tag:blogger.com,1999:blog-3238271123610930052024-03-29T04:29:33.440+01:00Górskie szlakiRelacje z wypraw górskich i wakacje nad morzemCicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.comBlogger108125tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-3901383050851694762024-03-23T17:20:00.007+01:002024-03-23T17:44:19.299+01:00Gruzja - Swanetia, cz. 4: skalny grzebień 3352 m n.p.m. i grań Podarok 3682 m n.p.m. – samotny rajd<p><span style="font-size: x-large;"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/03/gruzja-swanetia-cz-4-skalny-grzebien.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAqF7b8QIMpPFfFyv1FMjLAK8Ee--axr-lvdPRzLUMfOGTlnRm4ek-bnDchZGTz5MIgren_2b7WPWGgSV9I35JsfWzbtNw7mE6aN5fUbwFiStUUQu2n4iTyV9ebFi9CkUMq5K2qhhrxGMiamYroy7-ipnshUnx0wzedP9M0DePhtX0sshOalaJmk5QP7dK=w400-h268" width="400" /></a></span> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/03/gruzja-swanetia-cz-4-skalny-grzebien.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgROo-t1DR3ESmyz_hrC-OPzG9z7nT2xEmNtWLfEKd1lB3agoc09t0G_DX0F3jnsu0OxRCZ2W1jahoV8qIYD5-S4peKPZstnDr376LpTWUwWB64BNAvbwmKKcCBOrWT80shEIG6piDtoy6xjPUASF1xXP0fQjObVrqjrawGaYjkM-y1gQ2CRC6zAQVor-Ez/w400-h266/DSC_0705.JPG" width="400" /></a></p><span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 8 – SKALNY GRZEBIEŃ 3352 m n.p.m. i GRAŃ PODAROK 3682 m n.p.m. – SAMOTNY RAJD</b></span><div>Po
wczorajszym spotkaniu z gospodarzem trwającym do późnego wieczora mieliśmy
wrażenie, że jeszcze rano będziemy musieli odpoczywać z powodu kaca. Tymczasem
założyłem kolejne, wczesno poranne wyjście w góry, w przypadku, gdyby
przywitało nas niebieskie niebo. Ekipa stwierdziła, że nie ma już sił na kolejne
wysokie góry, dlatego umówiliśmy się, że wyruszę sam, a każdy z nas spędzi
dzień na odpoczynku według własnych upodobań. Każdy lubił co innego: Basia
potrzebowała samotności i spokoju, Damian ciszy i wody w otoczeniu gór, a ja
wysokich gór i kwiecistych polan. Z taką myślą położyliśmy się spać
wczorajszego późnego wieczoru.
<p><span style="font-size: x-large;"><b>WYKORZYSTANIE
WIEDZY O CHMURACH I POGODZIE</b></span><br />Standardowo
wstałem o godzinie 5.50, aby swoim zwyczajem sprawdzić niebo. Zobaczyłem, że
jest całe siwe, ale wiedziałem, że będę miał bardzo dobrą pogodę, dlatego
wstałem. Damianowi powiedziałem: ‘niebo jest siwe, ale za godzinę te chmury się
rozlecą i będzie słońce’. Dlaczego tak pomyślałem? Ponieważ codziennie zajmuję
się obserwacją chmur, badaniem pogody i klimatu, a robię to od 2000 roku.
Patrzyłem na chmury o nazwie stratocumulus stratiformis perlucidus. Pod nią
kryje się charakterystyka oraz jej właściwości. Pomimo, że nie miałem
możliwości spojrzenia na nie z wysokości, aby ocenić ich strukturę i grubość,
to wiedziałem, że: siwa warstwa jest cienka, jest równomiernie popękana, oraz
że wspomniana struktura ‘żyje’ maksymalnie trzy godziny po wschodzie słońca. Mając
takie dane postanowiłem, że wstaję i przygotowuję się do wyjścia w góry. Damian
i Basia powiedzieli: ‘zostajemy i pójdziemy w ciągu dnia na swoje trasy, gdzie
odpoczniemy’.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p>
<span style="font-size: x-large;"><b>SPOKOJNY
POCZĄTEK</b></span><br />
Wystartowałem
o godzinie 7.08. Po wczorajszym przejściu na przełęcz Zagaro buty nie zdążyły
wyschnąć przy piecu. Założyłem więc mokre, co szybko odczułem. Powiedziałem
‘trudno’, za dnia je osuszę, kiedy słońce będzie mocno grzało. Wyruszyłem z
wioski, kiedy siwe chmury zaczęły szybko zanikać. Warstwa praktycznie przerzedziła
się, powstawały wielkie pęknięcia i szczeliny, a góry zaczęło oświetlać słońce.
Miałem wiele radości, bo wiedza o chmurach ponownie została wykorzystana
właściwie, dzięki czemu nie straciłem czasu na przygotowania, gdybym czekał aż
niebo potwierdzi nadejście dobrej pogody. Za cel obrałem wielki, skalisty
grzebień, który przyciągał moją uwagę z kilku wcześniej osiągniętych szczytów. Tak
naprawdę, nie wiedziałem czego się spodziewać na pozaszlakowej trasie. Jako że
w głowie miałem nie tylko wejście na niego, ale również przejście przez
najgęściej ukwiecone zbocze górskie, jakie kiedykolwiek widziałem, to dopuszczałem
możliwość, że mogło mi się nie udać przekroczyć lodowcowej rzeki z powodu jej
szerokości lub zbyt silnego nurtu. Z drugiej strony – skąd miałem to wiedzieć,
dopóki tego nie sprawdzę? Właśnie taki sposób myślenia zachęcał mnie, aby
wyruszyć w nieznane i poszukać możliwej trasy przejścia. Rozpoczynając z poziomu
wioski, standardowo poszedłem w stronę oficjalnego szlaku na przełęcz Lagem. Miałem
wykorzystać tylko jego początek, a później próbować „przebitki” przez większość
kaskad i potoków u stóp góry 3106 m n.p.m., gdzie każdy kolejny znajdował się w
coraz głębszym żlebie. To powodowało, że trasa bywała uciążliwa. Jako że wędrowałem
sam, nie miałem obaw, że ktoś będzie miał dość wysiłku, ciągłego,
jednostronnego obciążenia stopy, czy, np., że dopadnie go zmęczenie psychiczne,
pokonując przeszkody, przez które zmieniliśmy drogę wejścia na górę 3106 m
n.p.m.<br /><span></span><span></span></p><!--more--><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3TGWM471urSYyNqkxg9s4_CD28XJcrkTkzD0FV_BRFT5DDqhURVFrsPalIbmq9DdIQIVG-JQGgWFx48KnPvrKDRmPnHVbyKGFSnlCgUog0Mg7vwtIqFuFwogn00q_gs7_whvqxm8szJCPYr4hSfjbsCD8WB7AD0TQvzbcHiOmQedHrljEXqrGcTS8lwVm/s1600/DSC_9327.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3TGWM471urSYyNqkxg9s4_CD28XJcrkTkzD0FV_BRFT5DDqhURVFrsPalIbmq9DdIQIVG-JQGgWFx48KnPvrKDRmPnHVbyKGFSnlCgUog0Mg7vwtIqFuFwogn00q_gs7_whvqxm8szJCPYr4hSfjbsCD8WB7AD0TQvzbcHiOmQedHrljEXqrGcTS8lwVm/w640-h424/DSC_9327.JPG" width="640" /></a><div><br />Byłem
gotowy na wszelkie trudności i niewygody obranej trasy, ponieważ miałem przed
sobą dość wyjątkowy cel, o którym mało kto myśli w kontekście Swanetii. W
każdym razie nie spotkałem się z opisem wybranej drogi na blogach,
przewodnikach, czy w innych serwisach w Internecie. Może trasa nie jest trudna
pod względem technicznym, ale wymagała dużej kondycji, samozaparcia i szukania
właściwego kierunku. Wioskę przeszedłem szybko. Tuż za nią wyszedł jeden
średniej wielkości, biszkoptowo-brązowy pies, ale poszedł ze mną tylko przez
chwilę. Utrzymywałem szybkie tempo. Zauważyłem, że pies wahał się, po czym
zawrócił. Chyba wyczuł, że lekko nie będzie... Tymczasem, za drugim mostem na
rzece Enguri, skręciłem na znany mi szlak prowadzący pod dużym ukosem w
stosunku do zbocza górskiego. Powoli zdobywałem wysokość, ale nie czułem przy
tym zmęczenia. Za to pokonywałem sporą odległość. Idąc pierwszymi trawiastymi polanami
z pierwiosnkami, gdzie w tle mamy piękny wodospad-kaskadę pomiędzy dwoma
skalistymi zboczami, powstał dodatkowy efekt. Na wysokości około 2700 m n.p.m. zawisł
bardzo wąski i półprzezroczysty pas małych chmur, które przecinały góry na dwie
części. Wiedziałem, że opisywane zjawisko będzie „żyło” przez maksymalnie
godzinę, dlatego szybko zrobiłem zdjęcia oraz go podziwiałem, jakbym patrzył na
coś zupełnie nowego, mi nieznanego.<br /><br /><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrCpNgQXvaIjzIdQkDM2x55XO3wUNppda4uP_AVTn7Q_pDlm27kIuf-cNAJGxay7tnx-mJo_XWlS9PM310mJUTFCdcDN_NOgBLFcDKm2NS4gZXaQpyQw5aHb2ma2RsMd4vTWWZGDfG9ShOeVgztaOahponsjoAKmyU3CoDHw84lASbRjDG1cayVHX_mn7q/s1600/DSC_0216.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrCpNgQXvaIjzIdQkDM2x55XO3wUNppda4uP_AVTn7Q_pDlm27kIuf-cNAJGxay7tnx-mJo_XWlS9PM310mJUTFCdcDN_NOgBLFcDKm2NS4gZXaQpyQw5aHb2ma2RsMd4vTWWZGDfG9ShOeVgztaOahponsjoAKmyU3CoDHw84lASbRjDG1cayVHX_mn7q/w640-h428/DSC_0216.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Standardowo na początku szlaku mijałem stado koni</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCdH6eA7HJy4NLj8oOXrNkispegvnKbYH6Fh5GlpzENc2eXVSvAoZcmXxWNQ6oG1wb1jk5p7daqjuNH-zH9CSHhfdyFEB490OJ7IoN-fA4QRPoTAWoikNhfR7Y3gJQmfBbIYEyeTxgeUjsvdZyDqB3fA5dXNPphlknymFips0FO1uav09spd7D0GmuN9e1/s1600/DSC_0220.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCdH6eA7HJy4NLj8oOXrNkispegvnKbYH6Fh5GlpzENc2eXVSvAoZcmXxWNQ6oG1wb1jk5p7daqjuNH-zH9CSHhfdyFEB490OJ7IoN-fA4QRPoTAWoikNhfR7Y3gJQmfBbIYEyeTxgeUjsvdZyDqB3fA5dXNPphlknymFips0FO1uav09spd7D0GmuN9e1/w640-h426/DSC_0220.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRcttE9KJ92eF41FUrjDiDw_dzEWT4sVBL-5j7zyHRIQjzuvJ2UMjapYk0N_d0XU3nKfpDGIzhGrKsNGN5lKDljRJYEvdf4XCyDgkpZ2h8tjlc5vqomVw3OOY_BYaHRipkgwBZS0K4h3gLpLpvXnDlVpn2bSsVGLFarj0C5uU8N7u5GADNBNyVLEbXcums/s1600/DSC_0223.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRcttE9KJ92eF41FUrjDiDw_dzEWT4sVBL-5j7zyHRIQjzuvJ2UMjapYk0N_d0XU3nKfpDGIzhGrKsNGN5lKDljRJYEvdf4XCyDgkpZ2h8tjlc5vqomVw3OOY_BYaHRipkgwBZS0K4h3gLpLpvXnDlVpn2bSsVGLFarj0C5uU8N7u5GADNBNyVLEbXcums/w640-h426/DSC_0223.JPG" width="640" /></a></div>Efektowny pas chmur, który szybko się rozleciał</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator">Trochę
dalej, na otwartej przestrzeni dostrzegłem, że połowa nieba nad Ścianą Bezingi
nie jest niebieska, ale jakby taka bardziej biaława. Miałem wówczas wrażenie,
że widoki w stronę śnieżnych gór są jakieś takie… październikowe. Wyższe granie
przyjęły odcienie jesiennego brązu, a trawy nie mogły osiągnąć swojej
intensywnej zieleni. Czegoś mi brakowało. Mimo wszystko, szedłem dalej, mając
nadzieję, że bielejące niebo ustąpi, a październik ponownie zamieni się w pełne
lato. Po cichu liczyłem, że tak będzie. Na odcinku pierwszego lasu z młodych
brzóz, niebo przyjmowało w większej części kolor niebieski. Siwa warstwa chmur
najpierw popękała na drobne kawałki, po czym rozpadła się i znikła. Tego dnia
trawę pokrywała grubokropelkowa rosa, dlatego bardzo szybko przemoczyłem
spodnie. Wówczas jej nadmiar zaczął wlewać się do butów poprzez nogi. Czułem,
gdy miałem coraz więcej wody w środku… aż chlupało. Nic nie mogłem zrobić,
ponieważ wiedziałem, że dalej będą tylko większe zarośla oraz jeszcze więcej kropel
rosy… Nikt za mną nie szedł. Odtąd wiedziałem, że przez większą część dnia będę
iść samotnie. W drugim lesie, który pokrywał znaczną część zbocza, widziałem,
że wody znacznie przybyło, ale również rośliny pokrywały duże krople rosy. Kiedy
dotarłem na zakręt szlaku okrążający zbocze, zobaczyłem przy ścieżce dość niskie
rośliny o okrągłych liściach z piłokształtnymi zębami. Każdy ząbek miał własną
dużą kroplę. Nie mogłem obojętnie przejść obok takiego widoku, dlatego
obowiązkowo zrobiłem im zdjęcie oraz przyglądałem się im. W okolicy skakały
również żaby i przebiegały jaszczurki. Przejście wspomnianym odcinkiem
spowodowało, że do butów naleciało mi dużo wody. Spodnie już jej nie przyjmowały.
Za zakrętem ponownie zachwyciłem się niesamowitą, kwiecistą polaną otoczoną
łukiem z białych rododendronów. Ten widok nigdy się nie nudził. Wybrałem
ścieżkę do punktu poboru wody, gdzie mogłem zobaczyć zwiększony jej poziom z
powodu wczorajszej ulewy. Dalej czekała mnie pozaszlakowa przeprawa, której
znałem tylko jakiś fragment – ze wspólnego wejścia na górę 3106 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuDqaA1chvKHs4L2n43ME-2pUsAaKE51JIStWJUi1KLSWPWLLzwISNv8oodVBIyqJeesploaWyblA9VEHuGwAMxL-zZ8ioVmJ_x9Y-94U6x8ez75arIZywdtMtqekOwbvv4JSyZF6wsZOkoojVxpsYrsdFndLKTY0T-hJjVW5gth_X4bJ6net7rBeTUn1F/s1600/DSC_0225.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuDqaA1chvKHs4L2n43ME-2pUsAaKE51JIStWJUi1KLSWPWLLzwISNv8oodVBIyqJeesploaWyblA9VEHuGwAMxL-zZ8ioVmJ_x9Y-94U6x8ez75arIZywdtMtqekOwbvv4JSyZF6wsZOkoojVxpsYrsdFndLKTY0T-hJjVW5gth_X4bJ6net7rBeTUn1F/w400-h268/DSC_0225.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-ebhIDVEgnGhl7KrB6X5FoktQzJrvIPp84wCQq5TlsQkmHEnXA2f1PMfUebvg3luNm4g7ZPKo5ain2F4uCCaUQgJy9Zwnz2LL6lvdR2-U3t6j7M07WWQtpC7cKAS-6kTSRpHsO2xWfI6okqosp-IY1_XnEq2JfFqCebnoz7SDBr5dVyn1KYSsFInNXWam/s1600/DSC_0229.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-ebhIDVEgnGhl7KrB6X5FoktQzJrvIPp84wCQq5TlsQkmHEnXA2f1PMfUebvg3luNm4g7ZPKo5ain2F4uCCaUQgJy9Zwnz2LL6lvdR2-U3t6j7M07WWQtpC7cKAS-6kTSRpHsO2xWfI6okqosp-IY1_XnEq2JfFqCebnoz7SDBr5dVyn1KYSsFInNXWam/w400-h266/DSC_0229.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgryj2IELirL3XbakJFgQM_Zxo0TBvFqlICvrJ1cPpWhkaZUCdlcpELlGrQngf7FiNlyRWGbXxgODA1O0ezGcnqWABx-dbipc-RUYWOEukmuUDCQwRMs1X4Mu4IVaihxXdjKNb7wm_m8lc5WZ6EbKAxqpglQ9aAX3aj8-soMnkC8K-Kl5DXij4jUrfBL6Y8/s1600/DSC_0238.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgryj2IELirL3XbakJFgQM_Zxo0TBvFqlICvrJ1cPpWhkaZUCdlcpELlGrQngf7FiNlyRWGbXxgODA1O0ezGcnqWABx-dbipc-RUYWOEukmuUDCQwRMs1X4Mu4IVaihxXdjKNb7wm_m8lc5WZ6EbKAxqpglQ9aAX3aj8-soMnkC8K-Kl5DXij4jUrfBL6Y8/w400-h266/DSC_0238.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4jdozmAoqhKkPXhm1l4mRvhG90fEDSVfuYB4VCgOVkovKYUBexi2tEYJsfLCDkbK8vl2DWaNs9drxJUN4KFulM-IFt1Fl2izvBrSfJRyyxgagHXzpIIAuLBKDChmL_8Q7sNGEfuOY5WB2DZXHUcrFbNcOtUnumxwP45rcSeXllnfHhkjt4y0P63D5vFQ5/s1600/DSC_0246.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4jdozmAoqhKkPXhm1l4mRvhG90fEDSVfuYB4VCgOVkovKYUBexi2tEYJsfLCDkbK8vl2DWaNs9drxJUN4KFulM-IFt1Fl2izvBrSfJRyyxgagHXzpIIAuLBKDChmL_8Q7sNGEfuOY5WB2DZXHUcrFbNcOtUnumxwP45rcSeXllnfHhkjt4y0P63D5vFQ5/w400-h266/DSC_0246.JPG" width="400" /></a></div>Piękne widoki miałem od samego początku. Pogoda dopisywała tego dnia. Po opadach deszczu utworzyła się grubokropelkowa rosa, która spowodowała, że szedłem z kałużami w butach<div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCUEjxUNqx0h0W6Ta0RAFRCm5wMmFXwQ49mXRJa_0zu87iXiosIds47Z_5ZfCUmpb4PqlOZbJaRfQ0ojQACRIm_tYsENZpbup6y8wgFQoBRobp1X-FC-nfcqqOOktclG-NpXr5iQTMwbosLI_uaisWuSa-kxzRoF_TA1oD7pgoEyBm-pBbt47XnaCW8dWG/s1600/DSC_0250.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCUEjxUNqx0h0W6Ta0RAFRCm5wMmFXwQ49mXRJa_0zu87iXiosIds47Z_5ZfCUmpb4PqlOZbJaRfQ0ojQACRIm_tYsENZpbup6y8wgFQoBRobp1X-FC-nfcqqOOktclG-NpXr5iQTMwbosLI_uaisWuSa-kxzRoF_TA1oD7pgoEyBm-pBbt47XnaCW8dWG/w426-h640/DSC_0250.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIe6BfgCmvjepXlOPa4qbbyXovSfxpmAY3jg3g12RuEJ7xHn0Y_eoG_sq7LrRIed4v9Rj9ZrVWLy6db6ZOBkslwHxyZMIQSl2tyMr2Z2qwduTsHCjqKP00qdPewesBdo8w1BtHxAc__udgA7YjmxVjvoRoMSefc94D80CR03G8TJ9HjqGyV59UVQfWSyWU/s1600/DSC_0251.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIe6BfgCmvjepXlOPa4qbbyXovSfxpmAY3jg3g12RuEJ7xHn0Y_eoG_sq7LrRIed4v9Rj9ZrVWLy6db6ZOBkslwHxyZMIQSl2tyMr2Z2qwduTsHCjqKP00qdPewesBdo8w1BtHxAc__udgA7YjmxVjvoRoMSefc94D80CR03G8TJ9HjqGyV59UVQfWSyWU/w426-h640/DSC_0251.JPG" width="426" /></a><div><div class="separator">Patrząc na takie widoki, aż chciało się iść</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgisAxQta5PKFuzDKTBRr73f57uSkwco-GPP8yLyZVTSqF_4if-1wCjC5NxPCfM8r-VP2CqXNlXUsqB85HS2HIjvoBgtNoh3L8NcRLQ87i_PsmYqNMT5p8vuzu0ljKIjGVKwpAidrSY00bDmepwDQiNxvhze6NRbP__U-iQX3GOm1TCjHmBkZ2QdDqxzXTW/s1600/DSC_0260.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgisAxQta5PKFuzDKTBRr73f57uSkwco-GPP8yLyZVTSqF_4if-1wCjC5NxPCfM8r-VP2CqXNlXUsqB85HS2HIjvoBgtNoh3L8NcRLQ87i_PsmYqNMT5p8vuzu0ljKIjGVKwpAidrSY00bDmepwDQiNxvhze6NRbP__U-iQX3GOm1TCjHmBkZ2QdDqxzXTW/w640-h428/DSC_0260.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLQg-sycwc6za2TTqTvC-UzqkGr_MlvFtTg-sEkK4fpznJ8RcoETWH58-EVhabW9-f1vhbTgEyZBPm8S8s1E0XE4MwaRvuWEvA_uqhLex6qHM17507MBZpbJou954e2fau4MGZh4kLt6ZvqjOwZUQTAkqHL2hF6LaO6G8RB6y5sRL2D__5BbwhkPkwpdV2/s1600/DSC_0265.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLQg-sycwc6za2TTqTvC-UzqkGr_MlvFtTg-sEkK4fpznJ8RcoETWH58-EVhabW9-f1vhbTgEyZBPm8S8s1E0XE4MwaRvuWEvA_uqhLex6qHM17507MBZpbJou954e2fau4MGZh4kLt6ZvqjOwZUQTAkqHL2hF6LaO6G8RB6y5sRL2D__5BbwhkPkwpdV2/w640-h428/DSC_0265.JPG" width="640" /></a></div>Miejsce, gdzie będę przekraczać potok, na którym utworzono punkt poboru wody</div><div><br /></div><div><b style="font-size: xx-large;">JAK
DZIAŁA PSYCHIKA W GÓRACH ORAZ UCIĄŻLIWE KASKADY</b></div><div>
Dotąd szło mi się trochę trudniej, ponieważ działała psychika. Miałem w świadomości, że przechodzę
ten sam kawałek trasy. Z drugiej strony wiedziałem, że za niedługo rozpocznę
coś nowego, dzięki czemu będę miał inne siły, ponieważ będę zafascynowany czymś
nowym oraz będę musiał zwiększyć czujność. Wysokie trawy pokryte grubą rosą
widoczne za punktem poboru wody powodowały, że przyjmowałem zbyt duże ilości kropel,
które dosłownie wlewały się do butów. Nawet zacząłem wyciskać nadmiar wilgoci z
górnej ich części. Miejscowe mokradła dodatkowo nie ułatwiały sprawy. Mimo
wszystko, miałem dobry nastrój, ponieważ szedłem w nieznane, a niebo otworzyło
się, umożliwiając mi podziwianie cudnych widoków. Bagna postanowiłem przeciąć
nieco inaczej niż wtedy, gdy szliśmy w grupie. Wybrałem wędrówkę przez w miarę
najwyższe ich punkty, dzięki czemu nie traciłem wysokości, wchodząc na
przestrzeń opadających zboczy góry 3106 m n.p.m., z którą „walczyliśmy” dwa dni
temu. Podobnie jak w poprzednim przypadku, tak teraz zacząłem przebijać się
przez rzędy głębokich kaskad. Pierwszą i drugą przekroczyłem w podobnym stylu,
co z moją ekipą. Szukałem wcięć w poziomie, aby nie schodzić stromo w ich głąb.
Trzecia sprawiła mi najwięcej kłopotów, ponieważ w każdym punkcie, gdzie
chciałem dostać się do poziomu wody, opadająca stromizna kończyła się prawie
pionową ścianą o wysokości 3-4 metrów. Wyglądała zbyt niebezpiecznie, a tym
bardziej, że zarosła. Szukałem innego zejścia. Znalazłem punkt, gdzie rosły
dorodne krzaki rododendronów. Widząc, że występują one aż do poziomu kaskady,
postanowiłem opuszczać się dzięki nim, podobnie jak na linie, wykorzystując ich
mocne gałęzie. W ten sposób przeskoczyłem na drugi brzeg. Do góry było mi
znacznie łatwiej, dlatego szybko przedostałem się na kolejną polanę. Teraz patrzyłem
na zbocze sprzed dwóch dni, na którym wylewaliśmy poty i… chęci. Odtąd
wszystko, co dalej, było dla mnie zupełnie nowe… Poczułem nagły przypływ sił, a
raczej zauważyłem, że psychika zaczyna działać inaczej, ponieważ odtąd sam
wytyczałem sobie trasę oraz odkrywałem coś nowego dla mnie, o czym nie piszą
przewodniki.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfaK0tIQUwWDEDr2q_gO-1tWgUbPBRcRKWtoxhBl-xXKj9VHIH_IXvNSWHZKMWU_7E_K6nMLI9ykgAhPqwfnUBLkJuntLRIZ3Gn02SWrdE0xGFg6uVy-8Cqdeu-SkKZZewlG_jyI5m2pGt7JcurMy2VIsQiT1Oh0oFNrNZOmAeVFkUaeC9UT3UWCcxw4uT/s1600/DSC_0270.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfaK0tIQUwWDEDr2q_gO-1tWgUbPBRcRKWtoxhBl-xXKj9VHIH_IXvNSWHZKMWU_7E_K6nMLI9ykgAhPqwfnUBLkJuntLRIZ3Gn02SWrdE0xGFg6uVy-8Cqdeu-SkKZZewlG_jyI5m2pGt7JcurMy2VIsQiT1Oh0oFNrNZOmAeVFkUaeC9UT3UWCcxw4uT/w400-h266/DSC_0270.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoEKMmBd8yM6135hJNL_X14Czqto3Irx8sTVNInQLZ1AuMuRlq-gFg8H0E7aI6sit7VnPEdYgfi9MYHM8rFrslqwkjzcWpXsJyMKNREbdkmdSUL8IZQfPhIccc92UpCr4kfkVqX2bLFBx3YRhyphenhyphenKs_qp1R0k-b3G_Mv-XUdGf3JQaPfQ8JSStqFUHG3YqOW/s1600/DSC_0272.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoEKMmBd8yM6135hJNL_X14Czqto3Irx8sTVNInQLZ1AuMuRlq-gFg8H0E7aI6sit7VnPEdYgfi9MYHM8rFrslqwkjzcWpXsJyMKNREbdkmdSUL8IZQfPhIccc92UpCr4kfkVqX2bLFBx3YRhyphenhyphenKs_qp1R0k-b3G_Mv-XUdGf3JQaPfQ8JSStqFUHG3YqOW/w400-h266/DSC_0272.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheKBcTpalV4gpxg35ZPHblynEjOcmdYCZceuPlraGjYS0E4mjEOuCr-UN-EOZE9wdzfHUqkarKQUOZnZ3IdxiHrbf46sgL8tGcKC9EZvmyjWuaZJxH-GuzBUWJC9GYLak-q7A4E3uSYQAHqcT2SxPVoUASQkatxBbsVAYUFcEOgLPQeh972cNNPseQ9Kfr/s1600/DSC_0274.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheKBcTpalV4gpxg35ZPHblynEjOcmdYCZceuPlraGjYS0E4mjEOuCr-UN-EOZE9wdzfHUqkarKQUOZnZ3IdxiHrbf46sgL8tGcKC9EZvmyjWuaZJxH-GuzBUWJC9GYLak-q7A4E3uSYQAHqcT2SxPVoUASQkatxBbsVAYUFcEOgLPQeh972cNNPseQ9Kfr/w400-h266/DSC_0274.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkTZRIOPbFsspmEao1bMeiB7at6vMO0K1Z_UKH1e5rImQ3gDuHkL5Y4aVNt1SjJstrB32MvvAxMNJTT0-uUYFNEO1Cg8cZUh54pkRYLQVvuGo9WBg5dCM3eBa7ZVpAzvvmBPANRFvbMBfub1uBn3Af-Ijalf-o3EroQSD3PPT1Ll2wzSRp98B_OemJ1Xjc/s1600/DSC_0276.JPG"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkTZRIOPbFsspmEao1bMeiB7at6vMO0K1Z_UKH1e5rImQ3gDuHkL5Y4aVNt1SjJstrB32MvvAxMNJTT0-uUYFNEO1Cg8cZUh54pkRYLQVvuGo9WBg5dCM3eBa7ZVpAzvvmBPANRFvbMBfub1uBn3Af-Ijalf-o3EroQSD3PPT1Ll2wzSRp98B_OemJ1Xjc/w400-h268/DSC_0276.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Widoki na trasie przekraczania kaskad</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator">W oddali
widziałem najgęściej ukwieconą polanę, jaką kiedykolwiek w życiu widziałem. Wspomniany
fragment góry miał dosłownie żółte zbocze. Wyróżniało się ono na tle innych szczytów.
Koniecznie chciałem tam być. Patrząc na zielone stoki góry 3106 m n.p.m.
widziałem, że przed sobą mam kolejne potoki i polany. Z kolei, w dole, patrzyłem
na szeroką rzekę górską o wartkich wodach. Nie potrafiłem znaleźć ani jednego
miejsca, gdzie mógłbym ją przekroczyć. Z dnia wczorajszego miałem świeże
doświadczenie, które potwierdziło zasadę, że nie wszystkie potoki pozwalają
przejść do kolejnego etapu. Posiadałem jednak nadzieję, że teraz znajdę rozwiązanie.
Przede mną widniały polanki i kolejne strome kaskady, dlatego postanowiłem, że nimi
pójdę, a w międzyczasie spróbuję wypatrzyć możliwe miejsce przeskoczenia rzeki,
która ma podobny charakter co Enguri. Do głowy wpadł mi ciekawy pomysł, aby
wykorzystać grubą warstwę śniegu zalegającą przynajmniej w dwóch miejscach nad nią.
Pomyślałem, że gdybym dotarł do jednego ze wspomnianych miejsc, mógłbym w
ułatwiony sposób przejść na drugą stronę. Najpierw jednak musiałem w ogóle do niego
dojść. Z góry założyłem, że pierwszy śnieg będzie lichy i słaby, dlatego
wszelkie próby chciałem rozpocząć od drugiego punktu. Gruba warstwa wyglądała
tak, jakby rozpostarł się biały most pomiędzy przeciwległymi brzegami, a pod
nim płynęła rzeka. Widząc, że nagromadzony śnieg utworzył wielką kopułę, miałem
nadzieję, że uda mi się przejść górą. Wędrówka polaną za trzecią kaskadą nie
należała do przyjemnych, ponieważ duża stromizna opadającego zbocza powodowała,
że skręcało mi stopy w prawą stronę, w dół. Czasami zbyt szybko wytracałem
wysokość, dlatego po każdorazowym spostrzeżeniu tego faktu, nadrabiałem zaległości.
Podchodziłem trochę wyżej, ponieważ w dole rozpoczynały się mokradła oraz w
pewnym momencie rzeka płynęła w lokalnym wąwozie, a może nawet kanionie? Zieloną
polanę kończyła kilkunastometrowa skalna ściana z obu stron, a pomiędzy nimi
płynęły wody lodowatej rzeki. Wybrałem trasę położoną sporo powyżej płaskich terenów,
ponieważ wiedziałem, że do właściwego punktu pokonania górskiej rzeki jeszcze
mi trochę zostało. Według mapy, która błędnie wskazywała możliwą drogę obejścia
góry 3106 m n.p.m., najbliższy punkt miał być dopiero na wysokości 2700 m
n.p.m. Co prawda stale zwiększałem wysokość, ale jeszcze dużo mi brakowało…</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFy_3lbpjG7RhReECFj3aub5JYETB6qJ2zlVyj2MPGH1UWtcq-i93os_rETvJIYLkUQGoZZGIm4i00-CCJeJbWXyEVs3OUxRbdvzks6VCufmi6SmSJRPGCdI_hwzrHblkWzPaNIiZiQ3xV8yl0rDnbap6a-QrgzmDNoeijkZ442WWIQWg4-FC-XgnZjkTG/s1600/DSC_0296.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFy_3lbpjG7RhReECFj3aub5JYETB6qJ2zlVyj2MPGH1UWtcq-i93os_rETvJIYLkUQGoZZGIm4i00-CCJeJbWXyEVs3OUxRbdvzks6VCufmi6SmSJRPGCdI_hwzrHblkWzPaNIiZiQ3xV8yl0rDnbap6a-QrgzmDNoeijkZ442WWIQWg4-FC-XgnZjkTG/w640-h426/DSC_0296.JPG" width="640" /></a></div>Tak wielkiej ukwieconej powierzchni jeszcze nigdy nie widziałem</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>TEN
MOMENT, KIEDY JEDNYM KAMIENIEM ZAWALIŁEM JEDYNĄ MOŻLIWOŚĆ PRZEKROCZENIA RZEKI
LODOWCOWEJ</b></span><br />
Idąc
nierówną polaną, widziałem przed sobą czwartą kaskadę, która przebiegała w
skalno-trawiastym terenie. Odtąd zacząłem schodzić do poziomu łąk, ponieważ
wypatrzyłem szeroką i długą półkę, którą mogłem znacznie szybciej podejść
dalej. Przecinając pas mokradeł, dotarłem do miejsca, gdzie patrzyłem na drugi,
wielki płat śniegu. Po przeciwnej stronie rzeki rozpoczynało się moje wymarzone
zbocze pełne żółtych kwiatów. Wspomniany wielki fragment terenu zdecydowanie
przebił wszystko to, co dotychczas widziałem, ponieważ kwiaty występowały tak
gęsto, że kiedy zrobiłem im zdjęcie, miałem wrażenie, że trawa jest tylko
dodatkiem do nich… Szeroka półka z polaną kończyła się wielkim mostem śnieżnym.
Co ciekawe, wpadał tu również prostopadle ułożony potok względem rzeki, będący
jej dopływem. Wielka zaspa zakrywała miejsce skrzyżowania płynących wód oraz
obejmowała zasięgiem zbocza położone po obu ich stronach. Śnieżny most
przypominał kopułę, wewnątrz której krzyżowały się górskie rzeki, ale na razie,
w czerwcu, nie mogłem tego zobaczyć na własne oczy. Kiedy zszedłem do wielkiego
płatu postanowiłem, że sprawdzę jego wytrzymałość, zanim postawię na nim krok.
Najgorsze, co mogło się przydarzyć, to wpadnięcie do lodowatej rzeki, gdzie później
miałbym wielkie trudności z wydostaniem się na zewnątrz. Buty całkowicie przemokły,
a w środku chlupały „kałuże”. Postanowiłem, że kiedy w jakiś sposób przejdę na
drugą stronę, to rozłożę się w kwiatach na dwudziestominutową przerwę i tam
wykręcę skarpety oraz wyleję wodę z butów. Liczyłem nawet na ich częściowe
osuszenie, ponieważ słońce mocno grzało. Zanim jednak wstąpiłem na śnieg,
wziąłem do ręki duży kamień mieszczący się w dłoni, po czym rzuciłem nim na
środek śnieżnej kopuły. Oczekiwałem, że najzwyczajniej wbije się tam i tak
pozostanie. Miałbym wówczas potwierdzenie, że biała warstwa jest mocna, bo
wytrzymała duży punktowy nacisk. Tymczasem nie spodziewałem się tego, co
zobaczyłem i… usłyszałem. Kiedy rzuciłem kamieniem na środek, cały śnieżny most
runął z wielkim hukiem, jakby schodziła lawina. Po okolicy rozległ się bardzo
niski, basowy dźwięk pękającego śniegu. Wielkie i grube fragmenty zapadły się na
skrzyżowaniu górskich rzek. Powstała wielka dziura w kopule, odsłaniając tym
samym niewidoczne wcześniej skrzyżowanie. Dźwięk i efekt pękającej warstwy
zrobił na mnie ogromne wrażenie. Od razu się ożywiłem. Po chwili zacząłem
szukać innego możliwego przejścia, ponieważ mój chyba jedyny pomysł właśnie runął…</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikBp1ckbc9TX1lj5aoLuZ0pbK8-inZiCboMLh8v2kP72zq6w3YeLf5-FirPkw_3CYaJaWrCemkECAO7n3ylzAM6GMQ2CuM-4IXApq7FtRhy5t1r0iXBV0Ql8jeyxZQ7n-JDMSH5KZQrKkyB5kV0cFkRV6meRUIvt3-uwQj89xtpflFRoNzNhx1rTU9waMP/s1600/DSC_0278.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikBp1ckbc9TX1lj5aoLuZ0pbK8-inZiCboMLh8v2kP72zq6w3YeLf5-FirPkw_3CYaJaWrCemkECAO7n3ylzAM6GMQ2CuM-4IXApq7FtRhy5t1r0iXBV0Ql8jeyxZQ7n-JDMSH5KZQrKkyB5kV0cFkRV6meRUIvt3-uwQj89xtpflFRoNzNhx1rTU9waMP/w640-h426/DSC_0278.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRZyn-vUim8Bb90OLmmXo_N104RpW4UxMlhue1dnFYNnA6WLElHOmuQBFvc1FI4HIrJxL1UV9p6TSZVdRtlHskqoi-W4BJvJAowPJMjFnImdRwIrfNXqAJYNJQ7ngzKaIH3dazb9g8Q6z2y9XUYulAj9evymsoLgxBVF1OPTRhhAhTiJpmZundmBycVprI/s1600/DSC_0281.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRZyn-vUim8Bb90OLmmXo_N104RpW4UxMlhue1dnFYNnA6WLElHOmuQBFvc1FI4HIrJxL1UV9p6TSZVdRtlHskqoi-W4BJvJAowPJMjFnImdRwIrfNXqAJYNJQ7ngzKaIH3dazb9g8Q6z2y9XUYulAj9evymsoLgxBVF1OPTRhhAhTiJpmZundmBycVprI/w640-h426/DSC_0281.JPG" width="640" /></a></div>Rzucając kamieniem na największy płat śnieżny spowodowałem jego głośne zawalenie z hukiem. Jedyna, jak się wydawało droga przejścia właśnie się zawaliła</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PRZEKROCZENIE
POTOKU I ODPOWIEDNI MOTYWATOR</b></span><br />
Patrząc
nieco wcześniej od wielkiej kopuły śnieżnej zauważyłem, że rzeka zakręca na
krótkim odcinku na kształt litery „S”. Na zakręcie, rosły jakieś drobne krzaki,
ale żaden z nich nie miał liści. Oceniłem, że jest tam w miarę wąsko, choć
wiedziałem, że zabraknie mi odległości, gdybym zdecydował się skakać na drugi
brzeg. Dojrzałem jednak mały szczegół. Po drugiej stronie wody rzeki są bardzo
płytkie. Nawet, gdybym nie przeskoczył, to co najwyżej wpadłbym na płycizny. Z aktualnej
perspektywy wypatrywałem również, jakie są kolejne możliwości, spoglądając na
przestrzeń za drugim płatem, który właśnie „wrzuciłem” do potoku jednym
kamieniem. Tuż za nim śnieg ciągnął się w postaci długiego pasa, a po lewej
stronie patrzyłem na nierówne, poprzecinane żlebami i potokami zbocza. Dalsza
trasa wydawała mi się wyjątkowo uciążliwa, stąd postanowiłem spróbować opcji z
krzakami. Kiedy podszedłem w ich okolice, przyglądałem się drugiemu brzegowi.
Rzeczywiście, nurt rzeki wypływającej z lodowca był mocny, ale po przeciwnej stronie
wody wydawały się płytkie. Na dnie wyraźnie widziałem kamienie. Najpierw
„stworzyłem” sobie w odpowiedni sposób coś, co zmusiłoby mnie do próby
przeskoczenia przez potok na drugą stronę. Spakowałem wszystkie rzeczy do
plecaka, włącznie z aparatem-lustrzanką, którą zawsze nosiłem przy sobie. Tak
przygotowany plecak przerzuciłem na drugi brzeg, na gęsto rosnącą trawę. Na
moje oko wyglądało, że jest tam bardzo miękko, więc raczej nic nie powinno się
stać podczas rzutu. Nawet przypięty czerwony cicik znalazł się po drugiej
stronie. W najwęższym punkcie niestety rosły krzaki, dlatego nie miałem
możliwości rozpędu. Musiałem skakać z miejsca. Mokre, płożące się gałęzie nie
ułatwiały zadania, ponieważ podeszwa w ogóle nie łapała przyczepności. Mokry
Vibram tak po prostu ma. Po chwili skoczyłem, ale lewą nogą wylądowałem na
płyciznach. Mimo wszystko, woda zdążyła się wlać górną częścią buta. Ponownie
miałem kałuże w środku. Cieszyłem się, bo mogłem iść dalej. Wiedziałem również,
że nie będę tędy wracać, dlatego mogę zapomnieć o nieprzyjemnym terenie i o
przechodzeniu uciążliwych żlebów z kaskadami. Odtąd rozpoczynała się
najprzyjemniejsza część pozaszlakowej trasy.<br /><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>NAJBARDZIEJ
NIEZWYKŁA POLANA, JAKĄ KIEDYKOLWIEK WIDZIAŁEM</b></span><br />
Od
samego początku nowego dla mnie zbocza, żółte kwiaty ciągnęły się aż dwa rzędy powyżej,
czyli praktycznie do końca zielonych traw (poziom 2950 m n.p.m.). Zegarek
wskazywał 9.02 rano. Poszedłem kilkadziesiąt metrów wyżej, usiadłem na płaskim
kawałku, gdzie wszędzie otaczały mnie żółte jaskry. Tam zdjąłem buty, wylałem z
nich wodę, po czym wykręciłem skarpety. Dodatkowo ściskałem materiałową część
butów, aby wycisnąć z niej wodę. Udało się, bo poleciała ciurkiem. W tym
miejscu siedziałem 25 minut. Zdążyłem zjeść wszystkiego po trochę – w tym znanych
i lubianych radzieckich ciastek. Słońce mocno grzało. Skarpety zdążyły znacznie
obeschnąć, a buty tylko od zewnątrz. Po ich założeniu czułem komfort. Po prostu
miałem inne odniesienie. Gdybym od początku miał wyruszyć z mokrymi skarpetami
i butami jak teraz, na pewno nie poczułbym wygody. Porównując warunki do tych sprzed
zaledwie paru chwil wcześniej, to mogłem powiedzieć, że odczuwałem wielki komfort.
W międzyczasie odpoczywałem oraz podziwiałem cudne widoki. Odtąd wiedziałem, że
będzie tylko piękniej. Rozglądałem się za siebie, czyli tam, gdzie miałem pójść
dalej, ponieważ siedziałem przodem do rzeki. O jakiejkolwiek ścieżce mogłem zapomnieć.
Zanim przekroczyłem lodowcową rzekę obserwowałem zbocza naprzeciwległych gór,
aby wybrać jakąś sensowną drogę przejścia, ponieważ te porastały bardzo gęsto
rododendrony w postaci ukośnie odbiegających skupisk w stronę widocznych
śniegów na skalistym grzebieniu. W głowie miałem już ułożony obraz możliwej
trasy.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLWOQZ-8wKapaahZ5ysEb5V-f8h6O37rsZ3_SZZw5oxUczyX3iItqnRB9EPq_79_ieh4LEHksRnjA-s-hpyDF3eNadXktBvVVLCQ9llbetS4gZBQvdfeAmEA9QXOzoiO41Qvgp-YL8HbTD2jGNKKrUuE3xuu1rLrywVnrYdKJJ0grLqj5bCnNzociKkW5U/s1600/DSC_0290.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLWOQZ-8wKapaahZ5ysEb5V-f8h6O37rsZ3_SZZw5oxUczyX3iItqnRB9EPq_79_ieh4LEHksRnjA-s-hpyDF3eNadXktBvVVLCQ9llbetS4gZBQvdfeAmEA9QXOzoiO41Qvgp-YL8HbTD2jGNKKrUuE3xuu1rLrywVnrYdKJJ0grLqj5bCnNzociKkW5U/w640-h426/DSC_0290.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOUHnJ8LMBEH40cxXgSXCQkz3wIRKfXRHEfHwq-OVcy9pzZjD8reRceqtj8956C50NXaV23pV-0z0fiHmUIIZedPkz_9l0L9RNi5JK5h5rNPUeGlXC8Assrq-gE4FDY4YhEQ_CxSxBDfUKYWem0RVsuU3fZT925kcv6hxCLppvszJd8tap5HMyk6WxZMgc/s1600/DSC_0294.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOUHnJ8LMBEH40cxXgSXCQkz3wIRKfXRHEfHwq-OVcy9pzZjD8reRceqtj8956C50NXaV23pV-0z0fiHmUIIZedPkz_9l0L9RNi5JK5h5rNPUeGlXC8Assrq-gE4FDY4YhEQ_CxSxBDfUKYWem0RVsuU3fZT925kcv6hxCLppvszJd8tap5HMyk6WxZMgc/w640-h426/DSC_0294.JPG" width="640" /></a></div>Przedostałem się na drugą stronę rzeki. Odtąd eksplorowałem nieznany mi teren oraz taki, o którym nie dowiemy się nic z Internetu</div><div><br />
Po 9.25
wyruszyłem dalej. Wielką radość sprawiała mi wędrówka przez niezwykle ukwieconą
polanę. Po kilku minutach zauważyłem gruby, uschnięty barszcz Sosnowskiego.
Złamałem go przy samej ziemi, po czym zostawiłem tylko jego główną część. Baldach
odrzuciłem. Służył mi za kijek trekkingowy. Składał się z pięciu segmentów,
podobnie jak to ma miejsce przy bambusowej tyczce. Twarda, zdrewniała łodyga
pozwalała mi na podpieranie się podczas podchodzenia. Szedłem coraz wyżej. Rosa
nadal nie znikała, dlatego szybko zaczęła wlewać się do butów. Ponownie
słyszałem charakterystyczne chlupotanie „kałuż” przy każdym kroku. Podchodząc
wyżej, patrzyłem za siebie. Zachwycałem się niezwykłą polaną, ponieważ żółte
kwiaty „przykryły” falujące w niższej części zbocze niczym dywan. Dosłownie
wyglądały jak żółta narzuta. Właśnie w jego rejonie wypatrzyłem źródło… wody
gazowanej. Podobne są mi znane z wyjazdu na Kazbek w 2021 roku. Wspomniane
źródła są charakterystyczne, ponieważ koryto potoku wypełnia niepowtarzalna
mieszanka minerałów, która przyjmuje rdzawo-brązowy kolor. Woda jest nasycona
dwutlenkiem węgla i ma właściwości lecznicze. Podobną piłem w Dolinie Truso. Za
kilkanaście minut dotarłem do końca pierwszego z dwóch rzędów zboczy. Wszędzie
dookoła gęsto rosły rododendrony. Jako że jeszcze przed śnieżną kopułą wypatrzyłem
sobie odpowiednią drogę przejścia, teraz wiedziałem, na które ich skupiska mam
się kierować. Dzięki temu przebijałem jedynie około 3-metrowy pas tych kwiatów
rosnących w postaci bujnych krzaków.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEeH1TN8e3V-p6nGozcX0_Fz8_y-6IBxXNbMcSb6ad8dSmztVlmGXKcnv-bdUrIJTvd98hIaN4BtLnmhF6Y5dAZxqHZFY-16Ztio9WC2lPuJQiOAtgsx1pGxk8YwrqOOQGIkIQowNN2QF85O9eJ_yIb7P1iMViNUBUrkGpXUpxKXPrHmHh1kWca9PjX0qt/s1600/DSC_0301.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEeH1TN8e3V-p6nGozcX0_Fz8_y-6IBxXNbMcSb6ad8dSmztVlmGXKcnv-bdUrIJTvd98hIaN4BtLnmhF6Y5dAZxqHZFY-16Ztio9WC2lPuJQiOAtgsx1pGxk8YwrqOOQGIkIQowNN2QF85O9eJ_yIb7P1iMViNUBUrkGpXUpxKXPrHmHh1kWca9PjX0qt/w400-h266/DSC_0301.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidHu05mjRu811aEcWbhiHencc6k3Sm_IHrwcXvxOne_h3WxOasAKFn7_pTlXwt2tv4MUfixnbjzQJHdFAw-lFXx_lLjlVeDovE1Ow1xhNu98Ids6gPBGMku6zz7OIkE3w3LeQlt1iUE8XO2-U53uoaZ5KK3H89wGnVw4RCKHE6I6zWNrRxjcNtf7a6fFhb/s1600/DSC_0305.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidHu05mjRu811aEcWbhiHencc6k3Sm_IHrwcXvxOne_h3WxOasAKFn7_pTlXwt2tv4MUfixnbjzQJHdFAw-lFXx_lLjlVeDovE1Ow1xhNu98Ids6gPBGMku6zz7OIkE3w3LeQlt1iUE8XO2-U53uoaZ5KK3H89wGnVw4RCKHE6I6zWNrRxjcNtf7a6fFhb/w400-h266/DSC_0305.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyo0UnH5m6sG3JK3DroYpgUM8UkkqrePhX6ChXU7HrUVCQmwYX-OnBDooJ_3Ok2MhOOhuwvxa4Eb5E73zHQuAdoFpxA4N93M6k08QjnpvneVyKYYQRVk6Y8K7XWzedNP5fRS_-ZrZOAFBYhc1-OAqKWVe3aVpaUzi_TAgDtohqFi6atAqo7mxLoCV8qtDH/s1600/DSC_0312.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyo0UnH5m6sG3JK3DroYpgUM8UkkqrePhX6ChXU7HrUVCQmwYX-OnBDooJ_3Ok2MhOOhuwvxa4Eb5E73zHQuAdoFpxA4N93M6k08QjnpvneVyKYYQRVk6Y8K7XWzedNP5fRS_-ZrZOAFBYhc1-OAqKWVe3aVpaUzi_TAgDtohqFi6atAqo7mxLoCV8qtDH/w400-h266/DSC_0312.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8tglC4FV_AJRwB3ViHFCHTCJuZT1TCS_7rWkqO_l0C98cPgPRtBF0T_iPqJaE2sYJGgUe79Ty-VIKMkvabzcABBMTUe-8_HdXBp3C2SuiHfuhciDwYamYaI5um5pP3TOj2MSTQBfKBWw8ojSrlUUIUyYWt83gymbpWwgOTBhTaa5HfzFHaP3MVDuilie8/s1600/DSC_0316.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8tglC4FV_AJRwB3ViHFCHTCJuZT1TCS_7rWkqO_l0C98cPgPRtBF0T_iPqJaE2sYJGgUe79Ty-VIKMkvabzcABBMTUe-8_HdXBp3C2SuiHfuhciDwYamYaI5um5pP3TOj2MSTQBfKBWw8ojSrlUUIUyYWt83gymbpWwgOTBhTaa5HfzFHaP3MVDuilie8/w400-h266/DSC_0316.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYsv5iqInzXZA37k24TU2LlmFsNxbRig2ne9GH8xSJfpXMCTiDiTaOS1EY_6DXUq_K6hYEXqYd0hc5PZvuh2V8Wwi4dIWke8ieZSl9UFOCV39c0ZKjm3rpMR2HuSfApEMOKOc2mjlu1s3la7IVQOpbPL5ScjEyh4KeCzwmejC2pOvleW-xkI4kVsVnt54a/s1600/DSC_0317.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYsv5iqInzXZA37k24TU2LlmFsNxbRig2ne9GH8xSJfpXMCTiDiTaOS1EY_6DXUq_K6hYEXqYd0hc5PZvuh2V8Wwi4dIWke8ieZSl9UFOCV39c0ZKjm3rpMR2HuSfApEMOKOc2mjlu1s3la7IVQOpbPL5ScjEyh4KeCzwmejC2pOvleW-xkI4kVsVnt54a/w400-h266/DSC_0317.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFDRhYEU4MRN6i9UPOaWErhANHlt3QwblGf8jFxZwHTMSEJ_DN8ichz8ipyBSdAOobafyc0pOiXH98tuH5doWjEMn8kn5i7NZ1QmELKrHFhKmA-vTDdoWTP9GQvlYS-cI-91V2-U926o8LuMMU6tBwDbIIlHOCJJXolw8MUipH-GZfP6eia1qLF9CWI6LK/s1600/DSC_0318.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFDRhYEU4MRN6i9UPOaWErhANHlt3QwblGf8jFxZwHTMSEJ_DN8ichz8ipyBSdAOobafyc0pOiXH98tuH5doWjEMn8kn5i7NZ1QmELKrHFhKmA-vTDdoWTP9GQvlYS-cI-91V2-U926o8LuMMU6tBwDbIIlHOCJJXolw8MUipH-GZfP6eia1qLF9CWI6LK/w400-h266/DSC_0318.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo4ufaPlNS11-TcwJgPlAX5ef8WW6DjEtGQ2g35gEcsjFiymTejmBwKZCx7k4XRkkwe1NChnyALsv1X2WfeEECN9_KKlK4TfXD4BzZmE3jPi6qb7jgvIk1mNs-ZReid7stEZUS4FJG0bq5b_wjUYp9YceV5zlvJ_Vv2hwqlAZi-Yu1nCyxVBkEr0C2mqOL/s1600/DSC_0327.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo4ufaPlNS11-TcwJgPlAX5ef8WW6DjEtGQ2g35gEcsjFiymTejmBwKZCx7k4XRkkwe1NChnyALsv1X2WfeEECN9_KKlK4TfXD4BzZmE3jPi6qb7jgvIk1mNs-ZReid7stEZUS4FJG0bq5b_wjUYp9YceV5zlvJ_Vv2hwqlAZi-Yu1nCyxVBkEr0C2mqOL/w400-h266/DSC_0327.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNMvLKTVPs0jfP0Bbnw7UsQTZz12YCcIOFKKgZNsaOzg04XtPjlQY3EWXy1fXl-42xWLFkZfxnFg5Ah69Q2ZsF6Ekiqr0tnsfFFMlTUNQ_MVzkpKpvvswNEMsYHbkFCWW_KscVrypwleBiG_eXipBqv6Fa3Kwjg7fAhsYkhtlLpyUSaTquKe8qRhlgtFt8/s1600/DSC_0341.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNMvLKTVPs0jfP0Bbnw7UsQTZz12YCcIOFKKgZNsaOzg04XtPjlQY3EWXy1fXl-42xWLFkZfxnFg5Ah69Q2ZsF6Ekiqr0tnsfFFMlTUNQ_MVzkpKpvvswNEMsYHbkFCWW_KscVrypwleBiG_eXipBqv6Fa3Kwjg7fAhsYkhtlLpyUSaTquKe8qRhlgtFt8/w400-h266/DSC_0341.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Od samego początku od przekroczenia rzeki miałem rajskie widoki</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiikR5QvGqdguPPHpqzPYc4JC-kboYsVoVaG9KvjoKYkVX_1_Q12j0EyuMdr88qtcWAejMMenSqSe9hFraJbNBR6GjFppnCNGA11b0Se-kSxBnNhROlFeDJzR6lwDsqkttIjTugX1LUys5Rp5I77VBo3rLrjiyais98pkqTXl7jpGxnRUnAuTbcsANNmnxC/s1600/DSC_0342.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiikR5QvGqdguPPHpqzPYc4JC-kboYsVoVaG9KvjoKYkVX_1_Q12j0EyuMdr88qtcWAejMMenSqSe9hFraJbNBR6GjFppnCNGA11b0Se-kSxBnNhROlFeDJzR6lwDsqkttIjTugX1LUys5Rp5I77VBo3rLrjiyais98pkqTXl7jpGxnRUnAuTbcsANNmnxC/w428-h640/DSC_0342.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWvyYcDWRxuRbZ440ceXRE8_DjmjQyw8stSOi8ynZqHDWmNZOTG_8LPeKXvR7LGAs70YPd6Mv22a9ddyd3vMWKH9EMPN-FwPLtfW16cDN_lcINsps5mmIf_0zOnY7JnEYoYDEAjWBhWYKjOZrw853HqQyfVpDEpdqJkVNA6Qs3Tmo5ryUkenggYINgryhj/s1600/DSC_0344.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWvyYcDWRxuRbZ440ceXRE8_DjmjQyw8stSOi8ynZqHDWmNZOTG_8LPeKXvR7LGAs70YPd6Mv22a9ddyd3vMWKH9EMPN-FwPLtfW16cDN_lcINsps5mmIf_0zOnY7JnEYoYDEAjWBhWYKjOZrw853HqQyfVpDEpdqJkVNA6Qs3Tmo5ryUkenggYINgryhj/w428-h640/DSC_0344.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl5FNTT8w9gLDhg8TEsiEXWAJkct_HR72lFY0tsi4iPNW1UDlWzgPUyrK_Rjs3tycTPxVfsehGP6odqiMs3TpKmo3T5r1GGWmTlFAGUwWmV64buxvI-SMDwDoPcPtyp1SnuFk53_4TzE621dmaqULSBdwyp1yDXkmli-oYJkn4n-E91EQYMtWy_SsGO2yE/s1600/DSC_0347.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1069" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl5FNTT8w9gLDhg8TEsiEXWAJkct_HR72lFY0tsi4iPNW1UDlWzgPUyrK_Rjs3tycTPxVfsehGP6odqiMs3TpKmo3T5r1GGWmTlFAGUwWmV64buxvI-SMDwDoPcPtyp1SnuFk53_4TzE621dmaqULSBdwyp1yDXkmli-oYJkn4n-E91EQYMtWy_SsGO2yE/w428-h640/DSC_0347.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRSIC62NGhdbrW-CD9xVNdbo01tc6VfsZWmT9Bt6wt7vqB3wn76w2iinMDyIbqGQWt7kf40DOrZLugoktO_5PH2vviRh4n4vohuUvpSzfjxi_YNDT3siIeHkFfXgidxfIwKssW5YcYgNuDeYwkwgUzEGrLq9nBzqvAyG50C5vzM4jyPn_g1HYRIYOkAwy-/s1600/DSC_0348.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRSIC62NGhdbrW-CD9xVNdbo01tc6VfsZWmT9Bt6wt7vqB3wn76w2iinMDyIbqGQWt7kf40DOrZLugoktO_5PH2vviRh4n4vohuUvpSzfjxi_YNDT3siIeHkFfXgidxfIwKssW5YcYgNuDeYwkwgUzEGrLq9nBzqvAyG50C5vzM4jyPn_g1HYRIYOkAwy-/w428-h640/DSC_0348.JPG" width="428" /></a></div>Kwiatów było tak dużo, że zbocza gór z daleka przyjmowały żółty kolor<o:p> </o:p></div><div><br />
Po przekroczeniu
naturalnego „muru”, poszedłem dalej pod ukosem, a jednocześnie do góry, wyraźnie
oddalając się od miejsca, gdzie przekroczyłem lodowcową rzekę. Przede mną
otworzyła się druga część niezwykłej, kwiecistej polany. Odtąd poczułem pełnię
radości. Panował zupełny spokój. W oddali nie widziałem żadnych ludzi.
Dostrzegłem nawet, że białawe niebo gdzieś znikło, podobnie jak październikowe
kolory. Całe niebo przyjęło wyraźny, błękitny odcień, dzięki czemu miałem
idealne warunki pogodowe, jak również fotograficzne. Podchodząc coraz wyżej, nadal
słyszałem chlupotanie w butach, ale przynajmniej było mi ciepło. Odczucie
dyskomfortu gdzieś zanikało. Raczej zachwycałem się niepowtarzalnym dywanem
jaskrów alpejskich. W dniu czwartym, kiedy wchodziliśmy na górę 3242 m n.p.m.
widoczną z korytarza prowadzącego do naszego pokoju, mieliśmy również
niesamowicie ukwiecone całe zbocze górskie, jednak to było inne. Nie mogłem
powiedzieć, że jedno miało piękniejszą urodę od drugiego, ale raczej chcę określić
jakie są różnice. Zbocze góry 3242 m n.p.m. zachwycało gęstością kwiatów i
faktem, że rosły one od jej stóp, aż do zielonego wierzchołka na poziomie 2950
m n.p.m. Dodatkowo żółte jaskry i białe, nieznane mi kwiaty mieszały się z nimi
w sposób losowy, co dawało piękny efekt mozaiki. Tutejsza polana chociaż nie była
położona na dużej wysokości, to zajmowała wielką przestrzeń. Gęstość
występowania jaskrów alpejskich powodowała, że kiedy spojrzałem na środkową i
dolną część całej doliny, miałem wrażenie, że przykryto ją żółtą narzutą. Obie
polany zachwyciły mnie swoją urodą, dlatego stwierdzam, że obie są miejscami,
które koniecznie trzeba zobaczyć, ponieważ są cudne, niezwykłe. Byłem w wielu
pięknych miejscach i górach, ale podobnego widoku nigdy nie doświadczyłem. Z
tego powodu postanowiłem sobie, że zaplanuję jeszcze jeden odpoczynek, ale w
miejscu, gdzie zieleń będzie zanikać. Wówczas jeszcze raz na wszystko spojrzę z
góry oraz będę mógł osuszyć buty i skarpety. Tam, gdzie kończy się trawa, a
zaczynają skały, rosa już nie będzie zalewać butów.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji88ILKYAVYVJmWkINSqGZ0h1TuJoLuuumiLtEjajqmQreke5xjMScxPoWaK7yOBDxVKtCScMPA-gLWnziPLl4BUiAEA9K_S5Rae1N4ItgV7dgpHPTQppqVTlcQZG2bYhs5e50dM0s3u0zfH70J8EPeJ-Sr-Ej-9aA4_GcXnZgZD224v33SkDUmJl4aVPq/s1600/DSC_0345.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji88ILKYAVYVJmWkINSqGZ0h1TuJoLuuumiLtEjajqmQreke5xjMScxPoWaK7yOBDxVKtCScMPA-gLWnziPLl4BUiAEA9K_S5Rae1N4ItgV7dgpHPTQppqVTlcQZG2bYhs5e50dM0s3u0zfH70J8EPeJ-Sr-Ej-9aA4_GcXnZgZD224v33SkDUmJl4aVPq/w640-h426/DSC_0345.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMg1aZg9fb7-Ct963QlkWVdPH_NMe7hkuQy0TNdIk5jdDBB3yzKV0AiugWvl43UXL5rbkPWAcW7TvE0SF5ydpRffQc3l5cK6siiGr1VzsUpEHMpKUFyEVd_6dMP5-oozD46GnHgbFkYQ4CJqj5wdclA1WJGufTw5Z2Zwj7PaN4Hh6EFmu0p7nv-x_A-oan/s1600/DSC_0350.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMg1aZg9fb7-Ct963QlkWVdPH_NMe7hkuQy0TNdIk5jdDBB3yzKV0AiugWvl43UXL5rbkPWAcW7TvE0SF5ydpRffQc3l5cK6siiGr1VzsUpEHMpKUFyEVd_6dMP5-oozD46GnHgbFkYQ4CJqj5wdclA1WJGufTw5Z2Zwj7PaN4Hh6EFmu0p7nv-x_A-oan/w640-h428/DSC_0350.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinKu-2gr3FviAdyfok7m53LU1vmLTSLOlkJfIIZlpOXTl_py488ADA29kS-4MJrsmXRud7Eofs0I22qg8qJQtog4cRz42dMtPUhX-bqAITP3At6CnQrZdQhyxIVH3h5nX3CxrWxKiD3jWL9L_SUd6cHac-1MMPbS-_B2SqJyR5FdDG1HeNMgiq7H4ET3ws/s1600/DSC_0353.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinKu-2gr3FviAdyfok7m53LU1vmLTSLOlkJfIIZlpOXTl_py488ADA29kS-4MJrsmXRud7Eofs0I22qg8qJQtog4cRz42dMtPUhX-bqAITP3At6CnQrZdQhyxIVH3h5nX3CxrWxKiD3jWL9L_SUd6cHac-1MMPbS-_B2SqJyR5FdDG1HeNMgiq7H4ET3ws/w640-h428/DSC_0353.JPG" width="640" /></a></div>Widoki z poziomu 2850 m n.p.m.</div><div><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>ZMIANA KLIMATU</b></span><br />
Powyżej
poziomu 2850 m n.p.m. minąłem ostatnie rododendrony. Odtąd podchodziłem
spokojnym krokiem, w stronę końca drugiego rzędu trawiastego i kwiecistego
zbocza. Powyżej 2900 m n.p.m. nadal występowało mnóstwo jaskrów, ale te stawały
się coraz mniejsze i rozstrzelone w większych odstępach. Zbocze kończyło się na
wysokości 2926 m n.p.m. Powyżej widniał tylko wąski pas uschniętych traw, a jeszcze
wyżej – brązowe skały. Odtąd patrzyłem na właściwe podejście na skalisty
grzebień, który obserwowałem od kilku dni. Jako że jest on widoczny nawet z
Ushguli, to teraz miałem piękny widok na wioskę, a także na całą dolinę Enguri.
Nawet pojawił się zasięg w telefonie. Dopiero teraz mogłem ocenić, który ciąg
grani wybrać na drogę powrotną, ponieważ ani z mapy, ani z bocznego widoku z
góry 3106 m n.p.m. i 3242 m n.p.m. nie można było jasno określić, która wersja będzie
lepsza. Prawy rząd wydawał się łatwy, ponieważ prowadził trawiastymi
grzbietami, ale na samym końcu schodziło się na mokradła i nieciekawy teren
widoczny z punktu poboru wody. Dodatkowo ostatni fragment opadającego zbocza
wyglądał, jakby w rejonie lasu pojawiały się małe urwiska skalne. Nie wyglądało
to zbyt ciekawie. Lewy rząd grani nurtował mnie ze względu na „brakujący”
fragment góry w okolicach 2800 m n.p.m., który wyglądał jakby wybuchła tam
kiedyś wielka bomba, pozostawiając za sobą potężną wyrwę, której do dziś nic
nie wypełniło. Z perspektywy lokalnego wierzchołka 2926 m n.p.m., na którym
teraz odpoczywałem, mogłem zobaczyć, że wybierając lewą grań prowadzącą
trawiastymi grzbietami, będzie mi znacznie łatwiej, ponieważ hipotetyczna
ścieżka przebiega po lewej stronie wyrwy, a tak naprawdę rejon „brakującego”
kawałka góry łączy oba równoległe grzbiety. Wybierając tę opcję, zejście byłoby
dla mnie bardzo łatwe, ponieważ początkowo szedłbym trawiastymi polanami, a
dalej kwiecistymi dywanami, które kończyły się dopiero w dolinie Enguri, przy
rzece o tej samej nazwie.<br />
<o:p> </o:p><br />
Zegarek
wskazywał godzinę 11.05. Postanowiłem zrobić dłuższy odpoczynek, a raczej
przerwę na suszenie butów. Ponownie wykręciłem skarpety, wylałem wodę z butów
oraz wycisnąłem materiałową część. Teraz słońce grzało bardzo mocno, dlatego
spodziewałem się przyspieszonego efektu osuszania. Zewnętrzna część zdążyła w
dużej mierze ładnie obeschnąć, a skarpety wydawały się suche. Mówię ‘wydawały
się’, ponieważ miałem inne odniesienie. Stopy trzymane cały czas w butach z „kałużami”
odczuwały aktualny poziom wilgoci jako suchy, choć wiedziałem, że w tak krótkim
czasie nie mogły się jej pozbyć w 100%. Mimo wszystko, nie czułem dyskomfortu. W
trakcie odpoczynku podziwiałem po raz ostatni niezwykły dywan z żółtych
kwiatów, ponieważ nawet stąd tworzył, wielką żółtą narzutę na delikatnie
pofalowanym terenie w okolicach doliny. Jako że siedziałem w miejscu, które
widzieliśmy każdego dnia podczas naszych wypraw, mogłem popatrzeć na wszystkie
trasy, które dotychczas „zrobiliśmy”. Pomyślałem, że mało które ekipy
przechodzą tyle gór podczas pobytu w Ushguli, ponieważ przybywają na krótszy
okres czasu. Siedząc na trawiasto-kamienistym wierzchołku złapałem dobry
zasięg. Wysłałem naszej ekipie informację, że wszystko jest dobrze i że zaraz
będę rozpoczynać podejście na skalny grzebień. Podesłałem im również zdjęcia z
mojej trasy, aby pokazać, jak jest pięknie.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8xiRdjwrxC8lI0swIH0bV5306hFPR78Edl8FUdTLQcaff-L3ItBvYRzELgO03csrf6869Z-5f9Z5NgO6Wg1S6qKJnhWjPuRYtgBIcIEZwoL6Gg8Yl9Qa4ASy3AbkirzW1n0Y-9L1FF3xkwh9y7hRv9i39y4CHjz2vbGxIxWcAbAiedDZguh-274iyKo28/s1600/DSC_0351.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8xiRdjwrxC8lI0swIH0bV5306hFPR78Edl8FUdTLQcaff-L3ItBvYRzELgO03csrf6869Z-5f9Z5NgO6Wg1S6qKJnhWjPuRYtgBIcIEZwoL6Gg8Yl9Qa4ASy3AbkirzW1n0Y-9L1FF3xkwh9y7hRv9i39y4CHjz2vbGxIxWcAbAiedDZguh-274iyKo28/w400-h268/DSC_0351.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRh1qfDZyl_YsIRYXvgl7YZd5nnEssevxi4KsMM_m_mWmoY4piCfKXaA1S9RR7llIX8dPdCb4ykfrMDakYVQziO1mGz41d-NESO1Lfg1Tk31m_O9yseXXkUUfjorZKs0dfiMbrtKXMuZC1j3uStxerl4Oit4YdaX0OJpVoXtjHa1ejHoiW4pQH6CGVX2f9/s1600/DSC_0355.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRh1qfDZyl_YsIRYXvgl7YZd5nnEssevxi4KsMM_m_mWmoY4piCfKXaA1S9RR7llIX8dPdCb4ykfrMDakYVQziO1mGz41d-NESO1Lfg1Tk31m_O9yseXXkUUfjorZKs0dfiMbrtKXMuZC1j3uStxerl4Oit4YdaX0OJpVoXtjHa1ejHoiW4pQH6CGVX2f9/w400-h266/DSC_0355.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFavxeZCWQVwwASoldDTys4Mq2rUXoslMJOgQScH0KvLWGhmeCS9IZJ-ll_ehOd5LRk32G1kAZpVzDbRMwo_GR363uKJ3RNxDSsDb2b0xTkrrmsPqSVPlpGsvY5uVKcWMWTQBXbFPiPmduJfFsGps2IKa1y6hkOLmbXhuEjvc7yYF772Y-OIifvFNrvSKb/s1600/DSC_0361.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFavxeZCWQVwwASoldDTys4Mq2rUXoslMJOgQScH0KvLWGhmeCS9IZJ-ll_ehOd5LRk32G1kAZpVzDbRMwo_GR363uKJ3RNxDSsDb2b0xTkrrmsPqSVPlpGsvY5uVKcWMWTQBXbFPiPmduJfFsGps2IKa1y6hkOLmbXhuEjvc7yYF772Y-OIifvFNrvSKb/w400-h266/DSC_0361.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-NI3p8xfLqXkjiBSlYuh69eN_T9VvaWR237z6K2tl9x7YsdziPLLxXArvsVnzKUwd4ptsHPF0KzsyRPddAnHWXfawfCplcROh-CR9MzYKJAe6Xr5d7KsNJ7OuLJdif4e3dQ7PMoAi7w0IVtGRxcFrMAd6aAZG2uK1PFsEwotbPaPs4pDxvTK7HSFgxF8B/s1600/DSC_0366.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-NI3p8xfLqXkjiBSlYuh69eN_T9VvaWR237z6K2tl9x7YsdziPLLxXArvsVnzKUwd4ptsHPF0KzsyRPddAnHWXfawfCplcROh-CR9MzYKJAe6Xr5d7KsNJ7OuLJdif4e3dQ7PMoAi7w0IVtGRxcFrMAd6aAZG2uK1PFsEwotbPaPs4pDxvTK7HSFgxF8B/w400-h266/DSC_0366.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8QiyD5ZJTNEtzXwpdIjQFkbYdJFEEfeZ9WATHNkQlNR5u00QughugFzh7uKCSMP71ZsFx_VWiTmgrxeQr_CF7TnvWXXEHyObqYwc6o-EaTkbpeSzhUcy5NipNO63UV9RWmjnfe1JUuNm8WLPP9Hmq-y_kvmYb6glhOPvLoONssfblhb-XRbuNLyo-JF2a/s1600/DSC_0368.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8QiyD5ZJTNEtzXwpdIjQFkbYdJFEEfeZ9WATHNkQlNR5u00QughugFzh7uKCSMP71ZsFx_VWiTmgrxeQr_CF7TnvWXXEHyObqYwc6o-EaTkbpeSzhUcy5NipNO63UV9RWmjnfe1JUuNm8WLPP9Hmq-y_kvmYb6glhOPvLoONssfblhb-XRbuNLyo-JF2a/w400-h266/DSC_0368.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjorMa1E8imtyS6zLKrEuzlV5Ge66RFFHAylXfUkBffIr4BhI3Gw71zNekAzhjHv9lGmJk-1ELjhBlWtw6rw8LkWLujVC5CqO3UN6g168NFqB-uCGmKmj5cC95QB3-EFuu2b3SGYHbcgkhVwYjLzkQHwoPMxEIb2E6ymasEYk1vElHIilfXrN8hFomI6MPJ/s1600/DSC_0397.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjorMa1E8imtyS6zLKrEuzlV5Ge66RFFHAylXfUkBffIr4BhI3Gw71zNekAzhjHv9lGmJk-1ELjhBlWtw6rw8LkWLujVC5CqO3UN6g168NFqB-uCGmKmj5cC95QB3-EFuu2b3SGYHbcgkhVwYjLzkQHwoPMxEIb2E6ymasEYk1vElHIilfXrN8hFomI6MPJ/w400-h266/DSC_0397.JPG" width="400" /></a></div>Widoki z poziomu 2926 m n.p.m. Tutaj zrobiłem drugi odpoczynek będąc zupełnie sam w paśmie górskim, gdzie nie prowadzi żaden szlak ani ścieżka<div><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF4Pu-Ve8WR8fWPF-SFHZBHUSJEH8V_ZTTFLdeP8Kh9QRluH-71lRkkSjIrNFE3jJIyOA69XJbx-lpU9dQZLparGYhwRKGeStIz8SfPEw7vZxMFkUOmd67FC2BXnlupJYk3pV227giTwom_8Lk5BEHFAOkGf_gOCJgXdOD8A5bHJvWJRNREpmTkw4O6ivv/s1600/DSC_0401.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF4Pu-Ve8WR8fWPF-SFHZBHUSJEH8V_ZTTFLdeP8Kh9QRluH-71lRkkSjIrNFE3jJIyOA69XJbx-lpU9dQZLparGYhwRKGeStIz8SfPEw7vZxMFkUOmd67FC2BXnlupJYk3pV227giTwom_8Lk5BEHFAOkGf_gOCJgXdOD8A5bHJvWJRNREpmTkw4O6ivv/w426-h640/DSC_0401.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI1Bcm6p7jOMCbTT4l-YpPKKD2gM1JZNXQ95u-yRXELcyugbdQUHYHg8CM0_AlCYNr_Bft9ZgaO3KUPDKXXtwSm3zvc1PfRSldePmh0yooWP7Hqn27trrpNjnHymz5YgIO-HfbFTKqQVPskM89cvcQy_Xllqe_cy4n2zqp12mVtyJfTlpvzV6Zwtb1fYb1/s1600/DSC_0402.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI1Bcm6p7jOMCbTT4l-YpPKKD2gM1JZNXQ95u-yRXELcyugbdQUHYHg8CM0_AlCYNr_Bft9ZgaO3KUPDKXXtwSm3zvc1PfRSldePmh0yooWP7Hqn27trrpNjnHymz5YgIO-HfbFTKqQVPskM89cvcQy_Xllqe_cy4n2zqp12mVtyJfTlpvzV6Zwtb1fYb1/w426-h640/DSC_0402.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTIyn3EyDGFkx5KgCh_ZpwLcP7KtT0yRjGvTvnKm6N5MMNZkOI4CFngyJB_VX36Jso1Vei7X-q_J44ObMT0JBOyr5_HEoT8fk1ks6FE1ZFGnQ2gcXF0yTUHe4Dal2iZONASVTUTvMbPECilb89G8jdfP0z_24HpYJl13SSWUJT3nzwosKhaDH1LtNhYnga/s1600/DSC_0418.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1069" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTIyn3EyDGFkx5KgCh_ZpwLcP7KtT0yRjGvTvnKm6N5MMNZkOI4CFngyJB_VX36Jso1Vei7X-q_J44ObMT0JBOyr5_HEoT8fk1ks6FE1ZFGnQ2gcXF0yTUHe4Dal2iZONASVTUTvMbPECilb89G8jdfP0z_24HpYJl13SSWUJT3nzwosKhaDH1LtNhYnga/w428-h640/DSC_0418.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTqLoeFKsYz1YE-E0P_x2-m7cRRWDsry81wYOwwrMyXBdNKWhEFu3SXOhdUVSeHEyWAd3pQZ70k6MFVjb9VrQ0imdmkXDbFBSQKndjIp90p1x9tqrjqIHhr11WrtP2EkN6DPxZ4zASeyGbhickBxvWx1WwY-Nc5_w3spqNd3xbUBvYnmr7SqIu9XenkmcK/s1600/DSC_0419.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTqLoeFKsYz1YE-E0P_x2-m7cRRWDsry81wYOwwrMyXBdNKWhEFu3SXOhdUVSeHEyWAd3pQZ70k6MFVjb9VrQ0imdmkXDbFBSQKndjIp90p1x9tqrjqIHhr11WrtP2EkN6DPxZ4zASeyGbhickBxvWx1WwY-Nc5_w3spqNd3xbUBvYnmr7SqIu9XenkmcK/w426-h640/DSC_0419.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX5S5IW6LTuq0tLrsVLxMV-lg2j39YEUqCJq9aZN5UFPCG8_RfEvnDnmW3I664JLnPgr3FOpVO_XEhWh-a514WYQGgzLAidKBr-52XSMVqy34YHL7WvrtqvDpAPkK5oe1knNt9l9AumIu4luNf9uxGVVioMW745UOnQKGzqaJY9WiFRx2u5mN5arL_34Uh/s1600/DSC_0403.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX5S5IW6LTuq0tLrsVLxMV-lg2j39YEUqCJq9aZN5UFPCG8_RfEvnDnmW3I664JLnPgr3FOpVO_XEhWh-a514WYQGgzLAidKBr-52XSMVqy34YHL7WvrtqvDpAPkK5oe1knNt9l9AumIu4luNf9uxGVVioMW745UOnQKGzqaJY9WiFRx2u5mN5arL_34Uh/w640-h426/DSC_0403.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ9d6eLfvGohWEBs-bcT-zJe7B4z8zvdO5iUEdzfP2x564C-gnj2IIiB790MC6KAZAnEAbZ8wETyrNmW9wq0mbVUn6k8nXjCgSI-WLWOT2J7-B7txRvFoFPHOMGftVQOq8DejPlr_19IO4-puWBrRAnzvXhupPLeM2AR5kVzfNqomgwGpglKZibNOLOFC3/s1600/DSC_0409.JPG"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ9d6eLfvGohWEBs-bcT-zJe7B4z8zvdO5iUEdzfP2x564C-gnj2IIiB790MC6KAZAnEAbZ8wETyrNmW9wq0mbVUn6k8nXjCgSI-WLWOT2J7-B7txRvFoFPHOMGftVQOq8DejPlr_19IO4-puWBrRAnzvXhupPLeM2AR5kVzfNqomgwGpglKZibNOLOFC3/w640-h428/DSC_0409.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Gcf1bHjT-O_OtqJ16C5kK7qyLQ0JaM_28wWV4vMHBR019qj_JdSaOEGdxXi7qJ7RRs0duUhykyHSKQqxV_aGKZYGjG-JaOjWDitUcJFEHWrGaMuf6BEYchqIVPnOB9t9km3oBSdaF8FRMRtKnEPliSFSq32IJ_7FjxHYu6yxqlaKBILmygLGejiB3_2U/s1600/DSC_0410.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Gcf1bHjT-O_OtqJ16C5kK7qyLQ0JaM_28wWV4vMHBR019qj_JdSaOEGdxXi7qJ7RRs0duUhykyHSKQqxV_aGKZYGjG-JaOjWDitUcJFEHWrGaMuf6BEYchqIVPnOB9t9km3oBSdaF8FRMRtKnEPliSFSq32IJ_7FjxHYu6yxqlaKBILmygLGejiB3_2U/w640-h426/DSC_0410.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinafkoF0ghAl9ftQaL9_RJn8Y0OMPVle6_GATbFctnEQWze8s93EJmMwTKmK_U1TxWtnqYT13Ebeu57_BnO44qBMQII-DLVou54EwlSWwBSFYkRRe1uKGr1EsFehAx03pB6jo-igP1jhilUrqe7zvFA20-Og3Vj0rAy4ZuyVcYWqzNeoogzEu4gVN5emcu/s1600/DSC_0422.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinafkoF0ghAl9ftQaL9_RJn8Y0OMPVle6_GATbFctnEQWze8s93EJmMwTKmK_U1TxWtnqYT13Ebeu57_BnO44qBMQII-DLVou54EwlSWwBSFYkRRe1uKGr1EsFehAx03pB6jo-igP1jhilUrqe7zvFA20-Og3Vj0rAy4ZuyVcYWqzNeoogzEu4gVN5emcu/w640-h426/DSC_0422.JPG" width="640" /></a></div>Z punktu widokowego 2926 m n.p.m. widziałem dosłownie morze kwiatów<div><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>DROGA NA
SKALNY GRZEBIEŃ 3352 m n.p.m.</b></span><br />
Na
skalny grzebień wyruszyłem o godzinie 11.30. Nie miałem obaw, że chmury
zasłonią mi widoki po godzinie 13.00, jak to zazwyczaj działo się w okolicach
Ściany Bezingi, ponieważ te powstawały wyjątkowo wolno i przyjmowały mniejsze
formy. Dzięki temu miałem więcej czasu. Na niebie przesuwały się tylko małe
chmury cumulus humilis, informujące o bardzo dobrej, wręcz letniej, słonecznej
pogodzie do końca dnia. Jednak kluczem do takiej interpretacji musiał być fakt,
że nie mogły zwiększać one swojej objętości, ale raczej powinny tworzyć
równoległe rzędy, a one same powinny być w mniej, więcej podobnych odstępach
między sobą. Właśnie takie warunki miałem obecnie. Wiedziałem, że szczyt
grzebienia znajduje się na wysokości 3352 m n.p.m., ale tworzą go dwa
wierzchołki w dość bliskiej odległości. Nie wiedziałem za to, na ile lokalnych
szczytów będę musiał wejść po drodze, zanim osiągnę ten właściwy. Jak się
później okazało, miałem ich aż… 11. Z tego powodu nie nastawiałem się, że każdy
kolejny jaki zobaczę, będzie tym ostatnim. Ze zdjęć, które zrobiłem podczas
poprzednich dni wynikało, że musi być on całkowicie pokryty śniegiem, a zanim do
niego dotrę, będę musiał iść dość długą, śnieżną granią. Na razie miałem przed
sobą brązowe skały, układające się na wzór ostrza. Pierwsze dwa wierzchołki
należały do łatwych, ponieważ tworzyły je drobne kamienie. Na szczęście nic nie
sypało się pod nogami.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2eITtZF6uOllcL8CkT6ujY7WUCOh3NoSNw_5DvfB1FpyRThsTzaIc3z5zeWPtu6AhhvMLVHcIhadLIMmVSiE59KPqFn9iix4a4Nz9Jt0VY2A0idzBqARSsznqEkFY1mv687mw-D9f8rkFMfgTUrE4wMppqBbLft0QWYGap3A2pCU1gy884t-y1c2skPl1/s1600/DSC_0428.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2eITtZF6uOllcL8CkT6ujY7WUCOh3NoSNw_5DvfB1FpyRThsTzaIc3z5zeWPtu6AhhvMLVHcIhadLIMmVSiE59KPqFn9iix4a4Nz9Jt0VY2A0idzBqARSsznqEkFY1mv687mw-D9f8rkFMfgTUrE4wMppqBbLft0QWYGap3A2pCU1gy884t-y1c2skPl1/w400-h266/DSC_0428.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLUTrs18uyYCTP4kCAh2J2iCCk3D2b9FhvtzznyF3kms2Q95B2j_6PSBry4TUXOIaSUwcioMqz3mc_Xib-E7smUKEoemL02rUiACuNKsE7CJVV_zDLFk445zfwOiSnOtTmULlZh3Abf-RI6Tg6MooKIE2lDc62e4AZwhiet6mcXJ6Bz3h08mJ-b4OjFpvW/s1600/DSC_0449.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLUTrs18uyYCTP4kCAh2J2iCCk3D2b9FhvtzznyF3kms2Q95B2j_6PSBry4TUXOIaSUwcioMqz3mc_Xib-E7smUKEoemL02rUiACuNKsE7CJVV_zDLFk445zfwOiSnOtTmULlZh3Abf-RI6Tg6MooKIE2lDc62e4AZwhiet6mcXJ6Bz3h08mJ-b4OjFpvW/w400-h268/DSC_0449.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk_85gOVR_NRWalV8682q4jxrLbn3__8cQ2-McjYukHrLTCB209EJ4OlF_l-lbRylSXuAI2idBjwQqezjk7eu5yK7bstovM5_bst2SFCQ4jR9n6e002BTGf7_W0gjtNhDBcjLTG-tcVeSbIMecJ6pW4FIrTXKvjbHnqjiFzdmsdK23ajy2EOAw-HbNjDfh/s1600/DSC_0456.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk_85gOVR_NRWalV8682q4jxrLbn3__8cQ2-McjYukHrLTCB209EJ4OlF_l-lbRylSXuAI2idBjwQqezjk7eu5yK7bstovM5_bst2SFCQ4jR9n6e002BTGf7_W0gjtNhDBcjLTG-tcVeSbIMecJ6pW4FIrTXKvjbHnqjiFzdmsdK23ajy2EOAw-HbNjDfh/w400-h268/DSC_0456.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjicCuRvRdArCoXh9nfSQUV7hXFBBqRRObJ3rY63jwEVCpg492_jNqh_MCWTeIbeoLOKVBiRTfruBWC8AKJN7Ks2qn9Boy8dSlVSFNpwxgIXbG2qCylL_tLlXfuwXomimKDomgKBPQp6pUM8_38XB1KC_4QYyAOANaDfrpbsYP1cSrb3wDmoT6Lme4xwg2T/s1600/DSC_0494.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjicCuRvRdArCoXh9nfSQUV7hXFBBqRRObJ3rY63jwEVCpg492_jNqh_MCWTeIbeoLOKVBiRTfruBWC8AKJN7Ks2qn9Boy8dSlVSFNpwxgIXbG2qCylL_tLlXfuwXomimKDomgKBPQp6pUM8_38XB1KC_4QYyAOANaDfrpbsYP1cSrb3wDmoT6Lme4xwg2T/w400-h266/DSC_0494.JPG" width="400" /></a></div>Pomału wkraczam do świata zimy<o:p> </o:p></div><div><br />
Wyżej
widziałem ostrą grań, którą pokrywa śnieg. Mogłem stąd ocenić, że podobny
charakter podejścia będę miał od siódmego wierzchołka. Każdy następujący po
sobie lokalny szczyt nieco zwiększał poziom trudności, choć dla osób, które
chodzą po Tatrach, nie będzie tu zbyt wiele miejsc podnoszących poziom
adrenaliny. Na kolejnych wierzchołkach musiałem kolejno: obejść większy płat
śniegu, większe połacie ostrych, wystających z ziemi skał, przejść łatwą płytą
oraz kluczyć pomiędzy wielkimi głazami, gdzie po lewej stronie miałem widok na
kwadratową skałę z wystającą iglicą. Na szczęście nie trzeba iść w jej kierunku.
Dalej swój początek bierze trochę dłuższa grań, którą aktualnie pokrywały
nawisy śnieżne. Podczas roztopów mogły wywołać lawinę, gdyby poniższe warstwy
były dostatecznie wytopione i nie trzymały się dobrze podłoża. Nie planowałem
tego sprawdzać. Szedłem coraz wyżej. Kiedy dotarłem do długiego pasa śniegu,
zacząłem sondować go kijem z barszczu Sosnowskiego, a także każdy ślad ubijałem
trzykrotnie, ponieważ mając doświadczenie z poprzednich gór, które przeszliśmy
razem wiedziałem, że raz wybity ślad może zapaść się jeszcze głębiej. Tempo
wyraźnie spadło, ale zależało mi, aby przygotować sobie dobrą trasę zejściową,
a także, żeby sprawdzać, po której stronie grani jest bezpiecznie. Odtąd gruba
warstwa śniegu zalegała na obu zboczach grzebienia, dlatego szedłem tam, gdzie jest
w miarę płaski teren, a jednocześnie nie tworzyła nawisów.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHbZWYtsPDTWx_BwTkw9g4DrsG9JgUso7pviJmNnSqelBw1l7tUQB_f5WINAFvZ4vBD9voZs8AvhrC2oiCaYCM2EshmyiQZO4tERVwwBmLyS19XU1RMvnt9ZOiNqcRhqthBqE06wLHs-UgKhSGHPpgB0MTmb6iy4W08vb4gWkD2Eus5x0TvQ6T_1M70M9k/s1600/DSC_0432.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHbZWYtsPDTWx_BwTkw9g4DrsG9JgUso7pviJmNnSqelBw1l7tUQB_f5WINAFvZ4vBD9voZs8AvhrC2oiCaYCM2EshmyiQZO4tERVwwBmLyS19XU1RMvnt9ZOiNqcRhqthBqE06wLHs-UgKhSGHPpgB0MTmb6iy4W08vb4gWkD2Eus5x0TvQ6T_1M70M9k/w400-h266/DSC_0432.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvfejOWgeB6QYmoI1UEfOcZ0aNavYJ9xRz7bvKIBKKCx3tsVrhHK5Blfm60CnS7nYBXzm0v-KQnfC7Fap-sUzXHnN8nMJWl8gEJjs9vX9cp-MooZoMJHP8cYq-SQShwKZLi31UmnJD4u4Df7awDzu-3XFIplYYdiVC8oX2yHbfpT9cSbZ97VGhJh-ZsMRi/s1600/DSC_0438.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvfejOWgeB6QYmoI1UEfOcZ0aNavYJ9xRz7bvKIBKKCx3tsVrhHK5Blfm60CnS7nYBXzm0v-KQnfC7Fap-sUzXHnN8nMJWl8gEJjs9vX9cp-MooZoMJHP8cYq-SQShwKZLi31UmnJD4u4Df7awDzu-3XFIplYYdiVC8oX2yHbfpT9cSbZ97VGhJh-ZsMRi/w400-h266/DSC_0438.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0JENX4M8sFjm5Uckj3sk-IpI7txu0I8Q_nUcAeXOWNM_kEqCRDiwE8iPPH3t6GTbBWfb5HLSlUyl1-X8Y1o4iFJ8QoorkXMphea1qus9KN31OUcBJTDoJauX8EMKcXi5Pe5NN7xIJeSkhffGuOP2H6tsLkvE_ir1LhfHIrNqguBDoH7KE-zvCVtFktlxZ/s1600/DSC_0440.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0JENX4M8sFjm5Uckj3sk-IpI7txu0I8Q_nUcAeXOWNM_kEqCRDiwE8iPPH3t6GTbBWfb5HLSlUyl1-X8Y1o4iFJ8QoorkXMphea1qus9KN31OUcBJTDoJauX8EMKcXi5Pe5NN7xIJeSkhffGuOP2H6tsLkvE_ir1LhfHIrNqguBDoH7KE-zvCVtFktlxZ/w400-h266/DSC_0440.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-uzSFQVSxExQa6iQoMfGlYo_MfK6-AzxDNd2C9VfcMjBjM_dKMlRIzsteLr55xmwJiGc5HTOD78NsCFkD7ixYAv9X0_zTSBjEN93ghYqab8VSUtsl3m-nRbEFHamjB-dXlVBztQO2WgKFXCXRwIvSTh2IpH3y4x-2WtlDpqV4-bn9p1o8e73ePRDD4hNm/s1600/DSC_0466.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-uzSFQVSxExQa6iQoMfGlYo_MfK6-AzxDNd2C9VfcMjBjM_dKMlRIzsteLr55xmwJiGc5HTOD78NsCFkD7ixYAv9X0_zTSBjEN93ghYqab8VSUtsl3m-nRbEFHamjB-dXlVBztQO2WgKFXCXRwIvSTh2IpH3y4x-2WtlDpqV4-bn9p1o8e73ePRDD4hNm/w400-h266/DSC_0466.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha2d_hDjRXP7IzXRkb3k8ebwmu80pZczn9zLC4jp1wHBoutb57tUsRH9OsLSf8-gPbQvW9M6Xd8QRawuryjRP1YillNyD87OrUUyxJURPLHMCvCYbDm7dXlEZkCQWnxfUUGRMyJA_45zRfLuetfGI5MQHI1W9BjIGi6w02zEZr1fv1Tja0AvWSe3lgNwdz/s1600/DSC_0472.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha2d_hDjRXP7IzXRkb3k8ebwmu80pZczn9zLC4jp1wHBoutb57tUsRH9OsLSf8-gPbQvW9M6Xd8QRawuryjRP1YillNyD87OrUUyxJURPLHMCvCYbDm7dXlEZkCQWnxfUUGRMyJA_45zRfLuetfGI5MQHI1W9BjIGi6w02zEZr1fv1Tja0AvWSe3lgNwdz/w400-h266/DSC_0472.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjifRm8Af3vfN886jqJUrGh8skqUwORcDqKnjSuF6aLwCxul986Py6Wh-YXEWO0D3EMsDFwtTKq2fGN2AAHWZ-VNM31HC5t8rVb24XTiR4zXDTf8PPqHozUldOIL2ktVx3mrCagZJ8FTqQ97c3gmfc31YvRwLs2rqDVVefNtqJns6V6r0Rpm3fku6Wc94-T/s1600/DSC_0475.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjifRm8Af3vfN886jqJUrGh8skqUwORcDqKnjSuF6aLwCxul986Py6Wh-YXEWO0D3EMsDFwtTKq2fGN2AAHWZ-VNM31HC5t8rVb24XTiR4zXDTf8PPqHozUldOIL2ktVx3mrCagZJ8FTqQ97c3gmfc31YvRwLs2rqDVVefNtqJns6V6r0Rpm3fku6Wc94-T/w400-h266/DSC_0475.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-ZjLQet8Mx8ZUfIoOejChZ7YSrnPMTuSyUe9gXObhEeDz2nNxySZgOuAbxGGzl0bxy_omKhZpN4grsR6Ehvv-KdzgrRBQf2iJwANzlOqAR2FpUJiW8aond_NsCSxI8zdg3iT0IZlktO4pdlkXUbmhtOjBu_qpT8TXDq0WQrfGXfrB12hWsF6VyDWESEB7/s1600/DSC_0484.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-ZjLQet8Mx8ZUfIoOejChZ7YSrnPMTuSyUe9gXObhEeDz2nNxySZgOuAbxGGzl0bxy_omKhZpN4grsR6Ehvv-KdzgrRBQf2iJwANzlOqAR2FpUJiW8aond_NsCSxI8zdg3iT0IZlktO4pdlkXUbmhtOjBu_qpT8TXDq0WQrfGXfrB12hWsF6VyDWESEB7/w400-h268/DSC_0484.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwJpZpIaS1w9Lq3d3wvEJkQkSNCusjlVi-UrAmzSW2LVTMmUIQm16T7Pglu0I92wUU9Q51I1Yrznx0AyHdj6ImASjAGzUWfcSSKdK4ko8OCgEqjKc2jGs7RU3P2xT5yI3vePPf3aeKvDqJb5e7A0IkazapTBlSumWwvxw1_XHyaT4jSi4PtPXYLyRUpFWj/s1600/DSC_0487.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwJpZpIaS1w9Lq3d3wvEJkQkSNCusjlVi-UrAmzSW2LVTMmUIQm16T7Pglu0I92wUU9Q51I1Yrznx0AyHdj6ImASjAGzUWfcSSKdK4ko8OCgEqjKc2jGs7RU3P2xT5yI3vePPf3aeKvDqJb5e7A0IkazapTBlSumWwvxw1_XHyaT4jSi4PtPXYLyRUpFWj/w400-h266/DSC_0487.JPG" width="400" /></a></div>Widoki z siedmiu pierwszych szczytów wchodzących w skład 12-szczytowej, skalistej grani<o:p> </o:p></div><div><br />
Od
dziewiątego wierzchołka warunki uległy totalnej zmianie. Można powiedzieć, że
wszedłem do świata pełnej zimy. Wszystko, co widziałem przede mną miało biały
kolor. Teraz poczułem klimat moich wypraw na cztero- i pięciotysięczniki, gdzie
wracało się przez lodowce, a słońce niezwykle paliło. Promienie odbijane od
powierzchni śniegu w środku słonecznego dnia dosłownie grzeją. Czujesz się jak
w piekarniku, a usta pękają aż do krwi. Odczuwasz zaduch, gorąco, a biel wręcz
oślepia. To, dlatego podczas wędrówek śnieżnymi górami konieczne jest by nosić
okulary lub gogle lodowcowe minimum trzeciej kategorii, choć za lodowcowe uważa
się tylko te, które mają czwartą klasę. Szedłem bez wspomnianych okularów,
ponieważ mój wzrok jest przyzwyczajony do bardzo dużych ilości światła, dlatego
zawsze powtarzam, że w pokoju powinienem mieć lampę chirurgiczną o mocy 1000 W.
Pomiędzy wierzchołkami teren wyglądał na nawet płaski. Jednak nie rozluźniałem
się z tego powodu, ale raczej dalej sondowałem teren, z obawy przed przypadkowym
wejściem na podobne formacje, jakie miałem przy szóstym wierzchołku. Co
konkretnie mam na myśli? Pod śniegiem mogły być przysypane, np. pionowo
opadające skały z urwiskiem, na których aktualnie leżałby śnieżny most,
przykrywający zagrożenie. Na szczęście teren wyglądał na płaski, ponieważ pod
białym puchem leżały drobno potłuczone kamienie, co mogłem zobaczyć na
dziesiątym wierzchołku, gdzie słońce zdążyło wytopić śnieg o promieniu jednego
metra. Dalej ciągnęła się już tylko piękna zima. Byłem nią zachwycony, ponieważ
miałem świadomość, że w ciągu połowy dnia przeszedłem z pełnego lata, do
cudownej, ukwieconej wiosny i dalej do pełnej zimy, gdzie zalegały grube
warstwy śniegu. W jednym miejscu, o czym będzie nieco dalej, zrobiłem nawet
pomiar grubości białej pokrywy. Pomiędzy dziesiątym a jedenastym szczytem (tym
właściwym) rozlegała się dość duża płaszczyzna. Również tam sondowałem teren,
ponieważ zawsze musiałem zakładać, że pod białymi warstwami może być ukryte
jakieś niebezpieczeństwo (np. szczelina, poduszka powietrzna pomiędzy dużymi
głazami/skałami, itp.). Na szczęście tworzył on jednolitą i twardą strukturę. Ani
razu nie wpadłem w głębiny, a tak naprawdę spodziewałem się, że będę brodzić w
ciężkim i mokrym śniegu, co byłoby niezwykle uciążliwe.</div><div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ4Vyn2H4J4CO3UojNeyGuIavXOzlGHZVdFYhFkibxnOpJi-rqb4Srr4W5YbpqRck_3Ps7jvOlHzXy7b7SgHCE3saOoHt_vRSPu5DKC6RH9crkTL01StFgr1udr9eYy9jziNndhcrCYiJRcwldX2fFRwl6u0dXbt_3NxNAUTM3wFeZIVB2joXs7ZsukPms/s1600/DSC_0534.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1069" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ4Vyn2H4J4CO3UojNeyGuIavXOzlGHZVdFYhFkibxnOpJi-rqb4Srr4W5YbpqRck_3Ps7jvOlHzXy7b7SgHCE3saOoHt_vRSPu5DKC6RH9crkTL01StFgr1udr9eYy9jziNndhcrCYiJRcwldX2fFRwl6u0dXbt_3NxNAUTM3wFeZIVB2joXs7ZsukPms/w428-h640/DSC_0534.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3dGLc3YDk73pIbbx9ibMw3XoCV-Log-AwnU_EXYvipeN7pOY9qAOKx1VT8fI0-o4JSyyplgiowqqbWl-y6A0lxkiiGM2Qm3HmqIqpe57Btr_tiIU29F7gdHbjt0QenV6NPPicDbyaYNQRPcJ-MmrdxbKXKQ2MBFLG3qmuQcNkKsBrHNUgfroZ9wCWBKNW/s1600/DSC_0544.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3dGLc3YDk73pIbbx9ibMw3XoCV-Log-AwnU_EXYvipeN7pOY9qAOKx1VT8fI0-o4JSyyplgiowqqbWl-y6A0lxkiiGM2Qm3HmqIqpe57Btr_tiIU29F7gdHbjt0QenV6NPPicDbyaYNQRPcJ-MmrdxbKXKQ2MBFLG3qmuQcNkKsBrHNUgfroZ9wCWBKNW/w426-h640/DSC_0544.JPG" width="426" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCqRzFiH-wGbPxXEZVzdgUDHgMALcTff4NKs9Pq4wFR2CCPsOI3XTCpYwHcZ8yv-sW-QdztfJ8S01ptWA_JBV_45yYLp_84BJTYpCChzVZMcIRtS0T9M8kgajmuqiSI5KZo3mVhgfZksZW3AWpsPJAklYBz1WgcwSDqdtQ_xJpqMrMvm4kKBmzVQfwKQiJ/s1600/DSC_0540.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCqRzFiH-wGbPxXEZVzdgUDHgMALcTff4NKs9Pq4wFR2CCPsOI3XTCpYwHcZ8yv-sW-QdztfJ8S01ptWA_JBV_45yYLp_84BJTYpCChzVZMcIRtS0T9M8kgajmuqiSI5KZo3mVhgfZksZW3AWpsPJAklYBz1WgcwSDqdtQ_xJpqMrMvm4kKBmzVQfwKQiJ/w400-h266/DSC_0540.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijvuoH3avZLMroCddjDmHMHBuYIDkbTbsfTxj81edmPD3tU96Ik2Dbc7VGj2FFZcrtl9PQd9uk3HyXYXQW16fa9oTKQ64y6tIPhqxZ9c-V15WKfPTqzjhAOgnL1U0ASyGEK3w73KXwMbm7jWeYjrD1-RZXUe7pZPTMyHqqra8ky-PLU23f2CIJ62rcLYQZ/s1600/DSC_0528.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijvuoH3avZLMroCddjDmHMHBuYIDkbTbsfTxj81edmPD3tU96Ik2Dbc7VGj2FFZcrtl9PQd9uk3HyXYXQW16fa9oTKQ64y6tIPhqxZ9c-V15WKfPTqzjhAOgnL1U0ASyGEK3w73KXwMbm7jWeYjrD1-RZXUe7pZPTMyHqqra8ky-PLU23f2CIJ62rcLYQZ/w400-h266/DSC_0528.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXI5R78zWbPvcatIbP6xAAwNsoPUrPPQ5Chuq5BmEX1h36mmYc1i_fyvjO0s8E3WMZ5Y1gyE2A5nt2jqMXvU58jNvlrXiw-bgJtcMicTiHJaGjGT0Aq5NgnJ5MqJXA7hy8jHce0oGk5ctcnaWQWhGevsJc26QIaw5Ey31ZQ_L2Ty0E-rdR1SayAJZ0MKPE/s1600/DSC_0553.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXI5R78zWbPvcatIbP6xAAwNsoPUrPPQ5Chuq5BmEX1h36mmYc1i_fyvjO0s8E3WMZ5Y1gyE2A5nt2jqMXvU58jNvlrXiw-bgJtcMicTiHJaGjGT0Aq5NgnJ5MqJXA7hy8jHce0oGk5ctcnaWQWhGevsJc26QIaw5Ey31ZQ_L2Ty0E-rdR1SayAJZ0MKPE/w400-h266/DSC_0553.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUTRiOBt9lhow8Bks9jWtKuJZMFLfHhBR5Ob-Uwv95CyzyK7zGOf8qHdYDmUWFVvGqLFtMK8MKcLP1rCzKOC6wBq8L13zpCCVYba3DNwe7LXEOj_wzEjdlJRwXPxP0IBkfDmncKOCGATRBzQvrXt75QjOqSavmBZDKWHMYOk84PZFEbpDUDeFOePZJAur7/s1600/DSC_0554.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUTRiOBt9lhow8Bks9jWtKuJZMFLfHhBR5Ob-Uwv95CyzyK7zGOf8qHdYDmUWFVvGqLFtMK8MKcLP1rCzKOC6wBq8L13zpCCVYba3DNwe7LXEOj_wzEjdlJRwXPxP0IBkfDmncKOCGATRBzQvrXt75QjOqSavmBZDKWHMYOk84PZFEbpDUDeFOePZJAur7/w400-h268/DSC_0554.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisHtGt6T5ChGKjdkWTh2UPn4kMXFkSv6e8oceVxhZIjfo3OS8fXtbQgWW9ERWwKap_TbP8HRYwR46F-Qu_eIT2ONCPEQ_Ng48JwvddlRhxiCuCTVf7K9MIoKZToJrCsQCejOZOsHlR0H6xrS5ypuXw-uW7t3pw1AjOGEi7Vn9NySomzEf5UxC94tmxPEB1/s1600/DSC_0560.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisHtGt6T5ChGKjdkWTh2UPn4kMXFkSv6e8oceVxhZIjfo3OS8fXtbQgWW9ERWwKap_TbP8HRYwR46F-Qu_eIT2ONCPEQ_Ng48JwvddlRhxiCuCTVf7K9MIoKZToJrCsQCejOZOsHlR0H6xrS5ypuXw-uW7t3pw1AjOGEi7Vn9NySomzEf5UxC94tmxPEB1/w400-h266/DSC_0560.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikwE1RHitCYvBzyGJTlNfEnp964wdBqSVAnj2AnygyYlOGpC0XvKvfWkIkUyzg1F8sUYPVz9xyKlzxABYRzBONCOj1xhFxBUDrPBjkD3PCPv_Sb2lA60cQvYw0Ocor4Qq1O5bx2h0R9bt9yo47c9o6FwaDocfISgceULGrvR4M_1y3WTzCXSiopCcEZRJE/s1600/DSC_0562.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikwE1RHitCYvBzyGJTlNfEnp964wdBqSVAnj2AnygyYlOGpC0XvKvfWkIkUyzg1F8sUYPVz9xyKlzxABYRzBONCOj1xhFxBUDrPBjkD3PCPv_Sb2lA60cQvYw0Ocor4Qq1O5bx2h0R9bt9yo47c9o6FwaDocfISgceULGrvR4M_1y3WTzCXSiopCcEZRJE/w400-h266/DSC_0562.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator"><span style="text-align: left;">Czym wyżej, tym piękniej - wkraczam w świat zimy i lodowców</span></div><o:p> </o:p><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>GRZEBIEŃ
ZOSTAJE OSIĄGNIĘTY, NIESAMOWITE MIEJSCE</b></span><br />
Po
godzinie 12.40 stanąłem na oficjalnym szczycie skalistego grzebienia, który z
daleka wyglądał jak brzytwa. Przed sobą miałem niesamowity, bo pierwszoplanowy
widok na Ścianę Bezingi i Shkharę. Nie zasłaniała jej żadna inna góra. Podziwiałem
ją w pierwszej linii. Spojrzałem również w dół, w stronę kwiecistych polan, ale
te były dość daleko, żeby tworzyły tak piękny efekt, jak z podejścia na ostatni
trawiasty wierzchołek 2926 m n.p.m. Również pode mną królowała tylko i
wyłącznie biel. Pomiędzy grzebieniem a górą Kareta 3524 m n.p.m. widniał
szeroki i wielki lodowiec pokryty grubymi masami śniegu. Po prawej z kolei biel
pokrywała stromo opadające zbocze górskie. W jego rejonie latało kilkanaście
czarnych ptaków, które szukały czegoś do jedzenia, a co jakiś czas mocno
wzbijały się w powietrze. Na szczycie zrobiłem kilkuminutową przerwę, ponieważ
obowiązkowo musiałem sfotografować wszystkie widoki dookoła. Z racji pory dnia,
pod Ścianę Bezingi dotarły pierwsze, mniejsze chmury. Z tej perspektywy
tworzyły niezwykły trójwymiarowy efekt, ponieważ znajdowały się niewiele wyżej
niż ja. Dzięki temu mogłem zobaczyć ich piękną warstwę przecinającą góry na
dwie części. Taki widok zachwycał. Był obłędny! Za chwilę oderwałem większy
płat śniegu. Pękł wyjątkowo równo, dlatego odwróciłem go, po czym utworzyłem z
niego mały stół. Ułożyłem na nim czerwonego i rudego cicika. Zrobiłem im
zdjęcia na tle pięknych, zimowych pięciotysięczników. Taki mam zwyczaj, że ze
mną wyruszają ciciki, które muszą mieć zdjęcie na szczycie, przy założeniu, że
nie wieje wiatr. Dzisiaj panowała bezwietrzna pogoda. Zimny wiatr zawiewał jedynie
w okolicach wysokości 2900 m n.p.m. Cieszyłem się niezwykłym spokojem i ciszą. Cały
czas miałem chęci, siły i kondycję. W butach nie czułem chlupotania.
Rozglądając się przed siebie, postanowiłem, że pójdę jeszcze dalej, idąc
śnieżną granią do najbliższego lokalnego wzniesienia, które nie będzie wymagało
użycia żadnego sprzętu. Dodatkowo założyłem, że jeśli cokolwiek wzbudzi moją
niepewność, to zawrócę, ponieważ główny cel został w pełni osiągnięty i to w
najlepszych możliwych warunkach, z cudnymi widokami. Za głównym szczytem
zauważyłem, że brakuje sporej powierzchni bieli, tak jakby jej część ‘zjechała’
gdzieś poniżej. Powstała wyrwa sugerowała ‘deskę’ czyli kawał śniegu w postaci
‘płyty’, który nie trzymał się podłoża. Między innymi takie fragmenty są
zaczątkiem lawin. Mogłem wywnioskować, że to zjawisko miało miejsce znacznie wcześniej.
Z drugiej strony, nie szedłem w zagrożonym terenie, bo wybrałem główny ciąg,
który łączył grzebień oraz grań wbijającą się bezpośrednio w pięciotysięczniki.
Widziałem, że powyżej 3700 m, a może 3800 m n.p.m. teren wygląda na wspinaczkowy,
dlatego nie myślałem o tamtym odcinku. Nawet czas nie pozwalał na aż tak wiele.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL6ERA-pM2C7gk_d0AyTsaLvtPmS2Lc5rtpYYR4-RAkuUegarwOuNI82t0IjQrHHUQvN-XyBfC5KfDIv6z_p1Poo68NMZx7gbfuczWaPifK00iRj1CI8SjJamiN0kwxiH3q5sGF_SrLfl5gQewnGfRwslmW9M0tI1mJLm2SvN-wEXz4pGdrXJSvL0t_1QZ/s1600/DSC_0602.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL6ERA-pM2C7gk_d0AyTsaLvtPmS2Lc5rtpYYR4-RAkuUegarwOuNI82t0IjQrHHUQvN-XyBfC5KfDIv6z_p1Poo68NMZx7gbfuczWaPifK00iRj1CI8SjJamiN0kwxiH3q5sGF_SrLfl5gQewnGfRwslmW9M0tI1mJLm2SvN-wEXz4pGdrXJSvL0t_1QZ/w400-h266/DSC_0602.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPvszaPfxPGuUNXE6RG85B11ohYPABp9MD044Y7NgHVF7HVpX-DyThlD5_tGEi-w3CaRxcp7n2JPHao6s_e-LkMPrK1fTRRg9P9stLqhbwtQJKZrIDjlUd6pSVRDbgRuD2jQvCnO-1XKgQwcyQJkmZ4ePkIhn5Z_Tt4FTcE_mM0LMWYE95a3jmPjRlLbdg/s1600/DSC_0631.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPvszaPfxPGuUNXE6RG85B11ohYPABp9MD044Y7NgHVF7HVpX-DyThlD5_tGEi-w3CaRxcp7n2JPHao6s_e-LkMPrK1fTRRg9P9stLqhbwtQJKZrIDjlUd6pSVRDbgRuD2jQvCnO-1XKgQwcyQJkmZ4ePkIhn5Z_Tt4FTcE_mM0LMWYE95a3jmPjRlLbdg/w400-h266/DSC_0631.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO6DsxjMsNwjUVW7c1qaw6Hnbdnt_V9Vv9HuNjjYt8PecGDNtB4S9t61tKKPjWKS9jvrhePIFwAmId42yrUlo9-5vj5X5oJJACciuBrqdW7DAr0dfkjNlPyu8GnDyQxONKUYGaJAEYwS-PCGRgZhWBB1lNQzOK0k25fIiPhj-bTlzz1sj5RhSgb7A6m92k/s1600/DSC_0667.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO6DsxjMsNwjUVW7c1qaw6Hnbdnt_V9Vv9HuNjjYt8PecGDNtB4S9t61tKKPjWKS9jvrhePIFwAmId42yrUlo9-5vj5X5oJJACciuBrqdW7DAr0dfkjNlPyu8GnDyQxONKUYGaJAEYwS-PCGRgZhWBB1lNQzOK0k25fIiPhj-bTlzz1sj5RhSgb7A6m92k/w400-h266/DSC_0667.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFxvzTecaxE0XkaiepX0i5-dms3fMrkOaT-fPzjq_Fz9i_TytFF6yA_JrWHhTU3K-cO1EaqyqhiPM6sgtWcWAEMyx7HQhb2CvTh2-3OB8n8aTELph2sriEFyNL6_M0TONjbsuZzsQKxqpVr_OmEA6wGEYVcnTUSZKlGiCIHlLnWhcMn4x1kBsYzlyYPtyf/s1600/DSC_0687.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFxvzTecaxE0XkaiepX0i5-dms3fMrkOaT-fPzjq_Fz9i_TytFF6yA_JrWHhTU3K-cO1EaqyqhiPM6sgtWcWAEMyx7HQhb2CvTh2-3OB8n8aTELph2sriEFyNL6_M0TONjbsuZzsQKxqpVr_OmEA6wGEYVcnTUSZKlGiCIHlLnWhcMn4x1kBsYzlyYPtyf/w400-h266/DSC_0687.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0fgSi27FCIT4MFA9P-M9j3yvs1F4yDB3rzvYe1-ng0IeWyTK24sSZAuB0yqPaxeS-Z2yPUUxw6SESiC4ouaElKilRmue_2Nm1QqCdRMygcE9FPal91GLFsy8GaMRrNua5wW1o0xBLJIs0xcP3vRZSZVg9PAPUQlK_dtCJOzG68MI0Jer9dm5Mgwh_vWWa/s1600/DSC_0702.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0fgSi27FCIT4MFA9P-M9j3yvs1F4yDB3rzvYe1-ng0IeWyTK24sSZAuB0yqPaxeS-Z2yPUUxw6SESiC4ouaElKilRmue_2Nm1QqCdRMygcE9FPal91GLFsy8GaMRrNua5wW1o0xBLJIs0xcP3vRZSZVg9PAPUQlK_dtCJOzG68MI0Jer9dm5Mgwh_vWWa/w400-h266/DSC_0702.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgROo-t1DR3ESmyz_hrC-OPzG9z7nT2xEmNtWLfEKd1lB3agoc09t0G_DX0F3jnsu0OxRCZ2W1jahoV8qIYD5-S4peKPZstnDr376LpTWUwWB64BNAvbwmKKcCBOrWT80shEIG6piDtoy6xjPUASF1xXP0fQjObVrqjrawGaYjkM-y1gQ2CRC6zAQVor-Ez/s1600/DSC_0705.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgROo-t1DR3ESmyz_hrC-OPzG9z7nT2xEmNtWLfEKd1lB3agoc09t0G_DX0F3jnsu0OxRCZ2W1jahoV8qIYD5-S4peKPZstnDr376LpTWUwWB64BNAvbwmKKcCBOrWT80shEIG6piDtoy6xjPUASF1xXP0fQjObVrqjrawGaYjkM-y1gQ2CRC6zAQVor-Ez/w400-h266/DSC_0705.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSYSvg1fnKtwLRSZ3TjxFDocdsd3kWMr9wtW-QYW-qrAHYcef2tRO1PIZeLvWW__il-Q0zZdtUu2iwduaj_4f-qeO81keGqsaNojpFk53BfDOyh9zCax73I9ImnyowIUB0MSosxT1NHTaTW8erpISPpFucgWoxIMGrhBgfiY7xPe5iDgk1L1wp7PyqofU_/s1600/DSC_0707.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSYSvg1fnKtwLRSZ3TjxFDocdsd3kWMr9wtW-QYW-qrAHYcef2tRO1PIZeLvWW__il-Q0zZdtUu2iwduaj_4f-qeO81keGqsaNojpFk53BfDOyh9zCax73I9ImnyowIUB0MSosxT1NHTaTW8erpISPpFucgWoxIMGrhBgfiY7xPe5iDgk1L1wp7PyqofU_/w426-h640/DSC_0707.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnk39WCDdOhL547Gy1JQdByIoCQmdDjGkkjTudLbdPoM9VsNnBySsLYSZKhNfUoycBjHnNEJk5kw1YXZseqhR9qU99nW91Bbnahx6lqyA7I0OVpekt6-5zbty_bocEfTlj5Ke4bbbAJO0uwJ6m-fBcpDPGnklXYqkRGBoxpe37y194NO3iCC3yLKavkGy-/s1600/DSC_0635.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnk39WCDdOhL547Gy1JQdByIoCQmdDjGkkjTudLbdPoM9VsNnBySsLYSZKhNfUoycBjHnNEJk5kw1YXZseqhR9qU99nW91Bbnahx6lqyA7I0OVpekt6-5zbty_bocEfTlj5Ke4bbbAJO0uwJ6m-fBcpDPGnklXYqkRGBoxpe37y194NO3iCC3yLKavkGy-/w426-h640/DSC_0635.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhxir6un3OQ5YLujePfbdxqpWhGUnEvNIwvYOrbgqmXjozTZ4gZ7kHCgQ3SmfjGbUu4bCSa6I-zrvhVW1WSR7iT290KQ8XKFdJIPMMaPQISi0JHkkUhgzz7DpUt5NNwyIo8NtRJZf7RrxBAlyYjcN4xxS5NGrm6IO5EgggwsKfwJUzW5Z-L0wI98GZeeu4/s1600/DSC_0651.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhxir6un3OQ5YLujePfbdxqpWhGUnEvNIwvYOrbgqmXjozTZ4gZ7kHCgQ3SmfjGbUu4bCSa6I-zrvhVW1WSR7iT290KQ8XKFdJIPMMaPQISi0JHkkUhgzz7DpUt5NNwyIo8NtRJZf7RrxBAlyYjcN4xxS5NGrm6IO5EgggwsKfwJUzW5Z-L0wI98GZeeu4/w426-h640/DSC_0651.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLtPlu_oTxPk78p2Tg77-eys36C5-P7rZRRxr-fSwotxchSvjXVUCM7jhUtcOi3D8X4UztmoImCUfjW23HC-X9cRTxSbV9n9azaqxzEP0Hh_-kEW3ZgHvApO8ZKZW-EkeqJWn42s-bRbCG1FTzdhpAagQ9NNIFkhp__FXERcy905vUiTtNkpVnPmCcvj5e/s1600/DSC_0669.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLtPlu_oTxPk78p2Tg77-eys36C5-P7rZRRxr-fSwotxchSvjXVUCM7jhUtcOi3D8X4UztmoImCUfjW23HC-X9cRTxSbV9n9azaqxzEP0Hh_-kEW3ZgHvApO8ZKZW-EkeqJWn42s-bRbCG1FTzdhpAagQ9NNIFkhp__FXERcy905vUiTtNkpVnPmCcvj5e/w426-h640/DSC_0669.JPG" width="426" /></a></div>Widoki ze skalnego grzebienia na wysokości 3352 m n.p.m. Ciciki obowiązkowo musiały podziwiać widoki razem ze mną</div><div><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>GRAŃ
PODAROK 3682 m n.p.m. – SAMOTNY RAJD</b></span><br />
Zanim
wyruszyłem dalej, postanowiłem sprawdzić jak wielkie masy śniegu zalegają w
moim otoczeniu. Ich głębokość zmierzyłem za pomocą kija z barszczu Sosnowskiego
Teraz miał około metr długości (niecałe dwa łokcie po 54 cm), ponieważ prawie
trzy segmenty zdążyły się zetrzeć podczas podchodzenia skalistą częścią
grzebienia oraz podczas sondowania terenu. Jako że śnieg tworzył pewnego
rodzaju urwisko, jedynie przyłożyłem do niego kij, po czym orientacyjnie
określiłem głębokość po warstwach, które oddzielone były widocznymi brązowymi
pasami. Z szacunkowego pomiaru wyszło mi, że po prawej stronie zalegało około 7
m śniegu, a po lewej aż 11 m! Wziąłem pod uwagę, że skaliste zbocze opada pod
pewnym kątem, dlatego warstwa śniegu nie mogła być aż tak gruba. W każdym razie
i tak wielkie masy bieli robiły ogromne wrażenie. Nieco dalej, gdzie grań
stopniowo opadała, teren stawał się płaski. Nie widziałem żadnych nierówności,
co sugerowało, że podobnie jak pomiędzy 10-tym, a 11-stym wierzchołkiem, pod
grubą warstwą śniegu jest grzbiet pokryty drobno potłuczonym kamieniem. Na
całej długości warstwa bieli była cały czas twarda. Poszedłem więc szybszym
tempem, ponieważ nie widziałem nawisów, a teren przyjmował łagodny, zaokrąglony
kształt. Dotarłem do trójkątnej grani, która składała się z dwóch długich
podejść. Przypominały one nieco wejście na grzebień pomiędzy 7-mym, a 10-tym
wierzchołkiem. Tyle, że były znacznie dłuższe. Grań pomiędzy grzebieniem, a tą
o nazwie Podarok (tam teraz wchodziłem), w połowie drogi tworzyła siodło – długą,
łagodną przełęcz. Najpierw rozpocząłem łagodne i długie podejście, po czym
stanąłem przed skalistą brzytwą, którą w zdecydowanej większości pokrywał śnieg.
Ponownie zacząłem wybijać ślady, które ułatwiłyby mi zejście, ale również miały
zapobiec przypadkowemu poślizgowi. Stromizna nie była większa niż ta podczas wchodzenia
na skalisty grzebień, dlatego nie miałem większych obaw. Jeśli poczułbym, że
jest niebezpiecznie, nie zdecydowałbym się iść dalej bez sprzętu, ponieważ w
razie upadku nie miałbym żadnych szans, żeby wyhamować.<br />
<o:p> </o:p><br />
Podchodziłem
swoim tempem, bez pośpiechu. 150 m wysokości osiągnąłem w około 30 min. W miarę
zdobywanej wysokości śnieg stawał się twardszy, ale nie ‘betonowy’. Takie
warunki znacznie ułatwiały mi dalszą wędrówkę. Dodatkowo posiadał porowatą
strukturę. Dzięki niej miałem znacznie zwiększoną przyczepność. Grań zakończyła
się lokalnym wypłaszczeniem na wysokości 3516 m n.p.m. Przystanąłem na chwilę,
aby popatrzeć na piękne widoki dookoła. Poszedłem dalej, korzystając z bardzo
dobrego śniegu. Bardzo ułatwiał pokonywanie kolejnego etapu. Nie musiałem nawet
wybijać śladów. Korzystałem z nierównej, szorstkiej i porowatej struktury. Przede
mną widniało ostatnie podejście. Z przodu widziałem jedynie dwa garby oraz
wystające ciemnobrązowe skały. Wiedziałem, że bez warstwy bieli musiałbym już rozpoczynać
wspinaczkę. Temperatura w cieniu znacznie się obniżyła, ale w słońcu grzało
niemiłosiernie. Czułem wielki gorąc pomimo dużej wysokości. Uczucie jest podobne
do tego, jakbyś siedział w piekarniku. Ostatnią stromiznę udało mi się pokonać
w niecałe 25 min. Stanąłem na lokalnym szczycie zwanym na mapach jako Podarok 3682
m n.p.m. O wyższych terenach nawet nie myślałem, ponieważ wiedziałem, ile wymagają
czasu, a dodatkowo powyżej poziom trudności znacznie się zwiększał… Powyżej
Podarok musiałbym używać raków, czekana oraz liny wspinaczkowej. To już
zdecydowanie nie był teren na samotną wędrówkę.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp5utfV3a3eLAyeQO3wo8UJNmC7bdwPKV7upif9o1leUxI71hcOOhEHi1F5Wj5QWlzit0g_JfCnqbjO95czvyCMM8-Cd-BzSQlid46rEvrlsLNLRQHBrsHlWWz6dU-ro9KS7BmJDiLgONWnb8uoI0xhzc76a9wt2D8RKNlF4l3sctlw4A5ZNHfgDmecxgu/s1600/20230628_131142.jpg"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp5utfV3a3eLAyeQO3wo8UJNmC7bdwPKV7upif9o1leUxI71hcOOhEHi1F5Wj5QWlzit0g_JfCnqbjO95czvyCMM8-Cd-BzSQlid46rEvrlsLNLRQHBrsHlWWz6dU-ro9KS7BmJDiLgONWnb8uoI0xhzc76a9wt2D8RKNlF4l3sctlw4A5ZNHfgDmecxgu/w480-h640/20230628_131142.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDQ2TOmyS1rJDyQ6VmMMxpKZh5XsjZsZCMhTJWn5oUAWyJ4ihfFM9pl1Upu-FsJYzCchHWmjP8N4KnBtp1gIY4OXsFEoFM3l4bJscMyBg6V6WGqtwKhHK4InF8JGuVE-ESepHQv8OoieIdgM1ojxI7d3zsooZDu1jE1V9IW8fVhZ3yarXVVbR3YYHWceTu/s1600/20230628_131810.jpg"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDQ2TOmyS1rJDyQ6VmMMxpKZh5XsjZsZCMhTJWn5oUAWyJ4ihfFM9pl1Upu-FsJYzCchHWmjP8N4KnBtp1gIY4OXsFEoFM3l4bJscMyBg6V6WGqtwKhHK4InF8JGuVE-ESepHQv8OoieIdgM1ojxI7d3zsooZDu1jE1V9IW8fVhZ3yarXVVbR3YYHWceTu/w480-h640/20230628_131810.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYoqcu6FYiny8zOvY4pcfjLwB_4BGMzz_VKrYkCWnv8U8HqGqR0kQGUU4Nf3FUIMB1uZHVRoptt496M2v3SfN8fLpHauYCaQ_Oa5JmYX0YZUIIKjz_fRWiXsCFkuv9jdOTLvzSvk1yUEgmN5O2lyXwX80fFWTtHsKDRT2qbuEzoJ4AZeztoV_AbAbswVVS/s1600/DSC_0592.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYoqcu6FYiny8zOvY4pcfjLwB_4BGMzz_VKrYkCWnv8U8HqGqR0kQGUU4Nf3FUIMB1uZHVRoptt496M2v3SfN8fLpHauYCaQ_Oa5JmYX0YZUIIKjz_fRWiXsCFkuv9jdOTLvzSvk1yUEgmN5O2lyXwX80fFWTtHsKDRT2qbuEzoJ4AZeztoV_AbAbswVVS/w426-h640/DSC_0592.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUOtLNP4cVpmyu-oZVZcVntqdROheKWqhQi6uC54MJ-dHS6D8RZFMcQxsvYiThNzxoUY7u-xDNp5J5qPlff0bf3Cl40I07RXkBXoiukjCj3_xmq6EXWaEHQAZH96yubeHsuvqsJ9Pn7QEhWVR_wgulgqiSAYb6ufB1l45dv88F0D40s2TU5e_tcMFlcuRc/s1600/DSC_0596.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUOtLNP4cVpmyu-oZVZcVntqdROheKWqhQi6uC54MJ-dHS6D8RZFMcQxsvYiThNzxoUY7u-xDNp5J5qPlff0bf3Cl40I07RXkBXoiukjCj3_xmq6EXWaEHQAZH96yubeHsuvqsJ9Pn7QEhWVR_wgulgqiSAYb6ufB1l45dv88F0D40s2TU5e_tcMFlcuRc/w426-h640/DSC_0596.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyJa6whoMYGYPA4W5k-Zqb7Hby5WiHYUBjI9RY28CyDg0Ffeg3yHnmiWIFzyMMHCO-dePYoYmyx5HaBbWmg4joYgie5XEuaejRfy-DhsS7g4oiGvggP-0f2vWYcjnq1t71TI7a7F4_LwjEP-89YE_kT4ZbWx7VREMfmBXPXulQvcbf3ZnWn2OcsQmXeQl8/s1600/DSC_0625.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyJa6whoMYGYPA4W5k-Zqb7Hby5WiHYUBjI9RY28CyDg0Ffeg3yHnmiWIFzyMMHCO-dePYoYmyx5HaBbWmg4joYgie5XEuaejRfy-DhsS7g4oiGvggP-0f2vWYcjnq1t71TI7a7F4_LwjEP-89YE_kT4ZbWx7VREMfmBXPXulQvcbf3ZnWn2OcsQmXeQl8/w640-h426/DSC_0625.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4FW-pxw62-Q2HCFuHFPCcniclPR5UW6j7dZjyp66UewaknBebzDRNQmzY-llRRoTOUHWXEoClx_TtaDDIS4QUFzNYMlcTCfBGFQW7iyjAbqIlm3KtPnJBgxvZiGEVq6gjAg4xmwTIBncKyP7KjwVXrQdjY1-sfXQrD04Ls7VR5NwZLwSTq7cDko8AnqRQ/s1600/DSC_0673.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4FW-pxw62-Q2HCFuHFPCcniclPR5UW6j7dZjyp66UewaknBebzDRNQmzY-llRRoTOUHWXEoClx_TtaDDIS4QUFzNYMlcTCfBGFQW7iyjAbqIlm3KtPnJBgxvZiGEVq6gjAg4xmwTIBncKyP7KjwVXrQdjY1-sfXQrD04Ls7VR5NwZLwSTq7cDko8AnqRQ/w640-h426/DSC_0673.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Widoki z drogi dojściowej do grani Podarok</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiehIQXXbm6f6AdPV9-u3ZwjTB-ir_aB7nnQ6qI3JsyGo7vv39IOLdVCxK3oR0eZnZPZ_N15aO3HVJkKBM9WPj_3ptMiyhYFYgpa3xr80mPrWS-zLeVHP57a5FPCNaPBlSDwx1Sq-ruvybkLnzAJLFzCS6a_sFXgFqYm1TMuD7du1w4xbJTd7QijFBMNVm4/s1600/DSC_7602.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiehIQXXbm6f6AdPV9-u3ZwjTB-ir_aB7nnQ6qI3JsyGo7vv39IOLdVCxK3oR0eZnZPZ_N15aO3HVJkKBM9WPj_3ptMiyhYFYgpa3xr80mPrWS-zLeVHP57a5FPCNaPBlSDwx1Sq-ruvybkLnzAJLFzCS6a_sFXgFqYm1TMuD7du1w4xbJTd7QijFBMNVm4/w640-h426/DSC_7602.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Widok z grani Podarok na odległą część pasma Kaukazu</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiUKDezjeCGF3zAa3BDa7ld96adVfvMvRClK9qO1LGo4qRa3MF_SuEIb6GvV3xYLZtVPdC2XCLFdf54BZ1bCOT3-_HjPaM6_Nkxo4X7ldupvOyVpZnHqcQaOBbKimrR6Gq8v_hyphenhyphencKtcoBcGpLwKAa8J2_YXKOmfyVfg7WH2e4T_KFebSbfQMOSGa1LVKCy/s1600/DSC_8207_2.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiUKDezjeCGF3zAa3BDa7ld96adVfvMvRClK9qO1LGo4qRa3MF_SuEIb6GvV3xYLZtVPdC2XCLFdf54BZ1bCOT3-_HjPaM6_Nkxo4X7ldupvOyVpZnHqcQaOBbKimrR6Gq8v_hyphenhyphencKtcoBcGpLwKAa8J2_YXKOmfyVfg7WH2e4T_KFebSbfQMOSGa1LVKCy/w640-h426/DSC_8207_2.JPG" width="640" /></a></div>Zaznaczona Grań podarok 3682 m n.p.m i skalny grzebień z najwyższym punktem 3352 m n.p.m.<o:p> </o:p></div><div><br />
Bardzo
cieszyłem się z osiągniętego celu, ponieważ mogłem popatrzeć z naprawdę dużej
wysokości (praktycznie z poziomu chmur), a także cieszyć się z niezwykłej trasy
pozaszlakowej, która zachwycała swoim pięknem. W szczególności podziwiałem
wszystkie góry, które przeszliśmy podczas tego wyjazdu, spojrzałem na grań
tworzącą wielką ‘kalderę’ oraz na wielki ciąg kaukaskich, białych szczytów. To
było coś! Szkoda, że Ushbę przecinały chmury, ale mimo wszystko widok należał
do jednych z najpiękniejszych. Aktualnie stałem w pełnej zimie, a za dwie, trzy
godziny ponownie miałem cieszyć się pełnią wiosny. Jeszcze niżej panowało pełne
lato. Powrót upływał znacznie szybciej, ponieważ schodziłem tyłem. Dodatkowo
miałem założone rękawiczki. Korzystałem z techniki podobnej jak w Tatrach,
gdzie podczas zejścia można szybko obniżać wysokość, mając wypracowane pewne
ruchy. W ten sposób dotarłem do stóp Podaroka. Dalej pobiegłem wzdłuż prawie
płaskiej grani tworzącej siodło, ponieważ już znałem teren. Jeszcze przez kilka
minut podchodziłem z powrotem na grzebień, gdzie nadal stał stół przygotowany do
zdjęć z cicikami. Nie zatrzymywałem się tutaj, ponieważ teraz chciałem w miarę
szybko wrócić na tereny zielone, gdzie mógłbym odpocząć w kwiatach. Podczas drogi
powrotnej z grzebienia korzystałem z moich śladów. Zakładałem, że śnieg mógł
bardziej rozmięknąć, dlatego na stromiznach ostrożniej stawiałem kroki, aby ewentualnie
nie zapadać się w nim. Na szczęście tylko górna warstwa trochę rozmiękła. W
środku nadal trzymał tak zwany ‘beton’. Odcinek ze skałami przebiegał mi bardzo
sprawnie, ponieważ drobne kamienie pokrywające lokalne wierzchołki pozwalały
schodzić w linii prostej bez zatrzymywania. Pomimo takiej struktury nic nie
sypało się pod nogami. Jedynie na 6-stym wierzchołku musiałem zwolnić, ponieważ
tam trzeba kluczyć pomiędzy skałami. Każdy kolejny, niższy szczyt przecinałem w
linii prostej. <br />
<o:p> </o:p><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>NIEZWYKŁE
SPOTKANIE</b></span><br />
Patrzyłem
na wcześniejsze miejsce odpoczynku na wysokości 2926 m n.p.m. Jednak moją
wędrówkę przerwało coś w okolicach drugiego szczytu. Z niedowierzaniem
dostrzegłem, że ktoś idzie do góry. Samotnie – podobnie jak ja. Widoczna osoba
podpierała się dwoma wystruganymi kijami. Postanowiłem poczekać, ponieważ wiem
jak w samotności działa widok drugiego człowieka, a tym bardziej na trasie,
którą sam wytyczasz. Wtedy dostajesz dodatkowych sił, bo wiesz, że idziesz
dobrze. Tą osobą był chłopak po 30-tce. Przywitałem się z nim po angielsku, ale
szybko wyczułem, że jest z… Polski! Ucieszyliśmy się z tego spotkania, ponieważ
mieliśmy podobne cele i na dodatek trafić innego Polaka na pozaszlakowej trasie
w Gruzji to było coś! Opowiadaliśmy o naszych marzeniach, ale również o górach,
które już przeszliśmy. Mówiliśmy też o planach w Gruzji. Poznanemu chłopakowi
podałem kilka szczegółów dotyczących dalszej trasy. Zapytał mnie, czy ośnieżony
szczyt, na który wchodzi to już jest Kareta. Odpowiedziałem mu, że Kareta ma
3524 m n.p.m. i jest widoczną górą w sąsiednim ciągu białej grani, a teraz
wchodzi na bezimienny skalny grzebień o wysokości 3352 m n.p.m., którego szczyt
jest aktualnie w całości pokryty śniegiem. Dodałem również uwagi o charakterze
11-stu wierzchołków, które zobaczy (teraz już 10, bo jeden pominął), a także opisałem
jak jest tam pięknie i zimowo. Zapytał mnie o najważniejszy szczegół – którędy
przyszedłem, bo nie minęliśmy się po drodze. Odpowiedziałem tak: ‘poszedłem
oficjalną częścią szlaku na przełęcz Lagem, gdzie dalej skręciłem do punktu
poboru wody i pociągnąłem wzdłuż stóp bezimiennej góry 3106 m n.p.m.’. Wspomniałem
również o historii z kopułą śnieżną i o niezwykłej, najgęściej ukwieconej
polanie, jaką kiedykolwiek widziałem, która wygląda jak żółty dywan.<br />
<o:p> </o:p><br />
Chłopak
przyznał, że nie miał takich pięknych widoków, ponieważ szedł z ekipą w stronę
przełęczy Lagem, a on wybrał pozaszlakową trasę na Karetę. Mówił, że czytał gdzieś
opis wejścia bez wytyczonej trasy od strony lodowca Shkhara, dlatego najpierw
poszedł do końca prostej drogi, gdzie rozpoczyna się górzysta część szlaku do niego,
po czym skręcił na pierwszą widoczną grań. Szedł w linii prostej, byle do góry.
To podobnie jak my podczas wejścia na górę 3106 m n.p.m. Spotkaliśmy się na
wysokości 3000 m n.p.m. Chłopak jeszcze raz potwierdził, że nie miał tak
pięknie jak na mojej trasie, bo ta wydawała mu się monotonna i czasem męcząca. Tym
bardziej cieszyłem się, że wybrałem zupełnie inny wariant, ponieważ zobaczyłem
coś wyjątkowego. Nie skorzystałem z najłatwiejszej dostępnej opcji, dlatego
trasa w kilku miejscach była dość uciążliwa – wtedy, kiedy przekraczałem
mokradła i przechodziłem po opadających zboczach pomiędzy głębokimi kaskadami oraz
gdy szukałem drogi przejścia przez potok biorący swój początek z lodowca. Na
końcu zapytał: ‘a co to za fifrok wisi na plecaku’. Odpowiedziałem: ‘to jest
czerwony cicik. On zawsze jest ze mną na każdej wyprawie i zawsze musi mieć
zdjęcie na szczycie’. Chłopak dodał: ‘w sumie jest lekki, to można nosić’. Wymienialiśmy
jeszcze doświadczenia i spostrzeżenia oraz zachęciliśmy się do dalszych
wędrówek. Po dłuższej chwili podaliśmy sobie ręce i życzyliśmy sobie pięknych
gór. Na koniec dodałem: ‘ślady już masz wydeptane, więc będzie Ci łatwiej, ale
o tej porze dnia chmury mogą przysłonić Ci widoki, bo po południu gromadzą się
w rejonie białych gór i zasłaniają je aż do późnego wieczora. Idź jeszcze, póki
są widoki, bo zaraz może ich nie być’. W ten sposób zakończyliśmy naszą
rozmowę.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiixzo6nBMmc_vSyb2h_ohtKQ_0htdVjAKaqwC_Sp8FECGX6oxx9BiibyWjIJSv8TZwMJTH7LIJyLaFid7-U21sgbtQOhFheSj1a8EmDZ1rSatV6mGhPOCYjpIDhJd5udDGCYy-6IIt1TsbnuO2tdwHJcftYjqPF8aceawiwFj5YhRhfCHsQzXHdqyghVKz/s1600/DSC_0503.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiixzo6nBMmc_vSyb2h_ohtKQ_0htdVjAKaqwC_Sp8FECGX6oxx9BiibyWjIJSv8TZwMJTH7LIJyLaFid7-U21sgbtQOhFheSj1a8EmDZ1rSatV6mGhPOCYjpIDhJd5udDGCYy-6IIt1TsbnuO2tdwHJcftYjqPF8aceawiwFj5YhRhfCHsQzXHdqyghVKz/w640-h426/DSC_0503.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEUt955bJz6CnkL9Wo2PoFqgkwqtnn7TbIT1iX-Z7Jm4qb_ysyqcg91TLl_NfU2VLIdjL2yALBn09g7aN_oUlvcYKzb_EzPg7XMggxBEfV60_fcrQD4qC04s1x2M7BGG_wn0Dk9vQH5mbEf8w4gOGr-rWMZtBazkVCQXeyqqjI-jNXhIr22NtxWtpwkLUb/s1600/DSC_0682.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEUt955bJz6CnkL9Wo2PoFqgkwqtnn7TbIT1iX-Z7Jm4qb_ysyqcg91TLl_NfU2VLIdjL2yALBn09g7aN_oUlvcYKzb_EzPg7XMggxBEfV60_fcrQD4qC04s1x2M7BGG_wn0Dk9vQH5mbEf8w4gOGr-rWMZtBazkVCQXeyqqjI-jNXhIr22NtxWtpwkLUb/w640-h426/DSC_0682.JPG" width="640" /></a></div>W tym miejscu miałem niezwykłe spotkanie<br />
<o:p> </o:p><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT</b></span><br />
Zacząłem
schodzić coraz niżej, aż dotarłem do wierzchołka 2926 m n.p.m., gdzie rano suszyłem
buty i odpoczywałem. Stanąłem na chwilę, ponieważ dookoła rosły intensywnie
niebieskie, alpejskie kwiaty, tworzące gęste kępy (goryczka wiosenna). Pochyliłem
się nad nimi, aby popatrzeć na nie oraz chciałem zrobić im kilka zdjęć. Po
kilkuminutowej przerwie na podziwianie goryczki wiosennej wstałem, po czym rozpocząłem
bieg trawiastą granią. Pobiegłem dwa grzbiety dalej, aż do poziomu 2707 m
n.p.m. W tych okolicach panowała pełna wiosna. Ponownie zachwycałem się
niesamowitą ilością żółtych kwiatów, które tworzyły dywan. Tak bardzo mi się
spodobało wybrane miejsce, że postanowiłem zostać na trochę dłużej. Za chwilę
zdjąłem półmokre buty i skarpety. Teraz słońce przypiekało bardzo mocno, a na
twarzy wręcz paliło. Miałem dużo czasu, dlatego suszyłem buty i skarpety
osobno, a sam położyłem się spać w trawie, gdzieś pomiędzy kwiatami. Słońce
stawało się nieznośne, dlatego wyciągnąłem gruby polar, narzuciłem go na głowę,
po czym próbowałem zasnąć. Patrzyłem jeszcze na najbliższe kwiaty. Jako że do
lewego oka docierało światło z zewnątrz, wziąłem czerwonego cicika i zasłoniłem
nim oko, dzięki czemu ograniczał jego dopływ. Szybko zasnąłem. Obudziłem się po
około godzinie. Powoli pozbierałem rzeczy, zrobiłem mnóstwo zdjęć żółtym
kwiatom w trybie makro, przypiąłem czerwonego cicika do plecaka, po czym
wyruszyłem dalej – do wioski. Dalsza wędrówka przypominała sielankę. W butach
miałem sucho, przede mną ciągnęły się trawiaste, okrągłe góry, a czym
schodziłem niżej, tym więcej różnorodnych kwiatów podziwiałem. Na ostatnim
grzbiecie wybrałem nieco inną drogę. Nie schodziłem wzdłuż nachylonego ciągu
grani opadającego w rejon doliny potoku, na którym wyżej utworzono punkt poboru
wody, ponieważ ta kończyła się w mało ciekawym terenie, gdzie rzeka płynęła w
skalistym małym wąwozie, a dookoła widniały zarośla, młody las i mokradła. Z
ostatniego wierzchołka obrałem prostopadłą drogę w linii prostej, w kierunku
szlaku na lodowiec Shkhara. Dzięki temu miałem okazję zejść pięknymi, zielonymi
łąkami bez żadnych przeszkód. Trasa tym bardziej wydawała się rozsądna,
ponieważ już stąd widziałem całą drogę powrotną, stąd też nic nie mogło mnie
zaskoczyć.<br />
<o:p> </o:p><br />
Schodząc
w linii prostej, szybko wytracałem wysokość. Dotarłem do jakiejś zarośniętej
drogi, którą kiedyś najprawdopodobniej Gruzini próbowali wjeżdżać jak najwyżej.
Do dzisiaj widać, jak pnie się coraz wyżej, okrąża tę górę, a jej koniec
widnieje po drugiej stronie, gdzieś głęboko – w rododendronach. Wyglądała tak,
jakby ktoś tworzył samochodowy szlak, ale po którejś próbie zrezygnował.
Dobrze, że zdążyła już zarosnąć, a nawet pojawiały się krzaki rododendronów,
które w przyszłości będą zacierać pozostałe ślady. W połowie zejścia dość
stromo opadającego zbocza, tuż za drogą trafiłem na bardzo piękną polanę. W
międzyczasie przeglądałem z góry główny szlak do lodowca, czy ktoś przypadkiem
z mojej grupy nim nie idzie. Nie mogłem jednak nikogo podobnego wypatrzyć. Napisałem
Damianowi, że wszystko jest OK, oraz podesłałem kolejne zdjęcia.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkuoRkyp6wlwVT6AiuR3SRVmTzU6dyd2eFhW86B6gj8EjAZBjKYhV1tlDPZ36oeTQQMR1UgBQFqeUBuWQMUriQ-WkZukYuYQnnjw5qXdZWW1iPoDyCHDDjz2D8SPs942qqdF5ncH5fl3_EkhlC6dGk1KLHNuzbLhCz153wX_9-PRk4658wbRxqnDDd2Y09/s1600/DSC_0763.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkuoRkyp6wlwVT6AiuR3SRVmTzU6dyd2eFhW86B6gj8EjAZBjKYhV1tlDPZ36oeTQQMR1UgBQFqeUBuWQMUriQ-WkZukYuYQnnjw5qXdZWW1iPoDyCHDDjz2D8SPs942qqdF5ncH5fl3_EkhlC6dGk1KLHNuzbLhCz153wX_9-PRk4658wbRxqnDDd2Y09/w400-h266/DSC_0763.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrOrCkQ30sRTv5N_WT240XWWolZp-sUMf70o2HY8UPN2-FOSM9EhVZ9DHNU_ICJUvUJxybm5c3lHzHOwd4H4NCT1lAk0ZWHYh9LfZX-ShwLQEuBy1ArdW1qI6kX4Obruro7ZGL1YrY5BVYGRc7my3YM2wrmjH8e4c8Bu3hmYvE8o_Ef55PLcrir1PX4Kwn/s1600/DSC_0769.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrOrCkQ30sRTv5N_WT240XWWolZp-sUMf70o2HY8UPN2-FOSM9EhVZ9DHNU_ICJUvUJxybm5c3lHzHOwd4H4NCT1lAk0ZWHYh9LfZX-ShwLQEuBy1ArdW1qI6kX4Obruro7ZGL1YrY5BVYGRc7my3YM2wrmjH8e4c8Bu3hmYvE8o_Ef55PLcrir1PX4Kwn/w400-h266/DSC_0769.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQVCk6oaNV1_4WlyEro8u9hxhGPvFa-w3C47Um0IZye5IQ4SrFF7km2PltIAi4-_iZi3FFtq5JYOMaAP5BMN4tmWKqIvgWIKqgdkgk6IX0h3BYU1OUE4XJ-hLBYmYsVCSA9BmC9e9wY7HaNTnLbvPd9GpDe5YFEO5DsSxHqE1ToNvZz1LNhYPNUs3Ni9-d/s1600/DSC_0777.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQVCk6oaNV1_4WlyEro8u9hxhGPvFa-w3C47Um0IZye5IQ4SrFF7km2PltIAi4-_iZi3FFtq5JYOMaAP5BMN4tmWKqIvgWIKqgdkgk6IX0h3BYU1OUE4XJ-hLBYmYsVCSA9BmC9e9wY7HaNTnLbvPd9GpDe5YFEO5DsSxHqE1ToNvZz1LNhYPNUs3Ni9-d/w400-h266/DSC_0777.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTwWfBKmc_S3IQl10RRefXmU6fmOOnAtp5QQS3SIM87SwlzG7WmoUPfbpUizZPTJXjQSSJ6BQBISHdhMleQDs923-mT1Of3YF4_au96RE7_zBDsMi23a2Qgjog1MsUSNNhpQCVHi9mmg6IRTiZu7atIz1XLdhdqm7VXGRhJgWu0FvqQAApudSeTDJ7E7ZU/s1600/DSC_0786.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTwWfBKmc_S3IQl10RRefXmU6fmOOnAtp5QQS3SIM87SwlzG7WmoUPfbpUizZPTJXjQSSJ6BQBISHdhMleQDs923-mT1Of3YF4_au96RE7_zBDsMi23a2Qgjog1MsUSNNhpQCVHi9mmg6IRTiZu7atIz1XLdhdqm7VXGRhJgWu0FvqQAApudSeTDJ7E7ZU/w400-h266/DSC_0786.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Niebieska goryczka śniegowa rosła bardzo obficie na wypłaszczeniu terenu położonym na wysokości 2926 m n.p.m., gdzie odpoczywałem w drodze na grań Podarok</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmt6Qr9L7gbUa2_4IkxFMOrOlmBUujy3gpTbgwzaWan7GUaCYev1HTFyB4ohKkBWKZoMv3J2VA5HslN9lQILZ4yljlOzcLVDEAORhak4QuxXkyxdvG8D2UYztaSYuXcPo_tw8J0aZe4aZDNnxwDaAp0JQ-O7XfoofF4zCg4m-xWpud0s5a7Nwq8tgQzJcY/s1600/DSC_0789.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmt6Qr9L7gbUa2_4IkxFMOrOlmBUujy3gpTbgwzaWan7GUaCYev1HTFyB4ohKkBWKZoMv3J2VA5HslN9lQILZ4yljlOzcLVDEAORhak4QuxXkyxdvG8D2UYztaSYuXcPo_tw8J0aZe4aZDNnxwDaAp0JQ-O7XfoofF4zCg4m-xWpud0s5a7Nwq8tgQzJcY/w426-h640/DSC_0789.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsQ95N0TPlZj1ZrXRaBfL0cyjmZeEzHHKrLttVaB2EKeqW-ZsKOVQlHKu8UGpXt-MK33ngZEsOB7SRFkXqgmF-hIvV73MjZWd7m-E_vbsmJzyIo-xwSPhVBGOnRUExEHjEYl6pKvWd3Q_d7C0nG6sEoKO9qdP5Da9PyG3k51jNXJofw-Ww6EqGJOKGw3h/s1600/DSC_0791.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsQ95N0TPlZj1ZrXRaBfL0cyjmZeEzHHKrLttVaB2EKeqW-ZsKOVQlHKu8UGpXt-MK33ngZEsOB7SRFkXqgmF-hIvV73MjZWd7m-E_vbsmJzyIo-xwSPhVBGOnRUExEHjEYl6pKvWd3Q_d7C0nG6sEoKO9qdP5Da9PyG3k51jNXJofw-Ww6EqGJOKGw3h/w426-h640/DSC_0791.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA8Z9v6U870X3h4pX9PFQaIvQqlqfU3GsimOnkUzDwregLqvXGALiPwNOJNeMWDM4iwaVtRbuVy88W6ab2QRmmtWeFIx8X8103gGvT18QziEEf-Gtznfx5UNZC3PkFngPfelLQoqS1XH81oie1JDXZ5HvnP76oDNXEv9nBmvsIdWnT9zsuAQ3KRr9GgxzX/s1600/DSC_0801.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA8Z9v6U870X3h4pX9PFQaIvQqlqfU3GsimOnkUzDwregLqvXGALiPwNOJNeMWDM4iwaVtRbuVy88W6ab2QRmmtWeFIx8X8103gGvT18QziEEf-Gtznfx5UNZC3PkFngPfelLQoqS1XH81oie1JDXZ5HvnP76oDNXEv9nBmvsIdWnT9zsuAQ3KRr9GgxzX/w426-h640/DSC_0801.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeZFIcz5VHT9YZy6ebFJSz_AuqHI7Xfrc0XJJlvIt8co_J24LBokwUCaVEUuYNWRKQdkILdnk7-nZd1GsqQvmMjDlLnuUFfGTD4fastsoIiFNdDO1qhb1Ozt9gSJe5cDZ1zSqjkmxQSkrD4IkrJGlDsx8cvzzUoFrBPsMnIbtrByR-P0byi4HRQbQZo66e/s1600/DSC_0792.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeZFIcz5VHT9YZy6ebFJSz_AuqHI7Xfrc0XJJlvIt8co_J24LBokwUCaVEUuYNWRKQdkILdnk7-nZd1GsqQvmMjDlLnuUFfGTD4fastsoIiFNdDO1qhb1Ozt9gSJe5cDZ1zSqjkmxQSkrD4IkrJGlDsx8cvzzUoFrBPsMnIbtrByR-P0byi4HRQbQZo66e/w426-h640/DSC_0792.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAqF7b8QIMpPFfFyv1FMjLAK8Ee--axr-lvdPRzLUMfOGTlnRm4ek-bnDchZGTz5MIgren_2b7WPWGgSV9I35JsfWzbtNw7mE6aN5fUbwFiStUUQu2n4iTyV9ebFi9CkUMq5K2qhhrxGMiamYroy7-ipnshUnx0wzedP9M0DePhtX0sshOalaJmk5QP7dK"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAqF7b8QIMpPFfFyv1FMjLAK8Ee--axr-lvdPRzLUMfOGTlnRm4ek-bnDchZGTz5MIgren_2b7WPWGgSV9I35JsfWzbtNw7mE6aN5fUbwFiStUUQu2n4iTyV9ebFi9CkUMq5K2qhhrxGMiamYroy7-ipnshUnx0wzedP9M0DePhtX0sshOalaJmk5QP7dK=w640-h428" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrx0lnvCNGplv6F6v8-pjYQwIaXLDBxq8L7dQNtccRCZat43U8W2oNTph4CFsIjrFekTvF3z5AXUVDxUynA3rUAfFC9LNOyZsUc0z5L3fykRLTeQ-6pVqY5AE2YfcHnLd6go3mdH0wUIHNwxA8ENshlX7LZmfMCE2Qcf056ZHzAKERvQZLPySlUxCU2RCu/s1600/DSC_0798.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrx0lnvCNGplv6F6v8-pjYQwIaXLDBxq8L7dQNtccRCZat43U8W2oNTph4CFsIjrFekTvF3z5AXUVDxUynA3rUAfFC9LNOyZsUc0z5L3fykRLTeQ-6pVqY5AE2YfcHnLd6go3mdH0wUIHNwxA8ENshlX7LZmfMCE2Qcf056ZHzAKERvQZLPySlUxCU2RCu/w400-h266/DSC_0798.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjINIuHuaz2Egt_NRAg3NKCbEdqAbF6EWV3ZPjLao8PnFJlaf7-dAxy-h2wjehbRXXEyOkGFivUrJ_pfN9yCgi5XSqyuS6P6ns2yq-rAuH5VwAUddnr253Hf2AibNH5xiTN7AWeYkQrdguXlVpNqyHlOWNSyGK4RxzAGkGkZsgY-dj_hzPKawdRHB2Iibb4/s1600/DSC_0808.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjINIuHuaz2Egt_NRAg3NKCbEdqAbF6EWV3ZPjLao8PnFJlaf7-dAxy-h2wjehbRXXEyOkGFivUrJ_pfN9yCgi5XSqyuS6P6ns2yq-rAuH5VwAUddnr253Hf2AibNH5xiTN7AWeYkQrdguXlVpNqyHlOWNSyGK4RxzAGkGkZsgY-dj_hzPKawdRHB2Iibb4/w400-h266/DSC_0808.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCcgAc6G4sqnA9hkL6lRRoxXOX2OFnanDxI2lujWrjOxkIlYO7ekgoHS78DhJcPmmSc-psML7Rw71LQWqkKrpts3DhSs5rCfGv9knieGL7wi8wJO5YtkYSUTuPOGwJ1x3PYq8S8oBoumds3sCg7R10Z2tjapr-tNAnFl1mz467W9ABnYDrG_HjBmO4BkJ7/s1600/DSC_0814.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCcgAc6G4sqnA9hkL6lRRoxXOX2OFnanDxI2lujWrjOxkIlYO7ekgoHS78DhJcPmmSc-psML7Rw71LQWqkKrpts3DhSs5rCfGv9knieGL7wi8wJO5YtkYSUTuPOGwJ1x3PYq8S8oBoumds3sCg7R10Z2tjapr-tNAnFl1mz467W9ABnYDrG_HjBmO4BkJ7/w400-h266/DSC_0814.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizFxfP1CBCTcxaJ-JECf8iO_Qo44WcFb9VAFYWIqcBiZ7tvQSYkOmwa-MRzCneHRPJvZW4s6zIioPmoOqyiSLXgOTsLyLiMcKU_AiUO8Vbi1XaWUR5i2s2T2LVKCFMwJJv7S-UBKXV8kxj3pNsfG1xK-BMg8o8nX8pvUyYDhnlZ_Cq09_DB1Myh_dgXw4H/s1600/DSC_0816.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizFxfP1CBCTcxaJ-JECf8iO_Qo44WcFb9VAFYWIqcBiZ7tvQSYkOmwa-MRzCneHRPJvZW4s6zIioPmoOqyiSLXgOTsLyLiMcKU_AiUO8Vbi1XaWUR5i2s2T2LVKCFMwJJv7S-UBKXV8kxj3pNsfG1xK-BMg8o8nX8pvUyYDhnlZ_Cq09_DB1Myh_dgXw4H/w400-h266/DSC_0816.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh__tf2E_0q2s5jdoxcRzZU4bcS02yGhd0aN2MMX1bj4WEc-hFneU1CC83pRtxHAazbomiWFuOCHj6aRcVhrVkUpzaecYYQSbNCHoftWvKvpY2KIXoI-70dZbXCiW2XUoyfltQ8IFyBxBbbz9YAKS4k6qsOQjqlT1CeeFcAyteYxqoE6eysYqclMYOabTBU/s1600/DSC_0819.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh__tf2E_0q2s5jdoxcRzZU4bcS02yGhd0aN2MMX1bj4WEc-hFneU1CC83pRtxHAazbomiWFuOCHj6aRcVhrVkUpzaecYYQSbNCHoftWvKvpY2KIXoI-70dZbXCiW2XUoyfltQ8IFyBxBbbz9YAKS4k6qsOQjqlT1CeeFcAyteYxqoE6eysYqclMYOabTBU/w400-h266/DSC_0819.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdYfOfo7w9K4ixFqE9cw5XFuoQ1IHNfYXUZL9fUvnrXrCzOAxDEe6KcOl11vyBNRZFdjKmwmGCr8DNMR0os1Jcig59_X07oHGaGxw3XUydu8_a-k9_FYqkLdwbn1rF3JdCXYGe-Pm5s6SlOXjNTgZIcYuN-IU6rF3FS9EFR-0ihNA8x2VgnmLPZ-4W38AS/s1600/DSC_0826.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdYfOfo7w9K4ixFqE9cw5XFuoQ1IHNfYXUZL9fUvnrXrCzOAxDEe6KcOl11vyBNRZFdjKmwmGCr8DNMR0os1Jcig59_X07oHGaGxw3XUydu8_a-k9_FYqkLdwbn1rF3JdCXYGe-Pm5s6SlOXjNTgZIcYuN-IU6rF3FS9EFR-0ihNA8x2VgnmLPZ-4W38AS/w400-h266/DSC_0826.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwl_x6uuBMflwZm0HMHsORlo_fgGzUsoM9oXUSdGHSUUp_Lmf-VABw1-7IDmV6qUBXxZ8EWUTeGzoOEp9kHZJeEIy-fxQbW7S48HMTj_KnrU8EHuaOErdRhIN7gR47bYrOxz2zyLEDfCCTPMfD0XXeP70gZGuuB3qwVamGjvigvRnFF7K1XHbTU1qwXVI3/s1600/DSC_0828.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwl_x6uuBMflwZm0HMHsORlo_fgGzUsoM9oXUSdGHSUUp_Lmf-VABw1-7IDmV6qUBXxZ8EWUTeGzoOEp9kHZJeEIy-fxQbW7S48HMTj_KnrU8EHuaOErdRhIN7gR47bYrOxz2zyLEDfCCTPMfD0XXeP70gZGuuB3qwVamGjvigvRnFF7K1XHbTU1qwXVI3/w400-h266/DSC_0828.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBF6CKloyL91P6h1pP2KA4w1wsTCJ4cUxkL6enYiz7RYrizeGFUeNL5IDhQTBGZUhwFvHPhe-NMyj7xEW0NOlsY1Qi8ERN3qs5L_-ZYgzzRGyy_2hG7uCSwBqAoZjICuQ5lKOmgtaakyGAnrBYSt35sINlyi9NYsot0nH6qcWkgkuK2IHQzwJXfk_bHC45/s1600/DSC_0830.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBF6CKloyL91P6h1pP2KA4w1wsTCJ4cUxkL6enYiz7RYrizeGFUeNL5IDhQTBGZUhwFvHPhe-NMyj7xEW0NOlsY1Qi8ERN3qs5L_-ZYgzzRGyy_2hG7uCSwBqAoZjICuQ5lKOmgtaakyGAnrBYSt35sINlyi9NYsot0nH6qcWkgkuK2IHQzwJXfk_bHC45/w400-h266/DSC_0830.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjahP1pYiTPVIcBXP6Q9Y6jubT2HEDlsO1C2bPIIQeUFp9GbobnUSkX6Gqg4tQ2I3PFHVgYpVnw8T__BJRdg9sqjy-crOwuQ3kqWjYwZpaWGMfzXZ40lLgB2CQ_4VoBpPdKC1BGhB0ZSWg0QOKtTdZkNVOvDZpR8PYhEo_9UR3m-roMr52lYr-bhAmPY3Vf/s1600/DSC_0834.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjahP1pYiTPVIcBXP6Q9Y6jubT2HEDlsO1C2bPIIQeUFp9GbobnUSkX6Gqg4tQ2I3PFHVgYpVnw8T__BJRdg9sqjy-crOwuQ3kqWjYwZpaWGMfzXZ40lLgB2CQ_4VoBpPdKC1BGhB0ZSWg0QOKtTdZkNVOvDZpR8PYhEo_9UR3m-roMr52lYr-bhAmPY3Vf/w400-h266/DSC_0834.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjulgpduH8ncs_4mofYYqMdS5KCweuiTHUo3CLv7eeLisbS5nXRQsN8ksV-mXW-OlahCycn6iAkznNn5nlwgDVvEmgr6BK8GDKSfpaG2Zc6GrVHgQHOs1S-PQCvO3SECZJl_3EHaNNspPamzSSNp8A4F4bK3Y8M5d30N_JD6olxU14c0KEpLmslGiewpKPf/s1600/DSC_0839.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjulgpduH8ncs_4mofYYqMdS5KCweuiTHUo3CLv7eeLisbS5nXRQsN8ksV-mXW-OlahCycn6iAkznNn5nlwgDVvEmgr6BK8GDKSfpaG2Zc6GrVHgQHOs1S-PQCvO3SECZJl_3EHaNNspPamzSSNp8A4F4bK3Y8M5d30N_JD6olxU14c0KEpLmslGiewpKPf/w400-h266/DSC_0839.JPG" width="400" /></a></div>W drodze powrotnej wyspałem się na polanie pełnej dorodnych jaskrów alpejskich <p>
<span style="font-size: x-large;"><b>PIĘKNE
POLANY</b></span><br />
Będąc na
polanie, zatrzymałem się, aby zrobić kolejne zdjęcia makro, ponieważ całe
zbocze pokrywało kilka rodzajów kwiatów: były różowe cicinki (tak nazwaliśmy
kwiaty na jednej łodyżce w postaci małej, różowej, puchatej pałki), mnóstwo
żółtych jaskrów i pierwiosnków oraz tych fioletowych, lubiących mokradła. Kiedy
wykonałem kilka zdjęć, usiadłem by rozkoszować się widokiem. Łąki o charakterze
alpejskim powodują, że uspokajam się najbardziej. Dla mnie definicją raju jest
właśnie przebywanie w zielonych górach, gdzie ośnieżone szczyty są w tle, a
dookoła mam mnóstwo kolorowych kwiatów. Mogłem powiedzieć, że trafiłem do niego,
czyli do miejsca, gdzie czuję się najlepiej. Przez długie chwile podziwiałem
kwiaty, ponieważ pięknie mieszały się z innymi. Ten widok cieszył oczy. Aż nie
chciałem wracać. Kiedy dotarłem do stóp góry, z której schodziłem, przede mną
widniała płaska polana. Znałem ją, bo przecież pierwszego dnia przecinaliśmy tę
długą łąkę w drodze na lodowiec. Ciągle zachwycała ‘dywanem’ żółtych pierwiosnków.
Ponownie miałem okazję popatrzeć na nią w idealnych warunkach. Zostałem na niej
na dłużej. Jedyne, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że znacznie przybyło
ludzi. Nie pamiętałem podobnych „tłumów”. Wcześniej tak nie mieliśmy.<br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJtN4UihWgyTdFwfNOWphntqjjuqBl_cuQGOTert2bHEsITpdMRMOfJiulrbu6QnKO9rsVcPQy8hGNS6sZu6_IV634NgYhbYfaBKrKjOThCdVUgew6VLdPdejxiYWHEu1C9thV4asCteGfbS-k_N6ivzcUq2h86SnJVQsZWejNs-g4muZlD58NJfo_FpHZ/s1600/DSC_0850.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJtN4UihWgyTdFwfNOWphntqjjuqBl_cuQGOTert2bHEsITpdMRMOfJiulrbu6QnKO9rsVcPQy8hGNS6sZu6_IV634NgYhbYfaBKrKjOThCdVUgew6VLdPdejxiYWHEu1C9thV4asCteGfbS-k_N6ivzcUq2h86SnJVQsZWejNs-g4muZlD58NJfo_FpHZ/w400-h266/DSC_0850.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRMqALwyAo5373H3-s1S8DxUUn2g8JtjZdHVAdfDbJ5vy_1YBXVzGamztjxaEYTNsYp9FK-yDe0FN1KzI-wJRGBH2zB2Epll3L_3y85hjXN1XSTtUowQ4dbzVuE_1pXEXUt8QYz-vueRoVjaCNtWJU_mr9Ik0dbqPnSfX-zJColp2qi2QZEXhR_dFHZ6YD/s1600/DSC_0858.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRMqALwyAo5373H3-s1S8DxUUn2g8JtjZdHVAdfDbJ5vy_1YBXVzGamztjxaEYTNsYp9FK-yDe0FN1KzI-wJRGBH2zB2Epll3L_3y85hjXN1XSTtUowQ4dbzVuE_1pXEXUt8QYz-vueRoVjaCNtWJU_mr9Ik0dbqPnSfX-zJColp2qi2QZEXhR_dFHZ6YD/w400-h266/DSC_0858.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyx-xOwROXoT104FxUz1tg_WWI2uLG0nPYebNnJdKMRegmCV2t54sTEPBlnS4hvZYmZXapWopIsk1HppF6sG_RJ0DiY2-Dd2PBFwvSMkrnVB9crRtVSDhG3Zhtcmfgpv2t-HJd7ESKnD0YejLR60hAEC8_5vHCVAE9D_jLu7lDtDPAkc9hGRNNfuJK8imP/s1600/DSC_0877.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyx-xOwROXoT104FxUz1tg_WWI2uLG0nPYebNnJdKMRegmCV2t54sTEPBlnS4hvZYmZXapWopIsk1HppF6sG_RJ0DiY2-Dd2PBFwvSMkrnVB9crRtVSDhG3Zhtcmfgpv2t-HJd7ESKnD0YejLR60hAEC8_5vHCVAE9D_jLu7lDtDPAkc9hGRNNfuJK8imP/w400-h266/DSC_0877.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAp_CAtzAZLImO82tGr0K9a-gfJqhUAPfXuX_vM-FCzNgG3OUh9SjoK9DiQ_DdOfh_Uq3F57IxAEDriOgYWv0DGJu8xIbnr3vn8xbE23KbjlvyyTXzfZKg8J47xac7hJd_NZvtCT4jQx4NG88_jQMQcsIUN7BZH2dGHCBTeTWGPyLa_yubugXg4Rox9ceD/s1600/DSC_0894.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAp_CAtzAZLImO82tGr0K9a-gfJqhUAPfXuX_vM-FCzNgG3OUh9SjoK9DiQ_DdOfh_Uq3F57IxAEDriOgYWv0DGJu8xIbnr3vn8xbE23KbjlvyyTXzfZKg8J47xac7hJd_NZvtCT4jQx4NG88_jQMQcsIUN7BZH2dGHCBTeTWGPyLa_yubugXg4Rox9ceD/w400-h266/DSC_0894.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kIgngUI3ikEuzuM3lXZodcd0Mx0ZYwNkmQtIzJ7I-Q1JvjdRBfvIn77StiTLa3qWcqwhdfw0sTMuLD77baLU3ES9RQt1nWZ0NWLGUbK85b_wCn3c22DkNyrBPE6O9yuc6pKthmJHsHJG-n6Ivr9z4Qvl8_J53ZGV8TZr1U81en6Lf37aKqXc7UrgohAi/s1600/DSC_0895.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kIgngUI3ikEuzuM3lXZodcd0Mx0ZYwNkmQtIzJ7I-Q1JvjdRBfvIn77StiTLa3qWcqwhdfw0sTMuLD77baLU3ES9RQt1nWZ0NWLGUbK85b_wCn3c22DkNyrBPE6O9yuc6pKthmJHsHJG-n6Ivr9z4Qvl8_J53ZGV8TZr1U81en6Lf37aKqXc7UrgohAi/w400-h266/DSC_0895.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUalYa5p6R7X_5N_dqXJHBk7F_SPUc9Jbnp_sYqprUAXPxbEU0TOSdLF5b92LBJOHq9CqLbKQ0kZQf1RnHBzsYmLgglKL65XzaNST8twpyRC94nc-0dLSrHjR-c4A9D0FM-Iekz9il-9xkHKSXYdRStRYS89q3Au8kt5RgS0ZFW-k2645itHb8EhlzE7KV/s1600/DSC_0908.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUalYa5p6R7X_5N_dqXJHBk7F_SPUc9Jbnp_sYqprUAXPxbEU0TOSdLF5b92LBJOHq9CqLbKQ0kZQf1RnHBzsYmLgglKL65XzaNST8twpyRC94nc-0dLSrHjR-c4A9D0FM-Iekz9il-9xkHKSXYdRStRYS89q3Au8kt5RgS0ZFW-k2645itHb8EhlzE7KV/w400-h266/DSC_0908.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRLXwYzOKB-Wbb6m9HcmGLxNNArWkum5PTY9cfBcrlClrEA8qdyAC98LGG6ymcTvSLsiPrx5UC_keXo542-lXgMMkb7aOcj8ZPf8JcpDlvZZUL0-J4s0h-YF_5Al55mqxJ9vdQEMszV5o0hMbmdWUJXw2dsbAYWD_8LpgHU_qE7AOjphRLdChBGBogag42/s1600/DSC_0912.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRLXwYzOKB-Wbb6m9HcmGLxNNArWkum5PTY9cfBcrlClrEA8qdyAC98LGG6ymcTvSLsiPrx5UC_keXo542-lXgMMkb7aOcj8ZPf8JcpDlvZZUL0-J4s0h-YF_5Al55mqxJ9vdQEMszV5o0hMbmdWUJXw2dsbAYWD_8LpgHU_qE7AOjphRLdChBGBogag42/w400-h266/DSC_0912.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg26S2EHyJRtaNZk-QdR5fQhG3vgbyaZLf2Ig64zRRJECXXnRDx1C4EuUqpXIg_gICo2X5_NXC_SGbN7DtGqHjx-91XBCIJVaaLXEdrCU7XhisOHmTzX34zPrF9VzKvvFG08f9b7SDezlZ5eoZXyK2-j2RmelGL8F97eqnXSnfP1F-YSyshSLyx5zY5t1r_/s1600/DSC_0920.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg26S2EHyJRtaNZk-QdR5fQhG3vgbyaZLf2Ig64zRRJECXXnRDx1C4EuUqpXIg_gICo2X5_NXC_SGbN7DtGqHjx-91XBCIJVaaLXEdrCU7XhisOHmTzX34zPrF9VzKvvFG08f9b7SDezlZ5eoZXyK2-j2RmelGL8F97eqnXSnfP1F-YSyshSLyx5zY5t1r_/w400-h266/DSC_0920.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYsyLH4idnHhn1SlEEy_rrBIPwuMCama3eaHy7ZUAvAxLpVqBfGSfgemnInJAB3U8un5ATEvQcLgeoMhpUo6QidK-jDBDbzyxvGErwATpODQ3R-kfvRQIQjOkwEGogYtgY1Pmmq05EeBmIzvv6gr6g0V0XaMC0cNF33tCFLWGszHCIaq_SnmcE4ZSXvRpl/s1600/DSC_0924.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYsyLH4idnHhn1SlEEy_rrBIPwuMCama3eaHy7ZUAvAxLpVqBfGSfgemnInJAB3U8un5ATEvQcLgeoMhpUo6QidK-jDBDbzyxvGErwATpODQ3R-kfvRQIQjOkwEGogYtgY1Pmmq05EeBmIzvv6gr6g0V0XaMC0cNF33tCFLWGszHCIaq_SnmcE4ZSXvRpl/w400-h266/DSC_0924.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvNAq0I5eV4C3zqK-h5yIp0JWmT-1UQfRYKxjH9-dwwjwh5TRN7T65KyA9PmvI-IqeqrpoukAzxUQPTrD7OsjOp2GZQXJ8QtT5rTQUIfu3gGDC5-V0dGFj4_KFwJ-UeS_sGf8XRXfDDJi_GLyI29I8ZJOiGfBgbXjNDoLsiS_Z2LA_oBF1WEAuV5iJN4Km/s1600/DSC_0925.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvNAq0I5eV4C3zqK-h5yIp0JWmT-1UQfRYKxjH9-dwwjwh5TRN7T65KyA9PmvI-IqeqrpoukAzxUQPTrD7OsjOp2GZQXJ8QtT5rTQUIfu3gGDC5-V0dGFj4_KFwJ-UeS_sGf8XRXfDDJi_GLyI29I8ZJOiGfBgbXjNDoLsiS_Z2LA_oBF1WEAuV5iJN4Km/w400-h266/DSC_0925.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQmoPTpRPBqNKMGwROJR6Xiflh1W1JqzYWgqIMXQ8Rkt6YszsfgVFS7qJzjNsz5yvfP0cEPsYzmR5ft2khd-4RfNXDIMqTalJ4hVFMNj3oYoihyj1FKlThSCovxamAaJ8FkujI6Ej7nslK55gaf3cXFFECzQ7YuRN3Qk2VTJjCY4bgo9pF-Ly-V5W_x-FM/s1600/DSC_0928.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQmoPTpRPBqNKMGwROJR6Xiflh1W1JqzYWgqIMXQ8Rkt6YszsfgVFS7qJzjNsz5yvfP0cEPsYzmR5ft2khd-4RfNXDIMqTalJ4hVFMNj3oYoihyj1FKlThSCovxamAaJ8FkujI6Ej7nslK55gaf3cXFFECzQ7YuRN3Qk2VTJjCY4bgo9pF-Ly-V5W_x-FM/w400-h266/DSC_0928.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvr8XIjANEGbTo37lwgyzd8ymKxIc-ZzV70f9RqyG-WzmeU4YGlyohI_geNtBRQY-i7VbPeHUIWvZvmRPY0EhQhd-DsiU74NKk-jYkZRTTVMOxPE1r5L9QU7yl9d39AhY6qufjwhWKJBUSIQ9C8Y_WL6VQ5sDlLWy0NDy2a4xYZwE1nBLyUL0XKiJkvQQB/s1600/DSC_0935.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvr8XIjANEGbTo37lwgyzd8ymKxIc-ZzV70f9RqyG-WzmeU4YGlyohI_geNtBRQY-i7VbPeHUIWvZvmRPY0EhQhd-DsiU74NKk-jYkZRTTVMOxPE1r5L9QU7yl9d39AhY6qufjwhWKJBUSIQ9C8Y_WL6VQ5sDlLWy0NDy2a4xYZwE1nBLyUL0XKiJkvQQB/w400-h266/DSC_0935.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw0E4asJq_Op06uHHikzimDaeOgBBWJHyy2ARAtmWhyphenhyphenbLLznpi5hur0tvWBKkjk0xrjDBsnbJiwutxNptuoEdZ7DkSTbuxsOEqLIK5wencPv2SGc2oExk0I_x7tQ7I7hPilUlovBnqC6i7nDj4wLzThGr-82O4MyKMxdFOaIbcXZRsD1-R_mlhpEpMdqUC/s1600/DSC_0944.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw0E4asJq_Op06uHHikzimDaeOgBBWJHyy2ARAtmWhyphenhyphenbLLznpi5hur0tvWBKkjk0xrjDBsnbJiwutxNptuoEdZ7DkSTbuxsOEqLIK5wencPv2SGc2oExk0I_x7tQ7I7hPilUlovBnqC6i7nDj4wLzThGr-82O4MyKMxdFOaIbcXZRsD1-R_mlhpEpMdqUC/w426-h640/DSC_0944.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYCya-UuQMcmbQ9P7mBImr6X1IIX3hE11kg3Jr4mBx70zdLT6oeXFlEwuhyphenhyphenYL5wW0XojSLXTi5rGRXYOjkUlwdBKTBxdj5ZrM-rHMHLSj3yNjd9QnlsVYb6qNoFjSKYWo-FqDTcBM5AzS2P_e21du9lkydKJ6quf-rPtCOtpduR7X2H9GQjN9uNtEgdhqS/s1600/DSC_0932.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYCya-UuQMcmbQ9P7mBImr6X1IIX3hE11kg3Jr4mBx70zdLT6oeXFlEwuhyphenhyphenYL5wW0XojSLXTi5rGRXYOjkUlwdBKTBxdj5ZrM-rHMHLSj3yNjd9QnlsVYb6qNoFjSKYWo-FqDTcBM5AzS2P_e21du9lkydKJ6quf-rPtCOtpduR7X2H9GQjN9uNtEgdhqS/w426-h640/DSC_0932.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX-Kov2QjhCJN2I__pflWWKXAkhO7CcvXIe0fBVRQsCYWzFEZ3OVaiAqSTPEWb0pdDfKjDwDLxVYdMmpn35W2cGYc8e9jJSVCDLItKKRMSdwAjnLhHDQpak-jDyGu4r9ELK-Y6JcQoYGHX_5EDEQEoefqeb0MmI2v7gIp4kl_0B4McqLa4hbaqiCUWsoa6/s1600/DSC_0900.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX-Kov2QjhCJN2I__pflWWKXAkhO7CcvXIe0fBVRQsCYWzFEZ3OVaiAqSTPEWb0pdDfKjDwDLxVYdMmpn35W2cGYc8e9jJSVCDLItKKRMSdwAjnLhHDQpak-jDyGu4r9ELK-Y6JcQoYGHX_5EDEQEoefqeb0MmI2v7gIp4kl_0B4McqLa4hbaqiCUWsoa6/w426-h640/DSC_0900.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKP2cu3MK8Zd6yL7DMVaqc8ppWzgIFzlWWrRyQfAPI42qJcHvTNHDDl0jcp5u4NhLk9u001AqBhyhS94eg4pQMW6qtVOfvG1QG84kA9HrLyTUnriFbshzBfaxh-5gf8yQD3wneq04mUaajwhdZxfAShFpLNqwn899tyrkNxLnGBMMAwID1koytuqo8rpj0/s1600/DSC_0867.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKP2cu3MK8Zd6yL7DMVaqc8ppWzgIFzlWWrRyQfAPI42qJcHvTNHDDl0jcp5u4NhLk9u001AqBhyhS94eg4pQMW6qtVOfvG1QG84kA9HrLyTUnriFbshzBfaxh-5gf8yQD3wneq04mUaajwhdZxfAShFpLNqwn899tyrkNxLnGBMMAwID1koytuqo8rpj0/w426-h640/DSC_0867.JPG" width="426" /></a></div>Droga powrotna obfitowała w piękne, kwieciste widoki</div><div><br />
<span style="font-size: x-large;"><b>SPOTKANIA
Z TURYSTAMI Z RÓŻNYCH KRAJÓW</b></span><br />
W drodze
powrotnej spotykałem turystów z Brazylii, Arabii Saudyjskiej, Indii, USA,
Rosji, Kazachstanu i wielu innych państw… Widziałem również wiele kobiet
praktykujących Islam. Odganiały psy, które przyszły się pogłaskać, ponieważ w
ich religii te zwierzęta są nieczyste. Wręcz panikowały na ich widok. Nie ze
strachu, że coś im zrobią, ale ze względu na chęć zachowania czystości
religijnej. Łatwo mogłem powiedzieć: ‘to nie wiedziały do jakiego kraju jadą?’.
Ja wiedziałem, jak jest, ponieważ już trzeci raz przyjechałem do Gruzji, ale
nie spodziewałem się, że spotkam tyle psów i to na dodatek chodzących w góry!
Są pewne rzeczy, których nie przewidzisz. Dla nas jednak psy były miłą
niespodzianką, ponieważ każdy z nich miał łagodne usposobienie i każdy chciał
się głaskać. Praktycznie codziennie wędrował z nami jakiś pies, a po kilku
dniach nawet je rozpoznawaliśmy – który szedł z nami, a który jest nowy.<br />
<o:p> </o:p><br />
Przechodząc
przez polanę z pierwiosnkami, przeciąłem liczne stado krów, które wyglądały
bardzo pięknie na tle zielonych, a wyżej ośnieżonych gór. Teraz panowały
idealne warunki dla fotografów, ponieważ słońce oświetlało równomiernie całą
okolicę. Kiedy wszedłem na główną drogę prowadzącą do wioski, „wrzuciłem” pełny
bieg. Do Ushguli pozostało mi około 5,5 km. Wyprzedzałem kolejnych turystów,
ale jeden z nich – z Arabii Saudyjskiej – miał bardzo podobne tempo do mojego. Zbliżałem
się do niego bardzo powoli. Jednak, kiedy przechodziłem obok terenu budowy,
gdzie pracownicy serdecznie pozdrawiają ludzi, a pomiędzy maszynami chodzą
krowy, zacząłem biec, ponieważ za nim rozpoczynał się podjazd pod górę. Droga
prowadziła wyżej. Czułem, że posiadam jeszcze sporo sił. Dodatkowo miałem wielką
radość z osiągniętego celu oraz widoków, które zobaczyłem. Dzięki temu nie
czułem dużego zmęczenia. Ciągle napędzała mnie psychika. W trakcie drogi
powrotnej zatrzymywałem się w kilku miejscach, ponieważ patrząc w stronę
wioski, zieleń przybierała intensywnego koloru. Podziwiałem, jak piękna jest
góra widoczna z naszego pokoju. Na niebie sunęło bardzo mało chmur.<br />
<o:p> </o:p><br />
Teraz
mogłem podsumować, że miałem najpiękniejszą pogodę na akcję: ‘pozaszlakowe,
samotne wyjście’. Trasa praktycznie do samego końca obfitowała w piękne widoki.
Na rozwidleniu dróg, gdzie jedna prowadziła wzdłuż drewnianych budek wyciągu
narciarskiego do kościoła na wzgórzu, a druga bezpośrednio do wioski w pobliżu
rzeki Enguri, wybrałem tę drugą, ponieważ wiedziałem, że za chwilę będę miał po
lewej stronie piękne, gęsto kwitnące i dorodne niezapominajki. W obecnym słońcu
wyglądały przepięknie! Obowiązkowo je sfotografowałem, ale również zatrzymałem
się przy nich, ponieważ bardzo podobały mi się widoki dookoła. Po przeciwnej
stronie trasy widniały kwieciste polany pełne kolorów. Niezapominajki przywoływały
u mnie piękne skojarzenia, dlatego zawsze przystawałem obok dużych kęp i
skupisk tych kwiatów. Nawet wioska w aktualnym świetle wyglądała wyjątkowo.
Słońca nie zasłaniały żadne chmury, a niebieski kolor nieba bardzo cieszył. Ten
dzień musiał zakończyć się dobrze.</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSXaJO4mXX7iFZnERLtB6IhbtrEbewOWlGqfPY2x7iDw1XV5BhkYbSRruPY9YUwGMuJqtUkArdPBcPuiPnCntMe-aQ_K_mjytudaUTu4c76qK2B9n5jKjIHt_HOhD8xQauNVdBop5z-geSBeZ1mCC043_tDYAobo5Se8A6ukEk8PF6zjWsuM13oZtzGWQn/s1600/DSC_0951.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSXaJO4mXX7iFZnERLtB6IhbtrEbewOWlGqfPY2x7iDw1XV5BhkYbSRruPY9YUwGMuJqtUkArdPBcPuiPnCntMe-aQ_K_mjytudaUTu4c76qK2B9n5jKjIHt_HOhD8xQauNVdBop5z-geSBeZ1mCC043_tDYAobo5Se8A6ukEk8PF6zjWsuM13oZtzGWQn/w640-h426/DSC_0951.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKKjv_xCkTf9wXSjWvCBVHjNRVgDB6NgUl4SHajgC2BVsdUR8bY_Y2vk1ne2_XNw24iQU6n3OaPg4IfdUViYUZzGABrWZxeLZwgsWjb0aFq4q45bVyo1ABpNJendwU7dXb_f2qEa64Sd6FHuZguVe22B_iBI09hLkfrzW4glZE1Vpv1lSpd8eo1r2NY44V/s1600/DSC_0953.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKKjv_xCkTf9wXSjWvCBVHjNRVgDB6NgUl4SHajgC2BVsdUR8bY_Y2vk1ne2_XNw24iQU6n3OaPg4IfdUViYUZzGABrWZxeLZwgsWjb0aFq4q45bVyo1ABpNJendwU7dXb_f2qEa64Sd6FHuZguVe22B_iBI09hLkfrzW4glZE1Vpv1lSpd8eo1r2NY44V/w640-h426/DSC_0953.JPG" width="640" /></a></div>
<o:p>Stada krów spotkane na polanie z pierwiosnkami (pomiędzy 4,4 a 5,6 km drogi na lodowiec Shkhara)</o:p><br /><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmckPfDUTodW74brt7uFym6-s7w4XKar4gNAF3wDGxhkpnZrlvxyENT3b0so_sp3rYHznBmuPcVSNMe0GcQX0QwF37yq0IznNkZKpu6a2qrhC2x8BnlRDIcRhrlBcH2iJotrzIygrq-RksxhOcV602Lz8gOgVA6o-9CSAUtfVtfLe6JV_xjjgs7Nd27i5c/s1600/DSC_0965.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmckPfDUTodW74brt7uFym6-s7w4XKar4gNAF3wDGxhkpnZrlvxyENT3b0so_sp3rYHznBmuPcVSNMe0GcQX0QwF37yq0IznNkZKpu6a2qrhC2x8BnlRDIcRhrlBcH2iJotrzIygrq-RksxhOcV602Lz8gOgVA6o-9CSAUtfVtfLe6JV_xjjgs7Nd27i5c/w640-h426/DSC_0965.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Sielankowe widoki podziwiane z drogi głównej prowadzącej z lodowca Shkhara</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWF6i_N6B7-B10_pMX7rvnvXK-dqoaHjTMC8EtZnd6IJuhhubR5Uab9g0ekxk-V558Rca_umAa6jcRg04W7BDktmBsFOhugpuiZPZiAYuAFNreM9BFO04wcGDHNBzLR0MJBvXg84_pGcF4AnFpfm4V5ppOmdglfGRS8xf16vnvcGFz-E9SxtIu_z8BfbZT/s1600/DSC_0962.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWF6i_N6B7-B10_pMX7rvnvXK-dqoaHjTMC8EtZnd6IJuhhubR5Uab9g0ekxk-V558Rca_umAa6jcRg04W7BDktmBsFOhugpuiZPZiAYuAFNreM9BFO04wcGDHNBzLR0MJBvXg84_pGcF4AnFpfm4V5ppOmdglfGRS8xf16vnvcGFz-E9SxtIu_z8BfbZT/w400-h266/DSC_0962.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi61-kGkM15ewufCKn1huz2eYC3Rk1IpBOG8gzw0rT8ehd7n_9G0GNJo8w4goAaLGzuKWHMBFfEIYg4Sh515GtxoAGeiiivoW4LdEgAmOtTJg_QVLgZez3s4nH_prsPyWM5OTnfCjwPVWxF006d8dnlrh90TO8BrBzQXq9nglY0BBrAW8hcFITW2b5aIzzm/s1600/DSC_0977.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi61-kGkM15ewufCKn1huz2eYC3Rk1IpBOG8gzw0rT8ehd7n_9G0GNJo8w4goAaLGzuKWHMBFfEIYg4Sh515GtxoAGeiiivoW4LdEgAmOtTJg_QVLgZez3s4nH_prsPyWM5OTnfCjwPVWxF006d8dnlrh90TO8BrBzQXq9nglY0BBrAW8hcFITW2b5aIzzm/w400-h266/DSC_0977.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxr3-wEoSrNLiIO7GyPls9Lbstv7l9CCeJFa2wUWqrvGi4Xazw45AccIAFFDzhWOfjz288xA7Eb33cjPKOxHsnhDrZgUU3iiGVr-0ZAQhyphenhyphenHGyoq1zF6PYqINcudJCar4GIYH57GZcOPXyKNMYXVRNnh5sSjVLUsf08ZSwP2qxwdm4CcRc0C5kZS4v8yKTg/s1600/DSC_0981.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxr3-wEoSrNLiIO7GyPls9Lbstv7l9CCeJFa2wUWqrvGi4Xazw45AccIAFFDzhWOfjz288xA7Eb33cjPKOxHsnhDrZgUU3iiGVr-0ZAQhyphenhyphenHGyoq1zF6PYqINcudJCar4GIYH57GZcOPXyKNMYXVRNnh5sSjVLUsf08ZSwP2qxwdm4CcRc0C5kZS4v8yKTg/w400-h266/DSC_0981.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRs9uacuAp2-u1TNoQYbIVtqZpQMLehO2xdDr5_WhkPv4DNpCq-M_pXoV3QZfKwTVjQOTL2u71KydEaK7Iot96fWHcfowkUCTBQ_K_Kj5XSfS1729eg9AOX3BI8oYBnH2hKEEEO-_0iAqyqQtacWj-35ydiZPrFeVO9NnCJTd3GE0FA0zajrP9dV6uoc-v/s1600/DSC_0994.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRs9uacuAp2-u1TNoQYbIVtqZpQMLehO2xdDr5_WhkPv4DNpCq-M_pXoV3QZfKwTVjQOTL2u71KydEaK7Iot96fWHcfowkUCTBQ_K_Kj5XSfS1729eg9AOX3BI8oYBnH2hKEEEO-_0iAqyqQtacWj-35ydiZPrFeVO9NnCJTd3GE0FA0zajrP9dV6uoc-v/w400-h268/DSC_0994.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw9c2JIPtFYJ0_QlnsLwZ_VvjwuLLcqHy7bfQyHaUg67bBXjSB2MZ3UxZI7QlJPcAwBAayTF9tc0M2SZm-N0aOfmia8AwzmqOKUbiBc6oqthaoKidkKw5kKb0Iv4apf6hDRzZQTLCq8VnU19N5tXYwftvzhRzhri_12cymPzrDky-6_VniM4UaixQY9kLK/s1600/DSC_1001.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw9c2JIPtFYJ0_QlnsLwZ_VvjwuLLcqHy7bfQyHaUg67bBXjSB2MZ3UxZI7QlJPcAwBAayTF9tc0M2SZm-N0aOfmia8AwzmqOKUbiBc6oqthaoKidkKw5kKb0Iv4apf6hDRzZQTLCq8VnU19N5tXYwftvzhRzhri_12cymPzrDky-6_VniM4UaixQY9kLK/w400-h266/DSC_1001.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOi5HBukAh4aun0LTiDu_mE2ChffjF_1-mb3YTzH3CUI0md6fs8kfDGuhIOZBpDqy8PrIG4E-R2rTfNnp2ArksNmmO74QCkUWcc2F38CVZUUJk_cePnn1sRWC-8n_yBdYJbSo0H3TjDibTZKJYtVPytN6NAgHY_YEvesWw8ZpQC1iiA6rW0PlNpHK1ToB4/s1600/DSC_1007.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOi5HBukAh4aun0LTiDu_mE2ChffjF_1-mb3YTzH3CUI0md6fs8kfDGuhIOZBpDqy8PrIG4E-R2rTfNnp2ArksNmmO74QCkUWcc2F38CVZUUJk_cePnn1sRWC-8n_yBdYJbSo0H3TjDibTZKJYtVPytN6NAgHY_YEvesWw8ZpQC1iiA6rW0PlNpHK1ToB4/w400-h266/DSC_1007.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_XjehI6PYKOTwAdwcbKQN_8sC-uH-zKKZJRrANf4Exp8dKe8r7e1WGQO2CmaI4fBRhw_0XM45qCYKiV_LDVtbX29JSljPuPsxWuX9SYd9vOPzI3Ro54tMdBsjt3SSAIlWoe4CxJW0EbCLaqt6lIThBq7tQeldL886eamdBFZFrs34HxA4wBWUdjredMI1/s1600/DSC_1008.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_XjehI6PYKOTwAdwcbKQN_8sC-uH-zKKZJRrANf4Exp8dKe8r7e1WGQO2CmaI4fBRhw_0XM45qCYKiV_LDVtbX29JSljPuPsxWuX9SYd9vOPzI3Ro54tMdBsjt3SSAIlWoe4CxJW0EbCLaqt6lIThBq7tQeldL886eamdBFZFrs34HxA4wBWUdjredMI1/w400-h266/DSC_1008.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzdnOK7L_bIxYDwOd9wJ57nQwZMAftP2xJ0xCfHvWkRawpceWy8a8_v-LjbwnlG6lyNwSLokNgONaZml3pEVZ5QuUIphyhwTpP4CzyyvIXNI2YkRtaDy29SrmJB_pkun05hvU1hTo9LIAdQLPOzcOXDFP7XBbxRu01aRwGzgNAbUxE9XNpFtGfl1vFizzl/s1600/DSC_1023.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzdnOK7L_bIxYDwOd9wJ57nQwZMAftP2xJ0xCfHvWkRawpceWy8a8_v-LjbwnlG6lyNwSLokNgONaZml3pEVZ5QuUIphyhwTpP4CzyyvIXNI2YkRtaDy29SrmJB_pkun05hvU1hTo9LIAdQLPOzcOXDFP7XBbxRu01aRwGzgNAbUxE9XNpFtGfl1vFizzl/w400-h266/DSC_1023.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-sZPQBF3J5Qs6OKKnvktYjskTMgSKRqfPP8fPwTG6CXaBo9PVdmJvwCdLSjLQ9x62D5Vmp1cDN3FGcZJdFJwxJKaxmTx7dl6ItWGFmpnBF0o2U7wT5T9wlyD96U3Sa99Of6m35mFnQHNd5mwAmLpaERqEptFpJOeShMQgkimBJwgtkene9BnyWBUH6PXq/s1600/DSC_1025.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-sZPQBF3J5Qs6OKKnvktYjskTMgSKRqfPP8fPwTG6CXaBo9PVdmJvwCdLSjLQ9x62D5Vmp1cDN3FGcZJdFJwxJKaxmTx7dl6ItWGFmpnBF0o2U7wT5T9wlyD96U3Sa99Of6m35mFnQHNd5mwAmLpaERqEptFpJOeShMQgkimBJwgtkene9BnyWBUH6PXq/w400-h266/DSC_1025.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzijAk3tQsl9sbB-JTHRyJBDi4mzf3b_ebS1FJlErgZNlNzBKjeF7qxrvj9OxUgPv-bgqbgZQubSBUxa5oEOJF2H6n5tjRT6qgW7ryEjMW5aqFn_tssPn2i-uxot7MJQzac7NUufRmkEkC8yLckzwjaOg1S4iRBOAnhowD9DadVaCWTV4FO8-HjtFUafLk/s1600/DSC_1027.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzijAk3tQsl9sbB-JTHRyJBDi4mzf3b_ebS1FJlErgZNlNzBKjeF7qxrvj9OxUgPv-bgqbgZQubSBUxa5oEOJF2H6n5tjRT6qgW7ryEjMW5aqFn_tssPn2i-uxot7MJQzac7NUufRmkEkC8yLckzwjaOg1S4iRBOAnhowD9DadVaCWTV4FO8-HjtFUafLk/w400-h266/DSC_1027.JPG" width="400" /></a></div>Cudne widoki w okolicach wioski Ushguli</div><div><o:p><br /></o:p></div><div><o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX2ZDssTAeARYCq2uVwBIJYQH1i58xOgCawGxb0UbW-pr7LBa4Pjm-cT50mKhbN-yvzufljnxQ9w2WBpQ32oP1Dikp90xzMF-bDHPnCO9UGcfSGTLdrzIW6Dv11IejKaKrQ8CFXPKlsbHm2Oq2bMS5dEDCXwIxGqlo_TVOcepjQZVAolZWboYus-ogC9-M/s1600/DSC_0973.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX2ZDssTAeARYCq2uVwBIJYQH1i58xOgCawGxb0UbW-pr7LBa4Pjm-cT50mKhbN-yvzufljnxQ9w2WBpQ32oP1Dikp90xzMF-bDHPnCO9UGcfSGTLdrzIW6Dv11IejKaKrQ8CFXPKlsbHm2Oq2bMS5dEDCXwIxGqlo_TVOcepjQZVAolZWboYus-ogC9-M/w426-h640/DSC_0973.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSeBkA_FUtt2oNC-NCCkFMjnkcaWZynS9rNLerWDWlsy3erQTKTg71Fjh9w-vy7RhdtlgL5BlD3qbWJHBDYtdOtSeMX_ysstSZdbx7ac7DHjCHv3herrbgTuuNr9eSMAciAqkn9BBjjwZSPEhecQwVCNAMOI0wk9RlHvHAqc-g9qMtT6d1WJwuTV_G_wcO/s1600/DSC_0961.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSeBkA_FUtt2oNC-NCCkFMjnkcaWZynS9rNLerWDWlsy3erQTKTg71Fjh9w-vy7RhdtlgL5BlD3qbWJHBDYtdOtSeMX_ysstSZdbx7ac7DHjCHv3herrbgTuuNr9eSMAciAqkn9BBjjwZSPEhecQwVCNAMOI0wk9RlHvHAqc-g9qMtT6d1WJwuTV_G_wcO/w426-h640/DSC_0961.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi41Mq73cW1XPISHwlmbhJD926gL-o0KStzepeMvDGuf39MteMikpThNYRz5Xf92Xxd_wigNmOEzpGFmHiOLkd5LqqALQPv3x9mKx_Y11o7Xw56cCFRLM0kegRMtIU6gCIATD-1uep53zIT18_6cMiX9NbIraMv5lwlZ0EocTWLkFB-ZXcM8roX5iDgdc_j/s1600/DSC_1017.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi41Mq73cW1XPISHwlmbhJD926gL-o0KStzepeMvDGuf39MteMikpThNYRz5Xf92Xxd_wigNmOEzpGFmHiOLkd5LqqALQPv3x9mKx_Y11o7Xw56cCFRLM0kegRMtIU6gCIATD-1uep53zIT18_6cMiX9NbIraMv5lwlZ0EocTWLkFB-ZXcM8roX5iDgdc_j/w429-h640/DSC_1017.JPG" width="429" /></a> </o:p><o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlbh5Cfkau04wHNrIQWAGqWpUpRgPmR0wqA4to08ZiDfgAa8MzbYs3qpur0gjXrdxk6ZXnds57GbWfEMdm3OskxQUU1kj-YKu7zXs59ZIpH8fzOXSx7_88qJ6mcN0agjyXufOVrHsU9dPQ8eTmb0LIrYaxr_2_P1vtw4jy-BAL32ycvLlTb17Q4HpuWCx4/s1600/DSC_1003.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlbh5Cfkau04wHNrIQWAGqWpUpRgPmR0wqA4to08ZiDfgAa8MzbYs3qpur0gjXrdxk6ZXnds57GbWfEMdm3OskxQUU1kj-YKu7zXs59ZIpH8fzOXSx7_88qJ6mcN0agjyXufOVrHsU9dPQ8eTmb0LIrYaxr_2_P1vtw4jy-BAL32ycvLlTb17Q4HpuWCx4/w426-h640/DSC_1003.JPG" width="426" /></a></o:p></div><div>Piękne widoki w drodze powrotnej, idąc główną drogą z lodowca Shkhara<br /><p>
<span style="font-size: x-large;"><b>SPOTKANIE
Z EKIPĄ</b></span><br />
Po
powrocie do naszego pokoju wrzuciłem plecak do środka, ale niczego nie
rozpakowałem. Ponownie spotkaliśmy się wszyscy. Usiedliśmy w zewnętrznej części
kawiarni, na drewnianym tarasie. W pięknym słońcu omawialiśmy, jak minął nam dzień.
Basia opowiedziała o swojej trasie na lodowiec. Nie kończyła trasy tam, gdzie wszyscy,
ale poszła znacznie wyżej, w okolice wielkiego głazu, ponieważ chciała pobyć
sama. Turyści nie chodzą w jego rejon, dlatego cieszyła się pięknym spokojem. Opowiadała
również o cudnej polanie z pierwiosnkami i pełnym słońcu, dzięki któremu cała
okolica nabrała wspaniałych kolorów. Nie obyło się bez spotkania z krowami.
Tych nie brakowało przy szlaku. Damian z kolei wybrał samotną, czterokilometrową
wędrówkę. Wiele razy nam powtarzał, że jego żywiołem jest woda. Uwielbia, gdy przebywa
w górach, ale patrzy na wodę lub jest w jej otoczeniu. Idąc około 4 km w stronę
lodowca, zatrzymał się na rozwidleniu rzeki Enguri. Przeskoczył na wielki teren
przypominający wyspę. Leżał tam wielki głaz, na którym usiadł. Chłonął każdą
chwilę, szum rzeki oraz piękne panoramy. Wspominał, że turyści patrzyli się na
niego dziwnie, ponieważ nikt nie odwiedzał wspomnianej lokalnej wyspy, a po
środku niczego siedział tylko jeden człowiek – Damian. Po dłuższej chwili
opowiedziałem mojej ekipie, co zobaczyłem i przeżyłem. Obowiązkowo musiałem
wspomnieć o niewdzięcznych kaskadach, przez które musiałem się przebijać na
drugą stronę, o kopule ze śniegu, którą „rozwaliłem” jednym kamieniem, o
niesamowitym dywanie kwiatów, jakiego nigdzie indziej nie widziałem, o źródle z
wodą gazowaną, o skalnym grzebieniu, o prawdziwej zimie oraz o powrocie przez
piękne, kwieciste polany. Tak bardzo podobał mi się ich klimat, że czułem się
jak w raju.<br />
<o:p> </o:p><br />
Wiedzieliśmy,
że nasz wyjazd do Gruzji, do Swanetii powoli dobiega końca, dlatego dalej nie
planowaliśmy większych wyjść w góry. Jutro mieliśmy ostatni dzień. Jeśli
pozwoliłaby pogoda, to mogliśmy zrobić jeszcze jakąś łatwą wędrówkę, aby
nacieszyć oczy gruzińskimi górami. Pomyśleliśmy, że Damian nie widział jeszcze Zagaro
Pass, dlatego pójdziemy tam wszyscy razem. My również cieszylibyśmy się bardzo
z wybranej trasy, ponieważ za pierwszym razem mieliśmy dużo chmur i dodatkowo złapał
nas ulewny deszcz. W szczególności chcieliśmy zobaczyć niesamowity kawałek
polany, gdzie rosły żółte i fioletowe kwiaty o intensywnych odcieniach.
Tworzyły przepiękną mozaikę. Mielibyśmy wspaniałą okazję odpocząć w ich
rejonie. Czuliśmy nieco zmęczenie naszym jednostajnym jedzeniem, dlatego Damian
rzucił hasło: ‘zamawiam, ile wejdzie, żeby wszystkiego spróbować’. Ja szybko
podchwyciłem jego pomysł. Basia również. Obowiązkowo wzięliśmy chaczapuri, a do
tego zamówiliśmy sałatę pomidorowo-ogórkową, ser w śmietanie z miętą oraz
frytki przyrządzane na swój sposób. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie domówili
do całego zestawu gruzińskiej lemoniady. Wiedząc, że pogoda utrzyma się do
końca dnia, mieliśmy jeszcze sporo czasu, żeby zjeść to wszystko. W
międzyczasie wspominaliśmy najpiękniejsze chwile całego wyjazdu, bo tak
naprawdę każde wyjście miało swój klimat, a jako ekipa tworzyliśmy zgraną grupę.
Nie kłóciliśmy się, zawsze prowadziliśmy ciekawe rozmowy i najważniejsze –
byliśmy bardzo zadowoleni z całej wyprawy.<br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNtISiCJa5JLfAie2bD3MQ4Hj301HQryp2jXhDzTZaiW_0kLzLrURVKMw1bT6w_l9klA1zBRVIoKSxJ4YlZ6k_8l6_oQNnmtBerpbivqfL5xgt8w9wUCF0m5uAgz87oNfhWaZA3oLYOQ2odr9pFc114lsUVhaHVnv1vkNHd5Wri2cIBtcE30HpzV-0OovR/s1600/DSC_1030.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNtISiCJa5JLfAie2bD3MQ4Hj301HQryp2jXhDzTZaiW_0kLzLrURVKMw1bT6w_l9klA1zBRVIoKSxJ4YlZ6k_8l6_oQNnmtBerpbivqfL5xgt8w9wUCF0m5uAgz87oNfhWaZA3oLYOQ2odr9pFc114lsUVhaHVnv1vkNHd5Wri2cIBtcE30HpzV-0OovR/w426-h640/DSC_1030.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJxzmZg7WheouzEpWE6VEg8g0rbcyMgzVvKoGym4HYUQdCesGpQtIKNGKSwDXhz5oHlEQgqnSWCpdO_SiRL-H3WtGAjqnDo2L5TCSNxaBkne4GnISb106_FH49xGMe7UmZzK9uBLNCQK05-I8l1dLaiVeF4lf5z9rFJIQvN_CicuX7qh7kahh1njT8S2bS/s1600/DSC_1031.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJxzmZg7WheouzEpWE6VEg8g0rbcyMgzVvKoGym4HYUQdCesGpQtIKNGKSwDXhz5oHlEQgqnSWCpdO_SiRL-H3WtGAjqnDo2L5TCSNxaBkne4GnISb106_FH49xGMe7UmZzK9uBLNCQK05-I8l1dLaiVeF4lf5z9rFJIQvN_CicuX7qh7kahh1njT8S2bS/w426-h640/DSC_1031.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-XkJm0WHW2nLDs-bNuLEou-Y7w-kgs3Rx-Tn6k_EhUx0PcO-9YvjAT0JiQHmMnx-K3S6Eo9p0loOTtMIsMJioIRSuiqBnXBjwNbWI2eouAPSpBio4we3eUd5uXV6zluVMmKBj5DE_4qGTvzLl6JHxdWm4Wg6vp8LRzotqn8HF8VYJmBouQ8UoxR5l1O_v/s1600/DSC_1034.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-XkJm0WHW2nLDs-bNuLEou-Y7w-kgs3Rx-Tn6k_EhUx0PcO-9YvjAT0JiQHmMnx-K3S6Eo9p0loOTtMIsMJioIRSuiqBnXBjwNbWI2eouAPSpBio4we3eUd5uXV6zluVMmKBj5DE_4qGTvzLl6JHxdWm4Wg6vp8LRzotqn8HF8VYJmBouQ8UoxR5l1O_v/w426-h640/DSC_1034.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4U9rPxPPC-3dY0NMMmZFtQGhz5Z_SMc0nTiPXTORx8I05I7lQH1bo08fIm_WbliVFqSBjiF0q-c7OAsn2Y6p9TSR8OI_a0m6OgXdpV_c0r70b4RJECnIrs4Ky2URl7VTec8KadaZivisNA0jN65KonMNPIj49__70ajzljAPqscncgBav50-nFBnGV6wa/s1600/DSC_1035.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4U9rPxPPC-3dY0NMMmZFtQGhz5Z_SMc0nTiPXTORx8I05I7lQH1bo08fIm_WbliVFqSBjiF0q-c7OAsn2Y6p9TSR8OI_a0m6OgXdpV_c0r70b4RJECnIrs4Ky2URl7VTec8KadaZivisNA0jN65KonMNPIj49__70ajzljAPqscncgBav50-nFBnGV6wa/w428-h640/DSC_1035.JPG" width="428" /></a></div><div class="separator">Na tym tarasie przesiadywaliśmy po niezwykle udanym całym dniu</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXRu1peBK0ttZqmz7X4VE2CGzNut_rTSidAvFiBlIquVtIORRxI-gkHW659Z-AaJp8sfm2SWALWFr5UGVICCx-Ru1zrOguveCPsRlYGc_gQBKGjNCKZcri1b1cgBHkdWb6Qk6X0sCSSmn45QObRZUy3MjEWCUt-qtKvuZyv4EByHp7Rr_GkFCx3JnUKxkb/s1600/DSC_1040.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXRu1peBK0ttZqmz7X4VE2CGzNut_rTSidAvFiBlIquVtIORRxI-gkHW659Z-AaJp8sfm2SWALWFr5UGVICCx-Ru1zrOguveCPsRlYGc_gQBKGjNCKZcri1b1cgBHkdWb6Qk6X0sCSSmn45QObRZUy3MjEWCUt-qtKvuZyv4EByHp7Rr_GkFCx3JnUKxkb/w640-h426/DSC_1040.JPG" width="640" /></a></div>Widok z drewnianego tarasu</div><div><o:p> </o:p><br />
Obok nas
przysiadła się para z USA. Nawet zamienili z nami kilka zdań. Zdziwiło nas
tylko, że zamówili kawę i herbatę, ale kawy nawet nie zaczęli pić, po czym
zapłacili za wszystko co zjedli i wyszli. Wzięliśmy więc tę kawę, ponieważ była
nienaruszona, a na dodatek siostra gospodarza zawsze podawała ją w wielkiej
filiżance. Jedząc sałatkę, Basia stwierdziła, że na części warzyw czuć płyn do
mycia naczyń. Damian spróbował od niej kawałek pomidora i ogórka i faktycznie
wyczuł ten sam smak. Najwidoczniej coś musiało się przydarzyć, że Patola nie
zauważyła, kiedy do jedzenia dostał się płyn. Być może niedokładnie opłukała
naczynia po myciu? Kto wie… Wielokrotnie widzieliśmy, jak pracuje, ponieważ
dania przygotowuje w kuchni na otwartej przestrzeni wewnątrz kamiennego domu,
gdzie każdy ma przecież wgląd. Możesz zobaczyć, jak ugniata ciasto, jak kroi
warzywa, czy jak myje naczynia. Po prostu przydarzył się jej jakiś wypadek przy
pracy. Ja również zamówiłem sałatę, którą dostałem znacznie później. Trzeba
pamiętać, że Patola obsługuje zlecenia od wszystkich turystów i na dodatek
przygotowuje wszystkie dania oraz pilnuje pieca, abyśmy mogli zjeść pyszne
chaczapuri lub kubdari. Naprawdę wielki szacunek dla siostry gospodarza, że to
ogarnia! Na zewnątrz siedzieliśmy aż do zachodu słońca. Później zrobiło się
znacznie chłodniej, dlatego weszliśmy do środka. Prowadziliśmy dalsze rozmowy z
gospodarzem. Ponownie częstował nas dużą ilością swojskiego wina. Mówił, że
jutro odjedzie do stolicy, ponieważ córka musi załatwić coś ze szkołą i nie
będzie go przez 4-5 dni. Chciał nas koniecznie odwieźć, ale powiedzieliśmy, że
zostajemy jeszcze jeden dzień dłużej, dlatego podziękowaliśmy mu za szczere
chęci oraz za gotowość. Od razu zapłaciliśmy za wszystkie pozostałe noclegi i
zamówione dania, żebyśmy byli rozliczeni już do końca. Wspomniał również, że
nie musimy się o nic martwić, bo jego brat zawiezie nas do Kutaisi. Ucieszyliśmy
się bardzo, a za chwilę poczuliśmy nostalgię, ponieważ wiedzieliśmy, że nasz
wyjazd dobiega końca. Drugim powodem był wyjazd gospodarza. Tworzył pewnego
rodzaju klimat. Wystarczyło, że wyjechał, a od razu czuliśmy, że czegoś
brakuje…<br />
<o:p> </o:p><br />
Damian miał
jeszcze większy powód do radości, ponieważ naprawił jego terenowy samochód. Mógł
powiedzieć, że Miriam dojedzie nim do stolicy. Wieczorem do kawiarni przyszła
para z Czech. Nawet zamieniliśmy z nią kilka zdań. Przyjechali do Ushguli tylko
na dwa dni. Planowali jak jutro wrócić. Mieli szczęście, ponieważ gospodarz
zaproponował im, że zabierze ich, kiedy pojedzie z córką do Tbilisi. Pozbieraliśmy
się po godzinie 22.20. Chociaż nie mieliśmy większych planów na jutro, ani nie
musieliśmy wstawać o 5.50 rano, to chęć odpoczynku dawała już o sobie znać. Na
jutro zaplanowaliśmy przełęcz Zagaro, która jest jednocześnie najwyżej położoną
drogą w Gruzji, bo przebiega na wysokości aż 2623 m n.p.m. Można ją traktować
jako drogę dojazdową do Kutaisi, a można podejść do niej jako piękny górski szlak
oferujący przepiękne widoki. Wszystko zależało od osoby, jak chce spojrzeć na
tę sprawę. My widzieliśmy w niej niepowtarzalny szlak, gdzie mogliśmy zobaczyć
wiele pięknych gór, a jednocześnie mnóstwo kolorowych kwiatów.</div></div></div><div><br /></div><div><div><b><span style="font-size: x-large;">Poprzednie części:</span></b></div><div><ul><li><b><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/12/gruzja-swanetia-cz-1.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 1: Lodowiec Shkhara, bezimienny punkt widokowy 2980 m n.p.m., Chubedishi 3015 m n.p.m., bezimienny punkt widokowy 3153 m n.p.m.</span></a></b></b></li><li><span style="font-size: x-large;"><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/01/gruzja-swanetia-cz-2-lagem-pass-2990-m.html" target="_blank">Gruzja - Swanetia, cz. 2: Lagem Pass 2990 m n.p.m., bezimienna góra 3242 m n.p.m., Gvibari 2943 m n.p.m., Latpari Pass 2834 m n.p.m.</a></b></span></li><li><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/02/gruzja-swanetia-cz-3-bezimienna-gora.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 3: bezimienna góra 3106 m n.p.m., Zagaro Pass 2623 m n.p.m.</span></a></b></li></ul></div></div><p></p><p></p></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-20848376154843527502024-02-17T18:39:00.007+01:002024-03-23T17:41:39.248+01:00Gruzja - Swanetia, cz. 3: bezimienna góra 3106 m n.p.m., Zagaro Pass 2623 m n.p.m.<p><span style="font-size: xx-large;"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/02/gruzja-swanetia-cz-3-bezimienna-gora.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLzUf69zaEMQ_HG5CtbHF6alS11tS_50mZw0J-DlImKPwIC25MiWb-qi0u5pkAfGNNntcCzogUpb0AOE97GwGKOkQNkQU5HzDnZ2KKEo7u6Kmoi8NmE0alIEgq5hph4-tNa0GLmo6FFbr9jIbtzrO1m1CKAD6O0P5PgJT6JsW7GDdyOHyxY0v4odQSYIJ6/w400-h266/DSC_9233.JPG" width="400" /></a></span> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/02/gruzja-swanetia-cz-3-bezimienna-gora.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2yz8tC6l2jySrTFckz9di5C5xQun9MrM5L3g_XWZiNQ1WDPJ28P1z6YOSXe-MuSP3Dk7whiR0WJYnKifaECHcT8TuXMtBCyHgTaQc7rKO6YsJLVts0w6e1kaHrRb_JqxWFZ0TDsTvny2fKK9PnKxachDpkz4ibEkH4na8b4xFiYm-gxa5Q5lYOX95osYr/w400-h266/DSC_9431.JPG" width="400" /></a></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 6 – BEZIMIENNA GÓRA 3106 m n.p.m.</b></span></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Wszystkie
oficjalne szlaki w okolicach Ushguli już przeszliśmy, a nawet mieliśmy jedną
pozaszlakową górę na koncie tylko dlatego, że pomyliłem trasę w drodze na
przełęcz Lagem. Dzięki temu mogłem wejść na bezimienną górę o wysokości 3242 m
n.p.m. Dzisiaj przyszedł czas na drugi bezimienny szczyt – tym razem o
wysokości 3106 m n.p.m. Jako że nikt z nas nie miał ochoty opuszczać pięknej
wioski, na każdy dzień wymyślałem kolejne szczyty, trasy i szlaki, które
moglibyśmy przejść. Dzisiejsza góra miała być najbardziej wymagająca, ponieważ
nie prowadził na nią żaden szlak. Miałem jedynie informacje z mapy, gdzie
zaznaczono możliwy przebieg ścieżki, która przy obecnej porze roku i bujnie
rozrastających się chaszczach, mogła już dawno zaniknąć. Nie mogłem jednak tego
stwierdzić jednoznacznie, dopóki nie sprawdzimy, jak jest naprawdę. Aby
rozpocząć wędrówkę na tę górę musieliśmy wykorzystać początkowy fragment
oficjalnej trasy na lodowiec Shkhara. Około 600 m za drugim mostem odbiegała
początkowo błotnista ścieżka, przecinająca pod ukosem trawiaste zbocza. Wystarczyło,
że wyszliśmy za obszar wioski, a podszedł do nas pierwszy pies. Znaliśmy go, a
on nas. Był to stary kaukaz, który wchodził z nami drugiego dnia oraz podczas
wędrówki na lodowiec Shkhara. Pogłaskaliśmy go na przywitanie. Widać, że nie
miał siły chodzić po górach, dlatego dość szybko zawrócił i odpoczywał.
Najwidoczniej był głodny. Rzuciliśmy mu coś do jedzenia. Nieco dalej, na
wysokości terenu przewidzianego na kemping oraz tam, gdzie stały dwie drewniane
budki wyciągu narciarskiego, przeszliśmy obok pasącego się stada koni. Kiedy
poszliśmy nieco dalej, ono zaczęło iść za nami. Podobnie, jak podczas
wcześniejszych dni, konie były przyjaźnie nastawione, zbiegały się wokół nas,
po czym zaczęły nas lizać. Zdążyliśmy zrobić kilka ciekawych ujęć, nawet z
młodym źrebakiem.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Tego
dnia słońce świeciło pełną parą. Ponownie podziwialiśmy z bliska białą ścianę Bezingi,
która wręcz zachwycała. Cieszyliśmy się bardzo, że mamy bardzo dobrą pogodę. Czas
szybko upływał. Mieliśmy już szósty dzień wędrówek. Każdy z nas czuł zmęczenie
po poprzednich trasach, ale jednak nadal chcieliśmy poznawać coś nowego. Podobnie
jak wczoraj, źle zadziałała u mnie psychika. Posiadałem duże siły, zmęczenie organizmu
dawało o sobie znać, ale jeszcze sporo mogłem pociągnąć. Jednak świadomość, że
w krótkim czasie przechodzę ten sam fragment powodowała, że brakowało mi
„napędu”. Potrzebowałem czegoś, co doda mocy moim nogom, by mogły iść dalej.
Wczoraj tym czynnikiem była wyłaniająca się Ushba ponad lesistymi zboczami, a
dzisiaj najwidoczniej potrzebowałem czegoś nowego, czego jeszcze nie znałem.
Wiedziałem, że kiedy rozpoczniemy wędrówkę w nieznane, wówczas znajdzie się
czynnik, który napędzi mnie do dalszej wędrówki. Z drugiej strony wiele radości
dawał mi odcinek, którym aktualnie wędrowaliśmy, pomimo że szliśmy nim drugi
raz. Od samego początku mieliśmy pewnego rodzaju atrakcje na szlaku, ponieważ
przywitał nas stary pies, za chwilę przyjazne stado koni, a za drugim mostem
wchodziliśmy na rozległe, zielone polany pełne kwiatów. Sam początek trasy daje
nam możliwość podziwiania jednego z najpiękniejszych widoków, które zobaczymy
podczas całego wyjazdu. Mówię o pięknej, długiej kaskadzie utworzonej na dwóch
zboczach trawiastych gór, które tworzą niesamowite tło dla zielonej polany
pełnej żółtych pierwiosnków. Dalej przecinaliśmy kolejne pofałdowania terenu,
gdzie żywo-zieloną trawę pokrywały tysiące białych kwiatów. Właśnie z tej
perspektywy najbardziej podobała mi się Ściana Bezingi, ponieważ pięknie
komponowała się z zielenią i jasnoniebieskim niebem. Słońce wzeszło niedawno,
dlatego aktualnie mieliśmy najpiękniejsze warunki do zdjęć.<o:p></o:p></p><span><a name='more'></a></span><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpwFyhvIxcygXvfMMHsgIrOywBbyRBP1-rf_jhjZRJVFSEp8xseFM-IH1JJ307n2qmc1ko-P9URhv427_1fmE0NVCJ-CS35SlissuKNuRxX_lWzLoEtz3DjgbDIot-KvUspAVCTwmXD95TGfCGSu3q56FvWNhOpFaTstS-lIhL909gWom72TEykNm6qFgE/s1600/DSC_9228.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="427" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpwFyhvIxcygXvfMMHsgIrOywBbyRBP1-rf_jhjZRJVFSEp8xseFM-IH1JJ307n2qmc1ko-P9URhv427_1fmE0NVCJ-CS35SlissuKNuRxX_lWzLoEtz3DjgbDIot-KvUspAVCTwmXD95TGfCGSu3q56FvWNhOpFaTstS-lIhL909gWom72TEykNm6qFgE/w640-h427/DSC_9228.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLzUf69zaEMQ_HG5CtbHF6alS11tS_50mZw0J-DlImKPwIC25MiWb-qi0u5pkAfGNNntcCzogUpb0AOE97GwGKOkQNkQU5HzDnZ2KKEo7u6Kmoi8NmE0alIEgq5hph4-tNa0GLmo6FFbr9jIbtzrO1m1CKAD6O0P5PgJT6JsW7GDdyOHyxY0v4odQSYIJ6/s1600/DSC_9233.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLzUf69zaEMQ_HG5CtbHF6alS11tS_50mZw0J-DlImKPwIC25MiWb-qi0u5pkAfGNNntcCzogUpb0AOE97GwGKOkQNkQU5HzDnZ2KKEo7u6Kmoi8NmE0alIEgq5hph4-tNa0GLmo6FFbr9jIbtzrO1m1CKAD6O0P5PgJT6JsW7GDdyOHyxY0v4odQSYIJ6/w640-h426/DSC_9233.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator"><span>Wykorzystujemy początkowy fragment szlaku sprzed dwóch dni. Jest równie przepięknie.</span></div><div class="separator"><span>Pogoda cały czas nam sprzyja, aż chce się żyć!</span></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKsvumQ8mAUvrVE36TuXahZJhSITdyGra5I7_DObemgr6mUeZsggwwJzbHmPPMHuSvYpbWGqURLLTY_ksrkHhUvlsyGCKHupG3S4dUt2h9yNB0_bhwpORz9HVoCvdnlzK94ppy7FqqKngJwtU6iM8oCCqstdJOvix7pcc5sEs7FogbVPtWZYYwxqL3pUDd/s1600/DSC_9237.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKsvumQ8mAUvrVE36TuXahZJhSITdyGra5I7_DObemgr6mUeZsggwwJzbHmPPMHuSvYpbWGqURLLTY_ksrkHhUvlsyGCKHupG3S4dUt2h9yNB0_bhwpORz9HVoCvdnlzK94ppy7FqqKngJwtU6iM8oCCqstdJOvix7pcc5sEs7FogbVPtWZYYwxqL3pUDd/w400-h266/DSC_9237.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8akxBU1A_7i3h3KojeA7Le9QV2nV9Kn1Q7hPdllIYIIYhN_ZBuv1U3oaNtlzm2Z4v28DwgEF62k9dISVMoMOQPzytkKCNJ4BT_861teg7yLnn87I_XQJlK0DZqFu-6lvBWg94FeGzRSM3ala6pQeezKO3FKFeMylSBk1MqnqvwhydpbKQVvitx5x6Mdkx/s1600/DSC_9251.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8akxBU1A_7i3h3KojeA7Le9QV2nV9Kn1Q7hPdllIYIIYhN_ZBuv1U3oaNtlzm2Z4v28DwgEF62k9dISVMoMOQPzytkKCNJ4BT_861teg7yLnn87I_XQJlK0DZqFu-6lvBWg94FeGzRSM3ala6pQeezKO3FKFeMylSBk1MqnqvwhydpbKQVvitx5x6Mdkx/w400-h266/DSC_9251.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPIDT4cncYHPVsMZX3JkouFHSNV2jstB75m58Pa_fMHjoVPyrzKNr9akLECWNNxpSDaRZwehyN7ORe5XOhBvcl1RVA0Ihtn4MqjgZ7VHykoAHAr2m8lH3TK2OyUPcHCjdNmYmwWcGQlnqFzOplmAg3QzkxEmxn6_mLaahfG8JZFQk2i4QVDuMRdTedj1G6/s1600/DSC_9261.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPIDT4cncYHPVsMZX3JkouFHSNV2jstB75m58Pa_fMHjoVPyrzKNr9akLECWNNxpSDaRZwehyN7ORe5XOhBvcl1RVA0Ihtn4MqjgZ7VHykoAHAr2m8lH3TK2OyUPcHCjdNmYmwWcGQlnqFzOplmAg3QzkxEmxn6_mLaahfG8JZFQk2i4QVDuMRdTedj1G6/w400-h266/DSC_9261.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQQnIQp6S_P_SL_MejIln3KppsAUwYVPmf3UEpbMX3g0pTs67k8weHzZrB6F8KGyqNwx0LV8KNk09qnmyMq4ndxyBTpg-F73uomRP1p7Bn8KnYdnMPWCtzXfkZe27wz-gabOCuJ3xubjRSmGJD38MwH8pC4zcwDHqHN88qUHz6VM4m-uvKWeaoFYNuHmqz/s1600/DSC_9267.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQQnIQp6S_P_SL_MejIln3KppsAUwYVPmf3UEpbMX3g0pTs67k8weHzZrB6F8KGyqNwx0LV8KNk09qnmyMq4ndxyBTpg-F73uomRP1p7Bn8KnYdnMPWCtzXfkZe27wz-gabOCuJ3xubjRSmGJD38MwH8pC4zcwDHqHN88qUHz6VM4m-uvKWeaoFYNuHmqz/w400-h266/DSC_9267.JPG" width="400" /></a></div>Idziemy znanym nam początkowym fragmentem szlaku, aż do momentu wejścia w niewielkie lasy<div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
przeszliśmy etap widocznej budowy w dolinie Enguri i weszliśmy w wąski pas
drzew, z zarośli przyszedł do nas średniej wielkości pies – owczarek, z boku
trochę podobny do wilka. Chciał się dużo głaskać. Postanowił iść z nami. Od
początku popijał wodę z okolicznych potoków, które przecinaliśmy co kilka,
kilkanaście minut. Również i my z nich piliśmy, tyle że z miejsc ponad poziomami
ścieżek. Za wąskim pasem drzew ponownie wyszliśmy na szeroką polanę przeciętą szlakiem
stopniowo wznoszącym się ku górze. Pomimo wczesnej pory dnia słońce mocno parzyło,
dlatego cieszyliśmy się, kiedy weszliśmy w teren zarośnięty młodymi brzozami. Ścieżką
spływało mnóstwo wody, a w wielu miejscach powstały nawet mokradła. Znaliśmy
je. Dla Damiana omawiana trasa była zupełnie nowa, dlatego od samego początku
zachwycał się nią. Zieleń z kwiatami wręcz uspokajała i pozwalała zapomnieć o
wszystkim. Tak piękne widoki nieczęsto możemy zobaczyć… Damian zdążył przez noc
dość znacznie osuszyć buty, dzięki czemu w końcu mógł poczuć komfort. Choroba
ustępowała każdego dnia coraz bardziej. Myśleliśmy, że po wczorajszej trasie
pogorszy mu się, bo szedł w mokrych butach przez śniegi oraz wpadł do potoku. To
był idealny materiał na chorobę. Na szczęście pozostał tylko kaszel, zmieniony
głos i katar. W lesie leżało mnóstwo plastikowych rur, które dostarczały
mieszkańcom wody. My je znaliśmy, ale Damian widział je po raz pierwszy. Co
jakiś czas, w korycie potoku były ustawione 500-litrowe zbiorniki, które
gromadziły wodę, a dopiero z nich przelewała się dalej do niżej położonych rur.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Za około
20 minut opuściliśmy strefę lasów. Zaczęliśmy obchodzić łukiem w lewo długie
zbocze, które prowadziło na wąską ścieżkę przez rododendronowe pola. Teraz
Damian mógł zobaczyć niezwykłe piękno tego miejsca. Kiedy wyszliśmy ze strefy
lasów, naszym oczom ukazała się przepiękna polana pełna kwiatów. Rododendrony
niejako ogradzały jej teren, a jednocześnie wszystkie obficie kwitły. Całą
powierzchnię trawy pokrywały bardzo gęsto żółte i białe kwiaty, tworzące
naturalny dywan. Stanęliśmy na dłuższą chwilę, aby móc nacieszyć oczy tym
widokiem. Przed nami widniała inna polana – tym razem z czerwonymi jagodami,
jednak tam nie szliśmy. Na rozwidleniu, gdzie szlak prowadził w lewo – na górę
pełną kwiatów, którą odwiedziliśmy czwartego dnia i w prawo do punktu poboru
wody, wybraliśmy tę drugą opcję. Ścieżka wydawała się szersza i znacznie
bardziej widoczna. Dopiero schodząc nią do poziomu potoku, gdzie miejscowi
zrobili dla siebie punkt poboru wody, dostrzegłem, którędy biegnie właściwy
szlak na przełęcz Lagem. Nie żałowałem, że wtedy zboczyliśmy z niego, bo
mieliśmy znacznie ładniejsze wejście obfitujące w kwiatowe dywany, ciągnące się
aż po widoczny wierzchołek. Od rozwidlenia tras do punktu poboru wody mieliśmy
niecałe dwie minuty wędrówki. Nieznacznie obniżyliśmy wysokość, a przebywaliśmy
przecież na poziomie 2450 m n.p.m. pomimo tego, że tak naprawdę rozpoczynaliśmy
naszą przygodę. Dotychczasowy fragment mogliśmy potraktować raczej jako trasa
dojściowa pod naszą górę. Punkt poboru wody jest prostą konstrukcją wykonaną z
tego, co akurat miejscowi mieli pod ręką. W korycie rzeki ustawiono dziurkowaną
blachę na kształt prostokąta, co miało służyć jako filtr cząstek stałych
(rośliny, kamienie, żyjątka wodne). Za nim ułożono dość grubą, plastikową rurę,
do której wpadała woda. Tyle że blachy z dziurkami od dawna nikt nie czyścił.
Naniesiony materiał zdążył utworzyć jednostronny nasyp, gdzie wyrosły małe kępy
traw dookoła. Tuż obok, na polanie leżała długa blacha, a w korycie potoku
dodatkowo duży, brązowy, zardzewiały arkusz. Damian próbował przejść na drugą jego
stronę. Jednak ujechał. Na szczęście utrzymał równowagę. Chcąc przedostać się
na drugi brzeg potoku, musieliśmy iść wąską ścieżką, która zanikała gdzieś w
mokradłach. Tam skakaliśmy z kępy na inne kępy wyrastające z wodnistego podłoża.
Pod nogami aż chlupało.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQRhyphenhyphen61ebKrcF1xbwR26XsP08gIw407oNrANkfkGlAR9dVpPTogqZnJfWpzGJ2f-lsGx2eoQvCnXQo79Del6Ob1CxTUnhy7WZYxp0yoCFHrThLTlsdFDJ73ugk8M0zeray0c0iR7dWPI2AxQw3VDGbRtjcwwmWFLwpAXE42sM2vJT4nlXoOU7j_N4V9b4r/s1600/DSC_9262.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQRhyphenhyphen61ebKrcF1xbwR26XsP08gIw407oNrANkfkGlAR9dVpPTogqZnJfWpzGJ2f-lsGx2eoQvCnXQo79Del6Ob1CxTUnhy7WZYxp0yoCFHrThLTlsdFDJ73ugk8M0zeray0c0iR7dWPI2AxQw3VDGbRtjcwwmWFLwpAXE42sM2vJT4nlXoOU7j_N4V9b4r/w400-h266/DSC_9262.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaABCPEnMQ2OkPoHwGgcHPkxdZilG-SJf98imGA9BlkfHTg-W21XfuI3vqx-ej0_30l0COqlFz-MnQsYqYw95qNUku531C7EB_aYoPZvv__4w-UAeGSfD2d3d0TisJM9fMyMvs-XBn6X6yvMsRm495DiizJuvN9zVKcrsgW0_yP2P8jq1qucadyWk9V5tN/s1600/DSC_9277.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaABCPEnMQ2OkPoHwGgcHPkxdZilG-SJf98imGA9BlkfHTg-W21XfuI3vqx-ej0_30l0COqlFz-MnQsYqYw95qNUku531C7EB_aYoPZvv__4w-UAeGSfD2d3d0TisJM9fMyMvs-XBn6X6yvMsRm495DiizJuvN9zVKcrsgW0_yP2P8jq1qucadyWk9V5tN/w400-h266/DSC_9277.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtzmjH2Fr69JzykSAO5Cr27H0RjgG0xD6VORSPHVM8EgoiEwE_SXdbYMDXVu844Dvh7gay-AFEm994oJRJw_h0RYoIY8G65_7UZSFBiTLHRxt7_iJUndyvV_vtQxu73R_pcxjW3c9u_cMzFztKDvVI3YyvYPx-WeLlW9Y5W7xiRwRnfUAN6KoniyPdevnA/s1600/DSC_9279.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtzmjH2Fr69JzykSAO5Cr27H0RjgG0xD6VORSPHVM8EgoiEwE_SXdbYMDXVu844Dvh7gay-AFEm994oJRJw_h0RYoIY8G65_7UZSFBiTLHRxt7_iJUndyvV_vtQxu73R_pcxjW3c9u_cMzFztKDvVI3YyvYPx-WeLlW9Y5W7xiRwRnfUAN6KoniyPdevnA/w400-h266/DSC_9279.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1Z_cOBgaR94-3RsG9GktqXAln7aSjgc1Rd_ic6aJJbTwTXXwR_FWLEdQlP_rfAVr1wAwoHCX30KWIquH11NdDrvz66fWEiybKXyRvaMdkhyEVvrGNDxv8X8lOBejrLUbyywkbWE-oF7L_k5WWguNW5lPHJGbG7sc4adBWlM7qVDNlE97BBZ4KfZ5E94AK/s1600/DSC_9290.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1Z_cOBgaR94-3RsG9GktqXAln7aSjgc1Rd_ic6aJJbTwTXXwR_FWLEdQlP_rfAVr1wAwoHCX30KWIquH11NdDrvz66fWEiybKXyRvaMdkhyEVvrGNDxv8X8lOBejrLUbyywkbWE-oF7L_k5WWguNW5lPHJGbG7sc4adBWlM7qVDNlE97BBZ4KfZ5E94AK/w400-h266/DSC_9290.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia38bVW3Q0BFvxhutm7Hv6xWy29AYdMdv1qW0-8vP7Zgj2q3WgV_dwrRXNjyoYcxNJ7EzvclsSiM4JvXo9k8IrKTKNU9kBSLb6QKtqNmq_3S4DGUNvelm1JQuBsiKxrDFAE9gkdsU27ECD0ONCukzdrQIi6teR5DDm36zlBj7KbI9ZZpz8wUFglpXRduTr/s1600/DSC_9306.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia38bVW3Q0BFvxhutm7Hv6xWy29AYdMdv1qW0-8vP7Zgj2q3WgV_dwrRXNjyoYcxNJ7EzvclsSiM4JvXo9k8IrKTKNU9kBSLb6QKtqNmq_3S4DGUNvelm1JQuBsiKxrDFAE9gkdsU27ECD0ONCukzdrQIi6teR5DDm36zlBj7KbI9ZZpz8wUFglpXRduTr/w400-h266/DSC_9306.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibAwMbHpO6p9B1jwu7jdwuuu6Pga2ooIGXf_cn7YBPvVyf2ZGHwNkxTtS-P5faZ2QxPK0PA_s-JtsXOOIo8cGwZ_8MwEExGz1eRWqRkXconWM7RCZb-PkifUek9hdBCNrzBqFasokKjBeFhMb3MuLI6kaUwAt2duMGrM1jIjKJWq6R6ijy3oI3CQ-Xh5-V/s1600/DSC_9645.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibAwMbHpO6p9B1jwu7jdwuuu6Pga2ooIGXf_cn7YBPvVyf2ZGHwNkxTtS-P5faZ2QxPK0PA_s-JtsXOOIo8cGwZ_8MwEExGz1eRWqRkXconWM7RCZb-PkifUek9hdBCNrzBqFasokKjBeFhMb3MuLI6kaUwAt2duMGrM1jIjKJWq6R6ijy3oI3CQ-Xh5-V/w400-h266/DSC_9645.JPG" width="400" /></a></div>Docieramy do charakterystycznego punktu poboru wody. W drodze, za niewielkimi lasami ponownie podziwiamy przepiękne, kwieciste polany</div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>POZASZLAKOWA
TRASA<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
drugiej stronie potoku, a tym samym za punktem poboru wody, szlak dosłownie
zaginął. Tak miało być, ponieważ bezimienna góra o wysokości 3106 m n.p.m. nie
miała żadnej ścieżki prowadzącej na jej szczyt. Jeśli chciałeś stanąć na jej
wierzchołku, musiałeś wytyczyć swoją trasę i trzymać się jej aż do samego końca
i wierzyć, że Ci się uda. Ja korzystałem z wgranej mapy na telefon. Zaznaczono
na niej ścieżkę biegnącą wzdłuż stromo opadającego zbocza w kierunku
prostopadle płynącego potoku do tego, gdzie założono filtr. Musieliśmy niejako
wejść w odnogę, która powstała pomiędzy dwoma pasmami górskimi. Nikt tam nie
chodził, ponieważ nie widzieliśmy żadnej ścieżki, a sam teren był uciążliwy. Za
punktem poboru wody chciałem pójść według oznaczeń na mapie. Wybrałem więc powolne
schodzenie do najniżej położonej polany, ale pokrywało ją mnóstwo fioletowych
kwiatów. Ten gatunek wyjątkowo upodobał sobie mokradła, dlatego każde skupisko
tych kwiatów mówiło mi: ‘tam jest bagno’. Idąc w kierunku trójstyku szerokich
potoków, które zasilała woda z lodowców, po drodze minęliśmy wąski pas młodych
brzóz, tworzących lokalne zarośla. Tuż przed nimi skręciliśmy w lewo, do
prostopadle wpływającego potoku, żeby stanąć u stóp właściwej góry. W tym
miejscu nie tylko spotykały się dwa potoki pod kątem prostym, ale również swój
początek brało podejście na dwie osobne góry. Po przeciwnej stronie lodowcowej rzeki
mieliśmy możliwość przejścia do krótkiego łańcucha górskiego, którego koniec
oznaczał początek trasy na wysoki trzytysięcznik bez nazwy, lub też na grań
Podarok 3682 m n.p.m. Można zatem powiedzieć, że skrzyżowanie potoków jest
wyjątkowym miejscem, ponieważ nie prowadzi tu żaden szlak ani ścieżka, a można
wybrać aż trzy różne opcje, jeśli wiesz co robisz.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy przez
kilka minut szliśmy wzdłuż potoku, zagłębiając się pomiędzy krótkim łańcuchem
górskim, a naszym szczytem 3106 m n.p.m. u jego stóp, próbowałem wytyczać
ścieżkę kierując się mapą. Ta z kolei wskazywała, że mamy iść lewą stroną u
podnóża tej góry – wzdłuż – nie zwiększając znacząco wysokości. Mieliśmy
wędrować równolegle do rzeki, a dopiero, kiedy obejdziemy wspomniany szczyt,
powinniśmy odbić pod kątem prostym w lewo, po osiągnięciu poziomu 2700 m n.p.m.
Dalej musieliśmy podchodzić ostro do góry na przełęcz o wysokości 3018 m n.p.m.
Dopiero stamtąd mieliśmy iść granią na wierzchołek. Trzymałem się wyznaczonego
planu, ponieważ wszędzie widniały „zamszowe”, trawiaste zbocza o dużej
stromiźnie, więc nawet nie rozważaliśmy innych możliwości. Damian zasugerował, aby
zacząć podchodzić od razu w linii prostej, wzdłuż pierwszego widocznego zbocza,
rozpoczynającego się praktycznie tuż za punktem poboru wody. Z kolei ja
chciałem zobaczyć, czy wersja przedstawiana na mapie będzie wygodniejsza, bo
nie musielibyśmy dosłownie pruć bardzo stromo pod górę aż do upadłego. Przez
jakiś czas nawet widzieliśmy jakiś zarys dawnego szlaku, a przynajmniej tak nam
się wydawało, ponieważ nie raz rośliny o ciemniejszych liściach tworzyły równą
linię, co sugerowało, że tamtędy musiał ktoś iść. Nie dziś, ani nie wczoraj,
ale kiedyś… Podchodząc coraz wyżej, dotarliśmy do pierwszego wodospadu, a
raczej kaskady spływających wód pomiędzy zboczami. Tutaj również pojawiały się
fioletowe kwiaty informujące o mokradłach. Przejście przez potok nie należało
do łatwych, ponieważ wody spływały w głębokim żlebie zarośniętym trawą i
rododendronami. W wielu miejscach nie mogliśmy zejść do potoku, ponieważ pod
nami widniało kilkumetrowe urwisko. Trasę wytyczałem tak, aby w żlebie iść
poziomo, aż zetkniemy się z potokiem, wówczas w najbardziej spadzistym miejscu
będziemy mieli tylko jeden metr zagłębienia. Opisywaną niedogodność mogliśmy
przejść w miarę spokojnie. Po drugiej stronie potoku spływającego do rzeki
biorącej swój początek z lodowca, która z kolei wpadała do głównego dopływu z
punktem poboru wody, szliśmy taką samą metodą – poziomo przez ścianki koryta
żlebu. Nachylenie terenu na całej długości jest dość znaczne, dlatego przy
każdym kroku mieliśmy odgiętą stopę w prawo. Po dłuższym odcinku mięśnie
stabilizujące kostkę oraz te ułożone wzdłuż zewnętrznej krawędzi stopy szybko
się męczyły. Czuliśmy ich ból.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Widząc,
że jest jakiś postęp, szliśmy dalej – tyle, na ile pozwalało ukształtowanie
terenu. Nie wiedzieliśmy co jeszcze może nas zaskoczyć. Druga polana wzdłuż
zbocza obfitowała w fioletowe kwiaty oraz stopniowo opadała do potoku biorącego
swój początek z lodowca. Nie chcieliśmy tracić wysokości, dlatego jednocześnie podchodziliśmy
pod ukosem względem aktualnego zbocza. Inaczej byśmy schodzili w stronę potoku,
który w kilku miejscach płynął małym kanionem zarośniętym niskimi krzakami. Na
tej samej polanie, wśród fioletowych kwiatów, znaleźliśmy skupisko większych
głazów na trawie. Zrobiliśmy dłuższą przerwę. Zjedliśmy różne słodkości i
obowiązkowo radzieckie ciastka. Pies – owczarek – który z nami rozpoczął trasę,
cały czas szedł z nami. Miał dużo sił, co widzieliśmy po sposobie okazywania
radości.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtW14UNTwMSwECbmG0m7EDXp48DaR5zBY5AQHjc_TUM0T3ORYgKudtzyHAnHSf-Z2iZuSX3H4-OhqknTKf34h2lbyH2hJ2odaH078dMBGXs9eBG4GWg4vc2ZpSqdWjykmMhV11TDfBjWgudvvxRF1iueY2is702z4kkgimXVHIi280gIEH_eToVLgQYl3j/s1600/DSC_9293.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtW14UNTwMSwECbmG0m7EDXp48DaR5zBY5AQHjc_TUM0T3ORYgKudtzyHAnHSf-Z2iZuSX3H4-OhqknTKf34h2lbyH2hJ2odaH078dMBGXs9eBG4GWg4vc2ZpSqdWjykmMhV11TDfBjWgudvvxRF1iueY2is702z4kkgimXVHIi280gIEH_eToVLgQYl3j/w400-h266/DSC_9293.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9n-6JAc9EaYslfXYKtDWd1NuFkgvTzXSdrYrDNSY67gh2LGti1RVc1lV5D8cEAbq4fPNf3ouwwonvta6QZILrWRSRK9hziwJpWr-s0VY1TNhI1DhhyjEhrZExQrqT4swz0kqiMV4yhGOREUCEwce61GOI2mGSEGgBAcSCqlLoDdQxJ-2aIzBX2_sH2IgQ/s1600/DSC_9296.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9n-6JAc9EaYslfXYKtDWd1NuFkgvTzXSdrYrDNSY67gh2LGti1RVc1lV5D8cEAbq4fPNf3ouwwonvta6QZILrWRSRK9hziwJpWr-s0VY1TNhI1DhhyjEhrZExQrqT4swz0kqiMV4yhGOREUCEwce61GOI2mGSEGgBAcSCqlLoDdQxJ-2aIzBX2_sH2IgQ/w400-h266/DSC_9296.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjNGyf3e3DvS6j0qx1QU45qUDn-ypRtEZpSNIuX5qvAKw23ijF_qECoi5QQ86QPyP5eptfsHAXFLTDfl2Ozo0pF6UcuuwnoJMRPl1wcdVjBn_SrOGXtw64aawS7Rccp2Nft-7bjtkuMAWgNpK6RM7ADwS4NqFPDYOpOdfdkbZAO3EMsGx9BwTnhMhahY3i/s1600/DSC_9312.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjNGyf3e3DvS6j0qx1QU45qUDn-ypRtEZpSNIuX5qvAKw23ijF_qECoi5QQ86QPyP5eptfsHAXFLTDfl2Ozo0pF6UcuuwnoJMRPl1wcdVjBn_SrOGXtw64aawS7Rccp2Nft-7bjtkuMAWgNpK6RM7ADwS4NqFPDYOpOdfdkbZAO3EMsGx9BwTnhMhahY3i/w400-h266/DSC_9312.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuhJJ6mKqnkTCB1ydMwo5imYJQQRteO59CG2K0yWcePA5535gxv_BrUZlut3TSHtLFg-qTYNSQ1OxK8xxsluh_sy53h4cl-R4gdUWdHrnhYVOCjX0sC4told30_7LX5DM_7HUVfrHmRZtf9ecH7s0-cbTtCgr4khi9m0PrmXGcsad9e_70uXLLxSE5N0y9/s1600/DSC_9314.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuhJJ6mKqnkTCB1ydMwo5imYJQQRteO59CG2K0yWcePA5535gxv_BrUZlut3TSHtLFg-qTYNSQ1OxK8xxsluh_sy53h4cl-R4gdUWdHrnhYVOCjX0sC4told30_7LX5DM_7HUVfrHmRZtf9ecH7s0-cbTtCgr4khi9m0PrmXGcsad9e_70uXLLxSE5N0y9/w400-h268/DSC_9314.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Tereny po przejściu na drugą stronę rzeki. Tutaj nie ma już żadnej ścieżki. Idziemy według ukształtowania terenu i ogólnego kierunku</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK9wCrEA-UoCGoQVU7HKKqBXx3HQhAvmSLackx9dM7Xzy70nhpfNdkOzrpiryWOsleGYfw1lzmRR2gdScWcWhHRAqKThykL-jhJ3Fv3EGGdnqkvD7hZ3HEZ9FPnB05LVBxhCIuYEuuTQtYP-xgniSkOr9xmtkhp0Paqv1bQdQADrjHQSFdfmcB8Uk3CZlG/s1600/DSC_9317.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK9wCrEA-UoCGoQVU7HKKqBXx3HQhAvmSLackx9dM7Xzy70nhpfNdkOzrpiryWOsleGYfw1lzmRR2gdScWcWhHRAqKThykL-jhJ3Fv3EGGdnqkvD7hZ3HEZ9FPnB05LVBxhCIuYEuuTQtYP-xgniSkOr9xmtkhp0Paqv1bQdQADrjHQSFdfmcB8Uk3CZlG/w426-h640/DSC_9317.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5l2RtF5_LBBOcg0LJB8LoFISk2rJ-FjGsDs3Nn9kL7zBR6jcQK0zD5KWWIs1oimdmAm2XiK9a2AS_0M_DhNlRzCtpY_U8kDiNIw1dw7FHeFxocX9F5Yt0ilVTG0kRbJ3i4bb5cxQrdNL_oCBvL3vZPb86LpgdTPX6YqPNYorxhGcO_SZa0ZsXKrwpPsJN/s1600/DSC_9300.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5l2RtF5_LBBOcg0LJB8LoFISk2rJ-FjGsDs3Nn9kL7zBR6jcQK0zD5KWWIs1oimdmAm2XiK9a2AS_0M_DhNlRzCtpY_U8kDiNIw1dw7FHeFxocX9F5Yt0ilVTG0kRbJ3i4bb5cxQrdNL_oCBvL3vZPb86LpgdTPX6YqPNYorxhGcO_SZa0ZsXKrwpPsJN/w426-h640/DSC_9300.JPG" width="426" /></a></div>Okolice dopływu rzeki, gdzie wybudowano punkt poboru wody. Jest stromo i wymagająco pod względem kondycyjnym</div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>BŁĄD NA
MAPIE NR 3<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na końcu
dość płaskiej polany widniał drugi boczny potok płynący w głębokim korycie.
Odtąd nie wypatrzyłem już żadnej ścieżki, nawet poprzez dziwny układ roślin. Trasę
wytyczałem „na kierunek”. Mapa wskazywała, żebyśmy szli u stóp naszej góry
tyle, aż dojdziemy do końca wąskiej doliny. Dopiero stamtąd mogliśmy skręcać
pod kątem ostrym w lewo i nabierać wysokości sporymi stromiznami. Po przerwie
podeszliśmy nad drugi potok. Cały żleb porastały gęste rododendrony. Jeszcze nie
kwitły. Gałęzie krzaków używaliśmy jako poręcze pozwalające na zejście do żlebu
z kaskadą. Stromizna była na tyle duża, że łapiąc za nie, mogliśmy znacznie
obniżać wysokość. Wejście na polanę widoczną po drugiej stronie było o wiele
łatwiejsze. Trzecia z kolei pokazała nam, że będzie coraz trudniej. Nadal
skręcało stopy pod ukosem w prawo, co bardzo je męczyło. Teraz powierzchnia
wyglądała na pofalowaną, a po prawej widniał wielki płat śniegu nad szerokim i
głośnym potokiem z lodowca… Dodatkowo, poniżej nas patrzeliśmy na mały kanion o
pionowo opadających skalnych ścianach w stronę rzeki. Tam nie mogliśmy zejść.
Polanę przeszliśmy, idąc przez nierówne trawy oraz pofałdowania. Widzieliśmy,
że czym dalej, tym będzie gorzej, ponieważ teren jest coraz bardziej
zróżnicowany. Za szóstym potokiem dostrzegłem ostre skały i bardzo głęboko
wcinający się w zbocze górskie potok. Wiedziałem, że będzie trudno, a ścieżka z
mapy tak naprawdę nie istnieje. Nikt z nas nie znalazł jakiegokolwiek jej
śladu. Mieliśmy nawet wrażenie, że zwierzęta nie chcą tędy chodzić… My
tymczasem mieliśmy do pokonania trzeci potok. Ten był gorszy od pozostałych,
ponieważ wcinał się na ponad 7 m w głąb żlebu, tworzącego bardzo strome ściany,
a nieco niżej płynął pomiędzy prawie pionowymi, zarośniętymi skałami. Trochę
dłużej zajęło mi znalezienie właściwej trasy tak, żebyśmy mogli bezpiecznie
zejść do poziomu wód i tak, abyśmy nie musieli przeskakiwać między pionowymi
ścianami. Podszedłem nieco wyżej wzdłuż żlebu, tam wyszukałem możliwej drogi przejścia
pomiędzy rododendronami, po czym zacząłem iść poziomo, przecinając jego dość
stromo opadające ściany. Dzięki temu mogłem dorównać do potoku. Prawie…, bo na
ostatnim metrze opuściłem się do niego, trzymając za gałęzie rododendronów.
Podobnie wyglądało wejście po drugiej stronie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Czwarta
polana kończyła się stromo opadającym zboczem. Nie mieliśmy nawet możliwości
dalszego przejścia, ponieważ musielibyśmy przecinać poziomo wielkie stromizny,
przez co stopy ujeżdżałyby ciągle zewnętrzną stroną w dół. Zbyt szybko zmęczylibyśmy
mięśnie. Damian powiedział: ‘mówiłem, że lepiej było iść od razu pierwszym
podejściem, to już byśmy byli dużo wyżej’. Popatrzyliśmy na zbocze, które jest
przed nami, po czym stwierdziliśmy jednogłośnie: ‘idziemy do góry!’. Przechodzenie
przez coraz głębiej osadzone koryta potoków bywało męczące, a czym dalej, tym
widzieliśmy, że każdy kolejny odcinek stawał się coraz lepszym narzędziem do
„przejadania” coraz większych ilości czasu, ale bez widocznego postępu.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGNh_17eEs3pLXWJyl5Ru7Y5x-q2O5jVlNVEMefDrzKVzLHNjsHl7iNsZP7pW11rTAlrEvuldqhZ34onzLcVXo9emKCyS7yfeHdmAS_4sOo8lSFFPs3Xt0EQIYRZ_QcaSt0G1sEDyqjPGScRcrhoDBpR0Qq5Uxp5iap3-dumQrqxoK8LI9XFD0267h8SId/s1600/DSC_9320.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGNh_17eEs3pLXWJyl5Ru7Y5x-q2O5jVlNVEMefDrzKVzLHNjsHl7iNsZP7pW11rTAlrEvuldqhZ34onzLcVXo9emKCyS7yfeHdmAS_4sOo8lSFFPs3Xt0EQIYRZ_QcaSt0G1sEDyqjPGScRcrhoDBpR0Qq5Uxp5iap3-dumQrqxoK8LI9XFD0267h8SId/w640-h426/DSC_9320.JPG" width="640" /></a></div>Przekraczaliśmy trzy podobne potoki, gdzie zejście do ich wód jest bardzo strome</div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Pokonując
naprzemiennie kolejne potoki i polanki, przeszliśmy dopiero 3/7 długości podstawy
góry. To oznaczało, że jeszcze więcej czasu potrzebowalibyśmy, żeby móc dotrzeć
do wyznaczonego miejsca na mapie. Właśnie wtedy Damian powiedział: ‘lepiej iść
w linii prostej do góry i się namęczyć, ale przynajmniej szybko zdobędziemy
wysokość’. Chyba każdy zaakceptował ten plan bez zbędnych słów. Przed nami
wystawał bardzo długi, ale dość wąski, trawiasty grzbiet ciągnący się aż „do
nieba”. Z naszej perspektywy widzieliśmy, że ma taką samą długość, jak trasa na
szczyt. Spodziewaliśmy się, że będzie bardzo mocna ‘wyrypa’, ale nie pozostało
nam nic innego. Zauważyliśmy również, że pierwsze zbocze oferowało chyba najłagodniejsze
wejście, co nie oznaczało, że łatwe. Tam także musielibyśmy zużyć wiele sił. Całą
górę pokrywało morze białych kwiatów. Nieważne, gdzie spojrzeliśmy, a one widniały
aż po sam szczyt. Właśnie na nią patrzyłem z Basią, kiedy pomyliłem szlak i poszliśmy
przez kwieciste dywany na bezimienną górę o wysokości 3242 m n.p.m. Teraz
mogłem zobaczyć i dotknąć ją z bliska. Z większej odległości efekt „zamszowej”
zieleni dawały białe kwiaty. Mieszały się z trawą, powodując, że odbieraliśmy
ją nie jako intensywną, żywą, ale raczej jako matową, zamszową.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNilUfbsiqtrX9nj6FeNU7E26hbZZClMmHBrR8KihSVgBKkf5iqKRM1h6XOagWP4m-XaSC263nFdt2SGIRlA7JJjZ0xuLgNo5yXFpbFmiUmk8irTT4S6S9ojEM_QswSyXfO1VpZTRj6ylorCsEXRqLNK_N7po7VDRYl_1adhe2uUXG2i4H8X1FQiZMsqpm/s1600/DSC_9318.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNilUfbsiqtrX9nj6FeNU7E26hbZZClMmHBrR8KihSVgBKkf5iqKRM1h6XOagWP4m-XaSC263nFdt2SGIRlA7JJjZ0xuLgNo5yXFpbFmiUmk8irTT4S6S9ojEM_QswSyXfO1VpZTRj6ylorCsEXRqLNK_N7po7VDRYl_1adhe2uUXG2i4H8X1FQiZMsqpm/w640-h426/DSC_9318.JPG" width="640" /></a></div>Zieleń i białe kwiaty królowały na tej trasie</div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>TOTALNA
WYRYPA<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Damian
rozpoczął podejście w linii prostej, kierując się bezpośrednio na szczyt. Stromy
grzbiet zbocza bardzo szybko dawał o sobie znać. Nachylenie terenu było tak duże,
że co kilkadziesiąt kroków musieliśmy przystawać i odpoczywać. Podobnie jak w
Alpach powyżej 4000 m n.p.m. Ja poszedłem w lekkim odstępie za Damianem, a
Basia jeszcze trochę za mną. W początkowej fazie grzbiet dzielił się na dwa
wystające trawiaste garby pełne białych i żółtych kwiatów. Podejście na każdy z
nich kosztowało wiele sił. Damian z powodu przeziębienia nie jadł śniadania,
dlatego spodziewałem się, że dość szybko „padnie” ze zmęczenia. Nawet pies nie
rezygnował i szedł za nami. Dla niego stromizna wyglądała zupełnie inaczej. Nie
był w stanie dalej podchodzić, dlatego dosłownie podskakiwał jak zając pod
górę. Na pierwszym garbie siedzieliśmy przez kilka minut, aby odpocząć. Pod
koniec drugiego, Damian i Basia zastanawiali się, czy nie zawrócić. Dwa razy
powtórzyłem: ‘jeśli chcecie, to zawróćcie, bo cały czas będzie tak stromo’.
Basia na to dodała: ‘zanim ja tu wejdę, to się zesram’. To hasło od razu nas
rozbawiło, a jednocześnie zapisało się w naszej pamięci. Używaliśmy go podczas
kolejnych podejść na inne szczyty. Na drugim garbie siedzieliśmy trochę dłużej
i spoglądaliśmy w dół. Z tej perspektywy grzbiet zbocza wyglądał bardzo stromo.
Kiedy Basia dołączyła do nas, powiedziała, że nie wie, jak my będziemy tędy
schodzić. Powiedziałem jej, że na zejście wybierzemy pierwsze zbocze prowadzące
bezpośrednio do punktu poboru wody, ponieważ tam będzie bardziej równomierny spad
i nie aż tak mocny. Jako że Basia często jeździła w góry, to nawiązałem do
Tatr. Powiedziałem: ‘Na takich stromiznach, robisz tak jak w Tatrach. Odwracasz
się tyłem i idziesz o tak’. W tym momencie pokazałem jej, jakiej używałem
techniki na szybkie i bezpieczne schodzenie tyłem. Przy widocznych garbach
niezalecane jest schodzenie przodem, ponieważ z powodu znacznego nachylenia
terenu, wystarczyło jedno potknięcie, aby rozpędzić się na trawie i zacząć spadać
w sposób niekontrolowany. Wszechobecne kępy trawy dawały możliwość złapania się
za którąś z nich i stawiania na nich stabilnych kroków. W przypadku poślizgu,
nadal miałeś dwa lub trzy punkty podparcia, dzięki czemu nawet nie rozpocząłbyś
upadku. Wspomnianą technikę schodzenia pokazałem na odcinku 10-ciu metrów.
Basia odpowiedziała: ‘Tobie to łatwo idzie, bo nie masz strachu’.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
dłuższej chwili i rozglądaniu się na przemian – do góry i w dół – każdy
policzył sobie w głowie, co bardziej mu się opłaca: wracać, czy jednak
kontynuować. Po około 10-ciu minutach odpoczynku wszyscy zadecydowali, że chcą
iść dalej, pomimo że nikt nie powiedział tego na głos. Powtórzyłem jeszcze
ostatni raz: ‘jeśli ktoś chce, to może wracać, bo powrót odbywa się przez
trawiaste polany i teraz jest jeszcze mało do wracania’. Damian i Basia
zapytali z ciekawości na jakiej wysokości jesteśmy. Weszliśmy na poziom 2680 m
n.p.m. To oznaczało, że podeszliśmy około 150 m w pionie. Wyruszyliśmy dalej.
Za kolejny punkt wyznaczyliśmy sobie widoczny trzeci garb. Ten znajdował się
znacznie wyżej niż odcinek pomiędzy pierwszym, a drugim. Damian dopowiedział:
‘to ja już idę’. Poszedł sam. Zdziwiłem się, bo miał na tyle sił, że wypruł do
przodu, odstawiając nas daleko w tyle. Cieszyłem się, bo to oznaczało, że chce
powalczyć do końca. Basia szła jednostajnym tempem. Kiedy chciała odpocząć,
kładła się w trawie. Ja szedłem o kilkadziesiąt kroków przed nią, ale czekałem
za każdym razem, żeby odległość między nami nie zwiększała się. Damian dotarł
znacznie wyżej niż my.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiC9DtDD1uW26aADL9CK5zp7kX7S0ylHeYst1IvfIQeeNoW7tQ7DFJMgmKLC85BvrGuUkIpOo4-dhOfr6yO9NcawdIoMkt3umDkHAA531ARzNrZft4Ie37Bc1lU22jz6S2LaIeUudcyCNHn0BX8P93rT4rcclRBNXhajl5Vg2-XxLzsKhVP4ObwwiWHthk/s1600/DSC_9325.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiC9DtDD1uW26aADL9CK5zp7kX7S0ylHeYst1IvfIQeeNoW7tQ7DFJMgmKLC85BvrGuUkIpOo4-dhOfr6yO9NcawdIoMkt3umDkHAA531ARzNrZft4Ie37Bc1lU22jz6S2LaIeUudcyCNHn0BX8P93rT4rcclRBNXhajl5Vg2-XxLzsKhVP4ObwwiWHthk/w400-h266/DSC_9325.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2hpZ53s6ncG3-GnJxRdOrbh37LWswBrosXELXFuoduBIb5EFmJuP8syXdB1vb4QKhhuxW2xE9EhjS-NWAgpR8yYO9ZpytAGSXUxncxl14RlT1dk5EUDk6T1PUHyo30fkM5GggUOPokMtaimE21GjYbSXO-sSIkC4nSA5Gr9XYgXgX3yBIKaJ3OJIZ09Z/s1600/DSC_9334.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2hpZ53s6ncG3-GnJxRdOrbh37LWswBrosXELXFuoduBIb5EFmJuP8syXdB1vb4QKhhuxW2xE9EhjS-NWAgpR8yYO9ZpytAGSXUxncxl14RlT1dk5EUDk6T1PUHyo30fkM5GggUOPokMtaimE21GjYbSXO-sSIkC4nSA5Gr9XYgXgX3yBIKaJ3OJIZ09Z/w400-h268/DSC_9334.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNH7voB-N-S7iCkIgrJRtYC7BPzdUPHlTb6ISDxnP2CfP4MCxMlWYQZTbuk59H3kwquDC-xB3Bn1ir2DgWyFolx99bCYVyCHYDaOJ5QUdXOZCj0CXCwO1HtDHefoXRCTu5bnVlKansyyMaYBOjsVdL7TA6rubccryBrewzaO_MWvRfJjsI3l7qpfo1m7-C/s1600/DSC_9340.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNH7voB-N-S7iCkIgrJRtYC7BPzdUPHlTb6ISDxnP2CfP4MCxMlWYQZTbuk59H3kwquDC-xB3Bn1ir2DgWyFolx99bCYVyCHYDaOJ5QUdXOZCj0CXCwO1HtDHefoXRCTu5bnVlKansyyMaYBOjsVdL7TA6rubccryBrewzaO_MWvRfJjsI3l7qpfo1m7-C/w400-h266/DSC_9340.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRzsWm_E_z_1jZnRDp4x4Nj9tu8k6hoepivf8HDmKTJMTGxdBn7fKW-7k5l6SkJlVAZUCZlxvxlD2U2wBAMiH4QoqggrIs7xqNk6uMfRkm5dJwm3ys6-ObHumigLNU1cVrWqod2Sl_Ei13z-hd8SNix2YWFovpElSQSUxDQncblQpIMiFyj4ddPtIEUB3v/s1600/DSC_9345.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRzsWm_E_z_1jZnRDp4x4Nj9tu8k6hoepivf8HDmKTJMTGxdBn7fKW-7k5l6SkJlVAZUCZlxvxlD2U2wBAMiH4QoqggrIs7xqNk6uMfRkm5dJwm3ys6-ObHumigLNU1cVrWqod2Sl_Ei13z-hd8SNix2YWFovpElSQSUxDQncblQpIMiFyj4ddPtIEUB3v/w400-h266/DSC_9345.JPG" width="400" /></a></div>Podejście jest bardzo strome, ale za to oferuje niesamowicie piękne widoki i takie, których nikt inny nie zobaczy, ponieważ nie prowadzi tu żaden szlak</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3TGWM471urSYyNqkxg9s4_CD28XJcrkTkzD0FV_BRFT5DDqhURVFrsPalIbmq9DdIQIVG-JQGgWFx48KnPvrKDRmPnHVbyKGFSnlCgUog0Mg7vwtIqFuFwogn00q_gs7_whvqxm8szJCPYr4hSfjbsCD8WB7AD0TQvzbcHiOmQedHrljEXqrGcTS8lwVm/s1600/DSC_9327.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3TGWM471urSYyNqkxg9s4_CD28XJcrkTkzD0FV_BRFT5DDqhURVFrsPalIbmq9DdIQIVG-JQGgWFx48KnPvrKDRmPnHVbyKGFSnlCgUog0Mg7vwtIqFuFwogn00q_gs7_whvqxm8szJCPYr4hSfjbsCD8WB7AD0TQvzbcHiOmQedHrljEXqrGcTS8lwVm/w640-h426/DSC_9327.JPG" width="640" /></a></div><div>Widok na grań, na którą będę wchodzić za dwa kolejne dni<br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>SAMOTNY
RAJD PO WODĘ<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przy
drugim garbie zauważyliśmy, że zostało nam tylko pół litra wody na osobę, co
przy takim wysiłku i słońcu było zdecydowanie za małą ilością. Widziałem, że
Damian osiągnął poziom trzeciego garbu. Przysiadł tam na chwilę, ale równie
szybko wyruszył wyżej. Pies szedł z Basią. Stopniowo do góry. Wtedy pomiędzy
drugim a trzecim etapem zawołałem do Basi: ‘pójdę po wodę, bo mamy jej mało’.
Wskazałem na sąsiednie, osobno opadające zbocze tworzące grzbiet. Za nim płynął
kolejny potok, który musielibyśmy przekraczać w głębokim żlebie, gdybyśmy nadal
szli dołem. To samo powiedziałem Damianowi, ale nie usłyszał. Dopiero, kiedy
powtórzyłem zdanie znacznie głośniej, zrozumiał, co chciałem przekazać. Pomiędzy
mną a Basią powstał odstęp o długości co najwyżej 40-50 kroków. Aktualnie nie
tylko miałem podchodzić męczącą stromizną, ale również przejść w prawo za drugi
grzbiet, wchodzący w skład innego stromego zbocza, zejść do potoku, po czym
wrócić i dogonić Basię oraz Damiana.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">W
połowie drogi zacząłem stopniowo iść do góry, ponieważ znacznie zbaczałem w
prawo. Przechodziłem na sąsiedni grzbiet. Basia mówiła, że pies za mną
piszczał. Nie wiedział za kim ma dalej wędrować. Najpierw został przy niej, ale
po kilku piskach pobiegł na sąsiednie zbocze za mną. Widziałem, że Basia
wyrównała już wysokością do mnie, ale patrzyliśmy w swoje strony z
naprzeciwległych stromych, trawiastych stoków. Podobało mi się w okolicy,
ponieważ płynął dość szeroki potok, a nawet tworzył w wielu miejscach małe
kaskady. Po obu stronach rosły piękne fioletowe, dość wysokie kwiaty, które
zdobiły otoczenie potoku. Napełniłem cztery butelki – po jednym litrze każda.
Dodatkowo napiłem się zimnej wody na miejscu. Pies odczuł ulgę, bo zrobił to
samo. Głaskałem go. Na chwilę przysiadłem przy potoku. Basia podchodziła
stopniowo coraz wyżej. Postanowiłem, że nie będę już wracać do punktu pomiędzy
drugim a trzecim garbem, ale od razu wypruję w stronę Damiana po linii prostej,
bez względu na ukształtowanie terenu. Przede mną widniał stromy grzbiet, którym
teraz szedłem, później stromo opadające wgłębienie pomiędzy trawiastymi stokami
i jeszcze bardziej pochylone w dół zbocze, którym podchodzili Damian i Basia.
Dlaczego bardziej pochylone w dół? Ponieważ musiałem na nie wejść od bocznej
strony i wyrównać do Damiana. Mając o 4 kg więcej w plecaku, wyruszyłem jego w
stronę. Szedłem szybszym krokiem niż dotychczas. Nie zatrzymywałem się. Raczej
chciałem utrzymywać stabilne, jednakowe tempo.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW9w3VicgjSHX3AG5ZQ4gryhfjXr_kcl4MH4QB2EG-IHhPk0q2n4PeogBycrfs4lGZ93Y2diL5d4WbjkLZ7f6IU2b80BlqujJqJ7gRZOK-4JOHEMmrriBMorPUQNtIs2XK5m1gdCrph47uQN9ruJu9qo3zVDz138XHsMiaREA55r5bMVX8w9kelhAwqB83/s1600/DSC_9321.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW9w3VicgjSHX3AG5ZQ4gryhfjXr_kcl4MH4QB2EG-IHhPk0q2n4PeogBycrfs4lGZ93Y2diL5d4WbjkLZ7f6IU2b80BlqujJqJ7gRZOK-4JOHEMmrriBMorPUQNtIs2XK5m1gdCrph47uQN9ruJu9qo3zVDz138XHsMiaREA55r5bMVX8w9kelhAwqB83/w426-h640/DSC_9321.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio7fsK7_rnQ3Y1LqsbvAh9eM46PWFZvjdW531OJhMhUBBjQMN22JGMHEsVmzsApaR5EMqKvn_gPbB6AdJg5KcFeCm9naCWLNMpA11IUvQKGRTNURjZQ7ZiwOUl7_MEjgGEypgwR1mSnQZzb2TjBZm4MOG79mHgHIbBEXXFdyz0juyJ8zYRCkrvKxlngovk/s1600/DSC_9347.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio7fsK7_rnQ3Y1LqsbvAh9eM46PWFZvjdW531OJhMhUBBjQMN22JGMHEsVmzsApaR5EMqKvn_gPbB6AdJg5KcFeCm9naCWLNMpA11IUvQKGRTNURjZQ7ZiwOUl7_MEjgGEypgwR1mSnQZzb2TjBZm4MOG79mHgHIbBEXXFdyz0juyJ8zYRCkrvKxlngovk/w426-h640/DSC_9347.JPG" width="426" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuJP7pJP015S3TA1s-Rq_ND8PLjOPFkv8znaa1L6e_WmBUKfqIYXrUVvy89KfLFMFeTZnlxSyOnZB9QwYmF5w3sBnE3IzbFvWL7cA0kKNa6FqzeHzOXUKyYrZ2-eOTW8zx4dSLHwwdS9HLqVxNNluQPlXjI2kRtuux3S0tJzc-9Zvbf6KhEX9Gv1RBS2kd/s1600/DSC_9354.JPG"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuJP7pJP015S3TA1s-Rq_ND8PLjOPFkv8znaa1L6e_WmBUKfqIYXrUVvy89KfLFMFeTZnlxSyOnZB9QwYmF5w3sBnE3IzbFvWL7cA0kKNa6FqzeHzOXUKyYrZ2-eOTW8zx4dSLHwwdS9HLqVxNNluQPlXjI2kRtuux3S0tJzc-9Zvbf6KhEX9Gv1RBS2kd/w640-h426/DSC_9354.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixCqniD6bCu4XOFvxWXrDTkQeKL_kbGImTk7jGT4pyrxmKJHRd2ALEX9wYZ9xVDgv7hfh41VzIxPIMBcuTBlwsUIP092z_UnH0eVXSGoKOauws_Kl624dbiPGkPIphEBTRe6a3I4_T8vO_9zVWUk1cbmsuQo8azgyFc2tedJIRe7Kpt9dCY2pgah6ql5MH/s1600/DSC_9369.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixCqniD6bCu4XOFvxWXrDTkQeKL_kbGImTk7jGT4pyrxmKJHRd2ALEX9wYZ9xVDgv7hfh41VzIxPIMBcuTBlwsUIP092z_UnH0eVXSGoKOauws_Kl624dbiPGkPIphEBTRe6a3I4_T8vO_9zVWUk1cbmsuQo8azgyFc2tedJIRe7Kpt9dCY2pgah6ql5MH/w640-h426/DSC_9369.JPG" width="640" /></a></div>Oddaliłem się od ekipy, gdzie poszedłem równoległym, podobnie wymagającym zboczem po wodę. Przydała się, ponieważ zostało nam jeszcze sporo drogi do góry. a tego dnia mocno grzało słońce<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>SPOTYKAMY
SIĘ RAZEM <o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po około
15-stu minutach dołączyłem do Damiana. Usiedliśmy gdzieś powyżej trzeciego
garbu. Wydawało się odrobinę mniej wymagające. Basia została nieco niżej,
dlatego poczekaliśmy, aż ponownie wszyscy utworzymy grupę. Dałem każdemu
butelkę świeżej i zimnej wody, która teraz przydała się jak nigdy. Słońce
przypiekało, a stromizna nie odpuszczała. Na aktualnym etapie nikt nie myślał o
powrocie, ponieważ znacznie bliżej mieliśmy na wierzchołek góry, a przynajmniej
tak nam się wydawało z naszej perspektywy. Myśleliśmy, że zielona kopuła zakończona
niebieskim tłem nieba jest tą właściwą. Trochę nie pasował mi opis szczytu,
ponieważ pod koniec czerwca trawy kończyły się na wysokości 2950 m n.p.m., a na
3100 m n.p.m. powinien zalegać śnieg. Tyle, że jeszcze go nie widzieliśmy… Siedzieliśmy
na czwartym garbie – ostatnim. Mapa wskazywała wysokość 2780 m n.p.m. W tym
miejscu zbiegały się oba zbocza – to, którym podchodziliśmy i to, za którym
znajdował się potok, gdzie pobierałem wodę do butelek. Pomiędzy nimi i na ich
połączeniu rozciągała się cudowna, zielona polana. Całą tę przestrzeń opanowały
bardzo gęsto kwitnące żółte jaskry alpejskie. Tworzyły piękny dywan. Zatrzymaliśmy
się na dłuższy postój, aby nacieszyć oczy tym widokiem i nabrać trochę sił. Widzieliśmy
również, że dalsza trasa nie będzie tak wymagająca, dlatego odtąd będzie nam
łatwiej, i szybciej będziemy zdobywać kolejne metry wysokości. Od samego
początku ostatniego zielonego etapu czuliśmy, że jest znacznie lżej, ponieważ
nie musieliśmy stawiać tak wysokich kroków, a pies w końcu mógł iść normalnie. Dostrzegliśmy
przed sobą ostatni zielony wierzchołek. Basia i Damian mieli nadzieję, że
patrzą na szczyt właściwy, ale nie zgadzała mi się wysokość góry i roślinność,
którą widzieliśmy. Wiedziałem, że dopadnie nas znane zjawisko w górach, gdzie
za pierwszym szczytem jest drugi, a za drugim trzeci, za trzecim czwarty, itd. Kiedy
powiedziałem, że osiągnęliśmy poziom 2850 m n.p.m. mieliśmy w głowie, że
widoczny wierzchołek jest już blisko. Niewiele nam zostało, dlatego szliśmy z
coraz mniejszą ilością odpoczynków. Pod koniec zbocze stawało się coraz
bardziej rozległe i płaskie, a lokalny szczyt zdobiły drobno potłuczone,
brązowe kamienie. Usiedliśmy, aby odpocząć i poczuć koniec stromizn. Basia i
Damian odetchnęli z ulgą. Każdy z nas coś jadł, nawet pies, bo dawaliśmy mu to,
co wzięliśmy ze sobą. Zauważyliśmy, że odtąd, w kierunku wyższych grani, krajobraz
uległ znacznej przemianie. Żółte i białe kwiaty wyznaczały granicę „dywanów” na
poziomie naszego wierzchołka, a tuż ponad nią ciągnęły się jedynie suche trawy,
a jeszcze wyżej śnieg… Próbowałem dostrzec, jak wygląda szczyt. Dojrzałem, że
ten właściwy jest w całości biały. Prowadziły do niego dwa dość krótkie garby
pokryte suchą trawą, a dopiero za nimi rozpoczynała się seria czterech
lokalnych wierzchołków. Dopadł nas efekt wyłaniających się kolejnych szczytów
za tym, który uznawaliśmy za ostatni.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUHcnACgGjGs0FFChxL4Wok6j9K-kGL9Vetz-GRZ9Pw8JRI7RRv_mS5iP1spwarpqLlNyprUdCl5fFA3qP2IXgwsp6s_-72SfBcy1ru8Ny9h48VhFv2RII1PJb7_lqQNmtpwu99M-5an_peeIHk2G1-g5MlLSCJLc9Q2zkbrqZFz8XHz_LmNVvBuPFfpcm/s1600/DSC_9366.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUHcnACgGjGs0FFChxL4Wok6j9K-kGL9Vetz-GRZ9Pw8JRI7RRv_mS5iP1spwarpqLlNyprUdCl5fFA3qP2IXgwsp6s_-72SfBcy1ru8Ny9h48VhFv2RII1PJb7_lqQNmtpwu99M-5an_peeIHk2G1-g5MlLSCJLc9Q2zkbrqZFz8XHz_LmNVvBuPFfpcm/w400-h266/DSC_9366.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-m6aLuFroEafqSgHMBFDU9NRsZk9jp2GIJED66unstfmqnnUlA5w42v5V6buWYq1AKXqQmOm6BiphjZ-yDFARYQYmMffgyaIj4GxQxoTnrr02Lpt3ll2iHfLRAzw3mYWpmahSWSwPKoWglUbd6ceAm7jtrvRjKdLtt6Ad4GTcz2JCjBVJaZu45MCj8tcy/s1600/DSC_9374.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-m6aLuFroEafqSgHMBFDU9NRsZk9jp2GIJED66unstfmqnnUlA5w42v5V6buWYq1AKXqQmOm6BiphjZ-yDFARYQYmMffgyaIj4GxQxoTnrr02Lpt3ll2iHfLRAzw3mYWpmahSWSwPKoWglUbd6ceAm7jtrvRjKdLtt6Ad4GTcz2JCjBVJaZu45MCj8tcy/w400-h266/DSC_9374.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwQeuAzQ80ihKy0kwOOPNEv1wL8FHhXwAcw8-OV1-H1CRnhh14ldi-uWtyVR7RXE0vHICWqxp9fz4WS6v6WBjh9xyaYoWlqqZdBgbZpdYAb4C7eSbQU564L0mePO8aQDZ8TIffkmAdopR1aKqqrAL3Ls3p3jmPaVpmjQtYS6r9QMnLifEeoRmxpOYdDs_v/s1600/DSC_9379.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwQeuAzQ80ihKy0kwOOPNEv1wL8FHhXwAcw8-OV1-H1CRnhh14ldi-uWtyVR7RXE0vHICWqxp9fz4WS6v6WBjh9xyaYoWlqqZdBgbZpdYAb4C7eSbQU564L0mePO8aQDZ8TIffkmAdopR1aKqqrAL3Ls3p3jmPaVpmjQtYS6r9QMnLifEeoRmxpOYdDs_v/w400-h266/DSC_9379.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvsiyS_oRlgiNgFoTidS3i1dfoBvquMH9NTPML8GP61-VWrIPlku-VhSHuSMaQ6SxB6ZpliWotVAU5BKopThNulEk245xM1bvBj1bIzIkvlokZVPZBxOCbtw8F3If2AOERu3mQ-22A4qf-PPzLQdD7knUqdbRkG6FHSe7z0inY2641fgA1hHGzKO59JH1x/s1600/DSC_9381.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvsiyS_oRlgiNgFoTidS3i1dfoBvquMH9NTPML8GP61-VWrIPlku-VhSHuSMaQ6SxB6ZpliWotVAU5BKopThNulEk245xM1bvBj1bIzIkvlokZVPZBxOCbtw8F3If2AOERu3mQ-22A4qf-PPzLQdD7knUqdbRkG6FHSe7z0inY2641fgA1hHGzKO59JH1x/w400-h266/DSC_9381.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAnnqu9SYapxxSIuZFYdTVFZeQY89QUmbfUHuHBs3dhj1zpk0YjOnQNqEqV8SeC3C9Px6XcOoJZ3lR7BVANxYlfwZuiE4GLLVnxgKmOfWJNDxBE3zx0rVr9LNfZLe4_IpMGyNsQ279kJwo4125owpFZefM1ZkYPZA02njzjs-4N5OGlFL7iMF5xgC5R9BG/s1600/DSC_9386.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAnnqu9SYapxxSIuZFYdTVFZeQY89QUmbfUHuHBs3dhj1zpk0YjOnQNqEqV8SeC3C9Px6XcOoJZ3lR7BVANxYlfwZuiE4GLLVnxgKmOfWJNDxBE3zx0rVr9LNfZLe4_IpMGyNsQ279kJwo4125owpFZefM1ZkYPZA02njzjs-4N5OGlFL7iMF5xgC5R9BG/w400-h266/DSC_9386.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9xDm_wonxux_l6nzhbXhy-cghGIO6bz70Ri7Icxcl8AqNxJ4nLfIklCSs86H7AV1brpbdqIJziBsiVqWBc8jKJCwKj5b7G9V8awt-WmZSwVSp2_ENHlDCQt22cDo3PoD82Sr4PFXWBkD9hChWfOcXFSYtOIYJClTs3C4Q1uZrQyC3Ela0oxRpLSnCWsXz/s1600/DSC_9392.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9xDm_wonxux_l6nzhbXhy-cghGIO6bz70Ri7Icxcl8AqNxJ4nLfIklCSs86H7AV1brpbdqIJziBsiVqWBc8jKJCwKj5b7G9V8awt-WmZSwVSp2_ENHlDCQt22cDo3PoD82Sr4PFXWBkD9hChWfOcXFSYtOIYJClTs3C4Q1uZrQyC3Ela0oxRpLSnCWsXz/w400-h266/DSC_9392.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVFGbWMr6NDab4EQ_dA_-oeuadR7fhT_ZdQabBi8yCWP29lygcCT3w4gOsNKEYu-kH9SuRL3eQmnweR7NAhhH7C9cdmxCk9xFCtpDntM30ca9bf9iwYj_3AgwRgNbovYxwi46-Gyldhk4LLefgvzXpsk_WiOI-Ppsk5zsxjcP2xTx74DlPzrg2g6c-V7o1/s1600/DSC_9398.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVFGbWMr6NDab4EQ_dA_-oeuadR7fhT_ZdQabBi8yCWP29lygcCT3w4gOsNKEYu-kH9SuRL3eQmnweR7NAhhH7C9cdmxCk9xFCtpDntM30ca9bf9iwYj_3AgwRgNbovYxwi46-Gyldhk4LLefgvzXpsk_WiOI-Ppsk5zsxjcP2xTx74DlPzrg2g6c-V7o1/w400-h266/DSC_9398.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimSrBUEI7TuWunQ4usRgYhvT_0HIBPiWRF12i8tow2yR4cPV-MDnI7y1H8kdYT3Y9BKTag29NWHl4XF2zLgrAgA08nLassHzfU-k3MgTm8SVL0jwoPUymiwiaExPq9fk2Bc-KcX67aT5X5HBv0EajzC0F67zz-9cVMyfrL18HK91vNE2MLrULK8TYiHRig/s1600/DSC_9405.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimSrBUEI7TuWunQ4usRgYhvT_0HIBPiWRF12i8tow2yR4cPV-MDnI7y1H8kdYT3Y9BKTag29NWHl4XF2zLgrAgA08nLassHzfU-k3MgTm8SVL0jwoPUymiwiaExPq9fk2Bc-KcX67aT5X5HBv0EajzC0F67zz-9cVMyfrL18HK91vNE2MLrULK8TYiHRig/w400-h266/DSC_9405.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaBCwfpweYevONdAOsU7bamPZnV9CXG4m21vziW4ffdDv2ekQ4znQr1O6PKmDGLZLCTMqRI6evKKy3o24mMPNf1OXxdvzJQGfsGZkq3Rj3SWBhtjYTL9-veXVC3xAz-5vGFq_LWJJj_Y5K5H4CRe4mQ0TF7ihGly55SNFbc95-X4sXOYq1lPfvO-54CyHQ/s1600/DSC_9419.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaBCwfpweYevONdAOsU7bamPZnV9CXG4m21vziW4ffdDv2ekQ4znQr1O6PKmDGLZLCTMqRI6evKKy3o24mMPNf1OXxdvzJQGfsGZkq3Rj3SWBhtjYTL9-veXVC3xAz-5vGFq_LWJJj_Y5K5H4CRe4mQ0TF7ihGly55SNFbc95-X4sXOYq1lPfvO-54CyHQ/w400-h268/DSC_9419.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1gFVkNuZDCBK1Hhv5tPdZGIHPcdtSG9WqwOcZGO3sV6txbsodHOiat54wy6QMRwhhfKC3G6E0zwWCbdnLPzFDpLKIrFLfssYYqF9zJ5UAVW28cTFLQXD7-L0Fo4Qi4j12lWob5cy5zIev4htje9ylxWO5Jau6C8U_mZuLYuikhnmTfD1jl2dsZlVWyl3G/s1600/DSC_9423.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1gFVkNuZDCBK1Hhv5tPdZGIHPcdtSG9WqwOcZGO3sV6txbsodHOiat54wy6QMRwhhfKC3G6E0zwWCbdnLPzFDpLKIrFLfssYYqF9zJ5UAVW28cTFLQXD7-L0Fo4Qi4j12lWob5cy5zIev4htje9ylxWO5Jau6C8U_mZuLYuikhnmTfD1jl2dsZlVWyl3G/w400-h266/DSC_9423.JPG" width="400" /></a></div>Docieramy do lokalnego szczytu - pierwszej płaszczyzny na wysokości 2950 m n.p.m.<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
kilkunastu minutach odpoczynku wyruszyliśmy dalej. Basia chciała zakończyć wędrówkę
na poziomie 2950 m n.p.m., ale po odpoczynku stwierdziła, że jeszcze trochę
pójdzie. Podobnie pomyślał Damian, który tuż po wejściu na długo wyczekiwany
płaski teren chciał zakończyć dalszą przygodę. Spodziewał się właściwego
szczytu znacznie bliżej. Seria kolejnych następujących po sobie wierzchołków
nie zachęcała do dalszej „walki”. Ja nadal miałem siły, dlatego chciałem
spróbować. Wyruszyliśmy wszyscy razem na dwa trawiaste garby. Podchodziliśmy
powoli. Nie męczyliśmy się tak, jak wcześniej. Chmur na niebie przybywało, ale
nadal świeciło słońce. W każdym razie pogoda nie ulegała większym zmianom. Po
prostu zadziałała wcześniej omawiana zasada: ‘każdy szczyt ma swoją chmurkę’
oraz ‘po 11.00 powstają pierwsze chmury, a po 13.00 w wyższych górach nie ma
już widoków, podczas gdy wszędzie dookoła świeci słońce’. Właśnie powtarzaliśmy
dokładnie omówiony scenariusz pogodowy, znany nam z poprzednich dni. Kiedy
dotarliśmy na szczyt drugiego garbu, Basia powiedziała, że dalej już nie idzie.
Zapytała jeszcze: ‘na jakiej wysokości jesteśmy?’. Odpowiedziałem: ‘na 3010 m’.
Ucieszyła się bardzo, ponieważ po raz pierwszy przekroczyła barierę 3000 m
n.p.m. i teraz może oficjalnie uznać, że osiągnęła tę granicę. Podczas
poprzednich wyjść w góry zawsze brakowało jej dosłownie kilkudziesięciu metrów,
aby dotrzeć do 3000 m n.p.m. Albo opadła z sił, albo góra nie była wystarczająco
wysoka… Teraz miała okazję i ją wykorzystała! Damian również chciał zakończyć
dalszy etap, ale po dłuższym namyśle, dorzucił: ‘idę dalej!’. Widziałem, że z
powodu niezjedzenia śniadania i przeziębienia nie ma tylu sił, co na początku,
dlatego wyruszył powoli. Z drugiej strony podziwiałem go, że pomimo choroby,
słabszego samopoczucia oraz wczorajszego upadku do kaskady z zimną wodą i
wędrówką przez śniegi w mokrych butach, wytrzymał to wszystko i nie rozchorował
się bardziej. Miał moc, żeby wyjść na ponad 3000 m n.p.m.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMUV0FkhOSE76RqbAXOqUmFhKmxuNJYIc_5l_zbelU4PPhCpwe7eccsfZxOWQTjbLD7QQ8tdYk5uQiq4jPVGLg8gQasrR5iMh2Mo07aJaawWA0VA57SzGf0nmZIoPSNtriPxDpYJmNQaVF-MrYHH4kljHBoZ4PR_ZGZvm057scefpREIBJEtTG_D7bO21R/s1600/DSC_9428.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMUV0FkhOSE76RqbAXOqUmFhKmxuNJYIc_5l_zbelU4PPhCpwe7eccsfZxOWQTjbLD7QQ8tdYk5uQiq4jPVGLg8gQasrR5iMh2Mo07aJaawWA0VA57SzGf0nmZIoPSNtriPxDpYJmNQaVF-MrYHH4kljHBoZ4PR_ZGZvm057scefpREIBJEtTG_D7bO21R/w640-h426/DSC_9428.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2yz8tC6l2jySrTFckz9di5C5xQun9MrM5L3g_XWZiNQ1WDPJ28P1z6YOSXe-MuSP3Dk7whiR0WJYnKifaECHcT8TuXMtBCyHgTaQc7rKO6YsJLVts0w6e1kaHrRb_JqxWFZ0TDsTvny2fKK9PnKxachDpkz4ibEkH4na8b4xFiYm-gxa5Q5lYOX95osYr/s1600/DSC_9431.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2yz8tC6l2jySrTFckz9di5C5xQun9MrM5L3g_XWZiNQ1WDPJ28P1z6YOSXe-MuSP3Dk7whiR0WJYnKifaECHcT8TuXMtBCyHgTaQc7rKO6YsJLVts0w6e1kaHrRb_JqxWFZ0TDsTvny2fKK9PnKxachDpkz4ibEkH4na8b4xFiYm-gxa5Q5lYOX95osYr/w640-h426/DSC_9431.JPG" width="640" /></a></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Docieramy do wysokości 3010 m n.p.m. Dalej idę sam, wchodząc na cztery kolejne, lokalne szczyty</p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>SAMOTNE
WEJŚCIE NA SZCZYT<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przed
nami widniały jeszcze cztery kamieniste wierzchołki. Ostatni w pełni pokrywał
śnieg. Musiałem tam dotrzeć, żeby osiągnąć szczyt właściwy wybranej przez nas
góry. Damian dotarł ze mną do kolejnego wierzchołka, ale nie znalazł już sił,
żeby kontynuować dalsze podejście. Usiadł na kamieniach z psem. Odpoczywał. Była
godzina 13.28. Powiedziałem: ‘pójdę dalej, bo już mało zostało. Szybko mi
pójdzie i wracam’. Wyruszyłem sam, jednak po chwili pies do mnie dołączył. Pobiegł
za mną. Dwa kolejne kamieniste wierzchołki przechodziłem bez odpoczynku.
Została mi jedynie szeroka, śnieżna grań, gdzie musiałem wydeptać sobie
ścieżkę. Pomału wybijałem kolejne ślady, aż dotarłem na szczyt właściwy. Dalej,
z każdej strony opadały zbocza. Nie znalazłem wyższego punktu niż ten. Widziałem
nawet przełęcz, na którą mieliśmy dotrzeć, gdybyśmy okrążali górę według trasy
z mapy. Dopiero stąd mogłem dostrzec, że pierwsze założenie nie miało racji
bytu. Droga na przełęcz 3018 m n.p.m. była bardzo nieregularna, wystawało dużo
kamieni, zbocza przecinały jakieś pęknięcia i pofałdowania, a na końcu zalegał
śnieg. Dodatkowo cały odcinek od przełęczy aż po szczyt 3106 m n.p.m. pokrywała
gruba warstwa śniegu, ponieważ na tę stronę docierało znacznie mniej światła. Cieszyłem
się, że jednak wybraliśmy pomysł Damiana, wchodząc w linii prostej po stromo
opadającym zboczu, pomimo że podejście do lekkich nie należało… Na samym
wierzchołku góry nie leżał śnieg. Było tam całkowicie płasko, zupełnie jak na
poziomie 2950 m n.p.m. Usiadłem na drobno potłuczonych kamieniach, a pies
położył się obok mnie. Wyciągnąłem trzy ciciki, które koniecznie musiały mieć
zrobione zdjęcie z widokiem na białe góry. Ustawiłem je w linii: czerwony –
największy, zwany Kawał Cicia, biały, zwany Pandą Cić i Rudego – szefa
wszystkich cicików. Z tyłu miałem leżącego psa na tle śniegów. Na fotografowanie
pozostało mi zaledwie pięć minut, ponieważ zegarek wskazywał porę przed 14.00,
a to oznaczało, że krytyczną godzinę na podziwianie widoków z wysokich gór już dawno
przekroczyłem z powodu kondensacji pary wodnej w powietrzu. Jedynie zdążyłem
sfotografować białą Ścianę Bezingi, psa z cicikami oraz odległy łańcuch górski
ze szczytem Dadiashi 3536 m n.p.m. Spoglądając w jego kierunku miałem wrażenie,
jakbym patrzył na wielką kalderę wygasłego wulkanu. Z mojej perspektywy dwa
łańcuchy górskie nakładały się na siebie na kształt dwóch półokręgów połączonych
w całość. Stąd powstawało wrażenie, jakby pomiędzy nimi była jakaś wielka dziura.
Po upływie pięciu minut nadeszły ciemne, szare chmury, które przysłoniły słońce
na kilka następnych godzin. Wiedziałem, że podobne warunki panują tylko w moim
otoczeniu, ponieważ stałem przed białym szczytem Kareta 3524 m n.p.m., a za nim
widnieje bezpośrednio Zachodnia Shkhara 5069 m n.p.m. Mając wspomnianą
naturalną barierę przed sobą, chmury gromadziły się i kotłowały tuż pod nią. Na
szczycie siedziałem około 15 min. W tym czasie podziwiałem wielką „kalderę”, białe
oraz zielone góry za mną. Zjadłem to, co mi pozostało w plecaku. Pies również
skorzystał. Pochłonął dużą porcję ciastek. Najwidoczniej opadał z sił, ponieważ
położył się na linii płaskich kamieni za rzędem ustawionych przeze mnie
cicików. Zasnął bardzo szybko.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu7_hiiIeZC3QJoj5PrvosDHFTKb2MGt5C7oHgY7we0LHGtC066Sp7BBGBrJ8_-zv1J0S_ED65r8aHBb_5noeI7l4VcAXZ9z-xqV5MVJEkE8yj68Vq2Zc8UQpzNVyE889VJK3UH34iNjPuxTHz0GaydVKoSsZjq42CShKXIICmbo304x7wsrh3Ac4wFciy/s1600/DSC_9433.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu7_hiiIeZC3QJoj5PrvosDHFTKb2MGt5C7oHgY7we0LHGtC066Sp7BBGBrJ8_-zv1J0S_ED65r8aHBb_5noeI7l4VcAXZ9z-xqV5MVJEkE8yj68Vq2Zc8UQpzNVyE889VJK3UH34iNjPuxTHz0GaydVKoSsZjq42CShKXIICmbo304x7wsrh3Ac4wFciy/w400-h266/DSC_9433.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnj8DDlZ9fGTtCPrRSvw5ctGBOQ4QnxDtxt_Sw-NBrPjN_7uChhPLWbj08AJfpaSAzCGEkRdDTdiRI0nffs7oTM87AvURYF8qnFxksENba1t5gy3RNtQPUv9qoIML3P_5b-q5qRoSkYMMCmXjrMA3oofFWzR_VkWNK6GS69Lir5l_4xzIwyPA6fsacdOWH/s1600/DSC_9437.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnj8DDlZ9fGTtCPrRSvw5ctGBOQ4QnxDtxt_Sw-NBrPjN_7uChhPLWbj08AJfpaSAzCGEkRdDTdiRI0nffs7oTM87AvURYF8qnFxksENba1t5gy3RNtQPUv9qoIML3P_5b-q5qRoSkYMMCmXjrMA3oofFWzR_VkWNK6GS69Lir5l_4xzIwyPA6fsacdOWH/w400-h266/DSC_9437.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuByhXFxRvmrdpr8BNWHPFBUjy34BhsMoh_7y9gtXnuLySyOdW_3YFEI-OWyTwUZiQfHnXw_e8aX8DHr_8gbOiSrzBpdWqYmgt61UGkcaZ9-s8XlTupE4jKZiR3rZs_NvouTWBzMCRJAtTxuzw6XX5EL8F5avSbo4S4pDlomTXCBb64BVTF7CQjR1DY8Yn/s1600/DSC_9445.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuByhXFxRvmrdpr8BNWHPFBUjy34BhsMoh_7y9gtXnuLySyOdW_3YFEI-OWyTwUZiQfHnXw_e8aX8DHr_8gbOiSrzBpdWqYmgt61UGkcaZ9-s8XlTupE4jKZiR3rZs_NvouTWBzMCRJAtTxuzw6XX5EL8F5avSbo4S4pDlomTXCBb64BVTF7CQjR1DY8Yn/w400-h266/DSC_9445.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2BAlFwCro01FCCiDX4iy5cfbhNzUgcQcHddjRRcmYbJfzg3bQN0GUOsXBdfQyj4IX2zU4vnUuCyTrBcA-4QH36QvxJhp0yubhGjhS4vk3i9Gc0DT8RwoKw3aYeAwdEeqVm0Hq11PC8umb8TbvZvdRWwor2yfp7yzsff_ol26GxEiRolu5LHt4IKMRGMIs/s1600/DSC_9448.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2BAlFwCro01FCCiDX4iy5cfbhNzUgcQcHddjRRcmYbJfzg3bQN0GUOsXBdfQyj4IX2zU4vnUuCyTrBcA-4QH36QvxJhp0yubhGjhS4vk3i9Gc0DT8RwoKw3aYeAwdEeqVm0Hq11PC8umb8TbvZvdRWwor2yfp7yzsff_ol26GxEiRolu5LHt4IKMRGMIs/w400-h266/DSC_9448.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Widoki ze szczytu 3106 m n.p.m. oraz widoczny rząd gór tworzących coś na wzór wygasłej kaldery wulkanu </div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWrxF8UNizIxz7AkwRlq-h-CX3RSf52fA3Py0TQOnGU_ttTwu_mSx-W2430tSyageFCyrcDlbxXChkaHe9z-da0aG_h327Ho66PCqaoYBkZP8URLG1csh-YMzzh1vl7rAo1midBt6xotWOxidFzfH_zy25EkOr2BD8bU4-dQ-4Zxx2788ULAyAAkkDycqh/s1600/DSC_9455.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWrxF8UNizIxz7AkwRlq-h-CX3RSf52fA3Py0TQOnGU_ttTwu_mSx-W2430tSyageFCyrcDlbxXChkaHe9z-da0aG_h327Ho66PCqaoYBkZP8URLG1csh-YMzzh1vl7rAo1midBt6xotWOxidFzfH_zy25EkOr2BD8bU4-dQ-4Zxx2788ULAyAAkkDycqh/w640-h426/DSC_9455.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmct5CB_i2xCzAK5PXZ9l955QBq1A24lDYevcs4XulcVwKByCFlrjee1bFILF9gLTDSzZ-23W-8-0sXAx1zL_RGdoSQepZhyphenhyphenH2SRcFWPMgGL5JDTE6n0JTB8CB4idGqut3yXbpCoLz3K2kDSJk0Ka4GRCfQQrexuFrVEINGq3F-Qj0i7MY91vn-Ic18un5/s1600/DSC_9471.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmct5CB_i2xCzAK5PXZ9l955QBq1A24lDYevcs4XulcVwKByCFlrjee1bFILF9gLTDSzZ-23W-8-0sXAx1zL_RGdoSQepZhyphenhyphenH2SRcFWPMgGL5JDTE6n0JTB8CB4idGqut3yXbpCoLz3K2kDSJk0Ka4GRCfQQrexuFrVEINGq3F-Qj0i7MY91vn-Ic18un5/w640-h426/DSC_9471.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Pies towarzyszył mi aż do samego szczytu. Zjadłem z nim to, co pozostało mi w plecaku</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqb8ZYPZ2MQK3IkVsPCupKJfR5GDrtSEeAPxsTWrgYNrUF4khUbBB-ctVGrRNQU5G9kKBA-kTEEPRQohQjh7iTJgdzm1wlA2EhyphenhyphensGhz77pToxmUfuJyJUrxGAY7gREhq0vnJzVI32KfT86FXo0t-jsA005Zn3bT8NpyXioM77BCKPoGIROe8AhhPbiowwU/s1600/DSC_9440.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqb8ZYPZ2MQK3IkVsPCupKJfR5GDrtSEeAPxsTWrgYNrUF4khUbBB-ctVGrRNQU5G9kKBA-kTEEPRQohQjh7iTJgdzm1wlA2EhyphenhyphensGhz77pToxmUfuJyJUrxGAY7gREhq0vnJzVI32KfT86FXo0t-jsA005Zn3bT8NpyXioM77BCKPoGIROe8AhhPbiowwU/w426-h640/DSC_9440.JPG" width="426" /></a></div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> Jeden z niesamowitych widoków ze szczytu</o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p><br /></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
zauważyłem, że nie mam co liczyć na ustąpienie chmur i odrobinę słońca,
zacząłem schodzić. Pies wstał i poszedł ze mną. Zejście upływało mi bardzo
szybko, ponieważ wykorzystywałem wydeptane ślady w śnieżnej grani, a dalej, dobrej
jakości przejście tworzyły drobno potłuczone kamienie. Na szczęście nie sypały
się pod nogami, ponieważ wierzchołki nie tworzyły wielkich stromizn. Miałem
dobrą przyczepność. Damian zdążył dołączyć do Basi. Tam czekali na mnie.
Siedzieli na lokalnym wzniesieniu 3010 m n.p.m. Dostrzegli mnie, kiedy wracałem.
Za kilka minut ponownie się spotkaliśmy. Opowiedziałem im wrażenia z tego, co
mogłem zobaczyć. W szczególności moją uwagę przykuła ‘kaldera’, czyli nakładka
dwóch łańcuchów górskich tak, jakby tworzyły wielki wulkan. Opowiedziałem im
również o psie i cicikach oraz pokazałem kilka zdjęć ze szczytu. Teraz powoli
schodziliśmy do płaszczyzny na wysokości 2950 m n.p.m. Usiedliśmy na niej ponownie,
ponieważ świeciło słońce. Chcieliśmy jeszcze odpocząć i podziwiać widoki. Psu
najwyraźniej się spodobało, ponieważ biegał za każdym kamieniem, który rzucał
mu Damian. Podczas jednego rzutu Damian nie zdążył wypuścić kamienia, przez co ten
zdążył go złapać zębami za rękę. Niespodziewanie go ugryzł. Na szczęście nie
mocno. Ugryzienie wynikało z chęci zabawy i rozbrykania psa. Biegał z radości we
wszystkich kierunkach. Nawet wywracał się na trawie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Basia
zapytała jeszcze, którędy będziemy schodzić: czy tym samym zboczem, co
wchodziliśmy, czy innym. Wskazałem jej nową drogę – najbardziej łagodnie
opadające stoki, nie mające garbów. Dodałem, że idąc nimi, nie będziemy musieli
schodzić tyłem i na dodatek będziemy mogli wykorzystać kępy traw jako stopnie. Po
dłuższym odpoczynku rozpoczęliśmy powrót. Basia obawiała się jak będzie przebiegać.
Tylko niewielki fragment przeszliśmy po trasie, którą wcześniej podchodziliśmy.
Od lokalnego wybrzuszenia skręciłem pod ukosem w prawo, kierując nas na nowe
zbocze. Teraz wystarczyło iść wzdłuż najwyższych punktów trawiastej grani. W
ten sposób dotarlibyśmy bezpośrednio do punktu poboru wody z pominięciem
wszystkich uciążliwych, głęboko położonych potoków w żlebach. O dziwo, cała
trasa zejściowa była dla nas wygodna. Wielkie kępy traw działały jak stopnie i
amortyzatory. Stawialiśmy miękko kroki, dzięki czemu nogi nie męczyły się tak
bardzo, jak podczas wejścia. Od samego szczytu ponownie podziwialiśmy wielki
kwiatowy dywan. Mieszały się tu jaskry alpejskie i nieznane nam białe kwiaty,
których w żaden sposób nie mogliśmy zliczyć. Ciągnęły się we wszystkich
kierunkach na całej powierzchni zielonej części góry. W wielu miejscach
zatrzymywaliśmy się na fotografowanie, ponieważ znajdowaliśmy wiele miejsc,
gdzie kwiaty występowały bardzo gęsto.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoCtZScHojuzfvEfsNf9MVSRZP7HABX-EUmPdSKh0iePuKprsAbQr6c3FYltrmgNM5Zcuhh93RtDs2_0P0TWg7W0crGW1dRgsTHABYw1v1xU0ARaJDkFarDxqZ6nxYuypBJ72jYLfw_YImrvb79GEqd91xPby7uUiH5HljQcDT9Ugx8TKLphtWQXQwnt_A/s1600/DSC_9490.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoCtZScHojuzfvEfsNf9MVSRZP7HABX-EUmPdSKh0iePuKprsAbQr6c3FYltrmgNM5Zcuhh93RtDs2_0P0TWg7W0crGW1dRgsTHABYw1v1xU0ARaJDkFarDxqZ6nxYuypBJ72jYLfw_YImrvb79GEqd91xPby7uUiH5HljQcDT9Ugx8TKLphtWQXQwnt_A/w400-h266/DSC_9490.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgGgOZUtddCVgk0lU3_aO7udQ5pBp0f2yVnW3_LxbJ1OB8ifUNA9qA3Tc7UBq9vrl039T1Tu2uBXJwLtr2cBD5JPgJfgyNqrrOCI7WFF7XdTy27cfG1Fo3lSm5EX7VZytZjir9Z9sROekME2upO9ZwXS9hddn_gHftKuEWTey-qMN7c3cF94WGxE-omBTE/s1600/DSC_9494.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgGgOZUtddCVgk0lU3_aO7udQ5pBp0f2yVnW3_LxbJ1OB8ifUNA9qA3Tc7UBq9vrl039T1Tu2uBXJwLtr2cBD5JPgJfgyNqrrOCI7WFF7XdTy27cfG1Fo3lSm5EX7VZytZjir9Z9sROekME2upO9ZwXS9hddn_gHftKuEWTey-qMN7c3cF94WGxE-omBTE/w400-h266/DSC_9494.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHUTdVXJblCfqfzMSOQLadm0E4lae0bmh5YfJQd_Qd87cBmGRg61b-FeWS6l2s-HLEpKgF6dyF_EO-TVofw1-JJcl5UXJavD3Nw4QMFeKuouhlgYLefH4flUXP0_6N7mDB1dbnJu9WgrQAGBUzad-eaNXZwmNLWiGmoxDbo5Uklvz5BkjY3k7zpqHxa8Po/s1600/DSC_9495.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHUTdVXJblCfqfzMSOQLadm0E4lae0bmh5YfJQd_Qd87cBmGRg61b-FeWS6l2s-HLEpKgF6dyF_EO-TVofw1-JJcl5UXJavD3Nw4QMFeKuouhlgYLefH4flUXP0_6N7mDB1dbnJu9WgrQAGBUzad-eaNXZwmNLWiGmoxDbo5Uklvz5BkjY3k7zpqHxa8Po/w400-h266/DSC_9495.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcKnUg5ibz1gSm5Rc3I5RrIjFHs2A2uWPiwePbhiDiFc32-x73dWtavQdroy789XHDto-b64VmZPbHQtkLA_El7jyptUJ8l4VZwv7xL5PWlihUh_WpaHwQrjuqIG0GAAGON2IG4uqeZWrJMm2IJgGYqm6kgQ52uqFfz9XYzeEudDL1Q-VzYbYlbGHlUuWU/s1600/DSC_9506.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcKnUg5ibz1gSm5Rc3I5RrIjFHs2A2uWPiwePbhiDiFc32-x73dWtavQdroy789XHDto-b64VmZPbHQtkLA_El7jyptUJ8l4VZwv7xL5PWlihUh_WpaHwQrjuqIG0GAAGON2IG4uqeZWrJMm2IJgGYqm6kgQ52uqFfz9XYzeEudDL1Q-VzYbYlbGHlUuWU/w400-h266/DSC_9506.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwfIUV0BLAcHhTuuikQmHJR6nuP3Rzi5UChondfue2_qoLWLmK9lkQRToO8F6W6sIu5BWnJAp2Nz-TWOpdnKa4L3BfBJgEw30DMsNEhAIowsLhP9ddHnXjPC9FjcDXN4iPu7FJh8Ay0cjNefllzAKRzl9wU4Gw7Ck4deq7E03MGY2xuhyZVcKlAWDPb8eH/s1600/DSC_9507.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwfIUV0BLAcHhTuuikQmHJR6nuP3Rzi5UChondfue2_qoLWLmK9lkQRToO8F6W6sIu5BWnJAp2Nz-TWOpdnKa4L3BfBJgEw30DMsNEhAIowsLhP9ddHnXjPC9FjcDXN4iPu7FJh8Ay0cjNefllzAKRzl9wU4Gw7Ck4deq7E03MGY2xuhyZVcKlAWDPb8eH/w400-h266/DSC_9507.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmAbdaIkut4CztxXtnIZhroDu6UAUtgVlwI-67tzrpyPmrpqrzMx5EKBoBrknAM2MpqwNyW_mKFHH0I3whVQiL2ryTmzKF7XLXo9yhzsCNzGrEbZhAdxK_fgW_ERvaVBxpw3DsOdotXR6AhvpEKI0aWJxjTJKtIErUkD_tWFZqCXBSYfIw-9Mf9grkPxYB/s1600/DSC_9513.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmAbdaIkut4CztxXtnIZhroDu6UAUtgVlwI-67tzrpyPmrpqrzMx5EKBoBrknAM2MpqwNyW_mKFHH0I3whVQiL2ryTmzKF7XLXo9yhzsCNzGrEbZhAdxK_fgW_ERvaVBxpw3DsOdotXR6AhvpEKI0aWJxjTJKtIErUkD_tWFZqCXBSYfIw-9Mf9grkPxYB/w400-h266/DSC_9513.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Kwieciste widoki podczas zejścia</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBlkZ3y4ijgE0jOTWXZpCzM58f3RO3PTkR-E-kjA-x5YqO7_fjFFum264Ro2w8acGXKWTxAwRaRHUEN-o2bobKKC_JzJSvrvZ_ArJh8k_324ayk862CQRtEqMViMH_INWSPm5AQP6b_5_zhliPCVx0fREKkCXVGaEKm4mZYdzDn0WVpPmbvDQlsnoQDDrn/s1600/DSC_9518.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBlkZ3y4ijgE0jOTWXZpCzM58f3RO3PTkR-E-kjA-x5YqO7_fjFFum264Ro2w8acGXKWTxAwRaRHUEN-o2bobKKC_JzJSvrvZ_ArJh8k_324ayk862CQRtEqMViMH_INWSPm5AQP6b_5_zhliPCVx0fREKkCXVGaEKm4mZYdzDn0WVpPmbvDQlsnoQDDrn/w640-h426/DSC_9518.JPG" width="640" /></a></div>Zejście mieliśmy równie widokowe<div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Zejście
z wierzchołka 2950 m n.p.m. przebiegało długimi wybrzuszeniami terenu o
długości 2 x 150 m wysokości. Dzięki temu mogliśmy szybko wytracać wysokość bez
konieczności męczenia kolan. Gdyby nie przerwy na zdjęcia, zeszlibyśmy jeszcze
szybciej, ale chcieliśmy przeżywać góry, a nie je zaliczać. W końcu mieliśmy
bardzo dużo czasu. Poniżej 2600 m n.p.m. nasze zbocze rozwidlało się lokalnie
na dwa mniejsze. Wybrałem to prawe, ponieważ nadal opadało najłagodniej ze
wszystkich. Dodatkowo nie mieliśmy żadnych przeszkód po drodze. Całe zbocze tworzyły
cztery miejscowe wybrzuszenia terenu, ale nie stanowiły one żadnej trudności. Na
rozwidleniu grzbietów zrobiliśmy krótką przerwę na zdjęcia. Basia stwierdziła,
że schodzenie przebiega bardzo fajnie, ponieważ nie ma tak stromo i kępy traw
bardzo pomagają. Mogła również podziwiać kwiatowe, naturalne dywany. Zbocze,
którym aktualnie schodziliśmy, mieliśmy na pierwszym planie podczas wchodzenia
na bezimienną górę o wysokości 3242 m n.p.m. Z tamtej perspektywy mówiliśmy, że
widoczną naprzeciw górę [czyli naszą, z dzisiejszego dnia] w całości porastają
białe kwiaty. Z kolei teraz komentowałem z Basią i Damianem odwrotną sytuację.
Wspomniałem, że po drugiej stronie znajduje się rajskie podejście na szczyt o
wysokości 3242 m n.p.m., gdzie przez całą długość zbocza szliśmy przez
żółto-biały kwiatowy dywan. Patrzyliśmy na niego. Również z łatwością
odszukaliśmy czerwone jagody, rozwidlenie szlaku oraz punkt poboru wody.
Schodząc czterema wybrzuszeniami, poczuliśmy ulgę, ponieważ widzieliśmy
charakterystyczną, podmokłą polanę z fioletowymi kwiatami, które informowały o bagnach
i o właściwym kierunku wędrówki.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>TA SAMA
TRASA, A JEDNAK ZUPEŁNIE INNA…<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Najbardziej
cieszyliśmy się z faktu, że nie musieliśmy przechodzić przez trzy głębokie
kaskady w żlebach, gdzie nierówności nieustannie odginały stopy pod ukosem w
dół, co szybko męczyło mięśnie nóg. Zejście z „zamszowej” góry pokrytej w
całości białymi kwiatami, zakończyliśmy szczęśliwie na polance z potokiem. Pozostało
nam jedynie przejść na jej drugą stronę, by dalej wracać oficjalną ścieżką
szlaku. Pomimo, że wejście i zejście z bezimiennej góry 3106 m n.p.m. mieliśmy
za sobą, to szlak powrotny nie był dla nas fragmentem, który trzeba przejść, bo
jakoś trzeba wrócić. Tę część traktowaliśmy podobnie, jakbyśmy wchodzili na
nieznany nam wcześniej szczyt, ponieważ na całym odcinku, aż do Ushguli,
obfitowała w niesamowite widoki. Idąc przez mokradła, w rejonie potoku z
punktem poboru wody, Basia słusznie zauważyła, że aktualnie spływa znacznie
więcej wody. Tak w rzeczywistości było, ponieważ w godzinach popołudniowych, a
konkretnie po 17.00, przez cały dzień zdążyło się wytopić dużo śniegów z
różnych partii gór, stąd widzieliśmy nagły jej przypływ w potokach. Za polaną z
fioletowymi kwiatami szliśmy około 25-minutowym odcinkiem leśnym z plastikowymi
rurami na szlaku. Tutaj również strumyki stawały się szersze, a mokradła
zwiększały swoją powierzchnię. Musieliśmy skakać po kamieniach, a nierzadko iść
w grząskim, zarośniętym terenie. Kiedy tylko opuściliśmy strefę lasów,
zachęciłem wszystkich, żebyśmy jeszcze raz spojrzeli za siebie. Mogliśmy
ponownie zobaczyć panoramę gór najwyższych, gdzie na pierwszym planie królowała
zieleń i kwiaty. Tę panoramę uważam za jedną z najpiękniejszych, która w
pamięci pozostanie na zawsze… Nie bez powodu każdy z nas przystanął, aby zrobić
zdjęcia. Trzeba pamiętać, że ten sam rejon wygląda zupełnie inaczej, kiedy
patrzymy na niego w porannym i popołudniowym świetle. Po prostu promienie
słoneczne wydobywają inne szczegóły, na które zwracamy uwagę, dzięki czemu
wracając do wioski czujemy, jakbyśmy szli zupełnie nową trasą. Różnica jest
ogromna!<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przed
nami widniały równe piękne panoramy. Ta, na którą patrzyliśmy z przodu
odznaczała się żywą zielenią. Na grani jeszcze zalegał śnieg. W jej skład
wchodziła góra Gvibari, którą już odwiedziliśmy. Po naszej lewej patrzyliśmy na
dolinę Enguri oraz lodowiec Shkhara. Popołudniową porą uwagę przyciągają dobrze
oświetlone białe góry oraz wielka, równa polana usłana żółtymi pierwiosnkami. Nieco
wyżej patrzymy na piękne, zielone szczyty, których wierzchołki jeszcze pokrywał
śnieg. A u ich stóp mogliśmy wypatrzyć piękny, polodowcowy staw w kolorze
seledynowym. Wystarczyło, że przeszliśmy kawałek, a nasz powrót zaczął się
znacznie wydłużać. Spokojne i sielankowe widoki zachęcały, aby długo podziwiać
okolicę tę bliższą i dalszą. W szczególności wciągnęły nas alpejskie kwiaty,
które odtąd występowały we wszystkich kolorach. Rosną one w dużych skupiskach. Każdemu
gatunkowi poświęciliśmy uwagę oraz staraliśmy się dokładnie je fotografować,
ponieważ sprzyjało nam światło oraz żywa zieleń gór, która służyła jako bardzo
dobre tło. Po długiej serii zdjęć alpejskich kwiatów poszliśmy dalej trawiastym
zboczem, gdzie ścieżka pod ukosem bardzo długo dorównywała do głównej drogi
prowadzącej do lodowca Shkhara. Owczarek szedł cały czas z nami. Kiedy
dotarliśmy do szlaku na lodowiec, dołączył do nas jeszcze inny, biały pies.
Znaliśmy go skądś. Pogłaskaliśmy go, po czym pozwoliliśmy, żeby wracał z nami. One
stawały się nieodłącznym elementem naszych wyjść w góry. Zaobserwowaliśmy, że ruch
turystyczny do lodowca znacznie wzrósł. Spotykaliśmy grupy o różnych
narodowościach z całego świata. To oznaczało, że sezon na góry wyraźnie został
„otwarty”. Przynajmniej mogliśmy sprawdzić nasze założenia.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb9I4ZQq38oR9KL66acqadO1V10TeuJX6WkPlMwzLzj6YYMRqn0n2HUYQXwkV79vS5AHLm0Rfm7W0Fbx05X58wecaDUtnhX2sdyA_L1p0SexZ5ESdGUBN146eWn2XFP6tyj7JwUjE3U3OtZ2swBYbezyjUEsWaODtSp39gka9ZPVzLO78eAWsicJtISwy_/s1600/DSC_9532.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb9I4ZQq38oR9KL66acqadO1V10TeuJX6WkPlMwzLzj6YYMRqn0n2HUYQXwkV79vS5AHLm0Rfm7W0Fbx05X58wecaDUtnhX2sdyA_L1p0SexZ5ESdGUBN146eWn2XFP6tyj7JwUjE3U3OtZ2swBYbezyjUEsWaODtSp39gka9ZPVzLO78eAWsicJtISwy_/w426-h640/DSC_9532.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-GabsqpcFIoBwKsB1D3UOLWr6DU4tyn2CIe5ntGNNukNyIYy1i2LUhEWlL2LSFS6ykQgtBidX3JdKvuCSJ5ZI6pfviPy-Bn7QJNZGpFc5Lxu6RSICpnaRTreYTLk414Dth_poexf03pWb5MEQUW6ybjhDmynIa9KGTVymxXV3ifh-iNyDn0lcTdBoAE4/s1600/DSC_9535.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-GabsqpcFIoBwKsB1D3UOLWr6DU4tyn2CIe5ntGNNukNyIYy1i2LUhEWlL2LSFS6ykQgtBidX3JdKvuCSJ5ZI6pfviPy-Bn7QJNZGpFc5Lxu6RSICpnaRTreYTLk414Dth_poexf03pWb5MEQUW6ybjhDmynIa9KGTVymxXV3ifh-iNyDn0lcTdBoAE4/w428-h640/DSC_9535.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCDC7M5EqXq1cRxkeXtQb9HkNugJsjrWqylPlwasXVI5myLRHlfAIL1DwfBcyMSlUj1XmFZbVcnEBw7JvqxyZ_uB8zlVemL80-rZfatO7vhh_6Cy_wZQyxC1DTIxB-kdWh63LWUlKs-vtTRuCDBMk_ktMWP4TbgY1O89U_8EikT5zHh60SVLAoM1jrfBFc/s1600/DSC_9556.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCDC7M5EqXq1cRxkeXtQb9HkNugJsjrWqylPlwasXVI5myLRHlfAIL1DwfBcyMSlUj1XmFZbVcnEBw7JvqxyZ_uB8zlVemL80-rZfatO7vhh_6Cy_wZQyxC1DTIxB-kdWh63LWUlKs-vtTRuCDBMk_ktMWP4TbgY1O89U_8EikT5zHh60SVLAoM1jrfBFc/w426-h640/DSC_9556.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU8xE1jBxUrd-M3vSrX2S7EYUsuKSeDUkoJ5qOvHZQOHTannFNNTDilOy0TezjT2gozWmeVq6TDqchi1oPkj9md-sC4JATdcf_rGzun3LyQhdNe4E84uKZjHTB7V5yfNAzOtcmAHQ0J8T8GS-E-NP6nV335c67CNzjuyF6O2XpFKx-09VOkUJbEoKgczGO/s1600/DSC_9569.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU8xE1jBxUrd-M3vSrX2S7EYUsuKSeDUkoJ5qOvHZQOHTannFNNTDilOy0TezjT2gozWmeVq6TDqchi1oPkj9md-sC4JATdcf_rGzun3LyQhdNe4E84uKZjHTB7V5yfNAzOtcmAHQ0J8T8GS-E-NP6nV335c67CNzjuyF6O2XpFKx-09VOkUJbEoKgczGO/w426-h640/DSC_9569.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKv27iOxMgZJSrmVYpRKYG1IxvNJF42QWsJjwZE3X6GKJXrTVzse2TpJxzF5JMbGsFJtNrFSpVNVoRV_3GoBER0TV8a8bO6y0rIN_yutODnTWABdYIDsANvQtqKwGyHR5JmH4HEpCdCKyywBbEpvvaTsbmy7ecN90EqvlJgrKew4RarptvAvE18mTO_O1I/s1600/DSC_9601.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKv27iOxMgZJSrmVYpRKYG1IxvNJF42QWsJjwZE3X6GKJXrTVzse2TpJxzF5JMbGsFJtNrFSpVNVoRV_3GoBER0TV8a8bO6y0rIN_yutODnTWABdYIDsANvQtqKwGyHR5JmH4HEpCdCKyywBbEpvvaTsbmy7ecN90EqvlJgrKew4RarptvAvE18mTO_O1I/w426-h640/DSC_9601.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB3jtYMYkmC2c8dn3P5kqaqc0uYuR4_RqdaidcAVjxAras1E3Hu00aZDCxT9UchQFKkWFwJMXxbuGo4YyCu7-OOIxYXOFt-qqH4wRJhNNgUTAlE1QrtdBD3Lye41WK32ix_cVLVj26YDoNnoBqiEsRw4VtRBr-PZEbZhEVSRDkoWu2uPOqge8Kmso4aW6u/s1600/DSC_9631.JPG"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB3jtYMYkmC2c8dn3P5kqaqc0uYuR4_RqdaidcAVjxAras1E3Hu00aZDCxT9UchQFKkWFwJMXxbuGo4YyCu7-OOIxYXOFt-qqH4wRJhNNgUTAlE1QrtdBD3Lye41WK32ix_cVLVj26YDoNnoBqiEsRw4VtRBr-PZEbZhEVSRDkoWu2uPOqge8Kmso4aW6u/w426-h640/DSC_9631.JPG" width="426" /></a></div>Nowa trasa zejściowa pomijająca uciążliwe potoki i stromiznę</div><div><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigo0VbW7S_JfTeHaga6q8t85dVfUVoppEAgp8vOlEL8BxDD74douhF340CIAYvdy6Gqu9DxnWnydIAZ4D7jObZdTPFOT78M2HgmJo4UKz6p6S8JTzsCoyXGaAb2uXkMzAk6MGLnbTI_QnjQGo8mMlbzWyQnuZfDVH7R4z2OC_aVfmrzIkdwq5boCcXNJFb/s1600/DSC_9529.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigo0VbW7S_JfTeHaga6q8t85dVfUVoppEAgp8vOlEL8BxDD74douhF340CIAYvdy6Gqu9DxnWnydIAZ4D7jObZdTPFOT78M2HgmJo4UKz6p6S8JTzsCoyXGaAb2uXkMzAk6MGLnbTI_QnjQGo8mMlbzWyQnuZfDVH7R4z2OC_aVfmrzIkdwq5boCcXNJFb/w400-h266/DSC_9529.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicU0DWKxkkJhnjrFtucdE5JyNhlvmUo0S087tQnkCFYH1Inatp6bdyswPBY42TaFP0OkLwQcv5gAcIwF5HW0k2dF8r7WG0zAFiokHcrVJl_3WbMJJf5bSEJ-GyxAuR1jQOIA9bSWDpM0zCSZ93fSuOz47VQvBRQFL_j46W3rV52uQ6HOF4xRh8g0qqhN3b/s1600/DSC_9574.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicU0DWKxkkJhnjrFtucdE5JyNhlvmUo0S087tQnkCFYH1Inatp6bdyswPBY42TaFP0OkLwQcv5gAcIwF5HW0k2dF8r7WG0zAFiokHcrVJl_3WbMJJf5bSEJ-GyxAuR1jQOIA9bSWDpM0zCSZ93fSuOz47VQvBRQFL_j46W3rV52uQ6HOF4xRh8g0qqhN3b/w400-h266/DSC_9574.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih0JCjZ9dELfGTlSc_q0HbiPfm96xRWTNcstpG5pVemwePJlYH6u2UiHMDQNyWmJgp3MYCO1QF2PQ9UyGhf9kb7eAC_RPJa5hLKRXQ4ICMxHiAZVUf1b9wxlE8ZlGE6JT3yQNJRttsi0yUBGNd9MTYSnPPRCjCsuoCWOyveeNlLv3CgaVn0wIKeOYutceU/s1600/DSC_9589.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih0JCjZ9dELfGTlSc_q0HbiPfm96xRWTNcstpG5pVemwePJlYH6u2UiHMDQNyWmJgp3MYCO1QF2PQ9UyGhf9kb7eAC_RPJa5hLKRXQ4ICMxHiAZVUf1b9wxlE8ZlGE6JT3yQNJRttsi0yUBGNd9MTYSnPPRCjCsuoCWOyveeNlLv3CgaVn0wIKeOYutceU/w400-h266/DSC_9589.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyobyJEZiFp1eZQhvpkIyFhLPG7wMn1eH5aBILrEoXDzywATX_7b0J7ujIkQU3zY6rrHxwcqLJnNlczrZMpeYeZiUrUFTqZttzWlHqYawbjMBD_XQHz4D1mogdc5UjbOw7mvE_2V9w2V8fbPGvmS-omdECGOr65FRB6_8BhTdxp-lDQpIgQ9UlxeMeGvzP/s1600/DSC_9648.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyobyJEZiFp1eZQhvpkIyFhLPG7wMn1eH5aBILrEoXDzywATX_7b0J7ujIkQU3zY6rrHxwcqLJnNlczrZMpeYeZiUrUFTqZttzWlHqYawbjMBD_XQHz4D1mogdc5UjbOw7mvE_2V9w2V8fbPGvmS-omdECGOr65FRB6_8BhTdxp-lDQpIgQ9UlxeMeGvzP/w400-h268/DSC_9648.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhULWKViP4VqGanzVW2rcibWLKLb83tcrX35RutjGPoXK4xtfjFGt_4E-dp2YcvEyzPbbIyIkCVCa37AV1cmch2cRmZPOVoneeXmoHu_UcWkQ4MHnSODbSkjh-C-Ub8rWhYFYDSUgu9m1zuiT7ae5qHUykkZYZaJEQHvDjCruyT2K-MhMIWnLaSrCx0RGs2/s1600/DSC_9633.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhULWKViP4VqGanzVW2rcibWLKLb83tcrX35RutjGPoXK4xtfjFGt_4E-dp2YcvEyzPbbIyIkCVCa37AV1cmch2cRmZPOVoneeXmoHu_UcWkQ4MHnSODbSkjh-C-Ub8rWhYFYDSUgu9m1zuiT7ae5qHUykkZYZaJEQHvDjCruyT2K-MhMIWnLaSrCx0RGs2/w400-h266/DSC_9633.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC72Ue7_SnY_i9aGOygowB2cwKRe4-mMZVSwYLAZbnRe6EhbsvhvLh1liHuPm10USSRUUiwnSR3hR69TVz4CDkCN4n5eit2xeYgZLvygJxT4MB_HUI2mlpKboLJ20QlEX2Mvqiib2CvEidQHsmdw1flIybotXDhhqYZ4RtQN80WLPyOPowoDrTWtIBNhFY/s1600/DSC_9669.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC72Ue7_SnY_i9aGOygowB2cwKRe4-mMZVSwYLAZbnRe6EhbsvhvLh1liHuPm10USSRUUiwnSR3hR69TVz4CDkCN4n5eit2xeYgZLvygJxT4MB_HUI2mlpKboLJ20QlEX2Mvqiib2CvEidQHsmdw1flIybotXDhhqYZ4RtQN80WLPyOPowoDrTWtIBNhFY/w400-h266/DSC_9669.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8w6VZiTVqNQ8AA36RpwsC0x_dTY918r7ITJUaNmrmA5LpGGrFzex0WSdzof7VdjCvxsH_hb5vhsP_mFDsvDjpVQdLZraIs3oMxfrWU0yL2ZAVc4wH8-LURFhKaVzBRfqZFfGFhZCmve14izrHINS_NGre8yr_VRKx9ImW8wOBOCZjUD7vqlX8NZ4xA0Q/s1600/DSC_9706.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8w6VZiTVqNQ8AA36RpwsC0x_dTY918r7ITJUaNmrmA5LpGGrFzex0WSdzof7VdjCvxsH_hb5vhsP_mFDsvDjpVQdLZraIs3oMxfrWU0yL2ZAVc4wH8-LURFhKaVzBRfqZFfGFhZCmve14izrHINS_NGre8yr_VRKx9ImW8wOBOCZjUD7vqlX8NZ4xA0Q/w400-h266/DSC_9706.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisI7dsivAsO5U8uUTU5nzTPu1VTtVc0Zt-K_yWu9A4LdfcWy1Eek5RkY2RX2p6wKJ4WoA9meuNytK2LNQZNzG62hxKkAt7vZsCgDy5XHzIsGp2vjzSEfsGQtumSkE6cmpOdKeic0Pq8ovHaJqz32TZHIe07_XlFnPFARDcC0rI16cggRPWqEdWP0RZ-Hyf/s1600/DSC_9689.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisI7dsivAsO5U8uUTU5nzTPu1VTtVc0Zt-K_yWu9A4LdfcWy1Eek5RkY2RX2p6wKJ4WoA9meuNytK2LNQZNzG62hxKkAt7vZsCgDy5XHzIsGp2vjzSEfsGQtumSkE6cmpOdKeic0Pq8ovHaJqz32TZHIe07_XlFnPFARDcC0rI16cggRPWqEdWP0RZ-Hyf/w400-h266/DSC_9689.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO26IM-xS-55wu96hOwjHKWo5LJn66vXs4oPeLcV86iCHV4ucTiSehKnFLSrcydE8Zfdp5TRC5Y7KDZmcGRan4eTD0F1vx7_HOiFEivNKpVfO9vxP9bZsDi-mugx9bHKWfYhehC1LB233i6nrmjxII-xPN0qAQCIIcfZCx9TiKNzUtA2emb114YQIFbXuV/s1600/DSC_9742.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO26IM-xS-55wu96hOwjHKWo5LJn66vXs4oPeLcV86iCHV4ucTiSehKnFLSrcydE8Zfdp5TRC5Y7KDZmcGRan4eTD0F1vx7_HOiFEivNKpVfO9vxP9bZsDi-mugx9bHKWfYhehC1LB233i6nrmjxII-xPN0qAQCIIcfZCx9TiKNzUtA2emb114YQIFbXuV/w400-h266/DSC_9742.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizlG80r4_Ft1AHBWAMoSYm6ZbCmPz1VnhOwCghydhrnuZnPXUgakRaUteO5G0NY4qQIhA5brk5FReSiNtLGTnR0LqsRydBGshDv8c0bt6_o-cRbfsSOiFeyh703QGK1aoFqzx-RNxFKbdHn88CSDL3_5Hnwawr-OFryKpl9kZXOv2x1wSBtabzuePLVpQz/s1600/DSC_9761.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizlG80r4_Ft1AHBWAMoSYm6ZbCmPz1VnhOwCghydhrnuZnPXUgakRaUteO5G0NY4qQIhA5brk5FReSiNtLGTnR0LqsRydBGshDv8c0bt6_o-cRbfsSOiFeyh703QGK1aoFqzx-RNxFKbdHn88CSDL3_5Hnwawr-OFryKpl9kZXOv2x1wSBtabzuePLVpQz/w400-h266/DSC_9761.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPE7Srw6Ui2WgBhpcx0Euea3ZOfYKNQKtvQ4QzL-N2yvsqVrKHU_vJHw_EYKVzQDxUQagHMk0h4WtmisViT8K4edMdYTJFGdr5sejUQklQSZjRYZPkhKz8r1WS0YCzB9si90AQRmC0nw8V6906znTfmJoV27VH6EmYb6Li8t4FzrdcQaDcfE7U-6VF1IMb/s1600/DSC_9709.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPE7Srw6Ui2WgBhpcx0Euea3ZOfYKNQKtvQ4QzL-N2yvsqVrKHU_vJHw_EYKVzQDxUQagHMk0h4WtmisViT8K4edMdYTJFGdr5sejUQklQSZjRYZPkhKz8r1WS0YCzB9si90AQRmC0nw8V6906znTfmJoV27VH6EmYb6Li8t4FzrdcQaDcfE7U-6VF1IMb/w400-h266/DSC_9709.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFfiBzQvY0-Gcp2-KgmvKdes6hxwqvLm7uEHU01wHpc1A82rCMbz6pO1FIiORuSBL1lId8Y4ICZSuFOC13wXsRyJG9afdOzpIWNC7Mom0d9vmICfZrcEvoQU2Az73e-nCeiPD5WxtwdOWwM6FpIkAiXZVksyLmDB-t1wVJ1uqbgpZemv8CWomy5mO4jGY2/s1600/DSC_9797.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFfiBzQvY0-Gcp2-KgmvKdes6hxwqvLm7uEHU01wHpc1A82rCMbz6pO1FIiORuSBL1lId8Y4ICZSuFOC13wXsRyJG9afdOzpIWNC7Mom0d9vmICfZrcEvoQU2Az73e-nCeiPD5WxtwdOWwM6FpIkAiXZVksyLmDB-t1wVJ1uqbgpZemv8CWomy5mO4jGY2/w400-h266/DSC_9797.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGF_Tter-nP3TqF2iYLWbrqYxSxPzuGdZUw4J4uvD6imnTUpsdJ_yh-SAv9fYlFWIGJmUAgMise0Ljq0mZffFXTCjtIr2qdoLwYc1rAZDYiUKDji87UcMr8x8UexExwOmdNmPIzjecQQMgNd60EVumj7Tb6i_KA_LhuG9YFKm0Nd5oMo_CJ7QODgVjbFgV/s1600/DSC_9782.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGF_Tter-nP3TqF2iYLWbrqYxSxPzuGdZUw4J4uvD6imnTUpsdJ_yh-SAv9fYlFWIGJmUAgMise0Ljq0mZffFXTCjtIr2qdoLwYc1rAZDYiUKDji87UcMr8x8UexExwOmdNmPIzjecQQMgNd60EVumj7Tb6i_KA_LhuG9YFKm0Nd5oMo_CJ7QODgVjbFgV/w400-h266/DSC_9782.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpMSkTCOk-F7ljoTGsgLbo9NO4LpkxCjgjbkgMRD9HPvQjr5I18eisB3eCFQsJxm7JXfrB6CTSBPdRHIYoupw2V1iLCQi7ALqRjUaMhe0bpzoeq4oBZUF4flNQ8rV2hS-P80nu3ORE6jo5lGMbv4Wlvtz0LLjhxoVCWsmeL1uSe8gdAcU7YF-CRhGzXJmq/s1600/DSC_9789.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpMSkTCOk-F7ljoTGsgLbo9NO4LpkxCjgjbkgMRD9HPvQjr5I18eisB3eCFQsJxm7JXfrB6CTSBPdRHIYoupw2V1iLCQi7ALqRjUaMhe0bpzoeq4oBZUF4flNQ8rV2hS-P80nu3ORE6jo5lGMbv4Wlvtz0LLjhxoVCWsmeL1uSe8gdAcU7YF-CRhGzXJmq/w400-h266/DSC_9789.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTBSU1rWK1MBsxyb-jsnbLq9Q4aCr9VSTRDBRvR0-qVJOtRePoxNEPAFnn4KGM7Gzvc2O-FWvXOpjxYe-rCF4K38b_xA0oX_qY6sKwC-V2-c8KUYWVB5XX17h2CQMqmg1QQ2HaMjBVZymTke4RPdkFOd1xw_Sjh_jjBJUs0aotWo-sXS-cK3iybvdRa7Ae/s1600/DSC_9811.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTBSU1rWK1MBsxyb-jsnbLq9Q4aCr9VSTRDBRvR0-qVJOtRePoxNEPAFnn4KGM7Gzvc2O-FWvXOpjxYe-rCF4K38b_xA0oX_qY6sKwC-V2-c8KUYWVB5XX17h2CQMqmg1QQ2HaMjBVZymTke4RPdkFOd1xw_Sjh_jjBJUs0aotWo-sXS-cK3iybvdRa7Ae/w400-h266/DSC_9811.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitCV1PUQ_FiweM7iOUedHJzV7RGGS-9ewi_nP1OS0O7YdsY4sz_AvvuLnXQCX0G4FVZ1k6BGpm156o-r7w1fxKtrhsAKgZPTWVsuF_XZFI6dhw5mzVf5481kU-ufwYsS67lpnspd__9XsoN66Bv42IBrahVFLlt-HFb08rp1faKBYXYYUJ9xzIy7tdWNRO/s1600/DSC_9814.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitCV1PUQ_FiweM7iOUedHJzV7RGGS-9ewi_nP1OS0O7YdsY4sz_AvvuLnXQCX0G4FVZ1k6BGpm156o-r7w1fxKtrhsAKgZPTWVsuF_XZFI6dhw5mzVf5481kU-ufwYsS67lpnspd__9XsoN66Bv42IBrahVFLlt-HFb08rp1faKBYXYYUJ9xzIy7tdWNRO/w400-h266/DSC_9814.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga1yWo4uli4eJaTiBm9qwyNrNmQ0drMH4Z7JZpZctJMviSPK3f5OPysVIAVucynZdwg11FTBCaUIDG6mV6uHuJPlyTR3Mx9U-DmW6e3ZY7wGhiYWJ8k0C_A1hgmNLMywenGseKyX62-Y4ttlNDmbbG2CiD_QvPwwYEuv1N_GglpZHTkS9zibP2y2Q3Ql54/s1600/DSC_9842.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga1yWo4uli4eJaTiBm9qwyNrNmQ0drMH4Z7JZpZctJMviSPK3f5OPysVIAVucynZdwg11FTBCaUIDG6mV6uHuJPlyTR3Mx9U-DmW6e3ZY7wGhiYWJ8k0C_A1hgmNLMywenGseKyX62-Y4ttlNDmbbG2CiD_QvPwwYEuv1N_GglpZHTkS9zibP2y2Q3Ql54/w400-h266/DSC_9842.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIPvKHRfHz7AHE1_rFIym9wxFSGrrZSMEselXEC1YhLELjaSV-1Er0k8VVNmR2EefZ6ro9eOzBXKJhT-dZrgL9Hln_wh3l4HkMwKQfuPmZirum3NavV4qEazOIHvABUce_PanBp_l3dlGRLq9gt-cLCF_Nqcw7crBpL2KM34_DlUGdkni35CyAngA5rX1a/s1600/DSC_9853.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIPvKHRfHz7AHE1_rFIym9wxFSGrrZSMEselXEC1YhLELjaSV-1Er0k8VVNmR2EefZ6ro9eOzBXKJhT-dZrgL9Hln_wh3l4HkMwKQfuPmZirum3NavV4qEazOIHvABUce_PanBp_l3dlGRLq9gt-cLCF_Nqcw7crBpL2KM34_DlUGdkni35CyAngA5rX1a/w400-h266/DSC_9853.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyugQ-VVKJSEJSvgI6FwR2Kb1rDXzrTaQCp7RynqBbOS85teG6NQEmKyVWNeqTedhaVYF1yXwMcRAtuYKo4AjtvtwrnNxKqymtILUJ2XPi4i5di5GpbIB5hp9QUQL-f_5Ec_zdciDg7JyohD-O3Hx7SLjtpBDN5-lsZSdJIhyphenhyphenVzy4zsriI0e2dTkA6e_FB/s1600/DSC_9875.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyugQ-VVKJSEJSvgI6FwR2Kb1rDXzrTaQCp7RynqBbOS85teG6NQEmKyVWNeqTedhaVYF1yXwMcRAtuYKo4AjtvtwrnNxKqymtILUJ2XPi4i5di5GpbIB5hp9QUQL-f_5Ec_zdciDg7JyohD-O3Hx7SLjtpBDN5-lsZSdJIhyphenhyphenVzy4zsriI0e2dTkA6e_FB/w400-h266/DSC_9875.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwSE_8br65pXJr2g_QUq23hud-G-YqkZEefU1uv94u2HPB53MRTMaULya8oGSCyIboAH7miTdptLqb5uqZmeA37j-1Aj3MVLpOxiSC55hfFpzCmDwIwd8f2N8zdr-xq33BUXjAcSNTS8yZH80FJXrYfwslSUUXZk0vcpIDjxeU6EOa7FZHMZdHhvDUySat/s1600/DSC_9880.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwSE_8br65pXJr2g_QUq23hud-G-YqkZEefU1uv94u2HPB53MRTMaULya8oGSCyIboAH7miTdptLqb5uqZmeA37j-1Aj3MVLpOxiSC55hfFpzCmDwIwd8f2N8zdr-xq33BUXjAcSNTS8yZH80FJXrYfwslSUUXZk0vcpIDjxeU6EOa7FZHMZdHhvDUySat/w400-h266/DSC_9880.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Sielankowe krajobrazy mieliśmy aż do samego końca naszej trasy</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidBuRatB7acP01rjmXZ2h8YbBlbxV3uNU2qu2e5CO-dtEmqrfoLq4pmadFbem8ROEePXgN5z_gK0aiBBtKtB2sjad1x4HyodaiDLbHUFRgKWfSUw_j4CbPhIJ1XgYTf4wJM-8l2xMzxi_r7TyM-ESe2GEzn_NRsbBiWZNLv9Z337eWsvACPKWmyzOk5MLN/s1600/DSC_9882.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidBuRatB7acP01rjmXZ2h8YbBlbxV3uNU2qu2e5CO-dtEmqrfoLq4pmadFbem8ROEePXgN5z_gK0aiBBtKtB2sjad1x4HyodaiDLbHUFRgKWfSUw_j4CbPhIJ1XgYTf4wJM-8l2xMzxi_r7TyM-ESe2GEzn_NRsbBiWZNLv9Z337eWsvACPKWmyzOk5MLN/w640-h426/DSC_9882.JPG" width="640" /></a></div>Zwierzęta po drugiej stronie rzeki widziane w linii prostej z naszej chaty<br /><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 8.0pt; margin-left: -.25pt; margin-right: .05pt; margin-top: 0cm; margin: 0cm 0.05pt 8pt -0.25pt;">Kiedy wróciliśmy do Ushguli, zauważyliśmy, że nie ma prądu
w naszej części osady. Dopiero przywrócili go o 18.30. Na szczęście cały czas
świeciło słońce, dlatego niewielu zauważyło, że nie ma światła. My
wiedzieliśmy, że coś jest nie tak, ponieważ Basia chciała się wykąpać po
całodniowym wyjściu w góry, ale ciemności w łazience nie pozwalały jej na to.
Dopiero po 18.30 miała taką możliwość. W międzyczasie przygotowaliśmy plecaki
na następny dzień. Później poszliśmy do kawiarni. Zegarek wskazywał 19.55. Prowadziliśmy
długie rozmowy z gospodarzem i jego siostrą – Patolą. Po godzinie 21.00
ponownie zanikło zasilanie w domach. W wiosce zrobiło się ciemno, ponieważ na
zewnątrz panował półmrok. Jako że w kawiarni u gospodarza siedzieli turyści z
wielu państw, brak prądu nie mógł ot tak po prostu spowodować zamknięcia
obiektu. Miriam miał podwieszoną w okolicach kuchni jedną żarówkę zasilaną
UPS-em, czyli awaryjnym akumulatorem. Oprócz tego, na każdym stole zapalił
świeczki. W tym momencie mogliśmy zobaczyć przewagę gospodarza nad innymi
obiektami tego typu oraz barami, których w okolicy nie brakowało. Miriam w
swoim wielkim pomieszczeniu miał stary stalowy piec, w którym jego siostra
Patola wypiekała chleby, chaczapuri, kubdari i inne dobroci. Zauważyłem, że
dwóch ludzi nieśmiało zagląda do środa, ale nie byli pewni, czy kawiarnia jest
otwarta. Wyszedłem na zewnątrz, po czym powiedziałem do nich: ‘zapraszamy,
proszę wchodzić, jest otwarte’. Ucieszyli się. Gospodarz mi podziękował, że
ściągnąłem ludzi do środka. Za chwilę przybywali kolejni turyści, w tym
czterech Chińczyków. Po 21.00 Patola powiedziała nam, że dzisiaj miała
intensywne popołudnie i ma już dość, ponieważ tego dnia wypiekła rekordową
ilość chaczapuri. O 21.30 Chińczycy zamówili kolejne… cztery chaczapuri. Patola
zabrała się do pracy, po czym ponownie zasiadła przy piecu. Przyjęła zasadę:
‘klient nasz pan’, dlatego przygotowywała tyle potraw, ile zamawiali turyści, a
nie do konkretnej godziny. Siostra gospodarza zawsze była uśmiechnięta. Nigdy
nie widzieliśmy jej w złym humorze.</p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoM8KvMW88vA1WqvhhQFRmRo0U4Gs2ji61Kb8hr48xo61rhhyphenhyphenpjixhGXJi_5JG1Mw50Ev-xwflArkQwCdJLsv1tbkllrXSmnLtaXnLoUK-YwRhP7l47Tk35T9BpqgCv4QaDFgVupLiuPb8o5ScmZGHsdE75gzcABwlwpl4Pv4s4LJA5FhwcCBGFC2F2xwv/s1600/20230626_205426.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoM8KvMW88vA1WqvhhQFRmRo0U4Gs2ji61Kb8hr48xo61rhhyphenhyphenpjixhGXJi_5JG1Mw50Ev-xwflArkQwCdJLsv1tbkllrXSmnLtaXnLoUK-YwRhP7l47Tk35T9BpqgCv4QaDFgVupLiuPb8o5ScmZGHsdE75gzcABwlwpl4Pv4s4LJA5FhwcCBGFC2F2xwv/w640-h480/20230626_205426.jpg" width="640" /></a></div>Chaczapuri, gruziński chleb i ser w śmietanie z miętą. Po całodniowej "wyrypie" smak tych potraw był wyjątkowy!</div><div><br /></div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 8.0pt; margin-left: -.25pt; margin-right: .05pt; margin-top: 0cm; margin: 0cm 0.05pt 8pt -0.25pt;">O 21.40 przywrócono prąd. Ludzie, którzy poprzenosili się z
innych obiektów do kawiarni Miriama rozsiedli się na dobre. Żartobliwie nawet
mówili: ‘szkoda, że jest prąd, bo było tak romantycznie’. Dopiero teraz wioska
nieznacznie się rozświetliła. Sytuacje z zanikającym zasilaniem pokazały, że
gospodarz był zdecydowanie lepiej przygotowany niż inne obiekty, dzięki temu
wygrywał z konkurencją (w szczególności wieczorami, w deszczowe dni, ponieważ
wtedy najczęściej brakowało prądu). Siedząc w kawiarni do późnego wieczora,
ustalaliśmy, gdzie jutro pójdziemy. Bardzo dobrze wykorzystaliśmy sześć dni na
wędrówki górskie. Jednak każdy z nas czuł zmęczenie, a z drugiej strony ciągle
byliśmy głodni nowych tras. Damian suszył buty przy piecu. Codziennie wieczorem
myślałem nad kolejną trasą, którą przejdziemy dnia następnego. Jako że mieliśmy
za sobą trzy oficjalne szlaki, jeden półoficjalny, czyli taki, o którym jest
mowa w przewodnikach, ale nigdy go nie oznaczono oraz dwie pozaszlakowe trasy,
teraz zastanawiałem się nad ‘gwoździem programu’. Od kilku dni marzyło mi się
wejście na piękny grzebień skalny o wysokości 3352 m n.p.m., którym można było
dotrzeć aż do grani Podarok 3682 m n.p.m. Nie ukrywałem, że obserwowałem go z
innych szlaków z myślą o jego „zdobyciu”. Na podstawie zgromadzonych zdjęć z
poprzednich wędrówek przeprowadzałem analizę, którym pasmem dostać się na niego
(oczywiście poza szlakiem). Długo nie mogłem wybrać odpowiedniej opcji,
ponieważ jedna prowadziła przez głębokie kaskady, z którymi walczyliśmy dzisiaj,
a inna wiodła przez fragment góry, który ze zdjęć wyglądał tak, jakby
spuszczono na niego bombę. To znaczy, że ciąg zielonych grani nagle przerywała
wielka, skalista dziura. Wyglądała, jakby brakowało w tym miejscu kawałka góry.
Pozostała jeszcze trzecia możliwość, ale jej nie brałem w ogóle pod uwagę ze
względu na dość średniej jakości widoki – przejście do ostatniego płaskiego
miejsca oficjalnym szlakiem pod lodowiec Shkhara, po czym musielibyśmy „wypruć”
aż na poziom 3000 m n.p.m. w linii prostej po mało ciekawej grani. Mając na
uwadze, że dzisiaj szliśmy w podobnym stylu, to na jutro musiałem przygotować
inną wersję, ponieważ reszta ekipy nie miałaby sił na podobny wysiłek. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po 22.00
wróciliśmy do pokoju, nie mając tak naprawdę doprecyzowane, którą wersję
wybrałem. Nad planowaniem trasy „siedziałem” do godziny 23.30. Mimo wszystko
nie mogłem jasno stwierdzić, która z opcji będzie najlepsza. Pomyślałem, że
dobry pomysł przyjdzie mi do głowy rano, kiedy się obudzę. Ile razy tak miałem
w pracy, kiedy do późnego wieczora analizowałem, jak coś naprawić, a kiedy
„przespałem się” z problemem, rano od razu wpadało mi najlepsze rozwiązanie.
Miałem nadzieję, że tutaj zadziała podobny mechanizm. Możliwość wejścia na
skalny grzebień pobudzała moją wyobraźnię. Dodatkowo z podejścia na górę 3242 m
n.p.m. wypatrzyłem jeszcze większy i gęstszy kwiatowy dywan złożony z jaskrów
alpejskich położony u jego stóp… Bardzo chciałem tam być. Coraz bardziej
przemawiała do mnie opcja trasy przez żółte polany…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: xx-large;"><b>DZIEŃ 7
– ZAGARO PASS 2623 m n.p.m.<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Obudziłem
się o godzinie 5.00 rano. Miałem nadzieję, że przywita mnie kolejny, piękny,
słoneczny dzień. Nad naszą częścią wioski mieliśmy niebieskie, dopiero jaśniejące
niebo, ale zauważyłem, że zza gór nadchodzą ciężkie, ciemnosiwe chmury, które
wręcz przelewały się przez nie. Wyglądały niczym wodospad, który za chwilę
opanuje tutejszą okolicę. Postanowiłem, że poczekam standardowo do godziny
5.50, którą przyjąłem za porę wstawania, aby rozpocząć przygotowania. Kiedy
nadeszła 6.00 rano, rozpoczął się intensywny opad deszczu, przypominający
prawie „ścianę” wody. Gdybym miał porównać wielkość opadu z czymś, co znamy w
Polsce, to musiałbym powiedzieć, że aktualny deszcz przypominał burzową,
lipcową ulewę. Na szczęście nie padał grad. Mimo wszystko, wyszedłem na
zewnątrz na korytarz, aby popatrzeć przez chwilę na piękną górę przed nami.
Basia i Damian powiedzieli: „Może i dobrze, że pada deszcz, bo czujemy duże
zmęczenie, więc przyda się jeden dzień odpoczynku”. Za chwilę wszyscy usnęliśmy.
Obudziłem się po 8.00, ale „ściana wody” nadal nie ustępowała. Po godzinie 9.00
wstałem. Przygotowywałem ciepłą zupę, podczas gdy reszta ekipy nadal leżała w
łóżkach. Potężna ulewa zakończyła się dopiero o 9.55. Wyszedłem z Damianem na
zewnątrz, aby z poziomu naszego korytarza popatrzeć na piękną górę o wysokości
3242 m n.p.m. Chmury „ścięły” ją powyżej 3000 m n.p.m. Tymczasem krowy i konie
zaczęły podchodzić coraz wyżej na swoje pastwiskowe tereny. Kiedy klacz z
młodym źrebakiem wyszli ponad poziom zagrodzonej uprawy, patrzyliśmy na radość
młodego konia, który biegał i podskakiwał we wszystkich kierunkach. Jako, że po
tak intensywnych opadach trawa była bardzo śliska, w pewnym momencie źrebak
pośliznął się, po czym zaczął zjeżdżać na d*pie po stoku. Za chwilę dotarł do
miejscowego załamania zbocza, po którym również zjechał. Dopiero poniżej jego
poziomu zatrzymał się, po czym wrócił do matki. Ten widok bardzo nas rozbawił,
ponieważ niecodziennie można zobaczyć zjeżdżającego konia na d*pie po zielonych
zboczach góry…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po upływie
30 min chmury zaczęły zwiększać wysokość ich podstawy. Za kilka minut odsłonił
się szczyt. Zauważyliśmy, że wierzchołek przyprószyło śniegiem. Ależ to był
widok! Dotychczas patrzyliśmy na zieloną górę, a teraz jej najwyższa część
pokryła się cienką warstwą bieli. Po 11.00 gęste chmury nie tylko zwiększyły
poziom, ale również powstawały pomiędzy nimi szczeliny odsłaniające fragmenty
niebieskiego nieba. Dosłownie w kilkadziesiąt minut pogoda uległa znacznej
poprawie, dlatego od razu myśleliśmy, jak można jeszcze wykorzystać dzisiejszy
dzień. Uważałem, że nadal nie jest stracony, ponieważ i mi przydałby się
odpoczynek, a z drugiej strony, mając ponad połowę pogodnego dnia, można zawsze
przejść coś ciekawego, niekoniecznie wysokogórskiego. Basia wspominała coś o
drodze widocznej z Gvibari. Co prawda, prowadziła stopniowo do góry, ale nie przebiegała
graniami. Mogliśmy ją wykorzystać jako łatwy szlak z pięknymi widokami. Właśnie
taki obraliśmy cel. Basia powiedziała, że chce tam pójść. Zapytałem tylko, czy
mogę wyruszyć z nią, bo chciałem z bliska popatrzeć na tak zwaną „Dolinę
Mafii”, którą widzieliśmy z daleka, z wysokich gór – między innymi z punktu
widokowego 2980 m n.p.m. Podobnie jak skalny grzebień, tak tamta dolina
działała na moją wyobraźnię. Nie ukrywałem, że chciałem być w obu miejscach. Około
11.40 byliśmy już gotowi do wyruszenia na trasę. Wiedzieliśmy, że szlak będzie
spokojny, ale widokowy. Nawet dodaliśmy, że ze względu na chęć odpoczynku nie
idziemy dzisiaj w żadne góry, tylko raczej wybieramy prawie płaską trasę
spacerową, oferującą piękne widoki. Rejon Ushguli tak ma, że niezależnie, który
szlak wybierzesz, nigdy nie poczujesz rozczarowania. Oczywiście przy założeniu,
że kochasz góry, a nie jesteś turystą „zaliczającym” kolejne szczyty, byleby
tylko odhaczyć coś na liście… My zdecydowanie należeliśmy do tych pierwszych –
czyli do osób, które kochają góry oraz doceniają ich piękno. Chociaż nie
znaliśmy trasy, to wiedzieliśmy, że na pewno nam się spodoba. Skąd mieliśmy
takie przekonanie? Ponieważ idąc na grań góry Gvibari dnia piątego, mieliśmy z
niej pełen wgląd na przebieg drogi. Najbardziej fascynowała nas intensywnie
zielona część widoczna gdzieś na końcu, za którą widniał jakiś
czterotysięcznik. Mieliśmy również w pamięci fakt, że ze wspomnianej drogi
można skręcić do ‘Doliny Mafii’, która wręcz czarowała urodą. Nawet planowałem przy
okazji tam wstąpić. Cały czas miałem w umyśle widok kanadyjskich, nieskażonych
niczym szczytów.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPngwVTQLKLM0LgUY0HvNmk8VLmFe_m1cm-Y9o0Cbkbvz0nznap3eCUWuk2FGQbNcbSbrTZc-X0-H6gtCRhKtzjfdmsRRgInCQuaCbU_spIG7W0lzI7Br89SixFCr05xs1aulfZPDBjjr-tTxGPwb7FRpfMI8qdU_HoSHsaq7KUd50F7yBs1XiNoCMg-Rq"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPngwVTQLKLM0LgUY0HvNmk8VLmFe_m1cm-Y9o0Cbkbvz0nznap3eCUWuk2FGQbNcbSbrTZc-X0-H6gtCRhKtzjfdmsRRgInCQuaCbU_spIG7W0lzI7Br89SixFCr05xs1aulfZPDBjjr-tTxGPwb7FRpfMI8qdU_HoSHsaq7KUd50F7yBs1XiNoCMg-Rq=w640-h426" width="640" /></a></div>Pogoda bardzo szybko się poprawiała</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Wyruszyliśmy
spokojnym krokiem. Obok dwóch wież muzeum etnograficznego skręciliśmy w prawo
tak, jak gdybyśmy szli do początku szlaku na punkt widokowy 2980 m n.p.m.,
poznanego drugiego i trzeciego dnia. Przechodząc prostopadłą drogą, ponownie
spojrzeliśmy w stronę kościoła na wzgórzu, ponieważ teraz pięknie komponował
się na tle ośnieżonych pięciotysięczników. Gdybym nie wiedział, że samotnie
stojąca wieża jest kościołem, to nigdy bym nie wywnioskował tego z architektury
budynku. Wyglądała bardzo podobnie jak inne we wiosce. Patrząc na wielki krzyż
obok niej, raczej miałem wrażenie, że ogrodzony teren to cmentarz. Dalej poszliśmy
wzdłuż ogrodzonego boiska piłkarskiego, po czym weszliśmy na główną drogę
znakowaną na mapach jako B15. Można nią dojechać aż do samego Kutaisi. Miejscowi
nie lubią jazdy przez Mestię, dlatego, kiedy muszą pojechać do miasta,
wybierają tę opcję. Za dosłownie dwie minuty dotarliśmy do początku szlaku
prowadzącego na znany nam punkt widokowy 2980 m n.p.m. Poszliśmy przed siebie,
omijając go. Wszystko co odtąd zobaczyliśmy było dla nas zupełnie nowe. Kawałek
dalej, ziemiste zbocza porastały niezapominajki. Zdobiły je na niebiesko,
ponieważ na razie jeszcze inna roślinność nie potrafiła zająć wspomnianego
terenu. Ziemiste zbocza były efektem prac budowlanych mających na celu
wyrównanie powierzchni drogi do poziomu. Wówczas trzeba nieco zabrać materiału z
nachylonego stoku, aby jego nadmiar przerzucić na drugą stronę. Widać, że początkowy
etap realizowano w innych latach, ponieważ nadmiar ziemi zdążył już zarosnąć
kępami kolorowych kwiatów. Przydrożnego stoku jednak nic innego nie chciało zajmować
poza niezapominajkami. Wyglądało na to, że poszerzano go w tym roku, o czym
mogliśmy się przekonać trochę dalej.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEguHw-lmTLsTxj-XQhEn3ANdlciafuP6NsXAI9PyR1N6tv791RYszLGMXZ6hltk4uMTePnyxstoWn3cChgv1aE6wu9B4Di73SPW_7KeBuB-YBVKz45LU0f-50UQPSqIiqaWdBneXKMOGscn6tKE_-270_5TXkDCG5MoWbliDVs1Gs4lo9_Phr3dV1jk0ES5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEguHw-lmTLsTxj-XQhEn3ANdlciafuP6NsXAI9PyR1N6tv791RYszLGMXZ6hltk4uMTePnyxstoWn3cChgv1aE6wu9B4Di73SPW_7KeBuB-YBVKz45LU0f-50UQPSqIiqaWdBneXKMOGscn6tKE_-270_5TXkDCG5MoWbliDVs1Gs4lo9_Phr3dV1jk0ES5=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_PB983S3v9NnBzrZ6zlxMjN1Wxd72SenhCVlBfqu9PaIm88qlqLfcunXiBhYSJ8MuL7eJ0rVHEcAU5Qdl3zM7rfIv3gqs1WfC-Wpkicpsc0iRCgzsOhhZDsnFLqzBLMhPWG13y5tB9ww2vNxE1NfyTA-h6k-3d4fiGdFGyqP8uBqS3JJb4h7lAKGWPPQi"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_PB983S3v9NnBzrZ6zlxMjN1Wxd72SenhCVlBfqu9PaIm88qlqLfcunXiBhYSJ8MuL7eJ0rVHEcAU5Qdl3zM7rfIv3gqs1WfC-Wpkicpsc0iRCgzsOhhZDsnFLqzBLMhPWG13y5tB9ww2vNxE1NfyTA-h6k-3d4fiGdFGyqP8uBqS3JJb4h7lAKGWPPQi=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6-rlnpNT1B0767iyQ8DmG-sn7yOyWUErAcn5NAmBrWZRYkp0obGuF4PYDsbOlNt0P77ufuc0Xm2oSWqA_FyoT47G2dN7spOI5OW7J1YASG8u0_cblgj8xl8Pduy-91kFWqpNCSxeNgFR6lIkAlMQns78SeRkPdsXgZsNZdHOPqIql-vxtyrR7dJ0-6xNa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6-rlnpNT1B0767iyQ8DmG-sn7yOyWUErAcn5NAmBrWZRYkp0obGuF4PYDsbOlNt0P77ufuc0Xm2oSWqA_FyoT47G2dN7spOI5OW7J1YASG8u0_cblgj8xl8Pduy-91kFWqpNCSxeNgFR6lIkAlMQns78SeRkPdsXgZsNZdHOPqIql-vxtyrR7dJ0-6xNa=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTsFBuUI4FatE77wAqZ8y23agfbr6BO9jDIXRHxq5s5ftgN0Ngbp2P5IGRLlwVvQoFZuJI7w04HVJHqDAlITCIbk0G2ulXOL5F85zvm2MXlT43HVkUgQRDZdzABhu722ugmh4xzRcQJYfvDWjRabiFRgT0vH74kp6REHG8mrXueql_mLakG81WuP9plp20"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTsFBuUI4FatE77wAqZ8y23agfbr6BO9jDIXRHxq5s5ftgN0Ngbp2P5IGRLlwVvQoFZuJI7w04HVJHqDAlITCIbk0G2ulXOL5F85zvm2MXlT43HVkUgQRDZdzABhu722ugmh4xzRcQJYfvDWjRabiFRgT0vH74kp6REHG8mrXueql_mLakG81WuP9plp20=w400-h266" width="400" /></a></div>Opuszczamy Ushguli i wchodzimy w cichy, spokojny teren</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>NIEZAPOMINAJKOWA
KRAINA I KOLOROWE KWIATY W UKŁADZIE TARASOWYM<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Idąc
początkiem trasy, po obu stronach widzieliśmy mnóstwo niezapominajek. Po prawej
stronie, na płaskim terenie rosły wręcz całymi grupami. Tuż za nim minęliśmy
duże stado krów. Pasło się przy drodze. Spoglądały na nas, ale chodziły
spokojne. W tym miejscu płynie mały strumyk, który zdążył wyżłobić dość
głębokie koryto w „ulicy”. Z tego powodu ekipa budowlana wkopała pod ziemię
rurę, która miała odprowadzać nadmiar wody. Na skraju trasy B15 powstało
wielkie urwisko, jakby podczas ulew kawały ziemi odrywały się od zbocza. Część
rury nawet zawisła w powietrzu. Pomiędzy dwoma brzegami rozpadliny rozciągnięto
kawałek stalowej linki, która miała podtrzymywać rurę. Jadące samochody
terenowe musiały zwalniać, aby spokojnie przejechać przez powstałe zagłębienie.
Na prawym zboczu urwiska zauważyłem niewielkie zagłębienie otoczone brązową
ziemią. Rosły w nim bardzo duże i dorodne trzy kępy niezapominajek. Wyglądały
przepięknie! Obowiązkowo zrobiłem im zdjęcia oraz przyglądałem się im. Nieco
dalej, jakieś kilka minut drogi stąd, spojrzałem w dół, na opadające zbocze. W
dolinie płynął „pokrzywiony” potok. Po jego drugiej stronie widniały lesiste
góry. Przed nim z kolei mogliśmy podziwiać piękne, zielone polany, zakończone skalistymi
urwiskami, będącymi jednocześnie granicą dla niego. Parę metrów od nas, na
jednym z łagodnie opadających stoków zauważyłem, że trawa rośnie w tarasowym
układzie. Miałem wrażenie, że wyglądała jak stopnie pozwalające łatwo wejść i
zejść na widoczne łąki. Jak powstał taki układ? Pasące się krowy wydeptały
wiele ścieżek, które później same utrwaliły. Pomiędzy nimi zakwitło mnóstwo
kwiatów. Mało tego – ułożyły się piętrami według gatunków. Nawet usiadłem na
skraju drogi, aby podziwiać wspomniany kawałek polany, ponieważ „kipiał” kolorami.
Najniżej rosły żółte i białe kwiaty, później dwa rzędy fioletowych, a ponad
nimi różowe. Bliżej nas podziwialiśmy mieszankę różnych kwiatów, włącznie z
niezapominajkami, których na całej długości szlaku nie brakowało.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"> </p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwfYTFFf6v3ZCSfWY2mQD-VlnhQGnZwspkUqW7YqjSuVBRnD5xKEwLiJhm45vjQ1TJb2_sZ2FdhaOG4DDvJLnafI6PwRb03chWSm0VaV-BKqJmRDDZCSGNwte_ibUtDrJvamJAfjsK24Y5ENc862mTdGWM40BaB7bPb3QaLgPA6FIB9uQ1SMpK53tLNy7a"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwfYTFFf6v3ZCSfWY2mQD-VlnhQGnZwspkUqW7YqjSuVBRnD5xKEwLiJhm45vjQ1TJb2_sZ2FdhaOG4DDvJLnafI6PwRb03chWSm0VaV-BKqJmRDDZCSGNwte_ibUtDrJvamJAfjsK24Y5ENc862mTdGWM40BaB7bPb3QaLgPA6FIB9uQ1SMpK53tLNy7a=w640-h426" width="640" /></a></div>Nietypowe chmury na niebie. Nazywają się chmurami Kelvin-Helmholtza. Są bardzo rzadkim zjawiskiem</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGRbZ1bQ4rvnWTBfWFc8pxglHV6CNm8EBvwXpzbLxPjU-JEjoEKXZUz-lHVf3_XuL0BhI9kLh7bN2mZezv5e_NKxq0-GahANgg0haHFZXmTtR5hlKbv1KCDTYa4fpVcHW5O2RTmWeWT55amwN6yYH3akGoM_5KdN-qI5NHvWclxdZB2usW2Lf8SjP0VNkO"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGRbZ1bQ4rvnWTBfWFc8pxglHV6CNm8EBvwXpzbLxPjU-JEjoEKXZUz-lHVf3_XuL0BhI9kLh7bN2mZezv5e_NKxq0-GahANgg0haHFZXmTtR5hlKbv1KCDTYa4fpVcHW5O2RTmWeWT55amwN6yYH3akGoM_5KdN-qI5NHvWclxdZB2usW2Lf8SjP0VNkO=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjEszmgXT3ksq6GsSOWaJUptJiUVU4qE-5gnQwn8NaiFGeDkhJJqGpDEJSbzloftI7exdFYTM9GaJgu1Gwmskya1IJKKreLddJG7iduJ__Tzrp5pg9qHvLwoBVywy0fIfy5iBMcnuns8HwuRx4ajiE9AUC5_YglrjVVLP69ALJLy6D9ECrfVLCXtrohxlgo"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjEszmgXT3ksq6GsSOWaJUptJiUVU4qE-5gnQwn8NaiFGeDkhJJqGpDEJSbzloftI7exdFYTM9GaJgu1Gwmskya1IJKKreLddJG7iduJ__Tzrp5pg9qHvLwoBVywy0fIfy5iBMcnuns8HwuRx4ajiE9AUC5_YglrjVVLP69ALJLy6D9ECrfVLCXtrohxlgo=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Większe stado krów stojące na naszej drodze. Na szczęście można spokojnie przejść</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtRz5LFqJi25mcVnk5aAN4xyrg77R3UaapP8WWnaIISQmLhdAKqL4r1X64MqFZIS2c7gRo82ss2jI9klb7O_CgVU6dwhnFjQQMC6AHU7X5D2hTxvhX5vZ0lBeWllOKeU5F2tqX5cw9a9RFDCjUZFXKQCABw0lVnaQxWPSQ2kBxkBcIpdwnXEttlIf5qalY"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtRz5LFqJi25mcVnk5aAN4xyrg77R3UaapP8WWnaIISQmLhdAKqL4r1X64MqFZIS2c7gRo82ss2jI9klb7O_CgVU6dwhnFjQQMC6AHU7X5D2hTxvhX5vZ0lBeWllOKeU5F2tqX5cw9a9RFDCjUZFXKQCABw0lVnaQxWPSQ2kBxkBcIpdwnXEttlIf5qalY=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhoizAbbpZqcxq5TJA6gNIll_f9aImVNHuJy4eCii0eTiZ9gXDnYgQa_Ru81ZQr2v5re6GjeTPbpVriN9KkY0LMpmatYGFuCxgPOB9iL9CiK5vQOOYbcPKqgI_-6RNiM8jP2XfOn8IjmrOxYzCdPZ3Ajvv8RJ56Okjk-A_3LhDITKeE9F4N0Pu0ocVQK5wa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhoizAbbpZqcxq5TJA6gNIll_f9aImVNHuJy4eCii0eTiZ9gXDnYgQa_Ru81ZQr2v5re6GjeTPbpVriN9KkY0LMpmatYGFuCxgPOB9iL9CiK5vQOOYbcPKqgI_-6RNiM8jP2XfOn8IjmrOxYzCdPZ3Ajvv8RJ56Okjk-A_3LhDITKeE9F4N0Pu0ocVQK5wa=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgFqV1CPGeScfPnhxv6wLN_BdQ89uZmZOYLQ4HStJLyViNgueJ_imF4gv3PzI32L8KqvGuOYuBgllgI5xGMlgn-F0VXqN5Ls9plSHlLJhgQahI_17dXVvmVpIVmeTiwvDSlowxT-eBzLA0cQKAhoMz9SgsgHzW7k_5KVwxxVgVQnC26w4v4lXon1qUA4Rsa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgFqV1CPGeScfPnhxv6wLN_BdQ89uZmZOYLQ4HStJLyViNgueJ_imF4gv3PzI32L8KqvGuOYuBgllgI5xGMlgn-F0VXqN5Ls9plSHlLJhgQahI_17dXVvmVpIVmeTiwvDSlowxT-eBzLA0cQKAhoMz9SgsgHzW7k_5KVwxxVgVQnC26w4v4lXon1qUA4Rsa=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgshe0aaB7wiR5Hwd7E-hbCivfJWozJAohava2rH0pmcs_oYTeILZIACj4CP5wsI4qNKZtOKKmgHwXI96TfbcLAlI3XCEIB8W398ZINJXeHXUDgyJa3w6sTe-t-Lgho9Eq--TfUikE9fQTAfzmSgDEYYenWUP84ZYLLuoRi5VXnXO2_mo1R6zAsMzN1gbNq"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgshe0aaB7wiR5Hwd7E-hbCivfJWozJAohava2rH0pmcs_oYTeILZIACj4CP5wsI4qNKZtOKKmgHwXI96TfbcLAlI3XCEIB8W398ZINJXeHXUDgyJa3w6sTe-t-Lgho9Eq--TfUikE9fQTAfzmSgDEYYenWUP84ZYLLuoRi5VXnXO2_mo1R6zAsMzN1gbNq=w400-h266" width="400" /></a></div>Wolno pasące się krowy są wszędzie na początku trasy prowadzącej do Zagaro Pass</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgi8vAyry2s52g1n1r5JgV1BVLnramjmkJZGOjSWsYHjYd-Jz1vvF5CGDQmFbBYHu1dZiFD7gR0ih9Cip-rR2-61fq8i4H_H7-2ls_jP_hAvFSe22rMfhbtW7TgPp0mlxfR90DE6xdgo-UR7kD38jyUxiPlQs4cvjbaEk8iTKcvj5oRq-wT5UzQHMYwG7Kk"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgi8vAyry2s52g1n1r5JgV1BVLnramjmkJZGOjSWsYHjYd-Jz1vvF5CGDQmFbBYHu1dZiFD7gR0ih9Cip-rR2-61fq8i4H_H7-2ls_jP_hAvFSe22rMfhbtW7TgPp0mlxfR90DE6xdgo-UR7kD38jyUxiPlQs4cvjbaEk8iTKcvj5oRq-wT5UzQHMYwG7Kk=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiW5ypTapTNekzkqCwOGS2I4knhqO5HCkjoPf8mwfiQUJjEP1nmBoYP5S8EP0WcPxn7xypvetBCEt3niNZR775mcCWY68xYJ5_yBZ1mYPZ9VSCrS_cGY8HnGCgZF3jAjCo_yDRAzgM2LeJMS0gkCUVN_Ehf9rNzM0YRHVpzTmFf2rCi4o9NuRSLE9zYfgHe"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiW5ypTapTNekzkqCwOGS2I4knhqO5HCkjoPf8mwfiQUJjEP1nmBoYP5S8EP0WcPxn7xypvetBCEt3niNZR775mcCWY68xYJ5_yBZ1mYPZ9VSCrS_cGY8HnGCgZF3jAjCo_yDRAzgM2LeJMS0gkCUVN_Ehf9rNzM0YRHVpzTmFf2rCi4o9NuRSLE9zYfgHe=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhg0eVvceQrmDXejzGEtAm7eOXrYwDMmmOsjjgwTU-lINsbo8mnHB-VDeIbSs8j_r5X_Ex943bFJLxpqgtgS1L_Z_9fP0DVmTufaARLfn_8_RCCRugOz1ZnlKt5dKJqyw5XNSR06rwheC7dYncdEvAyp9AQusAByuF0jegvNIxU3CJIme6SynjfHRVJE180"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhg0eVvceQrmDXejzGEtAm7eOXrYwDMmmOsjjgwTU-lINsbo8mnHB-VDeIbSs8j_r5X_Ex943bFJLxpqgtgS1L_Z_9fP0DVmTufaARLfn_8_RCCRugOz1ZnlKt5dKJqyw5XNSR06rwheC7dYncdEvAyp9AQusAByuF0jegvNIxU3CJIme6SynjfHRVJE180=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Niezapominajkowe zbocza</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizxu19NFjODuTcj-bJrXqGB-Yq1HNdBcuT-q4aDuUUNt7PHmGBhpDysSeiZje41xdEo6i-UeRdXKEVTUwlXFHtpGgBvAQAsdmY1N8wwwo8wHjmWCGC0PrfXBjEBRvcy_i60M0YufdLu43Veb_hcjLgjSeZi3lOmFFcGWXU7kk0avZXRYBuWysjrOOvhNK3"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizxu19NFjODuTcj-bJrXqGB-Yq1HNdBcuT-q4aDuUUNt7PHmGBhpDysSeiZje41xdEo6i-UeRdXKEVTUwlXFHtpGgBvAQAsdmY1N8wwwo8wHjmWCGC0PrfXBjEBRvcy_i60M0YufdLu43Veb_hcjLgjSeZi3lOmFFcGWXU7kk0avZXRYBuWysjrOOvhNK3=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhROICSnYHoudCPvbo4lID60kgkneBNtxaqeClpSahgLaZgbk5ZukyaxOHKdqNSAWzPjWIZiCQ5gCuSuvA2kokW5PtCFTBmvXHTwrRmoMnNG3IrO-KuN1C-n3C2VK93MW8iXvBO6Ax_06-nTPaAQYyy-aSAOemTli_uuzG3o8dpTmr_naMb8Ve3F9fw-qhI"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhROICSnYHoudCPvbo4lID60kgkneBNtxaqeClpSahgLaZgbk5ZukyaxOHKdqNSAWzPjWIZiCQ5gCuSuvA2kokW5PtCFTBmvXHTwrRmoMnNG3IrO-KuN1C-n3C2VK93MW8iXvBO6Ax_06-nTPaAQYyy-aSAOemTli_uuzG3o8dpTmr_naMb8Ve3F9fw-qhI=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEikERWDXnGjbZDmUvBFhivbBhTgPmuMjPpgPU1mbFsFmUPPH154RlB6d3v9d0CqIhTl2yYL0KcCl2qE9YZfOWnKT2Xmu6nFKvHGjEf_o-rhtDMMFJVCidcstw4PwKSTiOpuogD9d2YFUAmzTf2Lr-URFdYNVkxLDfDYyQWpOAJwm2LCqr5iVKVSXDEOFkpT"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEikERWDXnGjbZDmUvBFhivbBhTgPmuMjPpgPU1mbFsFmUPPH154RlB6d3v9d0CqIhTl2yYL0KcCl2qE9YZfOWnKT2Xmu6nFKvHGjEf_o-rhtDMMFJVCidcstw4PwKSTiOpuogD9d2YFUAmzTf2Lr-URFdYNVkxLDfDYyQWpOAJwm2LCqr5iVKVSXDEOFkpT=w427-h640" width="427" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWn4t_hzdB7GK8pA0wRap4zc1rnm-su_eKJUg6t715X3IlGYQv0arqltollokbLzeCG6CAzmUsH0z00-jqG2MY2y2XVDahanLhp2sMD06e9wlyBd4Hvb52ONFmNswTxNV44h2v6Wcgdbv32u8Mnnkoj42QoxCNwVzd4nVWtTpXyzwlj_68wUk2cbAncA2p"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1065" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWn4t_hzdB7GK8pA0wRap4zc1rnm-su_eKJUg6t715X3IlGYQv0arqltollokbLzeCG6CAzmUsH0z00-jqG2MY2y2XVDahanLhp2sMD06e9wlyBd4Hvb52ONFmNswTxNV44h2v6Wcgdbv32u8Mnnkoj42QoxCNwVzd4nVWtTpXyzwlj_68wUk2cbAncA2p=w427-h640" width="427" /></a><br />Najbardziej dorodne niezapominajkowe kępy rosły w okolicy oberwanego fragmentu drogi z podwieszonym kawałkiem rury na stalowej lince</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjOgmiaLngGGZKgM3rxooCDCtj2B2fMKMM3yrqAbs7k47fieKz2Uuex8lFTgC9M-wNHaTh4Dv9zOe5frTr3GnBien1WP43HIdqGoYY3iK_febVSZjTS3CUuQDf6jBUYFi5camjCMVXEyYBhHssacb2G37roagEll5DJjfGdS-MFoPvDbvbpzhb6cQbZJfra"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjOgmiaLngGGZKgM3rxooCDCtj2B2fMKMM3yrqAbs7k47fieKz2Uuex8lFTgC9M-wNHaTh4Dv9zOe5frTr3GnBien1WP43HIdqGoYY3iK_febVSZjTS3CUuQDf6jBUYFi5camjCMVXEyYBhHssacb2G37roagEll5DJjfGdS-MFoPvDbvbpzhb6cQbZJfra=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6zyEkhhbKohsTTeLjYh6HtG7mrydWS_QKN0t7WsOtj1tRKInN6thOnEybUjU71cLjVP1PScDTHQqnDSkxBZCGeIj5iKz5mWAZQL5KZJWdN4_FMjzUG_Snft7yXvdIuTtgYFl0EGvCyHtFz-CzDF98EbnWSkmKw9zNZSvJVfXoOj9D1U8kS1tD0H6BuYGy"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6zyEkhhbKohsTTeLjYh6HtG7mrydWS_QKN0t7WsOtj1tRKInN6thOnEybUjU71cLjVP1PScDTHQqnDSkxBZCGeIj5iKz5mWAZQL5KZJWdN4_FMjzUG_Snft7yXvdIuTtgYFl0EGvCyHtFz-CzDF98EbnWSkmKw9zNZSvJVfXoOj9D1U8kS1tD0H6BuYGy=w640-h426" width="640" /></a></div>Tarasowo kwitnące kwiaty. Ten widok należał do jednych z najpiękniejszych</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Idąc
dalej, zauważaliśmy, że wioska pomału znika gdzieś za wysokim zboczem góry
stanowiącym podejście do punktu widokowego 2980 m n.p.m. Odtąd czuliśmy, że
jesteśmy na odludziu. Panował spokój. Od czasu do czas przejeżdżały tędy
pojedyncze samochody terenowe, ale mogliśmy je policzyć na palcach dwóch rąk. Za
kilkanaście minut wypatrzyliśmy wąski i niewielki wodospad powstały na styku
dwóch trawiastych stoków, odległy o kilkanaście metrów od naszego szlaku. Zatrzymaliśmy
się, aby go podziwiać. Trochę brakowało słońca do zdjęć, ale widok cieszył
oczy. Obeszliśmy górę, po czym przeszliśmy na jej drugą stronę. Teraz mieliśmy
wędrować u jej stóp. Zauważyłem, że początkowy przebieg drogi wyglądał inaczej,
ponieważ pierwotnie próbowano poprowadzić ją płaskimi polanami, ale
najwidoczniej teren w dole był za bardzo skalisty. Nie bez powodu podczas jej budowy
użyto ciężkiego sprzętu, aby mieć możliwość podbierania części zbocza
górskiego, potrzebnego do poziomowania nowo powstającej trasy. Idąc wzdłuż
wielkiej góry, a bardziej ciągu zielonych grani, patrzyliśmy na piękne skupiska
kwiatów oraz zarastające zaspy ziemi, swobodnie opadające po zboczach z prawej
strony, które kiedyś zrzucano w przepaść. Widać, że opisywany etap wykonano znacznie
wcześniej, ponieważ kamienie i ziemię porastała już trawa i różnego rodzaju
kwiaty. Z kolei po lewej, na zboczach, tuż przy drodze, mieliśmy prawdziwie
alpejskie polany. Występowały tu kwiaty zdobiące okolicę w wielu kolorach. Dodatkowego
uroku dodawały im niebieskie niezapominajki, których nie widzieliśmy na
szlakach w podobnych ilościach, co na trasie do Zagaro Pass.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijU3utZGvl6q1ETkUMmMcN3hqUQ31k0j86WjapU_TTloHulCR78sp-AF_jV_TKkjD7hzmZ-o6UIS5fURNaDxGrXhxbRn8NGP2K6k_aMrTkYI6lY4vlA4cWwM1NAKKQ1hBGmOlowQlhd1jm6KX-5-8-Yzf3hxqsY-z5GZblrHRDiY3RMU3YOuswgWi9gbBc"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijU3utZGvl6q1ETkUMmMcN3hqUQ31k0j86WjapU_TTloHulCR78sp-AF_jV_TKkjD7hzmZ-o6UIS5fURNaDxGrXhxbRn8NGP2K6k_aMrTkYI6lY4vlA4cWwM1NAKKQ1hBGmOlowQlhd1jm6KX-5-8-Yzf3hxqsY-z5GZblrHRDiY3RMU3YOuswgWi9gbBc=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5ky14s46bftdoU2r9y9zVpja0w8Fx04p-qJEuOdrl2yzbXTOyrVZVSFZak4oQO7qzEnFXQkARi5eFohNyWe-A1dXhPraY7MYFZV3Ob6ktB94BVI3qAk2Ci-Zd_gxbsdDtdWjXI2zL5pvxVqvoOoaIjiSSy8s_pUEWysX9tiylPl1pULS1Q6JO7ozMNbkt"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5ky14s46bftdoU2r9y9zVpja0w8Fx04p-qJEuOdrl2yzbXTOyrVZVSFZak4oQO7qzEnFXQkARi5eFohNyWe-A1dXhPraY7MYFZV3Ob6ktB94BVI3qAk2Ci-Zd_gxbsdDtdWjXI2zL5pvxVqvoOoaIjiSSy8s_pUEWysX9tiylPl1pULS1Q6JO7ozMNbkt=w427-h640" width="427" /></a></div>Piękny wodospad widziany z drogi na Zagaro Pass</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgMEQveFgMfJRMpNQlsupS66EGf-LuCOXpA7608T01ccT60vYC4X53tho0f6hlJztaIm6mIzj0tA6dqGrzEXVGElpmUZWUQ8rbaZU-svhg4mZLGsVPeUcKsJcP9xouF1PSN2iPI0gQZCQrOc0gkBB3ZXhUBngIXTTj5etE-0Kh_kPNuMqPA5jgDJ2qic7k5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgMEQveFgMfJRMpNQlsupS66EGf-LuCOXpA7608T01ccT60vYC4X53tho0f6hlJztaIm6mIzj0tA6dqGrzEXVGElpmUZWUQ8rbaZU-svhg4mZLGsVPeUcKsJcP9xouF1PSN2iPI0gQZCQrOc0gkBB3ZXhUBngIXTTj5etE-0Kh_kPNuMqPA5jgDJ2qic7k5=w640-h426" width="640" /></a></div>I kolejne dorodne niezapominajki</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">W oddali
słyszeliśmy odgłosy maszyn budowlanych. Zastanawiałem się, czy w ogóle będzie
można dalej przejść. Z drugiej strony, skąd miałem wiedzieć, czy jest możliwość
kontynuowania wędrówki? Musieliśmy to sprawdzić. Nadal szliśmy przed siebie,
ciesząc oczy alpejskimi polanami przepełnionych kolorami. Niebo w połowie
pokrywały chmury, a drugą część stanowił błękit. Na razie utrzymywała się
stabilna pogoda. Dotarliśmy do rozkopanego, skalistego zbocza, za którym
pracowała koparka z zamontowanym hydraulicznym dłutem. Maszyna była tak mocna,
że za pierwszym razem rozbijała lite skały. Te rozwarstwiały się na mniejsze
kawałki, a wielki spychacz wraz z łyżką ładował urobek na TIR-a. Pracownicy
pozdrowili nas i pomachali, po czym kontynuowali swoją pracę. Nieco dalej,
koparka z zamontowaną dość wąską łyżką gładziła ziemiste zbocza, żeby wszystko
wyglądało równo. Teraz mogłem zrozumieć, czym były wykonane równoległe pasy co
kilkadziesiąt centymetrów. Za placem budowy ponownie zapanował spokój. Jeszcze
minęliśmy starą koparkę, ale wyglądała na „rozkradzioną”. Zabrano z niej jedną
gąsienicę, druga była urwana, brakowało sprzęgła obok silnika, siłowników
ramienia oraz wielu innych części. Widać, że stary sprzęt traktowano jako
magazyn części zamiennych. Za nim kończyło się skaliste zbocze. Teraz
wchodziliśmy w długi pas ciszy, gdzie nic innego nie mąciło już spokoju. Odtąd
nie widzieliśmy żadnych maszyn i przez bardzo długi czas – samochodów. Po
prawej stronie naszym oczom ukazało się nieznane pasmo górskie, w którego skład
wchodziły skaliste, czarne i ośnieżone szczyty. Teraz patrzyliśmy na ‘Dolinę
Mafii’. Nadaliśmy jej taką nazwę po tym, co zobaczyliśmy w drodze do niej. Pogoda
nas rozpieszczała. Świeciło więcej słońca, a niebo w większości przyjmowało
kolor niebieski.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Basia
usiadła na rozbitych niegdyś skałach przez koparkę z dłutem. W ich rejonie zrobiliśmy
dłuższą przerwę, ponieważ podziwialiśmy piękno doliny, którą widzieliśmy przynajmniej
z dwóch wcześniejszych szlaków. Widząc jak jest pięknie, obowiązkowo wykonałem
serię zdjęć lustrzanką. Około 20 m dalej, przy drodze, ustawiłem z płaskich
kamieni ławkę na ciciki. Rozmieściłem je w rządku, po czym zrobiłem im zdjęcie
na tle wspomnianej doliny. W jej głębi widniała cudowna, niczym nieskażona zielona
polana. Do połowy jej długości prowadziła droga wyjeżdżona wśród traw. Zastanawiało
mnie tylko, dlaczego nikt dalej nie wytyczył trasy. W połowie najbardziej żywej
zieleni stopniowo zanikała. W okolicach wejścia widniały jakieś ogrodzone
tereny wyglądające jak uprawy warzyw. Nic jeszcze nie zdążyło wyrosnąć na
największym kawałku, a na innych pojawiło się coś małego, zielonego. Najwidoczniej
cykl wegetacji nie pozwalał na więcej. Zaproponowałem, żeby zejść do doliny,
ponieważ od momentu, kiedy ją zobaczyłem, chodziła mi po głowie. Chciałem podziwiać
jej piękno z bliska oraz wejść w nieznany i dziki teren. Z punktu widokowego
2980 m n.p.m. widzieliśmy, że do niej prowadzi szeroka droga, która przecina
górską rzekę. Pomyśleliśmy, że będzie łatwo i przyjemnie, skoro z góry wypatrzyliśmy
wyraźną trasę.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzZ12J43uGfb6JGsRjIkz_oburZpSupP7vEuQRP0yqcDlXSac3hOQqVF7XosIzWPm0tosdm_zZ9dXPM06vNCTBrCCTf0ZiFkwyMR9gFE-z51kZ796h2e0cqBQS6-ib1QSZxwzorm5CeYK_PfA9B-6UhRfeK_6O-aYYYSL-WZCYl-jks1UdcUe-w_K7g2mv"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzZ12J43uGfb6JGsRjIkz_oburZpSupP7vEuQRP0yqcDlXSac3hOQqVF7XosIzWPm0tosdm_zZ9dXPM06vNCTBrCCTf0ZiFkwyMR9gFE-z51kZ796h2e0cqBQS6-ib1QSZxwzorm5CeYK_PfA9B-6UhRfeK_6O-aYYYSL-WZCYl-jks1UdcUe-w_K7g2mv=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2SCcPqby5-J441TVowkhQDt8A57Kpa8btoHBbrsieCo2jg3v1276VzHLmFqXHx3KR17kNlX83EgU2w3H8TeUHXkV9qdKogcuazR3Sx8ex6o_WSiA7iEo06nHzphKZgjMwVo5Ke6p-fCmhlZc6Gf_Dy7DqMykSW2zNSbF_g2JVhJdX2iQIYGyGOX5DsjhC"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2SCcPqby5-J441TVowkhQDt8A57Kpa8btoHBbrsieCo2jg3v1276VzHLmFqXHx3KR17kNlX83EgU2w3H8TeUHXkV9qdKogcuazR3Sx8ex6o_WSiA7iEo06nHzphKZgjMwVo5Ke6p-fCmhlZc6Gf_Dy7DqMykSW2zNSbF_g2JVhJdX2iQIYGyGOX5DsjhC=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgycbfUhYi5xQrfN094DuxS0qJxWDENca104jHHnicVXL3G1reydM-LQ7HNhi-0IT3D0tLk1GlpTNfteX44yY5zziBUXjuVpFLQnMhdhAE_s0egVfp0EeXyK_ArHaYGkS6QYrPSGjurvks_8AMCHhgcmfxCPpAsxu84FzT4T1TxXoS3dxOYOt5NK-t7WqKq"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgycbfUhYi5xQrfN094DuxS0qJxWDENca104jHHnicVXL3G1reydM-LQ7HNhi-0IT3D0tLk1GlpTNfteX44yY5zziBUXjuVpFLQnMhdhAE_s0egVfp0EeXyK_ArHaYGkS6QYrPSGjurvks_8AMCHhgcmfxCPpAsxu84FzT4T1TxXoS3dxOYOt5NK-t7WqKq=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi1PQbCdUDYyXzFfSr1YXR1n1VQbnkBTdIQfV_eHZwD3AgTwXcOh2MpUeXcyjawc_x1nYxJjt_gvDtpoR49gKCusU04v9-SpGdelk03jfGnr6xuy73XVDfwfUgUEp_-XDr1UTm1Wv80U407tlR6NXKSo3T5rG4J5DjAguyCr9aQa-TqTgYJphunefa2mdOu"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi1PQbCdUDYyXzFfSr1YXR1n1VQbnkBTdIQfV_eHZwD3AgTwXcOh2MpUeXcyjawc_x1nYxJjt_gvDtpoR49gKCusU04v9-SpGdelk03jfGnr6xuy73XVDfwfUgUEp_-XDr1UTm1Wv80U407tlR6NXKSo3T5rG4J5DjAguyCr9aQa-TqTgYJphunefa2mdOu=w400-h266" width="400" /></a></div>Pięknych kwiatów nie brakowało na naszej trasie</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjezAgLkFFqkCzDMn-FXAllLc-qjI9WyiZgFfBgE5eUGOec0PRPzqC2VQLvWlqzWpNvXOU7GLfvwW8zh6HKZYhA3j_80RYpw01iieD1srW7B1FUFNAzyDwGZu5UxXo4PEOPSq8il7E4hkqE5QDFBzvpkBQgI5ufnx1kd8aqxMJTUpzvq5nnADEKaARQMfGH"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjezAgLkFFqkCzDMn-FXAllLc-qjI9WyiZgFfBgE5eUGOec0PRPzqC2VQLvWlqzWpNvXOU7GLfvwW8zh6HKZYhA3j_80RYpw01iieD1srW7B1FUFNAzyDwGZu5UxXo4PEOPSq8il7E4hkqE5QDFBzvpkBQgI5ufnx1kd8aqxMJTUpzvq5nnADEKaARQMfGH=w640-h426" width="640" /></a><br />Wyłania się "czarne" pasmo górskie, które stanowi główny "napęd" do rozbudowy deszczowych chmur. Ten sam łańcuch górski tworzył przypominającą kalderę wulkanu, kiedy patrzyłem na niego ze szczytu bezimiennej góry 3106 m n.p.m. poprzedniego dnia</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjMCQmwT9GmHHsLSbW2b8iyjyK1KyHnV3Ys8lyIovFhpkJ8uplkfOC_O1aRl5IaKgZja2wEnPQLhj5R4sW0Ff97Luz_NpVuUSyapZ25Q9qqLyUrGulUnabdMO6DpRzIkZqltvCfLmVy6I8WwRUfwJJlKn-KrRZxRfxg90QFcH0JpTghve5GbHibXdZ38AjN"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjMCQmwT9GmHHsLSbW2b8iyjyK1KyHnV3Ys8lyIovFhpkJ8uplkfOC_O1aRl5IaKgZja2wEnPQLhj5R4sW0Ff97Luz_NpVuUSyapZ25Q9qqLyUrGulUnabdMO6DpRzIkZqltvCfLmVy6I8WwRUfwJJlKn-KrRZxRfxg90QFcH0JpTghve5GbHibXdZ38AjN=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-NZfdNsYSv6fsDL2e5pP5v1N4mVI8ezsyPF0xaKwsIv_V2s2qQ5yYcUHX82UH_xH4vewCIy-59vTV57Y2Go6NmnAp8ciuC1rHhe1icGhIXDOZ44qDc1oY6ngUlnKrQpPSOB2tzYCVwV6nChnaoW6FhLCHg1Prep9g3fr4yTvQ0vgclmgoJ4rit7Aycy7q"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-NZfdNsYSv6fsDL2e5pP5v1N4mVI8ezsyPF0xaKwsIv_V2s2qQ5yYcUHX82UH_xH4vewCIy-59vTV57Y2Go6NmnAp8ciuC1rHhe1icGhIXDOZ44qDc1oY6ngUlnKrQpPSOB2tzYCVwV6nChnaoW6FhLCHg1Prep9g3fr4yTvQ0vgclmgoJ4rit7Aycy7q=w427-h640" width="427" /></a></div>W okolicach Doliny Mafii jest niebiesko</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjUmKizOP1Ie3lU69zOoUJI_Ts5U7VFjoW2iXPeTSTqw-agAQLa5sdDNshjE8prMM3gWW0p6ymTk5yvgT0SzQSpqxwXa1n7pwh99x_xWkQpy-qF-C-4T-1voq9dwunRLKurxz9AhCib50Mq-AN0x4qCEnvPzeQT3a5KDj6mbMsFDC4dmhrAzRxF30R63uAP"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjUmKizOP1Ie3lU69zOoUJI_Ts5U7VFjoW2iXPeTSTqw-agAQLa5sdDNshjE8prMM3gWW0p6ymTk5yvgT0SzQSpqxwXa1n7pwh99x_xWkQpy-qF-C-4T-1voq9dwunRLKurxz9AhCib50Mq-AN0x4qCEnvPzeQT3a5KDj6mbMsFDC4dmhrAzRxF30R63uAP=w640-h426" width="640" /></a></div>Ciciki również musiały podziwiać tak wysokiej klasy widoki</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhveTQMjphAyDB5TYzc3p-rWyTml1P2scxBvXLdOnxb17plus5Vs7IJzUWSNc9tGeIiIEBtZmyUd6MF6XOKG9DuP1uxnmXICmPgmBnJjpW7AA_5KVZfktu4pYP3MIZj24Sea-QzSXt4hNX3ac9ITmtRTIIIK3PXNFsM3rMOfEGxTvWbskDx0CoIOyRPlQ6H"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhveTQMjphAyDB5TYzc3p-rWyTml1P2scxBvXLdOnxb17plus5Vs7IJzUWSNc9tGeIiIEBtZmyUd6MF6XOKG9DuP1uxnmXICmPgmBnJjpW7AA_5KVZfktu4pYP3MIZj24Sea-QzSXt4hNX3ac9ITmtRTIIIK3PXNFsM3rMOfEGxTvWbskDx0CoIOyRPlQ6H=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi8_6FfyoZWUkkP4cq2qG-Oqqry-HLzPcL4lgxfHvXShlJ4w0SSqgtGdBaNJSArOD_bMW8rEwSILQAbU75UOfbAFFDWS3ql7wtWImUGY4iHA5biiALyMmU4tI2r8_tH_yrTtko4XOsSmf_8lnyK2rpoJqlX3Wv4ojvOrjXk4h8fI16zwJmFPh_WlM9CQCBO"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi8_6FfyoZWUkkP4cq2qG-Oqqry-HLzPcL4lgxfHvXShlJ4w0SSqgtGdBaNJSArOD_bMW8rEwSILQAbU75UOfbAFFDWS3ql7wtWImUGY4iHA5biiALyMmU4tI2r8_tH_yrTtko4XOsSmf_8lnyK2rpoJqlX3Wv4ojvOrjXk4h8fI16zwJmFPh_WlM9CQCBO=w427-h640" width="427" /></a></div>Podziwiania cudnych widoków ciąg dalszy</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>ZEJŚCIE
DO DOLINY MAFII<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Od
głównej drogi odbijała węższa dróżka. Prowadziła pod ukosem aż do samej rzeki.
Poszliśmy z wielką ciekawością w jej stronę. Wytraciliśmy dość sporo wysokości,
co zauważyliśmy, kiedy spojrzeliśmy do góry. Główna trasa B15 przebiegała
wysoko ponad nami. Co najmniej 30 m wyżej. Widok wzdłuż rzeki trochę mnie
zadziwił. Wzdłuż brzegu po naszej stronie wykopano fosę w obu kierunkach aż do opadających
zboczy górskich. Nie wypełniono jej jednak wodą. Pomiędzy nią a rzeką przebiegał
wąski na kilkadziesiąt centymetrów pas ziemi z dużymi kamieniami u góry.
Dziwiło mnie, kto zadał sobie tyle trudu i przede wszystkim, dlaczego, w jakim
celu? Na końcu dróżki, przed rzeką, stała nawet otwarta brama z drewnianych
sztachet. Widać, że lata świetności miała już dawno za sobą, ponieważ jedno
skrzydło wisiało mocno opadnięte, a drugie całkowicie w trawie. Od słupków
mających trzymać bramę odchodziło kilka metrów drutu kolczastego. Mając
opisywany widok przed sobą, pomyślałem, że pola uprawne należą do jakiejś
mafii, dlatego tak bardzo strzegą dostępu do doliny. Rozglądałem się nawet, czy
ktoś nas nie śledzi z poziomu głównej drogi B15. Od długiego czasu nie
przejeżdżał tędy ani jeden samochód. Panował totalny spokój. Zaczęliśmy szukać
odpowiedniego miejsca, aby przekroczyć rzekę, ponieważ w miejscu, gdzie ustawiono
bramę, była zdecydowanie za szeroka. Gdybyśmy chcieli przeskoczyć na jej drugi
brzeg, musielibyśmy podzielić ten etap na trzy razy. Niestety rzeka miała
bardzo silny nurt, co jest niebezpieczne nawet dla samochodów terenowych.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Długo
chodziliśmy raz w jedną, a raz w drugą stronę, żeby znaleźć punkt, gdzie
moglibyśmy przeskoczyć na drugi jej brzeg. Niestety na całej długości nie znaleźliśmy
nic dobrego… W każdym miejscu rzeka była głęboka, a jej nurt porywał prawie
wszystko, o czym zaraz się przekonaliśmy. Postanowiliśmy, że będziemy wrzucać
największe kamienie tak, aby usypać most, po którym będziemy mogli przejść na
drugą stronę. Kiedy wrzuciliśmy trzy największe, które ledwo unieśliśmy, zdziwiliśmy
się, że wcale nie osiadały one na dnie, tylko… spływały wraz z mocnym nurtem! Jedynie
słyszeliśmy ich odgłosy, ponieważ uderzały o inne głazy na dnie, po czym spływały
niżej. Zmieniliśmy taktykę. Wypatrzyłem kilka dużych kamieni na dnie, które
mogły posłużyć za punkt zaczepienia. Dostrzegłem również fakt, że nie należy
rzucać ich w miejscu, gdzie chcielibyśmy przejść, ale znacznie wcześniej tak, aby
nurt mógł je przetoczyć po dnie. Wówczas zablokowałyby się o inne, lezące pod
wodą. Wiele kamieni wyciągałem nawet z brzegu rzeki. Przez całą godzinę
wrzucaliśmy wszystko, co największe. Usypaliśmy mocny, solidny, podwodny mur do
1/3 szerokości całej rzeki. Mieliśmy pewność, że przynajmniej ta część
wytrzyma. Po środku leżał duży głaz, ale przepływało przez niego sporo wody.
Stwierdziliśmy, że raczej ciężko będzie wykonać dwa dobre skoki przy tak silnym
nurcie, wiedząc, że podeszwa Vibram nie trzyma się w ogóle mokrej powierzchni. Po
około godzinie rzucania 20-30 kg kamieniami zabrakło nam sił. Dosłownie
padliśmy ze zmęczenia. Usiedliśmy na dużym głazie. Koniecznie musieliśmy coś
zjeść i się napić. Widząc, że przez cały ten czas usypaliśmy możliwą drogę przejścia
dopiero na odcinku 1/3 szerokości rzeki musielibyśmy mieć go znacznie więcej,
aby plan mógł wypalić. Pamiętałem również, że nie można tworzyć podwodnego muru
w jednym ciągu, ponieważ woda musi mieć ujście, stąd przerzucanie ciężkich
kamieni za środek rzeki nie wchodziło w grę z powodu braku sił. W ciągu ostatnich
dwudziestu minut praca przy budowie prowizorycznej przeprawy znacznie
spowolniła z powodu… braku dużych kamieni. Chodziliśmy wzdłuż fosy, aby znaleźć
coś w miarę ciężkiego, czym moglibyśmy rzucać, a jednocześnie nie porwałby tego
bardzo silny nurt. Z coraz większą trudnością znajdywaliśmy większe kamienie.
Po prostu zabrakło materiału… Widzieliśmy większe głazy, ale tych nie mogliśmy
nawet ruszyć z miejsca. Porzuciliśmy więc dalszy plan budowy mostu oraz
przedostania się do doliny. Z poziomu drewnianej bramy podziwialiśmy ją i tak
już z bliska. Patrzeliśmy na nią aż do ostatniego rzędu skalistych szczytów. Żartowaliśmy
nawet, że w ostateczności, w akcie desperacji przerzucimy przez rzekę drewnianą
bramę. Przychodziły nam naprawdę różne pomysły do głowy.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiGgIWAewa1WvwAnxFoR5Cz7sZ9ZJ2NOA7PUZNdV-FQHqq2Z4IsclT6IHBoUsf3FnnNk6niNI5QLfSUqI6C5eowKk3EHTw-X94xzHut9heokKAtZFX5ZSISGjEHIT3ZU7v1F_ACgtvhZqgrb3qHooU2khLow9CIJfr2cyvy-mwzcpsDHq5sn9JWqzLppsl3"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiGgIWAewa1WvwAnxFoR5Cz7sZ9ZJ2NOA7PUZNdV-FQHqq2Z4IsclT6IHBoUsf3FnnNk6niNI5QLfSUqI6C5eowKk3EHTw-X94xzHut9heokKAtZFX5ZSISGjEHIT3ZU7v1F_ACgtvhZqgrb3qHooU2khLow9CIJfr2cyvy-mwzcpsDHq5sn9JWqzLppsl3=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhA_wbMYOdU5wHU7YRwSNAr7zHo99SrKkNR7p5AfvdQ1cq3giR4ykEV4ZhJpNRAQnchKumNlTZVPP8jkLEK1qQiq_qCA2SyaoLulfLSncqoi2q2plZOSWtNM_AgA3-_rM0bNQyzbKZqkHzSeUSSsnlqOkcENKKyR5OkjsMly4i7gbiM6XH8hb4o0XB5AGgm"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhA_wbMYOdU5wHU7YRwSNAr7zHo99SrKkNR7p5AfvdQ1cq3giR4ykEV4ZhJpNRAQnchKumNlTZVPP8jkLEK1qQiq_qCA2SyaoLulfLSncqoi2q2plZOSWtNM_AgA3-_rM0bNQyzbKZqkHzSeUSSsnlqOkcENKKyR5OkjsMly4i7gbiM6XH8hb4o0XB5AGgm=w427-h640" width="427" /></a></div>Schodzimy do Doliny Mafii</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_I3LUNC0WVGfNQa1HJEvbEHcCaHuc60Bl97UwknfKrEbrbCH2QhwtY_EJIjRkmEHDIzkeuGluPwp5pS41l1-8uALyTK-vCeMvDEyWRgAXvdPNPndbVbOZAiBCP3APjjI12n1O9v8vyCWk-aw-7YeYStBtqiHDq7TZeTRdPK0Vp2Be2pkego4O7FJcxXOV"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_I3LUNC0WVGfNQa1HJEvbEHcCaHuc60Bl97UwknfKrEbrbCH2QhwtY_EJIjRkmEHDIzkeuGluPwp5pS41l1-8uALyTK-vCeMvDEyWRgAXvdPNPndbVbOZAiBCP3APjjI12n1O9v8vyCWk-aw-7YeYStBtqiHDq7TZeTRdPK0Vp2Be2pkego4O7FJcxXOV=w640-h426" width="640" /></a></div>Efekt kaldery wulkanu jest widoczny nawet z tutejszej perspektywy!</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_HH6t0f-UjdWJJP0pobH7KFM3lIgOb8BMoZo8DNC3k0Up67G4eJsWLCXCukCaWyTVG9i4iXOWr0TkG3N5Dn3ZI7Z_zf6Z6XiH_LX3gqYFTG3eReK9MlO8DasBQ57pn-rxhWxj6elT_VVNF3yyMoiImw8vEEp0H69oZx7isCH6uFejJZmbNQinT0YC-NkX"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_HH6t0f-UjdWJJP0pobH7KFM3lIgOb8BMoZo8DNC3k0Up67G4eJsWLCXCukCaWyTVG9i4iXOWr0TkG3N5Dn3ZI7Z_zf6Z6XiH_LX3gqYFTG3eReK9MlO8DasBQ57pn-rxhWxj6elT_VVNF3yyMoiImw8vEEp0H69oZx7isCH6uFejJZmbNQinT0YC-NkX=w640-h426" width="640" /></a></div>Ścieżka po drugiej stronie rzeki, której nie byliśmy w stanie przekroczyć</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPvk6EpLxwFprI1Vm5GxX_WkU74Bx4zPlHeUITb_yqu-n7lHQPEz4fp9R3oXY_dxCPJgWqfIRG88pPP4cAniJgpOr1IFPq-ogO1IEoUmCp8LIRfbVouo4Bjrw94ejtL6BO-At9oGPTWoPZOOO8vg8tU1v3qWqNPi38bSUOIqxlnX_QJqZ3gUe2iktuKjrN"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPvk6EpLxwFprI1Vm5GxX_WkU74Bx4zPlHeUITb_yqu-n7lHQPEz4fp9R3oXY_dxCPJgWqfIRG88pPP4cAniJgpOr1IFPq-ogO1IEoUmCp8LIRfbVouo4Bjrw94ejtL6BO-At9oGPTWoPZOOO8vg8tU1v3qWqNPi38bSUOIqxlnX_QJqZ3gUe2iktuKjrN=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgpiRxe9ZhRe4IS2KuCuisdpmk0YUOP7cbOflBGRxY6DngSqqPuD04YtW1Hge74ikf5Hzrhz5PzV7cSqPlZwTi-kM2rDgAfrh2ONSymObNvKy0ptH2BrRbYxUXEWT4v4pXxS8fNK1JrRLwjji1JLhUizhwpFsDg1oiufq4fk86Yecqp4XiSMOpy9nXOdReG"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgpiRxe9ZhRe4IS2KuCuisdpmk0YUOP7cbOflBGRxY6DngSqqPuD04YtW1Hge74ikf5Hzrhz5PzV7cSqPlZwTi-kM2rDgAfrh2ONSymObNvKy0ptH2BrRbYxUXEWT4v4pXxS8fNK1JrRLwjji1JLhUizhwpFsDg1oiufq4fk86Yecqp4XiSMOpy9nXOdReG=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8uOM0o7V_iaWN_U1ksenkIOcUJThokBffEcCaHIyFgkKgQK4yCfqgiVhkngYngMd8w_HT_0cLK2OvhPrklzS_Xp-M5a4h06FdRZXCzP0_tRZ9dIY3O-QYgr1whXzVvwAqaqs4JxV3LtwFFQvWMXdjpT6hxHWWUCjbwJrpJNon2WJOi5mz0gfMb6ZWss0t"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8uOM0o7V_iaWN_U1ksenkIOcUJThokBffEcCaHIyFgkKgQK4yCfqgiVhkngYngMd8w_HT_0cLK2OvhPrklzS_Xp-M5a4h06FdRZXCzP0_tRZ9dIY3O-QYgr1whXzVvwAqaqs4JxV3LtwFFQvWMXdjpT6hxHWWUCjbwJrpJNon2WJOi5mz0gfMb6ZWss0t=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjPnw4N_avQNkje2QAcUbtH45-xolTkTFpFVHJywptxy6TtarLoCUfMqDes4EEaIcAeuqjDfbl6T-Wzdh_2s_ApBOrPmcynxyvHX-TsdoU0F8u-i5cvTDIgQZy7evFRvYbzV00DaM9-iha-bMyi5R1-zPSGazc3WW2TOPn7Cs0E1_j0q4RgVU_A9fryXUMP"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjPnw4N_avQNkje2QAcUbtH45-xolTkTFpFVHJywptxy6TtarLoCUfMqDes4EEaIcAeuqjDfbl6T-Wzdh_2s_ApBOrPmcynxyvHX-TsdoU0F8u-i5cvTDIgQZy7evFRvYbzV00DaM9-iha-bMyi5R1-zPSGazc3WW2TOPn7Cs0E1_j0q4RgVU_A9fryXUMP=w400-h268" width="400" /></a></div>Cudnych widoków ciąg dalszy</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjfNTbzZVBb1HeteMJPLgIg9KPKJ-ZQ2V8tXgMQQL_GBc6a1ptKW9G_6Dx6dkU5xGljabNG2JwbLwkAVW-unN46L-GdbJ71UU7DLUdZwJwNYlrwLfEz5UcpPHK9hFfbqF_ma00T9NVUk25YCZ31PZ5yViwVqo7TZfoSXTt3HvrGb3s1a0csEbIbxSV1_9CQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjfNTbzZVBb1HeteMJPLgIg9KPKJ-ZQ2V8tXgMQQL_GBc6a1ptKW9G_6Dx6dkU5xGljabNG2JwbLwkAVW-unN46L-GdbJ71UU7DLUdZwJwNYlrwLfEz5UcpPHK9hFfbqF_ma00T9NVUk25YCZ31PZ5yViwVqo7TZfoSXTt3HvrGb3s1a0csEbIbxSV1_9CQ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipdboioj3ELI9m9P9wifNl5MRPPiRfOCmmpooK6gkxE_R-0XTQPd35BUp7oswPOB-FtzGXldhWndUrhrRhYFTF1YzJ2m9i21osjajOE9LNmU4L5n6jUdQkJF718P3tpaK0dM5c2Cxj6HLFNzxrnuXR0qwlg6F6SU9ZGRo5e9H-IZXwNuFej_QhwMqA_OGJ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipdboioj3ELI9m9P9wifNl5MRPPiRfOCmmpooK6gkxE_R-0XTQPd35BUp7oswPOB-FtzGXldhWndUrhrRhYFTF1YzJ2m9i21osjajOE9LNmU4L5n6jUdQkJF718P3tpaK0dM5c2Cxj6HLFNzxrnuXR0qwlg6F6SU9ZGRo5e9H-IZXwNuFej_QhwMqA_OGJ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0sN9JsUi7hoRcPbDsxun1LLgwNAPEc9bN-cyhJLsLoVSmfV3R6OO0__khpqRSgSKDtEDRUNFAmFEDd_RgBbOPyGGPlrjzn-1Oe8_dk6MwhDGl9tBMhlU7Ag8uTfh3M36MNYXf3C_FhMPviJOd73oL0VYE021EEmB85a2iuzM_gzOIrPO_a5_TUN4k2Yfs"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0sN9JsUi7hoRcPbDsxun1LLgwNAPEc9bN-cyhJLsLoVSmfV3R6OO0__khpqRSgSKDtEDRUNFAmFEDd_RgBbOPyGGPlrjzn-1Oe8_dk6MwhDGl9tBMhlU7Ag8uTfh3M36MNYXf3C_FhMPviJOd73oL0VYE021EEmB85a2iuzM_gzOIrPO_a5_TUN4k2Yfs=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgziI5EKriwMMfInqvDPWPjgXgYkYWv_Sc-OkzGWVbh8-qLiygc_1PPnr9KiBwiNerE1ATqMxR9xMhXtUrX0n7JuvBi6jtXsXCr_G5gCaHmxLeZ5_WeHecRZ8JWhqeXeZwdoH7rJMbb-wtVoApnRxZKwWm3j2biqTwXNFP8ahIaOqdbQ6j52Zj4wc4mfQEZ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgziI5EKriwMMfInqvDPWPjgXgYkYWv_Sc-OkzGWVbh8-qLiygc_1PPnr9KiBwiNerE1ATqMxR9xMhXtUrX0n7JuvBi6jtXsXCr_G5gCaHmxLeZ5_WeHecRZ8JWhqeXeZwdoH7rJMbb-wtVoApnRxZKwWm3j2biqTwXNFP8ahIaOqdbQ6j52Zj4wc4mfQEZ=w427-h640" width="427" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgziI5EKriwMMfInqvDPWPjgXgYkYWv_Sc-OkzGWVbh8-qLiygc_1PPnr9KiBwiNerE1ATqMxR9xMhXtUrX0n7JuvBi6jtXsXCr_G5gCaHmxLeZ5_WeHecRZ8JWhqeXeZwdoH7rJMbb-wtVoApnRxZKwWm3j2biqTwXNFP8ahIaOqdbQ6j52Zj4wc4mfQEZ"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgh4hCQbNorCOHkeXy-YbwLvOqvcJ5dy1WYf7B4R6mQjPF3Dk3_gW1uWC1aVYp6HEjiTlyLyvreOC6wp4WEN1fdAw5ZAqNsjTVrZ3158mDGNGFv453FNHZWlIxqwZR4YklgiJbV4Y11Pv8upwCkmq7WgKa2kIGiCZw45U8zCdD8B1woPi1gV7jlEVecLkzD"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgh4hCQbNorCOHkeXy-YbwLvOqvcJ5dy1WYf7B4R6mQjPF3Dk3_gW1uWC1aVYp6HEjiTlyLyvreOC6wp4WEN1fdAw5ZAqNsjTVrZ3158mDGNGFv453FNHZWlIxqwZR4YklgiJbV4Y11Pv8upwCkmq7WgKa2kIGiCZw45U8zCdD8B1woPi1gV7jlEVecLkzD=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgqe3k2TkslJ9YONiDMe4TP7Z2ZMFmUd-GjJH5WihKSrCpE6xXibGKQU3NfElyGxLDHL7gFqMG59jJNTcF6Qm4X4y35_1x3h2NhG9A5hRRCD23fmywQWR-z69nuZpZc8ah2dLyHyj2C4eXQNoGnxbxzsYICuZiPoOVzu399hsjKC_gsILZ66McqJDgAsjkc"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgqe3k2TkslJ9YONiDMe4TP7Z2ZMFmUd-GjJH5WihKSrCpE6xXibGKQU3NfElyGxLDHL7gFqMG59jJNTcF6Qm4X4y35_1x3h2NhG9A5hRRCD23fmywQWR-z69nuZpZc8ah2dLyHyj2C4eXQNoGnxbxzsYICuZiPoOVzu399hsjKC_gsILZ66McqJDgAsjkc=w427-h640" width="427" /></a></div></div>I jeszcze jedno spojrzenie na Dolinę Mafii</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>IDZIEMY
DALEJ – NA ZAGARO PASS<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Zawróciliśmy
do głównej drogi. Przez cały ten czas trasą do Zagaro Pass nie przejeżdżały żadne
samochody. W głowie miałem obraz jak z amerykańskich filmów: górną drogą
podjeżdża czarny pick-up, wychodzą smukli panowie w czarnych garniturach z
bronią w rękach i robią co do nich należy. Teraz mieliśmy za cel dotarcie do
przełęczy Zagaro. Wiedzieliśmy, że choć jeszcze trochę trzeba wędrować, to
zostało nam mniej niż mamy trasy za sobą. Chcieliśmy dotrzeć do przełęczy,
ponieważ mogliśmy zobaczyć z niej wspaniałe widoki. Poszliśmy nieco dalej, ale
tylko kawałek. Za chwilę ponownie stanęliśmy, ponieważ pobocze głównej drogi stanowiło
piękny punkt widokowy na ‘Dolinę Mafii’. Staliśmy dokładnie w jej osi, w
środku, dzięki czemu mieliśmy pełny wgląd w jej wnętrze, aż po same skaliste
szczyty. Dodatkowo ustępowały i tak już małe chmury. Niebo zrobiło się
niebieskie, czyste. Jedynie nad skalistym pasmem jeszcze się kłębiły. Dodawały
uroku okolicy. Basia zorientowała się, że zgubiła kijek, który pożyczyła kilka
dni temu od siostry gospodarza. Nie mogła dokładnie określić, gdzie go
zostawiła. Przypuszczała, że musiało to być w miejscu, gdzie odpoczywaliśmy,
tuż przed ‘Doliną Mafii’. Za punktem widokowym mieliśmy przed sobą dwa mniejsze
pasma górskie. Najwyższy punkt zagłębienia, którym aktualnie szliśmy był
przełęczą Zagaro. Idąc dalej, po lewej stronie minęliśmy mały, ale piękny
wodospad rozdzielony na dwa cieki. Polecam stąd nabierać wody, ponieważ jest
zimna i krystalicznie czysta. Mogliśmy to sprawdzić za pomocą naszych
przezroczystych butelek na izotoniki, gdzie nawet pod światło nie widzieliśmy
żadnych pływających drobinek. Za wodospadem, naszą uwagę przyciągały zielone
góry, które pokrywał śnieg w postaci płatów ułożonych w równomierną mozaikę, a
czasem w szachownicę o zaokrąglonych kształtach.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjQ-3hgs4F7dCJSjrgSwr7u0nGFG9h_OCLw6Abyx2radcDTkPVICHvSzEmRYgLxxKxziiS19d34KO6JPzbz_BD81VW0D1-LkOIwmRZmA2veq8LPqy8YGwYAYD_ZffUSjlKqMgf9Gchk0bDJ3DVLd_54sLsL4bUzHrieGylpgss1REIKZd7d6SZmKGWZor02"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjQ-3hgs4F7dCJSjrgSwr7u0nGFG9h_OCLw6Abyx2radcDTkPVICHvSzEmRYgLxxKxziiS19d34KO6JPzbz_BD81VW0D1-LkOIwmRZmA2veq8LPqy8YGwYAYD_ZffUSjlKqMgf9Gchk0bDJ3DVLd_54sLsL4bUzHrieGylpgss1REIKZd7d6SZmKGWZor02=w640-h426" width="640" /></a></div>Ruszamy dalej, idąc główną drogą</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>WIELKI
PŁAT ŚNIEGU<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
pierwszym planie, po obu stronach drogi zauważyliśmy wielki płat śniegu o
wysokości aż 4 m. Widać, że został wcześniej rozkopany przy użyciu koparki, aby
trasa była przejezdna. Mieliśmy szczęście, bo akurat przejeżdżał tędy jeden
samochód terenowy, a przed nim prowadziła biała, biznesowa furgonetka. Obaj
kierowcy dawali sobie radę. Zrobiłem zdjęcie zestawiające wielkość samochodu
względem wyrwy, którą utworzono w płacie śnieżnym. Dla mnie wielkim
zaskoczeniem były takie ilości śniegu przy drodze, którą miejscowi jeździli na
co dzień, jak gdyby nic się nie działo. Powyżej śnieżnego pola trasa prowadziła
bardziej pod górę, ale wiła się wzdłuż zbocza zielonej góry. Teraz po prawej
stronie mieliśmy bardzo piękną polanę. Podobnej nigdy nie widziałem w Alpach. W
całości pokrywały ją dość wysokie żółte kwiaty, a pomiędzy nimi widniały
smukłe, ale długie, innego rodzaju rośliny o intensywnej, fioletowej barwie.
Tak bardzo mi się spodobała opisywana łąka, że nawet pomyślałem, aby do niej
wrócić, kiedy będzie więcej słońca. Niestety widzieliśmy, że za nami połowa
nieba pociemniała. Spodziewaliśmy się deszczu, a o tej porze w okolicy
„chodziły” tylko ulewy. Najbardziej niesamowity był widok kwiecistej polany na
tle zielonych gór przykrytych w wyższych partiach białą mozaiką ze śniegu. Stojąc
na skraju łąki, powiedziałem na głos: ‘ciekawe jaka tu jest wysokość, bo
mieliśmy nigdzie nie wychodzić dzisiaj w góry, a po roślinności wydaje mi się,
że jest dość spora’. Kiedy sprawdziłem na mapie nasze położenie wyszło, że przebywamy
na poziomie nieco powyżej 2550 m n.p.m. Moje zaskoczenie było wielkie, ponieważ
nigdy wcześniej nie zakładałem wędrówki na przełęcz Zagaro, dlatego też nie
sprawdzałem jej wysokości. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem, że
na mapie przełęcz ma 2623 m n.p.m. Powiedziałem: ‘mieliśmy dzisiaj nigdzie nie
wychodzić w góry, a tu będziemy mieli ponad 2600 m wysokości. To więcej niż
nasze Rysy, a wystarczyło iść jedynie „zwykłą drogą” i jesteś wyżej’.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhuWVbMlHE6DSHh3WfHQukxbnSaQ0aYRuFujFCpDY9due1SDaW0vuNmjouAbxIR1rpZvAsMnYC01-uoaRSI8Of9YVTKjUmGdZqrVz5cmrgbGlNFbh5br9bR9ERjs83SYkYy6pLWc__zelHhNqESkYUbWu_fY4633e7F7X9HTlOhPi4CHahI7EzXZlzDz4EM"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhuWVbMlHE6DSHh3WfHQukxbnSaQ0aYRuFujFCpDY9due1SDaW0vuNmjouAbxIR1rpZvAsMnYC01-uoaRSI8Of9YVTKjUmGdZqrVz5cmrgbGlNFbh5br9bR9ERjs83SYkYy6pLWc__zelHhNqESkYUbWu_fY4633e7F7X9HTlOhPi4CHahI7EzXZlzDz4EM=w640-h480" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6e71Bojyl3ZLun6ip9HzoVmRkYoU5Z1zv5msoIz0ojVyMtRdbySDfgMzfHQZFlPsxRDotay_QHxLLTD0daFGdOdfBBNzZWfIjel9im5Sm8CegemSEl09_kYXBiLlBvporGdvl1bbEabRHKOgUIw6HoHDUmE_BIx1DXKEAZJfvDVQpdA18zy1vxz_98JoL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6e71Bojyl3ZLun6ip9HzoVmRkYoU5Z1zv5msoIz0ojVyMtRdbySDfgMzfHQZFlPsxRDotay_QHxLLTD0daFGdOdfBBNzZWfIjel9im5Sm8CegemSEl09_kYXBiLlBvporGdvl1bbEabRHKOgUIw6HoHDUmE_BIx1DXKEAZJfvDVQpdA18zy1vxz_98JoL=w640-h426" width="640" /></a></div>Najwyżej położona droga w Gruzji zapewnia atrakcje, a dla kierowców problemy, gdy się wkopią w błoto (od razu można porównać, które zdjęcie było robione telefonem, a które lustrzanką)</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCMl0RtnrJMezRJtmXl6Zj3BncdKaew0iZUYk66yZNLMHBR9CKsJWn7xqk8yhLqCVq34poBFoUw1NmKHdTKGTlQbe8zh31UP33Tgex4c5L3bGb_8FUkIyhnTtDetgcB06nDmmJvO64p8Xy-vS89dQ_Um9DYU_2FnMSguHu53WlXb4U6pDevnHkjFJCg0_q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCMl0RtnrJMezRJtmXl6Zj3BncdKaew0iZUYk66yZNLMHBR9CKsJWn7xqk8yhLqCVq34poBFoUw1NmKHdTKGTlQbe8zh31UP33Tgex4c5L3bGb_8FUkIyhnTtDetgcB06nDmmJvO64p8Xy-vS89dQ_Um9DYU_2FnMSguHu53WlXb4U6pDevnHkjFJCg0_q=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQr4JaX7Zcm-AaWb7S0kOCvD_fvt3dpN3DJPrwPMbYcTvVKiZfxpNkgPhcHsDPn_kZ-ju7RTl347js6fUbATfvdMCEicmKxh63lc-tAleTfKAB6f4Z00DDj6XBHdHLUfT-R2uEK3DN5GGZ6t6_jB-ca8FR1vDUvQKwj7h1nwqr84Ssoq4aYbBokszPxwne"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQr4JaX7Zcm-AaWb7S0kOCvD_fvt3dpN3DJPrwPMbYcTvVKiZfxpNkgPhcHsDPn_kZ-ju7RTl347js6fUbATfvdMCEicmKxh63lc-tAleTfKAB6f4Z00DDj6XBHdHLUfT-R2uEK3DN5GGZ6t6_jB-ca8FR1vDUvQKwj7h1nwqr84Ssoq4aYbBokszPxwne=w640-h426" width="640" /></a></div>Najpiękniejsza polana na całej trasie do Zagaro Pass 2623 m n.p.m. Kwiaty o intensywnych barwach przyciągają wzrok</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi22n45bE0Hw1GIWRBD52QvCiCgNELeu2YqiijERPeNtjeGRMechJD8xb65hU59D_oD499OZ7zMbre7-SWbGQ9QuITZeF3z4Fmpln_hChNRE2v4Hp2Z2CtNO4rjNfg-Gv_CHu5R7t3qvoZ36kI_h2no0xNTsK9SLRKI9HYGYnT--SZTYutX2rd5-_rVddUU"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi22n45bE0Hw1GIWRBD52QvCiCgNELeu2YqiijERPeNtjeGRMechJD8xb65hU59D_oD499OZ7zMbre7-SWbGQ9QuITZeF3z4Fmpln_hChNRE2v4Hp2Z2CtNO4rjNfg-Gv_CHu5R7t3qvoZ36kI_h2no0xNTsK9SLRKI9HYGYnT--SZTYutX2rd5-_rVddUU=w640-h426" width="640" /></a></div>Śnieżna mozaika na zielonych górach</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Nieco
dalej wypatrzyliśmy stojący samochód terenowy na trawie, jakby na przełęczy.
Myślałem, że skoro tam stoi, to musimy już widzieć Zagaro Pass, ponieważ w
okolicy nie dostrzegałem niczego wyższego, nadającego się do jazdy autem. Poszliśmy
w jego kierunku. Kiedy dotarliśmy do niego, zauważyliśmy, że przełęcz Zagaro
znajduje się jakieś 400 m dalej. Pomiędzy naszym punktem, a przełęczą
przebiegała najwyżej położona droga w Gruzji, bo na poziomie aż 2620 m n.p.m.
Przez połowę odległości najpierw opadała, a później nieznacznie się wznosiła – aż
do Zagaro Pass. Basia zapytała: ‘idziemy dalej?’. Odpowiedziałem, że tak. W
końcu niewiele nam zostało. A czy deszcz złapałby nas 5 min wcześniej, czy
później, to już nie miało dla nas żadnego znaczenia. W najniższym punkcie drogi,
pomiędzy dwiema przełęczami, widzieliśmy aż trzy samochody. Biała furgonetka
utknęła w głębokim błocie. Miało około 50 cm głębokości. Samochody dosłownie
pływały na boki. Przed nią jechał jakiś czarny Jeep. Oglądaliśmy, jak miejscowi
sobie pomagają w wyciąganiu z trudności. Za kilka minut biała furgonetka mogła
jechać dalej, ponieważ została holowana na siłę. Kierowca następnego samochodu
zatrzymał się, poczekał na zwiększenie dystansu. Rozpędził się, po czym
przejechał przez płynne błoto. Widzieliśmy, jak pływał na boki, próbując manewrować
w granicach wyznaczających krawędzie drogi. My przeszliśmy po koleinach w
stanie półciekłym... Gdybyśmy postawili pół kroku obojętnie, w którą stronę, to
zatopilibyśmy całe buty w jasnobrązowym grzęzawisku. Nic przyjemnego...<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>ZAGARO
PASS 2623 m n.p.m.<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
przełęcz dotarliśmy za kilka minut. Warto było przyjść! Po obu stronach
widniały piękne, zielone polany, będące jednocześnie początkiem lub końcem
dwóch oddzielnych pasm górskich. Gdyby nie pogarszająca się pogoda, to
moglibyśmy odpocząć na trawie wśród kolorowych kwiatów. W rejonie Zagaro Pass
najwięcej kwitło sasanki cesarskiej. Jej smukłe, ciemnobrązowe kwiaty rzucały
się w oczy, ponieważ wyglądały jak czarne punkty. Za nami gęstniały chmury, a w
rejonie ‘Doliny Mafii’ przechodziła bardzo intensywna ulewa. Czekaliśmy, kiedy w
nas uderzy. Miałem w głowie układ pasm górskich, dlatego pomyślałem, że owszem,
deszcz nas zaleje, ale wielka ulewa nie dotrze do przełęczy, ponieważ każde
kolejne pasmo górskie zatrzymywało chmury. W rejonie największych szczytów
padało najmocniej oraz w dolinie, którą szliśmy. Statystycznie rzecz biorąc,
ulewy utrzymywały się do trzeciego pasma, licząc od Ushguli, a my staliśmy w
osi piątego. Spodziewałem się zatem, że gdybyśmy zostali na Zagaro Pass, to
najwyżej złapie nas słaby deszcz. Przez chwilę podziwialiśmy cudne widoki.
Przed nami widniała prawa strona Ściany Bezingi, czyli białe czterotysięczniki.
Ich wierzchołki pokrywały gęste chmury, ale środkowa część w całości była dla
nas widoczna. Patrzyliśmy na długi pas brązowego, skalistego zbocza górskiego,
które działało na wyobraźnię. Widoki wręcz zachęcały, aby następnego dnia wyruszyć
gdzieś dalej w góry. Podobało nam się bardzo.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhL8D6RRR5ErUjWIABeiGKF1Wey2v92B1Pv227odgoiuV1KFyG2o99V05-ughCsfqSmAfEnCM4AxkucOVKLC0NuBUeGvOSGehTACoiLfNkZAWuXJ2Z768EXnlz22okjmP9uPcP0ybFBspGw6x95M2LtnVrqDjmpojulgI3osARn57T0z-1D0xNZgITdI4rB"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhL8D6RRR5ErUjWIABeiGKF1Wey2v92B1Pv227odgoiuV1KFyG2o99V05-ughCsfqSmAfEnCM4AxkucOVKLC0NuBUeGvOSGehTACoiLfNkZAWuXJ2Z768EXnlz22okjmP9uPcP0ybFBspGw6x95M2LtnVrqDjmpojulgI3osARn57T0z-1D0xNZgITdI4rB=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi5uj1RWiEnefsLog_vvGf-SPgdRAxUNLD4weYCO9cXuRafl_WiF9uh8W2AOjTZWnpug2ktQiUS1RAGoIzBryQGYqh-0RXQib1l7S-NROxyPHqbE8vQP9csK3WwsCZOoOG1ukr6rj9uFCYGqG70QZvCSbYScR2dhwpqHFU5tgtbCIdyV0w27VsuCv2Nqygz"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi5uj1RWiEnefsLog_vvGf-SPgdRAxUNLD4weYCO9cXuRafl_WiF9uh8W2AOjTZWnpug2ktQiUS1RAGoIzBryQGYqh-0RXQib1l7S-NROxyPHqbE8vQP9csK3WwsCZOoOG1ukr6rj9uFCYGqG70QZvCSbYScR2dhwpqHFU5tgtbCIdyV0w27VsuCv2Nqygz=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVh4KdzbGxM0N6KkcUxJqWjyHIRKAn23fwLj_FZ76DSLn_l2iUQ2rr1cA3Hd6f_z42CmGSvU3FLPdIDeLU8xQMhBUArG6Sst64kmxWhnHnn87TcAAr8sxG2Yw39aaSQODcX3yCiTFRc8NMXChihCji2qs-ZVWZuTU6_644sNecuwOuGMHP73f72U2gw4xw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVh4KdzbGxM0N6KkcUxJqWjyHIRKAn23fwLj_FZ76DSLn_l2iUQ2rr1cA3Hd6f_z42CmGSvU3FLPdIDeLU8xQMhBUArG6Sst64kmxWhnHnn87TcAAr8sxG2Yw39aaSQODcX3yCiTFRc8NMXChihCji2qs-ZVWZuTU6_644sNecuwOuGMHP73f72U2gw4xw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgL8x9VYvQ_R5BK3GpIITX5vFjHnnfivfZ-js837PXHOw_T68uS2NvSwEer7PVCHCH-GbyRjFskpw5w4Y8aSWS0kco8oWQinJusMgUaXMMHHChSZK1OvzmrmdT-HQkNSlsBQiJpGRx_xVw45thUzLjLzwdW9D094swgRLkEreE8aEVFEPU9re3vPMRl21Xp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgL8x9VYvQ_R5BK3GpIITX5vFjHnnfivfZ-js837PXHOw_T68uS2NvSwEer7PVCHCH-GbyRjFskpw5w4Y8aSWS0kco8oWQinJusMgUaXMMHHChSZK1OvzmrmdT-HQkNSlsBQiJpGRx_xVw45thUzLjLzwdW9D094swgRLkEreE8aEVFEPU9re3vPMRl21Xp=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUUuDn4BWGMoT_1ybducGjeyOCPK0qAzsqweF0-dln6H2h_UP5d8NeiZjZhJ2FTmM-aWpCU-PB-iZZI8mB-Zz3Lzt0XrUB2VIbg0OgrBPwEGUDi8Vo78p6SS9Zaj8RbwF8xNofSBkV1-DhbyERKvUJeKpWZh0jDlDZQF1PAQuvyb_fw1j5uLmvlxWMpf3Z"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUUuDn4BWGMoT_1ybducGjeyOCPK0qAzsqweF0-dln6H2h_UP5d8NeiZjZhJ2FTmM-aWpCU-PB-iZZI8mB-Zz3Lzt0XrUB2VIbg0OgrBPwEGUDi8Vo78p6SS9Zaj8RbwF8xNofSBkV1-DhbyERKvUJeKpWZh0jDlDZQF1PAQuvyb_fw1j5uLmvlxWMpf3Z=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg1w83-Yg44MXS11CP0UP7p8l7uMb15tQp_MQ8_TuXoHtftvZuYxVwmBfzrH8RDW-fICn9I5a9iwX-LCfeKUDCGDMuD1WlAcyJjIdEeNHLQ5YCp7t7_RzXymzQfR33Lu5DGxeE48d-iLEG0swRnWl5h-0Pp9jNotfZjv1HueHNVO3ROGMFLsgpTl2f24SRh"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg1w83-Yg44MXS11CP0UP7p8l7uMb15tQp_MQ8_TuXoHtftvZuYxVwmBfzrH8RDW-fICn9I5a9iwX-LCfeKUDCGDMuD1WlAcyJjIdEeNHLQ5YCp7t7_RzXymzQfR33Lu5DGxeE48d-iLEG0swRnWl5h-0Pp9jNotfZjv1HueHNVO3ROGMFLsgpTl2f24SRh=w400-h266" width="400" /></a></div>Widoki z Zagaro Pass 2623 m n.p.m.</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Za kilka
minut stwierdziliśmy, że wracamy. Przejechał jeszcze jeden samochód. Po
naklejkach widzieliśmy, że należał do Polaków prowadzących firmę turystyczną na
terenie Gruzji. Widzieliśmy nazwę związaną z jakąś Martyną. Ciekawiło nas, czy
kierowca przejedzie przez wielkie błoto, czy utknie z powodu deszczu, który już
zaczął padać. Ciągle patrzyliśmy przed siebie, ponieważ szliśmy w stronę
Ushguli. Pasma górskie od Ushguli aż do trzeciego z nich w ogóle zniknęły.
Potężna ulewa utworzyła dosłownie ścianę wody, dlatego zrobiło się jednolicie ciemnosiwo.
Widok mieliśmy jedynie do początków ‘Doliny Mafii’. Reszta gdzieś zniknęła w
szarówce. Wracaliśmy przez koleiny w błocie, starając się nie wpaść do środka. Ominęliśmy
je na tyle, na ile to było możliwe. Dalej trasa wyglądała na spokojną. Jednak
charakter drogi bardzo się zmienił. To znaczy, że podczas słonecznej pogody,
szliśmy utwardzoną nawierzchnią, a teraz płynęły nią strumyki. Ubita ziemia
dosłownie rozmiękła. Stała się błotnista, nieprzyjemna. Idąc, patrzyłem
dookoła, czy jest możliwość schronienia się przed deszczem, ale trasa w całości
prowadziła otwartą przestrzenią. Nie mogliśmy znaleźć nawet żadnego sztucznego
obiektu, gdzie moglibyśmy uniknąć przemoknięcia. W rejonie wielkiego płatu
śniegu szukałem jakiejś wnęki, ale znajdowałem tylko takie, gdzie w ich wnętrzu
płynęły potoki lub główna rzeka. Podobny teren nie nadawał się na odpowiednie
schronienie ze względów bezpieczeństwa. Kiedy podeszliśmy w okolice ‘Doliny
Mafii’ zauważyłem, że w jej głębi kotłują się ciężkie chmury, a opad jest tak
wielki, że przysłonił pobliskie skaliste szczyty, które wcześniej podziwialiśmy
z małej odległości. Z drugiej jednak strony, ponownie patrzyliśmy na pasma
górskie odchodzące od Ushguli. Nawet niebo przyjmowało kolor niebieski. Wiedzieliśmy,
że najgorsze mamy za sobą. Owszem, zmokliśmy, ale nie aż tak mocno. Radość nie
trwała zbyt długo, ponieważ jak to standardowo bywa, na obrzeżu chmury opad jest
najbardziej intensywny. Choć ponad naszymi głowami widniało prawie błękitne
niebo, to z obrzeża ciemnej chmury rozkręciła się ostatnia ulewa. Teraz zdążyło
nas mocno zmoczyć, ponieważ utrzymywała się aż do momentu, kiedy dotarliśmy do
drugiego pasma górskiego, czyli do początków budowy (patrząc od strony Ushguli).
Basi było zimno, ponieważ w jej butach powstały „kałuże”. Przez cały ten czas
miała założoną osłonę przeciwdeszczową. Ja ubrałem jedynie polar i czerwoną
kurtkę, która w ogóle nie chroniła przez wodą. Z tego powodu bardzo szybko przemokłem
do ostatniej warstwy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Idąc
równym tempem nie myślałem o chłodzie. Za to ciągle zastanawiałem się, gdzie
mogę znaleźć kijek od Basi. Pomimo ulewy, skręcałem do każdego miejsca, gdzie
podziwialiśmy kwiaty, siedzieliśmy i robiliśmy zdjęcia, odpoczywaliśmy i
omijaliśmy jakieś przeszkody. Pomimo wskazywania każdego możliwego punktu,
gdzie zwracaliśmy na coś ciekawego uwagę, kijka nigdy nie odnalazłem. Trochę
mnie to zdziwiło, ponieważ mieliśmy mocno zawężone pole poszukiwań, nie
widzieliśmy ani jednego turysty, a dzisiaj jechało tędy zaledwie kilka
samochodów. Na przestrzeni ograniczonej drogą trudno było nie znaleźć zguby… Idąc
do wioski, zauważyliśmy, że za nią rozwija się kolejna ulewa. Około 1 km za Ushguli
padał deszcz w postaci punktowej „ściany” wody. Na szczęście opad ciągle trwał
w tym samym miejscu, w strefie niezamieszkanej. Do pokoju wróciliśmy przemoknięci.
Basia musiała się osuszyć i wykąpać, żeby nie złapać choroby podobnie, jak
wcześniej Damian. Poczekałem aż wszyscy skorzystają z łazienki, ponieważ pomimo
całkowitego przemoczenia nadal nie czułem chłodu. Później ponownie spotkaliśmy
się wszyscy razem. Poszliśmy do kawiarni gospodarza, aby zjeść chaczapuri.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgf0Umw79batitShYQT1IBUI1OwXy5v4FO_t1xBqkDIP30vuvylY00k3NQNJwRJD6TGn4Djhd58QK_nxD57_TibCAcjxboHo5zMhTy47exIgxcMkOYZjR6GA5XYStc2zuPrUObe-SM6Zhf73dZ5fPQ99eu4Q9l5pSVOuyokfLFTwHIN45-JFAySpMlyLyLE"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgf0Umw79batitShYQT1IBUI1OwXy5v4FO_t1xBqkDIP30vuvylY00k3NQNJwRJD6TGn4Djhd58QK_nxD57_TibCAcjxboHo5zMhTy47exIgxcMkOYZjR6GA5XYStc2zuPrUObe-SM6Zhf73dZ5fPQ99eu4Q9l5pSVOuyokfLFTwHIN45-JFAySpMlyLyLE=w640-h426" width="640" /></a></div>Wieczorny widok z kawiarni na Shkharę 5193 m n.p.m.</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>NIECODZIENNA
AKCJA DAMIANA<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Wówczas
Damian opowiedział nam o swoim dniu, jak go spędził. W godzinach
przedpołudniowych naprawiał samochód gospodarza. Miał wielką radość, bo był w
swoim żywiole i to na dodatek w sercu najpiękniejszych gór Gruzji. Ponownie
sprawdził, czy diagnoza sprzed dwóch dni jest słuszna. Spojrzał co jest do
naprawy oraz poszukał z Miriamem narzędzi umożliwiających pracę. W jego jeepie
brakowało płynu hamulcowego, ponieważ jedna ze śrub metalowego wężyka była
poluzowana, dlatego olej stopniowo wyciekał. Z drugiej strony brakowało korka
tam, gdzie wlewa się olej. Damian zauważył, że bez korka hamulce nie będą
działać, ponieważ obwód nie ma zapewnionego zamkniętego obiegu, przez co nie
powstanie podciśnienie. Zamykając obwód za pomocą grubej, podwójnej folii i
szerokiej taśmy izolacyjnej wlew został uszczelniony, a z poluzowanej śruby już
nic nie wyciekało. Gospodarz przeprowadził z Damianem próbę samochodu, jeżdżąc
po wiosce. Wyglądało na to, że Miriam w końcu mógł pojechać swoim jeepem po
roku odstawienia go w krzaki... Damian bardzo się cieszył, że mógł naprawić jego
samochód. Zdecydowanie bardziej jednak miał radość z faktu, że po raz pierwszy
w życiu pojechał za granicę, w środek wysokich gór i jeszcze przytrafiły mu się
takie nieplanowane przeżycia…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>SPOTKANIE
Z GOSPODARZEM<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
dłuższej chwili Miriam zapytał nas, gdzie byliśmy. Bardzo mu się spodobało, gdy
powiedzieliśmy, że na Zagaro Pass. Lubił to miejsce, ponieważ oferowało
przecudnej urody widoki. Wspominał jeszcze, że w pobliżu przełęczy jest
kapliczka, do której warto pójść ze względu na niecodzienną panoramę górską. Pokazałem
mu nawet zdjęcia, ponieważ chciał sprawdzić, czy droga B15 jest już przejezdna.
Z moich zdjęć wynikało, że tak, bo wielki płat został przekopany. Miriam był bardzo
chętny do rozmowy, ponieważ spróbował trochę swojego wina. Usiadł razem z nami,
po czym rozpoczął długie dyskusje. Najbardziej zaciekawił nas, kiedy opowiadał
historię swojej rodziny, kamiennych domów, wież i tego, że sam jest jej
częścią. Dowiedzieliśmy się z jego monologu, że dom, w którym mieszkał pochodzi
z XIII wieku i cały czas jest w rękach jego rodziny. Oni są którymś pokoleniem.
Pokazał nam również wielki otwór w ścianie na kwadratowy rygiel grubej,
drewnianej bramy, który jest w niej od początku. Widział, że słuchamy jego opowieści
z zaciekawieniem, dlatego również wspomniał o zwyczajach religijnych oraz
wiosce. Później przyniósł drugi litr wina, ponieważ pierwszy wypiliśmy wszyscy
razem. Czas szybko upływał. Wino również… Nie spostrzegliśmy, a wypiliśmy razem
już 3,5 litra swojskiego trunku. Na miejscu, w gruzińskiej chacie smakowało
zupełnie inaczej… Ten sam alkohol przywieziony do Polski nie miał takiej mocy… Największe
zdziwienie wywołałem u Damiana, ponieważ niczego z procentami nie piłem od 15
lat (ostatni raz w 2008 roku), a teraz razem z ekipą i Miriamem piłem po równo,
nie omijając żadnej kolejki. Miałem świadomość, że wspomniane swaneckie wino
wyrabiane jest na miejscu, stąd musi być wyjątkowe. Piłem, bo podobne spotkanie
z gospodarzem na wakacjach mogło się już nigdy nie powtórzyć. Bardzo nas
polubił, o czym wielokrotnie dawał znać, a my odczuwaliśmy to każdego dnia. Przede
wszystkim widział, że żyjemy jego górami, wioską Ushguli, historią i
odpoczywamy na tej ziemi. Skończyliśmy późno, bo aż o 22.50, a na rano
zaplanowałem kolejne wyjście w góry. Oczywiście, gdyby miała być dobra,
słoneczna pogoda. Podobnie, jak każdego poprzedniego dnia, założyłem, że wstanę
o 5.30, aby sprawdzić niebo, czy jest bezchmurne. Chociaż wypiliśmy dużo wina,
to byłem w pełni świadomy i planowałem normalnie, jak wcześniej. Teraz
pozostało się tylko dobrze wyspać…<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhOvJhrl3sLSUdEny9NHfvkJdbBQjEqGX4sKYhfWyG0j1DxuqTjUrYxU25w2et4nFipNqKKh_pb51uyhvuPNdaOEDQTOB0FFbr-KzGmcxMXJvzjVEvP09lzJaXQUGz8erOA1PIRI_-wuJdudZieH5MYJcq5Rs17_XrgnuvvKJvMiChKANlvptgE3EAvNVue"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhOvJhrl3sLSUdEny9NHfvkJdbBQjEqGX4sKYhfWyG0j1DxuqTjUrYxU25w2et4nFipNqKKh_pb51uyhvuPNdaOEDQTOB0FFbr-KzGmcxMXJvzjVEvP09lzJaXQUGz8erOA1PIRI_-wuJdudZieH5MYJcq5Rs17_XrgnuvvKJvMiChKANlvptgE3EAvNVue=w640-h480" width="640" /></a></div>Historia domu gospodarza jest niezwykła<br /><p></p></div></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">Poprzednie części:</span></b></div><div><ul style="text-align: left;"><li><b><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/12/gruzja-swanetia-cz-1.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 1: Lodowiec Shkhara, bezimienny punkt widokowy 2980 m n.p.m., Chubedishi 3015 m n.p.m., bezimienny punkt widokowy 3153 m n.p.m.</span></a></b></b></li><li><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/01/gruzja-swanetia-cz-2-lagem-pass-2990-m.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 2: Lagem Pass 2990 m n.p.m., bezimienna góra 3242 m n.p.m., Gvibari 2943 m n.p.m., Latpari Pass 2834 m n.p.m.</span></a></b></li></ul><div><span style="font-size: x-large; font-weight: 700;">Następna część:</span></div><ul style="text-align: left;"><li><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/03/gruzja-swanetia-cz-4-skalny-grzebien.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 4: skalny grzebień 3352 m n.p.m. i grań Podarok 3682 m n.p.m. – samotny rajd</span></a></b></li></ul></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-43133925868425147852024-01-24T21:28:00.013+01:002024-03-23T17:38:36.340+01:00Gruzja - Swanetia, cz. 2: Lagem Pass 2990 m n.p.m., bezimienna góra 3242 m n.p.m., Gvibari 2943 m n.p.m., Latpari Pass 2834 m n.p.m.<p><span><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/01/gruzja-swanetia-cz-2-lagem-pass-2990-m.html" style="font-size: xxx-large;" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYyQ_ogxr9K3MEuq77C34zP8wNOoVvTMkvbVRkk6cfIyRJ1ivw1hl1stIcU2GTMsHOg4Cg_2NXnFaOxUuIzAhnsIl-rrz86ohDTDzbvcjHDJ8bxWHhgaoTc1eVDhy8nreEM_klzLIio_Chi0YFwAuCe7dTGyDyJZISeDH6TjGH_1D52G4y7MqyeYjF3GaH=w400-h266" width="400" /></a></span> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/01/gruzja-swanetia-cz-2-lagem-pass-2990-m.html" style="font-size: xxx-large;" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhZCAWjEBD8ZOcGMOfxsHhw8Z_Vaa23zzWtr8vUDpA6gvTJtMgbvX9c8zcxY3BNPXnoKNFGNDgZRQuLbBmVqF-CUUjWo4mV8ugIz_QnduDnxZLS-_AauGC3bFtu0dd6LQ_Uwn6xSxKflx7Mhzisr1GVgZ4pDkkvv4uRnThJ6q9eUzgNCUSMq3L0QhcbzjGZ=w400-h266" width="400" /></a></p><p><span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 4 – LAGEM PASS 2990 m n.p.m., BEZIMIENNA GÓRA 3242 m
n.p.m. (BEZPOŚREDNIO WIDOCZNA Z ŁAWKI PRZED NASZYM POKOJEM) – CZYLI JAK BŁĄD NA
MAPIE ZAPROWADZIŁ NAS W ZNACZNIE LEPSZE MIEJSCE, OFERUJĄCE NIESAMOWITE WIDOKI</b></span></p><p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Słyszałem
w nocy, że Damianowi oddycha się ciężko. Miał „zawalony” nos. Pomyślałem, że
dzisiaj nie da rady wyjść w góry, ponieważ choroba tylko by postąpiła. Co
prawda na zegarku miałem 2.00 w nocy, ale mimo wszystko nie liczyłem, że tak
szybko dojdzie do zdrowia. Wstałem o standardowej godzinie – 5.30 rano.
Zobaczyłem, że niebo jest idealnie czyste, niebieskie. Od razu ciągnęło mnie w
wysokie góry. W głowie miałem zupełnie nową trasę tam, gdzie jeszcze nas nie
było – Lagem Pass 2990 m n.p.m. Obudziłem wszystkich o godzinie 5.50 rano. Basia
wstała chętnie, a Damian po dłuższej chwili powiedział: ‘dzisiaj nie dam rady,
ale wy idźcie, jak chcecie, ja będę tutaj w pokoju leżał’. Przygotowaliśmy
ciepłą zupę i izotoniki. Bardzo ciekawiła mnie nowa trasa, co na niej
zobaczymy. Fragment ścieżki prowadzącej na przełęcz widziałem pierwszego dnia,
kiedy szliśmy na lodowiec Shkhara. Wydawała mi się jakaś dziwnie brązowa.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Z pokoju
wyruszyliśmy o 7.12. Damian tymczasem leżał w łóżku. Gorączka ustąpiła rano,
tyle że miał typowe objawy przeziębienia. Przywitała nas piękna pogoda.
Mieliśmy nadzieję, że i tego dnia będziemy mogli w pełni podziwiać przepiękne
widoki. Nasza trasa prowadziła w stronę lodowca, ale my mieliśmy przejść jej
tylko początkowy fragment – pierwsze 1,5 km, czyli trochę dalej niż most na
rzece Enguri. Mogliśmy wybrać pierwszą lub drugą przeprawę, po czym za 400 m
rozpocznie się szlak właściwy. Idąc ścieżką w stronę muzeum etnograficznego,
jeszcze połowę dolnej części zielonej „zamszowej” góry pokrywał cień. Powoli
przesuwał się ku rzece Enguri. Najpiękniejszy widok jest około godziny
7.30-7.40, kiedy jego granica przechodzi przez polany, gdzie pasą się konie i
krowy. Wspominaną górę na dwie części dzieli głęboki żleb. Tworzy on podłużną
dziurę/urwisko przypominające kanion, który nie zostaje oświetlony, podczas gdy
okolica jest w całości nasłoneczniona. Wielka wyrwa i jasne, żywo zielone trawy
tworzą bardzo duży kontrast. O tej porze naturalna dziura zarośnięta trawami
wygląda, jak ogromna przepaść, do której mogą wpaść zwierzęta. W późniejszej
porze dnia widać, że wielki rów, którym spływają wody lokalnego potoku
wpadającego do rzeki Enguri, to jedynie złudzenie optyczne. Podziwiając omawiany
piękny widok poszliśmy dalej, poza ostatnie wieże wioski Ushguli. Przyszedł
tylko jeden pies. Mieliśmy wrażenie, że gdzieś go już spotkaliśmy. Nie
spieszyłem się. Założyłem, że będziemy iść takim tempem, abyśmy mogli wszystko przeżywać,
a nie zaliczać. Za lokalnym wzgórzem, na którym stała wieża kościoła, w najwyżej
położonej części Ushguli, szeroka ścieżka łączyła się z główną drogą, którą
jeździły taksówki wożące turystów z Mestii do lodowca Shkhara, a raczej do
ostatniego płaskiego fragmentu, ponieważ na 2,4 km przed lodowcem trzeba iść
wąską ścieżką przez zarośla. W opisywanym miejscu widniały dwie drewniane budki
wyciągu narciarskiego. Dookoła kwitły niebieskie niezapominajki. Bardzo
uwielbiam ich widok, ponieważ zdobiły okolicę i przywoływały piękne
wspomnienia. Parędziesiąt kroków dalej, po prawej stronie widzieliśmy pięć
koni. Przeszliśmy obok nich. Stały przed miejscem wyznaczonym na kemping, czyli
tam, gdzie jest idealnie płaska polana. Dalej droga prowadziła w kierunku dwóch
mostów na rzece Enguri. Wybraliśmy ten drugi, ponieważ prowadził bezpośrednio
do celu. Pierwsza przeprawa dawała niesamowitą okazję zobaczyć naturalny kanion,
częściowo zarośnięty młodymi brzozami, którym płynęła Enguri. Widok jest
niesamowity! W godzinach popołudniowych można wykonać kilka jego ciekawych ujęć.<o:p></o:p></p><span><a name='more'></a></span><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzpBjm5Sk6iILVDPrCiRA9j906DQSKlI27NrEJnKEnFEkypxiWWPo_-zTym3Wx2OFQTXY7BniuaXvMSlymRO6UQwcnNkzjQhVOwAOaks43d46RPJWoMmOMHpzxTpDp8_hT3JaL697sljMeX9ZQO2Ly2Lnxki0c-xu4rcERj_xBlwwRnPjy4zS1JmoX1bQ1"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzpBjm5Sk6iILVDPrCiRA9j906DQSKlI27NrEJnKEnFEkypxiWWPo_-zTym3Wx2OFQTXY7BniuaXvMSlymRO6UQwcnNkzjQhVOwAOaks43d46RPJWoMmOMHpzxTpDp8_hT3JaL697sljMeX9ZQO2Ly2Lnxki0c-xu4rcERj_xBlwwRnPjy4zS1JmoX1bQ1=w640-h426" width="640" /></a></div>Wędrówka wzdłuż rzeki Enguri<div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Poszliśmy
dalej, za most. Minęliśmy drogowskaz ‘8,0 km Shkhara Glacier’. Nie
potrzebowaliśmy kolejnych strzałek, ponieważ za 400 m planowaliśmy stopniowo skręcać
w lewo, na trasę, która oficjalnie jest zaznaczona na mapach i opisana w
przewodnikach. Byłem jej ciekaw, ponieważ uchodziła za jedną z trzech, które
obowiązkowo trzeba przejść. Kiedy dotarliśmy na początek szlaku, granica cienia
przesuwała się na naszej polanie w stronę rzeki. Stało na niej kilkanaście
koni. Zdążył nas jeszcze wyprzedzić starszy, miejscowy facet w kaloszach, który
przyszedł po nie. Kiedy zawróciły, ruszyły za nim, w naszym kierunku. W stadzie
zauważyliśmy dwa młode osobniki, z czego jeden był młodym, jasnobrązowym
źrebakiem. Z ciekawości podszedł do nas dość blisko. Odtąd szliśmy w pełnym
słońcu. Od razu poczuliśmy zmianę temperatury. W cieniu mieliśmy poczucie, że
powietrze jest w dużej mierze nasycone wilgocią. Z kolei w słońcu, mieliśmy
wrażenie, że słońce opala jak w krajach śródziemnomorskich na wakacjach
all-inclusive. Przechodząc kilkadziesiąt metrów zza linii cienia w kierunku
nasłonecznionych stoków od razu mogłeś poczuć mocny kontrast termiczny. Wejście
na szlak łatwo można poznać, ponieważ na zielone zbocze wprowadza błotnista
droga, jakby przejechał tędy traktor. Kawałek dalej błoto zanika, a szeroki
szlak staje się polną ścieżką zarośniętą niską trawą.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjLvwCVrsqlEIwOv5hG_g368jI2ZD7a61BRrlIvLaqZFHT3TD7t6SN1YWaIJezJjPh4ccROy3R_T_ZP9GD-pTjJWBI4NVmTaYQs9B2ydDVty-9nriAGRrFf-uIrIeUUyIVw8-5nbtGytsGE15sW4v31ewyGyBbEboXRr_KoOtiBQbExl3CgHPQtvjqKRHdj"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjLvwCVrsqlEIwOv5hG_g368jI2ZD7a61BRrlIvLaqZFHT3TD7t6SN1YWaIJezJjPh4ccROy3R_T_ZP9GD-pTjJWBI4NVmTaYQs9B2ydDVty-9nriAGRrFf-uIrIeUUyIVw8-5nbtGytsGE15sW4v31ewyGyBbEboXRr_KoOtiBQbExl3CgHPQtvjqKRHdj=w640-h426" width="640" /></a></div>Początek szlaku i konie spotkane na szlaku. Chwilę wcześniej przesuwała się tedy granica światła i cienia</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dalszy
przebieg trasy widzieliśmy jako powoli wznoszącą się pod ukosem ścieżkę,
ciągnącą się wzdłuż całego, zielonego zbocza. Przecinały je dwa wąskie pasy
młodych brzóz tworzących podłużne zagajniki. Nawet za nimi mogliśmy dostrzec
dalszy przebieg szlaku. Wystarczyło, że dopiero rozpoczęliśmy wędrówkę nowym odcinkiem,
a już zatrzymaliśmy się na pierwsze zdjęcia, ponieważ na polanie kwitły żółte
kwiaty. Dodatkowo słońce oświetlało śnieżnobiałą ścianę gór najwyższych. Na tle
intensywnie zielonych traw wyglądały wyjątkowo! Wcześniej podobnego widoku nie
widzieliśmy, ponieważ dotychczas chodziliśmy po nieco innych szlakach. Od razu
mogliśmy zauważyć, że trasa nie jest zbyt często wybierana przez turystów. W
ogóle o tej porze roku trudno mówić o tłumach, ponieważ poza drogą na lodowiec,
gdzie w ciągu dnia mogliśmy spotkać nawet do 100 osób dziennie, na górskich
szlakach „tłumem” było zaledwie 15 osób w ciągu całej doby. Na naszej trasie
spodziewałem się maksymalnie… od zera do trzech osób… Teraz już wiesz, dlaczego
tak bardzo przypadły nam do gustu góry, gdzie bazą wypadową jest wioska
Ushguli? Idąc zielonymi polanami obowiązkowo dołączył do nas jeden pies.
Postanowił wędrować z nami. Nie spodziewaliśmy się, że może być inaczej, ponieważ
one zawsze szły z nami. Ledwo weszliśmy na grzbiet pierwszego zbocza górskiego,
a już stanęliśmy na chwilę. W pewnym miejscu rozległą polanę bardzo gęsto
pokrywały żółte pierwiosnki, a w tle, na styku dwóch zboczy górskich, spływały
wody w postaci długiej kaskady. Tworzyły one długi, poskręcany, biały pas
przecinający górę na dwie części. Zdjęcie, które wykonaliśmy na łące stało się
„podręcznikowym”, które każdy z nas chciał wywołać. Na pierwszym planie
mieliśmy pierwiosnki tworzące naturalny „dywan”. Nieco dalej – piękne, zielone
„zamszowe” trawiaste polany, a jeszcze dalej – biała kaskada przecinająca górę.
Całą panoramę podziwialiśmy na tle niebieskiego nieba. Przed nami z kolei patrzyliśmy
na panoramę ośnieżonych gór wchodzących w skład Ściany Bezingi. Jak tu było
pięknie! Poszliśmy dalej, przecinając kolejne łąki. Stopniowo osiągaliśmy
wysokość, ale można powiedzieć, że łagodnie. Polany przecinało aż pięć potoków,
dlatego tam, gdzie płynęło więcej wody, zatrzymywaliśmy się, aby spróbować
górskiej zimnej wody. Korzystaliśmy z niej ze względu na mocne, palące słońce. Przechodząc
naprzemienne jeden potok i jedno trawiaste zbocze dotarliśmy do ostatniej łąki,
dającej wspaniały widok na białą Ścianę Bezingi. Właśnie tutaj minęliśmy
czerwony punkt w trawie, który pierwszego dnia był widoczny z poziomu placu
budowy. Teraz mogłem zobaczyć, czym on jest. Tworzyła go gruba, czerwona folia,
wokół, której kwitło mnóstwo kwiatów.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWdOOCLms4RwHNVaCVBW6nSw_sw9Wi_BpqLMeT6XfyYgyWZMqc9vFZlMVX1fQjT3sJmjwqnFsamAPjxt0hkTNh8pmc3Tis6JzMEnx5omYcWPAy6xNiqebGXSOGSgRzNgwr2jaZ_8kktOtsIIjS_jr_QFN_dnfnwnJYTZoUZJG7NpON4j0xZDM90qJdNyrA"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWdOOCLms4RwHNVaCVBW6nSw_sw9Wi_BpqLMeT6XfyYgyWZMqc9vFZlMVX1fQjT3sJmjwqnFsamAPjxt0hkTNh8pmc3Tis6JzMEnx5omYcWPAy6xNiqebGXSOGSgRzNgwr2jaZ_8kktOtsIIjS_jr_QFN_dnfnwnJYTZoUZJG7NpON4j0xZDM90qJdNyrA=w640-h426" width="640" /></a></div>Przepiękny początek naszej trasy</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhZCAWjEBD8ZOcGMOfxsHhw8Z_Vaa23zzWtr8vUDpA6gvTJtMgbvX9c8zcxY3BNPXnoKNFGNDgZRQuLbBmVqF-CUUjWo4mV8ugIz_QnduDnxZLS-_AauGC3bFtu0dd6LQ_Uwn6xSxKflx7Mhzisr1GVgZ4pDkkvv4uRnThJ6q9eUzgNCUSMq3L0QhcbzjGZ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhZCAWjEBD8ZOcGMOfxsHhw8Z_Vaa23zzWtr8vUDpA6gvTJtMgbvX9c8zcxY3BNPXnoKNFGNDgZRQuLbBmVqF-CUUjWo4mV8ugIz_QnduDnxZLS-_AauGC3bFtu0dd6LQ_Uwn6xSxKflx7Mhzisr1GVgZ4pDkkvv4uRnThJ6q9eUzgNCUSMq3L0QhcbzjGZ=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękna kaskada i polana pełna pierwiosnków</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEha42EnAjXgwHvCch6aeM7JcsxmcJptXqep79wRLYNfedOA-piggs73osWgnA0L4_VKbtSWuQ5IQAMXD3icc0-V7UgIaMSSwd7akw7M-TWBhEsaJBycTN5VYAgbkAI2UUH1z_JCOb_RIrO7yXGw7U0KZIsIdbl1ccf7gF1NCZmH00A0pmlq6mTROJDTuMnS"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEha42EnAjXgwHvCch6aeM7JcsxmcJptXqep79wRLYNfedOA-piggs73osWgnA0L4_VKbtSWuQ5IQAMXD3icc0-V7UgIaMSSwd7akw7M-TWBhEsaJBycTN5VYAgbkAI2UUH1z_JCOb_RIrO7yXGw7U0KZIsIdbl1ccf7gF1NCZmH00A0pmlq6mTROJDTuMnS=w640-h426" width="640" /></a></div>Sielankowy charakter początkowej części szlaku</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
wszystkich wcześniejszych polanach gęsto kwitły białe kwiaty. Mogliśmy
powiedzieć, że jeszcze tak pięknej trasy nie widzieliśmy, a dopiero rozpoczęliśmy
wędrówkę. Teraz przecinaliśmy wąski pas drzew, pomiędzy którymi płynął potok. W
dole widzieliśmy plac budowy, na który patrzyliśmy ze sporej wysokości. Za
chwilę szliśmy długą polaną z mnóstwem różnych kwiatów. Prowadziła do zbocza
zarośniętego młodymi brzozami. W tej części spływało mnóstwo wody, która lała
się nawet wyznaczonym szlakiem. Cieszyliśmy się, ponieważ dalej podchodziliśmy
w cieniu. Nie paliło już słońce, a na trasie mieliśmy mnóstwo zimnej i czystej
wody. Tak czystej, że mieszkańcy pociągnęli tędy system plastikowych rur,
którymi doprowadzali wodę do znanych im miejsc. Patrząc z zewnątrz, mogliśmy je
zauważyć tylko w dolinie z punktem poboru wody, o czym będzie za chwilę.
Zauważysz je również wtedy, gdy będziesz iść wyznaczonym szlakiem, w zalesionej
części. Właśnie tutaj rozpoczyna się pas mokradeł, gdzie nie raz będziemy
musieli przeskakiwać po kamieniach w bagnie. W miejscu, gdzie brakuje kilku drzew,
rośnie piękna, dorodna kępa fioletowych kwiatów, na którą trudno nie zwrócić
uwagi. Nieco dalej wchodzimy w główny fragment mokradeł i zalesionego zbocza.
Czujemy, że osiągamy coraz większą wysokość, a jednocześnie ścieżka zaczyna
zakręcać łukiem w lewo. Dzięki temu okrążamy górskie zbocze. Nikogo jeszcze nie
spotkaliśmy. Ciągle panowała idealna cisza. Pies cały czas szedł za nami. Po
około 25 min lasy z młodych brzóz kończyły się bardzo gęstym pasem
rododendronów. Odtąd występowały bardzo gęsto. Teraz mieliśmy je po lewej
stronie ścieżki. Wszystkie kwitły równomiernie na biało. Kilkadziesiąt kroków
dalej zobaczyliśmy już trzeci widok, wręcz „wgniatający w ziemię”. Pierwszym
były soczysto-zielone polany z dwoma zboczami górskimi, przedzielonymi kaskadą
tworzącą białą linię. Drugi, to widok na „zamszowe”, żywo-zielone polany,
ciągnące się aż po Ścianę Bezingi na tle niebieskiego nieba. Teraz weszliśmy na
niezwykle kwiecistą polanę, gdzie występowały głównie dwa rodzaje kwiatów: dość
wysokie białe, rosnące w grupach oraz duże, żółte jaskry alpejskie. Duża ilość
dostępnej wody powodowała, że wszystko w okolicy wyrastało znacznie większe i
dorodniejsze. Omawiane miejsce otaczały rododendrony w pełni kwitnące na biało.
To był cudowny, rajski widok! Po przeciwnej stronie patrzeliśmy na wysoką górę,
którą ze wszystkich stron pokrywała „zamszowa” trawa. Od jej stóp, aż po
widoczny wierzchołek, z każdej strony kwitły grupowo rosnące białe kwiaty. Cała
góra w nie obfitowała niezależnie, na które zbocze popatrzyliśmy. Za nią
widniały śnieżne szczyty. Zatrzymaliśmy się na wspominanej niewielkiej, ale
niezwykłej polanie, po czym usiedliśmy i zrobiliśmy wiele zdjęć. Pies położył
się w trawie.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGON4lojhgDDIY8xWEODi9Fa3moVpyKngZhrMFPU87M8EkVHPSLKfWjl14GqiLnFrst5mao7gzaRhcROJqy8mXFrCT4hWk0ENIrlN-7tGS64JJ7jaeSAmIqeATtsoo9boSiWVuoTLG_lIg-_A-iznqPuavAzg5iOZblSECPSbSBwXEmM2sV9ZGU4wMU0mb"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGON4lojhgDDIY8xWEODi9Fa3moVpyKngZhrMFPU87M8EkVHPSLKfWjl14GqiLnFrst5mao7gzaRhcROJqy8mXFrCT4hWk0ENIrlN-7tGS64JJ7jaeSAmIqeATtsoo9boSiWVuoTLG_lIg-_A-iznqPuavAzg5iOZblSECPSbSBwXEmM2sV9ZGU4wMU0mb=w640-h426" width="640" /></a></div><span style="text-align: left;">Charakterystyczna brązowa ścieżka, którą widzimy z innych szlaków</span></div><div class="separator"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div class="separator"><span style="text-align: left;"><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1579J5fVgkcLHYXAfNJqe-w8aOrKh3W0hE28ilM_wcOVRwfrGj3iD8z-sHroTXJa-KMwJASvrGUas4uDA6kdR2gi31OwxkytwtI8pnl2PyZm3c3859qp8wGs1GGBRM1fc_oq3vRD_ML0PVYPIZvpA8rPgNEHMjwLxiZd6H1Yjd2OyZT_h0Q-9UZzm3FIf"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1579J5fVgkcLHYXAfNJqe-w8aOrKh3W0hE28ilM_wcOVRwfrGj3iD8z-sHroTXJa-KMwJASvrGUas4uDA6kdR2gi31OwxkytwtI8pnl2PyZm3c3859qp8wGs1GGBRM1fc_oq3vRD_ML0PVYPIZvpA8rPgNEHMjwLxiZd6H1Yjd2OyZT_h0Q-9UZzm3FIf=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhjRV5hW4ssu9l_FhUSxJiC9AscdI-9PAGHL9FHK9XzWwGdZkdjhUymbqM-RHeX8j_1YZsiH-Gg_mFiafI30Rd-QuQiH8UQORH-uVqLFvEcOVNPs-VRIk7ESsHY6jwVYTOyVlUzkAKA3w8Ix3KhzsttzabQAYFmx5WinM54gmsAg-1gLPhP0FlLiri3m0DC"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhjRV5hW4ssu9l_FhUSxJiC9AscdI-9PAGHL9FHK9XzWwGdZkdjhUymbqM-RHeX8j_1YZsiH-Gg_mFiafI30Rd-QuQiH8UQORH-uVqLFvEcOVNPs-VRIk7ESsHY6jwVYTOyVlUzkAKA3w8Ix3KhzsttzabQAYFmx5WinM54gmsAg-1gLPhP0FlLiri3m0DC=w400-h266" width="400" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8Py6rXV1g5LxWnANTQULMBQdIZgIYV7dO32AMeVtfulW2eDeFtRXNy2K0klB1s6maJKGvMie_-TL5ZLgBC-XV1TuYcN5pex5fFfDbhysiGtni_4vMID9LeDEuLa1jNYGpGCsWgdyzczXEiaKnYMeS4DYQFT7g5mInNv9lChqa5A-3vJ_Dl4B92ZECbHcV"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8Py6rXV1g5LxWnANTQULMBQdIZgIYV7dO32AMeVtfulW2eDeFtRXNy2K0klB1s6maJKGvMie_-TL5ZLgBC-XV1TuYcN5pex5fFfDbhysiGtni_4vMID9LeDEuLa1jNYGpGCsWgdyzczXEiaKnYMeS4DYQFT7g5mInNv9lChqa5A-3vJ_Dl4B92ZECbHcV=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjARIPXkF5JCpaefzGigbb3iiv1E5vnazv1jYMT_4LsQKcAnH-TJadvXja4EKFMoOi_MBucCJUrY6aAIDEn4_ZvZI6s-n8Gl8Nn-f1FdlxPeNGuRYGNyK1-8FNbHkNVSdEJoP1lnD68earIK_xW_W-tPXMq7ayX5jm5_g9nkSCp2QM1baFOQax4N98jd64"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjARIPXkF5JCpaefzGigbb3iiv1E5vnazv1jYMT_4LsQKcAnH-TJadvXja4EKFMoOi_MBucCJUrY6aAIDEn4_ZvZI6s-n8Gl8Nn-f1FdlxPeNGuRYGNyK1-8FNbHkNVSdEJoP1lnD68earIK_xW_W-tPXMq7ayX5jm5_g9nkSCp2QM1baFOQax4N98jd64=w400-h266" width="400" /></a></div></div>Piękne widoki na początkowym etapie szlaku</span></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZzY1knQiQ8P_wACCIr7n57cwQHlYT9Sf1pSBJoq_OpB2g-mQbXPQ7AwbirVa6V80WcKkQtiNijigth4bj9qn0meqIVg2-wdRMdYufg76J0eIGk3a5NS6Tm8Ux5H2-WMeu86vT2rh3CcLENgtUbEoZcBRO1UzNkN-n3nf9lzoXVqFMaGJXh8REkq_t8N_j"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZzY1knQiQ8P_wACCIr7n57cwQHlYT9Sf1pSBJoq_OpB2g-mQbXPQ7AwbirVa6V80WcKkQtiNijigth4bj9qn0meqIVg2-wdRMdYufg76J0eIGk3a5NS6Tm8Ux5H2-WMeu86vT2rh3CcLENgtUbEoZcBRO1UzNkN-n3nf9lzoXVqFMaGJXh8REkq_t8N_j=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Przecinamy wąski pas lasów</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh3P2ByVcLmCIWmVqexjCFagDxT93I38dyYzNqShTdymseG7pn7sXmwU3aGINQJCN41vrkkMNBbpXEnLReg_8TJBsuLEpGV1tIlRe_w7aNVuJK71cDpG6pbu8Z9ixT2VWt7RlkOo-_JAraO53QcPIzGrRAF4S2y8nbYhgNrZQe1lgpfGZtmoyCnG6DEs9Xl"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh3P2ByVcLmCIWmVqexjCFagDxT93I38dyYzNqShTdymseG7pn7sXmwU3aGINQJCN41vrkkMNBbpXEnLReg_8TJBsuLEpGV1tIlRe_w7aNVuJK71cDpG6pbu8Z9ixT2VWt7RlkOo-_JAraO53QcPIzGrRAF4S2y8nbYhgNrZQe1lgpfGZtmoyCnG6DEs9Xl=w640-h426" width="640" /></a></div>Woda płynąca szlakiem</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGA6RHujx7X9g0pKf_QPxdZuclzSbYoEMmGKKvsRhXvrLdUca0zXiwIhJLo-2PGLiGu1cvy3qSIqaoiBpf3pgJ2h6_8Bfb5uukOog90QwDnJjOhd2-oYGR2fbJbTbeyHLzRwIbEu6O_gUQzwwrKD93dGB1qpSZnO6tjHSVXbCo_6rdjKQFfz3lpwhjNO6e"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGA6RHujx7X9g0pKf_QPxdZuclzSbYoEMmGKKvsRhXvrLdUca0zXiwIhJLo-2PGLiGu1cvy3qSIqaoiBpf3pgJ2h6_8Bfb5uukOog90QwDnJjOhd2-oYGR2fbJbTbeyHLzRwIbEu6O_gUQzwwrKD93dGB1qpSZnO6tjHSVXbCo_6rdjKQFfz3lpwhjNO6e=w640-h428" width="640" /></a></div>Kolejna obłędna polana</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEJ_yAztn1zEnDHahLmfDv0dPTVZUMfMotXEkSw1BVhoQouF2uOgA6-8eE3ked-Wr1SVf9q49N2aT27o02AJVffjdRV6VeGoDrmU5b1tQx86W_2txkm42_73H5SuGn8Vxdd6erR6bdXU_67uJ5qiZrkYy1MPDlQ1bvQwnCpVpD_tqd7hflfJcMtBuT7dLv"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEJ_yAztn1zEnDHahLmfDv0dPTVZUMfMotXEkSw1BVhoQouF2uOgA6-8eE3ked-Wr1SVf9q49N2aT27o02AJVffjdRV6VeGoDrmU5b1tQx86W_2txkm42_73H5SuGn8Vxdd6erR6bdXU_67uJ5qiZrkYy1MPDlQ1bvQwnCpVpD_tqd7hflfJcMtBuT7dLv=w640-h426" width="640" /></a></div>Docieramy do zakrętu szlaku, gdzie będziemy okrążać górę</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsxKpz6s6fWrjdKA0V0k97MDzGnbTDN6ZFS6isOUbUnA0CkjG_kdyLE0KGmAwEAbXRjH0kSeWHVLnSDjvVE1L8YLd-xRYKgdQNGK6tEc8_aOuILtL7_rmt3PmeVzyxJNREx_djQlCi046oNVfM77ZITuJS3wRFaQtWEIWeC_HBHOygLn_23YvsRdkNEg3C"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsxKpz6s6fWrjdKA0V0k97MDzGnbTDN6ZFS6isOUbUnA0CkjG_kdyLE0KGmAwEAbXRjH0kSeWHVLnSDjvVE1L8YLd-xRYKgdQNGK6tEc8_aOuILtL7_rmt3PmeVzyxJNREx_djQlCi046oNVfM77ZITuJS3wRFaQtWEIWeC_HBHOygLn_23YvsRdkNEg3C=w640-h426" width="640" /></a><br />Widok tuż przed zakrętem</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg1--spFBON6v-0qSfnZ6Zb7JzHulEGW-MZiH4zMiia9tZPcZZRRUCGLljW4WdpgcIFTg8Pxs2g3ZcW9fuMflKjZemGH-M0uJqoDZG_HPO87SPwxJw1sF8EsIE8GjR4HGifs1zlRLoXB0v9ZdK4KggxZprVGPmlXn-YgY3JBWQffBKUSLpYTGLplBqc4Ual"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg1--spFBON6v-0qSfnZ6Zb7JzHulEGW-MZiH4zMiia9tZPcZZRRUCGLljW4WdpgcIFTg8Pxs2g3ZcW9fuMflKjZemGH-M0uJqoDZG_HPO87SPwxJw1sF8EsIE8GjR4HGifs1zlRLoXB0v9ZdK4KggxZprVGPmlXn-YgY3JBWQffBKUSLpYTGLplBqc4Ual=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5WQdY4IWHUYQhhdBzM0DwJky1WOWWst-2UCPxNXNjw83ZKktKMcA3WxryVy5DO2iMx_IFhJUgQbCpvzts0UzMAqrjJZrx0EsoUakXB41aKjQXARZit3FTN1zwMTVNRFsaqKVatyOk0lAQh6vdqB_C6PYAQv6XCuiAfuT6SEU7yZQM7BrYLmg6VQE3Exy_"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5WQdY4IWHUYQhhdBzM0DwJky1WOWWst-2UCPxNXNjw83ZKktKMcA3WxryVy5DO2iMx_IFhJUgQbCpvzts0UzMAqrjJZrx0EsoUakXB41aKjQXARZit3FTN1zwMTVNRFsaqKVatyOk0lAQh6vdqB_C6PYAQv6XCuiAfuT6SEU7yZQM7BrYLmg6VQE3Exy_=w400-h266" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBan-G2UMpyVeRMSK7LtUNbeHKl_bDEqArFO_bKlT__DSpFFT1AoMHLQBmgdI0abeAnIoVTKKebIi_nyPeVjNXQwL68JSMFVR7v7V69OSaoplJ2hxW-Wq2OrdQahquQEcK3nbGhKeMpgXW96GNIOzilUvBfqi8HFj2UYCU_ClKT0XGW76xcbUXiZCYeYPB"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBan-G2UMpyVeRMSK7LtUNbeHKl_bDEqArFO_bKlT__DSpFFT1AoMHLQBmgdI0abeAnIoVTKKebIi_nyPeVjNXQwL68JSMFVR7v7V69OSaoplJ2hxW-Wq2OrdQahquQEcK3nbGhKeMpgXW96GNIOzilUvBfqi8HFj2UYCU_ClKT0XGW76xcbUXiZCYeYPB=w400-h266" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLdah_OE7NBatY7wVd6IsBx1lrRKWyuyFc2jwzei6W-6N47PLgcWuGtGjmLD8oJlbuwoCEqcnrZeFB57cE9tyqMwEv8tBIZn_pcnnJhP6zy7pVh54OF9aBTkyDiteY7hvWSSTHx-u2Ml886P9H8-JNP2MUGoVfgBLzmE7l6TzFS-Vpo93M_7AYtvdFW7wD"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLdah_OE7NBatY7wVd6IsBx1lrRKWyuyFc2jwzei6W-6N47PLgcWuGtGjmLD8oJlbuwoCEqcnrZeFB57cE9tyqMwEv8tBIZn_pcnnJhP6zy7pVh54OF9aBTkyDiteY7hvWSSTHx-u2Ml886P9H8-JNP2MUGoVfgBLzmE7l6TzFS-Vpo93M_7AYtvdFW7wD=w400-h266" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4SXNyjFGOldxga_jfCIN3eowtCijzUTDJbL45oDMwBJidYrtfNVM0FTwUKt3MMYHmTqdEsZcDpMbXe8UZtlWHv_tpdGmuYXVbDRckLyOtlKaSbjBSSmDZUO9GaSa1NYwz0_zlMwPv1wuqcwXyBKlOy3SPb__fYLUmrvKqBaRqBSXKNUhBnFSGj4kKQP2D"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4SXNyjFGOldxga_jfCIN3eowtCijzUTDJbL45oDMwBJidYrtfNVM0FTwUKt3MMYHmTqdEsZcDpMbXe8UZtlWHv_tpdGmuYXVbDRckLyOtlKaSbjBSSmDZUO9GaSa1NYwz0_zlMwPv1wuqcwXyBKlOy3SPb__fYLUmrvKqBaRqBSXKNUhBnFSGj4kKQP2D=w400-h268" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjUYzyXUv6PEHrIF_PH-dB8s4b4nFhhHvx2ZPFlGTtZybiWwtL6G5YGgY0IvBJs1zarnveYZmWRnf9gQb9te_-Zv4Ofl3qpwUphInI-2XhyxrVYOoyxS5yhbkFDNCjGy5u9VS08ZgpWU6nhMScld9l2TZTn8S0sPnxA-6FCKND7oFNev6PpRbj-8kDgzqIy"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjUYzyXUv6PEHrIF_PH-dB8s4b4nFhhHvx2ZPFlGTtZybiWwtL6G5YGgY0IvBJs1zarnveYZmWRnf9gQb9te_-Zv4Ofl3qpwUphInI-2XhyxrVYOoyxS5yhbkFDNCjGy5u9VS08ZgpWU6nhMScld9l2TZTn8S0sPnxA-6FCKND7oFNev6PpRbj-8kDgzqIy=w400-h266" width="400" /></a><br />Niesamowicie ukwiecona polana, gdzie trzeba wybrać właściwą trasę</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi58RxK0z4Y0zDx-07w2VhlGh7kpaE4De0w-BJNFPLtNV058ac0Ae9VdewV8bhfivSfPk7IBAD4osxILo5C8cMXbB0IeIQqwMpOFLayHTZbxq4xveE4vVAfl98GI9MWBowOgjd2NB6Jsa54JXKDXwpXgNRkC1AGBLtZHMy6mEs3HzYBEtjkJePFyMCWW7JZ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi58RxK0z4Y0zDx-07w2VhlGh7kpaE4De0w-BJNFPLtNV058ac0Ae9VdewV8bhfivSfPk7IBAD4osxILo5C8cMXbB0IeIQqwMpOFLayHTZbxq4xveE4vVAfl98GI9MWBowOgjd2NB6Jsa54JXKDXwpXgNRkC1AGBLtZHMy6mEs3HzYBEtjkJePFyMCWW7JZ=w427-h640" width="427" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh01HFHWKvluwx5wlhBdbCj5dnc23xTCyaKouK6mUHOU5yl_VL_DDNkDEO1spBFkkDOxE-FN3RdPMH_lWPAUlhZ0qx7y7rQR73kWLTor4OXDBsvUo-_HjMBxWJ3bz29_RqcutF_9FToqi8jNMpKrRQ0tA56stMj0fz0ObnQ-EsPqnUN3Xr3wlgIUg2_NGP5"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh01HFHWKvluwx5wlhBdbCj5dnc23xTCyaKouK6mUHOU5yl_VL_DDNkDEO1spBFkkDOxE-FN3RdPMH_lWPAUlhZ0qx7y7rQR73kWLTor4OXDBsvUo-_HjMBxWJ3bz29_RqcutF_9FToqi8jNMpKrRQ0tA56stMj0fz0ObnQ-EsPqnUN3Xr3wlgIUg2_NGP5=w427-h640" width="427" /></a><br />Szlak przecina polanę w najpiękniejszym jej miejscu</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXyhPJ64RqSkJemWgybNFis_Goq9fYoQRF7L_NturXE6_-v1QcHN2k6tmEl4pFlflY6zMyFhj1c-zfrBHhcnYvUDlrnczq4l1Y-KjgY5aYt_f45Fx4Qlen2bX7aTGDxVr0Y72zp6Wgbi-ADCB1X3qQQQAfwRwqZtpdKyx-puqmAKWAq4GPb2ZyLM7d77_l"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXyhPJ64RqSkJemWgybNFis_Goq9fYoQRF7L_NturXE6_-v1QcHN2k6tmEl4pFlflY6zMyFhj1c-zfrBHhcnYvUDlrnczq4l1Y-KjgY5aYt_f45Fx4Qlen2bX7aTGDxVr0Y72zp6Wgbi-ADCB1X3qQQQAfwRwqZtpdKyx-puqmAKWAq4GPb2ZyLM7d77_l=w640-h426" width="640" /></a></div>Jeden z widoków z kwiecistej polany</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>BŁĄD NA
MAPIE</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Widziałem
stąd cel naszej wyprawy – przełęcz Lagem 2990 m n.p.m. Nie wiedziałem jednak,
którędy przebiega szlak, ponieważ nie dostrzegłem dalszego przebiegu ścieżki.
Po dłuższym odpoczynku poszliśmy nieco dalej, do rozwidlenia ścieżki. Jedna
prowadziła w dół, do widocznego potoku i punktu, gdzie założono filtr wody
cząstek stałych własnej roboty. Ziemia i kamienie już dawno go zasypały, a woda
przelewała się górą. Część nawet zdążyła odpaść. Wykonano go ze zwykłej, dziurkowanej
blachy. Druga ścieżka z kolei stopniowo zakręcała w lewo, ale gdzieś zanikała w
trawie. Ledwo ją widziałem. Mapa jasno wskazywała, że szlak prowadzi lewą
stroną potoku, ale znacznie wyżej niż jest on położony w rzeczywistości,
dlatego wybrałem drugą opcję, pomimo że ścieżka schodząca w dół była dobrze
wydeptana i wyraźna aż do punktu poboru wody. Na rozwidleniu tras jest miejsce,
gdzie dopiero wyżej odkryłem, że mapa zawiera błąd… Idąc według niej,
powinienem wybrać szlak skręcający w lewą stronę. Prawidłowego kierunku mapa
nie przewidywała... Dlatego pomyślałem, że widoczna, wyraźna trasa jest jedynie
ścieżką wydeptana przez miejscowych do zbudowanego przez nich punktu poboru
wody oraz do systemu plastikowych rur. Kiedy zaczęliśmy podchodzić wybraną
przez nas ścieżką, weszliśmy na małą, trawiastą polankę „obstawioną” z każdej
strony rododendronami. Nieco dalej, na jeszcze mniejszej łące, na zakręcie
rosły czerwone jagody. Całe krzaczki przyjęły taki kolor. Powiedziałem na głos:
‘pamiętaj, jak będziemy wracać, to na jagodach w prawo’. Ścieżka gdzieś widniała
w trawach. Kiedy dotarliśmy do gęstych rododendronów, zauważyłem, że krzaki
tworzą zwartą budowę, ale pomiędzy jednymi wypatrzyłem możliwą trasę pozwalającą
przejść na ich drugą stronę. Dalej widniało strome zbocze górskie pełne
kwiatów. Spoglądając w rejon bliski przełęczy Lagem, zastanawiałem się, którędy
prowadzi ścieżka, ponieważ patrzyliśmy na niezwykłe zbocze, które pokrywał
wręcz dywan żółtych jaskrów alpejskich. Widzieliśmy go z bardzo daleka. Jednak nadal
nie dostrzegałem szlaku, który pozwoliłby przeciąć na mniej więcej jednakowej
wysokości wszystkie opadające zbocza, aby się tam przedostać. Tak przynajmniej
wskazywała mapa.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhocQIHrnnm_Cg7T9kzd3pyLD81k-ijT9EzuBAZD3hcoDRbN1hDP6-Yc-689axxrXC4dQaHvwuT9Y_QvvHhvF5zfI-4MDCWx1zJcN02Ysm3XSADU396nUT-VXTr65bebg4y-yt4vePl4aEpKmJLuDS9hb3C0KgNAZFa1Ua8B_9xVHfW7aCtgI_qh6Bm83Ud"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhocQIHrnnm_Cg7T9kzd3pyLD81k-ijT9EzuBAZD3hcoDRbN1hDP6-Yc-689axxrXC4dQaHvwuT9Y_QvvHhvF5zfI-4MDCWx1zJcN02Ysm3XSADU396nUT-VXTr65bebg4y-yt4vePl4aEpKmJLuDS9hb3C0KgNAZFa1Ua8B_9xVHfW7aCtgI_qh6Bm83Ud=w640-h426" width="640" /></a></div>Idziemy w stronę piękna</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">BŁĄD NA
MAPIE UMOŻLIWA NAM ZOBACZENIE NIEZWYKŁYCH RZECZY</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Nie
miałem pomysłu jak dotrzeć do żółtego dywanu kwiatów, skąd mieliśmy dalej pójść
na przełęcz. Wśród rododendronów wypatrywałem jakiejś możliwej trasy. Po
przejściu na ich drugą stronę zobaczyliśmy coś niezwykłego. Przed nami
„wyrosła” duża stromizna ciągnąca się aż po widoczny wierzchołek na tle
niebieskiego nieba. Po obu stronach rosły bardzo gęste krzaki rododendronów,
ale pomiędzy nimi początkowo przebiegała dość wąska polana, którą mogliśmy
bezpośrednio wejść na wspomniany wierzchołek. Odtąd zobaczyliśmy, że duży żółty
dywan kwiatów widoczny w okolicach przełęczy Lagem jest czymś małym w
porównaniu z tym, co mieliśmy przed sobą. Całą górę ze wszystkich stron
pokrywał bardzo gęsty dywan białych i żółtych kwiatów wymieszanych ze sobą w
sposób losowy. Długo nie mogliśmy się napatrzyć na to widowisko. Widzieliśmy również,
że po lewej stronie przebiega wąski, ale ciągnący się na kilkaset metrów płat
śniegu wypełniający lokalne zagłębienie – punkt styku dwóch górskich zboczy.
Kiedy pies zobaczył biały śnieg, od razu pobiegł w jego kierunku, po czym
wskoczył do niego, aby zaznać ochłody. Widoczna polana, pozwalająca przejść
pomiędzy gęstymi i szczelnie rosnącymi rododendronami poszerzała się ku górze. Ponad
nimi mieliśmy dosłownie raj – piękne zielone trawy i gęsto kwitnące kwiaty.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhuTfjwZDFf68CfawbyUJH60Yk7rJf3mO7l4W7HNL_7TSVTb99FnDiHHuJv3avhEVEhkZn61jYWEVDvJos5uehmr1P3ZLKmEY0Ooa0E7GHEALdl44jpfYlTs-Sk_QEQr47AVIwxSilaDPPGsIClmQB97f-vx70dUVOF7sWYa0IoDt3ehCGvB3l8QwzMZOsp"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhuTfjwZDFf68CfawbyUJH60Yk7rJf3mO7l4W7HNL_7TSVTb99FnDiHHuJv3avhEVEhkZn61jYWEVDvJos5uehmr1P3ZLKmEY0Ooa0E7GHEALdl44jpfYlTs-Sk_QEQr47AVIwxSilaDPPGsIClmQB97f-vx70dUVOF7sWYa0IoDt3ehCGvB3l8QwzMZOsp=w640-h428" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3U3dstWsL3MLCvavRtYQv2Ob4n-_i1TiJRSMvhEmwSfySVQ3BzYt6izfuVhjKXeJFNV3swyWTr-xhuaX4ojL29ymPwSLulfnJZKtuYgzpCVan_9ozY_10QzvK9VhpW7En1ysbfOsesLs2Id8pK7PLTsdDyBu1K6meD7LNDnBdsQRuL025vm4e548ANPdg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3U3dstWsL3MLCvavRtYQv2Ob4n-_i1TiJRSMvhEmwSfySVQ3BzYt6izfuVhjKXeJFNV3swyWTr-xhuaX4ojL29ymPwSLulfnJZKtuYgzpCVan_9ozY_10QzvK9VhpW7En1ysbfOsesLs2Id8pK7PLTsdDyBu1K6meD7LNDnBdsQRuL025vm4e548ANPdg=w640-h426" width="640" /></a></div>Całą górę zdobiły niezliczone ilości kwiatów</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDFu3ZJTISz14FPQjr2UOMeQ5w6_I99-M25kZgK8bfkIcKMLHsYvvcY2XfKhEZBpWf1Ww6Y5Z_uuZgaWBM47400951LtCpfPx9YfaQhKCSDuwlj7qzcoyRAuHMixkkWCZFeSnH6qJrKEGp5Wbgjl79bUh5UfWlHc0DD7jSC_o2ZrmhBpPFElhAqA_7UPCf"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDFu3ZJTISz14FPQjr2UOMeQ5w6_I99-M25kZgK8bfkIcKMLHsYvvcY2XfKhEZBpWf1Ww6Y5Z_uuZgaWBM47400951LtCpfPx9YfaQhKCSDuwlj7qzcoyRAuHMixkkWCZFeSnH6qJrKEGp5Wbgjl79bUh5UfWlHc0DD7jSC_o2ZrmhBpPFElhAqA_7UPCf=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjm6TAkgAG5Z4fo9lU-q6dBdtbEkslfOd18jZa7K_y7JIDbt_lvkbVuWJP0aFtpx06QMYjJGT_V6rPUqj_b0HKeqNt4uiYPunZ675FhQW0w1B0EKfpxhPoNWORDX7eUT2MXZ_SUDHsUwOtgtn63izUG1-PuqBKl-T6iSzvYBjJxHI4RkgtSgmmOGQz8DY1I"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjm6TAkgAG5Z4fo9lU-q6dBdtbEkslfOd18jZa7K_y7JIDbt_lvkbVuWJP0aFtpx06QMYjJGT_V6rPUqj_b0HKeqNt4uiYPunZ675FhQW0w1B0EKfpxhPoNWORDX7eUT2MXZ_SUDHsUwOtgtn63izUG1-PuqBKl-T6iSzvYBjJxHI4RkgtSgmmOGQz8DY1I=w640-h428" width="640" /></a></div>Nawet pies szukał ochłody</div><div><br />Trochę
na prawo od śniegu wypatrzyliśmy słabo widoczną ścieżkę. Postanowiliśmy nią
iść, ponieważ tylko tędy widzieliśmy jedyne, sensowne, możliwe podejście.
Pomimo dużej stromizny dostrzegaliśmy, że robimy postęp. Podchodziliśmy po
kilkadziesiąt kroków, po czym odpoczywaliśmy. W ten sposób nie męczyliśmy się,
a zdobywaliśmy kolejne metry wysokości. Pies również nam towarzyszył, a kiedy
my przystawaliśmy, on kładł się w trawie i w kwiatach. Po około dwudziestu
minutach przeszliśmy dolny pas najgęściej rosnących rododendronów. Odtąd
wiosenne kwiaty pochłonęły całą naszą uwagę. Teraz patrzyliśmy na biało-żółty
dywan, z którego nie chcieliśmy schodzić. Z aktualnego miejsca dostrzegliśmy,
że tak pięknie będzie aż po sam szczyt! Wiedzieliśmy już, że ponad poziomem
rododendronów rozpoczną się najgęściej występujące żółte kwiaty. Z naszego
punktu patrzenia, góra wyglądała wręcz żółto. Sprawiała wrażenie, jakby trawa
była jedynie dodatkiem do jaskrów alpejskich. Właśnie dlatego stwierdziliśmy,
że widoczny dywan kwiatów w rejonie przełęczy Lagem był niczym w porównaniu z
tym, na co aktualnie patrzyliśmy. Czuliśmy prawdziwy górski raj. Panowała wręcz
niesamowita cisza. Chmury na niebie mówiły, że przez cały dzień będzie dobra i
słoneczna pogoda. Podchodziłem według tempa Basi, żebyśmy mieli czas na
wszystko. W końcu mieliśmy przeżywać tutejsze góry, a nie je zaliczać… Wędrówka
przez biało-żółty kwiatowy dywan trwała długo, ponieważ często przystawaliśmy, aby
najzwyczajniej odpocząć i móc podziwiać tak wielką ilość kwiatów. Krokusy w
Dolinie Chochołowskiej zawsze wydawały mi się pięknym widowiskiem, gdyby nie
tłumy bezmyślnych ludzi, które muszą pilnować wolontariusze, a tutaj, poza nami,
nikogo nie było i na dodatek „dywany” ograniczała tylko i wyłącznie wielkość
góry, na którą wchodziliśmy…</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5mZoGmA85MoFMDArz6Sp4_yGoITONo2WNukQrssM8dIo-LYRlMfRwqOpoKSQPrEbzpRLx5HpEGPAfXu0-wQJjNoquZ1I2wXQDZj_QNllZhAD7aNctMgBTPW2CzoCuNt6zaCspEBE-JBaQyoXLlBsK-rB5955R-g-6UWtxifGOIpvMngPxuRarvp3QfaLM"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5mZoGmA85MoFMDArz6Sp4_yGoITONo2WNukQrssM8dIo-LYRlMfRwqOpoKSQPrEbzpRLx5HpEGPAfXu0-wQJjNoquZ1I2wXQDZj_QNllZhAD7aNctMgBTPW2CzoCuNt6zaCspEBE-JBaQyoXLlBsK-rB5955R-g-6UWtxifGOIpvMngPxuRarvp3QfaLM=w640-h426" width="640" /></a></div>Wędrówka przez rododendrony</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjJEGkRjlD8iK7eyKg52PtszS1L-tNybs-r0mvgjrdjsJ-OcBYRRFBL6_9U6gXwcyrGnd41965iZKdsVi_PdzKjDdoAqtmd0eyzcaDUUn8Ybf2-E00CTL1wOGvNI-c0VczHtjOXjODI2RxUhPSMVG2r7pO4e-IOBNT_5DnsTEadiiGnFjwuwLMm9nkEhosJ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjJEGkRjlD8iK7eyKg52PtszS1L-tNybs-r0mvgjrdjsJ-OcBYRRFBL6_9U6gXwcyrGnd41965iZKdsVi_PdzKjDdoAqtmd0eyzcaDUUn8Ybf2-E00CTL1wOGvNI-c0VczHtjOXjODI2RxUhPSMVG2r7pO4e-IOBNT_5DnsTEadiiGnFjwuwLMm9nkEhosJ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgRUAegqYiqrWHgLR0weyh7OQxDKBBSZZpoXo3SlGeSFqmHeTvhYn_lOuffeXkiHnIRnRzd92xn4hWYwXXxhS7HcD0uGr0AdAs75X14Ibf23B0g4s0CJ80s2oxvsqYAmyDWdYu-Zc1S6-timkzdodPeuHB1tMj2t-kTLaZhTlveNoS4dFiTxNHFPOeXVx3J"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgRUAegqYiqrWHgLR0weyh7OQxDKBBSZZpoXo3SlGeSFqmHeTvhYn_lOuffeXkiHnIRnRzd92xn4hWYwXXxhS7HcD0uGr0AdAs75X14Ibf23B0g4s0CJ80s2oxvsqYAmyDWdYu-Zc1S6-timkzdodPeuHB1tMj2t-kTLaZhTlveNoS4dFiTxNHFPOeXVx3J=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXcDROV0AMh8pzyIZILZkNMAoHod9lb3eOx6zbpe6fdCk3WP8RwQ2oNEhUhdE9_u6FR-6vpLL8uwpAa0WB1Qwmxyv5y5vR8FHkkWoYt5cRlyF44NGKZ-D4vqwoLvrNBBzXo8Q0AjSep5ROzBf9XZHVQG0Mrzbv0-mh_7RqBJrMHjHlc2bw1yb41G8nAhRe"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXcDROV0AMh8pzyIZILZkNMAoHod9lb3eOx6zbpe6fdCk3WP8RwQ2oNEhUhdE9_u6FR-6vpLL8uwpAa0WB1Qwmxyv5y5vR8FHkkWoYt5cRlyF44NGKZ-D4vqwoLvrNBBzXo8Q0AjSep5ROzBf9XZHVQG0Mrzbv0-mh_7RqBJrMHjHlc2bw1yb41G8nAhRe=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj1DoOA9rxnt1bUMdBvfA89dbKF6anxwDWCNwT5h7kddH2JdH64ivoQo3naQ7O7M1rjnzX-Y8BjAvkauTblRt3EEMomnI3zjabfjSzXmQKa80GtzAXfzhxQ-jjOHHBQr0XDDH2VRrMbIREMnCUgJSHZ32IaqdwW8MDO7cKTyhlGlag0Hjo9wbxMy4T4eEYQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj1DoOA9rxnt1bUMdBvfA89dbKF6anxwDWCNwT5h7kddH2JdH64ivoQo3naQ7O7M1rjnzX-Y8BjAvkauTblRt3EEMomnI3zjabfjSzXmQKa80GtzAXfzhxQ-jjOHHBQr0XDDH2VRrMbIREMnCUgJSHZ32IaqdwW8MDO7cKTyhlGlag0Hjo9wbxMy4T4eEYQ=w400-h266" width="400" /></a></div>Kwiatowy obłęd trwał w najlepsze</div><div><br /></div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy osiągnęliśmy
poziom 2780 m n.p.m. spojrzeliśmy w dół. Zauważyliśmy małą polankę z czerwonymi
krzaczkami jagodowymi. Wtedy przypomnieliśmy hasło ‘na czerwonych jagodach w
prawo’. Dostrzegłem również kogoś w czerwonej kurtce. Myślałem, że idzie na
przełęcz Lagem, stąd przyglądałem się, czy znajdzie ścieżkę prowadzącą do niej.
Jednak zaczął podchodzić tak jak my, co mnie trochę zdziwiło, ponieważ
wiedziałem, że ewidentnie idziemy poza szlakiem i na przełęcz nie dojdziemy. Z
drugiej strony ciekawiło mnie, gdzie zaprowadzi nas pozaszlakowa trasa.
Kierowaliśmy się w stronę najwyższego widocznego zielonego wierzchołka, który
pokrywały żółte kwiaty. Przed nami widzieliśmy podłużny płat śniegu, a nieco
niżej coraz rzadziej występujące rododendrony. Najpierw pilnowaliśmy trasy,
żeby wyjść ponad ich poziom, a jeszcze wyżej – ponad dwa samotnie rosnące
krzaczki w dużych odstępach od siebie. Kiedy dotarliśmy do końca rododendronów,
przed nami otwarła się jedna wielka trawiasta polana, którą dosłownie „zalało”
morze żółtych jaskrów alpejskich. Praktycznie od samego początku górę pokrywały
dywany kwiatów, a na aktualnej wysokości (powyżej 2800 m n.p.m.) weszliśmy w
najpiękniejszą ich strefę, ponieważ tworzyły żółte „morze”. Ponownie stanęliśmy
na dłuższy moment, aby poczuć klimat gruzińskich gór. Położyliśmy się nawet na
trawie, aby zrobić zdjęcia, pogłaskać psa, jak również, żeby nacieszyć oczy
czymś niezwykłym. Widzieliśmy, że facet w czerwonej kurtce szybko nas dogonił. Pomachał
nam z dość sporej odległości. Rozpoznał nas. Był nim ten sam człowiek z Uralu,
którego minęliśmy wczoraj z Damianem przy wielkim płacie śnieżnym na grani za
ścianami skalnymi, za punktem widokowym 2980 m n.p.m. w drodze na Chubedishi
3015 m n.p.m. Ucieszył się, kiedy nas zobaczył. Od razu zauważyliśmy, że i
dzisiaj wyruszył w sandałach. Można powiedzieć, że pruł przez góry, bo nie
zatrzymywał się na kwiatowych dywanach. Przecinał je, nie zwracając uwagi na
ich piękno. Kiedy nas wyprzedził, pokazał nam, którędy mamy iść, żeby było
najlepiej. My tymczasem szliśmy swoim tempem, które głównie spowalniało
podziwianie pięknych widoków. Pogoda ciągle dopisywała. Dodatkowo z naszego punktu
mieliśmy kolejną bardzo ładną panoramę. Za nami widniała „zamszowa” góra w
całości pokryta białymi kwiatami aż po widoczny wierzchołek. To wszystko widzieliśmy
na tle białej Ściany Bezingi.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHL7UKlZnc7eZBLeW15kBfcD7rSJ-DewQ7cFoPf3-3l-HJMQ49O1HTSeJ8Jz4Lo2oy6nqYHiyak0ADWegtV2RP-AoW-9Tc1Q7yh2uInnv_ukGg3YRKCG5j7VjmU88A798VZp6ztY3lUaEvAy94NXz2FxhMHYO0eg687WtJa6KD5Ku7kxW4MJo1k02foOS2"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHL7UKlZnc7eZBLeW15kBfcD7rSJ-DewQ7cFoPf3-3l-HJMQ49O1HTSeJ8Jz4Lo2oy6nqYHiyak0ADWegtV2RP-AoW-9Tc1Q7yh2uInnv_ukGg3YRKCG5j7VjmU88A798VZp6ztY3lUaEvAy94NXz2FxhMHYO0eg687WtJa6KD5Ku7kxW4MJo1k02foOS2=w640-h426" width="640" /></a> </div>Morze kwiatów zalało góry - wysokość 2780 m n.p.m.</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsPk9r6khuNJ02kQRyszaMO5eBgjhGhQf79LP0P0NZuHKHN3P7IypZ2iJuZ-VuUsF7HtDRoy_4Pl5GBctJuEXg7fpL49JLls4r-bow5Hs8MyjlN9y4hZ9gpohfbFh89Y5pZSGpuXeDpToGApmSZMpoyZ5Op9bKKqODeLaYxugpLwD7kFB62c5ACx2lOdW_"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsPk9r6khuNJ02kQRyszaMO5eBgjhGhQf79LP0P0NZuHKHN3P7IypZ2iJuZ-VuUsF7HtDRoy_4Pl5GBctJuEXg7fpL49JLls4r-bow5Hs8MyjlN9y4hZ9gpohfbFh89Y5pZSGpuXeDpToGApmSZMpoyZ5Op9bKKqODeLaYxugpLwD7kFB62c5ACx2lOdW_=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhE0za6Oj-djurromSwKWHxb0lRm63OfiCGfl-O2KMiY93l97WjOY3FoNPqWGhuUwgHowAELwwCdaryvaFhPtaJSY4YZo_RaV93Z4TXWNqvHN0MhpXDrzRHfR0qUYtM7eMTGqonoOi8Q1mpT2hKlskN8EC9_2EhpMzbS-2ZdUG3w0TMnczX0uh7tifR3j0"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhE0za6Oj-djurromSwKWHxb0lRm63OfiCGfl-O2KMiY93l97WjOY3FoNPqWGhuUwgHowAELwwCdaryvaFhPtaJSY4YZo_RaV93Z4TXWNqvHN0MhpXDrzRHfR0qUYtM7eMTGqonoOi8Q1mpT2hKlskN8EC9_2EhpMzbS-2ZdUG3w0TMnczX0uh7tifR3j0=w427-h640" width="427" /></a></div><span style="text-align: left;">Morze kwiatów zalało góry - wysokość 2780 m n.p.m.</span></div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">W miarę
dalszego podchodzenia zauważyliśmy, że kwiatów stopniowo ubywa. Przede
wszystkim stawały się coraz mniejsze z powodu niedostatecznej ilości wody oraz
późniejszej pory, kiedy mogły wyrosnąć po długiej zimie. Minęliśmy rozciągnięty,
ale wąski płat śniegu, który dotychczas mieliśmy po lewej stronie. Za nim strome
zbocze stawało się coraz bardziej płaskie. Teraz szliśmy najwyżej położoną
granią. Po kilkunastu minutach dostrzegliśmy, że zza zielonych stoków wyłania
się brązowo-biały szczyt. Był to właściwy wierzchołek góry w kierunku, której
szliśmy. Tak naprawdę patrzyliśmy na trójwierzchołkową górę, którą podziwiamy
na co dzień z poziomu korytarza łączącego trzy pokoje w naszym guest housie,
tyle że z jego perspektywy aktualnie znajdowaliśmy się po jej drugiej stronie. Patrząc
na odległość jaka dzieliła nas do głównego szczytu pomyślałem, że tam nie
dojdziemy. Wydawało się za daleko, no i zalegało jeszcze sporo śniegu.</p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>JESTEŚMY
NA GRANICY WIOSNY I ZIMY</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
dotarliśmy do poziomu 2900 m n.p.m. trafiliśmy na równą, zieloną polankę. Zanim
jednak do niej doszliśmy, musieliśmy okrążyć zagłębienie terenu wypełnione
śniegiem. Usiedliśmy na dłuższą chwilę, żeby podziwiać najwyższe góry.
Spojrzeliśmy również na przełęcz Lagem, która wyglądała na niską w porównaniu z
otaczającymi szczytami. Widzieliśmy, że facet z Rosji poszedł już znacznie
wyżej. Basia powiedziała, że dalej nie idzie, bo widoki stąd i tak są bardzo
piękne. Odtąd góra znacznie zmieniała swój charakter. Za polaną, na której
siedzieliśmy, rozpoczynała się dwuwierzchołkowa grań – pierwsza dość stroma i
nawet szeroka, a druga bardziej stroma i wąska ze spadzistymi zboczami po obu
stronach. Na dodatek zdecydowanie przeważały kamienie i śnieg oraz biel na
samej grani. Wiedziałem, że jeśli chciałbym pójść dalej, to musiałbym
przecierać szlak, ponieważ nikt tędy nie chodził. Nie widziałem nawet starych
śladów. Chociaż na odcinku 2950 m n.p.m. do poziomu 3100 m n.p.m. śniegu nie
brakowało, to miałem możliwość, aby go obejść od lewej strony, idąc po sypkich
kamieniach, a czasem w lekkim błocie powstającym przez spływającą wodę z
topniejących białych płatów. Tam, gdzie grań przyjmowała kształt ostrego
grzebienia lub przynajmniej trójkąta, śnieg tworzył nawisy, co oznaczało, że
mogło go zalegać nawet do kilku metrów. Jeśli był rozmiękły, to łatwo mógłbym
się w nim zakopać, gdzie tylko upływałby czas i traciłbym siły, ale nie
zobaczyłbym postępu. Z tego względu na pierwszym odcinku facet z Uralu obchodził
każde pole śnieżne bokiem. Z drugiej strony miał nieodpowiednie buty (jeśli
sandały nadal można nimi nazywać), żeby iść przez głębokie śniegi. Wiedziałem,
że jego wędrówka wkrótce się zakończy, podobnie jak trasa granią wczorajszego
dnia. Za każdym razem zatrzymywały go nieodpowiednie buty. Gdyby tylko wziął
pod uwagę, że powyżej 2900 m n.p.m. jeszcze może zalegać mnóstwo śniegu, osiągałby
dokładnie te same cele, co my.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgyzCfZSWtpuMDFxej6YPvGkNZGpp6xBK-hIjX98YIZzjMIpbfxS04HZYHDv3rT2c0Yx-TZ0hgH72LgzTtax_3JyPeaajlxJT7Qw48QbWWfxuvrh0_iEQGMSl0NcJQ-X9iZVXNJJuBkLGyI6pgKSb8vTnncDWIPiY8f7CzHLx4DAvw_sQEZ5apCpByZ8k-d"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgyzCfZSWtpuMDFxej6YPvGkNZGpp6xBK-hIjX98YIZzjMIpbfxS04HZYHDv3rT2c0Yx-TZ0hgH72LgzTtax_3JyPeaajlxJT7Qw48QbWWfxuvrh0_iEQGMSl0NcJQ-X9iZVXNJJuBkLGyI6pgKSb8vTnncDWIPiY8f7CzHLx4DAvw_sQEZ5apCpByZ8k-d=w640-h426" width="640" /></a></div>Granica wiosny i zimy</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>MOJA SAMOTNA WĘDRÓWKA DO ŚWIATA ZIMY</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Basia
powiedziała, że zostaje, ale jeśli chcę, to mogę iść dalej, ponieważ jest
ciepło, ma gdzie leżeć i przede wszystkim jest pies, którego może głaskać. Umówiliśmy
się tak: spróbuję podejść na sam szczyt, ale zobaczę, ile można wejść, ponieważ
czym wyżej, tym coraz większe zwały śniegu zalegały. Wiedziałem, że lekko nie
będzie. Jednak nie z powodu trudności technicznych, ale raczej z powodu
konieczności wytyczenia trasy szlaku w kilkumetrowych, rozmiękłych zaspach. Potrzebowałem
dużo sił, aby dotrzeć do celu. Cienką kurtkę przeciwwiatrową zostawiłem u Basi,
żeby miała na czym leżeć. Wziąłem tylko polar, aparat, trochę jedzenia i
izotonik. Wystartowałem swoim tempem, obchodząc pierwsze płaty od lewej strony,
podobnie jak zrobił to facet z Uralu. Widział, że wyruszyłem samotnie. On
siedział już na pierwszym wierzchołku. Za jego plecami rozpoczynały się
głębokie śniegi, których nie mógł obejść w żaden sposób. W tym miejscu musiał
zakończyć swoją wędrówkę. Z ciekawości chciałem sprawdzić na jakiej wysokości przebywał.
Miałem taką możliwość dzięki wgranym mapom i sygnałowi GPS, ale najpierw
musiałem do niego dotrzeć... Wysokość mogłem określać z dokładnością do 5 m. Pierwsza
grań nie wydawała się zbyt wysoka, ale raczej trochę długa. Z tego powodu na
początku nie ruszyłem szybkim tempem. Utrzymywałem jednostajny, ale ciągły krok,
tylko z jedną kilkudziesięciosekundową przerwą na podziwianie widoków. Ze
skalistego zbocza, z dużej wysokości widziałem Basię z psem na polanie. Czym podchodziłem
dalej, tym stawali się coraz mniejsi, aż zaczęli przypominać małe punkty w
morzu traw i kwiatów. Odtąd poczułem klimat kończącej się zimy. Przede mną
widniała zeszłoroczna, uschnięta roślinność, a po prawej – zwały nawianego
śniegu. W takiej formie pozostawał do dziś. Najdłuższy odcinek stanowiła kamienista
stromizna, gdzie drobny żwir i potłuczone kamienie sypały się spod nóg. Za
chwilę dorównywałem do faceta z Uralu nadal siedzącego na pierwszym
wierzchołku. Najwidoczniej czekał aż dotrę do niego.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiE8CI5uJXN1Brt0AIbw2QjleBnyuW--1mZGxjmPBjSCeO8TzIwEF403s7j7MkFBMotMcc3ApZQLHjH8nRkHOFxBwH4J0TBMVwms5vlz9_GP_wUy6gnu7ZyS90NedbXrh0CZgdq0Y_OYzasIIfybYcjUkxEq-cFGRoJOyQ3IypaqZ6b-WX5FsAMrIHZFghT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiE8CI5uJXN1Brt0AIbw2QjleBnyuW--1mZGxjmPBjSCeO8TzIwEF403s7j7MkFBMotMcc3ApZQLHjH8nRkHOFxBwH4J0TBMVwms5vlz9_GP_wUy6gnu7ZyS90NedbXrh0CZgdq0Y_OYzasIIfybYcjUkxEq-cFGRoJOyQ3IypaqZ6b-WX5FsAMrIHZFghT=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjI8hHKJLM92C1Sfu-P5svDEKlppOOE14LZtAwq2jlvRPJ4B4Xo7PzibDn2PLFhNlthqtByJCT8sYjtM0LS_0yr0_IHw_YAzhoL9Vwefv3nwbzPOxy59Ch3Q3jG0T2afngG7g6T8oG5F1s34gfKfD0i050pwZw-dfZXMdAFy9E-xA_xQfIlEKg-f_ljwGlw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjI8hHKJLM92C1Sfu-P5svDEKlppOOE14LZtAwq2jlvRPJ4B4Xo7PzibDn2PLFhNlthqtByJCT8sYjtM0LS_0yr0_IHw_YAzhoL9Vwefv3nwbzPOxy59Ch3Q3jG0T2afngG7g6T8oG5F1s34gfKfD0i050pwZw-dfZXMdAFy9E-xA_xQfIlEKg-f_ljwGlw=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok z polany na poziomie 2900 m n.p.m.</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">DOLINA
CHOCHOŁOWSKA W KROKUSACH NA KAUKAZIE</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na około
osiem metrów wysokości przed lokalnym szczytem, zatrzymałem się i położyłem na
zielonej polance. Dlaczego? Ponieważ góra po raz kolejny zaskoczyła mnie w
nieoczekiwany sposób. Właśnie patrzyłem na czwarte miejsce, gdzie widoki
dosłownie „wgniatały” w ziemię. Tym razem miałem coś na wzór Polany
Chochołowskiej w pełni rozkwitu krokusów. Do 3100 m n.p.m. brakowało mi
zaledwie 15 m. Zieleń w środku zimy pokrywało wręcz morze fioletowych kwiatów –
pierwiosnków maleńkich. Poczułem się jak na fotografowaniu krokusów w Tatrach. Jako,
że miałem słoneczne warunki, od razu chciałem złapać jak najwięcej pierwiosnków
na zdjęciach. Polana z morzem kwiatów tworzyła enklawę na tle zimy dookoła.
Wszędzie królował surowy krajobraz bez roślinności i z dużą ilością śniegu,
skał oraz kamieni. Stałem na wycinku pełnej wiosny w środku kończącej się zimy.
Pierwiosnki maleńkie zachwycały! Aż trudno było nie spojrzeć w ich stronę. W
miejscu, gdzie robiłem zdjęcia, miałem tysiące tych pięknych kwiatów na tle
zbocza w całości pokrytego śniegiem. Powstały bardzo dobre okoliczności do
fotografowania. Zachwycałem się fioletowo-zieloną enklawą…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
dłuższej chwili wstałem z ziemi, po czym dotarłem na wierzchołek, gdzie siedział
facet z Uralu. Kiedy osiągnąłem lokalny szczyt podaliśmy sobie ręce. Wówczas
powiedział: ‘Teraz wiesz, dlaczego tu siedzę. Bo kwiaty są przepiękne i te góry…
[wskazując na śnieżne szczyty, tworzące ścianę]’. Zapytał mnie również: ‘Wiesz
może na jakiej wysokości jesteśmy?’. Odpowiedziałem mu: ‘Tak, zaraz to
sprawdzę… Jesteśmy na 3095 m n.p.m.’. Przysiadłem się do niego, aby podziwiać
piękną panoramę dookoła. Spojrzeliśmy na główny wierzchołek, do którego
prowadziła ośnieżona, dość ostra i stroma grań. Wówczas pokazał palcem na swoje
sandały i powiedział: ‘Ja dalej nie dam rady iść, ale Ty masz porządne buty,
więc dasz radę. Widzę, że masz kondycję i siły’. Na to odpowiedziałem: ‘Spróbuję
wejść na szczyt. Zobaczę, ile się uda. Jeśli nie będę mógł wejść wyżej, to
zawrócę’. Po dłuższej chwili pożegnałem się z nim, a ja podszedłem do śnieżnej
grani. Dodałem tylko, że będę iść powoli i zamierzam ubijać każdy krok.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYkzpTcDi7PhLW6XzVzdA46gCFMw4DuH0wsT8usJnd9He0MBb2nZfwrKX7MHizg62X-y8wJUzFq4kr6dWmYuZw8JMaX0r8SRXLtr5M8pjX5o4Y1ctdYqBlwMUf88lagkWfPhb7RZzAy3eEn-cSX3zYp3E4okeGD2Ed7zKJsHXsXnSFU0So1hvuatyTDZAg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYkzpTcDi7PhLW6XzVzdA46gCFMw4DuH0wsT8usJnd9He0MBb2nZfwrKX7MHizg62X-y8wJUzFq4kr6dWmYuZw8JMaX0r8SRXLtr5M8pjX5o4Y1ctdYqBlwMUf88lagkWfPhb7RZzAy3eEn-cSX3zYp3E4okeGD2Ed7zKJsHXsXnSFU0So1hvuatyTDZAg=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgR4Twkl9119HZnKwsQVo0dbuywRWqUSlJAwUp_0rAQ6CURJWgr4d-XWAxH2QCh4F8dw3rp-hjQFqMskd8TFZ1jKayklFo4vrE-NObJx_DhLgcsGnHKwzuNlfmkG-qp8XN-YnKlsGan8YTLwdavgiZYGbzHAajzPl-hkbUeFXd-UAdL1KaZnrXcZ4UAr2UT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgR4Twkl9119HZnKwsQVo0dbuywRWqUSlJAwUp_0rAQ6CURJWgr4d-XWAxH2QCh4F8dw3rp-hjQFqMskd8TFZ1jKayklFo4vrE-NObJx_DhLgcsGnHKwzuNlfmkG-qp8XN-YnKlsGan8YTLwdavgiZYGbzHAajzPl-hkbUeFXd-UAdL1KaZnrXcZ4UAr2UT=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBfJTVyQMYMh97gKzUYKXHv8pYzNHdlI4btQnwPQg_YGWlvxrFNbDV0UbyLt2ko73EPE_pqtbqGdZUjVs_V-e4cEOZgxCe9xTIy6Uv58HP7tjumES4T0W-OkQ304j0yEDMvu4B1TVAhCUuvHGA8fkEFQC5cBtX728L4PgTMd8PfFCq1zJ5R-T1cxW9Z_ga"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBfJTVyQMYMh97gKzUYKXHv8pYzNHdlI4btQnwPQg_YGWlvxrFNbDV0UbyLt2ko73EPE_pqtbqGdZUjVs_V-e4cEOZgxCe9xTIy6Uv58HP7tjumES4T0W-OkQ304j0yEDMvu4B1TVAhCUuvHGA8fkEFQC5cBtX728L4PgTMd8PfFCq1zJ5R-T1cxW9Z_ga=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Gruzińska Dolina Chochołowska</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheGLyllSlWKefGu8eqonhLJYxpr40a-BhXdiJHVHG1VgjHQYdRmpSG5YtdPFQ-_t4JSF43nM_aMuAAnZ1SIh5X3g0n87Y7YEUM6wgyt5B4OWFzQDVKHA6bvKL6N5GmmcT16D89Sh3mh2ryzYKoi5MBRRxU-33tmS6hh288emNoP1PYHq681yxe3APM_kaJ"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheGLyllSlWKefGu8eqonhLJYxpr40a-BhXdiJHVHG1VgjHQYdRmpSG5YtdPFQ-_t4JSF43nM_aMuAAnZ1SIh5X3g0n87Y7YEUM6wgyt5B4OWFzQDVKHA6bvKL6N5GmmcT16D89Sh3mh2ryzYKoi5MBRRxU-33tmS6hh288emNoP1PYHq681yxe3APM_kaJ=w640-h428" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjdjM7aQdVZ0M4H2fbJRTLLENH-WKUTN4pgTblivG1nonkFfaLZ2G9405IO_SyBX8mYt1J-PCeCslg678QuPO8RGelDm8XbO6YHkWETCLflM2nzuWerY-Gw_jCO97OZILq-XevqSZeunLxTKUN4Lnpv3ek44BQz4rCGP4Vyp-dhy8tJJR24ZPa6f8S5qpvh"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjdjM7aQdVZ0M4H2fbJRTLLENH-WKUTN4pgTblivG1nonkFfaLZ2G9405IO_SyBX8mYt1J-PCeCslg678QuPO8RGelDm8XbO6YHkWETCLflM2nzuWerY-Gw_jCO97OZILq-XevqSZeunLxTKUN4Lnpv3ek44BQz4rCGP4Vyp-dhy8tJJR24ZPa6f8S5qpvh=w640-h426" width="640" /></a></div>Mały, czerwony punkt to moja kurtka, gdzie obok siedzi Basia</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">SAMOTNE
WEJŚCIE NA SZCZYT</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Moją
wędrówkę rozpocząłem stopniowo. Każdy powstający ślad utwardzałem trzy razy, żeby
nie wpadać w śnieg. Pierwsze kilka kroków wybiłem głęboko, bo aż do poziomu
kolan. Kolejne były coraz płytsze. Mimo wszystko, trzykrotnie stawiałem każdy
krok aż do połowy lokalnego siodła, które tworzyła półostra grań. Ubijając ślady,
poczułem, że trafiłem na „betonowy” śnieg. Znaczyło to, że mogłem szybko
przeskoczyć dalej, ponieważ nie powstawały kolejne dziury. Kiedy na trasie zmienił
się nieco jego odcień, zwolniłem i ponownie zacząłem utwardzać każdy ślad trzy
razy. Po przejściu na drugą stronę wyszedłem na pas sypkich kamieni. W podobnym
terenie podchodziłem tylko kilkadziesiąt metrów. Ostatni fragment stanowiła
śnieżna grań z największymi nawisami. Zszedłem więc kilka metrów na lewą stronę
od głównego ciągu, po czym zacząłem ubijać każdy krok. Śnieg miał różną
strukturę, stąd nie mogłem wybrać odpowiedniego kierunku. Wszędzie zapadał się
w losowych miejscach. Z tego powodu każdy krok stawiałem trzy razy. Spojrzałem
na faceta z Uralu siedzącego na pierwszym wierzchołku. Widział, że dotarłem
prawie pod sam wierzchołek. Po dłuższej chwili zaczął schodzić w stronę
zielonej polany, gdzie leżała Basia. Teraz patrzyłem na szczyt właściwy. Stanąłem
przed nim, ponieważ nie wiedziałem, czego mam oczekiwać. Przede mną widniała
około pięciometrowa ściana śniegu. Nawet nie miałem możliwości wejścia na nią.
Pomyślałem: ‘Nie wiem, co znajduje się po jej drugiej stronie’. Nie wyglądała
jak nawis nad przepaścią, dlatego postanowiłem, że u jej podstawy ubiję mokry
śnieg. Liczyłem, że ten nieco wyżej będzie bardziej twardy. Przez kilka minut utwardzałem
kolejne usypywane partie, aż „wyrzeźbiłem” około półtorametrowe stopnie.
Powyżej schodów śnieg był zupełnie inny. Zacząłem więc przednią częścią buta
wybijać kolejne ułatwienia w ścianie. Kiedy prawie wszedłem na górę,
zawróciłem, zrzuciłem plecak, po czym dokończyłem wybijanie stopni „na lekko”.
Złapałem obiema rękami górną część twardej ściany, po czym wystawiłem tylko głowę.
Za nią widniał kawałek płaskiego i kamienistego terenu, gdzie mogłem nawet
usiąść. Z tego powodu szybko wróciłem po plecak, po czym na szczyt wszedłem ze
wszystkim, co zabrałem.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjqGJHcFqO6m4tHGt_w-8dBcJgQ00LoXs-D0tUCV_YzFd5bjZ3GzAzYxLJpIfvWT36YEXj2fezSxSVyITFWCDTENf4H0PMdiCCZ0QSbT8p6recnyCEcGBzHj7N0oFXK7xTBuotwBzH-bKNzIQJ4efmXY9AWJJG3Pt6FJ5O-jBar39AFVamOMUha7C9XP2bZ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjqGJHcFqO6m4tHGt_w-8dBcJgQ00LoXs-D0tUCV_YzFd5bjZ3GzAzYxLJpIfvWT36YEXj2fezSxSVyITFWCDTENf4H0PMdiCCZ0QSbT8p6recnyCEcGBzHj7N0oFXK7xTBuotwBzH-bKNzIQJ4efmXY9AWJJG3Pt6FJ5O-jBar39AFVamOMUha7C9XP2bZ=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgd8J5Q0ikgfqfRX0bXZWCFr-pZYrwLFmBfVCnf-eodlO3eZBslmNSaBUm_1MYyJ1OlFfmGDhSXtjALh7YW93ZZRm5dMDQX1dbEZ8Ye_5y4WIPUdZdNP77DDzuqc2kYzfJHEvIboBFzUp4jZe3h3OAoUtuGEPEgppy21G8u0j2sdATRBdN5M4TupqPWAJB5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgd8J5Q0ikgfqfRX0bXZWCFr-pZYrwLFmBfVCnf-eodlO3eZBslmNSaBUm_1MYyJ1OlFfmGDhSXtjALh7YW93ZZRm5dMDQX1dbEZ8Ye_5y4WIPUdZdNP77DDzuqc2kYzfJHEvIboBFzUp4jZe3h3OAoUtuGEPEgppy21G8u0j2sdATRBdN5M4TupqPWAJB5=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj1tNzPusf8MOMfLoatrujNHZOwDMF6jq7F8bHbzyP5IyjgR_X882QcRo5DsjygkPZE9hHx0iX6AryPqrOg5L5aEOBCn9jkOpMqegv6EsyiJor2SDSht5dQ-WuhiYqH6VlN5xphC32Lqh7MQ5JNjiF3LX_cXsCJFKeZ7pHv11Zez7iaO4Ud76bp3m6IiaZM"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj1tNzPusf8MOMfLoatrujNHZOwDMF6jq7F8bHbzyP5IyjgR_X882QcRo5DsjygkPZE9hHx0iX6AryPqrOg5L5aEOBCn9jkOpMqegv6EsyiJor2SDSht5dQ-WuhiYqH6VlN5xphC32Lqh7MQ5JNjiF3LX_cXsCJFKeZ7pHv11Zez7iaO4Ud76bp3m6IiaZM=w640-h426" width="640" /></a></div>Idę w samotności na poziom 3200 m n.p.m.</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Widoczna
panorama wręcz zachwycała, ponieważ mogłem zobaczyć przynajmniej po 100 km gór
Kaukazu zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Białe szczyty ciągnęły się aż po
horyzont i tworzyły ogromną, białą linię. To bardzo mocno działało na
wyobraźnię. A skąd wziąłem tak duże odległości? Z Ushguli do Mestii mieliśmy
jakieś 45 km drogami, a Ushba choć stała daleko stąd, to za nią ciągnęło się
jeszcze całe mnóstwo gór, tworzących długą linię. Byłem zachwycony tak rozległą
panoramą Kaukazu. Coś podobnego widziałem jedynie ze szczytu Kaukazu i Elbrusa,
ale wówczas przebywałem na zupełnie innej wysokości. Tutaj pomimo 3242 m n.p.m.
miałem bardzo szeroki widok na mnóstwo lokalnych pasm górskich i najwyższych
szczytów wchodzących w skład Kaukazu. To było coś! Na wierzchołku bezimiennej
góry o wysokości 3242 m n.p.m., na którą codziennie patrzymy z naszego pokoju i
ławki wystawionej na zewnątrz guest house’a postanowiłem posiedzieć około 15
min. Czekałem na większą chmurę aż odsłoni słońce, dzięki czemu mógłbym wykonać
zdjęcia. Liczyłem na odpowiednie światło. Po dłuższej chwili udało się. Widziałem
Ushbę, ale chmury „ścięły” jej charakterystyczne rogi. Ciągle wpatrywałem się w
długi łańcuch białych gór na tle zieleni. W końcu niecodziennie mam okazję
podziwiać takie panoramy. Rejon szczytowy bezimiennej góry, na którą codziennie
patrzyliśmy z Ushguli pokrywały grube, kilkumetrowe śniegi. Pomyślałem, że
wiosna jeszcze długo będzie musiała „walczyć” o te tereny. Oglądając zdjęcia w
Internecie, wiedziałem, że jednak i tu kiedyś zawita. Być może pod koniec
lipca. Z racji sporej wysokości nie zdążą wyrosnąć większe rośliny, a jedynie zobaczymy
trawy i alpejskie kwiaty. Na nic więcej nie można liczyć, gdybyśmy przyjechali
do Gruzji o miesiąc później. Po dłuższym odpoczynku i podziwianiu widoków
rozpocząłem zejście. Z pięciometrowej ściany schodziłem tyłem – tak, jak zawsze
robię to w Tatrach.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjnyUO--r89YD68k6KZSm_zhiChzic-m9e4BaMXbZlTDXR9dqE3C1B-ZA2OPYyIOf66cChYzcM_Lo6_L7_p4h1yFOpOJlaB9h4WgYTTh5Oo_bKVH6ZTiLERrXViwb2pTRFZa1IgyZCiz0y04042SEj9AHg70VmCBi4Tj-ANOsrkz4VAzCflGHOvAWCYKz3A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjnyUO--r89YD68k6KZSm_zhiChzic-m9e4BaMXbZlTDXR9dqE3C1B-ZA2OPYyIOf66cChYzcM_Lo6_L7_p4h1yFOpOJlaB9h4WgYTTh5Oo_bKVH6ZTiLERrXViwb2pTRFZa1IgyZCiz0y04042SEj9AHg70VmCBi4Tj-ANOsrkz4VAzCflGHOvAWCYKz3A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYn8MiME_a4PWz8DqCGhRc2-KXcLWtmVvZpI1TDcndQhBZM6cOjcFgOqfPJ5ro8TVIjxDYSdS0k25evbfTB-ocH-ymCWinR3WETFOdU36JrB6SR1-bxOfuV2j0_KsGF7SbOV24dL1sRzPLMVymKAFoov6-eVa7ajapufw9im8FsUGkZNG3h2p7-I0IG704"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYn8MiME_a4PWz8DqCGhRc2-KXcLWtmVvZpI1TDcndQhBZM6cOjcFgOqfPJ5ro8TVIjxDYSdS0k25evbfTB-ocH-ymCWinR3WETFOdU36JrB6SR1-bxOfuV2j0_KsGF7SbOV24dL1sRzPLMVymKAFoov6-eVa7ajapufw9im8FsUGkZNG3h2p7-I0IG704=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiSLhnKLSinEmfs5itRun4GyyxExVYc0hMGsxYIPcup-7LLwRfeRHL-Jc_Lr2CklEsC2UG68KdseXog6NvaO4nvC5rFiMxx-Bocjs-z3A1ce_DI2ZOAVpXo6kg7gsVycwNMOvYzKobSMkdbO6DsyjYU_WN2ovIL5JDvQhO3Q_2haKnC2CbO6Z1Kr0fJmhZw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiSLhnKLSinEmfs5itRun4GyyxExVYc0hMGsxYIPcup-7LLwRfeRHL-Jc_Lr2CklEsC2UG68KdseXog6NvaO4nvC5rFiMxx-Bocjs-z3A1ce_DI2ZOAVpXo6kg7gsVycwNMOvYzKobSMkdbO6DsyjYU_WN2ovIL5JDvQhO3Q_2haKnC2CbO6Z1Kr0fJmhZw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjyEBi87jEOCBgZz_Qv7lPA07fQuOiQLFDMCVb2WkkpyoqvxgI4lpkUftQptSapDzOUFL5fNap1fZeyBBEaz5o9IwZmgaxS-nkYQXal3MyKcn_VWQuTOgsHw6mA8eFRND1H4hBDIpMXDuyaZrZA0TazDL7rQFNRk7L33FCBEjpJCGVRNp8JPXm0JZzfEjy9"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjyEBi87jEOCBgZz_Qv7lPA07fQuOiQLFDMCVb2WkkpyoqvxgI4lpkUftQptSapDzOUFL5fNap1fZeyBBEaz5o9IwZmgaxS-nkYQXal3MyKcn_VWQuTOgsHw6mA8eFRND1H4hBDIpMXDuyaZrZA0TazDL7rQFNRk7L33FCBEjpJCGVRNp8JPXm0JZzfEjy9=w400-h266" width="400" /></a></div>Panorama widoczna ze szczytu góry 3242 m n.p.m. Na pierwszym zdjęciu widać Ushbę</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjMmy1dyHy55lNzbuiy4Ppgdu9s7Rn6JYY2k781MxdX099UeWgcoK-PMRyj8BcHfS9zhL4Nk1IV3C9H7dDCTT6gY3VrYMH4sXJ-yPPvt5xNaZnkgnpLj5vTu5Va0E0zdMtcIjZFfGFfasjiKDMQkPmr3K-lTv4h816ZLjZu5lSo36tjSdcHtReA8H__P4ee"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjMmy1dyHy55lNzbuiy4Ppgdu9s7Rn6JYY2k781MxdX099UeWgcoK-PMRyj8BcHfS9zhL4Nk1IV3C9H7dDCTT6gY3VrYMH4sXJ-yPPvt5xNaZnkgnpLj5vTu5Va0E0zdMtcIjZFfGFfasjiKDMQkPmr3K-lTv4h816ZLjZu5lSo36tjSdcHtReA8H__P4ee=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękny widok ze szczytu góry 3242 m n.p.m.</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEguNdPl9A23K63wKLpd0xsTkRawemriDYuoxh_qucG6j-IYz0N94gYkaIg6ZiUuZxmtVukYMOP7ynIgKu2QGyhVEz-9sz4607PXmlAjuHLpOV3jfSKCgajoPH3l3WlIAodA63QPK9B-tqzGRw52ZUsAY_ooc8awK5hYphDB4BKTwr22erWlqaGAKpHy0qVd"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEguNdPl9A23K63wKLpd0xsTkRawemriDYuoxh_qucG6j-IYz0N94gYkaIg6ZiUuZxmtVukYMOP7ynIgKu2QGyhVEz-9sz4607PXmlAjuHLpOV3jfSKCgajoPH3l3WlIAodA63QPK9B-tqzGRw52ZUsAY_ooc8awK5hYphDB4BKTwr22erWlqaGAKpHy0qVd=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Nawet widać Basię z dużej wysokości</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">MAŁA
UWAGA<o:p></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Schodzenie
z dużych stromizn przodem jest znacznie mniej bezpieczne, ponieważ, kiedy się
potkniesz, od razu spadasz z dużą prędkością, której być może nie zdążysz
wyhamować już na początkowym etapie upadku. Schodząc z kolei tyłem, dajesz
sobie znacznie większe szanse. W razie poślizgu, obie ręce masz od razu w
gotowości, ponieważ już czegoś się trzymasz. Dlatego nawet nie nabierzesz
rozpędu, a już zablokujesz dalszy upadek. Najczęstszym, jakże błędnym
argumentem, który słyszę w Tatrach jest: ‘nie schodzę tyłem, bo nie widzę, co
jest pode mną’. Idąc przodem, częściowo widzisz, ale upadek nawet z dwóch metrów
może być tragiczny. Schodząc tyłem, zawsze możesz patrzeć pod siebie i próbować
wyczuć butem jakąś stabilną skałę. Po tym jak kto schodzi w trudniejszych
miejscach poznasz, kto ma większe doświadczenie w górach… Zejście tyłem ma
jeszcze jedną zaletę. Na stromiznach wytracasz wysokość znacznie szybciej, a
kiedy będziesz miał już więcej podobnych gór za sobą, zobaczysz, że nabierzesz
wprawy w płynnym schodzeniu, podczas gdy osoby wracające przodem będą co chwilę
się zatrzymywać, aby wypatrywać jakiegoś kawałka skały.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">POWRÓT Z
WIERZCHOŁKA<o:p></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Zejście
śnieżną granią upływało mi bardzo szybko, ponieważ wcześniej wybiłem i
utwardziłem każdy ślad. Nawet sypkie kamienie pozwalały schodzić szybko, bo pod
nimi zalegała rozmięknięta ziemia, dzięki czemu pięta idealnie wbijała się w
nią. Najdłuższy fragment śniegu prowadzący do pierwszego wierzchołka, upłynął
mi wyjątkowo szybko. Każdy ślad miałem bardzo dobrze ubity, stąd wystarczyło jedynie
kilka minut, aby dotrzeć do lokalnego szczytu, gdzie wcześniej siedział facet z
Uralu. Z dużej wysokości nawet widziałem, że rozmawiał z Basią, ale później
zaczął wracać. Tymczasem wracałem kamienistą częścią długiej grani, tuż obok
ciągnącego się śniegu, wzdłuż jej głównej linii. Tak samo jak podczas
podejścia, ponownie na osiem metrów pod wierzchołkiem położyłem się na trawie
wśród fioletowych kwiatów, aby je fotografować. Teraz miałem inne światło, a
słońce dość często wychodziło zza chmur. Wszędzie dookoła panowała słoneczna
pogoda, ale jeśli jeszcze pamiętasz moje słowa: ‘każda góra ma swoją chmurkę’,
to wiesz, że właśnie przebywałem pod szczytem chmurotwórczej góry. Lokalnie
utrzymywało się dość duże zachmurzenie, ale wszędzie poza nim zdecydowanie
przeważało niebieskie niebo. Mimo wszystko, doczekałem kilku momentów, kiedy
mocno zaświeciło słońce, dlatego mogłem zrobić dużo zdjęć fioletowych pierwiosnków
malutkich. Ponownie mogłem poczuć się jak w Dolinie Chochołowskiej podczas
pełni rozkwitu krokusów. Tyle, że dookoła nie miałem ani jednej osoby. Panował zupełny
spokój.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhOLyBXoU-rp_CWOnnvnzn8SoYW1oSZxragEfP3aA1tsmJqd2vRe-yNtt32xo9N0jiDqKxnzt9utMWjMGAAA9jSyPv-tF_T_2Nf9rmmQSMyhTOphAa4HhFSkNJHdWFrPItS3FZJfH_H-GtIFt0Udhj56r7JrDJAyJst5JNexsMXG42_6nXKqHtYn8K5x-MA"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhOLyBXoU-rp_CWOnnvnzn8SoYW1oSZxragEfP3aA1tsmJqd2vRe-yNtt32xo9N0jiDqKxnzt9utMWjMGAAA9jSyPv-tF_T_2Nf9rmmQSMyhTOphAa4HhFSkNJHdWFrPItS3FZJfH_H-GtIFt0Udhj56r7JrDJAyJst5JNexsMXG42_6nXKqHtYn8K5x-MA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtBuDF88_RVQI3QmBtVClVrp7IIK7RAQAy3eA0OenVH7Br6G3E5Y96Wz5APbtjmJHYD5-T-hYphYGgwbgeiMhb-O8mhDcOloAAde5D6RclFNKw2I9OcCobcW-3xqZFun2ahRkTz92j3N2GIiAsonr6nBpNSXX6wbfNtvCqqGsCfrl1AwXBg6o31g9vpp9-"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtBuDF88_RVQI3QmBtVClVrp7IIK7RAQAy3eA0OenVH7Br6G3E5Y96Wz5APbtjmJHYD5-T-hYphYGgwbgeiMhb-O8mhDcOloAAde5D6RclFNKw2I9OcCobcW-3xqZFun2ahRkTz92j3N2GIiAsonr6nBpNSXX6wbfNtvCqqGsCfrl1AwXBg6o31g9vpp9-=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhKSDlqgiJCl8OKBMakuHjJrdmjVSep2-xCuY717FOKiFa3xRuKBZqKRF8LxnIdGFHe71h-lOj6hoQKYNIHg4VjXv_fls_QdNgu_2BUvX_fYkhOouzQqNRl99VRJvmALkmAhGJp3S-lHCHxN2yqeKwUr1rPCH_exoO-622cyda10tMX9g9o0glwj8F33BuW"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhKSDlqgiJCl8OKBMakuHjJrdmjVSep2-xCuY717FOKiFa3xRuKBZqKRF8LxnIdGFHe71h-lOj6hoQKYNIHg4VjXv_fls_QdNgu_2BUvX_fYkhOouzQqNRl99VRJvmALkmAhGJp3S-lHCHxN2yqeKwUr1rPCH_exoO-622cyda10tMX9g9o0glwj8F33BuW=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimymFjBr2obBfAAGY05AuSS0TMiZqePkux6yBGkF7t_4QnYLXCW_tXcpxRwic0ffpry0a4yshNSh7jFGvAi48_PMNEya62n2eR_ramvZXYo65RXmaLhJR8OOVf7HI8USh9HmTpFIwhKbBMJVg4lRRv_tqDTiU0EHHfpnktQuGW1tIZB0I7kySuD99BXG3p"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimymFjBr2obBfAAGY05AuSS0TMiZqePkux6yBGkF7t_4QnYLXCW_tXcpxRwic0ffpry0a4yshNSh7jFGvAi48_PMNEya62n2eR_ramvZXYo65RXmaLhJR8OOVf7HI8USh9HmTpFIwhKbBMJVg4lRRv_tqDTiU0EHHfpnktQuGW1tIZB0I7kySuD99BXG3p=w400-h266" width="400" /></a></div>Gruzińska Dolina Chochołowska w drodze powrotnej</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYyE3h5glOukvYZr_PjnGEdygUpMZtVIUpJmE-WdHZktKFLRFOo4sxa8RI7dpB91oRcqVKiI80_RfaR05n6AbAJv54iTDDgGHVfuYcq_v_fhqHbj8lfbxSj8cwkbck6XJolYpLI_G9xsaYaMiylVEIbqAUFtOkEmZm3TUGm2ms9jea6NNWU3yB5iP8q5Ch"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYyE3h5glOukvYZr_PjnGEdygUpMZtVIUpJmE-WdHZktKFLRFOo4sxa8RI7dpB91oRcqVKiI80_RfaR05n6AbAJv54iTDDgGHVfuYcq_v_fhqHbj8lfbxSj8cwkbck6XJolYpLI_G9xsaYaMiylVEIbqAUFtOkEmZm3TUGm2ms9jea6NNWU3yB5iP8q5Ch=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOo6luUVW735mR03VcFn7MYB5JxpgmVoO1UrcT2JBCH0YwchNP4YKnH9sQSuDM5XZ4_i3SZCKfUYCx8YxULgR5lje1_p5MAJy5o6Rt_7BZjAfRDnkO5T5CnwnvBZBF1D8LjVRId-8ElvGxMNqhAZ6NtwGIY17p61lwc8q5YLalo88EaIRpuUAa2Yor0a8_"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOo6luUVW735mR03VcFn7MYB5JxpgmVoO1UrcT2JBCH0YwchNP4YKnH9sQSuDM5XZ4_i3SZCKfUYCx8YxULgR5lje1_p5MAJy5o6Rt_7BZjAfRDnkO5T5CnwnvBZBF1D8LjVRId-8ElvGxMNqhAZ6NtwGIY17p61lwc8q5YLalo88EaIRpuUAa2Yor0a8_=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg45yYlCupcbrmAqxMAw8fDm_gGYNtlfNVgHwkq8kdpfWFRSlfbsxwP1ZI_2MHt2OOMggLfbqSCGscaUkXawomDdwmUKMMGZInKqBbuDfmWdfcoIfKS_6_ixUm4I_n6Y7dxloH3caKuKY495uLzWUY5DpPkmgJiFWUIP93Rbjv9HG0D9CRGLPxavdU78VOA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg45yYlCupcbrmAqxMAw8fDm_gGYNtlfNVgHwkq8kdpfWFRSlfbsxwP1ZI_2MHt2OOMggLfbqSCGscaUkXawomDdwmUKMMGZInKqBbuDfmWdfcoIfKS_6_ixUm4I_n6Y7dxloH3caKuKY495uLzWUY5DpPkmgJiFWUIP93Rbjv9HG0D9CRGLPxavdU78VOA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYyQ_ogxr9K3MEuq77C34zP8wNOoVvTMkvbVRkk6cfIyRJ1ivw1hl1stIcU2GTMsHOg4Cg_2NXnFaOxUuIzAhnsIl-rrz86ohDTDzbvcjHDJ8bxWHhgaoTc1eVDhy8nreEM_klzLIio_Chi0YFwAuCe7dTGyDyJZISeDH6TjGH_1D52G4y7MqyeYjF3GaH"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYyQ_ogxr9K3MEuq77C34zP8wNOoVvTMkvbVRkk6cfIyRJ1ivw1hl1stIcU2GTMsHOg4Cg_2NXnFaOxUuIzAhnsIl-rrz86ohDTDzbvcjHDJ8bxWHhgaoTc1eVDhy8nreEM_klzLIio_Chi0YFwAuCe7dTGyDyJZISeDH6TjGH_1D52G4y7MqyeYjF3GaH=w400-h266" width="400" /></a></div>Najpiękniejsze widoki tej trasy</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
dłuższej przerwie na zdjęcia kontynuowałem zejście. Z racji miękkiej ziemi i
sypkich kamieni, bardzo szybko dotarłem do polany, gdzie leżała Basia z psem. Opowiedziała
mi jak to wszystko wyglądało z jej perspektywy. Wspomniała, że najpierw słońce
grzało tak bardzo, że psu było aż za gorąco. Zrobiła więc z kijka i mojej
czerwonej kurtki zadaszenie, jak robi się to w górach z pałatki. Dzięki temu
pies leżał w cieniu. Basia obserwowała, gdzie jestem i złapała nawet moment,
kiedy dotarłem do faceta z Uralu. Powiedziała również, że widziała mnie jak
podchodzę na szczyt, a dalej już zniknąłem. Później dostrzegła, kiedy wracam. W
tym czasie z powodu większej ilości chmur zrobiło się zimno, dlatego musiała
założyć polar. Wspomniała o facecie z Uralu, który ją zagadywał o górach.
Wszystko rozumiała, ale trudniej było jej coś odpowiedzieć po angielsku. Mimo
wszystko, próbowała. Teraz opowiedziałem Basi co widziałem na szczycie i jak w
ogóle wyglądała trasa na wierzchołek bezimiennej góry. Przede wszystkim
wspomniałem o niesamowitej linii białych gór tworzących Kaukaz, ciągnącej się w
obu kierunkach. Ten widok bardzo utkwił mi w pamięci. Druga rzecz, o której
musiałem powiedzieć, to „Dolina Chochołowska” i miejscowe „krokusy” na
wysokości prawie 3100 m n.p.m. Fioletowe kwiaty na tle śnieżnych gór po prostu
zachwycały. Pozytywnie podsumowaliśmy fakt, że pomyliłem oryginalny szlak z
powodu błędu na mapie. Zastanawialiśmy się, czy pomyłka wyszła nam na gorsze,
czy na lepsze… Oboje stwierdziliśmy, że w porównaniu z tym, co widzieliśmy i
przeżyliśmy, przełęcz wypadała „słabiej”. Nie znaczy to, że nie zobaczymy z jej
poziomu pięknych widoków. Są i to bardzo piękne! Tyle, że przez pomyłkę miałem
możliwość wejścia na wysokość 3242 m n.p.m., zobaczenia wysokogórskiej „Doliny
Chochołowskiej” z „krokusami”, a także niezwykłych dywanów kwiatów, jakich dotychczas
nigdzie indziej nie widziałem. Kiedy dotarliśmy na najgęstsze skupiska jaskrów
alpejskich usiedliśmy tam, aby jeszcze raz w spokoju popatrzeć na Shkharę oraz inne
białe szczyty.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVRZu0kw6PRMiwA25Dp8ET4svWWK7nLNPwuQBFSSL168i090w8K8yTb9sUUQTtG-LjPNG3N8R3tvOYTcbFt2jlKdbUXcgygq_efRiMUIOM5oaE6C-668GK4J5O7pFcraoE28RlrTIB9bk0brFYM84UWIah6PJl0cBHbgJyEW2L1twm1hPqscvmtVB4ZCih"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVRZu0kw6PRMiwA25Dp8ET4svWWK7nLNPwuQBFSSL168i090w8K8yTb9sUUQTtG-LjPNG3N8R3tvOYTcbFt2jlKdbUXcgygq_efRiMUIOM5oaE6C-668GK4J5O7pFcraoE28RlrTIB9bk0brFYM84UWIah6PJl0cBHbgJyEW2L1twm1hPqscvmtVB4ZCih=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZb9dsAN2CHGWxeX5fzCKjJeqVHTJZC8KcdlHVLBgI5yh7Kr7KQas7W7M1tNSYdtg3fg9xESlS-oCOIvSGasYZG7a-qBa7sqwFjHTMJSSC85nq3YbWglkKili3LU6hBRZDd8WlcbHUwKRdqthOWjxAfTYPD3C0-NDP_OmvAzl2QVz4vZ3obJrmQe1pCD0Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZb9dsAN2CHGWxeX5fzCKjJeqVHTJZC8KcdlHVLBgI5yh7Kr7KQas7W7M1tNSYdtg3fg9xESlS-oCOIvSGasYZG7a-qBa7sqwFjHTMJSSC85nq3YbWglkKili3LU6hBRZDd8WlcbHUwKRdqthOWjxAfTYPD3C0-NDP_OmvAzl2QVz4vZ3obJrmQe1pCD0Q=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgP5QkM3pxSYDvwwwtY62fUkbRscIAUzQ2agExo_5mO6aa8CzDwTBtOAPbtSzHiDzaXBnmyUcYTiyVerWF1hgZ1sgzIh-zPuhQXMSJHcYGMRBOsNK6JPxbC-MX3iZG1n53fddBYmH_GVtKc4mQ96NVY7WVDW6Pa-bnqtm9wUOJeGltjDx272feMoe3vqOmT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgP5QkM3pxSYDvwwwtY62fUkbRscIAUzQ2agExo_5mO6aa8CzDwTBtOAPbtSzHiDzaXBnmyUcYTiyVerWF1hgZ1sgzIh-zPuhQXMSJHcYGMRBOsNK6JPxbC-MX3iZG1n53fddBYmH_GVtKc4mQ96NVY7WVDW6Pa-bnqtm9wUOJeGltjDx272feMoe3vqOmT=w640-h426" width="640" /></a></div>Ponownie cieszę się kwiecistymi polanami w drodze powrotnej</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">CIEKAWOSTKA
ZE ŚWIATA GÓR<o:p></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Siedząc
na polanie, mając dane z mapy o powierzchni widocznego zbocza, spróbowałem oszacować,
ile kwiatów może tu występować. W 2019 roku na stronach Tatrzańskiego Parku Narodowego
czytaliśmy, że w kwietniu w jednym czasie najwięcej zakwitło około 14 milionów
krokusów. Tyle, że znajdowały się one na jednej polanie. Tutaj z kolei mieliśmy
wszędzie dookoła dywany kwiatów pokrywające zbocza gór od ich stóp aż po
szczyty. Dodatkowo patrzyliśmy na inne pasma w całości pokryte białymi kwiatami
lub żółtymi jaskrami alpejskimi. Widząc jak wielki mają zasięg, spróbowałem oszacować,
ile ich jest tylko na zboczu, na którym aktualnie siedzieliśmy. W obliczeniach
pominąłem inne fragmenty tej samej góry, a tym bardziej szczyty, na które
mieliśmy bezpośredni widok. Biorąc pod uwagę powierzchnię trawiastej części
policzonej na podstawie wgranej mapy oraz szacunkowe obliczenia zagęszczenia
kwiatów na wybranej jednostce powierzchni, otrzymałem wynik… 9,6 miliona
kwitnących jednocześnie jaskrów alpejskich i innych białych, nieznanych mi
kwiatów… Gdybym miał wziąć pod uwagę tylko widoczne najbliższe góry, kto wie,
czy nie doliczyłbym się ich aż 100 milionów… W szczególności te białe, które
rosły w gromadach i zajmowały całe pasma, z pewnością podniosłyby i tak już
ogromny wynik.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjqno_mZ77qkONK1Kh5JZsa-ol3NMSwHXqLA1uGM7dFcSeVGEHaERP8zutqUXjvkuetHmtGE92dZApVXRNOWUFIP72sh12kIXaCq2iVTNZtlgedpEsBDgM84zC4nQYE8IcOe4fxRdTXenuzsjv_4IMfuOmm_Kth-XL7wDPtxemuE2OrDCdKeDHaB6kmNKbl"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjqno_mZ77qkONK1Kh5JZsa-ol3NMSwHXqLA1uGM7dFcSeVGEHaERP8zutqUXjvkuetHmtGE92dZApVXRNOWUFIP72sh12kIXaCq2iVTNZtlgedpEsBDgM84zC4nQYE8IcOe4fxRdTXenuzsjv_4IMfuOmm_Kth-XL7wDPtxemuE2OrDCdKeDHaB6kmNKbl=w640-h426" width="640" /></a></div>Jak myślisz? Ile kwiatów jest tylko na tej jednej górze?...</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
dłuższej przerwie zaczęliśmy schodzić. Idąc dalej przez „dywany”, dotarliśmy do
miejsca, gdzie na wąskim pasie dostrzegliśmy jeszcze nieznane mi fioletowe
kwiaty i pierwiosnki. Okolica wyglądała obłędnie. W najgęstszych miejscach występowania
jaskrów alpejskich stawaliśmy, żeby zrobić ciekawe zdjęcia na tle ośnieżonych
gór. Teraz mogliśmy zobaczyć jak wysoko weszliśmy i jaką stromiznę pokonaliśmy
dzisiejszego poranka. Rozpoczynając podchodzenie mocno nachylonym zboczem w
drodze na szczyt, poziom końca rododendronów wydawał się niesamowicie wysoko. Z
tamtej perspektywy wyglądał jakby tuż nad nim znajdował się wierzchołek. Teraz,
kiedy patrzyliśmy z rozległej trawiastej polany, widzieliśmy, że pozostało nam
dużo wysokości do wytracenia, zanim dotrzemy do najmniejszych krzaków
rododendronów. Nawet stąd dostrzegliśmy czerwone jagody na małej polance, które
były dla nas punktem orientacyjnym. Ponownie powtórzyliśmy hasło: ‘na
czerwonych jagodach w prawo’. Gęste trawy i mocno przeryta ziemia znacznie
ułatwiały schodzenie, ponieważ duże kępy lub kopce dobrze amortyzowały
większość kroków. Droga przez rododendrony bardzo szybko upływała. Dopiero
teraz mogliśmy poczuć, że dzisiejsza stromizna była wymagająca pod względem
kondycyjnym. Schodziliśmy tak długo, aż dotarliśmy do mieszanki białych i
żółtych kwiatów, czyli do wypłaszczenia terenu prowadzącego przez wąską ścieżkę
pomiędzy rododendronami na małą polankę z czerwonymi jagodami. W oddali, po
lewej stronie, widzieliśmy, że ktoś schodzi z przełęczy Lagem, ale dzieliła ich
spora odległość od nas. Zrobiliśmy jeszcze jeden postój na pierwszej łące z
gęstą mieszanką białych kwiatów i jaskrów alpejskich oraz w pełni otwartych
rododendronów (patrząc z perspektywy osoby, która dopiero zaczynałaby szlak). Zatrzymaliśmy
się na dłuższą chwilę, żeby jeszcze popatrzeć na piękno dzisiejszej góry. Pies
nadal miał siły. Z radością biegał pomiędzy kwiatami.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijG2G2lu_XEPnAdTTRdLD4XlgK5yHcy-SogSVrL9xog7-2vl4qMYrQr66e6-sSjLlbNnWpeFMiIrYHa3D4AD2hlUFIhvM3RR56e2j0mcb45lq9-bE0nsyePJJ4gVzRPCZYLCQDoj0zagCq4ZeHBqqrj8Vv7iXWDMM34_tGPtRCICgw0q-GReDeTgP8aiGA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijG2G2lu_XEPnAdTTRdLD4XlgK5yHcy-SogSVrL9xog7-2vl4qMYrQr66e6-sSjLlbNnWpeFMiIrYHa3D4AD2hlUFIhvM3RR56e2j0mcb45lq9-bE0nsyePJJ4gVzRPCZYLCQDoj0zagCq4ZeHBqqrj8Vv7iXWDMM34_tGPtRCICgw0q-GReDeTgP8aiGA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEitAqLX4j8qtZdhREhHnNvtaGA2zqw1veeIEkisSB377v0pzqIyoQ7AfnDa76jqxOnyCOOcT4Yk_apVuu_89DBU8F-URWyAi1W0Aak2NDdp3Bvme5SBUVLdOeFKf9VEwOmujQdUvbSBRR9CUFW2m3mbVTw-LUGa6oeoIrb5puzo6MMCcYfvjcs0u-MFXWlB"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEitAqLX4j8qtZdhREhHnNvtaGA2zqw1veeIEkisSB377v0pzqIyoQ7AfnDa76jqxOnyCOOcT4Yk_apVuu_89DBU8F-URWyAi1W0Aak2NDdp3Bvme5SBUVLdOeFKf9VEwOmujQdUvbSBRR9CUFW2m3mbVTw-LUGa6oeoIrb5puzo6MMCcYfvjcs0u-MFXWlB=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_aegpZStTyqJPdBy3zqiQwQmYV1DhdTROL0ZRTKx2U6hT3rTnMgUpZG_I7cAC6c0GYzBaAMNB6_iCauBs_Wr_kt7PA5wzJGw2oBTslqL63COdWJ_kNdiS80TlLh1RcImnonnoYNnF_bb6-GGokhCjs0iB1QFnzfo1TcvpfMUrZO_cr3M7s-CjvDl3c2Zr"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_aegpZStTyqJPdBy3zqiQwQmYV1DhdTROL0ZRTKx2U6hT3rTnMgUpZG_I7cAC6c0GYzBaAMNB6_iCauBs_Wr_kt7PA5wzJGw2oBTslqL63COdWJ_kNdiS80TlLh1RcImnonnoYNnF_bb6-GGokhCjs0iB1QFnzfo1TcvpfMUrZO_cr3M7s-CjvDl3c2Zr=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgaHp39-2AbeCKlxuTA07uuoQXRoosiRN4R50ejDRB-j8z-mtFtKT6kDeV67vYAsj3iYA5R88s5vDK-tdH4JHUgxawXjxKqsDnA1zv613zt1p91kD1l1gCWFtqXjwuSVz-JPeZCmAlM-8IfUGuQYk52IjLop__h2MZMh_-AjAzI65IkNQGPn5SYCsdNased"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgaHp39-2AbeCKlxuTA07uuoQXRoosiRN4R50ejDRB-j8z-mtFtKT6kDeV67vYAsj3iYA5R88s5vDK-tdH4JHUgxawXjxKqsDnA1zv613zt1p91kD1l1gCWFtqXjwuSVz-JPeZCmAlM-8IfUGuQYk52IjLop__h2MZMh_-AjAzI65IkNQGPn5SYCsdNased=w400-h266" width="400" /></a></div>Widoki w drodze powrotnej do doliny rzeki Enguri</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
przerwie dołączyliśmy do oficjalnej ścieżki prowadzącej do Ushguli. Ponownie
przebijaliśmy się przez zarośla pełne plastikowych rur doprowadzających wodę.
Mieliśmy wrażenie, że aktualnie spływa znacznie więcej wody niż wczesnym
porankiem. Ścieżka rozmiękła, a wody wyraźnie przybyło w potokach i na szlaku.
Tak w rzeczywistości było, ponieważ w miarę upływu dnia słońce wytapiało coraz
więcej śniegu. Ten cykl powtarza się codziennie. W nocy z kolei spływa coraz
mniej wody. Etap z rurami przeszliśmy szybko. Jeszcze raz zwróciliśmy uwagę na
osobno rosnącą gęstą kępę fioletowych kwiatów. Wyróżniała się na tle ziemistej
ścieżki. Idąc nią przez szeroką polanę, skąd widać plac budowy, wyprzedziło nas
pięciu ludzi ubranych w większości na czarno. Byli zdziwieni, ponieważ nie
widzieli nas na trasie, a teraz kogoś spotkali. Zapytali, którędy szliśmy.
Odpowiedziałem, że chcieliśmy pójść na przełęcz, ale pomyliliśmy szlak, przez
co wyruszyliśmy na szczyt góry 3242 m n.p.m. Opowiedziałem im, co tam zobaczyliśmy
oraz wspomniałem, że widziałem jakichś ludzi idących z przełęczy. Chłopaki
pochodzili z Izraela, co nas troszkę zaskoczyło. Nie spodziewałem się w Gruzji
miłośników gór z tego państwa. Pogratulowali nam wejścia na szczyt, ponieważ od
strony przełęczy wejście nie było możliwe. Tam grań przyjmuje kształt ostrej
brzytwy i na dodatek w całości pokrywały ją zwały śniegu. Oni również chcieli
spróbować pociągnąć wędrówkę dalej, w którąś z możliwych stron, ale ostra grań
ze śniegiem skutecznie zablokowała ich plany. Tym bardziej cieszyłem się, że
pomyliłem szlak, bo dzięki temu zobaczyliśmy coś więcej i chyba bardziej
wyjątkowego. Mimo wszystko, nie ważne kto, gdzie wszedł, ponieważ z każdej góry
i przełęczy w Swanetii mamy wspaniałe widoki.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi3czp4oCvn_NKAe05PW4h7W2to1wvt8_Ub59zXMZm5KYKjKKGUi-sYyTyAr5QDO5BJmr-f5OHVMHJc4YEkS34CBS9KFSFMrZfaio8awegndMkwq_pOANE7LbHmSfplEhHd6Up1y8ez25VQ9u1Gx3qDN5CLTCklMA5ni4Tps3ryZNtd3IN4ToQIO7x7Dkqk"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi3czp4oCvn_NKAe05PW4h7W2to1wvt8_Ub59zXMZm5KYKjKKGUi-sYyTyAr5QDO5BJmr-f5OHVMHJc4YEkS34CBS9KFSFMrZfaio8awegndMkwq_pOANE7LbHmSfplEhHd6Up1y8ez25VQ9u1Gx3qDN5CLTCklMA5ni4Tps3ryZNtd3IN4ToQIO7x7Dkqk=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLfQjViXjeDbtfnsnYAzORVmtSXhd0OSL3MBkt3PxrD0OWijw22y8UZSK3wA57kkwhalT0fT-GapQpwJaNSvR_33lbROuKXLbhMwg_Flql0OC6dYq1L9o906zl0TFJBU1omHMNlusec8wj_JVS-tlEntNpmHPNen9srwhsbAmEFV6Np3j50s5Z9_TQCf1y"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLfQjViXjeDbtfnsnYAzORVmtSXhd0OSL3MBkt3PxrD0OWijw22y8UZSK3wA57kkwhalT0fT-GapQpwJaNSvR_33lbROuKXLbhMwg_Flql0OC6dYq1L9o906zl0TFJBU1omHMNlusec8wj_JVS-tlEntNpmHPNen9srwhsbAmEFV6Np3j50s5Z9_TQCf1y=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7YGAsiwIS8_qaEs2ljRbOw0KeGmgQ4SupZQ82MFKG54-mX3eVUDzEXaWUK_2bMbjLJ65fiyWZNHWOGmsQvUGzn6G3hICyuLS5X5xbyMQRmZRTsltwxyW0oWIUlNrbNf5QEh4t0snqpzMJfdF-UfCLlZoAw8mADNKe2tPlFn6oHNU56t_seVFl0_6WXsm0"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7YGAsiwIS8_qaEs2ljRbOw0KeGmgQ4SupZQ82MFKG54-mX3eVUDzEXaWUK_2bMbjLJ65fiyWZNHWOGmsQvUGzn6G3hICyuLS5X5xbyMQRmZRTsltwxyW0oWIUlNrbNf5QEh4t0snqpzMJfdF-UfCLlZoAw8mADNKe2tPlFn6oHNU56t_seVFl0_6WXsm0=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhxBUDmoilhGH8tQBenpRdGdrK4_bG7UHBNnJZBX-LAl2sujmr60puH7R6-6yeAxGuKPBvtAGXp13qvy9CnfXB5X0xtW71XTn9rDUsi6FacPsSB6-oPiZUVqqGdJc8L80lmYI11TIgsKNSo4O8JVFB1EDwzjGJIA2_9hfdAxkDkbxmkaIg_jijJWBu6eQFp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhxBUDmoilhGH8tQBenpRdGdrK4_bG7UHBNnJZBX-LAl2sujmr60puH7R6-6yeAxGuKPBvtAGXp13qvy9CnfXB5X0xtW71XTn9rDUsi6FacPsSB6-oPiZUVqqGdJc8L80lmYI11TIgsKNSo4O8JVFB1EDwzjGJIA2_9hfdAxkDkbxmkaIg_jijJWBu6eQFp=w400-h266" width="400" /></a></div>Wyrównujemy do ścieżki prowadzącej do głównej drogi przy rzece Enguri</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Idąc
najłatwiejszą częścią szlaku, czyli przekraczając pięć kolejnych polanek
przeciętych pięcioma potokami z widokiem na wysoką kaskadę, na jednej z nich
dotarliśmy do miejsca, gdzie pasło się stado krów. Dopiero teraz spostrzegłem,
że tak naprawdę zeszliśmy ze szlaku, przez co nadal utrzymujemy stałą wysokość.
Szliśmy ścieżką wydeptaną i utrwaloną przez krowy. Pies cały czas szedł z nami.
Zdziwiliśmy się, kiedy zobaczył krowy, ponieważ zaczął je przeganiać, jakby
chciał oczyścić nam drogę. Szczekał na te, które szły naszą trasą lub tuż obok
niej. Słońce świeciło nieprzerwanie. Oświetlało wszystkie góry dookoła. Zieleń
przybierała intensywnego koloru, co spowodowało kolejne przystanki na zdjęcia. Nawet
tutaj, gdzie szliśmy zaledwie kilkadziesiąt metrów nad poziomem głównej doliny
prowadzącej do lodowca Shkhara widoki wręcz zachwycały. Zieleń kipiała w wielu
odcieniach, a także ciągnęła się aż do ostatniego widocznego pasma górskiego,
znajdującego się po przeciwnej stronie wioski Ushguli. Kiedy dotarliśmy do głównej
drogi (a udało nam się skręcić w ostatnim możliwym momencie) zobaczyliśmy, że
do Ushguli przybyło znacznie więcej turystów. Nie wiedzieliśmy, czy nocują we
wiosce, czy są tylko przyjezdnymi z Mestii, którzy dotarli na miejsce taksówką,
aby przejść popularny szlak do lodowca. Nawet ostatni powrotny odcinek do naszej
chaty zachwycał swoim pięknem, ponieważ na każdej polanie kwitły
niezapominajki, pierwiosnki i inne fioletowe kwiaty kipiące swoimi intensywnymi
kolorami. Kiedy wróciliśmy do pokoju, odtąd inaczej patrzyliśmy na górę
witającą nas codziennie o poranku. Od razu sprawdziliśmy, jak jest ze zdrowiem u
Damiana. Wyglądało na to, że znacznie mu się poprawiło. Pozostał jedynie ból
gardła i kaszel. Słyszeliśmy, że ciągle odkasłuje wydzielinę z płuc. Damian
powiedział: ‘jestem zaskoczony, bo gospodarz przyszedł do mnie, zapytał jak
zdrowie, przyniósł mi dwie tabletki i zrobił gorącej herbaty. Ta herbata mnie
postawiła na nogi’. Zaczął też opowiadać o samochodzie, który miał naprawiać
któregoś dnia. W końcu miał trochę więcej czasu. Podczas wczorajszego wieczoru
Damian mówił, że kiedyś zajmował się autami – naprawiał je. Miriam powiedział,
że hamulce mu nie działają. Damian musiał sprawdzić co jest nie tak, ale umówił
się z gospodarzem na lepszy dzień.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgYeSHd9xfr1P5K10pCxGpWu2TTF8n34Zy4IykYQ2KcvlFXq7BwSFJGs_6tt5hh1yiiVR24-tYzVj-w_grqTz4p01w-yMMJl2rZuJ3UMAM8hhV0F3iOu0j3YI-L68oHUZcFeDmIZg4GzQAVkAz_KWRelYg4Kqc53u6ePgYvWu-0FoQrlqDopQmdDafWNqWV"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgYeSHd9xfr1P5K10pCxGpWu2TTF8n34Zy4IykYQ2KcvlFXq7BwSFJGs_6tt5hh1yiiVR24-tYzVj-w_grqTz4p01w-yMMJl2rZuJ3UMAM8hhV0F3iOu0j3YI-L68oHUZcFeDmIZg4GzQAVkAz_KWRelYg4Kqc53u6ePgYvWu-0FoQrlqDopQmdDafWNqWV=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimFRQk-oDfJLMYEfuWXPem6CYev7bAkz31YXg0DUMGuhv9ANb7d9kBoku9zarpUyWgERlm6eMyp9zQzHBG1p1PaqtA28RLlufLkNv72qXsesXKkCKiujgEOWZoew3jkk3Bla8Xxfac9R5KjEYEOAZcDi9YZQ53X2cXPC6fWIpm6q73GgIPycbdnPbkLt3Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimFRQk-oDfJLMYEfuWXPem6CYev7bAkz31YXg0DUMGuhv9ANb7d9kBoku9zarpUyWgERlm6eMyp9zQzHBG1p1PaqtA28RLlufLkNv72qXsesXKkCKiujgEOWZoew3jkk3Bla8Xxfac9R5KjEYEOAZcDi9YZQ53X2cXPC6fWIpm6q73GgIPycbdnPbkLt3Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiibmksnGwpxVfiTxncrjfvWtnuYhDFwGnOONI6yYsrGVWpioC-RAHFl3JdsbF11ohdIJzgOynXhDRHBConZY9isIm52nQHu-Ww0XFaN9xGrS6eDbtO8byfghqJMjFfRMw2TOvm3aTnQrSSWGS9vFqZV-T8B45NFOD5Gm0ACwNlDlFC5wRMmxAutOjyjDMK"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiibmksnGwpxVfiTxncrjfvWtnuYhDFwGnOONI6yYsrGVWpioC-RAHFl3JdsbF11ohdIJzgOynXhDRHBConZY9isIm52nQHu-Ww0XFaN9xGrS6eDbtO8byfghqJMjFfRMw2TOvm3aTnQrSSWGS9vFqZV-T8B45NFOD5Gm0ACwNlDlFC5wRMmxAutOjyjDMK=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWTbwF6GPn3B5pWkJ5zVtlusq1KqISiJTIvfoRn-bH1jO_K-6olpGrWb1pSSgsW7LcSzv8PUqAq8tFrLSm-VOAgyC9UPfhXMmWfV3yu2Wzh3AdavHr11-ONBA0FBAfW2Lvk3fBTFpcoZZ5xfU3FLKM11FMlY_5LQurnhNubf79WD0vi8hZe7Z7HuVxAS1y"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWTbwF6GPn3B5pWkJ5zVtlusq1KqISiJTIvfoRn-bH1jO_K-6olpGrWb1pSSgsW7LcSzv8PUqAq8tFrLSm-VOAgyC9UPfhXMmWfV3yu2Wzh3AdavHr11-ONBA0FBAfW2Lvk3fBTFpcoZZ5xfU3FLKM11FMlY_5LQurnhNubf79WD0vi8hZe7Z7HuVxAS1y=w400-h266" width="400" /></a></div>Stado krów na szlaku</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 127.6pt;">Jako że piękna pogoda trwała w najlepsze – świeciło pełne
słońce – postanowiliśmy jeszcze razem pójść do środkowej części Ushguli. Jest
to najbardziej rozpoznawalny fragment wsi. Właśnie tam są wykonywane zdjęcia do
wszelkich katalogów, reklam, czy na strony internetowe zachęcające do przyjazdu
do Swanetii. Aktualnie mieliśmy najlepsze warunki do fotografowania, ponieważ
słońce świeciło w pełni. Jedynie za nami, w okolicach Shkhary gromadziły się
szare chmury. Nawet zaczęło padać w jej rejonie, co utworzyło wielki kontrast
do pięknej, letniej pogody. Pod charakterystyczną wieżą na wzgórzu wykonaliśmy
kilka zdjęć tej części wioski. Promienie oświetlały dachy wiekowych domów. Za
naszymi plecami mieliśmy równie ciekawy widok. Granica cienia przecinała wzdłuż
na pół, całe Ushguli. Wspomnianą linię kreśliła góra, na którą codziennie
spoglądaliśmy wychodząc z pokoju. Wieczorem spotkaliśmy się przy chaczapuri i
winie oraz standardowo przedłużyliśmy nocleg o jeden dzień… Miriam powiedział:
‘wy już tu do końca miesiąca zostaniecie’. Siostra gospodarza bardzo nas
polubiła. Niespodziewanie przyniosła nam do spróbowania dość spory talerz z
białym serem w śmietanie własnej produkcji posypany miętą. Nigdy podobnego nie
jedliśmy, dlatego tym bardziej przypadł nam do gustu. Zachwycaliśmy się nim.
Ponownie mogliśmy zasmakować kawałek Gruzji… Siostra również nam powiedziała,
że jesteśmy dla niej jak bracia i siostry. Każdego wieczoru spotykaliśmy się u
gospodarza w jego kawiarni. Panował w niej piękny klimat – w szczególności,
kiedy przyjeżdżali turyści z różnych kierunków świata. Każdy z nas opowiadał
swoje doświadczenia lub odczucia, jakie mieliśmy chodząc po górach Swanetii.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 127.6pt;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 127.6pt;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj1Vo1OOATR7jnv1c2j_144MrNuPatdenLGX9pWLMrDWgN5rMVXNcMjGKrmu9nKsglnQ8E8A50lMneFr9S42_eWGF5GIwdhHx_pgVdSN8KmJ2yfPX8pEorvOkyh4s9P34DJcuUIWu1D0_Ll_EOCPVldRGgtDhUvt3ycmeqGlXlYRGWFOo1NvathFzlS_rB-"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj1Vo1OOATR7jnv1c2j_144MrNuPatdenLGX9pWLMrDWgN5rMVXNcMjGKrmu9nKsglnQ8E8A50lMneFr9S42_eWGF5GIwdhHx_pgVdSN8KmJ2yfPX8pEorvOkyh4s9P34DJcuUIWu1D0_Ll_EOCPVldRGgtDhUvt3ycmeqGlXlYRGWFOo1NvathFzlS_rB-=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgP8hevJjvkj3cQ2UjXVK0lQT1aBq7pasrLo0t9qFjywp-mwg6UZ6E5UGXpOfrNuqa7S5anngLDL0pHr3pB4DFLaBX3ibrbtf52VVxYCUcjEtl2qCj_jYiKQvI-Awsxp2B6QfBdZC9tbpo2TBNnylizEuqoSdJKupILX_Z3R6fnsEkt6nq6mRRxTyWEHUmc"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgP8hevJjvkj3cQ2UjXVK0lQT1aBq7pasrLo0t9qFjywp-mwg6UZ6E5UGXpOfrNuqa7S5anngLDL0pHr3pB4DFLaBX3ibrbtf52VVxYCUcjEtl2qCj_jYiKQvI-Awsxp2B6QfBdZC9tbpo2TBNnylizEuqoSdJKupILX_Z3R6fnsEkt6nq6mRRxTyWEHUmc=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiNAzWfrAbK2G-mPQuFKb1QnyJ2pLgz7j1UyxzPHNy1Q-O83Q-cF6Hh1GC823FVwbRcbAN2yyhRRAB46jf95bczR6IeKdpht-U9kM4UVbIaDawigACGf1v6b2s_E835cZECfu7tauZI3VK1hz3zbbE1Ry12Lb0ohDzn2amPPBeSwQ6kxtBNSB2KWgRBDp7A"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiNAzWfrAbK2G-mPQuFKb1QnyJ2pLgz7j1UyxzPHNy1Q-O83Q-cF6Hh1GC823FVwbRcbAN2yyhRRAB46jf95bczR6IeKdpht-U9kM4UVbIaDawigACGf1v6b2s_E835cZECfu7tauZI3VK1hz3zbbE1Ry12Lb0ohDzn2amPPBeSwQ6kxtBNSB2KWgRBDp7A=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8-YmxPn7-za1wlMI7hlWpwRxftZ7O9FWsGsReY4-wjUjlqo6feWsG0ZyG4Kri7712HogfYnAPcgK2_x31jvU64zt9cKy1e3Jhf52eR09Pn8xc2JFMKadrusETzlyp_uwOGZW-5xYPC71gZgzOtenf4dPVHF8BqQcNf3zk5okif_ZnBfsxuEkb57D_sNlM"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8-YmxPn7-za1wlMI7hlWpwRxftZ7O9FWsGsReY4-wjUjlqo6feWsG0ZyG4Kri7712HogfYnAPcgK2_x31jvU64zt9cKy1e3Jhf52eR09Pn8xc2JFMKadrusETzlyp_uwOGZW-5xYPC71gZgzOtenf4dPVHF8BqQcNf3zk5okif_ZnBfsxuEkb57D_sNlM=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgitDsO0ittdmpFF98K5pEzA4qi9doFryeIF_3YwDSxjDnziFSp5mzQKcJ1Cbf6abN9E3rksE8hqSFfzycY2Mw6rXaaZEndbyDUR_TCv6-x_zFuuKmFmlHvvvLKo1jsCZISHZPJM7Ah45TSvPrCU8C3iMFOw0SRY0yygf_Tny52BsTvPOwPk4zmcnWNjcJL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgitDsO0ittdmpFF98K5pEzA4qi9doFryeIF_3YwDSxjDnziFSp5mzQKcJ1Cbf6abN9E3rksE8hqSFfzycY2Mw6rXaaZEndbyDUR_TCv6-x_zFuuKmFmlHvvvLKo1jsCZISHZPJM7Ah45TSvPrCU8C3iMFOw0SRY0yygf_Tny52BsTvPOwPk4zmcnWNjcJL=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlKqcImdSOSauQcoPYMxF_D4MZBguvRWAiwpgS11zPhl-x8rb4BoxzbXqvif5N2gybyEjcJSKj5F3GyKde0diEhFagB5eT_J3SYnAMyOEZgMskhxUzYgxWTIXHHzsDVJsiW1kLpgH4Bo2xilRjCOleW6niz0E7rDF4ljwGjCrTii_ehljdgc6riaJxkC2T"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlKqcImdSOSauQcoPYMxF_D4MZBguvRWAiwpgS11zPhl-x8rb4BoxzbXqvif5N2gybyEjcJSKj5F3GyKde0diEhFagB5eT_J3SYnAMyOEZgMskhxUzYgxWTIXHHzsDVJsiW1kLpgH4Bo2xilRjCOleW6niz0E7rDF4ljwGjCrTii_ehljdgc6riaJxkC2T=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4nDvkcNS2PL5yyV5QR26K4PjKwj09RjLDmlkRpD4S_BGDPNtX5fdH815edUytd9aFX7TY0JdECOtZpKrMvUFvVKhedsJHXdnurd1fwcAfPTgE7l76r3ka_CwVNzpNV7BeyaPOVPpBlnmiTPIL9yroBqFyV7eT1KyUkfaGLVOxbRGNL9DKCZFGzfL6WkGr"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4nDvkcNS2PL5yyV5QR26K4PjKwj09RjLDmlkRpD4S_BGDPNtX5fdH815edUytd9aFX7TY0JdECOtZpKrMvUFvVKhedsJHXdnurd1fwcAfPTgE7l76r3ka_CwVNzpNV7BeyaPOVPpBlnmiTPIL9yroBqFyV7eT1KyUkfaGLVOxbRGNL9DKCZFGzfL6WkGr=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4LgKX28i7NJgpJjEVbeNKvfE9SL0UI_sGRTooppnCWQ99qJP8Dbp0EkA2asSYb4MDdlvQjxZ26beJvmlmC6epg_RulMpuPeAz86CtJYtr_t_eC9azcNy-C8mOLI2vpODYebWpOoNV4n-XqJiOrZUinJR1cyBWFnwYQvtwPDQsWv6YQrLE_3NYNNku6QPp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4LgKX28i7NJgpJjEVbeNKvfE9SL0UI_sGRTooppnCWQ99qJP8Dbp0EkA2asSYb4MDdlvQjxZ26beJvmlmC6epg_RulMpuPeAz86CtJYtr_t_eC9azcNy-C8mOLI2vpODYebWpOoNV4n-XqJiOrZUinJR1cyBWFnwYQvtwPDQsWv6YQrLE_3NYNNku6QPp=w400-h266" width="400" /></a></div>Wioska Ushguli późnym popołudniem</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjoeRJso4bP_goF5ahhE9sQxZRPGPTMLbpa3whQsMPn5VkIQ8MmseesUgeVbKOWS2-SbM34COBftoz-WGV1PsEp4V0wf3kS5fZ-ODGZtrMjx5ABPXHZDxAg1m1zfPTOAv7Fb3A4h4qd9F8-vBFJDbYcDXfW38WvHbohL1GEzAwQkjQdmyrDrjy99Esz7qU4"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjoeRJso4bP_goF5ahhE9sQxZRPGPTMLbpa3whQsMPn5VkIQ8MmseesUgeVbKOWS2-SbM34COBftoz-WGV1PsEp4V0wf3kS5fZ-ODGZtrMjx5ABPXHZDxAg1m1zfPTOAv7Fb3A4h4qd9F8-vBFJDbYcDXfW38WvHbohL1GEzAwQkjQdmyrDrjy99Esz7qU4=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgSBXICxaFsM_-BvFipsNYqDaGbd5Pd5qJ5ja52G1mSogfFZZWLThIRJrqttFqZ-hlyEEfuygER4alVq9k1P1t1fLWMT_DHYq4u-3lWP6PzKaMUEJ5A89efmGWYCpdvSqOeuAnpvT9QTgx7zfkbZ_liQj8s0weDsxkHLnaN_BE8Xnng2Xl-NdZlR-UnzyF4"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgSBXICxaFsM_-BvFipsNYqDaGbd5Pd5qJ5ja52G1mSogfFZZWLThIRJrqttFqZ-hlyEEfuygER4alVq9k1P1t1fLWMT_DHYq4u-3lWP6PzKaMUEJ5A89efmGWYCpdvSqOeuAnpvT9QTgx7zfkbZ_liQj8s0weDsxkHLnaN_BE8Xnng2Xl-NdZlR-UnzyF4=w427-h640" width="427" /></a><div class="separator">Jeszcze jedno spojrzenie na Ushguli</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0RV5OAG1WcheTRR89F_vXEj5h0Jod56QFbriS_NpCyMtEVL5Ojzs7pMd7H3G36OASuTepTtkv9b8PvJjh7tl3h5JCQrIKYT5BvKhKDKYeAurbpMhNdkJvZ7i_ifpzfOyYYCLMvaJR5oE9una9RhLHcXgkTif2MpKO5HQoEEwaCmAW50N183We3wVBDEog"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0RV5OAG1WcheTRR89F_vXEj5h0Jod56QFbriS_NpCyMtEVL5Ojzs7pMd7H3G36OASuTepTtkv9b8PvJjh7tl3h5JCQrIKYT5BvKhKDKYeAurbpMhNdkJvZ7i_ifpzfOyYYCLMvaJR5oE9una9RhLHcXgkTif2MpKO5HQoEEwaCmAW50N183We3wVBDEog=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgLqwf4sj8uK5C-4SZj5u1WidQ_ohl6TDR16g_Zg8urzujrm86TjCZjSrtGZmMxrGl3U9yCY2J9qQMs7fbsjvKxCPJU1s8WXuCWzjLAt6vPXKgsgrvOWjGicLCxHl7B128Cwi53tflwB10jxkONgka9ZjdnpYYZ9X1OHRmq2jS4wWwoKYXy0LtrkPZb8Xes"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgLqwf4sj8uK5C-4SZj5u1WidQ_ohl6TDR16g_Zg8urzujrm86TjCZjSrtGZmMxrGl3U9yCY2J9qQMs7fbsjvKxCPJU1s8WXuCWzjLAt6vPXKgsgrvOWjGicLCxHl7B128Cwi53tflwB10jxkONgka9ZjdnpYYZ9X1OHRmq2jS4wWwoKYXy0LtrkPZb8Xes=w640-h426" width="640" /></a></div>Niezapominajkowe spojrzenie oraz rzut na górną część wioski Ushguli</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: xx-large;"><b>DZIEŃ 5
– GVIBARI </b></span><span style="font-size: xx-large;"><b>2943 m n.p.m.</b></span><b style="font-size: xxx-large;">, LATPARI PASS 2834 m n.p.m.</b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Podobnie,
jak dnia poprzedniego, wstałem o godzinie 5.50 rano, aby spojrzeć na niebo.
Pogoda zachęcała, żeby wyruszyć w góry. Nigdzie nie widziałem ani jednej chmury.
Myślałem, że dzisiejsza trasa nie pójdzie tak łatwo, ponieważ dobra passa z
pogodą nie może trwać wiecznie. Jako że mieliśmy wymarzone warunki,
postanowiliśmy wyruszyć. Damian również. Zjedliśmy śniadanie w postaci gorących
zup oraz przygotowaliśmy izotoniki na trasę. Z pokoju wystartowaliśmy o
godzinie 7.12. Tym razem zmieniliśmy kierunek, ponieważ nie wybraliśmy drogi na
lodowiec, ani stromego podejścia z punktem widokowym na poziomie 2980 m n.p.m. Szliśmy
ścieżką przebiegającą ponad poziomem środkowego Ushguli.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijIvroQsMw37GmJdkvMuAt1LhRDhLpIQmPPc_HqXVYu2SQKCbVxHdGfmF6BKI9rbXjbbw_smov0n7323SyKKWrNjLx7_moRARoChGZv5vdpagA0Unj_y4cqCLmFIsA5-q-tmBu-SZx_nC1YI6o3Hh7uHdybGNE6t1TNGEzfv6b1i2sfNTxMANm10ormV9R"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijIvroQsMw37GmJdkvMuAt1LhRDhLpIQmPPc_HqXVYu2SQKCbVxHdGfmF6BKI9rbXjbbw_smov0n7323SyKKWrNjLx7_moRARoChGZv5vdpagA0Unj_y4cqCLmFIsA5-q-tmBu-SZx_nC1YI6o3Hh7uHdybGNE6t1TNGEzfv6b1i2sfNTxMANm10ormV9R=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEieZBZ-ZSvAFk93dRYWDrDhdSrBrQApPIzG7_gnJtw4asqxWNMogRrpppo6jGGrKmVzLrWQyDHBi4x48Rb2ARXVlcXMtkAIeX8vcd24q_bHnnYs8RuB5tbYKVN8PSJ4cWuQS8SJENjC2S3M6SPpQ2B15AvU_neZeiq4dRV_B0fmONXOz7v9bzTLtBMLsBvU"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEieZBZ-ZSvAFk93dRYWDrDhdSrBrQApPIzG7_gnJtw4asqxWNMogRrpppo6jGGrKmVzLrWQyDHBi4x48Rb2ARXVlcXMtkAIeX8vcd24q_bHnnYs8RuB5tbYKVN8PSJ4cWuQS8SJENjC2S3M6SPpQ2B15AvU_neZeiq4dRV_B0fmONXOz7v9bzTLtBMLsBvU=w640-h426" width="640" /></a></div>Przecinamy górną część wioski Ushguli</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>MIEJSCE,
KTÓRE WARTO OMIJAĆ, ALE NIE MA INNEJ ALTERNATYWY…<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Gruzja
od zawsze kojarzyła nam się z gościnnością i pięknymi chwilami, ale zawsze
znajdzie się ktoś, kto potrafi zepsuć cały klimat. Na wysokości środkowej
części wioski, ścieżka przechodzi przez teren prywatny. Innej możliwości nie
ma, dlatego trzeba przez niego przejść. Kiedy dotarliśmy do drewnianej furtki,
tuż obok niej widniała tabliczka: ‘to jest teren prywatny. Jeśli chcesz
przejść, pobieramy opłatę 2 lari za osobę’. Dla mnie nie w porządku był fakt,
że oficjalny szlak opisywany w przewodnikach poprowadzono przez teren prywatny,
albo…, że ktoś wybudował się na jego fragmencie, ale nie zmieniono przebiegu trasy.
Idąc przez długą posesję nikogo nie spotkaliśmy. Dopiero na samym końcu, przy
drugiej furtce stało dwóch rozmawiających ze sobą facetów i jedna kobieta.
Kiedy nas zobaczyła, powiedziała chłodnym głosem ‘two lari per person’, po czym
szybko odwróciła głowę na bok, jakby wstydziła się tego, co mówi. Koniecznie
chciała uniknąć kontaktu wzrokowego. Dotychczas nie tak wyglądała gruzińska
gościnność. Wystarczyło się uśmiechnąć i powiedzieć coś miłym głosem, a
zdecydowanie inny byłby odbiór wspomnianego miejsca. Niestety nie pozostaje mi
nic innego, jak powiedzieć kilka złych słów o właścicielach omawianego terenu. Góry
zdecydowanie nie uczą podobnego podejścia do ludzi, stąd nie znając gospodarzy,
mogłem jasno stwierdzić, że nie byli ich pasjonatami, ani nawet nie mieli ich w
sercu, pomimo wspaniałego miejsca zamieszkania. Z drugiej strony, nie ma innej
możliwości przejścia na drugą stronę posesji. Może jest…, ale ścieżka, którą
proponują mapy nie jest polecana, ponieważ szlak jest ultra uciążliwy od tej
strony, o czym opowiem, opisując naszą drogę zejścia. Na razie w skrócie
powiem, że tuż przed wejściem na teren prywatny ścieżka zakręca w lewo, zieloną
polaną pod górę – w stronę lasu. Mielibyśmy piękną alternatywę pozwalająca
ominąć chłodnych ludzi bez serc do gór, ale niestety od początku lasu,
stromizna szlaku oraz luźno leżące kamienie i płynąca woda całą szerokością drogi
powoduje, że wejście na lokalne wzniesienie „wypruje” nas całkowicie z sił,
tylko po to, aby dostać się na mało znaczące 2350 m n.p.m. Zdecydowanie nie
warto męczyć się na początkowym fragmencie trasy walcząc z jej uciążliwościami.
W ramach ciekawostki dopowiem, że można wybrać wspomniany szlak w drodze
powrotnej, żeby ominąć nieszczęsną posesję. Tak też zrobiliśmy. Przy drugiej
furtce oczywiście zapłaciliśmy właścicielom, ale Basi mina mówiła wszystko, co
o tym myśli. Nie chodziło o pieniądze, ale o bezduszność i chłód serc. Podobni
ludzie powinni być opisywani w relacjach niekoniecznie z dobrej strony, żeby inni
zobaczyli, że coś jest nie tak. To właśnie zrobiłem… Najlepiej, gdyby turyści
wydeptali tuż za ogrodzeniem nową ścieżkę, pokazując gospodarzowi, jaki mają
stosunek do niego. Co innego, gdyby ci ludzie podeszli do turystów z innym
nastawieniem.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">INNY
CHARAKTER GÓR<o:p></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przeszliśmy
na drugą stronę prywatnego terenu. Odtąd wąska ścieżka wydeptana w trawie
zakręcała powoli łukiem w lewą stronę, prowadząc wzdłuż granicy lasu. Po prawej
nadal ciągnęły się zielone polanki. Jako że szliśmy od północnej strony pasma
górskiego, spodziewałem się znacznego chłodu, wilgoci i w ogóle odmiennych
warunków. Tutejsze góry w całości porastały brzozowe lasy, a nieco dalej,
pomiędzy drzewami, widniały kwitnące rododendrony. Bardzo nisko, jak na te same
kwiaty w innych częściach gór. Zazwyczaj pojawiały się od wysokości 2450 m
n.p.m. Ten dzień chyba dla każdego był ciężki. Każdy z nas czuł ‘zmęczenie
materiału’, a inny charakter szlaku pogłębiał wspomniane uczucie. Nie mieliśmy
nasłonecznionych stoków, szliśmy przez zarośla, a ścieżka wiła się pomiędzy
drzewami. Podobny stan rzeczy działał na psychikę, ponieważ mieliśmy
świadomość, że podczas wcześniejszych dni wędrowaliśmy piękniejszymi trasami,
gdzie od początku podziwialiśmy sielankowe widoki. Początek nie zachwycał, a w
głowach krążyła chłodna myśl: ‘two lari per person’, które odtąd powtarzaliśmy.
O ile miałem sporo sił, to jakoś głowa „nie pchała” mnie dalej. Nie
podpowiadała mi: ‘idź dalej, wyżej!’. Dosłownie zabrakło „napędu nóg” od strony
psychiki. Szedłem tylko dlatego, bo Damian i Basia też podchodzili… Basia
również czuła zmęczenie po kilku intensywnych poprzednich dniach. Damian z
kolei nadal miał przeziębienie, mocny katar i bolało go gardło. Na dodatek z
powodu choroby, nie pomyślał o butach, żeby je wysuszyć obok pieca lub przynajmniej
w okolicach kaloryfera. Przez to wędrówkę dzisiejszego dnia rozpoczął w
przemokniętych butach. Nieświadomie stworzył idealny „materiał” na pogłębienie choroby,
o czym nawet wspomniał nasz gospodarz wieczorem.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgUKKq9b8s5XfHgqEFGHBI4BgJHNK61HyFZVBKUOfCbrOaydUFiQ0Smri2gqCmbfpuphWI2znllRu-XayYuK7CJ7nyLSD-ZZ6tVfm4KAyrZNLJiR-G-uwSIApGqXKWDEDxrPTTFNsgXHNnHwnAleaVGbPNXb6rOo59MdzxlyKDB_f-FwrFeS9_GG2ovskaR"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgUKKq9b8s5XfHgqEFGHBI4BgJHNK61HyFZVBKUOfCbrOaydUFiQ0Smri2gqCmbfpuphWI2znllRu-XayYuK7CJ7nyLSD-ZZ6tVfm4KAyrZNLJiR-G-uwSIApGqXKWDEDxrPTTFNsgXHNnHwnAleaVGbPNXb6rOo59MdzxlyKDB_f-FwrFeS9_GG2ovskaR=w640-h426" width="640" /></a></div>Szlak w drodze na Latpari Pass ma zupełnie inny charakter - jest dużo drzew oraz śniegi pojawiają się znacznie wcześniej</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Idąc
szlakiem, już po kilkunastu minutach dotarliśmy do punktu na wysokości 2200 m
n.p.m., gdzie zobaczyliśmy pierwszy, duży płat śniegu. Dodatkowo płynął tędy
dość szeroki potok, z większym kamieniem na środku. Żeby przejść na drugą
stronę, nie pozostawało nic innego, jak przeskoczyć na niego i dalej – na drugi
brzeg. Znając właściwości podeszwy Vibram, od razu odrzuciłem możliwość wskoczenia
z rozpędu na kamień wystający z wody, ponieważ Vibram w ogóle nie trzyma się
mokrej powierzchni. Mam nawet wrażenie, że każde zwykłe buty mają lepszą
przyczepność w podobnych warunkach niż markowa podeszwa… Na mokrych kamieniach
po prostu „jeździ”. Nie czuć żadnego tarcia ani przyczepności. Powiedziałem o
tym na głos. Basia podpierała się kijkiem. Stawiała kroki wolno, ale stabilnie.
Damian z kolei próbował wskoczyć z rozpędu na kamień, po czym chciał wybić się
na drugą stronę potoku. Niestety podeszwa Vibram w ogóle nie radzi sobie w
takich warunkach. Wystarczyło, że Damian dotknął jego powierzchni, ale nie
zdążył ustać nawet na chwilę. Od razu pośliznął się obiema nogami i wpadł od
lewej strony biodrem do małej kaskady, zalewając całkowicie buty górską, zimną
wodą oraz w większości spodnie aż do pasa. Po tym zdarzeniu bardzo szybko
wyskoczył z potoku na drugi brzeg. Dobrze, że tylko się nieco poobijał, a nie
złamał sobie kości biodrowej. Zapytałem Damiana, czy wracamy, ponieważ miał
wszystko mokre od pasa w dół, a w szczególności buty, w których łatwo mógł się
jeszcze bardziej doprawić. Po dłuższej chwili namysłu odpowiedział, że idzie
dalej pomimo braku sił, zmęczenia i teraz przemoczenia. Mieliśmy tylko
nadzieję, że przynajmniej szybko dotrzemy do nasłonecznionych stoków, dzięki
czemu będzie mu ciepło oraz ubrania będą mogły wyschnąć.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEievmVJ30-BZNCy_w6k6x4GemwTB3pMNpdFPwIN6f1wvsXoxJvTsNbBhgsPw9K5QhttGKDzAb84ZXbBAtBLD_JAT_zTA2lXehTN3t-hEQPVcutZCAQ6XerbJrOMdNfG5CYVRI4fFJVSd-gqGC6h2Oe8t3fgc8c0-ym3PPN9nXdnLVvYokxpeS4opfExnnT8"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEievmVJ30-BZNCy_w6k6x4GemwTB3pMNpdFPwIN6f1wvsXoxJvTsNbBhgsPw9K5QhttGKDzAb84ZXbBAtBLD_JAT_zTA2lXehTN3t-hEQPVcutZCAQ6XerbJrOMdNfG5CYVRI4fFJVSd-gqGC6h2Oe8t3fgc8c0-ym3PPN9nXdnLVvYokxpeS4opfExnnT8=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZY9Hn4d5RWBCyGcg2Tk4t502YR02mWV1Lzc5V-5NKaGHY-WneUhBedhChvk29tQO59gCMjLDvilBrlZHWx1dOT2Jh1PFhEOTHiKxWZbMJciNbIR4xTPXaTHa2mYcvaXRp8YSUFNR5Lcfof7EiRAxDdTQCnJk6Teull4as1nJuuoWMBTyIhAOJ_P34Mn6c"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZY9Hn4d5RWBCyGcg2Tk4t502YR02mWV1Lzc5V-5NKaGHY-WneUhBedhChvk29tQO59gCMjLDvilBrlZHWx1dOT2Jh1PFhEOTHiKxWZbMJciNbIR4xTPXaTHa2mYcvaXRp8YSUFNR5Lcfof7EiRAxDdTQCnJk6Teull4as1nJuuoWMBTyIhAOJ_P34Mn6c=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Widoki na początkowym etapie szlaku</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>PRZYKŁAD
POKAZUJĄCY JAK DZIAŁA PSYCHIKA W GÓRACH<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Odtąd
szliśmy spokojnym krokiem w zacienionym lesie, gdzie pojawiało się coraz więcej
rododendronów. Za chwilę przechodziliśmy na drugą stronę płatu śnieżnego.
Szedłem jako pierwszy, żeby wybijać ślady. Po 25-ciu minutach osiągnęliśmy
wysokość 2300 m n.p.m. Jako że szlak zaczyna się od poziomu 2087 m n.p.m., to
mogliśmy powiedzieć, że to już coś… Mimo wszystko, nie staliśmy nawet na równi
z lokalnym wzniesieniem z wieżą. Ten na razie nijaki dla mnie szlak wynagrodził
mi pierwszy piękny widok. Wyłoniła się Ushba na tle niebieskiego nieba. Cieszyłem
się bardzo, ponieważ mogliśmy ją zobaczyć w pełni i na dodatek z dość małej
wysokości. Dotychczas musieliśmy wchodzić na co najmniej 3000 m n.p.m., aby móc
ją dostrzec. Wystarczyło, że nie osiągnąłeś wspomnianej wysokości przed godziną
11.30, a już nie miałeś możliwości, aby podziwiać dwuwierzchołkowy, rogaty
szczyt z powodu chmur, które go „ucinały”. Góry rządzą się swoimi prawami,
dlatego musimy dostosowywać nasze plany do procesów chmurotwórczych, a nie
próbować je dopasować pod siebie… Zapamiętajmy sobie oczywistą prawdę: nie
przesuniemy wschodu słońca, nie zmienimy pór powstawania chmur, nie
spowodujemy, że śnieg stopnieje szybciej, nie przedłużymy dnia, ani nie
przyspieszymy kwitnięcia kwiatów. Z omawianym zjawiskiem najczęściej spotykam
się w Tatrach, gdzie tłumy turystów wyruszają zbyt późno, po czym nie mają
żadnych widoków lub tylko częściowe. Niestety chmur nie można przespać. Trzeba
je wyprzedzać… Od tego momentu dostałem jakby nowego przypływu sił. Wiedziałem,
że problemem nie jest ich wyczerpanie, ale dotychczasowy brak motywacji, który
wynikał chyba z faktu, że podczas poprzednich dni początki szlaków były
znacznie piękniejsze i widowiskowe. Dotychczas czegoś mi brakowało. Jednak
widok Ushby zachęcił mnie, aby iść coraz wyżej, ponieważ chciałem zobaczyć
więcej i więcej. Wraz z osiąganiem coraz wyższych poziomów góra odsłaniała się
bardziej, a obok niej „wyrastały” kolejne, białe góry. Odcinek leśny jeszcze
trochę nam zajął. Ścieżka w czterech miejscach przechodziła na przemian przez
większe płaty śnieżne oraz rododendrony.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjHbE8lLodW6_MepNn2caX985tSqTWTKhge5HCEEYHiiaIUjhhqlsIvliHCl34ebp-88Zi3Q9aQy-w2N4ywI_Lbdw1wqqf6mgw6IZbFc3QAdM5DjtmbOZMjJJoSw9f19DK-shsX0QUeFFsgeane37-9vAhmWgPJAtNnHeHmbaBPiGau6dbCRoH2myvUiUw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjHbE8lLodW6_MepNn2caX985tSqTWTKhge5HCEEYHiiaIUjhhqlsIvliHCl34ebp-88Zi3Q9aQy-w2N4ywI_Lbdw1wqqf6mgw6IZbFc3QAdM5DjtmbOZMjJJoSw9f19DK-shsX0QUeFFsgeane37-9vAhmWgPJAtNnHeHmbaBPiGau6dbCRoH2myvUiUw=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAAheU1s3J7TDVYXxGVSF_bMFHKXGkrGe5RVpiNSBj5f9dyhjVzGuhwBut7hXTelHe6rsWqFVivBdAG7W50CzwUKs1VoTy2jvyyhpLBaKyGj5EoMK1PKSpNUZj_L_WGDI2ZyWyEurCBqVM3uRJ38mqpKoVxONS9v0wDsE96UvDEANPEHz9Ybn5vP7t-FYS"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAAheU1s3J7TDVYXxGVSF_bMFHKXGkrGe5RVpiNSBj5f9dyhjVzGuhwBut7hXTelHe6rsWqFVivBdAG7W50CzwUKs1VoTy2jvyyhpLBaKyGj5EoMK1PKSpNUZj_L_WGDI2ZyWyEurCBqVM3uRJ38mqpKoVxONS9v0wDsE96UvDEANPEHz9Ybn5vP7t-FYS=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizjckctGnoj0UCphGyS8gu679jyE3g1Cm8WOxbuV7oDAPqrZmNgofA-L2iAmz0YB0zFTX5yjpUi3TNGoxHgBnfOutHdkYixVCgv-iM8eZyAErIasQn2TnnIKguwJqxDSeX3U9Cpi6dxe8sntbJSPxN6gUDIvLbOt80nJPaH2gr1GSnDTN4OAf5c7WRTrnj"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizjckctGnoj0UCphGyS8gu679jyE3g1Cm8WOxbuV7oDAPqrZmNgofA-L2iAmz0YB0zFTX5yjpUi3TNGoxHgBnfOutHdkYixVCgv-iM8eZyAErIasQn2TnnIKguwJqxDSeX3U9Cpi6dxe8sntbJSPxN6gUDIvLbOt80nJPaH2gr1GSnDTN4OAf5c7WRTrnj=w640-h426" width="640" /></a></div>Pojawia się Ściana Bezingi i Ushba</div><div> </div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>PIĘKNO
DALSZEJ TRASY<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dotarliśmy
na wysokość 2450 m n.p.m. Odtąd rododendrony tworzyły zwarte skupiska. Ich
gęstość nie pozwalała na jakiekolwiek zboczenie ze szlaku. Płaty śnieżne z
kolei tworzyły ciąg w linii prostej, ponieważ śnieg wypełniał zagłębienie
terenu w postaci żlebu. Czym podchodziliśmy wyżej, tym przybywało bieli. Jej
skupiska stawały się większe i dłuższe. Na piątym z nich nawet mieliśmy trudność,
aby odnaleźć właściwą ścieżkę, ponieważ całkowicie została przysypana. Gdzieś
wyżej, po lewej stronie, znalazłem jej dalszy ciąg, dlatego wykorzystałem śnieg
do poprowadzenia śladów w linii prostej. Powyżej ścieżka wiodła pomiędzy
rododendronami. Tych nie brakowało. Tymczasem Ushba pokazała się nawet z jej
podstawą. Dopiero teraz mogliśmy dostrzec, jak jest piękna. Po prawej dostrzegliśmy
kolejny biały szczyt. Panorama ośnieżonych gór otwierała się coraz bardziej – z
każdym metrem osiąganej wysokości. Widoczna stromizna, kończąca jednocześnie
serię wielkich płatów śnieżnych wyznaczała ostatni fragment męczącego podejścia.
Dotarliśmy na piękny teren, gdzie szlak rozgałęział się na dwie możliwości. W
lewo prowadził na nieoficjalne zejście do Ushguli, pozwalające ominąć posesję,
którą nazwaliśmy ‘two lari per person’, a w prawo prowadził szlak właściwy –
pozwalający na wejście na Gvibari. Pamiętałem słowa gospodarza, który
powiedział, że na Latpari Pass, jeszcze może być za wcześnie, ponieważ w
okolicach Gvibari zalega jeszcze zbyt dużo śniegu. Poleca przechodzić wspomniany
kawałek trasy dopiero w sierpniu. Wcześniej nie ma co liczyć na możliwość
dotarcia do przełęczy Latpari. Z drugiej strony pomyślałem sobie, że będę
szczęśliwy, gdy uda nam się dotrzeć na szczyt Gvibari, ponieważ z poziomu
wioski widzieliśmy, ile zalega na nim śniegu oraz że okoliczne szczyty w
całości są pokryte grubą warstwą bieli, pomimo że wyższe góry w sąsiednich
pasmach górskich już dawno zakwitły jaskrami alpejskimi… Od wysokości 2450 m
n.p.m. szlak bardzo mi się podobał, ponieważ zacienione lasy brzozowe
przeminęły (a te drzewa kojarzą mi się z nizinami). Odtąd jedynie kwitły piękne
rododendrony i na dodatek mieliśmy bajeczny widok na Ushbę. Zanim wyruszyliśmy
dalej, zatrzymaliśmy się na rozstaju dróg, ponieważ z ziemi wybijało źródełko z
zimną wodą. Każdy z nas się jej napił i schłodził twarz. Słońce mocno
przypiekało. A czym wyżej, tym bardziej czuliśmy jego promienie.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheKNUmHcyjmrZo9lk-Ge3gQmBSH6P-FfxJtvxRSdokRE1iN5YOB3KU0pXedRK7-lyFzeWR9oAaTvCslwyZAal23dC0Gh5JVyTO6whhKXonDQI08elUAbrJG6K799mFw3y_qvs1kS5MBWxodXyHRCdzWvlWi3TVwj8P4KMYUxSqhsmuD7-ZWJeFJZlRcvyA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheKNUmHcyjmrZo9lk-Ge3gQmBSH6P-FfxJtvxRSdokRE1iN5YOB3KU0pXedRK7-lyFzeWR9oAaTvCslwyZAal23dC0Gh5JVyTO6whhKXonDQI08elUAbrJG6K799mFw3y_qvs1kS5MBWxodXyHRCdzWvlWi3TVwj8P4KMYUxSqhsmuD7-ZWJeFJZlRcvyA=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Cudny widok na Ścianę Bezingi z poziomu 2450 m n.p.m.</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJ41RGCQlndKVvJY-7XXcUNV07kQqMqOPCUooeHfPv1pVlTszaSCqRvaUDs4HAHiu3S9EdMBcM8v5q3zU6E04pRg1RTKYfn3dGZUGVx6yT-WElrOKgvn_9nIe6QWB5nkfhZeVgFVzaMtx13xui2th02GNh4tvK5Vaa0geT7Ug-HaXfHGRupFIooEg5M0d6"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJ41RGCQlndKVvJY-7XXcUNV07kQqMqOPCUooeHfPv1pVlTszaSCqRvaUDs4HAHiu3S9EdMBcM8v5q3zU6E04pRg1RTKYfn3dGZUGVx6yT-WElrOKgvn_9nIe6QWB5nkfhZeVgFVzaMtx13xui2th02GNh4tvK5Vaa0geT7Ug-HaXfHGRupFIooEg5M0d6=w640-h426" width="640" /></a></div>Wyłania się coraz więcej ośnieżonych gór. W tej części panoramy króluje Ushba 4710 m n.p.m.</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dalsza
ścieżka przecinała poziomo długie zbocze górskie. Przeszliśmy więc spory
kawałek, nie osiągając dodatkowej wysokości. Zamieniliśmy jednak zbocze na
inne, które częściowo porastały trawy, a na niej z kolei kwitły dorodne żółte
jaskry. Piękne kwiaty, gdzie w tle mieliśmy ciąg białych szczytów, w tym Ushbę,
przyciągały wzrok. Pozioma, długa ścieżka przebiegała przez zwartej budowy
rododendrony. Na jej końcu „wyrastało” trawiasto-rododendronowe wzniesienie,
którym podchodziliśmy stopniowo do góry. Dosłownie za chwilę doprowadziło nas
ono do niesamowitego zagłębienia terenu, które bardzo przypominało mi
Mięguszowiecki Kocioł w drodze na tak zwaną Przełęcz pod Chłopkiem w polskich
Tatrach. Miałem wrażenie, że przebywamy w bardzo podobnym miejscu, tyle że w
porównaniu ze szlakiem na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem wchodziliśmy do
jego wnętrza. W kotle zalegało mnóstwo śniegu. Opierał się nawet na stromych
zboczach. W jego zagłębieniu leżało mnóstwo wielkich głazów. Jeden z nich
wykorzystaliśmy jako punkt postojowy. Miejsca wystarczyło dla każdego, a z
racji, że tworzył naturalny stół, mieliśmy gdzie rozłożyć się z jedzeniem. Podobało
mi się również pobliskie otoczenie, ponieważ dookoła kwitły żółte dorodne
jaskry. Jako że czerwony i rudy cicik zawsze są ze mną na trasie, obowiązkowo
zrobiłem im zdjęcie na jednym z głazów na tle wyższych gór. Na czerwonym ciciku
położyłem dodatkowo jeden żółty kwiat, jak gdyby miał go we włosach.
Wystarczyło kilka minut, aby poczuć jak mocno przypieka słońce. Czuliśmy wręcz
upał. Damian dzięki temu mógł osuszyć ubrania znacznie szybciej, ale buty
potrzebowały znacznie więcej czasu.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghAsEtW7fLn88DBvBx0TEYWkvAsNAJFXWIPZrWAKwKqyIbW0_5WQkGEVbmoGBnigVxJKyPebAxRgqCFMGKfDyhIRGXaRZYnsLlXUD-4t5_fZdI0pBPMRD_f4icqP3rz-_pN61lHG3nZboepV5_ZaJTp0VaYkZy7CJczBeav5ywZ_cDxtB11A6l2e9CooHg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghAsEtW7fLn88DBvBx0TEYWkvAsNAJFXWIPZrWAKwKqyIbW0_5WQkGEVbmoGBnigVxJKyPebAxRgqCFMGKfDyhIRGXaRZYnsLlXUD-4t5_fZdI0pBPMRD_f4icqP3rz-_pN61lHG3nZboepV5_ZaJTp0VaYkZy7CJczBeav5ywZ_cDxtB11A6l2e9CooHg=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3YcZEsAoWskJY7Ic0UK56VXFLB2gUdZIvRTYsSct-HyEsdG_gpRv1anYEgjiLGqsNHE05yUzrViL8TATd86FuBVVpfKgoskiIg8CpbIALixdPw3_HHXpNkdjfWQ2qpITCZJ0tL6DPJ_GW7N5f26kD0OvUn6en2zmpqADYQ8-MzMVOzcYGuXtJgMCca83X"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3YcZEsAoWskJY7Ic0UK56VXFLB2gUdZIvRTYsSct-HyEsdG_gpRv1anYEgjiLGqsNHE05yUzrViL8TATd86FuBVVpfKgoskiIg8CpbIALixdPw3_HHXpNkdjfWQ2qpITCZJ0tL6DPJ_GW7N5f26kD0OvUn6en2zmpqADYQ8-MzMVOzcYGuXtJgMCca83X=w640-h426" width="640" /></a></div></div><div class="separator">Widok na Ścianę Bezingi z wysokości 2650 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3YcZEsAoWskJY7Ic0UK56VXFLB2gUdZIvRTYsSct-HyEsdG_gpRv1anYEgjiLGqsNHE05yUzrViL8TATd86FuBVVpfKgoskiIg8CpbIALixdPw3_HHXpNkdjfWQ2qpITCZJ0tL6DPJ_GW7N5f26kD0OvUn6en2zmpqADYQ8-MzMVOzcYGuXtJgMCca83X"></a><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3YcZEsAoWskJY7Ic0UK56VXFLB2gUdZIvRTYsSct-HyEsdG_gpRv1anYEgjiLGqsNHE05yUzrViL8TATd86FuBVVpfKgoskiIg8CpbIALixdPw3_HHXpNkdjfWQ2qpITCZJ0tL6DPJ_GW7N5f26kD0OvUn6en2zmpqADYQ8-MzMVOzcYGuXtJgMCca83X"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5bQbfqZKckRcY3juUcltBZ4JBWX0bQ1TYlxAVDDyo1V_RG4Fnju_6ENpaFwqlcXKFXihw7XxVoOFF0d3D_mL1gVm3Wzy5SQdHr24chwF_NP1gBO-pjU1eAkBZjRmyqfeatfjmNYvWwVOG1DaAWAZK1o0VdfsPjFJQ5U269dliOjh_RqU7kHENIhduzfOi"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5bQbfqZKckRcY3juUcltBZ4JBWX0bQ1TYlxAVDDyo1V_RG4Fnju_6ENpaFwqlcXKFXihw7XxVoOFF0d3D_mL1gVm3Wzy5SQdHr24chwF_NP1gBO-pjU1eAkBZjRmyqfeatfjmNYvWwVOG1DaAWAZK1o0VdfsPjFJQ5U269dliOjh_RqU7kHENIhduzfOi=w640-h428" width="640" /></a></div><div class="separator">Bezimienna góra 3242 m n.p.m. z wczorajszego dnia</div><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCupY8AO-cb9cO3rMIFbN7vEel919dlsWs_o-o9HaQ2rSZNCG-zPz-HkV41aG7yjdTVGD_uxgR5Sqj3xfprOB9m_IGS8AdGFFICMxXLtQvp1352bdn7Q-ytqh8nnQvOLAXf_yg60oNcxU6JnaKLTEZiRWa0OFYBPrOjreXUPy8sQHQCcu_R1-AGuGkl45V"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCupY8AO-cb9cO3rMIFbN7vEel919dlsWs_o-o9HaQ2rSZNCG-zPz-HkV41aG7yjdTVGD_uxgR5Sqj3xfprOB9m_IGS8AdGFFICMxXLtQvp1352bdn7Q-ytqh8nnQvOLAXf_yg60oNcxU6JnaKLTEZiRWa0OFYBPrOjreXUPy8sQHQCcu_R1-AGuGkl45V=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Ushba w całej swojej wspaniałości widziana z poziomu 2650 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCupY8AO-cb9cO3rMIFbN7vEel919dlsWs_o-o9HaQ2rSZNCG-zPz-HkV41aG7yjdTVGD_uxgR5Sqj3xfprOB9m_IGS8AdGFFICMxXLtQvp1352bdn7Q-ytqh8nnQvOLAXf_yg60oNcxU6JnaKLTEZiRWa0OFYBPrOjreXUPy8sQHQCcu_R1-AGuGkl45V"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_6Bl6cdhYq0CJQaVYW6XiC998tLbsze2AhxoADManCBd0giapYfKusZUr-SW-tch1AXC3R0ztIiL2-CPn4ibbQHN5HmYUhRYcIe4uA10EzuTZeDJl5d_5wRhwWTLk32XHMfq2m-N0DRuOsFG2UAL8fduFrf4nwnkGMpm0k4oPNGPoQFEGlOotRtRR6m0w"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_6Bl6cdhYq0CJQaVYW6XiC998tLbsze2AhxoADManCBd0giapYfKusZUr-SW-tch1AXC3R0ztIiL2-CPn4ibbQHN5HmYUhRYcIe4uA10EzuTZeDJl5d_5wRhwWTLk32XHMfq2m-N0DRuOsFG2UAL8fduFrf4nwnkGMpm0k4oPNGPoQFEGlOotRtRR6m0w=w640-h428" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3bhH51Ano3f3EZtuWs34QxydBvbyuoPDfFar0iP894IN9EuuvXmtYRJmmEOkJqT3GgnbYeTuoN4776nrSnDzFDx4qD8iPwOz1R8lE28sSIbX1kJjm2ri1Al3eBS5Gzzde0L_JM7NFchpvcFFJONczu9SAPWkI5uMxkmjMZDr3uoeZxeECOXqLgf49wtqR"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3bhH51Ano3f3EZtuWs34QxydBvbyuoPDfFar0iP894IN9EuuvXmtYRJmmEOkJqT3GgnbYeTuoN4776nrSnDzFDx4qD8iPwOz1R8lE28sSIbX1kJjm2ri1Al3eBS5Gzzde0L_JM7NFchpvcFFJONczu9SAPWkI5uMxkmjMZDr3uoeZxeECOXqLgf49wtqR=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok z lokalnego kotła tuż pod podejściem na przełęcz Gvibari i ciciki podziwiające panoramę Kaukazu</div></div><br />
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
dłuższej przerwie wyruszyliśmy wyżej. Widzieliśmy, że ścieżka prowadzi do
strefy śniegów, a przebywaliśmy dopiero na wysokości 2650 m n.p.m. To
oznaczało, że od poziomu około 2800 m n.p.m. spodziewaliśmy się ustępującej
zimy. Pomimo, że na sąsiednich górach zima „trzymała” dopiero od wysokości 3200
m n.p.m., to na Gvibari trwała w najlepsze od poziomu 2800 m n.p.m. Północny
układ zboczy plus dodatkowa naturalna osłona w postaci całego, zaśnieżonego,
nieco wyższego pasma górskiego znajdującego się tuż za naszą granią powodowała,
że panowały tu zupełnie inne warunki, nieco spóźnione względem otoczenia. Było
to dla nas nowe doświadczenie, ponieważ przeszliśmy szlaki należące do dwóch sąsiednich
pasm górskich, gdzie wiosna „zajęła” znacznie wyżej położone tereny. Tamtejsze
góry w czerwcu głównie porastały trawy i niezliczone miliony różnokolorowych
kwiatów, a na Gvibari nawet co innego pokrywało niżej położone zbocza… U jego stóp
rosły brzozowe lasy, przeplatające się z rododendronami. Dalej rododendrony
szczelnie porastały góry aż do wysokości 2800 m n.p.m. Powyżej pojawiały się
niewielkie trawiaste polany, nad którymi zalegały jeszcze duże masy śniegu. Jak
wielkie, mieliśmy się przekonać za chwilę. Podchodząc ponad poziom naszego
kotła przypominającego fragment polskich Tatr, ścieżka prowadziła stromizną
przez gęsto rosnące rododendrony. Na ich kwitnięcie jeszcze miała przyjść pora.
Być może od połowy lipca, ponieważ od północy zima ustępowała znacznie wolniej.
Słońce oświetlało w mniejszym stopniu miejscowe stoki oraz promienie padają pod
mniejszym kątem, przez co rośliny otrzymują mniej ciepła niż te same na
południowych zboczach, rosnące na tej samej wysokości.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgHynEONSrzCiIYwx6Gh81tPSttY8GEX4fN589mrRrErlBZWed3rn_iWblYl2M6zYVzIrk3UYvCqD_p5V63nqHSPZK418WCcCe26gzmHSZRcreitac-fqa5ZGSoT7gvibPWQj2QvQ7GxWF9ZAr9hZMKYeaqucSZber9wXz4GeQc_iocEq5dd4EzWm9DAKxm"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgHynEONSrzCiIYwx6Gh81tPSttY8GEX4fN589mrRrErlBZWed3rn_iWblYl2M6zYVzIrk3UYvCqD_p5V63nqHSPZK418WCcCe26gzmHSZRcreitac-fqa5ZGSoT7gvibPWQj2QvQ7GxWF9ZAr9hZMKYeaqucSZber9wXz4GeQc_iocEq5dd4EzWm9DAKxm=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhL_rHhQ1oUXOYsqWCpZg4t1rW49A31axeQkaRn5WQC80NKdk-7qJ_Ij65rmEVpEsJP3NMOKSg8GzM2oWx9QMNEcF6hVqD9HcpfXZ369yQWygktPlbLkQIYP6kYCwf3UmWWuTLAHQNSjtqQJAv1PgYkYsznpACcr76akaBoydgM_a1AtUxVbEZ5xNTy5vZ0"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhL_rHhQ1oUXOYsqWCpZg4t1rW49A31axeQkaRn5WQC80NKdk-7qJ_Ij65rmEVpEsJP3NMOKSg8GzM2oWx9QMNEcF6hVqD9HcpfXZ369yQWygktPlbLkQIYP6kYCwf3UmWWuTLAHQNSjtqQJAv1PgYkYsznpACcr76akaBoydgM_a1AtUxVbEZ5xNTy5vZ0=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhIR3dq_CuTyWFrton-w34-LA7rf0yxMzulM2ewfzDXesJu92faxL66jxrhZ4QBEQCMcab3rb6jmJ3xtoxV4zjE3THcHwKoOhhI9Om-qZ00VS2bkOGKhicXGCIWuf_ZzJ9vb1GLESqtu5FlvcwS04JyQv4GeWxbfXLYeci_sC9HB8DDK7ImC_cVinJvbBRA"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhIR3dq_CuTyWFrton-w34-LA7rf0yxMzulM2ewfzDXesJu92faxL66jxrhZ4QBEQCMcab3rb6jmJ3xtoxV4zjE3THcHwKoOhhI9Om-qZ00VS2bkOGKhicXGCIWuf_ZzJ9vb1GLESqtu5FlvcwS04JyQv4GeWxbfXLYeci_sC9HB8DDK7ImC_cVinJvbBRA=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjIFZ1xv5FuHfk8HAJSOcZQMIflhhHi6_W9782t1vjx8DpLJAAD0DiB00yqGTFeLxYwKimVBg8vKKTg8ZROzhAjjE0ogNj5Nr4y7awZBuCLPcAhTYgwarTqZOyQFsI9aAUCyghegSDqYEbkNWEkTsYCZED-n4dxWwpbe8jn6YfkM1uZM6EbyZDwQWZJKvjV"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjIFZ1xv5FuHfk8HAJSOcZQMIflhhHi6_W9782t1vjx8DpLJAAD0DiB00yqGTFeLxYwKimVBg8vKKTg8ZROzhAjjE0ogNj5Nr4y7awZBuCLPcAhTYgwarTqZOyQFsI9aAUCyghegSDqYEbkNWEkTsYCZED-n4dxWwpbe8jn6YfkM1uZM6EbyZDwQWZJKvjV=w400-h268" width="400" /></a></div><div class="separator">Cudne widoki z podejścia na poziomie 2650 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /></div></div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>BŁĄD NA
MAPIE NR 2<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na końcu
rododendronowej stromizny dotarliśmy na wysokość 2780 m n.p.m. Przed nami
widniała piękna, trawiasta polana z żółtymi jaskrami alpejskimi. W tle mieliśmy
bajeczny widok na sporą część Kaukazu. Ushba królowała na tle innych gór, ale
obok niej stało jeszcze czterech sąsiadów w bieli, którzy również zachwycali
swoim pięknem. Na lewo od Ushby widzieliśmy niższe góry, które tworzyły ciąg w
linii prostej. Ich szczyty częściowo były pokryte śniegiem, pozostałym po
zimie. Taka panorama działała na wyobraźnię, ponieważ mogliśmy dostrzec stąd,
jak długim pasmem jest Kaukaz, a przecież patrzeliśmy tylko na jego mały
wycinek… Tuż ponad rododendronami, nagle rozpoczęły się śniegi. Mieliśmy
wrażenie, że wchodzimy na główną grań, ale kiedy podeszliśmy nieco wyżej
dostrzegliśmy, że jest jeszcze widoczna jedna linia, położona równolegle do
naszej, w odległości kilkuset metrów przed nami. Tworzył ją ostatni ciąg śnieżnych
grani. Dopiero stamtąd mogliśmy wejść na szczyt Gvibari. Z oddali zauważyliśmy
charakterystyczny drogowskaz na przełęczy o tej samej nazwie 2943 m n.p.m. Mapy
elektroniczne podają wysokość 2972 m n.p.m., ale to by świadczyło, że przełęcz
jest wyższa o 30 m niż dwa sąsiednie wierzchołki… Takich błędów na mapach
Gruzji jest znacznie więcej, dlatego każdą informację trzeba weryfikować. Co
ciekawe, poziomice są dobrze oznaczone, stąd właśnie od nich biorę punkty
odniesienia pozwalające określać moje prawdziwe położenie. Grań pokryta śniegami
tworzyła w przybliżeniu prostą linię, średnio przebiegającą na wysokości 2850 m
n.p.m. Pomiędzy nią a szczytem Gvibari mamy niewielkie, ale dość długie
zagłębienie terenu. W całości wypełnia je gruba warstwa śniegu – od jednego do półtora
metra. Przecinają ją liczne głębokie pęknięcia. Na jej początku zauważyłem
suche, brązowo-czerwone patyki wystające z białej powierzchni. Od razu rzuciłem
hasło: ‘pamiętajcie, jak będziemy wracać, to idziemy na badyle i w lewo’. Przejście
do przełęczy Gvibari z drogowskazem na razie uznaliśmy za niemożliwe z racji
uciążliwego, mokrego śniegu.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgMZwa1kiAj0g1VwxN9mQjSZ7Bjx549ghS_Yjjui93i8PgDcvEwxHLTL1TWiLaEF6ykHi6wLJXgErVbQX4iJLoqFp0_FCHWP1gj8D0MqtQ7b1aWq4XVPOl1NFXfRLuazcIeL0dyvsmKRD7RoTTRr5KkpZkCqMCjgdEPV4jmOX7k6tFzjpdO9lfYfCmdIcaa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgMZwa1kiAj0g1VwxN9mQjSZ7Bjx549ghS_Yjjui93i8PgDcvEwxHLTL1TWiLaEF6ykHi6wLJXgErVbQX4iJLoqFp0_FCHWP1gj8D0MqtQ7b1aWq4XVPOl1NFXfRLuazcIeL0dyvsmKRD7RoTTRr5KkpZkCqMCjgdEPV4jmOX7k6tFzjpdO9lfYfCmdIcaa=w640-h426" width="640" /></a></div>Polana z żółtymi jaskrami z widokiem na Ushbę</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhk2ROb9z0EUhvq1q9lzsM5EkIQJO9LRM4HEO1aMK9pj3J_W0SISMPv3NoKYthHR1g95G80Ibm6Pot7BOLiQHvb0TljBm8-LYAbRLKKMhKi_IcNaEK9IZFTuZ_QiA_4nGogb8RlaLMV0MJyFskyN_ETPe7E1Da0W85Z9j1dvHxPjitDN6mKfzlvvg_TOvk"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhk2ROb9z0EUhvq1q9lzsM5EkIQJO9LRM4HEO1aMK9pj3J_W0SISMPv3NoKYthHR1g95G80Ibm6Pot7BOLiQHvb0TljBm8-LYAbRLKKMhKi_IcNaEK9IZFTuZ_QiA_4nGogb8RlaLMV0MJyFskyN_ETPe7E1Da0W85Z9j1dvHxPjitDN6mKfzlvvg_TOvk=w640-h426" width="640" /></a></div>Ushba w nieco innej scenerii</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgAM4GEF9oiXlJ6WbyP2PJP7t-yx2HFHKuINyZkgEqDixrp-Tg6NtSNBG4k-pHQcgeplCdFx2p8HX0Hnm9TVDeRmVHQ5dbTgIZjLVtoXJmVZy_Au5aF4u29igdTufadxS4dWqGaOfFK_nGAKUUrJUhkopMb_Y0uMwHu-ADENuGdjQ1wvIK1wjoXBpzNJ--K"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgAM4GEF9oiXlJ6WbyP2PJP7t-yx2HFHKuINyZkgEqDixrp-Tg6NtSNBG4k-pHQcgeplCdFx2p8HX0Hnm9TVDeRmVHQ5dbTgIZjLVtoXJmVZy_Au5aF4u29igdTufadxS4dWqGaOfFK_nGAKUUrJUhkopMb_Y0uMwHu-ADENuGdjQ1wvIK1wjoXBpzNJ--K=w640-h426" width="640" /></a></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Jeszcze jedno spojrzenie na ścianę Bezingi</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2xbeLiBnSYQSsO3IXA37papS6UxLwGWMm0CWl58oPisJ0C-qWlcfP9lj9p1sUF3hfVk4cAYo_5WHvYX3_VreOL9RK2Wrs5KWN2dEx8z-Y3wKF7eJUbfcrOIov_nmFUzjLn704LHpQJk0C7ax8_8QiPsECR0j8speJFwiO8gJ3GqSegbZSdXYPIHBkCJ1u"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2xbeLiBnSYQSsO3IXA37papS6UxLwGWMm0CWl58oPisJ0C-qWlcfP9lj9p1sUF3hfVk4cAYo_5WHvYX3_VreOL9RK2Wrs5KWN2dEx8z-Y3wKF7eJUbfcrOIov_nmFUzjLn704LHpQJk0C7ax8_8QiPsECR0j8speJFwiO8gJ3GqSegbZSdXYPIHBkCJ1u=w640-h426" width="640" /></a></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">I jeszcze jeden widok na Ushbę</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjAflbRZBHIwzFOtMajkg1TFlVGwy1RmrSe02yon7lwJhZ5ThbhvxpsVOR7Et0aJ0WMoz8OqjoJT3YfHpe3AzYZrVRtAcrmbryAqiJtHfgLhpjcu3JYEik8VgWQYjc3TJZCiaqUc9xfJS3uTBhHEZMqyIOoj1Od2qBKXsMBKbrsnTiZmKU-aHQAkAtnsgfy"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjAflbRZBHIwzFOtMajkg1TFlVGwy1RmrSe02yon7lwJhZ5ThbhvxpsVOR7Et0aJ0WMoz8OqjoJT3YfHpe3AzYZrVRtAcrmbryAqiJtHfgLhpjcu3JYEik8VgWQYjc3TJZCiaqUc9xfJS3uTBhHEZMqyIOoj1Od2qBKXsMBKbrsnTiZmKU-aHQAkAtnsgfy=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjT5dRT3ggaBNqbtptrZ9pyu9WhwXRzCU3GJwmK5xBHLoAFvJ1dJFuFdgKNqZ41Am4o6Fq36m0rSxNymF41WVuPlFbHPUpoo1SEBUAHlyLZJe9WiTeWhQqd_i5V8tQA-_NQtUzYNsXSoS08VtLcjOsgibeAhdBUApKsh-uoI3HLxSWePevp6rXRJSerY7Zt"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjT5dRT3ggaBNqbtptrZ9pyu9WhwXRzCU3GJwmK5xBHLoAFvJ1dJFuFdgKNqZ41Am4o6Fq36m0rSxNymF41WVuPlFbHPUpoo1SEBUAHlyLZJe9WiTeWhQqd_i5V8tQA-_NQtUzYNsXSoS08VtLcjOsgibeAhdBUApKsh-uoI3HLxSWePevp6rXRJSerY7Zt=w427-h640" width="427" /></a></div><div class="separator">Spojrzenie w stronę Ushguli</div><div class="separator"><br /></div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>WEJŚCIE
NA SZCZYT GVIBARI 2943 m n.p.m.<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Znaleźliśmy
inną drogę, która bezpośrednio prowadziła na szczyt Gvibari 2943 m n.p.m., Ta z
kolei pozwalała w większości ominąć trudności. Idąc obrzeżem wielkiej warstwy
bieli dotarliśmy na wierzchołek, pomijając przy tym przełęcz z drogowskazem.
Przecięliśmy tylko nieznaczny fragment wielkiego skupiska śniegu. Przez całą
zimę pod kopułą szczytową nawiało około trzech metrów śniegu o bardzo dużym
nachyleniu. Jako że Damian miał mokre buty, wydeptałem w nim stopnie, a później
je utwardzałem, żeby się nie zapadały. Szczyt Gvibari wyglądał zupełnie
inaczej. Jako że od południowej strony docierało mnóstwo światła słonecznego, nie
zalegała na nim nawet najmniejsza ilość bieli. Dosłownie kilkanaście metrów
dalej, na południowych stokach nie tylko rosła trawa, ale również gęsto kwitły
różnokolorowe kwiaty. Dopiero teraz mogliśmy dostrzec, jak wielka jest różnica
w porach roku na odcinku zaledwie kilkudziesięciu metrów… Wszystko zależało od
kąta padania promieni oraz długości czasów nasłonecznienia. Na głównym wierzchołku
postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę. Słońce przypiekało, dlatego mogliśmy
zdjąć buty i pozwolić odpocząć stopom. Trzeba przyznać, że początkowa niechęć
do dzisiejszego szlaku, bardzo szybko zamieniła się w radość od momentu, kiedy
góry stopniowo ukazywały nam Ushbę i jej sąsiednie szczyty. Teraz mieliśmy
naprawdę piękny, bajeczny i cudowny widok na wiele pasm górskich, naszą wioskę
oraz… trasy z poprzednich dni.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgCqkc_gMYgLpEXyU_KQ38Pq3hnmw66oxClefk99It09aOFtVQ6jsLJ0tEpTD2kQEgMMlKmLdFkY9SwN1Ox4xLIxKlmemW6yyul3Sxh0pMWJWoRegG5h5jwQjjQzEOPmiMe1hwLSIaJCgCj9KFWXrX40hNgVFbRzjh20OkiOo7CuxZETgKGVMPK-cFIdnVv"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgCqkc_gMYgLpEXyU_KQ38Pq3hnmw66oxClefk99It09aOFtVQ6jsLJ0tEpTD2kQEgMMlKmLdFkY9SwN1Ox4xLIxKlmemW6yyul3Sxh0pMWJWoRegG5h5jwQjjQzEOPmiMe1hwLSIaJCgCj9KFWXrX40hNgVFbRzjh20OkiOo7CuxZETgKGVMPK-cFIdnVv=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjF5iv6GQc5koe5buMMwVyw0Rl_e1_lP_HabaOjse081K9jxnDVo_d36ovJ2_9w77JjoWx5t758JQVhR9caKf2r0-N1guKM-tlu4-RYR46UgJZnbBzL24yzpVAZ2g8TRBmQJI4YAblG4B_CqjTy_ALhR0C69KCf2frp9Q7IQDsOFL0vdTfOw6gVPzGzbJyr"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjF5iv6GQc5koe5buMMwVyw0Rl_e1_lP_HabaOjse081K9jxnDVo_d36ovJ2_9w77JjoWx5t758JQVhR9caKf2r0-N1guKM-tlu4-RYR46UgJZnbBzL24yzpVAZ2g8TRBmQJI4YAblG4B_CqjTy_ALhR0C69KCf2frp9Q7IQDsOFL0vdTfOw6gVPzGzbJyr=w427-h640" width="427" /></a></div>Widok ze szczytu Gvibari 2943 m n.p.m.</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVw_3uK3jse1f8z_Tzw_TL089GwTol9HVujr0wyqUED_rFGJU64gdq0shJo_YX67qLRi-a71w8rNmM3xVj6_umwoQ-C78y_5dDWHO5VtTBiKGuaEYY-tkfqGlwIAgZfaGwTNBokzUJ-hHfIx5NxfMSEO_panbjD9Z_mzjnfAqH6brR3z3ZY9eKT-DbQPta"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVw_3uK3jse1f8z_Tzw_TL089GwTol9HVujr0wyqUED_rFGJU64gdq0shJo_YX67qLRi-a71w8rNmM3xVj6_umwoQ-C78y_5dDWHO5VtTBiKGuaEYY-tkfqGlwIAgZfaGwTNBokzUJ-hHfIx5NxfMSEO_panbjD9Z_mzjnfAqH6brR3z3ZY9eKT-DbQPta=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok ze szczytu Gvibari 2943 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiR8LUG6gBV97S3JBQYYP7M_UPYBmQ0bG_sVQKhLY9pLbXuwT0krTcjg9egW-JyVXjFKLT51Yw75SYg8AWawYoryL6dTKqOjuxXn4HGOtoLK0aaoeGYT_mVY4GPQzc8Apavy_YLki3rntfHYKNNttZYbgNphumRMDM-3uLjFAN--y6jE17HcD1LeDfhyAj3"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiR8LUG6gBV97S3JBQYYP7M_UPYBmQ0bG_sVQKhLY9pLbXuwT0krTcjg9egW-JyVXjFKLT51Yw75SYg8AWawYoryL6dTKqOjuxXn4HGOtoLK0aaoeGYT_mVY4GPQzc8Apavy_YLki3rntfHYKNNttZYbgNphumRMDM-3uLjFAN--y6jE17HcD1LeDfhyAj3=w640-h428" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEga0Xen4Y0vjJ1qkTJavC-iF-YMhLad-kM5y5ODiGzHdD5ZI5FsAfsf81VOTjBwJUQrUEn9Z5HT9wF4aplovelIRhwiJrSGL9z4QKo0Q_eMCS1ZkueQSS7_ToLEPTVlyOkTbHFOK5P4VZ5dKTIbzjXkp-JvgfWbavOR665uYf2_tdDwf1GUpnhKzqsPEO4v"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEga0Xen4Y0vjJ1qkTJavC-iF-YMhLad-kM5y5ODiGzHdD5ZI5FsAfsf81VOTjBwJUQrUEn9Z5HT9wF4aplovelIRhwiJrSGL9z4QKo0Q_eMCS1ZkueQSS7_ToLEPTVlyOkTbHFOK5P4VZ5dKTIbzjXkp-JvgfWbavOR665uYf2_tdDwf1GUpnhKzqsPEO4v=w640-h428" width="640" /></a><br />Widok ze szczytu Gvibari 2943 m n.p.m.</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Gvibari
dawał niesamowitą możliwość podziwiania wysokich gór z każdej strony. Teraz
rozumiałem, dlaczego ta trasa według przewodników i różnych rankingów jest
uważana za drugą najpiękniejszą w Swanetii. Chociaż sam szlak nie przebiega w
ciekawym terenie, ponieważ wcześniej mieliśmy okazję podziwiać lepsze trasy
dojściowe, to jednak panorama 360 stopni rekompensowała wszelkie braki i
niedogodności. A co widzieliśmy ze szczytu Gvibari? Na pierwszy plan wysuwała
się bezimienna góra, na którą codziennie patrzyliśmy z korytarza łączącego
pokoje o wysokości 3242 m n.p.m. Z tej perspektywy wyglądała przepięknie. Z
każdej jej strony opadały „zamszowe”, zielone i trawiaste zbocza, a główny
wierzchołek (trzeba pamiętać, że omawiana góra składa się z trzech szczytów)
przysypany był jeszcze około 5-metrową warstwą śniegu, co miałem okazję
sprawdzić, będąc tam wczoraj. Na prawo od niej ciągnie się biała Ściana Bezingi
przyciągająca swoim pięknem każde oko. Nad wszechobecną zielenią górują
najwyższe szczyty, które przez cały rok pokrywa gruba warstwa bieli. Na tle
niebieskiego nieba wyglądają fenomenalnie. Idąc dalej w prawo, widzieliśmy
naszą trasę z drugiego i trzeciego dnia oraz grań, którą przeszedłem z
Damianem. Za nami ciągnęło się całe pasmo górskie, gdzie kulminację osiągało na
górze Dadiashi 3536 m n.p.m. Właśnie ono w całości pokrywały grube warstwy
śniegu, które z kolei napędzały o tej porze roku procesy chmurotwórcze
wynikające z konwekcji, ponieważ ich duże ilości dostarczały „materiał” do
produkcji pary wodnej i wilgoci. Odwracając się dalej w prawo, patrzyliśmy na rejon
przełęczy Latpari, wciśniętej gdzieś pomiędzy dwie skaliste góry: Gorvashi 3051
m n.p.m. i Mushuri 3142 m n.p.m. W ich okolicy panowały zupełnie surowe
warunki. Miałem wrażenie, że widoczne szczyty są jeszcze niedostępne, a w
okolicach przełęczy Latpari było jakoś ciemno, ponuro… Nie podobała mi się jedynie
widoczna z dużej odległości szeroka droga poprowadzona głównymi wierzchołkami,
gdzie nawet widniały jakieś słupy. Bardzo przypominała mi wielką ranę, jaką
zadano górze Śnieżka, przecinając ją na pół „ulicą”. Takie rzeczy powinny być
całkowicie zabronione ze względu na piękno krajobrazu i ochronę przyrody.
Rozjeżdżanie wszystkiego co się da autami, mamy już bardzo mocno przerobione w
polskich górach. Wygodnictwo i dobrobyt niestety nie tylko ogłupiają ludzi,
którzy nie potrafią z niego właściwie korzystać, ale również przyczynia się do
niszczenia świata przyrody. O tyle dobrze, że droga znajdowała się jakieś 6 km
od nas, dlatego aż tak bardzo nie „straszyła”. Przed nami, w oddali, widniał
bardzo długi ciąg białych gór, gdzie głównym szczytem jest wyróżniająca się Ushba.
W jej stronę spoglądaliśmy najczęściej. Ale to nie wszystko, co mogliśmy
zobaczyć. U stóp Gvibari patrzyliśmy na Ushguli, a przynajmniej na jej widoczną
część oraz mieliśmy bardzo pięknie wyłożoną, jak na dłoni, dolinę Enguri – aż
po sam lodowiec Shkhara. Z wierzchołka mogliśmy prześledzić cały przebieg
popularnego szlaku na lodowiec, który stąd wyglądał przepięknie.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
szczycie pozostaliśmy na kilkadziesiąt minut, ponieważ dopiero powstawały
pierwsze malutkie chmury cumulus humilis (oznaczają stabilną, słoneczną pogodę).
Wierzchołek osiągnęliśmy kilka minut po godzinie 12.00. Mieliśmy zatem jeszcze
mnóstwo czasu. Nie spieszyło nam się nigdzie. Mając tak piękne widoki,
dosłownie chłonęliśmy je z każdej strony. Nie mogliśmy nasycić nimi naszych
oczu. Basia i Damian zachwycali się tutejszymi panoramami. Ja również. Każdy z
nas odpoczywał. Nikt nie wspominał o powrocie, ponieważ niesamowite widoki z
każdej strony zachęcały, aby pozostać na górze trochę dłużej. Ciągle nie
spotkaliśmy ani jednej osoby.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGDshosSqU3t8ky86ayfTS3M7cMNimpMAw0TiXpJ6vcnqqzMSt2uaYce7wfuq8gPH9yWl08gTd7akU3_22JjzeLEGxJGUzn6u9orUpzzfLzZDsCeu6nDHdueEBJ_DU_T3BemnIFl4sPTFA0D3zNbn3JBOmUicuSbRKB0EiG2BhNSpI-ZRSYzo3GA92ok4g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGDshosSqU3t8ky86ayfTS3M7cMNimpMAw0TiXpJ6vcnqqzMSt2uaYce7wfuq8gPH9yWl08gTd7akU3_22JjzeLEGxJGUzn6u9orUpzzfLzZDsCeu6nDHdueEBJ_DU_T3BemnIFl4sPTFA0D3zNbn3JBOmUicuSbRKB0EiG2BhNSpI-ZRSYzo3GA92ok4g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhbbha0UfgasJpoZMUxR9a5uS5BHPvK8bzMWEDN_jaZh3ByI3D-NUAKMQujbpHw0YXIqOwETJs18pvAXR5lSyqpglOsM0Sp_GUONyEVIrvAJiloYBACMQeXGiYHGWwZim0Qo3utjzdnNJlrc-Huwax0ooOsx34ThFh8G0IgZssduH3DNoukHYBQ83bVc0vT"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhbbha0UfgasJpoZMUxR9a5uS5BHPvK8bzMWEDN_jaZh3ByI3D-NUAKMQujbpHw0YXIqOwETJs18pvAXR5lSyqpglOsM0Sp_GUONyEVIrvAJiloYBACMQeXGiYHGWwZim0Qo3utjzdnNJlrc-Huwax0ooOsx34ThFh8G0IgZssduH3DNoukHYBQ83bVc0vT=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7LcWCNAXOblmfeGt6gAxBDSxv1CTf7V9JjzXxQ6qoxCKQUYQsm8rFS_95NkdqWlK9C7J18vHfa_qUb7yNiow2n7ts0OkwMXD-4biGvjr1-3dxFQomqmDtT7yhSvkSSbYq0-QmB0-V9qqarfsr7HLzm4OsgJxm4LGOc42CgqjOPoLvjVTU1CX8_6FXBOWa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7LcWCNAXOblmfeGt6gAxBDSxv1CTf7V9JjzXxQ6qoxCKQUYQsm8rFS_95NkdqWlK9C7J18vHfa_qUb7yNiow2n7ts0OkwMXD-4biGvjr1-3dxFQomqmDtT7yhSvkSSbYq0-QmB0-V9qqarfsr7HLzm4OsgJxm4LGOc42CgqjOPoLvjVTU1CX8_6FXBOWa=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtpOFzcp4Cx0DlV4c66u4mty30OFXyfQH8pqLIGMtPft5RthtiIjntXASd7MGxNQqWbhjGpCvppf2ZfORsABwfqRDTVdSnXX6spy3HRzXVBMdieWMkfNa8bHW2xKVY0ehzeqF8M38YjhhQjnWaJOxZlZiCySEWI0DsSre1tIpiW44eLKU4VC8jx2iVYgwL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtpOFzcp4Cx0DlV4c66u4mty30OFXyfQH8pqLIGMtPft5RthtiIjntXASd7MGxNQqWbhjGpCvppf2ZfORsABwfqRDTVdSnXX6spy3HRzXVBMdieWMkfNa8bHW2xKVY0ehzeqF8M38YjhhQjnWaJOxZlZiCySEWI0DsSre1tIpiW44eLKU4VC8jx2iVYgwL=w400-h266" width="400" /></a></div></div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Widok ze szczytu Gvibari 2943 m n.p.m.</p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>SAMOTNY
RAJD GRANIĄ W STRONĘ LATPARI PASS<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po około
25-ciu minutach, kiedy zjedliśmy porządny posiłek zagryzany „radzieckimi”
ciastkami, Basia i Damian postanowili, że zostają na szczycie. Jako że na
niebie nie przybywało chmur, zastanawiałem się nad dalszą wędrówką na Latpari
Pass. Szczerze? Nie widziałem możliwości, aby tam dotrzeć, ponieważ patrzyliśmy
na odległe o 5 km ośnieżone góry. Szlak z Gvibari na przełęcz Latpari miał z
kolei aż 6,7 km długości w jedną stronę, co wymagałoby przy obecnych warunkach
ogromnych ilości czasu. Pomyślałem, że pójdę samotnie wzdłuż widocznej grani,
po czym zobaczę, jak sytuacja wygląda dalej. Jeśli napotkam grube warstwy
śniegu, to najzwyczajniej zawrócę i będę cieszył się tym co przeszedłem,
ponieważ z Gvibari mieliśmy i tak już najwyższej klasy panoramy. O moich
planach powiedziałem Damianowi i Basi. Dla Damiana panowały idealne warunki,
ponieważ słońce mocno grzało, dzięki czemu mógł suszyć buty. Ból gardła i katar
jeszcze nie ustępowały. Zanim wyruszyłem, sprawdziłem wzrokowo jak wygląda moja
dalsza trasa. Czekał mnie blisko pięciokilometrowy marsz w jedną stronę.
Tutejsza grań bardzo przypominała mi tę znaną z polskich Tatr na odcinku
Kasprowy Wierch – Świnicka Przełęcz, tyle tylko, że wszędzie kwitło mnóstwo
żółtych kwiatów. Wiedziałem również, że przez najbliższe 4,5 km będę stopniowo
obniżał wysokość aż do poziomu 2700 m n.p.m. To oznaczało, że gdzieś pod koniec,
czekało na mnie ponownie strome i męczące podejście. Z drugiej strony, niższa
wysokość oznaczała więcej zieleni i pięknych, różnokolorowych kwiatów. Szybko
przeliczyłem wyznaczony szlak na czas, jaki będzie mi potrzebny na dotarcie do
punktu oznaczonego jako ‘najbliżej jak się da do przełęczy Latpari’. Pomimo
dłuższej trasy, którą dotychczas przeszliśmy, miałem jeszcze mnóstwo sił.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przed rozpoczęciem
biegu zjadłem trochę kabanosów, ciastek, orzechów i bakalii. Wypiłem pół litra
izotonika. Postanowiłem, że zostawię plecak z rzucającym się w oczy czerwonym
cicikiem, a na przełęcz wyruszę na lekko, bez niczego. O siły się nie
martwiłem, o picie też nie, ponieważ w rejonie dużych skupisk śniegu na pewno
musiał wypływać jakiś strumyk powstały z roztopów. Damianowi i Basi
powiedziałem, że w jedną stronę będę iść około godzinę, po czym zawrócę. Nie
liczyłem, że dotrę do samej przełęczy Latpari, dlatego sądziłem, że tyle czasu
mi wystarczy. Pomachałem jeszcze ręką moim kompanom, po czym wystartowałem. Czułem,
że jeszcze miałem dużo sił, dlatego widząc jaką strukturę ma grań, postanowiłem
zrobić bieg na 4 km. Nie tworzyła ona w ogóle tak zwanych ostrych brzytw, a
raczej na całym odcinku przyjmowała kształt zaokrąglonej powierzchni o
szerokości kilku metrów, stopniowo opadającej po obu stronach. Taka forma zachęcała
do biegu. Ze szczytu Gvibari zszedłem po wąskim pasie śniegu, przecinając go,
po czym wyrównałem do głównego ciągu grani. Odtąd kwitły wszędzie piękne
kwiaty, a w wielu miejscach rosła już nawet zielona trawa. Biegłem tak aż do ósmej
minuty. Pomiędzy lokalnymi wzniesieniami wypatrzyłem jeszcze do połowy
zamarznięty staw. Wzdłuż niego ciągnął się jasno-niebieski płat śniegu pod
powierzchnią lustra wody. Obowiązkowo wykonałem kilka zdjęć. Dalej nie robiłem
przystanków. Stopniowe obniżanie terenu powodowało, że bieg sprawiał mi
przyjemność. Ciągnąłem tak aż do pierwszej przełęczy, która nie ma nazwy.
Znajdowała się na wysokości 2808 m n.p.m. Stanąłem przed pierwszą z dwóch
ośnieżonych gór, które z Gvibari wyglądały surowo. Za sobą miałem 4,5 km trasy
od miejsca odpoczynku Damiana i Basi. Ścieżka skręcała w lewą stronę, okrążając
górę bez nazwy o wysokości 3051 m n.p.m.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTlRtsUtZMslF-PsLq9AbXD43fCDrxzu4jA4_UrOFVf33LMmF4jyJHjaG7bmRuIcm7YCd4QYQRyAA9e3p4kKOb8Yqw-PpgGafMV8canxBsfY0Ix0ulVtmawPdM6YAgdkjArj0egMCFTXaEk-oFpM1nJVo6zlwzhDH8jdGwohxENFG3jAIUC904nv-rJR6f"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTlRtsUtZMslF-PsLq9AbXD43fCDrxzu4jA4_UrOFVf33LMmF4jyJHjaG7bmRuIcm7YCd4QYQRyAA9e3p4kKOb8Yqw-PpgGafMV8canxBsfY0Ix0ulVtmawPdM6YAgdkjArj0egMCFTXaEk-oFpM1nJVo6zlwzhDH8jdGwohxENFG3jAIUC904nv-rJR6f=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjPouYgG3T4-dlDWYG9OOWXIuxbK-vEOEVBepczq2BO9YK0E4T5tYxI4BlhDx4fqL2cjgNQ1Gy5m-HAjKmeT4rV7PpmacLOFNBX2fWNEU5bokNhljSV0IKTzkGnNd-8mn8fNLkQpD6Bru66d_tH6LqmiQFDSJ9dnaJrgwl5QZWojaa7-eFo-kFs5JrMZmjT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjPouYgG3T4-dlDWYG9OOWXIuxbK-vEOEVBepczq2BO9YK0E4T5tYxI4BlhDx4fqL2cjgNQ1Gy5m-HAjKmeT4rV7PpmacLOFNBX2fWNEU5bokNhljSV0IKTzkGnNd-8mn8fNLkQpD6Bru66d_tH6LqmiQFDSJ9dnaJrgwl5QZWojaa7-eFo-kFs5JrMZmjT=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgR-8N1NeMdJ4vuVN73ubBt5o6HvZqINqu_Uwwv7DeHx5m5rE-aqqw_xe0N0MkkgEuKTVLjWdOn3bj-6_DDDDRM4-TwyzJnr48Fbp-DSLi402j3RogF0waosKzajEwSVCq5dhF2d4Gtu6jE5cw5O3yHQO8yIkKIGzskbzA4JlhXXhOQ4veQr5ylX25QvRBA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgR-8N1NeMdJ4vuVN73ubBt5o6HvZqINqu_Uwwv7DeHx5m5rE-aqqw_xe0N0MkkgEuKTVLjWdOn3bj-6_DDDDRM4-TwyzJnr48Fbp-DSLi402j3RogF0waosKzajEwSVCq5dhF2d4Gtu6jE5cw5O3yHQO8yIkKIGzskbzA4JlhXXhOQ4veQr5ylX25QvRBA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2bDAGvrtuXWFtCQQcUmMdm-ynrgEYG1SH0BKmtBeCRjOH6jZ7o618Ft0pXbrPaxlmL9iubwnIEP3hk5TCO77BVHHNSFzDqCH89SnD2AMEV99-3yWfydw5WVk8H9KqU-XYmAa3R6P8wbwOTvbHFV99357-rBmTQGBtGD03CFXqqB-JzIJl1JX6CmRIGJhp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2bDAGvrtuXWFtCQQcUmMdm-ynrgEYG1SH0BKmtBeCRjOH6jZ7o618Ft0pXbrPaxlmL9iubwnIEP3hk5TCO77BVHHNSFzDqCH89SnD2AMEV99-3yWfydw5WVk8H9KqU-XYmAa3R6P8wbwOTvbHFV99357-rBmTQGBtGD03CFXqqB-JzIJl1JX6CmRIGJhp=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEmdh72hC3cQrJ2BCYdsmSQJ-T4Y_RgKDZME0VGgvTYGBxFW2hUD0lH03Veq_TvY8azbuO9bwWnmf-Lth3kapTczxWzRdLdbenyvGz8z5BKbMWwgXRKNrqsS4eeFvoEDc20nxV-GEOFf13iNT-TskQsZvODTcKlw-MKuGwkGQplwJHv7RE8p5vgeR-oj3A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEmdh72hC3cQrJ2BCYdsmSQJ-T4Y_RgKDZME0VGgvTYGBxFW2hUD0lH03Veq_TvY8azbuO9bwWnmf-Lth3kapTczxWzRdLdbenyvGz8z5BKbMWwgXRKNrqsS4eeFvoEDc20nxV-GEOFf13iNT-TskQsZvODTcKlw-MKuGwkGQplwJHv7RE8p5vgeR-oj3A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj4b4BGOqu2N-TtnrPKvwByysnn4wJ_YkMSSB270RCM9OxOV0c-MyxOscxD6yBg8WTy0VL9dKmNEKIDmSyEpvrsRf3cHxZh68RgqVT5A1aK0tjAEgKhPnbM11awGAjg577jjlc574xpl3zrW6Bjemn3GyazXaraKqeZwAUyYJyQv9h6PV8UuhAz0hQLBnJg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj4b4BGOqu2N-TtnrPKvwByysnn4wJ_YkMSSB270RCM9OxOV0c-MyxOscxD6yBg8WTy0VL9dKmNEKIDmSyEpvrsRf3cHxZh68RgqVT5A1aK0tjAEgKhPnbM11awGAjg577jjlc574xpl3zrW6Bjemn3GyazXaraKqeZwAUyYJyQv9h6PV8UuhAz0hQLBnJg=w400-h266" width="400" /></a></div><div class="separator">Samotny bieg na 4,5 km granią w stronę Latpari Pass</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Wiedziałem,
że pomimo dobrego tempa, nie będę miał zbyt wiele czasu na jej okrążanie,
ponieważ w dużej mierze pokrywała ją gruba warstwa bieli, a trasa dłużyła się i
to bardzo. Dodatkowo musiałbym torować w mokrym, zapadającym się i ciężkim
śniegu, co zabrałoby mi mnóstwo czasu oraz sił. Mapa pokazywała jeszcze jakąś
ścieżkę, dzięki której nie musiałbym okrążać góry, ale w praktyce ani na niej,
ani w terenie nic nie widziałem. Na mapie urywała się gdzieś w 1/3 długości
zbocza prowadzącego do przełęczy Latpari, a w terenie całe zbocze pokrywała
gruba warstwa nieprzetartego śniegu. Przejście odcinka o długości około 1,5 km
w takich warunkach śmiało można by nazwać mordownią lub trasą do zżerania
czasu, bo postępu żadnego bym nie zobaczył. Z tego powodu postanowiłem pójść
według sztuki, czyli oficjalnym szlakiem, tym bardziej, że widziałem jego
dalszy przebieg. Z drugiej strony, na pierwszym planie widniały trzy większe
płaty śniegu. Jedynie pomyślałem, dokąd uda mi się dotrzeć, bo patrząc
realistycznie, nie widziałem możliwości osiągnięcia przełęczy Latpari. Z
najniższego punktu kończącego grań (2808 m n.p.m.) skręciłem w lewo. Rozpocząłem
podejście okrążające widoczną przede mną skalistą górę. Początek szlaku
zachwycał, ponieważ wędrowałem przez trawiastą polanę pełną kwiatów. Za kilka
minut przecinałem pierwszy biały płat. Zajął mi blisko 10 min. W mokrym śniegu
musiałem wybijać każdy ślad, ponieważ w wielu miejscach było głęboko. Trochę
męczył mnie fakt, że nie widziałem postępu, a czas nieubłaganie upływał.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8CmZ1By7L8h_QkOtR97xFgdbPzPuGMLOHRExoEOjOk5Eb9AC7KUrt3ZY6GV6FDwkJ57LuCSufEY9EVW6oM06PicE-pSbbh4AcnZF9kpoltHPhB3oHqxvwR7IJ9H6dwPXSiy9UVMRUm4sG7-nq3_ulNOEwhqi3I0qTOpVRD12pfNvrLCmWuo__prugMr75"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8CmZ1By7L8h_QkOtR97xFgdbPzPuGMLOHRExoEOjOk5Eb9AC7KUrt3ZY6GV6FDwkJ57LuCSufEY9EVW6oM06PicE-pSbbh4AcnZF9kpoltHPhB3oHqxvwR7IJ9H6dwPXSiy9UVMRUm4sG7-nq3_ulNOEwhqi3I0qTOpVRD12pfNvrLCmWuo__prugMr75=w640-h426" width="640" /></a> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8CmZ1By7L8h_QkOtR97xFgdbPzPuGMLOHRExoEOjOk5Eb9AC7KUrt3ZY6GV6FDwkJ57LuCSufEY9EVW6oM06PicE-pSbbh4AcnZF9kpoltHPhB3oHqxvwR7IJ9H6dwPXSiy9UVMRUm4sG7-nq3_ulNOEwhqi3I0qTOpVRD12pfNvrLCmWuo__prugMr75"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiW9KZpEct_uYUHpAaIUUUk6C4xbOsSd8knGoWbnIlhVeM8PtAWtwRsWvQjb_o2ze96heofAsOnECk4qPYrXZiMDgAUgdYheS11Mz_DHPS19aRpCeaTvGZKpJ9XVT4ukFDLvBx_xfw_ZkKdFuR89md3S04UNsLrlYqwb5uZWL3Utx5jj3I4HKRMOkltQkeb=w640-h426" width="640" /></a><div class="separator">Rejon pierwszego, wielkiego płatu śnieżnego tuż za przełęczą <span style="text-align: left;">2808 m n.p.m. </span>pod bezimienną górą 3051 m n.p.m.</div><div class="separator"> </div></div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Znacznie
wyżej, ponad pierwszym skupiskiem bieli, zauważyłem ścieżkę prowadzącą na
lokalne wzniesienie, za którym przeszedłem na drugą stronę zbocza. Dzięki temu
odsłoniły się przede mną wspaniałe widoki. Mogłem stąd podziwiać żywo zielone łąki,
w całości pokryte kwiatami w kilku kolorach. Najbardziej jednak fascynowały
mnie niewielkie polanki położone dużo powyżej poziomu łączącego oba płaty
śnieżne. Tamtejsza zieleń przyjmowała intensywny odcień, a w trawach rosło
mnóstwo żółtych jaskrów alpejskich. Często spoglądałem w ich kierunku. Powyżej
kwiatów widniało niebieskie niebo, wolne od chmur. Drugi płat okazał się bardziej
rozległy. Wiedziałem, że pomału upływał ustalony przeze mnie czas, który
przewidywałem na przejście szlaku, ale postanowiłem jeszcze trochę spróbować,
aby mieć pełen obraz, czy jest możliwe dotarcie do przełęczy Latpari w obecnych
warunkach. Śnieg wypełniał większy kocioł pomiędzy dwoma opadającymi zboczami,
dlatego też nagromadziło się go tutaj znacznie więcej. Powoli wybijałem kolejne
ślady, a jednocześnie stromo podchodziłem ku górze. Niestety nie zauważałem,
żebym jakoś znacząco okrążył skalistą ścianę. Dopiero wychodziłem poza jej
główny obrys. Ponownie jak pierwszy biały odcinek, ten również stał się
miejscem do „pochłaniania” czasu bez widocznego postępu. W okolicach lokalnej
przełęczy 2808 m n.p.m. wypatrzyłem, że coś biegnie w moją stronę. Biszkoptowy
pies zauważył mnie z daleka, dlatego zaczął biec bardzo szybko w moją stronę.
Pierwszy płat pokonał bez przystanku – w jednym ciągu. Trawiasty odcinek
pomiędzy śniegami równie sprawnie mu poszedł. Na drugim nagromadzeniu bieli
nadal biegł, ale nieco wolniej. Kiedy dotarł do mnie, pogłaskałem go, a on z
radości położył się na śniegu, otwarł pysk i w ten sposób zaczął zjeżdżać po
zboczu, jakby chciał się schłodzić całą powierzchnią ciała. Kiedy przeszedłem
na drugą stronę rozległego płatu, ścieżka prowadziła skalisto-trawiastym zboczem,
gdzie szlak zakręcał w prawo. Wówczas nie miałem widoku na dotychczasową trasę.
Przede mną z kolei otworzył się widok na właściwą część góry, którą właśnie
okrążałem. Niestety największe masy śniegu, dopiero widniały przede mną… Nawet
nie próbowałem ich pokonywać, ponieważ skalistą górę plus cały wielki kocioł u
jej stóp zasypała gruba warstwa bieli. Torowanie omawianego fragmentu zajęłoby
mi około godzinę, może nawet więcej... Nie miałem aż tyle czasu, ponieważ za
granią czekało na mnie drugie tyle samo szlaku. Jako że po tej stronie szlak przez
większą część dnia jest zacieniony, to jedynie mogłem spodziewać się jeszcze
większych ilości śniegu…<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEisLpefkan4xFRdXAvSzvV6csUjG9rEX2829OKQHvZ7rVzr-Y4OeX-hJlghdVgJVA7-ddBmFpf11zybVICraIKgEDcFcCoRl29dPumXo_Ix8zkZUs8t4NfghzV6aRvdCImdXZEb1ppkJp0ibbOWljLDHrIq-6YdBIXc6RXC2tec-jKAIH_sfySa3r5W9eWc"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEisLpefkan4xFRdXAvSzvV6csUjG9rEX2829OKQHvZ7rVzr-Y4OeX-hJlghdVgJVA7-ddBmFpf11zybVICraIKgEDcFcCoRl29dPumXo_Ix8zkZUs8t4NfghzV6aRvdCImdXZEb1ppkJp0ibbOWljLDHrIq-6YdBIXc6RXC2tec-jKAIH_sfySa3r5W9eWc=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgONs-20JbAjYNLCCUgxchZRCPBTM4pChWqEvfgbcrO1fhG4cVgEzrcKPHNvPauX7VsFc80w0ypwCHqi35UD4-y4U2xeDQtsYg_dEubMh3FqbPqWEtKebu9OwPXEyrkEXh690WQXMEAonyzpfuAgJ46SeoyxdFbkH-0WvnhKi1A3xXOIgPsrwyEJsGv1Gni"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgONs-20JbAjYNLCCUgxchZRCPBTM4pChWqEvfgbcrO1fhG4cVgEzrcKPHNvPauX7VsFc80w0ypwCHqi35UD4-y4U2xeDQtsYg_dEubMh3FqbPqWEtKebu9OwPXEyrkEXh690WQXMEAonyzpfuAgJ46SeoyxdFbkH-0WvnhKi1A3xXOIgPsrwyEJsGv1Gni=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjN9q4cLuNv4ISURUfCH_N9SgcGdrTfdwS2kUvAXoRkix_XDBm37CU-VkXfsPClwApfDE9IEpmtvYPH9N9txuzg8grmuVX-o9OqJQdXR9fzn_IERQdHafsZGd2VKVwoE-d9d8ZL2-5LkjaLpbCyEBDZaBSnps1st5B3fGpfs9D4a_m0eQJCnqwVTU30vyg4"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjN9q4cLuNv4ISURUfCH_N9SgcGdrTfdwS2kUvAXoRkix_XDBm37CU-VkXfsPClwApfDE9IEpmtvYPH9N9txuzg8grmuVX-o9OqJQdXR9fzn_IERQdHafsZGd2VKVwoE-d9d8ZL2-5LkjaLpbCyEBDZaBSnps1st5B3fGpfs9D4a_m0eQJCnqwVTU30vyg4=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXVlBmIXInVbgqFJx7uuNzdF2oa2e4db7lZ2Xlj_7ZrpYvZcQtP8yFzCP959TKtjdBTqg2eGPbTaM_qM_b7ekiNpR9jgDZ5by7_JxsGRzwYqgZCNKDSyhMwi1xCr13G-VQHhhbkAiGQ-B0LdW2tfZhR8FphxVB1yi68LltZuYRdg9FjWomFmw3bgqMqjIM"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXVlBmIXInVbgqFJx7uuNzdF2oa2e4db7lZ2Xlj_7ZrpYvZcQtP8yFzCP959TKtjdBTqg2eGPbTaM_qM_b7ekiNpR9jgDZ5by7_JxsGRzwYqgZCNKDSyhMwi1xCr13G-VQHhhbkAiGQ-B0LdW2tfZhR8FphxVB1yi68LltZuYRdg9FjWomFmw3bgqMqjIM=w400-h266" width="400" /></a></div>Warto było pokonywać kolejne płaty śnieżne</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Za
drugim płatem, gdzie miałem widok na potężny kocioł z ośnieżoną górą podjąłem
decyzję, że wracam z powodu trudnych warunków oraz ograniczonej ilości czasu. Nie
mogłem sobie ot tak po prostu zniknąć i nie mówić nikomu, gdzie jestem. Tym
bardziej, że planowałem iść około 1h w jedną stronę, a upłynęło już 1h 30min. Spodziewałem
się również, że za górą, patrząc od strony Ushguli, nie będzie zasięgu, stąd
nie będę mógł dać znać mojej ekipie, czy wszystko jest w porządku oraz nawet gdzie
jestem. Powrót upływał mi znacznie szybciej, ponieważ płaty śniegu przecinały
moje ślady. Wiedziałem, którędy mam iść oraz nachylenie stoku powodowało, że
mogłem znacznie przyspieszyć tempo. Dosłownie w kilkanaście minut powróciłem na
lokalną przełęcz z kwiatami. Teraz patrzyłem na grań powrotną. Nawet nie
widziałem stąd Gvibari. Znając układ innych pasm górskich mogłem oszacować,
gdzie powinna być wspomniana góra. Zostało mi do niej 4,5 km, co oznaczało, że
mam do przejścia kilka lokalnych szczytów oraz trasę prowadzącą w większości stopniowaną
stromizną. Na początku poszedłem szybkim krokiem. Pomimo nieustannie wznoszącej
się ścieżki, w wielu miejscach podziwiałem polany z kwiatami. Bardzo mi się one
podobały. Czułem wielki spokój oraz najzwyczajniej wolność. Szkoda tylko, że w
jednym miejscu zalegało jeszcze sporo śniegu, bo tak bym miał okazję popatrzeć
na mały staw, w którym odbijałyby się naprzeciwległe góry. W jego pobliżu
minęły mnie trzy osoby.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4HNyLwSpoD6NGlLY87u9RkJL7jxGJ0hpZl91gYtBFdijWaWsAkiSTCE1zKlvnFme4KOq_DAvldzGVhNzR7Mk3zve77CB8eVkLd8aVR8RMnM-NCBiJZRJwOJmbz0e_r11XeIeC8y7G0Z9oJZBvVg1F0ZGlRPcqaSmmGWklO9qidVodiXa9EcLE8LQuhLk3"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4HNyLwSpoD6NGlLY87u9RkJL7jxGJ0hpZl91gYtBFdijWaWsAkiSTCE1zKlvnFme4KOq_DAvldzGVhNzR7Mk3zve77CB8eVkLd8aVR8RMnM-NCBiJZRJwOJmbz0e_r11XeIeC8y7G0Z9oJZBvVg1F0ZGlRPcqaSmmGWklO9qidVodiXa9EcLE8LQuhLk3=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtt1Hs1lBHdgeEun4dDoUqWqeQaySI4dqpFy5isdnYTqKBMv2Pa2R_0OKSPZ6-_ZmziZlU9ISrlFWBi4imLFSkFsmuQKWMRepT8lnDe5nAL8o_rbSjW6kFrCpU4zgskS5YjRYbUZ73MXs-V7qMs0oFWgKPOOZraX9RZWlVM3FBI4otpniESIjqVlgYrzNh"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhtt1Hs1lBHdgeEun4dDoUqWqeQaySI4dqpFy5isdnYTqKBMv2Pa2R_0OKSPZ6-_ZmziZlU9ISrlFWBi4imLFSkFsmuQKWMRepT8lnDe5nAL8o_rbSjW6kFrCpU4zgskS5YjRYbUZ73MXs-V7qMs0oFWgKPOOZraX9RZWlVM3FBI4otpniESIjqVlgYrzNh=w640-h426" width="640" /></a></div>Powrót tą samą granią w kierunku Gvibari</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>NIECODZIENNE
SPOTKANIE<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Jeden
chłopak uśmiechnął się, bo od razu mnie poznał. Spotkaliśmy się przecież
wczoraj, wracając z bezimiennej góry 3242 m n.p.m., gdzie podchodziliśmy przez
rajskie, kwieciste polany. Kiedy szliśmy przez trawiaste łąki prowadzące do
głównej drogi na lodowiec Shkhara, spotkaliśmy pięciu Izraelczyków. Trójka,
którą teraz widziałem, była częścią tej grupy. Podaliśmy sobie ręce, po czym
chłopaki zapytali mnie, którędy szedłem i czy byłem na przełęczy Latpari. Odpowiedziałem:
‘w tych warunkach to raczej niemożliwe. Trzeba mieć mnóstwo czasu i sił, żeby
torować mokry śnieg. Ciągnie się on setkami metrów, a każdy kolejny płat jest
coraz większy’. Na to jeden z nich odpowiedział mi, że oni nie zamierzają okrążać
oficjalnym szlakiem góry, bo wspomniana trasa jest zbyt długa, ale raczej chcą
skorzystać ze skrótu, który pozwala w linii prostej dotrzeć do Latpari Pass,
przecinając wszystkie opadające zbocza skalistego, ośnieżonego szczytu.
Powiedziałem im: ‘raczej ta sztuka Wam się nie uda, ponieważ nawet mapa
wskazuje, że ścieżka urywa się dość szybko, a przed sobą macie około 1,5 km
mokrego i głębokiego śniegu. Stracicie dużo sił i czasu’. Odpowiedzieli, że
spróbują, a jak nie będzie takiej możliwości, to zawrócą. Pożegnaliśmy się, życząc
sobie wiele dobrego, po czym poszedłem dalej – przed siebie. Idąc coraz wyżej,
w drodze powrotnej, obserwowałem postępy Izraelczyków. Nie mogłem wypatrzeć ich
na rozległym śniegu. Nie wiem, czy się poddali, czy znaleźli jakieś „tajne”
przejście, ale więcej ich już nie zobaczyłem. Trzy czarne punkty z łatwością dostrzegłbym
na białym tle. Sądząc po czasie, którego potrzebowali na pokonanie grubej
warstwy mokrego śniegu, mogłem wywnioskować, że pokonali zaledwie początek, po
czym musieli zawrócić lub próbować jeszcze oficjalnej części szlaku. Nie
widziałem z oddali wydeptanej ścieżki, co sugerowało mi, że najprawdopodobniej
porzucili swój plan A.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>CIEKAWOSTKA
ZE ŚWIATA GÓR<o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dla
ciekawostki podam, że po 20 czerwca 2012 roku wchodziłem na Nordend 4609 m
n.p.m. w Alpach Szwajcarskich. Na tę górę chodzi tak mało ludzi, że w całości
musieliśmy sobie torować drogę od wysokości 2700 m n.p.m., aż po sam szczyt. Ślad,
który pozostawiliśmy, utrzymywał się przez długi czas, ponieważ każdy kolejny
dzień był słoneczny. Kiedy zeszliśmy z Nordend’a i Dufourspitze po czterech
dniach, naszą ścieżkę widzieliśmy z odległości 15 km, z zielonej części Alp. Jej
przebieg można zobaczyć u mnie na blogu w relacji <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/nordend-4609-m-npm-18-22062012.html" target="_blank">Nordend 4609 m n.p.m.</a> Dlaczego o tym wspominałem?
Dlatego, że ścieżkę wydeptaną przez trójkę ludzi widziałbym z odległości około
jednego kilometra, a później dwóch, kiedy poszedłem już nieco wyżej i dalej.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Mniej,
więcej w połowie biegu i częściowo szybkiego marszu sprawdziłem, czy Damian lub
Basia nie napisali mi jakiejś wiadomości. Była godzina 14.27. Teraz otrzymałem informację
z 14.24, ponieważ telefon złapał zasięg. Damian napisał: ‘gdzie jest Cić’.
Odpisałem, że na Gvibari będę maksymalnie do 30 minut. Nie chciałem wracać zbyt
szybko, ponieważ panowała idealna cisza, a widoki wręcz zachwycały. Damian i
Basia postanowili, że rozpoczną zejście, ponieważ i tak ich dogonię. Damian
zabrał mój plecak z czerwonym cicikiem. Ja tymczasem szybkim krokiem zbliżałem
się do Gvibari granią przypominającą polskie Tatry na odcinku Świnicka Przełęcz
– Kasprowy Wierch. Dotarłem tu w 20 min od wiadomości Damiana. Kiedy stanąłem
na szczycie, zobaczyłem, że ich już nie ma, jak również mojego plecaka.
Rozejrzałem się jeszcze dookoła, aby podziwiać piękną, zachwycającą panoramę
oraz zrobiłem zdjęcia. Słońce grzało bardzo mocno. Za chwilę rozpocząłem
zejście trasą, którą przyszliśmy razem. Wystarczyło, że zszedłem z około
trzymetrowej ściany śniegu, w której wybijaliśmy ślady, a zobaczyłem gdzieś w
dole, pomiędzy rododendronami Damiana i Basię. Względem mnie byli znacznie
poniżej strefy śniegów. Napisałem Damianowi, żeby na skrzyżowaniu ścieżek ze
źródełkiem nie schodził niżej, bo musiałby iść z powrotem do góry. Czując
zmęczenie i będąc przeziębionym raczej nie miałby chęci na powtórkę „z
rozrywki”. Basia i Damian mieli się tam zatrzymać, ponieważ planowałem powrót
inną trasą tak, aby nie przechodzić przez posesję ‘two lari per person’. Nie
chodziło nam o pieniądze, a o bezduszność i chłód tych ludzi. Nie chcieliśmy
tamtędy wracać, choć szlak mógłby być łatwy i przyjemny. Odtąd musielibyśmy iść
nieznaną trasą, w sumie nie wiedząc, czego się spodziewać. A co, jeśli będzie
kolejny błąd na mapie?...<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjyURstterH90UMdW2qI_EPY6X0FHnfvD44f8S2zS5JO9jeJom8rrukk2bge4EB9N_vs9mrGxuS3yi40PyTWeDSlHmVRCQ58b6tZJZiGoa9byfWcaTNkjapa3K4DhNA7vO2tzXXbxX8YAXxSUk_tkqzn2lKki7SlIMhcqleRv4CMq3SoEizjyg9d1nRqEpJ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjyURstterH90UMdW2qI_EPY6X0FHnfvD44f8S2zS5JO9jeJom8rrukk2bge4EB9N_vs9mrGxuS3yi40PyTWeDSlHmVRCQ58b6tZJZiGoa9byfWcaTNkjapa3K4DhNA7vO2tzXXbxX8YAXxSUk_tkqzn2lKki7SlIMhcqleRv4CMq3SoEizjyg9d1nRqEpJ=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJya2_UuUNW1iQyvH_KxGg1o7-IpsXSjAjKhcqlPf-10VdFBwIA1ApKIzVlIgCZKn2u1k6hQWjDzvuwg3oIt9tXx-YFw7qDOFeMbhZFNDvaXsc-8oAEH_-XGzFJA2iRiAxKhcO2-TgrWGOJiyg4Qz_3cybQbFR1XVVZeTAlkSUccts3BwV3uYtcvPnDH8d"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJya2_UuUNW1iQyvH_KxGg1o7-IpsXSjAjKhcqlPf-10VdFBwIA1ApKIzVlIgCZKn2u1k6hQWjDzvuwg3oIt9tXx-YFw7qDOFeMbhZFNDvaXsc-8oAEH_-XGzFJA2iRiAxKhcO2-TgrWGOJiyg4Qz_3cybQbFR1XVVZeTAlkSUccts3BwV3uYtcvPnDH8d=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiSaPoqTlI0OaM5JNP3n6ZEg5rN_sIZ-0mqGZmGWg3C2AGHln-xMyWhWX-X3lSkgeSHps_mHdfzXWC8i9c1SJS51eQdC8HwjxNLPT9FrII4hsaaOGrDcgIbkmnOnNuDyr2IN8_t0hiuSbMHBx9xaMPmqnCt58IBkyFP--qCzi2oXGuKg93Sy6dsAmblBypp"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiSaPoqTlI0OaM5JNP3n6ZEg5rN_sIZ-0mqGZmGWg3C2AGHln-xMyWhWX-X3lSkgeSHps_mHdfzXWC8i9c1SJS51eQdC8HwjxNLPT9FrII4hsaaOGrDcgIbkmnOnNuDyr2IN8_t0hiuSbMHBx9xaMPmqnCt58IBkyFP--qCzi2oXGuKg93Sy6dsAmblBypp=w640-h426" width="640" /></a><br />Powrót piękną granią i próba dogonienia mojej ekipy</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
spojrzałem na wielkie pola śnieżne, od razu szukałem wzrokiem „badyli”, czyli
punktu orientacyjnego, na który uwagę zwróciła Basia. Najpierw skorzystałem z
trawiastego zbocza, skąd mieliśmy rano piękny widok na Ushbę i dalej –
przecinałem nagromadzenie śniegu tylko tam, gdzie musiałem. Właściwy szlak
prowadził przez szczeliny i spękania grubej warstwy bieli głębokich nawet na
1-1,5 m. Niecodziennie można zobaczyć tak wielkie rozstępy w nagromadzonym
śniegu. Na „badylach” skręciłem w lewo, gdzie trasa prowadziła bezpośrednio na
rododendronowy szlak. Później szybko nadrabiałem zaległości, ponieważ
wykorzystywałem żleb wypełniony bielą. W jednym miejscu ścieżka prowadziła
licznymi zakrętami w zaroślach, ale w każdym takim przypadku korzystałem ze
śniegu umożliwiającego mi schodzenie w linii prostej i na dodatek z
amortyzacją. Dzięki „ułatwieniu” dość znacznie przybliżyłem się do Damiana i
Basia. Na odcinku prowadzącym do poziomej części szlaku dogoniłem Basię. Damian
przeszedł znacznie wcześniej ten fragment i był już po drugiej stronie góry. Basia
wyjawiła, dlaczego Damian tak szybko ‘wypruł’ do przodu. Poszedł na ul. Gęste
Krzaki 3/4 [czytaj: przycisnęła go dwójka]. Kiedy schodziłem dalej z Basią i
dotarliśmy na początek poziomej ścieżki pozwalającej przechodzić z jednego
zbocza na drugie oraz znaleźć się po drugiej stronie góry, zauważyłem, że
Damian minął skrzyżowanie ze źródełkiem. Rozpoczął dalsze zejście. Zadzwoniłem
do niego, aby powiedzieć, żeby zawrócił. Na szczęście odebrał połączenie,
dzięki czemu miał tylko kilkadziesiąt metrów drogi powrotnej.</p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Tymczasem
ja i Basia dotarliśmy do skrzyżowania ścieżek. Teraz byliśmy w komplecie. Jako
że słońce mocno parzyło, zimna woda wypływająca spod ziemi bardzo nas
orzeźwiała. Nabraliśmy jej do pustych pojemników na izotoniki po dwa litry na
osobę. Powierzchnia butelek szybko pokryła się kropelkami dzięki zjawisku
kondensacji pary, a woda wyglądała na krystalicznie czystą. Zrobiliśmy nawet zdjęcie
pokazujące jak zimna i czysta ona była. Tak, na zdjęciu również można zobaczyć,
że woda jest bardzo zimna. Po dłuższej chwili odpoczynku i nacieszeniu oczu miejscowymi
widokami wyruszyliśmy dalej, przed siebie, a nie w dół, tak jak przyszliśmy. Chcąc
ominąć posesję ‘two lari per person’, musieliśmy przejść nieco pod górę na
zielone zbocze w całości pokryte rododendronami i nieco dalej rozpoczynać
zejście trawami oraz pomiędzy gęstymi krzakami rododendronów. Mapa wskazywała jakiś
szlak, dlatego trzymałem się jej wskazań. Pomimo braku oficjalnych oznaczeń,
ścieżkę widzieliśmy wyraźnie. Jednak za kilka minut zniknęła na trawiastym,
podmokłym terenie. Starałem się iść według wskazań mapy, aby utrzymać ogólny
kierunek. Dookoła słyszeliśmy strumyki i większy potok, a pod nogami chlupotała
woda. Miałem wątpliwości, czy na mapie nie ma błędu, ponieważ odtąd nie mogłem
dostrzec żadnej wyraźnej trasy. Po lewej stronie wystawały nawet skałki oraz
widniały zarośla z mokradłami, dlatego postanowiłem, że pójdziemy przez bagnistą
polankę nieco w dół, a dopiero tam skręcimy w lewo, aby wyrównać do ogólnego
kierunku ścieżki zaznaczonej na mapie. Widząc, że lokalne polany szybko się
kończą, a górę porastają niemal same rododendrony, rozglądałem się za możliwą
trasą przecinającą tę zwartą strukturę. Schodząc podmokłymi trawami nadal
szukaliśmy właściwej drogi. Przechodziliśmy z jednych mokradeł do drugich. Przez
krótki moment nawet pomyślałem, że mapa wskazuje szlak tam, gdzie płynie
szeroki i dość głośny potok. Na szczęście, po kilku minutach wypatrzyłem
ścieżkę wydeptaną w trawie poniżej oraz wcinającą się w zwartą strukturę
rododendronów. Odczuliśmy ulgę, bo odtąd wiedzieliśmy, którędy iść, nie brodząc
w bagnach. Damian i tak miał wystarczająco mokre buty, aby jeszcze bardziej
zwiększać swój dyskomfort. Niestety mokre buty bardzo szybko przyczyniają się
do zmiękczenia skóry, przez co bardzo łatwo o odciski i ich rozerwanie. Dodatkowo
w równie łatwy sposób można się przeziębić lub tak, jak w przypadku Damiana –
doprawić się jeszcze bardziej.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLD5MolsDfjdR4Tc8cdqvlJbwEKMolgi90oK9BMfkqTLvTze05I4KyAKnjeUwxyKU93TC8L9EilI9DT4atVIA7SS7gS4TazVQdn19mvwfEiSx_BPFbqPHD5JI4sPuLcKAtxKD2h_v9Ej0Ae65jvEWE1r3G4yyhqnf1N3g0US-DIQGTHNxNwoYMtPkasn9v/s1600/20230625_154023.jpg"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLD5MolsDfjdR4Tc8cdqvlJbwEKMolgi90oK9BMfkqTLvTze05I4KyAKnjeUwxyKU93TC8L9EilI9DT4atVIA7SS7gS4TazVQdn19mvwfEiSx_BPFbqPHD5JI4sPuLcKAtxKD2h_v9Ej0Ae65jvEWE1r3G4yyhqnf1N3g0US-DIQGTHNxNwoYMtPkasn9v/w480-h640/20230625_154023.jpg" width="480" /></a></div>Krystalicznie czysta woda nabrana ze źródła na wysokości 2650 m n.p.m.<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-WM4dkjVKn6iANrde7NPWgm7NVeglL9atLDaanbb-Kr8-O7avkcN1M_Cwm3vY_0BPNX0cdy1CwYdlQ5ZsREA5eW28qCselMwZdeSdd8b1rj0YqY88QYx6p1_t98d6hch9k5n1Wm_IJumzrWLv_n0Q5aUf-Z5EUDd00coUFmOTbSyANiVjxk6W-nyGE1aX"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-WM4dkjVKn6iANrde7NPWgm7NVeglL9atLDaanbb-Kr8-O7avkcN1M_Cwm3vY_0BPNX0cdy1CwYdlQ5ZsREA5eW28qCselMwZdeSdd8b1rj0YqY88QYx6p1_t98d6hch9k5n1Wm_IJumzrWLv_n0Q5aUf-Z5EUDd00coUFmOTbSyANiVjxk6W-nyGE1aX=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg4S14yiqhI0CR03vR2KIPoCqFUMHmWf1-nSYrXMuHzLZjeH9chMj3-X_FU5sjVr--k82gyIj73A6jcD4ziGMlYN0JCzinnWFWoW2jphn4A8RuR2AETg_P-0vfryFQ4RYjepy2sR2zR-iSj1uACbLEGGqY14NJQJA1qvSc1cad4hxqwMhogz33P6oX4AwOu"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg4S14yiqhI0CR03vR2KIPoCqFUMHmWf1-nSYrXMuHzLZjeH9chMj3-X_FU5sjVr--k82gyIj73A6jcD4ziGMlYN0JCzinnWFWoW2jphn4A8RuR2AETg_P-0vfryFQ4RYjepy2sR2zR-iSj1uACbLEGGqY14NJQJA1qvSc1cad4hxqwMhogz33P6oX4AwOu=w640-h426" width="640" /></a></div>Wędrówka przez pozaszlakowe bagna</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Schodząc
strefą rododendronów w linii prostej, wytracaliśmy wysokość. Dotarliśmy do
miejsca, gdzie ponownie otwarły się przed nami zielone polany. Na dole
doszliśmy do bardzo pięknego miejsca, gdzie po lewej stronie mieliśmy półokrąg
z kwitnących w pełni rododendronów, a przed nami widniały kwiaty w różnych
kolorach. Ponownie zrobiło się sielankowo i zielono. Ścieżka dalej prowadziła w
las złożony z małych brzóz. Aktualnie przebywaliśmy nieco powyżej poziomu
kamiennej wieży położonej na lesistej górze, na którą codziennie patrzymy z
wioski. Pomimo dość niskiej wysokości polany względem Ushguli, mieliśmy widoki,
które zachwycały. Zatrzymaliśmy się na niej dłużej, aby słońce jeszcze nam przygrzewało,
żeby nacieszyć się zielenią i przede wszystkim, chcieliśmy popatrzeć na ciąg
ośnieżonych gór. Tak, nawet stąd mogliśmy je podziwiać. Wiedzieliśmy, że wioska
jest niedaleko nas, stąd nie spieszyło się nam do powrotu. Jedynie Damian
poszedł dalej z racji przeziębienia, rozerwanych odcisków i mokrych butów. Dla
niego było lepiej, żeby ich nie zdejmował, ponieważ po dłuższym postoju i
ponownym ich założeniu odczuwałby mocny ból przy stawianiu każdego kroku. Powiedziałem
tylko Damianowi, że jak już trafi na rozwidlenie dróg w dolnej części lasu, to
ma wybrać ścieżkę w prawo, a wyjdzie pomiędzy dolną a środkową częścią Ushguli,
poza prywatną posesją. Basia tymczasem położyła się na trawie i zasnęła na
dłuższą chwilę. Ja podziwiałem widoki, przyglądałem się kwiatom i po prostu
chłonąłem ciszę. Nikt tędy nie schodził oraz nie mijaliśmy żadnych ludzi. Po
dłuższej chwili mi również oczy „odpłynęły”. Zasnąłem gdzieś pomiędzy kwiatami.
Przez cały ten czas bardzo dokuczały nam gromady much. Niestety podczas
upalnych dni w górach jest ich zawsze mnóstwo. Podobnie mamy, np. na Babiej
Górze, w Sudetach ponad poziomem lasów, czy w Tatrach w części z kosodrzewiną.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdDiklhZMFAoPckN9kx29xZozRFdtMd3MdWbiFxfZA5nmre7taw-gVuzwCXJsR3658iNmioYpbPsf8nxNPBGeE0udJxZl6ZC3QryYNsy5tAlLolk5TusO18f2HoevtG7V5UOWJwdqYdQqJLkdEMePiugnxFZsn3mOUto59gEAoo8G0BEJRiwWCyEhk4-LL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdDiklhZMFAoPckN9kx29xZozRFdtMd3MdWbiFxfZA5nmre7taw-gVuzwCXJsR3658iNmioYpbPsf8nxNPBGeE0udJxZl6ZC3QryYNsy5tAlLolk5TusO18f2HoevtG7V5UOWJwdqYdQqJLkdEMePiugnxFZsn3mOUto59gEAoo8G0BEJRiwWCyEhk4-LL=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjxmu1GLaXAT7TjtdLPBXIEFvZSGHk5V_WMu6sCqTkh9gMQpoFHkScCCy0QG5Txkmdd4H4Hwc6iD9gjBtLBCZCZFe-7uQCnxBvk5cbmt3fDcyOo8aw9J5N2-F-i-gdt9-wpuXeLCwcYbyheavZRIgvcX-OeA9J0e5Mn1wRDdBl_gWd6WolngMvuLf14sJm5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjxmu1GLaXAT7TjtdLPBXIEFvZSGHk5V_WMu6sCqTkh9gMQpoFHkScCCy0QG5Txkmdd4H4Hwc6iD9gjBtLBCZCZFe-7uQCnxBvk5cbmt3fDcyOo8aw9J5N2-F-i-gdt9-wpuXeLCwcYbyheavZRIgvcX-OeA9J0e5Mn1wRDdBl_gWd6WolngMvuLf14sJm5=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgocOiCx6G0G23bfULOaYKq75YeGuvDfA1IVMi3LoSqRet36_sJuhALQtStzC6_M6PelhPo6aS5XjVjvOXY9grvxPxu-po3sqRhMKxgi9L18-Q8Cc4JgwhhvI4dCuB2xFMtfOgoYqhWGhK7GZdZelghOwK6uM2NoiYtHRFNp3KXysp6kXKUpMWLj0i9i8JH"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgocOiCx6G0G23bfULOaYKq75YeGuvDfA1IVMi3LoSqRet36_sJuhALQtStzC6_M6PelhPo6aS5XjVjvOXY9grvxPxu-po3sqRhMKxgi9L18-Q8Cc4JgwhhvI4dCuB2xFMtfOgoYqhWGhK7GZdZelghOwK6uM2NoiYtHRFNp3KXysp6kXKUpMWLj0i9i8JH=w640-h426" width="640" /></a><div class="separator">Rododendronowy szlak</div><div class="separator"> </div></div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: x-large;"><b>UCIĄŻLIWA
STROMIZNA, O KTÓREJ WSPOMINAŁEM PODCZAS PRZEJŚCIA PRZEZ TEREN PRYWATNY –
ALTERNATYWA, KTÓREJ NIE WARTO BRAĆ POD UWAGĘ<span style="mso-spacerun: yes;">
</span><o:p></o:p></b></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po około
godzinnym odpoczynku zaczęliśmy schodzić. Ścieżka wcinała się w las złożony z
młodych brzóz. Dziwiła nas tylko jej stromizna. Prowadziła tędy szeroka, ale
bardzo kamienista droga nachylona pod kątem 45 stopni! Spad był niestandardowy
jak na początkową część trasy. Za kilkadziesiąt metrów, dodatkowo na szlak
zaczęły spływać wody małych strumyków. Trasa miała bardzo uciążliwy charakter,
ponieważ dłużyła się, a za każdym zakrętem widzieliśmy kolejny, długi odcinek. Pomyśleliśmy
‘co za niewdzięczny szlak!’. Rzeczywiście ciągnął się niemiłosiernie, a końca
nie mogliśmy dostrzec. Stromizna nie ustępowała ani na chwilę. Mało tego, w
wielu miejscach ścieżka prowadziła przez wąwóz. Kiedy spojrzeliśmy za siebie,
zdziwiliśmy się, że początkowa trasa ma aż tak wielkie nachylenie. Musieliśmy spoglądać
mocno ku górze, aby zobaczyć cały widoczny przebieg szlaku. Coś podobnego
kojarzę jedynie z Bieszczad – z góry Rotunda i Kozie Żebro. Nic innego nie
przychodziło mi do głowy. Po około 25-ciu minutach stromizna nieco stawała się
łagodniejsza, ale nadal odczuwaliśmy ją w kolanach. Gdzieś pomiędzy drzewami
prześwitywała zielona polana prowadząca do wioski. Kiedy dotarliśmy do niej,
odetchnęliśmy z ulgą. Teraz mogłem zrozumieć, dlaczego ludzie nie wybierali
alternatywy, żeby nie płacić ‘two lari per person’. Ponieważ stromizna jest tak
wielka, że szkoda na początku stracić większość sił na jej pokonanie. Omawiany
fragment trasy jest niezwykle uciążliwy, ponieważ kamienie wyjeżdżają spod nóg,
ciągle spływa woda, przez co jest ślisko, a kolana odczuwają bardzo mocno duży
kąt nachylenia stoku. Okazuje się, że efektem końcowym jest „zdobycie”
wysokości zaledwie 2350 m n.p.m., gdzie idąc oficjalnym szlakiem nie poczujesz
zmęczenia, a osiągniesz dokładnie to samo i znacznie szybciej… Jeśli więc
kiedykolwiek ktoś z Was będzie chciał zaplanować sobie tę trasę, polecam wybrać
opcję ‘two lari per person’, a wrócić inną – tą co my – aby zobaczyć góry z
innej perspektywy oraz żeby nie musieć dawać zarobić podwójnie bezdusznym
ludziom. Zmiana trasy zawsze wychodzi na dobre, ponieważ widzimy co innego oraz
z ciekawością przyglądamy się temu, czego jeszcze nie znamy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
zielonej polance prowadzącej do wioski widziałem mnóstwo niebieskich
niezapominajek, które kojarzyły mi się z czymś pięknym. Lubię przy nich stanąć
i po prostu na nie popatrzeć. Za chwilę weszliśmy do środkowej części Ushguli,
gdzie zdążyliśmy zrobić jeszcze mnóstwo zdjęć historycznej zabudowy wioski mającej
co najmniej 900 lat. Mieliśmy idealne światło do fotografowania. Korzystaliśmy
z niego w pełni. Na niebie wisiały pojedyncze, małe chmury. W większości było
niebieskie i czyste. Jako że zegarek wskazywał godzinę 17.30, kilkanaście ludzi
kręciło się w centrum. Niektórzy ewidentnie nie pasowali do otoczenia. Widać,
że pojawił się nowy „rzut” turystów, którzy przyjechali typowo zwiedzić wioskę
i zamierzających wrócić do Mestii jeszcze tego samego dnia. A dlaczego nie
pasowali do otoczenia? Ponieważ niektóre osoby ubrały się jak na prawdziwego
„korpoluda” przystało – biała koszula z kołnierzykiem, miejskie buty oraz
eleganckie spodnie. Dodatkowo wyperfumowali się czymś drogim. Tymczasem dookoła
chodziły krowy, załatwiały się gdzie popadnie, a tutejsze ścieżki wręcz
spływały ich „guanem”. Zanim wróciliśmy do kwatery, poszliśmy do sklepu z
artykułami spożywczymi. Basia powiedziała, że kończy jej się słodkie, dlatego
chciała coś sobie dokupić. Jeszcze przed wyjazdem do Gruzji mówiłem, że
najlepiej część jedzenia zabrać ze sobą, a resztę dokupimy w drodze do Mestii
lub w samej Mestii. W Ushguli niestety ceny są bardzo wysokie z racji trudnego
transportu i dużej odległości. Snikers kosztował 8 lari, a mała paczka ciastek
aż 15 lari. Powiedziałem Basi, że ja i Damian mamy jeszcze dużo słodyczy,
dlatego nie musi tu nic dokupować. Rzeczywiście zostało nam jeszcze trochę prowiantu,
dlatego nie obawiałem się, że czegoś zabraknie. Jedzenia mieliśmy na tyle, żeby
podzielić się między sobą. Najciekawszy jednak był większy pies, który szedł z
nami przez wioskę. Idąc do sklepu, trzeba za sobą zamknąć drewnianą furtkę. Pies
tak długo kombinował, jak się wcisnąć, że w końcu przeszedł przez szczelinę, po
czym dobiegł do nas.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhifH2UN79SyGGfaXhGD3b5OWk40wfvADzgRDBlbGHuuCBF6qebyzIAn58lVtRrTLm0ee0lqvG_JBttfJVl8aHHcEi1w6USMGgPSgUMeL5nGQMEfaArPyt3V5Q2lAAcX2FI1J1WZ13LVHL6_cN7RZLE7Hw05jCCcxHfF6Sv7cZR4UuBl0UwhbVudDQZoqQR"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhifH2UN79SyGGfaXhGD3b5OWk40wfvADzgRDBlbGHuuCBF6qebyzIAn58lVtRrTLm0ee0lqvG_JBttfJVl8aHHcEi1w6USMGgPSgUMeL5nGQMEfaArPyt3V5Q2lAAcX2FI1J1WZ13LVHL6_cN7RZLE7Hw05jCCcxHfF6Sv7cZR4UuBl0UwhbVudDQZoqQR=w640-h426" width="640" /></a></div>Cudne niezapominajki, z którymi mam przepiękne wspomnienia</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgo_-HbNOUrnYqjzVNeEnAsCs5WqMLndDkP7aurP2Gfc2u4_kXMxLxlteMwYaF1BhjNMsmyoX9r4HO8qbw3_kaU2tyynoQDervdqebSpvPNcPlZZP9Eg9TAbgUxa7v2D9W4EZKcLdHvQ65G2m_US5sOnCGl6Y0Y1-e1Kq6v9NGiiDdeclZ6XBjo7Bt2Ms1r"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgo_-HbNOUrnYqjzVNeEnAsCs5WqMLndDkP7aurP2Gfc2u4_kXMxLxlteMwYaF1BhjNMsmyoX9r4HO8qbw3_kaU2tyynoQDervdqebSpvPNcPlZZP9Eg9TAbgUxa7v2D9W4EZKcLdHvQ65G2m_US5sOnCGl6Y0Y1-e1Kq6v9NGiiDdeclZ6XBjo7Bt2Ms1r=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsRtwHjNnUpNmIhq8kYprCwGKkRIq4R85nD3BT07I1dzNzlQ53m3v9lJO9m_IGXykP9KpigoSXzvpVEMtggj5epDwIL4QvA2xmqs9gtwyGVc3BWWWSgtJIPr3WQPtq2Zdeoff0WlBstEK5UvnjFDfBqfLcDAX4uvykXAcKvZSPluv51bEBwHfUruKJ8YrT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsRtwHjNnUpNmIhq8kYprCwGKkRIq4R85nD3BT07I1dzNzlQ53m3v9lJO9m_IGXykP9KpigoSXzvpVEMtggj5epDwIL4QvA2xmqs9gtwyGVc3BWWWSgtJIPr3WQPtq2Zdeoff0WlBstEK5UvnjFDfBqfLcDAX4uvykXAcKvZSPluv51bEBwHfUruKJ8YrT=w640-h426" width="640" /></a><br />Widok na wioskę po wyjściu z gęstych lasów i po zejściu z uciążliwej stromizny</div><div class="separator"> </div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dopiero
po 18.20 wróciliśmy na kwaterę. Rzuciliśmy tylko plecaki i poszliśmy na
zewnętrzny taras znajdujący się przy kawiarni gospodarza. Wspominaliśmy całą
naszą dzisiejszą trasę. Damian zdążył się wykąpać oraz uwolnić nogi od ciężkich
i mokrych butów. Teraz mogliśmy zobaczyć jak bardzo rozwalił odciski powyżej
pięt. Skóra dosłownie przypominała zwisające strzępy materiału. Cieszyłem się,
że pomimo trudów w postaci choroby, wpadnięcia do lodowatej kaskady, wędrówce w
butach z kałużami i w mokrych spodniach oraz z rozwalonymi odciskami powyżej
pięt przeszedł całą trasę bez polskiego narzekania. Zresztą Damian, podobnie
jak i Basia nigdy nie narzekali. Zawsze cieszyli się widokami, górami, a w
szczególności morzem kwiatów i ciszą, której brakuje w miastach. Chociaż
poziomy naszego doświadczenia górskiego są różne, to ekipa w naszym składzie
bardzo mi się podobała, ponieważ każdy z nas przeżywał gruzińskie góry, żył nimi
i czuł prawdziwy ich klimat. Właśnie na wyżej wymienionych rzeczach najbardziej
mi zależało – na przeżywaniu gór, a nie na ich zaliczaniu.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBaf4BouOoqSw3Js7gaZu0jH9pckI1trwGC0lbq99DY5BePjlQbBSLYi_M4lxG3thqE-jTv6tSfwplphALoBJZlGbrk9rfOPwKRQYKclHoBZtM1pLfnVhaDIH9yHkf0JOVdw5izZPBzDVme60g2ZbQ1qq3PCUIJ_AOG5C3jvONVPOsUkW3ghe8RIrGmq--"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBaf4BouOoqSw3Js7gaZu0jH9pckI1trwGC0lbq99DY5BePjlQbBSLYi_M4lxG3thqE-jTv6tSfwplphALoBJZlGbrk9rfOPwKRQYKclHoBZtM1pLfnVhaDIH9yHkf0JOVdw5izZPBzDVme60g2ZbQ1qq3PCUIJ_AOG5C3jvONVPOsUkW3ghe8RIrGmq--=w640-h480" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhg9wXQurFkju5ZRBnOnv6vGwv3Y-ahVFq5ox_5R7UbByiKdLYc--NbTyTeH9HxTKeWQJ5Lblgv5BirmwPv4rdRpmPrP7vFsPqx9IlAkDYwoKcRDhFyJdQZhJk1KKhsYjxwRTHFTaHzyhUidQL5ZlOfXwdjrahKnbzXSfhoKjzQMkQtpsHZB_e5ESJw1Gx0"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhg9wXQurFkju5ZRBnOnv6vGwv3Y-ahVFq5ox_5R7UbByiKdLYc--NbTyTeH9HxTKeWQJ5Lblgv5BirmwPv4rdRpmPrP7vFsPqx9IlAkDYwoKcRDhFyJdQZhJk1KKhsYjxwRTHFTaHzyhUidQL5ZlOfXwdjrahKnbzXSfhoKjzQMkQtpsHZB_e5ESJw1Gx0=w640-h480" width="640" /></a></p>Drewniany taras i wnętrze kuchni</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Ten
dzień dał nam popalić, dlatego chyba każdy z nas czuł spore zmęczenie. Wróciliśmy
dość późno, a zostały nam jeszcze przygotowania na jutro oraz zjedzenie kolacji
w miejscowej kawiarni. Kiedy gospodarz nas zobaczył, od razu się przysiadł.
Zapytał, gdzie dzisiaj byliśmy oraz jakie warunki panowały na trasie do
przełęczy Latpari, ponieważ jeszcze kilka dni temu mówił, że na grani zalega
zbyt wiele śniegu, aby można było do niej dotrzeć. Poza trzema osobami z
Izraela nikogo więcej nie spotkaliśmy na szlaku. Podobnie wyglądały wszystkie
inne nasze wyjścia. Najbardziej znana górska trasa to punkt widokowy 2980 m
n.p.m., na który weszliśmy drugiego i trzeciego dnia. Podczas pięknej,
słonecznej pogody minęliśmy nie więcej niż 15 osób w ciągu całej doby. Gospodarz
poczęstował nas winem, a nawet jego większą ilością. Kiedy nabrał śmiałości,
wziął Damiana na osobność, ponieważ miał kilka pytań do niego. Później zapytał
go o możliwość naprawy samochodu. Pomimo zmęczenia, Damian zdecydował się, że
jeszcze dzisiaj pójdzie zobaczyć wspomniane auto. Tuż przed godziną 22.00 Miriam
i Damian poszli na wioskę tam, gdzie stał jego jeep. Postawili go na jednym
prostym podnośniku, ale ciśnienie stopniowo z niego schodziło, przez co
samochód opadał. Damian zdiagnozował co może być potencjalną przyczyną
niedziałających hamulców. Postawił na dwie rzeczy. Jak się okazało – bardzo
słusznie, o czym będzie w dalszej części relacji. Wróciliśmy do pokoju. Damian
przyszedł o godzinie 23.00. Cały czas mieliśmy w głowie, że jutro nie odpuszczamy
i dopóki jest piękna pogoda, to wyruszamy w góry bez ociągania się. W końcu po
to przyjechaliśmy do Gruzji.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgp4oauRRfaoOst5C_ra6jti39_TLIHZMKpbUByaJAyP4F1gjJLcH_zV_qv60qvY-l8m7wTkfQBq-p4sjK9d6fI_h9uEot8WqZmQ7nLJYxgNPGvl_IweCvpM95rOqn8Lmxai64dS0BMVnUGw0N5yN4C3DIvv3aW-3DvuXMYFrCErnbpVcxERQuoEtrIsgEP"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgp4oauRRfaoOst5C_ra6jti39_TLIHZMKpbUByaJAyP4F1gjJLcH_zV_qv60qvY-l8m7wTkfQBq-p4sjK9d6fI_h9uEot8WqZmQ7nLJYxgNPGvl_IweCvpM95rOqn8Lmxai64dS0BMVnUGw0N5yN4C3DIvv3aW-3DvuXMYFrCErnbpVcxERQuoEtrIsgEP=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiiJmZdcNled0QdYZfBHEtxV2YHN5zUsTfi5g7lJolKxSYrjOXIS4gGZquDmF4RcCvfcNyBlPrrl5fsneQZSNCD4rj9mb-pwcuWRBJX4_fc3W2YgBtDgELrYNUw4RB-uAHhGrqoB8-BgRc53l-xLLvH5KB-cX4HIlwPx7bt7tDHafCspXW1eToxxFU4Rse3"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiiJmZdcNled0QdYZfBHEtxV2YHN5zUsTfi5g7lJolKxSYrjOXIS4gGZquDmF4RcCvfcNyBlPrrl5fsneQZSNCD4rj9mb-pwcuWRBJX4_fc3W2YgBtDgELrYNUw4RB-uAHhGrqoB8-BgRc53l-xLLvH5KB-cX4HIlwPx7bt7tDHafCspXW1eToxxFU4Rse3=w640-h426" width="640" /></a></div>Ushguli późnym popołudniem po zejściu z gór</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>Poprzednia część:</b></span></div><div><ul style="text-align: left;"><li><span style="font-size: x-large;"><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/12/gruzja-swanetia-cz-1.html" target="_blank">Gruzja - Swanetia, cz. 1: Lodowiec Shkhara, bezimienny punkt widokowy 2980 m n.p.m., Chubedishi 3015 m n.p.m., bezimienny punkt widokowy 3153 m n.p.m.</a></b></span></li></ul></div><div><b><span style="font-size: x-large;">Kolejne części:</span></b></div><div><ul style="text-align: left;"><li><b><span style="font-size: x-large;"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/02/gruzja-swanetia-cz-3-bezimienna-gora.html" target="_blank">Gruzja - Swanetia, cz. 3: bezimienna góra 3106 m n.p.m., Zagaro Pass 2623 m n.p.m.</a></span></b></li><li><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/03/gruzja-swanetia-cz-4-skalny-grzebien.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 4: skalny grzebień 3352 m n.p.m. i grań Podarok 3682 m n.p.m. – samotny rajd</span></a></b></li></ul></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-82125557462360380842023-12-15T18:22:00.023+01:002024-03-23T17:37:35.272+01:00Gruzja - Swanetia, cz. 1: Lodowiec Shkhara, bezimienny punkt widokowy 2980 m n.p.m., Chubedishi 3015 m n.p.m., bezimienny punkt widokowy 3153 m n.p.m.<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/12/gruzja-swanetia-cz-1.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLTH2YLZo3DrYZnIwTbGQmbMSS9UWKOM5JyYct5_rNnglhBje2rXNZuO355ACzB7iLechN9m_6ZuxgNp6ziQDgigEF1wzA4gFvUBTkwZ3MiLlicyakIVnO9ijkkOW1FdTa9dqpuGOvgRuP2UMdtK6zYRdF5uFAs4bKjhV2BnmZonNgmlkKCAi3FnFph-bI/w400-h266/DSC_1063.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/12/gruzja-swanetia-cz-1.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZXuVhblLIUjuOXpPjI5Actp8ll5TBouJiUmgSdg0MoJru2jWHcZrDTkM5K0sHyciIQzs9yNtUZ9ObWjEl3Fj4y_QnobZSy3Xt3tdZzNOoBU0z8xfkq9XMay90kAScMbtPR-AfhFpg22EMMaYnlt92jXoxzuoSbgPX788zkfekOJkrHGVCkihuI0XdfCpt=w400-h266" width="400" /></a><div><br /><div><b><span style="font-size: x-large;">WSTĘP</span></b></div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><i>Słyszałem
o pięknych szczytach pokrytych zamszowymi trawami o niepowtarzalnym odcieniu
zieleni, znacznie wyższych niż składnice deszczu i śniegu sunące po niebie,
gdzie stoi się z głową zadartą do góry, jakbyś wypatrywał spadających gwiazd na
nocnym niebie, gdzie kwiaty kwitną we wszystkich kolorach – od ich stóp aż po
same chmury, od białego, aż po prawie czarny, tworzące niekończące się dywany,
gdzie jest ich więcej niż ziaren piasku nad brzegiem morza, gdzie nigdy nie
znajdzie się osoba, która je policzy, ponieważ kiedy jedne przemijają, w ich
miejscu wyrastają nowe, równie piękne; gdzie zamszowa zieleń sięga aż po miejsca
na niebie, z których otrzymuje życiodajną wodę; gdzie będziesz miał wrażenie,
jakby wojska zimy już nie miały siły i wiosny nigdy nie przemogły; gdzie przeniesiesz
się w czasie, bo tylko jednym spojrzeniem zobaczysz przekrój całego roku:
wiosnę walczącą zamszową zielenią o jak najwyżej położone tereny, lato w pełni
kolorów, jesień, której świadectwem są drewniane rzeźby z wyciągniętymi rękoma,
które stoją niczym chochoły i pomniki, przypominające, jak kiedyś dawniej było
oraz zimę, która musiała ukryć się aż ponad składnicami deszczu i śniegu, żeby
wojska wiosny jej nigdy nie znalazły; gdzie wszystkie zwierzęta żyją w zgodzie
ze sobą na ich cudownych zboczach, w pełni czując co to wolność; gdzie
chociażbyś wyruszył w pojedynkę, to żadnej trasy, szlaku, czy nawet nic nie
znaczącej ścieżki nigdy nie przejdziesz samotnie; gdzie zwierzęta pokażą Ci jak
wygląda prawdziwa miłość, a każdy pies przytuli się do Ciebie jak dziecko do
matki; gdzie okrąży Cię stado koni, kiedy pierwszy promień słońca zajrzy w
tutejsze doliny; gdzie zawieje zimny wiatr, a ogrzeje przyjemne, gorące słońce,
jakbyś opalał się nad brzegiem morza; gdzie przez ani jeden moment nie
przyjdzie Ci żadna zła myśl do głowy; gdzie ludzie mieszkają w domach
pamiętających bardzo dawne czasy, dla których będziesz jak brat; gdzie
poczujesz przestrzeń, przyrodę i zobaczysz piękno w najlepszej postaci oraz
gdzie rzeczywistość znacznie przekroczy twoje oczekiwania nawet, kiedy masz
najlepiej opracowany plan wyprawy, i w których na zawsze zostanie cząstka
ciebie, co sprawi, że będziesz chciał tam wracać…</i><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Gdzie jest
ten świat? Może pomyślisz, że mówię o najwyższych górach na Ziemi – o
Himalajach, a może o innym, niedostępnym fragmencie naszej planety? Na
szczęście znacznie bliżej nas jest świat, w którym wszelkie jego problemy i
smutki zostają gdzieś w dolinach. Podobnie, jak wspomniana wcześniej wiosna, ma
tak wielką siłę, że wrócisz z niego odmieniony, pełen radości i szczęścia oraz
nieustającej myśli, która stale będzie Ci mówić: „wrócę tam jeszcze”. To Kaukaz
– piękne, majestatyczne góry, które nie zostały jeszcze skażone duchem
komercjalizacji, chciwością i hałasem, gdzie każdy, kto chce poznawać coś
nowego, odpocząć od zgiełku, czy żyć w zgodzie z naturą, znajdzie to, co
najlepsze dla siebie…<span></span></p><a name='more'></a><o:p></o:p><p></p>
<div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLTH2YLZo3DrYZnIwTbGQmbMSS9UWKOM5JyYct5_rNnglhBje2rXNZuO355ACzB7iLechN9m_6ZuxgNp6ziQDgigEF1wzA4gFvUBTkwZ3MiLlicyakIVnO9ijkkOW1FdTa9dqpuGOvgRuP2UMdtK6zYRdF5uFAs4bKjhV2BnmZonNgmlkKCAi3FnFph-bI/s1600/DSC_1063.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLTH2YLZo3DrYZnIwTbGQmbMSS9UWKOM5JyYct5_rNnglhBje2rXNZuO355ACzB7iLechN9m_6ZuxgNp6ziQDgigEF1wzA4gFvUBTkwZ3MiLlicyakIVnO9ijkkOW1FdTa9dqpuGOvgRuP2UMdtK6zYRdF5uFAs4bKjhV2BnmZonNgmlkKCAi3FnFph-bI/w640-h426/DSC_1063.JPG" width="640" /></a></div>Piękno Swanetii<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dlaczego
właśnie w taki sposób opisałem Kaukaz, a konkretnie Swanetię w Gruzji, o której
teraz będę opowiadał? Ponieważ wspomniane porównania mają na celu pokazać
wyjątkowość omawianych gór. O ile Himalaje są znacznie wyższe niż Kaukaz, a
wiele dróg na ośmiotysięczniki zaczyna się wyżej niż najwyższy wierzchołek Gruzji
– Shkhara 5193 m n.p.m., to bezpośrednia bliskość białych szczytów powoduje, że
Himalaje nie sprawią podobnego wrażenia. Dlaczego? Ponieważ ośmiotysięczniki znajdują
się daleko od miejsc zamieszkania. Aby je ujrzeć, nieraz musisz przejść
kilkadziesiąt, a nawet ponad 100 km wzdłuż doliny, żeby zobaczyć je z dość
sporej odległości. W Swanetii najwyższe góry masz na wyciągnięcie ręki. Drogi
na ośmiotysięczniki zaczynają się zazwyczaj na wysokości 5000-5600 m n.p.m., co
powoduje, że przed sobą mamy góry wysokie na około 3 km. Podobnie jest w
Swanetii. Wioska o nazwie Ushguli jest położona na wysokości około 2150 m
n.p.m. (centrum), a najwyższy szczyt, który mamy przed sobą, ma aż 5193 m
n.p.m. To oznacza, że podobnie jak w Himalajach, patrzymy na górę o wysokości…
3 km! Tyle, że z bliska… Używając stwierdzenia: „słyszałem o pięknych
szczytach, znacznie wyższych niż składnice deszczu i śniegu, gdzie stoi się z
głową zadartą do góry, jakbyś wypatrywał spadających gwiazd na nocnym niebie”,
właśnie to chciałem przekazać – że nigdy nie widziałem tak wysokich szczytów,
żebym mógł stać bezpośrednio pod nimi i patrzeć na ląd, który jest aż 3 km
wyżej, gdzieś tam ponad nami… Byłem w wyższych górach niż Shkhara, jak np.
Denali 6190 m n.p.m., ale tam nie doświadczymy podobnego efektu wysokości,
ponieważ kolejne zbocza wyłaniają się stopniowo, w miarę osiągania kolejnych
punktów bazowych. Tutaj, przed nami, dosłownie widnieje biała ściana gór, która
jest nazywana Ścianą Bezingi. Kiedy przebywaliśmy w Ushguli, pewien mieszkaniec
z Indii, który wielokrotnie jeździł w Himalaje, powiedział: „Himalaje są
najwyższe na świecie, ale nie ma tego efektu potężnej ściany, ponieważ
największe szczyty są bardzo daleko o kilka dni drogi, dlatego jestem
zachwycony Swanetią. Największe wrażenie jednak robi intensywna zieleń i biała
ściana gór nad nią. To jest WOW!”. W pełni się z nim zgadzałem, pomimo że nigdy
nie odwiedziłem Himalajów. Nie twierdzę, że jedne góry są ładniejsze od drugich.
Na pewno dostrzeżemy wielkie różnice pomiędzy nimi, ale wspomniane wrażenie
chyba każdy zapamiętał jednakowo…</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiKKUYHmzchbHhtJMoVd8aXT1tFAmReJn49kmpFL0MSndpy3VfHBty7WaSqot1iUfvxA4cZy4tM1qfbe6648RvrZtiyEOKP5gcDoq1u0-BhG1cZdgLK281VaenmhAEWv7HYTVcCibpOr28lNTpw35olTqnmdXkjYHuqsWr4F95KIEB5E24cdyDgO0geckkX"><img alt="" data-original-height="426" data-original-width="639" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiKKUYHmzchbHhtJMoVd8aXT1tFAmReJn49kmpFL0MSndpy3VfHBty7WaSqot1iUfvxA4cZy4tM1qfbe6648RvrZtiyEOKP5gcDoq1u0-BhG1cZdgLK281VaenmhAEWv7HYTVcCibpOr28lNTpw35olTqnmdXkjYHuqsWr4F95KIEB5E24cdyDgO0geckkX=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Nagle "wyrastająca" ściana gór ma aż 3km wysokości<br /></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAqF7b8QIMpPFfFyv1FMjLAK8Ee--axr-lvdPRzLUMfOGTlnRm4ek-bnDchZGTz5MIgren_2b7WPWGgSV9I35JsfWzbtNw7mE6aN5fUbwFiStUUQu2n4iTyV9ebFi9CkUMq5K2qhhrxGMiamYroy7-ipnshUnx0wzedP9M0DePhtX0sshOalaJmk5QP7dK"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAqF7b8QIMpPFfFyv1FMjLAK8Ee--axr-lvdPRzLUMfOGTlnRm4ek-bnDchZGTz5MIgren_2b7WPWGgSV9I35JsfWzbtNw7mE6aN5fUbwFiStUUQu2n4iTyV9ebFi9CkUMq5K2qhhrxGMiamYroy7-ipnshUnx0wzedP9M0DePhtX0sshOalaJmk5QP7dK=w640-h428" width="640" /></a></div>Z poziomu 2800 m n.p.m. Swanetia prezentuje się równie pięknie...<br /></div><div class="separator"><br /></div>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Powiedziałem
również o zamszowej zieleni sięgającej aż po chmury. Tak – na miejscu
przekonasz się, że gruzińskie góry wyglądają jakby rozciągnięto na nie
trawiastą, zamszową płachtę o intensywnie zielonym kolorze. Pod tym względem są
wyjątkowe. Pod koniec czerwca, trawy rosną nawet do 3000 m n.p.m. A kwiaty? Są
niesamowite, ponieważ kwitną dosłownie wszędzie. Kiedy byłem w 2019 roku w
Dolinie Chochołowskiej w celu podziwiania krokusów w pełni rozkwitu, myślałem,
że widziałem ich naprawdę sporo (modele Tatrzańskiego Parku Narodowego
wskazywały, że wówczas jednocześnie zakwitło aż 14.000.000 kwiatów!). Jednak podczas
naszego wyjazdu, nie byłoby nadużyciem stwierdzenie, że każdą górę o wysokości
powyżej 3000 m n.p.m. porasta przynajmniej 20 mln kwiatów o kilku kolorach! Na
jednej z nich, tylko na jednym zboczu, którym właśnie podchodziliśmy (o czym
będzie w dalszej części relacji), dokonałem szacunkowych obliczeń, ile może występować
jaskrów alpejskich podobnych do nizinnego jaskra ostrego, ale o znacznie większych
rozmiarach. Na naszej trasie, na wspomnianym zboczu, wyszedł mi wynik… 9,6 mln!
A co dopiero powiedzieć o reszcie góry, która miała wielokrotnie pofalowane
zbocza, „rozpływające” się we wszystkich kierunkach? O ich kolorach również
można wiele rzec, ponieważ jedną z gór, na które wchodziliśmy „obrosły” ze
wszystkich stron, aż po prawie sam szczyt tylko i wyłącznie białe, dość drobne,
ale wysokie kwiaty. Występowały wszędzie, aż po same niebo! Inne z kolei tworzyły
kolorowe dywany, gdzie mogliśmy zobaczyć białe rododendrony, żółte jaskry alpejskie
i jego podobne rodzaje: białe, nieznane mi kwiaty, różowe, jakby mini pałeczki
rosnące na długiej, ale cienkiej łodyżce, które nazwaliśmy różowymi cicinkami
(od śląskiego słowa „cicik” oznaczającego puszek, paproch, kot lub coś
futerkowego), fioletowe kwiaty w trzech odcieniach – od jasnego aż po
najbardziej ciemne, rosnące na mokradłach, niebieskie niezapominajki
pokrywające skaliste i odsłonięte zbocza, brązowe i prawie czarne szachownice
cesarskie. Ogromna ilość kwiatów, ich różnorodność oraz kolory powodowały, że
wszystkie myśli zostawały gdzieś w dolinach, a ja sam czułem się jak w raju.
Kiedy samotnie poszedłem na pozaszlakową trasę, na skalny grzebień o nazwie
Podarok 3682 m n.p.m., po drodze przecinałem wielkie, pofalowane zbocze
ciągnące się aż do stóp następnej góry, które wyglądało, jakby oblano je żółtą farbą.
W rzeczywistości patrzyłem na żółte, bardzo gęste skupisko jaskrów alpejskich
przysłaniające źdźbła traw. Na wysokości 2700 m n.p.m. wspomniany „dywan” przenikał
wzajemnie inne, wielkie kwiatowe powierzchnie. Gęsto i szczelnie rosnące
rododendrony właśnie teraz kwitły masowo z każdej strony. Dywan żółtych jaskrów
wcinał się w białe rododendrony. To jest coś niesamowitego!<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNO2cjvt90jpZZ7RvNk2trjnHuFA4blGSwrqGCDXj7zJL2pUGrc78A9vGWqXcpkWlkJudEHCe2XR9cHqthtq9SujMbnp16SVs8P3DfNxNkF-5imCOInHQ29IH6HOlgNsrSEAUovfTP4rtOJ3qQWWWa-SqfxhVt1_z_NHCOvutCCieA4KqjLDvYtwPBqhpm"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNO2cjvt90jpZZ7RvNk2trjnHuFA4blGSwrqGCDXj7zJL2pUGrc78A9vGWqXcpkWlkJudEHCe2XR9cHqthtq9SujMbnp16SVs8P3DfNxNkF-5imCOInHQ29IH6HOlgNsrSEAUovfTP4rtOJ3qQWWWa-SqfxhVt1_z_NHCOvutCCieA4KqjLDvYtwPBqhpm=w640-h428" width="640" /></a></div>Zamszowe góry<div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhsObk6_eSJMlph4Z8AuQCfnszaFZ8zRx0gThP5prLT7mNagy1zpxFF2Knm68o9WkhmN2UiwPcPGzWzYvxxCnCK2ZjZMsonkFFq0qQFlIRp39K9LFN4HlpwlcwsSwfnN1u5c9KJ15EzVAu4U70cLk57gOpxeqHXtJHm2CNWzyWPAg3ihdJA9Sj0VnPnbnAw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhsObk6_eSJMlph4Z8AuQCfnszaFZ8zRx0gThP5prLT7mNagy1zpxFF2Knm68o9WkhmN2UiwPcPGzWzYvxxCnCK2ZjZMsonkFFq0qQFlIRp39K9LFN4HlpwlcwsSwfnN1u5c9KJ15EzVAu4U70cLk57gOpxeqHXtJHm2CNWzyWPAg3ihdJA9Sj0VnPnbnAw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcmJyvYAThHgsLPOPk_meIgADdkPJ_at6jOIpn4DPGMFLRlBou4f3L8siVZUawDcrd6mPrZoxU_TEwSTJ-vjgMVdB6eZcDSfmi7boV6T9Baq6m8FMpt0OkkLvFWDy6ahVz6HdlFl_Tw3J5gpkv59mXHVNnC5nvzy-xse929UEP4SRUcSCDw05k1QbmcFVl"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcmJyvYAThHgsLPOPk_meIgADdkPJ_at6jOIpn4DPGMFLRlBou4f3L8siVZUawDcrd6mPrZoxU_TEwSTJ-vjgMVdB6eZcDSfmi7boV6T9Baq6m8FMpt0OkkLvFWDy6ahVz6HdlFl_Tw3J5gpkv59mXHVNnC5nvzy-xse929UEP4SRUcSCDw05k1QbmcFVl=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCBbnchizIQMSVXMcNQJrCtB83qWt93y5rJ0PgCFiBULzUfWDPnyyXv7SGhaqdDJOpktD5OYRr1zAlvEfq-Sq2QsH-uVigFs0c4taiZCIVytTGXrUyluvXuQEdzhM3j98lX-T4N0618qG1HnsoTUt1AivQUOIOCGYdFL3DzQhe_Dy_blenj_M9zQPb7eGK"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCBbnchizIQMSVXMcNQJrCtB83qWt93y5rJ0PgCFiBULzUfWDPnyyXv7SGhaqdDJOpktD5OYRr1zAlvEfq-Sq2QsH-uVigFs0c4taiZCIVytTGXrUyluvXuQEdzhM3j98lX-T4N0618qG1HnsoTUt1AivQUOIOCGYdFL3DzQhe_Dy_blenj_M9zQPb7eGK=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgi9h65GdC-Y3MSv95Wux2LOtjNbwe2uxs4aXQn2UslaYcBOaUwoUBBRTzXORdTX0UbpHNFrwVGWKG3UbUhvbCr36h0iyi5Jz-H6uQmvLCY6_A6IiHCCQSKOpeYgdurz5EydH9GbjDAN6gt_bmUbkRGEw0U38-iQiqrbn7M0mNGLiGqy_z0PJQpLoPavL8h"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgi9h65GdC-Y3MSv95Wux2LOtjNbwe2uxs4aXQn2UslaYcBOaUwoUBBRTzXORdTX0UbpHNFrwVGWKG3UbUhvbCr36h0iyi5Jz-H6uQmvLCY6_A6IiHCCQSKOpeYgdurz5EydH9GbjDAN6gt_bmUbkRGEw0U38-iQiqrbn7M0mNGLiGqy_z0PJQpLoPavL8h=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQzU7bhbuPh1SWBZgIBIxeocF8GABoKjSevxX225-v3S6ckKHeXu9b_Xu58oVfmJlg3UziV0bf0wqoOaAjQf2V_sI2bIroa_kK9DCDZNavzQF97FpnWi3TDH_880znUAYfZvOlhFwK8QzDW1S5oWEba57YrwANsRShnL9rUyAxmnknXZQxi90D8mQo-Fym"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQzU7bhbuPh1SWBZgIBIxeocF8GABoKjSevxX225-v3S6ckKHeXu9b_Xu58oVfmJlg3UziV0bf0wqoOaAjQf2V_sI2bIroa_kK9DCDZNavzQF97FpnWi3TDH_880znUAYfZvOlhFwK8QzDW1S5oWEba57YrwANsRShnL9rUyAxmnknXZQxi90D8mQo-Fym=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhuaLRtqGDX9iYjlvpEQSl0hpK_naqkTrZq5NKUSiRWurzxVt3E80dS8NU6xGD797sluwpmK-N7aCgm9qh3Uohpidmla5NmVq9FsHOjqOlaoLODs7zK76fhXxUn0pAH-MURU67bgShThxkuooA_agZhMeYGYJzYWf-Fm0aBmA_AJxhreotHDdIpMRMJB_lk"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhuaLRtqGDX9iYjlvpEQSl0hpK_naqkTrZq5NKUSiRWurzxVt3E80dS8NU6xGD797sluwpmK-N7aCgm9qh3Uohpidmla5NmVq9FsHOjqOlaoLODs7zK76fhXxUn0pAH-MURU67bgShThxkuooA_agZhMeYGYJzYWf-Fm0aBmA_AJxhreotHDdIpMRMJB_lk=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEharhpbGUv_20VjXD9xm-MWbn-nvsVG3k2IK7sYBhRDspWzl4nITxQ8vRnU5WFEMfUgJvhbjbOl6z8TdA67i_dDIt9IN98oSZO5w-0bbpGGOctyAbK--d1yXsas5OxnO07ZZ2txbDdF5jWuIwuLHHAEnxjJ4ftg3Me-A7YQ_xUaVV_mRBH--Q62e-X60czw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEharhpbGUv_20VjXD9xm-MWbn-nvsVG3k2IK7sYBhRDspWzl4nITxQ8vRnU5WFEMfUgJvhbjbOl6z8TdA67i_dDIt9IN98oSZO5w-0bbpGGOctyAbK--d1yXsas5OxnO07ZZ2txbDdF5jWuIwuLHHAEnxjJ4ftg3Me-A7YQ_xUaVV_mRBH--Q62e-X60czw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEigaeBR23nt3iwekJYIg9KhDeqP9136jjzkvY632tCVctQi3rjuxnBB4kRKDMoGBMStmUT-cWnFhLQbAg5fisLadeHM5f5fJJIZXZnKOrHJJpNUoP0iLP678qTurQ9Q-_pT2dIC1aEP2oXCBJAAfapDB77l6F5QMOaJAxOr2zb5faOzCYasOqgHg7zTb10v"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEigaeBR23nt3iwekJYIg9KhDeqP9136jjzkvY632tCVctQi3rjuxnBB4kRKDMoGBMStmUT-cWnFhLQbAg5fisLadeHM5f5fJJIZXZnKOrHJJpNUoP0iLP678qTurQ9Q-_pT2dIC1aEP2oXCBJAAfapDB77l6F5QMOaJAxOr2zb5faOzCYasOqgHg7zTb10v=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtR1ySEDQm9acITXv8GhSpQDNdVg6Sw69PdI6Yrz1HzUg_jaPKyKFlyWbtKIpUMHP5wICxlwuhia5NcaQEwWgKrrNS4JzNQ2rzYEpRdH7zkxUTscjlDzu0c_WU8796NmvvJ_Yh9gzHlbmj1eizatmuPAvEWOFEuqwxYehKH-TXuWX2oY-_EyM9uR3GFEnO"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtR1ySEDQm9acITXv8GhSpQDNdVg6Sw69PdI6Yrz1HzUg_jaPKyKFlyWbtKIpUMHP5wICxlwuhia5NcaQEwWgKrrNS4JzNQ2rzYEpRdH7zkxUTscjlDzu0c_WU8796NmvvJ_Yh9gzHlbmj1eizatmuPAvEWOFEuqwxYehKH-TXuWX2oY-_EyM9uR3GFEnO=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWgKvBoxQhAlkykNom-xF3JKgb3VzoInh3D6k0unXw4dI0uUcRD5xQTUKJtjB9u-wv_7W1EtR6yG7wxkIPRDT89orU-WeRPS-qeVRXnJsD0f-i_i33lz6M4-TuCUkkkYgS4kJDPQvqbjcJKyXjdLN8ApmLDJcd0WDYMElYkHSm9YtF5F8b4FQLiKMq1INU"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWgKvBoxQhAlkykNom-xF3JKgb3VzoInh3D6k0unXw4dI0uUcRD5xQTUKJtjB9u-wv_7W1EtR6yG7wxkIPRDT89orU-WeRPS-qeVRXnJsD0f-i_i33lz6M4-TuCUkkkYgS4kJDPQvqbjcJKyXjdLN8ApmLDJcd0WDYMElYkHSm9YtF5F8b4FQLiKMq1INU=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgmqFnrsYJraim7gCykYo8VM-O2C6ZrgjtGhLSMjOirP6OcJ1g6G1DY7NuQeDHF-SMETYjeswDa4uN9ptwTFk7ZUIOYzNmHSpi5aZnmphvX-xKhAU91yx5_vpppWF0NCr7VjCL2Pb7jSWq244gGAp2LEgUFJEXGO2coiBt-1qq3SnjNdY-uCgpm67Ie7IDb"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgmqFnrsYJraim7gCykYo8VM-O2C6ZrgjtGhLSMjOirP6OcJ1g6G1DY7NuQeDHF-SMETYjeswDa4uN9ptwTFk7ZUIOYzNmHSpi5aZnmphvX-xKhAU91yx5_vpppWF0NCr7VjCL2Pb7jSWq244gGAp2LEgUFJEXGO2coiBt-1qq3SnjNdY-uCgpm67Ie7IDb=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjorEHh1cCtZzQU1MU_AsLWfG8D8VzNvhIbZ1Prbc4jSXfYTJ7-byCGFicK38ON5f-_0VTJC9iAulfsXrUOlNU5IrXPU86q6aRF5gLSy-YyCYjVCtt3fZ0swTMoiw6wCxMbePbQ0nACMLFfYrdaGBJc8yu44s5Yt3QCFo0VsjK0kU2mecLgnMNn7EUwqnh-"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjorEHh1cCtZzQU1MU_AsLWfG8D8VzNvhIbZ1Prbc4jSXfYTJ7-byCGFicK38ON5f-_0VTJC9iAulfsXrUOlNU5IrXPU86q6aRF5gLSy-YyCYjVCtt3fZ0swTMoiw6wCxMbePbQ0nACMLFfYrdaGBJc8yu44s5Yt3QCFo0VsjK0kU2mecLgnMNn7EUwqnh-=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvibWBTF8rVyjXAuBEyTR2J8s8xmU64t-COwcfqzQfVuz64GCrUd_62WR61YjrGEzUSdioavRxQbnaltO0nMKcJMlmP6uHcCBllCn8-iaKOzi1YMg-iq3s1cT7_tx6IfoenGJQ-g9U1cvWiS8qPiUoRXFZKeMaDfnAkwvj3MDASoUvPGg3HsnDUODRp5IS"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvibWBTF8rVyjXAuBEyTR2J8s8xmU64t-COwcfqzQfVuz64GCrUd_62WR61YjrGEzUSdioavRxQbnaltO0nMKcJMlmP6uHcCBllCn8-iaKOzi1YMg-iq3s1cT7_tx6IfoenGJQ-g9U1cvWiS8qPiUoRXFZKeMaDfnAkwvj3MDASoUvPGg3HsnDUODRp5IS=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdMCP4Dscw8SLzRga0U42Tq7vuzWY8Xj3Fs_A0GU3SSU1yoR0AClC2o7YIhIFcZiRBH0Kx2BPnXh67TtKDKyKebKDL6uLI0mUL43PRHaME-udPCvmwidGz_ZSROQJCPHlTOvxw2B76NqpZ3GcvXg6DWQ1xcsQJewYC2XQsWy01JzoDTxNjWlZoo-8srZvO"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdMCP4Dscw8SLzRga0U42Tq7vuzWY8Xj3Fs_A0GU3SSU1yoR0AClC2o7YIhIFcZiRBH0Kx2BPnXh67TtKDKyKebKDL6uLI0mUL43PRHaME-udPCvmwidGz_ZSROQJCPHlTOvxw2B76NqpZ3GcvXg6DWQ1xcsQJewYC2XQsWy01JzoDTxNjWlZoo-8srZvO=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6mZlw4ZoGozT4gmYwWwoJLSbBox-G_XLqVyzoc4BlD__8VHDjWJRJgINfL2DGWB5IJY8iJam_mk7rl_Z-OI-BTEF8Ph5et181OTVeCfCTw9olMdgBUAM0xLsEVElb1K-slUgwiS4utcqLVQWdn8mZIGjz8PcumHz9VFR0CG0jP0z2A1tkBWNyYBvodLX0"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6mZlw4ZoGozT4gmYwWwoJLSbBox-G_XLqVyzoc4BlD__8VHDjWJRJgINfL2DGWB5IJY8iJam_mk7rl_Z-OI-BTEF8Ph5et181OTVeCfCTw9olMdgBUAM0xLsEVElb1K-slUgwiS4utcqLVQWdn8mZIGjz8PcumHz9VFR0CG0jP0z2A1tkBWNyYBvodLX0=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiv0Eef9JmQ6t3uGGpsZ75xAGcVuqiL1_AxqY2I9p1iGUy3MizwwK9jfpKj6xm3t23iosVKy2FdjklP9rnoEG4mvS3R6kBBmUcHYdClEamqxHYTF2W47W0uhesEI95_v4ENxP1qzQVertWknCGgLdp7O3tcQowom-MvK3sZ5Yie5QRo1lUrWLbBR5fBKzfS"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiv0Eef9JmQ6t3uGGpsZ75xAGcVuqiL1_AxqY2I9p1iGUy3MizwwK9jfpKj6xm3t23iosVKy2FdjklP9rnoEG4mvS3R6kBBmUcHYdClEamqxHYTF2W47W0uhesEI95_v4ENxP1qzQVertWknCGgLdp7O3tcQowom-MvK3sZ5Yie5QRo1lUrWLbBR5fBKzfS=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLftJ_84wAGJf9ogwWzY563HPEjuY2CNozXCVM2tVyGb3Bb1Hi6ENjEmGWevx2Sf0BWssGSk_ApzY9EdqqZURZRATaAMeTnY0CBrcPeNBANgluNrbSTPVNtzaDidLzpblffEED_NhoizfLs5dB0E5IS-bZtQjTyDM3I_SEmWnbWOCneWGvGFY-8g_kWE7s"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLftJ_84wAGJf9ogwWzY563HPEjuY2CNozXCVM2tVyGb3Bb1Hi6ENjEmGWevx2Sf0BWssGSk_ApzY9EdqqZURZRATaAMeTnY0CBrcPeNBANgluNrbSTPVNtzaDidLzpblffEED_NhoizfLs5dB0E5IS-bZtQjTyDM3I_SEmWnbWOCneWGvGFY-8g_kWE7s=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiK2wj9RwDbF8r76_QopkZ3HM_OAySg_xSVFCszA6JjdBBpfccqrfCEnkUI_HW3je2Uhot04S53zXbQLt48Z1qDC-i2hU5uJBgKb19HgM0DGA9EjjwZkDqtU1qQBtFu5lVyPcCIoYYLuM2HZpMu4oWKQezPUv3buIlij9DgL6K8i19L5bfRcfiM8m6ku2Do"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiK2wj9RwDbF8r76_QopkZ3HM_OAySg_xSVFCszA6JjdBBpfccqrfCEnkUI_HW3je2Uhot04S53zXbQLt48Z1qDC-i2hU5uJBgKb19HgM0DGA9EjjwZkDqtU1qQBtFu5lVyPcCIoYYLuM2HZpMu4oWKQezPUv3buIlij9DgL6K8i19L5bfRcfiM8m6ku2Do=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhOd4lHuUm_W3Vwg7WxYMOPGRibgw4UPX6ODHk-GBqic--D8E3A_24ROVBez_jiDV1AXptLqEdhS8VcPHG1_AXxz-ZXsI2XoxL9xAULOra_5pZHyXPS0OGjRgxWYat7Nsc0f8SiG7WbCosA9CNorkJN6RMJWIo3OYidjIAxPe6nbBbZJEWwxA7jjem_HuT9"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhOd4lHuUm_W3Vwg7WxYMOPGRibgw4UPX6ODHk-GBqic--D8E3A_24ROVBez_jiDV1AXptLqEdhS8VcPHG1_AXxz-ZXsI2XoxL9xAULOra_5pZHyXPS0OGjRgxWYat7Nsc0f8SiG7WbCosA9CNorkJN6RMJWIo3OYidjIAxPe6nbBbZJEWwxA7jjem_HuT9=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCaxRL_6YJiSQ0VaF22mn-9o4p8cc2BI_lW4u9L8FQMqstbmCFtdxt2p8JtjAhrLU33EqchyKzrAYPCz8mLKdcbzD79zteAtkaaTH48MH9M4DgL28tKDEDZzHxpD9Uf9a8YvYlAKIUmkaagiPRlLwuktYjyIiz6MDWbCWxYVP5v5kZxnW7P1gyEjOqHsCM"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCaxRL_6YJiSQ0VaF22mn-9o4p8cc2BI_lW4u9L8FQMqstbmCFtdxt2p8JtjAhrLU33EqchyKzrAYPCz8mLKdcbzD79zteAtkaaTH48MH9M4DgL28tKDEDZzHxpD9Uf9a8YvYlAKIUmkaagiPRlLwuktYjyIiz6MDWbCWxYVP5v5kZxnW7P1gyEjOqHsCM=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjT52hV3ID7wRw-dPtoRsZbLuKZQgYfUrwzVIN5TNw8zfiZgSNm2X8g8qGkO-HS2Nh85LiLSl3C5xvDcObZiX3agfnN9EjhFOei_Ygt9h4EvT5k8zcn5j0f1Y5Mzdvg0V7ZQ_3mEYGWs-XsiklYMVkIWsofnq4BqpP0SnjZnpqxhqpCOCMW4xQ_nfLU5wzo"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjT52hV3ID7wRw-dPtoRsZbLuKZQgYfUrwzVIN5TNw8zfiZgSNm2X8g8qGkO-HS2Nh85LiLSl3C5xvDcObZiX3agfnN9EjhFOei_Ygt9h4EvT5k8zcn5j0f1Y5Mzdvg0V7ZQ_3mEYGWs-XsiklYMVkIWsofnq4BqpP0SnjZnpqxhqpCOCMW4xQ_nfLU5wzo=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgr3IWSEiAi0pcXd9GOMHpkSgSZ0Pl5BtEQN_cT6r2Vmt1_Q84ObeLwEMOfGK7lELvmuAck0_f0VI6ulLj7bkrX7MC0E8hZWu5jdiHV_jvyMm0oqtxnmqVCfQ5qMiB59lC9Cmi-FZ1tl4hLDimfTTZ3zyr5O89kZUv1TV3ViLgywuBsc3_LEsSmPZT6Fy0y"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgr3IWSEiAi0pcXd9GOMHpkSgSZ0Pl5BtEQN_cT6r2Vmt1_Q84ObeLwEMOfGK7lELvmuAck0_f0VI6ulLj7bkrX7MC0E8hZWu5jdiHV_jvyMm0oqtxnmqVCfQ5qMiB59lC9Cmi-FZ1tl4hLDimfTTZ3zyr5O89kZUv1TV3ViLgywuBsc3_LEsSmPZT6Fy0y=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg74x9RLIRa_m7oMZGNnP0ALFpAYHq3obwWRyOIdeLoaLicTxtSQVYPegrnGobTSIvZGFKhU9YZxdrWe55JPb9ecCrCWiOfQq9p4275MPSqWOOIgHYjM8bH7C8_LoZBSkmZgTe4akS6UAdqgxHlXVSA5N_VgOwYwqYDN05JA1b_8RCLHlFkXz-ylRajQx2m"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg74x9RLIRa_m7oMZGNnP0ALFpAYHq3obwWRyOIdeLoaLicTxtSQVYPegrnGobTSIvZGFKhU9YZxdrWe55JPb9ecCrCWiOfQq9p4275MPSqWOOIgHYjM8bH7C8_LoZBSkmZgTe4akS6UAdqgxHlXVSA5N_VgOwYwqYDN05JA1b_8RCLHlFkXz-ylRajQx2m=w400-h300" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj0u8Xye-PmJ7AnIgxsshwrtxiJ4P5GoD-2keRBYOu7Z0Jn2gm3TD4yQ5dlvKPeiNy4Jycyen6DqA2P1TqiMnKje5lvoU4KKjsIQnvtIP597ChNkxK3LFW5Hq-5cqel1Vz9BoT42YF02GxncP4IxnUFy170JetbR_OaOe2EOXb27EtF_UxzT5ZRMTMlXtHP"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj0u8Xye-PmJ7AnIgxsshwrtxiJ4P5GoD-2keRBYOu7Z0Jn2gm3TD4yQ5dlvKPeiNy4Jycyen6DqA2P1TqiMnKje5lvoU4KKjsIQnvtIP597ChNkxK3LFW5Hq-5cqel1Vz9BoT42YF02GxncP4IxnUFy170JetbR_OaOe2EOXb27EtF_UxzT5ZRMTMlXtHP=w400-h300" width="400" /></a></div>Różnorodność kwiatów Kaukazu jest niesamowita!<div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEig11Tg3oUZan9ls1Hq3yO6EBIdV_d-kFy7Tp_gQrbxpGz4uaji1zh9yXIIa8ZcN-qOVXinAjQAcBaK1pgtVDvkPpYnInXKYn30GkBt8Hlw-Hq9CHfwImLa9hWAGd0s94wTuCtKW3tALDgM6TQdYOgMIVR8J35oScQx944jUy8LUtkEmKjB-kIacD0i58GN"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEig11Tg3oUZan9ls1Hq3yO6EBIdV_d-kFy7Tp_gQrbxpGz4uaji1zh9yXIIa8ZcN-qOVXinAjQAcBaK1pgtVDvkPpYnInXKYn30GkBt8Hlw-Hq9CHfwImLa9hWAGd0s94wTuCtKW3tALDgM6TQdYOgMIVR8J35oScQx944jUy8LUtkEmKjB-kIacD0i58GN=w640-h480" width="640" /></a></div>Nawet niezapominajki kwitną tu wyjątkowo obficie<div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPhXPo5AJUY_FiHIQGHFy9PY2Wu4b5ngvs2HoA_MZxrHY5TyZZPVzOV3eQ9JGDO6ZRM2t5tLlBam63iQ27QNssFntVlCqwihxXIHWKls9Vp_n12h2OGY7J7Pjv0EM1LMRB3Ue6MBu14t8VCCgIGUKTSfLATSyU06He1bRXjTYdBzyBwq6RXlTLCetEHHhs"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPhXPo5AJUY_FiHIQGHFy9PY2Wu4b5ngvs2HoA_MZxrHY5TyZZPVzOV3eQ9JGDO6ZRM2t5tLlBam63iQ27QNssFntVlCqwihxXIHWKls9Vp_n12h2OGY7J7Pjv0EM1LMRB3Ue6MBu14t8VCCgIGUKTSfLATSyU06He1bRXjTYdBzyBwq6RXlTLCetEHHhs=w480-h640" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjfg9QVgI5K1tqAqZSiXpGkocsVTSpaidGl1KeyaQiVKCRr932iQSBSPmEgep0KutwY-bj4eEspGM6JqURWDK3vSvzqiVEm8bejOHkLp47i97LE0Gi8-9TEzflkEjNeb7kFrJUeM0g03B6SyYG0EaI9--__vqusCJR6CXRvSPa5GWwoFydD9IiWaxYbPLEx"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjfg9QVgI5K1tqAqZSiXpGkocsVTSpaidGl1KeyaQiVKCRr932iQSBSPmEgep0KutwY-bj4eEspGM6JqURWDK3vSvzqiVEm8bejOHkLp47i97LE0Gi8-9TEzflkEjNeb7kFrJUeM0g03B6SyYG0EaI9--__vqusCJR6CXRvSPa5GWwoFydD9IiWaxYbPLEx=w480-h640" width="480" /></a></div>Jeszcze raz niezapominajki</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgjpE_gyyTiIO0xqHGQ6k1iED-5JECMLkvY0TprHjX38oXkvBD6hyKpXjEdDO-YqlRBSgnTW3MnTxpSmjlg66_e754lYzkKQGTxZLgCdl2S2F96_of4pxZnqg693HlXfg9RNuA0L6yMkOGcCEM70-j5vfWbBCAxmzBc39wcV9lOL37zrXr7tjNdKBBTL1Pj"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgjpE_gyyTiIO0xqHGQ6k1iED-5JECMLkvY0TprHjX38oXkvBD6hyKpXjEdDO-YqlRBSgnTW3MnTxpSmjlg66_e754lYzkKQGTxZLgCdl2S2F96_of4pxZnqg693HlXfg9RNuA0L6yMkOGcCEM70-j5vfWbBCAxmzBc39wcV9lOL37zrXr7tjNdKBBTL1Pj=w640-h426" width="640" /></a></div>Są miejsca, gdzie kwiatów jest więcej niż traw...<br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Do
wyjątku należał również fakt, że jednym spojrzeniem mogłeś objąć aż cztery pory
roku. We wiosce panowało pełne lato, słońce wręcz opalało, chodziliśmy na
krótko, jak nad morzem. Wiosna miała tu zdecydowanie najwięcej do powiedzenia.
Jej kwiaty zajęły swoim zasięgiem wszystkie góry aż po linię, gdzie zaczynają
się chmury. Z każdym dniem zajmowała coraz wyższe tereny, a kolejne
nagromadzenia śniegu zanikały. Również mogliśmy zobaczyć jesień, ponieważ tam,
gdzie występowały kwiaty, stały potężne, wyschnięte, zdrewniałe łodygi z
uschłym kwiatostanem. Oczywiście mowa jest o barszczu Sosnowskiego, który
świadczył o wysokiej jakości wiosny i lata na Kaukazie, bo w wysokich górach
może on wyrosnąć na ponad 2 m z głównym trzonem grubym jak pnie młodych drzew.
Również zima zachwyca, ponieważ nawet z dolin widzimy potężne, białe ściany
najwyższych gór głównego ciągu Kaukazu. A zwierzęta? Zaciekawią każdego,
ponieważ każda rodzina mieszkająca w Ushguli posiada stada bydła i koni, ale
nikt nie trzyma ich w zagrodach. Żyją na wolności na zboczach gór i nikt się
nie martwi, że będzie musiał ich gdzieś szukać. Krowy same schodzą w doliny na oddanie
mleka, jakby były umówione na konkretną godzinę, po czym po wydojeniu wracają
na zielone zbocza. Z kolei, kiedy wyruszyłeś na szlak w czasie wschodzącego
słońca, zazwyczaj przywitało Cię na trasie stado koni. Koniecznie musiały
wszystkich obwąchać i polizać. Nawet źrebaki były ciekawskie.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWR-cXiaSKr8g3ZmXt9UDJiaYnUextQatnbPvIAaikEnWUKFWnvEGyyaMDFFtgRnA0H9lYUd0UYBigGPr1G6UTs986bHdBUDJJnjjOCzHhh6pb1-tlePgWVVEb1BrFaaWRYFku1vgUgssq5jgCVcgZUYPeEm6Y06VP_9QsnUPTPZkLEKuiepw4AJ3ZOqLJ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWR-cXiaSKr8g3ZmXt9UDJiaYnUextQatnbPvIAaikEnWUKFWnvEGyyaMDFFtgRnA0H9lYUd0UYBigGPr1G6UTs986bHdBUDJJnjjOCzHhh6pb1-tlePgWVVEb1BrFaaWRYFku1vgUgssq5jgCVcgZUYPeEm6Y06VP_9QsnUPTPZkLEKuiepw4AJ3ZOqLJ=w640-h426" width="640" /></a></div>I są miejsca, gdzie mogłeś podziwiać wszystkie pory roku z jednego miejsca</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFB-WILb8c2ST1odwqTbLSJ6y7l4aIt6USd_uOsywsDACasUvsiErRo5FuyquwJCa_XaRY_QSEvb-sdMDoWUPU1kkiW8raXtOOzlY28zNFTyVpaPKQmWG7nSzO7C26qhDMpxA5KLTlj2OZTxUhNoLTnsVm8xOuigL8mVFkyeGK8dm5LyzNBfqPpYFNFHX5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFB-WILb8c2ST1odwqTbLSJ6y7l4aIt6USd_uOsywsDACasUvsiErRo5FuyquwJCa_XaRY_QSEvb-sdMDoWUPU1kkiW8raXtOOzlY28zNFTyVpaPKQmWG7nSzO7C26qhDMpxA5KLTlj2OZTxUhNoLTnsVm8xOuigL8mVFkyeGK8dm5LyzNBfqPpYFNFHX5=w640-h426" width="640" /></a></div>Pomimo, że konie mają swoich właścicieli, to całymi dniami pasą się na zboczach górskich bez doglądania ich. Chociaż tutaj na zdjęciu są na terenie zagrodzonym, to normalnie zobaczymy je puszczone luzem w górach. Niejednokrotnie odprowadzą nas na szlak</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEia6uVf83Up1Hjlk-zxxXxjx7EF1VDS_96z_sNiEnqyeYZiDzWqZsUwSkCnzRgVmTwjNW19pmMNZRdOWVkfxSsUyd4-nkuy2TwiB19bQZy5Wzgb6FCkxksi8IFa6g2pzg3c3kFt02Zoqb5_v-JQvCMnrO8HrojEFogxfTQM3Wm0BpZ9hVwhf5sHGiEutNcv"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEia6uVf83Up1Hjlk-zxxXxjx7EF1VDS_96z_sNiEnqyeYZiDzWqZsUwSkCnzRgVmTwjNW19pmMNZRdOWVkfxSsUyd4-nkuy2TwiB19bQZy5Wzgb6FCkxksi8IFa6g2pzg3c3kFt02Zoqb5_v-JQvCMnrO8HrojEFogxfTQM3Wm0BpZ9hVwhf5sHGiEutNcv=w640-h426" width="640" /></a></div>Ciekawski źrebak, który odłączył się od stada i podszedł do nas</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizCYknJX968WNrEOuKU6nboTvfavfL-jjLwVfACsv_0N778hgrVKVUNBebf1o6qs8I6kH_S18feqbegYzsidPFwYJ5nZbhLstnAZWW-dzEzPoHjind41XsqbH0KVfn16swLXXe8CTJs1nD3LhFsgkBLZEw6gLqvSU_Gu2iA5mqjYkRja3x2o5wqtwarkVa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizCYknJX968WNrEOuKU6nboTvfavfL-jjLwVfACsv_0N778hgrVKVUNBebf1o6qs8I6kH_S18feqbegYzsidPFwYJ5nZbhLstnAZWW-dzEzPoHjind41XsqbH0KVfn16swLXXe8CTJs1nD3LhFsgkBLZEw6gLqvSU_Gu2iA5mqjYkRja3x2o5wqtwarkVa=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi9a7fuHO7_lE8HVq0xJTlWges4rhgI5AfaZA78OeC1ADXmvcCNxcoPDbeevGykuIr4WFK2U_2wdjuz8mq-VP1jncgKjjiACkCJlh57TTrsynIjvofZyCGd0Q_EL_50NxgegVlukaDT4_mWXjlWHn4kn4ps3dKkKgcFJswzHJAk3jluasGoIuhPxkaM0BYa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi9a7fuHO7_lE8HVq0xJTlWges4rhgI5AfaZA78OeC1ADXmvcCNxcoPDbeevGykuIr4WFK2U_2wdjuz8mq-VP1jncgKjjiACkCJlh57TTrsynIjvofZyCGd0Q_EL_50NxgegVlukaDT4_mWXjlWHn4kn4ps3dKkKgcFJswzHJAk3jluasGoIuhPxkaM0BYa=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh57UpTZTZNLJ7hXz4qlgCCBIyJgWzdToREvbG7kPYG4F5V95680-xjAzixKB3XLpy_P8cH-z3mjJriwMC9JQvhoLVrBzDHowWe-an4OIri4y0tFpVbuFQ-ztbdL4xK-SirwL7N14DHtNEXQ-oka_QUQ6xlJPYGgS9JK_l9i5TWn9jVibc8zPsQZaDM4oPL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh57UpTZTZNLJ7hXz4qlgCCBIyJgWzdToREvbG7kPYG4F5V95680-xjAzixKB3XLpy_P8cH-z3mjJriwMC9JQvhoLVrBzDHowWe-an4OIri4y0tFpVbuFQ-ztbdL4xK-SirwL7N14DHtNEXQ-oka_QUQ6xlJPYGgS9JK_l9i5TWn9jVibc8zPsQZaDM4oPL=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhpOQWDCh3CYpkvbjFU9ogAS9isNakxcfnKWgmr6nxYWNtjYUBOK9zD3-5lfcMz2KI9yhufxbWhOG01uDN_PfVHw0xressO_gpvhXqBivUFygUT1T-HWnWQeCLmBSnQrZe-gWl09Os6zwPVTPoEDI4trja0apc8m9NIG8X2YZEH8eLPIqrm1xu1MToCNMLF"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhpOQWDCh3CYpkvbjFU9ogAS9isNakxcfnKWgmr6nxYWNtjYUBOK9zD3-5lfcMz2KI9yhufxbWhOG01uDN_PfVHw0xressO_gpvhXqBivUFygUT1T-HWnWQeCLmBSnQrZe-gWl09Os6zwPVTPoEDI4trja0apc8m9NIG8X2YZEH8eLPIqrm1xu1MToCNMLF=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZxqLlAWDeJKVIlSg2O0wSWRDNHxfSQNhcltNfpSWCStHnMLykAu1o07094G2iW7DL2OiPr-B6ChkmEa7suMNNquSzCD5FgHa9hvptpvMiFIfn8Za9IDUocz1GcGqMwZb-ihR89VQSb5TTGCXRaR7Q5TKZVjBOKqV7jFcUthdJs2G8nPElA74memMTdlcY"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZxqLlAWDeJKVIlSg2O0wSWRDNHxfSQNhcltNfpSWCStHnMLykAu1o07094G2iW7DL2OiPr-B6ChkmEa7suMNNquSzCD5FgHa9hvptpvMiFIfn8Za9IDUocz1GcGqMwZb-ihR89VQSb5TTGCXRaR7Q5TKZVjBOKqV7jFcUthdJs2G8nPElA74memMTdlcY=w640-h426" width="640" /></a></div>Zwierzęta puszczone luzem zobaczymy praktycznie na każdych trawiastych zboczach górskich</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUaaTQOTELaQbpP1OkaT2glaCOEfcmsbfmQF0oBTbuNoITx51hVmHwS8r_ae8bGokZgSO1AEdftoEpsNY9uqVVmltw7OI2S4kb2Or9_ll0CsmUeC2wBwcBAWR0WzJqgT19FB6qs_YYYfI3ExrFc52GKXQXdsKKfjLjmYwakJ7M-JRbg8DH5DB7G6wELzlz"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUaaTQOTELaQbpP1OkaT2glaCOEfcmsbfmQF0oBTbuNoITx51hVmHwS8r_ae8bGokZgSO1AEdftoEpsNY9uqVVmltw7OI2S4kb2Or9_ll0CsmUeC2wBwcBAWR0WzJqgT19FB6qs_YYYfI3ExrFc52GKXQXdsKKfjLjmYwakJ7M-JRbg8DH5DB7G6wELzlz=w640-h426" width="640" /></a></div>Ciekawskie konie</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Najbardziej
jednak w pamięć zapadają bezdomne psy, które zawsze wyruszają z Tobą na szlak,
wejdą na szczyt, po czym Cię odprowadzą. Są bardzo łagodne, a każdy z nich jest
spragniony jedzenia i głaskania. Kiedy zrobisz sobie krótką przerwę, one położą
się obok Ciebie. Będą czekać, kiedy wyruszysz dalej. Jeśli więc zobaczysz
biegnącego psa w Twoją stronę, nie rzucaj w jego stronę kamieniem. On po prostu
dołączy do Ciebie i sprawi, że w swaneckich górach nigdy nie będziesz sam. Najmilej
wspominam pewne spotkanie z nimi, podczas wejścia na bezimienną górę o
wysokości 2980 m n.p.m. Od początku trasy wyruszyło z nami aż pięć psów. W
pewnym momencie położyliśmy się na trawie. Wszystkie nas otoczyły, położyły się
obok, po czym najpierw jeden z nich przytulił się do mnie, a za chwilę młodszy
z nich próbował się wcisnąć pomiędzy mnie a drugiego psa. Innym razem bezdomny
owczarek wszedł z nami na bezimienny szczyt o wysokości 3106 m n.p.m. Kiedy
usiadłem na samym wierzchołku, pies położył się obok mnie. Nawet sama wioska
nie jednego zachwyci, ponieważ wiele wież i domów zostało wybudowanych pomiędzy
IX a XII wiekiem, co nadaje klimatu temu miejscu. Czytałem wiele opisów, jakie
wrażenia wywarła wioska Ushguli na różnych ludziach. Jedni nazywali ją rajem, a
inni klasycznie po polsku narzekali, że wieże mają wartość historyczną, a
dookoła widać blachy, folie i inne „plastiki”. Jak widać, ja nie koncentruję
się na wiosce, a na górach, ponieważ ich piękno jest niezmienne od setek lat,
za wyjątkiem zmniejszonej ilości lodu w lodowcach… No i faktem jest, że
przyjeżdżam dla gór, a nie żeby pochodzić po wiosce i szybko odjechać. Z tego
względu zgadzam się, że Swanetia jest najpiękniejszym rejonem Gruzji.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6I7F56UzlXUQ8p6jyjhxLGiXFegeASWripCOKoQZdLUcu2jhmiPhcdUeQDy7vg8wAkWqkeh5NC8vm2lGTkqqdU0byKX-nHes0CuHtQjjQNIdW_a8yXI-1BAGSptxaPd7o08ud_KCGEHzBm215Rl3t9BLTldYAYlFifOlGOuPrdyOzQZ8TpGhbQe-gkBnf"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6I7F56UzlXUQ8p6jyjhxLGiXFegeASWripCOKoQZdLUcu2jhmiPhcdUeQDy7vg8wAkWqkeh5NC8vm2lGTkqqdU0byKX-nHes0CuHtQjjQNIdW_a8yXI-1BAGSptxaPd7o08ud_KCGEHzBm215Rl3t9BLTldYAYlFifOlGOuPrdyOzQZ8TpGhbQe-gkBnf=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjP9UJ1suB_uV7Knpa_WPvZy5o1YgbN4D4XPMU7nOex4_6TmlmCl_Ym-SENn-FV4PDjXKxdZA8GSOyenGmWKawC7EcQkpcYKHmjvj2EAdTsYGxYYnSoSfPkwYSZINZXbEYiknOqy2z8jLYNWBzMzKkkddvC8928ADJUSy_x94t2QoTNptnbM45d3_L9QMzl"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjP9UJ1suB_uV7Knpa_WPvZy5o1YgbN4D4XPMU7nOex4_6TmlmCl_Ym-SENn-FV4PDjXKxdZA8GSOyenGmWKawC7EcQkpcYKHmjvj2EAdTsYGxYYnSoSfPkwYSZINZXbEYiknOqy2z8jLYNWBzMzKkkddvC8928ADJUSy_x94t2QoTNptnbM45d3_L9QMzl=w640-h426" width="640" /></a></div>Każdego dnia na szlaku będziesz miał psa towarzysza</div><div> </div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: xx-large;"><b>JAK
PRZYGOTOWAĆ WYJAZD DO USHGULI, CZYLI LOTY, POGODA, KASA, TRIKI I TAKTYKI</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Najważniejsze
w przygotowaniach jest nastawienie. Musisz w pełni wiedzieć, że chcesz tam
pojechać. Zakładam, że jesteś miłośnikiem gór, dlatego na nich będę się koncentrować,
a nie na architekturze wioski, jej historii i stwierdzaniu, czy jest ładna, czy
nie. A jak my przygotowywaliśmy się na wyjazd do Swanetii? Na początku szukałem
różnych ofert biletów lotniczych na odcinku Polska – Kutaisi. Zależało mi na
dobrym połączeniu, żeby droga transportem publicznym lub samochodem była jak
najkrótsza, ponieważ wiedziałem, że trasa z Kutaisi do Ushguli to 100 km jazdy
szeroką drogą do Zugdidi, po czym czeka nas 170-kilometrowa trasa do wioski po
krętych, niejednokrotnie dziurawych drogach, gdzie czas upływa szybko, a
odległość nie… Najlepsze połączenie mamy z miast: Kraków, Katowice, Wrocław. My
wybraliśmy Kraków, ponieważ znalazłem najtańszą ofertę WizzAir (celowo nie
podaję cen, ponieważ są szybkozmienne i zależne od ilości dni, które pozostały
Ci do wylotu – według zasady: czym więcej, tym taniej). Do ceny biletu
dołożyłem bagaż 26 kg, ponieważ zabieraliśmy ze sobą dużo własnego jedzenia (w
Ushguli nie ma sklepów z prawdziwego zdarzenia, a jedynie lokalne sklepiki z
bardzo drogim towarem, który na nizinach kosztuje kilkukrotnie mniej) oraz
sprzętu górskiego. Trzeba pamiętać, że w przypadku
linii WizzAir najlepiej użyć eSky.pl, ponieważ mamy tam najwięcej opcji wyboru
dotyczących bagażu rejestrowanego. Za bagaż 26 kg zapłaciłem 500 zł w obie
strony. Na innych stronach nie mamy takiej opcji oraz 20 kg walizka to koszt
500 zł, ale w jedną stronę! Na wspomnianej stronie za tę cenę masz bagaż 26 kg,
ale w obie strony! Zatem czytajcie uważnie, co wybieracie! <o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgq2qr3ZDHzOBRXDFILLXN_gGQlAu5CCBnilWKD2nefrhChX8c4g_35iZ0px7Sh0B3jhyj4dcsqVm08mouNxyjo6poK5uperqi5vcYWTO4dt-zoBQC2I3AyJ250JoX-n6OdRyfUtR2PZ0Ti1cd_EtxzY1nQjBijuo0L_9lU6-yeZ9qgIJsiXZCsBPGSNEjR"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgq2qr3ZDHzOBRXDFILLXN_gGQlAu5CCBnilWKD2nefrhChX8c4g_35iZ0px7Sh0B3jhyj4dcsqVm08mouNxyjo6poK5uperqi5vcYWTO4dt-zoBQC2I3AyJ250JoX-n6OdRyfUtR2PZ0Ti1cd_EtxzY1nQjBijuo0L_9lU6-yeZ9qgIJsiXZCsBPGSNEjR=w640-h480" width="640" /></a></div>Trzeba uważać, gdzie kupujemy bilety lotnicze, żeby nie przepłacić za bagaż</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Mając
kupiony bilet, warto poczekać aż do samego końca, co zrobić dalej. Kolejne
decyzje podejmowałem dopiero na dwa dni przed wylotem. Dlaczego tak? Ponieważ
wszystko zależy od pogody. „Na papierze” mieliśmy założone, że najpierw
pojedziemy do Ushguli, przejdziemy 3-4 szlaki, pójdziemy pieszo do Mestii
kultową trasą opisywaną na różnych blogach, po czym „zrobimy” dwie kolejne trasy
– tym razem u podnóży Ushby 4700 m n.p.m. Jednak tak naprawdę to, co zastaniesz
na miejscu oraz pogoda spowodują, że Twoje plany mogą ulec zmianie. A jaki
termin wybraliśmy? Jako że w Gruzji byłem już dwa razy, a teraz miał być
trzeci, to zawsze celowałem w okres 20 czerwca – 1 lipca. Dlaczego tak?
Ponieważ w tym czasie pogoda jest w miarę stabilna i mamy dużo słońca. Teraz zakładałem,
że będzie podobnie. Nie tylko chodziło mi o dobrą pogodę, ponieważ uwielbiam
fotografię górską i krajobrazową (każdy jej rodzaj, tylko nie nizinną), ale
przede wszystkim o czas, kiedy kwitnie najwięcej kwiatów i jest kolorowo. Rok
2023 pod względem aury był wyjątkowy (w złym znaczeniu tego słowa), ponieważ
wszelkie modele pogodowe wakacyjnych, południowych krajów najzwyczajniej
wysypały się. Aktualne warunki zdecydowanie odbiegały od wieloletnich norm. I
tak np. w maju, wiele regionów we Włoszech przechodziło powodzie, za chwilę
dołączyła do nich część Chorwacji, a pod koniec miesiąca Hiszpania oberwała
mocnymi seriami opadów powodujących podtopienia i lokalne powodzie. Na Krecie
do 1. czerwca pogoda była beznadziejna, zimna i wietrzna, a na szczytach
turyści oglądali… śnieg! W górach Gruzji od ponad dwóch miesięcy ciągle padał
deszcz z niewielkimi przerwami. Mając takie dane, bardzo bałem się o nasz
wyjazd, czy zobaczymy choć 50% tego, co założyliśmy, ponieważ w tym roku nie
mogliśmy przewidzieć pogody, bo każdy model najzwyczajniej się „wykrzaczał”. Na
dwa dni przed wyjazdem postanowiłem, że jednak sprawdzę jakie mają być
prognozowane warunki. Niestety zobaczyłem, że przez pierwsze dwa dni ma padać
intensywny deszcz, a przez kolejne cztery ma „tylko” padać... Bardzo szybko
padło hasło: „heavy dupówa” (dla niewtajemniczonych „dupówa” w środowisku ludzi
gór oznacza pogodę, kiedy nie da się lub nie ma najmniejszego sensu wychodzić w
góry). Przedrostek „heavy” [ciężki] tylko podbijał, jak miało być bardzo źle
według prognoz – praktycznie na granicy stwierdzenia „fatal error”, jak w
Windowsie, kiedy wyskakuje niebieskie okno, z którym nie da się już nic więcej
zrobić… Na szczęście dane z Internetu również się „wykrzaczyły”…, bo mieliśmy
dużo słońca. Mając zebrane informacje przed wyjazdem, postanowiłem zrobić tak: zarezerwuję
dwa noclegi w Ushguli, a resztę będziemy „rzeźbić” na bieżąco, w zależności od
aktualnych warunków pogodowych. Na booking.com wybrałem Ivas Guest House w
Ushguli, ponieważ miał w ofercie pokoje z trzema osobnymi łóżkami oraz
odpowiadała mi lokalizacja, skąd mieliśmy bezpośredni punkt wyruszania na
szlaki. W 2023 roku jedna noc kosztowała 60 lari, co dawało 36,80 zł za osobę.
Co ciekawe, w okresie 20. czerwca – 1. lipca aż 87% guest house’ów było
całkowicie pustych! To oznaczało, że miałem w czym wybierać. Jako że Ivas Guest
House miał bardzo dobre opinie (w trakcie naszego wyjazdu, po piątym dniu
wystawiłem opinię 10/10 na booking.com wraz z uzasadnieniem).<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJjNKXO5vswiR0abVe-VFUNj494PU9zFbE05RpLyI8_ukq5_sFMFAS_JMEP8AbjFTBcHSky9IhOHuGh6gbYtnBndbv9iNuKdY3vzG4PZp5CPtq7B8sSRG_Rvwab91aLXwZyOOzHAyF3WTtOW2Yi1nCd1W3gNgjXABKN_ooXfD4Mo_zilXdhIGkQTdYmDjd"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJjNKXO5vswiR0abVe-VFUNj494PU9zFbE05RpLyI8_ukq5_sFMFAS_JMEP8AbjFTBcHSky9IhOHuGh6gbYtnBndbv9iNuKdY3vzG4PZp5CPtq7B8sSRG_Rvwab91aLXwZyOOzHAyF3WTtOW2Yi1nCd1W3gNgjXABKN_ooXfD4Mo_zilXdhIGkQTdYmDjd=w640-h426" width="640" /></a></div>Miałem wrażenie, że Gruzini nie ogarniali swoich własnych prognoz pogody, bo miało być deszczowo, a każdego dnia mieliśmy mnóstwo słońca. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Teraz
musieliśmy czymś dojechać do wioski. Każdy może zorganizować się na swój
sposób. Najczęściej turyści próbują dojechać marszrutką do Zugdidi i stamtąd do
Mestii. Jednak pora lądowania samolotu w Kutaisi jest bardzo niewygodna,
ponieważ na lotnisku jesteśmy po 10.45, przez co musimy w biegu szukać
marszrutki do Zugdidi lub próbować pojechać taksówką (kierowcy czekają tłumnie
przy wyjściu z obiektu, żeby kogoś zabrać). W 2023 roku do Zugdidi jeździli za
90 lub 100 lari. Ostatnia marszrutka z Zugdidi do Mestii wyjeżdżała o 15.00,
ale tylko w pełnym sezonie. Nasz okres zdecydowanie nie był pełnym sezonem... Jako,
że nie chcieliśmy tracić jednego dnia na zostawanie w mieście Kutaisi, tylko po
to, aby na drugi dzień dojechać do Mestii marszrutkami, bo kiedy dotarlibyśmy
na miejsce, to i tak nadal pozostawałaby kwestia dojazdu do Ushguli. Gdyby
udało się dojechać do Mestii jeszcze tego samego dnia, co mamy lot, to dojazd w
godzinach porannych do Ushguli miałby sens. My nie chcąc tracić czasu, bo nie
należymy do osób, które muszą liczyć każdy grosz (w końcu odłożyliśmy sobie
wcześniej pieniądze na ten wyjazd), skorzystaliśmy z usług taksówkarza, który
udziela się na polskiej grupie facebookowej „Gruzja na własną rękę”. Tam
znalazłem wielokrotnie polecanego Pana Beso Tsulukiani, który przewiózł mnóstwo
Polaków do Mestii i do innych miejsc w Gruzji. Wystarczy wpisać jego imię i
nazwisko na Messengerze i napisać do niego po polsku, a on nam odpisze. Widać,
że używa translatora, ale łatwo można domyśleć się o co chodzi. Można się z nim
umówić na konkretną godzinę oraz trasę, którą ma zrealizować. Zarezerwowaliśmy
trasę Kutaisi – Ushguli z przerwą w Mestii na lekkie zakupy prowiantu na
wyjścia w góry. Obowiązkowo musiały być „radzieckie ciastka z radzieckimi
napisami”, które są ze mną na każdej gruzińskiej wyprawie. Nawet miałem je w
Rosji – na Elbrusie. Od tamtego czasu jestem ich fanem i również zaraziłem nimi
moją ekipę. Cena za przejazd może być różna, dlatego warto dopytać o szczegóły.
Najlepiej, gdy pojadą cztery osoby, wówczas koszt rozłoży się na wszystkie
osoby, dzięki czemu nie będzie drogo. Nam się opłaciło, bo czas w Gruzji ma
znacznie wyższą wartość niż zaoszczędzone kilkadziesiąt, czy nawet 200 zł.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-YRkEAHoN4iNWFPaygzKI57_VRp5KHh2J8Pf9AzCCEgmjm4LnJiy4Cm1_tM0bPLGJwy1DIEKWZamZyuXhI7xsr99m9B8BMH695LYf0m02vdVYQzUcMRVhP-TtMH2gQk-uelrA1pq99LFKQxUE280lheTqBdr-91ztLUwxcfxh-a6XDN4LX7OrIeBgpJ5J"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-YRkEAHoN4iNWFPaygzKI57_VRp5KHh2J8Pf9AzCCEgmjm4LnJiy4Cm1_tM0bPLGJwy1DIEKWZamZyuXhI7xsr99m9B8BMH695LYf0m02vdVYQzUcMRVhP-TtMH2gQk-uelrA1pq99LFKQxUE280lheTqBdr-91ztLUwxcfxh-a6XDN4LX7OrIeBgpJ5J=w640-h480" width="640" /></a></div>Warto zapłacić kilkaset złotych, żeby pojechać taksówką bezpośrednio na miejsce. W takim miejscu, jak Swanetia cena nie ma znaczenia, ponieważ liczy się czas i jak go wykorzystasz</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiqzAZGtp0H404t_jmJcwEEpQws2dNcrOHEMktc2UCI261B0AfxffrEUKOOMdni-bFUQP-NgzgK56ZR3AkQ74L5z7UTuZZzokv81RDzlx6C1xhxLo53ROIcFLaDBb4vexlYA0twxBgK8EgD6N0IVprJIw2Hx4KlW3Nf3ZslhYCrw9m8A3JFBV-pGOImjP9K"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiqzAZGtp0H404t_jmJcwEEpQws2dNcrOHEMktc2UCI261B0AfxffrEUKOOMdni-bFUQP-NgzgK56ZR3AkQ74L5z7UTuZZzokv81RDzlx6C1xhxLo53ROIcFLaDBb4vexlYA0twxBgK8EgD6N0IVprJIw2Hx4KlW3Nf3ZslhYCrw9m8A3JFBV-pGOImjP9K=w640-h426" width="640" /></a></div>"Radzieckie" ciastka</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">A jak
zrobić, żeby nie rozliczać się z każdego lari będąc w grupie, a chcecie płacić
za wspólne rzeczy takie jak nocleg/taksówki/gaz do kuchenek, itp.? Wybierzcie w
swojej grupie jedną osobę, która zbierze od każdej 300 lari. Wówczas będzie
miała 1200 lari na wszystkie wspólne wydatki. To znaczy, że jeśli każdy
uczestnik weźmie ze sobą 700 lari, a 300 lari odda na wspólne konto, to pieniędzy
wystarczy na cały wyjazd. Taki sposób opracowałem podczas pierwszej wyprawy do
Gruzji na Kazbek. Jako że zadziałał, korzystam z niego do dzisiaj. Dzięki temu
nie muszę tworzyć żadnych list i pamiętać o wszystkim.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: xx-large;">PRZYJAZD
DO GRUZJI, ZAŁATWIANIE SPRAW NA MIEJSCU, INTERNET I ZASIĘG W GÓRACH </span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Każdy z
nas odliczał dni do wyjazdu, nawet ja, pomimo że wiele gór już zobaczyłem. Z
drugiej strony wiedziałem, że Swanetia będzie dla mnie czymś nowym i bardzo
zachwycającym. Dlaczego? Ponieważ lubię dziką przyrodę, góry pokryte kwiatami,
oferujące piękne widoki oraz ośnieżone szczyty w środku lata. Nie bez powodu
wybrałem ten fragment Kaukazu na nasz wyjazd. Podróż zaczęliśmy od lotniska w
Krakowie Balice, gdzie o 5.30 rano miał startować samolot linii WizzAir. Inna
firma nie obsługiwała lotów do Kutaisi. Ogólnie nie lubię tanich linii
lotniczych, ponieważ często powstają jakieś problemy, ktoś się źle spakuje, są
kłótnie przy bramkach, bo za coś trzeba dopłacić, robi się kolejka, powstaje
nerwówka, a w połączeniu z polską mentalnością sami wiemy czego się można
spodziewać. Jak już wcześniej napisałem – dla każdego z nas wykupiłem opcję
bagażu rejestrowanego 26 kg, żeby nikt nie miał problemów. W końcu zabieraliśmy
trochę sprzętu i jedzenia, aby znacząco obniżyć koszty wyprawy oraz nie być
zależnym od infrastruktury. W końcu planowaliśmy przejście z Ushguli do Mestii
ze spaniem w namiotach. Po linii WizzAir spodziewałem się wysłużonych samolotów
Airbus A320, ale już na samym początku pozytywnie się zaskoczyłem. Wsiedliśmy
do nowego modelu Airbus A321neo, który bardzo przypominał Boeinga 737 MAX 8 z
niebiesko podświetlanym sufitem. Na pokładzie było bardzo czysto. Pomimo, że
mam 182 cm wzrostu, ciasne ułożenie foteli jakoś mi nie przeszkadzało. W końcu
lot trwał jedynie 2h 50min. To zdecydowanie za mało, żebym poczuł dyskomfort. Wylądowaliśmy
15 minut przed zaplanowanym czasem. Samolot miał pojawić się na płycie lotniska
o 10.45, a byliśmy o 10.30. Miałem gorsze wyobrażenie, co może mnie spotkać w
tanich liniach lotniczych. Podczas naszego lotu wystawiłbym zdecydowanie
pozytywną ocenę.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Obsługa
w Krakowie przebiegała bardzo szybko na każdym etapie, mieliśmy nowy i czysty
samolot, załoga była uśmiechnięta i wylądowaliśmy przed czasem. Po prostu
wszystko przebiegało tak, jak trzeba. Bagaże odebraliśmy dosłownie w
kilkanaście minut. Niczego nie brakowało. Szybko włączyłem telefon, żeby
skontaktować się z Besikiem – naszym gruzińskim taksówkarzem. Niestety tak, jak
przeczytałem na różnych blogach, na start łączymy się z GEO-CELL, siecią
komórkową, która jest dość słaba. Nawet na lotnisku nie działał mi Internet,
żebym mógł napisać na WhatsApp’ie do niego. Po odebraniu bagaży, o godzinie
11.16 przeszliśmy na drugą stronę, gdzie zaraz zbiegli się taksówkarze
proponujący dojazd do Mestii. Wówczas zapytałem o
Besika. Stał pod główną ścianą, podszedł do nas. Odtąd wiedzieliśmy, że nasz
plan się realizuje. Nie dopisała tylko pogoda, ponieważ mieliśmy klasyczną
dupówę, czasem ocierającą się o tą z przyrostkiem „heavy”, gdzie woda wypłukuje
nawet krety spod ziemi... Besik pokazał nam, że gdzieś dalej ma samochód,
dlatego pójdzie i podjedzie po nas pod terminal. Z powodu opadów szybko
wrzuciliśmy rzeczy do bagażnika, po czym wyruszyliśmy w drogę.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGNvUuMH9mRe8QGrfk2Lk_6YSTYhWXj0XJptQwoPp4EL1B6-ME_jVvKq73Sjy5P1TPNGsf7ynptD6ehpQnmPoGcoNOJUcWozy4f1N_JSu83IzSW-PidCQHotIYBaXNerpG8lJP7SBQVXhE1RFDukHsnStvvYoyJgnYJMkwODEgEpI8n5AIdkCr9YzPwNbf"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGNvUuMH9mRe8QGrfk2Lk_6YSTYhWXj0XJptQwoPp4EL1B6-ME_jVvKq73Sjy5P1TPNGsf7ynptD6ehpQnmPoGcoNOJUcWozy4f1N_JSu83IzSW-PidCQHotIYBaXNerpG8lJP7SBQVXhE1RFDukHsnStvvYoyJgnYJMkwODEgEpI8n5AIdkCr9YzPwNbf=w640-h480" width="640" /></a></div>Lot trwał szybciej niż przewidywał rozkład lotów<br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEggKpF40yvRStBh7NLq5IKdelEqBOgxLx9ExFWa3GBT3XBTlP9M0F4ACbzz1_gXrgMP8je96f7JMM-NyT1lTUuFix1mR96yitc9IOgnDWdz_slslUWts7Sk8b78ASHL_5X9bYmN1B2YZwBDw4L7wujzBGmQX3wa50cFlMdwUXbdHaoPrPttQ6qIn90uhd-6"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEggKpF40yvRStBh7NLq5IKdelEqBOgxLx9ExFWa3GBT3XBTlP9M0F4ACbzz1_gXrgMP8je96f7JMM-NyT1lTUuFix1mR96yitc9IOgnDWdz_slslUWts7Sk8b78ASHL_5X9bYmN1B2YZwBDw4L7wujzBGmQX3wa50cFlMdwUXbdHaoPrPttQ6qIn90uhd-6=w640-h428" width="640" /></a></div>Na lotnisku w Kutaisi</div><div><br /></div><div>Damian
próbował ogarnąć temat, ponieważ ciągle nie dowierzał, że to dzieje się
naprawdę. Nigdy nie był za granicą i dodatkowo wyruszył na konkretną wyprawę do
miejsca, od którego miłośnicy gór przecież nie zaczynają swojej przygody z nimi.
Swanetia pojawia się w głowie dopiero po latach, kiedy nabędziesz doświadczenia
w podróżowaniu oraz przejdziesz trochę szlaków i tras. Można powiedzieć, że
zaczął z grubej rury. Pierwsze 100 km jechaliśmy szeroką, nizinną drogą, aż do
miasta Zugdidi. Kiedy na lotnisku powiedzieliśmy Besikowi, że chcielibyśmy kupić
karty SIM firmy MAGTI, ponieważ mają one pełny zasięg w górach – nawet w
Ushguli, zaproponował nam, abyśmy nie kupowali ich na lotnisku, a w biurze Magti
w mieście Zugdidi, ponieważ będzie znacznie taniej i mamy je po drodze. 100 km
jazdy przez kolejno następujące po sobie biedne wioski upłynęło pod znakiem
obfitych opadów deszczu. Nie mieliśmy zbyt rozległych widoków, dlatego
obserwowaliśmy jedynie najbliższe otoczenie. Żadnych gór dookoła nie
widzieliśmy, chociaż z lotniska powinniśmy je bardzo dobrze widzieć. Besik
zatrzymał się w bardziej zabudowanej części miasta Zugdidi w pobliżu biura.
Weszliśmy do środka w trójkę, aby kupić karty SIM. Tamtejsze kobiety mówiły po
angielsku, dlatego ten punkt załatwiliśmy szybko. Sama karta kosztowała 9 lari
plus 9 lari za tygodniowy pakiet Internetu bez ograniczeń. To mało w porównaniu
z 45 lari za 8 Gb, które dostajemy na lotnisku w Tbilisi, kiedy wybierasz się
na Kazbek… Dodatkowo mamy możliwość przedłużenia Internetu o kolejny tydzień za
pomocą krótkiego kodu, który mamy napisany na ulotce z kodami MAGTI. Wiedzieliśmy,
że do szczęścia potrzebujemy jeszcze tylko kartuszy z gazem, ale czytałem, że w
Mestii można je kupić. Z tego powodu nie martwiłem się o nie. Wyruszyliśmy
dalej. Deszcz nawet przestał padać. Odtąd występował okresowo.</div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przy
drodze pojawiały się małe, niebieskie, kwadratowe znaki z numerem kilometra
trasy do Mestii. Mogliśmy w ten sposób dowiadywać się na bieżąco, ile drogi nam
jeszcze zostało. Wiedziałem, że mamy jeszcze dobre cztery godziny jazdy, pomimo
tego, że na mapach widniało tylko 170 km. Po 10-tym kilometrze od Zugdidi,
wjechaliśmy w góry. Odtąd droga powoli pięła się krętymi serpentynami. Taki
układ powodował, że kierowca nie mógł się nawet rozpędzić. Kiedy spojrzałem na
tabliczkę z numerem 32 (32-gi kilometr od miasta Zugdidi) zauważyłem, że
jesteśmy już głęboko w górach, a po lewej stronie widnieje ogromny zbiornik
wodny na rzece Enguri, która wypływa aż spod samej Shkhary. Jechaliśmy w jej
kierunku, dlatego powiedziałem, że przez cały czas będziemy podróżować
wzdłuż niej, aż dotrzemy do prawie samych jej źródeł. Teraz mieliśmy poczucie,
że jesteśmy w odległych górach. Otaczały nas z każdej strony. Miejski klimat
dawno zaginął. Kiedy dotarliśmy do tabliczki z numerem 58, Besik zatrzymał się
w kilkuosobowej wiosce. Poczuliśmy prawdziwą dzicz i klimat Gruzji.
Powiedziałem Damianowi, że to dopiero początek. Tutejsza wioska była
specyficzna. Dojrzeliśmy zaledwie kilka starych domów zarośniętych dookoła
krzakami, a po środku niczego stał sklep, w którym aktualnie nie mieli prądu. Obok
stały dwie ubikacje, a raczej wychodki z dziurą w podłodze. Zrobiliśmy krótką
przerwę, aby pójść do WC oraz kupić coś do jedzenia i picia w tutejszym
sklepie. Na szczęście nie padał deszcz, a nawet zrobiło się ciepło. Usiedliśmy
przy stoliku z krzesłami przed sklepem. Przy drugim siedziało dwóch starszych
Gruzinów. Przyszedł do nas duży, bezdomny pies. Koniecznie chciał się pogłaskać
i liczył na jedzenie. Rzuciliśmy mu kilka wafli. Przerwa trwała blisko pół
godziny. Zdążyliśmy trochę pooddychać tutejszym powietrzem oraz zjedliśmy
pierwszy posiłek przed sklepem w postaci wafli i gruzińskiej lemoniady. Co
najbardziej rzuciło mi się w oczy to fakt, że gdzieś po lewej stronie, nad
wioską, górował betonowy, czteropiętrowy blok, a raczej jego surowa
konstrukcja, która nigdy nie została dokończona. Sprawiał wrażenie, jakby był
porzucony po jakiejś wojnie. Teraz dookoła niego rosły bujne krzaki i drzewa.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCoIUMji4QGBGev7XT8jcAPc1RtfyNN96cpPxfqvtFohPSsUUJBLQCfQpCDs61vXkhkbtfjqbeLJJjZhFHjhW322r1SmEaAz2i2GqPRtVs5PPC-0x1yUs5gyanI4saQqlWon9IygYfkt4ZBi1Ua4VQgahixobHwhz_ezt85zCkW8odioFs4dg6RWJFvycf"><img alt="" data-original-height="1015" data-original-width="1527" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCoIUMji4QGBGev7XT8jcAPc1RtfyNN96cpPxfqvtFohPSsUUJBLQCfQpCDs61vXkhkbtfjqbeLJJjZhFHjhW322r1SmEaAz2i2GqPRtVs5PPC-0x1yUs5gyanI4saQqlWon9IygYfkt4ZBi1Ua4VQgahixobHwhz_ezt85zCkW8odioFs4dg6RWJFvycf=w640-h426" width="640" /></a></div>Tabliczki ułatwiające orientację, ile pozostało nam trasy do końca</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dalsza
podróż trochę się dłużyła, ponieważ bezustannie skręcaliśmy raz w prawo, a raz
w lewo. Z drugiej strony, mieliśmy coraz piękniejsze widoki. Zaczęły nawet
pojawiać się białe, długie, pionowe linie przecinające zbocza wysokich gór.
Tymi liniami oczywiście były długie kaskady spływającej wody. Na 66-tym
kilometrze dojrzałem tablicę: Mestia 70 km, Ushguli 115 km. Nawet nic nie powiedziałem o drogowskazie, żeby nikt nie poczuł się załamany, ile krętej
drogi jest jeszcze przed nami. Właśnie w tym miejscu po raz pierwszy dotarliśmy
do jakiegokolwiek skrzyżowania, ponieważ pomiędzy górami pojawił się bardziej
rozległy teren z wioskami w dolinie. Można było skręcić do nieznanej nam osady.
Owszem, widzieliśmy już pierwsze płaty śniegu, ale widniały one tylko na
fragmentach wysokich, zalesionych szczytów w postaci pojedynczych „placków”. Na
68-mym kilometrze Besik zrobił krótki postój, ponieważ chciał porozmawiać z
kimś przy drodze. Okazało się, że to jest jego brat. Poprosił naszego kierowcę,
żeby go podwieźć 10 km. Wysiadł na 78-mym kilometrze. Od 72-giego kilometra drogę
tworzyły betonowe płyty. Od czasu do czasu brakowało jednej z nich lub
intensywne opady w połączeniu z mrozami w zimie i na wiosnę powodowały ich
stopniowe pękanie lub erozję powierzchni. W szczególności szybko niszczały
narożniki. Betonowe płyty miały ułatwiać dojazd, ponieważ wiele lat temu
tutejszą drogę zalewało błoto. Teraz jednak płyty stawały się uciążliwe,
ponieważ pomiędzy 85-tym a 92-gim kilometrem brakowało górnej ich warstwy,
przez co jechaliśmy nierówną betonową nawierzchnią, z której wystawały drobne
kamienie. Kierowca nie mógł rozpędzić samochodu, a dodatkowo powstawał wielki
hałas. Za 92-gim kilometrem ponownie zrobiło się cicho. Za tabliczką nr 115
zrobiliśmy kolejną przerwę, żeby rozprostować nogi. Nie bez powodu
zatrzymaliśmy się w tym miejscu, ponieważ w zielonej dolinie widniała piękna
wioska. Główna droga nadal prowadziła zboczami kolejnych gór, dzięki czemu
mieliśmy cudny widok na wioskę w dole z czerwonymi lub kamiennymi dachami na
tle wielkiej, zielonej góry, którą przecinała bardzo wysoka i długa kaskada.
Besik zrobił krótki postój, ponieważ chciał, abyśmy posmakowali gruzińskiego
klimatu. On w tym czasie zapalił papierosa. Już nam się podobało, bo z każdym
kilometrem mieliśmy coraz lepsze i ciekawsze panoramy. Nasza trasa bardzo
przypominała mi o mojej podróży z Tbilisi do Stepancminda, gdzie celem było
wejście na Kazbek 5047 m n.p.m. Wówczas miałem podobne odczucia, gdzie bardzo
długo jechaliśmy przez góry, po czym na końcu otwarły się widoki na ośnieżone
góry. Tutaj mieliśmy bardzo podobnie, tyle, że do ośnieżonych gór brakowało
jeszcze jakieś 20 km drogi.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgOaf98NFuvFa33xDcfh6a_9r_ewBMR4sb4nUKElTwKU42IObha67uPNFS9d2PS2dEk6MbCCqdHNc87x7Fm7ni3gM-tdmbWB29sLs_90D7tnmmrHWetAV1TXNW1yVYJV6Wc_BY5qA1GYx5lrgGn2vKTa9HvfP6xnNX_HxDI3L0SupUqlgR9-GeL2wbofU01"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgOaf98NFuvFa33xDcfh6a_9r_ewBMR4sb4nUKElTwKU42IObha67uPNFS9d2PS2dEk6MbCCqdHNc87x7Fm7ni3gM-tdmbWB29sLs_90D7tnmmrHWetAV1TXNW1yVYJV6Wc_BY5qA1GYx5lrgGn2vKTa9HvfP6xnNX_HxDI3L0SupUqlgR9-GeL2wbofU01=w640-h426" width="640" /></a></div>Do Mestii prowadzi już coraz więcej drogi z płyt betonowych (w roku 2023 około 2/3 trasy była już wybetonowana)</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWsFdj1xjndd1QgW2zGQjm4af53_zA_Zjlu8YPnWGVuhFvbLFFu50bdqoqYuyuU4H_269iY96mWSpwbZyTC1GcJuZMIPETFL2kIiYHcFplDuKtZ4yPwr97GfjLvzPkUoBdomq69Fy8yR-V2MF-k3gsBUrbIqQo8jTIIOQ_DnWwx6TIbQRo3ZViB3Ff0eA3"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWsFdj1xjndd1QgW2zGQjm4af53_zA_Zjlu8YPnWGVuhFvbLFFu50bdqoqYuyuU4H_269iY96mWSpwbZyTC1GcJuZMIPETFL2kIiYHcFplDuKtZ4yPwr97GfjLvzPkUoBdomq69Fy8yR-V2MF-k3gsBUrbIqQo8jTIIOQ_DnWwx6TIbQRo3ZViB3Ff0eA3=w480-h640" width="480" /></a></div>Widok w przerwie taksówkarza na papierosa</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1QOGGCqVQi9tdrC04EbVnJp3dolrdEZB7BunPQjMSFb1lWy61uyDIbwXhJeNgqNOaCA7d_KNMpsPF7aKPKsDgdSNv5PcstZt_zmOI4-_Euv3VxWWtbedAWBpUjh9u_6YzfLJG6GT-vzA4QIiFOoq5dyBQoFwCj2PTG1FyJQI_qEl1eeRdfSDDFP1w2uxG"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1QOGGCqVQi9tdrC04EbVnJp3dolrdEZB7BunPQjMSFb1lWy61uyDIbwXhJeNgqNOaCA7d_KNMpsPF7aKPKsDgdSNv5PcstZt_zmOI4-_Euv3VxWWtbedAWBpUjh9u_6YzfLJG6GT-vzA4QIiFOoq5dyBQoFwCj2PTG1FyJQI_qEl1eeRdfSDDFP1w2uxG=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhiqUj18HsC9dm8_PTSzARHxI4xkJ9F2gwMpm6ICnMRdtTqqjOrGiWfDlGQ_QKOIvZzljF8aGjEini8_28E5xwZr6S1p4WmMWywo-vjOPSAQ62psoXIVWb4R6xdDgQQh8h_Bjzu_hr6VmzPUDRZgBBcJZsIWwqk7ScYVKwvTmMwWKfQi_UwEDQIEo_eS1FQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhiqUj18HsC9dm8_PTSzARHxI4xkJ9F2gwMpm6ICnMRdtTqqjOrGiWfDlGQ_QKOIvZzljF8aGjEini8_28E5xwZr6S1p4WmMWywo-vjOPSAQ62psoXIVWb4R6xdDgQQh8h_Bjzu_hr6VmzPUDRZgBBcJZsIWwqk7ScYVKwvTmMwWKfQi_UwEDQIEo_eS1FQ=w400-h266" width="400" /></a></div>Pomiędzy Mestią a Ushguli</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Do
Mestii pozostało już niewiele. Umówiliśmy się, że w mieście zrobimy przerwę na
zakupy. Wiedziałem, że w Ushguli nie będzie sklepów z prawdziwego zdarzenia,
dlatego brakujące rzeczy musieliśmy dokupić w tutejszej miejscowości. Również
mogliśmy spodziewać się znacznie niższych cen niż we wiosce Ushguli. Tabliczka
z numerem 136 wskazywała Mestię. Do miasteczka przybyliśmy około godziny 16.00.
Zobaczyliśmy charakterystyczną zabudowę. Wiele domów zbudowano wiele set lat
temu z kamienia, a dookoła widzieliśmy wieże, z których słynie wspomniana
miejscowość. Historia przenikała się z nowoczesnością, a czasem nawet komercją.
W centrum patrzyliśmy na szklane domy, nowoczesne hotele, bank i supermarket
SPAR. W samym centrum znalazłem sklep z pamiątkami, gdzie ze wspólnej kasy
kupiłem trzy kartusze gazu Cooleman 240g. Pomyślałem, że bez obaw powinny
wystarczyć na cały nasz wyjazd. Dalej wymieniłem pieniądze w kantorze (na
wszelki wypadek, gdyby nam się coś bardziej spodobało, posmakowało nam
gruzińskie jedzenie lub gdybyśmy zmienili plany). Lepiej zawsze być
przygotowanym. Wstąpiliśmy również do supermarketu SPAR, gdzie uzupełniliśmy
zapasy. Obowiązkowo musiałem wziąć dwie paczki rozsławionych ‘radzieckich
ciastek z radzieckimi napisami’. Każdy z nas je kupił. Dobraliśmy trochę
makaronów, zupek chińskich, batonów, po czym mogliśmy ruszać w dalszą podróż. Wszystko
zajęło nam godzinę. Besik zdążył się zdrzemnąć w samochodzie. Po powrocie do
samochodu zapłaciłem mu za cały kurs – w centrum Mestii.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgTeBQi4xB5YTua1OwLaH6jdOC29U7UK9Rci1_gnqzggztnLuXkfuV7JHuONGiwm2WEOXMrMgya6fFcP5g5j13khqicTJY1grn6ypAk6mrbtgpJxkw7z7aaDTAzqVTSO2jmcad-TpuVL1VUmoP3D3VOMrZuF-DDQSu1ofM-pl9gMszn7iAE-g6ZIF-M6Lp9"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgTeBQi4xB5YTua1OwLaH6jdOC29U7UK9Rci1_gnqzggztnLuXkfuV7JHuONGiwm2WEOXMrMgya6fFcP5g5j13khqicTJY1grn6ypAk6mrbtgpJxkw7z7aaDTAzqVTSO2jmcad-TpuVL1VUmoP3D3VOMrZuF-DDQSu1ofM-pl9gMszn7iAE-g6ZIF-M6Lp9=w640-h480" width="640" /></a></div>Jazda gruzińskimi drogami może dostarczyć wielu emocji. My jechaliśmy przez Mestię, więc mieliśmy bardziej łagodną drogę, choć z niezliczoną ilością zakrętów. Na zdjęciu: droga przez Zagaro Pass 2623 m n.p.m. do Kutaisi</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Pozostał
nam ostatni kawałek trasy – droga do Ushguli, czyli ostatnie 45 km. Wyruszyliśmy
po 17.00. Wiedziałem, że będzie to najtrudniejsze 45 km, ponieważ tylko do
pewnego momentu jest ułożona droga z betonowych płyt, a gdzieś dalej musieliśmy
jechać błotnistą, grząską trasą. Nie wiedziałem jednak, gdzie konkretnie
skończy się „asfalt”. Wiedząc, że pokonujemy ostatni fragment, czuliśmy
podekscytowanie, co zobaczymy na miejscu i nie wiedzieliśmy do końca, czego
mogliśmy się spodziewać. Co prawda zamówiłem przez Booking.com nocleg w Ivas
Guesthouse, ale nie mogłem nawet dokonać płatności przez Internet. W ogłoszeniu
było napisane, że zapłacić można jedynie gotówką na miejscu. Będąc jeszcze w
Polsce, napisałem uwagę, że przyjedziemy około godziny 19.00. W Mestii nawet
zaczęło przebijać się słońce przez chmury, a deszcz przestał padać. Mogliśmy
zobaczyć dość sporo. Niestety Ushby nie mogliśmy dostrzec. Jadąc w stronę
Ushguli podziwiałem widoki. Wiele czytałem o szlaku przez Mulakhi, Zhabeshi i
Adishi. Chociaż przez Adishi nie mieliśmy przejeżdżać, ponieważ tę osadę
oddzielało jedno pasmo górskie, to z podanymi nazwami wiosek kojarzyły się
najpiękniejsze widoki na trasie. Teraz mogliśmy podziwiać je z poziomu
samochodu. Co najbardziej mnie uderzyło, to fakt, że nawet najwyższe góry
pokrywała soczysta zieleń, a każdy kawałek trawy „zajęły” kolorowe kwiaty. Już mi
się bardzo podobało. Wiedziałem, że dalej może być tylko lepiej. Ogólnie mówiąc,
nastawiałem się, że przez najbliższe dwa dni będzie dużo deszczu ocierającego
się o definicję ‘heavy dupówy’, ale z drugiej strony cieszyłem się, że jeden z tych
dni ‘zużyliśmy’ na dojazd, oraz że od Mestii zaświeciło nawet słońce i mogliśmy
coś zobaczyć. Poczuliśmy gruziński klimat na zachętę, jakby góry chciały nam
przekazać, że odtąd będzie lepiej. Coś w tym było, ponieważ, czym bliżej
Ushguli, tym bardziej robiło się swojsko, a kwiaty wypełniały każdą polanę. W
drodze zdążyłem zauważyć jeszcze tabliczki z numerami 152 i 159. Nie wiem, czy ustawiono
kolejne, bo gdzieś dalej nagle skończyły się betonowe płyty. W dole widzieliśmy
koparki i pojazdy wykorzystywane do budowy dróg. Odtąd ponownie zaczął padać
deszcz. Jechaliśmy błotnistą trasą. Z racji dużej ilości zakrętów Besik nie
mógł przyspieszyć. Powoli pokonywał kolejne z nich. Teraz czuliśmy, że
nabraliśmy sporej wysokości. Góry po prawej zarosły lasami z młodych, zielonych
brzóz, a po lewej stawały się „zamszowe”, pokryte trawami. Jedynie przecinały
je pasy brzozowych lasów. Wzdłuż błotnistej drogi również pojawiały się
tabliczki z numerkami, ale napisane odręcznie na białym kawałku blachy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na 15
min przed 19-stą dotarliśmy do Ushguli. Pokazałem Besikowi, gdzie jest nasz
guest house. Nawet nie wiedział, że taki istnieje, ponieważ nie jest naniesiony
na wszystkie mapy. Pokazałem mu na mapie, że znajduje się w części Chvibiani
(środkowa część Ushguli, nieco dalej od Old Tower Guest House, który widniał na
każdej mapie). Kiedy skręciliśmy z głównej, kamienisto-błotnistej drogi w lewo,
uliczka z każdą chwilą stawała się coraz węższa. Besik powiedział, że dalej nie
wjedzie, ponieważ jest za wąsko. Zapytał, czy dalej możemy pójść do obiektu.
Aktualnie padała mżawka, ale nie przeszkadzało nam, żeby przejść ostatni
kawałek 270 metrów do naszego guest house. Cieszyliśmy się, że dotarliśmy na
miejsce, uścisnęliśmy rękę naszemu taksówkarzowi i powiedziałem mu, że jest
dobrym kierowcą. Pozbieraliśmy nasze plecaki, po czym przez wioskę poszliśmy do
naszego guest house.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: xx-large;"><b>GUEST
HOUSE I WARUNKI NA MIEJSCU</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Była
godzina 18.54. Nawet dobrze udało mi się oszacować, że dotrzemy na miejsce
około 19.00-stej. Miałem tylko 6 minut błędu, pomimo że nie wiedziałem do
końca, czego mogłem się spodziewać na trasie. Gospodarz o imieniu Miriam czekał
już na nas przy wejściu do kuchni. Cieszył się, że przybyli goście, ponieważ
wszędzie dookoła brakowało ludzi. Większość guest house’ów stało pustych. Jego
również, do czasu, kiedy przyjechaliśmy my. Jego dom jest datowany na rok około
1150. W całości jest zbudowany z kamienia. Jedynie dachy pokrywa współczesna
blacha osadzona na drewnianych belkach. Jego dom, jak wielu innych mieszkańców
ma wartość historyczną. Pomieszczenie, gdzie mieści się kuchnia pozwala
zgromadzić 30 osób. Wewnątrz, przy kamiennej ścianie stoi stary, metalowy piec
z komorą do wypiekania chleba. Jest opalany tylko i wyłącznie drewnem. Siostra
gospodarza – Patola – zajmuje się gotowaniem oraz wypiekiem gruzińskich
chlebów. Jeszcze tego samego dnia mieliśmy okazję spróbować, jak pyszne jest
gruzińskie jedzenie ze starego pieca. W środku budynku z kamienia znajdowały
się dwa połączone ze sobą drewniane stoły oraz kanapa i dwa fotele. To wszystko
jest przeznaczone dla gości, który chcą coś zjeść w omawianym miejscu. Pomimo
upływu 875 lat, do dzisiaj, od wewnątrz, również zobaczymy naturalne kamienne
mury, a podłoga jest wykonana z drewnianych desek. Gospodarz wybudował na
zewnątrz wielki taras z drewna, gdzie goście mogą przesiadywać podczas ciepłych
dni. Schodząc po schodach do poziomu ziemi, docieramy do osobnego budynku,
gdzie mamy do dyspozycji trzy pokoje. W każdym z nich są dwa lub trzy miejsca
do spania. My wybraliśmy środkowy, ponieważ mieliśmy trzy pojedyncze łóżka. Nie
wiedziałem czego się spodziewać, ale po otwarciu drzwi bardzo nam się
spodobało. Ściany i sufit były wyłożone drewnem, a łazienka nie odbiegała
standardem od naszych – europejskich. Ciepłą, a wręcz parzącą wodę mieliśmy
zapewnioną z bojlera wiszącego pod sufitem nad muszlą klozetową. Wszystkie trzy
pokoje łączył zewnętrzny korytarz przypominający nieco taras, z którego
mieliśmy bezpośredni widok na rzekę Enguri oraz bezimienną górę o wysokości
3242 m n.p.m. w całości pokrytą „zamszową” trawą. Na większości jej opadających
zboczy pasły się dziesiątki krów oraz koni. Wszystkie zwierzęta chodziły
swobodnie po całej górze. Nikt ich nie wiązał ani nie zamykał w zagrodach. Długo
wpatrywaliśmy się w nią oraz na zwierzęta hodowlane, które tak naprawdę żyły na
wolności. Damian aż stwierdził: „nie mogę uwierzyć, że tutaj jestem. Tu jest
tak pięknie!”.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdXIT1HoPozr1HYQevXNjW6rL6gNHVXPyp-bY8esdZnfHK2I_s768qz6PsHOjfkcqSp2Ay1hZgaBG0gp-dtS7mG-2pKFXGVAkhvHT9MtWBCOMu0eDkvhD612Ug89CO_3Ux7Wn7IWo8MG01qZeXyVilq1YOfDBnf2APjeIUqYv22NxcMDybQykiF3KL0z_n"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdXIT1HoPozr1HYQevXNjW6rL6gNHVXPyp-bY8esdZnfHK2I_s768qz6PsHOjfkcqSp2Ay1hZgaBG0gp-dtS7mG-2pKFXGVAkhvHT9MtWBCOMu0eDkvhD612Ug89CO_3Ux7Wn7IWo8MG01qZeXyVilq1YOfDBnf2APjeIUqYv22NxcMDybQykiF3KL0z_n=w400-h300" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiHC8Yg6qSZ9BYRtHFgs76mAWbo3jmDaBvhNuXNlTPmbkja1tM_8vUHSpvZfuYfrnqHQKruPF_uiZ6BD1qPAnh8LxlLb0RCp3fGCtl2jSmCLQOsVPQfgFNFL6rFJDc_6LW-LhgRsYcYZIyPn4MbVdj0iE6271ht1K0zRElv8ZIQHhGn9zqyY7ck7Apzhmzk"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiHC8Yg6qSZ9BYRtHFgs76mAWbo3jmDaBvhNuXNlTPmbkja1tM_8vUHSpvZfuYfrnqHQKruPF_uiZ6BD1qPAnh8LxlLb0RCp3fGCtl2jSmCLQOsVPQfgFNFL6rFJDc_6LW-LhgRsYcYZIyPn4MbVdj0iE6271ht1K0zRElv8ZIQHhGn9zqyY7ck7Apzhmzk=w400-h300" width="400" /></a></div>Nasz pokój</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLi-gA_h0YKfZ0oU3alF6DLLjgL7Z0D0hpaCRojOUcP58gi82AH7XS5MTXSXtoisDIG8lklfsuvQqCWzLmvDKMXZaDzUa1mZeT1Too7DhwxtvzzP8xxE3CQcWIaGwe_tbRqOzy_yCRIZGSIanxhXRjse70sfbB_KiGsinGWHit5lP-cPlgaDpw19-U9viK"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLi-gA_h0YKfZ0oU3alF6DLLjgL7Z0D0hpaCRojOUcP58gi82AH7XS5MTXSXtoisDIG8lklfsuvQqCWzLmvDKMXZaDzUa1mZeT1Too7DhwxtvzzP8xxE3CQcWIaGwe_tbRqOzy_yCRIZGSIanxhXRjse70sfbB_KiGsinGWHit5lP-cPlgaDpw19-U9viK=w480-h640" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgltj8tjc9hfV8wn6ro4219_6xDVp0bD21LZOcz2WvqbiA9qSlaIiaCxZ5owoEQhz2QjUSWZFP1gEbvs_sNyEtGlb6eqmBpid_8_xhVz40XvIJ95ZcWlHHBSM6V4IN1wuSaDg9473r5_zcCgayjFaoAdCuVv5Dun3YVsWXqr_eqv_RqwyEBbTdUfdAKofn7"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgltj8tjc9hfV8wn6ro4219_6xDVp0bD21LZOcz2WvqbiA9qSlaIiaCxZ5owoEQhz2QjUSWZFP1gEbvs_sNyEtGlb6eqmBpid_8_xhVz40XvIJ95ZcWlHHBSM6V4IN1wuSaDg9473r5_zcCgayjFaoAdCuVv5Dun3YVsWXqr_eqv_RqwyEBbTdUfdAKofn7=w480-h640" width="480" /></a></div>W łazience niczego nie brakowało</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6yum-r3u7SSaOiK3tuHnccB4LaaqQ1MMddoM2dlS59QKxqUL04ChBt8hXsltIwhPkHXP9e2qXvCZuBMWum9PrK7hPTwgvJ_Cx_pbl7grBvKTo59xWzlRdi6yjbivsW2bntYB7QWlN0nJmGkczSZGWfuzs4EmVBjMd8GcHUAseCb6PeIAx3eBK6xncWB_b"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6yum-r3u7SSaOiK3tuHnccB4LaaqQ1MMddoM2dlS59QKxqUL04ChBt8hXsltIwhPkHXP9e2qXvCZuBMWum9PrK7hPTwgvJ_Cx_pbl7grBvKTo59xWzlRdi6yjbivsW2bntYB7QWlN0nJmGkczSZGWfuzs4EmVBjMd8GcHUAseCb6PeIAx3eBK6xncWB_b=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEitU03OQ-vXONNX4YiwYNPcUx_834yKho0GsZmv-qxvTNfGOxQEpxjR1oldK4lYZuC5rIjNrqUx_EvDsVFUgGoTmEzz65okl1LWX1Dz62ZN7A4_JLxG4EKXMKQAQ56j5PDVKTZmsJZBnovmVgQ1UrGjaWdzgdb6xbEk34rdCc-OU8g22pRmcs9JwAzAjnW7"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEitU03OQ-vXONNX4YiwYNPcUx_834yKho0GsZmv-qxvTNfGOxQEpxjR1oldK4lYZuC5rIjNrqUx_EvDsVFUgGoTmEzz65okl1LWX1Dz62ZN7A4_JLxG4EKXMKQAQ56j5PDVKTZmsJZBnovmVgQ1UrGjaWdzgdb6xbEk34rdCc-OU8g22pRmcs9JwAzAjnW7=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLqyXqQHJHt4ByqPQIkweSssCIr88UtnWkAfSnKscDeqogIumNALIudckMVYYi3PaEvgfuQhD3HeFrmfvCB3mAuKDsmKXKnb4YIlgKP0RqoZzfJ5K_be1IieO12QvRWQUEoIZC5GXIIgsjecdn8V37OEarMeUlxBNtXxJRdTk9amzEQH2SIBnEHKHW-FEA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhLqyXqQHJHt4ByqPQIkweSssCIr88UtnWkAfSnKscDeqogIumNALIudckMVYYi3PaEvgfuQhD3HeFrmfvCB3mAuKDsmKXKnb4YIlgKP0RqoZzfJ5K_be1IieO12QvRWQUEoIZC5GXIIgsjecdn8V37OEarMeUlxBNtXxJRdTk9amzEQH2SIBnEHKHW-FEA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEictins3yNXMUUfo9O9XtASoOwhwuLF5CCflUQLBKM10Mw_WwKBoe2JS8MLJAI7vphXNxzx5TWkr9Tm4MWKv0cP1GYYbkEJbEIO1pdDwErkYqxdJOxOOVIqU3_KmIeDCIDsqIhdlXe3xJahzHaq8ErLldp-vAnZIIkvmrnMpbRtoZ7xYSRFUlZJirlvMey2"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEictins3yNXMUUfo9O9XtASoOwhwuLF5CCflUQLBKM10Mw_WwKBoe2JS8MLJAI7vphXNxzx5TWkr9Tm4MWKv0cP1GYYbkEJbEIO1pdDwErkYqxdJOxOOVIqU3_KmIeDCIDsqIhdlXe3xJahzHaq8ErLldp-vAnZIIkvmrnMpbRtoZ7xYSRFUlZJirlvMey2=w427-h640" width="427" /></a></div><div class="separator">Guest house z zewnątrz. Budynek kuchni ma już ponad 900 lat!</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_-MNLOBardCTDV9SaCD6UhYpDtcSZyrHuuDjJlSkUKuXriFi-NOtMiWXDOxFpUTxKf37MYvt6dyfyKyyzv-AtpArbmJvHVRMqKLWiSKFzys3DCgrh6xrjQztNruIVbL5wKa4EGjLRsYcPJ2alZPhpYMuDX-i2nuwaPerEa6RgXEtQ8p2TGSL2iKqzdYZc"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_-MNLOBardCTDV9SaCD6UhYpDtcSZyrHuuDjJlSkUKuXriFi-NOtMiWXDOxFpUTxKf37MYvt6dyfyKyyzv-AtpArbmJvHVRMqKLWiSKFzys3DCgrh6xrjQztNruIVbL5wKa4EGjLRsYcPJ2alZPhpYMuDX-i2nuwaPerEa6RgXEtQ8p2TGSL2iKqzdYZc=w400-h300" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhjjycXyX_EbCZK0RVLLolb3biR4_XY3gqoLrEt50oYKEzznfY6b7hLqJOS0lXjuYbr1XKTn8G3jFZpGy4BVaqXjk2cy0gmb9tVgTRAai6nl7yz1T610Fynpc5GtJbiksk2NlUNzj7O5UAzOnLcctpNLuInS9JqWuico9AzfVXMxnMmPdF_MpDJGwRB4DEN"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhjjycXyX_EbCZK0RVLLolb3biR4_XY3gqoLrEt50oYKEzznfY6b7hLqJOS0lXjuYbr1XKTn8G3jFZpGy4BVaqXjk2cy0gmb9tVgTRAai6nl7yz1T610Fynpc5GtJbiksk2NlUNzj7O5UAzOnLcctpNLuInS9JqWuico9AzfVXMxnMmPdF_MpDJGwRB4DEN=w400-h300" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiyh0iGGOvLibNmLTwPyQglvfCQNIEKhd2qd3Kd8zK2zIoOmpBtaMANyCpfUh5OH498oz9NceHgW1q1QB1A6U53jY7N6fVV-XP9aRTijsoZyDlbl1VLc410pb-Qw43u2Eqry3VzFm39-D2UPMib3i-AdlPjAg-hOA_3hVM0ZU7oRlgN9QKsGE0-BJSGKAFu"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiyh0iGGOvLibNmLTwPyQglvfCQNIEKhd2qd3Kd8zK2zIoOmpBtaMANyCpfUh5OH498oz9NceHgW1q1QB1A6U53jY7N6fVV-XP9aRTijsoZyDlbl1VLc410pb-Qw43u2Eqry3VzFm39-D2UPMib3i-AdlPjAg-hOA_3hVM0ZU7oRlgN9QKsGE0-BJSGKAFu=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizc1p1Tx7mKKl0WwFhOIFNndHTL2VcAY2Ac5Bgq11Z19GP3zJ_6ghj0k2VAcEeA09KoCkbwIeMxyF0SM34oRaCYed4LjUShe18xOc7mH_HKwR2XTslpk5w7XAftEjsCMa33h83VG6XZ7IKRQBYxCOXCFkSSVvoYmRw-HKhj5kTjHysN_gEt5JjMqCr4Qhr"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizc1p1Tx7mKKl0WwFhOIFNndHTL2VcAY2Ac5Bgq11Z19GP3zJ_6ghj0k2VAcEeA09KoCkbwIeMxyF0SM34oRaCYed4LjUShe18xOc7mH_HKwR2XTslpk5w7XAftEjsCMa33h83VG6XZ7IKRQBYxCOXCFkSSVvoYmRw-HKhj5kTjHysN_gEt5JjMqCr4Qhr=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPHtLBku1SSrXfcdgL8osb1u0Y7Kfz_1oMcn-TtFHJxkGhSMyK7nZIKxIpoV355WBXvMIQkiTeUsK_t1y-q3eAW7apPItYBqoUm9gcrjoJrxVDKabDrPn4eK30zuFQsoogP795_JTia9CLcpVD9I0Ki6U4rMGoujQtj-oSjPMPdWdG5p08f1oxM2SY9_tM"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPHtLBku1SSrXfcdgL8osb1u0Y7Kfz_1oMcn-TtFHJxkGhSMyK7nZIKxIpoV355WBXvMIQkiTeUsK_t1y-q3eAW7apPItYBqoUm9gcrjoJrxVDKabDrPn4eK30zuFQsoogP795_JTia9CLcpVD9I0Ki6U4rMGoujQtj-oSjPMPdWdG5p08f1oxM2SY9_tM=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaFS4sW5j8dnI3P6fKDe_w6v-CnKDr0L4jwhZBck99R1pWinj6HQqA-MT2dP5cNXU3YZ3ThsVN3rou3Qu1Gm_9h1GbOSfyOjC1YXx3piQpvHm_lmmEn-RYROC9T1TwCKkNEDHdYs0bk7MtyRayFb9WJlqpKMV6_knAQcuOhQ69cuZHG1HGpPw2V4CYz_1d"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaFS4sW5j8dnI3P6fKDe_w6v-CnKDr0L4jwhZBck99R1pWinj6HQqA-MT2dP5cNXU3YZ3ThsVN3rou3Qu1Gm_9h1GbOSfyOjC1YXx3piQpvHm_lmmEn-RYROC9T1TwCKkNEDHdYs0bk7MtyRayFb9WJlqpKMV6_knAQcuOhQ69cuZHG1HGpPw2V4CYz_1d=w400-h268" width="400" /></a></div><div class="separator">Widok z tarasu (korytarza) </div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiF4kt861I78eQ_zw1eT_hfITpnPibauH2aF1fw9HrXAP4Uz7ayI3p0E-ucIHHhHgBeYDvQVgAOskIN8rl1FP1nLu6PmAps64BWnOSMC2jZ_c9Y_hed5w_b97uA01u4CMtc-wsf0CgmX4mzZbOQBbvoLkpBDSqDiE4yTRxdIEUMxeiRXPXoNE7fuHzytK22"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiF4kt861I78eQ_zw1eT_hfITpnPibauH2aF1fw9HrXAP4Uz7ayI3p0E-ucIHHhHgBeYDvQVgAOskIN8rl1FP1nLu6PmAps64BWnOSMC2jZ_c9Y_hed5w_b97uA01u4CMtc-wsf0CgmX4mzZbOQBbvoLkpBDSqDiE4yTRxdIEUMxeiRXPXoNE7fuHzytK22=w640-h428" width="640" /></a></div>Gospodarz przy piecu chlebowym</div></div><p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Widząc i
czując górski klimat, postanowiliśmy zostawić w pokoju nasze bagaże i wrócić do
kuchni. Koniecznie chcieliśmy zamówić gruzińskie jedzenie. Ja od razu byłem
nastawiony na chaczapuri, a Damian na kubdari. Chaczapuri to chleb z
górskim serem w środku, a kubdari to chleb z serowym i mięsnym nadzieniem. Najbardziej
mi się podobało, że jedzenie nie było „gotowcem” w postaci mrożonki. Siostra
gospodarza – Patola – najpierw zagniatała ciasto na chleb w kuchni, po czym ubijała
je palcami na piecu. Czekała, aż trochę się nagrzeje i osuszy, po czym wkładała
je do pustej komory pieca. Tam trzymała go po kilka minut na każdej stronie, po
czym wykładała nam gotowy wypiek na talerz. Jednocześnie przygotowywała dwa
chleby. Sam fakt w jaki sposób przygotowuje się jedzenie w Ushguli miało swój
niepowtarzalny klimat. Usiedliśmy na fotelach i drewnianym krześle przy piecu. Pozostałe
miejsca zajmowali inni turyści, którzy przyjechali do wioski na jeden lub
maksymalnie dwa dni. Do chlebów zamówiliśmy gruzińską lemoniadę, której smak
jest nie do podrobienia. Nigdzie indziej takiej nie piłem. Każdy z nas był
zachwycony smakiem chaczapuri i kubdari, ponieważ było bardzo świeże i prosto z
pieca. Postanowiłem, że jutro wieczorem też takie zamówię. Ciągle padał deszcz.
Według prognoz jutro nadal miało padać, dlatego nastawialiśmy się co najwyżej
na wędrówkę do lodowca Shkhara lub na fragment tej drogi. Nie mogliśmy wybrać
nic innego, ponieważ pogoda nie pozwalała na więcej oraz wiedziałem, że reszta ekipy nie chodziła regularnie po górach. Nie mogłem więc od razu planować
wyjścia na 3000 m n.p.m., ponieważ po pierwszym dniu zrobiłyby się im zakwasy,
co utrudniłoby wędrówkę podczas kolejnych dni. Najpierw musiałem ich rozruszać
prostą, ale dość długą i widokową trasą. W pokoju powtarzaliśmy wielokrotnie
jak w Ushguli jest pięknie oraz jaka wspaniała cisza panuje dookoła. Tego potrzebowaliśmy
jak nigdy. Odtąd czuliśmy nie tylko prawdziwie wiejski klimat, ale również ten
górski, dla którego się pojawiliśmy w Swanetii. Wieczorem i w nocy ciągle padał
deszcz. Poszliśmy spać po 22.00 tylko częściowo rozpakowując rzeczy.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgnRO4SbKhnJhakAnesUg89IEnXuO7H8SNuhTbCH_oPG2jcW01UYJyHqfgiC3v0Z5o7Ovnv4qv92SIp8iEnPPR4HZ4mj4RPmbB96xonjolB8S1Jm_asDOu2N9YUtS-_NZRc91a_drWUYY4YdyoBG1VPbYOO8M3m584xyA4CzlmXnIgzjynAoGnLywoMONGL"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgnRO4SbKhnJhakAnesUg89IEnXuO7H8SNuhTbCH_oPG2jcW01UYJyHqfgiC3v0Z5o7Ovnv4qv92SIp8iEnPPR4HZ4mj4RPmbB96xonjolB8S1Jm_asDOu2N9YUtS-_NZRc91a_drWUYY4YdyoBG1VPbYOO8M3m584xyA4CzlmXnIgzjynAoGnLywoMONGL=w640-h480" width="640" /></a></div>Koniecznie musieliśmy spróbować chaczapuri</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: xx-large;"><b>DZIEŃ 1 –
LODOWIEC SHKHARA</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
pierwszy dzień wybraliśmy szlak prosty, przyjemny i na rozruszanie nóg, żebyśmy
mogli przygotować się do kolejnych dni, gdzie planowałem wyjścia na
trzytysięczniki oraz przejście z Ushguli do Mestii. Z naszej części wioski do
lodowca mieliśmy jakieś 9,6 km w jedną stronę. Widziałem już wiele lodowców,
ale reszta nie, dlatego wiedziałem, że zobaczą coś wyjątkowego,
ponieważ staną dosłownie przed czołem lodowca oraz zobaczą jak wysokie ściany
mogą być utworzone z lodu. Wstaliśmy o 7.00 rano. O dziwo deszcz nie padał, ale
niebo pokrywały chmury. Widoczność mieliśmy aż do poziomu 3000 m n.p.m. W
pokoju przygotowywaliśmy ciepłą zupę na kuchenkach gazowych. Zrobiłem szybkie
szkolenie jak ich używać. Po zjedzeniu ciepłego dania,
przygotowaliśmy jeszcze po litrze izotoników. W końcu nie spodziewaliśmy się
upałów ani trudnej trasy, dlatego nie potrzebowaliśmy ich więcej. Dodatkowo na szlaku
jest mnóstwo wody z gór, którą można bezpośrednio pić z potoków. Wyszliśmy po
godzinie 9.13. Nie spieszyło nam się nigdzie, ponieważ na względzie mieliśmy
deszczową pogodę lub ewentualnie patrząc na niebo – pełne zachmurzenie. Mimo
wszystko chcieliśmy wyruszyć w góry. Kiedy wyszliśmy na błotnistą uliczkę tuż
przed naszym guest house’m skręciliśmy w lewo. Za chwilę przez drogę płynął
dość szeroki potok, dlatego ustawiono przy murze długi, płaski kamień i jedną
deskę, żeby można było przejść nad nim. Ten prowizoryczny most ma szerokość jednego
buta dorosłego człowieka, ale nawet najstarsi mieszkańcy chodzący o lasce z
niego korzystają. Mają zdrowie, żeby chodzić pod górę i przez przeszkody. Kawałek
dalej doszliśmy do centrum trzeciej części wioski – Zhibiani. Rozpoznamy je po
trzech wieżach, gdzie dwie z nich są elementem muzeum etnograficznego w
Ushguli. Nie ma żadnej ścieżki, żeby można było przejść pomiędzy nimi. Możemy
skręcić jedynie w prawo lub w lewo, gdzie za około 15 m skręcisz w przeciwną
stronę do tego, co przed chwilą wybrałeś. Można powiedzieć, że wieże stoją na
środku swoistego, „jajowatego” ronda. Dalej widzimy bardzo wąską ścieżkę z
kamiennym mostem nad nią. Jest tam dość ciemno. Sama ścieżka robi wielkie
wrażenie, ponieważ idziemy pomiędzy kamiennymi murami, a nad naszymi głowami
jest zbudowany malutki most z płaskich kamieni, z którego korzysta rodzina
mieszkająca w widocznym domu. Na końcu tej około trzydziestometrowej ścieżki
znajduje się jeszcze jedna wieża, skąd drogą na wprost idziemy na obrzeża
wioski Ushguli. Po prawej zobaczymy guest house wybudowany z pustaków oraz
drewniany dom i garaż na kamiennej podstawie.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJhhY3V2yCMRLKEVFmcOyBjl3gDCkzRE6w_KQz_uY-fuPvu1i0Uy4Taj26WALyyhdd-K4VfT7mnx-5jP14AWeIBRwE8q4gUw5KexUH4dlnuA4JSNiO4Nx-R0CYEAN8OmrwuZLfyoglST7ZlgXvYBpNOqnOHw35FVAwPl4BAUGGQme72rAa4prLE4GfQVHy"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJhhY3V2yCMRLKEVFmcOyBjl3gDCkzRE6w_KQz_uY-fuPvu1i0Uy4Taj26WALyyhdd-K4VfT7mnx-5jP14AWeIBRwE8q4gUw5KexUH4dlnuA4JSNiO4Nx-R0CYEAN8OmrwuZLfyoglST7ZlgXvYBpNOqnOHw35FVAwPl4BAUGGQme72rAa4prLE4GfQVHy=w480-h640" width="480" /></a></div>Przygotowywanie ciepłej zupy</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dalej
otwierają się widoki na góry. Kończy się wioska. Samotna wieża na najwyższym
wzniesieniu, widoczna po prawej to kościół z cmentarzem. Jest ogrodzony
częściowo kamiennym, częściowo drewnianym, a częściowo blaszanym płotem, jak
wszystkie zabudowania we wiosce. Ogrodzenia robi się z tego, co jest aktualnie
dostępne. Tuż za wzgórzem, po prawej, znajduje się dość duża płaska polana,
która kwitnie różnokolorowymi kwiatami. Stoją na niej dwie drewniane budki,
które w zimie służą obsłudze miejscowego wyciągu narciarskiego. Wyciąg jest
bardzo mały. Praktycznie ginie na tle gór. Jedna z budek jest zamykana na drut,
dlatego w razie deszczu mamy gdzie się schronić. Na mapie odnajdziemy to miejsce
jako camping oraz miejsce, gdzie zaleca się rozbijanie namiotów. Faktycznie
dookoła jest płasko i mamy bardzo piękny widok na różne szczyty. Nieco dalej
otwiera się przed nami wspaniała panorama na długą dolinę rzeki Enguri. Ciągnie
się praktycznie aż po sam lodowiec. Tuż za miejscem campingowym widzimy
pierwszy drogowskaz oznaczający szlak. Zanim do niego doszliśmy, po raz
pierwszy mogliśmy poczuć bliską obecność zwierząt. Przy drodze będącej
jednocześnie szlakiem, stało stado koni. Kiedy nieco podeszliśmy, one zaczęły
iść za nami, po czym okrążyły nas. Był wśród nich nawet mały źrebak, który
również chciał się przywitać. Damian zaczął głaskać konie, te które stały
najbliżej niego. Ja miałem ubrany gruby, czerwony polar. Nagle przyszły dwa
większe z nich i jeden mniejszy. Zaczęły mnie lizać po polarze. Ciekawiło mnie,
czy czerwony kolor je tak przyciągnął. Przywitanie z nimi otwarło dalszą drogę na szlak.
Chwilę później dotarliśmy do pierwszego znaku przy szlaku. Widzieliśmy na nim
napis: ‘8,6 km do lodowca Shkhara, 2h 35min’. 600 m dalej widzieliśmy most na
rzece Enguri. Szlak przechodził na jej drugą stronę. Zarówno przed, jak i za
mostem znajdowały się kolejne drogowskazy informujące o odległości do celu.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiqDEhrw555WtyMgo6Na9W0nDrfapZwgNTGn63lqeRHWMiaVwFvQy4MUJ8pvbT0_tOWaCAI096zYiiUUoGHMeZLg2UGJlQiqMBKJTW3kGTMqWPE9nfKAw4hn6dY9egLJR9hFgIR30GDGVIulk7fDvP0OcBbHv6OHV_HoV5xQG2I6tkXptAWQZBX3gskPrfN"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiqDEhrw555WtyMgo6Na9W0nDrfapZwgNTGn63lqeRHWMiaVwFvQy4MUJ8pvbT0_tOWaCAI096zYiiUUoGHMeZLg2UGJlQiqMBKJTW3kGTMqWPE9nfKAw4hn6dY9egLJR9hFgIR30GDGVIulk7fDvP0OcBbHv6OHV_HoV5xQG2I6tkXptAWQZBX3gskPrfN=w640-h428" width="640" /></a></div>Samotna wieża we wiosce</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUeOpobMHUrMWv8ZbLk8PzHUjvEg7AWgtjJMK7M-YIcLUWoA0cki2takzPOuOtiQZbQBKXgxSeyMqmJG1WojjIPg84dM50jtjK968qwbakBqOOuXITMCfQiP1GHNxx6qlG4cV_CFSvDibB5MX8I87n97tBZn2mPpitMnGWi0DOWiSSK50SwwANXjocQPxy"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUeOpobMHUrMWv8ZbLk8PzHUjvEg7AWgtjJMK7M-YIcLUWoA0cki2takzPOuOtiQZbQBKXgxSeyMqmJG1WojjIPg84dM50jtjK968qwbakBqOOuXITMCfQiP1GHNxx6qlG4cV_CFSvDibB5MX8I87n97tBZn2mPpitMnGWi0DOWiSSK50SwwANXjocQPxy=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgbxbuCLbgMCNYoDNKo_p-FO69Lj2rCMkB7_3tgr1r23H8YjUnyz4lvQKzO9cDsQgF0lrV8NaqcCPl-XRr1WqsZeKWPsLAsyNGZYj0NWfKjKcONYxfEG59aDbiIlgChIt2ByaEF1pl3wmXW1W8QjT40nWBaMYK5gy7lz6ZM09pI9qr_qvBTMqabSUVidtL9"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgbxbuCLbgMCNYoDNKo_p-FO69Lj2rCMkB7_3tgr1r23H8YjUnyz4lvQKzO9cDsQgF0lrV8NaqcCPl-XRr1WqsZeKWPsLAsyNGZYj0NWfKjKcONYxfEG59aDbiIlgChIt2ByaEF1pl3wmXW1W8QjT40nWBaMYK5gy7lz6ZM09pI9qr_qvBTMqabSUVidtL9=w427-h640" width="427" /></a></div>Ostatnia wieża na najwyższym wzniesieniu. Dalej wchodzimy w głąb gór</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgaIhL69dZo6U1XDu_EA5PH3GZdomaawkz2RgvtsMado1cRQTIlLSa0_6VKNGAE6PfpV5WEd--1KBIVLyz-GgLMKIZdDlqe5k5bRQ6aUoGX1iv9fqR6ia61w6d_3O_6mFmmUFS_yd4HgglvYjY9ZyDQC7PqIUxWQd3r6e_DHxVtN7pXnbs2YS6T9jV99Hlj"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgaIhL69dZo6U1XDu_EA5PH3GZdomaawkz2RgvtsMado1cRQTIlLSa0_6VKNGAE6PfpV5WEd--1KBIVLyz-GgLMKIZdDlqe5k5bRQ6aUoGX1iv9fqR6ia61w6d_3O_6mFmmUFS_yd4HgglvYjY9ZyDQC7PqIUxWQd3r6e_DHxVtN7pXnbs2YS6T9jV99Hlj=w640-h426" width="640" /></a></div>Konie, które dołączyły do nas na początkowym fragmencie szlaku<br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBT5pPpu5o2ZsUvdJdMNkHtKVuQ_WJNf7tm4mYK5Ut1lyFw7DPTR2qTJjMVGCuo_YKoYh1LnXCMhUlD6HZTIXXau_q-tPi2EugN6e1UKKhq1jRJhcv08E0uvUXi8Amef_YuZCEJ8U9ZJ20x3oPPfMJ8gTdLFtCdfsi32LD5YPjmwwMN4GiXDxQqkJ9ZpPw"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBT5pPpu5o2ZsUvdJdMNkHtKVuQ_WJNf7tm4mYK5Ut1lyFw7DPTR2qTJjMVGCuo_YKoYh1LnXCMhUlD6HZTIXXau_q-tPi2EugN6e1UKKhq1jRJhcv08E0uvUXi8Amef_YuZCEJ8U9ZJ20x3oPPfMJ8gTdLFtCdfsi32LD5YPjmwwMN4GiXDxQqkJ9ZpPw=w640-h428" width="640" /></a></div>Młody koń musiał się przywitać z pierwszymi turystami...</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEJEoM_i_0dwWU4Y_4nle0P4LyYkxX0LuQNK3ewypF5bl34xhzAMmD_Cf1VkLUgSv_3wzrxDbRGCt7LkO_vuOtMkh2YDfxIQ0GKK5j9aOberFQmiRvt87CrrwO6JydtS8HY1JlULy9HinIfIkW1COYSH3hWZSo_LbRqF2LTxtFaCiAwGrRcTFvSzmpArDa"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEJEoM_i_0dwWU4Y_4nle0P4LyYkxX0LuQNK3ewypF5bl34xhzAMmD_Cf1VkLUgSv_3wzrxDbRGCt7LkO_vuOtMkh2YDfxIQ0GKK5j9aOberFQmiRvt87CrrwO6JydtS8HY1JlULy9HinIfIkW1COYSH3hWZSo_LbRqF2LTxtFaCiAwGrRcTFvSzmpArDa=w640-h428" width="640" /></a></div>...a później dołączył do matki</div><div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przed
mostem jest informacja, że do lodowca mamy 8,0 km, a za mostem już 7,9 km. Tak
naprawdę, na trasie są dwa mosty. Jeśli przegapimy jakimś cudem ten pierwszy
lub najzwyczajniej się zamyślimy, droga z automatu skieruje nas na drugi,
ponieważ innej nie ma. Pierwszy most jest spawaną konstrukcją ze stalowych,
zardzewiałych kątowników, a drugi utworzono w znacznie prostszy sposób. Do
rzeki opuszczono dwie betonowe i cztery stalowe rury. Na nie nasypano ziemię i
kamienie. Tak powstała przeprawa zapewnia znacznie większą nośność, dlatego
przez nią jeździły wszystkie samochody i ciężarówki na okoliczną budowę. Pomimo
tego, że wszędzie dookoła zieleń aż kipi, a kwiaty tworzą „dywany”, to po
prawej stronie, po przejściu na drugą stronę rzeki, zobaczyliśmy duży płat
śniegu, który nad bocznym potokiem utworzył biały most. Kawałek dalej, tuż przy
szlaku, po obu stronach widniał topniejący płat śniegu. Zaledwie kilkadziesiąt
centymetrów od jego krawędzi kwitły już kwiaty. Tymczasem zieleń sięgała do wysokości
2950 m, a kwiaty masowo występowały aż do poziomu 2850 m. Kilometr dalej, po
prawej stronie, za rzeką Enguri zauważyliśmy długi, płaski teren przypominający
długą półkę. Całą tę powierzchnię porastały pięknie kwitnące, żółte pierwiosnki.
Nie bez powodu nazwaliśmy to miejsce ‘półką na kwiaty’.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnlb_3k-umxF6v-Sp3xyAE82FWDh3y8BLYqUYSH374cKK1z7qliKeK5XJPMApEs2Y35hpyRBQUQgY4NqvjO3Riq18_DsMQmOa72LBNTksmVzGFPecRDL7URUTVkufMpdRTJUKV9ChU3dmRUrW7L6hrREVocf4o4JAee0t48ayfFzYkX6p_c6xXPN2fKeg4"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnlb_3k-umxF6v-Sp3xyAE82FWDh3y8BLYqUYSH374cKK1z7qliKeK5XJPMApEs2Y35hpyRBQUQgY4NqvjO3Riq18_DsMQmOa72LBNTksmVzGFPecRDL7URUTVkufMpdRTJUKV9ChU3dmRUrW7L6hrREVocf4o4JAee0t48ayfFzYkX6p_c6xXPN2fKeg4=w640-h426" width="640" /></a></div>Wielkie płaty śniegu po prawej stronie szlaku</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Moją
uwagę przyciągało niebo, ponieważ przybywało niebieskiego koloru, a chmur wyraźnie
ubywało. Już za chwilę poczuliśmy upalne słońce, które parzyło jak nad morzem.
Za chwilę dołączył do nas średniej wielkości pies o ciemnej sierści. Oprócz niego,
na trasie pojawiło się duże stado krów. Zaczęło iść za nami. Stwierdziłem nawet,
że ‘pociągniemy’ za sobą wszystkie chodzące wolno krowy, po czym utworzą wielką
gromadę. Przez dłuższy czas szły za nami. Dookoła nas chodziło ponad 50 krów. Przed nami otwarł się widok na…
plac budowy. Wzdłuż rzeki Enguri wygładzono kamienisty teren, a po lewej
stronie szlaku pracownicy przygotowywali materiał pod budowę. Nie miałem
pewności, czy w tym miejscu miał stanąć jakiś wyciąg... Widzieliśmy, że dopiero
rozpoczęto pierwszy etap. Pracownicy uśmiechali się do nas i machali w geście
pozdrowienia. Najciekawiej zrobiło się, kiedy krowy poszły za nami. Dosłownie
weszły pomiędzy maszyny na ogrodzony teren i w ogóle zajęły plac budowy. Jedna
z nich zaczęła nawet jeść roboczą rękawiczkę. Musimy pamiętać, że na stada
zwierząt spotkane na szlaku nie mamy żadnego wpływu. Musimy się przygotować, że
za nami pójdzie kilka lub kilkanaście koni lub nawet do kilkudziesięciu krów. Z
drugiej strony są one łagodne. Tak samo jest z bezdomnymi psami. Dołączą do
ludzi na szlaku, wejdą z nami na szczyt, po czym wrócą do wioski. Wszystkie z
nich, bez wyjątku, chciały się głaskać i tulić. Widać, że nawet zimę spędzają
na zewnątrz, ponieważ w czerwcu zrzucały zimową, grubą sierść, podobnie jak
robią to koziorożce w górach. Podczas naszej wędrówki widzieliśmy psy, które zdążyły
zrzucić większość zimowej sierści, ale jeszcze na bokach zostały im pojedyncze
fragmenty. Z racji wcześniejszej deszczowej pogody, droga wzdłuż placu budowy
raczej przypominała potok błota, dlatego szliśmy poboczem tak, aby jak najmniej
w nim „pływać”. Kiedy utrzymywaliśmy swoje tempo, krowy zostały w okolicach maszyn.
Powyżej nich dostrzegłem czerwony punkt koło wyraźnej ścieżki przecinającej
górę pod ukosem. Kiedy wyszliśmy ze strefy błota, odtąd mieliśmy nieskażony
widok na góry.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_NLUsNKE-5SpW-OgkdXcl2KyQJaOu7kB47PDiH3Qmkg2ZGPIkRy22Dii8NlGCW_6ji3BOtkOgRwLcIG0hS_gH0CVqMzPPwwfBb-e_jky98B6iDdfR-fZpEYcnwTFeeSbUvkXdIZu9QPCJHP5gDc5RVa9uRo7z4op_jvfsFyxOE4xv5qrHNLU4HkG3A7oq"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_NLUsNKE-5SpW-OgkdXcl2KyQJaOu7kB47PDiH3Qmkg2ZGPIkRy22Dii8NlGCW_6ji3BOtkOgRwLcIG0hS_gH0CVqMzPPwwfBb-e_jky98B6iDdfR-fZpEYcnwTFeeSbUvkXdIZu9QPCJHP5gDc5RVa9uRo7z4op_jvfsFyxOE4xv5qrHNLU4HkG3A7oq=w640-h426" width="640" /></a></div>Pojawiają się pierwsze promienie słońca</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEglgNEB6t3sL5gvrgxlsegnSSWCtgbTT9EpLud9w_f5Z3gzzR0wYvIc2RNGte-X428eZvmxAkn0kWnWIj8YDLou8ZonZAXJE5-W1ucrLi1sLfnHzKbnpRHtmX1DgNnP1103SuxfiS6Ypf6AfFUl-KRaZ6vn28X89SY2ZY5cjq5aSTDMrOQid2qyL06XDy2D"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEglgNEB6t3sL5gvrgxlsegnSSWCtgbTT9EpLud9w_f5Z3gzzR0wYvIc2RNGte-X428eZvmxAkn0kWnWIj8YDLou8ZonZAXJE5-W1ucrLi1sLfnHzKbnpRHtmX1DgNnP1103SuxfiS6Ypf6AfFUl-KRaZ6vn28X89SY2ZY5cjq5aSTDMrOQid2qyL06XDy2D=w640-h426" width="640" /></a></div>Pierwszy widok na 5-tysięczniki</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgaxqoS1Q9a7CxdPfvyGwbkCrgsCXXasTE-lLHbFyfaAd1GgWY5agAJ3YcYtBK3PTDou-EUh7XAUQrSDwDE7ZMw53D-_Eff_vSbBLGsUa-22TCcaSgtViOeSb1NkjGYc6to_bq27nlj_bRuUibiZUNFZHJb1Ib3K-Pwa4CFdFr9m-XKonN7rI43vlVCcv6Z"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgaxqoS1Q9a7CxdPfvyGwbkCrgsCXXasTE-lLHbFyfaAd1GgWY5agAJ3YcYtBK3PTDou-EUh7XAUQrSDwDE7ZMw53D-_Eff_vSbBLGsUa-22TCcaSgtViOeSb1NkjGYc6to_bq27nlj_bRuUibiZUNFZHJb1Ib3K-Pwa4CFdFr9m-XKonN7rI43vlVCcv6Z=w640-h426" width="640" /></a></div>Krowy, które długo szły za nami</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhznpR08zJ9meFodiwDvhz-DRhHR982IAnFFbypWX0KJcfQvsuyGwLGXYJKzU22P-EBxsolglegX7AgnnWFrloRtmZYkKQpZtSsTbPUaRyX_DdQhnOaV-B89pFn0o8WlMBqyNbOewhl9XK4UgioHIE_-B05DCVAoA9Xo9mNLyBOF1wIbXz38vWOYbXxCdRa"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhznpR08zJ9meFodiwDvhz-DRhHR982IAnFFbypWX0KJcfQvsuyGwLGXYJKzU22P-EBxsolglegX7AgnnWFrloRtmZYkKQpZtSsTbPUaRyX_DdQhnOaV-B89pFn0o8WlMBqyNbOewhl9XK4UgioHIE_-B05DCVAoA9Xo9mNLyBOF1wIbXz38vWOYbXxCdRa=w640-h426" width="640" /></a></div>Charakterystyczne znaki na trasie<br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Zrobiła
się piękna pogoda. Za ponad kilometr dotarliśmy do trzech większych skał po
lewej stronie, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na podziwianie widoków i
zdjęcia, ponieważ teraz słońce świeciło w pełni. Jedynie na zboczach górskich
zalegały chmury. Po stronie pięciotysięczników na razie ciągle zalegała szara
zasłona w postaci chmur, ale już za chwilę i tam zaczęło coś się dziać. Minęło
kilka minut, po czym powiedziałem: ‘Patrzcie! Odsłaniają się
pięciotysięczniki!’. Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć ogrom kaukaskich
szczytów. Dosłownie musieliśmy zadzierać głowę do góry, żeby w szczelinach
pomiędzy chmurami podziwiać ich białe fragmenty oraz sam wierzchołek Shkhary.
Na trasie szedł stary i bardzo duży, biszkoptowy pies. Dołączył do nas. Nazwaliśmy go ‘Niedźwiedź’, bo miał
bardzo dużą głowę. Szedł jednostajnym, powolnym krokiem. Tam, gdzie stawaliśmy
na chwilę, tam on kładł się na ziemi obok nas. W jednym miejscu położył się
głową na kamieniu. Każdy z nas go pogłaskał i zrobił mu zdjęcia. Kilka metrów
za nim były dwie kałuże. Damian wypatrzył w niej żabę, która nadymała białe
policzki jak balon. W trakcie ich nadymania słyszeliśmy bardzo wyraźne i
donośne rechotanie. Żaby nawoływały się w tym czasie. Po chwili słyszeliśmy ich
więcej. Wypatrzyliśmy również drugą w trawie. W miarę jak odpoczywaliśmy z psem,
Shkhara odsłaniała się coraz bardziej. Przed nami widniała bardzo szeroka i płaska
polana pełna kwiatów po obu stronach. Wraz z Niedźwiedziem podeszliśmy kilkaset
kroków dalej. Łąka wręcz zachwycała swoim pięknem! Zieloną trawę pokrywały
żółte pierwiosnki, tworząc kwiatowy dywan, ciągnący się na ponad kilometr. Po
lewej stronie mieliśmy „zamszowe” góry. Teraz najwyższy szczyt Gruzji odsłonił
się prawie cały. To był dopiero widok! Jedynie w okolicach podszczytowych
kłębiły się gęste chmury, ale dość szybko zmieniały swoje kształty. Za chwilę,
w środku wielkiej, białej od lodowców i śniegu ściany mieliśmy pełną
widoczność. Mając tak niepowtarzalną panoramę przed sobą, obowiązkowo
chcieliśmy wykonać zdjęcia, ponieważ każdy z nas zabrał lustrzankę. Damian co
prawda pierwszy raz używał swojego aparatu na trybie ręcznym, dlatego
szkoliliśmy go na trasie. Szybko pojmował zdobywaną wiedzę, dlatego zdjęcia
wychodziły mu coraz lepiej.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsLpJsUwPAtCO4p9u4s0nBLdfDCu68As1syMZ6UXF1V2YKIAYDPSdWNeFP1R5zIgLvHha8A_fUR5czA0v0vbjbcdaco-vIHU_h6y_WKL0foYo5Rg8Umvz0YKW2sB9aXwiMuTcpoH7Cxf7cvG378bB9Fx7tcZ6eNrLbqtgZwlt0VlBITRMxMBN74UMYXvyN"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsLpJsUwPAtCO4p9u4s0nBLdfDCu68As1syMZ6UXF1V2YKIAYDPSdWNeFP1R5zIgLvHha8A_fUR5czA0v0vbjbcdaco-vIHU_h6y_WKL0foYo5Rg8Umvz0YKW2sB9aXwiMuTcpoH7Cxf7cvG378bB9Fx7tcZ6eNrLbqtgZwlt0VlBITRMxMBN74UMYXvyN=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękna łąka z pierwiosnkami i odsłaniające się widoki<br /><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhosXCvUqGOHk0lQmnk1sKIfTX3NAgInRMb2qfHgHc640vt1ImQPzupZROBlkC-Qs-DIV0BVDFaWB7ml5ObrlY9FKlTBvg1qNUTFSmtWjSwLtLnE9NVzmhPHB4IcC4JZHKIjtMg1ov3mbzBE8pvUjgchIEAaZmXzsiJjYVcIMCi0te25GAiJagNLNkQ-LR8"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhosXCvUqGOHk0lQmnk1sKIfTX3NAgInRMb2qfHgHc640vt1ImQPzupZROBlkC-Qs-DIV0BVDFaWB7ml5ObrlY9FKlTBvg1qNUTFSmtWjSwLtLnE9NVzmhPHB4IcC4JZHKIjtMg1ov3mbzBE8pvUjgchIEAaZmXzsiJjYVcIMCi0te25GAiJagNLNkQ-LR8=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEibL2VML0BMeL_cHZr3LM3L5etqZJdmAAzOl3UjQ67JNo6f8pG9BzgFNQh1Y1wO4Szg7EQzyCvABnvD23pIFxcrB1f94qVSvznGubyDzshT_l_K4tk5hKkgLw0adeIZNKkeRZmmLQuIitBDdYI0AjUAataNjitBT1tfSH938vr7Lvmr8hTyUJqm3WxL5iyU"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEibL2VML0BMeL_cHZr3LM3L5etqZJdmAAzOl3UjQ67JNo6f8pG9BzgFNQh1Y1wO4Szg7EQzyCvABnvD23pIFxcrB1f94qVSvznGubyDzshT_l_K4tk5hKkgLw0adeIZNKkeRZmmLQuIitBDdYI0AjUAataNjitBT1tfSH938vr7Lvmr8hTyUJqm3WxL5iyU=w640-h426" width="640" /></a></div>Chwilo trwaj!</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgO0WW7jq8nEnzzv7uuQOLXeHZLaeL7jaEOWx7MUyBrVfrSoJUXCOBkSUkWjkGfti58EbvOHJwYywzEEdtcMoBYRDXPrNNm55C0sYIVEAPIZpO5TU6QtsWxWc9mvNxGvlWvDxYyiSCJWcaINFN351Bhp4TSllY8BqerOEeuqfUKj5xbWHrW3dBr-9rLE9qJ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgO0WW7jq8nEnzzv7uuQOLXeHZLaeL7jaEOWx7MUyBrVfrSoJUXCOBkSUkWjkGfti58EbvOHJwYywzEEdtcMoBYRDXPrNNm55C0sYIVEAPIZpO5TU6QtsWxWc9mvNxGvlWvDxYyiSCJWcaINFN351Bhp4TSllY8BqerOEeuqfUKj5xbWHrW3dBr-9rLE9qJ=w640-h426" width="640" /></a></div>Wielki pies, który był towarzyszem naszej wędrówki</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Tymczasem
Niedźwiedź leżał wśród pierwiosnków, bo to one zajmowały całą długą polanę.
Pies przyglądał się nam, a my często go głaskaliśmy. Widzieliśmy, że niedawno
stoczył kilka walk, ponieważ w wielu miejscach miał krwiste rany, a na lewym
boku brakowało mu trochę sierści. Została odgryziona. Kiedy przeszliśmy część wielkiej
łąki, po lewej stronie widniał drogowskaz ‘5,6 km Shkhara Glacier’. Wielka
równina z pierwiosnkami ciągnęła się aż do drogowskazu ‘4,4 km Shkhara
Glacier’. To oznaczało, że polana ma ponad 1,2 km długości. Właśnie tutaj niebo
otwarło się najbardziej, dając nam możliwość podziwiania Shkhary oraz
wszystkich gór dookoła. Jako że słońce świeciło cały czas, mieliśmy idealne
warunki do zdjęć. W końcu wśród fotografów krąży powiedzenie: „amator martwi
się o sprzęt, a profesjonalista o światło”. Chociaż nie jesteśmy profesjonalistami,
to doskonale rozumiemy, co autor miał na myśli. Bez światła słonecznego zdjęcia
są martwe, bez życia, bez kolorów. Cieszyliśmy się bardzo, ponieważ czyste
niebo mieliśmy w najlepszym możliwym miejscu. Staliśmy na środku wielkiej
przestrzeni z żółtymi kwiatami, która dawała widok na sporą część białej ściany
pięciotysięczników oraz na góry kwitnące we wszystkich kolorach. Odpoczywając na
polanie powiedziałem: „inni przyjeżdżają taksówkami do końca drogi, przez co
wiele pomijają, a my idziemy swoim tempem i mamy czas na wszystko. My przeżywam
góry, podziwiamy widoki, przyglądamy się kwiatom, a tam, gdzie nam się podoba,
najzwyczajniej się zatrzymujemy”. Byliśmy zachwyceni całą dotychczasową trasą,
bo dała nam przedsmak tego, czego mogliśmy się spodziewać w kolejnych dniach. Na
końcu polany jest ustawiony znak ‘4,4 km Shkhara Glacier’. Za kolejne dwa
kilometry dotarliśmy na wysokość drewnianej chaty widocznej po prawej stronie, położonej
po drugiej stronie rzeki Enguri. Prowadzi do niej most. W przyszłości będzie tu
kawiarnia, gdzie turyści po przejściu całej trasy będą mieli gdzie się
zatrzymać i wymienić wrażeniami z trasy.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg--nSncQnnYQaYWN0OrQC-g_kchYIrAMjgzJRrdDUAjoNJW33oQluOEI7_yzmkKXdjfnDtm4Id9BWaiVb268z5k3FevAOm0h0R8ndWZ4Fi24d1fQPEJiUA54wgj0tNbnqVRwJebAgzUzlCufMuWX_dJy9lv55kLqLEvZNO36mCyIWBv2NOa5vwl-J8UQQ1"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg--nSncQnnYQaYWN0OrQC-g_kchYIrAMjgzJRrdDUAjoNJW33oQluOEI7_yzmkKXdjfnDtm4Id9BWaiVb268z5k3FevAOm0h0R8ndWZ4Fi24d1fQPEJiUA54wgj0tNbnqVRwJebAgzUzlCufMuWX_dJy9lv55kLqLEvZNO36mCyIWBv2NOa5vwl-J8UQQ1=w640-h426" width="640" /></a></div>Widoki na trasie są coraz piękniejsze!<br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Trzeba
pamiętać, że zdecydowana większość turystów przyjeżdża do Ushguli, aby tylko
zobaczyć wioskę lub ewentualnie przejść/przejechać drogę do lodowca i podejść
ostatnie 2,4 km pod górę do celu. Znacznie mniej jest ambitnych ludzi, o
których powiemy ‘podróżnicy’, którzy chcą wejść na trzytysięczniki wyznaczonymi
szlakami, a tylko jednostki eksplorują tutejsze góry jeszcze bardziej –
pozaszlakowo. Kiedy dotarliśmy do drogowskazu ‘2,4 km Shkhara Glacier’, gdzie
znajduje się most prowadzący do drewnianej chatki, zauważyliśmy aż siedem
taksówek Mitsubishi Delica. Są to najczęściej używane samochody w terenie,
ponieważ mają niezniszczalne zawieszenie. Widzieliśmy również turystów wracających
z lodowca. Zobaczyliśmy dokładnie to, o czym mówiłem. Najczęściej ludzi podwozi
się w rejon chatki, a dopiero ostatnie 2,4 km pokonują o własnych siłach. Szkoda
tylko, że nie mogą zachwycić się polaną z pierwiosnkami, usiąść na niej,
popatrzeć na Shkharę, podziwiać z bliska wielkich płatów śniegu, żab w kałuży,
pogłaskać psy mieszkające w górach, czy chociażby podejść do rzeki, żeby poczuć
jej nurt oraz nacieszyć się jej otoczeniem. Czasami ‘łatwiej’ nie znaczy ‘lepiej’,
bo wówczas raczej zaliczasz dane miejsce, a nie je przeżywasz. My chcieliśmy
inaczej – chcieliśmy przeżywać tutejsze góry i gromadzić piękne wspomnienia,
dając sobie czas na wszystko, co przykuje naszą uwagę. W trakcie wędrówki wspomniałem
o Dorocie – koleżance z mojego byłego górskiego klubu, która odwiedziła
Swanetię po 5-tym czerwca, ale nie miała tak dobrej pogody jak my. Szukałem
nawet miejsca, gdzie zrobiła sobie przesłane mi zdjęcie. Cieszyłem się, że
pomimo deszczowych prognoz mieliśmy okazję podziwiać najwyższe góry Gruzji aż
po same szczyty, a trasę przechodziliśmy w pięknym słońcu. Pies został w
okolicach taksówek, ponieważ odtąd czekała go droga przez krzaki i pod górę.
Jednak nie oznaczało to, że nie mieliśmy żadnego towarzysza wędrówki. Dołączył
do nas inny, średniej wielkości pies o charakterystycznej biszkoptowo-czarnej
sierści. Był znacznie żywszy, dlatego z łatwością pokonywał wszelkie
przeszkody. I jego musieliśmy obowiązkowo wygłaskać. Cieszył się bardzo. Za
postojem taksówek przywożących wygodnych turystów bezpośrednio z Mestii, szlak
prowadzi bardzo wąską ścieżką przez zarośla. Najczęściej tworzą je młode,
często powyginane brzozy. Nieraz trzeba się przedzierać pomiędzy gałęziami.
Pies miał zdecydowanie łatwiej. Na szlaku zdarzały się wąskie potoki
przecinające ścieżkę. Z łatwością mogliśmy postawić większy krok, aby przejść
na ich drugą stronę. Trzeci z nich okazał się na tyle szeroki, że nie mieliśmy
możliwości, aby przeskoczyć na drugi brzeg. Gdzieś w krzakach, nieco wyżej,
znalazłem słabiej wydeptaną ścieżkę, gdzie ktoś przerzucił lichą deskę pomiędzy
brzegami. Deska nie wzbudzała żadnego zaufania, ponieważ bardzo się wyginała, a
na dodatek na obu jej końcach była wyraźnie węższa. To oznaczało, że w każdym
momencie mogło coś pójść nie tak. Postanowiłem pierwszy przejść na drugą
stronę. Stanąłem na przewężeniu, po czym wybiłem się z niego. Udało się. Damian
odważnie wskoczył na środek deski, po czym wybiło go dobrze do góry. Zdziwiłem
się, że po tak mocnym ugięciu nie wpadł do wody.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Odtąd
ścieżka wiła się w zaroślach, ale wiedzieliśmy, gdzie mamy iść. Nieco wyżej
szlak zakręcał na zarośniętym zboczu z potokiem. Tuż za nim musieliśmy
przedzierać się i wyginać pomiędzy gałęziami. Pies miał najłatwiej. Byliśmy
najzwyczajniej za wysocy na te krzaki. Za 600 m dotarliśmy do kolejnego znaku –
‘1,8 km Shkhara Glacier’. Mieliśmy stąd widok na czoło lodowca, a precyzyjniej
mówiąc, na jego „brudną” ścianę. Widzieliśmy również prawy brzeg stanowiący
koryto dla niego oraz ścieżkę prowadzącą przez kolejne brzozowe lasy. Drzewa
miały maksymalnie 3-4 metry wysokości, dlatego mówiąc „las”, mocno nadużywam
tego słowa. Lepiej jest mówić o zaroślach niż o lesie. Kto mieszka na Górnym
Śląsku, ten nieraz widział, jak pokopalniane hałdy porastały młode brzózki.
Właśnie taką strukturę one tworzyły. Wyruszyliśmy dalej. Nie musieliśmy już
przedzierać się pomiędzy gałęziami, a jedynie szliśmy pomiędzy drzewami wyraźną
ścieżką. Dotarliśmy do punktu oznaczonego jako ‘1,2 km Shkhara Glacier’. Tutejszego
zbocza górskiego nie porastały brzozy, dzięki czemu mieliśmy dobry widok na
szare koryto lodowca oraz na rzekę Enguri, która zakręcała blisko szlaku.
Bardzo podobał mi się ten widok, ponieważ w rzece leżało dużo okrągłych,
brązowych kamieni, które oblewała spieniona woda. Na tle zieleni to miejsce
przyciągało uwagę. Nie tylko my się zatrzymaliśmy, aby podziwiać piękno Enguri.
Każdy turysta, którego mijaliśmy choć na chwilę popatrzył w stronę kamieni.
Nieco wyżej weszliśmy w przerzedzające się zarośla, a brzozy karłowaciały. Na
700 metrów przed końcem trasy zupełnie zanikły. Odtąd mieliśmy przed sobą gołoborze,
czyli zbocze pokryte kamieniami bez roślinności.</p><o:p></o:p><p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPOvrbGF_SL5Fl9ftgCJ0nfoTB_VWQRKn9fQd5WMklD4HwDCQeCXgk0YIRpoEibBenBNQOpCTuSuDtl8F1FNsdTBdDq43QzY5C9jnP3YS2k6rJou7QupSD4AtJNlyJ2rdzLM-h4WZNuMNXf86AvIdzVQmoVgWW_1OwfmGCEXhbwWNuzaCGMvZK3yNw4Qj5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPOvrbGF_SL5Fl9ftgCJ0nfoTB_VWQRKn9fQd5WMklD4HwDCQeCXgk0YIRpoEibBenBNQOpCTuSuDtl8F1FNsdTBdDq43QzY5C9jnP3YS2k6rJou7QupSD4AtJNlyJ2rdzLM-h4WZNuMNXf86AvIdzVQmoVgWW_1OwfmGCEXhbwWNuzaCGMvZK3yNw4Qj5=w640-h426" width="640" /></a></div>Widoki z zarośli</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Ścieżka
pięła się coraz wyżej, ale była coraz słabiej widoczna. Szlak nie kończył się
konkretnie w jednym punkcie, a raczej na płaskim terenie, gdzie staliśmy
bezpośrednio pod ścianą lodowca. Najlepiej iść w kierunku kamiennych piramidek,
które ustawili turyści. Jest ich kilka. One wskażą nam cel. W drodze do niego
widać duży głaz wyróżniający się ‘z tłumu’. Jest na nim napisane „13.0x.2013
National Institute of Geographics – 71 m”. w miejscu x najprawdopodobniej powinna
być dziewiątka, ale nie miałem pewności, ponieważ długo zastanawiałem się, czy widoczna
cyfra oznacza maj, czy wrzesień. Natomiast narysowana biała strzałka na nim
sugerowała, że do krawędzi (czyli tam, gdzie stały kamienne piramidki) jest
właśnie 71 m. Kiedy dotrzemy na miejsce, staniemy przed potężną, brudną ścianą
lodowca. Jest wysoka na kilkadziesiąt metrów (na oko stawiałbym około 40-50
metrów). Dlaczego nazwałem ją brudną? Ponieważ całą powierzchnię lodu pokrywa
cienka warstwa ziemi i drobnych kamieni. Tak przeważnie wygląda zakończenie
lodowca. Z góry ściany spadała woda, tworząc bardzo wąski i długi wodospad.
Właśnie stąd rzeka Enguri bierze swój początek. Do celu dotarliśmy jako
ostatni. Na 1,2 km przed końcem szlaku minęliśmy jedynie dwie wracające osoby. Widok
na Shkharę i ścianę lodowca podziwialiśmy tylko w naszej grupie. Wszyscy inni
turyści byli już w drodze powrotnej do wioski. Dopóki mieliśmy niebieskie niebo,
robiliśmy zdjęcia oraz patrzyliśmy wszędzie dookoła, ponieważ góry zachwycały. Po
około półgodzinie chmury nieco zaczęły gęstnieć. Zdążyłem jednak zrobić zdjęcia
z czerwonym cicikiem, który zawsze był ze mną na każdym szlaku. Czerwony cicik,
to nic innego jak duży pompon, który zawsze miał swoje zdjęcie na wierzchołku każdej
góry. Pies dotarł z nami do lodowca. Każdy z nas coś dał mu do jedzenia. Odpoczywał
przy nas i czekał, kiedy wyruszymy w drogę powrotną.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcOBJUcSI_xppYHskIOCPeLmgRzAjt5sWqsJNyC-1QDhHUifzFb-XP5NTmwJD8TyWRzQ9LZi5n_eQw8365mQIw8fL1Lz74p-RGbaoRkHgcDPrEuFT7698Yax6EFBxPwGzKySH1YDms5sys6IUP_cONATbEg9Q9psq8XJkAJ-Jm43AyUjAub4NYPNjO1C7F"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcOBJUcSI_xppYHskIOCPeLmgRzAjt5sWqsJNyC-1QDhHUifzFb-XP5NTmwJD8TyWRzQ9LZi5n_eQw8365mQIw8fL1Lz74p-RGbaoRkHgcDPrEuFT7698Yax6EFBxPwGzKySH1YDms5sys6IUP_cONATbEg9Q9psq8XJkAJ-Jm43AyUjAub4NYPNjO1C7F=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6Hujy4tUu02w2lxpt-6bZOsxLyJGr-J9Q5BO1kaEQ81xLkB2uprWJjWXzrSy-gAfxGPl9LfFXgn-iPYs3KBIg0DsaXTyXYq0rx94gbGCWOzepn9GFgRu7Ogda4z0hp95lohCfRhQdZL6QMzTng0b9fgLSHlDKfb5VpqQj_pQRbiwRsFc0DIza_9nWMXxB"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6Hujy4tUu02w2lxpt-6bZOsxLyJGr-J9Q5BO1kaEQ81xLkB2uprWJjWXzrSy-gAfxGPl9LfFXgn-iPYs3KBIg0DsaXTyXYq0rx94gbGCWOzepn9GFgRu7Ogda4z0hp95lohCfRhQdZL6QMzTng0b9fgLSHlDKfb5VpqQj_pQRbiwRsFc0DIza_9nWMXxB=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifemBcevhCv8CBHGoTlNJxqmJM4kYBUdaPAbBOS_HWpMQgza6ZVNRe4G_EvA7EM4BL9lKaF1lvqws4oBOa33j3xfFTNEByS8CrDfld4r4BE99R1bfirgCSjBtxcS34yNev4EcBaOSG6MWMn4r1452RFfxFwdAhjAErXiwULfghdDk7eNA_6h62S042N1vT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifemBcevhCv8CBHGoTlNJxqmJM4kYBUdaPAbBOS_HWpMQgza6ZVNRe4G_EvA7EM4BL9lKaF1lvqws4oBOa33j3xfFTNEByS8CrDfld4r4BE99R1bfirgCSjBtxcS34yNev4EcBaOSG6MWMn4r1452RFfxFwdAhjAErXiwULfghdDk7eNA_6h62S042N1vT=w400-h266" width="400" /></a></div>Lodowiec Shkhara</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgvA_dhxujzrA2l2B4ObEAoT0525L-ehIfCxgQr7N3NpiDPZNhLF6fDGQsPbFDDxF2t8buTNwyJL8D7a7E4_O7i4FaeN5tb8xK_zzDO3SaZcfRkYugnTFeWYqFAjHFNhvaTK42FCsNV2NZtZVorLTC63H-jODKR7FJs0uVhpf_AwEO1vGuvZS3RY1h4zwy"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgvA_dhxujzrA2l2B4ObEAoT0525L-ehIfCxgQr7N3NpiDPZNhLF6fDGQsPbFDDxF2t8buTNwyJL8D7a7E4_O7i4FaeN5tb8xK_zzDO3SaZcfRkYugnTFeWYqFAjHFNhvaTK42FCsNV2NZtZVorLTC63H-jODKR7FJs0uVhpf_AwEO1vGuvZS3RY1h4zwy=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYa3AmNJG9jI1ygZs8wYvsTXLG6Egf0TZ1zZe3ukHZdK3m1J2SwDDS2oU82NVKL_Nnz1Xd4ZmLkc3-Rj8Q1pyTf0PeUGL5jFPPCvm8jwdPXQRou20f8bYVt_u60h-HPf-ZnENt8LseBJVh3GTgmipFfbInA_R6MOLJmOHHFToNhMVSbQeia_qGjSpVjjut"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYa3AmNJG9jI1ygZs8wYvsTXLG6Egf0TZ1zZe3ukHZdK3m1J2SwDDS2oU82NVKL_Nnz1Xd4ZmLkc3-Rj8Q1pyTf0PeUGL5jFPPCvm8jwdPXQRou20f8bYVt_u60h-HPf-ZnENt8LseBJVh3GTgmipFfbInA_R6MOLJmOHHFToNhMVSbQeia_qGjSpVjjut=w427-h640" width="427" /></a></div>Wysoka na kilkadziesiąt metrów ściana lodu przed nami</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">MAŁA
UWAGA<o:p></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
zdjęciach różnych turystów widziałem, że podchodzili dosłownie do ściany lodu,
aby ją dotknąć. My podziwialiśmy ją z odległości około 100 metrów od jej czoła.
Nie zachęcam do bezpośredniego podchodzenia pod samą ścianę, ponieważ każdy
lodowiec w lecie może być niebezpieczny. Lodowce są nośnikiem nie tylko
kamieni, ale i wielkich głazów. Ciągle topniejące lodowce uwalniają co jakiś
czas kamienie i głazy. Z tego względu może niespodziewanie coś spaść nam na
głowę. Dodatkowo nie widzimy, co znajduje się powyżej ściany, u góry. Czasami
może oberwać się fragment lodu lub z wyższych partii – zwały mokrego śniegu,
które zabiorą ze sobą fragmenty lodu oraz kamienie. Wówczas bardzo łatwo o tragedię.
Choć wygląda, że podobne zjawiska zdarzają się w tym miejscu rzadko, to jednak
są one możliwe. Tak dzieje się na każdym lodowcu wcinającym się w głąb
zielonych gór – bez wyjątku.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Będąc
świadomy wspomnianego zagrożenia, nie podchodziłem dalej. Czasami można
usłyszeć coś na wzór grzmotu w okolicach lodowca. Ten dźwięk oznacza, że gdzieś
obsunął się głaz, oberwał się lód, pękł lub wyżej powstała kamienna, śnieżna
lub mikstowa lawina (mikst to nic innego jak mieszanka kamieni, śniegu i lodu).
W okolicach Shkhary chmur zaczęło przybywać, dlatego pomału zaczęliśmy wracać.
Pies poszedł razem z nami. Zatrzymaliśmy się ponownie przy brązowych kamieniach
leżących na dnie rzeki Enguri. W okolicy białej ściany pięciotysięczników
chmury pociemniały. Gdzieś wyżej nawet zauważyłem opad deszczu. Ponownie
zaczęliśmy przedzierać się przez zarośla. W drodze powrotnej przeskok przez
deskę o cienkich zakończeniach poszedł nam o wiele szybciej. W końcu dotarliśmy
do punktu z taksówkami. Zobaczyliśmy, że pojawiło się aż siedem pojazdów z
Niemcami i turystami z Dalekiego Wschodu (najprawdopodobniej z Japonii). Musieli
przyjechać z Mestii, ponieważ w Ushguli nie wiedzieliśmy podobnych samochodów.
Pies, który z nami wracał, przez chwilę zastanawiał się z kim ma dalej
wędrować. Najpierw powąchał turystów z Niemiec, ale za moment zawrócił, po czym
poszedł z nami. Tak samo „sprawdzał” Azjatów. Shkharę zakryły już ciemne chmury,
a powyżej padał intensywny deszcz. Tymczasem szliśmy główną drogą wzdłuż rzeki
Enguri. Kiedy dotarliśmy do polany z pierwiosnkami zauważyliśmy, że w okolicach
lodowca jest mocna ulewa. Zastanawiałem się, co teraz zrobią Niemcy. Za
przyjazd z Mestii do ostatniego odcinka szlaku prowadzącego do lodowca przecież
zapłacili duże pieniądze, a teraz na samym początku musieliby zrezygnować… W
każdym razie, kiedy dotarliśmy do końca polany, żadna taksówka Mitsubishi
Delica nie wracała, co oznaczało, że Niemcy i Azjaci musieli pójść dalej. Od
tabliczki ‘5,6 km Shkhara Glacier’ zaczął również u nas padać lekki deszcz.
Przed nami widniały jeszcze zielone, podświetlone łąki. Plac budowy przechodziliśmy
szybko, ponieważ na drodze powstało jeszcze więcej ciężkiego błota. Krowy,
które widzieliśmy rano, wróciły na zielone zbocza gór. Kiedy pozostało nam 500
metrów do mostu z rur, rozpoczęła się intensywna ulewa. Wtedy szybko
podchwyciliśmy hasło ‘heavy dupówa’. Do wioski mieliśmy ponad 1,5 km drogi. W
mgnieniu oka przemakaliśmy. Szliśmy szybkim krokiem w stronę Ushguli,
jednocześnie obserwując, jak na sile przybiera rzeka Enguri.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXr5hVz42yO2AXZ8L-LcImpxLcvQNfR1s1yDiuCpB9np9tthY-JJAK4ybwkfz6B8BLf4aoeIqkGDYZ1KKca05YfKlnzUIPUP9NSTBB0kbCaE3r5DQKW-B91O6ToYXkygOwTOGXux3B1vR4VOQWFeudVuoLCce2-du4I2VDIHoq5wsAowvEM7SKjZkJVptV"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXr5hVz42yO2AXZ8L-LcImpxLcvQNfR1s1yDiuCpB9np9tthY-JJAK4ybwkfz6B8BLf4aoeIqkGDYZ1KKca05YfKlnzUIPUP9NSTBB0kbCaE3r5DQKW-B91O6ToYXkygOwTOGXux3B1vR4VOQWFeudVuoLCce2-du4I2VDIHoq5wsAowvEM7SKjZkJVptV=w640-h426" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiibh7AIYQRI7T1jzW3JkuxEADP70x32GYKgEoR641KMugr1lgODuM1sHbH04jCdY2zwYfv312zkZ-nYiyCfUQQaGee5nTz3ipz8zTcclrUb_ktMTzoxxn9yUS41_luJs2tQTYDZ8x9yUrKClIQhxtvr-ySTpmUDLYixyP6lG52vrIVtnQH1AHOocUJAMId"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiibh7AIYQRI7T1jzW3JkuxEADP70x32GYKgEoR641KMugr1lgODuM1sHbH04jCdY2zwYfv312zkZ-nYiyCfUQQaGee5nTz3ipz8zTcclrUb_ktMTzoxxn9yUS41_luJs2tQTYDZ8x9yUrKClIQhxtvr-ySTpmUDLYixyP6lG52vrIVtnQH1AHOocUJAMId=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękno rzeki Enguri oraz widok w drodze powrotnej</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
minęliśmy drewniane budki wyciągu narciarskiego, pomyślałem ‘a może spróbujemy
się ukryć przed deszczem’. Szybko zawróciliśmy. Jedna z budek miała drewniane
zadaszenie, dzięki czemu nie musieliśmy moknąć. Drzwi wejściowe były
zabezpieczone odręcznie zawiniętym drutem, dlatego gdybyśmy potrzebowali,
mogliśmy wejść do środka. Wewnątrz znajdowało się tylko kilka byle jak
rzuconych desek. Przeczekaliśmy największy opad, ale nadal nie widzieliśmy
powracających taksówek Niemców i Azjatów. Deszcze powoli ustawały po godzinie
18.10. Teraz mogliśmy wracać do wioski. Pozostało jeszcze jakieś 20 min do
naszego guest house. Niestety po pięciu minutach ponownie rozpoczął się dość
intensywny opad. Dwa psy, które wracały z nami, nie zauważyły momentu, kiedy
odchodziliśmy. Zostały pod podłogą drewnianej budki. Kiedy dostrzegły, że
wyruszyliśmy dalej, jedynie wystawiły głowy, spojrzały, po czym wróciły pod
„dach”. Tam położyły się spać, aby przeczekać ulewy. W końcu i tak już mocno
przemokły, a na dodatek kończyły zrzucać zimową sierść. Nas „zalało” bardzo
mocno, dlatego zdecydowaliśmy iść dalej, ponieważ nie czuliśmy żadnej różnicy. Poniżej
Ushguli, pomiędzy dwoma pasmami górskimi widzieliśmy kolejną partię potężnego
opadu, który oczywiście nazwaliśmy ‘heavy dupówą’…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Przemoczeni
dotarliśmy do naszego pokoju. Musieliśmy się osuszyć. Nawet ciciki zamokły,
dlatego grzały się one na kaloryferze. Kiedy wyschły, obowiązkowo musiałem je
rozczesać, żeby wyglądały wyjściowo na kolejny dzień. W końcu nasza tradycja
mówiła, że Ekipa Cicika musiała wychodzić na szlaki… Około 50 min zajęło nam
suszenie się i rozładowanie plecaków. Ponownie poczuliśmy komfort. Po dobrym
dniu, pełnym gruzińskich wrażeń, koniecznie musieliśmy wstąpić do kawiarni
gospodarza. Zamówiłem chaczapuri, a Damian kubdari. Byliśmy fanami
lokalnych potraw, ponieważ Swanetia słynęła z obu produktów. Damian dodatkowo
zapytał o chinkali, ale to danie najbardziej jest znane w Tuszetii lub w
okolicach Kazbeku, ponieważ właśnie z Tuszetii ono pochodzi. Gospodarz
powiedział, że w Ushguli nikt nie wytwarza chinkali, a jedynie można zjeść je w
komercyjnej restauracji w Mestii. Damian zachwycał się gruzińską lemoniadą o
smaku gruszki. Faktycznie smakowała wyjątkowo. Nie znam żadnego napoju w
Polsce, który by choć trochę przypominał ten smak. Chociaż dopiero spędziliśmy
pierwszy dzień w Ushguli, to gospodarz – Miriam – zauważył, że nie jesteśmy
zwykłymi turystami, którzy tylko „wpadają” na szybko do wioski, oglądają ją, po
czym odjeżdżają. Dostrzegł w nas kogoś, kto będzie żył Swanetią, górami i
będzie zaciekawionym wszystkim dookoła. To nie był mój domysł, a fakt, ponieważ
powiedział, że jesteśmy inni na tle turystów.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Zegarek
wskazywał godzinę 19.40. Szare niebo po ‘heavy dupówach’ nagle zamieniało się
na niebieskie. Chmury ustępowały w postaci równej granicy z zachodu na wschód,
aż w końcu pozostały tylko ich fragmenty z wysokiego piętra (powyżej szóstego
kilometra wysokości). Właśnie one spowodowały, że niebo zapłonęło na
pomarańczowo. Okolica wyglądała, jakby się paliła. To był widok! Gospodarz od
razu wiedział, że wiem po co przyjechałem do Ushguli i najwyraźniej mam
konkretny plan co chcę zobaczyć, dlatego powiedział do mnie: ‘wyjdźmy na
zewnątrz, to pokażę ci, gdzie jutro możecie pójść’. Wyszedłem z nim za kamienny
mur kawiarni, a on wskazał mi najbliższą górę o wysokości 2980 m n.p.m.
Powiedział, że tam jest niesamowity punkt widokowy. Pokazał mi również drugą
trasę – na przełęcz Latpari. Dodał jednak, że do samej przełęczy nie dotrzemy
ze względu na zbyt duże ilości śniegu, ale na wierzchołki głównej grani już
tak. Ja mu na to wszystko odpowiedziałem: ‘wiesz, że mam dokładnie taki sam
plan? Na jutro zaplanowałem wyjście na punkt widokowy 2980 m n.p.m., a pojutrze
na grań prowadzącą na przełęcz Latpari?’. Ucieszył się bardzo i przybiliśmy
piątkę, na znak, że się rozumiemy. Cieszył się bardzo, bo w końcu trafił na
kogoś bardziej zainteresowanego górami i wioską Ushguli niż turyści
przybywający z Mestii. Kiedy weszliśmy do środka, Miriam przyniósł po kieliszku
wina jego własnej roboty. Jak sam się przedstawił: jest inżynierem budowy oraz
‘winnyj tjechnologiem’, czyli wytwórcą wina. Damian od razu podchwycił to
hasło. Kiedy usłyszał, jak się przedstawia innym turystom siedzącym w środku
wielkiego pomieszczenia kawiarni, śmiał się, słysząc wyrażenie ‘winnyj tjechnolog’.
Obowiązkowo musieliśmy spróbować jego wyrobów, ponieważ był producentem wina, a
tutejsze potrafiło kosztować od 50 do 500 lari za litr, czyli od 84 aż do 885
zł/litr! Jako że ostatni alkohol w jakiejkolwiek postaci piłem w 2008 roku, to
mój zegar właśnie został zresetowany. Będąc w szczególnym miejscu musiałem
spróbować lokalnego trunku. W końcu podobna okazja nie zdarza się często.
Gospodarz powiedział, że kiedy wstaniemy rano, to zobaczymy Shkharę w pełni i
będzie czyste niebo. Miriam bardzo nas polubił. Dużo z nami rozmawiał. Damian
dodatkowo próbował porozumiewać się po rosyjsku. Jemu szybko „wchodził” ten
język, dlatego jeśli czegoś nie wiedział, szybko sprawdzał w Google Translator,
po czym wypowiadał przeczytane zdania na głos. W ten sposób uczył się nowych słów
i wyrażeń.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipyM8zf9TXUl5ibHWFQ9BxkX90dh9Obg8z6OMxz-9ePLLviYxLqxFzmt1W08rdDwN1gRqOo_vsMKyErc4pM8RvVWmY_xW_o7Zw4QyIp1gajIIH7DruEC3gKUgWx9on8MCJrGFDenE6jg1HLZMEG2zLxG9EwU9tb2okgImvfTRIQkdgPYkIgAzejaJfvwOQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipyM8zf9TXUl5ibHWFQ9BxkX90dh9Obg8z6OMxz-9ePLLviYxLqxFzmt1W08rdDwN1gRqOo_vsMKyErc4pM8RvVWmY_xW_o7Zw4QyIp1gajIIH7DruEC3gKUgWx9on8MCJrGFDenE6jg1HLZMEG2zLxG9EwU9tb2okgImvfTRIQkdgPYkIgAzejaJfvwOQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnVNWKKU3ZZrf0fwRAzOukjCOB51fJO2M-mmfQOyNeMZouPMnXJYe4yEsRWQPsu84x_JDbvfZsIV8zWf1zSvBg5IIuHGN05sroblLGE9iOBfnGsNHpv4ayfijgBKfEXr2WR0B7M1frSEF70I3D2yrfJUMiSvM5HfucxAWJnl1-YTZnqhyIj52-AgZUsq8q"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnVNWKKU3ZZrf0fwRAzOukjCOB51fJO2M-mmfQOyNeMZouPMnXJYe4yEsRWQPsu84x_JDbvfZsIV8zWf1zSvBg5IIuHGN05sroblLGE9iOBfnGsNHpv4ayfijgBKfEXr2WR0B7M1frSEF70I3D2yrfJUMiSvM5HfucxAWJnl1-YTZnqhyIj52-AgZUsq8q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjEks4A89SiispRNbiMa5KDbKqJgAFr9XkZ_CNW-D-kJzcf22vdPAK98Gm-U8ZWHO47b-QUOLbjTUQy-Z3RkR9c8PRV47oj5NEvGTmhCQ7qG_4uKOQa0vhdlgm-gPAVH1Al9vayQLkBT6TGPACPuHyWCYXgVRIqB-KkZyoQNnQcIpYFV75gZg6kPDE2CiNy"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjEks4A89SiispRNbiMa5KDbKqJgAFr9XkZ_CNW-D-kJzcf22vdPAK98Gm-U8ZWHO47b-QUOLbjTUQy-Z3RkR9c8PRV47oj5NEvGTmhCQ7qG_4uKOQa0vhdlgm-gPAVH1Al9vayQLkBT6TGPACPuHyWCYXgVRIqB-KkZyoQNnQcIpYFV75gZg6kPDE2CiNy=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjdEkSDryDUWbaImcCTSwYHprkm5iB4QsFwP-gDJBj763ClpnLi3dsFcpIjE4NfG2T3QXzOFkpeX4uEjwL_EVFe3BncGOf7wVsgKnVt5s80DgUNbw0XArOVaCznCMk19gcFLe4M6EVuJsE_-AimWkO4HRqjE2XWjL5RiJTfTVE594KaV5AcNfgtEB8e06EZ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjdEkSDryDUWbaImcCTSwYHprkm5iB4QsFwP-gDJBj763ClpnLi3dsFcpIjE4NfG2T3QXzOFkpeX4uEjwL_EVFe3BncGOf7wVsgKnVt5s80DgUNbw0XArOVaCznCMk19gcFLe4M6EVuJsE_-AimWkO4HRqjE2XWjL5RiJTfTVE594KaV5AcNfgtEB8e06EZ=w400-h266" width="400" /></a></div>Płonące niebo wieczorem</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgIX5aIo7lFfsWBpMvvF882XAFrO3XWpCizzB1AhKiP-imHPokjsV35cBd128SKWNTUSdr_G4CV0EvbR6SAXYzRYmx2GDY8WZ9PlG5-1VDKHJvmqWc7aZICORRMu1XcroAYjfHLDvLMUIrcP88iSyeKu4mf8wYjnRkalTCU0pBiNV_Jo6rK9_8asseRLUt9"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgIX5aIo7lFfsWBpMvvF882XAFrO3XWpCizzB1AhKiP-imHPokjsV35cBd128SKWNTUSdr_G4CV0EvbR6SAXYzRYmx2GDY8WZ9PlG5-1VDKHJvmqWc7aZICORRMu1XcroAYjfHLDvLMUIrcP88iSyeKu4mf8wYjnRkalTCU0pBiNV_Jo6rK9_8asseRLUt9=w640-h480" width="640" /></a></div>Wieczorne spotkanie w kawiarni gospodarza</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
koniec zapytałem gospodarza, czy możemy przedłużyć o jeden dzień nasz nocleg, ponieważ
czuliśmy, że nasza przygoda w Ushguli dopiero się zaczyna. Chociaż w planach
mieliśmy przepak plecaków i wyruszenie z namiotami w stronę Mestii, to nasz
plan musieliśmy zmienić, a raczej chcieliśmy go zmienić. Wyglądało na to, że
pogoda będzie nam sprzyjać, dlatego szkoda było uciekać z miejsca, gdzie
mieliśmy jeszcze wiele tras do przejścia. Tym bardziej, że wszystkim tak bardzo
się spodobała się nasza chata oraz widoki, jakie mieliśmy z zewnętrznego
korytarza, że nie chcieliśmy opuszczać wioski zbyt wcześnie. Szczerze mówiąc –
ja też nie miałem ochoty tego zmieniać. Dlaczego? Ponieważ wspaniała cisza,
codzienny widok na wolno biegające zwierzęta i zielone ‘zamszowe’ góry był
czymś niecodziennym, co wpisywało się w pojęcie klimatu górskiego. Dobrze, że
jako ekipa byliśmy zgodni i mieliśmy jednakowe oczekiwania. Zaznaczyłem również,
że nie musi być tak jak ja chcę, bo jesteśmy grupą. Jeśli powiedziałbym ‘idziemy
do Mestii’, to nie musiało tak wcale być. Jeśli większość chciała zostać w
Ushguli, to przyjmowaliśmy tę wersję. Tak się złożyło, że klimat wioski każdemu
przypadł do gustu, a przede wszystkim niesamowicie piękne góry i ich otoczenie.
Gospodarz ucieszył się, bo widział, że dopiero zaczęliśmy, a wszystko co
zobaczyliśmy zapadło nam głęboko w sercu. Z tego względu Miriam codziennie przesiadywał
z nami do późnego wieczora.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><span style="font-size: xx-large;"><b>DZIEŃ 2
– PUNKT WIDOKOWY 2980 m n.p.m.</b></span><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Nastawiłem
zegarek na 6.00 rano. Byłem podekscytowany tym, co powiedział Miriam o
dzisiejszej pogodzie. Mieliśmy mieć pełną widoczność oraz planowaliśmy zobaczyć
całą Shkharę. Tym bardziej wyczekiwałem poranka, aby rozpocząć przygodę z
górami na poważnie. Obudziłem się szybciej niż budzik, bo o 5.30, ale niebo wyglądało
na jakieś szare. Z drugiej strony, do wschodu słońca pozostało jeszcze trochę
czasu. Dopiero kończyła się noc. Postanowiłem, że poczekam do 6.00, po czym
spojrzę na chmury i ocenię sytuację. Wtedy podejmę decyzję, czy możemy wyruszać,
czy też nie. O 6.00 niestety niebo nadal było pokryte w pełni szarymi chmurami.
Pomyślałem, że prognoza o ‘heavy dupówach’ jest jednak najbardziej prawdziwa.
Dodatkowo, według niej, dzisiejszy dzień miał być najgorszy pod względem ilości
opadu. Poszliśmy więc dalej spać. Wstaliśmy o 8.00 rano. Spojrzałem za okno.
Zobaczyłem, że niebo jest prawie w całości niebieskie, a jedynie pokrywają je
chmury altocumulus floccus (tak zwane ‘baranki’). Widząc, że powstały odpowiednie
warunki do wyjścia w góry, szybko ugotowaliśmy ciepłą zupę na śniadanie oraz po
niej zjedliśmy mieszankę orzechów i czekolad. Przygotowaliśmy również
izotoniki. Z pokoju wyruszyliśmy o godzinie 9.22. Nasza trasa prowadziła do
dwóch wież, gdzie mieściło się muzeum etnograficzne. Dalej musieliśmy skręcić w
prawo i iść główną drogą, aż dotarliśmy do niewielkiego boiska piłkarskiego
ogrodzonego wysoką, białą siatką. Boisko było punktem orientacyjnym,
wskazującym początek trasy na punkt widokowy 2980 m n.p.m. Na odcinku pomiędzy
muzeum etnograficznym a boiskiem piłkarskim mieliśmy przecudny widok. Patrząc
na lewą stronę, na całej długości widzieliśmy odsłaniającą się Shkharę, a znacznie
bliżej widniało spore wzniesienie kwitnące wysokimi, żółtymi kwiatami, gdzie
kamienny kościół w postaci swaneckiej wieży stał na tle białych
pięciotysięczników. Ledwo zaczęliśmy wędrówkę, a już przywitała nas tak piękna
panorama. Gdyby nie napis na mapie, nawet nie wiedzielibyśmy, że wieża położna na
najwyższym wzniesieniu jest kościołem, ponieważ wyglądała jak wiele innych w
okolicy. Tyle, że stała samotnie ponad poziomem wioski.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZXuVhblLIUjuOXpPjI5Actp8ll5TBouJiUmgSdg0MoJru2jWHcZrDTkM5K0sHyciIQzs9yNtUZ9ObWjEl3Fj4y_QnobZSy3Xt3tdZzNOoBU0z8xfkq9XMay90kAScMbtPR-AfhFpg22EMMaYnlt92jXoxzuoSbgPX788zkfekOJkrHGVCkihuI0XdfCpt"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZXuVhblLIUjuOXpPjI5Actp8ll5TBouJiUmgSdg0MoJru2jWHcZrDTkM5K0sHyciIQzs9yNtUZ9ObWjEl3Fj4y_QnobZSy3Xt3tdZzNOoBU0z8xfkq9XMay90kAScMbtPR-AfhFpg22EMMaYnlt92jXoxzuoSbgPX788zkfekOJkrHGVCkihuI0XdfCpt=w640-h426" width="640" /></a></div>Nasz poranny widok z... tarasu. Odtąd wiedzieliśmy, że wyruszymy dzisiaj w góry</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEju_of-EGiE9wjeJFMxYlm0iImvQmkorp2UuXy1At73TbFYxWP4COR7t1p848isJRwgOlOnH91MMx1QPQJ951ZIveZ3HUTtPx58bSrXtMxaDjiJxpIblU_zmryQvsta9pvJOyJ2HHLTe7vrbTLkl7UTRT5x2PIA5SalSgoS9anyck06bfIBbHaISNtGJEUn"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEju_of-EGiE9wjeJFMxYlm0iImvQmkorp2UuXy1At73TbFYxWP4COR7t1p848isJRwgOlOnH91MMx1QPQJ951ZIveZ3HUTtPx58bSrXtMxaDjiJxpIblU_zmryQvsta9pvJOyJ2HHLTe7vrbTLkl7UTRT5x2PIA5SalSgoS9anyck06bfIBbHaISNtGJEUn=w640-h426" width="640" /></a></div>Droga przez wioskę do skrzyżowania z dwiema wieżami</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Za
boiskiem szliśmy dróżką, która za kilkadziesiąt kroków zaprowadziła nas na
główną ulicę o oznaczeniu B15 (coś na wzór drogi wojewódzkiej). Tylko na mapie
wyglądała poważnie, bo w rzeczywistości wspomniana trasa nie różniła się od
innych. Spływała błotem, kiedy padał deszcz, ale dawała możliwość przejechania
całej Swanetii i powrotu do Kutaisi. Poszliśmy nią dalej przed siebie – jakieś
150 m, po czym za tablicą-szyldem pierwszego i zresztą ostatniego domku po
lewej stronie, skręciliśmy w lewo na rozpoczynające się strome zbocze górskie z
widoczną anteną sieci komórkowych w postaci grubego, białego talerza położonego
pionowo na ziemi. Między innymi dzięki niemu w Ushguli mamy tak dobry zasięg. Teren
talerza jest ogrodzony siatką o wymiarach maksymalnie 5 x 5 m. Ścieżka prowadzi
tuż obok siatki. Podczas wieczornej rozmowy w kawiarni jeden turysta ze Szwecji
nawet zadał mi pytanie, czy przejście obok takiej anteny jest bezpieczne.
Odpowiedziałem mu, że tak, ponieważ w jej rejonie przebywamy tylko przez
chwilę. Owszem, przy samym talerzu dopuszczalna wartość pola
elektromagnetycznego jest przekroczona kilkukrotnie niż mówią o tym normy, ale
żeby zaszły jakieś zmiany w naszym organizmie lub powstały jakieś choroby, to
musielibyśmy mieszkać przy niej przez wiele długich lat. Anteny zazwyczaj
ustawia się tak, aby stały poza terenem zabudowanym. Patrząc na najbliżej
położony dom w stosunku do niej, nie widziałem, żeby ktoś na podwórku był schorowany
lub narzekał na zdrowie, a przecież nie od dziś mieszka w jej pobliżu. Nawet
nie rozważałem wspomnianych kwestii, ponieważ miejscowi żyją z dwiema antenami
od kilku lat, a my mieliśmy jedynie przejść obok niej i dalej pójść w góry. Z
tego, co widziałem, to nawet dwa psy znalazły sobie pod rozdzielnicą stacji
nadawczo-odbiorczej schronienie przed deszczem. Spały pod nią, ponieważ
ustawiono ją na czterech słupkach. Powyżej niej zobaczyliśmy, że inni ludzie również
zdążyli wyruszyć na szlak.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXtgT7_8R2qOBGug6_0QIjUom1BusPe3GXK6gDN92b87O6-DJkjoFw2H5XcZox-YyZFebaAkfJaoKvSDUARdQbK2iQ-Wr0DnhcPAHxIKsUGXAHm84K1Ms61tRExSi6D4v7YYGP-ODq9QQCrBVhuuJwYM_GBBnht_5HFn6-jOOowGzijBm6nZSaMdkRuQF3"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXtgT7_8R2qOBGug6_0QIjUom1BusPe3GXK6gDN92b87O6-DJkjoFw2H5XcZox-YyZFebaAkfJaoKvSDUARdQbK2iQ-Wr0DnhcPAHxIKsUGXAHm84K1Ms61tRExSi6D4v7YYGP-ODq9QQCrBVhuuJwYM_GBBnht_5HFn6-jOOowGzijBm6nZSaMdkRuQF3=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhGE1gYmnzVHfrhn1YTiP4y-gsaAKSIOrpZDakkE-x4SOkR1I3AuFA2sYxv4it8V-lwwVy8hWgTY8GTehn5yNKJOPEuVrMLwEXK4SrRVXzQzbKpuH_f818trAilef6i_CZ-jdKaR5n9p68DUEDgYF9aK5tLrkzGzQ4JWY0y6kPn9EqkX036FOIMufFlAfC6"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhGE1gYmnzVHfrhn1YTiP4y-gsaAKSIOrpZDakkE-x4SOkR1I3AuFA2sYxv4it8V-lwwVy8hWgTY8GTehn5yNKJOPEuVrMLwEXK4SrRVXzQzbKpuH_f818trAilef6i_CZ-jdKaR5n9p68DUEDgYF9aK5tLrkzGzQ4JWY0y6kPn9EqkX036FOIMufFlAfC6=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvuv5g6a5FDyrAaWjBeIF9rRoHOCIsL19mftqZMptneHg7e68fj8xKFE7dmnQk_4uRUPG2ttZs7cL9eNsatCsREL5VNK9lrNIH16y75RT8Sf6vRcG6tpPPT6mYJtKVqvpCD7vEWgysJfGuzjI9lK2QpKh7xE4OQIBlfv6PO-zCKB-0viQcSJc02tLNy6Ql"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvuv5g6a5FDyrAaWjBeIF9rRoHOCIsL19mftqZMptneHg7e68fj8xKFE7dmnQk_4uRUPG2ttZs7cL9eNsatCsREL5VNK9lrNIH16y75RT8Sf6vRcG6tpPPT6mYJtKVqvpCD7vEWgysJfGuzjI9lK2QpKh7xE4OQIBlfv6PO-zCKB-0viQcSJc02tLNy6Ql=w400-h266" width="400" /></a></div></div>Wychodzimy poza teren wioski (za boisko)</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Ledwo
zaczęliśmy trasę, a dołączyło do nas aż pięć psów. Nie wiadomo skąd przyszedł
duży, stary „niedźwiedź”, dwa średnie (w tym jeden ciemny, ale z biszkoptową
głową) oraz dwa młode, najbardziej energiczne. Zatrzymaliśmy się na dłuższą
chwilę, ponieważ obowiązkowo musieliśmy je wszystkie wygłaskać. Stary pies
ledwo szedł. Myśleliśmy, że za chwilę się podda i zrezygnuje z dalszego
wejścia. Jakieś dwie osoby wracały ze szczytu, co wskazywało, że albo nie
osiągnęli wierzchołka, albo wyruszyli bardzo wcześnie przy szarym niebie i tak
naprawdę nic nie zobaczyli. Zauważyliśmy, że z nimi idą dwa kolejne psy! Kiedy je
minęliśmy, dookoła nas stało ich już siedem! Teraz mieliśmy prawdziwą gromadkę!
Dwa z nich poszły dalej z wracającymi turystami. Piątka, którą głaskaliśmy,
zdecydowała iść z nami. Kiedy położyłem się na trawie, wszystkie zrobiły
to samo, a dwa z nich dodatkowo przytuliły się do mnie. Wówczas podszedł do mnie biszkoptowy pies, a pomiędzy niego a mnie, dodatkowo
próbował się wcisnąć najmłodszy – czarny. Udało mu się, dzięki czemu mam
ciekawe zdjęcie, jak leżę w obstawie całej gromady. Damian najszybciej złapał
temat, ponieważ bardzo lubi psy, a teraz mieliśmy ich całą „ekipę”. Góra, na
którą wchodziliśmy składała się z czterech etapów:<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><ul style="text-align: left;"><li>Trawiaste
podejście, przejście przy antenie do głazu narzutowego „Gebeli”,</li><li>Strome, trawiaste podejście przez trawiaste zbocze i kwieciste polany,</li><li>Rododendrony, trawiaste podejście ze skalistą stromizną, gdzie rosną pojedyncze
jarzębiny,</li><li>Długie i stopniowe podchodzenie polanami trawiastymi, aż do zaniku zieleni,
gdzie kwitną szachownice cesarskie (bardzo ciemny kwiat najbliżej podobny do
sasanki, wpadający z ciemnego fioletu w brąz).</li></ul><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjAsT2dd1LmhshcswRsjq0SNq0Sn4KWuIFws5IAgixSoH_nadyeJzs9FaxK6rey7-wl_ni9P-fFcsJd4g-wutVTKQ5F-iVNIN_cRad9ukDh-K6h_lHVU7UCvTE_gJu0YGptQu4MnsunkS4nHkgVWRUpBoITjbB3mujBrclbjNkc1Y04i769_QIS2Ysgt0og"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjAsT2dd1LmhshcswRsjq0SNq0Sn4KWuIFws5IAgixSoH_nadyeJzs9FaxK6rey7-wl_ni9P-fFcsJd4g-wutVTKQ5F-iVNIN_cRad9ukDh-K6h_lHVU7UCvTE_gJu0YGptQu4MnsunkS4nHkgVWRUpBoITjbB3mujBrclbjNkc1Y04i769_QIS2Ysgt0og=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0zgUyquKeX8zPDOXxmPUQ5OZ45VuU0mgi9B1Wv-3G1yWJIPoeFTT704EloOaUzYvedP2kMCu_CYdaA2A-3TBdTUuUpyJG56yVnZ-FJheCpNr4lMCOaxTtMdYgpMVWaqu-UDGLWfBdxsZBeZDH7BxM70lryE-Xb1ti1MXXKXCtZrjRiT0k9dofahEK8kJv"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0zgUyquKeX8zPDOXxmPUQ5OZ45VuU0mgi9B1Wv-3G1yWJIPoeFTT704EloOaUzYvedP2kMCu_CYdaA2A-3TBdTUuUpyJG56yVnZ-FJheCpNr4lMCOaxTtMdYgpMVWaqu-UDGLWfBdxsZBeZDH7BxM70lryE-Xb1ti1MXXKXCtZrjRiT0k9dofahEK8kJv=w640-h426" width="640" /></a></div>Nieoficjalny szlak na punkt widokowy oferuje niesamowite widoki. Warto przejść każdy z czterech etapów<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjQJEtupC43RM6o867oXezs8m8eUIU5Adtq2bZfQPh7zsHPP0USzAZYr0_obDlftNcSkMw9jmiswPmw0RAAb_TXfKiJ9F3qVX_SWFy72gOsOPWVQ4OokXmPAS75KAYIuskI8amkn2CzEKbVcYOxbzHyLhC32uZgP7UPtJPZBfM3CGUfm8S5kg9kNWIksBDU"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjQJEtupC43RM6o867oXezs8m8eUIU5Adtq2bZfQPh7zsHPP0USzAZYr0_obDlftNcSkMw9jmiswPmw0RAAb_TXfKiJ9F3qVX_SWFy72gOsOPWVQ4OokXmPAS75KAYIuskI8amkn2CzEKbVcYOxbzHyLhC32uZgP7UPtJPZBfM3CGUfm8S5kg9kNWIksBDU=w640-h426" width="640" /></a></div>Lokalna obstawa :)<br /></div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Każdy z wymienionych
etapów mogliśmy z łatwością rozpoznać po osiągnięciu lokalnego szczytu. Następny
taki wierzchołek rozpoczynał kolejny fragment. Po dłuższej przerwie z psami
wyruszyliśmy dalej. Powyżej anteny ścieżka rozdzielała się na kilka możliwych
opcji. Można iść bezpośrednio do widocznego wielkiego głazu z napisem „Gebeli”
lub wybrać widoczną ścieżkę, która trawersuje zielone zbocze, aby nie czuć aż
tak mocno stromizny. Wybraliśmy pierwszy wariant, ponieważ prowadził przez
piękne, świeżo zielone trawy. Dotarliśmy do wielkiego głazu, który z racji
czerwonego napisu nazwaliśmy „Gebels”, ponieważ widoczne słowo „Gebeli” mogło
kojarzyć się tylko z jednym: ze znanym, niekoniecznie dobrym nazwiskiem. Odtąd
ledwo widoczna ścieżka stopniowo skręcała w lewo, rozdzielając się na kilka
mniejszych, mocno pofalowanych. Jednak każda z nich prowadziła do tego samego
miejsca, ponieważ wszystkie łączyły się na końcu, po czym zakręcały pod ostrym
kątem stromym zboczem. Dalej jest bardzo widoczna ścieżka w okolice głazu
‘Gebels’. Od niego szlak zakręca pod dość ostrym kątem w lewo, prowadząc na
główny ciąg trawiastych grzbietów. Odtąd trasa jest czytelna i jasna. Trzeba
iść cały czas ku górze.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">UWAGA</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Punkt
widokowy, na który idziemy jest bardzo znanym miejscem wśród turystów i ludzi
gór, ale nigdy nie wytyczono tędy żadnego oficjalnego szlaku, a w przewodnikach
widnieje jako trasa z gwiazdką, jako ciekawostka dla bardziej ambitnych. Nie
chodzi jednak o żadne trudności techniczne, bo wędrujemy jedynie pośród traw,
ale raczej o stromiznę podejścia, wymagającego trochę lepszej kondycji niż zwykłe
wyruszenie w góry bez żadnego przygotowania.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Idąc
coraz wyżej, zauważyliśmy, że psy nieustannie nam towarzyszą, a kiedy robiliśmy
krótkie postoje, one natychmiast kładły się w trawie, a nierzadko na ścieżce.
Stary pies, który miał poddać się na samym początku był najsilniejszy. Nazwaliśmy
go niedźwiedziem-weteranem. Stawiał powoli kroki, ale nie leżał w trawie, jak
robiły to inne z jego grupy. Tymczasem najmłodsze z nich padały jak muchy.
Dosłownie „zwalały” się na bok. Wypatrywały każdej okazji do odpoczynku.
Najśmieszniejszy okazał się młody, czarny pies. Był tak zmęczony, że kiedy wypuszczaliśmy go z rąk od razu padał bokiem na
łące, jakby upuszczono bezwładne zwłoki. Każdy z nas dał po trochu coś do
jedzenia wszystkim psom, żeby miały siły. Niestety na trasie brakowało wody.
Wyszukiwały one kropelek rosy na liściach. Odtąd rozpoczęliśmy strome podejście
przez kwieciste polany. Zbocze pokrywały gęste, białe kwiaty oraz duże jaskry
alpejskie, podobne do nizinnych jaskrów ostrych tyle, że były znacznie większe.
Dosłownie opanowały cały stok, aż utworzyły piękny, biało-żółty dywan. Zatrzymaliśmy
się w miejscu, gdzie rosło ich najwięcej. Czuliśmy sielankowy klimat pełen
spokoju. Kwieciste polany zakończył lokalny szczyt, na którym rosła bardzo
gęsta i dość wysoka trawa. Właśnie w niej najbardziej buszowały psy, ponieważ
mogły znaleźć najwięcej kropelek wody. Dwa z nich nawet wchodziły w jej głąb, aby
nie czuć gorącego słońca. Średni, czarno-biszkoptowy pies ciągle szukał
schronienia przed upałem. Kiedy poza szlakiem, nieco poniżej, znalazł krzaki
rododendronów od razu w nie wchodził. Za każdym razem obserwowaliśmy, jak
trzęsą się krzaki.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGqirRpzvMKrpKnYAsuJDR6y5sUH0tOxRVvz8ti1Ypc320w5DacEJKgKUzHD3Mb73cTeIRXODLkeL25fYsfoC9K1PlA05DmwSHVQZN2sQ-uOg7gQmamEtlVss7Lo92DirXDt0oxARCKcTEH9EqrmkujHt7MeeJc5BQnur4TLQ43zvAx9wMiYd_XtMVLGge"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGqirRpzvMKrpKnYAsuJDR6y5sUH0tOxRVvz8ti1Ypc320w5DacEJKgKUzHD3Mb73cTeIRXODLkeL25fYsfoC9K1PlA05DmwSHVQZN2sQ-uOg7gQmamEtlVss7Lo92DirXDt0oxARCKcTEH9EqrmkujHt7MeeJc5BQnur4TLQ43zvAx9wMiYd_XtMVLGge=w640-h426" width="640" /></a></div>Psy korzystały z każdej chwili odpoczynku</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3kQ6fTh3Bd7BWWXkYr9ST_95hvExiJ8LGERZ4uEF-VUud9_cD92yIGs5DdsPttYFSNiYirhh8r7PY017GFRP_OQ4q81a0mZ-bAyOX4DzkPWEuf8T8GOEJT299gJlqeeh6idTdDmc6ddhABBbAUmxavFO8INLpsFnRFHqm1aiD8HeNHFQwvrkqfOQYlNeh"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3kQ6fTh3Bd7BWWXkYr9ST_95hvExiJ8LGERZ4uEF-VUud9_cD92yIGs5DdsPttYFSNiYirhh8r7PY017GFRP_OQ4q81a0mZ-bAyOX4DzkPWEuf8T8GOEJT299gJlqeeh6idTdDmc6ddhABBbAUmxavFO8INLpsFnRFHqm1aiD8HeNHFQwvrkqfOQYlNeh=w640-h426" width="640" /></a></div>Jeden z naszych towarzyszy wędrówki</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Za
drugim lokalnym szczytem rozpoczęliśmy kolejny etap. Stromizna nie odpuszczała.
Teraz podchodziliśmy widoczną ścieżką przez kolejne kwieciste polany
poprzecinane gęsto kwitnącymi rododendronami. Gdzieniegdzie z rododendronów
wystawały niskie jarzębinowe drzewa. Trzeci etap był dość długi, ponieważ łąkami
podchodziliśmy coraz wyżej, ale widzieliśmy, że jeszcze pozostało sporo trasy przed
nami. Cieszyło nas jednak, że po długim stromym zboczu, ostatni etap kończy się
około 50-metrowym płaskim odcinkiem, ponad którym jest krótkie, ale najbardziej
nachylone podejście całego szlaku. Ma ono „tylko” 15 metrów wysokości, ale
czasem trzeba użyć rąk, żeby wejść na trzeci lokalny wierzchołek. Właśnie on
wyznacza początek ostatniego fragmentu prowadzącego na punkt widokowy. Gdybym
miał oceniać przez pryzmat odległości, to najprawdopodobniej etap czwarty
uznałbym za najdłuższy. Może nie jest tak wymagający, ale jednak przez większą
część trzeba ciągle iść do góry. Po osiągnięciu trzeciego wierzchołka, po lewej
stronie, widać długą i płaską polanę. Nie prowadzi na nią żadna ścieżka, ale
kiedy przyjechałeś do Ushguli w lipcu, polecam ją odwiedzić, ponieważ zakwitnie
pełnią kolorów. Dalszy etap jest wyraźnie widoczny. Idziemy wydeptaną, wąską
ścieżką. Najpierw prowadzi długim i stromym zboczem. Dalej wiedzie nas na
lokalne wypłaszczenie terenu, tuż przed wejściem na grań szczytową. Warto
przysiąść tutaj na trawie, ponieważ wszędzie dookoła kwitną szachownice
cesarskie – piękne kwiaty-dzwonki, pochylone ku ziemi, jakby czekały na słońce.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2YhZ9f-mZ6K2Bf8o4O0wZTndapMQm2JeG7MuYrfQTs2LH9nHyv978Ej_sk6u7oImsUFiVBcEMKpGav2i3vfPF0B3UcNKmIuOSqTr0TJFpUMxoeYG2lRtlW1duhrMY8SfbvNwcwvEkU7RfcTS6ucf8ukuy9vF5_6gQnFhxcTK0QepFMos5aCmoWvdzYmNH"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2YhZ9f-mZ6K2Bf8o4O0wZTndapMQm2JeG7MuYrfQTs2LH9nHyv978Ej_sk6u7oImsUFiVBcEMKpGav2i3vfPF0B3UcNKmIuOSqTr0TJFpUMxoeYG2lRtlW1duhrMY8SfbvNwcwvEkU7RfcTS6ucf8ukuy9vF5_6gQnFhxcTK0QepFMos5aCmoWvdzYmNH=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękne, kwieciste zbocza. Tego dnia nie mieliśmy zbyt wiele słońca, ale dnia następnego zobaczyliśmy tę samą trasę w idealnych warunkach</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Na
płaskiej polanie trochę odpoczęliśmy, ale widzieliśmy, że chmury szybko
gęstnieją na niebie, a w dolinie – gdzieś daleko za Ushguli – przesuwa się
potężny opad deszczu. Kwestią czasu było, kiedy nas dopadnie. Wiedząc, że mało
zostało nam do szczytu, postanowiliśmy, że wejdziemy na grań, po czym zawrócimy,
ponieważ i tak mieliśmy zmoknąć. Trasa nie prowadziła w linii prostej do celu,
a raczej na około. I to bardzo. Z dołu nie mogliśmy zobaczyć, dlaczego tak
jest. Na wysokości około 2940 znajduje się wąski, ale podłużny i głęboki płat
śniegu, dlatego ścieżka go omijała. Po lewej stronie widzimy właściwy szczyt.
Jest praktycznie na wyciągnięcie ręki, ponieważ znajduje się na nim kamienna
piramida, którą dostrzeżemy nawet z kawiarni Miriama. Ścieżka z kolei prowadzi
na widoczny po prawej stronie przeciwległy wierzchołek położony na końcu grani,
po czym dopiero odbija w kierunku wspomnianej, kamiennej piramidy. Ledwo
wyruszyliśmy z płaskiej polany z pięknymi kwiatami-dzwonkami, a deszcz zaczął
już padać. Stało się nieuniknione. Podeszliśmy jeszcze wyżej – do poziomu
długiego płatu śniegu. Szlak prowadził długim odcinkiem pod ukosem, wzdłuż dość
stromego zbocza, dlatego przechodziliśmy je z kilkoma krótkimi przerwami. Przy
płacie opad zwiększał intensywność. Zapytałem: ‘idziemy dalej, czy wracamy?’.
Stwierdziliśmy, że został nam malutki kawałek, dlatego dojdziemy na szczyt, po
czym szybko zawrócimy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">W kilka
minut dotarliśmy na sam wierzchołek. Teraz zaczął padać grad w postaci lodowych
kulek. Po drugiej stronie góry wyglądały
złowieszczo. Wielka, biała ściana śnieżna pokryła się prawie czarnymi chmurami,
z których wszędzie padał grad. Damian przyrównał ten widok do podobnego z
jakiegoś filmu-horroru. W trakcie opadu zdjąłem plecak, żeby poukładać rzeczy
tak, aby nie zamokła mi elektronika. W tym czasie dwa psy próbowały znaleźć coś
do jedzenia. Jeden z nich złapał za brązowego cicika, po czym pobiegł około 10
m dalej. Szybko jednak zauważył, że nie był on do jedzenia. Odebrałem mu go. Poczekaliśmy
jeszcze chwilę, aż opad zelżeje. Wtedy dawałem psom coś do zjedzenia, co mi
jeszcze zostało, ponieważ jeden z nich próbował wykopać z ziemi cokolwiek,
piszcząc przy tym z głodu. Brązowego cicika odzyskałem równie szybko, co mi go ‘uprowadzono’.
Po stronie Ushguli niebo wyglądało znacznie lepiej. Dzisiaj jedynie na samym
szczycie pogoda nam nie dopisała, ale teraz wiedzieliśmy, że to miejsce ma
ogromny potencjał podczas ładnej pogody, dlatego powiedziałem, że koniecznie
chcę zrobić poprawkę, jeśli zdarzy się dzień ze słoneczną pogodą. Czytałem, że tutejsze
panoramy uchodzą za jedne z najpiękniejszych w całej Swanetii, a tym samym w
Gruzji. Omawiana trasa chociaż nie jest oficjalnym szlakiem, to należy do
najpiękniejszych, oferujących jedne z najlepszych widoków na pięcio- i
czterotysięczniki.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0qR8jkGjdEP4jR0D5uk4pNpxtbjJkQkogS-tCqGnrkmv8t0A1wrZn_Tq8iiO90RneCKxWv37M11Ra9rMq_dZvZAA8JAQYVePC0NUIAaVgTwWNBvNyTAzGwojijmObOowG1LIeIjD8R6Lm4hS0rwIeOreIFtzq67lJDq50dBw-ZERi3NSaFhK58RVV9An5"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0qR8jkGjdEP4jR0D5uk4pNpxtbjJkQkogS-tCqGnrkmv8t0A1wrZn_Tq8iiO90RneCKxWv37M11Ra9rMq_dZvZAA8JAQYVePC0NUIAaVgTwWNBvNyTAzGwojijmObOowG1LIeIjD8R6Lm4hS0rwIeOreIFtzq67lJDq50dBw-ZERi3NSaFhK58RVV9An5=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0_thovFU2PivLHtuQ6EM3cQxPKcV2SxVsVZYdIwWIoL-Mx55Y2LhoMxHHOq_3O4PVMHNST8NeNX1RrGdal9HTSyugU_jgvJQ5aJgQXsuZfAVzxZC2MRt5b-UtKzCzNRFLZbfetSSATaS0SAXZzrCmIJzciQSwlTWfqYVeFhsRX27H2R7H2-fAxyJgVLDZ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0_thovFU2PivLHtuQ6EM3cQxPKcV2SxVsVZYdIwWIoL-Mx55Y2LhoMxHHOq_3O4PVMHNST8NeNX1RrGdal9HTSyugU_jgvJQ5aJgQXsuZfAVzxZC2MRt5b-UtKzCzNRFLZbfetSSATaS0SAXZzrCmIJzciQSwlTWfqYVeFhsRX27H2R7H2-fAxyJgVLDZ=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiCtEIkj0qnzKNpeNjNvdh_RK-c2OZ2nSsG3ae2xV2d9O5qOT2PQEtzOQIZ6XareAGAR4IXKlpOyJR-qeIp0hPgQw1p4WtRjY-cYQtelfTYQ0H_zrDtZrOm1GMw0lP7RgqMvuUaY3ox-mckS99mSuJLdl6J03ajJCK0cUkqWZYXHnPBddRShOuBij4qy7vT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiCtEIkj0qnzKNpeNjNvdh_RK-c2OZ2nSsG3ae2xV2d9O5qOT2PQEtzOQIZ6XareAGAR4IXKlpOyJR-qeIp0hPgQw1p4WtRjY-cYQtelfTYQ0H_zrDtZrOm1GMw0lP7RgqMvuUaY3ox-mckS99mSuJLdl6J03ajJCK0cUkqWZYXHnPBddRShOuBij4qy7vT=w640-h426" width="640" /></a></div>Obfity opad deszczu, który zamienił się w grad</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
chwili intensywnego opadu – w naszym języku ‘heavy dupówy’ – ścieżka
praktycznie nie nadawała się do schodzenia, ponieważ spływała błotem. Dosłownie
rozmiękła. Sprawdzałem jak w bezpieczny sposób można zejść, ponieważ już po
kilku metrach ujechałem na błotnistej, wąskiej ścieżce. Idąc trawą, mogliśmy
znacznie przyspieszyć tempa. Złapaliśmy szybsze tempo. Ścieżka spływała błotem, dlatego zaraz po postawieniu kroku noga jechała do
przodu. W ostatnim momencie zdążyłem podeprzeć się dwoma rękami, ale i tak
trochę wpadłem do błota. W miarę, gdy schodziliśmy coraz niżej, grad ustępował.
Ponownie padał deszcz, a widoczna ściana wody nad doliną przesuwała się
idealnie w naszym kierunku... Rozglądałem się i nasłuchiwałem, czy nie słychać
gdzieś w oddali piorunów, ponieważ ich największe zagęszczenie jest w miejscu,
gdzie mamy opad w postaci „ściany” wody. Na szczęście nie mieliśmy w ogóle
burzy. W połowie góry złapał nas widziany wcześniej intensywny deszcz.
Wyglądało na to, że tak mocno padało jedynie na powierzchni około 1 km<sup>2</sup>.
Tuż za „ścianą” deszcz znacznie osłabł. Od połowy góry szliśmy w mniejszym
opadzie. Psy cały czas schodziły z nami. Najmniejszy z nich – ten czarny – co
chwilę otrzepywał się z wody. Średni – biszkoptowo-ciemny – nawet otrzepał się prosto
na mnie trzy razy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Do
wioski dotarliśmy przemoczeni. W Ushguli mieliśmy jedynie mżawkę, co dla nas
było dużym pocieszeniem. Chociaż na samym szczycie piękne widoki przysłoniła
‘heavy dupówa’, to zobaczyliśmy, że miejsce ma ogromny potencjał, dlatego
koniecznie chciałem powtórzyć wejście na punkt widokowy przy ładnej pogodzie.
Jeszcze przed wyjazdem do Gruzji przeczytałem trochę opisów oraz naoglądałem
się mnóstwa zdjęć, które jasno pokazywały, że punkt 2980 m n.p.m. oferuje chyba
najpiękniejszą panoramę na białą ścianę najwyższych gór Gruzji. Po osuszeniu
się, standardowo poszliśmy do wielkiego pomieszczenia kawiarni z kuchnią, gdzie
zamówiliśmy chaczapuri. Pierwszy przyszedł Damian. Szybko dołączył do nas gospodarz. Ponownie podał kieliszki z jego
własnej produkcji winem oraz pleciony ser górski, który wyrabiała jego siostra
na miejscu. Wszystko miało wyjątkowy smak, ponieważ pochodziło z lokalnych
składników. Jedząc w otoczeniu pięknych gór, czuliśmy niepowtarzalny klimat… W
trakcie, gdy siedzieliśmy w środku kawiarni, na przypiecową kanapę przysiadły
się trzy nowe osoby – jeden Austriak i dwóch facetów po 40-tce z Francji. Nie wiem
dlaczego, ale jakoś nie pasowali do tutejszego klimatu. Wyglądali na typowych
korpoludów na stanowiskach menadżerskich. Ciągle rozmawiali o swojej pracy.
Szybko jednak to zmieniliśmy, ponieważ z racji wyjątkowego miejsca, każdy rozmawiał
z każdym. Nasza trójka i gospodarz zaczęliśmy prowadzić z nimi wspólną rozmowę.
Opowiadaliśmy im o górach, o miejscowym klimacie, o pięknych widokach i o tym,
co można zobaczyć. Oni nie zaplanowali zbyt wiele czasu w Ushguli, ponieważ
przyjechali tylko na jeden dzień z Mestii. Rozmowy trwały długo, aż niebo
całkowicie pociemniało…<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHLVf8Rd96z-pAlMf8qazxBiw4frGySDMeq0EFSmR4uX9YvwsYWfy_fwKVQ0oOZg26X1CiSeQmBVg5NHq-B6KocOxM4tgVNd0iWDdZJE8CcxfXoy9m93jaYJZzHvuQnX2q8uiZcns2VHCLvLIlQKa4--S9I4_LejhWVwNfLBQ3zpLDUYxMQSgG8iKD8RLA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHLVf8Rd96z-pAlMf8qazxBiw4frGySDMeq0EFSmR4uX9YvwsYWfy_fwKVQ0oOZg26X1CiSeQmBVg5NHq-B6KocOxM4tgVNd0iWDdZJE8CcxfXoy9m93jaYJZzHvuQnX2q8uiZcns2VHCLvLIlQKa4--S9I4_LejhWVwNfLBQ3zpLDUYxMQSgG8iKD8RLA=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiimrnjQUwuTlcyfjdVAOI4xyp6enh1hA8ox-wzG1kU2-c-SexlLU3bzOXOScBF4RDgRfYvZpOWTaXwtvM0ED4o-0cvj40FnYnNQ-u5YnH6g_0-uIt0w6sXmKrouOcelbr-KGJ9AZoOgDM_TlYvQde0ZRsU6RBuwDtM5ueThTfuOU6ShDZHJvrEOjvCYeOr"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiimrnjQUwuTlcyfjdVAOI4xyp6enh1hA8ox-wzG1kU2-c-SexlLU3bzOXOScBF4RDgRfYvZpOWTaXwtvM0ED4o-0cvj40FnYnNQ-u5YnH6g_0-uIt0w6sXmKrouOcelbr-KGJ9AZoOgDM_TlYvQde0ZRsU6RBuwDtM5ueThTfuOU6ShDZHJvrEOjvCYeOr=w640-h426" width="640" /></a></div>Zejście do wioski Ushguli</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Gospodarz
rozmawiał również z innymi osobami. Pod ścianą siedzieli turyści z innych
krajów. Jeden z nich zapytał: ‘jaki masz stosunek do Rosjan? [wiedząc, że oni
są wśród nas w kawiarni]’. Miriam szybko odpowiedział: ‘dla mnie nieważna jest narodowość.
Jestem za tym, żeby wszędzie był spokój’. Także zapytano go do jakich krajów by
pojechał oraz w jakich już był. Tej rozmowy nie dosłyszałem dobrze, ponieważ w
środku było dość gwarno. Minęło kilkadziesiąt minut. Widziałem, że ktoś jeszcze
chciał wejść do środka, ale nie mieli pewności czy kawiarnia jest otwarta.
Wyszedłem na zewnątrz i powiedziałem głośno: ‘Chodźcie. Tu jest bardzo dobre
jedzenie’. Tę grupę tworzyło sześć osób z Czech. Ich celem było wyruszenie
pieszo do Mestii, dlatego szukali miejsca, gdzie mogliby kupić chleb. Jeden z
nich zapytał, czy jest taka możliwość. Kiedy Patola powiedziała, że tak, on
zapytał: a czy można kupić sześć chlebów? Siostra ponownie potwierdziła: ‘tak’.
Ucieszyli się. Teraz dopiero mogli poczuć prawdziwy klimat kawiarni Miriama, ponieważ
siostra gospodarza przyznała, że nie ma gotowych bochenków, ale zaraz je
upiecze. Czesi rozsiedli się więc na drewnianych ławkach, po czym rozpoczęli z
nami rozmowy o górach oraz patrzyli, jak się wyrabia chleb na miejscu. Na
koniec Patola zapakowała je wszystkie w karton, który pozostał po napojach
gazowanych. Bardzo się ucieszyli, bo mieli nieco inne wyobrażenie – myśleli, że
dostaną jakiegoś przywiezionego „gotowca”. Nawet ich kształt był inny. Za sześć
chlebów zapłacili 50 lari. Patrząc na ludzi i sytuacje z boku, mogliśmy
powiedzieć, że to miejsce miało swój wyjątkowy klimat. Jednoczyło ludzi różnych
narodowości, a także pozwalało poczuć prawdziwie górską atmosferę. Dopiero
teraz, po 22.50 mogliśmy pójść spać.</p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: xx-large;">DZIEŃ 3
– REPLAY, CZYLI POWTÓRKA PUNKT WIODKOWY 2980 m n.p.m. + CAŁA GRAŃ, AŻ DO PUNKTU
3153 m n.p.m. za CHUBEDISHI 3015 m n.p.m.</span></b><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Standardowo
obudziłem się o 5.30 rano, aby sprawdzić, jak wygląda niebo. Odtąd rozpoczęła
się nasza pogodowa dobra passa. Widziałem, że nie ma ani jednej chmury.
Postanowiłem zaczekać do 5.50 rano, żeby obudzić ekipę. Mieliśmy sporo czasu,
żeby się przygotować i wyruszyć w góry. Dzięki wczesnemu startowi daliśmy sobie
szansę podziwiania wszystkiego według naszego tempa. To znaczy, że głaskaliśmy
napotkane przypadkowo psy, podziwialiśmy panoramy, robiliśmy zdjęcia oraz
najzwyczajniej przeżywaliśmy góry. Ekipa nie wiedziała, gdzie dzisiaj
wyruszymy, ale widząc, że mamy idealną pogodę, koniecznie chciałem, abyśmy
poszli tą samą trasą co wczoraj, jednak dodatkowo zaplanowałem całą grań, która
ciągnie się aż pod ścianę gór najwyższych. Zdawałem sobie sprawę z faktu, że
dwukrotne podchodzenie na tą samą górę dzień za dniem będzie męczące dla
psychiki, ponieważ wiesz czego się spodziewać i znasz każde uciążliwe podejście,
dlatego koniecznie musiałem dodać jakiś nowy element w naszej wędrówce. Stąd
rzuciłem pomysł, aby po osiągnięciu punktu 2980 m n.p.m. pociągnąć dalej całą
grań w stronę Namkuani 4233 m n.p.m. tyle, na ile pozwolą śniegi. Oczywiście
nie zakładałem wejścia na 4000 m wysokości, ponieważ warunki, długość dnia,
trudność wspinaczkowa szczytu oraz różny stopień kondycji mojej ekipy nie
pozwalały na tak wiele. Raczej myślałem o wysokościach rzędu 3000 – 3150 m
n.p.m., ponieważ mogliśmy podejść praktycznie w pobliże wymienionego wyżej
czterotysięcznika, idąc do końca grani. Po przekroczeniu punktu widokowego 2980
m n.p.m. nie osiąga się znacznej wysokości, ale za to sporo odległości, dzięki
czemu mogliśmy znacznie przybliżyć się do najwyższych gór, mając je na
pierwszym planie. Dzięki temu poczulibyśmy w pełni klimat zimy.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Naszą
wędrówkę rozpoczęliśmy o godzinie 7.14 rano. Wystarczyło wystawić głowę za
boczne, drewniane drzwi po prawej stronie na tarasie, a już mieliśmy niesamowity
widok na Shkharę 5193 m. n.p.m. Zrobiłem stamtąd jedno ujęcie, które potrafiło
nieźle namieszać w głowie. Kiedy pokazałem je osobie, która zna się na górach,
zapytała mnie, z jakiego miejsca wykonałem to zdjęcie, bo wygląda, jakbym zrobił
je z poziomu jakiegoś lodowca, będąc na wyprawie wysokogórskiej. A tymczasem to
ujęcie powstało z korytarza, który łączył trzy pokoje… Kiedy wyszliśmy na zewnątrz,
widok gór na tle niebieskiego nieba zachwycał z każdej strony. Dopiero teraz
mogliśmy zobaczyć w pełni, jak intensywna zieleń pokrywa każde zbocze górskie. Standardowo
poszliśmy w stronę dwóch wież muzeum etnograficznego, po czym skręciliśmy w
prawo. Tutaj minęliśmy dwie osoby z kijkami, które, jak się później okazało,
będą z nami w bliskiej odległości aż do samego końca. Tę parę tworzyło
małżeństwo z Rosji w wieku około 60 lat. Dalej podziwialiśmy niesamowicie
rozkwitniętą polanę, gdzie w tle widniał kościół w postaci wieży, a za nim w
oddali, na trzecim planie – biała ściana pięcio- i czterotysięczników. Dotarliśmy
do ostatniej drewnianej chaty, gdzie rozpoczynał się nieoficjalny szlak na
punkt widokowy 2980 m n.p.m. Od samego początku mogliśmy dostrzec to, czego
wcześniej nie widzieliśmy z powodu niestabilnej pogody wczorajszego dnia. Początkowe
zbocza góry rozkwitły gęstymi i obfitymi skupiskami niezapominajek. Te kwiaty
bardzo dobrze mi się kojarzą, dlatego codziennie je wyszukiwałem, aby się im przyglądać,
zrobić im zdjęcie oraz najzwyczajniej powąchać. Niektóre fragmenty polan
przyjmowały niebieski kolor, ponieważ kwiaty tworzyły większe skupiska. Początek
szlaku szybko nazwałem niezapominajkowymi zboczami, ponieważ takie same
ciągnęły się wzdłuż całej drogi B15, która prowadziła przez góry aż do Kutaisi.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdn7PReXunoNNBaQsoJlrkdHlOnZgStzu2ZRRrx1SE6pNLflb9VpKTTl0ssWd6vVBnQ5QLbo84xeTtNNxipR6XKu0-r7UlpXmtSa03fgwADEWoTIr1UTbizcRgg9vVlYeqpGpOqghFcDU89RwxSRcR6VW60BUL7ZSWvIE0TwXFWEQuhsYSc_YzQTau-GIG"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdn7PReXunoNNBaQsoJlrkdHlOnZgStzu2ZRRrx1SE6pNLflb9VpKTTl0ssWd6vVBnQ5QLbo84xeTtNNxipR6XKu0-r7UlpXmtSa03fgwADEWoTIr1UTbizcRgg9vVlYeqpGpOqghFcDU89RwxSRcR6VW60BUL7ZSWvIE0TwXFWEQuhsYSc_YzQTau-GIG=w640-h426" width="640" /></a></div>Przywitał nas taki widok z tarasu - Shkhara w całej swojej wspaniałości</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhZgL0uwaRU4CreZPZpixjqiPR8zmhbCCK8pw4H7Ip08WrEaMW_hdBYfbKajGGA6K2_huGDvL44GOSsPPqcPBWi_jI-8QDC1BkcxXpHKRcX7HA_LfxDduDRnSOpOXffzRbLA4slS7bY1F3JglASziyx90EohavzvywkLpnab4c1e_aed9hQjEu97jZ4zUmb"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhZgL0uwaRU4CreZPZpixjqiPR8zmhbCCK8pw4H7Ip08WrEaMW_hdBYfbKajGGA6K2_huGDvL44GOSsPPqcPBWi_jI-8QDC1BkcxXpHKRcX7HA_LfxDduDRnSOpOXffzRbLA4slS7bY1F3JglASziyx90EohavzvywkLpnab4c1e_aed9hQjEu97jZ4zUmb=w640-h426" width="640" /></a></div>Otoczenie naszego guest house'a o poranku</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjamGkcJgssHCUD9G1JF-sq7_ciNAkcyWtYXOr_Apvl8-rCFAo11Nu77TE9sBhNdwpHP5sm7cJk7R3s1II5c7rb-U_hsdRcsjTQP84BSulE4wOD0vtH8Y8hS8-UU5CbO8Bom5QEXX3nycn3mGFkGzAllhHAs3cdllaamwYo9a_vUD9sqSCxkDmPsjtsS3c"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjamGkcJgssHCUD9G1JF-sq7_ciNAkcyWtYXOr_Apvl8-rCFAo11Nu77TE9sBhNdwpHP5sm7cJk7R3s1II5c7rb-U_hsdRcsjTQP84BSulE4wOD0vtH8Y8hS8-UU5CbO8Bom5QEXX3nycn3mGFkGzAllhHAs3cdllaamwYo9a_vUD9sqSCxkDmPsjtsS3c=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEicT3xAHLoYxDnS8QBjpwVVnDplc_vey44K902VEXXxwhzmAjeEk-meEKZm1ezT8nRQW_gV9srNUHtpsIHUrWrxajZeaa9jQUAoiiMpHAAW1P8xfOHVPuheI4lYvkUcEIfIbUIt8ibqWRV9Jue3ApmdhEfKz_nYvqpawTEj6iooNWfA7CQGQHNSAoXqHExY"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEicT3xAHLoYxDnS8QBjpwVVnDplc_vey44K902VEXXxwhzmAjeEk-meEKZm1ezT8nRQW_gV9srNUHtpsIHUrWrxajZeaa9jQUAoiiMpHAAW1P8xfOHVPuheI4lYvkUcEIfIbUIt8ibqWRV9Jue3ApmdhEfKz_nYvqpawTEj6iooNWfA7CQGQHNSAoXqHExY=w640-h426" width="640" /></a></div>Niesamowity widok na ścianę Bezingi z drogi do boiska</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Tymczasem
szliśmy przez piękne, zielone polany. Pomimo wczesnej pory dnia, ścieżka
zdążyła wyschnąć. Nie spływała błotem jak wczoraj podczas naszego powrotu. W
takcie podchodzenia za anteną sieci komórkowych zaczęliśmy mijać schodzących
ludzi z góry. Dziwiłem się, że co najmniej pięć osób w różnych odstępach
kończyło już swoją wyprawę. To znaczy, że musieli wchodzić jeszcze w nocy,
ponieważ około trzy godziny jest potrzebne, aby wejść na szczyt, a około 1h
30min na zejście. Tymczasem dzień dopiero się zaczynał… Wraz z wracającymi
ludźmi gromadziły się znajome „twarze”, czyli psy. Chociaż spotkaliśmy ich aż
sześć, to z nami wyruszyły tylko dwa. Najwidoczniej w nocy musiały być z
powracającymi turystami na szczycie. Dlaczego zaczynaliśmy o około godzinie 7.00
rano? Dlatego, że przez dwa dni zdążyłem opisać zachowanie chmur konkretnie w
tym rejonie górskim oraz określiłem miejsca ich najgęstszego powstawania i
miejsca ich zanikania. W letnie, ciepłe dni na ogół jest tak, że każdy szczyt
ma swoją chmurkę, a doliny są wolne od nich. Z obserwacji wynikało, że chmury
poruszały się z okolic Mestii w naszą stronę, ale w miarę, gdy docierały do
trzytysięczników, zaczęły się obracać w rejonie ich wierzchołków. Dodatkowo
pasmo górskie tworzące linię łączącą dwie góry: Dadiashi 3536 m n.p.m. – Guri
3147 m n.p.m. było wręcz generatorem ciemnych i gęstych chmur, które
przemieszczały się w kierunku doliny rzeki Enguri, czyli tam, gdzie jest
Ushguli. Na niebie panował spokój do godziny 11.00. O 9.00 powstawały
najmniejsze chmurki, o 11.00 cienkie rzędy, a o 13.00 powstawało ich na tyle,
że zdążyły przykryć w dużej mierze panoramę Shkhary i okolicznych
czterotysięczników. Jeśli chcieliśmy mieć widoczność, musieliśmy dotrzeć do
punktu widokowego 2980 m n.p.m. przed godziną 13.00. Mając na wyznaczoną trasę
niecałe sześć godzin w jedną stronę, miałem pewność, że na pewno dotrzemy tam o
odpowiedniej porze oraz będziemy mieli pełną widoczność. Podręczniki zakładały,
że na punkt widokowy dotrzemy za trzy godziny, ale biorąc pod uwagę, że
chcieliśmy przyglądać się wszystkiemu, co zwróci naszą uwagę oraz iść swoim
tempem, założyłem, że wejście zajmie nam około 5h do 5h 30min.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheZwDrlJOyxv7DxBZ1bwDFg7tCawircYP67yPXfoozeJUy7hnVp8ZJCvGOexMf5Ex5B6YA7-veOLqXXAccvItbvzoyNfNWHXShq0DbO_enfVtxH2X55o7AgWz2aZeptOzqkqbokCsfOddU2w-g5hmBWcM7qlzEdGorz9iwrnwxUE8_N8THWWGHScT6_6UR"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheZwDrlJOyxv7DxBZ1bwDFg7tCawircYP67yPXfoozeJUy7hnVp8ZJCvGOexMf5Ex5B6YA7-veOLqXXAccvItbvzoyNfNWHXShq0DbO_enfVtxH2X55o7AgWz2aZeptOzqkqbokCsfOddU2w-g5hmBWcM7qlzEdGorz9iwrnwxUE8_N8THWWGHScT6_6UR=w640-h426" width="640" /></a></div>Polecam cieszenie się wszystkim, co zobaczysz na szlaku. Tutaj nie warto się spieszyć</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Już na
samym początku minęła nas para sześćdziesięciolatków z Rosji (narodowość wywnioskowaliśmy
z ich mowy i akcentu). Od razu poszła do góry. Kiedy podeszliśmy nieco wyżej,
idąc w kierunku głazu narzutowego ‘Gebeli’, zdążyliśmy ich wyprzedzić, ponieważ
przeładowywali swoje plecaki i odpoczywali. Widzieliśmy, że złapali dobre tempo.
Dość szybko nas wyprzedzili. My dopiero dochodziliśmy do pierwszego z czterech
wierzchołków, które trzeba osiągnąć, aby dotrzeć do punktu widokowego. Dlaczego
aż tyle zajmowało nam wejście na pierwszy lokalny szczyt? Najzwyczajniej
podziwialiśmy alpejską roślinność, której z każdym metrem wysokości przybywało.
Po osiągnięciu pierwszego punktu orientacyjnego otwarły się przed nami polany z
wielkimi żółtymi kwiatami (jaskier alpejski). Rozległe łąki dzisiaj robiły
znacznie większe wrażenie, ponieważ patrzyliśmy na w pełni otwarte jaskry, a to
wszystko oglądaliśmy na tle niebieskiego, czystego nieba. Ekipa stwierdziła, że dzisiaj ma więcej sił niż wczoraj, dlatego ma dobry „ciąg”. Myślałem, że będzie
gorzej, ponieważ miałem na względzie efekt zmęczonej psychiki, kiedy idziesz dwa
razy na tę samą górę. Tym bardziej, że podejście było równe temu, co w polskich
Tatrach na Rysy z poziomu Morskiego Oka. Mieliśmy w głowie fakt, że wejście
na punkt widokowy 2980 m n.p.m., to dopiero połowa drogi, a wszystko co dalej,
będzie czymś nowym. Wówczas psychika zacznie pracować zupełnie inaczej, a tym
samym będzie lepiej. Z każdą minutą widzieliśmy, że małżeństwo z Rosji oddala
się coraz bardziej od nas. My mieliśmy czas, ponieważ zachwycaliśmy się
pięknymi, alpejskimi kwiatami. Damian miał idealną okazję do szlifowania
obsługi trybu ręcznego w aparacie-lustrzance. Wszyscy fotografowaliśmy żółte i
białe kwiaty, ponieważ tworzyły „dywany”. Najbardziej podobało nam się w
okolicach drugiego wierzchołka. Na jego szczycie rośnie gęsto coś, co
nazwaliśmy „kapustą”, ponieważ wygląda jak zrolowane liście. Za chwilę słyszę od
Damiana: ‘Patrz!’. W jednym ze skupisk opisywanej rośliny wystawała jakaś
czarna głowa. Nasze zdziwienie było wielkie! Wyglądało na to, że leżał w nim pies,
a być może nawet tam przenocował… Na nasz widok wstał, po czym poszedł za nami…<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvR-HoWEMr5a3heT0UWopn7sO9Wj9ouWJLAJqi5TKmn0TUfuq6pwBY3MRLUOaSqbHlBX_K0ZxwZUnay2d0rY5TC7libHXXcqCx-mj1-Ko1peYZgbLAsoyGILDUxXynJwLGd91P4TmETqYhZw4VlxmljuemD-6galXlNGSj4xjzXObPWOrUh2bJWWRHO-pQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvR-HoWEMr5a3heT0UWopn7sO9Wj9ouWJLAJqi5TKmn0TUfuq6pwBY3MRLUOaSqbHlBX_K0ZxwZUnay2d0rY5TC7libHXXcqCx-mj1-Ko1peYZgbLAsoyGILDUxXynJwLGd91P4TmETqYhZw4VlxmljuemD-6galXlNGSj4xjzXObPWOrUh2bJWWRHO-pQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Charakterystyczny głaz 'Gebeli' nazywany przez nas 'Gebels'<br /><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjkmgL4Trb-hUZWrTOQeWla11x8L40IYDxNZrmcZZHFFhHcKdIHwUyZBnWmi3qssxaw2eID9gL80M1A-09LdweuoxN_fOJyHCvh6mIPYPqMnYaslWbhhlIQQ9EqHd6pae66vaoObJGyOUVw7oe1eDHMsdWZOT6wh0Yd0bdG94wfBDF2IQkDgjjIcumU7_la"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjkmgL4Trb-hUZWrTOQeWla11x8L40IYDxNZrmcZZHFFhHcKdIHwUyZBnWmi3qssxaw2eID9gL80M1A-09LdweuoxN_fOJyHCvh6mIPYPqMnYaslWbhhlIQQ9EqHd6pae66vaoObJGyOUVw7oe1eDHMsdWZOT6wh0Yd0bdG94wfBDF2IQkDgjjIcumU7_la=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok z okolic głazu 'Gebeli'</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 418.2pt;">Idąc coraz wyżej, podziwialiśmy kolejne kwieciste łąki. Patrząc
na chmury, wiedziałem, że przez cały dzień będziemy mieli piękną pogodę. Za
ostatnią polaną mieliśmy chwilę odpoczynku dla nóg, ponieważ ścieżka prowadziła
50-metrowym odcinkiem w płaskim terenie. Dalej musieliśmy wejść na najbardziej
strome podejście całej góry, gdzie czasem musieliśmy użyć rąk do podpierania.
Osiągnęliśmy trzeci wierzchołek. Po lewej stronie rozciągała się długa i płaska
polana z niewielką ilością kwiatów. Basia, która szła z nami dość równym krokiem postanowiła, że już dalej nie idzie,
ponieważ tempo było dla niej za szybkie. Trochę dziwiłem się, ponieważ szliśmy
tak samo jak wczoraj i na dodatek z bardzo dużą ilością przerw na zdjęcia oraz
podziwianie widoków. Dodatkowo sama mówiła, że dzisiaj ma dobry „ciąg”. Tak
szczerze mówiąc, myślałem, że wcześniej zrezygnuje Damian, ponieważ w góry
wyjechał dopiero drugi raz w życiu. Spodziewałem się, że dopadnie go efekt
zmęczonej psychiki, wchodząc na tę samą górę dzień po dniu. Z drugiej strony, dla
każdego z nas aktualnie powtarzana trasa była niejako treningiem własnej
psychiki. W ten sposób mogliśmy sprawdzić samych siebie oraz zdobyć kolejne
doświadczenie. Damian początkowo chciał zakończyć wędrówkę razem z Basią, ale
po chwili namysłu zdecydował się kontynuować. Basia powiedziała, że poleży na
polanie z psami i poczeka na nas. Byliśmy zgraną ekipą, dlatego nie mieliśmy
żadnego problemu, że ktoś chce inaczej. Nikt nie oczekiwał, że wszyscy będą posiadali
taką samą psychikę, takie same siły, taką samą kondycję i wytrzymałość. Stąd
też, na kwiecistej polanie rozstaliśmy się po wcześniejszym uzgodnieniu tego
faktu do czasu naszego powrotu z punktu widokowego. Mówiąc ściślej, Damian
uzgodnił wspomnianą wersję z Basią, ponieważ ja podchodziłem około 200 m z
przodu, gdzie właśnie podziwiałem widoki. Trzy psy zostały z nią, a jeden
poszedł dalej. Basia zauważyła, że ciemny pies z biszkoptową głową jest słabszy
psychicznie, ponieważ inne szybko go gryzły, gdy tylko pojawiało się jedzenie,
dlatego karmiła go osobno, kiedy tamte nie widziały. Damian dorównał do mnie,
po czym powiedział co uzgodnił z Basią.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 418.2pt;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 418.2pt;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLQl8e10drmNYDLngWvPaPPlZKJKT_tfu6qt1Zq9g79xXpdoG8Y807H_8IznzgJ6cYC6XyDAyZTDux0BYoqkKrXhp9LBP-mpSkSRZmJqQikTmvyXPlcPY3sfJIt26YktULOIMU9v9SGs_Po0fHyn3nV9oX5F5VIzN0PN62BQh162PqFmuKEkMG6ODoz05s"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLQl8e10drmNYDLngWvPaPPlZKJKT_tfu6qt1Zq9g79xXpdoG8Y807H_8IznzgJ6cYC6XyDAyZTDux0BYoqkKrXhp9LBP-mpSkSRZmJqQikTmvyXPlcPY3sfJIt26YktULOIMU9v9SGs_Po0fHyn3nV9oX5F5VIzN0PN62BQh162PqFmuKEkMG6ODoz05s=w640-h426" width="640" /></a></div>Idealna pogoda w trakcie dalszego podejścia. Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć w pełni Ścianę Bezingi</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwf7iDmTLRltjSJo1_YkQqL9xeal6CAu8j2zdq8QzCUoWpQ0wBv6cQgf_jNr1Ut6qpCe_mqsN8623GBZdjQzjLxKRxe2PI1Nz3-561Mzas6Kcm-miEYHkh23v9u7f0NyZkP1BGBttrUSzosfsPNvpjiXFYu3CwbWhVygWK6Jr8-WEmdHwbPBpr_ntN65y-"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwf7iDmTLRltjSJo1_YkQqL9xeal6CAu8j2zdq8QzCUoWpQ0wBv6cQgf_jNr1Ut6qpCe_mqsN8623GBZdjQzjLxKRxe2PI1Nz3-561Mzas6Kcm-miEYHkh23v9u7f0NyZkP1BGBttrUSzosfsPNvpjiXFYu3CwbWhVygWK6Jr8-WEmdHwbPBpr_ntN65y-=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwJ4CvUmeKJ5DCS7DMQcgZ0PKWmWxuOmaKwT-HQd7irlyIwbPGAi_WEc1x5JkUMQAjO8_VmKwQMr9Vq7TqzV6QFXiNXdD9eQsjLSwoS34J0Uz1bOU0JbXP19zZ4iBabz1lFe3wKzylMxg6cDdW59s6diRi0eYMUKYGYP6xMteD_EEXWye026rm0ig1caRi"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwJ4CvUmeKJ5DCS7DMQcgZ0PKWmWxuOmaKwT-HQd7irlyIwbPGAi_WEc1x5JkUMQAjO8_VmKwQMr9Vq7TqzV6QFXiNXdD9eQsjLSwoS34J0Uz1bOU0JbXP19zZ4iBabz1lFe3wKzylMxg6cDdW59s6diRi0eYMUKYGYP6xMteD_EEXWye026rm0ig1caRi=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiUMYD1o5omY_C__N-tPatEKmpPro1uTryNiFQIRuAPzY3CRU2HTI-wA7_glsy_zOlb4WfsBVQYrTdBrb7kcnkgIfD0aYpSqx9Li-9didKrAU1CL3oFl3OPLEjjfZxVHNYshvMtmXlog1Khq1x4rwi4hmJ8J1ZYi46KjnCQGkHv69J6Zfg_9wDYcsTNv0Mg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiUMYD1o5omY_C__N-tPatEKmpPro1uTryNiFQIRuAPzY3CRU2HTI-wA7_glsy_zOlb4WfsBVQYrTdBrb7kcnkgIfD0aYpSqx9Li-9didKrAU1CL3oFl3OPLEjjfZxVHNYshvMtmXlog1Khq1x4rwi4hmJ8J1ZYi46KjnCQGkHv69J6Zfg_9wDYcsTNv0Mg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRyqktUMMxeU8npDjazfkf8E2YZnjvUo3_Zp3cAn6WxfP5TRCVR0apZJZta_YOy1C5ID2YJ0FEfc7KOLdMqgtprcZOwzz--ncKjCuGhZ0CvlQGez8DimMcnVmPCJ08X0CF3HxXEHwuywFNGpj7grY1EUs0afAcZBY4nkfQPRGLzcjtlqu001u8DgYy6vkp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRyqktUMMxeU8npDjazfkf8E2YZnjvUo3_Zp3cAn6WxfP5TRCVR0apZJZta_YOy1C5ID2YJ0FEfc7KOLdMqgtprcZOwzz--ncKjCuGhZ0CvlQGez8DimMcnVmPCJ08X0CF3HxXEHwuywFNGpj7grY1EUs0afAcZBY4nkfQPRGLzcjtlqu001u8DgYy6vkp=w400-h266" width="400" /></a></div>Kwieciste polany w drodze na wierzchołek punktu widokowego</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm; tab-stops: 418.2pt;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgKazSpTzMzair074W2Pbd18CoffyzPcjbSMNtRmYhGfei0BsxOA6kJB0cV2JASog0xu3nRYhd-FcgD0Y7CUavTlRMddebLCnSv-Wp5WKLuSqH6aq-9xY9B2jE9d7iVLpM_SMSZmpZ-W42cDCWRHyA9t0UgH3dNrJAGTXPh1eTLSFJBUjI59auTPrfhoGuQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgKazSpTzMzair074W2Pbd18CoffyzPcjbSMNtRmYhGfei0BsxOA6kJB0cV2JASog0xu3nRYhd-FcgD0Y7CUavTlRMddebLCnSv-Wp5WKLuSqH6aq-9xY9B2jE9d7iVLpM_SMSZmpZ-W42cDCWRHyA9t0UgH3dNrJAGTXPh1eTLSFJBUjI59auTPrfhoGuQ=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzBupKEC3e6kEcOpwc_sc7_8aJzja4qVKTRFcP0gy-LjAkPsHCanJKeicxIFHHjbLAxCdI0Hq--KYkTzNEnuo4bIdfOE9Xa3HWnYN6Z52fnf9VRLsAneTOANgiCfH1LgPWb9Bc9fJjpSLnUb5Vu1irZB5ID9pQ-Hs_wcFRMjqPu3oEoBuRyT3HdXTO2iWb"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzBupKEC3e6kEcOpwc_sc7_8aJzja4qVKTRFcP0gy-LjAkPsHCanJKeicxIFHHjbLAxCdI0Hq--KYkTzNEnuo4bIdfOE9Xa3HWnYN6Z52fnf9VRLsAneTOANgiCfH1LgPWb9Bc9fJjpSLnUb5Vu1irZB5ID9pQ-Hs_wcFRMjqPu3oEoBuRyT3HdXTO2iWb=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok z rododendronowej polany</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Dalej poszedłem
z Damianem takim samym tempem jak dotychczas, zatrzymując się w kilku
miejscach, aby fotografować kwiaty i ciemno-fioletowe szachownice cesarskie. Zostało
nam ostatnie podejście. Kiedy je trawersowaliśmy, widzieliśmy z dużej
wysokości, gdzie leży Basia. Cały czas przebywała na długiej polanie oraz karmiła
psy. Z daleka słyszeliśmy, że walczą ze sobą, kiedy rzucała im ciastka lub
orzeszki. Z kolei dla niej przejawiały łagodne usposobienie. Każdy został
wygłaskany i przytulony. Wśród nich odzywał się instynkt przetrwania, kiedy w
grę wchodziło jedzenie, ale człowiekowi nigdy nie zrobiły nic złego. Wręcz
przeciwnie – były spragnione miłości, przytulenia, głaskania i najzwyczajniej
tego, co im się rzuci. Nawet, kiedy one walczyły ze sobą, nie miałem obaw, że
mogłyby coś zrobić Basi, ponieważ widzieliśmy z dużej wysokości, że jeśli powstawała
wrzawa, to „jedynie” gryzły się między sobą. Po powrocie opowiedziała nam, jak
wyglądał jej odpoczynek z psami. My tymczasem szliśmy wzdłuż długiego białego płatu
śnieżnego. Młody owczarek, który wędrował razem z nami, wskoczył do śniegu, po
czym rozłożył się na jego powierzchni, rozciągając łapy na wszystkie strony. Szukał
ochłody, ponieważ słońce bardzo grzało. Pies okazywał przy tym zadowolenie
poprzez radosne tarzanie się w zimnym śniegu.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcDcnjo7YeVgWrwHHMcQ7mu46b_bTJafi46a4hTY9CuHzg24pn73Vqg2iuq_6Ww60qqKKDXOPuHrwQxHCisSwIgMn_pTvH2_SXiB2kmayVLuu2G7OIh9kahj4K3MGjqEVz0fI9Hk5D3U-acJsgVxvnV7fIyaVfTpOLCawLRULUE41i1m7rR6ASQZbx83lH"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcDcnjo7YeVgWrwHHMcQ7mu46b_bTJafi46a4hTY9CuHzg24pn73Vqg2iuq_6Ww60qqKKDXOPuHrwQxHCisSwIgMn_pTvH2_SXiB2kmayVLuu2G7OIh9kahj4K3MGjqEVz0fI9Hk5D3U-acJsgVxvnV7fIyaVfTpOLCawLRULUE41i1m7rR6ASQZbx83lH=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiSFjPbfjXJ0wu0A0N32d6nTc3lk770RHj2n1Wnvmgmd4_7DSt9sCeFJEy0Zz2jJOI9wmwLODKQafECbpVQbRxZhnLo9rq0FfBHLYgNZye134dOc0qcRamkRco8XAjWFBJ1HMx2CV2XNJNziuFBuVl4cn9LaF5dCIvPDq4UMHMWlqslGZ4Pdn3MWAoDxW8L"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiSFjPbfjXJ0wu0A0N32d6nTc3lk770RHj2n1Wnvmgmd4_7DSt9sCeFJEy0Zz2jJOI9wmwLODKQafECbpVQbRxZhnLo9rq0FfBHLYgNZye134dOc0qcRamkRco8XAjWFBJ1HMx2CV2XNJNziuFBuVl4cn9LaF5dCIvPDq4UMHMWlqslGZ4Pdn3MWAoDxW8L=w427-h640" width="427" /></a></div>Szachownice cesarskie</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Za
chwilę osiągnęliśmy szczyt punktu widokowego 2980 m n.p.m. Panorama białej
ściany pięcio- i czterotysięczników wręcz wgniatała w ziemię! Mieliśmy totalnie
czyste niebo, a biel gór wyglądała obłędnie! Podziwialiśmy bardzo szeroką
panoramę na sporą część Kaukazu, ale niestety nie mogliśmy dostrzec Ushby z głównego
wierzchołka, ponieważ przysłaniała go bezimienna góra o wysokości 3242 m n.p.m.,
na którą codziennie patrzyliśmy z zewnętrznego korytarza łączącego pokoje w
naszym guest housie. Kiedy dotarliśmy na szczyt, zobaczyliśmy dwie znane nam osoby
z kijkami, spotkane przy muzeum etnograficznym i na pierwszej stromiźnie przy
antenie. Facet zapytał, czy jesteśmy z Polski. Później powiedział jakie ma
odczucia, patrząc na piękne widoki dookoła. Po dłuższej chwili spuścił głowę i
dodał: ‘my jesteśmy z Rosji, z Moskwy’. Na to powiedziałem: ‘to nie jest
problem’, po czym wyciągnąłem rękę i podałem mu ją. Damian zrobił tak samo. Politykę
zostawiliśmy na boku. Widzieliśmy, że nie zgadzał się z prowadzoną wojną na Ukrainie.
Wstyd było mu się przyznać, że pochodził z Rosji. My podeszliśmy do tego tematu
zupełnie neutralnie. Nie rozmawialiśmy o żadnej polityce, konflikcie oraz tym,
co myślimy. Po prostu zachwycaliśmy się pięknymi górami. Kiedy zobaczyli, że
można z nami normalnie porozmawiać bez uprzedzeń, od razu rozpoczęli dłuższe dyskusje.
Zaczęliśmy wymieniać doświadczenia z gór. Pan z Rosji powiedział: ‘jesteśmy już
czwarty dzień w Ushguli, a dopiero mamy pierwszy dzień pogody. Wczoraj byliśmy
na przełęczy Lagem 2990 m n.p.m., padał mocny deszcz i były czarne chmury. Przedwczoraj
poszliśmy na Latpari Pass 2830 m n.p.m., ale mieliśmy ciężką ulewę i było
bardzo ciemno, a wcześniej poszliśmy na lodowiec i zlał nas deszcz. Cały
wcześniejszy tydzień ciągle padał deszcz. Teraz dopiero zaczyna się dobra
pogoda’. Przykro nam było, że wkładali dużo sił w gruzińskie góry, aby je
poznawać, ale pogoda im nie dopisywała. Tak naprawdę niewiele zobaczyli. Na ich
miejscu „poprawiałbym” wszystkie szlaki, które przeszli w szarówie. Po
wysłuchaniu całej historii, opowiedziałem im jak wyglądały wędrówki z naszej
perspektywy, omawiając każdy dzień ze szczegółami. Z opisu faceta wynikało, że
kiedy wybierali jakiś punkt, to właśnie w ich miejscu powstawały najcięższe opady.
Wszyscy podchwyciliśmy temat. Wówczas jako obserwator z boku, wskazałem
małżeństwu, gdzie oni byli danego dnia oraz jak kształtowały się chmury. Przekazałem
im trochę wiedzy o procesach chmurotwórczych na podstawie własnych obserwacji.
Pokazałem im, na które pasma górskie mają zwracać uwagę i na czas, kiedy one
powstają. Dopiero teraz mogli zobaczyć, że naprawdę nie mieli szczęścia, a
czasem zabrakło wiedzy o pogodzie, ponieważ zazwyczaj wchodzili w największą
zawieruchę z deszczem. Małżeństwo opowiedziało nam jeszcze historię o długo
trwającym gradzie w okolicach przełęczy Lagem. Wczoraj, kiedy staliśmy w tym
samym miejscu co teraz, również mieliśmy grad, ale tylko przez kilka minut. Widzieliśmy,
co działo się po drugiej stronie grani, dlatego teraz miałem pełne wyobrażenie o
ich wędrówce. Na koniec rozmowy, życzyliśmy sobie pięknych tras i przede
wszystkim udanej pogody. Po kilku minutach para wyruszyła dalej – wzdłuż grani.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">My obraliśmy
podobny cel, ale postanowiłem z Damianem zatrzymać się na dłużej na punkcie
widokowym, aby podziwiać widoki dookoła, coś zjeść i najzwyczajniej odpocząć. W
jego rejonie rozciągały się wielkopowierzchniowe płaty śniegu poprzecinane
granią bez roślinności. W pobliżu stały również trzy duże i solidne kamienne piramidy.
Jedną z nich nawet widać z wioski w Ushguli. Nie mieliśmy więc wątpliwości, że
jesteśmy w odpowiednim miejscu. W okolicy dwóch bliżej stojących wież
zrobiliśmy sobie zdjęcia, a także na szybko postawiłem kamienną półkę na
ciciki, aby zrobić klasyczne zdjęcia, jak to mam w zwyczaju. Ciciki, to nic
innego jak kolorowe pompony w barwach naturalnej sierści zwierząt, za wyjątkiem
czerwonego – największego. Zawsze ustawiam je na każdym szczycie, po czym robię
im ujęcia na tle gór. I tym razem chciałem podtrzymać moją tradycję. Długo nie
mogliśmy napatrzeć się na białe góry, a w szczególności na Czarną Nieznakomkę
4484 m n.p.m. i Ailamę 4547 m n.p.m. Wyglądały jak potężne piramidy z prawie
pionowo opadającymi ścianami. Dookoła panował klimat kończącej się zimy, a
czasem mieliśmy poczucie, że patrzymy na przedwiośnie, gdzie śniegi pomału
ustępują, jeszcze nic nie rośnie i mamy uschniętą trawę z zeszłego roku. Słońce
grzało jak w upalny dzień, ale zawiewał dość mroźny wiatr. W punkcie widokowym
zostaliśmy przez około 30 min. Basi stąd nie dostrzegaliśmy. Zastanawialiśmy
się, czy zawróci do wioski, czy jednak trochę odpocznie i podejdzie ostatni
fragment między trzecim a czwartym wierzchołkiem, aby móc podziwiać jedną z najwybitniejszych
panoram w całym Kaukazie. Nasz szlak w przewodnikach uchodzi za oferujący
najpiękniejsze widoki. Jak się później okazało, znaleźliśmy jeszcze co najmniej
dwie inne trasy, które śmiało mogłyby przebić ten szlak swoją urodą, ale będzie
o tym nieco dalej.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZ_wH3DxpUxI_SUcI6iMs8CGIZr34YtM4hD96kpxPBM2y-lXFg8_4z2_6ww7ULI-C_QUQCW7C3qLab8kvLEu79Ce455VBSDT_6_gMnqW9NAFbv-11lligKwUpIoLFiJP8YASjRNjAOp9QAeYBdD_Tx630PiE61hr6SwBiINmN8g40mKrUrydEVQfljhONA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZ_wH3DxpUxI_SUcI6iMs8CGIZr34YtM4hD96kpxPBM2y-lXFg8_4z2_6ww7ULI-C_QUQCW7C3qLab8kvLEu79Ce455VBSDT_6_gMnqW9NAFbv-11lligKwUpIoLFiJP8YASjRNjAOp9QAeYBdD_Tx630PiE61hr6SwBiINmN8g40mKrUrydEVQfljhONA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgF16z32ANWp-FVoroL5mCXdjA_EOJZa_AUUGHuvWKRPaHUWDwy0vMEP6s-xnCiFYbzGWwFzjy8__q5OrDUOLY4LoGpzg3wOxsTZP4X0mcH_zdgAHtc3_3M29loz0PUmjyWcYATr_dbq2ahOQ6U0ggQozK65nA6mYf59ojClI03QD-Pcasr6ySiObTaUotp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgF16z32ANWp-FVoroL5mCXdjA_EOJZa_AUUGHuvWKRPaHUWDwy0vMEP6s-xnCiFYbzGWwFzjy8__q5OrDUOLY4LoGpzg3wOxsTZP4X0mcH_zdgAHtc3_3M29loz0PUmjyWcYATr_dbq2ahOQ6U0ggQozK65nA6mYf59ojClI03QD-Pcasr6ySiObTaUotp=w400-h266" width="400" /></a></div><div class="separator">Pierwsze spojrzenie z punktu widokowego 2980 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFUNHZe1kb9l6JXRSbczALouCSRuwKNtrpMTNuhxOaRYvM3CZTd2GhFli-lQ9h0gycogbQ4y-_X01RmF9M_VOtlyhJFIU1ErBiNfhwX5TLNkfEB-GnN-1UGsE2xmg1fh0DKhDw_Kw-wefJXO1jJh2N5-RYCMCFxZTiixL1p43f5TRETIymUAltrIL1rpOe"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFUNHZe1kb9l6JXRSbczALouCSRuwKNtrpMTNuhxOaRYvM3CZTd2GhFli-lQ9h0gycogbQ4y-_X01RmF9M_VOtlyhJFIU1ErBiNfhwX5TLNkfEB-GnN-1UGsE2xmg1fh0DKhDw_Kw-wefJXO1jJh2N5-RYCMCFxZTiixL1p43f5TRETIymUAltrIL1rpOe=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFzTPIIT4C88CinTDpTLZeqb3o3Ty4-y-ZIiJwqMWSy06Ur8gbC89dc1zgWYmNVuG2MBZZAGHeYagxGTmCAEttdXTVwfluhPnHeQSJ1WwpefP3vaz4SkLb5QB8ONJLWGivHhCisfpBmKdmbZ59b8_EtYdo7LwQ9S6vbOoahnGC3FIDxenyzPpoM4G_RVCL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFzTPIIT4C88CinTDpTLZeqb3o3Ty4-y-ZIiJwqMWSy06Ur8gbC89dc1zgWYmNVuG2MBZZAGHeYagxGTmCAEttdXTVwfluhPnHeQSJ1WwpefP3vaz4SkLb5QB8ONJLWGivHhCisfpBmKdmbZ59b8_EtYdo7LwQ9S6vbOoahnGC3FIDxenyzPpoM4G_RVCL=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXUJ43_PPIuMvb0sjzr2jH216Cv791oK68A6-OxgofTa0JXFjSoPOAXZBdmBgd1vDUqg1VDX0loWClgQnCaePkblziK8hIrOXG0vGn7IgQxeOn7TDf3QFK_nIkwcAAz9CXMIU1WXclTvAA9yhuNgLh72qqKUHNnfORiA0INWshL3wKyEyoYupOfs7MHKD0"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXUJ43_PPIuMvb0sjzr2jH216Cv791oK68A6-OxgofTa0JXFjSoPOAXZBdmBgd1vDUqg1VDX0loWClgQnCaePkblziK8hIrOXG0vGn7IgQxeOn7TDf3QFK_nIkwcAAz9CXMIU1WXclTvAA9yhuNgLh72qqKUHNnfORiA0INWshL3wKyEyoYupOfs7MHKD0=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgquL6zrSM4r5SI7F9fEPuqd8gmW9YHSb15KlmcMzIPOdQ9X1TcNHBFlEhbj3dMOM0K7DndOGbek70gPXaaUo-ppOgKXzSyI0_QHTbP1zFDh-LTdnqfR55Sj5-tl8ra4PquCR8BH7oZ6GeVk_n-efEp7LB5Ipr6p71nrvfKEtoX8PYFPqM_aq8tcB5knWYb"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgquL6zrSM4r5SI7F9fEPuqd8gmW9YHSb15KlmcMzIPOdQ9X1TcNHBFlEhbj3dMOM0K7DndOGbek70gPXaaUo-ppOgKXzSyI0_QHTbP1zFDh-LTdnqfR55Sj5-tl8ra4PquCR8BH7oZ6GeVk_n-efEp7LB5Ipr6p71nrvfKEtoX8PYFPqM_aq8tcB5knWYb=w400-h266" width="400" /></a></div>Jest przepięknie!</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh5Mq63wPrXWR1QDqN80YBne_uVojyRAndwkiWRqWz4wr4chNLKD955Xg1scjN4u1wYscsc41ZJxFjvEcU28aDb5muk3mwlsFhwu5hxXToAMa2S_YbPWQIKXxFjiCkO81Xf2s4yXkvJWuBtY7GkIjrhBNncT5e9LXZfY8RvOWea3INvXeQktYr58I4JQ8kN"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh5Mq63wPrXWR1QDqN80YBne_uVojyRAndwkiWRqWz4wr4chNLKD955Xg1scjN4u1wYscsc41ZJxFjvEcU28aDb5muk3mwlsFhwu5hxXToAMa2S_YbPWQIKXxFjiCkO81Xf2s4yXkvJWuBtY7GkIjrhBNncT5e9LXZfY8RvOWea3INvXeQktYr58I4JQ8kN=w640-h428" width="640" /></a></div><div class="separator"><span style="text-align: left;"> Panorama na Czarną Nieznakomkę 4484 m n.p.m. i Ailamę 4547 m n.p.m. </span></div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4JVCBu8ZQ6wL9PrkDafm_1-ov99bGH94NAmO0YEVU9DHl5rfIisuryTZ8dDUeOeCi8k9qrlWW2AFh-ARBPhZMphyBcD-C9g1zIBZ-lrDmWnjy8r1mnVi5QB_EmLaEvR5ypdAeFYpbANlgfxQkkMKckTNF-Tq8xIQ3nNJAF1NXyHXChHx0vYuLUFE9zKdM"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4JVCBu8ZQ6wL9PrkDafm_1-ov99bGH94NAmO0YEVU9DHl5rfIisuryTZ8dDUeOeCi8k9qrlWW2AFh-ARBPhZMphyBcD-C9g1zIBZ-lrDmWnjy8r1mnVi5QB_EmLaEvR5ypdAeFYpbANlgfxQkkMKckTNF-Tq8xIQ3nNJAF1NXyHXChHx0vYuLUFE9zKdM=w640-h426" width="640" /></a></div>Panorama z punktu widokowego 2980 m n.p.m. i charakterystyczna kamienna piramida</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhikmUnvJe_qDFadEfqsLK8NqQYxkIGB2gcD52ivY38EC2N8Zmkn7iyyKJxEeu3cM6PbjWffiWjCNvA1A6iZW4yXiqRrnghGa9okkKKpHhfJGRmpa8ZagF1-Ai1CAIk7FnYugGW38s-EYNyFAWWZdTF83xC_b-MCrJxmhLUJZhqtMilfxW6qVIwk2sjwcKy"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhikmUnvJe_qDFadEfqsLK8NqQYxkIGB2gcD52ivY38EC2N8Zmkn7iyyKJxEeu3cM6PbjWffiWjCNvA1A6iZW4yXiqRrnghGa9okkKKpHhfJGRmpa8ZagF1-Ai1CAIk7FnYugGW38s-EYNyFAWWZdTF83xC_b-MCrJxmhLUJZhqtMilfxW6qVIwk2sjwcKy=w640-h428" width="640" /></a></div>Damian na tle pięknych gór<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFYUbgz3tzF6VMEuRamRyg7eIMDJQqyO1zEAdY3krQHjuLDj94exJa5ZQ5uEqqozmBFfBRjnJyYrq1EZOcY3JJqjWe2kayfAotJVeh7zyxM7jL1c9TVi7presNwJj1sktDgv5Q2mmbT1OAtzSqg6YifPvK6N0uaN2CIrWMHX7Uwh-CAQURB5KqX-hVhqK0"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjFYUbgz3tzF6VMEuRamRyg7eIMDJQqyO1zEAdY3krQHjuLDj94exJa5ZQ5uEqqozmBFfBRjnJyYrq1EZOcY3JJqjWe2kayfAotJVeh7zyxM7jL1c9TVi7presNwJj1sktDgv5Q2mmbT1OAtzSqg6YifPvK6N0uaN2CIrWMHX7Uwh-CAQURB5KqX-hVhqK0=w640-h426" width="640" /></a></div>Ciciki też podziwiały najpiękniejsze góry Gruzji</div><div><br /></div><div><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">TRASA
PIĘKNĄ GRANIĄ</span></b></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Po
nacieszeniu się wspaniałą panoramą, Damian dostał jakby nowych sił, ponieważ
teraz mieliśmy rozpocząć nieznaną nam trasę. Stwierdził, że z izotonikami miałem
dobry pomysł, ponieważ nie czuje stopniowego opadania z sił. Wspomniany efekt
następuje dopiero, gdy wróci się do pokoju. Damian widząc po raz pierwszy
śnieżnobiałe cztero- i pięciotysięczniki poczuł się bardzo zachęcony, aby iść
dalej. Najpierw musieliśmy przejść na rozległy, płaski lokalny szczyt o tej
samej wysokości – 2980 m n.p.m. Pomiędzy nimi widniało niewielkie zagłębienie
terenu o długości około 200 m, w większości wypełnione śniegiem. Wytyczałem
trasę, idąc brzegiem białego płatu, a tam, gdzie nie miałem innej możliwości,
wybierałem najkrótszą możliwą drogę. Niestety dość często mokry śnieg zapadał
się na około 30-40 cm głębokości. Za chwilę stanęliśmy na drugim szczycie.
Odtąd mieliśmy widok na całą grań prowadzącą gdzieś daleko. Teraz czekało nas przejście
około 50-metrowym zagłębieniem terenu z niewielkimi, białymi płatami. Z racji
węższej grani i jej ułożenia w osi północ-południe, w wielu miejscach zalegały
jeszcze duże masy nawianego śniegu. Damian zdziwił się, kiedy szedłem, a nagle
zniknąłem mu przed oczami, ponieważ wpadłem w głąb białego płatu aż po pas. Na
tym krótkim odcinku „zniknąłem” aż trzy razy. Wkrótce i Damian wpadł głębiej.
Poleciłem mu, aby uwięzioną nogą zgarniał śnieg i ubijał go wewnątrz powstałej
dziury, dzięki czemu będzie miał stabilny punkt wybicia. Kiedy wyszliśmy ze
strefy bieli, rozpoczął się skalisty etap. Po naszej lewej widniały
kamienno-skaliste ściany, trochę przypominające te z Krzesanicy w Tatrach.
Tyle, że były mniejsze. Po drodze minęliśmy kilka płatów śnieżnych, ale udawało
nam się iść ich brzegiem, dzięki czemu nie wpadaliśmy do rozmiękłego śniegu. Wędrówka
w takich warunkach powoduje, że nie ma postępu a czas i siły bardzo szybko
„lecą”, dlatego tam, gdzie mogliśmy, wybieraliśmy wędrówkę uschłymi trawami wzdłuż
nich. Po nieco dłuższej wędrówce skończył się etap ze skalnymi ścianami,
tworzącymi mniejsze urwiska.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Teraz
przechodziliśmy pomiędzy dwiema górami, mającymi ponad 3000 m n.p.m. wysokości.
Pomiędzy nimi znajdowało się siodło z głębokim i rozległym płatem (siodło –
przełęcz, zagłębienie terenu pomiędzy górami). Nie mieliśmy możliwości, aby go
ominąć. Pozostało nam próbować szukać „betonowego” śniegu, czyli bardzo
twardego. Do jego połowy szliśmy szybko, ale później często wpadaliśmy aż do
pasa. Było to dla nas uciążliwe, ponieważ zużywaliśmy dużo sił. Za górą o
wysokości 3067 m n.p.m. zaczęliśmy stopniowe i długie obniżanie do szerokiej przełęczy,
od której będzie strome i wysokie podejście. Damian powiedział: ‘idziemy dalej’.
Dorzuciłem tylko, że zanim rozpoczniemy wędrówkę do góry, zrobimy krótki
odpoczynek na izotonika i „radzieckie ciastka”, żebyśmy nabrali sił. W drodze
do przełęczy trafiały się mniejsze skupiska żółtych kwiatów. Dużo poniżej nas
widzieliśmy ich znacznie więcej. Parę z Rosji zauważyliśmy już za nią. Podchodzili
powoli pod strome zbocze, na które patrzyliśmy z większej odległości. Wtedy po
raz pierwszy zauważyłem Ushbę. Powiedziałem do Damiana: ‘Patrz! Ushba! Ale mamy
szczęście ją zobaczyć, bo za 5 min zniknie za chmurami!’. Zachwycaliśmy się jej
pięknem, ponieważ zdecydowanie królowała nad pozostałymi górami, a na dodatek
wyglądała jakby miała białe rogi, które wchodziły w skład jej dwuwierzchołkowego
szczytu. Po ponad 40 minutach dotarliśmy do lokalnej przełęczy tuż za
Chubedishi 3015 m n.p.m. Była to chyba jedyna góra z nadanym imieniem w
okolicy. Wszystkie inne na mapach widniały jako „no name” [bezimienne]. Trudno
jest później omawiać szlak lub zaproponować komuś trasę, nie mając żadnych
nazw. Pozostaje jedynie pokazywać przebieg trasy na mapie. Gorzej jak ktoś nie
zna się na niej, a takich też spotykaliśmy… Kiedy usiedliśmy na przełęczy,
zrobiło się bardzo ciepło. Nawet nie wiał wiatr. Zimny łyk izotonika orzeźwiał.
Dookoła nas widzieliśmy jedynie pojedyncze szachownice cesarskie, które dawały
znak innym roślinom, że wiosnę czas zacząć. Damian z racji lepszego wzroku,
wypatrzył w oddali płat śniegu naturalnie ułożony na kształt serca. Obowiązkowo
musieliśmy zrobić zdjęcie, przybliżając go na aparacie. Wyglądał wyjątkowo.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDfs9ekgvtVn5sJ4vBk2bmKmhkTXJoBUssCMqwZtM3nRG7FQz6rfmye6y9jvcJy1AWJD_zwJMg8AepiCSBfxzrIFOO0SOqXVlGl6Ce6wyC4YrmVBtS2vny-qGIbulZdrvQxNMOwrNCzgddVWXDa93W4pIxpgw10bTJaIORWGEvy2-bqxR-Qxyfa2Cv3Ho6"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDfs9ekgvtVn5sJ4vBk2bmKmhkTXJoBUssCMqwZtM3nRG7FQz6rfmye6y9jvcJy1AWJD_zwJMg8AepiCSBfxzrIFOO0SOqXVlGl6Ce6wyC4YrmVBtS2vny-qGIbulZdrvQxNMOwrNCzgddVWXDa93W4pIxpgw10bTJaIORWGEvy2-bqxR-Qxyfa2Cv3Ho6=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwPP3XnmqA9OqAK3ELR7znsQEEQXQZpGTHDeTuZwESzhN0XnqICSgn1dddoOi-GQS5B_746p61VeYQGQ3ZntHhnroLLDcLI4bkvl82AqDua8Oa0wZMZFdkWWgoPk0-U_G4L42ZndCUrYF8N_mrtXktn8FiVmfCdH5nRaQgivFVTJcedJOJ5dhoGiMv7uCB"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwPP3XnmqA9OqAK3ELR7znsQEEQXQZpGTHDeTuZwESzhN0XnqICSgn1dddoOi-GQS5B_746p61VeYQGQ3ZntHhnroLLDcLI4bkvl82AqDua8Oa0wZMZFdkWWgoPk0-U_G4L42ZndCUrYF8N_mrtXktn8FiVmfCdH5nRaQgivFVTJcedJOJ5dhoGiMv7uCB=w427-h640" width="427" /></a><br />Tam idziemy dalej</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzl4Yw6JOubdkXrvsBy7cGDwAUXZOqncyPToVi17FhcPj-D7MxmsLycTyPsSLb0VlspW73uudv2x4Q0UmQMkWA1oS4p1e_aIeBU2rNCNdir4_nj0qdGDP9fGiIORZInpD2azcRe8868TTFeH99IHwP_uuEpl7b-AZkZdK9_980eInzQ-qe9CAQYl_CwkGf"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzl4Yw6JOubdkXrvsBy7cGDwAUXZOqncyPToVi17FhcPj-D7MxmsLycTyPsSLb0VlspW73uudv2x4Q0UmQMkWA1oS4p1e_aIeBU2rNCNdir4_nj0qdGDP9fGiIORZInpD2azcRe8868TTFeH99IHwP_uuEpl7b-AZkZdK9_980eInzQ-qe9CAQYl_CwkGf=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok na Shkharę z grani w stronę Chubedishi</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhygCHLdw6vOGkTWlZgYlVM09oHS8bnzrHC7VOTOd6hgSubEisWikMXShBoTm50XeFHLCQ3C0Ei3i6yuWvrnDhWAOfda5Vx79L6_SgseL2Lgmi2-oDeMLd6fNHSZPBkbokQMMEz7SnfcEmjuDc3d0UqZ8ZuDnoU2805v2mrtpL2CahFF_azAZxqj4qflNGG"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhygCHLdw6vOGkTWlZgYlVM09oHS8bnzrHC7VOTOd6hgSubEisWikMXShBoTm50XeFHLCQ3C0Ei3i6yuWvrnDhWAOfda5Vx79L6_SgseL2Lgmi2-oDeMLd6fNHSZPBkbokQMMEz7SnfcEmjuDc3d0UqZ8ZuDnoU2805v2mrtpL2CahFF_azAZxqj4qflNGG=w640-h426" width="640" /></a></div>Fragment kwiecistej grani</div><div class="separator"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div class="separator"><span style="text-align: left;"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEilGXjQ9E-3SrjUM8mdLDXwu6fp8l_2xh97Q88Lq7KI_J9F4n5_ApISVRoaeowKUK2w71Aa1t3Ki58kPVrz2sHVRhsWWfMGVrDldLRLdNqqfEjnKKxhahQTIaR_YiF9e1XKHaQcdtunaNHGNTflUAyVyC4JhcZZI48Oav5BjQaIHpAGHY_YgRYzONtsq6a7"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEilGXjQ9E-3SrjUM8mdLDXwu6fp8l_2xh97Q88Lq7KI_J9F4n5_ApISVRoaeowKUK2w71Aa1t3Ki58kPVrz2sHVRhsWWfMGVrDldLRLdNqqfEjnKKxhahQTIaR_YiF9e1XKHaQcdtunaNHGNTflUAyVyC4JhcZZI48Oav5BjQaIHpAGHY_YgRYzONtsq6a7=w640-h426" width="640" /></a></div>Wyłoniła się Ushba!</span> </div><p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Naszą
uwagę jednak najbardziej przyciągała piękna, zielona dolina położona w
sąsiednim pasmie górskim, ze ścieżką, która kończyła się w jej połowie.
Wyglądała, jakby tam nikt nie chodził, a jej klimat bardzo przypominał mi
kanadyjskie góry, jakie pokazuje nam się w telewizji, Internecie, czy na
widokówkach. Zamarzyłem nawet, aby któregoś dnia spróbować ją przejść, ponieważ
wyglądała wyjątkowo, inaczej niż inne doliny. Przez jej środek płynęła kręta
rzeka na wzór Enguri. Patrząc z naszej perspektywy, wyglądała tak, jakby nikt
jej nie odwiedzał, a wszystko, co się znajdowało wewnątrz istniało samo dla
siebie. W szczególności podobały mi się rozległe, trawiaste polany, sięgające
aż po tamtejsze najwyższe szczyty. Dolina sprawiała wrażenie tajemniczej, o
której mało kto myśli, ponieważ nie prowadzi do niej żaden szlak. Postanowiłem
sobie, że jeśli będzie kiedykolwiek okazja, to ją odwiedzę. Wracając do naszej
przełęczy, Damian powiedział, że możemy iść dalej, bo dzięki izotonikom nadal
ma dużo sił. Uzupełniał nimi elektrolity, witaminy i inne związki, przez co
mięśnie nie męczyły się tak szybko. Po dłuższej przerwie i wygrzewaniu na
słońcu, zaczęliśmy strome podejście zboczem pokrytym uschniętymi trawami. Tylko
po stronie południowej widniało trochę więcej zieleni. O dziwo, nie robiliśmy
wielu przystanków. Stopniowo, ale systematycznie osiągaliśmy coraz większą
wysokość. Za kilkanaście minut dotarliśmy do punktu oznaczonego 3074 m n.p.m.,
gdzie dalej mieliśmy przed sobą jedynie kawałek płaskiej grani. Zauważyliśmy również,
że bardzo szybko doganiamy parę z Rosji. Być może wyżej zrobili sobie przerwę
tak jak my. Przez cały ten czas pies szedł razem z nami. Nawet wskakiwał do
śniegu, aby się schłodzić. Pozostał nam ostatni etap – podejście na bezimienny
szczyt 3153 m n.p.m. Pomału myślałem, aby zakończyć dalszą wędrówkę, w obawie
przed utratą sił u Damiana. I tak przeszedł już spory kawał trasy, a każdy z
nas osiągnął to, co zamierzył. Mimo wszystko powiedział: ‘Dawaj, idziemy!’. Na
północnej stronie zalegało jeszcze sporo śniegu, a na południowej jedynie niewielkie
nawiewy. Czasami widzieliśmy nawet nawisy wzdłuż grani. Szliśmy tak, aby
stawiać kroki na uschniętej trawie wzdłuż białych płatów, żeby zużywać jak
najmniej sił.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaLm4uTAdCjy7pAioNTManUuMOh7LyQiBCBSNSiNZcvKn0lCpvYnUFpdIOCGSm4SFuBOxf1SkAT4CXwALgiAfaBmnrN5dlzDQH6YIS6dFber32cAnBL8Dxo9Qxyo240ng9yhBoKsxOmalDhngW_rvbsPhajmANuZ_LOA6RAP6CnWTLpJu8loiRl6-uowV1"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaLm4uTAdCjy7pAioNTManUuMOh7LyQiBCBSNSiNZcvKn0lCpvYnUFpdIOCGSm4SFuBOxf1SkAT4CXwALgiAfaBmnrN5dlzDQH6YIS6dFber32cAnBL8Dxo9Qxyo240ng9yhBoKsxOmalDhngW_rvbsPhajmANuZ_LOA6RAP6CnWTLpJu8loiRl6-uowV1=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Spojrzenie na niesamowitą dolinę</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaLm4uTAdCjy7pAioNTManUuMOh7LyQiBCBSNSiNZcvKn0lCpvYnUFpdIOCGSm4SFuBOxf1SkAT4CXwALgiAfaBmnrN5dlzDQH6YIS6dFber32cAnBL8Dxo9Qxyo240ng9yhBoKsxOmalDhngW_rvbsPhajmANuZ_LOA6RAP6CnWTLpJu8loiRl6-uowV1"></a><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaLm4uTAdCjy7pAioNTManUuMOh7LyQiBCBSNSiNZcvKn0lCpvYnUFpdIOCGSm4SFuBOxf1SkAT4CXwALgiAfaBmnrN5dlzDQH6YIS6dFber32cAnBL8Dxo9Qxyo240ng9yhBoKsxOmalDhngW_rvbsPhajmANuZ_LOA6RAP6CnWTLpJu8loiRl6-uowV1"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzd2tj_dQlgWRXNvKA5a1s6Z50iuG1O3ygC0V4Brnm0iVHtjqkVQH3yOvHFNxGKEHpK1YcQWt96FoCIx5zGAnPedSiaRJ6StshtG3P2jXQ6SZjT3HBIDWGr8VFpl68KySycSXjtQxHJZmOD_GSCgZDShT1o7tG4cGRs8UOTOjqdn09w7Go21wMSiCApre1"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzd2tj_dQlgWRXNvKA5a1s6Z50iuG1O3ygC0V4Brnm0iVHtjqkVQH3yOvHFNxGKEHpK1YcQWt96FoCIx5zGAnPedSiaRJ6StshtG3P2jXQ6SZjT3HBIDWGr8VFpl68KySycSXjtQxHJZmOD_GSCgZDShT1o7tG4cGRs8UOTOjqdn09w7Go21wMSiCApre1=w640-h426" width="640" /></a></div></div>I jeszcze jedno spojrzenie</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiATgHWSkyKCi0s5pvoDeuSt_F1mU5AtZob3WC-6oXp2ZnspSpE4IzCsl8XFVyljJ4LecQPgtCpi2xZTU9CuBW-ePa0GzFMebMxYbjT1KHqw_ujm3TmCLksUr2C40iSEMM7ktQygGA14tXaXA8ZM7JdfTYCrChFQ5iHtVslxa3S-efRgOi8IN5Ss_4u-F7K"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiATgHWSkyKCi0s5pvoDeuSt_F1mU5AtZob3WC-6oXp2ZnspSpE4IzCsl8XFVyljJ4LecQPgtCpi2xZTU9CuBW-ePa0GzFMebMxYbjT1KHqw_ujm3TmCLksUr2C40iSEMM7ktQygGA14tXaXA8ZM7JdfTYCrChFQ5iHtVslxa3S-efRgOi8IN5Ss_4u-F7K=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYWMXF962-EcPyJO-sK05vnqaYRrhC4k-JXrAYkM453YubESepl8JWcU9ehysVeoyIFH69oiSd8Cs9GpSVm6HLel2wd1ltg1LCX5S3wK96tGx4TKGX-eE-4wUntEffX6_Ext5S0us15npLQHowMb7yzmcux6Mf0EuaruYg4EuN7Byl28Xnn953K-A4YzXy"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYWMXF962-EcPyJO-sK05vnqaYRrhC4k-JXrAYkM453YubESepl8JWcU9ehysVeoyIFH69oiSd8Cs9GpSVm6HLel2wd1ltg1LCX5S3wK96tGx4TKGX-eE-4wUntEffX6_Ext5S0us15npLQHowMb7yzmcux6Mf0EuaruYg4EuN7Byl28Xnn953K-A4YzXy=w640-h426" width="640" /></a></div>Przepięknej urody, nienaruszona dolina, która rozbudziła moją wyobraźnię</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Rejon
podszczytowy w całości obfitował w biel, dlatego ten kawałek musieliśmy
przemęczyć w mokrym śniegu. Nie tylko dogoniliśmy parę z Rosji, ale w tym samym
momencie weszliśmy na wierzchołek bezimiennej góry 3153 m n.p.m. Widoki należały
do przepięknych, chyba jeszcze lepszych niż na początkowym punkcie widokowym
2980 m n.p.m. Chociaż po tak długim czasie osiągnęliśmy nieco więcej wysokości
(jedynie 170 m), to pokonaliśmy sporo odległości, dzięki czemu panorama
znacznie się zmieniła. Teraz dosłownie staliśmy w pobliżu gór najwyższych. Dalszą
wędrówkę uniemożliwiały mokre, głębokie śniegi i skaliste, wspinaczkowe granie.
Mieliśmy stąd przepiękne widoki na kilka rzędów zielonych pasm górskich
odchodzących we wszystkich kierunkach, „kanadyjską dolinę”, zwaną później przez
nas „Doliną Mafii”, zbocze z białym sercem ze śniegu oraz na lodowiec Shkhara,
do którego poszliśmy na samym początku naszej przygody z górami Swanetii. Najbardziej
zadziwiał nas fakt, że brudna ściana lodu, przed którą staliśmy pierwszego dnia
była taka wysoka i ogromna, a stąd wydawała się znikoma, wręcz „ginąca w
tłumie”. Najbardziej jednak zachwycały śnieżnobiałe piramidy gór najwyższych,
tworzące długi ciąg ścian nie do przebycia. Na szczycie pod kamieniem znalazłem
nawet jakąś kartkę z dedykacją. Napisano na niej, kto wszedł na wierzchołek
oraz jaką wysokość osiągnięto. Zostawiła ją jakaś grupa z Austrii. Na szczycie
siedzieliśmy z parą z Rosji, gdzie omawialiśmy szlaki z Ushguli, dzisiejszą
trasę oraz zachwycaliśmy się widokami. Tutaj również zrobiliśmy przerwę na
„radzieckie ciastka”, żeby mieć siły na powrót. Powiedziałem Damianowi, że stąd
mamy jeszcze jakieś dwie godziny do głównego punktu widokowego 2980 m n.p.m.,
ale kiedy dotrzemy do szerokiej przełęczy z szachownicami cesarskimi, to
będziemy mieli długie i stopniowe podejście granią. Większość drogi powrotnej
mieliśmy iść pod górę.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh42U7B_MBf735yk3VDVtdLA5sfYk7nBd99i7cSSGYOrTSMAgmhJFSKmgrATd4AlJRmlEZKeRjLMz716Z0rfmaUSMzh4iQMTCoKyqPVbnpzI9R8Ygn3o7T3PHvD0_HrAi6EYlR4pzAd-4eQhrkm0yoV-g_Upw521P22k-BtxaSPjIkCWZHL9xxJTdygC9Jq"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh42U7B_MBf735yk3VDVtdLA5sfYk7nBd99i7cSSGYOrTSMAgmhJFSKmgrATd4AlJRmlEZKeRjLMz716Z0rfmaUSMzh4iQMTCoKyqPVbnpzI9R8Ygn3o7T3PHvD0_HrAi6EYlR4pzAd-4eQhrkm0yoV-g_Upw521P22k-BtxaSPjIkCWZHL9xxJTdygC9Jq=w640-h426" width="640" /></a></div>Wędrówka granią</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgV51d2niZCwAsiI5keiohsth0QnfGjIWcq69NG6-TsKNrAJzQNk7bSB00zDI5e8RVittRA9vMAOyjQD1EjoiBdJlchHGyt3P9r_A_dpgfuAUC5cdlCzelWGWxbnXxHrXnHH4FHadsfkvgA99K99rOP9ot_KumD1I9Fr5-P4p-URUI7hHcDxhlqX3odaYOT"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgV51d2niZCwAsiI5keiohsth0QnfGjIWcq69NG6-TsKNrAJzQNk7bSB00zDI5e8RVittRA9vMAOyjQD1EjoiBdJlchHGyt3P9r_A_dpgfuAUC5cdlCzelWGWxbnXxHrXnHH4FHadsfkvgA99K99rOP9ot_KumD1I9Fr5-P4p-URUI7hHcDxhlqX3odaYOT=w640-h426" width="640" /></a></div>Ta sama grań z bliska - doganiamy parę z Rosji</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifk-82iZh5KJBKWA0F73cfk_qbPEQw_DYWOtinYnPPqaciXLmO66jutIYDXjsgD0ule5TA4ng9Chc_orn9ruboO1mRN6eqn1yB4BAolsYJHh9L3zG7CXzGZb91feFyDVDp-pQOgOUp1Tp1avwnsqB9RonIc4RM2URdfuFsG5ZCSV0sWB3ZXQtYt3XjltYL"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifk-82iZh5KJBKWA0F73cfk_qbPEQw_DYWOtinYnPPqaciXLmO66jutIYDXjsgD0ule5TA4ng9Chc_orn9ruboO1mRN6eqn1yB4BAolsYJHh9L3zG7CXzGZb91feFyDVDp-pQOgOUp1Tp1avwnsqB9RonIc4RM2URdfuFsG5ZCSV0sWB3ZXQtYt3XjltYL=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiTymS6tA352FH_TF0qsWMoJN20eQfLTXg6OQeIkRTzFv55L1Swfc1x-DFZ5pweO8Eyds8pHU6-ce3GqR3gsasqndl_j-xZUDa040lunUT3-rKXl_vJNyus8q0kHCCRscIQF2p1Zn7dd7Hgc9pG4JCoELI7Z3oGwYazOglvD-7fXx30HrK7OD_Yq8Qpl2ng"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiTymS6tA352FH_TF0qsWMoJN20eQfLTXg6OQeIkRTzFv55L1Swfc1x-DFZ5pweO8Eyds8pHU6-ce3GqR3gsasqndl_j-xZUDa040lunUT3-rKXl_vJNyus8q0kHCCRscIQF2p1Zn7dd7Hgc9pG4JCoELI7Z3oGwYazOglvD-7fXx30HrK7OD_Yq8Qpl2ng=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOh7gBor82zWA0UTbu4I6p_uMceBAhlwuNsW6AtO3Xqa5rp4CDrErkn2xUmLGYyizsZGiqp3HGWN2DsIeBrtJ9HH3xBlwrz1Lz07MKwfSXaPB5rg5yq5KZYJok_RBN1EcT1tNAegOQQi9CmBLnyHBUP-6qCG1tHY8b91aavEk3SP_M5w2ZVuHBRicrcivw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOh7gBor82zWA0UTbu4I6p_uMceBAhlwuNsW6AtO3Xqa5rp4CDrErkn2xUmLGYyizsZGiqp3HGWN2DsIeBrtJ9HH3xBlwrz1Lz07MKwfSXaPB5rg5yq5KZYJok_RBN1EcT1tNAegOQQi9CmBLnyHBUP-6qCG1tHY8b91aavEk3SP_M5w2ZVuHBRicrcivw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2PSjBHPfZh2It7jWG6KPYpqpcHstoJ5EHy6BZe1jYojcENUEtrOAuuIyXa59f3r2LeYQDIRg81I2ZxZKscJjrJUnssrEAn6ttGO_Zx1TBxETq_1Z466JaxnZWkWI1a4Z-D_bX64gZe4E9O5HBywFBdTyTssNevmpCbBUC3qjuT6qLNND8p0DL1IN76ikI"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2PSjBHPfZh2It7jWG6KPYpqpcHstoJ5EHy6BZe1jYojcENUEtrOAuuIyXa59f3r2LeYQDIRg81I2ZxZKscJjrJUnssrEAn6ttGO_Zx1TBxETq_1Z466JaxnZWkWI1a4Z-D_bX64gZe4E9O5HBywFBdTyTssNevmpCbBUC3qjuT6qLNND8p0DL1IN76ikI=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhMrsiBu_D4P6XqBWg7o_9Wj5LaxeBG-nvN9-sZho3Qt-NdkGdChDqj1FkIWyCfnrNASGMabiM73erfXU-fOwW_5RjCeMtb5i5ez4u_uCMhS8hr_enCni-X5gvDeuksf9DWtTtEzO-tn4Z82E8hNSJldVCFfpe-jfCB4hgtPwhIx795JiQgZ_8gRp7MSiWK"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhMrsiBu_D4P6XqBWg7o_9Wj5LaxeBG-nvN9-sZho3Qt-NdkGdChDqj1FkIWyCfnrNASGMabiM73erfXU-fOwW_5RjCeMtb5i5ez4u_uCMhS8hr_enCni-X5gvDeuksf9DWtTtEzO-tn4Z82E8hNSJldVCFfpe-jfCB4hgtPwhIx795JiQgZ_8gRp7MSiWK=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZ_LIj815M_e-9ZSdkul63BiTFn7Q7vkCmdYPNL1CPHtb80BVs1vKIs7H1HE2FyTrkwZc4A6ILrlw9nEpRp0lQ1F6zbw0FWB-P2SvCqV148QdaJzVNssFHVXh4IVxyehMEwBPeWThheIVGnoDdcmT85i_lauCRN-EG6nKBKTq3qc8lW_fdGgSimWHZxs02"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZ_LIj815M_e-9ZSdkul63BiTFn7Q7vkCmdYPNL1CPHtb80BVs1vKIs7H1HE2FyTrkwZc4A6ILrlw9nEpRp0lQ1F6zbw0FWB-P2SvCqV148QdaJzVNssFHVXh4IVxyehMEwBPeWThheIVGnoDdcmT85i_lauCRN-EG6nKBKTq3qc8lW_fdGgSimWHZxs02=w400-h266" width="400" /></a></div>Niesamowite widoki z grani i punkt widokowy na samym jej końcu</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj0gQmpGkBRCN7ATgbeRrPlofy7a-C0MvMTs1x9wBlhGlVvcdu5bJPqjlyffCnigySjk_tfk1AOYEtnq4oXoIvO5tlQ_b0HSrw8sbFR7WxAsOFmj9KEJlyUT3ddNl37EksjfZbLJE3eE7jK2kkoyPvE9YsVyacSzeAyMsdLOFRVtVq1mLX4GGSpxW6tALtB"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj0gQmpGkBRCN7ATgbeRrPlofy7a-C0MvMTs1x9wBlhGlVvcdu5bJPqjlyffCnigySjk_tfk1AOYEtnq4oXoIvO5tlQ_b0HSrw8sbFR7WxAsOFmj9KEJlyUT3ddNl37EksjfZbLJE3eE7jK2kkoyPvE9YsVyacSzeAyMsdLOFRVtVq1mLX4GGSpxW6tALtB=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-EO_EdREn7fDObmtDCp3GOqHYFoD_lZXf1dR_Vfml8FbQas-VPuMagG78nrDB1ZHJeqXDsJxIVLgd3rAv3ApmhYmz5OrPTARuDBKnj70ws3pDiucShVoXY0ueDlREg_fxADXvhTJgvejEgZLQQtjReN8EDO8NDwr7ku0NN0NgwVZDFCse6sUOiXCYU0Ya"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-EO_EdREn7fDObmtDCp3GOqHYFoD_lZXf1dR_Vfml8FbQas-VPuMagG78nrDB1ZHJeqXDsJxIVLgd3rAv3ApmhYmz5OrPTARuDBKnj70ws3pDiucShVoXY0ueDlREg_fxADXvhTJgvejEgZLQQtjReN8EDO8NDwr7ku0NN0NgwVZDFCse6sUOiXCYU0Ya=w400-h266" width="400" /></a></div>Widoki w drodze powrotnej na tej samej grani</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><b><span style="font-size: x-large;">MAŁA
UWAGA<o:p></o:p></span></b></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Damianowi
wspomniałem o kwestiach psychiki w górach. Powiedziałem, aby odcinka do punktu
widokowego 2980 m n.p.m. nie traktował jako trasy powrotnej, ponieważ zmęczyłby
się nim „w głowie”. Zazwyczaj mamy takie wyobrażenie, że kiedy wracamy do domu,
to będzie łatwo i przyjemnie. Wówczas nie zwracamy uwagi na wiele szczegółów,
nasza koncentracja zdecydowanie spada, a drogę powrotną traktujemy jak coś, co
trzeba „odwalić”, „zrobić”, byle było szybciej. Musimy pamiętać, że w górach
tak nie ma, a tym bardziej w Swanetii, ponieważ czasem mamy stromiznę, a czasem
idziemy w dół, dlatego trasę powrotną powinniśmy ciągle traktować jak kolejny
etap wędrówki na szczyt. Dzięki temu inaczej rozłożymy nasze siły i dostrzeżemy
to, czego nie zauważyliśmy wcześniej, w drodze do celu.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
dotarliśmy do przełęczy, widzieliśmy, że para z Rosji została daleko w tyle. Dopiero
rozpoczynali wędrówkę z bezimiennego szczytu 3153 m n.p.m. My tymczasem
zaczęliśmy iść wzdłuż długiej grani, o której wspominałem Damianowi. Pomimo
ciągłego zwiększania wysokości nie czuliśmy zmęczenia. W drodze powrotnej
znaleźliśmy nawet punkt, gdzie z ziemi wystawało mnóstwo kryształów górskich.
Zabraliśmy kilka z nich. Wszystkie wrzuciłem do swojego plecaka, ponieważ
Damian szedł cały czas na lekko, a ja nosiłem jego rzeczy. Mi to odpowiadało,
ponieważ dzięki zwiększonemu ciężarowi mogłem trenować i wzmacniać kondycję. Teraz
dołożyłem do niego cztery kryształy górskie. Wybraliśmy dla każdej osoby jakiś
piękny kamień. Dla siebie wziąłem duży, błyszczący się z każdej strony różowy
kryształ. Pomyślałem: ‘Ile dołożyłem sobie ciężaru do plecaka?’ Ważył około 3 kg.
Łącznie wszystkie kamienie mogły mieć wagę około 10 kg. Mimo wszystko, cały
czas szedłem jednakowym tempem pod górę. Podziwiając widoki i rozmawiając z
Damianem nawet zapomniałem o dodatkowym ciężarze. Kiedy wyszliśmy „na prostą”,
dotarliśmy do wielkiego płatu śnieżnego, gdzie zapadaliśmy się najczęściej. Ponownie
„znikaliśmy” w bieli aż do poziomu pasa. Po drugiej stronie, na uschniętej
trawie stał samotny facet… w sandałach z podeszwą Vibram. Szybko do nas
zagadał. On również pochodził z Rosji, ale z Uralu. Był bardzo otwarty. Rozmawiał
o górach. Zapytał o dalszą trasę, ale stwierdził, że dalej nie pójdzie,
ponieważ jego buty nie pozwalają mu na przejście śniegów. Mimo wszystko i tak
daleko zaszedł, dlatego nie żałował. Powiedział, że spotkał naszą koleżankę na
punkcie widokowym oraz że jeszcze powinna tam być. Ucieszyliśmy się bardzo, bo
Basia znalazła siły by dotrzeć do głównego punktu widokowego na 2980 m n.p.m. Tego
dnia panowały idealne warunki, a takiej panoramy po prostu nie mogła nie
zobaczyć. Facet z Uralu stał w miejscu, przyglądając się okolicznym górom, a
później jeszcze długo siedział obok płatu śnieżnego, chłonąc piękno gruzińskich
szczytów i ciszę. Ona najbardziej zachwycała. Pozwalała zapomnieć o wszystkim.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Tymczasem
my poszliśmy wzdłuż ścieżki przez kolejne odcinki z bielą, gdzie tym razem po
prawej stronie mieliśmy kilkudziesięciometrowe ściany skalne podobne do
Krzesanicy z Tatr. Opowiedziałem Damianowi, jak wygląda u nas w Tatrach podobne
zbocze. Jest o wiele większe i ma kilkaset metrów wysokości. Niestety z racji
jego prawie pionowego nachylenia i bardzo dużej wysokości, jest wykorzystywane
do… popełniania samobójstw… Po przejściu odcinka z widokiem na kilka skalnych
ścian, dotarliśmy do płaskiego szczytu, skąd mieliśmy ostatni płat śniegu do
pokonania. Ponownie stanęliśmy w punkcie widokowym tam, gdzie dotarła Basia.
Nie spotkaliśmy jej, co oznaczało, że zaczęła schodzić. Popatrzyliśmy jeszcze
ostatni raz za siebie. Zobaczyliśmy, że para z Rosji jest bardzo daleko, a
facet z Uralu jeszcze wycisza się w rejonie największego skupiska bieli. My
tymczasem rozpoczęliśmy zejście do wioski. Damian miał przemoczone buty od topniejącego
śniegu. Schodzenie przebiegało bardzo płynnie. Szybko obniżaliśmy wysokość,
ponieważ nadal mieliśmy sporo sił, a ścieżka była sucha. Ponownie mogliśmy
zobaczyć szachownice cesarskie na wysokości około 2800 m n.p.m. Występowały
masowo tuż przed głównym podejściem na punkt widokowy 2980 m n.p.m. Po lewej
stronie tworzyła się chmura burzowa, ale nie wyglądała na taką, która obejmie
swoim zasięgiem rejon Ushguli. Sytuacja wyglądała mi raczej na chmurę z
piorunami, która powstała gdzieś pomiędzy pierwszym a trzecim pasmem górskim,
które wchodzą w skład Kaukazu. Od strony Gruzji mamy cztery główne pasma,
ułożone równoległe do siebie, ale każde kolejne jest coraz wyższe. Piąte to
główna ściana cztero- i pięciotysięczników. Stojąc na bezimiennym szczycie 3153
m n.p.m. przebywaliśmy na głównej grani czwartego rzędu gór. Oznaczało to, że
dalej mieliśmy przed sobą już tylko Ścianę Bezingi. Pies cały czas nam
towarzyszył. Dawaliśmy mu na każdym większym przystanku coś do jedzenia. Chodzenie
po stromych zboczach męczyło go, a także rozgrzewało, dlatego za każdym razem wskakiwał
do śniegu, aby się schładzać. Tempo mieliśmy nadal dobre. Szybko weszliśmy w
strefę zielonych traw i alpejskich kwiatów. Otoczenie bardzo mi się podobało.
Mieliśmy nawet pełny widok na Ushguli.<o:p></o:p></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgVME6iujfLKowjIgym-9KWoDfCZUw5BVoZfgTdUalRiP2jVBRL97KuNH7b2VzWTMv8YecSdjaSxu0MU3oPN010x84tIgJ8KvEWuQr9yV3QNe9uqSWmEKVK1JzbiVhuvR1aY0X2KvyfiVMyOZmGDZXRN_NkuNnp635vNHVceOr3vlphS-MP-7hdUguI7g2R"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgVME6iujfLKowjIgym-9KWoDfCZUw5BVoZfgTdUalRiP2jVBRL97KuNH7b2VzWTMv8YecSdjaSxu0MU3oPN010x84tIgJ8KvEWuQr9yV3QNe9uqSWmEKVK1JzbiVhuvR1aY0X2KvyfiVMyOZmGDZXRN_NkuNnp635vNHVceOr3vlphS-MP-7hdUguI7g2R=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj-AWGRIkcfgTa7aFyc2jucoi1K-ZPsPQZpvkI7lYoRpEJoKpqSqZChZ78jLqTeAW5bkHpyLdYVYql8EfGWkHLxExE4ffjOKJWNdcQmukWhQUpk41H9tQmNQiKdPlF7Nu5sCnkRZstSyr73qxOtXlDnOkhBOG87_WwpAtyCJjpXyqLCCyCLgNL2QL-yAriN"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj-AWGRIkcfgTa7aFyc2jucoi1K-ZPsPQZpvkI7lYoRpEJoKpqSqZChZ78jLqTeAW5bkHpyLdYVYql8EfGWkHLxExE4ffjOKJWNdcQmukWhQUpk41H9tQmNQiKdPlF7Nu5sCnkRZstSyr73qxOtXlDnOkhBOG87_WwpAtyCJjpXyqLCCyCLgNL2QL-yAriN=w400-h266" width="400" /></a></div>Wracamy do wioski</div><div> <p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">W dole
zobaczyliśmy Basię, pomiędzy trzecim a drugim szczytem, czyli tam, gdzie rosły
„kapusty” i rododendrony z pojedynczymi drzewami jarzębiny. Dorównaliśmy do niej.
Cieszyliśmy się, że znowu szliśmy w grupie. Basia sama przyznała, że nie miała więcej
sił, ale bardzo jej się podobało, bo mogła prawdziwie odpocząć na długiej
polanie, położonej na poziomie 2700 m n.p.m., przebywać z psami, które się do
niej tuliły, a po dłuższej przerwie, kiedy nabrała trochę mocy, poszła swoim
tempem na punkt widokowy. Była zachwycona tym, co widziała, ponieważ
rzeczywiście panorama wyglądała tak, jak opisywano ją w przewodnikach. Należała
do jednych z najpiękniejszych w całym Kaukazie. Długo siedziała w okolicach
kamiennych wież na wysokości 2980 m n.p.m., ponieważ czekała na nas. Jednak,
kiedy dostrzegła po kilkudziesięciu minutach, że powstaje burzowa chmura,
postanowiła wracać, ponieważ pomyślała, że my i tak ją dogonimy. Bardzo dobrze
zrobiła, choć chmura nie miała potencjału na dalszy rozwój. Jej możliwości
zostały rozładowane najprawdopodobniej w okolicach drugiego rzędu gór Kaukazu,
patrząc od strony gruzińskiej. Opowiadała nam o pięknie białych szczytów oraz
różnicach między wczorajszym, a dzisiejszym dniem. Teraz patrzyła z perspektywy
idealnej pogody, gdzie pomimo wędrówki tą samą trasą, zobaczyła zupełnie co
innego. My również mieliśmy co opisywać. Opowiedzieliśmy jej o naszej dalszej
wędrówce granią. O tym, jakie kwiaty widzieliśmy, że dogoniliśmy parę z Rosji,
a także o facecie z Uralu w sandałach, którego ona również spotkała.
Powiedzieliśmy jej o kryształach górskich, które zabraliśmy ze sobą. Dałem jej do
ręki mój plecak, aby sprawdziła jego wagę. Zdziwiła się, że nabraliśmy tyle kamieni.
Może mieliśmy ich tylko kilka, ale były duże… Na grani, widzieliśmy również
takie, których z racji swoich rozmiarów nie można wyciągnąć gołymi rękoma.
Musielibyśmy użyć łopaty albo jakiegoś sprzętu. Niektóre z nich tworzyły
sześcienne bloki, gdzie kryształy układały się w warstwy niczym tiramisu. Schodząc
coraz niżej, cieszyliśmy się z dzisiejszej trasy, bo każdy z nas mógł podziwiać
„podręcznikową” panoramę Kaukazu, przy perfekcyjnej pogodzie. Niech żałuje, ten
kto był w Ushguli, a nie wchodził na omawiany punkt widokowy…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Kiedy
dotarliśmy do wioski, widzieliśmy, że chmura burzowa maleje w oczach, a nawet
zaczyna rozpadać się na kawałki. Została z niej tylko górna część – rozłożyste
„kowadło” podświetlane słońcem. Widoczna pozostałość pięknie ozdabia niebo. My
tymczasem cieszyliśmy się spokojem i przeżyciami z dzisiejszej trasy. Wszystkie
psy, które z nami szły, zniknęły gdzieś we wiosce. Jedne pobiegły za innymi
ludźmi, a inne schowały się w krzakach i zaroślach. Kiedy zostawiliśmy plecaki
w pokoju od razu poszliśmy do kawiarni gospodarza. Oprócz nas, przesiadywali
również inni ludzie. Naszą uwagę zwrócił Hiszpan znający rosyjski język z
Mołdawii, ponieważ tam mieszkał przez kilka lat. Zaczęliśmy z nim rozmowę o
trasach i górach, które koniecznie trzeba odwiedzić. Przysiadł się do nas
również gospodarz. Opowiadał o Swanetii oraz o pięknie całej krainy. Dla niego
staliśmy się żywym przykładem, jak wyjątkowo jest w Ushguli oraz jak miejscowy
klimat potrafi wciągnąć. Powiedział Hiszpanowi: ‘zobacz, oni zarezerwowali
tylko dwa noclegi, a codziennie przedłużają o jeden i już są ze mną cztery noce
i znowu przedłużyli do jutra’. W głowie miałem jeszcze kilka tras, dlatego nawet
nie pomyślałem, że spędzimy tu ostatnia noc. Rozmyślałem również nad naszym
przejściem przez góry do Mestii. Musieliśmy przecież wejść przynajmniej na dwie
przełęcze o wysokości 2730 – 2900 m n.p.m. tyle, że z ciężkimi plecakami – ze
wszystkim, co zabraliśmy. Szczerze mówiąc, nie widziałem, żeby na dzień
dzisiejszy taka operacja mogła się udać, ponieważ ekipa nie miała wystarczającej
kondycji, a co dopiero z 20-sto kilogramowym ciężarem na plecach. Mimo wszystko
nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, ponieważ wiedziałem z kim jadę do
Gruzji i cieszyłem się, że możemy wspólnie przeżywać najpiękniejsze górskie
chwile. Z tego powodu miałem plan B, czyli w przypadku braku sił lub zmęczenia naszej grupy zakładałem, że zostaniemy w Ushguli. Po cichu chyba każdy z nas na to liczył,
ponieważ wioska miała swój klimat, a miejsce, w którym nocowaliśmy bardzo nam
się podobało. Mieliśmy piękne widoki z tarasu łączącego pokoje, gdzie siedząc
na ławce mogliśmy podziwiać piękną, zieloną górę, na której pasło się na
wolności kilkadziesiąt krów i koni. Przede wszystkim panowała cisza, której
każdy z nas potrzebował.</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><o:p> </o:p></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;">Widząc,
że mamy piękną pogodę zakładałem, że lepiej będzie ją wykorzystać na miejscowe
góry niż na przenosiny z punktu A do B, ponieważ będziemy mieli przepiękne
widoki. Pomyślałem, że jeśli pogoda się zepsuje, to możemy wykorzystać ten
okres chociażby na przejazd marszrutką z Ushguli do Mestii, dzięki czemu nie
stracilibyśmy słonecznego dnia na transport. Cieszyłem się, że mogliśmy zostać
w Ushguli na dłużej niż na zaplanowane dwa dni, ponieważ chyba każdy z nas
czuł, że powoli zapuszcza tu korzenie i wrastamy w miejscowy klimat. Tak
szczerze… Ja również nie miałem ochoty wyjeżdżać z Ushguli w połowie naszego
urlopu… Jeszcze świeciło słonce, dlatego postanowiliśmy, że wyjdziemy na
wioskę, aby zobaczyć ją od środka oraz chcieliśmy wykonać kilka ujęć
historycznej zabudowy. Wiedzieliśmy, że najlepsze zdjęcia będą spod wiekowej wieży na lokalnym wzgórzu, skąd rozpościerała się panorama na główną część
Ushguli oraz na najniżej położoną osadę, widoczną nieco w oddali. Zdążyliśmy
wykonać dużo ujęć, a na skraju punktu widokowego na wioskę rosły
niezapominajki. Zdecydowanie dodawały uroku okolicy. Przyszedł do nas nawet
jakiś pies, którego rozpoznaliśmy z wczorajszego szlaku. Zadziwiło nas również,
że osoby w bardzo podeszłym wieku, chodzące o dwóch laskach, miały zdrowie i
siły, żeby chodzić ścieżkami pod górę. Nie mieli żadnych ułatwień. Wszystkie podobne
dróżki pokonywali o własnych siłach. My tymczasem zachwycaliśmy się ostatnimi
promieniami słońca, które podzieliły wioskę na pół: tą oświetloną i tą w
cieniu. Wzdłuż całego Ushguli przebiegała nierówna granica cienia, którą
wyznaczała naprzeciwległa góra o wysokości 3242 m n.p.m. Codziennie patrzyliśmy
na nią z drewnianej ławki ustawionej przed wejściem do naszego pokoju. Przyciągała
wzrok jak magnes żelazo. W okolicach białej ściany cztero- i pięciotysięcznych
gór powstało bardzo dużo chmur. Wyglądały, jakby punktowo miały się skumulować
i wywołać tuż pod nimi intensywny opad. Tymczasem nad Ushguli przechodziła dość
równa granica chmur w kierunku najwyższych szczytów Kaukazu, oddzielając
czyste, niebieskie niebo od szarówki. Dzięki temu z każdą minutą mieliśmy coraz
więcej błękitu nad nami. Po zachodzie słońca, które zniknęło za naszą górą,
widoczną z korytarza, wróciliśmy do gospodarza. Dalej prowadziliśmy rozmowy,
gdzie Damian mógł uczyć się rosyjskiego „na żywo”. Bardzo mi się podobała jego
otwartość oraz fakt, że nie czuł obaw, kiedy z nim rozmawiał. Po prostu to,
czego nie wiedział, poszukał w translatorze, po czym wymawiał na głos. W ten
sposób szybko sobie utrwalał nowe zwroty. Mi tak łatwo nie szła nauka języka. Dla
mnie dany język musiałby mieć strukturę algorytmu matematycznego, wówczas
szybko bym opanował sztukę... Siedząc w kawiarni, w wielkim pomieszczeniu z
kuchnią i piecem, standardowo zamówiliśmy chaczapuri oraz przedłużyliśmy nocleg
o jeden dzień. Powstało nawet powiedzenie: „standard question”, czyli
codziennie mówiłem do gospodarza, że mam standardowe pytanie, czy możemy
przedłużyć o jedną noc nasz pobyt. Miriam przyzwyczaił się do niego. Bardzo się
cieszył, ponieważ tym samym otrzymywał potwierdzenie, że u niego jest nam
dobrze oraz że jesteśmy zachwyceni Swanetią. Nie kopiowaliśmy zwyczajów
większości turystów, którzy „wpadali” do Ushguli, aby pocykać kilka zdjęć w
środku dnia, ale raczej żyliśmy miejscowymi górami. Wioska zapewniała
niepowtarzalny klimat, którego nie można poczuć, „wpadając” jedynie na chwilę. Trzeba
poczuć ciszę, zobaczyć wolno biegające zwierzęta, czy też sprawdzić, jak ludzie
żyją w tutejszych warunkach. Na szczęście mieliśmy dużo czasu. Powstało nawet wrażenie,
że czym więcej dni spędzimy w Ushguli, tym trudniej będzie nam wracać do Polski…
Tak w rzeczywistości było… Czuliśmy, że powoli wrastamy w miejscowy klimat…
Wieczorem zauważyliśmy, że Damiana złapało przeziębienie. Pojawiło się drapanie
w gardle, od czasu do czasu kaszel, katar, a nawet gorączka. Nie wiedzieliśmy,
czy choroba będzie postępować, dlatego nagrzaliśmy w pokoju, żeby w nocy miał
bardzo ciepło. Damian powiedział, że dopiero jutro rano zadecyduje, czy będzie
w stanie wyruszyć w góry…</p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"><br /></p><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnGcH1m1FGiUoooH-izA_HYJQ6dhKCEEJmtRW73UsLDs4FT_onwwyDtjQGZyzxgkWtapaJnueN9SBBwQ38YAt_SAwzloHRqNatxrUPVIt1nMn9Qmli0Hh5qn59DdtJp3dQFYtLJ5jyTeA5YO7S1lPBAjgzrBsbnd16DFTOVlhA4Z_qzDSmb32aTWRiSdQp"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnGcH1m1FGiUoooH-izA_HYJQ6dhKCEEJmtRW73UsLDs4FT_onwwyDtjQGZyzxgkWtapaJnueN9SBBwQ38YAt_SAwzloHRqNatxrUPVIt1nMn9Qmli0Hh5qn59DdtJp3dQFYtLJ5jyTeA5YO7S1lPBAjgzrBsbnd16DFTOVlhA4Z_qzDSmb32aTWRiSdQp=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWYd8nsLzgOjdA6LoxIFsceV_NazrVLbLS1_AEvDLqXx0wXqXlVQv9xa5sq6_-RN3p0UgtGvo-2rZSews4e3KJrMNey0QB71yvOVN3XuDJOK9WWgRZJ8CczF2gSIN1qRPx6UoWFRq8ADuCSnZMSlbYMcXkU8RuMM_gK0s1mQyfaYeEExUwy_swOTtrtgR7"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWYd8nsLzgOjdA6LoxIFsceV_NazrVLbLS1_AEvDLqXx0wXqXlVQv9xa5sq6_-RN3p0UgtGvo-2rZSews4e3KJrMNey0QB71yvOVN3XuDJOK9WWgRZJ8CczF2gSIN1qRPx6UoWFRq8ADuCSnZMSlbYMcXkU8RuMM_gK0s1mQyfaYeEExUwy_swOTtrtgR7=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXKRK_06K4DNlNEjWYwkjvCqNHQS_HdhON-N60uuMVjbYN3VZG2imqQQfOUy2jUjQCKIwVTopQMKdN51-pj1wtXrQZxY0R-WV6CGdzM7t3UEkOV_zaeRfAQ9qyTgC32AKna6quLpFzUfKUHcvd4PJt9gy-eyUAVL2ekL07yjCrWZtnNbuQOPAUWdOm8N6Y"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXKRK_06K4DNlNEjWYwkjvCqNHQS_HdhON-N60uuMVjbYN3VZG2imqQQfOUy2jUjQCKIwVTopQMKdN51-pj1wtXrQZxY0R-WV6CGdzM7t3UEkOV_zaeRfAQ9qyTgC32AKna6quLpFzUfKUHcvd4PJt9gy-eyUAVL2ekL07yjCrWZtnNbuQOPAUWdOm8N6Y=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipdK87EkAkt5Td7Vfwu1xZgU9aPJbJw0qOzmsTCkf8wv9absnXhWUn8sfbiyiIgFf0SCeA8N-N3UFb9J3Q6Cy9xA3HrWRq-X-ppHLkq1UN8BtlZ8iF_niMgMz9qR-nHXXF8rEfshJZ8RiRHXyL1KPC799znJjYVZpKkQV6kBrIDiAjPHHFVHRLjw9Xziks"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipdK87EkAkt5Td7Vfwu1xZgU9aPJbJw0qOzmsTCkf8wv9absnXhWUn8sfbiyiIgFf0SCeA8N-N3UFb9J3Q6Cy9xA3HrWRq-X-ppHLkq1UN8BtlZ8iF_niMgMz9qR-nHXXF8rEfshJZ8RiRHXyL1KPC799znJjYVZpKkQV6kBrIDiAjPHHFVHRLjw9Xziks=w400-h266" width="400" /></a></div>Wioska wieczorową porą</div><div><br /><p class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-margin-bottom-alt: 8.0pt; mso-margin-top-alt: 0cm;"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaHD9Tj3dq9mCUZoEg3i1ITOlCz44yNVvb74aQgpwCk9aqM1uLBHiK_EdJxCJAmyG0y1kMhyzAgkCLrTbXZr67VvUqevaBKzIZ3Go7-utG0-cCBC1Z8vh95FAntkY3SgWeVWa44M6FlGXPsw7cgtilSrOa3Os1UCHwQtqKW4hVpoaYR-RVX5NbKHsoVWCq"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaHD9Tj3dq9mCUZoEg3i1ITOlCz44yNVvb74aQgpwCk9aqM1uLBHiK_EdJxCJAmyG0y1kMhyzAgkCLrTbXZr67VvUqevaBKzIZ3Go7-utG0-cCBC1Z8vh95FAntkY3SgWeVWa44M6FlGXPsw7cgtilSrOa3Os1UCHwQtqKW4hVpoaYR-RVX5NbKHsoVWCq=w640-h428" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgHDn6lQoEzARBrpwyEv47F1PDY_ampHzoaSzVab9c_FQ3hYbyM8BwUsvGOiAbbEWDPCvGmj-yBP6DM2dD2EKUNGWM8C1T_WbmHs0WHDhfyM4_EIC7Yr8YTEGzM966pqkEhLHgH5Mvg5qopAdD9-dfI6Jpj2o1esA96LTd8CQJIlG94Cy2vie38dzh1LSE9"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgHDn6lQoEzARBrpwyEv47F1PDY_ampHzoaSzVab9c_FQ3hYbyM8BwUsvGOiAbbEWDPCvGmj-yBP6DM2dD2EKUNGWM8C1T_WbmHs0WHDhfyM4_EIC7Yr8YTEGzM966pqkEhLHgH5Mvg5qopAdD9-dfI6Jpj2o1esA96LTd8CQJIlG94Cy2vie38dzh1LSE9=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Shkhara o zachodzie słońca<br /><p></p><p></p></div><div><b style="font-size: xx-large;">Następne części:</b></div><div><ul style="text-align: left;"><li><span style="font-size: x-large;"><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/01/gruzja-swanetia-cz-2-lagem-pass-2990-m.html" target="_blank">Gruzja - Swanetia, cz. 2: Lagem Pass 2990 m n.p.m., bezimienna góra 3242 m n.p.m., Gvibari 2943 m n.p.m., Latpari Pass 2834 m n.p.m.</a></b></span></li><li><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/02/gruzja-swanetia-cz-3-bezimienna-gora.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 3: bezimienna góra 3106 m n.p.m., Zagaro Pass 2623 m n.p.m.</span></a></b></li><li><b><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2024/03/gruzja-swanetia-cz-4-skalny-grzebien.html" target="_blank"><span style="font-size: x-large;">Gruzja - Swanetia, cz. 4: skalny grzebień 3352 m n.p.m. i grań Podarok 3682 m n.p.m. – samotny rajd</span></a></b></li></ul></div></div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-38202092681220714302023-04-13T21:46:00.017+02:002023-04-16T20:56:10.059+02:00Nilandhoo, czyli Malediwy na własną rękę - jak zorganizować wyjazd?<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/04/nilandhoo-czyli-malediwy-na-wasna-reke.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRRhwO9qbuPBbuQjI9g09a7EnwXVbDhS-NWvD2CmtxI0nXfyTNIrc20MsucUcwwr5XsOCxtXXeAmkwx2rRgvP61NZT4oZAiOllO84HqAkZR9SyYVFyPwylasHq_JxtynorCr1l8Uz3aSmUYyG1crxOmx9GEVb9cG0DQiU9ShskK-Ij4c78e4PKHVRciw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/04/nilandhoo-czyli-malediwy-na-wasna-reke.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhNRMnR0SO3rwluxA3gwHg2RM72tiEveTVeGteib4LZ2aReP10F7MSlsFb1Yb_pYlV0ah3vw4dDS2d7kbfEMqkkdLGNBSZwvwEP46a2zU5uvVJqGgB7Td78PNZKS0I1SnVUucpHynXkU3mEBJIQWaFN1DqCAfacG0ic_mkb3H42sKe7SvptfQmPY1u0Q=w400-h266" width="400" /></a><div><br /></div><div>Jeśli nie masz pojęcia, jak zorganizować wakacje na
własną rękę na Malediwach, przeczytaj mój poradnik '<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">MALEDIWY NA WŁASNĄ RĘKĘ - JAK ZORGANIZOWAĆ WYJAZD?</a>’. Omawiam tam krok po kroku, co masz zrobić oraz
rozwiewam wszystkie obawy. Dodatkowo podaję linki i adresy stron internetowych,
gdzie wszystko załatwisz samemu. Tutaj skupię się na omówieniu wyspy Nilandhoo.
<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>DLACZEGO WYBRAŁEM NILANDHOO?</b></span><br />Jeśli mam jechać na Malediwy, to zawsze
zastanawiam się, którą wybrać wyspę, ponieważ jest ich 1280, gdzie około 300 z
nich jest zamieszkanych lub są prywatnymi wyspami pod resorty. Jako że zawsze
jeżdżę na lokalne wyspy, ponieważ pasuje mi ich klimat, to mam też pewne wymagania,
które musi spełnić miejsce, które chce odwiedzić. Przede wszystkim musi być
dużo zieleni, palm, mało turystów, żeby nie było tłumów, a czym bardziej dziko,
tym lepiej. Laguna musi być turkusowa i duża oraz wyspa musi oferować piękne
widoki. Dodatkowo z wybranej wyspy musi być możliwość organizowania wycieczek,
gdzie mógłbym zobaczyć trochę więcej różnorodnych rzeczy. W chwili pisania tego
artykułu, poza Nilandhoo na Malediwach byłem cztery razy. Zawsze wybierałem
takie miejsca, żebym podczas jednego wyjazdu mógł zwiedzić dwie, trzy wyspy,
sand bank (będzie o nich w dalszej części tekstu) oraz miał możliwość
podziwiania raf koralowych z podwodnym życiem (kolorowe ryby, manty, rekiny).
Dotychczas odwiedziłem: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/03/malediwy-fehendhoo-fulhadhoo-finolhu.html" target="_blank">Fehendhoo, Fulhadhoo, Finolhu (resort)</a>, <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-mathiveri.html" target="_blank">Mathiveri,Bodufolhudhoo, Nika Island (resort)</a>, <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank">Thoddoo, Rasdhoo</a>, <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank">Fenfushi</a> oraz kilka sand
banków i bezludnych wysp pomiędzy nimi. Według mojego rozpoznania, zrobionego
jeszcze przed wyjazdem, z analiz wyszło mi, że tutaj będę miał znacznie większe
możliwości niż na każdym poprzednim wyjeździe. Dlaczego? Ponieważ rejon
Nilandhoo oferował kilka lokalnych wysp, mnóstwo tych bezludnych oraz wiele
sand banków i duże możliwości podziwiania życia podwodnego. Na Nilandhoo
chciałem pojechać już trzy lata temu, ale zawsze wszystkie miejsca były zajęte,
dlatego musiałem poszukiwać innej wyspy. Teraz nadarzyła się okazja, dlatego
skorzystałem.</div><span><a name='more'></a></span><div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5MmWVeHLbYOcGr2wbyMoZwzA8n90qus2H1Lja3YhuQqwJUxeJSGwXLBUBwKov_Yfg7QKgAcBv8HaglhfHBpMFf3f3IauS59iAt5yXuhHOT18w1Fqdiji9F1LcyPm23Jn-fqawyly_ZxbtkFchWiAiZmCVNLBVXQQ80JtPMsw1CH_CfE5omlYdWMhI_A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5MmWVeHLbYOcGr2wbyMoZwzA8n90qus2H1Lja3YhuQqwJUxeJSGwXLBUBwKov_Yfg7QKgAcBv8HaglhfHBpMFf3f3IauS59iAt5yXuhHOT18w1Fqdiji9F1LcyPm23Jn-fqawyly_ZxbtkFchWiAiZmCVNLBVXQQ80JtPMsw1CH_CfE5omlYdWMhI_A=w640-h426" width="640" /></a></div>Witamy na Nilandhoo <br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">PRZYJAZD NA MIEJSCE<br /></span></b>Jak wygląda transfer na wyspę i dojazd do naszego
Guest House ‘Remora Inn’? Kiedy wylądujemy w Male, na lotnisku czeka już na nas
osoba podstawiona przez Magdę z logiem znanym z jej bloga „Dzienniki Typelka”.
Zadaniem tego faceta jest skompletowanie ekipy, zawiezienie nas do stolicy i
„wsadzenie” na odpowiednią łódź, żebyśmy trafili na Nilandhoo. Kiedy pokazaliśmy
się po 8.30 na lotnisku przywitał nas miejscowy wyznaczony przez Magdę.
Mogliśmy u niego od razu wymienić dolary na rupie malediwskie, a także kupić
karty do telefonów. Są w dwóch wersjach: 17GB za 35 USD i 100GB za 50 USD. Operatorem
sieci jest Ooredoo. Wziąłem wersję za 35 USD, ponieważ nie zamierzałem
„siedzieć na Internecie”, a jedynie, chciałem mieć kontakt lub żeby mieć
możliwość połączenia się z mapami Google w trakcie wycieczek. Mając lokalną
kartę mamy zasięg i Internet nawet na środku oceanu, jeśli gdzieś w pobliżu są
wyspy. Przydała mi się taka opcja, kiedy byliśmy na bezludnych wyspach, żeby
zobaczyć na mapie, w którym rejonie jesteśmy oraz jak szybko płyniemy. Nie
udzielam się w mediach społecznościowych, dlatego nie robiłem żadnych relacji na
bieżąco. Kiedy załatwimy już formalności, facet prowadzi nas do taksówek, które
zajmują się wożeniem gości od Magdy. Cały szczegół polega na tym, że z lotniska
trzeba dostać się do stolicy-miasta, odległego o 2 km. Dlatego ten odcinek
jedziemy taksówkami, żeby dojechać do zaprzyjaźnionego hotelu, gdzie można
zostawić bagaże na czas oczekiwania na łódź oraz skorzystać z toalety. Opcja z
taksówkami według mnie była zorganizowana zbyt szybko, ponieważ łódź była
zaplanowana na godzinę 11.30 rano, pod hotelem byliśmy już po 9.20, a łódź
miała jeszcze godzinne opóźnienie, co spowodowało, że mieliśmy jeszcze 3
godziny wolnego czasu. Przez to półprzytomni chodziliśmy przez upalne miasto.
Na szczęście nie musieliśmy chodzić z bagażami, bo te zostały w taksówkach. Z
jakiegoś względu nie mogliśmy zostać w hotelu, stąd czuliśmy duże zmęczenie
chodząc po mieście. Według mnie można było to zorganizować dużo lepiej pod
względem odpoczynku po długiej podróży. Po odbiorze bagaży wystarczyło pójść do
zewnętrznej poczekalni na świeżym powietrzu, gdzie mielibyśmy powiew wiatru od
oceanu, a za około dwie godziny (bo już od samego rana wiedzieliśmy, że łódź
będzie spóźniona) mogliśmy wsiąść do ‘ferry to Male’ za 1 USD, czyli do
taksówki wodnej, która co 10 min pływa między lotniskiem a portem w mieście
Male. Fakt, że musielibyśmy przejść kawałek z bagażami do miejsca, skąd wypływa
łódź na Nilandhoo, ale „tyle” już przerabialiśmy podczas poprzednich wyjazdów.
Mimo wszystko doceniam fakt, że wszystko było zaplanowane i działało. To
znaczy, że dba się o to, żeby klient dotarł bez stresu tam, gdzie ma faktycznie
dotrzeć.
<br /><br />Kiedy poszliśmy do wyznaczonej przystani, dwie
taksówki podjechały już z naszymi bagażami. Umówiliśmy się z kierowcami, że
będziemy chodzić po mieście, zwiedzimy targ rybny i warzywno-owocowy oraz inne
miejsca, po czym od razu przyjdziemy pod wskazane miejsce, a oni niech tylko
dowiozą nasze bagaże. Tak też się stało. Spotkaliśmy się dokładnie w tym samym
czasie przy przystani. Łódź na 60 osób, odpływająca na Nilandhoo nazywa się
D.M.M.A Express. Jest to szybka łódź motorowa na cztery silniki po 250 KM każdy.
Wnętrze łodzi przypominało trochę autobus, a trochę samolot. Dlaczego? Ponieważ
w środku mamy dwa rzędy po trzy skórzane krzesła (taki układ jest w samolotach
na trasach po Europie) oraz rurki do trzymania się jak w autobusach. Miejsca są
rezerwowane, dlatego w chwili, gdy decydujemy się na wyjazd na Nilandhoo, Magda
rezerwuje dla nas miejsca w łodzi. Załogę tworzy trzech miejscowych ludzi,
którzy się zmieniają, jeśli poczują zmęczenie. Droga jest długa i jednostajna,
dlatego dosłownie można zasnąć „za kierownicą”, ponieważ przez równe dwie
godziny płyniemy otwartymi wodami oceanu, gdzie nie widać żadnych wysp. Dzieje
się „coś” jedynie podczas pierwszych 30 min rejsu oraz podczas ostatnich 25min
trasy, ponieważ po przepłynięciu otwartych wód oceanu zatrzymujemy się po kolei
na wysepkach: Bileiydhoo, Magoodhoo, pomijamy Dharanboodhoo i w końcu dopływamy
do naszej – Nilandhoo, która jest ostatnią wyspą na trasie. Nilandhoo jest
stolicą Atolu Faafu, dlatego tutaj łódź kończy swój rejs. Po wyjściu z łodzi
mogą pojawić się dwaj policjanci. Będą się tylko przyglądać, czy panuje
porządek. Policjanci są uśmiechnięci. Obok stoi duża grupa ludzi, którzy
przyszli pomóc odebrać miejscowym bagaże. Na nas czekają wysłannicy Magdy,
którzy omawiają, jak to będzie teraz dalej wyglądać. Przy porcie jest już
podstawiona mała ciężarówka z elektrycznym napędem. Tam miejscowi wrzucają
nasze walizki na pakę, po czym jeden z nich prowadzi nas do recepcji Remora
Inn. Tutaj wita nas Magda, którą dotychczas znaliśmy z filmików na Youtubie i z
jej bloga. Faktycznie wygląda tak samo jak na zdjęciach i filmach, dlatego nie
pomylimy jej z nikim innym.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8ap9g5miLho9qbv7NlgomLOoVlDHB3LJLr87bNFdUgWP7Z_lANLeJknkW6m-0aqT5R5F1tf-bI46eXVSMkgnIKYw4gOBVwZRPKv113UCi4yiV3V_Ge04MI9rA7T7zEfWV4tj6sej9Kg6tOgHvXvgr3IdiPcQ8BLFMwjETGVLeIYrYkwccu8Uqvghnyg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8ap9g5miLho9qbv7NlgomLOoVlDHB3LJLr87bNFdUgWP7Z_lANLeJknkW6m-0aqT5R5F1tf-bI46eXVSMkgnIKYw4gOBVwZRPKv113UCi4yiV3V_Ge04MI9rA7T7zEfWV4tj6sej9Kg6tOgHvXvgr3IdiPcQ8BLFMwjETGVLeIYrYkwccu8Uqvghnyg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhR1d1q9cUo1CX6JIyGAW8rXeCBuD6G_umrLjvagQONv6XVTvb8rsztmOYkNz6GTcXHBptpE_XX_lmZJi-LkcPN6_1ccouVmE3Geivrjg8mRVppLeyNbyAxi1T-noxKyZbeRce2QsNwegrXeRehik6PleUnRNiMbreKowtBoNutLDcv-aVBqglV7RVtyw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhR1d1q9cUo1CX6JIyGAW8rXeCBuD6G_umrLjvagQONv6XVTvb8rsztmOYkNz6GTcXHBptpE_XX_lmZJi-LkcPN6_1ccouVmE3Geivrjg8mRVppLeyNbyAxi1T-noxKyZbeRce2QsNwegrXeRehik6PleUnRNiMbreKowtBoNutLDcv-aVBqglV7RVtyw=w400-h266" width="400" /></a><br />W porcie na Nilandhoo w czasie wizyty ministra edukacji narodowej </div><br />Na powitanie dostajemy lodowaty ręcznik, żebyśmy mogli
się wytrzeć i schłodzić oraz „kokosek”, czyli prawdziwy kokos z wyciętą dziurką
oraz słomkę, żeby napić się soku kokosowego. W ten sam sposób zawsze wygląda
przywitanie na Malediwach. Później załatwiamy formalności związane z
zakwaterowaniem. Umówiliśmy się na kolację po godzinie 19.00, po czym dalej zostały
nam przydzielane pokoje. Teraz rozeszliśmy się w swoje strony. Będąc po 15.30
na wyspie, zostało nam niewiele czasu, żeby poznawać wyspę. Dlatego weszliśmy
do pokojów, ja odstawiłem swój bagaż i pobiegłem sam na plażę, żeby zobaczyć ją
i lagunę. Chciałem jeszcze tego samego dnia porównać ją z tym, co zobaczyłem na
Youtubie. Odtąd wiedziałem, że będą to udane wakacje, bo już mi się podobało.
Każdego dnia kolacje jedliśmy na piętrze, a śniadania na parterze. Tak było
przyjęte w Cafe Delicia, ponieważ to pomagało ułatwić obsługę zamówień
miejscowych oraz turyści, czyli my, byli obsługiwani na konkretną, umówioną
wcześniej godzinę. Tutaj nieco się zdziwiłem, ponieważ podczas moich czterech
poprzednich pobytów na Malediwach nigdy nie było menu i opcji do wyboru, a
raczej na początku wyjazdu gospodarz pytał się, czy chcemy głównie lokalne czy
kontynentalne jedzenie. Zawsze braliśmy lokalne, po czym jedliśmy to, co
zaserwował nam danego dnia, nigdy nie wiedząc co to będzie. Tutaj nie było
takich „niespodzianek”, ponieważ menu było rozpisane na każdy dzień tygodnia,
dzięki czemu mogliśmy wybierać, co zjemy we wtorek, co w środę i w każdy
następny dzień. Tutaj był przyjęty styl restauracyjny. Zarówno metoda z innych
wysp jak i ta mi pasowała, ponieważ ja głównie zamawiałem dania z ryb lub po
prostu grillowane ryby, ponieważ w Polsce takich nie ma. Po pierwszej kolacji
senność ogarnia każdego z powodu długiej podróży, dlatego następny dzień
najlepiej jest zaplanować jako luźny bez żadnych „akcji”, które musisz wykonać.
Pierwszy pełny dzień warto poświęcić na poznawanie otoczenia i zlokalizowanie
lokalnych sklepów, plaży oraz innych punktów, które będą nam potrzebne podczas
całego pobytu. Obowiązkowo trzeba „przetestować” lagunę, plażę i sprawdzić
jakie są tutaj warunki do pływania. Pierwszego dnia, po oczach w szczególności uderza
soczysta zieleń, której w czasie malediwskiego sezonu po prostu nie ma w
Polsce. Nam się poszczęściło, bo w dniu przyjazdu mieliśmy dość pochmurne
niebo, dzięki czemu słońce nas nie „paliło” bezpośrednio. Dopiero po 15.00
chmury zaczęły się rozpadać na mniejsze kawałki. Od następnego dnia mieliśmy
już słońce i niebieskie niebo.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdZJdBu2rrOVgUOBSmpRRAsmHZDZeU08WqUEMx_zvFl-2zO28GPOHDI5OBx-WiFkYA4YnhsxzEmQT3hNaQvnUmI76lAR6YXnrVClYVLpVbc7Tgi1hvKilTjmWjo4uDpXkpierNCUYXuGID4bBjcg8N2Z-EiAflTsR0s-c05286uIs4VqiOFWWb9vto8Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgdZJdBu2rrOVgUOBSmpRRAsmHZDZeU08WqUEMx_zvFl-2zO28GPOHDI5OBx-WiFkYA4YnhsxzEmQT3hNaQvnUmI76lAR6YXnrVClYVLpVbc7Tgi1hvKilTjmWjo4uDpXkpierNCUYXuGID4bBjcg8N2Z-EiAflTsR0s-c05286uIs4VqiOFWWb9vto8Q=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnRnq2di3DYBsHzqRsPwHJW98Zccr4TyDufsYlomu5qK1kxDtMuMBB3oAM9iMautj_K-2nflFNex2GIVRcCipD04aH92kc-frGH2ERgx3Zz9Irt9o99Y2Gkq60V-_EFlKUIEBXPm-kC8k0ZvVAmIjalnYUNSSupsz3l3D8lc5JS7nzSXJEdguDVXLxgA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnRnq2di3DYBsHzqRsPwHJW98Zccr4TyDufsYlomu5qK1kxDtMuMBB3oAM9iMautj_K-2nflFNex2GIVRcCipD04aH92kc-frGH2ERgx3Zz9Irt9o99Y2Gkq60V-_EFlKUIEBXPm-kC8k0ZvVAmIjalnYUNSSupsz3l3D8lc5JS7nzSXJEdguDVXLxgA=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgzM_exjhBQ5PiqGIy-IfY7tJ1adSkrzLXOyO2J63mlz-2sJVqN5e2xuD7WPpxaD2DWPZtfocXwsM4TwJ6BbaVwV9OZgR9qTuDSykbOf6KIcXu9ok0kWomieZ1jt31tAW5zGDwpxXBYqduyYQ-kv3dNTJVCoSgzLZeoEZ8GSifyy6B7XAtfA0_p2n2hAw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgzM_exjhBQ5PiqGIy-IfY7tJ1adSkrzLXOyO2J63mlz-2sJVqN5e2xuD7WPpxaD2DWPZtfocXwsM4TwJ6BbaVwV9OZgR9qTuDSykbOf6KIcXu9ok0kWomieZ1jt31tAW5zGDwpxXBYqduyYQ-kv3dNTJVCoSgzLZeoEZ8GSifyy6B7XAtfA0_p2n2hAw=w640-h426" width="640" /></a></div>Plaża na Nilandhoo <br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>NILANDHOO – TROCHĘ O NASZEJ WYSPIE<br /></b></span>Skoro przyjechaliśmy tutaj płynąc ze stolicy
prawie trzy godziny, warto dowiedzieć się coś więcej o miejscu, gdzie spędzimy
nasz urlop. Większość turystów wybierających lokalne wyspy zazwyczaj szuka
wysp, na które można dopłynąć w maksymalnie godzinę. Nilandhoo ma tę
„przewagę”, że płynie się na nią blisko trzy godziny, dlatego nie każdemu chce
się tyle podróżować po i tak już długim locie. Dzięki temu nie będziemy mieli
zaludnionych plaż ani tłumów. Na Nilandhoo mamy tylko jeden obiekt noclegowy,
dlatego nawet w szczycie sezonu nie grożą nam tłumy. Ten obiekt jest podzielony
na dwa domy: Remora Inn (obiekt główny, liczący 7 pokoi) i Remora Summer House
– obiekt liczący 5 pokoi, odległy o jakieś 80 metrów od budynku głównego. Z
racji, że wyjazd na Malediwy był organizowany dość późno, to nam przypadło
miejsce w drugim guest housie. Standard jest podobny, dlatego dla mnie ten fakt
był bez różnicy. Przede wszystkim skupiałem się na zwiedzaniu wyspy,
podziwianiu pięknych krajobrazów, pływaniu i zobaczeniu jak najwięcej na
wycieczkach. W głowie miałem plan wycieczek, które koniecznie chciałem
zrealizować, ponieważ wydawały mi się bardzo ciekawe, jakby były skrojone
typowo pod moje upodobania. Jako że na Malediwach byłem już cztery razy, to
miałem porównanie, czego mogę lub powinienem się spodziewać. Z opisów i
rozpoznania wyspy w Internecie nawet pomyślałem, że na Nilandhoo i okolicach
mogę zobaczyć nawet więcej niż dotychczas. Tym bardziej chciałem przybyć na
wyspę. Nilandhoo oficjalnie zamieszkuje 1660 osób, a sama wyspa ma wymiary
1100m x 800m. Może wydawać się, że jest mała, więc szybko będziesz się nudzić,
ale zobaczysz, że dużo tu się dzieje, mamy wiele możliwości i przede wszystkim
jest różnorodnie. Patrząc od wschodniej części wyspy, mamy nieużytki zarośnięte
niską roślinnością z dużą ilością koralowego rumoru. Później widzimy piękny
palmowy park, które tworzą palmy posadzone przez ludzi. Są ustawione w równych
rzędach. Na zdjęciach wyglądają bardzo pięknie, jeśli mamy niebieskie niebo. Za
palmowym parkiem rozpoczyna się długa i szeroka wioska. Odtąd prawie każdy
fragment jest zabudowany. Mamy licznie krzyżujące się ulice i niskie, parterowe
domy. Na wyspie naliczyłem przynajmniej 14 sklepów spożywczych, choć kto wie,
czy nie ma ich więcej. Dwa największe z nich znajdują się odpowiednio: tuż przy
parku palmowym i w centrum wioski, gdzie przebywa najwięcej ludzi. Ten przy
palmowym parku nazywa się Faafu Atol Store, a ten drugi Esjehi Store. Wpisując
te nazwy w mapy Google z łatwością do nich traficie. Ich wyjątkowość polega na
tym, że są dwupiętrowe i można tam kupić naprawdę wszystko. Dostaniemy w nich
oprócz podstawowych produktów spożywczych, słodyczy i chipsów również:
słuchawki, karty pamięci, ładowarki do telefonów, ubrania, buty, chemię,
kosmetyki, przyprawy oraz części instalacyjne. Te sklepy mają naprawdę
wszystko. Byliśmy trochę zdziwieni, widząc ich asortyment. Z drugiej strony
Nilandhoo jest stolicą Faafu Atol, dlatego sklepy musiały być dobrze
zaopatrzone. W szczególności polecam ten drugi – Esjehi Store, ponieważ jest
naprawdę tanio, są trzy kasy i mamy duży wybór. Miejscowi uśmiechają się do
nas, dzięki czujesz się tutaj naprawdę dobrze.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiQwG8gJxWp6pDJiaCKTqi_HAN6xApNDQV_OQYwJn32WNslK8fYID8JKDYWOlRxVb74fm2b6YYLIRmwaAKiMCQnq_1Xora_lPSY9GSqKAZZAAVqj1xBtoPXPfZCpLKKE8EswseLwrCg6gNthfY28ZBak8EtVxmUfynW3StlptWqYTrY1Q7tlhF-79HBVw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiQwG8gJxWp6pDJiaCKTqi_HAN6xApNDQV_OQYwJn32WNslK8fYID8JKDYWOlRxVb74fm2b6YYLIRmwaAKiMCQnq_1Xora_lPSY9GSqKAZZAAVqj1xBtoPXPfZCpLKKE8EswseLwrCg6gNthfY28ZBak8EtVxmUfynW3StlptWqYTrY1Q7tlhF-79HBVw=w640-h426" width="640" /></a></div>Remora Inn i Cafe Delicia </div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEinBcY49zCdFRZvA7iGjviXjsLQ8n4AEFuAuXemfkElU4FrkfxNOMCLGyBTk-SqJvuaITju-HhSgJNTDN5JfIf3jfix5Hxtx0ShB-Sl4h-31slcPa3j_gW3iG7YO1Tj0lzLrvLNJMLkvoFuC4gu-jOMj7TLv50Lc5mnX3ldqWnU09qPrfv7GYZFni6Keg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEinBcY49zCdFRZvA7iGjviXjsLQ8n4AEFuAuXemfkElU4FrkfxNOMCLGyBTk-SqJvuaITju-HhSgJNTDN5JfIf3jfix5Hxtx0ShB-Sl4h-31slcPa3j_gW3iG7YO1Tj0lzLrvLNJMLkvoFuC4gu-jOMj7TLv50Lc5mnX3ldqWnU09qPrfv7GYZFni6Keg=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWyAeZyJWLngu1bPT3bNQAPwdZ98ac_p9R-dfDhbIxaGbnr_PyACKQHb-nBrToU9BVKqCghqN8Fksb1pWtur-p_udn35ZwjQjVLq84Kc5ah7wnD9Tn1tDIo9rTuV_3WCEK_Dazyk8vF9c-JDgQHdBurHgDE9WMxevWsU7vCCWlV7Jgh-aG3HyN5qKGPg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhWyAeZyJWLngu1bPT3bNQAPwdZ98ac_p9R-dfDhbIxaGbnr_PyACKQHb-nBrToU9BVKqCghqN8Fksb1pWtur-p_udn35ZwjQjVLq84Kc5ah7wnD9Tn1tDIo9rTuV_3WCEK_Dazyk8vF9c-JDgQHdBurHgDE9WMxevWsU7vCCWlV7Jgh-aG3HyN5qKGPg=w640-h426" width="640" /></a></div>Palmowy park na zachodniej stronie wyspy<br /><br />Jeśli zabraknie nam miejscowej waluty, można
wymienić tutaj 100-dolarówki na lokalną walutę. Najważniejsze, żeby zapamiętać,
że kurs wymiany powinien być na poziomie 1542 MVR. Jeśli proponują ci mniej,
nie zgadzaj się. Mi na początku kasjer proponował 1400 MVR, ale powiedziałem,
że nie pasuje mi ten kurs, dlatego za chwilę się poprawił, po czym powiedział,
że wymieni mi według kursu jak w banku. Od tego momentu, jeśli ktoś chciał
wymienić pieniądze, robiłem to ja, bo miejscowi wiedzieli, że znam prawidłowy
kurs bankowy. Co ciekawe, taki kurs jest utrzymywany od wielu, wielu lat i
wcale się nie zmienia. Nawet jeśli mamy zaznaczony wspomniany sklep na mapach
Google, to warto zapamiętać sobie proste zdanie: „na Mubaraku w prawo”.
Dlaczego tak? Ponieważ kiedy idziemy główną drogą tej wyspy, przebiegającą
wzdłuż centrum edukacji, dotrzemy w końcu do skrzyżowania, gdzie na zielonym,
zaokrąglonym murze zobaczymy napis „Eid Mubaarak”. Przed tym napisem trzeba
skręcić w prawo i za 20 metrów znowu w prawo. Ten niebieski oświetlony budynek
to jest nasz sklep. Zresztą poznamy, go po większym skupisku ludzi. Na wyspie
mamy również centrum edukacyjne, które znajduje się w pobliżu stadionu
piłkarskiego z oświetleniem. Jest tu przedszkole, szkoła podstawowa i średnia. Nietrudno
odgadnąć, że lokalni z mniejszych wysp przypływają uczyć się właśnie tutaj. W
szkole widać wielkie, elektroniczne rzutniki i uczniów ubranych w mundury. Zajęcia
odbywają się do około godziny 11.00, a później są kontynuowane po 17.00, ze
względu na upały. Na terenie centrum edukacyjnego znajdują się trzy,
trzypiętrowe, duże budynki związane ze szkolnictwem. W pobliżu sklepu obok
palmowego parku jest budowane duże, dwupiętrowe przedszkole. Z pewnością
Nilandhoo szkołami stoi. Najbardziej mnie jednak zdziwiły lokalne przepisy,
gdzie niepełnoletnie dzieci mogą przebywać na dworze tylko do godziny 18.00 (w
sezonie około godziny 18.20 mamy zachód słońca). Tuż obok Remora Inn zdarzyła
się sytuacja, gdzie dzieci, młodzież i jedna osoba z naszej grupy grali w piłkę
nożną. Po 18.00 przyjechał policjant na skuterze i ogłosił, że dzieci powinny
już iść do domu, umyć się i być gotowe na modlitwę, która jest około godziny
18.32. Jako że wilgotne powietrze bardzo nas męczy, Marcin, który grał w piłkę
z miejscowymi, w myślach sobie powiedział: „dzięki, bo ja już nie wyrabiałem”. W
ten sposób policjant uratował Marcina przed zakończeniem gry z powodu braku
kondycji w tych warunkach. Na końcu ulicy, gdzie znajdują się oba obiekty
należące do Magdy, widać pełnowymiarowe boisko do gry w piłkę nożną. Raczej
można powiedzieć, że jest to stadion, ponieważ są miejsca dla kibiców, jest
sztuczne oświetlenie z prawdziwego zdarzenia i odbywają się tu turnieje piłki
nożnej, gdzie przyjeżdżają drużyny z innych wysp, żeby ze sobą rywalizować.
Jeśli nie ma żadnych imprez, miejscowi codziennie tutaj trenują i grają mecze.
Bez problemu można do nich dołączyć i grać z nimi codzienne mecze (to już druga
wyspa, gdzie Marcin wkręcił się do miejscowej drużyny). To mi się podobało, że
nie trzeba się nigdzie zapisywać, a ludzie są otwarci. Z narożnika boiska można
przejść dosłownie 20m dalej na piękną plażę z pochyłymi palmami. </div><div><br />Miałem dodatkowo zwyczaj, że po 22.00 lub 23.00
wychodziłem biegać dookoła wyspy. W nocy mamy 27-28<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">°</span>C, dlatego każda pora jest
dobra. O tej porze jest już dawno po ostatniej modlitwie, nie jeżdżą już
skutery, a sklepy są pozamykane, stąd mogłem biegać, gdzie tylko chciałem. Wybierałem
najdłuższą z możliwych tras: biegałem dostępnymi ulicami lub ścieżkami po
obwodzie wyspy, tymi które były oświetlone. Tylko raz po 23.00 słyszałem, jak z
której palmy spadł kokos z hukiem gdzieś w pobliskich zaroślach. Na wyspie mamy
również knajpki i miejscowe restauracje. W szczególności polecam dwie z nich:
Cafe Alegria, która ma szyld informujący, że to jest piekarnia Ann, oraz
Alanaasi Cafe & Bistro. Wpisując te nazwy na mapach Google z łatwością do
nich trafimy. Pierwsza z nich wydaje mi się najciekawszym miejscem, jeśli
poczujemy głód między śniadaniem a kolacją lub gdy chcemy spróbować czegoś
nowego. Panują tutaj prawdziwie wiejskie warunki, ale ma to swój klimat. Trochę
się zaskoczyłem, jak jest rozwiązany wybór jedzenia i sposób jego podawania.
Kiedy pewnego dnia po plażowaniu i pływaniu wyszliśmy w południe, żeby coś
zjeść, nagle w środku Cafe Alegria zrobiło się głośno. Jeden z miejscowych
wyszedł na zewnątrz, machał do nas prawą ręką, mówiąc z uśmiechem szybkim
tempem: „chodźcie, chodźcie! Tu sobie usiądziecie, tam macie jedzenie, sami
sobie wybieracie, nakładacie na talerze i tu płacicie”. To była najszybsza
instrukcja jaką słyszałem, poza obsługą haka łaźniowego na kopalni podczas
praktyk szkolnych z czasów technikum, gdzie instrukcja brzmiała: „tym robisz d*p,
tym robisz ci*l, a tym robisz j*b”. Oczywiście weszliśmy w czwórkę do tej
kawiarni lub piekarni jak kto woli. Na środku stały szklane szafki z
otwieranymi do góry drzwiczkami, a miejscowy kucharz co kilka minut dokładał
nowe rzeczy. W środku po lewej i po prawej stronie były rzędy stołów z
plastikowymi krzesłami ogrodowymi na około 50 osób. Większość była zajęta,
ponieważ miejscowi codziennie tutaj się stołowali. To znaczyło, że jedzenie
jest świeże, ponieważ ciągle był duży „przemiał”. Do wyboru mieliśmy placki
nadziewane tuńczykiem, opiekane kulki z jakimś zielonym nadzieniem, parówki,
hamburgery po miejscowemu, bułkę na wzór hot doga, ale z nadzieniem rybnym i
przyprawami, kilka innych potraw, których nie znałem oraz desery: słodka,
kwadratowa bułka z nadzieniem śmietanowym, coś na wzór rurek i jakieś ciasto.
Trudno mi nawet opisać wiele potraw, ponieważ tylko miejscowi wiedzą co przyrządzili.
Po prostu trzeba było próbować, żeby się dowiedzieć, czy będzie dobre, czy nie.
Dodatkowo w lodówce obok stały świeżo wyciskane soki z marakui, pomarańczy,
mango, itp. Soki stały w 1,5l butelkach po wodzie mineralnej. Soki można było
kupić jako butelka 1,5l, albo po prostu jako napój do tego, co sobie zamówisz.
Wówczas dostawaliśmy sok w półlitrowych szklankach. Najbardziej zaskoczyły mnie
ceny, bo ja jestem z tych, którzy, jeśli czegoś nie znają, to muszą spróbować,
dlatego na talerz nałożyłem mix wszystkiego: dwie parówki, trzy kulki z
zielonym nadzieniem, dwa placki z ostrym tuńczykiem, bułkę - hot-dog z nadzieniem
rybnym i jeszcze jakiś deser w postaci słodkiej bułki z nadzieniem śmietanowym.
Zapłaciłem zaledwie… 3,50 dolara, czyli 52 MVR! Za takie jedzenie to była wręcz
śmieszna cena, ponieważ mogłem się najeść do syta. Soki świeżo wyciskane są
najdroższe, bo 1,5 litrowa butelka kosztowała 100 MVR, czyli 6,70 dolara. Mimo
wszystko, warto było wydać te pieniądze, ponieważ w Polsce świeże soki są
znacznie droższe. Z tego względu do obiadu zawsze braliśmy soki: raz z mango, a
raz z marakui. Dla mnie sok z marakui wręcz wymiatał! A jak smakuje lokalne
jedzenie? Mi smakowały wszystkie dania, ale najlepiej hot-dog rybny i placki z
ostrym tuńczykiem. To było coś! Kulki z zielonym nadzieniem trochę przypominały
szpinak, więc one również mi smakowały. Deser w postaci bułki z nadzieniem
śmietanowym był po prostu boski! Jedząc po raz pierwszy w Cafe Alegria,
powiedzieliśmy sobie, że jeszcze tu wrócimy. Mieliśmy pewność, że: jedzenie
jest codziennie świeże, ponieważ miejscowi tłumnie odwiedzali to miejsce, był
bardzo duży „przemiał” jedzenia, czyli z powodu braków, ciągle donoszono nowe
partie oraz ceny… Te były bardzo niskie.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh7J7tWN2u5RDa1tODBml8xaslSfjfoIthjBk6zQjug5oBxDPYvkNYjntiGqnFg5pQ8gtkkGuw39zh6680DZ3e7dIYkuvM2aVHWOWYiPMKbXysjGxBqDju8qtCnKfi81Sb3GvP-LMU7ZWq-j3kQ_zTDXODs5pewu9MG9a2tYtAAtpTihmHTVAHVn4K-QQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh7J7tWN2u5RDa1tODBml8xaslSfjfoIthjBk6zQjug5oBxDPYvkNYjntiGqnFg5pQ8gtkkGuw39zh6680DZ3e7dIYkuvM2aVHWOWYiPMKbXysjGxBqDju8qtCnKfi81Sb3GvP-LMU7ZWq-j3kQ_zTDXODs5pewu9MG9a2tYtAAtpTihmHTVAHVn4K-QQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBKPRJgmkU-u8PIwx3MfZyV6ldwZ7MgFCSi5MyZIcGMDJrW4KkSqYktkncS9m3xYsFKMEx84P13N43qjPosiJS5v2K_Wcn76KNyw2_R9NzGaaVSGrYaQ1DVa2_gp0pvUgW4TVvRzMekJIe8S5U6RwkRFaCYJ33sNQPpUAA5xRSxrYlZJ3tn11fCf5wOA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBKPRJgmkU-u8PIwx3MfZyV6ldwZ7MgFCSi5MyZIcGMDJrW4KkSqYktkncS9m3xYsFKMEx84P13N43qjPosiJS5v2K_Wcn76KNyw2_R9NzGaaVSGrYaQ1DVa2_gp0pvUgW4TVvRzMekJIe8S5U6RwkRFaCYJ33sNQPpUAA5xRSxrYlZJ3tn11fCf5wOA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5-9K0jBT5KVpphoVM_Ic1whqE055Axnko7HnWduLL04rlHZRTqxgUjMMqFmMXORGWlJC65drbB8lb12iVz1HfXlNKlYIdcoOKy5e_li18sJxrsjSOm5EyPmLG46dhhpFxRz3wT4la0_a9itUNHXgo_aPv1zUfnuNqzr6JDNnqMfBbgeZ001qaRRJeRg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5-9K0jBT5KVpphoVM_Ic1whqE055Axnko7HnWduLL04rlHZRTqxgUjMMqFmMXORGWlJC65drbB8lb12iVz1HfXlNKlYIdcoOKy5e_li18sJxrsjSOm5EyPmLG46dhhpFxRz3wT4la0_a9itUNHXgo_aPv1zUfnuNqzr6JDNnqMfBbgeZ001qaRRJeRg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizPGbVCQepuPwt3u2Rq_FiLDeZahyFzyf14ubdhi3tHV_K3OyYTgs5JCiPFAVoQ-c2ef1WFjLjXjKJ9cvPGVKPGDwWvpERLNqe7wsBrhKl1Ofkcq_25Y94gWHmN7Y0QWSoWJubTd1pMnxTq-aqCCqTOgF-0DyzL7MphW_PTmosK4b0qF9CGdhXpjb4Iw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizPGbVCQepuPwt3u2Rq_FiLDeZahyFzyf14ubdhi3tHV_K3OyYTgs5JCiPFAVoQ-c2ef1WFjLjXjKJ9cvPGVKPGDwWvpERLNqe7wsBrhKl1Ofkcq_25Y94gWHmN7Y0QWSoWJubTd1pMnxTq-aqCCqTOgF-0DyzL7MphW_PTmosK4b0qF9CGdhXpjb4Iw=w400-h266" width="400" /></a></div>Cafe Alegria - tutaj zjemy dobrze i tanio</div><div><br />Drugą kawiarnią jest Alanaasi. Kiedy będziemy w
pobliżu tej restauracji, możemy ją przegapić, ponieważ jest wokół niej dużo
zieleni, a samą nazwę właśnie zarosły jakieś pnącza. Poznamy ją po dwóch
plastikowych rakietach na murze przy głównym wejściu. Tutaj również
popołudniami gromadzą się miejscowi. A co polecam? Na pewno malediwską zupę i
mix sałatek (na pewno przyjdzie taki dzień, kiedy będziesz spragniony ogólnie
pojętej „zieleniny”). Samo pomieszczenie wygląda jak restauracja i jest
utrzymywane w podobnym stylu. Nie czujemy wiejskiego klimatu, jak w Alegria
Cafe. Popołudniami mamy podobne jedzenie, jak w pierwszej kawiarni, a po 20.00
są już dania na ciepło, które możemy zamawiać z menu. Z poprzednich wysp wiem,
że malediwskie zupy są bardzo dobre, dlatego koniecznie chciałem zjeść podobną.
Zapytajmy po prostu o „maldivian soup”. W smaku przypomina ona nieco rosół z
posmakiem ryb i czuć dużo miejscowych przypraw. Po prostu w Polsce trudno
odwzorować takie danie. Z kolei mix sałat składa się z wielu miejscowych
warzyw, które poznaliśmy na <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank">Thoddoo</a>, gdzie w stosunku do Nilandhoo byliśmy tam
dwa lata wcześniej. W Alanaasi problemem może być czas realizacji zamówienia. W
przypadku naszej grupy wszystko zostało przygotowane w czasie nie większym niż
pół godziny, ale była inna grupa, która czekała blisko dwie godziny na
wszystkie dania. Na ciepłe dania najlepiej chodzić wieczorami, po godzinie
20.00, ponieważ wtedy mamy mnóstwo czasu. Które miejsce więc wybrać? Wszystko
zależy od nas. Jeśli lubimy styl restauracyjny, gdzie dostaniemy menu z opisem
potraw i zdjęciami, to przyjdź do Alanaasi, a jeśli lubimy wiejski, miejscowy
styl, gdzie pomieszczenie nie musi ładnie wyglądać, ale działa bardzo dobrze i
tak naprawdę do końca nie wiesz, co zjesz, to wybierz Cafe Alegria. Pomimo, że
widzisz potrawy i sam je wybierasz, to większości nie będziesz znał, z racji
tego, że są to miejscowe specjały z lokalnych roślin i ryb. Mi zdecydowanie do
gustu przypadła Cafe Alegria, ponieważ wyróżniała ją prostota, bardzo dobre
jedzenie, był element zaskoczenia, niespodzianki, soki z górnej półki oraz
niskie ceny. Z miłą chęcią tam wracaliśmy.
<br /><br />Co jeszcze mamy na wyspie Nilandhoo? Jeśli lubimy
portowy klimat, warto udać się na północne wybrzeże wyspy. Jako, że Malediwy są
morskim krajem, to każda zamieszkana wyspa ma swój port, do którego przecież
przybyliśmy, przyjeżdżając tu na wakacje. W okolicach portu ciągnie się rząd
palm z ławkami. Linię brzegową stanowi wybetonowane wybrzeże, do którego
przybijają łodzie i statki transportowe. Warto zapytać miejscowych, kiedy
przypływa statek transportowy, ponieważ przypływa on tylko raz na tydzień.
Przywozi on między innymi owoce. Wówczas warto na następny dzień pójść do
jednego z lokalnych sklepów spożywczych i kupić świeże owoce, które będą
pochodzić z innych wysp Malediwów lub zza granicy: z Indii lub Sri Lanki.
Najlepszy sklep owocowy znajdziemy przed skrzyżowaniem „Eid Mubaarak”. Nazywa
się Reynis. Niech nie zmyli nas opis na mapach Google, który sugeruje, że jest
to sklep z… AGD… W tym sklepie kupimy dużo owoców. Na wyspie również działa
fryzjer oraz dwóch krawców (tak, krawcami na Malediwach są mężczyźni). Naprawdę
dobrze robią swoją robotę. Raczej nam się takie usługi nie przydadzą, ale wspominam
o nich jako ciekawostka. Znajdziemy ich przy głównej ulicy łączącej centrum
edukacyjne, sklep z owocami Reynis i boisko piłkarskie. Przy tej samej ulicy
jest nawet szpital i apteka, gdyby coś się stało. Wiadomo, że poważnych
operacji tutaj nie przeprowadzą, ale urazy, złamania i typowe choroby, które
zdarzają się na wakacjach, jak najbardziej będą tutaj wyleczone. Na szczęście
nikomu z naszej grupy nie była potrzebna pomoc. Chodząc po obrzeżach wioski
szybko dostrzeżemy, że lokalni mieszkańcy lubią banany, dlatego na granicy
wioski i lasu palmowego zauważymy głębokie na około 2m doły w kształcie
długiego prostokąta, z którego wyrastają bananowce. Nawet w pobliżu Remora Inn,
dokładnie w połowie drogi na plażę widać wydeptaną ścieżkę, która prowadzi do bananowych
upraw. Jako że uwielbiam fotografię krajobrazową, obowiązkowo musiałem
sprawdzić wszelkie zakamarki Nilandhoo.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj63ChlBOvuhRZopV6GQ7N1sUeKTSPlRZtycp6znyBDCnWEkoULgysB1sXpIBA27nLJSVtgVthrcxJtbF8LtHdeRXlK-kKhFuU0rPIHe_KKeGNbi3yoWe69gLbUUndo6H9e46UOwUzU1DuTwInbmsQLbQ1YWjPZZ_gDSiDptgbgDCxl1y4JSb9BMdD_jw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj63ChlBOvuhRZopV6GQ7N1sUeKTSPlRZtycp6znyBDCnWEkoULgysB1sXpIBA27nLJSVtgVthrcxJtbF8LtHdeRXlK-kKhFuU0rPIHe_KKeGNbi3yoWe69gLbUUndo6H9e46UOwUzU1DuTwInbmsQLbQ1YWjPZZ_gDSiDptgbgDCxl1y4JSb9BMdD_jw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfikznEOZA4HSFYhRcw8HOMwjsKn3H_7da9DIralpxl-XURvx3sB-HEuMVf1qX15JZpNi7AYfTP7VmztZVGWRLXPAKV1_sa7-SaXWiUEemZfickCXweMtW01yhedymAk_1rPPNKCBrhO3cdC3aXRtCajcBlGkOqHxBlmP4HEgIzq0rsIiqK-R5ilLSag"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfikznEOZA4HSFYhRcw8HOMwjsKn3H_7da9DIralpxl-XURvx3sB-HEuMVf1qX15JZpNi7AYfTP7VmztZVGWRLXPAKV1_sa7-SaXWiUEemZfickCXweMtW01yhedymAk_1rPPNKCBrhO3cdC3aXRtCajcBlGkOqHxBlmP4HEgIzq0rsIiqK-R5ilLSag=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEir6e_35Jwd-vEXldnz1h4Zb_XVneEjWdH1MSeoiRgaMIKKihdHU-BhEaITDKonqYGQ4CWdqregdLtpfyYWO5FfdB9XlH0gMFUkkj80zF3ruxVc5j6rI83rlJUnmuTljJSyhfd4o7F7_QOqWbuk0AgZZXbMqUaX4J7YEz_2_G7DH4hHip3Whbc6wzWC1g"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEir6e_35Jwd-vEXldnz1h4Zb_XVneEjWdH1MSeoiRgaMIKKihdHU-BhEaITDKonqYGQ4CWdqregdLtpfyYWO5FfdB9XlH0gMFUkkj80zF3ruxVc5j6rI83rlJUnmuTljJSyhfd4o7F7_QOqWbuk0AgZZXbMqUaX4J7YEz_2_G7DH4hHip3Whbc6wzWC1g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZSar2K6lFyVH6zNkHPa0J1Htmh96fvexrigZnUbWhU72ZlnZ4Ovzv67Kv6wiOgYcCqnfKGult3ZBqq9eBmGLMqdo0l9e-MhHrEtSQkZLgeHbTrG6wex2Lr7s5JK6gjAJMI1bOxKbP0auTmRzuhT_9nObdOWhR8KWTUIpwAm6xuoVNoTCDglrMDwk4og"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZSar2K6lFyVH6zNkHPa0J1Htmh96fvexrigZnUbWhU72ZlnZ4Ovzv67Kv6wiOgYcCqnfKGult3ZBqq9eBmGLMqdo0l9e-MhHrEtSQkZLgeHbTrG6wex2Lr7s5JK6gjAJMI1bOxKbP0auTmRzuhT_9nObdOWhR8KWTUIpwAm6xuoVNoTCDglrMDwk4og=w400-h266" width="400" /></a></div>Wejście do portu i statki w porcie<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoMcRWeXzqgxyfwpPhjm2JBDIidM9zKgYAncM7VjUwoWfq3-p_-5OAqfdM4_5iDcj9uKxFxuY-yKdhBZby0vGBMNGTwnR2Bgbp5SO4xta8xlbigEYGuPIVo8xMBaZ9aMHnj1k7YsZy7qAer3GeU4lv3O6a8R9H4cF3pd5abBwlCSJlNGjh-Qj5lW6YUA"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoMcRWeXzqgxyfwpPhjm2JBDIidM9zKgYAncM7VjUwoWfq3-p_-5OAqfdM4_5iDcj9uKxFxuY-yKdhBZby0vGBMNGTwnR2Bgbp5SO4xta8xlbigEYGuPIVo8xMBaZ9aMHnj1k7YsZy7qAer3GeU4lv3O6a8R9H4cF3pd5abBwlCSJlNGjh-Qj5lW6YUA=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiS5a9W4xbZ1dJGFZoG960zGnd71vAjA0DHmJlUr2z9zOTg61L0B2b-03hRNgPcyzNsYUmW-8c-PFzXDu8zD-V3X7rYo-xQG4iH7x7uQwoA1onHR4qIbbDY2ZtiYTgn7l-1nq5rwlNrfKAAPxFPHI2GIWxZyuF2ddh10V2XYScfzwKBh-_z1odgCP07qQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiS5a9W4xbZ1dJGFZoG960zGnd71vAjA0DHmJlUr2z9zOTg61L0B2b-03hRNgPcyzNsYUmW-8c-PFzXDu8zD-V3X7rYo-xQG4iH7x7uQwoA1onHR4qIbbDY2ZtiYTgn7l-1nq5rwlNrfKAAPxFPHI2GIWxZyuF2ddh10V2XYScfzwKBh-_z1odgCP07qQ=w640-h426" width="640" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhh9hYOTx2cfMReh1jCWCGoCLIdRufQXmO-256sCQSNuHQtrvce1S4Cy2n3CvyH5Dp3rRMEEGwzcULrKpG8JSKti4nwB_I0JytbFKGXNKoR921jrL5eZc3aZEJaxaROGxQUpL_XRNGvIBXJPLUnL25zGdmDFuGj0TzjTLs2PMT7QZAlQ2-wRLPewLMzLA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhh9hYOTx2cfMReh1jCWCGoCLIdRufQXmO-256sCQSNuHQtrvce1S4Cy2n3CvyH5Dp3rRMEEGwzcULrKpG8JSKti4nwB_I0JytbFKGXNKoR921jrL5eZc3aZEJaxaROGxQUpL_XRNGvIBXJPLUnL25zGdmDFuGj0TzjTLs2PMT7QZAlQ2-wRLPewLMzLA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsl6X4WsoDqQ8yT4zCJwkWM4Fs8s4Fk0t3JC0GrOEmCcSmgFIJLhz7unDYEnKItN7SLh2ejwsyOs-Ru20GJVbb3fVmvRE4I8drlrjTgWqSFVrtsnaI7AVS6FxUIn1m3d6CjqqxYhjeOQSJW3Sl4ktzLLaTkCtYbuJUoyMdfuksJIgGj5v1QaidF7AGvA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsl6X4WsoDqQ8yT4zCJwkWM4Fs8s4Fk0t3JC0GrOEmCcSmgFIJLhz7unDYEnKItN7SLh2ejwsyOs-Ru20GJVbb3fVmvRE4I8drlrjTgWqSFVrtsnaI7AVS6FxUIn1m3d6CjqqxYhjeOQSJW3Sl4ktzLLaTkCtYbuJUoyMdfuksJIgGj5v1QaidF7AGvA=w427-h640" width="427" /></a></div>Uprawy bananów w pobliżu Remora Inn</div><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3u_uFwDz_K11W_9g10KifYt2f6_KzfpsKy4OFZWuNOdf3VIxcty6FMc-24ubTyMFtiHtJO6r-1sjtdxJhDz_f_xvvEk_Zior0KCvnVimeLfNO7JPrMQ_bMHMroY9VYxwQ44onKyGJxLXjM211bVaQ3gsKWEBw0_mNBEOimp_xrMxK582GmcKVJUaTQg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3u_uFwDz_K11W_9g10KifYt2f6_KzfpsKy4OFZWuNOdf3VIxcty6FMc-24ubTyMFtiHtJO6r-1sjtdxJhDz_f_xvvEk_Zior0KCvnVimeLfNO7JPrMQ_bMHMroY9VYxwQ44onKyGJxLXjM211bVaQ3gsKWEBw0_mNBEOimp_xrMxK582GmcKVJUaTQg=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvmSf7aHWHlMJrKIgNTxStrdRPPHBZ32P3vhuqSne_8uIP6SLdRqSvf5m9kRClrUeOvla0WKKK1zllwVJbSUj4N9aWcN2ZjkrCvwd0ejnXUEajIxUZM31-iQM_qYT___egCD276Mp9AXKRNXPuMKYD1RWwo92THF23i4OfAt5xl_do3xPzpaETZZtxOg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvmSf7aHWHlMJrKIgNTxStrdRPPHBZ32P3vhuqSne_8uIP6SLdRqSvf5m9kRClrUeOvla0WKKK1zllwVJbSUj4N9aWcN2ZjkrCvwd0ejnXUEajIxUZM31-iQM_qYT___egCD276Mp9AXKRNXPuMKYD1RWwo92THF23i4OfAt5xl_do3xPzpaETZZtxOg=w640-h426" width="640" /></a></div></div><div class="separator">Dojrzewające owoce w słońcu</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiuT9fFkytbmTb0CfvFTaxaL3ABTQrrZKqyuB5pHpmAbyQ0Cop6SmzhUUv39GR6h8BkoY9aaDVv_SM4A82XVNzrnvhMpweYzoauW6g7mnkol92ZXRNasTvFqEZrQ2DSE0_BbZKFUsVOdW1FZI8U9evnWV1G1zm2-NjyCHSK2fjzOoQTq66QzBIZpavT6A"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiuT9fFkytbmTb0CfvFTaxaL3ABTQrrZKqyuB5pHpmAbyQ0Cop6SmzhUUv39GR6h8BkoY9aaDVv_SM4A82XVNzrnvhMpweYzoauW6g7mnkol92ZXRNasTvFqEZrQ2DSE0_BbZKFUsVOdW1FZI8U9evnWV1G1zm2-NjyCHSK2fjzOoQTq66QzBIZpavT6A=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDiEZ7wIrIj6AMy2-cpNo9PqhvbjEgqxqIcJeY9qr97TQf0pguEpqk80Hw_Z_e2aOPoMF1qACF7UpPnRV1RgTFxjNcxnpAXAfa3m-rNKz6_p52tevNnupjshVr9asv6uWuD8OIqbmU8x5YYr5q8rygIkpi1lCogtqYGRMQOj2SalpUERC9y_UyAUMWJw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDiEZ7wIrIj6AMy2-cpNo9PqhvbjEgqxqIcJeY9qr97TQf0pguEpqk80Hw_Z_e2aOPoMF1qACF7UpPnRV1RgTFxjNcxnpAXAfa3m-rNKz6_p52tevNnupjshVr9asv6uWuD8OIqbmU8x5YYr5q8rygIkpi1lCogtqYGRMQOj2SalpUERC9y_UyAUMWJw=w427-h640" width="427" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjp-i417RIN1jvrUp8qOtBNJwZvppga5MOFaa9sfs7SUQQ4hFTMQphCOLCY0_eBhCBMGwy0YS2-PEJ9bZej7eK6avzYUOXNkMsfJLQY4lgLKYjXDmJdX8BTGgonFP-DhhQtJ3iO7GkfbCaIkg0pQg142154YnGBQqOlTQX0flJxufhbzPcDypqkfL7MtA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjp-i417RIN1jvrUp8qOtBNJwZvppga5MOFaa9sfs7SUQQ4hFTMQphCOLCY0_eBhCBMGwy0YS2-PEJ9bZej7eK6avzYUOXNkMsfJLQY4lgLKYjXDmJdX8BTGgonFP-DhhQtJ3iO7GkfbCaIkg0pQg142154YnGBQqOlTQX0flJxufhbzPcDypqkfL7MtA=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhG2XznbtiKtsvBS-UGo_fZ1WtF2TioIW91bBIKtmmFuvDg92mnBfy2ZLGiEpYUev-JwKU9m39hE6Zg8ENFnR_J7bEkoq0KH7EMRvCXTwSR7MTPpnpVfNlfilxPiEc9GFechIudhqGEgt5vArhnZhuUQ_0GPFjP1syzvEaimQ3rxWHYG0rmY0dDesLSJQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhG2XznbtiKtsvBS-UGo_fZ1WtF2TioIW91bBIKtmmFuvDg92mnBfy2ZLGiEpYUev-JwKU9m39hE6Zg8ENFnR_J7bEkoq0KH7EMRvCXTwSR7MTPpnpVfNlfilxPiEc9GFechIudhqGEgt5vArhnZhuUQ_0GPFjP1syzvEaimQ3rxWHYG0rmY0dDesLSJQ=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Po prawej stronie wejścia na plażę dla turystów znajduje się palmowa aleja prowadząca na nieużytki oraz do lokalnych upraw warzyw, owoców i kokosów</div></div></div><br />A co ze sklepem z pamiątkami? O dziwo w 2023 roku
nie było ani jednego na wyspie, ale jedna rodzina wpadła na pomysł, żeby taki
pojawił się na wyspie. Pomiędzy Remora Inn a Remora Summer House z pewnością
zauważymy długi mural o motywie krajobrazu malediwskiego. Właśnie tam, znajduje
się sklep z pamiątkami. Kiedy my byliśmy na wyspie, stawało się przed wejściem
do domu i wołało „Halo!”. Wówczas miejscowy zapraszał nas do swojego domu,
gdzie w jednym pokoju rozkładał pamiątki i mogliśmy coś wybrać. Każdy z nas coś
kupił dla siebie, ponieważ ceny były przystępne. Około 15 metrów od Summer
Remora Inn z łatwością zauważymy lokalny sklep z owocami, który wygląda raczej
jak piwnica przysłonięta białymi płachtami na wejściu. W oknie zobaczymy kilka
dużych kiści z bananami o różnym stopniu dojrzałości. Warto jeść lokalne
banany, ponieważ są bardzo soczyste, słodkie i przede wszystkim mają posmak
limonki. Różnią się zupełnie od tych, które są przywożone z Ekwadoru do
europejskich i polskich marketów. W sklepie znajdziemy również herbatę, wyroby
rybne w puszkach, czy inne podstawowe produkty. Polecam kupić papaje, herbatę
Akbar czy marakuje. Papaje mają ustaloną cenę na podstawie wagi owocu.
Zobaczymy ją napisaną mazakiem na skórce. Z bananami trzeba uważać, ponieważ o
ile są bardzo dobre, to wszystko zależy, kto sprzedaje. Raz mogą kosztować 3 MVR,
a raz 5 MVR. Pomimo, że np. wczoraj kupiłeś je po 3 MVR, to jutro inny
sprzedawca będzie chciał ci je sprzedać po 5 MVR. Dlatego zawsze pytaj o cenę.
Podobny proceder jest „uprawiany” w sklepie na otwartej przestrzeni, ponad 100 m
za Remora Inn w stronę północną. Znajduje się tam bar z wyrobami z kokosów.
Znajdziemy go obok urzędu zaznaczonego na Mapach Google jako Mira Nilandhoo
Collection Centre. O godzinie 20.00, przy głównej drodze rozkłada się miejscowy
z kokosami oraz różnymi przysmakami zrobionymi z kokosów. Za 20 MVR możemy się napić
soku z kokosa. Sprzedawca obcina grubym nożem jego górną część, po czym wycina
mały otworek, żebyśmy mogli wypić jego zawartość. Po wypiciu rozłupuje go na
pół, dzięki czemu możemy zjeść jego miąższ. Później mamy okazję spróbować
„cygara kokosowego”, które jest nazywane przez miejscowych „Bounty”. Jest to słodki
baton produkcji własnej, zawijany w liść palmy kokosowej. Składa się z wiór
kokosowych i czegoś podobnego na smak karmelu lub skrystalizowanego miodu. Taki
baton kosztuje 15 MVR. Co jest dla mnie zastanawiające, to fakt, że on i osoby
ze sklepu z owocami tuż przy Remora Summer House potrafią tej samej osobie
podnieść cenę o 100%, jakby zapominali, że wczoraj kupowaliśmy to samo w
zupełnie niższej cenie. Dlatego na początku warto zapytać o cenę. Jednego
wieczoru miły facet sprzedawał nam „kokoski” do picia za 20 MVR, a drugiego
dnia chciał je sprzedać za 40 MVR. Chyba nie wiedział jaką mentalność mają
Polacy. Wystarczyło tylko raz zrobić taki numer i tracił klienta już do końca
pobytu. Jako że na Nilandhoo głównie przyjeżdżają Polacy, takie wieści bardzo
szybko się rozchodzą.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiI3sHB7yBvOnu5RKP6fMT0oWr-Gf10CC8geFrAfbVcCXwwllMEtOm6j-mvpIJmUq1CmIQIEI8E-GJIJ4SwPz38HP7N8d5vyYRwpoU45QFjlQNth8diz2DriXYYsj570vasSEXysSDi8SeNZ3GuFdc2ns9DtZfydbpzMDZ0zL_NfLsOkWPTIVrFeaHTYw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiI3sHB7yBvOnu5RKP6fMT0oWr-Gf10CC8geFrAfbVcCXwwllMEtOm6j-mvpIJmUq1CmIQIEI8E-GJIJ4SwPz38HP7N8d5vyYRwpoU45QFjlQNth8diz2DriXYYsj570vasSEXysSDi8SeNZ3GuFdc2ns9DtZfydbpzMDZ0zL_NfLsOkWPTIVrFeaHTYw=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhq7pEfF1dpY1BqZzp7yhc8Odd6dJEO1VpjNPl9iqO4xIWFK1_X04kEgz8Tt_esVIDCzKHVI_owtc1RkNeUqmOWYc2ErKGtHNmAlrO12uzrpt57MheBeBJ8bxvSUnHCC_GztUT40VwW_Y60xH8Nw9KrSfHmx2MUJZCCQ2WwggVFRQ4RxQyO5n7eQTgo1Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhq7pEfF1dpY1BqZzp7yhc8Odd6dJEO1VpjNPl9iqO4xIWFK1_X04kEgz8Tt_esVIDCzKHVI_owtc1RkNeUqmOWYc2ErKGtHNmAlrO12uzrpt57MheBeBJ8bxvSUnHCC_GztUT40VwW_Y60xH8Nw9KrSfHmx2MUJZCCQ2WwggVFRQ4RxQyO5n7eQTgo1Q=w640-h426" width="640" /></a></div>Budynek urzędowy Mira Nilandhoo Collection Centre (taka nazwa jest na mapach Google) oraz główna droga z Remora Inn prowadząca do niego<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4ZsC9cJGkDpeGx469PFKz7am4W_-8QOqHRb-Kex5IuEIDS5ka61t1aPVnVXRTA7v_-9545WBl8n9iQMba7qoww4n1_upFgFBSq7_jN6rckBZ9pbRr-AZfUVzJOhnPeFJFrUwBn8kW_j8nh5_kwN7w4SlXrBlXit450xaeVJLQ6PWrB7IoSCQ5YMWZIA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4ZsC9cJGkDpeGx469PFKz7am4W_-8QOqHRb-Kex5IuEIDS5ka61t1aPVnVXRTA7v_-9545WBl8n9iQMba7qoww4n1_upFgFBSq7_jN6rckBZ9pbRr-AZfUVzJOhnPeFJFrUwBn8kW_j8nh5_kwN7w4SlXrBlXit450xaeVJLQ6PWrB7IoSCQ5YMWZIA=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlSI6QQZ-27qGLAqIW6MThnAZOXl_mMJ1k3EbI_8qi_prIg-wanV2lcdEVII2iY5iPi4qn2iPDf_uJ_N5A391JztLBvJRmr0D8FlOoydF2LqRKgt-zt1CVdtQZGCu-96a7NDJHXQYvNtnNDwfwkoNQ9wBYc2r44aih_UeOzVSviiMdMRTh4xahN1j9Cg"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlSI6QQZ-27qGLAqIW6MThnAZOXl_mMJ1k3EbI_8qi_prIg-wanV2lcdEVII2iY5iPi4qn2iPDf_uJ_N5A391JztLBvJRmr0D8FlOoydF2LqRKgt-zt1CVdtQZGCu-96a7NDJHXQYvNtnNDwfwkoNQ9wBYc2r44aih_UeOzVSviiMdMRTh4xahN1j9Cg=w640-h426" width="640" /></a></div>Długi dom z muralem, gdzie powstał sklep z pamiątkami (kilkanaście metrów od Remora Summer House) <br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>PLAŻE NA NILANDHOO<br /></b></span>Tyle powiedzieliśmy o samej wyspie. Warto omówić
tutejsze plaże i lagunę, ponieważ sporą część wolnego czasu będziemy spędzać na
pływaniu. Nasza plaża ma aż trzy wejścia. Główne prowadzi szeroką drogą z
narożnika Remora Inn. Wystarczy pójść około 100m przed siebie i już jesteśmy na
niej. Drugie znajduje się po lewej stronie, kiedy wyjdziemy z obiektu Remora
Summer House. Wystarczy skręcić na drugim skrzyżowaniu lokalnych dróg. Na Mapie
Google ta uliczka nazywa się Khatheebu Magu. Idziemy nią również 100m w stronę
oceanu, po czym będziemy na plaży. Trzecie wejście prowadzi dosłownie wzdłuż
głównej drogi przy boisku piłkarskim. Jako że jesteśmy na lokalnej wyspie,
tylko część plaży jest przeznaczona dla turystów, gdzie kobiety mogą chodzić w
stroju kąpielowym, a mężczyźni w kąpielówkach. Tę część znajdziemy, idąc
szeroką drogą od narożnika Remora Inn. Wszystko, co znajduje się po prawej
stronie, aż do krzaków dotykających wody, należy do nas-turystów. Plaża
znajdująca się po lewej stronie od głównego wejścia jest przeznaczona dla
miejscowych. Tam nie możemy chodzić „po europejsku” ze względu na zasady ich
religii. Spacerować po tej części plaży oczywiście możemy. Plaża na Nilandhoo
jest bardzo długa i nawet szeroka. Jest zbudowana z naturalnego, drobnego
piasku, prawie jak mąka. Nie czujemy żadnych ostrych kawałków rafy. Na całej
jej długości widzimy gęsty palmowy las. Polecam przejść całą plażę, ponieważ
zmienny układ palm powoduje, że mamy inny widok. W szczególności na samym jej
końcu, gdzie część plaży wcina się w głąb, a nad nią są lekko pochylone,
wysokie palmy. Najpiękniej jest chyba w rejonie fragmentu dla turystów oraz w
miejscu środkowego wejścia na nią, ponieważ mamy młode palmy, które idealnie
komponują się z turkusowym odcieniem laguny w słoneczny dzień. Wylegując się na
piasku lub pływając musimy pamiętać, że na Nilandhoo „grasują” gawrony, które są
przyzwyczajone do ludzi. Wystarczy tylko na chwilę zostawić torby lub
reklamówki, a one się nimi zajmą. Wspomniane ptaki potrafią wejść do środka
torebki, po czym wyciągają po kolei rzeczy. Mało tego – jeśli mamy, np. ciastka
w foliowym opakowaniu, to rozdziobią je, po czym zaczną zajadać się nimi. Po
gawronach schodzą się kraby w muszlach, które tworzą większe skupiska, gdy
tylko na piasku znajdzie się jakieś jedzenie. Z tego względu przekąski,
jedzenie czy nawet telefony, koniecznie musimy trzymać w zamkniętej torebce lub
plecaku. Na innych wyspach malediwskich nie spotkałem się z tak odważnymi
ptakami, które próbują odlecieć nawet ze smartfonem.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhg03L1na4f0ZRnbmcEMgQT4fMD_1MbtOsLhrN71sh5jesBrmL5AcQb3765i-plXmyVVULSjIgfuEFOYR7o2O5N85J-p17IPJcho8OMRMd8iiOJt6Qxsg8Z7Xv5TIcSlhD5V4DyLszcxWu14-z1XmCnPpIV8-xxy8Vp3zIMaU52Ajz1skK_55zHAZ1S5g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhg03L1na4f0ZRnbmcEMgQT4fMD_1MbtOsLhrN71sh5jesBrmL5AcQb3765i-plXmyVVULSjIgfuEFOYR7o2O5N85J-p17IPJcho8OMRMd8iiOJt6Qxsg8Z7Xv5TIcSlhD5V4DyLszcxWu14-z1XmCnPpIV8-xxy8Vp3zIMaU52Ajz1skK_55zHAZ1S5g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEicvt0xozg_DwK0HK5fsRYEwtTy3O_sIDIa59U0wGjFA7e3mWdjymgGoEJnfznNgCWF3__NFOYrJDYDsPIMF8EBqdGdkPcR5DF5CcDW3VlAhJO3wB4ZJIIeKoZ92LigPFIUbG_Au5-hEguZiXBnGJS4Nu-6LhfTZe1SlTsqdpc2J50afKB-H2GacTaUGg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEicvt0xozg_DwK0HK5fsRYEwtTy3O_sIDIa59U0wGjFA7e3mWdjymgGoEJnfznNgCWF3__NFOYrJDYDsPIMF8EBqdGdkPcR5DF5CcDW3VlAhJO3wB4ZJIIeKoZ92LigPFIUbG_Au5-hEguZiXBnGJS4Nu-6LhfTZe1SlTsqdpc2J50afKB-H2GacTaUGg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh6CvjHsyTnYH4kWFMgRtTkT2Dnc6rG_WZ6Tv5jq4UnG8tqlC5Rax2dJSD9ygZ7JyS8KsiFmfJQ2AksOCyh3G3_c__4fhmoHltxCwG72JlM6kVVZUoXZsyfGyuDvvDeJg_lUjIXEevQo_aNnSS1RLQ_MvrdiUHgUlxxea0E_LtBogmJUjv25L2kTCIaZQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh6CvjHsyTnYH4kWFMgRtTkT2Dnc6rG_WZ6Tv5jq4UnG8tqlC5Rax2dJSD9ygZ7JyS8KsiFmfJQ2AksOCyh3G3_c__4fhmoHltxCwG72JlM6kVVZUoXZsyfGyuDvvDeJg_lUjIXEevQo_aNnSS1RLQ_MvrdiUHgUlxxea0E_LtBogmJUjv25L2kTCIaZQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXQhIVzmeCDb3XXT9_iTC9QRgYvXDrMdjivdsUWJ38wY_E9uracZf4PdfB6-F132mPZuw-vk4Fn9q-X_yaDyZozII3F4EKViUxdnEdGt_yEbQEARhfAINrm022U0qdpXWQguIh-zxFJV5wkjf8rnJMXSAhnHw11D2-heCpFiBq691p7GY5P_IGrXnRew"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXQhIVzmeCDb3XXT9_iTC9QRgYvXDrMdjivdsUWJ38wY_E9uracZf4PdfB6-F132mPZuw-vk4Fn9q-X_yaDyZozII3F4EKViUxdnEdGt_yEbQEARhfAINrm022U0qdpXWQguIh-zxFJV5wkjf8rnJMXSAhnHw11D2-heCpFiBq691p7GY5P_IGrXnRew=w400-h268" width="400" /></a></div>Kraby "grasujące" na plaży. Prawie każda muszla chodzi, gdy tylko staniesz na chwilę<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfBNTb1ve4nSI7sVYRMJShk9VFrmz2lyyFptuNcLsT_HgaalaJhiY2puQl0B6V1S6grUtkDJcmaeZXrF-8ZQpV2lG5ILSGVM94cXS062kfNePmQP1qEXHkVSlLYFSO09T4J2KGwFtaTri-f8LCRvaNfPqjdqpXPrJO5nJg8i4yYgHKxhRPt3LXZjp3kw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfBNTb1ve4nSI7sVYRMJShk9VFrmz2lyyFptuNcLsT_HgaalaJhiY2puQl0B6V1S6grUtkDJcmaeZXrF-8ZQpV2lG5ILSGVM94cXS062kfNePmQP1qEXHkVSlLYFSO09T4J2KGwFtaTri-f8LCRvaNfPqjdqpXPrJO5nJg8i4yYgHKxhRPt3LXZjp3kw=w640-h426" width="640" /></a> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjSTMB7oCVfolwqJ2WIQw4OHFe0BpDas-QVd5N7AMfizxB2-DcQkjo-ncLy_Z1DESeKXWIP1kvfbzeszUre0s2EMu5HeWoap2-k6BOR-bFbXaiMd95vPCkJyYsOtmWQJfD8t77HTCunO4d1BgdsSK25AAFnt12kEPW4x--1wJT9TJPWaXYtm0TROX-8Zg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjSTMB7oCVfolwqJ2WIQw4OHFe0BpDas-QVd5N7AMfizxB2-DcQkjo-ncLy_Z1DESeKXWIP1kvfbzeszUre0s2EMu5HeWoap2-k6BOR-bFbXaiMd95vPCkJyYsOtmWQJfD8t77HTCunO4d1BgdsSK25AAFnt12kEPW4x--1wJT9TJPWaXYtm0TROX-8Zg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEguVqHDUa71l8BHO326N01RpO6ULlYzDhK7QQmKYooPK8kjIVu8yrRVOM_J5m2bkq5cgHUaEPUheg0ZMc7VJwKYHP1Az5Ef3RfV0zUAR-KMlzC4d696j7chegySROgBVq0-es4VUcIzcBlHK1WUymkejUp-KQxoZ86g_kh04dHuz3hxV95nh4qiV13Iqg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEguVqHDUa71l8BHO326N01RpO6ULlYzDhK7QQmKYooPK8kjIVu8yrRVOM_J5m2bkq5cgHUaEPUheg0ZMc7VJwKYHP1Az5Ef3RfV0zUAR-KMlzC4d696j7chegySROgBVq0-es4VUcIzcBlHK1WUymkejUp-KQxoZ86g_kh04dHuz3hxV95nh4qiV13Iqg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjzxO7IiCUVQWula9ae21FKTY4qN5B_ojiWgXac0nNoCrMXB7CV_qc2qe4sAemIiZGwVXS3hek02-yFfo_cl6Eb90HuExkY_DzGjHqTKj7SRsJWUAVg7aGVF_Or4XGOKJ97lPaKj4frerr2GTgVo-pnwCK_ORc1cvv53I8RaOKcnAVo7B08M7E54BIuBg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjzxO7IiCUVQWula9ae21FKTY4qN5B_ojiWgXac0nNoCrMXB7CV_qc2qe4sAemIiZGwVXS3hek02-yFfo_cl6Eb90HuExkY_DzGjHqTKj7SRsJWUAVg7aGVF_Or4XGOKJ97lPaKj4frerr2GTgVo-pnwCK_ORc1cvv53I8RaOKcnAVo7B08M7E54BIuBg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGj-qrqAGmqK7APmnXH0QjIE-IfRJY46frPHv_oa6WSvlq2uNPxHVWhbpa426SEB8OEMUzolTXxZtlputcmR_IfB0VVRVXRoqWIhXCranRUxbrowDl2r7jTb94mxntSVcbVQJKkNWrwbXnY362KvEMqCnn4inY0GG7KhreunISzxp-Z2WgYAs_glYo2Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGj-qrqAGmqK7APmnXH0QjIE-IfRJY46frPHv_oa6WSvlq2uNPxHVWhbpa426SEB8OEMUzolTXxZtlputcmR_IfB0VVRVXRoqWIhXCranRUxbrowDl2r7jTb94mxntSVcbVQJKkNWrwbXnY362KvEMqCnn4inY0GG7KhreunISzxp-Z2WgYAs_glYo2Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhl9FyUa7P8PMZAD-NKTRv8mBJXsPAnslabE2J-EIChUOtI7wmaCHylOlXGu9Nl25hdFX89Mhmdhh0hSrj1ltizSRMEVpGYLwG6dPa_NooL6GMYKulkYeGNYWEvwM3k_bPQUR9cX3nmqJ9uzWCg_mb7_8t8wzfV-tVVr8cKDiUhEK-_PSLLjJ9q0y41vA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhl9FyUa7P8PMZAD-NKTRv8mBJXsPAnslabE2J-EIChUOtI7wmaCHylOlXGu9Nl25hdFX89Mhmdhh0hSrj1ltizSRMEVpGYLwG6dPa_NooL6GMYKulkYeGNYWEvwM3k_bPQUR9cX3nmqJ9uzWCg_mb7_8t8wzfV-tVVr8cKDiUhEK-_PSLLjJ9q0y41vA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgq0qEKF-UQA6UQTBYgXSuNG6mO8qzHkzemqNDDTc_PvIa9QLYt8RGAigQJi3IsBjMATOngPkt3V4VH3XI8A7Fl_6M0NoRJBxbENVUBCwn45Rd-lJ_yAmqLz-qjMFsjaEDrDgLHkQiRd5wwL0hlRC9wXWVgWlROPkY-hAi7nn3Qc1EIC9fnvG2bXPL9CQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgq0qEKF-UQA6UQTBYgXSuNG6mO8qzHkzemqNDDTc_PvIa9QLYt8RGAigQJi3IsBjMATOngPkt3V4VH3XI8A7Fl_6M0NoRJBxbENVUBCwn45Rd-lJ_yAmqLz-qjMFsjaEDrDgLHkQiRd5wwL0hlRC9wXWVgWlROPkY-hAi7nn3Qc1EIC9fnvG2bXPL9CQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVmc8A-AiLRLnBX50X-f2t4Vl87FrrWYhbcmCPW0bmRfAQ0hYmz_bNPD90oV_9b27V3hYQuinQ_9gbJxvUmTOi5qBlbCJ5kxk9oXfUdtPOUQ5q2HYwxFEIK17AzOJAtvEG2uqxBy-yCSoPVHXKgJYwp42ujbdeRj7WpPI6qy0N37kKEi6H2bv_V2kHRQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVmc8A-AiLRLnBX50X-f2t4Vl87FrrWYhbcmCPW0bmRfAQ0hYmz_bNPD90oV_9b27V3hYQuinQ_9gbJxvUmTOi5qBlbCJ5kxk9oXfUdtPOUQ5q2HYwxFEIK17AzOJAtvEG2uqxBy-yCSoPVHXKgJYwp42ujbdeRj7WpPI6qy0N37kKEi6H2bv_V2kHRQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhky5RxvIT6SlbZnCFsvP5oogqeNQ2iiNodVUwkkQNkRhHIS6C1IGuKZz2mxs5kjZlUv7BOG2uN4qwf2_gnzGLLJfYgpbHQ1roN2iCEfiJXeFd41wfZHFlNeSmaqt6izlNYL9-w_S2ol98AukS8nwrKCUIuk2LklI9BzI36-KNIYaGjiSvcv9e3qBnDaQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhky5RxvIT6SlbZnCFsvP5oogqeNQ2iiNodVUwkkQNkRhHIS6C1IGuKZz2mxs5kjZlUv7BOG2uN4qwf2_gnzGLLJfYgpbHQ1roN2iCEfiJXeFd41wfZHFlNeSmaqt6izlNYL9-w_S2ol98AukS8nwrKCUIuk2LklI9BzI36-KNIYaGjiSvcv9e3qBnDaQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYIP5GM-EGE8NjQfegraocaCP7TSItI7fDiD4upnp7dMYlu6kQkAeHPJB1s2ik3z3JVsZlebJEaRf9LKjQgW9qeaCrLrzofr4ZcPrMTQOncrs6SXkTGSFY24DwH0Gl5NBvmYYWyr4HL9wgyzie4krWai1Cp6dD7ZZm0U330khaD1kH4tjsW4ue9GyroA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYIP5GM-EGE8NjQfegraocaCP7TSItI7fDiD4upnp7dMYlu6kQkAeHPJB1s2ik3z3JVsZlebJEaRf9LKjQgW9qeaCrLrzofr4ZcPrMTQOncrs6SXkTGSFY24DwH0Gl5NBvmYYWyr4HL9wgyzie4krWai1Cp6dD7ZZm0U330khaD1kH4tjsW4ue9GyroA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcvvX8W6L9mGnWGDYyZdtVgGScGeegIaMS_4o_-ZEPYoTKqTGgjtw0HFuHpLrokETKFFjGntdzM3HhFJYf1rWfhhE0HOWAyJtEa-nUSvA7tz4KFpr96h9gRUi4vfckPMM_PTfHlX3zZg5-ivgytyXEoJWjh7D1R0hXrZUtOmk2Q436h1z9zNhk6lzPtA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcvvX8W6L9mGnWGDYyZdtVgGScGeegIaMS_4o_-ZEPYoTKqTGgjtw0HFuHpLrokETKFFjGntdzM3HhFJYf1rWfhhE0HOWAyJtEa-nUSvA7tz4KFpr96h9gRUi4vfckPMM_PTfHlX3zZg5-ivgytyXEoJWjh7D1R0hXrZUtOmk2Q436h1z9zNhk6lzPtA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEik2eyc2FypzTbKepre0gipDV4F1Me7164dG-EGsh6otZcD5fRsnGnsD1958tnK7v1FG0M7A2BlF_tozLI-SwE5HzmzrLmruYd-Q9gD6gI8TixU15lx28XnA9FCFm-EX9PtwAsL9MjVCegw9zcIQCuKHXwSp74PlXoe45bdxbSa9gEPx93zkMdN7lA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEik2eyc2FypzTbKepre0gipDV4F1Me7164dG-EGsh6otZcD5fRsnGnsD1958tnK7v1FG0M7A2BlF_tozLI-SwE5HzmzrLmruYd-Q9gD6gI8TixU15lx28XnA9FCFm-EX9PtwAsL9MjVCegw9zcIQC1emuKHXwSp74PlXoe45bdxbSa9gEPx93zkMdN7lA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjWkAjB77C4qnghhMM7DC3CP6Z4pBr-lF7Tz74pW2iAQ9K9xxdVmwsIz3gaQaXv_J3PVjIIrALgV1OfsnOKFeIaugeC18cGNWLdXuEcDZ3nhaptBqyCfOIvuzuUS1hXyqgQL4mrFZmPnSj1wWmjY3Lxx7pAT1MVq7iBWQBBTycsTHGVPWnCkSMUmLdkrQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjWkAjB77C4qnghhMM7DC3CP6Z4pBr-lF7Tz74pW2iAQ9K9xxdVmwsIz3gaQaXv_J3PVjIIrALgV1OfsnOKFeIaugeC18cGNWLdXuEcDZ3nhaptBqyCfOIvuzuUS1hXyqgQL4mrFZmPnSj1wWmjY3Lxx7pAT1MVq7iBWQBBTycsTHGVPWnCkSMUmLdkrQ=w400-h266" width="400" /></a></div>Plaża na Nilandhoo zachwyca pod każdym względem. Jest nawet huśtawka z nazwą wyspy <br />Laguna jest ograniczona naturalnym „murem” z rafy,
który stanowi naturalny falochron od strony oceanu. To znaczy, że na teren
laguny nie docierają żadne fale pochodzące od strony głębin oceanicznych. Ten
naturalny mur znajduje się ponad 500 m od plaży i można dotrzeć do niego idąc
dnem. Na około 100 m przed nim rozpoczynają się skupiska rafy koralowej, gdzie
pływają małe, kolorowe ryby, głównie skalary w czarno-białe paski. Osoby, które
nie potrafią pływać mogą tutaj przyjść, założyć maskę do snorkelingu i podziwiać
podwodny świat, ponieważ nawet tak daleko wody są bardzo płytkie. Jeśli lubisz
głębiny i chcesz sprawdzić, co jest za naturalnym falochronem, to powiem ci, że
nie musisz podejmować ryzyka, ponieważ ja już sprawdziłem co w wodzie „piszczy”.
Z plaży dla turystów do naturalnego falochronu mamy 500 m w linii prostej. Na
około 40m przed „murem” wody są już tak płytkie, że nie można dalej płynąć, a
dookoła mamy tylko rafę. Jedyne co zostaje, to użyć butów do wody. W miejscu,
gdzie skały wystają z wody, powstaje bardzo długa fala o wysokości
kilkudziesięciu centymetrów. Jest szeroka, przez co jej siła jest dość znaczna.
Trzeba uważać na nią, ponieważ chwila nieuwagi może spowodować, że rzuci nas na
rafę. Stąd ja czekałem aż fale nieco się uspokoją oraz szedłem bokiem.
Poczekałem aż w miejscu załamywania fal woda się wyrówna, po czym szybko
przeszedłem dalej. Jak się okazuje, miejsce załamywania fal jest ruchome na
szerokości około 50m, przez co jest duża szansa, że na którąś z nich trafimy.
Kiedy widziałem podobną falę szedłem bokiem, żeby ją dosłownie przeciąć, dzięki
czemu nie przewracało mnie na boki. Tam, gdzie one się załamują, idziemy dnem,
które stanowi rumor skalny. Woda ma głębokość zaledwie 10cm. Podobnym odcinkiem
idziemy nawet 80 m, przez co trasa do głębin znacznie nam się wydłuża. Po
przejściu na drugą stronę, w końcu czujemy ulgę, ponieważ odtąd nie ma silnych
fal. Mamy też świadomość, że znajdujemy się już po stronie głębin. Nie
znajdziemy tu jednak nagle opadającego dna w postaci ściany skalnej, ale raczej
przez kolejne 100 m skaliste i martwe dno będzie stopniowo opadać aż do
głębokości około 5m. Dopiero dalej, coraz szybciej, ale nadal stopniowo, dno
opada w stronę głębin. Niestety po tej stronie nie zobaczymy ani kawałka żywej
rafy, ani większych ryb, które by zachwyciły. Po prostu nie warto tam płynąć,
chyba, że chcemy zrobić sobie trening kondycyjny w pływaniu na dystansie 750 m
w jedną stronę. </div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh0yATuek_HYNSbT5UtywgWiWv515qS2-fskgJeaEqDf2kM1gfIDXMGy7H5bk6C_xtFTs-y2A8UuwZz3mHG_dHXy_ydFjvsgnq9AIY8dGQYkIgS_g2Kqm4XOZNrM1p9rYdC7ZBda7ECLuFZMyD3lO6sDWN2dtmPz8Bt9n3lhLueb--5tns1KVSM46H-Hg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh0yATuek_HYNSbT5UtywgWiWv515qS2-fskgJeaEqDf2kM1gfIDXMGy7H5bk6C_xtFTs-y2A8UuwZz3mHG_dHXy_ydFjvsgnq9AIY8dGQYkIgS_g2Kqm4XOZNrM1p9rYdC7ZBda7ECLuFZMyD3lO6sDWN2dtmPz8Bt9n3lhLueb--5tns1KVSM46H-Hg=w640-h426" width="640" /></a></div>W oddali widać wysokie, załamujące się fale. Naturalny "mur" ze skał skutecznie wyłapuje wszystkie fale nadchodzące z oceanu, dzięki czemu w lagunie jest cały czas spokojnie (zdjęcie wykonano wieczorem po dość deszczowym dniu)<br /></div><div><br />Rzeczą, którą zdecydowanie polecam jest
wypożyczenie zielonego kajaka, który leży oparty o krzaki na plaży dla
turystów. Można go wypożyczyć u Magdy za 10 USD. Wówczas polecam wypłynąć na
skraj laguny, po czym popłynąć w prawo, poza obrys linii brzegowej wyspy, patrząc
od strony plaży dla turystów i dalej w stronę otwartego oceanu, aż dotrzemy do
granicy turkusowej laguny i głębin oceanicznych. W tym miejscu tworzy się równa
i wyraźna granica jasnych i ciemnych wód. Według mnie tutejsza laguna przybiera
najbardziej intensywny turkusowy, jasny kolor, który wręcz zachwyca. Mamy stąd
piękny widok na całą wyspę Nilandhoo od strony południowej i zachodniej strony.
Takiego widoku podczas pływania w lagunie po prostu nie zobaczysz. Jedną z
większych atrakcji podczas pływania w jej wodach jest fakt, że możesz spotkać
dwie płaszczki, które upodobały sobie płycizny na wysokości plaży dla turystów.
My trafiliśmy je już w pierwszym dniu. Dodatkowo rejon Nilandhoo słynie z
‘ogórków morskich’, czyli podwodnych stworzeń, które przypominają nieco… gruby
kał w paski o regularnych odstępach. Przyjmują różne kolory, ale najczęściej są
czarne, brązowe i szare w wąskie, jasne paski utworzone z kresek i kropek. Są
praktycznie nieruchome, występują pojedynczo, dość rzadko można je spotkać.
Normalnie nam nic nie zrobią, ale w chwili zagrożenia po obu stronach swojego
ciała wystawiają ostry kolec. Na szczęście wody są czyste i przejrzyste, dzięki
czemu z łatwością je dostrzeżemy. Ich gęstość występowania nie jest jakoś
wielka, bo na odcinku 100-200 m laguny widziałem tylko jedno takie stworzenie.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgqDPkUBQxMs6WO9FDkVIZezd7Om5Zy_i1_pjzt7_ajyzwrCDOybF990XTabAmkAloUAl-nVaoevrZX42YK8bQuqkf-bJIgBD1SWXI_CR-_fxNVjt2hdUx1eQr6LKamgo6QuewpOgQo2H1pmzRVNMhX3pD93y8iLZJnZ9_aOOjJxRCr3JF2-FcLbNjkPw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgqDPkUBQxMs6WO9FDkVIZezd7Om5Zy_i1_pjzt7_ajyzwrCDOybF990XTabAmkAloUAl-nVaoevrZX42YK8bQuqkf-bJIgBD1SWXI_CR-_fxNVjt2hdUx1eQr6LKamgo6QuewpOgQo2H1pmzRVNMhX3pD93y8iLZJnZ9_aOOjJxRCr3JF2-FcLbNjkPw=w640-h426" width="640" /></a></div>Kajak w krzakach na plaży dla turystów<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYyIdne3_FJHfoGb_eko2KNyJ-AsX-oQlFd8HT1H6TGCFZj_XXTS2IIW_4Ji5V7Jhg37xIFYL4u-CXPd_Bb8MjFLusRuZHsSAbvadxMCIwRMZphtWpjkJdVFP6VOq_naDRr-w8EMvsFe3udJn-q49pDvZrZrARmhKjMQHynFNXgjgzaqgwWEl715-3yA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYyIdne3_FJHfoGb_eko2KNyJ-AsX-oQlFd8HT1H6TGCFZj_XXTS2IIW_4Ji5V7Jhg37xIFYL4u-CXPd_Bb8MjFLusRuZHsSAbvadxMCIwRMZphtWpjkJdVFP6VOq_naDRr-w8EMvsFe3udJn-q49pDvZrZrARmhKjMQHynFNXgjgzaqgwWEl715-3yA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiCa5cDBzINILrqPaUQlzL4KseNog1ByyppOsdS0qSu7ljmSqjRXxnJFJJENpEffgdwQdaStK-swhhdFDQl2Ho9jr2Vitie1BWsp0BcmnXKP6_YB-zUO1uczVRxlj5GIp0IJdf2ZSqmoaK8rgkKlGozVF3nFss_x98elsI61IxVRkzPubE2QLBihjrT5Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiCa5cDBzINILrqPaUQlzL4KseNog1ByyppOsdS0qSu7ljmSqjRXxnJFJJENpEffgdwQdaStK-swhhdFDQl2Ho9jr2Vitie1BWsp0BcmnXKP6_YB-zUO1uczVRxlj5GIp0IJdf2ZSqmoaK8rgkKlGozVF3nFss_x98elsI61IxVRkzPubE2QLBihjrT5Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiASGkrk6zfFy_xrGTn4009cSxX32UaYT-2ONlp5Zx5P3X04nBbxXhVFfVzt-rH-dBx76R886c_6mZ4sw3hx7XoqK7ilhq9ENDz28zX0wtXEvwpie3gcxworqYSf50VGqTni-Pcew7E5NpwSiaBDeAzX0dFT3NOKoGke6I7Hv8o4x3JGCwt5ptnHDFsnw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiASGkrk6zfFy_xrGTn4009cSxX32UaYT-2ONlp5Zx5P3X04nBbxXhVFfVzt-rH-dBx76R886c_6mZ4sw3hx7XoqK7ilhq9ENDz28zX0wtXEvwpie3gcxworqYSf50VGqTni-Pcew7E5NpwSiaBDeAzX0dFT3NOKoGke6I7Hv8o4x3JGCwt5ptnHDFsnw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhS8l9s8nSgp0nbznvaYh2EFH0a8Jnj7V5yfxe2NZl_QAB9-yoXxZavYocr3dmt4Otg6dpapFq1OJb2116AGuJCnr9wv7ZOiu-iVkusZVzt-IsijPawGEJPKoPiH7PQXPJK7bStV1zBtIhjmL3Aq17FOljnQyl6YFhO07X0Ioo8JxGO7yM3RVIpI00cQg"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhS8l9s8nSgp0nbznvaYh2EFH0a8Jnj7V5yfxe2NZl_QAB9-yoXxZavYocr3dmt4Otg6dpapFq1OJb2116AGuJCnr9wv7ZOiu-iVkusZVzt-IsijPawGEJPKoPiH7PQXPJK7bStV1zBtIhjmL3Aq17FOljnQyl6YFhO07X0Ioo8JxGO7yM3RVIpI00cQg=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgK6RZpao1MbjljSigp3swQrR_vvqTGhHFFJp6E9xPoxLH717Vd_srki08NOa91kkPmi4RGqH5JMFvthz-kRIKtpSN89VlfMeLggKN1e_RVVx7ICvvhVk-lOhV68-BlVObjjHAAcAI-nWD_9V0c-rZX1GRKcHqj9FMwBDSjw8Z5dzk96APqC-j3ZY3PrQ"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgK6RZpao1MbjljSigp3swQrR_vvqTGhHFFJp6E9xPoxLH717Vd_srki08NOa91kkPmi4RGqH5JMFvthz-kRIKtpSN89VlfMeLggKN1e_RVVx7ICvvhVk-lOhV68-BlVObjjHAAcAI-nWD_9V0c-rZX1GRKcHqj9FMwBDSjw8Z5dzk96APqC-j3ZY3PrQ=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8oYPltz07NoMlIqxQJ07mdlIJqpXYpnBjueuL0Yv1bqCnDkB8mLqJns1D9gCKOVrq5nsA2aW0VE32Qp6rHJ-IkoNyIQtTUzthoJyyDHpICARqu9zN4MYEL15mX-NCC66gKaXzxylmYCh0a3b-1d5sGKjtJDsX_n2lqjeEIqc5bGa9S-yOW3iiPPnalQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8oYPltz07NoMlIqxQJ07mdlIJqpXYpnBjueuL0Yv1bqCnDkB8mLqJns1D9gCKOVrq5nsA2aW0VE32Qp6rHJ-IkoNyIQtTUzthoJyyDHpICARqu9zN4MYEL15mX-NCC66gKaXzxylmYCh0a3b-1d5sGKjtJDsX_n2lqjeEIqc5bGa9S-yOW3iiPPnalQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhyIknBliv1tG1xybK0s2fudkTU0hqDT1zBiVeJ1PiWUqDm3h2JBOyRSO8LcJkes1WjyjgIRTYbKTSEAIBkh1NMXrjpd_DjY9_EVvMw7rOZqAXxyaNb2deOTkuYakiddgCz8g6kMZCpUX8fU5GYxMCMA5PjCr5yuIiH22nm5yG1slW7c0W4m-FIPD0FCQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhyIknBliv1tG1xybK0s2fudkTU0hqDT1zBiVeJ1PiWUqDm3h2JBOyRSO8LcJkes1WjyjgIRTYbKTSEAIBkh1NMXrjpd_DjY9_EVvMw7rOZqAXxyaNb2deOTkuYakiddgCz8g6kMZCpUX8fU5GYxMCMA5PjCr5yuIiH22nm5yG1slW7c0W4m-FIPD0FCQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgXxjoW7ceNiY387Jf7Vn9PNkPKyFsjtOt8-xnV3po3pZPrSld5QhmjFIHQ_ZZOE6lgZC6qD01fUGBwCd0ibOnkqjF99z-Ezw5lglE32ZdSyEPpmx3wi8fwQGlu9wbB8LKzPZ8qie1zkQ7mCWuA7_OgKwm25HGVJWM4g7LmLnRfaRKglZTqjZsy-OIeEg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgXxjoW7ceNiY387Jf7Vn9PNkPKyFsjtOt8-xnV3po3pZPrSld5QhmjFIHQ_ZZOE6lgZC6qD01fUGBwCd0ibOnkqjF99z-Ezw5lglE32ZdSyEPpmx3wi8fwQGlu9wbB8LKzPZ8qie1zkQ7mCWuA7_OgKwm25HGVJWM4g7LmLnRfaRKglZTqjZsy-OIeEg=w400-h266" width="400" /></a></div>Widoki, które można zobaczyć z poziomu kajaku. W szczególności polecam wypłynięcie poza obrys wyspy Nilandhoo. Wówczas zobaczymy ją z intensywnie turkusowej laguny</div><div> <br />A co można powiedzieć o samej lagunie? Jest
rozległa i duża, dlatego miejsca wystarczy dla każdego. Trzeba pamiętać, że w
ciągu dnia mamy cykl przypływu i odpływu, dlatego co około dwa tygodnie
będziemy mieli na przemian: rano płytka laguna na około 20-50cm wody, a po
południu przy brzegu będzie około 50cm wody i dalej, nawet do 80-100cm. Co
około dwa tygodnie sytuacja się zmieni. Laguna ma około 500 m szerokości i
otacza całą wyspę Nilandhoo. Wszędzie, gdzie widzimy plażę można pływać. Jeśli
z kolei chcemy podziwiać rafy, to musimy popłynąć lub przejść dnem około 400m
prostopadle do naszej plaży. Znajdziemy tam kilka niskich formacji koralowych,
gdzie pomiędzy nimi będą pływać głównie czarno-białe skalary i
zielono-niebieskie ryby. Jeśli nastawiasz się na piękne rafy, to muszę cię zmartwić,
ponieważ na Malediwach blisko 90% rafy już wymarło, dlatego oglądamy tylko nowe
formacje, których jest niewiele. Jeśli chcemy zobaczyć coś więcej polecam
wybrać jedną z wycieczek, które będę omawiać nieco dalej. Kiedy mamy odpływ,
laguna jest turkusowa, ale nie jest to żywy odcień tego koloru. Raczej
przypomina turkus zmieszany z lekkim szarym kolorem. Mimo wszystko jest bardzo
pięknie. Jeśli chcemy zobaczyć intensywniejszy odcień turkusu, wystarczy
poczekać na przypływ. Będzie więcej wody o około pół metra, a dzięki temu
światło słoneczne wydobędzie prawdziwy kolor. Warto popatrzeć na nią z obu
wejść na plażę przez młode palmy. Wybieramy wejście od strony Remora Inn albo
te od strony boiska piłkarskiego. Z plaży na Nilandhoo można codziennie
podziwiać piękne zachody słońca. Jeśli mamy chmury kłębiaste na niebie, wówczas
mamy gwarancję pięknego widowiska. Mało kto wie, że nie warto tuż po zachodzie
wracać na kwaterę. Dlaczego? Ponieważ około 20min po zachodzie niebo dosłownie
płonie kolorami. Odcienie są intensywne, a czarne chmury z powodu braku światła
na tym poziomie wysokości, dodają uroku.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGR1ZMzmXr7BWPzbNfcIPU3yeDa57QxvtaLe-vzZbn4lBGUtWWbwnWn9DIzJSbb5VIh7MVlGqaWu24Bx1gXN_o3qsFHsGmiSOY0GKmOVp06gO-ethBYw_H5NEjkWiyqmTVGQ20dVzZRQCLeZTZLJD75vzt-dgnjSEJ_EmlZxA217oiTyR8PQvC2w4klw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGR1ZMzmXr7BWPzbNfcIPU3yeDa57QxvtaLe-vzZbn4lBGUtWWbwnWn9DIzJSbb5VIh7MVlGqaWu24Bx1gXN_o3qsFHsGmiSOY0GKmOVp06gO-ethBYw_H5NEjkWiyqmTVGQ20dVzZRQCLeZTZLJD75vzt-dgnjSEJ_EmlZxA217oiTyR8PQvC2w4klw=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEirRNS4qK4-bG8RdvCyb2BYbtmY9XJHUUnXBSjHG1DHXVXOUPxqc8ibVJQbMxdmojHARwxcE6mudfzrHMgbSUwHU9ZGIny_6PJ_Gji4_f5NrSDPWtZoNUoNe7xDACLDQVp68vqNduKHoT0J4dSRnJIsYyTJ6fox8YR9C5Yicc-4q017FTkvl7qME2zhhg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEirRNS4qK4-bG8RdvCyb2BYbtmY9XJHUUnXBSjHG1DHXVXOUPxqc8ibVJQbMxdmojHARwxcE6mudfzrHMgbSUwHU9ZGIny_6PJ_Gji4_f5NrSDPWtZoNUoNe7xDACLDQVp68vqNduKHoT0J4dSRnJIsYyTJ6fox8YR9C5Yicc-4q017FTkvl7qME2zhhg=w640-h426" width="640" /></a></div>Spokojna laguna Nilandhoo<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgvr19h3H_6Xf3_OiTc3PBFiQ9eodGrxBkjMxiQ8bTO7We5PoREmh0B37ESS5b6OAn8c3SJakG5y72fz3szntRm7--Wj-1sdT2N3Y_uBfr0Zmvt5L9ZhrNsYCv6mq3mp4cfMr-MLpbj2lqvEDTAW4n5zNmU7IMT3Yxeva8rG6TxK7Aybad3qFCiQGoVOw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgvr19h3H_6Xf3_OiTc3PBFiQ9eodGrxBkjMxiQ8bTO7We5PoREmh0B37ESS5b6OAn8c3SJakG5y72fz3szntRm7--Wj-1sdT2N3Y_uBfr0Zmvt5L9ZhrNsYCv6mq3mp4cfMr-MLpbj2lqvEDTAW4n5zNmU7IMT3Yxeva8rG6TxK7Aybad3qFCiQGoVOw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZu-1XX3bv8Myj7hrOFqpxWE5UvnhSsimLXiAPJrYny6GowgHZKMxWWMQZ0v2cKVrRHp9XURfUw_M-1WCkQOGRynDMsP9bJ27RDGiQqhG1RfMdDJn-J7tXVuiGzcNG3FQDMnXCnm0E4FOYB8oCJDe96k0lkx9Rju94Fv8Cd18uTjxx-cEqGUU5HyJuPw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZu-1XX3bv8Myj7hrOFqpxWE5UvnhSsimLXiAPJrYny6GowgHZKMxWWMQZ0v2cKVrRHp9XURfUw_M-1WCkQOGRynDMsP9bJ27RDGiQqhG1RfMdDJn-J7tXVuiGzcNG3FQDMnXCnm0E4FOYB8oCJDe96k0lkx9Rju94Fv8Cd18uTjxx-cEqGUU5HyJuPw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCtx8y_nHcJ8fnm6NokQ0HA4iqTD07NrZjxzDKErHedoBF1mRHEV1-mnYKTdyPhEWwVzMV_ghI5qBub1JQxNUAVEtJVIdiqbpOqeimhZCVrudmCaOy7kre_9AQJtweV-oWJln7NIjrxvT871-pg6_JDf9sW6fC0CUX5Ai9CEnAcX4pgUYFsQxQ5JtzIw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCtx8y_nHcJ8fnm6NokQ0HA4iqTD07NrZjxzDKErHedoBF1mRHEV1-mnYKTdyPhEWwVzMV_ghI5qBub1JQxNUAVEtJVIdiqbpOqeimhZCVrudmCaOy7kre_9AQJtweV-oWJln7NIjrxvT871-pg6_JDf9sW6fC0CUX5Ai9CEnAcX4pgUYFsQxQ5JtzIw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjkQmZO3Gh-ZkeQwooMRGxpfVDXToEvkXgVcJDL7e13m6mXzes-kzKbGL7ooUJ0AB3NQV1lSCBBDJEGoye8t8W7mzmNqZ4TdUPx8iBJfUgE8HpSaNPyHaAmcu0LdgUJ0EFSjgBvnsz1ujOCBvLJuYrxPKMRxlxnEbk_esbW8ovAVGeAgqT1JqCAJy8Efg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjkQmZO3Gh-ZkeQwooMRGxpfVDXToEvkXgVcJDL7e13m6mXzes-kzKbGL7ooUJ0AB3NQV1lSCBBDJEGoye8t8W7mzmNqZ4TdUPx8iBJfUgE8HpSaNPyHaAmcu0LdgUJ0EFSjgBvnsz1ujOCBvLJuYrxPKMRxlxnEbk_esbW8ovAVGeAgqT1JqCAJy8Efg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5A38UahHuD5a0xPN1T2_IriIXUsIkoNn6IjAH-EV8LDNoXHQcG5vOYk6QXTyPLH7lJb0VSm8EDKzSWrDLmdnV4FNX-Wh9V4WKx4cEP2rYX4ovOpkaNiXvM-FBy_P2vPdKKrUGKCYqkgDZijQROah1b2pPTYdoa94utjRHSmpLhosrHHEKCJWJznGsUQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5A38UahHuD5a0xPN1T2_IriIXUsIkoNn6IjAH-EV8LDNoXHQcG5vOYk6QXTyPLH7lJb0VSm8EDKzSWrDLmdnV4FNX-Wh9V4WKx4cEP2rYX4ovOpkaNiXvM-FBy_P2vPdKKrUGKCYqkgDZijQROah1b2pPTYdoa94utjRHSmpLhosrHHEKCJWJznGsUQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhopzXYM8F_u_4gdsYUbT6tWjoKK1MZ5PTVt7qaRrJp1r4M9a_ZYLwwdWcTas7hMV2bTB9cHtn4h-FvDtNnORfepatyUc__lMw9qYb9NNeQpNNLivNyH1GkC3fFZuzGt_L6p7dUGGNkYMEJeHd7bjapkPKzaROt2jYRgSpRGpzOQkjnpSIBmP2AmoYynQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhopzXYM8F_u_4gdsYUbT6tWjoKK1MZ5PTVt7qaRrJp1r4M9a_ZYLwwdWcTas7hMV2bTB9cHtn4h-FvDtNnORfepatyUc__lMw9qYb9NNeQpNNLivNyH1GkC3fFZuzGt_L6p7dUGGNkYMEJeHd7bjapkPKzaROt2jYRgSpRGpzOQkjnpSIBmP2AmoYynQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhqLt6srUVHc2nd6PNBLdxn8JuY5bQdIUVIz269U10FIIY7VyPAr42QbtSdfujKh5mQzUNT4pq3ElhyXMC4bMgcb3gnmMCfP5fjVElVi4-uu5wEhGwtJHHZ-28_hjCfCHuVIG9ZXlwQaZGkwf-L-opjZIMsJQuxfytyUJ-3giOELJP8wA6b699wRkfKBQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhqLt6srUVHc2nd6PNBLdxn8JuY5bQdIUVIz269U10FIIY7VyPAr42QbtSdfujKh5mQzUNT4pq3ElhyXMC4bMgcb3gnmMCfP5fjVElVi4-uu5wEhGwtJHHZ-28_hjCfCHuVIG9ZXlwQaZGkwf-L-opjZIMsJQuxfytyUJ-3giOELJP8wA6b699wRkfKBQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj72WH2YJhelagK2RRDxay2o5GA3rRkB_gppjnpXyEcRG8gehSDc0nwX-iz-b4rLKAqibUL8K3MNZEy5I-rayaGP-_fqedFnpUwZMIFB2LcSfDPifVfphNvPN_FQiVmJoJgk1kRxL5-voSSYM9qBm5thWoVnc6LGzNu2GuNRkXrJJlXEVWtlWlP01I8rg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj72WH2YJhelagK2RRDxay2o5GA3rRkB_gppjnpXyEcRG8gehSDc0nwX-iz-b4rLKAqibUL8K3MNZEy5I-rayaGP-_fqedFnpUwZMIFB2LcSfDPifVfphNvPN_FQiVmJoJgk1kRxL5-voSSYM9qBm5thWoVnc6LGzNu2GuNRkXrJJlXEVWtlWlP01I8rg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjVfAq16vrj11wOs0E1wWlEq5GT6GIMNX_G0UKXRelRsei-VGrSNsiptfmnsX9RViO_OOSid_mk0-mzR5TJy6bue9ECsG-uJ7gO7bx5TX1yO6ZnmJJOZBN9pjEUic1LFR8vX9dnZ_yMpYPWWx31UnSspA7Hv3pNRyQyF8PPDWG_ZUN0xx6oyYFYYQ5Q7w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjVfAq16vrj11wOs0E1wWlEq5GT6GIMNX_G0UKXRelRsei-VGrSNsiptfmnsX9RViO_OOSid_mk0-mzR5TJy6bue9ECsG-uJ7gO7bx5TX1yO6ZnmJJOZBN9pjEUic1LFR8vX9dnZ_yMpYPWWx31UnSspA7Hv3pNRyQyF8PPDWG_ZUN0xx6oyYFYYQ5Q7w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjw02VYJC4yCIo1zPfvSfwj6rX30btoSqw0lAey0KNl7fAcJkr7h93Dxwh_Kz_I6NQwSFy12aUFNC0OtaDUP2NgCJKLAU_hXR17ccQC5mBcUU3ffL0_UFx4-La3zgu2mxhDJEyYU8IWtAFRbWXmt56iQWn9-E2qsP5V4_tl61R4YBhKH3rt8rGRRUcEaQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjw02VYJC4yCIo1zPfvSfwj6rX30btoSqw0lAey0KNl7fAcJkr7h93Dxwh_Kz_I6NQwSFy12aUFNC0OtaDUP2NgCJKLAU_hXR17ccQC5mBcUU3ffL0_UFx4-La3zgu2mxhDJEyYU8IWtAFRbWXmt56iQWn9-E2qsP5V4_tl61R4YBhKH3rt8rGRRUcEaQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgnUBLcfmOtmFoopR3k-AX8_rBGYoBilYf2aO1dwMjM_Ckey1J9wby8z9VLE-zvsrncM1xh3T4qH7iISxkS_FSplJKJC_cEBZzzTjRa1tKIGs6zPnIsWZ9Ij4xq71KHKKyp56rvUnQEB-JF9zyM5eWFuPDb7jLbHP9Cbnbabp7jXuxGBtzX5NnT9e2TvQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgnUBLcfmOtmFoopR3k-AX8_rBGYoBilYf2aO1dwMjM_Ckey1J9wby8z9VLE-zvsrncM1xh3T4qH7iISxkS_FSplJKJC_cEBZzzTjRa1tKIGs6zPnIsWZ9Ij4xq71KHKKyp56rvUnQEB-JF9zyM5eWFuPDb7jLbHP9Cbnbabp7jXuxGBtzX5NnT9e2TvQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6yKdQTR9mx_EsHuXAO6RLFupuv5TfCbt__jJcFS-k1jnPHXlTjOlTf6oc0PijSVXNtjgQSAo5ygGi_AZR4JJd_JPYpvs191EG2E9crZnMhGGJmu1YETTyaWa9-Qui3kq9Q1ipS459Fw70eBTdC5NthsZRFZlTEbhiSHfijWUkeFzDE20ly5Grq3lthQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6yKdQTR9mx_EsHuXAO6RLFupuv5TfCbt__jJcFS-k1jnPHXlTjOlTf6oc0PijSVXNtjgQSAo5ygGi_AZR4JJd_JPYpvs191EG2E9crZnMhGGJmu1YETTyaWa9-Qui3kq9Q1ipS459Fw70eBTdC5NthsZRFZlTEbhiSHfijWUkeFzDE20ly5Grq3lthQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZf_KUBz2VGhJ1InKZRS874cSMwsbPWGh9ZGCInyACyLfrMnJO7bVCwVjDlYZkSnGuj6MGd7KB4S2n-KUhstqVoncrVLpQ9LR9zOnRBk4_IDu6pHQy0yQmoMYxdDUFdtlJGN41GaONWqnhQ6bjOJOLnIpVqOvSE32sXqiwweGqC1o2FYTBDp8V-XS1mw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZf_KUBz2VGhJ1InKZRS874cSMwsbPWGh9ZGCInyACyLfrMnJO7bVCwVjDlYZkSnGuj6MGd7KB4S2n-KUhstqVoncrVLpQ9LR9zOnRBk4_IDu6pHQy0yQmoMYxdDUFdtlJGN41GaONWqnhQ6bjOJOLnIpVqOvSE32sXqiwweGqC1o2FYTBDp8V-XS1mw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgzXqljx-_5F67d2dahwMPOOU0NE4c9KlmCzKEsel2aLRe6X1evO9ciMyY9sk9Yp6-H-qA-oR3eRG1Zp-GNyVxgy7xtub5DwVOR05nSQg9_0I8_KV0KkagfqA1MHd7n9aqxrnLawSpJgMvhOoyF3TG8sHTwBlrai0LluubhmiMMgByeYD59Fiw68cJjtA"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgzXqljx-_5F67d2dahwMPOOU0NE4c9KlmCzKEsel2aLRe6X1evO9ciMyY9sk9Yp6-H-qA-oR3eRG1Zp-GNyVxgy7xtub5DwVOR05nSQg9_0I8_KV0KkagfqA1MHd7n9aqxrnLawSpJgMvhOoyF3TG8sHTwBlrai0LluubhmiMMgByeYD59Fiw68cJjtA=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEit16BIpskIX9fVoKy8LOB2ka_QziLaS8TCzhcEDr_WnpQptu7bzNuT54uU3v-bPj8m0nD5WHtI4n2fMVXUeAiFEkgHpaxNkEd0RQG4ipYjwa1VUT3gzXpEchYm8S_uleazOUbHY-W6IazwMYdSxGevB8xh67gJ9NvhV_ZKGO2ENmtW4mNktHSETXYLMg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEit16BIpskIX9fVoKy8LOB2ka_QziLaS8TCzhcEDr_WnpQptu7bzNuT54uU3v-bPj8m0nD5WHtI4n2fMVXUeAiFEkgHpaxNkEd0RQG4ipYjwa1VUT3gzXpEchYm8S_uleazOUbHY-W6IazwMYdSxGevB8xh67gJ9NvhV_ZKGO2ENmtW4mNktHSETXYLMg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjcwdVoSQ_VxbuM4PF-OaQTRt3echD0kRHjGPvEEiSdGwjJy6mYEsx0Qhzolb94RvjUUmL0kHvLW-4mhlzy8tunLb5k2CmJ_GNm85tyPheO7e6NIHQLCIYHa0V6DshAwrD2j9cFfB4p2SAwbayxJr8xiN7H83vKysN7Jr-CogdTJ6bbvBIQpRWr-S2W_Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjcwdVoSQ_VxbuM4PF-OaQTRt3echD0kRHjGPvEEiSdGwjJy6mYEsx0Qhzolb94RvjUUmL0kHvLW-4mhlzy8tunLb5k2CmJ_GNm85tyPheO7e6NIHQLCIYHa0V6DshAwrD2j9cFfB4p2SAwbayxJr8xiN7H83vKysN7Jr-CogdTJ6bbvBIQpRWr-S2W_Q=w400-h266" width="400" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghlEk3VcMPmRaeMW-lf923WDZmfmIfCChBIZNbxJ1XBSuBJLwx2epaCJEyd3fSo7Lui2IBSGNdzBStBd0RHhTnzroTwd0RGbJaToMa36YHlHHOfhEMGpPgTWKt_a6cloDGsTZGoahMs1pJCzJ1QRKU1m_TMrZQ2mkejsU6GuZF_aVZKluzoCsLQrLMvQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghlEk3VcMPmRaeMW-lf923WDZmfmIfCChBIZNbxJ1XBSuBJLwx2epaCJEyd3fSo7Lui2IBSGNdzBStBd0RHhTnzroTwd0RGbJaToMa36YHlHHOfhEMGpPgTWKt_a6cloDGsTZGoahMs1pJCzJ1QRKU1m_TMrZQ2mkejsU6GuZF_aVZKluzoCsLQrLMvQ=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjBLcv7K9NM9jMKQohdV5buxj_anVn0QRmQow2mKZZy8ohAJar8T4Z77AXrvN2D8oZIzsHHCIsy9BvMpAlwBXk3Ov-NCIOiE_Em9foffK2d14zVE22rerb4FLnH0GpZEvj4vHkrj8NsLBKeWO_3Xz9Y8GnaOdehrvOfbdfH2nIWDcVqWtkLxGjNkBAIhg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjBLcv7K9NM9jMKQohdV5buxj_anVn0QRmQow2mKZZy8ohAJar8T4Z77AXrvN2D8oZIzsHHCIsy9BvMpAlwBXk3Ov-NCIOiE_Em9foffK2d14zVE22rerb4FLnH0GpZEvj4vHkrj8NsLBKeWO_3Xz9Y8GnaOdehrvOfbdfH2nIWDcVqWtkLxGjNkBAIhg=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZr6rAb3TFBebFExDKLVuS2lb84W4ucAa2wEAvTgdjvkfYbwXaEj11tQy1YAW-Ok4JPVYjM6IAf9JKConR2ZLPDPEhGllZcL9BYuJ6fBljkYG2vzXj9Tj8t-oIvx1iNH4iFgmikWyqiEujQ--H9pHjO6GF4rKCU03zIr_Qh6wjRNuAv7EIWof6-4c_eA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZr6rAb3TFBebFExDKLVuS2lb84W4ucAa2wEAvTgdjvkfYbwXaEj11tQy1YAW-Ok4JPVYjM6IAf9JKConR2ZLPDPEhGllZcL9BYuJ6fBljkYG2vzXj9Tj8t-oIvx1iNH4iFgmikWyqiEujQ--H9pHjO6GF4rKCU03zIr_Qh6wjRNuAv7EIWof6-4c_eA=w267-h400" width="267" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgMkbrqESJncWW9Tc7hCTeTU_u2o0GJDZGnAvtKDgGU7h-1EIVtgJ66-OngZyJdxiVUD_44ylXMOGyD60E4Cqu8CH8Rs22gskRyB29SAq_E09jPneRcusN3ohHHGq35MNXzy9JklGE4T8UiUEUoxbfiBbmoS14GV65TyLafyDPkBkeDf4VMkbyHYXTmrQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1061" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgMkbrqESJncWW9Tc7hCTeTU_u2o0GJDZGnAvtKDgGU7h-1EIVtgJ66-OngZyJdxiVUD_44ylXMOGyD60E4Cqu8CH8Rs22gskRyB29SAq_E09jPneRcusN3ohHHGq35MNXzy9JklGE4T8UiUEUoxbfiBbmoS14GV65TyLafyDPkBkeDf4VMkbyHYXTmrQ=w265-h400" width="265" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCBV8fV4R1O1D4mGvz1aUKDFP1KK80K93glDZviqOdaJluhhAJ95O07ZZjcD8eCw-2dtc9u76oIjyUMBLfOJtngNEk_Y1LF3fhqwcSQfDAgw-vwbQixESFCjzOamG6cciWsh3chR5cZ1ub_I__HsiLOZ5ROsKf0RiJCynaKotiI4tPUob6TKOEKHXHAg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhCBV8fV4R1O1D4mGvz1aUKDFP1KK80K93glDZviqOdaJluhhAJ95O07ZZjcD8eCw-2dtc9u76oIjyUMBLfOJtngNEk_Y1LF3fhqwcSQfDAgw-vwbQixESFCjzOamG6cciWsh3chR5cZ1ub_I__HsiLOZ5ROsKf0RiJCynaKotiI4tPUob6TKOEKHXHAg=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg26ONDvey_rFgXh2tYKczpRiX75BaG3YqLY9JKCt4_2VCODT68QJ3Kp-roujweQokBJYW2zsGGDwM5PSkAgIDwcGUiYQmHZqiSfF1WSOsUfXfZa6x0T3vWgpJSo-zNG-v8G4rx-vWnJjTDzwA7lUNVny9rsz_a0iBdO_qTDzZqsgatryduw7z-mF2J1w"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg26ONDvey_rFgXh2tYKczpRiX75BaG3YqLY9JKCt4_2VCODT68QJ3Kp-roujweQokBJYW2zsGGDwM5PSkAgIDwcGUiYQmHZqiSfF1WSOsUfXfZa6x0T3vWgpJSo-zNG-v8G4rx-vWnJjTDzwA7lUNVny9rsz_a0iBdO_qTDzZqsgatryduw7z-mF2J1w=w267-h400" width="267" /></a></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgHr0TTZeWVOfAgwH3n6eM2kJMxD_q1J_oEgSIicV15wvAxPZ3recEtibdURQRdEmRdAukx6UEPELiOdL7hr4nTDWERxb-7ecIPBG_dnZ0eHtEJY_IK3kl6OsM3kpVFOFp8CjzxEEsr_8gM3KRHtJdIBRdgsu3zO_HEmlppU6Pyaa4xZli23NA59Zjnnw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgHr0TTZeWVOfAgwH3n6eM2kJMxD_q1J_oEgSIicV15wvAxPZ3recEtibdURQRdEmRdAukx6UEPELiOdL7hr4nTDWERxb-7ecIPBG_dnZ0eHtEJY_IK3kl6OsM3kpVFOFp8CjzxEEsr_8gM3KRHtJdIBRdgsu3zO_HEmlppU6Pyaa4xZli23NA59Zjnnw=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj_NBdMLyZc1EmyyK1tNKSDUIdeuSemUwmvW4De4nVlvC6Zd6__6C7wjOAQ8z6YsQJtz4ynd5Id0OSr_6KzL4mzzIvGKb4-XQ-PhK8MITXUHlIBQMQPl7lbAzsAKCqcedI2jUn_j69JpPCYc8GTaWnxjZCquGWp3Rw8jb4EslHp3egBgdkScmHl5Ha39g"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj_NBdMLyZc1EmyyK1tNKSDUIdeuSemUwmvW4De4nVlvC6Zd6__6C7wjOAQ8z6YsQJtz4ynd5Id0OSr_6KzL4mzzIvGKb4-XQ-PhK8MITXUHlIBQMQPl7lbAzsAKCqcedI2jUn_j69JpPCYc8GTaWnxjZCquGWp3Rw8jb4EslHp3egBgdkScmHl5Ha39g=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZjbz1BvU8cy-FZaX6v3u6nonyzVkPRN187sYZGTpifdV2DLOlxB95XctTZdJFKdg0oCWbqzU00APL3IFJHS2p3MVILlGykyx904i4_zVJMjiUKwpPUeHu4J8jkqYZ3DlElY9taYMcidEUbGsK5p0zDpWW5nv8lybMD83z5OzksgjpGwpGbgBTWFXh9g"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1064" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZjbz1BvU8cy-FZaX6v3u6nonyzVkPRN187sYZGTpifdV2DLOlxB95XctTZdJFKdg0oCWbqzU00APL3IFJHS2p3MVILlGykyx904i4_zVJMjiUKwpPUeHu4J8jkqYZ3DlElY9taYMcidEUbGsK5p0zDpWW5nv8lybMD83z5OzksgjpGwpGbgBTWFXh9g=w267-h400" width="267" /></a></div></div><div class="separator">Zachody słońca na Nilandhoo </div></div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>POGODA NA NILANDHOO<br /></b></span>Pomimo, że kwestię pogody omówiłem w moim artykule
„<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – jak zorganizować wyjazd?</a>”, to uważam, że w przypadku
naszej wyspy warto omówić tę kwestię jeszcze raz, ponieważ mamy kilka różnic. Dotychczas,
gdziekolwiek byłem na Malediwach zazwyczaj mogłem przyjąć model myślenia:
będzie dwa tygodnie słońca i być może jeden dzień z deszczem. Taki model
stosowałem wszędzie, gdzie wybrałem wyspę po środku Malediwów lub bardziej na
północ. Zasada jest taka, że czym bardziej na północ od stolicy Malediwów –
Male, tym bardziej pewna pogoda. Czym bardziej na południe, tym pogoda może być
zmienna. Całkiem na południu Malediwów, nawet w sezonie może być ciągle
deszczowo. Nilandhoo to wyspa położona około 150 km na południe od stolicy, a
więc jest uznawana za wyspę południową. Płynie się na nią blisko trzy godziny.
O ile w sezonie raczej nie grożą nam ciężkie ulewy ciągnące się tygodniami, to
pogoda nie jest tak stabilna. Nie można przyjąć modelu myślenia, że będziemy
mieli przez dwa tygodnie słońce i będzie pięknie. Na Nilandhoo będziemy żyli w
ciągłej niepewności. O ile słońca nie zabraknie, to pojawią się epizody z
krótkotrwałym deszczem lub przechodzeniem granicy frontu atmosferycznego w
pobliżu naszej wyspy. Nie polecam za to sprawdzać prognozy pogody, ponieważ
każdego dnia i na każdy tydzień prognozy wyglądały tak samo: 4-5 godzin
słonecznych, ciężkie chmury na niebie przez cały dzień i możliwe opady deszczu
– chwilowe, ale intensywne. Oglądając takie prognozy można się bardzo szybko
załamać i zwątpić, że wydane pieniądze były tego warte. Pocieszający jest za to
fakt, że nawet miejscowe prognozy totalnie się wykładają i przez większą część
czasu mamy niebieskie niebo oraz piękne słońce. Z podanych informacji można
wyciągnąć następujący wniosek: będziemy mieli bardzo dużo słońca, ale kłębiaste
chmury będą na niebie dość regularnie. Na Nilandhoo znacznie częściej
doświadczaliśmy zjawiska „mętnego” nieba. Kto jest fotografem, ten wie o co
chodzi. To znaczy, że jeśli mamy słoneczny dzień z błękitnym niebem, to
dzisiejszy błękit nie jest równy wczorajszemu błękitowi. Jednego dnia możemy
mieć czyste niebo, a drugiego powstanie smuga kondensacyjna na całe niebo,
przez co przyjmie ono kolor rozmytego niebieskiego, jakby rozjaśnionego przez
lekką, białą mgłę. Wówczas na zdjęciach nie można „wyciągnąć” pełnego błękitu. Podczas
17 dni mieliśmy tylko 4 pełne dni, gdzie niebo miało idealnie czysty kolor.
Podczas pozostałych mieliśmy wspomniany „mętny” błękit. Omawianego zjawiska nie
da się przewidzieć w żaden sposób, ponieważ noc wiele zmienia. Nawet najlepsza
prognoza nie pozwoli nam ocenić, czy trafimy na mętny błękit, czy na żywy,
niebieski kolor. W każdym razie, nawet jeśli mamy mętny błękit, to niebo nadal
ma odcień niebieskiego, tyle, że nieco jaśniejszego i tak samo mamy cały
słoneczny dzień.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwT6dI2zSXatccdIPe41bVMUW_Wwphqade0vKsQGsCF1kg9Ynz3PQEwrPIfVArgOzKq1hFMdDC7wQXvMFkkPgVnNzl6pIxcsudycnZEBdQn1kjbDQ7iQtjxE5Bg2PFcSATo5E4P_WjmQrvFd3Q5_GdXUoKU7jiZax7sTd4um1TDCWnVXrNm6Jdvfs9Bw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwT6dI2zSXatccdIPe41bVMUW_Wwphqade0vKsQGsCF1kg9Ynz3PQEwrPIfVArgOzKq1hFMdDC7wQXvMFkkPgVnNzl6pIxcsudycnZEBdQn1kjbDQ7iQtjxE5Bg2PFcSATo5E4P_WjmQrvFd3Q5_GdXUoKU7jiZax7sTd4um1TDCWnVXrNm6Jdvfs9Bw=w640-h426" width="640" /></a></div>Na Nilandhoo dość często doświadczymy zjawiska "mętnego" błękitu</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCC3mvGbSU_HLt_bndo9wenXembbh8tHHEWVZ7Z-ERmFBqPyGeaRTSh4y1PpBjUBKye5ZKu4Cby2XGrIfaL07N9nQvEU95KmxERIa2SjceiM_cqEl3G19u_dSVlsmZ-wWUS8dJGxG3dXC5nXQNJPlE3rsDAnez4C3TzYfG8jSCSepe9xIBirUijUFNPw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCC3mvGbSU_HLt_bndo9wenXembbh8tHHEWVZ7Z-ERmFBqPyGeaRTSh4y1PpBjUBKye5ZKu4Cby2XGrIfaL07N9nQvEU95KmxERIa2SjceiM_cqEl3G19u_dSVlsmZ-wWUS8dJGxG3dXC5nXQNJPlE3rsDAnez4C3TzYfG8jSCSepe9xIBirUijUFNPw=w640-h426" width="640" /></a></div>Dla porównania: tak wygląda czysty błękit nieba. Fotografowie są wyczuleni na takie "drobnostki"</div><div> <br />Na Nilandhoo zauważyłem również, że na Atolu Faafu
powstaje znacznie więcej kłębiastych, wysokich chmur. W większości przypadków
nie przynosiły one w ogóle deszczu i nie przysłaniały słońca. Były za to
widowiskowe. W sumie przez trzy dni, w różnym odstępie czasowym mieliśmy chmury
piętra średniego, które przysłoniły słońce na dłużej. Wówczas po godzinie
13.00-14.00 zaczęły się one rozpadać na kawałki, dzięki czemu słońce świeciło
na tle niebieskiego nieba. Wcześniej też świeciło, ale przez warstwę
biało-szarych, jednolitych chmur pokrywających zdecydowanie większą część
nieba. Mając prognozy, które w ogóle nie działają, oraz dość dużą zmienność
bardzo trudno jest ustawić odpowiedni dzień na wycieczkę, żeby mieć czyste
niebo lub przynajmniej mętny błękit. Tak naprawdę zapisujesz się na nią, ale co
będzie, to dowiesz się dopiero, gdy wstaniesz następnego dnia. Dla mnie temat
pogody jest bardzo ważny, ponieważ zajmuję się fotografią, dlatego nie
akceptuję białych chmur rozciągniętych na całe niebo, ponieważ przepalają każde
zdjęcie oraz tych szarych, bo szarość mamy w Polsce przez minimum pół roku,
więc oczekiwania na Malediwach są inne. Magda mówi, że najwięcej ludzi
przyjeżdża w okresie styczeń-marzec, ponieważ wtedy jest najbardziej pewna
pogoda, choć o pewności w dzisiejszych czasach trudno mówić w każdej dziedzinie.
Czasy, kiedy była pora sucha i mokra już dawno minęły. W sezonie również
zdarzają się deszcze i pochmurne dni, a zmienność jest dość duża. Jednego dnia
mieliśmy do godziny 13.30 ciągłe serie równikowych ulew, po czym po 14.00
chmury zaczęły się rozrzedzać. Po 15.30 na niebie królowała już niebieskość. Magda
mówi, że dla fotografów najlepszy jest czerwiec, ponieważ w maju przechodzą
głównie ulewy, a w czerwcu ostatnio jest dużo słonecznych dni i niebo jest
naprawdę czyste pod względem koloru, oraz wody jest dużo więcej. Mało kto
jednak zaryzykuje tyle tysięcy złotych, żeby „zagrać” w loterię z pogodą, na zasadzie
albo się uda, albo nie. Dlatego większość wybiera sezon styczeń-marzec,
ponieważ głównie chodzi o pogodę.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj0tVyTv2xKnDDIGueC-hFozK1EV91M75mteuRFYkcHBgcNVeqlshNPljAvCHVB399s137eako9FUZTEOYB3Xsf9IPDCco8m3ZRRoZGWDNk_8cKjBZJgkBg7GsK91Na7U-alCHBdifZxzU_z6hQojpxgs4iTvgurqLE2d1jnO5cPeq5olkbCNe40bxIgQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj0tVyTv2xKnDDIGueC-hFozK1EV91M75mteuRFYkcHBgcNVeqlshNPljAvCHVB399s137eako9FUZTEOYB3Xsf9IPDCco8m3ZRRoZGWDNk_8cKjBZJgkBg7GsK91Na7U-alCHBdifZxzU_z6hQojpxgs4iTvgurqLE2d1jnO5cPeq5olkbCNe40bxIgQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Na szczęście większość dni na Nilandhoo w sezonie jest słoneczna i piękna pomimo złych prognoz <br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>BAZA NOCLEGOWA NA NILANDHOO<br /></b></span>Jeśli chcemy przyjechać na Nilandhoo, to musimy
znaleźć gdzieś odpowiednie miejsce, gdzie będziemy spać. Pomimo tego, że na
Mapach Google widnieje aż 8 obiektów, to tak naprawdę działają tylko dwa, które
należą do Magdy. Jeden z nich nazywa się Remora Inn (główny obiekt, mający 7
pokoi), a drugi – Remora Summer House (drugi obiekt mający 5 pokoi). Wszystkie
inne guest house i budynki, które w Googlach są oznaczone jako baza noclegowa,
najzwyczajniej nie działają. Pisałem do wszystkich właścicieli wspomnianych
budynków, ale tylko jeden z nich odpowiedział dopiero po tygodniu, co nie
wzbudzało mojego zaufania. Jeśli dba się o interes, to podstawą jest regularne
odpowiadanie i zachęcanie do przyjazdu. Mamy więc do wyboru tylko Remora
Inn/Remora Summer House. Jak dla mnie to dobrze, bo na wyspie i na plaży nie
będzie tłumów nawet w szczycie sezonu. Mając łącznie 12 pokoi do dyspozycji,
turystów będzie maksymalnie 24-28 osób, w zależności od konfiguracji łóżek i
dostawek oraz obciążenia w danym tygodniu. A jak wyglądają pokoje? Nie są
wyszukane, ale jest wygodne łóżko z grubym materacem, jest klimatyzacja i
oświetlenie w kilku punktach, wykafelkowana łazienka z ciepłą i zimną wodą oraz
przede wszystkim mamy czysto. Dwaj lokalni mężczyźni codziennie sprzątają nasze
pokoje z piasku, myją podłogę oraz dostarczają papier toaletowy i opróżniają
śmieci. Czego więcej nam potrzeba? Do pokoju idziemy tak naprawdę tylko spać,
dlatego nie potrzebujemy nic więcej. Jedynym mankamentem dla niektórych osób
może być brak szafy na ubrania w obiekcie Remora Summer House. W zamian, na
dużym drewnianym wieszaku mamy materiałowe półki, gdzie można przechować część
rzeczy. Jak dla mnie są to szczegóły, które nie wpływają na mój komfort
wypoczynku, ponieważ do pokoju idę tylko spać i zdecydowanie bardziej
interesuje mnie, co mogę zobaczyć oraz jakie są przewidziane wycieczki
pozwalające poznać Malediwy od jeszcze innej strony. W końcu nie pokój tworzy
wspomnienia, a przeżycia, ludzie i miejsca, które odwiedzisz oraz to, czym
będziesz się zachwycać. W sytuacjach awaryjnych, kiedy wszystkie pokoje są
zajęte, a czterem lub dwóm osobom bardzo zależy na tym, żeby jednak przyjechać
na Nilandhoo Magda dodatkowo organizuje dwa pokoje w domu lokalnych ludzi. Jest
to dom, gdzie lokalni śpią podczas ważnych dla nich imprez takich, jak: śluby i
wydarzenia rodzinne. Pokoje są w podobnym standardzie, jest szafa na ubrania,
klimatyzacja i tak samo mamy czysto. Odległości pomiędzy wspomnianymi miejscami
są niewielkie, ponieważ pomiędzy Remora Inn, a Remora Summer House mamy jakieś
niecałe 100 m, a pomiędzy Remora Summer House, a domem „dla lokalsów” mamy
jakieś 40 m. Remora Inn ma dość duży plac zewnętrzny z krzesłami i stołami,
dzięki czemu w deszczowe dni można się spotykać na świeżym powietrzu. Obiekt
wygląda czysto i wyróżnia się wystrojem zewnętrznym wśród innych lokalnych
domów.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaxCNBegTD8qJ9uFRqllvIfSPsTLxvj_DAhTxGLV5oFxqBFYeRbNJQuh-aQ4G_JPdAOS0cfGJtkRXXvOmFeWoGv30CFD9_H5PktuBfEkXS6gq0629z2vM5_4qr_5scjCHnI61g4fOrf0N8nUTLL0vKpkVYn1cUYHtI5VOZzZbeXXAOi8xkG_ydqRCwjg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaxCNBegTD8qJ9uFRqllvIfSPsTLxvj_DAhTxGLV5oFxqBFYeRbNJQuh-aQ4G_JPdAOS0cfGJtkRXXvOmFeWoGv30CFD9_H5PktuBfEkXS6gq0629z2vM5_4qr_5scjCHnI61g4fOrf0N8nUTLL0vKpkVYn1cUYHtI5VOZzZbeXXAOi8xkG_ydqRCwjg=w640-h426" width="640" /></a></div>Wejście do Remora Summer House</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhn_eMo0mMd2MadGza1vAFxpE34FYWsTGfY5sOTeZ6fPj8YSBdPuvF_SzENEaBC_cpGcDLI2LexKCp-XtQ_Y9ujzpcRRKnqW_pv2FKTANUOuf4dNT5DNiL59QSHc4FJTuz3bix188yF8HkuUW4oHRTcZSb_RtRktTfqVuuE2Ije3DWZKVDRHxiUoRw11w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhn_eMo0mMd2MadGza1vAFxpE34FYWsTGfY5sOTeZ6fPj8YSBdPuvF_SzENEaBC_cpGcDLI2LexKCp-XtQ_Y9ujzpcRRKnqW_pv2FKTANUOuf4dNT5DNiL59QSHc4FJTuz3bix188yF8HkuUW4oHRTcZSb_RtRktTfqVuuE2Ije3DWZKVDRHxiUoRw11w=w640-h426" width="640" /></a></div>Wejście do Remora Inn (po prawej stronie) <br /><br />Remora Inn jest położna na skraju wioski, co
oznacza, że z budynku prowadzi szeroka i prosta droga prosto na plażę. Dalej
mamy tylko las palmowy i uprawy owocowe w środku niego. Remora Summer House posiada
również ciekawą przestrzeń zewnętrzną, ale mamy tu bardzo dużo cienia. Przed
głównym wejściem, po prawej, rośnie duże drzewo chlebowiec. Do wejścia idzie
się alejką z młodych palm. W rogu mamy do dyspozycji szeroką altanę z długim
stołem i krzesłami. Sąsiadujemy z domami lokalnych ludzi, ale jesteśmy
odgrodzeni wysokim murem. Musimy mieć świadomość, że części wspólne, jak
korytarze, altany, itp. nie są zabudowane murami ze wszystkich stron, dlatego
może się zdarzyć, że wieczorem przyjdą gekony, rzadziej pająki, lub inne owady.
Takie przestrzenie nie są zamykane z racji gorącego klimatu, stąd naturalną
rzeczą jest, że pojawią się jakieś „żyjątka”. Gekony będziemy widzieli każdego
wieczoru, ponieważ są to małe jaszczurki, które potrafią chodzić po wszystkich
powierzchniach we wszystkich kierunkach – nawet po szkle na suficie. Wieczorem
pojawiają się w okolicach lamp na wspólnych przestrzeniach, gdzie wyłapują
długim językiem małe owady. Można się przyglądać im z bliska. Szczegółowo
opisałem je w dalszej części artykułu, w dziale „Ciekawostki na lokalnych
wyspach”. Inną „atrakcją” okazał się… duży pająk. Na szczęście, w większości
przypadków pająki są tu takie same jak w Polsce, stąd nic wielkiego nam nie
grozi poza strachem. W budynku Remora Summer House na parterze, na wspólnym
korytarzu, gdzie jest stół z czajnikiem elektrycznym, jedna osoba
przygotowywała miętową herbatę. Wystarczyło, że poszła po wodę, a kiedy
wróciła, w szklance pojawił się bardzo duży pająk, który nie mieścił się na
dnie ze swoimi odnóżami, stąd rozłożył się pod ukosem wewnątrz naczynia. Był to
pająk znany pod nazwą ‘heteropoda venatoria’, którego ciało może dochodzić do
28 mm długości, a rozpiętość odnóży od 7 do 12 cm. Występuje w klimacie
tropikalnym i subtropikalnym. Pomimo swojej wielkości jest zupełnie niegroźny
dla ludzi. Poza tym jednym przypadkiem, więcej pająków nie widzieliśmy. W podobnym
przypadku musimy pamiętać, że nie jest to zaniedbanie ze strony właściciela
obiektu, ponieważ codziennie rano wszystkie pokoje i części wspólne są
sprzątane. Po prostu żyjemy na wsi, gdzie część budynków ma otwarte części
wspólne, więc naturalnym jest, że jakieś owady się pojawią. Z miłych rzeczy,
które nas spotkały, to kot, który zadomowił się w naszym obiekcie. Był
spragniony głaskania, dlatego każdego dnia, kiedy kogoś zobaczył, od razu
podchodził, głośno miałczał, domagając się głaskania. Dla mnie taki kot na
Malediwach był „dziwny”, ponieważ wszystkie, jakie dotychczas spotykałem na
wszystkich wcześniejszych wyspach zawsze były dzikie i płochliwe. Ten był
zupełnie inny.
<br /><br />A jak wygląda sprawa z jedzeniem serwowanym przez Cafe Delicia na zlecenie Remora Inn? Wszyscy jemy w jednym punkcie zwanym Cafe Delicia. Jest to
sąsiadująca restauracja z budynkiem Remora Inn. Mając porównanie z innymi
wyjazdami na Malediwy w ciągu ostatnich czterech lat, mogę jedynie powiedzieć,
że jedzenie było… ubogie. Na innych wyspach miałem zawsze śniadanie w postaci
sześciu placków z tuńczykiem (tuńczyk w ilościach nieograniczonych), obiad
składał się z trzech rzeczy (ryż, kartofle lub makaron, ryba lub kurczak i
obfity zestaw sałatek), a na kolację mieliśmy podobnie. Dodatkowo na każdej
innej wyspie, do obiadu i kolacji były podawane soki z dolewką, a po nich były
podawano świeże owoce (zazwyczaj papaje, arbuzy, ananasy, banany lub marakuje).
Na <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/03/malediwy-fehendhoo-fulhadhoo-finolhu.html" target="_blank">Fehendhoo</a> dodatkowo po obiedzie mieliśmy kawę i ciasto lub jakiś miejscowy
deser. Na Nilandhoo mieliśmy dwa dania, które były ubogie (wybraliśmy opcję HB
– według mnie najlepsza, ponieważ masz więcej czasu na korzystanie z dnia). Na
śniadanie dostawaliśmy tylko 4 cienkie placki z małą ilością tuńczyka, a obiad
często składał się z „kupki” suchego ryżu i ryby lub innego mięsa. Trzeba
jednak przyznać, że ryby są przygotowywane na najwyższym poziomie i smakują
równie dobrze. Pochodzą z tutejszych wód oceanu. Są łowione przez miejscowych
na dany dzień, dlatego mamy gwarancję świeżości. Jedynie wtorkowa opcja z
frytkami i sandwichami była naprawdę obfita. Nie podawano nawet sałat (a jeśli
się pojawiły, to raczej w charakterze dekoracyjnym) oraz soków ze świeżo
wyciskanych owoców. Mieliśmy wrażenie, że były rozcieńczane z wodą, ponieważ
kiedy zamówiliśmy sok osobno, ten był zupełnie inny i naprawdę smakował intensywnie.
Dowiedziałem się od Magdy, dlaczego na Nilandhoo jest tak ubogo z jedzeniem.
Problemem jest fakt, że kawiarnia Delicia nie należy do niej, a jest jedynie
zawarta forma współpracy pomiędzy Magdą a nimi. Drugim problemem jest fakt, że
ludzie na południu Malediwów nie są przedsiębiorczy, jak w środkowej części
kraju i na wyspach na północ od stolicy, dlatego nie potrafią ogarnąć tak
dobrze jak tamci. Stąd Magda ciągle „walczy” z właścicielami, żeby coś się
zmieniło, ale miejscowi nie są chętni do zmian. Tłumaczenie, że sałata kosztuje
na Nilandhoo w przeliczeniu na złotówki około 40 zł nie jest prawdą, ponieważ w
Alanaasi mix sałatek kosztował 3 USD, a było tam naprawdę dużo składników z
lokalnych roślin. Na targu warzywnym w Male również widzieliśmy ceny różnych warzyw
i owoców, które tylko potwierdziły, że właściciele po prostu nie ogarniali
tematu regularnych dostaw oraz brakowało im zmysłu przedsiębiorczości. Z tego
względu Magda planuje powrócić do otwarcia swojego obiektu, gdzie będzie
przygotowywane jedzenie, ponieważ jakość obiadów i śniadań mocno odstaje od
tego, co jest serwowane na wyspach <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank">Fenfushi</a>, <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank">Thoddoo</a>, Rasdhoo, Ukulhas,
<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-mathiveri.html" target="_blank">Mathiveri</a>, <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/03/malediwy-fehendhoo-fulhadhoo-finolhu.html" target="_blank">Fehendhoo</a>, Fulhadhoo i wielu innych.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_K5FJV1K6BZTcJwDFLIY_F_4mni58kriAnRRoYFqYyfYQFDxbPvPqUos2dPFVyALTdrwMntjkL7NyOc0L4sAdJCOOD-QAbm-517ZRig8SZ5Pm1QNKslmE97Ev7Ey4QjA4Y-LsYToYqMTbc7KdIgDIqdZldbe3A-ct-UH9A0sHIlUWXtAKyEjguhwsRw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_K5FJV1K6BZTcJwDFLIY_F_4mni58kriAnRRoYFqYyfYQFDxbPvPqUos2dPFVyALTdrwMntjkL7NyOc0L4sAdJCOOD-QAbm-517ZRig8SZ5Pm1QNKslmE97Ev7Ey4QjA4Y-LsYToYqMTbc7KdIgDIqdZldbe3A-ct-UH9A0sHIlUWXtAKyEjguhwsRw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvBhf2ltfhuwSsYDOAYiBsjr3ky6i0D_LH37_v9_y2lGwYGQycnbsIT0eQBoQMdnHlEFCA6a8ESnOCeUBnFo60n9wYadK6aDtGGPB3joZRRxz9I0AWskfdd82DEwMAcZS_7iaJy_u4QWVB08Dt-pwNi_VUpedBIHWBsJTay1xdmPVUGPwkklso0B-svA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvBhf2ltfhuwSsYDOAYiBsjr3ky6i0D_LH37_v9_y2lGwYGQycnbsIT0eQBoQMdnHlEFCA6a8ESnOCeUBnFo60n9wYadK6aDtGGPB3joZRRxz9I0AWskfdd82DEwMAcZS_7iaJy_u4QWVB08Dt-pwNi_VUpedBIHWBsJTay1xdmPVUGPwkklso0B-svA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg92ZXnxZSbxNFrs11C4KPEAtoHuQiwK-_t8FK7MyGGIug7PU-jWwqKdBCA2K_RZlZAD29K32erGcj1Dbu4a62hX-R7eSaWTyLY0qL2OYfVIlkgfcOSfFRA2F1WyLx6Z3ZI4QGXgrBv0OBWeR0C8qqJGX8-SNUttxWheR7Yup2JwBDjryKt9QfMogffDA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg92ZXnxZSbxNFrs11C4KPEAtoHuQiwK-_t8FK7MyGGIug7PU-jWwqKdBCA2K_RZlZAD29K32erGcj1Dbu4a62hX-R7eSaWTyLY0qL2OYfVIlkgfcOSfFRA2F1WyLx6Z3ZI4QGXgrBv0OBWeR0C8qqJGX8-SNUttxWheR7Yup2JwBDjryKt9QfMogffDA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhqIDdx960Gh2t-KiKXI8sNviIaA43X_tACF5heAV4iMe3AqjIgrRRtKngOioLOCVFjUYE97_YiqN32s_F4G5aYVp9TvUGhHKIecRF9Tp4WShxzuS-BQJAjf0ixMhC2oRKP_kiwzKZa-yc8NjHK9sp_8kAGZoMx4lEwoD1_lusO5vyUK3iyGKa9ZDJsTA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhqIDdx960Gh2t-KiKXI8sNviIaA43X_tACF5heAV4iMe3AqjIgrRRtKngOioLOCVFjUYE97_YiqN32s_F4G5aYVp9TvUGhHKIecRF9Tp4WShxzuS-BQJAjf0ixMhC2oRKP_kiwzKZa-yc8NjHK9sp_8kAGZoMx4lEwoD1_lusO5vyUK3iyGKa9ZDJsTA=w400-h266" width="400" /></a></div>W Cafe Delicia jedzenie wyglądało raczej ubogo, w porównaniu z innymi wyspami, na których byłem. Na ostatnim zdjęciu pokazałem miejsce, gdzie jedliśmy kolacje<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioE9WuScN0t169JktP4dOLS84qWNY_cBoncVxmC8_jM1dVm1ktm7sPDeXihVRxdiAP4z2Z3FL_g6vYr4bgUhQ73X_L7oEYpyUNfoFn6nsY7860B4_s9Vi0GPCXb7_WvPA6A_1eCTOmleph/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioE9WuScN0t169JktP4dOLS84qWNY_cBoncVxmC8_jM1dVm1ktm7sPDeXihVRxdiAP4z2Z3FL_g6vYr4bgUhQ73X_L7oEYpyUNfoFn6nsY7860B4_s9Vi0GPCXb7_WvPA6A_1eCTOmleph/w400-h300/20210301_191952+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3l2LjXtbXsfd-Fl6IY1hV8jAJRNTiubj_HmHBzBZJof2GE3TXmS-elhRZHDgpJ4pGC79Rux14-hxFoffYBID1f4S2QLcfiNx0YR0CW7Z0_1BJwvOpDbbPnyCSzaogxPlAWseiICs_cwi/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3l2LjXtbXsfd-Fl6IY1hV8jAJRNTiubj_HmHBzBZJof2GE3TXmS-elhRZHDgpJ4pGC79Rux14-hxFoffYBID1f4S2QLcfiNx0YR0CW7Z0_1BJwvOpDbbPnyCSzaogxPlAWseiICs_cwi/w400-h300/20210228_191916+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9pqSv5cJ-3gyZCH3_3WZQJTWr1EzCIiG2cJG0BxE5QR6GawFHvKCWcDVv1TojLlqpt78647tkuH7PNDGNkT_o4E39SsqKHK8IsB6LJ6QH9pPnuQG9HzT_FkJBRqOZEGBeTUyopxdZpE4W/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9pqSv5cJ-3gyZCH3_3WZQJTWr1EzCIiG2cJG0BxE5QR6GawFHvKCWcDVv1TojLlqpt78647tkuH7PNDGNkT_o4E39SsqKHK8IsB6LJ6QH9pPnuQG9HzT_FkJBRqOZEGBeTUyopxdZpE4W/w400-h300/20210228_191913+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXrxOrG4h3bEOsHhv_l_MVzoH54N-hHP0bQ8RpuMsDE4dSFizgneaT6qRXFVtEOkL6xXyXls6774wSq9aEKnSZXEjSDjq8y8_4nRKWfSrKBr0GyvZFEVrNg7-rLWAVX5qgb2_47AzgMm57/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXrxOrG4h3bEOsHhv_l_MVzoH54N-hHP0bQ8RpuMsDE4dSFizgneaT6qRXFVtEOkL6xXyXls6774wSq9aEKnSZXEjSDjq8y8_4nRKWfSrKBr0GyvZFEVrNg7-rLWAVX5qgb2_47AzgMm57/w400-h300/20210309_191306_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinIqKfwgpb9aX-JcUcyxf_MnlNfcaborn-rKHV58ngS6DjcQS7x83RGHDmyY7h2zxWdJVb_IaGcK-C8VcNsXKFKm38oedlbJ9sX8z6MaQcX6TbtVq1tO9_dptkarrVDdBZ7Xle0l7RU-g1/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinIqKfwgpb9aX-JcUcyxf_MnlNfcaborn-rKHV58ngS6DjcQS7x83RGHDmyY7h2zxWdJVb_IaGcK-C8VcNsXKFKm38oedlbJ9sX8z6MaQcX6TbtVq1tO9_dptkarrVDdBZ7Xle0l7RU-g1/w400-h300/20210309_191300_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhBwbSr7xelfgZX5xUeakqiiclyMuxItVR9IxF2_3f-CEulRAtvzCugC86iSbRIEYV0KKq3Gy6eBPE5Uzq-mQPTINQuZR0Wi0X_8IOqH6MKFcr0f7mNyGgAI74bhe460IiRQLsszU2d1T4/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhBwbSr7xelfgZX5xUeakqiiclyMuxItVR9IxF2_3f-CEulRAtvzCugC86iSbRIEYV0KKq3Gy6eBPE5Uzq-mQPTINQuZR0Wi0X_8IOqH6MKFcr0f7mNyGgAI74bhe460IiRQLsszU2d1T4/w400-h300/20210307_192114_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjq1wg0sQ6vzkI2NzSQoFMrNiVD1JJzPW_3ZAc14UKfCQRlaokmj-rH9oJpPwXRu71OLWdqxPtuP1Dhx55vEUzBVF0ZJ7Jtto66sjNjWzRs76Mvt1GF-5gIhhdY8arhXKbXv-A1Ks_6rRe/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjq1wg0sQ6vzkI2NzSQoFMrNiVD1JJzPW_3ZAc14UKfCQRlaokmj-rH9oJpPwXRu71OLWdqxPtuP1Dhx55vEUzBVF0ZJ7Jtto66sjNjWzRs76Mvt1GF-5gIhhdY8arhXKbXv-A1Ks_6rRe/w400-h300/20210312_192720_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPy-9i2Hq1LrLbHsq1aLgeaZnCywTA6en943BSipwEOjzAhiJPi2d5qStjLNrWxM5j5j4V7AMohLey1c1qVEVaxHW2uah4YYcIc8x4xLl5G1DcOzT083yCXumH0AyBWdfE3_6u50Kij3vp/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPy-9i2Hq1LrLbHsq1aLgeaZnCywTA6en943BSipwEOjzAhiJPi2d5qStjLNrWxM5j5j4V7AMohLey1c1qVEVaxHW2uah4YYcIc8x4xLl5G1DcOzT083yCXumH0AyBWdfE3_6u50Kij3vp/w400-h300/20210306_192848_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDyICaP3xQtfacw0PWO0tlFpmnGa3tPC18e9FK3NClOW77j-PRxM5gwRIhxMnk5EfHPAdAKEPMIx7x7PZW1Ln8_N9Ks5xsqZjJCTw1V6BxEg_0WdsnkJOeqx462tiucoSGI76DrZJtIqWd/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDyICaP3xQtfacw0PWO0tlFpmnGa3tPC18e9FK3NClOW77j-PRxM5gwRIhxMnk5EfHPAdAKEPMIx7x7PZW1Ln8_N9Ks5xsqZjJCTw1V6BxEg_0WdsnkJOeqx462tiucoSGI76DrZJtIqWd/w400-h300/20210305_192343_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsMwFboelHNOfUKLeQ8bjB37dZcwf_UKqDuo7_QDh8PzMMcKcFrqFELBfjtF5Y9Rg1CyzdFrHbU-do-uVdl5r300oCID6JZMG40l5xkc3B_28en0tWVYkmwDzeGpqeKXlvTIBrBT5H6twR/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsMwFboelHNOfUKLeQ8bjB37dZcwf_UKqDuo7_QDh8PzMMcKcFrqFELBfjtF5Y9Rg1CyzdFrHbU-do-uVdl5r300oCID6JZMG40l5xkc3B_28en0tWVYkmwDzeGpqeKXlvTIBrBT5H6twR/w400-h300/20210305_191916+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm8syzQkmvqf1y_HjFqkkQU5y9HNiRSBtfotPcZk5_LgIHgkeZe1uBdSVmQRA21vv_O_j-KSuPTogEyB4_oTIzrm2f0iO5cK1Y6Hk31OAr3-iukMQYqCxE2NdBUGJ7tG9w88VBHWYoXpY-r_qMm0rpROIBeNgQ6XQeqGhLfZcyBOtvbagub-JvAJx7gg/s1600/20220225_204155_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm8syzQkmvqf1y_HjFqkkQU5y9HNiRSBtfotPcZk5_LgIHgkeZe1uBdSVmQRA21vv_O_j-KSuPTogEyB4_oTIzrm2f0iO5cK1Y6Hk31OAr3-iukMQYqCxE2NdBUGJ7tG9w88VBHWYoXpY-r_qMm0rpROIBeNgQ6XQeqGhLfZcyBOtvbagub-JvAJx7gg/w640-h480/20220225_204155_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbZauAebR22YImlziGVsBRt_o9ZYhPAYXX6sgYcMDymNx8Hlml-AC3Na4Oz4zXfiamf1DSZ9l_e5zabA34OUzRRmq09cmeQy9ZW79Y2-6K2doXya6hyPN74SSl5unghOLExsdti8qVkO8V/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbZauAebR22YImlziGVsBRt_o9ZYhPAYXX6sgYcMDymNx8Hlml-AC3Na4Oz4zXfiamf1DSZ9l_e5zabA34OUzRRmq09cmeQy9ZW79Y2-6K2doXya6hyPN74SSl5unghOLExsdti8qVkO8V/w480-h640/20210309_191334_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG_OXxvuXuePIhopm5KtyjAhVEDs7ck5TVqHUzfPTvMJypg7pamM2u4e8zbguULAsHA3L_WQXWwobNB2rOWYf9cZaTNyjXzn8trrW5xzn4ecdhRrCVoM01conaP0mpHZrpcZy3TTX29OUg/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG_OXxvuXuePIhopm5KtyjAhVEDs7ck5TVqHUzfPTvMJypg7pamM2u4e8zbguULAsHA3L_WQXWwobNB2rOWYf9cZaTNyjXzn8trrW5xzn4ecdhRrCVoM01conaP0mpHZrpcZy3TTX29OUg/w480-h640/20210305_191955+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a></div><div>Dla porównania: obiady podawane na Fenfushi i Thoddoo. Zwróć uwagę, że po obiedzie były również podawane owoce. Na Nilandhoo tego zabrakło</div></div><div><br />Na miejscu kelnerką była dziewczyna z Indii o
imieniu Swerna, która ogarniała wszystko. Jedna osoba – kobieta - z naszej
grupy za każdym razem ją zagadywała. Okazało się, że znała trochę polskich
słów. Tych wszystkich słów nie piszę, po to, żeby krytykować kogokolwiek, a
jedynie chcę pokazać jak było w sezonie 2023. Większość turystów/podróżników
może tych różnic nie zauważyć, choć są naprawdę wielkie, ponieważ głównymi
klientami Magdy są osoby, które po raz pierwszy w swoim życiu przyjeżdżają na
Malediwy ze względu na możliwość załatwienia wszystkiego w języku polskim,
przez co nie mają odniesienia do innych wysp oraz jak wyglądają standardy na
Malediwach. Również standardem na innych wyspach jest dostarczanie każdego dnia
do pokoju 1,5l butelki wody po porannym sprzątaniu oraz wystawienie czajnika na
wodę, kawy i herbaty w jednym wspólnym miejscu (np. rejon w pobliżu recepcji
lub gdzieś na otwartej przestrzeni pod zadaszeniem).
<br /><br />Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlatego, żeby mieć
świadomość, bo Polacy mają zazwyczaj w swojej mentalności narzekanie i
wydawanie osądów, nie znając wszystkich faktów, a w szczególności „smarowanie”
złych opinii w Internecie pod wpływem emocji. Czy z tego powodu odradzałbym
przyjazd na Nilandhoo? Zdecydowanie nie! Jedzenie nie jest moim głównym
priorytetem na wakacjach. Najważniejsze są dla mnie przeżycia, miejsca, które
odwiedzę i ludzie, z którymi przeżyję jak najwięcej. Jedzenie zawsze można
nadrobić gdzieś w lokalnej knajpie. Magda zbiera najlepsze oceny za wycieczki.
To właśnie one są głównym celem naszych wakacji, bo dzięki nim poznajemy
Malediwy od różnych stron i gromadzimy piękne wspomnienia. Wycieczki są na
najwyższym poziomie, ekipa kapitana jest bardzo zgrana i przede wszystkim
przeżyjemy rzeczy, których nie doświadczyłem podczas moich wszystkich
poprzednich wakacji na Malediwach. Biorąc całość pod uwagę, zdecydowanie
polecam obiekt Remora Inn, ponieważ jedynym mankamentem w sezonie 2023 było
ubogie jedzenie, ale cała reszta stała na wysokim poziomie.
<br /><br />Pomimo, że na blogu Magdy było napisane, że nie ma
serwisu sprzątającego, to jednak dwóch „lokalsów” sprzątało pokój, włącznie z
myciem podłóg oraz w koszyku na rowerze przywoziło świeże ręczniki co trzy dni.
Widziałem opinie Polaków w stylu, że „ręczniki były stare i wysłużone”, co nie
było zgodne z prawdą. To pokazuje po raz kolejny, że my Polacy lubimy szybko
wydawać osądy i pod wpływem emocji wyładowywać swoje złości w Internecie. Z
całą pewnością mogę stwierdzić, że ręczniki były świeże, nowe i często były
wymieniane. Musimy też pamiętać, że na blogu u Magdy jest napisane, że na
Nilandhoo wakacje spędzamy na wsi, dlatego nie będzie serwisu jak w hotelach,
stąd musimy dostosować swoje oczekiwania do miejsca, do którego jedziemy.
Najważniejsze, że pokoje są bardzo czyste, jest klimatyzacja, jest wspólna
lodówka, czysta łazienka oraz jest prowadzony serwis sprzątający, którego się
nie spodziewałem. Jako że ja zawsze dużo czytam, oglądam różne materiały,
wiedziałem czego się spodziewać, stąd ja byłem bardzo zadowolony z miejsca, w
którym byłem, bo spanie było wygodne, a cały czas spędzałem w terenie z powodu piękna
wyspy Nilandhoo i innych miejsc, które odwiedzałem podczas wycieczek.
<br /><br /><span style="font-size: xx-large;"><b>CO MOŻNA ROBIĆ NA NILANDHOO I JAK SPĘDZAĆ WAKACJE?<br /></b></span>Myślę, że jest to najważniejszy temat do omówienia,
ponieważ jeśli decydujemy się przyjechać na Nilandhoo na dłuższy okres czasu,
to warto mieć jakąś wiedzę, co można robić, ale też określić ogólny plan
działania. Według mnie, wyspa oferuje bardzo wiele, ponieważ atrakcji jest całe
mnóstwo. Oczywiście tych naturalnych. Jeśli lubisz imprezy i alkohol, to wyspa
Nilandhoo nie będzie dla ciebie. Ogólnie Malediwy nie są do tego dobrym
miejscem. Tak samo trzeba skończyć w myślach z mitem, że na Malediwach będziesz
się nudzić i nie ma nic „do roboty” poza leżeniem na plaży. Jeśli tak myślisz,
to wiem, że planujesz swój pierwszy raz na Malediwach, ale jeszcze nie masz
pojęcia, że na wyspach nie ma miejsca na nudy. Nie jest to również państwo z
wyspami tylko dla zakochanych. Podobne mity są powszechnie powtarzane wynikające
z nieznajomości tematu. W tym rozdziale opiszę największe atrakcje i wycieczki,
po czym w następnym omówię szczegółowo, jak wyglądała dana wycieczka z udziałem
naszej grupy oraz co przeżyliśmy. Co więc polecam robić na Nilandhoo?
<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>ZWIEDZANIE WYSPY<br /></b></span>Trochę wcześniej dużo powiedziałem o samej wyspie,
dlatego teraz trzeba tę wiedzę użyć w praktyce. Z pewnością polecam poznanie
jak najwięcej uliczek tutejszej wioski, ponieważ zobaczymy, jak żyją miejscowi,
jak wygląda życie w centrum i całkiem na uboczu, oraz zobaczymy, jak wyglądają
uprawy bananów na obrzeżach osady. Z kolei w porcie możemy zobaczyć
transportowy statek, który przypływa na Nilandhoo raz na tydzień. Wówczas dowiemy
się co jest przywożone i jak miejscowi rozwożą towar. Polecam również
odwiedzenie dwóch kawiarni, o których już napisałem: Alegria i Alanaasi.
Zobaczymy, jak wygląda popołudnie wśród lokalnych ludzi. Spacer alejkami w
dowolnym kierunku na pewno zachwyci, ponieważ w wielu miejscach domy są
ozdobione kolorowymi, naturalnymi kwiatami, a park z palm na pewno dostarczy
ciekawego motywu na zdjęcia. Warto również pochodzić po lokalnych sklepach
spożywczych i porównywać, co jest dostępne w danej części wioski. Głównym
programem wyspy jednak jest pływanie w lagunie i plażowanie. W końcu wielu z
nas po to przyjechało – by wypocząć nad „morzem”. Plaża zachwyca swoim pięknem,
ponieważ z każdej jej części widzimy gęsty, palmowy las, ciągnący się aż do jej
samego końca. Wody laguny mają turkusowy kolor, gdzie widzimy dno. Jednego dnia
woda jest bardziej przejrzysta, a drugiego mniej, ale mimo wszystko zawsze jest
na tyle przezroczysta, że widzimy fałdy z piasku tworzące dno. Nilandhoo
szczególnie jest polecane dla dzieci, ponieważ laguna jest płytka. U Magdy
można wypożyczyć nawet kajak oraz dwie deski SUP. Jeśli nie próbowałeś pływania
na SUP-ie, to zdecydowanie polecam. Jest to pogrubiana, pompowana deska
surfingowa, gdzie pływamy na stojąco, używając do tego jednostronnego wiosła.
Na SUP-ie pływa się tylko na spokojnych wodach, a laguna właśnie zapewnia takie
warunki, ponieważ Nilandhoo ma naturalny pas skał odległy o ponad 500 m od
brzegu, który „zbiera” wszystkie fale z zewnątrz. Na około 100 m przed
naturalnym falochronem widać duże skupiska raf. Na szczęście zdecydowana
większość jest żywa, dlatego spotkamy wśród nich ławice małych ryb.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi1-u0_CyGRRMcuEw7N3Kibq4nf7lNs5t4yL6C5W8DhQoyrZBGaQfpR0Ny9YNMUaT9ueRxFIiQ-WoBPKEcGTM5-PbYyMtvs2q8AqnLNZUv51mMRs2SA9_Z1JWkS1BEQpyo2cuZJ-D0Th2rFdO4jgsWadopgvD68nV5xIIlXIoKMPALMGYVKFycNT01q7Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi1-u0_CyGRRMcuEw7N3Kibq4nf7lNs5t4yL6C5W8DhQoyrZBGaQfpR0Ny9YNMUaT9ueRxFIiQ-WoBPKEcGTM5-PbYyMtvs2q8AqnLNZUv51mMRs2SA9_Z1JWkS1BEQpyo2cuZJ-D0Th2rFdO4jgsWadopgvD68nV5xIIlXIoKMPALMGYVKFycNT01q7Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJ9jbH73KBaQr6HwQKlKrOKY9xWmSU71PPqdXIcLb4__YbWG7p-poRO00u7tyPulsvO2I4RohZb7KQkhHg0hhiajN7NNPNhbofWahp4miqGCTy-sZUZVG58lqxTeMDmhomij4eGy-bZ2oQ9E8ZMjzm5jKi31jfaQDCLOTPDcf1mAjXpDQr9Shkm5zdhA"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJ9jbH73KBaQr6HwQKlKrOKY9xWmSU71PPqdXIcLb4__YbWG7p-poRO00u7tyPulsvO2I4RohZb7KQkhHg0hhiajN7NNPNhbofWahp4miqGCTy-sZUZVG58lqxTeMDmhomij4eGy-bZ2oQ9E8ZMjzm5jKi31jfaQDCLOTPDcf1mAjXpDQr9Shkm5zdhA=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGNGC1eJ9dQssWRrC662C4enni3zVTU6UPxalss6nsCACAcu0S4X8Grdb0jUojvZ4Xbwhpl0gpv8_tU1Qn28qJv6jExbwXAOfycc1-v9wZajJXEL26aHxcCuDtLs3ikQ5aXStrHx_uw4L-L338ujns_DLP9qlo1mPg9GBPB8k_2iMyKuWdXt2yV3eIHQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjGNGC1eJ9dQssWRrC662C4enni3zVTU6UPxalss6nsCACAcu0S4X8Grdb0jUojvZ4Xbwhpl0gpv8_tU1Qn28qJv6jExbwXAOfycc1-v9wZajJXEL26aHxcCuDtLs3ikQ5aXStrHx_uw4L-L338ujns_DLP9qlo1mPg9GBPB8k_2iMyKuWdXt2yV3eIHQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjx_peci1JpAUga9PXe0jaSgtsuCRAqRZkZJw16ioEiuNLgjFGM0X5DUNTxbDcZ2k5ES_cDOrKb_YuE2MjYjSEnsQnxP7Mn9w9AgAXgSt8-C0Efy10LNDLStBoIM1M53kHTeOIfDfqk36CohCmUlKqd-DmdGgoT4uqKs5LQEA4NZPY739U2WphyBW9O2A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjx_peci1JpAUga9PXe0jaSgtsuCRAqRZkZJw16ioEiuNLgjFGM0X5DUNTxbDcZ2k5ES_cDOrKb_YuE2MjYjSEnsQnxP7Mn9w9AgAXgSt8-C0Efy10LNDLStBoIM1M53kHTeOIfDfqk36CohCmUlKqd-DmdGgoT4uqKs5LQEA4NZPY739U2WphyBW9O2A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEgZqFTlK2zNQj3nPlFV-p_QDpte7U78M5ezVDNWbSXGHJIZUI6gLPrOLIv6Y3vauMYydTRiuKmi0TjZJ9lhRlrP1F4HvtgAVnMguC3EHdUo7wG9qtGYHfLBV6T3Le57yQ10UqTt1pFyXqi1um3eDgjmDn2RnoZgCsdsWJBlIaiea65ufna5iRcjHpMA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEgZqFTlK2zNQj3nPlFV-p_QDpte7U78M5ezVDNWbSXGHJIZUI6gLPrOLIv6Y3vauMYydTRiuKmi0TjZJ9lhRlrP1F4HvtgAVnMguC3EHdUo7wG9qtGYHfLBV6T3Le57yQ10UqTt1pFyXqi1um3eDgjmDn2RnoZgCsdsWJBlIaiea65ufna5iRcjHpMA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh9wBSAfkeYhuYN460kgMLNh2vX07ASNChWmVtJVyK92N-uK7FEG2zWb7Yapee8qpxF6HO8jMxhr76RR77TxIBKknAYm_qK7YOJLndtSC20U-HeijoiwmEsqa63NdG5xQtlxnrYCNbqG1TfrXs8zwH1wZl4YWyNoFt-KsILWzEb91I6x7b17hNcF6iQKQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh9wBSAfkeYhuYN460kgMLNh2vX07ASNChWmVtJVyK92N-uK7FEG2zWb7Yapee8qpxF6HO8jMxhr76RR77TxIBKknAYm_qK7YOJLndtSC20U-HeijoiwmEsqa63NdG5xQtlxnrYCNbqG1TfrXs8zwH1wZl4YWyNoFt-KsILWzEb91I6x7b17hNcF6iQKQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi10bWHtGfSugBfAo6Ls7NxbRCJwuPnlzf48X16zAmVAdC-F2BYSxLdr2pbAXwoOeeY8Ps4EfFiwVfCan4QLj_zIUAX7Y2u0qT2ba_HmxarrSeXJKsogJLBwB7GXNV8v4hVhDZqK7BgniV9cuY_VqgBCPF7f-HPCI-onqnd-1gpw56Qnunky8jc9QEMuA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi10bWHtGfSugBfAo6Ls7NxbRCJwuPnlzf48X16zAmVAdC-F2BYSxLdr2pbAXwoOeeY8Ps4EfFiwVfCan4QLj_zIUAX7Y2u0qT2ba_HmxarrSeXJKsogJLBwB7GXNV8v4hVhDZqK7BgniV9cuY_VqgBCPF7f-HPCI-onqnd-1gpw56Qnunky8jc9QEMuA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwC1B3QovKVTLdz4oC7hb4I0SoirI9TyX05ayJ9TN6ZIkUs8c-imWMTbyozMHxp-yr8IVBN68eEngRPG5bT2zSmKxqsdicUxXD7uwdqdaP-IMni3FzKYzZw3qI_u5e0UjeEK3jUAms8kw4iv6qQAc2ZA93vQKy4RbS4hPnJwWqlSBcSz8Kx9vpP8nwOg"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwC1B3QovKVTLdz4oC7hb4I0SoirI9TyX05ayJ9TN6ZIkUs8c-imWMTbyozMHxp-yr8IVBN68eEngRPG5bT2zSmKxqsdicUxXD7uwdqdaP-IMni3FzKYzZw3qI_u5e0UjeEK3jUAms8kw4iv6qQAc2ZA93vQKy4RbS4hPnJwWqlSBcSz8Kx9vpP8nwOg=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjP3tqKDYVFf1aWNMTx0YqvwScVTYcfcUQYUYn4f2-IOsmHsoBGfv0_H5IeCJQZDpZFMoHX_Z9DTrIoNtJbyIGx5DIu-3fUBzE6vYxajmRLgxqjRJIT_htT5lVT0lCxOAPvcRgiiw6f0OnP5Ie-6yhrUICp4NSr8LOg9NnY1-5xc-UR9AIAoqAHGw2r4w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjP3tqKDYVFf1aWNMTx0YqvwScVTYcfcUQYUYn4f2-IOsmHsoBGfv0_H5IeCJQZDpZFMoHX_Z9DTrIoNtJbyIGx5DIu-3fUBzE6vYxajmRLgxqjRJIT_htT5lVT0lCxOAPvcRgiiw6f0OnP5Ie-6yhrUICp4NSr8LOg9NnY1-5xc-UR9AIAoqAHGw2r4w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi8ikA3In3jkLxdKep2TKlAhfFw4v12uwdSwvsncfjN5uZPb489p4qsusg3HPpZ4vVyMwneqoyfDXfBXw_8ktPIbk9h83ZhLVqBmyIgps1DRZHzlvLAS6puNvFMLojpoI4O8Vxp9d2eQMjcFc6AUORWQpijJ68_B8aPuGdhR_FIrcJZdM_WbZJwBNCMCA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi8ikA3In3jkLxdKep2TKlAhfFw4v12uwdSwvsncfjN5uZPb489p4qsusg3HPpZ4vVyMwneqoyfDXfBXw_8ktPIbk9h83ZhLVqBmyIgps1DRZHzlvLAS6puNvFMLojpoI4O8Vxp9d2eQMjcFc6AUORWQpijJ68_B8aPuGdhR_FIrcJZdM_WbZJwBNCMCA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgtWYxuQZZy2TZtF2nhc7NjqHkwOsNOr2xi6e9HV64F5A0UZ_Drnwe2gFAKetoIu9aZnhFBBLhv8M2KG2c4F9Tg153gka_HLx3EKMy2vSW7ZkjUiqHiMAYB4Ip5qEmaZWyNsDGZppqp-c0CTQT9ihig8CwDjE68B3QvyHoZirgaR23AE75h3CdMYmDN4Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgtWYxuQZZy2TZtF2nhc7NjqHkwOsNOr2xi6e9HV64F5A0UZ_Drnwe2gFAKetoIu9aZnhFBBLhv8M2KG2c4F9Tg153gka_HLx3EKMy2vSW7ZkjUiqHiMAYB4Ip5qEmaZWyNsDGZppqp-c0CTQT9ihig8CwDjE68B3QvyHoZirgaR23AE75h3CdMYmDN4Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgASqdLJSi4-G6SKXfsWcAzSySqdQY_zXZZ2lsWo6w5y3C1Fabn4Gs4X6cdrnRBDwS4URU68iQfJjNwhHyQ99s8B7PqzxMUf4khaAQEr75Ny_s7-Xl2156RqRdKhrvF8m8YGDPLwUwYoT6nnbeA0ORjNXHIv2cXGFZo40hEGR-YyO5W02x5VSLyqFgt9w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgASqdLJSi4-G6SKXfsWcAzSySqdQY_zXZZ2lsWo6w5y3C1Fabn4Gs4X6cdrnRBDwS4URU68iQfJjNwhHyQ99s8B7PqzxMUf4khaAQEr75Ny_s7-Xl2156RqRdKhrvF8m8YGDPLwUwYoT6nnbeA0ORjNXHIv2cXGFZo40hEGR-YyO5W02x5VSLyqFgt9w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBTM9fQaZsR3nIzl2ZLabjJRtYtSIaiQ4swJBPCLUUSQFgUfpQ_I6_ruk4sZQkLYj13vKhj8UijmiJjAxhLlqWwolwVvQfkk2tNfR8nXISAQ_CiwwvA91KNP-scgkvDVVMUg0hNAsuyVcKiqzf8L_BXflbjYCh4Mh2WAyfCj0M_zXhwM_z-bQkak6FSw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBTM9fQaZsR3nIzl2ZLabjJRtYtSIaiQ4swJBPCLUUSQFgUfpQ_I6_ruk4sZQkLYj13vKhj8UijmiJjAxhLlqWwolwVvQfkk2tNfR8nXISAQ_CiwwvA91KNP-scgkvDVVMUg0hNAsuyVcKiqzf8L_BXflbjYCh4Mh2WAyfCj0M_zXhwM_z-bQkak6FSw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5g4GAcvtxSunt-KncYYv7AsQ7b_1EZwJFGQ7HnF3K4lvw4nMGHfYLQduBorcyyhTmg4CRFQV1Bi2JeeCO0ix7k8zGtFR3MirLiGZn9yzNZ8N8hxlmz9eluMeNDZzoV7e_A6SbM6GVkQ45FvkTFjY-Orlb9AQ5JWT-mzWa9qhnpIDU0I1Taff-zQ0wbw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5g4GAcvtxSunt-KncYYv7AsQ7b_1EZwJFGQ7HnF3K4lvw4nMGHfYLQduBorcyyhTmg4CRFQV1Bi2JeeCO0ix7k8zGtFR3MirLiGZn9yzNZ8N8hxlmz9eluMeNDZzoV7e_A6SbM6GVkQ45FvkTFjY-Orlb9AQ5JWT-mzWa9qhnpIDU0I1Taff-zQ0wbw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7UECN2V9dbzekOmpzBS-q1K2V5q4pMcORKV5WY3qvvyJF-XufVTSLQBBynXw3AxdLFk6DmI8xqgg00eFnDhuI2C3Zd14tCGL9BWXY3YxJ1EgpHgHTIiaUzngrVjPlxK9jc-leAtY78rKGeIaMt0pHoWaCOMFE9nCMbTage_kgWK5Mp_yyf4maGyD_ww"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7UECN2V9dbzekOmpzBS-q1K2V5q4pMcORKV5WY3qvvyJF-XufVTSLQBBynXw3AxdLFk6DmI8xqgg00eFnDhuI2C3Zd14tCGL9BWXY3YxJ1EgpHgHTIiaUzngrVjPlxK9jc-leAtY78rKGeIaMt0pHoWaCOMFE9nCMbTage_kgWK5Mp_yyf4maGyD_ww=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEip6-SOxDiWAs-yU8Xgczz_DFacoBc14eUXoNpdam1aY8Un98aPykdl6BErkfSpWg2C8YoYyzC-wT6pZwN004b8xtU0BMKcFnU2Wr2-jrqK0PoMbWwj-feeuCnmnXcp5_kgFFjZw7LbRr67rpa-2jtbYlwdbE7EptGMK2xYmXwKYqwb-83Lo-jrWyCj5w"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEip6-SOxDiWAs-yU8Xgczz_DFacoBc14eUXoNpdam1aY8Un98aPykdl6BErkfSpWg2C8YoYyzC-wT6pZwN004b8xtU0BMKcFnU2Wr2-jrqK0PoMbWwj-feeuCnmnXcp5_kgFFjZw7LbRr67rpa-2jtbYlwdbE7EptGMK2xYmXwKYqwb-83Lo-jrWyCj5w=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhICuQIBCw1QXJDwVoPJTAD8LHAjU30MIZRrSjUuRMUKQ_8gIdZJA6ERKfCMu7LEUUV3yB3N57o416zrgnHu8rNKayDUG8G03FKZkvh-0Wh7SIM3GAQUhfrY3mbqvGvLBQvpJnAnZmIfdAt7GrDVe8CY5q3E3Gk61KsmxhdVGvqNHncMSmxlhIjldkHlw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhICuQIBCw1QXJDwVoPJTAD8LHAjU30MIZRrSjUuRMUKQ_8gIdZJA6ERKfCMu7LEUUV3yB3N57o416zrgnHu8rNKayDUG8G03FKZkvh-0Wh7SIM3GAQUhfrY3mbqvGvLBQvpJnAnZmIfdAt7GrDVe8CY5q3E3Gk61KsmxhdVGvqNHncMSmxlhIjldkHlw=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhF0eNYxDZgPQFh-sYNYsZH_iRqhMupTH6sBHg7mbJKDHCSl3xXZp3DkmIN1U11I5LvZBAi24uJ4I05Lvx7AgW201514G5ZCVROaDnK-Hw9KEmHfx4tRun5ZYvlkKcqPmUOJ9L116piOaz-EWGON9QWpeD7J4H0wbfGT5_nisG0BRzdAjlSJ_i4g1Wvbw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhF0eNYxDZgPQFh-sYNYsZH_iRqhMupTH6sBHg7mbJKDHCSl3xXZp3DkmIN1U11I5LvZBAi24uJ4I05Lvx7AgW201514G5ZCVROaDnK-Hw9KEmHfx4tRun5ZYvlkKcqPmUOJ9L116piOaz-EWGON9QWpeD7J4H0wbfGT5_nisG0BRzdAjlSJ_i4g1Wvbw=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjVyZRwEP5KsA1Dahmb5V8EQ3L8p_xoU-EPABIAiNyY6Q30cWqGfTvHmhtSpIHw_316IRxe2fZHr_Vha8ZuxyCLdnkv-yaSaA_5t-DnXZs3r3zjnMZwZ_9YI6Y_GDY9K6wm0dXQKxMoSnm0ae1zu_fq_fhq9XSUiKc-bf0zaH-cZptY_tJNxjQ8yTtljg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjVyZRwEP5KsA1Dahmb5V8EQ3L8p_xoU-EPABIAiNyY6Q30cWqGfTvHmhtSpIHw_316IRxe2fZHr_Vha8ZuxyCLdnkv-yaSaA_5t-DnXZs3r3zjnMZwZ_9YI6Y_GDY9K6wm0dXQKxMoSnm0ae1zu_fq_fhq9XSUiKc-bf0zaH-cZptY_tJNxjQ8yTtljg=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4OVojaPhBjZJ0Ibq4K2KbKoxDGTiSVai24XxFnMY7ZMxmpMozkZsJBscJbmm5UQ8-H6XwmB1aSJEO0n25WE4_NmfanhzdbLF67yA04OglYl9b2U4YDPnGxjM185Zxk4gPmQVwWqzRgXqfc1Pye9u5msovVJLZkObyx2sc9vvPStIQ0XSSw9PWlb-OiQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4OVojaPhBjZJ0Ibq4K2KbKoxDGTiSVai24XxFnMY7ZMxmpMozkZsJBscJbmm5UQ8-H6XwmB1aSJEO0n25WE4_NmfanhzdbLF67yA04OglYl9b2U4YDPnGxjM185Zxk4gPmQVwWqzRgXqfc1Pye9u5msovVJLZkObyx2sc9vvPStIQ0XSSw9PWlb-OiQ=w267-h400" width="267" /></a></div><div class="separator">Uliczki Nilandhoo</div><div class="separator"><br /></div>Dodatkowo polecam popłynięcie kajakiem wzdłuż
laguny, a później w kierunku głębin – do granicy jasnej i ciemnej wody, która
tworzy równą linię. To miejsce znajdziemy z łatwością, ponieważ trzeba płynąć
na prawo od plaży dla turystów. Wystarczy wypłynąć poza najbardziej wysunięty
punkt wyspy we wspomnianym kierunku, dzięki czemu zobaczymy intensywnie
turkusową lagunę z widokiem na całą wyspę. Według mnie był to jeden z
najpiękniejszych widoków na Nilandhoo, którego większość po prostu nigdy nie
zobaczyła. Kajak jest dwuosobowy, dlatego można się zmieniać i podziwiać omawiany
widok po dwie osoby. Jeśli z kolei lubimy przyrodę i piękne widoki, to wyspa na
pewno zachwyci nas pod każdym względem. Na Nilandhoo nie brakuje widoków z
palmami, pięknych, pocztówkowych wejść na plażę, czy kolorowych kwiatów. Najważniejsze,
żeby cieszyć się tym, gdzie jesteśmy i mieć chęć zobaczenia jak najwięcej, a
każdego dnia odkryjemy coś nowego, pomimo że Nilandhoo ma wymiary tylko 1100 m
x 800 m. Panuje na niej duża różnorodność. Próbujmy lokalnych potraw w
kawiarniach, owoców ze sklepów (w szczególności krótkich bananów), oraz
postarajmy się zobaczyć większość alejek i uliczek. Zawsze znajdziemy coś nowego.
Na wyspie można wiele zobaczyć, ale pamiętajmy, że dookoła mamy mnóstwo innych
wysp, które warto odwiedzić. Mamy również tak zwane atrakcje wodne, czyli
wszystko to, co jest związane z naturalnym życiem pod wodą oraz bezludne wyspy,
których nie brakuje. Jakie mamy możliwości? Bardzo duże, ponieważ porównując je
z wyjazdami na Malediwy w ciągu ostatnich czterech lat, uważam, że pod względem
krajobrazowym w Atolu Faafu można zobaczyć najwięcej. Nie bez powodu Magda
mówi, że dwa sąsiadujące ze sobą atole Faafu i Dhaalu zapewniają jedne z
najpiękniejszych widoków na całych Malediwach. Zgadzam się z tym, ponieważ
byłem i widziałem kilka wysp z obu wymienionych atoli. Mogę jedynie
potwierdzić, że tak w rzeczywistości jest.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjw3k-m46bQxSk7d383Qr0X0GbHCUiuwhwSvZ4lqgV7_CdzEab3_ddbxtAQikDtW7rJyAsD9xm_BLNb7gPwrR7--b5xKCna9as5DcFzJ0UbE_1tNIMYzPZ6ZlyI1PRlGdKpBbvX38rwQVX6K-bb23Lk0xhVErLIevDexF7A-ORcAAc3ltQEhjEYzYidFw"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjw3k-m46bQxSk7d383Qr0X0GbHCUiuwhwSvZ4lqgV7_CdzEab3_ddbxtAQikDtW7rJyAsD9xm_BLNb7gPwrR7--b5xKCna9as5DcFzJ0UbE_1tNIMYzPZ6ZlyI1PRlGdKpBbvX38rwQVX6K-bb23Lk0xhVErLIevDexF7A-ORcAAc3ltQEhjEYzYidFw=w640-h426" width="640" /></a></div>Odległy widok na Nilandhoo z kajaka<br /></div><div><br /></div><div>A co możemy zobaczyć w okolicach
Nilandhoo i jakie są tutaj organizowane wycieczki? Do wyboru mamy:
<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>SAND BANK<br /></b></span>Jest to wycieczka nastawiona głównie na
plażowanie, gdzie popłyniemy na wybraną, piękną pod względem widokowym
piaszczystą wyspę na środku oceanu po środku niczego. Zabieramy ze sobą
parasol, który mamy w pokoju oraz dużo wody. O ile rafa w okolicach sand banku
nie jest ciekawa, bo praktycznie wymarła, to mamy duże prawdopodobieństwo, że
spotkamy płaszczki, żółwie lub rekina rafowego. Na sand banku panuje piękna
cisza, gdzie słyszymy jedynie szum niskich fal. Ta wycieczka jest polecana
osobom, które lubią plażowanie, pływanie w turkusowych, przezroczystych wodach
oraz lubią piękne widoki i zdjęcia. Jeśli nastawiłeś się na podziwianie raf
koralowych, to sand bank nie jest wycieczką, na której zrealizujesz swój cel. Piaszczysta
wyspa po środku niczego [czytaj: na środku oceanu], raczej dostarczy ci
pięknych wrażeń widokowych. Wyjazd na sand bank można łączyć z innymi
wycieczkami, dzięki czemu podczas jednego dnia można zobaczyć znacznie więcej. Podpowiem,
jak można łączyć wycieczki, żebyśmy z nich skorzystali jak najwięcej.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgRU5uioBMLA9rZO9b-fW9yZBKlgFU0PtOb8PQQkKSo1KSoaSrDKpLPYPHwmCdUkn_N2ItTpco3ixO3zonZU6uG3w6N1JdJIDZ3WtsNIieTPha15zfPhbUyQZyRVIns3F0VbTdXoX0vb3xnBTdA6CwmBdM8b_2AEqPvdEGy9MvZBXMOBP8IO1oPq9SMA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgRU5uioBMLA9rZO9b-fW9yZBKlgFU0PtOb8PQQkKSo1KSoaSrDKpLPYPHwmCdUkn_N2ItTpco3ixO3zonZU6uG3w6N1JdJIDZ3WtsNIieTPha15zfPhbUyQZyRVIns3F0VbTdXoX0vb3xnBTdA6CwmBdM8b_2AEqPvdEGy9MvZBXMOBP8IO1oPq9SMA=w640-h426" width="640" /></a></div>Wycieczka na sand bank <br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>GRILL NA BEZLUDNEJ WYSPIE<br /></b></span>Według mnie jest to najpiękniejsza wycieczka
całego urlopu. Dlaczego? Ponieważ jest połączeniem kilku wyjazdów w jednym
miejscu. Z Nilandhoo płyniemy około 35-40 min na bezludną wyspę, gdzie dookoła
mamy tylko otwarte wody oceanu. Sama wyspa jest rajsko piękna, ponieważ mamy
piaszczyste plaże, trzy cyple wcinające się w wody laguny, oraz wyspę okala
cudowna, turkusowa laguna z rafą koralową. Czego chcieć więcej? Na wszystkich
plażach mamy bardzo drobny piasek, jak mąka, ale dojście do tylnej plaży
prowadzi przez kilkunastometrowy odcinek, gdzie piasek jest utworzony z
potłuczonej rafy koralowej. Mimo wszystko, można tamtędy przejść na boso
(chodziłem i biegałem po kilka razy w obie strony). Na wyspę dopływamy przez
krystalicznie czystą, turkusową lagunę, w której mogą pływać nawet młode rekiny
rafowe. Dla nas są zupełnie niegroźne, a zapewniają niecodzienne widowisko. W
miejscu, gdzie kapitan kotwiczy łódź wycieczkową mamy dość długi cypel
wcinający się w lagunę. Właśnie na niego zejdziemy z łodzi, po czym pójdziemy
na środek wyspy pod palmy, gdzie będzie dużo cienia. Nieco dalej, po lewej
stronie mamy drugi, najdłuższy cypel, który głęboko wcina się w piękną lagunę.
Znajduje się jakieś 100 m dalej. Tuż przed nim mamy linię wyschniętych krzaków
na plaży, dlatego ten kilkumetrowy kawałek musimy obejść, idąc dnem przez
płytkie wody laguny. Jeśli lubisz ciekawe widoki i umiesz pływać, polecam
podejście do wyraźnej granicy, gdzie jasna i ciemna woda tworzą równą linię.
Dalej rozpoczynają się głębiny oceaniczne, ponieważ dno opada w postaci
pionowej ściany skalnej. Będąc na granicy wód o jakże różnych odcieniach
zobaczymy niesamowity widok. Z pewnością można wykonać tu piękne zdjęcia, jeśli
tylko potrafisz donieść na wspomnianą granicę aparat lub telefon w postaci niezamoczonej.
Ja szedłem z lustrzanką. Nie miałem żadnych problemów. Po drugiej stronie wyspy
mamy również piękną lagunę, ale tutaj występują duże fale i zobaczymy mnóstwo
rafy koralowej. Jeśli umiesz pływać i lubisz podziwiać życie podwodne, ta
wycieczka jest dla ciebie. Z pewnością na płyciznach zobaczymy dość sporą
różnorodność ryb, a nawet trafi się rekin do 1,5 m długości. Tuż przed
głębinami w rafie żyje wiele gatunków kolorowych ryb, dlatego polecam tę stronę
wyspy. Co ciekawe, idąc jakieś 30-40 m za najdłuższy cypel z piasku wcinający
się w płytką lagunę, powinniśmy w niej dostrzec „wydeptaną” ścieżkę w rafie,
którą można dojść aż do samego spadu dna tworzącego pionową ścianę skalną w
koralowcach. Widok na tak nagły spad dna jest po prostu niesamowity! Możliwość
unoszenia się na powierzchni wody nad ścianą skalną i koralowcami jest czymś
niezwykłym, co koniecznie trzeba zobaczyć!
<br /><br />Po godzinie 12.30 rozpoczyna się prawdziwe
grillowanie. Kapitan i jego koledzy przygotowują palenisko, po czym budują
grill z liści palmowych, na których przyrządzą ryby. Zjemy je, siedząc na
piasku przy długiej, rozwijanej macie, na której będą podane napoje, ziemniaki,
sałatki warzywne, arbuzy, napoje, talerze i sztućce. Na wyspie naprawdę najemy
się dobrych rzeczy! Pamiętajmy, że obiad w tak wyjątkowym miejscu smakuje
inaczej! Jeśli myślisz, że to tylko zwykły grill, to na pewno pozytywnie się
zaskoczysz na miejscu. Więcej szczegółów będzie w osobnym opisie naszej
wycieczki poniżej, gdzie po kolei będę omawiać, jak wyglądała każda nasza
wycieczka i jakie były nasze osobiste odczucia, ponieważ opis w katalogu to
jedno, a opinia z wyjazdu, na którym byliśmy, to drugie. Po obiedzie mamy czas
wolny aż do godziny 17.00. Warto wtedy podziwiać rafę koralową, podwodne życie
i szukać miejsc oferujących ciekawe widoki do zdjęć. Znajdziemy ich na pewno
kilka. Zresztą tam każdy fragment wyspy oferuje niesamowite krajobrazy. Na
wyspie jest tak pięknie, że aż nie chce się wracać. W szczególności zachwyci nas
turkusowy kolor laguny, życie podwodne, naturalny grill, pyszny obiad i ryby
oraz rajskie plaże z palmami, gdzie można się poczuć trochę jak na sand banku.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhO79fB9BHXlLUhea9inkNvmG8GSGchXC0jDOO9aTI8rsvFzi5e1K9GeqIUeHZJf-kydzDxLOP6VnPYTPqxNZUUJLd0W5xi5PhxJ_edZ_4kaMhNe3tX1g1RuNv_1t_9wOuKWTjoIR60WeWfi6SXzIL_6NVbbBbz8hmFO5c7JG_MP4Mg3uIXVbAQt3RNaQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhO79fB9BHXlLUhea9inkNvmG8GSGchXC0jDOO9aTI8rsvFzi5e1K9GeqIUeHZJf-kydzDxLOP6VnPYTPqxNZUUJLd0W5xi5PhxJ_edZ_4kaMhNe3tX1g1RuNv_1t_9wOuKWTjoIR60WeWfi6SXzIL_6NVbbBbz8hmFO5c7JG_MP4Mg3uIXVbAQt3RNaQ=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNfAi1iSJCsQwqJTS1O4p8HxR3xfe81X_YewfyejpVY1Q_T80L_uVBXmO93ywDghXLgWoLHnOlY_lIQ3MwdYXpuVBEEvesD26Y4N7U74CKCz5ZN---EChjH8lY3KYBpELDD0d-kwsbExBIR2SkzfldvPipahfqpn0N5ahAPbunygCgxF5hitkT1j37pQ"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNfAi1iSJCsQwqJTS1O4p8HxR3xfe81X_YewfyejpVY1Q_T80L_uVBXmO93ywDghXLgWoLHnOlY_lIQ3MwdYXpuVBEEvesD26Y4N7U74CKCz5ZN---EChjH8lY3KYBpELDD0d-kwsbExBIR2SkzfldvPipahfqpn0N5ahAPbunygCgxF5hitkT1j37pQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Grillowanie na bezludnej wyspie <br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">ISLAND HOPPING<br /></span></b>Pod tą nazwą kryje się wycieczka, której celem
jest poznawanie innych lokalnych wysp. Najgorsze myślenie, jakie możemy
przyjąć, to powiedzenie, że wszystkie wyspy są podobne, więc nie za bardzo jest
po co jechać. Do wyboru mamy piękne wyspy Magoodhoo i Dharanboodhoo. Obie
oferują niesamowite widoki, choć moim zdaniem Dharanboodhoo jest najpiękniejsza
ze względu na niesamowitą rajską plażę, gościnność miejscowych ludzi oraz brak
bazy noclegowej, dzięki czemu nie ma turystów. Czujemy dziki klimat wyspy. Z
kolei Magoodhoo ma niewielką bazę turystyczną, ale jest bardzo piękną, zieloną
wyspą. Magda korzysta z niej, podczas, gdy np. wybierzemy termin przyjazdu, ale
nie na wszystkie dni jest dostępny pokój u niej – wówczas po wcześniejszym
uzgodnieniu można spędzić kilka dni na Magoodhoo, a resztę czasu na Nilandhoo. Zobaczymy
tu również palmowe aleje, piękne i równo rosnące palmy na plaży. Według mnie
obie wyspy są warte odwiedzenia. Choć nie byłem na Magoodhoo, to zrobiłem
wywiad wśród innych grup, które odwiedziły omawianą wyspę oraz obejrzałem
zdjęcia. Zarówno opowieści, jak i fotografie zachęciły mnie, żeby tam być.
Robiąc rozpoznanie terenu jeszcze przed wyjazdem stwierdziłem, że Dharanboodhoo
jest wyspą, którą muszę odwiedzić, ze względu na swoją dzikość. Oprócz pięknej,
dzikiej przyrody, cudnych alei palmowych, przepięknych lagun i życia podwodnego
zachwyciłem się gościnnością miejscowych, którzy pokazali nam nieco więcej.
Również o tym będzie szczegółowo poniżej, kiedy będę omawiać nasz wyjazd na
Dharanboodhoo. Zaletą tej wyspy jest fakt, że możemy popłynąć na nią
praktycznie codziennie, jeśli jest pogoda, ponieważ czas płynięcia wynosi
zaledwie 10 minut. Nawet jeśli są zaplanowane inne wycieczki, to kapitan
wypłynie 30 min wcześniej. Zdąży nas zawieść i wrócić do grupy, która będzie
realizować całodzienną wycieczkę, gdzie trzeba dużo pływać łodzią.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjNlAlX7ClhRB5Qnmdj7-pIq81Xp-2jSapMSrfPj4psy3jb0dGDxeaVne4dBwacnHwYkfHLUABuzjkGYPDe6E6VrFijcX46Al15Z2XquG8p0DkftzvoPcQrm8QsEKJpwsYqMRR37KPCNDqk5bD-kEAPTp_dJi14LbxkQGJ3A9Ts61xZsbPGJ7D_F0X7pw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjNlAlX7ClhRB5Qnmdj7-pIq81Xp-2jSapMSrfPj4psy3jb0dGDxeaVne4dBwacnHwYkfHLUABuzjkGYPDe6E6VrFijcX46Al15Z2XquG8p0DkftzvoPcQrm8QsEKJpwsYqMRR37KPCNDqk5bD-kEAPTp_dJi14LbxkQGJ3A9Ts61xZsbPGJ7D_F0X7pw=w640-h426" width="640" /></a><br />Dharanboodhoo<br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">WYSPA Z BIŻUTERIĄ I MURALAMI<br /></span></b>Rinbudhoo, bo tak nazywa się wyspa, na którą
popłyniemy słynie z wyrobów jubilerskich. Nawet na mapach Google, zobaczymy
nazwę ‘Jewellery Island’, co dosłownie znaczy ‘Wyspa Biżuterii’. Rinbudhoo jest
niewielką wyspą, mającą jedną główną ulicę, krzyżującą się z drogą prowadzącą z
portu. Po przybyciu na miejsce, kapitan zaprowadzi nas na główne skrzyżowanie
wspomnianych ulic, gdzie jest sklep spożywczy i rozpoczyna się uliczka domów,
które są ozdobione kolorowymi i pięknymi muralami. Naprawdę jest na co
popatrzeć. Na końcu uliczki z muralami jest plaża, ale nie można się tutaj
kąpać „po europejsku”, ponieważ Rinbudhoo nie ma bazy turystycznej. Przy
skrzyżowaniu z muralami, po prawej stronie w godzinach porannych wystawia się
lokalny mieszkaniec ze swoimi wyrobami, gdzie możemy zakupić biżuterię, którą
wytwarza on i jego rodzina. Możemy zobaczyć również proces wyrobu błyskotek.
Później możemy pójść wzdłuż głównej drogi, wzdłuż wyspy. Dotrzemy do widokowej
plaży, ponieważ po lewej stronie będziemy mieli widok na trzy inne, zielone
wyspy, a na wszystko będziemy patrzeć z perspektywy dość niskich palm. Z
pewnością nikogo nie spotkamy na tej plaży. Jako że wyspę można dość szybko
zwiedzić, zazwyczaj planujemy około dwie godziny. Mając cały dzień do
dyspozycji warto połączyć tę wycieczkę z inną. Tutaj proponuję „dorzucić” wyspę
Dharanboodhoo, snorkeling lub sand bank. Osobiście polecam sand bank, ponieważ
jest dokładnie w połowie drogi powrotnej na Nilandhoo (na Rinbudhoo płynie się
40 minut). Wspomniany sand bank słynie z niesamowitych widoków, które
zachwycają (szczególnie polecam osobom, które lubią robić zdjęcia na media
społecznościowe). Sand bank przyjmuje kształt długiej litery ‘C’, z czego
połowa wspomnianej piaszczystej wyspy wystaje kilkadziesiąt centymetrów nad
poziom wody i nawet ma swój klif, a druga połowa, w zależności od przypływów,
jest delikatnie zalewana przez krzyżujące się fale. Płynąc na sand bank nie
nastawiajmy się na podziwianie rafy koralowej, ponieważ w lagunie zostały jedynie
zielone koralowce, które uwielbiają żółwie. W okolicy jest tak spokojnie, że
pływając w lagunie otoczonej sand bankiem może przypłynąć duża płaszczka (nie
manta) oraz młody rekin rafowy. Widoki będą z pewnością niezapomniane!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhF4g75IZUcrrXkT-dE-FoKBGkb9vPRyuhaOjKSqBWaKsUK6MujwtxgUBcvh2yU5qih8aJ9V3Z1l4C7LxF465SFv_UDVy4jqsqp97Hcdc2o812gVWefbp45r9dxFJAQ9PPEE1pbxx9IoDPchvH7vEziRatGXNMhADVc6qs4ynCnD9cdDs7AOtJllrPiSw"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhF4g75IZUcrrXkT-dE-FoKBGkb9vPRyuhaOjKSqBWaKsUK6MujwtxgUBcvh2yU5qih8aJ9V3Z1l4C7LxF465SFv_UDVy4jqsqp97Hcdc2o812gVWefbp45r9dxFJAQ9PPEE1pbxx9IoDPchvH7vEziRatGXNMhADVc6qs4ynCnD9cdDs7AOtJllrPiSw=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Piękne murale na Rinbudhoo</div></div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>SNORKELING<br /></b></span>Jest to wycieczka, gdzie głównym celem jest
podziwianie podwodnego życia. Kapitan ma swoje miejsca, gdzie można podziwiać
kolorowy podwodny świat. Tej wycieczki nie zrealizowałem ze względu, że na
wyjazdach pod tytułami: ‘Grill na bezludnej wyspie’ oraz ‘Island Hopping –
Dharanboodhoo’ zobaczyłem kawał pięknych raf, kolorowych ryb oraz niesamowicie,
pionowo opadające dno oceaniczne, tworzące ścianę skalną, którą upodobały sobie
większe ryby oraz rekiny rafowe. Snorkeling trwa zazwyczaj trzy godziny,
dlatego grupy zazwyczaj łączą go z innymi wycieczkami, jak np. sand bank lub
inna lokalna wyspa, jak np. Rinbudhoo, Magoodhoo, Dharanboodhoo. Myślę, że to najlepsza
opcja, ponieważ można dobrze wykorzystać dzień oraz zobaczyć dwie rzeczy w
ciągu jednej doby. Będąc na Malediwach, obowiązkowym punktem jest odwiedzenie
jakiegoś sand banku, ponieważ z nich Malediwy słyną oraz według mnie, ciekawie
jest przeżyć plażowanie na piaszczystej wyspie na środku oceanu, gdzie dookoła
nic nie ma, poza otwartymi wodami.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOFzxVtT-Fk83IuMmYAMCfKCi_cEqGtCXdbzQa1mMHN0nkKRDrbqRkboHPdiQv7gJpkXCC_GblVWk2aoXU454anupI5HV03Hn_4tHgyeH1RVJypO0xApfEstxgDGQGxYqdyMvURH01C6jWq_e-_m-MNE2xsnSB5ND_YQZivCXYQ_-ucI8GayfWXAlZLg"><img alt="" data-original-height="480" data-original-width="640" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOFzxVtT-Fk83IuMmYAMCfKCi_cEqGtCXdbzQa1mMHN0nkKRDrbqRkboHPdiQv7gJpkXCC_GblVWk2aoXU454anupI5HV03Hn_4tHgyeH1RVJypO0xApfEstxgDGQGxYqdyMvURH01C6jWq_e-_m-MNE2xsnSB5ND_YQZivCXYQ_-ucI8GayfWXAlZLg=w640-h480" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzRrBq0oQ0hpezhqI0ZxleBj8mrfoI6HgGiC8r0UcifWmfO20w_EphaQahanqapcO4il57blesKWCH4vYuxgsSB5X-ci7xfIH0h5FK2wmf_1dkgm7srSy2dCY2jcF0qF90zInXCxYzFNB/s1600/GOPR0837_filtered.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzRrBq0oQ0hpezhqI0ZxleBj8mrfoI6HgGiC8r0UcifWmfO20w_EphaQahanqapcO4il57blesKWCH4vYuxgsSB5X-ci7xfIH0h5FK2wmf_1dkgm7srSy2dCY2jcF0qF90zInXCxYzFNB/s640/GOPR0837_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_H-YnFkxhKLFrMO0_FpT0eB9xXvCE2fuYLwq7Q08SfuXUADlUS_h7jryU9hWFEywwzxNRq0GGRXBPSUzlSQZcUFy6P1MYrEZBR7hLxhZEE7jyip6D3sb9UmjikUF9puYkJnEB_bVNzQU/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_H-YnFkxhKLFrMO0_FpT0eB9xXvCE2fuYLwq7Q08SfuXUADlUS_h7jryU9hWFEywwzxNRq0GGRXBPSUzlSQZcUFy6P1MYrEZBR7hLxhZEE7jyip6D3sb9UmjikUF9puYkJnEB_bVNzQU/w640-h480/KAAU3232_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Podwodne życie na Malediwach</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>WIZYTY W RESORTACH<br /></b></span>Z Nilandhoo możemy popłynąć również do resortów. Jeśli
chcesz zobaczyć, jak wygląda turystyczna część Malediwów dla osób, które lubią
trochę luksusu, to ta wycieczka jest dla Ciebie. Z Magdą uzgodnisz na miejscu,
do którego resortu chcesz popłynąć, ponieważ jest dość spory wybór (największy,
jaki miałem dotychczas). Pomimo, że nie lubisz klimatu resortów, bo odpowiada
ci życie na malediwskiej wiosce, to mimo wszystko podobny wyjazd warto „zrobić”.
Dlaczego? Ponieważ będziesz miał porównanie bogate vs lokalne Malediwy. Warto
mieć pełen obraz porównawczy, jeśli chcemy coś więcej powiedzieć o tym
państwie. Z Nilandhoo nie płynąłem do resortu, ponieważ podczas dwóch
pierwszych wyjazdów na Malediwy odwiedziłem dwa resorty, dlatego mam już <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>porównanie. Wycieczka jest ciekawym
przeżyciem, ponieważ widzimy, jak jest zorganizowane życie w hotelu na wyspie
(np. każdy resort ma swoją strefę czasową, jaką sobie przyjmą. Zazwyczaj
resorty przyjmują, że na swojej wyspie wskazówki zegara będą przesunięte o dwie
godziny do przodu! Taki zabieg ma pozwolić lepiej wykorzystać dzień, ponieważ według
resortowego czasu zachód słońca będzie o godzinie 20.19 w sezonie, a na
lokalnych wyspach będzie o 18.19). Zobaczymy też pięknie zadbane ogrody,
kwiaty, a nawet uprawy warzywne. Możemy również pójść na molo, które prowadzi
do domów na balach. Podczas pierwszego wyjazdu na Malediwy popłynąłem na
jednodniową wycieczkę, gdzie domków na wodzie było tyle, że co 10 min jeździł
bus przez całą długość molo. Po drodze mieliśmy przystanki, a co jedną trzecią
długości pojawiało się… rondo z plamami w środku! Każdy resort jest inny,
dlatego warto zobaczyć choć jeden, żeby wyłapać takie szczegóły i mieć
porównanie z lokalną wyspą. Każdy z nas jest inny, dlatego jednym spodoba się
zorganizowane, uporządkowane z odrobiną luksusu życie w resorcie, a innym
proste życie w lokalnej wiosce. Dlatego te kwestie szerzej omówiłem w moim
artykule ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – jak przygotować wyjazd?</a>’, ponieważ ani
jedna, ani druga forma wypoczynku nie jest lepsza, czy gorsza. Jest po prostu
inna i to tylko od nas zależy, co tak naprawdę lubimy. Jeśli masz wątpliwości,
zachęcam cię, żebyś przeczytał we wspomnianym przeze mnie artykule o tym jakie
są zalety i wady wypoczynku na lokalnych wyspach i w resortach. Z tego właśnie
powodu polecam zobaczyć, jak jest naprawdę, bo w resortach bardzo mi się
podobało, ale nie jest to dla mnie miejsce na długi urlop, ponieważ mam nieco
inną naturę.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTDJ3wlRFE9_hazWynW9h6Fw_hdCKbqNFkbkzTu11inlL7pGBCHN8Nd7g7nftuJk5h8fQax7iZFwOHwv3H073DNR_cUU2_PMJYgQVlVgKT2w4SzEP3ky33iVVnoqwQFl5f_xcQZkp4aHW4/s1600/DSC_6280.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTDJ3wlRFE9_hazWynW9h6Fw_hdCKbqNFkbkzTu11inlL7pGBCHN8Nd7g7nftuJk5h8fQax7iZFwOHwv3H073DNR_cUU2_PMJYgQVlVgKT2w4SzEP3ky33iVVnoqwQFl5f_xcQZkp4aHW4/w640-h426/DSC_6280.JPG" width="640" /></a></div><div>W jednym z resortów</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>DELFINY</b></span><br />Według mnie jest to wycieczka, którą trzeba
obowiązkowo zrealizować, jeśli wcześniej lub nigdy nie widziałeś delfinów w
swoim naturalnym środowisku. Wypływamy łodzią w miejsca, gdzie najczęściej
występują delfiny. Pływamy tak długo aż je znajdziemy. Nasza grupa nie musiała
realizować tej wycieczki, ponieważ wracając z dwóch innych, spotkaliśmy duże
stada delfinów, które dodatkowo wyskakiwały z wody i wykręcały niesamowite
salta w powietrzu. Za pierwszym razem mieliśmy grupę około 20-stu delfinów, a
za drugim razem bardzo dużą, bo liczącą około 100 osobników! Chociaż nie
planowaliśmy podczas wspomnianych wycieczek podziwiania delfinów, to
nieoczekiwanie pojawiały się one na naszej trasie powrotnej. Z racji, że
delfiny występują dość często w wodach Atolu Faafu i Dhaalu, warto realizować
inne wycieczki, a jeśli się one nie trafią, to bliżej końca naszego pobytu na Nilandhoo
warto popłynąć typowo na poszukiwanie tych ssaków.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhz8sXXoLnhjjcc1zQsT_ssUzD--rtcfXVhC_JzDjMsTITLjFkQuEEoIJNVVrawLYPms2mpezOq2xjxtYPaA9oaYOBlj0WRWdhkWQkHuv_bu1_iK4GNdk7lHbncsQKhe7OzpNAlbTE91BUqcfzef1esl8lL3Rgtqp5epvOW5OBW-K3Uu7ujy907u9w1zg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhz8sXXoLnhjjcc1zQsT_ssUzD--rtcfXVhC_JzDjMsTITLjFkQuEEoIJNVVrawLYPms2mpezOq2xjxtYPaA9oaYOBlj0WRWdhkWQkHuv_bu1_iK4GNdk7lHbncsQKhe7OzpNAlbTE91BUqcfzef1esl8lL3Rgtqp5epvOW5OBW-K3Uu7ujy907u9w1zg=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-AbJiZK9k3953nsy1kBc9tptOZ6JncvOCd6kDJC6PE4FkEhPh1DPiH988k2eYQ2HjRMSm4MS3lxFz6ukBq4GdR3Dz3RIi8PLzW-vbMqUpux2AULLTFA8KwtjZBuidxPk8iPeIqb_hyyrtzxF99D2yxQZ7UyLXrPoWoAEAxDMaC1ADwnCJMXd0x_5O2Q"><img alt="" data-original-height="992" data-original-width="1485" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-AbJiZK9k3953nsy1kBc9tptOZ6JncvOCd6kDJC6PE4FkEhPh1DPiH988k2eYQ2HjRMSm4MS3lxFz6ukBq4GdR3Dz3RIi8PLzW-vbMqUpux2AULLTFA8KwtjZBuidxPk8iPeIqb_hyyrtzxF99D2yxQZ7UyLXrPoWoAEAxDMaC1ADwnCJMXd0x_5O2Q=w640-h428" width="640" /></a></div><div class="separator">Delfiny w "akcji"</div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>REKIN WIELORYBI<br /></b></span>Jedna z najdroższych wycieczek, gdzie prawdopodobieństwo
niezobaczenia głównego celu wycieczki jest dość duże. Kapitan ma aplikację z
mapą, gdzie codziennie miejscowi zaznaczają, gdzie widziano rekina i o której
godzinie. Algorytm na podstawie gromadzonych danych oblicza prawdopodobieństwo
pojawienia się rekina wielorybiego w danym miejscu nazajutrz. Pomimo ułatwienia
w postaci techniki i połączenia sił wielu kapitanów pochodzących z różnych
wysp, nie zawsze udaje się go odnaleźć. Z Nilandhoo płyniemy na północ około
40-45 min, aż dopłyniemy do okolic wyspy <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank">Fenfushi</a>. Wzdłuż południowych granic
atolu Ari, a dokładniej Alif Dhaal, pływamy nawet 3,5 godziny, aż znajdziemy
rekina. Podobne wycieczki odbywają się z różnych wysp, dlatego zobaczymy nawet
10 innych łodzi, które będą kursować w rejonie, które wskaże im aplikacja, do
której są nanoszone dane przez kapitanów z różnych wysp. Brałem udział w tej
wycieczce, ale pomimo największych starań kapitana i jego niezachwianej woli
znalezienia rekina, nie udało się go zobaczyć. Co godzinę robiliśmy przerwy na
snorkeling, gdzie mogliśmy podziwiać przepiękną, kilkutysięczną ławicę
niebiesko-żółtych ryb, które pływały we wszystkich kierunkach, jak również
tworzyły kilka warstw pod nami. Wrażenie jest ogromne, ponieważ czujemy się,
jakbyśmy pływali w chmurach, gdzie we wszystkich kierunkach mieliśmy
niekończący się, wielowarstwowy widok niebiesko-żółtych ryb. Brak rekina z
pewnością zrekompensowało nam stado delfinów złożone z 20-stu osobników.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_BAbD9gEFrBiWLL-gQJBiQUolk5lrLxQmjU5AYAXwN-5gvl4QApBZWZnvQS6qcKK7AV4-53ewpTvz-L24-JRdR1eadELpxPWyfgl6LX6t1zCtr83lx3hZAnJ9CzInbz8EEMtHR3l3n3cRUfCe7SBqBA7l6-6Fzg7IOSjn98IPQvLIPmC_5p6i3C-Qvg"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_BAbD9gEFrBiWLL-gQJBiQUolk5lrLxQmjU5AYAXwN-5gvl4QApBZWZnvQS6qcKK7AV4-53ewpTvz-L24-JRdR1eadELpxPWyfgl6LX6t1zCtr83lx3hZAnJ9CzInbz8EEMtHR3l3n3cRUfCe7SBqBA7l6-6Fzg7IOSjn98IPQvLIPmC_5p6i3C-Qvg=w640-h426" width="640" /></a></div><div>Rekin wielorybi</div></div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>NOCNE I PORANNE ŁOWIENIE RYB<br /></b></span>Jeśli chcemy przeżyć coś innego i nowego, to
zdecydowanie polecam wycieczkę na łowienie ryb. Wybieramy, czy ma się odbywać
wieczorem, czy wczesnym porankiem. Tutaj ponownie możemy pomyśleć, jak w
przypadku grilla. Nakreślimy obraz, który wydaje nam się, że tak będzie. Z
pewnością powiemy: łowienie ryb – to mnie nie interesuje. Jednak musisz
wiedzieć, że nie jest to zwykłe zarzucenie wędki, czekanie i siedzenie aż coś
się złowi. Malediwczycy mają inną technikę połowu ryb. Tutaj nie używa się
wędki! Miejscowi używają plastikowego krążka, na który nawinięte jest około 200
m żyłki. Na końcu zawieszają niewielki ciężarek, a 50 cm dalej haczyk z
kawałkiem innej ryby. Wypływamy łodzią w miejsce, gdzie woda ma około 20 m
głębokości. Łowimy na otwartych wodach z łodzi. Ciężarek z kawałkiem ryby
stopniowo opuszczamy do wody, po czym rozwijamy żyłkę tyle, aż poczujemy, że
uderzył o dno, a żyłka stała się luźna. Później nawijamy żyłkę na krążek tak,
aż poczujesz, że żyłka jest napięta. Wówczas nawijasz żyłkę około 1m i czekasz.
W ciągu kilku minut powinieneś złowić pierwszą rybę, ponieważ występują obficie.
Podczas naszej wycieczki na innej wyspie, nasza grupa złowiła siedem ryb. To,
co złowimy, będzie wykorzystane na kolacji dnia następnego lub jeśli rano
łowiliśmy ryby, to już wieczorem możemy je zjeść w postaci grillowanej. Na
pewno się nie zmarnują! Wycieczka jest bardzo ciekawa, ponieważ możesz zobaczyć
jak szybko i łatwo można złapać tutaj dużą rybę, którą później zjesz na
kolację.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjfJRrfvXLPWrcgWCA24sbLx2TjPMDrrUafXMZQ7VvyrK-DJoU8uEa7EHmcELLo9VOx76D8q7JtGD5f2KN-wa2-r_5FALGfUJa5srI9MfdSmaqtFZMJT8cakevqScCF0TGt_HPWyGHnVNOER187eJZOt2MRXYWPAJ2Xp2hZM5EW4Q99eF77ELa9eJFYTg"><img alt="" data-original-height="480" data-original-width="640" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjfJRrfvXLPWrcgWCA24sbLx2TjPMDrrUafXMZQ7VvyrK-DJoU8uEa7EHmcELLo9VOx76D8q7JtGD5f2KN-wa2-r_5FALGfUJa5srI9MfdSmaqtFZMJT8cakevqScCF0TGt_HPWyGHnVNOER187eJZOt2MRXYWPAJ2Xp2hZM5EW4Q99eF77ELa9eJFYTg=w640-h480" width="640" /></a></div>Ryby złowione przez nas na wycieczce "nocne łowienie ryb"</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>BEZLUDNE WYSPY<br /></b></span>Oprócz wycieczki na grilla na bezludnej wyspie i
Dharanboodhoo jest to absolutna konieczność, którą trzeba zrealizować.
Wycieczka nie należy do tanich, ale widoki są naprawdę pierwszej klasy! Rejon,
który jest jednocześnie wschodnią granicą atolu Dhaalu oferuje najpiękniejsze
widoki w całym kraju, dlatego warto tam być! Granicę atolu Dhaalu tworzy 26
bezludnych wysp ułożonych w jednej linii. Są bardzo malownicze i każdą z nich otacza
turkusowa, krystalicznie czysta laguna. Same wyspy są zarośnięte gęstymi
palmowymi lasami. Główną atrakcją jednak jest niesamowity widok na trzy
równoległe pasy wód: jasny turkus, ciemne głębiny i ponownie jasny turkus.
Każdy z pasów ma szerokość kilkudziesięciu metrów, ale ciągną się na odcinku
kilku kilometrów wzdłuż wszystkich 26 wysp! Przeskakując z wyspy na wyspę
będziemy płynąć pomiędzy oboma jasno turkusowymi lagunami. Będziemy również
przechodzić płyciznami dnem z wyspy na wyspę. Wyspy są dzikie, ale na jednej z
nich (Gemendhoo), do 2004 roku mieszkali miejscowi, dopóki ich domów nie
zmiotło tsunami z 24 grudnia 2004 roku. Dzisiaj możemy zobaczyć, jak wygląda ta
wyspa po upływie ponad 20-stu lat. O dziwo jest już w całości zarośnięta
palmowym lasem i niższymi krzakami. Z kolei ostatnia wyspa na naszej
rozkładówce jest wyjątkowa ze względu na rzekę, która wpływa na wyspę (tak – ma
odwrotny kierunek) oraz szeroką lagunę, którą można przejść na sand bank, a z
niego na wcześniejszą wyspę. Dodatkowo w lagunie pływają młode rekiny rafowe,
które są dodatkową atrakcją. Podczas naszej wycieczki trafił się wspomniany
rekin, ale w wodzie jest on bardzo płochliwy, stąd trudno go zobaczyć z bliska.
Jeśli chcesz podziwiać rekina z bliska możesz zrobić to na dwa sposoby: czekać
na plaży aż podpłynie bliżej (choć tu nie mamy pewności, czy tak blisko
przypłynie), albo z poziomu łodzi. Jest jeszcze trzeci sposób, ale wymaga on
podpłynięcia na granicę płytkiej laguny i ciemnych wód głębinowych (wówczas dno
opada bardzo stromo, tworząc głębiny oceaniczne) i płynięcia wzdłuż tej linii.
W miejscu takich załamań dna najczęściej występują rekiny rafowe. Myślę, że
„polowanie” na rekiny warto zostawić sobie na Dharanboodhoo, a tutaj warto
nacieszyć oczy niesamowitymi widokami. Podczas postoju na drugiej wyspie
zrobimy sobie przerwę na posiłek, gdzie dostaniemy sandwiche, arbuzy oraz zimne
napoje (woda i coca-cola). Moim zdaniem wycieczka „Grill na bezludnej wyspie”
jest numerem jeden, a bezludne wyspy i Dharanboodhoo są numerem dwa, choć tak
naprawdę każda wycieczka jest zupełnie inna i można im przypisać ex aequo
pierwsze miejsce. Dla mnie wszystkie trzy pozycje są obowiązkowe, ponieważ
będąc na Malediwach na innych lokalnych wyspach takich rzeczy nie zobaczysz!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjAvVys9vjaHx0A2FO1EDbOTYiNHGTJCvP800geqbibJZZ-g7vCF9MS6A8Gc2YVT-TmmgVZeB9lRq6hXfAnYslt3DhYPY-Vvh1ioxTEqYDfqY-KDcByL7A5V5eckrPdDdQMebkzoKSvF0RL-aZgRheFscNgcfTupMRgCMVSvZFDp_u0y0QEagucqZRFKw"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjAvVys9vjaHx0A2FO1EDbOTYiNHGTJCvP800geqbibJZZ-g7vCF9MS6A8Gc2YVT-TmmgVZeB9lRq6hXfAnYslt3DhYPY-Vvh1ioxTEqYDfqY-KDcByL7A5V5eckrPdDdQMebkzoKSvF0RL-aZgRheFscNgcfTupMRgCMVSvZFDp_u0y0QEagucqZRFKw=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Jedna z bezludnych wysp w atolu Dhaal</div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>NOCNY SNORKELING<br /></b></span>Jeśli jesteś bardziej odważny, polecam nocny
snorkeling. Podziwianie życia podwodnego w nocy (około godziny 22.00) jest
zupełnie inne, ponieważ zobaczymy inne stworzenia niż za dnia. Nocnego
snorkelingu próbowałem na wyspie <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank">Fenfushi</a>. Bardzo mi się podobało, ponieważ,
jeśli trafisz na odpowiednią porę księżyca (okolice nowiu), to możesz zobaczyć
świecący, niebieski plankton, który będzie błyszczeć we wszystkich kierunkach
pod wodą niczym gwiazdy na niebie! Widowisko jest niezapomniane! Innymi naturalnymi
atrakcjami są kraby, które wędrują po dnie z długimi, stożkowatymi muszlami.
Również w nocy znajdziemy dużo węży morskich, które dla nas nie są groźne, jak
również ciekawskie w całości przezroczyste, długie ryby. Można więc powiedzieć,
że życie w wodzie jest aktywne przez całą dobę. Np. na wyspie <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-mathiveri.html" target="_blank">Mathiveri</a>
zdarzyło mi się nawet, że w okolice naszej laguny przypłynął kilkumetrowy
(około 5-6 m) rekin wielorybi, który przeczesywał tamtejsze wody. Taki widok w
nocy robi ogromne wrażenie! Rejon Nilandhoo słynie z dużej ilości rekinów
rafowych, stąd być może zobaczymy jakieś mniejsze osobniki. Dla nas są
niegroźne. Trzeba pamiętać, że są czujne i płochliwe.
<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>CZYM PŁYWAMY? I JAK PLANOWANE SĄ WYCIECZKI<br /></b></span>Mówiąc o wycieczkach, musimy mieć na względzie, że
do każdego miejsca trzeba dostać się łodzią. Magda ma wspaniałą grupę, którą
tworzy miejscowy kapitan i jego dwóch kolegów. Kapitan posiada 10-cio osobową
otwartą łódź, która jest zadaszona białym materiałem. Dzięki temu podczas
rejsów w większości, nie świeci na nas słońce. Łódź idealnie nadaje się do
każdego typu wycieczki, ponieważ jest szybka i mała. Napęd stanowi jeden silnik
o mocy 250 KM firmy Yamaha. Magda mówiła, że kiedyś ta łódź miała silnik 60 KM,
przez co np. na bezludne wyspy płynęli 1h 30min, a teraz płyniemy 45min. Różnica
jest więc ogromna. Z racji, że łódź jest mała, to można nią wpływać do płytkich
lagun, a na wycieczce snorkeling lub rekin wielorybi, gdzie pływa się na
otwartych wodach oceanu, na łódź wchodzimy przy pomocy drabinki. Łódź jest bardzo
zwrotna, dzięki czemu kapitan potrafi wykonać nagły zwrot, gdzie łódź jest
przechylona nawet do 45 stopni względem pionu. Popis jego możliwości
widzieliśmy podczas podziwiania delfinów na otwartych wodach oceanu. Przez to,
że do dyspozycji mamy 10-cio osobową łódź, wycieczki są kameralne. Muszę
przyznać, że Magda bardzo dobrze ma opanowaną organizację wycieczek. Nie jest
fanem tego, co może kojarzyć się z korporacjami, dlatego też nie używa Excela.
Wszystkie zapiski ma w otwartym zeszycie, a grupy są oznaczone kolorowymi
markerami. Podobało mi się takie podejście. Wiedząc, że ma do dyspozycji jedną
łódź, umiejętnie rozdysponowuje grupy tak, żeby połowa osób została na wyspie
Nilandhoo, a druga połowa była na wycieczkach. Chociaż z racji ilości pokojów i
faktu, że obiekt Magdy jest jedynym na wyspie, to i tak by nie było tłumów,
gdyby wszyscy poszli na plażę. Pierwszeństwo w wycieczkach mają grupy, które
wyjeżdżają za kilka dni. Jeśli nasza ekipa ma dwa tygodnie wolnego czasu, to
wycieczki może rozpisać co 2-3 dni, dzięki czemu inni, co mają mniej urlopu
zdążą zrealizować swoje założone punkty. Również bierze pod uwagę typ
wycieczek, bo są takie, które przez cały dzień wymagają dostępu do łodzi (np.
rejs na bezludne wyspy), a są takie, które wymagają tylko przywiezienia na
miejsce i odebranie pod koniec dnia (Dharanboodhoo, wizyta w resorcie). Jeśli
np. zaplanujemy wycieczkę na Dharanboodhoo, to nawet jeśli są zaplanowane
wycieczki wymagające użycia łodzi przez cały dzień, to i tak popłyniemy na wspomnianą
lokalną wyspę, ponieważ znajduje się o 10 min od Nilandhoo. Wówczas wypływamy przed
główną grupą o 30 min wcześniej, ponieważ kapitan zdąży nas zawieźć i wrócić do
portu w 20-25 min. Z tego względu wycieczek nie planujemy będąc w Polsce, a
dopiero wtedy, gdy przyjedziemy na miejsce. Magda jest dostępna codziennie od
14.00 do 19.00 w recepcji, dlatego zawsze można aktualizować swoje plany
każdego dnia i dostosowywać je do aktualnych warunków i planów innych grup. Najważniejsze,
że dzięki dobremu planowaniu każdemu wystarcza czasu na realizację założonych
planów. Np. nam bardzo spodobała się wyspa Dharanboodhoo, dlatego popłynęliśmy na
nią dwa razy. Naprawdę warto było, ze względu na specyficzne warunki
atmosferyczne (będzie o tym poniżej, ponieważ w dalszej części będę szczegółowo
omawiać każdą z wycieczek).</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoWxKlDmxb-Ls8oQFbrwA-Pl-05TYxoGuNVTlrEbpxUuqWzLComa1uPLaY6Bpc3NgALYyLvW8oXOLR9f9p6xGzqkY7Kx7ggVC3T4zY2XoyZkYcVYM7_VGwWB5RQyhW7w630uZMvW0UMkqSmzArCy-BmZn9KsqYqPIIh4lc9XaxBoxiMB-s90250dOslg"></a><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoWxKlDmxb-Ls8oQFbrwA-Pl-05TYxoGuNVTlrEbpxUuqWzLComa1uPLaY6Bpc3NgALYyLvW8oXOLR9f9p6xGzqkY7Kx7ggVC3T4zY2XoyZkYcVYM7_VGwWB5RQyhW7w630uZMvW0UMkqSmzArCy-BmZn9KsqYqPIIh4lc9XaxBoxiMB-s90250dOslg"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhISjH2DrBHPo-m3bbPHX9cfiiSnQDg1l6XdAwVb5z-o6wmzWyh2SBIXJWc9EeMw4kSk8jPoN5neHvECOxsw6NUcAZGTCxnTAZENw3qQ-mlGUJ2FIrzsKoQgI3XBq3fQ6Bb5G5Kam1fl4FY-TpRp11wj1htkV1_WpSXkjAfLsWNLXtdsqCkttAxDU9MXg"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhISjH2DrBHPo-m3bbPHX9cfiiSnQDg1l6XdAwVb5z-o6wmzWyh2SBIXJWc9EeMw4kSk8jPoN5neHvECOxsw6NUcAZGTCxnTAZENw3qQ-mlGUJ2FIrzsKoQgI3XBq3fQ6Bb5G5Kam1fl4FY-TpRp11wj1htkV1_WpSXkjAfLsWNLXtdsqCkttAxDU9MXg=w640-h426" width="640" /></a> <img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoWxKlDmxb-Ls8oQFbrwA-Pl-05TYxoGuNVTlrEbpxUuqWzLComa1uPLaY6Bpc3NgALYyLvW8oXOLR9f9p6xGzqkY7Kx7ggVC3T4zY2XoyZkYcVYM7_VGwWB5RQyhW7w630uZMvW0UMkqSmzArCy-BmZn9KsqYqPIIh4lc9XaxBoxiMB-s90250dOslg=w640-h428" width="640" /></div></div>Nasza łódź wycieczkowa</div><div><br /><span style="font-size: xx-large;"><b>WYCIECZKI, NA KTÓRYCH BYLIŚMY – CZYLI CO
ZOBACZYLIŚMY I PRZEŻYLIŚMY<br /></b></span>A jak wyglądały wycieczki z udziałem naszej grupy?
Teraz szczegółowo omówię nasze przeżycia oraz to, co zobaczyliśmy. Myślę, że ta
część pozwoli ci zadecydować, czy warto pojechać na daną wycieczkę, czy będzie
tym, co cię zainteresuje. Wszystko zależy od nas samych, co nas interesuje, bo
jeden może lubić piękne krajobrazy, drugi ciszę na bezludnych wyspach, a
jeszcze inny będzie nastawiony na obserwowanie życia podwodnego. Wybierając
daną wycieczkę miej na względzie, co ty konkretnie chcesz zobaczyć i przeżyć.
<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>GRILL NA BEZLUDNEJ WYSPIE<br /></b></span>Według mnie, jest to najlepsza wycieczka, którą
można zarezerwować u Magdy. Często słyszałem, że „a co tam jakiś grill, co może
być ciekawego w tej wycieczce”. Jako że na Malediwach byłem już cztery razy i
miałem jakieś porównanie do poprzednich wyjazdów, to na żadnym wcześniejszym
nie miałem okazji spróbować grillowania na bezludnej wyspie. Dla mnie ta opcja
była czymś nowym. Tego dnia pogoda nam sprzyjała, świeciło słońce, choć niebo
nie było czysto niebieskie. Widziałem, że na niebie jest mnóstwo naturalnych
smug kondensacyjnych, które nieco rozmywały błękit nieba. Smuga kondensacyjna
jest mgłą utworzoną z kropelek wodnych, które za kilka chwil mogą zamienić się
w chmury. Z drugiej strony nie jest to mgła, jaką wyobrażamy sobie z
listopadowej Polski. Wspomniana mgła raczej nieco rozjaśnia i rozmywa błękit nieba,
przez co nie można zrobić wyrazistych zdjęć. Jeśli robisz zdjęcia prawdziwym
aparatem, a nie telefonem, to sytuację można podratować filtrem polaryzacyjnym,
który wzmocni „rozmyty” kolor nieba. Wracając do głównego tematu: co jest
takiego ciekawego we wspomnianej wycieczce? Jak się okazało, dla trzech
następnych grup ten wyjazd również był najpiękniejszy i najciekawszy z kilku
powodów. Po pierwsze sama możliwość grillowania świeżo złowionych ryb na
bezludnej wyspie jest czymś niezwykłym. Kapitan naszej łodzi buduje grill z
palmowych liści, gdzie obcina całe „użebrowania”, a zostawia główną część, z
której wyrastają wszystkie liście. Buduje z nich konstrukcję w postaci dwóch
równoległych linii, stojących na czterech nogach. Trochę jak stół bez blatu. Na
dwóch równolegle ułożonych grubych częściach liści palmowych kładzie ryby w
rzędzie. W naszym przypadku trzynaście sztuk. Obok w ziemi jest już
przygotowany wykopany dół. Jest on wypełniony łupinami kokosowymi. Kapitan
podpala te łupiny, gdzie na początku mamy dużo wysokiego ognia, po czym
powstaje mnóstwo żaru. Wówczas kapitan nakłada grill z rybami nad powierzchnię
rozżarzonego dołu, dzięki czemu ryby pieką się równomiernie. Co jest
niezwykłego w takim sposobie grillowania? Fakt, że wszystko jest naturalne.
Zamiast węgla używa się łupin kokosowych, które na Malediwach są wszędzie.
Grill wykonuje się z liści palmowych, które są połączone za pomocą wąskich
pasków liści służących jako sznurek. Miejscowi mają swoje miejsca na połowy
ryb, dlatego na wycieczkę łowią tylko tyle ryb, ile potrzeba, dzięki czemu są
one świeże. A jak wygląda wycieczka od samego początku? Około godziny 9.30
zbieramy się w porcie Nilandhoo, skąd płyniemy około 35-40 min, w zależności od
warunków na oceanie. Po drodze mijamy wyspy: Dharanboodhoo, Magoodhoo, Bileiydhoo.
Za nimi otwierają się bezkresne wody oceanu, gdzie na horyzoncie zobaczymy rząd
mniejszych wysepek. Do jednej z nich przypływamy, mijając po drodze lokalne
płycizny oraz mniejszy sand bank. Kiedy dopływamy do naszej bezludnej wyspy od
razu widzimy, że będzie rajsko pięknie! Najpierw wpływamy do prawdziwie
turkusowej i krystalicznie czystej laguny, gdzie powoli podpływamy do wyspy na
tyle, na ile jest to w danym dniu możliwe (zależne od przypływów i odpływów,
gdzie różnica poziomów wody zmienia się w ciągu dnia aż o 50 cm). Jeśli jest
zbyt płytko, żeby przypłynąć do brzegu, będziemy wysiadać do płytkiej wody na
około 30 cm głębokości. Te kilkanaście metrów pójdziemy przez lagunę aż do
plaży. Piękno laguny wręcz uderza swoim urokiem. Każdy zachwycał się tym
miejscem.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2IaalPUjyigvvZXDurROUJ3NSeEW2nLlTWBB7EGFIp7wOYcd69VtnzG1V32iIHuWzmX3EEMMRmtN2nc62RqmN8A-vv4ArWuJQ3lIUSfQdJHRzSg5fBdJZRldmD41uC0IMHIPEv3GNNZKiNCqwaAYa3lgtN7Mhnl0o0febgAaxp7ypc3xbE3ZAiQxWFg"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2IaalPUjyigvvZXDurROUJ3NSeEW2nLlTWBB7EGFIp7wOYcd69VtnzG1V32iIHuWzmX3EEMMRmtN2nc62RqmN8A-vv4ArWuJQ3lIUSfQdJHRzSg5fBdJZRldmD41uC0IMHIPEv3GNNZKiNCqwaAYa3lgtN7Mhnl0o0febgAaxp7ypc3xbE3ZAiQxWFg=w640-h426" width="640" /></a></div>Tak wygląda bezludna wyspa, gdzie będziemy grillować z pokładu łodzi wycieczkowej <br /><br />Co mi się podobało najbardziej? Moment, kiedy
wpływaliśmy z głębokiego oceanu do laguny, ponieważ nie ma tu przejściowego
fragmentu, gdzie woda będzie stopniowo zmieniać kolor, zależnie od głębokości.
Raczej mamy równą linię, jakby namalowaną od linijki, ponieważ płyniemy przez
głęboki ocean i nagle wpływamy do laguny, gdzie największa głębokość wynosi
około 2,5 m. Co to oznacza? Że dno morskie nie opada stopniowo, ale nagle.
Kiedy weźmiemy okulary do snorkelingu, zobaczymy, że pod wodą dno tworzy
dosłownie pionową ścianę, gdzie żyją duże ławice różnych ryb. Możemy popatrzeć
na pionowo opadającą ścianę o kilkanaście do kilkudziesięciu metrów – w
zależności od miejsca, w którym sprawdzisz ten fakt. Kiedy przekraczamy tę
niezwykłą granicę i wpływamy do laguny, nagle mamy około 50-70 m płycizn,
którymi można przejść po dnie, będąc jednocześnie trochę zanurzonym w wodzie.
Na wyspie mamy do dyspozycji aż trzy plaże, choć całą wyspę po obwodzie można
przejść w niecałe dziewięć minut. Dwie plaże są wysuniętymi cyplami w głąb
oceanu. Polecam zobaczyć oba, ponieważ widoki z nich są przepiękne. Jeśli ktoś
lubi fotografować, znajdzie tu dla siebie idealną okazję. Pomiędzy cyplami mamy
rozciągniętą plażę, która przy dłuższym cyplu jest zarośnięta wąskim pasem
krzaków bez liści. Można je obejść, idąc przez płytką lagunę. Będąc w rejonie
długiego cypla warto pójść do jego połowy długości i patrzeć w krystalicznie
czyste wody laguny. Możemy tam zobaczyć młode rekiny, które są bardzo
płochliwe. Nie polecam wówczas wchodzić do wody, ponieważ wyczuwają nas z ponad
15 metrów, przez co nie zobaczymy ich z bliska. Jeśli będziemy stali na piasku,
podpłyną znacznie bliżej. Pamiętajmy, że dookoła wyspy nie ma groźnych rekinów,
a laguna jest płytka, przez co większe ryby do niej nie wpływają. Nie zdarzają
się nawet pojedyncze wypadki z udziałem rekinów, ponieważ występują tu cztery
gatunki, które nie są nami zainteresowane i najzwyczajniej jesteśmy dla nich za
wielcy. Najbardziej rozpowszechnionym rekinem jest rekin rafowy i
najprawdopodobniej takiego zobaczymy na tej wycieczce, jeśli trafimy na większą
rybę. Na wycieczkę są również zabierane dzieci (w naszej grupie też były),
ponieważ ten wyjazd jest dla wszystkich. Nie ma tu żadnych niebezpieczeństw,
mamy do dyspozycji bardzo dużo płytkich wód, a dla osób uwielbiających
snurkowanie są dostępne również głębokie wody z widokiem na pionową ścianę,
otwierającą nagle głębiny oceaniczne. Sama wyspa jest rajem dla fotografów i
miłośników przyrody, dlatego według mnie, każdy znajdzie na niej coś dla
siebie.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXwMXG3-NznSR96nOAgPBep7J--Qoq8ncwDmS7PAsYuHv2Mr6lkEO7qoSIH6zAsdrFQLkvds9b6pT-YEkx5HhK8_4127Jn1E396MbMmeuADBFEDi5frgOViBe5SdDh5Zm8llS14rJJXzjnMAz1gTZ9kJctQIoyoMkFRQ2setfK53fyKa9mH3Vr4AmDGg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXwMXG3-NznSR96nOAgPBep7J--Qoq8ncwDmS7PAsYuHv2Mr6lkEO7qoSIH6zAsdrFQLkvds9b6pT-YEkx5HhK8_4127Jn1E396MbMmeuADBFEDi5frgOViBe5SdDh5Zm8llS14rJJXzjnMAz1gTZ9kJctQIoyoMkFRQ2setfK53fyKa9mH3Vr4AmDGg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheu-0xX_WUJEbuyHYfD-3mR1gLdn_ihqWl23fiIkcGFhXmrAPAr0nCcLqiUqPGXBZTs92vweLW2xlbxGPednYIictWq7pBnQJ4m9eGRKgnxKFft-sXxmeTrJCwYAyx1wUIeRyK06DTkRpd8P8pnJMj94qCxP0pAJ9PyoSvk2oiNGabSjxlzcxx9V1jHQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEheu-0xX_WUJEbuyHYfD-3mR1gLdn_ihqWl23fiIkcGFhXmrAPAr0nCcLqiUqPGXBZTs92vweLW2xlbxGPednYIictWq7pBnQJ4m9eGRKgnxKFft-sXxmeTrJCwYAyx1wUIeRyK06DTkRpd8P8pnJMj94qCxP0pAJ9PyoSvk2oiNGabSjxlzcxx9V1jHQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiO3Udrx7caPpjSxnhSGK3eaPLU2dAgu8G_EFbtffJ05q1hMEd9EBZj5dPbu8o0BUuL-vUTkWaPwzTSa-VIDeq8JC9Aqi9eJIh2uxmy0ozmx_jEhmpBOFElrKJLAGPWJZrToUhtpOshB4ax40QazOSyv_8hYK9ZhdXB6mmzQehbSxhoL_rEpOEYQSyXow"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiO3Udrx7caPpjSxnhSGK3eaPLU2dAgu8G_EFbtffJ05q1hMEd9EBZj5dPbu8o0BUuL-vUTkWaPwzTSa-VIDeq8JC9Aqi9eJIh2uxmy0ozmx_jEhmpBOFElrKJLAGPWJZrToUhtpOshB4ax40QazOSyv_8hYK9ZhdXB6mmzQehbSxhoL_rEpOEYQSyXow=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwAXv3mMG1HUUnyI6woPaGeS91_xu1mxswmhs2iAgaaw2GQ4tbnmtNbE6-dlH0tloGYx8C5yhES-iTfSkHYaK6pD92Pa3fuVbscVdmSWDGo6MmHuR1uSCqUwo2wK85Ed5gmrg7G9i4sw01Qu9Rtwa8_pXh-H8BWi5HHWXUb-XxWMC1Upc8khTMz8bApw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgwAXv3mMG1HUUnyI6woPaGeS91_xu1mxswmhs2iAgaaw2GQ4tbnmtNbE6-dlH0tloGYx8C5yhES-iTfSkHYaK6pD92Pa3fuVbscVdmSWDGo6MmHuR1uSCqUwo2wK85Ed5gmrg7G9i4sw01Qu9Rtwa8_pXh-H8BWi5HHWXUb-XxWMC1Upc8khTMz8bApw=w400-h266" width="400" /></a></div>Czysta laguna i widoczna równa granica płytkich i głębokich wód</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhR64VjAiGEpSoqhQJbwp91ouOZ0W0nvh0Riat8EtxnGUxwOfk2fUc4-pEvUyY0fhoocNc0uVgWWTxw2MxDidY7KuBh2PlLJmy6hexwIcyfFI2q6Bgt3LEf4Hju87bau_nw12Bx-zUS_gKhQVI3BjPwSyIXwh24ZWVnWcIBJynYgL2aQMGvEcd2-jc1Bg"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhR64VjAiGEpSoqhQJbwp91ouOZ0W0nvh0Riat8EtxnGUxwOfk2fUc4-pEvUyY0fhoocNc0uVgWWTxw2MxDidY7KuBh2PlLJmy6hexwIcyfFI2q6Bgt3LEf4Hju87bau_nw12Bx-zUS_gKhQVI3BjPwSyIXwh24ZWVnWcIBJynYgL2aQMGvEcd2-jc1Bg=w640-h426" width="640" /></a></div>Tędy wchodzimy na wyspę</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiT4l4tkUDDvg96o9Vdc8WCFeKrYOULlRweF_CcmCYb2Vcz1vk7jZI6siQoPxC259_BLK2kaHBL_LpyPxAhOPt9vVSZAr-mtxFV7CQHd8ZVzRR9awXggLWySgiSKoMzrR6bVLJfz9Ppn1uyuUHPpGBiVNw3zN_4V3SvE-p8phhx-GyqKw2CrIrPjAnrzQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiT4l4tkUDDvg96o9Vdc8WCFeKrYOULlRweF_CcmCYb2Vcz1vk7jZI6siQoPxC259_BLK2kaHBL_LpyPxAhOPt9vVSZAr-mtxFV7CQHd8ZVzRR9awXggLWySgiSKoMzrR6bVLJfz9Ppn1uyuUHPpGBiVNw3zN_4V3SvE-p8phhx-GyqKw2CrIrPjAnrzQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXaYZM4Du2Mutt5IMEaD-wqQUm_XLJyeUGE_GXKE6m0a7uvJWavaFpmGdfsF9RFUgLFgHgn-CDrFgfvqux_TphOhGF3xrFWXKGNdf8wQTDMk_yTy7Q-LfkJDSRdLFpEfcWaAMBjYeuc8ugHIN9eQIkBTyjGfGcosrWBLWBXYt9r9EBvL-ZymnrQ9FPyA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXaYZM4Du2Mutt5IMEaD-wqQUm_XLJyeUGE_GXKE6m0a7uvJWavaFpmGdfsF9RFUgLFgHgn-CDrFgfvqux_TphOhGF3xrFWXKGNdf8wQTDMk_yTy7Q-LfkJDSRdLFpEfcWaAMBjYeuc8ugHIN9eQIkBTyjGfGcosrWBLWBXYt9r9EBvL-ZymnrQ9FPyA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZUtzEXZ8WffKcT8R50nJIvX2U4s2cchSv81uYnfw-0o71TPoqNZykWstg9HpMxYGNX4x9JkF8d9f5XqvZZYKVvHpg6Tt-_KBqMpuVNLCmpJrmcCWxU7WnoJba0ShQ9Jw9kKKDmN1RR3lCFc4HDYhGP9Q-kiMOsdpIoDvpoMKMbKKZu6xzpSiuPocBkQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZUtzEXZ8WffKcT8R50nJIvX2U4s2cchSv81uYnfw-0o71TPoqNZykWstg9HpMxYGNX4x9JkF8d9f5XqvZZYKVvHpg6Tt-_KBqMpuVNLCmpJrmcCWxU7WnoJba0ShQ9Jw9kKKDmN1RR3lCFc4HDYhGP9Q-kiMOsdpIoDvpoMKMbKKZu6xzpSiuPocBkQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgelo_eEzojV6R2f71NptJF4KReqoPR9FHG39RA2uSWif79KkYmfYlfcAIwXLUR9niB-GlmHp3nDWo5PfNJxuuifBTJlTWhL6hSCRHq0BerWX41DEBNb9EuSV3Mbhq5tx-ztjqTvSjqJbxh_ZS8vl57DnokluQpAsA8nIt9a20h_oyElqsILSZUXqZNQg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgelo_eEzojV6R2f71NptJF4KReqoPR9FHG39RA2uSWif79KkYmfYlfcAIwXLUR9niB-GlmHp3nDWo5PfNJxuuifBTJlTWhL6hSCRHq0BerWX41DEBNb9EuSV3Mbhq5tx-ztjqTvSjqJbxh_ZS8vl57DnokluQpAsA8nIt9a20h_oyElqsILSZUXqZNQg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhc82toEz_ZJoKRJzju5yP7U2GnRdYd7EUZES-aqkPAYxZPlCC3su9brfmrb0jbROllD7WnPh5jaekjLm-GldpyYxAJ50ObrJNbRWUYnmxByCVe7s_o05cGWqShlzWDNN6gGP4wwa1upPB_UhRX_CLULF5RIeNNhkllOEVbV7RqUs6ez2GbhbKaLcTn-w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhc82toEz_ZJoKRJzju5yP7U2GnRdYd7EUZES-aqkPAYxZPlCC3su9brfmrb0jbROllD7WnPh5jaekjLm-GldpyYxAJ50ObrJNbRWUYnmxByCVe7s_o05cGWqShlzWDNN6gGP4wwa1upPB_UhRX_CLULF5RIeNNhkllOEVbV7RqUs6ez2GbhbKaLcTn-w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXWarM4ERdfxyhgtDUJGnW2GpzP8EgFz0ev3UstVSQ_f4YL8fVjLDZ8h5Ld9iWNeGtXUnCAN0ddnp0vS6tNu0Dhjg_hjsyf8bg9rxwNFa8Z-KHVVQ1GkYPdxfE5cFebsP4pbdZJGYbDL-6mkh9rjwRdwl9D3UN9wkC9slk_rPpXkbCMjWEJh7eM5KVtA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXWarM4ERdfxyhgtDUJGnW2GpzP8EgFz0ev3UstVSQ_f4YL8fVjLDZ8h5Ld9iWNeGtXUnCAN0ddnp0vS6tNu0Dhjg_hjsyf8bg9rxwNFa8Z-KHVVQ1GkYPdxfE5cFebsP4pbdZJGYbDL-6mkh9rjwRdwl9D3UN9wkC9slk_rPpXkbCMjWEJh7eM5KVtA=w400-h266" width="400" /></a></div>Cyple wcinające się w wody laguny oraz widoczna równa granica płytkich i głębokich wód</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXN4cFdeVEPADI9IlID-a3rO8AhcHE_HyRvmN8NTU5c3wDMVTbaVGMG35-kUVNNON4UtW5I7vb7CdqboG0lPKZ5sbsJTxS3oAoh8LDnYoI0bZ9QxVE2n80yOxxeHQVYrueKzueC98KHZSP6x_ivhTzAbSAw1Nb7iYuN0W5tfcrphk7h9hseP-Vt3yqew"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXN4cFdeVEPADI9IlID-a3rO8AhcHE_HyRvmN8NTU5c3wDMVTbaVGMG35-kUVNNON4UtW5I7vb7CdqboG0lPKZ5sbsJTxS3oAoh8LDnYoI0bZ9QxVE2n80yOxxeHQVYrueKzueC98KHZSP6x_ivhTzAbSAw1Nb7iYuN0W5tfcrphk7h9hseP-Vt3yqew=w640-h426" width="640" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgRK4N1mSLDA1t5p9ag8K4-VuuQ0XpFhI6H5dVmJCWGddjTQTPskTeVQRDCzbbKyWVRypVonP77rX27cBBLkxVFbrRRBvLmqcpPPurO2yNufn6l_Ry4wTghdmv-qWUMzYKPqLI-yGKJ5VPi-XRN3lOXIIoHK0aMiIGxmUHT0eSQXzpDua5ReiCOFm_IGg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgRK4N1mSLDA1t5p9ag8K4-VuuQ0XpFhI6H5dVmJCWGddjTQTPskTeVQRDCzbbKyWVRypVonP77rX27cBBLkxVFbrRRBvLmqcpPPurO2yNufn6l_Ry4wTghdmv-qWUMzYKPqLI-yGKJ5VPi-XRN3lOXIIoHK0aMiIGxmUHT0eSQXzpDua5ReiCOFm_IGg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8BJKYYAiHKjcAdq2bn4IOmqH7VFxZh1P6ckR7p1PqDiKBBUJcCdc-B_A-lInwVZNSOWFf1JwS-c5sOGhoJin4tTOf4l6cAGfBtHRTrMh-Y_R89z2cihqYd2LxpfbRsrUKdJ1gQN3wB9a3EadPKNjvQcZeuMATqge0m8UXpbt3i3yl466AUnlLtaSx2A"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg8BJKYYAiHKjcAdq2bn4IOmqH7VFxZh1P6ckR7p1PqDiKBBUJcCdc-B_A-lInwVZNSOWFf1JwS-c5sOGhoJin4tTOf4l6cAGfBtHRTrMh-Y_R89z2cihqYd2LxpfbRsrUKdJ1gQN3wB9a3EadPKNjvQcZeuMATqge0m8UXpbt3i3yl466AUnlLtaSx2A=w427-h640" width="427" /></a></div>Tak jest na bezludnej wyspie</div><br />Kiedy poznamy już dwa cyple i plażę rozpiętą
pomiędzy nimi, warto przejść na drugą stronę wyspy. Zobaczymy tam kolejną długą
plażę z miniaturowym, piaszczystym klifem o wysokości do 30 cm. Z tej strony
idealnie widać, gdzie kończy się płytka laguna i gdzie nagle rozpoczynają się
głębiny. Na kilka metrów przed głębinami widzimy brązowe skupiska. To są rafy
koralowe. Warto wziąć okulary i rurkę, ale musimy pamiętać, że po tej stronie
występują fale – czasem słabsze, czasem mocniejsze. Jeśli mamy odpływ, bardzo
łatwo można się poobcierać o rafy, będąc wyrzucanym przez fale w stronę wyspy.
Na płytkich lagunach pomiędzy cyplami panuje całkowity spokój. Z każdej strony
sprawdziłem rejony do pływania. Jako, że wykorzystuję siłę fal, do przesuwania
się do przodu, obowiązkowo musiałem sprawdzić, co zobaczę na rafach oraz na głębinach
oceanicznych. Najważniejsze, że tutaj nie występują prądy morskie, które
mogłyby ściągnąć w którąś ze stron, a jedynie musimy pokonać dość dużą siłę
fal. Jeśli je przebijemy, zobaczymy naprawdę piękne widowisko. A jak pokonywać
siłę fal, jeśli nie ma prądu morskiego? Płynę prostopadle do nich, po czym
obserwuję ich falowanie i staram się wyłapać ich częstotliwość. Powtarzają się
z regularną dokładnością. Wówczas szukam dwóch momentów: pierwszy, tuż przed
czołem fali płynę żabką do przodu, czekam aż przeze mnie „przewali” się fala, po
czym odczekuję około dwie sekundy. Wtedy jestem w dołku pomiędzy dwiema falami.
Wtedy widzę czoło kolejnej fali. Tuż przed nim ponownie odpycham się tak, aby
płynąć do przodu. Po załamaniu się drugiej fali (zazwyczaj jest mniejsza niż
pierwsza) wyłapuję dwusekundowy moment spokoju. Kiedy jestem w dołku pomiędzy
kolejnymi falami, wtedy płynę do przodu. Powstały dołek wypełnia się wodą.
Zazwyczaj co drugi dołek pomiędzy falami zapewnia możliwość popłynięcia od
dwóch do pięciu metrów do przodu, ponieważ wracająca woda daje nam naturalny
ciąg. Na początku trudno będzie ci wejść w ten zazwyczaj regularnie
powtarzający się cykl, ale gdy już go złapiesz, jeśli nie będzie prądu
morskiego, a jedynie duże fale, to będziesz miał siłę, żeby je przełamać i
płynąć do przodu we wszystkich kierunkach! Tak właśnie robiłem, wykorzystując
dołki pomiędzy nimi oraz siłę wracającej wody co dwa załamania czoła fal. Dzięki
temu mogłem podziwiać cały dostępny pas rafy dookoła laguny. Pod wodą najczęściej
zobaczymy niebiesko-żółte ryby, a jeśli wypłyniemy na granicę laguny i głębin,
z pewnością spotkamy ławice kolorowych, czarnych i butelkowych
zielono-niebieskich, dużych ryb. Pojawią się nawet skalary i butterfly fish
(najbardziej kolorowe z nich). Trzeba pamiętać, że na Malediwach blisko 90%
rafy koralowej już wymarło i tak jest w całym państwie, dlatego nie oczekujmy
pięknych kolorowych formacji. Wszystkie raczej przypominają brązowe, czasem
zielone skały lub drzewa, pomiędzy którymi żyją ławice ryb. Główną atrakcją są
zatem ryby i czasem koralowce. Mimo wszystko widok jest niesamowity!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhE-bsv0Bqrp8x51G6J8zgNJBTbFWPub5e65f2FathPDFFyM-2Wbzh4nmKvN7CHxzi7cVXYahc3AO0ZKofCjBIkd7DF1nl41s7pANBX8-lD-nIcJSxS9AJuxN6Xu4EzU1CLjbOYIP_OjzD6RakXE5Fg8oCFEbQjdko1IH8CnLHEpazeE6i1XQWzeFMbMg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhE-bsv0Bqrp8x51G6J8zgNJBTbFWPub5e65f2FathPDFFyM-2Wbzh4nmKvN7CHxzi7cVXYahc3AO0ZKofCjBIkd7DF1nl41s7pANBX8-lD-nIcJSxS9AJuxN6Xu4EzU1CLjbOYIP_OjzD6RakXE5Fg8oCFEbQjdko1IH8CnLHEpazeE6i1XQWzeFMbMg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiiXzlhOq_zqXyiU_VL6lEVIgXqBfPr__tdji0m7u-XUWajHLfkE6UKhec6r151e2w-lmtthhn3wP6InbrVwjroUg_AxDmFQlaZOiRgJKiaTfzEbPBL8MCB01cUUXfw0knLlZc2A9cqZWhBAmKN08wPmsXzvyUD_V8jw-P3tL8mgov960VResZPoedbxg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiiXzlhOq_zqXyiU_VL6lEVIgXqBfPr__tdji0m7u-XUWajHLfkE6UKhec6r151e2w-lmtthhn3wP6InbrVwjroUg_AxDmFQlaZOiRgJKiaTfzEbPBL8MCB01cUUXfw0knLlZc2A9cqZWhBAmKN08wPmsXzvyUD_V8jw-P3tL8mgov960VResZPoedbxg=w427-h640" width="427" /></a></div>Na "tyłach" wyspy, czyli po drugiej stronie, patrząc od łodzi. Widoczny klif o wysokości 30 cm</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiz7n7KIIwpS2MzVZq3VzU30w4LRL6e7nNsSXSqVb6IxIPWAiZJTwxwaXS-vYvVwem2uzniD7KDPpbMyCzv337rWKBKRF6j8KGMVI9HsWuGf0x0gptRj9mFGEg0RkWO98Flzf0Z1K8JTUScZkJBVzN_IBfzevhLKzHL2mzyQPnSPANLuOVz1NK-s92E1A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiz7n7KIIwpS2MzVZq3VzU30w4LRL6e7nNsSXSqVb6IxIPWAiZJTwxwaXS-vYvVwem2uzniD7KDPpbMyCzv337rWKBKRF6j8KGMVI9HsWuGf0x0gptRj9mFGEg0RkWO98Flzf0Z1K8JTUScZkJBVzN_IBfzevhLKzHL2mzyQPnSPANLuOVz1NK-s92E1A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhDM4HmSeiYsIaa9S-DSE-CMvpg23rtJKIp-bMcDkDkOpzPN2OoPqihppqB5y6FftyimaskWECi2zevnSG8q39yA-p7MKVn_RAvLUnzZNGjwkI8NHymFaJFptUuqUCRdxJBjRiaAOhL5Ypk-Uita01L17uZZVwjA47OQsV371W0H6ptis2v8nD5RxXsXg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhDM4HmSeiYsIaa9S-DSE-CMvpg23rtJKIp-bMcDkDkOpzPN2OoPqihppqB5y6FftyimaskWECi2zevnSG8q39yA-p7MKVn_RAvLUnzZNGjwkI8NHymFaJFptUuqUCRdxJBjRiaAOhL5Ypk-Uita01L17uZZVwjA47OQsV371W0H6ptis2v8nD5RxXsXg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjaRGbY-c_sExl4fgCw37diTSVZ6IH5S6AguIZyU7bL__v4AOo7a3zB1VwZ3D0d_sEVZ5PXErFHer6MqVtIbxUpT1zkRsf1Q4DCDJIxnNdylfkHsnbFudPyVYB29QwGWN9i9KKkusFtzyrSWfJG_Kb5UMKMVy5znspZSnbTGpf9PIgmKMrzBCk3Ah7kWw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjaRGbY-c_sExl4fgCw37diTSVZ6IH5S6AguIZyU7bL__v4AOo7a3zB1VwZ3D0d_sEVZ5PXErFHer6MqVtIbxUpT1zkRsf1Q4DCDJIxnNdylfkHsnbFudPyVYB29QwGWN9i9KKkusFtzyrSWfJG_Kb5UMKMVy5znspZSnbTGpf9PIgmKMrzBCk3Ah7kWw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhCP9P6oUlOX09RzZciHJeFRqrcYS12OpPxCkk3sU9HA8D8ikXkB0JuReFz8GH2-LaELyGw7Avjg5iBx6qecwqA6cSdZNVyqz0J1QuP36xAw8fIiXXqbi44QPHhFIurSjnKGEWhkXB6v2pNV54LKzfykrmovxC8xyKAKRAqtYNCsMMu9Rqj_l_-k1XUw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhCP9P6oUlOX09RzZciHJeFRqrcYS12OpPxCkk3sU9HA8D8ikXkB0JuReFz8GH2-LaELyGw7Avjg5iBx6qecwqA6cSdZNVyqz0J1QuP36xAw8fIiXXqbi44QPHhFIurSjnKGEWhkXB6v2pNV54LKzfykrmovxC8xyKAKRAqtYNCsMMu9Rqj_l_-k1XUw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1-ROcUGKx9JeAOr0TgMm9vNL-irP8R3G_S-E-zFHrtiVgfBM8RApFh6GXluxBgqQGCVIqswkHa0ojKZjOBZzca-asEg7GPQ9vjhRfeRDQdcQxjLKhIEgjztem1jJ7IKj97HnbIFeU4YKFtWeW_hBY7LUX-ePss8MAFUE_KQdFrNRr3pU4KjZ7Aw8I_Q"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1-ROcUGKx9JeAOr0TgMm9vNL-irP8R3G_S-E-zFHrtiVgfBM8RApFh6GXluxBgqQGCVIqswkHa0ojKZjOBZzca-asEg7GPQ9vjhRfeRDQdcQxjLKhIEgjztem1jJ7IKj97HnbIFeU4YKFtWeW_hBY7LUX-ePss8MAFUE_KQdFrNRr3pU4KjZ7Aw8I_Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYLml0vhxh3xr4M_cmsRHfuJWi9imEf5IzxA8WYe5fQbL-log_pj1Hxy1Aw_x3H9_gT-wyYktUF02va3RQusL0GbMK9A_3sWmOsGtP8X9AmKb6sMMEun7v7d6XcTg78v-cDEXeolxOdoGEDq7BxUelDhZnR6J47E15adhcNOcjSMrFfvkaAWKnd-g6OQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYLml0vhxh3xr4M_cmsRHfuJWi9imEf5IzxA8WYe5fQbL-log_pj1Hxy1Aw_x3H9_gT-wyYktUF02va3RQusL0GbMK9A_3sWmOsGtP8X9AmKb6sMMEun7v7d6XcTg78v-cDEXeolxOdoGEDq7BxUelDhZnR6J47E15adhcNOcjSMrFfvkaAWKnd-g6OQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjqfyrRuEblcxLK6kKPTmkA7wMog0p9uBQmxqz7zc0PFmk4zOA4rJrjefKDjLBSrEGzC4KRBTnI-5AOnC6F1d07-zj3oaCImSjPFc3lSw_zJDMpmhzQVCnZsYv_98HItAtCgNBfN1UNigD66tBjDhChKB4p4_EEr55SB-juFbDPa4gxQKLl1akNqNu8ng"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjqfyrRuEblcxLK6kKPTmkA7wMog0p9uBQmxqz7zc0PFmk4zOA4rJrjefKDjLBSrEGzC4KRBTnI-5AOnC6F1d07-zj3oaCImSjPFc3lSw_zJDMpmhzQVCnZsYv_98HItAtCgNBfN1UNigD66tBjDhChKB4p4_EEr55SB-juFbDPa4gxQKLl1akNqNu8ng=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdjCEsRshcnZDiiWJRW_lzV7lLHkRhyu1kaQ-SNOXcl1xwSNu1_PM_BRrG3PBTYmoBA34UQ3lvgw9Ctlv3DDZLDHwd3Zpq_D1kMJqEmOqpervzN2VuNqDmUhr_H4lvW-69j-lb1bTfNAwV15qA3J1L19D7XhesDoFHrjSoHuRntNroOOsJ7Usmri44vw"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdjCEsRshcnZDiiWJRW_lzV7lLHkRhyu1kaQ-SNOXcl1xwSNu1_PM_BRrG3PBTYmoBA34UQ3lvgw9Ctlv3DDZLDHwd3Zpq_D1kMJqEmOqpervzN2VuNqDmUhr_H4lvW-69j-lb1bTfNAwV15qA3J1L19D7XhesDoFHrjSoHuRntNroOOsJ7Usmri44vw=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYnujii2hSEjTV0TPNWmf15biLyda1LsZtfYgNoOgrvMvXPkRr1NfNGjPp5dkjt-MH_86WumZkfFCaAGJrBEqiy5XmD5RHPhAOeYi8I0H2Zo1pSXd1dtwZbV4HURSx1eMPNt5C-m1Igrt5Ki6ZqdFVvPRM5Ny5K0AZ8XWYXhm4VHClT5JOYjTUnGXGgQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYnujii2hSEjTV0TPNWmf15biLyda1LsZtfYgNoOgrvMvXPkRr1NfNGjPp5dkjt-MH_86WumZkfFCaAGJrBEqiy5XmD5RHPhAOeYi8I0H2Zo1pSXd1dtwZbV4HURSx1eMPNt5C-m1Igrt5Ki6ZqdFVvPRM5Ny5K0AZ8XWYXhm4VHClT5JOYjTUnGXGgQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6nzbjBWs12crG-VnwZMKZ-qzfJcR6Waig2WIzsWYqDYlDFXFRzFNHz-6cm2MEv37HkeiI0eDEyvSPKNGh706SgSGkS9n5_c9OOCfhGDnbi0XvDMx2HohZEPnXMhSp7rycJTvfBCjBe757-MqSUdO5wzrXPX5jSIqL-asocRqb7DjybbEDkaCNa8BCmA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6nzbjBWs12crG-VnwZMKZ-qzfJcR6Waig2WIzsWYqDYlDFXFRzFNHz-6cm2MEv37HkeiI0eDEyvSPKNGh706SgSGkS9n5_c9OOCfhGDnbi0XvDMx2HohZEPnXMhSp7rycJTvfBCjBe757-MqSUdO5wzrXPX5jSIqL-asocRqb7DjybbEDkaCNa8BCmA=w400-h266" width="400" /></a></div>Piękny klif oraz cypel na "tyłach" wyspy. Po tej stronie rafy mamy na wyciągnięcie ręki</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgk6c_nWjh5nzHVHh3upr72yUMwlfSlAUgv-FwINNW2a9v-4QZrAHOn7irhN80Q_ZjAlfdkQjkLbCyJGtYHDtn8HD_PUwML5Zc72q7nVI-Y5XX0wZWMaHXHcupukq77fpAS_e-8gfXfwWi0gW86NA02Uc9jlL8FTBMqMKRQoib9NRL_OS_dyfhUNLVleA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgk6c_nWjh5nzHVHh3upr72yUMwlfSlAUgv-FwINNW2a9v-4QZrAHOn7irhN80Q_ZjAlfdkQjkLbCyJGtYHDtn8HD_PUwML5Zc72q7nVI-Y5XX0wZWMaHXHcupukq77fpAS_e-8gfXfwWi0gW86NA02Uc9jlL8FTBMqMKRQoib9NRL_OS_dyfhUNLVleA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghZZlp_2B0dIJ3XJL14gL_9jXPI46Lbq04HezBgDtSw0OhFePTbCbCFOpMRhouTlPAeakt8XrVM1XWg2bDz-8hChXiwfOcpONcLH8YHIaXPclZTTYgAuXXp4r5Qlyb8_GVwrKdlWWBqMjbCZzSIJseUQxi2wTvGcN1cTlo3P2w2P7ocz4uDZi-3AG7iA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEghZZlp_2B0dIJ3XJL14gL_9jXPI46Lbq04HezBgDtSw0OhFePTbCbCFOpMRhouTlPAeakt8XrVM1XWg2bDz-8hChXiwfOcpONcLH8YHIaXPclZTTYgAuXXp4r5Qlyb8_GVwrKdlWWBqMjbCZzSIJseUQxi2wTvGcN1cTlo3P2w2P7ocz4uDZi-3AG7iA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhZFtev0H-zU8aKh4xgvgK4PYn5dNx2MRkqlJIF47SfFvrb0iqNdGpGfNWB3Q4yvjCdaY4IL397-bcfkbc1kuPivXT6iHkLzt3bzEn-dEZS1kycwMlp9MEcyJ6Q_FSzhkE8pNvjcJznsuot8g6n_YgVHv_YUoeua-J4onpWnHnLSWQ3QhU_UAL2DPGFA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhZFtev0H-zU8aKh4xgvgK4PYn5dNx2MRkqlJIF47SfFvrb0iqNdGpGfNWB3Q4yvjCdaY4IL397-bcfkbc1kuPivXT6iHkLzt3bzEn-dEZS1kycwMlp9MEcyJ6Q_FSzhkE8pNvjcJznsuot8g6n_YgVHv_YUoeua-J4onpWnHnLSWQ3QhU_UAL2DPGFA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvOAJhs_d8SG3DQ3VoRPmNKq_VynhWLdLulDzT1GAsT_K_H4f-e5dzENjoqWIXoeUAjnJfv57pAb8LWQQZFPGo8S-5GNZ0XSt6sViVeHKkeIkJbyPybIzkd6b4dxmkBHC5tDjrbPUESt_ibvtqbG--B3dAl-aFheCVaKZpOIlA7RTQGGuLQUDt43l_lg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvOAJhs_d8SG3DQ3VoRPmNKq_VynhWLdLulDzT1GAsT_K_H4f-e5dzENjoqWIXoeUAjnJfv57pAb8LWQQZFPGo8S-5GNZ0XSt6sViVeHKkeIkJbyPybIzkd6b4dxmkBHC5tDjrbPUESt_ibvtqbG--B3dAl-aFheCVaKZpOIlA7RTQGGuLQUDt43l_lg=w400-h266" width="400" /></a></div>Rybitwy na końcu jednego z cyplów<br /><br />Jeśli masz odrobinę szczęścia i popłyniesz wzdłuż
granicy laguny i głębin, zobaczysz 1,5-metrowe rekiny rafowe. Od tej strony
wyspy, do głębin mamy jakieś 30-40 m – w zależności od miejsca, gdzie wejdziemy
do wody. Również tutaj w czasie odpływu powstaje cypel, wcinający się w głąb
oceanu. Kiedy wody ubywa możemy zobaczyć na nim krzyżujące się fale utworzone z
przezroczystej wody pod kątem prostym. Widok jest przepiękny, ponieważ woda
przybiera turkusowy (niebieskawy) kolor! Dla bardziej wtajemniczonych: pływając
wzdłuż raf koralowych, warto wypatrywać ścieżki „wydeptanej” w poprzek rafy
ułatwiającej dostęp do pionowo opadającej ściany dna morskiego. Za cyplem, „z tyłu
wyspy”, tam, gdzie kończy się piaszczysty, 30-centymetrowy klif, idąc od strony
miejsca na grill, trzeba pójść jeszcze kilka metrów w lewo. Wchodząc do wody,
już z plaży wypatrzymy wąską ścieżkę prowadzącą przez rafy, gdzie można przejść
dosłownie dnem morskim i podejść pod krawędź głębin. Pod wodą to miejsce
rozpoznamy po wielkim koralowcu, który wygląda jak skała, a na jego czubku
rośnie dość duża kula z odgałęzieniami we wszystkich kierunkach. Pływając z
głową pod powierzchnią wody ten punkt był dla mnie wyznacznikiem, gdzie kończy
się ścieżka oraz punktem orientacyjnym, dokąd powinienem dopłynąć, żeby móc
wrócić na podwodną ścieżkę. Jeśli ją zgubimy, nic się nie stanie, ponieważ
można przepłynąć nad rafami w stronę plaży. Jednak przy odpływie i większych
falach możemy zahaczyć brzuchem o rafy i się zranić. Po kąpieli warto usiąść na
tutejszej plaży i popatrzeć w niebo, ponieważ w sezonie zazwyczaj powstają
kłębiaste chmury, które dodają uroku całemu krajobrazowi. Główna atrakcja
wycieczki – grill – odbywa się po 12.30. Obowiązkowo musiałem zobaczyć, jak
tutaj grilluje się ryby. Rozpalanie wysokiego ognia podczas upalnego „letniego”
dnia wyglądało ciekawie. Patrzyliśmy, jak wypalają się łupiny kokosowe.
Obserwowaliśmy również, jak kapitan wiązał obcięte liście, tworząc z nich
konstrukcję grilla. Para z naszej grupy przywiozła również… kiełbasę z Polski,
dzięki czemu mogliśmy poczuć ten smak. Jako, że miejscowi nie znają kiełbas –
jedynie z tego, co zostanie przywiezione przez Polaków, to pytali się nas, kiedy
będzie już gotowa. Kiedy ryby opiekły się z dwóch stron, kapitan i jego dwaj
koledzy rozłożyli na plaży w zacienionym miejscu długą, zwijaną matę, po czym
rozkładali talerze, ugotowane ziemniaki, pocięte na plastry arbuzy, dwie
sałatki warzywne, wodę i coca-colę do picia. Nie spodziewaliśmy się aż takiej
uczty, dlatego po raz kolejny zaskoczyliśmy się tą częścią wycieczki. Widzieliśmy
na zdjęciach w katalogu u Magdy, jak wygląda samo grillowanie, ale o tak
obfitym obiedzie nie było mowy, stąd pozytywne daliśmy się zaskoczyć. Nie ma
nic lepszego, kiedy jesteś na bezludnej wyspie i możesz zjeść pełny obiad z
grillowaną rybą z rajskimi widokami dookoła. Zachwycałem się wszystkim,
ponieważ podczas moich czterech poprzednich wyjazdów na Malediwy nigdy nie miałem
okazji uczestniczyć w takiej wycieczce.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjMsge42IyiGFV7f7V2b1Xy5nOHGbPRVH12ip-DS0-0cOt-4EIraJgpS6VRMzaFkXTwXCapzN4fhmL17fo8KhC8yVPEUtCB-KCVYzho6nLyFjOxTB4-XFBMRClcPAfjZjVqPktt2nOveoTmlkn0l0bGKxTLxLu56QicDnRTSivVE_lyfcE08V4vtKUGMA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjMsge42IyiGFV7f7V2b1Xy5nOHGbPRVH12ip-DS0-0cOt-4EIraJgpS6VRMzaFkXTwXCapzN4fhmL17fo8KhC8yVPEUtCB-KCVYzho6nLyFjOxTB4-XFBMRClcPAfjZjVqPktt2nOveoTmlkn0l0bGKxTLxLu56QicDnRTSivVE_lyfcE08V4vtKUGMA=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękno bezludnej wyspy</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhfyKRCWKO9vxzmTMMwovfS3fk-gILZJCQiWFyLh027MZwqAsy5PJpNwvlXSWoMGZVVQincGEFg6rD2O2uWPawHDap1cOO-V40Iiq5R8nWjumRGEuWq1uhdGWBDMTTEJcdkGKMOZ1PFh0w1B0V2H6xVWuXjlXGzrlAYCrhw-uIlT2KsXffWpnJRgGZRgw"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhfyKRCWKO9vxzmTMMwovfS3fk-gILZJCQiWFyLh027MZwqAsy5PJpNwvlXSWoMGZVVQincGEFg6rD2O2uWPawHDap1cOO-V40Iiq5R8nWjumRGEuWq1uhdGWBDMTTEJcdkGKMOZ1PFh0w1B0V2H6xVWuXjlXGzrlAYCrhw-uIlT2KsXffWpnJRgGZRgw=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgid5yKCx-iAjfpGj56M_6Blm8LWEeatXuTEm5tZTH_T360e6S9lAkilR7uLdRDJLha6gSBa0Vif9zo957VkcXb_0SsKKyrovXFC_KC33yUpPBdKLrtc_IuhrH5LBRidb-vhGXEumcbxmFzWiWgaH9rJaT0MQeUO41_l-RhpIU67VTja2DhNZTMqYoJ_w"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgid5yKCx-iAjfpGj56M_6Blm8LWEeatXuTEm5tZTH_T360e6S9lAkilR7uLdRDJLha6gSBa0Vif9zo957VkcXb_0SsKKyrovXFC_KC33yUpPBdKLrtc_IuhrH5LBRidb-vhGXEumcbxmFzWiWgaH9rJaT0MQeUO41_l-RhpIU67VTja2DhNZTMqYoJ_w=w640-h426" width="640" /></a></div>Krzyżujące się fale na cyplu "z tyłu" wyspy<br /> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgp3_m5pOxATpvljmTgHERooAXNMrCL7u3RIj46lzlmfe_9IzRnQ-VXW5RCEaShSYNo3PCujPVM6HBNSfdlwfoXtryMrOcBbw4e2jDvD1HolNPh75u_ptzIMFh5AojYfP8YiQc76RKfxD36gFBWAkwSQ1-xm0PN-b1JopN08M7dIPfhWVa37sFweiIQzw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgp3_m5pOxATpvljmTgHERooAXNMrCL7u3RIj46lzlmfe_9IzRnQ-VXW5RCEaShSYNo3PCujPVM6HBNSfdlwfoXtryMrOcBbw4e2jDvD1HolNPh75u_ptzIMFh5AojYfP8YiQc76RKfxD36gFBWAkwSQ1-xm0PN-b1JopN08M7dIPfhWVa37sFweiIQzw=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiTk0QZsanW2mxXgJkdCXVUoQ448MLoPpxfArZpPcyYQZAa-ygyzx34FKp93l17hR-I0ipUSGDW5IohDisG7XW9SmeuAWx3ZIxm0sY9vxJMyf7FxEoC6v3StiK-Bie930f8HtpSwv3_5_GZQph2kZJNC5B-iHIAm02JyQFq3DEQxQbToJTluqQ3fNupfw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiTk0QZsanW2mxXgJkdCXVUoQ448MLoPpxfArZpPcyYQZAa-ygyzx34FKp93l17hR-I0ipUSGDW5IohDisG7XW9SmeuAWx3ZIxm0sY9vxJMyf7FxEoC6v3StiK-Bie930f8HtpSwv3_5_GZQph2kZJNC5B-iHIAm02JyQFq3DEQxQbToJTluqQ3fNupfw=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiZGB53Kjg4U1kLTApoho9iVc7sxF6_NnnuqFQIWsxkSf3LQeoXmYes0_vmxBK51EExbEjaISFOINpRM0NQFiaaTFp_T1egioXPNKBGY16Xh4PCyayOWPMIoPMUBRTZiEK08VcJxgnGzziLvIlOjah0u611ueEwunYHs-cKsGobC7MiJasTx2krMOLEog"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiZGB53Kjg4U1kLTApoho9iVc7sxF6_NnnuqFQIWsxkSf3LQeoXmYes0_vmxBK51EExbEjaISFOINpRM0NQFiaaTFp_T1egioXPNKBGY16Xh4PCyayOWPMIoPMUBRTZiEK08VcJxgnGzziLvIlOjah0u611ueEwunYHs-cKsGobC7MiJasTx2krMOLEog=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgRthP4l1giDGT_I8-N8fpDRKGm9MRyLW0HePl8Wbv2mHrW6yfZXSGtYVFoqKIiXA5WFo0q_Le2v-ZuoRmGBGNZJv-lZ2axLRzADwtfp3rj4txkzZG7FEykC39fBNVdsIh_yEUbxXhkKOH15pWjcmsOadjW-FsAKhCpHOAAq-KrGC51TRKzDVzQ1f3NEQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgRthP4l1giDGT_I8-N8fpDRKGm9MRyLW0HePl8Wbv2mHrW6yfZXSGtYVFoqKIiXA5WFo0q_Le2v-ZuoRmGBGNZJv-lZ2axLRzADwtfp3rj4txkzZG7FEykC39fBNVdsIh_yEUbxXhkKOH15pWjcmsOadjW-FsAKhCpHOAAq-KrGC51TRKzDVzQ1f3NEQ=w427-h640" width="427" /></a></div>Ciekawe miejsca na wyspie<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhbvBs_B70rDkBdF6OYv6g1bZ8nuAbOBVQ3-jz4smSawpiNDFesRbFPWcpQrk-7DgaoU7sycD73yjXsNPDCsmoEs7juFYhNudqHubb-4Owdm4iQpTKhBu5uwipVk18gz8_BJcx1-bd_aHxJYqlsH6_k9vTzqPGv_E0b4BxRa4JdNohT1XRUlFfhzdY6YA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhbvBs_B70rDkBdF6OYv6g1bZ8nuAbOBVQ3-jz4smSawpiNDFesRbFPWcpQrk-7DgaoU7sycD73yjXsNPDCsmoEs7juFYhNudqHubb-4Owdm4iQpTKhBu5uwipVk18gz8_BJcx1-bd_aHxJYqlsH6_k9vTzqPGv_E0b4BxRa4JdNohT1XRUlFfhzdY6YA=w640-h426" width="640" /></a></div>Kapitan odpala grilla</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhDvcEZM2fhAUoNxqGoGLFXBS1Uao1eHOfsSOd58Gm2QIl1YgAlWBKT4mJJa6tYE6ba19rSoA5XV1A2hciKMmqjavKkOvJ-OJPiWsQEgVCiyjz_JKE0isagYOU0Jad7VzVKyG8-GFf29aji8HtguXZ-AZngCoVSQ4IHxblOe1sYBOlobM0DERiTcXVB_w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhDvcEZM2fhAUoNxqGoGLFXBS1Uao1eHOfsSOd58Gm2QIl1YgAlWBKT4mJJa6tYE6ba19rSoA5XV1A2hciKMmqjavKkOvJ-OJPiWsQEgVCiyjz_JKE0isagYOU0Jad7VzVKyG8-GFf29aji8HtguXZ-AZngCoVSQ4IHxblOe1sYBOlobM0DERiTcXVB_w=w640-h426" width="640" /></a></div>Ryby są już przygotowane<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhbYYSkUBn4w7VAyqPR6KP2tg_vj2hsj7ERxMeSVg1bAiC7zlBZq-3hsWfG6aylHr6tIm5DyNRLmsraHTfoDRgJp2frIpbUVx2aek0l21Ii0VvDH5c2fO0rXDqV7jdA7QBFPddBwGbsuLUQzrwRaCQcXjibved0JjVYnB4ifRZpCwr0f7tDqPShvzg9g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjhbYYSkUBn4w7VAyqPR6KP2tg_vj2hsj7ERxMeSVg1bAiC7zlBZq-3hsWfG6aylHr6tIm5DyNRLmsraHTfoDRgJp2frIpbUVx2aek0l21Ii0VvDH5c2fO0rXDqV7jdA7QBFPddBwGbsuLUQzrwRaCQcXjibved0JjVYnB4ifRZpCwr0f7tDqPShvzg9g=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEixCY2kzFEEUq2IchzHpYNjShP8FCvHYEwBXyZcMqd6zqe3OUUNTtQkXikwItWe_RwP_bWRKozk_-04Y--tQ4xkPGhl7jhGaRhtU7GOF9-6t2ru-72Vw2FP-PKKSdqY63VSF-Pet9pE_MqbdSLuphjESQdzg7JrNz8DSKJbrTvCmJy6DEJxKeiSlWgnKA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEixCY2kzFEEUq2IchzHpYNjShP8FCvHYEwBXyZcMqd6zqe3OUUNTtQkXikwItWe_RwP_bWRKozk_-04Y--tQ4xkPGhl7jhGaRhtU7GOF9-6t2ru-72Vw2FP-PKKSdqY63VSF-Pet9pE_MqbdSLuphjESQdzg7JrNz8DSKJbrTvCmJy6DEJxKeiSlWgnKA=w640-h426" width="640" /></a></div>Kapitan w trakcie przygotowywania ryb<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijuaiiCG5_X9OcX2wyl_AT2ChgIfjfU9uXzbVYw39TugokB78yWmdWk0orgMXttKDzXQ7q37VcOJZ7NNPS0U574crf5FoUkPf8BPqudE2sVKkkQkDwaC-FLrbc46Aow72A7UOf107-vLb8SFn9a7y7g-n53B_tIJw10R0mLUBut2XZWWRTtkJ3m1xbxA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEijuaiiCG5_X9OcX2wyl_AT2ChgIfjfU9uXzbVYw39TugokB78yWmdWk0orgMXttKDzXQ7q37VcOJZ7NNPS0U574crf5FoUkPf8BPqudE2sVKkkQkDwaC-FLrbc46Aow72A7UOf107-vLb8SFn9a7y7g-n53B_tIJw10R0mLUBut2XZWWRTtkJ3m1xbxA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg63zVuM8-OBlN-rm03mstVxMdRZEaPz0TnYesBm6XulCzbQXfWSQRIcWWgk3Frab0VPZ9mMvKq1YU3dnZTgV2SuW5E8iRqo--X8w3fjmfIrnROBahFDn-xdOlWSNRXlRgquNXa7an77doar0OlfDwAdEW9QMMnc70CouS3fgH-MiVROUK95EWVkfFmlQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg63zVuM8-OBlN-rm03mstVxMdRZEaPz0TnYesBm6XulCzbQXfWSQRIcWWgk3Frab0VPZ9mMvKq1YU3dnZTgV2SuW5E8iRqo--X8w3fjmfIrnROBahFDn-xdOlWSNRXlRgquNXa7an77doar0OlfDwAdEW9QMMnc70CouS3fgH-MiVROUK95EWVkfFmlQ=w427-h640" width="427" /></a></div>Takie rzeczy to tylko na Malediwach :)</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvJiSMxSfFhJ3L-jWEIlK2IzH_auUTLrCA5hFyg2B6GLit6CHyjO4hIsBH8e-WHKErHz5UAWY7xi8T36gfO6qXXco0ywZNieLSWqZ248a5EitpkEDectzfAHaK2s5GV8hPka9EL3psY-alqm0ow6ld8mrbFZk5W3uF_xmrnK_KywE_OJUc5pdjJqFn2w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjvJiSMxSfFhJ3L-jWEIlK2IzH_auUTLrCA5hFyg2B6GLit6CHyjO4hIsBH8e-WHKErHz5UAWY7xi8T36gfO6qXXco0ywZNieLSWqZ248a5EitpkEDectzfAHaK2s5GV8hPka9EL3psY-alqm0ow6ld8mrbFZk5W3uF_xmrnK_KywE_OJUc5pdjJqFn2w=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiyaaD40-IdJDkXFhAb6yRUm-83irHIrx_CGfU-VcfzJo0mKM0-rON8rguJzxCfO6990Ov-hUVKB8LFvyy19lyBW77o2ex0GbHsf7dOHhKDT1FrpBbx2HaOTNsoAJMFcjDcRTQoQ9zVT0c8ydL5a6fXrF4ztktxGc0ZdRK8D0EqsBmAy5s-ycNYRg27AQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiyaaD40-IdJDkXFhAb6yRUm-83irHIrx_CGfU-VcfzJo0mKM0-rON8rguJzxCfO6990Ov-hUVKB8LFvyy19lyBW77o2ex0GbHsf7dOHhKDT1FrpBbx2HaOTNsoAJMFcjDcRTQoQ9zVT0c8ydL5a6fXrF4ztktxGc0ZdRK8D0EqsBmAy5s-ycNYRg27AQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Polecam<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDFNKm18UQEvZcfW-NWvUFeKp37MebTY5lmDxxKh8VCXcoHX3S5LrSkqyo7AcArwDSOCC3PMYyPV1uUWId4dfWG3NcZHE2TrsYQyOvKhFmOaYrefl6CF2xG76WSk8jBC8ijTvHfMI_-Bg2vi92grxjssmToO-4ANfboQoxRpHCzRwlRXub73m2wVTGHg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDFNKm18UQEvZcfW-NWvUFeKp37MebTY5lmDxxKh8VCXcoHX3S5LrSkqyo7AcArwDSOCC3PMYyPV1uUWId4dfWG3NcZHE2TrsYQyOvKhFmOaYrefl6CF2xG76WSk8jBC8ijTvHfMI_-Bg2vi92grxjssmToO-4ANfboQoxRpHCzRwlRXub73m2wVTGHg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfK8g5XY6ROCdPQGNsM8bcj5LM3Zae22EKrCfNb1LPYDrT-t6QEsQwUvnJ4CBPAdttPIvQ-7_hEqrLmYyqCppOSEskMidJse6ove4XkrBxKm-aH2H7YEAN3ESSNqRV0DAJLGW6xfIl3cPpcd4QTNX91l51OAj_8wg2Ghwjd0rlrGRMZW8cDB0jKVrfvw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfK8g5XY6ROCdPQGNsM8bcj5LM3Zae22EKrCfNb1LPYDrT-t6QEsQwUvnJ4CBPAdttPIvQ-7_hEqrLmYyqCppOSEskMidJse6ove4XkrBxKm-aH2H7YEAN3ESSNqRV0DAJLGW6xfIl3cPpcd4QTNX91l51OAj_8wg2Ghwjd0rlrGRMZW8cDB0jKVrfvw=w427-h640" width="427" /></a></div><div class="separator"><span style="text-align: left;">Nasza "uczta" na bezludnej wyspie. Takiego klimatu się nie zapomina</span></div></div><div class="separator"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div class="separator"><span style="text-align: left;"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7xLga7DvgQa_qGI8G-N63vqFksJ1o-ufufiiRTUABL7ehJfT8qut76wRUsvUCjfp_HaoN5zGHsvpu4qzsvreEzI-gVqZ-qxT53UuCqc3SGpEPMXGAaFB2_N1SW2dnz65s2S1PHZF2uI97Zi2Hpteygqs95CbA5gxyoBinMfTn_7LGhVxfQz7qx1YfLQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7xLga7DvgQa_qGI8G-N63vqFksJ1o-ufufiiRTUABL7ehJfT8qut76wRUsvUCjfp_HaoN5zGHsvpu4qzsvreEzI-gVqZ-qxT53UuCqc3SGpEPMXGAaFB2_N1SW2dnz65s2S1PHZF2uI97Zi2Hpteygqs95CbA5gxyoBinMfTn_7LGhVxfQz7qx1YfLQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Takie mieliśmy jedzenie<br /></span></div><div><br />Co mi się jeszcze podobało? Jako że trochę
brakowało nam warzyw i ogólnej „zieleniny”, tutejsze sałatki zjedliśmy z
wielkim smakiem. Oprócz ryby, najbardziej smakowała nam polska kiełbasa. Możesz
powiedzieć, że masz to u siebie na co dzień, ale kiełbasa grillowana na
łupinach kokosowych, z widokiem na rajską plażę i lagunę – to było coś! Ryby
były dla mnie numerem jeden, dlatego, że w Polsce po prostu takich nie mamy.
Nie jemy mrożonek przygotowanych na daną okazję, ale ryby złowione tego lub
poprzedniego dnia – tylko tyle, ile potrzebujemy. Jedliśmy zatem najbardziej
świeże i miejscowe ryby. Po obiedzie słońce posunęło się na niebie nad drugą
część wyspy, dzięki czemu teraz mieliśmy cień w innym miejscu i mogliśmy
sfotografować tylną jej część. Po południu głównie zajmowaliśmy się
snorkelingiem i podziwianiem podwodnego świata, ponieważ wody już nieco ubyło i
nawet jeśli ktoś nie potrafił pływać, mógł podejść do drugiego i trzeciego pasa
raf koralowych, założyć maskę i zanurzyć głowę. Tego dnia mieliśmy szczęście,
ponieważ na wycieczkę popłynęliśmy w dniu wolnym Malediwczyków od pracy, stąd
kapitan spodziewał się, że dzisiaj może być więcej łodzi, a co za tym idzie –
ludzi. Na szczęście przypłynęliśmy tylko my. Dopiero po godzinie 16.40 do wyspy
odpłynęła mała łódź z kilkoma włoskimi emerytami. Przypłynęli tu z dużego
jachtu, którego trasa przebiegała przez głębiny pomiędzy wysepkami. Wycieczkę
zakończyliśmy po 17.00. Pomału zbieraliśmy się na naszą łódź, ponieważ na
Nilandhoo musieliśmy wrócić jeszcze za dnia, ponieważ trasa była dość długa
(około 40 min). Wycieczka o nazwie „grill” z pewnością była dla mnie najlepszą
ze wszystkich, ponieważ uwielbiam zaciszne miejsca, piękne krajobrazy, podwodny
świat i najzwyczajniej lubię dobrze zjeść w pięknej scenerii. Tutaj mieliśmy to
wszystko w jednym miejscu.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwsmwhUG0C9UD8S63VNNYQlJwCAq20RgGhJY9AQbjiEpxgs2E7V-2iUubWQEOzbB3oVvWdDPHQbvi4cTID1lqhnZnFshsNw1AHvCq2TOclF-YAfFKtGgy1_oswi1GpUfgxNDRbuyRMt09w0g0T9nI1hlRlMCHEYkEJ9xbNOOwmk_LBzy0XQxPjwvPYAg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiwsmwhUG0C9UD8S63VNNYQlJwCAq20RgGhJY9AQbjiEpxgs2E7V-2iUubWQEOzbB3oVvWdDPHQbvi4cTID1lqhnZnFshsNw1AHvCq2TOclF-YAfFKtGgy1_oswi1GpUfgxNDRbuyRMt09w0g0T9nI1hlRlMCHEYkEJ9xbNOOwmk_LBzy0XQxPjwvPYAg=w640-h426" width="640" /></a> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXwy5mzFLRD6yxrgZx73ITW38Xk3S8vaUd5Pplh-6zRNnwmTM3-ubMciJhuWcfbzeA0R4RrdDNnOYmA2gHHtFc1DMVwq0SmKpIa33CzWURyi62wBJz4Q5y-pL_9F6X0joE61KpGGS7FqM1Rw7QjkPZyuNFXFED2RAbumkRXArhtoabvxPYoU-ZKhTEHw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjXwy5mzFLRD6yxrgZx73ITW38Xk3S8vaUd5Pplh-6zRNnwmTM3-ubMciJhuWcfbzeA0R4RrdDNnOYmA2gHHtFc1DMVwq0SmKpIa33CzWURyi62wBJz4Q5y-pL_9F6X0joE61KpGGS7FqM1Rw7QjkPZyuNFXFED2RAbumkRXArhtoabvxPYoU-ZKhTEHw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgf7gUWiyyRKv09GuLMhNFOfhyZRUdRksngUBSoFA9rDa_RX6-yji-Lb0me1KBZOugRmkVHirRgxdeRDZh8JUXxHX8gfCOQZ4bs232YAoO9riyPm2uC67m6N7pkLWne-vHGtt9Dlwh5qHdOJLv5mfwFHcsmhUuupnl_xQjELfXtrgIzl6vLI4moXQ8piA"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgf7gUWiyyRKv09GuLMhNFOfhyZRUdRksngUBSoFA9rDa_RX6-yji-Lb0me1KBZOugRmkVHirRgxdeRDZh8JUXxHX8gfCOQZ4bs232YAoO9riyPm2uC67m6N7pkLWne-vHGtt9Dlwh5qHdOJLv5mfwFHcsmhUuupnl_xQjELfXtrgIzl6vLI4moXQ8piA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJpU-LxaREJLdkLU70of_fdyMd-lOyrb2xSaJUmM5McMvW5EDu9JYCCMeV53Snz68XLFcEoYYFlgzShfNKPMX8YBTfhbng8REjjG9PUntqddIE-Olm_N_79lGUtEOhROPwrndDLrJWKmvQnEtR4bVA_NU8eNjKywpy9SKhJMQfcj_yJu0McnGT0-J3qQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJpU-LxaREJLdkLU70of_fdyMd-lOyrb2xSaJUmM5McMvW5EDu9JYCCMeV53Snz68XLFcEoYYFlgzShfNKPMX8YBTfhbng8REjjG9PUntqddIE-Olm_N_79lGUtEOhROPwrndDLrJWKmvQnEtR4bVA_NU8eNjKywpy9SKhJMQfcj_yJu0McnGT0-J3qQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHpBKb7u6156nvupSsUDYE84W3X7YfkbeLdCbZjP6zM83gg7d_Kwuh8e7kXrJ04RTFn9jDTAyfRBLjB3P4LgDbn6rieh3fUjA4JZSXR162CubH-BJCObupdzo9PkEDMjD8jJ6asltgH52kKvd70N-UUf9i_ZZGdU_cA64RkoBRm2MoV5YOlLw7K0cg2g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHpBKb7u6156nvupSsUDYE84W3X7YfkbeLdCbZjP6zM83gg7d_Kwuh8e7kXrJ04RTFn9jDTAyfRBLjB3P4LgDbn6rieh3fUjA4JZSXR162CubH-BJCObupdzo9PkEDMjD8jJ6asltgH52kKvd70N-UUf9i_ZZGdU_cA64RkoBRm2MoV5YOlLw7K0cg2g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2pz18RTN2T-2Cq1qkPuPb81T3hbUI-qYUmRoOC98szQ0giauCPXPVdyrJqOzpeCG1Mq9XydwT4LtiOBYNL1LkEJUtQNM2moqTiCyYb8Qnr6dSS7UAXfk0EYLb5AwAUBPrPmHZXzQgIUisgVGLtNV8ov1uhCseJqh6AFWA5Bmmty-Uu-p7RYmyyMFBdA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2pz18RTN2T-2Cq1qkPuPb81T3hbUI-qYUmRoOC98szQ0giauCPXPVdyrJqOzpeCG1Mq9XydwT4LtiOBYNL1LkEJUtQNM2moqTiCyYb8Qnr6dSS7UAXfk0EYLb5AwAUBPrPmHZXzQgIUisgVGLtNV8ov1uhCseJqh6AFWA5Bmmty-Uu-p7RYmyyMFBdA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlTGheVQ6fliyySrql3BWBaAjttwFzLwtv-PfLLSRm0Z88Z6RmnoCxQB1aJPSHss66q7uX7-hP8ahN4O5VL9OEnLUXh0m1HsgSxsH8WEMlKJTQoSFmwW5IzOvRKYio-Zzw3L1KTbyd8cFDlmGLFpO3mIC5rigR0bWYs1pnbZoHA-jOz_3m7u0lglmyKQ"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlTGheVQ6fliyySrql3BWBaAjttwFzLwtv-PfLLSRm0Z88Z6RmnoCxQB1aJPSHss66q7uX7-hP8ahN4O5VL9OEnLUXh0m1HsgSxsH8WEMlKJTQoSFmwW5IzOvRKYio-Zzw3L1KTbyd8cFDlmGLFpO3mIC5rigR0bWYs1pnbZoHA-jOz_3m7u0lglmyKQ=w400-h268" width="400" /></a> </div>Piękna sceneria wyspy i laguny wokół niej <br /><br />Wiecie co najbardziej mnie zdziwiło? Fakt, że
kapitan i jego koledzy mają zwyczaj sprzątania śmieci po przypłynięciu na
bezludną wyspę. Ogólnie mówiąc, Malediwczycy są narodem, który bardzo śmieci i
nie dba o czystość miejsc, w których mieszkają. Na jednej z nich, w 2022 roku,
nawet zostali nazwani „szmaciarzami” przez jedną osobę z powodu ich złego
zachowania. Płynąc łodzią, potrafią wyrzucić plastikowe butelki do oceanu, a
jedząc lody czy słodycze, wyrzucają opakowanie na ulicę. Malediwy w złym
znaczeniu tego słowa, słyną z dużej ilości śmieci i niedbałości pod tym
względem o swoje miejsce zamieszkania. Odkąd Magda zaczęła współpracę z
miejscowym kapitanem i jego ekipą, pomału „przemyciła” im zwyczaj sprzątania
śmieci, który jak widać, wszedł im w krew. Teraz na każdą wycieczkę, gdzie
płynie się na sand bank lub bezludną wyspę, zabierają jutowe worki, do których
zbierają przed turystami wyrzucone przez ocean plastikowe butelki, bo te
najczęściej lądują na plażach. W resortach również są one „plagą”, ale tam są
zatrudnione stałe ekipy, które zajmują się wyłapywaniem śmieci z oceanu. Jak
bym ocenił wycieczkę ‘grill na bezludnej wyspie?’. Nawet, kiedy rozmawialiśmy z
innymi ekipami na wyspie, aż trzy z nich stwierdziły, że im również grill
podobał się najbardziej, ze względu na różnorodność atrakcji w jednym miejscu.
Czy to oznacza, że inne wycieczki są gorsze? Zdecydowanie nie! Moją drugą
propozycją jest sąsiednia wyspa Dharanboodhoo, odległa o 10 min drogi łodzią od
naszej wyspy – Nilandhoo. Czy warto tam popłynąć? Zdecydowanie tak!
<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>DHARANBOODHOO</b></span><br />Ta niewielka wyspa, zamieszkana przez około 200
ludzi (tak mówi Magda) nie jest turystyczną wyspą, gdzie znajdziemy bazę
noclegową. W zagranicznych materiałach znalazłem informację, że wioskę
zamieszkuje od 400 do 500 osób. Można tu jedynie przypłynąć z innej wyspy na
cały dzień, po czym trzeba wrócić do siebie. Co więc jest takiego niezwykłego w
Dharanboodhoo? Z pewnością dzikość krajobrazu, jak również biały człowiek na
Dharanboodhoo jest czymś niezwykłym, dlatego miejscowi będą się oglądać za
nami. Po prostu na co dzień nie mieszkają tam biali. Z drugiej strony, lokalni
są bardzo dobrze do nas ustosunkowani, o czym mogliśmy się przekonać, przebywając
na tej wyspie. Co najbardziej mnie zachwyciło? Życzliwość miejscowych ludzi,
spokój życia oraz niesamowicie rajskie widoki i podwodne życie. To po prostu
trzeba przeżyć i zobaczyć! Wycieczkę rozpoczynamy w porcie w Nilandhoo.
Najlepsze jest to, że na Dharanboodhoo możemy popłynąć codziennie, ponieważ
nawet, jeśli kapitan ma w planach już inne wycieczki z innymi grupami, z portu
wypłynie pół godziny wcześniej, popłynie z nami 10 min na Dharanboodhoo, po
czym wróci na Nilandhoo i zabierze ekipę z zaplanowanej wycieczki na ten dzień.
Dzięki temu mamy cały dzień do dyspozycji na innej, rajskiej wyspie. Dharanboodhoo
jest tak piękna, że odwiedziliśmy ją dwa razy. Za każdym razem rozpoczynaliśmy
naszą przygodę o godzinie 9.30, a wracaliśmy po 17.00. Godzinę powrotu
oczywiście można umówić, ale wcześniej nie będzie ci się chciało stamtąd
wracać.
<br /><br />A jak wygląda wycieczka na Dharanboodhoo? Tak
naprawdę to my jesteśmy panami swojego czasu. Płacimy jedynie za transport na
wyspę i dalej robimy co chcemy: jedni pójdą pływać, inni pójdą zwiedzać wioskę,
a jeszcze inni będą się wylegiwać na plaży. Jako że ja muszę wszystko zobaczyć,
spróbowałem wszystkiego. Po wyjściu z łodzi w porcie Dharanboodhoo, jeden z
miejscowych, zaprzyjaźnionych mieszkańców oprowadza nas po wyspie, prowadząc
jednocześnie do rajskiej plaży jak z katalogów. Trzeba pamiętać, żeby być właściwie
ubranym, ponieważ nie jest to turystyczna wyspa. Szanujmy zwyczaje miejscowych,
dlatego kobiety niech mają we wiosce zasłonięte ramiona i nogi do kolan, a
mężczyźni niech nie idą bez koszulki. Z portu idziemy lokalną ścieżką w
tropikalnym lesie, gdzie po prawej zobaczymy obrzeża wioski oraz duży plac
zabaw pomiędzy palmami. Przy samym porcie z kolei mamy piękny rząd palm, gdzie
dookoła każdej z nich mamy drewniane ławki. Nieco dalej, w zaroślach widzimy
jakiś większy blaszak, jakby garaż. Miejscowy zachęca nas, żebyśmy weszli przez
dziurę pomiędzy dwiema blachami. Wtedy następuje pierwszy efekt WOW! Ponieważ w
blaszaku mieści się ogromna łódź w trakcie budowy. Ma wymiary 30 m x 12 m. W
całości jest budowana z drewna. Miejscowi budują ją na połowy tuńczyków. Z
opowiadań naszego lokalnego przewodnika dowiadujemy się, że łódź buduje się od
dwóch lat, ale zaczęta była tak naprawdę w 2017 roku. Budowę porzucono po tym,
jak ogłoszono pandemię koronawirusa. Na moje oko, ta łódź była budowana
wcześniej, a przynajmniej od 2021 budowa stanęła na tym etapie, co widzieliśmy.
Dlaczego tak myślę? Wystarczyło popatrzeć na drewno. Każda deska zdążyła już
wyschnąć na wiór, obrosnąć dużą warstwą kurzu, pajęczyn, a kapsle i nakrętki po
napojach zdążyły już pordzewieć lub wypełnić się ziemią, kurzem i pyłkami z
roślin. Suchość desek świadczyła o tym, że w takim stanie statek musiał stać
już kilka lat (być może dwa), ponieważ włókna przyjęły suchą, nieco zmurszałą
strukturę, jak po tym, gdy nieumiejętnie osuszy się drewno. Przez dłuższą
chwilę podziwialiśmy dzieło miejscowych, ponieważ łódź wyglądała, jakby była komputerowo
odmierzona, co do milimetra. Nawet każdy element ożebrowania przyjmował
faliste, ale równomierne kształty. Budowa wyglądała jak arka Noego, jakby
miejscowi wiedzieli, że ma nadejść jakiś wielki kataklizm.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiyhRgxtzepxw6p93O_hP6DwNVHZXqlrZ6AYnP6JBsonuNgnDGtMJJRn8XZ4ezwV9PVCWMubNovCsf3NROSh_ecpBmgo5MDH64WxpKaOGriqy6UBbDDF0AQZdSoMddJZJRifMpsvahJxXFH9H2CNF7aG2UgI1C_Nem8GSMZv0Y1407gBBTpoteoK9PpOA"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiyhRgxtzepxw6p93O_hP6DwNVHZXqlrZ6AYnP6JBsonuNgnDGtMJJRn8XZ4ezwV9PVCWMubNovCsf3NROSh_ecpBmgo5MDH64WxpKaOGriqy6UBbDDF0AQZdSoMddJZJRifMpsvahJxXFH9H2CNF7aG2UgI1C_Nem8GSMZv0Y1407gBBTpoteoK9PpOA=w640-h426" width="640" /></a></div>Piękna aleja palmowa tuż przy porcie Dharanboodhoo<br /> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdK9aFIv5t0tHU5Uzcf0dJs-wQSvYlc2Xc92-KeCqXoWcj2XO0KGeEFVMogRNWrLCMb_F_a47E6ULeyNDsFPDaZwMRXj-Yi_gohPcxbTyhaeXIW4A8fIaNV0NRQSO3s-sDilb2G8s9YGIxuqTFvDmul1YgkBzP0Qzmd3KiqvkLQHI_TyOi0v-oqOKnVg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdK9aFIv5t0tHU5Uzcf0dJs-wQSvYlc2Xc92-KeCqXoWcj2XO0KGeEFVMogRNWrLCMb_F_a47E6ULeyNDsFPDaZwMRXj-Yi_gohPcxbTyhaeXIW4A8fIaNV0NRQSO3s-sDilb2G8s9YGIxuqTFvDmul1YgkBzP0Qzmd3KiqvkLQHI_TyOi0v-oqOKnVg=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok w porcie<br /> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-w_6YYoie1XHtUEDWlUdJI7eVdH8Njzz5-CWGVyl_n7siEfRhueFZI8fXmD6v-8tYsomwXuMvsSMYSsDYRtlZWvQrBv336itDQp4Sjjn_3hFB1PpznPr7RaPOu5IP6g10h0yqcGFN-j4cGRIngUu87xhYXUTTf81olOqvP3pDo4lIIfPxubfwh60JkQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-w_6YYoie1XHtUEDWlUdJI7eVdH8Njzz5-CWGVyl_n7siEfRhueFZI8fXmD6v-8tYsomwXuMvsSMYSsDYRtlZWvQrBv336itDQp4Sjjn_3hFB1PpznPr7RaPOu5IP6g10h0yqcGFN-j4cGRIngUu87xhYXUTTf81olOqvP3pDo4lIIfPxubfwh60JkQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhsodkdPqr2eipfRCP38R1wzOVS_P_EkJLyPEWcYhpgz_f-qswOjN129LGs6y78nMQ4bmAaP6spyJFD6VmeozRj3BIcmAbWOTjvxodCNFotR3aKKUXbPqU2tnAmWeJ1f8VJR50o3GJ3GBD0GYleP0mXLi37YaM_tLDjsjWdoFKIVk_rpNXjhOMWOgy2rA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhsodkdPqr2eipfRCP38R1wzOVS_P_EkJLyPEWcYhpgz_f-qswOjN129LGs6y78nMQ4bmAaP6spyJFD6VmeozRj3BIcmAbWOTjvxodCNFotR3aKKUXbPqU2tnAmWeJ1f8VJR50o3GJ3GBD0GYleP0mXLi37YaM_tLDjsjWdoFKIVk_rpNXjhOMWOgy2rA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXyZdMSHKjdkWlEN6xOaoOfj-yqEOYVqb9mowJhXT4Jh6JGuDxMoUTvPf4qTWW7Zu2zzjrGxkowID3dGDhaRtUNLjaYwdgnRuzbQ987AYQ4wtZPMbQ5FYqDvTz8eyyZGqJvESO_IQM6mO6aNXJGYyN6q_K2E2ElGvXyqb5-Uw6j6RygVz3auraq7kFVA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXyZdMSHKjdkWlEN6xOaoOfj-yqEOYVqb9mowJhXT4Jh6JGuDxMoUTvPf4qTWW7Zu2zzjrGxkowID3dGDhaRtUNLjaYwdgnRuzbQ987AYQ4wtZPMbQ5FYqDvTz8eyyZGqJvESO_IQM6mO6aNXJGYyN6q_K2E2ElGvXyqb5-Uw6j6RygVz3auraq7kFVA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRy44U9YuSlpWtSzg4HGBaaPfK0YdCtyvVirgs-GGngu90CxH0sfiI9fsJjF6EuObWv8xpS4XF27bxLNxi36Yie8mOeAbiQQ5VTCEk4F6OmbuI-BA7BtvNkEblR_OoC7YPaQ5RFnDzL7R57aAwyWEQyIOIgWDeW4O91WEzeLDq3_k5kwi9Yi27TLFLhg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRy44U9YuSlpWtSzg4HGBaaPfK0YdCtyvVirgs-GGngu90CxH0sfiI9fsJjF6EuObWv8xpS4XF27bxLNxi36Yie8mOeAbiQQ5VTCEk4F6OmbuI-BA7BtvNkEblR_OoC7YPaQ5RFnDzL7R57aAwyWEQyIOIgWDeW4O91WEzeLDq3_k5kwi9Yi27TLFLhg=w400-h266" width="400" /></a></div>Wielka łódź w blaszaku. Mamy wrażenie, jak gdyby miejscowi budowali arkę Noego<br />
<br />Po wyjściu z blaszaka poszliśmy dalej, leśną
ścieżką wśród palm. Już sam spacer przez tropikalny las jest ciekawym
przeżyciem, ponieważ dookoła panuje cisza, którą jedynie przerywa śpiew ptaków
lub coraz bardziej słyszalny szum fal. Na razie nie widzimy oceanu. Miejscowy
prowadził nas na rajską plażę wydeptaną ścieżką w poprzek do głównej, którą
szliśmy dotychczas. Jako że lubię zobaczyć wszystko, koniecznie chciałem dojść
do końca „głównej” drogi, po czym zawrócić na rajską plażę. Na końcu ścieżki,
którą od portu idzie się jakieś 10 minut, docieramy do plaży z rozłożystym
drzewem liściastym po lewej stronie. Daje ono dużo cienia. Tutejsza plaża
zachwyca, ponieważ przed sobą widzimy krótką lagunę i równą granicę płycizn i
głębin. To oznacza, że tak, jak poprzednio – na grillowej wyspie – dno opada w
postaci kilkudziesięciometrowej, pionowej ściany gdzieś w głąb. Tutaj jednak
fale były zbyt wielkie, a prąd zbyt mocny, żeby oddalać się od brzegu, stąd w
okolicach wejścia na plażę z rozłożystym drzewem nie zaleca się pływać. Na
plaży jest nawet drewniany stolik z ławką pod wspomnianym drzewem, gdzie można
usiąść. Nam poszczęściło się podwójnie, ponieważ kiedy podczas drugiej
wycieczki na Dharanboodhoo przenieśliśmy się po 15.00 na plażę z drzewem,
godzinę później powstały dwie dość wysokie chmury kłębiaste. Pomiędzy nimi
rozpięła się tęcza! To był niesamowity widok! Pomimo, że większość grupy leżała
na piasku i patrzyła nawet w tamtą stronę, nikt jej nie dostrzegł. Dopiero
kiedy podbiegłem do reszty, szybko im powiedziałem, żeby patrzyli pomiędzy obie
chmury, bo takie rzeczy nie trafiają się zbyt często. Dosłownie pięć metrów
dalej, po prawej, od głównego wejścia na plażę widać aleję palmową i główną
drogę leśną prowadzącą do wioski. Kiedy trochę popływamy, warto tutaj wrócić i
pójść nią aż do jej końca. Przejdziemy wówczas przez całą wioskę. O tym będzie
nieco później. Najpierw jednak wróćmy na plażę z rozłożystym drzewem. Kiedy
staniemy pod tym charakterystycznym drzewem, idźmy dalej w lewo, wzdłuż plaży.
Zobaczymy, że fale po tej stronie stają się bardziej spokojne, a laguna jest
szeroka na maksymalnie 20-30 m. Tuż za nią rozpoczynają się głębiny oceaniczne.
<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtFyrVFXZ4icqH7NdOnueyHW6l8VFvDjIgqHg3HGIJwyYwROW7ydvQx_MQ8Bc0dwan5j4ePD1X84Ba5oadOT21P3wSZ5Q6UspAXH13Z9rOpIr82NJhHRL4kgrWxJmxqdAbWr2Q8P_iH7KnFsRy-Bit4gsgUZDqWiFjKR5yPpo06cNFZ-2aVy3zCJ_YaA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtFyrVFXZ4icqH7NdOnueyHW6l8VFvDjIgqHg3HGIJwyYwROW7ydvQx_MQ8Bc0dwan5j4ePD1X84Ba5oadOT21P3wSZ5Q6UspAXH13Z9rOpIr82NJhHRL4kgrWxJmxqdAbWr2Q8P_iH7KnFsRy-Bit4gsgUZDqWiFjKR5yPpo06cNFZ-2aVy3zCJ_YaA=w640-h426" width="640" /></a></div>Rajska plaża</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgLEXSaCRwKEokmK5K1qs1cddXm03wITlYiesfxvVBy-El4CnIMMdFGpsbGAPs3l3J_fNYC29MIfg1zYZyXQBBtmdm1HPKuu5TWPJnucMgtEiZr8YS2466isEwTbv-zsM69iAnxLYwo9-8d0Xyz2UjEPw8iVECqw3RWQ5vb-qaElOMpFxDYaJoHERc79Q"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgLEXSaCRwKEokmK5K1qs1cddXm03wITlYiesfxvVBy-El4CnIMMdFGpsbGAPs3l3J_fNYC29MIfg1zYZyXQBBtmdm1HPKuu5TWPJnucMgtEiZr8YS2466isEwTbv-zsM69iAnxLYwo9-8d0Xyz2UjEPw8iVECqw3RWQ5vb-qaElOMpFxDYaJoHERc79Q=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlxpJKD-3snIEE9LcgclNf3By8aCZVSxG-Oxtx4-Znujlrhr6ny9zPmtVmax5TBjQvAm4aaMxEm5e_DTq8vUFbd4RmP5CRudUtNUyHkRgD_P2TR3psijsNW5p6wF0MDMx7kgOzlYBPEJKG5UAHqeGPJulV2gkkt6fCOj87PVx_j9cwIhB0jqjh8Ozj0w"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlxpJKD-3snIEE9LcgclNf3By8aCZVSxG-Oxtx4-Znujlrhr6ny9zPmtVmax5TBjQvAm4aaMxEm5e_DTq8vUFbd4RmP5CRudUtNUyHkRgD_P2TR3psijsNW5p6wF0MDMx7kgOzlYBPEJKG5UAHqeGPJulV2gkkt6fCOj87PVx_j9cwIhB0jqjh8Ozj0w=w427-h640" width="427" /></a></div>Tu po prostu trzeba być!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhNznMHeonaX_koDtUwJv8KUVUSTPiIWq7pHTypvtwRNLVDkvwOkBGMvKEKUWpBrt6pGQj1mxhhDDaOiSi1p9dGppmeR-oNHAllKT5knQmVZ8oFLJMPskTeaWnF3efkQmNpwehqC_ZS5KTZYJpFbXQMAbK_4BaqY06xRHwKVMt7tP-9Sr_9oHYDKWBhHA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhNznMHeonaX_koDtUwJv8KUVUSTPiIWq7pHTypvtwRNLVDkvwOkBGMvKEKUWpBrt6pGQj1mxhhDDaOiSi1p9dGppmeR-oNHAllKT5knQmVZ8oFLJMPskTeaWnF3efkQmNpwehqC_ZS5KTZYJpFbXQMAbK_4BaqY06xRHwKVMt7tP-9Sr_9oHYDKWBhHA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiV5d8S_31V-POQpT1gYNBCZPdTpQeAwGGkLmjTKhZZ7znVepNQYiJpk1JtaC-BHZxgKleQn4837TKLNt2CdRmWIQTbCBMy8yTqdnFqS3nkst3vWfLiWKdwOB3-1dwv70iFaqSTe4os2Qn2NC2doXNeQaiBlGVSXKD-3PElKrm7N1BWWhaCiktGREvCtQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiV5d8S_31V-POQpT1gYNBCZPdTpQeAwGGkLmjTKhZZ7znVepNQYiJpk1JtaC-BHZxgKleQn4837TKLNt2CdRmWIQTbCBMy8yTqdnFqS3nkst3vWfLiWKdwOB3-1dwv70iFaqSTe4os2Qn2NC2doXNeQaiBlGVSXKD-3PElKrm7N1BWWhaCiktGREvCtQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjwVGaM3oZIal_qMT8beft0UJIuZTkwYwLivA165f1hlFEwjAqHxIAApyAx5O_1lyruu6uLocQV079Gt0-8hxB1m2H0hpF2YUCFYNhJNwaYzpFiTr5A7oGJQ3aOL5NT83av0jvWpaJTl8EVJtQrODsWL8qAmU6Jmfu7wU0kzB8Ydsrdatta6dC96iDQ2w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjwVGaM3oZIal_qMT8beft0UJIuZTkwYwLivA165f1hlFEwjAqHxIAApyAx5O_1lyruu6uLocQV079Gt0-8hxB1m2H0hpF2YUCFYNhJNwaYzpFiTr5A7oGJQ3aOL5NT83av0jvWpaJTl8EVJtQrODsWL8qAmU6Jmfu7wU0kzB8Ydsrdatta6dC96iDQ2w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhP67ZMaNbs4Xyi3qZIKtk_FAvggk_bnybmtLCisDxJY7nH5BhBn1HAGv7O7vwXLD1SqX2o5HAHN-nf-7dcMemBje6q7PLzDWUqi-1R04egNhqEQUv_KORRO2oRgRQjUL7hAaZv0Hgl4Nb4uO4lyM9vfL2jNPNJlKldWpLpjO-z_FImxRDRtYXt0vA_eg"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhP67ZMaNbs4Xyi3qZIKtk_FAvggk_bnybmtLCisDxJY7nH5BhBn1HAGv7O7vwXLD1SqX2o5HAHN-nf-7dcMemBje6q7PLzDWUqi-1R04egNhqEQUv_KORRO2oRgRQjUL7hAaZv0Hgl4Nb4uO4lyM9vfL2jNPNJlKldWpLpjO-z_FImxRDRtYXt0vA_eg=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjxXsh0IfdSktQkkrsqJWWi220wmWgZevw2N3mSDnGXy-qsudvbYzT_cGo-FsCPBt95YcydApnW3xa2143p-CoHA9ENfAlYYcgI61PXOK0jE0X4icUIbUdvkDrLzXMXe-dw9aXnJATVs5HvhZ3dYRT5USartYw3dhmIefY03ZspExfJT6mupP1Hf3A2g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjxXsh0IfdSktQkkrsqJWWi220wmWgZevw2N3mSDnGXy-qsudvbYzT_cGo-FsCPBt95YcydApnW3xa2143p-CoHA9ENfAlYYcgI61PXOK0jE0X4icUIbUdvkDrLzXMXe-dw9aXnJATVs5HvhZ3dYRT5USartYw3dhmIefY03ZspExfJT6mupP1Hf3A2g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhi591n6WhE05K-5IGSRduhKLehDUgrwG4fOSkaDliDQRS3YJLuKJ5MkL_64_du4u9aUUpNpHJoZsj187ZW-gTaI_M4QTOrid5ONAOq5J_SReB8R1PzFskSLqesOjR_otSfgyHkVBSSpTH8TLnaUIhCYP8gtClKFJvUCPcSLpBgBhnPf48vo6CNwMn40g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhi591n6WhE05K-5IGSRduhKLehDUgrwG4fOSkaDliDQRS3YJLuKJ5MkL_64_du4u9aUUpNpHJoZsj187ZW-gTaI_M4QTOrid5ONAOq5J_SReB8R1PzFskSLqesOjR_otSfgyHkVBSSpTH8TLnaUIhCYP8gtClKFJvUCPcSLpBgBhnPf48vo6CNwMn40g=w400-h266" width="400" /></a></div>Kilka ujęć na rajską plażę</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPRerEJyd4klyUPRdvCQxV2Eub_H7k_glfNEnm9u4Z4iTVB3eWvkytu8kXji-zaV-BzcxKsqL_MiDLkwdDVMiyGCut6gQ7RFok6CwuEvlT308kGBjUT1l3zTt2SDKnNK4tkkrfNrjNthiRPtrNm3Onfv8cv_WJUlr4UDFAvH_ZG6dFLSwWYcs3bZzp3g"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1065" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPRerEJyd4klyUPRdvCQxV2Eub_H7k_glfNEnm9u4Z4iTVB3eWvkytu8kXji-zaV-BzcxKsqL_MiDLkwdDVMiyGCut6gQ7RFok6CwuEvlT308kGBjUT1l3zTt2SDKnNK4tkkrfNrjNthiRPtrNm3Onfv8cv_WJUlr4UDFAvH_ZG6dFLSwWYcs3bZzp3g=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFJgyrGfJDTew0xpOPQRynfJZqzWKREO-kNg3jHb5tQBL4ZXIdWn57N3AFWGHtV4_te7ahJ6mlcTVIzuhWwKJVkDpO2IBo0pID9BPKnIELFh3a07fwWpcg_qoADStQ7uIoRSK60sNat1KTephg_VBvavBhwWX_LQx2dQV31WFb_iAEK9PSH_jaTfzwFg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFJgyrGfJDTew0xpOPQRynfJZqzWKREO-kNg3jHb5tQBL4ZXIdWn57N3AFWGHtV4_te7ahJ6mlcTVIzuhWwKJVkDpO2IBo0pID9BPKnIELFh3a07fwWpcg_qoADStQ7uIoRSK60sNat1KTephg_VBvavBhwWX_LQx2dQV31WFb_iAEK9PSH_jaTfzwFg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRZaNCVNbOISodAZxbc5TxUwDVj8-xX455CsvrrF1YyhIITMVsjx65_e-w9evf_z-GVQhEm-u5BR2nII_8lCrH7Iw7GjQzRcbzWDDWkUs0q76izvwtxmhSHMCS7cGIRVj24Pfxvk_W2s0d3zpywvK1uQZOAlTzZ2bCKJim89oxHE7ErzEdgJ31CZVEAQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRZaNCVNbOISodAZxbc5TxUwDVj8-xX455CsvrrF1YyhIITMVsjx65_e-w9evf_z-GVQhEm-u5BR2nII_8lCrH7Iw7GjQzRcbzWDDWkUs0q76izvwtxmhSHMCS7cGIRVj24Pfxvk_W2s0d3zpywvK1uQZOAlTzZ2bCKJim89oxHE7ErzEdgJ31CZVEAQ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlGiMPsVnaZ2OYHyB-n7sXUwQIqMRknToSTpfjDbBcnpLrjIDYcNrugO1jXSvlpC8eBHvMlMudoqM9jf56nKNRPbLwGC2Ju6hz2UcpWRBoFYFBZogzA0q5bHr2mZpcySM-85jdy3gXOtORJBHYN-3TvhgiM9SpN6ZBWJdalq9_sMlfyzM1M8Ejko2iEg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1062" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlGiMPsVnaZ2OYHyB-n7sXUwQIqMRknToSTpfjDbBcnpLrjIDYcNrugO1jXSvlpC8eBHvMlMudoqM9jf56nKNRPbLwGC2Ju6hz2UcpWRBoFYFBZogzA0q5bHr2mZpcySM-85jdy3gXOtORJBHYN-3TvhgiM9SpN6ZBWJdalq9_sMlfyzM1M8Ejko2iEg=w424-h640" width="424" /></a></div>Niesamowita tęcza podczas słonecznego dnia<br /><br />Jeśli jesteśmy tu przed godziną 10.00 lub w jej
pobliżu, od razu rozłóżmy się, załóżmy maski i wejdźmy do wody (oczywiście kto
potrafi pływać). Dopłyńmy do granicy laguny i głębin (zaledwie 20-30 m). Rano
powinniśmy zobaczyć mnóstwo ławic kolorowych ryb i przede wszystkim od dwóch do
czterech rekinów rafowych! Dla człowieka są one niegroźne, ponieważ nie atakują
ludzi, a widowisko jest niesamowite! Rekiny te pływają na skraju lagun i
głębin, w szczególności w pobliżu pionowo opadających ścian w głąb oceanu. Jeśli
ktoś nigdy nie widział podobnej podwodnej ściany, na Dharanboodhoo zrobi ona naprawdę
ogromne wrażenie. A widok rekinów zdecydowanie uzupełni niecodzienne przeżycia.
W rejonie laguny pływają z kolei kolorowe ryby lub większe ławice. Nam nawet
zdarzyła się spokojnie przepływająca płaszczka na kilka metrów od plaży.
Godziny poranne najbardziej obfitują w niezapowiedziane atrakcje pod wodą. Na
Dharanboodhoo dwóch miejscowych dba o nasze bezpieczeństwo. Jeśli wiedzą, że
przypłyną jacyś turyści z Nilandhoo, wspomniane dwie osoby co jakiś czas będą
nas doglądać czy bezpiecznie pływamy i czy wszystko jest w porządku. Wiedzą, że
po stronie rajskiej plaży jest dość mocny prąd morski, jak również mogą powstawać
duże fale. Podczas pierwszego pobytu na Dharanboodhoo prąd nie był tak mocny,
ale fale były duże. Z kolei podczas drugiego pobytu na Dharanboodhoo po
godzinie 13.00 w ciągu jednej chwili, tuż za wyraźną, równą linią płytkich wód
laguny i głębin ocean nagle zaczął jak gdyby wrzeć. Fale występowały bardzo
gęsto, ale raczej przypominały kipiel. To miejsce zdecydowanie nie nadawało się
do pływania. W lagunie zaś powstał bardzo silny prąd, który przy plaży ciągnął
nas w prawą stronę, nawet siedząc przy brzegu. Kiedy było normalnie,
wykorzystałem metodę pływania, o której wspomniałem, omawiając wycieczkę „Grill
na bezludnej wyspie”. Dzięki wspomnianej metodzie mogłem pływać we wszystkich
kierunkach. Najbardziej fascynująca okazała się podwodna linia dna laguny i
pionowej ściany opadającej w bezkresne głębiny oceanu. Przypominały mi górskie
półki skalne, jak również samotne skały wysunięte nad przepaście. W wodzie
wrażenie jest jeszcze większe, ponieważ możesz niejako unosić się nad tymi
przepaściami i podziwiać wszystko z góry. Wrażenie jest niesamowite!
Najbardziej podobała mi się wielka skała wystająca ponad linię pionowo
opadającej ściany. To wszystko działo się około 5 metrów pod powierzchnią wody.
W tym rejonie przepływały wielotysięczne ławice niebiesko-zielonych i żółtych
ryb. Inne, czarne ławice, również upodobały sobie ten fragment. W pobliżu
wystającego trójkątnego cypla nad głębią oceaniczną „kręciła” się wielka ławica
skalarów w biało czarne paski. Jeśli zawiśniesz w miarę nieruchomo w tym
miejscu, skalary otoczą cię wielką kulą ryb z każdej strony, dzięki czemu
będziesz miał piękne widowisko oraz materiał na film, jeśli masz podwodną
kamerę. Płynąc wzdłuż granicy płycizn i głębin, w godzinach porannych masz duże
szanse na to, żeby zobaczyć 1,5 m rekiny rafowe.</div><div> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcXFJ_9VyFf4KN7MmJxaICtKfoZC4N5RiZ5nnx8-ciNnk4_-6tZYCuvpz7_cHx2n4WfyslrPOetYCD1MoxcMadq95W_hk0qfLrOIPhw2jNkBrzkZE_Kv2FBLOqakYPZjDPSmqND3Fpko3sSES0Nu6WWBtl_aZi1ZBJFYZqKJy4uYk1DCsigVy7fK07Bw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcXFJ_9VyFf4KN7MmJxaICtKfoZC4N5RiZ5nnx8-ciNnk4_-6tZYCuvpz7_cHx2n4WfyslrPOetYCD1MoxcMadq95W_hk0qfLrOIPhw2jNkBrzkZE_Kv2FBLOqakYPZjDPSmqND3Fpko3sSES0Nu6WWBtl_aZi1ZBJFYZqKJy4uYk1DCsigVy7fK07Bw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi257K9N9GyuB-6Vl1NybVpBERTQD53l8qMmgeY8leLv6hu-EO89CXtWIhl94_E31vMQzkSE0zHAMp0jtyinUPuGEgxYs0tvvX4q_DyQ41Nu6cfI6XqM-VfdnlnfEaizpvmzhlBauLEC148yNFjwCx51VUBUQo83bS-zU_BSeN_adCBa5n5ZKJCC7hfeg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi257K9N9GyuB-6Vl1NybVpBERTQD53l8qMmgeY8leLv6hu-EO89CXtWIhl94_E31vMQzkSE0zHAMp0jtyinUPuGEgxYs0tvvX4q_DyQ41Nu6cfI6XqM-VfdnlnfEaizpvmzhlBauLEC148yNFjwCx51VUBUQo83bS-zU_BSeN_adCBa5n5ZKJCC7hfeg=w400-h266" width="400" /></a></div>Bardzo mocno widoczna równa granica głębin i laguny</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiElYe-iaww59p2bmDnDEW-BLxPcVi3Cbj3qQGHMd-WYhQPj3hNYHIlfB9T-afyDKJoIsSnq16Y5Iou0cUGuomBsVC0Ou3Ih_5UOupTzIAjZ3SA7B7M38NtRhGKbq13zFMRwbS3hsNXKwf7NoFxzaEZqhwZPEoFTVkLmA5jFnBB68qowoAzD-7_DoJ7_Q"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiElYe-iaww59p2bmDnDEW-BLxPcVi3Cbj3qQGHMd-WYhQPj3hNYHIlfB9T-afyDKJoIsSnq16Y5Iou0cUGuomBsVC0Ou3Ih_5UOupTzIAjZ3SA7B7M38NtRhGKbq13zFMRwbS3hsNXKwf7NoFxzaEZqhwZPEoFTVkLmA5jFnBB68qowoAzD-7_DoJ7_Q=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizLdKT51dtwsxFP6M1Ci-zwllqOp2Wv9n51X-71RR3PNV5czlFJuWb_cOZkpTZHuohbyJvzIaxJ2kD_FgNt-n_XMTmWVttoUCn_jM2OMJqazZYU0kR2_EjEJZODuShppoQr7fgX5B_GqH6ph_2MKzokwwzC_ZzlHoIGrnUAvcK_wSn2keu0-xuEvX6Sg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEizLdKT51dtwsxFP6M1Ci-zwllqOp2Wv9n51X-71RR3PNV5czlFJuWb_cOZkpTZHuohbyJvzIaxJ2kD_FgNt-n_XMTmWVttoUCn_jM2OMJqazZYU0kR2_EjEJZODuShppoQr7fgX5B_GqH6ph_2MKzokwwzC_ZzlHoIGrnUAvcK_wSn2keu0-xuEvX6Sg=w427-h640" width="427" /></a></div>Piękno plaży</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjNEr8oHhQqBbORoD8ZVfCY4SW3RfthTdEHOXcf-EVJw1VEheNDlzi9ItFYz8jGJLlJEHfpTTUtdmR4yfEn5FijQYUxNiPz7MMMvoiZdiu-bjEOfet-JBZvAMKt3l_su-Re4uvW6LG8LvohT4xqDxgKHzjQtmMQlUt3G6VJSBtbAFTrc2BKeLJ5nqaUSA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjNEr8oHhQqBbORoD8ZVfCY4SW3RfthTdEHOXcf-EVJw1VEheNDlzi9ItFYz8jGJLlJEHfpTTUtdmR4yfEn5FijQYUxNiPz7MMMvoiZdiu-bjEOfet-JBZvAMKt3l_su-Re4uvW6LG8LvohT4xqDxgKHzjQtmMQlUt3G6VJSBtbAFTrc2BKeLJ5nqaUSA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlCHFcUgwJXxyyAua6Hq71nrj18GnEDUlp3x6S8HX70x5OJhUXsZb8mrcUwTt-wFSWxYgQq71I4VUU4eTeqU4IaJFqTnx6TVkP0mv4k4kJtbA_Mkg7byuTI7gw0_1XErTykiiKuxGGEp1xJHQToy1ZSaix6KTB5M2qMejz4ft53nNW_l_rFtougne6gQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhlCHFcUgwJXxyyAua6Hq71nrj18GnEDUlp3x6S8HX70x5OJhUXsZb8mrcUwTt-wFSWxYgQq71I4VUU4eTeqU4IaJFqTnx6TVkP0mv4k4kJtbA_Mkg7byuTI7gw0_1XErTykiiKuxGGEp1xJHQToy1ZSaix6KTB5M2qMejz4ft53nNW_l_rFtougne6gQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjatSZFQz-zoz7NW_1MeS4teqfK6hyDmCmyyGF827snzYpn2jy-lOEzRlBuOPk17ynzhcqxXIF3U-FO8rgqENpP_THFmW9f6xqKXSopsJGX2ghSabiOB7DwJKJnLhG8ebRNXkO2lxMsBApv5BRWRqc1hNVN5PHWaIdwEvCrs00zvuj-ZE0d0FhYCX7Q9g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjatSZFQz-zoz7NW_1MeS4teqfK6hyDmCmyyGF827snzYpn2jy-lOEzRlBuOPk17ynzhcqxXIF3U-FO8rgqENpP_THFmW9f6xqKXSopsJGX2ghSabiOB7DwJKJnLhG8ebRNXkO2lxMsBApv5BRWRqc1hNVN5PHWaIdwEvCrs00zvuj-ZE0d0FhYCX7Q9g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgEicQtPkIGOHFXCFQxUwFWYfu9-38fUedphlP6_efRT4F-p29tMnhpKHAoyxdawKKHRDoXVv1nYbmZ_yQBld_0fFAe2Fu-OoBj5z5iwsnjk5Nz-XcSpp0A0zRoWVdnlj0oQYBOQBIjZtJ-s-3htbu9mSebRW2Qm061fgDKfeoXFbnpjJhLEkrc83Li3Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgEicQtPkIGOHFXCFQxUwFWYfu9-38fUedphlP6_efRT4F-p29tMnhpKHAoyxdawKKHRDoXVv1nYbmZ_yQBld_0fFAe2Fu-OoBj5z5iwsnjk5Nz-XcSpp0A0zRoWVdnlj0oQYBOQBIjZtJ-s-3htbu9mSebRW2Qm061fgDKfeoXFbnpjJhLEkrc83Li3Q=w400-h266" width="400" /></a></div>Czyste i turkusowe wody laguny<br /><br />Kiedy nacieszysz oczy światem podwodnym, warto
wyjść na plażę i zobaczyć jej niesamowite piękno. O tej porze słońce idealnie
oświetla tutejszy krajobraz, dzięki czemu możesz zrobić idealnie naświetlone
zdjęcia. Idąc od początku plaży (czyli tam, gdzie mamy wielkie, rozłożyste,
liściaste drzewo), przed sobą widzimy plażę z drobnego jak mąka piasku, a nad
nią górują wysokie i pochyłe palmy, które koronami wiszą dosłownie nad
powierzchnią oceanu. W połowie jej długości widzimy aż cztery takie palmy w
równych odstępach. Ta część jest bardzo fotogeniczna, dlatego tutaj, w
godzinach porannych warto robić zdjęcia, ze względu na odpowiednie oświetlenie.
Po południu, takie zdjęcia będą pod słońce. Na końcu plaży jest z kolei poziomo
rosnąca palma, która wisi dosłownie 1 m nad piaskiem i 1 m nad powierzchnią
wody, ponieważ jest ona długa. Jej liście w całości wiszą nad wodą. To miejsce
jest główną atrakcją dla fotografów i osób, które po prostu chcą zrobić
efektowne zdjęcie na media społecznościowe, których nie jestem zwolennikiem,
ponieważ ogłupiły zbyt dużą ilość ludzi oraz społeczeństw. Plaża na całej
długości zachwyca swoim pięknem, ponieważ na odcinku 100 m mamy wysokie,
pochyłe palmy oraz patrzymy na turkusową lagunę z piękną rafą koralową pełną
kolorowych ryb. Tutaj mogliśmy poczuć gościnność miejscowych ludzi. Jeden z
miejscowych przyniósł nam wędzone szprotki własnej roboty. Przygotował nam
również kokos do picia. Mieliśmy wrażenie, że się nie kończy. Były bardzo
pojemne. Oceniliśmy, że taki sam efekt jest, gdy naraz napijesz się półlitrowej
wody lub coca-coli. Czujesz się pełny. Za jakiś czas dostaliśmy do spróbowania
chipsy z owoców chlebowca. Dalej miejscowy pokazał nam duże, zielone kraby,
które w ciągu dnia przebywały w swoich norach wykopanych na plaży. Wykopał ręką
kilka dołów, po czym wyciągnął kilka dorosłych krabów, żeby pokazać nam z
bliska jak one wyglądają. Około godziny 14.00 nawet zapytał się nas, czy chcemy
kawy lub herbaty. Trochę dziwiliśmy się, skąd tutaj na plaży weźmie kawę lub
herbatę, a tym bardziej wrzącą wodę. Umówiliśmy się na godzinę 15.00, żeby
przygotował kawę. Tak też się stało. Około godziny 15.00 żona naszego lokalnego
mieszkańca przyszła z kocem i czajnikiem pełnym wrzącej wody. Stanęła obok nas,
po czym oboje częstowali nas kawą w jednorazowych kubkach, które przynieśli ze
sobą. Dla nas było to bardzo miłe zaskoczenie. Widać, że „lokalsi” starają się,
żebyśmy zobaczyli jak najwięcej, oraz żebyśmy jak najlepiej wspominali miejsce,
które nie ma bazy turystycznej.
<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhNRMnR0SO3rwluxA3gwHg2RM72tiEveTVeGteib4LZ2aReP10F7MSlsFb1Yb_pYlV0ah3vw4dDS2d7kbfEMqkkdLGNBSZwvwEP46a2zU5uvVJqGgB7Td78PNZKS0I1SnVUucpHynXkU3mEBJIQWaFN1DqCAfacG0ic_mkb3H42sKe7SvptfQmPY1u0Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhNRMnR0SO3rwluxA3gwHg2RM72tiEveTVeGteib4LZ2aReP10F7MSlsFb1Yb_pYlV0ah3vw4dDS2d7kbfEMqkkdLGNBSZwvwEP46a2zU5uvVJqGgB7Td78PNZKS0I1SnVUucpHynXkU3mEBJIQWaFN1DqCAfacG0ic_mkb3H42sKe7SvptfQmPY1u0Q=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjL8jwQAfjiZ1Je6uRtIgujOuuVcZa5HxvItejWTlS4ZiYDrfWOp7hBhukSqk-_-Q7LwPrs6gJp_SqYbIE3_-zfWRooD2t_WxQtF7x8oXc_U85E7B5BhXIVtdiSHsnF0YfXsqlO6_0qUQeVfst6I1yNRRxVHIiZkoaKnJN17UvSP8L7ZR_nB-yCEu7TOw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjL8jwQAfjiZ1Je6uRtIgujOuuVcZa5HxvItejWTlS4ZiYDrfWOp7hBhukSqk-_-Q7LwPrs6gJp_SqYbIE3_-zfWRooD2t_WxQtF7x8oXc_U85E7B5BhXIVtdiSHsnF0YfXsqlO6_0qUQeVfst6I1yNRRxVHIiZkoaKnJN17UvSP8L7ZR_nB-yCEu7TOw=w640-h426" width="640" /></a></div>Niesamowita palma do zdjęć</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj9uqVi_AMo-ny0iu0osQX_cWh_VMInz5Lr4hAajvinMhlmeOy6VKfylfOEqduXH7XOn2m6BzlAJ-QjZ-AYwf29EAa4QymdiuCVpZpgrHiAqkM3zcsMMQ21BT5PTJ75vr4z63lmoApWYqontKvgR9diYlTLeuOud8FkTcyyrXQSe0CQXjFN19gejmOE3A"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj9uqVi_AMo-ny0iu0osQX_cWh_VMInz5Lr4hAajvinMhlmeOy6VKfylfOEqduXH7XOn2m6BzlAJ-QjZ-AYwf29EAa4QymdiuCVpZpgrHiAqkM3zcsMMQ21BT5PTJ75vr4z63lmoApWYqontKvgR9diYlTLeuOud8FkTcyyrXQSe0CQXjFN19gejmOE3A=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_-YR1DnZ0HXK-idfYe5t5KmOON3Qgw--3Y7xOFwW4-MwkAgwdXsJka2dTxDQF9tyIImlteURZWapy2Py8KXLDzgPKmYPtcRUgHhzR9HYeL42rn2bCXZH1mtffur5o1Tc8KITGgoXqduq0wvtsgd6PLjUvRZjOP9f3tKgRmPVx8s_Tl_cloNfrJf3fJg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh_-YR1DnZ0HXK-idfYe5t5KmOON3Qgw--3Y7xOFwW4-MwkAgwdXsJka2dTxDQF9tyIImlteURZWapy2Py8KXLDzgPKmYPtcRUgHhzR9HYeL42rn2bCXZH1mtffur5o1Tc8KITGgoXqduq0wvtsgd6PLjUvRZjOP9f3tKgRmPVx8s_Tl_cloNfrJf3fJg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjbffV3fks4Ij-69D7STf8dzIw5U8MjMXtILm1uFMANcBBuMz90_cBtvkjEpzGpbTCbKa43xuAJEAheI3DQPH3jJpgwiKw2oZAdql_V8jsx6UeJsNLcbVXRR0DjxW1se4P6CYg4C_bS361IrJgkMioKtxToz15hK4oz3fY3fsxJPNE2YRA9Yz3QaP3EXg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjbffV3fks4Ij-69D7STf8dzIw5U8MjMXtILm1uFMANcBBuMz90_cBtvkjEpzGpbTCbKa43xuAJEAheI3DQPH3jJpgwiKw2oZAdql_V8jsx6UeJsNLcbVXRR0DjxW1se4P6CYg4C_bS361IrJgkMioKtxToz15hK4oz3fY3fsxJPNE2YRA9Yz3QaP3EXg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg22wdoCr4nDksBfzQ7R-kXYNgmcic8iq8v2JOIcYXo_QXUTa2Tr4BpDhL4wEx4rb2uuLKYYPmmu01_4dMhVevHX_LK5mSRP7O5XPanLsd8Y9ANzu8FX1dqwF51zATyN_RV5JEZd5AgJmkDm3PpidfX3cpDbcF0Q4ThCX-r2e1EHLU8bERljr0StPw6Lw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg22wdoCr4nDksBfzQ7R-kXYNgmcic8iq8v2JOIcYXo_QXUTa2Tr4BpDhL4wEx4rb2uuLKYYPmmu01_4dMhVevHX_LK5mSRP7O5XPanLsd8Y9ANzu8FX1dqwF51zATyN_RV5JEZd5AgJmkDm3PpidfX3cpDbcF0Q4ThCX-r2e1EHLU8bERljr0StPw6Lw=w427-h640" width="427" /></a></div>Tą plażę musisz zobaczyć!<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkwfcaBpJsuo-EB325VcIip5Gy12NCgjF2i3E1ggvkQ5VWCjb4mgyra7RYa6mdCQuLs9DQuRIDnJD424Tl9J5qAXP_sNukFK9DjlBSqF57NRHOljvf4KCtWrTwGZKKiBfiMR7-QFSmSrRNXemUnwN5PlwEKnZCdjIcx-qbw3_A3TuNvOtuE3lznNsAzw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkwfcaBpJsuo-EB325VcIip5Gy12NCgjF2i3E1ggvkQ5VWCjb4mgyra7RYa6mdCQuLs9DQuRIDnJD424Tl9J5qAXP_sNukFK9DjlBSqF57NRHOljvf4KCtWrTwGZKKiBfiMR7-QFSmSrRNXemUnwN5PlwEKnZCdjIcx-qbw3_A3TuNvOtuE3lznNsAzw=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjunw7oVwjQ3QmaYLhxjByGm3kNm7PHzuco0TgEItOgk9UvwbiUHUoojt-dX-hMGYsYqpOKIWTaOUICOpTgr4mffQPj9d8LAZOOrgIGyrEEy9m9e89HugE73vHffUypQleSCXEAk6HW0fOyD80gBMx3kOEoqJUnIJmQXdWp-LfhR0-yqMPgezsdCtBjow"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjunw7oVwjQ3QmaYLhxjByGm3kNm7PHzuco0TgEItOgk9UvwbiUHUoojt-dX-hMGYsYqpOKIWTaOUICOpTgr4mffQPj9d8LAZOOrgIGyrEEy9m9e89HugE73vHffUypQleSCXEAk6HW0fOyD80gBMx3kOEoqJUnIJmQXdWp-LfhR0-yqMPgezsdCtBjow=w640-h426" width="640" /></a></div>Tak jest na rajskiej plaży<br /><br />W trakcie naszego pobytu na Dharanboodhoo również
musieliśmy zobaczyć, jak wygląda wioska. Można ją było w głowie ułożyć sobie
jako dwa fragmenty: wszystko co znajduje się wzdłuż głównej drogi i po lewej
stronie (idąc z plaży z rozłożystym drzewem aleją palmową) oraz boczna część
wioski, gdzie mieszkali ludzie wzdłuż mniejszej, lokalnej, równoległej uliczki
do głównej drogi. Ta miała połowę długości głównej „ulicy”. A, co najbardziej
rzucało mi się w oczy we wiosce? Z pewnością stare domy zbudowane w całości z
koralowca, kolorowe mury i kolorowe obficie kwitnące kwiaty, oraz flagi i godła
czterech państw: Francji, Hiszpanii, Brazylii, Portugalii i w jednym miejscu
Argentyny. Jako że po Islamie, piłka nożna jest drugą „religią” Malediwczyków,
to nietrudno odgadnąć, dlaczego akurat te kraje sobie upodobali. We wszystkich
tych państwach są najmocniejsze ligi piłkarskie, które zna cały świat. Nawet na
jednym z murów znalazłem namalowane oficjalne logo mistrzostw świata „Qatar
2022”. Na końcu głównej drogi znajdowało się boisko piłkarskie, a za nim
ścieżka prowadząca wzdłuż miejscowych upraw. Najciekawszy był fakt, że wzdłuż
ścieżki rosły drzewa podobne do… sosen, co trochę nas zdziwiło. Nie pasowały do
tutejszego klimatu. Jednak te dziwne drzewa z pewności były do niego
przystosowane, skoro tak bujnie rosły. Na końcu ścieżki rozpoczynał się rumor z
koralowców oraz zarośla. Nie znaleźliśmy po tej stronie ciekawej plaży. Myślę,
że warto pójść do boiska, ponieważ dalej nie ma już nic ciekawego. Wracając
przez wioskę warto od połowy jej długości wybrać równoległą, mniejszą drogę,
żeby zobaczyć, jak wyglądają obrzeża wioski. Tutaj zobaczymy stare chaty
zbudowane z koralowców, ale również dojdziemy do zielonego meczetu z pięknymi
ogrodami. Jest on wciśnięty pomiędzy główną, a równoległą drogę, dlatego
zobaczymy go z każdej strony. Idąc nieco dalej, po prawej stronie z łatwością
dostrzeżemy piękną aleję palmową prowadzącą nad ocean. Warto przejść się tędy
dla samego widoku pięknych palm, dużej ilości cienia, rześkiego podmuchu wiatru
od oceanu, oraz żeby na końcu alejki móc zobaczyć uprawy papai. Na samym końcu,
tuż przy brzegu ścieżka prowadzi do spalarni śmieci, dlatego tam nie ma
potrzeby już iść, no chyba, że chcemy zobaczyć na skalistym brzegu, jak o nie
rozbijają się z hukiem duże fale. Tutaj zdecydowanie nie da się pływać ze
względu na ostre, skaliste dno i wysokie fale.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi3dWTIl6zyjskeRZui8xvzShbbzOytOhoymFFdDNhDAIFOT0UvGcMH4oj-V6sQoWFs9cr4PUsUdWHPpiNaZ_NZej-2pndxNaUXZUT_jSQYy6Ezjirs9eyeJIlX5yHIix3z6vNs7YyvM1h-KFoI0X3JhSa-jlxHfHy2Mn1i_vZq33OLhePR2NqSyVfObQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi3dWTIl6zyjskeRZui8xvzShbbzOytOhoymFFdDNhDAIFOT0UvGcMH4oj-V6sQoWFs9cr4PUsUdWHPpiNaZ_NZej-2pndxNaUXZUT_jSQYy6Ezjirs9eyeJIlX5yHIix3z6vNs7YyvM1h-KFoI0X3JhSa-jlxHfHy2Mn1i_vZq33OLhePR2NqSyVfObQ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjc3U43t3clDuIbq7Tb6BoRghaqLden3UZzgZ_7ggP_1V-rWFSegnlsES2ycl0rL-DYH5FaUl-9QjcDgjrXhIdmIVl55ZFh7t0SWRkj_3E_siknelUjrmQk3CTM_eIpjWlDErD4oAZFaN-r1YzoiQEXesrozn5G-yQgYbSK2Zx7uiJNeFUc5W49yE0DYw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjc3U43t3clDuIbq7Tb6BoRghaqLden3UZzgZ_7ggP_1V-rWFSegnlsES2ycl0rL-DYH5FaUl-9QjcDgjrXhIdmIVl55ZFh7t0SWRkj_3E_siknelUjrmQk3CTM_eIpjWlDErD4oAZFaN-r1YzoiQEXesrozn5G-yQgYbSK2Zx7uiJNeFUc5W49yE0DYw=w427-h640" width="427" /></a></div>Do wioski wchodzimy palmową aleją, która ropoczyna się na rajskiej plaży przy rozłożystym drzewie liściastym ze stolikiem i ławkami</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgr5pnfFDIoC_Hm7hii2mhuWBiih7U-b_9PUMA0hjn2CZHsY269uN4o9-Bp-N7pUeWVcDPt8twDFwu0xeWoVA5o8w1FMBuk74Eu1lBcgE-kUiczMgSMCTBnKdAB7JJub8xx0oMecrsXmDdIV96hBCxMwfj0fLENH5b-aQuh8YZoUaa0WgeqoCwCWreF7w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgr5pnfFDIoC_Hm7hii2mhuWBiih7U-b_9PUMA0hjn2CZHsY269uN4o9-Bp-N7pUeWVcDPt8twDFwu0xeWoVA5o8w1FMBuk74Eu1lBcgE-kUiczMgSMCTBnKdAB7JJub8xx0oMecrsXmDdIV96hBCxMwfj0fLENH5b-aQuh8YZoUaa0WgeqoCwCWreF7w=w640-h426" width="640" /></a></div>Pierwsze zabudowania we wiosce</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEigIjh7gdLiYrpg4ral-MyYjU19Su0OlKkGyXHDxodMkGBG8Pb3LExEEzp9ptdJVM9sBd92CK_40EZtPOdzDXz8kLBfqe_5ZYX2Wu5ojn6kAFYZp9tRA2jFnrZGk-6EsaSuurxj_A0JNFL4l9IJyK0phMeOxQ47exffcfzDMcQtTrp8llWitaqHXz4XMA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEigIjh7gdLiYrpg4ral-MyYjU19Su0OlKkGyXHDxodMkGBG8Pb3LExEEzp9ptdJVM9sBd92CK_40EZtPOdzDXz8kLBfqe_5ZYX2Wu5ojn6kAFYZp9tRA2jFnrZGk-6EsaSuurxj_A0JNFL4l9IJyK0phMeOxQ47exffcfzDMcQtTrp8llWitaqHXz4XMA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhNNtV3fkLSZqGNQuuCAsTn17VI4d64xXy3C46DTo9tgHhRjPnpqm-qdWyvcWkIsOX5aan_qLN8XsBzUy5A95Si5OV6wMZMN_K5366SUDYZotqEJnB4MJQ3GFgDsVEJcnjhXvtJ8GylS0xzCL4MsQvq_AspmCiDPgmXgJJ5R8TwW642GS7pTmHQewjibg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhNNtV3fkLSZqGNQuuCAsTn17VI4d64xXy3C46DTo9tgHhRjPnpqm-qdWyvcWkIsOX5aan_qLN8XsBzUy5A95Si5OV6wMZMN_K5366SUDYZotqEJnB4MJQ3GFgDsVEJcnjhXvtJ8GylS0xzCL4MsQvq_AspmCiDPgmXgJJ5R8TwW642GS7pTmHQewjibg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsq5QkiRIprMNKgSyJbjkCtv-nlqHdAiZ08QhGbedTnBe-_aDqt4UzKQIj4pG-uSIA_eL7aY42BzlEWKMp0fopIllr-yc5M463RvvIM7rHQcu6mZbb638aQnG2gqlu_5Dt-A9LHdae3pQ71d7BaeEeXMw_6a2N-m2DyOa8UyTVqrR-hz-_gP5lQvWVFQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsq5QkiRIprMNKgSyJbjkCtv-nlqHdAiZ08QhGbedTnBe-_aDqt4UzKQIj4pG-uSIA_eL7aY42BzlEWKMp0fopIllr-yc5M463RvvIM7rHQcu6mZbb638aQnG2gqlu_5Dt-A9LHdae3pQ71d7BaeEeXMw_6a2N-m2DyOa8UyTVqrR-hz-_gP5lQvWVFQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBKBjhcyLo4M2MPOWOwei3sclSWrZ88Ryrhs6-ZY38xlE5PhpXcNhDsXcoA8EW63Aj349O5G6tX6YZbpFPPRJUPga9m9xNqyFUSVAMdKUtu8-cEaAmbT3FqFZNTOwHCyM7WITWh3yMrkTPnTbbTLTT7nHw6sQ12UF9XxIGbRAFKC_ePCqNxSlCl8Ry2A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgBKBjhcyLo4M2MPOWOwei3sclSWrZ88Ryrhs6-ZY38xlE5PhpXcNhDsXcoA8EW63Aj349O5G6tX6YZbpFPPRJUPga9m9xNqyFUSVAMdKUtu8-cEaAmbT3FqFZNTOwHCyM7WITWh3yMrkTPnTbbTLTT7nHw6sQ12UF9XxIGbRAFKC_ePCqNxSlCl8Ry2A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnFGeoZNoqxcq3nDyt__uYY4i6qnlOK_TV2oPNLERL4qe2578OGSftndjUS1x-dULjcoHgbTbNewvPfdEKq_esA5ROktEEmuPd7DDWs6BP4zO9Cb9zKKwPNurFuSUQaT4emeqOdPx_UZ-fLeCWIt_k8d7bd2-mlzj3C9ydvp_oJfadE_m59kBoDjzvQQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnFGeoZNoqxcq3nDyt__uYY4i6qnlOK_TV2oPNLERL4qe2578OGSftndjUS1x-dULjcoHgbTbNewvPfdEKq_esA5ROktEEmuPd7DDWs6BP4zO9Cb9zKKwPNurFuSUQaT4emeqOdPx_UZ-fLeCWIt_k8d7bd2-mlzj3C9ydvp_oJfadE_m59kBoDjzvQQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUTm-fofwdzYNG85YgE7nE0uWcYDTrupAz-HbMC6fgPo8jPCLdsRA2Zg_wnZXs1BWO8jwN3a4fx_U99_0iy69-laGLo1I9b-2rLx6Is36UoVQdRPkDJJ2_4RVi8viUF96WtIXA0Zufnu21C2RrzJYCWwPuBaLzHuC-bL1Y2w_NyPnw_bmqzC_r4gO30Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUTm-fofwdzYNG85YgE7nE0uWcYDTrupAz-HbMC6fgPo8jPCLdsRA2Zg_wnZXs1BWO8jwN3a4fx_U99_0iy69-laGLo1I9b-2rLx6Is36UoVQdRPkDJJ2_4RVi8viUF96WtIXA0Zufnu21C2RrzJYCWwPuBaLzHuC-bL1Y2w_NyPnw_bmqzC_r4gO30Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4DEwm5wF7romdS-6ibNMCj5F0pEESwn1b031XL15ROfOefxGmCXLjWnvABfyC6Fukr8rR_0Wy5ba01q5r29SUpMKwb-ehnG9nJ8JsKnjkl4Ql45CpvV9TNq2fJwYzYG719PNRfa7frrm_ygZsLsgJ6Y5_kx36P4L8XPPvCJG5Ovf_GzX86_puGfB4jQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4DEwm5wF7romdS-6ibNMCj5F0pEESwn1b031XL15ROfOefxGmCXLjWnvABfyC6Fukr8rR_0Wy5ba01q5r29SUpMKwb-ehnG9nJ8JsKnjkl4Ql45CpvV9TNq2fJwYzYG719PNRfa7frrm_ygZsLsgJ6Y5_kx36P4L8XPPvCJG5Ovf_GzX86_puGfB4jQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgLfTXCNy2RQLc45vyTi9JxAkQZPX6TFy6V-nAno1OX7a-P8jY4Q9j2tIBM312Lzm5KV8hKYdlzGYZmmc7KtCeW8kYJujndUai3ekJxJd99dVUIZkGEwuTHVFeKbYO-6-e9oIAfpayzCfdkAWBH2gyNhpbMCfAGQj9ezlANwevxwwprnJPyhMarLYgMYA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgLfTXCNy2RQLc45vyTi9JxAkQZPX6TFy6V-nAno1OX7a-P8jY4Q9j2tIBM312Lzm5KV8hKYdlzGYZmmc7KtCeW8kYJujndUai3ekJxJd99dVUIZkGEwuTHVFeKbYO-6-e9oIAfpayzCfdkAWBH2gyNhpbMCfAGQj9ezlANwevxwwprnJPyhMarLYgMYA=w400-h266" width="400" /></a></div>We wiosce jest kolorowo<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsLlQAz0woRLIQlZpjZuF68RCxz2vTPOzwxoMgDJU0IC-zowq_cm5p8pJ55KfDwpAvoMBAhIO38SULcAh_Slq18g5zwFLfl9pHzZmqoIL-z-QGb1YxzlVX8TLHE15velOVHXFjk56ribxuNQ-Jy4p0_EEo-GM0ODlAhJpURA-Rji8_GYE1KEicA8SFaA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsLlQAz0woRLIQlZpjZuF68RCxz2vTPOzwxoMgDJU0IC-zowq_cm5p8pJ55KfDwpAvoMBAhIO38SULcAh_Slq18g5zwFLfl9pHzZmqoIL-z-QGb1YxzlVX8TLHE15velOVHXFjk56ribxuNQ-Jy4p0_EEo-GM0ODlAhJpURA-Rji8_GYE1KEicA8SFaA=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEit6soTOEzySy908hsAzPqADpImpJyNGrwh3FSfFPa0pU7meGmPj-xS9jD02UnYn_ERnwcKB_PbuvsMa3jKlJPG2dfV2aDwY2MEyNy1Kox-dCDvnfWBvKD6tr6-Hcp8igyY1L-L-in8hnqriHaqHglRRIzaG7fOmS5ok1gVKh2TjQfldI8GRN9URzKECA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEit6soTOEzySy908hsAzPqADpImpJyNGrwh3FSfFPa0pU7meGmPj-xS9jD02UnYn_ERnwcKB_PbuvsMa3jKlJPG2dfV2aDwY2MEyNy1Kox-dCDvnfWBvKD6tr6-Hcp8igyY1L-L-in8hnqriHaqHglRRIzaG7fOmS5ok1gVKh2TjQfldI8GRN9URzKECA=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgAPtsubtl9CrhuMUy8U70NjoeDMoK7q7IpG0Pu1Eo87a6OZxVJuLKD_a3uFijCXyza9pzTm7JY9FumNLiCam8h-6rZls9rnHGJ-CwX4YBw3uwIJe3yNebtX1iPXa6dRUhipK37DDodJrTVPuqMn5gF-aDvb6DHLhsOSaMopH5S8-buJFvVs1-DAh6pSA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgAPtsubtl9CrhuMUy8U70NjoeDMoK7q7IpG0Pu1Eo87a6OZxVJuLKD_a3uFijCXyza9pzTm7JY9FumNLiCam8h-6rZls9rnHGJ-CwX4YBw3uwIJe3yNebtX1iPXa6dRUhipK37DDodJrTVPuqMn5gF-aDvb6DHLhsOSaMopH5S8-buJFvVs1-DAh6pSA=w267-h400" width="267" /></a></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjyTbdaqg7NcXPtwEOuQqcQznTsPf8DLNl0cKfTx3prG7K1q9zFr4jXFFyO7Gr_440eqx7hVk-smolFyLeY63nUeSCvtii1mQYzbhdArQr4LYFCuBq4ius1QcfkwsY880M1I05evVBZw5nK5FH2STP6yRdg4zGgXVY71OAmDQGjT99g8VU7IOof6dUvjA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjyTbdaqg7NcXPtwEOuQqcQznTsPf8DLNl0cKfTx3prG7K1q9zFr4jXFFyO7Gr_440eqx7hVk-smolFyLeY63nUeSCvtii1mQYzbhdArQr4LYFCuBq4ius1QcfkwsY880M1I05evVBZw5nK5FH2STP6yRdg4zGgXVY71OAmDQGjT99g8VU7IOof6dUvjA=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFETh8K2ebnJmN5CYp9BG9p0uuP2ozSjy5uVmaMhwH5Lo1U-g5Ontg8CbJelarO7e3cPJdRM4D4aXYl1dDpqXHMnmlqSekwNcyz-EATmpoH4ArqQHNd9ICM2ITNJzIgNjLXK3sjWEdfMeJ8v6TgtyFakZ6zu54iI_yCOmSb2JWPHtLoG3jTRUPVysmtA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFETh8K2ebnJmN5CYp9BG9p0uuP2ozSjy5uVmaMhwH5Lo1U-g5Ontg8CbJelarO7e3cPJdRM4D4aXYl1dDpqXHMnmlqSekwNcyz-EATmpoH4ArqQHNd9ICM2ITNJzIgNjLXK3sjWEdfMeJ8v6TgtyFakZ6zu54iI_yCOmSb2JWPHtLoG3jTRUPVysmtA=w267-h400" width="267" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgH3KPV9ceC-GZqWB-JR6xbUhhOlhIsNy2-WobQRbkohmXOL3z7qORSr4U4H4KYKXzfqyX5JUNDMiPa80F9C6DSQTgag51NTFWMxQlPi9nAv0ZkX7xZ_TAOE3KewWIwsxH4du3ANJM0ajhnsJBA7Oiatt1iNJ5XdYyDJ3ySnn6MUoLA87--fKzSkXSbnw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgH3KPV9ceC-GZqWB-JR6xbUhhOlhIsNy2-WobQRbkohmXOL3z7qORSr4U4H4KYKXzfqyX5JUNDMiPa80F9C6DSQTgag51NTFWMxQlPi9nAv0ZkX7xZ_TAOE3KewWIwsxH4du3ANJM0ajhnsJBA7Oiatt1iNJ5XdYyDJ3ySnn6MUoLA87--fKzSkXSbnw=w267-h400" width="267" /></a></div>Warto odwiedzić wioskę. Na jednym ze zdjęć widać charakterystyczne flagi państw najsilniejszych pod względem piłki nożnej namalowanych na murach swoich domów <div class="separator"><br /></div></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjw63_TWMbZ-CnxQFp1qx6h9Z6W3SxQDaTLnOL04fM-5xUABJYzPEPnjb6c6cDSi53zi0qX8bpEP8eLkt-pKVwQDwysILS2aAguHFEZlDewtJG7bwoRxPzIBJOOPPCLCbIwctnoDJsCDGGD8qDkIhCll0ZQLezz4wum9DMD0h8_QFOzEO977wlOIbtnqQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjw63_TWMbZ-CnxQFp1qx6h9Z6W3SxQDaTLnOL04fM-5xUABJYzPEPnjb6c6cDSi53zi0qX8bpEP8eLkt-pKVwQDwysILS2aAguHFEZlDewtJG7bwoRxPzIBJOOPPCLCbIwctnoDJsCDGGD8qDkIhCll0ZQLezz4wum9DMD0h8_QFOzEO977wlOIbtnqQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOG5Uw4PWAPvEFozRqvjMczYMgDZDWFYe8L8xrVdxesBSW5bOhavqKnny5IYLUfG6sau9Oto1cs93i_j3z5-NOrWDbkcwrr5Hsc6yKSD2KnlcNLoex-iNzFFb2qJoj2_q1q44qsghJsWYIYGazRECS-1aXcXGwB5kC7GOL9dPvc0CcbmQD82HHIssuUg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiOG5Uw4PWAPvEFozRqvjMczYMgDZDWFYe8L8xrVdxesBSW5bOhavqKnny5IYLUfG6sau9Oto1cs93i_j3z5-NOrWDbkcwrr5Hsc6yKSD2KnlcNLoex-iNzFFb2qJoj2_q1q44qsghJsWYIYGazRECS-1aXcXGwB5kC7GOL9dPvc0CcbmQD82HHIssuUg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWI8p5w9wjIcuyZ9Vrtq6mFStPz7ht8yu6TEGX9nXAEOdw9fgxVBo1kecYkIH6sSegX8TteBqjXhq-uMGJM85c_VjaWtN7piirZ9URpAdbN1ZCHkC3MbYmJ5JmSuJadXJo1fQkZQh8DB2OZDzz0RvDVQxmbq7lkmkZcomxS2csDJv6puGNDFg-yoa6mA"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWI8p5w9wjIcuyZ9Vrtq6mFStPz7ht8yu6TEGX9nXAEOdw9fgxVBo1kecYkIH6sSegX8TteBqjXhq-uMGJM85c_VjaWtN7piirZ9URpAdbN1ZCHkC3MbYmJ5JmSuJadXJo1fQkZQh8DB2OZDzz0RvDVQxmbq7lkmkZcomxS2csDJv6puGNDFg-yoa6mA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDGmMwrLhF3-l43ngn1CrSmqvse6T_hkN9IdQt1xnxQPgP6efHEMHEIX6RYcMq8VImBdViXQZ90vyrJ64acILGaJiTbLI9teiOy7myxz3q9I8j3tKz_cHwqn3thMtHZNbwbFGOKS7Tv1apXQIVmYJK4Yr6-FqvWGTVimPhXHPRhLMWok2RzeecCc-dBA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjDGmMwrLhF3-l43ngn1CrSmqvse6T_hkN9IdQt1xnxQPgP6efHEMHEIX6RYcMq8VImBdViXQZ90vyrJ64acILGaJiTbLI9teiOy7myxz3q9I8j3tKz_cHwqn3thMtHZNbwbFGOKS7Tv1apXQIVmYJK4Yr6-FqvWGTVimPhXHPRhLMWok2RzeecCc-dBA=w400-h266" width="400" /></a></div>Meczet na Dharanboodhoo (ma nawet panele fotowoltaiczne)</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsHRSJ7zosYsI0pmZ9we-HWK7KQSxy7v3AnThVDWauatrqDZeYoL7HmR4sJQDhmutqgACovVfZd5AIRKnJrQF_3qx7xMej5tX0CoZkJxNZnJJAYhNmdljndklbkKcv_gH-8IjLCaFfC_KgeEt4eT5AkRtXGoIBJNfZ7U8bpoUczNnoW83MxjqbyjIaHA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsHRSJ7zosYsI0pmZ9we-HWK7KQSxy7v3AnThVDWauatrqDZeYoL7HmR4sJQDhmutqgACovVfZd5AIRKnJrQF_3qx7xMej5tX0CoZkJxNZnJJAYhNmdljndklbkKcv_gH-8IjLCaFfC_KgeEt4eT5AkRtXGoIBJNfZ7U8bpoUczNnoW83MxjqbyjIaHA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhIvozVJ-NkotdZmN0MXD1WCtZyNEgFtnGf08Y404fu7athWn0BSKI_hwlb99n3S93efSxj9Hlh5SFAGIK_eq_yOcLaYGZq7nEB_XHlF79vqapvlR2SsOdjVJXoXeGUpxCeybrwktWvociGbecyFQDLl8HiaLwKfpJmVVAmFDW4rP1sF5qso06Oa-QHxg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhIvozVJ-NkotdZmN0MXD1WCtZyNEgFtnGf08Y404fu7athWn0BSKI_hwlb99n3S93efSxj9Hlh5SFAGIK_eq_yOcLaYGZq7nEB_XHlF79vqapvlR2SsOdjVJXoXeGUpxCeybrwktWvociGbecyFQDLl8HiaLwKfpJmVVAmFDW4rP1sF5qso06Oa-QHxg=w427-h640" width="427" /></a></div>Minaret miejscowego meczetu<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiugUUZdEDq0T-gLCEtjvI113OCvFi1hy62J2u8HTUucaobwusnTibufMaqQxohsxpbZUbOd4QoOMfZX-aq3cfsB0wYDjytZEwrJU_dULFOrKdkQIFcAytk57tYOlO-XzH-4yOXw7a2cDmwaw7zVTBk717wRe4a9J3Gv-_ZlIaCWRWaJKywqADEpON2DQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiugUUZdEDq0T-gLCEtjvI113OCvFi1hy62J2u8HTUucaobwusnTibufMaqQxohsxpbZUbOd4QoOMfZX-aq3cfsB0wYDjytZEwrJU_dULFOrKdkQIFcAytk57tYOlO-XzH-4yOXw7a2cDmwaw7zVTBk717wRe4a9J3Gv-_ZlIaCWRWaJKywqADEpON2DQ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCCMrM6o6SDlR6_enRZc_yL2iXuXUnVrm8liFC-R0p9adYkuVSgY12U4IRhYhMecEKdJI3CyuGHSyUZRxdYQokOxjnx6t6sxRPXENisourv4Hza8_0WS-UQa-24O-a4bEGqSQFxFMQZJ8m-J_qz1GwraB8_aZY86ejgoSDfzdhAQmDyfC0uB2_MZA0mA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjCCMrM6o6SDlR6_enRZc_yL2iXuXUnVrm8liFC-R0p9adYkuVSgY12U4IRhYhMecEKdJI3CyuGHSyUZRxdYQokOxjnx6t6sxRPXENisourv4Hza8_0WS-UQa-24O-a4bEGqSQFxFMQZJ8m-J_qz1GwraB8_aZY86ejgoSDfzdhAQmDyfC0uB2_MZA0mA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhS-S6K5cBU4GXlZbQaj-5sXRH20JIHSgvSGk9a8hQZiVTCIi-2gzHW2qf2UE4K3FM27B4d3Ncp3ACGMmGgDmV8JiRC5P9foVVuxwKTr6oRqRVLpZmUlkjAM-zksUpcWSPfCtqzqZ4Sk1ETbTsmalGkZ4KWaLAVWwOarat0ecC7iRfB3RcjtWOTm0i5MA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhS-S6K5cBU4GXlZbQaj-5sXRH20JIHSgvSGk9a8hQZiVTCIi-2gzHW2qf2UE4K3FM27B4d3Ncp3ACGMmGgDmV8JiRC5P9foVVuxwKTr6oRqRVLpZmUlkjAM-zksUpcWSPfCtqzqZ4Sk1ETbTsmalGkZ4KWaLAVWwOarat0ecC7iRfB3RcjtWOTm0i5MA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjA19KM6970K4BgtQZhsPoq0KBSXIbQGGiXRPqdRQgvNRSqe0TlXoZQQhX_dTpU8JoR6bzqtmmD1gNqYnr68oxF0qgzDxQ2d33RhGt1GugfgZrtu8_Ged5JzxJKs-F5Rb7k9qnBunoslRzscZIFXMG5iF5jIA663YHF0OQmzPRp--A1STNY8YYOtaIYVw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjA19KM6970K4BgtQZhsPoq0KBSXIbQGGiXRPqdRQgvNRSqe0TlXoZQQhX_dTpU8JoR6bzqtmmD1gNqYnr68oxF0qgzDxQ2d33RhGt1GugfgZrtu8_Ged5JzxJKs-F5Rb7k9qnBunoslRzscZIFXMG5iF5jIA663YHF0OQmzPRp--A1STNY8YYOtaIYVw=w427-h640" width="427" /></a></div>Palmowa aleja w pobliżu meczetu</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjbu4Osk6OWYWwj8sL1nbr3CLL54Xr63zmK7EohPwcS_bHu4dgBMsFDAsevX1AS7vKdyZBHOwjk3Rf2AG1TIiwTz3mMTnhkbW2dLh0Uu75ZKHphcbdHuDS67qPh7hKBg6iFFGQBbx3AjfaAmDizG7svYnMmPpOhLIN7qaJiYrrZghMsXqkxHQclB_smZw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjbu4Osk6OWYWwj8sL1nbr3CLL54Xr63zmK7EohPwcS_bHu4dgBMsFDAsevX1AS7vKdyZBHOwjk3Rf2AG1TIiwTz3mMTnhkbW2dLh0Uu75ZKHphcbdHuDS67qPh7hKBg6iFFGQBbx3AjfaAmDizG7svYnMmPpOhLIN7qaJiYrrZghMsXqkxHQclB_smZw=w640-h426" width="640" /></a></div><div>Uprawy papai po prawej stronie palmowej alei<br /><br />Wracając przez palmową aleję, ponownie docieramy
na równoległą, mniejszą drogę. Na jej końcu zobaczymy ciekawy dom zbudowany z
koralowca i inny z fioletowymi murami. Za chatą skręcamy w lewo, po czym
wyrównujemy do głównej drogi prowadzącej na plażę. Warto dopowiedzieć, że w
środku wioski, przy głównej drodze jest jedna knajpka serwująca lokalne
jedzenie i dwa małe sklepy spożywcze, gdzie zawsze można coś kupić. Kilka osób
z naszej grupy było sprawdzić jedzenie i ceny w tej knajpce. Stwierdzili, że
serwują tu bardzo dobre lokalne jedzenie, ale trochę ostre oraz było bardzo
tanie, jak za cały zestaw. Za zestaw obiadowy zapłacili około 3,5 dolara. Ja
tymczasem kupiłem kilka rodzajów miejscowych przypraw za 7-10 MVR za paczkę
50g. Jeśli chcemy napić się czegoś z lodówki, ponieważ we wiosce mamy upał i
brak przewiewu, to bez problemu możemy kupić zimną wodę lub znane napoje jak:
Fanta, Coca-Cola, Sprite i inne. Również znajdziemy napoje z Indii, Tajlandii
lub Sri Lanki. Idąc przez wioskę z pewnością zatrzyma nas ktoś ze starszych
ludzi i poczęstuje nas małymi jabłuszkami, które rosną przy jednym z domów. Jest
to jakaś miejscowa odmiana jabłek, która w Europie nie występuje. Jabłuszko ma
jedną pestkę w środku, a wielkością przypomina raczej wiśnię. Od momentu
zerwania z drzewa dojrzałego owocu trzeba go szybko zjeść, ponieważ w upale, dosłownie
w kilka godzin potrafią już zmienić smak. Podsumowując wyjazd na Dharanboodhoo,
mogę tylko tyle powiedzieć, że z pewnością zachwyci nas gościnność tutejszych
ludzi, niesamowita budowa statku (dosłownie jakby miejscowi budowali arkę
Noego), rajska plaża z pochyłymi palmami, piękna laguna, pionowe ściany z rafy
pod wodą oraz podwodny świat. Wielką zaletą tej wycieczki jest fakt, że można
ją zorganizować praktycznie w każdym dniu poza piątkiem (dzień święty dla
lokalnych mieszkańców), ponieważ nawet jeśli będą zaplanowane inne rejsy, to
kapitan wypłynie pół godziny wcześniej, żeby zawieźć nas na Dharanboodhoo.<div><p class="MsoNormalCxSpFirst"><span style="font-size: x-large;"><b>
BEZLUDNE WYSPY, W TYM WYSPA GEMENDHOO<br /></b></span>
Jest to trzecia propozycja wycieczki, którą
koniecznie trzeba zrealizować, ponieważ ten rejon Malediwów jest uważany za
najpiękniejszy naturalny fragment całego kraju. Podczas wycieczki zobaczymy
ciąg bezludnych wysp, a na trzech z nich będziemy mieli okazję pobyć oraz się
zrelaksować. Jeśli lubimy chodzić, to możemy stanąć stopą nawet na sześciu
wyspach, ponieważ laguny pomiędzy nimi są płytkie, dzięki czemu można
przechodzić dalej, idąc po dnie. Tak naprawdę ciąg tworzy 26 bezludnych wysp,
ale z racji długości dnia fizycznie nie ma możliwości, aby odwiedzić je
wszystkie podczas jednej doby. Słyszałem opinie typu: „na Malediwach wszystkie
wyspy są podobne, nie ma po co jechać”. Dla mnie takie myślenie jest typowo
polskie – typowo malkontenckie. Jeśli decydujesz się wydać dość sporo pieniędzy
na wakacje na Malediwach, to nie warto narzekać. Warto zwiedzać i poznawać
ciągle nowe miejsca. Wyspy są zachwycające, ale musi być spełniony główny
warunek. Koniecznie trzeba odwiedzić omawiany rejon w słoneczny dzień, ponieważ
światło wydobywa niesamowite kolory turkusu i odcienie niebieskiego lagun. Całe
widowisko polega na tym, że przez kilka kilometrów ciągną się dwa pasy
płytkich, turkusowych lagun, pomiędzy którymi mamy kilkudziesięciometrowy pas
głębin oceanicznych. Moment wpłynięcia pomiędzy oba pasy jest bardzo
widowiskowy, ponieważ widzimy szybką zmienność kolorów wód, a jednocześnie po
lewej stronie podziwiamy przepiękne, bezludne wyspy pełne zieleni i palm. Tylko
pierwsza i druga są słabo zarośnięte, ale mimo wszystko mamy na co popatrzeć.
Na miejsce płyniemy około 45-50 minut. Zatrzymujemy się po minięciu dwóch
pierwszych wysepek. Stajemy na kolejnej, gdzie wpływamy na płytką lagunę
pomiędzy trzecią a czwartą wyspę. Mamy więc od razu dwie wyspy na wyciągnięcie
ręki.</p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiCel158dKG8DTNVqi8E4yNzlKByVdFquF7gjqx0uNrk3pPpwZaUXE90UcLeMxOgtvRPBCQnUuSC2_ZHFjHVsxL_yczaY6FnaBN3abtjbweCq_5EAsW2U_SGk1j5JOZ55gaDJJPhEgt2mtr-M7M3iRxdPzBQwRILwo64qre38FWdyxHyEKI7tRkg4W4Yw"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiCel158dKG8DTNVqi8E4yNzlKByVdFquF7gjqx0uNrk3pPpwZaUXE90UcLeMxOgtvRPBCQnUuSC2_ZHFjHVsxL_yczaY6FnaBN3abtjbweCq_5EAsW2U_SGk1j5JOZ55gaDJJPhEgt2mtr-M7M3iRxdPzBQwRILwo64qre38FWdyxHyEKI7tRkg4W4Yw=w640-h428" width="640" /></a></div>Dwa pasy jasno-turkusowych lagun oraz głębiny pomiędzy nimi<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhDQrdCjKsghxBs2Xa-UU0F2NI53eySP1bctbWnWfIu9UboNkJSTKDQmxCYzhJBsNfCoomKceJCRI-YrtgibIYzkH5zaMMugW-A83xx-Y-oPQnGZuz6f46ozF-7riBYdgnHJ9cdaFKf9h1p3yLLpmG6NnMY_uqMrnFMjZmpdl9Uu9YYoG18WYHGtWunUA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhDQrdCjKsghxBs2Xa-UU0F2NI53eySP1bctbWnWfIu9UboNkJSTKDQmxCYzhJBsNfCoomKceJCRI-YrtgibIYzkH5zaMMugW-A83xx-Y-oPQnGZuz6f46ozF-7riBYdgnHJ9cdaFKf9h1p3yLLpmG6NnMY_uqMrnFMjZmpdl9Uu9YYoG18WYHGtWunUA=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhypKUa2jcuo4g1G0UAdl7nbVqw9Sb49OixxeuehgyuT3E-jJlmnksz-3KBfWCLuAvrdLIhMKd2PN_1GeVtrEzqHdxCMPlHPnpFvHP5OIb_L4whiD3pkyLa4RYH9otw_l3MU_RijDXIFqMQAJXV1UvvNxseKig2B9aZdRsTQiC7CVF9DPAPUHaCOHSkpA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhypKUa2jcuo4g1G0UAdl7nbVqw9Sb49OixxeuehgyuT3E-jJlmnksz-3KBfWCLuAvrdLIhMKd2PN_1GeVtrEzqHdxCMPlHPnpFvHP5OIb_L4whiD3pkyLa4RYH9otw_l3MU_RijDXIFqMQAJXV1UvvNxseKig2B9aZdRsTQiC7CVF9DPAPUHaCOHSkpA=w640-h426" width="640" /></a></div>Pierwszy ląd rozpoczynający serię 26 bezludnych wysp<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjmcmN-9OGMayQVNHiKFYv3l_IAqn9E-IEc_d_6jW988LF9BrqH_CyRUXiYy72NTzOQAd5czkrEBzOtrR7PMEHCona3d4v1eWKvDPuFQirluLPV7p_8_olYv2EhcaWNgycdJ8I_X6u_4Ucsvocch4whscwpanfeJ9072hIRisdvncEDgNXeG6RtU4V0AA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjmcmN-9OGMayQVNHiKFYv3l_IAqn9E-IEc_d_6jW988LF9BrqH_CyRUXiYy72NTzOQAd5czkrEBzOtrR7PMEHCona3d4v1eWKvDPuFQirluLPV7p_8_olYv2EhcaWNgycdJ8I_X6u_4Ucsvocch4whscwpanfeJ9072hIRisdvncEDgNXeG6RtU4V0AA=w640-h426" width="640" /></a></div>Tam będziemy<br /><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEibZJ8gewf_JiIRMnCNG1CPrHiMCe4lLfA2XafjDGaPrfK2cKZylmysrhl3mH2PJe6ikxgyl1Ned6nw3s7oEEJGO1dv3vxrRJWt6DZhtMMKrMVC5LbM8n19T5jKPG8wI5LCOYXHuRcw4A2Y6vpGuemldIgPcj8IHN5YxL4MGAFpHhaVt4kNEh932f-NTQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEibZJ8gewf_JiIRMnCNG1CPrHiMCe4lLfA2XafjDGaPrfK2cKZylmysrhl3mH2PJe6ikxgyl1Ned6nw3s7oEEJGO1dv3vxrRJWt6DZhtMMKrMVC5LbM8n19T5jKPG8wI5LCOYXHuRcw4A2Y6vpGuemldIgPcj8IHN5YxL4MGAFpHhaVt4kNEh932f-NTQ=w640-h426" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6YutsQq-CDiOpk_zNnezBzfdBkRTwtlUBVoM1bHqdPiv7suegxK9ffM5HWG9NcXyR6dajFTqCMZVGz5O3bl5PKKC8uoskwcnZv5c_t9BjNxD7NeBXdPQVozPBMBpiWwAw60W6p-jGHEkrYuimPk2EJz1YZv5oYQCpK4xkQ-zpvPrrpSzJmcidCJMHMA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6YutsQq-CDiOpk_zNnezBzfdBkRTwtlUBVoM1bHqdPiv7suegxK9ffM5HWG9NcXyR6dajFTqCMZVGz5O3bl5PKKC8uoskwcnZv5c_t9BjNxD7NeBXdPQVozPBMBpiWwAw60W6p-jGHEkrYuimPk2EJz1YZv5oYQCpK4xkQ-zpvPrrpSzJmcidCJMHMA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiY597t33ZtfdNreiVtFFO0w4C4NlNavC_RPbLK7CYbqN7d6u0691GJ4GupNQblqdNjvfw0Ayx4WFvVRmlV0SVRAAaGOXV1hsLmMgi8Nrto39TrHen7-jXVI7JvEHJ3iC6wOAC67E8PBQ8MFH32n2riJTlvTcJQYoslW8Qe1V-3nl0hLYlFV4PQyt6-Kw"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiY597t33ZtfdNreiVtFFO0w4C4NlNavC_RPbLK7CYbqN7d6u0691GJ4GupNQblqdNjvfw0Ayx4WFvVRmlV0SVRAAaGOXV1hsLmMgi8Nrto39TrHen7-jXVI7JvEHJ3iC6wOAC67E8PBQ8MFH32n2riJTlvTcJQYoslW8Qe1V-3nl0hLYlFV4PQyt6-Kw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHhVSLPQNgWvN10RgSe79OpJh7ytB9lkPkyCbI3kqh7MULfuNTpK7k3zebVG8_jiuRnECgcjesufIyT7tpgFqLfYl6jBXCq_vUgFG4tA8N2MzhQrQA2LYTKupPTNc_WHz3eeIcTN2e2J-l_eLKb07Q036YKGrU6UeNhevLz1CdozHTs7bBIZgcYU8jtg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHhVSLPQNgWvN10RgSe79OpJh7ytB9lkPkyCbI3kqh7MULfuNTpK7k3zebVG8_jiuRnECgcjesufIyT7tpgFqLfYl6jBXCq_vUgFG4tA8N2MzhQrQA2LYTKupPTNc_WHz3eeIcTN2e2J-l_eLKb07Q036YKGrU6UeNhevLz1CdozHTs7bBIZgcYU8jtg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJw-UDdBSlJ2r3LdwZ05y1HYLbzhQa_5lZPInnVOTgHieQtN8i7UEm8efDqR4HTTru018Qk2JU_q_pmzJpAd633M8OK8WyJiO0s1Cv04EsBmUTNMwGlc3pijxjg5lkRnha6mNuI04acEvS06f3ctlPSKQ0yg0VezgdGUbEhPf5M2cYp04WnyrdxYj1xg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJw-UDdBSlJ2r3LdwZ05y1HYLbzhQa_5lZPInnVOTgHieQtN8i7UEm8efDqR4HTTru018Qk2JU_q_pmzJpAd633M8OK8WyJiO0s1Cv04EsBmUTNMwGlc3pijxjg5lkRnha6mNuI04acEvS06f3ctlPSKQ0yg0VezgdGUbEhPf5M2cYp04WnyrdxYj1xg=w400-h266" width="400" /></a></div>Szybko zmieniające się kolory wód, zanim dotrzemy na pierwszą wyspę<br /><p class="MsoNormalCxSpFirst">Najpierw spędzamy czas na tej z lewej. Na lądzie
widzimy gęste palmowe lasy oraz cudną plażę, która wręcz zachwyca. Podobnie jak
na dwóch poprzednich wycieczkach mamy turkusową lagunę o szerokości
kilkudziesięciu metrów, po czym jest nagły spad dna, tworzący pionową ścianę
podwodną. Oczywiście poszedłem laguną z aparatem, aż do jej krawędzi, żeby
zrobić zdjęcie równej granicy płycizn i głębin. Dla mnie ten widok nigdy się
nie nudzi. Zawsze zachwyca. Na wyspie, na której aktualnie przebywamy zauważymy
kilku miejscowych, którzy nam pomachają. Biwakują nielegalnie, ponieważ na
Malediwach jest ono całkowicie zabronione. Żyją w środku lasu palmowego.
Zobaczymy jak kilka rodzin siedzi w kółku i przygotowuje jedzenie. Miejscowi
uśmiechają się do nas i machają na powitanie. Idąc nieco dalej, zobaczymy, że
ekipa ma bardzo ciekawą ubikację. Na granicy lasu palmowego zrobili wychodek z
plandeki na zboże, a w środku widać normalną muszlę klozetową. Ubikacja wygląda
komicznie na środku bezludnej wyspy. Widok jest bardzo nietypowy. Idąc dalej, w
lewo, dochodzimy do skrajnego brzegu wyspy, mając cały czas widok na palmowy
las i turkusową lagunę. Wyspa kończy się długim, piaszczystym cyplem wysuniętym
w ocean oraz przedłużeniem laguny. Pomimo braku dalszego lądu, nasza wycieczka
się nie kończy. ponieważ mamy około 2-2,5h wolnego czasu, dzięki czemu, jeśli
lubimy zwiedzać, możemy poszerzyć nasz teren, przechodząc płytkim dnem na
kolejną wyspę, którą wcześniej minęliśmy płynąc łodzią. Można iść w linii
prostej, ale wtedy pomiędzy wyspami trafimy na głębokie wody do klatki
piersiowej. Jeśli chcemy znaleźć ścieżkę pod wodą prowadzącą płyciznami do
kolan, warto pójść do końca piaszczystego cypla, po czym idąc łukiem, kierować
się w stronę drugiej wyspy. Wędrując łukiem, wybierając najjaśniejszy kolor,
który jednocześnie oznacza najpłytsze wody. Wędrówka pomiędzy wyspami trwa
około 10 min. Docieramy na znacznie mniejszą wyspę z kilkoma palmami na środku.
Tutaj również możemy nacieszyć się pięknymi widokami i laguną. Jeśli chcemy iść
dalej, możemy przejść na drugą stronę tutejszej wyspy i przejść dalej
płyciznami. Jednak dystans pomiędzy następnymi wyspami jest znacznie większy, a
i wody są głębsze. Kolejna wyspa jest porośnięta gęstymi krzakami. Tam już nie
dotarliśmy ze względu na odległość i czas, który jest potrzebny, żeby siłować
się z wodą, idąc dnem. Nie da się nic przyspieszyć, ponieważ woda ma swój opór,
którego nie zmienimy. Wracając, podziwiaj widoki, które mogłeś przegapić, nie
odwracając się za siebie. Z pewnością zachwyci cię kolor lagun oraz zieleń
palm, która idealnie komponuje się z niebieskim niebem. Jeśli będziesz miał
odrobinę szczęścia, w lagunach możesz zobaczyć małe rekiny rafowe. Są bardzo
płochliwe, gdy tylko wejdziemy do wody. Stojąc na plaży nie wyczuwają nas.</p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjBZ7DKaStR6Ok-gf8angg8mTAuEk1MZFRFwtJUno2-QDWYcCi5ED1vFJ6lAcFWxfFamZKmfxJRsoMQWUfFiXLVbmZeiumSqkKAWDtkt5C35WZQEqQ5u3CzawK8FGjdF0PrtZmHpy1p5GAsgo3UY9cO6EyAM6Dd8nHLOcVBxz6UivaNfOZRU9fId6MXbQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjBZ7DKaStR6Ok-gf8angg8mTAuEk1MZFRFwtJUno2-QDWYcCi5ED1vFJ6lAcFWxfFamZKmfxJRsoMQWUfFiXLVbmZeiumSqkKAWDtkt5C35WZQEqQ5u3CzawK8FGjdF0PrtZmHpy1p5GAsgo3UY9cO6EyAM6Dd8nHLOcVBxz6UivaNfOZRU9fId6MXbQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgUrey5srU8W1ve3rc9VZcknIpmV4hgOpj6NEECks-0_y54YxYjU4XRcZAZYILKX94gGlsY6z3TT3KBGrkcZ-MYWTDOpgGeV03WWluZRKiEU9eIsKFrhl31wA5hkKTRDKBZASVxml0YbX25uqcNjW3-Jq-dpUvc3knGQyoUnlngW1B0bdb9YAmp7gWuew"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgUrey5srU8W1ve3rc9VZcknIpmV4hgOpj6NEECks-0_y54YxYjU4XRcZAZYILKX94gGlsY6z3TT3KBGrkcZ-MYWTDOpgGeV03WWluZRKiEU9eIsKFrhl31wA5hkKTRDKBZASVxml0YbX25uqcNjW3-Jq-dpUvc3knGQyoUnlngW1B0bdb9YAmp7gWuew=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEglMGM7S35gvBwnQAtM4T_Kj8GO-pBaB5EF7zGRExgeN9lLoqWZ3dtxrUCutvCKhgc8d4RXjkquo0tW_3iF86Don11nbYu7zU8g4oDoh8EGr7p-t3w69XAVWR_8PtfRRfYpAXAUBao4y4aLKJqRwcP93xWHT3AN0RCYSSZoHutAxg7RktnWAJg8Y5hRrA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEglMGM7S35gvBwnQAtM4T_Kj8GO-pBaB5EF7zGRExgeN9lLoqWZ3dtxrUCutvCKhgc8d4RXjkquo0tW_3iF86Don11nbYu7zU8g4oDoh8EGr7p-t3w69XAVWR_8PtfRRfYpAXAUBao4y4aLKJqRwcP93xWHT3AN0RCYSSZoHutAxg7RktnWAJg8Y5hRrA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEishRmm8jJH2d9wbfGobgh2PiPAbRBwFkr_5ElW9pXXPvCDMwOUeK_3qwViVmlAsbnlMKmyi03MietJCjK0IllrTPdDOyHjeuzv4YYYKBLsf-WSueQzYGM3IZOl7kA6XxYALsrCMc4hR63ekZWl-9ZOWcskttTtP9_WTyXy2_XI3y1MyXLtthV4OyCOkg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEishRmm8jJH2d9wbfGobgh2PiPAbRBwFkr_5ElW9pXXPvCDMwOUeK_3qwViVmlAsbnlMKmyi03MietJCjK0IllrTPdDOyHjeuzv4YYYKBLsf-WSueQzYGM3IZOl7kA6XxYALsrCMc4hR63ekZWl-9ZOWcskttTtP9_WTyXy2_XI3y1MyXLtthV4OyCOkg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiurDXTaHi5SE7aHw5MAtJAYJC4PV-yA5e-yFCCqD4B02A2NxgdM-NkIFKMtQF6s4mU_fYXPqKzUt2VUqmxAc0xzYVne8n9qGZWcH_X0oY5ztSRAoRg3v7Cr6KYt1XwCtz7N_VvhLa01_hAQr1M4QS0BQ74PoIZ3c6o2WvojaHIgG9KFJWMm02Z1e7jxQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiurDXTaHi5SE7aHw5MAtJAYJC4PV-yA5e-yFCCqD4B02A2NxgdM-NkIFKMtQF6s4mU_fYXPqKzUt2VUqmxAc0xzYVne8n9qGZWcH_X0oY5ztSRAoRg3v7Cr6KYt1XwCtz7N_VvhLa01_hAQr1M4QS0BQ74PoIZ3c6o2WvojaHIgG9KFJWMm02Z1e7jxQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhT0tbxM30hGLE0OKmWhmBxWEi-BFXNfgUDpWDa-sHPj7VYSyBQcRJ-e7iqnOJT6LoB2jxOgwGfmqoHKtDzGkMb21xpumxZzpKVNtFeI7vMsvfsLioakYSBETbo3sUlgK1YOHyiF5K1tpjAnBgme0Uws3dwK3shvbG4Qgeu4ZNFlFESKTb14s2KdEFZcw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhT0tbxM30hGLE0OKmWhmBxWEi-BFXNfgUDpWDa-sHPj7VYSyBQcRJ-e7iqnOJT6LoB2jxOgwGfmqoHKtDzGkMb21xpumxZzpKVNtFeI7vMsvfsLioakYSBETbo3sUlgK1YOHyiF5K1tpjAnBgme0Uws3dwK3shvbG4Qgeu4ZNFlFESKTb14s2KdEFZcw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjT1alhFHyVhBgvKAG6PKLBhY_wTQ647PEr3Ksgjvn74JpeBhOX_J5bh88frV0fye3-iIeB0PMXjLZWcncTaHB4U1Q4Tdvcpp68-UlNzersObuadhWAKJPqjUTLG7qcMcJYL_y0NpqgO8JyuwK5oAPcW2bsr0NS9Ryqer1DMo8fEQmO7iqX1ODb3ol-YQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjT1alhFHyVhBgvKAG6PKLBhY_wTQ647PEr3Ksgjvn74JpeBhOX_J5bh88frV0fye3-iIeB0PMXjLZWcncTaHB4U1Q4Tdvcpp68-UlNzersObuadhWAKJPqjUTLG7qcMcJYL_y0NpqgO8JyuwK5oAPcW2bsr0NS9Ryqer1DMo8fEQmO7iqX1ODb3ol-YQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhjMFxHLCWNLWA4A-15SvGG2eiZVJBZGqDSR1OcMGZZX-pcIHQPBL5imx9JfSBtC05YX9h12uOVe45HWUn0xELNfPzlFKr8LIGV3sQQmY452Z-A0lbq_D4L1b2R9mGd3d9wqTdPR-elwB6zzx7gYbnJZjaJqgsqB5rgahDIIYrnRvCEe0PnnuB3dNkXig"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhjMFxHLCWNLWA4A-15SvGG2eiZVJBZGqDSR1OcMGZZX-pcIHQPBL5imx9JfSBtC05YX9h12uOVe45HWUn0xELNfPzlFKr8LIGV3sQQmY452Z-A0lbq_D4L1b2R9mGd3d9wqTdPR-elwB6zzx7gYbnJZjaJqgsqB5rgahDIIYrnRvCEe0PnnuB3dNkXig=w400-h266" width="400" /></a></div>Pierwsza wyspa i "skakanie" z wyspy na wyspę idąc dnem płytkiej laguny<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiAq6r0mOtlv40eGJ2h54otQRPE238R9iii5vVNrD5aBmDbfGZmhkjbHmk83r44nHZnZqzRgH0-1YqZfK46UtDZNfjUJAiP4y4E4vuugmTn8AzZdGqaP3cFd9rV7AxACG8G8B4sF_j0HjAwi8m3pAAlbP5id0kfosOLKOpGCWc7M69nhAPBe8ocxKxeQw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiAq6r0mOtlv40eGJ2h54otQRPE238R9iii5vVNrD5aBmDbfGZmhkjbHmk83r44nHZnZqzRgH0-1YqZfK46UtDZNfjUJAiP4y4E4vuugmTn8AzZdGqaP3cFd9rV7AxACG8G8B4sF_j0HjAwi8m3pAAlbP5id0kfosOLKOpGCWc7M69nhAPBe8ocxKxeQw=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcb_TrGU189dDAFHw5bfCodGJOV6i0W0TSosXGBoGlhkoyH74m1XFTgru66CyboWH0KYP21k3jn5Mc4lVnhxdahwdAfhMdnAhPSKvoFApp5ee-pMW-xYPBVAP7BxmDDxawyWlt_5znJbgIxGx5NaeWADCxhyw0gnTQb6_NifEearJEmrSKyytwc0XvCg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgcb_TrGU189dDAFHw5bfCodGJOV6i0W0TSosXGBoGlhkoyH74m1XFTgru66CyboWH0KYP21k3jn5Mc4lVnhxdahwdAfhMdnAhPSKvoFApp5ee-pMW-xYPBVAP7BxmDDxawyWlt_5znJbgIxGx5NaeWADCxhyw0gnTQb6_NifEearJEmrSKyytwc0XvCg=w427-h640" width="427" /></a></div>Ubikacja biwakujących tu ludzi<br />
<br />
Kiedy wróciliśmy do pierwszej wyspy, na którą
przypłynęliśmy łodzią, zobaczyłem, że obok naszej, stoi jakaś
ciemnoszaro-czarna łódź na dwa silniki po 250 KM każdy. Dla mnie wspomniany kolor
oznaczał tylko jedno: musi to być łódź wojskowa lub policyjna. Kiedy podszedłem
bliżej, szybko okazało się, że jest to łódź policyjna z niebieskim numerem 054.
Dowiedziałem się, że policjanci często wybierają ten rejon na ćwiczenia podczas
służby. Po około 2,5h przeszliśmy na drugą stronę, na kolejną wyspę, która z
naszej łodzi była po prawej stronie. Kapitan i jego koledzy przynieśli dwie
lodówki turystyczne z kanapkami i zimnymi napojami oraz arbuzami pokrojonymi na
plasterki. Idąc długim cyplem, dotarliśmy pod lokalny las palmowy, gdzie na
plaży mieliśmy dużo cienia. Kapitan rozłożył matę oraz wyłożył jedzenie i
napoje w jednym miejscu. Wszyscy mogliśmy się częstować oraz zrobić sobie
przerwę na posiłek. Wyspa, na której teraz odpoczywaliśmy nazywa się Gemendhoo.
Na linii plaża-las palmowy mogliśmy z łatwością dostrzec pas plastikowych
butelek i innych rzeczy wyrzuconych przez ocean. Zza palm mogliśmy nawet
dostrzec kilka ruin domów, gdzie widać było jeszcze wykafelkowane pomieszczenie
będące kiedyś łazienką. O co więc chodzi? Jeśli pamiętasz wielkie tsunami z
dnia 24 grudnia 2004, to musisz wiedzieć, że właśnie ta wyspa została
całkowicie zalana wodami, a wszystkie domy uległy zniszczeniu. Miejscowa
ludność, która zamieszkiwała Gemendhoo na zawsze opuściła tę wyspę i odtąd
stała się dzikim, zarastającym lądem. Właśnie z tego powodu zatrzymujemy się na
wyspie, żeby zobaczyć, jak wygląda rejon po tsunami. Na szczęście nie widać
walających się mebli ani innych rzeczy po wyspie, poza plastikami, które
wyrzucił ocean na brzeg. Teren wokół domów zdążył już zarosnąć palmami. Dlaczego
więc Malediwczycy nie wrócili na swoją wyspę po pamiętnej katastrofie, żeby
odbudować to, co stracili? Bynajmniej nie z obawy o fakt, że kiedyś podobna
tragedia znowu może się powtórzyć. Malediwczycy są bardzo przesądni i bardzo
boją się duchów, dlatego nie wracają do miejsc, gdzie stało się coś złego. Gdyby
nie świadomość, że na początku lat dwutysięcznych rozegrała się na wyspie
wielka tragedia, nawet nie pomyślelibyśmy, że coś kiedykolwiek było nie tak. Rosną
tu piękne palmowe lasy, mamy piękną plażę i lagunę, która powoli wypełnia się
brązową roślinnością wodną.<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj2pyZOYGGWdVd4FJguOgBllb_d3dKGWyYHd520Cho1tHYdX9KrRwryLuUA_LWCmvXTJdjzAdf7eDyp3XGdNg43CAWGNK6aXZ-5Gg-kDavLF0StkK28wIhf5dm529Snc2pl1W0yXHeWYm8WXmAjS5DEMi6fC3IBI-lfzdJQ8DXJHUtit3jFpqKVCyAZyQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj2pyZOYGGWdVd4FJguOgBllb_d3dKGWyYHd520Cho1tHYdX9KrRwryLuUA_LWCmvXTJdjzAdf7eDyp3XGdNg43CAWGNK6aXZ-5Gg-kDavLF0StkK28wIhf5dm529Snc2pl1W0yXHeWYm8WXmAjS5DEMi6fC3IBI-lfzdJQ8DXJHUtit3jFpqKVCyAZyQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Policyjna łódź obok naszej<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst">
Kiedy już coś zjemy i dowiemy się o historii z
tsunami, możemy iść dalej – na koniec wyspy. Po drodze będziemy mieli do
przekroczenia trzy rzędy betonowej konstrukcji – molo, które wybiegało w ocean.
Dzisiaj zostały tylko betonowe trzy rzędy, pod którymi musimy się schylić i
przejść. Za molo rozciąga się długa plaża z pięknymi palmami. Bliżej końca
wyspy mamy aż sześć samotnie rosnących palm, które idealnie komponują się na
tle niebieskiego nieba. Przy brzegu, zobaczymy rozciągniętą linę pomiędzy
dwiema wyspami i betonowe bloki na dnie, pod wodą. Również w tę stronę, przed
2004 rokiem prowadziło molo. Jeśli wejdziemy do wód laguny pomiędzy wyspami,
zobaczymy, że nasze nogi opływa duża ławica małych ryb, którą z kolei przecina
kilka młodych rekinów. Stojąc nieruchomo, możemy podziwiać piękne widowisko. Przejście
pomiędzy wyspami trwa maksymalnie dwie, trzy minuty, ale w najgłębszym miejscu
woda jest głęboka do klatki piersiowej osoby mającej 180 cm wzrostu. Będąc na
kolejnej wyspie, otwiera się przed nami piękny świat. Mamy dość długą wyspę,
gęsto zarośniętą palmami, a po prawej ciągnie się turkusowa laguna, która
stanowi kolejny fragment długiego na kilka kilometrów pasa lagun. Jako że
bardzo dobrze czuję się w upalne dni, przez wyspę pobiegłem samotnie, podczas
gdy reszta ekipy zatrzymała się w wodzie z ławicą i młodymi rekinami. Ja tymczasem
przebiegłem całą plażę z pochyłymi palmami i wypatrzyłem, że na prawo od końca
wyspy widać sand bank, czyli małą, piaszczystą wyspę na środku oceanu.
Koniecznie musiałem tam dotrzeć. Zabrałem aparat, po czym szedłem szybkim,
żwawym krokiem do niego. Kiedy tam dotarłem, znajdowałem się pomiędzy dwiema
zielonymi wyspami, ale jakby kilkadziesiąt metrów od ich głównego ciągu. Teraz
mogłem popatrzeć na ciąg kilku wysp jednocześnie. Po raz kolejny mogłem
zobaczyć niesamowitą granicę płycizn i głębin, dlatego poszedłem z aparatem na
brzeg laguny, gdzie rozpoczynało się bardzo stromo opadające dno, tworzące
głębiny. Ponownie zrobiłem serię zdjęć z dodatkiem pięknych, rozbudowanych
chmur kłębiastych. Kiedy nacieszyłem się widokami, widziałem z daleka resztę
naszej ekipy. Jedni pływali na lokalnych rafach, a inni podziwiali młode rekiny
i ławicę. Po wyjściu z laguny, z powrotem przebiegłem całą wsypę, po czym
wróciłem do mojej grupy, skąd wróciliśmy do początku wyspy Gemendhoo.</p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAAq7myiewQlKa_A_dNCOstRjwu3CKMPR1vkuIfZQ8KOo3wNchGDD8HKv9UuvF0d1fyegh4mF72Jadv9vXSavwStlrpbViao42v7d-H-qg-ZGgIHD0PvMf0e_SFQ8iQm7HByEQ6Pfonwo5VL4DwLb2UJ4ult0mnYmfCF28oP3mI0KEjYhSGMYNe8gyJA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhAAq7myiewQlKa_A_dNCOstRjwu3CKMPR1vkuIfZQ8KOo3wNchGDD8HKv9UuvF0d1fyegh4mF72Jadv9vXSavwStlrpbViao42v7d-H-qg-ZGgIHD0PvMf0e_SFQ8iQm7HByEQ6Pfonwo5VL4DwLb2UJ4ult0mnYmfCF28oP3mI0KEjYhSGMYNe8gyJA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTGwxlXXc2dj5E8rFrVjPSPVCUV4x4GkjW1cTiNYiXdZcfJaVOKba6iB8_cluOhT5rkTGq6XHrKkkNf-F9mO6J7tkWLTuHorYWHyNnIZbuhl-Itkn6XfDkA4ZSJhR9n9NjXUclFY6L1aMcF4hwHEKIJzYqt2940uTnfKMO8vktFZO-Fozk3mVgF07HuA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhTGwxlXXc2dj5E8rFrVjPSPVCUV4x4GkjW1cTiNYiXdZcfJaVOKba6iB8_cluOhT5rkTGq6XHrKkkNf-F9mO6J7tkWLTuHorYWHyNnIZbuhl-Itkn6XfDkA4ZSJhR9n9NjXUclFY6L1aMcF4hwHEKIJzYqt2940uTnfKMO8vktFZO-Fozk3mVgF07HuA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgs5wOGvxkMr2dl-glAKIuJ1hQ0ovoM6dsXDpTpf-CJDVjICwqPePZTX8Ip39Ye9XQSPyWM8nsXmGoXZWDrdmhwJ1qXrKSzvEYZ07_dLqHLRQKXfej3_szRfOnf50EdAtixyRv3U7PpBEj2uuxZJ3XBhHPiHkxEXlRmjccLFveW4QFsTTMZxIozkUMPA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgs5wOGvxkMr2dl-glAKIuJ1hQ0ovoM6dsXDpTpf-CJDVjICwqPePZTX8Ip39Ye9XQSPyWM8nsXmGoXZWDrdmhwJ1qXrKSzvEYZ07_dLqHLRQKXfej3_szRfOnf50EdAtixyRv3U7PpBEj2uuxZJ3XBhHPiHkxEXlRmjccLFveW4QFsTTMZxIozkUMPA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVPNYt88ExJcm6mCKv68KO6xygNhqrjvPwLknU33AK3r1gePmXN14xVrKEQORiUUTYRw3H36TPPlgdfn3wRrqVDSv7oYL6RnW5bSrEMjo0Qkb_WuMrbPC8vZg1hAa-lgrQoIBWIfLdPPh3nknveWqxSTVFGqgNssOM4v-VjRBCAbSPPpUoLoYPIj6qMQ"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVPNYt88ExJcm6mCKv68KO6xygNhqrjvPwLknU33AK3r1gePmXN14xVrKEQORiUUTYRw3H36TPPlgdfn3wRrqVDSv7oYL6RnW5bSrEMjo0Qkb_WuMrbPC8vZg1hAa-lgrQoIBWIfLdPPh3nknveWqxSTVFGqgNssOM4v-VjRBCAbSPPpUoLoYPIj6qMQ=w400-h268" width="400" /></a></div>Gemendhoo<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi24D7UBY3NTZJMgulg7p7JmestZrRFC7oGcC-DgY8z62_47Bzad1-TlTs6Uk94WkQhyrRU4T7fQltkjYC84prR3xsj0_xqqf2ihF9euXnE0QGXBHwwBmaoGLb0JgU97Dyo0zHiBOMma2ekPPWjMPwwjFf5A7PxIk9gVl-HFGH4QxuvPEYGDPNltFXaxA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi24D7UBY3NTZJMgulg7p7JmestZrRFC7oGcC-DgY8z62_47Bzad1-TlTs6Uk94WkQhyrRU4T7fQltkjYC84prR3xsj0_xqqf2ihF9euXnE0QGXBHwwBmaoGLb0JgU97Dyo0zHiBOMma2ekPPWjMPwwjFf5A7PxIk9gVl-HFGH4QxuvPEYGDPNltFXaxA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUSN9zuBuYJ8cKgvEUBJcdHafF5YVJhpc1PA34Pp4WBTZPFo1_FjKu2lmYFcsRVfk1WtzM7asH5HUjXS2oWzq1AV-zbiEujWhKETOsT9PdJz4HEVKNUuXF4GJ47gdkPAAGcMlpbiBhZbWCNufk_3E-3vo3vdSuBtPWt0NnJYyj1GdFlqnb_rSAaLgrQw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUSN9zuBuYJ8cKgvEUBJcdHafF5YVJhpc1PA34Pp4WBTZPFo1_FjKu2lmYFcsRVfk1WtzM7asH5HUjXS2oWzq1AV-zbiEujWhKETOsT9PdJz4HEVKNUuXF4GJ47gdkPAAGcMlpbiBhZbWCNufk_3E-3vo3vdSuBtPWt0NnJYyj1GdFlqnb_rSAaLgrQw=w427-h640" width="427" /></a></div><div class="separator">Sześć samotnie rosnących palm oraz widoczna brązowiejąca laguna przy tej wyspie</div><div><br /></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhz1c9yja95OJ7A-tW8GrmT3WNzuRBBLl86Z-1wcGo0_RBo63MzBIdf3rQjRjokuDSHWCXMPHAhjRyvkiiQr_D3OsbvwfYmywwd3xBxTjTV1IYor3EFODKKXtcw4v0nMF9ocHOsu0GFewZjeTeGCr3Bea2MTVB0mu8Ef1xqDpXO4iaXqd8LOEcx3O6LhQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhz1c9yja95OJ7A-tW8GrmT3WNzuRBBLl86Z-1wcGo0_RBo63MzBIdf3rQjRjokuDSHWCXMPHAhjRyvkiiQr_D3OsbvwfYmywwd3xBxTjTV1IYor3EFODKKXtcw4v0nMF9ocHOsu0GFewZjeTeGCr3Bea2MTVB0mu8Ef1xqDpXO4iaXqd8LOEcx3O6LhQ=w640-h426" width="640" /></a> <br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLvUlvukbPQZgnlb6TqbL6yL-weyUCYncyfCWYLYP3_3e35SUk6HhpsSTQVWzdg49vvxVcz3A_u9_sn5oiLh6imZEWlU8kzl-UMTv1eeMv3KBI3qpxouSpl0oE_bS2W_BLeEYF8kCwq5IMi8RxOsmKlXQddp35AmWrOyt6O6mMiI0rI522bx05WTBTzw"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLvUlvukbPQZgnlb6TqbL6yL-weyUCYncyfCWYLYP3_3e35SUk6HhpsSTQVWzdg49vvxVcz3A_u9_sn5oiLh6imZEWlU8kzl-UMTv1eeMv3KBI3qpxouSpl0oE_bS2W_BLeEYF8kCwq5IMi8RxOsmKlXQddp35AmWrOyt6O6mMiI0rI522bx05WTBTzw=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEityZ0tnPJU47cyaUA_9FZvOp6t7y4JWwHvG-nv-fcihDkoq0RfnhlFK9a3klYZGUKTZQs3sMa0LtJvs3-42yBhJ2drAnnfINQXlELDmhm-QuvVoYBeHZJpm7SqjRMd3S41O7iRTgYokK9ZoiNo-O3wMXZadXKd9S-1cYItMAVnXCEtZtMWytu0Lcs4LA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEityZ0tnPJU47cyaUA_9FZvOp6t7y4JWwHvG-nv-fcihDkoq0RfnhlFK9a3klYZGUKTZQs3sMa0LtJvs3-42yBhJ2drAnnfINQXlELDmhm-QuvVoYBeHZJpm7SqjRMd3S41O7iRTgYokK9ZoiNo-O3wMXZadXKd9S-1cYItMAVnXCEtZtMWytu0Lcs4LA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoLyRsngF7yv6kfE2RoxTJshhb-QUOgrcmU-YnWg1AI8KZTAJoqMbXDLnQ3DLnHVKOUin0zdA_dRWrJd47Ow3pXH1D8T7JEUslUsi2BIBxV57Y1vFAYnVU_pQOqEPhJQ5V6qIJcYGd9y1w_B3FGXyWWe6n_ILYOEcSf4DMUd0axWleSxHTIHjoiJWtcg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgoLyRsngF7yv6kfE2RoxTJshhb-QUOgrcmU-YnWg1AI8KZTAJoqMbXDLnQ3DLnHVKOUin0zdA_dRWrJd47Ow3pXH1D8T7JEUslUsi2BIBxV57Y1vFAYnVU_pQOqEPhJQ5V6qIJcYGd9y1w_B3FGXyWWe6n_ILYOEcSf4DMUd0axWleSxHTIHjoiJWtcg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_jlDChoHl5Ap8j9lP47MBRvmgmtbLXk6CB3sH-qHU6KHp0R8Dil3VYZkCG0rOZsZALdHvWlFTh9uSYFjC4-oQ57JaglceOMXSC8t08cVxrJoNiX013kUgstLTTsJaB96k6HrJwp0oq1pRpxDsXL80Ilcaqq91wCm-zJKIx2zUtTSEynR2Sr42oxfrNQ"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi_jlDChoHl5Ap8j9lP47MBRvmgmtbLXk6CB3sH-qHU6KHp0R8Dil3VYZkCG0rOZsZALdHvWlFTh9uSYFjC4-oQ57JaglceOMXSC8t08cVxrJoNiX013kUgstLTTsJaB96k6HrJwp0oq1pRpxDsXL80Ilcaqq91wCm-zJKIx2zUtTSEynR2Sr42oxfrNQ=w400-h268" width="400" /></a></div>Przechodzenie dnem z wyspy na wyspę płytką laguną</div><div><br />
Po zwiedzeniu tego rejonu wsiedliśmy na łódź i
popłynęliśmy siedem wysp dalej pomiędzy dwoma turkusowymi pasami lagun, płynąc
wąskim pasem głębin. Nasz kapitan wybrał niesamowitą bezludną wyspę, gdzie
mieliśmy widok na ciąg kolejnych wysepek. Tutaj lokalna rzeka wcinała się w
głąb wyspy i dodatkowo mieliśmy mały sand bank do dyspozycji pomiędzy dwiema
wyspami. Kapitan powiedział tylko, żebyśmy nie przekraczali granicy wyspy na
prawo od łodzi, na której przebywaliśmy, ponieważ dalej zaczyna się teren
resortu. Ja wybrałem przeciwną stronę, gdzie mogłem pójść na sand bank i dalej
na wcześniejszą wyspę, którą widzieliśmy z łodzi. Tutejsze wyspy były
nienaruszone, dzikie. Nie widzieliśmy nigdzie śladów działalności człowieka.
Wszędzie mogliśmy podziwiać piękne, palmowe lasy oraz turkusowe laguny,
ciągnące się w obu kierunkach po horyzont, jednocześnie mając widok na dwie
równoległe granice płycizn i głębin. Odcienie niebieskich wód wręcz zachwycały.
W miejscu, gdzie rzeka wcina się w głąb wyspy, w ocean wybiega dość długi
cypel. Idąc tędy, warto przejść dnem do sand banku, który widać przed nami.
Możemy stąd podziwiać piękno innych wysp (widzimy ich przynajmniej pięć) oraz
przed nami ciągnie się turkusowa laguna. Mieliśmy trochę szczęścia, ponieważ w
pobliżu łodzi pływał około 1,5-metrowy rekin, którego mogliśmy w spokoju oglądać.
Jako że na ostatniej wyspie z rzeką mieliśmy około godzinę czasu (około 16.30
musieliśmy wracać, żeby odebrać dwie osoby z resortu, z którymi się poznaliśmy
już wcześniej w Remora Inn), to odwiedziliśmy tutejszy sand bank oraz
zobaczyliśmy wyspę, jej plaże oraz rzekę, która jest niecodziennym widokiem na
Malediwach. Najciekawszy był moment, kiedy na pięć minut przed wejściem na łódź
zaczął padać chwilowy deszcz, podczas, gdy dookoła mieliśmy niebieskie niebo. Na
szczęście szybko ustał.<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEidtpwNfUBYSmATDV-2gCge0lx_WguBctxoHg_0vXvcCCGzwrkEBCVb0YubyCIjT34IZ22E7lfzjOMbQH5aZz_HKAxeoh4CHVvmetBH4MdqQffoA5lKrWefZf6KWYJ5hI8sTydMS_P-U4l2U9xDB18Yv5Vg31ELNggDjJ9RsBHpvzwOXQaWwInUGFwy2Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEidtpwNfUBYSmATDV-2gCge0lx_WguBctxoHg_0vXvcCCGzwrkEBCVb0YubyCIjT34IZ22E7lfzjOMbQH5aZz_HKAxeoh4CHVvmetBH4MdqQffoA5lKrWefZf6KWYJ5hI8sTydMS_P-U4l2U9xDB18Yv5Vg31ELNggDjJ9RsBHpvzwOXQaWwInUGFwy2Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjpIhvDVjFbKcZ19VK30SO-rM_MIadZuaQ1hP4IOiiZCyosXCTo6XAePGrpLo-w4gRgwVeWLmzWRE6vIrr-PHTFhtxCt9vjCX_ATaOdfNmL4PbVzBcNCGFgOtfa6UshPuqoISC4ZzroPBYu6Xbqm5R0Hw0w67QpY7AITU604EupyACn6ml9ykyJEUG65Q"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjpIhvDVjFbKcZ19VK30SO-rM_MIadZuaQ1hP4IOiiZCyosXCTo6XAePGrpLo-w4gRgwVeWLmzWRE6vIrr-PHTFhtxCt9vjCX_ATaOdfNmL4PbVzBcNCGFgOtfa6UshPuqoISC4ZzroPBYu6Xbqm5R0Hw0w67QpY7AITU604EupyACn6ml9ykyJEUG65Q=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-AQ31H355C85uPHdX0Q2B4uQSemi7sFsIz7m1FWHOIwjOoHYJBt70LeJvpjdtKMPd4Tm2g5woTrXTfsOP-19LVbzr79eQMhjgh_-BSruU_9Hk2lojquE0gZV3a8FR0MFeN7NPcvSHeCE7hLdFnNpY-Xq7oiweoFuEW-TjaVoGSrR-sy7s0Iv375bIhQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-AQ31H355C85uPHdX0Q2B4uQSemi7sFsIz7m1FWHOIwjOoHYJBt70LeJvpjdtKMPd4Tm2g5woTrXTfsOP-19LVbzr79eQMhjgh_-BSruU_9Hk2lojquE0gZV3a8FR0MFeN7NPcvSHeCE7hLdFnNpY-Xq7oiweoFuEW-TjaVoGSrR-sy7s0Iv375bIhQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvpdKeuucDwg_OKL0Wroa6xBI4ICz399zB81bShXwDehkZovdnJwo-cMWJ0eP3BdmUGOLWzV8Cdwm0dZDxbVWU_17F_wPwm1WlWiY3Dt_hEnbdUI_XIBPhmsQ9jkGUxlN_Y5OBelsc5R8hv9drAmn56z8XwPuRngw4UQeEJTF6LCrLQtvHInVJwi1Y3w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvpdKeuucDwg_OKL0Wroa6xBI4ICz399zB81bShXwDehkZovdnJwo-cMWJ0eP3BdmUGOLWzV8Cdwm0dZDxbVWU_17F_wPwm1WlWiY3Dt_hEnbdUI_XIBPhmsQ9jkGUxlN_Y5OBelsc5R8hv9drAmn56z8XwPuRngw4UQeEJTF6LCrLQtvHInVJwi1Y3w=w400-h266" width="400" /></a></div>Bezludne wyspy po południu<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiqU1PmnUdhqG5jJV_x1oS-sy1VYF8y5gtiFJiEOMqyhfsD8n5HTLF6laJzbCyLjGWpOtEntlKw9rI_L8m8BceMGdW3AO0aldI9XAyIUjMlmhRcF66qxDHaJLsbem5CzsxMhqj0PwxEcIOVZIUMauN_jdVgbjKynKDnUii9dQy5yYDsBXd4i_yW1JpFkA"><img alt="" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiqU1PmnUdhqG5jJV_x1oS-sy1VYF8y5gtiFJiEOMqyhfsD8n5HTLF6laJzbCyLjGWpOtEntlKw9rI_L8m8BceMGdW3AO0aldI9XAyIUjMlmhRcF66qxDHaJLsbem5CzsxMhqj0PwxEcIOVZIUMauN_jdVgbjKynKDnUii9dQy5yYDsBXd4i_yW1JpFkA=w640-h428" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgv57gq50VXAtfoBSqIguBEFLWYDqfkhnlsvhxoCAfHI4SCmbbakMhdIJOgeVWoWSMyX-y2C-mGiZDmEYI3znsgRdcFJsESnimxXyKCCgolfVQ8OwHbEehJHy00kRrEk4Fl5wWKw4mWoIhcTk7wFd4IIevyC-bjAZKCYlkcUVU8JzRc8LEu-tcV_IaKfQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgv57gq50VXAtfoBSqIguBEFLWYDqfkhnlsvhxoCAfHI4SCmbbakMhdIJOgeVWoWSMyX-y2C-mGiZDmEYI3znsgRdcFJsESnimxXyKCCgolfVQ8OwHbEehJHy00kRrEk4Fl5wWKw4mWoIhcTk7wFd4IIevyC-bjAZKCYlkcUVU8JzRc8LEu-tcV_IaKfQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3GAfg39ZBTnSVmSX3J4YH8PebGI1A_T6S6dACGdzpPdd6deUTx4fpC3HFfl1igBB5BOOR6zonp6freMlDAmYeYfmOT7q_pCrM-YtxhffmOLA7xMucpIKYlNfM-B6JT_JsxTHulPjcpKT3QwnNUSqYUFBeBDJBPmtbsrv570gAqLCB7S6YPYDZswpevQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3GAfg39ZBTnSVmSX3J4YH8PebGI1A_T6S6dACGdzpPdd6deUTx4fpC3HFfl1igBB5BOOR6zonp6freMlDAmYeYfmOT7q_pCrM-YtxhffmOLA7xMucpIKYlNfM-B6JT_JsxTHulPjcpKT3QwnNUSqYUFBeBDJBPmtbsrv570gAqLCB7S6YPYDZswpevQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVdZS0dexmjWD6NjnDIXIis0PyryJ85MfBB9bAmZEse56DUAs1Pm8ZaFdjBvTY_P2fe-01bkzDugMabxw8le3ASuU5shg8YHGUcv7cRj-fV1kPFaqtO83M1AJnceI1Gw85RnCOeW1UrnYj29Bo7tZ_XyJ3qL5fnTYQgNDl5OvKhvEf7PkV0fyT6O3biw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiVdZS0dexmjWD6NjnDIXIis0PyryJ85MfBB9bAmZEse56DUAs1Pm8ZaFdjBvTY_P2fe-01bkzDugMabxw8le3ASuU5shg8YHGUcv7cRj-fV1kPFaqtO83M1AJnceI1Gw85RnCOeW1UrnYj29Bo7tZ_XyJ3qL5fnTYQgNDl5OvKhvEf7PkV0fyT6O3biw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhov6dlIdZmauBCE-aT-O85AietAH62RWuxYilU4UPUUTGlqKw528e7kNfNWJJ50ioU9al4WkTMSfRhY6mstoXgFzwIoUV0m5qab0M1Brmyw1Iwackcaxlh9I4bCmWYDyybz4q3YZj8IQLVQwVqBqz3TyHFrRoVG_5D3O1W1SnNBqMC5YU2iovRyOLacA"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhov6dlIdZmauBCE-aT-O85AietAH62RWuxYilU4UPUUTGlqKw528e7kNfNWJJ50ioU9al4WkTMSfRhY6mstoXgFzwIoUV0m5qab0M1Brmyw1Iwackcaxlh9I4bCmWYDyybz4q3YZj8IQLVQwVqBqz3TyHFrRoVG_5D3O1W1SnNBqMC5YU2iovRyOLacA=w400-h268" width="400" /></a></div>Przejście na sand bank i patrzenie na bezludne wyspy - to było coś!<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcvzTrhf2g4lMR3ki1Y3MiwtC1jLkNwK4BDEYp8IufUZ-qaCEtr8aIiVOJNvjggHssfriZBMQK_pkzgtaAzM-GsDL59lMZpzRx9rzGd9ItfAdNhKo4MeodBgxV7HeBs6FO1Nvd2umkcRotAO5nnKVk3outWICTSJgFg8DvbKonXx_X8lq2dgjsykQDfQ"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcvzTrhf2g4lMR3ki1Y3MiwtC1jLkNwK4BDEYp8IufUZ-qaCEtr8aIiVOJNvjggHssfriZBMQK_pkzgtaAzM-GsDL59lMZpzRx9rzGd9ItfAdNhKo4MeodBgxV7HeBs6FO1Nvd2umkcRotAO5nnKVk3outWICTSJgFg8DvbKonXx_X8lq2dgjsykQDfQ=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYak5xGw5LLBJRH64edrEdX6DHB2DCqs3V3jCEBlHQgOkcrl2YTDYDughrR8JGzlyV77FxYF0frQXQ4OylMw9o9BCEvqv0PORHGVyTuJy0M1u9wXPULaNbzgYnN6KgWb2t8u4pFWbX25gk_acODGumE6sKSJVNTSKNE7o61PKMED1ujpnDIODweH7kmw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYak5xGw5LLBJRH64edrEdX6DHB2DCqs3V3jCEBlHQgOkcrl2YTDYDughrR8JGzlyV77FxYF0frQXQ4OylMw9o9BCEvqv0PORHGVyTuJy0M1u9wXPULaNbzgYnN6KgWb2t8u4pFWbX25gk_acODGumE6sKSJVNTSKNE7o61PKMED1ujpnDIODweH7kmw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjWjJsq0C2VQRdFOleqJcEbGgaS1eo067XOsPuYznD3gzBS5KaVryErdkkWHI2EPznN7UarxpRU2aEp10JKdXxp4bfZ2czclr5Iny5I4KYqPI1MFfKVl1BEJS8g6pHnEGOhIteitwP-eB3qc15YYbvczMZ2YbTMxKFir2YPKP8RD49IumD8JLDBzCQduQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjWjJsq0C2VQRdFOleqJcEbGgaS1eo067XOsPuYznD3gzBS5KaVryErdkkWHI2EPznN7UarxpRU2aEp10JKdXxp4bfZ2czclr5Iny5I4KYqPI1MFfKVl1BEJS8g6pHnEGOhIteitwP-eB3qc15YYbvczMZ2YbTMxKFir2YPKP8RD49IumD8JLDBzCQduQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhI_9HjeZPQmvAW7tXEVaVQ_ILpn2aL-sHdvy7-eu-7PcPnYG0_jPzA5rqUphyhpvVNoTAroBJn_5e3D3n5jf5tA0eQsyKzs0VzWoiK07qc74KrlaVKcXd_-tn3h5VkMtxkTVJma12lmc9i3hvtnZFbCEi8dWQ4guJGd0JnpAVbx01EBPFKe1ea52geUw"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhI_9HjeZPQmvAW7tXEVaVQ_ILpn2aL-sHdvy7-eu-7PcPnYG0_jPzA5rqUphyhpvVNoTAroBJn_5e3D3n5jf5tA0eQsyKzs0VzWoiK07qc74KrlaVKcXd_-tn3h5VkMtxkTVJma12lmc9i3hvtnZFbCEi8dWQ4guJGd0JnpAVbx01EBPFKe1ea52geUw=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgyNmw6SpTUUhFm8ycWowllLXl9O0h7niH4lBnN_M5mJ4Rzv6bq8Ib0DHX-_0La8QHsVrTOn5K6PGK8bBP5-pdE0TBCIfAUIxkQqI2JbuCP8UHpyJu_xg_Zds-8BSjYygwc9hMClW-s4lg-OSi2daUKE0zOwiogZppwlh0z8-v0rFJ8udFWAo2BwEPBLQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgyNmw6SpTUUhFm8ycWowllLXl9O0h7niH4lBnN_M5mJ4Rzv6bq8Ib0DHX-_0La8QHsVrTOn5K6PGK8bBP5-pdE0TBCIfAUIxkQqI2JbuCP8UHpyJu_xg_Zds-8BSjYygwc9hMClW-s4lg-OSi2daUKE0zOwiogZppwlh0z8-v0rFJ8udFWAo2BwEPBLQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEidmnDNEx3XwfFHqj7gzmju3BnnOH5iAnENh9omivLtzJVKemH8QgGKlLk1LoYClkZdABQHLq8M5Hf3nX4CMX0nUme_s41X-mvyrA5M9stofAACkOueaShlWqowen8IduaKo4V9w8qUBvPQsc189nGf_0HZr04h6btDQayrVnBZ17_kBhIIT3uqDeD-QQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEidmnDNEx3XwfFHqj7gzmju3BnnOH5iAnENh9omivLtzJVKemH8QgGKlLk1LoYClkZdABQHLq8M5Hf3nX4CMX0nUme_s41X-mvyrA5M9stofAACkOueaShlWqowen8IduaKo4V9w8qUBvPQsc189nGf_0HZr04h6btDQayrVnBZ17_kBhIIT3uqDeD-QQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQIdGXjkhXIHimdmpALSQK8b-Lb46C8rcIu5yFFzugmVtD-8-i_QTWbJeJiVYL8vMa-RjbZfwYHn8Mxzcjujem5V8HiaA6dL0iN0mvtpkdOrSUxSNIA6dvhs1boBK82zOQEKEBqXqvAinplCL_AyxZQnjbVHnBahNvl2NE45HhKQgB39cUEp1gIiF_Zw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQIdGXjkhXIHimdmpALSQK8b-Lb46C8rcIu5yFFzugmVtD-8-i_QTWbJeJiVYL8vMa-RjbZfwYHn8Mxzcjujem5V8HiaA6dL0iN0mvtpkdOrSUxSNIA6dvhs1boBK82zOQEKEBqXqvAinplCL_AyxZQnjbVHnBahNvl2NE45HhKQgB39cUEp1gIiF_Zw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifbdplZyumLmKEPxeaiIHFJde2iX7C0dxJcT5_MUzxNMBodcD9lPBOc2yWkMShdRVG6mTx3UkRC_PJ6Zi7s7pO4U4pH8ssQkXvbXqZWIMDw6gePV_Ktnv4H-tA0U_zDJuroCaivAehHTGtCqW1xzh6w5R7QE7tE8Ln6GyP9DC89t3D00JJ2-cz1J2o6Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifbdplZyumLmKEPxeaiIHFJde2iX7C0dxJcT5_MUzxNMBodcD9lPBOc2yWkMShdRVG6mTx3UkRC_PJ6Zi7s7pO4U4pH8ssQkXvbXqZWIMDw6gePV_Ktnv4H-tA0U_zDJuroCaivAehHTGtCqW1xzh6w5R7QE7tE8Ln6GyP9DC89t3D00JJ2-cz1J2o6Q=w400-h266" width="400" /></a></div><div class="separator">Wędrówka płytkimi lagunami pomiędzy wyspami</div><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst">
Wracaliśmy przez resort w pięknej pogodzie. Dwie
osoby odebraliśmy mniej więcej w połowie drogi powrotnej na Nilandhoo. Kiedy
odpłynęliśmy zaledwie na trzy minuty drogi od resortu, nagle na otwartych
wodach oceanu pojawiła się wielka gromada delfinów. Jedna osoba z naszej grupy
nagle głośno zagwizdała, żeby kapitan zwrócił uwagę na delfiny, ponieważ
pojawiły się za naszą łodzią. Kiedy kapitan zorientował się o co chodzi, na
pełnej prędkości zrobił bardzo ostry zakręt, przechylając łódź pod kątem
bliskim 45 stopni. Kiedy dopłynęliśmy do nich, nagle przy powierzchni, pojawiło
się bardzo dużo delfinów. Oceniliśmy, że mogło być ich nawet sto! Kilkanaście
płynęło tuż przy łodzi, dlatego mogliśmy je podziwiać z bardzo bliska, wręcz na
wyciągnięcie ręki. A kiedy inne dostrzegły, że jesteśmy nimi zainteresowani,
nagle zaczęły wyskakiwać z wody, jeden po drugim. Za kolejną chwilę dwa z nich
wyskakiwały bardzo wysoko, po czym najpierw zaczęły kręcić piruety wzdłuż osi
swojego ciała, a za chwilę robiły salta, obracając się w powietrzu jednocześnie
w dwóch płaszczyznach! Ale mieliśmy widowisko! Kapitan zwolnił do prędkości
pływania delfinów. Zawracaliśmy przez około piętnaście minut w różnych
kierunkach, żeby je podziwiać, a one popisywały się, kręcąc coraz bardziej
spektakularne piruety i salta. Jako że w programie u Magdy jest przewidziana
osobna wycieczka na podziwianie delfinów, tutaj w nieplanowany sposób
„załatwiliśmy” tę wycieczkę za jednym razem. Co ciekawe, nie mieliśmy małej
grupki, którą długo musielibyśmy wyszukiwać na otwartych wodach oceanu, bo
trafiliśmy w nieplanowany sposób na ich wielką grupę. Po raz kolejny
potwierdziło się, że nieplanowane rzeczy są najpiękniejsze. <br />
<br /><span style="font-size: x-large;"><b>
WYSPA BIŻUTERII i MURALI (RINBOODHOO) I SAND BANK<br /></b></span><span style="font-size: large;"><b>
RINBUDHOO</b></span><br />
Jako że wyspa z biżuterią nie jest miejscem, gdzie
spędzamy cały dzień, warto połączyć ją z inną atrakcją. Z tego względu
połączyliśmy tą wyspę z sand bankiem, który jest dokładnie w połowie drogi
powrotnej na Nilandhoo. Założyliśmy, że najpierw popłyniemy na Rinbudhoo, a w
drodze powrotnej zatrzymamy się na trzy godziny na sand banku. Płynęliśmy w
okresie, gdzie ustawał front atmosferyczny z opadami deszczu, dlatego niebo
podzieliło się na: w połowie pokryte cienkimi, białymi, przepuszczającymi
chmurami stratocumulus stratiformis perlucidus translucidus (badaniem pogody i
klimatu zajmuję się już od ponad 23 lat, stąd naukowe nazewnictwo jest mi
znane) i na <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>drugą połowę, która była
czysta, błękitna. Ciągle obserwowaliśmy nad naszymi głowami granicę
odchodzącego frontu. Kiedy przypłynęliśmy na wyspę Rinbudhoo, słońce przebijało
się przez wspomniane białe chmury. Kapitan i jego kolega, najpierw zaprowadzili
nas do głównego skrzyżowania, gdzie jest malutki sklep spożywczy i rozpoczyna
się uliczka z muralami. W tym miejscu krzyżują się dwie drogi (główna,
prowadząca wzdłuż całej wyspy, oraz ta, prowadząca z portu. Tuż przy
skrzyżowaniu, po prawej stronie widać blaszaną chatę z częściowo wytartym
napisem Rinbudhoo. Właśnie tutaj w godzinach porannych rozkłada się miejscowy
ze swoimi wyrobami jubilerskimi. Tego dnia nam się nie poszczęściło, ponieważ
najwidoczniej, dzień lub kilka dni wcześniej musiały przybyć tu wycieczki z
resortów, przez co większość biżuterii zostało wykupione. My mogliśmy zobaczyć
jedynie kilka pozostałych sztuk. Magda nie miała informacji o tym, ile
miejscowy będzie miał biżuterii w danym dniu, ponieważ zawsze było dobrze.
Ekipa poczuła się rozczarowana tym, co zobaczyła. Z drugiej strony, dla mnie
biżuteria nie była głównym celem wyjazdu, stąd cieszyłem się, że mogłem
zwiedzić kolejną lokalną wyspę. Rinbudhoo słynie z murali. Od głównego
skrzyżowania, w stronę widocznej plaży ciągnie się uliczka z domami, na
których, na każdej ścianie są namalowane piękne murale, zazwyczaj o tematyce
malediwskiej (życie morskie lub społecznościowe). Tutaj spędziliśmy trochę
czasu, ponieważ malunki są rzeczywiście piękne i bardzo kolorowe. Widać, że
powstawały długimi tygodniami. Przy skrzyżowaniu jest nawet informacja, że na
wyspie działa Stowarzyszenie Lokalnych Artystów. Trzeba było przyznać, że
talent faktycznie mieli. Po zwiedzeniu tej części wyspy mieliśmy jeszcze ponad
godzinę czasu wolnego, choć do końca nie wiedzieliśmy czy do godziny 11.00 czy
12.00, bo sam kapitan przekazał tę informację dość niejasno. Okazało się, że do
12.00, dlatego zdążyliśmy obejść całą wyspę i zobaczyć, jak wyglądają miejscowe
plaże. Część naszej grupy, w tym ja, poszliśmy główną drogą, aż dotarliśmy do
plaży na końcu wyspy. Ten widok bardzo mi się podobał, ponieważ granica frontu
przesunęła się. Słońce na dobre rozświetliło okolicę, dzięki czemu mogłem
powiedzieć, że znalazłem się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Teraz
mieliśmy widok na piękną, turkusową lagunę, niewielką plażę, palmy kokosowe i
błękitne niebo. Po lewej stronie patrzyliśmy na bardzo piękny widok, bo kilkaset
metrów dalej widniały trzy bardzo zielone wyspy. Patrzyliśmy na nie jak przez
żaluzje, ponieważ liście niskich palm pochyliły się nad plażą. Nieco poniżej wisiało
kilka kokosów na naturalnej, ażurowej konstrukcji z gałęzi, na której one
urosły. Miejsce oferowało idealne warunki dla fotografów krajobrazowych,
ponieważ można było „bawić się” perspektywą. Oczywiście wykorzystałem
możliwości tej pięknej plaży. Bardzo spodobała mi się część wyspy Rinbudhoo z
widokiem na inne wyspy oraz soczysta zieleń młodych palm. Błękit nieba i
turkusowe odcienie tylko dodawały uroku temu miejscu.</p><div style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi86qNuJ2tadSuND9Jwx5oyaICFKjKOYwO8l17kwQ5JaEMx6DH2imxj4I8LqtPUJD0vmq6rgw1llMf7lBAiDFoh6G-AIslWbw44E-Zr3qY_jdrCvPiFyx3ruAmbB_86AaGRtQT9lr0l1_o8p8lO0CjnmQ-hhH5sE9fN-mw0Of0tLIBacEnLSPyQLrmoxw"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi86qNuJ2tadSuND9Jwx5oyaICFKjKOYwO8l17kwQ5JaEMx6DH2imxj4I8LqtPUJD0vmq6rgw1llMf7lBAiDFoh6G-AIslWbw44E-Zr3qY_jdrCvPiFyx3ruAmbB_86AaGRtQT9lr0l1_o8p8lO0CjnmQ-hhH5sE9fN-mw0Of0tLIBacEnLSPyQLrmoxw=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEicVVsxb8DiHN0gMh_huTc6DKGbvR02wS0klL4gJxWKyP9x15_pnatgRbHgyOGHNyO4m3fXpPx4I8dTghKCpBaAZ97oC2kAsWafJA9m4q76PpYTqCsTJ1KUZpMRC87005vLhP2o1KytEVFjozpQ3UL324p5Evbc4kZ-GFqlAALcZFq23bMY0x4E9Io40g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEicVVsxb8DiHN0gMh_huTc6DKGbvR02wS0klL4gJxWKyP9x15_pnatgRbHgyOGHNyO4m3fXpPx4I8dTghKCpBaAZ97oC2kAsWafJA9m4q76PpYTqCsTJ1KUZpMRC87005vLhP2o1KytEVFjozpQ3UL324p5Evbc4kZ-GFqlAALcZFq23bMY0x4E9Io40g=w400-h266" width="400" /></a><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfAiCCKw4EFlsak9CvKttT4ldnZJ74p-qiftl0JxrQ0H5vHCqHS_-ISH4ExRUKupocGVTgiNSY7xnbckST6di_VDUNtcZ3PL-Y05ugc6Esu3xLDmMt9BhstsNIrnDPqiu1BfQ0XYepi7CwCNgSc3vfXx0o3YY-IAdkOTQuw2i8whTqpK3EkbNlK3K9qQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfAiCCKw4EFlsak9CvKttT4ldnZJ74p-qiftl0JxrQ0H5vHCqHS_-ISH4ExRUKupocGVTgiNSY7xnbckST6di_VDUNtcZ3PL-Y05ugc6Esu3xLDmMt9BhstsNIrnDPqiu1BfQ0XYepi7CwCNgSc3vfXx0o3YY-IAdkOTQuw2i8whTqpK3EkbNlK3K9qQ=w400-h266" width="400" /></a><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEggfkGqOpXmDktOyWvp-PhyC6xNLLbWNt8X3QC0y5L2VjJFaq5TNL5QWt4DKKyKZMUIvl5Oq_AHV6PogghGWPoeOML6476Y-wAfaK1s0OyMKDuYCnKINOTTSH8D78skBy2M33A9cL-E5crAW67syvRQOyA07jVfY42Hb2Bar0VHG2Bk5ZBxakaJj6_jFQ"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEggfkGqOpXmDktOyWvp-PhyC6xNLLbWNt8X3QC0y5L2VjJFaq5TNL5QWt4DKKyKZMUIvl5Oq_AHV6PogghGWPoeOML6476Y-wAfaK1s0OyMKDuYCnKINOTTSH8D78skBy2M33A9cL-E5crAW67syvRQOyA07jVfY42Hb2Bar0VHG2Bk5ZBxakaJj6_jFQ=w400-h266" width="400" /></a><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhbJV6Ogz23gDqKp81w4JJULERdDFyaY4y86mNyDqK6e7magw94e7NaCw6AoygnioZfF-U5nR9K6iMgmt5ddzVi4m7IYDIvtDwR-xXfucY9RFB8XQnRbO7JG0SfOSYyjPJ-cFbg6yzY0yMHkLisYNhjzw1-2gTkk_bEcLezKqhNbtp_zaORGff08Nw3Hw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhbJV6Ogz23gDqKp81w4JJULERdDFyaY4y86mNyDqK6e7magw94e7NaCw6AoygnioZfF-U5nR9K6iMgmt5ddzVi4m7IYDIvtDwR-xXfucY9RFB8XQnRbO7JG0SfOSYyjPJ-cFbg6yzY0yMHkLisYNhjzw1-2gTkk_bEcLezKqhNbtp_zaORGff08Nw3Hw=w400-h266" width="400" /></a><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfAts3IgUgEpjjePmNu5RObswiUQIr8JlMXgwV9pa9QOEnu5XA_yD5EcOJgwQfZPBERj6tZJvMXm1Twslk0IZNgLEF5FntpzwdVEjFPfUYaXTTu3YMal3oxEgK6se24fVmXihxope3bI5-7feeSX7__9OHslVNZqGQ6PcWG_yQZlsnu7VWHGGkVhhtIw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfAts3IgUgEpjjePmNu5RObswiUQIr8JlMXgwV9pa9QOEnu5XA_yD5EcOJgwQfZPBERj6tZJvMXm1Twslk0IZNgLEF5FntpzwdVEjFPfUYaXTTu3YMal3oxEgK6se24fVmXihxope3bI5-7feeSX7__9OHslVNZqGQ6PcWG_yQZlsnu7VWHGGkVhhtIw=w400-h266" width="400" /></a><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJ0LC6VcA5vnKUAMjTl1sPx-LS7ahpyMBx2RtpV5t2HGKd3ouuUVNnmjqkj16ezaoxNkRPyF9rfR0G1UNhv-SVTPQKd4keIo-L-_G50Ghzsq_KViM3fgry5_cIeOM7nDBXgpKkagwNQOLwVd8LscPtsxpzbo7A9Q9fJuMSHraH9sggmshxGZpSUDcGfA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgJ0LC6VcA5vnKUAMjTl1sPx-LS7ahpyMBx2RtpV5t2HGKd3ouuUVNnmjqkj16ezaoxNkRPyF9rfR0G1UNhv-SVTPQKd4keIo-L-_G50Ghzsq_KViM3fgry5_cIeOM7nDBXgpKkagwNQOLwVd8LscPtsxpzbo7A9Q9fJuMSHraH9sggmshxGZpSUDcGfA=w400-h266" width="400" /></a></div><div style="text-align: left;">Piękne murale zdobiące okolicę</div><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-HAh9QU1DaFt_y2Y8Plvmr2hffRAw-09ep35IWdhYUAfIJTLfXwx9Yl_rOSfL2EIwKE9HLzhxPBROawE3dvGgiJu5JstVJDZqUJMxucmI2MLY-13N-UwMM-4zsi6ywgPXF9e0rzckYRfWjlN8YTUjGUrUZb9eKjisOu8kL6l1iH6xpo8dA81WTM86Wg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh-HAh9QU1DaFt_y2Y8Plvmr2hffRAw-09ep35IWdhYUAfIJTLfXwx9Yl_rOSfL2EIwKE9HLzhxPBROawE3dvGgiJu5JstVJDZqUJMxucmI2MLY-13N-UwMM-4zsi6ywgPXF9e0rzckYRfWjlN8YTUjGUrUZb9eKjisOu8kL6l1iH6xpo8dA81WTM86Wg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGsCw1qbZdupd-71SJA6beoihc1kvJuQ73LsOVDedIX31zX7GHGyxG1yDpC8YnfyeAagzUKWISniiXy9P83CeIG6_nqGxMzmTyrbmeKOPktFPok7df3CZ-U7jm_vERBbWhW7ZVlCRDDgHJ__JjXyanuiFu1JPyelqsDct1vdgztutF54ZbGoHhuC8aqQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGsCw1qbZdupd-71SJA6beoihc1kvJuQ73LsOVDedIX31zX7GHGyxG1yDpC8YnfyeAagzUKWISniiXy9P83CeIG6_nqGxMzmTyrbmeKOPktFPok7df3CZ-U7jm_vERBbWhW7ZVlCRDDgHJ__JjXyanuiFu1JPyelqsDct1vdgztutF54ZbGoHhuC8aqQ=w427-h640" width="427" /></a></div>Widok na trzy inne zielone wyspy przez młode palmy i kokosy<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi3yKfRye1-A5c5LZnohFZAvGFYXKd5LQTsTV0z3Z1aZOAzqXEMySPM7qfiJfNkz4VgwQPReSBoOcFqHQ3MfcFBxBPacXIYeJlFbnBFtCaD5GKJIFejetLETW06brUX4G7tF6FFPRQIIOYTn-kaq4Kts_NUUjO5vynrxBinj2TnuK6WtebS_wpc5pbP8A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi3yKfRye1-A5c5LZnohFZAvGFYXKd5LQTsTV0z3Z1aZOAzqXEMySPM7qfiJfNkz4VgwQPReSBoOcFqHQ3MfcFBxBPacXIYeJlFbnBFtCaD5GKJIFejetLETW06brUX4G7tF6FFPRQIIOYTn-kaq4Kts_NUUjO5vynrxBinj2TnuK6WtebS_wpc5pbP8A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhC9-QmOauLn7cI5-sC5yilQKDlQthuJILea01WTcJp2YBnVGI18VhwObrzonA4sXVQC1qScU82gLMGsKlbpYiq37MbDE4c85P5VVomUmJiNTj53F8lNuQ4OGF7nK1ILmqexkU-3FFZmKgB6GAtvnsJoH8XZ14qODG6-hwKIjbnR21gtJeTFtlQHk4X3w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhC9-QmOauLn7cI5-sC5yilQKDlQthuJILea01WTcJp2YBnVGI18VhwObrzonA4sXVQC1qScU82gLMGsKlbpYiq37MbDE4c85P5VVomUmJiNTj53F8lNuQ4OGF7nK1ILmqexkU-3FFZmKgB6GAtvnsJoH8XZ14qODG6-hwKIjbnR21gtJeTFtlQHk4X3w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEim4wXHp3nX-DubyUkE4rgNHJfZub8a3TKVU5uixhzfa5QyIuZ19F3PFKTkUwvWp7vdU1OBVIpwpgpV2FNOsxg4C_oB9PceyTbIeDIQ021fBS6hoiTB23Jk9knBxRxnZl_9iHIYx7GV0g7EyHVE-OpItI7sdk5jk4Hyh7l4mk3o85t_E8M6UHd3fZN3hw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEim4wXHp3nX-DubyUkE4rgNHJfZub8a3TKVU5uixhzfa5QyIuZ19F3PFKTkUwvWp7vdU1OBVIpwpgpV2FNOsxg4C_oB9PceyTbIeDIQ021fBS6hoiTB23Jk9knBxRxnZl_9iHIYx7GV0g7EyHVE-OpItI7sdk5jk4Hyh7l4mk3o85t_E8M6UHd3fZN3hw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQpGUhKpqsLviBzAXDeZkHIRKNepuT8CZaG_8g-sWE2vcN-lzbeHC79-kV3rxWrrepyXgfMwS7Czj89GrPASgtn0eDd7IdktAKwX8PnALXIcd6vyVF-Vb_8LxHjTPqvYsuADfL5w9awjkl1TU3fpLUy6VfY9Z5IuPjeQUcKsjCdYuniuLEWnJy9URVfw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgQpGUhKpqsLviBzAXDeZkHIRKNepuT8CZaG_8g-sWE2vcN-lzbeHC79-kV3rxWrrepyXgfMwS7Czj89GrPASgtn0eDd7IdktAKwX8PnALXIcd6vyVF-Vb_8LxHjTPqvYsuADfL5w9awjkl1TU3fpLUy6VfY9Z5IuPjeQUcKsjCdYuniuLEWnJy9URVfw=w400-h266" width="400" /></a></div>We wiosce Rinbudhoo<p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst">
Kiedy wracaliśmy z plaży, poszliśmy jedyną główną
drogą, skąd przyszliśmy. Teraz podziwialiśmy gęstą aleję palmową. Ona również
zapewniła piękny motyw na zdjęcia krajobrazowe. Weszliśmy również do sklepu na
skrzyżowaniu. Zobaczyliśmy, że lokalne ceny są niższe niż na Nilandhoo. Z tego
powodu kupiłem siedem różnych malediwskich przypraw, wodę 1,5l z lodówki, która
przydała się na sand banku oraz ciastka. Za wszystko zapłaciłem zaledwie 4 USD,
czyli 60 MVR. Po udanym zwiedzaniu wyspy wróciliśmy do portu, gdzie czekaliśmy
na kapitana. W drodze powrotnej zdziwił mnie tylko bardzo długi przystanek?... No właśnie, nie wiedziałem co to było. Obiekt wyglądał jak przystanek autobusowy z dużym zegarem, a dodatkowo obok, był piękny teren z ławkami do siedzenia. Na wyspie przecież nie ma ani jednego samochodu... W porcie, kilka metrów od nas wylądowała duża i smukła
czapla, która stała na portowym, betonowym nabrzeżu. Z odległości zaledwie 8-10
m zrobiłem jej kilka ujęć. Przy okazji zobaczyliśmy, jak bardzo tutejsze życie
jest zależne od łodzi. Pewna miejscowa kobieta miała do załatwienia jakieś
urzędowe sprawy. Zabrała ze sobą dokumenty zapakowane w przezroczystą teczkę,
która miała chronić je przed wodą. Ktoś po nią przypłynął małą, 6-cio osobową łodzią
motorową. Za chwilę odpłynęli w kierunku innej wyspy.</p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiBXG_QYb4aY2jnwpQhmlsmKPqjj0Ea2rUmXgubnrgGe93d0Q_6LUfjpIEjfQMEL2SkesDDSiTwuUlm2OuJFczc4puomdAfuE7bgtymgc6vJh5AG4TiseN_-vhYDAo0lL5F4Uh_n3rZ7TFgn9OUDdB0o09DKZCZNPCLLOr32VxGGFP82HucPpallbOjJw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiBXG_QYb4aY2jnwpQhmlsmKPqjj0Ea2rUmXgubnrgGe93d0Q_6LUfjpIEjfQMEL2SkesDDSiTwuUlm2OuJFczc4puomdAfuE7bgtymgc6vJh5AG4TiseN_-vhYDAo0lL5F4Uh_n3rZ7TFgn9OUDdB0o09DKZCZNPCLLOr32VxGGFP82HucPpallbOjJw=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZdkmA75OPmaWx60EB-Lb2tih9u_SroZXekTjHby_V8kBMeC2w35rCXZvqiYrhZhiBGwNSI7T5iUPt2ncZKaNzG4eNl3Tt-wBGttZDozTAHB4geeIFXPsjRdj7qaLOlfRrPfQp_2ccPGDsNJl1vh0ROo0EZubmAk7_kO0Gp4gnBx3SGxu35X0BCfZc3g"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjZdkmA75OPmaWx60EB-Lb2tih9u_SroZXekTjHby_V8kBMeC2w35rCXZvqiYrhZhiBGwNSI7T5iUPt2ncZKaNzG4eNl3Tt-wBGttZDozTAHB4geeIFXPsjRdj7qaLOlfRrPfQp_2ccPGDsNJl1vh0ROo0EZubmAk7_kO0Gp4gnBx3SGxu35X0BCfZc3g=w427-h640" width="427" /></a></div>Palmowa aleja i droga do sklepu<br />
<br /><span style="font-size: large;"><b>
SAND BANK</b></span><br />
Po zwiedzaniu wyspy wsiedliśmy na łódź, po czym
popłynęliśmy w drogę powrotną na Nilandhoo. W połowie trasy mieliśmy
zaplanowaną drugą atrakcję – sand bank. Jest to piaszczysta wyspa na środku
oceanu z laguną, która ją otacza. Płynęliśmy około 20 min, po czym kapitan
wpłynął do lokalnej zatoki, którą wyznaczały dwa, długie piaszczyste cyple,
układające się na kształt litery ‘C’. Granica frontu przesunęła się jednak tak,
że białe chmury stały się bardziej szare, przez co słońca całkowicie zanikło.
Trochę nam było szkoda, ponieważ piękno sand banku podkreślają promienie
słoneczne, które wydobywają niesamowity kolor wód otaczających wyspę. Z drugiej
strony, na niebie zauważyłem niewielką dziurę w chmurach, która powoli się
powiększała. Miałem nadzieję, że za około godzinę będzie na tyle duża, że
zacznie świecić słońce. Sand bank jest długi na ponad 150 m, ale jego kształt
oraz długość zmienia się wraz z upływem czasu, ponieważ fale i prądy morskie
nieustannie przerzucają masy piasku. Obecnie tę piaszczystą wyspę mogliśmy
podzielić na dwie równe części. Tą z lewej strony stanowiło szerokie
wypłaszczenie terenu do około 70 cm nad poziomem wody, gdzie rozłożyliśmy się z
ręcznikami plażowymi i parasolami. Ledwo zdążyłem wejść do wody, a przede mną
przemknęła duża płaszczka. Pokazałem ją również innym. Woda była ciepła i
przejrzysta, ale nie całkowicie czysta z powodu silnego prądu, którego siłę odczuwaliśmy,
gdy tylko wypłynęliśmy poza linię łącząca dwa skrajne cyple. Drugą część sand
banku stanowił szeroki i płaski chodnik wygięty łukiem w prawą stronę. Na jego
końcu siedziało kilkadziesiąt czarnych i białych rybitw. Po ponad godzinie,
niebo zaczęło się „otwierać”. Dziura stawała się coraz większa, aż duża część
chmur rozpadła się całkowicie. Odtąd słońce przez większą część czasu
oświetlało naszą wyspę. Dopiero teraz mogliśmy dostrzec piękno tego miejsca. Co
było w nim takiego wyjątkowego? C-kształtną wyspę otaczała turkusowa laguna w
kilku odcieniach, tworząc pasy kolorów. Dodatkowo przy brzegu, fale ułożyły
piasek w postaci małych, podwodnych wydm, które dodawały uroku całej linii
brzegowej.<br />
<br />
Można było być złym na początku wycieczki, że jest
dużo chmur na niebie, ale teraz zapewniły one nam prawdziwie niepowtarzalny
spektakl! Na północnej stronie rozbudowały się dwie, bardzo wysokie chmury
cumulus congestus pileus. Są to wysokie na kilka, a w okolicach równika, nawet
na kilkanaście kilometrów kłębiaste chmury, przypominające wielkiego bałwana,
które na różnych poziomach są poprzecinane bardzo wąskimi, ciemnymi pasami
chmur zwanymi pileus. Cały czas oświetlało je słońce. Na tle błękitnego nieba i
cudnej laguny tworzyły niepowtarzalne widowisko. Dodatkowo, wraz z upływem
czasu, widzieliśmy, jak zmienia się ich kształt. Za chwilę powstało bardzo
ciekawe zjawisko, gdzie zupełnie inny rodzaj chmury w połowie ich wysokości
dosłownie przykleił się do jednej z nich. Wspomniana chmura to altocumulus
lenticularis duplicatus, czyli piętrowy układ płaskich „soczewek” o gładkich
kształtach, nałożonych jedna na drugą. Kiedy zaczyna pojawiać się ich więcej,
wiedz, że zwiastują one nadejście silnych wiatrów za około 20 godzin lub trochę
więcej. Z kolei na wschodniej stronie zauważyliśmy coś równie rzadko
spotykanego. Nieco nad linią horyzontu powstała równa linia z białych chmur, a
z podstawy „wyrosło” pięć osobnych wąskich, kłębiastych wież, które w górnej
ich części ponownie połączyły się białą poprzeczką z chmur. Wspomniane chmury
nazywają się stratocumulus castellanus. Ich widok zwiastuje nadejście krótkich,
ale intensywnych opadów i ewentualnych burz. Rzeczywiście tak było, ponieważ w
kierunku północno-zachodnim widzieliśmy jak z dwóch wysokich, kłębiastych chmur
z przyklejonymi „soczewkami” padał obfity deszcz w dwóch różnych miejscach.
Gdybyśmy zobaczyli te same chmury na lądzie, mielibyśmy tylko 30 min na
ucieczkę przed burzą. Na wodzie rządzą się trochę inne zasady, dlatego tutaj
nie miałem obaw, że zaraz dopadnie nas ulewa, a tym bardziej burza. Podczas
naszego pobytu na sand banku mieliśmy okazję zobaczyć trzy niesamowite
przemiany chmur, które są wręcz niepowtarzalne, podobnie jak zachody słońca. Tym
trzecim „przedstawieniem” było utworzenie się równoległych pasów poniżej
poziomu dwóch największych kłębiastych chmur z soczewkami. Za kilkanaście minut
zaczęły budować się równoległe pasy, przez które teraz mogliśmy podziwiać
wspomniane wysokie chmury, jakby przez żaluzje. Podobny widok kojarzy mi się
tylko z tym, co zobaczyłem w wysokich górach lub na Alasce. Po prostu coś
pięknego!</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLdIrgLlDuiWMTUnUq1wXoSBRHdwNToaCZxUtxnDtVOhMc4Q9zkSE5E7S8EBihTidqeztc4QloPwFyJ9fnNMGLPcb_sgH1yyaW8toYveLUOTTgaDsg_qEJn7gkGzgDb7qTUFbnWMaE4G5_0zTTHvUrqtaY2-nG0JribRRTSwyRkI8IIgDu3sSvgnz9rQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLdIrgLlDuiWMTUnUq1wXoSBRHdwNToaCZxUtxnDtVOhMc4Q9zkSE5E7S8EBihTidqeztc4QloPwFyJ9fnNMGLPcb_sgH1yyaW8toYveLUOTTgaDsg_qEJn7gkGzgDb7qTUFbnWMaE4G5_0zTTHvUrqtaY2-nG0JribRRTSwyRkI8IIgDu3sSvgnz9rQ=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgU-JyOYnjFYCGnnaSpCIXSanHHHdEzm1Ng42mCOc8pepPFXzSJHLpF_hFAPVbxkoKQ2MNoZkezdmeMpe99EOlIJvKGBIPTEOaOL0IYU2Zys9pwsMKx0r0-bLUICgvZgzFAq0Suvqe3ED9o7Sn0kcOhexJoTePF8WqZHihHkFhzlkQHjU1D-tVDvpHskA"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgU-JyOYnjFYCGnnaSpCIXSanHHHdEzm1Ng42mCOc8pepPFXzSJHLpF_hFAPVbxkoKQ2MNoZkezdmeMpe99EOlIJvKGBIPTEOaOL0IYU2Zys9pwsMKx0r0-bLUICgvZgzFAq0Suvqe3ED9o7Sn0kcOhexJoTePF8WqZHihHkFhzlkQHjU1D-tVDvpHskA=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgPsd48pJrSI8k9gPYIxlcG5c4PPBiymI4XCH0AXkQeq2FBzPPEh-5kfP3xA3TmmJyvtO-NS2MWUSSk-EQyhxMc6HNHdVVH-dDfyFv_xaSe6Fg8kt9REbrAFw-20sjHpaGmgzRZpviDsnvKFmZHTN2QMMLRphK2WS7I2MmbOI-Wou14TdAiUSxmfnWNpg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgPsd48pJrSI8k9gPYIxlcG5c4PPBiymI4XCH0AXkQeq2FBzPPEh-5kfP3xA3TmmJyvtO-NS2MWUSSk-EQyhxMc6HNHdVVH-dDfyFv_xaSe6Fg8kt9REbrAFw-20sjHpaGmgzRZpviDsnvKFmZHTN2QMMLRphK2WS7I2MmbOI-Wou14TdAiUSxmfnWNpg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3C6u5zMvCeceHfPhHcVNBfDxc2EA58y4Xxl7Hpll7YOzQh9ksG0YU_6FdUCcRDiciK1LYtPZyc614wfOs6QPFqWR6BgZjJnnVFeZQASwePg6JjDtTJLroMl5COmDkrGX0d7qYMYQ304ov67ST2tX3Z7IGeeFqWrPvIunEWzrIG74YU9R00hvcbwZ_hA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg3C6u5zMvCeceHfPhHcVNBfDxc2EA58y4Xxl7Hpll7YOzQh9ksG0YU_6FdUCcRDiciK1LYtPZyc614wfOs6QPFqWR6BgZjJnnVFeZQASwePg6JjDtTJLroMl5COmDkrGX0d7qYMYQ304ov67ST2tX3Z7IGeeFqWrPvIunEWzrIG74YU9R00hvcbwZ_hA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYOIm30q9rHDk4244LipLOgkKyIA4_ZM_cwbK5mnvyxT3p25r1ZQEfoepRv7ZgXtco0FkLiFBE1r3iyHjtkyD4uk3mAtpF4BbZo80nen72YaX_VAEJLXsy2APc-LJ_kAG3tsmTueg7Xw_BSAXucTISz01xixyFq7eIQNZ7yCYdRaHWGBH9iAIUNhsQ1w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhYOIm30q9rHDk4244LipLOgkKyIA4_ZM_cwbK5mnvyxT3p25r1ZQEfoepRv7ZgXtco0FkLiFBE1r3iyHjtkyD4uk3mAtpF4BbZo80nen72YaX_VAEJLXsy2APc-LJ_kAG3tsmTueg7Xw_BSAXucTISz01xixyFq7eIQNZ7yCYdRaHWGBH9iAIUNhsQ1w=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRRhwO9qbuPBbuQjI9g09a7EnwXVbDhS-NWvD2CmtxI0nXfyTNIrc20MsucUcwwr5XsOCxtXXeAmkwx2rRgvP61NZT4oZAiOllO84HqAkZR9SyYVFyPwylasHq_JxtynorCr1l8Uz3aSmUYyG1crxOmx9GEVb9cG0DQiU9ShskK-Ij4c78e4PKHVRciw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhRRhwO9qbuPBbuQjI9g09a7EnwXVbDhS-NWvD2CmtxI0nXfyTNIrc20MsucUcwwr5XsOCxtXXeAmkwx2rRgvP61NZT4oZAiOllO84HqAkZR9SyYVFyPwylasHq_JxtynorCr1l8Uz3aSmUYyG1crxOmx9GEVb9cG0DQiU9ShskK-Ij4c78e4PKHVRciw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjP4kt46n47ZgcPH1VD22eEcbbiomBVGA2zzkZI9NrQsQ6BG-tvbnT6HZHVCBH4t8eoowfkbf-ZTCCI9OjlLj_o9J33wNFY9z9QybpftbinvCXwgr7UEjJskKqBk_xXt6IvmZ0TKOjNaXdNaFoH4Ed1cTSZTRWmilrxa6VE2oMAMQInISVHzDXfBFRY2A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjP4kt46n47ZgcPH1VD22eEcbbiomBVGA2zzkZI9NrQsQ6BG-tvbnT6HZHVCBH4t8eoowfkbf-ZTCCI9OjlLj_o9J33wNFY9z9QybpftbinvCXwgr7UEjJskKqBk_xXt6IvmZ0TKOjNaXdNaFoH4Ed1cTSZTRWmilrxa6VE2oMAMQInISVHzDXfBFRY2A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYakd275hbXuVJNb40UCTy0CAdbImbiSe1IPAPkRON5enSM3j2zpKmrTR2wVeHPJetvFI-fBMlozMkLeSBE8vWY_td2eeBXg8MLCPvgFmfDSaffeK4VB-uVILVyyLO8cbdpH_oTuqUheMRoloPmvl3JGcJ4YWV5Qb8DLqbSdcq1R5cU1dVZhNzLHHBfQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjYakd275hbXuVJNb40UCTy0CAdbImbiSe1IPAPkRON5enSM3j2zpKmrTR2wVeHPJetvFI-fBMlozMkLeSBE8vWY_td2eeBXg8MLCPvgFmfDSaffeK4VB-uVILVyyLO8cbdpH_oTuqUheMRoloPmvl3JGcJ4YWV5Qb8DLqbSdcq1R5cU1dVZhNzLHHBfQ=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjiZGud0el6xXJ_LSQPeg3sq7KUpOlxFXvoFNwZ0K-lWfP48bZ6xhkSFHgcBliqu55ncSmOO5yCsUQ6EA61t7aqJ7y5uw-QdO-DZ1QVkM6MthDmRIBU_8_OE3yvUWdvp5v00Z73vYZjJOvU8wuDb2m6jjtizoqhqb8rXtfuSLe0ihOwIFwQBDFOO_l8Lw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjiZGud0el6xXJ_LSQPeg3sq7KUpOlxFXvoFNwZ0K-lWfP48bZ6xhkSFHgcBliqu55ncSmOO5yCsUQ6EA61t7aqJ7y5uw-QdO-DZ1QVkM6MthDmRIBU_8_OE3yvUWdvp5v00Z73vYZjJOvU8wuDb2m6jjtizoqhqb8rXtfuSLe0ihOwIFwQBDFOO_l8Lw=w400-h266" width="400" /></a><br />Piękno sand banku<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8xbIwlJNHobFxmIbHbXcQUh1CtJ0h1Fr1RUPjmzOXzs-1Yr5BNc_boSEeWXPWouocLttRKo00JzLtZ6umal_44RSJkrRM73stWNtZjSlKoak5x-ezzRTctnyBjDA-ZgqIQrE_QoiWdicVUcATRzt9KWHEaZ7pROaU8DOkyEPBGRBbL-0wp0bncsTPiQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8xbIwlJNHobFxmIbHbXcQUh1CtJ0h1Fr1RUPjmzOXzs-1Yr5BNc_boSEeWXPWouocLttRKo00JzLtZ6umal_44RSJkrRM73stWNtZjSlKoak5x-ezzRTctnyBjDA-ZgqIQrE_QoiWdicVUcATRzt9KWHEaZ7pROaU8DOkyEPBGRBbL-0wp0bncsTPiQ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHDUD63wAW3Jkz0TdrS2xZUbowz2O-UWcCOxD7QVpwN6qsM7ROuVef-0WftU2hfCW190RD3JJ_xBjo0rR6WNe7Sv7FNqxoivMHzYVBsgdvv5JobOR4gbn6y7F0ckShjlt1DO_wieR2F8j5dcODLmoahM4lx7gu1F1A0gnXShP9mNrHZV6yFwXoWRTPtA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjHDUD63wAW3Jkz0TdrS2xZUbowz2O-UWcCOxD7QVpwN6qsM7ROuVef-0WftU2hfCW190RD3JJ_xBjo0rR6WNe7Sv7FNqxoivMHzYVBsgdvv5JobOR4gbn6y7F0ckShjlt1DO_wieR2F8j5dcODLmoahM4lx7gu1F1A0gnXShP9mNrHZV6yFwXoWRTPtA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiQ3hz95c82WEHWQv1YSrTXsPi2uMrdI0ckSedHNIfy43Kz6AeBkZVL40e9Qw-hVzI32O5Mp11tffgFexVQvOGP1qy4RpZrt4I8nP0sPZt-YGZsH4p2mdYEWBIY74apFJ3JDT9BnK4xy_xl3f-6WNcDB7zwoYP5foILkVuyX4kYkz5s1_PwWwy3Gmo_1A"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiQ3hz95c82WEHWQv1YSrTXsPi2uMrdI0ckSedHNIfy43Kz6AeBkZVL40e9Qw-hVzI32O5Mp11tffgFexVQvOGP1qy4RpZrt4I8nP0sPZt-YGZsH4p2mdYEWBIY74apFJ3JDT9BnK4xy_xl3f-6WNcDB7zwoYP5foILkVuyX4kYkz5s1_PwWwy3Gmo_1A=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjYW9bJe-5bc6p28PLC8CNBt7vskFT8HZ-WhWGepdOSkdlsWfj_tpM11WO7Ic0yMpFlhE2U_2NMdtzHTYlyI9Hq2k4hXekXMfq2bkIuAGBy_enrTEPstCi3gI5N51TOp9WkFewzKthrg0aRB04rQ-fp2JV9c34Hep_aR35sRW8_7zXuGsRjOSl2clFZg"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjYW9bJe-5bc6p28PLC8CNBt7vskFT8HZ-WhWGepdOSkdlsWfj_tpM11WO7Ic0yMpFlhE2U_2NMdtzHTYlyI9Hq2k4hXekXMfq2bkIuAGBy_enrTEPstCi3gI5N51TOp9WkFewzKthrg0aRB04rQ-fp2JV9c34Hep_aR35sRW8_7zXuGsRjOSl2clFZg=w427-h640" width="427" /></a></div>Piękno sand banku<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-YMgjmia-VhyEjrjwyWOrnTd-1Oyuf2RqEzOk5e8YW3srt0nLOF6F7o72HF9cpWKID8n_KHdwi0r0b7SLNz5eqOO2asCHwImOlANG-MrtVbHX_J_fIHxZe7SvQvBACKqi4QaUq0r54ngiX0Qdeh9rqIgUbojBY-sokMUF8itJgGLTU1ibpj8I6Jlg5Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-YMgjmia-VhyEjrjwyWOrnTd-1Oyuf2RqEzOk5e8YW3srt0nLOF6F7o72HF9cpWKID8n_KHdwi0r0b7SLNz5eqOO2asCHwImOlANG-MrtVbHX_J_fIHxZe7SvQvBACKqi4QaUq0r54ngiX0Qdeh9rqIgUbojBY-sokMUF8itJgGLTU1ibpj8I6Jlg5Q=w640-h426" width="640" /></a></div>Wysoka chmura cumulus congestus i widoczne trzy zielone wyspy pod nią<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjTdYk5SvImU9aYgVGI65SCCYJY4oOvimk4fa2EudC225gbk6zSg-_ErreCa9kT6GtZ56xAduHyjjzo7GvXINW3LFfxBsijw78uBkCIZxZNTQT17TfNLtPAwst4SstBaY8A20IgRQ52nOxXFJjKxfq_xHnwhRhUU-Sq0qDiHciT9yt64tQRvlXWj-DW7Q"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjTdYk5SvImU9aYgVGI65SCCYJY4oOvimk4fa2EudC225gbk6zSg-_ErreCa9kT6GtZ56xAduHyjjzo7GvXINW3LFfxBsijw78uBkCIZxZNTQT17TfNLtPAwst4SstBaY8A20IgRQ52nOxXFJjKxfq_xHnwhRhUU-Sq0qDiHciT9yt64tQRvlXWj-DW7Q=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-lbwc2Jbi1sllRYwx4qWCfEPN6q-61B-zKEvoWBqhUOhDaMGPO78hlwiezF0oN7LJ-Tpw66OJDgnftGoZM0U_7JcHZFUHNNY38vXbo6yNQK90hVQ4LJbIn2nNjM3HC0N6u4MoAISLrd3SQCsY2lROJG27tMddkQh6RsxUSItstspWEf7Wk5YidaZ6vA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg-lbwc2Jbi1sllRYwx4qWCfEPN6q-61B-zKEvoWBqhUOhDaMGPO78hlwiezF0oN7LJ-Tpw66OJDgnftGoZM0U_7JcHZFUHNNY38vXbo6yNQK90hVQ4LJbIn2nNjM3HC0N6u4MoAISLrd3SQCsY2lROJG27tMddkQh6RsxUSItstspWEf7Wk5YidaZ6vA=w427-h640" width="427" /></a></div>Chmura cumulus congestus z "przyklejonymi chmurami soczewkowymi (altcumulus lenticularis)<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjI9w-aTfyLpdGuCYb9KFywW6Gemk9puddsk7IyxX_8Ju2ZVoDaW5hh3axfSFv_9ttpQGPs6R5QhR17sX2Gp00LQTPnU7Ib8EZ-mZf-wXqPRGzQaNqDJVs9F9xZDnboi-XMgsJv03NAIGo7SRFN7zQzkPwtwnDyh2G72pxzq3g8CsOpL59oAgvPMeZ4Qg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjI9w-aTfyLpdGuCYb9KFywW6Gemk9puddsk7IyxX_8Ju2ZVoDaW5hh3axfSFv_9ttpQGPs6R5QhR17sX2Gp00LQTPnU7Ib8EZ-mZf-wXqPRGzQaNqDJVs9F9xZDnboi-XMgsJv03NAIGo7SRFN7zQzkPwtwnDyh2G72pxzq3g8CsOpL59oAgvPMeZ4Qg=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjiSu30FEy_1riBDU4vBiI8rl9at0dniOteI_KVi_PNqp7B54iW1VTQOLxrHtfKn790BQWCVTb7szpk3TY-_lLeH04Nl_LWxWSN8ELelOqab0N-G-CDXWURSWtgabbTBJ2VNKZhurUBhBy3U9jPS3uo7TOeI5Z9-T5-zRyoL5rrLN7BXWO88bH7_R4sjA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjiSu30FEy_1riBDU4vBiI8rl9at0dniOteI_KVi_PNqp7B54iW1VTQOLxrHtfKn790BQWCVTb7szpk3TY-_lLeH04Nl_LWxWSN8ELelOqab0N-G-CDXWURSWtgabbTBJ2VNKZhurUBhBy3U9jPS3uo7TOeI5Z9-T5-zRyoL5rrLN7BXWO88bH7_R4sjA=w640-h426" width="640" /></a></div>Niesamowite chmury na sand banku - na pierwszym zdjęciu widoczna formacja, gdzie pięć chmur połączyło się poprzeczką z dołu i u góry<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpFirst">
Czy warto pojechać na ten sand bank? Zdecydowanie
tak! Ale trzeba zaznaczyć, że musisz sam określić, co jest celem twojej
wycieczki, ponieważ, jeśli nastawiłeś się na podziwianie podwodnego życia, nie
zobaczysz tam kolorowych ryb ani raf, ponieważ w tym rejonie koralowce dosłownie
wymarły. Dno morskie przypomina raczej pustynne wydmy ciągnące się pasami. Od
czasu do czasu zmienia się ich kierunek nagle o 90 stopni, co wygląda, jak
gdyby dnem przejechał… czołg. Wydmy przypominają ślady pozostawione przez
gąsienice czołgów lub wielkich maszyn budowlanych. Ten wzór powtarza się w
kilku miejscach w mniej, więcej tych samych odstępach. Jeśli nastawiłeś się na
piękne krajobrazy lub fotografię krajobrazową, to sand bank jest idealnym
miejscem dla ciebie, ponieważ będziesz miał możliwość przebywania na bezludnej
wyspie na środku oceanu, którą otacza turkusowa laguna w kilka odcieniach. Pływanie
w tutejszych wodach jest wręcz przyjemnością! Długo nie będziesz mógł nacieszyć
oczu pięknem piaszczystej wyspy. Jednej grupie tak bardzo się podobała, że
realizując inne wycieczki, trzy razy wracali na tutejszy sand bank. Na koniec
zdziwiła nas jedna rzecz. Ktoś rzucił hasło, że na piasku jest… jeż. Chyba
wszyscy pomyśleliśmy: „skąd na Malediwach może być jeż, przecież on tutaj nie
pasuje”. Kiedy podeszliśmy do niego, okazało się, że była to rzeźba z drewna z
idealnie odwzorowanymi kolcami przypominająca właśnie jeża. Dziwiliśmy się, kto
go wyrzeźbił i przywiózł na „koniec świata”…</p><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgTYr3gijIRrUo-_iFDn27t4GGT0mion9uAEQ17h5oQw4UJVchroPw63M8h0qCATPwPvqdsUG-qRTSLmJchlBs4Y3zAdLEchbMeT8lMakTLq6YXqUPhTtnsv_BPFzx624pFfrBrwIttENGhGUU2HwYIqpITs87ZR0K_k3x4JDyzrSS8WeV0rtyhtVls_w"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgTYr3gijIRrUo-_iFDn27t4GGT0mion9uAEQ17h5oQw4UJVchroPw63M8h0qCATPwPvqdsUG-qRTSLmJchlBs4Y3zAdLEchbMeT8lMakTLq6YXqUPhTtnsv_BPFzx624pFfrBrwIttENGhGUU2HwYIqpITs87ZR0K_k3x4JDyzrSS8WeV0rtyhtVls_w=w640-h426" width="640" /></a></div>Jeż na sand banku...<br />
<br /><span style="font-size: x-large;"><b>
REKIN WIELORYBI</b></span><br />
Od kilku lat marzy mi się zobaczenie rekina
wielorybiego w jego naturalnym środowisku, ponieważ dorosły okaz ma zazwyczaj
około 15 metrów długości. Na razie widziałem „tylko” 5-6-metrowego rekina
wielorybiego na Mathiveri, ale po godzinie 22.00, więc było już ciemno. Teraz
chciałem jeszcze raz spróbować popłynąć na wycieczkę, żeby go znaleźć w ciągu
dnia. Na Fenfushi próbowałem, ale się nie udało. Miałem nadzieję, że teraz się
uda. Kapitanowie z różnych wysp mają na telefonach aplikację do śledzenia
możliwego miejsca pobytu rekina wielorybiego, a raczej statystycznego
przewidywania, gdzie może się pojawić. Jasno-niebieski kolor oznacza
najbardziej prawdopodobne miejsce, gdzie może się pojawić. Codzienne informacje
przekazywane przez różnych kapitanów z różnych wysp są nanoszone na mapę, gdzie
kolorowymi polami jest oznaczany pas, w którym się poruszał na podstawie
przekazów osób, które go widziały. Rekin nie ma zamontowanego żadnego nadajnika
GPS, dlatego kapitanowie muszą mieć dobry wzrok i wprawę w jego wypatrywaniu. Tego
dnia wypłynęliśmy z Nilandhoo na otwarte wody Oceanu Indyjskiego. Kierowaliśmy się
w stronę Fenfushi, gdzie w stosunku do Nilandhoo byłem rok temu. Płynęliśmy tam
niecałe 45 min. Mieliśmy niezwykle spokojne i gładkie wody, dzięki czemu
pędziliśmy na pełnej mocy bez podskoków łodzi. Po dotarciu w rejon Fenfushi,
pływaliśmy łodzią raz w lewą stronę, a raz w prawą, wzdłuż linii będącej południową
granicą największego atolu Malediwów – Ari. Widzieliśmy, że wyruszyły podobne
wycieczki z innych wysp. Co najmniej 10 łodzi przeczesywało teren w
poszukiwaniu rekina. Kapitanowie nawet dzwonili między sobą, czy ktoś coś ma. Aplikacja
ułatwiająca poszukiwanie rekina, wczoraj pokazywała, że dzisiaj mieliśmy 90%
szans na spotkanie z rekinem wielorybim. Wczoraj ten współczynnik wynosił 70%,
ale uczestnicy wycieczek go zobaczyli. Mieliśmy więc podobne oczekiwania.
Wiedzieliśmy z danych, że w rejonie Fenfushi pojawiał się ostatnio od godziny 10.04
do nawet 12.00. Kapitanowie różnych wycieczek pływali w dużych odstępach, dzięki
czemu jednocześnie mógł być przeczesywany duży teren. Po godzinie poszukiwań nie
znaleźliśmy rekina. Zrobiliśmy dłuższą przerwę na snorkeling, żeby ekipa mogła
rozprostować kości, ale również po to, żeby się nie nudziła. Pływaliśmy w
wodach o głębokości około 20 m. Widzieliśmy mniejsze ławice ryb, ale jedna z
nich bardzo zachwycała. We wszystkich kierunkach pływały niebiesko-żółte,
podłużne ryby, które dodatkowo tworzyły warstwy, jedna pod drugą. Miałem
wrażenie, jak gdybym unosił się nad chmurami, mając wszędzie nieograniczoną
przestrzeń. Ten widok bardzo mi się podobał. Po blisko półgodzinnym pływaniu,
wróciliśmy na łódź dalej poszukiwać rekina. Przez kolejną godzinę pływaliśmy
wzdłuż południowej granicy atolu Ari, ale nadal nic nie znaleźliśmy. Ponownie
wskoczyliśmy do wody, żeby się trochę schłodzić i popatrzeć na ławice ryb. Kapitan
nie poddawał się, ponieważ koniecznie chciał znaleźć dla nas rekina, dlatego
zapytał nas, czy damy mu szansę, żeby zrobił jeszcze dwa kursy. Doceniliśmy
jego cierpliwość, wytrwałość i chęć znalezienia rekina. Na samym końcu, po
około 3,5h poszukiwań trafiliśmy na stado delfinów składające się z 20-stu
osobników. To było coś! Zaczęły wyskakiwać z wody, a my podążaliśmy za nimi.
Niestety do samego końca nie udało się znaleźć rekina, pomimo że prawdopodobieństwo
było duże. To już drugi raz, kiedy mi się nie udało. Mimo wszystko, nie uważam,
że straciłem czas i pieniądze, ponieważ nikt nie wie gdzie na pewno może
znajdować się rekin, ponieważ on żyje swoim własnym życiem. Płynąc na wycieczkę
wiesz jakie jest ryzyko, dlatego też zachwycałem się innymi rzeczami, jak np.
wielkimi ławicami żółto-niebieskich ryb, czy delfinami. Przynajmniej wiem, że
próbowałem…<br />
<br /><span style="font-size: x-large;"><b>
NILANDHOO - PODSUMOWANIE</b></span><br />
Mając dużo wolnego czasu na Nilandhoo założyłem
sobie, że dokładnie poznam tę wyspę – jej uliczki, sklepy, przyjrzę się życiu
lokalnych ludzi oraz będę próbował zobaczyć jak najwięcej dookoła wyspy. Nilandhoo
w szczególności polecam osobom, które uwielbiają fotografię krajobrazową,
wycieczki, ruch, podwodne życie, ciszę i wiejski styl życia, prostotę. Jeśli
jesteś fanem luksusów i wiele rzeczy musi tobie być zapewnione, to raczej nie
wybrałbym tego kierunku. Podczas całego pobytu najbardziej zachwyciły mnie nowe
przeżycia, jak: możliwość podejścia na pionowo opadające dno, tworzące podwodne
ściany skalne, gdzie żyją młode rekiny, możliwość grillowania na rajskiej bezludnej
wyspie, czy możliwość odwiedzenia kilku bezludnych wysp, których nie brakuje w
atolu Faafu i Dhaal. Z pewnością nacieszymy nasze oczy cudnymi widokami,
turkusowymi lagunami oraz odpoczniemy na rajskich plażach z pochylonymi
palmami. Jeśli lubisz ciszę, piękne widoki i dzikość, to Nilandhoo będzie dla ciebie
idealnym miejscem na wypoczynek. Mając duży wybór wycieczek, na pewno
wybierzesz coś dla siebie. Myślę, że tym artykułem rozwiałem twoje wątpliwości…<br /><p></p></div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-50807353778909493422023-03-20T21:38:00.024+01:002024-03-27T21:13:48.247+01:00Krokusy w Dolinie Chochołowskiej 2024 - kiedy kwitną? - czyli porady i wskazówki<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/04/krokusy-w-dolinie-chochoowskiej-kiedy.html"><img alt="Krokusy Dolina Chochołowska" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsfcuXl-gsbVTOt_69ka_MUmgyLxXnr_xnpuXRcMCPYWhJXA72AVPU-GiYCFOij2TxJ9M9zNVNTEG_jo7zwG7PWl-I3qOPXT6dVlpo9sQVKo71dpTzOgMIFZ6K62x_Zuk_4pWAPxDDrkV/s400/14.JPG" width="400" /></a> <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/04/krokusy-w-dolinie-chochoowskiej-kiedy.html"><img alt="Krokusy - Kalatówki" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWMBSfLyoq5rr89xdSzq1FC0j1TrDN4ViitzmA-90MG0tY81OAhdOOT0KJ-7CBgBIohyphenhyphentsVkDOMj-4CGPlghyauAzysLQaXVUgxqJI774PNKyva2yPMmKHmn4SLhMC9W5g69UoHZE9uf-/s400/IMG_1578.JPG" width="400" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpFirst"><br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<h3>
<span style="font-size: x-large;"><span><b>KIEDY KWITNĄ KROKUSY?</b></span></span></h3><h3><span style="font-size: x-large;"><b>KROKUSY W DOLINIE CHOCHOŁOWSKIEJ 2024 – KILKA FAKTÓW I WSKAZÓWEK.</b></span></h3><h3><b><span style="font-size: x-large;">PORY KWITNIENIA KROKUSÓW W POSZCZEGÓLNYCH LATACH:</span></b></h3></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>W <b><span style="font-size: large;">2024</span></b> roku - 10 lutego zauważono już pierwszego krokusa na Kalatówkach, a także kilka cebulek tych kwiatów wykopanych przez zwierzęta. 3 marca - na Kalatówkach, na Polanie Chochołowskiej i w Kościelisku zauważono kilka pojedynczych krokusów. Od 19 lutego nie ma już śniegu na tych polanach. Miesiąc od zaniku śniegu zazwyczaj pojawia się pierwszy, większy wysyp kwiatów. 7, 8 marca - Dolina Chochołowska w całości zasypana śniegiem. 18 marca - polana była w większości wolna od śniegu, nawet pod lasem. Na Polanie zaczyna być widać coraz więcej fioletowych krokusów, ale jeszcze się nie otwierały. Tuż przy drodze pod reglami na odcinku Kiry-Dolina Małej Łąki było już sporo grup krokusów. 23 marca. Siwa Polana przechodzi pełnię rozkwitu. Polana Chochołowska i Kalatówki powoli rozkwitają krokusami. Na świąteczny weekend TPN przygotował się już z akcja "Hokuskrokus" poprzez ustawienie ogrodzeń i wolontariuszy, mających chronić polany przez bezmyślnym zadeptywaniem kwiatów przez masy turystów. Spodziewany jest masowy najazd na wszystkie wymienione polany. 24 marca - krokusy w całości są przysypane śniegiem. 27 marca - pełny wysyp krokusów już trwa. Największego najazdu tłumów spodziewam się na święta.</li><li>W <b><span style="font-size: large;">2023</span></b> roku przewidywałem, że szczyt kwitnienia krokusów przypadnie na okres 24-26 kwietnia. W tygodniu 4-9 kwietnia Polana Chochołowska była pokryta śniegiem, a temperatury w ciągu dnia były ciągle ujemne. W ostatnim tygodniu marca zakwitły tylko pojedyncze kwiaty. 10 kwietnia dolinę nadal pokrywał śnieg, a całe Tatry były pokryte bardzo grubą i gęstą mgłą. 12 kwietnia mieliśmy informację z TPN-u i od będących na miejscu gospodarzy schroniska w Dolinie Chochołowskiej, że w 2023 roku krokusy nie wyrosną w postaci dywanów kwiatów z powodu złej pogody. To już czwarty słaby rok z rzędu. 14 kwietnia: krokusy zakwitły, ale nie utworzyły "dywanów", a jedynie większe fioletowe powierzchnie, gdzie kwiaty występowały w dość rzadkich odstępach. Kwiatów było wyraźnie mniej i polana nie kwitła równomiernie. Duża cześć zaczęła wyrastać pod koniec marca, po czym kwiaty zginęły pod śniegiem. Opady deszczu ze śniegiem dnia 17 kwietnia i temperatura poniżej 0'C utrzymująca się przez trzy kolejne dni tylko "dobiła" i tak już dość słabej jakości widowisko... Krokusy w Dolinie Chochołowskiej nie dopisały w roku 2023, ale jak się okazało, od około 12 kwietnia mieliśmy pełny wysyp kwiatów na Kalatówkach. Cała polana zakwitła równomiernie i obficie, przez co widowisko było naprawdę piękne, a miłośnicy fotografii mieli mnóstwo gęstych miejsc idealnych do zdjęć. 12 kwietnia krokusy były w szczycie rozkwitu na Kalatówkach.<span><a name='more'></a></span></li><li><b>W <span style="font-size: large;">2022</span> </b>roku - 23-25 marca i 3 kwietnia pojawiły się na polanie większe skupiska pojedynczych kwiatów, ale załamanie pogody, które przyniosło powrót zimy, spowodowało, że 11 kwietnia cała polana była pokryta śniegiem. Pierwsze skupiska krokusów zostały przysypane. W tym roku były wielkie rozbieżności, co do tego, czy już jest szczyt rozkwitu, czy dopiero nadejdzie. Jedne strony podawały, że szczyt przypadnie na 14 kwietnia 2022, ale kamery TOPR-u nie kłamały: <a href="http://pogoda.topr.pl" target="_blank">Kamery TOPR</a> (kamery na Polanę Chochołowską znajdują się w niższej części strony) oraz <b>#krokusowyraport</b> na Facebooku. Według kamer i akcji <b>#krokusowyraport</b>, na polanie 13 kwietnia 2022 leżało jeszcze mnóstwo śniegu. Z danych pogodowych wynikało, że nie spodziewałem się pełnego dywanu kwiatów, ponieważ część już zaczęła kwitnąć po 20 marca, część po 25 marca, a na początku kwietnia mieliśmy drugi atak zimy. Śniegi zaczęły topnieć po 20 kwietnia. Podczas weekendu 16-17 kwietnia 2022 mieliśmy kolejne opady śniegu i załamanie pogody, co znacznie wydłużyło okres oczekiwania na kwiaty. 25 kwietnia mieliśmy prawie całą polanę bez śniegu, gdzie w wielu miejscach zaczęły pokazywać się już całe skupiska krokusów. Z powodu wielokrotnego nawrotu zimy, kwiaty nie pojawiały się we wszystkich miejscach jednocześnie. 26 kwietnia w Dolinie Chochołowskiej występowały skupiska fioletowych kwiatów w dolnej części polany przy drewnianych chatach oraz w pobliżu górnej części szlaku okalającego Polanę Chochołowską. Nie było tak zwanych "dywanów" kwiatów. W miejscach niżej położonych, takich jak: Skrzypne, Nowe Bystre, Ciche, Ząb, Chochołów, Witów, Dzianisz, Kościelisko, wylot Doliny Lejowej, Siwa Polana, Butorowy Wierch szczyt kwitnienia przypadł na 14-15 kwietnia. W dniach 1-3 maja mieliśmy szczyt kwitnienia krokusów w Dolinie Chochołowskiej. Kwiaty tworzyły pojedyncze większe skupiska, ale nie powstawały dywany kwiatów ze względu na trzykrotny powrót zimowych warunków. Ze względu na nałożenie się szczytu kwitnienia na długi weekend majowy, przyjemność podziwiania kwiatów była wątpliwa, ponieważ kilkunastotysięczne tłumy raczej męczyły pod względem psychicznym, a nie pozwalały wypoczywać i podziwiać piękne widowisko. Pierwsze kwiaty kwitły już od 20 marca, ale każde następujące po sobie warunki zimowe przyczyniały się do szybkiego niszczenia wówczas kwitnących krokusów w kolejnych ciepłych okresach występujących pomiędzy nagłymi opadami śniegu.</li><li><b>W <span style="font-size: large;">2021</span> </b>roku - pierwsze krokusy pojawiły się przed 10-tym kwietnia, jednak pogoda dwukrotnie zafundowała nam istny roller coaster, gdzie najpierw mieliśmy +22'C, a za jeden dzień opady śniegu i za kilka dni ponownie +16'C, a w dniach 13-18.04.2021 mieliśmy ostry nawrót zimy (opady śniegu nawet do 70 cm). 19 kwietnia całą dolinę pokrywała gruba warstwa śniegu. Eksperci z TPN-u przewidywali wysyp kwitnienia krokusów na długi weekend majowy. 1 maja na Polanie Chochołowskiej było tylko widać obszary pojedynczych kwiatów, nie tworzących większych skupisk. Podczas majówki panowała beznadziejna pogoda. Na Polanie Chochołowskiej pierwsze kwiaty przebiły śnieg 24 kwietnia, ale pracownicy schroniska nie mieli pewności, czy krokusy zdążą utworzyć piękne dywany kwiatów z powodu kolejnego, chłodnego tygodnia przed nami. Wielokrotnie nawracająca zima najprawdopodobniej zniszczyła mnóstwo kwiatów na Polanie Chochołowskiej, przez co historia z roku 2020 się powtórzyła - krokusów na Polanie Chochołowskiej było jak na lekarstwo... 28 i 29 kwietnia na polanie pojawiły się pierwsze małe skupiska kwiatów, ale nigdzie nie widzieliśmy "dywanów". Wówczas ustąpiły śniegi, dlatego kwiaty nie zdążyły się rozwinąć z powodu załamania pogody na początku maja. Kwiaty występowały w rzadkich skupiskach, nie mogąc się nawet otworzyć... Po 28 kwietnia 2021 brakowało dobrej, słonecznej pogody, potrzebnej do pełnego otwarcia kwiatów. Jeszcze 30 kwietnia po godzinie 12.00 mieliśmy ostatnią szansę podziwiania krokusów przy pełnej, słonecznej pogodzie. Najpiękniejszy wysyp kwiatów mieliśmy właśnie 28 kwietnia, na Butorowym Wierchu (zielony szlak), gdzie mogliśmy podziwiać przepiękne "dywany" krokusów, jak na Polanie Chochołowskiej w najlepszych latach. Był to jedyny w pełni słoneczny dzień, gdzie kwiaty mogły się w pełni otworzyć. Wysyp krokusów na Butorowym Wierchu trwał od 21 kwietnia do około 5 maja. Seryjne załamania pogody zniszczyły kwiaty. Zazwyczaj podczas załamania pogody występuje opad krupy śnieżnej lub drobnego gradu, który tratuje krokusy. 1-3 maja na Polanie Chochołowskiej widzieliśmy tylko małe skupiska rozstrzelonych, pojedynczych krokusów, które nie utworzyły fioletowych obszarów zwanych "dywanami". Moim zdaniem Polana Chochołowska nawaliła drugi rok z rzędu. W tym roku królował Butorowy Wierch 28 kwietnia, gdzie mieliśmy idealny, wręcz podręcznikowy wysyp kwiatów. 30 kwietnia mieliśmy jeszcze ostatnią szansę, ale dopiero od godziny 12.00. Od 28 kwietnia na Kalatówkach trwał pełen wysyp krokusów do około 5-6 maja. Również tam było pięknie, ale brakowało słonecznej pogody, żeby kwiaty mogły się w pełni otworzyć. Najbliższą i ostatnią okazję mieliśmy jeszcze 4 maja 2021, gdzie na niebie sunęły tylko pojedyncze chmury. Na Kalatówkach powstały dywany kwiatów, ale nie były tak duże i spektakularne, jak podczas wcześniejszych lat sprzed roku 2020. Sezon na krokusy można było zakończyć już po 4 maja 2021. W tym roku Butorowy Wierch rządził<span><!--more--></span></li><li>W <b><span style="font-size: large;">2020</span></b> roku szczyt kwitnienia krokusów przypadł na dni 13-17 kwietnia. Z powodu p(l)andemii koronawirusa i wprowadzonych zakazów, tego roku nie było możliwości podziwiania krokusów w rozkwicie. Był to pierwszy rok, kiedy natura odetchnęła od zmasowanego ataku turystów... Na oficjalnych stronach TPN-u można było je podziwiać za pomocą kamery internetowej. W roku 2020 nie nastąpił żaden "wysyp" kwiatów. Na całej polanie mogliśmy zobaczyć jedynie pojedyncze krokusy lub małe grupki. Jedyny fioletowy "dywan" wystąpił na polanie Huciska tuż za bacówką. Informacja pochodzi od osób związanych z TPN-em, będących na miejscu: Tomasza Skrzydłowskiego oraz Jana Krzeptowskiego-Sabała. Panowie przypuszczają, że tak słabe kwitnienie, prawdopodobnie jest przyczyną nawrotu zimy w połowie marca</li><li>W <b><span style="font-size: large;">2019</span></b> roku szczyt kwitnienia krokusów przypadł na dni 8-10 kwietnia. Jako, że od 10 kwietnia mieliśmy 5-cio dniowe załamanie pogody w Tatrach, krokusy nie mogły zakwitnąć równomiernie i jednocześnie. To znaczy, że tylko połowa polany Chochołowskiej i Kalatówek w dniach 8-10 kwietnia była w szczycie rozkwitu (dolna część obu polan), a druga połowa, wyżej położona, zakwitła bardzo słabo dopiero po 14. kwietnia, ponieważ załamanie pogody utrzymujące się przez 5 dni oraz padający śnieg zniszczył krokusy mające zakwitnąć w wyższych częściach obu polan. Ciekawostką jest fakt, że dodatkowo codziennie na wieczór, na polanę Kalatówki przychodziło 13 saren i... zjadało zakwitnięte krokusy w rejonie drewnianej bacówki. Stąd w roku 2019 masowy wysyp krokusów nie nastąpił w ogóle... </li><li>W <b><span style="font-size: large;">2018</span></b> roku szczyt kwitnienia krokusów przypadł na dni 10-12.04.2017 (cała polana jednocześnie)</li><li>W <b><span style="font-size: large;">2017</span></b> roku szczyt kwitnienia krokusów przypadł na dni 1-2.04.2017 (cała polana jednocześnie)</li><li>W <b><span style="font-size: large;">2016</span></b> roku szczyt kwitnienia krokusów przypadł na dni 3.04.2016 (strome zbocza przy kapliczce), 8, 9.04.2016 - dolna część polany.</li><li>W <b><span style="font-size: large;">2015</span></b> roku szczyt kwitnienia krokusów przypadł na
dni 23, 24.04.2015 (cała polana jednocześnie)</li>
</ul>
<b><span style="font-size: x-large;">Wskazówki, jak się zabrać do tematu wyjazdu pt. „podziwianie
krokusów” – czyli kiedy kwitną krokusy w postaci rozległych dywanów kwiatów?</span></b><o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zanim pójdziesz za tłumem, weź pod uwagę kilka
faktów. Poniżej w relacji zobaczysz, co może Cię czekać, kiedy zignorujesz te informacje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>planując wyjazd do Doliny Chochołowskiej,
postaraj się sprawdzić o której mamy wschód słońca. Z parkingu wyrusz na około
godzinę przed wschodem słońca. Usłyszysz niesamowicie bajeczny śpiew ptaków
oraz będziesz przed znaczną większością ludzi, którzy lubią sobie dłużej
pospać.</li>
<li>kiedy dojdziesz na Polanę Chochołowską około
45 min po wschodzie słońca zobaczysz, że za jakieś pół godziny zacznie do niej
dopiero docierać światło słoneczne, które z kolei jest konieczne do otwarcia
kielichów krokusów.</li>
<li>od wschodu słońca upłynie około półtora godziny, zanim zaczną otwierać się pierwsze krokusy. Od momentu pojawienia się światła na Polanie
Chochołowskiej, dolicz około dwie godziny, które będą potrzebne na powolne otwieranie się kwiatów. Średnio po upływie 3h 30min od wschodu słońca można robić pierwsze zdjęcia krokusów w ich pełnej okazałości. Na początku kwietnia, przed godziną 9.00, wszystkie kwiaty
są pozamykane i wyglądają, delikatnie mówiąc, „licho”. Pokrywają je grube kropelki rosy.</li>
<li>jeśli wybierasz inne polany niż ta w Dolinie
Chochołowskiej, weź mapę i sprawdź położenie polany względem gór. 21. marca
słońce wschodzi dokładnie na wschodzie, a z każdym dniem miejsce wschodu oddala
się w stronę północnego-wschodu. Mając te dane, zobacz, czy jakieś góry nie
stoją na przeszkodzie (czy nie zacieniają dużej części wybranej polany). Np.
Kalatówki znacznie piękniej prezentują się w godzinach popołudniowych niż w porannych.</li>
<li>jeśli przyjechałeś w weekend, to po godzinie
9.00 nie masz po co wyruszać. Ilość ludzi Cię przytłoczy. Powstają ogromne
kolejki po bilety, a ulica jest całkowicie zakorkowana. Czym później wrócisz
tym gorzej dla ciebie!</li>
<li>jeśli nie masz innej możliwości niż weekend, to
oblicz czas według powyższych wskazówek tak, żeby udało ci się podziwiać
krokusy w godzinach 9.00 – 11.00. Później musisz już wracać na parking, żebyś
nie wracał tylko do samego Krakowa przez 6-7 godzin. Dla ułatwienia –
przeczytaj sobie przedostatni i ostatni akapit tego artykułu – podałem tam
statystyki „obciążenia” szlaku i konsekwencje, jakie to za sobą niesie.</li>
<li>jak wyznaczyć odpowiedni czas, kiedy krokusy tworzą
dywany kwiatowe i kiedy jest ich najwięcej? Najlepiej zaglądaj na stronę
internetową Schroniska na Polanie Chochołowskiej lub tatrzańskie profile na Facebooku. Jeśli zobaczysz pierwszy
komunikat o pierwszych krokusach, to od tego czasu mija 13-16 dni (w zależności, jakie są temperatury i czy nie dopadał nowy śnieg w tym czasie). Jeśli spadł
śnieg, to wtedy trzeba doliczyć kolejne dni na jego roztopienie. Druga
możliwość, to szukanie na Facebooku hashtagu #krokusowyraport. Miłośnicy tych
kwiatów piszą o aktualnych warunkach i zamieszczają zdjęcia. Nie patrz na
terminy zorganizowanych wycieczek, bo zwykle ich terminy są „rozjechane” z
rzeczywistością. Kwiaty po osiągnięciu pełni rozkwitu, utrzymują się tylko kilka dni w
najpiękniejszej formie. Chociaż kwitną jeszcze przez około dwa tygodnie, to
wyglądają później na przekwitnięte lub „stratowane”. Dlatego najważniejsze jest,
żeby odpowiednio wyznaczyć czas pierwszych dni najintensywniejszego kwitnienia
krokusów.</li>
<li>zapamiętaj sobie najważniejszą rzecz: nie zabieraj bardzo małych dzieci ze sobą! One nie wytrzymają tak długiej wędrówki (11,2 km w jedną stronę), a jeśli myślisz, że przewieziesz je w wózku, to tym bardziej się umęczy ono i ty! Dlaczego? Ponieważ, blisko połowę naszej trasy stanowi kamienista i wyboista droga, gdzie prowadzenie wózka z dzieckiem to czysta mordęga. Dodatkowo dochodzi błoto na trasie i oblodzenie od miejsca, gdzie kończy się asfalt. Zobaczysz, jak szybko zdenerwuje cię szarpanie się z wózkiem i jak dziecko będzie szybko płakać z powodu zbyt silnych wstrząsów. Wyobraź sobie, że taką drogą będziesz musiał wędrować około 4,5 km. Pamiętaj, ze szlak najpewniej będzie dodatkowo błotnisty i oblodzony.</li>
<li>jeśli dopiero zaczynasz przygodę z krokusami, to wiedz, że wiele ominęło Cię już bezpowrotnie... Z każdym rokiem w Dolinie Chochołowskiej tereny kwitnienia krokusów coraz bardziej są odgradzane i obstawiane wolontariuszami, co strasznie mnie zniechęca. Każdego roku kwiaty można podziwiać z coraz większej odległości, stąd w roku 2018 byłem tam po raz ostatni. Z jednej strony rozumiem wprowadzane zabiegi, ponieważ do Doliny Chochołowskiej przybywają dziesiątki tysięcy ludzi, którzy nie potrafią się zachować, nie wiedzą gdzie są, i w ogóle, czego mają się spodziewać. To najczęściej oni łamią wszelkie zasady obowiązujące w górach, co wymusza stosowanie omawianych środków zabezpieczających. Na szczęście to, co najbardziej chciałem utrwalić na zdjęciach, sfotografowałem kilka lat wcześniej, W dzisiejszych czasach podziwianie kwiatów z bliska jest po prostu niemożliwe (czytaj: na najpiękniejsze dywany krokusów popatrzysz tylko z daleka...)</li>
<li>rok 2018 po raz kolejny potwierdził, że od informacji o ujrzeniu pierwszych krokusów mija około 16 dni do ich pełni. Pamiętaj, że jeśli widzisz krokusy w pełni rozkwitu, a jutro zapowiadają deszcz, w tym roku możesz je ujrzeć ostatni raz. Intensywny, wiosenny opad potrafi je dosłownie stratować - bardziej niż tłumy ludzi. Tak było w 2016 roku, gdzie w pierwszym dniu pełnego rozkwitu, po południu spadł deszcz i krupa śnieżna, tratując większość kwiatów. Te, które zostały były bardzo poniszczone i poszarpane. Z tego względu nigdy nie odkładaj podziwiania krokusów "na jutro", bo jutro może być już za późno...</li>
<li>gdzie szukać najpiękniejszych krokusów w Dolinie Chochołowskiej? Znajdziemy pięć miejsc:</li>
</ul>
1. Przedostatnia drewniana chata z
drewnianymi ławkami po prawej stronie szlaku. Dookoła chaty rośnie niezwykle
zielona trawa, a na niej najpiękniejsze gromady krokusów. Tutaj kwiaty
przyjmują ciemnofioletowy kolor, którego nigdzie indziej nie zobaczymy! Kwiaty
dodatkowo są duże i bardzo równe – są pięknego kształtu. Patrząc przed siebie,
dostrzeżemy z łatwością zieloną wąską ścieżkę. Po obu jej stronach zobaczymy najgęściej
występujące krokusy. Dzisiaj możemy popatrzeć na to skupisko tylko z daleka...<br />
<div>
<br />
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsfcuXl-gsbVTOt_69ka_MUmgyLxXnr_xnpuXRcMCPYWhJXA72AVPU-GiYCFOij2TxJ9M9zNVNTEG_jo7zwG7PWl-I3qOPXT6dVlpo9sQVKo71dpTzOgMIFZ6K62x_Zuk_4pWAPxDDrkV/s1600/14.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsfcuXl-gsbVTOt_69ka_MUmgyLxXnr_xnpuXRcMCPYWhJXA72AVPU-GiYCFOij2TxJ9M9zNVNTEG_jo7zwG7PWl-I3qOPXT6dVlpo9sQVKo71dpTzOgMIFZ6K62x_Zuk_4pWAPxDDrkV/s400/14.JPG" width="400" /></a> <img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIQfQDZGVUC9DuUnrSOPvoNM-N4w59G25ggaBez9N4jYBJUQFknpv78ivxiG2kVmJc0ZSkCHlRspHTXb4o_MAyheQ7IgVf4-msA9YmidfWqGzlSfuo1XkrtwduTRHs2289pDecEpg80WOv/s400/IMG_5172.JPG" width="400" /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
2. Zakręt szlaku w drodze przed
schroniskiem. Rozpoznamy go po jednakowej wysokości, grubych drewnianych słupkach,
gdzie po prawej stronie ciągną się dywany krokusów. Dywan kwiatów kończy się ostatnią drewnianą chatą po prawej stronie ścieżki.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZyuopkiz3m9OtBl9RNbC9IskHeqCTX-3geZe0WddVZ3wyfwOdw_gSiBkjeGuLt1Uh-Q_xkU_3PWTmpg2lil9435uYP9jSusqHaH3qCCvv5SQZB5sRSSrfBgqyKPIlhiLWGUC3UqsQZ7ud/s400/IMG_1777.JPG" width="400" /> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij02BHmfxrerp5YduYh9vll9ZEBIcNvuMr1Ij7KLTr7AVDFT2hqZ9dsfH4gj7I-ebLJd_ahRrumd6gQtDW1B_RW4IbbK0u2v63W_ahL2EL8QZoC_6yJ7F2yIu6X5yCGE-u1CMQyRtu11zG/s1600/118.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij02BHmfxrerp5YduYh9vll9ZEBIcNvuMr1Ij7KLTr7AVDFT2hqZ9dsfH4gj7I-ebLJd_ahRrumd6gQtDW1B_RW4IbbK0u2v63W_ahL2EL8QZoC_6yJ7F2yIu6X5yCGE-u1CMQyRtu11zG/s400/118.JPG" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
3. Wzniesienie, zbocze opadające ku
dolinie w okolicach kapliczki. W zagłębieniu terenu z pewnością zauważymy trzy
wielkie dywany kwiatów, łączące się w jeden, ciągnący się aż do wypłaszczenia terenu.
Możemy stąd również podziwiać najpiękniejszy widok na ośnieżone góry!</div>
<div>
<br />
<div>
<img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWMBSfLyoq5rr89xdSzq1FC0j1TrDN4ViitzmA-90MG0tY81OAhdOOT0KJ-7CBgBIohyphenhyphentsVkDOMj-4CGPlghyauAzysLQaXVUgxqJI774PNKyva2yPMmKHmn4SLhMC9W5g69UoHZE9uf-/s400/IMG_1578.JPG" width="400" /> <img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz7f_ko8kZHP0ToLaOph-amUANL4E-b1rMdF_qL6DQNtJLSwzZM7TnTTHzdKq8pZgsrR364VZCgdKzWrEnAvwC3bG6igRQMYcgAIYSuxW9ER1QXea5pq0Dy-SbxKDmxTbBr_4AmRJdw5GY/s400/IMG_1652.JPG" width="400" /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
4. Piękna, zielona ścieżka po środku dywanu z krokusów - zobaczymy ją tuż przed zakrętem prowadzącym do schroniska, czyli w rejonie przedostatniej chaty, gdzie na żywozielonej trawie rosną najbardziej fioletowe krokusy ze wszystkich. Obecnie możemy popatrzeć na nią tylko z daleka...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXA4qUoKo-WrcekP3N-H66zNrQk4Bwykpikug6660xrxfAlaIe_3nPCP4gu1sdyyqDWcOT355Q5iKiRtJZFMHbf7zEOzJU9USfQ41NVp-rWDK9y1BDE0Q8iytlWS7Yhb-SdDegMggolIqt/s400/IMG_1725.JPG" width="400" /> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhezlbAx8Stii8dgawCDaEYJYlx8lg2JkFq0BKyZ9cbKrNjboGXMwgHFAYjQqUlD0dAtJESTDn718FX-mYi_4f4esP13SZqy7ObVXbDEXo7-0uoRz8tg8yKiYuHid0gTWuObd9Dg1aKK0-u/s1600/149.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhezlbAx8Stii8dgawCDaEYJYlx8lg2JkFq0BKyZ9cbKrNjboGXMwgHFAYjQqUlD0dAtJESTDn718FX-mYi_4f4esP13SZqy7ObVXbDEXo7-0uoRz8tg8yKiYuHid0gTWuObd9Dg1aKK0-u/s400/149.JPG" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
5. Zakręt w prawo, tuż za schroniskiem - zobaczymy tam dywan krokusów przecięty wydeptaną ścieżką - właśnie to miejsce jest jednym z najgęściej kwitnącym kawałkiem na całej Polanie Chochołowskiej. Obecnie najgęstsze skupiska będziemy mogli podziwiać tylko z dużej odległości. Takich zdjęć, jak poniżej na pewno już nie wykonasz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7dpYLYxdijdbg1-kD_xYJlCQWqPj1OgGV_A-NFtYbmX7bVv6Grd404PvxCa5E99TU2x4ivcdlTsdPLQNBEqSSsn-HvGeyTFOy_f4PQRsnHTH-sJsJw-bIFodi-DXxM31jAfZqxqqTy1Z6/s400/IMG_1423.JPG" width="400" /> <img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAft4Ij0WxVJYCLW75j9nfE-PRLUP8ZZCvmRGdXrdnwF7zDd8NPE0ezW8KGCS-1yM76LhWHbsOBVmeKjjZknuULQnO895hy5IphKeOkNxx9kJ81URW-vU62mrdCA5Kl_JwA5Oc2YCLUHNy/s400/IMG_5084.JPG" width="400" /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
We wszystkich, wyżej wymienionych miejscach, zobaczymy najgęściej występujące krokusy:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja3beY6OiKf0DpkxW0c0onRHPZptmCsO7rJ4x6SqWWJwSIcA3XaUCuhSKJ6rYhfnfFjCwSXfo9DX5HgvnU19YBVg0lDPzBkc5KeBF5J_v13vMBUmv74yxgbx6nkDUA4xYQYYqivrjULKUj/s1600/181.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja3beY6OiKf0DpkxW0c0onRHPZptmCsO7rJ4x6SqWWJwSIcA3XaUCuhSKJ6rYhfnfFjCwSXfo9DX5HgvnU19YBVg0lDPzBkc5KeBF5J_v13vMBUmv74yxgbx6nkDUA4xYQYYqivrjULKUj/s400/181.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXui7GdJEc21juamLp8_TDoVL9lgv_qgvBJIAFLwC42Mr9bsd9XeprFbXeVTm0AWV_rs7Fhvau1PoTxSCMDtv1Yk1geFBieaFOLWVM674umhyphenhyphenwglNq0Jr1KodhzxYa8tHwz8shVHe3_8Q8/s1600/120.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXui7GdJEc21juamLp8_TDoVL9lgv_qgvBJIAFLwC42Mr9bsd9XeprFbXeVTm0AWV_rs7Fhvau1PoTxSCMDtv1Yk1geFBieaFOLWVM674umhyphenhyphenwglNq0Jr1KodhzxYa8tHwz8shVHe3_8Q8/s400/120.JPG" width="400" /></a></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLUFK38zechBA3XGKakBXbL1vvfmO9JHyoAVP1-ewCBW0U0uw-a-e75zJN_T_IsqmrbrxPZZ3PZ7gW5NU_vSnpdm6F0b3ipt1qQZW6evPiGaP2LxhlbyI6APqXH1MEkFtnb-k81siGaesn/s1600/138.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLUFK38zechBA3XGKakBXbL1vvfmO9JHyoAVP1-ewCBW0U0uw-a-e75zJN_T_IsqmrbrxPZZ3PZ7gW5NU_vSnpdm6F0b3ipt1qQZW6evPiGaP2LxhlbyI6APqXH1MEkFtnb-k81siGaesn/s400/138.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidIUSgODc41N02psWsqlqcJcQQrIK4Mj57Sdg-eCnzqiSE9Pd0iIdT-n2t6aaERn6Ykd0uaGcll9iGXwVCNm7MffwSWwBtAwh__JQzRYn1Q3CyBQ52cMV0KJl8DsFHcgXPnwoDrXA1iMYG/s1600/164.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidIUSgODc41N02psWsqlqcJcQQrIK4Mj57Sdg-eCnzqiSE9Pd0iIdT-n2t6aaERn6Ykd0uaGcll9iGXwVCNm7MffwSWwBtAwh__JQzRYn1Q3CyBQ52cMV0KJl8DsFHcgXPnwoDrXA1iMYG/s400/164.JPG" width="400" /></a><br />
<ol>
</ol>
<b><span style="font-size: x-large;"><o:p></o:p>Nasza relacja z wyjazdu 12.04.2018 (Dolina Chochołowska + Kalatówki)</span></b><br />
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Jak co roku, postanowiliśmy pojechać w Tatry, żeby
podziwiać piękne krokusy. Mając doświadczenie z lat poprzednich, założyliśmy
pewne fakty: trzeba pojechać w środku tygodnia, żeby nie było tłumów i
wolontariuszy, musi być słońce, żeby kwiaty mogły się otworzyć i niebieskie niebo,
żeby można było zrobić dobre zdjęcia. Długo zastanawialiśmy się, kiedy pojechać na
Kalatówki, bo już w tamtym roku mieliśmy odwiedzić tę piękną polanę. Jako, że po
południu panują tam lepsze warunki oświetleniowe postanowiliśmy, że pojedziemy w nocy do Doliny
Chochołowskiej, a po południu pojedziemy na Kalatówki. Wyruszyliśmy o
5.10 rano, słuchając dziesiątków śpiewających ptaków w okolicach parkingu. Ich śpiew jest niepowtarzalny! W tym czasie czekaliśmy na Basię
poznaną na Sokolicy w Pieninach, podczas jesiennego polowania na morza chmur. 1h
45min – tyle zajęło nam przejście całej Doliny Chochołowskiej wolnym tempem. Wiedząc,
że kwiaty otworzą się dopiero za dwie godziny, postanowiliśmy przeczekać ten
czas w schronisku. Zdążyliśmy zjeść dobre śniadanie, a niektórzy wypić ciepłą
herbatę z bufetu. Po 8.35 rzuciłem hasło, że kwiaty mogą być już otwarte.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wyszliśmy po godzinie 8.45 i krokusy wszędzie były
już w pełni otwarte. Zaczęliśmy iść w stronę kapliczki, gdzie po prawej stronie
mamy jeden z pięciu najgęściej zakwitniętych obszarów na całej polanie. Przecina
go wydeptana ścieżka. Co roku można było tamtędy przejść, a w 2018, nawet ten
kawałek ogrodzono taśmami. Szkoda, bo tam zawsze jest pięknie... Za pierwszym
wzniesieniem, po lewej stronie i za chwilę po prawej, mamy dwa kolejne
skupiska, gdzie znajdziemy bardzo gęsto kwitnące krokusy. W drodze do kapliczki
po prawej stronie widać trzy pofałdowania, które wyróżniają się fioletem. Właśnie
tutaj ludzie schodzą ze szlaku i zza drzew wchodzą na uschniętą trawę obok trzech
dywanów krokusów. Jeśli widziałeś zdjęcia krokusów na tle ośnieżonych gór, to
właśnie stąd zostały one zrobione. Chwilę dalej dochodzimy do kapliczki, gdzie na
terenie ogrodzonym po lewej stronie, widzimy gęste, ale małe pole krokusów i za płotem, przed nami. Warto tutaj zrobić kilka ujęć. Schodząc z wzniesienia z
kapliczką przetniemy szlakiem rozległy dywan krokusów, ale tutaj kwiaty są
rzadziej rozmieszczone i wyglądają na nieco mniejsze. Na samym końcu ścieżki
dochodzimy do głównej drogi prowadzącej do schroniska, którą przyszliśmy. Przed
nami widzimy ponownie trzy drewniane chaty. Pomiędzy drugą, a trzecią zauważymy
bardzo zieloną trawę (podczas, gdy wszędzie jest uschnięta), gdzie rosną
najpiękniejsze i najbardziej fioletowe krokusy. Gdybym miał przeglądać
wszystkie 2.000.000 kwiatów, które w pełni sezonu zakwitają jednocześnie (inne źródła podają
nawet 14.000.000 kwiatów w pełni sezonu, w urodzajnym roku), to wiem, że najpiękniejsze są właśnie
tutaj – pomiędzy dwiema ostatnimi chatami. Pomimo, że spotykamy je tuż przy głównej
drodze, to w 2018 roku nawet je zagrodzono taśmą. Z tego samego miejsca mamy
przepiękny widok na zieloną ścieżkę, przecinającą jeden z najpiękniejszych,
fioletowych dywanów. Tutaj również kwiaty występują bardzo gęsto. Za trzecią
chatą rozpoczyna się zakręt drogi prowadzącej do schroniska. Po prawej widać
drewniane pale wbite do ziemi z taśmą TPN-u. Właśnie odtąd, aż do
schroniska, ciągnie się bardzo gęsty dywan kwiatów, którego koniec widać przy drewnianej chacie. Zanim wejdziemy do schroniska, polecam jeszcze raz skręcić w kierunku
kapliczki i spojrzeć tuż za schroniskiem w dół (tam, gdzie ścieżka przecina fioletowy
dywan). Niżej, przed rzędem drzew, ujrzymy trzy dywany przecięte niewielkim
pasem zieleni i uschniętych traw. To są wszystkie, najbardziej obfitujące w
kwiaty miejsca na Polanie Chochołowskiej, które trzeba koniecznie zobaczyć.
Niestety co roku zauważam, że odgradza się coraz większy teren, ustawia coraz
więcej wolontariuszy i stosuje różne zabezpieczenia. To wszystko powoduje, że
na najlepsze miejsca możemy popatrzeć tylko z daleka, podczas gdy jeszcze w 2015 i 2016 roku wchodziliśmy w centrum wszystkich omówionym miejsc dostępnymi, zielonymi ścieżkami, nie depcząc kwiatów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Głównym problemem Doliny Chochołowskiej jest
niestety reklama w mediach, która powoduje, że ludzie przybywają masowo. W
ciągu jednego weekendowego dnia do doliny potrafi przyjechać nawet 33.000 ludzi!
Takiego tłumu nikt, ani nic nie jest w stanie wytrzymać, dlatego stosuje się
różne zabezpieczenia i ogrodzenia, żeby turyści nie zadeptywali kwiatów. Widać
też, że z roku na rok przybywa nieświadomych ludzi, nie mających pojęcia o
górach (mówię tu o naprawdę podstawowej wiedzy).
Brak świadomości rozpoznaję chociażby po zadawanych pytaniach na pierwszej polanie z kwiatami (10 min wędrówki
od parkingu). Osoby, które nie wiedzą zupełnie nic o Dolinie Chochołowskiej i krokusach pytają, czy to już jest ta polana, co w telewizji pokazują. Inny zły przykład dają młodzi rodzice pchający wózek z małymi dziećmi. Nie wiedzą, że za 6 km
czeka ich 4,5 km odcinek kamienistej, błotnistej, a często oblodzonej drogi, gdzie dziecko będzie lepiej
wytrzęsione niż kulki w maszynie losującej Lotto… Niestety widać, że coraz więcej ludzi jest nieprzygotowanych do wyjścia w góry: zaczynając od
podstawowej wiedzy, a kończąc na butach, gdzie jest wielu takich, którzy wędrują w
sandałach, czy trampkach. Nic w tym złego nie ma, gdy idziemy asfaltem, ale
pamiętajmy, że po 6 km asfaltowej drogi mamy około 4,5 km odcinek kamienistego szlaku,
gdzie często występuje błoto, a nierzadko na ostatnich dwóch kilometrach… lód!
Z tego powodu zawsze polecam zabrać ze sobą małe raczki zakładane na buty
(raczki, to nic innego, jak gumowa nakładka z metalowymi kolcami, dzięki której
będziemy mogli chodzić po oblodzonej powierzchni o niewielkim nachyleniu). W różnych
marketach spotykam je co roku za około 20 zł, więc wydatek nie jest duży, a
zdecydowanie ułatwimy sobie przejście. Nie raz widziałem, jak kobiety „walczyły”
z ostatnim kilometrem trasy, po czym i tak wszystkie leżały na lodzie, bo nawet
nie ma możliwości, żeby go obejść. Po lewej stronie widnieje zalesiona stromizna, a po
prawej - pionowy, kamienny mur, za którym płynie szeroki potok, położony kilka metrów
poniżej naszego poziomu... Innym zjawiskiem jest młodzież, która przywykła do życia z
telefonem w ręku. Niestety nie cieszą się górami, ale ciągle przeglądają Internet
lub słuchają muzyki z przenośnego głośnika bluetooth…<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widząc, jak wiele się zmieniło w Dolinie
Chochołowskiej (coraz większe zabezpieczenia, możliwość podziwiania najpiękniejszych
miejsc tylko z daleka, tłumy nieprzygotowanych turystów) postanowiłem, że nie
odwiedzę tego miejsca przez co najmniej kilka lat… Na szczęście zdążyłem zrobić
zdjęcia najpiękniejszych dywanów w czasie, kiedy to było jeszcze możliwe, np. w latach 2013-2016…<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pomału przenosiliśmy się na Kalatówki. Dużo słyszeliśmy
o krokusach na tej polanie, ale nigdy jej nie odwiedzaliśmy w czasie kwitnienia krokusów.
Musieliśmy sprawdzić, jakie dywany kwiatów można tam podziwiać. Spod dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch wyruszyliśmy
około godziny 14.00, a dotarliśmy na Kalatówki około 14.40. Z Danielem poszliśmy
jeszcze czarnym szlakiem na lokalne wzniesienie, żeby popatrzeć na polanę z
wysokości. Jest piękna! Całą akcję zdążyliśmy zrobić w 25 min, po czym wróciliśmy na Kalatówki. To, co zobaczyliśmy na polanie, przerosło nasze oczekiwania! Pomiędzy
pierwszą, a drugą bacówką występują tak gęste dywany kwiatów, że aż nie można było oderwać od nich wzroku i... aparatu! Wszędzie jednakowa gęstwina! Tyle kwiatów na tle ośnieżonych
gór... Cóż za widok! Największe skupiska podziwialiśmy w rejonie obu bacówek, dlatego
wszyscy je okrążali i robili zdjęcia krokusom. Kwiaty rosną tak gęsto, że nawet nie
widać uschniętej trawy! Będąc na miejscu, stwierdziłem, że Kalatówki
są znacznie piękniejsze od Doliny Chochołowskiej. Na Kalatówkach mamy całe mnóstwo
kwiatów i tak samo dużo fioletowych dywanów, ale tło jest znacznie piękniejsze.
Na Kalatówkach widzimy więcej białych gór. A co mi się najbardziej podobało? Nie było ŻADNEGO
ogrodzenia, ani wolontariusza! I tylko kilka pojedynczych osób! Żadnych tłumów!
Najciekawsze, że mogliśmy wchodzić wszędzie, gdzie nam się podobało,
korzystając z utartych ścieżek, na których nie rosną kwiaty. Właśnie czegoś
takiego potrzebowaliśmy! Dobrze, że w telewizji nie mówi się o Kalatówkach, bo tylko jedna dolina jest przeciążona, a na drugiej jest spokojnie…<br />
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">KROKUSY W DOLINIE CHOCHOŁOWSKIEJ:</span></b><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggFny4_iPsVVPYTcWeSo06fhxfOlQUbp3spbqbD1WYqpi9ESYC1gpvpKYEAoTh_p8ODBwKI4jzIcHoIaUbr20XT5pnnoTs_pdqdAUD_6GpfRW8u6-woibGvsB-aY1cg6C0JjdaUJPKOpKp/s1600/14.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggFny4_iPsVVPYTcWeSo06fhxfOlQUbp3spbqbD1WYqpi9ESYC1gpvpKYEAoTh_p8ODBwKI4jzIcHoIaUbr20XT5pnnoTs_pdqdAUD_6GpfRW8u6-woibGvsB-aY1cg6C0JjdaUJPKOpKp/s320/14.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHDbZC-GJCAIuKZ49uMTq5ojyGcmMm5B7fRIK5nWDGCZn9YH2fDF-EEYHF3uzvT5dLjiIfSDCHU9zdwbXqK7-1XsxYugJvNKTpmT3Boh3uaZ33ZM2ooyaPu-D8D-jFc0aWPvgaYJzPTO5O/s1600/19.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHDbZC-GJCAIuKZ49uMTq5ojyGcmMm5B7fRIK5nWDGCZn9YH2fDF-EEYHF3uzvT5dLjiIfSDCHU9zdwbXqK7-1XsxYugJvNKTpmT3Boh3uaZ33ZM2ooyaPu-D8D-jFc0aWPvgaYJzPTO5O/s320/19.JPG" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9n5qeZhav_EjsM_kvfIrBsiUi6idzH9LcLh4lVi9Bgxj31uz9yZTYjtVFUeMh7BnchozDP_cx-x9IWRMB6oHaZZ_xWnWkMErpU2nEqx4vqDvrm7iJ-jDIo6p-wvxwSqvA3F86Nr-rq5uX/s1600/17.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9n5qeZhav_EjsM_kvfIrBsiUi6idzH9LcLh4lVi9Bgxj31uz9yZTYjtVFUeMh7BnchozDP_cx-x9IWRMB6oHaZZ_xWnWkMErpU2nEqx4vqDvrm7iJ-jDIo6p-wvxwSqvA3F86Nr-rq5uX/s320/17.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTaQA6LDyKyBX6-SiqbpHUDQb8nKvIhCWqqbIV6889fRVM6uOQz-kIJOqdgdqA6f040-APbpYzW0np304AH9I4w7k7ZTF3RiwoWpNat1-2GS5EYrrcqk2FfGDIk9Zsb_4h-8AfQPRyn0r2/s1600/118.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTaQA6LDyKyBX6-SiqbpHUDQb8nKvIhCWqqbIV6889fRVM6uOQz-kIJOqdgdqA6f040-APbpYzW0np304AH9I4w7k7ZTF3RiwoWpNat1-2GS5EYrrcqk2FfGDIk9Zsb_4h-8AfQPRyn0r2/s320/118.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFYzXtTwyM-KHfw110Tr2F3GmDwW2iwWruJeQFJZVf9r4wmoOe7mL7TShio2xcyt-ecTHkqu_0SifIC8XX9w551TBtUdhKT5A31pfHbmOGOZXaglNcoSVivx5xbbPMhbUJnZFozdiFfLo0/s1600/124.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFYzXtTwyM-KHfw110Tr2F3GmDwW2iwWruJeQFJZVf9r4wmoOe7mL7TShio2xcyt-ecTHkqu_0SifIC8XX9w551TBtUdhKT5A31pfHbmOGOZXaglNcoSVivx5xbbPMhbUJnZFozdiFfLo0/s320/124.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfJgM8TBmwBBjhBiS5-a-xiqu0_HGDLKOKpgPIVoV4ZW8FJdwBOkMZEO9yRHzhP-_-xFD6gZyqEYQDl6V__lG-WaHPkHGxJv-DDaIndeb5kyHPto2j9lLXllj4k3du-uCQwYPGQxHbkUjB/s1600/130.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfJgM8TBmwBBjhBiS5-a-xiqu0_HGDLKOKpgPIVoV4ZW8FJdwBOkMZEO9yRHzhP-_-xFD6gZyqEYQDl6V__lG-WaHPkHGxJv-DDaIndeb5kyHPto2j9lLXllj4k3du-uCQwYPGQxHbkUjB/s320/130.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWls58OVgUupAH_x55gx_fcc7FG8mbEbL3xBInTvQ3e_srD8F6Yvq3r66dLJaiJtXNZyvGw0VMt96S6QPQqgP32V_niAwjxIWxV4IulpVPgxJa4ACNNJkJI4GHSF2sxHy7IelhIibntMbg/s1600/140.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWls58OVgUupAH_x55gx_fcc7FG8mbEbL3xBInTvQ3e_srD8F6Yvq3r66dLJaiJtXNZyvGw0VMt96S6QPQqgP32V_niAwjxIWxV4IulpVPgxJa4ACNNJkJI4GHSF2sxHy7IelhIibntMbg/s320/140.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq6Al-y1i-SQkcL4W0kzJe973rBx-wQzfeoJnGvHrhdPVnm9zVv-mSu-60YS1K4gxND0mHS9nNxXMNUWaZ7-XduKZV7O30xOQVn6r_umhpIz3Ep9oxMN7X7dcdMcgO7tXh5isydYP1mgAH/s1600/149.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq6Al-y1i-SQkcL4W0kzJe973rBx-wQzfeoJnGvHrhdPVnm9zVv-mSu-60YS1K4gxND0mHS9nNxXMNUWaZ7-XduKZV7O30xOQVn6r_umhpIz3Ep9oxMN7X7dcdMcgO7tXh5isydYP1mgAH/s320/149.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCwtKa2hwsDaUL_p8q4HugbxRpGRxHAqv8blQqRlvI1ecEU6_IX52pNb1DVc4QIG-0U5S9h-kJRHihXSwTZ93AF64onnI6qjtKzeXgKv24Oi60d3IEDjEWRZSzl17H0KdoDQNpY1b8LubA/s1600/10_9.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCwtKa2hwsDaUL_p8q4HugbxRpGRxHAqv8blQqRlvI1ecEU6_IX52pNb1DVc4QIG-0U5S9h-kJRHihXSwTZ93AF64onnI6qjtKzeXgKv24Oi60d3IEDjEWRZSzl17H0KdoDQNpY1b8LubA/s320/10_9.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCwtKa2hwsDaUL_p8q4HugbxRpGRxHAqv8blQqRlvI1ecEU6_IX52pNb1DVc4QIG-0U5S9h-kJRHihXSwTZ93AF64onnI6qjtKzeXgKv24Oi60d3IEDjEWRZSzl17H0KdoDQNpY1b8LubA/s1600/10_9.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrZ-yCdE9BRtfUvH1zIh-qNe6_qnq_M8NMOAvpyvL2i1U5mSLITEMtbtswFljon4o-mYXFDd7P0Kp3cDqzcjjgtPMAZl1n2i39FDrOKqxaN75egcEWVOFHANGF-zmwglUo1Tfkoibez001/s1600/159.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrZ-yCdE9BRtfUvH1zIh-qNe6_qnq_M8NMOAvpyvL2i1U5mSLITEMtbtswFljon4o-mYXFDd7P0Kp3cDqzcjjgtPMAZl1n2i39FDrOKqxaN75egcEWVOFHANGF-zmwglUo1Tfkoibez001/s320/159.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVo3nhXmJu1tvqjBaISSPCXfw5dRW6YvFpjDMQtLM9CLEsDy09-_QdGN21GDBVUzMRc2srqFoA2T3FxxErXH8bPSt033oLGNeqkX1KQOETyKY_K29-ijh-bcvR05V3o4OmjHC_X6HRh7dn/s1600/163.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVo3nhXmJu1tvqjBaISSPCXfw5dRW6YvFpjDMQtLM9CLEsDy09-_QdGN21GDBVUzMRc2srqFoA2T3FxxErXH8bPSt033oLGNeqkX1KQOETyKY_K29-ijh-bcvR05V3o4OmjHC_X6HRh7dn/s320/163.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxOP3Szp-hAQViRgvOnGKyUnWcQcGJnvPoSW38zmnG7eQjZNmjJGLsWeSWVGVtz2w-RlC7oYAQPbqhrPspS6lhXUski0zT7h-808Q_t0ysAkPcBAluIZFqrUtKQ6eqBJWIoTcwTSqo_LGV/s1600/175.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxOP3Szp-hAQViRgvOnGKyUnWcQcGJnvPoSW38zmnG7eQjZNmjJGLsWeSWVGVtz2w-RlC7oYAQPbqhrPspS6lhXUski0zT7h-808Q_t0ysAkPcBAluIZFqrUtKQ6eqBJWIoTcwTSqo_LGV/s320/175.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCwtKa2hwsDaUL_p8q4HugbxRpGRxHAqv8blQqRlvI1ecEU6_IX52pNb1DVc4QIG-0U5S9h-kJRHihXSwTZ93AF64onnI6qjtKzeXgKv24Oi60d3IEDjEWRZSzl17H0KdoDQNpY1b8LubA/s1600/10_9.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9KTEjA1qF7QcremqmxG8UlA6whIF7o-vrfCri0WCvmnGKfiodgpgk42a9n95Sp4zFaDXr8-7rxu37QKb2zj6B3KXVZ1Y4Yag2elcbsy5RP0iS9PS_AEauiBnsnTXHQBnZcltM80G5Dex-/s1600/179.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9KTEjA1qF7QcremqmxG8UlA6whIF7o-vrfCri0WCvmnGKfiodgpgk42a9n95Sp4zFaDXr8-7rxu37QKb2zj6B3KXVZ1Y4Yag2elcbsy5RP0iS9PS_AEauiBnsnTXHQBnZcltM80G5Dex-/s320/179.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDcOTVXuE_PYvWk_8VGJ6faJPlfqbZHuBChwmKuRvp2Tt6OiPvOrUkJQFdiy-e41uRGnuRsZHuaEko3wA2zR0fJWAQJPFUJNzO-b6KEbxXNBL7jnFtCAyg_FqaSPYkWo0mulPk79iMT2KS/s1600/184.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDcOTVXuE_PYvWk_8VGJ6faJPlfqbZHuBChwmKuRvp2Tt6OiPvOrUkJQFdiy-e41uRGnuRsZHuaEko3wA2zR0fJWAQJPFUJNzO-b6KEbxXNBL7jnFtCAyg_FqaSPYkWo0mulPk79iMT2KS/s320/184.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs3Id8JzFO8eqtb9M1Rq42Iv7H25ePKzPkkSYgNb6RR5aHY07Y2EGHQ_zzRjm5tLnsC8XKDcXZPAXNCVgug-vmmqhN-RZFLqNGEq_C468N2GiytLA1idosmDoKLJPYkm1JDtZkiwTplC1U/s1600/190.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs3Id8JzFO8eqtb9M1Rq42Iv7H25ePKzPkkSYgNb6RR5aHY07Y2EGHQ_zzRjm5tLnsC8XKDcXZPAXNCVgug-vmmqhN-RZFLqNGEq_C468N2GiytLA1idosmDoKLJPYkm1JDtZkiwTplC1U/s320/190.JPG" width="320" /></a><br />
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">KROKUSY NA KALATÓWKACH:</span></b><br />
<b><br /></b><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNb1Vx8OHQg6Xqgv5Nr1fXT_P6WFBdmyPC3gX3XNeXZ9RjWpGudivyJCbiXGw6SGbBZi4NJM268OfDWYqjaLeSwsbt_rY_LeO5BENvq8ugW5lcVb2T0KGIteq2KofWNbqXGbLBytfEEu-u/s1600/1107.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNb1Vx8OHQg6Xqgv5Nr1fXT_P6WFBdmyPC3gX3XNeXZ9RjWpGudivyJCbiXGw6SGbBZi4NJM268OfDWYqjaLeSwsbt_rY_LeO5BENvq8ugW5lcVb2T0KGIteq2KofWNbqXGbLBytfEEu-u/s320/1107.JPG" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJT9QROsPbU6PQ8zT2wL0DbK4GaHxUZdfPhE29ldoKTFjM_zsFvSN6fn5fjhYA6jCrsYhZ9QWoyZq-rIR49QaEBkYKv3EK5_gxYUFA9j0nW3ru3lueb6fiLMYYWOQZjY4IEJNbjndTzRWY/s1600/1130.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJT9QROsPbU6PQ8zT2wL0DbK4GaHxUZdfPhE29ldoKTFjM_zsFvSN6fn5fjhYA6jCrsYhZ9QWoyZq-rIR49QaEBkYKv3EK5_gxYUFA9j0nW3ru3lueb6fiLMYYWOQZjY4IEJNbjndTzRWY/s320/1130.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOJu-UDGX4FAoW1HEnMjWHZJs0uWpnxSzY92mYtI0k4mgFWikKiXFyxIryST-I1geeECIHhipj3_K6gAisabGXFwPFSE2yjvnOaCDkanYkvhWBK_GgT24x3zsAkGhoNlruTYV-otv2q262/s1600/1137.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOJu-UDGX4FAoW1HEnMjWHZJs0uWpnxSzY92mYtI0k4mgFWikKiXFyxIryST-I1geeECIHhipj3_K6gAisabGXFwPFSE2yjvnOaCDkanYkvhWBK_GgT24x3zsAkGhoNlruTYV-otv2q262/s320/1137.JPG" width="320" /></a></b><br />
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNb1Vx8OHQg6Xqgv5Nr1fXT_P6WFBdmyPC3gX3XNeXZ9RjWpGudivyJCbiXGw6SGbBZi4NJM268OfDWYqjaLeSwsbt_rY_LeO5BENvq8ugW5lcVb2T0KGIteq2KofWNbqXGbLBytfEEu-u/s1600/1107.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCEytgMPJuNrD3gGGQ0ciZdGEA4uii2NDD9G0uulKDl_aOw_StW5VQFN_L-pC3H7ZByDLPtw-IeSmuQX8qAmzZVlDgg9eA5a63s-ra0BQjBezYG0pI596nK2ystPqMRzJdmxYCeg5aB_iL/s1600/1153.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCEytgMPJuNrD3gGGQ0ciZdGEA4uii2NDD9G0uulKDl_aOw_StW5VQFN_L-pC3H7ZByDLPtw-IeSmuQX8qAmzZVlDgg9eA5a63s-ra0BQjBezYG0pI596nK2ystPqMRzJdmxYCeg5aB_iL/s320/1153.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjya85nTXegBsFCJvuxDR3ZiM83eHVvf_n3LofU6GVaBwjxHzz53wLhFlSLyCJHvD02tOc3vOQUIwO0-zWsMHVEznUkJqCxJKFaBxxK-IL78v4QjCHJXxMFKfwYhzikcMj43JWlXL9CJ990/s1600/1154.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjya85nTXegBsFCJvuxDR3ZiM83eHVvf_n3LofU6GVaBwjxHzz53wLhFlSLyCJHvD02tOc3vOQUIwO0-zWsMHVEznUkJqCxJKFaBxxK-IL78v4QjCHJXxMFKfwYhzikcMj43JWlXL9CJ990/s320/1154.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg00K8tmMPlAKtmM3ReoGhFuuojNJ_XE9TCT3trClKcioHHuZ0FiU9JTDzWO4cLb7FTC_TNrm0g79v059FOijpaYrI0o1TQH8ZLw7Rh9U-ZLPNMS3DPWy40TJmYNrN_aVPdLBzjixGQDgfE/s1600/1157.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg00K8tmMPlAKtmM3ReoGhFuuojNJ_XE9TCT3trClKcioHHuZ0FiU9JTDzWO4cLb7FTC_TNrm0g79v059FOijpaYrI0o1TQH8ZLw7Rh9U-ZLPNMS3DPWy40TJmYNrN_aVPdLBzjixGQDgfE/s320/1157.JPG" width="320" /></a></b><br />
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNb1Vx8OHQg6Xqgv5Nr1fXT_P6WFBdmyPC3gX3XNeXZ9RjWpGudivyJCbiXGw6SGbBZi4NJM268OfDWYqjaLeSwsbt_rY_LeO5BENvq8ugW5lcVb2T0KGIteq2KofWNbqXGbLBytfEEu-u/s1600/1107.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLgTIz5Pqhu-umFpLY2RaKvS275exNkPeEGr2mwBYy-cg67F_QkpePGXxcNt3Hh8p1q-BLJ3Gsv9gxMKlKEqwnLGk2iaMg-0Ld7Ygyuh_iHCrIL8IuciHMyxxCMGd_7OzyV1_iiXbBQEo/s1600/1122.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLgTIz5Pqhu-umFpLY2RaKvS275exNkPeEGr2mwBYy-cg67F_QkpePGXxcNt3Hh8p1q-BLJ3Gsv9gxMKlKEqwnLGk2iaMg-0Ld7Ygyuh_iHCrIL8IuciHMyxxCMGd_7OzyV1_iiXbBQEo/s320/1122.JPG" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitXrWNnLQTDE6oDGvBXTNJnoQUJA9eLpPX80wNbKiJKk8l2A1kqPpFC-lXetxEVAdNQ3Nogm8TkBnfxAS9CsI9PvWeTlLtS25Hw7ATSoEZe2JIXpqqV3WzAxggp_r7stHtsXZrQ6gzs4jn/s1600/1164.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitXrWNnLQTDE6oDGvBXTNJnoQUJA9eLpPX80wNbKiJKk8l2A1kqPpFC-lXetxEVAdNQ3Nogm8TkBnfxAS9CsI9PvWeTlLtS25Hw7ATSoEZe2JIXpqqV3WzAxggp_r7stHtsXZrQ6gzs4jn/s320/1164.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM9dGTCSEnz6YCunXViYPeGvVYPi1Het-nALoPMYxCma6DV6tqkGlGPD68TjKKnLVX_MRUqnNtS9rjq7x0X7pVgP-UakZygcdzCdw7gZvCjjqtDXzNEyG1MJkFMHzAZndHv8BB9GnqWqR1/s1600/1172.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM9dGTCSEnz6YCunXViYPeGvVYPi1Het-nALoPMYxCma6DV6tqkGlGPD68TjKKnLVX_MRUqnNtS9rjq7x0X7pVgP-UakZygcdzCdw7gZvCjjqtDXzNEyG1MJkFMHzAZndHv8BB9GnqWqR1/s320/1172.JPG" width="320" /></a></b><br />
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNb1Vx8OHQg6Xqgv5Nr1fXT_P6WFBdmyPC3gX3XNeXZ9RjWpGudivyJCbiXGw6SGbBZi4NJM268OfDWYqjaLeSwsbt_rY_LeO5BENvq8ugW5lcVb2T0KGIteq2KofWNbqXGbLBytfEEu-u/s1600/1107.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLgTIz5Pqhu-umFpLY2RaKvS275exNkPeEGr2mwBYy-cg67F_QkpePGXxcNt3Hh8p1q-BLJ3Gsv9gxMKlKEqwnLGk2iaMg-0Ld7Ygyuh_iHCrIL8IuciHMyxxCMGd_7OzyV1_iiXbBQEo/s1600/1122.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj95geHgdeBpfL1WBOZf7ll2vu7ZGzNHoEicd0ER6lijj3IAdhmLoc6wn5zJVMFCbIPdaAGuLIIjxPl87dqQJRGAKaeiVr8j8iVwIr1iydWanfna5ZYs_kTtvB_isFzK07-SUSUXFhyphenhyphenQBie/s1600/1187.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj95geHgdeBpfL1WBOZf7ll2vu7ZGzNHoEicd0ER6lijj3IAdhmLoc6wn5zJVMFCbIPdaAGuLIIjxPl87dqQJRGAKaeiVr8j8iVwIr1iydWanfna5ZYs_kTtvB_isFzK07-SUSUXFhyphenhyphenQBie/s320/1187.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7ksSNWwdbVKoGcHsKtqZTiVFRKNLRscK5fxCK5Z9hAjCFGD2OBof9zu14t3g4_sPYspjf-h7LuRXjz08qMfaztyNN7xzIVwS0H952DE-SJsIdZg2lw8uSj9QLbQpxSzG8sO8YBuYVpfza/s1600/1201.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7ksSNWwdbVKoGcHsKtqZTiVFRKNLRscK5fxCK5Z9hAjCFGD2OBof9zu14t3g4_sPYspjf-h7LuRXjz08qMfaztyNN7xzIVwS0H952DE-SJsIdZg2lw8uSj9QLbQpxSzG8sO8YBuYVpfza/s320/1201.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG_e8WAqqHDJ77aV9IZ5YaXBR8CnT_AhBAF3xQkL61rLsAET1Op7EO6i9bZ96nXM72OuDd68K6fIfU_flt6ngFsiioIvpBTRy0QQ9ZjPB4Q_HwSIWCvAgeXcbg9j75NwrgpTvP4ssudfkK/s1600/1203.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG_e8WAqqHDJ77aV9IZ5YaXBR8CnT_AhBAF3xQkL61rLsAET1Op7EO6i9bZ96nXM72OuDd68K6fIfU_flt6ngFsiioIvpBTRy0QQ9ZjPB4Q_HwSIWCvAgeXcbg9j75NwrgpTvP4ssudfkK/s320/1203.JPG" width="320" /></a></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">Nasza relacja z wyjazdu 2.04.2017 (Dolina Chochołowska)</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Długo myśleliśmy o krokusach i kiedy pojechać do
jakiejś doliny tatrzańskiej, żeby zobaczyć je u szczytu rozkwitu. Oczekiwaliśmy
wręcz fioletowych, krokusowych dywanów, pokrywających całą dolinę. Mając
doświadczenia z poprzednich lat, staraliśmy się wyznaczyć odpowiedni termin tak,
żeby trafić na najlepszy moment. Na drodze stanął jednak pewien problem. Okres
dobrej pogody rozpoczął się w 26. marca i trwał równy tydzień. W tym czasie pracowałem,
więc planowałem w tygodniu wziąć nawet urlop na żądanie, żeby zdążyć. Codziennie
jednak duża ilość chmur nie pozwalała mi podjąć decyzji o wyjeździe. Zresztą w
tygodniu doliny nie pokryły się jeszcze w pełni krokusami, dlatego odkładałem mój dzień urlopu. Wszelkie prognozy wskazywały, że prawdziwie słoneczna pogoda będzie dopiero
w weekend. Z jednej strony cieszyłem się, że idealne warunki przypadną w wolny czas, a z drugiej strony martwiłem się, ponieważ sobota i niedziela to czas przeciążonego ruchu turystycznego w Tatrach. Wiedzieliśmy również, że po niedzieli ma być już po wszystkim. Cały następny tydzień zapowiadano jako szary i pochmurny. Teraz włączyła się w
nas „desperacja”, czyli: albo zobaczymy krokusy w weekend, albo w
tym roku już w ogóle ich nie będziemy podziwiać, ponieważ po weekendzie 1-2. kwietnia krokusy miały
powoli przemijać – tak przynajmniej ocenialiśmy sytuację. Sobotę mieliśmy
zajętą, więc pozostawała tylko niedziela. Słyszeliśmy w radio, że w sobotę o
godzinie 11.00 droga do Doliny Chochołowskiej była zakorkowana, a chętnych
ludzi przyjechało tyle, że zastanawialiśmy się, gdzie ich ta dolina pomieści… W
niedzielę miało być jeszcze gorzej… Na dzień przed wyjazdem, Daniel odwiedził nas w domu,
gdzie prowadziliśmy rozmowy na temat tras wędrówek i o jakich godzinach mielibyśmy odwiedzać wybrane miejsca. Nasze
rozmowy przypominały trochę rozmowy maniaków fotografii, bo zagłębialiśmy się w szczegóły ukształtowania terenu, przeanalizowaliśmy kąt padania światła o
danej godzinie, kiedy otwierają się krokusy, która góra o jakich godzinach
przysłania światło słoneczne, gdzie będziemy fotografować pod kątem prostym w
stosunku do promieni słonecznych (wtedy najlepiej działa filtr
polaryzacyjny) i wreszcie - którą dolinę wybrać: Chochołowską, czy Kalatówki? A to ze względu na pory padania promieni słonecznych. Sami zaśmialiśmy się z tego,
co braliśmy pod uwagę… Danych nie zaciągnęliśmy jeszcze tylko z Jowisza i z Księżyca…</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Postanowiliśmy, że wyjedziemy o godzinie 3.00 w
nocy, żeby przybyć znacznie wcześniej przed tłumami, których się spodziewaliśmy, ale
chcieliśmy rozpocząć po wschodzie słońca, ponieważ krokusy potrzebują promieni, żeby
mogły się otworzyć. Liczyliśmy, że kwiaty osiągną pełnię dopiero po godzinie
9.00, dlatego wyznaczyliśmy trzy godziny na dojazd, półtorej godziny na
wędrówkę i godzinę na oczekiwanie na promienie słoneczne, dające „zapłon” kwiatom do
otwierania. Na parking u wylotu Doliny Chochołowskiej dojechaliśmy o godzinie
5.30. O 5.36 rano wyruszyliśmy już na szlak. Ilość samochodów na parkingu
przeraziła nas, ponieważ świadczyła o tłumach, które są przed nami. Już na początku,
na parkingu, zachwycił nas niezwykły śpiew ptaków. Słyszeliśmy dziesiątki
bardzo donośnych głosów, które każdemu się podobały. Długo słuchaliśmy tego
melodyjnego śpiewu – głównie kosów. Idąc doliną, mieliśmy całkowity spokój. W
trakcie dalszej wędrówki cieszyliśmy się pięknymi lasami i śpiewającymi ptakami. Przy ostatniej drewnianej
chacie na Siwej Polanie, po prawej stronie, gdzie można kupić góralskie serki,
widzieliśmy bardzo gęste skupiska krokusów. Zauważyliśmy też ogrodzenie z
czerwono-białych taśm i tabliczkami z treścią: „Zakaz wstępu”. Ucieszyłem się, ponieważ wiedziałem, że na Polanie Chochołowskiej musi być bardziej
gęsto i kwiaty pokrywają znacznie większe powierzchnie. Od tego momentu
szedłem pełen optymizmu. Na podstawie tego, co zobaczyłem, po prostu miałem
pewność czego się spodziewać. Za chwilę weszliśmy drogą w gęsty las. Przed nami
wędrowały dwie osoby, a za nami nawet nie słyszeliśmy nikogo. Długo wędrowaliśmy w
spokoju. Dotarliśmy w końcu do polany Huciska. Pamiętaliśmy, że w 2016 roku
występowały tutaj duże gromady krokusów, które z kolei tworzyły bardzo wielkie
skupiska. Niestety, dzisiaj nie widzieliśmy podobnych skupisk. Szkoda, bo mieliśmy nadzieję, że w trakcie powrotu zatrzymamy się
jeszcze na polanie Huciska. W tym miejscu kończy się droga asfaltowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po bardzo krótkim postoju poszliśmy dalej ubitą
drogą pełną kamieni. Powoli odsłaniały się piękne widoki na Trzydniowiański Wierch.
Właśnie w tym momencie wschodzące słońce oświetliło szczyt wspomnianej góry.
Wierzchołek pokryła pomarańczowa barwa i z każdą chwilą coraz więcej stromych
zboczy rozświetlały ciepłe promienie. Taki widok zachęcił każdego z nas do
dalszej wędrówki. Kiedy weszliśmy na odcinek błotnistej i kamienistej drogi, dogoniliśmy
młodą parę z dzieckiem w wózku, której każdy krok sprawiał wielkie
problemy. Kiedy podeszliśmy do nich, Daniel zaproponował, żebyśmy złapali wózek
od przodu – ja z jednej strony, a Daniel z drugiej, dzięki czemu moglibyśmy go
przenieść nad kamieniami. Szliśmy tak aż do końca drogi. Na równym,
ubitym odcinku stanęliśmy i postawiliśmy wózek. Para z dzieckiem mogła teraz
iść normalnym krokiem. Podziękowała nam i pożegnaliśmy się. Ruszyliśmy
do przodu. Przed nami widniał jeszcze Rakoń. Wędrowaliśmy już ostatnim odcinkiem
szlaku prowadzącym do schroniska. Jak każdego roku, w tym miejscu zalegała warstwa
lodu, przez co przejście stawało się nieco trudniejsze. Wiedząc o wzmożonym ruchu turystycznym,
służby parku posypały lód drobnym żwirkiem, co trochę ułatwiało wędrówkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za kilka minut dotarliśmy na skraj Polany
Chochołowskiej. Daniel powiedział, że nie ma szału kwiatowego, na co odpowiedziałem
mu, że dalej będzie. Standardowo wzniesienie pod kapliczką i polana przy
drewnianych chatach zakwita najintensywniej. Wystarczyło przejść kilkadziesiąt
kroków dalej, aby móc podziwiać piękne dywany jeszcze nieotwartych krokusów! Widok po
prostu przyciągał jak magnes! Na polanę zaszliśmy około godziny 6.55, a więc
znacznie wcześniej przed wyznaczonym czasem. Podeszliśmy więc do naszego
ulubionego miejsca – pod przedostatnią drewnianą chatę po prawej stronie, gdzie
można usiąść na ławkach. Dookoła nich rosną najbardziej intensywnej, fioletowej barwy krokusy
oraz najpiękniejsze kępy i skupiska tych kwiatów. Przed sobą widzieliśmy, jak
granica cienia i słońca przesuwa się w dół doliny. Oczekiwaliśmy momentu, kiedy
dotrze do nas. Wystarczyło kilkanaście minut, żeby większość polany oświetliły
promienie. Teraz potrzebowaliśmy jeszcze godzinę lub półtorej, aby słońce
mogło jeszcze mocniej doświetlić dolinę, a tym samym spowodować otwieranie się
kwiatów. Mając jeszcze dużo czasu, poszliśmy szlakiem pod schronisko,
podziwiając w międzyczasie największe skupiska kwiatów. Idąc dalej,
skierowaliśmy się w stronę kapliczki, ponieważ na wzniesieniu widzieliśmy
największe dywany krokusów. Na zakręcie trasy, gdzie wiedzie zielona,
wydeptana ścieżka porośnięta trawą, wszyscy przystawali na chwilę, żeby zrobić zdjęcia.
Dlaczego akurat tutaj? Ponieważ po obu jej stronach występują najgęstsze skupiska krokusów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tuż przed kapliczką widać zagłębienie terenu
wzdłuż wzniesienia, które co roku najgęściej pokrywają kwiaty. Trudno zobaczyć
coś innego niż fiolet! Z tego powodu zeszliśmy do połowy długości
zagłębienia, co chwilę robiąc zdjęcia w stronę Wołowca. W rejonie podszczytowym góry
zauważyliśmy ślad po zejściu lawiny gruntowej. Sunący śnieg miał tak wielką siłę, że
zabrał za sobą nawet kamienie! Została tylko szeroka, brązowa struga po
przejściu lawiny. Kończyło ją dwurzędowe, szerokie pole o tej samej barwie. Najwidoczniej
nagromadzony śnieg zdążył się wytopić i dzięki temu mogliśmy podziwiać
ślad, jaki zostaje po tym groźnym zjawisku. Na szczęście wszystko obserwowaliśmy z dala od szlaku turystycznego, więc nawet, gdyby ktoś wchodził na
Wołowiec, to lawina nikomu nie groziła. Za chwilę wróciliśmy do naszych
kwiatów. Schodziliśmy co kilka metrów wzniesieniem, żeby zrobić inne ujęcia
fioletowych krokusów na tle ośnieżonych gór. Widok jest niecodzienny i kto go nie miał możliwości zobaczyć, niech żałuje! Kiedy wróciliśmy na szlak, spotkałem dwie osoby z
klubu górskiego, który niegdyś prowadziłem. Niestety nie poznałem kto to był.
Próbowałem skojarzyć, ale myślę, że to była para, która działała już po moim
odejściu z niego. Wymieniliśmy wiele zdań i uwag. Doszliśmy do wniosku, że
kluby działające na zasadzie forum internetowego zamierają po 2015 roku. Ludzie przerzucili się na Facebooka i tam umawiają się na wyjazdy w mniejszych grupach. Nikt już nie chce brać odpowiedzialności za
wielką grupę lub podejmować decyzje w strukturach klubowych. Większość jest nastawiona na „branie”, a nie na „dawanie”. Stąd doszliśmy do wniosku, że najlepsze
lata podobnych organizacji przeminęły, chociaż nadal przyciągają sporo ludzi. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, po czym powiedzieliśmy sobie, że pójdziemy w przeciwnych kierunkach, dzięki czemu spotkamy się jeszcze raz. Każdy z nas planował drugie przejście dookoła Polany Chochołowskiej, żeby wypełnić czas pozostały
do pełnego otwarcia kwiatów. Każdy z nas oczekiwał najwłaściwszego
momentu do zdjęć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W okolicach kapliczki, niezmiennie największe
skupiska krokusów zobaczyliśmy za drewnianym ogrodzeniem. Widząc ile ludzi szło
w naszą stronę postanowiliśmy iść dalej i rozpocząć drugie okrążenie. Kiedy
doszliśmy do drewnianych chat stanęliśmy na dłużej, ponieważ przy
przedostatniej, tam gdzie są rozstawione ławki, zawsze trawa ma żywo-zieloną
barwę, podczas gdy reszta polany jeszcze nie. Na tym małym skrawku rosną
najpiękniejsze kwiaty. Wyróżniają się swoją ciemnofioletową barwą oraz pięknymi
kształtami kęp. Na pytanie Daniela „gdzie jest ten najpiękniejszy krokus?”,
mógłbym jasno odpowiedzieć, że na pewno w którejś z tych kęp. Wszędzie dookoła
są również ładne krokusy, ale tutaj są wyjątkowe. Takiej barwy trudno szukać na
reszcie Polany Chochołowskiej. Przy chacie, patrząc na wprost od ławek,
dodatkowo widać, jak piękna, wąska ścieżka zarośnięta krótką, żywo-zieloną
trawą, przecina na pół niesamowity kwiatowy dywan. Ten widok co roku mnie
przyciąga jak magnes. Właśnie tutaj po raz drugi spotkałem parę z mojego klubu
górskiego. Idąc zalewie kilkadziesiąt metrów dalej szlakiem dochodzimy za
ostatnią chatę drewnianą, gdzie po prawej stronie stoją liczne, drewniane
słupki. Właśnie tam możemy zobaczyć równie gęste i rozległe dywany kwiatowe
ciągnące się przez kilkadziesiąt metrów pomiędzy świerkami. Właśnie w tych
okolicach spędziliśmy najwięcej czasu, ponieważ chcieliśmy zobaczyć tak
gromadnie występujące krokusy z każdej strony. Najciekawsza jest tutaj gra
padających cieni i świateł na fioletowe dywany kwiatów. Kształty cieni są
niecodzienne! W 2015 roku jeden ze strażników parku powiedział, że na Polanie
Chochołowskiej jednocześnie kwitnie około 2 000 000 kwiatów! Zobaczyć
ich tyle naraz – to jest niesamowity widok! W tym roku wszystkie zakwitły
prawie w jednym czasie, więc ich liczba mogła być zbliżona do tej podanej przez
strażnika.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciesząc się tymi niesamowitymi widokami musieliśmy
powoli wracać, bo widzieliśmy, że napływała fala tłumów. My na szczęście trafiliśmy
na okres spokoju. Nasze godziny podziwiania kwiatów dobraliśmy świadomie, bo
wiedzieliśmy, co oznacza słoneczny weekend w Tatrach… Już wkrótce przekonałem
się, jak sprawa wyglądała w rzeczywistości. Po godzinie 10.45 rozpoczęliśmy
nasze zejście doliną na parking. Wpadłem na pomysł, że w dziesięciu miejscach
włączę stoper na jedną minutę i policzę ile osób mijam w tym czasie idących
tylko w stronę doliny. Przy Polanie Chochołowskiej naliczyłem 75 osób/minutę,
ale już w drugim punkcie pomiarowym – czyli na odejściu czerwonego szlaku na
Trzydniowiański Wierch, już 110 osób/minutę. Ilość idących ciągle wzrastała. Do
Polany Huciska ustaliłem sześć punktów pomiarowych. Dalsze statystyki wyglądały
tak: Leśniczówka Chochołowska: 126 osób/minutę, Wyżnia Chochołowska Brama 111
osób/minutę, odejście czarnego szlaku (ścieżka nad reglami) 110 osób/minutę i
na kilkadziesiąt metrów przed Polaną Huciska: 132 osób/minutę. Za Polaną Huciska - cztery dodatkowe punkty pomiarowe: 1. 123 osób/minutę, 2. 117 osób/minutę, 3. 114 osób/minutę i 4. 112 osób/minutę. Te liczby dały
mi wiele do myślenia… „Nacierający” tłum przez chociażby tylko godzinę dawał
dwie osoby na sekundę, czyli aż 7 200 osób na godzinę! Schodziliśmy około
półtorej godziny, więc my zobaczyliśmy w tak krótkim czasie aż 11 000 osób!
A ile było ludzi przez cały dzień? Te statystyki będą dopiero dostępne
następnego dnia po naszym przejściu. Mieliśmy szacunkowy obraz ile może być turystów,
bo wchodząc na polanę pod Kozińcem spotkaliśmy strażnika parku, który strzegł
krokusów, żeby ludzie ich nie stratowali. Wyznaczył granice, do których można
się poruszać i nie zamierzaliśmy ich przekraczać. Powiedział nam, że w sobotę
było 31 000 ludzi i że powrót do Krakowa trwał 7 godzin. Dzisiaj spodziewał
się 36 000 ludzi. Statystyki są tworzone na podstawie sprzedanych biletów,
a ilu weszło jeszcze przed otwarciem kas – w tym my? Może kolejny tysiąc? Tymczasem
strażnik przegonił jedną kobietę i powiedział, że ma szczęście, że ją tylko
przegonił, bo mogła otrzymać mandat za niszczenie krokusów. Przyznaliśmy, że
powrót męczył nas pod względem psychicznym, ponieważ dosłownie przez półtorej
godziny schodziła „lawina ludzi”. Nawet nie myśleliśmy, gdzie Polana
Chochołowska pomieści 15 000 ludzi w tym samym czasie. To jak widownia na
stadionie piłkarskim! Na polanie pod Kozińcem krokusy prezentowały się równie
pięknie, bo tworzyły bardzo rozległy kwiatowy dywan. Najpiękniejszy był chyba
fakt, że wszystkie kwiaty rosły na żywo-zielonej trawie, czego nie ma np. na
Polanie Chochołowskiej.<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Czy warto było pojechać? Zdecydowanie tak! Pomimo,
że co roku staramy się zobaczyć piękne krokusy, to nigdy nie są takie same.
Widok setek tysięcy, a może nawet dwóch milionów (!) kwitnących kwiatów w
jednym miejscu zachwyci każdego! Wystarczy wyjść odpowiednio wcześniej, żeby
nie trafić na tłumy w weekend, albo nie zwracać uwagę na czas jeśli pojedziemy
w tygodniu, podczas dni pracujących. Wtedy z pewnością nacieszymy się spokojem.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widząc tłumy o godzinie 12.00 stojącej w kolejce
po bilety, zadałem sobie pytanie: „w co ci ludzie wierzą?”. Dlaczego tak?
Ponieważ to pokazało ile tysięcy polskich turystów nie ma wiedzy na temat
miejsca, w które jedzie. Miałem wrażenie, że idą za tłumem – takim owczym
pędem. Rozsądnie myśląc, już sam dojazd o godzinie 12.00 sprawiał niesamowite
problemy i ruchem kierowała policja. Stanie w kolejce po bilety – to jakieś
dwie godziny, bo kolejka kończyła się dopiero w 3/5 długości parkingu.
Człowiek, który nie chodzi po górach lub idzie z dziećmi, będzie potrzebował
jakieś 2 do 2,5 godziny na przejście całego szlaku, co daje już godzinę 16.30
na Polanie Chochołowskiej. A gdzie czas na podziwianie, czas na odpoczynek,
czas na powrót doliną i wreszcie czas na powrót? Nie trzeba być tęgim umysłem,
żeby wyliczyć tak proste fakty i wziąć je pod uwagę… Po raz kolejny
próbowaliśmy dojść do wniosków, jak to jest, że Słowacy jak idą w góry, to
wiedzą po co idą i z czym się muszą liczyć na trasie, a Polacy jak wyruszają w
góry to zdecydowana większość tłumów nie wie co jest dalej, z czym się spotka
na trasie, nie wspominając już o podstawie – odpowiednim stroju do panujących
warunków (nie muszą to być przecież ubrania górskie, a jedynie takie, które osłonią
przed wiatrem, czy buty, które pozwolą wygodnie przejść przez kamienną drogę).<o:p></o:p><br />
<br />
Najbardziej przerażała nas niewiedza tysięcy, albo nawet dziesiątek tysięcy ludzi. Często słyszeliśmy na polanie pod Kozińcem lub na Polanie Huciska, że to już jest Polana Chochołowska. Duża część nie wiedziała jak długo trzeba iść, co jest na końcu, jak długi jest szlak i co jest ich celem wędrówki (nie wiedzieli czego się spodziewać). Najbardziej jednak brakiem wiedzy popisali się liczni rodzice z dziećmi w wózkach. Nie od dziś wiadomo, że asfaltowa droga w Dolinie Chochołowskiej kończy się na około 3/5 długości doliny, czyli na poziomie Polany Huciska. Dalej mamy dość długi pas błotnistej drogi (nie polecam spaceru w białych "adidasach", co niestety nagminnie ludzie robili), później około 7-10 minutowy fragment bardzo kamienistej drogi, gdzie kółka wózka dziecięcego po prostu się blokują i nie ma innej możliwości niż przeniesienie go w trzy osoby nad tą drogą.<br />
Niestety trzeba też wspomnieć, że co roku obserwuję na "dolinowych" szlakach spadek kultury osobistej i brak przestrzegania zasad obowiązujących w górach. Nacierający tłum nie uznaje faktu, że inni wracają z trasy i nie ustępują miejsca takim osobom. Ilość wyrzuconych śmieci nawet pomiędzy krokusy wręcz przerażała. W tej dolinie mogliśmy bardzo dokładnie zobaczyć jak wielka jest przepaść pomiędzy polskimi turystami, a tym, co widzimy w górach Słowacji, kiedy tam jesteśmy. Poziom kultury i świadomości jest dosłownie przeciwstawny...<br />
<br />
Właśnie w tym celu opisałem te wszystkie rzeczy, żeby kolejni nieświadomi turyści mogli się dowiedzieć przed wyruszeniem w trasę, co powinno być celem podróży, jak długi jest szlak (11,2km) i jakiej nawierzchni się spodziewać oraz jak zachować się na szlaku, a wtedy nam wszystkim będzie lżej - w szczególności przyrodzie... a kulturę osobistą powinien zabrać każdy z nas...<br />
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">KROKUSY W DOLINIE CHOCHOŁOWSKIEJ:</span></b><br />
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijrqPeYkB80w4KgaRHCKmNQ1zWZrlveZ4c6RLAtbXpgK9qpwlaSYp-n_sVU80edVOkwvKbbO2MkSfTPW-uK77Fh012gVXy5s_vKoV6q_eV4ox1qOTpHYutFTHFdeVe1V6BnDyIHPB7bT-Z/s1600/IMG_1371.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijrqPeYkB80w4KgaRHCKmNQ1zWZrlveZ4c6RLAtbXpgK9qpwlaSYp-n_sVU80edVOkwvKbbO2MkSfTPW-uK77Fh012gVXy5s_vKoV6q_eV4ox1qOTpHYutFTHFdeVe1V6BnDyIHPB7bT-Z/s320/IMG_1371.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9Iy5HKDJqW0tjM3LPWkjZmFN7avW2vub0Nq9h-KNPjGaF4Gxz98LhZgnofRT0CdTAEwfcQuTfoMorWsZ1Z7iBa2SsgMopsE3ks-0yHKt2bvZZ9ljz-DBN6b5gxzJLA6PAz7Z2cjacbeYH/s1600/IMG_1378.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9Iy5HKDJqW0tjM3LPWkjZmFN7avW2vub0Nq9h-KNPjGaF4Gxz98LhZgnofRT0CdTAEwfcQuTfoMorWsZ1Z7iBa2SsgMopsE3ks-0yHKt2bvZZ9ljz-DBN6b5gxzJLA6PAz7Z2cjacbeYH/s320/IMG_1378.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhosiOKURe35T63HgwDlzOVaaBJS4XrDRrrEFjPDHhrz-uujWh8CZJoMXoViQbw9_aR46_PJZEqJkJBR0oVdZXhC5Mmkb6LqPreMqZEeQx7mS9W2jM1A4pXSPCqMhYl_IEm03L_U7FbUiZE/s1600/IMG_1403.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhosiOKURe35T63HgwDlzOVaaBJS4XrDRrrEFjPDHhrz-uujWh8CZJoMXoViQbw9_aR46_PJZEqJkJBR0oVdZXhC5Mmkb6LqPreMqZEeQx7mS9W2jM1A4pXSPCqMhYl_IEm03L_U7FbUiZE/s320/IMG_1403.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7dpYLYxdijdbg1-kD_xYJlCQWqPj1OgGV_A-NFtYbmX7bVv6Grd404PvxCa5E99TU2x4ivcdlTsdPLQNBEqSSsn-HvGeyTFOy_f4PQRsnHTH-sJsJw-bIFodi-DXxM31jAfZqxqqTy1Z6/s1600/IMG_1423.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7dpYLYxdijdbg1-kD_xYJlCQWqPj1OgGV_A-NFtYbmX7bVv6Grd404PvxCa5E99TU2x4ivcdlTsdPLQNBEqSSsn-HvGeyTFOy_f4PQRsnHTH-sJsJw-bIFodi-DXxM31jAfZqxqqTy1Z6/s320/IMG_1423.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitkQ42sMTPG2waT5gEQXJjiuXB4J_T5LvBpU1LCBuMBvbpSy4h4Jc5tGCS4h5xO6RbRd9RPg-oUnCF4LAawQfks3MY2ewCoDEAO84CPNiws0xYHVrQtGdibvCrlX30EaU_H-y4Pv16RPHm/s1600/IMG_1424.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitkQ42sMTPG2waT5gEQXJjiuXB4J_T5LvBpU1LCBuMBvbpSy4h4Jc5tGCS4h5xO6RbRd9RPg-oUnCF4LAawQfks3MY2ewCoDEAO84CPNiws0xYHVrQtGdibvCrlX30EaU_H-y4Pv16RPHm/s320/IMG_1424.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCKiExxRUaGrtKDk4qLJ9V_V5ok09Fsdd8H4BRB2xKUAnxm920WLBWUPooOmGZhoM5bSwVtjY8VVQbLOXAn8i8GHzU5s6dBavKpAog085xibdE8aHf81Cd947NugroKkcEndds3uRoPA15/s1600/IMG_1956.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCKiExxRUaGrtKDk4qLJ9V_V5ok09Fsdd8H4BRB2xKUAnxm920WLBWUPooOmGZhoM5bSwVtjY8VVQbLOXAn8i8GHzU5s6dBavKpAog085xibdE8aHf81Cd947NugroKkcEndds3uRoPA15/s320/IMG_1956.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWWIL1oTYvuU93k69405R-JW4fijdccv_ZXFCz0yuPQOBHPOWaEKGqkw6ouFTfJu7eSNM6xnjwPGo1V1nGGgmYzu1eJKasPRDttxknhwOC0-rbVsM7aWNPiWpXgk_OirGugjBhWSeB7lHa/s1600/IMG_1968.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWWIL1oTYvuU93k69405R-JW4fijdccv_ZXFCz0yuPQOBHPOWaEKGqkw6ouFTfJu7eSNM6xnjwPGo1V1nGGgmYzu1eJKasPRDttxknhwOC0-rbVsM7aWNPiWpXgk_OirGugjBhWSeB7lHa/s320/IMG_1968.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeviprBej5pXewbLALVz1ocQH56cb-lcPhPGuo6EY5TxDuuoYAddGfT4VGIHYabOHI7gry2ctP0QvP1gZ71e_er43TUSzo3Xqe3VZRZwKigbUPwt9VmvYNyCmdYWE7-e9h6YDJqPnI2PyK/s1600/IMG_1972.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeviprBej5pXewbLALVz1ocQH56cb-lcPhPGuo6EY5TxDuuoYAddGfT4VGIHYabOHI7gry2ctP0QvP1gZ71e_er43TUSzo3Xqe3VZRZwKigbUPwt9VmvYNyCmdYWE7-e9h6YDJqPnI2PyK/s320/IMG_1972.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0PK87BIB73TRCBNKFPhGtA9fAhwSjp6_yj67WA75vtkOdE0zx_PeZXRNl7WK9O3aC3SIwQHEK3-VSiUE3tTQup3hdt5N6x8brDvvIdmZ9OT80XjDXUr8_s60m_YpFYNUtOunU06LRFMq0/s1600/IMG_1977.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0PK87BIB73TRCBNKFPhGtA9fAhwSjp6_yj67WA75vtkOdE0zx_PeZXRNl7WK9O3aC3SIwQHEK3-VSiUE3tTQup3hdt5N6x8brDvvIdmZ9OT80XjDXUr8_s60m_YpFYNUtOunU06LRFMq0/s320/IMG_1977.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH_56Oth8vr5H4Ma3GtU-12rQHfetgOQz3XWn3NjnjIaG_3qfLPPF9NysnaZxiiiTVeIOBgl8p3_d00MJ4GsASo1DAigDu94MAm0XELPamdh15sNTUrXp8AwLzn-yYOGfgAmWV7ri20zpf/s1600/IMG_5051.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH_56Oth8vr5H4Ma3GtU-12rQHfetgOQz3XWn3NjnjIaG_3qfLPPF9NysnaZxiiiTVeIOBgl8p3_d00MJ4GsASo1DAigDu94MAm0XELPamdh15sNTUrXp8AwLzn-yYOGfgAmWV7ri20zpf/s320/IMG_5051.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8oSE7pBabJPrX_oywN1o_w7EJ4iHa6_QYWwiGcKhdWxJaAOZikc-CRDTfwKUMg3BmK4CiTgKH_an0lRUD6TBjcz6UtHxcSW27bq4pnWnC5pztbZ__C2Bmh8oQTfxjN5EtCdqujYx3FkgV/s1600/IMG_5074.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8oSE7pBabJPrX_oywN1o_w7EJ4iHa6_QYWwiGcKhdWxJaAOZikc-CRDTfwKUMg3BmK4CiTgKH_an0lRUD6TBjcz6UtHxcSW27bq4pnWnC5pztbZ__C2Bmh8oQTfxjN5EtCdqujYx3FkgV/s320/IMG_5074.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgabmj3I6IsEX-wKOU7FhNyTjEFYe5WaSsPyl6nYqfzU8MSQHw2ZOp68yCU2vjGuoXSQogv7v_BDNMbZFrOvwPVnf6jhRH0QR7VfrGP6GFtxg7NpE-o8JoCWSCxF3KJphJ9kSW6y9Jh6OML/s1600/IMG_5076.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgabmj3I6IsEX-wKOU7FhNyTjEFYe5WaSsPyl6nYqfzU8MSQHw2ZOp68yCU2vjGuoXSQogv7v_BDNMbZFrOvwPVnf6jhRH0QR7VfrGP6GFtxg7NpE-o8JoCWSCxF3KJphJ9kSW6y9Jh6OML/s320/IMG_5076.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje2mbz00fG4j8rt_gjyzdi6vdvWuajwh4jaHl95Ngq6cTZInCYe8jvvLkAUtgmXU5fX2Qli3-t_IU0f0GMeVbnXHYJh3ErLZ5RoQejnnuXzNZWVCa5j2i8hl5Us2Zl8mgaSNppKR_HRwvP/s1600/IMG_5077.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje2mbz00fG4j8rt_gjyzdi6vdvWuajwh4jaHl95Ngq6cTZInCYe8jvvLkAUtgmXU5fX2Qli3-t_IU0f0GMeVbnXHYJh3ErLZ5RoQejnnuXzNZWVCa5j2i8hl5Us2Zl8mgaSNppKR_HRwvP/s320/IMG_5077.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAft4Ij0WxVJYCLW75j9nfE-PRLUP8ZZCvmRGdXrdnwF7zDd8NPE0ezW8KGCS-1yM76LhWHbsOBVmeKjjZknuULQnO895hy5IphKeOkNxx9kJ81URW-vU62mrdCA5Kl_JwA5Oc2YCLUHNy/s1600/IMG_5084.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAft4Ij0WxVJYCLW75j9nfE-PRLUP8ZZCvmRGdXrdnwF7zDd8NPE0ezW8KGCS-1yM76LhWHbsOBVmeKjjZknuULQnO895hy5IphKeOkNxx9kJ81URW-vU62mrdCA5Kl_JwA5Oc2YCLUHNy/s320/IMG_5084.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir46UIWk-9qTUvaPgOCO1rodIu8vS5oL1Z299L-jHkWCTMgnwwOkfShQPfYsKeI3qUY9GQRxyl1aWXiQf5FGGi7_tdPFNF-d7IZDk4mZpA_lhyE6brB-2lVytfEyR9hjT7iZO7fQN3gCZH/s1600/IMG_1435.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir46UIWk-9qTUvaPgOCO1rodIu8vS5oL1Z299L-jHkWCTMgnwwOkfShQPfYsKeI3qUY9GQRxyl1aWXiQf5FGGi7_tdPFNF-d7IZDk4mZpA_lhyE6brB-2lVytfEyR9hjT7iZO7fQN3gCZH/s320/IMG_1435.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIL1NNtup5_uBKldH5GNomvz11tEhqvl0QvZ4h9BwwpdB8izXxVpePBlo0maL12MYbs_VT-n3-9BPNTw4EeKZb6EMIST8QOyceC8iTnT5c6sJj6RI0Q5Dw9qD6b3PLAbS9VHZJxi4s08g7/s1600/IMG_1466.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIL1NNtup5_uBKldH5GNomvz11tEhqvl0QvZ4h9BwwpdB8izXxVpePBlo0maL12MYbs_VT-n3-9BPNTw4EeKZb6EMIST8QOyceC8iTnT5c6sJj6RI0Q5Dw9qD6b3PLAbS9VHZJxi4s08g7/s320/IMG_1466.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVtymkxUlwuy7Jsp0YoHK7KYRqm5opDQXtOyqB1C5HtwO-TQa-m5gT7YOOYz3zGI1ZUVkYBXyvhgL8O9HcfbqintxFneJVnZw7LxSSTJ1yvarNk-DLThayWraLg8o4iGFeph8PX3KIXZs9/s1600/IMG_1479.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVtymkxUlwuy7Jsp0YoHK7KYRqm5opDQXtOyqB1C5HtwO-TQa-m5gT7YOOYz3zGI1ZUVkYBXyvhgL8O9HcfbqintxFneJVnZw7LxSSTJ1yvarNk-DLThayWraLg8o4iGFeph8PX3KIXZs9/s320/IMG_1479.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC-vOi-YjLl-B8IAzck3_8OUFK7xOPa82vRKYsNvabbEaoMY6vaGiOcTGPnXxwNWrDOAa3ccJEklftQ0yVU7oWsYurKh8u8FREsdLd_tQyiYwbfUZiF0kbi2f2uMVp_dQL1HdNWTG8kYWm/s1600/IMG_1487.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC-vOi-YjLl-B8IAzck3_8OUFK7xOPa82vRKYsNvabbEaoMY6vaGiOcTGPnXxwNWrDOAa3ccJEklftQ0yVU7oWsYurKh8u8FREsdLd_tQyiYwbfUZiF0kbi2f2uMVp_dQL1HdNWTG8kYWm/s320/IMG_1487.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkFTTsdgXyg_nHa__SioExtaNz2INTC7vS2YkD7MJ930pUqgJR450mO8JsrbyGIase1TqOWG0ldDuiONQ83NIPLtkm7qM6koBolZDMe3IuYsRmKFBhzTOxSBNkD7MePWZMea48HyYRlsCa/s1600/IMG_1491.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkFTTsdgXyg_nHa__SioExtaNz2INTC7vS2YkD7MJ930pUqgJR450mO8JsrbyGIase1TqOWG0ldDuiONQ83NIPLtkm7qM6koBolZDMe3IuYsRmKFBhzTOxSBNkD7MePWZMea48HyYRlsCa/s320/IMG_1491.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3k-O384oDWcrzvZvqacGeoWmI2aSjQYYuomVkQh4TNfVNffgJcck7tUHSWAwb_HjebdymPW_lerxk1Jx6RITWY4-vjh1HuiPUsVzFW05kNfUlA4SXlYal5Q0XheGHi_Gda0hvbebMjAig/s1600/IMG_1496.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3k-O384oDWcrzvZvqacGeoWmI2aSjQYYuomVkQh4TNfVNffgJcck7tUHSWAwb_HjebdymPW_lerxk1Jx6RITWY4-vjh1HuiPUsVzFW05kNfUlA4SXlYal5Q0XheGHi_Gda0hvbebMjAig/s320/IMG_1496.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjegwnlss4kpuGNgq6o4BBgZUySgWWEsmLeZIQLqqdcNGkL1G_kNo0zn-49-5tCjnRE52CMiW_VJLw8K75gKOTEza8Zs5pT3ZgqJbCzTuqhC0YN222wWyiQ-KclbbOR2It_bw82uEugps1O/s1600/IMG_1501.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjegwnlss4kpuGNgq6o4BBgZUySgWWEsmLeZIQLqqdcNGkL1G_kNo0zn-49-5tCjnRE52CMiW_VJLw8K75gKOTEza8Zs5pT3ZgqJbCzTuqhC0YN222wWyiQ-KclbbOR2It_bw82uEugps1O/s320/IMG_1501.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtqcSvuNB-3BBQKL80nQjL_uoL6A-S2oTJLf4xLss3QtYshhKU9Nnhf_dbGfIS3BDCiRVKLTA2GvfLisVnh2Izo8GLzvMiTQq-aTi_DgaIk0Ok_N-ErOLidiyx9erUZ_gkRXrLeyJyM4be/s1600/IMG_1506.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtqcSvuNB-3BBQKL80nQjL_uoL6A-S2oTJLf4xLss3QtYshhKU9Nnhf_dbGfIS3BDCiRVKLTA2GvfLisVnh2Izo8GLzvMiTQq-aTi_DgaIk0Ok_N-ErOLidiyx9erUZ_gkRXrLeyJyM4be/s320/IMG_1506.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP0gR7V5m_ShyphenhyphenJ_p9smaPX271fixLQ4JXffaVNaV92Bmiis_S2yabUX7V7daxzasAEUawXHv-LER757az1tIhTjymcMgGOADIeCjYMCgwd54qrHGWxTTLvjQbe-jNrx3BIi3ki3NlGJxLz/s1600/IMG_1531.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP0gR7V5m_ShyphenhyphenJ_p9smaPX271fixLQ4JXffaVNaV92Bmiis_S2yabUX7V7daxzasAEUawXHv-LER757az1tIhTjymcMgGOADIeCjYMCgwd54qrHGWxTTLvjQbe-jNrx3BIi3ki3NlGJxLz/s320/IMG_1531.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi66UX5cSVvFze3iGAouHIM0RYbgOnhWnX1J4hH21MbjpTmhiZSstoXxMk0Z6qTr2vfOb3pFhpBgkC1Pym2cc_c1yg_vprx4bON5IBt8Uq_gy_Hyn2uoxXfnZrZhJxdJCPvplMMYlDN90io/s1600/IMG_1539.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi66UX5cSVvFze3iGAouHIM0RYbgOnhWnX1J4hH21MbjpTmhiZSstoXxMk0Z6qTr2vfOb3pFhpBgkC1Pym2cc_c1yg_vprx4bON5IBt8Uq_gy_Hyn2uoxXfnZrZhJxdJCPvplMMYlDN90io/s320/IMG_1539.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoIS1FhmZdXH99SUfMh58ItfhMHAhpj1ieOinsRG1VhHVJjWlnNN64HRIgp0gbmSU7MQPHKORP1sAqBDrz1QQrzuv4Zmv0x-4JroVPbWzVJ18Sf3mAZLSa3yz4YE1bcZ8M-In7DxxyIjOv/s1600/IMG_1567.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoIS1FhmZdXH99SUfMh58ItfhMHAhpj1ieOinsRG1VhHVJjWlnNN64HRIgp0gbmSU7MQPHKORP1sAqBDrz1QQrzuv4Zmv0x-4JroVPbWzVJ18Sf3mAZLSa3yz4YE1bcZ8M-In7DxxyIjOv/s320/IMG_1567.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh56taaTG5AKXqNgy80KUnbP8lPDJX-tlaGE8D9ob8Xzbcjodg03Sa2yddgRbP_1hotE1hrHplbzlQ9vhYFRJRaQrbynMbRCUeWzjFGMlBd95Fa1qrbdJGAGXSY2wGbEzDII-iKHddFw6R3/s1600/IMG_1571.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh56taaTG5AKXqNgy80KUnbP8lPDJX-tlaGE8D9ob8Xzbcjodg03Sa2yddgRbP_1hotE1hrHplbzlQ9vhYFRJRaQrbynMbRCUeWzjFGMlBd95Fa1qrbdJGAGXSY2wGbEzDII-iKHddFw6R3/s320/IMG_1571.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg8kMTmS0R_R87PZkGlkXZ0oiiqAvlhIP0brpYmCtij8VIowFSVWf3wy7AKnPXDo_l0tAiiSedC1ATjmabAwfv4aJ7Ll68RPiVMXUYKS5s59kHRsDt0KJI_shus4g4XSQxIVp4rVfXZftd/s1600/IMG_1579.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg8kMTmS0R_R87PZkGlkXZ0oiiqAvlhIP0brpYmCtij8VIowFSVWf3wy7AKnPXDo_l0tAiiSedC1ATjmabAwfv4aJ7Ll68RPiVMXUYKS5s59kHRsDt0KJI_shus4g4XSQxIVp4rVfXZftd/s320/IMG_1579.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDUPoBFvbQuU6F7fL0BAw8M3l1h5IXu0d_OctklZFVFQiyhBUTRYptfyeOHikR_9bQY9ZhHeGyoSVxnnPuHjLqoNdHEdt5AOsR9riNyCtd2sAoJxw3_umnnFF4nO6oOrvt5s27UijIdl__/s1600/IMG_1610.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDUPoBFvbQuU6F7fL0BAw8M3l1h5IXu0d_OctklZFVFQiyhBUTRYptfyeOHikR_9bQY9ZhHeGyoSVxnnPuHjLqoNdHEdt5AOsR9riNyCtd2sAoJxw3_umnnFF4nO6oOrvt5s27UijIdl__/s320/IMG_1610.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNmPhHcZOBVPXqoWvx8vUo6Q3UAmoKbqnL6RUqdcLbrPtgktIZxTIVl2IyW6RkOqKgCYFpMLeTMRpACPRZoKZAEeupv3ewWoLpM-hRvSHu7cPeVZfdQBq-Mm_qyLJBL1KeYnVQtxv57zfI/s1600/IMG_1627.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNmPhHcZOBVPXqoWvx8vUo6Q3UAmoKbqnL6RUqdcLbrPtgktIZxTIVl2IyW6RkOqKgCYFpMLeTMRpACPRZoKZAEeupv3ewWoLpM-hRvSHu7cPeVZfdQBq-Mm_qyLJBL1KeYnVQtxv57zfI/s320/IMG_1627.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcXlBQielGMlKVZUE_qejEBQxG43T2sNRq8VBA5C9Np5vJbM7HqrAnCLpHADF2I4CydIAHUnmlvIMWwJydM2ZMJNg8y82YdeenqUEF-1WOIazQgN9pDlRFx7kBmb6CGxRRBiEG8IDFZ8nr/s1600/IMG_1639.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcXlBQielGMlKVZUE_qejEBQxG43T2sNRq8VBA5C9Np5vJbM7HqrAnCLpHADF2I4CydIAHUnmlvIMWwJydM2ZMJNg8y82YdeenqUEF-1WOIazQgN9pDlRFx7kBmb6CGxRRBiEG8IDFZ8nr/s320/IMG_1639.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheapn1EQgx37B_aZSlQNhEsxOTKf4EkchRVCBNsABzbFhdkiBl_eEr6Be1fM4lCC8kmg0ss8NyIw2lgp6pJwcmzeE8464HQpUeZjytX_NFBiF6AwaX2-jq0waeFTh2FOhvzRFrkUAUmfOS/s1600/IMG_1649.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheapn1EQgx37B_aZSlQNhEsxOTKf4EkchRVCBNsABzbFhdkiBl_eEr6Be1fM4lCC8kmg0ss8NyIw2lgp6pJwcmzeE8464HQpUeZjytX_NFBiF6AwaX2-jq0waeFTh2FOhvzRFrkUAUmfOS/s320/IMG_1649.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmCW5dYPRHZV6bkEv9nZS4H8g_IfhyphenhyphenCEk_BQXFOqnxFa_RfrXhqlVJou-8KCBjy6phmZ8kxrh4c6mpUCeOtbnAm5GyyJynL7NFsRPXVeVOG-pyyx5naJ0nrsRs6vMBZz78IlvfmALi-81y/s1600/IMG_1664.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmCW5dYPRHZV6bkEv9nZS4H8g_IfhyphenhyphenCEk_BQXFOqnxFa_RfrXhqlVJou-8KCBjy6phmZ8kxrh4c6mpUCeOtbnAm5GyyJynL7NFsRPXVeVOG-pyyx5naJ0nrsRs6vMBZz78IlvfmALi-81y/s320/IMG_1664.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIKqZb8VfkW-ghhQ3xl7i8Zjfn4NqX0-8iiMyfMV_E9gqvwZzPuHldrnXqSTAnRGEEdIqZPc9iX475xrFDvRU_jdSGX4YXmM-SADmlISe3dN0Hw4AGvgIC0OtT_NXYl1tLFuFf2buPFKJm/s1600/IMG_1669.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIKqZb8VfkW-ghhQ3xl7i8Zjfn4NqX0-8iiMyfMV_E9gqvwZzPuHldrnXqSTAnRGEEdIqZPc9iX475xrFDvRU_jdSGX4YXmM-SADmlISe3dN0Hw4AGvgIC0OtT_NXYl1tLFuFf2buPFKJm/s320/IMG_1669.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3IJrgLHOCvd2qiDX3qPM0XflaVcZnK9P_VRcvShJ6wJ7NfyDwgSQ1Wy0o584kWA_bsMqPqN0YQMN7NgpIZeQxG3-oN_KK2y3yuALaQFm1Hs9WBX78bmCXnjXkWpU1LCh4OTrrXQ2-v1H2/s1600/IMG_1690.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3IJrgLHOCvd2qiDX3qPM0XflaVcZnK9P_VRcvShJ6wJ7NfyDwgSQ1Wy0o584kWA_bsMqPqN0YQMN7NgpIZeQxG3-oN_KK2y3yuALaQFm1Hs9WBX78bmCXnjXkWpU1LCh4OTrrXQ2-v1H2/s320/IMG_1690.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVzQwV63q1LNopWgd5m9icH52d9UxFUbFB16gq6f6N7xpnQGME4mOrLIH7WkRmck1tae5mwxQoFQfmA_xL_yPFXj_N9A3SNQVPyovGmJehKMdZZZYgqi2O1y_Xr-_burOvL4ULyPHLJH7D/s1600/IMG_1710.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVzQwV63q1LNopWgd5m9icH52d9UxFUbFB16gq6f6N7xpnQGME4mOrLIH7WkRmck1tae5mwxQoFQfmA_xL_yPFXj_N9A3SNQVPyovGmJehKMdZZZYgqi2O1y_Xr-_burOvL4ULyPHLJH7D/s320/IMG_1710.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz7f_ko8kZHP0ToLaOph-amUANL4E-b1rMdF_qL6DQNtJLSwzZM7TnTTHzdKq8pZgsrR364VZCgdKzWrEnAvwC3bG6igRQMYcgAIYSuxW9ER1QXea5pq0Dy-SbxKDmxTbBr_4AmRJdw5GY/s1600/IMG_1652.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz7f_ko8kZHP0ToLaOph-amUANL4E-b1rMdF_qL6DQNtJLSwzZM7TnTTHzdKq8pZgsrR364VZCgdKzWrEnAvwC3bG6igRQMYcgAIYSuxW9ER1QXea5pq0Dy-SbxKDmxTbBr_4AmRJdw5GY/s320/IMG_1652.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWMBSfLyoq5rr89xdSzq1FC0j1TrDN4ViitzmA-90MG0tY81OAhdOOT0KJ-7CBgBIohyphenhyphentsVkDOMj-4CGPlghyauAzysLQaXVUgxqJI774PNKyva2yPMmKHmn4SLhMC9W5g69UoHZE9uf-/s1600/IMG_1578.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWMBSfLyoq5rr89xdSzq1FC0j1TrDN4ViitzmA-90MG0tY81OAhdOOT0KJ-7CBgBIohyphenhyphentsVkDOMj-4CGPlghyauAzysLQaXVUgxqJI774PNKyva2yPMmKHmn4SLhMC9W5g69UoHZE9uf-/s320/IMG_1578.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi_0QOgnGQZAT78UQ06ggW8nPbwd9YIRuOiWzDgdldMLKMn03mGJtTfFp3jHQHIxFa6NbbRLtUeiAeeXfBQjPwyoVCyYExlrDdjYZnDKbdlCNK7vvqmoo9cwficuvmU1_J0Bjc9sCxfJIB/s1600/IMG_1717.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi_0QOgnGQZAT78UQ06ggW8nPbwd9YIRuOiWzDgdldMLKMn03mGJtTfFp3jHQHIxFa6NbbRLtUeiAeeXfBQjPwyoVCyYExlrDdjYZnDKbdlCNK7vvqmoo9cwficuvmU1_J0Bjc9sCxfJIB/s320/IMG_1717.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXA4qUoKo-WrcekP3N-H66zNrQk4Bwykpikug6660xrxfAlaIe_3nPCP4gu1sdyyqDWcOT355Q5iKiRtJZFMHbf7zEOzJU9USfQ41NVp-rWDK9y1BDE0Q8iytlWS7Yhb-SdDegMggolIqt/s1600/IMG_1725.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXA4qUoKo-WrcekP3N-H66zNrQk4Bwykpikug6660xrxfAlaIe_3nPCP4gu1sdyyqDWcOT355Q5iKiRtJZFMHbf7zEOzJU9USfQ41NVp-rWDK9y1BDE0Q8iytlWS7Yhb-SdDegMggolIqt/s320/IMG_1725.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4jBT1u10kZ4iBtW2e77IYt4ij2r-wbIWMLdE1rr7c4u5Xi3IH_IBrU1te0XmCmaP-_zS7NFK5OnIGnXSjs4Qbex0zfc4ojhm7Sc44n05mUA1jRNRhwHiUubLkhbQb7beu-S-MnapnLRzl/s1600/IMG_1728.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4jBT1u10kZ4iBtW2e77IYt4ij2r-wbIWMLdE1rr7c4u5Xi3IH_IBrU1te0XmCmaP-_zS7NFK5OnIGnXSjs4Qbex0zfc4ojhm7Sc44n05mUA1jRNRhwHiUubLkhbQb7beu-S-MnapnLRzl/s320/IMG_1728.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbqBHvWyKhk0c95rkJTQpiENdYmU6loW0myp_MWy5_8DmzH2fnu3WCpzB7PsED8Bv986PqXvkmNRV-RvMtau8ftY5Vv4QVDX8lI6alvMb81jkaKl6pwTMYRIKaQ7Uc1_z66gJ1b3ywRM0L/s1600/IMG_1761.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbqBHvWyKhk0c95rkJTQpiENdYmU6loW0myp_MWy5_8DmzH2fnu3WCpzB7PsED8Bv986PqXvkmNRV-RvMtau8ftY5Vv4QVDX8lI6alvMb81jkaKl6pwTMYRIKaQ7Uc1_z66gJ1b3ywRM0L/s320/IMG_1761.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg4GhlNSQ7u_thjjgsfY0ujF8PKr5WcO1Gg0-LI-eKpWIHH-fYjTaLlImR29-Iw2iSfe2euCx2QRt57IFbLiQRj6YkDio74PwVI9A0EC4bq5vgVmLvG9PQClsKcicr1X9yx8Qs0HsWKeoe/s1600/IMG_5085.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg4GhlNSQ7u_thjjgsfY0ujF8PKr5WcO1Gg0-LI-eKpWIHH-fYjTaLlImR29-Iw2iSfe2euCx2QRt57IFbLiQRj6YkDio74PwVI9A0EC4bq5vgVmLvG9PQClsKcicr1X9yx8Qs0HsWKeoe/s320/IMG_5085.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQTQdHp98kwGbvHUKPrbV_lM1JVe_nK51BLLa6OK4vwBw-wa9lmkkg5NuI5C-F1P8It7sws_pvY2WfiPzeKtfT32L8TcyMwyoH1xLZmvCHiXyG0k8NkXfmUyz6pbjEOr4eY9OJc-9IDYMQ/s1600/IMG_5115.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQTQdHp98kwGbvHUKPrbV_lM1JVe_nK51BLLa6OK4vwBw-wa9lmkkg5NuI5C-F1P8It7sws_pvY2WfiPzeKtfT32L8TcyMwyoH1xLZmvCHiXyG0k8NkXfmUyz6pbjEOr4eY9OJc-9IDYMQ/s320/IMG_5115.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqW666R1PXKiTmK4oBSw2ScGTrenVPbqUfPdxpEE9sHRoX4sLYPC_s2ynSOgfITHIoq-HM8MbUcGTZzQfogL-2Hx99zgsfhaPgw9RIryXR9fqWCzSWJdeuLNTIHJdrHjCDPu2evHd5IygQ/s1600/IMG_5128.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqW666R1PXKiTmK4oBSw2ScGTrenVPbqUfPdxpEE9sHRoX4sLYPC_s2ynSOgfITHIoq-HM8MbUcGTZzQfogL-2Hx99zgsfhaPgw9RIryXR9fqWCzSWJdeuLNTIHJdrHjCDPu2evHd5IygQ/s320/IMG_5128.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3uSzDN9PaYi42jaN2LOz6n_37tlyXs7RFzoAiNwN3IrBwg0JouvI-AfT_PmagMBBIM74mdaEtqtfiliA-6RApoiSQLsfQkfq0YVOyBvGiWyEWgE9UwFVwBivJIFGtWwz3xJoMsUvqSs4s/s1600/IMG_5139.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3uSzDN9PaYi42jaN2LOz6n_37tlyXs7RFzoAiNwN3IrBwg0JouvI-AfT_PmagMBBIM74mdaEtqtfiliA-6RApoiSQLsfQkfq0YVOyBvGiWyEWgE9UwFVwBivJIFGtWwz3xJoMsUvqSs4s/s320/IMG_5139.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjxS7_VNN8133RaejJ6t1OGOC1-529l85lzkKsUzy7bkG-zw-RwgpyW24DeTL36Uqds2GP4ZL6V0dYePuF4woyht3JrQh-EKvyvYVMXc5Lubo87o8eu1p_qr-M8pf2EL4Iw1fvTIR-pn6u/s1600/IMG_5162.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjxS7_VNN8133RaejJ6t1OGOC1-529l85lzkKsUzy7bkG-zw-RwgpyW24DeTL36Uqds2GP4ZL6V0dYePuF4woyht3JrQh-EKvyvYVMXc5Lubo87o8eu1p_qr-M8pf2EL4Iw1fvTIR-pn6u/s320/IMG_5162.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIQfQDZGVUC9DuUnrSOPvoNM-N4w59G25ggaBez9N4jYBJUQFknpv78ivxiG2kVmJc0ZSkCHlRspHTXb4o_MAyheQ7IgVf4-msA9YmidfWqGzlSfuo1XkrtwduTRHs2289pDecEpg80WOv/s1600/IMG_5172.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIQfQDZGVUC9DuUnrSOPvoNM-N4w59G25ggaBez9N4jYBJUQFknpv78ivxiG2kVmJc0ZSkCHlRspHTXb4o_MAyheQ7IgVf4-msA9YmidfWqGzlSfuo1XkrtwduTRHs2289pDecEpg80WOv/s320/IMG_5172.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhebzGZaCz17Y5Ux8uwMBHhYRAHK14u3YTEn51yTHTotZaHMTTJ7HK3NFQCO5Bd6vCD_sWtfQ6cB4pA7Oi4AEaHiEyLWkFQBaUIpo67SOM_KnGdxI5zGsueB0NXzoQ_HsXxE6luiAoEBaj2/s1600/IMG_5205.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhebzGZaCz17Y5Ux8uwMBHhYRAHK14u3YTEn51yTHTotZaHMTTJ7HK3NFQCO5Bd6vCD_sWtfQ6cB4pA7Oi4AEaHiEyLWkFQBaUIpo67SOM_KnGdxI5zGsueB0NXzoQ_HsXxE6luiAoEBaj2/s320/IMG_5205.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijgzS9XxGvnNDYrBY_anYGOLRxBhmeclU76v57AppYYnMV8nlNosTZwZKVbgEQE7eK-8JGIDc8BkaBqN-icD-VczDdha7gVcV9OuEXIzvb2pv2PDcdmjLr0E05Gf-mr3U-3IA_Dx_mjCnl/s1600/IMG_5210.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijgzS9XxGvnNDYrBY_anYGOLRxBhmeclU76v57AppYYnMV8nlNosTZwZKVbgEQE7eK-8JGIDc8BkaBqN-icD-VczDdha7gVcV9OuEXIzvb2pv2PDcdmjLr0E05Gf-mr3U-3IA_Dx_mjCnl/s320/IMG_5210.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy-CHbiH5W9QFCKYFtGWjozy1qMM1ilM0UskNMLmgXVUR0G0MH4XbdH4N4gxc9QUuO-jUB9sW-FWrV1BA4aWWRaDXXyP4Kq86hrZ3BJJNyvtzQ5oCSiRaKagq5AsTI-laBO3uA0U_IXRVo/s1600/IMG_5211.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy-CHbiH5W9QFCKYFtGWjozy1qMM1ilM0UskNMLmgXVUR0G0MH4XbdH4N4gxc9QUuO-jUB9sW-FWrV1BA4aWWRaDXXyP4Kq86hrZ3BJJNyvtzQ5oCSiRaKagq5AsTI-laBO3uA0U_IXRVo/s320/IMG_5211.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbpQeHr1oCBTlUQNrFL0QXBP1IL_VVjomTHS28A0lcoD2EelMHB6jvDXLePh7vAgMmqxypWmLSEZ75-opOahUpZm8avSTMb967iXU2f1Swm78I3Mmxmlh6afljw2__bEu7IzhnxJk3NOZF/s1600/IMG_1762.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbpQeHr1oCBTlUQNrFL0QXBP1IL_VVjomTHS28A0lcoD2EelMHB6jvDXLePh7vAgMmqxypWmLSEZ75-opOahUpZm8avSTMb967iXU2f1Swm78I3Mmxmlh6afljw2__bEu7IzhnxJk3NOZF/s320/IMG_1762.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI4rJ2WHAZRlYXIYU_5k2zPoW8t9C6SMRjJE0WkDQMpInSqeFgGYhaR1S7FnvpU6nSLqi4EjezFD4I5gs6juu5TXvgUwulxMoET38fdVdktPIRYv6-jPZx_pGRYsRdYU3085abQpK8Y9Jn/s1600/IMG_1765.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI4rJ2WHAZRlYXIYU_5k2zPoW8t9C6SMRjJE0WkDQMpInSqeFgGYhaR1S7FnvpU6nSLqi4EjezFD4I5gs6juu5TXvgUwulxMoET38fdVdktPIRYv6-jPZx_pGRYsRdYU3085abQpK8Y9Jn/s320/IMG_1765.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT_sARZItajO5-mTJ0-ZB_cCJBulz-Z0DTBapEkJihqUVAfyRGky-SeZCzuI_7X3Vu8tlJmsQVuMYkDLpKsADxawAImoWW3cbcO_BLJh-Wt0iVdDzRMEVq3L_2HlU9_ZpBOqAGhZI2rqmr/s1600/IMG_1768.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT_sARZItajO5-mTJ0-ZB_cCJBulz-Z0DTBapEkJihqUVAfyRGky-SeZCzuI_7X3Vu8tlJmsQVuMYkDLpKsADxawAImoWW3cbcO_BLJh-Wt0iVdDzRMEVq3L_2HlU9_ZpBOqAGhZI2rqmr/s320/IMG_1768.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZyuopkiz3m9OtBl9RNbC9IskHeqCTX-3geZe0WddVZ3wyfwOdw_gSiBkjeGuLt1Uh-Q_xkU_3PWTmpg2lil9435uYP9jSusqHaH3qCCvv5SQZB5sRSSrfBgqyKPIlhiLWGUC3UqsQZ7ud/s1600/IMG_1777.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZyuopkiz3m9OtBl9RNbC9IskHeqCTX-3geZe0WddVZ3wyfwOdw_gSiBkjeGuLt1Uh-Q_xkU_3PWTmpg2lil9435uYP9jSusqHaH3qCCvv5SQZB5sRSSrfBgqyKPIlhiLWGUC3UqsQZ7ud/s320/IMG_1777.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP3LbxkuZsybp2uDSXT_FOXntPOdoRiJdATBUH3jDfriFSlk4RIqXXw5IOafjqwYv1fe070ryOGO06JQscwc4QVNVJUs4BaP7iFUi8tKxqqFLUbZCvUcb8Dj07UHGIgVR_BU6edbwgecdv/s1600/IMG_1780.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP3LbxkuZsybp2uDSXT_FOXntPOdoRiJdATBUH3jDfriFSlk4RIqXXw5IOafjqwYv1fe070ryOGO06JQscwc4QVNVJUs4BaP7iFUi8tKxqqFLUbZCvUcb8Dj07UHGIgVR_BU6edbwgecdv/s320/IMG_1780.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh307BAhRJr05DE6Yw1Z2y5QrjbJzoMbMV_niocULZxJpYGQUeMNFJwhZ_UMew9GlPdqaShQJyicdiABWw3Ki_3XEf1AAG9D6tT4zhAoajuZ4j594iVWiOrqPiyLdCEtd-i1yWurG26g_-R/s1600/IMG_1798.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh307BAhRJr05DE6Yw1Z2y5QrjbJzoMbMV_niocULZxJpYGQUeMNFJwhZ_UMew9GlPdqaShQJyicdiABWw3Ki_3XEf1AAG9D6tT4zhAoajuZ4j594iVWiOrqPiyLdCEtd-i1yWurG26g_-R/s320/IMG_1798.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIFTZKWrcjattDYobhqWK2XKxfG-iRP4tnWLqcYONA7zqzS6dtNz2PkEViJxliK8JdCrzNbjhs4x3xhYRGna1tgwM1GbfJA6U2srwNWyRg7OL6XlG5qVLLiSOOd5npFhohvxVEcg0IJBzR/s1600/IMG_1805.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIFTZKWrcjattDYobhqWK2XKxfG-iRP4tnWLqcYONA7zqzS6dtNz2PkEViJxliK8JdCrzNbjhs4x3xhYRGna1tgwM1GbfJA6U2srwNWyRg7OL6XlG5qVLLiSOOd5npFhohvxVEcg0IJBzR/s320/IMG_1805.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijgu8rNeeKH_ZVq4KMdEKbI9SdqFO9vszQCmzLunuc2i8OCBmlx44VLaWZ4pBPZMNeWUQ13doyBTWhOX_IhlevmkWLDqH6cEfWXrg3nInacv21Xs3ZaCr72wcpgSDht_lnK4crQv7EcotY/s1600/IMG_1816.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijgu8rNeeKH_ZVq4KMdEKbI9SdqFO9vszQCmzLunuc2i8OCBmlx44VLaWZ4pBPZMNeWUQ13doyBTWhOX_IhlevmkWLDqH6cEfWXrg3nInacv21Xs3ZaCr72wcpgSDht_lnK4crQv7EcotY/s320/IMG_1816.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC6ESEa1DgY6DMaURSMeXsUWEg6bFanLE_b2lGIZ_LRjP6WrAvyNdXuDwYzumFlSiZF2K9KZOKy7TfsUAki85QlEUfFxV_J72lhSTIreSZoMGqU1SZvj1x91iXTGahonGuI2kfjhCbwieP/s1600/IMG_1853.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC6ESEa1DgY6DMaURSMeXsUWEg6bFanLE_b2lGIZ_LRjP6WrAvyNdXuDwYzumFlSiZF2K9KZOKy7TfsUAki85QlEUfFxV_J72lhSTIreSZoMGqU1SZvj1x91iXTGahonGuI2kfjhCbwieP/s320/IMG_1853.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgn77Et3OrILlr2FvjTYLoKU_VM_o9KB5WJPyRfEEck6WBKRglVmGaq_CX_oNlFj4PzFBtUb2WdQBX5qgqYCmN5MdSx209Dy7Gpb5BiZ9IEZsuToqgM5Lk_kPC_VF61t_yxCbF9al51HeBz/s1600/IMG_1876.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgn77Et3OrILlr2FvjTYLoKU_VM_o9KB5WJPyRfEEck6WBKRglVmGaq_CX_oNlFj4PzFBtUb2WdQBX5qgqYCmN5MdSx209Dy7Gpb5BiZ9IEZsuToqgM5Lk_kPC_VF61t_yxCbF9al51HeBz/s320/IMG_1876.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4gnxpjfWJv0CyD10BdTBV8WUjIkvAi2hIkhsR_8NYfh36zSBM4fFbBSRusgoIfdikzeYWPMAn3n2BGXYjoqqQ92D2g5g7CKHT5xAk8V0hVIHqy4bI6f_BJfm_io3IRPTORmxSIjSmlqQ6/s1600/IMG_1888.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4gnxpjfWJv0CyD10BdTBV8WUjIkvAi2hIkhsR_8NYfh36zSBM4fFbBSRusgoIfdikzeYWPMAn3n2BGXYjoqqQ92D2g5g7CKHT5xAk8V0hVIHqy4bI6f_BJfm_io3IRPTORmxSIjSmlqQ6/s320/IMG_1888.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDg3CIdTdSKLtkXtvg4TPmzcyCPnaxQ-eoQj596w6boDEJ7fefM2lOdq0yiHqLb_r4pRzHPE0xChZppgfmyAImCAcpLJ8hDRUMNZo3gNqTGfL2mlOS_i6a-livPV7djZGSA5r_KdBmf6Fm/s1600/IMG_1898.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDg3CIdTdSKLtkXtvg4TPmzcyCPnaxQ-eoQj596w6boDEJ7fefM2lOdq0yiHqLb_r4pRzHPE0xChZppgfmyAImCAcpLJ8hDRUMNZo3gNqTGfL2mlOS_i6a-livPV7djZGSA5r_KdBmf6Fm/s320/IMG_1898.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKiaIh7ANZAO_S7o7LGid0ZC7JasJmU3UzcDNRgBU4YWlx5ApuAIB0Hm7bN8suO4S1jlKi1cFdOVXE1o1_ww_nLGg8WQ7tR0uyvtLgasNDQcnEzNZDcvZ58z962I9KZ16qKSa1-hVoXQvO/s1600/IMG_1900.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKiaIh7ANZAO_S7o7LGid0ZC7JasJmU3UzcDNRgBU4YWlx5ApuAIB0Hm7bN8suO4S1jlKi1cFdOVXE1o1_ww_nLGg8WQ7tR0uyvtLgasNDQcnEzNZDcvZ58z962I9KZ16qKSa1-hVoXQvO/s320/IMG_1900.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLlJXolyI6qUInTLbNAGI6BzgdWi9TfDlam0uBX3qkaWjO6xB3DPRe2bw7ayp3bdsSgnV2UNtuUyLkZtkWhS_J9gmDsxdJyQtXWTKYXEoTmg3Wh2fE1IPU1JXsVzIdUgqOU9COW3drRAmI/s1600/IMG_1951.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLlJXolyI6qUInTLbNAGI6BzgdWi9TfDlam0uBX3qkaWjO6xB3DPRe2bw7ayp3bdsSgnV2UNtuUyLkZtkWhS_J9gmDsxdJyQtXWTKYXEoTmg3Wh2fE1IPU1JXsVzIdUgqOU9COW3drRAmI/s320/IMG_1951.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVo9gqfahH9AYCuNFVvfHd6_XrvUVGPPmv9cafWzEzDp9GZFgQnGOktJ4WnHZiF3YkUWrrD93idDQcflk-ANGdld3SIJhyuQncJGjRp_OJ43vXIm6_KAedr-W-FP1l5VX6UA0cPdGIRqvc/s1600/IMG_1954.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVo9gqfahH9AYCuNFVvfHd6_XrvUVGPPmv9cafWzEzDp9GZFgQnGOktJ4WnHZiF3YkUWrrD93idDQcflk-ANGdld3SIJhyuQncJGjRp_OJ43vXIm6_KAedr-W-FP1l5VX6UA0cPdGIRqvc/s320/IMG_1954.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwi2dhHafaShwZAK7D_43o3cxyQ4A7ezPEwRlCYaPpx6AJTF_ShqS_nIn1MUZb6evFKUD3sRvXBCbINE0eHAeYS-QLc2S_dzHm2KR4l5KYudwPxCfllguGxjSh_tLQAJfhjVkjBLxwtq-T/s1600/IMG_1937.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwi2dhHafaShwZAK7D_43o3cxyQ4A7ezPEwRlCYaPpx6AJTF_ShqS_nIn1MUZb6evFKUD3sRvXBCbINE0eHAeYS-QLc2S_dzHm2KR4l5KYudwPxCfllguGxjSh_tLQAJfhjVkjBLxwtq-T/s320/IMG_1937.JPG" width="320" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnyCKMh7W-2Z9AYIAvCD0laGP6l5-XSovLTkbC30OAgvcQ4Nh5_RNP1_W7cQiIULtR4-iEt_CPSa16Yapv7sfePkEZdqz0tnMIq1Z_2U_WzFx2yqdZLAsJ5OCO2Rvbvm_nSW7QWHanaZia/s1600/IMG_5226.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnyCKMh7W-2Z9AYIAvCD0laGP6l5-XSovLTkbC30OAgvcQ4Nh5_RNP1_W7cQiIULtR4-iEt_CPSa16Yapv7sfePkEZdqz0tnMIq1Z_2U_WzFx2yqdZLAsJ5OCO2Rvbvm_nSW7QWHanaZia/s320/IMG_5226.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsjJCtynRr7p_ZLvt09xdeITthaRtQF67RJIKbDVHzlnIO1OPy15LpBxtjdQ1bzBh2kmBPB7q8ajkniNZB-bAQYJTK7Qw8rBajb1wJrmATZ5wuSn5G4kdlUEJ3dAR9f3nJWR82-n6xnpXc/s1600/IMG_5228.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsjJCtynRr7p_ZLvt09xdeITthaRtQF67RJIKbDVHzlnIO1OPy15LpBxtjdQ1bzBh2kmBPB7q8ajkniNZB-bAQYJTK7Qw8rBajb1wJrmATZ5wuSn5G4kdlUEJ3dAR9f3nJWR82-n6xnpXc/s320/IMG_5228.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoe0Xe-7H0m2oRgu7pPNv674VLD_qJB4slrk3qijj1ipHYxyBuWmY_av-VRJcCT8n5u-mFDtaKc-cTD8PK6WnO_EqRTDbkvSUXLyzNitRjmo4ID0_F3PjYeD7Um0xygt_G9J6WAKr432ux/s1600/IMG_5216.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoe0Xe-7H0m2oRgu7pPNv674VLD_qJB4slrk3qijj1ipHYxyBuWmY_av-VRJcCT8n5u-mFDtaKc-cTD8PK6WnO_EqRTDbkvSUXLyzNitRjmo4ID0_F3PjYeD7Um0xygt_G9J6WAKr432ux/s320/IMG_5216.JPG" width="320" /></a></div>
</div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-80960493572134954482023-02-03T09:17:00.009+01:002024-03-18T17:27:14.237+01:00Malediwy na własną rękę 2024 - jak zorganizować wyjazd? <div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgk73AStegleIMG5RYyywhe3HnoWk3C2LC2etbKCOcyPfAGtnHp6xZMSiRlY5CUVTgItKn1wIbnOAuvH8ZAapuru5dM3gtL1nir3JOc9WlmKOCp2nF9UG9hpz1DcISfsDOlJhs_6h1GIDtCaOgSVRuak-y7aEO4KtS36j4IEBWXbnMp-moGFUY2Hjeyqg=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj8jGmMrCWYhRgbzVGKMLgFQmV3easS8aoyNSr15jrG0dqLPKqviWRxKJp1O-sVADMBLGaqsrqwWdQM8U7QGijcvuWwBmfrashCnyrvjze7xV1EiT5NFSwIEe4rwbdSEsDotFB7FKy3_g3TIuKGDW-1ts0KoD7XAGmW_R20NtwTcfDzyx74Hz-z5EMHMQ=w400-h266" width="400" /></a></div></div><br /><div>Jako, że już pięć razy byłem na Malediwach, postanowiłem zebrać wszystkie informacje, które przydadzą się podczas planowania i załatwiania urlopu na Malediwach również w czasach COVID-19 (gdyby kiedykolwiek coś podobnego miało wrócić). W tym artykule opowiem o tym jak zorganizować wakacje na Malediwach, jak maksymalnie obniżyć koszty, żeby było naprawdę tanio, na co musimy w szczególności uważać oraz najważniejsze – jak spędzać czas na wybranej przez nas wyspie. Przeprowadzę cię krok po kroku przez procesy wyszukiwania biletów lotniczych, opowiem o samym locie, omówię parametry związane z przelotem, wskażę jak wypełnić formularze, które mogą być później skontrolowane, opowiem jak wyszukiwać atrakcyjne lokalne i tanie wyspy na Malediwach, jak wygląda życie miejscowych ludzi, co zjemy w naszym hotelu oraz, co ty sam wyniesiesz ze swoich wakacji. Zaproponuję również kilka wycieczek, które są bardzo ciekawe oraz pokażę ci jak spędzać aktywnie czas, ponieważ, kto nie był na Malediwach, ten zazwyczaj myśli schematycznie: urlop na wyspie jest dla zakochanych, będę się nudzić i nie interesuje mnie wylegiwanie się na plaży. Chcę wyprowadzić cię z błędnego myślenia i pokazać, że Malediwy nie muszą być drogie oraz, że spędzisz tam naprawdę rajskie, aktywne wakacje (organizuję wyjazdy do czterech razy taniej niż w biurach podróży, wliczając w koszty: wyżywienie, przeloty i noclegi).</div><div>Jeśli jednak już wiesz, jak zorganizować takie wakacje, możesz od razu przejść do artykułów o poszczególnych wyspach:</div><div><br /></div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/03/malediwy-fehendhoo-fulhadhoo-finolhu.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – FEHENDHOO, FULHADHOO, FINOLHU RESORT</a> </div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-mathiveri.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – MATHIVERI, NIKA RESORT, BODUFOLHUDHOO</a></div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – THODDOO, RASDHOO</a></div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – FENFUSHI, HURASDHOO</a></div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2023/04/nilandhoo-czyli-malediwy-na-wasna-reke.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – NILANDHOO, DHARANBOODHOO, RINBUDHOO, BEZLUDNE WYSPY </a></div><div><br /></div>Malediwy są dla jednych marzeniem, a dla innych krajem, który nie spełni ich oczekiwań. Wszystko zależy od tego, na co jesteśmy nastawieni oraz, co już zobaczyliśmy i przeżyliśmy w swoim życiu. Pomimo, że na Malediwach byłem już trzeci raz (zawsze na innej wyspie/wyspach), to za każdym razem jestem zauroczony pięknem natury, plaż i krajobrazów. Dla mnie Malediwy są wakacjami marzeń. Na Malediwach z pewnością będziemy cieszyć się przepięknymi białymi, piaszczystymi plażami, niesamowitymi turkusowymi, czystymi lagunami i rajskimi palmami, których w naszym klimacie po prostu nie spotkamy. Z drugiej strony, wiele osób, które nigdy nie próbowały organizować podobnych wakacji na własną rękę, pomyśli sobie, że wyjazd do tego kraju i spędzenie w nim urlopu kosztuje fortunę. W tym artykule chcę ci pokazać, że nie musisz mieć worka pieniędzy, aby odpocząć w prawdziwym raju. Pokażę ci w jaki sposób zorganizować wakacje na Malediwach na własną rękę tak, żebyś przeżył jak najwięcej i żebyś przywiózł najpiękniejsze wspomnienia. Zobaczysz też różnicę pomiędzy wakacjami zorganizowanymi przez biuro podróży, a tymi, które zaproponuję ci ja. Nie będę mówił, jak bardzo złe są biura podróży (bo nie są), ale raczej moim celem jest wskazanie różnic, żebyś sam mógł dokonać odpowiedniego dla ciebie wyboru. Powszechnie krąży opinia, że na Malediwach nie ma co robić i raczej takie wakacje są dobrą opcją dla zakochanych. Zazwyczaj myślimy, że podczas urlopu będziemy tylko leżeć na plaży i nudzić się. Z pewnością podobna forma spędzania czasu wolnego nas nie interesuje. W tym artykule również wyprowadzę cię z błędnego schematu myślenia o Malediwach, który najczęściej powielają nasi znajomi, nie mający pojęcia o tym wyspiarskim państwie. A mówię to wszystko, jako człowiek, który organizuje wyprawy wysokogórskie i lubi aktywność górską.</div><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">JAKIE MOGĄ BYĆ TWOJE OBAWY?</span></b></div><div>Możesz sobie pomyśleć, że u innych na zdjęciach widać takie piękne domy na balach, a ja będę mieszkać na jakiejś 'prostej' wsi. Nie będzie to wyglądało prestiżowo, no i trudniej będzie cokolwiek załatwić. W tym miejscu chcę rozwiać twoje obawy, ponieważ sam zobaczysz, że mieszkanie na małej, malediwskiej wiosce może być o wiele piękniejsze niż w resorcie. Dlaczego? Tutaj codziennie będą witać cię nieznajomi, zechcą z tobą porozmawiać i spróbujesz ich lokalnych wyrobów. Jeśli 'spali' cię słońce, zobaczysz, jak szybko miejscowi ludzie będą chętni ci pomóc, przygotowując np. aloes występujący na wyspie, żeby nasmarować poparzone miejsca. W resortach cała wyspa jest wysprzątana, a ścieżki usypuje się z białego piasku. Dodatkowo cała wyspa jest spryskiwana nie wiadomo czym, żeby nie rozmnażały się komary. Lokalna wyspa jest naturalna i wszystko wygląda naturalnie. Kiedy pójdziesz do lasu tropikalnego, sam przekonasz się, jak jest pięknie i przede wszystkim naturalnie. Zobaczysz drzewa namorzynowe, czy setki kokosów, które rosną na palmach i lezą na ziemi. Turyści odpoczywający w resortach płacą duże pieniądze, żeby w ramach jednodniowej wycieczki pojechać na lokalną wyspę i zobaczyć malediwskie życie. Ty masz to na co dzień! Najważniejsze jednak są plaże. Na lokalnych wyspach (tych mniej turystycznych, jak wybrana przeze mnie Fehendhoo, Fulhadhoo, Mathiveri, czy Thoddoo) najpiękniejsze plaże nie są przeludnione. Na pierwszych dwóch wyspach zawsze byliśmy na nich tylko sami. Z pewnością będziesz mógł spróbować lokalnych owoców, zobaczyć prawdziwe, malediwskie życie, które zachwyca swą prostotą, jak również... zobaczyć więcej niż w resorcie! Dlaczego tak mogę powiedzieć? W resortach ceny są mocno wywindowane. Wykupienie kilku wycieczek zrujnuje twój portfel, a na lokalnej wyspie będziesz mógł załatwić sobie kilka wycieczek, a miejscowi poświęcą tobie czas z wielkim zaangażowaniem. Twoja wycieczka nie będzie ograniczona narzuconym czasem i chęcią zysku, ale chęcią ze strony miejscowych, żeby pokazać ci jak najwięcej. A wiesz, co najbardziej mnie zaskoczyło, kiedy porównałem swój pobyt na lokalnej wyspie i w resorcie? Oba miejsca były piękne, ale plaże i laguny były zdecydowanie piękniejsze na... lokalnej wyspie! Laguny ciągnęły się kilometrami, nie pływały łodzie z kolejnymi turystami i przede wszystkim panował spokój.</div><span></span><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisQI1VVxplvnKVYFHO4o5jdIL9CWUZICfC81KgmvZ9YLKfI2FQHqHB0fF7F8ndDhQnqiRtunKM2HaN_wClWUsp1hF8pKHeopL9jk29TUIoMMdyGIvwLixCrKnJobhWht7u6V212X2SAXBD/"><br /><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisQI1VVxplvnKVYFHO4o5jdIL9CWUZICfC81KgmvZ9YLKfI2FQHqHB0fF7F8ndDhQnqiRtunKM2HaN_wClWUsp1hF8pKHeopL9jk29TUIoMMdyGIvwLixCrKnJobhWht7u6V212X2SAXBD/w640-h428/DSC_8299.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Piękna plaża na Thoddoo</div><br />O tym nigdzie się nie mówi, ale ja pomyślałem sobie tak: na lokalnych wyspach stoją wysokie słupy z telefonii komórkowej, a w resortach nie. Jak zrobić dobre zdjęcie, gdy wyspy są takie małe, więc słupy będą na każdym zdjęciu? A zastanawiałeś się, dlaczego z resortów można pisać SMS-y i mieć szybki Internet? Odpowiedź jest prosta... Bo też mają słupy na swojej wyspie! Resortowe słupy są o połowę niższe i w kolorze szarym, a na lokalnych wyspach są malowane na biało-czerwono. Zawsze stoją na obrzeżach wioski i kiedy chcemy zrobić zdjęcie na bajecznej plaży, we wiosce, czy w tropikalnym lesie, to nigdy ich nie widzimy! Byłem na sześciu lokalnych wyspach oraz dwóch resortowych, stąd mogę powiedzieć, że wszędzie jest tak samo - słupy ustawiono w najlepszym, możliwym miejscu - tak, aby nie było ich widać na zdjęciach. Będąc na miejscu, dopiero mogłem sprawdzić, jak jest naprawdę, ale szybko rozwiałem swoje wątpliwości, ponieważ na każdej bajecznej plaży, czy w tropikalnym lesie mogłem cieszyć się fotografowaniem. W żadnym wypadku nie musiałem 'walczyć' ze słupami w kadrze. A co z Internetem? Na lokalnej wyspie będziesz miał do niego pełny dostęp, ponieważ Wi-Fi jest standardem każdego guest house.</div><div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">KWESTIE BEZPIECZEŃSTWA NA MALEDIWACH I MIEJSCOWE ZWYCZAJE</span></b></div><div>Zanim wspomnę o kwestiach pogodowych, muszę trochę powiedzieć o bezpieczeństwie, ponieważ z każdym rokiem mamy coraz więcej obaw w związku z niepewną sytuacją polityczną, chorobami lub innego typu zagrożeniami. Malediwy są bardzo bezpiecznym państwem, ponieważ kraj głównie utrzymuje się z turystyki, więc w interesie rządu jest, by sytuacja wewnętrzna była spokojna. Działa to w następujący sposób: są turyści, są duże wpływy do budżetu. Nikomu w rządzie nie jest na rękę, żeby dopuścić do rozregulowania ogólnie przyjętego porządku panującego na wyspach. Zanim jednak pojedziemy na Malediwy, poznajmy kilka faktów, które pozwolą nam przygotować się do wyjazdu. Malediwy to państwo składające się z 1190 wysp „rozrzuconych” na Oceanie Indyjskim. Na wielu mapach możemy spotkać się z nazwą Morze Lakkadiwskie, ale naprawdę patrzymy ciągle na te same wody wchodzące w skład Oceanu Indyjskiego. 1190 wysp tworzy 26 atoli, czyli skupisk wysp utworzonych z rafy koralowej. Na Malediwach główną religią jest Islam, dlatego będziemy musieli przestrzegać kilku zasad. W resortach (czyli hotelach z domami na palach) możemy wypoczywać w stylu europejskim. Wakacje spędzane w resorcie raczej należą do luksusowych, a co za tym idzie – wydamy znacznie więcej pieniędzy. Podobnie, jak w europejskich hotelach, w ofercie all inclusive, mamy przygotowane gotowe jedzenie, które możemy wybierać według naszego upodobania, oraz możemy skosztować dość sporo gatunków alkoholi. Urlop na wyspach lokalnych kosztuje nawet do czterech razy mniej, ale będą obowiązywać nas pewne zasady. Jako, że na wyspach mieszka lokalna ludność, będziemy musieli częściowo podporządkować się ich zwyczajom. Na przykład, idąc przez wioskę, nie możemy chodzić w bikini, lub bez koszulki, czy też wylegiwać się na publicznych plażach w podobny sposób. Na wyspie znajdziemy wyznaczoną dla turystów plażę lub plaże, które z całą pewnością będą bardzo piękne. Pamiętajmy, że na lokalnych wyspach najpiękniejsze tereny są zarezerwowane dla nas – turystów. Na nich możemy wypoczywać w europejskim stylu. Musimy pamiętać, że w sklepach nie kupimy alkoholu, ponieważ religia miejscowych nie zezwala na jego spożywanie. Warto być świadomym tego faktu. Bezalkoholowe piwa jednak są dostępne. Na szczęście mi ta reguła nie przeszkadza, ponieważ w ogóle nie piję alkoholu, a nawet piwa. Nie wolno również przytulać się, całować i chodzić za rękę w miejscach publicznych (np. zabudowany teren wioski, publiczne plaże). Kolejną zasadą jest fakt, że nie fotografujemy miejscowych kobiet. Powinniśmy zapytać o zgodę jej męża lub je same. Jeśli się zgodzą, dopiero wtedy możemy zrobić zdjęcie. Ostatnim, chyba, najciekawszym zwyczajem są zakupy. Szybko zauważymy, że lokalni mieszkańcy, wchodząc do lokalnego marketu lub małego sklepu, zdejmują klapki lub japonki. Możesz sobie pomyśleć: „ale mają dużo ograniczeń, a na urlopie chcę czuć się swobodnie”. Pamiętaj, że teraz czytasz „suchy” tekst, który wydaje się surowy i wyrabia w tobie błędne poczucie ograniczenia wolności. Szybko jednak zobaczysz, że w rzeczywistości wszystko wygląda zupełnie inaczej.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">KOMARY I CHOROBY</span></b></div><div>Mówiąc o jakości naszego wypoczynku trzeba jeszcze wspomnieć o możliwych zagrożeniach na Malediwach. W sezonie (styczeń – marzec, kiedy pogoda jest najlepsza), komary nie występują w ogóle lub ewentualnie rano możemy poczuć lekkie swędzenie na nogach po przespanej nocy. Zawsze może trafić się jakiś pojedynczy, zabłąkany komar w pokoju lub po chwilowym załamaniu pogody. Przeglądając statystyki zachorowań na choroby tropikalne typu denga lub chickungunya (czikungunja), stwierdzam, że na lokalnych wyspach nie musimy się ich obawiać. Według rządowych danych, największe prawdopodobieństwo zachorowania występuje w stolicy Male, gdzie wszystko mamy gęsto upakowane: tłumy ludzi, wąskie uliczki, wieżowce, szczury i mnóstwo śmieci. W takim miejscu komary i szczury zawsze znajdą sobie odpowiednie miejsce do rozmnażania. Z drugiej strony, nie ma powodu do paniki, ponieważ zdarzają się tylko pojedyncze przypadki zachorowań na „coś” tropikalnego, najczęściej poza sezonem, gdy pada więcej deszczu. Zagrożenie jest naprawdę znikome. Turyści z całej Europy, Ameryki Północnej i Azji nie muszą deklarować żadnych szczepień przeciwko chorobom tropikalnym. W resortach, w publicznych miejscach, codziennie spryskiwane są różne powierzchnie, żeby komary nie mogły się rozmnażać. Na wyspach lokalnych nie przeprowadza się podobnych zabiegów. Odwiedziłem już 8 malediwskich wysp i na żadnej z nich nie widziałem ani jednego komara w sezonie lub tylko pojedyncze w pokojach. Z relacji moich znajomych wiem, że poza sezonem może być ich naprawdę dużo, ale jakoś nikt nie zachorował. Uważa się, że ryzyko zachorowania na lokalnej wyspie jest naprawdę znikome i tylko poza sezonem. Dla mnie kwestia chorób jest zupełnie pomijalna. W 2019 roku oficjalne dane rządowe mówiły tylko o pojedynczych przypadkach: w stolicy i na dwóch lokalnych wyspach, położonych całkiem na południu kraju. Reszta państwa jest uważana za wolną od malarii. Koronawirus również nie jest wielkim zagrożeniem na wyspach, ponieważ od końca 2022 roku rząd Malediwów praktycznie nie odnotowuje żadnego przypadku zachorowania. W każdym razie koronawirus nie był moim zmartwieniem na Malediwach, ponieważ cały czas spędzamy na otwartej przestrzeni w ciepłym klimacie, gdzie tłumy nie występują.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFqnvAXgyyTWdXxh55LiRLqAReC6qeWDwpHdvNSHdNxSMrYHHZV8K9SPFjz0RzMm8zC1tkfE2JVAZoRV2856I2myH9rhQW4k7w1e6SASaTe3FxQltOKvK_taDEB2WTC33vGlD2zq6DLZpv/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFqnvAXgyyTWdXxh55LiRLqAReC6qeWDwpHdvNSHdNxSMrYHHZV8K9SPFjz0RzMm8zC1tkfE2JVAZoRV2856I2myH9rhQW4k7w1e6SASaTe3FxQltOKvK_taDEB2WTC33vGlD2zq6DLZpv/w427-h640/IMG_9816.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOAc7tvedYjZrxGiqUnnfohfqy-V-0LNUNnlHeoVY4NTo5AS1q2BVw83YIWSQYcLuYHnJg6rurc-HGZMEaLPxEPTtA8IGt2G8qr54BdV8E_HPxvfZoGX3DVHOCzM6q7Xstc03f7gxlq-Xi/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOAc7tvedYjZrxGiqUnnfohfqy-V-0LNUNnlHeoVY4NTo5AS1q2BVw83YIWSQYcLuYHnJg6rurc-HGZMEaLPxEPTtA8IGt2G8qr54BdV8E_HPxvfZoGX3DVHOCzM6q7Xstc03f7gxlq-Xi/w427-h640/IMG_9808.JPG" width="427" /></a></div>Idealna "wylęgarnia" komarów - ciepłe i stojące wody. Na szczęście w sezonie słońce jest tak mocne, że kałuże wyparowują w jeden lub maksymalnie dwa dni</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>ZAMACHY TERRORYSTYCZNE I FALE TSUNAMI, HURAGANY</b></span></div><div>Druga kwestia to zamachy terrorystyczne i tsunami. Również pod tym względem Malediwy są bardzo bezpiecznym państwem, ponieważ nie zdarzają się nawet pojedyncze ataki terrorystyczne. Ostatni akt miał miejsce w stolicy, w budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych w 1988 roku, gdzie zginęło 19 żołnierzy. Atak przeprowadziły osoby ze Sri Lanki, chcące zaburzyć spokój. Jeśli urodziłeś się przed 2000-cznym rokiem, to z pewnością słyszałeś o bardzo dużym tsunami w 2004 roku, a dokładniej z dnia 26 grudnia 2004 r. W okolicach wyspy Pukhet na Tajlandii, zatrząsnęła się ziemia w głębinach oceanicznych, powodując powstanie jednego z najbardziej śmiercionośnych tsunami. Wielka fala dotarła na Malediwy po dwóch godzinach. zabijając łącznie 108 osób. 1200 ludzi zostało rannych. Podczas tego tsunami łącznie zginęło 400.000 osób. To jedyny, tak wielki przypadek, znany z naszych czasów. W stolicy woda przelewała się przez wyspę, a ryby dosłownie leżały na ulicach. Chociaż najwyższy punkt na Malediwach jest położony zaledwie 2,4 m n.p.m., to nie notuje się śmiercionośnych tsunami, lub zabójczych huraganów, które pustoszyłyby państwo. Po wydarzeniach z roku 2004 w stolicy, przy lotniskowym porcie zainstalowano automatyczny system ostrzegający przed falami tsunami. Kiedy przyjeżdżam z ekipą na Malediwy, zawsze pokazuję, gdzie znajduje się ten system i omawiam jak on działa. Na każdej lokalnej wyspie spotkamy ludzi mających ponad 70-80 lat i wszyscy żyją. Na Malediwach nie użądlą nas nieznane gatunki owadów, nie nadepniemy na skorpiona, nie wplączemy się w sieci nieznanego i jadowitego pająka, czy nie zje nas rekin, ponieważ groźne dla nas zwierzęta tam nie występują. Owszem, rekiny spotkamy na Malediwach, ale najczęściej będzie to rekin wielorybi, który może osiągać nawet 18 m długości i ważyć 13 ton. Żywią się one tylko planktonem oraz nie posiadają zębów. Ze względu na duże rozmiary i brak zagrożenia, miejscowi organizują całodzienne safari na oceanie, w celu poszukiwania wspomnianych rekinów, w celu ich obserwacji w środowisku naturalnym. Innym, większym stworzeniem jest manta, która może mieć nawet 4 metry. Posiada kolec, ale nie jest jadowity. Obowiązkową atrakcją jest organizacja wycieczek wczesnym porankiem, aby podziwiać te piękne ryby. Największym zagrożeniem na wymarzonych wakacjach, jak dla mnie, jest… kokos, który może spaść na głowę. Na jednych wyspach, miejscowi ścinają wszystkie kokosy wzdłuż ścieżek, a na innych nie. Kiedy, jednak przyjrzymy się, kiedy one spadają, to uświadomimy sobie również, że ryzyko jest niewielkie. Podczas całego pobytu na wyspie Mathiveri, usłyszałem tylko jeden głośny trzask uderzającego kokosa o ziemię, a było to w porze kolacji. Na Thoddoo nie widziałem i nie słyszałem ani jednej spadającej „bomby”. Malediwy uznaję za całkowicie bezpieczny kraj, nawet dla samotnie podróżujących kobiet. Ze względu na religię i panujące zwyczaje mężczyźni nawet nie rozglądają się za kobietami. Mieliśmy okazję sprawdzić jak jest naprawdę, gdy podczas naszych wakacji z marca 2021 jedna z naszych uczestniczek chodziła godzinami po wyspie sama, zwiedzając wszystkie uliczki. W 2023 nadal było tak samo.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVfUfqX44bKsvt2LUxvxUSfJDTm4Rus_Z-LMmlT-t_UXeQFbzkMwiIzySVuvkSIS96UZbyj4WH3rVG9b22huHX1qrbgLCeL0OkPyYuQxZzAFyaffvAHIprAeI56dgGEiMyYtBWF0up-nCh/s1600/20200210_161525.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVfUfqX44bKsvt2LUxvxUSfJDTm4Rus_Z-LMmlT-t_UXeQFbzkMwiIzySVuvkSIS96UZbyj4WH3rVG9b22huHX1qrbgLCeL0OkPyYuQxZzAFyaffvAHIprAeI56dgGEiMyYtBWF0up-nCh/s640/20200210_161525.jpg" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Pomnik upamiętniający śmierć 19 żołnierzy poległych w ataku terrorystycznym z roku 1988 na malediwski budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Male</div></div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>LUDZIE NA MALEDIWACH</b></span></div><div>Z wyżej wymienionych powodów, Malediwy uważam za bardzo bezpieczny kraj, idealny na wakacje. Od początku artykułu przewijają się stwierdzenia: resort i wyspa lokalna. Jakie są różnice i jak wygląda wypoczynek w jednym oraz drugim miejscu? Na wyspie lokalnej znajduje się jedna wioska, licząca od kilkudziesięciu, do nawet kilku tysięcy ludzi (tylko największe w państwie). Większość z nich są bardzo zielone, zobaczymy mnóstwo palm kokosowych oraz pięknych plaż. Miejscowi ludzie są uśmiechnięci lub powściągliwi, niejednokrotnie nas pozdrowią (wszystko zależy na jakiej wyspie jesteśmy), a czym mniejsza wioska, tym chętniej z nami porozmawiają. Może zdarzyć się tak, że nieznana osoba będzie chciała porozmawiać z nami po angielsku. Podczas pobytu na Fehendhoo i Mathiveri, aż czterech miejscowych zapytało: skąd jesteśmy?, jak jest u nas?, i czy podobają nam się Malediwy? Na lokalnej wyspie często nie widać policji, ani służb porządkowych. Życie na wyspach toczy się swoim własnym, spokojnym tempem. Nie potrzeba „żandarmów”, aby utrzymać należyty porządek. Już po godzinie 6.00 rano kobiety sprzątają miotłami wykonanymi z gałęzi lub innych roślin ulice z liści i opadających kwiatów, gotują obiady, zaplatają z liści palmowych różne cuda (koszyki, maty, itp.), czy też spotykają się popołudniami z koleżankami. Ich ciało zawsze jest w pełni zasłonięte – widzimy tylko twarz. Mało kiedy zobaczymy je we wiosce. Mam wrażenie, że większość czasu spędzają zamknięte w czterech ścianach. Mężczyźni, o dziwo, sprzątają w domu, a w pokojach gościnnych dla turystów tylko oni wykonują prace porządkowe. Zaopatrują dom w artykuły potrzebne do życia i dużo grają piłkę nożną. Nigdy nie widziałem, żeby miejscowi kłócili się, bili się, czy byli zestresowani. Nigdy też nie słyszałem głośnych rozmów. Życie na wyspach płynie zupełnie inaczej – powoli i bez stresu, czyli tak, jak powinno być. W ciągu dnia możemy spotkać tylko pojedyncze osoby, ale po godzinie 16.00, miejscowi zaczynają gromadzić się w centrum wioski, w lokalnych restauracjach, jeśli jest ich więcej, lub na obrzeżach wyspy, na publicznych plażach. Często odpoczywają, nic nie robiąc. Siedzą w charakterystycznych leżakach z siatki nałożonej na metalową konstrukcję. Kobiety najczęściej wychodzą po południu na publiczne plaże i siadają w leżakach podwieszanych na palmach kokosowych. To, co najbardziej rzuca się w oczy, to uśmiech, którego tak bardzo w Polsce brakuje… Mogłoby się wydawać, że miejscowi nie doceniają piękna ich wyspy, a może i całego kraju. Nic bardziej mylnego! Wystarczy wyjść na publiczną plażę i rozłożyć się na piasku. Wielu mieszkańców wioski codziennie wychodziło na brzeg, aby podziwiać zachód słońca. Nawet robili zdjęcia telefonem. Co najbardziej mnie zadziwiło, to dbałość o formę przez kobiety w średnim wieku. Na wyspie Mathiveri mała grupa codziennie spotykała się o godzinie 9.00 i po 16.00, żeby ćwiczyć w płytkich wodach pomiędzy dwiema wyspami. Zabierały ze sobą piankę do nauki pływania i wykonywały różne ćwiczenia przez około godzinę.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSjzBuvuqdoZFOTQ5kwE_nt7a4J4SwzVSpS-T8bMBH0rNZOWaUX-6EU8q_6CgtzX2SXGh3ca4xrxwDOaARiZCKZDos59T6SjwzP8Cs3a6OlQukyiAfS0N9hDUhenM5phrvzvSsf36yxMEl/s1600/received_1394680344002780.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSjzBuvuqdoZFOTQ5kwE_nt7a4J4SwzVSpS-T8bMBH0rNZOWaUX-6EU8q_6CgtzX2SXGh3ca4xrxwDOaARiZCKZDos59T6SjwzP8Cs3a6OlQukyiAfS0N9hDUhenM5phrvzvSsf36yxMEl/s640/received_1394680344002780.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicMtRUhZUELldbxIch_zA7uv2nPzsQbAWHtlkHl2S3hJq4ap-9HyqH75m9y4UzcsZ0Y5v76FOcl7-meWlA_bpvz9-9Ikq8_hRS0LyFA6TP4heKLQqsNDZVDwYYHmSjrlFqB2kQ6xRAN-WT/s1600/received_559598387857522.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicMtRUhZUELldbxIch_zA7uv2nPzsQbAWHtlkHl2S3hJq4ap-9HyqH75m9y4UzcsZ0Y5v76FOcl7-meWlA_bpvz9-9Ikq8_hRS0LyFA6TP4heKLQqsNDZVDwYYHmSjrlFqB2kQ6xRAN-WT/s640/received_559598387857522.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEionuBJT6RAvOXSDcJ_iSWXRUxSD9oqDIZeuQETnn1B46keRN97VHorary0mEFnxHAL3GPHysMqmuk1OEMC9_hOatLFzuMmu-GHxLLac-P3ISr_6AMamuROTN_vbooiRkTVohv0MD6efhyphenhyphen5/s1600/received_351345518812334.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEionuBJT6RAvOXSDcJ_iSWXRUxSD9oqDIZeuQETnn1B46keRN97VHorary0mEFnxHAL3GPHysMqmuk1OEMC9_hOatLFzuMmu-GHxLLac-P3ISr_6AMamuROTN_vbooiRkTVohv0MD6efhyphenhyphen5/s640/received_351345518812334.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwJazVlCk7RcfMatdWaKp36p6UXaDrGca6XtRXEGJuz7VfYLY21ZokyReQF1JTsCz4um7FV35t-3t-PGLubFmHNXmebkmsLraNNaAooder1k28fLGPtHYkld-YyfZ8bvZ64z5W-ZuFMKjt/s1600/received_326028698043864.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwJazVlCk7RcfMatdWaKp36p6UXaDrGca6XtRXEGJuz7VfYLY21ZokyReQF1JTsCz4um7FV35t-3t-PGLubFmHNXmebkmsLraNNaAooder1k28fLGPtHYkld-YyfZ8bvZ64z5W-ZuFMKjt/s640/received_326028698043864.jpeg" width="360" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Miejscowi mieszkańcy wysp i porównanie ich wzrostu względem mnie</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL2A4GZWYOzo1Ogp0gvQWq-GNpzO504va-_GwcydGh5TclmRQ0b6JhXjRR0diWhrNZdbcp-Z_yrCjcBV92rgVaQ-qKusaBrrzV27v8vQe2pAyCB5-Fi3_PnkH7jV1iB0uUEm3JgZZg9f_X/s1600/DSC_7200.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL2A4GZWYOzo1Ogp0gvQWq-GNpzO504va-_GwcydGh5TclmRQ0b6JhXjRR0diWhrNZdbcp-Z_yrCjcBV92rgVaQ-qKusaBrrzV27v8vQe2pAyCB5-Fi3_PnkH7jV1iB0uUEm3JgZZg9f_X/s640/DSC_7200.JPG" width="640" /></a><br />Specyficzne huśtawki, na których odpoczywają po południu kobiety</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcnkt-2DsMcOXiF9qqNw62hsNLeyOSdSjMVxZAUThLlQkxBwSrlJyWvp7Ju025GyDawNcS9O9vxX8DKjnuDN9ZdtpoNgvDwjFTyZIlH3T_KUVE9dBvO4GcfobTHCX9UsVKTszjPpGyhxt8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcnkt-2DsMcOXiF9qqNw62hsNLeyOSdSjMVxZAUThLlQkxBwSrlJyWvp7Ju025GyDawNcS9O9vxX8DKjnuDN9ZdtpoNgvDwjFTyZIlH3T_KUVE9dBvO4GcfobTHCX9UsVKTszjPpGyhxt8/w640-h426/IMG_8278.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2PYNK069nO7AUOoW1awxXmDJtmVI7AbkDLRHREYPnEDSYJpjNfWut6HP1CXFqNFiMn_XWStXA93mAzYwshDAxWGwdEftb5S267PWuWJ5nmTWS1Nu_e1uxDiriceNNK1pZOwpySzOata_1/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2PYNK069nO7AUOoW1awxXmDJtmVI7AbkDLRHREYPnEDSYJpjNfWut6HP1CXFqNFiMn_XWStXA93mAzYwshDAxWGwdEftb5S267PWuWJ5nmTWS1Nu_e1uxDiriceNNK1pZOwpySzOata_1/w640-h426/IMG_8281.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA8unkJy8lT8LOwDX_EtZ31-MbxXFoy9iCowsGZbp67Drv5ooi5rPn0PHglcWXs6EVGjNFA0GGqK90NLtFcn-3FvU1H-8hXUPfKGIs4YTUY8R_tc2J-hEtSe64yhtVZn_L2TDDzWd91crm/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA8unkJy8lT8LOwDX_EtZ31-MbxXFoy9iCowsGZbp67Drv5ooi5rPn0PHglcWXs6EVGjNFA0GGqK90NLtFcn-3FvU1H-8hXUPfKGIs4YTUY8R_tc2J-hEtSe64yhtVZn_L2TDDzWd91crm/w640-h426/IMG_8279.JPG" width="640" /></a></div>Życie we wiosce Thoddoo<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>POBYT NA LOKALNEJ WYSPIE</b></span></div><div>A jak wygląda wypoczynek na lokalnej wyspie? Na lokalnej wyspie zapłacimy do czterech razy mniej niż za zorganizowane wakacje przez biuro podróży, oraz poznamy kulturę malediwską. Codziennie będziemy mogli obserwować życie lokalnej społeczności – zobaczymy, jak kobiety wyrabiają maty z liści z palm kokosowych, czy łuskają orzechy, oraz między innymi zobaczymy uczniów w szkole podstawowej, gdzie klasy nie mają ścian z jednej strony. Będziemy mogli również zrobić zakupy w lokalnym sklepie, poznać zwyczaje miejscowych ludzi, oraz usłyszeć pięć razy dziennie modlitwy dobiegające z lokalnego meczetu. Ich godziny są dokładnie obliczone. W sezonie (styczeń – marzec) będziemy je słyszeć w następujących godzinach:</div><div><br /></div><div>Fajr 5.07,</div><div>Dhuhr 12.19,</div><div>Asr 15.43,</div><div>Maghrib 18.19,</div><div>Isha 19.28.</div><div><br /></div><div>Dziwne nazwy oznaczają pory dnia. Jeśli jesteśmy pierwszy raz na lokalnej wyspie, z pewnością możemy się zdziwić, kiedy głośna modlitwa popłynie na całą zamieszkaną wioskę o godzinie 5.07 rano. W końcu jesteśmy na urlopie i chcielibyśmy trochę dłużej pospać. Myślę, że szybko przyzwyczaisz się do tego. Pobyt w podobnym miejscu zawsze mnie zachwyca, pomimo, że już wiem, jak wygląda lokalne, wiejskie życie. Na wyspie zobaczymy również wspaniałe plaże i poczujemy się naprawdę wyciszeni. Mamy duże możliwości aktywnego wypoczynku oraz dostęp do pięknych plaż i raf koralowych. We wioskach często znajdziemy małe pensjonaty, które nazywają się guest house’ami. Właśnie takich obiektów będziemy szukać, myśląc o zorganizowaniu wakacji na własną rękę. Musimy pamiętać, że prowadzący podobne obiekty zawsze się starają i sprawiają, że na pewno bardzo dobrze będziemy wspominać pobyt w jego pensjonacie. Trzeba pamiętać, że na Malediwach nie kupimy alkoholu, a all inclusive nie ma najmniejszego sensu, ponieważ w guest house’ach, syn, żona lub żony gospodarza, jeśli ma ich więcej, codziennie przygotowują bardzo dobre śniadania, obiady i kolacje. Jemy to, co przygotowały dzisiejszego dnia. Z drugiej strony, nie mamy powodów do obaw, ponieważ wszystko jest bardzo dobre i świeże. Najciekawszy jest fakt, że dość często będziemy jedli grillowane ryby. Nie są to jednak mrożonki ze sklepu. Ryby łowi się w tym samym dniu, w którym będzie zjedzona, dlatego zawsze mamy świeże obiady i kolacje. A jak wygląda grill i czym miejscowi go opalają? Zazwyczaj grill jest zbudowany z metalowej beczki przeciętej na pół, wzdłuż. Stoi ona na przyspawanych nogach z metalowych kątowników. Do opału używa się wysuszonych łupin kokosowych, czyli to, czego jest najwięcej na wyspie. Zajadałem się wszystkimi daniami ze smakiem i nie trafiłem na ani jedną rzecz, która byłaby niedobra. Warzywa na Malediwach smakują tak, jak powinny smakować. Od razu poczujesz, że widziały one słońce i deszcz oraz, że nie rosły w szklarniach na sztucznych watach. Mają intensywny smak i zapach. Wyspa daje ci jeszcze jedną ciekawą możliwość. Po zachodzie słońca możesz pójść do sklepów, pospacerować po wiosce, obserwować wieczorowe zwyczaje miejscowej ludności, oraz odwiedzić wszystkie plaże. Zobaczysz, jak pięknie wyglądają po zmroku, nawet, gdy niebo stanie się całkowicie czarne… Zapewniam cię, że tylu gwiazd nigdzie nie zobaczysz, no chyba, że wejdziesz gdzieś indziej na świecie na jakąś wysoką górę…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOTpilPRE66mtQ3m46OVj1ZUjs6fvSAu_Fs3OdkIDyO_d-M5SnSgLVRVTzOEJvXC1kpDtBkvfbfdOIz-HnS-PKh-fUhfJ0MDIr2PGmOTqKFGEx0MialxIv9jt1w7969YBo4ekK4CwzzUJK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOTpilPRE66mtQ3m46OVj1ZUjs6fvSAu_Fs3OdkIDyO_d-M5SnSgLVRVTzOEJvXC1kpDtBkvfbfdOIz-HnS-PKh-fUhfJ0MDIr2PGmOTqKFGEx0MialxIv9jt1w7969YBo4ekK4CwzzUJK/w640-h426/IMG_9921.JPG" width="640" /></a></div>Owoce w lokalnym sklepie</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMrcZO-ygG7RAHlORV694shT-tTS4tANTQZgML7Ar1JM9Y7r6Pk77RbjLFqrS7t8bD4CvnYx7pWjL5yKF7ZhJXvCyYL4pFsCTCasvZhl-i7COTJZWBZS6txsxQEI_8V08zLpSjE9IYgO__/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMrcZO-ygG7RAHlORV694shT-tTS4tANTQZgML7Ar1JM9Y7r6Pk77RbjLFqrS7t8bD4CvnYx7pWjL5yKF7ZhJXvCyYL4pFsCTCasvZhl-i7COTJZWBZS6txsxQEI_8V08zLpSjE9IYgO__/w640-h426/DSC_6912.JPG" width="640" /></a></div>Popularny grill we wiosce opalany łupinami kokosowymi, zrobiony własnoręcznie</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCejoikgl2shJ9gH3HAaYoVfuERUXj5BifIFR60cDrgXc_Vv3uyWbsKgwbvVGRMpMeuOD2ljpxw0yJ7oSqbLeP3Qo30m-TalfXIbxdbehX8ThL08T06uVVCSkMXvIxOl9G__3hLrwoUpJN/s1600/DSC_7212.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCejoikgl2shJ9gH3HAaYoVfuERUXj5BifIFR60cDrgXc_Vv3uyWbsKgwbvVGRMpMeuOD2ljpxw0yJ7oSqbLeP3Qo30m-TalfXIbxdbehX8ThL08T06uVVCSkMXvIxOl9G__3hLrwoUpJN/s640/DSC_7212.JPG" width="640" /></a><br />Paliwo do grilla<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFS-Gn8rftOGcaBK4qm_HuTadMYxrps7sMlAa68QuCW-NbnzH3nub9bYaG26nbKlvCrO7fpBOcqK26nZj5voM_iEht2APoq1PtZcBav-OFa9Lg_REMP-7tRoCM-h6qmNQRPgLliDuh7ckO/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFS-Gn8rftOGcaBK4qm_HuTadMYxrps7sMlAa68QuCW-NbnzH3nub9bYaG26nbKlvCrO7fpBOcqK26nZj5voM_iEht2APoq1PtZcBav-OFa9Lg_REMP-7tRoCM-h6qmNQRPgLliDuh7ckO/w640-h428/DSC_6921.JPG" width="640" /></a></div>Guest house na Thoddoo</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwsGL-b9DcdVQGQ2RZm1xsHZrXC46fPxqW-yUUHXMBl_h8luTXdD0UIvScOnQx-u6ajg4COxqlUa_VEDep8AP4iiUlUJzCe4Ug69JEHT4f5gVeXW1sL32xpY73Cj8FYv5s-MFEg5Y9pHnI/s1600/DSC_6680.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwsGL-b9DcdVQGQ2RZm1xsHZrXC46fPxqW-yUUHXMBl_h8luTXdD0UIvScOnQx-u6ajg4COxqlUa_VEDep8AP4iiUlUJzCe4Ug69JEHT4f5gVeXW1sL32xpY73Cj8FYv5s-MFEg5Y9pHnI/s640/DSC_6680.JPG" width="640" /></a><br />Guest house 'Three Hearts' na Fulhadhoo</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglgt1ISQRP-sMQvyODUZO2RlpR1q7P5N5Ryw9XoTRw2y1PcBHL9VZIhKLpqpDENnyxyr_r6b5oLyWSiMQMSSSJw68jJs-PLw-XAVzdOpLMqYoSFASLUSAINh85S_HsVMB2nhw_tW5RcjyI/s1600/DSC_6445.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglgt1ISQRP-sMQvyODUZO2RlpR1q7P5N5Ryw9XoTRw2y1PcBHL9VZIhKLpqpDENnyxyr_r6b5oLyWSiMQMSSSJw68jJs-PLw-XAVzdOpLMqYoSFASLUSAINh85S_HsVMB2nhw_tW5RcjyI/s640/DSC_6445.JPG" width="640" /></a><br />Obiekt 'Fehendhoo Stay' widziany z drogi głównej (wyspa Fehendhoo)<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ895XlJXkUM__kCTFlNecqndgWsI5PkTmIZTD1LiEtoXsUWg4G_qZJ-e2OWT5nDN6gWiITLV940w4kSQDd_rygYHSok4oZAXE0VH6554jicM7KZOTeOEuxiNPyhdfg_4CRyyBYM8VY_jl/s1600/DSC_6466.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ895XlJXkUM__kCTFlNecqndgWsI5PkTmIZTD1LiEtoXsUWg4G_qZJ-e2OWT5nDN6gWiITLV940w4kSQDd_rygYHSok4oZAXE0VH6554jicM7KZOTeOEuxiNPyhdfg_4CRyyBYM8VY_jl/s640/DSC_6466.JPG" width="640" /></a><br />W środku 'Fehendhoo Stay'</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGTPik7s93H0-8X3ZpRTuHlI8_JkTzd67KosAFqJf2ID7aM_oQTX7cQ3gCZIHuiU7zZEpdpdYEyNix1DVhQvUJKwC-FlzTkAzd7ck6ITP3Fv6GL2w5QEyOjjPoLM6knKi-mEtfwJw99Gxz/s1600/DSC_3126.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGTPik7s93H0-8X3ZpRTuHlI8_JkTzd67KosAFqJf2ID7aM_oQTX7cQ3gCZIHuiU7zZEpdpdYEyNix1DVhQvUJKwC-FlzTkAzd7ck6ITP3Fv6GL2w5QEyOjjPoLM6knKi-mEtfwJw99Gxz/s640/DSC_3126.JPG" width="640" /></a><br />Guest House 'Veli Beach' Inn na Mathiveri</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimOAsydlYgjPgucgAPv8CjeC6LJ3Z3Wqt5FQiV7rbcQZb08BGYSYIQHMbr0K5J-gDpYPiClholD10n9VcG16EuNHApdkRq-GJ4GN244yy2v-L5IjKAvkel84_m7DkrqsLH1nAsCtoyNl6XVud_DUXW1NJf4IxJRbUwKvdX1FOoI57S09JxZXhyAWT3fA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimOAsydlYgjPgucgAPv8CjeC6LJ3Z3Wqt5FQiV7rbcQZb08BGYSYIQHMbr0K5J-gDpYPiClholD10n9VcG16EuNHApdkRq-GJ4GN244yy2v-L5IjKAvkel84_m7DkrqsLH1nAsCtoyNl6XVud_DUXW1NJf4IxJRbUwKvdX1FOoI57S09JxZXhyAWT3fA=w640-h426" width="640" /></a></div>Guest House Vevu Villa, w którym przebywaliśmy na Fenfushi</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1-lOgNEfk6RbgRBb_G_vRQeMPIj_oNkGFIK8tHUVgb5wwHXE7smtEAN__j5G3OdQ7CXvJ841fM5qh2zUevq79ARpBEpq40VCkt_nWUwgUwxX9wV65HOKHR1SBS_7AXCBm6MIYx5KMC9E6h_is8gKnW0wbRbnL3BQf_JM6HGfDXhSAKgns3PG7EFM8qg"><img alt="" data-original-height="4000" data-original-width="6000" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh1-lOgNEfk6RbgRBb_G_vRQeMPIj_oNkGFIK8tHUVgb5wwHXE7smtEAN__j5G3OdQ7CXvJ841fM5qh2zUevq79ARpBEpq40VCkt_nWUwgUwxX9wV65HOKHR1SBS_7AXCBm6MIYx5KMC9E6h_is8gKnW0wbRbnL3BQf_JM6HGfDXhSAKgns3PG7EFM8qg=w640-h426" width="640" /></a></div>Guest House 'Remora Inn' z polską flagą na Nilandhoo</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjE44D1iLwzkvv5RlbRbNmL7pvYgY8Zpd7piiHkcjAqi-PVm-PLI-Z_SFgIk11imBSYBvpDf9hRlDgwykxqar1DNiaFWo2sveMXVf0GHSdPPQ-09X4XpAVG6Ae7OA1tFvOfdTHgXueGi2h6ztuPpo59uBZBl2-kqTDE2UgWkV8jx9PSh1dhUUSih7vDA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjjE44D1iLwzkvv5RlbRbNmL7pvYgY8Zpd7piiHkcjAqi-PVm-PLI-Z_SFgIk11imBSYBvpDf9hRlDgwykxqar1DNiaFWo2sveMXVf0GHSdPPQ-09X4XpAVG6Ae7OA1tFvOfdTHgXueGi2h6ztuPpo59uBZBl2-kqTDE2UgWkV8jx9PSh1dhUUSih7vDA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2Xc9dVgmiCiT9Uy3QussCmU1LzUyCIazTx3jyY6oXDzPImPuF8KIUYcTudKqAm-ZE7x5zJZz09cvMdktnlZ03Ja__eHqDgWQmwVNKWi8CdaklUFx7KfoEJlwFyyV5NA-V81ljhIwdTqPWHgMeINbeCN6vpTR_DJ7waac6yExcZYLKaW7BYY87LF5nOQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2Xc9dVgmiCiT9Uy3QussCmU1LzUyCIazTx3jyY6oXDzPImPuF8KIUYcTudKqAm-ZE7x5zJZz09cvMdktnlZ03Ja__eHqDgWQmwVNKWi8CdaklUFx7KfoEJlwFyyV5NA-V81ljhIwdTqPWHgMeINbeCN6vpTR_DJ7waac6yExcZYLKaW7BYY87LF5nOQ=w400-h266" width="400" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcYrhTAGtxKdLZnwvzsxyDflfBMQ2_MVliLhcwAOUvdcu-ZkqbfiBfFBD7VL3EI3mnwq1MVzx6m7LgWWkeDJLuuzektS0SUkGcHLKWjMRbr-3kZOWM5O8_D8ptfl_WGDA3IgJToAkTcq_SQdWDHNDjsgLj3-voXzsK5hleJGxlGV7-eHqTfX18-rii5A"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhcYrhTAGtxKdLZnwvzsxyDflfBMQ2_MVliLhcwAOUvdcu-ZkqbfiBfFBD7VL3EI3mnwq1MVzx6m7LgWWkeDJLuuzektS0SUkGcHLKWjMRbr-3kZOWM5O8_D8ptfl_WGDA3IgJToAkTcq_SQdWDHNDjsgLj3-voXzsK5hleJGxlGV7-eHqTfX18-rii5A=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBC9yERbBgSyJWdp87B3M9t0w43LeDipWDeNPNpMBQX-olkSQMkAcVbIhSjEru0NfWk8eDOWC8I7DrcvxhIDH62JQup-WDxjROGE-7dEarwkYaya3sR_cC44EIwVOZU8AX3Rzza79zzLrPLpRuNm4gk3WVjWrmbCYwx4_wz3KRTY105aLADExHbGSotw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhBC9yERbBgSyJWdp87B3M9t0w43LeDipWDeNPNpMBQX-olkSQMkAcVbIhSjEru0NfWk8eDOWC8I7DrcvxhIDH62JQup-WDxjROGE-7dEarwkYaya3sR_cC44EIwVOZU8AX3Rzza79zzLrPLpRuNm4gk3WVjWrmbCYwx4_wz3KRTY105aLADExHbGSotw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0UfviZV_xSfmrdeyluLLsKmOxa-EM2FGsXXl15AL9-xjsjDirnnj1BHgy6PlwmlUjj3NqfENcKxk_HDPLgaq4rJgBV5ZosAjMk4-VOskah_o4eOSQ3_9hnGB_FdwIqoYRZfCiNU59veI1RVy_yFDmupOojt9m48P6iNRBlYvjwsUcyF41K6xp9kd8Zw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg0UfviZV_xSfmrdeyluLLsKmOxa-EM2FGsXXl15AL9-xjsjDirnnj1BHgy6PlwmlUjj3NqfENcKxk_HDPLgaq4rJgBV5ZosAjMk4-VOskah_o4eOSQ3_9hnGB_FdwIqoYRZfCiNU59veI1RVy_yFDmupOojt9m48P6iNRBlYvjwsUcyF41K6xp9kd8Zw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh5y86Z31DGEzBN1Fx28tx7wGLw5Lz0ZTGDnzlmItrpg5pK1S3HvptOXyZt7zLN7D7BZXrGXixiUNosc1WZKTigcFbdVq562Q_KlyCMFA71XEsUwDNaBEzOHtAGnF0AUHsNfmVK92JYEPgugL4LFGyr7Nkyiu7txDF7myq_XLnI-M5Ji1a0PjeQRHfxwA"><img alt="" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh5y86Z31DGEzBN1Fx28tx7wGLw5Lz0ZTGDnzlmItrpg5pK1S3HvptOXyZt7zLN7D7BZXrGXixiUNosc1WZKTigcFbdVq562Q_KlyCMFA71XEsUwDNaBEzOHtAGnF0AUHsNfmVK92JYEPgugL4LFGyr7Nkyiu7txDF7myq_XLnI-M5Ji1a0PjeQRHfxwA=w400-h268" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEikR9gthdM77V8vjZ3hh3oZqcu_OLV-xHKEOtAsccVO5wy2erQkSAS78j3ynT4-BnSk2tzTECXZ5627Vza0xz8ONmbdGAeMwac6XuB9N25k6eMbXFLOhUhN8Ls7FzGU0WAWiwl3EvBnfFKwvRiUkI986Fkb123L00BAXRQ9cvg_V6uZAfXaTL6pOE9m3g"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEikR9gthdM77V8vjZ3hh3oZqcu_OLV-xHKEOtAsccVO5wy2erQkSAS78j3ynT4-BnSk2tzTECXZ5627Vza0xz8ONmbdGAeMwac6XuB9N25k6eMbXFLOhUhN8Ls7FzGU0WAWiwl3EvBnfFKwvRiUkI986Fkb123L00BAXRQ9cvg_V6uZAfXaTL6pOE9m3g=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhHOJ94eZISEWZxlonerf5joCnwtnh2VIs68oIUzwPpUe7Pild2XRCAy76arWC7XzHb7ppIp_huhwBkw-lbIcoz6bTbX18Q2EFsP-8zEG9dQA4nbeoO__q703_t8eoMeZkIRHGcmkDMMgkFMNdoCQEmfJnWQUWpBuFOv-NnEmSGv8uqdpxCxDNXpG196Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhHOJ94eZISEWZxlonerf5joCnwtnh2VIs68oIUzwPpUe7Pild2XRCAy76arWC7XzHb7ppIp_huhwBkw-lbIcoz6bTbX18Q2EFsP-8zEG9dQA4nbeoO__q703_t8eoMeZkIRHGcmkDMMgkFMNdoCQEmfJnWQUWpBuFOv-NnEmSGv8uqdpxCxDNXpG196Q=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhQ_akSPq3EHj6_wQBV2NR0NmDLfbZCdKtgNL0Sq7astMdIo1PIqiS0LE-pbfvo1cOUYZey5QJHGZyzY_Jk74g65LtRVbIZnQIqMHW707W-gzsLPBSBSzrWSVQzut_eStxWa6BEz_A08p0nCE4p8Z9juZcssCqe_bpe6DGm95d7BcRtLpu7lKt_FVDwsA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhQ_akSPq3EHj6_wQBV2NR0NmDLfbZCdKtgNL0Sq7astMdIo1PIqiS0LE-pbfvo1cOUYZey5QJHGZyzY_Jk74g65LtRVbIZnQIqMHW707W-gzsLPBSBSzrWSVQzut_eStxWa6BEz_A08p0nCE4p8Z9juZcssCqe_bpe6DGm95d7BcRtLpu7lKt_FVDwsA=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2EfQ8aVkvpFbqQgnaP8IZpBMklLYZWRHHuno4IfpcbQ82GQJ8wFcDWAgDpmh9RcTGtO_VZZpwggvxEe6Rp3O-hvWrKuHtkguqUpgE-bFKDZ3Hfvuf-PNyduCSaGsbPAVeLIOnufymm7ZPbYNbM7Y7dFF3o6qphtU-HtuhWJcSBiv3953sI9BqQ2jCfQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh2EfQ8aVkvpFbqQgnaP8IZpBMklLYZWRHHuno4IfpcbQ82GQJ8wFcDWAgDpmh9RcTGtO_VZZpwggvxEe6Rp3O-hvWrKuHtkguqUpgE-bFKDZ3Hfvuf-PNyduCSaGsbPAVeLIOnufymm7ZPbYNbM7Y7dFF3o6qphtU-HtuhWJcSBiv3953sI9BqQ2jCfQ=w400-h266" width="400" /></a><br />Uliczki na lokalnych wyspach malediwskich: Nilandhoo, Dharanboodhoo, Fenfushi, Thoddoo, Mathiveri</div></div></div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">RESORTY I HOTELE</span></b></div><div>A co z resortami? Również są ciekawym miejscem na nasz urlop, jednak musimy pamiętać, że znacznie, znacznie droższym. Tę opcję wybieramy, gdy chcemy poczuć się luksusowo. Pamiętajmy, że pobyt w hotelu jest drogi, ale luksusowy. Możemy wykupić sobie opcję prywatnego domku na wyspie w tropikalnym lesie z prywatną plażą lub dom na palach, gdzie będziesz miał prywatne zejście do krystalicznie czystych wód z kolorowymi rybami. Na wyspie wszystko jest zorganizowane i dopracowane. W żadnym biurze podróży nie powiedzą nam jednak, że decydując się na dom na palach, w nocy może budzić nas dźwięk roztrzaskiwanych fal o betonowe słupy, na których stoi nasz dom. Wzdłuż ścieżek na „resortowej” wyspie zobaczymy zdobione murki, piękne kwiaty, urządzone ogrody, itp. W resorcie funkcjonuje bar z alkoholami, wielka restauracja all inclusive, gdzie możemy wybierać to, co nam smakuje, oraz poczujemy się jak w raju, przebywając w luksusowych warunkach. Jedni lubią taką formę wypoczynku, a inni wybierają lokalne wyspy. Nie będę oceniać, która forma wypoczynku jest lepsza, ale raczej powiem, czym obie opcje się różnią. Każdy ma prawo wyboru i każdy oczekuje czego innego od swoich wakacji. W resorcie zazwyczaj dodatkową atrakcją będzie obserwowanie rekinów w porze zachodzącego słońca, ponieważ personel hotelu wabi je kawałkami mięsa. Zapamiętały, o której godzinie mają wpływać do laguny i tam się pojawiają. Turyści mają zapewnioną wielką atrakcję. Przebywając w resorcie, od razu rzuci nam się w oczy jedna rzecz: wyspa jest mała i szybko poczujemy ograniczenie przestrzeni. Wyspową przestrzeń mocno ograniczają rzędy prywatnych domków i bungalowów, do których inni nie mają wstępu. Z tego powodu część wspólna wyspy znacznie maleje. Zazwyczaj mamy jedną lub maksymalnie dwie ścieżki prowadzące wzdłuż niej. W ciągu kilku, maksymalnie kilkunastu minut obejdziemy wszystko. Na lokalnej wyspie (np. Thoddoo) wieczorami spacerowaliśmy nawet po dwie godziny. Po prostu było gdzie chodzić. Mieliśmy dużo przestrzeni. Dostępne są również publiczne plaże, na których mogą kąpać się wszyscy goście. Jako, że resort posiada w swojej ofercie kilkadziesiąt pokoi, to spodziewamy się większej ilości ludzi. Turyści zazwyczaj korzystają z prywatnego terenu, przez co nie widać tłumów. Jedynie w porze podawania posiłków, goście gromadzą się na terenie restauracji w jednym miejscu. Co jest wyjątkowego w resorcie? Na pewno uporządkowanie terenu, dbałość o rośliny, o każdy szczegół, uśmiech spotykanych ludzi, bardzo dobre obiady i jedzenie na świeżym powietrzu pod strzechą z widokiem na turkusową lagunę. Nie podobają mi się natomiast wysokie ceny w sklepie z pamiątkami, promowanie modowych marek dla bogaczy i dość wysoki koszt organizacji wycieczek. A jak jest na lokalnej wyspie? Na plus zaliczyłbym: poznawanie kultury lokalnych ludzi, śpiew miejscowych duchownych rozlegający się po całej wyspie, piękne i długie plaże, wielka elastyczność w organizowaniu wycieczek za rozsądne pieniądze, dbałość gospodarza o jakość naszego pobytu, rozmowy z miejscowymi, czy brak poczucia, że wyspa jest za mała. Jedyne, co może razić w oczy, to zbyt częste rzucanie „papierków” po lodach lub słodyczach na ulice. Następnego dnia sprzątają je kobiety, lub po prostu tak zostają. Są wyspy, gdzie widać góry śmieci, a są takie, które przypominają raj. Warto więc nauczyć się wybierać odpowiednie miejsce.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-M5F7urgBXzfK8-ASNVUmmjhm9aNcGJpsfhM6ATzXy_m1bVqWjYUZoc7Fzc4oo_UDjaKvx0wS8kWc4Rg24vEbcIKWjlhI_Y3rQVPBMi_89EZQRkPVZ27H0aZ0FrJffXn4mv7ZA5Wruxqd/s1600/DSC_3342.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-M5F7urgBXzfK8-ASNVUmmjhm9aNcGJpsfhM6ATzXy_m1bVqWjYUZoc7Fzc4oo_UDjaKvx0wS8kWc4Rg24vEbcIKWjlhI_Y3rQVPBMi_89EZQRkPVZ27H0aZ0FrJffXn4mv7ZA5Wruxqd/s640/DSC_3342.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjufkk1P8_WifL1c1kbX01EQ3H2wTWPe1Gk0vds5Qj7nlkTlPshbuDalaCnRETAojHtdt0qWKDk4EgWGtga5x0iO0PzdtTBbb-PjFNQhORbZSeKRmMtywuPQKOEsqX0vlLYRlzwIbNzYx8Q/s1600/DSC_3320.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjufkk1P8_WifL1c1kbX01EQ3H2wTWPe1Gk0vds5Qj7nlkTlPshbuDalaCnRETAojHtdt0qWKDk4EgWGtga5x0iO0PzdtTBbb-PjFNQhORbZSeKRmMtywuPQKOEsqX0vlLYRlzwIbNzYx8Q/s640/DSC_3320.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Resort Nika (atol Ari)</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG_fY-3uLgfBr5eGprIeNfODdSrOlRgjJOABy_8liRjpq0BVU2R-OX5PyqEuk-CT8o4UQw2Fj_Px3F6ERQ56MLQtLrAsc_8Xe8WzAV7u2c2DTKoA8TOv9CuooWF6ztFwi-6PLc-Lqc9jQi/s1600/DSC_6291.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG_fY-3uLgfBr5eGprIeNfODdSrOlRgjJOABy_8liRjpq0BVU2R-OX5PyqEuk-CT8o4UQw2Fj_Px3F6ERQ56MLQtLrAsc_8Xe8WzAV7u2c2DTKoA8TOv9CuooWF6ztFwi-6PLc-Lqc9jQi/s640/DSC_6291.JPG" width="640" /></a><br />Domy na balach na Finolhu</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">JAKĄ FORMĘ WYPOCZYNKU WYBRAĆ DLA SIEBIE – LOKALNE WYSPY, CZY RESORT?</span></b></div><div>Jeśli chcesz oderwać się od wszystkiego, zapomnieć o gonitwie, korporacji, biurze i poczuć trochę luksusu, wybierz resort. Nie będziesz martwić się dosłownie o nic, a jakość wakacji na pewno będzie zagwarantowana. Jeśli masz duszę podróżnika i lubisz odkrywać coś nowego, polecam lokalną wyspę. Poznasz nową kulturę, zwyczaje miejscowych ludzi, posmakujesz miejscowych owoców, będziesz podziwiać piękne plaże, oraz popływasz w ciągnących się kilometrami lagunach. Gospodarze guest house’ów dokładają wszelkich starań, żeby serwowane jedzenie tobie smakowało i żebyś miał bardzo dobre zdanie o ich obiekcie. Widać, że przykładają się do pracy i wykonują swoje zadania z zaangażowaniem. Jeśli potrafisz dostosować się do kilku zasad panujących w kulturze malediwskiej, lokalna wyspa jest odpowiednim miejscem dla ciebie. Nie musisz obawiać się o jakość twoich wymarzonych wakacji, ponieważ z pewnością przywieziemy mnóstwo pięknych wspomnień. Jedynym minusem jest fakt, że przeloty, wyszukanie obiektu oraz kontakt z właścicielem musimy przeprowadzić na własną rękę. Z tego właśnie powodu powstał mój artykuł, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości i ułatwić ci organizację wyjazdu. Przez cały proces przejdziemy krok po kroku.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAniOJvKmMEHMmrsx-yelJJTW7PcLeUQQ3y0RyifCAw8TgktciL6YrhfFeplksfqbI9RBiqAZc7NomdEcBQUX25J2COitQvHf3AWDxHQPBjqvZ3h67F93g-Ion9-MHb8DnVEUJV03bzYUx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAniOJvKmMEHMmrsx-yelJJTW7PcLeUQQ3y0RyifCAw8TgktciL6YrhfFeplksfqbI9RBiqAZc7NomdEcBQUX25J2COitQvHf3AWDxHQPBjqvZ3h67F93g-Ion9-MHb8DnVEUJV03bzYUx/w640-h426/DSC_7548.JPG" width="640" /></a></div>Rajska plaża na Thoddoo</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8AVHO-EPLdOBCpJk-MJ6LkYCr-pdIKovf-7iwuLyVvmefBXozjccQTlMd-xPYL9M1XX8gw3oeUcZv6iAHqkXQGZFf47HaNCZQ5no0BLI-kP04sWzT-quwbo6Q1ogQyTsvF_-n_tA28e56R-Mh_pjk12VEsANcqmAbw57RNiM93qvkEfl66EpUjbW9dQ"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh8AVHO-EPLdOBCpJk-MJ6LkYCr-pdIKovf-7iwuLyVvmefBXozjccQTlMd-xPYL9M1XX8gw3oeUcZv6iAHqkXQGZFf47HaNCZQ5no0BLI-kP04sWzT-quwbo6Q1ogQyTsvF_-n_tA28e56R-Mh_pjk12VEsANcqmAbw57RNiM93qvkEfl66EpUjbW9dQ=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEilhqNrqvDhHyI3XZZZaVoVDIpqRLvreGRLAx2NoWHsDuxh0EncH-3bpRU4Pbg1ApxCUZr_XwZ42XHXreCP5kFUszFVkTD5itAoH4JjHejg6D5jK12vzZ-PRHRE5W9B7USCBenwinXS-TXPASwcouFxxCIMSAOK_ME1x8in65iOdHr4P7Ie2nXVrV8VIw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEilhqNrqvDhHyI3XZZZaVoVDIpqRLvreGRLAx2NoWHsDuxh0EncH-3bpRU4Pbg1ApxCUZr_XwZ42XHXreCP5kFUszFVkTD5itAoH4JjHejg6D5jK12vzZ-PRHRE5W9B7USCBenwinXS-TXPASwcouFxxCIMSAOK_ME1x8in65iOdHr4P7Ie2nXVrV8VIw=w427-h640" width="427" /></a><br />Rajska plaża na Dharanboodhoo</div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">JAK ZORGANIZOWAĆ WYJAZD NA MALEDIWY NA WŁASNĄ RĘKĘ?</span></b></div><div><b style="font-size: x-large;">1. PRZESZUKIWANIE INTERNETU</b></div><div>W tym celu, będziemy musieli poprzeglądać kilka stron internetowych oraz mapy Google, żeby mieć bardzo dobre rozeznanie. Na początku otwieramy mapy Google i wpisujemy hasło Malediwy. Kiedy zobaczymy długi ciąg wysp, zaczynamy szukać odpowiedniego dla nas miejsca (zakładam, że interesuje nas wyspa lokalna, ponieważ chcemy pojechać jak najtaniej w rajskie miejsce). Co będzie naszym kryterium? Polecam w wyszukiwarkę wpisać, np. Mathiveri, Fehendhoo, Fulhadhoo, Nilandhoo, Dhigurah, Thoddoo. Są to nazwy rajskich wysp lokalnych, gdzie wody mają naprawdę turkusowy kolor, laguny są bardzo szerokie i ciągną się setkami metrów, a nawet kilometrów, jest mnóstwo palm kokosowych, występują sand banki (piaszczyste wyspy na środku oceanu) oraz sąsiadują z innymi wyspami. Teraz przełącz na widok z satelity i spróbuj zapamiętać kształt wyspy, jej zalesienie, położenie plaż, a co najważniejsze, otoczenie turkusowymi lagunami. Czym szerszy pas turkusów wokół wyspy, tym lepiej. Mając w pamięci „coś”, czego szukamy, zacznij przeglądać całe Malediwy, które będą z satelity wyglądały podobnie, to znaczy – będziemy widzieć zieloną wyspę, szerokie laguny pełne turkusowych wód i sąsiadujące wyspy i wysepki. Najlepiej, jeśli gdzieś w pobliżu dodatkowo zauważysz sand bank. Zaznacz sobie kilka wypatrzonych przez ciebie miejsc i zapisz nazwy wybranych wysp na kartce. Następnie powiększ widok w trybie mapy tak, żeby wybrana przez ciebie wyspa zajmowała cały ekran monitora. Wówczas zobaczysz zabudowę (sprawdzaj, czy nie zajmuje terenu całej wyspy. W takim przypadku odrzuć wyspę jako opcję na nasze wakacje. Przykładem może być Rasdhoo, lub Bodufolhudhoo, gdzie cały teren jest zabudowany, przez co brakuje ciekawych miejsc), oraz zaznaczone na mapach obiekty noclegowe typu guest house. Klikając w każdy odnośnik, znajdziemy dane kontaktowe lub stronę internetową, na której odszukamy dane kontaktowe. Musimy pamiętać, że na Malediwach głównie używa się WhatsApp’a i Signala, dlatego zainstaluj sobie obie aplikację, jeśli ich nie masz (w roku 2021 dużo osób przerzuciło się na Signal’a ze względu na niekorzystny regulamin pierwszego wspomnianego komunikatora). Jeśli nie możesz napisać przez Signala lub WhatsApp’a, to najpierw zapisz sobie numery telefonów w kontaktach. Wybierając taki numer, w propozycjach będziesz miał również opcje kontaktu przez aplikacje. Wybierz jedną z nich. Wówczas możesz bezpośrednio napisać przez komunikator do danego właściciela i zacząć rozmawiać z nim po angielsku. Jeśli chcesz zrobić „rozpoznanie terenu”, możesz napisać maila do kilku obiektów z zapytaniem o dostępność pokoi w wybranym przez ciebie terminie, o cenę i miejscowe atrakcje. Dzięki temu „odsiejesz” kilka guest house’ów, które nie mają dostępnych miejsc w interesującym nas terminie. Jeśli napiszemy maila, to w pierwszej wiadomości otrzymamy numer telefonu i zachętę, żeby kontaktować się dalej przez WhatsApp’a/Signal’a. Gospodarze często gdzieś chodzą i coś załatwiają, dlatego wolą pisać na telefonie, niż czekać na wiadomość pół dnia. Dlatego nauczyli się być zawsze w kontakcie przez Internet. Właściciel zapyta o kraj pochodzenia, o termin, który cię interesuje, zaproponuje cenę oraz opcje wyżywienia. Możesz napisać, co jest celem twojej podróży, dlatego od razu dowiesz się, czy wybrana wyspa będzie ci w stanie zaoferować to, czego poszukujesz. Ja np. napisałem, że jestem fotografem krajobrazowym i piszę artykuły z wypraw, dlatego interesują mnie piękne krajobrazy, duża ilość palm kokosowych, turkusowe laguny, rafy koralowe i tym podobne rzeczy. Przesłałem też kilka zdjęć z poprzedniego wyjazdu (Fehendhoo, Fulhadhoo, Mathiveri), dlatego gospodarz mógł zobaczyć, czego potrzebuję. Tym razem wybrałem Thoddoo.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">2. PRAWDZIWY OBRAZ WYBRANEJ PRZEZ NAS WYSPY – CZYLI, JAK SPRAWDZIĆ RZECZYWISTY WYGLĄD WYSPY</span></b></div><div>Kolejnym wymaganiem był dla mnie spokój i kameralna atmosfera. Gospodarz był pewien, że wybrana przeze mnie wyspa Thoddoo (wakacje 2021), czy Mathiveri (wakacje 2020), bez problemu spełni moje wymagania. Jeśli dalej masz wątpliwości, możesz poprosić o przesłanie kilku zdjęć. Przeglądając mapy Google, zauważysz, że widok z satelity może wyglądać tak, jak gdyby na wyspie była widoczna jakaś wioska, gdzie dookoła niej i wewnątrz, wycięto wszystkie drzewa. Otrzymujemy mylny obraz, dlatego każdą, interesującą nas wyspę musimy obejrzeć np. w Google grafika lub na filmach YouTube. Zobaczysz, że zdjęcia i obraz z kamery pokażą ci prawdziwe piękno wyspy. Mając kilka perełek do wyboru, ostatecznie zdecydowałem się na Mathiveri w 2020 roku i Thoddoo w 2021. Co ciekawe, jeśli chcesz zarezerwować pokój w guest housie, nie wpłacasz żadnych pieniędzy! Potwierdzeniem rezerwacji jest… kupiony bilet lotniczy. Gospodarz będzie jedynie chciał, żeby przesłać bilet w formie pliku .pdf. Wtedy wypisze on dokument, który będzie uzupełniony o dane lotów. Dokument należy wydrukować i zabrać ze sobą w podróż do bagażu podręcznego, ponieważ na lotnisku, przy kontroli paszportowej, strażnik może zapytać, w jakim hotelu spędzisz wakacje i może żądać potwierdzenia rezerwacji. Kontrola może się trafić już na etapie wylotu z Polski.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggW9okUGzgN1QMxPKsz70FjzpiDTtqZZqWYzFuTsZKZlBVFfpd-W9JEas8a6GzTLJvRfjeWImZXyeWaprclMVexIMlattf-JFw4Ron8vPpCcIeV2LmHczgAUjTgBedrBMvfWmRudFAa_nK/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggW9okUGzgN1QMxPKsz70FjzpiDTtqZZqWYzFuTsZKZlBVFfpd-W9JEas8a6GzTLJvRfjeWImZXyeWaprclMVexIMlattf-JFw4Ron8vPpCcIeV2LmHczgAUjTgBedrBMvfWmRudFAa_nK/w640-h426/DSC_7029.JPG" width="640" /> <img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHsQY2rNPt6TE9CTiEwiabbUfKuFXB5c0Cdv4W_njAR8rh_ecXqYxn0yhehtB4h84xXjQFDqK9GAvMNWrDkmaEtJAm1sJgNvITV0Pb0PNr8cuxfeLlLL_LQsaMZVxoqYyjSOfCFghNa7hB/w640-h426/DSC_6922.JPG" width="640" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheS0AsnqEECjuOuPvdAGDwDHw-TCJv14Qon0GFuGaRSDRQyMRo4s8pPhSMcqgZVagopj5Bsf8yfcXra_2DKQKI0hNjWvImNfxaZsMtMtfte3ftBSkTlvNt6AqcfQscjJ5pcF0wUjwTxmSH/s1600/DSC_3052.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheS0AsnqEECjuOuPvdAGDwDHw-TCJv14Qon0GFuGaRSDRQyMRo4s8pPhSMcqgZVagopj5Bsf8yfcXra_2DKQKI0hNjWvImNfxaZsMtMtfte3ftBSkTlvNt6AqcfQscjJ5pcF0wUjwTxmSH/w640-h426/DSC_3052.JPG" width="640" /></a> <img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5AI1wELBFJQ_tZARaSWAk6r0zhIlELGUUQPKPeCp0RyFvs_TJeGcdtlpX873ADpQK9MOYOVfnY4dC1oCb3gUguFa0JjfTny4P6mrNpDoWGpUVGTx7MlXAcAD7pvLXgV8vSbtLDpM8lS2Y/s640/DSC_6845.JPG" width="640" /> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi5-ZxJ_eLlT1EK6BpvnyKbfbV7k89B3denyjfF-gDfK5Ejs_Y0UV18JDU0bdoxz5BAvOm2W2Cz6zzNG8e0aS4e3e9T2ril5YjCYnZmiZ97MdRLZ_9u1Nb6EYKfKQ-2UEL8qaIPGRf6iXA5f8ofR9TxeDiKGZYCRjpE4vuPP_Z6S77ncgExvaeYnrnong"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi5-ZxJ_eLlT1EK6BpvnyKbfbV7k89B3denyjfF-gDfK5Ejs_Y0UV18JDU0bdoxz5BAvOm2W2Cz6zzNG8e0aS4e3e9T2ril5YjCYnZmiZ97MdRLZ_9u1Nb6EYKfKQ-2UEL8qaIPGRf6iXA5f8ofR9TxeDiKGZYCRjpE4vuPP_Z6S77ncgExvaeYnrnong=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjJJQ55wRhMOfoCxKlMrQSWuoUMiJdrJEHoM_0CM4tV2J-Arikj11wyQqtZjcpHQkgdnj7imm1nC2ZXJkkq3geRphhUpuz4k1nrWpFcGLYDUQ04zqMYXSfIEY8DCEhQ-YLQmBpwGABpi8rbvYY_GmA6MH5s7cQbz1pBtYAIkpQu1vOTzCkAMx0ed2MZKg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjJJQ55wRhMOfoCxKlMrQSWuoUMiJdrJEHoM_0CM4tV2J-Arikj11wyQqtZjcpHQkgdnj7imm1nC2ZXJkkq3geRphhUpuz4k1nrWpFcGLYDUQ04zqMYXSfIEY8DCEhQ-YLQmBpwGABpi8rbvYY_GmA6MH5s7cQbz1pBtYAIkpQu1vOTzCkAMx0ed2MZKg=w640-h426" width="640" /></a></div></div></div><div class="separator">Na lokalnych wyspach nie brakuje zieleni, pięknych widoków i rajskich plaż</div><br /><b><span style="font-size: x-large;">BILETY LOTNICZE - REZERWACJA</span></b></div><div>Mając etap wyszukiwania odpowiedniego miejsca dla siebie za sobą, trzeba podjąć kolejne kroki. W celu zarezerwowania pokoju, musimy kupić bilet lotniczy. Najlepiej skorzystać z wyszukiwarki lotów skyscanner.pl. Algorytm strony przeszuka nie tylko regularne loty, ale również te wyczarterowane przez biura podróży. Mogą zdarzyć się super okazje, ale raczej rzadko, dlatego najczęściej do roku 2021 znajdowałem bilety w cenie około 2850-3100 zł z ofert różnych linii. Na sezon 2024 ceny biletów lotniczych wahają się w przedziale 3970-4600 zł (linie Emirates). Niestety koszty podniosły ceny paliwa lotniczego oraz słabnąca złotówka względem dolara amerykańskiego. Jeśli chcemy, aby nasz lot przebiegał komfortowo w klasie ekonomicznej, najbardziej polecam wybrać linie Emirates lub Qatar. Obie linie są znane z bardzo dobrej obsługi, bardzo dobrych obiadów, pokładowego systemu rozrywki, czy też z wygodnych foteli. Mając podobne kategorie cenowe, nigdy nie zastanawiam się nad innymi przewoźnikami, ponieważ Emirates i Qatar, to klasa sama w sobie. Nie bez powodu te linie zajmowały 3. i 4. miejsce na świecie pod względem komfortu podróży w roku 2019, a w 2021 roku linie Qatar zajęły pierwsze miejsce. Na setki, jeśli nie tysiące innych firm, 3. i 4. miejsce, to naprawdę najwyższa klasa. Ja zawsze wybieram Emirates, być może z przyzwyczajenia, ponieważ cena jest praktycznie taka sama, a komfort bardzo dobry. Lot z Polski jest podzielony na dwa etapy: Warszawa – Dubaj, Dubaj – Male (stolica Malediwów). Dokładniej mówiąc – mamy aż cztery możliwe loty do wyboru, w odstępach co dwie godziny. Jako, że ze stolicy musimy popłynąć szybką łodzią motorową na naszą wyspę, trzeba zsynchronizować godziny naszego przylotu z godzinami odpływających szybkich łodzi. Rozkład rejsów otrzymasz od właściciela guest house, gdzie planujesz wakacje. Większość łodzi odpływa w godzinach porannych, dlatego najlepiej być w stolicy około 8.00 rano. Od wielu lat Emirates ma niezmieniony rozkład lotów (nawet w czasach koronawirusa), który wygląda tak (najlepsza opcja, nawet gdyby miały wystąpić jakieś opóźnienia, np. odladzanie skrzydeł samolotu w zimie):</div><div><br /></div><div>Siatka połączeń linii Emirates wygląda następująco:</div><div><ul style="text-align: left;"><li>EK 180, Warszawa 13.40 (WAW) – Dubaj 22.20 (DXB), długość lotu 5h 08min, dystans 4159km*</li><li>EK 656, Dubaj 2.35<sup>+1 dzień</sup> (DXB) – Male 7.40<sup>+1 dzień</sup> (MLE), długość lotu 3h 38min, dystans 3032km*</li><li>EK 653, Male 22.55 (MLE) – Dubaj 2.05<sup>+1 dzień</sup> (DXB), długość lotu 5h 50min, dystans 3032km*</li><li>EK 179, Dubaj 8.05<sup>+1 dzień</sup> (DXB) – Warszawa 11.20<sup>+1 dzień</sup> (WAW), długość lotu 3h 59min, dystans 4159km*</li>Cena: 2650-2850 zł, w zależności od okresu w którym lecimy, dnia i pory dnia zakupu biletu (dane do końca roku 2021). <o:p></o:p>Na sezon 2024 ceny biletów lotniczych wahają się w przedziale 3970-4600 zł (linie Emirates/Qatar)<br /><br />* w każdym sezonie, kiedy były COVID-owe obostrzenia rozkład lotów pozostawał ciągle taki sam. Obecnie w 2024 roku mamy nadal tę samą siatkę połączeń</ul><div>Siatka połączeń linii Qatar wygląda następująco:</div></div><div><ul><li>QR 260, Warszawa 15.45 (WAW) – Doha 23.10 (DOH), średnia długość lotu 5h 10min, dystans 4080 km</li><li>QR 676, Doha 1.00+1 dzień (DOH) – Male 7.40+1 dzień (MLE), średnia długość lotu 3h 40min, dystans 3112 km</li><li>QR 671, Male 19.25, QR 677, Male 20.05 lub QR 673, Male 23.20 (MLE) – Doha 22.15, 22.55, 2.10+1 dzień (DOH), długość lotu 5h 50min, dystans 3112 km</li><li>QR 259, Doha 8.15+1 dzień (DOH) – Warszawa 12.05+1 dzień (WAW), długość lotu 3h 59min, dystans 4080 km</li></ul></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcPJGpc5xSnZHorkmISfzGDuL4MvtrD-0lo161mzTDfQo3JgYF7ir5Ko10GQCdCPkl1lQxXyF1eM0g-znxozUm2H_m8RGEDhcsEc5POy68LfT80vFRjTIx0spt0gIzFHZ-bpX6pafEUZfA/s1600/20200129_135151.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcPJGpc5xSnZHorkmISfzGDuL4MvtrD-0lo161mzTDfQo3JgYF7ir5Ko10GQCdCPkl1lQxXyF1eM0g-znxozUm2H_m8RGEDhcsEc5POy68LfT80vFRjTIx0spt0gIzFHZ-bpX6pafEUZfA/s640/20200129_135151.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9vcvFrywHS8iwkW43uQkSl8IrJ3lI1K6N21UvfKtDPQ4mPXzODtgEDWMH9zyHn7F4NMGmEBdtTPEZoVccOx9UbaeraFe8WHEN56nlZTaxnpwnyRln4MENsREV4yRF5YExXpt9cXUv8ieb/s1600/20200129_135840.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9vcvFrywHS8iwkW43uQkSl8IrJ3lI1K6N21UvfKtDPQ4mPXzODtgEDWMH9zyHn7F4NMGmEBdtTPEZoVccOx9UbaeraFe8WHEN56nlZTaxnpwnyRln4MENsREV4yRF5YExXpt9cXUv8ieb/s640/20200129_135840.jpg" width="480" /></a></div><div><div>Odladzanie skrzydeł naszego samolotu podczas obfitych opadów śniegu. Przeprowadzony proces ma na celu przywrócenie pełnej funkcjonalności skrzydeł. Kiedy są przyprószone śniegiem lub oblodzone, nie wytwarzają wystarczającej siły nośnej, co grozi katastrofą.</div></div><div><br /></div><div>Kupując bilet na stronie skyscanner.pl, będziemy przechodzili przez kolejne etapy uzupełniania danych pasażerów. W trakcie wyboru przelotu będziesz musiał zaznaczyć kategorię cenową, która jest zależna od klasy i od wagi bagażu, który chcesz zabrać ze sobą. Najtańsza możliwość kosztuje 4238-4600 zł (dane na sezon 2024) z bagażem 25 kg rejestrowanym i 8 kg podręcznym. Warto wybrać tę opcję, ponieważ wracając, nigdy nie wiesz, jakie pamiątki przywieziesz z lokalnej wyspy. Czasami miejscowi podarują ci kokosy i tuńczyka w puszce, czasami przywieziesz ręcznie malowane obrazy, herbaty, miejscowe ubrania, chusty, wyroby ręczne, owoce, przyprawy, czy magnesy na lodówkę. Lecąc na Malediwy, mój bagaż ważył 13,6 kg, a z powrotem 16,5 kg. Mimo wszystko, miałem wykupioną opcję z 25 kg bagażem rejestrowanym. Trzeba pamiętać, że przylatując na Malediwy, musimy przestawić zegarek o 4 godziny do przodu względem polskiego czasu. W trakcie podróży z Warszawy do Dubaju, wskazówki przestawiamy o 3 godziny, co jest istotne, bo w Dubaju czekamy na kolejny lot. Poruszanie się na lotniskach nie powinno sprawić żadnych problemów, ponieważ na licznych ekranach monitorów jest wyświetlana lista lotów i numer bramki, do której mamy się zgłosić.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">COVID-19 - CZYLI CO TRZEBA ZAŁATWIĆ, ŻEBY POLECIEĆ NA MALEDIWY</span></b></div><div><b><span style="font-size: x-large;">WYBÓR OBIEKTU NOCLEGOWEGO (TYLKO W PRZYPADKU, GDY OBOWIĄZUJĄ OGRANICZENIA ZWIĄZANE Z ZARAZĄ). TEN PUNKT NIE OBOWIĄZUJE OD 5 MARCA 2022. W SEZONIE 2024 RÓWNIEŻ NIE OBOWIĄZUJE.</span></b></div><div>Na początku musimy wybrać interesującą nas wyspę i obiekt. Jako, że rząd Malediwów narzucił na właścicieli obiektów konieczność spełniania wymogów sanitarnych, każdy z nich musi zostać dopuszczony przez tamtejsze ministerstwo turystki. Hotel/guest house/resort/jacht trafia na rządową listę obiektów dopuszczonych do przyjmowania gości. Z tego powodu najpierw odwiedzimy stronę Ministerstwa Turystyki Malediwów: <a href="https://visitmaldives.s3.amazonaws.com/4YE9j6Ye/o73vuesb.pdf" target="_blank">LISTA OBIEKTÓW ZATWIERDZONYCH PRZEZ RZĄD MALEDIWÓW</a> i tam poszukamy listy obiektów dopuszczonych do przyjmowania gości. Ściągamy widoczny plik .pdf. Po jego otwarciu ukaże nam się spis na 27 stronach A4 (resorty, hotele, guest house’y, jachty, itp.). Jeśli interesuje nas np. wyspa Thoddoo, to szukamy jej na liście. Znajdziemy kilka obiektów, które dostały pozwolenie i mogą przyjmować turystów. Najlepiej będzie, gdy każdy z obiektów wyszukamy na Mapach Google i wpiszemy sobie numery telefonów do listy kontaktów na naszym telefonie. Sprawdzając każdy z numerów, możemy szybko zobaczyć w szczegółach, czy można się skontaktować za pomocą WhatsApp'a lub Signala. Jeśli tak, to piszemy bezpośrednio do właściciela przez wybrany komunikator, a jeśli nie, to szukamy adresu mailowego (z tym będzie o wiele trudniej). Na Malediwach większość woli załatwiać interesy przez WhatsAppa/Signala. Kiedy dogadamy już wszystkie szczegóły, możemy przystąpić do kolejnego etapu.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHOev4Fb3Tv5pr4a9Aco9xVCEytVwKI0LllCwmy4bxRu93p5c04BWcjw1EiGJ0xK-kht0CMyeqa2VLPqFaT_RAQjkwYtx_TmV7gcKjLZlDhlprx1WGCYBjm-bkuuo-Ta4o_fip_2wU6Zar/"><img data-original-height="548" data-original-width="726" height="483" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHOev4Fb3Tv5pr4a9Aco9xVCEytVwKI0LllCwmy4bxRu93p5c04BWcjw1EiGJ0xK-kht0CMyeqa2VLPqFaT_RAQjkwYtx_TmV7gcKjLZlDhlprx1WGCYBjm-bkuuo-Ta4o_fip_2wU6Zar/w640-h483/spis+obiektow.JPG" width="640" /></a></div>Na rządowej stronie szukamy, czy wybrany przez nas obiekt jest zatwierdzony<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">BILETY LOTNICZE</span></b></div><div>Jako, że rządy utrudniają jak tylko się da możliwość podróżowania po świecie, niestety będziemy musieli poszukać trochę dłużej właściwego lotu. Tutaj niezmiennie polecam rejs, o którym szczegółowo powiedziałem powyżej (Emirates, ponieważ biurokracja jest najmniejsza). Tańsze bilety znajdziemy co trzy dni. W tym celu wyszukuję lotów +/- 3 dni za pomocą wyszukiwarki esky.pl lub skyscanner.com. Można tam porównywać ceny. W ciągu tygodnia ceny potrafią się różnić o kilka tysięcy złotych! Mi udało się znaleźć bilety w obie strony za 2900-3189 zł (do 2021 roku) i na sezon 2024 za 3970-4600 zł.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">DEKLARACJA ZDROWIA IMUGA</span></b></div><div>IMUGA to formularz przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia Malediwów. Musimy go wypełnić elektronicznie maksymalnie na 96h przed kontrolą imigracyjną. Połącz się ze stroną <a href="https://travel.immigration.gov.mv/" target="_blank">IMUGA - DEKLARACJA ZDROWIA</a> (jeśli przyjeżdżasz na Malediwy, wybierasz opcję "Arrival"). Proponuję Ci zrobić tak:<br />Na kilka dni przed wylotem wydrukuj sobie przetłumaczony cały dokument. Na lotnisku będzie ci łatwiej wypisać wszystkie dane w telefonie. Usprawnisz sobie w ten sposób wypełnienie formularza i będziesz miał pewność, że nic cię nie zaskoczy. Zapisz sobie niezbędne linki w telefonie lub do tego artykułu, skąd będziesz miał bezpośredni dostęp. Najczęściej występuje problem, kiedy mamy określić porty lotnicze, lub adres ewentualnej kwarantanny. Wszędzie tam, gdzie mamy wyrażenie „Residence” tam wpisujemy nasze dane z Polski (np. adres zamieszkania). Ostatni port rozładunku (disembarkation), to miejsce, do którego lecimy, czyli Male. Port załadunku (embarkation) to miejsce początkowe (Warszawa). Na początku formularza możemy mieć również problem, które lotnisko na Malediwach wybrać. Nasze, to międzynarodowe, nazywa się Velana Airport. Wpisując serię i numer paszportu nie zostawiamy spacji pomiędzy serią a numerem.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnQzmT5RYy4ix-A06FD0KzPBFG00X0cmAhJQbKERy9ClmjcEljrMwU4Y3cXB_D6arHWNgl-4mYI3DGsYuZF7U59Yiu9ZaowKx-wEbDgipEmjsokGebKygOGkY4rsVmNxGax68sfTnVg8Cf/"><img data-original-height="701" data-original-width="1345" height="334" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnQzmT5RYy4ix-A06FD0KzPBFG00X0cmAhJQbKERy9ClmjcEljrMwU4Y3cXB_D6arHWNgl-4mYI3DGsYuZF7U59Yiu9ZaowKx-wEbDgipEmjsokGebKygOGkY4rsVmNxGax68sfTnVg8Cf/w640-h334/imuga.JPG" width="640" /></a></div>Deklaracja zdrowia IMUGA</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">NA LOTNISKU (W CZASACH COVID-19)</span></b></div><div>Po wylądowaniu na międzynarodowym lotnisku Velana Male będą wyznaczone strefy, dzięki którym utrzymasz konieczny dystans. Będą również rozstawione bardzo gęsto stojaki z płynem do dezynfekcji rąk. Przechodząc do strażnika, dodatkowo prześwietli nas kamera termowizyjna. Strażnicy chcą w ten sposób wyłapać osoby z gorączką. W całej naszej grupie kamera pokazywała dokładnie 36,6’C do 36,8’C. U kobiet temperatura może być trochę wyższa, ale maksymalnie w naszej grupie mieliśmy 36,9’C.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWVFOBMcc12_0yo6-eufjolytvktWGb29Nz07Coc8uZo1LEHHFF4ysl_Nk8-Ga_Rb4-zp9bmYLK-YtPxayHuFjK6EwZ3-UuvsMvsZFqkoGdqCWEmdQ9ZwY0SJ6BnaAnLzNMrNY_YYSS0G0/s1600/20200210_193803.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWVFOBMcc12_0yo6-eufjolytvktWGb29Nz07Coc8uZo1LEHHFF4ysl_Nk8-Ga_Rb4-zp9bmYLK-YtPxayHuFjK6EwZ3-UuvsMvsZFqkoGdqCWEmdQ9ZwY0SJ6BnaAnLzNMrNY_YYSS0G0/s640/20200210_193803.jpg" width="640" /></a><br />Lotnisko w Male i siedzenia w pobliżu punktu informacji turystycznej</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><b><span style="font-size: x-large;">NA LOTNISKU OD 5 MARCA 2022</span></b></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Na lotnisku po 5 marca 2022 wszelkie procedury wyglądają tak samo, jak przed rokiem 2020, za wyjątkiem konieczności wypisania formularza IMUGA. Po przylocie idziemy za tłumem do kontoli paszportowej, gdzie strażnik (zazwyczaj kobieta) wbije nam darmową wizę. W 2023 roku lotnisko zostało przeorganizowane tak, żeby mogło jednocześnie przeprocesować jeszcze więcej ludzi. Obok niego powstają kolejne terminale, wielkości obecnego lotniska, ponieważ zainteresowanie MAlediwami z każdym rokiem szybko rośnie i obecny obiekt jest przepełniony.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">SPOTKANIE ZE STRAŻNIKIEM</span></b></div><div>Kiedy podejdziesz do strażnika, poprosi cię o wydruk rezerwacji hotelowej i paszport. Deklarację IMUGA ma już wyświetloną na monitorze. Wiza na 30 dni zostaje wbita do paszportu bezpłatnie. Teraz możemy przekroczyć legalnie granicę. W drodze powrotnej IMUGA jest kontrolowana przed odprawą. Strażnik zażąda jedynie kodu QR.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">ODBIÓR BAGAŻÓW</span></b></div><div>Odbiór bagażów odbywa się standardowo, ale zgodnie z zasadami zachowania dystansu społecznego poprzez wyznaczone strefy.</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>PODRÓŻ NA WYSPĘ DOCELOWĄ</b></span></div><div>Na lotnisku będzie czekać przedstawiciel, który wskaże nam właściwą łódź. Jeśli będzie to wyspa, na której jest więcej guest house'ów, najprawdopodobniej będzie przysłany jeden przedstawiciel dla gości z wielu obiektów. Jeśli podróżujesz z grupą, może tak się zdarzyć, że właściciel z kimś się dogada i załatwi nam pozaregulaminową łódź i popłyniemy bezpośrednio na naszą wyspę. W grupie bardziej się opłaca. Dzięki temu, że zorganizowałem wyjazd dla 8 osób, praktycznie zyskaliśmy połowę dnia, bo gospodarz załatwił nam prywatną łódź, bezpośrednio na wyspę Thoddoo, dzięki czemu połowę dnia wykorzystaliśmy na zwiedzanie i zapoznanie się z nią. Długą podróż odsypialiśmy dopiero po kolacji.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTwsWrcu__ZftFj-dqUDFjDwhfQS-rU0JQsWHIQtdlUsKlUDqPS7ir83EWzJMzxeDD0v47oquiqJAD6UN47GdyHFYzXT9lEN3a4nG9vxDbES8jVtoutVlHM0DgL_tmo0Rfs1HaSkmKpQJN/s1600/20200210_140200.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTwsWrcu__ZftFj-dqUDFjDwhfQS-rU0JQsWHIQtdlUsKlUDqPS7ir83EWzJMzxeDD0v47oquiqJAD6UN47GdyHFYzXT9lEN3a4nG9vxDbES8jVtoutVlHM0DgL_tmo0Rfs1HaSkmKpQJN/s640/20200210_140200.jpg" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Na pokładzie szybkiej łodzi motorowej firmy Nevi w drodze na Mathiveri</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiumYnXd2nL9hCqAZje7fx1Z5msHitBAYCOVKU_U93DuyUCaqRcHNX2Uc4Hg9Z1g-vfWgGY3SnVWtCjkoxHOOShRMHLvZvdy9SgbrXo8p9pT9E7aE4E6ZvCWxqmXVpA7cOuq71FJ078FEYVD9Dcs5OKR-uaSOqv51B9U1KJpsUESvK687hzW1CARSQ2Uw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiumYnXd2nL9hCqAZje7fx1Z5msHitBAYCOVKU_U93DuyUCaqRcHNX2Uc4Hg9Z1g-vfWgGY3SnVWtCjkoxHOOShRMHLvZvdy9SgbrXo8p9pT9E7aE4E6ZvCWxqmXVpA7cOuq71FJ078FEYVD9Dcs5OKR-uaSOqv51B9U1KJpsUESvK687hzW1CARSQ2Uw=w640-h426" width="640" /></a></div>Na pokładzie szybkiej łodzi motorowej firmy D.M.M.A Express w drodze na Nilandhoo (ładowanie bagaży pod pokład)<br /></div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>MASECZKI (NIE OBOWIĄZUJE OD 5 MARCA 2022 I W SEZONIE 2024)</b></span></div><div>Według rządowych przepisów maseczki musimy nosić w sposób prawidłowy na: lotniskach, w samolocie oraz w zamkniętych przestrzeniach (sklepy). Możesz nie zgadzać się z zasadnością noszenia maseczek, ale lecąc na wakacje i będąc w obcym, innym kraju, lepiej przestrzegać zasad. Na wyspie maseczki są wymagane tylko w strefie zabudowanej. Najczęściej turyści chodzą bez maseczek, miejscowi w większości też ich nie używają. W 2022 roku nawet w zamkniętych pomieszczeniach na wyspie już nikt nie upominał się o maseczki. Wszyscy machali na to ręką.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">WYCIECZKI LOKALNE NA WYSPIE I MOŻLIWOŚĆ PŁYNIĘCIA Z WYSPY NA WYSPĘ</span></b></div><div>Problemy organizacyjne związane z COVID-em ustały po 5 marca 2022. Wszelkie wycieczki do resortów i na lokalne wyspy w pełni się odbywają.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ELVxU7B9mO6tJLl612w_yOwB6LWaV_TmrSxcqy5gaXt-LbQiKhwHKhqhwoygTzxoFh6Uum7BAJ3PHOue57qkuUHwyg1KwU9Wf0I3F1Zr9P8WIJ47IRVLlbS0d7m3dA4ZN2J7XpYc_s9A/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6ELVxU7B9mO6tJLl612w_yOwB6LWaV_TmrSxcqy5gaXt-LbQiKhwHKhqhwoygTzxoFh6Uum7BAJ3PHOue57qkuUHwyg1KwU9Wf0I3F1Zr9P8WIJ47IRVLlbS0d7m3dA4ZN2J7XpYc_s9A/w640-h428/DSC_7595.JPG" width="640" /></a></div></div>Wycieczka lokalna na sand bank w okolicach Rasdhoo</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiUrESbHGjFCb9TfDlpPFnwlT7Wt93NxJKD1wONeJdYIuH4wW_MknGgc_H6Y1Tao_HMCZpBSuPhwPCI__9JU7R9De7V8IEmMX4tJUsYQ8X8pqeEn1cBnr8zTxINSIZnPxmmkPOlCldN97J9pZtw2nZ9BWDaAzPxEPcuau3j0HgyYmI9eDQDsMF5ZFETIA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiUrESbHGjFCb9TfDlpPFnwlT7Wt93NxJKD1wONeJdYIuH4wW_MknGgc_H6Y1Tao_HMCZpBSuPhwPCI__9JU7R9De7V8IEmMX4tJUsYQ8X8pqeEn1cBnr8zTxINSIZnPxmmkPOlCldN97J9pZtw2nZ9BWDaAzPxEPcuau3j0HgyYmI9eDQDsMF5ZFETIA=w640-h426" width="640" /></a></div>Wycieczka na bezludne wyspy w Atolu Dhaal</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj61ld-A0BjF0F-LRlxalmaLfipL23-1Eq8DDwpvfqdDlGPVYFMo5LeGywqukuMyY21cNNN_cL1Nl0vFhiFZGjRghXHw9KWA8rrQsksoi5P7CsJQxITz0GC69K3iYL6PeXzQW8ZBsiLkMms5C8H8u6xtl1J4hRhX_b8fuSfxYoOWgP8wIS91tKjXeGNhw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj61ld-A0BjF0F-LRlxalmaLfipL23-1Eq8DDwpvfqdDlGPVYFMo5LeGywqukuMyY21cNNN_cL1Nl0vFhiFZGjRghXHw9KWA8rrQsksoi5P7CsJQxITz0GC69K3iYL6PeXzQW8ZBsiLkMms5C8H8u6xtl1J4hRhX_b8fuSfxYoOWgP8wIS91tKjXeGNhw=w640-h426" width="640" /></a></div>Wycieczka na bezludną wyspę Hurasdhoo organizowana z Fenfushi<br /><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiU6BC7MMLxd7oKiArxpqTt5uT8yEFdtD-cslau6fNs-gltJJAieBGemYT86eIXavDAFZI0ZosJrT3i9mr6IrUBECzPYUXLwQpU7808etcFYRXguKPW5rguXxaMNBrxQJeYGC_VBUjPJAwpxagJUmEXDtmjlGJHwGV-8LzbDS9l5pkFZInvh2j1sSJuxQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiU6BC7MMLxd7oKiArxpqTt5uT8yEFdtD-cslau6fNs-gltJJAieBGemYT86eIXavDAFZI0ZosJrT3i9mr6IrUBECzPYUXLwQpU7808etcFYRXguKPW5rguXxaMNBrxQJeYGC_VBUjPJAwpxagJUmEXDtmjlGJHwGV-8LzbDS9l5pkFZInvh2j1sSJuxQ=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgo2J8R6oXBzRQP8kClLDMQmy0eAe06u42TGJP__rfmuFc3aBqqcMVoky5IZS9Je4Fg_EQcetQUZegoPxK37wC_0Fljz9HIZLrFnRo8tDbROGXg70fEWUiu1JvVpsGXl0ME4TscgvPfCU5h3MP-AaP5Vv5F1DhAHxfAKZe4o4EGkzBGZDMjGAwMww9vqA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgo2J8R6oXBzRQP8kClLDMQmy0eAe06u42TGJP__rfmuFc3aBqqcMVoky5IZS9Je4Fg_EQcetQUZegoPxK37wC_0Fljz9HIZLrFnRo8tDbROGXg70fEWUiu1JvVpsGXl0ME4TscgvPfCU5h3MP-AaP5Vv5F1DhAHxfAKZe4o4EGkzBGZDMjGAwMww9vqA=w640-h426" width="640" /></a></div>Wycieczka 'Grill na bezludnej wyspie' organizowana z Nilandhoo</div><br /><b><span style="font-size: x-large;">POWRÓT DO DOMU</span></b></div><div>Według przepisów, od 5 marca 2022 nie potrzeba już wykonywać testów PCR, jeśli chcemy przylecieć/odlecieć na/z Malediwy/-ów. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy zaszczepieni, czy nie. Te same przepisy nadal obowiązują w sezonie 2024.</div><div>Zgodnie z aktualnym Rozporządzeniem Rady Ministrów Polski, od 28 marca 2022 roku nie obowiązują już żadne obostrzenia dla wracających z poza strefy Shengen do Polski.</div><div><br /></div><div>Gdybyś z jakiegoś jednak powodu chciał wykonać test na COVID-19 podczas urlopu na Malediwach, to na wyspach turystycznych jest powołana jednostka do testów COVID-owych, dlatego nie będziemy musieli nigdzie jeździć w czasie naszych wakacji. Na Thoddoo i Fenfushi mieliśmy nawet mały szpital z karetką pogotowia. Potrzebowaliśmy całe dwie minuty, żeby dotrzeć do miejsca, gdzie wykonuje się testy PCR. Test przebiegał bardzo łagodnie (z nosa i gardła), ale nikt nie wpychał patyczków głęboko aż „do mózgu”, jak to często przedstawia się na Facebooku. Po kilku minutach zapominałeś, że miałeś wykonywany test. Testy przeprowadzają zazwyczaj lekarze z Indii. Wszyscy byli uśmiechnięci i kulturalni.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJk3U5TbuqySizRu-2u3po1erE_Mp0WQ9ZAc_YNvNz8XN1UaQw0KFEMzmbWy3jv30sSn2xax0RKpm8Ro_DhcaqPgXkyqIUscUqZTxZL0e2H6d9zJSca14FE8B6lSc7Jh3FOWs-FVu8cEO5/"><img data-original-height="1350" data-original-width="982" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJk3U5TbuqySizRu-2u3po1erE_Mp0WQ9ZAc_YNvNz8XN1UaQw0KFEMzmbWy3jv30sSn2xax0RKpm8Ro_DhcaqPgXkyqIUscUqZTxZL0e2H6d9zJSca14FE8B6lSc7Jh3FOWs-FVu8cEO5/w467-h640/maltest+PCR.JPG" width="467" /></a></div>Malediwski wynik testu RT-PCR<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">KWARANTANNA NA MALEDIWACH</span></b></div><div>Co w przypadku, gdy zachorujemy na COVID-19 lub, gdy test wykaże, że mamy wirusa? Każdy obiekt ma wyznaczoną część dla turystów, którzy muszą przejść kwarantannę. Na niektórych wyspach jest wyznaczony cały osobny hotel do odbywania kwarantanny. Z tego właśnie powodu rząd jedne obiekty dopuszcza, a drugie nie. Koszty pokrywamy sami, dlatego najlepiej wykupić ubezpieczenie, które gwarantuje nam wypłatę odszkodowania, w przypadku konieczności odbycia kwarantanny za granicą. Takie ubezpieczenie oferuje firma Warta (około 95 zł za 2 tygodnie). Czy trzeba się zbytnio martwić o kwarantannę na Malediwach? Ja się w ogóle nie zamartwiałem tym faktem. Jako, że całe wakacje spędzamy na otwartej przestrzeni i jesteśmy ciągle w terenie, w wodzie, na świeżym powietrzu, nie martwiłem się, że testy pokażą mi nagle pozytywny wynik. Tym bardziej, że przebywamy na zamkniętej, odizolowanej przestrzeni. Na Malediwach naprawdę trudno o taki przypadek, jeśli nie planujemy wakacji bezpośrednio w stolicy.<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">PODRÓŻ SAMOLOTEM</span></b></div><div>Wybierając linie Emirates, polecimy na obu odcinkach Boeingiem 777-300 ER. Samolot ma nawet w środku, na suficie, imitację rozgwieżdżonego nieba. W trakcie obu lotów dostajemy bardzo dobry, obfity obiad, dzięki czemu pod koniec podróży nie będziemy głodni. Dodatkową zaletą jest… Wi-Fi na pokładzie. Za 4 USD mamy do dyspozycji dwie godziny dostępu do Internetu, tylko na wiadomości tekstowe. Jeżeli zależy nam na większych uprawnieniach na całą długość lotu, będziemy musieli wykupić pakiet za 15,99 USD. Myślę, że nie ma potrzeby łączyć się z Internetem w trakcie podróży. Można jedynie komuś zrobić niespodziankę i napisać z samolotu do znajomego lub bliskiej osoby. Na pewno będzie zaskoczona. We wszystkich przypadkach loty przebiegały spokojnie. Zdarzały się tylko pojedyncze i niewielkie turbulencje. Dla tych, którzy mają obawy o długość lotu (szczególnie kobiety), powiem tylko tyle, że 6-cio godzinny lot do Dubaju szybko mija, ponieważ na pokładzie każde krzesło ma wbudowany tablet, gdzie możemy korzystać z elektronicznego systemu rozrywki z dostępem do różnego rodzaju muzyki, znanych filmów, czy gier komputerowych. Znajdziemy nawet klasyki kina w języku polskim! Od samego początku dostajemy słuchawki, dzięki czemu możemy zapomnieć o otoczeniu. Jeśli, z kolei martwisz się o bezpieczeństwo, ponieważ media tyle mówiły o problemach Boeinga w latach 2019-2020 (konkretniej: model 737-8 MAX), to wiedz, że od 2013 roku do końca 2018 roku Boeingiem 777-300 ER wykonano 4300 kursów na trasie Warszawa – Dubaj, Dubaj Warszawa i podczas żadnego z nich nie wystąpiły żadne problemy. Ze względu na zwiększone zainteresowane podróżami do Dubaju, samoloty linii Emirates wylatują nie 7, a 11 razy w ciągu tygodnia do tego miasta w okresach większego zapotrzebowania. Lot z Dubaju na Male zazwyczaj trwa trzy i pół godziny, a częstotliwość wykonywanych lotów jest dużo wyższa, ponieważ w Dubaju wsiadają ludzie z całej Europy i Bliskiego Wschodu. Ten odcinek podróży upływa znacznie szybciej. Z Warszawy do Dubaju lecimy 4159 km, a z Dubaju do Male 3032 km. Jeśli jesteś wprawnym obserwatorem, to szybko zauważysz, że dystans około 4000 km lecimy 5,5 do 6 godzin (średnia około 670 km/h), a odcinek 3000 km lecimy 3,5 do 4 godzin (średnia około 750 km/h). Czas lotów jest nieproporcjonalny. Różnica wynika z prądów strumieniowych w okolicach Turcji, które samolot ma na swojej drodze. Najlepiej jest latać równolegle do równoleżników, z zachodu na wschód, bo wtedy najbardziej możemy wykorzystać siłę wiatru (ich prędkość najczęściej wynosi 120-200 km/h), a trasa z Warszawy do Dubaju tylko przecina pasy prądów strumieniowych, ponieważ lecimy wzdłuż krzywej, bardziej przebiegającej wzdłuż południków. W czasie lotu mamy również podgląd na żywo z dwóch kamer – z przodu samolotu i spod spodu.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglX0_FWhc4mX-4Uuny8GV62i2AR1PO37Kt_r3rj3enQL8MoWE-ywgfO3gH07L0imt886BFRoaKIvVWuXxae2ZrojTg4zYqBgf3Al46AWYin__o4xPK-YSAaKOobanoqnZWoHPy91pZC5qp/s1600/20190303_131713.jpg"><img border="0" height="384" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglX0_FWhc4mX-4Uuny8GV62i2AR1PO37Kt_r3rj3enQL8MoWE-ywgfO3gH07L0imt886BFRoaKIvVWuXxae2ZrojTg4zYqBgf3Al46AWYin__o4xPK-YSAaKOobanoqnZWoHPy91pZC5qp/s640/20190303_131713.jpg" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ671PmOz3r4yvAhgcqXy6Y51szFGnHQ8tzY0X9alAsBZlTo9Tay-pRVv1qJ8iTkmkPvu0YKqbY043v8JLX_Thx2CioKcz4wrXEbcNj3RnH3_gtjGxyqs0W30n1sxNqAY48hyKL7ciRO6f/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ671PmOz3r4yvAhgcqXy6Y51szFGnHQ8tzY0X9alAsBZlTo9Tay-pRVv1qJ8iTkmkPvu0YKqbY043v8JLX_Thx2CioKcz4wrXEbcNj3RnH3_gtjGxyqs0W30n1sxNqAY48hyKL7ciRO6f/w640-h480/20210313_181111_filtered.jpg" width="640" /></a></div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Tablety wbudowane w każdy fotel</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguNbaB2KV49xXRlCW5ZGRuPXgbFWNG0tHPeDDFCXRZhrGOLTf-SzLAO9QlUJpvhPs2o2fPMlHgjp3Iya7vwATMGWvGPndKDL63H0kbuBXqV_jkSy5Zadb-9PDr27iR7bqQsf4KRmrRMpGv/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguNbaB2KV49xXRlCW5ZGRuPXgbFWNG0tHPeDDFCXRZhrGOLTf-SzLAO9QlUJpvhPs2o2fPMlHgjp3Iya7vwATMGWvGPndKDL63H0kbuBXqV_jkSy5Zadb-9PDr27iR7bqQsf4KRmrRMpGv/w640-h480/20210313_210132_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbTuVQ_8tGOSCLi5TLAd8Smg590cJcE29ynOkrsJpllIIOgL8n6gYiaz9EBnu2rZdUlUzuSMsV30yDAZoM9HNdqIkw_odE6IDkgjUG1PEaMdCv32a35q34ZQOWTdYszMcuS7Lsjo9I1NRU/s1600/20190303_173847.jpg" style="text-align: left;"><img border="0" height="384" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbTuVQ_8tGOSCLi5TLAd8Smg590cJcE29ynOkrsJpllIIOgL8n6gYiaz9EBnu2rZdUlUzuSMsV30yDAZoM9HNdqIkw_odE6IDkgjUG1PEaMdCv32a35q34ZQOWTdYszMcuS7Lsjo9I1NRU/w640-h384/20190303_173847.jpg" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNqkx9_g7dAYESQHCZyT_l2zuktCHy7U4tHnny_9lPk2Fg1M6PhkUPXrJWaUauNma8FDaB9mgthNCEsBvFtt0ytTphzS8mI8_M5T7QReJp6And5OUHLQFZDT-aAbWa8zzUvmv3-6nU4raj/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNqkx9_g7dAYESQHCZyT_l2zuktCHy7U4tHnny_9lPk2Fg1M6PhkUPXrJWaUauNma8FDaB9mgthNCEsBvFtt0ytTphzS8mI8_M5T7QReJp6And5OUHLQFZDT-aAbWa8zzUvmv3-6nU4raj/w640-h480/20210313_181341_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM7page9HbhPWkQZYu6I0azZSgQmUt5780Z107aGShWSTJyqPNDtbwA0OABSYbYNnN1RdWZGHQioNxt8khQ00-rNyQ5WW3KDexcd_CnGxc6wISGT_Jw4RlPv4TfLbgMQwPKZ_M9CP5gAq_/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM7page9HbhPWkQZYu6I0azZSgQmUt5780Z107aGShWSTJyqPNDtbwA0OABSYbYNnN1RdWZGHQioNxt8khQ00-rNyQ5WW3KDexcd_CnGxc6wISGT_Jw4RlPv4TfLbgMQwPKZ_M9CP5gAq_/w640-h480/20210314_104009_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-phXs3Wl_5lldj4zWHrG6cmLDUkT0N_Xw6Ejj9NBdSU9ObmvW-wlzOGVmN2NpuH6iEtcAfV12H86yrrjRCV6aY5c6uNUcXzeKR1-Iw_i2_p6yYtO1Ijk56BVIrdpVtlZKcywQS2GVcwPW/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-phXs3Wl_5lldj4zWHrG6cmLDUkT0N_Xw6Ejj9NBdSU9ObmvW-wlzOGVmN2NpuH6iEtcAfV12H86yrrjRCV6aY5c6uNUcXzeKR1-Iw_i2_p6yYtO1Ijk56BVIrdpVtlZKcywQS2GVcwPW/w640-h480/20210314_104033_filtered.jpg" width="640" /></a></div></div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Symulacja lotu w czasie rzeczywistym. Na tabletach wbudowanych w każdy fotel mamy możliwość podglądania parametrów lotu w dowolnej chwili</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw1RXFkVQafygATs6k6KLjCiPhTqwZ0o-51Rx-B1IiFeuGpQHsD1M57O8bjanSzWAwMcd4vlp7pNRbpCKWzW3yKcUajhY42o1dSJRohY4f1aE-V_vm3BvTa5WkuyhEshuawX2snb0y8rWL/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw1RXFkVQafygATs6k6KLjCiPhTqwZ0o-51Rx-B1IiFeuGpQHsD1M57O8bjanSzWAwMcd4vlp7pNRbpCKWzW3yKcUajhY42o1dSJRohY4f1aE-V_vm3BvTa5WkuyhEshuawX2snb0y8rWL/w640-h480/20210314_143320_filtered.jpg" width="640" /></a></div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Dane, które można odczytać z symulowanego monitora pilota, wyświetlającego jak najbardziej prawdziwe parametry lotu w czasie rzeczywistym:</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">1. Pochył góra-dół w stopniach względem płaszczyzny poziomej (Boeing 777-300ER leci z pochyłem 2 stopnie ku górze).</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">2. Prędkość w milach morskich na godzinę względem mas powietrza (standardowo Boeing 777-300ER w drodze na Malediwy leci z prędkością 500-550 mph, czyli 925 km/h do 1020 km/h). Jedna mila morska to 1852 metry.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">3. Wysokość w stopach. Jedna stopa to 0,3048 metra. 36000 stóp to 10972 metry.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">4. Azymut, czyli odchylenie w prawo w płaszczyźnie poziomej od kierunku północnego w stopniach</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">5. Odchylenie w prawo do azymutu w stopniach w płaszczyźnie poziomej.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">6. Odchylenie od azymutu w płaszczyźnie poziomej. Wskazywaną liczbę trzeba pomnożyć x10 i otrzymamy wynik w stopniach (na zdjęciu 324 stopnie)</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">7. Prędkość w milach morskich na godzinę względem ziemi (ta prędkość może być wyższa, ponieważ piloci korzystają z prądów strumieniowych, które w skrajnych przypadkach mogą przyczynić się do zwiększenia prędkości samolotu aż o 400 km/h - patrz akapit 'ciekawostka lotnicza' poniżej)</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">8. Prędkość pionowa (prędkość opadania lub wznoszenia w stopach na minutę). Liczba ze znakiem minus oznacza opadanie.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv-jdugAI18F2YGXZg4DTfXZSXoUPpV6obfXLwYvfpGSEQa6kZgzrOQ8N6Bj25FeESoF3387iTF_ZVaCHb6hU1bipM9LKFqJTjvF6_ClfpOLmTtc1AiBj08G2M6rNSDLLrllzWHYdHa718/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv-jdugAI18F2YGXZg4DTfXZSXoUPpV6obfXLwYvfpGSEQa6kZgzrOQ8N6Bj25FeESoF3387iTF_ZVaCHb6hU1bipM9LKFqJTjvF6_ClfpOLmTtc1AiBj08G2M6rNSDLLrllzWHYdHa718/w640-h480/20210313_210527_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Inna ciekawa plansza wyświetlana na ekranie. Jako, że lecimy arabskimi liniami, to podawane są nawet czasy pięciu modlitw w ciągu dnia, które są obowiązkowe w świecie Islamu. Isha, to ostatnia modlitwa po zachodzie słońca, a Fajr, to pierwsza modlitwa przed wschodem słońca. Na ekranie mamy nawet pasek postępu jak w grach komputerowych... Strzałka pokazująca "coś" odległego o 1324 mile morskie od aktualnego położenia samolotu, wskazuje Mekkę, a dokładnie kamień hadżar (الحجر الأسود, Al-Ḥajar al-Aswad, tłumaczenie: czarny kamień) wbudowany w południowo-wschodni narożnik świątyni Al-Kaba w Mekce, największa świętość muzułmanów i cel pielgrzymek wyznawców Islamu.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9mFwjGxTU5t6UbVBQmUndNkT8Zx6OL9Z8QEXpiJ0bYgY37MXpuFE4VuAzsg1rewObJUAQH1nxjDVJBBv9yn4kXehCg1YmhPW0x3sfaTiBY5hpSqyV1Z_OjPNKIyv8AoEd7oU3G53QGCsZ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9mFwjGxTU5t6UbVBQmUndNkT8Zx6OL9Z8QEXpiJ0bYgY37MXpuFE4VuAzsg1rewObJUAQH1nxjDVJBBv9yn4kXehCg1YmhPW0x3sfaTiBY5hpSqyV1Z_OjPNKIyv8AoEd7oU3G53QGCsZ/w640-h480/20210314_104812_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Plansza pokazująca postęp podróży. Wyczytamy z niej informacje:</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">1. Heading - jest to położenie w stopniach względem azymutu - mówiąc prościej, o ile stopni samolot skręca w prawo od kierunku północnego</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">2. Mach - prędkość wyrażona w liczbie Macha. Mach to prędkość dźwięku, czyli 1220 km/h, 0,83 Macha to 1012 km/h. Samolotom takim jak nasz, nie wolno zbliżać się do wartości bliskiej 1 względem mas powietrza, wartość 1 oznacza osiągnięcie prędkości dźwięku i wytworzenie fali uderzeniowej, do czego samoloty lotnictwa cywilnego nie są przystosowane. Z tego powodu utrzymuje się prędkość przelotową na poziomie 0,85 Macha</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">3. Outside Air Temperature - temperatura na zewnątrz. Jeśli zastanawiasz się po co na każdym siedzeniu jest zapakowany w folię koc, to dowiesz się, gdy samolot osiągnie wysokość przelotową (około 36000 stóp lub inaczej niecałe 11 km). Na tej wysokości temperatura powietrza wynosi zazwyczaj -50'C do -78'C w zależności, gdzie lecimy. Z powodu bardzo niskich temperatur zewnętrznych na pokładzie będzie trochę chłodniej.<br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhyxeAiTPJIl-AvtZajK9uwPn6s13eRk1zyxFg433iFDQgx3ZnOJ03FHTgEL0pLtrX44JZsHLiPnxlbhdIs2nHsaomaFsCiJ4xiHM3TYdCAcy-PTdd8-A1vKxoA9wRwY12Lhy6dwvLu5X7/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhyxeAiTPJIl-AvtZajK9uwPn6s13eRk1zyxFg433iFDQgx3ZnOJ03FHTgEL0pLtrX44JZsHLiPnxlbhdIs2nHsaomaFsCiJ4xiHM3TYdCAcy-PTdd8-A1vKxoA9wRwY12Lhy6dwvLu5X7/w640-h480/20210314_125322_filtered.jpg" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmvqsFI14zR5z3v6R4LJRXmpGYtu5NwCjbJtxlP0FSh4IeXlsHNiCqtCWMgOM_BVupuX4FTC5aqOAj4H8f5EGsO34kZ2jxda8WZ0PFhqyCQvzZRNkp3v7vnGkssvS_IioE6mi9keS0phka/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmvqsFI14zR5z3v6R4LJRXmpGYtu5NwCjbJtxlP0FSh4IeXlsHNiCqtCWMgOM_BVupuX4FTC5aqOAj4H8f5EGsO34kZ2jxda8WZ0PFhqyCQvzZRNkp3v7vnGkssvS_IioE6mi9keS0phka/w640-h480/20210314_125434_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator">Przykładowy obiad w liniach Emirates</div></div></div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>CIEKAWOSTKA LOTNICZA</b></span></div><div>Jak widać, droga powrotna jest zawsze dłuższa. Loty ze wschodu na zachód są zawsze dłuższe (średnio 10 minut dłużej lecimy na każde 1000 km), ze względu, że piloci nie mogą wykorzystać prądów strumieniowych i ze względu na siły Coriolisa wynikające z naturalnego obrotu Ziemi wokół własnej osi. Ze wschodu na zachód są to niekorzystne czynniki mające wpływ na dłuższy czas lotu. Dla ciekawostki podam, że 18 lutego 2019 roku samolot brytyjskich linii lotniczych Virgin – Boeing 787 osiągnął najwyższą prędkość, jakąkolwiek uzyskał tego typu samolot – 1300 km/h. To oznacza, że przekroczył prędkość dźwięku, która wynosi 1220 km/h. Fizycznie jednak jej nie przekroczył, bo rekordowa prędkość była mierzona względem Ziemi, a prędkość dźwięku mierzy się w ośrodku, w którym się rozchodzi dźwięk. W tym wypadku ośrodkiem jest powietrze, w którym znajduje się samolot. Jako, że te samoloty mogą lecieć z prędkością około 1050 km/h, to znaczy, że piloci skorzystali z silnych prądów strumieniowych (silne wiatry osiągające prędkości nawet 150-400 km/h na dużych wysokościach, powyżej 6000 m n.p.m.). Na szczęście piloci dostają informacje, gdzie takie prądy się znajdują i dlatego szczególnie w drodze powrotnej z Ameryki Północnej wykorzystują to zjawisko, ponieważ omawiane silne wiatry wieją „w plecy”, co pozwala podbić prędkość samolotu „za darmo”. W praktyce współczesne samoloty pasażerskie nie mogą przekraczać prędkości dźwięku w ośrodku, w którym się znajdują (powietrze), bo w chwili przekraczania bariery dźwięku (1220 km/h) powstaje silna fala uderzeniowa, która spowodowałaby uszkodzenia samolotu i w konsekwencji katastrofę. Piloci mogą przekraczać prędkość dźwięku mierzoną tylko względem Ziemi. Boeing w stronę Malediwów leci z prędkością około 1020-1050 km/h, a z Malediwów do Warszawy z prędkością około 850 km/h.<br /></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">LOTNISKO W DUBAJU</span></b></div><div>Jeśli kogoś przeraża przesiadka w Dubaju z powodu wielkości tamtejszego lotniska, to muszę powiedzieć, że nie jest ono aż takie wielkie, żeby się zgubić. Po wylądowaniu musimy rozglądać się tylko za dwiema tablicami: podążamy za napisem „Connecting” [połączenia], umieszczonym na czerwonych planszach. Przez długi czas będą występowały one w parze z napisem „Baggage claim” [odbiór bagaży]. Po około 7-miu minutach wędrówki, drogi się rozwidlają. My idziemy cały czas za tablicami „Connecting”. Bagażu nie odbieramy, ponieważ na całej długości trasy lecimy samolotami tej samej linii, więc obsługa w Dubaju przerzuci bagaż bez naszego udziału z jednego samolotu do drugiego. Odbieramy go dopiero w Male. Mając zapewnione takie udogodnienie, od momentu wyjścia z samolotu Warszawa – Dubaj, do momentu dotarcia do bramki, skąd odlatuje samolot na Malediwy, upłynie co najwyżej 15-20 min. Na rozwidleniu dróg „baggage claim” i „connecting”, zawsze stoją stewardesy i powtarzają nazwy miast, do których w najbliższych godzinach będą odlatywać inne samoloty. Zazwyczaj w tym miejscu są jakieś zamiany w rejsach do krajów Zachodniej Europy, Południowej Afryki lub do Indii, stąd nie interesują nas wymieniane nazwy miast. Idziemy dalej, aż dotrzemy do końca korytarza „connecting”, który kończy się bramkami bezpieczeństwa i automatyczną kontrolą paszportową. W dalszej części nie zgubimy się, ponieważ na ekranach możemy znaleźć numer naszego lotu i bramki. Wszędzie dookoła wiszą podświetlane drogowskazy ze strzałkami, którędy mamy dotrzeć do naszej bramki. Drogowskazów jest tak dużo, że z każdego miejsca zawsze dotrzemy na miejsce. Jeśli jesteś bardzo daleko od swojej bramki, to drogowskazy będą pokazywać większy ich przedział, np. C1-50, a czym podejdziesz bliżej, tym przedział zawęzi się, np. do C20-36. Idziemy tak, aż drogowskazy wskażą konkretny numer bramki, np. C20. Dla tych, którzy mają duże obawy o możliwość nie dotarcia do bramki, skąd odlatuje samolot na Malediwy, mam dobrą wiadomość. Z każdego miejsca na lotnisku w Dubaju dostaniemy się tam, gdzie chcemy, ponieważ wszędzie są zamontowane podświetlane, niebieskie drogowskazy. W najbliższym zasięgu naszego wzroku zawsze mamy do dyspozycji przynajmniej od pięciu do dziesięciu z nich. Dodatkowo przy bramce po raz kolejny trafiliśmy na faceta, który przeprowadzał kontrolę biletów oraz wołał „Male – Mały Kotek”, jakby wiedział, że Polacy lecą na Malediwy…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-fAV1wlKTZUibsMB6AFeDmthDsTlDbD7TQ47dBl7rjmcfTjD53-vDl7mOXBzRLePWI_FpQpYVnt_taKzl2LWaQ5Pw6eMYhVShsCJdo8z3oBSI97BkknHl92r_9EAYekhMvu9d4sz3fc-9/s1600/received_2078597135521219.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-fAV1wlKTZUibsMB6AFeDmthDsTlDbD7TQ47dBl7rjmcfTjD53-vDl7mOXBzRLePWI_FpQpYVnt_taKzl2LWaQ5Pw6eMYhVShsCJdo8z3oBSI97BkknHl92r_9EAYekhMvu9d4sz3fc-9/w360-h640/received_2078597135521219.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZDZl6nFYg6Yq4GEzRF2rdXlO_bWOgQiro7EKh7iJSPt6KPG8tLktPKC3xtjDy7UImnc66Sm56hZLtQmJMUckWZgDBiQzoN-k4UvdIiZCyu0Gv3qZoWihxES00LY5fieWozyrhM7vlqaEx/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZDZl6nFYg6Yq4GEzRF2rdXlO_bWOgQiro7EKh7iJSPt6KPG8tLktPKC3xtjDy7UImnc66Sm56hZLtQmJMUckWZgDBiQzoN-k4UvdIiZCyu0Gv3qZoWihxES00LY5fieWozyrhM7vlqaEx/w480-h640/20210227_002537+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a><br />Terminal C na lotnisku w Dubaju</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">MAŁY HACZYK, CZYLI UKRYTY SZCZEGÓLIK Z GWIAZDKĄ…</span></b></div><div>Wybierając przewoźnika, musimy pamiętać, że ceny mogą znacznie się różnić, dlatego może nas pokusić, aby wybrać inne linie niż Emirates lub Qatar. Jest jednak mały haczyk, o którym mało kto może wiedzieć. Problem zaczyna się, gdy lecimy dwiema różnymi liniami i musimy odebrać bagaż na lotnisku w Dubaju/Abu Zabi, ponieważ opuszczamy strefę lotów tranzytowych. Chcąc przejść do bramki na samolot przesiadkowy, przejdziemy ponownie kontrolę bezpieczeństwa. Lepiej jest wykupić loty u jednego przewoźnika. To znaczy, że jeśli polecimy z Warszawy samolotem Emirates, to bagaże będą przekazane przez obsługę tej linii do drugiego samolotu i dzięki temu nie opuścimy strefy tranzytowej. Mając niepewną sytuację, polecam wybrać przewoźnika Emirates/Qatar, ponieważ Zjednoczone Emiraty Arabskie zniosły wizy dla Polaków w 2013 roku. Na pewno nie będziemy mieli żadnych problemów lub niepewnych sytuacji. W końcu lecąc na wakacje, nie chcemy się zastanawiać nad kwestiami technicznymi, co może pójść nie tak… Zależy nam na spokoju i dotarciu na Malediwy bez zbędnego zamartwiania się.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">DODATKOWE RZECZY, NA KTÓRE MUSIMY ZWRÓCIĆ UWAGĘ</span></b></div><div>Mając wykupione bilety lotnicze, pozostaje nam tylko wybrać odpowiedni obiekt noclegowy. Korzystając z Google Maps, wiesz już jak wyszukiwać ciekawe miejsca na Malediwach. Kiedy napiszemy do kilku gospodarzy różnych guest house’ów, nie zapomnijmy zapytać o koszt pobytu, czy cena za dzień dotyczy dwóch osób, czy jednej (niektórzy podają cenę za osobę, a inni za pokój dla dwóch gości). Dopytaj również o wyżywienie, czyli zdecyduj się, czy chcesz same śniadania, śniadania i obiadokolacje, czy pełne wyżywienie (trzy pełne posiłki dziennie). Jest jeszcze opcja all inclusive, dostępna w niektórych guest house’ach, ale od razu mówię, że na całych Malediwach nie warto wykupywać tej możliwości. Dlaczego? Na wyspach jest tak pięknie, że poza spaniem, nie przebywamy w pokoju, oraz chcemy zobaczyć jak najwięcej i przede wszystkim dużo pływać w turkusowych lagunach. Nawet nie mamy czasu, żeby skorzystać z oferty all inclusive. Z tego względu nigdy nie wybiorę wakacji w resorcie, ponieważ nic mi po luksusach, jeśli ciągle jestem w terenie. Zmarnują się nasze ciężko zarobione pieniądze. Po drugie, na Malediwach nie przyrządza się różnorodnych posiłków. Raczej miejscowi gotują tylko kilka rodzajów dań, z czego nawet połowa z nich może stanowić jedzenie lokalne (czytaj: z tego, co dzisiaj zostało złowione). Jeśli jesteś fanem ryb i owoców morza, to będziesz zadowolony, ponieważ nie raz na obiad lub kolację dostaniemy grillowaną rybę, która została złowiona dzisiejszego dnia. Najczęściej zjemy wahoo, baracudę lub inne miejscowe specjały. Tajemniczo brzmiące nazwy niewiele nam mogą mówić, ale zapewniam, że ryby są bardzo dobre w smaku. Na śniadanie zazwyczaj dostaniemy placki z owoców drzewa chlebowego lub z mąki kokosowej, przekładane rozdrobnionym mięsem z tuńczyka. Danie jest po prostu idealne. Tak przygotowane placki zagryza się soczystą papają, która smakiem przypomina delikatnie truskawkę. Obiady również są pyszne, ponieważ najczęściej zjemy makarony i ryż polany sosem, kawałki dobrej pizzy i miejscowe sałatki z warzyw o wyrazistym smaku. Dodatkiem będzie kurczak lub mięso z dużej ryby. Wszystko zapijamy sokami owocowymi i wodą z jedynego ujęcia wody pitnej na Malediwach. Jeśli zdecydujesz się na wakacje w guest house, to musisz mieć świadomość, że różnorodność dań może nie być zbyt duża, ponieważ miejscowi nie posiadają zbyt wielu składników do ich przyrządzania. W szczególności śniadania mogą być bardzo powtarzalne. Z tego względu, jeśli zależy ci na dużej różnorodności dań, to guest house nie będzie dla ciebie dobrą opcją. Zapewniam jednak, że wszystkie śniadania, obiady i kolacje są bardzo pyszne. Np. na Fehendhoo i Mathiveri gospodarze bardzo się starali, przez co potrafili wymyślić codziennie coś nowego. Byłem zachwycony jedzeniem oraz smakami malediwskich dań.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiryYeKjc5npWqc10QDfERVGwsR7cqe6XmjNmJuj4sUE4fMC7C5M-hLkl5ihh032EbR6i4a6eVQs3EHh1hH2nF85nR5wZn-k1DWoFz7Dkwh7mWF6U-L55JAXSDovupJPMNuUrW2OKGcrQci/s1600/received_2236894733264763.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiryYeKjc5npWqc10QDfERVGwsR7cqe6XmjNmJuj4sUE4fMC7C5M-hLkl5ihh032EbR6i4a6eVQs3EHh1hH2nF85nR5wZn-k1DWoFz7Dkwh7mWF6U-L55JAXSDovupJPMNuUrW2OKGcrQci/s640/received_2236894733264763.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJEJnX__E7dQjvOynDpHJKTDiyQTp0zo1PZoACckTZVwSw6VelIwOFxE9tTilu6nN0p404k8ncSmbT1lX6xA4ZpISHZq2qELbsVb5prtlFcqu0U8pJomB3pcun-No_PzpyXM6TC5WhyXQH/s1600/53674890_399139427540574_422680491947196416_n.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJEJnX__E7dQjvOynDpHJKTDiyQTp0zo1PZoACckTZVwSw6VelIwOFxE9tTilu6nN0p404k8ncSmbT1lX6xA4ZpISHZq2qELbsVb5prtlFcqu0U8pJomB3pcun-No_PzpyXM6TC5WhyXQH/s640/53674890_399139427540574_422680491947196416_n.jpg" width="360" /></a><br /></div><div>Malediwskie śniadanie - placki z owoców drzewa chlebowego z tuńczykiem i papaje</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTutvZEiVJsUACLE3HWOEoPfsvBRq8e41YhmMkn9dFdu-LfMw_w75FWKPaobr1_JhyFts6pdKYXPI323u9WVz5MUKOfI3-hvzFwJEajZjvcZO232-KtvOZh8x22ElSkOl0AFfLsq6PawjR/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTutvZEiVJsUACLE3HWOEoPfsvBRq8e41YhmMkn9dFdu-LfMw_w75FWKPaobr1_JhyFts6pdKYXPI323u9WVz5MUKOfI3-hvzFwJEajZjvcZO232-KtvOZh8x22ElSkOl0AFfLsq6PawjR/w640-h480/20210309_191300_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Grillowane ryby<br /><br /></div><div>Kolejną rzeczą, o którą musimy zapytać, jest rozkład rejsów speed boatów (szybkich łodzi motorowych, którymi dotrzemy z lotniska na wybraną przez nas wyspę). Gospodarz prześle nam konkretną rozpiskę godzinową. Zazwyczaj będzie to jeden kurs na wyspę i jeden powrotny. W podanych godzinach możesz zauważyć rozbieżność nawet 15min, ale na pewno nie spóźnimy się, ponieważ łodzie kursują później niż przedstawiona godzina (Malediwczycy lubią się spóźniać o 10 minut). Organizując wyjazd na Malediwy na własną rękę, musimy również pamiętać, że nasze wakacje rozpoczynamy od wybrania wyspy, a później pokoju, wersji wyżywienia i rozkładu łodzi motorowych. Dzięki temu będziemy mogli dopasować odpowiedni lot do godziny rozpoczęcia rejsu. Trzeba pamiętać, że najlepiej nie planować przyjazdu w piątek, ponieważ łodzie w ogóle nie wypływają, lub tylko w niektóre miejsca. W Islamie piątek jest dniem świętym, dlatego większość ludzi nie pracuje. Ten dzień jest tak święty, że nawet istnieje mnóstwo meczetów przeznaczonych tylko na potrzeby piątkowych modlitw. We wszystkie inne dni łodzie kursują o stałych godzinach. Zazwyczaj łodzie wypływają w okolicach godziny 10.30, a wracają z wybranej przez nas wyspy w okolicach godziny 8.00 rano. Jeśli pojedziemy większą grupą, gospodarz może załatwić prywatną łódź, dzięki czemu nie będziemy musieli wracać tak wcześnie rano. Pamiętajmy że samoloty powrotne zazwyczaj mamy po godzinie 18.00 lub 22.00. Nie zapomnij również dopytać o transfer z lotniska na wyspę. Czy ktoś będzie czekać na was na lotnisku z kartką z imionami i nazwiskami? Czy raczej będziecie musieli udać się do portu, który znajduje się na końcu lotniska, skąd odpływają łodzie? Staraj się zebrać jak najwięcej informacji. Pamiętajmy, że wsiadając na pokład szybkich łodzi, nie płacimy żadnych pieniędzy. Opłata za transfer jest zawarta w cenie naszego pobytu, który opłacimy na miejscu, w guest housie. Może być tak, że właściciel umówi się z wami na lotnisku, dlatego może chcieć zebrać kwotę potrzebną na opłatę kursu w jedną stronę. Resztę zapłacimy w naszym obiekcie. W przypadku, gdybyśmy musieli pójść do portu lotniskowego, wystarczy przejść do końca hali, na wprost siebie i zapytać miejscowych, gdzie odpływa łódź na interesującą nas wyspę. Wskażą nam odpowiednie molo. Możemy również zapytać w punkcie informacji turystycznej, który jest bardzo dobrze oznaczony na hali głównej lotniska. Ostatnia rzecz, o której nie możemy zapomnieć, to zapytanie gospodarza o możliwości wycieczek, jeśli chcemy przeżyć coś więcej na Malediwach. Z pewnością będziemy chcieli zobaczyć rafę koralową, wypłynąć na piknik na bezludnej wyspie, podziwiać manty lub delfiny. Dowiedzmy się, jakie są możliwości i orientacyjne ceny. Przypomnę tylko, że potwierdzeniem rezerwacji pokoju w guest house jest wykupiony bilet lotniczy, który przesyłamy właścicielowi. Za pobyt płacimy dopiero po dotarciu na miejsce.</div><div><br />Planując lot na Malediwy, trzeba uwzględnić czas oczekiwania na szybką łódź motorową. Musimy wziąć pod uwagę procedurę imigracyjną, czyli długą kolejkę do kontroli paszportowej, oraz około półgodzinne, do godziny, oczekiwanie na odbiór walizek. Lotniskowe taśmy są bardzo powolne, a miejscowym nie spieszy się z rozładunkiem samolotu. Wszystko może łącznie potrwać maksymalnie półtorej godziny, choć mi za pierwszym razem procedura imigracyjna zajęła tylko 5 min, a odbiór walizek 30 min, a za drugim razem procedura imigracyjna zajęła 25 min i odbiór bagażów około 35 min. W czasach koronawirusa procedura imigracyjna zajęła nam 1h 10min, a odbiór walizek tylko minutę. Jak widać czasy są bardzo podobne. To znaczy, że walizka na wolnym taśmociągu pojawiła się dopiero po upływie jednej godziny. Nie bez powodu wybrałem taki lot, żeby do stolicy przybyć o godzinie 7.50 rano. Łodzie zazwyczaj odpływają po 10.00-10.30 rano, dlatego jesteśmy spokojni, ponieważ nie zabraknie mi czasu.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">FORMULARZ IMIGRACYJNY IMUGA JESZCZE RAZ</span></b></div><div>W sezonie 2021, 2022, 2023 i teraz w 2024 jest dostępna tylko elektroniczna wersja wspomnianego formularza. Znajdziemy go tutaj: <a href="https://travel.immigration.gov.mv/" target="_blank">IMUGA - DEKLARACJA ZDROWIA</a>. Zalecane jest, aby wypełnić go maksymalnie na 96 godzin przed przybyciem na lotnisko na Malediwach. Jeśli zapomnimy o nim, to czas odprawy imigracyjnej na lotnisku znacznie się wydłuży, ponieważ będziemy wypisywać dokumenty, a kilkaset ludzi stanie przed nami w kolejce. Chyba nikt nie lubi komunistycznych kolejek… Formularz zawiera szereg oświadczeń, polegających na zaznaczaniu odpowiedzi na pytania w stylu: „czy przywozisz zabronione rzeczy?”. Wypisujesz również swoje dane osobowe, numer lotu, adres hotelu, ilość bagaży rejestrowanych i ręcznych, cel twojej wizyty, jak również datę ostatnich szczepień przeciwko żółtej febrze (szczepienia muszą mieć tylko osoby podróżujące z Afryki lub Ameryki Południowej).</div><div><br /></div><div>W formularzu mogą paść dodatkowe trzy pytania:</div><div><ol style="text-align: left;"><li>Czy zakupiłeś towary za granicą, przekraczające wartość 6000 MVR (389,10 USD)?</li><li>Czy przywozimy próbki w celach komercyjnych i czy mamy ich dużą ilość w celach zarobkowych?</li><li>Czy wwozisz 20.000 USD lub więcej?</li></ol></div><div>We wszystkich przypadkach zaznaczamy odpowiedź ‘NIE’. Dodatkowo na czerwono, wielkimi literami, przeczytamy ostrzeżenie, że na Malediwach obowiązują bardzo surowe kary dla przestępców narkotykowych. Na odwrocie jest wymienionych dwanaście rzeczy, których NIE MOŻEMY wwieźć na Malediwy. Z kilku najważniejszych są to: alkohol, rzeczy stojące w sprzeczności z Islamem (Biblia, łańcuszek z krzyżykiem, itp.), materiały pornograficzne, w tym czasopisma, środki odurzające, środki chemiczne, broń, wyroby z wieprzowiny i… PIES (tak, chodzi o zwierzę domowe). W Islamie pies jest nieczystym zwierzęciem tak, jak świnia w innych religiach, dlatego psów na Malediwach nie zobaczymy. Polacy oczywiście obeszli problem zakazu przywożenia alkoholu. Są tacy, co przelewają wódkę lub spirytus do półtoralitrowej butelki np. po Nałęczowiance i przewożą ją w bagażu głównym… Nie zachęcam do „lewizny”, ale takie rzeczy mają miejsce. Pamiętajmy, że dzisiejsze urządzenia skanujące zawartość bagaży są również w stanie stwierdzić, czy mamy wodę lub alkohol (woda i alkohol mają różną gęstość w przeliczeniu na centymetr sześcienny)!</div><div><br /></div><div>Tak przed rokiem 2021 wyglądała papierowa wersja omawianego formularza:</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRj7zzRPjeNf0fjIiTdTwXCfsSO3qVXjvn4y9rtAbs7hHBsAtkCJTDzQQJ2NQxc_0ADqRT5BCHYmH34hWo5kQiz_yuPJpXJdKL05vgKT_n2v3ItrcuqPRBcJ-dW6nL4WTXYe3rzN1UjDgb/s1600/20200130_071327.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRj7zzRPjeNf0fjIiTdTwXCfsSO3qVXjvn4y9rtAbs7hHBsAtkCJTDzQQJ2NQxc_0ADqRT5BCHYmH34hWo5kQiz_yuPJpXJdKL05vgKT_n2v3ItrcuqPRBcJ-dW6nL4WTXYe3rzN1UjDgb/s640/20200130_071327.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDg7GlIWf2AIZ4DgtH6a6NIc0YP3Z_L_s93DmfRTtk-Ti_vXgocAqM-SgaYjFWa4WSGhbJsr99W_H5dS5O2c6mg3szIa9xCFv8nE3EB71hdjC4q3ovZjnRj4bFYmCd8pG_AKxXBYvN86jJ/s1600/20200211_112239.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDg7GlIWf2AIZ4DgtH6a6NIc0YP3Z_L_s93DmfRTtk-Ti_vXgocAqM-SgaYjFWa4WSGhbJsr99W_H5dS5O2c6mg3szIa9xCFv8nE3EB71hdjC4q3ovZjnRj4bFYmCd8pG_AKxXBYvN86jJ/s640/20200211_112239.jpg" width="480" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Formularz imigracyjny, który wypełnialiśmy w samolocie na trasie Dubaj - Malediwy i dodatkowy formularz, który wypełnialiśmy na pokładzie samolotu w czasie panowania choroby COVID-19.</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Zwróć uwagę, że COVID-owe formularze zostały wydane 20 lutego 2018 roku!...</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHCjMTYPrMruGhgdKAxFGxvl_TZmjLcB9kDxnGZkoDurEhNC3Nj2pRaN9KI2ZU3Hm7GPnj0X9dtydCb4XL3jg5yp6rxI7Dk86XGa5ikSqKlg2xfmj3ta5EjpVOBEadcoLmoY6vlaNrifMw/s1600/maldives-2058224_1920.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHCjMTYPrMruGhgdKAxFGxvl_TZmjLcB9kDxnGZkoDurEhNC3Nj2pRaN9KI2ZU3Hm7GPnj0X9dtydCb4XL3jg5yp6rxI7Dk86XGa5ikSqKlg2xfmj3ta5EjpVOBEadcoLmoY6vlaNrifMw/s640/maldives-2058224_1920.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir06SrYIfeZlQn6J4_Gx8YEpLkpeUqMP1vCpdabYq630STFbJ_b3Z8uBI20-7QYT9F3bZjb1Re-R7QwjolUuvtqTKf36Haku2z9bvoubDBlPLJWys66Ep9z1cPPCotwbHNzF0chIpnwHY8/s1600/maldives-4354115_1920.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir06SrYIfeZlQn6J4_Gx8YEpLkpeUqMP1vCpdabYq630STFbJ_b3Z8uBI20-7QYT9F3bZjb1Re-R7QwjolUuvtqTKf36Haku2z9bvoubDBlPLJWys66Ep9z1cPPCotwbHNzF0chIpnwHY8/s640/maldives-4354115_1920.jpg" width="640" /></a><br />Takie widoki mamy z samolotu podchodzącego do lądowania</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">PIENIĄDZE NA MALEDIWACH</span></b></div><div>Będąc bogatszy o wiedzę organizacyjną, jeszcze dopowiedzmy kilka słów o samych pieniądzach na Malediwach. Wyjeżdżając do tego kraju, musimy zadbać, abyśmy mieli nowe dolary amerykańskie (wydane w 2008 roku lub później). W kantorach dostajemy najcenniejsze z nich, czyli 100-dolarówki. Narodowy Bank Malediwki nie przyjmuje 100-dolarówek, które są pogięte, mają zagięte rogi, czy są popisane. Musimy zadbać o nie, żeby były jak najbardziej gładkie. Na inne nominały nie zwraca się w ogóle uwagi, ponieważ są w powszechnym, codziennym obiegu. Jednak bank przyjmuje tylko studolarówki. Miejscowi przyjmują wszystkie pieniądze. Nie bez powodu możemy spotkać się z pytaniem miejscowych, czy mamy 100 dolarów, żeby zamienić je na drobne. Na wyspie Thoddoo jest to nam na rękę, ponieważ wielokrotnie będziemy kupować „kokoski” lub inne owoce w cenie 1 dolara. Jeśli chcemy zamienić dolary na lokalną walutę (rupię malediwską) musimy pamiętać, że wystarczy nam maksymalnie 100 USD. Wszędzie można płacić dolarami amerykańskimi, dlatego lokalną walutę potraktujemy raczej jako ciekawostkę. Rupie przydadzą się jedynie w małych sklepach na wyspach, kiedy będziemy chcieli kupić np. lody Magnum (o nich będzie nieco dalej). Ciekawostką jest fakt, że rupii malediwskiej nie da się wymienić na dolary. Jest to waluta wymienialna tylko w jedną stronę! Z tego względu polecam sprzedaż tylko 100 USD. Zakupiona rupia przyda się jedynie na drobne zakupy na lokalnych wyspach. Za pamiątki zapłacimy w dolarach USD. Lokalna waluta jest bardzo kolorowa i zaprojektowana tak, żeby można było ją zamoczyć. W końcu wiele transakcji odbywa się na łodziach. Kurs rupii malediwskiej jest ustalony na sztywno i jest niezmienny. 100 USD = 1542 MVR. Dokładnie tyle powinieneś dostać w kantorze w stolicy za 100 USD. W sklepach i restauracjach na lokalnych wyspach wszyscy mają ustalony stały przelicznik na poziomie 100 USD = 1500 MVR. Jeśli chcesz zamienić więcej pieniędzy niż 100 dolarów, bo np. jesteście większą grupą, to właściciel jest nawet w stanie wynegocjować kurs 1600 MVR. My zamienialiśmy 800 dolarów, bo było nas 8 osób, dzięki czemu dostaliśmy po 1600 MVR. Podczas dwutygodniowego pobytu i tak nie wykorzystaliśmy całej sumy.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3btGHcOSRP_u0TSb4b2jsJXExPscbVJ-BksN2_5tYJnqoOOn03_d_JA_kFASLWDnCW-7hixJd6eU4F6vAkFNJFrkS1y4LJrd5G7vvWqTQLriJR-4v-FvUlefzxV0kZb2Y-0ttr36lGAzr/s1600/pieni%25C4%2585dze.JPG"><img border="0" height="484" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3btGHcOSRP_u0TSb4b2jsJXExPscbVJ-BksN2_5tYJnqoOOn03_d_JA_kFASLWDnCW-7hixJd6eU4F6vAkFNJFrkS1y4LJrd5G7vvWqTQLriJR-4v-FvUlefzxV0kZb2Y-0ttr36lGAzr/s640/pieni%25C4%2585dze.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Malediwskie pieniądze</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghmMR4SU8iZFmmk3Et04ZGj6R4Eo66KvVBm69b1JQcbCBBIOm3jhYDd-hj2s10RT5Bw6rcEZ9LyxkmyW4QoQkG3gUIOfsg1UzyWMlrzk0sBXgPXodiuQ8AoTDh1qbLCuwxXlwIAnonAow1/s1600/DSC_7241.JPG"><img border="0" height="408" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghmMR4SU8iZFmmk3Et04ZGj6R4Eo66KvVBm69b1JQcbCBBIOm3jhYDd-hj2s10RT5Bw6rcEZ9LyxkmyW4QoQkG3gUIOfsg1UzyWMlrzk0sBXgPXodiuQ8AoTDh1qbLCuwxXlwIAnonAow1/s640/DSC_7241.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Stare dolary amerykańskie (po lewej) i nowe studolarówki (po prawej).</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Najlepiej, jeśli posiadamy 100-dolarówki wydane po roku 2008 (nowe dolary amerykańskie). Rozpoznamy je po charakterystycznym, fioletowo-granatowym pasku, który zmienia kolory pod słońcem. Ważne jest, żeby nie były popisane, pozaginane na rogach, czy też zgięte od portfela. Bank Malediwów bardzo zwraca uwagę na jakość wizualną 100-dolarówek, dlatego reszta społeczeństwa rygorystycznie patrzy na te banknoty. Dolary można podzielić na trzy kategorie:<br />1. Nowe dolary - wizerunek prezydenta na wysokość całego banknotu, znany bardziej wśród osób zajmujących się walutami jako 'z dużą głową' i z granatowo-fioletowym paskiem-hologramem. Wydawane są od roku 2009.<br />2. Dotychczasowe dolary amerykańskie - wizerunki prezydentów 'z dużymi głowami' na wysokość całego banknotu, ale bez paska-hologramu. Wydawane były w latach 1996-2009. Aktualne są w Europie i Amerykach bez względu na nominał, oraz w Azji i Afryce za wyjątkiem 100-dolarówek poniżej roku 2006.<br />3. Stare dolary - wizerunki prezydentów 'z małymi głowami' na ciemnym, eliptycznym tle. Wydawane przed rokiem 1997. Azjatyckie i afrykańskie kraje turystyczne boją się banknotów sprzed roku 2006, ponieważ twierdzą, że były bardzo często fałszowane. Z tego względu, lecąc na Malediwy, do Kenii, Tajlandii, czy na Bali warto mieć banknoty wydane po roku 2006 (akceptują wszystkie od roku 2006 wzwyż). Dla bezpieczeństwa polecam zabierać banknoty wydane w roku 2009 i późniejszym, bo są po prostu w nowej wersji i za nie dostajemy największy kurs. Co ciekawe, inny nominał, mniejszy niż 100 wygląda jak 'stare' pieniądze, pomimo, że mamy na nich zaznaczony rok produkcji, np. 2013. Wygląd tych banknotów się nie zmienił, stąd nie musimy się o nie martwić. Inne nominały rożne od 100-ówki mogą być pogięte, pomarszczone i z widocznymi, mocnymi śladami użytkowania. Do nich nie przywiązuje się takiej uwagi. Ważne, żeby tylko były wydane od roku 2006 wzwyż. Dla przykładu podam, że w USA i w Europie wszystkie banknoty są jednakowo ważne, a te wydane przed wielu laty mają największą wartość. Za jednodolarówkę z 1900 roku, która jest ważna aż do dziś (!) można dostać nawet... 1 000 000 dolarów! Cały ten 'cyrk' z banknotami 100-dolarowymi jest więc wymyślony tylko i wyłącznie przez kraje turystyczne Afryki i Azji z obawy przed nabyciem fałszywek.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">POGODA NA MALEDIWACH I TEMPERATURY</span></b></div><div>Pogoda i klimat to kolejny temat, któremu trzeba poświęcić trochę uwagi. W końcu zależy nam na oderwaniu się od ponurej i szarej, błotnistej zimy bez śniegu. Musi być słońce. To jest kryterium numer 1. Szczyt sezonu przypada na styczeń, luty i marzec. Wówczas będziemy mieli gwarantowaną pogodę. Zazwyczaj w dniach od 20. stycznia, do przełomu miesięcy styczeń/luty może zdarzyć się trzy-, czterodniowe załamanie pogody, polegające na bardzo dużym zachmurzeniu i chwilowych, ale intensywnych opadach deszczu. Na Malediwach okres styczeń – marzec jest nazywany „high season”, czyli szczyt sezonu. Właściciele obiektów noclegowych wiedzą, że w tym czasie przyjedzie najwięcej gości z Europy (podobna tendencja utrzymywała się w czasach koronawirusa, z tym że Rosjan jest najwięcej na wybranych wyspach). Na wyspie Mathiveri, 100% turystów pochodziło z Europy (dominowały dwie narodowości: Włosi i Czesi), na Thoddoo zdecydowaną większość stanowili Rosjanie, a na Nilnadhoo w 2023... Polacy. W miesiącach styczeń, luty, marzec, temperatury powietrza wynoszą 30-32’C i mamy zapewnione bezchmurne niebo lub jedynie białe włókna (cirrus fibratus, cirrus floccus). Dla ciekawości podaję nazwy chmur, ponieważ można skopiować sobie ich nazwy do wyszukiwarki i zobaczyć, jak one wyglądają. Tylko we wczesnych godzinach porannych i wieczorem pojawiają się dodatkowo chmury cumulus mediocris, stratocumulus castellanus lub cumulus humilis. Żadna z nich nie psuje pogody, ani nawet nie zapowiada jej pogorszenia o tej porze na Malediwach. Po godzinie 9.00 rano rozpadają się całkowicie, dzięki czemu cieszymy się pięknym, błękitnym niebem. Musimy nastawić się, że po 15 marca możemy trafić na większe zachmurzenie (nadal będzie słonecznie) oraz na dni z deszczową aurą. W kwietniu przybywa wysokich chmur, ale nadal jest dość słonecznie. Zaczyna pojawiać się więcej chmur typu cirrostratus nebulosus i cirrostratus fibratus w połączeniu z cumulus congestus pileus. Pierwszy i drugi rodzaj cirrusów powoduje, że niebo staje się białe, ale nadal jest słonecznie. Wówczas, jedynie nie zrobimy efektownych zdjęć krajobrazowych, ale za to równomiernie oświetlone portrety. Chmury z rodzaju cumulus congestus pileus informują nas o dużej zawartości wilgoci w powietrzu, więc szybko może pojawić się krótkotrwały, ale intensywny opad. Od połowy kwietnia możemy trafić na zwiększoną ilość opadów, a maj ostatnio jest najgorszym miesiącem pod względem opadów, podobnie jak lipiec. W latach późniejszych niż 2020 miesiąc czerwiec staje się dość atrakcyjny pod względem pogody. Jest dużo dni słonecznych.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLL9jTG2mLBS3JM5LX2dMZ9CmHTSyjEQCEtpcb4L-WbK0HfR7udQIaug05yZScMqCjtDj8L6En0jRlV8zvOAer_fdG855spyfNzenE_dCeb7hkg88xkusjUvPyqmy31kqAZOXkQ3caDdgy/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLL9jTG2mLBS3JM5LX2dMZ9CmHTSyjEQCEtpcb4L-WbK0HfR7udQIaug05yZScMqCjtDj8L6En0jRlV8zvOAer_fdG855spyfNzenE_dCeb7hkg88xkusjUvPyqmy31kqAZOXkQ3caDdgy/w640-h426/DSC_8210.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihTqDBycwi2EbZ9z3i02a4CdqImYScjWn4O7zRUcBEdgLnK84NDlVfxhj4sdc8f6-SWhaOy5IiacIGlRBZHSNAvBBObVJ6wHYXYkMmGiOaou7Lc3JPBdYbtIS0VV87ZovsY0ypqkDR2rca/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihTqDBycwi2EbZ9z3i02a4CdqImYScjWn4O7zRUcBEdgLnK84NDlVfxhj4sdc8f6-SWhaOy5IiacIGlRBZHSNAvBBObVJ6wHYXYkMmGiOaou7Lc3JPBdYbtIS0VV87ZovsY0ypqkDR2rca/w640-h428/DSC_8311.JPG" width="640" /></a></div>Malediwska burza</div><div><div class="separator"> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgONXoVLnO5zalMOrSe8CstXqCUtz7Gxo1XH_M1ufVl8hWAJ593xEHQhvZvkcwXOmC-aJcmWC7R-jhxqf1z5FopndTAlEliFmsdlnObhV1MXRX9yMqwof4R55xaiJeMA7-RQqxQhRIW8AOaXCBHCOoyF8EIQY4XA-Sf36lImFjjyD0DdHvXaMaNvMhoJw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1062" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgONXoVLnO5zalMOrSe8CstXqCUtz7Gxo1XH_M1ufVl8hWAJ593xEHQhvZvkcwXOmC-aJcmWC7R-jhxqf1z5FopndTAlEliFmsdlnObhV1MXRX9yMqwof4R55xaiJeMA7-RQqxQhRIW8AOaXCBHCOoyF8EIQY4XA-Sf36lImFjjyD0DdHvXaMaNvMhoJw=w424-h640" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhadJQiPfTcKj-h8a1V9X65y5rXYZylunitCR-VjRHANrv0rXzuFZKgktyqXjHP7ahVy5q_BfCcjv-z-4Be1aR0N21rUT-Dm8YniP1c4_Y-X6azzZn9OVEJ-cj4-RjvSlKnvdIP3_ZGbt5kJAypWRp8qakZCcKPObCySj8PGAOICu0eEh0RndzRXwMlFA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhadJQiPfTcKj-h8a1V9X65y5rXYZylunitCR-VjRHANrv0rXzuFZKgktyqXjHP7ahVy5q_BfCcjv-z-4Be1aR0N21rUT-Dm8YniP1c4_Y-X6azzZn9OVEJ-cj4-RjvSlKnvdIP3_ZGbt5kJAypWRp8qakZCcKPObCySj8PGAOICu0eEh0RndzRXwMlFA=w427-h640" width="427" /></a> </div></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtiAb3fOzof4lOQFSeKOsGmvTrihnAesq5UGXp_Qi2tO-ukbgVoXcSPS_wHIVPgq3ac7dS8h0ItVTygvOO8vuibaqclS728dpQ5oOn2Ki34uY3s98YRnnydBjZEiUaT9azmgvVtWwWbwFCrRRAydWyPT58LCVqKUsHhgMdgNKvYg2Jhv76GSeM4F-ffA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtiAb3fOzof4lOQFSeKOsGmvTrihnAesq5UGXp_Qi2tO-ukbgVoXcSPS_wHIVPgq3ac7dS8h0ItVTygvOO8vuibaqclS728dpQ5oOn2Ki34uY3s98YRnnydBjZEiUaT9azmgvVtWwWbwFCrRRAydWyPT58LCVqKUsHhgMdgNKvYg2Jhv76GSeM4F-ffA=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgvblEU2toz7o0ORNVLGObdt8WwbLuXw7m1meJGBb6R7yneULB3taZijj2DP89pS54PNJ6Capq-OMY18Ysk9O4VNwt8fzhxdkmO9MkZnXGHRnwid4dMb1LWQEgIzFg5FgmHTBKvlE8KCd-FiA1ws29Vf5CnO0ZALYwJ84oWVAN-mBZZuN2HxtPnsdTWnQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgvblEU2toz7o0ORNVLGObdt8WwbLuXw7m1meJGBb6R7yneULB3taZijj2DP89pS54PNJ6Capq-OMY18Ysk9O4VNwt8fzhxdkmO9MkZnXGHRnwid4dMb1LWQEgIzFg5FgmHTBKvlE8KCd-FiA1ws29Vf5CnO0ZALYwJ84oWVAN-mBZZuN2HxtPnsdTWnQ=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiP1_Iba9REupQsy2HdYl1XUEq9bx2bUGIQmiPhY-mP_2WaEtIx-FpyUg-GcT2zKOC992H4QqGmTZj8BfMDGBTADXVw_9mLP2KEdBh7YrvZIjYmmr7PBEXyJzq8mdsl3DmCXlNCMobptM-YmGFxQ3b5j7bKcsxWpkf1nlr3b5upstYPTHm-Uy3Av4vUUg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiP1_Iba9REupQsy2HdYl1XUEq9bx2bUGIQmiPhY-mP_2WaEtIx-FpyUg-GcT2zKOC992H4QqGmTZj8BfMDGBTADXVw_9mLP2KEdBh7YrvZIjYmmr7PBEXyJzq8mdsl3DmCXlNCMobptM-YmGFxQ3b5j7bKcsxWpkf1nlr3b5upstYPTHm-Uy3Av4vUUg=w640-h426" width="640" /></a></div></div></div>Chmury na Malediwach potrafią zapewnić niesamowite widowisko<br /><br />Lipiec i sierpień nie są atrakcyjnymi miesiącami, ponieważ niebo najczęściej pokrywają gęste chmury konwekcyjne, z których może obficie padać deszcz i co najważniejsze – długotrwale. Kiedy zapytasz miejscowych o deszcze w tych miesiącach, powiedzą ci, że niebo jest pochmurne, ale nie deszczowe. Jednak pomimo, że jestem mieszczuchem, to na pogodzie się znam i śmiało mogę powiedzieć o sobie ekspert. Dlaczego? Ponieważ od ponad 23 lat każdego dnia badam tematy związane z pogodą i prognozuję pogodę na podstawie widocznych chmur na niebie. Kiedy kapitan statku mówił mi jaka będzie pogoda (zawsze posiłkował się radarem pogodowym) i zapraszał na wycieczkę, ja odmawiałem, bo chmury mówiły mi co innego. Wiedziałem, że będzie deszcz, nawet po godzinie 17.00. W kwestiach pogody wygrałem z kapitanem 3:0. Jestem przewrażliwiony na punkcie złej pogody podczas mojego urlopu, dlatego zawsze wyczuwam na podstawie analizy, kiedy będzie szarówka. Wiedzę o chmurach i pogodzie wykorzystuję na moich wyprawach wysokogórskich, dzięki czemu mam już na swoim koncie cztery wyprawy, gdzie komercyjni przewodnicy podejmowali złe decyzje, a tylko moja grupa weszła na szczyt. W omawianych miesiącach oczywiście słoneczne dni również występują, ale jest ich znacznie mniej (dosłownie kilka). Od września sytuacja zaczyna się znowu poprawiać i pojawia się coraz więcej słońca zza białych chmur i wysokich, konwekcyjnych cumulus congestus pileus. Od końca września do początku grudnia ponownie mamy możliwości spędzenia urlopu na Malediwach, ponieważ słonecznych dni znacznie przybywa (jednak jest dość dużo białych chmur piętra wysokiego, będących zmorą dla fotografów), przeplatanych krótszymi okresami deszczowymi. Jeśli ktoś chce zaoszczędzić dodatkowe pieniądze, może wybrać się w tym czasie, ponieważ słońca będzie dużo, ale z częściowo zachmurzonym niebem. W grudniu mamy bardzo dużo słońca, ale nadal zdarzają się krótkie, pochmurne i deszczowe okresy. Z tego względu przyjąłem, że najbezpieczniej jest pojechać w okresie 15 stycznia – 15 marca. Wtedy mamy zapewnioną zdecydowaną większość słonecznych dni. W najgorszym okresie pogodowym temperatury i tak są bardzo przyjemne, ponieważ wynoszą aż 27’C. W pełni sezonu mamy maksymalnie 32’C. Jako, że Malediwy są krajem równikowym, przez cały rok panuje lato ze stałymi, prawie jednakowymi temperaturami. W sezonie, każdej nocy utrzymuje się stała ciepłota – 27’-28’C. Przez cały okres wakacji odczuwamy komfort pogodowy, dlatego walizki na Malediwy nie są wypełnione spodniami i kurtkami. Musimy pamiętać, że na urlop na Malediwach zabieramy tylko i wyłącznie krótkie ubrania na upalne lato. W czasie deszczowej pogody nadal panują wysokie temperatury (od 25’C do 30’C). Jeśli nie lubimy być owiewani w trakcie rejsu łodzią motorową, możemy zabrać ze sobą jakiś cienki polar, żeby narzucić na siebie. Temperatura w sezonie nie spada poniżej 27’C w środku nocy. Na terenie całego kraju panuje typowy klimat równikowy, co oznacza pełne lato przez cały rok z obfitymi opadami deszczu w porze mokrej, przypadającej na miesiące: lipiec i sierpień. Obecnie wiele zmieniło się w klimacie Malediwów, ponieważ nie ma już wyraźnie rozgraniczonej pory suchej i mokrej. Nawet w szczycie sezonu (15 stycznia - 15 marca), mogą się zdarzyć kilkudniowe okresy z opadami poprzeplatane przebłyskami słońca. Pomimo, że miejscowi są ciemnoskórzy (ciemnobrązowi), to dla nich w ciągu dnia jest za ciepło. Pocą się tak, samo, jak my. Za każdym razem mnie to dziwi, ponieważ bardzo dobrze czuję się w upałach i bardzo silnych mrozach. Jedyne, co może być uciążliwe dla nieświadomych turystów, to fakt, że codziennie powietrze ma wysoką wilgotność (średnio 80%), przez co ciepło odczuwamy ze zwiększoną siłą. Mamy wrażenie, że powietrze jest bardzo gęste. Jeśli byłeś kilka razy na podobnych wakacjach, duża wilgotność nie będzie dla ciebie problemem. Jeśli jesteś po raz pierwszy na Malediwach, możesz poczuć się jak ospała żaba w chłodne dni. Będziesz ociężały i jakby zmęczony. Trzeba się przyzwyczaić do tego powietrza i wilgoci.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEin5tFFhSqwOVEgO2M08p9qYjXaibpYQAR_AZR-n9xicbAV87-P-oMVnakUzjV4Gn-DxDkjgHyvMNKxHKCUhHB5--BMCHCmtlrXl1zbIYJ7SI33VZ2sdmXOMHRgsQqAS5xASwSK4Pz--fokmGcEkXvIRuLEkYbAFe-DKqibWA9NM0crCXT4V4x33awzCg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEin5tFFhSqwOVEgO2M08p9qYjXaibpYQAR_AZR-n9xicbAV87-P-oMVnakUzjV4Gn-DxDkjgHyvMNKxHKCUhHB5--BMCHCmtlrXl1zbIYJ7SI33VZ2sdmXOMHRgsQqAS5xASwSK4Pz--fokmGcEkXvIRuLEkYbAFe-DKqibWA9NM0crCXT4V4x33awzCg=w640-h426" width="640" /></a></div>Typowe chmury w ciągu dnia na Malediwach w sezonie<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">DŁUGOŚCI DNI I NOCY</span></b></div><div>A co z długością dni i nocy? Malediwy w większości położone są tuż nad równikiem, dlatego przez cały rok spodziewamy się dni i nocy o prawie jednakowej długości. Stolica Male jest położona na 4° szerokości geograficznej północnej i na 73° południku wschodniej długości geograficznej. Takie położenie nam mówi, że w trakcie pełnego sezonu, dzień trwa ponad 11h 30min, a noc nieco ponad 12h 15min. Różnice są niewielkie. Jeśli chcemy sobie bardziej uzmysłowić, jak to wygląda w praktyce, najlepszym porównaniem niech będą dni spędzane w Polsce w okresie 5-10 marca. To znaczy, że w Polsce słońce zachodzi około 17.47, a na Malediwach po 18.19. Jako, że Malediwy leżą w okolicach równika, słońce góruje prawie nad naszymi głowami w południe i zachodzi dosłownie w kilka minut (dlatego jeśli dodasz podany przeze mnie czas dnia i nocy, otrzymasz wynik 23h 45min, a nie 24h). Niebo ciemnieje w kilkanaście minut. W Polsce proces zapadania zmroku trwa do 45 min, a to ze względu na duży kąt nachylenia pozornej drogi słońca na niebie, który wynosi 50° dla południa Polski (okolice Pszczyny), i prawie 55° dla północnej części naszego kraju (okolice Jastrzębiej Góry, Rozewia). Słońce wschodzi około 6.50 rano. Nie bez powodu śniadania są przygotowywane dopiero na godzinę 8.00 lub 8.30.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2gLKZdDEji0wZCR4VqvkfM7kmZLuBaoOZT2IWstHFQsoyrc7LAEFw2t-1mCWQTjElq8u5pBD_Cy-qEJy9Kl3W6Ctp7kE-ktM14AL37jyx_k58e4Gtj9x1Xi-8HE4dG2dH-tpU6Pyem2yo/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2gLKZdDEji0wZCR4VqvkfM7kmZLuBaoOZT2IWstHFQsoyrc7LAEFw2t-1mCWQTjElq8u5pBD_Cy-qEJy9Kl3W6Ctp7kE-ktM14AL37jyx_k58e4Gtj9x1Xi-8HE4dG2dH-tpU6Pyem2yo/w640-h426/DSC_8465.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnhqNRdr70pD0XsgoZ3VVxkX2OizvbtERBHjxf74-HZTvzIL4MvULz-kasTLpm-0CNiQQj50vT0RjDDMTBTFyab531Fwzk2__U7Wpami6h1yuZzPNcI4hRj2SwpXAFBOhO1PEhaPsCiCB_omzWbVfOebPmAEDzxIZgifspLslaVoZ02h3XDQm8IW7K-Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhnhqNRdr70pD0XsgoZ3VVxkX2OizvbtERBHjxf74-HZTvzIL4MvULz-kasTLpm-0CNiQQj50vT0RjDDMTBTFyab531Fwzk2__U7Wpami6h1yuZzPNcI4hRj2SwpXAFBOhO1PEhaPsCiCB_omzWbVfOebPmAEDzxIZgifspLslaVoZ02h3XDQm8IW7K-Q=w640-h426" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7KfrYH8PUv0kcv2gNmb7E9Ki6PZR4tEnZ5VTRDYWhj_VHECsoHgVpaN49-XlqQgJFHLu2Q5b9KNT1cpU4FKAFxlGgGS-nfO4BPkpyo6iMT4hhS5PnO31We9Lj3gnBZsvIUC8eZjodNoaH_Twyw9VZA0KN1hx3iZ7_yBQa3CIbxI4hh_xLun2GnWKqeg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg7KfrYH8PUv0kcv2gNmb7E9Ki6PZR4tEnZ5VTRDYWhj_VHECsoHgVpaN49-XlqQgJFHLu2Q5b9KNT1cpU4FKAFxlGgGS-nfO4BPkpyo6iMT4hhS5PnO31We9Lj3gnBZsvIUC8eZjodNoaH_Twyw9VZA0KN1hx3iZ7_yBQa3CIbxI4hh_xLun2GnWKqeg=w640-h426" width="640" /></a></div></div></div>W szczycie sezonu zachody słońca mamy o godzinie 18.19</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_sSw_YMojvZOOLpWGgTcR1HRxS1fFsgy29B5pIEHSrfu1S_M603QNJ5GbtGBykeLs2RlkWH9vmmcA7Fhw7-bau20za1e5M3MDEUoqoQC4jO9Y4kco1fJ9Ql0YyYm7shjchTELKdX-ZRvz/s1600/DSC_3639.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_sSw_YMojvZOOLpWGgTcR1HRxS1fFsgy29B5pIEHSrfu1S_M603QNJ5GbtGBykeLs2RlkWH9vmmcA7Fhw7-bau20za1e5M3MDEUoqoQC4jO9Y4kco1fJ9Ql0YyYm7shjchTELKdX-ZRvz/s640/DSC_3639.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgPletcrbAPCUFRiERsUQgtG8ItQKjtdmBcnvs55zFtWUrpLFndm0ZrSB0-9SveiVT0D4t2zlIOVL8K0IwZaxDwLAdVCxpA3wlRM85q06TCvmuZT0AxPgxG5DX-CwFzGQg7cNs-GOp6Nj-JRSzkRtotRN5_oiYJCS3gCngwHIlWkGtJ8jsZblHPlhuOjw"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgPletcrbAPCUFRiERsUQgtG8ItQKjtdmBcnvs55zFtWUrpLFndm0ZrSB0-9SveiVT0D4t2zlIOVL8K0IwZaxDwLAdVCxpA3wlRM85q06TCvmuZT0AxPgxG5DX-CwFzGQg7cNs-GOp6Nj-JRSzkRtotRN5_oiYJCS3gCngwHIlWkGtJ8jsZblHPlhuOjw=w640-h428" width="640" /></a></div></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po godzinie 18.30 szybko nastaje zmrok</span></div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DOJAZD NA WYBRANĄ WYSPĘ I OBSŁUGA W GUEST HOUSE</b></span></div><div>Pewnie zastanawiałeś się, jak wygląda obsługa w guest housie i jakie panują w nich warunki, zwyczaje. Również i o tym co nieco opowiem. Speed boat płynie z prędkością około 60-70 km/h w zależności od typu łodzi. Zazwyczaj mamy do przepłynięcia 70-100 km lub więcej. W trakcie długiej drogi przez wody otwartego oceanu, niejednokrotnie możemy zobaczyć wyskakujące z wody, szybko obracające się delfiny, oraz latające ryby. Marynarze mawiają, że jeśli widzisz latające ryby, to wiedz, że jesteś na końcu świata. A co dzieje się z naszymi bagażami? Załoga łodzi pakuje je do przedziału pod pokładem. Nawet ich nie widzimy. Kiedy dopłyniemy na wyspę, w porcie czeka na nas gospodarz, jego syn lub prowadzący wybrany guest house. Najczęściej syn gospodarza zajmuje się odbiorem walizek i załadowaniem ich na wózek lub specjalny pojazd (u nas znany jako Melex, a na Malediwach jako Buggy), którym zawiezie je do pensjonatu. My tymczasem podjedziemy elektrycznym samochodem, podobnym do tego, który możemy zobaczyć na polach golfowych. Na innych wyspach może się zdarzyć, że będziemy musieli podejść z portu do obiektu. Oczywiście idziemy z właścicielem. Jako, że wyspy nie są duże, wędrówka zazwyczaj trwa 2-4 minuty. Wszystko zależy na jaką wyspę przyjeżdżamy. Jeśli Fehendhoo, to z portu do obiektu mamy dwie minuty drogi pieszej. Jeśli Mathiveri, Thoddoo lub inne, to podjedziemy elektrycznym Buggy. Na miejscu od razu rzucają się w oczy turkusowe laguny, piękne, piaszczyste plaże i palmy kokosowe. Odtąd poczujesz, że jesteś w raju. Dodatkowo będziemy słyszeć egzotyczne ptaki i być może duże nietoperze (do 1 metra!), które aktywne są w ciągu całego dnia. Bagaże odbiera syn gospodarza, więc my nie musimy ciągnąć lub nieść ich ze sobą. Będąc na miejscu, właściciel musi oficjalnie nas przywitać, dlatego każe nam rozsiąść się przy stolikach na zewnątrz, gdzie otrzymamy świeży, ścięty kokos ze słomką. Pijemy prawdziwy sok kokosowy. Za chwilę poda nam bardzo dobry, kontynentalny obiad, czyli coś znanego w większej części świata. Mogą to być, np. makarony w sosie, kurczak, ryż polany sosem i warzywne sałatki. Na lokalne jedzenie przyjdzie czas od dnia następnego. Po zjedzonym obiedzie gospodarz zapyta, czy był dobry, jak również zaproponuje ci oprowadzenie po wyspie, żebyś miał pojęcie, gdzie co się znajduje. Wędrówka trwa 10-15 min, dlatego pomimo zmęczenia po długiej, 26-godzinnej podróży, warto się przejść, by poznać najpiękniejsze i najciekawsze miejsca. Jeśli jesteś pierwszy raz na Malediwach, to piękne krajobrazy spowodują, że odechce ci się spać. Thoddoo był moim trzecim urlopem na Malediwach, a mimo wszystko, tak bardzo zachwyciłem się tym, co zobaczyłem po raz pierwszy na wyspie, że nie spałem do kolacji. Wolałem poczekać do nocy. W zależności, od pory, o której przyjedziemy na wyspę i czy pójdziemy/nie pójdziemy spać zaraz po obchodzie, jeszcze mamy czas dla siebie w dniu przyjazdu. Warto zrobić rekonesans po okolicy, żeby wiedzieć, gdzie pójść jutro.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9PzCqnab38X2xy9fQDMfi2Knql_eOkNvH4R6wLGUqHpg2Ov5H5ek-OnzH2HvzC7rBXrYQN4WJd7uQdwgz5fofFV3ZxHU-TR1g8rE8ESWPpF5u7GGPY3Ur-hznSDf-kDjjdqyrsOW2aQI-/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9PzCqnab38X2xy9fQDMfi2Knql_eOkNvH4R6wLGUqHpg2Ov5H5ek-OnzH2HvzC7rBXrYQN4WJd7uQdwgz5fofFV3ZxHU-TR1g8rE8ESWPpF5u7GGPY3Ur-hznSDf-kDjjdqyrsOW2aQI-/w640-h426/IMG_8104.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWkcyPYhiraAMPpLb39WTnQi-DdZcfipjaIiY3ntytKJKn-LZF9giVGO4T2kxZgbv-BlcOyOyQldrsR3SNmBLLYGQMZgs3m6U-pLkqP8y52UId-BGLsmK2rg2ubDhq9vFO2jpYZpznAetY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWkcyPYhiraAMPpLb39WTnQi-DdZcfipjaIiY3ntytKJKn-LZF9giVGO4T2kxZgbv-BlcOyOyQldrsR3SNmBLLYGQMZgs3m6U-pLkqP8y52UId-BGLsmK2rg2ubDhq9vFO2jpYZpznAetY/w640-h426/IMG_8214.JPG" width="640" /></a></div></div>"Kokosek" na przywitanie</div><div><br />Jako, że pokonujemy różnicę czterech stref czasowych, na początku będziemy szybko się budzili (około godziny 4.00 nad ranem). Z każdym dniem nasz organizm będzie wyrównywać tę różnicę o około 30 min. Po 5 dniach przestawimy się całkowicie na malediwską strefę czasową. Dla ciekawostki powiem, że droga powrotna jest zawsze bardziej odczuwalna, ponieważ zmęczenie wynikające z szybkich zmian stref czasowych, nazywane „jet lug’iem [dżet lagiem]”, poprzestawia w nas znacznie więcej i z dłużej trwającym efektem. Wówczas „piach” w oczach będzie pojawiać się po godzinie 17.30, a budzić będziemy się przed 4.00 rano. Potrzeba około tygodnia czasu na wyrównanie wszelkich różnic. Wieczorem gospodarz poinformuje nas o godzinach podawania śniadań, obiadów i kolacji. Zazwyczaj będzie to 8.00, 13.00 i 19.00. W naszym guest housie o nazwie „Veli Beach Inn” na Mathiveri, były to godziny: 8.30, 13.00 i 19.00. Jedynie w piątki obiady podawano nam o 13.30, ze względu na piątkowe modlitwy w meczecie. Na Thoddoo, w Karaa Village, śniadania podawano w godzinach 7.00-9.00, obiad 14.00-16.00, a kolację 19.00-21.00. Jedząc pierwszy posiłek na Malediwach, poczujesz zupełnie inne smaki, ponieważ do potraw, nawet tych powszechnie znanych, miejscowi używają nieznanych w Polsce przypraw… Są zupełnie nieosiągalne w naszych sklepach, dlatego zwykły makaron, czy ryż smakuje inaczej. Używają nawet ciekawych, drobnych listków, które wyglądają jak sałatka, ale gdy je nakładamy, wydają głośny, szeleszczący dźwięk, jakbyś sypał płatki śniadaniowe. Na Malediwach byłem trzy razy, w trzech różnych guest house’ach, ale w każdym jedzenie oceniłem wysoko. Wszystko jest świeże, miękkie, dobrze ugotowane. A ryby to już w ogóle górna półka, ponieważ pochodzą z tutejszych wód i są łowione na bieżąco. Nikt nie robi zapasów. Grillowana ryba podana wieczorem ma niepowtarzalny smak. Gospodarz dba o każdy szczegół, dlatego po obiedzie i kolacji obowiązkowo musi być deser. Mogą to być egzotyczne owoce, czekoladowe ciasta, czy budyń z owocami przyrządzony według miejscowego przepisu. Każdy właściciel ma swoje niespodzianki.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBtNXTB6OnydkCYOu_RQmQZNKiKqDr_y8MN8rIj7cRsHQCGHzz2CBKHimS-q2uiKvaddcAV1TBkhrtWbn8zmwA0seSQUFsy5U_wKucOvcjn010V86V8U747LpDQNJFqnxyPlDy4lLQFzYi/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBtNXTB6OnydkCYOu_RQmQZNKiKqDr_y8MN8rIj7cRsHQCGHzz2CBKHimS-q2uiKvaddcAV1TBkhrtWbn8zmwA0seSQUFsy5U_wKucOvcjn010V86V8U747LpDQNJFqnxyPlDy4lLQFzYi/w640-h480/20210313_160655_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Szybka zmiana stref czasowych rozreguluje nasz organizm na kilka dni (zdjęcie wykonałem na lotnisku w Male)<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB6hqRzrgrcqxsK5SAle2DGCtN2GYBs_LFsHp28I0d7bxIdX2Jx2E7YmCgOk-bwvY36CkGlf2Gwme7ur0xJHCyjCg-OODTTG1MQm1jUfuMn-EtBCCSv0yTSoTzMPihvpBGcoh64GYRKUkY/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB6hqRzrgrcqxsK5SAle2DGCtN2GYBs_LFsHp28I0d7bxIdX2Jx2E7YmCgOk-bwvY36CkGlf2Gwme7ur0xJHCyjCg-OODTTG1MQm1jUfuMn-EtBCCSv0yTSoTzMPihvpBGcoh64GYRKUkY/w640-h480/20210301_191952+%25E2%2580%2594+kopia.jpg" width="640" /></a></div>Przykładowy obiad<br /><br /></div><div>Po kolacji możesz omówić kwestie wycieczek z gospodarzem. Najbardziej popularne są: snurkowanie na rafach głębinowych i płytkich, poszukiwanie mant i snurkowanie w celu obserwacji ich pod wodą z bliska, piknik na sand banku, poszukiwanie delfinów, fishing, czyli łowienie ryb po godzinie 17.00. Również można wymyślić coś na własną rękę. Ja zawsze do standardowego planu dorzucam odwiedzenie resortu (hotel z domami na palach) i zwiedzanie innej, lokalnej wyspy. Dodatkowo, jeśli jest dostępny kajak, a w każdym przypadku był, obowiązkowo płynę nim do lokalnego sand banku, czy też okrążam wyspę, żeby zobaczyć ją z innej perspektywy – w tym przypadku z poziomu wody. Kiedy będziemy mieli kilka pomysłów, gospodarz wyciągnie kalendarz i rozpisze plan twoich wycieczek, oraz godziny i ich ceny. Najdroższą wycieczką będzie wypłynięcie w celu poszukiwania rekinów wielorybich. Rejs może trwać nawet aż do zakończenia dnia, dlatego cena jest wygórowana. Za możliwość zobaczenia rekina wielorybiego w jego naturalnym środowisku zapłacimy 150-200 USD za osobę (wyjątek: wyspa Fenfushi i Dhigurah z racji bliskości ich naturalnego środowiska. Tam wycieczki kosztują od 70 do 95 USD). Trzeba pamiętać, że miejscowi pływają tak długo, aż znajdą dla nas rekina. Nie odpuszczają, z powodu „braku czasu”. Wycieczka musi być udana. Mało kto decyduje się na wodne safari ze względu na duże koszty. Dodatkowym wymaganiem są minimum cztery osoby. Wszystkie inne wyjazdy mogą być realizowane we dwoje. Z doświadczenia mogę tylko tyle powiedzieć, że każda atrakcja zawsze się udawała i z zawsze byłem z niej bardzo zadowolony.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwbckZ6a2nwr0jkXAFHnEZGZ6HYbYcNPJwO9wi0teln2NHj0xt6YKc1yKopw1IuSuscr8U-Y5tXFzrXT_Ihfj0PQ5Px-j7UeIs-AuRli1iCyEonXWHKQav3alyCcXHupo3d-RjRWoTqEPW/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwbckZ6a2nwr0jkXAFHnEZGZ6HYbYcNPJwO9wi0teln2NHj0xt6YKc1yKopw1IuSuscr8U-Y5tXFzrXT_Ihfj0PQ5Px-j7UeIs-AuRli1iCyEonXWHKQav3alyCcXHupo3d-RjRWoTqEPW/w640-h480/received_283266946759459_filtered.jpeg" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhaYxQlc1yhiyNAfwU5-stgKcfN56-FCo7PDD_3V0v09HE_qCbz9be2pQssRLB5ZyvWYI7OAZ-lu836C5Yr5RcdVw_C8SpU66vM065paisJk6s2ilsMm0mmpqJMxLej8eFbQziG-RAPDj93VlAghvunlOQT6V6tAT4Vgsns6Sk2MyCmOa8hlr545Iz6ow"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhaYxQlc1yhiyNAfwU5-stgKcfN56-FCo7PDD_3V0v09HE_qCbz9be2pQssRLB5ZyvWYI7OAZ-lu836C5Yr5RcdVw_C8SpU66vM065paisJk6s2ilsMm0mmpqJMxLej8eFbQziG-RAPDj93VlAghvunlOQT6V6tAT4Vgsns6Sk2MyCmOa8hlr545Iz6ow=w640-h426" width="640" /></a></div></div>Każda wycieczka musi się udać - gospodarze przykładają wiele starań, żeby wszystko było na jak najwyższym poziomie<br /></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">JAK SPĘDZAĆ CZAS NA MALEDIWACH?</span></b></div><div>W końcu czujemy klimat egzotycznych wakacji, dlatego warto zadać sobie pytanie: co będziemy robić w trakcie całego naszego, wymarzonego urlopu? Chcielibyśmy przeżyć niezapomniane wakacje, o których będziemy dużo opowiadać, dlatego zaproponuję i omówię kilka ciekawych opcji. Nigdy nie dajmy się wprowadzić w błąd, że Malediwy to tylko nudne leżenie na plaży. Musisz zapamiętać, że Malediwy, to aktywny wypoczynek! Tylko musisz trochę się zorientować, co można robić na wyspie.<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">1. LOKALNA WYSPA</span></b></div><div>Już sam fakt, że wybrałeś lokalną wyspę, powoduje, że masz ciekawe możliwości. Przejdź całą wyspę wzdłuż linii brzegowej, na tyle, na ile to jest możliwe. Powinieneś znaleźć dwie lub trzy rajskie plaże z palmami kokosowymi. Odpoczynek na każdej z nich jest czymś wyjątkowym, ponieważ podziwiamy przepiękne krajobrazy dookoła i przede wszystkim turkusowe laguny. Przechodząc przez wioskę, zobaczysz życie miejscowej ludności. Są rzeczy, które od razu rzucają się w oczy, a inne będzie trzeba „wyłowić” z otoczenia. W godzinach wczesnego poranka kobiety wychodzą na ulice i zamiatają liście miotłami zrobionymi z gałęzi lub uschniętych roślin. Sprzątają również ścieżki prowadzące na plaże przez tropikalne lasy. Mężczyźni w tym czasie sprzątają plaże dla turystów oraz teren dookoła domu. Przywożą także rzeczy potrzebne na dzisiejszy dzień. Transportują je na skuterach lub małych motocyklach. Po 9.00 rano kobiety spotykają się i przygotowują składniki na obiad. Przy tym prowadzą rozmowy. Po południu starsze kobiety zasiadają przed swoim domem i zaplatają maty z liści palowych. Warto przypatrzyć się ich pracy, ponieważ robią to bardzo dokładnie i precyzyjnie. Kiedy zobaczysz gdzieś matę zdobiącą stoliki z jedzeniem lub część publiczną na wsi, to wiedz, że one ją przygotowały. Matki z dziećmi wychodzą na publiczne plaże wieczorami, podziwiają widoki, prowadzą rozmowy, lub łuskają miejscowe orzechy i inne rośliny, które następnego dnia możemy zobaczyć w lokalnych sklepach. Jako, że przebywamy w kraju muzułmańskim, pięć razy dziennie usłyszymy śpiewane modlitwy, które nadawane są na całą wyspę poprzez trzy lub cztery megafony skierowane na wszystkie strony świata. Śpiew duchownych słyszany na wyspie jest nieodłącznym elementem naszego pobytu. Pomimo częstych modlitw, nie czujemy się zmęczeni, ale raczej z ciekawością ich wysłuchujemy. Modlitwy usłyszymy w okolicach godzin: Fajr 5.07, Dhuhr 12.19, Asr 15.43, Maghrib 18.19, Isha 19.28 (czasy mogą się różnić o kilka minut, w zależności od wyspy, którą wybierzemy).</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzatnYh3X8XWkSNxtvLrUeQrJgFO8exDJFt2t3ntV9FslSghmkPLT5xYZVmsZaKsMYuTQUHjKpFEtUc64wHROEQ7EweiYx2qzRPii5kHwW4FZs_5Pt4snh5w6Yx9iyKJMh_QXRZQ4Gtjj7/s1600/received_394370614726217.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzatnYh3X8XWkSNxtvLrUeQrJgFO8exDJFt2t3ntV9FslSghmkPLT5xYZVmsZaKsMYuTQUHjKpFEtUc64wHROEQ7EweiYx2qzRPii5kHwW4FZs_5Pt4snh5w6Yx9iyKJMh_QXRZQ4Gtjj7/s640/received_394370614726217.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhudgm_DD_lOYFT2BWmpMckLZShDAd-qPkiEolJJJXZbVTSxQ4hSBGTs1CWCfHoB3_IGacY_ygusw5H8OSAi6WxBNzQE1dag4b9HeQN-RJ8-bTF8yWJJzIuo1VuBGJHz9whXX2YYdNt95Nt/s1600/received_1394680344002780.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhudgm_DD_lOYFT2BWmpMckLZShDAd-qPkiEolJJJXZbVTSxQ4hSBGTs1CWCfHoB3_IGacY_ygusw5H8OSAi6WxBNzQE1dag4b9HeQN-RJ8-bTF8yWJJzIuo1VuBGJHz9whXX2YYdNt95Nt/s640/received_1394680344002780.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCc6nofBa_4l-8Iq8FpNdoBWT0KfMg8neXr4pbNyfNBnRtZ5yaWpS5dKFtPQwdF2U8lka0J9Sgnfz0p-VvddZz83qxrQL0X_Dh-ydbrq11r0v5w_tVO6ETjPeS_Ki9hJ2z1y-8xQ8PuN0h/s1600/received_460602668100967.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCc6nofBa_4l-8Iq8FpNdoBWT0KfMg8neXr4pbNyfNBnRtZ5yaWpS5dKFtPQwdF2U8lka0J9Sgnfz0p-VvddZz83qxrQL0X_Dh-ydbrq11r0v5w_tVO6ETjPeS_Ki9hJ2z1y-8xQ8PuN0h/s640/received_460602668100967.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIeAJKb0TGldG0dv3SVFHq7WIsG5THCSlBQLUPlYCfhjrd-0w3lllR4jLhb4InWnK6XNzArh1R0_hBi28vs6Z3SGz_n6NFe-vNhCi5p_pGq7o5bDn9ZG4zY0SGy-X3cXoMe3n3eOclAovB/s1600/received_353180172205122.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIeAJKb0TGldG0dv3SVFHq7WIsG5THCSlBQLUPlYCfhjrd-0w3lllR4jLhb4InWnK6XNzArh1R0_hBi28vs6Z3SGz_n6NFe-vNhCi5p_pGq7o5bDn9ZG4zY0SGy-X3cXoMe3n3eOclAovB/s640/received_353180172205122.jpeg" width="360" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Życie na lokalnej wyspie</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMtH_nqxLbp-3F00GEE5mYUNZmYKRagGYWo2UViJ2JwR1s-87ZrbAGpj9WfueSl3WnGn1ScvlAA0SvdHfK_6_C5Sy6JkVcRpmoVtjKXf9mjmYZ-_FehTwamfjZXdW12aKmJ6QMyXmgpzIp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMtH_nqxLbp-3F00GEE5mYUNZmYKRagGYWo2UViJ2JwR1s-87ZrbAGpj9WfueSl3WnGn1ScvlAA0SvdHfK_6_C5Sy6JkVcRpmoVtjKXf9mjmYZ-_FehTwamfjZXdW12aKmJ6QMyXmgpzIp/w640-h426/IMG_9916.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgypDB1EfWTjP4OtNP3JiqEE65YID6AyFyi8vLCO2DoYtT13NC6WdLPC6zfn5hCLVTf8ziv4MsXOPcBJgndEojZhyPXXcKkbRCU5cXFz4wDWqPGV2Wx858Tiur3Q3CmPEgHOVc6GC1FBZbw/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgypDB1EfWTjP4OtNP3JiqEE65YID6AyFyi8vLCO2DoYtT13NC6WdLPC6zfn5hCLVTf8ziv4MsXOPcBJgndEojZhyPXXcKkbRCU5cXFz4wDWqPGV2Wx858Tiur3Q3CmPEgHOVc6GC1FBZbw/w640-h426/IMG_9804.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOihjZ-b2T2Q7UxC5p0th9nouxQ1B9msuo_YwRqJT1PdQRa0fNdo8rJN7pdBZxeGpQABkBlrgYokY1uuQ1KmKRNapjE3RVjx1Jxp7RSxsPPqBn9nv9a15wANaSqkVKXtLesCLCEUFqNBme/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOihjZ-b2T2Q7UxC5p0th9nouxQ1B9msuo_YwRqJT1PdQRa0fNdo8rJN7pdBZxeGpQABkBlrgYokY1uuQ1KmKRNapjE3RVjx1Jxp7RSxsPPqBn9nv9a15wANaSqkVKXtLesCLCEUFqNBme/w640-h426/IMG_9110.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5RxMr1l7gP6uCnpXr0b1Xzhno-kdsXjlCmhK0nvSM95djQ9wvJQ0_qseJ-m3HGZt84eO7GZhkhiOPioipyvzS49NpNohhjxlsHXVYc1fluJH8OITiDWWMpzJNaNh5uFZzTMI-1SP9bHXJ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5RxMr1l7gP6uCnpXr0b1Xzhno-kdsXjlCmhK0nvSM95djQ9wvJQ0_qseJ-m3HGZt84eO7GZhkhiOPioipyvzS49NpNohhjxlsHXVYc1fluJH8OITiDWWMpzJNaNh5uFZzTMI-1SP9bHXJ/w640-h426/IMG_8281.JPG" width="640" /></a></div>Życie na lokalnej wyspie<br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnq-b8_jkc_SvOGIWe_E3M-RZ7jU_THtDNBC2bWfVhp_-kFf43An1CZ0y_CANmVNln-RdyGcXIyiGEyzJFB5z_ZTJUVqjZsbuYVm4aeEPoICv0eyIVjFdnH0yS-cJNK3LT6eVoru9IUH8f/s1600/received_309953709719074.jpeg"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnq-b8_jkc_SvOGIWe_E3M-RZ7jU_THtDNBC2bWfVhp_-kFf43An1CZ0y_CANmVNln-RdyGcXIyiGEyzJFB5z_ZTJUVqjZsbuYVm4aeEPoICv0eyIVjFdnH0yS-cJNK3LT6eVoru9IUH8f/s640/received_309953709719074.jpeg" width="640" /></a><br />Bardzo częsty widok na wyspach</div><div><br />Przebywając na lokalnej wyspie, szybko zauważysz, że piłka nożna dla mieszkańców jest jak religia. Od najmłodszych lat grają w nią prawie wszyscy. Wystarczy rano popatrzeć na boisko, ile dzieci ze szkoły podstawowej się na nim pojawia. Są nawet organizowane turnieje sportowe. Kiedy uczniowie do południa zakończą swoją grę, następuje krótka przerwa, po czym nieco starsze roczniki rozpoczynają mecze i treningi. Nawet po zachodzie słońca na boisku nie milknie wrzawa. Zapalają się wielkie lampy stadionowe i… dalej można grać w piłkę! Wtedy zbiega się kilku dorosłych mężczyzn. Polewają oni wodą całą powierzchnię boiska pokrytego sztuczną murawą (tartan) z namalowanymi liniami i dopiero potem zaczynają grać do około godziny 22.00. Dodatkowo, co roku rozgrywane są turnieje pomiędzy drużynami z lokalnych wysp. Jak najwięcej osób chce spróbować swoich sił. Kobiety wieczorami leżą na charakterystycznych leżakach z siatki rozpiętej na prostej, metalowej konstrukcji. Często przeglądają coś w telefonie, ale również dużo rozmawiają. Najbardziej lubię widok, gdy kilka rodzin umawia się, żeby pędzić wspólnie czas przy grillu, tuż za skrzyżowaniem uliczek przy domu którejś z nich. Mówiąc „uliczki” mam na myśli szerokie, wydeptane ścieżki. Na wyspach nie ma nawierzchni asfaltowych, ani samochodów. Głównym środkiem komunikacji dla miejscowych jest rower, skuter lub motocykl o małej pojemności silnika. Większy pojazd nikomu nie będzie potrzebny. Najdalszy sklep będzie znajdować się, co najwyżej, o kilka minut drogi pieszej od naszego guest house. Warto więc poznać wszystkie skróty we wiosce, ponieważ z przyzwyczajenia możemy niepotrzebnie okrążać zabudowę. Najwięcej miejscowych zobaczymy wieczorem, po zachodzie słońca. Przechadzają się głównymi ulicami we wiosce, w okolicach sklepów oraz przesiadują na publicznych plażach, na prostych leżakach. Jako, że na Malediwach nie kupimy alkoholu, nie zobaczymy obrazka jak w Polsce, gdzie miejscowi piją piwo za sklepem i wracają nietrzeźwi do domów. Tego na Malediwach na pewno nie doświadczymy. Raczej mieszkańcy gromadzą się w kilku punktach w pobliżu centrum wioski lub przy większych skrzyżowaniach i prowadzą rozmowy. My również postanowiliśmy pójść w ich ślady. Najciekawszy jest widok wieczornej modlitwy. Wioska nagle zamiera, a mężczyźni w pośpiechu podjeżdżają małymi motorkami pod meczet i wręcz wbiegają na jego teren. Na ten czas lokalne sklepy są zamknięte. Właśnie z tego powodu warto zapamiętać sobie przybliżone godziny modlitw w meczecie.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4IfrEum6tA4DGe_8Vz8OzWk8OUX06kikCUjokpqye0pHwcffCu3ORQnYsfpEzq5Kw1gVIT3jpVLLMkM-NaRVCISs8bq-OqgGOA3rf2JayF49wku24NM0AuEP1EdusK7Alud8FHslHosFK/s1600/20200202_204850.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4IfrEum6tA4DGe_8Vz8OzWk8OUX06kikCUjokpqye0pHwcffCu3ORQnYsfpEzq5Kw1gVIT3jpVLLMkM-NaRVCISs8bq-OqgGOA3rf2JayF49wku24NM0AuEP1EdusK7Alud8FHslHosFK/s640/20200202_204850.jpg" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Boisko piłkarskie nawet w nocy jest intensywnie użytkowane</div></div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>LODY MAGNUM, HERBATA I SKLEP SPOŻYWCZY</b></span></div><div>Wieczorami, po godzinie 21.00 można wyruszyć na spacer dookoła wyspy lub wstąpić do lokalnego sklepu, gdzie obowiązkowo kupimy lody Magnum. Tak, jak w Polsce, możemy zobaczyć liczne szyldy różnych piw przy barach, tak tam, przy sklepach zobaczymy podobne szyldy, reklamujące lody Magnum. Tak naprawdę na wielu wyspach tylko ten rodzaj lodów możemy kupić. W większych sklepach znajdziemy może dodatkowo dwie lub trzy inne marki. Na Malediwach przyjęły się „Magnumy” we wszelkich odmianach i to one są głównie kupowane przez miejscowych. Jako, że wieczorami temperatura wynosi zazwyczaj 28-29’C, każda pora jest idealna na chłodzący smakołyk. Na przykład, na wyspie Fehendhoo „Magnumy” kosztowały 30 MVR, a na Mathiveri 34 MVR. Posiadając 1542 MVR (100 USD) na cały nasz pobyt, mamy zapewnione orzeźwienie na każdy dzień. Jeszcze dużo pozostanie nam z wspomnianej kwoty. Teraz już wiesz, po co przydaje się lokalna waluta. Na drobne zakupy. Możesz zapomnieć szczoteczki do zębów, żelu pod prysznic, maszynki do golenia, itp. rzeczy. W lokalnych sklepach znajdziesz produkty światowych marek, więc nie ma powodu do obaw. Zawsze możesz coś dokupić. Dla przykładu podam, że żel pod prysznic Dove, o zapachu lawendowym, kosztował 54 MVR za 500 ml. Herbata najwyższej jakości (eksportowa ze Sri Lanki, która znacznie przewyższa firmę Lipton) kosztowała 40 MVR za 100 torebek. W polskich marketach nie znajdziemy nic porównywalnego. Przede wszystkim smak jest prawdziwy, intensywny i naturalny. Wchodząc do sklepu, zdejmujemy buty i zostawiamy je na zewnątrz. Wewnątrz chodzimy na boso. Ja nie miałem z tym problemu, ponieważ spacerując po wiosce, nie zakładałem butów. Zarówno lokalne ścieżki prowadzące na plaże, jak i ulice we wiosce, to tak naprawdę ubity, bardzo drobny, miękki piasek. Nigdzie nie wystają korzenie. Jedynie w niewielkich lasach tropikalnych. Na większych wyspach warto założyć klapki lub buty do wody, ponieważ drogowe dziury są zasypywane gruzem i ziemią.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">MAŁE CIEKAWOSTKI</span></b></div><div>W trakcie jednego z wieczorów mieliśmy okazję przejść się obok meczetu, gdzie akurat trwały modlitwy. Ci którzy nie zdążyli, szybko podjeżdżali skuterem, w pośpiechu zostawiali go przy murze i wbiegali do środka, oddając pokłony na podłodze. Na jednej z wysp (Bodufolhudhoo), na budynku meczetu widzieliśmy nawet rysunek instruktażowy, jak trzeba oddawać pokłony, ze strzałkami wskazującymi, w jaki sposób należy składać ręce i się pochylać. Na Thoddoo meczet przypomina ten w stolicy i jest naprawdę bardzo piękny pod względem architektury. Spacerując po wiosce, zobaczysz, że ulice są oświetlone małymi latarniami zasilanymi energią elektryczną. Zdziwiłem się, że oświetlają prawie każdą uliczkę. Na wyspie Thoddoo, dodatkowo przy wejściu na plażę miejscowi sprzedają egzotyczne owoce, które rosną na ich wyspie. Codziennie minimum raz kupowałem u nich jakiś owoc lub kokos z wodą do wypicia. Będąc na miejscu, warto próbować takich rzeczy, bo dzięki temu zobaczysz, jak wielka jest różnica pomiędzy bananem, ananasem, papają, czy marakują kupioną w Polsce, a tą na Malediwach… Na Thoddoo zdziwiły mnie również wielkie nietoperze, które latały w koronach palm przez cały dzień, a na Mathiveri i Fehendhoo tylko po godzinie 15.30.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLCvb2ZAh4IVLEY0NsyiPK6dZlakqn7Cvki9nXAVDMAxSfD4qskACTLvSPs1hmJ2E46yKHp5HSq7ubREUIcdZ0S0rFqJXZ35N3Zw3MCZo6u7s0mHnLnodpgUPo9DdnG3rqqp8Fx5CdjsnT/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLCvb2ZAh4IVLEY0NsyiPK6dZlakqn7Cvki9nXAVDMAxSfD4qskACTLvSPs1hmJ2E46yKHp5HSq7ubREUIcdZ0S0rFqJXZ35N3Zw3MCZo6u7s0mHnLnodpgUPo9DdnG3rqqp8Fx5CdjsnT/w640-h426/IMG_8968.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2PEqldS5kQ6F1tSQNeD3F7Y7aWJv71fcwprQ9IGy3Pf7WEO1fQTffkO6XPQswYZMmU_rcDBj14s2vgmlpwdJqWJPTKekmazJwZSQR7p7pO4hihpTmTYNDUmSA0BTdlWlc95zE-FWA-OXc/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2PEqldS5kQ6F1tSQNeD3F7Y7aWJv71fcwprQ9IGy3Pf7WEO1fQTffkO6XPQswYZMmU_rcDBj14s2vgmlpwdJqWJPTKekmazJwZSQR7p7pO4hihpTmTYNDUmSA0BTdlWlc95zE-FWA-OXc/w640-h480/20210227_123325+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div></div><div class="separator"><span style="text-align: left;">Sklep z owocami przy plaży</span></div></div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">DROGA MLECZNA I REKINY</span></b></div><div>Kolejną atrakcją wieczoru, a raczej już nocy, jest wyjście na jedną z pięknych, rajskich plaż. Po godzinie 22.00 spójrz na rozgwieżdżone niebo. Przejrzystość powietrza jest tak dobra, że powinieneś zobaczyć tysiące gwiazd w dużych skupiskach, które przypominają chmury. Owe skupiska łączą się w dwa, białe równoległe pasy, a pomiędzy nimi widać ciemną przestrzeń. Wszystko, na co patrzysz, to blisko połowa naszej Galaktyki! Widzimy ją jako dwie równoległe, szerokie linie gwiazd, przedzielone ciemnymi mgławicami. Podobnej rzeczy nigdy nie zobaczysz w mieście. Kiedy przyjeżdżam z Malediwów, zawsze mam w pamięci ten niezwykły widok nocnego nieba. Kolejną atrakcją po godzinie 22.00 jest spacer po plaży wzdłuż linii brzegowej. O tej porze młode rekiny wielorybie przypływają w kierunku brzegu, jak najbliżej się da. Poszukują planktonu i w tym celu przefiltrowują wodę w płytkich lagunach. Dla człowieka ten gatunek rekina nie jest żadnym zagrożeniem, ponieważ nie posiada on zębów, a jedynie filtruje wodę i odpływa, gdy wejdziemy do wody. Obserwacja rekina może potrwać trochę dłużej, ponieważ pływa on powoli, przeczesując płytkie laguny. Największe było moje zdziwienie, kiedy myślałem, że na dnie zebrały się porosty wyrzucone przez ocean, a jednak, tylko dwa metry od brzegu powoli płynął rekin… Jeszcze większą atrakcją będzie… plankton świecący na niebiesko! Wystarczy usiąść na piasku i poczekać. Po chwili fale wlewające się na plażę rozświetlą krótkie, intensywne błyski, podobne do świateł czerwcowych świetlików w Polsce. Widok należy do jednych z najbardziej niesamowitych na Malediwach! Nie na każdej wyspie możemy zaobserwować to wyjątkowe zjawisko, dlatego, kiedy przyjedziesz do wybranego obiektu, obowiązkowo wyjdź późnym wieczorem na plażę, żeby przekonać się na własne oczy, jak jest. Na wyspie Thoddoo mieliśmy ciekawą sytuację, ponieważ oprócz planktonu, po nocnej plaży biegają setki krabów. Kiedy fala zaleje kraba i jednocześnie na jego pancerzu pozostanie plankton, zobaczysz uciekającego, podświetlonego na niebiesko kraba! Widok jest niesamowity! Stojąc na krawędzi wdzierających się fal na plażę, szybko zobaczysz, że plankton przykleja się do podeszwy butów, dzięki czemu stawiając kolejne kroki, będziesz miał przez chwilę podświetlane podeszwy na niebiesko jak na imprezę techno. Kiedy weźmiesz plankton do ręki, to również będzie świecił na niebiesko. Dopiero w świetle latarki możesz zobaczyć, że jest to jednomilimetrowa, przezroczysta kulka.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLnlv3BGJEJ9oyK3vBv8hAO4-9ptaVM4H7iCCyChCIWnDWHT6TNBdvpTAooLzmuSTHYfKCXivV-LPc1wbStSzBdKP_Wrh1-3gMdJ0S8KZQnjH-4Zsosb6DKvBdJiln6q69Vwnrf4lpq-WT/s1600/astronomy-2179083_1920.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLnlv3BGJEJ9oyK3vBv8hAO4-9ptaVM4H7iCCyChCIWnDWHT6TNBdvpTAooLzmuSTHYfKCXivV-LPc1wbStSzBdKP_Wrh1-3gMdJ0S8KZQnjH-4Zsosb6DKvBdJiln6q69Vwnrf4lpq-WT/s640/astronomy-2179083_1920.jpg" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Fragment Drogi Mlecznej widocznej z plaży</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Jako, że Malediwy są umiejscowione na Oceanie Indyjskim, lub jak kto woli, otacza je częściowo Morze Lakkadiwskie, to niebo nie jest rozświetlone miejskimi latarniami. Dzięki temu możemy obserwować niezwykłe roje gwiazd, których w naszym miejscu zamieszkania nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Wystarczy, że pójdziemy na plażę tam, gdzie nie docierają światła z wioski, żeby móc podziwiać coś niezwykłego. Najlepiej, gdy księżyc będzie w nowiu, albo przynajmniej gdzieś trochę ponad linią horyzontu. Wówczas nie ”zagłuszy” swoim światłem gwiazd. Patrząc w niebo, dostrzeżemy bardzo wyraźne dwa skupiska gwiazd, tworzących dwie równoległe linie, a pomiędzy nimi będzie ciemna przestrzeń. Skupiska ciągną się przez połowę nieba, a kończą na horyzoncie. Nie wszyscy jednak wiedzą, na co patrzą. To połowa Drogi Mlecznej, czyli naszej Galaktyki! Jako, że planeta Ziemia jest umiejscowiona na jej obrzeżach, to mamy w nią wgląd, w stronę jej środka. Patrzymy na nią dosłownie z boku. Widzimy jej połowę, ale bez punktu centralnego. Skupiska gwiazd są tak gęste, że wyglądają jak chmury! Ciemny pas pomiędzy dwiema, białymi, równoległymi liniami to mgławice. Kiedy jeszcze bardziej uświadomisz sobie jak duże jest to, na co patrzysz, zrozumiesz, jacy naprawdę jesteśmy mali i nic nieznaczący. Od końca skupisk gwiazd, tworzących równoległe linie, do horyzontu (ponieważ tutaj kończy się widok), mamy dystans około 40.000 lat świetlnych. Jeden rok świetlny to 9.460.700.000.000 km (blisko 9,5 biliona kilometrów). 40.000 lat świetlnych to 378.428.000.000.000.000 (blisko 378,5 biliarda kilometrów). Może trudno ci wyobrazić sobie takie liczby, a co dopiero odległość… Aby łatwiej zrozumieć, o czym mówię, wyobraź sobie, że światło „pędzi” z prędkością około 300.000 km/s [kilometrów na sekundę], czyli 1.080.000.000 km/h [kilometrów na godzinę]. Pomimo tak ogromnej prędkości potrzebne jest aż 40.000 lat, żeby pokonać ten dystans! Patrząc na dwie linie gwiazd, które na niebie przecież nie są takie wielkie, w rzeczywistości dla większości z nas mają niewyobrażalną długość.<o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Jeśli myślisz, że przytoczone liczby i odległości są ogromne, to muszę ci powiedzieć, że będą niczym, w porównaniu z tym, co jeszcze obserwujemy z poziomu plaży. Poza rojami gwiazd, niektóre widoczne punkty, to całe galaktyki, skupiska, a nawet ich wielkie gromady. Skoro Droga Mleczna ma około 100.000 lat świetlnych średnicy, to wyobraź sobie, jakie odstępy muszą być pomiędzy nimi… Idąc dalej tym tokiem rozumowania, pomyśl, jakie odległości dzielą całe ich gromady! Nie bez powodu, w jednej z komercyjnych ofert wyjazdu na Malediwy na lokalną wyspę Fehendhoo, jest napisane: „na wyspie wyciszysz się i będziesz mógł rozmyślać nad sensem życia…”. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, kiedy spojrzysz na tak ogromną przestrzeń, której widzimy i tak niewielki kawałek. Najdalszy obiekt, jaki udało się dotychczas zaobserwować astronomom, to galaktyka GN-z11 odległa o 13,4 miliarda lat świetlnych od nas. My oczywiście jej nie zobaczymy z poziomu plaży, ponieważ potrzebne by było bardzo duże obserwatorium astronomiczne. To pokazuje, że pomimo wielkich liczb, które omówiliśmy powyżej, tak naprawdę znaczą one niewiele w porównaniu z ogromem całego wszechświata. Gdyby przeliczyć odległość galaktyki GN-z11 na kilometry, otrzymalibyśmy wynik: 1.267.733.800.000.000.000.000.000 km, czyli blisko 1,268 kwintyliona kilometrów. Zawsze kiedy obserwuję tak niesamowicie piękne niebo, myślę o niemożliwych do przebycia dla nas odległościach i ile tak naprawdę znaczymy w obliczu całego Wszechświata…<o:p></o:p><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvJiHiJCkRFyusRRBQfB96EYij_5S6iSnTDZCP39EY9u6cLt9SFlp0knO7hC4r-qcHkFP9V2uG7B5yPbcDQ-EmZrArVqz6EwEKUtCtrgLFAyY4vt2HkpwTGosSyCJas89Aakpfg5deUmz/s1600/astronomy-2179083_1920.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvJiHiJCkRFyusRRBQfB96EYij_5S6iSnTDZCP39EY9u6cLt9SFlp0knO7hC4r-qcHkFP9V2uG7B5yPbcDQ-EmZrArVqz6EwEKUtCtrgLFAyY4vt2HkpwTGosSyCJas89Aakpfg5deUmz/s640/astronomy-2179083_1920.jpg" width="640" /></a> <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBXFcS5Opv2jJP_BSjK6UHn62-HvetaTUumpEZySQbG88WIfumNPJ3lX1g0vXUbFmgQRtL0M_hbxPBOiSYaK4tjemfpddGFsnnTgLzUCOjdb2luQEHow767uN4uXyJ-eNDQbfqRixq65J/s1600/milky-way-1845068_1920.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBXFcS5Opv2jJP_BSjK6UHn62-HvetaTUumpEZySQbG88WIfumNPJ3lX1g0vXUbFmgQRtL0M_hbxPBOiSYaK4tjemfpddGFsnnTgLzUCOjdb2luQEHow767uN4uXyJ-eNDQbfqRixq65J/s640/milky-way-1845068_1920.jpg" width="640" /></a> <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJAS4WH3yZ-253ud1WQGHNMk-vkdXAcKyvrE6nadN883q6q6MtxXj0BfAotZh0XOx97bPl3P_NRvXoagGuiKzXyHemacMnX7jgxU2tWvgyPmXrrZsNozuCfLa5wQfK4Jp1-QTnoXSppMx/s1600/galaktyka.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJAS4WH3yZ-253ud1WQGHNMk-vkdXAcKyvrE6nadN883q6q6MtxXj0BfAotZh0XOx97bPl3P_NRvXoagGuiKzXyHemacMnX7jgxU2tWvgyPmXrrZsNozuCfLa5wQfK4Jp1-QTnoXSppMx/s640/galaktyka.JPG" width="640" /></a><br />Fragment Drogi Mlecznej widziany z plaży. Na trzecim zdjęciu, w lewym górnym rogu widać inną galaktykę (zaznaczona w żółtym okręgu). Ten mały punkt w rzeczywistości ma przynajmniej 100.000 lat świetlnych długości, czyli 946.070.000.000.000.000 km (946,07 biliarda kilometrów). Pomyśl, jak wielka jest przestrzeń, na którą patrzysz...</div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">KRABY, NIETOPERZE, ORIENTALNE JASZCZURKI OGRODOWE I GEKONY</span></b></div><div>Rajskie plaże na Malediwach słyną jeszcze z dwóch rzeczy: z krabów i… nietoperzy. Jeśli widzisz nory w piasku, podobne do tych, które u nas ryją krety, to wiedz, że w każdej z nich mieszka jeden zielony lub biały krab. W ciągu dnia kopią niewielkie norki, usypując przy tym kopczyki, a później chowają się przed palącym słońcem. Po zmroku masowo wychodzą na zewnątrz i spacerują wzdłuż linii brzegowej, tuż przy wodzie. Na jednej z publicznych plaż widzieliśmy kilkaset krabów. Wystarczyło postawić jeden krok, a cała chmara rozpierzchła się w obu kierunkach. Kraby, które spotykamy na lokalnych wyspach nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia. Przede wszystkim są szybkie i panicznie boją się ludzi. Wystarczy postawić krok, a w desperacji uciekają do swoich norek lub do wody. Nawet, gdy usiądziemy na piasku, nie podejdą do nas. Pomimo ich strachu przed nami, można niektórym przyjrzeć się z bliska. W tym celu zabieram latarkę i świecę wzdłuż plaży. Niektóre z nich wpatrują się w źródło światła i zastygają nieruchomo. Można przykucnąć i poprzyglądać się im z bliska. Najbardziej zaskakujące są „składane” oczy, osadzone na pręcikach, które chowają się do niewielkich dołków w korpusie. Kiedy nie widzą żadnej możliwości ucieczki, w ułamku sekundy potrafią wkopać się w piasek, tak że wystają im tylko fragmenty czterech odnóży i mała część korpusu ze złożonymi oczami. Kiedy pozostaniemy w bezruchu, krab po dłuższym czasie postawi oczy pionowo, rozejrzy się ponownie, oceni sytuację, po czym znowu je złoży do dołków. Dalej będzie udawać, że go nie ma. <br /><br /></div><div>Ewenementem na skalę światową są z pewnością nietoperze, z którymi spotkamy się na każdej wyspie. Nazywa się rudawka wielka. Jego potoczna nazwa to nietoperz owocowy lub latający pies (jego głowa rzeczywiście przypomina głowę psa). Długość ciała wynosi około 32 cm, a rozpiętość skrzydeł dochodzi nawet do 1,5 metra! Widok wielkiego nietoperza na dziennym niebie robi wielkie wrażenie! Pomimo swoich rozmiarów jest w ogóle niegroźny dla ludzi, ponieważ interesuje się tylko owocami. Nie posiada zmysłu echolokacji, ale ma dobry wzrok i słuch. Dlatego druga część dnia i wieczór jest jego najlepszą porą na żerowanie. Kiedy przyjrzymy mu się z bliska, zobaczymy, że szyja i głowa jest zarośnięta rudą sierścią. W przypadku niespodziewanego natknięcia się na nietoperza wieczorem, nic nam nie grozi, ponieważ puści gałąź na której wisi i poleci trochę wyżej.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEkSnDrQb3hrDA3hZI7aLQbKmb19E30kvll3OFC9BiCfMg6_u0qj4zVNUiW8Ke3hr2fZSomgywAkdp0P9dIdw__KOstMbOrXZCiIerUJBx6rSY2KX3OhEBtNeVkjHX0gypmcTm64hG-klB/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEkSnDrQb3hrDA3hZI7aLQbKmb19E30kvll3OFC9BiCfMg6_u0qj4zVNUiW8Ke3hr2fZSomgywAkdp0P9dIdw__KOstMbOrXZCiIerUJBx6rSY2KX3OhEBtNeVkjHX0gypmcTm64hG-klB/w640-h426/20210304_211323+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a> </div></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwcRl8Z1_InCyuARjW0v6267qBIJ4w709ixg9rLsMxo2BwGWO0eRC7t33gCMjKxqEnllTcqBxM0Id_IKBRAK6bPEFUr6Je1WV0VB6khjiP7K01r72m5bNVUHP9Vt2BQMV6gcY_YxzgD6z_/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwcRl8Z1_InCyuARjW0v6267qBIJ4w709ixg9rLsMxo2BwGWO0eRC7t33gCMjKxqEnllTcqBxM0Id_IKBRAK6bPEFUr6Je1WV0VB6khjiP7K01r72m5bNVUHP9Vt2BQMV6gcY_YxzgD6z_/w640-h480/20210304_211429+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Kraby nocą<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3X2sMktZwHWmpl8jH05XLJ2-l-OcHF-F79yd2oCgdizVacfBuHj9IfPbNhY_cO8uFWPztPHEnt6F66tI8t6rFxvMfn2YIjPR4dXD0agqg6LBjTHmMFqhxC8sNM6r_1dIhkaqm4Kv0Plj9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3X2sMktZwHWmpl8jH05XLJ2-l-OcHF-F79yd2oCgdizVacfBuHj9IfPbNhY_cO8uFWPztPHEnt6F66tI8t6rFxvMfn2YIjPR4dXD0agqg6LBjTHmMFqhxC8sNM6r_1dIhkaqm4Kv0Plj9/w640-h426/IMG_8503.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGoBVbV_TbigcSFhv3gJKqI8fOWky8YXpGAavWkvV7GJVIy23AZSXfeQ7CX3b_v8dBsVaVN7VF8xM4s_xLCLZLTQkSiuheIKXt8Yy8YL9D4J6FPePy3f1-LxJbABklVPri7h92Xv5YnJYu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGoBVbV_TbigcSFhv3gJKqI8fOWky8YXpGAavWkvV7GJVIy23AZSXfeQ7CX3b_v8dBsVaVN7VF8xM4s_xLCLZLTQkSiuheIKXt8Yy8YL9D4J6FPePy3f1-LxJbABklVPri7h92Xv5YnJYu/w640-h426/IMG_8511.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtmaoZv06CajaqsWFQItsK7Z0Y4fXPMFDIWjye7Cniu3r2vzGFNqJWwZCUOt25WRb3steaVXkJZSKTd9KG6uV-tArgnC1_QK-HcD43pdIMi0cSBry32HBuWaA98i5TgUUXK0BqR_1Ga-qn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtmaoZv06CajaqsWFQItsK7Z0Y4fXPMFDIWjye7Cniu3r2vzGFNqJWwZCUOt25WRb3steaVXkJZSKTd9KG6uV-tArgnC1_QK-HcD43pdIMi0cSBry32HBuWaA98i5TgUUXK0BqR_1Ga-qn/w640-h426/IMG_8509.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgujmCpKKB4QfjXfWpWC2NUdCGU1xKzgCK-njWn_khf-PCIhupuFW43nDrnLTjPg-C6W_nBIFOQ6YaWA-aIrtEMsfyfZL_1PhKqA5Dw0bSRcqkrj1OMF7lDS1K52_c4Fxzx0IiRmVC6HGjH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgujmCpKKB4QfjXfWpWC2NUdCGU1xKzgCK-njWn_khf-PCIhupuFW43nDrnLTjPg-C6W_nBIFOQ6YaWA-aIrtEMsfyfZL_1PhKqA5Dw0bSRcqkrj1OMF7lDS1K52_c4Fxzx0IiRmVC6HGjH/w640-h426/IMG_8469.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fG2V_4oCzgmhy5QhFYJdE9EQ8T4AR-zgnfHHxREjBZXA7IXV-yz7Nz2lbSgUY-7rJu68rsKKbn_J9Sjm8YGudodu1uz0301YiJ_KHgpRHQV3e3ZeLHU0-xzX9Ubwz6rOjS9DHpFJlf3a/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fG2V_4oCzgmhy5QhFYJdE9EQ8T4AR-zgnfHHxREjBZXA7IXV-yz7Nz2lbSgUY-7rJu68rsKKbn_J9Sjm8YGudodu1uz0301YiJ_KHgpRHQV3e3ZeLHU0-xzX9Ubwz6rOjS9DHpFJlf3a/w640-h426/IMG_8468.JPG" width="640" /></a></div></div>Wielkie nietoperze na Malediwach, latające w ciągu dnia</div><div><br /></div><div><div>Niezależnie, na której wyspie będziesz, wieczorową porą, na każdym budynku zobaczysz gekony. Są to małe jaszczurki, o wielkich możliwościach. Mają łapki, dzięki którym mogą poruszać się po wszystkich powierzchniach, we wszystkich kierunkach. Mogą nawet spacerować po szklanym suficie. Nie posiadają zębów, a jedynie długi i lepki język, którym chwytają owady. Gekony upodobały sobie zewnętrzne, najlepiej podświetlone ściany i mury, ponieważ tam najwięcej gromadzi się drobnych owadów. Naturalnie oczyszczają teren z małych insektów. Dla człowieka gekony nie stanowią nawet najmniejszego zagrożenia, ponieważ nie posiadają zębów, jadu, ostrych pazurków, trucizny, itp. Kiedy się im przyjrzysz z bliska, zobaczysz jak ciekawie się poruszają, wyginając tułów, raz w lewo, a raz w prawo, stawiając kroki naprzemiennie (górna lewa łapka stawia jednocześnie krok z tylną, prawą). Gekony co kilkanaście minut wydają ciekawy pisk, podobny do śpiewu ptaka w postaci sześciu lub siedmiu krótkich dźwięków. Kiedy na ścianie spotka się ich kilka, to będą się bić o miejsce przy lampie. W końcu tam można się najszybciej najeść…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnXkbQJy1oC3LKjpdNaRDdw-1yyYgGLaaIzdphBRSJHBp8aqRoyu0iwQijTSH8bUJDSEeT4xCl9KsxfH7_NZgRX1YhyUtGjObUDKaeeKRgMW7tiBSZUARIlAGHoNVH-EolYgDmSKuqc4q7/s1600/20200205_195206.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnXkbQJy1oC3LKjpdNaRDdw-1yyYgGLaaIzdphBRSJHBp8aqRoyu0iwQijTSH8bUJDSEeT4xCl9KsxfH7_NZgRX1YhyUtGjObUDKaeeKRgMW7tiBSZUARIlAGHoNVH-EolYgDmSKuqc4q7/s640/20200205_195206.jpg" width="640" /></a><br />Gekon na zewnętrznej ścianie przy lampie</div><div><br /></div><div>Orientalne jaszczurki ogrodowe, to kolejne jaszczurki, które obowiązkowo spotkamy na lokalnych wyspach. Upodobały sobie zarośla i gęste krzaki. Znajdziemy je praktycznie wszędzie, ale najlepszą okazją będzie teren naszego guest house lub obrzeża plaż. One również nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia, ponieważ są bardzo płochliwe. Nawet gdybyś chciał, to bardzo trudno je złapać. Orientalne jaszczurki ogrodowe są bardzo ciekawe, ponieważ zmieniają swoją barwę pod kolor kory, a czasem stają się zielono-czerwone. Rozpoznamy je po bardzo długim ogonie i po szybkim bieganiu.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2AhR2nTV19JD1pawvmIosrtlLFRKjtE4NaJceCdcD9VtMdwfcTp3LtSlCztNV8xYrNeeeuefsv-tsDLWNTpDhhOgx5S08J6V7RseCC88359CVrME3l4fxC_b6x6-FeVCSz5xP0xvYeueR/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2AhR2nTV19JD1pawvmIosrtlLFRKjtE4NaJceCdcD9VtMdwfcTp3LtSlCztNV8xYrNeeeuefsv-tsDLWNTpDhhOgx5S08J6V7RseCC88359CVrME3l4fxC_b6x6-FeVCSz5xP0xvYeueR/w640-h426/IMG_9640.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Orientalna jaszczurka ogrodowa zmieniająca kolory</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQqJ84t5K4cejPj4op5-_aGycc6pwy1K757Cys6Dr4h4ncQ7bDKY3086heNODmEG7tnf7WMmS4xk15tybtOoKZ04bDDCevv2W0wS1tyztc20o028IvxP6q9cFVgNpcOUu8MlGcU3Vrejbm/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQqJ84t5K4cejPj4op5-_aGycc6pwy1K757Cys6Dr4h4ncQ7bDKY3086heNODmEG7tnf7WMmS4xk15tybtOoKZ04bDDCevv2W0wS1tyztc20o028IvxP6q9cFVgNpcOUu8MlGcU3Vrejbm/w480-h640/20210312_155323_filtered.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator">Orientalna jaszczurka ogrodowa na plaży idealnie dopasowujący się pod kolor kory</div><br /><b><span style="font-size: x-large;">2. RAFY KORALOWE</span></b></div></div><div>Malediwy słyną z raf koralowych, choć trzeba przyznać, że z powodu zmian klimatu bardzo szybko zamierają na terenie całego kraju, bez wyjątku. Następuje ich bielenie, a na większości terenów zobaczymy już tylko wyblakłe lub martwe koralowce. Wody są cieplejsze niż powinny, przez co praktycznie wszędzie oglądamy powstałe, podwodne „cmentarzysko”. Najczęściej widzimy duże, martwe, zabielone i „potrzaskane” fragmenty z pojedynczymi, żywymi formacjami i kolorowymi rybami. Na szczęście, wokół lokalnych wysp, na płyciznach, można jeszcze odnaleźć duże połacie żywych koralowców z pięknymi ławicami ryb. Między innymi dlatego zawsze poznaję plaże wyznaczone dla turystów. Zazwyczaj można dopłynąć do rafy wpław i rozpocząć snurkowanie. Naprawdę jest co podziwiać. Najczęściej zaobserwujemy kolorowe ryby w paski, lub czarno-białe skalary w pobliżu kulistych formacji koralowych. Dużą część poświęciłem samym koralowcom, ponieważ wiele z nich tworzyło niesamowite kule, podobne do drzew o różnych kształtach. Pomiędzy ich gałęziami schronienie znajdowały setki ryb o różnej wielkości. Jedynym zagrożeniem mogły okazać się wielkie, 16-ramienne jeżowce, świecące w słońcu intensywnym fioletem (w pobliżu wyspy Mathiveri, na Thoddoo nie występowały). Wyglądały, jak wielka rozgwiazda, rozłożona na dnie morskim. Na szczęście nie są trujące i nie występują gromadnie. Zawsze znajdowałem pojedyncze osobniki, dochodzące rozmiarami do około 30-45 cm wielkości. Nie poruszają się w widoczny sposób, dlatego nie stanowią dla nas wielkiego zagrożenia, poza ryzykiem nadepnięcia na ostre kolce. Z drugiej strony są bardzo dobrze „podświetlone”, stąd na pewno ich nie przegapimy. Snurkując, wielokrotnie przepływałem dokładnie nad nimi, robiąc zdjęcia z odległości kilku centymetrów. Posiadają naprawdę duże i twarde kolce. Gospodarz mówił, że żywią się rafą koralową, dlatego miejscowi zbierają je z dna morskiego. Nadepnięcie na jeżowca nie spowoduje konieczności udania się do lekarza, ale jest bardzo bolesne. Podczas dwuipółgodzinnego snurkowania, znalazłem dziesięć podobnych okazów. Każdy z nich miał 16 ramion. Inną ciekawostką dla mnie były ławice skalarów chowające się w krzaczastych, brązowych koralowcach. W ciągu ułamka sekundy potrafiły nagle zniknąć pomiędzy „gałęziami”, po czym powoli wypływały, gdy stwierdziły, że zagrożenie minęło. Inne, większe ryby z pomarańczowymi oczami, były tak ciekawskie, że przeszkadzały w filmowaniu. Z każdej wręcz strony oglądały kamerę, podpływając na odległość kilku centymetrów. Na nieco głębszych rafach, podziwiałem małego rekina wielorybiego. Nawet nie zwracał na mnie uwagi, tylko przepływał wzdłuż formacji koralowych. Na Thoddoo dodatkową atrakcją jest rafa koralowa w okolicach sandbanku przy Rasdhoo. Podczas wycieczki na tą piaszczystą wyspę będziemy pływać z kilkoma ławicami ryb. Zobaczymy mnóstwo różnych gatunków oraz będziemy mieli możliwość nagrania filmu, będąc otoczony setkami ryb o różnej wielkości. Naprawdę polecam to miejsce (przejdź do artykułu ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank">Thoddoo – Malediwy na własną rękę</a>’). Dodatkową atrakcją na Thoddoo są żółwie o wielkości 60-80 cm. Są dostępne z największej plaży dla turystów. Płynąc zaledwie 30-40 m w stronę najbliższej, widocznej rafy, spotkamy ich na pewno kilka. W ogóle się nie boją ludzi. Możesz je nagrywać podwodną kamerą, a one i tak będą w spokoju wyjadały coś z koralowców.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7K9_hleP5cybJBWFxc2wA2kkN9dRvchj4s1g1EcZHv8y_mWK9_Bn05adZF4afJtelL69LtDEAS8zaQN97EqZUiT7f9W5mWPy2JrtSe0Dnyd7hNiiGunNoErA3pCyr06kJ6g-bejfgtCSP/s1600/GOPR0781_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7K9_hleP5cybJBWFxc2wA2kkN9dRvchj4s1g1EcZHv8y_mWK9_Bn05adZF4afJtelL69LtDEAS8zaQN97EqZUiT7f9W5mWPy2JrtSe0Dnyd7hNiiGunNoErA3pCyr06kJ6g-bejfgtCSP/s640/GOPR0781_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh81AmhQPMRJ7AURw_fELEuyP0K54dh5mTC4c6fhL1KvR1M4MGRKDUF4rxi087m7cIWzecvEGOW1x4RCcmenbfw5nkKUHDenF6U1RzYEF8syyTwo9yql5mEmfAG20ut2zf-Mw2c5ouIApkG/s1600/GOPR0654_filtered.jpg"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh81AmhQPMRJ7AURw_fELEuyP0K54dh5mTC4c6fhL1KvR1M4MGRKDUF4rxi087m7cIWzecvEGOW1x4RCcmenbfw5nkKUHDenF6U1RzYEF8syyTwo9yql5mEmfAG20ut2zf-Mw2c5ouIApkG/s640/GOPR0654_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF0jbpiFkk9ETwZTA-dAqZgAoR9DQnLmZVB6KXgZ2knTNiCO4alqAzffpZ15d8rudUiUXzaXRsBj7v0et4I5TesB1Nu9LpWd4dbRxIL797hRNRGGOJm2GSpr1PwFjJKiN2-6DsTi5ZeZG5/s1600/GOPR0567_filtered.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF0jbpiFkk9ETwZTA-dAqZgAoR9DQnLmZVB6KXgZ2knTNiCO4alqAzffpZ15d8rudUiUXzaXRsBj7v0et4I5TesB1Nu9LpWd4dbRxIL797hRNRGGOJm2GSpr1PwFjJKiN2-6DsTi5ZeZG5/w640-h424/GOPR0567_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrNA88o741NPaATel9XuiFXeW1s_WMuNaWxv7ISem6QYwjj7zUzuHWq3xvPW38dGPDiXn4wrE9Q-5zGK0Dq9lUrFegte90M6ich8sm3KbI1rDrZyNY8q70zqutwgMEDacxP-KWmIh-oXWk/s1600/GOPR0703_filtered.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrNA88o741NPaATel9XuiFXeW1s_WMuNaWxv7ISem6QYwjj7zUzuHWq3xvPW38dGPDiXn4wrE9Q-5zGK0Dq9lUrFegte90M6ich8sm3KbI1rDrZyNY8q70zqutwgMEDacxP-KWmIh-oXWk/w640-h424/GOPR0703_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid2qYwvJ9gMjzpkwCcfFUgenIQApODcf6fYIwozs_QO67O4JUATUporJs95u7IBt0DWbJFbuLG1azcoIbT4lj1_jaLVWUViIz20DdsMHkwA21SzUx5jKVj0YGKNIRVQW6InVEea4GgqTar/s1600/GOPR0698_filtered.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid2qYwvJ9gMjzpkwCcfFUgenIQApODcf6fYIwozs_QO67O4JUATUporJs95u7IBt0DWbJFbuLG1azcoIbT4lj1_jaLVWUViIz20DdsMHkwA21SzUx5jKVj0YGKNIRVQW6InVEea4GgqTar/s640/GOPR0698_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzRrBq0oQ0hpezhqI0ZxleBj8mrfoI6HgGiC8r0UcifWmfO20w_EphaQahanqapcO4il57blesKWCH4vYuxgsSB5X-ci7xfIH0h5FK2wmf_1dkgm7srSy2dCY2jcF0qF90zInXCxYzFNB/s1600/GOPR0837_filtered.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzRrBq0oQ0hpezhqI0ZxleBj8mrfoI6HgGiC8r0UcifWmfO20w_EphaQahanqapcO4il57blesKWCH4vYuxgsSB5X-ci7xfIH0h5FK2wmf_1dkgm7srSy2dCY2jcF0qF90zInXCxYzFNB/s640/GOPR0837_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOqP1idMEo7f54i72T0AFCANAJMPrQ_iNXAzYo_r22T8QXZSh3ldoKxCofijHVuXsAcfUEbSys11vYLpdlWIiJMrIhP40QvkZ89jUuradSZY8YQYHlzVwP671L8EZh4KNbDlDnmstV13C/s1600/GOPR0605_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOqP1idMEo7f54i72T0AFCANAJMPrQ_iNXAzYo_r22T8QXZSh3ldoKxCofijHVuXsAcfUEbSys11vYLpdlWIiJMrIhP40QvkZ89jUuradSZY8YQYHlzVwP671L8EZh4KNbDlDnmstV13C/s640/GOPR0605_filtered.jpg" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_H-YnFkxhKLFrMO0_FpT0eB9xXvCE2fuYLwq7Q08SfuXUADlUS_h7jryU9hWFEywwzxNRq0GGRXBPSUzlSQZcUFy6P1MYrEZBR7hLxhZEE7jyip6D3sb9UmjikUF9puYkJnEB_bVNzQU/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_H-YnFkxhKLFrMO0_FpT0eB9xXvCE2fuYLwq7Q08SfuXUADlUS_h7jryU9hWFEywwzxNRq0GGRXBPSUzlSQZcUFy6P1MYrEZBR7hLxhZEE7jyip6D3sb9UmjikUF9puYkJnEB_bVNzQU/w640-h480/KAAU3232_filtered.jpg" width="640" /></a></div></div><div>Piękno raf koralowych</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjekXpT2t3R4Z0Zuhg7X1blfStmwwOQsMM6BEGcx6QHmQtxOPKcXvc6HsruFpKApgAsUxheFTlbdk8Nyuh7DPKnzEkQZm7CyjJfIGJglqwLW5kwz7h7pGcnFLuz2zbHRlqFuU59lV_M8vjf/s1600/SnapShot%25280%2529+10.jpg"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjekXpT2t3R4Z0Zuhg7X1blfStmwwOQsMM6BEGcx6QHmQtxOPKcXvc6HsruFpKApgAsUxheFTlbdk8Nyuh7DPKnzEkQZm7CyjJfIGJglqwLW5kwz7h7pGcnFLuz2zbHRlqFuU59lV_M8vjf/s640/SnapShot%25280%2529+10.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaVQTZ3HwvNnVwdCtz1HWR8vXJXjobY5wU10IPXR7th_BIV6u63TJTVTh8sWJmBpxQhlixU8j5l5-Oa6xoQ6QXNUZKsS4eTfA-Fyx00Zjf0JragzOkuZSmnRwtt6lPkHub5VYGqKyVHY42/s1600/SnapShot%25280%2529+11.jpg"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaVQTZ3HwvNnVwdCtz1HWR8vXJXjobY5wU10IPXR7th_BIV6u63TJTVTh8sWJmBpxQhlixU8j5l5-Oa6xoQ6QXNUZKsS4eTfA-Fyx00Zjf0JragzOkuZSmnRwtt6lPkHub5VYGqKyVHY42/s640/SnapShot%25280%2529+11.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCmBEG5qNIA7c2Fdw4Umd2U6y_JqJumzVoxj3CBGwIMd8Bxs00CXYWBn101oFKc_FrQr7eFlCpuRu79RdS0UqO6j9wr5zYqpfv7VX1gaoV-lF5ubt1zv61DI1Fl-2dknpnAMsUmAkamadE/s1600/SnapShot%25280%2529+13.jpg"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCmBEG5qNIA7c2Fdw4Umd2U6y_JqJumzVoxj3CBGwIMd8Bxs00CXYWBn101oFKc_FrQr7eFlCpuRu79RdS0UqO6j9wr5zYqpfv7VX1gaoV-lF5ubt1zv61DI1Fl-2dknpnAMsUmAkamadE/s640/SnapShot%25280%2529+13.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-Zu51844QBPi-YC3a9YzbqGzRU9xIpC320ZN2Jo1jRNkd9Ac81s-G517gdJqjH2o7vsBUGIrPIlKXl81yvB9AI5qo-FIXTDYdIdmMuPmrIhWOTui4pYUxsFEy00PNY_jI2dX-cX4UXA1/s1600/SnapShot.jpg"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr-Zu51844QBPi-YC3a9YzbqGzRU9xIpC320ZN2Jo1jRNkd9Ac81s-G517gdJqjH2o7vsBUGIrPIlKXl81yvB9AI5qo-FIXTDYdIdmMuPmrIhWOTui4pYUxsFEy00PNY_jI2dX-cX4UXA1/s640/SnapShot.jpg" width="640" /></a><br />Spotkana ośmiornica w okolicach Fehendhoo</div><div><br />Jeśli chcemy zobaczyć większe i bardziej rozległe rafy, proponuję popłynąć na wycieczkę „snurkowanie z gospodarzem”. Wypłyniemy na głębię oceaniczną, gdzie po środku niczego, znajdziemy turkusowe oko. Wówczas wyskoczymy z łodzi na głębokie wody i będziemy mogli podziwiać, jak wielkie, podwodne „góry” mogą tworzyć rafy. Na głębszych wodach zaobserwujemy, że koralowce tak naprawdę skupiają się w podwodne góry, nad którymi możemy przepłynąć. Mamy wówczas wrażenie, jak gdybyśmy latali nad szczytami i żadne przepaście nie są nam straszne, ponieważ zawsze „przelatujemy” nad nimi. Widać również, jak bardzo strome zbocza opadają w głębię oceaniczną, której nawet nie dostrzeżemy. Przestrzenie są ogromne. Na obrzeżach jednej z „gór” koralowych zaobserwowaliśmy około dwumetrowego rekina wielorybiego. W tym przypadku również nie zwrócił na nas uwagi, a jedynie spokojnie płynął wzdłuż stromizn opadających w głąb. Płynąc na nieco płytsze rejony, mogliśmy podziwiać kolorowe kule, w których schronienie znajdowały ciekawe ryby. Najczęściej trafialiśmy na niewielkie ławice zielono-niebieskich, mieniących się ryb oraz na niebieskie, z żółtą płetwą ogonową. Pamiętajmy, żebyśmy podzielili sobie snurkowanie na dwa etapy: płytkie rafy i głębokie rafy. Wrażenia z obu miejsc będą niezapomniane! Pływanie na płyciznach daje możliwość podziwiania ryb z bliska oraz będziesz miał możliwość dotknięcia koralowców. Podczas pływania na głębinach raczej będziesz mógł zobaczyć ogrom przestrzeni, niesamowite zbocza opadające w niekończącą się otchłań oraz przy odrobinie szczęścia zaobserwujesz coś większego, jak np. manta, rekin, czy płaszczki.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG7yAbQiD16RXy3hHMAB_kT3F06yJHOa7kWo-HYexm6HSjD4ClfYZodnIDDCg3HRWlhly5wpOX8zqn-s0rdHozi9_KeUR5Y59XbNejbSKMm4UC2O8F2SsXsW6Agw1BWXfIP5OMnudrbB3Y/s1600/GOPR0264_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG7yAbQiD16RXy3hHMAB_kT3F06yJHOa7kWo-HYexm6HSjD4ClfYZodnIDDCg3HRWlhly5wpOX8zqn-s0rdHozi9_KeUR5Y59XbNejbSKMm4UC2O8F2SsXsW6Agw1BWXfIP5OMnudrbB3Y/s640/GOPR0264_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Kolorowe ryby na skraju płytkich i głębinowych raf koralowych</div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">3. PIKNIK NA SAND BANKU</span></b></div><div>Kolejna atrakcja, którą koniecznie musisz spróbować na Malediwach. Sand bank, to nic innego, jak piaszczysta wyspa po środku niczego. Z naszego portu popłyniemy na głębokie wody oceanu, po czym z oddali będziemy widzieć piękną, żółtą wysepkę-plażę. Za każdym razem, kiedy jesteśmy na otwartych wodach i widzimy szeroki, żółty pas, będący w rzeczywistości wyspą, zawsze czujemy podekscytowanie, ponieważ wygląda jak coś wyjątkowego. Ciekawa jest już sama świadomość przebywania na bezludnej, piaszczystej wyspie na środku oceanu, z dala od naszego miejsca zakwaterowania. Gospodarz płynie z nami łodzią, po czym zostawia nas samych, żebyśmy mogli cieszyć się przepięknymi widokami, turkusowymi lagunami i przede wszystkim, wyjątkowością miejsca. Na sand banku przebywamy około 4-5 godzin, po czym gospodarz przypływa łodzią z przyrządzonym obiadem (w zależności od wersji wycieczki jaką sobie wykupimy). Dzięki niemu, możemy zjeść coś dobrego i ciepłego w niecodziennym miejscu. Co najbardziej podoba mi się w tego typu wycieczce? Na pewno niesamowita cisza, piękne turkusowe wody oraz świadomość, że jestem gdzieś na środku oceanu, po środku niczego… Główną atrakcją na sand bankach jest pływanie w krystalicznie czystych lagunach, możliwość podziwiania kolorowych ryb i spacerowanie piaskową ścieżką, wcinającą się w ocean nawet na kilkadziesiąt metrów w głąb. Z jej zakończenia można dalej spacerować w płytkich wodach. Za pierwszym razem, na Fulhadhoo, na sand banku udało mi się nawet zobaczyć małego, młodego rekina. Na Malediwach zawsze stawiam sobie cel, żeby odwiedzić dwa różne sand banki, dzięki czemu będę miał lepsze porównanie. Kiedy zorganizowałem wycieczkę na sand bank z wyspy Thoddoo, odwiedziliśmy bezludną wyspę w pobliżu Rasdhoo. Tak naprawdę sand bank składał się z czterech bezludnych, piaszczystych wysepek połączonych ze sobą naturalną, podwodną ścieżką, znajdującą się na głębokości od 20 do 80 cm. Spacer przez wszystkie wyspy był niesamowitym przeżyciem, ponieważ pomiędzy największymi z nich mamy krystalicznie czystą lagunę składającą się z trzech pasów wód o różnych odcieniach. Czym ciemniejszy odcień turkusu, tym głębsza woda. Możesz sobie jeszcze zadawać pytanie: jak mamy wytrzymać 4-5 godzin w tak gorącym słońcu, skoro w ogóle nie ma cienia? Można, ponieważ gospodarz zabiera na łódź również wielki, plażowy parasol, dzięki czemu po kąpieli w turkusowych lagunach będziemy mieli gdzie odetchnąć od palącego słońca. Czasami może zdarzyć się tak, że goście z różnych obiektów, z innych wysp, również wpadną na ten sam pomysł, dlatego na nasz bezludny sand bank może przypłynąć kilka innych osób z różnych kierunków. W każdym razie tłumy nam nie grożą. Raczej spodziewajmy się maksymalnie od 5 do 20 osób. Sand bank jest zazwyczaj najlepszym dniem dla fotografów krajobrazowych, ponieważ mogą w pełni uchwycić pełnię piękna lagun. Posiadając np. podwodne GoPro z kopułą, można nakręcić wysokiej klasy filmy i zrobić dobrej jakości zdjęcia.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIy-XQTjsDJnp818HUyXFJoMcryT-moYMz6YUF5Tbb5gbQsF-XwrZ_Akiyq9h3UjPPHsLQPe7hHckW4T4QxmcRYKkTN-yV-wqLbGtAG48gLFowIWusiGW-JdKCfXY0v4UKyWQJYrI-cy9l/s1600/DSC_2860.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIy-XQTjsDJnp818HUyXFJoMcryT-moYMz6YUF5Tbb5gbQsF-XwrZ_Akiyq9h3UjPPHsLQPe7hHckW4T4QxmcRYKkTN-yV-wqLbGtAG48gLFowIWusiGW-JdKCfXY0v4UKyWQJYrI-cy9l/s640/DSC_2860.JPG" width="640" /></a> </div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsjcJ8movELsUXPCK-RvJ6rFOyIXY0uwvlbKKb0SNWT-YKdw_htIbzbr5aDg8bhkJsO9XXSLCsRgkV97QF6gy_XQyYjC7fY_3IvDvW8hGyqhZJzXJTjD0ZKUABEdU0c4zVhbRh30qOk6HM/s1600/DSC_6595.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsjcJ8movELsUXPCK-RvJ6rFOyIXY0uwvlbKKb0SNWT-YKdw_htIbzbr5aDg8bhkJsO9XXSLCsRgkV97QF6gy_XQyYjC7fY_3IvDvW8hGyqhZJzXJTjD0ZKUABEdU0c4zVhbRh30qOk6HM/s640/DSC_6595.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Piknik na sand banku</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioA70dlVcjDWNW1lHNMwleVF0VarIJtZ37XZ5paFIY-h70i3FlkE2LluJpeLbuutNpVKKZJYsHh79s_RUXqg0NAqx0o5i5JuOBzDY3Oi3FXChexU61Oo9ZuH7ojLP8n9zdpIdbu7Y3cDNK/s1600/DSC_6044.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioA70dlVcjDWNW1lHNMwleVF0VarIJtZ37XZ5paFIY-h70i3FlkE2LluJpeLbuutNpVKKZJYsHh79s_RUXqg0NAqx0o5i5JuOBzDY3Oi3FXChexU61Oo9ZuH7ojLP8n9zdpIdbu7Y3cDNK/s640/DSC_6044.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmUlWM8ed7uhFbIOdnBiW6yZ2Rpe3INesfk2VJ0UDexxGjepnvy8Qzwy5CT6LQUwhYyxwjief55pzdqN7-NSk5rgNlJjWQ-uY7WJAKwRqFSM2Y27jZ_H5OMFUL_m_YfxrZXPAdluX8JlbD/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmUlWM8ed7uhFbIOdnBiW6yZ2Rpe3INesfk2VJ0UDexxGjepnvy8Qzwy5CT6LQUwhYyxwjief55pzdqN7-NSk5rgNlJjWQ-uY7WJAKwRqFSM2Y27jZ_H5OMFUL_m_YfxrZXPAdluX8JlbD/w640-h426/DSC_7931.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi08ob1OoWksio2uyk_042non3d4Y_Ea1ddXSeMGXoIJ8znENGmSVq7DEObN2oAFwQr-OmhZRdaGuuOfs3gJ1iC38xH_M11dv5fLZyIZ1tfUdAPVasYoztRz8t2HxG7fVs-_WmzGUVzWPjP/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi08ob1OoWksio2uyk_042non3d4Y_Ea1ddXSeMGXoIJ8znENGmSVq7DEObN2oAFwQr-OmhZRdaGuuOfs3gJ1iC38xH_M11dv5fLZyIZ1tfUdAPVasYoztRz8t2HxG7fVs-_WmzGUVzWPjP/w640-h426/DSC_7778.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYX6o8TbaI199W46pGV0vVsI5bKRSxeDC7LKJPappUyyBX8iu6tAah0luggStDc33lAkQsJJHhi3mKvrcWdcHXcRY9iZJ-dc-DO1QsRVKS_960ndccevSfiv-2gzGlby1XhyxUtunIKAKX/s1600/DSC_6554.JPG" style="text-align: left;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYX6o8TbaI199W46pGV0vVsI5bKRSxeDC7LKJPappUyyBX8iu6tAah0luggStDc33lAkQsJJHhi3mKvrcWdcHXcRY9iZJ-dc-DO1QsRVKS_960ndccevSfiv-2gzGlby1XhyxUtunIKAKX/w640-h426/DSC_6554.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb2SCp3KvWSlKNEgCcibkCi8Qydlf_jSl_93DwoJSCAKagk5UB01BAwQTj2Mfl1F8PpM8e4yEv2_Uz72PIfzKvXmrYRlfaLYfOMpvIbj3AQYQfGsdG5PrkQbIv7Ai5VO_ZN5r2475YBwQn/s1600/DSC_6512.JPG" style="text-align: left;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb2SCp3KvWSlKNEgCcibkCi8Qydlf_jSl_93DwoJSCAKagk5UB01BAwQTj2Mfl1F8PpM8e4yEv2_Uz72PIfzKvXmrYRlfaLYfOMpvIbj3AQYQfGsdG5PrkQbIv7Ai5VO_ZN5r2475YBwQn/s640/DSC_6512.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiL50Hkf3eUoiJgEf7eh1tXq44EQx6yFYPWKVhRObvtMzO6r4oEQKPye1gSoUCCVRbSJvwefULPLVDWrEWoWq48Vxinqknm_SgokiqTqdgRUeKFaUi3YLLkhCc0LlVuyDnh27JCoVq03tMXRULNRZiDycM122gSurE-J4hCC_qQ5ePeAEOonvDeh6EqFQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiL50Hkf3eUoiJgEf7eh1tXq44EQx6yFYPWKVhRObvtMzO6r4oEQKPye1gSoUCCVRbSJvwefULPLVDWrEWoWq48Vxinqknm_SgokiqTqdgRUeKFaUi3YLLkhCc0LlVuyDnh27JCoVq03tMXRULNRZiDycM122gSurE-J4hCC_qQ5ePeAEOonvDeh6EqFQ=w640-h426" width="640" /></a></div></div><div class="separator">Wycieczka na sand bank</div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">4. INNA LOKALNA WYSPA</span></b></div><div>Jeśli jesteś na etapie planowania swoich wakacji na Malediwach, postaraj się znaleźć takie miejsce, żeby sąsiadowało z innymi wyspami. Dzięki temu będziesz miał okazję odwiedzić kolejną, lokalną wyspę. Wyjątkiem jest Thoddoo, ponieważ jest to samotna wyspa, wokół której nie ma nic oprócz otwartych wód oceanu. Ta jednak wynagradza swoje wyjątkowe położenie tym, że jest duża i różnorodna. Na pewno nie będziemy się na niej nudzić. Pomimo, że życie na innych, lokalnych wyspach wygląda podobnie, to musisz pamiętać, że każda z nich posiada inne rajskie plaże, oraz zagospodarowanie przestrzeni, dzięki czemu warto odwiedzać ich jak najwięcej. Za każdym razem, będąc na Malediwach, wyspy na których mieszkałem, były przepiękne, jednak, kiedy odwiedzałem następne, sąsiadujące z nimi, zobaczyłem, że wyglądają podobnie, ale nie tak samo i są równie piękne plaże. Najbardziej wspominam niesamowite lasy tropikalne, plaże wcinające się w ocean z widokiem na sand banki, uprawy egzotycznych owoców, drzewa namorzynowe i miejsca z pochylonymi palmami. Dodatkowo, moją uwagę przykuwają wioski, w których zawsze znajdziemy coś ciekawego. Na pewno powinniśmy zobaczyć kobiety zaplatające maty z liści palmowych, łuskające orzechy, bardzo ciekawie namalowane na ścianach plakaty wyborcze, między innymi z 2013 i 2018 roku, które widać do dziś (plakat nie jest wywieszany tak, jak w Polsce, ale jest malowany jako obraz lub grafika na ścianach trwałą farbą w postaci białego kwiatu). Warto się im przyjrzeć, pomimo, że polityka nie musi nas interesować. Za pierwszym razem, na Fehendhoo, zdarzyło nam się jeść obiad z politykami rządu malediwskiego, którzy akurat przeprowadzali kampanię wyborczą, w jedynej restauracji we wiosce.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB8ek3K8h2BUZVMj8r14g27wXTq42Wun8ScGNFCbdI5p2GZxVTBRa5o6w1h_nDyw78HevNcGnGzUdWYVt8W1Gxta3L4DDuc2O9clRCc3Okqt17KOf0IotF9DhTf4zUWGpBYKCiNin3uYHS/s1600/DSC_3713.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB8ek3K8h2BUZVMj8r14g27wXTq42Wun8ScGNFCbdI5p2GZxVTBRa5o6w1h_nDyw78HevNcGnGzUdWYVt8W1Gxta3L4DDuc2O9clRCc3Okqt17KOf0IotF9DhTf4zUWGpBYKCiNin3uYHS/s640/DSC_3713.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Na innej lokalnej wyspie - Bodufolhudhoo</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb-F1Qj8Wz1R91xKWy4F98gDca1p7k1kXX-fQ8bNrDehnObytiBP_-l7GUj9M2OJp4KJHNOI0PrESyR6zqFjq8a6zyQIjDArTvNPF3Xz-yGEaMAEVWdoce8rZlSVD8v_V_Da035L5znq66/s1600/DSC_6681.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb-F1Qj8Wz1R91xKWy4F98gDca1p7k1kXX-fQ8bNrDehnObytiBP_-l7GUj9M2OJp4KJHNOI0PrESyR6zqFjq8a6zyQIjDArTvNPF3Xz-yGEaMAEVWdoce8rZlSVD8v_V_Da035L5znq66/s640/DSC_6681.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7w48CH_nXXTWKqT6QawRygnZdhSZTfbk42eISk_Uhi9Hy289tpLgsqc1BpB6WkXqPJvocbtSUlFRulL91o9XmdHIWCKRYdejvHzI9oEd58TwpeYBWk6IVcpj_c0aQtrKRrUL54ArbWU0d/s1600/DSC_6912.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7w48CH_nXXTWKqT6QawRygnZdhSZTfbk42eISk_Uhi9Hy289tpLgsqc1BpB6WkXqPJvocbtSUlFRulL91o9XmdHIWCKRYdejvHzI9oEd58TwpeYBWk6IVcpj_c0aQtrKRrUL54ArbWU0d/s640/DSC_6912.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Na innej lokalnej wyspie - Fulhadhoo</div></div><br /></div><div>Każda wyspa ma zawsze coś ciekawego do zaoferowania. Jedne mają długie, tropikalne lasy pełne palm kokosowych (zawsze cieszą oczy), namorzynów oraz rajskich plaż, inne mają plantacje bananowców, arbuzów, papai, na jeszcze innych odkryjemy ciekawie zdobione wioski, a na kolejnych dostrzeżemy piękno raf koralowych. To główne powody, dla których odwiedzam kilka wysp podczas jednych wakacji. Nie wszystko można zobaczyć i doświadczyć w tym samym miejscu, dlatego ciągle odzywa się we mnie chęć odkrywania czegoś nowego. Pamiętam, gdy w 2019 roku odwiedziłem Malediwy (wyspy Fehendhoo, Fulhadhoo i Finolhu). Umówiłem się z gospodarzem, żeby zawiózł nas na sąsiednią, lokalną wyspę – z Fehendhoo na Fulhadhoo. Nie popłynął na przystań, jak to miał w zwyczaju, ale zacumował na rajskiej plaży z pochyłymi palmami, gdzie nikogo nie było. W trakcie dopływania do lądu, jedyny widoczny krab na plaży, właśnie uciekał do swojej nory. Gospodarz powiedział tylko tyle: „Pięknie tu! Widzimy się o 15.00 w tym samym miejscu”. Niezwykłe krajobrazy Fulhadhoo uderzały niesamowitością od samego początku. Dosłownie za kilka chwil mogliśmy zobaczyć rzeczywiste piękno całej wyspy. Wystarczyło pójść z rajskiej plaży do wioski, a przed nami ukazała się niesamowita aleja z palm kokosowych. Takiego czegoś nie widziałem na żadnej kolejnej, odwiedzanej przeze mnie wyspie. Z kolei w 2020 roku popłynięcie na sąsiadującą, lokalną wyspę Bodufolhudhoo, dało mi możliwość podziwiania przepięknej rafy koralowej, dostępnej zaledwie 30 m od brzegu. Na końcu plaży dla turystów, rozpoczynała się bardzo długa, piaszczysta, publiczna plaża, gdzie mogliśmy podziwiać jeszcze większe koralowce. Dodatkową atrakcją była restauracja przy porcie z turkusowymi wodami. Nie ma nic piękniejszego, jak usiąść przy stoliku na świeżym powietrzu i zjeść pyszny obiad, mając przed sobą niesamowite widoki na lagunę. Za trzecim razem z wyspy Thoddoo popłynęliśmy na Rasdhoo, gdzie oprócz plaży dla turystów, posmakowania egzotycznych, niespotykanych owoców i zwiedzania wioski, poznaliśmy ciekawą, miejscową osobę. Tutejszy pan zaprowadził nas do dużego sklepu z pamiątkami, gdzie można było kupić wyroby ręczne jako pamiątki. Zachwycaliśmy się całą kolekcją, ponieważ dowiedzieliśmy się, że starszy pan namalowany na płótnie był dziadkiem wspólnika tego sklepu. Jego dziadek utworzył grupę malarzy na tej wyspie i uczył lokalnych ludzi sztuki malowania obrazów. Wspomniany dziadek był kimś wyjątkowym dla tutejszych, ponieważ przez długi czas pobierał on lekcje malarstwa od znanego malarza na całym świecie (nie zapamiętałem nazwiska ze względu na malediwski akcent). Właśnie takie historie, przeżycia, piękne krajobrazy, itp. rzeczy, to jest coś, czym powinniśmy się zachwycać na Malediwach. Dla mnie każda lokalna wyspa jest wyjątkowa, ponieważ zawsze przeżyję i zobaczę oraz dowiem się czegoś nowego. Jako, że lubię fotografię krajobrazową, z całą pewnością mogę liczyć na niepowtarzalne, rajskie krajobrazy. Nigdy nie ma dwóch takich samych miejsc, dlatego różnorodność zawsze jest u mnie bardzo doceniana.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGhTTxFhfi2EcDoK6ZO2LBXU12xEr5FPvj1VjtzHx2Da95Fgqq95iYgpVL23JMQjotngb5jDRosYGE8Hz94kgRHj3da0bafgLxrkJatbBO9r-32LVHmN_hfHZeDlsSk4PJAf4h6-kho0Q_/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGhTTxFhfi2EcDoK6ZO2LBXU12xEr5FPvj1VjtzHx2Da95Fgqq95iYgpVL23JMQjotngb5jDRosYGE8Hz94kgRHj3da0bafgLxrkJatbBO9r-32LVHmN_hfHZeDlsSk4PJAf4h6-kho0Q_/w427-h640/DSC_7556.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8ypV_WF_IDlIWRHGWke0_mI9YYPEN2tkJdAcCVTRP_rT6uI1SPtsgIo_YCs9Qs9P4b48v2vhi37C9CT8O86wjqW85cE1Tq4q-ePm63xHiX6mDfWy9XK4rI8VLBv5s232W9Ot8EYXwS8Xy/s1600/DSC_3275.JPG" style="text-align: left;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8ypV_WF_IDlIWRHGWke0_mI9YYPEN2tkJdAcCVTRP_rT6uI1SPtsgIo_YCs9Qs9P4b48v2vhi37C9CT8O86wjqW85cE1Tq4q-ePm63xHiX6mDfWy9XK4rI8VLBv5s232W9Ot8EYXwS8Xy/s640/DSC_3275.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp9SFMXYExP7jouHSTzo_prWnD7llHlCmfXGDBpLecgeTmA5fvtZNZ_VZK7B9aaCmzsrXqg81Xi3yw-AtpPLYrZfY_p9ojYyAfAWbCKe26eya5D4x88X9aktaxVa7OTw11ib-kbiJfrMKU/s1600/DSC_6901.JPG" style="text-align: left;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp9SFMXYExP7jouHSTzo_prWnD7llHlCmfXGDBpLecgeTmA5fvtZNZ_VZK7B9aaCmzsrXqg81Xi3yw-AtpPLYrZfY_p9ojYyAfAWbCKe26eya5D4x88X9aktaxVa7OTw11ib-kbiJfrMKU/s640/DSC_6901.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha06owz6MJ68p_sjLgu-jGrFN-20TUi5JncrAddMBiYCKkNe6KaooIXdJpfogs5jTpGcxdi0Kz6oxJCZ36xo4CpLFcFD6ST9GKG6_N9g3XvrdLNITlXjZDz9uLHEGpmiwK-I2lgj__KUFO/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha06owz6MJ68p_sjLgu-jGrFN-20TUi5JncrAddMBiYCKkNe6KaooIXdJpfogs5jTpGcxdi0Kz6oxJCZ36xo4CpLFcFD6ST9GKG6_N9g3XvrdLNITlXjZDz9uLHEGpmiwK-I2lgj__KUFO/w427-h640/DSC_7369.JPG" width="427" /></a></div><div class="separator">Na każdej wyspie lokalnej znajdziemy rajskie plaże i piękne widoki</div></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4omBfPfS-BGA82voHGcoTgKVUmfsYY0j7NzworBIDzi-gv-42k8QLTrT6UObvgC8aLX98GQjuIZjhT3ahUIMUkXI49sjS_E2v-BnQsfuMr2qIL7KD0oD1AGxU1IyaVtSJD2cdDRkWGw5RBWdi1m9ar9NuBoXAJK8c-5ldsnVQnE8Ua-rzYirb6EclBA"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4omBfPfS-BGA82voHGcoTgKVUmfsYY0j7NzworBIDzi-gv-42k8QLTrT6UObvgC8aLX98GQjuIZjhT3ahUIMUkXI49sjS_E2v-BnQsfuMr2qIL7KD0oD1AGxU1IyaVtSJD2cdDRkWGw5RBWdi1m9ar9NuBoXAJK8c-5ldsnVQnE8Ua-rzYirb6EclBA=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6MQpQkHrIPhiXZQ0IPUgzMFElb7U-qM0YjzHLPlyv8sadn_mJZWGweHEOQgWyTNC0xkzXbQgam9K5Fs8sG4Dm4Z67EhC-V_s8emXYa32uUG_0ILiLZZuQK_oKJMOTX5_9H3VNKEeAjzGYygeJnFBBw9KKQrya6q_zBJQgreYi7n0p-NVWAQyRsTUQNw"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6MQpQkHrIPhiXZQ0IPUgzMFElb7U-qM0YjzHLPlyv8sadn_mJZWGweHEOQgWyTNC0xkzXbQgam9K5Fs8sG4Dm4Z67EhC-V_s8emXYa32uUG_0ILiLZZuQK_oKJMOTX5_9H3VNKEeAjzGYygeJnFBBw9KKQrya6q_zBJQgreYi7n0p-NVWAQyRsTUQNw=w427-h640" width="427" /></a></div>Rajska plaża na Dharanboodhoo<br /></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgKELcDvKZiLJsD-JBSVdoUerA9rWYr0H8KaJC-0ezYUXkhS1Jtmo0bHQr-ADyvucCG4PGVD4Q5JBvXSxNIA1DFk6DM8o9ysUAfx0NWimG6gyriJi0lPNByDEf4qb9OYE_Pm4tRHZIM8OCeSjUxKPH7Zj1W6BrtfspF3Z3sOP9b-ufJNkyU05duCiPfJw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgKELcDvKZiLJsD-JBSVdoUerA9rWYr0H8KaJC-0ezYUXkhS1Jtmo0bHQr-ADyvucCG4PGVD4Q5JBvXSxNIA1DFk6DM8o9ysUAfx0NWimG6gyriJi0lPNByDEf4qb9OYE_Pm4tRHZIM8OCeSjUxKPH7Zj1W6BrtfspF3Z3sOP9b-ufJNkyU05duCiPfJw=w640-h426" width="640" /></a></div>Plaża na Fenfushi</div><div class="separator"><br /></div><div>Na Malediwach lody Magnum są czymś powszechnie znanym, jak narzekanie Polaków, dlatego zawsze staram się wstąpić do lokalnego sklepu, żeby je kupić i usiąść na którejś z pięknych plaż. Każda społeczność na wyspie żyje swoim własnym rytmem. Przede wszystkim panuje spokój, a napotykani ludzie zawsze się uśmiechają. Dodatkową atrakcją każdej zamieszkanej wyspy są ogromne fikusy, liczące przynajmniej kilkaset lat. Na Malediwach wierzy się, że przynoszą one szczęście. Dopływając do jakiejkolwiek, zaludnionej wyspy, dostrzeżesz jedno lub kilka ogromnych, górujących nad całą okolicą drzew. Postaraj się odnaleźć drogę do nich, ponieważ każde z nich będzie okazałe i wiekowe. Pamiętajmy, że w okolicach równika, kilkudziesięciometrowe fikusy są normą. W miastach i na zamieszkanych terenach w Polsce, zazwyczaj możemy popatrzeć na drzewa o wysokości zaledwie 6 do 12 metrów. Na każdej wyspie mam stały plan działania: przejść całą linię brzegową w poszukiwaniu najpiękniejszych rajskich plaż, pływanie w turkusowych wodach, szukanie raf koralowych, poszukiwanie drogi do najstarszego fikusa, spacer przez wioskę, wstąpienie do lokalnego sklepu, wędrówka tropikalnym lasem, jeśli taki występuje, zasmakowanie tropikalnych owoców oraz zjedzenie obiadu w lokalnej restauracji, jeśli mamy na to wystarczającą ilość czasu. Dzięki takiemu rozkładowi dnia czuję klimat danego miejsca i zapamiętuję je na długo. W końcu najbardziej zależy nam na gromadzeniu pięknych przeżyć i wspomnień.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-JxsMhGSd53512fIN-MT4QKRPVjxl3l7YTlk3DdYyUTfwjBYmQYeFb6s0X9GE9RkXilIPWnn_MVlKmMj1KnECEgpuXRmsnohQ8Kkl4dB53y6EX0GC42FKi9jSVMLyCLoHVkOzT0r6P876/s1600/DSC_7205.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-JxsMhGSd53512fIN-MT4QKRPVjxl3l7YTlk3DdYyUTfwjBYmQYeFb6s0X9GE9RkXilIPWnn_MVlKmMj1KnECEgpuXRmsnohQ8Kkl4dB53y6EX0GC42FKi9jSVMLyCLoHVkOzT0r6P876/s640/DSC_7205.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIX-P3lNAKnpBBlkwFXZlpn_9mRe6NElS2tjQfLLdFII9E6yWrE-qHKEp2O1zzW7V7wyiXpCyl9LE0JNXOuztEdDryh0RJqfRN7sas6NeAyKhIlDYf1qqjwZgtG2GQ_70KHhs7GFzEFb-q/s1600/DSC_7208.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIX-P3lNAKnpBBlkwFXZlpn_9mRe6NElS2tjQfLLdFII9E6yWrE-qHKEp2O1zzW7V7wyiXpCyl9LE0JNXOuztEdDryh0RJqfRN7sas6NeAyKhIlDYf1qqjwZgtG2GQ_70KHhs7GFzEFb-q/s640/DSC_7208.JPG" width="640" /></a><br />Olbrzymie drzewo przy przystani na Fehendhoo</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">5. RESORT I DOMY NA PALACH</span></b></div><div>Będąc na Malediwach, warto mieć pewnego rodzaju porównanie. Obowiązkowo musisz zobaczyć Malediwy lokalne i te „na bogato”. Możesz zapytać gospodarza twojego guest house o wyjazd do resortu. Posiada przygotowaną ofertę z kilku miejsc, dlatego masz możliwość wyboru. Resort, to nic innego, jak hotel na prywatnej wyspie, który przyjmuje gości z biur podróży. Na miejscu będzie działać restauracja all inclusive, oraz zobaczymy domy na palach, znane z katalogów biur podróży. W czasach koronawirusa organizacja tej wycieczki była znacznie utrudniona, ponieważ nie wszystkie resorty chciały przyjmować gości z innych wysp, ponieważ oficjalne stanowisko rządu malediwskiego było takie, że na 24h przed zmianą wyspy musieliśmy zgłosić ten fakt za pomocą elektronicznego formularza w Ministerstwie Zdrowia Malediwów. W praktyce mało kto wypełniał ten dokument. Spędzając jeden dzień w resorcie, będziesz miał porównanie, która wersja wakacji najbardziej tobie odpowiada. Dzięki tej wycieczce szybko dostrzeżesz, że na lokalnych wyspach urlop nie tylko spędzają turyści, którzy chcą zaoszczędzić na urlopie jak najwięcej pieniędzy, ale o tym będzie za chwilę. Chcąc zorganizować wyjazd do hotelu, gospodarz przedstawi ci trzy warianty z każdego obiektu:</div><div>1. Pobyt na 4 godziny bez obiadu</div><div>2. Pobyt na 6 godzin z obiadem w cenie</div><div>3. Pobyt do późnego wieczora z pełnym pakietem wyżywienia.</div><div><br />Według mnie, najlepszą opcją jest druga możliwość, ponieważ miejscowi i tak nie mają łodzi, którymi mogliby pływać w nocy. Po drugie, mamy wystarczającą ilość czasu na zobaczenie wszystkiego i na kąpiel w turkusowych lagunach. W przedstawionych ofertach poznamy cenę za transfer do resortu (płatne u naszego właściciela guest house) i cenę za prawo wstępu na teren hotelu (zależna od wersji, którą wybraliśmy). Ile kosztuje transfer? Wszystko zależy od odległości. Jeśli resort jest widoczny z twojej wyspy, zazwyczaj będzie to około 50 USD. Jeśli do hotelu trzeba popłynąć kilkanaście kilometrów, to cena może wzrosnąć nawet do 150 USD za łódź czteroosobową. Jeśli musimy popłynąć dalej, lepiej zorganizować wspólną wycieczkę z gośćmi, którzy aktualnie przebywają w innych pokojach w naszym guest housie. W ten sposób zmniejszymy koszty. Będzie taniej. Za każdym razem trafiałem na gości, z którymi codziennie rozmawiałem wieczorami i o poranku, dlatego na pewno nie będzie problemu, żeby się dogadać i ustalić wspólny plan działania. Jadąc do resortu, nie możemy zapomnieć o paszporcie, ponieważ na początku musimy wypisać krótki formularz. Kiedy dopłyniemy na miejsce, zobaczymy kilka ciekawych rzeczy. W resortach, przy głównej przystani, zawsze stoi jakiś większy budynek z dachem ze strzechy. Tam przywita nas obsługa hotelowa i zaprowadzi do recepcji. Wszyscy są uśmiechnięci, więc klimat wybranego miejsca na pewno od samego początku się spodoba. W recepcji spędzimy kilka chwil, gdzie zapłacimy za prawo wstępu i zostaną nam wydane ręczniki plażowe. Wypiszemy krótki formularz. Pierwsze, co powinno rzucić się w oczy, to fakt, że większość resortów ustanawia własną strefę czasową. Zegarki wskazują czas o dwie godziny do przodu względem czasu na Malediwach. Dzięki takiemu zabiegowi, turyści mają większe możliwości wykorzystania całego dnia, od wschodu do zachodu słońca. Z tego powodu recepcjonistka zwróci nam uwagę, że wszelkie godziny obiadów, czy rejsu powrotnego na naszą wyspę są podawane w strefie czasowej Male.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFOjWQ7CDTVaZGreo4cU6qU_DDKh5yWWAIoJtulvbKINJiNV3Lvv8qFjfklYmcj6G9anFeqx2yAbNmCLPpJH0QrJHOPJ2w_a3VTycIf_b4Fib8p3NXdePfnK1v48hDNLawZEzKLnQv3AU/s1600/DSC_3290.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFOjWQ7CDTVaZGreo4cU6qU_DDKh5yWWAIoJtulvbKINJiNV3Lvv8qFjfklYmcj6G9anFeqx2yAbNmCLPpJH0QrJHOPJ2w_a3VTycIf_b4Fib8p3NXdePfnK1v48hDNLawZEzKLnQv3AU/s640/DSC_3290.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Droga do recepcji w resorcie Nika</div></div><div><br />Po krótkich formalnościach, ktoś z obsługi hotelu pokaże nam cały resort, czyli co warto zobaczyć, oraz wskaże restaurację, gdzie będziemy mogli zjeść obiad wliczony w cenę. Komercyjne hotele prawie całkowicie zrezygnowały ze stosowania plastików. Nawet woda jest podawana w szklanych butelkach. Słomki do soków są wyprodukowane z zagęszczonego papieru. Przebywając na terenie resortu Finolhu, dowiedziałem się, że w ciągu roku obiekt zużyłby 550.000 plastikowych butelek, ale dzięki jednolitrowym, szklanym opakowaniom, nie zużywa się ani jednej. Kiedy zobaczymy najpiękniejsze miejsca, możemy zacząć działać na własną rękę. Trzeba pamiętać, że na wyspie zawsze będą wynajęte domki, do których nie mamy prawa wstępu, ponieważ turyści zapłacili za swoją prywatność. Prawo wstępu posiadają tylko oni. W niczym to nie przeszkadza, ponieważ bungalowy na wyspie możemy pooglądać z zewnątrz. Do dyspozycji mamy również zazwyczaj dwie publiczne plaże, na których spotkamy co najwyżej kilkoro urlopowiczów. Największą atrakcją oczywiście jest długie molo, prowadzące do domów na palach. Od tej atrakcji zaczynam zwiedzanie resortu. Widok bungalowów na palach jest czymś niezwykłym, ponieważ głównie z nich słyną Malediwy. Następnie idę odwiedzić wszystkie, dostępne plaże. Pierwsze, co zawsze dostrzegam, to fakt, że za każdym razem plaże na lokalnych wyspach bardziej mi się podobają, choć nie twierdzę, że te „hotelowe” są gorsze. W resortach plaże posiadają infrastrukturę oraz pewnego rodzaju zagospodarowanie. To powoduje, że mogą tracić swój urok. Resorty są budowane na wyspach otoczonych turkusowymi lagunami. Kiedy wybieram lokalną wyspę na wakacje, pierwszym kryterium jest dla mnie szerokość lagun, gdzie płytkie wody ciągną się kilometrami. To ma zapewnić mi piękniejsze plaże i możliwości pływania niż w resorcie. Za każdym razem udało mi się spełnić ten warunek. Turkusy wokół resortów potrafią oczarować, ale moim subiektywnym zdaniem, mają dużo mniejszą powierzchnię. Nie można tak powiedzieć o wszystkich hotelach, ale te, które odwiedziłem, nie mogły konkurować z powierzchnią lagun wokół lokalnych wysp. Trzeba jenak pamiętać, że nie ważne, gdzie pojedziesz, turkusowe laguny będą zawsze przepiękne.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh53jazuBy45-p8j1JZfEMYYxmq7EY-wCFjuWd45NmR8G2on4RY_V4GuymwTjgTVas5JRR4dlqNpTH3a2iZSUnO3ifoY1Xs2lk6wuwhA1Zgtq8yLjOOoO04QPC1TepA5vgzzIeq6SbwFfqD/s1600/20200203_132939.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh53jazuBy45-p8j1JZfEMYYxmq7EY-wCFjuWd45NmR8G2on4RY_V4GuymwTjgTVas5JRR4dlqNpTH3a2iZSUnO3ifoY1Xs2lk6wuwhA1Zgtq8yLjOOoO04QPC1TepA5vgzzIeq6SbwFfqD/s640/20200203_132939.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje_ZcS0ve0VjyBVuOL-8bkobNjAH2e1AR3QHrIMPQakW4FrpcegTFBdy0_KIOFLlRK6nPQLo9AzBHizWyvVamDXgcfK9TkPWE9rNOulncyImppaKRGeUD-vINoKPqmvS6TqjdThtX1Y63s/s1600/20200203_131606.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje_ZcS0ve0VjyBVuOL-8bkobNjAH2e1AR3QHrIMPQakW4FrpcegTFBdy0_KIOFLlRK6nPQLo9AzBHizWyvVamDXgcfK9TkPWE9rNOulncyImppaKRGeUD-vINoKPqmvS6TqjdThtX1Y63s/s640/20200203_131606.jpg" width="480" /></a><br />Storczyk na palmie przy restauracji i woda mineralna w szklanej butelce</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3IAq1i1UTAmeOiFmIK8V4NfE4Ix4Ju-ROF0eYf-enZXBBf7S-7voMBfuT9YUvRfhmdjaz6hWGkL90XQlgH4mmNGji5byLqN_r6wRUcy9ArC_8-q66lGWyw7JHWvw9C_wKLMKHbXVOIt6k/s1600/DSC_3315.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3IAq1i1UTAmeOiFmIK8V4NfE4Ix4Ju-ROF0eYf-enZXBBf7S-7voMBfuT9YUvRfhmdjaz6hWGkL90XQlgH4mmNGji5byLqN_r6wRUcy9ArC_8-q66lGWyw7JHWvw9C_wKLMKHbXVOIt6k/w640-h426/DSC_3315.JPG" width="640" /></a></div><div>Resort Nika - sklep dla turystów</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdI_Nzfd6QBaQHeja7NoUkvoa-LaheAdhRTX6NWYy3Gb06hyphenhypheniy_ecbB5DgtTfVwWdwQwKc8ps1KclplbUhNe_EwDRQ4FF2rOZyRxIzmis4PyK6SUANLywuPrhnjVagqETOjmJ1CELVPIT/s1600/DSC_3309.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdI_Nzfd6QBaQHeja7NoUkvoa-LaheAdhRTX6NWYy3Gb06hyphenhypheniy_ecbB5DgtTfVwWdwQwKc8ps1KclplbUhNe_EwDRQ4FF2rOZyRxIzmis4PyK6SUANLywuPrhnjVagqETOjmJ1CELVPIT/w640-h426/DSC_3309.JPG" width="640" /></a></div><div>W resortach każda przestrzeń jest sztucznie aranżowana</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTDJ3wlRFE9_hazWynW9h6Fw_hdCKbqNFkbkzTu11inlL7pGBCHN8Nd7g7nftuJk5h8fQax7iZFwOHwv3H073DNR_cUU2_PMJYgQVlVgKT2w4SzEP3ky33iVVnoqwQFl5f_xcQZkp4aHW4/s1600/DSC_6280.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTDJ3wlRFE9_hazWynW9h6Fw_hdCKbqNFkbkzTu11inlL7pGBCHN8Nd7g7nftuJk5h8fQax7iZFwOHwv3H073DNR_cUU2_PMJYgQVlVgKT2w4SzEP3ky33iVVnoqwQFl5f_xcQZkp4aHW4/w640-h426/DSC_6280.JPG" width="640" /></a></div><div>Przystanek autobusowy w resorcie Finolhu</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcvDd150Be-ktwjXKWrg7OTiybtdMJfxC0PI__BCkYhK3lfTuWAlM3S-rql_koX0ZkCTjntARF1RBREdQIylFeHLuKG3pjhonUKlqKStbL9GIxRSBJ2_EWbr02CZ5YeGG5N7UmYsA7tKxi/s1600/DSC_6180.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcvDd150Be-ktwjXKWrg7OTiybtdMJfxC0PI__BCkYhK3lfTuWAlM3S-rql_koX0ZkCTjntARF1RBREdQIylFeHLuKG3pjhonUKlqKStbL9GIxRSBJ2_EWbr02CZ5YeGG5N7UmYsA7tKxi/s640/DSC_6180.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Resort Finolhu</div></div><div><br />Obiad w resorcie ma również swój klimat, ponieważ na wyspie znajduje się restauracja na otwartym powietrzu, zabezpieczona jedynie dachem ze strzechy przed deszczem. W takich hotelach jedzenie musi być pierwszej klasy, dlatego możemy wybierać wszystko z oferty all inclusive, za wyjątkiem alkoholi (w cenę pobytu trunki nie są wliczone). Oprócz obiadu, zawsze wybieram miejscowe sałatki warzywne i owocowe, ponieważ w Polsce, sklepowe warzywa i owoce nie mają takiego intensywnego smaku. Na Malediwach od razu poczujemy, że wszystko, co jemy, „widziało” słońce i deszcz. Po obiedzie zawsze obchodzę całą wyspę, wszystkimi dostępnymi ścieżkami, bo dzięki temu, mogę zobaczyć, np. niezwykłe okazy złowionych ryb, piękne ogrody pełne tropikalnych roślin, czy bananowce. Najciekawsza jest strefa SPA. Każdy domek, gdzie przeprowadzane są masaże, otaczają niesamowite ogrody. Myślę, że w tej części jest najpiękniej. Po obchodzie całej wyspy, polecam pójść na jedną z publicznych plaż i zobaczyć ją z poziomu wody. Zazwyczaj resorty mają w pobliżu dostępną rafę koralową. Warto poszukać takiego miejsca, żeby móc zobaczyć ciekawe ryby, czy koralowce pełne kolorów.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_7gPbdUdsZiIOBlusulZ9ic4B3MDSStfaAQEsF0KEzCWTlIr40e_o73a3lzqm4pPOz16-RSu8WnAOB8M2FRnpGjththjpH19EA2X7F6KbxGuGLofCrRktG0MWRVcDnqAbz76C-iXL52Ft/s1600/DSC_3323.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_7gPbdUdsZiIOBlusulZ9ic4B3MDSStfaAQEsF0KEzCWTlIr40e_o73a3lzqm4pPOz16-RSu8WnAOB8M2FRnpGjththjpH19EA2X7F6KbxGuGLofCrRktG0MWRVcDnqAbz76C-iXL52Ft/s640/DSC_3323.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Budynek restauracji w tle i przestrzeń, gdzie turyści spożywają obiady w resorcie Finolhu</div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">PORÓWNANIE: BOGATE MALEDIWY vs LOKALNA WYSPA</span></b></div><div>Kiedy spędzisz dzień w resorcie, będziesz miał pewnego rodzaju porównanie. Możesz sobie w końcu odpowiedzieć na pytanie: czy wolisz Malediwy „na bogato”, czy te lokalne. Wszystko zależy od naszej osobowości, bo w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że coś jest gorsze od drugiego. Na Malediwach spotkamy, np. dyrektorów dużych firm, którzy cenią luksus, spokój i dostęp do alkoholu, ale każdy dzień spędzają tak samo w resorcie. Taka forma spędzania czasu wolnego odpowiada im najbardziej. Spotkamy również „zwykłych” ludzi, którzy lubią podobny rodzaj wypoczynku, to znaczy, że musi być słońce, piękne plaże i oferta all inclusive. Szybko dostrzeżemy pewną regułę: spotykamy innych dyrektorów i „zwykłych” ludzi, którzy doceniają lokalne wyspy, choć pod względem finansowym byłoby ich stać na znacznie droższe miejsca. Lokalne wyspy polecam bardziej aktywnym turystom, którzy nie muszą mieć alkoholu, a lubią dużo odkrywać. Z gospodarzem guest house zawsze można się dogadać, przez co mamy duże możliwości poznawania okolicznych wysp, sand banków, czy podwodnego życia. W resortach mamy podobne możliwości, ale za większe pieniądze. Na lokalnych wyspach poznamy życie miejscowej ludności, zobaczymy jak mieszka, wstąpimy do małego sklepu, którego towar musi wystarczyć na potrzeby wioski, zobaczymy piękne, rajskie plaże, czy usłyszymy śpiewane modlitwy, nadawane przez megafony. Ja mam naturę podróżnika. Zawsze mnie ciągnie, żeby odkrywać coś nowego, dlatego wybieram lokalne wyspy. Nie piję alkoholu, więc jego brak w ogóle jest dla mnie niezauważalny. Lubię za to szukać kolejne rafy koralowe przy okolicznych plażach, chodzić wieczorami wzdłuż linii brzegowej, poznawać styl życia miejscowych, rozmawiać z nimi (zawsze znajdzie się ktoś chętny do pogadanki), pływać w turkusowych wodach i mieć do dyspozycji rajską plażę bez tłumów turystów. Również cenię wycieczki, których program sam wymyślam i ustalam ich ramy czasowe z gospodarzem. Wypoczynek w resorcie oferuje ci z kolei pobyt w luksusowym miejscu, gdzie poczujesz się inaczej. Zobaczysz coś zupełnie innego, nowego, oraz przede wszystkim wizytówkę Malediwów – domy na palach. Ze wszystkich wymienionych powyżej powodów stwierdzam, że obowiązkowo trzeba zobaczyć lokalną wyspę i resort, żeby mieć porównanie. A to, gdzie spędzisz większą część swojego urlopu, zależy tylko od ciebie: czy bardziej lubisz być obsługiwany i chcesz poczuć odrobinę luksusu, czy raczej wolisz lokalną kulturę, wioski, spokój oraz coś „swojskiego”.</div><div><br />Pomimo, że w guest house’ach nie mamy oferty all inclusive i jemy posiłki takie, jakie gospodarz przygotuje nam na dany dzień, to zapewniam, że każdy z nich jest bardzo dobry. Śniadania mogą być jedynie bardzo powtarzalne, ale obiady i kolacje są różnorodne. Przebywając na lokalnej wyspie, musimy pamiętać, że nie ma w pobliżu dużego hipermarketu i raczej przygotowuje się podstawowe posiłki na bazie makaronów lub ryżu, rzadziej ziemniaków, oraz jemy to, co jest dostępne na wyspie – egzotyczne owoce lub różne rodzaje ryb. Oferta all inclusive w resortach przypomina nieco wersję z Grecji, tylko w piękniejszym miejscu, a jedzenie na lokalnych wyspach jest przygotowane w pewnym sensie „z duszą”. Od pierwszego dnia masz wrażenie, że gospodarz bardzo się stara, pomimo, że wykonuje tę pracę od wielu lat. Podczas każdego pobytu na Malediwach zawsze rozmawiałem z właścicielami o atrakcjach, o wyspie, czy o stylu życia. Dzięki temu, czuję prawdziwy klimat Malediwów.</div><div><br />Będąc w resorcie musimy pamiętać o dwóch rzeczach, o których nigdy nie usłyszymy w biurze podróży. Goście wynajmujący domki „na wodzie” mogą narzekać na głośny dźwięk roztrzaskiwanych fal o betonowe słupy, na których stoi ten domek. Wszystko zależy jak bardzo są wytłumione ściany i okna. Przestrzeń w wielu resortach jest mocno ograniczona ze względu na sposób zagospodarowania wyspy. Zazwyczaj utrzymywany jest schemat: molo wcinające się w lagunę, rzędy prywatnych domów wzdłuż linii brzegowej, czasem domki wewnątrz wyspy w tropikalnym lesie i duża restauracja. Każde miejsce ma swoje zalety i wady, ale szybko dostrzeżesz, że jeśli to wszystko umieścimy na terenie wyspy, która nie jest przecież większa niż lokalna, miejsca zaczyna brakować. O ile przy jednodniowym pobycie się nie znudzisz, to przybywając na dwa tygodnie bardzo szybko odczujesz, że potrzebujesz nieco więcej przestrzeni. Możesz poczuć się ograniczony. Wyspa lokalna według mnie oferuje znacznie większe możliwości, ale nie będziemy mieli tak ładnie zagospodarowanego każdego kawałka przestrzeni. Każdy ma inne potrzeby, dlatego zawsze trzeba rozważyć, czego potrzebujemy dla siebie. Czy chcę się tylko wylegiwać na plaży i ewentualnie trochę popływać, czy jednak mam naturę podróżnika i chcę zobaczyć jak najwięcej.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAJKpUehYU5GZQ_qF9dsdSl1MirXRQVdoWjnRq_zXEsmSK5JQ6CIlAtB3ie8ZtpI6k-XVEsXo2E2Gj0_umbxehXtymxKmbuhtKvsT1BGqaSizQK-Lf9Wpyt7Yx-_Xh4rPWi9pbBw7HRYuR/s1600/DSC_3404.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAJKpUehYU5GZQ_qF9dsdSl1MirXRQVdoWjnRq_zXEsmSK5JQ6CIlAtB3ie8ZtpI6k-XVEsXo2E2Gj0_umbxehXtymxKmbuhtKvsT1BGqaSizQK-Lf9Wpyt7Yx-_Xh4rPWi9pbBw7HRYuR/s640/DSC_3404.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Plaża w resorcie (Nika Resort)</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqYvjnPeWdyPfrCTFCXmX0TdbKw6-Q6e_txYIzB4Jft03PhIUJW6CRnvaUGsKU6xzup-Y70BfDA9WWtAQ87BEjlOGvP0cmOjoNoTe_PwUEkIE42KJ-hJmLaa1VNFon6N2LSg7PjFY1C7lm/s1600/DSC_6357.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqYvjnPeWdyPfrCTFCXmX0TdbKw6-Q6e_txYIzB4Jft03PhIUJW6CRnvaUGsKU6xzup-Y70BfDA9WWtAQ87BEjlOGvP0cmOjoNoTe_PwUEkIE42KJ-hJmLaa1VNFon6N2LSg7PjFY1C7lm/s640/DSC_6357.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Plaża w resorcie (Finolhu Resort)</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQmdVbBv6hYh0i8kMV6pYnNfMmRbKKDtCimIyO4l4jM5dUf5HPfFaXZfk7YHENtNUt0koAVF8od0yETAR8S_5Zd3eMLRg8dGOV6gtqC0nupKlq2K0HrN0hudXq-qQ6i0jPEFzDdCJ6rbB2/s1600/DSC_2483.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQmdVbBv6hYh0i8kMV6pYnNfMmRbKKDtCimIyO4l4jM5dUf5HPfFaXZfk7YHENtNUt0koAVF8od0yETAR8S_5Zd3eMLRg8dGOV6gtqC0nupKlq2K0HrN0hudXq-qQ6i0jPEFzDdCJ6rbB2/s640/DSC_2483.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI9dklojybfgeezXpIdIT-C4kvn2VxoPYbApvwgj-PXC1W3wAj0k-cOI87kte7HPYR_x5xhV5AoqhlQf8lJ0V7Zgl3uxG9QZWQFUfZ89V7E_LreJnnEJ34oLXU1tuO-Wt3_nzgUd8nnoIf/s1600/DSC_3274.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI9dklojybfgeezXpIdIT-C4kvn2VxoPYbApvwgj-PXC1W3wAj0k-cOI87kte7HPYR_x5xhV5AoqhlQf8lJ0V7Zgl3uxG9QZWQFUfZ89V7E_LreJnnEJ34oLXU1tuO-Wt3_nzgUd8nnoIf/s640/DSC_3274.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Plaża na lokalnej wyspie Mathiveri</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoP24zvjR0lCViP-SUvVZK-v7PNAELURK9MR8sWfL2koX2RylPHcMeyaRIQ09R2f1YoeD9dX1470QkSqzlQ9pljMByP_SaTXNf1rDq1UZiaKO34x4FKspeDr3G4AzMHR5ciZ9TWUDme2Cv/s1600/DSC_6922.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoP24zvjR0lCViP-SUvVZK-v7PNAELURK9MR8sWfL2koX2RylPHcMeyaRIQ09R2f1YoeD9dX1470QkSqzlQ9pljMByP_SaTXNf1rDq1UZiaKO34x4FKspeDr3G4AzMHR5ciZ9TWUDme2Cv/s640/DSC_6922.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Dzika plaża na lokalnej wyspie Fulhadhoo</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNqhqHXuf0SKP_PYOdjTDQma2YYp9D3JIBSjC6c0BWox9ZGRDDdGrjgriLlELKfSAaOCDgp9RiHsOLNcG6vPeXju11Ov1W88uBdw8uOKds6VKRDDI7276EEOriFDGUPHfkaEJnyqraanI/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNqhqHXuf0SKP_PYOdjTDQma2YYp9D3JIBSjC6c0BWox9ZGRDDdGrjgriLlELKfSAaOCDgp9RiHsOLNcG6vPeXju11Ov1W88uBdw8uOKds6VKRDDI7276EEOriFDGUPHfkaEJnyqraanI/w640-h426/DSC_8363.JPG" width="640" /></a></div>Plaża na Thoddoo</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgrWPd-gmpX7l7dt_6rxo-_5nqXsUoDSXnSF7oe6NWnmuaYQq9VN96IzwOp_5QxqjW1zaf-lPK9BQDc7V0uNgiiHZPFyOgsyeRHa7FCESY_f4p7JGYBeM08rK7hABSkEO2Apysl70yjh6TsvoRMq04mYGEsUzZXgUMn80Vvn8QFe5mGtt0azJLCcc8DGg"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgrWPd-gmpX7l7dt_6rxo-_5nqXsUoDSXnSF7oe6NWnmuaYQq9VN96IzwOp_5QxqjW1zaf-lPK9BQDc7V0uNgiiHZPFyOgsyeRHa7FCESY_f4p7JGYBeM08rK7hABSkEO2Apysl70yjh6TsvoRMq04mYGEsUzZXgUMn80Vvn8QFe5mGtt0azJLCcc8DGg=w640-h426" width="640" /></a></div>Plaża na Dharanboodhoo<br /><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPBjEMV9J6zLHJT_Px1IbHKlZKE-fAzj1GhTe9Vl-wUpaEm9FwL_vjkU-zh_OlAEnMI95opB2hUJ6UOhzvRbLWC6HODcVpUmn9r90JFJo2iAbAsOezIm6J4QltHewy2xfP2uEqfyn0aunHQaQP18GFesfkgZxjFV690ejdklNFCKjtL9Z8Hk6hQwFcEQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhPBjEMV9J6zLHJT_Px1IbHKlZKE-fAzj1GhTe9Vl-wUpaEm9FwL_vjkU-zh_OlAEnMI95opB2hUJ6UOhzvRbLWC6HODcVpUmn9r90JFJo2iAbAsOezIm6J4QltHewy2xfP2uEqfyn0aunHQaQP18GFesfkgZxjFV690ejdklNFCKjtL9Z8Hk6hQwFcEQ=w640-h426" width="640" /></a></div>Fragment plaży na Nilandhoo</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh3DT2BjIjEd-e66h1rCIygFJr3dK9UtmxDnnNDJqh--AMrG6-3f4ejWawp0a9JNye7RLbNpyM8f5DBhelL-raTcZwb8gyxgX-JsXxgk-IEolrThFlj3D704hkUCNW9oPStiVvD9dCA5QhmXPtnPXWkG1ntpG3dHtT1XrlqNe2iZIZl9udVVe0WODzo1g"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh3DT2BjIjEd-e66h1rCIygFJr3dK9UtmxDnnNDJqh--AMrG6-3f4ejWawp0a9JNye7RLbNpyM8f5DBhelL-raTcZwb8gyxgX-JsXxgk-IEolrThFlj3D704hkUCNW9oPStiVvD9dCA5QhmXPtnPXWkG1ntpG3dHtT1XrlqNe2iZIZl9udVVe0WODzo1g=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjH0gfMN1bpctvhE3MRss7OMHYjoXKFX5LkUpDIRUs-N-VOQfddf1SV4XA0_ZO8BxZ9ajiHNnLseLlVAH184u4to139ANYHIokHHETOsPLfyvqP2bMwQWIpgK0BUmqHx80JkAvQnjdKjJjbPZ1nhqNdV-PrBjuowiuZpicbZyVfuFKeiDjtCPtJMK9bZw"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjH0gfMN1bpctvhE3MRss7OMHYjoXKFX5LkUpDIRUs-N-VOQfddf1SV4XA0_ZO8BxZ9ajiHNnLseLlVAH184u4to139ANYHIokHHETOsPLfyvqP2bMwQWIpgK0BUmqHx80JkAvQnjdKjJjbPZ1nhqNdV-PrBjuowiuZpicbZyVfuFKeiDjtCPtJMK9bZw=w427-h640" width="427" /></a><br />Niesamowite plaże Fenfushi</div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">6. MANTY</span></b></div><div>To moja kolejna propozycja z serii „co musisz zobaczyć na Malediwach”. Za pierwszym razem, na Fehendhoo, nie udało mi się ich obserwować z bliska (z powodu Rosjanki, która miała zbyt duże wymagania i pokłóciła się z gospodarzem), dlatego postanowiłem, że za drugim razem muszę je podziwiać z bardzo małej odległości. Gospodarze znają miejsca, gdzie występują one najczęściej. Manty to duże płaszczki, dochodzące wielkością do 4 m szerokości i ważące do 1600 kg. Są zdecydowanie większe od nas, stąd wrażenie będzie ogromne. Z portu wypływamy małą łodzią motorową na głębiny oceaniczne, około 2 - 4 km od naszej wyspy. Kapitan rozgląda się za mantami, a gospodarz wskakuje do wody i utrzymuje kontakt wzrokowy z kapitanem. Dzięki temu wie, gdzie ma nas pokierować. My płyniemy za gospodarzem. Manty są znacznie szybsze od nas, dlatego podejmujemy kilka prób spotkania z nimi. Podczas wakacji na Thoddoo również popłynęliśmy podziwiać manty. Kiedy pierwszym razem wskoczyliśmy do wody, płaszczka szybko zniknęła w głębinach. Popłynęliśmy łodzią dalej. Podczas drugiej próby widzieliśmy z pokładu już trzy manty. Od razu wskoczyliśmy do wody, dzięki czemu mogliśmy podziwiać je z bliska. Tutejsze manty były bardzo ciekawskie, ponieważ krążyły wokół nas. Jedna z nich trzykrotnie zbliżała się w moim kierunku, a w ostatnim momencie przepłynęła pode mną. Dzięki temu mogłem zobaczyć jej ogromny otwór gębowy i kolec wystający z tylnej części ciała. Na szczęście nie jest trujący, a same manty nie czują się zagrożone, co widać po ich stylu pływania. Płetwami machały bardzo spokojnie, wręcz dostojnie, jak największe ptaki. Krążyły w pobliżu nas. Dzięki ich ciekawości w stosunku do nas, mogliśmy zrobić bardzo bliskie ujęcia oraz nagrywać filmy. Najważniejsze, żeby po wskoczeniu do wody z łodzi płynąć całą grupą i przede wszystkim powoli. Jeśli my nie wykonujemy gwałtownych ruchów, to one zataczają koła wokół nas i pozwolą nawet popłynąć razem z nimi przez jakiś czas. Za trzecim razem, po około dwóch godzinach ciągłego pływania (w tym czasie zobaczyliśmy 8 mant) cała moja grupa była zmęczona. Kiedy w drodze powrotnej trafiły się cztery płaszczki naraz, gospodarz zapytał, kto jeszcze wskakuje do wody. Wtedy wziąłem kamerę z kopułą i zniknąłem za burtą. Jako, że miałem cztery manty w pobliżu, udało mi się je sfotografować, jak płynęła tuż pode mną, jak płynęliśmy równolegle do siebie spokojnym tempem, oraz jak płynęła w moim kierunku z otwartą paszczą. Zarówno na Mathiveri jak i na Thoddoo spotkania z płaszczkami były bardzo udane. Wycieczka na manty trwa około dwie godziny, ale ramy czasowe nie są sztywne. Pływamy tyle, na ile mamy sił. Jeśli nigdy nie widziałeś tych zwierząt, koniecznie musisz je zobaczyć. Nie ma powodów do obaw, ponieważ manty nie posiadają zębów, a jedynie przefiltrowują wodę, ponieważ żywią się planktonem. Zdecydowanie nie jesteśmy ich ulubionym pożywieniem, bo nawet nie mają takich możliwości. Widok wielkiej paszczy płynącej prosto na ciebie może przerazić, ale kiedy poznasz je od strony teoretycznej, zobaczysz, że nie ma się czego obawiać. Je trzeba podziwiać!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUFtx1uYCzgKGM91NI1bzYdTvt5XhrJU-VBT18FdXJmtuVIjz2-Niw8q3ue9MlYEKFnVnM-Zyq244XIsY0dWsQQBCoR9Yo4fuu6uc7kkrvIzNS1d-42bD2JAsniL7MB0AZO-rRL6473J9N/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUFtx1uYCzgKGM91NI1bzYdTvt5XhrJU-VBT18FdXJmtuVIjz2-Niw8q3ue9MlYEKFnVnM-Zyq244XIsY0dWsQQBCoR9Yo4fuu6uc7kkrvIzNS1d-42bD2JAsniL7MB0AZO-rRL6473J9N/w640-h480/received_283266946759459_filtered.jpeg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDN7VzeX_YkbmUfZCBYMZzS4GLhC9tzM0P89SZMJ_ne8X9A6PVC7_jiOkJf7q_Ry98oNRCC44IWHbpE1F5NVLBdLeC1djtT-v1cnxpPzwNHgGG5zOeAud2VeK3QmoBul_-Q76n5JJUmQov/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDN7VzeX_YkbmUfZCBYMZzS4GLhC9tzM0P89SZMJ_ne8X9A6PVC7_jiOkJf7q_Ry98oNRCC44IWHbpE1F5NVLBdLeC1djtT-v1cnxpPzwNHgGG5zOeAud2VeK3QmoBul_-Q76n5JJUmQov/w640-h480/received_1123208604773913_filtered.jpeg" width="640" /></a></div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">7. FISHING, CZYLI NOCNE ŁOWIENIE RYB</span></b></div><div>Możesz sobie pomyśleć: jeśli na co dzień wędkowanie nie jest moją pasją, to ta wycieczka wcale mnie nie zaciekawi. I ja myślałem podobnie za pierwszym razem, ale na Thoddoo koniecznie chciałem zobaczyć, jak to wszystko wygląda oraz co można przeżyć. Miałem wyobrażenie, że kapitan i nasz gospodarz wyciągną wędki i zaczną łowić ryby gdzieś na środku oceanu. Dobrze, że zdecydowałem się na tę wycieczkę, bo przeżyliśmy coś niezwykłego. Zabrałem całą swoją grupę. Zazwyczaj miejscowi wypływają o godzinie 17.00, ponieważ o 18.20 mamy zachód słońca. W tym czasie ocean jest spokojny, a ryby żerują w większych grupach. Kapitan wybiera miejsce, gdzie wody mają głębokość do kilkunastu, kilkudziesięciu metrów. Na Mathiveri wystarczy odpłynąć 1-2 km od wyspy, a z Thoddoo trzeba pokonać dobre 5-8 km i zbliżyć się w rejon Rasdhoo. Każdy z nas otrzymuje krążek z nawiniętą żyłką o długości 200 m i o wytrzymałości do 30 kg. W końcu nie chcemy łowić rekinów. Możesz być zupełnie niedoświadczoną osobą tak, jak ja w kwestii łowienia ryb, a i tak coś złapiesz. Gospodarz przygotował kawałki mięsa z mniejszych ryb, a później nabił je na haczyk. Około pół metra przed haczykiem jest przywiązany okrągły kamień z dziurką na żyłkę, dzięki czemu haczyk z mięsem opada znacznie szybciej na dno i lepiej możemy poczuć, kiedy już je osiągnęliśmy. Naszym zadaniem jest opuszczanie żyłki tak, aby poczuć dno. Poczujemy je, gdy żyłka w naszej ręce nagle stanie się luźna. Następnie mamy nawinąć 1 m z powrotem i czekać. Już po kilkunastu sekundach powinna złapać się około kilogramowa ryba. Nawijamy żyłkę na krążek i sprawdzamy, co wyłowiliśmy. W naszej grupie ja pierwszy złowiłem czerwono-różową rybę. Jedna z naszych koleżanek złowiła około dwukilogramową, nieznaną nam rybę. Na szczęście wycieczka nie jest organizowana dla zabawy, a po to, żeby zjeść na kolację ryby z grilla. Po udanych połowach wracamy na naszą wyspę, po czym gospodarz i kapitan oprawiają ryby na plaży. Jeśli wrócimy zbyt późno (tak, jak my, po 22.30), to kolacja z rybami będzie na następny dzień. Podczas powrotu łodzią w nocy, warto skorzystać z wyjątkowych warunków, ponieważ możemy podziwiać rozgwieżdżone niebo, z dala od źródeł światła. Widok na niebo, będąc na środku oceanu jest po prostu niepowtarzalny!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrioYM8m8UDx-UH86wCTKViXtUY5-VQEnexl_GYOUHBuftfu8zd9Gjf3LikHEKkXNQ52FJ26voqNgWD-jge3OHeY_vGPyRu2y_h4PnZmGw9ssSLTwruZcaVvKIunc5mrlXReJ19xjscyw-/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrioYM8m8UDx-UH86wCTKViXtUY5-VQEnexl_GYOUHBuftfu8zd9Gjf3LikHEKkXNQ52FJ26voqNgWD-jge3OHeY_vGPyRu2y_h4PnZmGw9ssSLTwruZcaVvKIunc5mrlXReJ19xjscyw-/w640-h480/20210302_211709+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Ryby zlowione podczas wycieczki<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">8. KAJAK</span></b></div><div>W zależności od miejsca, które wybrałeś, kajakiem możesz „zdziałać” różne rzeczy. Jeśli lubisz nim pływać, a widzisz przed sobą ciąg wysp połączonych turkusowymi lagunami, popłyń od jednej wyspy do drugiej. Kiedy pierwszym razem byłem na Malediwach na Fehendhoo, cztery wyspy tworzyły ciąg – kawałek lądu co około 1,5 km. Wpadłem na pomysł, że mogę płynąć z jednej wyspy na drugą i zobaczyć ich rajskie plaże z poziomu wody. Dodatkowo wychodziłem na brzeg, żeby podziwiać każdą z nich. Zawsze podobały mi się pochylone palmy nad białymi piaskami, dlatego szukałem jak najwięcej podobnych miejsc. Kolejną atrakcją był sand bank odległy o około 1 km od naszej wyspy, przez co skusiłem się, żeby również i tam postawić stopę. Kiedy pływasz kajakiem, dotarcie do sand banku cieszy najbardziej. Ten, kto jeszcze nie widział pięknej, żółtej linii na środku oceanu, na tle turkusowych wód, ten nie wie, jakie to jest wspaniałe uczucie. Zawsze przyrównuję je do chwili, w której znajduję jakiś skarb. Dodatkową atrakcją na plaży w postaci wyspy będą kraby, które pochowają się w swoich norach. Po odkryciu podobnego miejsca, polecam opłynąć naszą, lokalną wyspę po to, żeby zobaczyć ją w całości, ze wszystkich stron, o ile jest taka możliwość. Zazwyczaj po jednej stronie fale są zbyt silne, żebyśmy porywali się na nie z kajakiem. Trzeba pamiętać, że wyspy są różne i nie zawsze będzie można je okrążyć, np. ze względu na silny prąd. Na początku polecam zapoznać się z otoczeniem i sprawdzić jakie mamy możliwości. Opływając wyspę, masz bardzo duże prawdopodobieństwo odkrycia ciekawej rafy koralowej, gdzie będziesz mógł przybywać na snurkowanie. Najbardziej lubię przepływać turkusowymi wodami w pobliżu rajskich plaż, dzięki czemu mam na nie jeszcze inne, ciekawe spojrzenie oraz mogę zrobić niepowtarzalne zdjęcia. Najczęściej jednak staram wyszukiwać się sand banków i lokalnych, małych wysepek, bo wówczas na oceanie mamy cele, które widać.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpwexgfGwm9AE2vZwMU8hOGjO-Jz8zg9SJuQBAdFp3vfQVIGFDLVbfrM01gWlpR5JPGG3KwmTOjj8kGlU5JXR69ytZtk4lynuIfPRp2aia4b9QCyZJkWk3zDuvn0JtXUDG4YtUZD0QFNQA/s1600/DSC_7098.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpwexgfGwm9AE2vZwMU8hOGjO-Jz8zg9SJuQBAdFp3vfQVIGFDLVbfrM01gWlpR5JPGG3KwmTOjj8kGlU5JXR69ytZtk4lynuIfPRp2aia4b9QCyZJkWk3zDuvn0JtXUDG4YtUZD0QFNQA/w640-h426/DSC_7098.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqYFhAyFOZKvOP7CEiTjil93HywDVPtQG6xtegd_o7YaCXimtHNQVPFapIk1r2vqKSgJoRfLEWeasj6zdA0HNC5_2r1IwOXVU0mrJwmDM6m1R4eVLH2RmUN0WmwES-z-5Yai9BM37tAPeV/s1600/DSC_7080.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqYFhAyFOZKvOP7CEiTjil93HywDVPtQG6xtegd_o7YaCXimtHNQVPFapIk1r2vqKSgJoRfLEWeasj6zdA0HNC5_2r1IwOXVU0mrJwmDM6m1R4eVLH2RmUN0WmwES-z-5Yai9BM37tAPeV/w640-h426/DSC_7080.JPG" width="640" /></a></div><div>Pływanie kajakiem w lagunach jest bardzo ciekawe</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifwRxdqOtKEgtvaSxOcedwXzW9clYdoMmliQnEL7m_qZgYiRMjfgj6kwaHaCyRF74awA_7DKqFOIGMuoO9kveawBG8upXg6eYnUETHh5dGiYW4OUwda4jNkzerdrikf-H3jrDtuC5SnmLECmxIrbwpjFJBJeGM9499VY44Uip5dPvU-4apmU9L2QRdHw"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEifwRxdqOtKEgtvaSxOcedwXzW9clYdoMmliQnEL7m_qZgYiRMjfgj6kwaHaCyRF74awA_7DKqFOIGMuoO9kveawBG8upXg6eYnUETHh5dGiYW4OUwda4jNkzerdrikf-H3jrDtuC5SnmLECmxIrbwpjFJBJeGM9499VY44Uip5dPvU-4apmU9L2QRdHw=w640-h426" width="640" /></a></div>Widok z kajaka płynąc po granicy laguny otaczającej tę wyspę<br /></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">9. WYSZUKUJ COŚ NIEZWYKŁEGO</span></b></div><div>Kiedy wybraliśmy wyspę Mathiveri, jak zawsze szukałem czegoś niezwykłego. Na widoku satelitarnym w mapach Google zauważyłem, że obok naszej wyspy znajduje się piękny i długi sand bank. Przedzielał je ponad stumetrowy pas wód o dość silnym prądzie. Na Malediwach, zazwyczaj pomiędzy wyspami są wąskie, ale głębokie wody, przez co powstają silne prądy w cieśninach. Tutaj było podobnie. Jednak na mapie wypatrzyłem ścieżkę prowadzącą drogą okrężną przez lagunę, którą można dotrzeć na sand bank! Pętla miała około 500 m, więc musiałem nadłożyć sporo drogi. Najważniejsze, że wędrówka w całości odbywała się przez płytkie, turkusowe wody. Na mapach oznaczono jej kształt i przebieg, ale w rzeczywistości nie istniało coś takiego jak ścieżka. Koniecznie musiałem spróbować tego „tajemniczego” przejścia. Wychodząc poza wschodnią linię wyspy, prąd w przesmyku stawał się coraz silniejszy. Przez około 30 m musiałem stawiać mocne i pewne kroki, ponieważ nurt ciągle popychał w stronę wyspy. Po przejściu tego fragmentu, prąd szybko słabnął, dzięki czemu dalsza wędrówka była przyjemnością. A jak określałem, którędy iść, skoro woda wszędzie wyglądała tak samo? Rozglądałem się za najjaśniejszymi turkusami. Trochę ciemniejszy odcień oznaczał głębszą część laguny. Przede mną, po prawej, widniały dwa ciemniejsze pasy, które oznaczały wodę głębszą niż dwa metry. Ze względu na nią, cała ścieżka prowadzi dookoła. Kierując się najjaśniejszym kolorem, ominąłem głębinę szerokim łukiem. Kiedy wyszedłem za daleko, w turkusach widziałem ciemne punkty, oznaczające większe, ciemne koralowce. Skręcając łukiem na prawo, głębokość stawała się coraz mniejsza. Sand bank widoczny z Mathiveri, w połowie swojej długości ma wypuszczoną ścieżkę, wcinającą się w głąb laguny. Zanika bardzo stopniowo – kilkadziesiąt metrów od niego. Tam, gdzie delikatne fale zalewają ścieżkę, można iść jeszcze przez kolejne kilkadziesiąt metrów w wodzie o głębokości maksymalnie do łydek. Właśnie w stronę tej ścieżki się kierowałem, żeby połączyć „szlak”. Wędrówka przez lagunę trwa około 15-18 min. Głównym „spowalniaczem” jest opór wody, z którym ciągle musisz walczyć na początku. Najgłębsze miejsce na ścieżce ma około 1 m. Widoczną, piaszczystą ścieżką wyłaniającą się z wody docieramy na długi i przepiękny sand bank o nazwie Mathiveri Finolhu. Przez jego środek przebiega wąski, ale długi pas soczystozielonych krzaków. Niestety nie dają cienia, dlatego najlepiej zabrać ze sobą parasol wypożyczony w guest house. Pobyt na sand banku daje nam piękne możliwości do snurkowania, podziwiania raf koralowych, czy też przebywania na płyciznach z dziećmi.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoRNGLhnKPzciAaTzRkaLa9d8Ewvvzzlvo80SNSkCHv6rgg_cFagIzwlr6c4-e_SME0qN4RHxGEgg2-V5NtAmxeA6_B2IqmLE5YYyY_f_pdc6Ko_QuSs4i_9stAJFfz6tgPh11eDQi-m5b/s1600/DSC_3554.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoRNGLhnKPzciAaTzRkaLa9d8Ewvvzzlvo80SNSkCHv6rgg_cFagIzwlr6c4-e_SME0qN4RHxGEgg2-V5NtAmxeA6_B2IqmLE5YYyY_f_pdc6Ko_QuSs4i_9stAJFfz6tgPh11eDQi-m5b/s640/DSC_3554.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5kQKl0Wd_g7jTM7yXIjo08n3V2FjtI9gIIuZSRBlPPF-IY06PHOUz_6zzKqMVIdSpEB9t7X23-T6vfuSqLhaG90c8yV5dnBfxMEp7A9rXy7ZhT5jXJM090dJTSXOdAdC_zxlaA45IGSBi/s1600/DSC_3550.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5kQKl0Wd_g7jTM7yXIjo08n3V2FjtI9gIIuZSRBlPPF-IY06PHOUz_6zzKqMVIdSpEB9t7X23-T6vfuSqLhaG90c8yV5dnBfxMEp7A9rXy7ZhT5jXJM090dJTSXOdAdC_zxlaA45IGSBi/s640/DSC_3550.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Przejście podwodnym szlakiem z jednej wyspy na drugą (Mathiveri)</div></div><div><br />A co mógłbym powiedzieć o Thoddoo? Tam również szukałem czegoś niezwykłego. Dowiedziałem się, że wyspa słynie z owocowych upraw, a także z różnorodności. Dookoła wyspy utworzono drogę, dzięki, której mogłem przejść całą wyspę po obwodzie i schodzić do ewentualnych pięknych, dzikich plaż. Pomiędzy plażami dla turystów natknąłem się na pas kamieni, gdzie urzędowały duże i ciemne kraby, które idealnie maskowały się z otoczeniem. Warto było się im przyjrzeć. Coś, co jednak wyróżniało naszą wyspę od innych, to wielkie uprawy owoców, dzięki czemu mogliśmy codziennie próbować świeżych marakuji, papai, ananasów, arbuzów, bananów i wielu innych. Koniecznie chciałem odwiedzić miejscowe uprawy, żeby móc zobaczyć jak rosną te wszystkie owoce. Jak się później dowiedziałem, przy wejściu do naszego pensjonatu, przed wejściem rosły dorodne papaje i marakuje, a dookoła kwitły piękne bugenwille. Już na wejściu mogliśmy poczuć się jak w raju.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv3nHOGJolxPxOicZs9vj5TGlaLHcsF-mAThpITyud7XHcwJpP4pg_ANO4ISHRbZmGRRkxhqeL7vaQf2bxyJNszYebIG9E0Gk9r1SuzLbJSXjlWMSu37wi58qrJEmCw8tMB90XgvYDyiSU/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv3nHOGJolxPxOicZs9vj5TGlaLHcsF-mAThpITyud7XHcwJpP4pg_ANO4ISHRbZmGRRkxhqeL7vaQf2bxyJNszYebIG9E0Gk9r1SuzLbJSXjlWMSu37wi58qrJEmCw8tMB90XgvYDyiSU/w640-h426/DSC_7417.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj3R1EKEA6HgZfl37LDPFG_4WZ4ocnu42zfGd4lHd2ttgxZmZZu_qviLjW0vTzHCCjYEHeakO-xS9jlbpzaEe_M02YghvmF7GjG-il5JHClN2mCnCbW-UTnx7hjbKpZGsShTc2FbYKYPKS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj3R1EKEA6HgZfl37LDPFG_4WZ4ocnu42zfGd4lHd2ttgxZmZZu_qviLjW0vTzHCCjYEHeakO-xS9jlbpzaEe_M02YghvmF7GjG-il5JHClN2mCnCbW-UTnx7hjbKpZGsShTc2FbYKYPKS/w640-h426/DSC_7424.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2bhbSuhGpuu5ZnEopABBu4pV-akbDJtAJN80Q-wXADUwqZNQOeJnkzW8aOEJjhcR-BDSsuSn50xOP8lUwu9u7aqgWhCYgNcyY2S2RYhP7eXgcVVWXLbTCHcGMiaU3q9oY4KMlbkY2kZ5J/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2bhbSuhGpuu5ZnEopABBu4pV-akbDJtAJN80Q-wXADUwqZNQOeJnkzW8aOEJjhcR-BDSsuSn50xOP8lUwu9u7aqgWhCYgNcyY2S2RYhP7eXgcVVWXLbTCHcGMiaU3q9oY4KMlbkY2kZ5J/w640-h428/DSC_8152.JPG" width="640" /></a></div></div>Uprawy ogórków i papai</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>PODSUMOWANIE – KOSZTY</b></span><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>LOTY</b></span><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"></div><ul><li>EK 180, Warszawa 13.40 (WAW) – Dubaj 22.20 (DXB), długość lotu 5h 08min, dystans 4159km*</li><li>EK 656, Dubaj 2.35<sup>+1 dzień</sup> (DXB) – Male 7.40<sup>+1 dzień</sup> (MLE), długość lotu 3h 38min, dystans 3032km*</li><li>EK 653, Male 22.55 (MLE) – Dubaj 2.05<sup>+1 dzień</sup> (DXB), długość lotu 5h 50min, dystans 3032km*</li><li>EK 179, Dubaj 8.05<sup>+1 dzień</sup> (DXB) – Warszawa 11.20<sup>+1 dzień</sup> (WAW), długość lotu 3h 59min, dystans 4159km*</li></ul>Cena: 2650-3000 zł (do końca 2021 roku), w zależności od okresu w którym lecimy, dnia i pory dnia zakupu biletu. W sezonie 2024 (3970-4600 zł - Linie Emirates)<br /><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><b><span style="font-size: x-large;">TRANSFER SZYBKĄ ŁODZIĄ MOTOROWĄ (SPEED BOAT):</span></b><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Szybka łódź motorowa: 45-50 USD – czas podróży: około 1h 30min do 2h do zaproponowanych przeze mnie wysp. Na Nilandhoo płyniemy 2h 53min - koszt 50 USD. Na sezon 2024 - 55 USD za łódź motorową na Nolandhoo i Dhigurah.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><b><span style="font-size: x-large;">ZAKWATEROWANIE I WYŻYWIENIE (cena za dwie osoby w jednym pokoju):</span></b></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Cena za pokój wraz z wyżywieniem śniadanie +obiadokolacja w sezonie 2024 zazwyczaj wynosi 95-130$, a z opcją śniadanie + obiad + kolacja 110-150$. Wszystko zależy, od wyspy, którą wybierzemy. Z tego powodu nie warto rezerwować obiektów przez popularne portale bookingowe, ale raczej polecam bezpośreni kontakt przez WhatsApp z właścicielem obiektu. Wówczas będziemy mieli gwarancję niższej ceny, oraz potwierdzisz, że dany obiekt istnieje naprawdę.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"> </div><b style="font-size: x-large;">WYCIECZKI (MATHIVERI, THODDOO 2021)</b><br /><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"></div><ul><li>Snurkowanie: 40 USD/osobę (minimum dwie osoby)*</li><li>Poszukiwanie delfinów: 60 USD/osobę (minimum dwie osoby)*</li><li>Piknik na sand banku: 90 USD/osobę (minimum dwie osoby)*</li><li>Łowienie ryb: 55 USD/osobę (minimum dwie osoby)*</li><li>Poszukiwanie mant: 60 USD/osobę (minimum dwie osoby)*</li><li>Poszukiwanie rekina wielorybiego: 150 USD/osobę (minimum cztery osoby)*</li><li>Transfer na lokalne wyspy lub do resortu: 40 USD za łódź*</li></ul><div><b style="font-size: x-large;">WYCIECZKI (NILANDHOO 2023)</b></div><div><span><ul style="font-size: medium; font-weight: 400;"><li>Sand Bank: 2 osoby - 50 USD, 4 osoby - 45 USD, 6 osób - 40 USD, 8 osób - 35 USD</li><li>Grill na bezludnej wyspie: 4 osoby - 65 USD, 6 osób - 60 USD, 8 osób - 55 USD</li><li>Snorkeling: 2 osoby - 40 USD, 4 osoby - 35 USD, >6 osób - 30 USD</li><li>Rekin wielorybi: 2 osoby - 200 USD, 4 osoby - 150 USD, >6 osób - 100 USD</li><li>Dwie lokalne wyspy: Magoodhoo i Dharanboodhoo: 2 osoby - 50 USD, 4 osoby - 45 USD, 6 osób - 40 USD, 8 osób - 35 USD</li><li>Wyspa z biżuterią Rinbudhoo: 2 osoby - 70 USD, 4 osoby - 60 USD, 6 osób - 55 USD, 8 osób - 50 USD</li><li>Rejs po bezludnych wyspach: 2 osoby - 150 USD, 4 osoby - 125 USD, 6 osób - 100 USD, 8 osób - 75 USD</li><li>Delfiny: 2 osoby - 45 USD, 4 osoby - 40 USD, 6 osób - 35 USD, 8 osób - 30 USD</li><li>Nocne łowienie ryb: 2 osoby - 40 USD, 4 osoby - 35 USD, >6 osób - 30 USD</li><li>Ranne łowienie ryb: 2 osoby - 60 USD, 4 osoby - 55 USD, 6 osób - 50 USD, 8 osób - 45 USD</li><li>Resorty (z obiadem): około 110-140$/os.</li></ul><div><div><b style="font-size: x-large;">WYCIECZKI (DHIGURAH 2024)</b></div><div><b style="font-size: x-large;"><ul style="font-size: medium; font-weight: 400;"><li>Spotkanie z rekinem wielorybim: 90 USD</li><li>Manty: 85 USD</li><li>Spotkanie z żółwiami i pływanie na rafach: 85 USD</li><li>Sand Bank: 95 USD</li><li>Całodniowa przygoda: 135 USD</li></ul></b></div></div></span></div>* - jeśli wykupujemy więcej wycieczek, cena będzie niższa. Przy moim zestawie wycieczek zaoszczędziłem 70 USD. Na Thoddoo z racji tego, że pływaliśmy w grupie 8-mio osobowej, ceny wycieczek obniżyły się aż o połowę!</div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>INNE</b></span><o:p></o:p><br /><span style="font-size: x-large;"><b>CENY W SKLEPACH (2023)</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"></div><ul><li>Lody Magnum: 45-50 MVR</li><li>Magnesy na lodówkę: 5-8 USD</li><li>Mleczko do ciała Dove lawendowe 500ml: 58 MVR</li><li>Duże magnesy na lodówkę (ręcznie malowane): 15-20 USD</li><li>Herbata najwyższej jakości, importowana ze Sri Lanki (100 torebek): 40-45 MVR</li><li>Obiady w lokalnych restauracjach: 50-110 MVR</li><li>Obiady w stolicy: 270-650 MVR</li><li>Obiady w stolicy w restauracji obok hotelu Octave (prowadzą ją ludzie ze Sri Lanki): 11 USD na dwie osoby</li></ul><span style="font-size: x-large;"><b>ZASADY PANUJĄCE NA WYSPACH LOKALNYCH</b></span><br /><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"></div><ul><li>W strojach kąpielowych opalamy się i kąpiemy tylko na wyznaczonej plaży dla turystów. Na pozostałych musimy mieć założone minimum krótkie spodenki i krótką koszulkę. Kobiety nie muszą zakrywać nóg. Krótkie spodenki i bluzka na ramiączkach to minimum.</li><li>Przez wioskę nie spacerujemy w stroju kąpielowym lub bez koszulki w przypadku mężczyzn.</li><li>W miejscach publicznych nie możemy chodzić za rękę, przytulać się, ani całować.</li><li>Na lokalnych wyspach nie kupisz alkoholu, nie ma go w sklepach (Muzułmanie mają zakazany alkohol).</li><li>Na wyspie usłyszysz 5 razy dziennie modlitwy nadawane z meczetu przez megafony we wszystkich kierunkach.</li><li>Do Polski nie wolno przywozić muszli i kawałków raf koralowych.</li><li>Na Malediwy nie wolno przywozić rzeczy stojących w sprzeczności z Islamem (Biblia, łańcuszek z krzyżykiem, itp.).</li><li>Na Malediwach nie ma psów, ponieważ pies jest zwierzęciem nieczystym dla Muzułmanów.</li></ul></div><div><b><span style="font-size: x-large;">CIEMNA STRONA MALEDIWÓW</span></b></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Jestem człowiekiem, który stara się widzieć same pozytywy i na nich się koncentruję. Z tego względu łatwiej mi spełniać marzenia i nie widzieć problemów, których w rzeczywistości nie ma, lub tkwią w naszej psychice. Nie jestem również typem polskiego narzekacza, nerwusa lub dogryzacza, czy też pospolitego/zawodowego doczepiacza do wszystkiego, do czego się da (w dzisiejszych czasach nazwalibyśmy taką osobę 'hejter'). Wiem, że takich ludzi nie brakuje, dlatego muszę opowiedzieć też o sprawach, które są zwykle przemilczane. Na Malediwach dużym problemem jest wyspiarski charakter państwa. Trudno jest zorganizować sprawny system zarządzania takim terenem, dlatego bardzo trudno jest o czystość terenu. Na wielu wyspach są zorganizowane, zamykane wysypiska śmieci, co pozwala chronić wyspę przed zanieczyszczeniami. Problemem jednak jest sama mentalność Malediwczyków, ponieważ oni sami zaśmiecają swoje wyspy. Często widać obrazek, kiedy ktoś zje lody na patyku i wyrzuci ‘papierek’ w miejscu, gdzie je zjadł. Z drugiej strony, kilkukrotnie widziałem, kiedy prowadzący łódź wypił napój i wyrzucił plastikową butelkę ot tak – jednym machnięciem ręki – do oceanu. Na szczęście nasz gospodarz Naeem nie toleruje takiego zachowania i zawsze zabiera puste opakowania po sobie i po turystach. Na wyspie funkcjonuje system gromadzenia śmieci w jednym miejscu. Wygląda to tak, że mieszkańcy mają duże, plastikowe śmietniki. W konkretnym dniu, znanym tylko dla nich, przez wioskę przejeżdża meleks i zabiera wszystkie śmietniki do ustalonego miejsca. To znaczy, że jeśli mieszkańcy wrzucą każdy śmieć do pojemnika, to nigdzie bezpańsko nie będą się walały po wyspie. Na szczęście problem odpadków nie jest tak duży na Fehendhoo, a sama wyspa jest czysta i przyjemnie się nią wędruje. Od końca roku 2018 rząd Malediwów wprowadził nowe rozporządzenie, gdzie śmieci ze wszystkich atoli mają być zbierane i gromadzone tylko na jednej wyznaczonej do tego celu wyspie. Czy to dobre rozwiązanie? Dla wszystkich wysp tak, bo będą wolne od śmieci, ale dla środowiska już nie, bo co, jeśli tą jedyną wyspę choć raz zaleje woda? Katastrofa ekologiczna gotowa… Pewnie słyszałeś o stolicy Male, która nie ma przemysłu. Wszystkie zakłady przemysłowe znajdują się na sąsiedniej, sztucznej wyspie, która została utworzona ze... śmieci. Codziennie jej powierzchnia zwiększa się o 1m kwadratowy. Obecnie funkcjonuje tam około 100 zakładów przemysłowych. Drugim problemem są plastikowe butelki rzucane z pływających łodzi do oceanu. Na Fehendhoo, na wysokości pierwszego przewężenia wyspy, po prawej stronie widać, jak wyspa ‘zbiera’ butelki, które przyniesie ocean. Jako, że ląd stoi na drodze prądów morskich, to w tym miejscu gromadzą się butelki. Najbardziej jednak widać ten fakt, kiedy popłyniemy z Naeem’em łodzią na jedną z naszych wycieczek. Wtedy na głębszych wodach nieraz miniemy kilka dryfujących, plastikowych butelek. Tyle na świecie mówi się o ‘plastikowym’ zagrożeniu, a tym czasem Malediwczycy lekką ręką sami sobie robią krzywdę. Oczywiście nie o wszystkich można tak powiedzieć, ale problem jest dość znaczny, skoro tyle butelek pływa na otwartych wodach.<br /><br /><o:p></o:p>Kolejną kwestią jest ubiór. Może chcielibyśmy poczuć się tak swobodnie, jak w Europie i rozbierać się do bikini na każdej plaży. Lokalne wyspy mają zazwyczaj tak, że jedna plaża jest ‘oddana’ dla turystów (bikini beach), a inne są przeznaczone dla miejscowych, co nie znaczy, że ty nie możesz się tam wykąpać. Miejscowi mają swoje zasady podyktowane ich religią i najlepiej, jeśli uszanujemy ich zwyczaje. Wiem, że zaraz może podnieść się w tobie polska buntowniczość – skoro my mamy przestrzegać ich zasad, to niech oni przestrzegają naszych. Jest w tym dużo racji, ale to nie my jesteśmy temu winni, tylko tak zwana poprawność polityczna rządzących różnymi europejskimi krajami, w tym Polski, gdzie wydaje się takie, a nie inne rozporządzenia. Ja nie miałem żadnego problemu w uszanowaniu malediwskich zwyczajów. Na publicznych plażach kąpałem się w krótkich spodenkach i krótkiej koszulce, a na bikini beach w stylu europejskim, Trzeba pamiętać, że bikini beach, to najładniejsze miejsce całej wyspy. W miejscach publicznych wystarczy, że kobiety założą jednoczęściowy strój lub lekką sukienkę i też będzie dobrze. Ważne, żeby we wiosce nie chodzić w bikini lub bez koszulki w przypadku mężczyzn. Już od pierwszego dnia zżyłem się Naeem’em i polubiłem tutejszą ludność tak, że miejscowe zwyczaje stały się również moimi. Najważniejsze, żeby okazywać sobie szacunek w obie strony. A co z alkoholem? Na miejscowych wyspach nie kupimy go w sklepie, bo go po prostu nie ma. Malediwczycy nie mogą pić alkoholu i w tym raju panuje całkowity zakaz picia trunków ze względu na religię. Skoro nie można pić alkoholu, to dlaczego można palić papierosy?... No cóż – tak mają. Alkohol wypijemy jedynie w resortach i hotelach. Jeśli lubisz ponarzekać i trudno ci się przestawić, polecam zaprzyjaźnić się z miejscowymi lub chociaż porozmawiać z nimi. Zobaczysz, że są to bardzo otwarci ludzie i chociaż kobiety mogą wydawać się odizolowane, bo chodzą w pełni zakryte, nawet kiedy się kąpią, to one również bardzo chętnie rozmawiają z turystami. Są ciekawe naszego świata, ale przede wszystkim chcą pokazać swoją wyspę od najlepszej strony.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Patrząc nieco szerzej na samo państwo, zobaczysz, że stolica to naprawdę nieciekawy twór. Zamieszkana wyspa przez 450.000 ludzi ma wymiary około 2km x 2km, dlatego każdy kawałek ziemi jest bardzo cenny. Każdy skrawek jest zabudowany chaotycznymi budowlami, a z powodu braku miejsca obiekty buduje się do góry. Dla przykładu hotel Octave, mający aż 7 pięter wysokości, ma zaledwie 11 pokoi. Budynki są wąskie, ale strzeliste. Brak miejsca szczególnie widać na drogach. Uliczki są wąskie i na dodatek zastawione skuterami, podobnie jak w Amsterdamie parkuje się tysiące rowerów. Przejażdżka samochodem to już sportowe wyzwanie, ponieważ niejednokrotnie trzeba wysiadać na zakrętach i przesuwać skutery tak, żeby zmieścił się samochód. Hałas na drogach z powodu nieustannie kursujących skuterów jest nie do zniesienia. Wydaje nam się, że jeżdżą bez ustalonego porządku. We wszystkie strony i bez zasad na skrzyżowaniach. Piesi tak samo przechodzą przez ulicę, wciskając się pomiędzy duży ruch. Wędrówka przez miasto może naprawdę umęczyć. Trudną kwestią związaną z odciążeniem stolicy jest usypanie sztucznej wyspy po drugiej stronie lotniska. W 2019 roku budowano kilka wysokich wieżowców, co ma odciążyć przeludnione centrum. Patrząc na to ze strony praktycznej, nie sądzę, żeby nastąpiło jakieś odciążenie. Biznes rządzi się swoimi prawami i lepiej będzie sprzedać te mieszkania, czy powierzchnie biurowe nowym ludziom, czy inwestorom niż ludności, która ma swoje mieszkania i trudno im będzie znaleźć dodatkowe pieniądze na przeprowadzkę. Płynąc w stronę Fehendhoo, już na czwartym kilometrze mijamy wyspę z resortem. Gdybym miał kupować wakacje w malediwskim resorcie na pewno nie wybrałbym tej wyspy ze względu na widok wieżowców i miasta. Kolejnym problemem jest prąd dla stolicy. Jedna wyspa została poświęcona dla elektrowni. Gdzieś na środku oceanu dymią kominy, a prąd jest dostarczany poprzez podwodne kable. Dwie kolejne wyspy zostały zagospodarowane na potrzeby policji i transportu benzyny.<o:p></o:p><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd0PuvRzAl6hju43i4z8UBFvqjWIBczY848rE0vK_IzFrUNaSeXUOtN6578MLCEPGdUFfsPfXqYXb5nl-OAWtcE6K_UlaBDsMYR1mB1n16Pl1Vvl-E96KhEEqd0e9DUY00SssN3JV-18Zr/s1600/received_388587181723555.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd0PuvRzAl6hju43i4z8UBFvqjWIBczY848rE0vK_IzFrUNaSeXUOtN6578MLCEPGdUFfsPfXqYXb5nl-OAWtcE6K_UlaBDsMYR1mB1n16Pl1Vvl-E96KhEEqd0e9DUY00SssN3JV-18Zr/s640/received_388587181723555.jpeg" width="360" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm7HkEkmZ2UrofjLjEmneQD9V_-LIFwiL50is_xt4oUEu-JIbK_crEFYYBpjJuEgQMKmsir83-m-lVLnWX28WCZXpj-5430Mno7hVpDVhyrJzhBEL4wVf2wL5RMVBvxxZjDwh_73zRJW1R/s1600/received_2419294318289933.jpeg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm7HkEkmZ2UrofjLjEmneQD9V_-LIFwiL50is_xt4oUEu-JIbK_crEFYYBpjJuEgQMKmsir83-m-lVLnWX28WCZXpj-5430Mno7hVpDVhyrJzhBEL4wVf2wL5RMVBvxxZjDwh_73zRJW1R/s640/received_2419294318289933.jpeg" width="360" /></a><br />Hałaśliwe i wąskie ulice w Male</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">W pobliżu Male zobaczymy bardzo duży ruch morski. Malutkie łódki przepływają obok potężnych, długich na kilkaset metrów kontenerowców, czy też równie ogromnych statków do pogłębiania dna morskiego. Nasza łódź z Goidhoo przewożąca 55 osób, wyglądała jak mała zabawka przy ogromnym statku służącym do pogłębiania dna morskiego. Przepłynęliśmy zaledwie kilkadziesiąt metrów przed jego dziobem. Czy warto wybierać guest house przez Booking.com lub tego typu portale? Z jednej strony tak, jeśli samemu załatwisz sobie łodzie lub transport do wybranego obiektu. Musisz jednak pamiętać, że często w takich obiektach zdarza się zjawisko overbookingu, czyli potwierdzenie przybycia większej ilości gości niż gospodarz ma dostępnych miejsc. Na wyspie spotkaliśmy dziewczynę z Polski, która jadła z nami obiad, tylko dlatego, że jej 9-cio osobowa grupa była zakwaterowana na Fulhadhoo, a dla niej i dwóch jej kolegów zabrakło miejsca i ta trójka musiała zostać zakwaterowana na Fehendhoo. Takie sytuacje są częste, dlatego wolałem powierzyć sprawę moich wakacji osobie, która mieszka na stałe w Male i współpracuje z konkretnymi guest house’ami. Z drugiej strony, nawet w przypadku overbookingu wiedziałem w jaki region jadę, więc jeśli miałbym być na Fulhadhoo, czy Fehendhoo, to z obu wysp cieszyłbym się bardzo, bo obie są niezwykle rajskie. Gorzej gdyby przypadło mi Goidhoo. Chociaż wyspa ma piękne tropikalne lasy, to brakuje jej katalogowych plaż. Ogólnie nie jest polecana jako miejsce turystyczne, bo obie sąsiednie wyspy są znacznie bardziej piękne i niezwykle rajskie.<o:p></o:p><br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHQgPwEu2AKibIt_LsnDxO7zYpo8ar1xKBQZyxiJ9S1G7eX7-kL6GhtJzQyV0Qa4TpaC6Bq3iYLbSaax0JVyPh3SE7ohFfVUL4xVt6MRkK8Ei4l0wf6g1KEQ2588JQA-KlukREXlKcoERr/s1600/53617022_2254539024765986_1714594787589357568_n.jpg"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHQgPwEu2AKibIt_LsnDxO7zYpo8ar1xKBQZyxiJ9S1G7eX7-kL6GhtJzQyV0Qa4TpaC6Bq3iYLbSaax0JVyPh3SE7ohFfVUL4xVt6MRkK8Ei4l0wf6g1KEQ2588JQA-KlukREXlKcoERr/s640/53617022_2254539024765986_1714594787589357568_n.jpg" width="640" /></a><br />Chaotyczna zabudowa Male i ciągłe rozbudowywanie ku górze z powodu braku ziemi pod budowę nowych obiektów w stolicy<br /><br />Ostatnią ciekawostką należącą do tej kategorii jest samozwańcze, terrorystyczne państwo ISIS. W naszej telewizji bardzo często mówiło się o ISIS w kontekście Syrii i tego, jak bardzo opanowało ono jej ziemie. Mało kto wie, że nawet po prawie całkowitym rozgromieniu ISIS w Syrii, to państwo wcale nie zniknęło. Równolegle istnieje na terenie dzisiejszych południowych Filipin i Indonezji oraz w Mozambiku, tylko, że w naszych mediach mało kogo interesują tamte ziemie. A co wspólnego mają z tym Malediwy? Obywatele Malediwów stanowią największą grupę narodowościową, które tworzą tamtejsze ISIS. Nie ma czego się obawiać, ponieważ na terenie Malediwów terroryści z tego samozwańczego państwa w ogóle nie prowadzą swojej działalności. Chociaż Malediwy nie mają własnego wojska, to mają wsparcie militarne Indii.</div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">PODSUMOWANIE</span></b></div><div>Jeśli nie jesteś jeszcze zdecydowany, a myślisz o Malediwach, możesz pomyśleć, że widziałeś dużo wyidealizowanych zdjęć, a nie masz pewności, jak będzie naprawdę. Możesz wybrać kilka opcji: mieć dużo obaw i nic nie zrobić, trochę ponarzekać i porzucić ten pomysł lub sprawdzić na własne oczy, jak tam jest, pozbierać dodatkowe opinie i zdecydować się na wyjazd oraz zrobić tak, jak ja – usłyszałem o tym miejscu, zobaczyłem zaledwie kilka zdjęć i powiedziałem: chcę tam być! Pomimo obaw, czy zobaczę naprawdę rajskie krajobrazy (moim celem zawsze jest fotografia krajobrazowa + aktywny wypoczynek), to postanowiłem sprawdzić, czy jest tam tak, jak opisują inni. Wystarczyło mi obejrzenie kilku zdjęć z Internetu i filmików na YouTube, żeby stwierdzić, że zobaczę mnóstwo turkusu, palm i rajskich plaż. Uwierzyłem, że tak jest, a w rzeczywistości było jeszcze piękniej niż oczekiwałem! Jeśli pomyślisz, że zdjęcia są przerabiane w Photoshopie, to muszę cię zaskoczyć, bo ten program jest zbyt drogi dla mnie i nie mam czasu na jego naukę. Używam tylko starej, wycofanej 1 maja 2016 roku ‘Picassy 3’ od Google, gdzie jednym przyciskiem zdejmuję mgły, które zawsze powstają przy fotografowaniu obiektów powyżej 30 m (jeśli chcesz się dowiedzieć, jak robić profesjonalne zdjęcia lustrzanką bez edycji w Photoshopie, polecam przeczytać mój artykuł: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2018/12/gorski-poradnik-fotograficzny-czyli-jak.html" target="_blank">Górski poradnik fotograficzny</a>, z którego dowiesz się, jak świadomie kupić aparat i jak robić nim profesjonalne zdjęcia). Używając w pełni ręcznych ustawień można zrobić naprawdę dobre zdjęcia bez niepotrzebnych modyfikacji.</div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-37516505171867300392022-11-19T20:08:00.016+01:002023-01-15T17:04:23.086+01:00Nie odkładaj swojego życia na "kiedyś"<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/11/nie-odkadaj-swojego-zycia-na-kiedys.html" target="_blank"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4r0XYHu9mV-o0SC4hWubIGFK3_JaDv9FtnqtGTuuF1BzhIykBGJFf-c0Je_rHwMC7xxDUcOUFZUrxz9t1Orz49MDRvj3LfSD2vga17azBg3RnkCD6lGuHnjORCiRqdZAIx9XTGmOJE5iS/w400-h266/IMG_3052.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/11/nie-odkadaj-swojego-zycia-na-kiedys.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoPlCyLdcLyjsnWvHbwjp0iaSjxkV17zxiBJO8YsdC502zeM7yJgyrIFl8kVDEpbsmZJJKkVFojhINQhm79U0YvTbU3nPwRiUvTRzdVmdyKTli2wahWr7AGMC8Sjw_gDcISriH0OCB3brh/w400-h266/DSC_9293.JPG" width="400" /></a><div><br /></div><div>W tym artykule chcę Cię zachęcić do refleksji nad
samym sobą, ponieważ czasy są jakie są, a większość z nas „przegapia” swoje
życie. Słowa te kieruję głównie do osób, które czują się mało lub nic nie
warte, które ledwo wiążą koniec z końcem, i które czują się niespokojnie,
ponieważ brakuje im środków do życia, a optymistycznych (dobrych) informacji
ciągle brakuje. Osoby, które osiągnęły coś w życiu również dowiedzą się kilku
nowych, ciekawych rzeczy. Zastanowimy się także, co jeszcze chcemy zrobić w
naszym życiu oraz, jak sami siebie oszukujemy. Do analizy tego artykułu
zachęcam w szczególności osoby, które na co dzień prowadzą rodzinne życie i nie
sięgają myślami poza swoje najbliższe otoczenie, ponieważ właśnie takie osoby
popełniają najwięcej podstawowych błędów w swoim życiu. Omówię wiele
mechanizmów, które to powodują. Zapraszam również samotnych, nie mających
pomysłu na swoje życie, których prawie każdy dzień wygląda tak samo, bo wpadli
w pewien zły schemat nawyków: praca, jedzenie, telefon, telewizor, Internet do
późnej nocy, spanie.<br /><br />
Zauważyłem, że niezależnie od tego, ile człowiek
ma lat, ciągle używa te same sformułowania: <i>„kiedyś to zrobię”, „kiedyś tam
pojadę”, „może kiedyś mi się uda”, „kiedyś może sobie kupię”</i>, itp. Podobne
wyrażenia można mnożyć, ponieważ w zależności od sytuacji danego człowieka tym
„kiedyś” do zrobienia może być wszystko. O co chodzi? O to, że myśląc, że
chcemy coś zrobić, tak naprawdę nie myślimy, żeby coś zrealizować, a jedynie zwodzimy,
zbywamy, oszukujemy samych siebie. Można powiedzieć, że wręcz boimy się marzyć.
Od razu zaczynamy wymyślać jakie będą problemy po drodze, a nie widzimy jaki
będzie cel naszego przedsięwzięcia. Tak! Widzimy tylko problemy. Wiecie
dlaczego tak jest? Ponieważ nie czujemy naszej własnej wartości, nie wierzymy w
siebie, mamy „wewnętrznego lenia” i boimy się wyjść poza nasze poczucie
komfortu i bezpieczeństwa (czytaj: wygodę). Po pracy wolimy usiąść na kanapie i
bezwładnie przeglądać śmieciowe treści na Facebooku lub odpalamy Netflixa, bo
tak jest wygodnie. Jednocześnie czujemy się kimś mało ważnym, nic nie
znaczącym. Tym jednym zdaniem mógłbym zakończyć cały artykuł, jednak należałoby
się zastanowić, co powoduje, że czujemy się mało warci, że zawsze dopada nas
leń i na dodatek widzimy same problemy? Ja znalazłem wiele takich rzeczy,
dlatego omówię każdy z przypadków, ponieważ kiedy znasz swojego przeciwnika,
będziesz wiedział „z czym” walczyć. Zadajmy więc sobie pytanie: co stoi na
przeszkodzie, żeby nie odkładać czegoś na „kiedyś” i co powoduje, że zazwyczaj
czujemy się mało warci i tracimy wiarę w siebie?</div><span><a name='more'></a></span><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
1. SYSTEM SZKOLNICTWA</b></span><br />
Już od najmłodszych lat chodzimy do przedszkola i
dalej idziemy do szkoły. Nie trzeba chyba nikomu mówić, że publiczny system
nauczania jest mocno zepsuty, bo nie uczy nas praktycznego podejścia do życia.
Raczej system, który mamy, uczy nas, jak być posłusznym systemowi i
korporacjom. Nie uczy za to kreatywnego myślenia i wychodzenia poza schemat. Co
mam na myśli? Obecnie szkoła to wkuwanie materiału, zdawanie i jego zapominanie.
Z innych przedmiotów rozwiązujemy testy z gotowymi odpowiedziami, co jest
równie złe. Zarówno jeden, jak i drugi sposób powoduje, że przez lata nabywamy nawyku
ściągania, zgapiania, kopiowania, mechanicznego wkuwania do głowy formułek i
regułek. To wszystko, o czym powiedziałem uczy nas być takimi samymi jak
miliony ludzi – nie myślącymi, że może być inaczej. A matematyka? Tutaj
powiesz, że na niej nie da się ściągać, ponieważ trzeba coś policzyć,
wydedukować. Owszem, częściowo mogę się zgodzić, ale czy ktoś Ci powiedział do
czego możesz użyć funkcji, sinusów, cosinusów, funkcji trygonometrycznych,
geometrii analitycznej, układów równań, całek i Bóg wie czego jeszcze? Nie. Bo
znowu uczy nas się czegoś mechanicznie, tylko po to, żeby zaliczyć jakiś sprawdzian.
Pomyśl, jak bardzo by się zmieniło podejście ludzi, gdyby od najmłodszych lat
powiedziano i pokazano im do czego wykorzystuje się te obliczenia w praktyce.
Gwarantuję, że matematyka wciągnęłaby masę ludzi tak bardzo, że sami zaczęliby
szukać czegoś nowego, co można wykorzystać w życiu. Polecam np. na YouTube
obejrzeć film '<a href="https://www.youtube.com/watch?v=ptibpKiT-QM" target="_blank">Przekleństwo liczb pierwszych</a>' o liczbach pierwszych
(tych, które dzielą się przez 1 i przez samą siebie). Niby prosta rzecz –
pomyślisz: i na co mi to? Ale kiedy zobaczysz ile rzeczy jest zależnych od
liczb pierwszych (np. zabezpieczenia naszych kont bankowych) i czego do dzisiaj
nie udało się udowodnić naukowcom w związku z nimi, to aż sam się zdziwisz! Ja
co do liczb pierwszych mam swój bardzo złożony pomysł, ale sprawdzenie jego
wymagałoby użycia superkomputera, którego używa się np. do symulacji wybuchu
atomowego. Może znajdę jakiś projekt (zaznaczę, że szukam takiego i nie używam
wyrażenia „może kiedyś”, tylko aktywnie działam), gdzie uda mi się zgłosić swój
pomysł, który być może pozwoli zrozumieć ciąg liczb pierwszych i przedstawić
jego kolejne zastosowanie w praktyce. Taki program miał teleskop Hubble’a,
gdzie można było zgłosić swój pomysł, a jeśli okazał się na tyle ciekawy pod
względem naukowym, to mogłeś z niego skorzystać i badać wybrany kawałek
Wszechświata. Może i tu uda mi się znaleźć podobny program.<div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiTF1rBrWvrEULpbKILnkjfJsQnezUGXfhGqInruip5aobhZoPjUnM7GrNN7ZxAwt2_gdvgBB7uYQL7PGO9MnfmylYpdQ1YDyThyvbh6FlaPZxwCpPmQFVqD8H3xAumBBdeMt0z0HxyyDYegCLijK6D47mlY-l3z-oWANcKRX-HagucrluEoCF-38ktlg"><img data-original-height="1113" data-original-width="1600" height="446" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiTF1rBrWvrEULpbKILnkjfJsQnezUGXfhGqInruip5aobhZoPjUnM7GrNN7ZxAwt2_gdvgBB7uYQL7PGO9MnfmylYpdQ1YDyThyvbh6FlaPZxwCpPmQFVqD8H3xAumBBdeMt0z0HxyyDYegCLijK6D47mlY-l3z-oWANcKRX-HagucrluEoCF-38ktlg=w640-h446" width="640" /></a></div><div class="separator">Do dzisiaj liczby pierwsze kryją zagadkę do rozwiązania w postaci nieznanego wzoru, który opisywałby ciąg kolejno następujących po sobie liczb. Liczby pierwsze używamy m. in. do zabezpieczeń naszych kont bankowych, a być może opisują również zagadnienia związane z Kosmosem</div><br />Do czego piję? Do tego, że w zdecydowanej
większości z nas rodzice „cisnęli” nas żebyśmy się uczyli i zdobywali dobre
oceny. Tylko po co? Wyścig za dobrymi ocenami powodował, że robiliśmy to
wszystko mechanicznie, żeby otrzymać konkretny wynik – wysoką ocenę. Ale ile z
tych rzeczy pamiętasz do dziś? Niewiele. Dlaczego? Bo tym nie żyłeś i to Cię
nie interesowało. Gdzie więc zagubiła się Twoja wartość? Wykonywałeś
mechaniczne rozkazy rodziców, którzy mieli jakieś oczekiwania, ale nawet sami
nie zastanowili się po co to wszystko. Po drugie, tkwiąc w takim systemie
nauczania, przez lata wykonywaliśmy mechaniczne czynności, uczyliśmy się na
pamięć (ja również w nim tkwiłem, bo jestem zwykłym człowiekiem ze zwykłej
rodziny). To wyrabiało w nas pewnego rodzaju posłuszeństwo względem systemu,
który źle Cię oceniał, gdy zrobiłeś coś inaczej niż system nakazał. Kiedy
zadałeś pytanie nauczycielowi o inny punkt widzenia, od razu byłeś piętnowany.
Podam taki przykład: załóżmy, że na biologii chciałeś powiedzieć: nie zgadzam
się z teorią ewolucji, mogę przedstawić swój punkt widzenia? Lub na lekcjach
historii: nie zgadzam się z oficjalną wersją 11 września 2001/samobójstwem Hitlera,
ponieważ do mnie przemawiają takie argumenty… Albo na lekcjach religii:
dlaczego oddajemy cześć obrazom, figurkom i uczy się nas dziesięciu przykazań w
takiej formie, skoro w Księdze Wyjścia, w 20-stym rozdziale, w wersetach 3, 4
jest napisane, że Bóg zakazuje oddawania czci obrazom, rytym wizerunkom,
wszystkiemu co żyje na ziemi, w wodzie i unosi się w powietrzu, a w dalszych
wersetach dostrzegamy, że ktoś usunął jedno przykazanie, a inne podzielił na
dwa osobne? A co, gdybyś zadał pytanie: możemy o tym porozmawiać na lekcji? Mogło
by być z Tobą licho… Mógłbyś podpaść nauczycielowi. Powinniśmy wręcz być
zachęcani do myślenia, badania, wyciągania wniosków, a tymczasem wpisuje się
nas w martwy schemat, nieprzydatny później w dorosłym życiu.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEivJcPyPtgafjzoqSLXyRiA-2tF1D0OBN5qMamdsvOuidIbqC3WM1dTp3LT9Qe4Y7mVYdYhML61z0Wu1NrXg7MVFxTRWJhjmb5KbDJ4JALwXCJxNxx5sA_FTzyczKm8nhZXQIZRbeaMQwPVZY7fFcYycp0WScFiHH_VDMQtu8sywSTZEAJxaPEXKvl8Ng"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEivJcPyPtgafjzoqSLXyRiA-2tF1D0OBN5qMamdsvOuidIbqC3WM1dTp3LT9Qe4Y7mVYdYhML61z0Wu1NrXg7MVFxTRWJhjmb5KbDJ4JALwXCJxNxx5sA_FTzyczKm8nhZXQIZRbeaMQwPVZY7fFcYycp0WScFiHH_VDMQtu8sywSTZEAJxaPEXKvl8Ng=w640-h426" width="640" /></a></div><br />Zastanów się: czy nie byłeś wyśmiewany, jak
wszyscy dookoła mieli dziewczynę/chłopaka, a Ty nie mogłeś nikogo znaleźć? Lub
gdy inni palili papierosy w ubikacji, a Ty odmawiałeś? Szkoła „uczyła” Cię być
ogółem, a nie indywidualnością. Nie czując swojej wartości wielokrotnie
podporządkowywałeś się ogółowi, bo każdy szuka akceptacji w społeczeństwie i
wtedy tylko ślepe podporządkowanie tłumowi pozwalało być Ci akceptowanym przez
innych. Wkraczając w dorosłe życie trudno było Ci więc wyjść z inicjatywami,
tylko dalej zacząłeś powielać schematy, które „wszyscy” powielają i zacząłeś
robić w pracy to, co inni oczekują, co niekonieczne było zgodne z Tobą. Nie
zastanowiłeś się, że można inaczej. Do czego system doprowadził? Do tego, że
najprawdopodobniej Twój szef dziwnym trafem nigdy nie widzi, kiedy zrobiłeś coś
dobrego, ale jak się tylko raz potkniesz, to każdy zauważa Twój błąd. Bardzo
łatwo nam dostrzegać błędy innych, a tak trudno doceniać za coś dobrego. Łatwo
powiedzieć o kimś coś złego, ale bardzo trudno coś złego powiedzieć o sobie. Kiedy
rozmawiamy, to najczęściej rozmawiamy, o tym co złe, co szokuje (między innymi
takie zadanie mają plotki), oraz o błędach innych. Nasze postrzeganie ludzi
zostało wypaczone, zepsute i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy! Idźmy
dalej… W kolejnych latach zauważyłeś, że zacząłeś kopiować schemat życiowy
swoich rodziców i nawet zacząłeś mówić tak, jak oni: <i>„będę pracować do
upadłego, może moje dzieci będą miały lepiej”</i>. Kiedy sobie przeanalizujesz
schemat, zauważysz, błędne koło trwa od pokoleń i niewielu z niego wychodzi.
Omawiając kwestię szkolnictwa, zauważamy, że myślenie rodziców było zawsze
takie samo: ucz się, to będziesz miał pieniądze. W dzisiejszych czasach widać,
że to zdanie nie jest prawdziwe. Dzisiaj największe pieniądze wypracowują
indywidualności, a nie dobrze uczące się osoby, ponieważ one są nauczone
posłuszeństwa i bardzo dobrego wykonywania schematów, rozkazów, dlatego bardzo
dobrze czują się w korporacjach, gdzie panuje wszechobecna zadaniowość. Indywidualności,
czyli osoby wyróżniające się swoją osobą, sposobem myślenia i podejściem do
życia, albo założą swoją firmę, albo staną się fachowcami w swojej dziedzinie. Korporacja
będzie ich uwierać, tu nie będą czuć się dobrze. Teraz już widzisz jak wielki
wpływ na nasze niskie poczucie własnej wartości i sposób zachowania w dorosłym
życiu ma szkolnictwo? Ogromny, ponieważ najczęściej uczymy się mechanicznie,
żeby coś zaliczyć, nie pokazuje nam się praktycznej strony omawianego
materiału, presja otoczenia jest wielka, „musimy” walczyć o akceptację naszego
środowiska oraz rodzice naciskają na nas, żebyśmy mieli dobre oceny, nie
tłumacząc nam ze swojego doświadczenia życiowego, że oni sami nie pamiętają
jakie oceny mieli w siódmej klasie podstawówki, lub w trzeciej klasie
liceum/technikum, co oznacza tylko tyle, że oceny nie są najważniejsze i nie
mają wpływu na nasze życie. Wieloletnie tkwienie w podobnym systemie uczy tylko
rutyny i mechanizmu, a zabija indywidualność. Uczymy się kolektywnego
podporządkowania (zabrzmiało tak dziwnie komunistycznie…) i złych
przyzwyczajeń, bo tak jest wygodnie, a w dorosłym życiu bardzo trudno zmienia
się z pozoru wygodne przyzwyczajenia.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
2. MARTYROLOGIA I LICYTACJE</b></span><br />
Przyznasz, że dziwny punkt, ale jakże on był i
jest wszechobecny w naszym życiu! Na początku jeszcze trochę zahaczę o nasz
system szkolnictwa, ponieważ to, co przeżyjemy w dzieciństwie, ma wpływ na
nasze dorosłe życie. Zastanawiałeś się kiedyś nad lekcjami języka polskiego? O
ile nauka poprawnej polszczyzny i zasad naszego języka jest czymś, co powinna
być uczona, to chcę zwrócić uwagę na lektury szkolne. Nie podążają za zmianami
świata. Według mnie powinny być rozważane lektury tak zwane klasyczne,
ponadczasowe, ale wiele z nich powinno być aktualizowanych do czasów, w których
żyjemy. Dlaczego? Ponieważ lektury pokazują nam różne wzorce, o których uczymy
się całymi latami. Co w szczególności w szkole średniej jest „tłuczone” nam do
głów? W dużej mierze martyrologia i cierpienie narodu polskiego. Lektury
pokazują nam, że to cierpienie czym było większe, tym lepiej, bo jesteśmy
mocniejsi, bardziej zdeterminowani i znamy swoją wartość. Tyle tylko, że tak
nam przedstawiają tę kwestię lektury, a tak naprawdę martyrologie kończyły się
zawsze cierpieniem i nie osiągnięciem zakładanego planu. Ileż to tygodni
spędziliśmy nad rozważaniem „Dziadów cz. III” lub „Konrada Wallenroda”, czy
innych dzieł Adama Mickiewicza… Pewnie sobie pomyślisz, a jaki to ma związek z
poczuciem naszej wartości i podejścia do życia w dzisiejszych czasach? Ma i to
ogromny! „Wałkowanie” martyrologii w szkole średniej przez lata powoduje, że
podświadomie patrzymy na cierpienie jako coś, co uszlachetnia człowieka. Z
drugiej strony nikt nie chce cierpieć. Bardzo podobnie jest z pokorą. Większość
z nas lubi pokornych ludzi i uważa ich za dobrych, ale sami tacy nie chcą być,
bo uważają wspomnianą cechę za objaw słabości. Czy to oznacza, że bez
cierpienia nie można być szlachetnym i dobrym człowiekiem, który zrozumie
innych? Nawet nie zadajemy sobie takich pytań, bo przechodzimy nad utrzymującym
się od lat systemem do porządku dziennego. Kiedy wkraczamy w dorosłe życie,
szybko zauważamy, że podobny sposób myślenia, „przemycony” do naszych umysłów z
lektur, wkrada się w nasze życie, które w połączeniu z polską mentalnością
staje się mieszanką wybuchową. Co mam na myśli? Posłuchaj, jak wiele rozmów
staje się licytacją na: kto jakie choroby przeszedł, jakie miał operacje, ile
tabletek bierze, ile aptek odwiedził, ile ma obowiązków, a ile nam nieszczęść
się przydarzyło lub jak to było źle w danym czasie, a „jakoś” przeżyliśmy.
Nawet nie potrafimy pocieszyć drugiej osoby, dodać jej otuchy, bo nasza rozmowa
sprowadza się do tego, że to my dostaliśmy bardziej w d*pę od życia i dlatego zaczynamy
przelicytowywać drugą osobę, żeby pokazać, że to my mieliśmy gorzej. Czy tak
powinno wyglądać pocieszanie i dodawanie otuchy innym?</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhxgwvvTTix6uUumYfojlN2pg8Z-oaL94s8d1NZfxYsg36NORfCqAIwE9ZzX028yfUejwmFDIvF4MmCn5xkfAddsFIdNNwqTp7_iLI6YKWzvPAljUw4EGvbGKUX0NGhPHj5xN4fdaD-NKlGPY27UOxegKAFwrcmGVvKNdqCzWjkdUPv2Xey7MSFeMWyw"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhhxgwvvTTix6uUumYfojlN2pg8Z-oaL94s8d1NZfxYsg36NORfCqAIwE9ZzX028yfUejwmFDIvF4MmCn5xkfAddsFIdNNwqTp7_iLI6YKWzvPAljUw4EGvbGKUX0NGhPHj5xN4fdaD-NKlGPY27UOxegKAFwrcmGVvKNdqCzWjkdUPv2Xey7MSFeMWyw=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Wiele lektur szkolnych uczy nas nieprawidłowego postrzegania naszej rzeczywistości</div><br />
Pójdźmy dalej… Nie potrafimy nawet rozmawiać o
rzeczach dobrych, o naszych marzeniach, o czymś pozytywnym, tylko schematycznie
dajemy się wciągać w narzekanie i w licytację na złe rzeczy, które nas
spotkały. Wygląda to trochę tak, jakby te złe rzeczy, które nas spotkały w
życiu miały stanowić o naszej wartości. Czym bardziej dostałeś „kopa” od życia,
tym bardziej jesteś wartościowy. Czy aby na pewno tak jest? Co daje Ci
cierpienie? Czy nie zastanowiłeś się jednak, że chociażby część tych cierpień
mogła być wynikiem Twoich błędnych decyzji? Zamiast więc skupiać się na tym, co
złego Cię spotkało i prowadzić swoistą licytację „na choroby”, czy nie lepiej
mówić o czymś pozytywnym? Naprawdę ludziom jest trudno zmienić przyzwyczajenia.
To oczywiście nie jest tylko efekt wspomnianych lektur szkolnych, bo problem
jest znacznie szerszy, ale są tylko częścią, która składa się na nasz model
myślowy w dorosłym życiu.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj4CWCtmocQlIDWAEPA7tIlmu32Lx3eCBUHnjZFtp1Fi2hepnYG4rlpUCJ1gH1veDFFDpi13PoPb-speMdDCUUqKOU0zpDIwcZRnfhExFGi0n5wZBAbqd0DufRDe_48mX1HByUAWvb-kUvWCTelBWTa4NN-j7FzOi4xacemoMhlPff-Pav1hGKiqgzjKg"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj4CWCtmocQlIDWAEPA7tIlmu32Lx3eCBUHnjZFtp1Fi2hepnYG4rlpUCJ1gH1veDFFDpi13PoPb-speMdDCUUqKOU0zpDIwcZRnfhExFGi0n5wZBAbqd0DufRDe_48mX1HByUAWvb-kUvWCTelBWTa4NN-j7FzOi4xacemoMhlPff-Pav1hGKiqgzjKg=w640-h426" width="640" /></a></div><br />
Martyrologia, licytacje na złe rzeczy, które Cię
spotkały w życiu i narzekanie prowadzi do kolejnego błędu, który niejako
przemycamy do naszej dorosłości. W Polsce omawiane zjawisko jest tak
powszechne, że aż boli brak myślenia na jego temat. O czym jest mowa? Uważanie,
że czym jesteś starszy, tym jesteś bardziej mądrzejszy i doświadczony. Ile razy
słyszę: „ty to jeszcze jesteś młody gówniarz”, „jesteś młodszy ode mnie, to
mało wiesz” i wiele podobnych tekstów. Wiesz jak bardzo szybko sprowadzam do
parteru takie osoby? Zadaję im pytanie, które zmusza je do refleksji nad sobą.
A mówię tak: ty masz więcej lat ode mnie, to proszę teraz wymień mi dobre
rzeczy, które przeżyłeś/-aś w swoim życiu, na które miałeś/-aś bezpośredni
wpływ. I wiesz co słyszę? Ciszę… lub słyszę o rzeczach, które są nazwijmy to „standardowe”
na swój sposób w każdej rodzinie: ślub lub urodzenie się dziecka. Dlaczego nie
słyszę nic więcej? Bo umysł zdecydowanej większości osób jest skupiony na tym,
co dało im w kość w życiu. I wtedy dopowiadam: teraz widzisz, że ilość
przeżytych lat nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, czy masz kontrolę nad swoim
życiem i potrafisz sprawiać, żeby w Twoim życiu działo się dobrze. Oczywiście
są rzeczy, na które nie mamy wpływu, jak np. choroby genetyczne, czy miejsce
urodzenia, ale to pokazuje jak funkcjonuje nasz umysł. Czy skupiamy się na tym,
że mamy jakąś chorobę, czy raczej na pozytywnych rzeczach, które możemy zrobić.
Nie potrafimy skupić się na tym, na co mamy wpływ, a skupiamy się na tym, co
nas gnębi, męczy i przytłacza, bo taki model myślenia jest nam „przemycany” już
od najmłodszych lat szkolnych. Zazwyczaj ilość przeżytych lat wśród
wspomnianych osób oznacza tylko tyle, że mają większe doświadczenie w
załatwianiu codziennych spraw takich jak: sprawy urzędowe, chodzenie do lekarzy,
obowiązki domowe. Na pewno nie można powiedzieć, że mają większe doświadczenie
w życiu/wychowywaniu dzieci, tylko dlatego, że mają więcej lat, bo zazwyczaj
sami pochodzą z rodziny, gdzie był powielany błędny model wychowywania dzieci i
teraz sami go powielają i utrwalają. Można powiedzieć przewrotnie, że nawet
mają większe doświadczenie w… utrwalaniu błędów wychowawczych przekazywanych z
pokolenia na pokolenie. Dlaczego tak? Dzisiaj powszechnym zjawiskiem jest
przecież fakt, że rodzice są ostatnimi osobami, które dowiadują się o czymś
ważnym z życia dziecka i o jego problemach, a dzieci wszędzie pójdą po porady,
tylko nie do swoich rodziców… Ile razy ze swoim dzieckiem rozmawiałeś/-aś o
seksie? Zapewne ani razu, bo nawet nie miałeś/-aś pomysłu jak to zrobić. A
dziecko powinno być uczone o tym od najmłodszych lat, stosownie do jego wieku,
żeby znajomi z podwórka nie wyprzedzili w tym Ciebie, bo sam wiesz jakie dzieci
mają pomysły i skąd czerpią informacje.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgpJs3CbjWi53ce2BvlTMZ8I4zZLuls1-89Ix2wJYW3lTYYe4qufZEQh4QgjWf0zDc6pUxBwQAvgL4JSQ-1ZlFVDLO6rhvZWJOvAgA7MKS3I5HYLN_7sa5zOcHsE8MmRd3Z_3ak8W6UaBKeQZLYJjmvbgShdAq8VMcCcGr0rfL0aYv6jXSN9Of9nRVFLQ"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgpJs3CbjWi53ce2BvlTMZ8I4zZLuls1-89Ix2wJYW3lTYYe4qufZEQh4QgjWf0zDc6pUxBwQAvgL4JSQ-1ZlFVDLO6rhvZWJOvAgA7MKS3I5HYLN_7sa5zOcHsE8MmRd3Z_3ak8W6UaBKeQZLYJjmvbgShdAq8VMcCcGr0rfL0aYv6jXSN9Of9nRVFLQ=w640-h426" width="640" /></a></div><br />
Pamiętaj, że dziecko od Ciebie powinno dostawać
rzetelne informacje. Jeśli tego nie otrzyma, najprawdopodobniej dziecko sięgnie
do Internetu, gdzie nie wiadomo na co trafi, a być może na kogo... Być może, a
raczej na pewno, nie będziesz miał/-a nad tym kontroli. Choć ja nie mam dzieci,
to potrafię mówić o tym w rzeczowy sposób z pięciolatkiem, dziesięciolatkiem i
z młodzieżą, bo jak zauważyłeś w poprzednich moich artykułach, w moim życiu nie
omijałem żadnej grupy wiekowej, dlatego dzieci nie boją mi się zadawać pytań w
stylu, skąd się biorą dzieci. Najgorszym powielanym schematem przez rodziców
jest uciekanie od trudnych lub kłopotliwych dla nich pytań w żarty. Ja, jeśli
prawie na każde pytanie słyszę odpowiedź w formie głupich żartów, to wiem, że
ta osoba, albo nie ma wiedzy, albo nie potrafi w stosowny sposób odpowiadać, bo
sama nigdy nie była tego nauczona i raczej prowadzi schematyczne/powtarzalne,
domowe życie. Kiedy nauczysz się odpowiadać na różne pytania dotyczące naszego
życia codziennego, zobaczysz, jak szybko będziesz darzony szacunkiem. Dzisiaj
naprawdę mało kto potrafi odpowiadać na rzeczy związane z naszym codziennym
życiem, które mogą być dla nas kłopotliwe. W szkole nie nauczono nas
prowadzenia praktycznych rozmów…<br /><br />
Idźmy dalej... Gdzie rodzice popełniają jeszcze
błędy? Czyż to nie oni ciągle powtarzają ten sam schemat „cisnąć” dzieci, żeby
miały jak najlepsze oceny, podczas, gdy im samym nie wiodło się najlepiej?
Dlaczego więc mają oczekiwania, że ich dziecko będzie inne, skoro sami dali
taki przykład? Dzieci nie są głupie i trafnie potrafią analizować swoje
najbliższe otoczenie. Czy nie lepiej rodzicom byłoby stosownie do wieku uczyć
ich wysłuchiwania, prowadzenia rozmów, szacunku do ludzi, rozpoznawania
szkodliwych osobowości, schematów życiowych, wskazywania na to, co jest
naprawdę ważne w życiu, omawiać im jak funkcjonuje świat, gospodarka, gdzie
jesteśmy oszukiwani, na co mamy uważać, uczyć wartości pieniądza od
najmłodszych lat, nie uczyć dziecka amerykańskiego stylu życia za polskie wynagrodzenie,
uczyć doceniania, szacunku do pracy oraz uczyć wielu innych, praktycznych
rzeczy? Ale jak ma to zrobić rodzic, skoro sam pochodzi z domu, w którym tego
nie było?... Wpadamy ciągle w to samo błędne koło, gdzie każde pokolenie
powinno być mądrzejsze od poprzedniego, a mamy nieustannie uczenie się na
własnych błędach. Czy nie łatwiej jest wtedy pomyśleć: „ucz się ucz, bo nauka
to potęgi klucz” i liczyć, że dziecko mające wysokie oceny zapewni sobie pewną,
dobrą przyszłość, a tak naprawdę rodzic chce przy pomocy dziecka zaspokoić
swoje niespełnione ambicje? W ten sposób bardzo szybko możemy je „wypalić” i
zniechęcić do nas samych, a ono samo wpadnie w nieprzerwany krąg uczenia się na
swoich błędach… Musimy pamiętać, ze na początku sami musimy zacząć od siebie i
zmienić myślenie. Pamiętaj, że dziecka nie nauczysz posłuszeństwa rozkazami, a
tym bardziej mówiąc „bo tak!”, nie tłumacząc mu dlaczego podjąłeś/-aś taką
decyzję, a nie inną i co najważniejsze – co z niej wynika (czy ma uchronić
dziecko przed niebezpieczeństwem, o którym ono nawet może nie mieć pojęcia, czy
np. osiągnie dzięki takiej decyzji jakąś korzyść). Prawdziwym sukcesem w
wychowywaniu dziecka jest dotarcie do jego serca, ponieważ tylko to, co będzie
w jego sercu będzie oddziaływać na jego życie. Jeśli czegoś ono nie będzie
miało w sercu, to możesz mu rozkazywać, a ono okaże Ci tylko pozorne
posłuszeństwo wynikające tylko z faktu, że jest na Twoim utrzymaniu... Zamiast
rozkazywać dziecku, żeby poszedł na dwór, a nie siedział z głową w telefonie,
samemu bądź dla niego przykładem i pokaż mu, że Ty żyjesz aktywnością, a nie
siedzeniem w domu. Twój przykład mówi więcej niż tysiąc słów.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiUDg2mUedu6XSx8WHrQqKH8_ZBJjHTseSp3jX7h45NcRqV7bml0VhA5BpbEU2q1yWmU9GB8fDv9am934I4uKkPMtBkGaZxD0Isi_LwyxWzJzThlfpBzBFnpVeHR2gN-hcQyFok44lCQBOTkwogcCbWE8FoDvgMxokpVp1-pTyODlKuOa6fIauhPzWV9A"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiUDg2mUedu6XSx8WHrQqKH8_ZBJjHTseSp3jX7h45NcRqV7bml0VhA5BpbEU2q1yWmU9GB8fDv9am934I4uKkPMtBkGaZxD0Isi_LwyxWzJzThlfpBzBFnpVeHR2gN-hcQyFok44lCQBOTkwogcCbWE8FoDvgMxokpVp1-pTyODlKuOa6fIauhPzWV9A=w640-h426" width="640" /></a></div></div><div>"Wypychanie" dziecka na siłę na studia, tylko dlatego, że Ty tak chcesz jako rodzic, do niczego dobrego nie prowadzi, bo czy dziecko robi to, co naprawdę czuje, czy ma spełniać Twoje niespełnione ambicje?</div><div><br />
Dzisiaj naprawdę mało który rodzic potrafi dotrzeć
do serca swojego dziecka, bo sami pochodzimy z domów, gdzie tego nie było,
gdzie były nerwy, kłótnie, alkohol, brak lub słabe okazywanie uczuć, ciągła
walka z problemami, praca zabrała nam czas na dzieci i wiele innych. Większość
ludzi nawet nie zastanawia się nad takim podejściem do dzieci, a raczej zwali brak
umiejętności docierania do serca swojego dziecka na wszystkie czynniki
zewnętrzne dookoła, a nie na samego siebie. Teraz możesz powiedzieć: co ja mogę
wiedzieć o dzieciach, skoro sam ich nie mam? Mogę bardzo dużo, bo sam byłem
dzieckiem, mam rodziców, mam zdolność obserwowania i wyciągania odpowiednich
wniosków, a przede wszystkim widzę i słyszę, co robią inni, jak bardzo
narzekają na dzieci, na otoczenie, na metody wychowawcze oraz widziałem i doświadczyłem jakie błędy wychowawcze były "zastosowane" na mnie. Nie mogę jedynie,
albo i aż, poczuć wagi odpowiedzialności za dziecko i poczuć jak to jest nie
przespać nocy z jego powodu. O ile na dziurawy system słusznie rodzice
narzekają, to jest wiele rzeczy, na które oni sami mają wpływ i to na tym
powinni się skupić. Tym „czymś” może być umiejętność rozmów z dzieckiem,
trafiania do jego serca, uczenia go szacunku do ludzi, pracy i pieniędzy od
najmłodszych lat, prowadzenia wartościowego życia, a nie konsumpcjonistycznego,
nastawionego na kupowanie ciągle nowych gadżetów lub z głową w telefonie. Podobnych
rzeczy jest mnóstwo, dlatego podałem jedynie przykłady. Często sami tkwimy w
podobnych schematach, dlatego trudno nam dostrzec potrzebę zmiany lub uczenia
tego dzieci, bo ile razy zdarzało Ci się godzinami „siedzieć” z głową w
telefonie, bezmyślnie kupować, bo akurat przyszła Ci taka zachcianka, rozkazywać
dziecku, na zasadzie „bo tak!”, robić wszystko za nie i tym podobne? Dlatego,
że prawdopodobnie nigdy sami nad sobą nie pracowaliśmy i nawet nie
zastanawialiśmy się, żeby to zrobić.<br /><br />
Na Śląsku dodatkowo dochodzi specyficzny model
rodziny i wychowywania dziecka w domach, gdzie ojciec jest/był długoletnim górnikiem
pracującym pod ziemią. Na ten temat przeprowadziłem własne badania na 117
rodzinach w latach 2006-2010, ponieważ zauważyłem tam podwyższoną skłonność
dzieci do… chęci popełnienia samobójstwa lub ucieczki z domu. Na ten temat
musiałbym napisać osobny artykuł, dlatego przedstawiam tu tylko moje wnioski i
wyniki badań w streszczonej formie. W tych 117 rodzinach przynajmniej jedno
dziecko w 54 rodzinach myślało, żeby popełnić samobójstwo, a w 76 rodzinach
przynajmniej jedno dziecko chciało uciec z domu. Z czego to wynikało? Trzeba
pamiętać, że górnicy z tamtych czasów i dzisiejsi górnicy to zupełnie dwa różne
podejścia do ludzi i wykonywanego zawodu. Górnicy pracujący po kilkanaście lub
ponad dwadzieścia lat w tamtych czasach pod ziemią pamiętają, że obowiązkiem po
pracy było napicie się piwa z kolegami, a jeśli tego nie zrobiłeś, to byłeś
nieakceptowany w grupie i przez swojego szefa. Wtedy panowała kultura picia
piwa po pracy i pustej gadaniny przy piwie. Nawet naukowo udowodnione jest, że
praca w licznej lub bardzo licznej robotniczej, męskiej grupie jest… szkodliwa
dla naszej psychiki. Praca przez kilka lat w takim środowisku powoduje, że
stajemy się coraz bardziej prości, zwracamy uwagę na coraz mniej szczegółów, a
po 6-7 latach nasze potrzeby ograniczają się do kilku najbardziej podstawowych:
jedzenie, spanie, imprezy, kobiety i pusta gadanina. Nie bez powodu na Śląsku w
tamtych czasach powszechnym zjawiskiem był fakt, że żony górników zarządzały
domowym budżetem, a oni sami najczęściej nie mieli żadnych zainteresowań, żyli
z dnia na dzień, nie wiedząc wielu rzeczy o swojej rodzinie, a kiedy
przechodzili na emeryturę ich świat się walił. Albo szukali pracy w górnictwie,
albo stawali się alkoholikami. Nie można powiedzieć, że taki model życia
układał się w każdej rodzinie, ale wspomniane zjawisko było powszechne. Wymuszanie
wielu rzeczy na dziecku poprzez krzyki, ryki i surową dyscyplinę przyczyniało
się do braku zrozumienia przez obie strony i niechęć do jakichkolwiek rozmów ze
swoim ojcem, bo tak naprawdę nic z nich nie wynikało. W takiej rodzinie dziecko
nie mogło otrzymać prawidłowego wychowania, dlatego model uczenia się na swoich
błędach był przekazywany kolejnemu pokoleniu… Szacunek do ojca powracał tylko
wtedy, gdy już się wyprowadziłeś i mogłeś się odciąć od tego wszystkiego…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi7KvfothebKGN3JSsUTGC2W-gAtodOHXHC_FESs47uNPns01q2a8n0EdUtaxZfu-zzYn00D9MT56oZIlTVNFpMJ1IcRnE38qdaY6W_XkVZvQ5y4O3v0EXCI-JNWz-DVLkWS2g2HVtbscKe-lppGw0MhYLKqc2MKClxCDe7SDUK0SII-ykCPguWNnYvIw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi7KvfothebKGN3JSsUTGC2W-gAtodOHXHC_FESs47uNPns01q2a8n0EdUtaxZfu-zzYn00D9MT56oZIlTVNFpMJ1IcRnE38qdaY6W_XkVZvQ5y4O3v0EXCI-JNWz-DVLkWS2g2HVtbscKe-lppGw0MhYLKqc2MKClxCDe7SDUK0SII-ykCPguWNnYvIw=w640-h426" width="640" /></a></div><br />
Innym największym błędem mas ludzi jest uważanie,
żeby być doświadczonym życiowo, to trzeba przejść jak najwięcej cierpień i jak
najwięcej dostać po d*pie od życia, wtedy naprawdę zrozumiesz życie… Mądrym i
doświadczonym nie jest ten, kto ciągle dostaje po d*pie od życia, bo taka
osoba, co najwyżej będzie czuła to samo, co inna cierpiąca osoba i będzie mogła
powiedzieć „rozumiem Cię w pełni co czujesz”. Ale czy o to chodzi w życiu, żeby
czuć każdą emocję wynikającą z każdej możliwej złej sytuacji i zacząć niejako
„kolekcjonować” złe przeżycia, żeby uznawać Cię za doświadczonego życiowo? Czy
jeśli chcemy odróżnić dobre owoce w sklepie od tych zepsutych, to musimy
najpierw zjeść wszystkie zepsute, żeby umieć odróżnić te dobre od złych? Zdecydowanie
nie! Będziemy tylko pełni goryczy i cierpienia w swoim sercu. Czy to cierpienie
i ciągłe dostawanie po d*pie spowoduje, że jakość życia się polepszy?
Zdecydowanie nie tędy jest droga… Mądrym i doświadczonym jest ten, kto potrafi
wykorzystywać zdobywaną wiedzę w praktyce oraz wyciąga wnioski z tego, co już
sam przeżył i obserwuje innych, żeby nie popełniać tych samych błędów, które komuś
się przydarzyły, a wszystko po to, żeby w jego życiu działo się dobrze. Mało
kto to potrafi, co dobitniej zobaczysz na przykładzie samotnych matek w dalszej
części tego artykułu. O ile na pewne rzeczy nie mamy wpływu jak, np. miejsce
urodzenia, częściowo choroby, status materialny rodziców, nasz wygląd,
zdolności, narodowość, to jest mnóstwo rzeczy, na które mamy bezpośredni wpływ
i to na nich powinniśmy się koncentrować. Czy to nie my sami mamy wpływ na
nasze zaangażowanie, na wymyślanie celów, do których będziemy dążyć, do tego
jak będziemy patrzeć na problemy, czy sami zaczniemy dowiadywać się nowych
rzeczy, gromadzić wiedzę, żeby móc ją później wykorzystać w praktyce? Dlatego
nie mów mi, że są rzeczy, na które nie mamy wpływu i ich nie przeskoczymy, bo
to jest oczywiste, ale skupmy się na tym, co jest przed nami, bo na to mamy ogromny
wpływ! Ja też wielu rzeczy nie mogę zrobić, bo się z czymś nie urodziłem, ale
to mnie nie obchodzi, bo już od kilkunastu lat skupiam się na tym, co mogę
zrobić i to robię. W tym jest moja siła.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
3. SZKOŁA A ŻYCIE</b></span><br />
Tak, jeszcze trochę „nawrzucam” na system szkolnictwa,
bo ma on dużo wad, które przenoszą się na nasze dorosłe życie. Ile razy
słyszałeś zdania, lub nawet sam je powtórzyłeś: „Żydzi rządzą światem”, Żydzi
widzą tylko pieniądze”, „chciwy jak Żyd”, itp.? Skąd to się wzięło? Porównajmy
systemy szkolnictwa: europejski i ten z Izraela, jako państwo gdzie mieszka
najwięcej Żydów. Europejski system szkolnictwa jest ukierunkowany na
podporządkowanie systemowi, wychowywaniu ludzi do schematycznych działań, a
szkolnictwo w Izraelu od młodości uczy praktyki życiowej. Tam od młodych lat
uczy się zasad ekonomii, zakładania biznesu, oraz uświadamia, jak świat
funkcjonuje. Ten kraj jest otoczony wrogami ze wszystkich stron, a spadające
rakiety na ich miasta są czymś, do czego ludzie przywykli (nie roztrząsam tu sprawy,
czy słusznie, czy nie). Ten kraj żyje w ciągłym zagrożeniu. Izrael ma tylko 8,2
mln ludzi, jest małym państwem, a jednak ma najlepszy wywiad wojskowy na
świecie, najlepszą dyplomację na świecie, bardzo silne wojsko i jedne z
najpotężniejszych wpływów na świecie. Sprawdź, ile ludzi z Izraela zasiada w
zarządach największych korporacji na świecie, a ile Polaków... Przez to utarło
się powiedzenie, że Żydzi wszędzie widzą pieniądze i wszędzie chcą nas okraść.
Można prowadzić dyskusję czy tak jest, czy nie, ale warto zwrócić uwagę na to,
że ich się uczy przedsiębiorczości i wpływów, a nas uczy mechanicznego wkuwania
materiału do zaliczenia. Ich siłą jest ich własne szkolnictwo, które jest
nastawione na praktykę. Zastanów się nad taką rzeczą: w Polsce ponad 80% ludzi
nie ma nawet podstawowej wiedzy, jak działa pieniądz, skąd on się pojawia, jaki
mamy dług narodowy, co to oznacza dla nas, czy płacimy podatki, gdzie je
płacimy (jeśli je płacimy), jak funkcjonują lokaty w banku, giełdy, co to jest
stopa procentowa, akcje, jak funkcjonuje kredyt hipoteczny i wiele innych.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjF706ax4rUnngIcGFect0GsJTRoWp2ZkavlYz39OS6QnmainpZgjmXlSxmrRPxaOjPR_xmWd7fmeGcZbrQGGkmUVRn6OhJkXqP7q_qPdiUhb6qg1OTxii48toYSorloRPmLN_EkILuUebPFs5uMlfEmfJK736BRBrwDtjNC59tsng0EPruvbkeG57iPg"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjF706ax4rUnngIcGFect0GsJTRoWp2ZkavlYz39OS6QnmainpZgjmXlSxmrRPxaOjPR_xmWd7fmeGcZbrQGGkmUVRn6OhJkXqP7q_qPdiUhb6qg1OTxii48toYSorloRPmLN_EkILuUebPFs5uMlfEmfJK736BRBrwDtjNC59tsng0EPruvbkeG57iPg=w640-h428" width="640" /></a></div><br />
Czy wiedziałeś, że jako zwykły człowiek, możesz
spowodować, żeby miliarderzy, którzy inwestują swoje grube setki milionów
dolarów stracili na giełdzie dziesiątki milionów dolarów i to zupełnie
legalnie? Mało kto o tym wie, ale dwa takie przypadki zdarzyły się po roku 2020,
gdzie zwykłe osoby posiadające zaledwie kilka dolarów spowodowały wielkie
straty na giełdzie. A czy wiedziałeś, że jako zwykły człowiek w jeden dzień
możesz spowodować upadek polskiego/europejskiego/światowego systemu bankowego i
finansowego zupełnie legalnie? Tutaj ponownie powiem: mało osób o tym wie, ale
jest to wykonalne, gdyby tylko większość miała taką świadomość. Wiesz jak to
zrobić? Wystarczy, że kilka milionów ludzi w jednym momencie zechce wybrać
swoją gotówkę z konta. Kwoty, które są zapisane w polskich bankach w
rzeczywistości istnieją fizycznie tylko w… 6%! Całej reszty nie ma! To oznacza,
że jeśli chcielibyśmy „załatwić” cały system finansowy, to wystarczyłoby w
jednym momencie chcieć wybrać swoją gotówkę, bo banki nie mają czym jej
wypłacić! 94% pieniędzy w Polsce istnieje tylko jako zapis komputerowy!
Podobnie jest na świecie. Dlatego Ty nawet jako zwykły człowiek wystarczy, że przeprowadziłbyś
internetową akcję „teraz wypłacamy gotówkę w dniu takim i takim” i masz tę moc,
żeby dosłownie „rozwalić” system finansowy. Ciekawe co? A jak spowodować, żeby
miliarderzy stracili na giełdach swoje grube miliony? Tutaj zachęcam Cię do poszukania
informacji w Internecie, bo taki przypadek miał miejsce 8 września 2021 w
Brazylii, gdzie zwykli ludzie znaleźli łatwy sposób jak „ograć” milionerów z
zarobków na giełdach. Powiąż wspomnianą datę z Reddit’em, a wujek Google Ci
podpowie. Nie bez powodu Polaka bardzo łatwo można złupić na każdym kroku, bo
banki, korporacje, sklepy i wiele innych podmiotów korzysta z naszej niewiedzy,
Kwestią do rozważenia jest, czy to jest nieudolność rządzących przez
dziesięciolecia, czy celowo nas się tak „wychowuje”, żebyśmy byli łatwi w
manipulacjach. Nie wydaję tu werdyktu, na którąkolwiek z możliwości, a jedynie
zaznaczam, że takie opcje istnieją. Nas się po prostu nie uczy rzeczy, które
powinny być obowiązkowo wykładane w szkołach, żebyśmy w dorosłym życiu nie byli
łupieni z każdej strony. Problemem nie są Żydzi, ale my sami, bo nie mamy nawet
podstawowej wiedzy ekonomicznej i dlatego tak łatwo nami manipulować. Siłą
państwa są jego obywatele, którzy są uczeni praktyki, ekonomii, tego, jak
działa świat oraz obywatele tego państwa, którzy mają wpływy za granicą.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkvHfsAjtETvemqH6wO8v-7b3hS2B9imNPPC9sj-NLl_onnOu4VxP-3xhdfB8uRscPFuVG8Q8SBaRL8aSymi6rHaCL_tF1msjpvY5pmEfqxa9j-MBpLDaw3BK7KdgWr6_VqEcTB79h_GYynyVzhpTqLtrE_EZ1RbHLKWKCYWMVcW_vgeT8mB6nTCyYWA"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkvHfsAjtETvemqH6wO8v-7b3hS2B9imNPPC9sj-NLl_onnOu4VxP-3xhdfB8uRscPFuVG8Q8SBaRL8aSymi6rHaCL_tF1msjpvY5pmEfqxa9j-MBpLDaw3BK7KdgWr6_VqEcTB79h_GYynyVzhpTqLtrE_EZ1RbHLKWKCYWMVcW_vgeT8mB6nTCyYWA=w640-h426" width="640" /></a></div><br />
Zastanawiałeś się np. dlaczego jedynym realnym
sojusznikiem USA jest Izrael, a pozostałych sojuszników USA najzwyczajniej
wykorzystuje – w tym Polskę? Czy wiedziałeś że 24 kwietnia 2021 r. została
podpisana ustawa o oddaniu prawa do szukania naturalnych zasobów na terenie
Polski i właśnie korporacje USA z tego prawa najbardziej korzystają, a w
październiku 2022 Orlen sprzedał po zaniżonej cenie ponad 14 milionów akcji
zagranicznym funduszom (PGNiG od 2022 jest spółką należącą do Orlenu – Polskie
Górnictwo Naftowe i Gazownictwo), przez co będziemy proporcjonalnie do
sprzedanych ilości akcji tracić prawa do naszych złóż gazu? Czy wiedziałeś, że
4 sierpnia 2022 zostały odkryte nowe złoża gazu ziemnego w miejscowości
Sierosław w Wielkopolsce w wysokości 650 mln m3, a sprzedaż tych akcji
nastąpiła właśnie wtedy, kiedy dowiedzieliśmy się o nowych złożach? Jak
myślisz, kto je będzie wydobywać? Czy wiedziałeś, że pieniądze działają jako
dług, że biorą się znikąd, ale długi muszą być spłacane poprzez naszą ciężką
pracę? To oczywiście bardzo mocne uogólnienie. Bardzo szczegółowe wytłumaczenie
znajdziecie w moim osobnym artykule <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/03/koronawirus-moja-analiza-twardych-faktow.html" target="_blank">Koronawirus - moja analiza twardych faktów z marca 2020</a>,
jak działają pieniądze, kredyty, WIBOR, inflacja, długi państwowe i mechanizmy,
przy pomocy których jesteśmy łupieni. Widząc, jakie braki mamy na starcie
dorosłego życia, nie dziwmy się, że czujemy się mało warci, wpadamy w
„kompleksy środkowoeuropejskie” [czytaj: czujemy się obywatelami drugiej
kategorii dla państw Zachodu – o tym będzie w przedostatnim, 12. punkcie] i na
wiele rzeczy nas nie stać, bo około połowa Polaków pracuje za najniższą
krajową, a jednocześnie próbuje prowadzić amerykański styl życia za polskie wynagrodzenie…
Bo jak nazwać to, gdy rodzice pracują za najniższą krajową, mają samochód,
zapisują je na różne zajęcia, wożą je wszędzie samochodem, a nie uczą ich
wartości pieniądza, bo świat dookoła pokazuje im, że wszystko trzeba mieć na
już, bo inni mają lepsze rzeczy i wyższy standard życia? Zarówno rodzice, jak i
dzieci zatracają się w tym błędnym systemie, który zaczyna się dla nas w
szkole…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjssUqGDXpsUr9hicJ7ccTQoCmhdGox6unRLGsbCMoO8vrpv0h_avG0QIy0jWZAPexQ0hTnwpeNK0-T2w51hrzRqPDD0prMbn7_BgAVsWtwSN15LSgpCvJPH0I0eNcAbpIQp5q2s1UN3FL6rtvxM6W-YAiwVu7Xc--7O7CMt21ZfORgAWA9Yv8z4VjMDg"><img data-original-height="1062" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjssUqGDXpsUr9hicJ7ccTQoCmhdGox6unRLGsbCMoO8vrpv0h_avG0QIy0jWZAPexQ0hTnwpeNK0-T2w51hrzRqPDD0prMbn7_BgAVsWtwSN15LSgpCvJPH0I0eNcAbpIQp5q2s1UN3FL6rtvxM6W-YAiwVu7Xc--7O7CMt21ZfORgAWA9Yv8z4VjMDg=w640-h424" width="640" /></a></div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
4. SOCJALIZM, KOMUNIZM</b></span><br />
Wiesz dlaczego ciągle tyle mówiłem o szkole? Bo
ona kształtuje nas w dużym stopniu i tak samo nasze nawyki. Przyzwyczajenia i
nawyki, które wypracujesz w szkole będą miały silny wpływ na Twoje dalsze
życie. Jeśli nigdy nie lubiłeś się uczyć, ani dowiadywać się czegoś nowego, to
raczej podobne podejście będziesz miał również w pracy. Czy tak jest? Zobaczmy:
roczniki urodzone przed 1986 rokiem (czyli kształcące się według starego
systemu oświaty) znacznie chętniej uczyły się w szkole. Dzisiaj szkołę traktuje
się jako coś, co trzeba zaliczyć lub przejść. O pokoleniach urodzonych przed 1986
rokiem mówi się, że są ostatnim, którym chce się pracować, a o młodych mówi
się, że są roszczeniowi i do pracy się nie nadają. To oczywiście mocne
uogólnienie, ale chyba każdy z nas widzi jak pracuje większość młodych osób. Po
prostu przez cały okres dzieciństwa utrwalały się złe nawyki oraz nigdy nie
zaznali złej sytuacji na rynku pracy. Złe czasy dopiero będą musiały ich
nauczyć szacunku do pracy, ale nauka szacunku w złych czasach, to zdecydowane
za późno! Jaki to ma związek z socjalizmem i komunizmem? Obecnie na świecie
Zachodu obserwujemy skokowe zepsucie społeczeństw, które są coraz bardziej
„rozpuszczone”, uważają, że wszystko im wolno oraz coraz więcej granic dla nich
nie istnieje. Kiedy przyjrzymy się temu zjawisku, to możemy zobaczyć, że są dwa
główne czynniki, które powodują takie ubożenie społeczeństw pod względem
osobowości. Pierwszy czynnik to dobrobyt. Pewnie zaraz powiesz: jaki dobrobyt,
jak mnie na nic nie stać? Tak, w dzisiejszych czasach w krajach Zachodu jest
dobrobyt pomimo Twojej być może słabszej sytuacji materialnej. Mamy dobrobyt,
bo pośrednio wykorzystujemy miliony ludzi (w tym dzieci) w Afryce i Azji
południowo-wschodniej, żeby nam żyło się dobrze. O tym pewnie też nie
powiedziano Ci w szkole. Dzisiaj, jak nigdy wcześniej, można mieć łączność
prawie z całym światem, możesz poznawać ludzi z wielu kultur i państw, możesz
robić kursy na niewyobrażalnie wielką liczbę specjalizacji, możesz
przemieszczać się szybciej w każde miejsce na świecie niż kiedykolwiek
wcześniej, możesz mieć mnóstwo gadżetów, medycyna jest rozwinięta, choć z
dostępem do niej jest różnie i przede wszystkim masz możliwość rozwijać się. W
czym więc jest rzecz, że poczucie naszej wartości może nagle spaść, skoro mamy
dobrobyt? Niskie poczucie naszej wartości może wynikać z naszej… słabości.<br /><br />
Przeczytaj uważnie te cztery wersy:<br /><i>
Złe czasy tworzą silnych ludzi,<br />
Silni ludzie tworzą dobre czasy<br />
Dobre czasy tworzą słabych ludzi<br />
Słabi ludzie tworzą złe czasy</i><br /><br />
Jak myślisz, na którym etapie jesteśmy? Szybko Ci
odpowiem: na ostatnim. Całe społeczeństwa są już słabe, bo zbyt długo żyły w
dobrobycie (kraje Zachodu). Dobrobyt rozleniwia i przyzwyczaja do wygód oaz do
życia, gdzie nie zastanawiasz się nad wieloma rzeczami, ponieważ otacza cię
dosłownie wszystko i niczego Ci nie brakuje. Czy życie w takich warunkach
spowoduje, że będziemy silni wewnętrznie? Raczej nie. Osoby, które myślą
analitycznie i zastanawiają się nad wieloma rzeczami wykorzystają takie czasy
jak najlepiej na: rozwój, na przeżycie jak największej ilości najpiękniejszych
momentów, zdobywaniu wartościowych przyjaciół (no właśnie… czy można mieć nie
wartościowego przyjaciela?), lepszej pracy lub założenie swojego biznesu i
wiele innych rzeczy. Jednak zdecydowana większość społeczeństwa zachłyśnie się
dobrobytem i będzie beztrosko sobie żyła, nie zważając na fakt, że po dobrych
czasach nadchodzą złe. Zauważ, co zazwyczaj ma miejsce, kiedy młoda osoba
dorobi się pieniędzy w krótkim czasie lub np. założy jakąś firmę, która
przynosi duże zyski. Kiedy taka osoba „poczuje” pieniądz od razu kupuje sobie
samochody, drogie zegarki, wycieczki zagraniczne. Przejada aktualne zarobki na
zachcianki. Nie pomyśli, że warto byłoby odkładać fundusze na czasy kryzysu,
ponieważ w takich czasach będzie można kupić wiele wartościowych rzeczy po
okazyjnych cenach – w tym domy i mieszkania. Dobry inwestor planuje i z góry
zakłada, że będzie kryzys, dlatego w czasach dobrych i sprzyjających zakłada,
że będzie kiedyś kryzys i warto mieć zabezpieczenie plus fundusze na okazyjne
zakupy/inwestycje. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ młode osoby zazwyczaj nie
czują swojej wartości, dlatego szacunek do siebie próbują „kupić” za pomocą
drogich rzeczy. W ten sposób bardzo szybko można wspiąć się wysoko i równie
szybko spaść na jeszcze niższy poziom, niż się zaczynało, bo możesz pozostać z
wieloma długami. Dobre czasy wykorzystuje się przede wszystkim na to, o czym
już powyżej powiedziałem, ale również na przygotowanie się do złych czasów, o
których ludzie nawet nie myślą, że mogą w ogóle nadejść. Np. inwestorzy w
dobrych czasach kumulują pieniądze po to, żeby w złych czasach po okazyjnych
cenach mieć za co kupić domy/mieszkania, akcje, kryptowaluty, surowce i wiele
innych dóbr. Myślą według zasady: „kupuj kiedy wszyscy się boją, sprzedawaj,
kiedy wszyscy są chciwi”. Zauważyłeś tutaj coś? To jaki poziom strachu wykazuje
dane społeczeństwo mówi rządzącym danym krajem, na co sobie mogą pozwolić.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEinMm1zZhGnq8eSdiz4os0jbv-PCtn2PgrucTruABktT_LcBuI46UfzR_cXhvNsW1QLaLIkvFMjPDwb_CY2PNVw3kWP6DXKxMhHmLmJXcw-D6TJV16EbdkZWaFhh7ZT2ZaYefMe0k3ALbHHzGSGp61lT00LTtI1S1XBZXAK5RepS2XaGY0nJ5LcFLiTAw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEinMm1zZhGnq8eSdiz4os0jbv-PCtn2PgrucTruABktT_LcBuI46UfzR_cXhvNsW1QLaLIkvFMjPDwb_CY2PNVw3kWP6DXKxMhHmLmJXcw-D6TJV16EbdkZWaFhh7ZT2ZaYefMe0k3ALbHHzGSGp61lT00LTtI1S1XBZXAK5RepS2XaGY0nJ5LcFLiTAw=w640-h426" width="640" /></a><br /><br />
Chyba zauważyłeś, że Polską zarządza się poprzez
strach? Najpierw straszy się nas jakimś wydarzeniem, a „na boku” lub w nocy
rząd przeprowadza swoje niezgodne z prawem akcje, wprowadza destrukcyjne dla
Polski ustawy, ale zdecydowana większość nie pyta: „dlaczego?”, „ale jak to?”.
W Polsce dobrobyt dopiero zaczynał rozkwitać, a w krajach Zachodu trwał on już
od kilkudziesięciu lat. W USA jeszcze dłużej, dlatego my nawet nie zdążyliśmy
się nim nacieszyć, a już dostrzegamy jego koniec. Widzimy jednak, jak bardzo
słabe jest polskie społeczeństwo. Wystarczyło kilka lat w miarę dobrych czasów,
gdzie mieliśmy dostęp do prawie wszystkiego, a już staliśmy się podobni pod tym
względem do mieszkańców państw Zachodu. To pokazuje, że czas dobrobytu przez
większą część społeczeństwa jest/był źle wykorzystywany. Stajemy się leniwi, wygodni,
czujemy się bezpiecznie i tak naprawdę nic nam więcej nie potrzeba, zamiast
działać w kierunku, który nas interesuje, póki są takie możliwości. Właśnie w
czasach dobrobytu rozpoczyna się nasze odkładanie planów „na kiedyś”. Po prostu
nasze plany zabija lenistwo. Przeżywając w taki sposób wiele lat dochodzimy do
wniosku, że inni mają więcej, inni przeżyli więcej, a ja to nic nie mam, tylko
chodzę do tej pracy, wracam do domu i tak naprawdę w moim życiu nic się nie
dzieje. No właśnie, a czyja to jest wina? Czy cały świat sprzymierzył się
przeciwko Tobie? Chyba nie... Raczej to Ty sabotujesz samego siebie, bo nie
myślisz nad rozwijaniem się. Widząc, że nic nie zmienia się w Twoim życiu,
zaczynasz czuć się mało warty lub nawet nic nie warty, bo kogo będzie
interesować kolejna taka sama „szara myszka”? Zaczniesz też robić to, czego
będzie chciało otoczenie, a nie koniecznie Ty sam. Ile razy znalazłeś się pod
presją rodziny i robiłeś coś tylko dlatego, że czegoś nie wypada, choć miałeś
zupełnie inne zdanie na ten temat? Czy omawiane podejście do życia świadczy o
Twojej wewnętrznej sile? Nie. Jesteś słabym człowiekiem, który próbuje
dopasować się do otoczenia, byle tylko Ciebie zaakceptowało, lub żeby nie mieć
problemów, które być może istnieją tylko w Twojej głowie… <br /><br />
Drugi czynnik, który znacznie osłabia siłę
społeczeństw to… socjalizm kierujący się w stronę totalitarnego komunizmu.
Zauważ, że tendencją rządów krajów zachodnich jest zamiłowanie do rozdawnictwa,
żeby wygrać następne wybory. Jako, że ludziom brakuje podstawowej wiedzy
ekonomicznej, nie zapytają, skąd są pieniądze, których nie wypracowaliśmy.
Łatwiej je „wziąć” bez pytania, nie zastanawiając się, jakie będą tego
późniejsze konsekwencje.<br /><br />
Obecnie mamy mnóstwo osób, które wiedzą skąd można
jeszcze „wyciągnąć” kasę, a jeszcze więcej takich, którym nie opłaca się nawet
pracować, bo z rozdawnictwa mogą mieć podobne, lub nieco wyższe „dochody”. Czy
tacy ludzie czują się wartościowi lub silni wewnętrznie? Ani trochę! Pozornie
wydaje im się, że są kimś, bo ograli system i śmieją się prosto w oczy pani z
okienka w MOPS-ie, ponieważ z „darmowych datków” mają więcej, niż wspomniana
pani, która pracuje dla nich, żeby wypłacać im rządowe świadczenia. W
rzeczywistości ci, którzy „okiwali” system są na straconej pozycji, ponieważ
osoba żyjąca z zasiłków jest rozleniwiona, niejako sama „wyrzuciła” siebie z
rynku pracy, przez co jest nieatrakcyjna dla ewentualnych przyszłych
pracodawców, a „darmowe” pieniądze zawsze kiedyś się kończą. Socjalizm i
komunizm zawsze kończą się głodem. Wtedy zostajesz z niczym – ani nie masz
pracy, ani chęci, ani doświadczenia… Dobrobyt u takich ludzi kształtuje
lenistwo, które każe im iść na łatwiznę bez wysiłku. W złych czasach takie
osoby najzwyczajniej giną lub nie są w stanie udźwignąć nadchodzących
problemów, ponieważ jedyne co bardzo dobrze utrwalili w dorosłym życiu to…
lenistwo. Teraz nadchodzą złe czasy, więc i socjalizm będzie musiał się
skończyć, albo całe państwa będą bankrutować. Jak wygląda rozdawnictwo
pieniędzy, których nie ma w dłuższej perspektywie, wystarczy, że popatrzymy na
Sri Lankę lub Wenezuelę, które pokazują ostatnie stadium umierającego państwa.
Nikt nie chce żyć w takich warunkach jak obywatele wymienionych państw, a
jednocześnie nie zastanawia się, że prowadzi styl życia, który do tego właśnie
prowadzi.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgEl4xRTbqjAk9tYR3o2cTKs4SlsFkR3VZXqAcnuLkxLh45NIhe30WaZsLZwd7ND2JIaSvgVspVgILOd4Qxm50H68vec_uFulznoOAo7vBdVZzBkmpSEWlobK1slbXQfLR4VH5GYIKjRk33UN4dVzYGOwJbQvDPrx1S5bqfLfsjmqoThKfN7zcI3ID1Fw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgEl4xRTbqjAk9tYR3o2cTKs4SlsFkR3VZXqAcnuLkxLh45NIhe30WaZsLZwd7ND2JIaSvgVspVgILOd4Qxm50H68vec_uFulznoOAo7vBdVZzBkmpSEWlobK1slbXQfLR4VH5GYIKjRk33UN4dVzYGOwJbQvDPrx1S5bqfLfsjmqoThKfN7zcI3ID1Fw=w640-h426" width="640" /></a></div><br />Rolą systemu szkolnictwa powinno być objaśnianie
jak funkcjonuje system finansowy, jak powinniśmy podchodzić do życia,
wyjaśniać, jak bardzo szkodliwy jest socjalizm i wszelkiego rodzaju
rozdawnictwo pieniędzy oraz jak bardzo wpływa on na poczucie własnej wartości. Dzisiaj
wiele ludzi mówi, że dzieje się źle w Polsce. Czy faktycznie możemy zwalić to
całe zło na Polskę i wydarzenia światowe? Zdecydowanie nie, bo zamiast
narzekać, że jest coraz gorzej i jaki rząd jest zły, czy nie lepiej nie skupiać
się na polityce i czynnikach zewnętrznych, a skupić się na tym, co Ty możesz
zrobić? Czy nie lepiej jest zdobywać nowe kwalifikacje, starać się o lepszą
pracę i przeżywać swoje życie w pozytywny sposób? Albert Einstein powiedział
nawet: „Tylko idiota myśli, że coś się zmieni w jego życiu, kiedy ciągle robi
to samo”. Jeśli więc narzekasz, bo rząd jest zły, bo na świecie jest coraz
gorzej i codziennie po pracy zasiadasz przed telewizorem, gdzie odpalasz
Netflix’a, to nie oczekuj, że coś zmieni się w Twoim życiu. To nie muszą być
wielkie rzeczy, ale chodzi o to, żeby przełamać swoje lenistwo i zacząć się
rozwijać w stronę, która Ciebie interesuje. Jeśli nadal tkwisz w swoich
przyzwyczajeniach bardzo szybko zobaczysz, jak Twoje poczucie własnej wartości
spadnie i do czego ono doprowadza. Nie polecam jednak ukierunkowywać swoich
sił, aby dostać się do polityki, licząc, że coś uda Ci się zmienić w państwie.
Nie uda Ci się, ponieważ w polityce od dziesiątków lat panuje „beton”, czyli
kliki, które trzymają „łapę” na wielu rzeczach/sprawach, bronią swoich
interesów, będziesz musiał nauczyć się działać nieetycznie, czasem krzywdząc
innych ludzi, śmiejąc się im prosto w twarz, być cynicznym i publicznie kłamać.
A jeśli będziesz naprawdę dobrym człowiekiem i będziesz chciał rozbić tak zwany
„beton”, nie myśl, że nic Ci się nie może przydarzyć… Takie osoby najczęściej
znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, lub każdy wie, że zniknąłeś, ale
nikt nie wie jak… Dlatego nie tędy droga…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEin50bsF82c_NLkiWekbU7X37_angJetg8QHNGFeg-FQvM0B_qj5Ww7lgdURQvW48v0I30oHgUeb-wmq70LS2W9Kd7ZYbrJE82qnk0tIomnRCmcF76unRZsxXHZue82Ombm27xWO_jCa0fWleZcBi9RUVaMVAh2PnGSrJl3Kajn4cCLYCjD_c0e3KeQVQ"><img data-original-height="923" data-original-width="1600" height="370" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEin50bsF82c_NLkiWekbU7X37_angJetg8QHNGFeg-FQvM0B_qj5Ww7lgdURQvW48v0I30oHgUeb-wmq70LS2W9Kd7ZYbrJE82qnk0tIomnRCmcF76unRZsxXHZue82Ombm27xWO_jCa0fWleZcBi9RUVaMVAh2PnGSrJl3Kajn4cCLYCjD_c0e3KeQVQ=w640-h370" width="640" /></a></div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
5. SILNE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI – DLACZEGO JEST
TAKIE WAŻNE?</b></span><br />
Właśnie… Do czego doprowadza długotrwałe niskie
poczucie własnej wartości? Między innymi do ulegliwości, depresji,
podporządkowywania się patologicznym zachowaniom, spostrzegania Cię jako słabą
lub męczącą osobę, do braku znajomych i przyjaciół, łatwo będzie Cię
wykorzystać w pracy, i wiele innych. Spójrzmy tylko na pierwszą, lepszą
sytuację z życia wziętą. Ile razy słyszałeś lub nawet sam znasz takie osoby,
gdzie facet bije swoją żonę, albo jest agresywny po alkoholu. Osoba, która zna
swoją wartość wybierze, albo jedno, albo drugie – nie będzie tkwiła w zepsutej
atmosferze. A jaki zazwyczaj widzimy obraz? Poniżana kobieta jest gotowa przez
długie lata znosić złe traktowanie, gdzie wymyśli całą listę powodów, dlaczego
się godzi na poniżanie. Najczęściej powie: muszę to znosić, bo są dzieci, a
gdzie ja się wyprowadzę, jak mnie nie stać?, mamy wspólny kredyt, więc co mogę
zrobić?, a gdzie ja się podzieję? Powstanie wiele podobnych myśli w jej umyśle.
Kobieta zazwyczaj płacze w środku, ale znosi złe traktowanie, bo „tak trzeba”.
Wiadomym jest, że okoliczności są różne i nie ma jednego wzorca postępowania,
dlatego każdy z nas musi rozważyć, co jeszcze można zrobić. Najważniejsze, żeby
nie przechodzić nad poniżaniem do porządku dziennego i wmówić sobie, że tak
musi być. Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie: dlaczego się godzę na
poniżanie i dlaczego mój facet mnie tak traktuje? Odpowiedź jest prosta: bo i
on i Ty czujesz się nic nie warta. Osoba, która czuje swoją wartość nigdy nie
dopuści do takich sytuacji. To poniżanie nie rozpoczyna się nagle, tylko wkrada
się stopniowo do naszego domu, dlatego ważne jest, żeby zawczasu je rozpoznać i
od razu zacząć z tym walczyć w odpowiedni dla danej sytuacji sposób. Jeśli podobne
sytuacje powstają, to znaczy, że obie osoby popełniły duży błąd – osoba
poniżająca tym, że w ogóle to robi, a osoba, która jest poniżana tym, że nie
zrobiła nic w swoim życiu, żeby mieć poczucie własnej wartości. To znaczy, że
żyliśmy schematycznie i nie zastanawialiśmy się nad naszym życiem.<br /><br />
Ile jest przypadków, gdzie młoda para, nie posiadając
nic i mieszkając u rodziców albo decydowała się na dziecko, albo przytrafiła im
się „wpadka”? Jeśli pracujesz za minimalną krajową, jednocześnie nie mając nic,
a zaczynasz od dziecka, to w zdecydowanej większości napisałeś sobie gotowy scenariusz
na katastrofę, schematyczne, nudne życie bez żadnych konkretów, ponieważ ciągle będziesz
próbować dogonić normalność, a ta będzie ciągle uciekać. Zawsze będziesz
narzekać, że brakuje Ci na wiele podstawowych rzeczy dla dziecka, będziesz się
zadłużać, a co dopiero mówiąc o kupnie mieszkania dla Was… Ono będzie zawsze nieosiągalne. Nie dziwne więc, że takie
osoby czują się wtedy nic nie warte lub mało warte. Życie to dla nich ciągła
frustracja i pogoń za podstawowymi rzeczami/potrzebami. Dlatego myśleć trzeba
już znacznie wcześniej. Tylko niech nikt nie próbuje wycinać z kontekstu jakiejś wypowiedzi i myśleć, że jestem przeciwnikiem dzieci oraz, że dziecko to tylko same koszty i problemy. Nie. Dzieci to szczęście i każdy normalny rodzic o tym wie. Chodzi o to, że dzisiejszy świat się tak szybko zmienia na gorsze, że pracując za małe pieniądze będziesz miał bardzo duże problemy z każdym upływającym rokiem, żeby zaspokoić chociażby podstawowe potrzeby dziecka. A według mnie żyje się nie tylko po to żeby jeść, spać i podtrzymywać życie, ale raczej po to, aby czymś żyć, rozwijać siebie, dążyć do postawionych sobie celów, dla siebie, dla innych ludzi, żeby pomagać innym. Powodów jest oczywiście znacznie więcej (tu każdy może sobie wpisać swoje). Zobaczmy jednak rozważaną sprawę od takiej strony (mówimy o przypadku, kiedy jeszcze nie masz dziecka, a zastanawiasz się, czy chcesz powiększyć rodzinę, ale pracujesz np. na produkcji za niskie wynagrodzenie): zastanów się, czy np. wziąłbyś kredyt na 500.000 zł na
20 lat przy zarobkach wysokości minimalnej krajowej i ratach wzrastających o 50-100% w ciągu 1-2 lat? Koszt utrzymania jednego dziecka do około 20 roku życia,
to właśnie podana kwota. Czy stać Cię na tak wysoki dług (i tutaj ponownie nie wycinaj z kontekstu wypowiedzi. Nie, dziecko nie jest żadnym długiem, jest szczęściem)? Czy do dziecka
podejdziesz „ideologicznie”, czyli na zasadzie: bo chcesz mieć dziecko (czytaj:
jest Twoją zachcianką), czy raczej uważasz, że jednak masz możliwości przekazać
mu coś wartościowego i jesteś go w stanie utrzymać tak, żeby jego życie nie było tylko jego podtrzymywaniem? Pamiętaj, że życie nie
polega na ciągłej gonitwie za minimalnym minimum, bo to prowadzi do frustracji,
zmęczenia, wypalenia, chorób, utrwalania polskiej mentalności i niskiego poczucia
własnej wartości, a statystycznie biorąc, prawdopodobnie dziecko przejmie po
Tobie bardzo podobne podejście do życia.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaGtRacc0FAdiy57eeZaSxoE9lEqaWVQJSamuZr1zQUYGXF3h2dnJTS2_YbgqUEQc3a0K7b-AWfsyE9RbQV5g5onb1ttdfbPT5H8REF_UIAV0jfIFxJgYXCs5vnoPXaw1YuqLFYco6tbCPgPYEL9du0_3kjlKrin31DxZwBdVYI5pO0cyXCw07yzkQdw"><img data-original-height="1071" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiaGtRacc0FAdiy57eeZaSxoE9lEqaWVQJSamuZr1zQUYGXF3h2dnJTS2_YbgqUEQc3a0K7b-AWfsyE9RbQV5g5onb1ttdfbPT5H8REF_UIAV0jfIFxJgYXCs5vnoPXaw1YuqLFYco6tbCPgPYEL9du0_3kjlKrin31DxZwBdVYI5pO0cyXCw07yzkQdw=w640-h428" width="640" /></a></div></div><div>W żadnym wypadku dziecko nie może być jedynie "zachcianką", ponieważ Twoje życie stanie się bardzo powtarzalne i nudne, a dziecko będzie miało o wiele trudniej w życiu. Jeśli planujesz dziecko zastanów się, czy już teraz musisz gonić za podstawowymi potrzebami, ponieważ czas, który będziesz poświęcać na ciągłe gonienie normalności powinien być wykorzystany na jego wychowywanie. Dzieci, którym nie została poświęcona odpowiednia ilość czasu i uwagi w dużej mierze zostały "wychowane" przez Internet, podwórko i "wszystko" dookoła, tylko nie przez rodziców...</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
6. SZTUCZNE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI</b></span><br />
Przed chwilą było o tym, jak ważne jest silne
poczucie własnej wartości, a teraz będzie o tym, jak sztucznie wielu ludzi
próbuje się dowartościować, przez co mogą jeszcze bardziej pogłębić swoją
frustrację i wypalenie. Mężczyzna i kobieta robią to na swój specyficzny
sposób, dlatego omówię tylko kilka przykładów.<br /><br />
Media społecznościowe omówiłem w dalszej części
tego artykułu, dlatego teraz skupię się na czymś innym. Moim „ulubionym”
przykładem są… samotne matki, które udzielają się w Internecie. Dlaczego słowo
„ulubionym” piszę w cudzysłowie? Dlatego, że oglądałem wiele kont takich osób i
zauważyłem w nich wspólny mianownik – chęć dowartościowania się poprzez pisanie
lub publikowanie skopiowanych grafik, mówiących, jakimi faceci są nieudacznikami
lub pokazujących wspomniane kobiety jako te, które mają „jaja”. Najpierw jednak
zastanówmy się skąd to wynika. W każdym przypadku musiał nastąpić zawód miłosny
lub rzeczywistość nie pokryła się z pokładanymi oczekiwaniami w facecie. Żeby
nie było – będzie też o facetach i na nich też nie zostawię suchej nitki.
Wróćmy najpierw jednak do samotnych matek. W omawianym przypadku nakładają się
dwie rzeczy: najczęściej schematyczne działanie kobiet powoduje ich
pozostawienie/porzucenie przez facetów i kiedy on dowiaduje się, że jego
kobieta jest w ciąży i będą mieli dziecko. Facet najczęściej zostawia kobietę w
takim przypadku, bo w dzisiejszych czasach większość z nich szuka partnera
seksualnego, a nie partnera na całe życie. On chciał się tylko zabawić, a
obowiązki nie były mu w tym czasie w głowie, a być może nawet nigdy. Nagła
sytuacja go przerosła, stąd postanowił uciec od obowiązków, a dla niego –
problemów. O ile kobieta ma uzasadniony powód, żeby być rozzłoszczona, bo od
tego momentu zmieniło się jej całe życie i na dodatek pozostaje ze wszystkim
sama, to w jaki sposób wyładowują swoją złość w Internecie jest co najwyżej
śmieszny. Co mam na myśli? Ich kopiowane grafiki pokazujące, że to one mają
jaja, a nie faceci. Na pierwszy rzut oka można byłoby się z nimi w pewnym
sensie zgodzić, ponieważ ucieczka faceta od obowiązków i poniesienia ciężarów
swoich decyzji jest haniebna, to z postów tych kobiet wynika jedno: wszyscy
faceci są do d***, wszyscy nie mają jaj, a z nich samych wylewa się frustracja
i bezradność. Zanim taka osoba opublikuje skopiowaną od kogoś grafikę (między
innymi tutaj widzimy ich schematyczne działanie, bo jeśli taka kobieta chce się
kreować na taką, która ma „jaja”, to przynajmniej by stworzyła własną grafikę i
własne myśli, udowadniając tym samym, że nie jest schematyczną, nudną kobietą),
niech sobie zada takie pytania: czy naprawdę wszyscy faceci są tacy sami?, czy
może jednak ona sama wybrała nieodpowiednią osobę? A co gdybym teraz ja sam
powiedział, że wszystkie samotne matki są do d***? Zabolało co? Tak wcale nie
myślę, a jedynie pokazuję, jak wygląda schematyczne i nieprawidłowe myślenie. Podałem
przykład, jak błędnie działa umysł osób, które próbują dowartościowywać się w
Internecie, jak samotne matki kopiujące grafiki, mające na celu obrażanie
facetów. Każdy przypadek lubię rozpatrywać osobno i rozkładać na czynniki
pierwsze, na tyle, na ile to jest możliwe, bo dzięki temu mogę zauważyć części
wspólne i indywidualne rzeczy wynikające, np. z konkretnej sytuacji,
osobowości, itp.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgUD2ADJGMTqEboYY405JLj5RFEY2S5byrcXF7QZGVlJGRyHAaIUkeWW7hLulZTSY4bsSSkptodaVJFfw2XoUfGWmEYHDDAAIa3qcvrm0OAQSbcIKlPTMrp8YjlweCqhHrsKWgIiqeATmAjZr67ujNEqpdZYQjS5lq4BpL-72q6khIAtQo5Md0YxNYxGg"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgUD2ADJGMTqEboYY405JLj5RFEY2S5byrcXF7QZGVlJGRyHAaIUkeWW7hLulZTSY4bsSSkptodaVJFfw2XoUfGWmEYHDDAAIa3qcvrm0OAQSbcIKlPTMrp8YjlweCqhHrsKWgIiqeATmAjZr67ujNEqpdZYQjS5lq4BpL-72q6khIAtQo5Md0YxNYxGg=w640-h428" width="640" /></a></div><div class="separator">W dzisiejszych czasach samotne matki często wyrażają swoją frustrację w mediach społecznościowych, gdzie muszą pokazać, jacy faceci są źli. Najgorszy w tym jest fakt, że dziecko, które ma swoje konto może zobaczyć treści publikowane przez mamę. Wieloletnie powielanie tego schematu przez matkę jest jedną z przyczyn utrwalania w głowie dziecka schematycznego działania</div><div class="separator"><br /></div>
Kiedy widzę samotne matki, które we wspomniany
sposób „działają” w Internecie, jasno dają mi do zrozumienia, że w obecnej
sytuacji sobie nie radzą, czują się przeciążone, często brakuje im środków do
życia i są złe na faceta, który do tego doprowadził. Czy to znaczy, że nie
potrzebują faceta? Jasne, że potrzebują, tylko że w ich głowie nienawiść do
nich jest silniejsza, bo działają emocje. Z odpowiedzialnym, normalnym facetem
taka matka miałaby znacznie łatwiej w życiu, ale właśnie poprzez publikowanie
podobnych wiadomości w mediach społecznościowych sama sobie szkodzi, ponieważ
odpowiedzialny facet nawet nie zwróci uwagi na taką schematycznie działającą
osobę pod wpływem emocji i uprzedzeń… Dodatkowo taka samotna matka próbuje ukryć swój ból w sercu i dzięki skopiowanej
grafice przedstawia siebie jako twardą kobietę „z jajami”, która panuje nad
wszystkim, próbując się w ten sposób dowartościować. Czy wybrała właściwą drogę?
Zdecydowanie nie! Frustracja wspomnianej matki tylko się pogłębia, a
rzeczywiste poczucie własnej wartości tylko spada. Wiesz czego zazwyczaj takie
osoby nie biorą pod uwagę? Jacy faceci ją pociągają. Kobiety wpadają we własną pułapkę,
gdzie pociąga ich ciągle ten sam typ facetów. To znaczy, że nawet, jeśli
zdecydują się na ponowne założenie związku, to wybiorą podobnego pod względem
osobowości faceta i schemat najprawdopodobniej się powtórzy. Wiesz jaki jest
największy paradoks omawianej sytuacji? Kiedy taka samotna matka zauważy
faceta, który jest rzeczywiście odpowiedzialny i ma pomysł na życie, to taka
osoba ją najprawdopodobniej nie będzie pociągać, ponieważ uzna go za zbyt
grzecznego/ze słabym charakterem/nie przebojowego/nie spełniającego jej
oczekiwań<b>*</b><br /><b>*</b><i> – niepotrzebne skreślić</i><br /><br />
Rozwińmy dalej te myśli. Odpowiedz sobie sam/sama:
dlaczego tak jest, że kobieta, która pochodzi z domu, gdzie ojciec bił matkę,
najczęściej wybiera faceta, który będzie ją krzywdził? I dlaczego daje mu
nieskończoną ilość szans, a sobie wmawia, że kiedyś w końcu się zmieni? Nawet, jeśli
taka kobieta zdecyduje się na zmianę faceta, to dlaczego ponownie wybiera takiego,
który będzie ją krzywdził? Ponieważ tylko tacy ją kręcą, choć doskonale wie, że
potrzebuje kogoś innego. Kieruje się sercem i emocjami, a nie rozsądkiem. To pokazuje,
jak na nasze decyzje w dużej mierze mają wpływ wychowanie i atmosfera jaka
panowała w naszym domu rodzinnym. Z kolei, jeśli od młodych lat nie będziemy
pracować nad tym, żeby rozsądek był silniejszy niż serce i emocje, to zawsze
będziemy popełniać ciągle te same błędy, pomimo, że wiemy, jaki będzie finał. Zauważ,
że nawet, jeśli kobieta pochodzi z domu, gdzie ojciec bił matkę, a nie wybierze
dla siebie krzywdzącego jej faceta, to będzie on zazwyczaj twardy i szorstki w
mowie, można rzec, że będzie odzywał się w stylu wojskowym, ale za to będzie
brakowało mu ciepła, romantyzmu, uczuciowości, wrażliwości oraz ogólnie mówiąc –
ciepłego podejścia do niej. Kobieta pochodząca z takiego domu zazwyczaj oczekuje
od swojego wybranka, że poprowadzi ją przez życie „za rękę”. Najczęściej jednak
nie dostaje tego, na co liczyła… Problem w tym, że inni ją nie pociągają… A jak
jest z facetami pochodzącymi z takiego domu, gdzie ojciec bił matkę? Zazwyczaj
będzie nerwowy, nie panujący nad swoimi myślami, emocjami, często wracający do
wcześniejszych przeżyć, dlatego trudno mu będzie pchnąć swoje życie do przodu w
konkretnym kierunku.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0BaZQoBHuSHLFi1FcJFFRvfMyc5snlOOXCiKzw7KrIBt84TfWi9622y7FdI25F4S8ZOgY9AwatEn_3oDvN3TtOpOHKw4QFWh9Br8Ze4R3j3Hv_V5nG1HqZ6m5oe1UosO2YGKDM8GMQoRIhUoDchLhyzgCOD6lcVImD3fH-71Z9nkeDdcxrpL1tTF9Uw"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0BaZQoBHuSHLFi1FcJFFRvfMyc5snlOOXCiKzw7KrIBt84TfWi9622y7FdI25F4S8ZOgY9AwatEn_3oDvN3TtOpOHKw4QFWh9Br8Ze4R3j3Hv_V5nG1HqZ6m5oe1UosO2YGKDM8GMQoRIhUoDchLhyzgCOD6lcVImD3fH-71Z9nkeDdcxrpL1tTF9Uw=w640-h480" width="640" /></a></div><br />
Czy to jedyny sposób sztucznego dowartościowywania
się? Zdecydowanie nie. Wiesz jak faceci próbują się dowartościować, kiedy sami
czują, że nic w ich życiu się nie dzieje i sami mają niewiele do zaoferowania?
Próbują siłą fizyczną zdominować swoje środowisko (rodzina, znajomi) lub kupić…
szacunek. Chcą zdobyć pieniądze, żeby nabyć samochód, drogi zegarek lub inne
gadżety na które inni będą zwracać uwagę. Taka postawa daje im tylko złudne
poczucie własnej wartości, ponieważ po krótkim czasie przychodzi uczucie
pustki, której nie dało się wypełnić drogim przedmiotem.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFUlLDt7NDtA9jB71JAO6Na7j1LZMi1j5pvMpLwlkU0HSF0QTry32NIheZ9fW2p5-yJBfkZeFRbS6MxeihOYscYYhHqSUiZsyvW1JVS2q0rQdYdKOSzfN9gyLn1tMmESxCV48smQnzDY60SKzFl1gJp41CWFUMpQg1MSCUMnc6NWK0WUTOotC3W8bnAQ"><img data-original-height="1059" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhFUlLDt7NDtA9jB71JAO6Na7j1LZMi1j5pvMpLwlkU0HSF0QTry32NIheZ9fW2p5-yJBfkZeFRbS6MxeihOYscYYhHqSUiZsyvW1JVS2q0rQdYdKOSzfN9gyLn1tMmESxCV48smQnzDY60SKzFl1gJp41CWFUMpQg1MSCUMnc6NWK0WUTOotC3W8bnAQ=w640-h424" width="640" /></a></div><div class="separator"><br /></div>Ostatnio nawet widziałem opublikowany post jednej
z moich znajomych, który ze zdjęciem głosił: <i>„kobiety śpią z kim chcą, a
mężczyźni tylko z tym, z kim muszą”</i>. Wyglądało to tak, jakby się przechwalała,
że kobiety mają przewagę w tej kwestii. Może i tak, ale co Ci mówi taka wiadomość?
Mi bardzo wiele. Taka kobieta potrzebuje sztucznie się dowartościować i
pokazać, że mężczyźni są gorsi. Moje pytania są takie: czy naprawdę czujesz się
wartościowa, że możesz sobie wybierać mężczyzn, a ktoś Ciebie tylko przeleci i
wyrzuci jak zwykłą rzecz? Owszem - wybierzesz sobie wielu facetów, ale tylko
takich, którzy szukają partnera seksualnego, a nie życiowego. Pamiętaj, że
mądrzy mężczyźni, którzy mają pomysł na życie nie chcą takich kobiet, które
publikują podobne treści, bo taki znajdzie sobie wartościową kobietę, a nie
taką, która swoją sztuczną wartość próbuje zbudować na uwodzeniu i seksie. Seks
jest jedną z najniżej położonych potrzeb w piramidzie potrzeb Maslowa (za
chwilę sobie ją omówimy), dlatego to, na czym budujesz swoją wartość pokazuje
kim naprawdę jesteś. Czasami nawet myślimy o tym, żeby zbudować swoją wartość,
ale nawet nie wiemy, od której strony się za to zabrać…<br /><br />
Przykładów oczywiście można mnożyć bez końca, bo
ile osób, tyle pomysłów, dlatego poprzestanę na tym, co już powiedziałem, żeby
jedynie unaocznić w czym rzecz.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
7. NISKIE POCZUCIE NASZEJ WARTOŚCI – GDZIE
NAJCZEŚCIEJ JE „BUDUJEMY”</b></span><br />
Najczęściej niskie poczucie naszej wartości
powstaje w domach, w których spędzamy sporą część życia. To, jak wyglądają
nasze związki często przekłada się na nasze poczucie własnej wartości. Trochę
już mówiłem na temat wychowywania dzieci, jakie najczęściej błędy popełniali
nasi rodzice i jakie być może my powielamy po nich. I znowu można powiedzieć: ile
małżeństw lub związków różnego rodzaju, tyle wersji różnych problemów powstanie.
To jest fakt. Ale zastanawiałeś się nad tym, które błędy są wręcz schematycznie
powielane prawie w każdym związku? Skoro w okresie wychowywania dzieci
najczęściej zapominamy lub nie potrafimy sprawić, żeby dotrzeć do serca naszej
pociechy i jesteśmy przez to ostatnimi osobami, do których po poradę ono
przyjdzie, to podobny mechanizm dzieje się w naszych związkach. Co mam na
myśli? Potrafimy się kłócić o seks, o pieniądze, o dzieci, o obowiązki domowe i
o wiele innych rzeczy, ale jakoś nigdy wspólnie nie przepracowaliśmy kwestii
źródła, skąd to wszystko się bierze. A źródłem są nie tylko różnice w
wychowywaniu w naszych domach rodzinnych i w otoczeniu, w którym zostaliśmy
wychowani, ale przede wszystkim nasza natura kobiety i mężczyzny. Czy
kiedykolwiek zastanawialiście się, jakie są różnice, omówiliście ich jak
najwięcej i przełożyliście efekty tych rozmów na swoje życie? Np. wiemy, że
kobieta zazwyczaj nie lubi dążyć prosto do celu, ale raczej musi sprawdzić
wszystkie możliwości (np. zakupy), przez co jej dotarcie do celu może trwać
godzinami, a facetowi to samo zajmie kilka minut. To tylko jeden przykład. Taka
różnica wynikająca z naszej natury już sama w sobie może okazać się idealnym
materiałem na kłótnię. Skoro nigdy wcześniej nie próbowaliśmy zrozumieć
dlaczego tak jest i przyjąć tego do siebie, to lepiej facetowi jest powiedzieć:
<i>„ty zaś tak długo łazisz!”</i>, albo odpowiesz krótką docinką: <i>„zaraz sklepy
zamykają”</i>. Czy nie lepiej byłoby na wcześniejszym etapie znajomości omówić
takie rzeczy, zrozumieć źródło tego problemu, zaakceptować pewne różnice w
funkcjonowaniu mózgu kobiety i mężczyzny oraz dostosować do zdobytej wiedzy
swoje podejście? To oczywiście działa w obie strony. Tymczasem zdecydowana
większość z nas – facetów – próbuje zmienić naturę kobiety, żeby myślała tak
jak facet. Ten sam mechanizm pojawia się również u kobiet. Wiedz, że to się
najzwyczajniej nie uda! To tak, jakbyśmy próbowali sprawić, żeby nasze psy
stały się ptakami i zaczęły nagle latać. Nie da się!<br /><br />
Schematycznie powtarzamy, że związek to
kompromisy, ale jakoś mało kto myśli, że związek to sztuka wzajemnego
rozumienia się – zarówno swojej natury, jak i swoich potrzeb nawzajem. One
zawsze będą się różnić w jakimś stopniu i dlatego musimy od samego początku
nauczyć się rozumieć nawzajem. Dlaczego tak jest, że na etapie poznawania i
zabiegania o drugą osobę rozumiecie się bez słów, a później gdzieś to wszystko zanika?
Sam fakt, że kiedyś tak było pokazuje, że można siebie rozumieć bardzo dobrze,
ale później gdzieś zainteresowanie drugą stroną słabnie, czego wynikiem jest powolne
zatracanie wspomnianej umiejętność. Ponownie zaczynamy się skupiać na sobie i
swoich potrzebach. Bardzo dobitnie różnice w funkcjonowaniu mózgu kobiety i
mężczyzny pokazał profesor neurobiologii – Mark F. Bear w książce, pt.: <i>„Neuroscience.
Exploring the Brain”</i> [Neuronauka. Eksplorowanie mózgu] za pomocą zabawnej
grafiki. Rysunek nie został stworzony dla żartu, a ma stanowić graficzne
podsumowanie jego wieloletnich badań na ten temat, tak, żeby wnioski były jasno
zrozumiałe dla wszystkich. Tutaj nadchodzi moment, gdzie jako przedstawiciel
mężczyzn napiszę coś bardzo złego o nich, co powoduje, że faceci są na ogół źle
postrzegani przez kobiety, a tym bardziej przez samotne matki. Ile razy dzisiaj
słyszymy od dziewczyn i kobiet, że prawdziwych mężczyzn już nie ma? Dużo w tym
racji. Ten sam profesor – Mark F. Bear – nawet dobitniej określa, co jest nie
tak z dzisiejszymi facetami: <i>„mam wrażenie, że jedynym sensem życia facetów są
przyjemności”</i>. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Kiedy obserwuje się decyzje,
które podejmuje płeć męska szybko dostrzegamy, że największą uwagę przywiązują
do… przyjemności. Znacznie trudniej wypełniać im obowiązki, ale tak łatwo wyjść
na imprezę, pić piwo, oglądać telewizor, seriale, naprawiać swój samochód i
patrzeć na dziewczyny jako obiekt seksualnego pożądania. Z kolei w większości z
nich nie widać obowiązkowości, poukładania w działaniu, czy tym podobnych
rzeczy. Kobieta wtedy szybko zaczyna myśleć, że z facetem żyje się źle, ale bez
niego też jest źle. Bardzo szybko wtedy kobieta próbuje sztucznie się
dowartościować poprzez porównywanie swojej osoby do facetów. Od razu mówią, że
są lepsze, wielozadaniowe, a facet może skupić się tylko na jednej rzeczy. Z
czego to wynika? Z budowy naszego mózgu. Kobiety mają do 13% więcej połączeń
nerwowych pomiędzy półkulami, dlatego mogą skupić się na więcej niż jednej
rzeczy. Facet z natury może przetwarzać tylko jedną rzecz w tym samym czasie. Wyjątkiem
był pewien chłopak, który miał w pełni połączone obie półkule mózgowe. Dzięki
tym unikatowym połączeniom mógł jedną ręką rysować jeden rysunek, a drugą
kolejny. Jednocześnie mógł myśleć nad dwiema różnymi rzeczami dokładnie w tym
samym czasie. To jednak był wyjątek.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj2odzrgAOPJ22jCCozkp_KnqRpwYacHePqW_KNWgdz_Ki8VTXs9Qv_IkdifO7Ri9yFyzvw_9hKyvIsaDtKi7fOlNVISLeLoic-QDHGzUd5yfh01j2R_x6Bn3d67t8Jve4cfOczrKV5t8qpcyY6xYpf9dUKyLiRmseZ_lc9fs0qn5xiKpL8Uk0zsQF2nw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj2odzrgAOPJ22jCCozkp_KnqRpwYacHePqW_KNWgdz_Ki8VTXs9Qv_IkdifO7Ri9yFyzvw_9hKyvIsaDtKi7fOlNVISLeLoic-QDHGzUd5yfh01j2R_x6Bn3d67t8Jve4cfOczrKV5t8qpcyY6xYpf9dUKyLiRmseZ_lc9fs0qn5xiKpL8Uk0zsQF2nw=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Sposób w jaki wychowuje się dzieci, treści, które serwują nam media i Internet, otoczenie, dobrobyt świata Zachodu oraz konstrukcja męskiej psychiki powodują, że niestety najczęściej facetom jest bardzo trudno wykonywać codzienne obowiązki, a tak łatwo sięgać po przyjemności w postaci różnego rodzaju rozrywki. Powstaje nawet wrażenie, że facet żyje tylko dla rozrywki i przyjemności</div><br />
Kobiety potrafią w krótkim czasie mieć mnóstwo
myśli i w równie krótkim czasie przeskakiwać po nich wszystkich oraz utrzymywać
taką samą uwagę na każdej z nich. Stąd najczęściej dla kobiet każda myśl ma
taką samą wagę. Z czego wynika sztuczne budowanie własnej wartości? Z braku
zrozumienia własnego ciała i jego budowy. Myślisz, że masz przewagę jako
kobieta, ale nie zastanowiłaś się, że nie Ty na tą umiejętność zapracowałaś.
Facet, np. z kolei ma dobrą orientację w terenie, a kobieta myli kierunki.
Tutaj z kolei faceci próbują dogryzać kobietom z powodu umiejętności, na którą
oni sami nie zapracowali. Budowanie własnej wartości na tym, co nie zależy od
nas samych, a wynika z naszej natury świadczy o naszym schematycznym działaniu
i niewiedzy o nas samych, ponieważ swoją osobą pokazujemy, że nie poznaliśmy
nawet samych siebie. Jeśli kobieta np. przechwala się, że ona w domu potrafi
zrobić tyle rzeczy naraz, to ja sobie myślę: <i>„fajnie, ale nie pomyślałaś, że to,
co dla Ciebie ma ogromne znaczenie, dla faceta nie musi mieć takiej samej wagi?”</i>.
Wielozadaniowość kobiety bardzo szybko wpędza ją w brak umiejętności ustalania
priorytetów. Jeśli w jej głowie pojawi się 100 myśli, to będzie chciała je
wszystkie zrealizować, przetworzyć. To znaczy, że dla niej wyprawienie dziecka
do szkoły będzie tak samo ważne, jak puszek kurzu leżący na podłodze (na Górnym Śląsku powiedzielibyśmy "cicik"),
niewidoczna warstwa kurzu na meblach, czy wytrzepanie dywanu. Nie wpadnie na
pomysł, że można by było podzielić część obowiązków, a jeśli zabrakło czasu, to
te mniej istotne zaniechać lub przełożyć na inny dzień. Kobieta raczej będzie
chciała przetworzyć wszystkie zadania w możliwie tym samym czasie. Ale po co? A czy naprawdę jest tak, jak mówię? W przypadku statystycznej kobiety na pewno tak (według krzywej Gaussa, tymi "statystycznymi" kobietami będzie blisko 65% całej ich populacji światowej). Ten brak umiejętności ustalania priorytetów uwidacznia się w codziennych czynnościach. Zobaczymy go chociażby w... torebce, gdzie zazwyczaj jest wielki "śmietnik/bałagan" - znajdziemy tam wszystko i nic. Podobnie, gdy kobieta jedzie na wakacje, do walizki postara się spakować wszystko co się da, na wszystkie możliwe "na wszelki wypadek". Innym przykładem jest pójście do sklepu z ubraniami. Nie określi, co chce kupić, tylko odwiedzi dużą ilość butików/stoisk/boksów, przeglądając bardzo dużo rzeczy, co pochłonie ogromne ilości czasu. A jak wygląda łazienka statystycznej kobiety? Będzie zastawiona dziesiątkami kosmetyków w kilku różnych wersjach. To samo się tyczy ich codziennych rozmów z innymi kobietami. Będą z takim samym "natchnieniem" rozmawiać o tym, co ugotowały, jak zawiozły dziecko do szkoły, jak posprzątały w domu, co im się przyśniło i co widziały w sklepach. To dlatego, im upływa tyle czasu na rozmowach, a wręcz go nie potrafią kontrolować na tej konkretnej czynności. Podobnie jest z dokumentami w domu. Będzie to zbiór luźno składowanych "świstków" o różnych rozmiarach, gdzie dokopanie się do konkretnego "papierka", będzie oznaczało konieczność zbierania z podłogi innych "kwitków/świstków o różnych wielkościach". Kobiety, które to czytacie, tylko nie odbierajcie tych obserwacji jako atak w Waszą stronę, bo nie taki jest cel tego artykułu. Nie jest również jego celem kategoryzowanie, kto jest lepszym, a kto gorszym ze względu na płeć, ponieważ jest tak samo, jak z porami roku: lato i zima są piękne, ale inne. I tak Was-kobiety odbieram. Jesteście inne pod tym względem i macie to, czego my nie mamy i odwrotnie - Wy nie macie pewnych cech, które my posiadamy, dlatego można się uzupełniać. Raczej zależy mi na wskazaniu różnic w działaniu naszych umysłów, wynikających z naszej naturalnej budowy mózgu, żeby dać sobie szansę w zrozumieniu siebie nawzajem. Menadżerowie dużych korporacji są świadomi wspomnianych słabości kobiecego umysłu, dlatego dzisiaj bardzo szybko rozwijają się biznesy, które bazują na impulsywnym kupowaniu rzeczy w przedziale cenowym 40-80 zł. Krzywa Gaussa nie kłamie, dlatego ten fakt jest wykorzystywany do zarabiania dużych pieniędzy.</div><div><br /></div><div>A jak jest z facetami? Facet z kolei będzie miał „tylko” 10 myśli i na dodatek posegreguje je w głowie
od najmniej do najbardziej ważnej i wybierze z nich tylko jedną lub dwie. Po
prostu wybierze to, co jest konkretne i prowadzi do jakiegoś celu. Jeśli na
liście zadań jest więcej rzeczy, to leżący puszek kurzu na podłodze będzie
przez niego niezauważony, bo mózg faceta z natury jest nastawiony na
zadaniowość, na końcu której musi być jakiś konkretny wynik. Facet nie myśli o
rzeczach, które można zrobić, ale po ich wykonaniu nie ma nic, nie wpłynęło to
na jego lub czyjeś życie, nie zaspokoiło jakiejś potrzeby jednej lub drugiej
strony. Takie podejście również generuje wady, ponieważ poprzez to, że dla faceta czynności, które na końcu nie zwracają konkretnego wyniku, będą dosłownie pomijane. To znaczy, że np. zdejmie skarpety i rzuci je pod stołem, nie zwracając na nie uwagi, a kobietę mogą one doprowadzać do szału. Tak samo kurz na meblach nie będzie w ogóle zauważony, ponieważ nie ma on wpływu na jego życie. Podobnie będzie z wieloma domowymi obowiązkami. Z tego właśnie powodu trzeba sobie uświadamiać jak działa nasz umysł, żeby dana kategoria czynności nie spadła w całości na kobietę. Tak się dzieje, ponieważ facet może najzwyczajniej nie widzieć problemu, a przyzwyczajenia i wygodnictwo bardzo szybko wkradają się do naszego życia, przez co jeszcze trudniej dostrzegać to, czego się wcześniej nie dostrzegało.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5kOISXA1bW-cITjRk478UaWCYQO4HcFxeAD3qoKh13go7sy_Tk5lfWpybrbe9ET2GZC59_OZG2q_qRHvxLVyF-VL8pf6-RTWdDrl1Bjyh3cyBaYQQjIRv8Y57nxs8dMHR04XT04PFYujsjfWXQhkwsO3xputI8i5TilEHCWD83PlsThn_GVGQveM6JA"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj5kOISXA1bW-cITjRk478UaWCYQO4HcFxeAD3qoKh13go7sy_Tk5lfWpybrbe9ET2GZC59_OZG2q_qRHvxLVyF-VL8pf6-RTWdDrl1Bjyh3cyBaYQQjIRv8Y57nxs8dMHR04XT04PFYujsjfWXQhkwsO3xputI8i5TilEHCWD83PlsThn_GVGQveM6JA=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Kobieta potrafi przetwarzać wiele myśli naraz, ale trudno jej ustalać priorytety, dlatego skupia się na wszystkich myślach, po czym próbuje wykonać wszystko to, co powstało w jej głowie. Z tego powodu dość często widzimy, kiedy kobieta robi wiele rzeczy "w tym samym czasie". Zauważmy jednak, że tak się dzieje tylko dla myśli, które wchodzą w zakres pierwszej, drugiej i trzeciej grupy potrzeb według piramidy Maslowa (6 akapitów dalej bardzo dokładnie omawiam zasadę jej działania). Większości kobiet brakuje czasu lub umiejętności ustalania priorytetów, dlatego tak mało z nich osiąga czwarty i piąty rząd potrzeb według wspomnianej piramidy. To właśnie one najczęściej same siebie obwiniają, pomimo, że nie ma żadnego powodu, aby czuły się winne. Wielozadaniowość w domu jest wielką zaletą, ale w życiu poza domem może przyczynić się do "budowania" niskiego poczucia ich wartości, ponieważ z racji trudności w ustalaniu priorytetów poza domem bardzo trudno będzie kobietom zbudować szacunek do samej siebie, a tak łatwo pójdzie im obwinianie się nawet za drobne niedociągnięcia, na które facet nawet nie zwróci uwagi</div><br />
Jeśli jesteś kobietą i czytasz ten artykuł, to
pomyśl, czy czasem ze swojego faceta nie próbujesz zrobić „pantoflarza”? Co mam
na myśli? Poprzez próbę dowartościowywania się dzięki Twojej wielozadaniowości
próbujesz pokazać innym, jacy faceci są źli i nieudaczni, a jeśli facet chce
jakichś przyjemności, to stawiasz mu warunki. Tutaj facetowi powinna zapalić
się czerwona lampka. Jeśli tak wygląda Wasz związek, to ma złe podstawy i jest
zepsuty. Co facet powinien zrobić na początku, zanim zdecydował się na
jakikolwiek związek? Przede wszystkim powinien najpierw popracować nad sobą,
żeby być wartościową i przydatną w życiu osobą, a nie żeby jego sensem życia
były tylko przyjemności. Kiedy facet będzie znał swoją wartość, nigdy nie
pozwoli z siebie zrobić „pantoflarza”, bo będzie wiedział, że na tej jednej
kobiecie świat się nie kończy i przerwie dalszą znajomość zanim zwiąże się z taką osobą na stałe. Najzwyczajniej trzeźwo spojrzy na świat i stwierdzi: nie
jesteśmy aż tak wyjątkowi, że drugiej kobiety o podobnej osobowości nie da się już nigdzie znaleźć. Jednak również pomyśli w drugą stronę: ja sam nie jestem aż tak wyjątkowy, że drugiego podobnego faceta nie da się już nigdzie znaleźć. Nawet w pracy utarło się powiedzenie: "nie ma ludzi niezastąpionych". Dlatego
facet, który zna swoją wartość, najzwyczajniej zakończy znajomość z taką
kobietą, ponieważ szkoda życia na taką osobę. Podkreślam to, żeby zastanawiać
się nad wspomnianymi rzeczami, zanim facet zdecyduje się na związek z kobietą,
która ma omawiane podejście. „Pantoflarz”, to nic innego jak uległość wobec
kobiety z różnych powodów. Najczęściej jednak tacy faceci obawiają się, że nie
będą mieli seksu, a następnej kobiety już nie znajdą (bo, np. zdają sobie
sprawę, że w czymś mocno nie dociągają, przez co trudno będzie im w krótkim
czasie znaleźć kogoś innego), mają kredyt na mieszkanie lub posiadają dzieci,
przez co muszą tkwić w tym, co jest. Wtedy ich małżeństwo jest życiem w
kłamstwie zobowiązań, a nie czymś, co powinno dawać radość, poczucie bezpieczeństwa,
łatwiejsze życie. To samo dotyczy kobiet. One popełniają jeszcze większy błąd, ponieważ
dzisiejsze badania naukowe jasno wskazują, że blisko dla 80% facetów w krajach
Zachodu najważniejsze w życiu są przyjemności. Mogą mówić co innego, ale
codzienność pokazuje co innego. Często się słyszy, że dzisiaj nie ma
prawdziwych mężczyzn. W dużej części to zdanie jest prawdziwe, dlatego kobiety
mają znacznie bardziej utrudnione zadanie. Jeśli chcą znaleźć kogoś
odpowiedzialnego, muszą znacznie bardziej się wysilić od facetów, ponieważ
zazwyczaj to wokół kobiety „kręcą” się faceci, a nie odwrotnie. I dlatego
powinna umieć wybierać właściwe osoby w swoim życiu. A jeśli myśli o związku na
całe życie, to tym bardziej powinna się przyglądać temu, jak zachowywał się
dany facet, zanim się poznali, bo właśnie taki on będzie, jak już się wkradnie
codzienna rutyna do Waszego życia. Jeśli będzie inny, to nie czaruj się –
będzie tylko taki na czas zabiegania o Twoje względy. Później powróci do swoich
starych nawyków, na tyle, na ile mu sytuacja będzie pozwalała. To dlatego tak
trudno kobiecie znaleźć odpowiedzialną osobę i najczęściej narzekają na swoich
mężów. Dlaczego tak jest w krajach Zachodu? Pamiętasz
jak, we wcześniejszej części artykułu mówiłem te słowa:<br /><br /><i>
Złe czasy tworzą silnych ludzi,<br />
Silni ludzie tworzą dobre czasy,<br />
Dobre czasy tworzą słabych ludzi,<br />
Słabi ludzie tworzą złe czasy</i><br /><br />
Zwróć uwagę na wyrażenie: <i>„Dobre czasy tworzą
słabych ludzi”</i>. Tak! Dobrobyt w połączeniu z naturą faceta powoduje, że to
właśnie w krajach Zachodu faceci są najbardziej rozpieszczeni i przywiązani do
przyjemności. Mówiąc „przyjemności” mam
na myśli nie tylko seks, ale również imprezy, gadżety, zabawę, samochody, piłkę
nożna w telewizji, itp. Mężczyźni zazwyczaj stają się wygodni, trudno myśleć im
o obowiązkach, a w głowach im raczej dziewczyny, imprezy, gadżety, samochody,
gry komputerowe, czy „siedzenie” z głową w telefonie. Zobacz tylko w swoim
środowisku, jak swój czas wolny po pracy spędzają Twoi rówieśnicy. Najczęściej
słyszę, że idą, jak co weekend, na imprezę „zresetować się”, oglądali seriale
na Netfliksie, grali w gry komputerowe przez Internet lub „siedzieli” na
telefonie i oglądali filmiki do późnej nocy. Za to mało słyszę jakichś
konstruktywnych rzeczy. Tak dzisiaj żyją najczęściej młodzi faceci. Nie mam nic
przeciwko, jeśli ktoś będzie robić każdą z tych rzeczy, bo żadna z nich nie
jest sama w sobie zła, ale nie mogą one powtarzać się codziennie i nie można
się nawet nie zastanawiać, że życie powinno wyglądać trochę inaczej… Nie bez
powodu kobiety często mówią o facetach, że w głowie im tylko zabawa, że są
dużymi dziećmi. No cóż… Mają w tym dużo racji, dlatego jako faceci mamy
znacznie więcej do poprawy niż kobiety, choć nasze mózgi wydaje się, że mają
większe możliwości…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJ3NXbb5rOfsnhZWE_LEk3fuF74mAXlrhvc5ZL8KraNb7S6Vxqjyjipg6lwT6rtM_MWXgq1MYw7abfYAb8wcQtenAcZUVrE5psfqt_iyKr87s9Kf7xxB719HRQPEcmlspOOEg6dlKfe92tvPCzZPflujSS3Lok0syh0tilF1UEGOb9LglwFkJA-gDfrQ"><img data-original-height="1060" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJ3NXbb5rOfsnhZWE_LEk3fuF74mAXlrhvc5ZL8KraNb7S6Vxqjyjipg6lwT6rtM_MWXgq1MYw7abfYAb8wcQtenAcZUVrE5psfqt_iyKr87s9Kf7xxB719HRQPEcmlspOOEg6dlKfe92tvPCzZPflujSS3Lok0syh0tilF1UEGOb9LglwFkJA-gDfrQ=w640-h424" width="640" /></a></div><div class="separator">Niestety w dzisiejszych czasach, między innymi: dobrobyt, długoletnie przyzwyczajenie do tego, że rodzice robili coś za swoje dzieci i bezstresowe wychowanie powoduje, że w głowach młodych facetów najczęściej są imprezy, zabawa, gadżety, gry komputerowe, rozrywka, a tak trudno idzie im wypełnianie obowiązków życia codziennego</div><br />Jak widać, każdy z nas jest po trochę winny,
dlatego przyjmijmy zasadę: najpierw zaczynamy od samego siebie i nie wpisujemy się
w powtarzane schematy, które nie prowadzą do niczego ciekawego. To znaczy, że
jeśli jakaś kobieta próbuje zrobić z Ciebie „pantoflarza” i godzisz się na
wszystko w zamian za przyjemności, to znaczy, że sam masz bardzo niskie
poczucie własnej wartości i nie masz zbyt dużego szacunku do siebie. Kobieta ma
najwidoczniej wiele podstaw do tego, żeby Cię nie szanować, bo Twoje
wcześniejsze życie pokazało, że jesteś nieprzydatny lub mało przydatny w domu.
Z kolei, jeśli czujesz swoją wartość jako facet, a kobieta ocenia facetów z
perspektywy swojej wielozadaniowości, bo na tym kończy się jej cały świat i
między innymi publikuje posty na Facebooku, które są kopiowaną grafiką,
pokazującą jacy to faceci są nieudolni, to taka kobieta nie jest dla Ciebie, ponieważ
niczego ciekawego z taką osobą nie przeżyjesz. Nawet nie potrafi stworzyć
własnego rysunku, czy napisać swoich myśli, tylko musiała je skopiować… Dzisiaj
najczęściej właśnie w taki sposób swoją frustrację próbują wyładować samotne
matki. Od razu „wrzuciły” wszystkich facetów do jednego wora, ale nie
zastanowiły się, że same źle wybrały, ponieważ nie zwracały uwagi na
wcześniejsze życie facetów, którzy je zostawili, gdy np. pojawiło się dziecko.
W głowie takiego faceta najwidoczniej były tak wielokrotnie wspominane:
imprezy, dziewczyny, zabawa i alkohol, a nie prawdziwe życie. Zły wybór faceta
często jest podyktowany sercem, ponieważ kobiety potrafią kochać wbrew zdrowemu
rozsądkowi. Dlatego nawet, jeśli jej otoczenie będzie mówiło, że to jest facet
od imprez, zabawy i bez jakiegokolwiek pomysłu na życie, to nie pomyśli, że znajomi
i przyjaciele mają rację, tylko wmówi sobie, że gdyby nie on, to zostałaby
starą panną, bo w tym wieku na pewno nikogo nie znajdzie. Wiesz o jakiej najważniejszej
zasadzie trzeba pamiętać, kiedy wydaje nam się, że za długo nikogo nie możemy
znaleźć, żeby utworzyć związek (dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn)?
Jeśli cieszysz się szacunkiem wśród ludzi, ale nie na podstawie tego, co
posiadasz, tylko na podstawie swojej osoby, z pewnością kogoś odpowiedniego
znajdziesz i nie będziesz potrzebować dużo czasu. Jeśli nie jesteś szanowaną
osobą lub po prostu żyjesz z dnia na dzień i nic się w Twoim życiu nie dzieje,
faktycznie będziesz myślał, że w Twoim wieku może być już za późno, ponieważ
nie masz poczucia własnej wartości, nie wierzysz w siebie. Jak widzisz, obie
strony popełniają podstawowe błędy, a wręcz powielają schematy, które są
powszechne. Dlatego, jeśli lubisz ciągnące się schematy przez długie
dziesięciolecia, to OK, a jeśli nie, to oboje będziecie się ze sobą męczyć.
Przede wszystkim, nie ważne, czy będzie to facet, czy kobieta, oboje musicie
zadbać, żeby w życiu coś się działo z własnej inicjatywy, bo rutyna prowadzi do
bardzo znanego i powszechnego „kryzysu wieku średniego”, który przecież z
czegoś wynika.<br /><br />
Jeżeli jesteś kobietą i czytasz ten artykuł, zastanowiłaś
się, że sposób myślenia faceta może być również zaletą i możesz się nawet
czegoś z niego nauczyć? Statystycznie faceci znacznie częściej potrafią
realizować największe marzenia, wynajdują coś nowego w świecie nauki, czy też
pchną świat do przodu (celowo nie podaję jako przykładu osiąganie wysokich
stanowisk w korporacjach/rządach, ponieważ wiemy, że tam panuje dyskryminacja
kobiet i utarte schematy, które utrudniają im bycie na równi w tej kwestii z
mężczyznami). Dlaczego? Dlatego, że koncentrują swoją uwagę, na rzeczach, które
prowadzą do jakiegoś wyniku. Mają znacznie mniej myśli niż kobieta, a z tych
myśli na dodatek wybiorą tylko kilka, które do czegoś prowadzą. Kobieta z kolei
będzie próbowała przetworzyć wszystkie swoje myśli, nie ustalając im
priorytetów. Po prostu „zakopie” się w swojej wielozadaniowości, przez co już
nie będzie miała więcej czasu na potrzeby wyższego rzędu, jak np. budowanie
szacunku i wykorzystanie swojego potencjału. Oczywiście nie sugeruję, że
wszystkie kobiety tak mają, ale raczej tak wygląda ich statystyczny sposób
myślenia. Kobieta, która potrafi myśleć jak facet (a są takie), są postrzegane
jako silne i często one same powtarzają, że nie potrzebują facetów w swoim
życiu, ponieważ same będą umiały realizować się w życiu, a czasem mogą czuć się
nawet lepsze od nich. Mogą wręcz gardzić facetami lub nawet zabawiać się nimi,
budując na tym swoje poczucie wartości. Jeśli kobieta ma cechy, które pozwalają
jej wykorzystać swój potencjał i nie czuje się przy tym lepsza od facetów,
starając się, np. pokazywać im na każdym kroku, że tak jest, to taka osoba ma
wiele powodów, by cieszyć się swoim realnymi osiągnięciami. Jednak, jeśli
kobieta potrafi myśleć tak, jak facet i potrafi wykorzystywać swój potencjał w
życiu, a jednocześnie musi udowadniać, jacy faceci są nieudolni i zabawia się
nimi, będzie raczej postrzegana jako **** (tutaj możemy sobie wstawić dowolny
wulgaryzm, choć najczęściej będzie to coś na literę „s”…). Trzeba pamiętać, że
tyle, ile jest ludzi na świecie, tyle jest różnych osobowości. Brak zrozumienia
funkcjonowania naszych umysłów jest najczęstszą przyczyną kłótni, ponieważ mamy
inne oczekiwania co do siebie nawzajem, bo oczekujemy, że druga osoba pomyśli
tak, jak my, a od początku zabrakło rozmów o naszej naturze i oczekiwaniach, a
tak wiele zostawiliśmy „na domysł”…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGvlHhPMi4REMbgRhiGHIYm9J0JrlOKAcKsOtm21Bm44WeFLs8yrHkB2bAkjWUT5NMucvfcBMaZcMNdgjCrCaFumnlkqmgHh11Gc8XUPitSM4KusPf0XbUn66xGLcwUjWlKBhOrvstK9oXGV9JRXkfb2jwsEA6uBNQ4XaL8OvL_j2L3HtH9r9eXfRiXQ"><img data-original-height="1120" data-original-width="1600" height="448" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgGvlHhPMi4REMbgRhiGHIYm9J0JrlOKAcKsOtm21Bm44WeFLs8yrHkB2bAkjWUT5NMucvfcBMaZcMNdgjCrCaFumnlkqmgHh11Gc8XUPitSM4KusPf0XbUn66xGLcwUjWlKBhOrvstK9oXGV9JRXkfb2jwsEA6uBNQ4XaL8OvL_j2L3HtH9r9eXfRiXQ=w640-h448" width="640" /></a></div><div class="separator">Nie zostawiajmy nic na domysł i to niezależnie od płci</div><br />Do czego może prowadzić jeszcze brak zrozumienia?
Wszyscy chyba znamy pojęcie „kryzysu wieku średniego”. Ale czym ono tak
naprawdę jest? Jest niczym innym, jak wpadnięciem w długoletnią rutynę i
wypaleniem się nawzajem. Przed chwilą powiedziałem Ci jak działa umysł mężczyzny.
Jak widać, u statystycznego, normalnego mężczyzny życie nie może popaść w
rutynę. Facet potrzebuje bodźców, jakichś zmian, coś się musi dziać w jego życiu.
I tak np. kobieta może nie mieć żadnych oczekiwań co do dzisiejszego dnia, ale
powie swojemu mężowi, żeby po prostu był w domu, argumentując to, „że zawsze go
nie ma w domu”. Tyle, że u faceta coś musi wynikać z czegoś, musi być tego
jakiś wynik, a nie bliżej i dalej nieokreślone „coś”. Jeśli więc kobieta będzie
mu ograniczać wyjścia z kolegami, zakaże mu swoich pasji, lub sprawi, że będzie
musiał je mocno ograniczyć, będzie go oskarżać, że bardziej kocha, np. samochód
od niej oraz sprawi, że jego życie będzie powtarzaniem ciągle tych samych
obowiązków każdego dnia, to zobaczysz, że kiedy tylko raz nadarzy się jakakolwiek
okazja (np. w postaci delegacji, imprezy firmowej, wycieczki, itp.)
najprawdopodobniej facet będzie chciał w ciągu tej jednej nocy wyszaleć się za
wszystkie rutynowe lata, dlatego na takich spotkaniach bez obecności żony może
dziać się naprawdę wszystko. Czy tak jest? Oczywiście że tak! Zauważ: w 2020 i
2021 na wyjazdy zagraniczne było nałożonych tyle obostrzeń, że mnóstwo ludzi
zrezygnowało ze swoich planów. Kiedy w 2022 roku można było pojechać w prawie
każde miejsce bez obostrzeń, ludzie tak bardzo rzucili się na zagraniczne
wyjazdy, jakby chcieli nadrobić pół straconego życia. Efektem takiego masowego
rzucenia się na zagraniczne wyjazdy były przeciążone lotniska, tysiące
spóźnionych/odwołanych lotów z powodu braku wystarczającej liczby obsługi i
służb bezpieczeństwa. Jeśli w kwestiach podróżowania decyzje polityczne
narobiły nam dwa lata dużych problemów, przez co większość się zniechęciła, a
kiedy tylko nadarzyła się okazja, to większość masowo się rzuciła, jakby już
nigdy nie miało być jutra, to dlaczego oczekujesz, że w codziennym życiu będzie
inaczej? W życiu musi być różnorodność! Jeśli jej nie będzie, pewne rzeczy będą
się nawarstwiać, aż w końcu będą musiały znaleźć ujście… Kobietom jest to
bardzo trudno zrozumieć u facetów, bo ich umysł działa zupełnie inaczej.
Rozwińmy dalej te myśli…<br /><br />
Niejaki Abraham Maslow bardzo dobitnie opisał
kwestie potrzeb w swojej teorii o psychologii rozwoju człowieka. Obserwując
zdrowych ludzi i znanych „możnych” tego świata, stwierdził, że dopiero zaspokajając
potrzeby niższego rzędu, będzie można przejść do potrzeb wyższego rzędu.
Skategoryzował je w pięciu punktach:<br /><ul style="text-align: left;"><li><b>Potrzeby związane z funkcjonowaniem naszego
organizmu</b> – jedzenie, woda, sen, potrzeby fizjologiczne, seks</li><li><b>
Poczucie bezpieczeństwa</b> – spokój, wygoda, opieka,
wolność od strachu, dach nad głową</li><li><b>
Potrzeby miłości i przynależności</b> – bycie
kochanym, miłość, więzi, przyjaciele</li><li><b>
Potrzeba szacunku i uznania</b> – poczucie własnej
wartości, poważanie, zdobywanie kompetencji, zaufanie do siebie</li><li><b>
Samorealizacja, rozwój</b> – pasje, dążenie do wyznaczonych
celów, wykorzystywanie swojego potencjału</li></ul>Czy taka klasyfikacja jest dobra? Zdecydowanie
tak! Zastanówmy się nad głodującymi rodzinami np. w Ugandzie. Jeśli nie mają
pożywienia na cały dzień, to nie będą czuć się bezpiecznie, zabiegać o
przyjaźnie, rozwijać się intelektualnie, a tym bardziej realizować swoich
pasji. Będą tkwić w punkcie pierwszym. Nie mogą zatem czuć się bezpiecznie,
ponieważ nie mają wygód, nie posiadają podstawowych rzeczy. Żeby zabiegać o
bezpieczeństwo, najpierw muszą być spełnione potrzeby najniższego rzędu. Jeśli,
więc decydujesz się w bardzo młodym wieku na założenie rodziny, rozpoczynając
dopiero pracę, zastanów się, czy nie utkwisz na punkcie drugim…
Najprawdopodobniej, będziesz musiał ciągle gonić za pracą, żeby wystarczyło ci
na podstawowe potrzeby. Bardzo trudno wyrwać się z takiego schematu, więc
lepiej wcześniej przemyśleć swoje decyzje… Rodzina to wielkie dobro, ale musi
mieć solidne fundamenty, musisz być na nią przygotowany.<br /><br />
Najczęstszym błędem, który powielamy, jest
dokładanie sobie zajęć do naszego harmonogramu dnia. Znam nawet takie osoby,
których życie przypomina plan rozpisany na wiele dni do przodu i przypomina
trochę ten z filmu „Mały Książe”, gdzie wolna godzina jest dostępna dopiero za
dwa lata, trzy miesiące i pięć dni, o godzinie 16.00. To oczywiście
wyolbrzymienie, mające na celu pokazanie w czym rzecz. Kiedy posłuchasz ludzi w
swoim otoczeniu, oni nigdy nie mają czasu. Zwrot „nie mam czasu” pada często
mechanicznie, bez żadnego zastanowienia. Wpadł nam w nawyk i stosujemy go
automatycznie. Dlaczego tak się dzieje? Każdy z nas pracuje, ma jakieś domowe
obowiązki, ale czy na pewno jest tak źle, że zawsze nie mamy czasu? Co innego,
jeśli pracujesz na dwa etaty, lub gdy jesteś matką z małymi dziećmi, gdzie
zawsze musisz poświęcać im uwagę i „robić” przy nich. Wówczas pierwsze kilka
lat będzie bardzo intensywne pod względem fizycznym i psychicznym. Wiele
przypadków jednak tak nie wygląda. Mechanicznie wypowiadany zwrot „nie mam czasu”
jest pewną automatyczną obroną przed zmianą „planu” twojego dnia, który wygląda
bardzo podobnie, jak poprzednie. Mówiąc prościej: przyzwyczailiśmy do swojej
wygody – np. po pracy będziemy robić coś, co zawsze robimy i wpada nam to w
nawyk (nie ważne, czy będziemy bezwładnie oglądać telewizję, bo taki mamy
nawyk, czy będziemy wypełniać obowiązki domowe). Wpadając w sidła swoich
nawyków, czujemy się komfortowo i bezpiecznie. Nie chcemy przerywać własnej
wygody. Niestety, poprzez podobne patrzenie, prawie każdy dzień wygląda tak
samo. Czujemy się spokojni, ponieważ wiemy, co będzie dalej. Trudniej jest nam
zmieniać przyzwyczajenia i zrobić coś, czego nie jesteśmy pewni – ile czasu
zajmie, czy wszystko jest wiadome, czy raczej mogą wydarzyć się nieprzewidziane
rzeczy. Nasze poczucie komfortu i bezpieczeństwa zostaje zaburzone, bo musimy
wyrwać się z pewnego schematu nawyków wypracowanych przez lata. Zwrot „nie mam
czasu” w wielu przypadkach jest taką formą pozostania przy swoim schemacie
życiowym, „bo tak mi jest dobrze”. Może i jest wygodnie, ponieważ wiesz, jak
będzie wyglądać prawie każdy twój następny dzień, przez co czujesz się
spokojny, ale czy takie życie nie jest nudne, powtarzalne, schematyczne i nie
prowadzące do jakiegokolwiek rozwoju i samorealizacji? Czy nasze życie nie
sprowadza się wówczas do „zwykłej” egzystencji?</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgOQe7gIUfdevWdXhtL68quvCUOu8PWVGm5QDuJ17eIRgs7pVdOk9Wxm0EgzNZiRMLuAFRCwuf5FpnpQ2Fdm9ah0pgjY4gQu6ffa9bXM5FvAWlyT3k7BpcLOHx4D4QQvjNcaqfx2IwvGiqvVA_8K-Z8ACJsGjiXky3m2DQyao0uHAQHTlwqnICQkK9Bw"><img data-original-height="1036" data-original-width="1600" height="414" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjgOQe7gIUfdevWdXhtL68quvCUOu8PWVGm5QDuJ17eIRgs7pVdOk9Wxm0EgzNZiRMLuAFRCwuf5FpnpQ2Fdm9ah0pgjY4gQu6ffa9bXM5FvAWlyT3k7BpcLOHx4D4QQvjNcaqfx2IwvGiqvVA_8K-Z8ACJsGjiXky3m2DQyao0uHAQHTlwqnICQkK9Bw=w640-h414" width="640" /></a></div><div class="separator">Dbajmy o to, aby nasze życie nie było ciągłą gonitwą, ciągłą listą zajęć</div><br />
Zastanów się, dlaczego w wielu domach kobiety tak
często mówią źle o facetach, że trzeba „przy nich robić”? Większości kobiet
wystarcza spełnienie potrzeb pierwszego, drugiego i trzeciego rzędu. Jeśli
czują się bezpiecznie i komfortowo, to zazwyczaj nie sięgają po więcej. Z tego
powodu częściej kobiety są domatorkami. Mężczyznom zazwyczaj nie wystarcza
spełnianie potrzeb z punktu drugiego/trzeciego i raczej dążą do tych z punktu
czwartego/piątego. Dość wielka różnica widoczna w zaspokajaniu własnych
potrzeb, jest właśnie przyczyną zupełnie innego podejścia do życia u mężczyzn i
u kobiet. U kobiety trudno wyróżnić priorytety – dla niej wszystko jest ważne:
od sprzątania, czy „zwykłej” przyprawy w zupie, aż po jej marzenia, bo zawsze
chce jak najlepiej. To bardzo dobra cecha, ponieważ normalna osoba będzie
doceniać taką osobę. Ile razy słychać w domach, jak np. kobieta zamartwia się,
że jakieś naczynie stoi nie tam, gdzie by chciała, że pomidory były za drogie,
że jakiejś przyprawy brakuje w zupie, czy np. nie ma co na siebie założyć? Albo
ile razy widziałeś błysk w oku kobiety na dźwięk „magicznego” słowa BUTY, albo
nowy PŁASZCZ? Dla faceta zazwyczaj omawiane rzeczy są codziennością, czymś co
dziś jest, a jutro się o tym nie pamięta. Mężczyzna nie stawia wszystkiego na
równi i nie przywiązuje zbytniej uwagi do potrzeb „niższego rzędu”. W pracy
faceci nie rozmawiają o nowych butach, promocjach w sklepie, czy o porządku w
domu. Mężczyzna nie zastanawia się nad cienką warstwą kurzu na meblach, która
jest dla niego niewidoczna, czy jest umyta podłoga, czy np. nie rozgląda się za
smugami na oknach. Takie rzeczy nie zaprzątają mu głowy. Dla kobiety to są
bardzo ważne rzeczy, jak każde inne, stąd najczęściej powstają kłótnie z powodu
obowiązków domowych. Wszystko więc zależy, od tego, czy dwie żyjące ze sobą
osoby uświadomią się nawzajem o stopniu ważności wypunktowanych potrzeb. W
żadnym jednak wypadku, nic nie usprawiedliwia faceta, żeby nie wykonywać
potrzeb z punktu pierwszego, drugiego i trzeciego! Raczej chodzi o to, że
kobieta wiedząc o takim „podejściu” faceta do życia, mogła poprosić o pomoc w
domowych obowiązkach, powiedzieć mu co o tym myśli, a wtedy w mężczyźnie
powinny wyrobić się dobre nawyki. Różnice wynikają z naszej natury i trzeba o
nich mówić wprost!<br /><br />
Teraz widzisz, dlaczego facetom łatwiej jest
spełniać marzenia? Wielu z nich nie wystarcza poczucie komfortu, bezpieczeństwa
i spokojnego domu. Zależność między mężczyznami, a kobietami w kwestii
spełniania potrzeb, bardzo dobrze widać na przykładzie wchodzenia na
ośmiotysięczne szczyty. Ile facetów próbuje wejść na np. Mt. Everest, a ile
kobiet? Kobiety są tam zawsze zdecydowaną mniejszością. Mało, która chce
wykraczać poza swój komfort, wygodę, bezpieczeństwo i pokonywać własne granice,
których być może nawet nie zna. Raczej wolą spojrzeć na sprawę z punktu swoich
obaw, niewygód, niebezpieczeństw i dyskomfortu, niż widzieć siebie po dotarciu
do celu, osiągnięciu marzenia. Wielkie marzenia potrafią dać mężczyźnie bardzo
pozytywne podejście do życia, chęć do działania, a kobieta zazwyczaj nadaje
równy priorytet swoim marzeniom i obowiązkom domowym. Dla niej wszystko jest
ważne. Nie bez powodu kobiety mają zawsze „coś do zrobienia” i znacznie
częściej się zamartwiają. Spełnione marzenie u nich najczęściej szybko „zacierają
się” z codziennością.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjD25galYTCgJhEZbaAY2qMh7tOT7xWm-oB4tnxnskEZNvh4Yqpzc1Q_5ZFYUsKjcooOBwmNQObsnfuyK4f_7CIRkbCLURlpa2mg_I_rukWHxEZvTon669PoyN8Dbk7xXASFi7xwYgza_Vcj4ToEL0LLdE_FhRq5KhJ25HSVbtyWH67AwFpg3zR9Elbsw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjD25galYTCgJhEZbaAY2qMh7tOT7xWm-oB4tnxnskEZNvh4Yqpzc1Q_5ZFYUsKjcooOBwmNQObsnfuyK4f_7CIRkbCLURlpa2mg_I_rukWHxEZvTon669PoyN8Dbk7xXASFi7xwYgza_Vcj4ToEL0LLdE_FhRq5KhJ25HSVbtyWH67AwFpg3zR9Elbsw=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Facetom znacznie łatwiej "idzie" spełnianie największych marzeń</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjN7IM6TpJ2McdXXTV1BVuhu3-YZKXhxchIgaFoKIOYn2JPxA-sOpygu_ep5WEQyz-mCHYnumH4TsIGDzIfks3qozIaN1IiLoOjV51JCVMIwDIhgdy6K8YBheG7B3NukFh9pYhETLl8PH41cd18qM5GBijRLw-OJLoHx6LzfM1J4NLJWE-6-ANkZnbfPw"><img data-original-height="1159" data-original-width="1600" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjN7IM6TpJ2McdXXTV1BVuhu3-YZKXhxchIgaFoKIOYn2JPxA-sOpygu_ep5WEQyz-mCHYnumH4TsIGDzIfks3qozIaN1IiLoOjV51JCVMIwDIhgdy6K8YBheG7B3NukFh9pYhETLl8PH41cd18qM5GBijRLw-OJLoHx6LzfM1J4NLJWE-6-ANkZnbfPw=w640-h464" width="640" /></a></div>Marzenia kobiety najczęściej pozostają tylko w myślach. Znacznie rzadziej są one realizowane niż u facetów. Przyczyną jest konstrukcja ich psychiki oraz nierównomierne przerzucenie ciężaru domowych obowiązków na nią (szerzej w akapicie poniżej)<br /></div><br />
Najgorsze, co może się przytrafić to facet, który
jest domatorem, a nie pomaga w domu. Znaczy to tylko tyle, że – nazwijmy rzecz
po imieniu – jest leniem i przez lata „wrosły” w niego pewne nawyki i
przyzwyczajenia wyniesione z domu. Takiego typu zachowania na dużą skalę możemy
zauważyć wśród osób w każdym wieku, które z domu nie wyniosły odpowiedniego
wychowania i podejścia do życia, ponieważ najwidoczniej rodzicie nie mieli zbyt
wiele czasu na wychowywanie dzieci, bo byli zbytnio „zagonieni” lub zajęci,
albo nie wiedzieli, w jaki sposób uczyć dobrych nawyków. Jeśli dziecka nie
nauczymy od młodości obowiązków domowych, to później, jako dorosła osoba,
będzie koncentrować się na życiu towarzyskim, wirtualnym lub takim, jakie
prowadzą jego rówieśnicy. Czy to znaczy, że mężczyzna, który wie co ma robić,
może poczuć się zwolniony z obowiązków? W żadnym wypadku! Facet mający pomysł
na własne życie, spełniający marzenia ma tak samo pomagać w domu. Powinien
pomagać drugiej osobie, żeby wszystko na nią „nie spadało” i pokazać jej
jednocześnie, że są rzeczy ważne i ważniejsze, że słowo „priorytet” oznacza
jakąś kolejność/wartość, a nie równość, że jest czas na dom i na marzenia, a te
spełnione marzenia mają dawać siły do życia i przyczyniać się do dalszego
rozwoju osobowości obu stron. Dzięki temu można zacząć żyć pełnią życia, a nie
ciągle się kłócić i powielać powtarzalne schematy. Zrównanie wszystkiego do
jednakowego poziomu ważności powoduje ciągłą gonitwę, brak czasu, przyczynia
się do nie myślenia o swoich potrzebach, wpadanie w wir „szarej” codzienności,
w której nie ma czasu dla nas, na coś więcej. Brak dzielenia się obowiązkami
wydziera nadmiar czasu drugiej osobie oraz przyczynia się do rozwoju poczucia
niskiej wartości własnej osoby u niej. W tej kwestii duża część mężczyzn ma
znacznie więcej do poprawy. Dzisiaj mało kto zdobywa się na rozmowę o podobnych
rzeczach, ponieważ nawet nie myśli się w podobnych kategoriach. Naprawdę trzeba
podjąć wiele wysiłku, żeby nie wpaść w schematy życiowe, być może wyniesione z
domu, lub „wkorzenione” poprzez towarzystwo, w którym się obracamy – żeby nasze
życie nie przypominało ciągłej gonitwy, żeby każdy wolny czas nie kończył się
na smartfonie i Facebooku, oraz żeby nie interesowały nas tylko alkoholowe
imprezy i gadanie „o niczym”. Dlaczego pusta gadanina o niczym jest tak
niebezpieczna? Ponieważ bardzo szybko staje się nawykiem, a tak trudno ją
wykorzenić. Nie prowadzi do naszego rozwoju, ale skutecznie „zabija” czas.
Wymyślono tysiące sposobów na „zabijanie” czasu, ale ani jednego na jego
przywrócenie. Na przykładzie facetów podam Ci, jak działa mechanizm pustej
gadaniny.<br /><br />
Z pewnością zauważyłaś, że wielu facetów lubi
usiąść przy piwie i mówić o seksie. Uwielbiają wręcz spędzać w ten sposób swój czas.
Tacy w kobiecie widzą zazwyczaj tylko przyjemności, a nie coś więcej. Kiedy
słyszę, jak mówią o kobietach, lateksowych sukienkach i erotycznych gadżetach,
od razu nasuwa mi się jedno pytanie-zaginacz do takich osób. Zaraz do tego
dojdziemy. Wiesz dlaczego o tym mówię? Bo uważają się ekspertami w tej
dziedzinie i snują opowieści o skomplikowanej treści. Wtedy jednemu, czy
drugiemu, zadaję pytanie: <i>„a wiedziałeś, że lateksowe sukienki nie są
błyszczące tak, jak Ci pokazują w Internecie?”</i>. Wtedy widzę zmieszanie i
konsternację, bo wydawało im się, że coś wiedzą na ten temat, a tak naprawdę
nic nie wiedzą, tylko snują opowieści na podstawie swoich wyobrażeń. Wtedy
dopowiadam: widziałeś kiedyś lateksowe rękawiczki, opony, uszczelki, baloniki,
itp.? Czy każda z tych rzeczy jest błyszcząca? Nie. To jak to się dzieje, że
sukienka jest z tego samego materiału, a tylko ona ma się błyszczeć? Lateks
może błyszczeć tylko na dwa sposoby: kiedy go bardzo naciągniemy (np.
nadmuchany balon), albo kiedy użyjemy… nabłyszczacza do lateksu. No… Pewnie nie
wiedziałeś, że takie coś jest. Ten specjalny środek w spray’u dopiero powoduje,
że lateks się błyszczy. Widząc reakcję facetów, którzy pierwszy raz o tym
słyszą, od razu widzą, że „uprawiają” właśnie omawianą pustą gadaninę, bo mieli
inne wyobrażenie na ten temat. A czym jest sam lateks? To jest kawałek matowej
gumy z kauczuku naturalnego lub sztucznie wyprodukowanego. Nic więcej. A wiedziałeś,
że z pozoru lateksowe stroje na teledyskach różnych piosenkarzy nie są w
rzeczywistości lateksem, tylko w większości sztuczną, lakierowaną skórą. Tak.
Właśnie ten typ „lateksowych” sukienek, ubrań i gadżetów jest najbardziej
popularny, ponieważ jest kilkukrotnie, do nawet 10-razy tańszy niż jego
odpowiednik z lateksu i nie trzeba przeprowadzać żadnego zabiegu nabłyszczania
gumy, ponieważ taka sztuczna skóra jest pokryta przezroczystym, błyszczącym
lakierem. Nawet na Allegro można sobie sprawdzić, jakie są różnice cenowe
(lateksowe sukienki 260-1200 zł, skórzane, lakierowane sukienki 70-150 zł). Pewnie
sobie pomyślisz – to po co przepłacać, skoro jest i taniej i łatwiej, bo nie
trzeba nic dodatkowego robić. Skoro są dwie różne techniki wytwarzania takich
ubrań, to i jedno i drugie musi mieć jakieś wady i zalety. Tak! Lateks to guma,
więc nie przepuszcza powietrza, dlatego osoba, która go używa, dodatkowo musi
od wewnątrz pokryć go talkiem, żeby później można było zdjąć taką sukienkę. Bez
niego też się da, ale będzie znacznie trudniej. Skóra lakierowana mimo wszystko
w jakimś stopniu oddycha i nie spocisz się. Tak samo jest z połyskiem. Lateks
niezależnie od rozciągnięcia gumy błyszczy się tak samo, ponieważ nabłyszczacz
jest płynnym środkiem, który nie odparowuje nawet przez kilka dni, a skóra
lakierowana czym bardziej jest naciągnięta, tym mniej się błyszczy. A myślałeś
jak poznać np. na teledysku co jest lateksem, a co sztuczną, lakierowaną skórą?
Lateks, to jednolity kawałek gumy, który nie ma zmarszczek i nie ma żadnych
szytych elementów. Sukienka składa się z jednego kawałka. Sztuczna, lakierowana
skóra, z kolei będzie miała widoczne zagięcia, a sukienki będą się składać z
kilku zszytych ze sobą elementów. Zaskoczyłem Cię pewnie, co? Idźmy dalej tą
drogą. A zastanawiałeś się, jakie fajne zastosowanie może mieć nabłyszczacz do
lateksu? I tu od razu powiem, że dobrze jest mieć taki środek w domu. Dlaczego?
Ponieważ w sytuacji, kiedy ktoś włamuje Ci się do domu, spryskaj nim podłogę.
Gwarantuję, że włamywacz nie opuści Twojego domu z przynajmniej jedną połamaną
nogą. Ten środek na podłodze czyni cuda, ponieważ wytraca przyczepne
właściwości nawet najlepszych butów praktycznie do zera. Jak wiadomo, włamywacz
działa w pośpiechu, dlatego najprawdopodobniej coś sobie zrobi. Pewnie
zastanawiasz się skąd to wiem. Jeśli natknę się na coś nowego, to zadaję sobie
pytanie: co wiem na ten temat? Wtedy szukam informacji i poszerzam swoją
wiedzę. Teraz widzisz, jak działa schemat pustej gadaniny? Wielu o tym mówi, a
wręcz uwielbia prowadzić podobne rozmowy, ale tak naprawdę są one wynikiem ich
wybujałej wyobraźni, a sami nie wiedzą praktycznie nic na ten temat…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3yirgT-Mg2y4RoBdqitWAXjqiMG7H0IFhexKBEMPyNU5m71uuM8D3XnFFn8kXvK6Gzoq6yqfUlPFHUdiGqM6wE8i-tyYjq9bijuhTBowIDrd4TsmvlyoYWUwP9tUsSnUSrIO4zvEh_4X6fUe7P81XrZ2uVkhOPokJQ_ULeNhKgxmo3m3MXqwqP-lyRg"><img data-original-height="720" data-original-width="479" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3yirgT-Mg2y4RoBdqitWAXjqiMG7H0IFhexKBEMPyNU5m71uuM8D3XnFFn8kXvK6Gzoq6yqfUlPFHUdiGqM6wE8i-tyYjq9bijuhTBowIDrd4TsmvlyoYWUwP9tUsSnUSrIO4zvEh_4X6fUe7P81XrZ2uVkhOPokJQ_ULeNhKgxmo3m3MXqwqP-lyRg=w427-h640" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEilYnV3ULM6qkOjpQKe-0LlKxhk5mJi5PH5R4K6smH8D8_2aWdb-bDjf9Gbvf5x5B_R1fTd4UxkdmlI0N2CocXb8hT2B0ItuCT-wuaVItkaq1NDfYgcBZTlCwCf9c69KhAoWHBgJ78ZENEnrxBnpg28ASFRsIyCBleGYMG4TsqzOnB2sYVvqH-LNfp_Vw"><img data-original-height="720" data-original-width="480" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEilYnV3ULM6qkOjpQKe-0LlKxhk5mJi5PH5R4K6smH8D8_2aWdb-bDjf9Gbvf5x5B_R1fTd4UxkdmlI0N2CocXb8hT2B0ItuCT-wuaVItkaq1NDfYgcBZTlCwCf9c69KhAoWHBgJ78ZENEnrxBnpg28ASFRsIyCBleGYMG4TsqzOnB2sYVvqH-LNfp_Vw=w427-h640" width="427" /></a></div>Ivana Knoll: chorwacka modelka, która podczas mundialu Katar 2022 kibicowała w strojach, jak na zdjęciach powyżej. Nawet media głównego nurtu popełniały ten sam błąd, nazywając jej strój lateksowym. Jak już w wyżej powiedziałem, lateks to guma nieprzepuszczająca powietrza. Zdjęcia pochodzą z meczu Chorwacja - Brazylia, z dnia 9 grudnia 2022. Pamiętamy, że mecz nie zakończył się ani w regulaminowym czasie gry, ani nawet w dogrywkach. Chorwacja wygrała 4:2 po serii rzutów karnych. Wyobraź sobie, ile ta modelka mogła wytrzymać w gumowym stroju, nieprzepuszczającym powietrza, podczas gdy mecz trwał ponad 2h 35 min (pierwsza połowa: 45min, przerwa pomiędzy połowami: 15min, druga połowa: 45min, przerwa do dogrywki: 5min, dogrywka pierwsza połowa: 15min, przerwa pomiędzy dogrywkami: 5min, dogrywka druga połowa: 15min: rzuty karne: 10min)?</div><div>A po wygranej kibice przecież nie rozeszli się do hoteli, tylko świętowali swoje zwycięstwo. Dodatkowo na pierwszym zdjęciu widzimy, że modelka jest jedną z pierwszych osób na stadionie, więc musiała przyjechać znacznie wcześniej niż kibice. Teraz spróbuj założyć sobie na rękę, zwykłą lateksową rękawiczkę na 5 minut i sprawdź, jak będzie wyglądać Twoja dłoń po upływie tego czasu. To pokazuje, że niezależnie, czy mówi "zwykły" facet przy piwie, czy zawodowy dziennikarz - wszyscy myślą schematycznie, wszyscy popełniają ten sam błąd, a przypomnijmy, że od dziennikarstwa wymaga się rzetelności i sprawdzania faktów, nawet w tak drobnych kwestiach. Rzetelność buduje markę i zaufanie.</div><div>Ciekawostka: kibicowanie w takich strojach tej Pani przyniosło niezwykłą popularność. Dotychczas miała 600.000 obserwatorów na Instagramie, a po mistrzostwach w Katarze 2022, już 3 miliony! Dodatkowo jej popularność tak wzrosła, że w fazie pucharowej musiała opuszczać stadion w asyście miejscowej policji, ponieważ mnóstwo mężczyzn (i to miejscowych!) chciało sobie zrobić z nią zdjęcie. Ten przykład jasno pokazuje, że uroda i stroje ze sztucznej skóry lakierowanej mają ogromną moc oddziaływania, co pod koniec 2022 roku wspomniana modelka odczuła pod względem finansowym (oczywiście pozytywnym). A co ma założone na tych zdjęciach Pani Ivana Knoll (lateks, czy sztuczną, lakierowaną skórę)? Tak, jak w artykule wspomniałem: Na lateksie nie tworzą się drobne zmarszczki i lateksu się nie zszywa, bo jest gumą (można by było ją co najwyżej zgrzać). Skoro tutaj widzimy mnóstwo drobnych zmarszczek na spodniach i przeszywanych wykończeń na biustonoszu i ramiączkach, to mamy do czynienia z lakierowaną skórą. W gumowych (lateksowych) spodniach i biustonoszu nie dałoby się wytrzymać trzech godzin na stadionie, gdzie dodatkowo są duże emocje. Już po pięciu minutach byłoby bardzo niekomfortowo z powodu spływającego potu, nie mającego drogi ujścia<br /><br />
Dzisiaj wiele dziewczyn i kobiet rozgląda się za
mężczyzną, który będzie dobrze wyglądać, a młodzież lub dorośli faceci, za
dziewczynami i kobietami, które są powszechnie uważane za ładne. Przez podobne
podejście i aktualnie panującą modę na zdrowy styl życia, ekologiczne
postępowanie i fizyczność ciała, wiele osób stosuje diety, liczy kalorie,
chodzi na siłownię, poświęca czas na bieganie oraz wygląd zewnętrzny, ale nie
skupia się na sprawach osobowości, które łączą i mają wartość. Również nie
widać chęci zdobywania nowych umiejętnościach, które przydadzą się w codziennym
życiu. Najważniejsze jest ładne „opakowanie”. Nie ważne, co jest w środku… W
dzisiejszym świecie trzeba naprawdę mocno walczyć o swoją osobowość i konkretne
podejście do życia, ponieważ „tło historyczne” jest przesiąknięte schematami i
pustymi nawykami. Pytanie jest tylko takie: czy zechcemy się nad tym wszystkim
zastanowić i coś zmienić w sobie, a nie oczekiwać zmian u drugiej osoby? Trudno
oczekiwać zmian, zostawiając u siebie wszystko po staremu…<br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">
8. PRACA PRZEDSTAWIANA W MEDIACH</span></b><br />
Nie trzeba ukrywać, że standard życia zależy od
tego, ile posiadamy, dlatego połączenie polskiej mentalności i porównywanie się
do innych powoduje, że czujemy się gorsi, mniej wartościowi. Efekt tym bardziej
jest podbijany, jeśli zaczniemy czytać w mediach o pracy lub będziemy
przeglądać portale tematyczne związane z pracą, jak np. LinkedIn. Zauważymy, że
wszystkie te portale są tendencyjne i ukierunkowane na jeden typ pracowników –
na „korpoludków”, najlepiej na wysokim stanowisku. Weźmy pod uwagę strony
internetowe omawiające kwestie pracy, LinkedIn (znany portal związany z
poszukiwaniem pracy), czy np. reportaże, publikacje o Polakach za granicą.
Wszędzie otrzymujemy jednakowy obraz. Mamy wrażenie, że na rynku pracy są tylko
menadżerowie, dyrektorzy banków, korporacji oraz zobaczymy ambitnie brzmiące
angielskie nazwy stanowisk. Pójdźmy dalej… Jeśli mówimy o szukaniu pracy w
mediach, to od razu całą uwaga jest kierowana na to, jakie studia ukończyć, co
zrobić, żeby przyjęli Cię do biura. Tendencyjnie pracę omawia się jako pracę za
biurkiem. Czytając podobne artykuły i oglądając podobne materiały nie trudno
pomyśleć o sobie: jestem nikim. Trzeba jednak pamiętać, że to jest głównie problem
mediów, które za bardzo skupiły się tylko na jednym rodzaju pracy, a nie widzą
innych. W takim wypadku trzeba sobie uświadomić, że nie może być całych mas
dyrektorów, menadżerów i ambitnie brzmiących angielskich stanowisk opisujących
pracę w korporacji. Po prostu tak wyglądają struktury zarządzania i tego zmienimy.
To podobnie jak w państwie. Jest tylko jeden prezydent, jeden marszałek,
kilkadziesiąt wiceministrów, kilkaset posłów, senatorzy, itp. Jak zauważymy,
oni stanowią ułamek promila w stosunku do liczby obywateli tworzących całe
społeczeństwo, dlatego nie mamy żadnego powodu, aby porównywać się do tak
zwanych „elit”. Ja nawet nie chciałbym być na takich politycznych lub
powiązanych z nimi stanowiskach, ponieważ panuje tam prawdziwe zepsucie. Nawet,
jeśli jesteśmy bombardowani ukończeniem studiów i byciem „korpoludkiem” z
fajnie brzmiącym stanowiskiem po angielsku, to nie ulegajmy niższemu poczuciu
własnej wartości, bo na tę sprawę trzeba spojrzeć z kilku stron.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgveWDDmcGieYIX_cV9CmVdXph3SA__QxspDvTj-B9fvwBLC_7qL1pzrCYNowZMY308wXzyfuafgntZnM-EfXddP8nYiQe3LTmBNkkGomXCHxq8WN46Tvsu9TiyvaZBqXtC5jz7tfQGhFMHfaYoJA7DfXxtQEDkAxWvtkI_1O2Trc7a34JbGAKRF7dSFg"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgveWDDmcGieYIX_cV9CmVdXph3SA__QxspDvTj-B9fvwBLC_7qL1pzrCYNowZMY308wXzyfuafgntZnM-EfXddP8nYiQe3LTmBNkkGomXCHxq8WN46Tvsu9TiyvaZBqXtC5jz7tfQGhFMHfaYoJA7DfXxtQEDkAxWvtkI_1O2Trc7a34JbGAKRF7dSFg=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator">Tak najczęściej pracę widzą media</div><br />Wiemy, że świat nie jest sprawiedliwy i tak samo
„niesprawiedliwie” jeden się rodzi z jakąś cechą, umiejętnością, talentem, a
drugi nie. I tak, np. nie urodziłem się do nauki języków i tańca, dlatego nawet
pod okiem prywatnego nauczyciela za grube pieniądze nie nauczę się tych dwóch
rzeczy. Ale czy to znaczy, że muszę czuć się gorszy? Nie, bo mam coś, czego
ponad 80% ludzi na całym świecie nie ma: wychodzenie z inicjatywą i patrzenie
poza poczucie komfortu i bezpieczeństwa. To znaczy, że jeśli mam marzenie, to
nie czekam na „kiedyś”, tylko od razu je realizuję lub układam plan, jak mam je
zrealizować i to robię. Ewentualne przeszkody nie są dla mnie problemem, bo są
czymś, co „kopię” na bok i idę dalej do przodu. Jednak również mam w
świadomości fakt, że dla jednych moje marzenia mogą być nijakie, a dla innych
nieosiągalne, dlatego całym kluczem do szczęścia jest porównywanie swoich
osiągnięć do swoich poprzednich, a nie osiągnięć innych! Wtedy widzisz swój
postęp w warunkach, na które pozwalają Ci okoliczności. Pamiętaj, że zazdrość
prowadzi do frustracji, a dalej, do nienawiści, a nienawiść czasem do…
morderstwa. Ktoś może mieć znacznie więcej niż ja, ale czy to mnie zraża? Nie,
bo porównuję siebie do… siebie sprzed kilku lat, bo każdy ma inne możliwości
(gdzie indziej się urodziliśmy, mamy inne uzdolnienia, mieliśmy inne
wychowanie, inny start w życiu, itp.). I wiesz do jakiego wniosku dochodzę? Największym
naszym strachem/lękiem powinno być nie to, żeby iść do przodu choć małymi
kroczkami, ale stanie/tkwienie w martwym punkcie.<br /><br />
Podam Ci przykład, jak myśli ponad 80% ludzi na
świecie, kiedy w grę wchodzi spełnienie jakiegoś marzenia. To jest wręcz chory
paradoks. Wiele ludzi marzy o tym, żeby pojechać na Malediwy, ale gdy nadarza
im się taka okazja, nie pytają co tam zobaczą, co można przeżyć, czy tam jest
tak rajsko, jak nam pokazują w biurach podróży, tylko zapytają się: ile trwa
lot, czy jest tam gorąco, czy są rekiny, itp. Kiedy tacy ludzie słyszą, że lot
trwa 9,5 godziny, to mówią: ja dziękuję. W czym jest problem? Nie widzą celu,
tylko krótkotrwałą przeszkodę, która dziś jest i dziś jeszcze się skończy, a
nie zada im żadnego bólu. Co najwyżej może być mniej wygodnie. Dlaczego tak
jest? Dlatego, że wspomniane ponad 80% ludzi dąży do zaspokojenia drugiego/trzeciego
poziomu z pięciu głównych kategorii potrzeb człowieka, które omawia piramida Maslowa
– poczucia komfortu i bezpieczeństwa. Lot na Malediwy wymaga przekroczenia tej
bariery, dlatego nawet zakładając, że pieniądze nie są problemem, to większość
i tak nie spełni swojego marzenia, ponieważ ono zaburza ich poczucie komfortu,
wygody i bezpieczeństwa. Takie osoby będą wolały zostać w domu, bo będą
wiedziały jaki będzie efekt końcowy. Nic nie zaburzy ich wewnętrznego spokoju,
a taki wyjazd wymaga zetknięcia się z czymś nieznanym. Teraz widzisz, jaka jest
moja przewaga na większością ludności świata? Nie muszę mieć wykształcenia,
ładnie brzmiących stanowisk, ani być majętnym. Mam za to inicjatywę i
pragnienie zaspokajania piątego poziomu potrzeb człowieka z piramidy Maslowa –
rozwój i wykorzystanie własnego potencjału. To znaczy, że będąc zwykłym
człowiekiem „z produkcji” realizowałem już takie marzenia, o których niewielu
myśli.<br /><br />
Większość ludzi płaci grube pieniądze za to, żeby
ktoś inny podejmował za nich decyzje, dlatego tak wielu kupuje wycieczki w
biurach podróży, czy też płaci, żeby ktoś inny zadecydował za nas w co
zainwestować, a jeszcze inni szukają pomocy u wróżek. Zarabiając zaledwie
1000zł w mojej pierwszej pracy, założyłem górski klub, zrzeszający miłośników
gór z całej Polski, a w szczytowym okresie mieliśmy 1500 osób. Wszedłem też na
kilka najwyższych szczytów Europy w tym <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/07/mont-blanc-4810-m-npm-od-strony-wloskiej.html" target="_blank">Mt. Blanc od strony włoskiej</a>, trzeci
najwyższy szczyt Kaukazu – Kazbek, gdzie w mojej ekipie była osoba po przebytym
nowotworze i zobaczyła, że nadal można spełniać wielkie marzenia;
zorganizowałem również na własną rękę wyprawę na najwyższy szczyt Ameryki
Północnej, na Alasce – <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/08/denali-6190-m-npm-alaska-1305-4062017.html" target="_blank">Denali 6190 m n.p.m.</a> i od kilku lat organizuję
dwutygodniowe wyjazdy na Malediwy na własną rękę, gdzie płacę trzykrotnie mniej
niż w biurach podróży. Zajmuję się również od 2000 roku badaniem pogody,
zbierając 11 parametrów każdego dnia + 10/dzień opisuję w sposób naukowy i
szczegółowy chmury, jakie były na niebie. Z zebranych danych wyciągam wnioski i
stosuję je w górach do przewidywania odpowiedniego czasu na wyprawy lub ataki
szczytowe. Na tym polu mam dużo sukcesów, ponieważ znajomość tematów pogody w
terenie na poziomie eksperckim (wynikającego z obserwacji i zapisywania wyników
obserwacji od ponad 20 lat każdego dnia), dało mi przewagę nad profesjonalnymi
przewodnikami, którym płaci się grube pieniądze. Nie raz mówiłem przewodnikom w
Gruzji, gdzie popełniają błędy w prognozach na wyjście i omawiałem ich
klientom, czego ja się spodziewam. Dzięki temu mam już pięć większych dla mnie
wypraw na koncie, gdzie ekipy z przewodnikami nie weszły, ponieważ nie trafiły
w odpowiednią pogodę lub wyszły o niewłaściwej porze, a moja ekipa zawsze
wchodziła na szczyt albo samotnie, albo w towarzystwie jednej, maksymalnie
dwóch innych grup. Nie mam problemu nazywać siebie ekspertem w tej konkretnej dziedzinie,
bo nie papier decyduje, czy jesteś ekspertem, ale Twoje doświadczenie
wykorzystywane wielokrotnie w praktyce. Jak wykorzystałem wiedzę podczas moich
wypraw, opisałem bardzo szczegółowo w moim artykule: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/10/czym-jest-pasja-gor-czyli-dlaczego-sa.html" target="_blank">Czym jest pasja gór i dlaczego są ludzie, którym nie tzeba tego tłumaczyć i są ludzie, którym nigdy tego nie wytłumaczysz</a>
(punkt 4. – wiedza i jej wykorzystanie w terenie). Jeśli lubisz poszerzać swoje
horyzonty, polecam Ci dodatkowo wywiad p. Krzysztofa Woźniaka (Atora) ze mną na
temat pogody, co ciekawego się w niej dzieje. Cały wywiad znajdziesz tutaj: <a href="https://www.youtube.com/watch?v=IwCxhwvlw3U" target="_blank">Kontrola i manipulacja pogodą jest możliwa!</a>.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh76nl8UiuoeS3JLo083SJxOFYhIq3ULLsvMRo3zITsSJ3At8y5e9gTmZp752QUufRd-CPoZa696XTmPHpkacDCkivh3S-CyDagBRmWsKP1wIhaFsIZQvqFVk2QLeftwfeDtNoRwKwvhLLmgZgUgH8iuk-csZss96mhVR57bYih8mjd-vGlEl2tV_MpEw"><img data-original-height="929" data-original-width="1600" height="372" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh76nl8UiuoeS3JLo083SJxOFYhIq3ULLsvMRo3zITsSJ3At8y5e9gTmZp752QUufRd-CPoZa696XTmPHpkacDCkivh3S-CyDagBRmWsKP1wIhaFsIZQvqFVk2QLeftwfeDtNoRwKwvhLLmgZgUgH8iuk-csZss96mhVR57bYih8mjd-vGlEl2tV_MpEw=w640-h372" width="640" /></a>Ile Jesteś gotów zapłacić za doradcę od Twoich spraw?</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3CmIGeX4li9mE7iidPawJDdnAmMQgQATRqMVpm7wGvFPFBR_h7Hr2peqoNB7TzXpElno10qYAA7t63LKG98gib5WJybvCiqMsq9PgFjbr8uE1TGPeYsT4n_4YR944-yHwS2KaPVov0eHG/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3CmIGeX4li9mE7iidPawJDdnAmMQgQATRqMVpm7wGvFPFBR_h7Hr2peqoNB7TzXpElno10qYAA7t63LKG98gib5WJybvCiqMsq9PgFjbr8uE1TGPeYsT4n_4YR944-yHwS2KaPVov0eHG/w427-h640/DSC_9357.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk-2ryyTHvY_ul7FIiBgoWDL1B-bXg_z-1apE_t-UcKSb6LDWIjL8LRnvK6-mbqBKpsZCS-nyOdq4RCsJOIfC8zmA3ImF8buCPtDzt1fOvzBe73YdaUf9vRVZJMrMEn-gNpDgL7qSH4D2x/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk-2ryyTHvY_ul7FIiBgoWDL1B-bXg_z-1apE_t-UcKSb6LDWIjL8LRnvK6-mbqBKpsZCS-nyOdq4RCsJOIfC8zmA3ImF8buCPtDzt1fOvzBe73YdaUf9vRVZJMrMEn-gNpDgL7qSH4D2x/w427-h640/DSC_9305.JPG" width="427" /></a></div><div class="separator">Kazbek widziany z polany położonej na wysokości 3000 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4r0XYHu9mV-o0SC4hWubIGFK3_JaDv9FtnqtGTuuF1BzhIykBGJFf-c0Je_rHwMC7xxDUcOUFZUrxz9t1Orz49MDRvj3LfSD2vga17azBg3RnkCD6lGuHnjORCiRqdZAIx9XTGmOJE5iS/s1600/IMG_3052.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4r0XYHu9mV-o0SC4hWubIGFK3_JaDv9FtnqtGTuuF1BzhIykBGJFf-c0Je_rHwMC7xxDUcOUFZUrxz9t1Orz49MDRvj3LfSD2vga17azBg3RnkCD6lGuHnjORCiRqdZAIx9XTGmOJE5iS/w640-h426/IMG_3052.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">W drodze na Denali 6190 m n.p.m.</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank"><img data-original-height="426" data-original-width="639" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMSlm-buo_3T0hzM-_Ms7U1YK7O5gjzdN_iptqCrCh5CGLfscNTNXdRCHC-2TknqcsiR3FeUivIxUJcOrHv8KHnuOktzhH43HeCX0PTKjOqTCloh91hBfSEIT30-c3uwBVTm_trmxPgay-/w640-h426/image.png" width="640" /></a></div><div class="separator">Dzięki organizacji kilku wyjazdow na Malediwy na własną rękę mogłem zobaczyć rajski kawałek świata oraz pojechać za cenę trzy razy mniejszą niż w biurze podróży</div><br />
Od 2006 roku, przez 12 lat, pomagałem również
osobom, które planowały samobójstwo. Opracowałem nawet swoją autorską metodę,
jak wyszukiwać takich ludzi. Poświęcałem im czas, żeby wyciągnąć ich z marazmu.
Wiecie co? Aż sześć osób oficjalnie przyznało mi, że uratowałem ich życie. I
nie piszę tego w kontekście chwalenia się, ale w takim kontekście, że my –
zwykli ludzie – mamy duży potencjał, tylko musimy go wykorzystać. W piramidzie
potrzeb Maslowa wykorzystanie swojego potencjału to najwyższa potrzeba
człowieka. To właśnie ona powoduje, że możemy siebie rozwijać, pomagać innym i
spełniać nawet najbardziej odległe marzenia. Co Ci te przykłady pokazały? Że
nie musisz mieć super wykształcenia, ale raczej musisz posiadać chęć
zaspokajania potrzeb piątego rzędu według piramidy Maslowa – samorozwój i
wykorzystanie swojego potencjału. Wtedy szybko zobaczysz, że będąc zwykłym
człowiekiem z produkcji, możesz osiągnąć wielkie rzeczy. I nie mówię tego, żeby
się chwalić lub wywyższać, ponieważ jestem daleki od tych rzeczy, ale raczej
chcę Ci pokazać, że mając śmiesznie niską wypłatę w tamtym czasie, dzięki
wykazywaniu inicjatywy, problemy nie były dla mnie problemami, bo liczył się
cel. I zawsze do niego dążyłem. Wiesz co zawsze powtarzam młodszym ludziom ode
mnie? Teraz nie jest czas na studia i zostanie kolejnym „korpoludkiem”, bo
sytuacja na świecie zmienia się tylko na gorsze, dlatego możliwości działania z
każdym rokiem będą coraz mniejsze. Na podstawie rządowych dokumentów + dokumentów
podpisanych i ratyfikowanych przez Parlament Unii Europejskiej uważam, że
podróżowanie będzie dostępne dla nas przez góra 5 lat. Później „zabiją” nasze
plany bzdurne przepisy, sztuczne podatki, inflacja, drożyzna i nowe
ograniczenia, o których jeszcze nie wiemy. Chcesz się dowiedzieć, dlaczego tak
myślę? Zapraszam Cię do szczegółowej analizy gospodarki, systemu finansowego i
geopolityki w moim osobnym artykule: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/07/a-ty-w-czym-przechowasz-wartosc.html" target="_blank">A Ty w czym przechowasz swoją wartość?</a>.
Jeśli np. lubisz podróżować, a gonisz za wykształceniem, zobaczysz, jak szybko
przeleci Ci pięć lat, a kiedy je osiągniesz, dostrzeżesz, że tak naprawdę nie
masz już większości możliwości z powodów zewnętrznych, o których bardzo dużo
mówię we wspomnianym artykule… To nie są żadne teorie spiskowe, tylko
podsumowane fakty z przeczytanych przeze mnie rządowych i unijnych dokumentów.
Poświęciłem temu mnóstwo czasu i dlatego dzielę się z Tobą tą wiedzą, żebyś Ty
nie musiał tego robić.<br /><br />
Nawet, jeśli pominiemy zmiany, które będą
zachodzić na gorsze i każdego roku będą ograniczać nasze możliwości rozwoju, to
wystarczy, że dostrzeżesz ile rzeczy nam już umknęło bezpowrotnie i jak szybko
zmienił się świat. Na przykładzie moich górskich podróży podam Ci przykład, jak
bardzo ograniczyło się moje pole działania w ciągu tylko kilku ostatnich lat. O
co chodzi, pokażę Wam na przykładzie gór, ponieważ w nich czuję się najlepiej i
są moją największą pasją. Kiedy oglądam zdjęcia z moich mniejszych i większych
wyjazdów, widzę, że wiele z tych miejsc jest już... niedostępna lub po prostu
zmieniła się tak, że już nigdy nie zobaczymy tego samego, co kiedyś… Wśród
ludzi gór nawet utarło się powiedzenie: "góry nie uciekną". O ile w
kwestiach bezpieczeństwa to powiedzenie ma sens, kiedy np. nie dotrzemy na
szczyt z powodu zmieniającej się na gorszą pogody, to w kontekście odkładania
wyjazdu w góry na nieokreślone "kiedyś" lub "może kiedyś"
jest mocno nieuzasadnione. Tyczy się to również każdej innej dziedziny życia,
ponieważ w nich również zachodzą podobne zmiany, jak w górach - na gorsze.
Oglądając zdjęcia, którymi obrazuję, to o czym teraz mówię, zobaczcie jak wiele
zmian zaszło w ciągu zaledwie 10 lat:<br /><ul style="text-align: left;"><li><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2016/03/elbrus-5642-m-npm-rosja-2806-06072014.html" target="_blank">Elbrus 5642 m n.p.m.</a> (najwyższy szczyt Rosji) -
z powodu sankcji nałożonych na Rosję, chętni już nie wejdą na tą górę. Nawet,
jeśli znajdą lot spoza UE, to Polacy nie będą tam mile widziani z powodu
propagandowego przekazu telewizji w Rosji, a rejon Elbrusa jest rejonem
wojskowym,</li><li><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/10/pieniny-2017-16-17102017-osmy-rok.html" target="_blank">Pieniny (Sokolica)</a> - nie zrobisz już zdjęć z
sosną-symbolem Pienin na szczycie Sokolicy, ponieważ w krótkim czasie została
podwójnie uszkodzona. Została tylko jedna gałąź,</li><li>Alpy szwajcarskie - z powodu szybko topniejących
lodowców nie wejdziesz już klasyczną drogą na 4-tysięcznik <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/07/aletschhorn-4195-m-npm.html" target="_blank">Aletschhorn 4195 mn.p.m.</a>, ponieważ zawaliła się duża część lodowca, dalsza wędrówka jest
niebezpieczna z powodu dużego ryzyka zawalenia się kolejnych części lodowca.
Zmiany klimatu powodują szybkie topnienie lodowców. Szczyt ten słynie z
przyrody, której od co najmniej kilkuset lat nie zmienił człowiek, ani nawet
jej nie skaził. Można tam podziwiać najpiękniejszą alpejską roślinność,</li><li>Alpy szwajcarskie - <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/dufourspitze-4634-m-npm-14-18062012.html" target="_blank">Dufourspitze 4634 m n.p.m.</a>
(drugi lub trzeci najwyższy szczyt w Europie w zależności od przyjętej
klasyfikacji). W 2013 piękny staw lodowcowy u stóp tej góry dosłownie wpłynął
pod powierzchnię lodowca, pozostawiając po sobie piękną, lodowcową jaskinie.
Zarówno stawu, jak i jaskini już nie zobaczycie, a przybywająca ilość szczelin
sprawia, że dojście na szczyt staje się coraz bardziej niebezpieczne,</li><li>Ostatnie dwa lata pokazały nam, że można
ograniczyć naszą wolność bezprawnie w nieprzewidywalny sposób, a przez to
"zabić" nasze plany. Dzisiaj już oficjalnie mówi się w mediach
głównego nurtu, że podjęte środki w walce z wirusem były zbyt daleko idące w
stosunku do zagrożenia, co najpierw doprowadziło do zniszczenia gospodarek
zachodnich, a później doprowadzi do wojen (a nie "tylko" jednej
wojny), ponieważ dług światowy jest już nie do spłacenia (335 bln $ w stosunku
do 82 bln $, które rocznie jest w stanie zarobić cały świat). Nie od dziś
wiadomo, że długi resetują tylko i wyłącznie wojny...,</li><li>zmieniająca się pogoda - <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/04/krokusy-w-dolinie-chochoowskiej-kiedy.html" target="_blank">krokusy w Dolinie Chochołowskiej</a> - od 2020 roku kwitną bardzo słabo, dlatego kto był w latach
2015-2019 ten widział najpiękniejsze widowisko,</li><li>zmieniająca się pogoda - jesień w Polsce
(Pieniny) - od 2019 następuje wyraźny spadek ilości kolorów oraz gnicie
zielonych liści na drzewach, przez co nie ma już takich widowisk, jak w latach
poprzednich. Lata 2020, 2021 i 2022 były najgorsze pod tym względem,</li><li>Gruzja (<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/07/kazbek-5047-m-npm-gruzja.html" target="_blank">Kazbek 5047 m n.p.m.</a>), Alaska (<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/08/denali-6190-m-npm-alaska-1305-4062017.html" target="_blank">Denali 6190 m n.p.m.</a>) oraz inne miejsca – z powodu inflacji, niestabilnej sytuacji
politycznej i gospodarczej na świecie nie wiadomo przez jak długi okres będzie
nas jeszcze stać latać do innych państw. Oceniam go na zaledwie kilka
pojedynczych lat. Uchwalony dokument 'Fit for 55' przez Parlament Unii
Europejskiej spowoduje, że ceny biletów lotniczych zostaną sztucznie
podniesione o kilkaset %, co spowoduje ograniczoną dostępność do miejsc, które były
zawsze normalnie dostępne dla wielu ludzi,</li><li>ludzie - Internet i media społecznościowe
spowodowały, że jakość turystyki znacznie spadła, zanikają dobre zwyczaje, a w
ludziach widać coraz większą frustrację, brak pomysłu na siebie i coraz większe
odizolowanie. Góry sprzed 15 lat to zupełnie inny świat niż dzisiaj... O tym
zjawisku również napisałem osobny, artykuł: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/09/w-tym-artykule-chce-przedstawic.html" target="_blank">Jak bardzo zmieniła się turystyka górska w ciągu ostatnich 15 lat?</a></li></ul><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinxyns9r6KjzdhIS8kRX36o3z_MWghgUv7itm6wzFxVQ8krOscJwPd4x1LLOvxpoOU6qEsYjG8kjIqy_oOSJ6Lgs3tdQZO8Cpp8-miT-DSs9wFwiroH1S5QJYHmyeeS1vjlBuffSzGP9G1/s1600/IMG_2338.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinxyns9r6KjzdhIS8kRX36o3z_MWghgUv7itm6wzFxVQ8krOscJwPd4x1LLOvxpoOU6qEsYjG8kjIqy_oOSJ6Lgs3tdQZO8Cpp8-miT-DSs9wFwiroH1S5QJYHmyeeS1vjlBuffSzGP9G1/w640-h426/IMG_2338.JPG" width="640" /></a></div><div>W drodze na Denali 6190 m n.p.m. na Alasce</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1N_FGFfVMveIR3ssTPXZKxr1M2yTHRN1T6d9RzlrEdLDN6Tzt8gkYSVvdYfSDom-l88555cae2OehIiWB2db-E5pCwqYv3wwh7eJLihtac2laXH-JgPkSrTxPXlrYz-IVqHTc_o5SJ0E/s1600/Gory_2018aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1N_FGFfVMveIR3ssTPXZKxr1M2yTHRN1T6d9RzlrEdLDN6Tzt8gkYSVvdYfSDom-l88555cae2OehIiWB2db-E5pCwqYv3wwh7eJLihtac2laXH-JgPkSrTxPXlrYz-IVqHTc_o5SJ0E/s640/Gory_2018aas.jpg" width="640" /></a></div><div>Niesamowita i piękna droga na Dufourspitze 4634 m n.p.m. (pękające lodowce tworzą seraki i szczeliny, przez które w sezonie coraz trudniej przejść)</div><div><br /></div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/07/kazbek-5047-m-npm-gruzja.html" target="_blank"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FotYa7rU6FEGKKOnI2G74GvKEf3ti97129HQom0yqnIZZ7tWu1BZeswkslFnViCGfnbwXaxXBozqOtkK1IbDcFAkGPuDyjgIvyQlFJFObA6L2VIurlSMSdTQ70yarOAcklZYV2hmR6f1/w640-h426/DSC_9591.JPG" width="640" /></a></div><div>Gruzja - Kazbek 5047 m n.p.m. - lodowiec na wysokości 4550 m n.p.m. pod koniec czerwca nie był już w ogóle pokryty śniegiem</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg8kMTmS0R_R87PZkGlkXZ0oiiqAvlhIP0brpYmCtij8VIowFSVWf3wy7AKnPXDo_l0tAiiSedC1ATjmabAwfv4aJ7Ll68RPiVMXUYKS5s59kHRsDt0KJI_shus4g4XSQxIVp4rVfXZftd/s1600/IMG_1579.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg8kMTmS0R_R87PZkGlkXZ0oiiqAvlhIP0brpYmCtij8VIowFSVWf3wy7AKnPXDo_l0tAiiSedC1ATjmabAwfv4aJ7Ll68RPiVMXUYKS5s59kHRsDt0KJI_shus4g4XSQxIVp4rVfXZftd/w640-h426/IMG_1579.JPG" width="640" /></a></div><div>Krokusy w Dolinie Chochołowskiej. W latach 2020-2022 o takim widoku mogliśmy tylko pomarzyć</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_CDc7mGUg20sYqLD2ASeylWibnAQUZxmWrJQ_XUJZU52Ag5F9dGlnSeZE68RfHhuYbiRP3wDtQ2dmcSh4kVmJrYe5iFhIwy6HQGchbBZuVcOxcp9DlsN6nSPfbhszBf0F7PWGfi6BIk6X/s1600/IMG_5389_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_CDc7mGUg20sYqLD2ASeylWibnAQUZxmWrJQ_XUJZU52Ag5F9dGlnSeZE68RfHhuYbiRP3wDtQ2dmcSh4kVmJrYe5iFhIwy6HQGchbBZuVcOxcp9DlsN6nSPfbhszBf0F7PWGfi6BIk6X/w640-h426/IMG_5389_filtered.jpg" title="Elbrus 4300 m n.p.m." width="640" /></a></div><div>W drodze na Elbrus 5642 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYuC89eF3nTa1IeTvF_8d0eb_iNJlmcf0uYLOyDfWsUBD-Cl55e0Ra_S7vXmEC_26ql2LHmhNrAZYhYdZ_WdzLEradMco4cCbzWsgA2MENxSuei9v9pMfMo68SbF2BQSmLQKmvGvnOZ8o/s1600/Gory_2423.jpg" style="text-align: center;"><img alt="Gornersee" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYuC89eF3nTa1IeTvF_8d0eb_iNJlmcf0uYLOyDfWsUBD-Cl55e0Ra_S7vXmEC_26ql2LHmhNrAZYhYdZ_WdzLEradMco4cCbzWsgA2MENxSuei9v9pMfMo68SbF2BQSmLQKmvGvnOZ8o/s640/Gory_2423.jpg" title="Ob dem See" width="640" /></a></div><div>Tego lodowcowego stawu w drodze na Dufourspitze 4634 m n.p.m. już nie zobaczymy</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghz_G7_AyCLgSYNQZQC_gRtpKUnstgv6nN9X9XAjDtN06rL9eE2y0rtjB9rnMmyawEe2T6_9rOnYvi_Q4TJYmYmhTWDob4fqjxpQ-Cf2I84dAZYbvczVi8GBv7i50XG6oXjD-MKXJDdWY/s1600/IMG_3754.JPG"><img alt="Ob dem see, Gornersee" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghz_G7_AyCLgSYNQZQC_gRtpKUnstgv6nN9X9XAjDtN06rL9eE2y0rtjB9rnMmyawEe2T6_9rOnYvi_Q4TJYmYmhTWDob4fqjxpQ-Cf2I84dAZYbvczVi8GBv7i50XG6oXjD-MKXJDdWY/s640/IMG_3754.JPG" title="Ob dem see, Gornersee" width="640" /></a></div><div>Tego lodowego tunelu w drodze na Dufourspitze 4634 m n.p.m. również już nie zobaczymy</div><div><br /></div>Z tego powodu bardzo się cieszę, że nigdy nie
odkładałem moich planów na 'kiedyś', ponieważ wiele miejsc, które odwiedziłem
są już niedostępne, zmienione przez zjawiska pogodowe, zniszczone lub
wprowadzono na nich jakieś ograniczenia, które zniechęcają do odwiedzania tych
miejsc, a jeszcze stały się tak sztucznie drogie, że po prostu nie wydamy tylu
ciężko zarobionych pieniędzy, żeby jedynie polepszyć czyjeś i tak już bardzo
wysokie standardy życia, dla których jesteśmy tylko pogardzaną, tanią siłą
roboczą, z którą nikt się nie liczy…<br /><br />
Jeśli więc, ktoś chce jeszcze coś zrobić, gdzieś
pojechać, zrealizować jakieś plany, nie odkładajmy tego na "jutro",
"na kiedyś", "na za rok", a przede wszystkim poznajmy swoją
wartość, twórzmy swoje własne poczucie wartości. Swoje poczucie własnej wartości
zaczyna się tworzyć od momentu, kiedy wyjdziesz poza drugi poziom potrzeb w
piramidzie Maslowa – poza poczucie komfortu i bezpieczeństwa, co na chłopski
rozum można przetłumaczyć na: wyjdź poza codziennie powtarzany schemat: praca –
dom – codzienne obowiązki – telewizor/telefon/gry komputerowe – spanie. Trzeba jednak
pamiętać, że są ludzie, którym do szczęścia wystarczy posiadanie dzieci,
codzienne spełnianie obowiązków wynikających z założenia rodziny oraz spokojne
mieszkanie w domu i dzięki temu czują się wartościowi. Może tak być, ale takie
osoby muszą być wewnętrznie przekonane, że to jest spełnienie ich marzeń. Tylko,
co w przypadku, gdy dzieci już dorosną i być może się wyprowadzą? Czy dalej będą
miały w sobie taką samą radość z życia? W większości przypadków wspomniane
osoby są jednak zmęczone codziennością i powtarzalnością swojego życia, gdzie
narzekają na zewnętrzne otoczenie. Najważniejszy jest fakt, żeby być szczerym
ze sobą i umieć określić, co daje Ci spełnienie. Myślę, że z tym jest największy
problem, dlatego większość ludzi nie potrafi wypracować swojego poczucia
własnej wartości, bo nie wie nawet, w którym kierunku ma podążać.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
9. MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE</b></span><br />
To kolejny czynnik „zabijający” nasze poczucie
własnej wartości. Dlaczego? Ponieważ odwołuje się do porównywania z innymi.
Oficjalne wyniki badań psychologicznych, o których możemy przeczytać w wielu
mediach głównego nurtu mówią, że aż 70% użytkowników Instagrama czuje się
gorsza, z powodu treści, które są publikowane w omawianym serwisie. Można
powiedzieć, że ten portal internetowy obniża nasze morale, nasze poczucie
własnej wartości i częściowo może prowadzić do depresji. Jak ten mechanizm
działa? Przeglądając treści, widzimy wyidealizowane kobiety, które w
rzeczywistości tak nie wyglądają i czytamy w jak piękne i rajskie miejsca one
jeżdżą. Myślimy sobie wówczas: <i>„patrz: ludzie to sobie jeżdżą, a moje życie
jest takie do d*py. Na nic mnie nie stać”</i>. Takie myślenie zaczyna nas dobijać.
Jednak pierwszą czynnością powinno być rozebranie wspomnianej myśli na czynniki
pierwsze. Ja nie mam Instagrama, ale kiedy przeglądałem w młodszych latach
podobne treści, wyciągnąłem kilka wniosków, które dały mi wiele do myślenia. Po
pierwsze, te osoby nie są tak idealne, jak siebie prezentują. Pokazują tylko swoje
najbardziej udane momenty życia i te najbardziej kolorowe (egzotyczne wyjazdy,
imprezy). Za to nie ma tam nic o ich niepowodzeniach życiowych, które przecież
mają na swoim koncie. Po drugie, do pokazywania swojej „rzeczywistości” używają
mocno obrobionych, wyidealizowanych zdjęć, a jeśli ktoś pisze o podróżach, to
najczęściej jego konto jest sponsorowane, lub zadłuża się, żeby utrzymać swój
wysoki status na Instagramie/Facebooku. Bardzo łatwo można odróżnić naturalną
narrację od tej sztucznej, dlatego na mnie takie portale nie działają, ponieważ
już dawno przerobiłem to ze samym sobą. Kolejne rzeczy, które na nas oddziałują
na portalach społecznościowych, gdzie pokazuje się wyidealizowane życie, to
kłamliwe dane i patrzenie zbiorowe, a nie indywidualne. To znaczy, że
najczęściej ludzie zaniżają koszty, które ponieśli za spełnienie swojego
marzenia, żeby jednocześnie pokazać, jacy są zaradni. A patrzenie zbiorowe? To
błąd naszego umysłu. Kiedy widzimy kilka wiadomości z egzotycznych wakacji pod
rząd, myślimy: <i>„no ludzie to sobie jeżdżą, a mnie to na nic nie stać”</i>. Nie
widzimy jednak faktu, że poszczególne relacje napisały/opublikowały oddzielne
osoby, co oznacza, że nie jedna osoba była w np. w siedmiu miejscach w ciągu
tych wakacji, ale siedem osób było w siedmiu różnych miejscach, być może nawet
w tym samym czasie. Zanim będziemy korzystać z portali społecznościowych (co i
tak z pewnością robicie) najpierw nauczcie się z nich właściwie korzystać.
Analizujcie krytycznie to, co widzicie, bo tylko w ten sposób nie zatracicie
swojego poczucia własnej wartości.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiL_B6spilesHTtRuF27JwTYlG0RPLZwZfHfSs0UZsksZbvNbn_gUHkqxVOLlSsxcH8VIn-00v-vAIWWWr_C4vJgm85yYJY-i_Uwl0S0Kd7_1o6bG7sLo1aWx0B06gSIj5x9vC7qtm6_qca16rHqNCIxeS0UWaGjTo9fqK0VP8MRT8AKoeQDFKbiDdH8g"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiL_B6spilesHTtRuF27JwTYlG0RPLZwZfHfSs0UZsksZbvNbn_gUHkqxVOLlSsxcH8VIn-00v-vAIWWWr_C4vJgm85yYJY-i_Uwl0S0Kd7_1o6bG7sLo1aWx0B06gSIj5x9vC7qtm6_qca16rHqNCIxeS0UWaGjTo9fqK0VP8MRT8AKoeQDFKbiDdH8g=w640-h426" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgn-D64Jug0AoNPURrMooUoCzViizw5i02TGK1W83sQR5vxtuOdRpUfvZVIdlDxKYtmIr7mxSr9TbJCaa_5GgNJ6rieej6OKV9QkltG_N384sLjJH6zS4-M1OZh6TUv9ed9NBryLpiDchbZswPFmd2PlZUjzirlCN2q50VDPt4uXcuBzlkgLaoLGwVqgA"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgn-D64Jug0AoNPURrMooUoCzViizw5i02TGK1W83sQR5vxtuOdRpUfvZVIdlDxKYtmIr7mxSr9TbJCaa_5GgNJ6rieej6OKV9QkltG_N384sLjJH6zS4-M1OZh6TUv9ed9NBryLpiDchbZswPFmd2PlZUjzirlCN2q50VDPt4uXcuBzlkgLaoLGwVqgA=w640-h426" width="640" /></a></div><div class="separator"><br /></div>
Od dziesięcioleci kobiety tracą swoje poczucie
własnej wartości ze względu na swoje ciało. Dlaczego tak jest? Ponieważ od
wielu pokoleń oddziałują na ich psychikę media: telewizja, Internet, reklamy, bilboardy,
itp. Zauważyłeś/-aś, że prawie każda, jeśli nie każda kobieta ZAWSZE ma do
zrzucenia jakieś zbędne kilogramy? Nie ważne, że jest szczupła, normalna, czy z
nadwagą. Prawie każda walczy ze swoimi „nadprogramowymi” kilogramami.
Zastanawiałeś skąd to się wzięło? Przecież wiele osób jest szczupła, a mimo
wszystko wstydzi się własnego ciała. Najpierw telewizja przez kilkadziesiąt lat
swojej działalności, a później Internet wyryły nam na stałe obraz perfekcyjnie
wyglądających kobiet. Takie pokazuje nam się w filmach, na różnych galach,
pokazach mody, czy też w reklamach. W realnych warunkach nigdy nie masz szans
taką być i co najlepsze – one same też takie nie są. Wszystko kryje się za
kosmetykami, drogimi operacjami plastycznymi i ludźmi, którzy dzięki tym
„idealnym” kobietom z wyglądu, mogą zarobić grube miliony dolarów. Oglądając
takie osoby w telewizji/Internecie przez całe swoje życie, kobiety zachciały
wyglądać, jak one. Do dziś trwa pogoń za idealnym ciałem, kosmetykami, które
pozwolą nam zakryć wszelkie niedoskonałości, czy też pięknym wyglądem twarzy.
Płeć piękna potrafi być tak zablokowana wewnątrz siebie, że wyjście na plażę,
na imprezę, czy gdzieś, gdzie trzeba ubrać sukienkę, potrafi spowodować, że nie
prześpią całej nocy, bo myślą <i>„jak ja będę wyglądać?”</i>. Czy chcesz, czy nie,
media bardzo mocno wyryły w nas myślenie o sobie, jako te daleko odstające od
ideałów. Teraz zastanów się: nawet, jeśli osiągniesz swój cel, to co dzięki
niemu będziesz mieć? Czy kobieta ciągle zabiegająca o swój wygląd, będzie
spostrzegana jako atrakcyjna? Fizycznie na pewno tak, ale do życia raczej nie…
Zastanów się głęboko: po co, lub dlaczego dążę do ideałów, które mi serwuje
telewizja? Być może sekret tkwi w tym, że nigdy nie dogonimy naszych ideałów i
przez to możemy przez całe życie robić wszystko, żeby osiągnąć w jakiejś mierze
swój cel. Może przez to będziemy czuli się wewnętrznie lepiej, atrakcyjniej,
albo zdobędziemy pewność siebie. Ale czy naprawdę przez wygląd mamy czuć się
lepsi od innych, bardziej atrakcyjni lub pewni siebie? I w ogóle, dlaczego mamy
czuć się lepsi od innych? Czy takie podejście nie trąci pychą? Dlaczego
mężczyzna nie ważne, czy jest gruby, czy chudy (celowo użyłem tych słów) nic
sobie z tego nie robi? Bo mężczyzna wie, że nie tędy droga. Ile jest facetów z
nadwagą, a czerpiących z życia? Wcale nie przejmują się swoimi „kilogramami”?
Po prostu telewizja w kwestii wyglądu nie ma na nich tak dużego wpływu, jak na
kobiety. Od około roku 2017 tendencja powoli się zmienia, ale skala porównawcza
facet-kobieta nadal jest zupełnie inna. Kobieta chce ładnie wyglądać, czuć się
atrakcyjna. Gdzieś w podświadomości tkwi w niej rywalizacja z innymi
koleżankami i chęć zwracania na siebie uwagi wyglądem. Nie bez powodu wiele
dziewczyn, czy kobiet potrafi ubrać się wyzywająco, tylko po to, żeby ktoś inny
zawiesił na nich wzrok. A jeśli już ktoś zawiesi na nich wzrok i osiągną to,
czego chciały, to nagle usłyszysz: <i>„co za bezczelny typ!”</i>. Dlaczego się więc
burzy taka osoba? Przecież osiągnęła to, co chciała osiągnąć. Zauważyłeś coś?
Powstaje pewna pętla, z której nie ma wyjścia. Po co więc dążyć do pustych
celów? Czy nie lepiej być sobą, a nie gonić ideały, których nie ma?</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRPDgc2hfLZYI5ukqnT_cB2o10gp55YZuz-dPIKWPmke1Nm-kHR2-FlLbA5SDr3U1bZz-qSGtVqxhFXGd_udcBt8atbR-3Noct9iGv6-86rN7rp26l2tByXTr6McFqhCADsBzNtG3zZg-5bm01Rv7jVeVt2oqw8uw700SWXESsFmDQRD8Yg_-3KHLpoA"><img data-original-height="1060" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRPDgc2hfLZYI5ukqnT_cB2o10gp55YZuz-dPIKWPmke1Nm-kHR2-FlLbA5SDr3U1bZz-qSGtVqxhFXGd_udcBt8atbR-3Noct9iGv6-86rN7rp26l2tByXTr6McFqhCADsBzNtG3zZg-5bm01Rv7jVeVt2oqw8uw700SWXESsFmDQRD8Yg_-3KHLpoA=w640-h424" width="640" /></a></div><br /><b><span style="font-size: x-large;">
10. WARTOŚĆ TEGO, CO WYPRACOWAŁEŚ WŁASNYMI RĘKAMI</span></b><br />
Myślę, że to jeden z głównych czynników, które
pozwalają Ci zbudować mocne poczucie własnej wartości. Nie mam tu na myśli
ilość zgromadzonych dóbr, ale raczej, czy coś Ci łatwo przyszło w życiu, czy
musiałeś trochę ciężej na coś zapracować. W 1994 roku, na jednym z bloków, na
sąsiednim osiedlu do mojego, widniał taki napis: <i>„Tyle wolności ile własności,
tyle ojczyzny ile ziemi”</i>. Pierwsza część zdania szczególnie utkwiła mi w
pamięci, bo pokazuje, że wolnym czujemy się na tyle, na ile mamy własności. Jak
to działa? Jeśli sam zapracowałeś na swoje mieszkanie, samochód, rzeczy,
standard życia, itp. to z pewnością odczujesz z tego wielką radość, bo masz
świadomość, że Ty sam na to zapracowałeś. Jednak są też osoby, którym łatwo w
życiu przychodzi wiele rzeczy, bo ktoś np. dostanie coś w spadku, bo rodzice są
majętni lub najzwyczajniej coś dostałeś. W takim przypadku Twoje docenianie
może być dużo mniejsze, ponieważ zbyt łatwo doszedłeś poprzez czynniki
zewnętrzne do czegoś, a nie swoją pracą. Jak taka sytuacja będzie objawiać się
najprawdopodobniej w Twoim życiu? Będziesz zbyt lekko podchodził do pracy,
będziesz krytykować słabszych od siebie, a wiele rzeczy najzwyczajniej nie
docenisz. Wiesz, dlaczego bardzo cieszę się z tego, co mam? Bo do wszystkiego
doszedłem własną pracą. Jeśli coś chciałem, to pracowałem wiele nadgodzin, żeby
osiągnąć cel i zawsze mi się udawało, bo nigdy się nie poddawałem. Jako, że w
domu rodzinnym było tylko tyle, żeby zaspokoić podstawowe potrzeby, to od
najmłodszych lat jestem nauczony pracy ponad normę i myślenia, żeby ciągle coś
przeżywać. Dzięki pracy od najmłodszych lat doceniam zarówno pracę, jak i
rzeczy, na które sam zapracowałem, bo wiem ile sił i czasu włożyłem w dany cel.
Jak myślisz, kto będzie czuć się bardziej wartościowy? Ten, który na wszystko
musi sam zapracować, czy ten, któremu wszystko łatwo przychodzi i jeszcze
dookoła się chwali tym co ma, bo np. jego rodzice są majętni? Oczywiście, że
ten pierwszy, a na dodatek ten drugi może czuć pewnego rodzaju pustkę w życiu,
bo zbyt lekko podchodzi do życia. Nie zna trudu, który trzeba włożyć w
zdobywanie czegoś lub w osiąganie danego, wyznaczonego celu. Kiedy tylko
nadejdą złe czasy, osoba z drugiego przykładu bardzo szybko swoje
bezpieczeństwo oprze na pieniądzach swoich rodziców, a sam częściowo nie będzie
rozumieć tego, co się dzieje dookoła, bo też nigdy nie musiał interesować się tak
bardzo światem zewnętrznym. Zbyt łatwe zdobywanie drogich rzeczy prowadzi do
nadmiernego skupiania się na sobie, a zapomina się o świecie zewnętrznym. Wtedy,
kiedy będzie naprawdę potrzebne silne poczucie własnej wartości, wtedy u takiej
osoby go właśnie zabraknie… A co będzie, jak majętnych rodziców dopadnie kryzys
gospodarczy, a Ty sam nie jesteś nauczony pracy? Będzie Ci ciężej niż osobie,
której od zawsze brakowało środków do życia, bo taka jest nauczona ciężkiej
pracy za marne „grosze” od lat.<br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">
11. NIE POTRAFIMY SPOJRZEĆ W PRZYSZŁOŚĆ,
DOSTRZEGAĆ MAŁYCH PUNKTÓW</span></b><br />
To jest bolączka obywateli wszystkich państw.
Możni tego świata doskonale wiedzą, jakiej wiedzy nam brakuje, dlatego równie
dobrze znają techniki manipulacji społeczeństw dla osiągnięcia swoich korzyści.
Podam Ci dwa przykłady: jeden ze świata pogody, a drugi ze świata polityki. Czy,
kiedy popatrzymy na małe chmurki, potrafimy przewidzieć, że za kilka godzin
będzie deszczowo i może warto już wracać z gór, żeby nas nic nie dopadło?
Raczej chyba nie, dlatego co roku słyszymy o tłumach w Tatrach, które
zaskoczyła burza i o ludziach, którzy zginęli w nich od pioruna. Okej, możesz
nie być znawcą pogody, ale chciałem nakreślić Ci pewien schemat rozumowania.
Więc teraz weźmy coś bardziej przyziemnego. Zobaczmy na rok 2018. W tamtym
czasie, w mediach głównego nurtu czytaliśmy, że rządy wielu państw, w tym Rosja,
kupują po kilkadziesiąt, do 120 ton złota w sztabkach, lub że kredyty hipoteczne
mają rekordowo niską marżę, ponieważ stopy procentowe były wówczas na poziomie
0,1%. Czy potrafiliśmy sięgnąć trochę dalej w przyszłość, niż tylko zobaczyć
teraźniejszą chwilową korzyść w postaci tańszego kredytu? Zdecydowana większość
ludzi przegapiła istotny szczegół, ponieważ tło zasłoniło im właściwe
spojrzenie na rzeczywistość. Nie martwcie się, ponieważ ten sam błąd popełniło
również wiele wykształconych osób. Co się wtedy stało? W samym 2018 roku nic,
ale fakt kupowania tak dużych ilości złota w sztabkach powinien w naszych
głowach zapalić czerwoną lampkę i ostrzec nas: w najbliższych latach: będzie
potężny kryzys finansowy, bo już teraz rządy zabezpieczają się przed nim za
pomocą kruszcu. Wiemy, że każdy kryzys finansowy jest sztucznie wywołany, więc
i ten musiałby być sztucznie rozpoczęty. A co było tłem, które przysłoniło nam
ten fakt? Bardzo dobry rynek pracy. Wtedy praca „szukała” człowieka i to my
mogliśmy wybierać zakład, do którego pójdziemy pracować. Mało kto wówczas
myślał, że może być jakiś kryzys, skoro pod względem gospodarczym wszystko
wyglądało bardzo dobrze. A kredyty mieszkaniowe? One również wyglądały
korzystnie, ponieważ niska, prawie zerowa stopa procentowa powodowała, że
kredyty nie były obciążone dodatkowymi wysokimi opłatami wynikającymi ze stóp
procentowych. Skoro nałożyły się dwa korzystne zjawiska w gospodarce, to dlaczego
nie brać właśnie teraz kredytu? – tak większość z nas mogła pomyśleć. Tylko
mało kto wpadł na pomysł, że jeśli już musimy brać kredyt, to tylko tyle, żeby
było nas stać spłacać trzykrotność obecnej raty i to w czasach złych. Zapewniłbyś
sobie wówczas bufor bezpieczeństwa i spokój wewnętrzny. Kryzys zawitał
częściowo od 2021 roku, a narastająca inflacja spowodowała, że niektórym raty
wzrosły o 100%, a innym nawet o 200%-300%. Ile było narzekania pracowników
korporacji w różnych telewizjach, którzy tego nie przewidzieli (a przecież mają
wyższe wykształcenie). Skoro ja – osoba bez wyższego wykształcenia – wiedziałem,
że w gospodarce światowej coś się dzieje za kulisami, przez co zmieniłem moje
plany, dzięki czemu nie utonąłem w długach, to tym bardziej osoby z wyższym
wykształceniem powinny mieć odpowiednią wiedzę.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgbXnZs1d5FFup9eJ_LigCknp-i5aCn_W3TV1ceCY3oSC9J4BHhrNVKYdq9s6xl_VbFbHSuo9TMTwH-FK6BL3sG2rN5g3bk0J3-m4RoDYwtnepzxG8AUvF5lh1SP-tVsFaoRS_SSHyN4U8Pp3CFbkH3nohGmjPHbxt-f6FfL5qnnC2rnLTTwghjZrGkAw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgbXnZs1d5FFup9eJ_LigCknp-i5aCn_W3TV1ceCY3oSC9J4BHhrNVKYdq9s6xl_VbFbHSuo9TMTwH-FK6BL3sG2rN5g3bk0J3-m4RoDYwtnepzxG8AUvF5lh1SP-tVsFaoRS_SSHyN4U8Pp3CFbkH3nohGmjPHbxt-f6FfL5qnnC2rnLTTwghjZrGkAw=w640-h426" width="640" /></a></div><br />
Tymczasem czytam artykuły, gdzie małżeństwa
pracujące w korporacjach narzekają, że nie mogą nic odłożyć. Ba! Nawet muszą
rezygnować z wielu rzeczy, żeby móc po prostu przeżyć, bo raty kredytu zżerają
im bieżące pieniądze, a oni jeszcze planują dziecko… To ja się pytam, gdzie
rozum? Czy dziecko jest traktowane jako zachcianka, na zasadzie <i>„bo ja chcę je mieć”</i>?,
czy idzie za tym coś więcej? Skoro wiemy, że warunki będą się pogarszać,
zarówno te gospodarcze, jak i rynkowe, a już teraz brakuje nam pieniędzy, to normalnie
myślący człowiek nie zdecyduje się na dziecko, skoro sam ma problem się utrzymać.
Tylko, czy nie lepiej było wcześniej przewidzieć gospodarczy zarys przyszłości
i podjąć właściwe decyzje, żeby długi nas „nie dojechały” na starcie dorosłego
życia? Tutaj znowu odwołam się do pierwszych trzech punktów – brakuje nam
edukacji o gospodarce, ekonomii i pieniądzach już od najmłodszych lat. Takie
sytuacje powodują, że czujemy się podwójnie sfrustrowani, bo poświęciliśmy
kilka lat na zdobywanie wyższego wykształcenia, teraz gonią nas w korporacjach,
wiecznie nie mamy czasu i tak naprawdę „zarzynamy się”, nie dbając początkowo o
zdrowie tylko po to, żeby prowadzić podstawowe życie w domu o trochę lepszym
standardzie. Nie bez powodu bardzo szybko tracimy swoje poczucie własnej
wartości, przez co szybko się obwiniamy i myślimy o sobie jako nieudacznik. Teraz
widzisz, że podobny problem występuje nie tylko u ludzi, którzy pracują fizycznie
na produkcji lub w przemyśle, ale również u tych, których możemy uważać za
wykształconych. Studia studiami, ale umiejętność myślenia i analitycznego
wyciągania wniosków to druga kwestia. Studia rzadko uczą nas kreatywnego
myślenia. W wielu przypadkach jest to podobny, znany system z wcześniejszych
szkół – zakuj, zalicz, zapomnij, z tą tylko różnicą, że na wspomnianym etapie
nauczania nie dostajemy autorów książek i publikacji, z których będziemy
korzystać. Musimy włożyć dużo wysiłku z naszej strony. Dlatego zastanów się,
czy schematyczne podążanie za tłumem i mediami, które wszędzie mówią Ci: „zostań
korpoludkiem”, jest dla Ciebie.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj9W72K1VeF4IqL1WhzEcTbCy6hyXg99ixLTqbeGKUavVd0Pb2o6TUnpJYyme6wQl1t38TKBv2ocal4IhrkcljGO-s9iL8w5Z2LA8u3r-u1PoHAXg_rNf0n7ajmGC8kEaBuSkHkW56NdhKNX1JIZdR4S5RX32Jb5xupJMSk5yzi4oFbpKiPEXM-9EoGMA"><img data-original-height="1144" data-original-width="1600" height="458" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj9W72K1VeF4IqL1WhzEcTbCy6hyXg99ixLTqbeGKUavVd0Pb2o6TUnpJYyme6wQl1t38TKBv2ocal4IhrkcljGO-s9iL8w5Z2LA8u3r-u1PoHAXg_rNf0n7ajmGC8kEaBuSkHkW56NdhKNX1JIZdR4S5RX32Jb5xupJMSk5yzi4oFbpKiPEXM-9EoGMA=w640-h458" width="640" /></a></div></div><div><br />
Jeśli chcesz podążać utartymi schematami, bo tak
większość robi, to w ten sposób nie zbudujesz silnego poczucia własnej
wartości, a jedynie staniesz się kolejnym trybikiem w korporacyjnej maszynerii.
Do czego omawiane podejście może prowadzić? Do błędnego koła. Najpierw
zajeżdżamy się na studiach, w korporacjach i gonimy za pieniędzmi, żeby mieć na
nasze zachcianki, a później wydajemy pieniądze na lekarzy, bo nie szanowaliśmy
się wcześniej. Jeśli spojrzymy na różne grupy wiekowe, to bez względu na pokolenie,
chyba mamy niechlubny wspólny mianownik. Jako ogół społeczeństwa wpadamy w
schemat: żyjemy po to, żeby między innymi chodzić po lekarzach i przychodniach,
stać w kolejkach do nich, zażywać tabletki i przeżywać problemy. Na dodatek, w
codziennych rozmowach licytujemy się, kto ma większy problem i do jakiego
lekarza się zapisaliśmy/jak długo będziemy musieli czekać i dużo narzekamy.
Umacniamy tym samym polską mentalność. Czy tak wyglądało w naszych umysłach przyszłe
życie, kiedy snuliśmy na nie plany? Chyba nie… Błędne koło, w które wpadamy
wynika z utartych schematów, które powtarzają nasi rodzice, ponieważ powielają
je z pokolenia na pokolenie, bo nikt im nie pokazał, że można inaczej, a my
sami najczęściej pędzimy przez życie, bo tak większość robi, nie zastanawiając
się, że życie trzeba przeżywać, a nie pędzić przez nie. Mam wrażenie, że
dzisiaj żyje się po to żeby mieć, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu miało się,
żeby żyć… Wiesz, kiedy uświadomiłem sobie w młodym wieku, że nie będę chodzić
na studia i nie poświęcę im pięciu lat mojego życia? [oczywiście nie twierdzę,
że studia, to coś złego, ponieważ to jedynie mój osobisty wybór]. Kiedy przestudiowałem
kilka biografii różnych ludzi: np. mistrza świata w wolnym nurkowaniu,
kitesurferów, himalaistów, freestyle’owych narciarzy i wielu innych. Wszyscy
doszli do jednego wniosku: życie bardzo szybko płynie i trzeba się nim cieszyć
tu i teraz, bo kiedy dochodzisz do perfekcji, to już czas się starzeć i
umierać. Myślenie, że jak się dorobię, to będę korzystać z życia jest błędne, ponieważ
nigdy nie wiesz jaka będzie przyszłość i nawet, jeśli będziesz miał zacięcie,
to ile będzie trwało bogacenie się? A jeśli nawet poświęcisz całe swoje młode
lata, żeby się tylko dorobić, to być może będziesz miał wielki problem, żeby
znaleźć to, co Ci będzie sprawiało radość w życiu, a wcześniejsze, wieloletnie
nawyki mogą spowodować, że nie otworzysz się na coś nowego. Nie trzeba mieć
dużo pieniędzy, żeby robić ciekawe rzeczy. Najważniejsze jest mieć ciekawe
pomysły na siebie, a reszta przyjdzie z czasem, dzięki Twoim działaniom. Kiedy
ja zaczynałem przygodę z górami, na mój pierwszy wyjazd w góry w dorosłym życiu
od razu wybrałem 10-dniową, samotną wędrówkę szlakiem o długości 210 km, a
później, również samotnie, poszedłem na górską wędrówkę 1047 km w 31 dni, gdzie
wydałem jedynie 283 zł podczas całej wyprawy… dzisiaj tę najdłuższą w moim
życiu samotną wędrówkę uważam za jedną z najpiękniejszych przygód mojego życia.
Te przykłady pokazują, że liczy się pomysł, a nie pieniądze. Najważniejsze,
żeby coś działo się w naszym życiu i żebyśmy my mieli nad nim kontrolę, a nie
wszystko inne dookoła…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYsGRuTNQXpAkwEQR7h2TnIpTybQdiYr443roI0vejWVyEWqibqs5er0JXaaqNZ77GBnQr_QjpiKPdSz_zWseiXMCvMZ9c6v1X1qwskbNIw8bMjLNTJf9ZorDCva-4OUuAU1W62YbYJgjcFIOWE8i-VWC43_2V8de_3Jj1T41U0bvNkZa4UxVF33F0Kw"><img data-original-height="806" data-original-width="1600" height="322" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYsGRuTNQXpAkwEQR7h2TnIpTybQdiYr443roI0vejWVyEWqibqs5er0JXaaqNZ77GBnQr_QjpiKPdSz_zWseiXMCvMZ9c6v1X1qwskbNIw8bMjLNTJf9ZorDCva-4OUuAU1W62YbYJgjcFIOWE8i-VWC43_2V8de_3Jj1T41U0bvNkZa4UxVF33F0Kw=w640-h322" width="640" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfOrfHZNXS3iILxTxSbNXDf8eEi-ct4twuj9F2aE2nviamQj05F53j8YUnmPJ9uKZaGAMGNG1_KrNhS9glu5wb-C2iijrwYzqea9ML5ngwMeQgEhvr5bS43KHBIAh7OVPdQpwHl_Vf2AH5NkUfNMbxaPcYPXVU-UQCrzTdiPvwH1HbdDQUI9NEfGRnnw"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgfOrfHZNXS3iILxTxSbNXDf8eEi-ct4twuj9F2aE2nviamQj05F53j8YUnmPJ9uKZaGAMGNG1_KrNhS9glu5wb-C2iijrwYzqea9ML5ngwMeQgEhvr5bS43KHBIAh7OVPdQpwHl_Vf2AH5NkUfNMbxaPcYPXVU-UQCrzTdiPvwH1HbdDQUI9NEfGRnnw=w640-h426" width="640" /></a></div>Nadawajmy naszemu życiu sens i ustalajmy priorytety, kiedy jesteśmy w pełni sił. Szukajmy pomysłu na siebie, a wtedy w znacznie mniejszym stopniu będziemy powielać społeczny schemat "chodzenia po przychodniach i lekarzach. Ludzie, którzy rozwijają swoją osobowość, realizują swoje cele, marzenia i pomysły statystycznie mniej odwiedzają lekarzy, ponieważ są świadomi wielu mechanizmów prowadzących do chorób nie tylko fizycznych, czyli tych związanych z naszym ciałem, ale również tych związanych z naszą psychiką. Człowiek, który ma pozytywne nastawienie do świata i się realizuje statystycznie mniej choruje od osób, których życie nie ma ustalonego biegu i jest jedynie codziennym powtarzaniem błędnych nawyków (np. bezcelowe oglądanie telewizji po pracy, przeglądanie nowości na Facebooku, itp.). Czyż nie dużym problemem w dzisiejszych czasach jest depresja?<br /></div><br />
Zastanów się, dlaczego szwajcarscy emeryci masowo
chodzą w góry wyższe do 3000 m n.p.m.? Pewnie od razu odpowiesz: bo mają wysoki
standard życia, a my mamy liche emerytury i jeszcze połowę zostawiamy w
aptekach. Pytanie zachodzi więc takie: co powoduje, że oni nie muszą zostawiać
swojej dużej części emerytury w aptece i mają siły chodzić w wysokie góry? Faktem
jest, że przez całe swoje życie mieli wyższy standard życia i nie musieli tak
ciężko pracować jak Polacy oraz ich emerytury są znacznie wyższe niż nasze,
dlatego mają lepsze zdrowie, jednak zauważ, że w Polsce nawet ci co mają
pieniądze, często są bez pomysłu na życie i wpadają w schematyczne życie, z tą
tylko różnicą, że omawiany schemat powielają w wysokim komforcie… Kiedy
Szwajcarzy pracowali na swoje emerytury, my żyliśmy w zepsutym systemie komunistycznym,
gdzie często warunki pracy prowadziły do różnych chorób zawodowych, a w
sklepach nie wiele było, stąd już wtedy nauczyliśmy się narzekać i kombinować,
jak coś załatwić, spatrzyć, a być może ukraść. Potrafiliśmy za to rozmawiać z
ludźmi i stawiać na kontakty międzyludzkie, co dzisiejsze młode pokolenia w
dużej mierze utraciły poprzez nieprawidłowe korzystanie z mediów społecznościowych
i smartfonów. Skoro nie udało się uniknąć wielu chorób z powodu
niesprzyjającego otoczenia, w którym żyliśmy, a często praca wystarczała tylko
na pokrycie podstawowych potrzeb w rodzinie, podobnie tak, jak dzisiaj, to czy
naprawdę musimy wszystko zwalać na choroby i problemy? Dlaczego nie próbujemy
robić coś POMIMO tych niedogodności? Kiedy w moim domu rodzinnym nie było
pieniędzy na coś dodatkowego, to mimo wszystko, od zawsze miałem w sercu góry.
Już w najmłodszych latach byłem ustalony w sercu, że kiedy tylko nadarzy się
okazja lub będę miał swoje pieniądze, to rozpocznę pasję gór, ponieważ od
zawsze miałem ją w sercu. Kiedy tylko poszedłem do pierwszej pracy, gdzie wtedy
pracowało się za 460 zł na stażu, już wtedy opracowałem plan, żeby założyć klub
górski, który gromadziłby pasjonatów gór. Widzisz jakie było moje podejście?
Pieniądze były liche, ale posiadałem inicjatywę i sposób wdrażania moich myśli
w życie. Pomimo, że na początku nie miałem pomysłu, jak to w ogóle zrobić, to
zacząłem myśleć, jak zacząć. Pomyślałem wówczas, że w tamtych czasach najlepszą
formą kontaktu były fora internetowe i strony tematyczne, które przyciągną
nieznających się ludzi, dlatego musiałem nauczyć się trzech nowych rzeczy:
zakładać i prowadzić strony internetowe, zakładać i prowadzić forum internetowe
oraz pisać artykuły na stronę. Po pracy zacząłem uczyć się tych trzech rzeczy
naraz, ściągając poradniki z Internetu. W 198-stronicowej książce o tworzeniu
stron internetowych już na samym początku znalazłem bardzo ważne zdanie: <i>„jeśli
nie masz czasu dla ludzi, odłóż ją – ta książka nie jest dla Ciebie”</i>. Do
dzisiaj pamiętam tą bardzo ważną lekcję. I wiecie co? Za pół roku od momentu
rozpoczęcia nauki zacząłem organizować już pierwsze wyjazdy pierwszych
klubowiczów. Od tamtego momentu wiedziałem, że pomysł na klub górski ma dużą
szansę wypalić, dlatego początkowy sukces pokazał mi że warto myśleć i mieć
pomysł na siebie. Doświadczenia związanego z odpowiednim podejściem do sprawy i
pięknych przeżyć już nie zabierze mi nikt. To pokazuje, że odpowiednie
nastawienie trzeba mieć w sercu, a wtedy można zdziałać bardzo wiele.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
12. PODEJŚCIE ŚWIATA ZACHODU I DALEKIEGO WSCHODU
DO DOBROBYTU</b></span><br />
Kolejną rzeczą, która „niszczy” nas pod względem
poczucia własnej wartości jest porównywanie się do standardu życia krajów
Zachodu. Czujemy się przez to gorsi, w naszym mniemaniu jesteśmy gorszą
narodowością, przebywając np. w Niemczech, Francji, Anglii, czy we Włoszech i
ciągle narzekamy, że oni zarabiają tyle pieniędzy, a my nie. Mało tego – na
kompleks „środkowoeuropejski” cierpią również media i dziennikarze, a to one
powinny dostarczać nam treści, które powinny pokazywać, że w Polakach jest duży
potencjał i potrafimy go naprawdę wykorzystać. Jednak codziennie możemy czytać
nagłówki: <i>„Lewandowski to zrobił!”, „Lewandowski będzie miał Złotą Piłkę!”,
„aktorka taka i taka pojedzie do USA robić karierę!”, „polscy naukowcy
wynaleźli grafen!”, „mamy złoty medal!”</i>. Nic złego nie widzę w podobnych
tytułach, ale kiedy szerzej spojrzymy na sprawę, szybko zauważymy, że osoby,
które piszą te artykuły, tak samo czują się zakompleksione lub szef, który
nakazał im właśnie w taki sposób pisać. Co mam na myśli? U nas tworzy się
osobne, czerwone, krzykliwe rubryki z tego powodu, że np. Lewandowski strzelił
gola, jakaś aktorka pojedzie do USA „robić” karierę, czy inni naukowcy
wynaleźli coś przełomowego, podczas gdy, Hiszpania, Francja, Włochy, Niemcy,
Anglia, USA i inne państwa Zachodu mają po kilkanaście takich „Lewandowskich”,
aktorek, piosenkarek-blondynek znanych na cały świat, które produkują „na
pęczki”, a nawet, jeśli polscy naukowcy coś wynajdą, to ich pomysł szybko kupują
zachodnie koncerny, po czym patentują go u siebie i sprzedają jako swoje. Przeważnie
jesteśmy w podobny sposób rolowani. Podobnie jest z aktorkami i muzykami. W
mediach panuje wręcz euforia, ponieważ taka osoba ma „podbić” USA, a
rzeczywistość szybko weryfikuje euforyczne oczekiwania. Wystarczy miesiąc, a
już nawet zapominamy, że ktoś taki istniał i pojechał do USA… W czym więc rzecz?
Media utrwalają w Polakach kompleks środkowoeuropejski, to znaczy, że w
środkach masowego przekazu nie potrafimy nawet „sprzedać” informacji lub
najzwyczajniej pokazać swojego sukcesu, tylko od razu musimy go wykrzyczeć w
czerwonej ramce na stronie głównej, podczas gdy w państwach Zachodu takie
sukcesy są „pospolite” i na społeczeństwach nie robią one wrażenia. W ten
sposób naprawdę nie zbudujemy naszej wartości. Raczej powinniśmy pisać, w jaki
sposób doszliśmy do danego sukcesu, co dzięki niemu osiągnęliśmy i pokazywać
innym, że się da. Artykuły przede wszystkim nie powinny być tanią sensacją, ale
raczej zachętą dla młodych, kreatywnych, ciekawych świata osób, że się da, że
my też potrafimy i naprawdę mamy potencjał oraz wskazać im tę drogę. Pamiętasz
jeszcze piramidę potrzeb Maslowa? Najwyższy poziom mówił o rozwoju samego
siebie, potencjale i o jego wykorzystaniu, ale również że tylko mały procent
danego społeczeństwa w ciągu całego swojego życia potrafi to zrobić, ponieważ
większość zatrzymuje się na drugim lub trzecim rzędzie potrzeb. Z tego właśnie powodu
artykuły powinny być tak redagowane, żeby jak najwięcej z nas mogło wykorzystać
swój potencjał, ponieważ osoby dobrze znające swoją wartość tworzą siłę nie
tylko lokalnych społeczności, ale również całego państwa. Z drugiej strony
wiemy, że politykom nie jest na rękę, żeby duża część społeczeństwa była
myśląca i tworzyła wartość, ponieważ takimi osobami nie da się manipulować. Dlatego
tak powszechne stają się programy socjalne (czytaj: rozdawania pieniędzy), żeby
przyciągnąć do siebie ewentualnych wyborców. Media, które często są finansowane
przez różne koncerny, firmy lub ze środków publicznych muszą przekazywać
informacje w sposób z góry narzucony, po to żeby ich odbiorca nie zadawał
zbędnych pytań. Czy o tym wiedziałeś?<br /><br />
Aby nie popadać w zły nastrój, ponieważ wiele z
tych rzeczy jest niestety prawdą, warto przemyśleć parę ciekawych rzeczy. To
prawda, że na Zachodzie zarabia się znacznie więcej, że wielu ludzi z tamtych
narodowości będzie patrzeć na nas krzywo, tak samo jak wielu Polaków krzywo
patrzy na Ukraińców i to prawda, że najczęściej stać nas tylko na podstawowe
życie i dużo chorujemy jako społeczeństwo (jesteśmy na pierwszym miejscu w
Europie pod względem zażywania leków i tabletek od bólu głowy). O ile pewne
zachowania trzeba piętnować, kiedy ktoś jest u nas gościem (np. brak wdzięczności,
brak wychowania), ale przede wszystkim musimy najpierw zwrócić uwagę na siebie,
czy czasem sami nie mamy złych cech, które są wręcz uciążliwe. Co więc można
zrobić, żeby myśli mogące wpędzić nas w kompleksy nie zaprzątały naszej głowy? Trzeźwo
patrzę na świat, stąd mam świadomość, że na Polaków patrzy się jak na ludzi
drugiej kategorii w wielu miejscach, ale nie myślę o tym, że każdy od razu tak
surowo mnie oceni i nie zakładam z góry, że w każdym państwie zachodnim tak
jest. Dlaczego? Ponieważ tam, gdzie jeżdżę (a jeżdżę głównie na wyprawy górskie
lub nad morze) zawsze spotykam się z miłymi reakcjami ludzi, mam ciekawe
rozmowy, poznaję ciekawych ludzi i zawsze przywożę niesamowite wspomnienia,
które są elementem moich marzeń. Podam Ci kilka ciekawych, ale dających do
myślenia przykładów:<br /><ul style="text-align: left;"><li>Kiedy pojechałem na piąty najwyższy szczyt
Europy – <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2018/08/dom-de-mischabel-4545-m-npm-4-10072018.html" target="_blank">Dom de Mischabel 4545 m n.p.m.</a> leżący w Szwajcarii, spotkałem kilka
ciekawych ekip. Od razu było widać po ich stroju, że ich zarobki są znacznie
wyższe od naszych, ale jakoś nie myślałem o tym, że mogą nas źle oceniać.
Dlaczego? Jadąc w takie góry, zazwyczaj spodziewam się prawdziwych ludzi gór,
którzy czują tę pasję, dlatego narodowość i stan posiadania rzeczy materialnych
nie ma żadnego znaczenia. Ktoś mądry kiedyś powiedział: „góry łączą”. Zawsze z
takim osobami jest o czym porozmawiać i zachęcamy się nawzajem. Najciekawsze
jednak było, gdy szwajcarski przewodnik prowadził dwóch klientów, gdzie właśnie
pokonali razem 70-metrową ścianę skalną. Wszyscy musieli się wspinać, aby
osiągnąć przełęcz Festijoch na wysokości 3723 m n.p.m. Po osiągnięciu szczytu
wspomnianej ściany wszyscy, którzy aktualnie tam przebywali, gratulowali sobie,
ponieważ przeszli chyba najtrudniejszy etap całej góry (pomijając fakt
rozrzedzonego powietrza i jego wpływu na człowieka). To samo zrobił wspomniany
przewodnik w stosunku do nas. Niby zwykły gest, ale właśnie on pokazał, że jest
prawdziwym człowiekiem gór, dając jednocześnie piękny przykład. Spotykanie
podobnych ludzi podczas zagranicznych wyjazdów pozwala budować poczucie własnej
wartości, bo wiesz, że są tacy sami pasjonaci jak Ty i nie ma znaczenia
narodowość oraz zasobność portfela. Liczy się serce i wspólna pasja. Poznawanie
takich ludzi uskrzydla. W każdym kraju w jakim byłem, zawsze zaskoczyłem się
pozytywnie, ponieważ ludzie chętnie pomagali, informowali, co będzie lepiej
zrobić, a czego nie, najzwyczajniej zapytali o kilka podstawowych rzeczy.
dzięki czemu nigdy nie czułem się obcy w danym miejscu. Owszem, zdarzały się
przypadki, gdzie ktoś pogardliwie spojrzał lub odpowiedział, ale to była wina
konkretnej osoby, która miała za duże mniemanie o sobie. Dostrzegasz teraz w czym rzecz? Mając w pełni
usprawiedliwione poczucie własnej wartości, nigdy nie zdarzy Ci się pomyśleć,
że jesteś kimś gorszym tylko dlatego, że ktoś z bogatszego kraju krzywo
spojrzał na ciebie lub szorstko ci odpowiedział. Poczucie własnej wartości
raczej pozwoli ci przejść nad takim przypadkiem obojętnie i dalej będziesz
robić swoje. To znaczy, że jeśli pojawiasz się na drodze takiej osoby, to tylko
i wyłącznie ona ma problem ze sobą, bo nie szanuje ludzi, których ocenia
powierzchownie po narodowości i po zasobności portfela. Teraz już wiesz,
dlaczego dla mnie nie ma różnicy, czy ktoś będzie z Ukrainy, Niemiec, USA, czy
np. z Gruzji?</li></ul><div><div class="separator"><span> <span> </span></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiu0t5o-TA8h8nuamrw5J-nnBpqOCI2U-Y608hxc6tSGdqfnvjEVOG4bBIrn9gVISFwBf9q_Y2EIIZtxXQGU-S9zCqG5uSZNSBzMoaMArtkM2DqFj5UgtMPNKSRCngccnQg8bZN1eVTTZiR6CfkgZ-gJ0WMbVIOL8Z9ZV26Jti5rdBo2vhRywidA5PaKw"><img data-original-height="427" data-original-width="640" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiu0t5o-TA8h8nuamrw5J-nnBpqOCI2U-Y608hxc6tSGdqfnvjEVOG4bBIrn9gVISFwBf9q_Y2EIIZtxXQGU-S9zCqG5uSZNSBzMoaMArtkM2DqFj5UgtMPNKSRCngccnQg8bZN1eVTTZiR6CfkgZ-gJ0WMbVIOL8Z9ZV26Jti5rdBo2vhRywidA5PaKw=w640-h428" width="640" /></a></div></div><div class="separator"><span> <span> </span></span>Grań podszczytowa Dom de Mischabel 4545 m n.p.m. - Szwajcaria (zdjęcie z mojej wyprawy z 2018 roku)</div><ul style="text-align: left;"><li>W 2010 roku, kiedy wchodziliśmy na <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2016/04/mont-blanc-2905-17062010.html" target="_blank">Mt. Blanc</a>,
na wysokości 4450 m n.p.m. spotkaliśmy dwóch Bułgarów w wieku około 50 lat.
Widzieliśmy, że całą wyprawę zorganizowali naprawdę budżetowo. Mieli górskie
buty, ale odpowiednich spodni już nie. Wchodzili na szczyt w zwykłych dżinsach.
Mało tego, wręcz czołgali się na czworaka, ponieważ rozrzedzone powietrze nie
pozwalało im na większy wysiłek. Widząc ich, dodaliśmy im otuchy i
powiedzieliśmy, że dadzą radę, że skoro tyle już przeszli. W takich chwilach,
gdy nie masz już sił, a idziesz na szczyt, podobne słowa potrafią uskrzydlić.
Mogliśmy ocenić ich z góry jako kogoś biedniejszego, niewłaściwie ubranego, czy
kogoś gorszego, ale nawet taka myśl nie przeleciała nam przez głowę. Raczej
naturalnym odruchem była chęć pomocy i wsparcia, żeby i oni cieszyli się z
pięknej pasji gór. A może właśnie spełniali swoje największe marzenie całego
życia? Niestety w świecie gór często zdarza się, że ktoś bardzo doświadczony
krzywo na ciebie patrzy, bo czuje się lepszy. OK – ma lepsze doświadczenie, ale
taka osoba musiałaby najpierw odrobić lekcje z człowieczeństwa… Mówię to w
kontekście niektórych szwajcarskich przewodników, którzy ewidentnie się
wywyższali. Czy to jest tylko ich problem? Nie. Polacy są jeszcze większymi
„mistrzami” w tej kwestii. Środowisko taterników jest tak „betonowe”, że jeśli
są organizowane jakieś kursy na taternika, po których chcesz wstąpić do ich
środowiska, stając się np. przewodnikiem lub TOPR-owcem (członkiem Tatrzańskiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego), to dopuszczają w pierwszej kolejności
osoby pochodzące z Zakopanego, a jeśli jest nadal za dużo chętnych, to najpierw
dopuszczają kogoś z ich rodzin z Zakopanego, jeśli tylko pasjonują się górami. A
kiedy z wieloma rozmawiasz, szybko słyszysz, że czują się lepsi, wyżsi i nawet
rugają innych.</li></ul><div><div class="separator"><div class="separator"><span> </span><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFxJpOMnz7F-7ibrU1N_lp4pnJIPAFCALivBWKQpMQglhCe-GvNco4fV3RQGyCnteXiXTN0Wh1MioPHvX1lUMuaKQGBsktbmVC3YyoJG0KUPJWHsyuJiExvXzCeXoFsOltEX0mqG7X_UA/s1600/IMG_1234_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFxJpOMnz7F-7ibrU1N_lp4pnJIPAFCALivBWKQpMQglhCe-GvNco4fV3RQGyCnteXiXTN0Wh1MioPHvX1lUMuaKQGBsktbmVC3YyoJG0KUPJWHsyuJiExvXzCeXoFsOltEX0mqG7X_UA/w640-h480/IMG_1234_w.jpg" title="Wyprawa Mont Blanc" width="640" /></a></div><div class="separator"><span> </span><span> </span>Grań prowadząca na szczyt Mt. Blanc 4810 m n.p.m. od strony francuskiej (zdjęcie z mojej wyprawy z 2010 roku)</div></div></div><ul style="text-align: left;"><li>Ze śmierci jakiegokolwiek człowieka się nie
cieszę, ale pewna górska śmierć wyglądała tak, jakby góry postanowiły się
odpłacić za pychę jednego TOPR-owca. 14 marca 2008 roku postanowiłem z kolegą
wejść na <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2016/03/rysy-zima-20022015.html" target="_blank">Rysy w zimowych warunkach</a> od polskiej strony. Wówczas przed
schroniskiem nad Morskim Okiem stało pięciu TOPR-owców. Zapytaliśmy ich o
warunki i co radzą. Dodaliśmy, że właśnie mamy ukończony kurs lawinowy z
praktyką, który przeprowadził nieżyjący już Pan Edward Chudziak – właściciel
historycznego schroniska na Markowych Szczawinach pod Babią Górę. Ten facet
miał naprawdę ogromną wiedzę o górach i przyrodzie. Kiedy wspomniany TOPR-owiec
(celowo nie piszę imienia i nazwiska w tym artykule, żeby nikogo nie urazić)
usłyszał to nazwisko, od razu dopowiedział: „a kto to jest? Nauczyciel WF-u?”.
Od razu wyczuliśmy pogardę do tego człowieka. Najwidoczniej w ich środowisku
tak jest, że gardzi się osobami, które nie są z Zakopanego lub nie są związane
z Tatrami. Ta sama osoba wyjaśniła nam, że nie idzie się środkiem żlebu, bo
może nas „sprzątnąć” lawina, gdyby się pojawiła. Wiecie co było ciekawego? Że
za dwa dni, ta sama piątka wyruszyła na narty Żlebem Marchwicznym. Wówczas
zeszła lawina, zasypała czwórkę z nich, a osobę, która pogardliwie wypowiadała
się o P. Edwardzie Chudziaku lawina zabiła… Jeszcze tego samego dnia czytałem
wiadomości o zabójczej lawinie. W Polsce nadzwyczaj spotykam się z podobnymi
zachowaniami w środowiskach górskich, dlatego od wielu lat nie należę do żadnej
grupy pasjonatów górskich, środowisk wspinaczkowych, ani nie zdobywam żadnych „blach”,
„papierów” i innych dokumentów poświadczających jakieś umiejętności/uprawnienia
do działalności w górach. Nie potrzebuję takich rzeczy, wiedząc, że najczęściej
takie środowiska są zepsute, a nie chcę być utożsamiany z klasycznym „betonem”.
Oczywiście nie mówię, że wszyscy tacy są, ponieważ mówię to jedynie w
kontekście poczucia własnej wartości. To prawda, że tacy ludzie mogą mieć
większe doświadczenie górskie, ale na pewno brakuje im człowieczeństwa, stali
się typowym „betonem”, co widzimy w wielu dziedzinach (polityka, zarządy
organizacji związanych z piłką nożną, przewodnictwo górskie, korporacje, itp.).
Jak nazwać często spotykany „obrazek”, kiedy w środowiskach wspinaczkowych
chcesz poznawać nowe osoby, a słyszysz: „jeśli chcesz być jego przyjacielem,
musisz bardzo dobrze znać topografię Tatr”. Naprawdę? Za moich czasów przyjaźń
zależała chyba od czegoś innego… Czym są Tatry, że na nich opierają wręcz całą
swoją „religię”? Patrząc w ten sposób, ktoś mieszkający w państwie z Alpami,
mógłby dokładnie w ten sam sposób pogardliwie patrzeć na tych wspinaczy. Wywyższanie
się i posiadanie poczucia wyższości nad innymi od razu przekreślają u mnie podtrzymywanie
takiej znajomości. Nie potrzebuję takich ludzi w moim życiu. Pamiętaj, że
prawdziwe poczucie własnej wartości, o którym musisz być przekonany/-a, nie
pozwala Tobie czuć się gorszym od innych, ale raczej trafnie przeanalizujesz
to, co robią i dokonasz właściwych wyborów, żeby podobni ludzie nie stawali się
częścią Twojego życia. Swoją wartość bardzo dobrze znam z tego, co zrobiłem dla
innych, z tego, na co sam zapracowałem i z tego, co osiągnąłem. Dzięki temu nie
czuję się lepszy od kogoś, ale raczej pokazuję innym, uczę ich co zrobić, żeby
mając niewiele, przeżyć tak wiele…</li></ul><div><div class="separator"><span> </span><span> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmTg9Rdevm6iEyyAaa4igexmHfYdIkV3unYNawW9lY73TXFHzGnOhOnRayaCT5csueMCk3FgVPiFRbdUtTpBPErFqDmqmaeAVeqopEfduVqoXHkkphFjjXfv6_r7x8o6vSQigEOcUAqMeb/s1600/IMG_9178.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmTg9Rdevm6iEyyAaa4igexmHfYdIkV3unYNawW9lY73TXFHzGnOhOnRayaCT5csueMCk3FgVPiFRbdUtTpBPErFqDmqmaeAVeqopEfduVqoXHkkphFjjXfv6_r7x8o6vSQigEOcUAqMeb/w640-h426/IMG_9178.JPG" title="rysy zimą" width="640" /></a></div></div><div class="separator"><span> </span><span> </span>Zimowe wejście na Rysy - panorama z podejścia za Czarnym Stawem pod Rysami z widokiem na Marchwiczny Żleb</div><div class="separator"><span> <span> </span></span>(zdjęcie z mojego wypadu górskiego z lutego 2015 roku)</div><ul style="text-align: left;"><li>Opisując kilka wspomnianych przypadków chcę Ci
powiedzieć, że porównywanie się do świata Zachodu nie ma sensu, bo nie
narodowość, ilość posiadanych pieniędzy, ani to, czy masz jakieś uprawnienia,
decyduje, czy jesteś lepszym, czy gorszym od kogoś. W ogóle, już samo myślenie
w podobnej kategorii powinno nas zastanowić, że coś jest z nami nie tak. Tak,
jak nie można powiedzieć, że lato jest ładniejsze od zimy, tak nie można
powiedzieć, że jesteśmy lepsi lub gorsi od innych. Możemy być co najwyżej inni.
O ile możemy się spotkać z przykrym podejściem do nas w krajach Zachodu, bo
ktoś z powodu naszej narodowości potraktuje nas „z buta”, pogardliwie lub nie
okaże szacunku, to nie powinniśmy się zamartwiać, ponieważ znając swoją wartość,
od razu wyciągniesz odpowiednie wnioski. A tymi wnioskami są: ktoś ma zbyt duże
mniemanie o sobie z powodu pochodzenia, majętności, uprawnień, doświadczenia w
jakiejś dziedzinie i wiele innych, jednak zabrakło najważniejszej rzeczy –
człowieczeństwa… Dlaczego podczas wyprawy na najwyższy szczyt Ameryki Północnej,
np. w jedynym mieście – Anchorage – na Alasce, nieznani nam Amerykanie bez
pytania podchodzili i pomagali przenosić bagaże wzdłuż głównej ulicy w centrum,
kobieta z recepcji bezinteresownie załatwiła nam 300-km transport, dzwoniąc do
swojej koleżanki, a lecąc samolotem z Seatle do Anchorage ludzie najzwyczajniej
z nami rozmawiali, pomimo, że nas nie znali? Dlatego, że mieli to, co
najważniejsze w życiu – człowieczeństwo, czyli zestaw dobrych cech, które dla
każdego powinny być oczywiste. Skoro podobne rzeczy działy się nagminnie, to
znaczy, że właściwe podejście do ludzi jest u nich standardem. Pomimo, że
przebywaliśmy w jednym ze stanów USA (najbogatszego państwa na świecie), to
nikt nie dał nam odczuć, że „musimy” czuć się gorzej. Wręcz przeciwnie –
czuliśmy się tak, jak powinniśmy.</li></ul><div><span> </span><span> </span><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/08/denali-6190-m-npm-alaska-1305-4062017.html"><img alt="Basin Camp - baza położona na wysokości 4330 m n.p.m." border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK_vmu9NbIoZ3P4TjYTApnLPSCRfLquag0at_2orGOu4ST79oKz66e6K4gbHLgGg376tBD4El5OioPENFhXkTdCOqmuKGo4fXjKKYBO-48DPkL1LzTyHQfra6J5uP-uDbR8v_f8aPOAsOy/w640-h426/IMG_2810.JPG" width="640" /></a></div><div><span> </span><span> </span>Denali 6190 m n.p.m. - Alaska - baza na wysokości 4330 m n.p.m. (zdjęcie z mojej wyprawy z 2017 roku)</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>13. PODSUMOWANIE</b></span><br />
Wyciągnijmy z przedstawionych powyżej myśli odpowiednie
wnioski dla siebie. Porównywanie się do świata Zachodu niepotrzebnie wbija nas
w środkowoeuropejskie kompleksy, gdzie czujemy się bezpodstawnie gorsi ze
względu na stan posiadania oraz nasze państwo, bo o ile pewne złe rzeczy mają
miejsce w stosunku do nas, to nie powinny one mieć na nas żadnego wpływu.
Znając swoją wartość szybko dostrzeżesz, gdzie leży rzeczywisty problem,
dlatego nie masz żadnego powodu, żeby czuć się gorszym, bo jak widać, dość
często bogactwo i dobrobyt psuje człowieka… Z kolei przykład stolicy Alaski –
Anchorage – pokazał nam, że można być obywatelem najbogatszego państwa na
świecie, a jednocześnie mieć to, co powinniśmy przejawiać wszyscy: dobre cechy
świadczące o tym, że jesteśmy ludźmi, w dobrym znaczeniu tego słowa. Skoro
uważamy się za najinteligentniejszą formę życia na Ziemi, to nasze zachowanie
oraz podejście do innych ludzi, do życia, do wszystkiego, co nas otacza powinno
codziennie o tym świadczyć. A jeśli tak bardzo zazdrościmy zarobków obywatelom
krajów Zachodnich, to najpierw wyedukujmy się, dlaczego tak jest, że Polacy
zarabiają o wiele mniej, bo znajomość źródła i zrozumienie, dlaczego coś się
dzieje, pozwala zupełnie inaczej patrzeć na świat – przede wszystkim ze
spokojem (podpowiem: pracujemy dla zachodnich korporacji, bo niewiele pozostało
majątku narodowego i nie tworzymy nic nowego, wartościowego, na czym moglibyśmy
zarabiać jako państwo na świecie, mamy nieudolne rządy, działające na szkodę
państwa, a jeszcze wcześniej, sprzedanie Polski pod zarządzanie Związku
Radzieckiego po słynnej Konferencji w Jałcie 4-11 lutego 1945 r. co spowodowało
blisko 40-letnie opóźnienie w rozwoju gospodarki względem państw Zachodnich
oraz wiele, wiele innych). Jeśli, jednak uważamy, że pieniądze dadzą nam
szczęście, to zamiast narzekać, lepiej jest robić jakieś kursy, szkolenia,
kończyć wyższe szkoły i piąć się w karierze, a jeśli nadal nam mało, to możemy
wyjechać za granicę. Zamiast narzekać na to, na co nie mamy wpływu, skupmy się
na tym, na co mamy wpływ. W dużej mierze stan naszego życia zależy od nas
samych i od tego, na ile pokonamy „wewnętrznego lenia” tkwiącego wewnątrz nas. Działanie popycha nas do przodu, a
lenistwo uwstecznia, dlatego zamiast narzekać, lepiej tą energię spożytkować na
nasz rozwój. Zapewniam Cię jednak, że pogoń za pieniądzem szybko Cię wypali, a
to co najbardziej wartościowe w życiu najprawdopodobniej w dużej mierze
utracisz... Być może nawet stracisz najlepsze lata swojego życia…<br /><br />
We wcześniejszych artykułach zrobiłem dwie bardzo
szczegółowe analizy naszej bieżącej rzeczywistości i tego, co może z niej
wyniknąć. Jeśli jeszcze nie czytałeś tych artykułów, to zapraszam do nich tutaj:<br />
1. <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/07/a-ty-w-czym-przechowasz-wartosc.html" target="_blank">A Ty w czym przechowasz swoją wartość?</a><br />
2. <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/09/nie-daj-sie-zaskoczyc.html" target="_blank">Nie daj się zaskoczyć!</a><br /><br />
Wiedząc, że przez długie lata świat znany, np. z
roku 2019 już do nas nie wróci, <b>nie powinniśmy odkładać niczego „na kiedyś”,
„na za rok”</b>, bo dzisiaj świat tak szybko się zmienia, że to, o czym myśleliśmy
dzisiaj, za rok może być już niedostępne lub niemożliwe do zrobienia. Dzisiaj
jest nadal cała masa ludzi, która wierzy w szybki powrót do czasów sprzed
czasów koron***irusa, a to jest po prostu niemożliwe. Dlaczego? Jeśli nie
wiesz, zachęcam Cię do przeczytania dwóch zaproponowanych powyżej artykułów.
Jeśli nie chce Ci się ich czytać, bo np. są za długie i odpowiesz sobie
schematycznym „nie mam czasu”, to właśnie dostałeś główną odpowiedź: wygoda i
lenistwo powodują, że człowiek nie chce dowiadywać się nowych rzeczy, dlatego
tak łatwo rządy łupią całe społeczeństwa. Ja, jeśli czegoś nie wiem, to
naturalnie chcę się dowiedzieć. Zdaję sobie sprawę, że np. mój styl pisania nie
musi się komuś podobać, dlatego, jeśli ja czegoś bym nie wiedział, to po prostu
poszukałbym innego źródła, które dostarczy mi choć częściowej odpowiedzi na
postawione pytanie. Najważniejsze, żeby być głodnym wiedzy i starać się jak najbardziej
rozumieć świat, który Cię otacza. Wtedy trudno będzie Cię wmanewrować w
manipulacje. I nie chodzi o to, żebyś teraz stanął po którejś ze stron, ale
raczej, żebyś dokonywał właściwych dla siebie wyborów. A takie można dokonywać
tylko wtedy, kiedy rozumiesz, co wokół Ciebie się dzieje i jaka jest tego
przyczyna. Ja jestem neutralny w kwestiach politycznych, dlatego nie przejadam
swoich sił na emocjonowanie się tym, co robią przywódcy różnych państw, ale interesuję
się światem gospodarki, ekonomią, światowymi wydarzeniami, itp., ponieważ
dzięki tej wiedzy mogę analizować, czy coś, np. podrożeje, czy wywołają nam
sztuczny kryzys, albo czy jest powód do paniki. Wszyscy wiemy, ile błędów
popełnili Polacy na kilka dni przed ogłoszeniem światowej pandemii, w pierwszym
dniu wojny na Ukrainie, czy w lipcu 2022 na akcji pod tytułem „drogi cukier”.
Zadziałały brak odpowiedniej wiedzy w połączeniu z emocjami i paniką. Masa
ludzi straciła dużo pieniędzy, ponieważ nie potrafiła trzeźwo ocenić sytuacji. A
co się stało? Zobaczmy:</div><div><br />
Kiedy powstaje jakaś nagła sytuacja, Polacy zawsze
tracą dwukrotnie pieniądze. Kiedy przyszła pierwsza informacja o ataku Rosji na
Ukrainę, ludzie masowo w panice zaczęli robić zapasy benzyny, dolarów i Euro.
Rynek tak działa, że kiedy wszyscy działają jednakowo w tym samym czasie
(czytaj: panikują), to ceny gwałtownie rosną. Dokładnie to obserwowaliśmy w
Polsce. Ceny benzyny dochodziły do 7,50 zł, a ropy przekraczały nawet 8 zł.
Ludzie i tak masowo kupowali wyżej wymienione rzeczy, ponieważ myśleli ‘i tak
będzie drożej’. Podobnie było z Euro i dolarami, czy słynnym cukrem w lipcu.
Ludzie kupowali dolary za 5 zł i cukier za 8-10 zł, podczas, gdy dzień
wcześniej dolar kosztował 4.05 zł, a cukier w lipcu kosztował 8-12 zł. Kiedy z
każdym dniem cena dolara zaczęła spadać, panikujący zaczęli sprzedawać drogo
kupionego dolara po coraz niższych cenach. Kiedy się temu przyjrzysz,
zauważysz, że walutę kupili bardzo drogo i sprzedali ją tanio. Czyli stracili
dwukrotnie. Jeśli ktoś kupił dolara za 5000 zł, to w wyniku omawianych zakupów
w kilka dni stracił około 1300 zł. Dlaczego? Dlatego, że nie znał praw
rządzących rynkiem, bo tego nie uczą w szkołach, a społeczeństwo nie chce się
samo uczyć. Oczywiście mówimy w kontekście gospodarki światowej i Europy.
Podobnie było z cukrem. Ludzie nie kupowali go kiedy był po 2,50-3,00 zł, ale
brali po 10 kg, kiedy był po 8-12 zł, ponieważ myśleli, że go nie będzie. Kiedy
cena cukru spadła do 5 zł, panikujące społeczeństwo zostało z kilogramami super
drogiego cukru w domach. Jak zawsze po panice przychodzi spadek cen. We
wrześniu cukier kosztował już 5-6 zł. Samą paniką ludzie spowodowali, że
sztucznie można było podnieść dwukrotnie cenę cukru po okresie paniki, bo dla
nich i tak jest tanio, bo był przecież taki drogi... Nikt za to w domu nie
zadał sobie pytania: ale, jak to? Przecież cukier dostępny w Niemczech jest
produkowany w Polsce i jest eksportowany do Niemiec. Tam cały czas kosztował w
przeliczeniu na złotówki 3,60 zł. Nie dość, że cukier musiał być przewieziony
za granicę, to i tak jest dużo tańszy niż w Polsce, pomimo, że polskie zakłady
na terenie Polski go produkują... Jednak Was uspokoję, bo społeczeństwo
niemieckie nie jest lepsze - też dali się "sfrajerzyć" na akcji o
podobnym mechanizmie działania, tyle, że tam wybrano olej, a w Wielkiej
Brytanii benzynę, której było w brud, ale sztucznie wywołana panika pozwoliła
obłowić się tym, którzy ją wywołali. Ci, którzy sztucznie wywołują takie
punktowe kryzysy doskonale wiedzą, jak działa ludzka psychika i jakie mamy
braki w edukacji, dlatego takie numery będą POWTARZANE! Przed nami są kolejne
sztuczne wydarzenia, dlatego wyprzedzajcie czasy i bądźcie przygotowani!
Dlaczego, np. w Polsce benzyna jest tak droga, podczas, gdy na światowych
rynkach cena baryłki ropy w ostatnim kwartale 2022 roku była tańsza niż przed
wojną na Ukrainie? Powinna przecież kosztować poniżej 6,00 zł. Dlatego, że
Orlen podniósł marżę rafineryjną o ponad 300%, a nikt w sferze publicznej nie
zadaje pytań: „ale dlaczego?”… Nie dziwmy się więc, że Polacy mało zarabiają,
bo wszędzie jesteśmy łupieni, a nawet o tym nie wiemy…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgw_A5IBCm6tVHl0o_UinR8VvEr3g_lKBdmAiWWhTWEXeTBFQwU7CUjpLpiCUbn_rjDwt9DMM8HbJRvz9-1lX0oZIdr_YchmSFtcpgE4iALs7xy8mxPB6Pu-QxGaDfI6_HZcDPU05NAbaX9pcmxTsqzIFI-QuMli8rqZ-4rtLbL7Y_UKFedzIgXFCRBJw"><img data-original-height="953" data-original-width="1600" height="382" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgw_A5IBCm6tVHl0o_UinR8VvEr3g_lKBdmAiWWhTWEXeTBFQwU7CUjpLpiCUbn_rjDwt9DMM8HbJRvz9-1lX0oZIdr_YchmSFtcpgE4iALs7xy8mxPB6Pu-QxGaDfI6_HZcDPU05NAbaX9pcmxTsqzIFI-QuMli8rqZ-4rtLbL7Y_UKFedzIgXFCRBJw=w640-h382" width="640" /></a></div><br />Czynników mamy tak wiele, że nawet jedne nie zdążą
się zakończyć, a inne złe rzeczy już się na nie nakładają. Mieliśmy obostrzenia
związane z p**ndemią, później problemy z dostawami, w*jnę na Ukrainie, drożyznę
z powodu nieudolnych decyzji politycznych, których efektem są problemy z
surowcami do wytwarzania energii cieplnej lub elektrycznej, inflację i wiele
innych. A co jeszcze przed nami? Czy ciągle jeszcze myślisz, że teraz wydarzenia
na świecie się naprawdę uspokoją i wróci to, co znaliśmy przed 2020 rokiem? To
niemożliwe, ponieważ wspomniane wydarzenia ciągle się nasilają i ich przybywa.
Jeśli nie wiesz czego się spodziewać i jakiego mogą być tego konsekwencje,
polecam, zajrzyj do dwóch wspomnianych wyżej artykułów. Wyjaśnią Ci wiele
rzeczy, których być może nie jesteś świadomy lub nie dopuszczasz pewnych myśli
do siebie, bo masz za mało logicznych i sensownych argumentów lub
najzwyczajniej boisz się dowiedzieć czegoś, co zaburzy Twój spokój i wolisz się
zamknąć w „bańce” swojego bezpiecznego świata, bo tak jest wygodnie. Wiedząc,
że w miarę normalnego życia, z nazwijmy to pewną miarą wolności pozostało nam
już tylko kilka lat, róbmy to, o czym marzymy od dawna, ponieważ z każdym
rokiem nasze możliwości będą wyraźnie coraz mniejsze (narastająca inflacja,
drożyzna, kolejne konflikty zbrojne wpływające na gospodarkę świata, a tym
bardziej nas, utrata miejsc pracy, dalsza destrukcja państwa polskiego, kolejne
bezprawne rozporządzenia wpływające na jakość naszego życia, ucieczka kapitału
zagranicznego z Polski, spekulacje na złotówce, czy skupianie się na naszych
kolejnych problemach, chorobach i aptekach, które musimy odwiedzić, spowoduje,
że szybko będziemy ubożeć, a my sami będziemy coraz mniej chętni do działania).</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhJb0alnXpMTpKag4btvTlwUW8RLIXowLF8j5-C5wybBPRGPz00S_r19Vrt5XIXL4LHaMm4Gzj1eVYSFcvgjTvtZYU54S3YG82N-F1sbArXKHiI5cPh_kzRWM4sUPUjOT0S9Stk4XuUg0CEp6MQLpnnOuZ5Q1_nu-RvvTXg0PzT9xltHE8uwGDvsQ5K6A"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhJb0alnXpMTpKag4btvTlwUW8RLIXowLF8j5-C5wybBPRGPz00S_r19Vrt5XIXL4LHaMm4Gzj1eVYSFcvgjTvtZYU54S3YG82N-F1sbArXKHiI5cPh_kzRWM4sUPUjOT0S9Stk4XuUg0CEp6MQLpnnOuZ5Q1_nu-RvvTXg0PzT9xltHE8uwGDvsQ5K6A=w640-h426" width="640" /></a></div><br />
Dlaczego czas, który teraz nam pozostał jest tak
bardzo ważny? Bo, jeśli nie znasz swojej wartości i nie potrafisz określić kim
tak naprawdę jesteś już teraz, zachodzące zmiany na świecie będą Cię
przytłaczać, wiele rzeczy będzie Cię zaskakiwać, a Ty sam będziesz działać pod
wpływem paniki. Przyznaj się sam przed sobą, czy po 11 marca 2020 roku nie
biegałeś/-aś w panice po papier toaletowy, czy po 24 lutym 2022 nie kupowałeś
bardzo drogiego dolara lub euro, a później sprzedawałeś go, gdy był już tańszy,
czy w lipcu 2022 nie biegałeś po 10 kg cukru? Nieznajomość tego, co się
aktualnie dzieje na świecie powoduje, że bardzo łatwo nami manipulować i
zarządzać nami poprzez ciągły strach. Kiedy człowiek się boi, można jemu
„wcisnąć” nawet największy absurd, który w normalnym świecie by nie przeszedł.
Bo jak nazwać zakaz wstępu do lasu w marcu 2020, kiedy to całe życie nas
zachęcano do aktywności na łonie natury, bo tam jest najlepiej dla naszego zdrowia?
Bo jak nazwać sytuację, gdy w Polsce brakowało węgla w 2022 roku, a kopalnie były
zasypywane i wydobycie wygaszane, ale nikt nie pyta dlaczego, tylko emocjonuje
się drogimi cenami za węgiel? Dlaczego w 2022 roku mówiło nam się, że może
zabraknąć energii elektrycznej, gdy w 2019 roku było wiele dni, kiedy
zużywaliśmy znacznie więcej energii niż teraz i jakoś nigdy nie powstała nawet myśl,
że może jej zabraknąć? Myślisz, że gdyby to samo próbowano zrobić w 2019 roku,
to by przeszło? Nigdy! Bo byłyby protesty, bunty, masowe palenie witryn
sklepowych w miastach, itp., bo te rzeczy są zbyt absurdalne. A dlaczego tak
łatwo przechodzą w naszych czasach? Dlatego, że społeczeństwa żyją w ciągłym
strachu. Teraz większość boi się o podstawowe środki do życia, dlatego nie
zwraca uwagi na coś wyższego rzędu i nie zadaje pytań, ale raczej posłusznie
wszystko akceptuje, jak leci. Wiedząc, że społeczeństwa będą tylko bardziej
ubożeć, jak myślisz, jaki będzie poziom strachu? Większy, czy mniejszy? Skoro
odpowiedź jest jasna, to dlaczego zakładasz, że będzie lepiej, skoro poziom
strachu będzie narastać? Czy to nie przez rok 2022 straszyło nas się powrotem
p**ndemi, nową chorobą – małpią ospą, że Putin nam wjedzie do Polski ze swoimi
wojskami, atomową bronią taktyczną, skażeniem radioaktywnym z Zaporoża,
inflacyjnym wariantem tureckim, atakiem hybrydowym z Rosji, zatrutą Odrą i
wieloma innymi rzeczami? Jak myślisz. Czy w 2023 roku nagle wszystko ucichnie i
będzie pięknie? Właściwe wnioski chyba potrafisz już sam wyciągnąć… Żyjąc w
ciągłym strachu, nie widząc perspektyw na poprawę, a jednocześnie nie znając
swojej wartości bardzo szybko popadniemy w depresję. Jak myślisz, dlaczego w
naszych czasach tak gwałtownie wzrasta ilość osób, które mają depresję? Czy nie
można było uniknąć tego wcześniej? Jasne, że można było. Już kilkukrotnie na
moim blogu pisałem o zagrożeniu, jakim jest depresja i jak temu zapobiec. Nie
bez powodu napisałem artykuł, który pozwoli Ci przeanalizować samego siebie, a
później wyciągnąć odpowiednie wnioski, żebyś zmienił swoje nastawienie do życia
i w końcu miał nad nim kontrolę.<br /><br />
Co to znaczy? Wiedząc, że dobre czasy już minęły,
a kraje Zachodu, w tym Polska, chylą się ku gorszemu, co zresztą sami
odczuwamy, musimy już teraz mieć mocne poczucie własnej wartości, żeby kolejne
i przedłużające się wydarzenia nie przytłaczały nas. Z tego powodu, jeśli
chcesz coś zrobić, to nie mów „kiedyś”, bo „kiedyś” znaczy NIGDY, a mówiąc „za
rok” możesz sprawić, że coś, co zawsze chciałeś zrobić może Cię ominąć
bezpowrotnie, ponieważ sytuacja światowa na pewno nie będzie lepsza, inflacja
będzie wysoka, na coraz mniej będzie nas stać, coraz bardziej jest niespokojnie
w coraz większej ilości krajów, na każdym kroku musimy sprawdzać, czy jeszcze w
dane miejsce można pojechać, co podrożeje i o ile, czy będą jeszcze dostępne
dane towary lub ich grupy, jakie są ograniczenia, czy też zajdą tak wielkie
zmiany, że już nie warto będzie czegoś rozpoczynać (np. zakładać firmę opartej
na turystyce, ponieważ niepewność jest zbyt wielka, a w dobie wysokiej inflacji
i drożyzny ludzi będzie stać na coraz mniej). Póki więc JESZCZE masz możliwość
rób to, co zawsze chciałeś zrobić, spełniaj swoje marzenia, wykazuj inicjatywę,
bo dzisiejszy system uczy nas wykonywać wszystko schematycznie, żebyśmy nie
zadawali zbędnych pytań, nie przekazuje nam się odpowiedniej wiedzy, która
mogłaby wzbogacić nasze życie, czy też nie uczy się nas praktycznych rzeczy. Tak
naprawdę nie mamy nawet określone kim tak naprawdę jesteśmy... Tylko zobacz:
pewna australijska pielęgniarka (Bronnie Ware) regularnie przez kilka lat
zadawała to samo pytanie osobom będącym na łożu śmierci, a brzmiało ono tak:
<i>„czego najbardziej żałujesz w życiu?”</i>. Usłyszała mnóstwo różnych odpowiedzi od
ponad tysiąca osób. Szybko zauważyła, że u zdecydowanej większości pacjentów
jest wspólny mianownik, który sprowadza się do tych stwierdzeń: <i>„żałuję, że nie
byłam/-em sobą – żyłem tak, jak inni chcieli”, „żałuję, że tak dużo pracowałem
i nie miałem czasu dla siebie i innych”, „żałuję, że nie poświęciłem rodzinie
więcej czasu”, „żałuję, że nie poświęcałem więcej czasu przyjaciołom”, „żałuję,
że nie robiłem tego, co chciałem robić”</i>.<br /><br />
Teraz widzisz, jaki błąd popełnia większość ludzi?
Chyba najbardziej uderzające „żałuję”, to pierwsza wypowiedź. <b>Boimy się być
sobą!</b> Żyjemy tak, jak chcą inni i dopasowujemy się do nich, żeby być
akceptowanym. Nie potrafimy powiedzieć „nie”, a tym bardziej boimy się być inni
niż wszyscy.<br /><br />
Pamiętajmy, że dzisiaj świat zmienia się pod
wieloma względami na gorsze, zmiany, które teraz zachodzą wcześniej zachodziły
całymi pokoleniami, mamy coraz mniejsze możliwości, stać nas na coraz mniej,
zmieniła się osobowość ludzi – jesteśmy coraz bardziej zamknięci w swoim
internetowym świecie, nie znamy nawet naszych sąsiadów, a obserwując świat,
widzimy, że zarządzanie strachem będzie trwało w najlepsze, bo to działa. Z
tego względu musimy już teraz wyrobić sobie silne poczucie naszej wartości,
ponieważ w złych czasach ono pozwoli nam spokojnie patrzeć na wydarzenia i nie
popełniać błędów poprzez błędne decyzje podejmowane pod wpływem emocji i
paniki.<br /><br />
Patrząc z dzisiejszej perspektywy nie żałuję, że
od momentu wkroczenia w dorosłość nie poszedłem ogólnie utartą ścieżką: studia,
praca w korporacji i pięcie się po szczeblach kariery, ale raczej od razu
zabrałem się za rozwój moich idei (np. założenie i rozwój klubu górskiego o
zasięgu ogólnopolskim), poznawanie ciekawych ludzi, pomaganie innym ze
szczególnym uwzględnieniem osób o zamiarach samobójczych, rozwój w innych
pasjach: pisanie, redagowanie tekstów, artykułów oraz poradników, fotografii
półprofesjonalnej, badaniu pogody i klimatu oraz wiele innych, bo to wszystko
pozwoliło mi zbudować silne poczucie własnej wartości, a jednocześnie nie czuć
się lepszym od kogokolwiek. Wszystkie zdobyte umiejętności i doświadczenia
wykorzystuję nie tylko po to, żeby realizować się w pasjach, spełniać
największe marzenia, ale również pokazuję i uczę innych, którzy chcieliby
zmienić coś w swoim życiu, że naprawdę się da, bo ja też byłem na takim etapie…<br /><br />
Jeśli nadal jesteś niezdecydowany, pomyśl nad
pewną sprawą. Co być zrobił, gdybyś wiedział, że zostało Ci pięć lat, dwa lata,
a może rok życia? Czy nie chciałbyś przeżyć ich jak najlepiej? W podobnej
sytuacji właśnie teraz jesteśmy, tyle że pod względem gospodarczym i ekonomicznym.
Nasze zarobki z każdym rokiem będą pozwalać nam na coraz mniej, decyzje
polityczne będą wprowadzać coraz więcej ograniczeń, a metoda zarządzania
strachem będzie trwała w najlepsze, ponieważ, jak premier Polski, M. Morawiecki,
powiedział w 2014 roku, w kontekście reklamy banku BZWBK (dzisiaj Santander) z
Chuckiem Norrisem: „to jest nieprawdopodobne, że ludzie są tak głupi, że to
działa”, pokazując tym samym, jaki ma do nas stosunek. Dlaczego więc nadal
chcesz odkładać swoje myśli, plany, marzenia na bliżej i dalej nieokreślone
„kiedyś”?... <b>Tego <i>„kiedyś”</i> już może nie być w Twoim życiu</b>, ponieważ „pociąg” z
pozostałymi jeszcze możliwościami właśnie odjeżdża…</div></div></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi7llyDZQp8VY90PPp-rIKsqtztNpBwc0PW5WDgDpwANpBZvbu1H_VfL6fqRAm7DIC_OgKYZT93gXfYzZdhAS-HPjR-CmEIzKA26ld8q4qMW1wdm4D_7CXmeU-vwTH6ZHD3zoOGq-Vwj_wz8P9k_VCgjatonkFPgj6Q8LSf-BMvvoc0MQ5ij73Fxns2LQ"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi7llyDZQp8VY90PPp-rIKsqtztNpBwc0PW5WDgDpwANpBZvbu1H_VfL6fqRAm7DIC_OgKYZT93gXfYzZdhAS-HPjR-CmEIzKA26ld8q4qMW1wdm4D_7CXmeU-vwTH6ZHD3zoOGq-Vwj_wz8P9k_VCgjatonkFPgj6Q8LSf-BMvvoc0MQ5ij73Fxns2LQ=w640-h426" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgboBm0-Su3bO0Nqzjwa7cg3ARAZrbRVeYKNsR2wdpuuFtoyhRCDPpDrrybj4RbQ2_uLum9ragqsLURKPUJV1eeSaQEma2cwMNH6_HSMoeGY_p20rUkXPBDNoN-AZPSd3kN33_EtoINV7dEG3RJA3dIjLJ7zstdUcDKo-GS4_mPNvm33J_8fbqMBuHWRA"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgboBm0-Su3bO0Nqzjwa7cg3ARAZrbRVeYKNsR2wdpuuFtoyhRCDPpDrrybj4RbQ2_uLum9ragqsLURKPUJV1eeSaQEma2cwMNH6_HSMoeGY_p20rUkXPBDNoN-AZPSd3kN33_EtoINV7dEG3RJA3dIjLJ7zstdUcDKo-GS4_mPNvm33J_8fbqMBuHWRA=w640-h426" width="640" /></a></div><br /><br /></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-66728163106336973022022-09-22T11:42:00.001+02:002024-02-11T17:29:07.081+01:00Korfu - co warto zobaczyć? - Korfu - top 10<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/09/korfu-co-warto-zobaczyc-korfu-top-10.html"><img alt="Co zobaczyć na Korfu?" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsCTb2lvRxjHC1VFMrTsAe9wBepPV5ExvL5ANsX90oTdNjg-peVBXcAMNPDGr5hSPxWNV4eLr8qYm_OCFIMdrzitmbb-sGVS2z93KTydEOeB7WZ2B2T3p9fZy8ruCf0q1EzV1nTRZ8SNro/s400/Fotolia_83448108_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="400" /></a> <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/09/korfu-co-warto-zobaczyc-korfu-top-10.html"><img alt="plaże Paleokastritsa" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBj7jUau0YTICFY5iw9i_5lebDWwlhzkykKakjSsBy8M1gUjiOY80Y81S-32DoVjpq9yEJA6EXArjYpvhH_HgocLCq1EdJqKMoaPNnKcx-1NWy_XP7Z1IIpbvfWKty8lyUqaqZSjLwlqgv/s400/Fotolia_90949675_Subscription_Monthly_L.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<b><span style="font-size: x-large;">KILKA DOBRYCH SŁÓW O KORFU</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wyspa jest sama w sobie dość specyficzna. Jeśli
wcześniej byłeś gdzieś na greckich wakacjach i widziałeś wspaniałe błękitne
laguny, jak np. na Krecie, czy Zakyntosie, to z pewnością nic lepszego tutaj
nie zobaczysz. Wyspa oferuje wspaniałe widoki, piękne wrażenia i można cieszyć oczy
zielenią przez 12 miesięcy w roku. Z pewnością przed wyjazdem warto zrobić
sobie listę plaż, które chcemy odwiedzić, ponieważ same w sobie są pewną
atrakcją przyrodniczą. Można też pokusić się o rejsy na sąsiednie wysepki,
ponieważ tam zobaczymy bardzo wiele. Dla mnie osobiście Korfu pod względem
przyrodniczym jest bardzo piękną wyspą i żałuję, że nie wszystko mogłem
zobaczyć, co chciałem. Najbardziej na wyspie ciekawiły mnie malutkie plaże
wciśnięte gdzieś pomiędzy skały, czy też takie, nad którymi wyrastały ogromne i
wysokie klify. Jako, że jeżdżę głównie dla podziwiania wspaniałych krajobrazów,
to właśnie na nich się skupię i o nich będę opowiadać. Z pewnością czystość wód
zachwyca i możemy tu znaleźć wiele małych zatoczek z pięknymi szmaragdowymi i szafirowymi
wodami. Korfu ma bardzo ciekawą linię brzegową i uchodzi za jedną z
piękniejszych w Grecji, stąd warto skupić się na zwiedzaniu wyspy głównie na
jej obrzeżach. Bardzo podobały mi się również małe i ciche wioski, piękna
zieleń, poszarpana linia brzegowa i przede wszystkim czyste wody. Widoki z
każdego wzniesienia z pewnością zapisywały się na trwałe w pamięci.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">KILKA SŁÓW NA TEMAT RZECZYWISTOŚCI NA KORFU</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rzeczywistość na Korfu nie jest już taka kolorowa.
Pomimo, że jestem osobą, która koncentruje się na pozytywach, to jednak są
rzeczy, których nie da się ominąć, bo występują praktycznie na każdym kroku. Z
tego względu muszę o nich wspomnieć, żeby uniknąć niepotrzebnego rozczarowania.
Na Korfu bardzo szybko można zobaczyć, że wyspa dosłownie tonie w śmieciach.
Przy każdej drodze po obu stronach zobaczymy sterty walających się butelek,
papierków, kubków, itp. Przy każdej plaży znajdziemy całe mnóstwo chusteczek,
zużytych materacy, papierków, kubków, itp. Po prostu nikt tego nie sprząta, a
sami turyści mogliby zachowywać się lepiej, gdyż to oni głównie zaśmiecają
teren, widząc, jak już jest na miejscu. Inna kwestia, to pozostawione
samochody. Nie wiem, jakie Grecy mają prawo, ale na Korfu wyeksploatowany
samochód, łódź czy motorówkę zostawia się w krzakach i pozostawia aż samemu się
rozłoży pod wpływem warunków atmosferycznych. W drodze do jakiejkolwiek
atrakcji turystycznej zauważymy co najmniej kilka takich aut, czy też łodzi i
motorówek. Najbardziej w oczy jednak rzuca się głęboki oddech kryzysu z lat
2008/09 i 2015. Od razu można zauważyć, że tamtejszych Greków oba kryzysy
gospodarcze musiały bardzo mocno przycisnąć, ponieważ w każdej wiosce
znajdziemy średnio co drugi lub trzeci dom opuszczony lub walący się. Porzucone
domy są w różnym stadium budowy. Niektóre są na etapie budowy betonowego
szkieletu, inne mają wykończony parter i betonowy szkielet, a jeszcze inne są
świeżo ukończone i pozostawione. Co ciekawe nawet funkcjonujące od długich lat
hotele są porzucone w centrum znanych miejscowości, gdzie sprzęty niszczeją i stoją
na dworze. W środku popularnej i dużej miejscowości turystycznej Sidari możemy
znaleźć taki hotel, a w centrum miasta stoi pusty „szkieletor” straszący szarym
betonem. W pobliżu innego trzygwiazdkowego hotelu mamy bezpośredni widok na
inny betonowy, trzypiętrowy szkieletor. Ten widok jest tak powszechny, że nie
da się tego nie zauważyć i nie wspomnieć. Najgorszy jest jednak fakt, że na
obrzeżach Peroulades sfinansowano budowę szkoły z Unii Europejskiej oraz
chodnik z latarniami do niej. Dzisiaj szkoła niszczeje i również jest
porzucona, a chodnik i latarnie popadają w ruinę.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co jeszcze rzuca się w oczy? Oczywiście plaże. Na
ogół plaże na Korfu są malutkie i przeludnione, bo często są „wciśnięte” gdzieś
pomiędzy skały. Dodatkowo są zaśmiecone i pobiera się dodatkowo 10-12 EUR opłaty
za skorzystanie z kompletu dwóch leżaków i parasola przeciwsłonecznego. Uciążliwy
jest również transport, ponieważ wszystkie drogi przypominają raczej stare
szosy wiejskie, które kilkanaście razy były już łatane. Nawet główna droga do
miasta Korfu tak wygląda. Niestety wydłuża to czas dojazdu do stolicy wyspy,
skąd rozpoczyna się wiele ciekawych rejsów. Problemem jest fakt, że ze środka
wyspy na północ (gdzie jest ukryta większa część przyrodniczych atrakcji)
trzeba wjeżdżać bardzo krętymi i dziurawymi drogami do góry i później ponownie
z nich zjeżdżać. Chyba nie ma lepszego określenia na ten typ dróg, jak fragment
z Pana Tadeusza, A. Mickiewicza: „długie, cętkowane, kręte, jak wąż boa”… Pokonanie
39km zajmuje około godzinę. Dodatkowo na trasie napotkamy światła wahadłowe,
które ustawione są tam na stałe. Podczas zwiedzania przylądka Drastis (Cape
Drastis) trzeba zachować szczególną ostrożność, ale o tym będzie później… Co
jeszcze rzuca się w oczy? Na Korfu jest więcej chmur i szarego nieba niż na
innych wyspach greckich. Wystarczy poszukać kilku relacji z tej wyspy i
pooglądać zdjęcia. Około połowę zdjęć, które przeglądnąłem były w gęstych
chmurach. Komunikacja miejska też nie działa tak, jak powinna, bo spóźnia się
lub nawet w ogóle nie przyjeżdża. Pozostaje ostatnia kwestia – kolor wód.
Większość przybiera kolor szmaragdowy, a to za sprawą wodorostów, które licznie
występują pod wodą. Żeby zobaczyć piękne szafirowe i błękitne wody, będziemy
musieli udać się w wybrane miejsca. Szafirowe są czyste w porównaniu z wodami
Bałtyku, ale nie mają już takiej pełnej przezroczystości. To dlatego na
początku wspomniałem, że jeśli ktoś był na Krecie, czy Zakyntosie, to nie zobaczy
tu z pewnością nic lepszego. Ogólnie można powiedzieć, że na Korfu mamy
wrażenie, jakby większość rzeczy ostatni raz robiono w 1980 roku i eksploatuje
się to po dziś dzień. Wszystko wydaje się tam wysłużone i zmęczone. Echo dwóch
kryzysów gospodarczych jest bardzo mocno widoczne i trudno nie zauważyć, jak
wielu ludzi musiało opuścić tę wyspę w poszukiwaniu chleba…</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">HOTELE - NA CO PATRZEĆ I JAK JE WYBIERAĆ?</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Temat hoteli to nie taka łatwa sprawa, jakby się
mogło wydawać. Na początku trzeba określić sobie co jest celem naszego pobytu
na Korfu. Jeśli imprezowanie, to polecam południowe miejscowości wyspy, lub
Sidari na północy. Jeśli chcemy zobaczyć piękne krajobrazy i ogólnie chcemy
pozwiedzać wyspę, to warto wybrać hotel tak, żeby mieć blisko do przynajmniej
dwóch atrakcji turystycznych – nie będziemy musieli dzięki temu organizować dodatkowej
wycieczki. My zdecydowaliśmy się na Sidari i hotel Summertime. Hotel ma trzy
gwiazdki i można by wyliczać całe mnóstwo wad tego miejsca, ale przyjechaliśmy
głównie, by zwiedzać wyspę, więc dla nas nie było to tak istotne. Dlaczego ten
hotel? Dlatego, że w pobliżu mieliśmy dwie atrakcje, które ludzie z innej
części wyspy przyjeżdżają oglądać. Mam na myśli Canal d’amour (Kanał Miłości)i
Przylądek Drastis (Cape Drastis). W ciągu dwóch godzin można poznać oba miejsca
i nacieszyć oczy wspaniałymi widokami. Najważniejszą częścią każdego hotelu
powinien być dostęp do plaży. Jeśli jesteś w biurze podróży poproś by każdy
hotel, który Cię interesuje pokazano Ci na mapach Google (jest to w opcjach ich
programu wyszukującego hotele). Zobaczysz jego umiejscowienie i
zagospodarowanie najbliższego terenu, oraz jak daleko jest do plaży i jaka
plaża jest dostępna. W ofercie możesz znaleźć trzygwiazdkowy hotel Angela Beach
Resort, ale kiedy bliżej przyjrzysz się sprawie, to na mapach dostrzeżesz, że
nie ma tam w ogóle plaży, a raczej leżaki rozstawiono na płycie betonowej
wcinającej się w morze. Można wtedy poczuć wielkie rozczarowanie. Z tego
względu warto oglądać mapy satelitarne Google przed dokonaniem wyboru, bo
przyznam, że na Korfu trudno jest o dobrą piaszczystą plażę. Od naszego hotelu
do plaży mieliśmy około 150m do wąskiej i niedługiej plaży, ale trudno znaleźć
nam było coś lepszego. Na pocieszenie mieliśmy trzy plaże w najbliższym
terenie, dlatego mogliśmy przechodzić na którą nam się podobało. Miasto Sidari
ma szerokie i długie plaże, stąd nie trudno tu o wybór dobrego miejsca. Przy
wyborze plaż tkwi jeszcze jedna mała pułapka. Przy oglądaniu map sprawdź, czy w
pobliżu twojej plaży nie wpływa rzeka do morza. Niestety rzeki z Korfu są
bardzo mocno zanieczyszczone, a z ich dna wybija metan. Śmierdzą, jak miejskie
ścieki. W Sidari wpływają dwie takie rzeki bezpośrednio do morza i dziwił nas
fakt, że trzy metry od niej stały leżaki i pobierano opłaty za udostępnienie
takiego miejsca. Trudno wybrać taką lokalizację do kąpania… Na szczęście Sidari
ma bardzo nieregularną linię brzegową i duża część plaż jest całkowicie
odizolowana od wpływu tych rzek. Z tego względu wybieraliśmy raczej ostatnią
plażę, położoną około 200m w lewo od kanału d’Amour Bardzo wysokie klify
wysunięte w morze pozwalają cieszyć się piękną ciszą i widokami, ponieważ
dodatkowo z dna morza wystają dwie piękne skały, na które można dopłynąć wpław.
<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;"><b>KORFU - MIEJSCA, KTÓRE WARTO ZOBACZYĆ</b></span><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">1. PALEOKASTRITSA</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
To przeciążona ruchem turystycznym wioska o bardzo
pięknych widokach. Dla mnie jest zdecydowanym numerem jeden na Korfu, ponieważ
możemy tu spędzić cały dzień ciesząc oczy wspaniałymi panoramami, a
jednocześnie poznając co chwilę nowe miejsce. Tutejsza zatoka składa się z pięciu
mniejszych zatoczek i nazywana jest często „pięciopalczastą zatoką”, ponieważ
pięć półwyspów wcina się w morze nadając tym samym granice mniejszym zatoczkom.
Wszystkie charakteryzują się wspaniałymi kolorami wód. Z pewnością przy pełnym
słońcu zobaczymy błękitne, szafirowe i szmaragdowe odcienie wód. Z tego względu
utworzono w Paleokastritsa centrum nurkowe, gdzie nawet początkujące osoby mogą
uczyć się tej przyjemności i jednocześnie podziwiać zróżnicowane i kolorowe dno
morskie. Jeśli byłeś w Azji na rafach koralowych, lub nurkowałeś w Egipcie, to
z pewnością nie zobaczysz tutaj bogatszego życia podwodnego. Jest o wiele
uboższe. Przyznam, że kiedy zaświeciło słońce, chciałem zaglądnąć do każdej z
zatoczek i zobaczyć ich piękne, rajskie kolory. Paleokastritsa jest obowiązkową
pozycją na liście do zobaczenia. Jeśli nie mamy samochodu, to możemy wykupić
sobie wycieczkę oferowaną przez liczne biura podróży. Tylko w centrum Sidari
znaleźliśmy aż 7 takich agencji! Ceny wahają się od 15-20 EUR, a to za sprawą
tego, co chcemy zobaczyć. Za 15 EUR agencje proponują nam tylko dowód do
Paleokastritsa i dają nam 5 godzin wolnego czasu. Jeśli wiesz co zobaczyć i
gdzie iść, to taka opcja jest bardzo ciekawa. Za 20 EUR mamy opcję odwiedzenia
ciekawej fabryki przetwarzającej owoc KumQuat w okręgu Skiperi, we wiosce
Felekas, gdzie zostanie wyświetlony nam 5min film pokazujący proces produkcyjny
likierów, dżemów i słodyczy z tego owocu, oraz będziemy mieli okazję zakupić
produkty z kumquat. Dla nas jest to nieznany owoc, dlatego warto go spróbować i
wybrać kilka produktów, jak również zakupić same owoce. My tak zrobiliśmy i
warto! Później dojeżdżamy do Paleokastritsy, gdzie odwiedzamy monastyr położony
na szczycie góry w kształcie lwiej głowy. Wjeżdżamy na samą górę autobusem lub
mniejszym busem. Nie trzeba mówić, że droga jest przeciążona i dodatkowo w
połowie podjazdu znajdują się światła wahadłowe. Trudno tam o lepszy podjazd. Zwiedzanie
Monastyru w Paleokastritsa odbywa się przy dużych tłumach, dlatego warto
rozpocząć ten etap jak najwcześniej rano. Dodatkowo, po prawej stronie od bramy
głównej mamy wydeptaną ścieżkę, gdzie możemy przejść w trzy minuty na drugi
wierzchołek dający wspaniały widok na rozległe morze i piękną linię brzegową.
Dla mnie uchodzi za jedną z najpiękniejszych, jaką widziałem.<br />
<br />
Po około
półgodzinnym zwiedzaniu zjeżdżamy na dół, gdzie mamy do dyspozycji około trzy
godziny wolnego czasu. Jeśli świeci słońce, to nie warto rozsiadać się na
plaży, ale polecam pójść na molo na plaży Palaiokasteitsa naprzeciwko hotelu
Apollon i wziąć taxi-boat za 12 EUR. Odbędziemy wówczas 35-40min rejs po
okolicznych zatoczkach i wpłyniemy do błękitnej jaskini, którą widać z
Paleokastritsy. Myślę, że to jest główna atrakcja, dla której tutaj przyjeżdżają
turyści, ponieważ zobaczymy wspaniały błękit czystych wód. Za niewielką dopłatą
5 EUR, w zależności od ilości osób, można z tego samego miejsca zorganizować
rejs do Paradise Beach (zwaną Chomi Beach), która znajduje się za ostatnim
półwyspem wyznaczającym granicę zatoki. Będziemy zachwyceni niesamowitym
błękitem wód i niesamowitą ciszą tego miejsca. Tylko nieliczni wypływają na Paradise
Beach (z niewiedzy), a naprawdę warto! Tam jest prawdziwy raj! Profesjonalni
fotografowie właśnie między innymi tutaj przypływają, by pokazać piękno wyspy. A
co, jeśli nie wiesz jak wykorzystać czas w Paleokastritsa? Kierowcy zatrzymują
się na głównym parkingu w wiosce o tej samej nazwie. Polecam chodzić we
wszystkich kierunkach, bo naprawdę warto. Jeśli skorzystałeś już z pięknego
rejsu po zatoczkach i obejrzałeś wspaniałą jaskinię, to teraz idź do plaży,
którą znajduje się bezpośrednio za parkingiem w stronę zachodnią. Chociaż
pierwsza z nich jest mocno oblegana, to za skałami znajduje się druga plaża, o
której prawie wszyscy nie wiedzą. Wystarczy pójsć wąską dróżką skręcającą w
lewo, tuż przed hotelem Apollon i iść do jej samego końca. Zatrzymamy się
wówczas na mało obleganej piaszczystej plaży, gdzie z pewnością nacieszymy oczy
pięknymi, szmaragdowymi i czystymi wodami. Na skałach, po prawej, z łatwością
dostrzeżemy napis ‘Diving center’. Wejdźmy schodkami i dalej dostępnym szlakiem
idźmy w górę. Z pewnością zobaczymy zaciszne miejsce, gdzie mieszkają ludzie, a
po dojściu na górę, będziemy mogli popatrzeć na miejscowość z góry.<br />
<br />
Kiedy zwiedzimy już tą część parku narodowego, bo Paleokastritsa takim jest,
obowiązkowo trzeba przejść się w stronę monastyru, ale nie polecam iść drogą, tylko
szlakiem zaczynającym się bezpośrednio z przyparkingowej plaży. Będziemy mieli
wspaniały widok na zatokę i szmaragdowe wody. Przy pełnym słońcu widok jest
nieziemski! Jeśli mamy więcej czasu, warto pójść dalej i dojść do kolejnej
zatoczki i plaży Alipa. Z pewnością zobaczymy tam dużą przystań z łodziami. Dla
chętnych – co godzinę z tego miejsca odpływają „Yellow Submarine” – czyli żółte
statki z podwodnym pokładem – gdzie głównym ich celem jest pokazywanie świata
pod wodą. Pokład dla pasażerów znajduje się pod wodą, dzięki czemu mamy
wrażenie, jakbyśmy byli w jakimś oceanarium. Dla wytrwałych polecam jeszcze
dalszą wędrówkę, lub podejście pod plaże: Akrotiri i bardzo ciekawe Liapades i
Rovinia. Po skompletowaniu wszystkich miejsc będziemy mieli bardzo dobre
spojrzenie na miejscowość i jej atrakcje. Dodatkowo w centrum, na głównym
parkingu znajdziemy duże „Aquarium”. Możemy tam zobaczyć ryby żyjące w
pobliskim morzu oraz złapać rozgwiazdę, czy ośmiornicę. W zależności od
atrakcji ceny wahają się od 10-15 EUR. Dzieci liczone są zawsze jako połowę
ceny. Ostatnią rzeczą o jakiej muszę wspomnieć, to podjazd z Paleokastritsa na
Bella Vista. Jest to tawerna, do której pojedziemy w ramach wycieczki do
Paleokastritsa w cenie 20 EUR, skąd z wysokości około 300 m n. p. m. będziemy
mogli podziwiać przepiękną panoramę na całą Paleokastritsę i jej wszystkie
zatoki naraz. Widok naprawdę zachwyca i dlatego polecam odwiedzić również to
miejsce. Po odwiedzeniu wszystkich atrakcji mamy jeszcze przystanek w Makrades,
gdzie w wiosce położonej wysoko w górach możemy nabyć mnóstwo lokalnych produktów.
Skorzystaliśmy z tej oferty i przyznajemy, że jesteśmy zadowoleni z tej
wycieczki.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3AG5062dOggtDV3DGKmLMqX8aT1fWReDjeMtpEsv0q3raaR4MRuLYx2Lc42NDKlayh1Y7NSPFEMbBg7CWtF_qKVqOureCPvdX2AR9jvrLCV1qswr6G_2u3G_xl81FIGMqvTL6GqG8t6Mx/s1600/Fotolia_67383443_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3AG5062dOggtDV3DGKmLMqX8aT1fWReDjeMtpEsv0q3raaR4MRuLYx2Lc42NDKlayh1Y7NSPFEMbBg7CWtF_qKVqOureCPvdX2AR9jvrLCV1qswr6G_2u3G_xl81FIGMqvTL6GqG8t6Mx/s320/Fotolia_67383443_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaxHmK-mZ-lRCaEtvYKgbbNTmUOwFF2cm7qq_IYLMe1itHufIX1d3yA8LLT5HCD0xyLhqaPM3cgttm6pq0TmtdGQi4w15DHuBpjmNScm-e3bFehFw1xJ9NxGWBk56Zd1zBAAKfLQeyHU7p/s1600/Fotolia_67383455_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaxHmK-mZ-lRCaEtvYKgbbNTmUOwFF2cm7qq_IYLMe1itHufIX1d3yA8LLT5HCD0xyLhqaPM3cgttm6pq0TmtdGQi4w15DHuBpjmNScm-e3bFehFw1xJ9NxGWBk56Zd1zBAAKfLQeyHU7p/s320/Fotolia_67383455_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu10ZhTrL5uuy25TZr5qsPAGn8_EIjedvGr6-zj5zoggRp7hWLLc6m887uVsrcsSv4Pxb3Lz7MafiurFxe5ISKgdJ07rgkEI5B4p-yomUIn4_ebApEfhiIRXakvKojKt-P3p4XZ8c7M5gS/s1600/Fotolia_70441225_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu10ZhTrL5uuy25TZr5qsPAGn8_EIjedvGr6-zj5zoggRp7hWLLc6m887uVsrcsSv4Pxb3Lz7MafiurFxe5ISKgdJ07rgkEI5B4p-yomUIn4_ebApEfhiIRXakvKojKt-P3p4XZ8c7M5gS/s320/Fotolia_70441225_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcl0GaxYvCRXSced2NXH0QcJuixIVzXI6VBuFzcymP8T-hjL9o7a7C-1AaScIwIg5RwOB6e8wReHdUv6Wwn4JXOe4yPbvprMaxdihwWB-1-nShJS7DP7O8v32J1o99g7VGFvcdteVVrWyz/s1600/Fotolia_75692309_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcl0GaxYvCRXSced2NXH0QcJuixIVzXI6VBuFzcymP8T-hjL9o7a7C-1AaScIwIg5RwOB6e8wReHdUv6Wwn4JXOe4yPbvprMaxdihwWB-1-nShJS7DP7O8v32J1o99g7VGFvcdteVVrWyz/s320/Fotolia_75692309_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwekOhmzbb2AzDJCy2PYDjpxpN_dZAe8vZCGRj-YRaGnI1SrE3CPjjHoopWUdeYbNZGD-hG7pV4T0OGQXOOlzQdRrYgxH2bxmzF_roHkCsKH2UAs4LuVieHlNM4zKfAEpIw_X65DJkDDo7/s1600/Fotolia_76303432_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwekOhmzbb2AzDJCy2PYDjpxpN_dZAe8vZCGRj-YRaGnI1SrE3CPjjHoopWUdeYbNZGD-hG7pV4T0OGQXOOlzQdRrYgxH2bxmzF_roHkCsKH2UAs4LuVieHlNM4zKfAEpIw_X65DJkDDo7/s320/Fotolia_76303432_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsCTb2lvRxjHC1VFMrTsAe9wBepPV5ExvL5ANsX90oTdNjg-peVBXcAMNPDGr5hSPxWNV4eLr8qYm_OCFIMdrzitmbb-sGVS2z93KTydEOeB7WZ2B2T3p9fZy8ruCf0q1EzV1nTRZ8SNro/s1600/Fotolia_83448108_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Paleokastritsa corfu" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsCTb2lvRxjHC1VFMrTsAe9wBepPV5ExvL5ANsX90oTdNjg-peVBXcAMNPDGr5hSPxWNV4eLr8qYm_OCFIMdrzitmbb-sGVS2z93KTydEOeB7WZ2B2T3p9fZy8ruCf0q1EzV1nTRZ8SNro/s320/Fotolia_83448108_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Paleokastritsa corfu" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9pUEbji9nhwe3crS81GSHXgufhDylCPrtTgIpUusxfMsz6w36I_rXu6fRe96D9Y85cQCy21Id5zhyhSkbj57RSLlooTvSESFeGBmUrnnJaogeHgwMnmYcSGdhhCpdLKtfULxUIdv-qTWa/s1600/Fotolia_90948834_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9pUEbji9nhwe3crS81GSHXgufhDylCPrtTgIpUusxfMsz6w36I_rXu6fRe96D9Y85cQCy21Id5zhyhSkbj57RSLlooTvSESFeGBmUrnnJaogeHgwMnmYcSGdhhCpdLKtfULxUIdv-qTWa/s320/Fotolia_90948834_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh13jwLzDBWgjNWquvDuSyyXf46VRyyT8bcNf6LexMvzN2xj5OvaQviYkpds3y2hJ8kiHqsaj2vUKok9OMFLR0gHQYnp4U4xmwbPtbHmI-xa7BAxqaN3UOETs4ZYordIT1oJi-ik4L9NFKr/s1600/Fotolia_90949156_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Paleokastritsa" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh13jwLzDBWgjNWquvDuSyyXf46VRyyT8bcNf6LexMvzN2xj5OvaQviYkpds3y2hJ8kiHqsaj2vUKok9OMFLR0gHQYnp4U4xmwbPtbHmI-xa7BAxqaN3UOETs4ZYordIT1oJi-ik4L9NFKr/s320/Fotolia_90949156_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Paleokastritsa" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBj7jUau0YTICFY5iw9i_5lebDWwlhzkykKakjSsBy8M1gUjiOY80Y81S-32DoVjpq9yEJA6EXArjYpvhH_HgocLCq1EdJqKMoaPNnKcx-1NWy_XP7Z1IIpbvfWKty8lyUqaqZSjLwlqgv/s1600/Fotolia_90949675_Subscription_Monthly_L.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBj7jUau0YTICFY5iw9i_5lebDWwlhzkykKakjSsBy8M1gUjiOY80Y81S-32DoVjpq9yEJA6EXArjYpvhH_HgocLCq1EdJqKMoaPNnKcx-1NWy_XP7Z1IIpbvfWKty8lyUqaqZSjLwlqgv/s320/Fotolia_90949675_Subscription_Monthly_L.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRQMqy95fbRgO24h_u4SHUbPXhPmTudlzKpARLz-IGwQQo5s_mwi27IlZGi8ns1zr-seRylP4i7qZABvQ9x_qUWtA-bHymrWazFCHAEqV53zaHTElzoN49zKa8kbqH3ODdGdMVuc9SKzE6/s1600/Fotolia_90950173_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRQMqy95fbRgO24h_u4SHUbPXhPmTudlzKpARLz-IGwQQo5s_mwi27IlZGi8ns1zr-seRylP4i7qZABvQ9x_qUWtA-bHymrWazFCHAEqV53zaHTElzoN49zKa8kbqH3ODdGdMVuc9SKzE6/s320/Fotolia_90950173_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh4AZumKTCRxdBs4Yx08m3HmBi5NiwatSwyjL0Nqs-6bW51IhuQFe2R96NwIs8ijqQRt8NY6IL6Iacroi8VLU6s30habiWpWmKWmPg7CzKNps0Hpgb7YNm-NDSrYSGumgsanszg12sGheW/s1600/Fotolia_115888614_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh4AZumKTCRxdBs4Yx08m3HmBi5NiwatSwyjL0Nqs-6bW51IhuQFe2R96NwIs8ijqQRt8NY6IL6Iacroi8VLU6s30habiWpWmKWmPg7CzKNps0Hpgb7YNm-NDSrYSGumgsanszg12sGheW/s320/Fotolia_115888614_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiElwMGLRB_ceh8GYXtAtBQn1ZHLq4Wg8PxkVUS7qH62U7RcH40LAMrFtBl42nTXRUgvx1totiHaNlafrcGkJ8FYvJV4Egsm9ut9eLBg2u9JSZfW1TmiiKD6ZeSgmaBNYX24fsDkBNCwK5D/s1600/Fotolia_115888640_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiElwMGLRB_ceh8GYXtAtBQn1ZHLq4Wg8PxkVUS7qH62U7RcH40LAMrFtBl42nTXRUgvx1totiHaNlafrcGkJ8FYvJV4Egsm9ut9eLBg2u9JSZfW1TmiiKD6ZeSgmaBNYX24fsDkBNCwK5D/s320/Fotolia_115888640_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><br />
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">2. PAXOS I ANTYPAXOS</span></b><br />
Chociaż nie są to miejsca bezpośrednio na Korfu,
to polecam te wyspy ze względu na ich urokliwe zakątki. Każda agencja
turystyczna ma w swojej ofercie wycieczkę na obie wysepki. W ciągu jednego
rejsu zobaczymy wspaniałe krajobrazy i z pewnością będziemy mogli popływać w
krystalicznie czystych i błękitnych wodach. W północnej części Korfu wycieczka
kosztuje 30-35 EUR, ze względu na konieczność dojazdu do miasta Korfu –
Kerkira. Stamtąd statkiem popłyniemy na Paxos i Antypaxos. Rejs trwa aż 2,5h,
ale myślę, że taka długa trasa pozwoli się zrelaksować i odpocząć, z czego
zresztą korzystaliśmy. Z Kerkiry płyniemy około 1h 10min do południowej części
wyspy – do portu Lefkimmi, skąd zabierani są turyści z południa wyspy, którzy
wykupili tą samą wycieczkę. Dopiero z Lefkimmi wypływamy na pełne morze, gdzie
za około następne 1h 10min dopłyniemy do Paxos. Na początku „wjeżdżamy” do
dwóch błękitnych jaskiń. Pierwsza z nich jest wysoka na 70m, dlatego statek
mogący pomieścić 250 ludzi wpływa tam bez problemu. Podczas naszej wycieczki w
środku jaskini z głośników popłynęła „Greek Zorba” w wersji techno. W trakcie
rozkręcania się muzyki, sternik mówi przez mikrofon „enjoy your holidays!”. Wprowadza
tym samym w dobry nastrój. Po wypłynięciu z pierwszej jaskini dopływamy do
drugiej za jakieś 15min. Druga jest ciekawsza, ponieważ w potężnej ścianie
skalnej są trzy jaskinie rozmieszczone w jednakowych odstępach i dodatkowo
przyozdabiają je błękitne i szmaragdowe wody. W środku największej jaskini, po
prawej stronie znajduje się jeszcze jedna komnata, gdzie przez otwór u góry
przenikają promienie słońca, dzięki czemu oświetlają krystalicznie czyste wody.
Ten widok jest naprawdę warty obejrzenia! W trakcie rejsu dowiadujemy się, że
wyspa ma 4km długości, znajdują się na niej trzy wioski i żyje na niej jakieś
2400 ludzi. Pierwsza z nich liczy sobie tylko 300 mieszkańców. Po odwiedzeniu
tych ciekawych miejsc płyniemy pomiędzy wysepkami Paxos i Antypaxos. Teraz
jesteśmy po przeciwnej stronie wyspy Antypaxos, gdzie co chwilę podziwiamy
wspaniałe plaże, laguny i błękitne wody. Na jednej z lagun statek zatrzymuje
się i można zejść do wody i zażywać kąpieli. Mamy do dyspozycji około godzinę. Statek
cumuje w dość głębokich wodach (około 10m), gdzie kapitan pozwala skakać z
burty bezpośrednio do wody. Kto tylko umie pływać, to korzysta z okazji, bo
kolor wód zachęca do podziwiania tego miejsca z nieco innej perspektywy. Po
godzinnej kąpieli wchodzimy przy pomocy schodków na pokład i płyniemy z
powrotem na Paxos do miejscowości Gaios. Bardzo ciekawie rozwiązano tutaj
kwestię rozładowania ruchu morskiego. Utworzono długi kanał, gdzie jedną stroną
statki wpływają, a drugą wypływają. Przy okazji możemy z poziomu statku
podziwiać dużą część miasta. Bardzo podobała mi się ta część wycieczki. W
mieście mamy dwie godziny czasu wolnego. Polecam oczywiście zobaczyć ścisłe
centrum miasta, a później przejść się na plażę, idąc w kierunku południowym
głównym deptakiem aż dojdziemy do Plakes Beach. Na tak małym kawałku zobaczymy
różne odcienie i kolory morza. Nas zachwyciło to miejsce, dlatego spędziliśmy na
Plakes Beach resztę wolnego czasu i kąpaliśmy się w tutejszych wodach. Po
wykorzystaniu czasu wracamy na statek, skąd z powrotem płyniemy 2,5h rejsem do
Kerkiry. Wtedy mamy ponownie czas, by zrelaksować się.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNl6Lr2fTEBw4aP7a8Rfj1_CcfTg2yeG-86B2COqena4_0RVSQhZO054IRKqQOCZyS5wOIbXpBOJdLoDQ3Tsn9lMOhoRFMT8Jc6OTB7q8Tjv3VgdOIzbPIQh8oPBnkIRXRo34BNfU1MBrX/s1600/IMG_1402.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNl6Lr2fTEBw4aP7a8Rfj1_CcfTg2yeG-86B2COqena4_0RVSQhZO054IRKqQOCZyS5wOIbXpBOJdLoDQ3Tsn9lMOhoRFMT8Jc6OTB7q8Tjv3VgdOIzbPIQh8oPBnkIRXRo34BNfU1MBrX/s320/IMG_1402.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCT86ROBllaC_eNOLQH4y7zusW-ysEmCB_JZ0uZZZhl2J-2Dg-bLoeEfObJ5iNP7rBuOLGMfkvdjYlGHkSrXb_L1y9NMOjOzOZwnA9m7PtTVTdNqGi5j9OOyemrNE22MKseCKj8ro28dFr/s1600/IMG_1527.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCT86ROBllaC_eNOLQH4y7zusW-ysEmCB_JZ0uZZZhl2J-2Dg-bLoeEfObJ5iNP7rBuOLGMfkvdjYlGHkSrXb_L1y9NMOjOzOZwnA9m7PtTVTdNqGi5j9OOyemrNE22MKseCKj8ro28dFr/s320/IMG_1527.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8ErL-wgK9ddesFNDonHCEfwLPGGyEx_9O_NV4fk8Bo8iim2Y213ySGKXwMdioomcoaYwVQgAKjdSinhAiDVmDl5urJefi7c3v89ekc5dvVyT0kFm99CLFhK_vajdzKZdsPBLljsgUM1V-/s1600/IMG_1532.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8ErL-wgK9ddesFNDonHCEfwLPGGyEx_9O_NV4fk8Bo8iim2Y213ySGKXwMdioomcoaYwVQgAKjdSinhAiDVmDl5urJefi7c3v89ekc5dvVyT0kFm99CLFhK_vajdzKZdsPBLljsgUM1V-/s320/IMG_1532.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvXsATOA8nUeN-309JKXCGbR96HXfZOxRhaWQw3kEARmbfHcI-YDy6R8MHPMZ6Dknpwitl1CkUVpcE3yvaP0MpsUfhxOlYVW1NuiD5nCkImtmNmXyLglFRYlKS59vcxtZWMIi6dyZDr8eu/s1600/IMG_1582.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvXsATOA8nUeN-309JKXCGbR96HXfZOxRhaWQw3kEARmbfHcI-YDy6R8MHPMZ6Dknpwitl1CkUVpcE3yvaP0MpsUfhxOlYVW1NuiD5nCkImtmNmXyLglFRYlKS59vcxtZWMIi6dyZDr8eu/s320/IMG_1582.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqQGkViLfm0N_21i-TkRNUmCrYfzwTh-h92ZHojK40JHhXil8qivXoZU0hysKnOuVsqTVNIfUBRTLG6emNViqeY6EfxpA3FJ7GemhbE1syL-6PCudg7YStEu5P7TOA-wlkY4fALWRA-fM4/s1600/IMG_8507.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqQGkViLfm0N_21i-TkRNUmCrYfzwTh-h92ZHojK40JHhXil8qivXoZU0hysKnOuVsqTVNIfUBRTLG6emNViqeY6EfxpA3FJ7GemhbE1syL-6PCudg7YStEu5P7TOA-wlkY4fALWRA-fM4/s320/IMG_8507.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8QT-dILEi0IwvR3LK6VzxS-HJlWptTdIgUI64W0V4fZ0IhyTaHorKo0coVW4XF0swGfzH4ukkNUSgTadIqcwwmx0InAnhJCkO61_gK2lJQa7EuxUiUjYJ1S2sgP7kT2IJo5V0XODgfS7s/s1600/IMG_8550.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8QT-dILEi0IwvR3LK6VzxS-HJlWptTdIgUI64W0V4fZ0IhyTaHorKo0coVW4XF0swGfzH4ukkNUSgTadIqcwwmx0InAnhJCkO61_gK2lJQa7EuxUiUjYJ1S2sgP7kT2IJo5V0XODgfS7s/s320/IMG_8550.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVU6UGonOm_S0QL5k9dIRJ-V24HLQJA8HD6RtcJarAF39lO6Z97bMBntpB9btNccXlOle4hhMV0xbfqoYTEI-OSxJDHWjwfC1SFcsy1tWqup5bVRkq0DwnEAOQc0szVLu7txlcenmSkFrf/s1600/IMG_8559.JPG"><img alt="Paxos" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVU6UGonOm_S0QL5k9dIRJ-V24HLQJA8HD6RtcJarAF39lO6Z97bMBntpB9btNccXlOle4hhMV0xbfqoYTEI-OSxJDHWjwfC1SFcsy1tWqup5bVRkq0DwnEAOQc0szVLu7txlcenmSkFrf/s320/IMG_8559.JPG" title="Paxos" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyP-_avP70_vLdlL8roh1PJbACjVbGvspA6SQ2iRBHERYGOKQ4NkxZL_mdcdNSPeMiEAguXb5SbCfm9WUURlBQgojDGEd7SMWLzPPq1k4o9dPtaokiJeB1DAvchNAWoRkViEI1RhgUf3n1/s1600/IMG_8562.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyP-_avP70_vLdlL8roh1PJbACjVbGvspA6SQ2iRBHERYGOKQ4NkxZL_mdcdNSPeMiEAguXb5SbCfm9WUURlBQgojDGEd7SMWLzPPq1k4o9dPtaokiJeB1DAvchNAWoRkViEI1RhgUf3n1/s320/IMG_8562.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioy-AB9J1ZKxyCHMg-zvGrY6o71KVydGvMdkEufXrLmffLXnBIpfnVylL97qDm5Z59gIRfsvCH6oCziz1pKSuNJcFHNGwdDZI2Q0SKHNDjZcAFiUg8x9FA6ULrHuhGsnStQhbYM5l_cWIP/s1600/IMG_8586.JPG"><img alt="paxos, antypaxos" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioy-AB9J1ZKxyCHMg-zvGrY6o71KVydGvMdkEufXrLmffLXnBIpfnVylL97qDm5Z59gIRfsvCH6oCziz1pKSuNJcFHNGwdDZI2Q0SKHNDjZcAFiUg8x9FA6ULrHuhGsnStQhbYM5l_cWIP/s320/IMG_8586.JPG" title="paxos, antypaxos" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrmiIfnfrmR_WR1Vm4Y5tWaj-B0CSHmE7v3WZAcM_tkwVKEYGUyFPgdKvwwLk_6rsTEx6-b3xRyF44g5s0pe74IBSZWGT3btwTCbGR_PgHHUWc1uHkuH-cvm3AT1gVLo1VIIgpWQHOYD_e/s1600/IMG_8693.JPG"><img alt="paxos, pływanie pod antypaksos" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrmiIfnfrmR_WR1Vm4Y5tWaj-B0CSHmE7v3WZAcM_tkwVKEYGUyFPgdKvwwLk_6rsTEx6-b3xRyF44g5s0pe74IBSZWGT3btwTCbGR_PgHHUWc1uHkuH-cvm3AT1gVLo1VIIgpWQHOYD_e/s320/IMG_8693.JPG" title="paxos, pływanie pod antypaksos" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs27uqJ_eeNfcbkIAp9d5dmRXxChk-AWYBaXEXiVWso4myvJqeazLxnx8CbRCQjA-fZc-Q1CvOVv9BZByBwajhRgBD0YXcTmwi0iVPnW34k9hcq4zsqp0lSwsJlfEoFUw7IJc8OQ6RZ8nK/s1600/IMG_8762.JPG"><img alt="Gaios, Paxos" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs27uqJ_eeNfcbkIAp9d5dmRXxChk-AWYBaXEXiVWso4myvJqeazLxnx8CbRCQjA-fZc-Q1CvOVv9BZByBwajhRgBD0YXcTmwi0iVPnW34k9hcq4zsqp0lSwsJlfEoFUw7IJc8OQ6RZ8nK/s320/IMG_8762.JPG" title="Gaios, Paxos" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm4XfmsOkhABQug4YU3xDnSPHJvWpj3wYrF9oF0lpyiteJf4f4T22AUJ3fDVF9RLk4q7hbDWK-xA7NgPB0W1kJv8wNbYkVrWB4D6aYbky53EmTIbjKZo9s2M9A52rHaKDJZ-aDhBHNvquP/s1600/IMG_8812.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm4XfmsOkhABQug4YU3xDnSPHJvWpj3wYrF9oF0lpyiteJf4f4T22AUJ3fDVF9RLk4q7hbDWK-xA7NgPB0W1kJv8wNbYkVrWB4D6aYbky53EmTIbjKZo9s2M9A52rHaKDJZ-aDhBHNvquP/s320/IMG_8812.JPG" width="320" /></a><br />
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">3. PRZYLĄDEK DRASTIS - CAPE DRASTIS</span></b><br />
To chyba najdziwniejsze, ale i bardzo piękne
miejsce na Korfu. Jest zaliczane do jednych z najpiękniejszych widoków w
Grecji, dlatego koniecznie trzeba je zobaczyć. Przylądek wyróżnia się
niesamowitą linią brzegową. Bardzo wysoki klif nagle urywa się w morzu, ale z
dna „wyrastają” jeszcze trzy inne, mniejsze skały dodające uroku okolicy. W tym
miejscu mieszają się różne kolory wód, dlatego Drastis jest bardzo kolorowym
miejscem. Z Sidari można zajść pieszo w 40min, idąc w kierunku Peroulades.
Dalej zaprowadzą nas strzałki. Zanim zobaczymy główny widok, polecam z parkingu
głównego wejść na wydeptane nieoficjalne ścieżki i zobaczyć, jak niesamowite
klify tworzą tutejszą linię brzegową. Są bardzo wysokie, przepaściste i jak
zobaczysz, ścieżka przebiega przez ziemię wiszącą w powietrzu, utrzymywaną
przez gęstą sieć korzeni. Ziemia i korzenie trzymają tak mocno nad klifami, że
nawet nie pękają. Warto podchodzić tylko tyle, na ile jest utrwalona wydeptana
ścieżka. Dalej ziemia może się oberwać. Z tego miejsca zobaczymy przepiękną
dziką plażę, dostępną tylko z poziomu morza. Jej pomarańczowe piaski wręcz
zachwycają! W oddali dostrzeżemy piękną Logas Beach i schodki prowadzące do
niej. Dopiero po obejrzeniu głównej linii brzegowej polecam pójść na Przylądek
Drastis. Przed sobą zobaczymy szeroką drogę opadającą dość stromo, z której
przy słonecznej pogodzie mocno się kurzy. Pył jest dosłownie jak mąka! Dochodzimy
do głównego punktu widokowego. Na tablicy przeczytamy, że to nie jest jeszcze
oficjalny punkt widokowy. Znajduje się on na szczycie małej góry, która jest…
zamknięta bramą na kłódkę! I tu natrafiamy na największy absurd Grecji! Cała ta
ziemia została sprzedana w prywatne ręce i jest zamknięta – bez dostępu dla
turystów. Można umawiać się telefonicznie na zwiedzanie, ale tylko większą grupą
i za opłatą 5 EUR za osobę. Co ciekawe telefonu nikt nie odbiera i pozostaje
nam jedynie, albo i aż, nacieszyć oczy widokiem z głównego, nieoficjalnego punktu
widokowego. Ale to nie koniec absurdów. Kiedy podejdziemy do bramy z łańcuchem,
znajdziemy ręcznie napisaną informację, że więcej informacji znajdziemy na
Google Maps. W tym czasie, możemy dostać ziemią lub kamieniem w głowę, bo na
prywatnym terenie mieszka chora psychicznie babcia, która została bez renty i
nie ma za co żyć. Dowiedzieliśmy się o tym z tawerny ‘7th Heaven’ w Peroulades.
Ja dostałem dwa razy większym fragmentem ziemi w plecy. I tu zachodzi pytanie:
jak ktoś mógł sprzedać teren będący ogólnym dobrem narodowym bez możliwości
zwiedzenia w prywatne ręce – tym bardziej w ręce chorej psychicznie babci?! Jak
w ogóle mogło do tego dojść? Czyżby kryzys w Grecji był tak mocny, że sprzedaje
się wszystko co popadnie bez zastanowienia? Przez babcię zagrożone są również
małe łódki, które podpływają pod Cape Drastis, bo potrafi ona rzucać w nie
kamieniami i ziemią. Plaża Drastis, która znajduje się pod stromym klifem jest
niebezpiecznym miejscem, bo można zupełnie nieświadomie dostać czymś z dużej
wysokości w głowę. Pojedyncza osoba nie ma nawet co marzyć o zwiedzeniu
Przylądka Drastis, ponieważ telefonu i tak nikt nie odbiera, a jeśli nawet, to
osoba życzy sobie bagatela… 300 EUR!!! Co za pomieszanie z poplątaniem (to
najłagodniejsze określenie tego absurdu wszechczasów)!!!</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Z tym miejscem związana jest jeszcze jedna ciekawa plaża położona zaledwie 300m dalej. Kiedy stoimy w głównym punkcie widokowym mamy drogę w prawo, gdzie możemy schodzić do poziomu morza. Nieco dalej za punktem widokowym miniemy tabliczkę z napisem informującym o zejściu do morza i możliwości wykupienia 35-40min rejsu dookoła Cape Drastis wraz z opłynięciem przylądka w pobliżu pięknych i niedostępnych plaż. Opcja jest bardzo ciekawa i zdecydowanie ją polecam. Ale wróćmy do początku. Kiedy schodzimy drogą, dojdziemy do malutkiej, skalistej plaży, z szałasem z uschniętych traw. Widok na Albanię z tego miejsca jest niesamowity! W oddali z Sidari widać tutejsze trzy parasole, bo tylko tyle się tu zmieści. Ludzie zazwyczaj wylegują się na piaskowcach tworzących piętra. W szałasie można wykupić rejs i z jakże malutkiej przystani składającej się dosłownie z jednej deski wchodzimy na pokład motorówki, gdzie za 15 EUR/osobę możemy popływać w pobliżu skał wynurzonych ponad powierzchnię morza tworzących przylądek Drastis, a później przepłyniemy obok niedostępnych plaż z pomarańczowymi piaskami, nad którymi zobaczymy bardzo wysokie klify. W końcu zobaczymy legendarną plażę Logas, na którą przyjeżdżają tłumy, by podziwiać zachodzące słońce. W ofercie rejsu jest nawet opcja plażowania na plaży Drastis bez limitu czasu. Na umówioną porę podpływają po ciebie motorówką. Nie polecam jednak plażowania w tym miejscu, ze względu na chorą psychicznie babcię, która zrzuca kamienie na plażę z dużej wysokości i na przepływające łódki. Polecam jedynie podziwianie pięknych widoków, bo na otwarte morze babcia z pewnością nie dorzuci już niczym. Inną ciekawostką są niesamowite wody tego miejsca. Podczas słonecznych dni wody są przezroczyste i bardzo kolorowe. Kiedy przyjdziemy w to samo miejsce po burzy, gdy świeci już słońce, to zobaczymy, że morze przybiera niesamowite pasy barw, ponieważ każdy odcień i każdy kolor zaznacza granicę prądów morskich. Wygląda to jak naturalnie malowany obraz pastelami! Widok po prostu wgniata w ziemię! Co ciekawe, wtedy morze nie jest przezroczyste, ale za to obraz namalowany na morzu staje się tak niecodzienny, że niewielu go może zobaczyć!</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciekawostka dla turystów. Kiedy stoisz w głównym punkcie widokowym, to nie idź główną drogą. Stojąc na wprost do Przylądka Drastis po prawej stronie widzisz dwie wyraźne drogi. Popatrz 5m za siebie w prawą stronę i powinieneś zobaczyć tam zieloną, zarośniętą drogę, ale mocno widoczną. Wejdź na jej szlak i dzięki temu ominiesz cały zygzak. Od razu dojdziesz pod malutką plażę skalną, gdzie można wykupić rejs dookoła Drastis. W połowie skrótu trafimy na dwa drzewa cytrynowe i będziemy mogli nazbierać dziko rosnącej cytryny wielkości całej otwartej męskiej dłoni! Tutejsze cytryny są dwa razy większe niż te znane ze sklepów. My zjedliśmy jedną na miejscu, żeby ich posmakować. Cytryny są soczyste, a zapach jest bardzo intensywny, piękny i naturalny.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7A2B-02Pd0dFUcjcIkD4xjqKNrZn6X2Vle1pqOZQwX75VhCw_Qwysj0JsAX7Sn8SSF8hCS8EjGPVxNmw3KEgR2WxrPLVUxGMQDJZco4Ya3zRTbZOwrzD0tFmL7jM8pyW2i33hunarG4nV/s1600/IMG_8989.JPG"><img alt="Drastis Cape, Przylądek Drastis" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7A2B-02Pd0dFUcjcIkD4xjqKNrZn6X2Vle1pqOZQwX75VhCw_Qwysj0JsAX7Sn8SSF8hCS8EjGPVxNmw3KEgR2WxrPLVUxGMQDJZco4Ya3zRTbZOwrzD0tFmL7jM8pyW2i33hunarG4nV/s320/IMG_8989.JPG" title="Drastis Cape, Przylądek Drastis" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc3x3toyyF_wY99F3MWEJ_Qvr0Q8gS4NvV-EHcY_sOOSa_v4Bsnpj6zXDn7JcHzhhTWie3yvUXOjX_89oF7pk7Nl6SEjKpq06woN8hH6KXi0dJqDES1El-UAlLGsGA8hCyl7ZWNV6teFYx/s1600/IMG_9081.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc3x3toyyF_wY99F3MWEJ_Qvr0Q8gS4NvV-EHcY_sOOSa_v4Bsnpj6zXDn7JcHzhhTWie3yvUXOjX_89oF7pk7Nl6SEjKpq06woN8hH6KXi0dJqDES1El-UAlLGsGA8hCyl7ZWNV6teFYx/s320/IMG_9081.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvuqSaIRS2hu96Q78726-qk4aYjIRuxaYbLPdOiwqFzONBFxcEgMvR7HRVWubjRDrNQnDxJlJNn3x1ttZIDqkZpOYa60KZeyR45K-qJhHUV-JZ1XZnS1Z7EYPNwg6POaf-BWFD9gO24IbP/s1600/IMG_9095.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvuqSaIRS2hu96Q78726-qk4aYjIRuxaYbLPdOiwqFzONBFxcEgMvR7HRVWubjRDrNQnDxJlJNn3x1ttZIDqkZpOYa60KZeyR45K-qJhHUV-JZ1XZnS1Z7EYPNwg6POaf-BWFD9gO24IbP/s320/IMG_9095.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUv0-q9ZgCn-CjvBXP4_D7g6M5rNauXu77pZRnTJpwMbPrB96Pr59fWR8gaLKuXuVOWc-SPqaeRVkB62XpJc2hYcpz8NZmbasre-9Mr8d7B3APSfbHqJH2x1Rq8u4ZYyKah1QB5tSi7mJA/s1600/IMG_9123.JPG"><img alt="Drastis" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUv0-q9ZgCn-CjvBXP4_D7g6M5rNauXu77pZRnTJpwMbPrB96Pr59fWR8gaLKuXuVOWc-SPqaeRVkB62XpJc2hYcpz8NZmbasre-9Mr8d7B3APSfbHqJH2x1Rq8u4ZYyKah1QB5tSi7mJA/s320/IMG_9123.JPG" title="Drastis" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhJc4mhgE3dUuriebL-HavCKurDU1W2mDlSq_RdVoBxmtjoDpL7hl1NIFnR7jbCRN2nr0KbnqAsbxpcycB2ncPOoQRg_BEQBEq9PpwPvqG70uG-JP0JeAIpC6Cn-cCB_a0dSpZsVUtakRl/s1600/IMG_9125.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhJc4mhgE3dUuriebL-HavCKurDU1W2mDlSq_RdVoBxmtjoDpL7hl1NIFnR7jbCRN2nr0KbnqAsbxpcycB2ncPOoQRg_BEQBEq9PpwPvqG70uG-JP0JeAIpC6Cn-cCB_a0dSpZsVUtakRl/s320/IMG_9125.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwEfeHu0wekZqSCrFQs1kKtNQ0Tt-A8fEcdAT_Id1BGvh-lutmYcf_RzXBAfCbyYOYKLZhrKdfGCpeXpS1fWMbpYV1CX50-Pej5UlYjc-8cP9rc_DFPe1aP-qhgZFNhrukFJfCV8JprgQY/s1600/IMG_9126.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwEfeHu0wekZqSCrFQs1kKtNQ0Tt-A8fEcdAT_Id1BGvh-lutmYcf_RzXBAfCbyYOYKLZhrKdfGCpeXpS1fWMbpYV1CX50-Pej5UlYjc-8cP9rc_DFPe1aP-qhgZFNhrukFJfCV8JprgQY/s320/IMG_9126.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdKd3a5z0CCJhUjP5Pa8R1z7aFeQ2s5SrzfgjqTz6qloYG2ggFUD9HO5xRdc3C1JF6DVA61TbM8EW6Srd7O1FeYmDyeulK3pFJAX1WGg8M7C0V3obqxYB0qgYcz1QyG9A9y_2vJNt_VN-r/s1600/IMG_9129.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdKd3a5z0CCJhUjP5Pa8R1z7aFeQ2s5SrzfgjqTz6qloYG2ggFUD9HO5xRdc3C1JF6DVA61TbM8EW6Srd7O1FeYmDyeulK3pFJAX1WGg8M7C0V3obqxYB0qgYcz1QyG9A9y_2vJNt_VN-r/s320/IMG_9129.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuxQ3-Gi3u7uYklbjbv61FIezMktQN9VrsvDst5s_1z1RKr0qyZmQfxImc13gzTF7t7OHfXGMBNf07sUlMPC4HOsprj4w9CawmEqGFNmjD-4qZyIbRMd9szfz0kDQBmHCPTGX56M22LDX1/s1600/IMG_9137.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuxQ3-Gi3u7uYklbjbv61FIezMktQN9VrsvDst5s_1z1RKr0qyZmQfxImc13gzTF7t7OHfXGMBNf07sUlMPC4HOsprj4w9CawmEqGFNmjD-4qZyIbRMd9szfz0kDQBmHCPTGX56M22LDX1/s320/IMG_9137.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkNP-DpD0PzrSN6aJN8l_RjV2VSBZlav4cg7eyjxNALmdCwVuX6FhPoUKYhqTV5GbPKOFWPv4NpNLmTabKlMx9oKgmAnvSdzX4zNw8CCOkH68pd8yPoNQ3S6s-u_4yDa8Yp5g7RL_4uGwY/s1600/IMG_9140.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkNP-DpD0PzrSN6aJN8l_RjV2VSBZlav4cg7eyjxNALmdCwVuX6FhPoUKYhqTV5GbPKOFWPv4NpNLmTabKlMx9oKgmAnvSdzX4zNw8CCOkH68pd8yPoNQ3S6s-u_4yDa8Yp5g7RL_4uGwY/s320/IMG_9140.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVUeambhZn6pbJ2cCiXyTCVW88w30HPl_ftHa02NxnS2JgUVcQ2gs_sjnKYHsAOJf2UGdxvtE4-E3Cz9VKrmchKtYyLxU7P1Yv4d8jSoN1ysVPwCaHeKMbQ_Nx_G7LavL-h2f8ptPxAqzf/s1600/IMG_9184.JPG"><img alt="Drastis, rejs" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVUeambhZn6pbJ2cCiXyTCVW88w30HPl_ftHa02NxnS2JgUVcQ2gs_sjnKYHsAOJf2UGdxvtE4-E3Cz9VKrmchKtYyLxU7P1Yv4d8jSoN1ysVPwCaHeKMbQ_Nx_G7LavL-h2f8ptPxAqzf/s320/IMG_9184.JPG" title="Drastis, rejs" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCVDycZKbeRvyBx3nTxqa31xCzIx7F_7hzHJ_6FlXEQvSzVYus15nUn5zXBmOfC018noMnZ-PGGIngfJxFd6xIJwikE4R-AYDFZfrfGOLfySJVOr_VFz_bVPDub3TfVodLWZTswIho0Hp-/s1600/IMG_9186.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCVDycZKbeRvyBx3nTxqa31xCzIx7F_7hzHJ_6FlXEQvSzVYus15nUn5zXBmOfC018noMnZ-PGGIngfJxFd6xIJwikE4R-AYDFZfrfGOLfySJVOr_VFz_bVPDub3TfVodLWZTswIho0Hp-/s320/IMG_9186.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicqWatgq4Zkt4otdxdwnua8VqAQ963CfCj7RQ1cmXTe_LnR5u3U25r0-sXCeuXvCwT2AmOH8nUX9SuGwLuckOtREonEmAnGR6iUMfNR2NbDLii5BkzVF2g9oqagQJ3WjZUNo5j-78N7m5o/s1600/IMG_9197.JPG"><img alt="Widok na Albanię" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicqWatgq4Zkt4otdxdwnua8VqAQ963CfCj7RQ1cmXTe_LnR5u3U25r0-sXCeuXvCwT2AmOH8nUX9SuGwLuckOtREonEmAnGR6iUMfNR2NbDLii5BkzVF2g9oqagQJ3WjZUNo5j-78N7m5o/s320/IMG_9197.JPG" title="Widok na Albanię" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghzmYb9tBRa29kuPzvN_M3hJehlAnWs0g4J3ZOsPzwWtmVJjVOuQfIWeghKWlxlEMoMJekrToCItyTKD530MfmFtkqfetNUMV-jui1uIaOi7aGiyVjzKIWr2Bw4hH3GP7Py7O_r4bjlFcy/s1600/IMG_1916.JPG"><img alt="Cytryny Drastis" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghzmYb9tBRa29kuPzvN_M3hJehlAnWs0g4J3ZOsPzwWtmVJjVOuQfIWeghKWlxlEMoMJekrToCItyTKD530MfmFtkqfetNUMV-jui1uIaOi7aGiyVjzKIWr2Bw4hH3GP7Py7O_r4bjlFcy/s320/IMG_1916.JPG" title="Cytryny Drastis" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9GgJMFjIS3GMMUPl9FRLqWRI6CGEs-d7FG1oXF7pSV9so_40tTVluM979wkQ2SJC482GmC-VpnQe6qcQCrSD7PNk7WGVaiV1jSeFwfbvP1wP2OF35ykD0XByC1PizrNtSAalxyw-dcTFN/s1600/IMG_1914.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9GgJMFjIS3GMMUPl9FRLqWRI6CGEs-d7FG1oXF7pSV9so_40tTVluM979wkQ2SJC482GmC-VpnQe6qcQCrSD7PNk7WGVaiV1jSeFwfbvP1wP2OF35ykD0XByC1PizrNtSAalxyw-dcTFN/s320/IMG_1914.JPG" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJD_c6V7K5Y8hw4K-gqJuGPyMQk4yuJvQf_DMEB-vHy53Ffv37nvOdY0MZZrMva2EWsrFCx0bIjpgVRlZ9j0dKMZILtRsYGfOOkV8mNoSBjBUEoZHFpAsYDhqYJCVuu2HUyWDIBLRLn9Vm/s1600/IMG_8979.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJD_c6V7K5Y8hw4K-gqJuGPyMQk4yuJvQf_DMEB-vHy53Ffv37nvOdY0MZZrMva2EWsrFCx0bIjpgVRlZ9j0dKMZILtRsYGfOOkV8mNoSBjBUEoZHFpAsYDhqYJCVuu2HUyWDIBLRLn9Vm/s320/IMG_8979.JPG" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">4. KASSIOPI</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Moim zdaniem to takie mniejsze wydanie Paleokastritsy, ale bardzo piękne. Podobnie, jak tam, można spędzić tu bardzo dobrze czas. Jako, że najbardziej uwielbiam piękne widoki, a nie infrastrukturę miejską, to raczej na tej części skupię się przy opisywaniu tego miejsca. Do Kassiopi są organizowane tanie wycieczki – bo już za 12 EUR w Sidari, a poza sezonem za 8 EUR. Głównym celem jest plażowanie, ponieważ plaże w Kassiopi uchodzą za najpiękniejsze. Jeśli chcemy zobaczyć ciekawy widok na okolicę, to polecam zobaczyć ruiny zamku, który na mapach nie ma swojej nazwy. Nie jest to jakiś wielki obiekt, ale raczej widać fragmenty trzech strażnic i kawałki murów w otoczeniu bardzo gęstej zieleni. Podczas zwiedzania ruin można trafić na węże, dlatego nie polecam przychodzić tu w japonkach, czy też w odkrytym obuwiu. W okolicy możemy zobaczyć również kościół z XVII wieku o nazwie Panagia Kassiopitra, który jest położony na obrzeżach ścisłego centrum miasta – znajduje się w pobliżu tawerny Old School przy rondzie. Jest to niewielki kościółek – można tak rzec – ale ma swój klimat. Warto też przespacerować się wybrzeżem sąsiedniej zatoki Melina Bay. Kolor wód z pewnością nacieszy nasze oczy i będziemy mogli zrobić tu kilka ciekawszych zdjęć. Zatoka jest chroniona przed falami kamiennymi groblami. Pozostawiono jedynie cienki przesmyk na wpływanie i wypływanie mniejszych łodzi i statków. Hitem natomiast są same plaże Kassiopi. Na Korfu uważa się, że najpiękniejszą plażą jest Bataria. Tutejszy kolor wód zachwyci z pewnością każdego, ponieważ mamy tutaj wszystkie odcienie szmaragdu i szafiru. Dodatkowo mamy cudowny widok na Albanię! Pływanie przy takiej scenerii jest po prostu relaksującą przyjemnością. Niestety nie tylko my wiemy o tym miejscu, położonym około 450 od ścisłego centrum miasta. Na plaży Bataria rozstawiono 4 rzędy leżaków i parasoli, stąd też przyciągają rzesze turystów. Zrobienie zdjęcia w spokoju raczej graniczy z cudem – chyba, że będziemy tu wcześnie rano, ale wtedy będziemy skazani na fotografowanie „pod słońce”.<br />
<br />
Jeśli jesteśmy miłośnikami dobrego krajobrazu, to polecam przejść jeszcze około 50m za plażę Bataria Beach. Wtedy dotrzemy do kolejnej – Kanoni Beach. Jest to skalista plaża z cudownymi bardzo małymi klifami. Linia brzegowa jest bardzo nieregularna, dlatego w połączeniu z szafirowymi i szmaragdowymi wodami jest ciekawa. Można tutaj nacieszyć oczy pięknymi krajobrazami w połączeniu z widokiem na góry Albanii. Kiedy wrócimy z tego miejsca do centrum miasta, to proponuję odwiedzić kolejną ciekawą plażę – Imerolia Beach. Jest to przydrożna skalista plaża znajdująca się około 500m od centrum, w stronę Sidari. Nacieszymy tutaj oczy pięknym widokiem na półwysep, gdzie można zwiedzić ruiny zamku, oraz ponownie popatrzymy na Albanię. Niestety wody stają się szybko głębokie i są chłodniejsze niż gdzie indziej, co z pewnością jest zaletą przy gorących i upalnych dniach. Warto wziąć na tą plażę buty do wody, ponieważ będziemy schodzić kamienistym dnem do morza. Woda przyjmuje piękne odcienie zielonego i niebieskiego. Po lewej stronie plaży zobaczymy przystań dla motorówek, a za nią boisko do piłki nożnej. Nieco bliżej – w pobliżu centrum – mamy Kalamonis Beach. Można odwiedzić ją w trakcie wędrówki do Imerolia Beach. Plaża jest bardzo wąska i kamienista. Wracając do przystani Kassopeto (Melina Bay) możemy wypożyczyć motorówkę i odbyć rejs po okolicy. Wypożyczalnia nazywa się Filippos Boats. Jak wszystko na Korfu, jest tutaj wysłużone. Znajdziemy też nieco nowsze jednostki, którymi będziemy mogli poznać okolicę od strony wody.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtbk9ibXQskGJbEVxjh8mtYwbuJg_n00DVKZX5ILkOoTSyzk7xJG9Ck0IbKd3JYuFMjlI-i_TQxlWnDsiv9Sg8IdWlgNv23nr930E4vMQSWwjppRk3Cjln1SU2arjE9R8cVdIYS86GFluD/s1600/Fotolia_68358266_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Kassiopi" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtbk9ibXQskGJbEVxjh8mtYwbuJg_n00DVKZX5ILkOoTSyzk7xJG9Ck0IbKd3JYuFMjlI-i_TQxlWnDsiv9Sg8IdWlgNv23nr930E4vMQSWwjppRk3Cjln1SU2arjE9R8cVdIYS86GFluD/s320/Fotolia_68358266_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Kassiopi" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7oDeH4d-JmR1-lpafvtWoV2aGmn8G6BEKMkrtROC0QRI-QaopotXYgvPbeXXJEDG-C9WRuBnpo1j4Oub_P1WBKJqAVuA4VbKFB6fI4KOWyBrfPRSyb5Fy_v6cSDUxUzumaZJZQTYn51OM/s1600/Fotolia_69522511_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7oDeH4d-JmR1-lpafvtWoV2aGmn8G6BEKMkrtROC0QRI-QaopotXYgvPbeXXJEDG-C9WRuBnpo1j4Oub_P1WBKJqAVuA4VbKFB6fI4KOWyBrfPRSyb5Fy_v6cSDUxUzumaZJZQTYn51OM/s320/Fotolia_69522511_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbbeabTohtibyQ7eJ4TTQY0v1UJ3DhBXqg_kinjxmJwhOtLGByuhzMtFFhcnXZIh3PY3BkvU9QWiuBRHoaNH1tcVpF7U98JebXCw8SiNAVgohFawbIU-G4Au3v_yohbzi9l4fEs9ekFDmO/s1600/Fotolia_69778451_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="plaża Kassiopi" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbbeabTohtibyQ7eJ4TTQY0v1UJ3DhBXqg_kinjxmJwhOtLGByuhzMtFFhcnXZIh3PY3BkvU9QWiuBRHoaNH1tcVpF7U98JebXCw8SiNAVgohFawbIU-G4Au3v_yohbzi9l4fEs9ekFDmO/s320/Fotolia_69778451_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="plaża Kassiopi" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOtA3PGWtEdv1p-octlUZvQ0_4mEATJ9pxyddxZEGpXq6-1YwdsU_htPcx-zAy42Bd7XNFN9JjLngYl3IGXWiRFuf5thTgyk8_OKlJnzVJCrpbgCLadZrmILb_yln_tDhau8RnkGqfDodM/s1600/Fotolia_69778583_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOtA3PGWtEdv1p-octlUZvQ0_4mEATJ9pxyddxZEGpXq6-1YwdsU_htPcx-zAy42Bd7XNFN9JjLngYl3IGXWiRFuf5thTgyk8_OKlJnzVJCrpbgCLadZrmILb_yln_tDhau8RnkGqfDodM/s320/Fotolia_69778583_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxadwTd2HpBUBs9ns_199hkmsd-wGqi-gbiJ6q3P8ceyaJHGzeYWxpYWq3deG6-odNvxPg3uwgmSyEsvQf9nr-5CpeFVCVihA8i3OwKpiTvP9viGX09maqmNIiC2f9XJzc4sBg_YyO_sfI/s1600/Fotolia_72012609_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxadwTd2HpBUBs9ns_199hkmsd-wGqi-gbiJ6q3P8ceyaJHGzeYWxpYWq3deG6-odNvxPg3uwgmSyEsvQf9nr-5CpeFVCVihA8i3OwKpiTvP9viGX09maqmNIiC2f9XJzc4sBg_YyO_sfI/s320/Fotolia_72012609_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbKB_P4EWuoMQL8cnB8vIH0RqHW4Ee90zT4XW1qmso-dto1xMzp5e9x6WganzVmMXojFCnd1sJDJMdlcpLa56ATTveQsTdHVCRk5dhar9RbkJCEItJ6ITpMCcSeaKTCceYcqJ40RHgnlxx/s1600/Fotolia_72012627_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbKB_P4EWuoMQL8cnB8vIH0RqHW4Ee90zT4XW1qmso-dto1xMzp5e9x6WganzVmMXojFCnd1sJDJMdlcpLa56ATTveQsTdHVCRk5dhar9RbkJCEItJ6ITpMCcSeaKTCceYcqJ40RHgnlxx/s320/Fotolia_72012627_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij49sBnnuFiVwzrw-0V1Y7A0wVYdqMqYMOigYlomtsGhxX0o3DYWpO4w0xCQwb_IjEd84-TLlhyKxGGtNFjb-LNadJnW3Taz00ounmV2DnMTKcFiimHGcX2iuPXKwKFUnpT1k2YfhbS5kw/s1600/Fotolia_72012649_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij49sBnnuFiVwzrw-0V1Y7A0wVYdqMqYMOigYlomtsGhxX0o3DYWpO4w0xCQwb_IjEd84-TLlhyKxGGtNFjb-LNadJnW3Taz00ounmV2DnMTKcFiimHGcX2iuPXKwKFUnpT1k2YfhbS5kw/s320/Fotolia_72012649_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEMLUkCIh8yztXsR-vPnaxHpt8IexxLpXKppuDeTaHmZMqJd1tzjABGsqpI_2QKDxqnT5tVhrsd1fWWQRwX1cLNhrIRC4G8c1Yg0XnVT6IrnJFkk_tv753PCP0969nor1_fj2nqfEIbKfu/s1600/Fotolia_72072186_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEMLUkCIh8yztXsR-vPnaxHpt8IexxLpXKppuDeTaHmZMqJd1tzjABGsqpI_2QKDxqnT5tVhrsd1fWWQRwX1cLNhrIRC4G8c1Yg0XnVT6IrnJFkk_tv753PCP0969nor1_fj2nqfEIbKfu/s320/Fotolia_72072186_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPjMPZkSg6lYOnWloY-gf9UhS_0bpicvLKsNd1TuKXfV2Sk8Fmi9DVvlPDwoafsr5X0z72Ns-B7veId0BWovP7KAq-fccApMoffeF-avK5Rk_GpUpByAYAVCC5JitI-tZ-v6RuuU8Tk1_S/s1600/Fotolia_87806664_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPjMPZkSg6lYOnWloY-gf9UhS_0bpicvLKsNd1TuKXfV2Sk8Fmi9DVvlPDwoafsr5X0z72Ns-B7veId0BWovP7KAq-fccApMoffeF-avK5Rk_GpUpByAYAVCC5JitI-tZ-v6RuuU8Tk1_S/s320/Fotolia_87806664_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihkgE25l2BNW9UZncSix4Nh4w-4aZDh7VDNvYDIcxAXZnXDJ5ZXOKqppR6JmoHlT3IBkCpeMifgB5uyahWrCL4sQb9G1fgUnhfUdXwdgfepXH8v6UAgbjUWH5tSU4PXzLN-6tTFsQSduBD/s1600/Fotolia_114809870_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Kassiopi Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihkgE25l2BNW9UZncSix4Nh4w-4aZDh7VDNvYDIcxAXZnXDJ5ZXOKqppR6JmoHlT3IBkCpeMifgB5uyahWrCL4sQb9G1fgUnhfUdXwdgfepXH8v6UAgbjUWH5tSU4PXzLN-6tTFsQSduBD/s320/Fotolia_114809870_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Kassiopi Beach" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWkyL9iIZnWIVi8Uw1nVax7pEUWu_u_CVRhi4mshZquPkcHtYVHIa7sDX6Esu4iM13GL1rJYx6fpO63QjIBCIOuD7sawKx0hKnsz9IN8bm_pyitJihv5wRGdHB2hC5HE3Dk-0r3Vj9WJ6V/s1600/Fotolia_114843005_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWkyL9iIZnWIVi8Uw1nVax7pEUWu_u_CVRhi4mshZquPkcHtYVHIa7sDX6Esu4iM13GL1rJYx6fpO63QjIBCIOuD7sawKx0hKnsz9IN8bm_pyitJihv5wRGdHB2hC5HE3Dk-0r3Vj9WJ6V/s320/Fotolia_114843005_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE1SDF24qjNXRiyhEEtrOp2lbageYpfjm_gtzroIU4ap2pp5azxrFomMB1IrTreZnQSwLrAuRk1Tnp6KicVp61TNHEZykn4FPVnrlaU75a6gjiiJFWFAVxjrlTGQpjNpAdLkjP4rZMWvwd/s1600/Fotolia_119211380_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE1SDF24qjNXRiyhEEtrOp2lbageYpfjm_gtzroIU4ap2pp5azxrFomMB1IrTreZnQSwLrAuRk1Tnp6KicVp61TNHEZykn4FPVnrlaU75a6gjiiJFWFAVxjrlTGQpjNpAdLkjP4rZMWvwd/s320/Fotolia_119211380_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">5. PORTO TIMONI</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Chyba najpiękniejsza plaża całego Korfu! Piękne położenie i cudowne błękitne wody zachęcają do odwiedzenia tego miejsca. Na szczególną uwagę zasługuje jednak nietypowe ukształtowanie terenu, ponieważ wąski przesmyk rozdziela dwie zatoczki, dzięki czemu jesteśmy nad dwoma wybrzeżami równocześnie! Do obu z nich przylegają piękne kamieniste plaże – jedną z nich jest właśnie Porto Timoni Beach. Całości szczęścia dopełnia fakt, że na wszystko możemy popatrzeć z dużej wysokości i zrobić naprawdę dobre zdjęcia. Na początku musimy dojechać do miejscowości Afionas, gdzie dojeżdżamy do jej samego końca. Tam znajdziemy podobne znaki, jak na Przylądek Drastis z żółtymi strzałkami, które wskażą nam właściwą ścieżkę. Na tabliczce znajdziemy napis: „To Porto Timoni Beach”. Możemy iść albo na plażę według znaków, albo wybrać się na punkt widokowy na dość sporym wzniesieniu. Wówczas należy przejść jeszcze jakieś 100m i później na rozdrożu skręcić w lewo. Wtedy wejdziemy na ścieżkę z ciernistymi krzakami. Polecam założyć spodnie na ten czas. Przez około 20min będziemy podchodzić stromym stokiem aż dojdziemy na szczyt – do punktu widokowego, z którego robione są znane zdjęcia z pocztówek. Idąc drugim widocznym szlakiem na rozdrożu dojdziemy bezpośrednio na plażę Porto Timoni Beach. Ciekawostką jest to, że nawet w pełni sezonu przy najlepszej pogodzie plaża jest prawie pusta, ponieważ dojście do niej jest trudne i trzeba wiedzieć gdzie iść. Trudne pod względem takim, że trzeba iść przez ścieżkę z cierniami. Nie polecam żadnych klapków ani japonek. Należy raczej ubrać tutaj solidne buty ze względu na kamienistą, śliską ścieżkę, gdzie kolców różnych krzaków nie brakuje. Dodatkowo ścieżka przebiega wzdłuż nachylonego stoku, co utrudnia przeprawę przez kujące krzaki. Co jeszcze wziąć ze sobą? Chyba coś wygodnego do leżenia, bo na kamieniach nie za bardzo da się wytrzymać. Polecam karimatę, lub jakąkolwiek matę. Warto zabrać buty do wody ze względu na kamienie leżące na dnie.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwHhoVtvAS3EQUiKO4mUibWTfUNGyvHS1LHsxs2NcO5ST0rwkkPHx01_u-jdcx93PQWgaT2YA3yzu7CiuQKypJCIM9nDWsxxlLGJYO_ET6MX1VmO6EHb4ZGyqBQnzf63E_X-s-7b8xgmTc/s1600/Fotolia_75692252_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwHhoVtvAS3EQUiKO4mUibWTfUNGyvHS1LHsxs2NcO5ST0rwkkPHx01_u-jdcx93PQWgaT2YA3yzu7CiuQKypJCIM9nDWsxxlLGJYO_ET6MX1VmO6EHb4ZGyqBQnzf63E_X-s-7b8xgmTc/s320/Fotolia_75692252_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx5i6N0uzwBO7ue2xlkcFAlWIgpbPVDsWaH-x0MFzkw2ZSpDpHPsST94N9R0oURfBPYAFiwlXWQw0eRnSxRgAo5qj9bT-pvyYZ_9gQed5R_6J4C9j5ZQOzzXLfp34vlq2pa3EGzmftaZgZ/s1600/Fotolia_75921589_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx5i6N0uzwBO7ue2xlkcFAlWIgpbPVDsWaH-x0MFzkw2ZSpDpHPsST94N9R0oURfBPYAFiwlXWQw0eRnSxRgAo5qj9bT-pvyYZ_9gQed5R_6J4C9j5ZQOzzXLfp34vlq2pa3EGzmftaZgZ/s320/Fotolia_75921589_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWgU4xKUtlL3oa3YxJO10nkHixmpvFCZAVDMKEkli7bIl9ZbO8kr8h91t3bDYDzqukCej4WH7gDnN_NvBAhhKu7WofXugl030RMcq2umKr3sDQMvnE-0_GswENYA8LQm0b6_4KDBv-R2yv/s1600/Fotolia_76303389_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWgU4xKUtlL3oa3YxJO10nkHixmpvFCZAVDMKEkli7bIl9ZbO8kr8h91t3bDYDzqukCej4WH7gDnN_NvBAhhKu7WofXugl030RMcq2umKr3sDQMvnE-0_GswENYA8LQm0b6_4KDBv-R2yv/s320/Fotolia_76303389_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGfIvI_V1SS3HL_nKTCrvbIZ5LVTw7JRfnlxEoS0aNR3li1IAcO-NlXuOTObv1R76DIUrSbe_R60v_-FeRCH7QET_0CDvL6A7hRFj4JUgt9a-eRiyWaDJyI1IfFRpnikh4D-vBDZ8orCnP/s1600/Fotolia_77865976_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGfIvI_V1SS3HL_nKTCrvbIZ5LVTw7JRfnlxEoS0aNR3li1IAcO-NlXuOTObv1R76DIUrSbe_R60v_-FeRCH7QET_0CDvL6A7hRFj4JUgt9a-eRiyWaDJyI1IfFRpnikh4D-vBDZ8orCnP/s320/Fotolia_77865976_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn1W7ExJ3QT5nJIf2agbidf1mqaZG26aslowuC4NIWvdwvNfyJ-EbaJkQmkWgSLyvNlQ4mPzCogWPazwIgBbn-MiIQgEqe5Kz2-V2n0i2Pd-J1_9TguX2xwcQ4EvX0FIfF8eR9KA1yZZ1J/s1600/Fotolia_83029919_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Porto Timoni Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn1W7ExJ3QT5nJIf2agbidf1mqaZG26aslowuC4NIWvdwvNfyJ-EbaJkQmkWgSLyvNlQ4mPzCogWPazwIgBbn-MiIQgEqe5Kz2-V2n0i2Pd-J1_9TguX2xwcQ4EvX0FIfF8eR9KA1yZZ1J/s320/Fotolia_83029919_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Porto Timoni Beach" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6IUwqYgTgROK2aWgjx38wykMIsEUBdj3iOd_jbYXEx692NmzVxFA7nQpT_qZyTzNhW3Rpd18wviTWPyUtjzTI7_l7GOOnymgbkoMgzn48rYd-j0xyEhEbw73o4hC_SVaGGaUlu026cLvD/s1600/Fotolia_116861365_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6IUwqYgTgROK2aWgjx38wykMIsEUBdj3iOd_jbYXEx692NmzVxFA7nQpT_qZyTzNhW3Rpd18wviTWPyUtjzTI7_l7GOOnymgbkoMgzn48rYd-j0xyEhEbw73o4hC_SVaGGaUlu026cLvD/s320/Fotolia_116861365_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZYsaRQUbfJj1L6bMZDpzVfYOHbH1iKi-UKvAGNAGY_7He5mIR_5y6IfG5yBn1FCwVSxI7-aRpfw4HT8h-7sfW0mxkPEdomwNMi_Jmo8qAkAJPO6obehZnkHWxh44Wb_weGk6eew9HmmD_/s1600/Fotolia_116861382_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZYsaRQUbfJj1L6bMZDpzVfYOHbH1iKi-UKvAGNAGY_7He5mIR_5y6IfG5yBn1FCwVSxI7-aRpfw4HT8h-7sfW0mxkPEdomwNMi_Jmo8qAkAJPO6obehZnkHWxh44Wb_weGk6eew9HmmD_/s320/Fotolia_116861382_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzD58fmcqco7SyA4lCtV2J1lWwo0YwoMM1OQB7UlTYHhk61HmqunfZieEU8SiTPB0opB7r-Vwgi4SenujrAHegCtDHd7tJZFnfNZN2AEfNZOsJvNNXS3iE0qC6mXSPNba2RbDkwzAH2BNi/s1600/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Porto Timoni" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzD58fmcqco7SyA4lCtV2J1lWwo0YwoMM1OQB7UlTYHhk61HmqunfZieEU8SiTPB0opB7r-Vwgi4SenujrAHegCtDHd7tJZFnfNZN2AEfNZOsJvNNXS3iE0qC6mXSPNba2RbDkwzAH2BNi/s320/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Porto Timoni" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-0PYLR8zICeypbpkcB6hPxcTKg07nckQiVf9a5tvJSXL2Sv3DWhStrVOPhjXAFlsB2hdNZ7fx8wVjU-N9lukulfMHWv3kKIxLrUr47olAcXaVJxkujz8fZFwGuIz_fVXQifS-q8u6qhbx/s1600/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL_1.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-0PYLR8zICeypbpkcB6hPxcTKg07nckQiVf9a5tvJSXL2Sv3DWhStrVOPhjXAFlsB2hdNZ7fx8wVjU-N9lukulfMHWv3kKIxLrUr47olAcXaVJxkujz8fZFwGuIz_fVXQifS-q8u6qhbx/s320/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL_1.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzLWENLwmr1cgkuwaX-zvXfN6DHKEVBamJgTf-Giv0rem8cADR-bNz7J16D-NriFWdeI51h41uKSzkQOwuYgzaE93P7_EkJBdkd3NGmKDkiOYRPAZUJOOuELVSUNVaqzvqumr-U9SyGtuC/s1600/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL_2.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzLWENLwmr1cgkuwaX-zvXfN6DHKEVBamJgTf-Giv0rem8cADR-bNz7J16D-NriFWdeI51h41uKSzkQOwuYgzaE93P7_EkJBdkd3NGmKDkiOYRPAZUJOOuELVSUNVaqzvqumr-U9SyGtuC/s320/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL_2.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhTu6e_f1-M3pNOX0an8J_sJWTkxhIwknVaScZqLw8FYsp0ndOsEel3JM0xAxezEbnDuunPXatAaTFsAyci3jtnT2nLsGwYBS-rqa_MnGvRzfzo65G7ogzlM61Z2mcDFAuDIgSgp6qf8v6/s1600/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL_3.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhTu6e_f1-M3pNOX0an8J_sJWTkxhIwknVaScZqLw8FYsp0ndOsEel3JM0xAxezEbnDuunPXatAaTFsAyci3jtnT2nLsGwYBS-rqa_MnGvRzfzo65G7ogzlM61Z2mcDFAuDIgSgp6qf8v6/s320/Fotolia_116861394_Subscription_Monthly_XL_3.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLQV53D_fSmiyZMYqOT618t9Ja_Nqz5yr9nWy-vMlyUHe8Ars3DWVGQDm2cUvEaLyFC4LTX9dc9Sct70CJCjj1uB9P9TiMtlh1F75jzR5MOLL9k4CMITckhgFewFD24K1s8jf9Zjb63JWi/s1600/Fotolia_116861397_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Porto Timoni Plaża" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLQV53D_fSmiyZMYqOT618t9Ja_Nqz5yr9nWy-vMlyUHe8Ars3DWVGQDm2cUvEaLyFC4LTX9dc9Sct70CJCjj1uB9P9TiMtlh1F75jzR5MOLL9k4CMITckhgFewFD24K1s8jf9Zjb63JWi/s320/Fotolia_116861397_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Porto Timoni Plaża" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">6. PLAŻA LOGAS (LOGAS BEACH)</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Legendarna plaża na Korfu. Jest miejscem
wycieczek, których celem jest podziwianie pięknych zachodów słońca.
Rzeczywiście tego położenia plaży względem słońca można pozazdrościć, bo
patrzymy idealnie na zachód, mając przed sobą widok na dwie pobliskie wysepki. Żeby
dostać się na tą plażę musimy podjechać lub pójść z Sidari w kierunku
Peroulades i kierować się według strzałek. Idąc w kierunku przylądka Drastis
zobaczymy dwie strzałki – jedną na przylądek, a drugą na Logas Beach. Ta druga
strzałka niejednoznacznie pokazuje kierunek, dlatego trzeba wybrać drogę z
wielkim napisem SLOW na asfalcie. Za 500m dotrzemy do pięknej tawerny o nazwie „7th
Heaven”. Faktycznie jest tam bardzo fajny klimat i miejsce zachęca do spędzenia
miłych chwil. Tawernę umiejscowiono dokładnie na krawędzi urwistego klifu i do
dyspozycji mamy dodatkowo bardzo dużą powierzchnię na zewnątrz z pięknym
ogrodem i ławkami oraz krzesłami. Na samej krawędzi rozmieszczono stoliki z
krzesłami, gdzie można coś zjeść, a jednocześnie podziwiać cudowne widoki. Na
końcu chodnika dotrzemy do szklanego tarasu wysuniętego poza krawędź klifu i
pod sobą, kilkadziesiąt metrów poniżej, będziemy widzieć plażę Logas! Wrażenie
jest nieziemskie, bo czujemy się, jakbyśmy skoczyli w przepaść, albo jakbyśmy
stali dwa metry poza krawędzią klifu w powietrzu. Warto zobaczyć to miejsce. Kiedy
odwiedzimy „7th Heaven” warto, a nawet trzeba, zejść na Logas Beach. Przed
tawerną stoi duża niebieska tablica z nazwą plaży. Betonowymi schodami
zejdziemy aż do jej poziomu. Wprawny obserwator od razu zauważy, że schody
wybudowano wiele lat temu i duża część ziemi została wypłukana spod nich i duża
ich część wisi już w powietrzu. W dolnej części są nawet przechylone lekko w
prawo, jakby zaraz miały runąć na plażę, co zapewne będzie miało miejsce w
najbliższym czasie, jeśli nic ze schodami nie zrobią.<br />
<br />
Na dole stoimy na
kilkumetrowej plaży pod klifem. Jeśli chcemy dostać się na większą część Logas
Beach, trzeba przejść morzem do kolan przy wysokim klifie i dopiero dojdziemy
na główną plażę. Logas Beach jest bardzo ciekawa, bo ma w najszerszych
miejscach zaledwie 5m szerokości, a długa jest na około 80-90 metrów. Nie
trudno domyśleć się, że nie raz będzie trzeba stoczyć walkę z morzem o ręcznik,
bo od czasu do czasu fala będzie nam go zalewać. Inna kwestia, to znalezienie
sobie odpowiedniego miejsca. Nie mamy zbyt wielkiego wyboru, więc trzeba
zajmować każdy wolny fragment piasku. Niestety od czasu do czasu z klifu spadają
kamienie, dlatego plażowanie w tym miejscu nie jest bezpieczne. Już na samym
początku znajdziemy na klifie wywieszoną tablicę informująca o zagrożeniu. Od
połowy długości plaży Logas można zauważyć bardzo duże pęknięcie w górnej
części klifu. Wygląda na to, że w niedługim czasie spory jego fragment odpadnie
i runie z hukiem do wody. Najciekawsze jednak jest przed nami, bo wystarczy
wejść kilka metrów do morza i odwrócić się w stronę wysokich ścian skalnych.
Zobaczymy, jak warstwy skał tworzące równoległe pasy pod ukosem oszukują nasze
oczy. Mamy wrażenie, że morze jest przechylone o około 15° w prawą stronę –
jakby wody przelewały się właśnie w tamtą stronę. I trudno patrzeć na nie
inaczej. Nawet mając tą świadomość nie da się patrzeć inaczej, czyli
„normalnie”, bo wrażenie nadal pozostaje. Kiedy patrzymy z plaży, wszystko
wraca do „normy”. Plaża ma piękne, ciemne piaski, ciągle zalewane przez fale.
Ciekawostką jest, że w Sidari są organizowane wycieczki za 6 EUR na podziwianie
zachodów słońca na Logas Beach. Taka wycieczka trwa zwykle trzy godziny.
Dojście pieszo z Sidari do skrzyżowania zajmuje dokładnie 34min, a do Logas
Beach 40min, więc jeśli tam jesteśmy, to warto przejść ten kawałek i w trakcie
drogi zobaczyć klimat tutejszych wiosek. Stojąc na plaży Logas możemy popatrzeć
do góry. Wtedy zobaczymy ludzi stojących na szklanym tarasie podziwiających
widoki. Zobaczymy też, że fragment placu tawerny, gdzie stoją stoliki z
krzesłami wisi dosłownie w powietrzu, ponieważ ziemia spod betonowej wylewki została
już wypłukana. Ogólnie rzecz mówiąc cały teren tawerny stoi na piaskowcach,
więc właściciel musi się liczyć, że w miarę upływu czasu będzie wypłukiwana ziemia
lub też klif będzie zmieniał swoją formę. Wcześniej jednak trzeba naprawić
betonowe schody, które w dużej mierze wiszą w powietrzu oparte na sypiącym się
usypisku ziemi.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisdkzWCZ2HSwwsDp4VjiINszAzkrmJAauYicCZcrRHkDo7wtqsTbM1P7eF07TC5z3UfZ3lsHXza_pHePIwMF_PNBbfB_3j7VrybpnFhmHQAby7u00k-7kmd50Fbi762q4zrE_44INARbpd/s1600/IMG_9239.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisdkzWCZ2HSwwsDp4VjiINszAzkrmJAauYicCZcrRHkDo7wtqsTbM1P7eF07TC5z3UfZ3lsHXza_pHePIwMF_PNBbfB_3j7VrybpnFhmHQAby7u00k-7kmd50Fbi762q4zrE_44INARbpd/s320/IMG_9239.JPG" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimMJ9x13rOpRIiWblWCa_sGncLA191aLpop2pkft_SdwxQtQPa7wK3x3OZVrm3G0Lni4m0mo6N4QAqAHT9-A2HgKr962mJSLsKGR7zSze76D4-O8uRrK4p8VUWQ8regxtKAe9sOVGiJtmI/s1600/IMG_9242.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimMJ9x13rOpRIiWblWCa_sGncLA191aLpop2pkft_SdwxQtQPa7wK3x3OZVrm3G0Lni4m0mo6N4QAqAHT9-A2HgKr962mJSLsKGR7zSze76D4-O8uRrK4p8VUWQ8regxtKAe9sOVGiJtmI/s320/IMG_9242.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqfXYdEFS6Id605sGJLbpQiM_uFTuV8ir0uqOkhAxqJQ50iGfb0wuUklxlBpypH3kEiwGwengGXN85mc4fdBh8jR0Mkw0p6FHJ-slayivHabWU36wO7oe8WHWlTO1jvcVJG5rwwrxeB4er/s1600/IMG_2220.JPG"><img alt="Logas Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqfXYdEFS6Id605sGJLbpQiM_uFTuV8ir0uqOkhAxqJQ50iGfb0wuUklxlBpypH3kEiwGwengGXN85mc4fdBh8jR0Mkw0p6FHJ-slayivHabWU36wO7oe8WHWlTO1jvcVJG5rwwrxeB4er/s320/IMG_2220.JPG" title="Logas Beach" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHqYaSkZD_h5q0A1pk3OU0blwJ0P-LrZR8vWZvZk8mgzFh2e76msOsR75FyjgZFAh-1pYkGAMF6Oc_Vqxp8_4Q9eH3PD12hLTW2UjkQv0n_a8Qu5ciH-oaMpcWt9G85gIzoNKZAdOGlOjI/s1600/IMG_9246.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHqYaSkZD_h5q0A1pk3OU0blwJ0P-LrZR8vWZvZk8mgzFh2e76msOsR75FyjgZFAh-1pYkGAMF6Oc_Vqxp8_4Q9eH3PD12hLTW2UjkQv0n_a8Qu5ciH-oaMpcWt9G85gIzoNKZAdOGlOjI/s320/IMG_9246.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbxkprIlfGD4irnM70zbGaUcbND0MtSvQVGA6Y-j9CY2K6UUNH_hze33gIqnOqWm8DcX7m26wczJlQYInlH9znyf0UFvKnDQ_0vdl7sjJXkzH1zxoz1KTwcDlzNjI4D9d4N8JXu4b_-4YI/s1600/IMG_9247.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbxkprIlfGD4irnM70zbGaUcbND0MtSvQVGA6Y-j9CY2K6UUNH_hze33gIqnOqWm8DcX7m26wczJlQYInlH9znyf0UFvKnDQ_0vdl7sjJXkzH1zxoz1KTwcDlzNjI4D9d4N8JXu4b_-4YI/s320/IMG_9247.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0imI9wLtvUVO7HVSgpTVyZri0Xe0XS8x-vahhvBjs8UdNj0D2xqUIVg97oSmeoBGCwqkOPPf1artSv_FjRW7TvBjQy-Qg9BPE_Jit-ovKCseTIK8HB6M77B5Qy4N4jvt019etYJK6grUR/s1600/IMG_9253.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0imI9wLtvUVO7HVSgpTVyZri0Xe0XS8x-vahhvBjs8UdNj0D2xqUIVg97oSmeoBGCwqkOPPf1artSv_FjRW7TvBjQy-Qg9BPE_Jit-ovKCseTIK8HB6M77B5Qy4N4jvt019etYJK6grUR/s320/IMG_9253.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg593d9zp0tcxO-B5NJAaSzK972DvYHTwt9j7JymaLFDPmhbS3SZM3kB9h-G0BBBGr1xY3pbPMaJIfFNewRuGroj_6PtpzGVlXcj7ZhGL35zA7tNzG0n1ov5AW9I1uuK1o8B2mnln7n8hJ/s1600/IMG_9262.JPG"><img alt="Loggas Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg593d9zp0tcxO-B5NJAaSzK972DvYHTwt9j7JymaLFDPmhbS3SZM3kB9h-G0BBBGr1xY3pbPMaJIfFNewRuGroj_6PtpzGVlXcj7ZhGL35zA7tNzG0n1ov5AW9I1uuK1o8B2mnln7n8hJ/s320/IMG_9262.JPG" title="Loggas Beach" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio5NCUWmb73yefhcoU3OSucf4e0Tcu4EilRY4YSxv0iqkuwEXcT8tw1yT9590x-9Yg6gPTd8wVUFZWst8KVE0Ctc24lVbYTJlkeZB52oSqp9xR4KfY8dFFq9H7pXzzZFOJv6kBo-vLBhYQ/s1600/IMG_9267.JPG"><img alt="Plaża Logas" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio5NCUWmb73yefhcoU3OSucf4e0Tcu4EilRY4YSxv0iqkuwEXcT8tw1yT9590x-9Yg6gPTd8wVUFZWst8KVE0Ctc24lVbYTJlkeZB52oSqp9xR4KfY8dFFq9H7pXzzZFOJv6kBo-vLBhYQ/s320/IMG_9267.JPG" title="Plaża Logas" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqa1rNNI2Tt0Ry1JSl-5ARQWyjISjJiPK9Kl1L43izmPMBNHld0SU7R0r3P6vKD-TXVajxiCeIGy_Ov7QO9fIxhjPtY0dSHsnu03kzR5bQSM_hVKO3mrHbQYrt43Tk2mkQvieER9KZVsA1/s1600/IMG_9271.JPG"><img alt="Logas Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqa1rNNI2Tt0Ry1JSl-5ARQWyjISjJiPK9Kl1L43izmPMBNHld0SU7R0r3P6vKD-TXVajxiCeIGy_Ov7QO9fIxhjPtY0dSHsnu03kzR5bQSM_hVKO3mrHbQYrt43Tk2mkQvieER9KZVsA1/s320/IMG_9271.JPG" title="Logas Beach" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidJv1YAcc8TceUZV-ZiZuCrIWf9i1kDSBls2x7kNa-baJAJBZ4SZkoGTtHG26z2Q8cChyphenhypheneBzkqn2SukernjW-VN8i88MXj9u4SWCYhfo8JklAhMEt6ZDYwh-mYPB43T4EYP1S1J8G-SzUU/s1600/IMG_9279.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidJv1YAcc8TceUZV-ZiZuCrIWf9i1kDSBls2x7kNa-baJAJBZ4SZkoGTtHG26z2Q8cChyphenhypheneBzkqn2SukernjW-VN8i88MXj9u4SWCYhfo8JklAhMEt6ZDYwh-mYPB43T4EYP1S1J8G-SzUU/s320/IMG_9279.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGblGs-OBVcl4ORf2XW0uj2_dZTLVY7JyRhPHI00uWQgGRNA-0HqkxsxifZV-EcxX50rJAnfvTzxk8r0w0ETcUjzUsc73G-pwmJxuckPKT_kSsxRyHCHA9bRL3YGqajfUa0KYDTXvfe1gQ/s1600/IMG_9291.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGblGs-OBVcl4ORf2XW0uj2_dZTLVY7JyRhPHI00uWQgGRNA-0HqkxsxifZV-EcxX50rJAnfvTzxk8r0w0ETcUjzUsc73G-pwmJxuckPKT_kSsxRyHCHA9bRL3YGqajfUa0KYDTXvfe1gQ/s320/IMG_9291.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj90HBgVUtit3vSUzQXJO3I504loeG8uPwtMXi9pXRIvbNTbAOEFyKDukdvq8NyersUy3LC36VhT7fxzao6ME5qZJ224ZLPvJoXJTrgkuS8A1tol6Lz3aaUfameRc6mkr7_q-rKJ18I3_T8/s1600/IMG_9296.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj90HBgVUtit3vSUzQXJO3I504loeG8uPwtMXi9pXRIvbNTbAOEFyKDukdvq8NyersUy3LC36VhT7fxzao6ME5qZJ224ZLPvJoXJTrgkuS8A1tol6Lz3aaUfameRc6mkr7_q-rKJ18I3_T8/s320/IMG_9296.JPG" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">7. PLAŻE W SIDARI I KANAŁ D'AMOUR (KANAŁ MIŁOŚCI)</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Plaże Sidari mają coś w sobie, ponieważ wyróżnia
je bardzo nieregularna linia brzegowa. Ponad nimi najczęściej górują wysokie
klify oraz możemy zobaczyć wystające skały z morza dodające uroku miejscom. Na
obrzeżach Sidari – tam, gdzie graniczy Sidari z wioską Melitsa mamy drogę
prowadzącą bezpośrednio do pierwszej plaży o nazwie Apotripiti (lądowa część).
Widzimy stąd dwie piękne skały wystające z morza, gdzie również znajdziemy
płaski kawałek plaży. To miejsce nazwano Sidari Beach. Z Apotripiti ludzie
płyną wpław do pierwszej skałki, bo jest blisko i robią sobie zdjęcia.
Przyznam, że skałki są urokliwe, ale osoby, które widziały już kilka greckich
wysp przeżyją rozczarowanie, ponieważ plaża nie powala rozmiarami, a większość
powierzchni zajmują parasole i leżaki (płatne – 10 EUR/dzień). Mamy niewiele
przestrzeni, żeby rozłożyć koc. Wody nie są krystalicznie czyste, ale na tyle
czyste, że w słoneczne dni widać dno. Morze ma tutaj kolor jasnozielony.
Dopiero w oddali przyjmuje odcienie niebieskiego. Na tej plaży można również
wypożyczyć canoe lub rower wodny. Canoe kosztuje 10 EUR, a rower wodny 15 EUR/godzinę. Rower wodny na morzu słabo się sprawdza, bo długo trzeba
pedałować, żeby gdzieś dopłynąć (ruch wody powoduje, że łopaty napędzające
rower często obracają się w powietrzu, a nie w wodzie, przez co tracimy
niepotrzebnie siły). Canoe jest zdecydowanie lepsze, ale niestety jednoosobowe.
Mając dwustronne wiosło możemy płynąć bardzo szybko, nawet pod prąd. Właśnie z
tej okazji skorzystałem. Dzięki temu w godzinę zdążyłem obskoczyć wszystkie
znane plaże w Sidari – włącznie z kanałem Miłości – d’Amour. Z tego miejsca
można popłynąć w stronę malutkiej plaży z trzema parasolkami w okolicach
przylądka Drastis. Rowerem wodnym kurs powinien nam zająć około 45min, canoe
około 20-25min. Na plaży, po lewej stronie mamy pas siwej gliny, którą ludzie
używają jako naturalnej maseczki. Bardzo często smarują się nią cali od stóp, do
głów, po czym zażywają kąpieli w morzu. Ja jednak polecam we wczesnych
godzinach porannych popłynąć do pierwszej skałki i usiąść na jej brzegu tak,
żeby mieć całe nogi zanurzone w morzu. Wtedy podpływają kolorowe rybki i
zaczynają krążyć dookoła nóg, kolan, czy też stóp. Widok jest niesamowity! Ze
skał ludzie najczęściej skaczą na główkę, bo od razu jest głęboko.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Druga plaża to oczywiście legendarny Canal
d’Amour. Plaża wyróżnia się głębokim wcięciem w linię brzegową i ograniczeniem
po obu stronach w postaci piaskowcowych ścian skalnych. W tej części Sidari
każde skrzyżowanie jest opisane strzałkami gdzie iść, żeby dojść do tej plaży.
Drogi prowadzą przez teren tawern, czy nawet hoteli i tak trzeba iść.
Najszybszą drogą jest przejście pieszo około 150m licząc od hotelu Summertime.
Naprzeciwko niego mamy drogę biegnącą do góry przy barze Saxophone. Później
zakręca w prawo i przechodzimy przez teren hotelu i później tawerny. To jest
normalne i każdy tak chodzi. Nie ma się czego obawiać. Tak nawet prowadzą
znaki, więc wszystko jest na legalu. Tutejsze wody mają również zielony odcień,
ale kształty skał i otoczenie na pewno się spodobają wszystkim. Linia brzegowa
jest bardzo mocno „poskręcana” i obok Canal d’Amour jest jakby przeciwnie
skierowany drugi kanał, który dodaje uroku temu miejscu. W pobliżu znajdziemy
dziko wydeptane ścieżki i polecam przejście ich wszystkich. Na pewno
przejdziemy obok terenu baru d’Amour, gdzie zobaczymy wielki zielony napis –
podobny do tego z Hollywood. Przedzierając się przez krzaki – bo tak prowadzi
ścieżka – za kilkadziesiąt metrów dotrzemy do kolejnej plaży – do początku
głównej i rozległej plaży miejskiej w Sidari. Staniemy tu na płaskiej półce
piaskowcowej, gdzie ludzie gromadzą się najchętniej, ponieważ wody są płytkie,
a po obu stronach widzimy piękne ściany piaskowcowe z bujną, zieloną
roślinnością. Największy zachwyt wzbudził we mnie widok kulistego krzewu
wiszącego na skraju ściany skalnej, pochylonego w kierunku morza. Z pewnością
taki widok spodoba się każdemu. Na oficjalnej plaży możemy również wypożyczyć
rowery wodne i canoe, co najczęściej ludzie robią, by wpłynąć do kanału
d’Amour. Chętni mogą wybrać się na spacer wzdłuż miejskiej plaży aż przejdziemy
poza centrum miasta. Plaże są oblegane i znajdziemy tu mnóstwo leżaków i
parasoli za opłatą 10 EUR/dzień. W kanale d’Amour za leżaki trzeba zapłacić 12 EUR/dzień. Na głównej plaży w Sidari warto pomyśleć, gdzie będziemy plażować,
ponieważ do morza wpływają dwie śmierdzące rzeki ze ściekami. Widzieliśmy, jak
dwa metry od tej rzeki rozstawiono parasole i leżaki. Moim zdaniem warto pójść
gdzieś dużo dalej, bo miejsca jest dużo, lub też wybrać dwie wcześniej omawiane
plaże – będą znacznie ciekawsze. Na początku miejskiej plaży w Sidari będziemy
mogli ponownie zobaczyć wystającą skałę z morza, gdzie ludzie podpływają, żeby
zrobić sobie zdjęcie.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAZ4cCsRDWdac44VEGOumIEpKHOC1dFZc5zGhvf8YJgMUvfP65mT8K-1Xhi4f7Rd6IhhrowHq6F8VIyS7dgL3Cca2YmCKGIzFoEKEB9B1T2qE768srSRCJne8FKLAZkcDpNV0zEzBmbotN/s1600/IMG_1197.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAZ4cCsRDWdac44VEGOumIEpKHOC1dFZc5zGhvf8YJgMUvfP65mT8K-1Xhi4f7Rd6IhhrowHq6F8VIyS7dgL3Cca2YmCKGIzFoEKEB9B1T2qE768srSRCJne8FKLAZkcDpNV0zEzBmbotN/s320/IMG_1197.JPG" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPkscmz7fagwdtuk9Yr7hK1ESR2oWJePG2PcnT_1u9O2blGLsOL9E8iTSfhYs3HloKHXRBb8ew0zwDGANqOTMm499PVOxoNtTEs6QG78S_rtIn8Gh_WkvEqwnZBn8X-LfeEv_711ptMcDH/s1600/IMG_2266.JPG"><img alt="kanał d'Amour" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPkscmz7fagwdtuk9Yr7hK1ESR2oWJePG2PcnT_1u9O2blGLsOL9E8iTSfhYs3HloKHXRBb8ew0zwDGANqOTMm499PVOxoNtTEs6QG78S_rtIn8Gh_WkvEqwnZBn8X-LfeEv_711ptMcDH/s320/IMG_2266.JPG" title="kanał d'Amour" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOtzCOAzU_PGaSYQSePKaqp_6K0tlv-iAoLm6UHhz1FBpTRbBwAvhkdKRoNhJRyeTZxARXMgexLyBRixVRFJhWRMFb6lDmPKTJD95Je1QMyE5k__mfU1ruSxplF7n6WmSYwO9jhkUuv9J6/s1600/IMG_2274.JPG"><img alt="canal d'amour" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOtzCOAzU_PGaSYQSePKaqp_6K0tlv-iAoLm6UHhz1FBpTRbBwAvhkdKRoNhJRyeTZxARXMgexLyBRixVRFJhWRMFb6lDmPKTJD95Je1QMyE5k__mfU1ruSxplF7n6WmSYwO9jhkUuv9J6/s320/IMG_2274.JPG" title="canal d'amour" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixFVAvDh70WFDeaykMPHJxvjs8TmgR8kJgQbPg6TCPHPn8ukpUCEuibOQ6UZ6osI6ncCjSXixq2Nj9xia9CEmpIYXVtWYnIvAV7BfhZbCPuLsTD8gkwqhf-9XxlFR8IAyr4OF8HowQsURm/s1600/IMG_8306.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixFVAvDh70WFDeaykMPHJxvjs8TmgR8kJgQbPg6TCPHPn8ukpUCEuibOQ6UZ6osI6ncCjSXixq2Nj9xia9CEmpIYXVtWYnIvAV7BfhZbCPuLsTD8gkwqhf-9XxlFR8IAyr4OF8HowQsURm/s320/IMG_8306.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8cPgfNTWIuTA9uGiaJKib8ZieZ0scDhsl1VdwwABa0Rns7idXJT4aMeMVjucVAs6AVqM5Xn39Da-nyAkYIPeMKjb1bomVoghseQi-meGRcf1NaeHn1VWYXwvQZZxQvDTnNVrz5ym-jyXF/s1600/IMG_8324.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8cPgfNTWIuTA9uGiaJKib8ZieZ0scDhsl1VdwwABa0Rns7idXJT4aMeMVjucVAs6AVqM5Xn39Da-nyAkYIPeMKjb1bomVoghseQi-meGRcf1NaeHn1VWYXwvQZZxQvDTnNVrz5ym-jyXF/s320/IMG_8324.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg62VzEcBvwSgHhfBbykrLrFj5vx_aXwPBfq40kjcul6UIzWG7FKSLeRj75S_4UCxBx4Qmih70b8iyDuYjcyg1dubclKUUCopcGeZMxtY-D02rgXX-VAZnF3gk9eqs89vcdia-dLl1yTxdR/s1600/IMG_8327.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg62VzEcBvwSgHhfBbykrLrFj5vx_aXwPBfq40kjcul6UIzWG7FKSLeRj75S_4UCxBx4Qmih70b8iyDuYjcyg1dubclKUUCopcGeZMxtY-D02rgXX-VAZnF3gk9eqs89vcdia-dLl1yTxdR/s320/IMG_8327.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1Sqh71M7panuGjfnOsiA0Rzx8F-x6cJgpMgF3Zubs8tSardpsTQCQDhwR0sS8pM4SE7aYKMoHC-yIKld0RJrzljHZAs9DPGXAX3-l4wBdv0r8O7zsCmGwjGCmQrAyEXmV_Up8rfiebaSb/s1600/IMG_8353.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1Sqh71M7panuGjfnOsiA0Rzx8F-x6cJgpMgF3Zubs8tSardpsTQCQDhwR0sS8pM4SE7aYKMoHC-yIKld0RJrzljHZAs9DPGXAX3-l4wBdv0r8O7zsCmGwjGCmQrAyEXmV_Up8rfiebaSb/s320/IMG_8353.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6d3lljUPmFnLK6MVFJaim2WeZl9DsGkpn37trRI-X79ymJQyYJBOZ5tA3AJVrCpgNTXFdOa1l3Eieaoe1_zL3ak-iYtHj7xWasDvCD15SK19v2Nu9boTgOnUaQTSRZX3mAW-XLYVi3FGg/s1600/IMG_8358.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6d3lljUPmFnLK6MVFJaim2WeZl9DsGkpn37trRI-X79ymJQyYJBOZ5tA3AJVrCpgNTXFdOa1l3Eieaoe1_zL3ak-iYtHj7xWasDvCD15SK19v2Nu9boTgOnUaQTSRZX3mAW-XLYVi3FGg/s320/IMG_8358.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhafHvAymY0u3WwfUOkv8Wf_RP782SPJQ3jQFMNgSKhT3g-EGnqW16IBPC-faYwmGAc24h-7qKPFRl6zRZUrgzg1NVmvbURiOX_Hmxe_4YsEBoZ0V8ZQiW15HjDpknyLjOBkVz-8dK2klDw/s1600/IMG_8366.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhafHvAymY0u3WwfUOkv8Wf_RP782SPJQ3jQFMNgSKhT3g-EGnqW16IBPC-faYwmGAc24h-7qKPFRl6zRZUrgzg1NVmvbURiOX_Hmxe_4YsEBoZ0V8ZQiW15HjDpknyLjOBkVz-8dK2klDw/s320/IMG_8366.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX4X5874jt_lHnoVRvutpdsCW0iVIasHchhDq2VSWncHzmK-1PBE7zt6MNofgSSf3nVro93kWU7op9kVN2qEIrnrSL8ZEF1sTPPdjlTEb6LjFzfyVRzpHgJACAcEkAmOf4K9WESyuf536u/s1600/IMG_8377.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX4X5874jt_lHnoVRvutpdsCW0iVIasHchhDq2VSWncHzmK-1PBE7zt6MNofgSSf3nVro93kWU7op9kVN2qEIrnrSL8ZEF1sTPPdjlTEb6LjFzfyVRzpHgJACAcEkAmOf4K9WESyuf536u/s320/IMG_8377.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju5SOBkwJZLZESjtbWIFWt43mlr3_w5au9tLMMXBuhgNdR7ER_8hNwNeDPfQCK2hN9gzST4F9QmCl_RGdvbdt-R_HMCWKZDu9JecniSIUmoXhZvmZXyO7he9of7pec9YGlbqSz33mofVIN/s1600/IMG_8383.JPG"><img alt="Sidari Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju5SOBkwJZLZESjtbWIFWt43mlr3_w5au9tLMMXBuhgNdR7ER_8hNwNeDPfQCK2hN9gzST4F9QmCl_RGdvbdt-R_HMCWKZDu9JecniSIUmoXhZvmZXyO7he9of7pec9YGlbqSz33mofVIN/s320/IMG_8383.JPG" title="Sidari Beach" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs6OdoJmt1r2BAQiYSHL4egbftr-QxMpLN_mzqWZeKKwvP_nhKlqcfDRd0Eh_w2w6meYQ_KQ-yKflJv2F10dVlO9s0GDJtQd5MquKZK0NiDxvBsqMYowqMeza8mCjorphbd3KplEbLTxPZ/s1600/IMG_8385.JPG"><img alt="Plaża Sidari" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs6OdoJmt1r2BAQiYSHL4egbftr-QxMpLN_mzqWZeKKwvP_nhKlqcfDRd0Eh_w2w6meYQ_KQ-yKflJv2F10dVlO9s0GDJtQd5MquKZK0NiDxvBsqMYowqMeza8mCjorphbd3KplEbLTxPZ/s320/IMG_8385.JPG" title="Plaża Sidari" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYYoZklQfPgY1nYzWMXJCzgldoD7KxQQJUkvyrfZMUU3TqPcaTRUhlbgkYvMjEVCvZ6QNSTt2ZRufKN4QCJntTkup-eIAO6bKTNybWj9MYtA1G2urGsF9ZK6F3c8tThv8_R4i4y0TcPsPr/s1600/IMG_8387.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYYoZklQfPgY1nYzWMXJCzgldoD7KxQQJUkvyrfZMUU3TqPcaTRUhlbgkYvMjEVCvZ6QNSTt2ZRufKN4QCJntTkup-eIAO6bKTNybWj9MYtA1G2urGsF9ZK6F3c8tThv8_R4i4y0TcPsPr/s320/IMG_8387.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2gLhO2flho2A9TJBpo_TrmmDaqQxwu_T0Dvkj_34bXsl93U0HMPEqYx7DzVm5pr5XYaUbSh2b34iDVABm5WRNWBj_IgrzHgiylJ_2pOarj6ocncm8WQ6THgUZdWT_sKdUAaqlg7VXoxfG/s1600/IMG_8881.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2gLhO2flho2A9TJBpo_TrmmDaqQxwu_T0Dvkj_34bXsl93U0HMPEqYx7DzVm5pr5XYaUbSh2b34iDVABm5WRNWBj_IgrzHgiylJ_2pOarj6ocncm8WQ6THgUZdWT_sKdUAaqlg7VXoxfG/s320/IMG_8881.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9srou1KnZnNV2XRGCjuIw7qj6wmssiq_q9_ukU36qMU_IdwfknH6IXGCGnrejU0Ebj_JuWtKO6aoCHK1gwJJhyphenhyphenIjnnroatv7XT_UePMsG8tjH2bxsLojtEGDuu_z7VuLPHlSgjUNT18f4/s1600/IMG_8895.JPG"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9srou1KnZnNV2XRGCjuIw7qj6wmssiq_q9_ukU36qMU_IdwfknH6IXGCGnrejU0Ebj_JuWtKO6aoCHK1gwJJhyphenhyphenIjnnroatv7XT_UePMsG8tjH2bxsLojtEGDuu_z7VuLPHlSgjUNT18f4/s320/IMG_8895.JPG" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">8. SIVOTA I BLUE LAGOON (SIVOTA I NIEBIESKA LAGUNA)</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span lang="EN-US"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span face=""calibri" , sans-serif" style="font-size: 11pt;">Jest
to kolejna propozycja, by zobaczyć coś ciekawego w rejonie Korfu. Wycieczkę
organizują liczne agencje turystyczne. W Sidari wycieczkę proponuje 7 takich
agencji i liczą sobie za tą usługę około 35 EUR. Jak wygląda program takiej
wycieczki? Głównie będziemy płynąć statkiem. Rejs według mnie jest bardzo
ciekawy, bo najpierw wypływamy z Corfu (Kerkira) i płyniemy 1h 10min do
Lefkimmi, gdzie wsiadają chętni z południowej części wyspy. Następnie odpływamy
w stronę głównego celu – Sivota. Z Lefkimmi dopływamy tam w około 25min. Pierwszym
punktem – podobnie, jak podczas wycieczki na Paxos i Antypaxos – jest
wpłynięcie do Blue Cave (Błękitna Jaskinia). Nie jest tak duża, jak na Paxos,
ale z pewnością spodoba się każdemu. Tuż przed jaskinią widzimy piękne błękitne
wody, co dodaje uroku okolicy. Jaskinia jest podobna do tej z Paxos, ale jest
niższa i szersza. Jesteśmy przy pierwszej wysepce w 100% zalesionej. Teraz
opływamy ją i wpływamy do małej zatoczki bez jakiejś szczególnej nazwy. Zatoczka
nie jest tak wielka, jak mogłoby się wydawać. Jest raczej niewielkim zaułkiem
„upchniętym” w zalesione wybrzeże. Jako, że jest tutaj płytko, to odbywają się
tu różne obozy sportowe dla dzieci, lub też animacje. W programie wycieczki mamy
godzinny postój w zatoczce i możemy skoczyć z burty statku bezpośrednio do morza.
Wody przyjmują cudowne kolory szafiru, szmaragdu i błękitu i to one najbardziej
cieszą nasze oczy. Widząc te barwy aż chce się wskoczyć do niej! Po kąpieli
wchodzimy schodkami na pokład i możemy dalej kontynuować nasz rejs. Teraz
opływamy zalesioną wysepkę dookoła i zatrzymujemy się w znanej Blue Lagoon (Błękitna
Laguna). Tutaj kręcono ujęcia do filmu „Błękitna Laguna”. Dla jednych to
miejsce jest piękne, a dla drugich ładniejsze są laguny na Antipaxos. Coś w tym
jest, bo wybrzeże Antypaxos jest bardziej zróżnicowane. Laguna nie jest tak
duża, jakby się mogło wydawać. Mamy tu widok na piękną plażę, skąd możemy
podziwiać wspaniałe kolory błękitnych wód. Krajobraz jest bardzo ciekawy dla
oka. Niestety ze względu na dużą popularność miejsca, Blue Lagoon jest mocno
oblegana przez motorówki i statki. W cenę wycieczki jest wliczony posiłek.
Obiad składa się zazwyczaj z surówki z kapusty, sałatki ogórkowo-pomidorowej,
tzatzików i kurczaka. Z napojów mamy do dyspozycji napoje gazowane lub białe
wino. Podobnie, jak na Paxos i Antypaxos z głośników słuchamy muzyki. Obsługa
serwuje nam znane hity z lat 70- i 80-tych.</span><br />
<span face=""calibri" , sans-serif" style="font-size: 11pt;"><br /></span>
<span face=""calibri" , sans-serif" style="font-size: 11pt;">Ostatni punkt na mapie naszej
wycieczki to postój w Grecji kontynentalnej w miasteczku Sivota na dwie godziny.
Miasto jest bardzo urokliwe. Podobnie, jak w Gaios na Paxos możemy tu jedynie
jeść, pić i kupować pamiątki. Można też zatrzymać się na jednej z plaż i
wykorzystać czas w formie relaksu. Warto wybrać którąś z plaż w pobliżu Edem
Studios, czy też Domotel Agios Nikolaos, Zeri Beach, Gallikos Molos Beach.
Wszystkie charakteryzują się pięknymi turkusowymi wodami, dlatego z pewnością
wypoczniemy tu jak nigdy. Polecam dwie ostatnie plaże ponieważ mamy do nich
bardzo blisko i są wąskie, ale dość długie i z pięknym widokiem na trzy pobliskie
w 100% zalesione wysepki. Łatwo można zauważyć, że w licznych tawernach dzieci
w wieku około 8-12 lat pomagają swoim rodzicom w prowadzeniu biznesu. Sprzątają
między innymi stoły po turystach, czy też sam obiekt. Można też wykorzystać
wolny czas na inny sposób. Jeśli ktoś nie lubi lub nie umie pływać, to może i
warto to zrobić, przejść jak najwięcej w okolicy. Polecam między innymi
zobaczyć wszystkie cztery wyżej wymienione plaże i kierować się w stronę piątej
– Bella Vraka Beach, która jest na drugiej wyspie. Nie dojdziemy do niej, ale
będziemy mogli na nią popatrzeć z brzegu. Z pewnością zobaczysz tutaj piękny
piaszczysto, kamienny przesmyk łączący nieśmiało ląd z wysepką. Widok jest
nieziemski, ponieważ wody na całej długości są bardzo płytkie i przez to
przyjmują różne odcienie turkusu. Linia brzegowa jest tak zróżnicowana, że z
łatwością wypełnimy dwie godziny poszukując nowych i ciekawych widoków. Po
dwugodzinnym pobycie w Sivocie wracamy do Kerkiry naszym statkiem. Rejs
trwający ponad 1h 30min z pewnością pozwoli nam dodatkowo wypocząć. W późnych
godzinach popołudniowych możemy podziwiać stolicę Korfu – miasto Kerkira z
fortecą w roli głównej – oświetlaną ciepłym światłem promieni słonecznych.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrJibM2fBehkJJDo7IH4JHeAxzWwiMwNDHB3N-6_Zt7uFcW3emVaUxdqegffyYKxfMA94ZCuv4Gp0eH1MKMtGa7ugSqHAhR1LwKU1fE0-AkjtAZp1X-OPw2D6m3h7HNt-G7WYCdVF2JUit/s1600/Fotolia_12164275_Subscription_Monthly_L.jpg"><img alt="Syvota" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrJibM2fBehkJJDo7IH4JHeAxzWwiMwNDHB3N-6_Zt7uFcW3emVaUxdqegffyYKxfMA94ZCuv4Gp0eH1MKMtGa7ugSqHAhR1LwKU1fE0-AkjtAZp1X-OPw2D6m3h7HNt-G7WYCdVF2JUit/s320/Fotolia_12164275_Subscription_Monthly_L.jpg" title="Sivota" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEeOgEGsRkVcJLHtgVZEabD819xeia7UkdJQx9q-x6afNvJXZcdNXF4WlY65_VH6eOGXnDMvGf2jhUxAMDsimj9twwO-JQrbr8OUHMjYn8rODxU4FV5mQ_5jyqDERgtAup_ntiqHRW7B1-/s1600/Fotolia_12164365_Subscription_Monthly_L.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEeOgEGsRkVcJLHtgVZEabD819xeia7UkdJQx9q-x6afNvJXZcdNXF4WlY65_VH6eOGXnDMvGf2jhUxAMDsimj9twwO-JQrbr8OUHMjYn8rODxU4FV5mQ_5jyqDERgtAup_ntiqHRW7B1-/s320/Fotolia_12164365_Subscription_Monthly_L.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7eUfOuW8pWM540BaavksLuHz39bVUpYOuAFeqlcWykdV_qZ45OQafXap7Sa_WvH_jYqviiaSOHc0ogd7d3bb60Lr7Riak7lI2w2h6wL_v2n9XYq6O4sqZoTI-ULl3Ejk6yshJ_uw2jLbt/s1600/Fotolia_12405689_Subscription_Monthly_L.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7eUfOuW8pWM540BaavksLuHz39bVUpYOuAFeqlcWykdV_qZ45OQafXap7Sa_WvH_jYqviiaSOHc0ogd7d3bb60Lr7Riak7lI2w2h6wL_v2n9XYq6O4sqZoTI-ULl3Ejk6yshJ_uw2jLbt/s320/Fotolia_12405689_Subscription_Monthly_L.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtpjoFqTBz75-yGKXBiVJo_JOP528V23vm80RsmOKg-KkEaXCjAYdrBoV-QVce7mdDyduZOzN6JYQ1gpctbJirBorgqReJMHIbCVHScRjuW_6TkTPcSr_CSzk0q0J_fgArMvVOYhM0wIwc/s1600/Fotolia_14730653_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtpjoFqTBz75-yGKXBiVJo_JOP528V23vm80RsmOKg-KkEaXCjAYdrBoV-QVce7mdDyduZOzN6JYQ1gpctbJirBorgqReJMHIbCVHScRjuW_6TkTPcSr_CSzk0q0J_fgArMvVOYhM0wIwc/s320/Fotolia_14730653_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNtbsed6oT6mL1S1W0RmAVm6dhcysM8jQdilfAbOa1W2zxBmz8yN6ffOh1nSd8WykbqIXwCZ-5IFqHnvszRRvH2s_i6KeIia-DjUcaT1XbhvfaVCyKAp2oV1TIGKPeimZy2BbgLXUwArHz/s1600/Fotolia_69479179_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Sivota Beach" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNtbsed6oT6mL1S1W0RmAVm6dhcysM8jQdilfAbOa1W2zxBmz8yN6ffOh1nSd8WykbqIXwCZ-5IFqHnvszRRvH2s_i6KeIia-DjUcaT1XbhvfaVCyKAp2oV1TIGKPeimZy2BbgLXUwArHz/s320/Fotolia_69479179_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Sivota Beach" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisA9W4pBghP_CYQh4nQr6wMJVxxrFO56TB9PanyHH3SBsSoAX6lf_3wwGqefltFsuI0aKA1BrGMl8dnQpRf-N_o0yPhPuhXSNt6GXDWHp4ViOFI_HUqk3vYSXN2TkcAzYC1QCs9DHKGyrf/s1600/Fotolia_72148628_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisA9W4pBghP_CYQh4nQr6wMJVxxrFO56TB9PanyHH3SBsSoAX6lf_3wwGqefltFsuI0aKA1BrGMl8dnQpRf-N_o0yPhPuhXSNt6GXDWHp4ViOFI_HUqk3vYSXN2TkcAzYC1QCs9DHKGyrf/s320/Fotolia_72148628_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwSs70mbJ849ycg1trLWHHo6usXmjiV-oIH3IyNAxFgTA2eBBui3lRpSIkkXOcFRYM-UszcrkhyphenhyphendrpPzK63vmr7pblyEH2VFEj60NdUrDOpSSE5GrMtNyidCfYjuo-FtIUYzjaX0ayRSXG/s1600/Fotolia_72148651_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwSs70mbJ849ycg1trLWHHo6usXmjiV-oIH3IyNAxFgTA2eBBui3lRpSIkkXOcFRYM-UszcrkhyphenhyphendrpPzK63vmr7pblyEH2VFEj60NdUrDOpSSE5GrMtNyidCfYjuo-FtIUYzjaX0ayRSXG/s320/Fotolia_72148651_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK2lJatygjsow0n_BUVw8GRP0vQ23OuB2kjwN0xhatqGLIGyDrpup4Fr_QVEmxXZUBV-uun8Rx4Nzb6DuvHpQk6SgYPnWV01-iwbchAPSM7os6Ci6PQKXu1wzewqy8TRZbtiTwuFBOCyjc/s1600/Fotolia_83454044_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK2lJatygjsow0n_BUVw8GRP0vQ23OuB2kjwN0xhatqGLIGyDrpup4Fr_QVEmxXZUBV-uun8Rx4Nzb6DuvHpQk6SgYPnWV01-iwbchAPSM7os6Ci6PQKXu1wzewqy8TRZbtiTwuFBOCyjc/s320/Fotolia_83454044_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBzj1Jk28brL15BwfXD8uYZl7ZLKvoZsLlJqJM-YYNmDQ6adN59mnYqLlr5C6CyDiS2lGCgD0Q1B8PEdECrnKkzyfQmZx15M9XmSZuUePboWoUCh8ADpvHC3oVwD8qabhX9ydTZLAij6xi/s1600/Fotolia_83573938_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Plaża Sivota" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBzj1Jk28brL15BwfXD8uYZl7ZLKvoZsLlJqJM-YYNmDQ6adN59mnYqLlr5C6CyDiS2lGCgD0Q1B8PEdECrnKkzyfQmZx15M9XmSZuUePboWoUCh8ADpvHC3oVwD8qabhX9ydTZLAij6xi/s320/Fotolia_83573938_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Plaża Sivota" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW8vFJOfM7Y5C5JTl1Wcs0ZqRCfN0DKkyBAIJmG48eksg3z6U4VLOpgd_4_rdrSqiicT1LE5EUNvzHKPkAH4y-sGmXseZfa7Dqho6X3I2OIXZYibC6b2eKr7xsIoyHTGkTEdQEohWmiowC/s1600/Fotolia_115022927_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW8vFJOfM7Y5C5JTl1Wcs0ZqRCfN0DKkyBAIJmG48eksg3z6U4VLOpgd_4_rdrSqiicT1LE5EUNvzHKPkAH4y-sGmXseZfa7Dqho6X3I2OIXZYibC6b2eKr7xsIoyHTGkTEdQEohWmiowC/s320/Fotolia_115022927_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgip1Zzq5tR_hX5I5kfnxBxh1pXi3Mxhk-JWO8z-0LW0o37O_x_VEo4rD6lAmK95cGbNv-Ktwi20DC1jI6VTJFwCburnZMm2kCsY0bBeYgBlolL-HX5ElpXFVYZG4zQpp3RRlEiIrEGcOSu/s1600/Fotolia_115139901_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgip1Zzq5tR_hX5I5kfnxBxh1pXi3Mxhk-JWO8z-0LW0o37O_x_VEo4rD6lAmK95cGbNv-Ktwi20DC1jI6VTJFwCburnZMm2kCsY0bBeYgBlolL-HX5ElpXFVYZG4zQpp3RRlEiIrEGcOSu/s320/Fotolia_115139901_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvdnREKGs6mUGYAUZKlunFn4lo6QNcM4TKWDON-uoJqt5ZR7gaddDHmOBioGk_DGyhwLXDc5RIHZzfHjyNBCkz6FkvTZgqtJVOHCig9ijIVd2Aq9ikTwIW68g4zxUaMAt1d1uamWacEiM0/s1600/Fotolia_119664779_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvdnREKGs6mUGYAUZKlunFn4lo6QNcM4TKWDON-uoJqt5ZR7gaddDHmOBioGk_DGyhwLXDc5RIHZzfHjyNBCkz6FkvTZgqtJVOHCig9ijIVd2Aq9ikTwIW68g4zxUaMAt1d1uamWacEiM0/s320/Fotolia_119664779_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">9. MYSIA WYSPA</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Pontikonissi, czyli Mysia Wyspa, to oczywiście
malutka wyspa znajdująca się w pobliżu Kanoni. Według legendy Mysia Wyspa to
statek Odyseusza zamieniony w kamień przez Posejdona w akcie zemsty za
oślepienie swego syna Polifema. Na wyspie znajduje się ciekawa kaplica
wybudowana typowo w greckim stylu. Można tam dopłynąć łódką z Kanoni za 6 EUR.
W pobliżu, po drugiej stronie brzegu, znajduje się inna wyspa – Vlacherna,
która jest połączona z lądem groblą. Wygląda o wiele ciekawiej z pewnej
odległości, ponieważ zbudowano na niej klasztor zajmujący praktycznie całą
powierzchnię malutkiej wyspy. Z pewnością spodoba się osobom lubiącym
fotografować. Można jeszcze spojrzeć na Mysią Wyspę zwaną tutaj Pontikonisi (mysz
po grecku to Pontiko, a wyspa po grecku to Nisi) z punktu widokowego, z którego
wszyscy robią zdjęcia znane z pocztówek. Na wyspie znajduje się mała
bizantyjska kaplica wybudowana w XIII w., która na tle morza wygląda bardzo
ciekawie. Mysią Wyspę i kaplicę można zwiedzać za darmo. Co ciekawe również z
tego miejsca można oglądać startujące i lądujące samoloty, bo w bezpośrednim
sąsiedztwie zatoczki jest lotnisko, o którym się nie mówi, a raczej wszyscy
pokazują wyspę jako piękne i zaciszne miejsce. Wycieczkę na Mysią Wyspę
organizują wszystkie biura podróży w ramach jednodniowego wyjazdu „poznajemy
Korfu”.</div>
</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqCEnEvhjnBXWVIGqyKF0hprJtlKTfXNf9TQErMCoi-tO5C2Js-BFSlwm_blqxhX9g-PNMSMd1KgOt50lbfnIw560HYmp_i75sWT8xuRXp_2pOHdTSFUV11sHCDC528id7uZZ_8_MPJJwx/s1600/Fotolia_56354684_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Mouse Island" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqCEnEvhjnBXWVIGqyKF0hprJtlKTfXNf9TQErMCoi-tO5C2Js-BFSlwm_blqxhX9g-PNMSMd1KgOt50lbfnIw560HYmp_i75sWT8xuRXp_2pOHdTSFUV11sHCDC528id7uZZ_8_MPJJwx/s320/Fotolia_56354684_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Mouse Island" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9aL2FiaxpD2IbHQd4iOyQQgdDHwKNuWf25dopzM_3-Z9iBhOiLDevo-qpIHbTghLvi8HER1L-oZx_h-O567bTK13UwXw8JdLRwn0QeqkGwmvLDoKhatYLEDj6eQVboKKDik3Gfs8mzXZr/s1600/Fotolia_67483507_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9aL2FiaxpD2IbHQd4iOyQQgdDHwKNuWf25dopzM_3-Z9iBhOiLDevo-qpIHbTghLvi8HER1L-oZx_h-O567bTK13UwXw8JdLRwn0QeqkGwmvLDoKhatYLEDj6eQVboKKDik3Gfs8mzXZr/s320/Fotolia_67483507_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVAc2sYxsG_y2xR63GEh2QLYm-o_Ry69ixdaeu2Z-duzdlekjfHJHR39fXMjrtZaMgyygqDbE-yfC29SgpfG8dlZGo0h1DwZXITIY7tKTFXfQzdDQhmXeOgC2OyAMHkWKnGWnFPggpf9qj/s1600/Fotolia_70043959_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVAc2sYxsG_y2xR63GEh2QLYm-o_Ry69ixdaeu2Z-duzdlekjfHJHR39fXMjrtZaMgyygqDbE-yfC29SgpfG8dlZGo0h1DwZXITIY7tKTFXfQzdDQhmXeOgC2OyAMHkWKnGWnFPggpf9qj/s320/Fotolia_70043959_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB4SlBxubLNTE5FSqGFjEwCrQlbxoQS28Xk6Pe-8rB6HPjMYhH3mxDmdBbjdGahhP1jdMAgtauCGK0vrapNb-Cuq2moeL0qUyt0ewHspzT7oDTCgNo_qG5vm-DrCCUUtCHXWiBnDwoKlaM/s1600/Fotolia_72914069_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB4SlBxubLNTE5FSqGFjEwCrQlbxoQS28Xk6Pe-8rB6HPjMYhH3mxDmdBbjdGahhP1jdMAgtauCGK0vrapNb-Cuq2moeL0qUyt0ewHspzT7oDTCgNo_qG5vm-DrCCUUtCHXWiBnDwoKlaM/s320/Fotolia_72914069_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgezESb5G3d6KkBxHS55KhROxkD2rJXyWMP2vQjmXN9qL7f5Bi-31B2_A5bMeSj1uBq8tDPU06NJZJTuUI5mPY1wjRMC6RlpsCcYCScQJjSgG6c4pRzclLxOXEMecOSveIZDDFQZKZ0Oomi/s1600/Fotolia_72930347_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgezESb5G3d6KkBxHS55KhROxkD2rJXyWMP2vQjmXN9qL7f5Bi-31B2_A5bMeSj1uBq8tDPU06NJZJTuUI5mPY1wjRMC6RlpsCcYCScQJjSgG6c4pRzclLxOXEMecOSveIZDDFQZKZ0Oomi/s320/Fotolia_72930347_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6PiosjiiKSdZhSCMkXDvqMw0pntp3IrUGdXcj8-Qz6BZd2TJVWfKsXlauHei5w9lLiv_QJlwQ06oFJNCh5b4kRfQAC69xPVyPJoxRJMoFuwr-mfPW4F3uCNQ-yXISHenHqsydMDNnE-rZ/s1600/Fotolia_72930367_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6PiosjiiKSdZhSCMkXDvqMw0pntp3IrUGdXcj8-Qz6BZd2TJVWfKsXlauHei5w9lLiv_QJlwQ06oFJNCh5b4kRfQAC69xPVyPJoxRJMoFuwr-mfPW4F3uCNQ-yXISHenHqsydMDNnE-rZ/s320/Fotolia_72930367_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1RNi-euDFWwsH5xU1sVizYv8kqSdsumUZmAva8_dr7D6uAWl9-MrPKYI3vWdOcIziuhoHzinp5DHNo5DpQUqeNB8hahtEE8tYiSQ7M04liXUTKIdl5-eoktVoIsbrnnkhIZDsX9SjbIhw/s1600/Fotolia_72930487_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1RNi-euDFWwsH5xU1sVizYv8kqSdsumUZmAva8_dr7D6uAWl9-MrPKYI3vWdOcIziuhoHzinp5DHNo5DpQUqeNB8hahtEE8tYiSQ7M04liXUTKIdl5-eoktVoIsbrnnkhIZDsX9SjbIhw/s320/Fotolia_72930487_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOiW-pjvgdo1ngx26iSCD0kkoWk35c3Rh87iXvUchAD9VpqUGkfrPef5AJVjQxx4VrLKshuDqD3yqLDyBKYRTXwBPX_Yuy9PLJ5aB42i8gPrlTGBK7NjfUtSns4jeJDUEAyglwxoBsM-ug/s1600/Fotolia_72930965_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOiW-pjvgdo1ngx26iSCD0kkoWk35c3Rh87iXvUchAD9VpqUGkfrPef5AJVjQxx4VrLKshuDqD3yqLDyBKYRTXwBPX_Yuy9PLJ5aB42i8gPrlTGBK7NjfUtSns4jeJDUEAyglwxoBsM-ug/s320/Fotolia_72930965_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSnl9HtCZ_rTAb7xDOgbK3W5TiVrdadzr_fAai51M8Co8spQPWwYfbcEzle7HbC4-NC3T29E9ibwfxpOnynUfcNdiB_cccBYlRi9H9gzdKfHDocOrPCxSsKq6LBe2OaSp7WQh5ZdtBKnMo/s1600/Fotolia_74363677_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSnl9HtCZ_rTAb7xDOgbK3W5TiVrdadzr_fAai51M8Co8spQPWwYfbcEzle7HbC4-NC3T29E9ibwfxpOnynUfcNdiB_cccBYlRi9H9gzdKfHDocOrPCxSsKq6LBe2OaSp7WQh5ZdtBKnMo/s320/Fotolia_74363677_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKB2Dx9SSx6MuoBz4a3EbbnfiX_v0BapmBfL0mgm5Szt0_MxXBqrxM2AaD1bbUGzKM0Px9Ll-ksVRqBeB50UWKRZ7Z0hEXps1CK4fnMN1mqG0o7PA1GVaVTfkyH4yDL63C0Y-OmJ6Yuszf/s1600/Fotolia_88216991_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Mysia Wyspa" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKB2Dx9SSx6MuoBz4a3EbbnfiX_v0BapmBfL0mgm5Szt0_MxXBqrxM2AaD1bbUGzKM0Px9Ll-ksVRqBeB50UWKRZ7Z0hEXps1CK4fnMN1mqG0o7PA1GVaVTfkyH4yDL63C0Y-OmJ6Yuszf/s320/Fotolia_88216991_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Mysia Wyspa" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS_doa56FM-Lqg8fOyYIFq7dY-dTV7-7QnXLLJAl3peOD8XPIo_2cPeqvABsWA05xauLxiksaKcNcPWT5Y80nz8EPyB9RwXDvcu_HXU6thbTV4s1lo6jQ-J5GO62TJlJ02TaP8zpBqsaFa/s1600/Fotolia_92932499_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Mysia Wyspa Korfu" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS_doa56FM-Lqg8fOyYIFq7dY-dTV7-7QnXLLJAl3peOD8XPIo_2cPeqvABsWA05xauLxiksaKcNcPWT5Y80nz8EPyB9RwXDvcu_HXU6thbTV4s1lo6jQ-J5GO62TJlJ02TaP8zpBqsaFa/s320/Fotolia_92932499_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Mysia Wyspa Korfu" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7-eb0IR_FpkWIe_TOI-_Tk5QlWjYkkqegmzgKPn05sE7PpENJR7H_y_7XvvADZyXjIez0S9dTi88qQTBnSgU9wVP5mJdfWzpriYCtZoGIAdLKW5JmOzrTlJueqUiXqCFoCjRpMd0yeTjw/s1600/Fotolia_104168742_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7-eb0IR_FpkWIe_TOI-_Tk5QlWjYkkqegmzgKPn05sE7PpENJR7H_y_7XvvADZyXjIez0S9dTi88qQTBnSgU9wVP5mJdfWzpriYCtZoGIAdLKW5JmOzrTlJueqUiXqCFoCjRpMd0yeTjw/s320/Fotolia_104168742_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">10. PLAŻA AGIOS GEORGIOS (ISSOS BEACH)</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Przyznam, że jest to jedna z najpiękniejszych plaż
na Korfu. Znajduje się w Agios Georgios – miejscowości znajdującej się w
połowie drogi pomiędzy Paleokastritsa a Peroulades. Na plaży będziemy mogli
leżeć na złotych piaskach (jedna z nielicznych plaż na Korfu). Plaża Issos w
Agios Georgios jest oblegana, ponieważ jest tam cała infrastruktura
turystyczna. Issos podzielono na kilka części, gdzie w jednej możemy skorzystać
z leżaków i parasoli, a w drugiej możemy wypożyczyć sprzęt do pływania –
rowerki wodne i canoe. Plaża ma certyfikat Blue Flag i jest strzeżona przez
ratowników. Issos jest położona w zakolu górzystego regionu, gdzie możemy
popatrzeć również na nią z dużej wysokości ze wzniesień. Zobaczymy wtedy, że
mamy do dyspozycji płytką i wielką lagunę z błękitnymi wodami oraz, że lagunę
okalają piękne zielone wzniesienia i skały. Zejście do morza jest bardzo
łagodne, stąd też pływa tu dużo dzieci. Standardowo w okolicy możemy zjeść
posiłek w licznych tawernach. Plaża Issos w Agios Georgios jest najszerszą
plażą na Korfu, więc warto odwiedzić to miejsca. Swoje miejsce znajdują tutaj
również miłośnicy windsurfingu i kitesurfingu. Niestety żadna agencja nie
organizuje wycieczek na Issos, Agios Georgios.<br />
<br />
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHXIBAwDIRBy2lP2s3U8FV1P5m0bNU-NwTy3lbVAQV7Ym6vOP41u83lOat0Zbd8IxVw01W59CR8Y5Lz8iQ0o0feK8a9R712vg4EoVU1Qrw65qBd4lOcOcOwLRGmvDe1u4DZ9aLeqDUblhk/s1600/Fotolia_73840618_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Plaża Issos" border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHXIBAwDIRBy2lP2s3U8FV1P5m0bNU-NwTy3lbVAQV7Ym6vOP41u83lOat0Zbd8IxVw01W59CR8Y5Lz8iQ0o0feK8a9R712vg4EoVU1Qrw65qBd4lOcOcOwLRGmvDe1u4DZ9aLeqDUblhk/s320/Fotolia_73840618_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Issos Beach" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEii2EzwVMKuj1Ud_tIby3MoQT58HrH9hz4qojCUOTxpyTamA9p8Np_159h5-wOpomJhNgmUWASS5zixcRGLL4zVR4QXWcUpa4nwIGAQ3lKcd_AVP1ihouqDi9CikfHeCKAP7WhDB3vtiM5Y/s1600/Fotolia_79481782_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEii2EzwVMKuj1Ud_tIby3MoQT58HrH9hz4qojCUOTxpyTamA9p8Np_159h5-wOpomJhNgmUWASS5zixcRGLL4zVR4QXWcUpa4nwIGAQ3lKcd_AVP1ihouqDi9CikfHeCKAP7WhDB3vtiM5Y/s320/Fotolia_79481782_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI2_-Bvih3n3-Y2DTVn5OhkWtunqZXWT6XKGhQhIFMp6zT5J61Wqa9MnTo1VxjDfdKqYJTf8RzJMICBkjVEsCZrARbBaKAdHOMHDe23qZkfLGHUbsAjellkWkd17HDbG5WwJeqLpjhWXZE/s1600/Fotolia_83029552_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Plaża Agios Georgios" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI2_-Bvih3n3-Y2DTVn5OhkWtunqZXWT6XKGhQhIFMp6zT5J61Wqa9MnTo1VxjDfdKqYJTf8RzJMICBkjVEsCZrARbBaKAdHOMHDe23qZkfLGHUbsAjellkWkd17HDbG5WwJeqLpjhWXZE/s320/Fotolia_83029552_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Agios Georgios" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbT1ooETv2cYnJkYd-Mp9NECPIcT7p6dFydqNZFeb-lzlo15pK3wl9XSvphsDeyS-3OUz3YboSx4NFjAXggs-C3d_sbXMU5nWsnVuCBRfYjAER1ESE_JY_Us-iFo0pJ7TjNhbki_6yiUa6/s1600/Fotolia_83502625_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img alt="Agios Georgios wybrzeże" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbT1ooETv2cYnJkYd-Mp9NECPIcT7p6dFydqNZFeb-lzlo15pK3wl9XSvphsDeyS-3OUz3YboSx4NFjAXggs-C3d_sbXMU5nWsnVuCBRfYjAER1ESE_JY_Us-iFo0pJ7TjNhbki_6yiUa6/s320/Fotolia_83502625_Subscription_Monthly_XL.jpg" title="Agios Georgios wybrzeże" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-qBzX74Z7zU0qXU1WvpdGcywvqPwq4uqCWUT4Q0XWhH3UQEkYjNK4FYobJ0rmKX1pehJ6bk8NZkj1n7AoXqep8ii5Lm-65ZR_jFfTgYeuyCMhMFba9NJAwGjfNimgl2Y-tYIib-PeyhpB/s1600/Fotolia_92932622_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-qBzX74Z7zU0qXU1WvpdGcywvqPwq4uqCWUT4Q0XWhH3UQEkYjNK4FYobJ0rmKX1pehJ6bk8NZkj1n7AoXqep8ii5Lm-65ZR_jFfTgYeuyCMhMFba9NJAwGjfNimgl2Y-tYIib-PeyhpB/s320/Fotolia_92932622_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNMNSK-YjSW0WGXxGFg9-WwDY3rIrDg0wsiZRxJPsiP7YGdGcsRmUGJkbY9aNDMU214NUTTXv2nCiSu5QTGONGF8EGtKuWPdGMm99zfxzf1YwDgwfM-fXeUhyphenhyphenuCZztueUEUMFQjeqdTRzv/s1600/Fotolia_92932975_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNMNSK-YjSW0WGXxGFg9-WwDY3rIrDg0wsiZRxJPsiP7YGdGcsRmUGJkbY9aNDMU214NUTTXv2nCiSu5QTGONGF8EGtKuWPdGMm99zfxzf1YwDgwfM-fXeUhyphenhyphenuCZztueUEUMFQjeqdTRzv/s320/Fotolia_92932975_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a></b><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">11. ANGELOKASTRO</span></b></div>
</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Angelokastro to jedno z najważniejszych miejsc na
Korfu pod względem historycznym. To po prostu zamek – twierdza obronna z XII
wieku. Nazwa tego zamku najprawdopodobniej pochodzi od bizantyjskiej rodziny
Angeloi Komneni, która rządziła Korfu na przełomie XI I XII wieku. Z tego
miejsca można zobaczyć ogromną część wyspy – nawet wschodnie wybrzeże Korfu!
Najciekawszy jest fakt, że w latach 1537, 1571 i 1716 kilka tysięcy obrońców
trzykrotnie odparło atak znacznie silniejszych Turków. Zamek jest wybudowany na
bardzo ciekawej górze, bo stoi na szczycie skalistej góry, która kończy się
pionowym klifem o wysokości 300m! Warto odwiedzić to miejsce wiosną, ponieważ w
tym czasie możemy zobaczyć bajeczną zieleń oraz rosnące dziko róże i storczyki.
Z parkingu idziemy brukowanymi stromymi schodkami do wąskiego przejścia, do wewnętrznej
wieży obronnej. W tej części będziemy mogli podziwiać gaje oliwne. Całe wzgórze
jest zarośnięte drzewami oliwnymi rosnącymi na dziko. Co ciekawe, na górnej
wieży znajduje się mały kościółek pw. Michała i Gabriela. Przed kościołem z
pewnością zauważymy siedem kurhanów wykutych w skale (to taki kopiec, żeby o
kimś pamiętano lub na czyjąś cześć). Trochę poniżej od szczytu wzgórza
odnajdziemy ruiny cystern na wodę. W dolnej wieży obronnej, po lewej stronie
znajdziemy jeszcze pustelnię, czyli jamę zamienioną na kaplice Kyriakiego z
końca XVIII wieku. Do dziś przetrwały malowidła Matki Boskiej i Chrystusa na
skałach.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<span face=""calibri" , "sans-serif"" style="font-size: 11pt; line-height: 115%;">Zamek Angelokastro pochodzący z czasów bizantyjskich
znajdziemy w pobliżu Paleokastritsa, kiedy będziemy jechać w stronę Makrades i
dalej do Krini. Najładniej zamek wygląda z pewnej odległości. Na Angelokastro
prowadzą strome schody z barierkami. Trzeba pamiętać, że bardzo często wieją tu
silne wiatry nawet podczas słonecznej pogody. Najciekawszy jest jednak
fenomenalny widok na lazurowe wybrzeża Paleokastritsy, Morze Jońskie oraz na
linię brzegową Korfu. Widok po prostu wgniata w ziemię! Ścieżka dojściowa do
zamku również wygląda bardzo ciekawie!</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE4TW6PIeiHXZEkgTMsbOKvMSTl-78ZL-uOrSCsolN9F_V7oTY9pUMY-4C17TKkps-asudGRbH1TXIStufv1NHvlRFen-mrjLIqvwB8A3Z_Gn2jJkvkW6XhYYGHs0yFJgc0z862eBljSxR/s1600/Fotolia_21756934_Subscription_Monthly_L.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE4TW6PIeiHXZEkgTMsbOKvMSTl-78ZL-uOrSCsolN9F_V7oTY9pUMY-4C17TKkps-asudGRbH1TXIStufv1NHvlRFen-mrjLIqvwB8A3Z_Gn2jJkvkW6XhYYGHs0yFJgc0z862eBljSxR/s320/Fotolia_21756934_Subscription_Monthly_L.jpg" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhUq4Pj6CDJyBtcCBmbqwtY_XhwP0uXgceU3aKKklC7NV9MTY-awGuqKdsVxc6LT63oZRLa7C1iju-XTyAnfKfhT68vdeDUfntkBR-18yot7f0r9OjBxxLlFCyVnnjvsHKPOdN6aKjf0Ia/s1600/Fotolia_80305457_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Angelokastro" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhUq4Pj6CDJyBtcCBmbqwtY_XhwP0uXgceU3aKKklC7NV9MTY-awGuqKdsVxc6LT63oZRLa7C1iju-XTyAnfKfhT68vdeDUfntkBR-18yot7f0r9OjBxxLlFCyVnnjvsHKPOdN6aKjf0Ia/s320/Fotolia_80305457_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Angelokastro" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDEFT-eRpn4x2i-j_vyz6ys4-5YH5Fo8B2Lj-P2zl0bOy77tUoUeImffkERZi6KkrHv_5DJlmTNDwWKD8muSjF8hvInfM2-ckvU5chS67zc3C57SmfyuSPk_xoEayQ9pFC3jkUM10rV7oh/s1600/Fotolia_93592494_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDEFT-eRpn4x2i-j_vyz6ys4-5YH5Fo8B2Lj-P2zl0bOy77tUoUeImffkERZi6KkrHv_5DJlmTNDwWKD8muSjF8hvInfM2-ckvU5chS67zc3C57SmfyuSPk_xoEayQ9pFC3jkUM10rV7oh/s320/Fotolia_93592494_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5wQevJom5_ZxsrU0I_RdvpLAwYNeahcaYco71ABWg708QUZzaZ1zuquheZW_KL8415GVci9w6yl5SbHCFfGGUTh3boFlRIPxNPbjJkXGR9_XQSZs3zJ7IhayErCO8KlGzrdASluiUxnJd/s1600/Fotolia_94926690_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5wQevJom5_ZxsrU0I_RdvpLAwYNeahcaYco71ABWg708QUZzaZ1zuquheZW_KL8415GVci9w6yl5SbHCFfGGUTh3boFlRIPxNPbjJkXGR9_XQSZs3zJ7IhayErCO8KlGzrdASluiUxnJd/s320/Fotolia_94926690_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhniXlrWcPSqKZXwY6o7jkM6r_379JY_OGGXmr2KSZIxP9BANRl-UJaJH4CyEocL5cam_E4zeuOlU295E1IsePF4-L6izRcXBR2nwnuK4YJ-lfaZuHGeSUeAnYJxyXJfagftHW_gIoHyVS4/s1600/Fotolia_94926712_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhniXlrWcPSqKZXwY6o7jkM6r_379JY_OGGXmr2KSZIxP9BANRl-UJaJH4CyEocL5cam_E4zeuOlU295E1IsePF4-L6izRcXBR2nwnuK4YJ-lfaZuHGeSUeAnYJxyXJfagftHW_gIoHyVS4/s320/Fotolia_94926712_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjk-EExs9sYJcC_eI1j8TP9PRz476CbiZlu5EjGQFRMKuOLXY4R_EUa_okX5zogOQco9gMkCuFD0dcXY0RvDTv0MO_6TMu2qoc0HcwLHlvmYv78cQh5nx2Ut701hipqCJJiinKs9awYVxS/s1600/Fotolia_94926762_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjk-EExs9sYJcC_eI1j8TP9PRz476CbiZlu5EjGQFRMKuOLXY4R_EUa_okX5zogOQco9gMkCuFD0dcXY0RvDTv0MO_6TMu2qoc0HcwLHlvmYv78cQh5nx2Ut701hipqCJJiinKs9awYVxS/s320/Fotolia_94926762_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpig1V4_IGTaHaCz8b9zfOXq_oi3OPNfBQW1bgKGcCnLYTiZqnk13d24qd8zlevys_ROAoPJ4g2vyS0hf1_axH0MAlsck0rUyZjoaSgpCxQaOLr_NYQUk2Xn6hGZTxlom3P8EnE7DvXLoZ/s1600/Fotolia_94926800_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Angelokastro widoki" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpig1V4_IGTaHaCz8b9zfOXq_oi3OPNfBQW1bgKGcCnLYTiZqnk13d24qd8zlevys_ROAoPJ4g2vyS0hf1_axH0MAlsck0rUyZjoaSgpCxQaOLr_NYQUk2Xn6hGZTxlom3P8EnE7DvXLoZ/s320/Fotolia_94926800_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Angelokastro widoki" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgZVwak14athLKriThP-Gevmqd2se0jP9QJ8D8C9Va3N51tnZZRyo4JEKPV0-RFxPq2AfNnBdo__5EJC-LEu8EwHmvHQuZLgucgtlxULOtgOjERsGzk75nl1C_76jHJV9gj8gi717-Az5P/s1600/Fotolia_94927323_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgZVwak14athLKriThP-Gevmqd2se0jP9QJ8D8C9Va3N51tnZZRyo4JEKPV0-RFxPq2AfNnBdo__5EJC-LEu8EwHmvHQuZLgucgtlxULOtgOjERsGzk75nl1C_76jHJV9gj8gi717-Az5P/s320/Fotolia_94927323_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilgJ0WQ82Zi7WutIlECsa7HmhBMn-sMzvk_zc2fbuXiH0ZxWGtTb8JN57c0kGJeZbTcQtSrjM8b-p0SkR46z5VvDqQN09s12x97JvOu1f7rhtURfYe4HbPmUZvoOaS8Hvy4Zxq_eezidjw/s1600/Fotolia_95197766_Subscription_Monthly_L.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilgJ0WQ82Zi7WutIlECsa7HmhBMn-sMzvk_zc2fbuXiH0ZxWGtTb8JN57c0kGJeZbTcQtSrjM8b-p0SkR46z5VvDqQN09s12x97JvOu1f7rhtURfYe4HbPmUZvoOaS8Hvy4Zxq_eezidjw/s320/Fotolia_95197766_Subscription_Monthly_L.jpg" width="320" /></a><br />
<b><br /></b>
<b><span style="font-size: x-large;">12. PANTOKRATOR</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
To najwyższa góra na Korfu licząca sobie 906 m
n.p.m. Czy warto tam jechać? Jeśli jesteś górskim zapaleńcem tak, jak ja, to z
pewnością masz wiele tatrzańskich szczytów na swoim koncie, a być może nawet i
więcej. Ogólnie mówiąc polskie góry są znacznie ładniejsze niż greckie,
ponieważ te drugie są spalone słońcem i raczej podziwia się panoramy w
przegrzanym powietrzu, przez co widoki nie są wyraźne, ani efektowne. Cały
klimat tej góry uchodzi po tym, jak zobaczymy mnóstwo metalowych masztów i
anten telekomunikacyjnych na samym wierzchołku. Jeśli ktoś koniecznie chce "zaliczyć" ten
szczyt, to może zrealizować swój cel na kilka sposobów. Można pojechać na
Pantokrator wypożyczonym samochodem, ale trzeba się przygotować na fakt, że
obojętnie od której strony zaplanujemy podjazd, to od ostatniej wioski będziemy
mieli do pokonania jeszcze kilkanaście kilometrów monotonnej drogi w spalonym
słońcem terenie. Same drogi nie są trudne technicznie. Najtrudniejszą może być
droga z licznymi serpentynami. Z każdej strony można wjechać samochodem na sam
szczyt, ale polecam mimo wszystko zrezygnować z samochodowej turystyki górskiej,
która ciągle przeżywa swój rozkwit. Warto podjechać do pewnego momentu i
spróbować pójść pieszo wydeptanymi ścieżkami. Będziemy mieli więcej czasu na
podziwianie widoków i nacieszenie się przyrodą. Polecam podjechać samochodem do
znanej i najstarszej wioski na Korfu - Stara Perithia, którą dodatkowo można
zwiedzić. W godzinach porannych jest tutaj jeszcze całkiem przyjemnie, ponieważ
słońce nie przygrzewa tak mocno. Można poczuć lekki chłód. Idąc, polecam
przejść całą wieś i za ostatnimi domkami pójść drogą ciągle do góry. Dalej
szlak jest czytelny. Za jakieś kilkaset metrów, lub około 6min wędrówki,
znajdziemy znaki szlaku Corfu Trail wyglądające jako żółte strzałki. Będzie
trzeba tam skręcić w prawo, w bujne zarośla złożone wyłącznie z paproci. Za
paprociami szlak prowadzi kamienistą ścieżką, gdzie będziemy mogli popatrzeć na
wioskę Old Perithia z wysokości. W tej części szlaku z pewnością zobaczymy
mnóstwo motyli i bardzo duże koniki polne oraz jaszczurki. Po przejściu
kamiennej ścieżki dochodzimy do szerokiej drogi, po której jeżdżą samochody.
Warto zacząć wędrówkę wcześnie rano, ponieważ w środku wyspy upał staje się nie
do zniesienia i zupełnie inaczej odczuwa się go niż nad morzem. Nie mamy gdzie
się schronić i jak zauważymy, po drodze miniemy tylko jedną wiatę, gdzie na
chwilę można odpocząć od słońca.<br />
<br />
W okolicach wiaty możemy zgubić właściwą
ścieżkę w ciernistych jeżynach i innych zaroślach. Z tego względu warto nałożyć
coś na nogi, ponieważ możemy podrapać się kolcami. Trzeba też popatrzeć dookoła
wiaty, ponieważ są tam dobre oznakowania, ale trzeba je najpierw wypatrzeć. Po
drodze miniemy jeszcze lichą zagrodę dla kóz i zobaczymy jeszcze inną wiatę
zrobioną z falistej blachy, która przy upalnych dniach jest jeszcze większym
miejscem ‘umęczenia’. Dobrze, że nie musimy się tu zatrzymywać. Nie wiem jak
kozy wytrzymują upał na zboczach góry. Po przejściu całego odcinka dochodzimy
do asfaltowej szosy, którą wszyscy wjeżdżają na szczyt. Podobnie, jak podczas
podchodzenia nad Morskie Oko, walczymy z asfaltową drogą, która potrafi nieźle
dać w kość – chyba bardziej pod względem psychicznym. Tutejsza droga jest:
[cytat z „Pana Tadeusza”] „długa, cętkowana, kręta – jak wąż boa” i ciągnie się
stromo do góry. Podczas podchodzenia zauważymy wiele innych dróg w oddali, ale wszystkie
one zbiegają się pod szczytem. Przy upale w tych rejonach stracimy z pewnością
mnóstwo wody, dlatego polecam wziąć jej dużo. Trzeba przyznać, że pieszą
wędrówkę wybierają tylko nieliczni i turyści będący na szczycie z pewnością
będą patrzeć na ciebie z podziwem. Na szczycie znajdziemy drogą tawernę, która
jest jednocześnie najwyżej położoną tawerną na Korfu. Po długiej wędrówce w
upale warto schłodzić się wodą w umywalkach. Widoki z góry nie powalają i nie
pozwalają zobaczyć niestety całej wyspy. Widzimy jedynie fragmenty morza i
wyżyny oraz możemy zaglądnąć do Albanii korzystając z udostępnionych tu
teleskopów za opłatą. Turyści głównie ciągną samochodami na szczyt dla widoków
i dla zwiedzenia najwyżej położonego klasztoru na Korfu. Góra miała dla
mieszkańców wyspy istotne znaczenie już w starożytności, bowiem znajdowała się
na niej świątynia Zeusa. To na jej miejscu zbudowany został za panowania
Andegawenów ok. 1347 r. pierwszy klasztor z kościołem Pantokratora, od którego
swą nazwę nosi szczyt. Według podań w jego budowie pomagali mieszkańcy Old
Perithia wykorzystując miejscowe drewno i wapienie. Świątynia została
zniszczona w 1537 r. Na jej miejscu ok. 1689 r. stanął obecny klasztor. W
środku znajduje się kościół pw. Przemienienia Pańskiego z osiemnastowiecznym ikonostasem
i freskami. Niestety nie można zrobić tu ani jednego porządnego zdjęcia,
ponieważ nad świątynią wznosi się ogromny, kratownicowy maszt telekomunikacyjny
– ten, który widać z każdego miejsca na Korfu. Obok niego stoi jeszcze wiele
niższych masztów, co niezwykle szpeci to miejsce. Cały klimat dawnych lat
uleciał gdzieś „z dymem”. Wracając z góry, warto iść tym samym szlakiem i usiąść
pod wiatą po to, żeby nacieszyć się zupełną ciszą. W wiosce Old Perithia polecam
koniecznie czymś się schłodzić. W tutejszych tawernach znajdziemy w ofercie
zimne sałatki owocowe z przewagą soczystego i słodkiego arbuza. Szlak z
pewnością spodoba się turystom górskim, ponieważ zobaczymy coś innego.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<span face=""calibri" , sans-serif" style="font-size: 11pt;">Na Pantokrator nie tylko możemy dojechać samochodem.
Jeśli nie mamy takiej możliwości – tak, jak my – to warto skorzystać z ofert
lokalnych agencji turystycznych. W Sidari proponują wyjazd na tą górę za 20 EUR, gdzie zwiedzimy wioskę Old Perithia, liczącą około 1200 mieszkańców i
wjedziemy na szczyt Pantokrator. Na górze jest tylu turystów, ponieważ oprócz samochodów
parkują tu autokary wycieczkowe.</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiwlV7gf17Vw8uxPbBb3NgZY6uOu9-vo8ocYZveBYZuN_Quvg2lID8Tf1Dbg4594NIg3T1yN0BHOkAQrBq1Ocbuu5XZN7YQCSGNRBuszWQgNFF5UPvcfm3T81cV7v3kGCJIbzcYCEDwQGJ/s1600/Fotolia_17455818_Subscription_Monthly_L.jpg"><img alt="Pantokrator widoki z góry" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiwlV7gf17Vw8uxPbBb3NgZY6uOu9-vo8ocYZveBYZuN_Quvg2lID8Tf1Dbg4594NIg3T1yN0BHOkAQrBq1Ocbuu5XZN7YQCSGNRBuszWQgNFF5UPvcfm3T81cV7v3kGCJIbzcYCEDwQGJ/s320/Fotolia_17455818_Subscription_Monthly_L.jpg" title="Pantokrator widoki z góry" width="320" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0UGcnqgWxofWOasVBTg4fZQxEr_Z8T7n81nfXQ1yPrk7K5U6ZoM1MF153OXAEFLcq_QPkdRuWeNYvRm-n8U85pbaXCDZRj6iu9hm5X-xNyz6eU2mSYqL-0sqHiBjpKLA7kFM4OMSxv7RN/s1600/Fotolia_40830422_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0UGcnqgWxofWOasVBTg4fZQxEr_Z8T7n81nfXQ1yPrk7K5U6ZoM1MF153OXAEFLcq_QPkdRuWeNYvRm-n8U85pbaXCDZRj6iu9hm5X-xNyz6eU2mSYqL-0sqHiBjpKLA7kFM4OMSxv7RN/s320/Fotolia_40830422_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYcQc_aQsF7A6ip2rKYEhJeghdXGvfH-PmvIh8rY-aQ6uMo79baw0SSkuD9n5YM96YsHQBFH05ejfS2UhBkRBoOfywZg59o0Zh_k5posEhNeY9XPdTAjVBjnR9e4Ud25L7YuZ9l2lwlu6M/s1600/Fotolia_40830442_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYcQc_aQsF7A6ip2rKYEhJeghdXGvfH-PmvIh8rY-aQ6uMo79baw0SSkuD9n5YM96YsHQBFH05ejfS2UhBkRBoOfywZg59o0Zh_k5posEhNeY9XPdTAjVBjnR9e4Ud25L7YuZ9l2lwlu6M/s320/Fotolia_40830442_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBBP0AdR9N202ohAtg4TGbaWs5UHeZSe7HINtzijSnVlGjauZH9tZlxbKysEE-7vUN1w71IiihhBOjz8NWR0T7pqJqgKoxH0vMsf0dNx2MSHSkp4XLDu3nk9mzd5NreN9jepEGM_lZSpyy/s1600/Fotolia_56880666_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBBP0AdR9N202ohAtg4TGbaWs5UHeZSe7HINtzijSnVlGjauZH9tZlxbKysEE-7vUN1w71IiihhBOjz8NWR0T7pqJqgKoxH0vMsf0dNx2MSHSkp4XLDu3nk9mzd5NreN9jepEGM_lZSpyy/s320/Fotolia_56880666_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHu6q610IhLmH6oMct_NTGoJewHjWU6ykHf_xq-wqcAXpicfMEhqRupESQAfhM9ZIzyopjx5MZUN_T_84bbJ1YxzPHJuENzZEAySdNHw9pw8qZj3Zq28AMVykayn_ORn6-N3iLCsYOYIKP/s1600/Fotolia_56880744_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHu6q610IhLmH6oMct_NTGoJewHjWU6ykHf_xq-wqcAXpicfMEhqRupESQAfhM9ZIzyopjx5MZUN_T_84bbJ1YxzPHJuENzZEAySdNHw9pw8qZj3Zq28AMVykayn_ORn6-N3iLCsYOYIKP/s320/Fotolia_56880744_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu6g-B7ptgGWBpXk8PPMfeS5kXuhLXlntDN_M4idfeSjIzO_Yeu14IPXoF10Eo6zQESqUgDjcvHcng4bXnNRGbJcV3JT3hiZ8PxgeNlqmWGYm476h76I3l-NvUWO5Eu0wI58JL7QU58WpM/s1600/Fotolia_61445035_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu6g-B7ptgGWBpXk8PPMfeS5kXuhLXlntDN_M4idfeSjIzO_Yeu14IPXoF10Eo6zQESqUgDjcvHcng4bXnNRGbJcV3JT3hiZ8PxgeNlqmWGYm476h76I3l-NvUWO5Eu0wI58JL7QU58WpM/s320/Fotolia_61445035_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg97Yl7DLYKP_tKb9fLwXTfSCSt6o4wIM0CStQF_4EWa5BlEq0diUSAYNZbhj7sqT_qI4b2balW59GG9bttxEJ026RNboPDO0IRKS-j-J4qz9JX5YNpEIssWMcjreeGnl6lsInnJofx99ij/s1600/Fotolia_69073227_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg97Yl7DLYKP_tKb9fLwXTfSCSt6o4wIM0CStQF_4EWa5BlEq0diUSAYNZbhj7sqT_qI4b2balW59GG9bttxEJ026RNboPDO0IRKS-j-J4qz9JX5YNpEIssWMcjreeGnl6lsInnJofx99ij/s320/Fotolia_69073227_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheVa3VKC-LIwUcMM1cSL81GIzPMM7WgmIpLxwvXouBuPeRL0M7VPCPKuGyisEgluczmcUOA-8jc6L84E7rvrYQ5mIrfp8pkUWpByo8DpysVLLv3On3lxCGNaRahngrn6LuTb1Ben3AiGi4/s1600/Fotolia_75692320_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheVa3VKC-LIwUcMM1cSL81GIzPMM7WgmIpLxwvXouBuPeRL0M7VPCPKuGyisEgluczmcUOA-8jc6L84E7rvrYQ5mIrfp8pkUWpByo8DpysVLLv3On3lxCGNaRahngrn6LuTb1Ben3AiGi4/s320/Fotolia_75692320_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5VBe2FW0uooLzdJK44GBjeckMwz5atxto4N5kL5w-dI-yKqmjqxf21gFww9NX1pv9b8N6q1t05mGc5z_TP0MDgrMTWTW0MCxjWK4lXvx9rNK8BJNdT1cqhbu1d7siedf0V_7J40zjw9Ub/s1600/Fotolia_76805543_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img alt="Pantokrator" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5VBe2FW0uooLzdJK44GBjeckMwz5atxto4N5kL5w-dI-yKqmjqxf21gFww9NX1pv9b8N6q1t05mGc5z_TP0MDgrMTWTW0MCxjWK4lXvx9rNK8BJNdT1cqhbu1d7siedf0V_7J40zjw9Ub/s320/Fotolia_76805543_Subscription_Monthly_XXL.jpg" title="Pantokrator" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEialjC30IabBy-xiIuJBeOzxFfW64Jy9eV3a5_sjetlw_CQZUur-n06sNCpMniRv2wEWjMHnFcCei6tZrlu3G7NKKE27wSEdvEK1JQGE_6RoXsO-xUrqtw_sYKBpHPGW0lechJIeMkSAyBz/s1600/Fotolia_77366532_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEialjC30IabBy-xiIuJBeOzxFfW64Jy9eV3a5_sjetlw_CQZUur-n06sNCpMniRv2wEWjMHnFcCei6tZrlu3G7NKKE27wSEdvEK1JQGE_6RoXsO-xUrqtw_sYKBpHPGW0lechJIeMkSAyBz/s320/Fotolia_77366532_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVbdLAfnCglWSaucpW0ADkMR3GLvoxL0h99gXMLvaFf6JKkMIg0IwWceV7nZ4ZkR32x5GnlDnTe8lzC5TAFVNuuHsk7PerzpdIbXq2YbUBS_wcwBtdliWZl5nC7cRqy08waQoTENFz5dth/s1600/Fotolia_81160072_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVbdLAfnCglWSaucpW0ADkMR3GLvoxL0h99gXMLvaFf6JKkMIg0IwWceV7nZ4ZkR32x5GnlDnTe8lzC5TAFVNuuHsk7PerzpdIbXq2YbUBS_wcwBtdliWZl5nC7cRqy08waQoTENFz5dth/s320/Fotolia_81160072_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxXQByGSBchRLIE9uHkDmxkS5kjYKCD1DSFySPztCq2VUJ6W4hbG33DASyJM0_jbEVwFMKYA0BQowB5OZzBDgHOJl8jtz5v0MLW25UZFssgyuxGK1iMAgC-Wk4V1vmew-I1kqri04wD7UL/s1600/Fotolia_118736289_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxXQByGSBchRLIE9uHkDmxkS5kjYKCD1DSFySPztCq2VUJ6W4hbG33DASyJM0_jbEVwFMKYA0BQowB5OZzBDgHOJl8jtz5v0MLW25UZFssgyuxGK1iMAgC-Wk4V1vmew-I1kqri04wD7UL/s320/Fotolia_118736289_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a></div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-30856057806711614342022-09-20T16:20:00.012+02:002022-09-20T20:30:24.639+02:00Nie daj się zaskoczyć!<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/09/nie-daj-sie-zaskoczyc.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="426" data-original-width="640" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhQbgKyT3mHjr2j65_gIUkkTGZQVAU_4QEVPXK9hQHr6fArTkXzycsmpHId7nUGR0b5Vb-FbbWaV_feEpwVyza4xXFG93C-rx0dQlRJSjqANtvIFemYP_CNNTJiumqYvcuVwv0VxABt63UNaQu9LO8Xfz8as0sbhJxQTzA81O0QqMAG4KYgx3n04FUxrw=w400-h266" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/09/nie-daj-sie-zaskoczyc.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="426" data-original-width="640" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipZClVmguOsjPb6Ixn4VQ0xWRq5cx8EoOelR-R04oZv8E4Y4uYB7sQh_yHKsA3yS0PBHyveI-viN8eSB846oTuCA2G84EaKlXsIkCi1ZexUowEu2CM8irQWB-0ZXCDbG-PSW_AD87UUZ8ahOL7WuW3SJuFe7Dwy3lQgftfTOeTd9dnf2Ooq6h7PW4pwQ=w400-h266" width="400" /></a><br /><br /><div>Dzisiejszy świat tak szybko się zmienia, że
artykuł, który ukończyłem kilka dni temu stał się w pewnym sensie nieaktualny,
ponieważ wydarzyły się kolejne wydarzenia, o których trzeba obowiązkowo
opowiedzieć. Napisałem go z myślą o Was, ponieważ tego nie uczą w szkołach, a kiedy powstaje jakaś nagła sytuacja, Polacy zawsze tracą dwukrotnie pieniądze. Spójrzmy jaki błąd popełniono w Polsce. Kiedy przyszła pierwsza informacja o ataku Rosji na Ukrainę, ludzie masowo w panice zaczęli robić zapasy benzyny, dolarów i Euro. Rynek tak działa, że kiedy wszyscy działają jednakowo w tym samym czasie (czytaj: panikują), to ceny gwałtownie rosną. Dokładnie to obserwowaliśmy w Polsce. Ceny benzyny dochodziły do 7,50 zł, a ropy przekraczały nawet 8 zł. Ludzie i tak masowo kupowali wyżej wymienione rzeczy, ponieważ myśleli ‘i tak będzie drożej’. Podobnie było z Euro i dolarami, czy słynnym cukrem w lipcu. Ludzie kupowali dolary za 5 zł i cukier za 8-10 zł, podczas, gdy dzień wcześniej dolar kosztował 4.05 zł, a cukier w lipcu kosztował 8-12 zł. Kiedy z każdym dniem cena dolara zaczęła spadać, panikujący zaczęli sprzedawać drogo kupionego dolara po coraz niższych cenach. Kiedy się temu przyjrzysz, zauważysz, że walutę kupili bardzo drogo i sprzedali ją tanio. Czyli stracili dwukrotnie. Jeśli ktoś kupił dolara za 5000 zł, to w wyniku omawianych zakupów w kilka dni stracił około 1300 zł. Dlaczego? Dlatego, że nie znał praw rządzących rynkiem, bo tego nie uczą w szkołach, a społeczeństwo nie chce się samo uczyć. Oczywiście mówimy w kontekście gospodarki światowej i Europy. Podobnie było z cukrem. Ludzie nie kupowali go kiedy był po 2,50-3,00 zł, ale brali po 10 kg, kiedy był po 8-12 zł, ponieważ myśleli, że go nie będzie. Kiedy cena cukru spadła do 5 zł, panikujące społeczeństwo zostało z kilogramami super drogiego cukru w domach. Jak zawsze po panice przychodzi spadek cen. We wrześniu cukier kosztował już 5-6 zł. Samą paniką ludzie spowodowali, że sztucznie można było podnieść dwukrotnie cenę cukru po okresie paniki, bo dla nich i tak jest tanio, bo był przecież taki drogi... Nikt za to w domu nie zadał sobie pytania: ale, jak to? Przecież cukier dostępny w Niemczech jest produkowany w Polsce i jest eksportowany do Niemiec. Tam cały czas kosztował w przeliczeniu na złotówki 3,60 zł. Nie dość, że cukier musiał być przewieziony za granicę, to i tak jest dużo tańszy niż w Polsce, pomimo, że polskie zakłady na terenie Polski go produkują... Jednak Was uspokoję, bo społeczeństwo niemieckie nie jest lepsze - też dali się "sfrajerzyć" na akcji o podobnym mechanizmie działania, tyle, że tam wybrano olej, a w Wielkiej Brytanii benzynę, której było w brud, ale sztucznie wywołana panika pozwoliła obłowić się tym, którzy ją wywołali. Ci, którzy sztucznie wywołują takie punktowe kryzysy doskonale wiedzą, jak działa ludzka psychika i jakie mamy braki w edukacji, dlatego takie numery będą POWTARZANE! Przed nami są kolejne sztuczne wydarzenia, dlatego wyprzedzajcie czasy i bądźcie przygotowani.</div><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div>Pamiętacie, jak na 33 stronach robiłem wywód dotyczący, jak rządzący Europą
chcą doprowadzić do celowego zubożenia społeczeństwa, żeby nie zużywało tyle
zasobów, dzięki czemu uchronimy się od katastrofy klimatycznej i doprowadzić do
wywłaszczenia nas oraz doprowadzenia do jak największej kontroli nad naszym
życiem, abyśmy w pełni byli zależni od rządów i ludzi najbogatszych? Mówiąc
wprost, dokument ‘Fit for 55’ liczący 4300 stron A4 można streścić do jednego
zdania: „masz być biedny dla dobra klimatu”. Powiedziałem tam, że nawet gdyby
Europa nic nie zużywała i nie produkowała śmieci, to dla naszej planety cała
idea miałaby znikome znaczenie, ponieważ Europa to tylko 1/51 całej powierzchni
Ziemi i tylko 1/11 całej populacji całej Ziemi. Co jest ciekawe, Europa emituje
najmniej wszelkich gazów, ponieważ Chiny, USA i Indie przedkładają swój interes
ponad wszystko. Tam są łamane wszelkie przepisy środowiskowe i są używane dużo
mniej czyste technologie. Dlaczego? Ponieważ Europa zleca wykonanie
półproduktów tym krajom, a wytwarzanie półproduktów najbardziej zanieczyszcza
środowisko. Europa w dużej mierze przetwarza gotowe komponenty, dzięki czemu
zatruwamy środowisko w mniejszym stopniu. Cały szczegół w tym, że wspomniany
dokument obowiązuje w Europie, która wytwarza do 11,25% z całości gazów
cieplarnianych emitowanych na Ziemi (według oficjalnych danych). Więc nawet,
gdyby wszystko się udało wdrożyć, to wpływ Europy na klimat jest niski.
Największymi trucicielami są Chiny (32,5%), USA (16,1%) i Indie (8,6%). Nie
zapominajmy, że 27 państw Unii Europejskiej dopiero daje wynik 11,25%. Jeśli
idziemy w tą stronę, to nie Unia Europejska, a największe państwa powinny u
siebie wprowadzić tą doktrynę. W Europie nic ona nie zmienia, bo jesteśmy za
mali względem całego świata.
Kiedy spojrzysz na wypowiedź Mateusza
Morawieckiego z 2014 roku [szczegółowo omawiam te słowa nieco dalej],
zobaczysz, że mówi on o słowie na "W" (zamiennik: konflikt kinetyczny, ponieważ algorytmy Google'a nie lubią tego słowa), która nagle zmieni oczekiwania ludzi i nie będą
musieli się już mentalnie przygotowywać, że będzie biedniej, gorzej. Po prostu
przyjmą to za fakt. To właśnie dlatego teraz ludzie przyjmują za fakt, że nie
będzie węgla, gazu i wielu innych rzeczy, bo zostali do tego przyzwyczajeni
poprzez ciągłe „stany wyjątkowe” na świecie i w Polsce. Ja mam wrażenie, że
teraz normalność jest wyjątkiem… W 2019 roku byłyby rozróby, protesty i palenie
opon. Bo jak nazwać absurd, gdy Polska jest największym producentem węgla w
Europie, sprzedaje 2-3 mln ton węgla rocznie za granicę, a w Polsce ceny
wzrosły o 400-500% za węgiel i go nie ma? To jest celowe działanie.<br />
Z grubsza, w tym dokumencie są zapisy, aby
sztucznie podnosić ceny tak, żeby większości ludzi nie było stać na znaną nam
dzisiaj technologię [dziwny zbieg okoliczności? – patrz wypowiedź prezydenta
Francji – Emannuela Macrona z dnia 22 sierpnia 2022, którą omówię poniżej]. A
jak to rządy mają przeprowadzić? Zwiększając drastycznie podatki i koszty
usług. Wszystko po to, abyśmy utracili wolność i byli w pełni zależni od
rządów. Ktoś powie, że brzmi to jak teoria spiskowa. Zatem zobaczmy, co się
dzieje i co już się stało…</div><span></span><span></span><div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">WIELKA BRYTANIA</span></b></div><div>Horrendalne podwyżki cen za energię elektryczną
(najmniej zarabiający na dzień dzisiejszy płacą już 1900 funtów/rok). W
październiku 2022 mają już płacić 3500 funtów (zostało to zapowiedziane w
sierpniu przez ich rozbity rząd po odejściu Borysa Johnsona). W kwietniu 2023
opłata wyniesie już 6500 funtów! Co to znaczy? Podwyżki zabiją zwykłych ludzi,
bo albo będą ograniczać zużycie tylko do minimum niezbędnego, albo będzie im odłączany
prąd. Rząd sprytnie rozwiązał problem „od tyłu”, gdzie zamiast zastanawiać się
jak obniżyć ceny prądu, to po cichu, świadomie uwiąże linę do powieszenia się
na szyi wielu milionom obywateli. Rząd brytyjski wprowadził benefit w wysokości
1500 funtów na rok jako dopłata do prądu. Niby OK, ale to nie jest benefit, bo
w umowie jest napisane, że to jest pożyczka od firm produkujących prąd, więc
będziesz musiał ją spłacić jako kredyt! Czyli będziesz miał zabijająco wysokie
ceny na co dzień i jeszcze wysoki kredyt do spłacenia. Nie trzeba mówić, że
zaczną się masowe samobójstwa, komornicze utraty mieszkań/domów, itp. Tyle, że
w Anglii jest prawo, że nikogo nie wolno wyrzucić na bruk, a rząd musi zapewnić
lokum, jedzenie i podstawowe środki do przeżycia. Czyli tym, co śmiertelnie
wysokie ceny odbiorą mieszkania, rząd przyzna gorszej jakości mieszkania, ale
taka osoba będzie już całkowicie zależna od rządu, ponieważ długi go zabijają
każdego dnia. Wystarczy przeprowadzić kilka takich podwyżek i 40 milionów ludzi
będzie w sidłach rządu. Czyli dostaniesz dopomogę tylko jak będziesz zadowolony
tak, jak rząd tego oczekuje. Brzmi to znajomo? Tak – chińska komuna! Dlaczego
rzuciłem liczbę 40 milionów ludzi? Ponieważ w Anglii żyje 67 milionów ludzi, a
z oficjalnych państwowych statystyk Wielkiej Brytanii wynika, że październikowa
podwyżka będzie bardzo odczuwalna i pogorszy standard życia aż u… 40 milionów
ludzi! Myślałeś/-aś, że w Polsce jest fatalnie? Tam jest jeszcze bardziej
absurdalnie!</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>HISZPANIA, SZWAJCARIA, FRANCJA, PORTUGALIA, NIEMCY:<br /></b></span>
W tych państwach również „odpierdzielają” się
równie głupie absurdy! Rządy tych państw uchwaliły ustawy nakazujące: skrócenie
czasu kąpieli do 5 minut, wygaszenie witryn sklepowych od 22.00 do 6.00, w
lecie możesz chłodzić pomieszczenia w firmie maksymalnie do 27’C, a ogrzewać w
zimie maksymalnie do 19’C. Drzwi w firmach muszą być ciągle zamknięte, do mycia
rąk będziesz mógł używać tylko zimnej wody, wprowadzono zakaz podgrzewania wody
w basenie, itp. Nie wierzysz? Główne portale o tym piszą: https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-hiszpania-i-francja-wprowadzaja-oszczednosci-energii,nId,6195386</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
POLSKA</b></span><br />
I u nas są wysokiej jakości „kwiatki”, które
zasługują na uwagę. Podobnie, jak we wszystkich państwach Zachodu rządy jakoś
jednogłośnie nie chcą rozwiązać problemu z brakiem energii i wszyscy
jednogłośnie robią to samo – dosypują puste pieniądze w formie rozdawnictwa,
byle tylko uspokoić ludzi. Zastanowiłeś się więc, dlaczego kraje Europy
Zachodniej mają szybko rosnącą inflację, a Azja i Afryka nie? Dlatego, że
dziwnym trafem, wszystkie rządy bogatych państw Zachodu podejmują dokładnie
takie same decyzje, które są błędne. Skoro wywiad USA miał już w październiku
2021 dane, że Rosja zaatakuje Ukrainę, to czy rządy nie powinny znaleźć innych
dostawców gazu, węgla i wielu innych surowców, kiedy wszystko było w normalnych
cenach i panował spokój? Czy jeśli Polska jest głównym producentem węgla
kamiennego i brunatnego w Europie, to czy nie powinna zostawić u siebie węgiel,
a nie wyeksportować 3 miliony ton za granicę w 2021 roku (według GUS – Główny
Urząd Statystyczny), a w 2022 do początku czerwca 1,5 miliona ton, mówiąc tym
samym, że w Polsce brakuje węgla? Ale to nic… Jeśli weźmiemy zestawienie
zużycia energii elektrycznej za rok 2018 i 2019 i porównamy je z latami
2020-2022, to zobaczymy, że w 2019 roku zużywało się minimalnie więcej prądu
niż teraz. Jak to jest, że wtedy nikt nawet nie pomyślał, że może zabraknąć
prądu, a teraz cała Europa Zachodnia ustanawia lub zaczyna debatować, jakie
uwłaczające godności ludzkiej ograniczenia wprowadzić, z powodu braku energii? Wszystkie
problemy, których obecnie doświadczamy, nie są rzeczywistymi problemami, ale
sztucznie je wytworzono, bo skoro w 2019 roku nikt nawet nie pomyślał, że będą
jakieś braki, a teraz one są (gdzie przez pół roku można było załatwić
kontrakty z państwami spoza Europu), to jednomyślnie nikt tego nie zrobił. To
wszystko wynika z błędnych decyzji politycznych. Pytanie tylko, czy wszystkie
państwa zachodu mają tak nieudolne rządy, że wszyscy kopiują tą samą głupotę?
Czy raczej robią to celowo? Skoro podstawową zasadą ekonomii jest fakt, że nie
wolno dodrukowywać pieniędzy i rozdawać pustych pieniędzy, bo inflacja
wystrzeli „w kosmos”, a wszyscy robią dokładnie to samo (Niemcy też), to coś tu
jest bardzo mocno nie tak… Jeśli nie wiesz, to Niemcy są proporcjonalnie do
budżetu własnego pastwa bardziej zadłużone niż Polska. Co to oznacza? Że
wszystkie państwa Zachodu widzą to samo rozwiązanie: nie ma prądu, to nie
rozwiązujmy problemu z jego brakiem, tylko dodrukujmy pieniądze i podsypmy nimi
zwykłych ludzi, żeby siedzieli cicho i myśleli, że rząd coś robi. Jeśli brakuje
węgla, to nie rozwiązujmy problemu z jego brakiem, tylko dodrukujmy pieniądze i
podsypmy nimi zwykłych ludzi, żeby siedzieli cicho i myśleli, że rząd coś robi.
Jeśli zatruto Odrę i ludzie nie mają z czego żyć, bo zamknięto ich biznesy, to
nie szukamy, co było tego przyczyną, tylko dodrukujmy pieniądze i podsypmy nimi
zwykłych ludzi, żeby siedzieli cicho i myśleli, że rząd coś robi. Jeśli
emerytów „zabija” wysoka inflacja, to nie rozwiązujmy problemu, tylko dodrukujmy
pieniądze i podsypmy ich 13-, 14-, 15-stą emeryturą, żeby siedzieli cicho i
myśleli, że rząd coś robi. I tak można wymieniać bez końca. To znaczy, że
wszyscy jednogłośnie albo są nieudolni, niekompetentni, albo mają w tym
interes, żeby nasza rzeczywistość tak wyglądała.<br />
Plan ‘Fit for 55’ zakłada właśnie szybkie
zubożenie społeczeństw, żeby ograbić ich z własności, bo własność oznacza
wolność. Najpierw ludzie będą tracić mieszkania z powodu horrendalnie wysokich
rat kredytów. Przy ciągle rosnącej inflacji wielu nie wytrzyma tego tempa
wzrostowego. Najpierw utonie w długach, później mieszkania zmienią właściciela.
Tylko wiesz, kto stanie się nowym właścicielem? Zagraniczne fundusze
inwestycyjne (obecnie w Polsce skupują po kilkaset, kilka tysięcy mieszkań na raz
w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu), a później będziesz u nich
wynajmować swoje byłe mieszkanie od właścicieli funduszy inwestycyjnych. Tyle,
że ceny tych prywatnych firm jeszcze bardziej będą zabójcze, a to nie będzie
Twoje…</div><div><br /></div><div>Teraz widzisz podobieństwo z Wielką Brytanią? Efekt jest ten sam, ale
osiągnięty nieco innymi metodami. Wszędzie chodzi o to samo – wywłaszczyć Cię
po cichu, zgodnie z prawem. Dalej nie wierzysz? Unia Europejska w tym
dokumencie założyła, że do 2035 roku ma w ogóle nie być samochodów spalinowych.
To znaczy, że przeciętny obywatel już po kilku latach nie będzie miał
samochodu, bo go nie będzie stać na jego utrzymanie. W tym dokumencie jest
zawarte stopniowe wprowadzanie podatków od posiadania samochodu od 2025 roku,
podnoszenie cen paliwa i co roku są podnoszone i tak już wyśrubowane do granic
możliwości normy spalania, które trudno osiągnąć producentom. Jaguar wycofał
się z projektowania nowych modeli samochodów sportowych w Europie, ponieważ nie
jest w stanie spełnić absurdalnych wymagań Unii Europejskiej. Za przekroczenie
tych norm firmy będą płacić wysokie podatki, które przerzucą się na nas –
zwykłych ludzi. Samochód elektryczny jest za drogi, a spalinowy „zabije” nas
cenowo pod względem utrzymania. Dodatkowo w Parlamencie Europejskim dyskutowało
się we wrześniu 2022 nad upaństwowieniem samochodów i odebraniem prawa
własności, żeby zwykły Kowalski nie posiadał już samochodu na własność, a
jedynie mógł je wynajmować, dzięki czemu teoretycznie przyczyniłby się do
zmniejszenia zużycia zasobów Ziemi. Na razie to są dyskusje, ale wielokrotnie
drążony temat w końcu przechodzi w rządach (jak wiele absurdalnych ustaw z
COVID-em, czy wojskiem, prawem do odkrywania i eksploatacji w Polsce z 24
kwietnia 2020).</div><div> <br />Jeśli dalej nie wierzysz, że dokument ‘Fit for
55’, ma zrobić z nas posłusznych „komunistów” w pełni zależnych od rządów
swoich państw bez prawa własności, to zacytujmy słynną dla badających ten temat
wypowiedź prezydenta Francji – Emanuela Macron z dnia 22 sierpnia 2022:<br />
[źródło: https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/francja-macron-prognozuje-koniec-ery-obfitosci-na-swiecie-i-wielka-zmiane,615259.html
i <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Polska Agencja Prasowa</b>: https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1406680%2Cmacron-prognozuje-koniec-ery-obfitosci-na-swiecie-i-wielka-zmiane.html]:<br />
<span style="mso-bidi-font-style: normal;"><i>„Zasadniczo
żyjemy pod koniec ery obfitości, będziemy musieli wyciągnąć konsekwencje
ekonomiczne. To koniec produktów i technologii, które wydawały się nam wiecznie
dostępne; dojdzie do przerwania łańcuchów dóbr (…) Będziemy musieli poczynić
przygotowania”</i></span><i style="mso-bidi-font-style: normal;"> </i>– stwierdził szef państwa.<br />
Jak odczytać tą wiadomość od prezydenta Francji.
Bardzo łatwo: ludzie przyzwyczaili się do wszystkiego, że jest na wyciągnięcie
ręki i tak będzie wiecznie, ale trzeba zmienić oczekiwania ludzi, żeby mniej
pragnęli posiadać i konsumować. Oczywiście wszystko w imię ochrony klimatu,
tylko, że ludzi ze świecznika to nie dotyczy… Nie jest powiedziane, że to
zubożenie jest dziełem następujących przypadkowych wydarzeń na świecie, ale
raczej: „żyjemy pod koniec ery obfitości, będziemy musieli wyciągnąć
konsekwencje ekonomiczne”. Dostrzegasz szczegół?</div><div><br />
Mając te słowa, dochodzimy do słynnej afery „Sowa
i Przyjaciele”, gdzie obecny premier Mateusz Morawiecki wypowiedział prorocze
słowa. Są to słynne wypowiedzi z Sowy i Przyjaciele, które trafiły do akt
sądowych, kiedy trwało pranie politycznych brudów przed wyborami w 2015 roku,
gdzie wygrał PiS. <b>Mateusz Morawiecki</b> powiedział tak:<br /><i>
„Najlepszym sposobem zawsze była [słowo na "W"]”</i><br /><b>
Morawiecki</b>: <i>Mam absolutnie pozytywne zdanie o
Merkelowej, Sarkozym, czy jak się ten nowy nazywa... Hollande i tak dalej. Że
oni w takim świecie, jak dzisiaj są, gdzie przez pięćdziesiąt lat ludziom się
wydawało, że zawsze będzie lepiej, emerytury będą dość wysokie, żyć będziemy
coraz dłużej, służba zdrowia będzie za darmo ku*** i edukacja za darmo, oni tą
krzywą, która wiesz tak szła co do oczekiwań, oni muszą ją odkręcić, nie. I
takie rzeczy się dzieją. […] To co robi Merkelowa... Ona działa na
najważniejszych rzeczach społeczeństwa czyli oczekiwaniach. Management of
expectations. Jak ludzie ci zapier*** za miskę ryżu, jak było w czasach po
drugiej [słowo na "W"]</i> <i>światowej i w trakcie, to wtedy gospodarka cała się odbudowała.<br />
(…) My nie wiemy, ale być może zakończy się to
dobrze, jeżeli my ludzie, we the people, prawda, a już zwłaszcza we the people
w Niemczech czy w Hiszpanii, we Francji, musimy obniżyć nasze oczekiwania. Bo
jak obniżymy, to w ślad za tym wszystko pójdzie dobrze, się da zreperować.
Będziemy zapier*** i rowy, ku*** kopać, a drudzy będą zakopywać, będziemy
zadowoleni. Będziemy (…) wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć emerytury.
Mniejsze oczekiwania.</i><br /><b>
Matuszewska</b>: <i>No, ale to jest trudne.</i><br /><b>
Morawiecki</b>: <i>To... To jest trudne. To będzie... To
(…) dziesięć do dwudziestu lat lub [słowo na "W"].</i><br /><b>
Matuszewska</b>: <i>Tak.</i><br /><b>
Morawiecki</b>: <i>Nie chcemy tej [słowo na "W"], więc to, co robi
Merkel, jak się nazywa... Obama, prawda i tak dalej, fantastyczna robota.</i><br />
Chwilę później <b>Matuszewska dodaje</b>, że
„przyzwyczaić się do lepszej sytuacji jest daleko łatwiej niż do gorszej”, na
co <b>Morawiecki odpowiada</b>:<i> „Najlepszym sposobem zawsze była [słowo na "W"]. [Słowo na "W"</i>]<i> zmienia
perspektywę w pięć minut”.</i></div><div><i>
„Będziemy strzelać”</i><br /><b>
Dalej premier przewiduje</b>, że dysproporcje
rozwojowe doprowadzą do tego, że Europę zaleją imigranci z Afryki.<br /><b>
Morawiecki</b>: <i>[…] W Nigerii jest więcej osób poniżej
siedemnastego roku życia niż w całej Europie. Całej łącznie z Rosją.</i><br /><b>
Matuszewska</b>: <i>Kiedyś przypłyną.</i><br /><b>
Morawiecki</b>: <i>No ku***. Wiesz, kiedyś przypłyną,
kiedyś coś zrobią. […] Te iphony pokażą im: tu żyje się tak a tu tak. I co my
zrobimy jak flotylla tratw ku***, nawet tam z północy Afryki będzie na
południe? […] Będziemy strzelać, będziemy odpychać ich, wiesz.”</i></div><div><i><br /></i></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipZClVmguOsjPb6Ixn4VQ0xWRq5cx8EoOelR-R04oZv8E4Y4uYB7sQh_yHKsA3yS0PBHyveI-viN8eSB846oTuCA2G84EaKlXsIkCi1ZexUowEu2CM8irQWB-0ZXCDbG-PSW_AD87UUZ8ahOL7WuW3SJuFe7Dwy3lQgftfTOeTd9dnf2Ooq6h7PW4pwQ"><img alt="" data-original-height="426" data-original-width="640" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEipZClVmguOsjPb6Ixn4VQ0xWRq5cx8EoOelR-R04oZv8E4Y4uYB7sQh_yHKsA3yS0PBHyveI-viN8eSB846oTuCA2G84EaKlXsIkCi1ZexUowEu2CM8irQWB-0ZXCDbG-PSW_AD87UUZ8ahOL7WuW3SJuFe7Dwy3lQgftfTOeTd9dnf2Ooq6h7PW4pwQ=w640-h426" width="640" /></a><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>
ZOBACZMY<br /></b></span>
Już w 2014 roku M. Morawiecki stwierdził, że
rozwój nie może trwać cały czas, że to się kiedyś musi skończyć [bo inaczej
zabraknie zasobów na Ziemi i wszystko szlag trafi, bo gdzieś są w końcu
granice]. I co mówi? Ludziom nie spodoba się obniżenie jakości życia, dlatego słowo na "W" zmienia perspektywę w pięć minut. Czy tak jest? Oczywiście że tak. Teraz,
kiedy mamy słowo na "W" na Ukrainie (a nie „w Ukrainie” – co jest błędem według
gramatyki języka polskiego), ludzie dają się złapać na najprostsze chwyty
socjotechniki. Jeszcze przed pandemią, gdyby ktoś powiedział, że cukru nie
będzie, to by 10-ciu innych zajęło się jego produkcją, żeby wypełnić dziurę. W
końcu, to jest polski cukier, który jedzie do Niemiec i tam kosztuje 3,62 zł, a
ten sam cukier wyprodukowany w tych samych polskich zakładach kosztuje 7 zł. I
nikt nie zadaje pytań: ale jak to?!, jak to jest możliwe?, kto nas znowu w d*pę
r*cha?<br />
Inna kwestia: wyobraź sobie, że w 2019 roku ktoś
by powiedział, że w zimie zabraknie węgla na opał, albo, że prądu zabraknie i
będzie o kilkaset procent droższy. Wiesz co by było? Byłoby jak zawsze –
górnicy ruszyliby do Warszawy i paliliby opony przed Sejmem, a policja by się
ich bała. Takie obrazy mieliśmy przez ostatnie 20 -30 lat wstecz. Kiedy w
czasie pandemii górnicy chcieli zorganizować protest pod Sejmem, władza tak
bardzo się ich przestraszyła, że zorganizowano masowe testowanie górników, po
czym pozamykano całe brygady na kwarantanny [2020 r.], tak, że kopalnie były
zagrożone przerwaniem ciągłości wydobycia. Protesty z „naturalnych” przyczyn
zostały wygaszone. Teraz, kiedy nastała pandemia koronawi**sa politycy nauczyli
całe narody wykonywać rozkazy, nie zadając pytań. Np. nie wolno wchodzić do
lasu. Ale dlaczego? Jaki to ma sens? – takich pytań zabrakło w publicznej
sferze, w mediach, itp. Przez dwa i pół roku tej chorej sytuacji na świecie,
ludzie są już zmęczeni. Nie analizują, nie chce im się zadawać pytań, robią, co
rządy każą na zasadzie „bo tak”. Strajki i protesty już osłabły, bo tłumy
zauważyły, że nic z tego nie ma. I tak się dzieje to, co się dzieje.</div><div><br />
Wracając do słów, które wypowiedział aktualny
premier Polski: „No ku***. Wiesz, kiedyś przypłyną, kiedyś coś zrobią. […] Te
iphony pokażą im: tu żyje się tak a tu tak. I co my zrobimy jak flotylla tratw
ku***, nawet tam z północy Afryki będzie na południe? […] Będziemy strzelać,
będziemy odpychać ich, wiesz”. W 2015 roku mieliśmy sztucznie wywołany kryzys
migracyjny, gdzie do Włoch i Turcji przybywali uchodźcy z Afryki, a Turcja
przerzucała ich na grecką wyspę Lesbos. Tutaj znowu nikt nie zadał pytania: jak
to się stało? Kto zna historię Arabskiej Wiosny Ludów, ten szybko wychwyci jak
powstał ten sztuczny ruch uchodźców. Podpowiem: od około 2010 roku Europa
chciała umacniać walutę Euro, żeby była konkurencyjną walutą względem dolara
amerykańskiego. Kiedy w Parlamencie Unii Europejskiej politycy powiedzieli o
tym głośno, nie zgadniecie, co się stało… W latach 2010-13 USA napadały kolejne
państwa w północnej Afryce pod pozorem wprowadzenia demokracji. Czy nie
słyszeliśmy o obalaniu kolejnych rządów w Libii, Syrii, Libanie, Egipcie i
Iraku? Zobaczmy. Kiedy Kadafi (przywódca Libanu) w 2006 roku i Husajn
(przywódca Iraku) w 2011 roku zapowiedzieli, że nie chcą, aby dolar był
światową walutą i wprowadzali rozliczenia za ropę naftową w innej walucie niż
dolar, obaj w tym momencie zginęli. Przypomnijmy, że elity światowe jeszcze miesiąc
temu, w tym z USA, bawiły się w luksusowych pałacach Kadafiego… A co miało
spowodować obalanie kolejnych rządów na północy Afryki i Bliskim Wschodzie?
Spowodowanie migracji ludzi, żeby osłabić gospodarki Europy, aby waluta Euro
straciła na znaczeniu. Co z tego rozumiesz? Największy sojusznik NATO – USA
dokonały ambitnego planu osłabienia gospodarek swoich sojuszników, żeby umocnić
pozycję dolara. Wielokrotnie to już powtarzałem, że Anglosasi nie mają
przyjaciół, a jedynie interesy. Dzisiaj widzimy, że Euro nie przyjęło się jako
waluta do transakcji międzynarodowych poza Europą. Plan USA się powiódł. Teraz
tymi samymi kartami gra Rosja w celu destabilizacji Europy, żeby dalej móc
prowadzić swoją mocarstwową politykę. Musimy pamiętać, że mentalność Rosjan
jest zupełnie inna. Od dziesięcioleci mają wtłaczane ideologie mocarstwowe i
tego oczekują od swoich władców. Ostatnie badanie przeprowadzone w Rosji na
temat oczekiwań Rosjan, aż 82% społeczeństwa marzy o wielkiej Rosji, jak za
czasów Związku Radzieckiego. Dzisiaj zupełnie „normalnym” jest w Rosji telefon
żony do żołnierza na froncie, która mówi: „przywieź mi trofea zabitych
Ukraińców: buty, kamizelki i wszystko, co znajdziesz”. Tak myślą zwykli ludzie…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwV-qFAuvWH1E46u2-IVjlgeqtPefCWS1j98E6Nx8M4Gkjprr55Jv_oBBxJyBJNNUAsYd-iRNP_7lhmxWhbMbSrc-DRToJEpe7SYnpuM_nKk95rchaMxNqEp-omwRQyr1dK5VjnnlFqNe6shUI5C_6hokrP02OhnRjtuRizzICghTb-yVp_xv6RxjFDg"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwV-qFAuvWH1E46u2-IVjlgeqtPefCWS1j98E6Nx8M4Gkjprr55Jv_oBBxJyBJNNUAsYd-iRNP_7lhmxWhbMbSrc-DRToJEpe7SYnpuM_nKk95rchaMxNqEp-omwRQyr1dK5VjnnlFqNe6shUI5C_6hokrP02OhnRjtuRizzICghTb-yVp_xv6RxjFDg=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXsTzThqiUiYyDny_i26KkNDxd_6C34HwyV9s-o-MrYXvelMGmC4-aL3fGCrGUJ_ktoU2xsqvATftcwlKv_ONDelP2f0PfE2g0Aj7IvpK53gdv9EIzb6iubskUdCbOAV9xHD-0LsVanE2moN5ehWB3TUoXKV1V4kpLoWRgYcp95GZ6cDszCnH7cu0brw"><img alt="" data-original-height="426" data-original-width="640" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiXsTzThqiUiYyDny_i26KkNDxd_6C34HwyV9s-o-MrYXvelMGmC4-aL3fGCrGUJ_ktoU2xsqvATftcwlKv_ONDelP2f0PfE2g0Aj7IvpK53gdv9EIzb6iubskUdCbOAV9xHD-0LsVanE2moN5ehWB3TUoXKV1V4kpLoWRgYcp95GZ6cDszCnH7cu0brw=w640-h426" width="640" /></a></div></div><div><br />
Dnia 1 września 2022 roku czytam na WP.pl, że: 30
sierpnia 2022 na Lampedusę (wyspa włoska) w ciągu tylko jednej doby przypłynęło
1000 uchodźców z Afryki, a dzień później już 200 osób w ciągu tylko jednej
godziny. Pamiętacie gdy Wam mówiłem, jak załatwić Europę? Nie dostarczyć
jedzenia Afryce, a ludzie z Afryki nas dosłownie zaleją tak, że zdestabilizują
całą Europę, a Włochy staną się bankrutem szybciej niż Polska (tak! Włochy mają
oficjalne zadłużenie na poziomie 155% PKB, a Polska „tylko” 56%). Co się teraz
dzieje? Media dumnie głoszą, że statki ze zbożem wypłynęły z ukraińskiego portu
w Odessie i dopłynęły do Turcji i do Egiptu. Ale zboże, na które czekała cała
Afryka i Ameryka Południowa… stoi sobie w tych portach i nikt nie rozładowuje
tych statków, bo… państwa docelowe nie chcą tego zboża! Kto nas robi za głupka?
Jeśli państwa głodujące nie chcą tego zboża, to raczej nie z tego faktu, że nie
chcą, ale z tego, że ktoś im kazał nie chcieć. Dlaczego? Bo wpływy Rosji w
Afryce są ogromne. Dużą część pod względem interesów opanowali Rosjanie, równie
dużą Chińczycy, a mniejszą Unia Europejska. Jeśli państwa w Afryce, których
bezpieczeństwa broni Rosja (a jest ich 16), są zależne od Rosji, to wystarczy
jedno słowo Putina, żeby zakazać importu tego zboża. Głód wymusi migrację ludzi
do Europy, bo cytując Morawieckiego: „te ich Iphony pokazały im, że tu się
lepiej żyje”. Myślę, że teraz obserwujemy początek tego zjawiska, które
zdestabilizuje Europę. Tyle tylko, że ja Wam mówiłem, że to nastąpi za 2-3
lata… Cos znacznie przyspieszyło… Dlaczego o tym wszystkim mówię? Dlatego, że
uważam, że przyszłość jest planowana przez najbogatszych ludzi świata, mających
ogromny wpływ na polityków i korporacje. Dlaczego słowa Mateusza Morawieckiego
z 2014 roku się spełniają na naszych oczach?, dlaczego rządy krajów Zachodnich
podpisały samobójczy dokument „Fit for 55”, który zabija Europę gospodarczo?,
dlaczego jednomyślnie politycy krajów zachodnich popełniają te same błędy,
które rujnują ich gospodarki i robią to świadomie? Takich pytań jest mnóstwo,
ale chcę Ci coś jeszcze pokazać.</div><div><br />
Wiesz dlaczego sądzę, że to jest wszystko
planowane? Dlatego, że co roku w Davos odbywa się Forum Ekonomiczne i tam
dyskutuje się o gospodarce Europy i świata oraz co zrobić, żeby było lepiej.
Właśnie w Davos padł pomysł, żeby utworzyć Unię Europejską ponad 50 lat temu, a
teraz żeby ją osłabić pakietem ‘Fit for 55’ w imię klimatu oraz wymyślono Agendę
2030 ONZ-tu, która zakłada, że trzeba zubożyć społeczeństwa zachodnie, żeby nie
miały tak wysokich oczekiwań. W 2014 roku Mateusz Morawiecki był na Forum
Ekonomicznym w Davos, gdzie powstała myśl o słowie na "W" zmieniającej oczekiwania
ludzi, o ich zubożeniu, „zapier*** za miskę ryżu”, itp. Wspomnianą wypowiedź
„przywiózł” właśnie z tego forum. To oznacza, że zanim powstała Unia
Europejska, najpierw dyskutowano o takim tworze na tym forum, ponad 50 lat
temu. I tak samo najpierw (już w 2014 roku) dyskutowano o celowym zubożeniu
społeczeństw krajów Zachodu i teraz to się dzieje. Nie bez powodu Mateusz
Morawiecki oprócz ksywki „Pinokio” za jego kłamstwa, ma również ksywkę „Mrużący
Prorok”. Pewnie mniej o niej słyszałeś, bo w telewizji będzie to niewygodny
temat. Z tych słów praktycznie zostały do spełnienia jeszcze słowa: „będziemy
do nich strzelać [uchodźców]”. To sugeruje, że fala uchodźców z Afryki dopiero
nas zaleje, a ta z 2015 roku była tylko małą falą. A po co Putin miałby
sztucznie wywołać masową falę migracji? Po to, żeby bez słowa na "W" zdestabilizować całą
Europę jednocześnie. A kiedy rozpocznie się faktycznie strzelanie do tych ludzi
na morzu, ich odpychanie, to w świat pójdzie informacja, że to nie Rosja jest
barbarzyńcą, ale Europa bo nie wpuszcza uchodźców. Dzisiaj największą robotę
robią media i przechwytywane/kradzione dane i to o czym się będzie mówić. Nawet
wojsko z najnowocześniejszą bronią nie wykona takiej roboty jak media, ponieważ
przy pomocy mediów można wywołać sztuczną panikę i podnieść ceny dwa razy, nie
powodując przy tym żadnego buntu ludzi (patrz cukier w Polsce). W przypadku
cukru w Polsce zastosowano idealny mechanizm inżynierii społecznej, a ludzie
nawet niczego nie rozpoznali. Jest to stary element, który od dziesiątków lat
stosuje się na giełdach. Ten mechanizm działa tak: kupuj, gdy jest tanio.
Najpierw spowoduj sztuczny obraz, że czegoś brakuje. Cena wystrzeli. Ty
sprzedajesz, kiedy jest drogo i zarabiasz krocie, bo ludzie kupują w panice x10
przy najdroższej cenie. Później cena spada o połowę, a ludzie mówią, że jest
tanio, bo nie było i było drogo. Nikt nie spojrzał, że jest nadal dwa razy za
drogo, bo dwa miesiące temu cukier kosztował połowę tego, co teraz…</div><div><br />
Dlaczego to piszę, bo kiedy usłyszysz o masowym
buncie w Polsce w najbliższym czasie, nie przyłączaj się do niego, bo będzie
wywołany sztucznie, będzie miał na celu wprowadzenie stanu wojennego lub innego stanu, który jest już w projekcie ustaw przewidziany od dnia 1 stycznia 2023r. w Polsce.
Skąd to wiem? Dlatego, że w telewizji i mediach wykorzystano kolejne narzędzie
inżynierii społecznej: testowanie społeczeństwa poprzez „okno Overtona”. Ta
technika polega na pokazywaniu czegoś ludziom i sprawdzanie, jakie reakcje
wywoła obejrzany obraz w społeczeństwie, a jeśli społeczeństwo nie zareaguje,
to można przesuwać granicę dalej. PiS tą technikę stosuje od co najmniej 3 lat.
31 lipca, 6 lipca i 22 sierpnia 2022 przeprowadzono na nas test polegający na
tym, że w głównym wydaniu wiadomości TVP 1 i radio Tok FM, audycja „Prawda Was
Zaboli” z dnia 22.08.2022 i w głównych portalach informacyjnych podawano nam
informację, że PiS rozważa wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. To oznacza,
że wybory nie mogłyby się już odbyć i PiS mógłby dalej dzierżyć władzę i kraść
miliony złotych jak dotychczas. Jeden z takich artykułów w Internecie znajdziesz
tu: https://natemat.pl/428638,publicysta-wzywa-pis-do-wprowadzenia-stanu-wojennego.
A na czym test polegał? Na sprawdzeniu reakcji społeczeństwa, czy będzie się
burzyć. Nic takiego nie nastąpiło, czyli partia dostała sygnał: możemy to
zrobić! Stan wojenny w Polsce, to idealny prezent dla Putina, ponieważ kurs
złotówki poleci na łeb na szyję, my będziemy zwijać się gospodarczo, a rząd
będzie mógł przymuszać całe masy ludzi do wszystkiego, co sobie wymyśli. 1
września 2022 roku w rządzie PiS padł już pomysł, żeby ministrem zdrowia stał
się… generał! Co to znaczy! Wojskowi, którzy zajmują stanowiska typowo cywilne
o znaczeniu krajowym piastuje się tylko na czas słowa na "W" lub stanu wojennego.
Coraz więcej sygnałów mówi mi, że stan wojenny to jednak u nas będzie… O tym,
że stan wojenny wprowadzi u nas destabilizację, chyba nie trzeba nikomu mówić…</div><div><br />
Dodatkowo, 14 września 2022 powstał projekt
rozporządzenia, które ma być wprowadzone 1 stycznia 2023, które dodaje dwa nowe
stany wyjątkowe: stan pogotowia i stan zagrożenia. Tyle, że to rozporządzenie
nielegalnie i bezprawnie zdejmuje konstytucyjne prawo obywateli do odszkodowań
za wprowadzenie takiego stanu. Podam przykład. Kiedy w Izraelu spadały rakiety
z Palestyny (wielokrotnie), to z budżetu państwa są wypłacane odszkodowania
obywatelom za poniesione szkody.<br />A wspomniany projekt ustawy o ochronie ludności
oraz o stanie klęski żywiołowej z dnia 5 września 2022, pod numerem UD 432 w
Kancelarii Premiera, w artykułach 42, 43, 44 i 45 mówi o:</div><div><p class="MsoNormalCxSpFirst"></p><ul><li>
Ograniczeniu wolności i praw obywatelskich z
powodu wprowadzenia stanu nadzwyczajnego na danym terenie – czytaj odebranie ci
wolności</li><li>
Wprowadzono dwa nowe stany nadzwyczajne: pogotowia
i zagrożenia z powodu klęski naturalnej lub spowodowanej działaniami człowieka –
czytaj wszystko</li><li>
Zniesienie obowiązku wypłaty odszkodowania w
przypadku, gdy zamknięty zostanie twój biznes lub zostanie zniszczone twoje
mieszkanie/dom</li><li>
Wykonywanie pracy przymusowej nazwanej tam
świadczeniami osobistymi bez wynagrodzenia lub na koszt Twojego pracodawcy</li><li>
Zniesienie demokracji – władza mówi co masz robić
podczas takiego stanu nadzwyczajnego</li><li>
Określona jest konkretnie data, kiedy to
rozporządzenie ma być wprowadzone (od 1 stycznia 2023), podczas, gdy wszystkie
inne ustawy i rozporządzenia nie mają określonej daty, ponieważ nie da się
ustalić jak długo będzie trwała ścieżka legislacyjna (zatwierdzenie dokumentu i
nadanie mocy prawnej). Dziwnie ta data nakłada się z przewidywanym brakiem
surowców na opał, do produkcji energii elektrycznej przewidywanej przez rząd</li><li>
Zawieszenie działalności poszczególnych
przedsiębiorstw, zniesienie odszkodowania, czytaj: można zniszczyć ci firmę bez
żadnych konsekwencji</li><li>
Nakaz działalności wyznaczonych zakładów nawet, kiedy
przynosi straty</li><li>
Nakazanie pracodawcy wyznaczenie pracowników do
wykonywania pracy przymusowej bez wynagrodzenia lub na twój koszt</li><li>
Całkowite lub czasowe reglamentacje towarów i
artykułów, w tym surowców – czytaj: komuna</li><li>
Zakaz okresowego podwyższania cen z nakazem
prowadzenia działalności (państwo narzuca ceny). Koszty rosną, a ty nie możesz
podwyższać cen. Generujesz straty i sam dokładasz do biznesu</li><li>
Nakaz ustalonych cen podstawowych artykułów. Dotowanie
produktów (np. rząd zmusi Cię do produkcji i sprzedaży chleba za 3 zł, żeby
każdy miał do niego dostęp, ale twój biznes upadnie, bo „zabiją” cię ponoszone
straty). Ustawowe ceny podstawowych produktów powoduje wielkie „czyszczenie
magazynów” i puste półki w sklepach</li><li>
Obowiązek poddania się badaniom i zabiegom podczas
zarazy oraz kiedy zostaną użyte środki chemiczne i radioaktywne. Przymusowe
leczenie, szczepienia i poddanie się zabiegom usuwania skutków narażenia na
kontakt z materiałami promieniotwórczymi</li><li>
Obowiązek poddania się kwarantannie</li><li>
Obowiązek stosowania środków ochrony roślin</li><li>
Obowiązek stosowania środków ochrony środowiska</li><li>
Obowiązek zwalczania chorób zakaźnych zwierząt</li><li>
Obowiązek opróżnienia twojego mieszkania, domu</li><li>
Dokonanie obowiązkowej rozbiórki mieszkania lub
domu w szczególnych przypadkach</li><li>
Obowiązek ewakuacji, przymusowe wywiezienie,
wysiedlenie – dotychczas ewakuacja nie była przymusem, ale zalecanym
rozwiązaniem</li><li>
Nakaz lub zakaz przebywania na danym obszarze</li><li>
Zakaz imprez masowych</li><li>
Nakaz lub zakaz w określonym sposobie
przemieszczania się (narzucenie metody transportu, np. zakaz poruszania się
samochodami elektrycznymi, ponieważ brakuje energii elektrycznej lub
samochodami spalinowymi, ponieważ benzyna lub olej napędowy przyda się do działań
strategicznych)</li><li>
Bez zgody właściciela wykorzystanie twojej
nieruchomości lub rzeczy ruchomych (samochód, sprzęty, surowce)</li><li>
Zakaz prowadzenia strajku w odniesieniu do
konkretnych grup pracowniczych</li><li>
Ograniczenie lub odstąpienie od BHP w zależności
od sytuacji (nigdy takiego czegoś nie widziałem w prawie). W każdym zakładzie
pracy, chociaż na papierze, BHP jest najważniejsze</li><li>
Wykonywanie pracy przymusowej i oddanie posiadanych
dób w imię zwalczania skutków klęski żywiołowej lub skutków działalności
człowieka (świadczenia rzeczowe)</li><li>
Nakaz prowadzenia działalności gospodarczej
określonego rodzaju – zmiana systemu zmiany pracy, wydłużenie okresu
rozliczeniowego do 12 miesięcy zgodnie z Kodeksem Pracy i nakaz pracy w soboty
i niedzielę, jeśli potrzeba</li><li>
Powierzenie ci innej pracy niż zostałeś do niej zatrudniony</li><li>
Jeżeli na terenie twojego zamieszkania władzom
brakuje środków do przeprowadzenia wyznaczonych zadań, można zmusić ludzi do określonych
działań w formie pracy. Losowość ludzi spowoduje, ze będzie chaos i że
nieodpowiedni ludzie będą na nieodpowiednich stanowiskach w nieodpowiednim
miejscu</li><li>
Zmuszenie do czynnego udziału w działaniach
ratowniczych i wyznaczonych prac, nawet bez wynagrodzenia</li><li>
Oddanie do użytkowania nieruchomości lub rzeczy,
które posiadasz</li><li>
Udostępnienie mieszkań dla osób ewakuowanych</li><li>
Użytkowanie twojej nieruchomości w wyznaczony
sposób przez organ sprawujący władzę</li><li>
Zabezpieczenie zagrożonych zwierząt</li><li>
Zabezpieczenie mienia osób ewakuowanych</li><li>
Pełnienie wart ochronnych</li><li>
Zabezpieczenie źródeł wody pitnej i udostępnianie
ludziom ewakuowanych w sposób wskazany przez organ zlecający</li><li>
Ochrona dóbr kultury</li><li>
W tym wszystkim będą brały osoby w wieku od 16 do 60
roku życia</li><li>
Odstąpienie od wyżej wymienionych rzeczy
wyznaczonych osób ze względu na interes publiczny (czytaj: nie dotyczy polityków
i osób, które wskażą)</li><li>
Osobiste wstawiennictwo, zmuszenie do wykonania
pracy pod groźbą kary – czytaj: komuna/totalitaryzm</li><li>
Wprowadzenie tego aktu prawnego, który jest
nielegalny z Konstytucją (podobnie jak przez ostatnie dwa lata wszystkie rozporządzenia dotyczące koronaw**sa) i polskim prawem, w razie jego zatwierdzenia ma być ogłoszone
poprzez plakaty, obwieszczenia, lokalną prasę oraz inne powszechnie znane media</li></ul><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh9jnD3dsAPUtqVuTi8WX9hWddRmUQzOvMgSQ_f5gJq9toE80y3XMUUGm5AoHoD-fi630YZ-dhw-3DGbRO8PbsZC-8g8WjZA0NXTp_iIaBXmJ9lHYzFPV6H74awJhZ5Y2Qnl1gM4VKKn_4-q63wT04SLmxWWHo-mzF1CTVX00Wmo8oB7E1IVeIiZ9D_ww"><img alt="" data-original-height="368" data-original-width="640" height="368" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh9jnD3dsAPUtqVuTi8WX9hWddRmUQzOvMgSQ_f5gJq9toE80y3XMUUGm5AoHoD-fi630YZ-dhw-3DGbRO8PbsZC-8g8WjZA0NXTp_iIaBXmJ9lHYzFPV6H74awJhZ5Y2Qnl1gM4VKKn_4-q63wT04SLmxWWHo-mzF1CTVX00Wmo8oB7E1IVeIiZ9D_ww=w640-h368" width="640" /></a></div></div></div><div><br /></div><div>Brzmi mrocznie? Nie. są gorsze rzeczy. Słyszeliście
o BRICS? To na razie nieformalna organizacja państw… antyzachodnich. Te państwa
chcą utworzyć coś na wzór Unii Europejskiej, żeby być konkurencją dla Zachodu.
Wspomniana organizacja funkcjonuje od 2011 roku. Wiecie, co jest najbardziej
mroczne? Obejrzyjcie sobie spotkania przywódców państw tej organizacji. Tak –
zadeklarowani wrogowie na tych spotkaniach podają sobie ręce, a do prezydenta
Chin zwracają się „ekscelencjo”. Nawet Putin nie doświadczył tego „zaszczytu”…
Do BRICS należą: <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Brazylia, Rosja, Chiny,
Indie, RPA, a teraz przyłączyć chce się kolejnych 10 państw z 5 kontynentów.
Padł już pomysł utworzenia własnej waluty na wzór Euro w celu zdetronizowania
dolara amerykańskiego jako waluty do transakcji międzynarodowych. Widzisz
jakieś podobieństwo?... Ja tak – do lat 2010-2013 w północnej Afryce i na
Bliskim Wschodzie… Musi powstać słowo na "W": USA-Chiny lub USA-BRICS…</div><div>Jakby tego było mało, dodatkowo 3 września 2022
już oficjalnie prezydent Turcji zagroził… Grecji słowem na "W", jeśli rząd Grecji nie
zmieni zdania w sprawie definicji terytorialnych wód morskich!</div><div><br /></div><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPhBwExpJhwmag5nAoCwXwNMOq3ECpnkMpUCU1CExczvCUt9UYIRyInJTHAj3fKmXgw3BOJY71B1tebOjbVWuHmIEdD5GxWiXZ3lz33_CWd4s1PLHIsrR73R3iQUmXZ0zJrcvJf_QlMQfLYemPB1wr7cxXijdS_Dg7GPgmIQSyTvucUxiB4tx0ESwerg"><img alt="" data-original-height="426" data-original-width="640" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiPhBwExpJhwmag5nAoCwXwNMOq3ECpnkMpUCU1CExczvCUt9UYIRyInJTHAj3fKmXgw3BOJY71B1tebOjbVWuHmIEdD5GxWiXZ3lz33_CWd4s1PLHIsrR73R3iQUmXZ0zJrcvJf_QlMQfLYemPB1wr7cxXijdS_Dg7GPgmIQSyTvucUxiB4tx0ESwerg=w640-h426" width="640" /></a></div><br /><b><span style="font-size: x-large;">JAK SIĘ NAS OSZUKUJE</span></b></div><div>Do tego, że społeczeństwa zostały
urobione na modłę polityków i teraz jest nimi dużo łatwiej sterować niż przed
2020 rokiem. To dlatego od ponad dwóch lat absurd goni absurd i nie ma końca.
Ciągle żyjemy w jakimś stanie wyjątkowym. Jeden się nie kończy, a „wjeżdża”
drugi. Co chwilę coś: koronaw**us, uchodźcy z Białorusi, dzielenie na lepszych
i gorszych w zależności od tego, czy zaszczepiłeś się, czy nie, lockdowny i
zamykanie poszczególnych branż, słowo na "W" na Ukrainie, zatruta Odra, braki węgla,
gazu, wysoka inflacja, zapowiedź stanu wojennego, strach przed bombardowaniem
elektrowni atomowej w Zaporożu i ciągle nie ma końca. Brak jakiejkolwiek
edukacji ekonomicznej w polskich szkołach spowodował, że chcemy wszystko na już
– tu i teraz, jak najlepsze i jak najwięcej. Nikt za to nas nie nauczył patrzeć
w przyszłość, powiązywać faktów, wykorzystywać wyuczonej teorii, nie dano nam
możliwości zdobywania doświadczenia, a przede wszystkim, nie potrafimy
dostrzegać tego, co nadchodzi, bo nie nauczono nas patrzenia na świat, na
zjawiska, na życie długoterminowo… Dzisiaj już są całe masy ludzi, którzy
twierdzą, że Ziemia jest płaska, bo to, co widzą w zasięgu swojego wzroku jest
płaskie, ale nie potrafią spojrzeć szerzej, że to, co widzą jest tylko malutkim,
znikomym kawałkiem czegoś znacznie większego, co może tworzyć kulę… Co mam na
myśli? Np. kiedy w 2018 roku rozważałem założenie firmy wyprawowej w Gruzji,
zauważyłem, że wiele bogatszych państw, w tym Polska kupowały ponad 100 ton
złota w sztabkach. Większość spojrzała na to tak: kupują, bo jest okazja, jest
tanio. Przyda się. A ja spojrzałem na to tak: skoro rządy kupują masowo złoto,
to za kilka lat musi być sztucznie wywołany kryzys gospodarczy i teraz już się
zabezpieczają, dlatego ja nie założę tej firmy w Gruzji, bo ledwo zainwestuję,
a za chwilę upadnę, ponieważ w kryzysie na pierwszej linii nie wydaje się
pieniędzy na wyjazdy zagraniczne, żeby przeczekać złe czasy. Popatrzyłem
długoterminowo, podczas, gdy w 2018 roku światowa gospodarka wręcz kwitła, a
praca szukała człowieka… Czy masz w sobie wyrobiony nawyk patrzenia w
przyszłość i wyciągania wniosków?... Tak samo można było przewidzieć efekt
brania kredytów we frankach, czy w 2020 roku przy zerowych stopach
procentowych. A jeśli aktualnie dzwonią do Ciebie z banku, proponując Ci
kredyt/pożyczkę, ze stałym oprocentowaniem [obecnie jest to masowe zjawisko],
spójrz w przyszłość, przeanalizuj gospodarkę i pomyśl: „jak Polacy dadzą się
zrobić za ci*la po raz trzeci na całe życie, myśląc, że zabezpieczyli się na
przyszłość, bo raty miały nie wzrastać, a przez brak wiedzy ekonomicznej można
w ten sposób utracić swój majątek”… Ten artykuł ma na celu wyczulić Cię na
wszelkie zmiany i nauczyć Cię zadawać pytania. Jeśli mówią w telewizji o
głośnym wydarzeniu [słowo na "W", zatrucie Odry, inflacja. Itp.], to zadawaj sobie
pytanie: co mówią nie tak i jaki jest prawdziwy cel/powód. Telewizja publiczna
jest opłacana przez pieniądze podatników, a prywatne telewizje mają głównie
przychody z reklam, z czego 70% tych reklam stanowią reklamy produktów
medycznych. To, skąd pochodzą pieniądze ma ogromne znaczenie… Na koniec zadam
Ci pewne zadanie. Wysłuchaj konferencji prasowej na temat budżetu na 2023 rok
dla Polski. Jeśli potrafisz kojarzyć fakty, zobaczysz jak w 10 minut
zaserwowano nam stek kłamstw oraz jak ukryto upadłość naszego państwa…
Podpowiem Ci: aby zadowolić najmniej wykształconą część społeczeństwa, która
nie rozumie nic z ekonomii, zadłużono nas o kolejne 270 mld zł na 2023 rok, ale
ten dług wyprowadzono poza budżet. Będą nim zarządzać fundusze zewnętrzne,
organizacje pozarządowe, itp. To oznacza, że mamy horrendalnie wysoki dług, ale
jest on księgowo ukrywany. Teraz widzisz podobieństwa z kryzysem 2008 roku?
Jeśli dodamy do tego problem deweloperów z Chin zadłużonych na 300 mld dolarów,
nie trudno się domyśleć, że kryzys z 2008 roku został zadrukowany pieniędzmi i
ledwo z tego wyszliśmy, ale ten, który nadchodzi będzie kilku-,
kilkunastokrotnie silniejszy i musi zakończyć się upadkiem systemu finansowego,
wprowadzeniem czegoś nowego, co spowoduje wybuch słowa na "W" światowej (np. CBDC –
elektroniczny pieniądz z datą ważności, który da 100% kontrolę rządom nad
obywatelami, dzięki czemu zachowania każdego obywatela będzie można opisać
algorytmami matematycznymi – patrz chiński komunizm od 2013 roku…).</div><div><br /></div><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3tzPa-8HA5GlbRKO7VeiOaQRyBWMFzxYn2426o2fOJI4GvEes20JBgOie6RcK82eBDGsDM7WjrLMHCZMKJ_rnXnbeUKy6MgDxVpYJF9Ok8oN-y6X72RbOkmLS4_3qj0fsw6Gt5CtrUnsiMmn4Jx3Ik-ZpJ0d7mUpC4xW3OcVHHJIy33g2O7KD4LTJoQ"><img alt="" data-original-height="480" data-original-width="640" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj3tzPa-8HA5GlbRKO7VeiOaQRyBWMFzxYn2426o2fOJI4GvEes20JBgOie6RcK82eBDGsDM7WjrLMHCZMKJ_rnXnbeUKy6MgDxVpYJF9Ok8oN-y6X72RbOkmLS4_3qj0fsw6Gt5CtrUnsiMmn4Jx3Ik-ZpJ0d7mUpC4xW3OcVHHJIy33g2O7KD4LTJoQ=w640-h480" width="640" /></a></div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">
CIEKAWOSTKI...<br /></span></b>
Patrzcie, jak u nas być może służby państwowe (ktoś
na pewno to robi) likwidują niewygodnych ludzi, którzy chcieli nagłośnić
niewygodne prawdy. Zrobiłem podsumowanie z różnych mediów i poskładałem w
całość:<br /><ul><li>Michał Żulikowski - nwk24.pl, Youtuber mówiący o
koronawir**ie i jakie przewały robi(ł) rząd - zginął 22 sierpnia 2022</li><li>Handlarz bronią, co sprzedał respiratory bez
certyfikatu - zginął (ciało znaleziono 20 czerwca 2022). Zarzuty postawiono mu
dopiero po zaginięciu. Celowo nie podają imienia i nazwiska</li><li>Dr Zbigniew Hałat - krytykował politykę PiS i
WHO w sprawie koronawi**sa. Nagłaśniał oszustwa. Zginął 17 kwietnia 2022.</li><li>Dyrektor z CBA z 2021 (media nie podają jego
nazwiska). Wprowadzał i nadzorował Pegasus. Był niewygodnym świadkiem. Zmarł
tuż przed 22 stycznia 2022.</li><li>Adolf Kudliński (czołowy polski preppers), miał
własny kanał na Youtube. Mówił jak się przygotować do bardzo ciężkich czasów,
które nadchodzą - w marcu 2020 został skazany przez sąd w Starachowicach na pół
roku więzienia. Powodem było nawoływanie do nienawiści na tle etnicznym.
Powodem jego problemów z prawem stała się mafia rumuńskich grzybiarzy, o
których pisaliśmy też na łamach Wirtualnej Polski. Mężczyzna apelował do
mieszkańców regionu by "wzięli sprawy w swojej ręce". Proppers
skrytykował też działania policji, która, zdaniem Adolfa Kudlińskiego, to w
większości obywatele Ukrainy i "nie jest im na rękę" ściganie
rumuńskiej mafii. Zginął 25 października 2020.</li><li>Bezdomny pan Stanisław co dał dwa samochody
Rydzykowi. Po nagłośnieniu sprawy przez posła Nowoczesnej Adama Szłapkę
bezdomny oficjalnie zmarł.</li><li>Założyciel kanału eter.tv (pan Marek, nazwiska
media nie podają) - omawiał teorię resetu naszej cywilizacji i systemu
finansowego. O jego działalności w internecie napisano tak: używał podkładów
muzycznych z głosami satanistycznymi, inwokacjami w dziwnym języku, gdzie od
razu czuć od nich atak demoniczny. Pan EterTV i środowisko z którego się
wywodzi (“Jasna Strona Mocy”) jest dziwnego pochodzenia. Uprawiają tam magię,
psychomanipulacje, pogaństwo i inne dziwaczne praktyki. Zamknięto jego kanał,
brak kontaktu z Panem Markiem (media nazwiska nie podają)</li><li>Ewa Żarska (dziennikarka) - tropiła pedofilów
(została zabita 16 kwietnia 2020)</li><li>Tomasz Zgoda (prawnik 34 l.) z Poznania - jego
ciało znaleziono w rzece - chciał przedstawić zarzuty ministrowi zdrowia Niedzielskiemu
i rządowi PiS za 200.000 nadmiarowych zgonów. Zniknął w okolicach domu 21 marca
2022. 7 maja 2022 był pogrzeb.</li><li>Marek Podlecki - mówił na YouTube o przekrętach,
jakie robią władcy tego świata + wierzył w ezoterykę. Omawiał również kwestie
masonów, imuminatów i kto naprawdę rządzi tym światem. Nagłaśniał, co próbuje
się wprowadzić przez pandemię koronaw**usa oraz rozmawiał z ekspertami o
koronawir**owych szczepieniach. Kiedy przygotowywał się do rozmowy z dr
Majewską o wprowadzaniu nowych szczepionek przeciwko koronaw**usowi, nagle
zginął. Został pobity i zmarł 14 marca 2020.</li><li>Dr Zbigniew Kękuś - były bankier i
współpracownik Mateusza Morawieckiego który zajmował się głównie karierą w
mediach społecznościowych. Zapowiedział swoje samobójstwo. Kękuś znany z głodówek,
protestów i licznych spraw sądowych ogłosił, że 6 października 2021, o godzinie
13.00 odbierze sobie życie pod jednym z krakowskich komisariatów. Swój czyn
motywuje sprzeciwem wobec polityki obecnego rządu a zwłaszcza programowi
szczepień. W mętnych wywodach w jednym ze swoich filmów opublikowanych w
serwisie YouTube Kękuś odnosi się także do swoich pretensji związanych z
decyzjami polskich sądów w jego sprawie rozwodowej. Były bankier, który
procesował się z bankiem ING w sprawie swojego zwolnienia wspomina o tej
sprawie, nie omieszkają zwracać się do swoich widzów o wsparcie finansowe. Do
dziś nikt nie odnalazł dr Zbigniewa, ani jego ciała. Zaginął.</li><li>na tydzień zamknięto kanał PCh24 (kanał Polskiej
Agencji Prasowej) za film o założycielu Microsoftu (celowo nie podaję imienia i nazwiska ze względu na cenzurę w internecie i algorytmy Google'a)</li></ul><div><span style="font-size: x-large;"><b>CIEKAWOSTKI 2...</b></span></div>
A oto dlaczego według mnie tak przeciągano sprawę z
Odrą, która obecnie ucichła i brak jakichkolwiek wyjaśnień oraz pociągniętych
do odpowiedzialności osób. Ponieważ zasłania o wiele grubsze rzeczy:</div><div><ul><li>Rozporządzenie segregacyjne (sanitarne) - już
jest. Pracodawcy dostają pośrednie prawo do utrzymywania tylko zaszczepionych
pracowników lub tych, którzy będą się co dwa dni testować. Rozporządzenie ma na
celu "dobrowolne zmuszenie" jak najwięcej ludzi do szczepień, po
codzienne lub co kilkudniowe testowanie będzie bardzo uciążliwe dla ludzi.</li><li>Upadek gospodarczy kraju (-2,3% PKB za drugi
kwartał 2022). Zaczynamy się zwijać gospodarczo. Większość nawet o tym nie wie
i nie ma świadomości, co to dla niego oznacza. Zarówno Niemcy jak i Polska są
opieszali co do Odry, żeby sprawa się ciągnęła, ponieważ to odwraca uwagę od
realnego problemu. Jesteśmy w spirali zadłużenia. Życie będzie coraz
biedniejsze. Niemcy są bardziej zadłużeni niż Polska.</li><li>Nowy wybuch inflacji (powyżej 20 %) bez
podnoszenia stóp procentowych lub z minimalnym jego podnoszeniem. Koszty
produkcji przedsiębiorcom wzrosły. Będą to przenosić na klientów. Utworzy się
rynek niedoborów.</li><li>Stagflacja - gospodarka jak po słowie na "W" , tylko
nie ma fizycznych zniszczeń. Brak wzrostu gospodarczego lub zwijanie się i duża
inflacja. Szybkie ubożenie społeczeństwa. Nie da się z tego wyjść przez
kilkanaście-kilkadziesiąt lat. Jeśli chcesz zdusić inflację, to jedną z opcji
jest podniesienie stóp procentowych. Jeśli je podniesiesz, to zahamujesz wzrost
inflacji, ale gospodarka będzie się zwijać, bo ludzi nie będzie stać na coraz
więcej rzeczy (spada popyt, a inwestorzy nie zakładają firm, nie inwestują).
Jeśli ożywisz gospodarkę, to wystrzeli inflacja. W stagflacji nie ma dobrej
opcji. Każda opcja prowadzi do szybkiego ubożenia. Jeśli się nie wyjdzie ze
stagflacji (kilkanaście lub kilkadziesiąt lat jest potrzebne), to wcześniej,
czy później kraj upadnie (będzie bankrutem - patrz Sri Lanka, Wenezuela).
Jesteśmy na tej samej drodze. Ze stagflacji można wyjść jedynie poprzez wzmożone
stymulowanie podaży (czyli musiały by powstawać nowe firmy, kiedy ludzi stać na
coraz mniej). W Polsce nigdy takiego czegoś nie było. Wszystkie rządy
stymulowały popyt (socjal, dodruk pieniędzy, rozdawnictwo, wyprzedaż majątku
narodowego)</li><li>Braki towarów (na razie cukier, węgiel, gaz),
już się mówi, że braknie mleka, cementu i leków. W PRL-u pierwszy towar, który
był na kartki to był właśnie cukier...</li><li>Afera z milionami dla posłów PiS-u. Zarobili
237 milionów zł w jeden rok! Nawet wewnątrz się już kłócą, że ci co nie
skorzystali z okazji też chcą. Rekordzista zarobił 13 milionów zł. Próba
uciszenia sprawy.</li><li>Braki leków - szykuje nam się na zimę brak
podstawowych 90 leków na choroby przewlekłe (cukrzycy, sercowcy, ciśnieniowcy i
wiele innych). Ludzie nie wiedzą o tym, nie wykupują leków. Trzeba robić
zapasy.</li><li>Afera z Baltic Pipe - Polacy wybudowali
rurociąg do Norwegii za 2 miliardy Euro, żeby uniezależnić się od Rosji. PiS
nie kupił gazu i obraził Norwegów, że zarabiają na słowie na "W" i sprzedają drogo
gaz. Rząd Niemiec i Ukrainy kupili sobie wcześniej gaz u Norwegów i skorzystają
z polskiego rurociągu. Nie zawarli kontraktów na gaz. Morawiecki oszukuje, bo
mówi, że mamy pełne magazyny gazu. To prawda, tylko że pełne magazyny gazu
pokrywają jedynie 16% rocznego zapotrzebowania na gaz dla całej Polski. Tego
już nie mówią.</li><li>Możliwy czasowy brak energii elektrycznej i
ogólnie pojętego ciepła (przerwy w dostawie z powodu braku węgla/gazu/drewna).
Młode pokolenia nie są przyzwyczajone do sytuacji nadzwyczajnych. Są
przyzwyczajone mieć wszystko naraz i na już. Żyły w dobrobycie. </li><li>Ciężka drożyzna - braki surowców (węgiel/gaz)
bardzo szybko rozkręcą i tak już wysoką inflację, ponieważ ich brak wywinduje
ceny, które przeniosą się na wszystko, co jest produkowane, gdzie używa się
węgla lub gazu jako energii (węgiel jest używany do produkcji energii
elektrycznej, więc wszędzie tam, gdzie używa się energii elektrycznej, tam
wszystko zdrożeje - czytaj: dosłownie wszystko)</li><li>Przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej
(powstał bunt wśród dowódców polskiej armii, ale Minister Obrony Narodowej -
Jakub Błaszczak - wysłał okólniki napominające dowódców, że brak zgody w
działaniu oznacza pociągnięcie do odpowiedzialności kadrowej - czytaj:
zwolnienie). Będziemy mieli dwukrotnie liczniejszą armię (300.000 żołnierzy,
ale o 1/3 mniej dofinansowanych i wyposażonych. Wydamy nie 2,25% PKB, a 3%
budżetu na wojsko. To będą stracone pieniądze. Gen. prof. Koziej powiedział:
"Wróg najczęściej atakuje tam, gdzie jest najsłabsza armia. A nasza armia
właśnie taka się stanie. PiS sabotuje polskie wojsko". Taka sytuacja wręcz
przyciąga wrogów Unii Europejskiej, żeby ją zdestabilizować poprzez atak na
Polskę (niekoniecznie na początku militarnie. Może być np. cybernetycznie,
gospodarczo, próba wywołania chaosu politycznego, zinfiltrowanie wybranych środowisk,
ostatecznie uderzenie militarne)</li><li>Od 2017 roku od USA zapłaciliśmy ponad 32
miliardy dolarów za nowoczesne systemy obronne wojskowe 250 czołgów M1A2 Abrams
nieprzystosowanych do europejskich standardów za 20 mld złotych, 20 wyrzutni
HIMARS za 1,5 mld dolarów, 32 samoloty F-35 za 4,6 mld dolarów, system wyrzutni
rakiet Patriot wraz z rakietami i systemem radarowym za 4,78 mld dolarów (4
wyrzutnie), 60 wyrzutni i 180 pocisków Javelin za 54,5 mln dolarów, 217
Hummerów (wozów opancerzonych za 18,5 mln dolarów, 5 samolotów Hercules za 14
mln dolarów do remontu. Problem w tym, że do dzisiaj nic z tego jeszcze nie
dostaliśmy, a pieniądze są zapłacone...</li><li>Zastanawiający jest fakt, że polski rząd jeśli
ma kilka opcji do wyboru, to zawsze wybiera tą, co najbardziej szkodzi
obywatelom. Przykład? W całej Europie węgiel tanieje, cena wynosi około
1100-1400 zł/tonę, a w Polsce za tonę płacimy od 3600 do 4200 zł. Eksportujemy
węgiel za granicę, gdzie polski węgiel w Czechach kupujemy za 1100 zł/tonę lub
na Ukrainie za 900-1100 zł/tonę lub w Niemczech za 1366 zł/tonę. My stoimy
węglem, a zamykamy kopalnie węgla, sprowadzamy błoto z Indonezji, które nie
nadaje się do palenia [najprawdopodobniej w ten sposób uszkodzono nowy blok
elektrowni węglowej w Jaworznie). Produkujemy cukier, wysyłamy go do Niemiec,
gdzie Niemcy kupują go za 3,62 zł, a Polacy za 6-8 zł, gdzie w Niemczech
dochodzi jeszcze koszt transportu do Niemiec z Polski… Budujemy rurociąg gazowy
do Norwegii, ale nie kontraktujemy zakupu gazu (tylko na 10% obciążenia),
budujemy kanał na Mierzei Wiślanej, ale nie pogłębiamy ostatniego kilometra
kanału do Elbląga, żeby większe statki nie mogły do niego wpływać, a w
telewizji słyszymy prezydenta Dudę, który 18 września 2022 mówi: „ten kanał ma
wymiar symboliczny, porty do rozładunków większych statków są gdzie indziej na
wybrzeżu w Polsce”. Naprawdę? Albo, 23 lutego 2022 nagle kasujemy wszystkie
obostrzenia związane z koronawi**sem, podczas, gdy mamy kilkadziesiąt
przypadków wykrytych pozytywnych testów dziennie, a przy 300-stu nie można było
wejść do lasu... I nie o samą chorobę chodzi, ale o to, że rząd musiał wiedzieć
wcześniej, że słowo na "W" rozpocznie się 24 lutego, dlatego nagle skasował wszystkie
obostrzenia koronawir**owe, ponieważ wiedział, że w krótkim czasie napłynie do
nas kilka milionów uchodźców z Ukrainy i będą wpuszczani bez żadnej kontroli. Gdyby
Polakom kazano nadal trzymać się obostrzeń, to jasne jest, że powstałby
ogólnonarodowy bunt. Pytanie jest, dlaczego wybrano taką opcję, a nie kontrolę
każdego człowieka przekraczającego polską granicę? I znowu nie o chorobę
chodzi, ale raczej o tożsamość. Przypominam, że z tymi tłumami zostało
wpuszczonych mnóstwo agentów z Rosji i tych, którzy próbowali przedostać się
przez Białoruś (słynna akcja zwożenia „uchodźców” na granicę Polski z
Białorusią). Z tego powodu Unia Europejska we wrześniu 2022 roku zadecydowała o
budowie centrum dowodzenia w postaci podziemnego bunkra pod Brukselą, który ma
być naszpikowany elektroniką w celu wykrywania, m. in. ludzi z obcych wywiadów
oraz przeprowadzania bezpiecznych obrad, gdzie wszystkie urządzenia nie będą
podpięte do sieci internetowej. Dlaczego Polska i Unia Europejska „zabija”
samych siebie?... Takich kwiatków jest dużo więcej.</li></ul>
No właśnie… Dlaczego tak jest? Być może dlatego,
że nasz dług jest tak wielki, że już nie można go nigdy spłacić [to jest już
fakt – mamy >1,5 biliona złotych do spłaty i za same odsetki w 2023 roku
będziemy płacić aż 66 mld złotych], dlatego pożyczkodawcy mogą od Polski żądać
niekorzystnych dla nas rzeczy lub też rząd zgodził się na coś, co jest bardzo
szkodliwe dla nas, ale nas o tym nie poinformował: np. wyjście z Unii
Europejskiej i zawarcie sojuszu Wielka Brytania – Ukraina – Polska [tak, to
jest jedna z propozycji Wielkiej Brytanii wobec nas]. Być może Polska ma
odegrać jeszcze jakąś inną rolę, o której nie wiemy? Z wypowiedzi polityków można wywnioskować, że jest planowany sztuczny bunt, żeby obrócić go przeciwko obywatelom... Pytanie pozostaje ciągle otwarte: dlaczego Polska jest niszczona gospodarczo? Komu na tym zależy?...<br /></div><div><br /></div><div><div><span style="font-size: x-large;"><b>ŹRÓDŁA:</b></span></div><div><ul><li>wp.pl - ogólnopolski portal informacyjny</li><li>tvn24.pl - ogólnopolski portal informacyjny</li><li>konto "Wideoprezentacje" na YouTube prowadzone przez Pana Krzysztofa Woźniaka - komentator bieżących wydarzeń politycznych i gospodarczych, omawianie teorii spiskowych</li><li>hardcoreteaching.pl - komentator rzeczywistości, propagowanie nauki (w szczególności matematyka i fizyka) oraz obnażanie oszustów w internecie na YouTube, omawianie teorii spiskowych</li><li>money.pl - ogólnopolski serwis o pieniądzach, inwestycjach, gospodarce</li><li>isap.sejm.gov.pl - Dzienniki Ustaw w Polsce (strona rządowa)</li><li>instalki.pl - portal o programach komputerowych</li><li>press.pl - informacje o mediach w Polsce</li><li>wikipedia.pl - encyklopedia internetowa</li><li>businessinsider.com.pl - ogólnopolski serwis o pieniądzach, inwestycjach, gospodarce</li><li>un.org.pl/agenda-2030-rezolucja - oficjalna polska strona ONZ, część dotycząca Agendy 2030</li><li>www.consilium.europa.eu/en/policies/green-deal/fit-for-55-the-eu-plan-for-a-green-transition/ - oficjalna strona Parlamentu Europejskiego, część pakietu 'Fit for 55'</li><li>oraz inne źródła wymienione w tekście</li><li>komentarz i podsumowanie - własne</li></ul></div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-2271713408253855852022-08-03T21:58:00.000+02:002023-04-16T20:43:10.186+02:00Rodos - co warto zobaczyć? - czyli Rodos - Top 10<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/12/rodos-co-warto-zobaczyc-czyli-rodos-top.html"><img alt="Co zobaczyć na Rodos?" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnJhTyEr2TJOglx1EQMUrWC2HDg4_i78wfRWQ3062GTDpD6pKlvDgg1HZ9keVTJmqQS7hRLbe7WBgoeJrNZ2yhJSmd8sm-Yy1Ljly8if2HQn3Zw4SkaEdjkOPA1X07f22dzgK-_kLvVfUu/s400/IMG_5928.jpg" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/12/rodos-co-warto-zobaczyc-czyli-rodos-top.html"><img alt="Rodos - Top 10" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEaKImC4t5KDc4PK0oZRgt890RDxAzC7pRkLZltY2edWtiYaWFRXXTc7nwEQdJ6EdOHGcDie1zpiAbHrrH-PnsQqPcoemvuQn7IBDbHVfmIA34nzjzxB-p9e5nJ-IdgvlNBKz2MQMvgyQ/s400/Fotolia_152456608_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Co warto zobaczyć na Rodos? Z pewnością na wyspie
znajdziemy mnóstwo ciekawych miejsc do odwiedzenia. W zależności, kto co lubi,
znajdziemy atrakcje przyrodnicze, historyczne, kulturalne, czy typowo związane
z wypoczynkiem - oczywiście mam na myśli piękne, piaszczyste plaże. Najpierw
jednak powiem o samej wyspie Rodos, ponieważ każda grecka wyspa ma w sobie coś
wyjątkowego. Rodos zdecydowanie wyróżnia się długością okresu słonecznego. W
całej Grecji Rodos uchodzi za najbardziej słoneczną wyspę. Dni ze słońcem mamy
aż 300 w ciągu roku, podczas, gdy średnia dla Grecji wynosi „tylko” 200. Będąc
pod koniec września, lub na początku października, można nadal cieszyć się
letnią pogodą. W tym czasie mamy bezchmurne niebo i około +25’C. Wody są
ciepłe (ok. +19'C do +21'C), więc pomimo początków jesieni, ciągle możemy pływać w morzu. Ciekawa jest również sama pogoda, a
raczej związane z nią wiatry. Na Rodos przez połowę tygodnia może wiać dość
silny, ale ciepły wiatr. Południowo-wschodnia część wyspy jest zabudowana
gęsto hotelami w znanych miejscowościach i ciągle powstają nowe… Północno-zachodnia
część wyspy jest praktycznie bez obiektów turystycznych. Wyspę można podzielić
wzdłuż na pół. Dolna połówka, czyli południowo-wschodnia, jest rozwinięta pod
względem infrastruktury turystycznej, a druga część już nie. Nie trzeba daleko
szukać powodu, dlaczego tak się stało. Na południowo-wschodniej części (dolna
połówka) wiatr wieje z lądu do morza, co jest korzystne, a w górnej części
wyspy wiatr wieje z morza na ląd, co nie jest szczególnie oczekiwane przy
beztroskim wypoczynku. Inną kwestią są stromo opadające zbocza gór bezpośrednio
do morza oraz brak piaszczystych lub szerszych plaż. W końcu na Rodos
przyjeżdżamy, żeby wypocząć nad morzem.Ogólnie można powiedzieć, że wyspa jest
wietrzna i słoneczna. Najlepiej pokazuje to przykład pięknej, piaszczystej
plaży o nazwie Tsambika, gdzie wiatr nawiał ponad 20m wydmę na jej końcu,
zasypując skaliste zbocza góry. Co ciekawe, w tym samym miejscu kąpiemy się w
krystalicznie czystych wodach o przepięknym błękicie. O tej plaży będzie w
dalszej części.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Z czego jeszcze słynie wyspa? Na pewno z dwóch
pięknych, piaszczystych plaż, o których opowiem znacznie szerzej. Mi na pewno w
głowie utkwił jeden bardzo ważny szczegół. Mam na myśli sposób organizowania
wycieczek do znanych miejsc we własnym zakresie. Na innych wyspach greckich nie
spotkałem się, żeby można było wszędzie dojechać… komunikacją miejską… Tak!
Właśnie to jest najtańszy i pewny sposób na organizację dobrej wycieczki. Zdziwiłem
się, gdy zobaczyłem informację, że autobusy jeżdżą do znanych plaż aż do 15
października! Rozkład jest zmieniany na lato, na wrzesień i na okres 1-15
października. Zadziwił mnie fakt, gdy chcesz pojechać do miasta Rodos, na plażę
Tsambika, Lindos, do miasta Lindos, czy do Doliny Motyli, to możesz dojechać
tam wsiadając w autobus. Wycieczki w biurach podróży kosztują od 37 EUR, nawet
do ponad 50 EUR za osobę, a bilet na przejazd w komunikacji miejskiej kosztował
1,80 EUR do 2,90 EUR w zależności do jakiego miejsca chciałeś pojechać (cena
biletu w jedną stronę). Kiedy podliczyłem sobie koszty wyszło, że codziennie
oszczędzałem około 30-35 EUR na osobę. To bardzo dużo, tym bardziej, gdy chcesz
codziennie coś nowego zobaczyć. Rodos zdecydowanie wyróżnia się pod względem
ilości… kotów. Są dosłownie wszędzie: w opuszczonych miejscach, na krzakach,
pod krzakiem, na drzewach, na terenie hotelu, na murkach, na krzesłach, itp.
Jeśli będziesz w hotelu, nie zdziw się, jak rano wyjrzysz za okno, a w pobliżu
będą spały trzy koty. Jedząc obiad, czy kolację, bez większego problemu
znajdziemy przynajmniej pięć kotów w okolicy. Na szczęście nie są natrętne i
nie wskakują na kolana, ani na stoły. Po prostu leżą gdzieś na murkach,
przechodzą w pobliżu lub śpią w rogu lub w cieniu pod krzakiem. Rodos była
nazywana kiedyś Wyspą Węży, ponieważ nie brakuje tutaj spalonych miejsc
słońcem, co jest idealnym środowiskiem dla węży. Nie poleca się chodzić przez
zarośnięte i cierniste tereny, ponieważ możemy nieświadomie zaskoczyć węża
naszą obecnością. Jeśli już musimy iść przez takie miejsca, to wybierajmy
wydeptane ścieżki, gdzie widać otoczenie. Wyspa jest warta odwiedzenia, tylko
trzeba próbować łapać dobre okazje. W dzisiejszych czasach Rodos zmieniła nazwę
z Wyspy Węży na Wyspę Kotów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKG_w7bIiTFxBAslkO94Qllt_jnhe86yB6rN-EhdR4lKzE5agZ2EjU0ZZjd9tH2Wfcg2TVubVpwS6fWC53IsnQZC3CRf6Sumrtj9kLvEeK1e6bFG0e80g97cb3imIU3kk7Yog1q0PbixmL/s1600/IMG_5396.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKG_w7bIiTFxBAslkO94Qllt_jnhe86yB6rN-EhdR4lKzE5agZ2EjU0ZZjd9tH2Wfcg2TVubVpwS6fWC53IsnQZC3CRf6Sumrtj9kLvEeK1e6bFG0e80g97cb3imIU3kk7Yog1q0PbixmL/s400/IMG_5396.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieM4Nw_ERnhQ9RzEH3gRbHWrOK_ziWDiphDNcrl-24zDtcDaR3QycGNGJGE5yCHL1NW5_Je61uK_pQQ_iS2x_YHqDXGFQE372JQ4JFjV_q5NMc6g-22mBwKIRJ8zPRiNvqeJ5E7jAh0bSX/s1600/IMG_7986.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieM4Nw_ERnhQ9RzEH3gRbHWrOK_ziWDiphDNcrl-24zDtcDaR3QycGNGJGE5yCHL1NW5_Je61uK_pQQ_iS2x_YHqDXGFQE372JQ4JFjV_q5NMc6g-22mBwKIRJ8zPRiNvqeJ5E7jAh0bSX/s400/IMG_7986.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNdx6aj6-g0VrVaAuHfVAy4-JIbMdtWnoaqBZNvt8cnU7D2imLfAKEa9eg22FpbuBNy41FkGMmzuJ1EH5i-44M4myIx5d2LgrgXiYEPgiu9OhneR6a1v1WdzSdCkgXO3z9LJf24DtBSib2/s1600/IMG_6952.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNdx6aj6-g0VrVaAuHfVAy4-JIbMdtWnoaqBZNvt8cnU7D2imLfAKEa9eg22FpbuBNy41FkGMmzuJ1EH5i-44M4myIx5d2LgrgXiYEPgiu9OhneR6a1v1WdzSdCkgXO3z9LJf24DtBSib2/s400/IMG_6952.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxc7Fc4RHbM5mKF2NexQMsxZF1o6xVBSDZu7IJ_FKT0MyZLJTkCOCrSuGraqe4lJH_JdmFGiNHo2jXnhGxb4_12O41Cve3fOcMbQ6RnB-Wh3bJHiULbeVdCERZ8fVyghhk1_NbbyOCvaEM/s1600/IMG_7375.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxc7Fc4RHbM5mKF2NexQMsxZF1o6xVBSDZu7IJ_FKT0MyZLJTkCOCrSuGraqe4lJH_JdmFGiNHo2jXnhGxb4_12O41Cve3fOcMbQ6RnB-Wh3bJHiULbeVdCERZ8fVyghhk1_NbbyOCvaEM/s400/IMG_7375.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAx3KglMvVOl4a5KgQdb3qD3JBEeh0jEMuI6gDQSwFMCfHrBNM1dZlb1dn00oNyiWsoWgvO9V5GMvzV37OP3RuayE2XD8vJ5HqWUW2ctKqK6oLmOkkOda_DAUeMcbPZKdbeji1zyneK7dR/s1600/IMG_7401.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAx3KglMvVOl4a5KgQdb3qD3JBEeh0jEMuI6gDQSwFMCfHrBNM1dZlb1dn00oNyiWsoWgvO9V5GMvzV37OP3RuayE2XD8vJ5HqWUW2ctKqK6oLmOkkOda_DAUeMcbPZKdbeji1zyneK7dR/s400/IMG_7401.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJTFcCUbLNi6n870MX5JpIGeeZy6bznew8WRTwmcO0bNFoYQcncu89U-yoVzbDhN_sQmKwyqCD8URQwA02mtqCewQ33MGvVdrw44mfY_LC6rXWiQ9YpPrLuYNJ2XfO5aaBf0WXNDSihhxg/s1600/IMG_7429.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJTFcCUbLNi6n870MX5JpIGeeZy6bznew8WRTwmcO0bNFoYQcncu89U-yoVzbDhN_sQmKwyqCD8URQwA02mtqCewQ33MGvVdrw44mfY_LC6rXWiQ9YpPrLuYNJ2XfO5aaBf0WXNDSihhxg/s400/IMG_7429.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj_UrRWx-9Ws0oTANYO4lmogEEB2YE-5UWy4h6bcU2BeESdojRdXEWa3tybz6J_gfmoLpG1KaQNzc2xVRLy5OXlz4h5z8VASrjaZUnMLUjWc_KmJ2ZRhQlcDQ76eJHZ5zk1uMZB5v0FNBY/s1600/IMG_7432.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj_UrRWx-9Ws0oTANYO4lmogEEB2YE-5UWy4h6bcU2BeESdojRdXEWa3tybz6J_gfmoLpG1KaQNzc2xVRLy5OXlz4h5z8VASrjaZUnMLUjWc_KmJ2ZRhQlcDQ76eJHZ5zk1uMZB5v0FNBY/s400/IMG_7432.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizIEK9z7jyfJfBi6rwktEVXwLgtpYMXyRmNLP8Bn2LfkT1vCzV-lSlFWWBKK5Wl0c5reD61MiINX51fYKL0f8XQT7SmlErQKkqpCG6Ma_92lP65oR-nSl50rAVGe0HR7apZGFgNdRAffQD/s1600/IMG_7584.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizIEK9z7jyfJfBi6rwktEVXwLgtpYMXyRmNLP8Bn2LfkT1vCzV-lSlFWWBKK5Wl0c5reD61MiINX51fYKL0f8XQT7SmlErQKkqpCG6Ma_92lP65oR-nSl50rAVGe0HR7apZGFgNdRAffQD/s400/IMG_7584.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Koty na Rodos są wszędzie...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>JAK ORGANIZOWAĆ WYCIECZKI, KIEDY SZUKAĆ ODPOWIEDNICH TERMINÓW NA WYJAZD?</b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfUICXibwG8K1MOJ-Gep1_sF4A4a8euk4EDPV4cJfvyfoSUEehILUi384dW5ymbmhT7c99eP3iZVmVGg8dUgdXeni9egTkEpe38nnTkSSzivOqZnPdOaM5im5ZnXLMFon23HcbEYNpQ27U/s1600/IMG_4725.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfUICXibwG8K1MOJ-Gep1_sF4A4a8euk4EDPV4cJfvyfoSUEehILUi384dW5ymbmhT7c99eP3iZVmVGg8dUgdXeni9egTkEpe38nnTkSSzivOqZnPdOaM5im5ZnXLMFon23HcbEYNpQ27U/s640/IMG_4725.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Port na wyspie Chalki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
To bardzo ważna kwestia, ponieważ nikt nie lubi
przeludnienia i tłumów na plażach. Na początek dodam, że w lecie 2017 (lipiec,
sierpień) na Rodos przyleciało 1,3mln turystów! To jest cały ogrom ludzi, który
musi zmieścić się na kilku plażach i w kilkuset hotelach. Nie dziwmy się, że
ceny w sezonie potrafią podskoczyć do ponad 3000 zł/tydzień w 3* hotelu lub 4000 zł/tydzień w 4* hotelu. Zdecydowanie
polecam ostatni tydzień sierpnia (ceny spadają o około 300 - 500 zł). W pierwszym
tygodniu września i przez cały ten miesiąc ceny nierzadko wracają do tych
letnich. Dopiero ostatni tydzień września i na początek października oznacza
bardzo duży spadek cen. Nawet o 1000zł! Z łatwością znajdziemy ofertę 2000 zł/tydzień w 3* hotelu lub 3000 zł/tydzień w 4* hotelu w wersji all-inclusive (dane z 2022 roku). I pomyśleć, że jeszcze w 2017 roku podobne wakacje kupowałem za 960 zł... Chociaż
celem poszukiwań nie będzie hotel, to za taką cenę łatwo znajdziemy wyższy
standard w pełnej wersji. Wypożyczając samochód trzeba pamiętać, że ceny w
sezonie szybko podskakują do ponad 40-50 EUR za dzień. Droga szybszego ruchu
poprowadzona od miasta Rodos przez większą część wyspy nie jest przyjemna,
ponieważ odbywa się na niej bardzo duży ruch i ludzie jeżdżą tam różnymi stylami…
Trzeba pamiętać, że znaczną część tego ruchu generują turyści z różnych państw.
Po drugie wszystkie inne drogi nie tworzą jakiejś logicznej siatki połączeń.
Raczej przypominają chaotycznie rozrzucone nitki połączone ze sobą. Często
prowadzą do jakichś wiosek, czy nad wybrzeże, gdzie nic nie zobaczymy. Warto
więc rozważyć, co chcemy zobaczyć, przemyśleć, czy naprawdę potrzebujemy
samochodu i czy nie lepiej w inny sposób dojechać w wybrane miejsca. Jako, że
nie jestem kierowcą, zawsze w podobnych opisach koncentruję się na opcji „bez
samochodu”.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rodos jest o tyle dobrą wyspą, że w każde znane
miejsce dojedziemy autobusem z przystanku w pobliżu hotelu. Co jest ciekawe,
komunikacją miejską mało kto jeździ z miejscowych. Większość pasażerów to
turyści. Właśnie z tego powodu polecam zrobienie zdjęcia rozkładu telefonem na
przystanku. Szybko zobaczymy, że na tablicy podawane są godziny odjazdu i…
godziny możliwości powrotu z danego miejsca. W ten sposób można ułożyć plan na cały
dzień. Jeśli nie przyjedzie autobus na czas, nie martwmy się, ponieważ
najczęściej mają one 10min spóźnienia ze względu na kupno biletów u kierowcy,
co wydłuża czas odjazdu z przystanku. Na jednym rozkładzie są podane wszystkie
możliwe opcje wyjazdu do i powrotu z danego miejsca, dlatego trzeba uważać, po
której stronie drogi wsiadamy, żeby czasem nie pojechać w przeciwną stronę. Najbardziej
popularny kurs to oczywiście odcinek miasto Rodos – wioska Lindos z akropolem. Na
tym odcinku znajdziemy najwięcej połączeń. Z drugiej strony patrząc – od Rodos
do Lindos mamy kilka najciekawszych miejsc, stąd możemy urozmaicać kierunki
odkrywania nowych ziem. Trzeba pamiętać, że w dużych miejscowościach, jak
Lindos, Faliraki, czy Rodos obowiązkowo trzeba kupić bilet w kasie biletowej.
Kierowca sprzedaje ważny bilet tylko w miejscach, gdzie nie ma takich kas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Organizując wycieczkę musicie pamiętać, żeby
zabrać ze sobą dużo wody, ponieważ codziennie jest ciepło lub upalnie (nawet na
początku października!) i trochę jedzenia. Musimy pamiętać, że przy dużym cieple
nie chce się za bardzo jeść. Jest jeszcze jeden sposób, żeby zorganizować
wyjazd, nie mając samochodu. Będąc w większych wioskach, lub w miastach
zauważymy lokalne biura podróży. Zazwyczaj mają dokładnie o połowę mniejszą
cenę niż nasze biuro podróży, z którym przyjechaliśmy. Jeśli choć trochę znasz język
angielski, na pewno się dogadasz. Tą opcję polecam dla osób, które nie mają
smykałki do organizacji wycieczek na własną rękę. W takich biurach załatwią
wszystko za ciebie. Wystarczy przyjść na umówioną godzinę. Korzystałem z
podobnych usług na Krecie i Korfu i za każdym razem byłem bardzo zadowolony z
jakości świadczonych usług. Dzięki takim biurom możemy dużo zobaczyć. Warto
pamiętać, że jeśli na naszym terenie działa kilka firm (chociażby dwie),
najpierw trzeba wziąć od nich ulotki, lub jeśli umiesz, możesz zapytać, by
sprawdzić jaki mają program wycieczki związany z tym samym miejscem. Zdziwisz
się, ale różne firmy zapewniają inny czas na zwiedzanie, stąd określ, czy
chcesz się dowiedzieć coś o historii danego miejsca, czy interesuje cię
fotografia krajobrazu, architektury, itp., czy może zależy ci tylko na opcji
„zawieźcie mnie tam, a ja sobie czas zorganizuję”. Szybko zobaczysz, że dla
każdego znajdzie się dobra oferta. W końcu to ich biznes i zrobią wszystko,
żebyś poczuł komfort i radość z wyjazdu. Zdecydowanie polecam opcję lokalnych
biur podróży. Nie ma powodów do obaw, że coś nie wyjdzie. Organizatorzy dbają o
jakość wycieczki i o punktualność. W przypadku, gdy pogoda nie dopisze i
wycieczkę odwołają, wszystkie biura oddają wpłacone pieniądze. Pozostaje
jeszcze kwestia spania, czyli jak wybierać hotele.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">HOTELE</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheUeuMkCXH4RGzSmAfVCiDUmlPHShXFt4lKJyRRHP6Ekrr5FMAs1XHaw7jrQjZF3ZXEB4k6nAH6LP-q8T959gVQ7ZwAFfIFdQLc9FmpfoiqP79Zop1tPMKozNR7clcwyRgVUGq-d0hC6yJ/s1600/IMG_5038.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheUeuMkCXH4RGzSmAfVCiDUmlPHShXFt4lKJyRRHP6Ekrr5FMAs1XHaw7jrQjZF3ZXEB4k6nAH6LP-q8T959gVQ7ZwAFfIFdQLc9FmpfoiqP79Zop1tPMKozNR7clcwyRgVUGq-d0hC6yJ/s640/IMG_5038.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Hotel Dessole Lippia w Afandou</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na Rodos mamy bardzo szeroki wybór hoteli. Na
początku musimy określić termin, kiedy chcemy pojechać, bo od niego głównie
zależy koszt naszego zakwaterowania. Na drugim miejscu określamy, czy zależy
nam na spokojnym miejscu, czy potrzebujemy dostępu do wszystkiego „na
wyciągnięcie ręki”, co raczej oznacza zakwaterowanie w mieście w hotelu-wieżowcu.
Hotele są dobrze wyposażone, dlatego standard raczej schodzi na dalszy plan,
ponieważ nawet w trzygwiazdkowym hotelu poczujemy się komfortowo. Jedną z
najważniejszych rzeczy jest z pewnością jakość przyhotelowej plaży. Zainteresuje
nas fakt, czy będziemy mieli piaszczystą, żwirową lub kamienistą plażę. Nie od
dziś wiadomo, że najbardziej pożądaną jest oczywiście „złoty piasek”. Rodos
może pochwalić się czterema takimi plażami, które warto zobaczyć co do jednej.
Plaża Rodos w mieście Rodos (pomimo położenia w mieście jest bardzo piękna).
Właśnie tutaj wybudowano mnóstwo kilku-, kilkunastopiętrowych hoteli
wyglądających, jak długie blokowiska o różnym standardzie. Poszukując dobrego
hotelu i uwzględniając wszystkie powyższe rzeczy warto zadać sobie pytanie:
„chcesz 7-mio piętrowy wieżowiec z dostępem do wszystkiego, czy kameralny hotel
w krzakach z niewielką cywilizacją?”. Ja oczywiście zawsze wybieram tę drugą
opcję, ponieważ wolę spokój i przede wszystkim chcę być z dala od miasta i jego
zgiełku. Hotele na uboczach są zadbane i niczego w nich nie brakuje, ale za to
docenimy spokój okolicy. Jedyny minus jest taki, że nie mamy dostępu do
lokalnych biur podróży, jeśli szukamy takiej opcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mój wybór zawsze pada na spokojną okolicę i
nieprzeludnione plaże. Takie warunki spełnia hotel Dessole Lippia w Afandou. Hotel
jest wybudowany dosłownie „w krzakach”, a dokładniej pomiędzy oliwnymi gajami.
Około 300m od wyjścia, idąc jedyną i wąską dróżką asfaltową, dojdziemy do
głównej drogi szybkiego ruchu, do przystanku autobusowego oraz do marketu
spożywczego. W naszej okolicy panuje zupełny spokój. Po drugiej stronie
kompleksu hotelowego mamy bardzo szerokie dojście na jeszcze dłuższą,
piaszczysto-kamienistą plażę. Od plaży do wejścia na teren hotelu mamy tylko
320 kroków, a od furtki wejściowej do najbliżej położonych pokoi – 140 kroków. Kompleks
jest bardzo duży, ale są to trzypiętrowe budynki pomalowane na pastelowy żółty
kolor, co dobrze komponuje się z tutejszą zielenią. Ciekawie wyglądają trawy,
ponieważ w nocy nawadnia je automatyczny system zraszaczy i kiedy przyjedziemy
na miejsce w godzinach nocnych, to na pewno poczujemy się, jak w dobrej grze
komputerowej, gdzie coś strzela do ciebie z różnych kierunków, a ty musisz
unikać tych strzałów. Zraszacze obracają się we wszystkich kierunkach i w
trakcie wędrówki do pokoju unikamy kolejnych strumieni wody. Czasami strumienie
tak się nakładają na siebie, że będziemy na „linii ognia”. To raczej
nieuniknione. Jeśli nie lubimy kotów, wyspa Rodos nie będzie dla nas
odpowiednim miejscem na wypoczynek, ponieważ na terenie hotelu znajdziemy
kilka, kilkanaście kotów, które po prostu tam żyją. Są nieodłączną częścią
rodyjskiego krajobrazu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Poszukując obiektu pamiętajmy, żeby dokładnie
sprawdzać położenie budynku względem plaży, ponieważ w ofertach dość często
mamy przekłamania dotyczące odległości hotelu od plaży. Warto zobaczyć na Google
Maps, jak wygląda teren dookoła, i przede wszystkim, jak wygląda nasza plaża. W
polskich biurach podróży nie brakuje ofert, gdzie hotele znajdują się nad
bardzo wąskimi i krótkimi plażami, czy też, gdzie znajdują się zakłady
przemysłowe, albo do morza wpływa rzeka ze ściekami. Kiedy jesteśmy w biurze
podróży, wszystkie oferty mają opcję „pokaż na mapie”. Zawsze proś o pokazanie
terenu na mapie i wtedy zobaczysz, czy np. teren w pobliżu jest mocno
zabudowany (jak np. Faliraki na Rodos), czy nie ma jakiejś rzeki ze ściekami
(jak np. Sidari na Korfu), czy nasza plaża, to przypadkiem nie są tylko
sztucznie ustawione betonowe płyty z leżakami nad morzem (np. Angela Beach
Resort na Korfu), czy plaża jest szeroka i faktycznie piaszczysta oraz, czy
jest skomercjalizowana, czy też nie (z map satelitarnych Google dobrze wszystko
widać). Patrząc na Dessole Lippia widzimy przed plażą jakieś nieużytki i całą
siatkę wydeptanych ścieżek. Trudno określić co to jest z mapy, ale gdy jesteśmy
na miejscu, to widzimy, że mamy do czynienia ze spalonym słońcem terenem, gdzie
nie ma tłumów ludzi. Jest dużo kwestii, które warto wziąć pod uwagę przy
wyborze hoteli. Ważne, żeby robić to w pełni świadomie po to, żeby nasze
wakacje były udane. Dość łatwo naciąć się na ofertę, która mówi o tych
rzeczach, ale trzeba głębiej poszukać informacji… Dla biur podróży
najważniejszy jest zysk, dlatego nie powiedzą Ci o zakładach przemysłowych przy
hotelu, jak np. na Krecie (miejscowość Ammoudara).<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>CO WARTO ZOBACZYĆ NA RODOS?</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
To chyba najważniejsze pytanie, ponieważ głównym naszym
celem jest przecież dobry wypoczynek. Rodos oferuje przyjemne z pożytecznym,
dlatego dla „leniwych” polecam „pozorną aktywność”, czyli odwiedzenie ciekawego
miejsca, z możliwością długiego opalania się nad morzem. Można zorganizować
takie wyjazdy i dlatego o nich opowiem więcej. Zastanawiając się, co chcemy
zobaczyć warto brać pod uwagę czas, jaki chcemy poświęcić na daną atrakcję. Szybko
dostrzeżesz, że każda wycieczka wykupywana w biurach podróży do miasta Rodos
nie ma najmniejszego sensu; łączony wyjazd do Rodos i Lindos w ciągu jednego
dnia okaże się bowiem niewypałem, a wypożyczenie samochodu, żeby zobaczyć kilka
miejsc na raz może spowodować, że zbyt szybko będziemy chcieli zobaczyć pewne
atrakcje, na które trzeba poświęcić zdecydowanie więcej czasu… Warto więc
organizować wycieczki w różny sposób – w zależności od miejsca, które chcemy
zobaczyć. Przedstawiam moje Rodos - Top 10, czyli: co warto
zobaczyć na Rodos:</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>1. TSAMBIKA</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnJhTyEr2TJOglx1EQMUrWC2HDg4_i78wfRWQ3062GTDpD6pKlvDgg1HZ9keVTJmqQS7hRLbe7WBgoeJrNZ2yhJSmd8sm-Yy1Ljly8if2HQn3Zw4SkaEdjkOPA1X07f22dzgK-_kLvVfUu/s1600/IMG_5928.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnJhTyEr2TJOglx1EQMUrWC2HDg4_i78wfRWQ3062GTDpD6pKlvDgg1HZ9keVTJmqQS7hRLbe7WBgoeJrNZ2yhJSmd8sm-Yy1Ljly8if2HQn3Zw4SkaEdjkOPA1X07f22dzgK-_kLvVfUu/s640/IMG_5928.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rajska plaża Tsambika</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jest to jedna z dwóch najpiękniejszych plaż na
całej wyspie. Tsambika jest konieczną pozycją na liście „miejsca do zobaczenia
na Rodos”. Co jest w niej takiego wspaniałego? Z pewnością jej długość,
szerokość i morze. Na Tsambika mamy drobny, żółty piasek nieznacznie pomieszany
z bardzo drobnymi kamyczkami, który ciągnie się od jednego zbocza góry, aż po
drugie. Na części są ustawione parasole z płatnymi leżakami. Cała plaża ma długość
1100m i warto przejść ją całą po wykąpaniu się w morzu. Wchodząc na plażę, po
lewej widzimy skaliste zbocze góry Tsambika o wysokości 326 m n.p.m. Jeśli
weźmiemy pod uwagę fakt, że góra „wyrasta” praktycznie od poziomu morza, to Tsambika
jest wysokim szczytem. Pod skalistym zboczem z pewnością zauważymy ogromny
głaz, będący kiedyś częścią zbocza góry, na którym namalowano ogromną flagę
Grecji. Trudno nie zauważyć tego „drobnego” szczegółu. Za wielkim głazem
rozpoczyna się niekomercyjna część plaży oraz wysoka wydma na ponad 20m! Jako,
że wieją tu dość często silne, ale ciepłe wiatry zawsze w jednym kierunku, to
piasek z plaży jest stale gromadzony w jednym miejscu, przez co wydma
nieustannie rośnie. Nie próbujmy na boso wchodzić do góry, ponieważ cała
powierzchnia jest tak gorąca, że dosłownie poparzy nam stopy. Nachylenie wydmy
w stronę morza powoduje, że piaski nagrzewają się do bardzo wysokich
temperatur, gdy tymczasem na płaskiej części plaży można chodzić bez problemu. Na
wydmę polecam wchodzić tylko i wyłącznie w butach. Pomimo chronionych stóp
trzeba iść szybko, ponieważ „płonący” piach wsypuje nam się do środka. Trzeba
iść jak najszybciej, aż za załamanie wydmy tuż pod zboczem góry Tsambika. Zauważymy,
że skały zostały dawno przysypane, a dzieci znajdą w ich pobliżu wspaniałe
miejsce do zabawy z pięknym widokiem na morze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhGlhv6zBdPDsd0menC11cqWzmIatxyd2qfYAPQkNAlkoPBOck10DuDLDxojqBKhahtA3Ebzlvb6-Ly5oiCI0uRQ5IVwMURwa6MHGWuwcZbzVyTsVwWugWcXMChfEUV5WVFYaAaLTV2dxk/s1600/IMG_5957.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhGlhv6zBdPDsd0menC11cqWzmIatxyd2qfYAPQkNAlkoPBOck10DuDLDxojqBKhahtA3Ebzlvb6-Ly5oiCI0uRQ5IVwMURwa6MHGWuwcZbzVyTsVwWugWcXMChfEUV5WVFYaAaLTV2dxk/s400/IMG_5957.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbWVFl9UIdc672vsB8g0YvnVPmSGhASLAsX1oqsh1YoOBzAe-xQjjOfrMHyEh2nfYlvKul3fQS7su0h2PxGYUEiteIxwh1kZJV2qZZKV1j0Fyii_YtSzDxhANupJzR4b8cVuS-K0aJ6ORc/s1600/IMG_5933.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbWVFl9UIdc672vsB8g0YvnVPmSGhASLAsX1oqsh1YoOBzAe-xQjjOfrMHyEh2nfYlvKul3fQS7su0h2PxGYUEiteIxwh1kZJV2qZZKV1j0Fyii_YtSzDxhANupJzR4b8cVuS-K0aJ6ORc/s400/IMG_5933.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipESMeM9KAzc3TSJQB7KmbObUQWNd4c62xphVuLVSDTcCyJE-234cTmrO9J9TEw0LhEOih3SsT2S8ZGO3KC6y_uGNzI8QyvGPKlnu2fMAlYpCnDwUBenAryazOtJcDecCWMraPxK8yL_7n/s1600/IMG_5948.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipESMeM9KAzc3TSJQB7KmbObUQWNd4c62xphVuLVSDTcCyJE-234cTmrO9J9TEw0LhEOih3SsT2S8ZGO3KC6y_uGNzI8QyvGPKlnu2fMAlYpCnDwUBenAryazOtJcDecCWMraPxK8yL_7n/s400/IMG_5948.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvBwSTpevNWyqloIEUdwGeOky0KL8dZW4sixhtmWPFrYtQDqKdKTI6SH1vVSmtTYIw_JdwXfzru_D0TLG4CUj0-E0bWZg7T4nGj6aoGXzWniBt52u2tdh2w-TAzT4rVbdA_gQU9UJjdmom/s1600/IMG_5926.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvBwSTpevNWyqloIEUdwGeOky0KL8dZW4sixhtmWPFrYtQDqKdKTI6SH1vVSmtTYIw_JdwXfzru_D0TLG4CUj0-E0bWZg7T4nGj6aoGXzWniBt52u2tdh2w-TAzT4rVbdA_gQU9UJjdmom/s400/IMG_5926.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok ze szczytu wydmy o wysokości około 25m oraz wielki głaz z flagą Grecji</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ze szczytu wydmy mamy naprawdę rajski widok.
Patrzymy na dość sporą część plaży, a przed nami widać krystalicznie czyste
wody. Pomimo, że na dnie morza leży tylko piasek, to w miejscu po lewej widzimy
kilka skał o wyglądzie przypominającym powulkaniczne skały. Bardzo pięknie
ozdabiają krajobraz. Wody są tak czyste, że widzimy tylko delikatną linię wody
i bardzo dokładnie całe dno. Dość mocne wiatry na plaży Tsambika mają jedynie taką
wadę, że kiedy leżymy na plaży, z pewnością będzie nas zawiewać piaskiem. Nie
jest to jednak żadna przeszkoda, ponieważ piękne widoki zrekompensują tą
niewielką niedogodność. Pamiętajmy, że obok piasku najważniejsza jest przecież
woda. Można powiedzieć, że Tsambika jest rajem dla pływaków i miłośników
sportów wodnych. Do morza schodzimy bardzo powoli opadającym dnem, nawet na
kilkanaście, kilkadziesiąt metrów. Cały czas idziemy piaszczystym dnem.
Zadziwiająca jest krystalicznie czysta woda. Wszędzie bardzo dokładnie widzimy
piach i odbicia promieni słonecznych powstających na każdej fali. Pływanie w
takiej wodzie pozwala bardzo się odprężyć. Piękna jest cisza panująca na całej
długości plaży, ponieważ jesteśmy z dala od jakiejkolwiek wioski. Do głównej
drogi mamy około 1,5km, więc naprawdę nic tutaj nie usłyszymy. Pływając,
polecam dojść, lub dopłynąć w okolice zbocza góry Tsambika 326 m n.p.m.
widocznego po lewej stronie, ponieważ możemy popatrzeć na porowate i ciemne
skały, które widzieliśmy ze szczytu wydmy. Przyznaję, że ja jako miłośnik
pięknych krajobrazów i gór właśnie tam wszedłem do morza z aparatem. Będąc
zanurzony do poziomu klatki piersiowej mogłem wykonać kilka ciekawych ujęć
bezpośrednio z morza. Dlaczego warto popłynąć lub iść po dnie w stronę tych
skał? Z pewnością jeszcze bardziej dostrzeżemy piękno krystalicznie czystych
wód tego miejsca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNVyjSOvJmDMIuhysMmKjIMeaV33QZtMBI6ywNzz148AKZDT-E6_YNdO2lWf5KY5I1jJsQyU_3QJ8HhzTy5U8PvwJuYVETeNrbupqu1LNDl2VcrmGZE0uonZInXfK7V94R5c9JOeRskLdG/s1600/IMG_5989.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNVyjSOvJmDMIuhysMmKjIMeaV33QZtMBI6ywNzz148AKZDT-E6_YNdO2lWf5KY5I1jJsQyU_3QJ8HhzTy5U8PvwJuYVETeNrbupqu1LNDl2VcrmGZE0uonZInXfK7V94R5c9JOeRskLdG/s400/IMG_5989.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWRUsan70x_HSMGKrJ67f0qFz4iGtOAPSIaq25yfAAiMDMMkmJDXqcI3RbnH3S_qlABGSOexJZatgvCBHylKRROvDNN93UzvwiNtOErtSa7km0rMWdL3f4lbnwHoTFM6YIq2YZ7Y36Wt3X/s1600/IMG_6021.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWRUsan70x_HSMGKrJ67f0qFz4iGtOAPSIaq25yfAAiMDMMkmJDXqcI3RbnH3S_qlABGSOexJZatgvCBHylKRROvDNN93UzvwiNtOErtSa7km0rMWdL3f4lbnwHoTFM6YIq2YZ7Y36Wt3X/s400/IMG_6021.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlNdjazBSgPfkyTj0z83NoSMoGL3W2bp1qF1c7-qqvBIO7WRYBEve4ff0Nx7QzHcymp-MgVvba5fwXRSfQiwEjqyqbZzm1aX2zJf-uwSDAC63O8y_qN233xfev-mSRyXVgGASHpa_0Vdk4/s1600/IMG_5985.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlNdjazBSgPfkyTj0z83NoSMoGL3W2bp1qF1c7-qqvBIO7WRYBEve4ff0Nx7QzHcymp-MgVvba5fwXRSfQiwEjqyqbZzm1aX2zJf-uwSDAC63O8y_qN233xfev-mSRyXVgGASHpa_0Vdk4/s400/IMG_5985.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF2yIPM90YfrQzz-D3-V8Z5mLRAFnNiNDjUVmUaK0DGbtIHrI-0_nWRkwhArZb4d4grShVL8bb84i3GgebtzqrsEy179oh_vNLO4R6Yf7LTH7qyUqa9vrc67xm0lf0Me8IMX6n9qKNqq3D/s1600/IMG_5988.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF2yIPM90YfrQzz-D3-V8Z5mLRAFnNiNDjUVmUaK0DGbtIHrI-0_nWRkwhArZb4d4grShVL8bb84i3GgebtzqrsEy179oh_vNLO4R6Yf7LTH7qyUqa9vrc67xm0lf0Me8IMX6n9qKNqq3D/s400/IMG_5988.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5cLMeCiA_NeI7y3y5YZr9gFeJVtPgQaJdVutYJqRE4xg3CWMUos2NyOHhyphenhyphenJQBu3QXfSO2criyesZ8ZOQjXO_V587SZPv869eDjR7k5X9GuYv34frG1pPFQZihlf2pSmQBxZYOAfpjipO/s1600/IMG_6018.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5cLMeCiA_NeI7y3y5YZr9gFeJVtPgQaJdVutYJqRE4xg3CWMUos2NyOHhyphenhyphenJQBu3QXfSO2criyesZ8ZOQjXO_V587SZPv869eDjR7k5X9GuYv34frG1pPFQZihlf2pSmQBxZYOAfpjipO/s400/IMG_6018.jpg" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoH736eiZj7ciXYoYBMDd99M26sOZvDdKbTEZGAvhhxkd_pavDFRiRs0FBCCn3sguAp9CktXrAMDXD1Jm4QrYOlaA4Cyv6iD_F9WLpmQNjDWNuqgLNt5rA0JH0C4lcQziOkGohOZ4u90Yz/s1600/IMG_5931.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoH736eiZj7ciXYoYBMDd99M26sOZvDdKbTEZGAvhhxkd_pavDFRiRs0FBCCn3sguAp9CktXrAMDXD1Jm4QrYOlaA4Cyv6iD_F9WLpmQNjDWNuqgLNt5rA0JH0C4lcQziOkGohOZ4u90Yz/s400/IMG_5931.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok na rajską plażę Tsambika z poziomu wydmy i z morza</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wychodząc z części plaży położonej u stóp góry
ponownie przejdziemy obok ogromnego głazu z flagą Grecji i będziemy szli przez
część z parasolami i leżakami. Ciekawostką jest fakt, że tuż przed plażą
znajduje się… przystanek autobusowy, gdzie z Rodos, Faliraki, Afandou i Kolymbia
możemy dojechać na Tsambikę. Od głównej drogi szybkiego ruchu odbiega w lewo
(patrząc od strony miasta Rodos) wąska, ale za to bardzo kręta szosa w dół,
która ciągnie się przez 1,5km i prowadzi do tej plaży. Na odcinku Rodos –
Tsambika ustanowiono osobną linię. Autobus zatrzymuje się we wszystkich
wioskach na tej trasie, między innymi w Afandou. Polecam jazdę autobusem,
ponieważ z Afandou zapłacimy tylko 2,30 EUR, a z miasta Rodos 4,50 EUR, bo mamy
do przejechania około jedną trzecią wyspy. Na rozkładzie możemy przeczytać, że
kurs powrotny mamy o godzinie 16.00. W lecie wyznaczono więcej kursów, ponieważ
korzystających ludzi jest znacznie więcej. Wracając plażą spod zbocza góry
Tsambika dochodzimy do miejsca, w którym zaczynaliśmy, czyli na przystanek. Odcinek
od przystanku do końca wielkiej wydmy kończącej plażę ma długość około 360m.
Część którą widzimy przed nami ma długość około 740m. Przez połowę tej długości
zobaczymy kilka rzędów parasoli z leżakami, a dalej już tylko niewykorzystany
długi fragment. Na samym końcu Tsambiki widzimy inne zbocze górskie opadające
prosto do morza, ale mało kto tam się zapuszcza, gdyż ten fragment wydzielono
dla naturystów. Utwardzona droga prowadząca wzdłuż plaży kończy się tabliczką
„Naturist Beach”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3llNt-eiXUYpyVWZt797DcKVHy8Pc1yI613xUPC9gQmM5tjZCWJtfcMr3yhWXe_ubEXDTiyoOrP3s3QXsBTScQ9Vk_M9nFvmBC3eUyp0uG5jPGORITrMD4QnBS2RN-Wb7-nzm6nTJhTdZ/s1600/IMG_6064.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3llNt-eiXUYpyVWZt797DcKVHy8Pc1yI613xUPC9gQmM5tjZCWJtfcMr3yhWXe_ubEXDTiyoOrP3s3QXsBTScQ9Vk_M9nFvmBC3eUyp0uG5jPGORITrMD4QnBS2RN-Wb7-nzm6nTJhTdZ/s640/IMG_6064.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Spojrzenie na plażę Tsambika od strony plaży dla naturystów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Oprócz pięknych piasków, krystalicznie czystej
wody i cudownych krajobrazów Tsambika oferuje możliwość wypożyczenia sprzętów
do uprawiania sportów wodnych. Oprócz standardowych canoe, czy rowerów wodnych
znajdziemy coś dla fanów mocnych wrażeń. Jedną z opcji jest ciekawa, okrągła
kanapa z oparciami, ciągnięta za szybką motorówką. Kierujący nią specjalnie
wykonuje ostre manewry, żeby zarzucało nas na zakrętach. Wrażenia muszą być
mocne, ponieważ obserwowałem przejażdżkę z bliska. Zawsze było słychać krzyki. Inną
atrakcją jest katesurfing, czyli jesteś ciągnięty za motorówką na desce i
możesz wznieść się w powietrze dzięki spadochronowi. Widoki z góry muszą być
bardzo ciekawe i piękne. To nie wszystko, co możemy zobaczyć na plaży Tsambika.
W połowie jej długości, codziennie przychodzi facet ze skórkami z melonów i
arbuzów, kroi je na kawałki i na dwóch wyznaczonych leżakach je rozsypuje. O
godzinie 15.00 schodzą się z gór trzy kozy i jedzą te skórki. Jako, że jedna z
kóz jest przeganiana przez drugą, jada z drugiego leżaka po przeciwnej stronie
parasola. Widok jest niesamowity.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN9cB2NnhKAIoRkCHDdJQKV6IwRnlFDsoZzZk_Vbx5ms-MzJ39lRbAvJioK1A0uh7I-400HWbyBOkTIBFNTQhcWy1J6nAbY9Dra_rt_9t910kL4OYqxvzJsm6AiAsyAnHNogeXYMK26GUD/s1600/IMG_6053.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN9cB2NnhKAIoRkCHDdJQKV6IwRnlFDsoZzZk_Vbx5ms-MzJ39lRbAvJioK1A0uh7I-400HWbyBOkTIBFNTQhcWy1J6nAbY9Dra_rt_9t910kL4OYqxvzJsm6AiAsyAnHNogeXYMK26GUD/s400/IMG_6053.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVEhQlAXefq7Wpdt87zP4D2p6wifR4GtySOF9yd9k31TB-m_3m26-nyYSAOEG6NnXm34Wq_odpFHnhFq2_RhfTs8yZCzZN5bRXrRhK1s686TE7lewwJQrEyePFsIjaJVFPifaKeTvsZsOo/s1600/IMG_6031.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVEhQlAXefq7Wpdt87zP4D2p6wifR4GtySOF9yd9k31TB-m_3m26-nyYSAOEG6NnXm34Wq_odpFHnhFq2_RhfTs8yZCzZN5bRXrRhK1s686TE7lewwJQrEyePFsIjaJVFPifaKeTvsZsOo/s400/IMG_6031.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqUGRK0FlgNqHYbMPCkk4CTBCgmL9MY9sh4txTRmk2-qu4G-BOBYgt86qe6reTvW3j57dXxEucI9AShRQRLGFJEHTeNrFgZVnsvPwLAYNA8CgpCDBObC0yWeK1NvopVWisiCRZc6d9jV4i/s1600/IMG_6047.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqUGRK0FlgNqHYbMPCkk4CTBCgmL9MY9sh4txTRmk2-qu4G-BOBYgt86qe6reTvW3j57dXxEucI9AShRQRLGFJEHTeNrFgZVnsvPwLAYNA8CgpCDBObC0yWeK1NvopVWisiCRZc6d9jV4i/s400/IMG_6047.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRvZlKc-0NJX_E6xMM-XyLroiFZBl2opuTVj1Wag-Ftc40T0gU535dUdDIXWk1z21lY3QDk23HUZsouVC4hn2AjvsGW1A1tGP-UvBJAyT5WUIXjbStdDbjQxlTNgGpBocMn8KGWy-WZW8z/s1600/IMG_6050.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRvZlKc-0NJX_E6xMM-XyLroiFZBl2opuTVj1Wag-Ftc40T0gU535dUdDIXWk1z21lY3QDk23HUZsouVC4hn2AjvsGW1A1tGP-UvBJAyT5WUIXjbStdDbjQxlTNgGpBocMn8KGWy-WZW8z/s400/IMG_6050.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kozy na obiedzie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">GÓRY NAD MORZEM...</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o… górach.
Tak – przyjechaliśmy nad morze się wykąpać, ale mamy również możliwość
wyruszenia w góry. Po co? Żeby zobaczyć plażę Tsambika z wysokości ponad 300m
oraz tylko z góry możemy dostrzec niezwykły twór natury, którego z poziomu
morza nigdy nie zauważymy… ale przejdźmy do początku. Po lewej stronie Tsambika
widzieliśmy skaliste zbocze góry z nawianą wydmą. Mało kto wie, że z poziomu
plaży można wyruszyć bezpośrednio na szczyt góry Tsambika, gdzie na szczycie
znajduje się niewielki kościół, oczywiście w typowo greckim kolorze białym. Warto
wejść na wierzchołek, ze względu na piękne widoki. Wędrówkę rozpoczynamy od
przystanku autobusowego. Około 10m przed nim, patrząc w prawo, widzimy wydeptaną
ścieżkę na wznoszący się teren. Wchodzimy na szlak. Nie spodziewajmy się, że
jest dobrze oznaczony, bo nie jest, ale osoby, które chodzą po górach z
łatwością sobie poradzą. Na całej długości trasy będziemy szukać czerwonych
kropek na skałach (jest ich bardzo mało), albo ustawionych piramidek z kamieni.
Tych znajdziemy bardzo dużo i dlatego nie powinniśmy zgubić drogi. Początkowo
idziemy dobrze wydeptaną ścieżką, ale stromo do góry. I tak będzie przez
większą część drogi. Od przystanku w ścieżce są głębokie wyrwy i zalegają duże
głazy i kamienie. Trzeba uważać, żeby dobrze stawiać kroki. Dość łatwo o
skręcenie kostki, gdy nie mamy odpowiedniego obuwia. Niemiecka wycieczka
emerytów, złożona z ponad 20-stu osób została odwołana po kilku minutach
wędrówki, gdy jednej pani coś stało się w nogę. Pomimo wynajętego przewodnika i
posiadania profesjonalnych butów górskich wycieczka nie doszła do skutku. Nie
znaczy to, że podejście jest trudne, bo nie jest. Po prostu trzeba pamiętać, że
kamienie na ścieżce są duże i ruchome, a ścieżka bardzo sypka. Wystarczy
zwiększona uwaga.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Podchodzimy zboczem góry stromo, aż wejdziemy na
szczyt tutejszego lokalnego wzniesienia. Ścieżka prowadzi wśród zieleni i
niskich krzewów. Odcinek ma około 300m długości i musimy ciągle uważać na duże
kamienie nie związane z podłożem. Ktoś policzył, że całą droga na szczyt ma
tylko 1300m długości, ale wchodzimy około 1,5 godziny… Dodatkowo ścieżka jest
bardzo sypka, co będzie uciążliwe przy schodzeniu. Na szczycie wzniesienia,
mamy niewielką równinę, gdzie możemy odpocząć. Wysoko w górze widzimy białą
kapliczkę. W jej kierunku pójdziemy. Za płaskim terenem wchodzimy na spalony
słońcem stok, gdzie pojawiają się pierwsze drzewa. Przed sobą widzimy większy
pas drzew tworzących mały las na stromym zboczu. Szlak przecina las na pół i
bardzo szybko przechodzimy na jego drugą stronę, idąc cały czas pod górę.
Znajdziemy tutaj mnóstwo cienia, ponieważ pas drzew jest w całości utworzony
przez gaj oliwny. Szybko zobaczymy, że nie tylko my korzystamy z jedynego
zacienionego miejsca. Pod „oliwkami” z łatwością znajdziemy kilka
odpoczywających kóz. Są nieodłącznym elementem krajobrazu. Podchodząc powyżej
poziomu lasu wyjdziemy na spalone słońcem wzniesienie, gdzie będziemy musieli
zakręcić w lewo widoczną ścieżką i wśród bardzo nierównych i sypkich skał
pójdziemy na grzbiet grani. W jednym miejscu jest nawet spora przepaść i
przejście w tym miejscu nie należy do szerokich… Ktoś kto ma lęk wysokości może
się przestraszyć. Podchodząc zboczem, możemy mieć problem z odnalezieniem
właściwej drogi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn7zGnQvpPcthEoxWvWEvZmmdHZv337YMHAy7nPdbTHpOgczkADeFAHQL94Sw9vD6hK_80snOqen23zBT2DMf2aGTxx2BVLG5gEjLVQV2Od52R72aQcYvH41Uuvrteg5-g8T4Etr9xdPtj/s1600/IMG_5810.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn7zGnQvpPcthEoxWvWEvZmmdHZv337YMHAy7nPdbTHpOgczkADeFAHQL94Sw9vD6hK_80snOqen23zBT2DMf2aGTxx2BVLG5gEjLVQV2Od52R72aQcYvH41Uuvrteg5-g8T4Etr9xdPtj/s400/IMG_5810.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG_LQxlLTYZxY-_F5d9vI3o908V-BkwkifMgaBy2Qa72YSnmse4xQH7dXdcyivZzbMPPT03__x2j2Fosj3dBAkRbjmTDxrhkP5no6omHRxaUJLiesBTDffv3J-9vv6xu4g6GA-yY7ok0Dw/s1600/IMG_5803.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG_LQxlLTYZxY-_F5d9vI3o908V-BkwkifMgaBy2Qa72YSnmse4xQH7dXdcyivZzbMPPT03__x2j2Fosj3dBAkRbjmTDxrhkP5no6omHRxaUJLiesBTDffv3J-9vv6xu4g6GA-yY7ok0Dw/s400/IMG_5803.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Szlak na Tsambikę 326 m n.p.m. i wąskie przejście nad przepaścią</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wśród kamieni szukajmy piramidek, bo one
zaprowadzą nas do celu. Najważniejsze, żeby iść przy tym dość dobrze wydeptaną
ścieżką. Przechodząc przez niewielkie przewężenie pójdziemy po skałach dość
stromo do góry na grzbiet grani. Kiedy szedłem przewężeniem miałem dużo
szczęścia, ponieważ w tym samym czasie schodziła czarna koza. Jako, że zrobiło
się ciasno na trasie, koza zeszła dosłownie w przepaść, o czym w ogóle nie
pomyślałem, że przecież dla niej to bardzo łatwe. Dopiero stąd możemy
zorientować się, gdzie prowadzi dalsza część szlaku. Widzimy też, że przed sobą
mamy jeszcze spore i bardzo strome podejście. Za dobry punkt orientacyjny
uważam dwa samotne drzewa rosnące na ostrej i skalistej grani ponad nami. One
wskażą nam właściwy kierunek. Powyżej poziomu grani wchodzimy na gołoborze
(skupisko kamieni na większym terenie), za którym wejdziemy do kolejnego lasu
utworzonego głównie ze świerków. Odtąd będziemy mieli mnóstwo cienia. Przed
lasem można łatwo zgubić drogę, ponieważ trzeba bardzo dobrze rozglądać się za
kamiennymi piramidkami, a i tak może być trudno. Nawet, gdy nie do końca
wypatrzymy przebieg wydeptanej ścieżki, to nic straconego. Wystarczy, że
podchodząc coraz wyżej, będziemy trzymać się lewej krawędzi grani i przejdziemy
przez trzy gęstsze jodły, albo pójdziemy prawym, mocno zarośniętym zboczem. W
lesie przed nami zobaczymy asfaltową drogę, a w zasadzie jej koniec. Dużo
poniżej nas widać jakiś dach. Wejdziemy na betonowe schody, które zaprowadzą na
szczyt.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Skąd wzięła się asfaltowa droga i schody w lesie? Do
tego miejsca można podjechać samochodem z Kolymbii. Mało kto, wie, że z
Tsambika nie trzeba zawracać 1,5km żeby dojechać do głównej drogi i później 5km
w stronę Afandou, żeby wjechać na szosę prowadzącą prawie pod szczyt.
Zdecydowanie bardziej polecam wędrówkę niepisanym szlakiem z Tsambika, żeby
zobaczyć, jak tu jest pięknie. Idąc bezpośrednio z plaży możemy podziwiać
wspaniałe widoki aż do drugiego lasu, w którym teraz jesteśmy. Na szczyt
prowadzi 305 betonowych stopni i każdy z nich na krawędziach jest pomalowany na
biało i co piąty numerowany. Dzięki temu z łatwością możemy sobie sprawdzać,
ile pozostało nam do końca drogi. 305-ty stopień prowadzi nas do bramy
kościółka na wierzchołku góry. Dookoła większej kaplicy mamy tereny widokowe
ogrodzone siatką. Stąd najlepiej robić zdjęcia. Widziałem takich, co
przeskakiwali za siatkę na skaliste granie… Patrząc z tego poziomu zobaczymy
uschnięte drzewo przypominające nieco słynną sosnę nad Sokolicą w Pieninach. Na
tle morza pięknie się komponuje. Po lewej stronie zobaczymy całą Kolymbię i
dziesiątki przyhotelowych basenów. Niebieskie oczka wodne bardzo rzucają się w
oczy. Dodatkowo, jeśli wybieraliśmy w biurze podróży hotel w Kolymbii i
patrzeliśmy na zdjęcia w Google Maps, żeby sprawdzić jaką mamy dostępną plażę,
to teraz mamy bardzo podobny widok, który jeszcze bardziej pokazuje nam, gdzie
warto wybrać miejsce na wypoczynek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqCcpJ8zekLwwmg8QxHAN5vW85aHq6iaRDhFIOub4YIF5oGNjChT3AmVwoYILC7WgS4V9mGIt4IaEmX5LyaUKtbJAb9X6FovPE_Na2kaUwTtjZOBLZ-AW6ROA-ha8TlRDjOknq2h_ItEx_/s1600/IMG_5815.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqCcpJ8zekLwwmg8QxHAN5vW85aHq6iaRDhFIOub4YIF5oGNjChT3AmVwoYILC7WgS4V9mGIt4IaEmX5LyaUKtbJAb9X6FovPE_Na2kaUwTtjZOBLZ-AW6ROA-ha8TlRDjOknq2h_ItEx_/s400/IMG_5815.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdIMiTl-1unQGLo_BFXRJVD6uMa5N7mHBa0nVtZXbArvS1nR3YCdbMmLwpStUsvZrHGoeJ4U8Hu52mZAZLC0M8QKaI915_Ui7evyk2oO7l7DaLZopn_SYOjv_GfK7GgvEUzIlu5_oJ2vU9/s1600/IMG_5817.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdIMiTl-1unQGLo_BFXRJVD6uMa5N7mHBa0nVtZXbArvS1nR3YCdbMmLwpStUsvZrHGoeJ4U8Hu52mZAZLC0M8QKaI915_Ui7evyk2oO7l7DaLZopn_SYOjv_GfK7GgvEUzIlu5_oJ2vU9/s400/IMG_5817.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcH6_8Af_nnL427NEbaQt1I1zUmQ5eVCILAjcAhJQhwIwXT7iCgJZqh85HeIjfP1IkWcEpwo-yAWI5pqaP9ILgEAcG1u2WpUzp6rgm7yImcXica9rv9bV93AG5-FNXhaEir_YbWrnX14xw/s1600/IMG_5828.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcH6_8Af_nnL427NEbaQt1I1zUmQ5eVCILAjcAhJQhwIwXT7iCgJZqh85HeIjfP1IkWcEpwo-yAWI5pqaP9ILgEAcG1u2WpUzp6rgm7yImcXica9rv9bV93AG5-FNXhaEir_YbWrnX14xw/s400/IMG_5828.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXfDgvrGG9hcHDZeMkeFGIp-NFIe8fHtfa4YKwRtOq5JkgJfU2rve5Hs_lkajtV-oe6gkbWoFI_8E61Zupda9ed0OWOu9PoEkkANkQ2ZrEL1lWTxkWENiLC4fCXzUJwhggQBL5PWv1pGL7/s1600/IMG_5864.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXfDgvrGG9hcHDZeMkeFGIp-NFIe8fHtfa4YKwRtOq5JkgJfU2rve5Hs_lkajtV-oe6gkbWoFI_8E61Zupda9ed0OWOu9PoEkkANkQ2ZrEL1lWTxkWENiLC4fCXzUJwhggQBL5PWv1pGL7/s400/IMG_5864.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok na Kolymbię oraz samotne drzewo nad urwiskiem</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wspominałem jeszcze o niezwykłej rzeczy widocznej
w okolicach plaży, ale zobaczyć ją można tylko z góry. Co to takiego? Kiedy
popatrzymy z wierzchołka na plażę Tsambika i na dno morskie, to zauważymy
cztery piaszczyste łuki o długości około 200-250m każdy. Wszystkie znajdują się
dość głęboko pod powierzchnią wody. Morze jest tak czyste i kolorowe, że możemy
podziwiać omawiane łuki z dużej wysokości. Kąpiąc się w morzu na pewno ich nie
zauważymy, ponieważ znajdują się ponad 50m od brzegu i są bardzo duże. Z
perspektywy plaży, nie przyjdzie nam na myśl, że piasek na dnie może tworzyć
coś większego… Schodząc z góry Tsambika 326 m n.p.m. warto przypomnieć sobie,
na którym stopniu stawaliśmy, gdy wychodziliśmy z lasu, ponieważ ta informacja
jest na wagę złota. Zwykle wychodzimy na stopień z przedziału 20-30. Skręcając
w gęsty las, nie warto wracać tą samą drogą, ale iść mocno wydeptaną ścieżką,
którą od tej strony bardzo dobrze widać. Szybko zobaczymy, że przy wejściu
gdzieś zgubiliśmy szlak, ale ludzie przechodzili tędy znacznie częściej i przez
to powstały ścieżki. Wychodząc prawidłowym szlakiem, dojdziemy do trawiastej
polany, na której rozłożono wielką, czarną folię. Miejsce jest bardzo dobrze
widoczne, nawet, gdy podchodzimy na szczyt. Od trawiastej polany będziemy
schodzić widoczną ścieżką, aż za kilka minut wyrównamy do drogi, którą już
szliśmy. Idąc tędy, warto uważać na sypkość drogi. Dojdziemy z powrotem na grań
z przewężeniem. Podczas schodzenia od grzbietu grani aż do przystanku trzeba bardzo
uważać, ponieważ szlak jest bardzo sypki i łatwo można potknąć się o duże
kamienie. Wejście na szczyt powinno zająć nam 1h 30min, a zejście około 1h – 1h
10min. Z pewnością poczujemy wysiłek, które muszą zrobić nasze kolana podczas
stromego schodzenia. Z tego właśnie powodu polecam tuż po przyjeździe autobusem
wejść na górę, a później zejść tą samą drogą i wykąpać się w morzu oraz poleżeć
na plaży. Kąpiel po górskiej wędrówce z pewnością nas zrelaksuje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtSKJHmpWQRDFcHmFHJyUlJR9HCeJMuwPEOV5Z25hCzsgJS1ddzDsO95uwOQqwTslIz-XeV-Eg2mI7WHS8qgErKq4kAQiNOkMOGaZ_49Gp8m168XgBW0sQ9l32M7ya3trFzyihjWYyXshg/s1600/IMG_5911.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtSKJHmpWQRDFcHmFHJyUlJR9HCeJMuwPEOV5Z25hCzsgJS1ddzDsO95uwOQqwTslIz-XeV-Eg2mI7WHS8qgErKq4kAQiNOkMOGaZ_49Gp8m168XgBW0sQ9l32M7ya3trFzyihjWYyXshg/s320/IMG_5911.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2f2DvLz3I0uANHXU5bm_SwA7Xq0K_YGrIUONGbWOQCG2aKj206E6glyd7xhg1Pvgdyv_2u3pRo1h-YBJgZU23zoEJF48Tc0QVLG4cGybl_2ksD6cYlnnrLNOrEzWchYhvm0oVpD_hzLL5/s1600/IMG_5915.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2f2DvLz3I0uANHXU5bm_SwA7Xq0K_YGrIUONGbWOQCG2aKj206E6glyd7xhg1Pvgdyv_2u3pRo1h-YBJgZU23zoEJF48Tc0QVLG4cGybl_2ksD6cYlnnrLNOrEzWchYhvm0oVpD_hzLL5/s320/IMG_5915.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6PYWAZmK-wJuCrtjvVyYzJsRNee6leYPJFGhyphenhyphenmksih7xQnFm2pR_Q-8ZGXzBskWy1ivgSmYubCfFjbVFofUA1bVGrbehjI6XDMEflBiDq59UrAQSiUvqQW7EXSG_ZE0cjnkZkkgwHkqYW/s1600/IMG_5823.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6PYWAZmK-wJuCrtjvVyYzJsRNee6leYPJFGhyphenhyphenmksih7xQnFm2pR_Q-8ZGXzBskWy1ivgSmYubCfFjbVFofUA1bVGrbehjI6XDMEflBiDq59UrAQSiUvqQW7EXSG_ZE0cjnkZkkgwHkqYW/s320/IMG_5823.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc7mwbeYHhro-6waoiUGxiL3BY_U7WjQie0JUFtO7Fnzy8adNr55kf4oUZCr9MMNWvZrb2-KOjeQsEsd5ibYYgR0TVADIUPp54WOmBATsYc6cFZBgyQN0_mBVaaROJI9O0ugo_W7wA-XrG/s1600/IMG_5834.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc7mwbeYHhro-6waoiUGxiL3BY_U7WjQie0JUFtO7Fnzy8adNr55kf4oUZCr9MMNWvZrb2-KOjeQsEsd5ibYYgR0TVADIUPp54WOmBATsYc6cFZBgyQN0_mBVaaROJI9O0ugo_W7wA-XrG/s320/IMG_5834.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTzwa3U6tx9eAeHnc_FdJb4SikiJB9ZxlJho67_OF25aFx4fs42DQfcUKwTSa9Q1jJLOqL5rK2rxR9ltysixglTnDS9s8o5mqArh3oo7FfrALOQ5S0A2fTgM70v2m9lA5tYTt2Z823Inw-/s1600/IMG_5836.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTzwa3U6tx9eAeHnc_FdJb4SikiJB9ZxlJho67_OF25aFx4fs42DQfcUKwTSa9Q1jJLOqL5rK2rxR9ltysixglTnDS9s8o5mqArh3oo7FfrALOQ5S0A2fTgM70v2m9lA5tYTt2Z823Inw-/s320/IMG_5836.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcO1pnYdMoHRjba0rVzZl1Vq0vhuAn_fgaEsSuXj0yGV-Zlj-6y7a1mNI6PPdd3j07y1_9MohyphenhyphencEBuwWG_ThKobYEB5rOxWWGB316qsTmj2ty7udDELEzlmWKiPFiCxCk0-9ieAuscb8k4/s1600/IMG_5838.jpg"><img border="0" height="214" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcO1pnYdMoHRjba0rVzZl1Vq0vhuAn_fgaEsSuXj0yGV-Zlj-6y7a1mNI6PPdd3j07y1_9MohyphenhyphencEBuwWG_ThKobYEB5rOxWWGB316qsTmj2ty7udDELEzlmWKiPFiCxCk0-9ieAuscb8k4/s320/IMG_5838.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOlsOsnvNjZQEG8HhVdPeTiJ_BPBO-PX8RFhjA40R6FYB5eWHbQhKs42iFWWD52ymtHz-DdeeClYlKj81hYSt6gQ5uHmKDpr2o-qU5-EErSxXX49oQCgwZsaLxIoAOfBvyr7m_9ERBtaIE/s1600/IMG_5845.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOlsOsnvNjZQEG8HhVdPeTiJ_BPBO-PX8RFhjA40R6FYB5eWHbQhKs42iFWWD52ymtHz-DdeeClYlKj81hYSt6gQ5uHmKDpr2o-qU5-EErSxXX49oQCgwZsaLxIoAOfBvyr7m_9ERBtaIE/s320/IMG_5845.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu1eKC3so3NcWqL3MxReMBILny3tOh_xIrUiBMEK4_KZYfvoRmmX3XIh8fJql9F3LqvVafpYVTo9KJBj_Xi45aoWDG9mrdSPxtnIuXt4TRe7DgCGkz-BTfCydVAbw7ujAphRxX55MpktlD/s1600/IMG_5856.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiu1eKC3so3NcWqL3MxReMBILny3tOh_xIrUiBMEK4_KZYfvoRmmX3XIh8fJql9F3LqvVafpYVTo9KJBj_Xi45aoWDG9mrdSPxtnIuXt4TRe7DgCGkz-BTfCydVAbw7ujAphRxX55MpktlD/s320/IMG_5856.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUUSB0I-fSxpHu208GEicX553yIUQap0WQyLEZS3XxJZDFKEXeeTkASUGqESaXNQ6ChxUCHDIyQZ4hq9AE3EIyxjmSyQP_77HumSbX7uN0_kJFlNG9vPmIby6H3iusdhp4ZBr2mT_A476N/s1600/IMG_5874.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUUSB0I-fSxpHu208GEicX553yIUQap0WQyLEZS3XxJZDFKEXeeTkASUGqESaXNQ6ChxUCHDIyQZ4hq9AE3EIyxjmSyQP_77HumSbX7uN0_kJFlNG9vPmIby6H3iusdhp4ZBr2mT_A476N/s320/IMG_5874.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgONfkX5oPAbA5tQOfQ1KFF5GUbQnIfTdYSVOynSuOtram5B1zlprQsnEFEgWrFDSIg32iyTCNUzcrBrqBvKFcspNCtwvQhTDzciQpzB9a5jMBd9F-3YEAxo2Km9XtnA7WlIFAJVriyWA1Z/s1600/IMG_5876.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgONfkX5oPAbA5tQOfQ1KFF5GUbQnIfTdYSVOynSuOtram5B1zlprQsnEFEgWrFDSIg32iyTCNUzcrBrqBvKFcspNCtwvQhTDzciQpzB9a5jMBd9F-3YEAxo2Km9XtnA7WlIFAJVriyWA1Z/s320/IMG_5876.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg09fg_Q6ekbMvoitTOZUySb_BSJu9N21HAq8QXaS6dH8C_TzBVlY84GFy_Q_K-kY-IIqqrmLHsI2L70_vMdbyEeewxm_-_uwGXedgVGjH1KhpEW2LFOm7uyEtpvr7X0H0kbkjcEpwMt9cO/s1600/IMG_5877.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg09fg_Q6ekbMvoitTOZUySb_BSJu9N21HAq8QXaS6dH8C_TzBVlY84GFy_Q_K-kY-IIqqrmLHsI2L70_vMdbyEeewxm_-_uwGXedgVGjH1KhpEW2LFOm7uyEtpvr7X0H0kbkjcEpwMt9cO/s320/IMG_5877.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3-9_HuGp9orVdO8xgSIp38mVmLv4GHCwJbKAYesAv-BmaLQKAfoZJ2qc2_wHrborOmNQitMlUZ4H4EevDttJvQgxtcPcbaA8RLpaNfVify_Ckj8nqVYUxuDNnPcUFP6WDSc0hzspM8v4C/s1600/IMG_5884.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3-9_HuGp9orVdO8xgSIp38mVmLv4GHCwJbKAYesAv-BmaLQKAfoZJ2qc2_wHrborOmNQitMlUZ4H4EevDttJvQgxtcPcbaA8RLpaNfVify_Ckj8nqVYUxuDNnPcUFP6WDSc0hzspM8v4C/s320/IMG_5884.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Drzewa wskazujące właściwy kierunek wędrówki na grani, widok na najwyższą górę na wyspie Rodos (Atawiros 1215 m n.p.m.), niezwykłe, 200-250 metrowe, piaszczyste łuki na dnie morza, niewidoczne z poziomu plaży</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">2. LINDOS</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAzVI3hsq7tbTVwExn0gsV04LFLtnL-sqXymqjdxvysKD5cnkkjPjnfaDYlKvz-rq_QUWIbx0pSQffMHD2Bto7t1w25BcbTDk6tM4bz7UFBopgHq00XqyTYi_n5Eg-4DIApLNNS65alhcA/s1600/IMG_5352.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAzVI3hsq7tbTVwExn0gsV04LFLtnL-sqXymqjdxvysKD5cnkkjPjnfaDYlKvz-rq_QUWIbx0pSQffMHD2Bto7t1w25BcbTDk6tM4bz7UFBopgHq00XqyTYi_n5Eg-4DIApLNNS65alhcA/s640/IMG_5352.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wody w pobliżu rajskiej plaży Lindos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne miejsce, które obowiązkowo trzeba zobaczyć.
Być na Rodos i nie zobaczyć Lindos, to tak, jakbyśmy nie byli na wyspie Rodos.
Dlaczego tak? Ponieważ w Lindos znajduje się jeden z największych akropoli na
wyspie (akropol – miasto na górze). Jest on wybudowany na szczycie tutejszej
góry. Twierdza zdecydowanie góruje nad wioską. Inną atrakcją jest druga
najpiękniejsza plaża piaszczysta, którą nie tylko trzeba zobaczyć, ale
obowiązkowo musimy popływać w krystalicznie czystym morzu. Jako dojechać do
Lindos? Oczywiście autobusem! W ciągu dnia, od samego rana ustanowiono bardzo
dużo kursów na trasie Rodos – Lindos. Pomiędzy tymi dwiema miejscowościami
możemy podróżować często. Praktycznie większa część bazy hotelowej na Rodos
jest rozmieszczona dokładnie na tym odcinku, a więc można powiedzieć, że prawie
każdy będzie miał ułatwione zadanie. Autobus z Afandou do Lindos kosztuje 3,50
EUR. Nie wiele, jeśli weźmiemy pod uwagę, że biura podróży życzą sobie aż 42 EUR, a gdy łączymy Lindos z miastem Rodos, zapłacimy 55 EUR. Czy warto
wykupywać wycieczkę w biurze podróży, z którym przyjechaliśmy? Zdecydowanie
nie! Dlaczego? Ponieważ na oba miasta mamy po około 3,5 godziny. Jak szybko
zauważymy, to zbyt mało czasu. Na Rodos potrzeba około 10h, a na Lindos minimum
8h. Może zapytasz ponownie: dlaczego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mówiąc o Lindos, wycieczki na akropol trwają około
dwie godziny z przewodnikiem, a później mamy do dyspozycji czas wolny we
wiosce. Autobus komunikacji miejskiej zatrzymuje się na parkingu położonym
wysoko ponad poziomem wioski. Trzeba zejść do niej i dopiero możemy zwiedzać
najciekawsze miejsca. Na mapach z łatwością zobaczymy, że do morza mamy jakieś
500m i na akropol drugie tyle. To niewiele, dlatego nie warto wjeżdżać do Lindos,
gdy jesteśmy samochodem, ponieważ możemy utknąć na długo… Ruch turystyczny jest
tak duży, że przewodnicy najczęściej noszą podniesiony do góry numer wycieczki,
a ich uczestnicy mają naklejone te same numery na swoich bluzkach. Dodatkowo
wielu z nich ma krótkofalówki, żeby w razie czego można było szybko znaleźć się
w tłumie. Z krótkofalówek najczęściej korzystają emerytowani turyści. Kiedy
nasz autobus przyjechał na miejsce, jednocześnie z autokarów wyruszyło
przynajmniej piętnaście 20-30 osobowych wycieczek. Wyobraźcie sobie, jaki to
był wielki tłum! A za chwilę dojeżdżały kolejne autokary. Pasy na ulicy są
namalowane wzdłuż prawej krawędzi i tylko tym poboczem można chodzić, ponieważ
dalej, wzdłuż ulicy ciągnie się pionowy mur. Schodząc do wioski szybko dostrzeżemy
jej urok. Tworzą ją bardzo gęsto rozmieszczone, białe domki obok siebie. Wędrując
na akropol, nie jesteśmy w stanie znaleźć prawidłowej drogi, ponieważ nasze
pole widzenia jest ograniczone zaledwie do dwóch domków, albo do najbliższego
skrzyżowania. Poruszamy się wąskimi chodnikami, gdzie pod górę prowadzą
asfaltowe i kamienne stopnie. Właśnie tutaj możemy wyprzedzić napierające
tłumy, ponieważ przewodnicy we wiosce zazwyczaj opowiadają historię Lindos lub
gromadzą rozpierzchniętą grupę. Właściwą drogę odnajdujemy, rozglądając się po
ścianach domków. Znajdziemy na nich strzałki prowadzące do akropolu. Łatwo je
odnaleźć, dlatego polecam tę drogę wszystkim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdt1ZKrVQOemU8YXLCLlvY8XUL_lBCJrHjGuWR2Qt3oeBRf3crt2oaTV2nynYcZCZ17qq1inukpSJesvlnhyfPPobsp1kj0I8Qp72k3QaM5y_5v8rVvVXzaTG_NqcZJzyOgWoZh_rhWHhe/s1600/IMG_5050.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdt1ZKrVQOemU8YXLCLlvY8XUL_lBCJrHjGuWR2Qt3oeBRf3crt2oaTV2nynYcZCZ17qq1inukpSJesvlnhyfPPobsp1kj0I8Qp72k3QaM5y_5v8rVvVXzaTG_NqcZJzyOgWoZh_rhWHhe/s400/IMG_5050.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHBXmyNVMPrDzhfSTRvvxIo_3sktMeMkJSFCDi295lTdScj2CtgD-aUb1cVUfHy7vNYBQsfLux9oMqAXdEoM-XJnRfxNDreD62GvjtaKeZ7cM1MAskZh0BvAHmYTmsICRIOTMvZ5k-7tBb/s1600/IMG_5042.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHBXmyNVMPrDzhfSTRvvxIo_3sktMeMkJSFCDi295lTdScj2CtgD-aUb1cVUfHy7vNYBQsfLux9oMqAXdEoM-XJnRfxNDreD62GvjtaKeZ7cM1MAskZh0BvAHmYTmsICRIOTMvZ5k-7tBb/s400/IMG_5042.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2KH3ZTO96kZwhoufHagJ4Cu53mZgilFFGSIBb4vSkozSu9xe6fmealS9TlOXPvjmPiTtKU6dhGcoYNus9bafnUpaJX8_T5bru85WuC8S_CMuNgNtdN7d5Qt1dNfrHOeHo8MLZ6LjoHfkh/s1600/IMG_5043.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2KH3ZTO96kZwhoufHagJ4Cu53mZgilFFGSIBb4vSkozSu9xe6fmealS9TlOXPvjmPiTtKU6dhGcoYNus9bafnUpaJX8_T5bru85WuC8S_CMuNgNtdN7d5Qt1dNfrHOeHo8MLZ6LjoHfkh/s400/IMG_5043.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhowLd3aX3jsDO7FndOpi48kbi_3qqpgQEfIkxu9nKGaBc9HNgy4Qq6bJzmN5KQBxh_Q_D5JdBfe6AuaDhyphenhyphenw77iCeSXWLOjuCCFw-Qi_J3WmayvxQ80_tiObzER-UqEEs1rS6arf_Aya_2m/s1600/IMG_5049.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhowLd3aX3jsDO7FndOpi48kbi_3qqpgQEfIkxu9nKGaBc9HNgy4Qq6bJzmN5KQBxh_Q_D5JdBfe6AuaDhyphenhyphenw77iCeSXWLOjuCCFw-Qi_J3WmayvxQ80_tiObzER-UqEEs1rS6arf_Aya_2m/s400/IMG_5049.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki w drodze do Lindos z przystanku autobusowego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkd0gMMWmbi6FlYpkrTftevc84xAB1nOAPI0XPOVHA5-fA4evDgzEUhojcq49Vb9erEKIKm7K_j1KgKj4KLrBYITNaKLdu5zYlA8CbNAuYdQh9Cb6opQcJqz9kz9I2Zh6y5W_oBcQ6Ht8m/s1600/IMG_5049.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkd0gMMWmbi6FlYpkrTftevc84xAB1nOAPI0XPOVHA5-fA4evDgzEUhojcq49Vb9erEKIKm7K_j1KgKj4KLrBYITNaKLdu5zYlA8CbNAuYdQh9Cb6opQcJqz9kz9I2Zh6y5W_oBcQ6Ht8m/s400/IMG_5049.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja8DTWqJliH64Yb2ok144TgB7d-5epfUEgIP1KzxRd4MMI52RGHmNA0b8pejoLEaC75672MjHUJjNykr-Z6ri-j26ncgHyWr3rEVdNZEs4AExoodrdKS4lxh2KT65YDQfNbww_gcnmdWZK/s1600/IMG_5388.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja8DTWqJliH64Yb2ok144TgB7d-5epfUEgIP1KzxRd4MMI52RGHmNA0b8pejoLEaC75672MjHUJjNykr-Z6ri-j26ncgHyWr3rEVdNZEs4AExoodrdKS4lxh2KT65YDQfNbww_gcnmdWZK/s400/IMG_5388.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLO4PQnxPgMSg9yxkXNMKHi9JSoZU7Az2wxwYG7q8h6zYKFwSOj_xVShRH7huLSts_BiMcCjcpnGX7-VOfjTWTXnXc4eD_AKnepILoRzw7k2QvENUQgpqIVnQd0UNHwlGldEicuRfqmedR/s1600/IMG_5393.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLO4PQnxPgMSg9yxkXNMKHi9JSoZU7Az2wxwYG7q8h6zYKFwSOj_xVShRH7huLSts_BiMcCjcpnGX7-VOfjTWTXnXc4eD_AKnepILoRzw7k2QvENUQgpqIVnQd0UNHwlGldEicuRfqmedR/s400/IMG_5393.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIDVsQk2jGd68t9vNd_aenKBXpl867mdAAduPbkw_p4pUoBw_5EUDZknRk2o_9cs-HzMCi08uBl9rQvoBGcYVlrYhqBXgRR3TyhSXcJzcu1VGZTFXjdankF3Xlwk7Nry5XA0K9nFd0R3zm/s1600/IMG_5399.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIDVsQk2jGd68t9vNd_aenKBXpl867mdAAduPbkw_p4pUoBw_5EUDZknRk2o_9cs-HzMCi08uBl9rQvoBGcYVlrYhqBXgRR3TyhSXcJzcu1VGZTFXjdankF3Xlwk7Nry5XA0K9nFd0R3zm/s400/IMG_5399.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Uliczki we wiosce Lindos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na początku trasy stoją panowie z osłami i wołają
„taxi-limuzin!”. Za 8 EUR można na osłach wjechać pod sam akropol, ponieważ
zanim tam dotrzemy musimy wejść praktycznie na szczyt stromej góry. Chociaż
przygotowano dobrej jakości chodnik i stopnie, to mają jedną rzecz, o której
się nigdzie nie mówi. Biuro turystyczne Tui nie organizuje wycieczek na
akropol, ponieważ schody nie mają… poręczy. W kilku miejscach idziemy stopniami,
gdzie po lewej ich stronie widnieje kilkunastometrowa przepaść. W
niepoliczalnych wręcz tłumach mało kto chciałby wziąć odpowiedzialność za
bezpieczeństwo dzieci. Nie trudno tam o wypadek… Na szczęście dużą część grup
udało się wyprzedzić. Chętnych jest tak dużo, że otwarte są dwie kasy i jedna
obsługuje wycieczki zorganizowane, a druga indywidualnych turystów. Bilet
wstępu kosztuje 15 EUR, ale mimo wszystko WARTO! Na akropolu zobaczymy ruiny
odbudowywanej świątyni, miejsce, gdzie niegdyś była cysterna na wodę, potężne
mury, wspaniałe antyczne kolumny i ciekawe kawałki murów z inskrypcjami. Teren
akropolu jest duży, dlatego każdy znajdzie jakieś miejsce dla siebie. To nie
jedyna atrakcja, ponieważ oprócz historii możemy zachwycać się niesamowitym
widokiem na Lindos. Dopiero z murów obronnych zobaczymy, jak gęsto zabudowana
jest ta wioska i że znalezienie prawidłowej drogi to nie jest łatwa sprawa… Wioska
wygląda jak ogromny, biały okrąg na powierzchni spalonej słońcem kotliny
(równina otoczona górami). Biały okrąg utworzony z domów ma średnicę około 800m
w najszerszych miejscach, ponieważ nie jest to idealny kształt koła. Ponad
poziomem wioski dostrzeżemy nowe odkrycia archeologiczne. Z pewnością na polu
archeologicznym położonym nieco poniżej poziomu parkingu dla autokarów i
bardziej na prawo w linii poziomej, zostanie odkrytych jeszcze wiele rzeczy. Widać,
że w starożytnym Lindos również wiele się działo i nie tylko my docenialiśmy to
miejsce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-_GktQ8jhtwCrP23WpprmKlLMTtzkp7Tj_DidFwzDPH5mEnyJkNiUnYdP03UiQ4ITi5C2lfeTo4mjDCKOg_UG-lCY3x32CDsMB7llezsZVLoc_CqGpDsCtOJNcn_AwX9RWncto3hPBpFc/s1600/IMG_5240.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-_GktQ8jhtwCrP23WpprmKlLMTtzkp7Tj_DidFwzDPH5mEnyJkNiUnYdP03UiQ4ITi5C2lfeTo4mjDCKOg_UG-lCY3x32CDsMB7llezsZVLoc_CqGpDsCtOJNcn_AwX9RWncto3hPBpFc/s400/IMG_5240.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjytVHBkn2E0t8kq8K02hw1KqgKX_7x36ji-T1ZSnnISfPq5-1hEKzh41pGwzf9nb8-y2hJoSUX1tRUF092Eg1S3JetNBJKJZiE1oNcHa2jf9izwu0EqWd2Y-c5lgk3aQt9PsIhC0wexxXK/s1600/IMG_5057.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjytVHBkn2E0t8kq8K02hw1KqgKX_7x36ji-T1ZSnnISfPq5-1hEKzh41pGwzf9nb8-y2hJoSUX1tRUF092Eg1S3JetNBJKJZiE1oNcHa2jf9izwu0EqWd2Y-c5lgk3aQt9PsIhC0wexxXK/s400/IMG_5057.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq2M5-IbQwLbH1gmbMAqWu85O_E-_NuPUKCNIqdQs64cTeRECx1QYMKP3nWeI7NrawAED9exCzi4AY8wfGx9lo3pbJZBkvMLdFZF8aTwXqfJinit0rWE4KH4uNcQDSUhuujEN_eEDh_xW7/s1600/IMG_5068.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq2M5-IbQwLbH1gmbMAqWu85O_E-_NuPUKCNIqdQs64cTeRECx1QYMKP3nWeI7NrawAED9exCzi4AY8wfGx9lo3pbJZBkvMLdFZF8aTwXqfJinit0rWE4KH4uNcQDSUhuujEN_eEDh_xW7/s400/IMG_5068.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijIyCjZ71xeHiBuUBxOfk183ImbHwy1xkymkiP-fn9ol5KOjgJJq18vc6IzFGhKvzDh9DN1irRWdw_xaEVq5WGoXyKi7wedB-IRB2_t1qW5pNP8r_jEPTmgVZRsxR3aJhIZpvuOxJlGBoQ/s1600/IMG_5112.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijIyCjZ71xeHiBuUBxOfk183ImbHwy1xkymkiP-fn9ol5KOjgJJq18vc6IzFGhKvzDh9DN1irRWdw_xaEVq5WGoXyKi7wedB-IRB2_t1qW5pNP8r_jEPTmgVZRsxR3aJhIZpvuOxJlGBoQ/s400/IMG_5112.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFOJ4bUWZe41Gq3t44gV-uzFPlfPl91o6WFP2NPQyfl1AXDDrXKTavRdIRcszu8TsqObaSQ4310vaFB6ZnUcpsQ9mzpa4HbvwaykntmOv5YWtJu8gsJ_1F80LbmIYKZcdJkk0gL7ZtYNm_/s1600/IMG_5231.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFOJ4bUWZe41Gq3t44gV-uzFPlfPl91o6WFP2NPQyfl1AXDDrXKTavRdIRcszu8TsqObaSQ4310vaFB6ZnUcpsQ9mzpa4HbvwaykntmOv5YWtJu8gsJ_1F80LbmIYKZcdJkk0gL7ZtYNm_/s400/IMG_5231.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0PxD38s45O8m1ApTCxyTRFi4iHo5PrGrDOBeEj5rJJ7m1QszQa6Q7U_UeCd2KBX2EHfL9HnY3Il1zRceGFbr5m7u1Ns0hLeRhdWqA5QvzlVPA4qbxJNxdqPdbd2G4MQjiAxnH-CQDI-Aa/s1600/IMG_5236.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0PxD38s45O8m1ApTCxyTRFi4iHo5PrGrDOBeEj5rJJ7m1QszQa6Q7U_UeCd2KBX2EHfL9HnY3Il1zRceGFbr5m7u1Ns0hLeRhdWqA5QvzlVPA4qbxJNxdqPdbd2G4MQjiAxnH-CQDI-Aa/s400/IMG_5236.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok z akropolu na całą wioskę Lindos oraz "Taxi limuzin"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na końcu murów dotrzemy do bardzo ciekawego punktu
widokowego, gdzie popatrzymy na zatokę w kształcie serca. W rzeczywistości ona nie
ma takiego kształtu, ale skała wystająca w niedalekiej odległości od nas
nakłada się z widokiem na zatokę i dlatego widzimy turkusowo-szmaragdowe serce
odwrócone do góry nogami. Akropol z pewnością jest warty odwiedzenia, dlatego
polecam przyjeżdżać tu pierwszym autobusem. Będziemy mieli najmniej ludzi.
Przed wejściem bramą główną, na ścianie skalnej po lewej zobaczymy ogromną
rzeźbioną scenę, przedstawiającą osobę płynącą wąską łodzią. Nadal prowadzone
są tam prace renowacyjne, ponieważ w trakcie odbudowywania świątyń, kolumn, czy
murów wykorzystuje się oryginały, a jeśli nie są dostępne, to pomiędzy nie
wstawiane są bloki z piaskowca, które najwierniej odwzorowują budulec tamtych
czasów. Z każdej strony akropolu możemy popatrzeć i zobaczyć coś ciekawego.
Osobiście byłem zachwycony akropolem, ponieważ nie jestem miłośnikiem historii,
a jednak znalazłem tu wiele ciekawych miejsc pod względem architektury, czy też
mogłem zobaczyć piękne widoki dookoła. Jeśli lubisz robić zdjęcia odwiedzanych zakątków,
to z pewnością zarezerwuj sobie w akropolu Lindos około trzy godziny. Rzędy
kolumn najbardziej przyciągają wzrok. Tuż za główną bramą stoi samotne drzewo
oliwne, które bardzo ładnie komponuje się z murami i błękitem nieba. Kiedy
wrócimy przed bramę i zejdziemy schodami na większy, wybrukowany plac, gdzie
zbierają się wycieczki usłyszymy ponownie „taxi-limuzin!”. Teraz nawoływacze
zachęcają do skorzystania z usługi zjechania do Lindos na grzbiecie osła. Nawet
proponują podwózkę na parking, gdzie stają wszystkie autobusy. Koszt takiej
usługi to 15 EUR. Najczęściej z tych usług korzystają małe dzieci, ponieważ
rodzice chcą im sprawić frajdę lub osoby, które zupełnie nie mają kondycji i zbocze
góry prowadzące na akropol przekracza ich możliwości. Na szczęście osły nie są
prowadzone tymi samymi stopniami, którymi podchodzą całe rzesze turystów, ale
wytyczono im dłuższą drogę obejściową na obrzeżach wioski. Jest to wydeptana i
ubita droga z wystającymi kamieniami. W połowie docieramy do asfaltowych
schodów, które prowadzą pomiędzy domami wybudowanymi zupełnie na obrzeżach
Lindos. Zdecydowanie polecam ten wariant, ponieważ jest bardzo widokowy i
przede wszystkim wolny od tłumów. Tylko pojedyncze osoby wiedzą, że można
okrężną drogą dojść dokładnie w to samo miejsce, gdzie zaczynaliśmy. Z drugiej
strony nie ma potrzeby wracać do początku, ponieważ cała wioska nie jest
ogromnych rozmiarów i wystarczy na oślep schodzić obojętnie którą dróżką lub
stopniami – byle w dół.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFZ4CGC8a780mndkGx_LljQyb_8V6DrOjrkhDYT99LlHEWUoAEpwNeiqn7xUMhJOZUq_-hlCkpaHhAHFgSkqkEB6kvkz4Gn0FQsLQ7dXIcvql8EXT208ORdDtCpXM8Jn8BKOA8Zw8yOvc0/s1600/IMG_5138.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFZ4CGC8a780mndkGx_LljQyb_8V6DrOjrkhDYT99LlHEWUoAEpwNeiqn7xUMhJOZUq_-hlCkpaHhAHFgSkqkEB6kvkz4Gn0FQsLQ7dXIcvql8EXT208ORdDtCpXM8Jn8BKOA8Zw8yOvc0/s640/IMG_5138.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zatoka w kształcie serca widoczna z akropolu Lindos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNCMTFUl3hr8q4EGEBdbwtBcNBzjituT9WHAWfFZvG4wWvkNP7IXhy2qTpub86_RzjjTSSXBkUb4W4ip9YM-ya5N_HPZlg0OZLY3WtbYwGaAL6hjx5V56OI164nFZclvNx7IzLKn18YBSD/s1600/IMG_5216.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNCMTFUl3hr8q4EGEBdbwtBcNBzjituT9WHAWfFZvG4wWvkNP7IXhy2qTpub86_RzjjTSSXBkUb4W4ip9YM-ya5N_HPZlg0OZLY3WtbYwGaAL6hjx5V56OI164nFZclvNx7IzLKn18YBSD/s320/IMG_5216.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihCr6rax73s2GryJOXVOXcMNSNgxVkgLrZlcmgGnQZzm9pMt65K5SY3JxIvJvEv91fdI1OrSEj5ojxKVk9onjol9GkCRQ4Aw5MNws_CqZ95YeT7AltJ47NbN74W5yfNIdWSmNBA3Z8bMsX/s1600/IMG_5085.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihCr6rax73s2GryJOXVOXcMNSNgxVkgLrZlcmgGnQZzm9pMt65K5SY3JxIvJvEv91fdI1OrSEj5ojxKVk9onjol9GkCRQ4Aw5MNws_CqZ95YeT7AltJ47NbN74W5yfNIdWSmNBA3Z8bMsX/s320/IMG_5085.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5hKss0enS2m3uDRyIeMMVbt5ax1MAdHnlxwsMtYHvnPwrKb4D6rJcahauaH9QSlUthrV-uEgAw6pkFzan8hxzI73hoGz7qs3365Ntby5-h42HELZTF9ZM2U56UrhiUcBfElHZAcVaKbkL/s1600/IMG_5102.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5hKss0enS2m3uDRyIeMMVbt5ax1MAdHnlxwsMtYHvnPwrKb4D6rJcahauaH9QSlUthrV-uEgAw6pkFzan8hxzI73hoGz7qs3365Ntby5-h42HELZTF9ZM2U56UrhiUcBfElHZAcVaKbkL/s320/IMG_5102.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiolD2hGeBaaaPLLpBvJ9lfbo5bWtobwDK1fCkC3neS2xVJeHcjn20Q6ZHT_RF3d9CLGFc447kQ1Sp7YJTBmXZP3eCyWKHD2wsU6nIIl0n5esPvHG6zIwxJ6_SVlEeQZrQTd2w4vM7vo-jO/s1600/IMG_5106.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiolD2hGeBaaaPLLpBvJ9lfbo5bWtobwDK1fCkC3neS2xVJeHcjn20Q6ZHT_RF3d9CLGFc447kQ1Sp7YJTBmXZP3eCyWKHD2wsU6nIIl0n5esPvHG6zIwxJ6_SVlEeQZrQTd2w4vM7vo-jO/s320/IMG_5106.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVnNxfWHlSSA119Dl-SBICYYaGWQMgelQ7pgxA-J6lKx8sx4pAMr18PbNW8hkk_UTEmcOBW8-m2KMvyt5AZoHZhXduEcuZ5jmA-x8Ez0-8pO657wTCVKvk1HzwUb_Vg6q4B7ILbKI34s_X/s1600/IMG_5143.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVnNxfWHlSSA119Dl-SBICYYaGWQMgelQ7pgxA-J6lKx8sx4pAMr18PbNW8hkk_UTEmcOBW8-m2KMvyt5AZoHZhXduEcuZ5jmA-x8Ez0-8pO657wTCVKvk1HzwUb_Vg6q4B7ILbKI34s_X/s320/IMG_5143.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1qFPj2SpDibNDbTLhKqjXOyEj7fx3AlwgCDr_0RAprnNDhWJdJcmK0oSzfUnszGjkvv6hUDwqFldNZKB6l3xXnKPcQGxXSfxxijUqh3hOlCofeaF6qmlqmUwhmSpYt8irsD2CUmiYlB5c/s1600/IMG_5152.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1qFPj2SpDibNDbTLhKqjXOyEj7fx3AlwgCDr_0RAprnNDhWJdJcmK0oSzfUnszGjkvv6hUDwqFldNZKB6l3xXnKPcQGxXSfxxijUqh3hOlCofeaF6qmlqmUwhmSpYt8irsD2CUmiYlB5c/s320/IMG_5152.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEiRu73fvnj7J694JKHZelMzGQVs1is60vl-ljDsq1P8ocscZ0lQah0Smhpy0pxLpiAfj_2N78yMYoendCcgsKvBlSeuDYyVUxhZzTDOfTDxq5JPDbdqasIKzblx_v-QgV3i__ZjwI1s7T/s1600/IMG_5155.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEiRu73fvnj7J694JKHZelMzGQVs1is60vl-ljDsq1P8ocscZ0lQah0Smhpy0pxLpiAfj_2N78yMYoendCcgsKvBlSeuDYyVUxhZzTDOfTDxq5JPDbdqasIKzblx_v-QgV3i__ZjwI1s7T/s320/IMG_5155.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiydKueYuebacIPH_eY_ERM5Zs3EpkPUe2Ta9oIxce6xEka6092jtOAplnRBBBsYKH0dCzEY2_6iLUDbjoi1_VGkKCHEoaOYtIT7z4XvBkoJzlL6deoSWYsLAND12CwbXYuai6MeHIuFriU/s1600/IMG_5167.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiydKueYuebacIPH_eY_ERM5Zs3EpkPUe2Ta9oIxce6xEka6092jtOAplnRBBBsYKH0dCzEY2_6iLUDbjoi1_VGkKCHEoaOYtIT7z4XvBkoJzlL6deoSWYsLAND12CwbXYuai6MeHIuFriU/s320/IMG_5167.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWRDwffWbQMH2B4nkB7KQT0zVwqWNpVNDhtDh88QsCEt7ZRJ9dWpEmNwVBA7wCwAfJMZTrDztm758oWRF_DmRouCz5XLBXAzGQA_sXJRf37uHvwXWsvY9AAX7OeZV4rXUn5AW-_6xSQeiH/s1600/IMG_5171.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWRDwffWbQMH2B4nkB7KQT0zVwqWNpVNDhtDh88QsCEt7ZRJ9dWpEmNwVBA7wCwAfJMZTrDztm758oWRF_DmRouCz5XLBXAzGQA_sXJRf37uHvwXWsvY9AAX7OeZV4rXUn5AW-_6xSQeiH/s320/IMG_5171.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1brwf9isBsuB-XaYHwfIiU94qGO2mZZdBmL3_NKfdFJk5cgHR5ryv9hr3uW0qA4uEQK3eIY8a82XqRiFex79zYoapde5WLQPqUY83yH9unpkDxeH_FoEDAGXc_Pb6P1JH23NM-MaRkhlp/s1600/IMG_5187.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1brwf9isBsuB-XaYHwfIiU94qGO2mZZdBmL3_NKfdFJk5cgHR5ryv9hr3uW0qA4uEQK3eIY8a82XqRiFex79zYoapde5WLQPqUY83yH9unpkDxeH_FoEDAGXc_Pb6P1JH23NM-MaRkhlp/s320/IMG_5187.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWMQ_2_u-69QybPZRUKTs0cyuDkdNdWoJurCvhk3eUw-Lo2M2jWrWm6htAcF0gVa-_kUquLXAtadinQns5TI21AG6PaD4Kje20averaGNpMrv2lZGfJbZehhAqUHSilEpm_HdgQjXqSp1B/s1600/IMG_5193.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWMQ_2_u-69QybPZRUKTs0cyuDkdNdWoJurCvhk3eUw-Lo2M2jWrWm6htAcF0gVa-_kUquLXAtadinQns5TI21AG6PaD4Kje20averaGNpMrv2lZGfJbZehhAqUHSilEpm_HdgQjXqSp1B/s320/IMG_5193.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQMtozONaKlgL2-o-Jd-QB8rFZa8UxM1L8aXUo0W3LHsTvxXykPzf2PMFExWjco0-cWEjTN3Yt524_5lz2h1WLoaUCGzpFu7sVZPoO-g1e_vIgk4fs5HzSubJzgC68uatEyHt8I2h2Ec_-/s1600/IMG_5197.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQMtozONaKlgL2-o-Jd-QB8rFZa8UxM1L8aXUo0W3LHsTvxXykPzf2PMFExWjco0-cWEjTN3Yt524_5lz2h1WLoaUCGzpFu7sVZPoO-g1e_vIgk4fs5HzSubJzgC68uatEyHt8I2h2Ec_-/s320/IMG_5197.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2fjEOUDsQiWe_ZmwdnNSlEapjdDdGMQ-JDjyo83cOSUgSKqvY2PSX_1tyDWFJB_uEgwecqZApotK0FoCfQLu6QsdD-ILmog8eGr1h4Xz6vTf8UiG-MFJHkb1_aRnt6TBKOHqn3qNJGhHR/s1600/IMG_5203.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2fjEOUDsQiWe_ZmwdnNSlEapjdDdGMQ-JDjyo83cOSUgSKqvY2PSX_1tyDWFJB_uEgwecqZApotK0FoCfQLu6QsdD-ILmog8eGr1h4Xz6vTf8UiG-MFJHkb1_aRnt6TBKOHqn3qNJGhHR/s320/IMG_5203.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHY6z-EtqvptbsA3WaWdbm7XXz8M5V1lVZZp5Eq1FOS6wHJR_QyvRmcLKCKVQF3qN6kq9cV1uggTKWdV7N8akuq_jjyESy4tCEDHDNSgzZKiFM3Sn6Ba2N1gs-JRLsIOmheSHt6DeHzZBe/s1600/IMG_5211.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHY6z-EtqvptbsA3WaWdbm7XXz8M5V1lVZZp5Eq1FOS6wHJR_QyvRmcLKCKVQF3qN6kq9cV1uggTKWdV7N8akuq_jjyESy4tCEDHDNSgzZKiFM3Sn6Ba2N1gs-JRLsIOmheSHt6DeHzZBe/s320/IMG_5211.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFR2u3H5yXlVlxnO9jalHk9otmlIHTHjvT-hOLec74ozCrtIxHmlKB4YXV9efUqvxYUIy0VTlTfq-Z_0VC9IuZo3Q8HRsi1LI3Pi-dAdj6Q5soY8t3HLp0GWbeREYnWVipfj9JWl9p8oPC/s1600/IMG_5212.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFR2u3H5yXlVlxnO9jalHk9otmlIHTHjvT-hOLec74ozCrtIxHmlKB4YXV9efUqvxYUIy0VTlTfq-Z_0VC9IuZo3Q8HRsi1LI3Pi-dAdj6Q5soY8t3HLp0GWbeREYnWVipfj9JWl9p8oPC/s320/IMG_5212.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLud8yhbwvCcHgTxmKYHlo3SLxZnFnnCOj9eDUQtdcxWBQQYpJCzj3D9ltD4DiS2mwLTZ8GJSpsV01ovmgOkWG-G8JLloP0_3Ydmqoo46v-uecdZsn1wzSnVPTyke-nJK80h1Uf4rMJjsC/s1600/IMG_5184.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLud8yhbwvCcHgTxmKYHlo3SLxZnFnnCOj9eDUQtdcxWBQQYpJCzj3D9ltD4DiS2mwLTZ8GJSpsV01ovmgOkWG-G8JLloP0_3Ydmqoo46v-uecdZsn1wzSnVPTyke-nJK80h1Uf4rMJjsC/s320/IMG_5184.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_ZVnwHZJGSG1GvJ7agGdSFsgw1XY-eIX_QhFRfFBTj38NLshWagXlfu_ZrPSRiydSxnzFjPg2YeLv4tNb40deHIZ3_Q9kFRjrArbL4DednHXCh7KDwt9lhhQ1Cjmxu1hX55dTn0MSNM0W/s1600/IMG_5186.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_ZVnwHZJGSG1GvJ7agGdSFsgw1XY-eIX_QhFRfFBTj38NLshWagXlfu_ZrPSRiydSxnzFjPg2YeLv4tNb40deHIZ3_Q9kFRjrArbL4DednHXCh7KDwt9lhhQ1Cjmxu1hX55dTn0MSNM0W/s320/IMG_5186.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiolRUain0En6FhA0IPVPapBRWanC_v7i57_Ob0MV78KXbN5J05VAGR2rpkGaOJJzArokACCxtx-YlDQEcebS3L_EZ7qCFEWgWDARhAUJQ2jO5L2L_PPFM0j9c0A7XAMFZoWX2HGV-Ql59L/s1600/IMG_5179.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiolRUain0En6FhA0IPVPapBRWanC_v7i57_Ob0MV78KXbN5J05VAGR2rpkGaOJJzArokACCxtx-YlDQEcebS3L_EZ7qCFEWgWDARhAUJQ2jO5L2L_PPFM0j9c0A7XAMFZoWX2HGV-Ql59L/s320/IMG_5179.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odbudowywane ruiny akropolu Lindos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Każdą z nich dotrzemy do plaży Lindos, bo drugim
punktem na liście będzie właśnie ta plaża. Podobnie, jak Tsambika, uchodzi za
jedną z najpiękniejszych na całej wyspie Rodos. Ma tylko jedyną wadę – na całej
jej długości ustawiono cztery rzędy leżaków z parasolami. Naprawdę trudno
znaleźć dobre miejsce, jeśli chcemy położyć się gdzieś na ręczniku w piasku,
ale takie miejsca istnieją. Wystarczy pójść do połowy długości plaży i tam
znajdziemy dobre miejsce pod niewielkim drzewem. Koniecznie musicie spróbować
wykąpać się w morzu! Mamy piękny, żółty piasek, a dno opada bardzo powoli.
Dodatkowo wody są krystalicznie czyste i podobnie, jak w Tsambika, cały czas
możemy bardzo dokładnie oglądać po czym stąpamy. Na szczęście pod nogami mamy
tylko piasek. Jako, że dno opada bardzo powoli, możemy pójść nawet
kilkadziesiąt metrów w morze i dopiero zacząć pływać. Czym bardziej do przodu i
na prawo, tym większe głębiny zobaczymy. Po prawej widzimy niewielką przystań.
Jest to ośrodek sportów wodnych. Kto tylko może niech skorzysta z ich usług,
ponieważ ośrodek proponuje naprawdę różne opcje: od jednogodzinnych rejsów
widokowych, przez wypłynięcie na okoliczne wyspy, czy wpłynięcie do zatoki w
kształcie serca. Ale to nie wszystko. Pływająca kanapa jest również w tutejszej
ofercie. Mają jednak jeszcze „krokodyla”, czyli bardzo długa i okrągła
jednostka pływająca, do której przymocowano po każdej stronie po dziewięć
uchwytów na nogi. Cała jednostka jest ciągnięta przez motorówkę i przez to
możemy poczuć przypływ adrenaliny i jednocześnie będziemy sunąć stopami po
powierzchni morza. W trakcie rejsu woda morska ochlapuje nas bez przerwy. Moim
zdaniem jest to ciekawa propozycja, ponieważ „krokodyl” jest stabilny na wodzie
i można poczuć wiatr we włosach. Najbardziej jednak na Lindos wzrok przyciągają
krystalicznie czyste wody, które najpiękniej wyglądają podczas drogi zejściowej
z akropolu. Widać wtedy cienie rzucane na dno morza. Czujemy, że naprawdę
jesteśmy w Grecji! Kolor wód zachwyca, ponieważ, czym dalej od plaży, tym
bardziej woda zmienia swój kolor. Na początku jest błękitna, przechodzi w
turkus, później stopniowo w szmaragd, a tam, gdzie już są głębiny – stopniowo w
granatowy. Bardzo łatwo zrobić tutaj „pocztówkowe” zdjęcie i nawet w
październiku czuje się prawdziwy klimat lata. Jest upalnie i nie wieją żadne
wiatry. Wystarczy wejść do wody i pływać, jeśli potrafimy. Ja potrafię, dlatego
wypływałem daleko do przodu i okrążałem stojącą łódź na środku zatoki. Widok z
poziomu morza też jest niezwykły, ponieważ kąpiemy się z widokiem na wysoko
położony akropol ponad nami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWoOXx-VFIk0m6Y-CVj9yhQwdkDjARgUwmSHqvnIEKDJVYM_qcH3TLUXzxqt0w0Ti91Q8ZLC4ErfphohLlOWxkrrJy5Sv3p-gFkD3IOsmMkaXb2Vf4daNxxLuk-za9ep9vwGJB4n7e6Ds8/s1600/IMG_5259.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWoOXx-VFIk0m6Y-CVj9yhQwdkDjARgUwmSHqvnIEKDJVYM_qcH3TLUXzxqt0w0Ti91Q8ZLC4ErfphohLlOWxkrrJy5Sv3p-gFkD3IOsmMkaXb2Vf4daNxxLuk-za9ep9vwGJB4n7e6Ds8/s400/IMG_5259.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-NSVLi_T0Zo1hairOtUDa3NfrwztfLbIj0l5lWAZRaghtfIz2pL2ahYjreLc-eTUGYJXZfCSN4HZI7mVR5b5CPSGdCONmEjCnr8_KZkSCT2htiHqAnmUWNJPjaEuxCOHtjUQS9m7fzO41/s1600/IMG_5263.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-NSVLi_T0Zo1hairOtUDa3NfrwztfLbIj0l5lWAZRaghtfIz2pL2ahYjreLc-eTUGYJXZfCSN4HZI7mVR5b5CPSGdCONmEjCnr8_KZkSCT2htiHqAnmUWNJPjaEuxCOHtjUQS9m7fzO41/s400/IMG_5263.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaCrNo8WuzlnjYgG27VsrQzcNK8zfrikESeC_jWMh-IEkfHumfxoEsUoyIy_uV8KLRuCrxzNxEX4tUXpb1f6hFy9Dz70TVD7gPfIBidxuAK5fpZirytylFiaivBhafn6Nn5C7Cut2or9y4/s1600/IMG_5245.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaCrNo8WuzlnjYgG27VsrQzcNK8zfrikESeC_jWMh-IEkfHumfxoEsUoyIy_uV8KLRuCrxzNxEX4tUXpb1f6hFy9Dz70TVD7gPfIBidxuAK5fpZirytylFiaivBhafn6Nn5C7Cut2or9y4/s400/IMG_5245.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihn4DwkPwT0TZ_pFDQQbkOuU6CF0scwjYRLium0K1Y7igBabEkq-xFarzDnu-6tGdOnZ3ggeQNcYgK0ZMUhkzw4HsrArk4bIDVfkCqVRerVe50HQZCSvRndxUcDVSNe6i8Juhu3lwhYhQg/s1600/IMG_5248.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihn4DwkPwT0TZ_pFDQQbkOuU6CF0scwjYRLium0K1Y7igBabEkq-xFarzDnu-6tGdOnZ3ggeQNcYgK0ZMUhkzw4HsrArk4bIDVfkCqVRerVe50HQZCSvRndxUcDVSNe6i8Juhu3lwhYhQg/s400/IMG_5248.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Plaża Lindos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kiedy wykąpiemy się, polecam jeszcze pójść do
punktu, gdzie wchodziliśmy na plażę w drodze powrotnej z akropolu. Stamtąd
pójdziemy drewnianym chodnikiem wzdłuż licznych tawern. Na końcu dotrzemy do
czarnych skał, wyglądem przypominających powulkaniczne twory. Możemy nimi
przejść suchą stopą widoczną wydeptaną ścieżką aż dotrzemy do niewielkiego
płaskiego miejsca. Stamtąd mamy niesamowity widok na niewielkie zatoczki
pomiędzy skałami. Są głębokie, dlatego przepięknie widać kolor wód i ich
przezroczystość. Można powiedzieć, że patrzymy na krystalicznie czysty
szmaragd. Jak tu jest pięknie! Mało kto zna te miejsce, ponieważ zdecydowana
większość ludzi jest ograniczona czasowo poprzez program wycieczek. Dlatego
mówiłem, że potrzeba około 8h na zwiedzanie Lindos, ponieważ obowiązkowo musimy
zobaczyć akropol, zejść nad morze na piękną plażę, wykąpać się do woli i pójść
nad zatoczki wśród skał. A jak ktoś chce spróbować któregoś ze sportów wodnych,
to będzie potrzebował jeszcze więcej czasu. Lindos jest bardzo ciekawe. Na
koniec polecam wrócić na ciasne uliczki i wstąpić do kilku lokalnych sklepów i
kupić regionalną oliwę w czarnej puszcze. Ma dobrą cenę i jest najwyższej klasy
– przeznaczona do bezpośredniego spożycia. Warto wziąć dwie takie puszki,
ponieważ w domu zobaczysz, że to jest dobra oliwa. W Lindos bardzo szybko
zorientujesz się, że zakładane osiem godzin to za mało… Miejsce jest tak
piękne, że aż nie chcemy go opuszczać. Mi najbardziej szkoda było krystalicznie
czystych wód i pływania pomiędzy łodziami oraz patrzenia na cienie rzucane przez
nie na dno morza. Kolor wód po prostu zachwycał! Wracając z Lindos musimy
pamiętać, żeby kupić bilet w kasie, ponieważ do autobusu mogą wsiąść tylko
osoby z ważnym biletem. Jeśli wiemy, o której będziemy wracać, to warto kupić
sobie bilet tuż po przyjeździe do Lindos. Autobusy komunikacji miejskiej
poznamy bardzo łatwo, ponieważ wszystkie mają jednakowe barwy
beżowo-pomarańczowe, podobnie jak w Polsce w początkowych latach
dziewięćdziesiątych.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi99UiSuARzPUsBOX9mrF25Q_muPgNBECBpaDhGUdVKWBWFCGxKSs4WzankZvh3DBzgJqn-4PvsptLRhRR3LXu3EHlzuDorG2v1wlFKMraNPmg_fftPtEFMaI3Y5KXkzFNCUWfudpIadHDZ/s1600/IMG_5358.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi99UiSuARzPUsBOX9mrF25Q_muPgNBECBpaDhGUdVKWBWFCGxKSs4WzankZvh3DBzgJqn-4PvsptLRhRR3LXu3EHlzuDorG2v1wlFKMraNPmg_fftPtEFMaI3Y5KXkzFNCUWfudpIadHDZ/s400/IMG_5358.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbbXsOsOtkzG5Cx8TX-xP17HuNzP0l1Owrhy1oM2rD9FHCOYTcfFq4beh7nNcKgPQugxQBXFyYxC43TeRdDBEMUrmVVcaOPKxeZdosMyoQ1wdHjzMqEdjxJX06mgJmM1gfwaoaQMaTIzbM/s1600/IMG_5267.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbbXsOsOtkzG5Cx8TX-xP17HuNzP0l1Owrhy1oM2rD9FHCOYTcfFq4beh7nNcKgPQugxQBXFyYxC43TeRdDBEMUrmVVcaOPKxeZdosMyoQ1wdHjzMqEdjxJX06mgJmM1gfwaoaQMaTIzbM/s400/IMG_5267.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1xRJdTlv6V_EecJXKk_wmVZt585M_IB3axllX27j9k7iVove4y7UzxheXBtL1u8_iOzX9zBvqevXlAtM3iZWAMfqKgzK1wuSohFnvYxRA4M3xB04D7GssACv9kUlCv4QBbuC_-18JoyQf/s1600/IMG_5279.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1xRJdTlv6V_EecJXKk_wmVZt585M_IB3axllX27j9k7iVove4y7UzxheXBtL1u8_iOzX9zBvqevXlAtM3iZWAMfqKgzK1wuSohFnvYxRA4M3xB04D7GssACv9kUlCv4QBbuC_-18JoyQf/s400/IMG_5279.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRpP61l_tNM6BsN5e58U0MnM-C0yq887gaVmuR8U7K0h-OR5BmbNbPj3v_yIsj7SOhplsEuC9XHn5-gnKcUCvHo8_EaITH9f-xWCNeVO26WRcqA-5O9PnMLrtVsYVNnf_nXMiLGoDbfO6D/s1600/IMG_5294.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRpP61l_tNM6BsN5e58U0MnM-C0yq887gaVmuR8U7K0h-OR5BmbNbPj3v_yIsj7SOhplsEuC9XHn5-gnKcUCvHo8_EaITH9f-xWCNeVO26WRcqA-5O9PnMLrtVsYVNnf_nXMiLGoDbfO6D/s400/IMG_5294.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-CEO-omCK8kTURoptv4nJReJRV3C32Ki6cPpYerzlJ12rNneRBxI_yZW9pujXR5eZ47hDXPc1cAzI09rcLaq2VzF1_mIDZKgS4PmZQH8-EDxXPCiyxjAhfQpGQXCDO_hSEFOl8O4yZjIv/s1600/IMG_5298.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-CEO-omCK8kTURoptv4nJReJRV3C32Ki6cPpYerzlJ12rNneRBxI_yZW9pujXR5eZ47hDXPc1cAzI09rcLaq2VzF1_mIDZKgS4PmZQH8-EDxXPCiyxjAhfQpGQXCDO_hSEFOl8O4yZjIv/s400/IMG_5298.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiniwIdLYWqaMvdEDJapTO6C45JQJ_TLbYOsTfN1O2mRZt6QvuHROSdmUuHrQdcN0FEsL9vcIl_XPEBdeNKTvJdJF12eeMyy-aTKcBNMVZ6HtQQ-rQdahPQfd-UG36_QAeVxcewDXuNFacr/s1600/IMG_5339.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiniwIdLYWqaMvdEDJapTO6C45JQJ_TLbYOsTfN1O2mRZt6QvuHROSdmUuHrQdcN0FEsL9vcIl_XPEBdeNKTvJdJF12eeMyy-aTKcBNMVZ6HtQQ-rQdahPQfd-UG36_QAeVxcewDXuNFacr/s400/IMG_5339.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Krystalicznie czyste zatoczki pomiędzy skałami oraz wody w rejonie plaży Lindos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>3. MIASTO RODOS</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn4tSEBwi7HMdZ6vdDa3y9WDvw6ZHcKYok-Bu6oGcTG9LXLJmnrAj_57q7LHiV_kT062I7utNxgFGHGTHRIvd7GCCA2o_owf0KPDQueQdC66unGCGxAy_EIOq8tgADHQehQlN0RdawPf4T/s1600/IMG_5599.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn4tSEBwi7HMdZ6vdDa3y9WDvw6ZHcKYok-Bu6oGcTG9LXLJmnrAj_57q7LHiV_kT062I7utNxgFGHGTHRIvd7GCCA2o_owf0KPDQueQdC66unGCGxAy_EIOq8tgADHQehQlN0RdawPf4T/s640/IMG_5599.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pałac Wielkich Mistrzów w mieście Rodos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Miasto Rodos jest bardzo ciekawe ze względu na
bardzo duży teren ogrodzony rekordowo grubymi i w niektórych miejscach, trójwarstwowymi
murami kamiennymi, co z pewnością na każdym zrobi pozytywne wrażenie. Dodatkowo
na terenie starego miasta możemy zwiedzić część pałacową, muzea i ponownie, jak
w poprzednich miejscach – będziemy mogli się wykąpać na bardzo pięknej,
piaszczystej plaży, choć tutaj może wiać dość silny wiatr, podobnie jak na
Tsambika. Do miasta Rodos, podobnie, jak do poprzednich atrakcji turystycznych,
dojedziemy autobusem komunikacji miejskiej. Jako, że z dolnej części wyspy
wszystkie autobusy kursują do Rodos, nie trudno odgadnąć, że najwięcej
możliwości wyboru mamy w kierunku Rodos. Ponownie polecam przyjazd jak
najwcześniejszym kursem po to, żeby mieć dużo czasu na zwiedzanie miasta i nie
tylko. Myślę, że 10h to minimum, które powinniśmy założyć, jeśli chcemy
zobaczyć coś więcej. Nie bez powodu mówiłem, żeby nie brać łączonych wycieczek
do Rodos i Lindos, ponieważ chcemy zobaczyć znacznie więcej niż widzą
wycieczki. Musimy zapamiętać sobie ten fakt, że z biur podróży na Rodos jedzie
się głównie obejrzeć malutki kawałek starego miasta i część pałacową (podążają
tędy całe tłumy). Dalej spotkamy tylko pojedyncze osoby. Nie potrzebujemy
przewodnika, żeby oprowadził nas po mieście, ponieważ będziemy sami sobie
układać trasę przejścia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wizytę w mieście Rodos musimy podzielić na trzy
etapy:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
1. Słynne młyny w porcie Mandraki, zamknięta
forteca w tym samym porcie, meczet Sulejmana i Biblioteka Osmańska<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
2. Mury obronne i Pałac Wielkich Mistrzów – jeśli
lubimy historię lub fotografię, będziemy potrzebować minimum 8 godzin. Sami
zobaczycie, jak czas szybko tu płynie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
3. Plaża Rodos – obowiązkowy punkt na mapie
atrakcji, ponieważ zobaczymy błękitne wody rozdzielone równą linią od granatowych
głębin morskich.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Autobus przyjeżdża na główny przystanek
umiejscowiony pod wieżą św. Mikołaja, gdzie jednocześnie mamy punkt informacji
turystycznej. Dostępne są również dwie kasy biletowe, dlatego, kiedy będziemy
wracać, nie zapomnijmy o kupnie biletu na powrót. Wizytę w mieście rozpoczniemy
od przejścia do portu Mandraki. W punkcie informacji turystycznej warto zabrać
jeden egzemplarz jednostronicowej mapy, która ułatwi nam poruszanie się po
Rodos. W tutejszym biurze jest przygotowanych tak dużo map, że ułożono je w
kilkuset stronicową ryzę sklejoną podobnie, jak blok rysunkowy. Możemy sobie
zabrać taką mapę i ewentualnie dopytać o szczegóły. Aż trudno uwierzyć, ale
praca w takim biurze musi być niezwykle męcząca. Wyobraźcie sobie nawał 1,3 mln
turystów w ciągu lipca i sierpnia i odpowiadanie na pytania chociażby tylko
części zainteresowanej tematem… Z pewnością mają co robić pracownicy tego
biura… Zebraliśmy już odpowiednie informacje, dlatego teraz pójdziemy na
początek, czyli do Mandraki. Jest to port działający od… 2500 lat nieprzerwanie
do dziś. Obecnie wypływają z niego statki wycieczkowe, katamarany i bardzo
rzadko niewielkie statki transportowe. Dzisiejszy port ma raczej znaczenie
turystyczne, ale obsługuje duży ruch. Wystarczy przejść się wzdłuż wybrzeża i
szybko zobaczymy, że co kilka metrów stoją przedstawiciele różnych firm, którzy
werbują przypadkowych ludzi na pokłady swoich statków, oferując im bardzo
bogaty wachlarz wycieczek rejsowych. Znajdziemy oferty godzinnych rejsów z
podwodnym pokładem, gdzie możemy podziwiać dno i głębiny morskie, wypłyniemy na
inne wyspy, a także popłyniemy w całodniowy rejs zatokami wzdłuż wybrzeży
Rodos. Znajdziemy naprawdę wszystko, co nas może zainteresować. W szczególności
polecam wybór którejś z wysp – Chalki lub Symi. Są małe, ale bardzo piękne i
warte zobaczenia. Opowiem o nich nieco dalej. W części portowej, po zakończeniu
wizyty w mieście Rodos, obowiązkowo musicie kupić lody gałkowe za 2,5 EUR. Wyboru
tylu smaków to ja jeszcze nigdzie nie widziałem. Mamy do wyboru trzy budki, ale
każda wygląda tak samo i posiada ten sam towar. Płacimy za jedną gałkę, ale
nakładają nam dwie z każdego smaku, więc naprawdę się opłaca i są bardzo dobre.
O lodach będzie więcej mowy przy okazji omawiania wyspy Chalki…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wracając do naszego miasta, w tej samej części
portowej, na samym końcu widzimy twierdzę Agios Nicolaos, która niestety jest
zamknięta dla zwiedzających. Szkoda, bo chociaż nie jest wielka, to jednak z
zewnątrz zachwyca swoim pięknem. W drodze do niej miniemy trzy weneckie młyny
wybudowane w takich samych odstępach. Marzeniem jest zobaczyć je przy
rozwiniętych, białych, materiałowych żaglach w ruchu. Widok byłby z pewnością
efektowny. Opisywane atrakcje znajdują się zaledwie kilkaset metrów od
przystanku autobusowego, dlatego w miarę szybko możemy je zobaczyć. Z drugiej
strony, mając praktycznie nieograniczony czas, gdy planujemy sami „wypad na
miasto”, nie musimy się spieszyć. Pamiętajmy, że wycieczka ma nas zrelaksować i
dać poczucie, że zobaczyliśmy/poznaliśmy „kawał” czegoś dobrego i atrakcyjnego.
W tej części miasta polecam być rano, ponieważ słońce jest położone jeszcze
stosunkowo nisko na niebie, dlatego możemy wykonać bardzo dobrą serię zdjęć bez
„przepaleń”. Weneckie młyny i twierdzę Agios Nicolaos zobaczymy w każdym
folderze w każdym biurze podróży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzOvGTKWMevIN9fptEvjRyCrGSmcPj9T01bGoNCuvvp8PFCLXqUBxusilC4E055yGricmvgmDp7RsN11U-dXQBlCn16MTUF0jzM57hXw7FMQMOyuib4cJSCZXu7wMOOctR9msi9hgwyfmD/s1600/IMG_5402.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzOvGTKWMevIN9fptEvjRyCrGSmcPj9T01bGoNCuvvp8PFCLXqUBxusilC4E055yGricmvgmDp7RsN11U-dXQBlCn16MTUF0jzM57hXw7FMQMOyuib4cJSCZXu7wMOOctR9msi9hgwyfmD/s640/IMG_5402.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Weneckie młyny i widoczna w tle twierdza Agios Nicolaus i latarnia morska o tej samej nazwie w mieście Rodos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-M0Ld5KfG-R2KXG_t8DXaLklzUU-y54tz6woIZ1clv5d6p1H3XmztxhRaANrYvAXM0Qj2iSiprm5m3HH5gR42aIBl0Q7FSw1PlhODeMzxsBntj_lBvtcVU4j-0Dts4JSpct7jw-8u7xMS/s1600/IMG_5404.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-M0Ld5KfG-R2KXG_t8DXaLklzUU-y54tz6woIZ1clv5d6p1H3XmztxhRaANrYvAXM0Qj2iSiprm5m3HH5gR42aIBl0Q7FSw1PlhODeMzxsBntj_lBvtcVU4j-0Dts4JSpct7jw-8u7xMS/s400/IMG_5404.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOolK9No3185LdVpjHNZGJUoMZUAuBKZKzlcPC31R6VyS_H5Gu4537h7LBiI7d47s_NWgse9S6FReIPx8VJRLlLMBerhJacYz49KZXtUoWxjYe8Ad5V5fkBl8JN_ZEsk2qGnFqHnq1m3Cw/s1600/IMG_5409.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOolK9No3185LdVpjHNZGJUoMZUAuBKZKzlcPC31R6VyS_H5Gu4537h7LBiI7d47s_NWgse9S6FReIPx8VJRLlLMBerhJacYz49KZXtUoWxjYe8Ad5V5fkBl8JN_ZEsk2qGnFqHnq1m3Cw/s400/IMG_5409.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKJFjcd7FMNpSZQj5nvgoy0Yhs7sz_t4bHlakxpPNNg2I2v2Bpt3nSKGSZn7nj6RM441-t1zZ9JxKJBFkTQbJ9FPs74dPP5BjpUxrNyxGenHH2WBGTga8yKzSsesjAJPtFITq4JcjL4ksN/s1600/IMG_5419.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKJFjcd7FMNpSZQj5nvgoy0Yhs7sz_t4bHlakxpPNNg2I2v2Bpt3nSKGSZn7nj6RM441-t1zZ9JxKJBFkTQbJ9FPs74dPP5BjpUxrNyxGenHH2WBGTga8yKzSsesjAJPtFITq4JcjL4ksN/s400/IMG_5419.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha9oE5A_03v0Pf8zoIPOdz0LOU7KlLCb08bojyob_gWa5w39LsuCjGo3J69oG6qaNWzz9QtVK0ZkH9l6nGX4CKzGrc_xo7AXmXmBkhBZDHCWvrz9uA-6fYepYxDkwEVvFD-9-6lwbL6yY2/s1600/IMG_5421.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha9oE5A_03v0Pf8zoIPOdz0LOU7KlLCb08bojyob_gWa5w39LsuCjGo3J69oG6qaNWzz9QtVK0ZkH9l6nGX4CKzGrc_xo7AXmXmBkhBZDHCWvrz9uA-6fYepYxDkwEVvFD-9-6lwbL6yY2/s400/IMG_5421.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Weneckie młyny i twierdza Agios Nicolaus w mieście Rodos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz przejdziemy do punktu drugiego, czyli mury
obronne i Pałac Wielkich Mistrzów. Jest to ogromna twierdza wybudowana przez
Zakon Joannitów. Góruje nad nowym miastem Rodos i nawet dzisiaj sprawia
wrażenie warowni nie do zdobycia. Jej największą ciekawostką jest fakt, że mury
są grube aż na 13m!, ułożono w niektórych miejscach jego trzy warstwy i
dodatkowo możemy zobaczyć suchą fosę, która kiedyś w pełni funkcjonowała. Do
starego miasta można wejść aż dziesięcioma bramami. Dosłownie wchodzimy do
ogromnej fortecy, jakiej trudno szukać w innej części Europy. Na kontynencie
jest wiele zamków, ale tak potężnych murów nigdzie nie widziałem. Same mury
obronne są godne uwagi i tylko na nie polecam poświęcić około trzy godziny. Przygodę
ze średniowieczną twierdzą rozpoczynamy z przystanku autobusowego. Idziemy
według mapy, wzdłuż głównej ulicy. Za kilkaset metrów dochodzimy do pierwszej
bramy, ale nią nie wejdziemy do środka. Zostawimy sobie ją na sam koniec. Wszystko
jest dokładnie przemyślane. W godzinach porannych wielkie tłumy będą oblegać
Wielki Pałac Mistrzów, a my w tym czasie obejdziemy wszystkie trzy warstwy
murów. Kiedy my je zwiedzimy, pójdziemy do Wielkiego Pałacu, a tłumy powoli
będą znikać. W końcu o to chodzi, żeby obrać dobrą taktykę. Chociaż dzisiaj nie
zdobywamy zamków ani innych warowni, to nawet planując wycieczkę trzeba mieć
dobry plan i strategię, żeby przeżyć oblężenie… na szczęście tylko tłumów...
Idąc wzdłuż pierwszej linii murów, w części portowej będziemy szli asfaltową
uliczką. Na samym początku, po prawej stronie zobaczymy bardzo dużych rozmiarów
leżący bukiet kwiatów, pomiędzy murami obronnymi. Nie są to jednak
dziesięciometrowe kwiaty, ale jest to pewna stylizacja. Na pięknie skoszonym
trawniku ułożono długie, obcięte z gałęzi, kilkunastoletnie drzewa i związano
je w grubą wiązkę. Na ich końcu usypano półkole z ziemi i posadzono kolorowe
kwiaty. Całość wygląda, jakby na trawniku leżał bukiet kwiatów o długości około
dziesięciu metrów. Ktoś miał naprawdę dobry pomysł. W godzinach porannych padają
tutaj promienie słoneczne, które podkreślają głębię kolorów. Efekt jest
naprawdę piękny i warty obejrzenia!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSu7Qa2A9sjqKlYAMZsrB0VTAOG_ljbFEW1sH_5GolBsn7iyST-QARdYIITPLo2m_FluvlzJNJc66uErHgAkj6NevR05EPLIntzf4z0SR9iSa51JwL7ekgXsC4tA8MRgnkZKqkcrIGWyr-/s1600/IMG_5576.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSu7Qa2A9sjqKlYAMZsrB0VTAOG_ljbFEW1sH_5GolBsn7iyST-QARdYIITPLo2m_FluvlzJNJc66uErHgAkj6NevR05EPLIntzf4z0SR9iSa51JwL7ekgXsC4tA8MRgnkZKqkcrIGWyr-/s640/IMG_5576.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielki bukiet kwiatów pomiędzy murami obronnymi</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na wysokości kwiatów przechodzimy wąskim mostem i
idziemy nadal wzdłuż murów, chodnikiem przy ulicy. Jeżdżą tędy pojedyncze
samochody. Nieco dalej, widzimy niskie, ale bardzo wzorzyste mury, gdzie
również polecam wejść. Możemy dostać się na niewielki dziedziniec i stopniami
bez poręczy wejść na drugi poziom. Warto zobaczyć to miejsce ze względu na
możliwość wykonania ciekawych zdjęć. Po powrocie z omawianego fragmentu muru,
pójdziemy dalej, ponieważ przed sobą widzimy dwie okrągłe baszty, pomiędzy
którymi widać bramę wejściową. Właśnie ją wybierzemy, żeby przedostać się do
starego miasta. Baszty wyglądają potężnie i dlatego tę bramę wybieramy jako
obowiązkową. Po przejściu na drugą stronę nasze oczekiwania vs. rzeczywistość
szybko mogą nas rozczarować. Stare miasto pozostało tylko z nazwy, ponieważ wewnątrz
murów zobaczymy całe mnóstwo kawiarni i współczesne życie nastawione tylko i
wyłącznie na turystów. Co chwilę właściciele kawiarni nawołują nas, żebyśmy
napili się porannej kawy. W ich pobliżu z łatwością znajdziemy metalowe
stojaki, na których siedzą kolorowe papugi ara i wydają głośne okrzyki. Co
ciekawe, nie są trzymane w klatce, ani nie są uwiązane do stojaka i mimo
wszystko zostają na miejscu. Papugi wydają bardzo głośne odgłosy kiedy jedna z
drugą ocierają się masywnymi dziobami. Mając dość „napięty” program zwiedzania
miasta, myślę, że lepiej na sam koniec pójść do części portowej i zjeść dobre
lody gałkowe. Chodząc losowo wybranymi uliczkami szybko dochodzimy do wniosku,
że wszędzie widzimy to samo – kawiarnie, kolorowe rzeczy dla dzieci oraz balony
na hel. Oczywiście możemy znaleźć kilka ciekawych miejsc historycznych w środku
starego miasta, ale trzeba ich szukać z mapą. Nie są udostępnione do
zwiedzania, dlatego możemy wszystkie atrakcje zobaczyć jedynie z zewnątrz. Myślę,
że lepiej jest dojść do głównego rzędu murów obronnych i iść wzdłuż nich wąską
uliczką. Co chwilę jeżdżą nią osoby na skuterach, ponieważ jest to
najwygodniejszy środek transportu w ciasnym mieście. Na skuterach wozi się
nawet towary do sklepów i wjeżdża jedną z dziesięciu bram. Idąc wąską uliczką
wzdłuż murów, dojdziemy do ruin dawnego kościoła wbudowanego w mury obronne.
Wyglądają całkiem efektownie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0pcU5avT2s8dtPUGHBhXQigkqcyMbt3rKWAR0coSd6WNCPXerrPWsLydwiTaIYaa9bEZ96IydyhzjAaRAbH_9FK5XPvCM4f7tgn3kuXwqRcKUds55kAKT8-KgXbP-qnww0cheyL61sdiE/s1600/IMG_5470.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0pcU5avT2s8dtPUGHBhXQigkqcyMbt3rKWAR0coSd6WNCPXerrPWsLydwiTaIYaa9bEZ96IydyhzjAaRAbH_9FK5XPvCM4f7tgn3kuXwqRcKUds55kAKT8-KgXbP-qnww0cheyL61sdiE/s640/IMG_5470.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ruiny dawnego kościoła wbudowanego w mury obronne</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nieco dalej wytężymy naszą uwagę, ponieważ w
murach odnajdziemy małe tunele pozwalające przechodzić pomiędzy poszczególnymi
warstwami. Kiedy zobaczymy pierwszy tunel wejdźmy w niego. Co nas najbardziej
zadziwi? Z pewnością wędrówka długim, ale niskim korytarzem w pozycji pochylonej.
Ma on długość 13m, dokładnie tyle co grubość murów. Wtedy przychodzi taka myśl do
głowy: ile lat budowano mury, ponieważ łatwo dostrzeżesz, że nie ma takiego
miejsca, żebyś mógł zobaczyć przeciwległy mur okalający stare miasto. Tak
wielki teren one kiedyś chroniły. Zadano sobie jeszcze tyle trudu, żeby w
większości miejsc wybudować dwie warstwy, a jedną stronę umocniono potrójnie…
Przechodząc przez pierwszą warstwę nagle znajdziemy się w zupełnie innym świecie.
Zgiełk i odgłosy kawiarni nagle są zamienione na piękną zieleń, ciszę i
wspaniały spokój. Wystarczyło przejść tylko 13 metrów… Teraz znajdujemy się
pomiędzy pierwszą a drugą warstwą murów obronnych. Idziemy szeroką ubitą
ścieżką. My skręcimy w prawo po wyjściu z tunelu, ponieważ tam są najciekawsze
rzeczy do zobaczenia. W miejscu, w którym wyszliśmy widzimy piękną trawiastą
polanę, na której organizuje się imprezy. Ławki są rozstawiane jak w
amfiteatrze. Idąc dalej, możemy podziwiać, jak wielkie są tutejsze mury,
ponieważ stopniowo obniżamy wysokość. W tej części twierdzy miniemy co najwyżej
kilku ludzi. Idziemy tak przez około 10min. Jako, że tutaj wszystko wygląda
podobnie, rozejrzyjmy się za kolejnym tunelem po lewej stronie (w drugiej
warstwie murów). Jest łatwo dostrzegalny, dlatego przejdźmy nim na drugą
stronę. Teraz jesteśmy pomiędzy drugą a trzecią warstwą. Po drugiej stronie
również skręcamy w prawo. Poczujemy podobny klimat, co przed chwilą. Jest
bardzo pięknie. Zielone trawy, spokój i śpiew ptaków po prostu zachwycają.
Przed nami widać kule armatnie, a czym dalej idziemy, tym jest ich więcej. W
końcu dochodzimy do tajemniczego i bardzo długiego tunelu w murze w pobliżu
drzew po prawej stronie. Warto wziąć ze sobą latarkę, ponieważ wygląda na to,
że tunel poprowadzono pod ziemią i pod murami. Widać pozostałości instalacji
elektrycznej, która niegdyś oświetlała to miejsce, a teraz wszystko jest
pourywane. Nieco dalej dotrzemy do ciekawego miejsca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nad nami widać most pomiędzy trzecią a pierwszą
warstwą, ponieważ druga warstwa jest zakończona na około siedem metrów przed
mostem. Mamy możliwość przejścia pomiędzy trzecią, a pierwszą warstwą murów. To
kilkumetrowe przejście było bardzo dobrze zabezpieczone w czasach swojej
świetności, ponieważ, jak się przyjrzymy dokładniej, po przeciwnej stronie w
murach widać wiele okienek o wielkości jednego kamienia tworzącego budowlę.
Właśnie tam mury są puste w środku, a w wewnątrz przebywali łucznicy. Niczego
nie świadomi rycerze wpadali w pułapkę bez wyjścia. Stojąc w okolicach mostu,
po prawej stronie widać schody, którymi można wejść do góry i popatrzeć na mury
z dużej wysokości. Teraz mamy widok na całą przestrzeń, pomiędzy trzema
warstwami. Widok jest naprawdę piękny. Trzeba dodać, że mury w okolicach
największej baszty mają aż 21m wysokości! Z poziomu mostu bardzo ładnie widać,
jak dużo ułożono kul armatnich (oczywiście nie są to oryginały). Dla
ciekawskich: mostem można ponownie wejść do starego miasta, ale tutaj tak samo
zobaczymy tylko mnóstwo kawiarni i turystów. Warto jednak przejść samą bramę,
ponieważ jest ciekawie zbudowana. Po powrocie na most, schodzimy tymi samymi
schodami, pomiędzy drugą i trzecią warstwę. Widzimy przed sobą dwa potężne
drzewa dające cień. Liści jest tak dużo, że nie przedziera się choćby najmniejszy
promyk światła. Nie bez powodu pod drzewami zawsze zobaczymy odpoczywających
ludzi. Idąc dalej, będziemy wędrować wśród pięknych, zielonych traw, a w
miejscu, gdzie po obu stronach znajdują się ułożone kule armatnie, nad głowami
z pewnością będzie krążyć większa grupa jaskółek. Warto przystanąć i pooglądać
te ptaki z bliska. Po prawej stronie widzimy największą basztę z flagą Grecji. Jest
potężniejsza niż dwie okrągłe baszty, pomiędzy którymi wchodziliśmy do starego
miasta. Ma kształt bardzo dużego kwadratu i od razu widać, że od tej strony
nadchodziło największe oblężenie. Nie bez powodu w rejonie dzisiejszego nowego
miasta Rodos wybudowano najpotężniejsze mury i największą basztę. Ścieżka i
mury skręcają w prawo, więc i my tak pójdziemy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDO0BxeEdzujAtL4akXfoybrTzjE8RgktHa9H-8Wu8NQvhehBBWQNObalp7j1wCezcYO8MP9-Yjjang2xq_rEurxCwD9XdfnhNcccXxQW_i0kByhsaan6CsTwR8Rlmcye9v52w4IM3eLjY/s1600/IMG_5528.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDO0BxeEdzujAtL4akXfoybrTzjE8RgktHa9H-8Wu8NQvhehBBWQNObalp7j1wCezcYO8MP9-Yjjang2xq_rEurxCwD9XdfnhNcccXxQW_i0kByhsaan6CsTwR8Rlmcye9v52w4IM3eLjY/s400/IMG_5528.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw_h3MXTaGQpUYdwVrSptvW42D8GYdjBu22pprSeqCPm-k0GHdKzratN6cxf5kSi8bBuYA5Zi1Rvq-bC04_I9xmFsRKSZGUqJzsZ8e0XyRxKgMIHAnxjU74IOlbDadiBShTQiSg55YNuOv/s1600/IMG_5431.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw_h3MXTaGQpUYdwVrSptvW42D8GYdjBu22pprSeqCPm-k0GHdKzratN6cxf5kSi8bBuYA5Zi1Rvq-bC04_I9xmFsRKSZGUqJzsZ8e0XyRxKgMIHAnxjU74IOlbDadiBShTQiSg55YNuOv/s400/IMG_5431.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUDa_gtXyecGIqh0eVVyeuaE6-hA7r0tUvviX69mGKH6KaouhIhPUbKeHHZ2rTZOlutZhuHiAb9cPO6vSk2RfuungcrKgCDKxWjVTIy578f_srFwC-mfZnbDL-YRuGUnXs623Lc5UzyfSm/s1600/IMG_5437.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUDa_gtXyecGIqh0eVVyeuaE6-hA7r0tUvviX69mGKH6KaouhIhPUbKeHHZ2rTZOlutZhuHiAb9cPO6vSk2RfuungcrKgCDKxWjVTIy578f_srFwC-mfZnbDL-YRuGUnXs623Lc5UzyfSm/s400/IMG_5437.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8ZgN08U3W_fDyjcMbPwTbV-zklb9ub5XcArg8nFt6mpMtClQAdf7iPnbp1pAuHA6n2WktjexU1cYVXM6AgqSkfmexMQxyjVRK9nuK66W3T966gSkOAcmt2T7D5ngwYgcQyRCUHwnQC-6i/s1600/IMG_5441.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8ZgN08U3W_fDyjcMbPwTbV-zklb9ub5XcArg8nFt6mpMtClQAdf7iPnbp1pAuHA6n2WktjexU1cYVXM6AgqSkfmexMQxyjVRK9nuK66W3T966gSkOAcmt2T7D5ngwYgcQyRCUHwnQC-6i/s400/IMG_5441.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEi_1mRALZ87qMYO2nxmyv1-8ZaXIE6Y4VTLSw1shabipNilnyvq4nk3zsnTlccnCnJAYvUGaaLCf_GIaR0ns3KhD8SIhw3fZu5BP5PYer_rUsoQb_bSkDaQx93WGMQwdsjckpdlUhGtQD/s1600/IMG_5449.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEi_1mRALZ87qMYO2nxmyv1-8ZaXIE6Y4VTLSw1shabipNilnyvq4nk3zsnTlccnCnJAYvUGaaLCf_GIaR0ns3KhD8SIhw3fZu5BP5PYer_rUsoQb_bSkDaQx93WGMQwdsjckpdlUhGtQD/s400/IMG_5449.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAZ40JpAFqRn5vZkNx9h2MG0wcx7Pt7X9u7kgxeCNuUK0MLVan_dcR_6G4SB1QL0jmp9wff6xmuK2Q1vtzUX_j9p3snPGiXXA6KmO6Uz2Y_la2BCrqL-QyfNK6v8SVQKnUPU1wmZj5vCNR/s1600/IMG_5452.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAZ40JpAFqRn5vZkNx9h2MG0wcx7Pt7X9u7kgxeCNuUK0MLVan_dcR_6G4SB1QL0jmp9wff6xmuK2Q1vtzUX_j9p3snPGiXXA6KmO6Uz2Y_la2BCrqL-QyfNK6v8SVQKnUPU1wmZj5vCNR/s400/IMG_5452.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhlOMQydBnmNdALRcurvaNaRyH4_PmqETK7Io_J6598RLtYbSk1siHwEnBMku2oYAXa8ahXsx6QKlBTx9GCST_RU4Vb3_mu7UvHlpPHKttzg6JkWr0lyhlBGtbe3JKqDp0BO9kVgLVengy/s1600/IMG_5464.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhlOMQydBnmNdALRcurvaNaRyH4_PmqETK7Io_J6598RLtYbSk1siHwEnBMku2oYAXa8ahXsx6QKlBTx9GCST_RU4Vb3_mu7UvHlpPHKttzg6JkWr0lyhlBGtbe3JKqDp0BO9kVgLVengy/s400/IMG_5464.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQaoHE9PvKrEqyODKU8LzN8MBjhHSgHfUggOATNBxNJAIzelc19RFf_Wr8EQ8XIouNdMDSY_jomNbBNwUW8VZSpr7m0wLgc5Z9DcHB0UR2zKXrikcrA-Ex7XXmZeCRkATMPAYc8qMR6hx/s1600/IMG_5486.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQaoHE9PvKrEqyODKU8LzN8MBjhHSgHfUggOATNBxNJAIzelc19RFf_Wr8EQ8XIouNdMDSY_jomNbBNwUW8VZSpr7m0wLgc5Z9DcHB0UR2zKXrikcrA-Ex7XXmZeCRkATMPAYc8qMR6hx/s400/IMG_5486.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8LkiGOFhat_6pIz7jW3MgxNfRH06PgWoVMRTsFHZrViSpW1abIlIMK9CUifXHXLG67k8nDvJFYgUTSZwP9XEAecFRPzMYHI_bnJwRSBt2p_34KkH3_4qKVMsflqcHdUctYJ3YJNoFrSEe/s1600/IMG_5489.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8LkiGOFhat_6pIz7jW3MgxNfRH06PgWoVMRTsFHZrViSpW1abIlIMK9CUifXHXLG67k8nDvJFYgUTSZwP9XEAecFRPzMYHI_bnJwRSBt2p_34KkH3_4qKVMsflqcHdUctYJ3YJNoFrSEe/s400/IMG_5489.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3fed_gF5n0PWIzWq_qHO8bVPLaIlTOXdH6TCxh51UmbM1iELjFpw5VI0ekMe2ZHqJs4Cnf9KnKGEoYyXj3fnCB8_kO2z3uttRuoFOvqfk3JbaS-B5xiv4ZR3aFgnbQvaIgVXF-KOGPIqH/s1600/IMG_5490.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3fed_gF5n0PWIzWq_qHO8bVPLaIlTOXdH6TCxh51UmbM1iELjFpw5VI0ekMe2ZHqJs4Cnf9KnKGEoYyXj3fnCB8_kO2z3uttRuoFOvqfk3JbaS-B5xiv4ZR3aFgnbQvaIgVXF-KOGPIqH/s400/IMG_5490.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTIAoSBmpeAR9KUnxmpqCQqwI3crcrwBUT28mUEDk41E-wm-E0hQCgrWODuRlPhdNocsjxuc8UqvKkRN0aYhIe-ldiJFuDsFmiLvFz_CgU_kK4N6XWUSC4WLQKFAze51MqNCydO2jxkQWo/s1600/IMG_5496.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTIAoSBmpeAR9KUnxmpqCQqwI3crcrwBUT28mUEDk41E-wm-E0hQCgrWODuRlPhdNocsjxuc8UqvKkRN0aYhIe-ldiJFuDsFmiLvFz_CgU_kK4N6XWUSC4WLQKFAze51MqNCydO2jxkQWo/s400/IMG_5496.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7xN68xj-r2WvfhHJHbhKgzN0Gn-kZ1K8rTwbL5xs7GJ6McvFnqgBFyW4vybuBZ2iGlS-C06TS3f9iPVRBD3XVaNFtIhEOO6m8XiJylNrsHimw2mxhV89PCoTYFV4jCZnDfqF9JqtDDBAM/s1600/IMG_5500.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7xN68xj-r2WvfhHJHbhKgzN0Gn-kZ1K8rTwbL5xs7GJ6McvFnqgBFyW4vybuBZ2iGlS-C06TS3f9iPVRBD3XVaNFtIhEOO6m8XiJylNrsHimw2mxhV89PCoTYFV4jCZnDfqF9JqtDDBAM/s400/IMG_5500.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhndWke_X8p483zxz019a75ozqqVxC69QfUQTf8Pj6y8ojEJW9vGcMDUJybZVV4PzlcqqHOy5KVF4c_tIYt75yH4ATU4lG072ABT97yQs0xZ2onXUFQOcsc08P_Z8KoUALcO7CQF-_cur2W/s1600/IMG_5506.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhndWke_X8p483zxz019a75ozqqVxC69QfUQTf8Pj6y8ojEJW9vGcMDUJybZVV4PzlcqqHOy5KVF4c_tIYt75yH4ATU4lG072ABT97yQs0xZ2onXUFQOcsc08P_Z8KoUALcO7CQF-_cur2W/s400/IMG_5506.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijn67NFa76Gk49j3vzoONTKL0C-0MIilDBfMaQJes2pCLZaqpn95iR_SZmg_95yxZ6a5-AUGnGcOL32NvmqLTEpmKIB7r_H6amYOXEu6wLV1lAcrBGdHLy7Bqh-59YLPBp6JpsCPkkjIMC/s1600/IMG_5507.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijn67NFa76Gk49j3vzoONTKL0C-0MIilDBfMaQJes2pCLZaqpn95iR_SZmg_95yxZ6a5-AUGnGcOL32NvmqLTEpmKIB7r_H6amYOXEu6wLV1lAcrBGdHLy7Bqh-59YLPBp6JpsCPkkjIMC/s400/IMG_5507.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4YYOyZaIp6I09DRwk_SgDPCEVhe-rBC9DgHewP3a6xtirZ1kCMcFtEhwsxWB3B3GX9yohyJA9MGkE_4-pkkvnHxuqXhhSlg_nwFtpzwMhFcV5diX9hYv0FkbKjt92VIqJBlz0Y96OoffT/s1600/IMG_5510.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4YYOyZaIp6I09DRwk_SgDPCEVhe-rBC9DgHewP3a6xtirZ1kCMcFtEhwsxWB3B3GX9yohyJA9MGkE_4-pkkvnHxuqXhhSlg_nwFtpzwMhFcV5diX9hYv0FkbKjt92VIqJBlz0Y96OoffT/s400/IMG_5510.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqEdv94Wem7WgFRQXaXrfGLFFb_LhiI7paYPcuXfOonxrP3z6zPi0fbmAzN6Zye32V1FwVFbM0Xkf5EgPR7hTKfboc5w8Qmo0ylVNpaiBEhNi6HzC6mRdAZrxfhaieV5hLMIIh9EM5GfpC/s1600/IMG_5513.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqEdv94Wem7WgFRQXaXrfGLFFb_LhiI7paYPcuXfOonxrP3z6zPi0fbmAzN6Zye32V1FwVFbM0Xkf5EgPR7hTKfboc5w8Qmo0ylVNpaiBEhNi6HzC6mRdAZrxfhaieV5hLMIIh9EM5GfpC/s400/IMG_5513.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkW_rs-EofX7VQhyxxB_oqzisepwKUDfOAZ4OsZkrbmPGJWvBgchZBPJyWCqH4RXcpI-u5s4vNx6ffFTt973Ze0iv0E6rqGAW729EnjR-MnnM_XkE7KrsRBiAm_W-jeh6pdif9nmD7dB8d/s1600/IMG_5515.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkW_rs-EofX7VQhyxxB_oqzisepwKUDfOAZ4OsZkrbmPGJWvBgchZBPJyWCqH4RXcpI-u5s4vNx6ffFTt973Ze0iv0E6rqGAW729EnjR-MnnM_XkE7KrsRBiAm_W-jeh6pdif9nmD7dB8d/s400/IMG_5515.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi94Y-urLMTSVvT-ikGh1KTRWzUBJr58c6YN7r19WojtvFiAThTBP1fAw0PiGqfXJGgN4H1H4DLSKZXOIrKQqoR9uTGgd0LYVDQK480H04TnRJzB043LQ2tP7FzJqcP0hj2-WPr3z0i4qYT/s1600/IMG_5524.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi94Y-urLMTSVvT-ikGh1KTRWzUBJr58c6YN7r19WojtvFiAThTBP1fAw0PiGqfXJGgN4H1H4DLSKZXOIrKQqoR9uTGgd0LYVDQK480H04TnRJzB043LQ2tP7FzJqcP0hj2-WPr3z0i4qYT/s400/IMG_5524.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mury obronne Rodos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W rejonie pod basztą jest już nieco więcej turystów,
a po prawej, na trawie, stoi biały posąg. Tak nam się tylko wydaje, ponieważ
jest to kobieta ustylizowana na posąg, która stoi w całkowitym bezruchu. Kiedy
dłużej się przyglądamy macha nam prawą ręką i pokazuje kciukiem „OK”. Wtedy
można się mocno zdziwić. Widok jest bardzo ciekawy. Jako, że jesteśmy na Rodos,
nawet tutaj znajdą się jakieś koty. One są wszędzie. Ścieżka wyprowadza nas do
nowej części miasta, do głównej bramy. Trzeba obowiązkowo tam wejść, ponieważ
wejdziemy na uwielbianą przez wszystkich turystów wybrukowaną drogę rycerską
prowadzącą do Pałacu Wielkich Mistrzów. Po drodze mamy bardzo ciekawe trzy
muzea archeologiczne. Musimy uważać, żebyśmy nie poszli najpierw do muzeów,
ponieważ zapłacimy dużo więcej pieniędzy za wstęp… Najpierw polecam pójść za
tłumem do Pałacu Wielkich Mistrzów (jeśli na zwiedzanie starego miasta i murów
poświęciliśmy około 3h, to o godzinie, w której my przyjdziemy, tłumy będą już wracać.
Część pałacową rozpoznamy bardzo szybko, ponieważ, przed sobą widzimy aż trzy
potężne, okrągłe baszty. Pomiędzy nimi jest wejście do części pałacowej. Po
lewej mamy kasę biletową i to właśnie tutaj kupujemy bilety wstępu, a nie w
innych muzeach, ponieważ każde z nich ma swoją opłatę, a tylko tutaj można
kupić bilet łączony (combined ticket), który uprawnia nas do wstępu do
wszystkich muzeów. Bilet łączony kosztuje 15 EUR, a kupując je osobno w każdym
z muzeów zapłacimy łącznie 34 EUR. Różnica jest aż dwuipółkrotna, więc warto
zacząć zwiedzanie od pałacu. Chociaż ja nie jestem miłośnikiem historii i
muzeów, to jednak uważam, że warto zobaczyć każde z nich. To nie są byle jakie
eksponaty, ale zobaczymy tam rzeczy pochodzące sprzed naszej ery. Widać, że na
Rodos działo się bardzo wiele w tamtych czasach, skoro tyle rzeczy zostało
odkrytych i nadal prowadzi się prace archeologiczne w kilku miejscach. Każdy
zdaje obie sprawę z faktu, że jeszcze wiele zostało do odkrycia, co widać
chociażby po Lindos. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkwaypjnYB16uIDso2nbzKiGBkDmfKaXCk00KpBi8D2iq9OtlkuPUv0hGw4yWrjnBgDbDHaJZOyzroxwFOH5tMw27DlGuugaKGdDw20oro_WWGiw_hizmPnzaFHY_-sjo_TCuAuVzm5_ur/s1600/IMG_5560.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkwaypjnYB16uIDso2nbzKiGBkDmfKaXCk00KpBi8D2iq9OtlkuPUv0hGw4yWrjnBgDbDHaJZOyzroxwFOH5tMw27DlGuugaKGdDw20oro_WWGiw_hizmPnzaFHY_-sjo_TCuAuVzm5_ur/s400/IMG_5560.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-6bz32dn6RVP2e5P2m03v-LHV7ozDj5CWK2OM_THCoOd-NsoBRywdMYBCYJbeUGpAOgbUwx9ML4kay7-xjWropGzAuFBUwWlZxGWV0-MEi191WlZABq0NMT1Bsgtp_YtSIXux_y6o9Stz/s1600/IMG_5565.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-6bz32dn6RVP2e5P2m03v-LHV7ozDj5CWK2OM_THCoOd-NsoBRywdMYBCYJbeUGpAOgbUwx9ML4kay7-xjWropGzAuFBUwWlZxGWV0-MEi191WlZABq0NMT1Bsgtp_YtSIXux_y6o9Stz/s400/IMG_5565.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiGZv77l6rQE1G8E8j9IUc-Qd8f7gqqWTWWDn0JvLIm5L-CvlJE4Y60Q-PBTMWrDFn-xC7qHvN1sUGMAIqyRgbp3wa7-3xneHdEhQAzlmJNMMyJRRXZvozXoFPO5x_jU2UkIwSI-VsbGwI/s1600/IMG_5535.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiGZv77l6rQE1G8E8j9IUc-Qd8f7gqqWTWWDn0JvLIm5L-CvlJE4Y60Q-PBTMWrDFn-xC7qHvN1sUGMAIqyRgbp3wa7-3xneHdEhQAzlmJNMMyJRRXZvozXoFPO5x_jU2UkIwSI-VsbGwI/s400/IMG_5535.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX1ZJ1oFcQekCdLngK5e5ByyQA98g6gy0C_hHWBel_6vsXcx_9imRvkm4IygylqjbWWUE3eAfqCMs_BCtwkZA2il7U589h9VSdhvMT0Tqo2tJXCZYO3khnwu5f1eQSwBaWUE2pUClJmFdE/s1600/IMG_5555.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX1ZJ1oFcQekCdLngK5e5ByyQA98g6gy0C_hHWBel_6vsXcx_9imRvkm4IygylqjbWWUE3eAfqCMs_BCtwkZA2il7U589h9VSdhvMT0Tqo2tJXCZYO3khnwu5f1eQSwBaWUE2pUClJmFdE/s400/IMG_5555.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mury widoczne od zewnętrznej strony Pałacu Wielkich Mistrzów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRws-f-au1dAo2UhoaujrtyO_Yq9Hd8FzYQAKb7GY_RGYD2E8T43nHeqMcw5rnfYQP-NroIv2KkQnAu6fxnh_hKeErWTqyiNgW6xRw9xDI6k-5Ju7xosZAceOsyc-DD7LW2t8Wfv8cudjo/s1600/IMG_5606.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRws-f-au1dAo2UhoaujrtyO_Yq9Hd8FzYQAKb7GY_RGYD2E8T43nHeqMcw5rnfYQP-NroIv2KkQnAu6fxnh_hKeErWTqyiNgW6xRw9xDI6k-5Ju7xosZAceOsyc-DD7LW2t8Wfv8cudjo/s400/IMG_5606.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkrcoa3r6oBnGki_kqoOccsF72UTnf2FLKN6naAYZJQep0IYmPvL5jH_4hmXMulxcA_-PYEjxWCmWM6A2qJ9u7R6DSJxKWB_ZhSbnRyJoL27sHCOWxxx6M-FMLDhzDltVNJ0nbWEXBfhJB/s1600/IMG_5582.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkrcoa3r6oBnGki_kqoOccsF72UTnf2FLKN6naAYZJQep0IYmPvL5jH_4hmXMulxcA_-PYEjxWCmWM6A2qJ9u7R6DSJxKWB_ZhSbnRyJoL27sHCOWxxx6M-FMLDhzDltVNJ0nbWEXBfhJB/s400/IMG_5582.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhje7YY-wbyw8VF8nWk3mrV5fZKpWBr7jroG1g1HpSlyxMXn4qNvbUCTA_Rj6vaDWOZKReJMBsRNH0bRWRmSL4DcSPy5KBCQhOblR8DZirPsaR6uPdR18MJ00jUHdmZVN3Dkar3nLkgtyNe/s1600/IMG_5590.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhje7YY-wbyw8VF8nWk3mrV5fZKpWBr7jroG1g1HpSlyxMXn4qNvbUCTA_Rj6vaDWOZKReJMBsRNH0bRWRmSL4DcSPy5KBCQhOblR8DZirPsaR6uPdR18MJ00jUHdmZVN3Dkar3nLkgtyNe/s400/IMG_5590.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh0qwxVZbYV223old8KtH2Tn_PmGwFsd2blHigV1F3kuxVgnvws66EMMzDnG95PYXvPXxwIQucoI93IwxotdTZLQOqRIqFWzyH0KdhtiK691cNIvKWnPviOCAB0iLOVLkQHYDxkEn3_oyC/s1600/IMG_5594.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh0qwxVZbYV223old8KtH2Tn_PmGwFsd2blHigV1F3kuxVgnvws66EMMzDnG95PYXvPXxwIQucoI93IwxotdTZLQOqRIqFWzyH0KdhtiK691cNIvKWnPviOCAB0iLOVLkQHYDxkEn3_oyC/s400/IMG_5594.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm-29JhZVJlEc-JHEcXyfdgmZsxvYvNrGKzWaa02mX024_uKFiZCf3O_7btd532QUWfCwGkqm3pz8O6NrnwapdtPg0IpH2zc7QH9O7sTyD2bgvu97Vg4hEQCdwhVuJ0RV_S_sMqtW9TnRy/s1600/IMG_5599.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm-29JhZVJlEc-JHEcXyfdgmZsxvYvNrGKzWaa02mX024_uKFiZCf3O_7btd532QUWfCwGkqm3pz8O6NrnwapdtPg0IpH2zc7QH9O7sTyD2bgvu97Vg4hEQCdwhVuJ0RV_S_sMqtW9TnRy/s400/IMG_5599.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpQDmHBAqtngM-n9YvvphG22AO0jjz_qHXKl2wKq2uvdtzN3gGAWTbxY7trb-ZQiCH02Muokn7uxHNxc4qlfEhJq4zLp-alDgmvtVkXybA-umjbAJqMWfRU03YWw5jeOFJ5p2dhvhypqR8/s1600/IMG_5605.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpQDmHBAqtngM-n9YvvphG22AO0jjz_qHXKl2wKq2uvdtzN3gGAWTbxY7trb-ZQiCH02Muokn7uxHNxc4qlfEhJq4zLp-alDgmvtVkXybA-umjbAJqMWfRU03YWw5jeOFJ5p2dhvhypqR8/s400/IMG_5605.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pałac Wielkich Mistrzów - główne wejście i droga ryscerska prowadząca do pałacu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Do wyboru mamy cztery muzea (podaję ceny wstępu,
gdybyśmy kupowali osobno bilety): Pałac Wielkich Mistrzów (tu jesteśmy) 8 EUR,
Muzeum archeologiczne 12 EUR, Muzeum artystyczne 8 EUR, bizantyjski kościół 4 EUR. Kupując bilet łączony, zaczynamy
zwiedzanie Pałacu Wielkich Mistrzów. Od razu mówię, że na obejrzenie wszystkich
eksponatów będziemy potrzebować około czterech godzin we wszystkich muzeach,
dlatego zarezerwujmy sobie dużą ilość czasu. Na początku wchodzimy na duży
dziedziniec pałacowy z wielkimi rzeźbami pod każdym łukiem, jaki widzimy przed
sobą. Za kasami mamy wejście do pałacu. Oglądamy w nim głównie eksponaty z
dawnych lat, takie jak naczynia ceramiczne, narzędzia, itp. rzeczy. Później
zwiedzamy poszczególne pomieszczenia w pałacu. Trzeba przyznać, że pokoi mieli
bardzo dużo, aż trudno je zliczyć. Moją uwagę najbardziej przykuwały
artystycznie mozaiki w wielu pomieszczeniach, które ułożono z drobnych kamieni, potężne świeczniki, czy też piękno samego pałacu od
wewnątrz. Muszę dodać, że został on wyremontowany w taki sposób, żeby jak
najbardziej oddawał klimat dawnych czasów i to z pewnością się udało
konserwatorowi zabytków. W dwóch pokojach zobaczymy jednak ogromne żyrandole
widzące na łańcuchach, które ewidentnie nie pasują do tamtej epoki, ponieważ przypominają
nowoczesne żyrandole z Ikei. To tylko niewielkie niedociągnięcie, ale reszta,
jak najbardziej przyciąga wzrok. Do zwiedzania mamy udostępnione dwa wielkie
piętra. Kiedy zwiedziliśmy już część pałacową polecam pójść do Muzeum Archeologicznego.
Tam poświęcimy najwięcej czasu, ponieważ na początku wejdziemy na bardzo
podobny dziedziniec, gdzie tak samo mamy udostępnione dwa piętra do zwiedzania.
Również tutaj mamy całe mnóstwo pokoi, a w każdym z nich umieszczono liczne
eksponaty (głównie ceramikę). Właśnie dla niej warto przyjść, ponieważ trudno
uwierzyć, że ponad 2000 lat temu ludzie potrafili wykonywać tak kolorowe i
rzeźbione naczynia. Muzeum jest o tyle ciekawe, że do zwiedzania udostępniono
dosłownie wszystko, dlatego niech nam się nie wydaje, że przejście dwóch pięter
i wejście do każdego pokoju to już jest koniec. Wręcz przeciwnie. Wejdziemy do
potężnej hali z bardzo wielkimi eksponatami, a później przejdziemy do kolejnych
miejsc z odnogami i odnogami odnóg… Wchodząc do jednego pomieszczenia,
zobaczymy, że jest przejście do ogrodu, z ogrodu, do kolejnego budynku, a w tym
budynku z poszczególnych pokoi do innych pokoi. I tak zobaczymy, ze na to
muzeum poświęcimy około 2,5 godziny chcąc tylko pobieżnie obejrzeć eksponaty. Trzeba
pamiętać, że tutaj jest mnóstwo odnóg, ale nie musimy się bać, że pogubimy się,
ponieważ i tak wyjdziemy do głównej części pałacowej. Po przeciwnej stronie
brukowanej ulicy przejdziemy do Muzeum Artystycznego. Jest to większa hala,
gdzie skupiono się na artystycznie malowanej ceramice i talerzach. Możemy tutaj
zobaczyć, jak wiele pięknych naczyń odkryto, a gdy bliżej przyjrzymy się
wielkim wazom, to zauważymy, jak starannie je posklejano z dziesiątków małych
części. Ktoś wykonał bardzo dobry kawał pracy. Uważam, że warto zobaczyć
wszystkie eksponaty. Ostatnie muzeum to bizantyjski kościół. Warto go zwiedzić
ze względu na architekturę. Można zobaczyć, jak z kamienia wybudowano potężne
łuki wieńczące sklepienia i jak ciekawie do środka wpada światło słoneczne. Kościół
jest duży, dlatego, przebywając w głównej części, czujemy ogrom przestrzeni.
Jest naprawdę pięknie wybudowany pod każdym względem.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEehCYfI_Ov6dBekBmNRCP24c2hs4bAs6KFhqBbNH8nIIX6sJKDdCDBBajOG_6D316GvS04rQ4VGmaNrBgMStehVFAyeQjXqCpqVFdfsrZPtv8y2ZVNg8amMGWC1dbMAczlKYPHjjZ_7Px/s1600/20171004_132638.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEehCYfI_Ov6dBekBmNRCP24c2hs4bAs6KFhqBbNH8nIIX6sJKDdCDBBajOG_6D316GvS04rQ4VGmaNrBgMStehVFAyeQjXqCpqVFdfsrZPtv8y2ZVNg8amMGWC1dbMAczlKYPHjjZ_7Px/s640/20171004_132638.jpg" width="428" /></a><br />
Mapa muzeów - pamiętajmy, żeby nie pomylić kas biletowych i kolejności zwiedzania</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3t0BBmRDz3s5fDFjqQIwdp_jKZL3EO7VITBPfb-pIta8vQGM2C_1xSh_-2413PqvV6z2Yp6UTHxWmXzrtRNOiUKe1eCPUVBT80EHfO2ttaNuhgAXRrExg1-K-DPpMpCGn0q0nTGCWkJMM/s1600/IMG_7793.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3t0BBmRDz3s5fDFjqQIwdp_jKZL3EO7VITBPfb-pIta8vQGM2C_1xSh_-2413PqvV6z2Yp6UTHxWmXzrtRNOiUKe1eCPUVBT80EHfO2ttaNuhgAXRrExg1-K-DPpMpCGn0q0nTGCWkJMM/s400/IMG_7793.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Gd4fE0gWr3LI_KSU6bpck_hTfYE4YFAWP6eOxSNQb8tfH15PHNyAl04kpizHf9A3D5R1wC2SCOc9NaZEXibKaU1zqEUAgePcmuc8IPmqTb4KvUEE1kI3vOnk7kjYKj028qgeJQrhvfE1/s1600/IMG_7713.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Gd4fE0gWr3LI_KSU6bpck_hTfYE4YFAWP6eOxSNQb8tfH15PHNyAl04kpizHf9A3D5R1wC2SCOc9NaZEXibKaU1zqEUAgePcmuc8IPmqTb4KvUEE1kI3vOnk7kjYKj028qgeJQrhvfE1/s400/IMG_7713.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYgDICPYSQIOFYF83arrPfLGxRHJhlI1HguuewGB_jAuWUeX2MQ2-WZACTKLLIH0Dc3xLRQTGMJaBlmg1ejF8conkMZUTj-M1_r3LWffQaNG8tKvwn8J7MBUbaAEuLPZTBi4A0mCF2g3jP/s1600/IMG_7724.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYgDICPYSQIOFYF83arrPfLGxRHJhlI1HguuewGB_jAuWUeX2MQ2-WZACTKLLIH0Dc3xLRQTGMJaBlmg1ejF8conkMZUTj-M1_r3LWffQaNG8tKvwn8J7MBUbaAEuLPZTBi4A0mCF2g3jP/s400/IMG_7724.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjXm4N8hDi8wwCqMidOXpms6mBS_yfqBQ1FmKEQDuTNcuAanXM0rUEc67bdSN-v0gQ4IFphQBvgzJX_Z8uB4tZPTk7e9V6MrP56IPT6zh0bWi6q5qqLuDIUbG6T-FbSoV9cBytBxtiuMk4/s1600/IMG_7738.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjXm4N8hDi8wwCqMidOXpms6mBS_yfqBQ1FmKEQDuTNcuAanXM0rUEc67bdSN-v0gQ4IFphQBvgzJX_Z8uB4tZPTk7e9V6MrP56IPT6zh0bWi6q5qqLuDIUbG6T-FbSoV9cBytBxtiuMk4/s400/IMG_7738.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOx-pfe54snIPHHIPqCtJ1OZVgNKwfOINk8RzsIzHSphFqE1FMRB8qbYtkNTVz2_5QhcH4rHQ6klAp5_erGF2T4QhkD07l2_fRd5LDqdDZ5ihXHmbspKMhmy9SNY9mOs2TwvVlrvpJh6pK/s1600/IMG_7769.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOx-pfe54snIPHHIPqCtJ1OZVgNKwfOINk8RzsIzHSphFqE1FMRB8qbYtkNTVz2_5QhcH4rHQ6klAp5_erGF2T4QhkD07l2_fRd5LDqdDZ5ihXHmbspKMhmy9SNY9mOs2TwvVlrvpJh6pK/s400/IMG_7769.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnNQwW6heiSeIyYSCF_00k8vkhyfdK_paZV4KdVnARu5Qo6hXZeg8yHadzaVCZt4kgkcS23OpynCD6LfxFp2GU6OGA7FPi-u970iakqkxs93ZOb5fvOxXjTAG7W3I1fqWJVUMaRKqYxJnZ/s1600/IMG_7783.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnNQwW6heiSeIyYSCF_00k8vkhyfdK_paZV4KdVnARu5Qo6hXZeg8yHadzaVCZt4kgkcS23OpynCD6LfxFp2GU6OGA7FPi-u970iakqkxs93ZOb5fvOxXjTAG7W3I1fqWJVUMaRKqYxJnZ/s400/IMG_7783.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXpwafa3c9P1upozymSiOJiPVPOi0dX4koInAWzzZQtlMsgHa8svmFZmdVisqg86n5Iu6g5qyHzlTsae24f8g1lhG5MSxD2oUpH-6qBbKbXBxpYjLNPW_194h2oZYzqYSr4-IpuDTBGncr/s1600/IMG_7790.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXpwafa3c9P1upozymSiOJiPVPOi0dX4koInAWzzZQtlMsgHa8svmFZmdVisqg86n5Iu6g5qyHzlTsae24f8g1lhG5MSxD2oUpH-6qBbKbXBxpYjLNPW_194h2oZYzqYSr4-IpuDTBGncr/s400/IMG_7790.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0rNG9wcBA-aIgVuUiKHqS6KYwDfMQx2CWa-aUIgVxkyYuTmQ4_JpQryjreKDGKgtcawuv_N8dNzc1OGPS84DGS93yMOXIPIBzEur9QjUX4yZ8r4-Qes6a_umkERHeJK1E0mQ18NtkbkO3/s1600/IMG_7792.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0rNG9wcBA-aIgVuUiKHqS6KYwDfMQx2CWa-aUIgVxkyYuTmQ4_JpQryjreKDGKgtcawuv_N8dNzc1OGPS84DGS93yMOXIPIBzEur9QjUX4yZ8r4-Qes6a_umkERHeJK1E0mQ18NtkbkO3/s400/IMG_7792.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Eksponaty w muzeach, kamienne mozaiki z drobnych kamieni, świecznik i wielka hala z kolumnami</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2NL8mePaYnUM2bqJHaZSWJJv7YH-4RO8jHywG_cgpcDFDH11CsMYmVjbJrxBr9sUg8a3HTQdGRLSEZoGq5HgX-dtEi6yMcfQ_xLIviAdVjpAHKTTGoGCc5uhGEWvGwN6NaMM5wRaDc5Lj/s1600/IMG_7857.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2NL8mePaYnUM2bqJHaZSWJJv7YH-4RO8jHywG_cgpcDFDH11CsMYmVjbJrxBr9sUg8a3HTQdGRLSEZoGq5HgX-dtEi6yMcfQ_xLIviAdVjpAHKTTGoGCc5uhGEWvGwN6NaMM5wRaDc5Lj/s640/IMG_7857.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Sklepienie kamiennego kościoła bizantyjskiego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2J0b_Trt4hSh1HuAHWNxk9GEMXFHXpLzXN_tMCi5F6noEwUTT6KFr_iSMjcj6a_cNzRwsa-fGaYBtTzceXcBU9KW459IMfF_pk_FEZm9U6LUKJCwEHZNnNU96xzIRqt_xu1ISvdgdgJuM/s1600/IMG_5682.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2J0b_Trt4hSh1HuAHWNxk9GEMXFHXpLzXN_tMCi5F6noEwUTT6KFr_iSMjcj6a_cNzRwsa-fGaYBtTzceXcBU9KW459IMfF_pk_FEZm9U6LUKJCwEHZNnNU96xzIRqt_xu1ISvdgdgJuM/s400/IMG_5682.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiJrlth1EEPsePSSUEzQ0LvkFdKbfLHplRdl4Fcxeazd-c1tcNYKrFgV-E4o2vRV7zd5knvv5MxWmjhth3Sgk7AqkD9Rm2jm1Gy6b5_ylXkloK6Yl89uglXUJpE_hjC2gLCgUlH5QILW7Y/s1600/IMG_5638.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiJrlth1EEPsePSSUEzQ0LvkFdKbfLHplRdl4Fcxeazd-c1tcNYKrFgV-E4o2vRV7zd5knvv5MxWmjhth3Sgk7AqkD9Rm2jm1Gy6b5_ylXkloK6Yl89uglXUJpE_hjC2gLCgUlH5QILW7Y/s400/IMG_5638.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmbIET5JZCf1oWyRbRFDU35sBdHXRfqCK1IoIOb5_O-FHy0DDCgXRDmSYPhuZV9dNsqLqBAvBo4afpht5yOp6mK7nRWCSKiVrq-UENDRmmOHrnoJQqVaXXFmYkPSvrRj1nHfcCXDr0Dm1d/s1600/IMG_5639.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmbIET5JZCf1oWyRbRFDU35sBdHXRfqCK1IoIOb5_O-FHy0DDCgXRDmSYPhuZV9dNsqLqBAvBo4afpht5yOp6mK7nRWCSKiVrq-UENDRmmOHrnoJQqVaXXFmYkPSvrRj1nHfcCXDr0Dm1d/s400/IMG_5639.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpeJ3mtiDPikrMZGYuC0Sna1tDlkLCy0oOryk5SgVcCYwAW6nFaxCkcY3F_eVQUx0LKXv0DBR3ofYuT_eQqxVxDv2qWXMq88X8X4GTTZntdSGMxkKsw6VQa2PQNL9VkYbxrpAyEfDQ9Q7n/s1600/IMG_5666.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpeJ3mtiDPikrMZGYuC0Sna1tDlkLCy0oOryk5SgVcCYwAW6nFaxCkcY3F_eVQUx0LKXv0DBR3ofYuT_eQqxVxDv2qWXMq88X8X4GTTZntdSGMxkKsw6VQa2PQNL9VkYbxrpAyEfDQ9Q7n/s400/IMG_5666.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaiM7UQj4dAsH7M4IRahNMrYpdsrDWXicX3ojD2XPAQIcu87C1nKU4Vx-eGFAuZFAQpFQ-Yp5eX350ZCFqUMScCwazLbUuaVB0G1gihNn457C6oUHkG3tzVkdN55I7kFRYkL9sMqv6HkAO/s1600/IMG_5669.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaiM7UQj4dAsH7M4IRahNMrYpdsrDWXicX3ojD2XPAQIcu87C1nKU4Vx-eGFAuZFAQpFQ-Yp5eX350ZCFqUMScCwazLbUuaVB0G1gihNn457C6oUHkG3tzVkdN55I7kFRYkL9sMqv6HkAO/s400/IMG_5669.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgomr0vsvXdkssKMQYy6AqHP5DvAsiPF-AFj-bFmQRxq6hDh__b7OeQhKxsvaO-Z0HZMlUfiRSpdiHgY4A1KyKs7z-v_4yBezghYTs_k3IlBrib73Jp93ZJYo7PAOSb6p8ZMA44wAQIRcwT/s1600/IMG_5654.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgomr0vsvXdkssKMQYy6AqHP5DvAsiPF-AFj-bFmQRxq6hDh__b7OeQhKxsvaO-Z0HZMlUfiRSpdiHgY4A1KyKs7z-v_4yBezghYTs_k3IlBrib73Jp93ZJYo7PAOSb6p8ZMA44wAQIRcwT/s400/IMG_5654.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na terenie muzeów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kiedy opuścimy ostatnie muzeum, zobaczymy niewielu
ludzi, ponieważ zegarki wskażą nam godzinę 16.00. Polecam więc jeszcze na koniec
dnia udanie się w rejon wielkiego bukietu kwiatów i zakupienie lokalnej oliwy w
czarnych puszkach, ponieważ jest najwyższej klasy i po bardzo dobrej cenie.
Wracając w stronę głównego przystanku autobusowego przejdźmy z powrotem do
części portowej. Polecam kupić pyszne lody w tutejszych budkach i przejść w
stronę plaży Rodos. Mapa nie będzie nam potrzebna, ponieważ wystarczy iść tylko
przed siebie. Miniemy meczet Sulejmana, nieudostępniony dla zwiedzających, czy
też ogromną Bibliotekę Osmańską. Nie pytajmy Greków o meczet, bo oni nie
przepadają za Turcją. W końcu przez ponad 400 lat wyspa była okupowana przez
nich. W około 15min dojdziemy do przepięknej plaży Rodos, mijając po drodze
luksusowe, kilkupiętrowe kasyno. Plaża jest piaszczysta, bardzo duża i ciągnie
się setkami metrów. Złote piaski jednocześnie są końcem wyspy Rodos i dlatego
można powiedzieć, że sama plaża jest mocno wysunięta w morze, tworząc żółty
cypel owiewany silnymi wiatrami. Tutaj stykają się dwa morza, dzięki czemu zobaczymy
piękny kolor wód. Na początku wychodzimy na bardzo szeroki, piaszczysty teren,
gdzie nie ma ani jednego parasola ani leżaka. Każdy może się rozłożyć z
ręcznikiem, a miejsca na pewno nie zabraknie. Polecam przyjść w to miejsce,
ponieważ po drugiej stronie wody widzimy górzystą Turcję. Jednak nie góry
Turcji zachwycą nas najbardziej. Styk dwóch mórz i głębiny morskie powodują, że
przy plaży widzimy niesamowity kolor wód. Przy brzegu morze ma barwę jasnego i
intensywnego błękitu. Kilkanaście metrów w głąb te same wody są jakby
oddzielone równoległą do brzegu linią, za którą patrzymy na ciemnogranatowe
głębiny morskie. Widok jest tak niezwykły, że aż trudno uwierzyć. Inna kwestia
to fakt, że gdy wieje wiatr i powstają duże fale, równa linia oddzielająca
jasne wody od tych granatowych ciągle jest równa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYKV-mbd-H1hbj_NhtkZpMnyuPzwuUA8ATHMNHR8beW5hPk8eErT8gOvOGR_5XoW_r-DZSjVDFMEf826sz01UUvmpY-U6bPqtxP5Kf5MAZneSQZY3RAwa7C3NbDqRbeQS6FuIsn3na_z1-/s1600/IMG_5723.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYKV-mbd-H1hbj_NhtkZpMnyuPzwuUA8ATHMNHR8beW5hPk8eErT8gOvOGR_5XoW_r-DZSjVDFMEf826sz01UUvmpY-U6bPqtxP5Kf5MAZneSQZY3RAwa7C3NbDqRbeQS6FuIsn3na_z1-/s640/IMG_5723.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Styk dwóch mórz: Egejskiego i Śródziemnego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widząc, jak tu jest pięknie postanowiłem, że pójdę
wzdłuż całej plaży i zrobię zdjęcia tego ciekawego zjawiska. Nie bez powodu w
drugiej części, wybudowano mnóstwo, wielopiętrowych hoteli. Można powiedzieć,
że połowa plaży jest niezagospodarowana, a druga połowa bardzo mocno. W części
z hotelami mimo wszystko nie widziałem dużego ruchu, a za to mogłem wykonać
kilka dobrych ujęć. Co mnie jeszcze zachwyciło w tym miejscu? W rejonie z
hotelami polecam wyjść na wielki, betonowy blok wyprowadzony w morze. Na jego
końcu rozbijają się duże fale z wielkim impetem, dlatego nie radzę podchodzić
do samego końca. Z betonowego bloku możemy wykonać bardzo dobre zdjęcia
pokazujące całe zjawisko. Wracając plażą do punktu wyjścia znowu jesteśmy w
części niezagospodarowanej. Warto jeszcze raz przyjrzeć się równej linii. Idąc
wzdłuż zabudowań zobaczymy, że wzdłuż nich rozstawiono trzy skupiska leżaków i
parasoli w czterech rzędach. Dwa z nich są w kolorze ciemnoniebieskim, a w
środkowym cień dają parasole ze słomy. Patrząc w morze zauważymy coś dziwnego.
Nie ma żadnego dojścia, a kilkadziesiąt metrów w głąb morza stoi betonowa konstrukcja,
przypominająca lotniskowe schody prowadzące do samolotu. Kiedy przyjrzymy się im
dłużej, zobaczymy, że ludzie płyną do nich, wchodzą na różne poziomy wieży i
skaczą na głowę do wody. Dopiero po dłuższym przyjrzeniu się sprawie odkryjemy,
po co wybudowano betonowe stopnie na środku morza… Jak widać, dzień w mieście
Rodos jest bardzo długi, dlatego przyjeżdżajmy jak najwcześniejszym autobusem i
zwiedzajmy ile tylko się da, ponieważ atrakcji nie brakuje, a jeśli chcemy
dokładnie zobaczyć najważniejsze miejsca, to będziemy potrzebowali mnóstwo
czasu. Jak widać, czasu na kąpiel już zabrakło, ale za to mogłem wykonać serię
dobrych zdjęć na plaży, pokazujących ciekawe zjawisko, jakim z pewnością jest równa
linia, oddzielająca płycizny od głębin morskich. Najbardziej jednak podobały mi
się średniowieczne mury i baszty, ponieważ, kiedy zastanowimy się nad faktem,
ile czasu mogli je budować joannici, to zobaczymy, że jest to budowla na skalę
światową. Przytłacza swoim ogromem i co najważniejsze, będziemy obcować z
bogatą historią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhmZIyz9O3X9xK1RE_TrF1qa-rFr85338Eq3ttj7bHjYphAz0ygka47TY4Bp5DXrwxnidwNbqoAVfW_Irnl0X07QkDWUTFvoaoHxbSRywum2yb-UEhks50INOOFpwq1hy1hFbyEe72R8hY/s1600/IMG_5700.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhmZIyz9O3X9xK1RE_TrF1qa-rFr85338Eq3ttj7bHjYphAz0ygka47TY4Bp5DXrwxnidwNbqoAVfW_Irnl0X07QkDWUTFvoaoHxbSRywum2yb-UEhks50INOOFpwq1hy1hFbyEe72R8hY/s320/IMG_5700.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYpTqjtcW48E9ZobGKifvDCrTMcG6NQ6b3W7-WMks5T36umnPn12unIEvHowdIPQeJmApHjCufhLybVJuiNovB3x40czrhF-82pVEU-ydz8NkzwfVjYbge4r6Tin8Wl9ddwedO6i4vs_MF/s1600/IMG_5705.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYpTqjtcW48E9ZobGKifvDCrTMcG6NQ6b3W7-WMks5T36umnPn12unIEvHowdIPQeJmApHjCufhLybVJuiNovB3x40czrhF-82pVEU-ydz8NkzwfVjYbge4r6Tin8Wl9ddwedO6i4vs_MF/s320/IMG_5705.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtUpxR6EwgNTDnPMZXsggItYwBz68CFs6hwGRDz3jOEQCq-sp0Ad1Vy7NfZCUgz2tj8tQxSgFjePNt5meI0t28u9ZshYIZieWYhZd2K59xjzBAcyp6DHpTr7hAuQkxs1HJO-Kr3tBSL0WQ/s1600/IMG_5710.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtUpxR6EwgNTDnPMZXsggItYwBz68CFs6hwGRDz3jOEQCq-sp0Ad1Vy7NfZCUgz2tj8tQxSgFjePNt5meI0t28u9ZshYIZieWYhZd2K59xjzBAcyp6DHpTr7hAuQkxs1HJO-Kr3tBSL0WQ/s320/IMG_5710.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYKV-mbd-H1hbj_NhtkZpMnyuPzwuUA8ATHMNHR8beW5hPk8eErT8gOvOGR_5XoW_r-DZSjVDFMEf826sz01UUvmpY-U6bPqtxP5Kf5MAZneSQZY3RAwa7C3NbDqRbeQS6FuIsn3na_z1-/s1600/IMG_5723.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYKV-mbd-H1hbj_NhtkZpMnyuPzwuUA8ATHMNHR8beW5hPk8eErT8gOvOGR_5XoW_r-DZSjVDFMEf826sz01UUvmpY-U6bPqtxP5Kf5MAZneSQZY3RAwa7C3NbDqRbeQS6FuIsn3na_z1-/s320/IMG_5723.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb_x6aOvI9uvMuq0IpS7U-4-nQlBvcEvZZ1jCcS08XVukk8SElWbRMQUnFSX9KE5O_AGAfMS2sFXiX2WcfXanLEuLdYTlIuEfzmh8XPLAMcnML9-E_UmIFRC2XuDg41QxdZkbLob9shIuq/s1600/IMG_5727.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb_x6aOvI9uvMuq0IpS7U-4-nQlBvcEvZZ1jCcS08XVukk8SElWbRMQUnFSX9KE5O_AGAfMS2sFXiX2WcfXanLEuLdYTlIuEfzmh8XPLAMcnML9-E_UmIFRC2XuDg41QxdZkbLob9shIuq/s320/IMG_5727.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglGzkHIuotguY0F6Av9HZ9rxU0ZFLXDGGDjwsd8Pyq8h4MljeiTVg_ok0ujhXFlVSGaFZvN8Q6COpDcKPlUwwhQkrd8AcXTFLctlkDBKfAJyHhUJyb9deohxOb7PYiUiO7I1mz-iUIuGFi/s1600/IMG_5740.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglGzkHIuotguY0F6Av9HZ9rxU0ZFLXDGGDjwsd8Pyq8h4MljeiTVg_ok0ujhXFlVSGaFZvN8Q6COpDcKPlUwwhQkrd8AcXTFLctlkDBKfAJyHhUJyb9deohxOb7PYiUiO7I1mz-iUIuGFi/s320/IMG_5740.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgapqvVCcOolI9MxW0Grq25z4GbwIsfJ1bMfk_Kog1kG8yd3y91lGBu8nmZpjIHljs7DHfVb-G9VP4yl4HZ1-rNY0i1iaSnNYXhRqdPDxjXiko6b_5GGBgchmmR6p-EbNhIxzDv32mPeyqH/s1600/IMG_5761.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgapqvVCcOolI9MxW0Grq25z4GbwIsfJ1bMfk_Kog1kG8yd3y91lGBu8nmZpjIHljs7DHfVb-G9VP4yl4HZ1-rNY0i1iaSnNYXhRqdPDxjXiko6b_5GGBgchmmR6p-EbNhIxzDv32mPeyqH/s320/IMG_5761.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRmEfL5jISeq6diHKosm3KvE9BP6Ihiw2hN5ulIF7SWo3wmoufyV31lUh1SjHLLxxiitPfJGh1-1RJRoGKLUro5GrTuEfuvsAPZveo7muor09NbXgJ9WcVb3WRklXxb7JO-wGr-3zyQqIv/s1600/IMG_5784.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRmEfL5jISeq6diHKosm3KvE9BP6Ihiw2hN5ulIF7SWo3wmoufyV31lUh1SjHLLxxiitPfJGh1-1RJRoGKLUro5GrTuEfuvsAPZveo7muor09NbXgJ9WcVb3WRklXxb7JO-wGr-3zyQqIv/s320/IMG_5784.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxSsXUGDUYRgcgvfz5eH42xewnIxZ9Rt2tM7PPblZ3nvJ6bXTtT9DOmCqJ1kjAbfZ_FTX0HhAJB2zftEXZ47UOnPhHO8wZRtruXNa11jUag09Vsy_fRrDmOh7UYKc_3Lax5ewdJlT0oT2y/s1600/IMG_5792.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxSsXUGDUYRgcgvfz5eH42xewnIxZ9Rt2tM7PPblZ3nvJ6bXTtT9DOmCqJ1kjAbfZ_FTX0HhAJB2zftEXZ47UOnPhHO8wZRtruXNa11jUag09Vsy_fRrDmOh7UYKc_3Lax5ewdJlT0oT2y/s320/IMG_5792.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifT9xxbk9HkpZpfhfObYojt2Mmf4FQPPFg-5-hiMiUdW2-6tpIKbw9InGGcR5YZTHVIZyITr8d6NnJMXcAcCjYiLQvnEtj0XB1gs-9NWtxC_PK-dvzXwF15W5Sd-7i8JTacIvR4TNHNMmR/s1600/IMG_5797.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifT9xxbk9HkpZpfhfObYojt2Mmf4FQPPFg-5-hiMiUdW2-6tpIKbw9InGGcR5YZTHVIZyITr8d6NnJMXcAcCjYiLQvnEtj0XB1gs-9NWtxC_PK-dvzXwF15W5Sd-7i8JTacIvR4TNHNMmR/s320/IMG_5797.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJFe-qhW3gAO4ELHIsIDUN3LMpMEKrmnZgG6jyGrGr4kjlUHcQc9XezpI5C5mTTsYFhqQqE1jF88wvVw6pHKPqACOFug4orhXeLWdJ4oTCwCCOT8sUz6Ky3zQdgG9B9sHyVKN1TYtpgIEz/s1600/IMG_5698.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJFe-qhW3gAO4ELHIsIDUN3LMpMEKrmnZgG6jyGrGr4kjlUHcQc9XezpI5C5mTTsYFhqQqE1jF88wvVw6pHKPqACOFug4orhXeLWdJ4oTCwCCOT8sUz6Ky3zQdgG9B9sHyVKN1TYtpgIEz/s320/IMG_5698.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR-g6cNezx9fRW-0RzvHFQWEeImcrhaujdhVKbylf90cqw2yttc5co7rOIC2hpc1l2B1ClidTa7qwmwow6XkZdVZNGlDmuY0xuPA1YFfb_om_I7bdGk1XFOBqFwjg_rRq2Eu7Kj-ap0925/s1600/IMG_5762.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR-g6cNezx9fRW-0RzvHFQWEeImcrhaujdhVKbylf90cqw2yttc5co7rOIC2hpc1l2B1ClidTa7qwmwow6XkZdVZNGlDmuY0xuPA1YFfb_om_I7bdGk1XFOBqFwjg_rRq2Eu7Kj-ap0925/s320/IMG_5762.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niezwykłe kolory wód oddzielone równą linią i plaża na Rodos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>4. WYSPA CHALKI</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3P2jeO3-Y2LQOw4tn-beYbOlxslWT1UgKRRv280iah36KYVbv4EeroxqsBFSH2DWGQgZnzb_HgBuizL824L2CM_-taykLavKvuXhR6LyGTGwm9ExVViQkK8de129Obf64XemkPeWdT2kZ/s1600/IMG_4770.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3P2jeO3-Y2LQOw4tn-beYbOlxslWT1UgKRRv280iah36KYVbv4EeroxqsBFSH2DWGQgZnzb_HgBuizL824L2CM_-taykLavKvuXhR6LyGTGwm9ExVViQkK8de129Obf64XemkPeWdT2kZ/s640/IMG_4770.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rajska zatoka na wyspie Chalki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na Rodos przychodzi taki czas, kiedy musimy się
zastanowić nad rejsem do którejś z małych wysp – Chalki lub Symi. Obie mają
podobny klimat, dlatego należy kierować się głównie tym, co nas interesuje.
Symi oferuje piękne widoki, możliwość zobaczenia typowo greckiej architektury
oraz mnóstwo kapliczek i jednego kościoła. Moim zdaniem Chalki oferuje więcej
atrakcji, ponieważ mamy wszystko to co na Symi, ale dodatkowo skorzystamy z dwóch
fenomenalnie pięknych plaż. Wybór jest więc oczywisty: płyniemy na Chalki! Jestem
miłośnikiem pięknych krajobrazów, dlatego ta część najbardziej mnie interesuje,
ponieważ domki w stylu greckim i kościoły mamy wszędzie, a piaszczyste plaże z
krystalicznie czystymi, błękitnymi wodami są zawsze perłami wysp greckich. Z
tego względu wybór padł na Chalki. Wycieczkę możemy zorganizować na dwa
sposoby: na własną rękę, albo z biurem podróży. Biuro podróży oczywiście
zażyczy sobie dużo większej opłaty, a my chcemy mieć piękną wycieczkę i nie
wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Z tego względu polecam organizację wycieczki
na własną rękę. Wystarczy, że pojedziemy autobusem komunikacji miejskiej do
ostatniego przystanku w mieście Rodos. Do portu Mandraki mamy zaledwie 500m
pieszej wędrówki, więc wybieramy pierwszy kurs autobusem do Rodos i po
przyjeździe idziemy do portu. Lokalne firmy same ci zaoferują rejs na Chalki
lub Symi. Wystarczy, że przejdziesz się wzdłuż wybrzeża i rejs już masz
załatwiony. Nawoływacze szukają chętnych, a i tak najprawdopodobniej na jednym
ze statków zobaczymy wycieczkę organizowaną przez któreś biuro podróży.
Zaoszczędzimy w ten sposób około 30 EUR. To dużo, ponieważ wycieczki z biur
podróży przyjeżdżają do tego samego portu i jadą autokarem, więc tak naprawdę
niczego nie zmieniamy poza opłatą. Trzeba dodać, że autobusy komunikacji
miejskiej są wygodne i klimatyzowane, więc komfort jazdy mamy taki sam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Z Rodos płyniemy 1h 10min, a sama wyspa znajduje
się około 6km na zachód od najdalej wysuniętego punktu Rodos. W trakcie rejsu
zobaczymy zielone i lesiste zbocza gór na Rodos, a po 30min przepłyniemy obok
małej wyspy, gdzie ludzie założyli farmę ryb na morzu. W tym miejscu można ze
statku podziwiać podskakujące delfiny, jeśli tylko będziemy mieli szczęście. Kiedy
podpływamy do Chalki panorama wyspy bardzo przyciąga wzrok, ponieważ po prawej
widzimy wysoką górę, a przed nami kolorowe domy z czerwonymi dachami, co jest
niezwykłe. Na wyspie mieszka 300 ludzi w sezonie, a w zimie około 80. Na Chalki
długo brakowało wody i przywożono ją beczkowozami. Dopiero od roku 2016
wydrążono studnię głębinową i w większej części może być pokryte
zapotrzebowanie na nią. Najczęściej mieszkańcy kupowali butelkowaną wodę, która
jest przywożona statkami. Mieszkańcy nie mają nawet swojego źródła energii.
Prąd jest dostarczany kablem poprowadzonym dnem morskim z elektrowni
znajdującej się na południu Rodos. Jeśli ktoś lubi architekturę, to na Chalki
nie ma zbyt wiele okazałych budowli, lub związanych ze znaczącą historią.
Znajdziemy tu jeden kościół o nazwie Agios Nicolaus, 360 kapliczek (wypada
średnio 1,5 kapliczki na mieszkańca) i biały ratusz. Kościół jest bardzo
ciekawy ze względu na architekturę. Co mi się w nim podobało? Przede wszystkim
chodniki wybudowane z niezwykle równo poukładanych, białych i małych otoczaków.
Na środku ułożono kilka wzorów w kształcie rozety. Przyglądając się chodnikowi
o dużej powierzchni od razu zobaczymy ogrom pracy, jaką włożono w tak staranne
przygotowanie i wykonanie deptaka przed kościołem. Schody do niego również
wykonano w takim samym stylu. Przed kościołem rośnie pojedyncze drzewo z
owocującymi granatami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkgdmGVJD2dEpKOiB9K19i9lSu3VesCqs56BIQ_Y2WxOpO1sCiD2yL6xWN2aYOk0_nrbVN2bxuZqrVzm0txn9BtMLdw5o0H8ylMLYsKh7AjQfqvJq1mhQl4Q4_iYOaARLqLZH9BaCfD9lK/s1600/IMG_4658.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkgdmGVJD2dEpKOiB9K19i9lSu3VesCqs56BIQ_Y2WxOpO1sCiD2yL6xWN2aYOk0_nrbVN2bxuZqrVzm0txn9BtMLdw5o0H8ylMLYsKh7AjQfqvJq1mhQl4Q4_iYOaARLqLZH9BaCfD9lK/s320/IMG_4658.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6CN_kL7VnD16YtXax5S0lfGIB5aSAPkD-beun8WH7NoCwUSTEmDP1EhwhX5CzBGeJjjDcNX-gSyodE39ysQIWDSbV0vqR-3tB0zuK4N49enPbqTiPTBUdIADlIFa8D_0jGYHQYxLl3bep/s1600/IMG_4666.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6CN_kL7VnD16YtXax5S0lfGIB5aSAPkD-beun8WH7NoCwUSTEmDP1EhwhX5CzBGeJjjDcNX-gSyodE39ysQIWDSbV0vqR-3tB0zuK4N49enPbqTiPTBUdIADlIFa8D_0jGYHQYxLl3bep/s320/IMG_4666.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnrglGyK19uHRJXLZNTzORBIE7uKGeGldCklwnzrnmx4S82V3Z5opVZX_evETErY_twBKOkZ-FAyDPw-yRT7bBhitX7VveCsVQpeeP406_xX-AC3gDvNx5SupojcM01fVPZfDuMXh99n91/s1600/IMG_4672.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnrglGyK19uHRJXLZNTzORBIE7uKGeGldCklwnzrnmx4S82V3Z5opVZX_evETErY_twBKOkZ-FAyDPw-yRT7bBhitX7VveCsVQpeeP406_xX-AC3gDvNx5SupojcM01fVPZfDuMXh99n91/s320/IMG_4672.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfwLXCvI7OukpVwxoZiqCSB91MrtW5rpMuyaAjDgkL0PhJSMuckN1uyclS5Lym4zrA0rDsvYFT42r7RAwL4dNMcypxJbFcfHqIjxcQpyKJsrRbjRT4uWQGuSv2e6RSm_bp3WmnncSMZQBJ/s1600/IMG_4680.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfwLXCvI7OukpVwxoZiqCSB91MrtW5rpMuyaAjDgkL0PhJSMuckN1uyclS5Lym4zrA0rDsvYFT42r7RAwL4dNMcypxJbFcfHqIjxcQpyKJsrRbjRT4uWQGuSv2e6RSm_bp3WmnncSMZQBJ/s320/IMG_4680.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf8VKpzoIEoI_CTu69dDA2YAsLtf4UiVDBLXkskbMxm7VzJUxCUNbgdVlTUkUn2V6QXB0EgHhnWqJOLqRFiTT40ZNiFLCeE7HX8zstUzfvhkV36HHsLO1AzwXauhgaal12xih3KSgflMIp/s1600/IMG_4688.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf8VKpzoIEoI_CTu69dDA2YAsLtf4UiVDBLXkskbMxm7VzJUxCUNbgdVlTUkUn2V6QXB0EgHhnWqJOLqRFiTT40ZNiFLCeE7HX8zstUzfvhkV36HHsLO1AzwXauhgaal12xih3KSgflMIp/s320/IMG_4688.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2w_K5y0NQYc4FCwpudlNWs3CaKeNG4-SyfMaJ5mkwyC5hAw0DW2w8ISMRPhWrss2ylBZuS6oV9-kZTImeOf4WJo7a3sOrYTVuBLPecju9WXCOqTSKZMm2ney8xi27-mweD8GzDHQM5Fb/s1600/IMG_4689.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2w_K5y0NQYc4FCwpudlNWs3CaKeNG4-SyfMaJ5mkwyC5hAw0DW2w8ISMRPhWrss2ylBZuS6oV9-kZTImeOf4WJo7a3sOrYTVuBLPecju9WXCOqTSKZMm2ney8xi27-mweD8GzDHQM5Fb/s320/IMG_4689.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM_Tg5ekR2oKO6BXOF6g_FdSWjG8DS0uCkmOA8igl12mfmnCpinIg-wbnU9HvZywyLhozrIhcyIhJVafTRB4uuwqCuLYQq38yaweZ5nBx0x659M2Czhb0o1Bw5xHo2zjBGgXPKCvkZLy1W/s1600/IMG_4691.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM_Tg5ekR2oKO6BXOF6g_FdSWjG8DS0uCkmOA8igl12mfmnCpinIg-wbnU9HvZywyLhozrIhcyIhJVafTRB4uuwqCuLYQq38yaweZ5nBx0x659M2Czhb0o1Bw5xHo2zjBGgXPKCvkZLy1W/s320/IMG_4691.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8pGLj69lJB2uFGpgdCsJSlishZmVIRrspjgKy_6YC31azZ635ZZ3UvZdtC5I6xk1upAlqSTX40dKveyDx_CL9hSn_qj6_G_rEAboURnPfu46E24-_MQL10K8J8GhShXDp91I7ETyRtKX-/s1600/IMG_4711.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8pGLj69lJB2uFGpgdCsJSlishZmVIRrspjgKy_6YC31azZ635ZZ3UvZdtC5I6xk1upAlqSTX40dKveyDx_CL9hSn_qj6_G_rEAboURnPfu46E24-_MQL10K8J8GhShXDp91I7ETyRtKX-/s320/IMG_4711.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5bJa2twy5mM0GCKIF7KfAUywLY5IwSOiREXl3IybNNW6EPQYI0mAvjQSElTaeI1dMsC2obwVEY0q470koG-oKj_aPCVocFgWn7bZOVZgtk2PwYcavc33xj-rKm_cWq3JyIwt__DMDo-ry/s1600/IMG_4712.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5bJa2twy5mM0GCKIF7KfAUywLY5IwSOiREXl3IybNNW6EPQYI0mAvjQSElTaeI1dMsC2obwVEY0q470koG-oKj_aPCVocFgWn7bZOVZgtk2PwYcavc33xj-rKm_cWq3JyIwt__DMDo-ry/s320/IMG_4712.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wyspa Chalki widoczna ze statku, kolorowe domy na wyspie, owocujące drzewo granatowe przy kościele Agios Nicolaus, wielki kunszt budowniczych chodników na wyspie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Drugą atrakcją jest przejście w stronę ratusza,
czyli pójdziemy główną drogą, biegnącą równolegle wzdłuż portu. Gdy wysiadamy
ze statku, to musimy pójść w lewą stronę drogi. Dochodzimy do rzucającego się w
oczy ratusza z wieżą zegarową. Będziemy musieli trochę pójść pod górę.
Zobaczymy dwa rzędy falistych schodów prowadzących do niego. Najczęściej tutaj
ludzie robią sobie zdjęcia. Jak zauważyłem, przy ratuszu prawie wszyscy
zawracają, ponieważ nikt nie wie, co jest dalej. Moja natura miłośnika gór
podpowiada mi zawsze „wejdź na szczyt”. Dzięki temu odkryłem, że idziemy
spalonym słońcem zboczem góry, gdzie okrężną drogą schodzimy do pięknej plaży z
błękitnymi wodami. Szybko zauważymy, że tą dróżką idziemy tylko my, bo
zdecydowana większość nie miała odwagi pójść w miejsca, o których się nigdzie
nie pisze, a warto, ponieważ z ogólnie utartych tras nie zobaczymy tego, co
stąd. Zboczem góry prowadzi jedyna i wyasfaltowana droga, więc jest bardzo
łatwo i przyjemnie. Po wejściu na szczyt lokalnego wzniesienia mamy piękny
widok na wyspę Chalki oraz odsłania nam się piękna i bezwietrzna zatoka z
niesamowitymi wodami. Wszystkie wycieczki wędrują na skróty, ponieważ w 10min
można dojść do tej samej plaży, idąc na wprost przed siebie (tam, gdzie widać
zielony dach tawerny z bujnymi drzewami). Będzie trochę pod górę, ale na
początku asfaltową drogą i później kamiennym chodnikiem dotrzemy do celu. Nasza
droga zajmuje około 25min, ale jest o wiele bardziej widokowa. Poniżej szczytu
wzniesienia trafimy na… bazę wojskową, gdzie stacjonują uzbrojeni żołnierze. Nie
ma się co bać, bo w końcu tą drogą chodzą turyści. Jest tylko ostrzeżenie, żeby
nie fotografować, a jeśli ktoś wyciągnie aparat, to powiedzą tylko, żeby nie
robić zdjęć. Wiem, bo przed nami szła para emerytów z Czech. Oni najwidoczniej
też chcieli zobaczyć coś więcej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUKUIHKkY_T_8-K20L7v8x2dp1NiyKt4mqe-QdbMQzifJ0UDLzIZFchGC5wl17cHhexsM4n0Ncao7zIK9qbO5PZzCnoO5BBw2Q7iR4K90tKEfbVOlU2h0Wv6sxzhZnxrptlkUOqBIg0loY/s1600/IMG_4729.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUKUIHKkY_T_8-K20L7v8x2dp1NiyKt4mqe-QdbMQzifJ0UDLzIZFchGC5wl17cHhexsM4n0Ncao7zIK9qbO5PZzCnoO5BBw2Q7iR4K90tKEfbVOlU2h0Wv6sxzhZnxrptlkUOqBIg0loY/s400/IMG_4729.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcLMlf9sh7XtSb9O5NIC-FlofcVvPd6wVY9tJFirdgAftcofn5ns67oLG5KdFoHlHd1vrJobxKJoFC2p6Jj5A9CdEiToQZ6HjB2D7BB_7PrzM0o-OfrWOjr5y_W_utwH0J8uU_C2Fgiv7h/s1600/IMG_4740.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcLMlf9sh7XtSb9O5NIC-FlofcVvPd6wVY9tJFirdgAftcofn5ns67oLG5KdFoHlHd1vrJobxKJoFC2p6Jj5A9CdEiToQZ6HjB2D7BB_7PrzM0o-OfrWOjr5y_W_utwH0J8uU_C2Fgiv7h/s400/IMG_4740.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Droga dojściowa do ratusza i schody prowadzące do ratusza</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schodząc drogą, poniżej bazy wojskowej, po lewej
stronie zobaczymy pięknie kwitnące agawy. Jej kwiaty mają kilka metrów
wysokości i raczej wyglądają jak drzewa. W tym samym miejscu widzimy białą
kaplicę poniżej nas, która na tle błękitnej zatoki prezentuje się bardzo
pięknie. Poniżej jej poziomu polecam wyciągnąć aparat i zrobić mnóstwo zdjęć,
ponieważ mamy stąd najpiękniejszy widok na dwie piaszczyste plaże oraz błękit morza.
Wody są tak czyste, że praktycznie wszystko widzimy na dnie, pomimo dużej
odległości. Droga prowadzi bezpośrednio do tawerny i łączy się z kamiennym
chodnikiem, którym przychodzi większość wycieczek. Poniżej tawerny widać piękną
plażę i w ramach odpoczynku obowiązkowo trzeba wejść do morza i się wykąpać. Zatokę
uwielbiają przede wszystkim miłośnicy nurkowania, ponieważ jeśli wypłyniemy
trochę dalej od brzegu, to na dnie widać dużo roślin i czasem ryby. Ja sam
musiałem wejść do wody i nacieszyć się krystalicznie czystymi wodami. Dzięki
takim miejscom czujemy naprawdę greckie wakacje. Chalki polecam głównie osobom,
które uwielbiają kąpać się w morzu, uwielbiają piękno krajobrazów i szukają
spokoju. Na Chalki nie ma ruchu samochodowego. Raczej na ulicach zobaczymy
tylko pojedyncze motocykle i skutery. Dlatego, jeśli chcemy zwiedzić wyspę
wszystkie odległości pokonujemy pieszo. Słyszałem i czytałem nawet, że kursują
tu od czasu do czasu małe busy, którymi możemy pojechać do dwóch innych
miejscowości, które są bardzo malutkie. Widać do nich drogę, gdy wracamy z
plaży, albo, gdybyśmy próbowali dotrzeć do widocznej drugiej plaży
piaszczystej, na której nigdy nie ma ludzi. Jest to plaża powstała w wyniku
zapadnięcia się stromego zbocza. Nie ma możliwości dojścia do niej z lądu. Możemy
jedynie z prawej strony głównej plaży popłynąć wpław i tylko w ten sposób do
niej dotrzeć. Odległość jest dość duża, więc ktoś, kto ma dobrą kondycję i umie
pływać może tam się wybrać. Żeby zminimalizować dystans, którym będziemy płynąć,
możemy pójść drogą prowadzącą do następnej miejscowości i zejść widoczną
ścieżką na skraj kamienistego zbocza. W jednym miejscu usypano widoczne zejście
do skał częściowo zanurzonych w morzu. Zazwyczaj spotkamy kilku ludzi, którzy
się opalają na nich. Możemy pójść w ich ślady, z tą tylko różnicą, że skały
wykorzystamy jako punkt początkowy do wypłynięcia do bezludnej plaży. Do
przepłynięcia mamy jakieś 100m. Nawet jeśli umiemy pływać i ale nie mamy dobrej
kondycji, tutaj mamy duże szanse powodzenia, ponieważ na dnie morza leży dużo
podobnych skał, które są bardzo widoczne. W słoneczne dni nie występują fale
ani wiatr, więc możemy się przytrzymać skał i odpoczywać w drodze na plażę. Ciekawostką
jest fakt, że nad nią wiszą piękne paprocie, które rosną na skraju urwiska
wysokiego na kilka metrów. Widoki z obu plaż są przepiękne, a kolor wód po
prostu zachwyca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxbXXVIB4yGpmmkLlRqTHbP6d75wHKcUQLQ-RRZF8YbCDufZ-3ZuZBePg69N-vvCjeuIwvo342ozuFc5zhyCJkyp_hZOcthi9jrobg_hzSZcZWY0ilmm3qRyYvBJ61Dr3ls6nPGSmkK_PG/s1600/IMG_4801.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxbXXVIB4yGpmmkLlRqTHbP6d75wHKcUQLQ-RRZF8YbCDufZ-3ZuZBePg69N-vvCjeuIwvo342ozuFc5zhyCJkyp_hZOcthi9jrobg_hzSZcZWY0ilmm3qRyYvBJ61Dr3ls6nPGSmkK_PG/s640/IMG_4801.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niesamowita plaża na Chalki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Większość czasu polecam spędzić zdecydowanie na
pływaniu, korzystając najpierw z głównego kąpieliska, a później, jak kto woli,
próbować dotrzeć do bezludnych piasków. Trzeba przyznać, że Chalki jest bardzo
piękną wyspą i gdybym miał wybrać Symi lub Chalki wybrałbym tę drugą. Na sam
koniec polecam jeszcze spróbować lodów, o których wspominałem już na początku
artykułu. Jedynie tutaj miejscowi ludzie wytwarzają lody figowe i o smaku
opuncji. Kobieta nakłada nam naprawdę duże, podwójne gałki, gdzie płacimy za każdą
po 2,5 EUR. Oczywiście do wyboru mamy mnóstwo innych smaków,
ale chcemy spróbować czegoś, czego nie ma na innych, sąsiadujących wyspach. Tawerna,
która oferuje oba smaki znajduje się tuż przy porcie, co widać na załączonym
zdjęciu. Jeszcze trzeba coś powiedzieć o wodzie po stronie portu. Morze ma
kolor szmaragdowy, ponieważ jest bardzo głębokie. Do portu przypływają nawet
większe statki wycieczkowe, dlatego dno zostało sztucznie pogłębione. Wraz z
ostatnim rejsem, po godzinie 16.00-17.00 (w zależności od pory roku), życie we
wiosce zamiera. Tawerny głównie są nastawione na przyjazd turystów. O dziwo
nawet na booking.com można zarezerwować hotele na wyspie Chalki. Wystarczy
tylko dopłynąć... Chalki raczej nie jest traktowana jako główna wyspa na urlop.
Raczej przyjeżdżają tutaj ludzie na jednodniowe wycieczki zachęceni przez biura
podróży lub przed lokalne firmy w porcie w Rodos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF0aLh1WrBOkRj90eehCT5zQgSduLn-n1qih_U0rfpgM3WYCD0vYvofd2YPr9GdKYi0TpkArxKaUytrGxUCuSlzk9wrOO0osEAQNxXIdPCwniV0LtcT-gSMWLmpvDVVKDNKS-1lx3Jx3pz/s1600/IMG_6706.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF0aLh1WrBOkRj90eehCT5zQgSduLn-n1qih_U0rfpgM3WYCD0vYvofd2YPr9GdKYi0TpkArxKaUytrGxUCuSlzk9wrOO0osEAQNxXIdPCwniV0LtcT-gSMWLmpvDVVKDNKS-1lx3Jx3pz/s400/IMG_6706.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW5pYfXAfmDQu7uuPoc0V4i25FaEGOJMCGGE25npJ3MoLwIO9QgQ8szgtZYdOQhHUwxYK4RJtYs-JeCOaXnYAKuhwuomWw9IfMlNrw7uB7czPAtR7bQ_N6WvUlDz_r8fsVUXs0vffojfaB/s1600/IMG_6713.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW5pYfXAfmDQu7uuPoc0V4i25FaEGOJMCGGE25npJ3MoLwIO9QgQ8szgtZYdOQhHUwxYK4RJtYs-JeCOaXnYAKuhwuomWw9IfMlNrw7uB7czPAtR7bQ_N6WvUlDz_r8fsVUXs0vffojfaB/s400/IMG_6713.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijIIHXuI38BYFwcURGndMmQI_UGE8D8Z0U5vZcgzkC_5ABuHo7jlESv0E9eKyu-G-K3wxJr9BzdJ56AYY0BiuUMBw9IZsGG1BmlqmLg_QeX_-NfE10zSv4Dx1Z-n8FMgKcGLJljjTEEMc1/s1600/IMG_6707.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijIIHXuI38BYFwcURGndMmQI_UGE8D8Z0U5vZcgzkC_5ABuHo7jlESv0E9eKyu-G-K3wxJr9BzdJ56AYY0BiuUMBw9IZsGG1BmlqmLg_QeX_-NfE10zSv4Dx1Z-n8FMgKcGLJljjTEEMc1/s400/IMG_6707.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpxjPrd14dXka2No0YQgYSHwYy7rnu5drsSyeM4IO3b-4a5wYoCOmZxTpD0eYDqHPL8OY77ZkhR36TrveFkfJKgPIXnId4eFs6LCozvKXjeXutogEViP6a1hSTeUCzl65WwEXvS57L8fpw/s1600/IMG_6630.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpxjPrd14dXka2No0YQgYSHwYy7rnu5drsSyeM4IO3b-4a5wYoCOmZxTpD0eYDqHPL8OY77ZkhR36TrveFkfJKgPIXnId4eFs6LCozvKXjeXutogEViP6a1hSTeUCzl65WwEXvS57L8fpw/s400/IMG_6630.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lody figowe i o smaku opuncji oraz opuncja występująca w naturze</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOOxZ2J-3MoVex_NR9Pg2ScIG4wwWhMUpiglBO_GV7RLR58o3aJAt-WEFgfwKDe39GTycbFkZ5tYpxB0oMajyCDgeEjs7FPwozevLEAWz5y9fbYQWLTy5gjpW4chgXnTNHRvC5s8x65t3J/s1600/IMG_4761.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOOxZ2J-3MoVex_NR9Pg2ScIG4wwWhMUpiglBO_GV7RLR58o3aJAt-WEFgfwKDe39GTycbFkZ5tYpxB0oMajyCDgeEjs7FPwozevLEAWz5y9fbYQWLTy5gjpW4chgXnTNHRvC5s8x65t3J/s400/IMG_4761.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBwdqBP41J23uoDMDssz01zhRvLNROtEvQVVVBycHY1ur44mvkMoSkBdAOkrbktH3E8gPtcKG0ovMt71ISaLwtV7cg25tH-owRHKZUC3fFtDaDYyAfLKra5OltPqUmzOk-CcV1tOKArGXR/s1600/IMG_4769.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBwdqBP41J23uoDMDssz01zhRvLNROtEvQVVVBycHY1ur44mvkMoSkBdAOkrbktH3E8gPtcKG0ovMt71ISaLwtV7cg25tH-owRHKZUC3fFtDaDYyAfLKra5OltPqUmzOk-CcV1tOKArGXR/s400/IMG_4769.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLrG-LumlANVNnjqbK6Htx9mQaqSOdr_hYMdmvzE6fMEpai1sgkJd6Ses5Qx-CYflRUmguEZvQN1CEDT3bOwUDb6-Rjro5Vu_r9TthyRnC990F8li-fw50G4em9Hp9TO_l244PKEPPfkwO/s1600/IMG_4782.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLrG-LumlANVNnjqbK6Htx9mQaqSOdr_hYMdmvzE6fMEpai1sgkJd6Ses5Qx-CYflRUmguEZvQN1CEDT3bOwUDb6-Rjro5Vu_r9TthyRnC990F8li-fw50G4em9Hp9TO_l244PKEPPfkwO/s400/IMG_4782.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLcSh6AdFkrxr1I2Sgl3IQSjMKjCZWFNqbMs4irWq5iXvgJd0a4XtokNqZbr8TubCVnnoMme96mlOSPSVmgafar7DoZxlXgtV0mqf0w7znUr_NhoSgLkZ6VWlAJqClSgTOj4o0annyUNr/s1600/IMG_4783.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLcSh6AdFkrxr1I2Sgl3IQSjMKjCZWFNqbMs4irWq5iXvgJd0a4XtokNqZbr8TubCVnnoMme96mlOSPSVmgafar7DoZxlXgtV0mqf0w7znUr_NhoSgLkZ6VWlAJqClSgTOj4o0annyUNr/s400/IMG_4783.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG7Cyo9T6oxXMnUzNUcPcnWVxu1Trf1IlPiO1tCLZZBjwhcBnE2T6XEIzRi1w4izNUs1Y7Rg9xak8xsGIl1SGLRD5WSiz5w1Bp3GGopr7_l7Xr1ajW3kptmB1peLPQyKHE7fWrsyCRzqjG/s1600/IMG_4796.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG7Cyo9T6oxXMnUzNUcPcnWVxu1Trf1IlPiO1tCLZZBjwhcBnE2T6XEIzRi1w4izNUs1Y7Rg9xak8xsGIl1SGLRD5WSiz5w1Bp3GGopr7_l7Xr1ajW3kptmB1peLPQyKHE7fWrsyCRzqjG/s400/IMG_4796.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcL9_p9g9FAWus4lDOOiaEMBkE96UbHrshfRwCkwSqxoVsK0JZer5bzVXf93Beoa4pQewDMnPLzYoCyuxN7MqRKIrli6GBceVHN5Kcu-Y9XZVupfgNtoN0QaaFxwb_UNNOvOpFkEEN2eFQ/s1600/IMG_4797.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcL9_p9g9FAWus4lDOOiaEMBkE96UbHrshfRwCkwSqxoVsK0JZer5bzVXf93Beoa4pQewDMnPLzYoCyuxN7MqRKIrli6GBceVHN5Kcu-Y9XZVupfgNtoN0QaaFxwb_UNNOvOpFkEEN2eFQ/s400/IMG_4797.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękna zatoka przy głównej plaży na wyspie Chalki (widoki w okolicy kaplicy), kwitnąca agawa - kwiaty wyglądają jak drzewo</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEKU3ekhByDaN2CqEWuWpvkCTNkOZB4jsY4k9DdpHRxOM1P9pcirnVT00XA3WhU1IzMcWRS22X-IDg_rlykPCUWnjr-vZo-td98zUYiYhA-5xyjVhbnUCPXwXo7zkFoB0m6OKiUKhc1yIJ/s1600/IMG_4821.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEKU3ekhByDaN2CqEWuWpvkCTNkOZB4jsY4k9DdpHRxOM1P9pcirnVT00XA3WhU1IzMcWRS22X-IDg_rlykPCUWnjr-vZo-td98zUYiYhA-5xyjVhbnUCPXwXo7zkFoB0m6OKiUKhc1yIJ/s400/IMG_4821.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHoa1moKZGezapPRTw9bZoPzJLZxlIajCZFLYRtyGWVc9P45IHjiwx1c3OfueDtyW6SmMpCmOz9tBqc-Wr7tDHPWSJp9Vq0UFtgZF-VRY674peb9NbAQQcBMYTwEDyzMXh7XIwAEOjyv2k/s1600/IMG_4815.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHoa1moKZGezapPRTw9bZoPzJLZxlIajCZFLYRtyGWVc9P45IHjiwx1c3OfueDtyW6SmMpCmOz9tBqc-Wr7tDHPWSJp9Vq0UFtgZF-VRY674peb9NbAQQcBMYTwEDyzMXh7XIwAEOjyv2k/s400/IMG_4815.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bezludna plaża, do której dopłyniemy tylko o własnych siłach</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0RRZ7G3GIdBa9qr3Jg7ee4nXrmfnrZiyOETJqF-yQ2P-is_u8nuAEPa92fz5hFXkYynNHNasJ7YoIK3Mnq6Pl75RoSCteOB3VoGdR-CTtL47qxma9Fhm5MQte003c7hw7mBZ4Siy7JWaX/s1600/IMG_4737.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0RRZ7G3GIdBa9qr3Jg7ee4nXrmfnrZiyOETJqF-yQ2P-is_u8nuAEPa92fz5hFXkYynNHNasJ7YoIK3Mnq6Pl75RoSCteOB3VoGdR-CTtL47qxma9Fhm5MQte003c7hw7mBZ4Siy7JWaX/s400/IMG_4737.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlZ5BkMj5gMl_iJRb7go-d8kqEqBuyfOEJI0TeaVKgJaML-MTiqA_Ctwa7OAA_eu9Ca7go9w_Tdcl58OncnR19iOE1bSJIF_Bcvkg66fuWRDs4T9m2J2UFiPFBh_Y5FDjTulDx6rPBN_iY/s1600/IMG_4823.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlZ5BkMj5gMl_iJRb7go-d8kqEqBuyfOEJI0TeaVKgJaML-MTiqA_Ctwa7OAA_eu9Ca7go9w_Tdcl58OncnR19iOE1bSJIF_Bcvkg66fuWRDs4T9m2J2UFiPFBh_Y5FDjTulDx6rPBN_iY/s400/IMG_4823.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX3MGFnwgXI4yPYL0mNp4Kf6mzacbSdHrcERO-U6bQ3FEPStGKJ3cM3fGwQLiSGY_J7XXsQdhcs7jCKO6yW9Ywuy37iNc6K-PWtsHxhly8nA8q27tnTYHLdZkRkDh2VNGm8o2EDy0feh8A/s1600/IMG_4827.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX3MGFnwgXI4yPYL0mNp4Kf6mzacbSdHrcERO-U6bQ3FEPStGKJ3cM3fGwQLiSGY_J7XXsQdhcs7jCKO6yW9Ywuy37iNc6K-PWtsHxhly8nA8q27tnTYHLdZkRkDh2VNGm8o2EDy0feh8A/s400/IMG_4827.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0OqQTactdlfoL-xgrDWVJCBrbRNV5EPhjInFdWkmiuelAWR-UX4p6kfdwIgBP2AnnmPzwHHbZSlOTvVZiExfHf_frKQFSo4ZzAsXsrFYDPTt8DG474PmDhueh7dV_WRaR4pWCA4roLiki/s1600/IMG_4838.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0OqQTactdlfoL-xgrDWVJCBrbRNV5EPhjInFdWkmiuelAWR-UX4p6kfdwIgBP2AnnmPzwHHbZSlOTvVZiExfHf_frKQFSo4ZzAsXsrFYDPTt8DG474PmDhueh7dV_WRaR4pWCA4roLiki/s400/IMG_4838.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_4IN_gIubDJeSqYiEJWhSy6voOmLapbScG9dHX9S8V3qGyyQnc3IRWF3MU0_XTtoVMPsz9P8QNEpR91NREvrQFb7eIkAYJ4XmaYDC148zOOVIuXUl3Nql0Z6I2nlGv0IZOezUmL1N6oVJ/s1600/IMG_4842.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_4IN_gIubDJeSqYiEJWhSy6voOmLapbScG9dHX9S8V3qGyyQnc3IRWF3MU0_XTtoVMPsz9P8QNEpR91NREvrQFb7eIkAYJ4XmaYDC148zOOVIuXUl3Nql0Z6I2nlGv0IZOezUmL1N6oVJ/s400/IMG_4842.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUGyS0g_voUcW2VU5WDtXtd-IYwRrJFsKYTqLutPZDyYA8-VGblMdRWfBZ62-OB_CnXKIaSTEvOnKoDgsRO2AcgIkLxgyEcG86hOfRtpQgvfYwpariWfhd3Ed5SwKfhcV0Cl4ZljEilBs-/s1600/IMG_4844.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUGyS0g_voUcW2VU5WDtXtd-IYwRrJFsKYTqLutPZDyYA8-VGblMdRWfBZ62-OB_CnXKIaSTEvOnKoDgsRO2AcgIkLxgyEcG86hOfRtpQgvfYwpariWfhd3Ed5SwKfhcV0Cl4ZljEilBs-/s400/IMG_4844.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tutaj kupimy lody o smaku figowym i o smaku opuncji oraz kwitnące bugenwille na wyspie Chalki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">5. DŁUGA PLAŻA W AFANDOU</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ8OFDK3bfol44yveLHvG1hmhHNELwsUFky611vKfKHpVEEG2DGZbqGAiIYQb3dGiLGRdGdGfd2jlq_t0OOi8Soj0691szER2ISQ0S5ATdnFcII51wooP1OUWzsgAl5yxRoZyShATvRnQV/s1600/IMG_6266.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ8OFDK3bfol44yveLHvG1hmhHNELwsUFky611vKfKHpVEEG2DGZbqGAiIYQb3dGiLGRdGdGfd2jlq_t0OOi8Soj0691szER2ISQ0S5ATdnFcII51wooP1OUWzsgAl5yxRoZyShATvRnQV/s640/IMG_6266.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciągnąca się kilometrami piaszczysto-kamienista plaża Afandou</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeśli lubimy pływać i nie przeszkadza nam
kamienisto-piaszczysty charakter plaży, to Afandou będzie dla ciebie. W
zależności, gdzie wybrałeś swój hotel, jako miejsce na urlop, można tu dojechać
każdym autobusem kursującym na odcinku Rodos-Lindos. Plaża wyróżnia się przede
wszystkim długością i… spokojem. Dlatego warto odwiedzić Afandou. Plaża ma
długość ponad 5km i całą możemy przejść w zupełnym spokoju... Ciągnie się od wioski
Kolymbia aż w pobliże miasta Faliraki. Jeśli jesteśmy w Afandou i czekamy na
zakwaterowanie, to warto w ramach poznawania okolicy przejść jakiś fragment
plaży. Na pewno codziennie będziesz tu wracać, żeby się wykąpać. Zaczynając
wędrówkę plażą od Kolymbii przejdziemy w pobliżu niewielkiego, skalistego
zbocza opadającego do morza. W tym miejscu możemy spróbować któregoś ze sportów
wodnych, ponieważ działa tutaj wypożyczalnia sprzętu wodnego. Gdy będziemy
głodni, lokalna tawerna oferuje dobre dania. Następna będzie odległa o około
1,3km wędrówki stąd. Idąc dalej, widzimy góry odległe od nas o około 5,5km.
Będziemy iść linią brzegową dokładnie w ich stronę. Spacer plażą trwa trochę
dłużej niż drogą asfaltową na tym samym odcinku, ponieważ piasek dość mocno
zapada się pod nogami, a wędrówka otoczakami (okrągłe kamienie, wyszlifowane piaskiem
i przez wody morza) jest odczuwalna dla stóp, ponieważ do przejścia mamy ponad 5km
plaży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pierwsze dwa kilometry są zupełnie ciche, bezludne
i spokojne. Gdziekolwiek rozłożymy ręcznik lub koc, będziemy mieli takie same
warunki do pływania. Przez pierwsze dwa metry od linii brzegowej dno opada
powoli, a później nagle o około 30cm. Później jest nieco głębiej. Zaletą
kamienistego wybrzeża jest fakt, że wody są krystalicznie czyste i błękitne. Pływać
w takim miejscu to sama radość! Chodząc po dnie morskim szybko poczujemy, że
okrągłe kamienie działają, jak dobry masaż stóp i dlatego nie przekreślajmy tego
typu plaży. Wybierając hotel, wolałem, żeby okolica była spokojna i ciekawa pod
względem widokowym. Afandou spełnia wymienione warunki idealnie, ponieważ
krystalicznie czystych wód nie można nawet zmącić, ponieważ na dnie leżą tylko
kamienie. Przed nami widać otwarte morze. Plaża na kilka metrów od linii
brzegowej jest kamienista, a później przez 20m szerokości jest piaszczysta.
Jedynie w jednej trzeciej długości przebiega długi ale wąski pas otoczaków. Wędrówka
plażą Afandou jest bardzo przyjemna, ponieważ czujemy że odpoczywamy, a na
morzu tworzą się niewielkie fale wydające cichy szum. Mniej więcej poza połową
plaży widzimy w zaroślach jedyny hotel „Dessole Lippia”, odległy od niej o koło
300m. Na plaży wystawione są tylko leżaki i parasole należące do tego obiektu.
Później znowu nie ma nic… Dopiero pod koniec, na 3,8-5,0km widać większe
zagospodarowanie. Na tym odcinku zobaczymy kilkupiętrowe hotele i mnóstwo
leżaków i parasoli. Charakter plaży nie zmienia się do samego końca. Ciągle widzimy
tej samej szerokości pas kamieni i znacznie szerszy pas piasków. To, co
najbardziej przyciągało moją uwagę, to fakt, że licząc od Kolymbii aż do połowy
długości plaży kwitną bardzo piękne, białe kwiaty wyrastające bezpośrednio z piasków.
Kwitną gromadnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNwWLsi4kBQeKXbnYvq-u0dgUrHHfS2UXnSayaus2rtkjWEg9_LnIXqDPP2v1e2Z1wbFSMdtJormE6sY8cdOD-i61r67rbbmkytVEusiKiRAceHVtpWPSZd0GeE2WfWb-6Frs4SvX9mB9J/s1600/IMG_6211.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNwWLsi4kBQeKXbnYvq-u0dgUrHHfS2UXnSayaus2rtkjWEg9_LnIXqDPP2v1e2Z1wbFSMdtJormE6sY8cdOD-i61r67rbbmkytVEusiKiRAceHVtpWPSZd0GeE2WfWb-6Frs4SvX9mB9J/s400/IMG_6211.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNzQqQaLbV9ezU9ElP-v90rcTQp5MbFL60o9gQE1p8rTqUsIM_r4lLftxEvYgNMt5HIrNJQTeA93LIOIW4_O4qiZrWFYmjhtuOAH78KMHczwRhDOilwux8xa24c2yvoFYD7xj7fWVbMKU/s1600/IMG_6218.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNzQqQaLbV9ezU9ElP-v90rcTQp5MbFL60o9gQE1p8rTqUsIM_r4lLftxEvYgNMt5HIrNJQTeA93LIOIW4_O4qiZrWFYmjhtuOAH78KMHczwRhDOilwux8xa24c2yvoFYD7xj7fWVbMKU/s400/IMG_6218.jpg" width="400" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p>Białe kwiaty na plaży Afandou</o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Trzeba jeszcze wspomnieć o samej jakości kąpania
się w morzu. Wiemy, że kamieniste dno działa, jak dobry masaż stóp, ale trzeba
powiedzieć jeszcze coś o falach. W słoneczny dzień powstają tu bardzo niskie
fale. Można usiąść na dnie morza i czekać aż będą rozbijać się o nas. Najciekawszy
jest przepływ statków wycieczkowych, które płyną do Lindos. Za każdym razem
widzimy je w oddali, a po 15 minutach od ich ujrzenia na wprost nas, na plażę
dociera seria pięciu większych fal powstających od śruby napędowej statków. Obserwujemy
tylko kiedy dotrą do nas. Nadal można siedzieć na dnie, ale zarzuci nami
mocniej. Na Afandou efekt jest najbardziej widoczny, ponieważ w odległości
kilkuset metrów przed ich nadejściem widzimy kłęby białej piany w oddali. Piana
jest efektem piętrzenia wód, a nie nieczystości. Morze jest błękitne, a wody są
krystalicznie czyste. Mało jest miejsc na Rodos z tak pięknym morzem. Pięknie
słychać powstawanie fal i rozbijanie o brzeg. Efekt jest naprawdę ciekawy.
Polecam przybyć na Afandou po godzinie 9.30, a wtedy zobaczymy omawiane
zjawisko. Plaża Afandou jest piękna jeszcze z jednego względu. Wschody słońca
są bardzo efektowne nawet, gdy nie ma chmur. Najpierw pokazuje nam się czerwona
tarcza nad powierzchnią wód morza, a później widzimy czerwony, błyszczący pas dzielący
morze na dwie części. Widok jest naprawdę niesamowity! O tej porze warto
spojrzeć w stronę gór w okolicach Faliraki. Przybierają czerwonawo-pomarańczowy
kolor – podobnie, jak pasy kamieni ciągnące się kilometrami na plaży. Efekt
trwa około pół godziny. Później warto przyjść po godzinie 9.30, żeby zobaczyć
serię pięciu fal i przede wszystkim błękit morza, ponieważ jest niezwykły. W
celu pokazania piękna tego miejsca wchodziłem z aparatem do wody, najgłębiej,
jak tylko mogłem i robiłem zdjęcia „z góry”. Jeśli jesteśmy przemęczeni tłumami
ludzi, albo w naszej okolicy jest zbyt duży ruch turystyczny, to polecam tę
plażę jako miejsce pełne spokoju i pięknych widoków. Poboczna ulica, równoległa
do głównej drogi szybkiego ruchu znajduje się blisko 100m od plaży, więc nie
będzie dla nas uciążliwa. Od czasu do czasu przejeżdża tamtędy jeden samochód
lub skuter. Droga szybkiego ruchu znajduje się 400m dalej, po drugiej stronie. Nie
jesteśmy nawet świadomi, że tam jest, ponieważ odgradza nas duży pas zieleni i
drzew. Przechodząc całą plażę Afandou czujemy spokój, widzimy piękne kwiaty,
błękit morza oraz trafimy na kilka tawern – jedna na początku, druga odległa o
1,3km od tej pierwszej, a kilka kolejnych znajdziemy w części hotelowej – bliżej
końca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrsL_IgKXCrKATwxDPQw_3R7vGdcZcGrfKSGNVznzpYwJMOMcNSx_5olRmlxsChIZYQeoYpNFtBen3HNDETyFHhWd1sHqyDmRA4p-wOe-0cj_CpbArXvyqfROrqaKiuOlpsOW4382RCLE-/s1600/IMG_6086.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrsL_IgKXCrKATwxDPQw_3R7vGdcZcGrfKSGNVznzpYwJMOMcNSx_5olRmlxsChIZYQeoYpNFtBen3HNDETyFHhWd1sHqyDmRA4p-wOe-0cj_CpbArXvyqfROrqaKiuOlpsOW4382RCLE-/s320/IMG_6086.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUtRbApNsSuN8Qawxwcp1pkRESYmLS1eAlwyZWb0os49BoS2En76qODhKohSmmTn-s2eexQVdTTlLbrBNXGr1YHBQmVnEbMQFnwXPHSf3ati4vKzZ5HWNEJm7doSBSkPmEnS-hpxN14-6b/s1600/IMG_6108.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUtRbApNsSuN8Qawxwcp1pkRESYmLS1eAlwyZWb0os49BoS2En76qODhKohSmmTn-s2eexQVdTTlLbrBNXGr1YHBQmVnEbMQFnwXPHSf3ati4vKzZ5HWNEJm7doSBSkPmEnS-hpxN14-6b/s320/IMG_6108.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9rNQEcvaGv5857AveI5zhFj6HdV8UzlJOqu8kwZfi6srRSvPldrn3iWKjLoe-14IXTqlH5BouDRVU47otTT-aJCY6Hsw7RfrQcjLOiOL_zYIFTwBWmW2zvUxY6szqCB5Ag9Jrdag246zj/s1600/IMG_6121.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9rNQEcvaGv5857AveI5zhFj6HdV8UzlJOqu8kwZfi6srRSvPldrn3iWKjLoe-14IXTqlH5BouDRVU47otTT-aJCY6Hsw7RfrQcjLOiOL_zYIFTwBWmW2zvUxY6szqCB5Ag9Jrdag246zj/s320/IMG_6121.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC5jqbzySqornk7OivXOUUQ3lhQlD3GwUYN2-JiuJzZZ8c3RyQLRpb5ewaacBgfFIx93TriTukg32SdG52vDNeV5cdzZNjOn4QSn8oFoeYdx0G0GER_XeDuxP30zVUQEra66XK7g1R0chD/s1600/IMG_6140.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC5jqbzySqornk7OivXOUUQ3lhQlD3GwUYN2-JiuJzZZ8c3RyQLRpb5ewaacBgfFIx93TriTukg32SdG52vDNeV5cdzZNjOn4QSn8oFoeYdx0G0GER_XeDuxP30zVUQEra66XK7g1R0chD/s320/IMG_6140.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJZDKGCtCy8injol8mD8c3xtM7Pn79uo3199s4etpBzj2c1GM667FeTIkPLoDqcV4FBRjUzVGOgK9JKR7T0XxfG-ocPQV0Gkq1TJreGD3bgNj_4qOxDwvlsj2T_UuY8xTpobiFLfx61Kl2/s1600/IMG_6153.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJZDKGCtCy8injol8mD8c3xtM7Pn79uo3199s4etpBzj2c1GM667FeTIkPLoDqcV4FBRjUzVGOgK9JKR7T0XxfG-ocPQV0Gkq1TJreGD3bgNj_4qOxDwvlsj2T_UuY8xTpobiFLfx61Kl2/s320/IMG_6153.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggML9OOqmDr8TxZhlYZFK7hhVzIQs_XQUtgkVXngZ7Rf_E6Mi7QC2b14E67sPWBhPFF_MQ2cqEDL4tag1SCC8Xj3XCB2IgMqNaB1jpAn4GL7kRAIroShVi98a-VQa-fa_BBnk15iZaoYxb/s1600/IMG_6167.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggML9OOqmDr8TxZhlYZFK7hhVzIQs_XQUtgkVXngZ7Rf_E6Mi7QC2b14E67sPWBhPFF_MQ2cqEDL4tag1SCC8Xj3XCB2IgMqNaB1jpAn4GL7kRAIroShVi98a-VQa-fa_BBnk15iZaoYxb/s320/IMG_6167.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE7RdJcusTZy5RUzKN80RxC4RgdWooO2qPauaeDUlfZWcWZ9lmvG941NQ0thheugDYgzIcWB_bk6V-3TecgD7gY5ldpFd2F2-aHrJVT9PsaZyLBjZSgoX3x9E8BOkly5WY8iP8ktE2PDUy/s1600/IMG_6173.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE7RdJcusTZy5RUzKN80RxC4RgdWooO2qPauaeDUlfZWcWZ9lmvG941NQ0thheugDYgzIcWB_bk6V-3TecgD7gY5ldpFd2F2-aHrJVT9PsaZyLBjZSgoX3x9E8BOkly5WY8iP8ktE2PDUy/s320/IMG_6173.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8Qh_xUqYQ0IwQVEHJzv6wLZZEAvvsuAMZkxQXtGv4xe4UlYg0D45kz48DcbWvFP88F_hZT2Jg7KiUgoNuIsZ9fqQGTfAVjXppW8_mcdmxBCTZz0Ezc4zddTl1WcNnEfK9D91vxPzLslIQ/s1600/IMG_6191.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8Qh_xUqYQ0IwQVEHJzv6wLZZEAvvsuAMZkxQXtGv4xe4UlYg0D45kz48DcbWvFP88F_hZT2Jg7KiUgoNuIsZ9fqQGTfAVjXppW8_mcdmxBCTZz0Ezc4zddTl1WcNnEfK9D91vxPzLslIQ/s320/IMG_6191.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUSDQI-EvQl43KfLPDWOOwIWjHnalrXX2oVaDLsTRLxUMhOSMQXOvbv2kvR2-AyyZDXIDDPH5c69wvx2FEK1iyKm89ZUpAemwjjIg4ryAsH3X6X5eb1GHqUurtRdIHkOHDdqHew_7WjA-L/s1600/IMG_6192.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUSDQI-EvQl43KfLPDWOOwIWjHnalrXX2oVaDLsTRLxUMhOSMQXOvbv2kvR2-AyyZDXIDDPH5c69wvx2FEK1iyKm89ZUpAemwjjIg4ryAsH3X6X5eb1GHqUurtRdIHkOHDdqHew_7WjA-L/s320/IMG_6192.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bajeczny wschód słońca i pas światła na morzu oraz czerwieniejąca plaża od wczesnoporannego słonca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>6. MONOLITOS</b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEaKImC4t5KDc4PK0oZRgt890RDxAzC7pRkLZltY2edWtiYaWFRXXTc7nwEQdJ6EdOHGcDie1zpiAbHrrH-PnsQqPcoemvuQn7IBDbHVfmIA34nzjzxB-p9e5nJ-IdgvlNBKz2MQMvgyQ/s1600/Fotolia_152456608_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEaKImC4t5KDc4PK0oZRgt890RDxAzC7pRkLZltY2edWtiYaWFRXXTc7nwEQdJ6EdOHGcDie1zpiAbHrrH-PnsQqPcoemvuQn7IBDbHVfmIA34nzjzxB-p9e5nJ-IdgvlNBKz2MQMvgyQ/s640/Fotolia_152456608_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok z ruin zamku na skale Monolitos</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Monolitos to ciekawa samotna skała, dosłownie
wyrastająca z wielkiego, płaskiego terenu. Dookoła zielonych równin widzimy
piękne wzgórza i góry. Sama skała ma wysokość 236 m n.p.m. Jest w większości
porośnięta świerkami. Widzimy ją ponad zatoką Kerameni. Na szczycie Monolitos
znajdują się ruiny zamku, który jest udostępniony dla turystów. Na terenie ruin
najbardziej wyróżnia się biała kapliczka i to ona jest głównym punktem, który
widzimy na tej skale. Mury i ruiny zamku w dużej części zarosły. Zamek był
zbudowany w 1476r. przez joannitów. Wykorzystali do tego celu dawne ruiny twierdzy bizantyjskiej. Do Monolitos
możemy dojechać oznakowaną drogą. Niestety nie jeżdżą tutaj autobusy, więc albo
możemy przyjechać samochodem, albo mamy opcję wykupienia wycieczki w lokalnym
biurze podróży lub u naszego tour operatora. Monolitos nie jest głównym punktem
wycieczkowym, dlatego łączy się go z innymi atrakcjami, jak starożytne miasto
Kamiros, czy Dolina Motyli. Najlepiej więc wykupić objazdówkę, która w jeden
dzień „załatwi” podobne punkty rozrzucone po całej wyspie. Jako, że ruiny
znajdują się na szczycie skały, będziemy musieli pójść mocno pod górę.
Wybudowano nawet kamienne stopnie w świerkowym lesie. Niestety w wielu
miejscach kamienie obsuwają się na krawędziach. Z poziomu ruin Monolitos mamy
przepiękny widok na wybrzeże Rodos oraz na wyspę Chalki, którą polecam
odwiedzić. Jeśli chcemy urozmaicić naszą wyciekę, możemy jeszcze przedłużyć
sobie pobyt związany z tym miejscem. Z Monolitos możemy pójść bardzo krętą
ścieżką o długości 5km i dojść na plażę Fouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciekawostką jest fakt, że na jej wschodnim końcu
zauważymy stopnie prowadzące do sztucznie wykutych w skale jaskiń. Najczęściej
służyły jako miejsce pochówku. Z jaskiń możemy podejść jeszcze kamiennymi schodami
w dół, do lokalnego zagłębienia terenu, nazywanego przez miejscowych „wanną
królowej". Chociaż nie wiadomo dokładnie, jakie było przeznaczenie tego
miejsca, to uważa się, że rybacy używali go do magazynowania skorupiaków. W
pobliżu mamy niewielką wioskę o nazwie Monolithos licząca około 180
mieszkańców. Pomimo takiego położenia i niewielkiej liczny ludności, przetrwała
wszystkie wojny prowadzone na Rodos. Monolitos jest bardzo ciekawym miejscem i
w zależności od czasu jakim dysponujemy, możemy poszerzać program naszej
wycieczki, kiedy przyjechaliśmy tutaj wypożyczonym samochodem. Z pewnością zachwyci
nas piękna zieleń wyspy, podczas, gdy widoczna w tle Chalki jest zupełnie
spalona słońcem…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm42kfEFsP4kTP775ldT6V3bfp2j5gDkcdzs46erj94CFc4xU2QEMo6AbXoKvLvq1vpdTu0fYMkMgqmSdvDoLCfNPccNH-s9RWQthECErZBrBCcFjeh_ieB_q44xNue0baSFNCAZFTyjln/s1600/IMG_5020.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm42kfEFsP4kTP775ldT6V3bfp2j5gDkcdzs46erj94CFc4xU2QEMo6AbXoKvLvq1vpdTu0fYMkMgqmSdvDoLCfNPccNH-s9RWQthECErZBrBCcFjeh_ieB_q44xNue0baSFNCAZFTyjln/s400/IMG_5020.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0aDwdwcLsxRO2P_mRoxOVTMlhl_UfqKVxahh8rEFjZ9F2WIsEiSqPtDaMpScBHjEuK44hrE0UJOtYxvpPX6KeE3ZtatN12oRToJa-JJQj8n4z_6WGouENsk_YbW6E7B1idN0ofSLKGFcK/s1600/IMG_5024.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0aDwdwcLsxRO2P_mRoxOVTMlhl_UfqKVxahh8rEFjZ9F2WIsEiSqPtDaMpScBHjEuK44hrE0UJOtYxvpPX6KeE3ZtatN12oRToJa-JJQj8n4z_6WGouENsk_YbW6E7B1idN0ofSLKGFcK/s400/IMG_5024.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtpaT4QameHye4_h9iV-iPvzTQrrdKW-1rQU01Ak1Qg30LGPftVyvB4BXpgBGB1n-B0_Ivf5IWms4v2fiQs0jgcjrGX1rEci3-7QfixaMc62Bo7AP98EjzkhSvzOn4N1JV8o9dNTNf2whh/s1600/IMG_4999.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtpaT4QameHye4_h9iV-iPvzTQrrdKW-1rQU01Ak1Qg30LGPftVyvB4BXpgBGB1n-B0_Ivf5IWms4v2fiQs0jgcjrGX1rEci3-7QfixaMc62Bo7AP98EjzkhSvzOn4N1JV8o9dNTNf2whh/s400/IMG_4999.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXd4vFVcWhqcZsKlwptPzBR6wAO87vApe62BncgPOk204iCr4RktKCSn_GhOl4XkMNVlQsxgEYfUpmxc_xZQjThwNuSTo6R_08F9WP10Tru0pUsuoevHPsbMPkUkYHBAuA8ncXIosIicXG/s1600/IMG_5002.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXd4vFVcWhqcZsKlwptPzBR6wAO87vApe62BncgPOk204iCr4RktKCSn_GhOl4XkMNVlQsxgEYfUpmxc_xZQjThwNuSTo6R_08F9WP10Tru0pUsuoevHPsbMPkUkYHBAuA8ncXIosIicXG/s400/IMG_5002.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYTHaoNZRsvp5SII3499WkoGn_WR5WL6qPncWGBJ_QkktIXrUSQLoyGfiDHhwfVjClrMruHurcV3E_eCf1LpehC1G2QWU_vgNucNbW_PqzxwJHBuWE4vkIW5NPYr53uECzId6cBRAtGBm4/s1600/IMG_5004.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYTHaoNZRsvp5SII3499WkoGn_WR5WL6qPncWGBJ_QkktIXrUSQLoyGfiDHhwfVjClrMruHurcV3E_eCf1LpehC1G2QWU_vgNucNbW_PqzxwJHBuWE4vkIW5NPYr53uECzId6cBRAtGBm4/s400/IMG_5004.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5HruXi-QRsNue8feEI8DvBhbwB58WzDx3wBqdC_8QizXmp5oZ4hjNZMFW0Ve8igqZzalZWliS2YDKN9bZe7HGGUJhw_Hpy5zwE0k4H0jr6nUEaKaLQJAHowvb0mJjLpZn689oPn85nMwR/s1600/IMG_5011.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5HruXi-QRsNue8feEI8DvBhbwB58WzDx3wBqdC_8QizXmp5oZ4hjNZMFW0Ve8igqZzalZWliS2YDKN9bZe7HGGUJhw_Hpy5zwE0k4H0jr6nUEaKaLQJAHowvb0mJjLpZn689oPn85nMwR/s400/IMG_5011.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF2LGLh8-Y2Vzfz5esljcm5gkvFLKRhiwedZnSoKVnGOZ6eYTWvbc4sjBpyIcm_duDxrdhlzKfWk5XEycqwjT6Gvius-KkSPzhyphenhyphenJ7ADx3qRWKtXWPNpxxvNMtmAFgha7L4nL1BNw9BKn6_/s1600/IMG_5012.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF2LGLh8-Y2Vzfz5esljcm5gkvFLKRhiwedZnSoKVnGOZ6eYTWvbc4sjBpyIcm_duDxrdhlzKfWk5XEycqwjT6Gvius-KkSPzhyphenhyphenJ7ADx3qRWKtXWPNpxxvNMtmAFgha7L4nL1BNw9BKn6_/s400/IMG_5012.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMYx20iV8WwQrLgPL0Ooz-jRF4vr43CIZUU2v5i7L10iB4hoPwY5VJNWKJZxPYur-iy-lJ5VSqWDcgbO_GO5sc2Yh0xTETWsJbY5MxcK6xJRKC3Le8jLn1VZyLFsDm6aphEozQ1kEslkfc/s1600/IMG_5014.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMYx20iV8WwQrLgPL0Ooz-jRF4vr43CIZUU2v5i7L10iB4hoPwY5VJNWKJZxPYur-iy-lJ5VSqWDcgbO_GO5sc2Yh0xTETWsJbY5MxcK6xJRKC3Le8jLn1VZyLFsDm6aphEozQ1kEslkfc/s400/IMG_5014.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Monolitos i widoki z okolic tej skały</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM59PIY6TUrwoI3HrlaPA5JF8bC_QaYvIHy_2PeorPh9APAcAb_KOGmtE46McSiBOuSkHJyC0qc52hz2A_KpSDQWRl7d4ZcOxp8QHQtvn8jGPsmNfdRjWdub7DriCcd0G5h65hyQJQEqqR/s1600/IMG_5018.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM59PIY6TUrwoI3HrlaPA5JF8bC_QaYvIHy_2PeorPh9APAcAb_KOGmtE46McSiBOuSkHJyC0qc52hz2A_KpSDQWRl7d4ZcOxp8QHQtvn8jGPsmNfdRjWdub7DriCcd0G5h65hyQJQEqqR/s640/IMG_5018.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Samotna skała z twierdzą i kaplicą na szczycie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>7. KAMIROS</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7cGRtqKgQGt_2WhiRRhdZGmXblO7JW5mwxvFyNGzIR366k9UOwCDchmVfWPkwDBZLOsX31_-8EireYXQzTq9A3nyVO9d1o3InaIvVtTjz4mKPUhsKY912n7aM_W2xswF7oeFrjDVEj91C/s1600/IMG_4927.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7cGRtqKgQGt_2WhiRRhdZGmXblO7JW5mwxvFyNGzIR366k9UOwCDchmVfWPkwDBZLOsX31_-8EireYXQzTq9A3nyVO9d1o3InaIvVtTjz4mKPUhsKY912n7aM_W2xswF7oeFrjDVEj91C/s640/IMG_4927.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ruiny starożytnego miasta Kamiros</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co kryje się pod tą nazwą? To ruiny antycznego
miasta, które jest uważane za pierwsze na wyspie Rodos. Odkrycia antycznego
miasta dokonano w roku 1859 i do dziś trwają tam prace archeologiczne. Kiedy
przyjrzymy się układowi Kamiros łatwo można dojść do wniosku, że mamy do
czynienia z akropolem, czyli miastem na górze. Dawni mieszkańcy bardzo dobrze
wykorzystali ukształtowanie terenu. Całe miasto wybudowali na lekko pochyłym
zboczu, a na samej górze wykopano ogromną cysternę, gdzie gromadzono wodę
pitną. Oczywiście głównym miejscem była świątynia oraz plac przed nią. To tam
przekazywano ważne dla mieszkańców informacje i tam najczęściej gromadzili się
ludzie. Domy bardziej zamożnych znajdowały się w pobliżu świątyni i w
najniższej części Kamiros. Kiedy pójdziemy w głąb miasta, szybko zauważymy, że
miasto liczyło dość sporo mieszkańców, ale domy większości były ciasno
„upakowane” i każdy składał się tylko z jednej izby i kuchni na zewnątrz. Najciekawszą
cechą Kamiros był fakt, że nie ma pozostałości po żadnej twierdzy. Uważa się,
że mieszkańcy zajmowali się głównie rolnictwem, a w tamtych czasach nie czuli
większego zagrożenia. Jedynie od strony południowej wybudowano niewielki mur
obronny. Na terenie rynku i w pobliżu świątyń można jeszcze zobaczyć cokół, na
którym składano ofiary. Patrząc z perspektywy miasta można pomyśleć, że są
dobrze ukryci na wyspie, ponieważ dookoła widać tylko zieleń i gęste krzaki. Aż
trudno uwierzyć, ale miasto zostało najprawdopodobniej zburzone w 142 roku
p.n.e. w wyniku trzęsienia ziemi. Można powiedzieć, że już na początku naszej
ery to miasto było historyczne… Mnie najbardziej zachwycił rząd kolumn, który
ciągnie się dość długim pasem. Wyglądają efektownie. Bilet wstępu do miasta
kosztował 8 EUR. W słoneczny dzień jest w mieście ciepło i duszno. Weźmy ze
sobą więcej wody i postarajmy się zajrzeć do jak największej ilości miejsc,
ponieważ możemy przejść głównym traktem przez środek miasta, a możemy obejść go
od prawej i lewej stronie dość szerokimi ścieżkami wydeptanymi pod lasem. Warto
poznać wszystkie szlaki. A kiedy zobaczymy sześcienne kamienie na końcach ruin
domów nie stawajmy na nich, żeby zrobić dobre zdjęcie, ponieważ zawierają one
starożytne inskrypcje i stanowią wartość historyczną, której nie należy
niszczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieRXIypM8EfxVffMifihWkW84Z6yJmId-SCJYYs_WOg9ssRuGJNirBbBgrMVcaY0FBL4T3-9wzzdUF_TrJMRgv5c1Tes4z8kgdyNiDHs7oGJzuyYmcSndCmhGH0QhWFjpmDT94GyxP9NFV/s1600/IMG_4966.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieRXIypM8EfxVffMifihWkW84Z6yJmId-SCJYYs_WOg9ssRuGJNirBbBgrMVcaY0FBL4T3-9wzzdUF_TrJMRgv5c1Tes4z8kgdyNiDHs7oGJzuyYmcSndCmhGH0QhWFjpmDT94GyxP9NFV/s320/IMG_4966.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfBzoyRFYTqhL7mvQ7J6AzciAUIcsusRvBuONBAh9jzldC0jDEmGIbPnrfIlODtNcK-Q_fk24VHGnWnxUSTKxa6CRy-_IUP8xLhTAF6bdQ0m76WUOXGIb9TiRq8uOWhONkS73hGBd-78yz/s1600/IMG_4967.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfBzoyRFYTqhL7mvQ7J6AzciAUIcsusRvBuONBAh9jzldC0jDEmGIbPnrfIlODtNcK-Q_fk24VHGnWnxUSTKxa6CRy-_IUP8xLhTAF6bdQ0m76WUOXGIb9TiRq8uOWhONkS73hGBd-78yz/s320/IMG_4967.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-gDmXbOo05ZZpFSYuXRMYQrVViRBLZ3LsoUhlMxa0qnb-mMjnhx17CtWbJXLdBGgNA7weEN1one7ueYH_v-On6qcEKUvcUK0Glmb2LzSyCBzNOCITSH2oVGd02iWe7vqubYPoDYBDtnJY/s1600/IMG_4972.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-gDmXbOo05ZZpFSYuXRMYQrVViRBLZ3LsoUhlMxa0qnb-mMjnhx17CtWbJXLdBGgNA7weEN1one7ueYH_v-On6qcEKUvcUK0Glmb2LzSyCBzNOCITSH2oVGd02iWe7vqubYPoDYBDtnJY/s320/IMG_4972.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ-uGjHR8o4N9gxfu5gM0FvzVDDO3tiaGwV2QR10Yj6wJXbTVzDoQjl34UwX1BvQ0SCs_jyY4DeQH-L80tUN_oBg6yhk-6DJtyPUXSLSuHjUWQLy745iwPxacb5uNiJ7WXXI1BJDsbXPT7/s1600/IMG_4976.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ-uGjHR8o4N9gxfu5gM0FvzVDDO3tiaGwV2QR10Yj6wJXbTVzDoQjl34UwX1BvQ0SCs_jyY4DeQH-L80tUN_oBg6yhk-6DJtyPUXSLSuHjUWQLy745iwPxacb5uNiJ7WXXI1BJDsbXPT7/s320/IMG_4976.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho27YidUjOBLQTfGNpgruo92BQNIxGVeb9kzZuRheBkZwOl1ILlu3mm8jNcb7hGwoHZnOWT61-RiQ0bququs9nnt6iMnksO-VFM2so0jSxULnVwsawgaATfFN8qZhSgnu3P3_CW8XKKfL6/s1600/IMG_4984.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho27YidUjOBLQTfGNpgruo92BQNIxGVeb9kzZuRheBkZwOl1ILlu3mm8jNcb7hGwoHZnOWT61-RiQ0bququs9nnt6iMnksO-VFM2so0jSxULnVwsawgaATfFN8qZhSgnu3P3_CW8XKKfL6/s320/IMG_4984.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuEiQ7MTV_cF8DpV1PdvBV1GKoiqwJnUJsPmG7RNWnSm5igyryzbGp4OWRJWcCXwtX-PKfm1rIhXeuPc0qEGHoU5UONK9Lak0jMmpMW-Kaj4mAEyTyZ9g70DbqVr_UXAAya1aqf7cqY2QV/s1600/IMG_4993.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuEiQ7MTV_cF8DpV1PdvBV1GKoiqwJnUJsPmG7RNWnSm5igyryzbGp4OWRJWcCXwtX-PKfm1rIhXeuPc0qEGHoU5UONK9Lak0jMmpMW-Kaj4mAEyTyZ9g70DbqVr_UXAAya1aqf7cqY2QV/s320/IMG_4993.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbASwwvpwMfzkCQg_B9QxZYh4oXLwndbLkPwql8XELZKjX-HwQ1LrxL8m4WPdnl8ekzUCsULiXLHmnhqZhWEruEM7tbKcfqOsHPeGuOTiW1gPUhqPVDV4JVvunKrGt_BujwE0E5zyORtpu/s1600/IMG_4995.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbASwwvpwMfzkCQg_B9QxZYh4oXLwndbLkPwql8XELZKjX-HwQ1LrxL8m4WPdnl8ekzUCsULiXLHmnhqZhWEruEM7tbKcfqOsHPeGuOTiW1gPUhqPVDV4JVvunKrGt_BujwE0E5zyORtpu/s320/IMG_4995.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ7A9Ae8VTgjKBGUzr4gmxlz6GwqMcfQQNMt80kKsZbz27N04SYwB8tAb75w0m0blSzj4JFrCCPRZB9_O3oOZnAvFt_nT77292qCjm6JydmQCYtrw2D3zxrJvFDxIxn_mOouJPSuQ25si4/s1600/IMG_4924.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ7A9Ae8VTgjKBGUzr4gmxlz6GwqMcfQQNMt80kKsZbz27N04SYwB8tAb75w0m0blSzj4JFrCCPRZB9_O3oOZnAvFt_nT77292qCjm6JydmQCYtrw2D3zxrJvFDxIxn_mOouJPSuQ25si4/s320/IMG_4924.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtwl9SJYFJ7W0HdFDHFJsCGt6jK-CX868uGwGQ0aP44Lx7s-ip7XdFxHyIdBBo66XSHqAXAgR3uWMtYPpjr_H4iE39Rn3-ui__KdXdLj69GgzXvSpEjVWzChOBuV2i0MMGETuLTxzVW2nT/s1600/IMG_4925.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtwl9SJYFJ7W0HdFDHFJsCGt6jK-CX868uGwGQ0aP44Lx7s-ip7XdFxHyIdBBo66XSHqAXAgR3uWMtYPpjr_H4iE39Rn3-ui__KdXdLj69GgzXvSpEjVWzChOBuV2i0MMGETuLTxzVW2nT/s320/IMG_4925.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKJmEWHcmPQAz6QGD2o0dd9pQ5LU_uC8SDj0UU78E7mpEKjUoGiSSa_zJu-bY6gPFeAN1eB428URbgR4Xiwd3nukFW75mL_I-Yd54qI-VASxkMCVzoQXM8EW5qI4-D_XOWoVCFYNTkrlBR/s1600/IMG_4929.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKJmEWHcmPQAz6QGD2o0dd9pQ5LU_uC8SDj0UU78E7mpEKjUoGiSSa_zJu-bY6gPFeAN1eB428URbgR4Xiwd3nukFW75mL_I-Yd54qI-VASxkMCVzoQXM8EW5qI4-D_XOWoVCFYNTkrlBR/s320/IMG_4929.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf66Pu2mUJx2RjxKFfhf51ExkKc7ATLeWjHEJNn0xa1uEYssz1Z51PVl9zPPirKtG_bdgpoeHre3oA9BLdkPT4APTuCUCL-OmS3vBBzMaY89T87nIYnXcTKXcuxf3xAk1HmDx8J3b720JQ/s1600/IMG_4945.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf66Pu2mUJx2RjxKFfhf51ExkKc7ATLeWjHEJNn0xa1uEYssz1Z51PVl9zPPirKtG_bdgpoeHre3oA9BLdkPT4APTuCUCL-OmS3vBBzMaY89T87nIYnXcTKXcuxf3xAk1HmDx8J3b720JQ/s320/IMG_4945.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp2X2R5g7p0WVkRQpDH4hk-oBJ9UbURNhyphenhyphenB37l4jQysiUzI19jLYJNapHgxcT475TXkDGHAfj3kOV0dsrDbxyFENEiiGozYslX0hxr1wYJmm8vN8l6wyo_BEtX2CSjGD6qYja-MKpZQCRM/s1600/IMG_4948.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp2X2R5g7p0WVkRQpDH4hk-oBJ9UbURNhyphenhyphenB37l4jQysiUzI19jLYJNapHgxcT475TXkDGHAfj3kOV0dsrDbxyFENEiiGozYslX0hxr1wYJmm8vN8l6wyo_BEtX2CSjGD6qYja-MKpZQCRM/s320/IMG_4948.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ruiny miasta oraz główny trakt w Kamiros</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">8. PRASONISSI</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBCv56MgjsMsnGmEGxYhpdV-2fQmnwKXGuHA8VGT43YgRYnYwH3eick1jvEdKjXUwjOrSBUujqBnVWBjLimq-If7Z20rVWwlaeICopsOCdXuERyRfZaDN5Bhf5LoPBNnYWR6r1Xhp4hX7/s1600/Fotolia_177166540_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBCv56MgjsMsnGmEGxYhpdV-2fQmnwKXGuHA8VGT43YgRYnYwH3eick1jvEdKjXUwjOrSBUujqBnVWBjLimq-If7Z20rVWwlaeICopsOCdXuERyRfZaDN5Bhf5LoPBNnYWR6r1Xhp4hX7/s640/Fotolia_177166540_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Plaża Prasonissi</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jedna z najciekawszych plaż piaszczystych na całej
wyspie Rodos. Znajduje się dokładnie na przeciwnej stronie wyspy. Od miasta Rodos
musimy pojechać aż… 92km. Pomyślano nawet o autobusach komunikacji miejskiej,
które jeżdżą tam z Rodos do 30. września. Bilet kosztuje 10,50 EUR, co bardzo
się opłaca w porównaniu z cenami wycieczek, za które zapłacimy o wiele więcej. Co
jest takiego niezwykłego w tej plaży. Jednym słowem: DUŻO! Po pierwsze, jest to
piaszczysty półwysep połączony piaszczystym przejściem – przesmykiem. W zimie
jest on zalewany wodą, więc powstaje wyspa. Najbardziej charakterystycznym
elementem plaży są dość silne wiatry rzędu 5-7 w skali Beauforta. W rejonie
półwyspu łączą się dwa morza: Śródziemne i Egejskie, przez co możemy spodziewać
się specjalnych warunków. Na miejscu styku dwóch mórz zawsze mamy jakieś
ciekawe zjawiska. Po stronie Morza Egejskiego powstają przynajmniej dwumetrowe
fale, którą wykorzystują doświadczeni windsurfingowcy lub kitesurferzy. Po
stronie Morza Śródziemnego powstają bardzo dobre warunki dla osób
początkujących, lub jeśli chcemy, na desce surfingowej pływać z dużymi
prędkościami. No właśnie… a skąd wziąć sprzęt do uprawiania sportów wodnych? Na
miejscu działa wypożyczalnia sprzętu sportowego i co lepsze… jest tu polska
szkoła kitesurfingu! Łącznie mamy do dyspozycji aż trzy centra surfingowe. Możemy
nawet wziąć lekcje z instruktorem. Jeśli chodzi o miejsce na plaży, to na pewno
nie zabraknie go dla nikogo nawet w środku sezonu, ponieważ piaszczysty teren
jest rozległy. Sama część wyspowa jest lekko górzysta. Teren wznosi się nieco
ponad poziom morza i możemy zrobić naprawdę dobre ujęcia samej plaży
Prasonissi, czy też fragmentów obu mórz. Na wyspie zobaczymy tylko skały i
bardzo niskie krzaczki oraz trawy. Są to zazwyczaj rosnące duże kępy traw. Z
wyspy mamy bardzo dobry widok na surfingowców i kitesurferów. Jeśli ktoś,
oprócz pływania i sportów wodnych jest miłośnikiem dobrego krajobrazu, to
Prasonissi jest dla niego. Można tutaj zrobić naprawdę kilka dobrych ujęć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-A7evbVcjYdJBgD6W0Y0zAqbIe7GYmoqHgh4zSsl-2-wqpx6qc2UzuHJKd9sURc4KkFJNeGu7ZZzaat83IuU1jxv23ogbPCJ9bRt8eWm6X16Vop4O2uVJZEd2p9k9uXkopa5MhhINCTFk/s1600/Fotolia_175382615_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-A7evbVcjYdJBgD6W0Y0zAqbIe7GYmoqHgh4zSsl-2-wqpx6qc2UzuHJKd9sURc4KkFJNeGu7ZZzaat83IuU1jxv23ogbPCJ9bRt8eWm6X16Vop4O2uVJZEd2p9k9uXkopa5MhhINCTFk/s320/Fotolia_175382615_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh4wvDQc78dCS_3Z6iWRSLZFYjk3l9hHf7aaKHQG31AOxDE-OBgJg5uWw74X8BaU_KZaaxnh39B580-4uYQu8pG3i21dno7uFCPG9KyBV_GzWmALgr53eKL1zQwUsAnKEjfyM63yD5d8xD/s1600/Fotolia_175383481_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh4wvDQc78dCS_3Z6iWRSLZFYjk3l9hHf7aaKHQG31AOxDE-OBgJg5uWw74X8BaU_KZaaxnh39B580-4uYQu8pG3i21dno7uFCPG9KyBV_GzWmALgr53eKL1zQwUsAnKEjfyM63yD5d8xD/s320/Fotolia_175383481_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4_DQcs_RVEOAwsX9onnLrxxscX2WSJz3135jHKt4qAwMa822RGAExQdCJWYKM6IkCb7K2EgIlV2la1Bydt0mzD03uxCLM-VbBcUE2PoJZ_ooRDA70u5osgry2XKZIvWrxRtt1GIKOyqcD/s1600/Fotolia_176887835_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4_DQcs_RVEOAwsX9onnLrxxscX2WSJz3135jHKt4qAwMa822RGAExQdCJWYKM6IkCb7K2EgIlV2la1Bydt0mzD03uxCLM-VbBcUE2PoJZ_ooRDA70u5osgry2XKZIvWrxRtt1GIKOyqcD/s320/Fotolia_176887835_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Plaża Prasonissi i widok na dwa morza. Wietrzna plaża</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>9. DOLINA MOTYLI</b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN5I9sWRkeLILmxa6T1KtnGgzpdsoJOarHgndNxaloPL0f8t5gxjff5uHL7k4YMstqLiwjxqh1TZAJmk_nOHwLgq3SCBTKAGkgMtSJsrPBWzvbwaIytaJkpIY8ucPC2Hu4GgVGM1FkHyt7/s1600/IMG_4869.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN5I9sWRkeLILmxa6T1KtnGgzpdsoJOarHgndNxaloPL0f8t5gxjff5uHL7k4YMstqLiwjxqh1TZAJmk_nOHwLgq3SCBTKAGkgMtSJsrPBWzvbwaIytaJkpIY8ucPC2Hu4GgVGM1FkHyt7/s640/IMG_4869.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dolina Motyli</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Można powiedzieć, że to sztandarowe miejsce na
Rodos. Tam po prostu trzeba być! O dolinie można wiele mówić, dlatego postaram
się coś więcej na jej temat powiedzieć. Dolina Motyli, po grecku Petaloudes,
wyróżnia się tym, że przez jej większą część płynie rzeka Pelecanos, a sama dolina
jest w całości zalesiona. Dzięki temu nawet w środku lata temperatura w lesie
jest o kilka stopni niższa niż gdziekolwiek indziej i mamy wilgotne powietrze.
Na trasie zobaczymy nawet dwa wodospady i mały staw. W okresie czerwiec – początek
września przylatują do tej doliny ćmy (tak – ćmy z rodzaju panaxia
quadipunctaria, a używa się mylącej nazwy „Dolina Motyli”). We wrześniu jest
ich mniej, a pod koniec miesiąca możemy nie zobaczyć już nic. Najbardziej
ciekawy jest cykl życia tych ciem. Kategorycznie zabrania się podnoszenia rąk,
hałasowania i straszenia ich, żeby podrywały się do lotu, ponieważ nieświadomie
przyczynimy się do… zmniejszenia populacji tego gatunku, który uważany jest za
zagrożony wyginięciem… Ćmy przyciąga żywica styraks wypływająca z drzew
ambrowych (liquidibar orientalis). To drzewo wypuszcza duże ilości żywicy o
bardzo intensywnym zapachu, dzięki czemu w sezonie można zobaczyć dziesiątki
tysięcy tych stworzeń. Ćmy nie mają układu pokarmowego, dlatego wszystko to, co
nagromadzą podczas jedzenia, kiedy jeszcze były larwami, musi im wystarczyć na
resztę krótkiego życia. Dlatego zabrania się płoszenia ich, bo przyczynimy się
do skracania długości ich życia. Pamiętajmy o tym, wędrując po lasach Doliny
Motyli!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jak wygląda ścieżka, którą będziemy szli? Na
początku kupujemy bilet wstępu za 5 EUR (w sezonie 7 EUR). Nie możemy zgubić
biletu, ponieważ na początku musimy przejść przez elektroniczne bramki i tak
samo na końcu. Co gorsza, odbijamy się przy wejściu i wyjściu. Mój bilet wpadł
do rzeki Pelecanos przy drugim wodospadzie, więc miałem utrudnione zadanie… Jeśli
nie lubimy gór, to Dolina Motyli nie będzie miejscem dla nas, ponieważ tak
naprawdę będziemy chodzić w terenie górskim stromymi zboczami. Na całej
długości wybudowano piękny i równy chodnik lub stopnie oraz poręcze
zabezpieczające każde bardziej pochyłe miejsce. Od samego początku idziemy
stopniami z drewnianymi barierkami, podziwiając piękno lasu. Za około dwie
minuty mamy pierwsze strome podejście, gdzie dochodzimy do zielonego stawu z
drewnianym chodnikiem okalającym połowę stawu. Dodatkowo wybudowano drewniany
most przecinający staw na pół, a na jego końcu widać bardzo wąski wodospad. Za
stawem rozpoczynamy kolejną stromiznę, gdzie pójdziemy kamiennym chodnikiem z
barierkami. Miniemy kilka ciekawych, starych drzew, czasami pustych w środku. W
lecie poczujemy tutaj ochłodę i wilgoć. Na tym samym odcinku zobaczymy 20-30cm
kaskady na rzece oraz przejdziemy przez następny drewniany mostek. Pod względem
przyrodniczym jest tu pięknie i spokojnie. Po około 15min docieramy do wielkiej
ściany skalnej po prawej stronie. Wzdłuż niej wybudowano schody, żebyśmy mogli
wejść na jej szczyt. Po lewej stronie, przed nami, widać dwa wodospady, które są
znacznie większe niż ten pierwszy. Mają po kilka metrów wysokości. U samej góry
schody zakręcają krótkim, ale bardzo krętym łukiem. Specjalnie wybudowano
ścianę z kamieni, żeby można było na niej ułożyć stopnie. Wszystko
zabezpieczają drewniane barierki. Dzięki temu łukowi możemy szybko znaleźć się o
kilka metrów wyżej i spojrzeć na ludzi z dużej wysokości. Patrząc z zakrętu,
mamy wrażenie, jakbyśmy stali ciągle w tym samym miejscu, tyle, że znacznie
wyżej nad nimi. Wzniesienie i stromizny kończą się po około 25min.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wychodzimy na niewielką równinę w lesie, gdzie skręcamy
w prawo i nadal wędrujemy pięknym, kamiennym chodnikiem. Jest bardzo równy. Teraz
idziemy w płaskim terenie. Za chwilę zakręcamy w lewo, na końcu chodnika. Ponownie
będziemy wchodzić stopniami dość stromym zboczem. Od tego miejsca nie widzimy
już rzeki, która raczej przypominała potok. Przez najbliższe 10min będziemy
podchodzić w lesie stopniami, aż dotrzemy do elektronicznych bramek. Na terenie
ogrodzonego pola ze starymi drzewami oliwnymi znajdziemy tylko niewielki bar,
ławki i szeroką, wydeptaną ścieżką możemy pójść w stronę niewielkiej kaplicy
Panagia Kalopetra. Co jest ciekawe, możemy na końcu zastać zamkniętą bramę na
kłódkę i nic nie zobaczyć… Kaplica znajduje się na wysokości 470 m n.p.m. Jeśli
wybieramy się do Doliny Motyli, zastanówmy się, co jest naszym głównym celem:
czy ćmy, czy kapliczka i widoki z jej okolic. Do kaplicy można dostać się
drogą, ale tylko wtedy, gdy mamy wypożyczony samochód. Widoki są bardzo piękne,
ponieważ widać dość dużą część wyspy. Nie spodziewajmy się za to pięknych
widoków górskich, ponieważ oprócz lasów, wszystko inne jest spalone słońcem. Główną
atrakcją powinien być las ambrowców, potok i tysiące ciem w sezonie. To są
rzeczy, dla których warto tu przyjechać. Trzeba pamiętać, że nie znajdziemy ich
tak łatwo. Za dnia zazwyczaj szczelnie „oblepiają” zacienione pnie i gałęzie
ambrowców. Musimy się przyglądać drzewom i wypatrywać pomarańczowo-czarnych
skrzydeł z kropkami. Ćmy są bardzo dobre w kamuflażu, dlatego całe ich skupisko
możemy wziąć za zwykłą gałąź. Nie spodziewajmy się, że zobaczymy dziesiątki
tysięcy ciem w powietrzu, ponieważ gromadzą one energię do wrześniowego odlotu na
inne części wyspy. Zazwyczaj wylatują w górzyste lasy świerkowe, by w nich
spędzić resztę życia. Długi przelot powoduje wyczerpanie ich sił życiowych, a w
tutejszym lesie dadzą początek nowemu pokoleniu. W sezonie, kiedy jest ich
najwięcej, za próbę płoszenia, lub hałasowanie dostaniemy grzywnę, ponieważ
przyczyniamy się do zmniejszenia ich populacji. Szanujmy przyrodę, bo jest
niezwykła. Cała ścieżka ma 1300m długości i jej przejście zajmuje około 35min,
a powrót 25-30min. Kiedy wrócimy z Doliny Motyli, przy kasie biletowej możemy
zwiedzić jeszcze Muzeum Historii Naturalnej. Wstęp do niego jest wliczony w
cenę biletu. Zobaczymy w nim między innymi ciekawe gabloty z różnymi gatunkami
motyli i endemicznymi gatunkami owadów z Rodos. Warto obejrzeć tę ekspozycję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvxlJn8mNoeFjT89BsF2vrnQ8EtIYJLmlV5QK3v-A8FjRyyt4VDdzBhmV7F4_fav1FIJ4ekqbHFBuS08lHqMWR1bOYRIH-3-HE4K1UJsXUpGHWca2IaSO70USfT8sCbeAA83J6HrxMynin/s1600/IMG_4916.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvxlJn8mNoeFjT89BsF2vrnQ8EtIYJLmlV5QK3v-A8FjRyyt4VDdzBhmV7F4_fav1FIJ4ekqbHFBuS08lHqMWR1bOYRIH-3-HE4K1UJsXUpGHWca2IaSO70USfT8sCbeAA83J6HrxMynin/s320/IMG_4916.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnRplenqXgM6UPb6b59jq6wW5MiFPzZ6nYH-Eims4BIchR27zAeXD3lVJHwx6l6oocd0H5JL3LY2MgoMbxArYLIHbefHbjVQtpTUxnRNgPWfjX3QdHJJamAwfW6do0n1f5mKQ_nWYMTVVq/s1600/IMG_4870.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnRplenqXgM6UPb6b59jq6wW5MiFPzZ6nYH-Eims4BIchR27zAeXD3lVJHwx6l6oocd0H5JL3LY2MgoMbxArYLIHbefHbjVQtpTUxnRNgPWfjX3QdHJJamAwfW6do0n1f5mKQ_nWYMTVVq/s320/IMG_4870.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_U9Ux3HuddJKE91juAhjPMTrovqXvgT1FqHrO4y3RafjItCOtZm1dMpRFxyN46kBbmAUO-L2TiR5_UUpEaplCtPglNDrBqMGe0S7Br-cJ8YHJI99VNPR-bO13HSLsHe10GbWgqDLcUpeD/s1600/IMG_4872.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_U9Ux3HuddJKE91juAhjPMTrovqXvgT1FqHrO4y3RafjItCOtZm1dMpRFxyN46kBbmAUO-L2TiR5_UUpEaplCtPglNDrBqMGe0S7Br-cJ8YHJI99VNPR-bO13HSLsHe10GbWgqDLcUpeD/s320/IMG_4872.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYYVVSWpmHGZ1YVXP3SoWJPJ-dIQ9ykqE4RPwFK85NQkG5-uidZtuzJHe8-qw_VA9NDUMcnOgFm1HXx9_7VBku_UQqESo5GRb5AbdN__lPFmMoprvNk4M9dBatuMSKQ74lZIwG089bxA7z/s1600/IMG_4873.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYYVVSWpmHGZ1YVXP3SoWJPJ-dIQ9ykqE4RPwFK85NQkG5-uidZtuzJHe8-qw_VA9NDUMcnOgFm1HXx9_7VBku_UQqESo5GRb5AbdN__lPFmMoprvNk4M9dBatuMSKQ74lZIwG089bxA7z/s320/IMG_4873.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX2cIdxMRSXxCNexAhS8Ek6b7jdamzlW0hRY8zy74HKDVRKl2VetRsWIXjKZqbBP4Yd-jWZwri9-P3S1e7XAJrMELf5uG1lAMvnVTgK3CLpDaDG0RGCpkwAmJUdkGLcT-dN1CtTG6Z9cTW/s1600/IMG_4874.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX2cIdxMRSXxCNexAhS8Ek6b7jdamzlW0hRY8zy74HKDVRKl2VetRsWIXjKZqbBP4Yd-jWZwri9-P3S1e7XAJrMELf5uG1lAMvnVTgK3CLpDaDG0RGCpkwAmJUdkGLcT-dN1CtTG6Z9cTW/s320/IMG_4874.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiap875FdU1x51scCE2g2yTTudXoGbBQcOEPltUzHaXUGcblWnL_HkpkjDigjgBRC0HcrXdvtK1nOKnGts7JdaQw1zpMB9gF6-bmkZVj4aUSEzJruU3pSVuF9HP8lxE6d25C09gomBtH8B4/s1600/IMG_4879.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiap875FdU1x51scCE2g2yTTudXoGbBQcOEPltUzHaXUGcblWnL_HkpkjDigjgBRC0HcrXdvtK1nOKnGts7JdaQw1zpMB9gF6-bmkZVj4aUSEzJruU3pSVuF9HP8lxE6d25C09gomBtH8B4/s320/IMG_4879.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinz-2Odc7VPZg8Te-K5QvqArcCWQH8R0PPwsrahFgWLur2F8dH24d3GRxs1tnX5hBCxZTbOD9ywHS_cwlWD8OlpZ-l_9Zxl-vG8Nn-x4nSCWs3aJGPafeeNm4IQHEhrCRMMJcIe9Mrbf09/s1600/IMG_4889.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinz-2Odc7VPZg8Te-K5QvqArcCWQH8R0PPwsrahFgWLur2F8dH24d3GRxs1tnX5hBCxZTbOD9ywHS_cwlWD8OlpZ-l_9Zxl-vG8Nn-x4nSCWs3aJGPafeeNm4IQHEhrCRMMJcIe9Mrbf09/s320/IMG_4889.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsGaKsYfDMUx28NGKTPkjOELMI4xojPQg3goz3NK2-keUmyWn_vaE9OD4VY1LX0ceqNiDi8NF6WO6myj3eOGlV8tbWLCpTk6PiN0GFK5VuzXdGuOzQFHnVT4TtzyCq3MoZThCG1y48G3qB/s1600/IMG_4892.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsGaKsYfDMUx28NGKTPkjOELMI4xojPQg3goz3NK2-keUmyWn_vaE9OD4VY1LX0ceqNiDi8NF6WO6myj3eOGlV8tbWLCpTk6PiN0GFK5VuzXdGuOzQFHnVT4TtzyCq3MoZThCG1y48G3qB/s320/IMG_4892.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTcerRcm6ZwvBK_kd8NJe2HOVMuM0jcvwDxnk_qUlL5m_t6HNFkH98xhoaPfFlrX9h629hk4mBIUEY7JTyS74k7Q0GNEaphvFKjgHmNUj_OVbcFFFWPG9JInmZ97U1fW4MCXg8pwhQznnv/s1600/IMG_4893.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTcerRcm6ZwvBK_kd8NJe2HOVMuM0jcvwDxnk_qUlL5m_t6HNFkH98xhoaPfFlrX9h629hk4mBIUEY7JTyS74k7Q0GNEaphvFKjgHmNUj_OVbcFFFWPG9JInmZ97U1fW4MCXg8pwhQznnv/s320/IMG_4893.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWA2PmgxOk6KinSdGHmpMEDM1vOpztbbmFYm-c-qZei7nLirLYzpVPYQKxFGOsjRsW-7_-QCvVvbcuEaMwRi2LZlDEB8W7L117anXmLXd4qr0tNOs29yMzPlW29Kq9HgeGw0fM-KnAOfo5/s1600/IMG_4909.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWA2PmgxOk6KinSdGHmpMEDM1vOpztbbmFYm-c-qZei7nLirLYzpVPYQKxFGOsjRsW-7_-QCvVvbcuEaMwRi2LZlDEB8W7L117anXmLXd4qr0tNOs29yMzPlW29Kq9HgeGw0fM-KnAOfo5/s320/IMG_4909.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhENqblHOfZVZMXsdoex1cJT9F4SI9Oq7xTka8z_O5ANy9kTECJjPlYAD5cBLNG0orFC5zXPFeazD78k-XZtjIn43wZzgcvudxsrG6YVJDNTBGQVJKJtWIbV2sYH2EIbr19TDwG4Qd8fhCq/s1600/IMG_4911.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhENqblHOfZVZMXsdoex1cJT9F4SI9Oq7xTka8z_O5ANy9kTECJjPlYAD5cBLNG0orFC5zXPFeazD78k-XZtjIn43wZzgcvudxsrG6YVJDNTBGQVJKJtWIbV2sYH2EIbr19TDwG4Qd8fhCq/s320/IMG_4911.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaZfTmPfD7igYF4P1V8xJZIeQ1lNwDYyq_W1HiU4loRjMmSJb0cEi240y6-5VQckvGU9kh3eEsZ5rOuE_EI67hm82tdpq29i_YVSmYjJD0s-II6TklooRWoEJcvfLLyqN43KGHg4sG_zh7/s1600/IMG_4912.jpg"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaZfTmPfD7igYF4P1V8xJZIeQ1lNwDYyq_W1HiU4loRjMmSJb0cEi240y6-5VQckvGU9kh3eEsZ5rOuE_EI67hm82tdpq29i_YVSmYjJD0s-II6TklooRWoEJcvfLLyqN43KGHg4sG_zh7/s320/IMG_4912.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dolina Motyli oraz kaplica Panagia Kalopetra na szczycie góry</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>10. ZATOKA ANTHONY'EGO QUINNA</b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIY6V5TxSoi001dbHvsMo1rPUF9xITts3ltrbiSaxJIZcDUMlDI-FrqnPWkuESVwhj-mJQSOkq53Fxohy__QoghykfO-Y4t95V2VFes2fT7HxrrNiAzwRyh7yl2QSwBg7cCv_UXtxhnhco/s1600/Fotolia_85854732_Subscription_Monthly_XXL.jpg"><img border="0" height="427" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIY6V5TxSoi001dbHvsMo1rPUF9xITts3ltrbiSaxJIZcDUMlDI-FrqnPWkuESVwhj-mJQSOkq53Fxohy__QoghykfO-Y4t95V2VFes2fT7HxrrNiAzwRyh7yl2QSwBg7cCv_UXtxhnhco/s640/Fotolia_85854732_Subscription_Monthly_XXL.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zatoka Anthony'ego Quinna</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co kryje się pod tą tajemniczą nazwą? To
niewielka, ale przepiękna zatoczka pełna błękitnej i szmaragdowej wody. Jeśli
lubimy się kąpać w morzu i jesteśmy miłośnikami dobrego krajobrazu, to musimy
tu być! Jak dojechać do zatoki? Niestety nic nie kursuje w jej stronę, ale
jeśli mieszkamy w Faliraki lub w Afandou, to możemy tam… dojść pieszo, idąc
plażą i wybrzeżem. Do Afandou i Faliraki jeżdżą autobusy. Niezależnie w której
części wyspy mieszkasz, zajedziesz do obu miejscowości każdym autobusem. W
Faliraki wystarczy wyjść na główną plażę i pójść nią w prawo, aż dojdziemy do
hotelu Mitsis Faliraki Beach Hotel & Spa. Tutaj kończy się plaża w
Faliraki. Skręcamy w prawo pod kątem prostym w obojętnie którą uliczkę, po czym
na najbliższym skrzyżowaniu skręcamy pod kątem prostym w lewo i idziemy niewielką
drogą Apollonos, którą dotrzemy do Astronomy Cafe & Observatory. Teraz
będziemy musieli zejść ze ścieżki prowadzącej do tego obiektu i pójść wybrzeżem
przez trawy i krzaki. Od Astronomy Cafe & Observatory widzimy zatoczkę
przed sobą, dlatego wiemy gdzie iść. Od strony Afandou sprawa wygląda podobnie,
ponieważ w Afandou musimy pójść na główną plażę liczącą około 5,5km. Idziemy w
stronę Traganou Taverna, gdzie zobaczymy kilka rzędów niebieskich parasoli. W
tym miejscu widać ścieżkę prowadzącą w głąb lądu, ponieważ plaża kończy się skalistym
zboczem niewielkiego wzniesienia. Idąc tą ścieżką powinniśmy bardzo łatwo
zauważyć, że nasza trasa zakręca w prawo. Po lewej widzimy jasne pola i
pojedyncze krzaki, a po prawej ciemną ziemię i większe skupiska tych samych
krzaków. Ciągle idziemy ścieżką wzdłuż granicy jasnych pól i ciemnej ziemi, aż
do momentu, gdy ścieżka zakończy się ulicą. Na ulicy skręćmy w prawo. Dotrzemy
tą drogą aż do Ladiko Hotel. Idąc dalej zobaczymy przed sobą wciśniętą pomiędzy
zarośnięte skały zatokę Anthony’ego Quinna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jadąc samochodem, dojazd jest znacznie łatwiejszy,
ponieważ drogami możemy dotrzeć tutaj bez żadnych problemów, ponieważ na
głównej drodze 95 mamy drogowskaz, 95który wskaże nam właściwą uliczkę
prowadzącą do zatoki Anthony’ego Quinna. Dlaczego zatoka ma taką nazwę?
Ponieważ w roku 1961 był kręcony film „Działa Navarony”, między innymi w tym
miejscu. Główną rolę zagrał aktor Anthony Quinn. Przyczynił się on do
rozsławienia wyspy Rodos, a rząd Grecji przekazał na własność zatokę aktorowi. W
późniejszych latach wycofano to postanowienie, ale nazwa już na stałe wpisała
się w foldery turystyczne i pamięć mieszkańców. Największą atrakcją zatoki
Anthony’ego Quinna jest jej kameralność oraz wspaniałe kolory morza. Błękit i
szmaragd przenikają się nawzajem. Nie wieją tutaj silne wiatry, których możemy
doświadczyć na całej wyspie Rodos, dlatego polecam zatokę Anthony’ego Quinna wszystkim,
co marzą o spokoju i rajskich widokach. Zatoka jest wciśnięta pomiędzy skalistą
„podkowę” zarośniętą gęstymi krzakami. Patrząc od strony Faliraki, po lewej
stronie, pionowe i jasne skały opadają bezpośrednio do morza. Tylko w tej
części nie ma żadnej roślinności. Po przeciwnej stronie wąskiego przesmyku
znajduje się piękna zatoka Ladiko, która nie przyciąga tylu turystów. Polecam
jednak zobaczyć obie, skoro jesteśmy w tym samym miejscu. Naprawdę warto,
ponieważ wody są tak czyste, że widzimy wszystkie kamienie na dnie. W zatoce występuje
mnóstwo roślinności na dnie, dlatego w szczególności jest rajem dla nurków-amatorów.
Wystarczy założyć okulary i wystawić rurkę ponad powierzchnię wody i zobaczymy
jak jest pięknie w podwodnym świecie. Na małej i kameralnej plaży są
udostępnione płatne leżaki z parasolami za 10 EUR/dzień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSCvMbCbNY-efnCQbSXWkbWzxdUwm73DZ5a-UZVUPfyCNK2qjqAtWkjvIfMLLhSKEc_5aiEO0cfjtPFIipr3zf9_zi8Hg0vjzXzEQlTXo1n6Dw_-G8m7Z9OgSJ160v5G5ZIIB0VLvNmrAD/s1600/Fotolia_98153259_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSCvMbCbNY-efnCQbSXWkbWzxdUwm73DZ5a-UZVUPfyCNK2qjqAtWkjvIfMLLhSKEc_5aiEO0cfjtPFIipr3zf9_zi8Hg0vjzXzEQlTXo1n6Dw_-G8m7Z9OgSJ160v5G5ZIIB0VLvNmrAD/s400/Fotolia_98153259_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgh76i2lskoGD3hV9MOeVBi4H7k2ODgy_SsLoDOWCf6wP85ZCM9PQETsi1g7aiy-XvRfSxmhJc7VyIMtf-NfU_VLAnPlYkQI6VF3vpOz_d1SxI0EDlX-8RNiRZI6IrT4qEPkGETKGEKYbA/s1600/Fotolia_98153354_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgh76i2lskoGD3hV9MOeVBi4H7k2ODgy_SsLoDOWCf6wP85ZCM9PQETsi1g7aiy-XvRfSxmhJc7VyIMtf-NfU_VLAnPlYkQI6VF3vpOz_d1SxI0EDlX-8RNiRZI6IrT4qEPkGETKGEKYbA/s400/Fotolia_98153354_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz0QOm8-hCTEoLABT8CU1WD51DLP_SKRD7b9G8p5hWKjLv6AVBJQ8OdlTf2QT1onQEU4lb4cLDX0lZaxmD7EENbmqJaGjmZFA_bjMLTEoFKZIhNVL4dRUh2iazxwbaRgoxz6zmtn1M7Eb7/s1600/Fotolia_98153855_Subscription_Monthly_L_1.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz0QOm8-hCTEoLABT8CU1WD51DLP_SKRD7b9G8p5hWKjLv6AVBJQ8OdlTf2QT1onQEU4lb4cLDX0lZaxmD7EENbmqJaGjmZFA_bjMLTEoFKZIhNVL4dRUh2iazxwbaRgoxz6zmtn1M7Eb7/s400/Fotolia_98153855_Subscription_Monthly_L_1.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6z4SmvJfmt41usg4bt_NyZCzEfL1N8cuxanlFRCsZbl9Z34I0oahf8erwAIzcO9UGD-UxVP3GyGex77QRh6GBYOJQMFTFo3vuoCF9hnueoPlV9zXqZmWJAnJQ9EcYg3MH_TmEmitqc807/s1600/Fotolia_98153855_Subscription_Monthly_L_2.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6z4SmvJfmt41usg4bt_NyZCzEfL1N8cuxanlFRCsZbl9Z34I0oahf8erwAIzcO9UGD-UxVP3GyGex77QRh6GBYOJQMFTFo3vuoCF9hnueoPlV9zXqZmWJAnJQ9EcYg3MH_TmEmitqc807/s400/Fotolia_98153855_Subscription_Monthly_L_2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zatoka Anthony'ego Quinna</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXhCybYM_QFhU8DlxIy6WUzTA0TXRIMNxhWa-0_gXiZ7SrU6A28WJsrYb85yKKCA3eiWj5_uq-kG733sXTyaBTo-VUq1EBof4KTB0Rd7Rj2jXNmsHT-ShoR5SbVUKcpbHTx4pjsCKiZBl0/s1600/Fotolia_98154306_Subscription_Monthly_XL.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXhCybYM_QFhU8DlxIy6WUzTA0TXRIMNxhWa-0_gXiZ7SrU6A28WJsrYb85yKKCA3eiWj5_uq-kG733sXTyaBTo-VUq1EBof4KTB0Rd7Rj2jXNmsHT-ShoR5SbVUKcpbHTx4pjsCKiZBl0/s640/Fotolia_98154306_Subscription_Monthly_XL.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zatoka Anthony'ego Quinna</div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-34905255427556332142022-07-29T11:43:00.001+02:002023-05-26T18:46:34.829+02:00Kazbek 5047 m n.p.m. - Gruzja<div><span style="font-size: x-large;"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/07/kazbek-5047-m-npm-gruzja.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK8gJcgVi_E-wjrNCTVKDy8ycwfi4N9gThvsjeHOp9Iay-Mvto60zrrqaDPwXDsR3HQAZvSQO8sIX-_Yrmx5pHHewgiqjJKPvauKElO8elOeAi1gRgO4B4oPX6Xxiznq4nagJ7SftQ0v_K/w400-h266/DSC_9661.JPG" width="400" /></a> </span><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/07/kazbek-5047-m-npm-gruzja.html" target="_blank"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FotYa7rU6FEGKKOnI2G74GvKEf3ti97129HQom0yqnIZZ7tWu1BZeswkslFnViCGfnbwXaxXBozqOtkK1IbDcFAkGPuDyjgIvyQlFJFObA6L2VIurlSMSdTQ70yarOAcklZYV2hmR6f1/w400-h266/DSC_9591.JPG" width="400" /></a></div><div><br /></div><div><b style="font-size: x-large;">DOJAZD, SPOTKANIE NASZEJ EKIPY I PIERWSZE PRZYGODY</b></div><div>Możesz pomyśleć: po co pojechałem drugi raz na Kazbek, skoro już tam byłem? Zupełnie nie planowałem tej wyprawy, a nawet nie zakładałem żadnego wyjazdu do Gruzji. Cały pomysł okazał się spontanicznym impulsem, który bardzo szybko się zrealizował. Tyle, że impuls wyszedł zupełnie z niespodziewanej strony. Można wręcz zacytować Kubusia Puchatka: „właśnie z niczego często rodzą się najlepsze cosie”. Jako, że prowadzę bloga, którego właśnie czytasz lub przeglądasz, nieznani mi ludzie zadają mi różne pytanie dotyczące gór. Najpierw wywiązała się rozmowa z Żanetą, która miała mnóstwo pytań o górę <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/07/denali-6190-m-npm-alaska-1305-4062017.html" target="_blank">Denali na Alasce</a> i sprzęt, który używam podczas wypraw. Później dołączyła Agnieszka M., której zawsze marzył się Kazbek w Gruzji. Dla niej od dłuższego czasu ta góra była marzeniem życia. Po przeprowadzeniu kilku rozmów z Żanetą i jej mężem Grzesiem oraz Agnieszką M. pomyślałem, że skoro już trzy osoby chcą wejść na Kazbek, to ja również zdecyduję się i zorganizuję całą wyprawę. Pomysł został wprowadzony w czyn dosłownie w jeden dzień, mając już nieco większą pewność, że koronawirusowe szaleństwo nie zablokuje nam wyjazdu. W międzyczasie na innym komunikatorze napisał do mnie Łukasz, który zaproponował, żebym dał mu znać, kiedy będę wybierać się w góry wyższe niż Tatry. Jako, że powstał pomysł wejścia na Kazbek, zaproponowałem mu taki wyjazd. Szybko się zgodził. Jako, że na swoim koncie miał Dom de Mischabel w Alpach oraz inne góry, nasza rozmowa była bardzo konkretna i rzeczowa. Skompletowałem pięć osób gotowych na wyjazd. W ostatnim momencie pojawiła się jeszcze Agnieszka K. – koleżanka pierwszej Agnieszki. Obie dziewczyny przygotowywały się razem. Wymieniały się zdobytymi informacjami, przez co w bardzo szybkim tempie dokupiły potrzebny sprzęt – w szczególności mocniejsze śpiwory oraz buty. Mając sześć zdecydowanych osób, mogłem kupić bilety do Tbilisi. Z całej oferty najtaniej wychodziły Polskie Linie Lotnicze LOT (informacje o kosztach całej wyprawy znajdziesz na samym końcu artykułu).</div><div><br /></div><div>Teraz czekaliśmy na dzień naszego wylotu. Żaneta i obie Agnieszki były bardzo podekscytowane wyjazdem, ponieważ dla nich było to coś zupełnie nowego oraz musiały przekroczyć swoje nieznane granice. Obie Agnieszki nigdy nie przebywały powyżej poziomu 2500 m n.p.m., a Żaneta z Grzesiem tylko dwa razy nocowali na wysokości 2600 m n.p.m. w Dolomitach, dlatego nie mogły ocenić, jak zachowa się ich organizm na dużej wysokości. Dla mnie góra była znana, ale już dwa lata temu mówiłem, że chciałem wrócić na Kazbek ze względu na przepiękną przyrodę oraz chęć wykonania lepszych zdjęć, ponieważ Canon 650D, który wówczas posiadałem, zupełnie nie poradził sobie z tym zadaniem. Dominanta niebieskiej barwy niestety ‘zabiła’ wiele ciekawych ujęć, przez co dużo zdjęć było dla mnie nieakceptowalnej jakości. Teraz miałem szansę wyrównać, albo nawet nadrobić powstałe zaległości. Skoro zdarzyła się taka okazja, musiałem z niej skorzystać. Pomimo, że nie znałem Łukasza, od razu wiedziałem, że jest konkretną osobą, która wie po co jedzie i zna się na rzeczy. Grzesiu i Żaneta zasypywali mnie gradem pytań o sprzęt i do tego Żaneta prowadziła mnóstwo analiz. Obie Agnieszki raczej zadawały pytania, kupowały, to co im poleciłem i dzięki temu plan posuwał się szybko do przodu.</div><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div>Na lotnisko w Warszawie mieliśmy dojechać we własnym zakresie. Ja wybrałem pociąg z Katowic, który w 2h 52min dojechał do Warszawy Centralnej. Zostawiłem sobie dodatkowo 1h 30min zapasu, gdyby pociąg się opóźnił. Po 17.20 Żaneta jeszcze zadawała mi pytania o masę własną plecaka, ponieważ była w jakimś sklepie i ten, co akurat by pasował na wyprawę ważył 4,3 kg. Powiedziałem, że jest zdecydowanie za ciężki, ponieważ mój waży 2,2 kg, a współczesne plecaki wyprawowe renomowanych firm, ze wszystkimi systemami podnoszącymi wygodę użytkowania ważą średnio 3,3 kg. Wszyscy na naszej grupie messengerowej, gdzie ustalaliśmy wszelkie szczegóły, trochę się dziwili, że o tej godzinie jeszcze kupowali plecak. Pomyślałem, że może mają bliżej niż ja na lotnisko, dlatego zdążą bez problemu. Po chwili, w połowie mojej drogi do Warszawy, o godzinie 17.35 na naszej grupie pojawiła się wiadomość głosowa od Żanety, która chyba każdego wyrwała z butów… Powiedziała, że Grzesiu i ona pomylili dzień wylotu, przez co spróbują do nas dołączyć, ale nie mają nawet jeszcze nic spakowanego. Walka z czasem trwała do ostatniej minuty, ale ostatecznie nie zdążyli. Polecieliśmy w czwórkę.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">PRZYLOT, TAKSÓWKI, KARTA DO TELEFONU</span></b></div><div>Lot przebiegał spokojnie do samej Gruzji. Po wylądowaniu udaliśmy się do kontroli dokumentów, gdzie sprawdzono nasze certyfikaty szczepień oraz paszporty. Strażnik zapytał mnie, czy jestem pierwszy raz w Gruzji. Odpowiedziałem, że przyjechałem drugi raz. Wszyscy bezproblemowo przeszliśmy wszystkie bramki. Odtąd rozpoczęła się nasza gruzińska przygoda. Po odbiorze bagażów z taśmy powiedziałem, że tutaj nic się nie rezerwuje. W Gruzji panuje „łapanka”. Wystarczy się pojawić, a usługi same cię znajdą. My potrzebowaliśmy dojechać do Stepantsminda (dawniej Kazbegi – nazwa sprzed 2007 r.). Siedem lat temu trzeba było dotrzeć do targowiska Didube, skąd odjeżdżały marszrutki (15 osobowe białe busy) lub prywatne samochody, które kursowały przed marszrutkami. Teraz obrałem podobny sposób, ale na lotnisku pozytywnie się zaskoczyłem, ponieważ jakiś niski facet z wąsami szybko do nas podszedł. Zaproponował taksówkę. Zapytał dokąd chcemy jechać. Zaczął wymieniać: Didube, Mestia, Kazbegi, Uszguli, Batumi, itp. Zdziwiłem się, że wymieniał tak odległe miejscowości, jak na taksówkę. Zapytałem więc: „to do Kazbegi też stąd jeździcie?”. Taksówkarz odpowiedział: „tak”. Zapytałem więc o cenę. Zaproponował 250 lari, czyli 347,50 zł na 4 osoby, co daje 86,80 zł/osobę (przy kursie 1,39 zł/1 lari). Można oczywiście wybrać taksówkę za 30-40 lari do Didube i później jechać marszrutką za 10 lari do Kazbegi, ale najpierw trzeba poczekać na nią jakieś trzy godziny na zaśmieconym, iście komunistycznym placu, przez który przewalają się kartony podwiewane przez wiatr. Cena 86,80 zł za osobę za dojazd do Stepantsminda bezpośrednio z lotniska (180 km), to jest naprawdę niska cena. Docierając wcześnie w Stepantsminda masz cały dzień na zakupy i rozpoczęcie wędrówki aż do poziomu 3000 m n.p.m. To był najsilniejszy argument, który trafiał do każdego. Powiedziałem taksówkarzowi, że kupię tylko karty do telefonu i zaraz możemy jechać.</div><div><br /></div><div>Na lotnisku znajduje się czerwone stoisko Magti. Jest to gruzińska sieć komórkowa, która zapewnia dostęp do Internetu na terenie wszystkich gór, nawet na Kazbeku. Karta SIM + 8Gb Internetu kosztowała 42 lari, a nieograniczony dostęp kosztował 60 lari. Była też tańsza opcja – 2Gb za 30 lari. Wybraliśmy środkową możliwość, która powinna każdemu wystarczyć. Po instalacji kart SIM w telefonach zauważyliśmy, że jeszcze innych dwóch Polaków ma podobne plany, co my. Pożyczyli ode mnie igłę do instalacji kart, ponieważ jej zapomnieli. Po chwili nasze drogi się rozeszły. Poszliśmy za panem z wąsem na zewnątrz, do taksówki. Czekał na nas nowoczesny samochód hybrydowy, tylko kierowca był jeszcze z „tamtej” (czytaj: komunistycznej) epoki. Cokolwiek zobaczyliśmy w Gruzji, co odstawało od aktualnych czasów, nazywaliśmy ‘radzieckie’, ‘komunistyczne’, ‘bolszewickie’, itp. Do stylu jazdy Gruzinów musisz się przyzwyczaić. Taksówkarze jeżdżą normalnie, w sposób bezpieczny, ale uwielbiają papierosy. Tyle, że palą je w samochodzie. Angielskiego prawie wcale nie rozumieją. Posługują się rosyjskim. Załadowaliśmy plecaki do bagażnika, a mniejsze z nich wzięliśmy na kolana. Nasz taksówkarz również lubił papierosy, dlatego chwilę po rozpoczęciu jazdy odpalił pierwszego. Ulice Tbilisi były zupełnie puste, dlatego wyjazd z miasta przebiegał bardzo sprawnie. Wzdłuż lotniska wszędzie widniały reklamy kasyna ‘Jewel’. W drodze przez miasto widzieliśmy dużą stłuczkę na środku skrzyżowania dwóch, pustych ulic. Tym bardziej dziwiłem się, jak do niej doszło. Temat Grzesia i Żanety szybko powrócił, ponieważ Żaneta napisała do mnie, że taki sam lot jest dzisiaj i kupi bilety na niego. To oznaczało, że nie poddali się. Ja też bym się nie poddał po wydaniu tylu pieniędzy na sprzęt, mając w głowie realizację marzenia, które dla nich było wyprawą życia. Żaneta zapytała, jak to dalej zrobimy: czy poczekamy na nich, czy po prostu spotkamy się na którymś etapie trasy na Kazbek. Jako, że my już byliśmy w drodze do Stepantsminda, musieliśmy dalej kontynuować podróż. Postanowiliśmy, że rozpoczniemy podejście, a oni będą o jeden dzień za nami, jeśli uda im się kupić bilet i dolecieć. Podałem im szczegółowe instrukcje, gdzie i co mają załatwić na terenie Gruzji, żeby podróż minęła szybko i sprawnie. Po kilkunastu minutach jazdy, taksówkarz zatrzymał się w tylko sobie znanym miejscu. Z jego rozmowy wywnioskowałem, że jest to sklepik przypominający kiosk, gdzie można tanio kupić papierosy, alkohol i gorącą kawę. Kierowca poszedł po papierosy i kawę. Napił się, ponieważ dzień dopiero leniwie się zaczynał. Z pewnością potrzebował mocnego przebudzenia. Ceny rzeczywiście były niskie, ponieważ za kawę zapłacił tylko 0,70 lari. Po szybkiej kawie pojechaliśmy w dalszą drogę.</div><div><br /></div><div>Mijaliśmy kolejno miejscowości Ananuri, Pasanauri, Gudauri. Jeszcze przed tą pierwszą, kierowca kazał zapłacić za kurs 250 lari. Za chwilę zatrzymał się na stacji, po czym zatankował samochód. Pojechaliśmy dalej. Jako, że lubię analizować wiele rzeczy i wyciągać z nich odpowiednie wnioski, popatrzyłem na samochód, którym jechaliśmy oraz na licznik. Wskazywał 175 885 mil lądowych. Na telefonie szybko przeliczyłem ten dystans na kilometry. Otrzymałem wynik 282 998 km (175 885 x 1,609 km). Widząc, że to auto może mieć dwa, trzy, może, góra, cztery lata zastanawiałem się, jak często i ile godzin nasz kierowca musi spędzać w pracy. Gdyby wziąć tylko codzienny kurs przez okres dwóch miesięcy z lotniska do Stepantsminda oraz powrót, to otrzymamy wynik 21 600 km. Kierowca musiał naprawdę mnóstwo jeździć i uwielbiać swoją pracę. Z drugiej strony, codzienne spędzanie tylu godzin w samochodzie bardzo łatwo przyczynia się do chorób nóg i żylaków, które wymagają operacji. Wystarczy zapytać zawodowych kierowców TIR-ów, którzy wykonują tę pracę przez długie lata. Agnieszka M. dość szybko mogła poczuć, co oznaczają przyzwyczajenia Gruzinów w samochodzie. Wyglądało na to, że taksówkarz nie miał lewej, przedniej szyby, a ciągle popalał papierosy. Nie dość, że bardzo mocne podmuchy wiatru ciągle były skierowane na Agnieszkę, to jeszcze co chwilę otrzymywała porcję świeżego dymu. Żeby się nie przeziębić, okryła się polarem i dzielnie znosiła trudy podróży. W drodze do Pasanauri minęliśmy dwie bardzo duże kawalkady TIR-ów zaparkowanych wzdłuż Drogi Wojennej, którą właśnie jechaliśmy. Najpierw minęliśmy 118 ciężarówek, a po kilkunastu minutach rozpoczął się ciąg 234 TIR-ów. Nie wiedziałem o co chodzi. My mogliśmy jechać dalej.</div><div><br /></div><div>Podjeżdżając za Pasanauri w stronę Gudauri, mogliśmy podziwiać piękne, wysokie, zielone góry. Teraz ekipa mogła zobaczyć, dlaczego tyle razy mówiłem, że w Gruzji nawet trawa ma inny odcień zielonego. Agnieszka K. podsumowała, że tutaj są zamszowe góry. Rzeczywiście ich zbocza wyglądają, jakby je wyrównano, a później pokryto zamszem. W każdym razie są inne niż w Polsce. Gudauri zaskoczyło mnie kompletnie, ponieważ od mojej ostatniej wizyty wybudowano tu dziesiątki nowych hoteli na zboczach gór, a wiele z nich jeszcze nie dokończono. Teraz widzieliśmy, jak wielki wpływ mają nikomu niepotrzebne obostrzenia, które nie ratują zdrowia, a rujnują gospodarkę. Świeżo wybudowane hotele zostały wystawione na sprzedaż, a inne straszyły pustkami. Widok jest naprawdę przykry. Chociaż Gudauri jest zimową miejscowością, to po widoku ogłoszeń na budynkach „na sprzedaż”, widać, że hotelarze zostali w dużej mierze wykończeni. W końcu największe ograniczenia mamy w zimie. Za Gudauri rozpoczął się wspaniały widok na wysokie góry z ośnieżonymi wierzchołkami lub żlebami. Wiedzieliśmy, że wjeżdżamy w pasmo gór najwyższych. W Stepantsminda kierowca poprosił jeszcze o napiwek. Dałem mu 50 lari. Kiedy usłyszał, że mam na imię Michaił, bardzo się ucieszył i uścisnął mi rękę. Od tego momentu Agnieszka M. z humorem wspominała blisko trzygodzinną jazdę bez lewej szyby z silnym wiatrem we włosach i dymem papierosowym.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>POCZĄTEK WYPRAWY – STEPANTSMINDA</b></span></div><div>Teraz byliśmy w centrum Stepantsminda. Zegarek wskazywał dopiero godzinę 8.10. Pora lądowania samolotu jest najlepsza z możliwych (4.15 rano), bo jeśli ktoś potrafi, to może przespać część podróży, a później mamy do dyspozycji cały dzień. My przylecieliśmy w niedzielę, ale nawet to nie przeszkadzało, ponieważ w Stepantsminda w samym centrum znajduje się market SPAR, który jest otwarty 24/7. Uzupełniliśmy nasze zapasy jedzenia o drobne rzeczy. Najbardziej spodobały nam się „radzieckie zupki” (wyprodukowane w Rosji), których wzięliśmy najwięcej. Jak się okazało, w Meteostacji smakowały jak żadne inne. Ja i Agnieszka K. zajadaliśmy się nimi. Przez całą podróż pogoda wyglądał niestabilnie. Nie wiedzieliśmy czego oczekiwać. Czasami kropił drobny deszcz, a czasami wychodziło słońce. Stojąc przed SPAR-em, widzieliśmy, że chmury przerzedzają się. Świeciło coraz więcej słońca. Postanowiłem poszukać miejsca, gdzie można kupić gaz. Wyciągnąłem zdjęcie kartusza Cooleman wydrukowane na kartce formatu A4, po czym zapytałem lokalnych taksówkarzy, gdzie mogę go dostać. Jeden z kierowców pokierował mnie do siedziby MTA (Mountain Travel Agency). Kiedy wszedłem do tego domu, okazało się, że gruzińska agencja wypraw górskich upadła, ponieważ wygryzła ją… polska agencja Mountain Freaks. Na ścianie wewnątrz budynku, widniał nawet napis po angielsku”: „mamy 10 lat doświadczenia, a nie 3 miesiące, jak inni”. ‘10 lat’ nawet było zmienione na ‘14 lat’. Jak widać, nie ilość lat doświadczenia się liczyła, ale raczej reklama oraz ukierunkowanie na konkretnego klienta, co bardzo dobrze wykorzystała pani Ewa z Mountain Freaks. W dużej mierze na Kazbek wchodzą Polacy, dlatego oczywistym się stało, że Polak przyjdzie do polskiej agencji, działającej na ziemi gruzińskiej. Chociażby ze względów językowych. W opuszczonym budynku na drugim piętrze zastałem jeszcze zdezelowany pokój z różnymi sprzętami, pokrytymi gruzem i pyłem. Po 8.00 rano rozpoczyna się „łapanka” na turystów w centrum wioski, którzy mogliby potrzebować taksówki. Kierowcy proponują podwóz do kościółka Tsminda Sameba, do Doliny Juta, na wodospady Gveleti, czy do Doliny Truso. Możliwości jest wiele.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2AqSU0EJXwmCOf6mvdFGNWMPhbkR7c9oLjcG_EbrxSjguW-ZI9UIpKReBfDXThw_8cHbujV88NI5X64pea_nf63Zu4fW5rDiusI5bVPS1FUjal3MCOYtYDO2UWiu6BywNH7JviPwCjl5m/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2AqSU0EJXwmCOf6mvdFGNWMPhbkR7c9oLjcG_EbrxSjguW-ZI9UIpKReBfDXThw_8cHbujV88NI5X64pea_nf63Zu4fW5rDiusI5bVPS1FUjal3MCOYtYDO2UWiu6BywNH7JviPwCjl5m/w640-h480/20210627_084146.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwShrqWw7bhRkQiTUGhMpbOyMqufnSJkHGu8pKkHm5ikCSUpHdMbcXubvTqNRAua554jMBjZN-OsQQ1tp0TpNm0lv5-wWTv6cIGn-162wf-XRV3hYGRJCyPfkX1HoljBR9wQRdNsSG6utJ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwShrqWw7bhRkQiTUGhMpbOyMqufnSJkHGu8pKkHm5ikCSUpHdMbcXubvTqNRAua554jMBjZN-OsQQ1tp0TpNm0lv5-wWTv6cIGn-162wf-XRV3hYGRJCyPfkX1HoljBR9wQRdNsSG6utJ/w640-h480/20210627_084211.jpg" width="640" /></a></div>Gruzińska agencja wysokogórska została "wygryziona" przez polską agencję Mountain Freaks. Po napisie na ścianie, można już było wywnioskować, że obawiali się konkurencji...</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcphtrQh3Vs6c243ieveLcbKHitr-2sQCWk5FyoQj2_S7Ma2T_fk9_sl11eWqJiYoOwjTZg1nLto3S8PxngOc02BQTwwVNkgOB8R8NEeAqIVg1K7Ur-fhpo7ExfPm1X-JGtch43ZFzaw8R/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcphtrQh3Vs6c243ieveLcbKHitr-2sQCWk5FyoQj2_S7Ma2T_fk9_sl11eWqJiYoOwjTZg1nLto3S8PxngOc02BQTwwVNkgOB8R8NEeAqIVg1K7Ur-fhpo7ExfPm1X-JGtch43ZFzaw8R/w640-h480/20210704_182039.jpg" width="640" /></a></div>Centrum wioski Stepantsminda<br /><br /></div><div>Ciekawostką jest fakt, że od 2019 roku do kościółka Tsminda Sameba poprowadzono nową, asfaltową drogę, którą wygodni turyści mogą podjechać praktycznie pod same jego bramy. My postanowiliśmy, że podjedziemy w okolice kościółka, tam gdzie są cztery drewniane ławki. Tutaj lub z parkingu rozpoczyna się podejście na Kazbek. Mieliśmy mnóstwo czasu. W centrum złapał nas taksówkarz, który kursował charakterystycznym, siedmioosobowym Mitsubishi Delica. Nasze „za ciężkie dziady” trafiły na dachowy bagażnik, które kierowca spiął linkami. Powiedzieliśmy mu, że musimy jeszcze kupić gaz. Odpowiedział, że dostaniemy go w siedzibie Mountain Freaks. Podwiózł nas tam, zawrócił, my kupiliśmy po jednym dużym kartuszu 450 g na osobę, po czym wyruszyliśmy w stronę Tsminda Sameba (cena gazu: 40 lari, my przy zakupie czterech kartuszy zapłaciliśmy po 30 lari). Za kurs wziął 50 lari, co w przeliczeniu daje około 70 zł. Jako, że jechaliśmy w 4 osoby, koszt spadł do 17,50 zł/osobę. To bardzo mało, biorąc pod uwagę fakt, że mój za ciężki dziad ważył 31 kg i nie musieliśmy „ciorać” kawałka szlaku przez mało ciekawy las bez widoków.</div><div><br /></div><div>Zatrzymaliśmy się przy drewnianych ławkach, rozpoczynających trasę na Kazbek. Usiedliśmy tutaj na dobre trzy godziny. Nigdzie nam się nie spieszyło, ponieważ było dopiero po 9.00 rano. Przebywaliśmy na wysokości 2170 m n.p.m. Ja i obie Agnieszki postanowiliśmy trochę odchudzić nasze za ciężkie dziady. Wyjęliśmy jeden czerwony wór, po czym wrzucaliśmy do niego rzeczy, które nie przydadzą się w drodze na Kazbek. Odrzuciliśmy paczkę orzechów, ubrania na powrót, część kosmetyków, ponieważ wyżej i tak nie ma gdzie się umyć, lekkie buty, czy inne, drobne rzeczy. Łącznie udało mi się odsortować aż 7 kg. Jako, że miałem ze sobą wagę podróżną, mogłem sprawdzić ile ciężaru ubyło. Czerwony wór zawiązałem i zaniosłem w okoliczne krzaki. Specjalnie przedzierałem się przez nie dość głęboko, żeby ze szlaku prowadzącego z Stepantsminda do Tsminda Sameba nikt nie zauważył naszych rzeczy. Łukasz niczego nie zostawił w worze, ponieważ zabrał tylko tyle sprzętu i jedzenia, ile uznał za potrzebne. Później wyciągnąłem ciciki, które zawsze są ze mną na wyprawie. Są to cztery kulki z sierści w różnych kolorach. W ciekawych miejscach używam ich jako rekwizyty do zdjęć. Rudy cicik (największy z nich), zajął miejsce na drewnianym słupku, przytrzymującym oparcie. Nową tradycją naszej grupy stało się głaskanie rudego cicika, ponieważ przypominał nieco świnkę morską. Wszystkim szybko się spodobały kolorowe ciciki. Na ławkach siedzieliśmy do godziny 12.15, ponieważ mieliśmy piękną pogodę. Jednak w szczególności zachwycały niesamowite widoki na górę i ‘zamszowe’, zielone zbocza. Mając dużo czasu, postanowiliśmy, że jeszcze pójdziemy na lekko do Tsminda Sameba i tam uzupełnimy zapasy wody. Przy ławkach mogliśmy przetestować zakupiony gaz oraz zagotować naszą pierwszą zupę pomidorową. Cieszyliśmy się wspaniałym otoczeniem. Z każdą godziną pogoda się poprawiała, co nas bardzo cieszyło. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się rozpocząć wędrówkę przy pięknej, słonecznej pogodzie. Jedynie szczyt góry Kazbek ciągle pokrywały chmury altucumulus lenticularis duplicatus. Bardziej znane są jako chmury soczewkowe. Aktualnie tworzyły ją jak gdyby dwie ‘czapki’ nałożone jedna na drugą (stąd w łacińskiej nazwie człon ‘duplicatus’). Widowisko było przepiękne, ponieważ niecodziennie można popatrzeć na górę, której szczyt przykrywają gładkie, uformowane od wiatru chmury.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVEdFRWZFkNNhlQ39VNW2blSXumSwFjVwTRGuGBeFHXoYN2UOuGxsRGIzwIK2jyJSqTqn0sLTVO55VMPex1UJ5o2PnME4VMUo37PLVXI8I26dqd6S51RHFcD7s0FWxQCVntpEiTO9UR9RJ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVEdFRWZFkNNhlQ39VNW2blSXumSwFjVwTRGuGBeFHXoYN2UOuGxsRGIzwIK2jyJSqTqn0sLTVO55VMPex1UJ5o2PnME4VMUo37PLVXI8I26dqd6S51RHFcD7s0FWxQCVntpEiTO9UR9RJ/w640-h426/DSC_9024.JPG" width="640" /></a></div>Pierwszy widok na Kazbek, podziwiany z drewnianych ławek<br /><br /></div><div>W trakcie odpoczynku poszliśmy dwójkami do Tsminda Sameba, aby zobaczyć tamtejsze widoki oraz samą budowlę. Najpierw poszły obie Agnieszki. Przyniosły ze sobą wodę ze źródełka. Później wyruszyliśmy my: ja i Łukasz. W okolicy zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć. Najbardziej fascynowało mnie podejście, którym mieliśmy iść, ponieważ z kościółka mogliśmy popatrzeć na ‘zamszowe’, zielone zbocza, które ciągnęły się coraz wyżej i wyżej. Zauważyliśmy też, że kiedy poszły obie Agnieszki na środku drogi, w pobliżu Tsminda Sameba stały dwa konie, które przytuliły się do siebie, stojąc przeciwnie do siebie. Kiedy wracaliśmy, około godzinę później, one nadal tam stały w tej samej pozycji. Na spokojnie mogłem im zrobić zdjęcie. Zaskoczył mnie również fakt, że w pobliżu drogi prowadzącej do kościółka wybudowano również parking na 25 samochodów (według znaku drogowego), ale fizycznie były wyznaczone cztery pasy na 20, 18, 18 i 20 miejsc, co łącznie daje 76 miejsc parkingowych. Ile razy przebywaliśmy przez cały okres wyprawy w tym rejonie, parking nigdy nie był zapełniony nawet w 20%. Pomiędzy samochodami obowiązkowo przechadza się stado krów, a czasem niektóre z nich leżą na asfalcie. Przy parkingu ustawiono nawet trzy wielkie, metalowe kosze na śmieci, dzięki czemu przynajmniej w tutejszej okolicy nie walają się śmieci.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi20fCG7cgnBr3SKAbAa9gn6e9hSxYTcnzv8acnmGob90Oz_bbxHqYeLGwtL7pkOs_tEr0UqDIXSco6DPrX-xAGWg6Zf0orv3xU3QwfQqpUfefqSgQNtyI6wFFdnUz3fxVRasSQt_FK87la/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi20fCG7cgnBr3SKAbAa9gn6e9hSxYTcnzv8acnmGob90Oz_bbxHqYeLGwtL7pkOs_tEr0UqDIXSco6DPrX-xAGWg6Zf0orv3xU3QwfQqpUfefqSgQNtyI6wFFdnUz3fxVRasSQt_FK87la/w640-h426/DSC_9079.JPG" width="640" /></a></div>Parking w pobliżu kościółka Tsminda Sameba z krowami</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHKG-rjKA4TYmFqYc4LvgcYTJiGg_U-dhln2uGbmmZsESpKejWYGm4k5tprTmZKBvmNdZGJixBXiLBQf0B0dgxxK1T1k5XIcdX6f4tT-6k9_YCxqnFxfq_I7hktZrSFll3DM2Zzp2xw4xC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHKG-rjKA4TYmFqYc4LvgcYTJiGg_U-dhln2uGbmmZsESpKejWYGm4k5tprTmZKBvmNdZGJixBXiLBQf0B0dgxxK1T1k5XIcdX6f4tT-6k9_YCxqnFxfq_I7hktZrSFll3DM2Zzp2xw4xC/w640-h426/DSC_9050.JPG" width="640" /></a></div></div>Dwa konie, które upodobały sobie stanie na środku ulicy<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>KOŚCIÓŁEK TSMINDA SAMEBA – PRZEŁĘCZ ARSHA 2940 m n.p.m.</b></span></div><div>Około godziny 12.00 postanowiliśmy, że pomału musimy wyruszać, żeby móc spokojnie dotrzeć do poziomu 3000 m n.p.m. Od początku miałem takie założenie, aby nie gonić się z czasem. Chciałem, żeby każdy z nas mógł cieszyć się pięknymi widokami, miał czas na wykonanie zdjęć oraz na wypoczynek. Założyliśmy za ciężkie dziady na plecy, wydając przy tym charakterystyczne odgłosy, świadczące o walce z nimi (do samego końca nie wiedzieliśmy, czy za ciężkie dziady walczą z nami, czy my z nimi). Wyruszyliśmy po godzinie 12.15. Początkowy fragment rozpoczął się dość stromym, ale trawiastym zboczem. Wystarczyło iść do góry z ciężarem na plecach. Od razu zaczęliśmy się pocić. Po prawej stronie pierwszego zbocza widać dużo krzaków, które tworzą zwarte skupisko. Tuż pod szczytem pierwszego wzniesienia ścieżka rozgałęzia się na dwie. Można iść drogą poprowadzoną przez zarośla. Wtedy zobaczymy tam bardzo ciekawy fragment, gdzie krzaki mają wygięty pień przy samej ziemi. Mamy wówczas wrażenie, że zwarta struktura płynie. Wybierając lewą ścieżkę, idziemy typowo grzbietem przez porośnięty teren żywo-zielonymi trawami. Zdecydowaliśmy, ze pójdziemy grzbietem, ponieważ ciągle mieliśmy mieć piękne widoki. Ze szczytu pierwszego lokalnego wzniesienia, mogliśmy popatrzeć na parking z góry oraz na kościółek i drogę dojazdową. Teraz widzieliśmy ile taksówek stoi u bram Tsminda Sameba oraz dwa konie na środku ulicy. Rozpoczynając wędrówkę w stronę Kazbeku trzeba pamiętać, że od drewnianych ławek są dwie możliwe drogi. Można iść opcją, którą my wybraliśmy, czyli grzbietem, a można wybrać wędrówkę polną drogą za parkingiem. Nie polecam tej możliwości, ponieważ przez dłuższy czas będziemy szli w dolinie, a później będziemy musieli bardzo stromym zboczem nadrabiać wysokość. Dodatkowo w połowie doliny widać jakąś chatę i ogródek warzywny, którego pilnuje pies pasterski. Nigdy nie wiadomo jak się zachowa, dlatego lepiej wybrać wędrówkę grzbietami. Szybciej osiągniemy wysokość i ciągle będziemy podziwiać piękne widoki.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSBzHzcEOyTLSihp4zcHX5evu68hdEzgU6tY9wVAY-zqV_j0kI9KgFjxzZxU6FvtsFI052nRSVTqMiwYT8MhoUMAxlL-xWAVUOaCWaHWCqJ7v2GXegW6Gg4OZe75qanmAKax3ZcfiIajLT/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSBzHzcEOyTLSihp4zcHX5evu68hdEzgU6tY9wVAY-zqV_j0kI9KgFjxzZxU6FvtsFI052nRSVTqMiwYT8MhoUMAxlL-xWAVUOaCWaHWCqJ7v2GXegW6Gg4OZe75qanmAKax3ZcfiIajLT/w640-h426/DSC_9066.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq-MITv7qnATd5S2FU7L05eOfHMsg5KPGckJwjyNy0xQZy2wEnalyfSMdfSyuSkUgPpiTt3sdrp9FQoiRzWomwbRaarthqiWMYXrxYM8gi3P7Wqkpl2yrOn6Nbd_yw7mThIJkbxAxp8yAs/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq-MITv7qnATd5S2FU7L05eOfHMsg5KPGckJwjyNy0xQZy2wEnalyfSMdfSyuSkUgPpiTt3sdrp9FQoiRzWomwbRaarthqiWMYXrxYM8gi3P7Wqkpl2yrOn6Nbd_yw7mThIJkbxAxp8yAs/w640-h426/DSC_9059.JPG" width="640" /></a></div>Tsminda Sameba - tutaj zawsze są tłumy ludzi</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKmWmJSEx7l9ij72QKENtpfow1bbThU-DtKalCKN7f8FsMDS8jyaZKHBNxKPeGoZlsFmteCgTIB41Yz-BNMfI9O1T5bz3nDLJZDVExvyLUT2qHP12W4rQbv4gA-6Fx52PN0jo0xeL-2ikZ/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKmWmJSEx7l9ij72QKENtpfow1bbThU-DtKalCKN7f8FsMDS8jyaZKHBNxKPeGoZlsFmteCgTIB41Yz-BNMfI9O1T5bz3nDLJZDVExvyLUT2qHP12W4rQbv4gA-6Fx52PN0jo0xeL-2ikZ/w640-h428/DSC_9060.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Widok z kościółka Tsminda Sameba na wioskę Stepantsminda</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCPcS1zp9wvt93acB4mQ6eu5y6TTI31m7ELsTafPnRHYX0Z2wUL4DzfpWNKM_Omw6GSGsPWG_gLjgl3SuY8KPpJA-43bLiJ2k-HrSFh29Bdiz-5-cH81JBFp_dYonk68UA95rrtxFPlGtC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCPcS1zp9wvt93acB4mQ6eu5y6TTI31m7ELsTafPnRHYX0Z2wUL4DzfpWNKM_Omw6GSGsPWG_gLjgl3SuY8KPpJA-43bLiJ2k-HrSFh29Bdiz-5-cH81JBFp_dYonk68UA95rrtxFPlGtC/w640-h426/DSC_9052.JPG" width="640" /></a></div>Widok z murów kościółka na podejście prowadzące na Kazbek. Tutaj obserwowaliśmy, którędy pójdziemy<br /></div><div><br /></div><div>Po wejściu na pierwsze wzniesienie, kontynuowaliśmy dalsze podejście. Przed nami widniały kolejne trzy, zielone, ‘zamszowe’ wzniesienia. Wystarczyło iść ciągle do przodu. Do poziomu 3000 m n.p.m. nie występują żadne trudności techniczne. Cały czas idziemy trawiastymi polanami. Celowo nie podaję czasów, ile trwał dany fragment, ponieważ nie patrzyliśmy na zegarek. Cieszyliśmy się okolicą oraz dawaliśmy sobie czas na podziwianie widoków i robienie zdjęć. Nie zależało mi na zaliczaniu kolejnych etapów, ale raczej na wyciągnięcie z każdego z nich jak najwięcej. Jako, że ten wyjazd na Kazbek potraktowałem jako wyprawę fotograficzną, postanowiłem, że nawet jeśli ekipa pójdzie szybciej, to ja będę czekać na odpowiednie światło, żeby wykonać dobre ujęcie, a kiedy pojawiłyby się jakieś zwierzęta, to również poczekałbym na nie, aby móc zrobić jak najlepsze zdjęcia. Do poziomu 2560 m n.p.m. podchodziliśmy zupełnie spokojnym krokiem, wchodząc na trzy następujące po sobie trawiaste wzniesienia. Za trzecim znajduje się mała równina z tablicą informacyjną, gdzie można było zobaczyć na jakie szczyty patrzymy. Niestety została zniszczona, a pusta, biała przestrzeń została popisana. Szkoda, bo lubię popatrzeć na panoramę gór z opisem szczytów, które podziwiam. Powyżej tego miejsca rozpoczyna się dość rozległy pas traw, a pośród nich rosną dość wysokie, liściaste rośliny, które upodobały sobie konie.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1iSShx69S-Q4T9VzCHk50eRN_p2QsKXCV7hYwyD90KqzbeQlWqcDKOMuLKp9zIFYs-qZ2m1w44s2eO3bbBLKu9NGhKTEXv0vZzuY_d8Y7ulSIw-b3SAJDJSUCjtlITGEJ2IdxC9XJgilf/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1iSShx69S-Q4T9VzCHk50eRN_p2QsKXCV7hYwyD90KqzbeQlWqcDKOMuLKp9zIFYs-qZ2m1w44s2eO3bbBLKu9NGhKTEXv0vZzuY_d8Y7ulSIw-b3SAJDJSUCjtlITGEJ2IdxC9XJgilf/w640-h426/DSC_9087.JPG" width="640" /></a> <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0HhH-V9s0R3IV8srimh3kvZlDc4sKmCdvKGUvyNR2mm5cnJazVukF-_2fR1qoh5ddKY2m0md6J9QIvnFG3oiws5MdRsdAQL0muYuoTkXGuTZRvMEGC52_1BXD7qi7RAbgSGCLkNui6qRq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0HhH-V9s0R3IV8srimh3kvZlDc4sKmCdvKGUvyNR2mm5cnJazVukF-_2fR1qoh5ddKY2m0md6J9QIvnFG3oiws5MdRsdAQL0muYuoTkXGuTZRvMEGC52_1BXD7qi7RAbgSGCLkNui6qRq/w640-h426/DSC_9090.JPG" width="640" /></a></div></div><div class="separator" style="clear: both;">Parking i droga asfaltowa prowadząca do kościółka widoczna z pierwszego podejścia</div></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">KONIE I PIĘKNE KWIATY</span></b></div><div>Podchodząc do wysokości około 2650 m n.p.m. usiadłem na pięknej polanie pełnej tych roślin. Widziałem, że w pobliżu pasie się stado koni. Usiadłem na środku ścieżki z nadzieją, że zrobię ciekawe zdjęcia. Agnieszka M. również się zatrzymała i podziwiała to stado. Łukasz i Agnieszka K. poszli znacznie do przodu. Za dzisiejszy cel mieliśmy ustaloną przełęcz Arsha 2940 m n.p.m. Siedząc na środku szlaku, najpierw podeszły do mnie dwa źrebaki. Były ciekawskie. Za chwilę zbliżyły się ich matki. Powąchały mnie. Za kolejne dwie minuty podeszło do mnie całe stado i otoczyło mnie ze wszystkich stron. Teraz miałem idealne miejsce do fotografowania. Z samego centrum mogłem robić zdjęcia we wszystkich kierunkach. Dzięki temu udało mi się sfotografować źrebaki z ich matkami z bardzo bliskiej odległości, szarego konia i takie, które zbliżyły się do mojego buta, czy też patrzące na mnie z góry. Cierpliwość została wynagrodzona, ponieważ miałem lepsze warunki niż sobie wymarzyłem. Dodatkowo brązowe konie idealnie komponowały się na tle niebieskiego nieba i zielonych traw. Nieco wyżej, od wysokości 2700 m n.p.m., po lewej stronie rozpoczynał się pas kamieni, tworzący ukośny ciąg aż do przełęczy Arsha 2940 m n.p.m. Pomiędzy kamieniami rosły całe skupiska rododendronów. Nie bez powodu termin naszego wyjazdu wybrałem na końcówkę czerwca. Wiedziałem, że szczyt kwitnienia tych kwiatów przypada właśnie na ten czas. Od wysokości około 2700 m n.p.m. całe zbocza gór kwitły na biało. Rododendronów było tak dużo, że praktycznie zastąpiły trawę. Widok jest niesamowity! Obowiązkowo chciałem zrobić dobre ujęcia tego miejsca, ponieważ siedem lat temu mój Canon 650D w ogóle nie poradził sobie z zielenią. Jako, że po południu zazwyczaj chmury gromadzą się w rejonie szczytu góry Kazbek, postanowiłem, że poczekam na odpowiednie światło i zrobię zdjęcia takie, jakie chciałem mieć. Wystarczyło poczekać kilka minut, a słońce rozświetliło całe zakwitnięte zbocze. Wtedy położyłem się na trawie, po czym zacząłem fotografować rododendrony na tle zielonych polan, niebieskiego nieba oraz czterotysięczników widocznych po drugiej stronie doliny, gdzie mieści się Stepantsminda. Dodatkowo wyciągnąłem cztery ciciki, po czym ustawiłem je na tle białych kwiatów do zdjęć. Naprawdę warto było przystanąć na dłuższą chwilę, żeby podziwiać kwitnące góry na biało. Na tym właśnie polega pasja gór, by nie tylko wchodzić na wybrane szczyty, ale przede wszystkim, by chłonąć całym sobą wszystko co nas otacza i cieszyć się klimatem całego wyjazdu.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyGO7kcuCmjJhsnnekr4Mkj9jE7YZr-M3F1FLEuIwDGjg3tugLRloLu63liLj_TAB27iUrQa350x1LnxqE0lC-lcZ3REmcqT75B8VUwVECB0-IW3X4SDtOTtcm3xXQ5o2SlplmDyA0adBh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyGO7kcuCmjJhsnnekr4Mkj9jE7YZr-M3F1FLEuIwDGjg3tugLRloLu63liLj_TAB27iUrQa350x1LnxqE0lC-lcZ3REmcqT75B8VUwVECB0-IW3X4SDtOTtcm3xXQ5o2SlplmDyA0adBh/w400-h266/DSC_9160.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWCnSbgHHzfHrHwIJhZnUWSRyeOct96ydPIJp469eoR3qN6L29ADacwKzP55tE6U2mqO_oC0N_qtWcVBuCEItNhQOTUCOkCPhYpeQAO_Q9OsnlLfDCoKOujB6qJWx3TaO_j9WAaiokopyw/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWCnSbgHHzfHrHwIJhZnUWSRyeOct96ydPIJp469eoR3qN6L29ADacwKzP55tE6U2mqO_oC0N_qtWcVBuCEItNhQOTUCOkCPhYpeQAO_Q9OsnlLfDCoKOujB6qJWx3TaO_j9WAaiokopyw/w400-h266/DSC_9168.JPG" width="400" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgONM2qo8CCsm2SwWp5l7MKVSH3CS4oY-1J28aVuNQywJBkPx3BtjIWpa2RtIvBbOCXcmQiypm_DFmCZZfdhfNO3DehDXWJ5o9wRcVN7wPanDSwNPT4UNopE2aUNDQ_bHoJSh7Di1cvTju8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgONM2qo8CCsm2SwWp5l7MKVSH3CS4oY-1J28aVuNQywJBkPx3BtjIWpa2RtIvBbOCXcmQiypm_DFmCZZfdhfNO3DehDXWJ5o9wRcVN7wPanDSwNPT4UNopE2aUNDQ_bHoJSh7Di1cvTju8/w400-h266/DSC_9167.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiTwn8s_okEymFaVBD53r3C6WnWZfQvOafIwL8GkfW4HU-GKq9jy6N4ii0ljDvicp-9E1Ha5tXvDjr66er-YINJlH80OXhMbcMJSp6jH7csz12l-GOBUkIh46phcakPa4FJRObl4_BH19F/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiTwn8s_okEymFaVBD53r3C6WnWZfQvOafIwL8GkfW4HU-GKq9jy6N4ii0ljDvicp-9E1Ha5tXvDjr66er-YINJlH80OXhMbcMJSp6jH7csz12l-GOBUkIh46phcakPa4FJRObl4_BH19F/w400-h268/DSC_9166.JPG" width="400" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqhzVoa8Eu6DZRXo32WOK4XwdZ-6MerIKudbpLThdw5a2JAo8FjUE8MB7tXJ1tC6i9YXtNyiJKQdip_Or0RwC8brtJaBI6koEvVsDRX9oLlrRUhio3MqnAjycubWx_6nKA4IMIL8tujDjq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqhzVoa8Eu6DZRXo32WOK4XwdZ-6MerIKudbpLThdw5a2JAo8FjUE8MB7tXJ1tC6i9YXtNyiJKQdip_Or0RwC8brtJaBI6koEvVsDRX9oLlrRUhio3MqnAjycubWx_6nKA4IMIL8tujDjq/w400-h266/DSC_9169.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjctVjLpULjjoCsg11KQwXB0qLt59UWcGocjX8XKID1h5_xjhfkhGeIIHHmnhVl3LjwAIBii8V5ZwccUtBbcYqKzqWiamfs0clf6rPnKu0ub6aSjOOAZ4ySpMU1aVbL-JyBRSW3J10631L2/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjctVjLpULjjoCsg11KQwXB0qLt59UWcGocjX8XKID1h5_xjhfkhGeIIHHmnhVl3LjwAIBii8V5ZwccUtBbcYqKzqWiamfs0clf6rPnKu0ub6aSjOOAZ4ySpMU1aVbL-JyBRSW3J10631L2/w400-h266/DSC_9172.JPG" width="400" /></a></div>Konie, które podziwiałem na szlaku</div><div><br /></div><div>Łukasz i Agnieszka K. zniknęli mi gdzieś z pola widzenia. Po prostu poszli ścieżką wyżej. Tutaj nie ma możliwości zgubienia szlaku pomimo, że nie jest on nawet oznaczony. Nie występują również żadne trudności, dlatego wiedziałem, że nie ma innej opcji, jak dotarcie do przełęczy Arsha. Podchodząc coraz wyżej, cieszyłem się zboczem, które kwitło na biało. Zauważyłem również, że pora ich kwitnienia jest zależna od nachylenia stoku. To znaczy, że obecnie na wysokości 2700 m n.p.m. mieliśmy intensywne kwitnienie, a około 100 m wyżej zakwitała najpierw dolna część zbocza, później środkowa, a na końcu górna. Stąd kwiaty tworzyły białe pasy, ciągnące się ukośnie ku przełęczy. Ciekawy był fakt, że kwitnący środkowy pas zbocza ciągnął się aż do samej przełęczy. To znaczy, że pora kwitnienia nie zależała od wysokości, ale raczej od stopnia nasłonecznienia. Powyżej 2700 m n.p.m. na szlaku zaczęło pojawiać się coraz więcej kamieni, a wyżej widzieliśmy już nawet pierwsze gołoborze, czyli skupisko kamieni pokrytych porostami, gdzie nie rośnie nic, lub małe, pojedyncze, alpejskie kwiaty. Za ciężki dziad dawał się coraz bardziej we znaki. O ile sam ciężar nie był aż tak wielkim problemem, to wrzynanie się uchwytów w ramiona już tak. Z tego względu potrzebowaliśmy co jakiś czas wytchnienia od ‘dziada’. Powyżej 2850 m n.p.m. weszliśmy w pas gołoborza. Wydawało się, że już docieramy do przełęczy, ale za stertą kamieni zauważyliśmy kolejne podejście prowadzące do wyznaczonego miejsca. Widok białego krzyża na kamiennym podeście upewnił mnie, w którym miejscu jesteśmy. Biały krzyżyk oznacza osiągnięcie przełęczy Arsha i wysokości 2940 m n.p.m. Po prawej stronie widać było stalową konstrukcję jakiejś chaty, która nie została dokończona. Sądząc po zardzewiałych kątownikach, ktoś rozpoczął ją budować, ale nigdy jej nie dokończył. Konstrukcja niszczała.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3buvI8tNQZ9-zOOf8asIzE8jZ4xX0Z3yOMiaKr3bbvKf4UbRfBmi-EczQadXN_8EqihCgA6IuKreXbyzOiTpPoiSA4Ld1l-WORiVXo8MxX681nsoNqCzkVgpSltqjZe8K8mZrj90JbX97/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3buvI8tNQZ9-zOOf8asIzE8jZ4xX0Z3yOMiaKr3bbvKf4UbRfBmi-EczQadXN_8EqihCgA6IuKreXbyzOiTpPoiSA4Ld1l-WORiVXo8MxX681nsoNqCzkVgpSltqjZe8K8mZrj90JbX97/w640-h426/DSC_9228.JPG" width="640" /></a></div></div>Rododendrony ozdabiają całe zbocza gór pod koniec czerwca<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrvwQS52nZN6jwUJ6QupeVcqtU5GyYfmf8noiqkftcVbUeVC-TIZ5iV31em9Xk5pjCEQaHPOhxMq404QNwm5TMxAKzA45g5jgdzTJQ2UONzv5mGCv3u6bT93jlLa9t9ov3na_d3v10aOKj/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrvwQS52nZN6jwUJ6QupeVcqtU5GyYfmf8noiqkftcVbUeVC-TIZ5iV31em9Xk5pjCEQaHPOhxMq404QNwm5TMxAKzA45g5jgdzTJQ2UONzv5mGCv3u6bT93jlLa9t9ov3na_d3v10aOKj/w640-h428/DSC_0048.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdSgOZfQ9IP4Pua5y9wtkDSBhUvYEiuuYHx6-cBIgb1BxwiSk4U9kDsd97gWwS-zVZa05BQDB-61enGpvxiGfgdsOo9aHdCcY5Z14Cn150_wjSOrQsrYG368SPP2FcjdKqBSbQ7pEgGpLo/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdSgOZfQ9IP4Pua5y9wtkDSBhUvYEiuuYHx6-cBIgb1BxwiSk4U9kDsd97gWwS-zVZa05BQDB-61enGpvxiGfgdsOo9aHdCcY5Z14Cn150_wjSOrQsrYG368SPP2FcjdKqBSbQ7pEgGpLo/w640-h426/DSC_0037.JPG" width="640" /></a> <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitBskq9cBa0c9EG1bDi43n5Vd4VV7JXSFJdvM2XyY9xEnOOnPgZvBCaklg8MoslPw4ebwUlBZM0CeK2S12suTcsLr55GjrlPTk6Kh4XnBhyphenhyphen6TKwlswhqJPr3bO42J2ybZsyHVCAc5VnZLZ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitBskq9cBa0c9EG1bDi43n5Vd4VV7JXSFJdvM2XyY9xEnOOnPgZvBCaklg8MoslPw4ebwUlBZM0CeK2S12suTcsLr55GjrlPTk6Kh4XnBhyphenhyphen6TKwlswhqJPr3bO42J2ybZsyHVCAc5VnZLZ/w640-h426/DSC_9218.JPG" width="640" /></a></div></div>Piękne rododendrony pokrywające zbocza powyżej poziomu 2700 m n.p.m.<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PRZEŁĘCZ ARSHA 2940 m n.p.m. – POLE NAMIOTOWE OBOK SCHRONISKA ALTIHUT 3014 m n.p.m.</b></span></div><div>Na przełęczy spotkaliśmy Łukasza i Agnieszkę K. Oni odpoczywali tu od dłuższego czasu. Opowiedziałem im o pięknych kwiatach i koniach, które mnie otoczyły, stwarzających idealną okazję do dobrych ujęć. Łukasz za to pokazał mi bezpańskiego psa, który spał na boku, na krawędzi lokalnej, małej przepaści. Pies wyglądał tak, jak gdyby go ktoś wyrzucił. Nawet nie zwracał na nas uwagi. Od czasu do czasu zmieniał tylko bok, na którym leżał. Wyglądał ciekawie na tle alpejskich kwiatów. Z tego miejsca otwierał się niesamowity widok na Kazbek oraz dalszą część drogi, w tym również przez morenę boczną lodowca. Na wysokości 3014 m n.p.m. od roku 2019 znajduje się schronisko Altihut na polanie zwanej Sabertse. W lokalnej dolince, tuż obok niego, znajdowało się pole namiotowe. Z oddali widzieliśmy, że kilka ekip rozbiło tam swój namiot. Najbardziej cieszył fakt, że nikt ze schroniska nie ściąga opłat za rozbicie namiotu. Po prostu funkcjonują jako dwa osobne, niezależne miejsca. Do polany Sabertse pozostało nam jakieś 35 min wędrówki. Przez dłuższą chwilę odpoczywaliśmy od za ciężkich dziadów. Decydowaliśmy też, gdzie rozbijemy namioty, żeby było dobrze. Łukasz i Agnieszka K. zaproponowali, żebyśmy doszli do schroniska i rozbili się na polu, gdzie widniało już pięć innych namiotów. Zauważyłem też, że nieco zmienił się przebieg odcinka prowadzącego w okolice schroniska, ponieważ siedem lat temu ścieżka przebiegała przez równą polanę, gdzie kwitły sasanki w kilku kolorach. Teraz miałem problem w zlokalizowaniu tego pięknego miejsca, a przecież zajmowała ona powierzchnię kilkuset metrów kwadratowych. Kiedy przyjrzałem się okolicy, dostrzegłem, że polana została poprzecinana licznymi pęknięciami w ziemi. Wyglądało na to, że z powodu dużych opadów w jednych miejscach podmywało ziemię, a w innych zapadała się o kilka-, kilkanaście centymetrów, tworząc małe wyrwy. Obecnie ścieżka prowadzi bliżej kamienistego zbocza. Początkowo idziemy do lokalnego zagłębienia, po czym ponownie musimy wnieść za ciężkie dziady nieco wyżej. Pies, który spał w alpejskich kwiatach nad przepaścią teraz poszedł za nami. Zanim jednak dotarliśmy na pole namiotowe pozostał nam jeszcze do przekroczenia wartki potok z lodowatą wodą, wypływającą bezpośrednio z lodowca w wyższych partiach góry. Najbardziej podobał mi się kawałek terenu tuż przed zejściem do poziomu potoku. Po lewej stronie widzieliśmy odcinek równej trawy na płaskim terenie o wymiarach około 15m x 5m. Na środku ustawiono kamienny murek w kształcie półksiężyca, mający za zadanie ochraniać przed wiatrem. Na trawie dookoła bardzo gęsto kwitły niebieskie, alpejskie kwiaty. Aż chciałem tutaj rozbić swój namiot. Tyle, że potrzebowaliśmy miejsca na dwa, dlatego postanowiliśmy, że pójdziemy na drugą stronę potoku, będącą jednocześnie ostatnim zielonym miejscem, przed strefą lodowców. Jeszcze przez dłuższą chwilę przyglądałem się tym niebieskim kwiatom i podziwiałem stąd widoki na wyższe góry dookoła.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji1Wr2m5YP2QxsUmIfNEaafiXT6dDhl9ddrwVynN9n2rScCuLQGLPgqgUn7SV7Ztmi85ve9cK3VPqDYojmAg3DpA-3ZqTVclgWPNdLNdAjuWdnCAHkQynQS6fQ3KCOvqpzOhGqZRgmSdOn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji1Wr2m5YP2QxsUmIfNEaafiXT6dDhl9ddrwVynN9n2rScCuLQGLPgqgUn7SV7Ztmi85ve9cK3VPqDYojmAg3DpA-3ZqTVclgWPNdLNdAjuWdnCAHkQynQS6fQ3KCOvqpzOhGqZRgmSdOn/w640-h426/DSC_9248.JPG" width="640" /></a></div>Rejon pola namiotowego i schronisko Altihut 3014 m n.p.m.<br /></div><div><br /></div><div>Teraz rozpoczęliśmy krótkie, ale dość strome zejście do potoku. Tam znajdował się drewniany mostek, pozwalający przekroczyć go w bezpieczny sposób. Wypatrzyłem również kilkadziesiąt metrów dalej drugą przeprawę. Ta jednak nie wydawała się bezpieczna, ponieważ przypominała chwiejącą się drabinkę przerzuconą przez potok. Z za ciężkimi dziadami na plecach, raczej nie udałoby się z niej skorzystać. Z poziomu potoku widzieliśmy, że mamy taką samą stromiznę do wejścia, żeby ponownie znaleźć się w strefie zielonych traw pełnych kolorowych kwiatów. Męczyła tylko jedna myśl, że jeszcze musimy wtaszczyć za ciężkiego dziada pod tą stromiznę. Po kilku minutach dotarliśmy na pole namiotowe. Cieszyliśmy się, ponieważ mieliśmy tutaj dostęp do świeżej wody górskiej. Wystarczyło podejść do metalowej rury, odległej o kilkadziesiąt metrów, żeby móc uzupełniać jej zapasy. Miejsce podobało mi się wyjątkowo, ponieważ dookoła mieliśmy równą polanę trawiastą, gdzie ustawiono kilka kamiennych murków chroniących przed wiatrem. Mieliśmy nawet wybór. Widzieliśmy, że pięć ekip już się rozbiło, ale dla nas również było miejsce. Obie Agnieszki wybrały pierwszy murek przy wejściu na pole, a ja i Łukasz, kolejny. Po całodniowej wędrówce zawsze mam chęci, żeby zbadać pobliską okolicę, rozbić namiot, czy też ugotować zupę pomidorową. Czuliśmy, że na tej wysokości jest znacznie chłodniej, ale nie za zimno. Łukasz założył już cienką kurtkę puchową. Ja siedziałem w koszulce, a później w polarze. Szybko zauważyłem, że tuż przed polem namiotowych, poza wydeptaną ścieżką znajduje się dość duży obszar, gdzie na nieco pochyłym zboczu kwitną dwa długie pasy, najpierw żółtych, a później niebieskich kwiatów. Powiedziałem sobie, że w myśl mojej zasady „kto rano wstaje, ten robi zdjęcia”, wstanę wcześnie rano i sfotografuję to miejsce z widokiem na Kazbek, jeśli tylko pogoda pozwoli. Czym było bliżej do zachodu słońca, tym bardziej psuła się pogoda. Niebo pokrywały ciemne, szare chmury, z których mogło coś padać. Powiedziałem, że to „popołudniowa porcja guana”, która będzie powtarzać się przez większość naszych dni pod Kazbekiem. Agnieszka K. bardzo szybko podchwyciła to hasło. Rozstawiliśmy więc szybko nasze namioty, po czym rozłożyliśmy sprzęt do spania. Teraz w spokoju mogliśmy przygotowywać nasze obiady. Agnieszka M. dopowiedziała: ‘teraz pachniemy szczęściem’. Miała na myśli zapachy po całodniowej wędrówce przy brak możliwości umycia się pod wieczór. Przy ciągle spadającej temperaturze mogliśmy się w końcu zagrzać. Źródełko wody na terenie pola namiotowego nie jest zbyt wydajne, ponieważ w ciągu jednej minuty można nabrać niecały litr wody. Najważniejsze, że mieliśmy dostęp do wody pitnej. Nie musieliśmy po nią daleko chodzić. Nieco poniżej płynął wartki, lodowcowy potok, ale tamtejsza woda spływała wraz z materiałem skalnym. Kiedy zaczęło się ściemniać pozostałem jeszcze przez chwilę na zewnątrz. Zerwał się nawet dość mocny i mroźny wiatr. Musieliśmy nawet założyć czapkę i rękawiczki, ponieważ dość szybko się ochładzało. W tym momencie powstała chmura w kształcie paralotni. Długo ją obserwowaliśmy, ponieważ nie zmieniała kształtu, a jedynie sunęła po niebie zza ostrych, skalistych grani. Widząc, że nie będzie już lepszej pogody, poszliśmy spać do namiotów. Przez chwilę padał deszcz. W środku było zupełnie inaczej. Zrobiło się bardzo ciepło. Śpiwory, które mieliśmy ze sobą były aż za dobre, ponieważ przez większą część nocy spaliśmy z nogami na zewnątrz, żeby odprowadzać nadmiar ciepła.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisXiu8QfKCqPpGnd4IjGR4aeqz6WQFtHY238OSG_0VtNvnY20g4bA4uFCHenSSB6I1A1GOtzvF5o3-yuIAu4MSQLwugAVPvTtalSscgYfdEJvkSbW90t65CNsDhim9gBtTYEaNjWqGleUa/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisXiu8QfKCqPpGnd4IjGR4aeqz6WQFtHY238OSG_0VtNvnY20g4bA4uFCHenSSB6I1A1GOtzvF5o3-yuIAu4MSQLwugAVPvTtalSscgYfdEJvkSbW90t65CNsDhim9gBtTYEaNjWqGleUa/w640-h428/DSC_9243.JPG" width="640" /></a></div></div><div>Zejście do potoku</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWZ1yGyZoxyhy6tsL6iQ_tzZIGphIVxH_uzFkLQq1n5cIh4fCAdCwmafdBEIEBQ-60apDYNaCL6hiz_I4_3tZLoyRouXNkY-5BG97iDgjEkU-ZrwUTFObRvr_Zokoj7s6Ntr4CVML2kru4/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWZ1yGyZoxyhy6tsL6iQ_tzZIGphIVxH_uzFkLQq1n5cIh4fCAdCwmafdBEIEBQ-60apDYNaCL6hiz_I4_3tZLoyRouXNkY-5BG97iDgjEkU-ZrwUTFObRvr_Zokoj7s6Ntr4CVML2kru4/w640-h426/DSC_9265.JPG" width="640" /></a></div>Na polu namiotowym</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>KTO RANO WSTAJE, TEN ROBI ZDJĘCIA</b></span></div><div>Wszyscy mieliśmy bardzo dobry sen. Mogliśmy powiedzieć, że wyspaliśmy się jak w domu. Zgodnie z moją zasadą „kto rano wstaje, ten robi zdjęcia”, chciałem wyjść na zewnątrz jak najwcześniej. Poczekałem aż pojawi się słońce, żeby zdjęcia miały jakiś sens. Była godzina 6.40. Wyszedłem z namiotu. Reszta ekipy jeszcze spała, ponieważ mieliśmy nieprzespaną noc po locie do Gruzji i całodzienną wędrówkę z za ciężkim dziadem. Na kamiennym murku, przy którym obie Agnieszki miały ustawiony swój namiot, ustawiłem cztery ciciki w rzędzie, żeby zaskoczyło je nietypowego. Być może pomyślą, że przyszły jakieś zwierzątka. Widok, który zobaczyłem zaraz po wyjściu z namiotu dosłownie wgniatał w ziemię. Dlaczego? Ponieważ całe niebo było wolne od chmur poza samą górą Kazbek. Tylko jej szczyt pokrywała podwójna czapa podobnie, jak dnia wczorajszego. To było coś! Teraz spaliśmy znacznie bliżej góry Kazbek, dlatego widowisko było spektakularne. Widząc, jak piękną scenerię mam do fotografii, od razu poszedłem na dwa pasy kwiatów – najpierw na niebieski i fioletowy, a później na żółty. Położyłem się na ziemi, po czym zacząłem fotografować kwiaty na tle góry Kazbek. Miałem co robić, ponieważ czułem się, jak na Polanie Chochołowskiej w dobie kwitnięcia krokusów. Tyle, że bez tłumów ludzi. Byłem zupełnie sam wśród fioletowych dzwoneczków. Widok kwiatów na tle panoramy gór zachwycał. Po dłuższej chwili przeniosłem się na żółty pas. Tutaj również wykonałem kilka ujęć na tle Kazbeku. Po udanej sesji fotograficznej poszedłem szykować gorące śniadanie, czyli zupę pomidorową. W tym czasie odczytałem wiadomości od Żanety i Grzesia. Napisali: „Witamy na ziemi gruzińskiej”. Cieszyłem się, że powalczyli o swoje marzenia i że udało im się również dotrzeć na miejsce. Dowiedziałem się, że dojechali już do Stepantsminda. Teraz będą kupować gaz oraz jedzenie w markecie SPAR. Żaneta zapytała mnie, gdzie może kupić gaz. Skierowałem ją do Mountain Freaks. Miała jeszcze wątpliwości, gdzie się spotkamy i jak to zrobimy, żeby wyrównać jeden dzień różnicy. Powiedziałem, że my dzisiaj wyruszymy do Meteostacji, a oni niech pójdą do pola namiotowego, na którym teraz przebywaliśmy. Drugiego dnia dotarliby do schroniska, a my poczekalibyśmy na nich w środku. Zakładałem nawet, że gdyby pozwoliła pogoda, to następnego dnia poszedłbym z chętnymi osobami na szczyt, a z Żanetą i Grzesiem jeszcze raz, przy najbliższym okienku pogodowym. Wszystko oczywiście zależało od pogody, stąd nie ustalałem żadnych sztywnych ram czasowych co, kiedy robimy. Z tego właśnie względu zawsze biorę więcej dni urlopu niż wymaga dana góra. Lubię mieć totalną swobodę w działaniu i przede wszystkim spokój, mając zapas czasowy. Żaneta nakreśliła plan tego, co będą robić dzisiaj. Postanowili, że po zakupie gazu podjadą taksówką w okolice kościółka, po czym wyruszą w naszą stronę. Zrobili podobnie, jak my. Mieli nie tylko mnóstwo czasu, ale również piękną pogodę zachęcającą do wędrówki.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKesTXE2ZvTHRuScKDPoksVsvtujSyWkoZFUi1nqdnhvus7DUKhigRVmS23AGMcFydpSXj7uR8Puo5Hry3JWS_7iufLq_pu8QdWb_WLPjKg6Ztqc_OAPdakoDleEiRCh-o0zLOojwAp-Y2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKesTXE2ZvTHRuScKDPoksVsvtujSyWkoZFUi1nqdnhvus7DUKhigRVmS23AGMcFydpSXj7uR8Puo5Hry3JWS_7iufLq_pu8QdWb_WLPjKg6Ztqc_OAPdakoDleEiRCh-o0zLOojwAp-Y2/w640-h426/DSC_9344.JPG" width="640" /></a></div>Ciciki</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoPlCyLdcLyjsnWvHbwjp0iaSjxkV17zxiBJO8YsdC502zeM7yJgyrIFl8kVDEpbsmZJJKkVFojhINQhm79U0YvTbU3nPwRiUvTRzdVmdyKTli2wahWr7AGMC8Sjw_gDcISriH0OCB3brh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoPlCyLdcLyjsnWvHbwjp0iaSjxkV17zxiBJO8YsdC502zeM7yJgyrIFl8kVDEpbsmZJJKkVFojhINQhm79U0YvTbU3nPwRiUvTRzdVmdyKTli2wahWr7AGMC8Sjw_gDcISriH0OCB3brh/w640-h426/DSC_9293.JPG" width="640" /></a> <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoPlCyLdcLyjsnWvHbwjp0iaSjxkV17zxiBJO8YsdC502zeM7yJgyrIFl8kVDEpbsmZJJKkVFojhINQhm79U0YvTbU3nPwRiUvTRzdVmdyKTli2wahWr7AGMC8Sjw_gDcISriH0OCB3brh/"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj673QMwRU8cy3xPBRL7ut-BAWerYQ0IFug7HGc92YIm1qAg7xuxpgzzXZ71tqvleskHTKW7EbnZ2zpbL_znCQN0Go3Qs2W1XHBSD_xEI_7187nEQE8w6jjFloejqQrym2yLyY0XplMMD8y/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj673QMwRU8cy3xPBRL7ut-BAWerYQ0IFug7HGc92YIm1qAg7xuxpgzzXZ71tqvleskHTKW7EbnZ2zpbL_znCQN0Go3Qs2W1XHBSD_xEI_7187nEQE8w6jjFloejqQrym2yLyY0XplMMD8y/w640-h426/DSC_9306.JPG" width="640" /></a></div></div>Kto rano wstaje, ten robi zdjęcia</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3CmIGeX4li9mE7iidPawJDdnAmMQgQATRqMVpm7wGvFPFBR_h7Hr2peqoNB7TzXpElno10qYAA7t63LKG98gib5WJybvCiqMsq9PgFjbr8uE1TGPeYsT4n_4YR944-yHwS2KaPVov0eHG/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3CmIGeX4li9mE7iidPawJDdnAmMQgQATRqMVpm7wGvFPFBR_h7Hr2peqoNB7TzXpElno10qYAA7t63LKG98gib5WJybvCiqMsq9PgFjbr8uE1TGPeYsT4n_4YR944-yHwS2KaPVov0eHG/w427-h640/DSC_9357.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk-2ryyTHvY_ul7FIiBgoWDL1B-bXg_z-1apE_t-UcKSb6LDWIjL8LRnvK6-mbqBKpsZCS-nyOdq4RCsJOIfC8zmA3ImF8buCPtDzt1fOvzBe73YdaUf9vRVZJMrMEn-gNpDgL7qSH4D2x/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk-2ryyTHvY_ul7FIiBgoWDL1B-bXg_z-1apE_t-UcKSb6LDWIjL8LRnvK6-mbqBKpsZCS-nyOdq4RCsJOIfC8zmA3ImF8buCPtDzt1fOvzBe73YdaUf9vRVZJMrMEn-gNpDgL7qSH4D2x/w427-h640/DSC_9305.JPG" width="427" /></a></div>Warto wstać wcześnie rano<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihoDqXvdOX8LPwIfobiD5cM613jVOiPhz1zWMiivzCvGxP4b6Ly1YuD50dUDIhs2RzvJ73pL4AVhILLtaIhfwZXc61geW29ZJDkblB_nn3ElLFdaIygBvQTg8xJHhwiLcq-6cFGmu6ober/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihoDqXvdOX8LPwIfobiD5cM613jVOiPhz1zWMiivzCvGxP4b6Ly1YuD50dUDIhs2RzvJ73pL4AVhILLtaIhfwZXc61geW29ZJDkblB_nn3ElLFdaIygBvQTg8xJHhwiLcq-6cFGmu6ober/w640-h426/DSC_9301.JPG" width="640" /></a></div>Fragment fioletowego i żółtego pasa kwiatów<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhckrEIb56nKyKoIrm9VEantr2QQLjk6LZI7ChGHVv6oexg7IXA7q8t3IWP9javycPOUFQDug6Y-o60i6b4iHbY4KNBqKyeKysVsCIYZWz0CZTkzHbud9lNOifogKFYeFzRM0geVReLBa0o/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhckrEIb56nKyKoIrm9VEantr2QQLjk6LZI7ChGHVv6oexg7IXA7q8t3IWP9javycPOUFQDug6Y-o60i6b4iHbY4KNBqKyeKysVsCIYZWz0CZTkzHbud9lNOifogKFYeFzRM0geVReLBa0o/w640-h426/DSC_9274.JPG" width="640" /></a></div>Namiot Agnieszki K. i Agnieszki M. na polu namiotowym w pobliżu schroniska</div><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggjsSyyA32GAWClCgAHHz8JfYmh6-BQUvyA7MQsJENfdTdrsSZCo_4ytxTd9bJKSB-t5i2sHvHtsSeQrdXmIJoXH8VxiWXyAldj7m8jhIvSPYmAGW_Yim7XMMpLIcMNcelpLZgzB-8XhOx/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggjsSyyA32GAWClCgAHHz8JfYmh6-BQUvyA7MQsJENfdTdrsSZCo_4ytxTd9bJKSB-t5i2sHvHtsSeQrdXmIJoXH8VxiWXyAldj7m8jhIvSPYmAGW_Yim7XMMpLIcMNcelpLZgzB-8XhOx/w427-h640/DSC_9346.JPG" width="427" /></a></div>Ciciki w akcji</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS9yitGLNjlNq9BxFCkZa5wJ_kJWVFf4j70La-Nb-aKKPfU4HokDq2lfWJCIrKyLJBwblAvREgdVVnR8qxBDNU_QK7j0SXuf72ARwn4wFhlVBOSjUmbrmesM5ndJdiQId1xp7lXsvyYx7e/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS9yitGLNjlNq9BxFCkZa5wJ_kJWVFf4j70La-Nb-aKKPfU4HokDq2lfWJCIrKyLJBwblAvREgdVVnR8qxBDNU_QK7j0SXuf72ARwn4wFhlVBOSjUmbrmesM5ndJdiQId1xp7lXsvyYx7e/w400-h266/DSC_9362.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDz8V08zNQFJ6Z7iFGrSJxWcsSvQnVjeYv_mTy0EbWimHbknaVOvEYenc-61bF9QcGq3KSJDI7qrsaboS85_tTvZVqqSHFc6yhrTApd2hOsOuFxgi6MSjVkx3nfi9PcqG4tDJeyUaoXooX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDz8V08zNQFJ6Z7iFGrSJxWcsSvQnVjeYv_mTy0EbWimHbknaVOvEYenc-61bF9QcGq3KSJDI7qrsaboS85_tTvZVqqSHFc6yhrTApd2hOsOuFxgi6MSjVkx3nfi9PcqG4tDJeyUaoXooX/w400-h266/DSC_9359.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHxGxuMsmDkFfvndT6dHWs1TOcT-dzQp7h99_OfJ0ZQ77JCsSyypT5KEThGvfDH95OSoZFWceOktNnyLrKKd2CcikfXrOIBSiCvoChBR5nu5PmRYoCaHGbiNM723EEaTCIJdKPwWK9TDYH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHxGxuMsmDkFfvndT6dHWs1TOcT-dzQp7h99_OfJ0ZQ77JCsSyypT5KEThGvfDH95OSoZFWceOktNnyLrKKd2CcikfXrOIBSiCvoChBR5nu5PmRYoCaHGbiNM723EEaTCIJdKPwWK9TDYH/w400-h266/DSC_9337.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3v2_6JGYo6UAeddQRfHngNma7Ht8eHqhPXE0oEeDbHkaoEHfXIsvnMNmtoA0bFuxVFnYGWfRcDSpUdHcMkKeNX9pllvw_LMU8MP7kOoQMrpTnkH-LT2DgmwLj4huLKhLemiE5hF7_UvTS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3v2_6JGYo6UAeddQRfHngNma7Ht8eHqhPXE0oEeDbHkaoEHfXIsvnMNmtoA0bFuxVFnYGWfRcDSpUdHcMkKeNX9pllvw_LMU8MP7kOoQMrpTnkH-LT2DgmwLj4huLKhLemiE5hF7_UvTS/w400-h266/DSC_9365.JPG" width="400" /></a></div>Polany pełne kwiatów są wszędzie. Pies, który przyszedł za nami z przełęczy Arsha 2940 m n.p.m.<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>ROZPOCZYNAMY NOWY DZIEŃ</b></span></div><div>Tymczasem nasza ekipa powoli wstawała z namiotów. Wszystkim powiedziałem, żeby patrzyli na Kazbek, ponieważ jego szczyt pokryły piękne, piętrowe, soczewkowe chmury. Było co podziwiać! Każdy z nas był zachwycony panoramą z naszego pola namiotowego. Dzisiaj podobnie przyjęliśmy moją strategię: nie spieszymy się. Podziwiamy widoki, głaskamy rudego cicika, powoli przygotowujemy się do wyjścia i mamy na wszystko czas. Droga do Meteostacji nie jest zabójczo długa, więc na pewno zdążymy przy dobrej pogodzie (tak naprawdę schronisko nazywa się Bethlemi Hut. Jest położone na wysokości 3653 m n.p.m.). Zdziwiliśmy się tylko faktem, że wieczorem panowało przenikliwie zimno, a teraz cieszyliśmy się ciepłem, pomimo wczesnego poranka. Jako, że na niebie zaczęły się pojawiać nietypowe chmury, mówiące o tym, co będzie działo się dalej z pogodą, zrobiłem szybką, poranną lekcję na temat rozpoznawania chmur oraz czego możemy się po nich spodziewać. Zajmuję się tym codziennie od 22 lat, dlatego bez wykorzystywania urządzeń elektronicznych potrafię sobie samemu określić pogodę w terenie na najbliższe kilkanaście godzin do przodu. Taka wiedza bardzo często przydaje mi się do podejmowania decyzji o wybraniu właściwego dnia i pory wejścia na szczyt. Dopiero wtedy mogę zobaczyć, ile błędów popełniają zawodowi przewodnicy, o czym jeszcze będzie w dalszej części tego artykułu.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgblBr5mmU-P9LttUHcixUwngKPCgMmYxlAm785m3TMGXg2iIiYCofs4Jz_PveLIaOGzNm3SUT5iwO3ZYHq9O5Plv6hgT4nYNvSUP6nO8Ls2-OgIV80PHYjFKA8fl3bxuLVI3t3B_7ee-cH/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgblBr5mmU-P9LttUHcixUwngKPCgMmYxlAm785m3TMGXg2iIiYCofs4Jz_PveLIaOGzNm3SUT5iwO3ZYHq9O5Plv6hgT4nYNvSUP6nO8Ls2-OgIV80PHYjFKA8fl3bxuLVI3t3B_7ee-cH/w640-h426/DSC_9352.JPG" width="640" /></a></div>Piękny poranek na polu namiotowym - widok na Kazbek</div><div><br /></div><div>Poranek zaczynał się leniwie. Nikomu z nas nie spieszyło się do składania namiotów. Na razie przygotowywaliśmy ciepłe śniadania oraz podziwialiśmy fenomenalne widoki. Inne ekipy (najczęściej z Ukrainy) dość szybko zwijały swoje sprzęty. Po około półtorej godziny na polu pozostaliśmy tylko my. Pole zupełnie opustoszało. Tylko pies, który z nami przyszedł, jeszcze kręcił się po okolicy. Znalazł nawet róg barana. Zaczął się nim bawić, przerzucając go z jednej strony na drugą. Teraz myślałem o naszej dalszej trasie, ponieważ miałem w umyśle jej przebieg pomiędzy kopcami ze żwiru, które ciągnęły się przez ponad godzinę. W tamtych czasach wędrówka zazwyczaj odbywała się przy użyciu szlaku zarejestrowanego przez urządzenie GPS, ponieważ wszystko wyglądało tak samo. Wtedy, podobnie, jak dzisiaj, nie wykorzystywałem takich danych, ponieważ jestem fanem starej, papierowej mapy i szukania drogi w terenie. Myślałem, że będzie podobnie, ale szybko zobaczyłem, że wiele się pozmieniało. Po ciepłym posiłku zaczęliśmy pakować nasze namioty i inne sprzęty. Plecak ponownie stawał się za ciężkim dziadem. W międzyczasie wyciągnąłem panel słoneczny, dzięki któremu mogłem ładować dwa telefony naraz przy pełnej, słonecznej pogodzie. Wszyscy zdążyli sobie je podładować. Na kilkanaście minut przed wyruszeniem w dalszą część wędrówki przyglądałem się chmurom, po czym stwierdziłem, że nieco zmienimy nasze plany. Powiedziałem tak: ‘nie będziemy targać namiotów do góry, bo będą nam niepotrzebne. Po chmurach sądzę, że powyżej 5,5 km wysokości jest bardzo dużo wilgoci w powietrzu i wieją tam silne wiatry. Opływowy kształt chmur oraz ich struktura [altocumulus floccus] sugerują mi, że w następnym dniu zepsuje się pogoda i będzie silny wiatr. Lepiej będzie jak zostawimy gdzieś tutaj namioty, a wyśpimy się w Meteostacji. Nie ma tam luksusów, ale w środku przynajmniej będziemy schronieni’. Rzeczywiście w środku nie ma wygód, ponieważ pokoje nadal przypominają pomieszczenia, które zostały przygotowane w 1939 roku. Zmieniło się tylko to, że umieszczono w nich drewniane prycze z rozwalonymi już materacami. O jakiejkolwiek higienie, czy dostępie do wygód nie ma mowy. Ale lepsze to niż oczekiwanie na dobrą pogodę w silnym wietrze, mocnych opadach, a być może w burzy. Wyciągnęliśmy zatem niebieski wór. Podobnie, jak przy drewnianych ławkach, wrzuciliśmy nasze namioty i lekkie buty do niego, po czym zaniosłem go z Łukaszem do pobliskiego schroniska Altihut 3014 m n.p.m. Facet z recepcji nie chciał żadnej opłaty za przechowanie tego wora w jednym z pokoi. Powiedzieliśmy, że po zejściu z Kazbeku przyjdziemy go odebrać. Dzięki temu pozbyliśmy się kolejnego ciężaru z za ciężkiego dziada. Dodatkowo zyskałem mnóstwo miejsca, ponieważ najwięcej zajmował go właśnie namiot. Odtąd mogłem spakować się bez większych problemów, nie przykładając uwagi do tego, czy szczelnie wypełniam każdy centymetr sześcienny wewnątrz plecaka. Przyglądałem się jedynie, którędy poszła ostatnia ukraińska ekipa. Nie wybrali ścieżki przez schronisko, ale raczej podeszli skrótem obok wielkiego, metalowego, czerwonego zbiornika na lokalnym wzgórzu. Droga wydawała się najbardziej rozsądna, ponieważ nie musieliśmy niczego okrążać. Od razu dostawaliśmy się na ścieżkę prowadzącą na morenę boczną lodowca. Ciągle miałem w umyśle przebieg starej trasy pomiędzy kopcami. Byłem bardzo ciekawy, jak się zmienił przebieg szlaku prowadzącego do Meteostacji.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>SCHRONISKO ALTIHUT 3014 m n.p.m. – METEOSTACJA 3653 m n.p.m.</b></span></div><div>Po odniesieniu rzeczy do schroniska, wyruszyliśmy w dalszą podróż. Dla dziewczyn była to nowość. Po raz pierwszy spały na wysokości 3000 m n.p.m., a teraz mieliśmy dotrzeć na poziom 3653 m n.p.m. do iście radziecko-komunistycznej konstrukcji zwanej Meteostacją. Dlaczego tak? Dlatego, że ten obiekt wybudowano w 1939 roku, kiedy Związek Radziecki miał w posiadaniu te ziemie. Trzeba przyznać, że niewiele zmieniło się od tamtego czasu wewnątrz. Pokoje wyglądają, jakby zatrzymał się w nich czas. Mnóstwo w nich zacieków pamiętających dawne czasy, a sufit, w szczególności ten w kuchni, kto wie czy nie pamięta Stalina i Hitlera… Najprawdopodobniej tak, ponieważ do lat 50-tych XX wieku bardzo często tynki kładło się na kratownicy z drobnych deseczek lub, jeśli nie były one dostępne – na słomie ułożonej w pasy, kraty, lub podobne wzory. Wystarczyło zobaczyć, jak wygląda to w starych chatach na polskiej wsi. Właśnie w podobny sposób były położone schroniskowe tynki. Rozpoczynając naszą wędrówkę ponownie musieliśmy założyć nasze za ciężkie dziady. Pomimo, że nadal ważyły dość sporo, to dużo mniej niż na samym początku, stąd mieliśmy łatwiej – przynajmniej osoby, które niosły namioty. Pierwsze podejście do metalowego zbiornika przeszliśmy dosłownie w kilka chwil. Po raz ostatni widzieliśmy piękne, zielone trawy i alpejskie kwiaty w wielu kolorach. Tuż za skarpą i metalowym zbiornikiem otworzył się przed nami surowy, polodowcowy teren. Gdzieniegdzie występowały pojedyncze kępy traw i małe, białe alpejskie kwiaty. Wyraźna ścieżka kierowała nas w stronę lodowca. Za chwilę po prawej stronie minęliśmy metalowy kontener robotniczy. Nie wiem, czy była to pozostałość po budowie schroniska Altihut, czy raczej przygotowywano się do budowy czegoś nowego. Za kilka minut weszliśmy w strefę żwirów. Przez blisko pół godziny stopniowo podchodziliśmy przez kamienisty teren, gdzie dość dobrze oznaczono przebieg szlaku przy pomocy kopczyków. W trakcie całej wędrówki, co kilka kroków można zobaczyć kryształy górskie, które wszędzie zalegają na szlaku. Widzimy je w postaci białych kamieni lub wtopionych pasów w większy, ciemny kamień lub skałę. Są naprawdę wszędzie. W drodze powrotnej zabrałem kilka z nich. Za pasem kamieni weszliśmy na lokalną równinę, dokąd docierają turyści, którzy chcą dotrzeć do lodowca. Najczęściej zatrzymuje ich lodowcowy potok, który rozlewa się na okolicznej równinie, spływając kilkoma korytami jednocześnie. Cała sztuka polega na tym, żeby szybko znaleźć odpowiednie miejsce, aby go przekroczyć. Zazwyczaj będzie trzeba przeskakiwać po kamieniach z jednego brzegu na drugi, nawet do czterech razy. Obie Agnieszki przez kilkanaście minut szukały odpowiedniego miejsca, gdzie można przekroczyć potok w kilku miejscach. Nie ma nawet możliwości oznaczenia drogi, ponieważ wystarczą trzy lub cztery dni, żeby okolica zmieniła się zupełnie nie do poznania, o czym będzie szerzej przy opisie naszych przeżyć w drodze powrotnej. Na razie powiem tylko tyle, że szlak, którym teraz szliśmy, dosłownie odpłynął, a częściowo się roztopił i zawalił. Za serią potoków podchodziliśmy na dość dużą równinę, na środku której stoi bardzo duży głaz będący częścią szlaku. Powyżej niego teren jest bardzo pofałdowany i kamienisty. Trzeba iść według ustawionych kopczyków. Za równiną z dalej pofałdowanym terenem otwiera się odcinek trasy, który nazwaliśmy ‘Mielenie Guana’. Jest to część drogi prowadzącej przez twardy lodowiec, który tylko z wierzchu jest przysypany cienką warstwą kamieni i żwiru. W wielu miejscach noga się ślizga, a samo podchodzenie w takich okolicznościach przyrody nie jest przyjemne.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGeR4TvE93UhZ0N4tB_J5172pZDup3mIN_RkRO8ooMWOuRjguKXtDGarZlavmQR3zDd5aYe3mVj7zVBKR0vKjAbRtaVBg4YkTuFRJgkccda7pSA7Y-le2fJrPkassZFIm0MX_7aGpbWfKq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGeR4TvE93UhZ0N4tB_J5172pZDup3mIN_RkRO8ooMWOuRjguKXtDGarZlavmQR3zDd5aYe3mVj7zVBKR0vKjAbRtaVBg4YkTuFRJgkccda7pSA7Y-le2fJrPkassZFIm0MX_7aGpbWfKq/w640-h426/DSC_9370.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Metalowy zbiornik, który wyznacza prawidłową trasę</div><br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfuZ-BcKWJzavjbjW-8ZM56fLzH0Jq2_ken2Z3CnfttIwFCAO91kJ1g-lumMOgkr4ZWUgGLIOWIUWR7YQewSkytlRkPBTNzBj7-v8WGcPhQibl3MrLOB_3N1uFlAGUOG5_xaGF_3qDhXWn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfuZ-BcKWJzavjbjW-8ZM56fLzH0Jq2_ken2Z3CnfttIwFCAO91kJ1g-lumMOgkr4ZWUgGLIOWIUWR7YQewSkytlRkPBTNzBj7-v8WGcPhQibl3MrLOB_3N1uFlAGUOG5_xaGF_3qDhXWn/w640-h426/DSC_9373.JPG" width="640" /></a></div>Robotniczy kontener widziany na wysokości 3050 m n.p.m.<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_ArwS9A0QERbILVP-j19GhOBSbs48nnn4kr1RnVBtXQPmwv91sUQuP7RuQ44r-zlBgEaZHnMnWnXekeEkF1JdMnpvUOd5YEDBCa6M1CPJRY0oer7yPQWGzdiQEHeGYgEildOem1C2mybP/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_ArwS9A0QERbILVP-j19GhOBSbs48nnn4kr1RnVBtXQPmwv91sUQuP7RuQ44r-zlBgEaZHnMnWnXekeEkF1JdMnpvUOd5YEDBCa6M1CPJRY0oer7yPQWGzdiQEHeGYgEildOem1C2mybP/w640-h426/DSC_9375.JPG" width="640" /></a></div>Ogromne ilości wody spływające z jęzora lodowcowego<br /></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">MIELENIE GUANA…</span></b></div><div>Łukasz bardzo szybko przekroczył potok, po czym samotnie poszedł do przodu, wytyczając trasę według swojego uznania. Nieco wyżej, z lodowo-kamiennej ścieżki, po prawej stronie widniały dwa, bardzo długie, ale wąskie płaty śniegu, przez które inne ekipy wytyczyły swoją drogę dojściową do Meteostacji. Mi się ona nie podobała, ponieważ omijała główne wzniesienie przez przysypany lodowiec. Wiedziałem, że gdzieś wcześniej, czy później, będę musiał nadrobić tę wysokość, ponieważ patrzyliśmy na nie z dużej wysokości. Powiedziałem obu Agnieszkom, że wybierzemy wędrówkę grzbietem, pomimo, że trasa będzie trudniejsza. Podejście na długi grzbiet w całości tworzył twardy lodowiec, przysypany cienką warstwą kamieni. Idąc coraz wyżej, widzieliśmy czysty lód pod naszymi stopami. Przyczepność zapewniały drobne kamienie i żwir. Nie mogliśmy nawet założyć raków, ponieważ zęby nie wbijałyby się w tak „betonowy” lód, a na wszędobylskich kamieniach tylko byśmy je zniszczyli. Tutejszy odcinek słusznie dostał nazwę ‘Mielenie Guana’… Idąc coraz wyżej, widzieliśmy postęp. Chociaż nikt nie zaznaczył przebiegu szlaku przy pomocy kopczyków, to wiedziałem, dokąd chcę dotrzeć. Teraz szedłem na wyczucie i orientację w terenie. Łukasz wypruł znacznie do przodu, ponieważ skorzystał z dwóch wąskich i długich pasów śniegu. Pozwoliło mu to obejść całe „guaniane” lodowo-kamieniste wzniesienie, ale teraz musiał wychodzić z lokalnej dolinki oraz nadrabiać wysokość. Na lokalnym wzniesieniu widzieliśmy go po prawej stronie, jak siedzi na kamieniu przy dużym płacie śniegu. Odcinek zwany ‘Mielenie Guana’ kończy dość duży płat śniegu, będący jednocześnie przepustką na jęzor lodowca. Dociera się nim aż do stóp lokalnego wzniesienia, na którym od lat stoi Meteostacja. Tutaj dostrzegłem wielką różnicę. Siedem lat temu podchodziło się moreną boczną lodowca znacznie wyżej i dopiero nieco poniżej linii obserwator-Meteostacja przecinało się lodowiec prostopadle tak, aby trafić pomiędzy dwa duże skupiska szczelin. Droga przez lodowiec została wówczas skrócona do absolutnego minimum. Teraz wkraczaliśmy na jęzor znacznie poniżej skupisk szczelin i pod bardzo dużym skosem, w linii prostej podchodziło się aż pod same zbocze góry, na której stoi budynek Meteostacji. Moim zdaniem, trasa przez jęzor lodowca wydłużyła się nawet dwukrotnie, ale sumarycznie mieliśmy do przejścia krótszy odcinek niż siedem lat temu, ponieważ znacznie skróciliśmy trasę przez kamienistą morenę boczną. Na szczęście od samego początku, aż do samego końca lodowca trasa jest bardzo przewidywalna i łatwa. Nawet chmury nam sprzyjały, ponieważ częściowo zakryły słońce, dzięki czemu nie paliło nas. Na tej wysokości promienie są już bardzo odczuwalne. Najlepiej nasmarować się filtrem UV 50. Różnicę poczujesz od razu.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEh2vDUAgMJrQndcLZNJoaTxevKLt_7NTBsSbjJ-H-mxr5XcXKhIIBKOvsEkG2iS4yc07aSzDF4RLd_THNWahC32ROyXU8R5Rd4nsQWqWnX_bx28jyX1z1SmloPqACyCENGEolN3-ZemCh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEh2vDUAgMJrQndcLZNJoaTxevKLt_7NTBsSbjJ-H-mxr5XcXKhIIBKOvsEkG2iS4yc07aSzDF4RLd_THNWahC32ROyXU8R5Rd4nsQWqWnX_bx28jyX1z1SmloPqACyCENGEolN3-ZemCh/w640-h426/DSC_9395.JPG" width="640" /></a></div>Droga przez lodowiec<br /></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">TRAWERS BOLSZEWIKÓW</span></b></div><div>Idąc przez lodowiec, najpierw szliśmy bardzo rozległym płatem śnieżnym, a później przez dłuższy czas lodem, gdzie nie widzieliśmy żadnych szczelin. Na całej długości nie musieliśmy zakładać raków, ponieważ jego struktura była bardzo chropowata, przez co buty miały bardzo dobrą przyczepność. Wędrówka przypominała spacer po utwardzonej drodze gruntowej. Nic się nie ślizgało. Na samym końcu lodowca tam, gdzie przechodzi się na skaliste zbocze prowadzące do Meteostacji, faktycznie widzieliśmy mnóstwo szerokich szczelin, pomiędzy którymi musieliśmy znaleźć właściwą drogę. Dla ułatwienia, w okolicy ustawiono odblaskową tyczkę, która ma wskazywać orientacyjny kierunek marszu. Ja wybrałem trasę nieco wcześniej przed nią. Wystarczyło iść kilka metrów od szczeliny wzdłużnej zgodnie z jej przebiegiem. Wtedy wskazywała kierunek zejścia z lodowca na kamienisty teren. Odtąd czekało nas łatwe, ale wymagające kondycyjnie podejście, ponieważ przed nami widniały liczne trawersy na sypkim zboczu, a na plecach mieliśmy przecież za ciężkie dziady. Ten odcinek nazwaliśmy ‘Trawersem Bolszewików’, ponieważ prowadził do iście komunistycznego schroniska Bethlemi Hut, bardziej znanego pod nazwą Meteostacja. Łukasz i Agnieszka K. pomału dochodzili do wysokości budynku. Ja i Agnieszka M. staliśmy jeszcze na lodowcu. Podziwialiśmy potok płynący w lodowym korycie oraz cztery, małe szczeliny w zaśnieżonym terenie. Tuż za płatami śniegu, usiedliśmy na większym głazie. Zjedliśmy wafle, trochę orzechów i baton, po czym rozpoczęliśmy mozolne podejście do schroniska. Pomimo, że za ciężki dziad dawał się we znaki, wysokość osiągaliśmy dość szybko.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqgOPoGnnI7DR5BHstyhuXxxooHWARFylsKpwGRYHSBPC3l9imbMmd_JQwkBgb6A7EQo_9I-lSsbCQkLabEYylOAHFZk3qbxRY97w7meA5zYAir5KiRBb-wae-JS8jPbdzI5ZSUSfZOqCO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqgOPoGnnI7DR5BHstyhuXxxooHWARFylsKpwGRYHSBPC3l9imbMmd_JQwkBgb6A7EQo_9I-lSsbCQkLabEYylOAHFZk3qbxRY97w7meA5zYAir5KiRBb-wae-JS8jPbdzI5ZSUSfZOqCO/w640-h426/DSC_9400.JPG" width="640" /></a></div>Pas szczelin prowadzący do kamienistego trawersu do Meteostacji. Tutaj wystarczy iść równolegle do widocznych szczelin. One wyznaczą prawidłową drogę</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzVZYaVJgfwr4nNG-Uye4ywXrDmsemHj7uSildWnwTa5rtNnS7GKuHBMshrRyHA81hB-kC-jdu_VUj7V086RWJJakhohuWea6dw0nGLzRW-C2eA0L7ZJ5Hdu0E_jG7lAsXmIdLbPywU_1E/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzVZYaVJgfwr4nNG-Uye4ywXrDmsemHj7uSildWnwTa5rtNnS7GKuHBMshrRyHA81hB-kC-jdu_VUj7V086RWJJakhohuWea6dw0nGLzRW-C2eA0L7ZJ5Hdu0E_jG7lAsXmIdLbPywU_1E/w640-h426/DSC_9398.JPG" width="640" /></a></div>Meteostacja widoczna z 'Trawersu Bolszewików'<br /></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">METEOSTACJA, FOTOWOLTAIKA I JEZIORO ŚMIECI</span></b></div><div>W niecałe pół godziny dotarliśmy pod Bethlemi Hut, na wysokość 3653 m n.p.m. Z zewnątrz nic się nie zmieniło, pomimo upływu siedmiu lat. Zauważyłem, że wstawiono nowe okna i zamontowano nowe, plastikowe drzwi. Byłem zdziwiony tym faktem, że w ogóle przeprowadzono jakikolwiek remont. Z agencji Mountain Freak wiem, że okna zamontowano już dawno temu. Schronisko pokazuje jak bardzo są leniwi Gruzini. Okna wstawione kilka lat temu nadal trzymały się tylko na piance montażowej, a na ramach ciągle widniały folie zabezpieczające z logo firmy. Zrobili absolutne minimum. Zanim weszliśmy do środka, Łukasz powiedział, że mają bardzo drogo. Nocleg kosztował aż 60 lari. Obiekt nie spełniał żadnych standardów nawet, gdyby cofnąć się o 50 lat do tyłu. Wewnątrz wszystko było obskurne: obdrapane ściany z zaciekami, kilkuletnie, drewniane prycza ze zniszczonymi materacami, brakowało WC, podstawowych środków higieny. Nawet tynk odpadał ze ścian. Dostaliśmy pokój nr 2, tuż za nowymi drzwiami. Przynajmniej mieliśmy spokój, ponieważ siedem lat temu przy starych, drewnianych oknach, poklejonych taśmą, słyszałem każdy gwizd wiatru i trzaskanie drzwiami. Teraz przynajmniej pokoje są w miarę wyciszone dzięki nowym oknom. Wszyscy stwierdziliśmy, że nam się podoba, ponieważ to wszystko miało swój klimat. Przebywaliśmy w surowym terenie pełnym brązowych kamieni i głazów, poprzecinanym płatami śniegu. Samo schronisko również było bardzo surowe i minimalistyczne. Bolała tylko cena, którą Gruzini wywindowali „w kosmos”, nie oferując nic w zamian. Z agencji Mountain Freak dowiedziałem się, że drastyczną podwyżkę ceny uzasadnili koronawirusem i brakiem chętnych turystów. Jak widać, ten plan im nie wypalił, ponieważ praktycznie cały obiekt stał pusty poza kuchnią, w której gromadziły się wszystkie ekipy z namiotów. Z obserwacji chmur wiedziałem, że ma przyjść bardzo duże załamanie pogody, dlatego przeboleliśmy tą cenę. Mieliśmy pewność, że przynajmniej się wyśpimy. Osoba zarządzająca schroniskiem zmieniała się co jakiś czas. Teraz „warta” przypadła pewnemu dziadkowi, który wyglądał jak SS-man z filmów: blada twarz, siwe włosy, niemiecki wyraz twarzy, jakby chciał pozabijać wszystkich oraz co około godzinę sprawdzał, kto jest w kuchni i czy śmieci zabieramy ze sobą. Z drugiej strony ta sama osoba zawieszała na gwoździu jutowy worek, do którego wszyscy wrzucali opakowania. Przyjąłem zasadę, że nasza ekipa nie będzie tam nic wrzucać, ponieważ wiedziałem, co dzieje się z tymi śmieciami. Pełne worki są składowane pod rzędem paneli fotowoltaicznych lub za kamiennym murkiem. Worki są pozostawione na pastwę wiatru. Albo śmieci rozwieje po okolicy, albo nie. Wystarczyło pochodzić wokół budynku, aby zobaczyć, jak w każdym kierunku walają się sterty puszek, opakowania po liofilizatach, izotonikach, butelki, puste kartusze gazowe, itp. Widok nie napawał optymizmem. Skoro mogliśmy wnieść za ciężkie dziady pełne jedzenia, mogliśmy również znieść ciężkie dziady pełne śmieci, które ważą o wiele mniej.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg-5tTS6woBMYYmQ-KueSuMDWCVmspCCFsEFpy84RPS23C3fPUm-NQrI8_2ueEc2GReK6yc3zDw9nYVXQ_zNk7GRHWXKu3vurbHucEtPWA0h0GfrxMJ1raavHXACYjTxRDoZKmnHUPsxy0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg-5tTS6woBMYYmQ-KueSuMDWCVmspCCFsEFpy84RPS23C3fPUm-NQrI8_2ueEc2GReK6yc3zDw9nYVXQ_zNk7GRHWXKu3vurbHucEtPWA0h0GfrxMJ1raavHXACYjTxRDoZKmnHUPsxy0/w640-h426/DSC_9921.JPG" width="640" /></a></div>Pokój w Meteostacji<br /></div><div><br /></div><div>Siedem lat temu, na kamienistej równinie znajdowało się wielkie jezioro śmieci. Teraz nie mogłem go dostrzec. Poszedłem w znane mi miejsce i zobaczyłem, że ono istnieje, ale wiele z tych rzeczy rozwiał już wiatr. Wystarczyło zejść trochę niżej po kamieniach, by dostrzec, ile odpadków kryje się za wieloma kamieniami. Inna historia, to brak toalety w schronisku. Do dzisiaj obiekt nie doczekał się takiego pomieszczenia. Około 70 m od budynku znajduje się wychodek, ale od wielu lat jest bezużyteczny ze względu na nieczystości. Każdy więc chodzi załatwiać swoje potrzeby za największe głazy. Wystarczy pójść za którykolwiek z nich, by zobaczyć, ile osób się za nimi załatwia i ile powiewa tam białego papieru toaletowego… Trudno znaleźć niezapaskudzone miejsce. Rejon wokół schroniska można podsumować, jako jeden wielki śmietnik plus jedna, wielka ubikacja. Trzeba uważać, żeby nie wdepnąć w guano… Wspomniałem również o panelach fotowoltaicznych. Tak. Nawet tam dotarła technologia. Nie rozpatrując, czy ona jest dobra, czy nie, obiekt ma w końcu własne źródło zasilania. Siedem lat temu prąd mieliśmy ze spalinowego generatora tylko od godziny 00.00 do 2.00, czyli na czas wyruszania ekip na szczyt. Teraz światło świeci się cały dzień, a pokojach i w kuchni można je zapalać za pomocą wyłączników. Udostępniono nawet gniazdka, gdzie można podłączyć ładowarki do telefonów. W kuchni jest nawet koszyk, do którego możesz wrzucić telefon i ładować go na wysokości gniazdka. Tutaj po raz kolejny możemy zaobserwować lenistwo Gruzinów. Instalacja elektryczna jest pociągnięta po najmniejszej linii oporu wraz ze wszystkimi fuszerami, które można zrobić. Przewody są zawieszone luzem, pod ukosem, na gwoździach na ścianach. Wszystkie połączenia są na skrętkę, zaizolowane taśmą izolacyjną, a gniazdka trzymają się ściany na słowo honoru. Do dzisiaj nie dowiedziałem się, dlaczego ładowarka w kuchni nie potrafiła „uciągnąć” jednego telefonu, a w naszym pokoju można było go normalnie naładować. Być może w instalacji były spadki napięć? Żarówki jednak świeciły normalnie.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzFt2qrQwg6oJl8Bev98LfvXgqZCCyqLRDsiclij16XH3e5D_hk0ge4j1QL43E8J5Qs8_K13h9j4SVxEjECM2q16m1tRBdSJsDCRtWskKyWb9TeriZ9IoDL75nH9jXXUnOODFct5N9wfGa/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzFt2qrQwg6oJl8Bev98LfvXgqZCCyqLRDsiclij16XH3e5D_hk0ge4j1QL43E8J5Qs8_K13h9j4SVxEjECM2q16m1tRBdSJsDCRtWskKyWb9TeriZ9IoDL75nH9jXXUnOODFct5N9wfGa/w640-h426/DSC_9856.JPG" width="640" /></a></div>Fotowoltaika dotarła nawet tutaj - do komunistycznego schroniska<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZY-nygAvLk-IIpoDa5sl97y1Y_dpXdllJRpMwnHup1JKLX82brUzpaUdvdv4-c3J8imIxl5cWwJ8aAbIjznHfzU4Yix9xRL5k0oR67t5IwKvanVjQvN3Pym8O_GK8AXpQGRavlxRo_cjW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZY-nygAvLk-IIpoDa5sl97y1Y_dpXdllJRpMwnHup1JKLX82brUzpaUdvdv4-c3J8imIxl5cWwJ8aAbIjznHfzU4Yix9xRL5k0oR67t5IwKvanVjQvN3Pym8O_GK8AXpQGRavlxRo_cjW/w640-h426/DSC_9437.JPG" width="640" /></a></div>Przynajmniej wejście do budynku wygląda ciekawie<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLVhYyWBUhA9x5NS0cEYhexobG4LLBQVZuonsls7nItW60knqq3eMqbt_R1yzDlmVJQrinzllFllvypwtsccCzQeqUUL3B9VEChIoYgWbo_hrLjOT1D-pJrvO6C4HeNdpm3gBeLeX1HE4N/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLVhYyWBUhA9x5NS0cEYhexobG4LLBQVZuonsls7nItW60knqq3eMqbt_R1yzDlmVJQrinzllFllvypwtsccCzQeqUUL3B9VEChIoYgWbo_hrLjOT1D-pJrvO6C4HeNdpm3gBeLeX1HE4N/w640-h480/20210629_111145.jpg" width="640" /></a></div>Koszyk na telefon<br /><br /></div><div>Już na samym początku zauważyłem, że panele fotowoltaiczne są postawione w zupełnie złym miejscu. Kiedy przyjrzymy się, jak padają promienie słoneczne w ciągu dnia, szybko wyciągniemy wniosek, że ktoś się ewidentnie nie znał na rzeczy. Pod Kazbekiem najlepsza pogoda występuje zazwyczaj do godziny 13.00. Później gromadzi się dużo chmur (popołudniowa porcja guana), przez co teren jest zacieniony. Panele zamontowano na stalowych kątownikach, na ziemi, wzdłuż południowej ściany. Ten kawałek terenu jest zacieniony do godziny 11.00. Jak widać, mało jest czasu, kiedy instalacja może pracować w miarę efektywnie. Nie dziwię się, że są problemy z naładowaniem jednego telefonu… Gdyby te same panele postawić tuż przed wejściem, pod kątem 22-45 stopni względem głównego wejścia, za skałą z fioletowym rysunkiem dziewczyny, gospodarze mieliby zapewnione gromadzenie energii przez blisko połowę dnia przy wysokiej wydajności. Dziwię się, że nikt nie przeprowadził tam analiz. Fotowoltaika to bardzo droga sprawa, więc ja miałbym pewne wymagania. Być może sposobem instalacji tych paneli po raz kolejny mieliśmy zobaczyć lenistwo Gruzinów?... Kto wie… Kuchnia pomimo odpadającego tynku na suficie miała swój charakterystyczny klimat. Wszędzie dookoła rozwieszono flagi różnych państw. Dominowały kraje Europy Wschodniej. Widać, że górołazi z Europy Zachodniej są przyzwyczajeni do swoich wygód i standardów, dlatego nie odwiedzają komunistycznych lub postkomunistycznych atrakcji. Kuchnia stanowiła serce tego schroniska. Właśnie tutaj spotykały się wszystkie ekipy. Kiedy weszliśmy do środka, zapłaciliśmy gospodarzowi za dwie noce, ponieważ wiedzieliśmy, że pogoda będzie bardzo licha i będzie trzeba przekiblować [oczekiwać na dobrą pogodę, umożliwiającą wyjście na szczyt]. Już na początku powiedziałem, że Kazbek to jest taka góra, gdzie musisz umieć kiblować, bo tutaj czeka się trzy dni na pogodę. Jeśli założyłeś sobie jeden dzień na atak szczytowy, to raczej przegrasz swoje wejście.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJnis8ACFAj4e4hMqYXm8KLOjp78eFZkpi-3WUa-jivofFV4y04Krs6fbZ2bFVHmuD8HPicjGi6-J2L0oVQodBFcs_f3NMfRATIS8PrP6rk6VNaMy7E62F6zXvhJp-uOK2Urc9AgiW3wdj/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJnis8ACFAj4e4hMqYXm8KLOjp78eFZkpi-3WUa-jivofFV4y04Krs6fbZ2bFVHmuD8HPicjGi6-J2L0oVQodBFcs_f3NMfRATIS8PrP6rk6VNaMy7E62F6zXvhJp-uOK2Urc9AgiW3wdj/w640-h426/DSC_9859.JPG" width="640" /></a></div>Schroniskowa kuchnia ma swój klimat<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>TO, CZEGO PRZEWODNIK WAM NIE POWIE…</b></span></div><div>W kuchni spotkaliśmy dwie rodziny z Polski z dziećmi, które chciały wejść na Kazbek. Jedna z ich córek pochorowała się, ponieważ jadła coś w schronisku Altihut na polanie Sabertse. Wiele razy słyszałem i czytałem, że jedzenie jest tam bardzo drogie, ale bardzo niskiej jakości, przez co wiele osób musi je odchorować. Teraz miałem kolejne potwierdzenie, że powielane „plotki” są jednak prawdą. Rodziny miały zamówionego przewodnika z agencji Mountain Freaks. Jeden pan z brodą miał bardzo duże ciśnienie, żeby wejść na szczyt. Przewodnik mówił, że szanse wynoszą 50/50, ale kiedy tylko poszedł, opowiedziałem panu z brodą to, czego przewodnicy nie powiedzą. Zacząłem tak: ‘powiem wam coś, czego nigdy nie usłyszycie od przewodników. Powiedział wam, że szanse na wejście wynoszą 50/50, ale ja wam mówię, że szanse są poniżej 1%. Dlaczego, ponieważ dzisiaj rano rozbudowywały się chmury altocumulus lenticularis, znane jako chmury soczewkowe. Dodatkowo powstawały skupiska gładkich chmur altocumulus floccus, które świadczą o bardzo dużej wilgotności w powietrzu oraz o silnym wietrze. W nocy spodziewam się totalnych mgieł, chmury pokryją całą górę i będzie mocno wiało. Przewodnicy również ze swojej wygody wyruszają o 2.00 w nocy lub o 2.45 w nocy. Wiedzą, że na plateau [rozległy, płaski kawał śnieżnego terenu, położony wysoko w górach] rozpoczyna się wschód słońca, przez co jest im cieplej. Musicie wiedzieć, że zazwyczaj po godzinie 7.50 lub trochę wcześniej, na samym szczycie powstaje chmura pileus, czyli czapka. Pokrywa ona tylko wierzchołek góry, dlatego ci, co wyruszą po 2.00 w nocy, zazwyczaj nie będą już mieli żadnych widoków, ale górę „zaliczą”. Od gór chcemy czegoś więcej, niż tylko ich „zaliczania”. Mamy się nimi cieszyć, przeżywać każdą chwilę, mamy planować z głową i mieć piękne widoki z samego szczytu. Z tego powodu nasza grupa wstanie o dwunastej w nocy ze środy na czwartek, a wyruszy o 1.00, żeby mieć czas i oczekiwać wschodu słońca ponad poziomem plateau’.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOpdhNuWIJXXhmBo3QsRADD8alqSNujXfJd1DjJGUa0ZtLCc-Ay3Ad634tqU_2zkuSjAdSKS1m3tt-IFonr1NnK_JO1Th8Nk4QvLGBufQ4xV79c3uNIM3T4Ef0VQwx4jivGBmOD4A560zr/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOpdhNuWIJXXhmBo3QsRADD8alqSNujXfJd1DjJGUa0ZtLCc-Ay3Ad634tqU_2zkuSjAdSKS1m3tt-IFonr1NnK_JO1Th8Nk4QvLGBufQ4xV79c3uNIM3T4Ef0VQwx4jivGBmOD4A560zr/w640-h426/DSC_9256.JPG" width="640" /></a></div>Tak wygląda chmura pileus (czapka) wczesnym porankiem. Wyruszając zbyt późno, możemy nic nie zobaczyć ze szczytu<br /><br /></div><div>Dlaczego tak? Dlatego, że będziemy mieli widok na okoliczne czterotysięczniki i śnieżne granie oraz na Elbrus. Te wszystkie góry będą płonąć czerwienią, dzięki czemu możemy nacieszyć się wspaniałymi widokami, których żadna ekipa nie będzie miała. Będziemy mogli również zrobić efektowne zdjęcia, których większa część ekip nie wykona, tylko ze względu na zbyt późną porę wyruszenia ze schroniska. Przewodnicy również wyruszają w nocy na szczyt o 2.00 nocy, kiedy wieczorem na niebie są chmury cumulus congestus. Są to wysokie chmury kłębiaste, z których w środku dnia łatwo może rozbudować się burza. Kiedy widzę podobne chmury wieczorem po lewej stronie, po przeciwnej stronie doliny, tam gdzie jest Kazbegi, to wiem, że w nocy będzie mglisto. Wtedy nigdy bym nie podjął decyzji o wyruszeniu do góry. Siedem lat temu widziałem jak 49 ekip próbowało wchodzić codziennie na szczyt, ponieważ po zachodzie słońca niebo zawsze było rozgwieżdżone, ale przez trzy dni żadna z tych ekip nie dotarła powyżej poziomu 4500 m n.p.m. Dlaczego? Ponieważ wieczorem kłębiły się gęste chmury cumulus congestus, co powodowało, że po 3.00 w nocy chmury zaczęły gromadzić się wokół góry Kazbek powyżej poziomu 4000 m n.p.m. Ze względu na gęstą mgłę żadna z ekip nie mogła podejść dalej. Tylko ja przeczekałem wszystkie trzy dni, po czym wyruszyłem w nocy o godzinie 1.00 z zawodowymi żołnierzami z Wojska Polskiego, bo taka ekipa trafiła mi się pod koniec trzeciego dnia kiblowania. Wieczorem, kiedy ich spotkałem, wszystkie 49 ekip wracało już do domu. Zostaliśmy tylko my. Kiedy wyruszyliśmy, szliśmy mocnym, wojskowym krokiem. Bez ociągania się. Z dokładnością do kilku minut, po 7.50 rano tylko sam szczyt pokryła cienka chmura w kształcie czapki, zasłaniając widoki. Na szczęście na wierzchołek weszliśmy tuż po godzinie 7.00, dlatego mieliśmy mnóstwo czasu, żeby cieszyć się pięknymi panoramami we wszystkich kierunkach. Z tego względu powiedziałem, że Kazbek to góra, gdzie trzeba umieć kiblować oraz trzeba znać się na pogodzie. Ja zajmuję się tym codziennie od 22-óch lat, dlatego podejmowałem takie, a nie inne decyzje.</div><div><br /></div><div>Kazbek ma jeszcze jedną, wyjątkową cechę, której większość gór nie posiada. Kiedy wstaniesz o 2.00 w nocy, niebo po lewej stronie może gęsto strzelać piorunami, a druga część będzie zupełnie bezchmurna. Jeśli widzisz mnóstwo piorunów, ale ich nie słychać, możesz wyruszyć na atak szczytowy, ponieważ za godzinę lub maksymalnie dwie, chmury zupełnie znikną. Kiedy opowiedziałem obu rodzinom o wszystkich szczegółach, wieść o naszych planach rozeszła się błyskawicznie po wielu ekipach. Dwa dni później dowiedziałem się od Polaków spotkanych na lotnisku w Tbilisi, którym pożyczałem igłę do wkładania karty SIM, że wieść o naszych planach i wiedzy na temat pogody rozeszła się błyskawicznie po schronisku i wśród ekip przebywających w namiotach na zewnątrz. Z tego powodu większość z nich zadecydowała o wyruszeniu w nocy ze środy na czwartek, ale o 2.00 w nocy lub później. My twardo trzymaliśmy się naszego planu. Jako, że budynek Meteostacji nie należy do mających jakiekolwiek standardy, to nie należy się również spodziewać wody w budynku. Trzeba sobie ją przynieść. O ile podczas słonecznej pogody może być przyjemnie, to zazwyczaj w schronisku siedzisz [kiblujesz] dlatego, że jest licha pogoda. Trzeba wyjść za tylną część budynku, w przeciwną stronę, gdzie wszyscy się załatwiają za dużymi głazami. Tam, w pobliżu dużego płatu śnieżnego znajduje się metalowa rura, z której leci mocnym strumieniem czysta woda. Na stole w kuchni stały aż trzy butelki. Dwie pięciolitrowe, a jedna dziesięciolitrowa. Wystarczyło je uzupełnić, aby nie chodzić zbyt często po wodę. W rejonie budynku schroniska zazwyczaj bardzo mocno wieje, w szczególności, gdy wychodzimy za mur. Szkoda, że gospodarze nie rozpracowali nawet tak prostej kwestii, jaką jest doprowadzenie darmowej wody do budynku. Przy dzisiejszej technice mała pompa, którą używa się do systemu spłukiwania wody w toaletach na statkach lub jachtach, kosztująca około 230 zł mogłaby rozwiązać całą sprawę. Zapotrzebowanie na energię również nie byłoby wygórowane. Wszystko da się zrobić. Tutaj wystarczyłby niewielki nakład pracy i odrobina chęci. Dlaczego w pokoju gospodarzy może bez przerwy grać telewizor około 45” i mają zapewnione ogrzewanie, a nie może chwilowo działać mała pompa? Wygodnictwo i lenistwo po raz kolejny ujrzało światło dzienne. Niestety są pobierane duże pieniądze za nocleg, ale nie ma czegoś, co było standardem nawet 50 lat temu. Skoro dało się jakimś cudem wtaszczyć drzwi i tyle nowych okien, to małą pompę wielkości dłoni również by się przemyciło.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSRQbkz6BER0RYogD_odyH9qFmnIM1SI2XU-hMqq4d5x5MUA0lurNhaL5E3OFpTLmo1ZCO09OE41INgIRNBtSmMq_cKs17ztewSbIxnrsWVhkzszwKnIKuyd8bkN6IIxEN8nGYl_ZmQFtF/"><img data-original-height="213" data-original-width="320" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSRQbkz6BER0RYogD_odyH9qFmnIM1SI2XU-hMqq4d5x5MUA0lurNhaL5E3OFpTLmo1ZCO09OE41INgIRNBtSmMq_cKs17ztewSbIxnrsWVhkzszwKnIKuyd8bkN6IIxEN8nGYl_ZmQFtF/w640-h426/image.png" width="640" /></a></div>W tych chmurach w środku nocy będziemy podziwiać pioruny międzychmurowe, podczas gdy druga część nieba będzie bezchmurna<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>POD KAZBEKIEM TRZEBA UMIEĆ KIBLOWAĆ</b></span></div><div>Siedząc do samego wieczora w kuchni, byłem ciekaw, jak dalej potoczy się sprawa wyjścia rodzin z dziećmi wraz z przewodnikiem. Umówili się na 1.00 w nocy, aby sprawdzić, jakie będą warunki. Jeśli byłyby dobre, to mogliby wyruszyć. Nasze dziewczyny nie narzekały na warunki, bo czuły w tym wszystkim klimat. Agnieszka M. podsumowała tylko, że ‘pachniemy szczęściem’. Pomimo wszystkich niedociągnięć, o których tutaj wspomniałem, każdy z nas przeżywał pobyt w schronisku na swój sposób. Widzieliśmy w nim surowość, ale również ciekawy klimat, którego nigdzie indziej nie doświadczyliśmy. Najważniejsze, że w kuchni spotykali się inni ludzie i coś się działo. Zawsze był czas na słowa zachęty lub wymianę doświadczeń. Wieczorem komentowaliśmy również losy Grzesia i Żanety. Jak mogło im się przytrafić takie coś, żeby przegapili swój dzień wylotu. Najważniejsze, że już szli w naszą stronę. Teraz mieliśmy na nich poczekać. Zepsuta pogoda sprzyjała nam, żeby wyrównać jeden dzień różnicy pomiędzy nimi. Liche warunki panowały powyżej 3900 m n.p.m., dlatego Żaneta i Grzesiu mogli bezpiecznie iść w stronę schroniska. Jedynie większą część trasy mieli w cieniu. Pogoda nie nadawała się jednak na wyjście na szczyt. Wiedząc, jaka jest sytuacja, postanowiliśmy, że jutrzejszy dzień wykorzystamy na aklimatyzację, a raczej na rozeznanie się w terenie, którędy przebiega właściwa droga, żebyśmy później w nocy nie tracili czasu na szukanie ścieżki. Całą akcję chcieliśmy przeprowadzić sprawnie i bezproblemowo. Wiedzieliśmy, że mamy różne tempa marszu, dlatego aby nie gonić nikogo chcieliśmy wyjść o 1.00 w nocy, idąc trasą, którą poznamy i ewentualnie oznaczymy. Wieczorem zrobiło się bardzo zimno. Zaczął wiać silny wiatr. Chwilowo padał nawet ulewny deszcz. Wyżej pojawił się nawet lekki śnieg. W nocy słyszeliśmy burzę. Moje przewidywania, co do pogody sprawdziły się. Lepiej, że zostaliśmy w schronisku, ponieważ przy tak silnym wietrze i ulewach trudno się wyspać. Zawsze powtarzam, że ponad 50% sukcesu w wejściu na szczyt, to dobry śpiwór i dobry sen. Podobnie jest z psychiką. Możesz mieć najmocniejszą kondycję i najsilniejsze nogi na świecie, ale jeśli umysł nie będzie ci podpowiadać, że chcesz tam iść, to nigdy nie wejdziesz na szczyt. Każdy z nas rozumiał wspomniane, niepisane zasady, bo w końcu góry to nasza pasja. Pomimo surowych warunków w pokoju, spaliśmy bardzo dobrze. Ciepłe powietrze gromadziło się pod sufitem, dlatego mi i Łukaszowi było za ciepło. Kiedy schodziliśmy z piętrowych pryczy, od razu poczuliśmy powiew chłodu. Na dole było zdecydowanie zimniej. Nasze śpiwory po raz drugi okazały się za dobre, na tutejsze warunki. Spaliśmy z nogami na zewnątrz.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>WYJŚCIE DO KAPLICZKI</b></span></div><div>Wstaliśmy po godzinie 8.00. Nigdzie się nie spieszyło. Musieliśmy przygotować śniadanie, przynieść wodę oraz czekaliśmy na naszą pozostałą dwójkę. Zanim inni wstali, zagotowałem wodę w kuchence Agnieszki M., ponieważ na polu namiotowym tak bardzo zagadała się z Agnieszką K., że przypaliła w niej makaron. Teraz skrobałem spaleniznę i czyściłem wszystko, co pozostało. Następnie przyniosłem dużo wody w butelkach oraz uzupełniłem ją w naczyniach od kuchenek. Najpierw piliśmy izotoniki rozpuszczone w wodzie, a następnie przygotowaliśmy ukraińskie liofilizaty, na bazie kukurydzy, które leżały na półce. Mi smakowały, ponieważ słodki smak kukurydzy przełamywały pojedyncze rodzynki. Szybko też zauważyłem, że na półce zalega gruby makaron w reklamówce, kupiony przez kogoś luzem w Kazbegi w czerwcu 2018. Pomyślałem, że skoro jest tutaj sól morska z 2018 roku i ja mam w plecaku zupy pomidorowe z tego samego okresu, pozostałe z wyprawy na <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2018/08/dom-de-mischabel-4545-m-npm-4-10072018.html" target="_blank">Dom de Mischabel</a> w Alpach, to połączę wszystkie składniki i wyjdzie coś dobrego. Tak też zrobiłem. Zupa smakowała bardzo dobrze, pomimo że wszystko, co składało się na tę zupę przekroczyło termin ważności o trzy lata. Agnieszka K. również spróbowała dania. Makaron szybko dostał nazwę „radziecki makaron”. Jako, że poszczególne etapy naszej trasy nazywaliśmy stosownie do czasów z jakimi kojarzyły nam się widoki, to makaron również musiał dostać odpowiednie określenie. Tutaj wszystko kojarzyło się z komunizmem, czymś, co już było lub minioną epoką. Nie chcieliśmy tracić dzisiejszego dnia, dlatego postanowiliśmy, że pójdziemy na niewielką aklimatyzację do poziomu zbliżonego do 4000 m n.p.m. Chcieliśmy wyjść do kapliczki, gdzie zazwyczaj chodzą wszystkie ekipy przed wyjściem na szczyt Kazbeku. Chociaż panowała mglista i pochmurna pogoda, to na razie nie spodziewałem się deszczu, ani znacznego pogorszenia warunków.</div><div><br /></div><div>Około godziny 9.00 lub kilka minut po, wyruszyliśmy w czwórkę. Trasa prowadziła przez tutejsze pole namiotowe, płat śniegu, a później rozpoczynało się bardzo strome i sypkie podejście wieloma trawersami na lokalny grzbiet. Z kuchni widzieliśmy nawet, którędy wchodzą inne ekipy. Zapamiętałem sobie tą trasę. Idąc przez płat śniegu, zastanawialiśmy się, dlaczego wszystkie ekipy schodzą dalej kamienistą i sypką granią do jej samego końca, skoro można było skorzystać z trawersu prowadzącego na nasz płat śniegu i pójść bezpośrednio do głównego wyjścia. Wszyscy wybierali okrężną drogę, która nic nie wnosiła: ani do aklimatyzacji, ani do widoków. Wejście trawersem przebiegało nam bardzo szybko, ponieważ nie mieliśmy za ciężkich dziadów na plecach. Pomimo dużej stromizny, utrzymywaliśmy stałe tempo. Przed nami widziałem duży głaz na środku grani, który doskonale wyznaczał szlak widoczny z kuchni w schronisku. Teraz go omijaliśmy. Z oddali widzieliśmy już nasz cel. Dziwiliśmy się, że tak szybko kończy się nasza trasa. O godzinie 9.42 dotarliśmy na „szczyt”. Na samej górze tego wzniesienia znajduje się biała kapliczka, przymocowana linami do podłoża. Wejście do środka zastawiono metalowym kątownikiem i dużym kamieniem. Cała kapliczka jest wykonana z białej blachy. Z tej strony mogliśmy popatrzeć na piękne stromizny prowadzące na szczyt. Panowała zupełna cisza. Zaczęła padać krupa śnieżna, czyli kulki podobne do styropianu. Zaplanowaliśmy, że pozostaniemy tutaj przez godzinę, aby pooddychać świeżym powietrzem i choć trochę się zaaklimatyzować. Bardzo podobała mi się wszechobecna cisza. Brakowało tylko widoków. Jak przystało na nasze nazewnictwo i ten punkt musieliśmy jakoś oznaczyć. Szczyt z kapliczką nazwaliśmy ‘Pikiem Komunizmu’. Po upływie około godziny zaczęliśmy schodzić. Zejście trwało krótko. Nie zatrzymywaliśmy się. Musieliśmy tylko uważać, żeby owczym pędem nie pójść tak jak wszyscy, przedłużoną częścią kamienistej grani. My skręciliśmy na nasz trawers, dzięki czemu szybko dotarliśmy na płat śniegu i dalej, przez pole namiotowe, do Meteostacji. Po zejściu, Agnieszka K. i Agnieszka M. stwierdziły, że ponownie zaczęło im łupać w głowach. Lepiej się czuły u góry niż teraz, gdy wróciły. Dobrze, że mogły siebie sprawdzić i mieliśmy na aklimatyzację dużo czasu.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgbYJL_6a-E2_dcITnFl4wOQIQPgoXMck20SgDbKF9P1Uy7MDi6e4BhYinDqgfs7W0wgk2-3b09AJMDtpMTs_EPUFn-7j5ZJl_S_IKeUvoT6yZ7t91LvRBnFvPKYaHNjy3YwtNP2h5zDye/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgbYJL_6a-E2_dcITnFl4wOQIQPgoXMck20SgDbKF9P1Uy7MDi6e4BhYinDqgfs7W0wgk2-3b09AJMDtpMTs_EPUFn-7j5ZJl_S_IKeUvoT6yZ7t91LvRBnFvPKYaHNjy3YwtNP2h5zDye/w640-h480/20210629_113604.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBKg0qeoygPAno9K0L1-p5RnfHRewI8gtCCGdLX1yoq_fe5zZxyUZ5dIkDpaTDOp_oJccmSfgWqcdE985x55zlmAWqgX9LGPePyTwOp3MAOKWTrUgHyoggl1opePnWyV87tF08cRCkdg0b/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBKg0qeoygPAno9K0L1-p5RnfHRewI8gtCCGdLX1yoq_fe5zZxyUZ5dIkDpaTDOp_oJccmSfgWqcdE985x55zlmAWqgX9LGPePyTwOp3MAOKWTrUgHyoggl1opePnWyV87tF08cRCkdg0b/w640-h480/20210629_113556.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Widoki z podejścia do kapliczki. Tego dnia panowała zła pogoda</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWF3iSqb2hby_tZVg8d539wCOCJ29uaqyyJmnsndbGgwFqDDjT2C2kN5yO0yBN0GN-xGqGvGVXOV0co8xyU2d0ON6T1LlHdheB1z9fNA-vegE4RJ3FlKCGU-CIHHWn0ZABOTLBlvRqkpfU/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWF3iSqb2hby_tZVg8d539wCOCJ29uaqyyJmnsndbGgwFqDDjT2C2kN5yO0yBN0GN-xGqGvGVXOV0co8xyU2d0ON6T1LlHdheB1z9fNA-vegE4RJ3FlKCGU-CIHHWn0ZABOTLBlvRqkpfU/w640-h480/20210629_120220.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Tablica przy kapliczce</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7VKs9X0B8tSmipy73jGfnzd5Qc0_wN42iaApp8j2D3c-Fw4_FDycJDpWVlI2n93PwFgCA28uVo10qeAsICWwF9BF6b9Goq6aagAvB9fLELXeIdClbnTogfYEXES6MDnDCX7QMQA3uzjkm/"><img data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7VKs9X0B8tSmipy73jGfnzd5Qc0_wN42iaApp8j2D3c-Fw4_FDycJDpWVlI2n93PwFgCA28uVo10qeAsICWwF9BF6b9Goq6aagAvB9fLELXeIdClbnTogfYEXES6MDnDCX7QMQA3uzjkm/w480-h640/20210629_120308.jpg" width="480" /></a><br />Tak wygląda kapliczka na szczycie wzniesienia, które nazwaliśmy 'Pikiem Komunizmu'</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>W KOŃCU WSZYSCY JESTEMY RAZEM!</b></span></div><div>O godzinie 11.14 Grzesiu wysłał informację o lokalizacji, że z Żanetą są już przy schronisku. Szybko wybiegłem im na spotkanie. Uścisnęliśmy się na powitanie, po czym od razu rozpoczęliśmy rozmawiać o tym, co już przeżyliśmy oraz jakie są dalsze plany. W końcu mogliśmy w pełnym składzie spotkać się w kuchni i porozmawiać o górach. Zupełny brak pogody sprzyjał długim rozmowom. Agnieszka M. zrobiła nam wszystkim wspólne zdjęcie. Obowiązkowo na zdjęciu musiał pojawić się rudy cicik. Leżał na stole, pomiędzy naszymi rzeczami. Mieliśmy czas. Żanetę bardzo bolała głowa, ponieważ pierwszy raz przebywała na tak dużej wysokości. Agnieszka K. i Agnieszka M. również mówiły, że po dzisiejszej nocy mocno bolały je głowy. Zastanawiałem się jak to jest, że nam trzem facetom nic nie dolegało, a trzy kobiety miały objawy lekkiej choroby wysokogórskiej. W końcu na poziomie 3653 m n.p.m. były pierwszy raz. My nie odczuwaliśmy żadnych dolegliwości. Gdyby pogoda pozwoliła, mogłem od razu iść na szczyt Kazbeku. Nie brakowało ani kondycji, ani dobrego samopoczucia. Łukasz miał podobnie. Mógł wyruszać od razu. Grzesiu postanowił, że z Żanetą będą spać na zewnątrz w namiocie. Najpierw jednak zjedli porządny obiad z nami. Żaneta zaczęła opowiadać, jak to się wszystko stało, że przegapili swój dzień wyjazdu oraz jak wyglądał ich wyścig z czasem, gdzie zabrakło półtorej minuty, aby wejść na pokład samolotu. Teraz czuła się szczęśliwa, bo byliśmy już wszyscy razem. Najgorsze mieli już za sobą. Każdemu wręczyła długo zapowiadane „Gostyńskie” mleko w tubce. Powiedziała też, że mieli w planach od razu podchodzić do Meteostacji pierwszego dnia, ale kiedy dotarli do Altihut 3014 m n.p.m., stwierdziła, że poprzednią noc nie przespali, ponieważ nerwy i emocje zrobiły swoje, później był cały dzień przygotowań i lot w nocy, przez co czuli się wyczerpani. Musieli spać na polu namiotowym tam, gdzie my i odreagować stres z poprzedniego dnia oraz złe emocje, które się nazbierały. Wcześniej zapewniałem ją, że poczekamy w Meteostacji, ponieważ ma być licha pogoda, dlatego wszyscy zdążymy się spotkać.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>FORTECA GRZESIA I ŻANETY</b></span></div><div>Żaneta pytała, czy już byliśmy na jakiejś aklimatyzacji. Odpowiedziałem, że poszliśmy do kapliczki i z powrotem. Teraz pogoda robiła się coraz cięższa. Nawet zaczęło grzmieć. Powiedziałem: ‘jutro też możecie wyjść na aklimatyzację, ale my pójdziemy do lodowca na poziom około 3850 m n.p.m., a wy do kapliczki, bo tu szybko osiąga się wysokość, a tam gdzie my pójdziemy, idzie się bardzo długo, ale wejdzie się tylko na poziom 3850 m i to wszystko’. Mieliśmy więc zaplanowany kolejny dzień z dość lichą pogodą. Po solidnym obiedzie zrobiło się mocno szaro. Od czasu do czasu chmury z rodzaju pannus zahaczały o ziemię, na wysokości pola namiotowego, po czym ponownie otwierały się widoki do poziomu 3950 m n.p.m. Widzieliśmy, że ktoś samotnie zaczął schodzić granią prowadzącą do kapliczki. Rozpoczęła się ulewa. Nie wiemy kto to był, ale na pewno przemoczyło go bardzo mocno. Zejście miał bardzo nietrafione. Agnieszka K. podsumowała: ‘dorwała go popołudniowa porcja guana’. Nie dość, że w namiocie ciągle panowała wilgoć, a warunki wskazywały, że będzie tylko gorzej, to musiał wrócić całkowicie przemoczony do niego. Po kilkudziesięciu minutach Grzesiu poszedł rozkładać namiot. Wyszedł wtedy, kiedy na zewnątrz panowała dość duża ulewa. Zastanawialiśmy, dlaczego nie zrobił tego wcześniej, kiedy było spokojnie lub nie przeczekał złej pogody. Może myślał, że takie warunki będą już do końca dnia? Kiedy skończył rozbijanie namiotu deszcz przestał padać. Zrobiło się nawet spokojnie na krótką chwilę. Wszyscy razem w kuchni skomentowaliśmy całą sytuację z Żanetą, jak bardzo Grzesiu „trafił” z pogodą. Przyszedł jeszcze do nas do kuchni coś zjeść, po czym szybko zniknął. Okazało się, że przez najbliższe dwie godziny bardzo szczelnie obkładał namiot kamieniami, żeby nigdzie go nie podwiewało oraz, żeby podczas silnego wiatru wszędzie był dobrze napięty. Siedząc w kuchni, nagle zaczęliśmy się śmiać, bo upłynęło półtorej godziny, a za oknem zobaczyliśmy jak Grzesiu bierze duży kamień i rzuca nim obok namiotu. Żaneta nawet skomentowała: „Grzesiu się bardzo zaangażował i buduje fortecę”. Kiedy skończył budować twierdzę, wrócił do nas.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfCI-AwT6jzbxLZ1Y2EacXxF94VifaPdQnqx1VfUL4_ROJF4AcWpbMF_I6BxZLaaPIQGl7xhiUMJWEqwTr2UHmYugBFRM7hG4i_fDEpyJ5D4K31UWPYRWX1wu6dM2YyxDcIzZRytxDXTOv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfCI-AwT6jzbxLZ1Y2EacXxF94VifaPdQnqx1VfUL4_ROJF4AcWpbMF_I6BxZLaaPIQGl7xhiUMJWEqwTr2UHmYugBFRM7hG4i_fDEpyJ5D4K31UWPYRWX1wu6dM2YyxDcIzZRytxDXTOv/w640-h426/DSC_9454.JPG" width="640" /></a></div>Widoczny w lewym, dolnym rogu żółty namiot Grzesia i Żanety był naprawdę mocno obudowany kamieniami</div><div><br /></div><div>Jako, że pogoda nie pozwalała na nic więcej, rozsiedliśmy się przy stole i zaczęliśmy rozmawiać o naszych przeżyciach. Obowiązkowo dołączył do nas Rudy Cicik, który zawsze jest ze mną na każdej wyprawie. Na godzinę przed zachodem słońca rozpoczęła się najpierw ulewa, a później burza. Obserwowaliśmy inne namioty, jak mocno są zakotwiczone. Jeden z nich stawał się coraz węższy. Przegrywał walkę z wiatrem. Ulewny deszcz zamienił się w śnieg. Widzieliśmy, jak zbocza powyżej poziomu 3900 m n.p.m. pokrywają się białym puchem. W pobliżu schroniska powstawały jedynie białe „placki”. Myśleliśmy o warunkach w dniu wyjścia na Kazbek. Czy dodatkowy opad śniegu nie pogorszy trasy? Tego nie wiedział nikt, dopóki nie pójdziemy sprawdzić trasy osobiście. Liczyliśmy na lepszą pogodę dnia następnego, która pozwoliłaby nam zrobić rekonesans trasy (rozpoznanie terenu) do lodowca. Koniecznie chciałem tam pójść, żeby później w nocy nie szukać ścieżki. Droga jest wystarczająco długa i męcząca powyżej plateau, żeby tracić siły na błądzenie w środku nocy. Po długich rozmowach poszliśmy spać. „SS-man”, bo tak nazwaliśmy aktualnego gospodarza, jeszcze raz przyszedł nas skontrolować, kto znajduje się w schronisku. Iście komunistyczny dach zaczął przeciekać w kuchni. Woda spływała po ścianach i tuż przy wejściu. Gospodarz wziął miotłę, po czym zaczął spychać wodę w szczelinę pomiędzy murem a deskami podłogi. Po raz kolejny mogliśmy zobaczyć, jak w Gruzji rozwiązuje się problemy. Nikt nie pomyślał, że wypadałoby uszczelnić dach. Przecież taka ulewa nie pojawiła się pierwszy raz, tylko jest czymś zupełnie normalnym, powtarzalnym. W nocy pod Kazbekiem przetoczyła się jeszcze burza. Wiał bardzo mocny wiatr. Na szczęście w pokojach nie przeszkadzał w śnie. Najgorzej miały się dziewczyny, ponieważ w środku nocy musiały wychodzić za potrzebą na zewnątrz za duży głaz. Z racji bardzo złych warunków, najbliższy głaz tuż przy schronisku stał się tym do załatwiania mniejszej potrzeby.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqm77uRxXIocULNV3GTGS9zCj3daGQpHfgDM35WwIux3B0Vh_-DYlc3oCUCfuxo25nAvt_U1eSFlQFtjI2l7mu7dRuYv-Rpdu-fmsMIlghunnb4qawVRAgo2GMXpI4rcbTWBNHelBG-1nm/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqm77uRxXIocULNV3GTGS9zCj3daGQpHfgDM35WwIux3B0Vh_-DYlc3oCUCfuxo25nAvt_U1eSFlQFtjI2l7mu7dRuYv-Rpdu-fmsMIlghunnb4qawVRAgo2GMXpI4rcbTWBNHelBG-1nm/w640-h426/DSC_9850.JPG" width="640" /></a></div>Głaz, za którym wszyscy załatwiali swoje potrzeby podczas złej pogody<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>REKONESANS DO LOWCA I WYJŚCIE GRZESIA I ŻANETY DO KAPLICZKI</b></span></div><div>Następny dzień przywitał nas niespodziewaną pogodą. Pojawiło się dużo słońca, ale Kazbek pokrywały gęste chmury. Po godzinie 9.00 nawet odsłaniały się okolice szczytu. Powyżej 4500 m n.p.m. pojedyncze strzępy chmur raz przysłaniały, a raz odsłaniały brązowe i białe, ostre granie. Po wczorajszych opadach śniegu w wyższych partiach góry teraz mogliśmy zobaczyć, jak bardzo biały puch upiększył okolicę. Wczorajsze brązowe, strzeliste skały stały się teraz białymi formacjami, które przypominały jakieś rzeźby. Jedne z nich przypominały ogrodowe krasnoludki, które były ustawione w rzędzie. Bardzo podobała mi się nowa sceneria. Widząc, jakie panują warunki, zaproponowałem, że po śniadaniu wyruszymy w stronę lodowca, a z racji tego, że Żanetę nadal bolała głowa, Grzesiu i ona pójdą do kapliczki, ponieważ osiągną wyższą wysokość. Podczas śniadania obie Agnieszki i Żaneta dyskutowały, czy zażyć Diuramid, który jest lekiem przeciwko objawom choroby wysokogórskiej, czy nie. Żaneta i Grzesiu zasięgnęły informacji u wolontariuszy ‘Bezpieczny Kazbek’, którzy stacjonowali na przyschroniskowym polu namiotowym. Nie dostali jednoznacznej odpowiedzi. Ostatecznie Żaneta zdecydowała się na wzięcie tabletki. Lek działa dopiero od 24h do 48h po zażyciu, więc może już było za późno… Tego nikt nie wiedział, ponieważ ja nigdy nie stosowałem żadnych „prochów”, a oprócz Łukasza nikt z naszej ekipy nie przebywał na wysokościach wyższych niż 2500 m. W trakcie śniadania spotkaliśmy rodzinę, która chciała wyjść na Kazbek z przewodnikiem. Pan z brodą przyznał, że warunki nie pozwoliły na wyruszenie w góry, dlatego nawet nie próbowali. Z powodu braku czasu musieli już wracać w doliny, ponieważ w planach mieli jeszcze off-road po górach Gruzji. Znowu mogłem zobaczyć, że planując wejście na Kazbek, trzeba dać sobie więcej czasu. Pogoda nigdy nie zaczeka na nas, ale to my musimy poczekać na nią. Pan z brodą czuł największy niedosyt. Jemu najbardziej zależało na wejściu. Niemożność osiągnięcia szczytu podsumował tak: „góra nie ucieknie, przyjadę tu kiedyś znowu”. Na temat powiedzenia „góry nie uciekną” i „kiedyś” zrobiłem na moim blogu bardzo szerokie wywody, dlaczego takie myślenie nie jest właściwe. Góry „uciekają” nam szybciej niż myślimy, a „kiedyś”, najczęściej oznacza „nigdy”, ale to temat na osobny artykuł, który znajdziesz tutaj: ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/09/w-tym-artykule-chce-przedstawic.html" target="_blank">Jak bardzo zmieniła się turystyka górska w ciągu ostatnich 15 lat?</a>’.</div><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeRwMSgkTG2Cd0V154v2egu8SaHYDZjdZ5R3_nPV8A_Y6nEThqObbnOmMewXbyN3H5HbXmNAEXFw0DcxT8V69E0FugI0x2ZvqTzqC5N5DV2_M7eVk5It2dKHOA3vgc8xzPL2c0JOam8aC2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeRwMSgkTG2Cd0V154v2egu8SaHYDZjdZ5R3_nPV8A_Y6nEThqObbnOmMewXbyN3H5HbXmNAEXFw0DcxT8V69E0FugI0x2ZvqTzqC5N5DV2_M7eVk5It2dKHOA3vgc8xzPL2c0JOam8aC2/w640-h426/DSC_9847.JPG" width="640" /></a></div></div>Namioty ekipy 'Bezpieczny Kazbek'<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlPbIevo-uUjiVre0GueMPP_6Iw0eeqxH1p7KHSuQjK63BlrNTp9Fe3-aA3qxXHpMIE3TtE5odeKp8Y1oLikaIcsYKqgvrsWC36Z-LPYjvysIHhyphenhyphenjNmrr6ZBrLdcs8Xm359VisYdb7LCqp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlPbIevo-uUjiVre0GueMPP_6Iw0eeqxH1p7KHSuQjK63BlrNTp9Fe3-aA3qxXHpMIE3TtE5odeKp8Y1oLikaIcsYKqgvrsWC36Z-LPYjvysIHhyphenhyphenjNmrr6ZBrLdcs8Xm359VisYdb7LCqp/w400-h266/DSC_9422.JPG" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2aCH4VeDgpPgGDYaQNnWqKRV4qYs32hCcoi2Vcj8rsAeRODcerULF_nFq1DKZIz9PAYH4lQfkyNXL35KeUwjD_-Uh9WQ_7w8XdiUeqKciKkNEN7pWlp3jst3aiKkTRZR8lMwVsL2zmgBA/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2aCH4VeDgpPgGDYaQNnWqKRV4qYs32hCcoi2Vcj8rsAeRODcerULF_nFq1DKZIz9PAYH4lQfkyNXL35KeUwjD_-Uh9WQ_7w8XdiUeqKciKkNEN7pWlp3jst3aiKkTRZR8lMwVsL2zmgBA/w400-h266/DSC_9457.JPG" width="400" /></a> <br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWCNI63WZtffmWemukPNZ4yccmwFo_qjgW1Io_GBXfG2hv5M14TBK3jo9Q5qVsnOOW8cEqGYGogcjncKrKz6SBhkQ9liJBqjRgPJz-DqwM-uSMTed9fSdE9IVjfJoTPMA0bM9qGWycXPG_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWCNI63WZtffmWemukPNZ4yccmwFo_qjgW1Io_GBXfG2hv5M14TBK3jo9Q5qVsnOOW8cEqGYGogcjncKrKz6SBhkQ9liJBqjRgPJz-DqwM-uSMTed9fSdE9IVjfJoTPMA0bM9qGWycXPG_/w400-h266/DSC_9425.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvRINimc1ws3lTLDZBTL8yQOqLXgopu7Mw3bUC-h2vPiaaNMercrJAWmak3XfhDG6rQuneT3rvKHOHzEifI34yxBAOfEjHS6wuNARMHsT8TN-Vjy_TndZdM5PBak45jsGLGOHZ8NzqqtWk/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvRINimc1ws3lTLDZBTL8yQOqLXgopu7Mw3bUC-h2vPiaaNMercrJAWmak3XfhDG6rQuneT3rvKHOHzEifI34yxBAOfEjHS6wuNARMHsT8TN-Vjy_TndZdM5PBak45jsGLGOHZ8NzqqtWk/w400-h266/DSC_9450.JPG" width="400" /></a></div></div>Idealna pogoda na rekonesans. Takie mieliśmy widoki po wyjściu ze schroniska<br /></div><div><br /></div><div>Po godzinie 10.10 wyruszyliśmy w czwórkę z Meteostacji. Na większości powierzchni nieba nie widzieliśmy ani jednej chmury. Wszędzie podziwialiśmy piękny błękit. Jedynie w okolicach szczytu Kazbeku krążyły strzępy chmur fachowo nazywane ‘pannus’. Na początku przechodziliśmy kolejno: pas kamieni, pas śniegu i tak na przemian. Ścieżka szybko prowadziła w dół, po czym ponownie musieliśmy nadrabiać wysokość. Po pierwszych pięciu, może siedmiu minutach wędrówki dotarliśmy do najniebezpieczniejszego momentu całej drogi na Kazbek. Tutejsza ścieżka prowadzi kawałkiem oblodzonego terenu pod skalistą ścianą, którą tworzą zupełnie luźne, podłużne kamienie. Co jakiś czas zdarza się tam obryw całej grupy lub pojedynczych kamieni. Kiedy siedem lat temu przechodziłem tędy w nocy w drodze na szczyt, pomiędzy nami przeleciał grad kamieni. Wiedziałem więc, jakie zdradliwe jest to miejsce. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało na luźne, niezwiązane z niczym. Gdybym tylko rzucił jednym kamieniem w tę ścianę, z pewnością wywołałbym lokalną lawinę. Wszystko trzymało się na słowo honoru, dlatego staraliśmy się pokonać ten odcinek jak najszybciej. Agnieszka M. wypatrzyła nawet bezpieczniejsze przejście, pozwalające ominąć kawałek oblodzonej ścieżki. Dwa metry poniżej znajdował się zanikający fragment trasy pomiędzy kamieniami i głazami. Agnieszka M. skorzystała z tej opcji, dzięki czemu szybko przeszła na drugą stronę. Sypką ścianę kończy ostry zakręt w prawo. Teraz mogliśmy iść spokojnie. Powyżej nas otwarł się piękny widok na skalistą, powulkaniczną grań, której wyższe partie zasypał śnieg lub oszronił je mocny mróz. Grań wyglądała nietypowo i fenomenalnie. Co chwilę przecinały ją chmury cienkie jak woal, dzięki czemu nie przysłaniały wspaniałej panoramy. Dalsza wędrówka odbywała się przez kolejne pasy kamieni i śniegu.</div><div><br /></div><div>Po około 40 minutach dotarliśmy do miejsca, gdzie przez śnieg wydeptano dwie ścieżki: jedna prowadziła dołem, a druga, dość wysoko, górą. Wybraliśmy drugą opcję, ponieważ widzieliśmy, ile wysokości musielibyśmy niepotrzebnie nadrobić. Niżej nie warto przechodzić ze względu na roztopy. Dochodzi się do sypkich i błotnistych skał. Nie ma potrzeby robić sobie z drogi kolejnej części zwanej ‘Mieleniem Guana’. Wybierając górną ścieżkę, przeszliśmy przez wąski, ale długi pas śniegu. Po drugiej stronie wchodzimy na lokalną równinę, gdzie stoi kopczyk z kamieni. Mieliśmy więc potwierdzenie, że dobrze wybraliśmy. Nieco dalej, na skraju innego płatu śnieżnego zauważyliśmy dużą kałużę. Agnieszka K. wdepnęła w nią, ale okazało się, ze jest znacznie głębsza niż myślała. Zamoczyła całego buta. Wody roztopowe spływały w to jedno miejsce, dlatego było głęboko. Zaczęliśmy nawet rzucać w jej pobliże większe kamienie na śnieg, aby umożliwić sobie dalsze przejście. Po chwili przedostaliśmy się dalej. Z kamienistej ścieżki mieliśmy widok na wąski pas skalny i bardzo szerokie, długie płaty śniegu. Ich przejście powinno zająć nam jakieś 25-30 min. Na końcu drugiego płatu widziałem już charakterystyczną ścianę, z której siedem lat temu bez przerwy spadały kamienie. Gdybyś wybrał złą drogę, byłbyś pod ciągłym ostrzałem. Na szczęście trasa jest tak poprowadzona, żeby iść lokalnym grzbietem. Pomiędzy ścianą, a grzbietem znajduje się dolinka, która zbiera wszystkie spadające głazy i kamienie. Jedyna możliwość, żeby coś do nas doleciało, jest taka, że musiałoby oberwać się coś ponad kilometr ponad nami i nabrać odpowiedniego rozpędu, odbijając się po drodze od jakiejś skały. Właśnie ze względów bezpieczeństwa nie podchodzimy w pobliże tej ściany. Idąc płatami śnieżnymi, zauważyliśmy, że nie patrzymy na zwykły śnieg, ale raczej wędrujemy po powierzchni lodowca przysypanego raz śniegiem, a raz grubą warstwą kamieni. Po prawej stronie pojawiła się nawet pierwsza, podłużna, dość głęboka szczelina. Odtąd musieliśmy wyczulić naszą uwagę. Na szczęście powierzchnię lodowca pokrywały skały, dlatego przyczepność mieliśmy bardzo dobrą. Kamienie bardzo dobrze wskazywały, gdzie znajdziemy rozpadliny, ponieważ w tych miejscach brakowało materiału skalnego. Pomiędzy oboma, szerokimi i długimi płatami, przechodziliśmy obok charakterystycznego, rdzawego głazu, obok, którego znajduje się wielki jęzor skalny, poprzecinany pionowymi liniami, rozmieszczonymi w kilkucentymetrowych odstępach. Skała jest tak nietypowa, że na pewno każdy zwróci na nią uwagę. Drugi płat śniegu przecinały już dwie szczeliny, położone w pobliżu ścieżki. Spoglądając w górę, mogliśmy zobaczyć niesamowitą grań Kazbeku, którą oszronił silny mróz w nocy. Stała się dosłownie biała. Po kilku minutach dotarliśmy do ściany skalnej, która nieustannie rzucała kamieniami siedem lat temu. Ma kształt maczugi lub zamkowej wieży, zwężanej ku dołowi. O dziwo, teraz nie spadał ani jeden „pocisk”.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ktuF1EQF7trUv-rwdsR_VOwFmaABvDwGnud10EkFEyl2ahgp0y_zY0pYvOaBux2bmEg_0WEhP0V6vqhEz_dGIC-fDjThfOxCw75EJA4xqs8BHodbKXM4tfQlkMYVxFNRd-JfYi8QW79R/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ktuF1EQF7trUv-rwdsR_VOwFmaABvDwGnud10EkFEyl2ahgp0y_zY0pYvOaBux2bmEg_0WEhP0V6vqhEz_dGIC-fDjThfOxCw75EJA4xqs8BHodbKXM4tfQlkMYVxFNRd-JfYi8QW79R/w640-h426/DSC_9519.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Pięknie oszronione granie po wczorajszych opadach śniegu</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinKYAxidGDqacBPiE8-yxB6OoQv3MGT1yMx0grHd_pN083Kf1bJgbWw34r-AAIjCS3MjJ-JvuX9dLvB1OTZ71BxgHyeJaL7ah36r-CTQqrvi7h25He_gMNd86yO7Tapgs_Kq9czjwe7MdL/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinKYAxidGDqacBPiE8-yxB6OoQv3MGT1yMx0grHd_pN083Kf1bJgbWw34r-AAIjCS3MjJ-JvuX9dLvB1OTZ71BxgHyeJaL7ah36r-CTQqrvi7h25He_gMNd86yO7Tapgs_Kq9czjwe7MdL/w640-h426/DSC_9517.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Trasa po 40 minutach wędrówki od schroniska</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf8xknwocobalnHaFVxDermmghkeloao6NM3JZK22i0g5V8jKTPx1efWDIZGzvCVOreJ9n7n6ErM2I2jM4t98IpHPra1hYhRj7JiZX6g4Px4vdKH3qq4DjWqjfeH5K7Jg5kFEHmcDQeZOj/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf8xknwocobalnHaFVxDermmghkeloao6NM3JZK22i0g5V8jKTPx1efWDIZGzvCVOreJ9n7n6ErM2I2jM4t98IpHPra1hYhRj7JiZX6g4Px4vdKH3qq4DjWqjfeH5K7Jg5kFEHmcDQeZOj/w640-h426/DSC_9507.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Rudy cicik też podziwia widoki</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvJtmGpbU7kzvGp6sv8WLhOszMFzdXAyBJTNaipBP4Y6XEP6Fd3BzJrUcflv8qm4m3rcVOwsKnlA5tyfxvvf84TwVOzYdaQDlaFVEowA4xVYLwl3XK5gLnEKsZDsN-ZagMzW_Dp1IxMRj0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvJtmGpbU7kzvGp6sv8WLhOszMFzdXAyBJTNaipBP4Y6XEP6Fd3BzJrUcflv8qm4m3rcVOwsKnlA5tyfxvvf84TwVOzYdaQDlaFVEowA4xVYLwl3XK5gLnEKsZDsN-ZagMzW_Dp1IxMRj0/w640-h426/DSC_9501.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Tuż przed wejściem na lodowiec</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn_TFehFkjIW0UTJOWFTI-GURA9OOW4W85L3LApGPbDvYDvUSpnseX0zuwDUdniiXdSwTIPPfseyorAJSZ4ZCQvFweLPQO8EfscAwBjNiZ23LQVxlzbc6j97xMxNoZ88M7Gt2V69qxDkDO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn_TFehFkjIW0UTJOWFTI-GURA9OOW4W85L3LApGPbDvYDvUSpnseX0zuwDUdniiXdSwTIPPfseyorAJSZ4ZCQvFweLPQO8EfscAwBjNiZ23LQVxlzbc6j97xMxNoZ88M7Gt2V69qxDkDO/w640-h426/DSC_9555.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Takie kopczyki wskazywały nam drogę</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVy4avQBkoz85mAV5cWVOu0jCkmlZ1vF74phPZSgBrJJs4FUdvr0lK2GIsuVt8GMD4glddNJB3zr7tR1njhjkatuH2PyHmYoEE1A4CA_qUX-E88dVQ24O-y4OSeSxI7BuqSMlLPy0JWk_W/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVy4avQBkoz85mAV5cWVOu0jCkmlZ1vF74phPZSgBrJJs4FUdvr0lK2GIsuVt8GMD4glddNJB3zr7tR1njhjkatuH2PyHmYoEE1A4CA_qUX-E88dVQ24O-y4OSeSxI7BuqSMlLPy0JWk_W/w640-h426/DSC_9542.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Piękne widoki w drodze powrotnej</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVKKPUmGvTYZnBeaUnt62cO6wvgfS2DrvgeTrEZGcW2UipmgP9SUFc46-HvXrV13ECBAr78IcRLPC1KnPJls_mIloRy16zxKoyJSYR3_UA09b04v9G-sdm2Dwj-y0on3bvp-9UV1nz6EKW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVKKPUmGvTYZnBeaUnt62cO6wvgfS2DrvgeTrEZGcW2UipmgP9SUFc46-HvXrV13ECBAr78IcRLPC1KnPJls_mIloRy16zxKoyJSYR3_UA09b04v9G-sdm2Dwj-y0on3bvp-9UV1nz6EKW/w640-h426/DSC_9536.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvVm3aJlkZOFLaFlrirvauCR6F_oOEljy-meJkqLa0zGZHp7_Lz5XtMRebijP02F2b1TgK1cPOVKzgtgNiY2coiSTEEqQgIecK7gzRUU3qXBSLWTflf6sgRPOFdWkBUErW20V1W2ysW3gq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvVm3aJlkZOFLaFlrirvauCR6F_oOEljy-meJkqLa0zGZHp7_Lz5XtMRebijP02F2b1TgK1cPOVKzgtgNiY2coiSTEEqQgIecK7gzRUU3qXBSLWTflf6sgRPOFdWkBUErW20V1W2ysW3gq/w640-h426/DSC_9524.JPG" width="640" /></a></div><span style="text-align: center;">Piękne widoki w drodze powrotnej</span><br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSTEnVLbV9I4KgeDB2GwCAqfyYP7Cssfbsykxpo8aIM3RaH2bXDfAzHa1mVinfh1KYN_pm4ZGk0klwiuuuemUnWxCjQ9X5ueaK9WD86Z9gYFTnrZDE8dv6i9A3ZnCxCGymnG-Jhu3B-Sln/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSTEnVLbV9I4KgeDB2GwCAqfyYP7Cssfbsykxpo8aIM3RaH2bXDfAzHa1mVinfh1KYN_pm4ZGk0klwiuuuemUnWxCjQ9X5ueaK9WD86Z9gYFTnrZDE8dv6i9A3ZnCxCGymnG-Jhu3B-Sln/w640-h426/DSC_9511.JPG" width="640" /></a></div>Niesamowity jęzor skalny z rdzawą skałą obok<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>CZY ZMIANY KLIMATU SĄ FAKTEM?</b></span></div><div>Po lewej stronie widzieliśmy liczne kopce oraz stożkowe wzniesienia utworzone z mas lodu i skał. Przejście z płatu śnieżnego do kopców odbywało się kilkuminutową ścieżką, która prowadziła przez równy teren przysypany brunatną ziemią, a później przez nieregularny rumor skalny pomieszany z lodem. Tutaj zobaczyliśmy kolejną szczelinę, która wyglądała dość nieciekawie. Wejście pomiędzy dwa stożki zapewniało przejście do innej krainy. Przechodziliśmy na stronę lodowca. Odtąd krajobraz bardzo się zmienił. Łukasz dotarł tu niecałe pół godziny wcześniej, dlatego teraz czekał na nas. Po drodze robiłem dużo zdjęć ciekawych grani oraz trasy, którą przechodzimy. Widok na lodowiec, trochę mnie zszokował, ponieważ siedem lat temu, za ścianą „plującą” kamieniami przechodziło się płatem śnieżnym na jego powierzchnię, na którym zalegało przynajmniej dwa metry śniegu. O szczelinach nawet nie było mowy. Może gdzieś tam się kryły, ale duże masy śniegu tworzyły z pewnością solidne mosty, przez co na Kazbek wystarczyło iść na wprost, przed siebie. Wówczas od Meteostacji aż do poziomu 4750 m n.p.m. nie widziałem ani jednej szczeliny! Teraz lodowiec był zupełnie goły, popękany, bez śniegu. Nieco wyżej widniał długi jęzor, poprzecinany w kratkę licznymi, głębokimi na kilkanaście metrów szczelinami. Przechodząc lodowcem, nawet nie mogliśmy zostawić żadnych śladów! Ile się odtąd zmieniło!</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsW3rODgU78YTdG6uwZdyfXZxBaTDA9T9AWFCZHfmh37NaX_GHpjLouq4OnqPm1bB4O8KKCxXKXPYF2YKDV9393SVSpw-uQ_LLNE-jfQdfsjJZvF6M6UhIsjVLV-ZvOz8hHQRcKKX1Ab_E/"><img data-original-height="213" data-original-width="320" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsW3rODgU78YTdG6uwZdyfXZxBaTDA9T9AWFCZHfmh37NaX_GHpjLouq4OnqPm1bB4O8KKCxXKXPYF2YKDV9393SVSpw-uQ_LLNE-jfQdfsjJZvF6M6UhIsjVLV-ZvOz8hHQRcKKX1Ab_E/w640-h426/image.png" width="640" /></a></div>Lodowiec w 2014 roku na wysokości 4300 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-YszsdwLEoWbpQoCT7TaxlpVaCFn9Hka7U9vlnBf9zdflAv3Aq_EFpAs3AS0UR-ETJKUfCmH9ZNQWr2hH0TvfJgn7AAXHFU2JoYR0xtw76ehCGub6vbdc2qp5JQ_kzxHWsWbra75fgzeA/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-YszsdwLEoWbpQoCT7TaxlpVaCFn9Hka7U9vlnBf9zdflAv3Aq_EFpAs3AS0UR-ETJKUfCmH9ZNQWr2hH0TvfJgn7AAXHFU2JoYR0xtw76ehCGub6vbdc2qp5JQ_kzxHWsWbra75fgzeA/w640-h426/DSC_9792.JPG" width="640" /></a></div>Ten sam lodowiec na wysokości 4350 m n.p.m. w 2021 roku...<br /><br /></div><div>Na własne oczy mogłem po raz kolejny zobaczyć, że ocieplenie klimatu jest faktem. Oczywiście nie rozpatruję tutaj, co jest jego przyczyną, ponieważ to jest rozmowa na osobny temat. Jeśli jesteś ciekaw, jakie mam na ten temat zdanie poparte moimi badaniami, które prowadzę od 22 lat, to zapraszam cię do mojego artykułu: ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/04/ocieplenie-klimatu-jest-czy-go-nie-ma.html" target="_blank">Ocieplenie klimatu – jest, czy go nie ma?</a>’. Nie zgadzam się jednak z telewizyjną narracją dotyczącą CO2 i handlem normami, bo służą one wyciąganiu grubych miliardów euro od rządów wielu państw (czyli podatników). Tutaj, na żywo, mogłem zobaczyć, jak w ciągu siedmiu lat zmienił się lodowiec i droga dojściowa na plateau. Jako, że miałem ze sobą telefon, mogłem na bieżąco porównywać zdjęcia z tamtej wyprawy z tym, na co aktualnie patrzę. Dosłownie była przepaść. To oznaczało, że dawna droga, która prowadziła przez środek lodowca jest już nieaktualna. Raczej musieliśmy szukać w nocy jakiejś nowej trasy przez kamienny rumor tworzący morenę boczną lodowca po prawej stronie. Jedynie tam upatrywałem nadziei na pokonanie tych wielkich, szerokich i głębokich rozpadlin. Nie mieliśmy innej opcji. Miałem przygotowaną bardzo mocną latarkę służącą typowo do poszukiwań trasy w nocy. Ma siłę światła 1600 lm, ale dodatkowo mogę doświetlić teren 3500 lumenami. Żartowałem, że taką latarką mogłem palić komary w locie. Bardzo szybko przekonałem się, jak przydatne jest mocne źródło światła podczas wyjścia na szczyt w środku nocy, kiedy wszystko dookoła podlegało dużym zmianom. Po blisko półgodzinnym odpoczynku w okolicach dwóch stożków prowadzących na lodowiec zawróciliśmy w stronę schroniska. Łukasz powiedział, że jego zegarek wskazuje wysokość bliską 4100 m n.p.m. Ponowne przejście tą trasą przez naszą czwórkę pozwoliło wyraźnie utrwalić ślady, dzięki którym nie powinniśmy mieć żadnych problemów z orientacją w terenie w środku nocy. Przynajmniej do tego momentu. Szczerze mówiąc, nie widziałem dalszej opcji, którędy można by było pójść dalej na Kazbek. Morena boczna wyglądała bardzo nieregularnie, bez wyraźnie widocznej dolinki, którą można by było wybrać. Jak to mawialiśmy: ‘będzie trzeba szukać drogi w nocy’. Ogólny kierunek znaliśmy.</div><div>Jako ciekawostkę podam fakt, że przez pierwsze trzy tygodnie czerwca 2022 roku, dla odmiany, ciągle padał deszcz, a w górach powyżej 4000 m n.p.m. śnieg, dzięki czemu osoby, które chciały wejść na Kazbek pod koniec czerwca 2022 roku, nie miały ani jednej szczeliny w drodze na szczyt!</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWE-nlQLX32WL-vMysu0S2oqs0obqL8dfmJETT0FzSjHY9rxBkDaUGERx9dxu8fWj_zPBjhVA_vv_hdktSjINQbKpYLhcVctlWHczj6LXn2wY-2wXeHglZ9ySOGFuchdYfYShhDj3tPjww/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWE-nlQLX32WL-vMysu0S2oqs0obqL8dfmJETT0FzSjHY9rxBkDaUGERx9dxu8fWj_zPBjhVA_vv_hdktSjINQbKpYLhcVctlWHczj6LXn2wY-2wXeHglZ9ySOGFuchdYfYShhDj3tPjww/w427-h640/DSC_9822.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt0KsFHTXd7i_gRdieZ8dPNvSuy5QUBEoqTCcQvNW1hI3UNx0Ouwq_p3QmVYH7BAicoP6EwdDiHTICcv1KduGntHvGIBjR-IlChI9teSPv6At0drJiHSi-ZZvHRv3_jrX38xiBI0NF1KP9/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt0KsFHTXd7i_gRdieZ8dPNvSuy5QUBEoqTCcQvNW1hI3UNx0Ouwq_p3QmVYH7BAicoP6EwdDiHTICcv1KduGntHvGIBjR-IlChI9teSPv6At0drJiHSi-ZZvHRv3_jrX38xiBI0NF1KP9/w427-h640/DSC_9816.JPG" width="427" /></a></div>Wędrówka przez morenę boczną powyżej poziomu 4100 m n.p.m. jest niezwykle uciążliwa. Nie widać wyraźnej trasy. Raczej trzeba iść na kierunek, w oczekiwaniu, że trafi się łatwiejszy fragment trasy. Szczeliny są wszedzie</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PRZYGOTOWUJEMY TRASĘ NA NOCNE PRZEJŚCIE</b></span></div><div>Ponownie wracaliśmy przez brunatną glebę. Myślałem skąd się wzięła tutaj. Wyglądała, jakby sproszkowano kamienie na drobny pył. Taka ziemia pokrywała grubą warstwę śniegu, a śnieg pokrywał z kolei lodowiec. Jakiekolwiek pęknięcie na powierzchni brązowej gleby mogło oznaczać ukrytą szczelinę. Na szczęście nie widzieliśmy takowych, dlatego poszliśmy naszymi śladami. Okolica naprawdę zachęcała do jutrzejszego wymarszu. Prognozy potwierdziły, że w nocy ze środy na czwartek można próbować wejścia na szczyt. W nocy mieliśmy mieć bezchmurne niebo, a Kazbek powinien umożliwić nam podziwianie pięknych widoków. Nastawiliśmy się na jutrzejszą noc. Tym bardziej przykładałem uwagę do tego, którędy idziemy, żeby przynajmniej tą część trasy pokonać szybko i sprawnie. Kiedy wróciliśmy w okolice jęzora skalnego, przystanąłem, aby jeszcze raz sfotografować tą niezwykłą skałę. Tak samo rdzawy głaz przyciągał naszą uwagę. Najpiękniej jednak prezentowały się wysokie, oszronione granie, wysoko ponad nami. Dla mnie to był niezwykły widok. Co chwilę przecinały je drobne chmury. Dalsza wędrówka upływała szybko. Zatrzymaliśmy się przy płacie śnieżnym, gdzie powstała głęboka kałuża. Powiedziałem, żebyśmy spróbowali zasypać ją kamieniami, abyśmy w nocy mogli przejść tędy gładko. Każdy z nas chwycił za duży kamień. Pierwszy z rozmachem wrzucił Łukasz. Woda z lodowcowej kałuży orzeźwiła obie Agnieszki. Kiedy ja wrzuciłem swój, po chwili zapadł się kawał śniegu, po czym powstał na chwilę mały wodospad. Zaczęły spływać większe masy wody. Zrobiło się wyraźnie głośniej. Poczekaliśmy chwilę, ponieważ widzieliśmy, że najprawdopodobniej spod lodu uwolniłem część nagromadzonych wód. Teraz każdy z nas dorzucał od siebie jakiś większy kamień, aż w końcu utworzyliśmy chodnik pozwalający przejść tędy z łatwością. Liczyliśmy, że w nocy kamienie wmarzną w powierzchnię, przez co przeprawa będzie stabilna.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicAXeHF1APof2ZWFDmENW7NZZL94Mkn1r5u9DUVOXHA7MPxYOy2xWdP6LZeUoh4D72U0HX302Ii4bUAX7QmKyTcHMXvasReHOnN4gp4TAE-qXsGjXpd1XWD3iVevqh5cqbWuz_RqzAWFKf/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicAXeHF1APof2ZWFDmENW7NZZL94Mkn1r5u9DUVOXHA7MPxYOy2xWdP6LZeUoh4D72U0HX302Ii4bUAX7QmKyTcHMXvasReHOnN4gp4TAE-qXsGjXpd1XWD3iVevqh5cqbWuz_RqzAWFKf/w640-h426/DSC_9517.JPG" width="640" /></a></div>Mniej, więcej w tym rejonie przygotowywaliśmy sobie przejście przez potok, którego obrzucaliśmy kamieniami<br /><br /></div><div>Wracając w stronę schroniska, zwróciliśmy również uwagę, że ścieżka prowadząca do budynku prowadzi przez mocno pofałdowany teren, skąd widać Meteostację. Najpierw jednak trzeba naprzemiennie trzykrotnie utracić wysokość, żeby potem ją nadrobić. Dla zmęczonych osób wracających z Kazbeku, ten odcinek, przed schroniskiem może stać się „łamaczem serc”, ponieważ głowa będzie ci podpowiadać: „nareszcie odpoczynek”, a na sam koniec będzie czekał na nie wysiłek. Z tego względu ciągle powtarzam, że droga powrotna jest częścią wyprawy i nigdy nie można jej traktować jako coś, co trzeba „odbębnić”. Najwięcej wypadków zdarza się w właśnie w drodze powrotnej, ponieważ następuje rozluźnienie myśli, przez co czujność znacznie spada. Wypracowanie sobie odpowiedniego nastawienia do dróg powrotnych i właściwej koncentracji zajmie ci od kilku do kilkunastu lat, jeśli jeszcze nie masz odpowiedniego podejścia do tego etapu wyprawy. Warto więc o tym rozmyślać, kiedy już będziesz schodzić z jakiejkolwiek góry, tym bardziej z takiej, gdzie są naturalne zagrożenia w postaci szczelin, spadających kamieni, półek skalnych, itp. Kiedy dotarliśmy do schroniska, zauważyłem, że teren dookoła rury z wodą jest nadal lekko przyprószony, a woda w wielu miejscach przymarznięta. Na szczęście mogliśmy nabrać wody do butelek. Obowiązkowo musiałem przygotować zupę z „radzieckiego” makaronu z 2018 roku i z zupy Knorr również z tego samego okresu. Agnieszka K. poszła w moje ślady. Jedliśmy to samo. Jak widać, zupa trzy lata po terminie jest bardzo dobra i nikomu nie powinna zaszkodzić. Na miejscu spotkaliśmy Grzesia i Żanetę. Spytaliśmy, czy byli na aklimatyzacji. Podobnie jak my, przeszli się do kapliczki, kiedy my wędrowaliśmy w stronę lodowca. Żanetę jeszcze bolała głowa. Podczas tego dnia chcieliśmy odpocząć przed wczesnym wyruszeniem w stronę szczytu. Musieliśmy się wyspać, żeby móc wstać o północy. Chciałem zasnąć o godzinie 18.00, aby dać sobie dużo czasu na sen. Reszta ekipy poszła spać trochę wcześniej. Trudno zasnąć na zawołanie, ale i tak byliśmy lepiej wypoczęci, niż gdybyśmy siedzieli w kuchni do późnego wieczora. W końcu wszyscy zasnęliśmy. Zanim poszedłem spać, swój telefon podłączyłem do ładowarki.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PRZYGOTOWANIA DO WYJŚCIA NA SZCZYT</b></span></div><div>Nastawiłem budzik na północ, żeby nie przespać jedynego okienka pogodowego. Obudziłem się o godzinie 23.45. Zszedłem z piętrowej pryczy na dół po telefon. Poszedłem w stronę kuchni. Około północy wstała reszta ekipy. W kilka minut wszyscy pojawiliśmy się w kuchni. Tak mi się przynajmniej wydawało. Brakowało mi jeszcze Grzesia i Żanety, którzy przecież spali w namiocie. Martwiłem się, że może zaspali, ponieważ zegarek wskazywał już 00.15, a ich nadal nie było. Za chwilę dołączyli do nas. Bardzo mocno pilnowałem czasu, aby wymarsz był dokładnie o godzinie 1.00 w nocy. Późniejsze wyjście również gwarantowało dobre warunki, ale mi zależało na warunkach do zdjęć i do pięknych widoków. Zaliczenie szczytu mnie nie interesowało, ale raczej fakt, żeby móc całą drogę przeżywać, żyć tym i cieszyć się wspaniałym otoczeniem i naszym towarzystwem. Ta jedna godzina, a w zasadzie pierwsza godzina marszu miała największe znaczenie. Pomimo upływu czasu, szybko zdążyliśmy się przygotować. Zjedliśmy ukraińskie liofilizaty na bazie kukurydzy, zagryzaliśmy je bakaliami i dodatkowo czekoladą. Nie ważne, co by się zjadło, tego dnia wszystko się spali z nawiązką. Idealna dieta dla kobiet, które mają obsesję na punkcie swojej wagi, to wychodzenie na szczyt w środku nocy… Aż chciałoby się rzec: „polecam – Magda Gessler”. O 00.45 byliśmy już gotowi. Jedynie Grzesiu i Żaneta dokańczali jeść swoje śniadanie. Jeszcze pakowali niezbędne rzeczy oraz jedzenie. W międzyczasie powstało jeszcze kilka pytań, o to co zabrać, ale teraz trzeba było wybrać konkrety, wziąć wszystko i wyruszać. Wyszedłem wówczas na zewnątrz, za przyschroniskowy kamień, żeby się wysikać. Wtedy popatrzyłem w niebo. Pokrywały je gwiazdy, które na środku utworzyły dwie równoległe linie, będące bardzo gęstym ich skupiskiem. Wyglądały dosłownie jak chmury! Ciemny pas pomiędzy nimi, to nic innego, jak mgławice, które przysłaniają widok w głąb naszej Galaktyki. To, na co patrzyłem było właśnie blisko połową Galaktyki zwanej Drogą Mleczną. W takich miejscach, jak Kazbek lub w innych, wysokich górach, masz możliwość podziwiania Galaktyki, patrząc na nią z boku. Jej centrum oraz druga połowa dysku znajduje się tuż pod linią horyzontu. Widowisko jest naprawdę piękne!</div><div><br /></div><div>W oddali zauważyłem kilka chmur z rodzaju cirrus spissatus oraz jakąś kłębiącą się chmurę z rodzaju cumulus congestus. Nie myślałem w kategoriach zapowiedzi sugerującej zepsucie pogody w dalszej części nocy/dnia. Raczej spodziewałem się, że chmura będzie „żyła” tylko przez krótki czas w nocy, po czym wygaśnie. Wiał nawet ciepły wiatr. Z jednej strony cieszyłem się, bo widziałem, że pogoda znacznie się poprawiła od wczorajszego wieczoru, a z drugiej strony ciepły wiatr wiejący z góry oznacza halny. Dość wysoka temperatura w nocy oznaczała również, że stopione śniegi i spływająca woda nie zamarzną, przez co w niektórych momentach możemy iść w błocie. Zawsze najlepiej, gdy idzie się w zmrożonym terenie, wtedy można podchodzić najszybciej i najbardziej stabilnie. Bardzo dobrze, że zanim poszliśmy spać, wszyscy wyregulowali swoje raki. Wczoraj tylko ta jedna operacja trwała pół godziny, dlatego teraz nie musieliśmy tracić czasu. Wyjście o 1.00 w nocy dawało nam swobodę działania, ponieważ wystarczyło, że będziemy iść swoim normalnym tempem bez poganiania nikogo, a wszyscy mieliby możliwość spokojnego wejścia na szczyt z pięknymi widokami. Przed wyjściem ze schroniska powiedziałem tylko, żeby zapakować wafle, ponieważ przydadzą się na szczycie, gdzie wszystko inne zamarznie. Przygotowaliśmy również po przynajmniej jednym litrze izotoników, które piliśmy do oporu każdego dnia. Pozwalały uzupełniać wypłukane witaminy i minerały.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>ROZPOCZYNAMY DROGĘ NA SZCZYT KAZBEKU – DROGA DO LODOWCA</b></span></div><div>Równo o 1.00 w nocy wyszliśmy ze schroniska. Założyliśmy czołówki na głowy. Ja użyłem najmocniejszej latarki do wyszukiwania trasy w ciemnościach. Odpaliłem ją na zewnątrz, żeby sprawdzić jej moc w ciemnościach. Rzeczywiście rozświetlała duży kawał terenu, bo widzieliśmy wszystko aż do rury z wodą. Dalsze pofałdowania, które czekały na nas tuż za rozlewiskiem, gdzie pobieraliśmy wodę, również były oświetlone, ale trochę słabiej. Dzięki tej latarce mogłem wyszukiwać trasę na co najmniej kilkadziesiąt metrów do przodu, a określać ogólny kierunek marszu nawet do kilkuset metrów przed nami. Od razu na samym początku ustaliliśmy, że nie będziemy iść na czas, tylko normalnym, zwykłym krokiem, aby się nie męczyć. Wiedzieliśmy, że Agnieszka M. będzie miała najwolniejsze tempo, dlatego z góry założyłem, że nie pójdę szybciej niż ona. Czasu mieliśmy na tyle, że gdyby droga pozwoliła, to każdy zdąży wejść i też każdy będzie zadowolony. Z tego powodu bardzo mocno pilnowałem pory wyjścia. Dzięki trzymaniu się ustalonego planu od samego początku, tuż po rozpoczęciu wymarszu mieliśmy zapewniony spokój i brak gonitwy. Rejon w okolicy wody z rurą w większości był zamarznięty. Pomiędzy kamieniami powstało mnóstwo lodowych, cienkich tafli, które pękały pod nogami. To oznaczało, że jednak mieliśmy w nocy przygruntowy przymrozek. Przyprószenie w postaci płatków śniegu jeszcze widniało gdzieś pomiędzy kamieniami. Kiedy wyszliśmy na pofałdowany teren, gdzie trzykrotnie trzeba obniżyć wysokość, a później ją nadrabiać, szybko się rozgrzaliśmy. Dotarliśmy do sypkiej, kamienistej ściany, która w każdej chwili mogła obrzucać nas lub zafundować kamienną lawinę. Nigdy nie wiedzieliśmy, czego można od niej oczekiwać. Na razie panował zupełny spokój. Wszyscy szliśmy w zwartej grupie. Łukasz prowadził, ja poszedłem za drugiego, Agnieszki szły w środku, a grupę zamykali Żaneta i Grzesiu. Pod ścianą nieco zmieniła się kolejność, ponieważ Łukasz, ja, Agnieszka K. i Żaneta, szybko przeszliśmy przez oblodzony kawałek tuż pod ścianą skalną. Grzesiu i Agnieszka M. poszli lekkim obejściem, położonym dwa metry poniżej, ułatwiającym pokonanie tego odcinka. Teraz znowu szliśmy razem. Po ominięciu ściany ze spadającymi kamieniami, ścieżka prowadziła przez pasy kamieni i płatów śnieżnych bez żadnych trudności. Nigdzie nie słyszeliśmy odgłosów toczących się skał. Spojrzałem w lewą stronę. Zauważyłem, że chmura, którą widziałem zza przyschroniskowego kamienia trochę się rozrosła i zakryła nawet część gwiazd. Dodatkowo zaczęły w niej powstawać piękne wyładowania w postaci piorunów. Co chwilę widzieliśmy w jej wnętrzu fioletowe rozbłyski. Jednak nie słyszeliśmy ani jednego grzmotu. Wiedziałem, że to nie jest chmura burzowa, a jedynie twór, o którym wspominałem już wcześniej. Są takie noce, gdzie połowa nieba nad Kazbegi i dalej potrafi strzelać piorunami, a druga część jest bezchmurna. Właśnie doświadczaliśmy tego zjawiska tyle, że na mniejszą skalę, ponieważ teraz mieliśmy jedną, rozbudowaną chmurę. Bardzo mi się podobała, ponieważ wydawało się, jakby wisiała dosłownie za zboczem, którym teraz szliśmy. Miałem wrażenie, że jest zaledwie kilkaset metrów od nas.</div><div><br /></div><div>Widoczną ścieżką podchodziliśmy około 15 min. Na razie nie napotykaliśmy żadnych problemów. Jedynie Łukasz wypruł gdzieś samotnie do przodu. W końcu był już tutaj z nami za dnia, dlatego wiedział dokąd idzie. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to można znaleźć dużo kopczyków, które wskażą właściwą drogę. Na tym fragmencie trasy Agnieszka M. nie dawała rady kondycyjnie. Brakowało jej tchu. Czuła, że niewiele idzie, a nie potrafi zaczerpnąć pełnego oddechu. Grzesiu szybko wyciągnął swoje „prochy”. Tym razem użył Ventolin, czyli lek-inhalator dla astmatyków. Możliwości oddechowe Agnieszki M. się zwiększyły, dzięki czemu mogła iść z większą łatwością. I ja również doświadczyłem podobnego uczucia, ponieważ od początkowych lat dwutysięcznych mam taką przypadłość, że dość szybko płuca „zawalają” się wydzieliną, po czym przez około półtorej godziny mam bardzo płytki oddech. Przez cały ten czas odkasłuję tą wydzielinę. Wtedy bardzo szybko się męczę. Kiedy minie wspomniany okres, mogę iść z pełną wydajnością. Ja nie skorzystałem z apteki Grzesia, ponieważ lubię, gdy wszystko ustępuje naturalnie. Kiedy Agnieszka M. „wciągała” Ventolin, Żaneta powiedziała: „Grzesiu to jest człowiek apteka, na pewno ci pomoże”. Jeśli lek miał pomóc Agnieszce M., to jak najbardziej należało z niego skorzystać. Na szczęście efekt był natychmiastowy, jak w reklamach, dlatego mogliśmy ciągłym tempem pokonywać długie odcinki. Ja swoje musiałem przemęczyć, ponieważ co kilkadziesiąt kroków musiałem się zatrzymać, intensywnie nałapać powietrza i pomału odkasływać wydzielinę. W trakcie wędrówki ciągle słyszałem świszczące płuca, próbujące z wielkim wysiłkiem zapewnić zapotrzebowanie na tlen organizmowi. Jednak półtorej godziny i tak musiało upłynąć, aby dolegliwość minęła. Zauważyliśmy, że po wspomnianych wcześniej piętnastu minutach błyskająca chmura kończyła swoje życie. Szybko malała w oczach, z powrotem odsłaniając gwiazdy. Odtąd cieszyliśmy się wspaniałymi widokami na blisko połowę Galaktyki. Gwiazd było tak dużo, że tworzyły dosłownie białe chmury na niebie. Coś pięknego!</div><div><br /></div><div>Nieco powyżej dotarliśmy do wąskiego, ale długiego pasa śnieżnego. Widzieliśmy tylko dolną, wydeptaną ścieżkę, ale brakowało mi tej górnej, która pozwoliłaby znacznie skrócić stromiznę. Nie chciałem schodzić do dolnej części, ponieważ wiedziałem, że wydłużę naszą trasę niepotrzebnie. Postanowiłem iść na orientację. Wiedziałem, w którą stronę mamy podchodzić, ale ścieżka kończyła się wraz z rozpoczęciem płatu śnieżnego. Poszedłem pod ukosem ku górze. Chociaż nie widziałem dalszej trasy, to kierunek wędrówki mi pasował. Przecięliśmy jeszcze jeden większy płat, po czym weszliśmy na kamienisty fragment terenu. Agnieszka K. powiedziała, może jeszcze powinniśmy iść do góry. Było widać tam równą linię przecinającą skały. Kiedy dotarliśmy do niej, weszliśmy na ścieżkę, która prowadziła górą. Na szczęście nie straciliśmy czasu na nocne błądzenie, ponieważ nawet poza szlakiem, szliśmy nieco poniżej, utrzymując właściwy kierunek, powoli dobijając do właściwej ścieżki. Teraz mogliśmy iść spokojnie. Kiedy dotarliśmy do kałuży, którą obrzucaliśmy dużymi kamieniami, zauważyliśmy, że cała zamarzła, a duże kamienie teraz tworzyły idealny chodnik, którym z łatwością mogliśmy przejść lokalne lodowisko. Dalej, otworzył się niewyraźny widok na dwa bardzo długie i szerokie pasy, które prowadziły do sypkiej maczugi rzucającej kamieniami. Rozpoznaliśmy nawet duży jęzor skalny poprzecinany równoległymi, pionowymi liniami rozmieszczonymi co kilka centymetrów. Po dłuższej rozgrzewce (a szliśmy już ponad godzinę) raczej nikt już nie miał problemów z oddychaniem. Przyzwyczailiśmy się do warunków. Obie Agnieszki i Żaneta martwiły się o Łukasza, ponieważ przez dłuższy czas nie widzieliśmy go. Powiedziałem, że chłopak wie, gdzie idzie. Pomyślałem też, że przecież, gdyby coś się mu stało, to wzywałby pomocy. Starałby się zwrócić naszą uwagę. Tym bardziej, że tutaj jeszcze nie występowały szczeliny-potwory, które mogłyby wchłonąć nas w całości. Nawet, jeśli pojawiała się jakaś, to była wąska, poza szlakiem i bardzo widoczna. Wiedziałem, że w swoim stylu poszedł znacznie szybciej, odłączając się od grupy. Na pewno poczeka na nas na kamienno-lodowych stożkach prowadzących na lodowiec. Jakoś nie czułem obawy, z tego powodu, że go nie ma. Podobnie było za dnia. Poszedł szybciej, bo wiedział gdzie jest.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>MIELENIE GUANA 2.0, CZYLI LODOWCEM SIĘ NIE DA. TRZEBA IŚĆ MORENĄ BOCZNĄ</b></span></div><div>Przechodząc na koniec drugiego długiego płata, dziwiłem się, że maczuga nie zrzuciła ani jednego kamienia. Panował zupełny spokój na trasie. W oddali zauważyłem czyjeś światła. To znaczy, że ktoś szedł przed nami. Najprawdopodobniej ktoś wyruszył z namiotów rozbitych w tutejszych skałach. Nawet w ciemnościach widzieliśmy nieregularny teren i brunatną ziemię, kiedy poświeciliśmy latarkami oraz stożki, które zaprowadzą nas na lodowiec. Idąc widocznymi śladami utrwalonymi wczoraj i poprawionymi dzisiaj przez Łukasza, dotarliśmy do dwóch stożków, będącymi jednocześnie „bramą” do lodowca. Wszystko, co teraz mieliśmy przechodzić, dla każdego z nas miało być nowe. Również dla mnie, ponieważ siedem lat temu wystarczyło wejść na środek lodowca i iść do samego plateau. Teraz teren wyglądał zupełnie inaczej. Na chwilę zatrzymaliśmy się pomiędzy stożkami, zjedliśmy batony i wafle, popijając je izotonikiem, po czym poszliśmy dalej. Łukasz postanowił szukać drogi. W końcu szedł jako pierwszy. Od razu zrezygnowaliśmy z lodowca, ponieważ całkowicie nie nadawał się do nocnej wędrówki. Widzieliśmy jakieś ślady raków prowadzące w stronę jego środka, ale kto wie, czy po chwili gdzieś by się nie skończyły. Łukasz postanowił szukać jakiejkolwiek możliwości przejścia przez morenę boczną lodowca. Ciągnęła się w postaci nieregularnego rumoru skalnego, czasami zmieszanego z lodem. Na razie nie widzieliśmy żadnej ścieżki, ale jasno wiedzieliśmy, że musieliśmy iść przed siebie, wzdłuż widocznej ściany skalnej. Tylko tędy mogliśmy dotrzeć do plateau na wysokość 4500 m n.p.m. Na początku zaczęliśmy iść przez większe i mniejsze głazy, przecinając ich skupiska w postaci poprzecznych pasów. Teren zrobił się bardzo pofałdowany i na dodatek bez jakiejś oficjalnej ścieżki. Na szczęście trasa prowadziła do góry, czyli dobrze. Nie miałem żadnej wątpliwości, że kierunek jest dobry, tylko będziemy musieli trochę „pomielić guano”, żeby przedostać się na lodowiec w jego wyższych partiach.</div><div><br /></div><div>Za kilka minut trafiliśmy na większą i bardzo głęboką szczelinę. Nie mogliśmy jej obejść od lewej strony, dlatego zaczęliśmy nieco schodzić na prawo. Na jej końcu widniały dwie rozpadliny połączone wąskim, lodowym mostem, na którym dodatkowo leżały mniejsze kamienie i jeden głaz. Wszyscy po kolei przeskakiwaliśmy pomiędzy szczelinami. Pomogliśmy Agnieszce M., żeby mogła pewnym krokiem przekroczyć tę trudność. Dla niej lodowce, szczeliny oraz duża wysokość była zupełnie czymś nowym. Dalej podchodziliśmy przez kilkanaście minut bardzo pofałdowanym terenem pełnym kamieni. Tak naprawdę cały czas szliśmy lodowcem, na który przez długi czas spadało mnóstwo skał, głazów i kamieni. Pomiędzy nimi widzieliśmy wiele szczelin. Tutaj trasa przypominała trawers, który pozwalał omijać największe głazy i rozpadliny. Na szczęście każdą z rozpadlin widzieliśmy bardzo dobrze. Na razie nie mieliśmy czegoś w postaci ukrytych dziur. Tak najczęściej dzieje się, gdy na lodowcu zalegają śnieżne płaty. Wówczas pod zmrożoną powierzchnią może kryć się wielka dziura. Każde takie miejsce trzeba sondować, wbijając cokolwiek przed sobą. Najlepsza do tego jest sonda lawinowa lub kijki bez talerzyków, wyregulowane na maksymalną długość. Od dwóch stożków szliśmy ciągle razem. Nawet Łukasz nie wyrywał się za bardzo do przodu. Każdy miał każdego w zasięgu wzroku. Na końcu pofałdowanego terenu zauważyliśmy odblaski. W skałach stały dwa namioty przymocowane w wielu miejscach linkami. Z każdej strony miały po kilka odblasków. Nawet ktoś nas przywitał. Cieszyliśmy się, bo oznaczało to, że dobrze idziemy i gdzieś tutaj musi być właściwa trasa. Nie sądziłem że wygodni przewodnicy idą na przełaj przez rumor skalny. To raczej nie w ich stylu. Piętnastominutowy odcinek zakończyła szeroka i bardzo długa szczelina, gdzie przez długą chwilę szukaliśmy możliwości jej przekroczenia. Musieliśmy nieco zejść na prawo i bardzo wąskim, wystającym kawałkiem lodu przejść po jej krawędzi na drugą stronę. Przechodziliśmy tak po kolei, aż w końcu wszyscy znaleźli się na kolejnym pasie kamieni.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>ŚCIEŻKA PRZEZ LODOWIEC, CZYLI JAK TU DUŻO SZCZELIN!</b></span></div><div>Łukasz wypatrzył jakiś większy kopczyk. Wyrównaliśmy nasz kierunek do tego miejsca. Znaleźliśmy ścieżkę! Ta była wyraźnie widoczna. Omijała wiele głazów, dlatego ani przez chwilę nie tworzyła linii prostej. Grzesiu powiedział, że idziemy od dwóch godzin. Zdziwiłem się, bo myślałem, że dłużej. Mieliśmy bardzo dobry czas. Idąc ścieżką, nie przekraczaliśmy już ani jednej szczeliny lodowcowej. Ilość kamieni zdecydowanie zmalała. Wchodziliśmy na biały teren, który był „obrzucany” dość gęsto pojedynczymi kamieniami i głazami. Ten odcinek nazwaliśmy ‘Pasem Klamorów’. Wydeptana ścieżka prowadziła dosłownie w linii prostej aż pod samo plateau! Wystarczyło iść do przodu. Łukasz powiedział, że mamy wysokość 4226 m n.p.m. Do wielkiego wypłaszczenia pod Kazbekiem jeszcze trochę nam pozostało, ale teraz widzieliśmy cały przebieg trasy aż do samej przełęczy na wysokości 4500 m n.p.m. Niebo zaczęło nieco jaśnieć. Nie szliśmy już w zupełnych ciemnościach. Widzieliśmy, że nowy dzień rozpocznie się niedługo. Gdzieś na horyzoncie nawet widniał lekki pas czerwieni. To zachęcało do dalszej wędrówki, ponieważ wiedzieliśmy już, którędy musimy iść. Za ‘Pasem Klamorów’ prowadziła jednolita ścieżka prowadząca przez lodowiec, który tworzy wielkie, białe koryto. Siedem lat temu wystarczyło iść środkiem, czyli w najgłębszym jego punkcie, a teraz podchodziliśmy prawą, ukośną stroną. Nie widziałem dwumetrowych warstw śniegu, jak kiedyś, ale raczej goły lód z cienkimi płatami śniegu, połączonymi ze sobą, tworzącymi mozaikę. Ciągle szliśmy bez raków, ponieważ powierzchnia lodu i płatów śnieżnych pozwalała szybko podchodzić. Nikomu nie brakowało tchu, dlatego mogliśmy wszyscy razem iść do przodu jednakowym tempem. Bardzo zdziwił mnie widok lodowca, który przez siedem lat tak bardzo się zmienił. Wtedy podziwiałem wielką, jednolitą biel, a teraz na gołym lodzie płaty śnieżne tworzyły coś na wzór kratownicy. Wyglądały bardzo wzorzyście, podobnie, jak przeciwległe góry. Wszechobecna biel właśnie zanikała.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitDEzF8_d88IISKqnf2H2Tb2xGLcTpm1rSRtgVmVKl14894cM8f_9xHR9NE8aJOB1IhTyrtIRaS6eJKgSGKGnnj2F0jZYCWLmkRnU3vsaZDlFYo4Sk-LHoRru8hJYI_SN-djk5ksRvXSbc/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitDEzF8_d88IISKqnf2H2Tb2xGLcTpm1rSRtgVmVKl14894cM8f_9xHR9NE8aJOB1IhTyrtIRaS6eJKgSGKGnnj2F0jZYCWLmkRnU3vsaZDlFYo4Sk-LHoRru8hJYI_SN-djk5ksRvXSbc/w640-h428/DSC_9557.JPG" width="640" /></a></div>Podejście lodowcem ponad poziomem drugiej moreny bocznej. W końcu można było robić zdjęcia<br /></div><div><br /></div><div>Czerwieni na horyzoncie przybywało, a my podchodziliśmy coraz wyżej. Widzieliśmy nawet plateau przed nami. Odtąd musieliśmy założyć raki, ponieważ panował dość duży mróz, przez co śnieg stawał się sypki. Co chwilę zaczęliśmy lekko ujeżdżać, co bardzo męczyło. Zrobiliśmy krótki postój na izotonika i założenie raków. Czuliśmy, że mróz był większy niż -5’C, ponieważ śnieg się skrzył i powstawały na nim małe kryształki odbijające światło. Takie warunki powstają średnio od temperatury -5,4’C. Z pewnością nie mieliśmy dolnej granicy powstawania tego zjawiska, ponieważ kryształki tworzyły większe skupiska. Z racji takiej, że w ciągu dnia panuje na lodowcu wielki zaduch, nie mogły nagromadzić się przez kilka dni. Wszystkie, które widzieliśmy powstały tylko i wyłącznie tej nocy. Zanim jeszcze wyjechaliśmy do Gruzji, sporządziłem listę rzeczy i spraw, które mogą nas znacznie spowolnić jako sześcioosobową grupę. Jedną z takich spraw było odpowiednie założenie raków tak, aby podczas dalszej drogi nie spadały one z butów. Każde poprawianie ich w mroźnych warunkach dość znacząco wydłużałoby wędrówkę i przyczyniałoby się do wychładzania reszty członków naszej ekipy. Na szczęście każdy założył raki wzorowo – tak, że do samego końca nikomu się nawet nie poluzowały. Założyliśmy je dość szybko, po czym wyruszyliśmy dalej. Chyba każdy z nas poczuł wielką ulgę, bo teraz nikt się nie ślizgał, a krok stał się znowu stabilny i pewny. Czym bliżej plateau, tym więcej szczelin wypatrywaliśmy przez nami. Nie mogliśmy już iść widoczną ścieżką, ale raczej musieliśmy chodzić od jednego końca szczeliny, do drugiego. Raz do lewej, a raz do prawej strony. Nasza droga nieco się wydłużyła, ponieważ każda szczelina była wyraźnie widoczna, ale musieliśmy wyszukiwać miejsc, gdzie można je przeskoczyć lub najzwyczajniej obejść. Teraz co kilka metrów trafialiśmy na rozpadlinę. Tuż przed poziomem plateau, gdzie swój początek bierze właściwe podejście na Kazbek, ilość szczelin wyraźnie wzrosła. Tworzyły równoległe linie, co dwa, trzy metry. Teraz mieliśmy prawdziwe ‘Mielenie Guana’. Co chwilę musieliśmy szukać właściwej drogi. Płaty śnieżne sondowaliśmy, żeby nie wejść w ewentualną ukrytą dziurę. Na szczęście nie trafiliśmy na ani jedną. Przy śnieżnej grani prowadzącej na Kazbek pojawiło się najwięcej szczelin. Od poziomu dwóch stożków prowadzących na lodowiec lub morenę boczną, łącznie przekroczyliśmy aż 67 rozpadlin! Siedem lat temu ten wynik wynosił… 0 (zero). Widać, jak wielkie tu zaszły zmiany.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTYt98cutT0xG5KvoV9EmYfKfTU9LxaqF1chWKXxfUnTK94fEs1QJGkgGPo-TkK8soHsxhFXj-2y5hz0-QtPu_B7q8VB1iIlgjytvEZ3OqxyCb3WxhVOlDTffdltDctLx43637obsAPyqk/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTYt98cutT0xG5KvoV9EmYfKfTU9LxaqF1chWKXxfUnTK94fEs1QJGkgGPo-TkK8soHsxhFXj-2y5hz0-QtPu_B7q8VB1iIlgjytvEZ3OqxyCb3WxhVOlDTffdltDctLx43637obsAPyqk/w640-h426/DSC_9563.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: left;">Podejście na plateau 4500 m n.p.m. prowadzi przez serię szczelin. Nawet na tej wysokości wyraźnie brakuje śniegu!</span></div></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PONAD POZIOMEM PLATEAU 4500 m n.p.m. PIERWSZE STROME PODEJŚCIE</b></span></div><div>Teraz pomału zaczęliśmy skręcać długim łukiem w prawą stronę. Nie potrzebowaliśmy żadnej ścieżki, ponieważ wiedziałem, że wystarczy podejść bocznym trawersem, a później zacząć strome podchodzenie. Szczyt powinien być widoczny już od samego początku stromizny. Udało nam się nawet przejść ponad 100 m głównej grani. Zatrzymaliśmy się na chwilę. Widzieliśmy, że ktoś idzie przed nami. Za nami, w oddali również świeciły jakieś latarki. Tłumów nie było. Szliśmy dość znacznie powyżej płaskiego terenu, położonego na wysokości 4500 m n.p.m. zwanego plateau. Mocna czerwień rozświetlała północnowschodni horyzont. Zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby napić się izotoników oraz żeby zjeść wafle. Wiedziałem, co nas czeka, dlatego musiałem trochę pojeść. Odtąd z każdym krokiem będzie tylko bardziej stromo. Grzesiu powiedział, że idziemy już cztery godziny. Zapytałem ze zdziwieniem: ‘dopiero? Jak byłem tu siedem lat temu, to mieliśmy dokładnie taki sam czas, a szedłem z wojskowymi. Tutaj już się zaczynał dzień’. Cieszyłem się, że utrzymaliśmy bardzo dobry czas, pozwalający cieszyć się widokami, których inni nie będą mieli. Po dłuższej przerwie wszyscy wyruszyliśmy razem. Po chwili utworzyła się szybka trójka. Dzięki temu nie tracili ciepła na postojach. Wiedziałem, że od tego momentu wyraźnie zwolnię. Dlaczego? Nastawiłem się na fotografię górską, dlatego rozpocząłem robić kolejne zdjęcia. Kilka pierwszych wykonałem już w drodze na płaski, lodowy teren. To, co najbardziej mnie uderzyło, to fakt, że nawet na plateau brakowało śniegu. Powstały tam jedynie mozaiki świadczące o bardzo małych ilościach białego puchu w postaci połączonych ze sobą płatów. Nie do pomyślenia, że na wysokości 4500 m n.p.m. może brakować śniegu!</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3O4dVl2icUsb82euSJsKrea-OAev5l0nMyiCpg0oU_O_dwG9fAnp2jITe2z4zVjrEhwvwQ5kHXf-uNKLlLuo5udbQjMB6xPvEnVY30rhttO2D9AA6VyxWQk08f4-BXbothXzN8wio8tky/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3O4dVl2icUsb82euSJsKrea-OAev5l0nMyiCpg0oU_O_dwG9fAnp2jITe2z4zVjrEhwvwQ5kHXf-uNKLlLuo5udbQjMB6xPvEnVY30rhttO2D9AA6VyxWQk08f4-BXbothXzN8wio8tky/w640-h428/DSC_9562.JPG" width="640" /></a></div><div>Nawet na wysokości 4500 m n.p.m. brakuje śniegu! (rok 2021)</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_p9bYq9R4h-TsQkHRqtjPK8jsjjUNOlJMej25uozyrpEO9lw6HWe1LA3V-R04FNkTMnikjal2mTWcDZFfQqQU7IXE5KO7IszRLWNfdzppQnb6-4pFav-lITbpbUNj4DTdrdk0_ckpfdwZ/"><img data-original-height="427" data-original-width="640" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_p9bYq9R4h-TsQkHRqtjPK8jsjjUNOlJMej25uozyrpEO9lw6HWe1LA3V-R04FNkTMnikjal2mTWcDZFfQqQU7IXE5KO7IszRLWNfdzppQnb6-4pFav-lITbpbUNj4DTdrdk0_ckpfdwZ/w640-h428/image.png" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Tak wyglądało plateau w 2014 roku...</div></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>WSCHÓD SŁOŃCA, PIĘKNE WIDOKI, SERAKI</b></span></div><div>Za kilka minut od rozpoczęcia dalszej części naszego podejścia krzyknąłem: ‘patrzcie! Wschód się zaczyna!’. Od razu przystanąłem na zdjęcia. Na północnym wschodzie zrobiło się bardzo czerwono, a widoczne za nami ostre granie zapłonęły tą samą barwą. Ależ to było widowisko! Nawet odległy o 150 km, dwuwierzchołkowy Elbrus 5642 m n.p.m., będący najwyższym szczytem Rosji, zapłonął w tym samym kolorze. Wyglądał jak dwa wulkany, gdzieś w oddali. Podchodząc po kilkadziesiąt kroków, zatrzymywałem się, ponieważ czerwień stawała się coraz bardziej intensywna i pokrywała coraz większą część ostrych, śnieżnych grani. Dodatkowo przebywaliśmy wysoko ponad poziomem kłębiastych chmur, które dodatkowo tworzyły widowisko. Poniżej nas, za pierwszym pasmem gór, powstały ich dwa pasy, ciągnące się do głównego skupiska, które czekało na obserwację dopiero ze szczytu. Za kilkanaście minut wszystko dookoła pokryła ognista czerwień. Nawet plateau i grań, którą podchodziliśmy. Obowiązkowo fotografowałem jeden z najpiękniejszych początków dnia. Nie ma lepszego widoku niż ten, kiedy obserwujesz chmury podświetlane od góry. Wtedy wiesz, że jesteś wysoko i widzisz coś niezwykłego. Mozaika, którą tworzą płaty śniegu połączone ze sobą na lodowcu i na plateau teraz widniały w kolorze. Pomiędzy ostrymi graniami zaczęły pojawiać się pierwsze strzępki chmur, które dodały charakteru tym górom. Wyglądały jak tajemnicze i niedostępne szczyty. Mogliśmy je obserwować z bliska. Spojrzałem również poniżej poziomu plateau, ale po stronie rosyjskiej. Najpierw szło pięć osób, później trzy, a jeszcze dalej dostrzegłem aż trzynaście. Widać, że wejście na Kazbek od strony rosyjskiej stało się znacznie bardziej popularne. Gdzieś tam „w dole” sunęły „pociągi” osób, które chcą tego dnia wejść na wierzchołek tej góry. Ponad dwa kilometry pod nami, po stronie rosyjskiej powstało niesamowite i równe morze chmur, ciągnące się aż po horyzont! Coś pięknego! Znacznie bliżej nas, gdzieś poniżej, przewalały się kłębiaste chmury przez przełęcz, podświetlane intensywnie pomarańczowym i ciepłym światłem. Teraz czerwień zaczęła zamieniać się w pomarańczowy, dlatego ponownie sięgnąłem po aparat, by zrobić kilka nowych ujęć. Przybyło również chmur pomiędzy ostrymi graniami, stąd widowisko stało się jeszcze piękniejsze. Teraz szedłem jako ostatni w grupie, ponieważ chłonąłem niesamowite panoramy i je fotografowałem. W końcu czas nas nie gonił. Nie martwiłem się o warunki, ani o pogodę, ponieważ co najmniej do godziny 13.00 musiała być idealna. Łukasz, Żaneta i Grzesiu zwiększali dystans pomiędzy mną i obiema Agnieszkami. Oni szli na szczyt, a ja ciągle robiłem różne ujęcia gór. Kiedy pomarańczowe światło przybrało już normalną, dzienną barwę, mogłem iść dłuższymi odcinkami. Coraz wolniej zachodziły zmiany. Jedynie od czasu do czasu, przez niższą przełęcz przewalały się małe skupiska chmur kłębiastych. Zdziwiło mnie również, że widoczne, wystające granie po stronie Rosji, siedem lat temu były pokryte śniegiem, a teraz w 100% tworzyły je brązowe granie. Ciągle dostrzegałem zachodzące zmiany. Widać, jak szybko zmienił się klimat, a przez to ubywało śniegu i lodowców. Przybywało jedynie szczelin i spływającej wody w niższych partiach.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb7X0uq_FtDJBttVzCUnoRM4onvc6JTtWSA0mNW9Qc4jMIqGwxvIixYH2IOML1IhVSTv-ACNECIkhrOIRz_4I7UQFHxZ-j8avuKeaG8_LscvxirNQNFtmSb1eCFYUQOHESZhgSk-v9ete9/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb7X0uq_FtDJBttVzCUnoRM4onvc6JTtWSA0mNW9Qc4jMIqGwxvIixYH2IOML1IhVSTv-ACNECIkhrOIRz_4I7UQFHxZ-j8avuKeaG8_LscvxirNQNFtmSb1eCFYUQOHESZhgSk-v9ete9/w640-h426/DSC_9580.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Wschód słońca w drodze na Kazbek obserwowany z wysokości niecałe 4600 m n.p.m.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg72rWWGn7cJcpNbFKa7iHpRT4FcpI_u8K1ikt3mVWhRo4j3VwepHpTszbINoj-u_mJ_UMk7LGrUHYdQAsZBpakMgzeeJO1jJRPhzXLxAWzgSIlIrg-W2uEzxlkQdLIs1qdGYiTmxvSStit/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg72rWWGn7cJcpNbFKa7iHpRT4FcpI_u8K1ikt3mVWhRo4j3VwepHpTszbINoj-u_mJ_UMk7LGrUHYdQAsZBpakMgzeeJO1jJRPhzXLxAWzgSIlIrg-W2uEzxlkQdLIs1qdGYiTmxvSStit/w640-h428/DSC_9587.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Pierwszy 'pociąg' osób z Rosji</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjouQ_st1gksfgitQXe_GQG6UoKcFpXTxe7n9KXDaWZUFrMBKyptnukjbpDPgxI4hrIIWlTwXno7XFOAKmb6oX3o4IwkvVw1Cj-xWb29Unl_C3TKNoQoyTV64ZPWBn9Jrei8i5pyjra_Q3j/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjouQ_st1gksfgitQXe_GQG6UoKcFpXTxe7n9KXDaWZUFrMBKyptnukjbpDPgxI4hrIIWlTwXno7XFOAKmb6oX3o4IwkvVw1Cj-xWb29Unl_C3TKNoQoyTV64ZPWBn9Jrei8i5pyjra_Q3j/w400-h266/DSC_9593.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FotYa7rU6FEGKKOnI2G74GvKEf3ti97129HQom0yqnIZZ7tWu1BZeswkslFnViCGfnbwXaxXBozqOtkK1IbDcFAkGPuDyjgIvyQlFJFObA6L2VIurlSMSdTQ70yarOAcklZYV2hmR6f1/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FotYa7rU6FEGKKOnI2G74GvKEf3ti97129HQom0yqnIZZ7tWu1BZeswkslFnViCGfnbwXaxXBozqOtkK1IbDcFAkGPuDyjgIvyQlFJFObA6L2VIurlSMSdTQ70yarOAcklZYV2hmR6f1/w400-h266/DSC_9591.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO0S2P60j5nbCkJ6n_R3KE4DbJZy5PTJpBitlvOyqMaR5VHLr5Qoj_kkaP2loURoV1PTtyfxWENshsLm7fyTbvcZ_B59B8bwZSvKvWOZ3-4jqeIp_9m37uDhdSqCLw2YGYf90XnedmkSsQ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO0S2P60j5nbCkJ6n_R3KE4DbJZy5PTJpBitlvOyqMaR5VHLr5Qoj_kkaP2loURoV1PTtyfxWENshsLm7fyTbvcZ_B59B8bwZSvKvWOZ3-4jqeIp_9m37uDhdSqCLw2YGYf90XnedmkSsQ/w400-h266/DSC_9589.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmJ1bttQRvxKnm5msdseCO0Z3VgQqnwgqy4d8aEa-AlYQaxBsSiqkt4Aa2MX4E4LLIqKIomlbKzmAVR4p08XU2Nwryf1PudQnyWw_wZLkPHAJf8fKAxFL_z5KZtP4EAFjOSz6beX-p0X8f/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmJ1bttQRvxKnm5msdseCO0Z3VgQqnwgqy4d8aEa-AlYQaxBsSiqkt4Aa2MX4E4LLIqKIomlbKzmAVR4p08XU2Nwryf1PudQnyWw_wZLkPHAJf8fKAxFL_z5KZtP4EAFjOSz6beX-p0X8f/w400-h268/DSC_9584.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZom29O0ROCH8Hx_3V9yhSDeNZ-lkYBSWnlF52obBFebYWyHnrMKEp8FwaeUbeuALZWJN4aUNugZlGPa1n5XvAVjX3eAIDDkR1VF6wcTilNfkhXoYWeszJwr6TTqfCTJV84SxM6ClOgTIH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZom29O0ROCH8Hx_3V9yhSDeNZ-lkYBSWnlF52obBFebYWyHnrMKEp8FwaeUbeuALZWJN4aUNugZlGPa1n5XvAVjX3eAIDDkR1VF6wcTilNfkhXoYWeszJwr6TTqfCTJV84SxM6ClOgTIH/w400-h266/DSC_9614.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUiOSdPxo_gGjpZF-B8yTPsJqpDMNLe9T8JZOyJizyaU4b7wr5CAD8LN1QYOanwtx5VYxXekMYdB8lm8ZEJCK1dQOr-SOg2r9kC9RXeG5LvkbYeC_IeQoVCVfq1qzFAaaK1ukv2275G0je/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUiOSdPxo_gGjpZF-B8yTPsJqpDMNLe9T8JZOyJizyaU4b7wr5CAD8LN1QYOanwtx5VYxXekMYdB8lm8ZEJCK1dQOr-SOg2r9kC9RXeG5LvkbYeC_IeQoVCVfq1qzFAaaK1ukv2275G0je/w400-h266/DSC_9607.JPG" width="400" /></a></div>W miarę podchodzenia sceneria się zmieniała<br /><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMGWLFwyZ_lPvABVscoho_L52-wBZWeDlIOt8ZBpy-LvOzL1eHbrWKf5JYxIRPe3rgD8qVYpwd2vjV3LfLVG_E5oIJfgJXfG_gqDZbFz2puyXgR3H60VX-NibUWgXgzlvmo_Cl-_8PLp1B/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMGWLFwyZ_lPvABVscoho_L52-wBZWeDlIOt8ZBpy-LvOzL1eHbrWKf5JYxIRPe3rgD8qVYpwd2vjV3LfLVG_E5oIJfgJXfG_gqDZbFz2puyXgR3H60VX-NibUWgXgzlvmo_Cl-_8PLp1B/w400-h266/DSC_9631.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigbZk6emslGaMHLBhRlzgcFQkfnJK3YZ0CfJbrlkDV2tmLh3UaTsRDTnp2iAiibPc7xASq0Z5exL4HEcXT4ge9nPII4dAoAf0oZXx9CO_tnDlnWWY3ChP_Xnm6smyANbTb_dL66Bj2qTlt/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigbZk6emslGaMHLBhRlzgcFQkfnJK3YZ0CfJbrlkDV2tmLh3UaTsRDTnp2iAiibPc7xASq0Z5exL4HEcXT4ge9nPII4dAoAf0oZXx9CO_tnDlnWWY3ChP_Xnm6smyANbTb_dL66Bj2qTlt/w400-h266/DSC_9627.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizBvyFnP9Dm2mta-0Lbg7ciLdBfmO55Y5mvaoQDh2_s_nOIAoLyre8e0ms1yken_iqlD5NyQhqjSDHS9W4z1JcgKwXLRnKR2KtVGHEsC7KCUPFtgA79hNQhmn33DTVaCqgjFNXFV3rirlo/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizBvyFnP9Dm2mta-0Lbg7ciLdBfmO55Y5mvaoQDh2_s_nOIAoLyre8e0ms1yken_iqlD5NyQhqjSDHS9W4z1JcgKwXLRnKR2KtVGHEsC7KCUPFtgA79hNQhmn33DTVaCqgjFNXFV3rirlo/w400-h266/DSC_9624.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Xr9CuxANC1IoIm1nKmcdUH09KyWQvfqE6nZjfUFv3-d2q2d4B2FERYUDC4jF0Mf-hmAxb5im63TNm_iCGztkY1rCPdGVP14r4sQPkdUjssJtwar28g-M_qPa5VixTXGx4ZwKIYaylUka/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Xr9CuxANC1IoIm1nKmcdUH09KyWQvfqE6nZjfUFv3-d2q2d4B2FERYUDC4jF0Mf-hmAxb5im63TNm_iCGztkY1rCPdGVP14r4sQPkdUjssJtwar28g-M_qPa5VixTXGx4ZwKIYaylUka/w400-h266/DSC_9634.JPG" width="400" /></a></div>Nie często można popatrzeć na tak piękne góry. Na pierwszym zdjęciu dwa wierchołki widoczne na horyzocie to Elbrus 5642 m n.p.m.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGmoLXgHPYlRZiBzqiECmzZvolXMVALDGNPGAmkMeI3CdxF0Q_8uUyekz0UOaLIGF11admE0XK2Yfi3WOgMEoSabIHUVHjFy2gVKWS4b43Lt6XPYC39kSmYl8aN-l1it1eUT9yWRss8vh7/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGmoLXgHPYlRZiBzqiECmzZvolXMVALDGNPGAmkMeI3CdxF0Q_8uUyekz0UOaLIGF11admE0XK2Yfi3WOgMEoSabIHUVHjFy2gVKWS4b43Lt6XPYC39kSmYl8aN-l1it1eUT9yWRss8vh7/w640-h426/DSC_9650.JPG" width="640" /></a></div>Piękne, śnieżne granie. Zmiany klimatu zaszły już tak daleko, że w zimie w Polsce nie ma już śniegu, a w lecie leci się do Gruzji, żeby go zobaczyć w lecie na dużych wysokościach... <br /><br /></div></div></div><div>Idąc coraz wyżej stromizna stawała się coraz większa. Gdzieś wysoko ponad nami widzieliśmy dwa wielkie seraki oraz kilka mniejszych. Nad nimi widniał długi pas nawisów śnieżnych, które dawno utworzyły małe jamy z wiszącymi soplami. Część śniegu zamieniła się w lód. Nie miałem obaw, że z tych nawisów może powstać lawina. Raczej od wielu lat wyglądają tak samo, gromadząc coraz więcej śniegu i lodu. Gdzieś tam wysoko, powinna być szczerbina pozwalająca na wejście na przełęcz na wysokości 4900 m n.p.m. Stąd jej jeszcze nie widziałem, ale wiedziałem, że takiej będzie trzeba poszukać. Teraz szliśmy tempem Agnieszki M., czyli trochę wolniej, ale ciągle i miarowo. Dzięki temu widzieliśmy, że posuwamy się do przodu, coraz wyżej. Widoczną przed nami stromiznę nazwaliśmy ‘Killer 1.0’. Z każdym krokiem zbocze góry wymagało coraz większego wysiłku. Przed nami widniał dość długi trawers złożony z kilku zygzakowatych ścieżek. Podchodziliśmy nimi systematycznie, równomiernym krokiem. Stanęliśmy kilkadziesiąt metrów pod wielkimi serakami zawieszonymi na wysokości ponad 4700 m n.p.m. Z górnego, wysokiego na ponad 10 m zwisał jeden, samotny sopel. Widziałem, że tam, u góry, przechodzą Łukasz, Grzesiu i Żaneta. Stanąłem z przygotowanym aparatem i czekałem, aż będą przechodzić pomiędzy serakami. Zrobiłem im kilka ujęć z przybliżenia, z daleka i z pośredniej ogniskowej. Dzięki czemu mają pamiątkę z tego fragmentu trasy. Podczas wędrówki na szczyt nie ma żadnych trudności, poza dużą stromizną i silnym mrozem w cieniu. Jeśli masz słabsze buty na pewno zmarznie ci stopa i palce u nóg. Warto więc ciągle iść, chociażby małymi kroczkami i jak najkrócej przebywać w zacienionej strefie. Teraz przyszła nasza kolej, aby przejść pomiędzy serakami. Przyglądałem się im z bliska, ponieważ widać było z jak wielu warstw śniegu się składają, które później pod wpływem własnego ciężaru powoli zamieniają się w lód. Proces ten przypomina trochę działanie prasy. Czym większa siła/ciśnienie, tym szybciej śnieg zamieni się w lód. Tyle, że nie oczekujmy takiej przemiany w jeden rok. Cały proces trwa znacznie dłużej.</div><div>Kilka tygodni później po naszej wyprawie przyszła do nas informacja: 31 sierpnia 2021 o godzinie 9.50 rano doszło do oberwania części linii seraków na wysokości 4700 m n.p.m. Powstała lawina miała 300 m szerokości. Przysypała pięć osób - trzech Ukraińców i dwóch Polaków. Stan jednej osoby - Ukrainki - był dość ciężki, ponieważ miała złamane kończyny w wielu miejscach.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKXx3rp5j69mVvfFNe-f_hdDcZzwqQK6AV9DSG28d-Pa_58QHlZBCWqvwDEP7kloAjLeHj4sBHN1AL6z56kXJ520HLByOxVgWZ2gmi4lONLjaWxt5rTkvKwmm5NrFLYwpKUmD2ZcTTApQ_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKXx3rp5j69mVvfFNe-f_hdDcZzwqQK6AV9DSG28d-Pa_58QHlZBCWqvwDEP7kloAjLeHj4sBHN1AL6z56kXJ520HLByOxVgWZ2gmi4lONLjaWxt5rTkvKwmm5NrFLYwpKUmD2ZcTTApQ_/w640-h426/DSC_9635.JPG" width="640" /></a></div>Idziemy coraz wyżej - w stronę seraków. Szczyt Kazebku widoczny na ostatnim planie (dwa rzędy brązowych skał)<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrADNvsPCgIaZoDR3sm3nSVsv0mTC7iXCMgYQymijkN-U2PtM0u0codfyt8PKrUb5TBvanpvLjYereW4wYVemtIvMM1tQGUqIOXHy5WYw8Oa9Q60BSouT088Xn4TBzip8V-Sab7y6PHkn1/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrADNvsPCgIaZoDR3sm3nSVsv0mTC7iXCMgYQymijkN-U2PtM0u0codfyt8PKrUb5TBvanpvLjYereW4wYVemtIvMM1tQGUqIOXHy5WYw8Oa9Q60BSouT088Xn4TBzip8V-Sab7y6PHkn1/w400-h266/DSC_9639.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX9Xpr9ByMHNf2ZMCudp40LhDqq68YEerJN9YEfcFaaVv4w4RgqIUw8Et2bR72VwxJgRV-ktaLhOyHvkVmzojtLwnWAcdpGZNOI8lPqlbDOKpluvvON33QqhFsDa3nyo3wJ6iHbcogHa87/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX9Xpr9ByMHNf2ZMCudp40LhDqq68YEerJN9YEfcFaaVv4w4RgqIUw8Et2bR72VwxJgRV-ktaLhOyHvkVmzojtLwnWAcdpGZNOI8lPqlbDOKpluvvON33QqhFsDa3nyo3wJ6iHbcogHa87/w400-h266/DSC_9643.JPG" width="400" /></a></div>Niesamowite widoki w drodze do seraków<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOFcgysCSBpKBwZO3_BHGUGM7i8Z0bjrTxAyEp3xkG9zaVLFyGrVxV8rgyaUbSzhK4cvYNWfS1Kdi7IJIkwPy1TcCK8F43IzxVi7cNf1ex4VZkDTXxDHUmH1BLv6Y1lQ8APLGOQ1Jx0UWD/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOFcgysCSBpKBwZO3_BHGUGM7i8Z0bjrTxAyEp3xkG9zaVLFyGrVxV8rgyaUbSzhK4cvYNWfS1Kdi7IJIkwPy1TcCK8F43IzxVi7cNf1ex4VZkDTXxDHUmH1BLv6Y1lQ8APLGOQ1Jx0UWD/w400-h266/DSC_9657.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvUKnUPXuqv66byK0BeOTViRB7ZR-ziaW-rsuQDQsg40xVnPQIiixeRnm0_K0I5Iz-qE_N_fw0hJCIAX9Nvg-oe2HEznhKbQKVH1KbC0TQPKEiMTGXY2fQLAqWl0RIvv1nZ4W-1iQtJOLe/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvUKnUPXuqv66byK0BeOTViRB7ZR-ziaW-rsuQDQsg40xVnPQIiixeRnm0_K0I5Iz-qE_N_fw0hJCIAX9Nvg-oe2HEznhKbQKVH1KbC0TQPKEiMTGXY2fQLAqWl0RIvv1nZ4W-1iQtJOLe/w400-h266/DSC_9669.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj96OzvtozJmMwmh68q-AuL_YAowcaldGtjbIhCZNpWF-rs8nvueKh_FmvALfQbDsWtFroC8IoIa0fH9yZFoOaUmV9CPOkGRwbA2bG8BdCA_SF0Tv2C-Q2V0LZiA98IpW5HE-kmZsxHXhNN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj96OzvtozJmMwmh68q-AuL_YAowcaldGtjbIhCZNpWF-rs8nvueKh_FmvALfQbDsWtFroC8IoIa0fH9yZFoOaUmV9CPOkGRwbA2bG8BdCA_SF0Tv2C-Q2V0LZiA98IpW5HE-kmZsxHXhNN/w400-h266/DSC_9663.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK8gJcgVi_E-wjrNCTVKDy8ycwfi4N9gThvsjeHOp9Iay-Mvto60zrrqaDPwXDsR3HQAZvSQO8sIX-_Yrmx5pHHewgiqjJKPvauKElO8elOeAi1gRgO4B4oPX6Xxiznq4nagJ7SftQ0v_K/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK8gJcgVi_E-wjrNCTVKDy8ycwfi4N9gThvsjeHOp9Iay-Mvto60zrrqaDPwXDsR3HQAZvSQO8sIX-_Yrmx5pHHewgiqjJKPvauKElO8elOeAi1gRgO4B4oPX6Xxiznq4nagJ7SftQ0v_K/w400-h266/DSC_9661.JPG" width="400" /></a></div>Grzesiu i Żaneta teraz mieli swoje 5 min. Na drugim zdjęciu widoczny samotny sopel lodu zwisający z seraka<br /><br /></div><div>Powyżej seraków mamy jeszcze ponad stumetrową stromiznę, którą trzeba podchodzić zygzakami. Wiedzieliśmy, że ktoś przed nami idzie oraz nasza część ekipy. Wszyscy pozostawiali za sobą ślady. Widzieliśmy również inne z wcześniejszych dni, ponieważ patrzeliśmy na kilka innych trawersów, które dzisiaj nie mogły powstać. Teraz czuliśmy, co oznacza nazwa ‘Killer 1.0”, ponieważ co chwilę musieliśmy przystawać na głębszy oddech. Nie czuliśmy żadnych objawów związanych z przebywaniem na dużej wysokości, a jedynie brakowało tlenu. Wskazując na dość wąskie z tej perspektywy przejście pomiędzy dwoma pasami skał, prowadzące na szczyt, powiedziałem Agnieszce M.: ‘wyżej będzie tylko gorzej. Tam dopiero będzie stromo. Ale teraz musimy dojść do szczerbiny’. Nie ma to jak nuta optymizmu… Powyżej seraków znajdowała się bardzo ciekawa, lodowa formacja. Tworzyło ją wielkie zwałowisko pochylonych, sprasowanych warstw śniegu ukształtowanych w pół jaskinię, a bardziej jamę. Wysokie na 10 metrów łuki śnieżnych warstw tworzyły z kolei trzy wielkie łuki o szerokości kilkunastu, może dwudziestu metrów. Pierwsza trójka z naszej ekipy zatrzymała się tam, żeby się wysikać. Ja też stanąłem, żeby zrobić zdjęcia tej super formacji. Wyglądała jak wyrzeźbiona – była równa i falista, z niewielkim pochyłem. Być może kiedyś oderwie się jakiś serak i powstanie kolejna wyrwa? Tego nigdy nie wiadomo. Powyżej lodowej jamy, kilkadziesiąt metrów nad nami widzieliśmy już szczerbinę. Łukasz, Grzesiu i Żaneta poszli dalej. Dołączyła do nich Agnieszka K. Ja jeszcze fotografowałem otoczenie, a Agnieszka M. odpoczywała. Byłem zaskoczony tym, że wraz ze wzrostem wysokości Agnieszka M. nie czuje się gorzej – ma siły, żeby dalej iść. Jedynie brakowało tlenu, ale to jest zupełnie normalne na wysokości 4800 m n.p.m. Łukasz szedł pierwszy, Grzesiu i Żaneta w niewielkim odstępie za nim, a Agnieszka K. za ich grupą. Na końcu poszliśmy ja i Agnieszka M. Idąc coraz wyżej widocznymi zygzakami, dotarliśmy do wielkiej i falistej szczeliny, która wyglądała jak paszcza wielkiego rekina, gotowa do pożarcia wszystkiego. Obowiązkowo musiałem ją sfotografować. Nieco wyżej znajdowała się szczerbina, czyli bardzo wąskie przejście o szerokości pół metra w poprzek nawisów śnieżnych. Ostatnie kilka metrów jest bardzo strome. Nawet trzeba pomagać sobie rękoma.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeGq14mTqY51HdKzabUotQH_RNv8O1Orxw8EACVGhdEmjZ-IGt7xQq4n7WeFEfftoWhbxDxiQcrtH0oQPYq1GcgF8W5-4dT4sONRhuvBHby0PD8TBdfets5Zbo-GgXymWlc1d0lTzTgypQ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeGq14mTqY51HdKzabUotQH_RNv8O1Orxw8EACVGhdEmjZ-IGt7xQq4n7WeFEfftoWhbxDxiQcrtH0oQPYq1GcgF8W5-4dT4sONRhuvBHby0PD8TBdfets5Zbo-GgXymWlc1d0lTzTgypQ/w640-h426/DSC_9768.JPG" width="640" /></a> <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDnwPbiHyS2RmQ5sVeFtIs6VpGmW7rZmdggzDZFWJ3w3vdcSfg4ubhW9aMVt6srnVNK8obEkF9ldUFkPVoyvuY7FSyDKg5PApkE3tDIO6dOyd-QFic6UeS96bXNyxrO_PJckTpTXkUZgCN/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDnwPbiHyS2RmQ5sVeFtIs6VpGmW7rZmdggzDZFWJ3w3vdcSfg4ubhW9aMVt6srnVNK8obEkF9ldUFkPVoyvuY7FSyDKg5PApkE3tDIO6dOyd-QFic6UeS96bXNyxrO_PJckTpTXkUZgCN/w640-h426/DSC_9688.JPG" width="640" /></a></div></div>Lodowa, falista jama</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSxDOENcgoEexRF0lS_foOlJskee_VwKJM_g4_WNVb2pmQLifbg9GUMvsUP5TPsXiNQZn9YxgjeRw-lFI0pTt29NwF9cYgIjAwmiCnK1nifLxRgMq14GyFfbVVHVBYZh6qW5pN8StCY_R5/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSxDOENcgoEexRF0lS_foOlJskee_VwKJM_g4_WNVb2pmQLifbg9GUMvsUP5TPsXiNQZn9YxgjeRw-lFI0pTt29NwF9cYgIjAwmiCnK1nifLxRgMq14GyFfbVVHVBYZh6qW5pN8StCY_R5/w640-h426/DSC_9685.JPG" width="640" /></a></div>Szczelina 'paszcza rekina'</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqqS0aKKGHDUCKWNOG-6rpz-wrHD3u1SXOhvyL-i0odUChmzusPEQXoniJhUALvmdbWzS4eA1RHMK671KPp9JFUBxeR4ymoLNJC-6kCL5DAJMnoCDteg49jP7UgrR0XP1Q83ocE3sdi1eB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqqS0aKKGHDUCKWNOG-6rpz-wrHD3u1SXOhvyL-i0odUChmzusPEQXoniJhUALvmdbWzS4eA1RHMK671KPp9JFUBxeR4ymoLNJC-6kCL5DAJMnoCDteg49jP7UgrR0XP1Q83ocE3sdi1eB/w640-h426/DSC_9674.JPG" width="640" /></a></div>Podejście na szczerbinę</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5rhiXFN2tC2lVz17Tff-83H946B38U8GUzO9r1fF1Td7Sqfey3GDV9zuB3qCnF_ipxqsk7rVw7gYAfVbek1XAhDn4e8DKnn4_fW3MUnH6HJQc_kBSbbtZBxN5dW1aFn_7zmYg-FVHu_Er/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5rhiXFN2tC2lVz17Tff-83H946B38U8GUzO9r1fF1Td7Sqfey3GDV9zuB3qCnF_ipxqsk7rVw7gYAfVbek1XAhDn4e8DKnn4_fW3MUnH6HJQc_kBSbbtZBxN5dW1aFn_7zmYg-FVHu_Er/w640-h426/DSC_9677.JPG" width="640" /></a></div>Takie nawisy mamy nad głową. W jednej z nich jest wybita szczerbina pozwalająca wejść na przełęcz na poziomie 4900 m n.p.m.<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>NAJBARDZIEJ STROME PODEJŚCIE, CZYLI KILLER 2.0 I MRÓZ</b></span></div><div>Kiedy przekroczyliśmy nawisy lodowo-śnieżne, weszliśmy na poziom 4900 m n.p.m. Agnieszce M. powiedziałem, że teraz przed sobą mamy ścianę ‘Killer 2.0’. Skąd w ogóle nazwa „killer”? Killer to po angielsku „zabójca”. Tym określeniem mieliśmy zaznaczyć, jak bardzo wymagające pod względem kondycyjnym będzie nasze ostatnie podejście. Znajduje się ono pomiędzy dwoma pasami brązowych skał. Z przełęczy wyglądało na bardzo stromą ścianę o dużym nachyleniu. Widzieliśmy też inne podchodzące osoby w stronę wierzchołka. Widząc, jak jedni są wysoko nad drugimi na prawie tej samej płaszczyźnie, mieliśmy obraz tego, jaka stromizna jest przed nami. W rzeczywistości nachylenie stoków wynosi około 50 stopni. Na tej wysokości z każdego wyciśnie wiele sił. Dodatkową utrudnieniem jest zacienienie podejścia. W tej części w lecie temperatura potrafi spaść do -15’C, co jest bardzo odczuwalne, jeśli masz słabsze buty. Palce na pewno ci zmarzną lub nawet zamarzną. Pamiętajmy, że -15’C w mieście lub w Tatrach to nie to samo, co -15’C na wysokości 5000 m n.p.m. To są zupełnie dwie inne temperatury! Ze względu na rozrzedzone powietrze, wilgotność, zmniejszone blisko o połowę ciśnienie, nasz organizm znacznie gorzej odczuwa mrozy. Nie ma takiej samej możliwości utrzymywania ciepłoty ciała, jak na nizinach, czy na niższych wysokościach. Nasze ciało nawet puchnie, z powodu obniżonego ciśnienia. Na przełęczy zrobiliśmy krótki postój, żeby zjeść kolejną porcję wafli i napić się izotoników przygotowanych w schroniskowej kuchni. Teraz smakowały jak nigdy, bo kto miał termos, ten mógł cieszyć się ciepłym napojem. Chyba jako jedyny nie zabrałem ze sobą termosu. Izotoniki przygotowałem jako lekko ciepłe do plastikowych butelek tak, żeby mieć półtora litra napojów. Wiedziałem, że w drodze powrotnej będziemy mijać potoki lodowcowe, dlatego planowałem napić się z nich wody, kiedy będziemy już schodzić. Przez całą noc izotoniki nie zamarzły, ani nawet wewnątrz butelki nie powstały bryły lodu. Jako, że na mrozy jestem odporny, a picie zimnych napojów mi nie przeszkadza, mogłem znacznie odchudzić wagę mojego plecaka. Sam termos jest ciężki, ponieważ jest wykonany ze stali nierdzewnej. Waga przy wchodzeniu na szczyt nie miała dla mnie aż takiego znaczenia, ale raczej miejsce. Termosy zajmują dużo miejsca, w szczególności, kiedy niesiemy ‘za ciężkie dziady’ w niższych partiach gór. Z tego powodu w ogóle go nie zabrałem na naszą wyprawę. Do 5000 m n.p.m. mogę się bez niego obejść. Na Alasce znacznie bardziej by się przydał. Tutaj nie był dla mnie koniecznością.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiufyRZP1vxKpXLXYFW2ispPhmm-xj5EE_aU96pM16u345HGOMDmsv4pXkAdipZQrsFTgJXqLDs9D16nGO2MpcyvpZRldXnP-4B-dYHj69OEvAvcn4rZQ1IwCmqzrO9HXO8Y4dP49B_wT_n/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiufyRZP1vxKpXLXYFW2ispPhmm-xj5EE_aU96pM16u345HGOMDmsv4pXkAdipZQrsFTgJXqLDs9D16nGO2MpcyvpZRldXnP-4B-dYHj69OEvAvcn4rZQ1IwCmqzrO9HXO8Y4dP49B_wT_n/w640-h426/DSC_9702.JPG" width="640" /></a></div></div>Największa stromizna prowadząca na szczyt - 'Killer 2.0'</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVsWy9s7NxRYONfFGuHQ6GtSJdBvL5ZF2mdyUydIHFQ2fnkZoOTaU9YVmMHuQhXZ3n031Vi5YCasmSsvnxjL1nEP74UVl4WLt1wQmLXCGss0vDVnAyzL3OFdNlXbVzxH-cz6mHV-CmSgc0/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVsWy9s7NxRYONfFGuHQ6GtSJdBvL5ZF2mdyUydIHFQ2fnkZoOTaU9YVmMHuQhXZ3n031Vi5YCasmSsvnxjL1nEP74UVl4WLt1wQmLXCGss0vDVnAyzL3OFdNlXbVzxH-cz6mHV-CmSgc0/w640-h428/DSC_9695.JPG" width="640" /></a></div>Grzesiu i Żaneta na wysokości 4900 m n.p.m.<br /><br /></div><div>Ja i Agnieszka M. pozostaliśmy jeszcze przez chwilę na przełęczy. Łukasz wypruł do góry, za chwilę Grzesiu i Żaneta. Żaneta stwierdziła, że to jest jej dzień. Szło jej się bardzo dobrze i nawet nie bolała ją głowa. Czuła, że ma kondycję i chęć wejścia. W końcu Kazbek był jej życiowym marzeniem. Ja, Agnieszka K. i Agnieszka M. poszliśmy po dłuższej chwili. Siedzieliśmy w słońcu na przełęczy, tuż nad szczerbiną, na wysokości 4900 m n.p.m. Widoki mieliśmy przepiękne. Widziałem, że teraz pozostało ostatnie 150 m wysokości do pokonania, ale pod względem kondycyjnym będzie to najbardziej wymagający fragment. Agnieszka K. nieznacznie nas wyprzedziła. Kiedy dotarliśmy do stóp najbardziej stromego podejścia, od razu poczuliśmy silny mróz. Ja dodatkowo poczułem, że bardzo szczypią mnie pośladki i plecy w dolnej części. Nie potrafiłem zorientować się o co chodzi. W każdym razie, nic nie bolało mnie wewnątrz. Nie zwracając na te dziwne dolegliwości większej uwagi, poszedłem dalej. Weszliśmy w zacienioną strefę. Przed nami widniały dwa, ukośne rzędy brązowych skał. Wystarczyło, że zygzakami będziemy stopniowo podchodzić coraz wyżej i wyżej. Zauważyłem, że od samego początku, od lewego rzędu skał biegnie niebieska cienka, poręczowa lina, która ułatwiłaby podchodzenie, gdyby zabrać ze sobą małpę (lub jumar – taki przyrząd do podchodzenia po swobodnie wiszącej linie). Część z niej, w połowie jej długości, była wmarznięta do podłoża. Tutaj zalegało jeszcze mnóstwo śniegu, a po przedwczorajszych opadach, nagromadziło się nawet dużo krupy śnieżnej w postaci „styropianowych” kulek. Podchodząc wzdłuż najniższego rzędu skał z liną, poczułem, że palce u nóg szybko marzną. Mogłem jedynie iść równomiernie, aby ciągle wytwarzać ciepło lub próbować podchodzić energiczniej, żeby jak najszybciej wejść w strefę słońca. Nie miałem ze sobą prawdziwie wysokogórskich butów, ponieważ znałem swoją wytrzymałość na mrozy. Zabrałem ze sobą jedynie skórzane buty, które używam w Tatrach zimą. Na tej górze w zupełności powinny mi wystarczyć. Podkreślam: mi. Inne osoby mogą znacznie gorzej odczuwać niska temperaturę. Nie czułem, że nabawię się odmrożeń. Po prostu założyłem, że będzie mi przez pół godziny trochę zimniej lub nawet zimno w palce u nóg, ale nic poza tym. Tak też miałem.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjComQwuYJQq0zV3LBwaI0lY9fsBhdg8ku5lsz-HTFTbgulNPKHWptvd1gK-ARf4uam6RaMMyh9pQDeq7KdEF5jNRPnxHPGqMB_735ksmzPUiYTSRMROxEJhvqDwe9-7qLxaKLhIY-ywJka/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjComQwuYJQq0zV3LBwaI0lY9fsBhdg8ku5lsz-HTFTbgulNPKHWptvd1gK-ARf4uam6RaMMyh9pQDeq7KdEF5jNRPnxHPGqMB_735ksmzPUiYTSRMROxEJhvqDwe9-7qLxaKLhIY-ywJka/w640-h426/DSC_9703.JPG" width="640" /></a></div>Widok z podejścia 'Killerem 2.0'<br /></div><div><br /></div><div>Podchodząc coraz wyżej zygzakami, co najwyżej czułem chłód w butach. Agnieszka K. poszła nieznacznie do przodu. Ja starałem się iść równo z Agnieszką M., bo wiedziałem, że teraz będzie dla niej najcięższy moment, a nie ma nic gorszego niż zostawić kogoś samego w takim momencie. Nigdzie też się nie spieszyło, w końcu pogodę mieliśmy bardzo stabilną i pewną. Do wierzchołka pozostało, co najwyżej pół godziny wolnego podchodzenia. Widzieliśmy też, że doganiają nas rosyjskie ekipy, na które patrzeliśmy gdzieś tam na dole podczas wschodzącego słońca. Łukasz, Grzesiu i Żaneta już czekali na szczycie. Cieszyli się pięknymi widokami. Mi i obu Agnieszkom jeszcze zostało dobre 20 min podchodzenia. Łukasz czekał od dłuższego czasu, stąd zdążył mocno wymarznąć tam, na górze, ponieważ wiał mroźny wiatr. Na szczęście o niedużej sile. W trakcie postoju na zacienionym trawersie odkryłem, co jest powodem moich „dolegliwości” z piekącymi pośladkami i plecami w dolnej ich części. Kiedy chciałem napić się izotonika, zauważyłem, że w plecaku mam pustą butelkę. Pamiętałem, że zostawiłem przecież połowę, a teraz zawartość nagle znikła. Na przełęczy lub trochę poniżej, krzywo zakręciłem korek na szerokim gwincie butelki, przez co izotonik powoli się wylewał. Zawartość przemoczyła kurtkę i dalej spływała na pośladki. Z racji dużego mrozu w zacienionej strefie, napój szybko zamarzł. Powierzchowny ból i pieczenie, które ciągle odczuwałem, był przyczyną zamarznięcia wody na ubraniach i na skórze. W końcu rozwiązałem tę dziwną zagadkę. Wiedziałem, że ból nie jest spowodowany reakcją organizmu na dużą wysokość, bo przecież czułem się dobrze i nadal miałem dużo sił. W końcu drogę powrotną traktowałem jako kolejną część wyprawy, a nie coś, co trzeba odbębnić ostatkiem sił. Do tej kwestii mam zawsze takie samo podejście od kilku lat. Nie czułem w ogóle wycieńczenia organizmu, ani nawet jego zmęczenia, więc wewnętrzny ból raczej nie wchodził w grę. Nie martwiłem się również o miejscowe odmrożenia, pomimo że izotonik zamarzł miejscowo na skórze. Wystarczyło ciągle iść, a już za kilkanaście minut wejdziemy w nasłonecznioną strefę. Agnieszce M. powiedziałem, że za ‘Killerem 2.0’, jest coś, o czym nikt nie wspomina w relacjach. Będzie jeszcze krótkie, ale strome podejście, które nazwałem ‘Killerem 3.0’. Jest to stromizna ponad dwoma rzędami brązowych skał prowadząca bezpośrednio na szczyt. Jest czymś w rodzaju ‘łamacza serc’, ponieważ, kiedy masz nadzieję, że to już koniec, za skałami wyrasta jeszcze jedno, ale bardzo krótkie podejście.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>WCHODZIMY NA SZCZYT KAZBEK 5047 m n.p.m.!</b></span></div><div>Idąc powoli, dotarliśmy w końcu do nasłonecznionej strefy. Zrobiło się znacznie cieplej. Agnieszka M. powiedziała, że mogę już iść na szczyt szybciej, ponieważ została już końcówka. Podszedłem więc o kilkadziesiąt kroków do przodu, mając cały czas Agnieszkę M. za sobą na oku. Pozostało jeszcze kilka minut podejścia, aby osiągnąć szczyt. Ukraiński przewodnik z jednym klientem przebywali jeszcze przez chwilę u góry. Nasza ekipa weszła na Kazbek 5047 m n.p.m. o godzinie 8.00. O 8.25 wszedłem ja i Agnieszka M. Odtąd mieliśmy go tylko dla siebie. Obie Agnieszki zaczęły płakać ze szczęścia, ponieważ spełniły swoje największe marzenie. Pokonały swoje nieznane wcześniej granice, przebywały na największej wysokości w swoim życiu oraz przełamały swoje bariery komfortu i bezpieczeństwa. Dla mnie obie Agnieszki były bohaterkami w naszej ekipie, ponieważ były starsze ode mnie, nigdy nie wyjeżdżały w góry większe niż w Tatry, nie posiadały w ogóle doświadczenia w organizacji takich wypraw, a jednak weszły razem z nami i nie odstawały od reszty. Największym jednak przykładem siły woli była Agnieszka M. ponieważ weszła na szczyt dokładnie rok po pokonaniu choroby nowotworowej i Agnieszka K., ponieważ pomimo tego, że jest matką czwórki dzieci, a jak wiadomo koszty utrzymania rosną z miesiąca na miesiąc, szukała sposobu, żeby pojechać na Kazbek, a nie powodu, żeby zostać w domu. Właśnie takie podejście bardzo mi się podobało, bo ich marzenia zrodziły się w głowach, po czym konsekwentnie je zrealizowały. Dla mnie to było coś wielkiego, że chciały i ani na chwilę się nie poddawały! Cieszyłem się razem z nimi, ponieważ spełniły wielkie marzenie w ich życiu. Widok łez szczęścia bardzo wzruszał. Pomimo, że byłem na Kazbeku siedem lat temu, ja również odczuwałem wielką radość, ponieważ każde wyjście w wysokie góry jest dla mnie czymś wyjątkowym oraz mogłem przeżywać i nadal przeżywałem bardzo piękne chwile. Każdy taki wyjazd traktuję również jako możliwość rozwijania mojej fotograficznej pasji. Moją specjalnością jest krajobraz górski bez edycji w Photoshopie, dlatego muszę się bardziej wysilać, żeby odnajdywać coś niepowtarzalnego i pięknego. Na wierzchołku wspólne zdjęcie zrobił nam przewodnik ukraiński, po czym zaczął schodzić. Odtąd cały szczyt należał tylko do nas. Wyciągnąłem rudego cicika, po czym powiedziałem: „pogłaszczcie rudego!”. Obowiązkowo każdy z nas go pogłaskał.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA0zJwrIJnU_xfyZqJMMccuX_lFr8vkvzzGkqON5uqgndCBy7NAw6imvyTCSP5pPEmQ1a3VAdaHiwGM-1w5A0_EboDG5qro9uWNFF880XtpRmX-0iOW2ZTmN8U9mnkqRxTzmCi7P8uyS3k/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA0zJwrIJnU_xfyZqJMMccuX_lFr8vkvzzGkqON5uqgndCBy7NAw6imvyTCSP5pPEmQ1a3VAdaHiwGM-1w5A0_EboDG5qro9uWNFF880XtpRmX-0iOW2ZTmN8U9mnkqRxTzmCi7P8uyS3k/w640-h428/DSC_9708.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1OMTjctJgIHgymNPblKxLHYc1OoPku5_pbtSECufEJD92xWKu_jTBdvX476jx71FBgyyD47r3e-IOd-ru08pt9nTQx2mR_I1_NbnF_dXQNwd2JPWEAJ1vtRqV_X5NP1cRzXbGtqQ3wao_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1OMTjctJgIHgymNPblKxLHYc1OoPku5_pbtSECufEJD92xWKu_jTBdvX476jx71FBgyyD47r3e-IOd-ru08pt9nTQx2mR_I1_NbnF_dXQNwd2JPWEAJ1vtRqV_X5NP1cRzXbGtqQ3wao_/w640-h426/DSC_9709.JPG" width="640" /></a></div>Widoki ze szczytu</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVUVyov-DdfaQt5meAwIviKfXqH6eN_wBjGs5C4Tnj3PzA2_468I9QaEQu3Ggb7wBh_LG910pIJEsmNuIGt1sUN9zCklMxOH3UzmDu-ZMoKdv6dmxp5bwd8zjyREl1WF03-KSKLA5M1K9P/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVUVyov-DdfaQt5meAwIviKfXqH6eN_wBjGs5C4Tnj3PzA2_468I9QaEQu3Ggb7wBh_LG910pIJEsmNuIGt1sUN9zCklMxOH3UzmDu-ZMoKdv6dmxp5bwd8zjyREl1WF03-KSKLA5M1K9P/w640-h426/DSC_9739.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe3ljftHh1Fj-EUxkVMHUyuuA2I6HcIPcMaMIJIFiTzcN_P4n-KOq4N_kKgEfrNXlq4XKKK8JQzZUMyOYp5AbGGM_v4YnRUyopCQFIcr83Iw91874lIObIjiBALejRjthjYu1NnsR0fS_h/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe3ljftHh1Fj-EUxkVMHUyuuA2I6HcIPcMaMIJIFiTzcN_P4n-KOq4N_kKgEfrNXlq4XKKK8JQzZUMyOYp5AbGGM_v4YnRUyopCQFIcr83Iw91874lIObIjiBALejRjthjYu1NnsR0fS_h/w640-h428/DSC_9717.JPG" width="640" /></a></div>Ja na szczycie Kazbek 5047 m n.p.m. i piękny widok na wschodnią stronę<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDSPia2HQEinWy0EPlPzUg54q9W663oFVp9Nw2AdIw5D1ItId4-ybTyc_6Q0JZ5MtmjevWjXmHEtKvkQl6pWqf6CMzd2vqYhUVQOgsmidHv-f8a9OYTqpJBTUQww5a-5DAvhzhWChEfPta/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDSPia2HQEinWy0EPlPzUg54q9W663oFVp9Nw2AdIw5D1ItId4-ybTyc_6Q0JZ5MtmjevWjXmHEtKvkQl6pWqf6CMzd2vqYhUVQOgsmidHv-f8a9OYTqpJBTUQww5a-5DAvhzhWChEfPta/w640-h426/DSC_9744.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJDVzGKxQzLF0H3vHNoGt5_gdC44rVbwU-C1uoHOFRMadKfE6jxyp6sFa_Q3qkn_Y6XFR9qJUwNEkkKksBkNtcF0-oAaTpQkJBvsEx_MQ7-K7bMROq4s4zaRHSHyjr5SnsA3Doq_qULuLY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJDVzGKxQzLF0H3vHNoGt5_gdC44rVbwU-C1uoHOFRMadKfE6jxyp6sFa_Q3qkn_Y6XFR9qJUwNEkkKksBkNtcF0-oAaTpQkJBvsEx_MQ7-K7bMROq4s4zaRHSHyjr5SnsA3Doq_qULuLY/w640-h426/DSC_9747.JPG" width="640" /></a></div>Nasza ekipa w całości na szczycie<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3cSL9Sd09mwcywEze9Xzm9B8O_iDprBgHLdpU0AJOKrNF-_mY6dnwv5gawmhsbD5Rmw3ucmXd2t7nsEkvbgnkblsw5BUQJMs1h8ka6jH5XtuXPg4Nv10rZNALDdHdtmfLAYTcXOSdgZaW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3cSL9Sd09mwcywEze9Xzm9B8O_iDprBgHLdpU0AJOKrNF-_mY6dnwv5gawmhsbD5Rmw3ucmXd2t7nsEkvbgnkblsw5BUQJMs1h8ka6jH5XtuXPg4Nv10rZNALDdHdtmfLAYTcXOSdgZaW/w640-h426/DSC_9755.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAXui9-ZOuBD2uP8QeNIFSlamdeWDMj1Wc2Y8PXkAGSrhyphenhyphen6AnR2AvyffuXuKrZfWzCtyTzX91O7nixFvxzuak8JXEMaLn66GoLHDKoOmXyukZaH7IuQVs84hIg4VOahGDVN-AWR-uS0sVd/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAXui9-ZOuBD2uP8QeNIFSlamdeWDMj1Wc2Y8PXkAGSrhyphenhyphen6AnR2AvyffuXuKrZfWzCtyTzX91O7nixFvxzuak8JXEMaLn66GoLHDKoOmXyukZaH7IuQVs84hIg4VOahGDVN-AWR-uS0sVd/w640-h426/DSC_9762.JPG" width="640" /></a></div>Widoki ze szczytu</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwKK0VXj7ERFAUPHL_UEswg8nAenq6wfT1b_-8SSoX61VLrBl_K6VvcEQVS6abcdU-jDpgf3Zpewk0MH_dPwX5O88XYgVtHCViqNYT0jDeGhNa1exUdcQcMGYzth6GFqjg4nXd6PfbaESM/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwKK0VXj7ERFAUPHL_UEswg8nAenq6wfT1b_-8SSoX61VLrBl_K6VvcEQVS6abcdU-jDpgf3Zpewk0MH_dPwX5O88XYgVtHCViqNYT0jDeGhNa1exUdcQcMGYzth6GFqjg4nXd6PfbaESM/w427-h640/DSC_9718.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGsJth1yJvWuW6LFYWKnbHLhP-tE6_6OHbmOtkwctuFa03lcO_89aUXJ9kC4mcrhuzdRb0Jq9Q76XLsbhIZ3DSiCay7Hm1ffeV0nwE4G-8Q8ydMjywahBwCLr_-s6fbtcWgePRQV7AlYcZ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="798" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGsJth1yJvWuW6LFYWKnbHLhP-tE6_6OHbmOtkwctuFa03lcO_89aUXJ9kC4mcrhuzdRb0Jq9Q76XLsbhIZ3DSiCay7Hm1ffeV0nwE4G-8Q8ydMjywahBwCLr_-s6fbtcWgePRQV7AlYcZ/w427-h640/DSC_9719.JPG" width="427" /></a></div>Jeszcze dwa kolejne..</div><div><br /></div><div>Ekipy z Rosji dopiero podchodziły ostatnie, najbardziej strome 150 m zbocza prowadzącego na szczyt. Łukasz musiał rozpoczynać zejście, ponieważ na wierzchołek dotarł blisko pół godziny przed nami, dlatego zdążył już zmarznąć. Powiedział, że zatrzyma się po zejściu ze stromizny gdzieś w nasłonecznionej strefie, gdzie nie będzie wiało. My tymczasem chłonęliśmy wspaniałe widoki. W szczególności zwróciłem uwagę na wyraźny rząd wysokich chmur kłębiastych, który widniał po lewej stronie. Możliwość przebywania ponad tego rodzaju chmurami jest zawsze niezwykłym przeżyciem. Jednocześnie mieliśmy odsłoniętych mnóstwo pasm górskich, dzięki czemu mogliśmy również „zajrzeć” trochę poniżej.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>ROZPOCZYNAMY NASZE ZEJŚCIE. SZYBKA METODA POKONYWANIA STROMIZN</b></span></div><div>Po około dwudziestominutowym podziwianiu niezwykłych panoram powoli zaczęliśmy schodzić. Pierwsza rosyjska ekipa mijała się z nami. Teraz, poniżej widzieliśmy „pociągi” ludzi idących na szczyt. Rosjanie utworzyli bardzo długie ekipy powiązane liną, co bardziej im przeszkadzało niż zapewniało bezpieczeństwo. Jeden przewodnik zabrał ze sobą ośmioosobową grupę, inny pięcio-, a jeszcze inny trzynastoosobowy skład. Wystarczyło popatrzeć, kiedy pokonywali śnieżne trawersy. Wówczas lina plątała się pomiędzy nogami na zakrętach oraz wchodziła pomiędzy raki. Musieli dużo z nią „walczyć”. Zawsze powtarzam, że użycie liny jest uzasadnione w wielu przypadkach, a w równie wielu jest „odprawiana” poprawność polityczna na zasadzie „bo trzeba”. Ja zawsze kieruję się zdrowym rozsądkiem w tej kwestii. Na stromym podejściu jak to, którym schodziliśmy ze szczytu wystarczyło, że jedna osoba straci równowagę z różnych przyczyn, a pociągnęłaby za sobą cały skład. Siła rozpędu kilku osób naraz na odcinku zaledwie kilku-, kilkunastu metrów wystarczyłaby, żeby poturbować wszystkich i doprowadzić do jakichś obrażeń. Całe podejście na Kazbek od poziomu 4500 m n.p.m. jest naturalnie utwardzone lub silnie zmrożone. Dodatkowo mamy śnieg, który w ogóle nie jest śliski. Wiem, że to nie jest poprawnie politycznie, ale wspomniany fragment wolałem przechodzić bez liny ze względów bezpieczeństwa. We wszystkich relacjach, które można przeczytać w Internecie z ostatnich 15-stu lat można wywnioskować, że na tym odcinku nie występuje ani jedna szczelina, poza tą znajdującą się pod linią nawisów lodowo-śnieżnych na wysokości 4850 m n.p.m. Wspomniana rozpadlina jest widoczna i efektowna, a my idziemy obok niej, nawet jej nie przekraczając. Na reszcie trasy mamy śnieżne trawersy, które ciągną się aż po sam szczyt. Myślę, że plątanie się w linie na trawersach może przynieść więcej szkody niż pożytku, tym bardziej, że nie ma ani jednego kawałka, gdzie występowałoby oblodzenie. Poniżej wysokości 4500 m n.p.m. użycie liny jest jak najbardziej zasadne, ponieważ mamy długi lodowiec usiany szczelinami, a niektóre z nich ukrywają się pod płatami śnieżnymi. Nie chciałbym wpaść do takiej rozpadliny i nie być zabezpieczony w żaden sposób. Najważniejsze, żeby dobrze znać topografię terenu i dostosować środki bezpieczeństwa do danego odcinka, a nie robić coś, co nakazuje poprawność polityczna. Za chwilę będzie również przykład z naszego zejścia, gdzie nieużycie liny podczas zejścia ze szczytu było uzasadnione. Ale najpierw zejdźmy z samego wierzchołka.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNz-_L_hDTQIApC9746pL7eXxnCiJoXaQI8NbxVnhwzzRzrzsPaiTRgIuoLdWZRfC6vln1cdEsejwQlUEIA6ALz_g6SO1-5iV0weeNiHLPnji7yGIvLG976Psj-HmbuEtg2tueozuq0b_6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNz-_L_hDTQIApC9746pL7eXxnCiJoXaQI8NbxVnhwzzRzrzsPaiTRgIuoLdWZRfC6vln1cdEsejwQlUEIA6ALz_g6SO1-5iV0weeNiHLPnji7yGIvLG976Psj-HmbuEtg2tueozuq0b_6/w640-h426/DSC_9766.JPG" width="640" /></a></div></div>'Pociągi' ludzi z Rosji<br /><br /></div><div>Pierwsze pięćdziesiąt metrów w poziomie stawało się coraz bardziej strome. Teraz, przed nami otworzył się widok na całe zejście, aż do szczerbiny, położonej na wysokości 4900 m n.p.m. Podejście na szczyt nadal pokrywał cień, dlatego od razu poczuliśmy chłód. Poranne promienie słońca dopiero oświetlały górną partię zbocza ponad brązowymi pasami skał. Czekaliśmy na rosyjską ekipę, żeby mogła wejść. Widząc tyle „pociągów” ludzi, wiedziałem, że zejście może trwać znacznie dłużej niż wejście. Skorzystałem więc z mojej wypracowanej techniki schodzenia bardzo stromymi stokami śnieżnymi z użyciem czekana. Tego samego sposobu użyłem podczas schodzenia z Kazbeku siedem lat temu i w 2013, kiedy schodziłem z <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2018/08/dom-de-mischabel-4545-m-npm-4-10072018.html" target="_blank">Dom de Mischabel</a>, omijając skaliste podejście na przełęcz Festijoch 3723 m n.p.m. Bardzo strome podejścia, gdzie nie ma oblodzenia, a jest jedynie twardy, zmrożony śnieg traktuję jak zimowe zejście z Zawratu. Odwracam się tyłem, po czym naprzemiennie wykonuję ruchy: lewą nogą wbijam się rakiem, a prawą ręką wbijam czekan w śnieg, po czym opieram na nim całą masę mojego ciała. Później to samo robię z prawą nogą i lewą ręką, tyle, że w lewej nie mam drugiego czekana, tylko wbijam się pięścią w śnieg. Takim sposobem, dokładnie w trzy minuty udało mi się zejść aż do poziomu przełęczy, z której rozpoczynamy podejście na Kazbek. Nasze dziewczyny schodziły stamtąd jeszcze pół godziny. Ja tymczasem z Łukaszem czekałem na przełęczy ze szczerbiną w nasłonecznionym miejscu. W połowie drogi zejściowej mijałem trzynastoosobowy pociąg, który zaplątał się we własne liny. W trakcie schodzenia moją techniką, przeszedłem przez ich linę w stanie spoczynku, przez co nawet mnie nie zatrzymali. Wszyscy, którzy schodzili trawersami, musieli długo czekać na każdą z ekip, żeby móc bezpiecznie się minąć. W trakcie schodzenia spotkałem również ukraińskiego przewodnika z jednym klientem. Ich również wyprzedziłem. Po dotarciu naszych dziewczyn na przełęcz, Agnieszka K. powiedziała mi, że przewodnik podpatrzył mój sposób i próbował zastosować go na swoim kliencie, aby usprawnić zejście. Zabezpieczył go nawet liną, asekurując go, po czym zaproponował, żeby schodził tą samą metodą. Klient jednak nie miał odwagi, dlatego dalsze zejście kontynuowali tradycyjnie, wybierając wydeptane trawersy.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DROGA ZEJŚCIOWA I ODPOWIEDNIE NASTAWIENIE DO TEJ CZĘŚCI WYPRAWY</b></span></div><div>Pamiętacie, jak mówiłem, że droga zejściowa to kolejny etap całej wyprawy i że odpowiednie nastawienie do tej części wypracowuje się nawet kilkanaście lat? Żaneta w drodze na szczyt Kazbeku czuła się bardzo dobrze i nawet mówiła, że to jest jej dzień. Czuła się rewelacyjnie pod względem kondycyjnym. Teraz, kiedy osiągnęła cel, nagle opadła z sił. Zaczęła nawet wymiotować. Bardzo szybko osłabła. To, o czym nieraz wspominam w ramach ciekawostek, mogliśmy doświadczyć w naszej ekipie. Grzesiu szedł cały czas z Żanetą jako ostatni, dostosowując do niej tempo. Łukasz rozpoczął schodzić z przełęczy ze szczerbiną, a po chwili również ja i obie Agnieszki. Poniżej szczerbiny otworzył się widok na kolejną partię stromizn. Tutaj jedynie górną część mogłem pokonać moją metodą, ponieważ na wysokości dwóch seraków teren stawał się coraz mniej nachylony. Nadal schodziliśmy dużą stromizną, ale wygodniej było iść normalnymi trawersami. Spojrzeliśmy jeszcze na rosyjskie ekipy, które teraz masowo zaczęły wchodzić na szczyt. Łukasz nawet podsumował: „my przynajmniej mieliśmy cały szczyt dla siebie”. Kiedy zeszliśmy poniżej pofalowanej, lodowej jamy i dwóch seraków złożonych ze sprasowanych warstw śniegu, na jednym z ostrych zakrętów trawersu śnieg zapadł się trochę głębiej, przez co poleciałem do przodu. Na szczęście zawsze chodzę z czekanem w gotowości, dlatego na odcinku dwóch, może trzech metrów, bardzo szybko nabrałem prędkości, ale równie szybko zdążyłem wbić czekan i położyć się na nim, dociskając go całą masą swojego ciała. Taki odruch mam wyćwiczony od wielu lat z zimowych Tatr, dlatego nie zastanawiałem się, co zrobić w takiej sytuacji. Zaraz po upadku wyhamowałem, po czym wróciłem do wydeptanej ścieżki. Ta sytuacja pokazuje dwie rzeczy:</div><div><ol style="text-align: left;"><li>Warto wyrobić w sobie odruch „rzutu na czekan” w razie nagłego upadku na zaśnieżone zbocze,</li><li>Jeśli masz w zespole niedoświadczone osoby, które dopiero zdobywają praktykę w górach wyższych niż Tatry, w razie upadku najprawdopodobniej spowodowałbyś ich pociągnięcie i utratę równowagi.</li></ol></div><div>Osoby rozpoczynające przygodę z górami wyższymi nie są tak skoncentrowane, żeby wykonać odpowiednie ruchy i zatrzymać poślizg. Raczej spodziewałbym się tego, że mój upadek spowodowałby ich pociągnięcie i niekontrolowany zjazd spiętych liną osób z dość mocnym szarpnięciem. Z tego powodu wolałem iść bezpośrednio przy mniej doświadczonej osobie, schodząc normalnymi, wydeptanymi trawersami. Zawsze mógłbym jakoś zareagować, tym bardziej, że etap największych stromizn mieliśmy już za sobą.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh67n_dNe1qXpf5nO02SNPx1pO4revSV52fchwXfxdx40f3tDRLumvcPGFAjIvB6epwz6qqKAhsFVSK-Qg4NDWA7dbyNKuDTH9xarrpPQZ8yuTVkJLbYkif8x19fepDgeKLvHAMBM3fiQo0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh67n_dNe1qXpf5nO02SNPx1pO4revSV52fchwXfxdx40f3tDRLumvcPGFAjIvB6epwz6qqKAhsFVSK-Qg4NDWA7dbyNKuDTH9xarrpPQZ8yuTVkJLbYkif8x19fepDgeKLvHAMBM3fiQo0/w640-h426/DSC_9768.JPG" width="640" /></a></div>Ta jama jest przepiękna!</div><div><br /></div><div>Teraz schodziliśmy coraz niżej. Chyba wszystkim „przejadły” się izotoniki. Mi nadal smakowały, dlatego cieszyłem się, że nie zabrałem termosu, ponieważ miałem jeszcze jedną butelkę zimnego picia. Słońce bardzo grzało, a wraz z obniżaniem wysokości zapanował zaduch. W takim momencie nie ma nic lepszego niż schłodzony mroźnym, nocnym powietrzem napój. Na powoli wypłaszczającym się zboczu prowadzącym na plateau ponownie zbiliśmy się w grupę. Teraz musieliśmy iść razem, ponieważ czekał nas lodowiec ze szczelinami i płatami śnieżnymi, które mogły maskować rozpadliny. Początkowy etap upływał nam na przekraczaniu wielu z nich. Raz je przeskakiwaliśmy, a raz je omijaliśmy. Przez to nasza droga nieco się wydłużała. Widzieliśmy nawet ścieżkę wydeptaną w nocy. Była też taka, która prowadziła na środek lodowca. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że na zakręcie, po zejściu z głównej śnieżnej grani Kazbeku prowadzącym do ścieżki zejściowej przez lodowiec, leżały trzy duże, błękitne seraki lodowe, a teraz w ogóle ich nie było! Zniknęły! Przecież nie „zjadła” ich żadna szczelina, bo musiałby być pokaźnych rozmiarów. Najwidoczniej wytopiło je słońce. Nawet tutaj, na wysokości 4500 m n.p.m. zachodziły ogromne zmiany klimatyczne, widoczne gołym okiem. W nocy nie mogłem sprawdzić, czy te seraki istnieją, dlatego dopiero teraz zobaczyłem, że moje obawy się potwierdziły. Dodatkowo, nieco powyżej, poza trasą wejściową, na śnieżnej grani był długi, na kilkadziesiąt metrów jęzor lodowo-śnieżny, poprzecinany licznymi pionowymi, równoległymi liniami. W tym roku cała formacja, która wyraźnie wystawała kilka metrów ponad powierzchnię grani po prostu w całości zniknęła! Nie mogłem przegapić aż takiego braku, tym bardziej, że wszystkie wspomniane obiekty były widoczne z bardzo dużej odległości. Wspomniany jęzor widniał nawet z początkowego etapu moreny bocznej, kiedy wchodzi się na lodowiec za dwoma stożkami, położonymi na wysokości 4100 m n.p.m. Pokonując kolejne szczeliny w lodowych miejscach, gdzie nie zalegały płaty śnieżne, podziwiałem piękne mozaiki, które tworzył śnieg i lód. Nawet naprzeciwległe góry, które w całości były białe siedem lat temu, teraz pokryły się roztopowymi, brązowo-beżowymi wzorami, świadczącymi o bardzo intensywnych roztopach. Podczas dalszej wędrówki wykonywałem mnóstwo zdjęć, aby dobrze udokumentować zachodzące zmiany i je porównać. Pamięć może być zawodna, ale fotografie zawsze można porównać. Żaneta czuła się fatalnie. Drugi raz zbierało ją na wymioty. Nie miała sił.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3ubtxIa2J4lZQHvwhsGUntu8l19T34i5Q61JRqMeSXlDtra-q2sCKxYI-Qh0AG1iVjDhBJ9kiDBitlfRXfdh7icqxjiG5-c2jiy8lHMOiB9vaWL5fS5TVvw449v6L-E_549Cso77TaEz2/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3ubtxIa2J4lZQHvwhsGUntu8l19T34i5Q61JRqMeSXlDtra-q2sCKxYI-Qh0AG1iVjDhBJ9kiDBitlfRXfdh7icqxjiG5-c2jiy8lHMOiB9vaWL5fS5TVvw449v6L-E_549Cso77TaEz2/w640-h426/DSC_9791.JPG" width="640" /></a></div>Droga powrotna przez lodowiec</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvxhQ3jrsTSMDvr0OilxSWGbNixqoXSTPPiHUzEJmQe9nw372GxeTkSBf0dh0rOjpZwiJk2YUeMVkGHJbO_s0_Z4fxoDG4ywKZJeDzoxG04zz1wLD7gAItEyMeuhQ_0C25iI8vcCpyEML/s1600/IMG_3885_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvxhQ3jrsTSMDvr0OilxSWGbNixqoXSTPPiHUzEJmQe9nw372GxeTkSBf0dh0rOjpZwiJk2YUeMVkGHJbO_s0_Z4fxoDG4ywKZJeDzoxG04zz1wLD7gAItEyMeuhQ_0C25iI8vcCpyEML/s640/IMG_3885_filtered.jpg" width="640" /></a> <img height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLcRaisy8Z-BDsr5SKumAGdObqjeCfvRhahzsG0EPtvLcoZl_VNukU1i-G0nkwSX4ecWdcr6012d5-QI9m2CwbvTS83E6xllfZRGPYa3U_5t2-OwhilBC6dpbf2XxceRWn7_WOk-AEhL1W/s640/IMG_3884_filtered.jpg" width="640" /><br />W 2014 roku na tym fragmencie trasy leżały wielkie seraki. W 2021 nie pozostało z nich nic. Jęzor lodowo-śnieżny, widoczny na pierwszym zdjęciu również zniknął bezpowrotnie...</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>TROCHĘ BŁĄDZIMY</b></span></div><div>Nieco poniżej widzieliśmy jedną, wielką mozaikę ciągnącą się aż po sam pas kamieni, którym wychodziliśmy z moreny bocznej na lodowiec. Wyraźna ścieżka prowadziła w tamtą stronę. Druga z kolei zachęcała do wędrówki przez środek lodowca. Łukasz i Grzesiu poprowadzili środkiem. Sondowali teren kijkami lub czekanem, aby omijać ukryte szczeliny. Agnieszka M. nieco zwolniła, ponieważ też poczuła spadek sił. Nie opuszczaliśmy nikogo, żeby mniej doświadczonym osobom wskazywać konkretne miejsca, w których mają przekraczać szczeliny. Niektóre składały się nawet z dwóch rozpadlin z lodowo-śnieżnym mostkiem. Jeden z nich wyglądał jako możliwy do wskoczenia na niego, skąd można by było przeskoczyć drugą dziurę w lodowcu. Sprawdziłem czekanem jakość tego mostku. Od razu powstał niewielki otwór na wylot. Postanowiłem, że lepiej gdzieś dalej obejść tę szczelinę. Przez dłuższy czas kluczyliśmy wśród nich. Ja i Agnieszka M. zostaliśmy w tyle. Agnieszka M. traciła siły, dlatego szedłem za nią, żeby mogła bezpiecznie przekroczyć całe pasmo szczelin. Kilkadziesiąt metrów przed nami widziałem naszą czwórkę. Nagle zobaczyłem, że Grzesiu zjeżdża na brzuchu. Wtedy Agnieszka M. powiedziała: „a to nie dało się inaczej tego przejść?”. Odpowiedziałem: „nie wiem co tam jest. Pewnie chciał się przejechać”. Kiedy dołączyliśmy do nich trochę poniżej, dowiedziałem się, że Grzesiu wpadł jedną nogą w szczelinę, po czym specjalnie położył się na brzuchu, żeby zwiększyć powierzchnię styku z lodem lub śniegiem, przez co wywierałby mniejszą siłę nacisku. W ten sposób zjechał kilka metrów po bardzo słabo nachylonym fragmencie lodowca. Postanowiłem, że obejdę tę szczelinę wyżej, ponieważ zalegał tam płat śniegu. Wyżej również była ukryta wąska dziura, w którą wpadłem jedną nogą. Podniosłem się bardzo szybko, pomagając sobie rękami. Dalej szliśmy razem, ponieważ zbliżaliśmy się do wybrzuszenia na lodowcu, gdzie nie występowały płaty śniegu, ale za to widzieliśmy bardzo długie, szerokie i głębokie rozpadliny. Zauważyliśmy, że jakaś ekipa zaczęła schodzić z plateau. Po krokach było widać, że również byli zdezorientowani i do końca nie wiedzieli, którędy mają iść. Grzesiu pokazywał kijkami, żeby kierowali się na ich lewą stronę – w stronę kamieni. Łukasz i Grzesiu szukali możliwej drogi przejścia. Zbliżaliśmy się ponownie w stronę środka lodowca. Grzesiu, Agnieszka M. i ja mówiliśmy, że w nocy wychodziliśmy tamtymi kamieniami, wskazując na morenę boczną widoczną po lewej stronie. Łukasz postanowił sprawdzić teren na lodowcu, ponieważ teraz widniał tylko czysty, porowaty lód. Grzesiu wynalazł na zegarku jakiś ślad GPS wskazujący możliwą drogę zejścia przez morenę boczną. Chociaż ja nie jestem fanem elektroniki w górach, to otrzymaliśmy potwierdzenie, że w nocy jednak tędy wchodziliśmy. Za chwilę wszystko się wyjaśniło, ponieważ pomiędzy kamieniami zauważyliśmy naszą ścieżkę wydeptaną w śniegu. Nawet pojawiły się pierwsze kopczyki.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilh9HOZKHZ9E82Nin2NmlaN91swilbvU_fXMjAOFh8lLPZ17-0qpXW6W1qNsnLZSc3edrA79dgpnBCaWGpCGV_xmxujvZZWKKEiwpOriTDb58kiDm_OTiVQUtZ1fttODsWODyuV3ZniNLV/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilh9HOZKHZ9E82Nin2NmlaN91swilbvU_fXMjAOFh8lLPZ17-0qpXW6W1qNsnLZSc3edrA79dgpnBCaWGpCGV_xmxujvZZWKKEiwpOriTDb58kiDm_OTiVQUtZ1fttODsWODyuV3ZniNLV/w640-h426/DSC_9792.JPG" width="640" /></a></div>Ścieżka wyraźnie prowadziła na środek lodowca</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzCyyftpjO42-mnZFzWdI_v5mMCOj38nW67TOorOXbNQ7hopoKMNOXrpY7S2PFNF6zcLlQpN11uJ_42c3QJUf2HVPWJEIfdt0ekpwld8sG4IPXamlTtuj4PA_doB6cTE1316ZZisccTIaT/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzCyyftpjO42-mnZFzWdI_v5mMCOj38nW67TOorOXbNQ7hopoKMNOXrpY7S2PFNF6zcLlQpN11uJ_42c3QJUf2HVPWJEIfdt0ekpwld8sG4IPXamlTtuj4PA_doB6cTE1316ZZisccTIaT/w400-h266/DSC_9806.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh7SPuGKpQdYBxD4d9LsufSSr98Vvkt5V91ur-IB1Kp8BtUCW7o_wuTyEbLzkoX6JJ2W3TEnopZ1wKAw87ZkURxTMYlxVq9yLzqomgTrL7bl4tB7oEHGqeKkLBbZ3V5Ezrmb3W4jFjiHrM/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh7SPuGKpQdYBxD4d9LsufSSr98Vvkt5V91ur-IB1Kp8BtUCW7o_wuTyEbLzkoX6JJ2W3TEnopZ1wKAw87ZkURxTMYlxVq9yLzqomgTrL7bl4tB7oEHGqeKkLBbZ3V5Ezrmb3W4jFjiHrM/w400-h266/DSC_9798.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV7fi3oAhmevCAeX3MGZmRblHsYDxNz7_ydrg4OaBGbyacfGM4bkSMRV2bP71qAq4rAMShI2ND51fYQALqiR6l1WLLaABnj3lY3Umru8DVG6Re7F7WppKBSaAzjdOd-kHHbQgFZAws7OG4/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV7fi3oAhmevCAeX3MGZmRblHsYDxNz7_ydrg4OaBGbyacfGM4bkSMRV2bP71qAq4rAMShI2ND51fYQALqiR6l1WLLaABnj3lY3Umru8DVG6Re7F7WppKBSaAzjdOd-kHHbQgFZAws7OG4/w400-h266/DSC_9786.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSisLVvJOfoVUPSzn1wHFMzQ5GAoOh3ddFmliHODQnOOIJHpJ9xKtwck1iizwO9L9ePsqHxNzveGD2dqGTSoWy6lv3PUZQN2xDGbpostCGg1VgIwMZ1drekGy6BHBDe0gv-BIkBWKKNrEz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSisLVvJOfoVUPSzn1wHFMzQ5GAoOh3ddFmliHODQnOOIJHpJ9xKtwck1iizwO9L9ePsqHxNzveGD2dqGTSoWy6lv3PUZQN2xDGbpostCGg1VgIwMZ1drekGy6BHBDe0gv-BIkBWKKNrEz/w400-h266/DSC_9819.JPG" width="400" /></a></div>Można powiedzieć, że z lodowca pozostał już tylko wrak...<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO5JwcMaQ1yZ1pB85ocxR1n2soeWoNbHvBxnK11r-Rn1xb26ieag30lpTUMn_n_SCvqNys6pldmo55rlxdo3wds_hspiqZ4mld9u7wpqZPe8kHaXNyWItB-wJ18gwCOm3vn0c8jUblnU_V/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO5JwcMaQ1yZ1pB85ocxR1n2soeWoNbHvBxnK11r-Rn1xb26ieag30lpTUMn_n_SCvqNys6pldmo55rlxdo3wds_hspiqZ4mld9u7wpqZPe8kHaXNyWItB-wJ18gwCOm3vn0c8jUblnU_V/w640-h426/DSC_9809.JPG" width="640" /></a></div><div>Ukryte szczeliny są dość powszechne...</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglkx9YMpmC-5a-pF3Ktm1_iInvHY5KcZG2HOLLla9mduGY25szGxhlL-nmz3Ds8SeYS2rCl9tWm9qJaxD8LF39p5nvyVoZ1lz4Y00i-x7U9vb5H4rsdM4PFMLw1cL3TPa1vl9l03BtJuY2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglkx9YMpmC-5a-pF3Ktm1_iInvHY5KcZG2HOLLla9mduGY25szGxhlL-nmz3Ds8SeYS2rCl9tWm9qJaxD8LF39p5nvyVoZ1lz4Y00i-x7U9vb5H4rsdM4PFMLw1cL3TPa1vl9l03BtJuY2/w640-h426/DSC_9828.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ0ocITExXYd9F0mKM-gN6X1WwpM8FLZ-zNdS5UITDgTQ_aTbpX7mDr9dJL0O0QnWTwd4w-C6LYE0_69e-PdrUlP-YsxpGsLeC9Q1wNNZLekq1ZOu6k0yO9dGufCQ6xFpu1tVd2p5s_R6d/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ0ocITExXYd9F0mKM-gN6X1WwpM8FLZ-zNdS5UITDgTQ_aTbpX7mDr9dJL0O0QnWTwd4w-C6LYE0_69e-PdrUlP-YsxpGsLeC9Q1wNNZLekq1ZOu6k0yO9dGufCQ6xFpu1tVd2p5s_R6d/w640-h426/DSC_9826.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Pv0qoo5649MAJMEsVGbuhUMY7pAUNEP2oavYHGXcTv6Qw8uYTIJN7o0mf1Cq_-SHauhsSN-f6XrQmH7n1xRRYybdfYTNsNtF7E2m8FZD-SVU69dUxuC4gFaKYrTp9eWXi7hXuIWYj-2G/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Pv0qoo5649MAJMEsVGbuhUMY7pAUNEP2oavYHGXcTv6Qw8uYTIJN7o0mf1Cq_-SHauhsSN-f6XrQmH7n1xRRYybdfYTNsNtF7E2m8FZD-SVU69dUxuC4gFaKYrTp9eWXi7hXuIWYj-2G/w640-h426/DSC_9825.JPG" width="640" /></a></div></div><div class="separator" style="clear: both;">Dolna część lodowca (poziom 4200 m n.p.m.)</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DROGA POWROTNA PRZEZ MORENĘ BOCZNĄ LODOWCA</b></span></div><div>Na tym fragmencie panował bardzo duży zaduch. Słońce dosłownie paliło. Żaneta i Grzesiu marzyli już o lodowatej, czystej wodzie. Czym bardziej wgłębialiśmy się w kamienisty teren, tym więcej potoków ze świeżą wodą znajdowaliśmy. Każdy z nas pił orzeźwiającą wodę, ponieważ teraz była najbardziej nam potrzebna. Po lewej stronie co chwilę słyszeliśmy i widzieliśmy spadające kamienie. Dziwiliśmy się, ponieważ w nocy panował tutaj zupełny spokój. Nic się nie działo. Teraz co kilka chwil spadały mniejsze lawiny kamienne, lub rozpędzone, samotne głazy. Trasa na szczęście prowadziła przez wzniesienie wzdłuż lodowca. Pomiędzy nimi a ścianami znajdowała się podłużna dolinka. Wszystko, co spadało, pochłaniała dolina. Nie czuliśmy zagrożenia od strony spadających kamieni. Raczej mieliśmy ciekawe widowisko. W jednym miejscu nawet powstała dość mocna kurzawa, po upadku kilkunastu większych skał. Pył unosił się w powietrzu jeszcze przez kilka minut. Nieco niżej Łukasz dołączył do naszej grupy. Znalazł jakieś przejście pomiędzy dwiema większymi szczelinami na lodowcu. Czwórka: Łukasz, Grzesiu, Żaneta i Agnieszka K. poszli szybciej do przodu. Jako, że Agnieszka M. traciła siły, schodziła wolniej. Szedłem z nią, żeby wyszukiwać dalszych etapów trasy. Ścieżka prowadziła nie zawsze w sposób oczywisty, a w wielu miejscach po prostu zanikała. Pomimo, że szliśmy przez kamienisty teren, to szczeliny nadal występowały, ponieważ sterty skał zalegają na lodowcu. Taki teren może dać złudne poczucie bezpieczeństwa, dlatego ciągle się rozglądałem za nowymi rozpadlinami. Czasami przechodziliśmy przez teren z brunatną, drobno sproszkowaną glebą. Ziemia jest najbardziej zdradliwa, dlatego że pod nią znajduje się warstwa śniegu, a poniżej lodowiec. Każdy podobny fragment terenu wolałem sprawdzać czekanem, w poszukiwaniu ewentualnych szczelin. W pewnym momencie straciliśmy z oczu całą naszą czwórkę. Schodzili znacznie szybciej. Powiedziałem, że zatrzymamy się na jakimś płaskim terenie, a później na zakręcie prowadzącym znanym nam szlakiem, który prowadzi do dwóch stożków będącymi bramą wejściową na lodowiec.</div><div><br /></div><div>Patrząc po prawie pionowych i sypkich ścianach skalnych, wiedziałem, że jesteśmy dopiero w połowie moreny bocznej. Co kilka metrów musiałem rozglądać się za dalszą drogą, ponieważ bardzo szybko zanikała pomiędzy skałami oraz zwałami kamieni, przemieszanymi z ziemią i lodem. Jeszcze wielokrotnie przekraczaliśmy mniejsze i wąskie szczeliny. Przystanęliśmy na płaskiej skale, gdzie mogliśmy usiąść. Powiedziałem Agnieszce M., że sam szlak doprowadzający do lodowca trwał blisko dwie godziny, dlatego powrót jeszcze trochę musi potrwać. Lepiej żeby wiedziała, niż żeby myślała o krótkim odcinku. Stromizna w skalistym terenie zrobiła się większa. Dzięki nachyleniu terenu miałem wgląd na dalsze etapy wędrówki. W nocy szliśmy przez pofałdowany teren, gdzie nie mogliśmy znaleźć żadnej ścieżki. Skały pokonywaliśmy w linii prostej, niezależnie od ukształtowania kamienistej powierzchni. Za chwilę zauważyłem, że w linii prostej prowadzą jakieś ślady wydeptane w płatach śnieżnych i w brunatnej ziemi. Obok nas, po prawej stronie znajdował się lodowo-kamienny stożek. Z samego szczytu powoli spadał, turlając się, niewielki kamień. Stożek miał maksymalnie trzy metry wysokości, dlatego spokojnie mogliśmy popatrzeć na zsuwający się kamień.<div class="separator" style="clear: both;"><br /></div></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>INNY PRZEBIEG DROGI DO LODOWCA?</b></span></div><div>Dalej szliśmy w linii prostej po widocznych śladach, aż dotarliśmy do stożków prowadzących na lodowiec. Jednak teren nie wyglądał znajomo. Coś się zmieniło. Najpierw wszedłem na dwa różne stożki, po czym rozejrzałem się dookoła. Nigdzie nie widziałem naszej ścieżki prowadzącej na szlak, którym szliśmy wczoraj za dnia i dzisiaj w nocy. Ciągle coś mi nie pasowało. Postanowiliśmy, że zatrzymamy się gdzieś tutaj i coś zjemy, ponieważ mamy blisko dwie godziny marszu, a musimy jeszcze znaleźć prawidłową drogę. Siedzieliśmy na głazach w pobliżu ściany skalnej z „maczugą”, która niegdyś „rzucała” kamieniami. Znaliśmy to miejsce chociażby z wczoraj. Widzieliśmy stąd również dwa szerokie i długie płaty śnieżne z wydeptaną ścieżką, którą szliśmy w nocy. Musieliśmy znaleźć tylko drogę, która zaprowadzi nas do jej początku. Siedzieliśmy na krawędzi moreny bocznej lodowca, za którą rozpoczynał się lodowiec właściwy. Wystarczyło przejść na drugą stronę kamiennego stożka, aby znaleźć się na jego powierzchni. Tymczasem dojadałem jeszcze wafle, które wziąłem na podejście na szczyt Kazbeku. Teraz smakowały jeszcze bardziej, ponieważ miałem schłodzony izotonik. </div><div><br /></div><div>Agnieszka M. musiała trochę odpocząć, ponieważ czuła przemęczenie długą wędrówką oraz ciągłą ekspozycją na słońce, gdzie panował zaduch. Nie widząc żadnej ścieżki, rozejrzałem się po okolicy z kilku miejsc. Znalazłem jakieś słabe ślady w brunatnej ziemi, której tutaj nie brakowało. Idąc tymi śladami, dotarliśmy do dziwnego miejsca, gdzie wszędzie wyrastały niskie, kamienne stożki, a pomiędzy nimi ciągnęły się dziesiątki metrów brunatnej ziemi. W nocy na pewno nie szliśmy tędy. Kto by przypuszczał, że za dnia będzie większy problem ze znalezieniem właściwej drogi… Okazało się, że ktoś zmienił drogę, ustalając jej inny przebieg. Teraz prowadziła za bardzo w prawo, oddalając się od dwóch głównych płatów śnieżnych. Długo prowadziła przez tereny z brunatną glebą, po czym za dużą skałą, zakręcała pod kątem prostym w lewo. Odtąd widzieliśmy białe ślady w brązowej ziemi prowadzące aż do pierwszego dużego płatu śnieżnego, gdzie szliśmy w nocy i dnia wczorajszego. Białe ślady na glebie świadczyły o tym, że pod nią znajduje się warstwa śniegu, a być może jeszcze lodu. Za chwilę zauważyliśmy mniejszą i wąską szczelinę, gdzie widzieliśmy warstwę śniegu, pod którą znajdował się lodowiec. Widok znanej nam ścieżki bardzo nas cieszył, ponieważ wiedzieliśmy, którędy dalej mamy wędrować. Od czasu do czasu niewielkie chmury zakrywały słońce, dając nam chwile wytchnienia od zaduchu. W końcu dorównaliśmy do „starego” szlaku prowadzącego przez dwa duże płaty śniegu. Zastanawiałem się, kto i kiedy aż tak zmienił przebieg szlaku. Przecież wczoraj i dzisiaj wielokrotnie utrwaliliśmy naszymi śladami ścieżkę, która była znacznie łatwiejsza w orientacji. Najważniejsze, że wróciliśmy na „stare tory”. Teraz mogliśmy podziwiać to, czego w nocy nie zobaczyliśmy. Chociaż znaliśmy okolicę, to przy pięknej, słonecznej pogodzie zawsze warto popatrzeć na piękne góry. Nie wiedzieliśmy nawet gdzie jest nasza czwórka, ale teraz mogliśmy czuć się bezpiecznie. Wczoraj jeszcze rozmawialiśmy o próbie zejścia do poziomu 3000 m n.p.m., aby spać w namiocie na terenie zielonym, ale widząc, jak każdy jest zmęczony, wiedziałem, że zejście lepiej przełożyć na kolejny dzień. Schodząc, podziwiałem oszronione granie, które dzisiaj wyglądały jeszcze trochę inaczej. Fotografowałem przestrzenie z brunatną ziemią, wysokie granie – te brązowe i te białe, oraz niezwykłe głazy, jak np. skalny jęzor w paski z rdzawym głazem stojącym obok.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPK9B8PO4rCNkj5p82HghLBdJANjff_hrDJrsIcRpebts0Pm4X_i2VF7uhqHw0mCiE_Ye-dHo-wRED5d7tViIcGT0NjFt35XqUhFud2vZrcjdVo_987_tJKEOxCSTKVODGS98c5FtYp4eT/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPK9B8PO4rCNkj5p82HghLBdJANjff_hrDJrsIcRpebts0Pm4X_i2VF7uhqHw0mCiE_Ye-dHo-wRED5d7tViIcGT0NjFt35XqUhFud2vZrcjdVo_987_tJKEOxCSTKVODGS98c5FtYp4eT/w640-h426/DSC_9835.JPG" width="640" /></a></div><div>W końcu docieramy w znane nam miejsce (w pobliżu Meteostacji)</div><div><br /></div><div>Gdzieś w oddali usłyszeliśmy jeszcze spadające kamienie. Nawet nie mogliśmy ich dostrzec. Czuliśmy się spokojnie, ale wiedzieliśmy, że pozostał jeszcze dość duży kawał trasy do przejścia. O ile na mnie to nie działało, to Agnieszka M. myślała już o powrocie do schroniska, żeby odpocząć. Droga powrotna jej się dłużyła. Odcinek z wrzuconymi kamieniami ponownie odmarzł, ale dużo wody upłynęło, dlatego mogliśmy z największą łatwością przejść na drugą stronę. Docierając do lokalnego wzniesienia, gdzie stał czerwony namiot, mieliśmy znak, że już mało pozostało do Meteostacji. Teraz jeszcze musieliśmy przejść przez trzy pofałdowania, gdzie znajduje się ściana „rzucająca” luźnymi kamieniami. Agnieszka M. wybrała dolną, łatwiejszą ścieżkę bez oblodzonego kawałka. W końcu zobaczyliśmy metalową rurę z płynącą wodą i ‘komunistyczne’ schronisko. Wtedy powiedziałem: „nigdy byś nie przypuszczała, że na widok komuny będziesz się tak bardzo cieszyć”.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>JESTEŚMY W SCHRONISKU</b></span></div><div>Spotkaliśmy się wszyscy wewnątrz budynku. Łukasz, Agnieszka M, Żaneta i Grzesiu szybko położyli się spać. Z drugiej strony poza Agnieszką M. oni byli tutaj już znacznie wcześniej, bo po 13.00, a my dokładnie o godzinie 13.50 weszliśmy do schroniska. W kuchni pozostałem tylko ja i Agnieszka K. Nawet nie widzieliśmy ludzi z innych ekip. Nie spotkaliśmy również gospodarza, którego nazywaliśmy ‘SS-manem’. Po prostu zniknął. Myśleliśmy, że zaraz będzie nas szukać, żeby ściągnąć wygórowaną opłatę za kolejny nocleg. Zrobiło się zupełnie cicho. Teraz przygotowałem sobie 1 litr izotonika, bo po drodze na Kazbek czułem, że musze się dużo napić i dużo zjeść. Przygotowałem zupę pomidorową na grubym „radzieckim” makaronie. Dodatkowo pojadłem bakalii i innych słodkości. Pomimo długiej trasy nie czułem aż tak wielkiego zmęczenia, żeby od razu paść na łóżko. Poszedłem również po wodę napełniając duże butelki, ponieważ kończyła się. Po powrocie zaczęliśmy wspominać najlepsze chwile i momenty, które zapamiętaliśmy z całej trasy. Agnieszka K. najbardziej zapamiętała podejście zwane ‘Killer 2.0’, czyli największą stromiznę prowadzącą na szczyt, moje zejście przy użyciu czekana, które próbował zastosować ukraiński przewodnik oraz czerwieniejące góry podczas wschodzącego słońca. Moment wejścia na szczyt spowodował przypływ emocji i łzy szczęścia, ponieważ zrealizowała swoje największe marzenie życiowe, które jeszcze nie tak dawno w ogóle pozostawało nieosiągalne. Z kolei ja zwracałem uwagę na wszystko z racji pasji fotografii, którą bardzo mocno łączę z górami. Raczej jest na odwrót – pasja fotografii jest dodatkiem do gór. Zawsze szukam czegoś niezwykłego. A co mi najbardziej zapadło w pamięć, podczas naszego wyjścia na Kazbek? Nocna wędrówka z mocnym światłem. Lubię mieć rozświetlony teren dookoła i szukać drogi naprzód. Jednak o wiele większym wspomnieniem będzie dla mnie niezwykle rozgwieżdżone niebo. Tak gęsto rozsiane gwiazdy widziałem tylko na kilku górach w Alpach oraz na… Malediwach, gdzie spałem na nieoświetlonej wyspie na środku Oceanu Indyjskiego. To było coś! Tyle, że moim zdaniem, ze wszystkich wypraw, jakie kiedykolwiek zorganizowałem, tutaj widziałem najwięcej gwiazd – tych mocnych i tych słabych. Najwidoczniej sprzyjała temu pogoda. Tuż po przejściu frontu burzowego powietrze ma bardzo wysoką przejrzystość. Dodatkowo wysokość 3700 m n.p.m. powodowała, że masy powietrza są rozrzedzone, przez co jeszcze bardziej wzrosła widoczność. Widok pojedynczej chmury burzowej, która w środku była pełna fioletowych piorunów na tle rozgwieżdżonego nieba, była dla mnie czymś niezwykłym, bardzo rzadkim i wartym wczesnego wstawania w środku nocy. A co wyżej mnie zachwyciło? Z pewnością szerokie i długie szczeliny w nocy. W ciemnościach odbiera się je zupełnie inaczej. Świadomość, że nie wiesz co jest dalej, pcha cię do przodu. Chcesz odkrywać coś nowego. Największe jednak pozytywne wrażenie wywarł na mnie moment wschodzącego słońca. Już dawno nie widziałem tak pięknie płonących w kolorze czerwonym zimowych gór. Jako, że szliśmy po przejściu frontu burzowego, powietrze stało się nadzwyczaj przejrzyste. Nie przypominało tego przegrzanego ciepłym, letnim dniem. Dzięki temu intensywność czerwieni znacznie wzrosła, a dookoła dosłownie wszystko płonęło. Całe widowisko zostało „ulepszone” pięknymi strzępami chmur, które przedzierały się przez ostre granie. Równie mocne wspomnienie wyryło we mnie wielkie morze chmur ciągnące się aż po horyzont. Dosłownie zalało wszystko po stronie rosyjskiej. Całe podejście stromizną aż po sam szczyt było dla mnie gratką fotograficzną, ponieważ mogłem szczegółowo przyjrzeć się całej drodze i porównać ją, jak zmieniła się na przestrzeni siedmiu lat.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7lAdSfd9w6Q9n8hsVPZPVYlnUBmD0szjY_T9EzcVU0dR8GHpvL1ztwlG98LTMpbbax7rNnyFgC0PuaIMbcUIRXDg-Rf1s_fDyhUPPAq7813IUth8LTx1KqVxZaHpNDDxDv57KTqMfwc3n/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7lAdSfd9w6Q9n8hsVPZPVYlnUBmD0szjY_T9EzcVU0dR8GHpvL1ztwlG98LTMpbbax7rNnyFgC0PuaIMbcUIRXDg-Rf1s_fDyhUPPAq7813IUth8LTx1KqVxZaHpNDDxDv57KTqMfwc3n/w640-h428/DSC_9839.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlXMixcqGkUQh96FjBSEYF7STmsqlekHmNQA3cnBb7TLw6ZzRUM98v1KLvly-ESBzL3j5edTetPaEtHyxai6SqmR0ekJjFfHkUH3vOL8-TsNHpIlEQbLYnKgDoLYqoMaG0YwoHfEzET0Ec/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlXMixcqGkUQh96FjBSEYF7STmsqlekHmNQA3cnBb7TLw6ZzRUM98v1KLvly-ESBzL3j5edTetPaEtHyxai6SqmR0ekJjFfHkUH3vOL8-TsNHpIlEQbLYnKgDoLYqoMaG0YwoHfEzET0Ec/w640-h426/DSC_9845.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkwlond8YMAfQeznidYyAy1PdVgpevSXInhOUj_ggOyJ08qblbZVZIqVp4unwXx0AIkjDPTFndIN_RSrGLsi3I3djtetx_OZ4jTAeue9syTJ3dh-b6QIRzB1o9tXJKRmly13_Rtgnit2Js/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkwlond8YMAfQeznidYyAy1PdVgpevSXInhOUj_ggOyJ08qblbZVZIqVp4unwXx0AIkjDPTFndIN_RSrGLsi3I3djtetx_OZ4jTAeue9syTJ3dh-b6QIRzB1o9tXJKRmly13_Rtgnit2Js/w640-h428/DSC_9840.JPG" width="640" /></a></div>Widoki dookoła schroniska<br /></div><div><br /></div><div>Najważniejsi jednak w całej wyprawie są ludzie, z którymi pojechałem, bo kiedy jedziesz z doświadczonymi ludźmi, z którymi się znasz, wiesz czego, mniej więcej, możesz się spodziewać, kto ma jakie oczekiwania oraz jak się zachować. Przyznam, że bardzo lubię jeździć z nowymi i niedoświadczonymi osobami, ponieważ mogę im pokazać piękny świat gór, ułatwić im dostęp do czegoś niedostępnego z ich perspektywy, zachęcić ich do dalszej wędrówki, ale również pokazać im coś zupełnie nowego oraz przełamywać kolejne bariery, których nawet wcześniej nie znali. Dla mnie to ma największą wartość. Najpiękniej jest wtedy, gdy wszyscy się dogadują, a grupa jako całość współpracuje i najzwyczajniej działa. Z tego względu bardzo mi się podobała nasza ekipa, ponieważ wiedziałem, że ona działa oraz, że miałem przed sobą prawdziwych pasjonatów gór, którzy nimi żyli i je czuli całym sobą. Nikomu nie musieliśmy tłumaczyć solidnymi argumentami, dlaczego jest warto iść na szczyt, ani po co się wysilać. Chociaż Kazbek nie jest górą wymagającą umiejętności technicznych, wspinaczkowych, czy innych, które trudno posiąść, to jednak dla mnie jest wartościowym szczytem, który zawsze miło wspominam ze względu na: ludzi, dziką przyrodę, piękne widoki i przeżycia. Można wejść na Kazbek z minimalnym przygotowaniem (niejednemu się to udało), ale o wiele lepiej jest, gdy posiadasz wiedzę, trochę doświadczenia, czy odpowiedni sprzęt, ponieważ wówczas góra staje się przyjemnością, a ty masz czas chłonąć wszystko, co cię otacza i co najważniejsze – żyć tym. W pamięci zapisało mi się mnóstwo szczegółów i szczególików, ponieważ to właśnie one tworzą całą historię, którą w przyszłości będzie miło powspominać. Kazbek przyciąga bardzo fajnych, ciekawych i przede wszystkim otwartych ludzi, czego w szczególności w dzisiejszych czasach bardzo brakuje.</div><div><br /></div><div>Prowadząc rozmowy na temat naszego wejścia oraz tego, co każdy z nas przeżył, czas upływał pozornie szybciej. Na zegarku była już godzina 17.00, ale nadal nie chciało mi się spać. Siedziałem w kuchni, bo miała swój klimat. Nawet zaczęli przychodzić inni ludzie. Pojawiła się również ukraińska, większa grupa. Mieli swój pokój na samym końcu schroniska. Oni, podobnie jak my, siedzieli tu czwarty dzień, wliczając dzisiejszą dobę. Teraz każdy miał o czym porozmawiać. Wszyscy komentowali swoje przeżycia. Po godzinie 17.00 do kuchni przyszli: Łukasz, Żaneta, Grzesiu i Agnieszka M. Żaneta zaczęła z uśmiechem opowiadać, jak to się stało, że tak nagle osłabła i wymiotowała. Przypuszczała, że to wszystko wina emocji i być może po części Diuramidu, który zażyła. Stwierdziła: „wydawało mi się, że jestem mocna, jestem hardcorem, ale jednak góra pokazała, że tak nie jest. Dosłownie padłam. Myślę, że to jest wszystko wina emocji. Jak szłam na szczyt to wszystko było OK, bo one działały, a jak tylko zaczęłam schodzić, to od razu opadłam z sił i chciało mi się rzygać”. Grzesiu również opowiedział o tym, co jego zachwyciło. Najbardziej chyba piękne widoki, wschód słońca, lodowe seraki i w ogóle możliwość przebywania w takim środowisku. Agnieszka M. i Agnieszka K. płakały ze wzruszenia, bo dla nich wejście na szczyt było ich spełnionym marzeniem. Nie miały tak dużych możliwości jak my, dlatego to samo wejście im smakowało podwójnie. Przeżyły przygodę, której być może wcześniej nigdy nie planowały, a teraz w krótkim czasie wymyśliły wysoką górę i pojechały się sprawdzić i przeżyć coś niezwykłego. O 17.15 na chwilę wyszedłem do pokoju po jedzenie. Do drzwi zapukał jakiś nowy, ale bardzo brzuchaty facet. Zapytał mnie po rosyjsku, czy umiem grać na gitarze. Instrument mieli w swoim pokoju, ale nie znaleźli nikogo, kto by potrafił na nim grać. Zastanawiałem się, kto przywiózł tego faceta i czym, ponieważ nie wyglądał na osobę, która chodzi po górach. Najzwyczajniej nie dałby rady po tych stromiznach. Później, następnego dnia dowiedziałem się, że nasz ‘SS-man’ wrócił do wioski, a ten facet jest jego następcą. Nikogo nawet nie sprawdzał, ani nie interesował się tym, kto jest w obiekcie, czy są śmieci, itp. Nasze rozmowy prowadziliśmy aż do wieczora. Powoli zmęczenie dawało się we znaki. Ustaliliśmy, że jednak zostajemy w schronisku na noc, ponieważ większość z naszej ekipy jest solidnie zmęczona i nic nie wyszłoby z naszego zejścia do zielonych, kwitnących polan na poziomie 3000 m n.p.m. Tylko umęczylibyśmy się jeszcze bardziej. Razem ustaliliśmy, że wstaniemy rano i spokojnie przygotujemy się do zejścia. Wyruszymy spokojnym krokiem tak, żeby na polanach w okolicach Altihut zrobić tylko dłuższą przerwę i dalej pójść w stronę wioski. Zejście w ciągu jednego dnia z Meteostacji do wioski Stepantsminda nie musiało być wcale męczące. Mając cały dzień na wędrówkę i podziwianie pięknych widoków, można było spokojnie dotrzeć do samej wioski. Spanie zmogło nas dosyć szybko, bo już po godzinie 19.00 spaliśmy wszyscy. Oczy kleiły się, a zmęczenie dawało o sobie znać. W nocy budziliśmy się jeszcze kilka razy, ponieważ twardy sen mieliśmy tylko do godziny 23.30. Później budziliśmy się coraz częściej. Nawet nasłuchiwałem, czy są jakieś ekipy, które wyruszą dzisiejszej nocy na górę. Być może przespałem ten moment, ponieważ nie usłyszałem nikogo krzątającego się w nocy.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbmUFYGgMiACoTTwdvRZdXD1gFbnGDdJ5Iz7Duwbk_NixLliRZsNqjADCWpqthUitMLfInQfDviI8VkQbaEinc1qO6I1T7H8o5ERYxWqv5PUelh8BYgxjPGMN6TE-SFtCEMAhoDUfjhPqx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbmUFYGgMiACoTTwdvRZdXD1gFbnGDdJ5Iz7Duwbk_NixLliRZsNqjADCWpqthUitMLfInQfDviI8VkQbaEinc1qO6I1T7H8o5ERYxWqv5PUelh8BYgxjPGMN6TE-SFtCEMAhoDUfjhPqx/w640-h426/DSC_9870.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir9tCS1FMXh-yg4gduh-B6EgCCloF5NLIpIJiUv3A5TzfbZfKm1I1buq4Z3iDsn_IuWUcHpXSHiw04rnkPYyruidf8vybWk2hM_pPAWOq7QUTo5-PVLoUtgWtZlZpSi7tunRQlDtl-PY7n/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir9tCS1FMXh-yg4gduh-B6EgCCloF5NLIpIJiUv3A5TzfbZfKm1I1buq4Z3iDsn_IuWUcHpXSHiw04rnkPYyruidf8vybWk2hM_pPAWOq7QUTo5-PVLoUtgWtZlZpSi7tunRQlDtl-PY7n/w640-h426/DSC_9886.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikSpGZW7Mss84UXIx6UkOGaeefqb7KPgVW22gRcb0HBInorje_ivVYhKBeyzAb7SXPuslA6nDDg87cJfcF4HaFv9zZNe-IkmVWaBwVEVwQXFso-kDs4O-JDvxE-GDXhzifaLQyMZdaTNNb/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikSpGZW7Mss84UXIx6UkOGaeefqb7KPgVW22gRcb0HBInorje_ivVYhKBeyzAb7SXPuslA6nDDg87cJfcF4HaFv9zZNe-IkmVWaBwVEVwQXFso-kDs4O-JDvxE-GDXhzifaLQyMZdaTNNb/w640-h426/DSC_9874.JPG" width="640" /></a></div>Jeszcze jeden rzut na Meteostację<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ POWROTU DO STEPANTSMINDA – W METEOSTACJI</b></span></div><div>Do godziny 7.00 spałem wielokrotnie przerywanym snem. Wstałem szybko, poszedłem do kuchni. Przywitał nas piękny, słoneczny dzień. Idealny do schodzenia. Dziwiło mnie tylko, że ani wczoraj, ani dzisiaj jeszcze nie spotkałem „SS-mana”. Jakby zapadł się pod ziemię. Po chwili dostrzegłem, że brzuchaty pan wychodzi z jakąś ekipą z pokoju gospodarza. Pomyślałem, że tamten facet musiał już wrócić do wioski, a ten go zastępuje. Widać, że się w ogóle nie orientował, ponieważ nie wiedział ilu ludzi ma na obiekcie, gdzie co jest. Chyba czuł się lekko zagubiony. W ogóle nie potrafił niczym zarządzić, ani skontrolować, co się dzieje dookoła. Z jego pokoju wyszło sześć osób ubranych w wysokogórskie stroje, jakby szykowali się na jakąś grubszą wyprawę. Za kilkanaście minut wszyscy wyszli gdzieś w góry, a brzuchaty gospodarz gdzieś zniknął. Tyle go widziałem. Z naszego pokoju szybko zabrałem aparat, ponieważ chciałem zrobić zdjęcia widoków dookoła, w pełnej, słonecznej pogodzie. W szczególności interesował mnie lodowiec położony poniżej, ośnieżone, sypiące się góry ponad jego poziomem oraz widoki na odległe doliny. Bardzo mi się podobało. Wyciągnąłem nawet panel słoneczny, aby podładować telefon na zewnątrz. Przed wejściem głównym mogłem wyciągnąć pełną moc. Panele, które zapewniają energię dla budynku do godziny 11.00 musiały poczekać na promienie… Zastanawiałem się, kto w taki nieprzemyślany sposób je zainstalował przed ścianą schroniska. Najlepsza pogoda zazwyczaj panowała do godziny 13.00, dlatego nie mogły pracować zbyt efektywnie… W kuchni przygotowałem półtora litra izotoników, żebym od razu miał na drogę powrotną. Dojadałem jeszcze zupy pomidorowe z makaronem. Pozbywałem się dzięki temu ciężaru oraz zyskiwałem miejsce w plecaku.</div><div><br /></div><div>Po śniadaniu zacząłem fotografować puste pomieszczenie, ponieważ teraz było najlepiej oświetlone. Pojawiła się Agnieszka K., a za niedługą chwilę Łukasz i Agnieszka M. Wszyscy zaczęli przygotowywać swoje śniadania. Ponownie wspominaliśmy nasze wczorajsze wejście i jego najpiękniejsze momenty. Oprócz dużej stromizny każdemu w pamięć zapadły morza chmur i czerwieniejące góry. Niecodziennie obserwuje się takie widoki. Czas upływał, ale nie widzieliśmy Żanety i Grzesia. Pewnie jeszcze spali. Widząc, że wszyscy z naszego pokoju jedzą teraz śniadanie, poszedłem na szybko spakować mojego za ciężkiego dziada. Mieliśmy mało miejsca w pokoju, dlatego później nie musiałbym czekać na resztę, aż każdy się spakuje. Po śniadaniu reszta ekipy również wróciła do pokoju, aby „powalczyć” z dziadem. Wszystkim pakowanie poszło szybko i sprawnie. Poszedłem jeszcze do Grzesia, ale kiedy wołałem go, w namiocie panowała zupełna cisza. Grzesiu i Żaneta poszli do namiotu ekipy ‘Bezpieczny Kazbek’, żeby porozmawiać z tamtymi ludźmi. Zostawili im nawet cztery liofilizaty i inne jedzenie, co bardzo ich ucieszyło. Grzesiowi i Żanecie powiedziałem, że nasza czwórka ze schroniska zacznie już schodzić, ponieważ zjedliśmy śniadanie i zdążyliśmy spakować nasze za ciężkie dziady. Umówiliśmy się, że po zejściu do poziomu Altuihut 3014 m n.p.m. (schronisko na zielonej polanie w pobliżu górskiego potoku) poczekamy na nich. Wówczas na polu namiotowym moglibyśmy ugotować jakieś zupy, czy inne jedzenie, podziwiając piękne widoki. Słońce świeciło bardzo mocno, a na niebie nie było ani jednej chmury. Zanim wyruszyliśmy, do kuchni przyniosłem jeszcze dwie pięciolitrowe butle z wodą. W końcu z nich korzystaliśmy codziennie.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGs7eRYVyaMu1Pxi9rqTFzzWJQoP6npBR2NLTIL4t249YeUbj9sKknLQci78xxrzaTyx50RuYX_p5yOrL0OO3uXxSIn7H7qoxMTldi-gdlmUooCSoyH_8sIXnqN93wDfXV032bOgvcawUE/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGs7eRYVyaMu1Pxi9rqTFzzWJQoP6npBR2NLTIL4t249YeUbj9sKknLQci78xxrzaTyx50RuYX_p5yOrL0OO3uXxSIn7H7qoxMTldi-gdlmUooCSoyH_8sIXnqN93wDfXV032bOgvcawUE/w400-h266/DSC_9895.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE3KrZfb2oT_rufRwq06HRZ7XIIjil5QvQ9chkC3rJeOepPBAgFjdF8_cxfgi__qPa_l6DRO5AiX2DSX9L6ljddM6lbHPRglOWH81-43mkKJtWQcPby8tOVLN4HufxmPpQ14j77VuFK9PN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE3KrZfb2oT_rufRwq06HRZ7XIIjil5QvQ9chkC3rJeOepPBAgFjdF8_cxfgi__qPa_l6DRO5AiX2DSX9L6ljddM6lbHPRglOWH81-43mkKJtWQcPby8tOVLN4HufxmPpQ14j77VuFK9PN/w400-h266/DSC_9894.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiheBxkFLON849Ad5dZw-YhVQxXQmYHbR43dYXQLXAS8TpjbSWfW64u-BADIKi9n1Mdabh23Unv4eCH1AF4gbjw0_THmy74D8bcDgSXG6eWtUsgs_XHpSXzrfAnlurPurTbG3R-oj89whfj/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiheBxkFLON849Ad5dZw-YhVQxXQmYHbR43dYXQLXAS8TpjbSWfW64u-BADIKi9n1Mdabh23Unv4eCH1AF4gbjw0_THmy74D8bcDgSXG6eWtUsgs_XHpSXzrfAnlurPurTbG3R-oj89whfj/w400-h266/DSC_9888.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj396mtLAWAv1I22HruYYIqHGcujFhwDMZ9_p_6Vc8XlljG1280Bx68GeKN1MX6qPHugmfL622oCoRo5FgO6jL396aq8N-636cuSwp89XHFPWP_BpJOp8zsM4vKxgbOwh_qzctxnkBPv7T_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj396mtLAWAv1I22HruYYIqHGcujFhwDMZ9_p_6Vc8XlljG1280Bx68GeKN1MX6qPHugmfL622oCoRo5FgO6jL396aq8N-636cuSwp89XHFPWP_BpJOp8zsM4vKxgbOwh_qzctxnkBPv7T_/w400-h266/DSC_9901.JPG" width="400" /></a></div>Pole namiotowe pod schroniskiem. Na czwartym zdjeciu, na widocznym pomniku znajduje się tablica poświęcona... Lechowi Kaczyńskiemu</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUzthTv2RKGhdP_32UbBk_Oq0xDTxpsdDPcN3xIaNyOeueU3RWn85DGwbbiZUeQrX-cI3oL6bhBG-2hEsfk3gyYVXh9Hv8q0Nu8a4z1oY67jNf8ePPFlI3vnZUOlbYmKYJG0wvybqmoCtc/"><img data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUzthTv2RKGhdP_32UbBk_Oq0xDTxpsdDPcN3xIaNyOeueU3RWn85DGwbbiZUeQrX-cI3oL6bhBG-2hEsfk3gyYVXh9Hv8q0Nu8a4z1oY67jNf8ePPFlI3vnZUOlbYmKYJG0wvybqmoCtc/w480-h640/20210629_131257.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGm3iELHfneVRtlAF2xmRVaUHFGn-B7YjlyTzn-EsjfUiu6_bVX7eM5iDRB2yIjoxn8YBx9P2OALgE2PKK5QswqoLsmTooRL-6CEOmAUa0WRwrogMAkxCC-fOFk_R5cmw-SMIboSJjN7lL/"><img data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGm3iELHfneVRtlAF2xmRVaUHFGn-B7YjlyTzn-EsjfUiu6_bVX7eM5iDRB2yIjoxn8YBx9P2OALgE2PKK5QswqoLsmTooRL-6CEOmAUa0WRwrogMAkxCC-fOFk_R5cmw-SMIboSJjN7lL/w480-h640/20210629_131240.jpg" width="480" /></a></div>Tablica pamiątkowa z bliska upamiętniająca Lecha i Marię Kaczyńskich<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>WRACAMY</b></span></div><div>Zaczęliśmy nasz powrót. Weszliśmy na ścieżkę prowadzącą do ‘Trawersu Bolszewików’, czyli zygzakowatego fragmentu szlaku prowadzącego z tej perspektywy stromo w dół, w stronę lodowca. Przy budynku, powiedziałem do wszystkich, że jeszcze zrobię kilka zdjęć dookoła tego komunistycznego schroniska. Na tle niebieskiego nieba zdjęcia wychodziły perfekcyjnie. Właśnie o taką pogodę mi chodziło. Zejście trawersem upływało nam bardzo szybko. Nie czuliśmy zmęczenia, ani bólu nóg. Szliśmy w stronę odblaskowej tyczki na skraju lodowca, która wskazywała najlepszy fragment, gdzie można na niego wejść bez ukrytych niespodzianek w postaci szczelin lub dziur. Przy takiej pogodzie aż chciało się wracać. Skoro osiągnęliśmy nasz cel, nie mieliśmy powodu, żeby przedłużać pobyt w tej „komunie”, czyli bardzo zaniedbanej Meteostacji. Idąc coraz niżej, robiłem zdjęcia budynku z dolnej perspektywy. Z trawersu wyglądał, jak długi wagon ustawiony na skałach. Komentowaliśmy również fakt, że brzuchaty facet nawet nie sprawdził kogo ma w schronisku i nie ściągał opłat za noclegi. Może i dobrze, bo za brak jakichkolwiek standardów od dziesięcioleci i za wszelkie zaniedbania nie powinien mieć tak wywindowanych cen, które nie przekładają się na jakąkolwiek poprawę standardów. Podobny stan rzeczy trwa od wielu lat. Nic się nie zmienia. Zresztą po moim śniadaniu gospodarz gdzieś zniknął wraz z sześcioosobową grupą, z którą wyszedł tylko przed główne drzwi. Więcej go nie widzieliśmy. Dzięki temu zaoszczędziliśmy 240 lari. To dużo, ponieważ na dole, we wiosce za tą cenę mogliśmy opłacić noclegi w normalnych warunkach za trzy noce dla czterech osób. Różnica zatem jest ogromna. Trzymaliśmy się prostej zasady: ‘nie rezerwujemy nic’. Wystarczy, że zejdziemy do wioski i sami znajdziemy kwaterę. Powinniśmy z łatwością coś wyszukać. Ta kwestia w ogóle mnie nie zamartwiała, bo skoro taksówkarze sami proponują dowóz w wybrane, atrakcyjne miejsca, to i znajdziemy kogoś od noclegów, lub jakąś kwaterę. Brak miejsc raczej nie groził. We wiosce nie widzieliśmy tłumów turystów. Pandemia strachu zrobiła swoje. Turystyka zamarła, a teraz – w miesiącach letnich – dopiero zaczynała nieśmiało odżywać. Z pewnością taksówkarze odczuli znacznie zmniejszoną ilość turystów. Moje zdanie jest takie: ‘nie ma co się bać, trzeba jechać’.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix9OrOK7c-MOowJGa8nsIpSV6ESCWxvb8Jxn3bO-zLkGh6f5I_nsDAto7vJecdwOrgeiXbOACpxnCCgnjiRckvSCZLPK0RYxJN5M4KEoJ0J3CMT6SL1ngK8CCZeKUURt9OFgsZyaa6lhv2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix9OrOK7c-MOowJGa8nsIpSV6ESCWxvb8Jxn3bO-zLkGh6f5I_nsDAto7vJecdwOrgeiXbOACpxnCCgnjiRckvSCZLPK0RYxJN5M4KEoJ0J3CMT6SL1ngK8CCZeKUURt9OFgsZyaa6lhv2/w640-h426/DSC_9922.JPG" width="640" /></a></div>Rozpoczynamy zejście</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyB46H03_7YRm_FEBClSAbUHp2TOTTSUQFkbHmk43-lcp3DGD8dq4o8zTrx-lwS3hc5LIrFMA8dY30nJvSOUyALp_qVJnSpMwVZ2Rox8m6uHbWkZtEhLhtMHSv1CyHo2wOmxyUe83dUIdl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyB46H03_7YRm_FEBClSAbUHp2TOTTSUQFkbHmk43-lcp3DGD8dq4o8zTrx-lwS3hc5LIrFMA8dY30nJvSOUyALp_qVJnSpMwVZ2Rox8m6uHbWkZtEhLhtMHSv1CyHo2wOmxyUe83dUIdl/w640-h426/DSC_9936.JPG" width="640" /></a></div>Meteostacja widoczna z 'Trawersu Bolszewików'<br /><br /></div><div>Za Łukaszem zaczął schodzić średniej wielkości, biały pies, który wcześniej był widziany na polu namiotowym. Podobnie, jak my, pod Meteostacją przeczekał cztery dni. Zawsze ktoś rzucił mu coś do jedzenia. Wody dookoła nie brakowało. Podobnie mały pies, którego po raz pierwszy widzieliśmy na przełęczy Arsha, a później obok naszych namiotów – on również przebywał w obrębie schroniska cztery dni. Łukasz poszedł w swoim stylu, samotnie do przodu. Pies szedł za nim. Łukasza widzieliśmy gdzieś na lodowcu, a za nim podążał biały pies. Nie próbowałem doganiać Łukasza, ponieważ wiedziałem, że mamy mnóstwo czasu. Chciałem nacieszyć się okolicą, dlatego co chwilę podziwiałem piękne góry i obserwowałem, jak zmienia się perspektywa, kiedy schodziliśmy najpierw trawersem, a później lodowcem. Pogoda ciągle trzymała „fason”. Była wręcz idealna. Szczyt Kazbeku widniał na tle czystego, błękitnego nieba. Jeśli dzisiaj wyruszył ktoś w nocy, to z pewnością miał spokojne warunki, gwarantujące mu wspaniałe widoki. Cieszyłem się jednak, że my poszliśmy zaraz po ustaniu frontu burzowego, ponieważ moim zdaniem, jakość panoram była lepsza niż dzisiejszego dnia. My mieliśmy piękne morza chmur i rzędy kłębiastych chmur w rejonie wyższych gór, ponad które wystawały ostre wierzchołki. Dodatkowo mogliśmy spojrzeć w głąb dolin. Powietrze również musiało mieć większą przejrzystość, ponieważ teraz było znacznie bardziej nagrzane, co powodowało jego zmętnienie. Dzięki temu mogliśmy podziwiać intensywnie czerwieniejące granie śnieżne. Pod względem fotograficznym nasz dzień wejścia na Kazbek wydawał się znacznie bardziej atrakcyjny.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSmDx3NrmqmZ7uf_nouYg41gimmuNomQesMFT-LpHAVKESBtcBn7IJVAdkMdDZpMoPZFqW8dfRqXi3IpW5ZvMJcRgvFhyGFm-oy4kKwrHsvuOASmXJtoik9ZBUm8Jq_H29J9ZxyWNBd1jy/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSmDx3NrmqmZ7uf_nouYg41gimmuNomQesMFT-LpHAVKESBtcBn7IJVAdkMdDZpMoPZFqW8dfRqXi3IpW5ZvMJcRgvFhyGFm-oy4kKwrHsvuOASmXJtoik9ZBUm8Jq_H29J9ZxyWNBd1jy/w640-h428/DSC_9839.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi44CtKLXEWBm2_EJDFkKWombbbXhuMikcQ6-mfDx2ADF32VgecD20bqajL8feCwU2FvIUJnWYTpIMOPev118aiQJv4-gGnWbMbWbTTfrPWQdun4Gw5DSd5upODQcnZ3PNNvtDKA1cQ0942/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi44CtKLXEWBm2_EJDFkKWombbbXhuMikcQ6-mfDx2ADF32VgecD20bqajL8feCwU2FvIUJnWYTpIMOPev118aiQJv4-gGnWbMbWbTTfrPWQdun4Gw5DSd5upODQcnZ3PNNvtDKA1cQ0942/w640-h426/DSC_9842.JPG" width="640" /></a></div>Schronisko opuszczaliśmy przy takiej pogodzie...<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DROGA PRZEZ LODOWIEC I MORENĘ BOCZNĄ, CZYLI JAK BARDZO ZMIENIŁA SIĘ DROGA W 4 DNI…</b></span></div><div>Na lodowiec weszliśmy w podobnym miejscu, gdzie szliśmy w stronę Meteostacji. Widzieliśmy lodowcowy potok, który spływał po powierzchni lodu. Teraz był znacznie szerszy i dłuższy. Jako, że nie mieliśmy płatów śniegu przed sobą, to widzieliśmy każdą szczelinę. Poszliśmy tak samo, jak na początku – kilka metrów od rozpadliny, wzdłuż niej, aż dotarliśmy na równą powierzchnię. Za dosłownie chwilę rozpoczynał się bardzo długi odcinek przez śniegi, przez który wydeptano wyraźną i prostą ścieżkę. Widzieliśmy mnóstwo ekip, które dopiero podchodziły. Skusiła je piękna pogoda. Agnieszka M. nawet powiedziała: „teraz nie wiem, czy współczuć im, czy zazdrościć”. Współczuć, bo całą męczącą trasę mają przed sobą, a zazdrościć, bo pójdą na piękny szczyt. Ja tymczasem zacząłem fotografować Kazbek z dalszej odległości oraz Meteostację, ponieważ trochę już szliśmy. Budynek wyglądał jak pudełko zapałek na tle góry. Wydawał się bardzo nisko położony. Na szczęście my mieliśmy już za sobą spanie w powojennej „komunie”. Spełniła swoje zadanie i to było dla nas najważniejsze. Weszliśmy na długi płat śniegu. Co kilka-, kilkanaście minut mijaliśmy kolejną ekipę. Ktoś za nami również zaczął schodzić. Jedną grupę tworzyli ludzie z Ukrainy, z którymi jedliśmy śniadanie dwa dni temu. Poznałem ją po dziewczynie z niebieskimi włosami. Nieco wyżej widziałem drugą ekipę opuszczającą Kazbek. My szliśmy swoim, dość powolnym krokiem, aby mieć czas na podziwianie piękna lodowca i otaczających nas powulkanicznych grani. Kiedy dotarliśmy w pobliże moreny bocznej lodowca zatrzymałem się ostatni raz, aby zrobić zdjęcia Meteostacji. Teraz patrzeliśmy na nią z dużej odległości, dlatego budynek wydawał się bardzo malutki. Jedynie Kazbek urósł w oczach, ponieważ wraz z obniżaniem wysokości, jego grań stawała się coraz wyższa.</div><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXQFVX8djLtj7QA8NYBT7H6932K6roEdtpzjGbEXsSOKh7B8xAiZ3IYhG1jSxkTwHQP8yM0ZYSwfmzp9AqYB9dRLyK3o542WzjKq058JnyBflggvoCdCgAi96bTw5Fv_fZPp4VqhOQY4jb/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXQFVX8djLtj7QA8NYBT7H6932K6roEdtpzjGbEXsSOKh7B8xAiZ3IYhG1jSxkTwHQP8yM0ZYSwfmzp9AqYB9dRLyK3o542WzjKq058JnyBflggvoCdCgAi96bTw5Fv_fZPp4VqhOQY4jb/w640-h426/DSC_9942.JPG" width="640" /></a></div><span style="text-align: center;">Wejście na lodowiec</span></div><div><div style="text-align: center;"><br /></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh16aMWHB0yU1XL2APeBxx1CEwFYw7QqP5KV3h0r7VE7qBPuBkWnR58l4k6dG8EciM8sJHg2ta2Y2-mP0N4CMX4N-P-9L1DnJ3nbWRifZwF2fAvDfVjK6dRfWVXWKOwoQ-_lmVVp7M2tskk/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh16aMWHB0yU1XL2APeBxx1CEwFYw7QqP5KV3h0r7VE7qBPuBkWnR58l4k6dG8EciM8sJHg2ta2Y2-mP0N4CMX4N-P-9L1DnJ3nbWRifZwF2fAvDfVjK6dRfWVXWKOwoQ-_lmVVp7M2tskk/w640-h426/DSC_9961.JPG" width="640" /></a></div><div>Meteostacja widziana z wejścia na lodowiec</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbCGpmRUZD0AcltyDJf48PIJ3AZCk0Xx7yHzRfMd_r9K-zF0kQGMj3eLde5aFe97ZHmPHjTFdShu799IIXuyBEWYl7udb_Hro4XkzYMdcEQ24AgZjZzAe_f61rr2i9cNeTFoIM2n-Yk74I/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbCGpmRUZD0AcltyDJf48PIJ3AZCk0Xx7yHzRfMd_r9K-zF0kQGMj3eLde5aFe97ZHmPHjTFdShu799IIXuyBEWYl7udb_Hro4XkzYMdcEQ24AgZjZzAe_f61rr2i9cNeTFoIM2n-Yk74I/w640-h426/DSC_9962.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4GMvREN2P4Nj1Qf1ZnUykv0nbfbjIHqEFgnXWud8VRzCtoRHQ6Eueh-GBkg-BreCGvL9laLC8SpkO_t1yQoZSMhhF7bQOWCt5Mj-j1PtsHWcKmsNNVLvOLwfPaojtBvnLe3hjZs_trmQo/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4GMvREN2P4Nj1Qf1ZnUykv0nbfbjIHqEFgnXWud8VRzCtoRHQ6Eueh-GBkg-BreCGvL9laLC8SpkO_t1yQoZSMhhF7bQOWCt5Mj-j1PtsHWcKmsNNVLvOLwfPaojtBvnLe3hjZs_trmQo/w640-h426/DSC_9965.JPG" width="640" /></a></div>Widok na Kazbek ze środkowej części lodowca</div><div><br /></div><div>Pomału zaczynaliśmy wchodzić na lodowo-kamienistą część. Pierwsze, co nas uderzyło, to widok długiego, ale wąskiego pasa śniegu, którym Łukasz podchodził, kiedy szliśmy na Kazbek. Płat jeszcze istniał, ale jego środek zamienił się w szeroką, polodowcową, rwącą rzekę, która wciągała fragmenty lodu i kamienie! Jeszcze cztery dni temu mogliśmy tędy iść, a teraz tamtędy płynęła rzeka! Jak szybko zachodzą tu wiele zmiany! Nie dziwiłem się już więc, że w ciągu siedmiu lat lodowiec prowadzący do plateau tak bardzo zubożał i wyraźnie przegrywał walkę ze słońcem aż do poziomu 4500 m n.p.m. Każdemu od razu wspomniała się nazwa tej części szlaku – ‘Mielenie Guana’. Zejście może nie wymagało jakichś specjalnych umiejętności, ale było niewygodne. Co chwilę kamienie ujeżdżały na lodzie wraz z nami. Każdy krok powodował lekkie poślizgi. Zejście męczyliśmy blisko pół godziny. Dodatkowo musieliśmy oceniać kierunek i przebieg właściwej drogi. Po prawej stronie widzieliśmy wielkie rozpadliny i dziury, dlatego szliśmy bardzo podobnie, jak zaproponowałem podczas wchodzenia na Kazbek. Wybraliśmy maksymalnie najwyższą lokalnie grań. Od czasu do czasu znajdowaliśmy nawet kopczyki, które wskazywały właściwą drogę. Agnieszka M. schodziła trochę wolniej, ale szliśmy naszą trójką zawsze razem, żeby wszyscy mogli bezpiecznie zejść. Poniżej wypatrzyłem również dość wielką skalistą równinę z wielkim głazem po środku. Nawet z tej odległości widziałem, że tamtędy przebiega ścieżka. Wspomniałem, że tamtędy szliśmy do góry. Wielki głaz wyróżniał się na szlaku, dlatego bardzo dobrze go zapamiętałem. Schodząc do końca lodowo-kamienistego zbocza, zwanego ‘Mieleniem Guana’, zauważyliśmy kolejne zachodzące zmiany. Teraz nie mogliśmy swobodnie przejść z czarnego lodu przysypanego żwirem na równinę pełną skał, ponieważ lodowiec kończył się postrzępionymi gzymsami odstającymi w powietrze, z kilkoma dziurami pod nim. Przez chwilę szukałem właściwej drogi zejścia do równiny, gdzie nie ma już lodu. Kiedy przyszła kolej na Agnieszkę M. widzieliśmy, że za nami schodzi inna ekipa. Jedna z tamtejszych kobiet szła szybko, dlatego Agnieszka M. czuła się poganiana przez nią. Stojąc na fragmencie lodu zawieszonym nad kilkoma dziurami, skąd wypływały lodowcowe potoki, przepuściła ją, a ona sama wycofała się dwa metry wstecz. Szybko idąca kobieta nie utrzymała równowagi, po czym spadła ze skraju wystającego gzymsu. Wpadła do jednej z niewielkich dziur. Szybko jednak podniosła się, po czym przeszła na drugą stronę. Agnieszka M. pokonała ten fragment sprawnie i bez problemów. Teraz mogliśmy zobaczyć, że pośpiech w podobnych miejscach nie jest wskazany.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijih_nt3eY4FnyuvSnHym03EpatpAXuZ8WIJgS_9WxUlLik5d_QW_m_XqbXRfvnHkmGPlXaeI2_fHO9lcNkADaJ5t-9yzin8Xp23H92wICAFNU70kWpI1n3ByfENt3GKVxzRitB1V_DMWD/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijih_nt3eY4FnyuvSnHym03EpatpAXuZ8WIJgS_9WxUlLik5d_QW_m_XqbXRfvnHkmGPlXaeI2_fHO9lcNkADaJ5t-9yzin8Xp23H92wICAFNU70kWpI1n3ByfENt3GKVxzRitB1V_DMWD/w640-h426/DSC_9969.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5k5kxsoxllof7mKiA7UeREGkYl2S-kL3g9CTkPLR4MRR_Dn75HfT-kZRyF29rjbJ6yVt8D-SlBS4s3RJTJklTTNjIbMQVG6EbIPQdqfCZEkjFpqKU4QkowLnSoH_zekCFijug4PPXe3uC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5k5kxsoxllof7mKiA7UeREGkYl2S-kL3g9CTkPLR4MRR_Dn75HfT-kZRyF29rjbJ6yVt8D-SlBS4s3RJTJklTTNjIbMQVG6EbIPQdqfCZEkjFpqKU4QkowLnSoH_zekCFijug4PPXe3uC/w640-h426/DSC_9976.JPG" width="640" /></a></div>Kolejne spojrzenie na Kazbek, sąsiednie granie i lodowiec ze skalistej części, po przekroczeniu lodowca<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>OPUSZCZAMY STREFĘ LODOWCOWĄ</b></span></div><div>Kiedy wszyscy przeszliśmy na drugą stronę, na zawsze opuściliśmy strefę lodowcową. W tym miejscu zrobiliśmy sobie krótką przerwę na izotonika i słodycze. Odtąd szliśmy po stabilnym gruncie pełnym skał i głazów narzutowych. Widzieliśmy, również kolejną wracającą ekipę, którą tym razem tworzyli Polacy. Mijaliśmy ich drugi raz, ponieważ wyprzedzaliśmy już tą ekipę na lodowcu w górnej jego części tam, gdzie prosta ścieżka prowadziła przez płat śniegu, niedaleko od ‘Trawersu Bolszewików’. Droga przez równinę była czytelna. Nie brakowało kopczyków. Kierowałem się na duży głaz, za którym zakręcały wszystkie ekipy w lewo. Obserwowałem je z miejsca naszej krótkiej przerwy. Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze niegroźne chmury. Przypominały raczej cienkie woale, które nawet dodawały uroku górom. Nie bez powodu zatrzymałem się, aby uchwycić je na zdjęciach na tle niebieskiego nieba i biało-brunatnych grani. Mieliśmy przepiękny widok. Szkoda, że inne ekipy tylko szybko schodziły, a nie podziwiały widoków. Zupełnie jakby Kazbek był tylko celem do zaliczenia, a nie do przeżywania czegoś pięknego. Mi i obu Agnieszkom przyświecał właśnie taki cel: podziwiać jak najwięcej, dawać sobie czas na wszystko, nie spieszyć się i żyć górami. Pomimo, że odbywaliśmy drogę powrotną, to ona również oferowała wiele pięknych widoków oraz przeżyć. Co chwilę dostrzegałem coś nowego. Za równiną ponownie patrzeliśmy na krzyżujące się potoki, z którymi obie Agnieszki miały problemy, żeby przekroczyć je na drugą stronę. Ja dość szybko znalazłem właściwą drogę przejścia po kamieniach, ale Agnieszki nie miały na tyle odwagi, aby przeskakiwać po nich swobodnie. Powtarzałem im, że najlepszą metodą jest stawiać pewne kroki, a wtedy wszystko pójdzie gładko. Kiedy jesteś niepewny lub zawahasz się, wtedy raczej na pewno popełnisz błąd. Agnieszki szukały przejścia raz z jednej strony, a raz z drugiej. Zaproponowałem, że wezmę ich za ciężkie dziady i przejdę z nimi na drugą stronę najszerszego potoku po kamieniach. Tak zrobiłem. Dwukrotnie, w kilku krokach, przeniosłem je na płaski teren na drugi brzeg. Teraz Agnieszki na lekko próbowały przekroczyć potok. Udało im się. Odtąd mieliśmy przyjemną i łatwą część trasy. Widzieliśmy też, że z wioski wyruszył ktoś w celach trekkingowych z małym plecakiem i w krótkich spodenkach, żeby dotrzeć do lodowca. Ilość potoków i konieczność ich przekraczania w kilku miejscach najwyraźniej wystraszyła turystę. Na tym etapie zakończył swoją wędrówkę, po czym zawrócił. Mimo wszystko zobaczył bardzo dużo, wyruszając wcześnie rano z Kazbegi.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZrqoYA6lflpmh7-7NC1texp3R8Hk7FAfUCdkO3ZLYUgCjTWSJO9VSF-q_hpsvSf_Ol-Of2aENvpuZRPIp1r5US-g_M8HhCyePuy8W3lf3TkpTmJwfzPSB_04byNIQJAxzhsoibktOuYL8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZrqoYA6lflpmh7-7NC1texp3R8Hk7FAfUCdkO3ZLYUgCjTWSJO9VSF-q_hpsvSf_Ol-Of2aENvpuZRPIp1r5US-g_M8HhCyePuy8W3lf3TkpTmJwfzPSB_04byNIQJAxzhsoibktOuYL8/w640-h426/DSC_9980.JPG" width="640" /></a> <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4jdFjfk-k2abfc5nsqvbRu-ef5NENBS7T0ji4vFchXHMdOvFKIdphWXYRyNGRiuNNaSxzE0yhYKFDKl05sivV0IrlgbBrOcVmuQ8cPK_3eFwLKW6LgPn4hSxeBbOwtiglmTkcwLPVllcP/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4jdFjfk-k2abfc5nsqvbRu-ef5NENBS7T0ji4vFchXHMdOvFKIdphWXYRyNGRiuNNaSxzE0yhYKFDKl05sivV0IrlgbBrOcVmuQ8cPK_3eFwLKW6LgPn4hSxeBbOwtiglmTkcwLPVllcP/w640-h426/DSC_9932.JPG" width="640" /></a></div></div>Opuszczamy strefę lodowcową</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>POLE NAMIOTOWE PRZY SCHRONISKU ALTIHUT</b></span></div><div>Schronisko Altihut 3014 m n.p.m. mieliśmy dosłownie na wyciągnięcie ręki. W trakcie schodzenia bardzo zakrzywioną ścieżką kilka razy schylałem się do białych kwiatków, które zaczęły się pojawiać pomiędzy kamieniami. Zrobiłem im z bliska zdjęcie, ponieważ na tle brązowych skał wyglądały przepięknie. Były wyjątkowe i przypominały mi o alpejskich widokach. Obowiązkowo musiałem wykonać foto z rudym cicikiem na tle góry Kazbek. Agnieszka K. nazwała go cicikiem wsparcia, który wskazuje nam drogę. Postawiłem go na szczycie jednego z kopczyków. Dopiero tutaj wiatr był na tyle słaby, abym mógł wykonać z nim zdjęcie. Wyżej zawsze zdmuchiwał go ze skał. W ciągu kilkunastu minut dotarliśmy do czerwonego, metalowego zbiornika. Drogą skrótową dotarliśmy na zielone pole namiotowe. Powrót z surowego skalno-lodowcowego terenu do polan pełnych kwitnących kwiatów zawsze powoduje u mnie chwilowe zmęczenie wzroku z powodu mnogości kolorów. Wzrok musi się przez dłuższą chwilę do tego przyzwyczaić. Siedząc na kamieniu w miejscu, gdzie mieliśmy rozbity namiot, zauważyliśmy, że nie stacjonowała tu ani jedna ekipa. W końcu wszyscy widząc dobrą pogodę, wyruszyli w stronę Meteostacji. My tymczasem cieszyliśmy się spokojem. Łukasz napisał mi na WhatsApp’ie, że siedzi przy schronisku. Odebrał nasze rzeczy w niebieskim worze. Podbiegłem do niego, żebyśmy razem mogli je przytaszczyć na pole namiotowe. W końcu trochę ważyły. Tutaj wyciągnęliśmy kolejne zupy, które zaczęliśmy przygotowywać. Obiad smakował podwójnie, ponieważ po udanym wejściu na szczyt, przebywając w surowym terenie, teraz mogliśmy cieszyć oczy pełnią zieleni i kwiatami mieniącymi się wieloma barwami. Mieliśmy również ciepło, co bardzo cieszyło. Teraz wspominaliśmy, jak zimno było w Meteostacji i jak zawsze wiał tam silny i porywisty wiatr. Tutaj cieszyliśmy się zupełnym spokojem. Jedyne co nas martwiło to fakt, że musieliśmy z powrotem załadować nasze plecaki rzeczami, które zostawiliśmy w schronisku. Zaskoczyłem się, gdy przepakowałem za ciężkiego dziada i nawet zostało mi miejsce, pomimo wepchnięcia w niego namiotu zajmującego sporą część miejsca. Już mi się podobało. Przełęcz prowadzącą na skalny teren wprowadzający z kolei na morenę boczną lodowca stopniowo pokrywały chmury. Agnieszka K. dorzuciła: ‘idzie popołudniowa porcja guana’. Wyciągnąłem aparat, ponieważ chmury zaczęły rozdzielać się nad przełęczą odsłaniając tylko brunatno śnieżną grań Kazbeku, bez ani kawałka niebieskiego nieba. Dodatkowo tamtędy przechodziła samotna osoba. Zrobiłem kilka artystycznych zdjęć, pokazujących wielkość tej góry. Człowiek w skali Kazbeku był taki malutki… Udało mi się wypatrzyć odpowiedni moment na zdjęcie z górą. Mając dużo czasu, postanowiliśmy odpoczywać tutaj godzinę i zaczekać na Grzesia i Żanetę. Dostałem od nich informację jeszcze w połowie drogi, że za 5 min wyruszają. Wiedzieliśmy jednak, że zebranie wszystkich rzeczy oraz spakowanie namiotu potrwa znacznie dłużej. W trakcie odpoczynku widzieliśmy, jak dwóch młodych Gruzinów pogania konia, który nie miał już siły. Co chwilę wydzierali się na niego głośnymi krzykami, żeby szedł dalej. Popychali go. Z pewnością należał do którejś agencji wysokogórskiej, która obsługuje komercyjne wyprawy na Kazbek, ponieważ szli w stronę Meteostacji. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że koń nie niósł żadnych ciężarów. Z drugiej strony można było się zastanowić, dlaczego był tak zmęczony? Być może wykonywał już drugi kurs tego dnia?... Mając ten widok przed sobą, pomyślałem, że podobnie jak w Polsce nad Morskim Okiem, tutejsze konie również muszą wykonywać bardzo ciężką pracę. Zapewnienia agencji, że konie są traktowane tak, jak należy, właśnie mogliśmy zobaczyć na własne oczy…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1ep1XILWquAaX6mYwwpGsSh_qVDz7RVSD8dWdqwXC5EnuXWSMkkC8hduYsWm0OUylKhsdNiIrj-ecjHdPMPMUGDYGikesHnB6NM-iKXD443mD1aIfUZSrpDALQ0XyoVzlzLygqOheyKC2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1ep1XILWquAaX6mYwwpGsSh_qVDz7RVSD8dWdqwXC5EnuXWSMkkC8hduYsWm0OUylKhsdNiIrj-ecjHdPMPMUGDYGikesHnB6NM-iKXD443mD1aIfUZSrpDALQ0XyoVzlzLygqOheyKC2/w640-h426/DSC_9983.JPG" width="640" /></a></div><div>Cicik wsparcia</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg27lf4S8K80kBOC-nsXtCwkvlyCYzNqFNxq9CH3zyeMq4ESm6ng0qLhyphenhyphenWp83JDuz_u7IGb-dQ2R83KXiyeXcwrhz1ONNPcB7t5OrFWz4h6MIZUGlF-5SaX1o8e0RgsKkbgUVEXR_bAzaDn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg27lf4S8K80kBOC-nsXtCwkvlyCYzNqFNxq9CH3zyeMq4ESm6ng0qLhyphenhyphenWp83JDuz_u7IGb-dQ2R83KXiyeXcwrhz1ONNPcB7t5OrFWz4h6MIZUGlF-5SaX1o8e0RgsKkbgUVEXR_bAzaDn/w640-h426/DSC_9985.JPG" width="640" /></a></div>I jeszcze z bliska</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIvTvy9PuhFE3j7jK_HlWx2GRVamb2etfEErLxRq9JrdwK22SeUS_bW4BU0OmXQe1pSlfVLNpna3qkaHxSdR6ze3TaZ56O-DviQHeSFDxjPpqK8Tb5y7qTPN213kRt54wMESvgn4vm5MXl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIvTvy9PuhFE3j7jK_HlWx2GRVamb2etfEErLxRq9JrdwK22SeUS_bW4BU0OmXQe1pSlfVLNpna3qkaHxSdR6ze3TaZ56O-DviQHeSFDxjPpqK8Tb5y7qTPN213kRt54wMESvgn4vm5MXl/w640-h426/DSC_9994.JPG" width="640" /></a></div><span style="text-align: center;">Wchodzimy w zieloną strefę</span><br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>SCHODZIMY DO STEPANTSMINDA</b></span></div><div>Po około 1h 30min oczekiwania na nich napisałem: ‘pomału będziemy wyruszać w stronę drewnianych ławek. Tam się spotkamy’. Dostałem wiadomość, że im to odpowiada. Rozpoczęliśmy więc powolne schodzenie do potoku, który mieliśmy przekroczyć drewnianą kładką. Obie Agnieszki stwierdziły, że najbardziej nie podoba im się, że muszą ponownie założyć za ciężkie dziady i tyle z nimi iść. Pomimo wyraźnie zwiększonej wagi, nie czułem, że będzie mi gorzej. Przed nami widniała tylko piękna, zielona trasa pełna kwiatów w różnych kolorach. Na pewno będzie co podziwiać. Na niebie przybywało trochę więcej chmur. Jak, to Agnieszka K. określiła: „pojawiła się porcja popołudniowego guana”. Rzeczywiście, podobnie jak podczas większości dni, po południu w rejonie Kazbeku pojawiały się coraz gęstsze chmury. Na polu namiotowym byliśmy o godzinie 12.00, a wyruszyliśmy z niego o 13.30. Skupisko szarych, kłębiastych chmur pojawiło się dokładnie jak zawsze: pomiędzy 13.00 a 14.00 godziną. Po przekroczeniu potoku czekało nas chwilowe podejście do ścieżki trawersującej zbocze lokalnej góry. Właśnie tam przechodziliśmy obok najpiękniejszego kawałka ziemi pod namiot. Płaski teren z żywo-zieloną trawą jeszcze bardziej rozkwitał niebieskimi, niskimi kwiatami. Były bardzo piękne. Szkoda tylko, że brakowało słońca do zdjęć. W tym miejscu Agnieszka M. powiedziała: „pamiętasz to miejsce, jak szliśmy do góry?”. Zdecydowanie o nim pamiętałem. Bardzo mi się tam podobało i gdybym nie przyjechał tu z grupą, właśnie te wybrałbym pod mój namiot. Wędrówka do przełęczy Arsha upływała szybko. Zatrzymałem się na chwilę, ponieważ jeszcze chciałem popatrzeć na potok z drewnianą kładką, oraz na zieloną równinę, na której stoi budynek schroniska wraz z terenem wyznaczonym na pole namiotowe. Stąd wyglądała niezwykle zielono. Poczekałem na chwilę na przebłysk słońca, aby zrobić dobre zdjęcie. Bez odpowiedniego światła nie można zrobić ciekawego ujęcia. Na przełęczy Arsha przystanęliśmy tylko na chwilę, po czym rozpoczęliśmy dalsze zejście przez zielone góry. Gdzieś w oddali zauważyliśmy owce i konie. Rododendrony nadal kwitły wzdłuż długiego zbocza. Po wyjściu ze strefy kamieni i gołoborzy, ponownie poczekałem na słońce, żeby zrobić zdjęcie na tle wysokich gór po przeciwnej stronie doliny, gdzie mieściła się Stepancmidna. Czekałem około 10 min, ale cierpliwość zawsze popłaca. Miałem swoją chwilę dla reportera. Zdążyłem wykonać zdjęcia, które mnie interesowały, ponieważ po przeciwnej stronie, na czterotysięcznikach opierały się kłębiaste chmury z płaską podstawą, rzucające bardzo ciekawy cień. Dla mnie stanowiły ciekawy motyw do fotografowania. Przechodząc dalej, wspominaliśmy wysokie, zielone, liściaste rośliny, pośród których pasło się stado koni w drodze na Kazbek. Teraz panowała cisza. Chmury gęstniały w pobliżu góry Kazbek, w tym również nad nami, ale wszędzie dalej niebo nadal cieszyło swoim błękitem. Agnieszka M. zaczęła iść trochę wolniej, ponieważ za ciężki plecak trochę ciążył, a ścieżka prowadziła jeszcze przez strome wzniesienia.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsIJ7zMhzVk3zFt5rH_Gx34WiF6lzfDtb-LudIuDpz-CrE22dipYHxTX-VFXQiGSkuJIWFmDQolc0rVSHd_FQdHIVLXXswVVWcOTHxcM5nTP-Yeu_OtwG9hLs_mWbGlq_iuKwAaQ0CHhvK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsIJ7zMhzVk3zFt5rH_Gx34WiF6lzfDtb-LudIuDpz-CrE22dipYHxTX-VFXQiGSkuJIWFmDQolc0rVSHd_FQdHIVLXXswVVWcOTHxcM5nTP-Yeu_OtwG9hLs_mWbGlq_iuKwAaQ0CHhvK/w640-h426/DSC_0003.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Niesamowity widok na Kazbek z pola namiotowego w pobliżu schroniska Altihut 3014 m n.p.m.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCVoinMMHj4wgVSYpXnjamxo8z-9I4AP2qQhFSQhFdZTfi7lqN1StSVtdG4In0gL_2H0j4JuQ4HGB9SqtgctNgcImjmLyMt99LTjvnB6CLTcn2xlNEkoI4TlINsylTzpPCFqHQ8-aUClr8/"><img data-original-height="1200" data-original-width="798" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCVoinMMHj4wgVSYpXnjamxo8z-9I4AP2qQhFSQhFdZTfi7lqN1StSVtdG4In0gL_2H0j4JuQ4HGB9SqtgctNgcImjmLyMt99LTjvnB6CLTcn2xlNEkoI4TlINsylTzpPCFqHQ8-aUClr8/w427-h640/DSC_0001.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfWBtHLgk36UyVBochlZDhR3WnWMsuCuVK83NjAG56Hk2n6gInsKCDaQPTr4Zn6842V4vv4iaeutEzPR8Pa-eQJ0-V4wahuwE1kd7DEB8kODpL_Sam9DHX0-ZB3UmU09Q3AJbBzzfJDOmg/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfWBtHLgk36UyVBochlZDhR3WnWMsuCuVK83NjAG56Hk2n6gInsKCDaQPTr4Zn6842V4vv4iaeutEzPR8Pa-eQJ0-V4wahuwE1kd7DEB8kODpL_Sam9DHX0-ZB3UmU09Q3AJbBzzfJDOmg/w427-h640/DSC_9996.JPG" width="427" /></a></div>I jeszcze inne spojrzenie</div></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Qp4kiRVScwBdrWAqi2w5Lc2HEPVrCGKLz1Z7mJ9R20GZmT16GymSHRXXjOlHw3J3PuFFCcNKQofbLYyDy66EDcwY6A_4imHG8pZXch44VZN6aeTFTdxzXM_BH0AZn4oLypfgOUhB6U8T/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Qp4kiRVScwBdrWAqi2w5Lc2HEPVrCGKLz1Z7mJ9R20GZmT16GymSHRXXjOlHw3J3PuFFCcNKQofbLYyDy66EDcwY6A_4imHG8pZXch44VZN6aeTFTdxzXM_BH0AZn4oLypfgOUhB6U8T/w640-h428/DSC_0012.JPG" width="640" /></a></div>Przygotowujemy izotoniki na polu namiotowym</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_vsq9amL8wbDp8QyojalCDiKb1oVlZJkfuXHEuRUfCNLivPoojlbtNkLwrShn2tji3u4orBDihZz4JQAsBHjob8B76t85fqM7uBgyxK69RSeZ6NFpYRVd9LqBX2nr7IAWj_HmjVpRnvM4/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_vsq9amL8wbDp8QyojalCDiKb1oVlZJkfuXHEuRUfCNLivPoojlbtNkLwrShn2tji3u4orBDihZz4JQAsBHjob8B76t85fqM7uBgyxK69RSeZ6NFpYRVd9LqBX2nr7IAWj_HmjVpRnvM4/w640-h480/20210702_125000.jpg" width="640" /></a></div>Biały pies, który szedł za Łukaszem. Tutaj odpoczywa z całą naszą grupą<br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUQOh4_v8Z5aWqjssxsG1Z2BCSwwWic-MCHIjc_qAtM5eogyE8QUrRXBEBv3PsQmJG56N2s90jFPjZIrggXne7CWak0M1qzwmb_kEnxaNcSvKt36quzzu04h4OFWK0d_CCKpJw7Nz_3HY-/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUQOh4_v8Z5aWqjssxsG1Z2BCSwwWic-MCHIjc_qAtM5eogyE8QUrRXBEBv3PsQmJG56N2s90jFPjZIrggXne7CWak0M1qzwmb_kEnxaNcSvKt36quzzu04h4OFWK0d_CCKpJw7Nz_3HY-/w640-h426/DSC_0014.JPG" width="640" /></a></div>Kładka prowadząca przez potok<br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRGPZDh4Y6pR6FEWWsS12StXLS8miF0kglXrNDJmrR1Zza_aawBWYUG2YKQyO4XHdMevqar7vlv8s14tZsAXk-WMAGiF8ANI8yijJtWlgPlDqs1K18feIyPeWkcbrRHqAQRtcicJmE0aCl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRGPZDh4Y6pR6FEWWsS12StXLS8miF0kglXrNDJmrR1Zza_aawBWYUG2YKQyO4XHdMevqar7vlv8s14tZsAXk-WMAGiF8ANI8yijJtWlgPlDqs1K18feIyPeWkcbrRHqAQRtcicJmE0aCl/w640-h426/DSC_0019.JPG" width="640" /></a></div>Opuszczamy rejon pola namiotowego i fioletowo-żółte pasy kwiatów<br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSqLKQIWs5Fvcuyoog_zC6_aZr7tU5xoIHHD3pcY60HpOH02FqT08cmH8l2-rdIpBJM_gcBtODoExDYa_K8i3czoScO2U7W0gCUsUHGVEKWT2NC9xKdwYSH5pLovk4l99m8fmZ65Db52Ue/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSqLKQIWs5Fvcuyoog_zC6_aZr7tU5xoIHHD3pcY60HpOH02FqT08cmH8l2-rdIpBJM_gcBtODoExDYa_K8i3czoScO2U7W0gCUsUHGVEKWT2NC9xKdwYSH5pLovk4l99m8fmZ65Db52Ue/w640-h426/DSC_0042.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Mbxs1Ol9h7gDjm4wBAEtyU3NZ_-ZIztFkuQP7dX32hXroZ7X5u0QbWuCfnYf5_Hxu0-977SQFIPRr-b7JmmmA2079Dct5jUJpeQ1i5atBwXUnEZR_BLVL51zb-UNhPlfcOeXw_2it96J/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0Mbxs1Ol9h7gDjm4wBAEtyU3NZ_-ZIztFkuQP7dX32hXroZ7X5u0QbWuCfnYf5_Hxu0-977SQFIPRr-b7JmmmA2079Dct5jUJpeQ1i5atBwXUnEZR_BLVL51zb-UNhPlfcOeXw_2it96J/w640-h428/DSC_0048.JPG" width="640" /></a></div>Chwila dla reportera<br /></div><div><br /></div><div>Jako, że ścieżka była bardzo czytelna aż do samego końca oraz trasa wiodła tylko i wyłącznie przez trawiaste polany, ja i Agnieszka K. poszliśmy trochę szybciej, po czym zatrzymywaliśmy się, żeby Agnieszka M. mogła do nas dorównać. Pomiędzy nami powstawał dystans nie większy niż 100 m. Mając za ciężkiego dziada na plecach, każdy z nas musiał utrzymywać minimalne tempo, aby zbytnio nas nie męczył. Z tego powodu szliśmy trochę szybszym tempem, ale co kawałek czekaliśmy na Agnieszkę M. żeby mogła wyrównać do nas i trochę odpocząć. Czasu mieliśmy dużo. W końcu przed nami widniały dwa ostatnie, zielone wzniesienia. Widzieliśmy już kościółek, liczne taksówki w jego obrębie oraz Grzesia i Żanetę. Mieli bardzo szybkie tempo schodzenia. Żanetę słyszeliśmy z daleka. Ja i Agnieszka K. zaczęliśmy schodzić jeszcze niżej, a Żaneta i Grzesiu dorównali do Agnieszki M. W oddali widzieliśmy konie. Niebo szarzało coraz bardziej. Po przeciwnej stronie doliny, za kościółkiem, powstał nawet drugi rząd niskich, strzępiastych chmur. Taki pas oznacza tylko jedno – będzie padać. Na ostatnim wzniesieniu pozostał nam do przejścia tylko niski las, a raczej gęste skupisko krzaków. Wcześniej wchodziliśmy ścieżką poprowadzoną przez najwyższą część grani. Teraz nie mogliśmy jej wypatrzyć. Wyraźny szlak prowadził przez krzaki. Może nawet lepiej, ponieważ wewnątrz zrobiło się trochę chłodniej i przyjemniej. Przechodziliśmy nawet przez skupisko krzaków o zakrzywionych pniach tuż przy ziemi. Kiedy wyszliśmy ze skupiska od razu podeszliśmy w stronę drewnianych ławek, gdzie siedział już od dłuższego czasu Łukasz z białym psem. Szedł za nim aż od Meteostacji. Tutejsze psy nas zadziwiały, ponieważ raz wchodziły przez lodowiec aż na poziom 3653 m n.p.m., a później schodziły do wioski. Że też im się chciało. Może wiedziały, że od wchodzących na Kazbek zawsze coś dostaną? Biały pies wyglądał, jakby dopiero zrzucał grubą, zimową sierść. Tak samo jak w górach robią to koziorożce alpejskie. Widać, że ten pies cały czas gdzieś się włóczy, skoro zapuszczał tak grubą sierść na zimę. Z poziomu ławek widzieliśmy Agnieszkę M., Grzesia i Żanetę. Żanetę słyszeliśmy już ze szczytu ostatniego wzniesienia. Jeszcze kilkanaście minut zajęło im przejście tego odcinka, po czym dołączyli do nas.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghJQr8Ka6BeDGOy3xeag-TPWzHgYcMM67fcAp8OlWqaxqFnuUsD6VKLXpKbeMlDVNsWLrFbVUk_vN32AXLuVluZn0JgQP6FtJskUT-L1F-qAEXFnHpFGY5m98OqQvm6kfA3nj9UZGgNqnL/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghJQr8Ka6BeDGOy3xeag-TPWzHgYcMM67fcAp8OlWqaxqFnuUsD6VKLXpKbeMlDVNsWLrFbVUk_vN32AXLuVluZn0JgQP6FtJskUT-L1F-qAEXFnHpFGY5m98OqQvm6kfA3nj9UZGgNqnL/w640-h428/DSC_0050.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinW4VVSWwkJaaxnpCgQKDPa2Vd_hckmUo7ZRr7RKYqGXPbjY5zU0yvaCAfGUaKEtvDoGiTaDMrtifWMrpNCbpD7UaVqRc68iupN7aGqD_Zq1B5KCg05jf9tHTylzQJobQTVLITTAyArz9M/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinW4VVSWwkJaaxnpCgQKDPa2Vd_hckmUo7ZRr7RKYqGXPbjY5zU0yvaCAfGUaKEtvDoGiTaDMrtifWMrpNCbpD7UaVqRc68iupN7aGqD_Zq1B5KCg05jf9tHTylzQJobQTVLITTAyArz9M/w640-h426/DSC_0055.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji1WLCB7Ga4i_e0Bx440nGvO7yPiN3IUlZQae4bQP1deg-XPzfhBVBQLxznPPp6vsirV_ViN4IOE1t7vyxDhmdpP7d7rCUTH5vjRJrJWfPZ7AE-NqN99uGXEBa2uPSEk-M0cXyPpgXUXMp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji1WLCB7Ga4i_e0Bx440nGvO7yPiN3IUlZQae4bQP1deg-XPzfhBVBQLxznPPp6vsirV_ViN4IOE1t7vyxDhmdpP7d7rCUTH5vjRJrJWfPZ7AE-NqN99uGXEBa2uPSEk-M0cXyPpgXUXMp/w640-h426/DSC_0051.JPG" width="640" /></a></div>Wracać w takich warunkach, to wielka przyjemność!<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT Z PRZYGODAMI</b></span></div><div>W końcu zasiedliśmy wszyscy razem na ławkach. Zaczęliśmy wspominać, co przeżyliśmy i jak było pięknie. Żaneta była zniesmaczona młodymi Gruzinami, którzy poganiali konia w lodowo-skalistym terenie, ponieważ tam się mijali. Koniecznie musiała o nich wspomnieć, ponieważ tak samo, jak nas ta sytuacja zbulwersowała. Wszędzie tam, gdzie zwierzęta są zaprzęgane do celów komercyjnych, do zarabiania pieniędzy, tam nigdy nie będą traktowane tak, jak należy. Nawet jeszcze nie zeszliśmy do wioski, a już pojawiały się pytania, w stylu: co dalej? Teraz poszedłem w tylko znane mi krzaki, gdzie ukryłem wielki, czerwony i ciężki wór z rzeczami, które zostawiliśmy pierwszego dnia. Wór rzeczywiście był ciężki. Grzesiu i Żaneta śmiali się na jego widok. Na szczęście, pomimo zmiennej pogody w ciągu całego tygodnia, w środku nic nie przemokło. Rozdzieliliśmy rzeczy pomiędzy naszą czwórkę, po czym zaczęliśmy je wkładać do plecaków. Zmieściły się. Teraz mogliśmy wracać. Rozpoczął padać lekki deszcz, a niebo pociemniało. Najpiękniejszy widok zrobił się w stronę kościółka. Większość gór pokrył cień, a na tle wysokich gór, po przeciwnej stronie doliny, utrzymywały się dwa rzędy chmur. W pobliżu kościółka zaświeciło słońce, tworząc niedużą plamę światła na czterotysięcznikach widocznych za nim. Powstała wyjątkowa sceneria do zdjęć. Grzesiu i Żaneta nawet poszli do kościółka go zobaczyć, oraz uzupełnić wodę. Kropelki deszczu stawały się coraz większe, ale padało spokojnie. Czasami spadały nawet kulki gradu. Próbowaliśmy złapać jakąś taksówkę, ale wszystkie kogoś wiozły lub turyści umówili się na czas, aby poczekać na nich. Grzesiu i Żaneta długo nie wracali, a deszcz pomału zamieniał się w grad, gdzie coraz częściej padały kulki do wielkości 1 cm. Wtedy zaczęli częściowo iść, a częściowo biec w naszą stronę. Kiedy do nas dotarli, opad 1 cm gradu stał się standardem, a okazjonalnie zaczęły padać kulki lodu o średnicy 2 cm. Grad przybierał na sile. Biały pies schował się pod ławkę. Grzesiu wziął do ręki trzy gradziny, po czym zrobił im zdjęcie. Teraz próbowaliśmy złapać taksówkę. Pod kościółkiem zostały tylko trzy, ale każda z nich była zajęta. Grzesiu zatrzymał ostatnią i poprosił kierowcę, żeby zadzwonił do swojego kolegi, żeby przyjechał po nas. Powiedział kierowcy: ‘call to kolega’. Po chwili dorzucił: ‘Fantastico!’. Żaneta nie mogła wytrzymać ze śmiechu, ale kierowca zrozumiał o co chodzi. Odpowiedział, że za 10 min podjedzie jego kolega. Samochód będzie miał trzy piątki na tablicy rejestracyjnej. Po tym go poznamy.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFiEopTp_mc3t1pP8PhbVMeEyMJfnlGa3nNqLkIN4sdI6de_f8u46Vnctnlb0mbmtyy1pjFOTWjcfuaanH9dCedVMRRR7w8tUJyWO81wHqfWuwc0qflbyZZXLRbZwkO6M7rkGz-UIdhnAP/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFiEopTp_mc3t1pP8PhbVMeEyMJfnlGa3nNqLkIN4sdI6de_f8u46Vnctnlb0mbmtyy1pjFOTWjcfuaanH9dCedVMRRR7w8tUJyWO81wHqfWuwc0qflbyZZXLRbZwkO6M7rkGz-UIdhnAP/w640-h426/DSC_0062.JPG" width="640" /></a></div>Wszyscy jesteśmy na ławkach - tuż przed opadami gradu</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidFEHUi0aZCizU-6UvxwJh_ZgyqShiTcAcwqrYbA3c88n2FPwDOTMEwI_gV2C6yqL2h74sGIdm9iexQRBt0dW_oLMhW_3vsJVGhavll3EgosYHZ1SPVl-GgOJNE3Qips8B9LU3vwkjr7-C/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidFEHUi0aZCizU-6UvxwJh_ZgyqShiTcAcwqrYbA3c88n2FPwDOTMEwI_gV2C6yqL2h74sGIdm9iexQRBt0dW_oLMhW_3vsJVGhavll3EgosYHZ1SPVl-GgOJNE3Qips8B9LU3vwkjr7-C/w640-h426/DSC_0060.JPG" width="640" /></a></div></div>Biały pies, który szedł z Łukaszem z Meteostacji<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwb5sQ1eCwhFb36Ft4XbQQbnwHiwZZR__cS3jlsb-Ml9PYgspE9ooKVdwpNDYJrBJG_ulbBMxg8CrideUAoT6rNhqYC6tGNM4GY00CiPuWb__nzperzeMMbLsi66xEA1zfpNk-8KWzlVqX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwb5sQ1eCwhFb36Ft4XbQQbnwHiwZZR__cS3jlsb-Ml9PYgspE9ooKVdwpNDYJrBJG_ulbBMxg8CrideUAoT6rNhqYC6tGNM4GY00CiPuWb__nzperzeMMbLsi66xEA1zfpNk-8KWzlVqX/w640-h426/DSC_0065.JPG" width="640" /></a></div><div>Jeden z najpiękniejszych widoków podczas całej wyprawy<br /></div><div><br /></div><div>Tymczasem zjeżdżał jakiś taksówkarz. Zabrał Żanetę i obie Agnieszki, a my czekaliśmy dalej w padającym deszczu i gradzie. Łukasz powiedział: „ale nam się trafiło. Na sam koniec zmokniemy”. Pomimo fatalnych warunków, mieliśmy uśmiechnięte twarze, bo przeżyliśmy wiele ciekawych rzeczy. Teraźniejsza sytuacja również była nietypowa, dlatego już miło ją komentowaliśmy. Faktycznie za 10 min przyjechał samochód z trzema piątkami. Wsiedliśmy do niego. Kierowca był zdenerwowany, ponieważ najwidoczniej został nagle oderwany sprzed telewizora. Tylko powtarzał: „bystra!, bystra!”, co znaczy ‘szybko!, szybko!’. Obficie padający deszcz, podczas wcześniejszych dni spowodował osunięcia ziemi. Gruzini zbudowali asfaltową drogę do Tsminda Sameba w 2019 roku, ale dopiero teraz tworzyli dla niej umocnienia i zabezpieczenia przeciwko osunięciom. W kilku miejscach dopiero położono pręty zbrojeniowe, aby zalać je betonem. Tym razem nie zdążyli. Ziemia rozmiękła, po czym spłynęła zboczem góry, tarasując drogę. Rozpoczęła się wielka ulewa. Kierowca nagle skręcił z asfaltowej drogi do lasu, na jakąś polną drogę i zaczął jechać przez tylko jemu znany, bardzo dziurawy teren, idealnie nadający się do wyścigów samochodowych z napędem 4x4. Kierowca dość długo skręcał raz w lewo, a raz w prawo, zjeżdżając wśród gór po bardzo skalistej drodze. Co chwilę rzucało nami w samochodzie. Okazało się, że asfaltowa droga jest zamknięta i zablokowana przez policję. Aktualna trasa przez las była jedyną, którą teraz mogli jeździć taksówkarze. Oficjalna ulica musiała być naprawiona. Kiedy zjechaliśmy do doliny, zobaczyliśmy, że rzeka spływająca z lodowca, zamieniła się w rwącą rzekę, która powoli zagarniała nawet skalistą drogę polną. Taksówkarz jechał częściowo przez wody rzeki, a za chwilę przed nami widniał prowizoryczny most z metalowych rur. Taksówkarz z naszymi dziewczynami wjechał po nich, po czym rozpoczęła się droga asfaltowa prowadząca do kościółka. Podczas naszego podjazdu, samochód ześliznął się bokiem o jedną rurę w prawo, ale również wjechał na asfalt. Pod mostem kipiała rwąca rzeka, którą ulewny deszcz dodatkowo napędzał i zwiększał jej siłę.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>TAK SZUKA SIĘ NOCLEGÓW W STEPANTSMINDA</b></span></div><div>Drogą asfaltową pojechaliśmy już bezpośrednio do centrum wioski Stepantsminda. Dziewczyny wysiadły w centrum, pod marketem SPAR. Grzesiu poprosił taksówkarza po rosyjsku, żeby mogły do nas dołączyć, skąd podjechalibyśmy do guest house „Nikoloz”. Facet wszędzie tylko poganiał charakterystycznym „bystra!, bystra!”. Gdzieś mu się ewidentnie paliło. Grzesiu powiedział: „dziewczyny, tylko się nie odzywajcie, bo facet jest mocno zdenerwowany”. Kierowca nie wiedział gdzie to jest, dlatego Grzesiu szybko wyszukał adres z nazwą ulicy i numerem. Taksówkarz nie mógł rozpoznać tego miejsca, ponieważ ciągle używaliśmy nazwy „Nikolas Guest House”. Kiedy dojechaliśmy do ulicy Kostava’s Turn nr 2, kierowca powiedział, że to tutaj. Kiedy zobaczył to miejsce powiedział: „a Nikoloz, a nie Nikolas Guest House!”. Źle wymawialiśmy tę nazwę, dlatego taksówkarz nie mógł skojarzyć o co nam chodzi. Trochę się dziwiliśmy, bo miejsce wyglądało jak zacofana wioska z zaniedbanymi, kamiennymi domami, z przynajmniej 50-letnimi, starymi, stalowymi bramami, przez które nic nie widać. Dom o tym numerze nie wyglądał za ciekawie, bo z zewnątrz wyglądał na szarą bryłę z ciemnoszarą bramą, którą w Polsce montowało się w okolicach 1970 roku. Szybko została okrzyknięta ‘komunistyczną bramą’. Tutaj wszystko było komunistyczne, radzieckie, bolszewickie, itp. Równie szybko wzięliśmy nasze plecaki i zapłaciliśmy taksówkarzowi 50 lari. Deszcz jeszcze padał, ale już nie tak intensywnie. Z tyłu domu, po stronie ulicy widniał mały napis „Nikoloz Guest House”. Grzesiu powiedział do mnie: „Michał zadzwoń na domofon”. Ja odpowiedziałem: „ale tu nie ma domofonu, wbijamy na chatę!”. Tak też zrobiłem. Uchyliłem pewnym ruchem ‘komunistyczną bramę’, a przed domem stała młoda dziewczyna. Była totalnie zdziwiona. Od razu zapytałem, czy są wolne miejsca i czy mają noclegi dla sześciu osób. Zaskoczona niespodziewaną sytuacją, wyglądała jak w reklamie Powerade sprzed kilkunastu lat, kiedy to rowerzysta ścigał się z gepardem po wypiciu tego napoju: „yyyyyyy, dobrze, że mi łańcuch nie spadł”. Kto pamięta, ten wie o co chodzi. Po chwili próby ogarnięcia co się stało, zawołała swoją mamę. Mama od razu załapała, przez co zaprowadziła nas piętro przez balkon. Powiedziała do swojego męża w domu, że przyszło sześciu alpinistów. Zaproponowała, żebyśmy się rozgościli. Guest house akurat miał trzy, dwuosobowe pokoje, z czego w dwóch z nich można było dostawić trzecie miejsce do spania. Kobieta bardzo się ucieszyła, ponieważ mówiła, że nie ma turystów, ponieważ wszyscy wystraszyli się COVID-a. My tym czasem spadliśmy jej „z nieba”. Próbowała szybko przygotować jeden pokój, ponieważ dwa większe były już przygotowane. Wtedy jej powiedziałem, żeby się nie spieszyła, bo mamy czas, nie pali się nam do niczego. Na booking.com ten guest house miał nadzwyczaj wysokie oceny, bo aż 9,6/10.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj9Sp6z2JhJ2UVt-R14ITnQf55RpogZhE1QQ_NHYQqiAeaT45mUm833uG1Fqp7PaRagcijWwB94fUKrOuaxb9PNyNwXlIDRGT4Hrmq9Lja2LlN2RxJ-q_TaiPmkECpPXG8Qv3-HofzdK8-/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj9Sp6z2JhJ2UVt-R14ITnQf55RpogZhE1QQ_NHYQqiAeaT45mUm833uG1Fqp7PaRagcijWwB94fUKrOuaxb9PNyNwXlIDRGT4Hrmq9Lja2LlN2RxJ-q_TaiPmkECpPXG8Qv3-HofzdK8-/w640-h426/DSC_0087.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_W3M8rEtRKUVD336sP6zCpufPaBlcLisCYEwr2TyuZLR0dwpggfFfGBsjXHNRdMENbiNnBxsqDqykkYu7i8SGni9Iu9g0GiUDAg_tod3p2G_gycIV-sdi3QZ1Vl3pNWGcqBK7Lj1_m32a/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_W3M8rEtRKUVD336sP6zCpufPaBlcLisCYEwr2TyuZLR0dwpggfFfGBsjXHNRdMENbiNnBxsqDqykkYu7i8SGni9Iu9g0GiUDAg_tod3p2G_gycIV-sdi3QZ1Vl3pNWGcqBK7Lj1_m32a/w640-h428/DSC_0090.JPG" width="640" /></a></div>Jesteśmy we wiosce Stepantsminda i widok z balkonu naszego guest house'a<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBDxrV1s4X-Yoon3w1mA5XwMcQYo9NvQMreOlfdsuUcEPEV-VL9C3tCBXQssqlQ0cIY0emVX2XbZ_vmc6Zw9M88GaUIOEohyphenhyphenWiLX6i_UvWx3I1Z2QUoXKaMxAQ2ENgDS6DcEEMlxTgJEN9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBDxrV1s4X-Yoon3w1mA5XwMcQYo9NvQMreOlfdsuUcEPEV-VL9C3tCBXQssqlQ0cIY0emVX2XbZ_vmc6Zw9M88GaUIOEohyphenhyphenWiLX6i_UvWx3I1Z2QUoXKaMxAQ2ENgDS6DcEEMlxTgJEN9/w640-h426/DSC_0102.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAbbB_6vuK7X4ImTCl_Q_p9MHsXpYeYOA14n3GFe8GISgwR57fFuc6Rp4-VWFFNbi-FIiAMAIi-VLi5FHIMontubTrUYdngcWPcU5ierPBPNfS5zSxwhT21J7HaGkroln83bZYNucn4GUH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAbbB_6vuK7X4ImTCl_Q_p9MHsXpYeYOA14n3GFe8GISgwR57fFuc6Rp4-VWFFNbi-FIiAMAIi-VLi5FHIMontubTrUYdngcWPcU5ierPBPNfS5zSxwhT21J7HaGkroln83bZYNucn4GUH/w640-h426/DSC_0094.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAMqM_FBxF9BGGWSiNW-FVa7KJudYb7M20ZEzs-icwVu6ywP-LUCuzeIRwBePcbgRUx0LtzmABtXfBZI-jar-U50eM03C-Fii3mFGYsH3dBFS5nv5bVKRRf4NYaRfypXcdNPYPHrIbAEEv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAMqM_FBxF9BGGWSiNW-FVa7KJudYb7M20ZEzs-icwVu6ywP-LUCuzeIRwBePcbgRUx0LtzmABtXfBZI-jar-U50eM03C-Fii3mFGYsH3dBFS5nv5bVKRRf4NYaRfypXcdNPYPHrIbAEEv/w640-h426/DSC_0717.JPG" width="640" /></a></div>Pokoje są bardzo czyste</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoBzLLiG3zIn6-Q1VDjG0zY-sB_KYEXsLi6sGFNV6s3O-k39Ewo6Z4KNX4yOvNlsAFAZrM1ntzIkW0syxQcplb6SDBppNedJBCQDTwHRlzhfRmdBfMzG4toz__eP7xUvR_zUMCKKqYspcX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoBzLLiG3zIn6-Q1VDjG0zY-sB_KYEXsLi6sGFNV6s3O-k39Ewo6Z4KNX4yOvNlsAFAZrM1ntzIkW0syxQcplb6SDBppNedJBCQDTwHRlzhfRmdBfMzG4toz__eP7xUvR_zUMCKKqYspcX/w400-h266/DSC_0117.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNuiuzM9MGP2E8_E9Qy-nYbUkuI2piZaSPBP0QZBzg9urcWs4g-Yl7RHc9IF1c-8Ar_kH64Wtw4c2D716u3cn32lfmGd7hR7j0FJGZRH1Otjv7OUR3O6sKY9vVJ6LOrWnwhL8yN07tTbWd/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNuiuzM9MGP2E8_E9Qy-nYbUkuI2piZaSPBP0QZBzg9urcWs4g-Yl7RHc9IF1c-8Ar_kH64Wtw4c2D716u3cn32lfmGd7hR7j0FJGZRH1Otjv7OUR3O6sKY9vVJ6LOrWnwhL8yN07tTbWd/w400-h266/DSC_0109.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKKydekwPk2mauNFyu0SFsjy88pLaBKPF4vQNtWqF4noM6whXjR1ni8vVnCMlbz4ikRyoOI9tAlX6WAI46HUusTczu00tIYqjfmS51weCFINCDEo8L7-mPzNqygSDKvryrT9itr-rRAuSY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKKydekwPk2mauNFyu0SFsjy88pLaBKPF4vQNtWqF4noM6whXjR1ni8vVnCMlbz4ikRyoOI9tAlX6WAI46HUusTczu00tIYqjfmS51weCFINCDEo8L7-mPzNqygSDKvryrT9itr-rRAuSY/w400-h266/DSC_0105.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyyo5UXDS4HY4_CeWai_YGsaOqVBKol1r4wIq15EjKXDElF4j9c275c5Yq7za5kQADC81mG1VSDl5Zi8dqSs52NQAsSFHsDxiQvlMP7qxOD4hU5nRzE500wf8IcnnfCpSXE1jnsugT-5QE/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyyo5UXDS4HY4_CeWai_YGsaOqVBKol1r4wIq15EjKXDElF4j9c275c5Yq7za5kQADC81mG1VSDl5Zi8dqSs52NQAsSFHsDxiQvlMP7qxOD4hU5nRzE500wf8IcnnfCpSXE1jnsugT-5QE/w400-h266/DSC_0120.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Tutejsze guest house'y mają domowy klimat</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJvVTwi_M8URYuyhMDimkVQh8dOGOH2Mae-ebm5GnAn24OgLLjFiF1-amdPuvy1QR_yT45b9J-PsAKllkhX3NgS6_puCzA3RKn8gwoyUKB95_nuNwjpffFnK7RAc3RROJxRmlXZW29X2Vb/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJvVTwi_M8URYuyhMDimkVQh8dOGOH2Mae-ebm5GnAn24OgLLjFiF1-amdPuvy1QR_yT45b9J-PsAKllkhX3NgS6_puCzA3RKn8gwoyUKB95_nuNwjpffFnK7RAc3RROJxRmlXZW29X2Vb/w640-h426/DSC_0128.JPG" width="640" /></a></div>We wiosce Stepantsminda</div><div><br /></div><div>Od początku spodobało mi się nasze miejsce, ponieważ miało prawdziwie domowy, a nie hotelowy charakter. W Gruzji najczęściej można trafić na właśnie takie noclegi, dlatego wiedziałem, czego mam oczekiwać. Ocena była jak najbardziej słuszna, ponieważ pokoje były bardzo czyste, zadbane, a łazienka wyglądała na nowoczesną i posprzątaną. Niczego nie brakowało. Nawet dostaliśmy po dwa ręczniki. a w pomieszczeniu z kanapą, fotelami i pianinem, do dyspozycji mieliśmy wodę źródlaną, kubki, kawę i herbatę. Każdy z nas marzył o łazience, ponieważ nie myliśmy się od tygodnia. Jak to Agnieszka M. wielokrotnie powtarzała: ‘pachnęliśmy szczęściem’. Trudno zadbać o higienę w surowym i zimnym klimacie panującym w rejonie Meteostacji, gdzie ciągle wieje porywisty wiatr. Ja poczekałem do samego końca, aż wszyscy skorzystają z łazienki. W oczekiwaniu na swoją kolej, rozmawialiśmy o naszej wyprawie i wspominaliśmy to, co przeżyliśmy do tej pory. Agnieszce K. spodobała się moja rozmowa z Grzesiem: „Michał zadzwoń na domofon”. Ja odpowiedziałem: „ale tu nie ma domofonu, wbijamy na chatę!”. Teraz ciągle wspominała tę sytuację. Grzesiu tymczasem próbował dogadać się po rosyjsku z matką córki, która nas przywitała. Przedstawiał nas, każdego z osobna. Dowiedzieliśmy się, że matka nazywa się Lela, a imię córki było jakieś dziwne, trudne do zapamiętania. Szybko podchwyciliśmy, że było bardzo podobne do polskiego słowa… „guano”, ale na pewno nie było w nim litery ‘u’. Nasze skojarzenia były coraz to lepsze. Kobieta miała w pobliżu schodów prowadzących na balkon kran z wodą źródlaną. W końcu mieszkała w górach, więc nie powinno to nikogo dziwić. Kiedy kończyła nam się woda, mieliśmy ją uzupełniać z tamtego kranu. Przez blisko dwie godziny wspominaliśmy najpiękniejsze przeżycia z całej naszej wyprawy. Teraz mogliśmy powiedzieć, że zeszliśmy z gór bezpiecznie i jesteśmy cali. Wspominaliśmy nasze ‘kabany’ Tarczyński, którymi każdy się już objadł, izotoniki, bakalie, czy radzieckie liofilizaty i makaron z Meteostacji. W międzyczasie przez okno w pokoju zauważyłem żółto-rudego kota, który szedł w naszą stronę po dachu. Przed drzwiami balkonowymi postawiłem rudego cicika. W końcu sierściaty kot powinien podejść do sierściatego cicika. Tak też się stało. Później pogłaskałem kota, a on wszedł za mną do domu. Agnieszka K. postanowiła nakarmić go, bo widziała, że jest bardzo głodny. Kiedy wyjęła jeden kabanos Tarczyński, kot od razu rzucił się na niego tak, że Agnieszka się wystraszyła. Podrapał ją. Od tego momentu chodził za nią do pokoju i cały czas opierał się na komodzie, bo dobrze wiedział, gdzie znajdzie kolejne ‘kabany’. Jako, że każdemu kabanosy się przejadły, ponieważ na wyprawę wzięliśmy ich po kilka paczek, toteż kot miał prawdziwą wyżerkę. Stopniowo każdy z nas pozbywał się ostatniej paczki wysuszonych kiełbasek. Kot bardzo mnie polubił. Kiedy siadałem, zawsze zasypiał przy mojej nodze. Zrobiłem mu nawet artystyczne zdjęcia z cicikami. Grzesiu marzył już o gruzińskim jedzeniu, dlatego zaproponował wyjście do restauracji, gdy już wszyscy się umyją. Wszystkim podłapali ten pomysł, ponieważ chcieliśmy zjeść normalny obiad, a nie odgrzewane suszonki i bakalie, którymi żywiliśmy się przez tydzień. Próbowaliśmy ogarnąć nazwy takie, jak: chakapuli lamb, chaczapuri, chaczapuri adżaruli, czy chinkali i co to w ogóle oznacza. Grzesiu i Żaneta trochę poczytali o gruzińskiej kuchni na telefonie, dlatego mieli już jakieś pojęcie, co można zamówić.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif_-8fCG2nW6xGt3P9_yuTo_hOP3-a8X8h0xzEBDPJkQt-YcrBK7XEbRzc-QVDCzWq_jnJhtBa_xUheF6zgA_r2gXOCEdgvrlwf4XKcoBFnOswkNqLTV7W1yLbBWijGAD0sXzFA9UfkgM1/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif_-8fCG2nW6xGt3P9_yuTo_hOP3-a8X8h0xzEBDPJkQt-YcrBK7XEbRzc-QVDCzWq_jnJhtBa_xUheF6zgA_r2gXOCEdgvrlwf4XKcoBFnOswkNqLTV7W1yLbBWijGAD0sXzFA9UfkgM1/w640-h426/DSC_0076.JPG" width="640" /></a></div>Kot z cicikami<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>WYJŚCIE DO RESTAURACJI, CZYLI TO, CZEGO NIE POWIEDZĄ CI W TELEWIZJI</b></span></div><div>Teraz szukaliśmy restauracji, gdzie można by było coś zjeść. Grzesiu znalazł jakąś wysoko polecaną restaurację. Widząc jednak, że ma hotelowy klimat i wystrój na bogato, nawet tam nie zachodziliśmy. Raczej szukaliśmy czegoś prostego, swojskiego, w naszym klimacie. Teraz musieliśmy przypomnieć sobie o czymś takim, jak obostrzenia. Zastanawialiśmy, jakie mają w Gruzji i gdzie trzeba stosować maseczki. Na Kazbeku całkowicie zapomnieliśmy o pandemii strachu. Na szczęście restauracja miała taras na piętrze, dlatego od razu zajęliśmy tam miejsca. Cały pobyt w restauracji był dla nas komedią. Po raz kolejny ujawniło się lenistwo Gruzinów. Nie wiedzieliśmy, czy menu ktoś nam przyniesie, czy samemu trzeba zamówić coś przy kasie. Po dłuższej chwili zeszliśmy do kasy, ponieważ nic się nie działo. Zabraliśmy menu, po czym wybraliśmy z listy chakapuli lamb. Grzesiu był przekonany, że to jest zapiekany placek nadziewany serem w kształcie pizzy, dlatego wszyscy poszli w jego ślady. W międzyczasie kupiliśmy Coca-Colę z lodówki, bo tutaj kosztowała zaledwie 1,80 lari, co dawało cenę 2.50 zł za 0,5l. Od razu kupiłem dwie. W marketach była jeszcze tańsza, bo kosztowała 1,50 lari, co dawało cenę 2,08 zł. Szybko mieliśmy powód do śmiechu, ponieważ obserwowaliśmy pracę kelnerki. Totalnie nie ogarniała zamówień, stolików, ani do kogo co miało trafić. Sama gubiła się we wszystkim. Kiedy poszliśmy po menu ta sama kelnerka jeszcze do kogoś powiedziała podniesionym głosem: ‘dlaczego nie zamawiasz!’. Od razu poczuliśmy prawdziwy klimat Gruzji.</div><div><br /></div><div>Kiedy kelnerka przyniosła nasze danie pod tytułem chakapuli lamb, wszyscy zdziwiliśmy się, że dostaliśmy zupę z kawałkami mięsa, a nie zapiekany placek z serem. Są dwa dania, które mają bardzo podobną nazwę, a my wybraliśmy nie tą co trzeba. Zupa mi smakowała, ale każdy zwrócił uwagę, że w zupie było więcej kości niż jagnięciny. Mięso nawet nie zostało obrobione z kości. Tutaj, między innymi dopatrzyliśmy się lenistwa Gruzinów. Po zjedzeniu zupy poszliśmy po drugie zamówienie, żeby poprawić zupę czymś bardziej treściwym. Łukasz dorzucił „do pieca” chaczapuri megruli (placek zapiekany z serem wyglądający jak pizza), Agnieszka K. również to samo, a Grzesiu chaczpuri adżaruli (placek zapiekany w kształcie oka, z rozbitym jajkiem na środku). Kiedy zauważył kelnerkę przynoszącą to danie, poprosił, żeby jajko nie było surowe tylko choć przez dwie minuty przysmażane. W końcu wszyscy doczekali się swoich dań. Ja nie zamawiałem nic więcej, ponieważ widziałem, jakie dania są duże, a ja nie czułem już głodu. Agnieszka K. zjadła tylko połowę swojego chaczapuri megruli, po czym resztę rozdała pomiędzy naszą ekipę. Zjadłem dwa kawałki tego placka. Smakowało jak grube ciasto pizzy, na którym rozlano dużo sera górskiego (w Polsce powiedzielibyśmy oscypek). Bardzo smakowało mi chaczapuri megruli, ale na jedną osobę placek jest za duży, a ser może być zbyt słony, aby zjeść go tyle na raz. Później Łukasz, Grzesiu i chyba Agnieszka M. zamówiły półlitrowe piwo. Kolejna część komedii rozpoczęła się, gdy przyszło nam zapłacić za zamówione dania. Dla kasjerki zadanie okazało się zbyt trudne. Pomimo, że zapisywała w zeszycie co zamawiamy, to w międzyczasie zamieniła ją inna kobieta (prawdopodobnie szefowa). Nie mogła się doliczyć, co kto zamówił i w jakiej ilości. Raz coś przekreślała, raz dopisywała, a raz dopytywała, kto z nas zamawiał jakie danie i ile butelek Coca-Coli. Mieliśmy wielki ubaw, gdy próbowały się doliczyć, ile trzeba zapłacić. Za nami utworzyła się kolejka nowych klientów, którzy chcieli coś zamówić. Grzesiu tylko powiedział do nich: „powodzenia!”. Nawet wyjście do restauracji dostarczyło nam wielu wrażeń i powodów do śmiechu. Było ciekawie. W każdym razie jedzenie nam smakowało. Nie mogliśmy się przyczepić do niczego poza zbyt dużą ilością kości w zupie.</div><div><br /></div><div>Po obfitym obiedzie, wróciliśmy do kwatery. Z balkonu obserwowaliśmy jeszcze płonący, niczym wybuch wulkanu Kazbek. Gdyby ktoś z National Geographics teraz zrobił zdjęcie, z pewnością wygrałby niejeden konkurs fotograficzny. Tak niecodzienne widowisko nie zdarza się często... Grzesiu i Żaneta postanowili, że zostaną tylko na jedną noc, po czym pojadą do Tbilisi. Nasza czwórka chciała zostać w Stepantsminda do samego końca przez kolejne trzy dni, ponieważ wybraliśmy jeszcze Dolinę Truso, Dolinę Juty oraz wodospady Gveleti do zobaczenia. Chcieliśmy również poznać tutejszą okolicę. Zobaczyć jak żyją mieszkańcy, jak wyglądają inne, kamienne domy, czy pochodzić po lokalnych wzniesieniach z widokiem na wioskę. Mieliśmy co robić. Nasze rozmowy trwały aż do 1.15 w nocy. Widząc, że dobrze nam się rozmawia, pani gospodarz przyniosła cały dzbanek własno robionego wina o godzinie 23.00. Zaskoczyła nas tym gestem. To było bardzo miłe z jej strony. Po długim wieczorze poszliśmy spać, ponieważ wiedzieliśmy, że rano musimy wstać. Zaplanowaliśmy Dolinę Truso, o której już każdy nas choć trochę słyszał i marzył. Jedynym minusem kwatery był fakt, że po zachodzie słońca przez uchylone okno do pokoju wlatywało mnóstwo ciem, które z racji swoich rozmiarów dość głośno obijają się o sufit lub ściany. Nie jest to jednak wina obiektu, a raczej położenia całej wioski. Ćmy można było spotkać wszędzie wieczorową i nocną porą. Są czymś zupełnie normalnym. W końcu te nocne motyle nie gryzą. Po zgaszeniu światła trzepotanie skrzydełkami lub obijanie o sufit ustaje.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCEOp3oT6YQiLIjTLIR2_K1oRXiobM5HQYsQKDHXuCbbrOa0MCA1FpGRB-1FUbRewneMxjASkbidxmElyiSQ5aquvgrEFaIKqfSF0CtuwoCYegG3OIsb72ACIWiV2NTmLFt-qUtaCZd5e_/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCEOp3oT6YQiLIjTLIR2_K1oRXiobM5HQYsQKDHXuCbbrOa0MCA1FpGRB-1FUbRewneMxjASkbidxmElyiSQ5aquvgrEFaIKqfSF0CtuwoCYegG3OIsb72ACIWiV2NTmLFt-qUtaCZd5e_/w427-h640/DSC_0071.JPG" width="427" /></a></div>Kazbek niczym wybuchający wulkan...</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVsYXGoYJ6GilT-JFJneGiHxFz7VwTQs7iDHR2OEzFhUgb3p_wOrUO5WjjY1gzBTPMtq3BOI-MUz9vz-C4iZosPGmicE9RjAOLS6NhAJMrfB-NGec_vg71G5xOJoSzIFin40G_4cyMUPKL/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVsYXGoYJ6GilT-JFJneGiHxFz7VwTQs7iDHR2OEzFhUgb3p_wOrUO5WjjY1gzBTPMtq3BOI-MUz9vz-C4iZosPGmicE9RjAOLS6NhAJMrfB-NGec_vg71G5xOJoSzIFin40G_4cyMUPKL/w640-h426/DSC_0067.JPG" width="640" /></a></div>I jeszcze jedno spojrzenie<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PODSUMOWANIE</b></span></div><div>Góra Kazbek może być dla jednych wspaniałym przeżyciem, a dla innych może być uważana za górę łatwą, nieatrakcyjną. Wszystko zależy od twojego podejścia, jakie masz doświadczenie oraz czego oczekujesz od wyjazdu górskiego. Chociaż byłem na trudniejszych górach, to Kazbek zawsze sobie cenię ze względu na niezwykłą przyrodę, stosunkową dzikość, brak tłumów oraz… gruziński, specyficzny charakter tego szczytu. W Alpach nie ma niczego podobnego, co mogłoby przypominać Kazbek, dlatego tym bardziej jest on dla mnie atrakcyjny. W górach nie szukam adrenaliny i coraz trudniejszych przejść, gdzie najlepiej ryzykuje się życiem. Raczej w górach pociągają mnie wspaniałe widoki ze szczytu, ludzie, z którymi mogę przeżywać całą wyprawę, niepowtarzalna przyroda, piękna, alpejska roślinność, możliwość przebywania ponad poziomem chmur kłębiastych i spotkania z różnymi zwierzętami (nie ważne czy dzikie, czy udomowione) oraz różnorodność krajobrazu. Wszystkie te elementy dostarcza mi Kazbek, dlatego uważam tę górę za wyjątkową. Może dla ciebie wyjazd na ten szczyt nawet nie będzie mógł być nazwany wyprawą, bo uważasz, że wyprawy zaczynają się od 6000, 7000 lub 8000 m n.p.m. Dla mnie wyprawa to każdy wyjazd w góry, gdzie „targam” jak wielbłąd ‘za ciężkiego dziada’ na plecach, czuję wysiłek fizyczny, śpię w namiocie i przebywam w nich, ciągle zmieniając miejsce noclegu przez przynajmniej kilka dni. Każdy ma inne podejście, dlatego nie mówię, że to jest jedyna słuszna definicja. Nie. Ja tak odbieram góry i określiłem, co jest w nich dla mnie najważniejsze. Stąd dla mnie Kazbek zdecydowanie należy do gór wyprawowych, ponieważ spełnia wszystkie moje kryteria. Jeśli myślisz, że góra Kazbek jest łatwa, może musisz popracować nad pokorą, ponieważ znacznie się zmieniła. Teraz wymaga dobrej orientacji w terenie, ponieważ dwukrotnie trzeba iść przez morenę boczną lodowca, gdzie trasa nie jest jasna oraz na szlaku znajduje się mnóstwo ukrytych szczelin. Trzeba być czujnym i uważnym. Dodatkowo jest wymagana dobra kondycja fizyczna, ponieważ duże stromizny powyżej 4600 m n.p.m. potrafią zmęczyć nawet zawodowych przewodników górskich.</div><div><br /></div><div>Każde góry darzę szacunkiem i nigdy nie myślę o nich w kategorii „łatwe”. Na każdej z nich może coś się stać. Od zawsze uważam, że najcenniejsze jest doświadczenie, zgromadzona praktyczna wiedza w terenie, uwaga, koncentracja i przede wszystkim traktowanie drogi zejściowej jako kolejny etap całej wyprawy. Na Kazbeku również giną ludzie, ale najczęściej z ich własnej winy, nieznajomości tematów pogody przez przynajmniej jednego członka całej ekipy, czy przez zbyt słabe przygotowanie kondycyjne lub sprzętowe. Nie raz słyszę, że pogoda zmienia się nagle lub zabrakło widoczności z powodu mgieł. O ile same zjawiska mogą pojawić się dość nagle w kilkanaście minut, to zawsze trzeba pamiętać, że chmury oraz ich przemiany, zapowiedzą nam nadchodzące niekorzystne zjawiska pogodowe nawet na kilkanaście godzin przed ich powstaniem. Warto dlatego mieć jedną osobę w zespole, która będzie potrafiła rozpoznawać wszelkie zmiany na niebie. Bezpieczeństwo można znacznie podnieść poprzez świadome podejmowanie decyzji wynikające z analizy danych, które do ciebie napływają. Warto więc rozmawiać z innymi ludźmi oraz wymieniać jak najwięcej doświadczeń i spostrzeżeń. Każda wiedza się przyda. Jeśli jesteś fanem przyrody i wspaniałych widoków, a gór nie traktujesz jako kolejny cel do zaliczenia, to Kazbek zapewni ci wrażenia „z górnej półki”. Jasne, że jest wiele wyższych i trudniejszych gór, ale na jakąkolwiek górę uda mi się jeszcze wejść w przyszłości, to Kazbek będzie dla mnie zawsze jednym z najpiękniejszych szczytów jakie kiedykolwiek odwiedziłem. Uważam, że ma bardzo ciekawą pod względem widokowym i fotograficznym drogę. Jest urozmaicona z bogatą przyrodą, często można trafić na stada zwierząt hodowlanych, które przebywają na dużych wysokościach (krowy, konie, owce), podziwiać pięknie kwitnące kwiaty w różnych kolorach, cieszyć się sielankową atmosferą, zieloną, ‘zamszową’ trawą, a później w krótkiej chwili przejść do zupełnie innego, surowego, zimowego świata lodowców i śniegu. Jeśli lubisz dużą zmienność warunków, to Kazbek jest właśnie dla ciebie.</div><div><br /></div><div>A dlaczego nie zazdroszczę innym ludziom wyższych i odleglejszych gór? Dlatego, że od kilkunastu lat wiem, że największą radość będziesz miał tylko wtedy, gdy swoje osiągnięcia będziesz porównywać do swoich poprzednich. Wtedy zauważysz swój, a nie czyjś rozwój i to zapewni ci radość, szczęście i powód do dalszego rozwoju. Nawet w Biblii jest taki ciekawy werset, w Liście do Galatów 6:4: „Niech każdy sprawdza swoje własne postępowanie, a wtedy będzie miał powód do radości ze względu na samego siebie, a nie w porównaniu z kimś innym”. Brzmi bardzo znajomo, no nie? Właśnie tej zasady trzymam się zawsze, stąd moja radość jest ogromna. Jasne, że od nas są setki tysięcy ludzi, którzy osiągnęli więcej, bo np. mają większe możliwości, ale dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Liczy się to, co ty sam dla siebie wyciągniesz z każdej wyprawy i czy zrealizowałeś to, co założyłeś sobie na początku. Zazwyczaj udaje mi się zrobić więcej niż zakładam, dlatego zawsze mam wielki powód do radości. Tym bardziej, kiedy grupa nieznanych sobie wcześniej ludzi tworzy bardzo zgraną ekipę, przeżywającą przygodę w podobny sposób. Ta wyprawa dała mi jeszcze jeden powód do radości, ponieważ nie tylko spotkałem ciekawych ludzi pełnych pokory, ale również mogłem rozwinąć się pod względem fotograficznym. Kiedy porównuję swoje zdjęcia z 2014 roku z tej samej góry, a te zrobione teraz, w 2021 roku, widzę przeskok o kilka poziomów. Nawet tutaj mogłem zobaczyć, jak działa zasada, aby porównywać swoje dawne osiągnięcia z tymi aktualnymi. To właśnie one dają wiele powodów do radości.</div><div><br /></div><div>Kontynuacja naszych przygód znajduje się w osobnym artykule: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/08/dolina-truso-zywiec-zdroj-mocny-gaz.html" target="_blank">DOLINA TRUSO, DOLINA JUTY, WODOSPADY GVELETI</a> - czyli co robiliśmy po zejściu z góry Kazbek.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>INFORMACJE PRAKTYCZNE</b></span></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>SPRZĘT – CO ZABRAŁEM?</b></span></div><div> </div><div><span style="font-size: x-large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWZ1yGyZoxyhy6tsL6iQ_tzZIGphIVxH_uzFkLQq1n5cIh4fCAdCwmafdBEIEBQ-60apDYNaCL6hiz_I4_3tZLoyRouXNkY-5BG97iDgjEkU-ZrwUTFObRvr_Zokoj7s6Ntr4CVML2kru4/" style="font-size: medium;"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWZ1yGyZoxyhy6tsL6iQ_tzZIGphIVxH_uzFkLQq1n5cIh4fCAdCwmafdBEIEBQ-60apDYNaCL6hiz_I4_3tZLoyRouXNkY-5BG97iDgjEkU-ZrwUTFObRvr_Zokoj7s6Ntr4CVML2kru4/w640-h426/DSC_9265.JPG" width="640" /></a></span></div><div><ul style="text-align: left;"><li>Kurtka puchowa do -25’C</li><li>Śpiwór puchowy do -37’C</li><li>Buty skórzane wysokie Asolo z podeszwą Vibram</li><li>Raki koszykowe</li><li>Czekan</li><li>Rękawiczki narciarskie 4f</li><li>Kalesony</li><li>Czapka</li><li>Skarpety cienkie (x4) i bardzo grube (x2)</li><li>Spodnie (x2)</li><li>Krótkie spodenki (x2)</li><li>4 koszulki</li><li>1 kartusz 450 g koreańskiej, nieznanej firmy kupiony w siedzibie Mountain Freaks</li><li>Kuchenka MSR Reactor (wystarczy podróbka za 169 zł Jetboil Minimo)</li><li>Zapalniczka</li><li>Mata Therm-a-Rest NeoAir XTherm wersja large – najlepsza pod względem temperaturowym (używałem ją, śpiąc na lodowcu w drodze na <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/08/denali-6190-m-npm-alaska-1305-4062017.html" target="_blank">Denali 6190 m n.p.m.</a> na Alasce przy temperaturze na zewnątrz -40’C, w namiocie -32’C)</li><li>Namiot Fjord Nansen Lima III z aluminiowymi kijkami dokupionymi osobno</li><li>Aparat lustrzanka Nikon D7200 i 4 komplety baterii do niego</li><li>Polar o gramaturze 100 g</li><li>Lina asekuracyjna 30 m (x2) – po jednej na trzy osoby, aby móc stworzyć dwa zespoły</li><li>Uprząż</li><li>2 karabinki HMS</li><li>Rozkładany panel słoneczny o mocy 24 W (codziennie mogłem ładować telefon lub power bank)</li><li>Krem 50 UV (jak zwykle go nie używałem)</li><li>Metalowa łyżka</li><li>Czołówka 1600 (3500) lm i komplet baterii do niej</li><li>Okulary przeciwsłoneczne kategorii III</li><li>Obcinaczki do paznokci (zobaczysz, jak bardzo się przydają)</li><li>4 ciciki do zdjęć (łączna waga 95 g) – kto czytał relację, ten wie o co chodzi :)</li><li>2 rolki papieru toaletowego (mawiają, że to najważniejszy sprzęt górski…)</li></ul><div><div><b><span style="font-size: x-large;">JEDZENIE</span></b></div><div> </div><div><b><span style="font-size: x-large;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgU8SnE5tru_XO2sy7b0552N0x96aWpB0uFOgSJr3ppgu4ScQ5ATGomzlg0NiUTqSnjnm5a7V4TsgVZIvG-XfOx8Oggp-KxZNo_c2pO6ZoHk8IyNrAOSZHLJieMHIc8lfp7hzsg5j2uIOp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgU8SnE5tru_XO2sy7b0552N0x96aWpB0uFOgSJr3ppgu4ScQ5ATGomzlg0NiUTqSnjnm5a7V4TsgVZIvG-XfOx8Oggp-KxZNo_c2pO6ZoHk8IyNrAOSZHLJieMHIc8lfp7hzsg5j2uIOp/w640-h426/DSC_1794.JPG" width="640" /></a></div></span></b></div><div><ul style="text-align: left;"><li>Makaron gniazda (po 6 w paczce) - 2 opakowania</li><li>Zupy pomidorowe Knorr/Winiary (na 750ml) - 7 paczek</li><li>Bakalie - 500g</li><li>Orzechy ziemne solone - 400g</li><li>Batony Snickers - 5 szt.</li><li>Batony nieznanej firmy - 5 szt.</li><li>Czekolady - 4 x 300g</li><li>Izotoniki ISOACTIVE firmy ActivLab (jedno opakowanie 31,5g = 0,5l) - 50 szt. (z czego 30 szt. cytrynowe, ponieważ można je mieszać z innymi, dzięki czemu otrzymujemy lepszy smak)</li><li>Kabanosy Tarczyński - 5 paczek o różnych smakach</li><li>"Radzieckie" wafle kupione na miejscu - 500g</li><li>"Radzieckie" zupki kupione na miejscu - 4 szt.</li><li>Zupki Knorr pomidorowe - 6 szt.</li><li>Maślane ciastka kupione na miejscu - 500g</li><li>Dwie duże garście grubego makaronu rurki (zabrane z worka w Meteostacji)</li></ul></div></div></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PIENIĄDZE</b></span></div><div> </div><div><span style="font-size: x-large;"><span style="font-size: medium;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP1A_wMGHeeoTElimzQLEWpdTFSIbbBXY5cHufDwlEdYnjyhn4FpnDDLoE8ULRFuNWHnQMWABj4I5eyr_PBsH7Vg32me534BJ1UkLGLqRQnFCPKBh4kaRqxgYv_QhozBUSBppQq2gc-cCT/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP1A_wMGHeeoTElimzQLEWpdTFSIbbBXY5cHufDwlEdYnjyhn4FpnDDLoE8ULRFuNWHnQMWABj4I5eyr_PBsH7Vg32me534BJ1UkLGLqRQnFCPKBh4kaRqxgYv_QhozBUSBppQq2gc-cCT/w640-h426/DSC_1798.JPG" width="640" /></a></div></span></span></div><div><ul style="text-align: left;"><li>Bilet lotniczy w obie strony (LOT) – 960-1260 zł (w zależności od terminu, jaki sobie wybierzesz)</li><li>Taksówka z lotniska Tbilisi do Kazbegi – 250-300 lari w zależności na kogo trafisz</li><li>Taksówka do kościółka Tsminda Sameba – 50 lari</li><li>Karta do telefonu Magti kupiona na lotnisku (oferuje dostęp do Internetu w każdych górach) – 42 lari za 8Gb</li><li>Noclegi w guest housie po zejściu z Kazbeku – 20 lari/osobę</li><li>Jedzenie w markecie w celu uzupełnienia zapasów – 10-20 lari</li><li>Kartusz 450g (podczas całej wyprawy zużyjesz tylko pół butli) – 40 lari (przy zakupie większej ilości dla całej ekipy – 30 lari)</li><li>Nocleg w Meteostacji – 60 lari/osobę</li><li>Magnesy na lodówkę – 5 lari</li><li>Duża naszywka Kazbek – 15 lari</li><li>Marszrutka powrotna do Tbilisi z Kazbegi (Stepantsminda) – 10 lari</li><li>Coca-Cola 0,5l z lodówki w markecie – 1,50 lari</li><li>Czereśnie w 2021 r. – 5 lari/kg</li><li>Brzoskwinie w 2021 r. – 2 lari/kg</li><li>Łącznie zabrałem ze sobą 700 lari</li></ul></div><div><b><span style="font-size: x-large;">DROGA NA KAZBEK NASZYMI OCZAMI</span></b></div><div> </div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA32hSFc4FZOEP3crRh-ZcIxkjKB5YdOlkqUNzdvfMnQAjVQH_-q7YZ2D-K45OQwjUgVhXwm3-x7SGciLsgiaGx02SBukcztoNg1EgzKt3aHU1Yt8R9x_6nJFhYm3iI2loWFIVU3acGO3X/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA32hSFc4FZOEP3crRh-ZcIxkjKB5YdOlkqUNzdvfMnQAjVQH_-q7YZ2D-K45OQwjUgVhXwm3-x7SGciLsgiaGx02SBukcztoNg1EgzKt3aHU1Yt8R9x_6nJFhYm3iI2loWFIVU3acGO3X/w640-h426/DSC_9674.JPG" width="640" /></a></div></div><div><ul style="text-align: left;"><li><b>KOMINUSTYCZNA WIOCHA</b> – Stepantsminda</li><li><b>DALEKO JESZCZE?</b> – szlak drewnianymi schodami do kościółka</li><li><b>SZLAK ZAGINIONEJ ASFALTYDY</b> – droga asfaltowa do kościółka</li><li><b>WJAZD OD ZAKRYSTII</b> – wejście do kościółka</li><li><b>WINDOWS XP</b> – sielankowa wędrówka przez ‘zamszowe’, zielone trawy do przełęczy Arsha</li><li><b>TRAWERS ZA CIĘŻKICH DZIADÓW</b> – przejście z przełęczy Arsha do schroniska Altihut 3014 m n.p.m.</li><li><b>MIELENIE GUANA</b> – morena boczna lodowca</li><li><b>ZAEPIANDO</b> – długa prosta przez lodowiec</li><li><b>TRAWERS BOLSZEWIKÓW</b> – podejście do Meteostacji zygzakowatą ścieżką</li><li><b>RADZIECKA KANCIAPA </b>– Meteostacja</li><li><b>PIK KOMUNIZMU </b>– aklimatyzacja do kapliczki na poziomie 3950 m n.p.m.</li><li><b>REKONESANS </b>– aklimatyzacja i rozpoznanie terenu do lodowca</li><li><b>TAM, KAJ CIEPIĄ BERGÓWAMI</b> – sypkie, kamieniste ściany, gdzie spadają kamienie</li><li><b>MAM CIĘ, ZJEM CIĘ</b> – droga przez 67 szczelin</li><li><b>KILLER 1.0</b> – pierwsze strome podejście ponad plateau</li><li><b>ZGNIATACZ JAJ</b> – dwa, 10-metrowe seraki, pomiędzy, którymi się przechodzi w drodze na szczyt</li><li><b>KANCIAPA RUDEGO CICIKA</b> – wielka, trójfalista jama pod przełęczą 4900 m n.p.m.</li><li><b>PASZCZA REKINA</b> – jedyna szczelina w kształcie zębów rekina powyżej plateau, tuż pod przełęczą na 4900 m n.p.m.</li><li><b>SZCZERBINA</b> – wąski przesmyk w lodowo-śnieżnym nawisie, prowadzący do przełęczy na poziomie 4900 m n.p.m.</li><li><b>KILLER 2.0</b> – najbardziej strome i zacienione, mroźne miejsce. Tutaj wyplujesz płuca</li><li><b>KILLER 3.0</b> lub <b>HEART BREAKER</b> – ostatnie równie strome podejście, o którym wszyscy zapominają wspomnieć w relacjach…</li><li><b>SZCZYT </b>– tam, gdzie głaska się rudego cicika</li></ul></div><div><b><span style="font-size: x-large;">UWAGI</span></b></div><div> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoPlCyLdcLyjsnWvHbwjp0iaSjxkV17zxiBJO8YsdC502zeM7yJgyrIFl8kVDEpbsmZJJKkVFojhINQhm79U0YvTbU3nPwRiUvTRzdVmdyKTli2wahWr7AGMC8Sjw_gDcISriH0OCB3brh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoPlCyLdcLyjsnWvHbwjp0iaSjxkV17zxiBJO8YsdC502zeM7yJgyrIFl8kVDEpbsmZJJKkVFojhINQhm79U0YvTbU3nPwRiUvTRzdVmdyKTli2wahWr7AGMC8Sjw_gDcISriH0OCB3brh/w640-h426/DSC_9293.JPG" width="640" /></a></div><div><ul style="text-align: left;"><li>Taksówkarze to starsi panowie lubiący palić każdą ilość papierosów. Najczęściej palą je w samochodzie. Powinni mieć w środku tabliczkę „przepraszamy za utrudnienia podczas jazdy”</li><li>Marszrutki są tanie, ale jazda nimi nie jest przeznaczona dla „amatorów kwaśnych jabłek”. Jeśli staje ci serce na widok brawurowej jazdy, to wybierz inny środek transportu. Kierowcy marszrutek jadą „na bij-zabij”, czyli zjeżdżając z góry, dociskają pedał gazu do 80 km/h, gdzie na ostrym zakręcie tuż przed przepaścią dopiero hamują. Na górskich serpentynach wyprzedzają TIR-y na bardzo krótkich odcinkach. Na prostych odcinkach przez wioskę jadą zazwyczaj 115-140 km/h. Jadą ile fabryka dała. Dopiero przed stolicą jeżdżą spokojnie.</li><li>Owoce w Gruzji są bardzo tanie (do 4x taniej niż w Polsce). Warto po zejściu z góry najeść się ich do syta.</li><li>Taksówki bardzo się opłacają, gdy jesteśmy przynajmniej 4-osobową grupą. Podjazd do kościółka będzie wówczas kosztować po 12,50 lari/osobę. Warto popytać również o inne wycieczki samych taksówkarzy. Warto nimi zjeździć okolicę (Dolina Truso, Dolina Juty zwana gruzińskimi Dolomitami, wodospady Gveleti i inne). Codziennie przeprowadzają „łapankę” na rynku w centrum Stepancmindy, dlatego niczego nie zamawiaj. Przyjdź do centrum, a transport cię znajdzie.</li><li>Guest housy są bardzo tanie i nie odbiegają od europejskich standardów tyle, że nie mają hotelowego klimatu, a domowy.</li><li>W Gruzji jest mnóstwo bezpańskich psów i kotów. Na szczęście nie są agresywne. Psy są bardzo przyjazne i z pokorą podchodzą do człowieka. Zaskakujące jest, że trzy psy wyruszyły z wioski, po czym chodziły za ekipami wyruszającymi na Kazbek aż do Meteostacji (3650 m n.p.m.)</li><li>Gruzini bardzo lubią Polaków za wydarzenia z 2008, gdzie po agresji Rosji na Gruzję, polski prezydent Lech Kaczyński wstawił się za Gruzinami. Od tego momentu jesteśmy tam najbardziej lubianą nacją, do której Gruzini mają szacunek.</li><li>Po raz kolejny w Gruzji zdarzyło się, że ktoś z miejscowych poczęstował nas alkoholem. Pani gospodarz z guest house nawet przynosiła nam go codziennie za darmo (wino, koniak, wódkę).</li><li>W Gruzji nie rezerwuję nic. Pewny ma być tylko bilet lotniczy. Na lotnisku w Tbilisi już czeka ekipa taksówkarzy, którzy zawiozą cię do Mestii, Uszguli, Batumi, Kazbegi, itp. Mówisz i masz. Noclegów również nie rezerwuję. Tak, jak pisałem w relacji – robisz „wjazd na chatę” i nocleg jest załatwiony. Jeśli chcesz zorganizować jednodniowe wycieczki, również nic nie rezerwuj. Nie mając swojego środka transportu, wystarczy, że wyjdziesz do centrum, na rynek w Stepancmindzie (Kazbegi). Taksówkarze sami będą oferować ci transport do znanych i najpiękniejszych miejsc.</li><li>Marszrutka do Tbilisi teoretycznie jedzie co godzinę o pełnych godzinach. Ostatnia odjeżdża około 17.00-18.00 w zależności od dnia. W rzeczywistości musisz wyjść na rynek w Stepancmindzie i czekać aż się pojawi. Odjeżdża gdy nazbiera się kilka osób (w naszym przypadku oczekiwaliśmy tylko 15 min)</li><li>Kazbek jest specyficzną górą. Oferuje niesamowity widok na blisko połowę naszej Galaktyki przy niezwykle przejrzystym powietrzu. Warto popatrzeć na nocne niebo!</li><li>Kazbegi – od 2007 roku wioska nazywa się Stepantsminda i tą nazwą należy się posługiwać. Kierowcy marszrutek używają jeszcze nazwy Kazbegi, ponieważ stara nazwa lepiej utrwaliła się na świecie.</li><li>Gaz – chociaż ta kwestia budzi największe obawy, to nie warto jechać na ulicę Mitskiewitcha w Tbilisi i szukać sklepu sportowego z gazem. Szkoda czasu. W Stepantsminda kupimy kartusze w siedzibie Mountain Freaks, tuż za centrum wioski. Drugie miejsce, to sklep z… warzywami w centrum, we wnęce. Kartusz 450g kosztuje 40 lari. Jeśli weźmiesz więcej butli, sprzedawca opuści cenę do 30 lari.</li><li>Ludzie – są po prostu bardzo gościnni. Kwestie bezpieczeństwa nie powinny być nawet w ogóle poruszane. Każdy ci pomoże – nawet zapaśnicy o dwunastej w nocy wytrzasną dla ciebie butelkę wódki, gdy inni już dawno śpią… W miarę upływu lat, gdy turystyka będzie się bardziej rozwijać, chęć pomocy będzie stopniowo i powoli zanikać. To naturalne zjawisko w miejscowościach turystycznych. Na razie jest bardzo pięknie.</li><li>Transport – prawdziwe jest powiedzenie: „obojętnie do czego wsiądziesz, zawsze spotkasz Polaków”</li><li>Meteostacja – pokoje są w stanie surowym z 1939 roku. Obiekt ma po prostu swój klimat! Z pewnością poznasz mnóstwo ciekawych ludzi. W pokoju naładujesz telefon komórkowy! Instalacja jest założona ze złamaniem wszystkich przepisów BHP oraz nie spełniająca jakichkolwiek norm elektrycznych.</li><li>Woda – wyruszając z Stepantsminda idź w kierunku kościółka – pomimo, że nie jest po drodze, to właśnie tam bije źródełko. Jest ogrodzone, ale zawsze dostępne. Uzupełnij swoje zapasy wody, ponieważ następny potok mamy dopiero o kilka godzin drogi stąd – na wysokości około 3000 m n.p.m. - polana Sabertse.</li><li>Potok i rwący nurt na wysokości 3000 m n.p.m. – od 2018 roku pojawia się tam drewniany mostek. Brak problemów z przejściem na drugą stronę.</li><li>Schronisko Altihut na polanie Sabertse, położone na wysokości 3014 m n.p.m. jest bardzo drogie. Noclegi kosztują aż 150 lari. Jedzenie jest również drogie i często szkodzi ludziom (wymioty lub zatrucia)</li><li>Szczeliny na lodowcu w drodze do Meteostacji – są bardzo widoczne. Idź za ludźmi, albo po prostu korzystaj z widocznych śladów. Rozpadliny dobrze widać. Kieruj się tak, aby przechodzić pomiędzy dwoma dużymi ich skupiskami. Tędy prowadzi jedyna, właściwa droga. Kieruj się na dwa stożki usypane z ziemi i kamieni, znajdujące się tuż za dwoma skupiskami szczelin. Pomiędzy nimi znajduje się przejście na morenę boczną, prowadzące na ścieżkę do Meteostacji. Najczęściej jednak jest widoczna bardzo wyraźna ścieżka.</li><li>Morena boczna za potokiem z rwącym nurtem – w godzinach popołudniowych zwykle zalegają gęste mgły. Nie jest tam niebezpiecznie, ale łatwo pobłądzić. Droga jest długa i mało przyjemna dla oczu. Krajobraz jest bardzo surowy. Staraj się odszukiwać wydeptane fragmenty ścieżki i ciągle za nimi podążaj. Jeśli się zgubisz, a masz obawy - przeczekaj mgły. Rano ustąpią. Stabilna pogoda zazwyczaj utrzymuje się tylko do godziny 13.00-14.00.</li><li>Niebo – w 2014 roku na 6 możliwych dni, 5 z nich pozwalało podziwiać pioruny międzychmurowe. Nie bój się tego zjawiska. Występuje prawie codziennie po dwunastej w nocy i trwa do 3.00 – 4.00 nad ranem. Pioruny wędrują w dal od Kazbeku, po czym robi się spokojne. Wspomniane zjawisko jest efektowne, ponieważ połowa nieba "strzela" piorunami, a druga połowa (nad Kazbekiem) jest całkowicie bezchmurna. Pomimo, że widzisz pioruny o 2.00 w nocy, wyruszaj na atak szczytowy, ale tylko wtedy, gdy druga część jest bezchmurna. Oczywiście w drodze rozsądku obserwuj, jak zmienia się sytuacja. W moim przypadku pioruny zawsze odchodziły w przeciwną stronę, po czym przed wschodem robiło się bezchmurnie. Jeśli słychać grzmoty – nie wybieraj się nigdzie. Podczas występowania piorunów międzychmurowych nie słychać żadnego grzmotu i to jest znak rozpoznawczy, że chmury odchodzą w dal. W 2021 roku pojawiła się tylko jedna chmura z dużą ilością piorunów, ale szybko zniknęła. Widowisko jest bezcenne!</li><li>Taksówkarze - tutaj każdy może zostać taksówkarzem. Kierowcy kupują w sklepie lampę na magnes z napisem TAXI, którą kładą na dachu swojego samochodu i w ten sposób zarabiają.</li><li>Jedzenie – obowiązkowo kup więcej bochenków gruzińskiego chleba. Z łatwością wytrzymuje 7 dni na otwartym powietrzu bez żadnego przykrycia. Jest nadal miękki i świeży… Obowiązkowo kup 2l Lemoniadę z gruzińskimi napisami w zielonej butelce. Napijesz się naprawdę czegoś dobrego, a sama butelka przyda ci się do przenoszenia wody w dalszej części wyprawy. Jeśli lubisz alkohol, to zupełnie za darmo ktoś na pewno zaproponuje ci kieliszek czaczy. Gruzini częstują nią szczególnie Polaków. Trzeba pamiętać, by wziąć więcej jedzenia w razie przymusowego przeczekiwania w Meteostacji.</li><li>Wizy, paszport i dokumenty – Polacy nie potrzebują żadnej wizy. Do Gruzji można wjechać tylko i wyłącznie na dowód osobisty! Wizę wymagają dopiero po 365 dniach pobytu. To cały ogrom czasu! Również nie ma żadnych obostrzeń, co do rzeczy wwożonych i wywożonych do i z kraju. Jedyne czego zabrania Unia Europejska, to przywożenie mięsa z poza terenów Unii. Do Gruzji nie warto jechać bez certyfikatu szczepionkowego, ponieważ mają głupie procedury związane z testowaniem (po trzech dniach musisz zrobić ponownie test), a po powrocie do Polski żadne testy nie zwalniają z kwarantanny… Certyfikat szczepionkowy załatwia wszystko w krótką chwilę. Nie ma w ogóle biurokratycznych kolejek jak na lotnisku w Tokio.</li><li>Choroby – w 2014 w Batumi panowała epidemia zapalenia opon mózgowych wśród dzieci. W późniejszych latach problem ustąpił. W reszcie kraju nie było sygnałów o innych groźnych chorobach. Gruzję potraktuj po europejsku. Jest bezpiecznie.</li><li>Pieniądze – staraj się wymienić je w kraju. W dużych miastach w kantorach waluta gruzińska jest dostępna. Na lotniskach są wywindowane kursy, przez co utracimy kilkaset złotych… Jeśli musisz wymienić walutę, to tylko tyle, żeby dojechać gdzieś dalej, lub coś zjeść. </li><li>Atak szczytowy – masz dwie opcje, albo wyruszyć o 1.00 w nocy, albo o 2.00-2.45 – tak, jak przewodnicy gruzińscy. Przewodnik gruziński mówi, że najlepiej wychodzić o 2.45 w nocy, bo na plateau mamy wschód słońca i jest wtedy ciepło. Ja raczej trzymam się wersji, że na szczycie trzeba być w godzinach 7.00 – 8.00 rano (wymarsz o 1.00 w nocy) ze względu na konwekcję i opływanie szczytu przez masy powietrza, co powoduje, że wierzchołek szybko pokrywają chmury. Wolę na plateau pocierpieć z powodu chłodu i mieć piękne widoki, niż mieć ciepło i „spalić” wejście na szczyt – czytaj: nie mieć widoków… Trzeba pamiętać, że chmury bardzo szybko spowijają okolice wierzchołka już po godzinie 9.00… gdy jest wilgotne powietrze. Dodatkowo, jeśli wschód słońca złapiesz ponad plateau, to będziesz podziwiał czerwieniejące granie śnieżne. Tego nie zobaczą przewodnicy.</li><li>Trudności – szczegółowo są opisane w relacji powyżej. Problemem może okazać się przejście powyżej 4000 m n.p.m. już od czerwca, gdzie śnieg w znacznej mierze zaniknął. Podczas naszej wędrówki przez lodowiec, przechodziliśmy przez 67 większych i mniejszych szczelin, podczas gdy w 2014 roku nie było ich w ogóle! Z powodu zmian na lodowcu, dużą część trasy powyżej 4100 m n.p.m. przeniesiono na morenę boczną lodowca. Wędrówka przez uszczeliniony teren pełen skał i kamieni jest nieprzyjemna i uciążliwa.</li><li>Jeśli chcesz Gruzinowi powiedzieć jak Ci się podobało w Gruzji powiedz mu ME SHEN MIQVARKHAR SAKARTWELO (tak jak jest napisane) – co znaczy KOCHAM GRUZJĘ. Z pewnością zjednasz serca niejednego Gruzina. Na sam dźwięk słowa SAKARTWELO stajesz się ich wielkim przyjacielem. To w ich języku znaczy: GRUZJA.</li></ul></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-66721668513657796132022-07-15T17:55:00.000+02:002023-04-16T20:45:03.351+02:00Mont Blanc 4810 m n.p.m., od strony włoskiej<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/07/mont-blanc-4810-m-npm-od-strony-wloskiej.html"><img alt="Mont Blanc od strony włoskiej" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLRSis237g1LwfaMlEXTIIzvz09RR5kbP-73K5P2aaLcLSE2NcVz529xC8vyVI6aufKJGLt3OmB-vqKoh-ZEgNIS7hbHIWkZB-0tzClY_ObaVymXFSlO0nmHYu0Wf7iN-jeZ08bpfiTqF/s400/20190702_130707.jpg" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2019/07/mont-blanc-4810-m-npm-od-strony-wloskiej.html"><img alt="Droga papieska na Mont Blanc" border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZE2VesgvtuB7sl8TqVtSpBKxW7EZcQUbJNajncysRLF4YGgT6xutEqxTlGht5zJtUJxvMCmsPtqE7OgwhqiqWlPnZzc8WfsyL9lTPxm7CAUs1rb6iIDeMHxBsRWvv44oCMbcHY3sQSA9C/s400/20190701_075258.jpg" width="400" /></a><br />
<br />
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Bardzo długo marzyliśmy o tym, żeby wejść na Mt.
Blanc – szczególnie Maciek, ponieważ od trzech lat wybierał się na tę górę, a
jednak zawsze coś stawało mu na drodze w realizacji tego marzenia. Ja byłem na
szczycie góry w 2010 roku, dlatego z miłą chęcią wróciłbym jeszcze raz, aby
zobaczyć, co się zmieniło. Julek był zupełnie nową osobą w ekipie. Chodził w
Tatrach zimą, dlatego chciał poszerzyć swoje doświadczenie górskie. Ostatnią
osobą w składzie była Brygida. Ona, podobnie, jak Julek też chciała poszerzyć
swoje doświadczenie górskie. Wykrystalizował się zatem skład, gdzie dwie osoby
były już w Alpach, a dwie jeszcze nie. Przed wyjazdem skompletowaliśmy
potrzebny sprzęt, również ten do wyciągania ze szczelin. W trakcie omawiania
trasy przejścia i aktualnych wydarzeń związanych z Mt. Blanc, mieliśmy niezły
mętlik w głowie. Nie od dziś wiadomo, że władze Francji od 1 czerwca 2019
wprowadziły konieczność wykupienia noclegu w schronisku Gouter lub Tete Rousse,
a ustalonego porządku ma pilnować wysokogórska żandarmeria wojskowa. Celem nałożonego
ograniczenia jest wyeliminowanie „niedzielnych” turystów oraz zbyt dużej ilości
alpinistów, którzy chcieliby wejść na szczyt – głównie tych początkujących z
„przewodnikiem” bez uprawnień. Do 2019 roku w ciągu jednego dnia próbowało
swojego wejścia aż 300-350 osób. Po wprowadzeniu ograniczeń ma być tylko 214
osób od strony francuskiej. Nie chcąc jechać w nieznane pod względem
zamieszania z pozwoleniami, czy wymuszonymi noclegami, postanowiliśmy, że
wybierzemy znacznie ciekawszą drogę włoską, zwaną drogą papieską. Trasa jest
znacznie trudniejsza od francuskiej, którą idą tłumy, dlatego cieszyliśmy się,
że zobaczymy coś nowego. Pierwszym razem wchodziłem od strony francuskiej,
dlatego już na samą myśl o wejściu od strony włoskiej cieszyłem się bardzo, bo
Mt. Blanc mogłem traktować jak górę, na którą wchodzę pierwszy raz. Każdy z nas
miał więc podobny cel. Na pewno nikt się nie będzie nudzić, a tym bardziej
narzekać, że już tam był. Rozpoczęły się zatem przygotowania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na początku określiliśmy, co jest nam potrzebne,
żeby wyprawa mogła odbyć się sprawnie. Mając tydzień czasu, postanowiliśmy, że
wejdziemy na Mt. Blanc 4810 m n.p.m., Punta Gnifetti 4554 m n.p.m. i
Zumsteinspitze 4653 m n.p.m. Pewnie pomyślisz, że plany mieliśmy dość
wymagające, jak na tydzień czasu, ale to jest możliwe, nawet mając dwie nowe
osoby w składzie. Całą organizacją zajął się głównie Maciek. Pożyczył samochód
Dacia Duster, który miał pomieścić nasze plecaki i jedzenie na całą wyprawę. Z
poprzedniego roku, z wyprawy na Dom de Mischabel 4545 m n.p.m., wiedzieliśmy,
że potrzeba naprawdę dużo miejsca. Trasę również opracował Maciek. Ja też
poczytałem o niej i oglądnąłem wszystkie możliwe filmy (jest ich bardzo mało w
polskim Internecie), żeby mieć rozeznanie. Głównie przygotowałem się na Monte
Rosę, bo tam działałem od kilku lat. Znałem większość tras na popularne szczyty
oraz wszystkie trudności, które mogą na nas czyhać. Podzieliliśmy więc
informacje na pół: Maciek zbiera wszystko o Mt. Blanc, a ja wszystko o Monte
Rosa. Kolejny temat, to wyposażenie na każdego uczestnika wyprawy. Zrobiliśmy
długą listę, co kto potrzebuje, żeby każdemu wszystkiego wystarczyło. Ja
podszedłem do tego tematu następująco:</div>
<a name='more'></a><o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">UBRANIA</span></b><br />
Myślę, że kwestia odpowiedniego ubioru jest najważniejsza na równi z doborem odpowiedniego sprzętu do spania lub biwakowania. Od ubrań w dużej mierze zależy nasza odporność termiczna w danych warunkach, a co za tym idzie, możemy zwiększyć nasze szanse na osiągnięcie szczytu. Ja zabrałem ze sobą:</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>Spodnie Milo w wersji jesiennej,</li>
<li>6 par skarpet – jedne bardzo grube z wełny
Merynosów (wersja heavy), 3 pary skarpet w wersji średniej i dwie pary w wersji
lekkiej – cienkiej, letniej,</li>
<li>Kurtka puchowa 200,</li>
<li>Czapka neoprenowa, rowerowa i czapka zimowa – zabieram minimum dwie, na wypadek, gdyby wiatr zwiał ją z głowy podczas
ataku szczytowego,</li>
<li>Rękawiczki cienkie i rękawiczki typowo zimowe,
grube (wszystkie pięciopalczaste) – zabieram minimum dwie pary, na wypadek, gdybym zgubił rękawiczki na
podejściu na szczyt,</li>
<li>Okulary UV przynajmniej trzeci stopień ochrony
(maksymalnie mamy cztery stopnie ochrony – trzeci pochłania do 95% UV, a
czwarty powyżej 98%). Głównie przydają się w strefie lodowcowej, gdzie śnieg
odbija promienie słoneczne tak mocno, że aż łzawią oczy i można dostać ślepoty
śnieżnej,</li>
<li>Polar 300 – jest bardzo ciepły i idealnie ogrzeje
pod kurtką, kiedy będziemy w strefie dużych mrozów,</li>
<li>Buty <span style="text-indent: -17.85pt;">niskie do chodzenia po Beskidach i buty wysokie
do chodzenia po Tatrach zimą (w Alpach latem naprawdę nie potrzeba super
konstrukcji za ponad 1300 zł). Jeśli podczas mrozów zimno Ci w stopy, zabierz
ze sobą buty na wyprawy wysokogórskie ze wpięciem na raki półautomatyczne (cena
około 1000 – 1500 zł)</span><p class="MsoNormalCxSpFirst" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 35.7pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-add-space: auto; mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -17.85pt;"><o:p></o:p></p></li>
</ul>
<div>
<img height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjK_73aNd3nCZiDjhIrcZ8tvpNGk3iNs6Dr7jO0F-WsQt_TkFEJju6EN2j0fZW32Rxy5IZSvO88maFNTADN_vKAp_DlBCrIGcaunt0YzuKMDSlDB9__xuJyHqp1g9akeVJwjLWpcH_Pctm/s640/DSC_7656.JPG" width="640" /> </div>
<div>
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">SPRZĘT</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
To najbardziej kontrowersyjna rzecz, jeśli piszemy
o niej w Internecie. W polskim Internecie, niestety ciągle króluje poprawność
polityczna i jeśli nie napiszesz tak, jak jest to oczekiwane przez ogół,
będziesz znienawidzoną osobą i zawsze będzie ci wszystko wypominane. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że spotka cię fala hejtu. Jeden z
kolegów Julka bardzo dobrze napisał pod naszym zdjęciem, kiedy zobaczył, że
mamy tylko tyle sprzętu, ile naprawdę potrzebujemy: „widać, że ten kolega jest
doświadczony, bo nie jest obwieszony jak choinka”. I tu miał rację – bo
amatorów i miłośników poprawności politycznej poznasz po tym, że ich szpejarki
przy uprzęży są obwieszone mnóstwem szpeju, takim jak: ekspresy, śruby lodowe,
kilka karabinków, tyrolki, itp. Jeśli znasz już trochę Mt. Blanc i inne góry
Alp, to dostosujesz odpowiednio sprzęt do góry. Jako, że chodzę już dłuższy
czas po Alpach, nie potrzebowałem wszystkiego, co nakazuje poprawność
polityczna polskiego Internetu. Tutaj warto podejść do sprawy bardzo praktycznie.
Zabrałem ze sobą:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>Uprząż</li>
<li>2 karabinki HMS (zakręcane, żeby się przypadkiem
nie otwarł)</li>
<li>2 butle gazowe Cooleman Performance
C300 (240g) – to ich nowa wersja. Tych ciemnozielonych, z dwiema górami na
opakowaniu już niestety nie produkują (były idealne pod względem wymiarowym)</li>
<li>Kuchenka MSR Raptor (jest to najlepszy model
kuchenki do przetapiania śniegu na świecie, używany na wyprawach na
ośmiotysięczniki). Zdecydowanie nie jest taka potrzebna, ale jako, że mam taką
kuchenkę, to zabrałem ją ze względu na szybkość przetopu śniegu oraz
doprowadzenia wody do wrzenia. Na Mt. Blanc w zupełności wystarcza kuchenka
Jetboil (ok. 520 z) lub ich znacznie tańsze podróbki o tej samej wydajności
(ok. 150zł). Po prostu zawsze się sprawdzą. Nie polecam natomiast szeroko oferowanych
w Internecie składanych kuchenek za około 100-150zł, które mają otwarty
płomień. Posiadają wiele wad. Główne to: 80% energii uchodzi w powietrze, a nie
na grzanie garnka lub menażki; otwarty ogień bardzo szybko jest zagłuszany
przez wiatr, stąd jeszcze bardziej wydłużamy czas gotowania. Przetop śniegu
trwa ewidentnie za długo.</li>
<li>Raki 12 zębów – w zależności od modelu buta, będą
to raki paskowe lub półautomatyczne. Zaletą raków paskowych jest fakt, że
pasują do wszystkich modeli butów i mają regulowany rozmiar od 35 do 46. Ja
również zabrałem raki paskowe, ponieważ od wielu lat są niezawodne i zawsze
pasują, nawet gdy zmieniam buty górskie. Półautomatyczne raki, to połączenie
raków paskowych i raków automatycznych. W tego typu sprzęcie mamy automatyczne
wpięcie, którym wpinamy się do specjalnie wyprofilowanej części buta na pięcie.
Omawiane buty, to koszt najczęściej 1000-1500zł. Jeśli jesteś bardziej
doświadczonym alpinistą, to na pewno docenisz podobne buty, a być może już
posiadasz jakiś ich model. Służą głównie do technicznych podejść. Na długim
trekkingu przez lodowce na pewno umęczą stopę i będą przyczyną powstania wielu
odcisków, tym bardziej, kiedy założymy je po raz pierwszy. Z tego względu
polecam zabrać wysłużone zimowe buty w Tatry i dobrać do nich raki paskowe. Na
pewno będzie to dobry zestaw.</li>
<li>Czekan – w kwestii czekanów, nie ma co wiele
mówić, w Alpy w zupełności wystarczy czekan turystyczny. Jaka długość będzie
najlepsza? Kiedy chwycimy czekan za stylisko i będziemy stać w pozycji
wyprostowanej, to jego dolna część ma dosięgać wysokości naszych kostek. Ja
jednak dobierałem czekan tak, żeby dosięgał ziemi. W Alpach śniegi są głębokie
i często możemy wbić cały czekan, a i tak nie znajdziemy twardego podłoża. Stąd
kupiłem największy dostępny model Petzla, który ma 74cm długości. Na mój wzrost
182cm jest idealny. Definicja doboru czekana jest jedna, ale najważniejsze w
tym wszystkim jest fakt, żebyśmy to my czuli się najlepiej, w trakcie jego
użytkowania, stąd nieco zmodyfikowałem ją tak, żeby było mi dobrze.</li>
<li>Buty – do tematu butów również podszedłem bardzo
praktycznie. Zabrałem ze sobą stare, wysłużone, klasyczne buty Asolo, które
zawsze zakładam w zimowe Tatry. Mówiąc „klasyczne” mam na myśli skórzane buty z
gumowym otokiem. Co prawda nie są szczytem wytrzymałości termicznej, ale na
letnie Alpy wystarczają. Podczas ataku szczytowego może się zdarzyć, że będzie
ci zimno w palce, kiedy rozpoczynasz swój atak z namiotu. Jeśli śpisz w
schronisku, ten problem praktycznie nie będzie cię dotyczyć. Główną zaletą omawianych
butów jest z pewnością wygoda. Przy wysłużonych, skórzanych butach nie powstają
odciski i można przejść naprawdę dziesiątki kilometrów, a stopa nie będzie
zmęczona. Buty z wpięciem na raki półautomatyczne niestety mają trzy główne
zalety, ale więcej wad. Ich zaletą jest większa wytrzymałość termiczna,
pewniejsze trzymanie stopy na technicznych fragmentach trasy (wspinaczka), oraz
umożliwiają szybkie wpięcie raków do buta, co jest bardzo istotne, gdy mamy
silny mróz. Zapięcie raków paskowych przy -15’C na 4000 m n.p.m. przypomina
raczej, jak w znanym kawale-sucharze chwytanie komara za jaja w rękawicy
bokserskiej. Ręce są strasznie zgrabiałe, a zapięcie, odpowiednie wyregulowanie
pasków, naciągnięcie ich i zawiązanie, żeby się nie rozwiązały właśnie wtedy,
kiedy będziesz nad przepaścią, powoduje, że wszystkiego mamy dość. To
zdecydowane zalety butów półautomatycznych. Ostatnią zaletą jest ich wygląd.
Zazwyczaj producenci dbają, żeby były kolorowe i dobrze wyglądały na zdjęciach.
Jak się okazuje, w dzisiejszej dobie mediów społecznościowych nawet ta cecha ma
wielkie znaczenie… Ich wadą natomiast jest sztywność. Jeśli kupujemy nowe buty,
to musimy wiedzieć, że będziemy potrzebowali co najmniej kilku wycieczek w
góry, żeby je rozchodzić. Od pierwszego razu powodują dużo otarć i przyczyniają
się do powstawiania wielu odcisków. Dodatkowo po założeniu raków miejsca otarć
stają się mocniejsze, przez co na pewno wrócimy z bólem stóp. Mam swoją metodę
na zwalczanie odcisków w ciągu jednej nocy. Zawsze z niej korzystam, kiedy
jestem w górach. Wystarczy ze sobą zabrać igłę i nici. Przewlekamy nić przez
ucho igły tak, żeby mieć podwójną nić na długość około 5cm. Igłą przebijamy
odcisk tak, żeby w dowolnym miejscu przechodziła przez niego podwójna nić na
wylot. Odcinamy nić od igły. Kiedy będziemy spać, pozostawiona nić w odcisku
powoduje powolne wypływanie ropy oraz wysuszenie bolącego miejsca. Rano nasza
stopa jest gotowa do kolejnej części wyprawy. Wiem, że mało kto decyduje się na
taki krok, bo w dzisiejszych czasach reklamy, telewizja i Internet każą nam być
„fit”, mamy liczyć każdą kalorię, indeksy glikemiczne, być „gluten free”, itp.
oraz jeść wszelkie suplementy diety i unikać ubrudzenia się. Wszelkie media
uczą nas być „mieszczuchami” do bólu. Ja jestem z tych czasów, gdzie jadło się
brudne rzeczy na podwórku, używało się papierowej mapy i jadło się to, co było
i ranę lizał pies. Nie choruję do dziś i dostosowanie się do nowych warunków
nie jest dla mnie żadnym problemem. Kiedyś leżało się w trawie i było dobrze,
dzisiaj wszędzie są ostrzeżenia o kleszczach i reklamy środków przeciwko
kleszczom. Kiedyś upał oznaczał lato i piękną pogodę, dzisiaj wydaje się alerty
pogodowe. Nie potrzebuję tego, co mi proponuje dzisiejszy świat, stąd używam
starych, ale sprawdzonych i skutecznych metod. Na pewno nie obawiam się żadnego
zakażenia. Jeśli będziesz w górach z odciskiem, polecam ci – wypróbuj tą metodę.
Jest bezbolesna i bardzo skuteczna, ponieważ odciski bardzo szybko wysychają.</li>
<li>Namiot – na wyprawie w Alpy nie musimy zabierać
wyprawowego namiotu, który najczęściej kosztuje ponad 1300zł. Mi od 10 lat
służy Fjord Nansen Lima III, który został udoskonalony. Ja cały czas używam
starego modelu za 150zł kupionego na listopadowej wyprzedaży w Internecie. Wadą
każdego namiotu są z pewnością kijki z włókna węglowego. Po kilku, kilkunastu użyciach
rozwarstwiają się wzdłuż i pękają w miejscu łączenia. Jeśli masz taką
możliwość, kup namiot, który uważasz za najlepszy dla siebie i wymień kijki na
te wykonane z duraluminium. Np. na Allegro jest wiele aukcji, gdzie można
dokupywać same kijki z duraluminium (zazwyczaj są one w kolorze pomarańczowym).
Zmierz długość kijków z włókna węglowego, które masz w zestawie i kup nieco
dłuższe na aukcji. W domu możesz je przyciąć do twojego rozmiaru namiotu i
będziesz miał dzięki temu bardzo mocną konstrukcję na silne wiatry i złą
pogodę. Na pewno nie musisz się obawiać o rozwarstwianie, ich złamanie, czy
pękanie. Jest jeszcze jedna zaleta. Odchudzisz swój namiot. Waga kijków z duraluminium
pozwala zmniejszyć wagę namiotu nawet o 0,5kg. To dużo, wszędzie tam, gdzie
liczy się każdy gram. W górach na pewno odczujemy lekkość naszego namiotu.</li>
<li>Karimata, mata – według mnie to najważniejszy
sprzęt tuż obok śpiwora. Jeśli planujemy spać na lodowcach, w śniegu, na
wysokościach wyższych niż 3000 m n.p.m., to musimy wiedzieć, że nawet
najdroższa karimata nie poradzi sobie z uczuciem chłodu. Dlaczego? Ponieważ
jest zbyt cienka. Nawet najgrubsza karimata ma tę wadę, że o ile może świetnie
izolować od zimnego śniegu (tak, jak moja z firmy Multimat), to jest zbyt
cienka, żeby mogła zapewnić wygodę spania. Za każdym razem będziemy czuli
nierówności terenu i średnio co godzinę będziemy odczuwać odcisk w okolicach
bioder. Co tyle samo czasu będziemy musieli się obracać na drugi bok, żeby
sobie ulżyć. Termicznie wszystko będzie w porządku, ale pod względem wygód
niestety nie. Podkładanie folii NRC pod karimatę nie wiele zmienia pod względem
termicznym. Co więc zabrać, jeśli chcemy mieć naprawdę dobre spanie? Najlepszym
rozwiązaniem są pompowane maty, ale nie dajmy się zwieść matom samopompującym.
Mają wiele wad. Przede wszystkim niski stopień izolacji od zimnego podłoża, są
bardzo ciężkie, ponieważ żeby mata byłą samopompująca, do środka włożono
rozprężający się wypełniacz, który waży bardzo dużo. Nie ma on za to
właściwości izolacyjnych. Kolejną wadą jest grubość takich mat. Nie pozwalają
na komfortowe spanie. Można powiedzieć, że maty samopompujące z Decathlonu nie
nadadzą się na wyprawę w Alpy. Będzie za zimno i nadźwigamy się niepotrzebnie
ciężarów. Mata musi być odpowiednia. Odpowiednia to taka, żeby nie miała
sztucznego i nikomu niepotrzebnego wypełniacza, który ma zapewnić automatycznie
pompowanie. Prawdziwa mata powinna mieć około 5cm grubości po napompowaniu i
najlepiej, jeśli ma w środku jedną lub dwie warstwy izolujące od zimnego
podłoża. Ja używam maty z firmy Therm-a-Rest w wersji Neo Air. Mata kosztuje
dużo, bo około 700zł, ale jest lekka, nie ma wypełniaczy, ma dwie warstwy
izolujące i zajmuje bardzo mało miejsca. Największą jej zaletą jest fakt, że
spokojnie możemy na niej spać do -50’C i na pewno wyśpimy się na niej jak w
domu. Skąd o tym wiem? Bo miałem ją na Alasce w mrozach do -40’C i zawsze
spałem nieprzerwanie przez minimum 8 godzin. Nic nie przerywało mojego snu
pomimo silnego mrozu. Wiem, że taka mata to duży koszt, dlatego jeśli cię nie
stać na taką, lub idea wyjazdu na Mt. Blanc wykrystalizowała się nagle i nie
masz tyle funduszy na daną chwilę, to poleciłbym zabranie najgrubszej karimaty
firmy Multimat, podłożenie pod nią srebrną folię biwakową oraz ułożenie
miękkich ubrań w okolicach, gdzie będzie nasze biodro, żeby uniknąć odleżyn w jego
okolicach. Warto próbować, jaki zestaw będzie dla was najwygodniejszy.</li>
<li>Śpiwór – według mnie to druga najważniejsza rzecz
obok maty. Pamiętajmy, że od jakości snu zależy atak szczytowy. Niewyspany
człowiek na mrozie, to nienajlepszy materiał na atak szczytowy. Lepiej się
wyspać i iść w pełni sił. Wtedy znacząco zwiększamy swoje szanse na wejście,
kiedy mamy dobrą pogodę. Czy śpiwór musi być drogi? Na szczęście nie. Jeśli
dysponujemy mniejszymi funduszami, to wystarczy nam syntetyczny śpiwór do
-22’C. Na pewno będzie nam ciepło. Taki śpiwór kosztuje od 269zł do około
350zł. Jego jedyną wadą jest waga około 2kg. Jeśli stać cię na lepszy śpiwór,
to możesz kupić worek o podobnych parametrach, ale zrobiony z puchu. Będzie
blisko o połowę lżejszy i mniejszy, ale niestety droższy. Taki śpiwór na pewno
będzie kosztować w okolicach 1000-2000zł w zależności od firmy. W kwestii
śpiworów puchowych trzeba jeszcze określić co będzie masą utrzymującą ciepło –
czy puch gęsi, kaczy, czy chiński, kaczy puch. Wszystko ma swoje znaczenie.
Najważniejsze, co musimy zapamiętać, to fakt, że gęsi puch jest najlepszy, ale
i najdroższy (około 90-100zł/100g). Puchowy śpiwór jest bardzo lekki i można go
skompaktować do naprawdę małych rozmiarów. Nie możemy zamoczyć śpiwora
puchowego, ponieważ nie będzie utrzymywał temperatury. Zaletą śpiwora
syntetycznego jest fakt, że nawet, jeśli go całkowicie zamoczymy, ciągle będzie
miał pełne właściwości termiczne. Jeśli więc masz mniejsze fundusze do
dyspozycji, zabierz ze sobą najgrubszą karimatę oraz śpiwór syntetyczny do
-22’C. Na Mt. Blanc latem na pewno wystarczy. Jeśli jednak
chcesz mieć śpiwór puchowy, to wybierz firmę Cumulus i modele: Alaska 1300,
Alaska 1100 lub Teneqa 1000. Ten pierwszy jest lepszy, ale kosztuje około
1500 zł.<ul style="margin-top: 0cm;" type="disc">
</ul></li>
<li>Bielizna termoaktywna – bardzo ciekawy wynalazek,
ale nigdy nie zabieram go ze sobą, pomimo, że posiadam lepszy model. Jeśli mamy
mrozy dochodzące do -15’C, to jesienne spodnie Milo za około 200-250zł w
zupełności wystarczają. Kalesony lub bielizna termoaktywna pod spodniami
dodatkowo zwiększa wytrzymałość termiczną. Największym problemem na lodowcu
jest fakt, że jesteśmy na wielkiej, otwartej przestrzeni, ciągle wystawieni na
palące słońce. W nocy mamy silny mróz (około -15’C do -20’C), a tego samego
dnia, w słońcu, mamy od +40’C do +55’C. Trudno w to uwierzyć, ale jeśli nie
zawieje nam lodowy wiatr, to czujemy się jak w piekarniku. Czujemy jak
dosłownie w kilka chwil parzy nas cała twarz. Mając na sobie założone zimowe
ubrania, buty z rakami i dodatkowo uprząż, pomyśl, czy staniesz na środku
lodowca i będziesz się rozbierać, żeby sobie ulżyć. Raczej będzie trudno. Z
tego względu praktyczniej jest ubrać spodnie takie, które wiesz, że zapewnią ci
komfort przy -15’C w trakcie ruchu. Na górę założymy bluzkę, która będzie
odprowadzać pot na zewnątrz, polar 300 i kurtkę zimową. Wtedy będziemy mogli
zrzucać kolejne warstwy w razie wzrostu temperatury w ciągu dnia.</li>
<li>Kurtka – w kwestii kurtek można wiele powiedzieć,
ale nie polecam szaleć z wyborem, jeśli nie dysponujemy zbyt dużymi funduszami.
W Alpy w zupełności wystarczy kurtka zimowa do 250zł, którą możemy kupić np. w
sklepie 4F. Sam taką posiadam i przy -20’C czułem, że jeszcze ma zapas.
Najważniejsze, żeby w takiej kurtce, sztuczne wypełnienie było rozłożone
równomiernie na całej powierzchni. Dzisiejsze kurtki sportowe z materiałów
sztucznych, które sprzedają sieciówki, zazwyczaj mają wypełnienie w kilku
miejscach, a w innych tylko wstawki materiałowe. Wszystko nastawione jest na
efektowny wygląd, dlatego warto wybierać świadomie. Dzisiejszy Instagram to
kupi, ale nie mróz w Alpach... Jeśli mamy więcej funduszy, to warto zdecydować
się na kurtkę puchową o gramaturze 200. Do -25’C na pewno będziemy czuli
komfort. Kurtki z większą ilością puchu raczej dobre są na postoje w bazie na
dużej wysokości, gdzie mróz jest bardzo odczuwalny.</li>
<li>Szpej – pod tym pojęciem będziemy rozumieć
wszystkie sprzęty używane do wspinaczki. Nie wpadajmy w paranoję, co często
widać na wyposażeniu innych ekip. Na wielu szpejarkach uprzęży możemy zobaczyć
całkiem pokaźne zestawy śrub lodowcowych, ekspresów, karabinków HMS, małp
(jumarów), tyrolek, taśm i tym podobnych rzeczy. Zapewniam cię, że one nigdy
nie będą wykorzystane przez 99% ekip. Śruby lodowcowe na Mt. Blanc na drodze
normalnej i włoskiej po prostu nie mają prawa użycia. Nie występuje tam goły
lód, do którego moglibyśmy się wkręcić. Nawet upadek do szczeliny po stronie
włoskiej nie spowoduje możliwości użycia takiej śruby. Po prostu na lodzie
zalegają ogromne masy śniegu i zanim byś się dokopał do zbitego, grubego lodu,
to musiałbyś wykopać niezły dół. Ekspresy to kolejna rzecz, którą trudno będzie
użyć. Całe podejście na Mt. Blanc to nie wspinaczka po pionowych ścianach, a
jedynie wchodzenie po stromo nachylonych, śnieżnych i skalistych stokach. Tam,
gdzie są założone liny na skalistych zboczach, karabinek ekspresu jest zbyt
mały, żeby wpiąć się do takiej liny. Łapiemy ją gołymi rękoma. Grube liny
znajdziemy na wysokościach 2600-3070m od strony włoskiej i na 3650 – 3750 od
strony francuskiej (tutaj polecam cienkie rękawiczki). Kolejnym wynalazkiem są
małpy (jumary). To ciekawe sprzęty pozwalające podchodzić na pionowo wiszącej
linie. Zazwyczaj ekipy zabierają je z myślą o wychodzeniu ze szczelin. Trzeba
zadać sobie pytanie, ile z nich potrafi używać omawianego sprzętu? Żeby wyjść
ze szczeliny przy pomocy jumarów trzeba naprawdę wielu treningów, żeby sprzęt
był użyteczny. W innym wypadku dźwigamy kawał niepotrzebnego aluminium. W czym
rzecz? Jeśli się przyjrzysz, nigdy nie widziałem, żeby, ci co mieli jumary, czy
tyrolki, byli przygotowani na wychodzenie ze szczelin. Do jumara musi być
wpięta taśma ze strzemieniem na nogę, a do tyrolki karabinek i taśma
pozwalająca zrobić dobre stanowisko. Trudno „rzeźbić” takie rzeczy, kiedy
jesteś już w szczelinie. Stąd uważam, że większość ekip jest wystrojonych, jak
choinki, ale ich sprzęty nie mają wartości użytkowej. Do wyciągania ze szczelin
używane są również popularne prusiki. Większość ekip, które widzimy, mają kilka
prusów na swoich szpejarkach obok licznego sprzętu, typowo wspinaczkowego, ale
czy rzeczywiście zadziałają, kiedy będą faktycznie potrzebne? Prusik musi być
odpowiednio dobrany do liny. Jeśli weźmiemy za cienki, ten będzie wrzynać się w
linę i zablokuje ją, a za gruby spowoduje osuwanie się repa po linie. Można próbować
ze zwiększaniem lub zmniejszaniem liczby owinięć wokół liny, ale najczęściej
nie znajdziemy złotego środka. Ja specjalnie dobierałem prusiki do mojej liny,
uwzględniając nawet tarcie oplotu. Kupiłem kilka różnych repów o różnej
średnicy, związałem prusiki i próbowałem w terenie, pod moim obciążeniem ich
używać. Wybrałem te, które najlepiej spełniały swoją funkcję. Z całą pewnością,
większość wystrojonych ekip nie przeprowadziło podobnych testów. Jeśli
spojrzysz na doświadczonych Włochów, zauważysz, że nie są obwieszeni szpejem,
jak inne ekipy. Są raczej związani linami według sztuki i mają dwa karabinki i
taśmę, oraz czekan w ręce. Bez żadnych dodatkowych, niepotrzebnych kombinacji.
Szczyt Mt. Blanc jest na tyle popularny, że w sezonie droga jest mocna
widoczna, a każde przejście przez szczelinę wyraźnie wydeptane. Ryzyko
zapadnięcia mostku śnieżnego nad szczeliną oczywiście istnieje, stąd najlepiej,
żeby każdy był przygotowany na ewentualność zabezpieczenia upadku w szczelinę.
W tym celu najlepiej, gdy każdy będzie związany i cała ekipa będzie szła na
naciągniętej linie. Każdy też musi mieć czekan w ręce, a nie przymocowany do
plecaka, oraz jeden karabinek i taśmę do zrobienia stanowiska. Nawet, jeśli
jedna osoba wpadnie do szczeliny, trzy kolejne osoby zdołają ją utrzymać.
Naciągnięta lina pozwoli złagodzić upadek do szczeliny i tym samym jego
głębokość. Każdy ma po to czekan, karabinek i taśmę, żeby mógł zrobić
stanowisko w razie potrzeby. Są znacznie prostsze przyrządy typu szabla
śnieżna. Jednak, jeśli pierwszy raz posługujesz się tym sprzętem, to na pewno
nie zrobisz z niego dobrego stanowiska. Po prostu szablę wyrwie ze śniegu. Specjalnie
testowaliśmy podobne stanowiska pod Vallotem na wysokości 4364 m n.p.m.,
zakładane na zasadzie „wydaje mi się, że tak będzie dobrze”. Szabla pod
obciążeniem oczywiście została wyrwana. Czekan wkopany w śnieg z wystającą
taśmą jest zdecydowanie najmocniejszym stanowiskiem, praktycznie nie do
wyrwania. Wszystko jednak wymaga treningu w terenie. Jeśli porwałeś się na Mt.
Blanc, a nigdy nie trenowałeś technik wyciągania ze szczelin, zakładania
stanowisk, czy asekuracji podczas „grubszej” akcji, to niezależnie iloma
rzeczami się obwiesisz, na pewno będziesz miał duże problemy, bo nie tak łatwo
wyciągnąć człowieka ze szczeliny bez doświadczenia. Nie lubię przerostu formy
ponad treścią, dlatego najpierw inwestuję w umiejętności praktyczne, a później
biorę tyle, ile potrzeba. Jeśli ekipa jest dobra, to na głównie trekkingową trasę
w zupełności wystarczą dwa karabinki HMS, taśma, raki, prusiki i czekan oraz
wpięcie się każdego członka zespołu do liny. Wiem, że to niepoprawne
politycznie w polskim Internecie i oczekiwania są zupełnie inne, dlatego piszę,
jak chodzę od dziesięciu lat, a prawo do innego zdania oczywiście każdy może
mieć. Wyciągałem osobę ze szczeliny na Alasce na ogromnym lodowcu Kahiltna.
Przy zgranym i sprawnym zespole jest to bardzo szybka akcja przy użyciu
minimalnego sprzętu.</li>
</ul>
Na obowiązkowym wyposażeniu powinny być również
krótkie spodenki, których będziemy używać aż do 3000 m n.p.m. W słoneczne,
letnie dni, upał powyżej 2500 m n.p.m. jest nieznośny. Jeśli nie ma wiatru, to
czujemy się jak w piekarniku. Dosłownie czujemy się podgrzewani jak
mikrofalówce. Z drugiej strony podmuch wiatru na dużej wysokości może być
lodowaty, stąd warto ubierać się odpowiednio do warunków, które mamy na trasie.
Dzisiaj nie trudno o prognozę pogody, stąd warto sprawdzić ją na maksymalnie
dwa dni do przodu na różnych portalach pogodowych, żeby mieć porównanie. Nie
polecam ogólnej pogody, którą mamy w Google’ach zaraz po wpisaniu hasła „Chamonix
pogoda, lub Courmayeur pogoda”. Niezależnie od pory roku, tam zawsze dostajemy
rysunki chmur i słońca na przemian oraz za 4-5 dni tydzień pochmurnego nieba.
Nie ma co fundować sobie palpitacji serca na samym początku wyprawy. Wyprawa ma
być w stylu „no stress”.<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lina – Maciek zabrał jedną linę 60m o średnicy
8,6mm na cały zespół. Była lekka, choć uważamy, że na czteroosobowy zespół
wystarczyłaby 40m lina o takiej średnicy. Byłoby lżej.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje06JR_vZfQSjVCOz_3YksUJJxnD6Gn39xWZJwIoCzg23uSWpe3dnafjipi4bnjDAXkPy7lBEJcoA7v0gBfWvudvTNtb5eKNATjr3sEgWbMJI_NA_OPKMB-VXbvwBbuuKQGm3eJx0SdccQ/s1600/20190703_103357.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje06JR_vZfQSjVCOz_3YksUJJxnD6Gn39xWZJwIoCzg23uSWpe3dnafjipi4bnjDAXkPy7lBEJcoA7v0gBfWvudvTNtb5eKNATjr3sEgWbMJI_NA_OPKMB-VXbvwBbuuKQGm3eJx0SdccQ/s640/20190703_103357.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">JEDZENIE</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
To bardzo szeroki temat, dlatego do niego
podchodzimy indywidualnie. Pytanie zasadnicze jest takie: na czym zostałeś
wychowany? Jeśli jesteś wychowany na „starych” wartościach, to kupisz co
innego, a jeśli media urobiły cię na swoją modłę i liczysz każdą kalorię, masz
super elektronikę do treningów, liczysz węgle, cukry, indeksy glikemiczne, dzielisz
każdy gram, żeby być „fit”, jesteś „gluten free” i używasz suplementów diety,
co dzisiaj jest wręcz religią świata zachodniego, to kupisz co innego. Napiszę
więc, jak podszedłem do tego tematu ja. Jestem fanem starej szkoły, więc i „po
staremu” przygotowałem się do tej wyprawy. Zabrałem ze sobą praktyczne
jedzenie, które da mi zastrzyk energii, a jednocześnie będzie dobre dla wypraw
niskobudżetowych. Nie jest krzykiem najnowszej mody „fit”, ale się sprawdza. Mógłbym
kupić jedzenie z reklam typu „fit”, ale po co? Mój zestaw wyglądał tak:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>2 czekolady 300g z orzechami firmy Milka,</li>
<li>4 czekolady 100g firmy Wawel (mieszane),</li>
<li>12 zup chińskich lub 1kg makaronu wstążki/gniazda
i 6 zup pomidorowych Knorr 54-61g (nie szybkie i instant, ale takie do
gotowania w domu. Wkładając garść makaronu wstążki, lub dwa gniazda i dosypując
pół paczki zupy Knorr do garnka mamy bardzo szybki i energetyczny obiad.
Makaron wstążki lub gniazda gotuje się od trzech do pięciu minut). Zupki
chińskie nie koniecznie są zdrowe, ale na większej wysokości i przy dużym
wysiłku zapotrzebowanie na energię jest tak ogromne, że spalisz naprawdę
wszystko, nawet częściowo twoje mięśnie. W końcu na co dzień nie jemy zupek
chińskich, stąd naprawdę nic nam się nie stanie, jak raz je zjemy podczas
jednej wyprawy. Warto jeść po dwie, ponieważ wtedy mamy większy zastrzyk
energii i ciepła,</li>
<li>1kg bakalii – najlepiej, żeby była to mieszanka
rodzynków, orzechów, a być może kandyzowanych owoców, jeśli lubimy. Dodatkowo
można dobrać 0,5kg solonych orzechów ziemnych,</li>
<li>2 paczki żelków owocowych (przydadzą się do
podjadania podczas stromych podejść, gdzie nie ma mrozu). Dostarczą nam trochę
energii. Na mrozach żelki nie sprawdzają się, ponieważ trzeba je długo żuć, a
przy dużym wysiłku bardzo ciężko się oddycha, mając zapełnione usta;</li>
<li>2 paczki galaretek owocowych z cukrem,</li>
<li>0,5kg paczka krakersów – są dobre podczas odpoczynku
i można je szybko zjeść nawet na mrozie. Nie stają się twarde jak czekolada,
czy żelki,</li>
<li>0,5kg paczka migdałów – co orzech to orzech,
zawsze dostarczy dużo energii i mają dużo dobrych składników odżywczych,</li>
<li>Kruche batony – nie zamarzają na mrozie i można je
szybko podjadać podczas stromych podejść. Idealnie sprawdzają się Knoppers lub
Bonitki. Są małe, kwadratowe i zawsze zmieszczą się w kieszeni kurtki. Nigdy
nie zamarzną;</li>
<li>Kabanosy – mięso zawsze dostarcza dużo energii,
więc warto wybrać takie, które nie zepsuje się podczas upałów. Najlepsze są
suszone kabanosy, bo przetrwają upały, a na dużych wysokościach dodadzą nam
sił. Dzisiaj najbardziej popularne są z firmy Tarczyński. Można nawet wybrać
smaki, które lubimy;</li>
<li>Kisiele – są idealne na deser po obiedzie. Warto
zabrać ze sobą kisiel instant, ponieważ na dużej wysokości zwykły kisiel
bryluje się i smak jest nie do przyjęcia. Dodatkowo trzeba go słodzić, co
wymaga wnoszenia ze sobą dodatkowego cukru;</li>
<li>Napoje – jeśli nie odpowiada ci picie zwykłej wody,
możesz przełamać jej smak izotonikiem. W dzisiejszych sklepach internetowych
dostaniemy praktycznie wszystko, czego chcemy. Najbardziej jednak sprawdzają
się saszetki Isoactive firmy ActivLab, ponieważ nie musimy nosić ciężkiego
opakowania. Jedna saszetka za 1,50 - 1,70zł wystarcza na 0,5l wody i ma cały zestaw
witamin. Dodatkowo możemy sobie wybrać smaki. Polecam łączenie cytrynowego
smaku z innymi owocami. Wychodzi bardzo ciekawy i bardzo dobry smak. Jedna
saszetka zapewnia dostarczenie 50% zalecanej dawki witamin. Nie trudno się
domyślić, że przy tak dużym wysiłku, wszystko z nas jest codziennie wypłukiwane
i zalecane dawki przez producenta obowiązują w czasie życia na nizinach, gdzie
wysiłek jest dużo mniejszy. Tutaj, szczególnie podczas ataku szczytowego, organizm
zazwyczaj dochodzi do górnej granicy wytrzymałości, a nierzadko ją
przekraczamy, przez co na energię zostają zamieniane… również nasze mięśnie.
Warto więc zadbać o dobre picie i jedzenie. Izotoniki są tanie, dobre i
zmieszczą się wszędzie. Można wybierać smaki, które nam odpowiadają i przede
wszystkim przełamujemy jałowy smak wody z przetopionego śniegu, który na
dłuższą metę staje się uciążliwy. To dla mnie główny powód, dla którego używam
tych małych saszetek. Kolejną zaletą jest fakt, ze w upalne dni możemy
rozpuszczać je na zimno w wodzie prosto z potoku górskiego, a przed atakiem
szczytowym możemy je zmieszać z wrzącą wodą. Zawsze będą dobre.</li>
</ul>
<div>
<img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRZaSqOFkEySE-BJr553W1AeGMc_Td3tbvIh5t-KsmQMh3xOP4mvUHqB96ToHJ3IlEqRndghqFcPPjTDMxHdHYy4f19ITb4DHcCPkXFlGc9x933ZskCqecymu-r3v9WhFCR3nEV8TE7fob/s640/Gory_3617_w.jpg" width="640" /></div>
<div>
<br /></div>
Jak widać, moje zapotrzebowanie na jedzenie nie
jest zbyt duże, a można osiągnąć bardzo wiele. Są proste, gorące dania,
energetyczne przekąski, czy też małe paczki smakołyków do podjadania, żeby nie
opaść z sił. Jeśli przyjechałeś samochodem i masz większe fundusze, swoje menu
możesz rozszerzyć o: liofilizaty (w sklepach górskich internetowych kupimy
prawie każdy, gotowy domowy obiad), mięsne puszki (otworzysz je na campingu po
zejściu z góry, kiedy będziecie przemieszczać się z jednej góry na drugą) oraz
wszelkie inne rzeczy, które uwielbiasz. Mogą to być grube makarony, ryż, kasze,
ryby w puszce, konserwy, itp.<o:p></o:p><br />
<br />
<span style="font-size: x-large;"><b>KOSZTY</b></span><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b>40 CHF </b>- winieta na autostrady Szwajcarii na cały rok (samochód do 3,5t). Innej możliwości nie ma,<br />
<b>56,90 EUR</b> - przejazd tunelem pod Mt. Blanc w obie strony (powrót możliwy do 7 dni),<br />
<b>1810 zł</b> - koszt za benzynę przy przejechaniu 4.000km (spalanie 7l/100km), cena benzyny w okolicach 5,05 zł/litr w Polsce i średnio 1,35 EUR w Niemczech i 1,39 EUR we Włoszech,<br />
<b>70 EUR</b> - nocleg w schronisku Gonella ze śniadaniem i obfitym obiadem (innej możliwości nie ma). Z kartą Alpenverein mamy zniżkę do <b>58 EUR</b>.<br />
<b>140 zł</b> - prowiant na trzy czterotysięczniki według powyższej listy (połowę przywiozłem ze sobą),<br />
<b>20-27 zł</b> - 225g kartusz gazu, w zależności od marki (cena za 1szt.)<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DROGA NA MT. BLANC OD STRONY WŁOSKIEJ</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>1. WĘDRÓWKA PRZEZ LODOWIEC MIAGE</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mając wiedzę na temat sprzętu i jedzenia, warto
powiedzieć coś o samej trasie prowadzącej na szczyt. Jest zdecydowanie bardziej
wymagająca od drogi francuskiej, dlatego kondycja i aklimatyzacja to podstawa,
jeśli myślimy o sprawnym wejściu na szczyt. Dobre tempo też się przyda,
ponieważ 14 godzin na atak szczytowy i na powrót to niezbędne minimum. Całą
przygodę rozpoczynamy od strony włoskiej w Courmayeur. Jadąc z Polski, GPS
samochodowy skieruje nas na wjazd od strony Chamonix, ponieważ jest to
najkrótsza droga. Trzeba będzie przejechać tunelem pod Mt. Blanc, który ma 11.317m
długości. Opłata za wjazd i powrót w ciągu tygodnia wynosi 56,90 EUR za samochód.
Tunel jest idealną linią prostą, co oznacza, że jeśli wjedziemy na początku, to
powinniśmy widzieć jego koniec. Z racji dużej odległości oczywiście nie
dostrzeżemy wylotu. Dodatkowo obowiązują tam restrykcyjne przepisy poruszania
się, ponieważ 24 marca 1999 roku w wyniku pożaru zginęło 39 osób. Po
katastrofie tunel zamknięto na trzy lata. Trzeba było podnieść bezpieczeństwo
tego podziemnego przejazdu. Tunel wyposażono w skomputeryzowany sprzęt do
wykrywania pożarów, dodatkowe zatoki bezpieczeństwa, równoległą do
tunelu drogę ucieczki, stację przeciwpożarową z wozami strażackimi w środku
tunelu, w komorach bezpieczeństwa założono instalację dostarczającą tlen, w
zatokach bezpieczeństwa umieszczono wideotelefony, co umożliwia kontakt w razie
zagrożenia i przekazanie poleceń przez służby stosownie do stopnia zagrożenia.
Na całej długości tunelu wiszą tablice, które informują, że musisz utrzymać
odległość minimum 150m od pojazdu widocznego przed tobą. Służby odpowiedzialne
za bezpieczeństwo ułatwiły pomiar wymaganego dystansu każdemu kierowcy poprzez
umieszczenie po obu stronach na ścianach tunelu niebieskich, podwójnych
świateł, rozmieszczonych co 150m. Dzięki temu obserwujesz, czy w trakcie
mijania zestawu niebieskich świateł, następny pojazd znajduje się przed, czy za
kolejnymi światłami. Jeśli jest za, to oznacza, że dystans 150m został
utrzymany. To wszystko ma sens, jeśli weźmiemy pod uwagę wydarzenia z końca lat
dziewięćdziesiątych. Z pewnością każdy chciałby dotrzeć bezpiecznie na drugą
stronę. Nam dodatkowo trafił się konwój kilkunastu TIR-ów, przez co na tablicy
widniał napis: „Uwaga konwój, wjazd możliwy za dwie minuty”. Wjazdu pilnują
szlabany, dlatego nie da się nic przyspieszyć.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po drugiej stronie tunelu od razu wjeżdżamy do
Courmayeur. Pozostaje tylko dojechać jedyną, krętą drogą pod górę, aż
dojedziemy do Chalet du Miage. Jedziemy do końca drogi, aż zobaczymy szlaban.
Dalej możemy iść tylko pieszo. Jeśli po całodniowej jeździe jesteście zmęczeni,
nie ma sensu szukać w pobliżu równego terenu pod namiot, ponieważ znajduje się
od dopiero w pobliżu schroniska Combal. Lepiej zatrzymać się na niżej położonym
campingu „Hobo”, gdzie poza sezonem, możemy za 8,80 EUR rozbić swój namiot z
widokiem na piękne góry z wodospadami, oraz będziemy mieli dostęp do całej
infrastruktury: kuchnia z gazem, ciepłe prysznice, toalety, wielka świetlica.
Powietrze pachnie tutaj świerkami, co jest dodatkowym atutem. Kolejnego dnia
wystarczy, że podjedziemy do szlabanu (5min jazdy) i od razu możemy rozpocząć
wyprawę. W sezonie, tj. lipiec i sierpień, nocleg kosztuje 11,85 EUR, co i tak
jest bardzo niską ceną przy tym, ile rzeczy zostaje udostępnione. Naprawdę
niczego nie brakuje. Kiedy już wyśpimy się i podejdziemy pod szlaban następnego
dnia, czeka nas 25min podejście asfaltową drogą do schroniska Combal.
Początkowo idziemy krętą drogą pod górę w lesie, mając widok na szpiczastą górę
Mt. Rouge de Peuterey 2941 m n.p.m. Zdecydowanie góruje nad lasami. Naszą
przygodę rozpoczynamy na wysokości 1725 m n.p.m. Idąc kilka minut drogą, lasy
kończą się. Mamy coraz większe spojrzenie na okolicę. Dookoła widzimy zielone
góry, wysokie do około 2500 m n.p.m. Te wyższe znajdują się dalej i są bardziej
skaliste. Po 20min docieramy do kamiennego mostku nad potokiem z małym stawem. Jest
malowniczo, dlatego trudno nie zatrzymać się i nie zrobić zdjęć. Za 5min
docieramy do schroniska Combal. Nie da się go pomylić z niczym innym, ponieważ
stoi tu tylko jeden budynek i na dodatek ma bordowy, duży dach z oknami. Z
drogi, za schroniskiem widać rozległą dolinę otoczoną górami. Widzimy w niej
mnóstwo krętych, meandrujących potoków i stawów. Ta kraina nazywa się Lac de
Combal, co oznacza Jezioro Combal. Do jeziora temu daleko, ale widokowo jest
przepięknie. Cała kraina przypomina wielkie mokradła, gdzie w wyższych partiach
gór widać śnieżne płaty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dalsza część trasy nie jest tak oczywista i
większość niedoświadczonych ekip, lub niezaznajomionych z trasą, łatwo może
popełnić błąd. Od schroniska Combal prowadzą dwie ścieżki. W prawo prowadzi ścieżka
do polodowcowych jeziorek Lac du Miage. Idziemy zboczem zielonej góry, gdzie
rosną żywozielone modrzewie. Widoki w okolicach jeziorek są bajeczne. Dalsza
droga staje się szybko problematyczna, ponieważ idzie się rumowiskiem kamiennym
w kształcie nasypu (początek moreny lodowca Miage), gdzie trzeba zejść do
poziomu lodowca, a raczej ogromnego gruzowiska kamieni. Nawet są poukładane
kopczyki, wskazujące którędy iść, żeby było dobrze. Tak przebiegała stara
trasa. Dzisiaj jest niezwykle uciążliwa. Cały czas idzie się sypkimi
kamieniami, skały są niestabilne i cały czas wędrujemy ze wzmożoną uwagą, bo
każdy krok musi być przemyślany. Niestety nie brakuje tam dziur, czy ruchomych
głazów i kamieni. To wszystko powoduje że półtoragodzinna wędrówka od początku
moreny lodowca do podnóży pierwszych wysokich gór widocznych przed nami jest
niezwykle uciążliwa. Nie bez powodu ten fragment trasy można nazwać „mieleniem
guana”. Nie ma chyba lepszego określenia, ponieważ czujemy się zmęczeni ciągłą,
wytężoną uwagą, a postępu nie widać. Dodatkową atrakcją są pająki żyjące wśród
skał. Nie są duże, ale bardzo liczne. Rozpinają swoje sieci pomiędzy
wystającymi kamieniami, a niektóre nadawałyby się jako struny do gitary. Druga
opcja wędrówki, to wybranie oficjalnego szlaku, który z niewiedzy jest pomijany
przez wiele ekip. Wejście na niego znajduje się po lewej stronie schroniska na
widocznej skarpie. Wyraźna ścieżka prowadzi grzbietem czegoś, co przypomina
zielony nasyp. Szlak ma nawet swój numer 15 i żółte strzałki, stąd nie zgubimy
drogi na pewno. Będzie znacznie wygodniejsza, niż „cioranie” przez kamienie z
pająkami, które tylko opóźni przejście wzdłuż lodowca. Szlak za schroniskiem
Combal prowadzi skarpą prowadzącą do góry. Możemy z niej popatrzeć na obiekt z
góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiin8Vi4Q6lBhIKHow0nRwrYsiRTf6Llzl_Z478XxVuFGdhaj_ubRoFOP_I0KwQoN8KMnKXNigrFo8gtsbF419eHiboFTb4Abz-b6U3XcWfzklUCFBQLiO7WM5N_VPYLyja5r8j5wZPao4h/s1600/20190702_162211.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiin8Vi4Q6lBhIKHow0nRwrYsiRTf6Llzl_Z478XxVuFGdhaj_ubRoFOP_I0KwQoN8KMnKXNigrFo8gtsbF419eHiboFTb4Abz-b6U3XcWfzklUCFBQLiO7WM5N_VPYLyja5r8j5wZPao4h/s640/20190702_162211.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schronisko Combal - prawidłowa droga przejścia to ta wyżej położona ścieżka. Wybierając niżej położoną ścieżkę, będziesz musiał męczyć się z kamienistym lodowcem Miage</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJHmSgmGZGcPfd8bSLm1FlgFVRG5VgxhINVEibLMfARztPBtYnZjDZfBPQijq1L1NgYCjKs4QnetcyXVGAfAq14cAEdIjkaUByC540j1KuChITHeVbYVusYXRo71zUgbIHLyAxWVSLT4yz/s1600/DSC_1008.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJHmSgmGZGcPfd8bSLm1FlgFVRG5VgxhINVEibLMfARztPBtYnZjDZfBPQijq1L1NgYCjKs4QnetcyXVGAfAq14cAEdIjkaUByC540j1KuChITHeVbYVusYXRo71zUgbIHLyAxWVSLT4yz/s640/DSC_1008.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niezwykle uciążliwa droga, kiedy wybierzemy niżej położoną ścieżkę przy schronisku Combal</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nieco dalej wchodzimy na zieloną, płaską
przestrzeń otoczoną małymi wniesieniami. Wszędzie dookoła rosną modrzewie, a
przy ścieżce kwitną nawet róże alpejskie. Jest kolorowo i bajecznie pięknie. Za
rzędem modrzewi, ścieżka zaczyna prowadzić po kamienistym stoku do góry. To
brzeg moreny bocznej lodowca. Po tej stronie, jest zielono, a ścieżka zaczyna
trawersować coraz wyżej. W około 15min powinniśmy wejść na górną część
naturalnego nasypu, którą utworzył lodowiec. W miejscu, gdzie wchodzimy na szczyt
skarpy stoi drogowskaz, oraz na kamieniu zobaczymy charakterystyczne, żółte
oznaczenia. Z nasypu możemy spojrzeć na pozostałości ogromnego lodowca Miage.
Pomimo, że przed nami nie widać lodu, to musimy wiedzieć, że pod ciemną warstwą
kamieni są jego grube masy poprzecinane szczelinami. Przechodziliśmy zarówno
prawidłowym szlakiem, jak również tym przez lodowiec, stąd widzieliśmy, co jest
pod stertą sypkich kamieni. Często trzeba omijać spadziste usypiska, czy lodowe
szczeliny, które dosłownie „najadły” się kamieniami. Co chwilę słychać coś
sypiącego się ze zboczy. Wędrówka górną częścią naturalnego nasypu też nie
należy do przyjemnych, ale znacznie bardziej ułatwia przejście. Przez około
40min idziemy wąską granią z wydeptaną ścieżką wśród sypkich kamieni i kęp
traw. Mamy stąd wspaniały widok na krainę zwaną Lac de Combal. Patrzymy na nią
z dużej wysokości. Idąc w kierunku podnóży wysokich gór, które widzimy przed
sobą nasz nasyp stopniowo zwiększa wysokość. Nie czujemy stromizny, a jednak
idziemy stopniowo pod górę. W połowie całego przejścia ścieżka nagle się urywa.
Przed nami widać tylko duże kępy traw. Trzeba przejść trawami, trzymając się
około 70-100cm od urwistej krawędzi nasypu. Jak widać, prawidłowa ścieżka
spadła w przepaść, a obecne krawędzie przewieszone są w powietrzu i tylko
czekać, kiedy i one zsypią się w dół. Idziemy ostrożnym krokiem, ponieważ po
prawej stronie mamy kamienisty i sypki teren, typowy dla moreny bocznej
lodowca. Możemy zsunąć się z wysokości około 15m, a czym dalej, tym wysokość
nieznacznie jest większa. Idąc kolejne 10min dotrzemy do ścieżki szlaku, która
jeszcze nie usypała się w głąb moreny bocznej. Dochodzimy nią do miejsca, gdzie
szlak jest oznaczony numerem 15 w żółtym kole, oraz stoimy u stóp wielkiej
góry, której widoczny pierwszy szczyt został nazwany Aiguile de Combal i ma
wysokość 2839 m n.p.m. My jesteśmy na wysokości 2090 m n.p.m.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX4Lc5zPV3oxOgiS4i8Ol56Rr5WkfjJNBdGRfeCKA7CogawDJlR0Uourl2ACs1ZdDnCKwYLMSshTMF668NF2a5s0YOhxZPdmBNX5FIZjtbiGSLvbfhh76UoYhE_0_iHO73Zaip7JbPtMEL/s1600/20190702_161915.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX4Lc5zPV3oxOgiS4i8Ol56Rr5WkfjJNBdGRfeCKA7CogawDJlR0Uourl2ACs1ZdDnCKwYLMSshTMF668NF2a5s0YOhxZPdmBNX5FIZjtbiGSLvbfhh76UoYhE_0_iHO73Zaip7JbPtMEL/s640/20190702_161915.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Róże alpejskie na początku szlaku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeszcze wiele czasu upłynie, zanim dotrzemy do
schroniska, na wysokość ponad 3000 m n.p.m. Wszystkie góry dookoła będą
wyraźnie górowały nad nami. W miejscu, gdzie widzimy żółte kółko z numerem 15
rozpoczynamy łagodne zejście do lodowca Miage. Już odtąd mamy wielkie problemy,
ponieważ ścieżka, która obowiązywała chociażby rok temu jest nieaktualna. Jeśli
przyjechaliśmy na MT. Blanc w czerwcu, to zejdziemy po śniegu, jeśli później,
to będziemy męczyć się z sypkimi kamieniami. Gdzie mamy zejść, wiemy, ponieważ
ogólny przebieg trasy jest widoczny. Mamy zejść pod ukosem do poziomu lodowca,
a raczej kamieni, które przykrywają lodowiec. Na samym początku każdy szuka
jakiejś możliwości zejścia, ponieważ dosłownie wszystko wyjeżdża spod nóg.
Stawiając każdy krok, powodujemy powstawanie małych kamiennych lawin lub po
prostu gradu kamieni, który zwala się do tutejszej surowej doliny. Od wysokich
zboczy gór będziemy szli najpierw w odległości około 15-20m, a czym dalej, tym
odległość będziemy systematycznie zwiększać. Jeśli byłeś kiedyś pod Gerlachem w
drodze na Małą Wysoką od strony Śląskiego Domu, to na pewno widziałeś wielki
piarg o szerokości 100m w drodze na Polski Grzebień. Tutaj będziemy przechodzić
przez podobnie wyglądające pola śnieżne, które skrywają pod sobą podobne
piargi, aż dziewięć razy! Cała trasa niezwykle się dłuży, ponieważ nieznacznie
osiągamy wysokość, ścieżka dalej nie jest dobrze widoczna wśród kamieni, a
przed nami widać wielką przestrzeń do przebycia. O ile pod koniec czerwca
znajdziemy jeszcze wiele pól śnieżnych, gdzie widać ślady, to w lipcu i
sierpniu jest znacznie gorzej, bo po zejściu do poziomu lodowca od razu
wędrujemy po sypkich, bez żadnego ładu i składu, luźnych kamieniach. Wszystkie
są ruchome i trzeba wytężać uwagę, żeby każdy krok był stabilny. Na domiar
złego, dochodzą jeszcze „kamieniożerne” szczeliny lodowcowe, gdzie co chwilę
słychać, jak zsypują się do nich samoistnie kamienie. Zawsze starajmy się
trzymać dolnej krawędzi każdego śnieżnego płatu, skrywającego wielki piarg pod
swoją powierzchnią. Teren jest wtedy w miarę równy i łatwiej o znalezienie
dobrej drogi. Nie ma tu jednoznacznej ścieżki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgubH1DS1L9F1MEO8AVJLnuIVa6c_bfEdrr-kImi6he2F2xI6C3aL0J9TqicXvLjOQHg1kU_Cy9BciC-aCQ4GAq1RS6yPW6MckGa7EJAItKlvmN6cbrbhiXP8w3VF3NLfYFn3udH5CdwE5n/s1600/20190702_155354.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgubH1DS1L9F1MEO8AVJLnuIVa6c_bfEdrr-kImi6he2F2xI6C3aL0J9TqicXvLjOQHg1kU_Cy9BciC-aCQ4GAq1RS6yPW6MckGa7EJAItKlvmN6cbrbhiXP8w3VF3NLfYFn3udH5CdwE5n/s640/20190702_155354.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXJ460jUoV-jFejiPnnIhi29UzpPGouwpk88fTepxIKTcwpsdCQxK478hcCQE0as9BcHt_cHW_DW6QdKBS3-pSnyqWAKY_voWoHE84LbQqD-U6QgRCAItqt8iW2LSTIo6zT1oBKN57hmIr/s1600/20190702_155444.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXJ460jUoV-jFejiPnnIhi29UzpPGouwpk88fTepxIKTcwpsdCQxK478hcCQE0as9BcHt_cHW_DW6QdKBS3-pSnyqWAKY_voWoHE84LbQqD-U6QgRCAItqt8iW2LSTIo6zT1oBKN57hmIr/s640/20190702_155444.jpg" width="640" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDPgyaJ7Obx6L3GIQ1EV7alSzUxx3bDIcR_RQlyhX7UuW-l664Ri-3JPYPkRtTj2OvwkaM_Fk0WlzKD7J4dxT115lemK6pJJuzecfaRJw8FlS_GfnYegV432MzxlUxPkMvBExZZxbvcw87/s1600/20190702_160514.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDPgyaJ7Obx6L3GIQ1EV7alSzUxx3bDIcR_RQlyhX7UuW-l664Ri-3JPYPkRtTj2OvwkaM_Fk0WlzKD7J4dxT115lemK6pJJuzecfaRJw8FlS_GfnYegV432MzxlUxPkMvBExZZxbvcw87/s640/20190702_160514.jpg" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeśli wybierzemy prawidłową drogę, to powinniśmy wyjść ścieżką na skarpę z drogowskazem. Widać z niej Lac de Combal - mokradła za schroniskiem Combal. PS. Od razu widać lichą jakość tych trzech zdjęć. Pamiętajcie - zdjęcia z telefonu nigdy nie wyjdą dobrze, gdy fotografujemy rozległe przestrzenie. Więcej o fotografii w górach możecie przeczytać w moim <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2018/12/gorski-poradnik-fotograficzny-czyli-jak.html">poradniku o technikach fotografii górskiej i o doborze odpowiedniego sprzętu</a>.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFn-9ou89yfEpeG2BZJburJB6maKFu_s_zC-LGgpN9TQ88pWGRA5Ps0MB6yM6GeQHlksuIoinrhqLFor9gnvRgolWBhb0b4N3WRXGPa5EtiDCvUbhfEceHwddFwQhx5aSMnEYTdnY2S41h/s1600/DSC_0930.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFn-9ou89yfEpeG2BZJburJB6maKFu_s_zC-LGgpN9TQ88pWGRA5Ps0MB6yM6GeQHlksuIoinrhqLFor9gnvRgolWBhb0b4N3WRXGPa5EtiDCvUbhfEceHwddFwQhx5aSMnEYTdnY2S41h/s640/DSC_0930.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU7HmkhTipuFtrE9VWrGq9UiyvS-Fyv5UG9gGAEbJpIoVcpSMHE7IjpizvJ7k6Xat_TPjd5oRdFemQujks_xRST50egZUQXGKJBJnJgehnpoKBCfAOMi52eXRp7NydTRR-DrZLWitkLeH3/s1600/DSC_0915.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU7HmkhTipuFtrE9VWrGq9UiyvS-Fyv5UG9gGAEbJpIoVcpSMHE7IjpizvJ7k6Xat_TPjd5oRdFemQujks_xRST50egZUQXGKJBJnJgehnpoKBCfAOMi52eXRp7NydTRR-DrZLWitkLeH3/s640/DSC_0915.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lac de Combal</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio06RZFUP5jczk_dy2Ri841CdwHcnPubXavJphI6SeGTpC3MutN6DdwZ58ztnQ31aAtx4WAajM5r8dTzHIklD8jPgMzDgQ6OfodvU5FT4ROcf8g0Uza9xFtfeG-Fb4TnBwQLBOXOD7aHvA/s1600/DSC_1016.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio06RZFUP5jczk_dy2Ri841CdwHcnPubXavJphI6SeGTpC3MutN6DdwZ58ztnQ31aAtx4WAajM5r8dTzHIklD8jPgMzDgQ6OfodvU5FT4ROcf8g0Uza9xFtfeG-Fb4TnBwQLBOXOD7aHvA/s640/DSC_1016.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrówka przez lodowiec Miage</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVIYixPeKAClF0MmuMSZAimTTdecIbAe10eWhl6e7qHzN6kp3rvajsYtNNhZEQ9fpegjPvLf0k3QbQUWMrQLVR2GIDIjbDehOOSHd7s2M6_Ug48jsVhymwpTf8GbSYOXE78E4GAXq0SZF7/s1600/DSC_1006.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVIYixPeKAClF0MmuMSZAimTTdecIbAe10eWhl6e7qHzN6kp3rvajsYtNNhZEQ9fpegjPvLf0k3QbQUWMrQLVR2GIDIjbDehOOSHd7s2M6_Ug48jsVhymwpTf8GbSYOXE78E4GAXq0SZF7/s640/DSC_1006.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrówkę przez lodowiec ułatwią nam żółte punkty na skałach</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Trzymamy się kierunku na lewo od środka lodowca (na
środku jest dużo dziur i szczelin oraz nieregularnych usypisk kamieni). Idziemy
wzdłuż lodowca, aż do jego samego końca. Powinniśmy męczyć się w takim terenie
nawet do trzech godzin. Wędrówka jest fatalna, jeśli słońce wytopiło śnieg. Na
pewno wydłużymy sobie czas przejścia. Dwa dni w lecie znaczą bardzo wiele,
ponieważ podczas naszej drogi przecięliśmy 23 szczeliny na lodowcu, a za dwa
dni, kiedy wracaliśmy, było już ich 47! To tylko te, które przekraczaliśmy, a
ile nowych powstało po drodze, to lepiej nie wiedzieć… Niektóre z nich są
bardzo głębokie, choć tego nie zobaczymy. Dla przykładu, na skraju płatu
śnieżnego zrzuciłem wielki kamień, który musiałem podnieść obiema rękami.
Spuściłem go do szczeliny. Zaskoczyłem się tym, że swobodnie spadał aż przez 4
sekundy i dopiero było słychać, jak odbija się od lodowych ścian, spadając
jeszcze niżej. Stosując znane wzory z fizyki na spadek swobodny i ruch
jednostajnie przyspieszony, dowiadujemy się, że ten kamień przez 4 sekundy
przeleciał swobodnie 78 metrów, po czym odbijał się od ścian lodowca! Co to
oznacza? Że pod usypiskiem kamieni, które widzimy, jako stertę kamorów i gazów
znajdują się dziesiątki metrów grubego, zbitego lodu. Gruba warstwa kamieni
stała się dla niego ochroną, ponieważ pozwala utrzymywać stałą temperaturę.
Jedynie w miejscach pęknięć i szczelin lodowiec topnieje znacznie szybciej. Dodatkowo
lodowiec jest w ciągłym ruchu, więc jego pękanie następuje naturalnie. Jak
widać, nawet widoczne szczeliny mogą być niebezpieczne. Kiedy ominiemy pierwszy
płat śniegu, ścieżka będzie stopniowo odbiegać od krawędzi gór po lewej
stronie. Przed nami będzie widać wiele okrągłych, kamiennych wzniesień,
pomiędzy którymi musimy szukać trasy przejścia wśród kamieni. Trudno
podpowiedzieć konkretną drogę, ponieważ na lodowcu wszystko jest żywe i zmienia
się z każdym rokiem. Po prostu szukamy w miarę płaskiego terenu. Od drugiego
płatu śnieżnego jesteśmy oddaleni o jakieś 5 metrów i ciągle pod ukosem
odbiegamy od linii podnóża wysokich gór. Tutaj idziemy w większym nachyleniu
terenu, szukając odpowiedniej trasy przejścia w kamiennym terenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNrHHepnzkYToDAcysV91RrXehjKKlfWDnX2NKSDLLwVy0xfbBay7KpT5uBRd-yuzqyEVuXq4_H8hOLm0OUMKC-h_BHwUElKz_-tTfR3HiSFGhY8iVxyWwgUsUv9t6QzN-9E0tzuQuHNdu/s1600/20190630_083914.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNrHHepnzkYToDAcysV91RrXehjKKlfWDnX2NKSDLLwVy0xfbBay7KpT5uBRd-yuzqyEVuXq4_H8hOLm0OUMKC-h_BHwUElKz_-tTfR3HiSFGhY8iVxyWwgUsUv9t6QzN-9E0tzuQuHNdu/s640/20190630_083914.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Płat śnieżny po lewej stronie lodowca - licząc je, możemy określić swoje położenie i określić, ile jeszcze zostało nam drogi przez lodowiec. Musimy przejść 9 płatów, żeby znaleźć się w kotlince kończącej lodowiec Miage</div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pomiędzy trzecim, a szóstym płatem śnieżnym
znajdziemy największy pas szczelin lodowcowych. Są wszędzie. Na wiele z nich
będziemy patrzeć z boku, a z powodu kilku innych będziemy szukać dobrej drogi
okrężnej. Szczeliny są na szczęście widoczne, ale też widać ile kamieni
„zjadają” choćby tylko podczas naszego przejścia. Zsypują się samoistnie do ich
otchłani, a my słyszymy kolejne dźwięki spadających kamieni. Przejście wzdłuż
szóstego i siódmego płatu śnieżnego daje nam piękny widok na lodowiec Glacier
du Mont Blanc. Jest poprzecinany szczelinami tak mocno, że praktycznie składa
się on z wielkich, brudnych seraków. Lodowiec widzimy po prawej stronie. Po
jego lewej stronie płyną szerokim strumieniem wody, tworzące wodospad. Mieliśmy
dużo szczęścia, ponieważ po jego prawej stronie widzieliśmy, jak wypływają wody
uwięzione pod lodowcem. W jednej chwili oderwał się fragment lodowca, spadł z
wielkim hukiem do poziomu moreny bocznej lodowca Miage, po czym przez 10 sekund
obficie spływały wody dość wielkim wodospadem. Po tym czasie wszystko ucichło.
Jedynie w tle słyszeliśmy kolejne kamienie spadające z różnych części gór. Przy
ósmym płacie śnieżnym nie polecam robić przerw. Podejście jest bardziej strome,
ale po lewej stronie czyha na nas pewne niebezpieczeństwo. Wystarczy spojrzeć
na uszczeliniony lodowiec po naszej lewej i na to, co znajduje się kilometr
ponad nami. Lodowiec Petit du Mont Blanc spływający ze stoków Aiguile de Tre la
Tete 3930 m n.p.m. częściowo zwalił się z hukiem do naszego poziomu. Teraz
widzimy u góry potężną, ukośną krawędź lodowca grubą na kilkadziesiąt metrów.
Nigdy nie wiadomo, kiedy spadnie do poziomu lodowca Miage, po którym właśnie idziemy.
Upadek tak wielkich mas lodu z kilometra wysokości, obijających się o spadziste
ściany skalne góry spowodowałyby śmiertelny grad nie do uniknięcia. Ogromne
masy rzecz jasna nie spadają codziennie, ani co miesiąc, ale warto mieć na
uwadze istniejące niebezpieczeństwo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc0T6HVHcFcPDvmvGmcOhQCP93doGJE842_WytnJQiXzy4a3SNKE_xB16ahTowdPaZ59kJVSuzigICjWwz49WRbCSP-iqxUDE0LX73QkDKzoQKdXEs-Yyxc643RDD8lYh6ANtwihlzny-z/s1600/DSC_1027.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc0T6HVHcFcPDvmvGmcOhQCP93doGJE842_WytnJQiXzy4a3SNKE_xB16ahTowdPaZ59kJVSuzigICjWwz49WRbCSP-iqxUDE0LX73QkDKzoQKdXEs-Yyxc643RDD8lYh6ANtwihlzny-z/s640/DSC_1027.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki w okolicach piątego płatu śnieżnego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przechodząc szerokim pasem spływającego lodowca
pod możliwym ostrzałem, widzimy jak bardzo jest on uszczeliniony w pobliżu
nas. Odtąd śniegu jest coraz więcej i widzimy koniec lodowca Miage. Jest to
dość rozległa, śnieżna kotlina otoczona górami o wysokości większej niż 3000 m
n.p.m. Nie dochodzimy do samego końca, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Trasa
na Mt. Blanc, a raczej do schroniska Gonella, do którego idziemy, będzie
zakręcać przez kotlinę w stronę prawej grani. Ścieżka w śniegu jest bardzo
dobrze widoczna. W kotlinie poczujemy większy chłód od śniegu pomimo upalnego
dnia. Warto przysiąść na płaskim, wielkim głazie, zanim rozpoczniemy wędrówkę i
wspinaczkę granią. Zjedzmy dobrze, żeby mieć dużo sił, ponieważ wędrówka przez
kamienisty lodowiec była uciążliwa, a teraz czeka nas typowo siłowe podejście,
które może trwać od dwóch do trzech godzin. Będą duże różnice wysokości i
ciężki plecak do wniesienia. Wielki głaz znajduje się na wysokości 2580 m
n.p.m. i sąsiaduje z inną, o nieregularnych kształtach skałą. Dalej będziemy
musieli przejść przez rząd szczelin, skacząc ponad nimi. Celowo nie podaję ile
ich jest, ponieważ 30 czerwca były tylko dwie wąskie, a 2 lipca były już dwie
szerokie i trzy wąskie. Liczby szczelin nie da się oszacować, ponieważ w ciągu
dwóch dni wiele się zmienia w tym terenie. Trzeba się trzymać zasady: jeśli
pewnie da się przeskoczyć szczelinę – róbmy to, a jeśli jest szeroka i nie
wiesz, czy dasz radę przeskoczyć na drugi brzeg, lepiej wydłuż swoją trasę i
obejdź ją równolegle aż do jej końca. Podczas naszej wędrówki zdarzyły się
nawet dwie szczeliny prostopadle ułożone względem siebie. Podeszliśmy na skraj
skrzyżowania i przeskoczyliśmy na drugi brzeg. Podejście z kotliny do poziomu
grani odbywa się stromym, śnieżnym zboczem. Kończy je wejście na skały. I tutaj
znowu podam przykład szybko zachodzących zmian: 30 czerwca wystarczyło iść,
podczas, gdy 2 lipca pomiędzy granią a śniegiem utworzyła się wielka wyrwa z
mostem śnieżnym, który zdążył się zapaść. Musieliśmy zeskoczyć z grani nad
powstałą dziurą i wskoczyć na śnieg. Jak widać cała trasa na tym odcinku jest
żywa i zmienia się z dnia na dzień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiALH3rt3Q6nNUVmF5WkXGxK4yN_h0GhXBMZDQIUMfg5HAJZU93MQNC4csmY3KVhuXxi4JgcUmuIWUwcFC00N_jUNrCYEBX7eicG1Lsik38ImMc6izzOt6k3kyNcanGLat0sOaeTmWrCEqS/s1600/DSC_1031.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiALH3rt3Q6nNUVmF5WkXGxK4yN_h0GhXBMZDQIUMfg5HAJZU93MQNC4csmY3KVhuXxi4JgcUmuIWUwcFC00N_jUNrCYEBX7eicG1Lsik38ImMc6izzOt6k3kyNcanGLat0sOaeTmWrCEqS/s640/DSC_1031.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Spływający lodowiec du Mont Blanc widoczny z szóstego płatu śnieżnego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSp8NHBD4J279C72RHUlbqXB7vbd4bizUAKE9Mpbm5HqAh66_Y-nIkTuZ6vUMXQuNbfc2A6WvOL21-aAJIOr2ZuHj_Fjl3DhJXOlPxbV1DWt04U-IWKAOe2NVcf7pwwKfbiKqABZ8UdpF0/s1600/DSC_1053.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSp8NHBD4J279C72RHUlbqXB7vbd4bizUAKE9Mpbm5HqAh66_Y-nIkTuZ6vUMXQuNbfc2A6WvOL21-aAJIOr2ZuHj_Fjl3DhJXOlPxbV1DWt04U-IWKAOe2NVcf7pwwKfbiKqABZ8UdpF0/s640/DSC_1053.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVTP6ZQEflCdExBgOoWeskcVWjJmnItDYBg2AOV1TWsF_PvrYZ_2SslnoEg9_ypkahIH9LoU7ABGEKsiVUI_EyRxu07akTpmgtcCrcwxgFAnj0zTDiHfu0WElG3q5TthZcEk2LY9nSwXGa/s1600/DSC_1056.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVTP6ZQEflCdExBgOoWeskcVWjJmnItDYBg2AOV1TWsF_PvrYZ_2SslnoEg9_ypkahIH9LoU7ABGEKsiVUI_EyRxu07akTpmgtcCrcwxgFAnj0zTDiHfu0WElG3q5TthZcEk2LY9nSwXGa/s640/DSC_1056.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Uszczeliniony lodowiec du Mont Blanc</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-PYC6mxswuf0rDvmsuzhcUps6GGIM7GKQ1Jey6qTketGKeZCRNYTEy7KCFZSoNpMM2Yzp7vummYlr8MjqJ5i1p7Bxv_y_UkwxFji0wMLxR4y0Xc5qosZWnpNTu0xPvUGM9TtBv_SxqH4f/s1600/20190702_150730.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-PYC6mxswuf0rDvmsuzhcUps6GGIM7GKQ1Jey6qTketGKeZCRNYTEy7KCFZSoNpMM2Yzp7vummYlr8MjqJ5i1p7Bxv_y_UkwxFji0wMLxR4y0Xc5qosZWnpNTu0xPvUGM9TtBv_SxqH4f/s640/20190702_150730.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJc6hu9qd6c9S031Q0soGg_ePzjY0Py18uqGBljrAHnMTGgbyu2z5lDfqQfzKpGhyphenhyphen1wHgLgt3QJzS5Osp2r7llm44CI5gfQBHbR0coUPHFZBa6VT-9RBSfgZym9qb9VC1wDkKNGCEmBnNP/s1600/20190702_133006.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJc6hu9qd6c9S031Q0soGg_ePzjY0Py18uqGBljrAHnMTGgbyu2z5lDfqQfzKpGhyphenhyphen1wHgLgt3QJzS5Osp2r7llm44CI5gfQBHbR0coUPHFZBa6VT-9RBSfgZym9qb9VC1wDkKNGCEmBnNP/s640/20190702_133006.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Szczeliny na lodowcu Miage</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-_SfmPvD63XgX16cs7c-wzzJh65qbhATUOLA4iHo4oKFMT6F38Bb_vIFz1luJvnyIRQ_A2twBXoliy-vmJxAiEveZHd_Cn8U_DUMKoruz5JFa0mNc43E2BMihXWgeqA0EHi4HAS06ejMy/s1600/DSC_1062.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-_SfmPvD63XgX16cs7c-wzzJh65qbhATUOLA4iHo4oKFMT6F38Bb_vIFz1luJvnyIRQ_A2twBXoliy-vmJxAiEveZHd_Cn8U_DUMKoruz5JFa0mNc43E2BMihXWgeqA0EHi4HAS06ejMy/s640/DSC_1062.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok na kotlinę na końcu lodowca Miage</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihOxEzOm8pxk-Sl2xUmvWYdnElR4Z2Kr8Jzy60kKAavYKcFeCUkUeZKlX_5tgi0u4JIlNQDDrR3ixyHsgjxHN_4P51rKFeFBRDB7djGKm2Cro3LW3jVOPMCEg3qHOWhvxGr_2_fw-yY6y_/s1600/DSC_1093.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihOxEzOm8pxk-Sl2xUmvWYdnElR4Z2Kr8Jzy60kKAavYKcFeCUkUeZKlX_5tgi0u4JIlNQDDrR3ixyHsgjxHN_4P51rKFeFBRDB7djGKm2Cro3LW3jVOPMCEg3qHOWhvxGr_2_fw-yY6y_/s640/DSC_1093.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatni płaski głaz, gdzie można usiąść i coś zjeść przed wejściem w strefę stromych grani</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>2. DROGA GRANIĄ DO SCHRONISKA GONELLA</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Będąc na pierwszym fragmencie grani, możemy
podziwiać rozległy lodowiec Miage oraz otaczające nas wysokie góry. Najlepiej
stąd widać potężną ścianę lodową, która może oderwać się na wysokości ósmego
płatu śnieżnego. Na początku idziemy przez około 2min wydeptaną ścieżką w
sypkiej grani. Dalej trasę przecina szeroki pas śniegu, który jest stromo
pochylony w kierunku lodowca. Dodatkowo przecina go ostra grań poniżej. Musimy
uważać, żeby się nie pośliznąć, bo ratunku raczej nie będzie. Z drugiej strony
ślady są twardo wydeptane i wielokrotnie umocnione przez kolejnych śmiałków
chcących wejść na Mont Blanc, dlatego nie ma co dramatyzować. Przejście pasem
śnieżnym jest szybkie i bezproblemowe. Warto się skupić i stawiać kroki w
wydeptanych miejscach. Kolejną chwilę będziemy iść wydeptaną ścieżką w sypkiej
grani. Trudności nie ma żadnych, a zielona trawa i kwiaty będą aż dziwnie
wyglądać po trzech godzinach wędrówki przez kamienisty lodowiec i późniejsze
śniegi. Za chwilę przechodzimy drugi pas śnieżny, który przecina pozioma
ścieżka wzdłuż. Za kilkadziesiąt metrów ponownie wchodzimy na sypką ścieżkę,
gdzie rozpoczniemy strome podejście, prowadzące w podobnym stylu do samego
schroniska. Szlak poprowadzony granią i przez dwa pasy śniegu tworzy idealną
linię prostą pochyloną do góry. Dalej będziemy mieli coś w stylu Orlej Perci z
ubezpieczeniami. Co prawda nie tak dobrymi, jak w Polsce, ale jednak są. Na
całej długości szlaku rozglądajmy się za wielkimi, żółtymi punktami
namalowanymi na skałach. Będziemy mieli pewność, że idziemy dobrą trasą. Początkowo,
ścieżka zakręca nieco w lewo, otaczając skalistą grań. Będziemy okrążać ją w
miarę zdobywanej wysokości, aż do momentu, kiedy znajdziemy się po jej
przeciwnej stronie i będziemy patrzeć na bardzo uszczeliniony lodowiec Glacier
du Dome.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQsWFZ3r7Nlr6n0CiYKdt-FMq352bUipHy7iSKshlo1NqR97IkyJaKx3E1-BR4eckAUUIkuBgu50dTnCcjb6Mgw8NUr-jAS-H1tNuz0dKmXFtb8FNoRtafcQlWx0CqP2U3H-H1vBRdSArE/s1600/DSC_1101.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQsWFZ3r7Nlr6n0CiYKdt-FMq352bUipHy7iSKshlo1NqR97IkyJaKx3E1-BR4eckAUUIkuBgu50dTnCcjb6Mgw8NUr-jAS-H1tNuz0dKmXFtb8FNoRtafcQlWx0CqP2U3H-H1vBRdSArE/s640/DSC_1101.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Drugi pas śniegu tuż po zejściu z lodowca Miage na grań. Za drugim pasem śniegu widoczne łańcuchy.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Początkowo, przez kilka minut pójdziemy wydeptaną,
sypką ścieżką z licznymi trawersami do góry. W drodze przetniemy kilkumetrowej
szerokości pas śnieżny z wybijającą z ziemi wodą. Jeśli brakuje ci wody,
nabierz jej do pełna, ponieważ jest to ostatnie łatwe miejsce, gdzie można
szybko nabrać wody do butelki lub menażki. Za pasem śnieżnym dochodzimy do
pierwszych łańcuchów, gdzie będziemy wspinać się po wystających, dość sypkich
skałach. Jest dużo chwytów, ale trzeba uważać, żeby któryś kamień nie został
nam w ręce. Sprawdzaj za każdym razem każdy chwyt. Podejście przypomina kominki
w drodze na Zawrat. Zakończeniem tej trasy jest trzymetrowy, ukośny kominek z
drabiną wmontowaną pomiędzy skały. Przejście jest na tyle wąskie, że jeśli masz
plecak większy niż 80l, to będziesz miał duże problemy żeby się zmieścić w
kominku. Jego główną trudnością jest ukośne położenie. Wzdłuż drabinki
poprowadzono łańcuch, ponieważ ponad drabinką czeka nas jeszcze krótki, gładki odcinek.
Za drabinką wychodzimy na niewielką płytę skalną i sypką ścieżkę z ukośnie
wystającymi kamieniami z ziemi. Dalej prowadzi nas kręta i stroma ścieżka,
która okrąża grań. Wędrujemy dość długo sypkim, krętym i stromym szlakiem,
dzięki któremu szybko zyskujemy wysokość. Jedynie pod sam koniec tego długiego
i żmudnego podejścia będziemy musieli pokonać niewielki odcinek z łańcuchami,
który pozwoli nam przejść w bardzo sypkim terenie z ukośnie wystającymi skałami
z ziemi. W miarę osiągania wysokości nasza ścieżka staje się coraz bardziej
łagodna i widzimy, jak okrążamy grań. Lodowiec Miage pozostał za naszymi
plecami, a Glacier du Dome widnieje przed nami. Doszliśmy do lokalnego
wzniesienia, gdzie teraz będziemy musieli zejść kilka metrów wyraźną i
wydeptaną ścieżką. Naszą trasę przecina szeroki pas śniegu długi na ponad 150m.
Podchodzimy nim do góry widocznymi śladami. Po drugiej stronie znajduje się
kolejna grań, ale ta będzie znacznie bardziej wymagająca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_0zH7GF0JCpL-1wgXSpwejdELI3vOilRrKGwVqbRAVNEHuDlWlJDcJXngm5mteb-zbAmUZwfREldAfatufaHJeniMpld4OWfCVkdztLshNwEhgYCd6k4_UXEt7A2MZf5JUoZEoJXSUi6F/s1600/DSC_1109.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_0zH7GF0JCpL-1wgXSpwejdELI3vOilRrKGwVqbRAVNEHuDlWlJDcJXngm5mteb-zbAmUZwfREldAfatufaHJeniMpld4OWfCVkdztLshNwEhgYCd6k4_UXEt7A2MZf5JUoZEoJXSUi6F/s640/DSC_1109.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W trakcie podchodzenia krętą ścieżką, wyszukujmy żółtych znaków</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLRSis237g1LwfaMlEXTIIzvz09RR5kbP-73K5P2aaLcLSE2NcVz529xC8vyVI6aufKJGLt3OmB-vqKoh-ZEgNIS7hbHIWkZB-0tzClY_ObaVymXFSlO0nmHYu0Wf7iN-jeZ08bpfiTqF/s1600/20190702_130707.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnLRSis237g1LwfaMlEXTIIzvz09RR5kbP-73K5P2aaLcLSE2NcVz529xC8vyVI6aufKJGLt3OmB-vqKoh-ZEgNIS7hbHIWkZB-0tzClY_ObaVymXFSlO0nmHYu0Wf7iN-jeZ08bpfiTqF/s640/20190702_130707.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok z sypkiej ścieżki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKBFDiXReKeXoqb4HTOq1q33XO1mlMHcdiUdG1fwF8a4S_iwux2JYKooX-NLhNNAqPKMhDjNmQu_ZVNJUtX9ilIYqhk5zZ2hCUCxyzKKspsA1cikqRcaVSnAPWjC9hv3D6RHk-nXwrhOKY/s1600/20190702_125931.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKBFDiXReKeXoqb4HTOq1q33XO1mlMHcdiUdG1fwF8a4S_iwux2JYKooX-NLhNNAqPKMhDjNmQu_ZVNJUtX9ilIYqhk5zZ2hCUCxyzKKspsA1cikqRcaVSnAPWjC9hv3D6RHk-nXwrhOKY/s640/20190702_125931.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTZjqFDh155c81-_tzoi6QBm8VlEvShEmlLDtJtfwB6wz0MQZnm4u8h_eGVnXhHI_jQ-jEDZQqTzcC78DZ2Eh-jSYLwhJS0hNVhL9WBSO0H9bfXL2rIGC8TvzmvWCNyZXgvQtMxY9ea2S4/s1600/20190702_130117.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTZjqFDh155c81-_tzoi6QBm8VlEvShEmlLDtJtfwB6wz0MQZnm4u8h_eGVnXhHI_jQ-jEDZQqTzcC78DZ2Eh-jSYLwhJS0hNVhL9WBSO0H9bfXL2rIGC8TvzmvWCNyZXgvQtMxY9ea2S4/s640/20190702_130117.jpg" width="480" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kolejne etapy sypkiej i krętej ścieżki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwPP2zVoCIZ6CUG5GHBHtDxhUC945G8Bp1K7yqHz_2tVQ48Kd64qR-sTYePwvqXfQ-Bg5_v0d-XaO-2brrzNwySJKJRNApbsXEQm9ZpecX9luTlT4EZUAfu2nIMJVJq237RtLRj-5SsKy6/s1600/20190702_124929.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwPP2zVoCIZ6CUG5GHBHtDxhUC945G8Bp1K7yqHz_2tVQ48Kd64qR-sTYePwvqXfQ-Bg5_v0d-XaO-2brrzNwySJKJRNApbsXEQm9ZpecX9luTlT4EZUAfu2nIMJVJq237RtLRj-5SsKy6/s640/20190702_124929.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1-4l6aCvHU9isMKVkSjWu8Zip0mhb3eyt-ktOfBI6idyZJ6M4LBCYBBICstOOF2IROi-BNfyqURvJfktiaJ4aVsew3Icf8_-0pUlP9vJ0a7BI7xaZ2TqPTyV-JqcsOxW3eQtrD6EuEGbF/s1600/20190702_125055.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1-4l6aCvHU9isMKVkSjWu8Zip0mhb3eyt-ktOfBI6idyZJ6M4LBCYBBICstOOF2IROi-BNfyqURvJfktiaJ4aVsew3Icf8_-0pUlP9vJ0a7BI7xaZ2TqPTyV-JqcsOxW3eQtrD6EuEGbF/s640/20190702_125055.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ukośny kominek z drabinką</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0yAfISIZ_tvxSt0UmXDYP5vbtsuCSVP0fA7zp24JZlZjbViWbLuXsKr57YxXjYDQAFEYHah8UxKK8iQO7qW5mdY2yCnQzPoRY5MVwcBVmd7DC_9X3cWDsWelUW5g2y_dzOfkY4raHwkHF/s1600/DSC_1117.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0yAfISIZ_tvxSt0UmXDYP5vbtsuCSVP0fA7zp24JZlZjbViWbLuXsKr57YxXjYDQAFEYHah8UxKK8iQO7qW5mdY2yCnQzPoRY5MVwcBVmd7DC_9X3cWDsWelUW5g2y_dzOfkY4raHwkHF/s640/DSC_1117.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8fet-_cokL76rgR9wSBuUo1U_VUm6nwfUc7uIIWXHjsNwA7k01AubAx8h3tzZrvoVDgA2eM38VS5cE35wWDqmeRHPFm7g8iTdYvi0YvgZGBA4oYcMFrCdJEfwmu7dKIaCqN4gThTk01sD/s1600/DSC_1119.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8fet-_cokL76rgR9wSBuUo1U_VUm6nwfUc7uIIWXHjsNwA7k01AubAx8h3tzZrvoVDgA2eM38VS5cE35wWDqmeRHPFm7g8iTdYvi0YvgZGBA4oYcMFrCdJEfwmu7dKIaCqN4gThTk01sD/s640/DSC_1119.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Początkowe etapy grani z krętą i sypką ścieżką</div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schronisko Gonella 3071 m n.p.m. widzimy bardzo
wysoko ponad naszymi głowami, a jednocześnie wydaje się, że jest blisko. To
znaczy, że czeka nas bardzo stroma wspinaczka. Teraz już wiesz, dlaczego
zatrzymywaliśmy się na płaskiej skale w śnieżnej kotlince – ponieważ teraz, po
przebyciu niewygodnej trasy będziemy mieli siłowe podchodzenie do góry. W wielu
miejscach będziemy podciągać się rękoma, żeby móc postawić wyżej krok. Zejście
ze stromo prowadzącego do góry płatu śnieżnego wprowadza nas na przepaścistą
grań. Po prawej, widzimy wielką przepaść, a przed nami dość grube liny, które
są przymocowane w kilku miejscach do skał. Niektóre repy mocujące linę
przetarły się, albo są w trakcie przecierania, dlatego umocowano je drugimi
repami na wypadek, gdyby tamte się przetarły. Cały czas trzymamy się lin i
stawiamy kroki coraz wyżej na ścieżce, która prowadzi obrzeżem grani. Za nami
ciągle widnieje przepaść aż do samego lodowca Glacier du Dome. Widać ogromną
przestrzeń i nic poza tym. Przy pomocy kilku lin otaczamy pierwszy fragment
grani pozwalający zdobywać coraz większą wysokość. Liny kończą się sypką i
stromą ścieżką z żółtymi kółkami. Szukamy kolejnych punktów ponad nami.
Chwilowa wędrówka ścieżką doprowadza nas do bardzo gęsto wystających strzeliście
skałek z ziemi. Wiele z nich może zostać nam w ręku, dlatego i ten odcinek
ubezpieczono grubą liną, która ma ułatwić podejście. Jest bardzo stromo, co
sprawia wrażenie, jak gdybyśmy podchodzili pionowo do góry. Lina doprowadza do
krótkiej, metalowej drabiny, która pozwala wejść na duży gładki głaz. Później
mamy klamrę i łańcuchy pozwalające podchodzić coraz wyżej. Trudności nie
przekraczają tych tatrzańskich, tyle, że idziemy cały czas stromo do góry.
Odtąd rozpoczyna się kolejna seria stromizn, gdzie będziemy używać grubych lin.
Za nami widnieje pionowa przepaść, a przed nami wysokie skały. Często pomiędzy
nimi będziemy podchodzić długo do góry wykorzystując długie ciągi lin
przymocowanych do skał. Bez nich też da się dojść, ale znacznie ułatwiają podejście.
Dzięki tutejszym podejściom szybko zyskujemy na wysokości. Zwieńczeniem dość
długiego podejścia z linami są trzy klamry, krótka drabinka, przejście na
osobną skałę i długa drabina złożona z dwóch członów. Dzięki niej możemy
pokonać wysoki, prawie pionowy głaz, gdzie nie ma dobrych chwytów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGBxJysMbsGJpEM8RUlCfqoZFtDlEDE4IhSnTie-5iJXWhJGO_G7kwWZZwUIIk-5KHz2AljhwToSI4_2IGns_1jRA3pQO_U-M1WKPLX0re2QaK_3Bjpeh05vJxNYiDkPgxk69pnwyFcXA-/s1600/20190702_112958.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGBxJysMbsGJpEM8RUlCfqoZFtDlEDE4IhSnTie-5iJXWhJGO_G7kwWZZwUIIk-5KHz2AljhwToSI4_2IGns_1jRA3pQO_U-M1WKPLX0re2QaK_3Bjpeh05vJxNYiDkPgxk69pnwyFcXA-/s640/20190702_112958.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schronisko Gonella jest gdzieś tam wysoko...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wyszliśmy na malutkie wypłaszczenie terenu, gdzie
kwitną fioletowe skalniaki. Schronisko wydaje się ciągle daleko położone i
czujemy duże zmęczenie od ciągłego, siłowego podchodzenia z za ciężkim
plecakiem. Są tacy, co przecinali drogę stromymi śniegami do góry, ale
zdecydowanie nie polecam tej trasy. Lepiej wykorzystać oficjalne podejście,
które prowadzi przez wysokie skały przy pomocy kilku ciągów grubych lin. Tutaj
szybciej poruszamy się w pionie niż w poziomie, dzięki czemu zbliżamy się do
schroniska w dobrym tempie. Jeśli ktoś jest niższego wzrostu, to w kilku
miejscach może mieć większy problem, żeby postawić odpowiedni krok do góry.
Warto podciągać się linami, żeby odciążyć nieco nogi i ułatwić sobie wejście.
Od momentu wejścia na malutkie wypłaszczenie znacznie trudniej będzie minąć się
ze schodzącymi ekipami. Lepiej więc wypatrywać innych osób i zatrzymywać się
tam, gdzie to tylko możliwe, żeby nie tworzyć zatorów. Za pierwszym podejściem,
liczącym siedem grubych lin, idziemy fragmentem ścieżki do kolejnego podejścia
liczącego osiem odcinków z linami. Dzięki nim podchodzimy stromymi skałami do
dachu utworzonego z paneli słonecznych. Ścieżka jest bardzo wąziutka i
spadzista w obie strony. Teraz czeka nas ostatnie podejście przez skały, gdzie
mamy cienkie liny prowadzące aż do samego daszku. Tuż przed nim, idziemy przez
deski rzucone na skały przed schodami prowadzącymi do schroniska. Ostatnia lina
wprowadza nas na teren schroniska. Obiekt jest wybudowany na skraju strzelistej
grani i nic dookoła więcej się nie zmieściło. Nie dziwię się, dlaczego tę trasę
wybiera tylko kilkanaście, góra 30 osób dziennie z całej Europy. Jest po prostu
bardziej wymagająca niż strona francuska. Zaletą włoskiego przejścia jest fakt,
że nie ma tłumów, ani „byle jakich” ludzi (to znaczy nieprzygotowanych turystów
z wielkimi ambicjami), którzy często trafiają się po stronie francuskiej. Tutaj
mamy kameralne towarzystwo i panuje spokój.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz3Yr6mhDL09Q95g4o3nsWmlTgih1PltB62CLrw0_Eov1U-NzG6H5HxA19CKveW7KwnyH3Bf-7We5MfnD8NUz8bXFdH55IoZnyWwALm2dCEtU3P6rWlxMz339GagRJdqnm_jz0jIRJ9irf/s1600/20190630_134049.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz3Yr6mhDL09Q95g4o3nsWmlTgih1PltB62CLrw0_Eov1U-NzG6H5HxA19CKveW7KwnyH3Bf-7We5MfnD8NUz8bXFdH55IoZnyWwALm2dCEtU3P6rWlxMz339GagRJdqnm_jz0jIRJ9irf/s640/20190630_134049.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAQxJLvD0lA1jc5Aoeb2xgd9dAzNzswaT_oii_CUsd0kYfXKQpXJM6yuHKg3sPUslherg-QP38Jug-ZZcZPRmN2bGPk0hv1lOnZ4dJlWg99GfOy7x9reST5xUn5pYNkxlxt3zJVJTQqI8n/s1600/20190630_135924.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAQxJLvD0lA1jc5Aoeb2xgd9dAzNzswaT_oii_CUsd0kYfXKQpXJM6yuHKg3sPUslherg-QP38Jug-ZZcZPRmN2bGPk0hv1lOnZ4dJlWg99GfOy7x9reST5xUn5pYNkxlxt3zJVJTQqI8n/s640/20190630_135924.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Początkowe podejście oraz siłowe (bardzo strome) podejście w dalszej części</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKIs0HCZjL3Q-p887V-XhUSHUqfSOpG-f3SScJXqudpygLbVxorJGM3DQRRu3svjxqSW8uZlUnRjRe9KgK5hVkOBEWm0wyFMJI-da5x73SfAQwofO5cGQBEKCvDJqcKyyPE3IUqRGCR1JP/s1600/20190702_114731.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKIs0HCZjL3Q-p887V-XhUSHUqfSOpG-f3SScJXqudpygLbVxorJGM3DQRRu3svjxqSW8uZlUnRjRe9KgK5hVkOBEWm0wyFMJI-da5x73SfAQwofO5cGQBEKCvDJqcKyyPE3IUqRGCR1JP/s640/20190702_114731.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwgicPb1DBH6Y-lc62pk-TQ45UwC7dS5Qdy6_QsIveELzIJrZJHI8oVp-RLNPp588PxHapA9XwOuuD7m3D3bsLFubnYYMmNcIJKwlXLRHBCU9zgctA1_J6bRgkEFkLXaGmwtVdnxTH6QeA/s1600/20190702_120425.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwgicPb1DBH6Y-lc62pk-TQ45UwC7dS5Qdy6_QsIveELzIJrZJHI8oVp-RLNPp588PxHapA9XwOuuD7m3D3bsLFubnYYMmNcIJKwlXLRHBCU9zgctA1_J6bRgkEFkLXaGmwtVdnxTH6QeA/s640/20190702_120425.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wspinaczka, przy użyciu grubych lin</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZB76S-RYfdCAlkPFQmxsFtxk0FcLK3lM55tEWKAlqqK2gDu17E9I7xppqXConeS-D8l4whSuBZReFotA0kcRBumxWG_9jrXt-4y2wWRY3BmT5f_cScZKlQT-Ij6HwatwJuWpvVVVEHsuZ/s1600/20190702_115033.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZB76S-RYfdCAlkPFQmxsFtxk0FcLK3lM55tEWKAlqqK2gDu17E9I7xppqXConeS-D8l4whSuBZReFotA0kcRBumxWG_9jrXt-4y2wWRY3BmT5f_cScZKlQT-Ij6HwatwJuWpvVVVEHsuZ/s640/20190702_115033.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrPlxUl0DN5DvqXoC-cSeNHTiEdeRjyWldl7FEDDrRVp6_-6gbHMiG2Tj_5EyOgXBFneD_tYSTgUhjxA-8H-nbuQBF5PKNCN1h3XK1zVPjzW4VeYfuQdZrRZsAJp-tFCSwMcAu0lKQheb7/s1600/20190702_115247.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrPlxUl0DN5DvqXoC-cSeNHTiEdeRjyWldl7FEDDrRVp6_-6gbHMiG2Tj_5EyOgXBFneD_tYSTgUhjxA-8H-nbuQBF5PKNCN1h3XK1zVPjzW4VeYfuQdZrRZsAJp-tFCSwMcAu0lKQheb7/s640/20190702_115247.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Klamry i drabiny są tu wszechobecne</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>3. SCHRONISKO GONELLA 3071 m n.p.m.</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schronisko Gonella jest ciekawie położone,
ponieważ wybudowano je na wąskiej, strzelistej grani. Miejsca na grani wystarczyło
tylko na sam budynek, a w wielu miejscach stoi on na stalowej konstrukcji
przytwierdzonej do skał. Schronisko nie jest widoczne podczas wędrówki lodowcem
Miage, stąd nie mamy pojęcia, gdzie ono się znajduje. Trzeba dojść do jego
grani, żeby móc je zobaczyć. Budynek w całości jest wykonany z drewna, co jest
mocno praktykowane w Alpach. Drewniane obiekty są odporne na bardzo silne
wiatry, ponieważ pracują w trakcie wichur, tłumiąc wytwarzane obciążenie.
Schronisko obito dookoła blachą, co ma zapewnić wodoszczelność. Jedyną wadą obiektu
jest fakt, że z dowolnego miejsca w środku budynku nie zadzwonimy! Trzeba wyjść
na balkon z poziomu jadalni lub wyjść ze schroniska, żeby złapać średniej
jakości zasięg. Wystarcza na połączenie lub sprawdzenie pogody w Internecie. W
schronisku pracują mili Włosi i szkoda, że takich nie ma więcej. Czterech ludzi
obsługuje wszystkich gości. Zazwyczaj jeden facet i trzy kobiety. Kobiety
głównie zajmują się przygotowaniem łóżek oraz śniadań i obiadów. Facet głównie
zajmuje się obsługą alpinistów oraz… kuchnią. Podobnie, jak kobiety, staje przy
garach i szykuje obiady. Za nocleg płacimy 70 EUR, a jeśli mamy kartę
Alpenverein, to zapłacimy 58 EUR. My powiedzieliśmy prawdę: dwie osoby miały tę
kartę, a dwie osoby nie. Pomimo tego gospodarz wszystkim dał zniżkę i osoby bez
kart zapłaciły 60 EUR. To miłe z jego strony. Schronisko od strony wewnętrznej
bardzo mi się podobało, bo jest w całości z drewna i czuć w nim górski klimat. Nic
nie jest popisane w środku. Z poziomu jadalni mamy wspaniały widok na wysokie
granie i lodowiec Miage. Czujemy ogrom przestrzeni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNVZNwyn6snMSdR2ZAybgLNvKE8Cq4UVj_2tjBrPEbJtphkVWhr99bymHW36PbtgLGC2dsxr8xOuYufbnu8-7aJ-v3q4PQBFAtdkaH3vDbtUQRpFR_naMvzIDFRh4LtEswtHOtN3e0kVj1/s1600/20190702_110255.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNVZNwyn6snMSdR2ZAybgLNvKE8Cq4UVj_2tjBrPEbJtphkVWhr99bymHW36PbtgLGC2dsxr8xOuYufbnu8-7aJ-v3q4PQBFAtdkaH3vDbtUQRpFR_naMvzIDFRh4LtEswtHOtN3e0kVj1/s640/20190702_110255.jpg" width="640" /></a></div>
Schronisko Gonella<br />
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bardzo fajne jest to, że przypadkowi ludzie chcą z
tobą rozmawiać i wymieniamy się swoimi doświadczeniami. Każdy ma ten sam cel i spotykamy
prawdziwych pasjonatów gór. Podobnego klimatu można tylko pozazdrościć Włochom.
W schronisku nie ma pryszniców, co jest zrozumiałe z racji wysokości i słabej
dostępności wody (jest pozyskiwana z lodowca). Możemy tu tylko umyć ręce po
toalecie oraz zęby. Toalety są czyste i nowoczesne. W ubikacji znajdziemy nawet
kryształy górskie i kwarce przyniesione z lodowca. Papier również jest na
miejscu. Schronisko dysponuje 60-cioma miejscami, ale w tygodniu zazwyczaj
obciążenie wynosi 20-30 osób. W słoneczny weekend możemy liczyć na pełną obsadę.
Głównie przybywają Włosi i to oni zasilają szeregi weekendowych gości. Mają szybki
dostęp do Mont Blanc, a nie tak, jak my – musimy jechać 1500-1800km w
zależności od miejsca zamieszkania. W tygodniu zazwyczaj mamy mieszankę
międzynarodową, co powoduje, że klimat jest jeszcze lepszy. Każdy wymienia
doświadczenia i zbiera informacje na temat trasy. W naszym przypadku byli
Niemcy, Koreańczycy, Polacy, Włosi, Francuzi i Belgowie. W schronisku
stacjonowało dwóch przewodników włoskich, którzy zabierali komercyjne wyprawy
na szczyt. Z pewnością zostali na dłużej, bo schronisko jest otwarte przez dwa
miesiące. W każdym roku są inne terminy otwarcia (zależne od panujących
warunków), dlatego warto zadzwonić do Davida lub Mauro i zarezerwować nocleg.
Można też napisać maila. David codziennie odpalał laptopa na jadalni i
załatwiał służbowe sprawy. Na stronach z górskimi noclegami można znaleźć
informację, że schronisko jest otwarte 7 czerwca do 16 sierpnia, ale to są
stare dane, bo nawet zdjęcie obiektu pochodzi sprzed jego przebudowy. Warto
napisać więc maila. Najbardziej w obiekcie podoba mi się drewniana jadalnia.
Każdy gość dostaje w cenie obiad oraz śniadanie. To nie hotel all inclusive,
więc zjemy to, co nam podadzą. Obiad składa się dwóch części: najpierw jemy
risotto, a później ziemniaki z wołowiną w ciemnym sosie. Ryż nie musi wszystkim
smakować, ale ja zawsze dojadałem go po innych, a miłe panie nawet chodziły i
dawały dokładki. Po drugim daniu dostajemy ciekawy deser. Nie wiadomo, czy to
jest ciasto, czy coś podobnego, ale smakuje jak słodkie jajko w słodkim
syropie, a wygląda jak ser szwajcarski, tyle, że jest białe. Po takim zestawie
jesteśmy najedzeni do syta.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Już samo przebywanie na jadalni jest bardzo
przyjemne, ponieważ wszędzie mamy oszklone powierzchnie z widokiem na wysokie
góry i lodowce. Najczęściej wszyscy, którzy spędzają noc w schronisku w wolnym
czasie zasiadają w jadalni. Nie ma lepszego miejsca na odpoczynek i rozmowy o
podejściu na Mt. Blanc. Z jadalni mamy wyjście na balkon ze stalowych krat,
skąd możemy bezpośrednio popatrzeć na wspaniałe widoki i… zadzwonić lub napisać
SMS’a, bo tylko tu jest w miarę dobry zasięg. Spanie w schronisku też jest
ciekawe. Jak można się spodziewać, nie liczmy na osobne pokoje z dużym
metrażem. Raczej znajdziemy tam jedną, wielką salę z łóżkami piętrowymi.
Niektóre łóżka są szerokie na sześć materacy na dole i sześć materacy u góry. Nasze
miały po dwa materace szerokości na piętro. Pomimo, że na sali śpi dużo osób,
to nie ma hałasu, ponieważ wszyscy wiedzą z czym wiąże się wyprawa i atak
szczytowy. Dobry sen jest najważniejszy, dlatego po 20.00 nie zobaczymy
wieczornych i nocnych popijaw ani nie usłyszymy darcia się w niebogłosy. Od
godziny 21.00 panuje cisza nocna, a większość i tak idzie wcześniej spać.
Śniadanie dostajemy o godzinie 00.00 w nocy, ponieważ atak szczytowy
przewidziany jest na godzinę tuż po zjedzeniu śniadania, ponieważ według
oficjalnych danych dojście na szczyt zajmuje aż 8 godzin, a powrót 6 godzin.
Obiad dostajemy o godzinie 18.30. Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do innych pór
śniadaniowych, to tutaj musimy przestawić się na dwunastą w nocy. Jeśli
zostajemy drugi dzień, bo chcemy odpocząć po wejściu na Mt. Blanc tak, jak my,
to śniadanie dostaniemy na godzinę, którą my sami sobie wybierzemy. Obsługa
schroniska jest bardzo otwarta na wszelkie propozycje i czuje się tu prawdziwie
rodzinny klimat. Dlaczego obiad jest tak późno? Dlatego, że wyruszając przed
pierwszą w nocy w góry, wracamy po 15.00-17.00. W schronisku nie czujemy się
gorsi od innych, ale raczej każdy każdego wspiera. Śniadania są lekkie.
Dostajemy dwie kanapki tostowe, dwa drzemy owocowe, masło, kromka świeżego
chleba i słodkie ciasto z marmoladą. Jak na śniadanie przed atakiem szczytowym,
warto byłoby je poprawić czymś bardziej kalorycznym, a może i ciepłym. Samym
śniadaniem dostarczamy niewiele energii, stąd pierwszy głód poczujemy już na końcówce
lodowca. Jeśli nie zjemy dobrze, to szybko opadniemy z sił. Obiady, dla
odmiany, są bardzo obfite i idealnie nadawałyby się na atak szczytowy. Z
drugiej strony z pełnym brzuchem podejście nie byłoby zbyt łatwe…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibEuxst-ahyphenhyphenqjJr-SdXTv8rRVbg12GRXrIQL7u6-yGjFLjfSiqajkPSAUyP439RdLzVI3Db3ruOJCDjifppIRI2gVcxKY_cLrl_aBmL28pBVEi7CExxaJ_NCfa15ui_KseJK4qIsmegtp9/s1600/20190630_145733.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibEuxst-ahyphenhyphenqjJr-SdXTv8rRVbg12GRXrIQL7u6-yGjFLjfSiqajkPSAUyP439RdLzVI3Db3ruOJCDjifppIRI2gVcxKY_cLrl_aBmL28pBVEi7CExxaJ_NCfa15ui_KseJK4qIsmegtp9/s640/20190630_145733.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zobaczyć napis "śniadanie o dwunastej w nocy" - bezcenne</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W schronisku najwięcej czasu spędzałem na jadalni,
lub na zewnątrz obiektu. Z obu miejsc mamy piękne widoki na góry i lodowce, a w
słoneczny dzień jest bardzo ciepło. W sali z łóżkami są dostępne dwa gniazdka,
gdzie możemy naładować telefon. Jednak, kiedy pomyślimy o dwudziestu kilku
osobach chętnych do naładowania telefonu, to raczej trudno będzie się nam
dostać do zasilania. Ja zabrałem ze sobą panel słoneczny o mocy 24W. Na
balkonie ładowałem telefony z prędkością, jak w domu. Panel jest bardzo wydajny
i umożliwia ładowanie z pełną mocą dwóch smartfonów naraz. Jeśli wyjdziemy na
zewnątrz schroniska, zobaczymy bardzo ciekawy przebieg szlaku prowadzącego na
Mont Blanc. Ze schroniska od razu zaczyna się wydeptana ścieżka w stromo
opadających śniegach. Z poziomu wejścia do obiektu widzimy aż trzy takie pasy
śnieżne opadające w głąb lodowca. Każdy z nich jest przecięty wąską, skalistą i
sypką granią. Widok jest niesamowity. Widzimy zaledwie kilkadziesiąt pierwszych
metrów trasy. Reszta jest ukryta za granią. Dopóki nie wyruszymy na trasę, nie
będziemy wiedzieli co czeka na nas dalej. Ze schroniska widzimy drogę odległą o
1h 30min wędrówki stąd. To co powinno być wcześniej, zasłania grań. Obiekt
posiada również pomieszczenie na zimę, gdzie poza sezonem mogą schronić się
osoby próbujące wejścia na Mt. Blanc. Znajdziemy tam tylko dwa piętrowe łóżka. W
zupełności wystarczają, bo trzeba pamiętać, że w promieniu dwóch godzin
wędrówki nie znajdziemy ani kawałka płaskiego terenu, żeby rozbić namiot. No
chyba, że poza sezonem zdecydujemy się to zrobić na platformie do lądowania
helikopterów… Jednak nie polecam takiego rozwiązania, ponieważ nigdy nie
wiadomo, kiedy przyleci jakiś śmigłowiec. Przy wejściu głównym, mamy zewnętrzną
toaletę i umywalkę, dzięki czemu możemy nabierać wody do gotowania ciepłych
posiłków. Często uzupełnialiśmy tam nasze kalorie po przejściu danej trasy. Cały
obiekt każdemu się bardzo podobał, bo można było przygotować się do wyprawy
tak, jak należy, bardzo dobrze zjeść i wyspać się. Jeśli myślisz, że 60, czy 70
EUR za nocleg to drogo, pomyśl, że budynek wybudowano za grube setki tysięcy
EUR, ponieważ do przywozu materiałów wykorzystywano śmigłowce, ekipa
budowlańców musiała być dobrze opłacona, teraz masz komfortowe warunki w
niedostępnym dla większości ludzi miejscu, oraz masz bardzo dobre obiady i spanie.
Według mnie każda noc jest warta tej ceny. Na pewno będziesz miał dobre
wspomnienia z tego miejsca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfm241hmnVLwY-rb3Ft8Z1MpRYoJpJqab5IRXsGH1LZmKqJUS3rd4GWFa83MR-UwVXJKtf4wgvZP0A9U4OLpGvwQn2eWrRc7gKMahaPDRcmS4t-keFK87-eS4w2QjTlbgJo3a1JuF5nY4P/s1600/20190630_152244.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfm241hmnVLwY-rb3Ft8Z1MpRYoJpJqab5IRXsGH1LZmKqJUS3rd4GWFa83MR-UwVXJKtf4wgvZP0A9U4OLpGvwQn2eWrRc7gKMahaPDRcmS4t-keFK87-eS4w2QjTlbgJo3a1JuF5nY4P/s640/20190630_152244.jpg" width="640" /></a></div>
Okna w jadalni schroniska<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjngBoA9upT7Pg5h7lxAX907CwZ2YrD7Cv2B-GykNaippAs9HOEw6xnt1ztjOJ5UBuSge1RlzbAWYa0vsVJWHjW2c6FRKi4aSUxKTP854X8dzyWIbtKgZH6nAxsTjOxE8l7Bjs2ul3cmVmp/s1600/DSC_1156.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjngBoA9upT7Pg5h7lxAX907CwZ2YrD7Cv2B-GykNaippAs9HOEw6xnt1ztjOJ5UBuSge1RlzbAWYa0vsVJWHjW2c6FRKi4aSUxKTP854X8dzyWIbtKgZH6nAxsTjOxE8l7Bjs2ul3cmVmp/s640/DSC_1156.JPG" width="424" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wejście do schroniska i ścieżka prowadząca w stronę Mt. Blanc</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO_2JCYwVl-GOX20idT53BN5VnCFNOIC-S2bMVRycl2Zk9BjTxfLZxKzkPQIQvbvDHwtTh1Bs8VagzeJ_tCdlN1bwQWZGg8T19GSBR3UlvCHhkHQSiW73JhmqFRjF0JMp5daMshslu-Vea/s1600/DSC_1162.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO_2JCYwVl-GOX20idT53BN5VnCFNOIC-S2bMVRycl2Zk9BjTxfLZxKzkPQIQvbvDHwtTh1Bs8VagzeJ_tCdlN1bwQWZGg8T19GSBR3UlvCHhkHQSiW73JhmqFRjF0JMp5daMshslu-Vea/s640/DSC_1162.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Początkowe trzy pasy śniegów i grani prowadzące ze schroniska</div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b style="font-size: x-large;">4. ATAK SZCZYTOWY</b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Droga na Mt. Blanc nie jest łatwa pod względem
kondycyjnym. Od samego schroniska czeka nas ostra wyrypa i ani na chwilę nie odpoczniemy
od stromych podejść. Musimy się nastawić, że przez najbliższe 15min będziemy
wędrować w miarę płaskim terenie, a przez kolejne 7h 45min lub więcej, będziemy
szli bez przerwy stromo do góry. Warto więc zjeść dobre śniadanie i wyruszyć po
północy w góry. Czego nie polecam robić? Wyruszać tak, jak niektóre ekipy przed
północą lub bezpośrednio o północy. Najlepiej jest zjeść śniadanie i wyruszyć
około godziny 00.40. Dlaczego? Ekipy, które wyruszają zbyt wcześnie, zazwyczaj
tracą piękne widoki. W lecie wschód słońca jest po 5.30. W rejonie szczytu
lubią gromadzić się wysokie chmury stratocumulus stratiformis, które w ciągu
dwóch lub trzech godzin zamienią się w stratocumulus stratiformis perlucidus i w
końcu znikną. Dla niewtajemniczonych, są to szare, cienkie, płaskie chmury,
tworzące się zazwyczaj przed wschodem lub przed zachodem słońca. Ciepło ze
słońca powoduje, że stopniowo zanikają i pozostaje czyste niebo. Zazwyczaj
niebo wolne jest od tego typu chmur po godzinie 8.30 lub 9.00. Warto więc ustawić
czas rozpoczęcia ataku szczytowego tak, żeby na szczycie być po godzinie 9.00.
Są ekipy które szybko „wyprują”, tak, że już ich nic nie dogoni i są ekipy z
przewodnikami, które utrzymują dobre tempo. Niestety na szczycie mają okropne,
siwe chmury, których po prostu nie akceptuję. Niebo musi być niebieskie, a
chmury fajnie jak są o wiele niżej niż ja. Wtedy widoki są najpiękniejsze oraz
mamy najlepsze warunki do fotografowania. Widząc ekipy startujące o 23.45 lub o
północy, wiedziałem, że wejdą na szczyt, ale raczej zaliczą szczyt, niż będą
cieszyć się pięknymi widokami. Wyjście w okolicach godziny 00.40 miało nam
zapewnić wejście z pięknymi widokami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po zjedzeniu śniadania nikt w schronisku nie czeka
z wyruszeniem na trasę. Wszyscy zakładają raki, uprzęże i zaczynają atak
szczytowy. Jako, że przejście jest wąskie na jedną osobę już od samego
schroniska, ekipy zaczynają iść gęsiego w odstępach. Warto tych spieszących się
przepuścić i po prostu robić swoje. Za kilkadziesiąt minut zobaczysz niezwykły
widok. Najpierw jednak w ciemnościach rozświetlanych czołówką przecinamy trzy
pasy stromo opadającego śniegu ku lodowcowi, które są przerwane wąskimi pasami
skalistej i sypkiej grani. Po kilkunastu metrach, idąc łukiem po śniegu
przechodzimy pierwszą grań. Jest tam wydeptana sypka ścieżka. Podchodzimy około
jeden metr do góry i za chwilę na dół, po czym wchodzimy na drugi pas śniegu.
Przecinamy go szybko i bez problemów. Za kilkanaście metrów mamy kolejną grań,
gdzie wystarczy przejść po kilkumetrowej ścieżce, po czym ponownie wchodzimy na
trzeci pas śniegu, który nie sprawia żadnych problemów. Jeśli widoczna
stromizna powoduje u ciebie lęk wysokości, który jest potęgowany przez
ciemności, asekuruj się czekanem, wbijając go do śniegu po lewej stronie. Trzeci
pas kończy się skalistą granią, gdzie początkowo musimy wejść dwa, trzy metry
do góry sypką ścieżką, a później zejść siedem, osiem metrów do poziomu kolejnej
ścieżki poprowadzonej poziomo przez stromo opadające śniegi. Za dwie minuty
docieramy do ostatniej grani na tym odcinku. Według mnie jest najbardziej
nieprzyjemna. Najpierw wchodzimy na całkowicie sypki teren, gdzie nie ma
chwytów. Warto pochylić się do skał, wbijać mocno raki i upewnić się, że mamy
stabilny krok. Dodatkowo warto przed tym przejściem schować wszystkie rzeczy do
plecaka – nawet czekan. Utrudni on znacznie przejście odcinka około trzech
metrów w poziomie, gdzie nie znajdziemy żadnego dobrego chwytu. Za chwilę
przechodzimy na drugą stronę grani sypką ścieżką, gdzie wejdziemy w strefę
lodowca. Za granią warto zatrzymać się na płaskim terenie i uwiązać się liną.
Nie warto tego robić od schroniska, ponieważ upadek jednej osoby na stromych
stokach śnieżnych lub na sypkiej grani, gdzie nie ma dobrych chwytów na pewno
spowoduje pociągnięcie wszystkich osób w przepaść. Asekurację z liną raczej
zastosujemy w terenie lodowcowym ze szczelinami, czyli tuż po przejściu
ostatniej grani z bardzo słabymi chwytami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha5u2gjiVuakMnrLSy_aMveHt0hTpDtaXhjPC5px6E3JB4E9Dkgtn6NpvPbdWoPKdIZxlGhEyfqigDdUJmWM2ngp5RYC3iWXsaMPcakRT_BzvqlItRBrmrkhIiFJVkF7EL2l-UARgTWpL_/s1600/DSC_1140.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha5u2gjiVuakMnrLSy_aMveHt0hTpDtaXhjPC5px6E3JB4E9Dkgtn6NpvPbdWoPKdIZxlGhEyfqigDdUJmWM2ngp5RYC3iWXsaMPcakRT_BzvqlItRBrmrkhIiFJVkF7EL2l-UARgTWpL_/s640/DSC_1140.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Trzy, naprzemienne pasy śniegu i grani rozpoczynające się od schroniska. Początkowa trasa podczas ataku szczytowego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL1r7v8ZSvCMc_4ayPxzhRCGqIAFS_Q5H9CgT3Nk2fPVp7rRC2whiy3AQCiyjLjwj_h07ul9biHXYEf0lXEi1QZWo7pXK4cVPqw-y4cRexZluRnQPgpWxidnR4Ps2ZeQG76RFLAIbnF4O4/s1600/DSC_1171.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL1r7v8ZSvCMc_4ayPxzhRCGqIAFS_Q5H9CgT3Nk2fPVp7rRC2whiy3AQCiyjLjwj_h07ul9biHXYEf0lXEi1QZWo7pXK4cVPqw-y4cRexZluRnQPgpWxidnR4Ps2ZeQG76RFLAIbnF4O4/s640/DSC_1171.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoczny przebieg drogi ze schroniska Gonella</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Od grani idziemy jakieś dwie minuty w nieznacznie
przebiegającym terenie do góry. Jak szybko zmieniają się tu warunki wystarczy
drobny fakt, że w nocy z 30. czerwca/1. lipca przechodziliśmy przez jedną
szczelinę, a po południu 1. lipca w tym samym miejscu krzyżowało się aż siedem
szczelin! Droga którą wydeptaliśmy w nocy była już nieaktualna po południu!
Musieliśmy więc wytyczyć okrężną ścieżkę tak, żeby za każdym razem przeskakiwać
prostopadle każdą ze szczelin. Jedna z nich była za szeroka, więc szukałem
obejścia równolegle do jej przebiegu. W nocy śnieg nie jest zmrożony na tej
wysokości, więc trzeba uważać, żeby nie wdepnąć w niepewny teren. Również na
tym odcinku będziemy przechodzić przez trzy wąskie żleby, gdzie samoistnie
spadają kamienie. W większości przypadków są to małe, pokruszone skałki, ale na
lodowcu widać, że od czasu do czasu wyjeżdżały wielkie głazy, które sunęły
niczym sanki na powierzchni lodu, zostawiając za sobą wytarty ślad. Głazy leżą
na środku lodowca. Takie miejsca polecam przechodzić jak najszybciej, bez
zatrzymywania się. Strona francuska ma swój kuluar Rolling Stones’ów, gdzie
zwalają się duże kamienie, a nasza droga od strony Włoch, ma swoje żleby i
granie, które regularnie będą obrzucać kamieniami. Za rzędem szczelin
rozpoczyna się pierwsze bardzo strome podejście. Lodowiec du Dome ma układ
tarasowy – to znaczy, że wchodzimy na lodowe półki aż siedmiokrotnie, a
pomiędzy nimi będziemy mieli bardzo strome podejścia. Całe przejście od
schroniska aż do głównej grani prowadzącej do Dome du Gouter będzie bardzo
strome i uciążliwe. Podejście na pierwszy taras jest strome i od razu odczujemy
wielki wysiłek, wchodząc na pierwszą półkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtFtAbQ7Xq4pjbyM7Q0v833AqlHXAUy8DqUddz3-kn9jzI-Hl-rPw6xTDpF_plrQjcj7-epM79Ef-voMjasOeEcvxnkb_1pmUkXYWmlYaWHD889zkdiJdKvR_SKKhyphenhyphen2ehKwr305cem8tUU/s1600/20190701_161117.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtFtAbQ7Xq4pjbyM7Q0v833AqlHXAUy8DqUddz3-kn9jzI-Hl-rPw6xTDpF_plrQjcj7-epM79Ef-voMjasOeEcvxnkb_1pmUkXYWmlYaWHD889zkdiJdKvR_SKKhyphenhyphen2ehKwr305cem8tUU/s640/20190701_161117.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielkie szczeliny są głównie po prawej stronie (w trakcie podchodzenia)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po prawej stronie ciągnie się rząd rozpadlin,
ponieważ lodowiec pękł na opadającym stoku. W rejonie pierwszej i drugiej półki
znajdziemy najwięcej pęknięć. Najgorszą szczelinę mamy na wysokości drugiej
półki. Tam łączą się prawie równolegle przebiegające dwie, szerokie rozpadliny.
Jedyną szansą na ich przejście jest wczesne wyruszenie i skorzystanie z lichego
mostku śnieżnego. Jeśli jesteśmy od połowy lipca lub w późniejszym terminie, to
przejście znacznie bardziej skomplikuje się. Będzie trzeba wymyślić drogę
okrężną, omijającą obie szczeliny. Były takie ekipy, które pod koniec lipca
dołożyły do swojego czasu podejścia aż dwie dodatkowe godziny, tylko dlatego, że
musiały ominąć obie rozpadliny nie do przeskoczenia. Moim zdaniem najlepiej
wybierać się na Mt. Blanc od strony włoskiej po 15 czerwca do początków lipca –
później jest coraz gorzej, a warunki śniegowe bardzo szybko zamieniają się w
fatalne. Od trzeciej półki stromizny są naprawdę duże. Najlepiej widać to w
nocy, kiedy idą inne ekipy przed nami. Kiedy patrzysz do góry, światła czołówek
wyglądają, jak gwiazdy na niebie. Są bardzo wysoko nad tobą. To pokazuje, jak
wielka jest stromizna do pokonania. Dobrze, że jest noc w trakcie ataku
szczytowego, bo widok takich podejść wykończyłby nas psychicznie. Ciągle, bez
przerwy trzeba iść mocno do góry. W nocy tego nie zobaczymy, ale po prawej
stronie jest aż jedenaście pięter rzędów seraków ustawionych w równoległe
linie. Z tego powodu nie idziemy prawą stroną. Na wysokości trzeciej półki, po
lewej stronie stał ogromny serak, jakby na lodowym pniu. Tylko czekać, kiedy
zwali się z wielkim hukiem na trasę przejściową. Dostępu do niego strzegą
bardzo szerokie rozpadliny. Na wysokości trzeciego i czwartego tarasu możemy
zobaczyć również, jak bardzo rozwarstwił się lodowiec. W ciągu dnia, będziemy
widzieli rzędy szczelin, które gęsto się ciągną i każda z nich jest szeroka.
Bardzo dobrze, że tamtędy nie prowadzi żadna droga. Przejście byłoby bardzo
niebezpieczne. Podchodząc coraz wyżej, wrażenie gwiazd na niebie potęguje się.
Stromizny są bardzo wielkie i coraz dłuższe. Z drugiej strony wysokość osiągamy
bardzo szybko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn8kZKG8lBVWLbpcRS4HsvLYNaELDsFWbAK4481TrR64Fr91ExpuPKMZgaeLO1PxXfFegtdrGGaqv14nmHObwbP-KfR92GwYqw-YBb38INgaSE5M4G1JAFErOPGdhXgjTzzdFYwOGeJrNz/s1600/20190701_161120.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn8kZKG8lBVWLbpcRS4HsvLYNaELDsFWbAK4481TrR64Fr91ExpuPKMZgaeLO1PxXfFegtdrGGaqv14nmHObwbP-KfR92GwYqw-YBb38INgaSE5M4G1JAFErOPGdhXgjTzzdFYwOGeJrNz/s640/20190701_161120.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielkie stromizny i seraki na trasie. Jeden rząd seraków tworzy jeden taras, jedno piętro</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPKRfKqTDIhjqz1DsfGcr_vvEVEdkaN3EQCuEID-CIDRSQTxmb6pcg3uGm1vAgeYWcOniby_hGUdFcnyRts1Ee8VYW9WYx2gX9CfDp8LH8z2MG0IiVely2785cQTb3Fzu0I_IIH6rAiAtT/s1600/20190701_162903.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPKRfKqTDIhjqz1DsfGcr_vvEVEdkaN3EQCuEID-CIDRSQTxmb6pcg3uGm1vAgeYWcOniby_hGUdFcnyRts1Ee8VYW9WYx2gX9CfDp8LH8z2MG0IiVely2785cQTb3Fzu0I_IIH6rAiAtT/s640/20190701_162903.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi196Cl0I3fF8jds9IBBiAtExB4IV4b4AYcBbItayqXn5aUDuzRjBVLoLyJ8RXKd2gXfHwCvaiZ4SIA6nIm4GwhSAcAD2jz8LxGfPbpzWpvJEeGTfeZhbTwHDgjchvkweGtXqgla00_5pvV/s1600/20190701_162909.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi196Cl0I3fF8jds9IBBiAtExB4IV4b4AYcBbItayqXn5aUDuzRjBVLoLyJ8RXKd2gXfHwCvaiZ4SIA6nIm4GwhSAcAD2jz8LxGfPbpzWpvJEeGTfeZhbTwHDgjchvkweGtXqgla00_5pvV/s640/20190701_162909.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielkie szczeliny na naszej drodze</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przejście całego lodowca powinno zająć nam około
3 do 3h 30min, a dojście w okolice Dome du Gouter – 4h 30min. Trasa jest
bardzo wymagająca kondycyjnie. Kolejne tarasy lodowca mają coraz mniej
szczelin. Największe rzędy kończą się po piątym piętrze. Później napotykamy wąskie
szczeliny, które nie stanowią żadnego problemu podczas ich przekraczania. Po
pokonaniu siódmego – ostatniego – tarasu trasa zakręca pod kątem 90 stopni w
lewo. Po prawej stronie ścieżki widzimy ciemne kamienie przysypane lekko
śniegiem. Jesteśmy na drodze ostrzału plującej kamieniami grani, dlatego nie
zatrzymujmy się i ten około 7 metrowy odcinek przejdźmy jak najszybciej. Grań
która jest przed nami bardzo często „rzuca” kamieniami. Wkrótce się o tym
przekonamy. Dodatkowo, poza trasą, za naszymi plecami znajduje się wielka
rozpadlina oraz dwa żleby i niezwykle sypka grań. Co chwilę słyszymy, jak grad
kamieni zwala się z góry i wpada do szczeliny. W nocy raczej tego nie
zobaczymy, ale w drodze powrotnej będziemy mieli wiele okazji, by zobaczyć, jak
często grań rozpada się na mniejsze kawałki. Spadające kamienie wywołują
również śnieżne lawiny, które są wąskie i nie docierają do naszej trasy.
Większość śniegu wpada do szczeliny, a jeśli leży więcej kamieni przed jej
otworem, to śnieg wybija się ponad szczelinę i przelatuje na drugą stronę. Siła
takiej lawiny nie jest wielka, ale za dnia zapewnia dobre i ciekawe widowisko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7DfufZtEmIMdUS4PtfJ3l3qFClk9qU-N3PlJRPo6bDCSfy1ElQQ4hW6ghOwGxdMPdpsUFzO_xVpwUDOjjAR3qN813XgZ7ARdfPQ-Oj2FqG70OxMYJKZu03m4hndP_d8eh1kAjwQID4qe2/s1600/20190701_153639.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7DfufZtEmIMdUS4PtfJ3l3qFClk9qU-N3PlJRPo6bDCSfy1ElQQ4hW6ghOwGxdMPdpsUFzO_xVpwUDOjjAR3qN813XgZ7ARdfPQ-Oj2FqG70OxMYJKZu03m4hndP_d8eh1kAjwQID4qe2/s640/20190701_153639.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Droga ostrzału kamieniami. Tak należy ją przejść (stroma grań przysłonięta przez pierwszy rząd skał)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po przekroczeniu strefy spadających kamieni
ścieżka zakręca w prawo pod kątem 90 stopni i jeszcze przez około dwie minuty
podchodzimy wielką stromizną. Nagle przerywa ją ściana brązowych skał. Od tego
momentu rozpocznie się wspinaczka. Stracimy nieco więcej czasu, ponieważ granią
może iść tylko jedna osoba! Każdy krok powoduje, że uruchamiamy lawinę kamieni
za sobą. Znajdujemy się w strefie ciągłego ostrzału. Każda osoba, która
przejdzie tę grań powinna z góry krzyknąć, że już weszła na jej szczyt. W ten
sposób zapewnimy sobie bezpieczeństwo. Początek jest bardzo nieciekawy,
ponieważ stoi przed nami gładki, około dwumetrowy głaz bez chwytów. Jest tylko
jakieś pęknięcie o zaokrąglonych kształtach, opadające pionowo ku lodowcowi. Powyżej
mamy kilka gładkich skał pochylonych w dół, więc również brakuje dobrych chwytów.
Trzeba mocno naszukać się w zasięgu ręki czegoś, czego można się złapać. Jedyne
co można robić, to próbować zahaczyć się o kilkumilimetrowe wypustki w okrągłym
zagłębieniu i próbować się podciągnąć. Początkowy fragment może przynieść
najwięcej problemów. Po wejściu na ten głaz zawsze powstaje pytanie: „a jak
będziemy tędy schodzić?”. Zejście jest łatwiejsze niż się wydaje, choć też
trzeba się natrudzić i pokombinować. Dalsza wędrówka to około dwudziestometrowe
podejście w mikstowym terenie. Mamy pokruszony, rozmięknięty lód, sypką ziemię
i drobne kamyczki. Każdy krok powoduje, że za nami sypie się grad mniejszych i
większych kamieni. Jeśli nasza grupa składa się z kilku osób lub jeśli na
wejście czeka kilka ekip, to co chwilę słyszymy sunące kamienie po stromej
grani. Na samym końcu podejścia leżał nawet ciekawy płaski głaz, na którym
stało siedem większych kamieni. Wystarczyło dotknąć tego zestawu, a wszystko
wyjechało i zwaliło się aż do lodowca. Tutaj nie ma pewnych chwytów, dlatego
najlepiej wbijać się mocno do rozmiękniętej ziemi rakami i powoli stawiać kroki
do góry. Podejście kończy wejście na skalistą, sypką grań. Stoimy na
spadzistej, po obu stronach grani, gdzie po lewej widzimy pas śniegu ze
spadzistymi zboczami po obu stronach. Jesteśmy na wysokości 4002 m n.p.m. a
punkt nazywa się Piton des Italiens.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz skręcamy w prawo i czeka nas kolejna
wspinaczka sypką granią. W nocy to wszystko wygląda gorzej, ponieważ idziemy
tędy pierwszy raz. Niebo po prawej zaczyna się delikatnie przejaśniać, dając
sygnał, że będzie zaczynał się nowy dzień. Ta myśl z pewnością cieszy. Na grani
nie wiał wiatr i pod względem termicznym czuliśmy komfort. Wystarczyło ciągle
napierać do góry, bo dalej wytchnienia nie znajdziemy. Podejście granią jest
nieco dłuższe i może trwać 20-25min. W nocy nie widać drogi przejścia ani ścieżki.
Warto oświetlać sobie skały, ponieważ pomiędzy nimi powinniśmy widzieć drobne
kamyczki lub ziemię, która wskazuje prawidłową drogę. Jest wąsko, dlatego
większego wyboru nie ma. W niektórych miejscach możemy zejść tylko o jeden metr
w lewo lub w prawo, a w kilku innych, droga jest wąska tylko na dwie stopy. Po
lewej widać bardzo stromo opadające, sypkie zbocze góry, Po około 15min
podchodzenia pomiędzy wystającymi kamieniami, gdzie znajdziemy kilka dobrych
chwytów dotrzemy do miejsca, gdzie ścieżka rozdwaja się i przebiega równolegle
do wystającej grani. Łatwiejsza jest lewa strona, ale na końcu będziemy musieli
wejść na „konia”. Jest to wystająca skała, na którą musimy wejść jak na konia –
okrakiem – i przenieść się na drugą stronę. „Koń” nie jest wysoki, więc nie
powinniśmy mieć z nim problemu. Po przejściu na drugą stronę jeszcze przez
chwilę podchodzimy pomiędzy kamieniami i rozpoczyna się śnieżna, dość wąska
grań. Idziemy wytrwale po wyznaczonych śladach przez inne ekipy. Tutaj nie czuć
niebezpieczeństwa. Po prostu trzeba pokonywać kolejne stromizny. Przejście
śnieżnych grani też wymaga dobrej kondycji, ponieważ przed nami widnieją dwa
bardzo strome podejścia. Dobrze, że tutaj panuje jeszcze półmrok, bo w drodze
powrotnej podejścia wyglądają wykańczająco. Cała stromizna powinna nam zająć
około 15-20min. Dochodzimy w rejon szczytu Dome du Gouter. W okolicach szczytu Dome
du Gouter, na końcu stromizny widać kolejną skalistą grań. Ponownie wchodzimy w
pas sypkich kamieni, ale tutejsze przejście potrwa zaledwie pięć minut,
Trudności nie ma. Teraz skręcamy w prawo. Przed sobą widzimy ogromne śnieżne
granie, ciągnące się bardzo daleko. Z pewnością zobaczysz wysoko wiele świateł czołówek
różnych ekip.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUg0LQAA29eFWiayc_VRwE7giJ8fWVjc31jAB5DKxQmqs7s5XjmHPZMtWyGbqpJAaxBLaZpSPdLbnlEfj-MXc9Pl2NhW1xO9354IXtSggDwRFIJbsooWydKA2cwBnaBJsSG38IUtcR2HB9/s1600/20190701_144835.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUg0LQAA29eFWiayc_VRwE7giJ8fWVjc31jAB5DKxQmqs7s5XjmHPZMtWyGbqpJAaxBLaZpSPdLbnlEfj-MXc9Pl2NhW1xO9354IXtSggDwRFIJbsooWydKA2cwBnaBJsSG38IUtcR2HB9/s640/20190701_144835.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbf9h9lNet7EQzI9XbQjWshZ7oqXUyDF4OFCoOU7NHf13NnavrgfooAItQ8FdNCT9x5_iIeBImYBjAwACbHrKrZwgkNvDCQkdqaoUKyTyTRZXfHLuqbNpjO9C545keCw073Q92ivnMRZiq/s1600/20190701_141542.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbf9h9lNet7EQzI9XbQjWshZ7oqXUyDF4OFCoOU7NHf13NnavrgfooAItQ8FdNCT9x5_iIeBImYBjAwACbHrKrZwgkNvDCQkdqaoUKyTyTRZXfHLuqbNpjO9C545keCw073Q92ivnMRZiq/s640/20190701_141542.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
1. Sypka grań od przełęczy. Tutaj każdy kamień zostaje w ręce</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
2. Przebieg ścieżki jest trudny do określenia - i tak wszystko wyjeżdża spod nóg</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP5o9_2or3chyAIiSFmrSXHXf-4gMPHGoJkgs_ND39BSmOAsXenOfihu2EZozimZF1xtN5Llzpcn7OTf6UIXB4RlmhImZRSgERosRFQpnRYCeuG09fLpckJAJFbBHRZoMyAIGTZY9Pnoac/s1600/20190701_141542.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP5o9_2or3chyAIiSFmrSXHXf-4gMPHGoJkgs_ND39BSmOAsXenOfihu2EZozimZF1xtN5Llzpcn7OTf6UIXB4RlmhImZRSgERosRFQpnRYCeuG09fLpckJAJFbBHRZoMyAIGTZY9Pnoac/s640/20190701_141542.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Druga część grani, po przejściu śnieżnej grani</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxyL77X9iaZmM5Mm5XhNu9e3ziRgP-eKIcHUZU45_F7LiFCX5_nDaDpRw-zTGrWxtxGH3UC_HAm2KZ05sgNUYXpA30fXamhbjbPiJEr20LDA_OujPCAFvYsjfuqPoejb98iUWUtKDtytwX/s1600/20190701_141546.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxyL77X9iaZmM5Mm5XhNu9e3ziRgP-eKIcHUZU45_F7LiFCX5_nDaDpRw-zTGrWxtxGH3UC_HAm2KZ05sgNUYXpA30fXamhbjbPiJEr20LDA_OujPCAFvYsjfuqPoejb98iUWUtKDtytwX/s640/20190701_141546.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok po przejściu skalistej grani</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_TiVb79HzUsw-QBzjfgVir0c3DleeS57VpHyf0OXsvCXONYmQcvJHhbgN8y5PxIalpKx-KbYZyZbo0cr3xT4oAyGJBoP-HwJeit4qZjH5w3N6lkfH9OfipUnYIw4ULfRZispEGLm3erXs/s1600/DSC_1350.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_TiVb79HzUsw-QBzjfgVir0c3DleeS57VpHyf0OXsvCXONYmQcvJHhbgN8y5PxIalpKx-KbYZyZbo0cr3xT4oAyGJBoP-HwJeit4qZjH5w3N6lkfH9OfipUnYIw4ULfRZispEGLm3erXs/s640/DSC_1350.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok na skaliste granie. Na żółto - pierwsza, skalista grań (fragment), na czerwono - druga skalista grań prowadząca do najwyższego punktu w okolicy, na zielono - wąski, łatwy pas ostatniej, skalistej grani; później mamy tylko śniegi i lodowce</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisF9N_0DCD-cV3mCOl2JuoPLpNZIv16dZtkJfCmdk6mq-fw9Wl2j6RCnXX28wIP6cYRNQ0t9uOYPMlAU172QReDbuFcJ5GJal8NyqTa7Vtjsosm0_H1oQIe-wdk1MD1-OmoX7Vy2iaiiKT/s1600/DSC_1348.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisF9N_0DCD-cV3mCOl2JuoPLpNZIv16dZtkJfCmdk6mq-fw9Wl2j6RCnXX28wIP6cYRNQ0t9uOYPMlAU172QReDbuFcJ5GJal8NyqTa7Vtjsosm0_H1oQIe-wdk1MD1-OmoX7Vy2iaiiKT/s640/DSC_1348.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odtąd idziemy tylko śniegami. Droga do podejścia na Dom de Gouter 4304 m n.p.m. (łatwa, tyle, że stroma i wymagająca dobrej kondycji)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na wysokości Dom de Gouter łączy się trasa
francuska z włoską. To oznacza, że ekipy które są wyżej, nie koniecznie musiały
wystartować z naszego schroniska. O 2.00 w nocy wielu chętnych próbuje
podejścia ze schroniska Refuge du Gouter 3815 m n.p.m. Obecnie stoi tam nowe
schronisko, które wygląda jak trzypiętrowe UFO nad brzegiem przepaści. Głównie
stąd wyruszają wszystkie ekipy z Francji, bo jest znacznie łatwiej. Oni
praktycznie rozpoczynają swój atak szczytowy od lodowców i z dużej wysokości, a
my mamy już za sobą ponad 1000 m przewyższenia, mnóstwo stromizn i przede
wszystkim dużo sypkich kamieni. Jak się okaże w drodze, wyprzedzimy wiele ekip
z Goutera, dla których ich podejście będzie bardzo męczące. Nie każdy potrafi
szybko zaaklimatyzować się, śpiąc na tak dużej wysokości i od razu wyruszyć na
atak szczytowy. Byliśmy bardzo zadowoleni z tego, gdzie jesteśmy i że
utrzymujemy tempo, jak należy. Za skalistą granią przechodzimy krótką i wąską
granią śnieżną, przechodzimy przez wąski pas skalnej grani bez trudności i
odtąd aż po sam szczyt wędrujemy tylko i wyłącznie stromo pod górę przez
lodowce. Można zatrzymać się w bardziej płaskim terenie na odpoczynek. Będzie
to nawet konieczne, bo nie da się tak ciągle podchodzić przed tyle godzin bez
odpoczynku. Cały czas trzeba napierać do przodu. Nieugięcie. Podchodząc pół
godziny śnieżną granią, docieramy w okolice Dome de Gouter 4304 m n.p.m. Po
lewej stronie widzimy jakby ścięty lodowiec nad skalistą przepaścią. Warstwa
lodu ma grubość kilkudziesięciu metrów. Jest potężna i widać, że kiedyś jęzor
lodowca oderwał się i z hukiem zwalił się w pionową przepaść. Przed nami widać
długie, śnieżne podejście na Dome de Gouter. Na samym końcu mamy bardzo długą
szczelinę ze śnieżnym mostkiem ponad nią. Lodowiec pękł tak, że teren ponad
szczeliną znajduje się wyżej. Musimy więc podciągnąć się przy pomocy czekana na
drugą stronę, a w drodze powrotnej najlepiej wykonać skok nad wąską rozpadliną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitg7ZCRgN2_QtX8_4fbzhopL_jN_yJsqynYl_VVmnQOhxx1yz6jlHWIPNEpVpegxTzcK-sLhIiuG87lU-baSpyG5OvyhpGTtHocm2tpbNCBRTt3yAYyijdL45v_dd9wrZvUtLAs7T67FqB/s1600/DSC_1341.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitg7ZCRgN2_QtX8_4fbzhopL_jN_yJsqynYl_VVmnQOhxx1yz6jlHWIPNEpVpegxTzcK-sLhIiuG87lU-baSpyG5OvyhpGTtHocm2tpbNCBRTt3yAYyijdL45v_dd9wrZvUtLAs7T67FqB/s640/DSC_1341.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoczne seraki pod Dom de Gouter</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IQRUx7JvZopN7OrA8XjOVP2NH90lB36niAQYvnKFiK56vSUKDD4LMUx_WnjmawnFkE3JwJJQ0pcYbwMRCW6OAaQf_0xrT1SomHTBJOlO1uecxypapPtr-Gn17L0ROrdz20poA9k_dxy8/s1600/DSC_1324.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1IQRUx7JvZopN7OrA8XjOVP2NH90lB36niAQYvnKFiK56vSUKDD4LMUx_WnjmawnFkE3JwJJQ0pcYbwMRCW6OAaQf_0xrT1SomHTBJOlO1uecxypapPtr-Gn17L0ROrdz20poA9k_dxy8/s640/DSC_1324.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nowe schronisko Dom de Gouter po stronie francuskiej - trzypiętrowe UFO</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJpyqaBQVhT8qQupWYCDW1eBfU8jvJGmpNDcgeaOqL16Nn96YH62Td8ohsDp9p9BmziNiFajSD6-S2yEm7X72oNmMLazWaxGKKnwzaEQlxhG_BlUKvSehyphenhyphenHsYe6msUCt0mqL6cvxPDQZL0/s1600/20190701_125933.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJpyqaBQVhT8qQupWYCDW1eBfU8jvJGmpNDcgeaOqL16Nn96YH62Td8ohsDp9p9BmziNiFajSD6-S2yEm7X72oNmMLazWaxGKKnwzaEQlxhG_BlUKvSehyphenhyphenHsYe6msUCt0mqL6cvxPDQZL0/s640/20190701_125933.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Szczelina pod szczytem Dom de Gouter</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok, który mamy przed sobą może cieszyć, a
jednocześnie martwić. Po prawej, blisko nas, widać Vallot, czyli metalowy
schron na wypadek załamania pogody. Jest położony na wysokości 4362 m n.p.m.
Informacja, która smuci to fakt, że<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>musimy zejść z okolic szczytowych Dome de Gouter (nie wchodzimy na sam
szczyt tej góry) do nisko położonej przełęczy na wysokość 4245 m n.p.m. To
powoduje, że podejście do Vallota robi się bardzo strome i długie. Rzeczywiście
tak, jest, ponieważ po zejściu do szerokiej i rozległej przełęczy, widzimy
przed sobą bardzo strome podejście, które nas wymęczy. W drodze na przełęcz pod
Dome du Gouter trasa włoska łączy się z francuską. Od razu widać, jak bardzo
wydeptana jest ścieżka francuska, a jak wąska jest droga włoska. Podejście do
Vallota to wchodzenie po stromo opadającym lodowcu z cienką warstwą śniegu. Na
szczęście trasę wytyczono tak, żeby były dwa trawersy, pozwalające nieco
złagodzić pochyłość podejścia. Dochodzimy do Vallota. Ten metalowy schron jest
postawiony na skalistej grani – jedynej, którą tutaj możemy zobaczyć. Obok stoi
ubikacja z napisem: „po skorzystaniu posprzątaj po sobie, ponieważ nikt inny
nie przyjdzie, żeby posprzątać po tobie”. Zarówno wejście do Vallota, jak i do
ubikacji odbywa się po drabinie do góry. Poziom podłogi celowo jest ustawiony
ponad śniegami, żeby wejścia nigdy nie zawiewały burze śnieżne. Dostęp musi być
zawsze, ponieważ funkcją metalowego budynku jest ochrona życia w trakcie
załamania pogody. W środku znajdziemy nawet automatyczny system wzywania pomocy.
Wystarczy nacisnąć czerwony przycisk, a pomoc będzie wezwana. Usłyszymy
komunikat, gdzie będziemy musieli podać informacje: co się dzieje i ile osób
wymaga udzielenia pomocy. W końcu do schronu dolecieć może tylko śmigłowiec.
Nie ma innej drogi. Najciekawsza grań rozpoczyna się od Vallota. Jest
prawdziwie lodowcowa, pełna formacji lodowcowych i po prostu biała. Czuje się
zmianę klimatu i widzimy prawdziwie wysokogórskie panoramy. Według mnie to
najprzyjemniejsza część trasy. Nowicjusze, którzy porwali się na Mt. Blanc,
najczęściej będą odczuwać problemy z bólem głowy, czy trawieniem. Warunki na dużej
wysokości zrobią swoje. Ostatnie 440 metrów wysokości śnieżnej grani nie będzie
dla nich łatwa. Właśnie tutaj najczęściej pojawiają się objawy choroby
wysokościowej, kiedy nie mamy dobrej aklimatyzacji.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQr3krEjfu64uV63-xNPcvqVYWCoaroPgrou9xKjlQ707FNGSWyIydVpdzGQqcpIKgi_6_3XWzmtM-maN9O98WGc3mOgAO5cztbQ9n_s7aR6MTdy_iX1nOACwiqZ3Eu2WjXh4ZoxJwQUJn/s1600/DSC_1303.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQr3krEjfu64uV63-xNPcvqVYWCoaroPgrou9xKjlQ707FNGSWyIydVpdzGQqcpIKgi_6_3XWzmtM-maN9O98WGc3mOgAO5cztbQ9n_s7aR6MTdy_iX1nOACwiqZ3Eu2WjXh4ZoxJwQUJn/s640/DSC_1303.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Vallot 4362 m n.p.m. (ten schron kosztował 400.000 EUR)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHsIB3KY7Fk_YrZ2n_65K0z-_5pTS9S_Ilan-Dztv5mHi657Ae6IHIOq0Lalr5Dc3J6CIilXrl9fyV8PQMl3zwc9NWaZAiNIxqR-K36xmnnlMP1p_COiX_4UNnOFR0oOdmL6MYibW39qe9/s1600/DSC_1312.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHsIB3KY7Fk_YrZ2n_65K0z-_5pTS9S_Ilan-Dztv5mHi657Ae6IHIOq0Lalr5Dc3J6CIilXrl9fyV8PQMl3zwc9NWaZAiNIxqR-K36xmnnlMP1p_COiX_4UNnOFR0oOdmL6MYibW39qe9/s640/DSC_1312.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki z okolic Vallota</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Sama grań nie ma większych trudności. Jeśli ktoś
odczuwa lęk wysokości, to dla niego problemem okaże się z pewnością wąska i
przepaścista po obu stronach grań śnieżna, gdzie droga przejścia jest szeroka
tylko na dwa buty. Nic więcej się nie zmieści. Pamiętajmy, że każda niepewność
stawiania kroków powoduje błędy, stąd warto czuć pewność poruszania w takich
rejonach, żeby stawiać solidne, niezachwiane kroki. Grań możemy podzieliśmy na
dwa strome i wąskie podejścia. Wychodzimy do niewielkiej przełęczy, gdzie nad
przepaścią od wielu lat wisi ogromny serak. Od tego momentu czeka nas strome
podejście na szczyt, gdzie grań podszczytowa składa się z dwóch niewielkich,
ale wąskich podejść. Od Vallota podchodzimy bardzo stromo prowadzącą granią
śnieżną. Ścieżka ma szerokość dwóch butów, stąd nie ma innej możliwości
przejścia. Pod koniec około 100-metrowego podejścia wyłania się podobna, ale
krótsza stromizna. Trzeba iść zdecydowanie, żeby mieć ten etap za sobą. Na
szczycie drugiej grani niestety musimy zejść do lokalnej przełęczy, gdzie widać
wiszący nad przepaścią ogromny serak w paski. Paski to nic innego, jak kolejne
warstwy śniegu, które nawiewał wiatr, a później zbijały się one w twardy lód. Chyba
każdy zatrzymuje się w okolicach seraka, żeby zrobić mu zdjęcie, ponieważ
zdecydowanie wyróżnia się na tle całego krajobrazu. Wygląda jak duży ząb. Za
serakiem rozpoczyna się kolejna stromizna. Jest to długi grzbiet z jedną
szczeliną lodowcową po środku w wąskim punkcie. Każdy musi ją przekroczyć.
Osoby, które idą z Francji w zasadzie mają tylko tę jedną rozpadlinę do
przekroczenia, podczas, gdy osoby idące z Włoch mają za sobą ich całe serie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfGPeOXMMDuL-hJmxQAb9zvRl8hyphenhyphen83kAcXLE5FJfhdg3K9fpgXHsyN_gh1VpP45DHHlQmbkjXML9XXj3E3etXQGE5Kgl13w-JGGVEoTKh_c2tD-LsDbeSctex7dSuwL_RltSPYH2fj2u9y/s1600/DSC_1308.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfGPeOXMMDuL-hJmxQAb9zvRl8hyphenhyphen83kAcXLE5FJfhdg3K9fpgXHsyN_gh1VpP45DHHlQmbkjXML9XXj3E3etXQGE5Kgl13w-JGGVEoTKh_c2tD-LsDbeSctex7dSuwL_RltSPYH2fj2u9y/s640/DSC_1308.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Początkowa stroma grań prowadząca z Vallota</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXxJbApyTncfcWD7ybVzfthwIIcVBeAAsclgJFIE8Blyc309GBGfDzIQraDFbU2YFapqDGCulizUVpAhlE5IbFjiW5VvHYw0RgXS-tabEHKyw2ZUKGThcOzTjF5asTkMCoBvAhvkzdwKOa/s1600/DSC_1319.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXxJbApyTncfcWD7ybVzfthwIIcVBeAAsclgJFIE8Blyc309GBGfDzIQraDFbU2YFapqDGCulizUVpAhlE5IbFjiW5VvHYw0RgXS-tabEHKyw2ZUKGThcOzTjF5asTkMCoBvAhvkzdwKOa/s640/DSC_1319.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Vallot widoczny po lewej i stromizna prowadząca na wąską grań śnieżną</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjae1Pcfnal8F4lDx_U6YyPC7nstws-gYCldmOY0j5Locb3vG-6F0z7ePO3t_XJyzOSXON6lFpfCelGmi03IJCVyog7Pv1sWvEnTT4CsM5T_efVmSj9kvZ4yBHOkBLhjst6XPJU3TFNXan/s1600/DSC_1298.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjae1Pcfnal8F4lDx_U6YyPC7nstws-gYCldmOY0j5Locb3vG-6F0z7ePO3t_XJyzOSXON6lFpfCelGmi03IJCVyog7Pv1sWvEnTT4CsM5T_efVmSj9kvZ4yBHOkBLhjst6XPJU3TFNXan/s640/DSC_1298.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na wąskiej, obustronnie spadzistej grani śnieżnej (na środku zdjęcia widoczny wielki "ząb", czyli serak, po którym przejdziemy)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT-8oDG1mEBs97_c1MhlYPkzLGKCM5YdyxX10nGPXFQYbgKhyzplz2u5wo-jRi7YSOAd6BtwmxHAa1LgKy7EsjYuBJ2eT_U-ysdNYNGURLfle3rFmFcJdXZbusWaQre2XNcrU5I8tzdr38/s1600/DSC_1269.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjT-8oDG1mEBs97_c1MhlYPkzLGKCM5YdyxX10nGPXFQYbgKhyzplz2u5wo-jRi7YSOAd6BtwmxHAa1LgKy7EsjYuBJ2eT_U-ysdNYNGURLfle3rFmFcJdXZbusWaQre2XNcrU5I8tzdr38/s640/DSC_1269.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielki "ząb" na trasie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglL2O9DhbF1uzd7lZjOHQNFcFdDV5njMGyVuKiYPC3BAdUVOBqNbOA_55RO2fKG03rtgLQ35BrX-XOr55p0CTN2ctO61jAQ48AIiNXBbXO4xswt2EIFGsRmi6EQDFvBMaI1kMIU-RNgJ8q/s1600/DSC_1270.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglL2O9DhbF1uzd7lZjOHQNFcFdDV5njMGyVuKiYPC3BAdUVOBqNbOA_55RO2fKG03rtgLQ35BrX-XOr55p0CTN2ctO61jAQ48AIiNXBbXO4xswt2EIFGsRmi6EQDFvBMaI1kMIU-RNgJ8q/s640/DSC_1270.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za "zębem" rozpoczynamy ostatnią grań prowadzącą na szczyt</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FWj5WIvj0PbfiNMJ70OPddifP1O_qYtKT3OggLrtHDIQZjBwGcUhKKb5ruUdqXnO0wMoPNdHX8ER395W9PtBtFlUTqQYOlHt7gslLMvhut0uSAIxylXxO6AoCd6xTK-IgFtlgTRzf7LR/s1600/DSC_1261.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8FWj5WIvj0PbfiNMJ70OPddifP1O_qYtKT3OggLrtHDIQZjBwGcUhKKb5ruUdqXnO0wMoPNdHX8ER395W9PtBtFlUTqQYOlHt7gslLMvhut0uSAIxylXxO6AoCd6xTK-IgFtlgTRzf7LR/s640/DSC_1261.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Seraki oglądane z podejścia na szczyt Mt. Blanc</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYzZqbVbxmpt3Uj2RVlv9H-NHmpbjpjv0Eqf7ZN9ls2XwKqiXr16uLXwQonfGuvzGaxhT-9R9V6NmMI4gabobWxBNAOMQtnH5ZEkFdspOfVd7wsghhUu8pDBudBbkuWkIR5JK2vzAGYlZ_/s1600/DSC_1241.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYzZqbVbxmpt3Uj2RVlv9H-NHmpbjpjv0Eqf7ZN9ls2XwKqiXr16uLXwQonfGuvzGaxhT-9R9V6NmMI4gabobWxBNAOMQtnH5ZEkFdspOfVd7wsghhUu8pDBudBbkuWkIR5JK2vzAGYlZ_/s640/DSC_1241.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatnie seraki pod szczytem</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibWp7u0FErjHhzC3a8cwCao3ExrqlQRyVB3G8ryManNtxykxnARH3CSMemR7qn2WL17xlaZye8zTyVnk_asoFFiNupi_-_GjqQDoj0GPrdcGCrpag4DGYIHSvVkMGWYgPItmuktFSIE_9t/s1600/DSC_1231.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibWp7u0FErjHhzC3a8cwCao3ExrqlQRyVB3G8ryManNtxykxnARH3CSMemR7qn2WL17xlaZye8zTyVnk_asoFFiNupi_-_GjqQDoj0GPrdcGCrpag4DGYIHSvVkMGWYgPItmuktFSIE_9t/s640/DSC_1231.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Droga na szczyt</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh69R83JuhJTqs7-Ih3lvbGAr8SdwaoDeR3dcCfLlmLb9N8kgeJLLIw5BpaN2WBetELC0WJt9cLc84dolLGgAbB9dH7O7VRb91y9v-aAGTwIuOHvyFihlwDM4yPn2uYcv29GgBG9D189dFz/s1600/DSC_1222.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh69R83JuhJTqs7-Ih3lvbGAr8SdwaoDeR3dcCfLlmLb9N8kgeJLLIw5BpaN2WBetELC0WJt9cLc84dolLGgAbB9dH7O7VRb91y9v-aAGTwIuOHvyFihlwDM4yPn2uYcv29GgBG9D189dFz/s640/DSC_1222.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi80AqmJ6RftP7PN3Y6YNE0QOZ8xOUqL7bVWNq3p8PNgbXrHseANszEwpukDFjE9pVEoKJWYVJEU6sWlzI4LjVE7M7Drm8TooL0pgPDrK2ReKzN9kdlJOTQ9neMKDIh4Qq0gSqimlrT8gk0/s1600/DSC_1218.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi80AqmJ6RftP7PN3Y6YNE0QOZ8xOUqL7bVWNq3p8PNgbXrHseANszEwpukDFjE9pVEoKJWYVJEU6sWlzI4LjVE7M7Drm8TooL0pgPDrK2ReKzN9kdlJOTQ9neMKDIh4Qq0gSqimlrT8gk0/s640/DSC_1218.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatnie kilka metrów do szczytu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz239K62MTtzbf0HwUtEghYMoO3-amnZiP6zXbl-uA9urhmo81AJ0A4RAV8U8aQYiUowo3WSgP4zxuit47lvkoETs2MQx-_qlxo4knETTgwBPZ-luQQvoeNYRa5U9jPQV01ODNO7ELjbC5/s1600/DSC_1196.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz239K62MTtzbf0HwUtEghYMoO3-amnZiP6zXbl-uA9urhmo81AJ0A4RAV8U8aQYiUowo3WSgP4zxuit47lvkoETs2MQx-_qlxo4knETTgwBPZ-luQQvoeNYRa5U9jPQV01ODNO7ELjbC5/s640/DSC_1196.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na szczycie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheyFa25fwXrKcjsLMQodqgYefYNPR-2awIKaS-VyL7NWaIgrlZLstnAZJjznKSCdgTFTRPbHTvUsecBHkztJovnSdXk-oL8sdHAAkzMN9AOXkBofIyicB8snurAnhI6VEX1gTR_dt7Outj/s1600/DSC_1186.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheyFa25fwXrKcjsLMQodqgYefYNPR-2awIKaS-VyL7NWaIgrlZLstnAZJjznKSCdgTFTRPbHTvUsecBHkztJovnSdXk-oL8sdHAAkzMN9AOXkBofIyicB8snurAnhI6VEX1gTR_dt7Outj/s640/DSC_1186.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf8CYcgavFKCz8fIBHMx9d1BzC-y3A1zU3bRUqM5YSlx81vGB9hGsFJA81ba1of3UQ3UugHDXvXxm0bW_r3TkPAAJYe7nefjPoCywbXSpZlKzNZkQRHvTr6nO7NQEh9gBRcgVHWoEf62By/s1600/DSC_1195.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf8CYcgavFKCz8fIBHMx9d1BzC-y3A1zU3bRUqM5YSlx81vGB9hGsFJA81ba1of3UQ3UugHDXvXxm0bW_r3TkPAAJYe7nefjPoCywbXSpZlKzNZkQRHvTr6nO7NQEh9gBRcgVHWoEf62By/s640/DSC_1195.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki ze szczytu Mt. Blanc 4810 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Podejście ciągnie się niemiłosiernie, ponieważ osiągamy
znaczną wysokość (przedział 4600-4700 m n.p.m.), a stromizna coraz bardziej
łagodnieje i zamienia się w odległość. Na wysokości 4705 m n.p.m. dochodzimy do
lokalnej, małej przełęczy, skąd rozpoczynamy wejście na kopułę szczytową. Grań
stopniowo staje się węższa, aż w końcu ponownie wędrujemy ścieżką szeroką na
dwa buty. Po obu stronach widzimy śnieżne, spadziste granie. Dopiero na
kilkanaście metrów pod szczytem mamy niewielką przełączkę i mały kawałek grani
śnieżnej, która dość szybko się poszerza. Wierzchołek Mt. Blanc nie jest taki
oczywisty. Nie wyobrażajmy sobie kilku głazów, na których zmieści się tylko
mała grupa osób. Szczyt Mt. Blanc to rozciągły, płaski teren, który najlepiej
przejść cały, aby mieć pewność, że jesteśmy na szczycie. Na górze stoi wbity kij
ze wstążkami i modlitwami wypisanymi na kolorowych chorągiewkach w kształcie
trapezu, znanych z Himalajów. Docierając do tego punktu mamy pewność, że
stanęliśmy na szczycie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dla jednych osiągnięcie wierzchołka powoduje
zachwyt i euforię, dla innych, jest to po prostu kolejna alpejska góra. Do
tematu gór wysokich możesz podejść na wiele sposobów, ale najlepszy jest chyba
ten, aby szczyty osiągać stopniowo. Można pójść od razu na ten najwyższy, ale
jeśli wysokość jest dla ciebie najważniejsza, to szybko utracisz radość z
chodzenia po górach. Moim głównym powodem, dla którego chodzę po górach, są
piękne widoki, niesamowita cisza i cudowne przeżycia, których większość ludzi
na świecie po prostu nigdy nie przeżyje, ponieważ trzeba przełamywać swoje
granice wytrzymałości i komfortu. Czujesz, jak się wzmacniasz. Byłem już na
kilkunastu innych czterotysięcznikach, stąd trasa włoska dała mi wiele radości
i pięknych przeżyć. Euforii nie czułem, ponieważ na Mt. Blanc byłem w 2010 roku
i nie był mi potrzebny najwyższy szczyt Europy „do kolekcji”. Raczej chciałem
przejść coś nowego, pełnego pięknych widoków i zgromadzić kolejne wspaniałe
przeżycia. Wszystko zostało zrealizowane i tego się trzymałem. Wejście na Mt.
Blanc daje szczególną radość, gdy mamy kilka czterotysięczników za sobą. Będzie
on z pewnością wspaniałą nagrodą. Z drugiej strony uważam, że najwyższe góry
nie są najpiękniejsze. Tak jest w przypadku Mt. Blanc. Widoki z wierzchołka
oceniam co najwyżej na… średnie. Szczyty takie jak: Punta Gnifetti,
Zumsteinspitze, czy Dom de Mischabel oferują naprawdę wspaniałe panoramy, dla
których warto iść na każdy z tych szczytów. Każdy ma swój punkt widzenia i
każdego interesuje co innego. Dużą grupę ludzi interesuje adrenalina oraz
trudności podejścia, bo np. można poczuć się kimś lepszym, można się pochwalić
w środowisku górskim, a może lubimy zdobywać coraz trudniejsze trasy, bo lubimy
typowo wspinaczkę w skale, itp. Nie bez powodu Matterhorn stał się religią
alpinistów. Obecnie ten szczyt jest oblegany i niebezpieczny ze względu na
swoje trudności. Mnie nie ciągnie na jego wierzchołek, bo widoki nie są z niego
tak piękne, jak np. z góry Dom de Mischabel, stąd nie stałem się kolejnym
„wyznawcą” religii Matterhorna. Najważniejsze w alpinizmie jest zadanie sobie
samemu pytania: „co mnie najbardziej kręci w górach i dlaczego tam idę?”. Jeśli
znany dokładnie odpowiedź na postawione pytanie, będziemy wiedzieli, jakie góry
wyszukiwać dla siebie i czy wejście na Mt. Blanc sprawi nam radość…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dla porównania widoki ze szczytów: Mt. Blanc, Dom de Mischabel, Punta Gnifetti:<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheyFa25fwXrKcjsLMQodqgYefYNPR-2awIKaS-VyL7NWaIgrlZLstnAZJjznKSCdgTFTRPbHTvUsecBHkztJovnSdXk-oL8sdHAAkzMN9AOXkBofIyicB8snurAnhI6VEX1gTR_dt7Outj/s1600/DSC_1186.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheyFa25fwXrKcjsLMQodqgYefYNPR-2awIKaS-VyL7NWaIgrlZLstnAZJjznKSCdgTFTRPbHTvUsecBHkztJovnSdXk-oL8sdHAAkzMN9AOXkBofIyicB8snurAnhI6VEX1gTR_dt7Outj/s640/DSC_1186.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mt. Blanc 4810 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<img alt="Dom de Mischabel" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZxIMb5gLPyBCzkqaDh2TG9lNRRSTJyMl62_cJ2IEPcGArOQT1VH6h3yturATVsuiOuSCTraNsG9iw2qpsixbc8viOsdN5UlsZpGrZUe7XyGRGihGknvW4MDRMwTSpqblppRNUOI5iVYJK/s640/DSC_4105.JPG" width="640" /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dom de Mischabel 4545 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<img alt="Widok ze szczytu Punta Gnifetti" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRfPfvTmjUKlH19UUqRcV4Cor0aUatYGJ4fEfw6JSNbgQx90kjuI98znBnRaovMl0x3tguRmfL57wQDqpzpvtu1A8NEVMq-TzXHmAslmC1ULLben5aENrVA_-xzx2gj83wUH_eeppK7NE/s640/IMG_3443.JPG" width="640" /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Punta Gnifetti 4554 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>NASZA RELACJA Z WYPRAWY NA MONT BLANC OD STRONY
WŁOSKIEJ</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Maciek od trzech lat marzył żeby wejść na Mt.
Blanc, ponieważ był już na innych czterotysięcznikach. Nawet w poprzednim roku,
gdzie mieliśmy zaplanowany ten szczyt, pojechaliśmy w Alpy, żeby wejść na Dom
de Mischabel i właśnie na Mt. Blanc. Niestety pogoda pozwoliła wejść tylko na
ten pierwszy, gdzie mogliśmy zobaczyć najpiękniejsze panoramy w Europie. Maciek
nie odpuszczał, dlatego nastawiał się na przyszły rok, żeby w końcu to zrobić. Na
wiosnę rzucił pomysł, żeby pojechać w Alpy. Zaczęło się szukanie ekipy, która pomogłaby
zrealizować jego marzenie. Ja już byłem na Mt. Blanc. Raczej nastawiałem się na
Lyskamm lub Punta Gnifetii, które pod względem widokowym są dla mnie znacznie
bardziej atrakcyjne. Zgodziłem się bez zawahania, że pojedziemy w Alpy. Do
ekipy dołączyła jeszcze Brygida, a na końcu Julek, który dosłownie w ostatnim
momencie dostał urlop i zasilił nasze szeregi. Julek w zespole przydał się
jeszcze bardziej, ponieważ był kierowcą i dzięki temu mógł na przemian z
Maćkiem prowadzić samochód. W końcu z Warszawy mieli do przejechania aż 1800km.
Kiedy wszyscy spotkaliśmy się u mnie przed blokiem, zaczęliśmy na ulicy ładować
wszystkie rzeczy jeszcze raz do bagażnika. Maciek miał teraz lepszy samochód,
dlatego nie liczyliśmy, że może przydarzyć się jakaś awaria tak, jak rok temu. Ładowanie
wszystkich rzeczy trwało dobre pół godziny. Trzeba było przejrzeć, czy wszystko
mamy, poukładać drobnicę i na koniec wrzucić mojego „za ciężkiego dziada”,
czyli plecak długi i ciężki, który niezmiennie od 10-ciu lat zajeżdża mnie na
każdej wyprawie. Co roku próbuję go odchudzić, ale się nie da, bo poza bluzkami
i bielizną nie zabieram nic na przebranie. Główną przyczyną za ciężkiej wagi
jest namiot, który zawsze ze sobą taszczę oraz sprzęt do biwakowania. Nawet nie
zabieram butów na przebranie, żeby zminimalizować ilość potrzeb i wagę i tak
już za ciężkiego dziada. To wyrażenie chyba najczęściej padało podczas całej
wyprawy i tak jest od wielu lat. Z drugiej strony zawsze patrzę na tę sprawę
pozytywnie, ponieważ kondycja dzięki niemu jest na pewno lepsza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po upchaniu wszystkiego do bagażnika wyruszyliśmy
ode mnie po północy. Do autostrady mieliśmy tylko 5km, stąd podróż rozpoczęła
się szybko. Autostradą A4 kierowaliśmy się na Drezno, a później, dalej – w
stronę Strasburga (ale pozostaliśmy po stronie niemieckiej). W ciągu dnia
zatrzymywaliśmy się tylko na krótko na przyautostradowych postojach – MOP-ach.
Maciek na przemian z Julkiem prowadzili samochód, żeby jeszcze w ciągu dnia
dojechać na miejsce. Przejazd przez Szwajcarię trochę się dłużył, ponieważ jest
to górzysty kraj. W części alpejskiej niestety czekała nas jazda po
serpentynach pod górę. Przejeżdżaliśmy obok pięknego Jeziora Genewskiego, które
jest jednocześnie wstępem do wysokich gór Alp. Dalej kierowaliśmy się na Chamonix
we Francji, gdzie z niskiego poziomu jedyna droga prowadziła na wysokość 1560 m
n.p.m. Później serpentynami zjeżdżaliśmy do Chamonix odległego o ponad 20km. W
Chamonix senność wszystkim nagle ustąpiła po tym, jak każdy z nas zobaczył
białą górę – Mt. Blanc i Aiguile du Midi 3842 m n.p.m. Tutejsze góry wyglądały
jak z Patagonii, stąd zachwyt był jeszcze większy. Szkoda, że nie mogliśmy się
gdzieś zatrzymać, ponieważ wąska droga prowadziła do miasta. W tej samej
miejscowości skorzystaliśmy z tunelu pod Mt. Blanc, gdzie zapłaciliśmy 56,90
EUR za przejazd w dwie strony. Mogliśmy wrócić maksymalnie w sobotę do północy,
czyli siedem dni później. Planowaliśmy, ze będziemy tędy wracać. Zanim mogliśmy
pojechać dalej, musieliśmy odczekać kilka minut, aż przejedzie konwój
osiemnastu TIR-ów. Po drugiej stronie tunelu wjeżdżamy do włoskiego Courmayeur.
Tutaj również podobały mi się strzeliste góry jak z Patagonii. Dodatkowo widok
upiększał podświetlany słońcem spękany lodowiec. Teraz Maciek szukał jedynej
drogi prowadzącej do Combal. Na GPS łatwiej będzie znaleźć osadę la Visaille.
Bardzo wąska i kręta droga wydłużała czas dojazdu do naszego celu. Mieliśmy
jechać drogą tak długo pod górę, aż się skończy. W końcu o godzinie 17.30
dojechaliśmy do szlabanu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niezmiennie, od wielu lat, widać znak „zakaz
zatrzymywania się”, ale wzdłuż wąskiej ulicy ciągnął się sznur samochodów.
Każdy parkował swój pojazd na poboczu, bo kto będzie z niższych partii doliny
iść tyle kilometrów niepotrzebnego asfaltu. Nawet ekipy wyruszające na Mt.
Blanc zostawiały pod szlabanem swoje auta i wracały po nie dopiero za kilka
dni. Jakoś nikt nie dostawał mandatów ani nie wywożono tych samochodów lawetą, co
jest zaznaczone na znaku poniżej. My również zatrzymaliśmy się, jak pozostali i
trochę odpoczęliśmy od siedemnastogodzinnej podróży. Maciek rzucił hasło, że
możemy pójść w okolice lodowca zobaczyć go, bo według jego map moglibyśmy tam
dojść w 20-25min. Taka informacja przydałaby się nam, żeby sprawdzić którędy
iść jutro, dlatego chcieliśmy sprawdzić, jak tam jest. Wzięliśmy ze sobą
aparaty, ponieważ okolica jest nadzwyczaj piękna. W szczególności otoczenie Lac
de Combal. Poszliśmy za szlaban szeroką drogą asfaltową ciągle prowadzącą pod
górę. Za chwilę wyszliśmy z lasów i podziwialiśmy skaliste iglice okolicznych
szczytów. Wzdłuż drogi spływał dość szeroki potok o wartkim nurcie. Po około
15min dotarliśmy do kamiennego mostka, skąd mieliśmy wspaniały widok na
malutki, zielony staw, przez który przepływał potok. Na powierzchni stawu nawet
było widać przepływ wód, ponieważ w środku zmieniał się kolor stawu. Za niecałe
pięć minut dotarliśmy do schroniska Combal. Mieliśmy stąd wspaniały widok na
Lac de Combal, co w praktyce oznacza zieloną krainę pełną potoków, meandrów
oraz małych stawów. Idealne miejsce dla ptaków lubiących mokradła. Długo
robiliśmy zdjęcia, ponieważ pogoda była wymarzona. Mieliśmy 34’C i na cały
tydzień poza wtorkiem i środą zapowiadano idealną pogodę do wędrówek górskich. Przy
schronisku Maciek zaproponował wejście na lodowiec. Każdemu ta propozycja się
spodobała, bo widzieliśmy, że ścieżka przebiega przez piękną, zieloną dolinkę z
żywozielonymi modrzewiami. Idealne miejsce na odpoczynek. Rozglądaliśmy się też
za miejscem pod namiot, bo planowaliśmy się dobrze wyspać, więc potrzebowaliśmy
równego terenu. Jedynie przed kamiennym mostkiem widzieliśmy płaski kawałek
trawy, ale tam stał jakiś samochód dostawczy. Kolejne równe miejsce znajdowało
się dopiero w okolicach schroniska i tutejszej dolinki. Z informacji na znakach
dowiedzieliśmy się, że biwakowanie w dolinie Aosty jest legalne od wysokości
2500 m n.p.m. Poniżej tej wysokości są wyznaczone kempingi, o których
dowiedzieliśmy się w późniejszej części dnia. Maciek poprowadził stromą
ścieżką, po kamiennych schodach na skraj moreny bocznej lodowca. Po prawej
widzieliśmy dwa mętne, turkusowo-zielone stawki, otoczone rzędami modrzewi.
Widok był naprawę przepiękny. Pomyślałem, że mamy piękną drogę na Mt. Blanc.
Później poszliśmy skarpą moreny bocznej po luźno narzucanych kamieniach i
głazach przez dawny lodowiec. Ścieżka urywała się za jakieś 7min. Stanęliśmy
przed wielkim głazem i wypatrzyliśmy zejście do lodowca oznaczone kopczykami. Cieszyliśmy
się, bo mieliśmy sprawdzoną drogę na dzień jutrzejszy. Teraz musieliśmy wrócić
i znaleźć gdzieś miejsce do spania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8JZtwPsHfETwJSFhalOtHJVI41Ppi-lJLN54j1bWy7bMi-JnFzZLydtvkrPlOdX8jRmNUPpPbM9jFWX5sQpS9KgmdD8rrJdyDjS9_nMo8WakG3i37cm9PUtdhsxQXbYMb6AeHXZzU7Krx/s1600/DSC_0905.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8JZtwPsHfETwJSFhalOtHJVI41Ppi-lJLN54j1bWy7bMi-JnFzZLydtvkrPlOdX8jRmNUPpPbM9jFWX5sQpS9KgmdD8rrJdyDjS9_nMo8WakG3i37cm9PUtdhsxQXbYMb6AeHXZzU7Krx/s400/DSC_0905.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2IWPKocBiWZpopM3N5iQDbWry3fpHXKARDkObqYyNXA7QICL3AjUFhQabuuHTwJCHNzD-WHpDKHVUwrP210AnXUPlvLCcWHn7l_2nEc_SP6ZxmWbwT52Yg2oJFnWHmqEtCd5s4Vci_Gmp/s1600/DSC_0912.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2IWPKocBiWZpopM3N5iQDbWry3fpHXKARDkObqYyNXA7QICL3AjUFhQabuuHTwJCHNzD-WHpDKHVUwrP210AnXUPlvLCcWHn7l_2nEc_SP6ZxmWbwT52Yg2oJFnWHmqEtCd5s4Vci_Gmp/s400/DSC_0912.JPG" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzBBbDdeE8TBGpIk1c7vXs8YDeEhxFoS_aRqbwUrpvTI_NBSGu3d2MepEvQ4qPXgEFzgjpm6iDibDbMQDVo5iamcx1MrKzy3ywgZuWhfei2Um7pVIFPeZVOgNztC0QtdW3IbVFrC3mTgxG/s1600/DSC_0914.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzBBbDdeE8TBGpIk1c7vXs8YDeEhxFoS_aRqbwUrpvTI_NBSGu3d2MepEvQ4qPXgEFzgjpm6iDibDbMQDVo5iamcx1MrKzy3ywgZuWhfei2Um7pVIFPeZVOgNztC0QtdW3IbVFrC3mTgxG/s400/DSC_0914.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheS9ndEaLZk7sdsJz0GoJ69hFn9TBQNhsNyBoodVOYm4px84wuHbyRHvyb8vCPpk00MxrcKCK8h1AjSdUmRIbCxuXp18q7m79vA_LsiFSrrJ3Urcpb6Ao-ttlLA47Hvv2phs_JmqEJX96b/s1600/DSC_0930.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheS9ndEaLZk7sdsJz0GoJ69hFn9TBQNhsNyBoodVOYm4px84wuHbyRHvyb8vCPpk00MxrcKCK8h1AjSdUmRIbCxuXp18q7m79vA_LsiFSrrJ3Urcpb6Ao-ttlLA47Hvv2phs_JmqEJX96b/s400/DSC_0930.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioGBB6WkMlYb5VMSf65y3cnCgYwABdZmAaTTq0bE7UD4LmZsDSyfJgdt016H9BHUHAzb0L1Gqm99IaqAzYqONwzlV0dj7tXZA6Izv_dpZUbhRK1yhFnQ9vI6dozRFpR0sfQZJTivGALpeA/s1600/DSC_0944.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioGBB6WkMlYb5VMSf65y3cnCgYwABdZmAaTTq0bE7UD4LmZsDSyfJgdt016H9BHUHAzb0L1Gqm99IaqAzYqONwzlV0dj7tXZA6Izv_dpZUbhRK1yhFnQ9vI6dozRFpR0sfQZJTivGALpeA/s400/DSC_0944.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9DjE1daUfmwAzRClFF27_BrhTSotYf0I-DnVbVNSVS7xnJkgqVuCV6584_tCxmqcLgAmu04H0-8GKFL7KHlO-TwsNiYF5sYbRKCmd8HRTvUi1afRiY1iblWvkqjI_5ThOw1UhUyQ0Iy6q/s1600/DSC_0940.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9DjE1daUfmwAzRClFF27_BrhTSotYf0I-DnVbVNSVS7xnJkgqVuCV6584_tCxmqcLgAmu04H0-8GKFL7KHlO-TwsNiYF5sYbRKCmd8HRTvUi1afRiY1iblWvkqjI_5ThOw1UhUyQ0Iy6q/s400/DSC_0940.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne widoki na Lac de Combal oraz jeziorka polodowcowe<br />
<br />
W drodze powrotnej schodziła polska ekipa z Mt.
Blanc, która weszła na szczyt. Maciek koniecznie chciał podpytać ich, jakie są
warunki. Zaczęliśmy schodzić do schroniska, a później drogą asfaltową. Oni cały
czas szli za nami. Widać, jak bardzo mieli spalone słońcem twarze. Po
przekroczeniu szlabanu Maciek zapytał ich:</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
- jak warunki na Mt. Blanc – zapytał Maciek<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
- jest trudno i trzeba uważać. Na trasie ciągle
otwierają się nowe szczeliny i grań jest nieprzyjemna. Ciągle sypią się z niej
kamienie – usłyszeliśmy od jednego członka tamtej ekipy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Maciek wypytywał o jeszcze inne kwestie, ale ja
podsłyszałem, że oni jadą na kemping, obok którego przejeżdżaliśmy i tam będą
odpoczywać po wyprawie. Kiedy na zegarkach mieliśmy godzinę 19.30 powiedziałem:
myślę, że trudno tu będzie znaleźć dobre miejsce pod namiot. Lepiej będzie jak
pojedziemy na ten kemping i tam się bardzo dobrze wyśpimy. Będziemy mieli dużo
sił na jutrzejsze przejście, a nocleg kosztuje 9 EUR. Przez chwilę o tym
rozmawialiśmy i w końcu doszliśmy do wniosku, że warto pojechać na pole
namiotowe i uczciwie się wyspać. 9 EUR to nieduży koszt, biorąc pod uwagę
infrastrukturę, którą mamy do dyspozycji. Wrzuciliśmy z powrotem wszystko do
samochodu i zjeżdżaliśmy jakieś 5min do płaskiego terenu, gdzie mieścił się
kemping „Hobo”. Szybko spodobało nam się to miejsce ze względu na otoczenie
gór, płaski teren pod namiot, zieloną trawę oraz wodospady widoczne dookoła. Miła
pani zapisała nasze dane na formularzu i zawołała gościa, który miał wskazać
miejsce, gdzie będziemy spać. Zmęczeni podróżą chcieliśmy rozbić się i zasnąć. Facet
krążył po całym terenie i nie potrafił wskazać odpowiedniego miejsca, stąd
Maciek zapytał, czy możemy rozłożyć się gdzieś w pobliżu samochodu. Zgodził się
i dzięki temu mieliśmy bardzo dobre miejsce do spania. Od razu zabraliśmy się
za rozkładanie namiotów i przygotowywanie wszystkiego na jutro. Opłata za
nocleg jest ciekawie liczona. Za rozbicie małych namiotów takich, jak nasze,
płaci się 5,50 EUR/namiot, za każdy samochód 1,50 EUR i jeszcze za każdą osobę
płaciło się coś około 2,50 EUR. Łącznie wychodziło 8.80 EUR za osobę, co było
idealną ceną. Do dyspozycji mieliśmy kuchnię z gazem, gniazdka do ładowania
telefonów, prysznic z ciepłą wodą oraz toalety i wielką świetlicę. Tutaj
naprawdę mogliśmy przygotować sobie wszystko. Od razu poszliśmy do kuchni i
zaczęliśmy ją okupować. Gotowaliśmy zupy, jedliśmy to, czego nie zabralibyśmy w
góry, a było w samochodzie, jak np. ryby w puszkach, czy konserwy mięsne. Teraz
najedliśmy się tak, jak trzeba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeszcze nikomu nie spieszyło się iść spać,
ponieważ podziwialiśmy okolicę i rozmawialiśmy o jutrzejszej trasie. Głównie
interesował nas poziom trudności, czasy przejścia i jak bardzo wejście na Mt.
Blanc będzie wymagające. Najbardziej obawialiśmy się szczelin i spadających
kamieni na grani. Nie mogliśmy sobie wyobrazić, jak to wszystko będzie wyglądać
w terenie. Nie było innej metody, jak pójść i sprawdzić, jak jest. Julek i
Brygida w szczególności byli podekscytowani, bo dla nich wyprawa była pierwszym
kontaktem z tak wysokimi górami. Zimowe Tatry już odwiedzali nie raz, ale w
końcu przyszedł czas na większe góry. Może droga włoska, jak na pierwszy raz
nie jest najlepszą trasą na wprowadzanie nowych osób w świat Alp, ale im
pasowała taka opcja, a ja i Maciek mieliśmy już kilka czterotysięczników na
swoim koncie. W razie czego, zawsze mogliśmy służyć im pomocą. Nastała noc,
ściemniło się. Dopiero po 23.00 poszedłem spać. Byłem bardzo ciekawy, jak
rozpocznie się nowy dzień i co nowego zobaczymy. Przygotowaliśmy plan na jutro.
Rano mieliśmy zjeść coś ciepłego, a plecaki miały być przygotowane i spakowane
do wyjścia już wieczorem. Mieliśmy je tylko wyjąć z samochodu i wyruszyć w
trasę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggLAhmAlfZvdkYV1ysyeUYHSc69qMK3SEBg2k7IcAKGdRC_4ISIsN_OV3hx1IfiNbPnJ-lxnMXUXJoaFavG48jdSstfJoPvlW0FMSB3w1BdmdHQWYdVm6u5Mb6aFE3MfvP2RwdEBjBYHY6/s1600/20190703_082056.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggLAhmAlfZvdkYV1ysyeUYHSc69qMK3SEBg2k7IcAKGdRC_4ISIsN_OV3hx1IfiNbPnJ-lxnMXUXJoaFavG48jdSstfJoPvlW0FMSB3w1BdmdHQWYdVm6u5Mb6aFE3MfvP2RwdEBjBYHY6/s640/20190703_082056.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na kempingu "Hobo"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">DROGA DO SCHRONISKA GONELLA PRZEZ LODOWIEC MIAGE</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wstaliśmy rano, o godzinie 4.00. Przygotowaliśmy
ciepłe jedzenie. Ja zjadłem dwie zupki pomidorowe. Później poprawiłem je
bakaliami i kawałkiem czekolady. Przygotowałem również picie, żeby nie tracić
czasu na szlaku. Około godziny czasu potrzebowaliśmy, żeby zebrać się,
poskładać namioty, zjeść i wrzucić wszystko do samochodu. Podjechaliśmy znaną
drogą do szlabanu. Wyładowaliśmy plecaki, które wydawały nam się ewidentnie za
ciężkie. W końcu to początek wyprawy, więc musiały być ciężkie. Cieszyliśmy się
tylko, że nie zabieramy namiotów i śpiworów, ponieważ planowaliśmy spać w
schronisku Gonella 3071 m n.p.m. Z drugiej strony trudno w tamtych okolicach o
kawałek płaskiego terenu pod namiot. Raczej nie mieliśmy innej możliwości. Jeszcze
przed wyruszeniem z domu ustaliliśmy, że śpimy w schronisku, co miałoby ułatwić
podejście, bo nie walczylibyśmy z za ciężkimi plecakami-dziadami. Maciek
zabezpieczył samochód, podłożył kamienie pod koła, żeby się nie zsunął i
wyruszyliśmy. Była mniej więcej pora wschodzącego słońca. 20min szliśmy drogą
asfaltową prowadzącą do schroniska Combal. W drodze robiłem zdjęcia lustrzanką,
ponieważ widoki o tej porze również były piękne. Na chwilę przystanęliśmy przy
schronisku Combal. Napiliśmy się tylko, zrobiliśmy parę zdjęć i zasugerowałem
Maćkowi, żeby pójść ścieżką za schroniskiem, bo będzie łatwiejsza. Słyszeliśmy
od polskiej ekipy, że popełnili oni błąd, idąc do dwóch jeziorek, wzdłuż skarpy
moreny bocznej lodowca i musieli iść przez niewygodne, luźne kamienie, gdzie
stracili dużo czasu. Maciek stwierdził, że nie znamy tej drogi i że wczoraj
byliśmy na skarpie, a trasa nawet jest oznaczona kopczykami, więc pójdziemy wczorajszą
drogą. Zaczęliśmy podejście kamiennymi schodami. W rejonie jeziorek przycisnęło
mnie, więc musiałem pobiec w krzaki w rejon dwóch jeziorek. Tak pięknego widoku
z ubikacji to już dawno nie miałem… Kiedy tylko skończyłem, widziałem, jak
nadchodzi jakaś liczna ekipa i stanęła na szczycie lokalnego wzniesienia po
przeciwnej stronie jeziorek. Pomyślałem: zdążyłem! Zebraliśmy się i
wyruszyliśmy dalej.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYFR0amjy3-SaC063lIPJogsudJ6WVejErVei2uQPueyikA2_6ozsmt34lQfggY7G_NPgc0O_GVasgMDOWX_V23bkz8oFgvQtvDJpPFZTcb0TEcJLfUJSMyQ9HRn2nEOhguHkB5tCNRor7/s1600/DSC_0978.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYFR0amjy3-SaC063lIPJogsudJ6WVejErVei2uQPueyikA2_6ozsmt34lQfggY7G_NPgc0O_GVasgMDOWX_V23bkz8oFgvQtvDJpPFZTcb0TEcJLfUJSMyQ9HRn2nEOhguHkB5tCNRor7/s640/DSC_0978.JPG" width="640" /></a><br />
Na początku powinniśmy pójść tędy - piękne widoki wczesnym porankiem przy schronisku Combal<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZTBMRJXw3tltYXro1jeHwXEQwVc7AGtILdKgRPPiQ4nRuFmXhm6OuciTHCll9Gxlay1oKCZXCOZOqIqwPRHG5xUG2W4PIIQdNUY7v6t1BgKA5Se24Rmdpe8HzWWcfIGfwP6B14UXYAQrz/s1600/DSC_1003.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZTBMRJXw3tltYXro1jeHwXEQwVc7AGtILdKgRPPiQ4nRuFmXhm6OuciTHCll9Gxlay1oKCZXCOZOqIqwPRHG5xUG2W4PIIQdNUY7v6t1BgKA5Se24Rmdpe8HzWWcfIGfwP6B14UXYAQrz/s400/DSC_1003.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSrJHd1Pv7S9tbLqq_I0tlwnszn-RzAeuqbgJRVYolH-IJU7FThphS_0sgSNy4bGNPNfRsmFCOmoMs4bsLxxlQwaV2dVfEvZJ7V3YSdWveGk_UKoYMWtGPIo9VK5Opn1HPRtNGrQtQegc9/s1600/DSC_0998.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSrJHd1Pv7S9tbLqq_I0tlwnszn-RzAeuqbgJRVYolH-IJU7FThphS_0sgSNy4bGNPNfRsmFCOmoMs4bsLxxlQwaV2dVfEvZJ7V3YSdWveGk_UKoYMWtGPIo9VK5Opn1HPRtNGrQtQegc9/s400/DSC_0998.JPG" width="400" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Mx7zLbZTrKb0Up3b2jH5S4BytvDQMY53LZiBm4MH1ftImr63ijGe8Q6cSxeMWDoVgyAHLVZAQ6_y_ch5Xg22K0BTSQXrjRIXkLcZHxl5uq1_Mlq6ntWnmM4F3ZmS5QrJd7FhmYBZ9WXy/s1600/DSC_1000.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Mx7zLbZTrKb0Up3b2jH5S4BytvDQMY53LZiBm4MH1ftImr63ijGe8Q6cSxeMWDoVgyAHLVZAQ6_y_ch5Xg22K0BTSQXrjRIXkLcZHxl5uq1_Mlq6ntWnmM4F3ZmS5QrJd7FhmYBZ9WXy/s400/DSC_1000.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgymPfvC1nL7oPJ-85gbvgjWxmlP1M-AcxxtaREj9p8NSAmiZu79PLovV4NP_JDZgE62tyHX1qWIU5k-VN-qJAqVhvmkyr82zSfyTxDk-bF9Ksgi2q8saHc5FU9Xbqz2ucubV5U2fEZR0bo/s1600/DSC_1001.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgymPfvC1nL7oPJ-85gbvgjWxmlP1M-AcxxtaREj9p8NSAmiZu79PLovV4NP_JDZgE62tyHX1qWIU5k-VN-qJAqVhvmkyr82zSfyTxDk-bF9Ksgi2q8saHc5FU9Xbqz2ucubV5U2fEZR0bo/s400/DSC_1001.JPG" width="400" /></a><br />
Nasza wędrówka do jeziorek</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dzień rozpoczął się piękną, słoneczną pogodą i
bezchmurnym niebem – tak, jak chcieliśmy i tak, jak wskazywały prognozy. Doszliśmy
do wczorajszego punktu z głazem i zaczęliśmy schodzić do poziomu lodowca po
sypkim gruncie, ukośną ścieżką. Teraz szliśmy ścieżką, którą pokazują mapy papierowe.
Początkowo nawet widzieliśmy wydeptaną ścieżkę, ale ta szybko zanikała. Teraz
tkwiliśmy w nieprzyjemnym terenie. Nikt za nami nie szedł. Co chwilę szukaliśmy
możliwej drogi przejścia pomiędzy luźnymi kamieniami. Co każdy krok
sprawdzaliśmy, czy stabilnie postawiliśmy krok. Szybko zauważyliśmy również, ze
pomiędzy wystającymi kamieniami jest dużo pajęczych sieci i urzędują na nich
mniejsze pająki. Było ich naprawdę dużo. Ten widok nam się nie spodobał.
Widzieliśmy ogrom lodowca, który był przed nami. Wiedzieliśmy, że wybrana droga
nas niezwykle umęczy, jeśli ciągle mieliśmy iść w podobnym terenie. Co chwilę
słyszeliśmy, jak w środkowej części lodowca drobne kamienie zjeżdżają do
otwartych szczelin. Wzdłuż środkowej części lodowca Miage teren jest bardzo
nierówny i uszczeliniony. Większość rozpadlin jest częściowo wypełnionych
kamieniami i skałami, które często tam wpadają. Maciek i Julek próbowali szukać
drogi wejściowej na skarpę, ale grunt okazał się zbyt sypki. Czym wyżej
podchodzili, tym bardziej kurzyło się im pod nogami i spadały kolejne kamienie.
Myśleli, że przejście skarpą będzie łatwiejsze i przede wszystkim szybsze.
Mieli rację, ale trzeba było się na nią jakoś wdrapać. Od wewnętrznej strony
lodowiec pozostawił bardzo sypki nasyp, a resztę dzieła zniszczenia dopełnił
wiatr i warunki pogodowe. Próba wejścia na skarpę była zbyt niebezpieczna. Po
dwóch próbach Maciek i Julek porzucili ten pomysł i zeszli do poziomu
kamienistego lodowca. Widzieliśmy kilka ekip, które wybrały prawidłową ścieżkę
za schroniskiem Combal, o której mówiła polska ekipa. Szli szybko i pewnie i w
ciągu kilku chwil znacznie nas wyprzedzili. My męczyliśmy się z luźnymi
kamieniami i ciągle szukaliśmy prawidłowej drogi. Nie ma tam jednolitej, pewnej
ścieżki, dlatego każde przejście wygląda inaczej. Przed sobą widzieliśmy
mnóstwo kamiennych kopców wysokich do trzech metrów. Głównie w takim terenie
szukaliśmy właściwej trasy. Szukanie raczej opierało się na wytyczaniu nowej drogi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co nas najbardziej zaskoczyło, to fakt, że na jednej
ze skał znaleźliśmy żółty znak szlaku i nieco dalej drugi. Dzisiaj są one
nieaktualne, ponieważ właściwą trasę poprowadzono skarpą moreny bocznej
lodowca. My musieliśmy dokończyć to, co zaczęliśmy, bo powrotu nie było. Ciągle
musieliśmy iść pomiędzy kamieniami z pająkami. Czym dalej, tym więcej szczelin
musieliśmy omijać. Nie przekraczaliśmy ich wiele, a wszystkie dokładnie
mogliśmy zobaczyć. W tej części nie stanowiły żadnego zagrożenia. W dwóch
trzecich drogi przejścia teren stał się bardziej uciążliwy. Kamiennych kopców
przybywało, a niedaleko nas ciągnęła się długa rozpadlina i kamienna przepaść.
Szliśmy więc wolniejszym krokiem przed siebie, szukając w miarę płaskiego
terenu. Pocieszaliśmy się tym, że pierwszy, biały płat śniegu pod wysokimi
górami jest właściwą częścią szlaku i za niedługo tam dotrzemy. Tę część trasy
nazwaliśmy „mieleniem guana”, bo drałowaliśmy ciągle przez te kamienie, a
postęp był bardzo powolny. Ekipy, które widzieliśmy na skarpie już dawno
wkroczyły w pas śniegów. Mogliśmy na nie popatrzeć z daleka. Maciek wypruł do
przodu. Szukał ścieżki w gruzowisku kamieni. Wytyczył w końcu przejście do
wydeptanej drogi w śniegu. Julek dołączył do niego, a ja i Brygida byliśmy tam za
kilka minut. Trasa bardzo umęczyła nas wszystkich i teraz liczyliśmy, ze będzie
lepiej. Oficjalny szlak oznaczał szybszą wędrówkę. Mając tak żmudną drogę za
sobą, patrzeliśmy na dalszą część lodowca przed nami. Ciągnął się bez końca.
Nawet nie widzieliśmy, gdzie mamy faktycznie dojść. Musieliśmy osiągnąć jeszcze
300m wysokości, żeby zobaczyć coś więcej. Widząc najdalsze góry przed nami,
wiedzieliśmy, ze wędrówka będzie bardzo długa. Granica cienia przesuwała się
przed nami. Dzięki temu cały czas szliśmy w słońcu i nie musieliśmy obawiać się
o chłód ciągnący z lodowca. Dotarliśmy do pierwszego płatu śnieżnego, gdzie
dorównaliśmy do ścieżki, którą szła większość ekip. Podejście wydawało się dość
łagodne, ale długie, dlatego mogliśmy utrzymać dobre tempo. Maciek wypruł do
przodu w poszukiwaniu dobrej drogi. Mijały kolejne minuty, a później godziny.
Naprzemiennie przechodziliśmy przez płaty śniegu i kamienne gołoborza. Zaczęły
pojawiać się szczeliny na trasie. Niektóre nawet bardzo szerokie i
przepaściste. Na szczęście popatrzeliśmy na nie z boku. Nie musieliśmy nigdzie
ryzykować. Trasa niezwykle się dłużyła, ale z drugiej strony nie odczuwałem, że
była uciążliwa. Mijała dość szybko.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdWytIds-3WrNWDXT2-OqQ2gYJU4aayS8P2IaUH2tT1MTP7dn1uvlUeFifCGwE82Jf_JXf5ogkDkH-z0aGKCA5MptZBSntwBrfKEXPYfgwLHByA4GjKJF_7aTckj-ISFUSuA6Vjenp9gR4/s1600/DSC_1007.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdWytIds-3WrNWDXT2-OqQ2gYJU4aayS8P2IaUH2tT1MTP7dn1uvlUeFifCGwE82Jf_JXf5ogkDkH-z0aGKCA5MptZBSntwBrfKEXPYfgwLHByA4GjKJF_7aTckj-ISFUSuA6Vjenp9gR4/s640/DSC_1007.JPG" width="640" /></a><br />
Skarpa była zbyt sypka, żeby się na nią wspiąć...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr2ADTxUUnIKSYEd7l5X0CeVxP9nMKOxKcWrmC85GrsY8dD1K0a0nZedP78aSo-3Coac568D20D-NzCaddyZ0yQMsm0PPJmiiUexpXMoUMSHSt6cJMc7J5mNavz_WwgdLgGVjvfI47pMAn/s1600/DSC_1010.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr2ADTxUUnIKSYEd7l5X0CeVxP9nMKOxKcWrmC85GrsY8dD1K0a0nZedP78aSo-3Coac568D20D-NzCaddyZ0yQMsm0PPJmiiUexpXMoUMSHSt6cJMc7J5mNavz_WwgdLgGVjvfI47pMAn/s640/DSC_1010.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
"Mielenie guana" na lodowcu Miage</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przed nami, po prawej stronie, widzieliśmy
spływający lodowiec w postaci wielkich seraków o nazwie Glacier du Mont Blanc.
W miarę podchodzenia do niego robiłem dużo zdjęć, żebym mógł zobaczyć go z
różnych perspektyw. Jego struktura przyciągała wzrok. Maciek i Julek poszli
szybszym tempem. Brygida szła wolniej, a mi za ciężki dziad nie pozwalał
dorównać do tempa Maćka. Plecak skutecznie mnie zajeżdżał. Oni szli szybciej do
dziewiątego płatu śnieżnego. My przekraczaliśmy przejście z szóstego na siódmy.
Mniej więcej od tego miejsca trasa stawała się coraz bardziej przyjemniejsza,
ponieważ luźne kamienie pokrywał śnieg. Widząc wydeptaną ścieżkę mogliśmy iść
do przodu, nie męcząc się tak bardzo. Walka z za ciężkim dziadem, długie
podejście i przede wszystkim utracone siły na początku naszej przeprawy,
spowodowały, że poczuliśmy wielki głód. Idąc wolnym krokiem, postanowiliśmy, że
zatrzymamy się na ostatnim głazie przed zakrętem na grań, prowadzącą do
schroniska Gonella, żeby zjeść coś dobrego i nabrać sił. Widzieliśmy, że Maciek
i Julek poszli już granią i przecinali kolejne pasy śnieżne stromo opadające w
kierunku lodowca, na którym jeszcze my byliśmy. Usiedliśmy na płaskim kamieniu
i zrzuciłem za ciężkiego dziada. Od razu poczułem ulgę i luz. Bez oporu zjadłem
całe opakowanie ciastek z cukrem i poprawiłem je całą paczką kabanosów. Teraz
czułem się najedzony. Brygida też dobrze pojadła. W tym czasie mijały nas
jeszcze pojedyncze osoby, idące w kierunku schroniska Gonella. Pogodę mieliśmy
idealną, dlatego jeszcze zrobiłem zdjęcia całej, śnieżnej kotliny i otoczenia
zakończenia lodowca Miage. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy dalej. Strome
podejście w śniegu wprowadziło nas na skalną grań bez żadnych trudności.
Wyraźnie wydeptana ścieżka pozwalała iść do przodu i szybko zdobywać wysokość. W
śnieżnej kotlince wiał zimny, lodowaty wiatr, a tutaj, jakby nagle zniknął.
Zrobił się straszny zaduch, typowy dla wysokości 2500 m n.p.m. w Alpach. Teraz
musieliśmy iść w krótkich spodenkach i koszulce, żeby wytrzymać upał. Mimo
wszystko nałożyłem na siebie gruby polar 300, żeby za ciężki dziad nie wytarł
mi skóry na ramionach jeszcze bardziej. W tym momencie miałem już wytartą skórę
do krwi. Nie chciałem, żeby obolałe miejsca stały się jeszcze gorsze. Upał był
do wytrzymania, dlatego postanowiłem iść w polarze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPI59LCwWUcCMafdkCc-qK-TkO7Ddy6jV87nuJSF8vfq6ZvpGycTJK27ac-v3Der1DYkwJvcYb4qMiTNvgiikpIlyl3_6o40QNOg9upcNGCZRm012nrDK1kj-PJD0PcJoibuOZLUsOoRey/s1600/DSC_1040.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPI59LCwWUcCMafdkCc-qK-TkO7Ddy6jV87nuJSF8vfq6ZvpGycTJK27ac-v3Der1DYkwJvcYb4qMiTNvgiikpIlyl3_6o40QNOg9upcNGCZRm012nrDK1kj-PJD0PcJoibuOZLUsOoRey/s640/DSC_1040.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lodowiec du Mont Blanc</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrówka przez pasy śniegu upływała szybko.
Zatrzymaliśmy się przy trzecim, gdzie po lewej stronie wypływała woda z ziemi.
Idealna, żeby się napić i orzeźwić. Za płatem rozpoczęliśmy długie podejście
krętą i sypką ścieżką. Zastanawiałem się, jak bardzo zła jest droga powrotna w takim
terenie. Z drugiej strony z góry Dom de Mischabel wiedziałem, że zejście nie
jest problematyczne, a tylko teraz wszystko wygląda tak źle. Szybko zatrzymało
nas wąskie przejście z łańcuchami i metalową drabinką. Mój za ciężki dziad nie
mieścił się w ukośnym kominku. Szukałem możliwej pozycji, żeby móc wejść na
drabinkę i żeby za ciężki dziad nie ograniczał mi ruchów. Jedyne, co mogłem
zrobić, to odchylić się mocno do tyłu i podchodzić z wyciągniętymi rękami,
przepychając „dziada” do góry. W ten sposób udało mi się wcisnąć na górną część
kominka. Dalej czekało nas kolejne podchodzenie krętymi ścieżkami. Na całej
trasie podziwialiśmy mnóstwo pięknych, alpejskich kwiatów i różowych
skalniaków. Kolejna, krótka seria łańcuchów nie sprawiła żadnych problemów.
Raczej przypominała podejście na Zawracie, gdzie trzeba iść po wystających pod
ukosem skałach. Od tego momentu ścieżka okrążała szeroką grań tak, że
przechodziliśmy na jej drugą stronę. Lodowiec Miage powoli znikał z pola
widzenia, a pojawiał się Glacier du Dome. Na naszej wysokości jest niezwykle
uszczeliniony, ale na szczęście nie trzeba nim iść. Ścieżka prowadzi cały czas
granią, dzięki czemu jest łatwiej. Czuliśmy zmęczenie, a schroniska jeszcze
nigdzie nie widziałem. Wiedziałem, że będzie to znacznie dłuższe podejście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOYFqwAe0seRU0G7QcRLk5CeX-wSKOBnzra5cXEKe7v2Ahhu36cTOzjkug75C6GicAlUfhXk2t1qhrPXmrNKtmvDcEF_zrDTBtoLz0KgsIL-cC2raS1NXa3EZx3zuYZ_Ez4QzTGSryqfOz/s1600/20190702_125055.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOYFqwAe0seRU0G7QcRLk5CeX-wSKOBnzra5cXEKe7v2Ahhu36cTOzjkug75C6GicAlUfhXk2t1qhrPXmrNKtmvDcEF_zrDTBtoLz0KgsIL-cC2raS1NXa3EZx3zuYZ_Ez4QzTGSryqfOz/s640/20190702_125055.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tutaj utknąłem na dobre z powodu za ciężkiego dziada</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj93DiIHevBV8jotIxVYJnmrtPUGDV-lrC8nwOcPhoO1PDkE3hsdlLrGRy4Xmb1EXspUaXWbxYYKeBLwxhlG9xYoHqDLN1RUool9KE9xTx6N9HvQAjx5Ji35PhWE-UXLFTcmpqJX9UbY_fW/s1600/20190702_132042.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj93DiIHevBV8jotIxVYJnmrtPUGDV-lrC8nwOcPhoO1PDkE3hsdlLrGRy4Xmb1EXspUaXWbxYYKeBLwxhlG9xYoHqDLN1RUool9KE9xTx6N9HvQAjx5Ji35PhWE-UXLFTcmpqJX9UbY_fW/s640/20190702_132042.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W drodze podziwiałem piękne widoki na lodowiec</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W końcu zobaczyliśmy dużą część lodowca du Dome, a
zniknął za skałami lodowiec Miage. Przed nami widniało duże pole śnieżne, które
raczej stanowiło odnogę lodowca du Dome. Wyraźna, wydeptana ścieżka wskazywała
drogę, którędy iść, stąd nie chcąc dalej czekać poszliśmy. W końcu zobaczyłem
schronisko. Pomyślałem: jak ono daleko i jak wysoko! Tyle drałowania, a jeszcze
tyle przed nami! Maciek i Julek nie pojedli na trasie przed wejściem na grań
początkową i teraz strasznie męczyli grań prowadzącą do schroniska Gonella.
Brakowało sił i każdy krok przychodził im z wielkim trudem. My byliśmy około 1h
40min za nimi i nie mogliśmy ich nigdzie dostrzec. Maćka i Julka dopadł głód i
brak sił, a mnie dojeżdżał za ciężki dziad. Chciałem już go wnieść do
schroniska i zrzucić z pleców, żeby poczuć ulgę. To uczucie jest
najpiękniejsze, bo po zrzuceniu dziada ma się wrażenie, jakby grawitacja miała
taki poziom, jak na Księżycu. Można wręcz skakać. Połowa pola śnieżnego jest w
miarę płaska, ale druga część prowadzi dość stromo pod górę. Na szczęście śnieg
nie zapadał się pod naszym ciężarem i można było dość szybko dojść do ostatniej
grani. Widząc, co jest przed nami, pomyślałem, że teraz będzie mocny wysiłek. Trasa
nie prowadziła w poziomie, ale w pionie. Schronisko widzieliśmy praktycznie nad
nami, tyle, że było bardzo wysoko i bardzo małe. To oznaczało, że czeka nas
wspinaczka skalna na kilkaset metrów do góry. Może 250, może 300m ku górze.
Większość trasy ubezpieczają liny. Kiedyś była tu ferrata, a teraz widać
pozwijane, stalowe liny, odłożone gdzieś przy skałach. Najwidoczniej
zrezygnowano z takiej formy szlaku, a zamieniono go na inny typ z zabezpieczeniami.
Brygida była zmęczona i nie cieszyła się na widok tak długiego podejścia do
schroniska. Widzieliśmy, że najprawdopodobniej Maciek patrzy z balkonu w dół w
naszą stronę. Przynajmniej tak wydawało mi się po kolorze kurtki. Juka nie
widziałem. Rozpoczęliśmy podejście. Pierwsze cztery liny pozwalają przejść
ścieżką nad przepaścią, która przypomina półkę skalną. Jest bardzo widokowo i
ekspozycja zrobi wielkie wrażenie na osobach, które boją się wysokości. Kiedy
chwyciłem za czwartą, grubą linę, zobaczyłem, że jej oplot jest przetarty i
rozerwany na dwie części. Teraz o skały ocierały się liczne, cieńsze linki
skręcone pod przerwanym oplotem. Po kilku linach szlak prowadzi w głąb grani i
teraz rozpoczęło się strome wspinanie ku górze. Musieliśmy podciągać się
rękoma, łapiąc za wystające skały i liny. Chwytów jest bardzo wiele, więc
podejście nie stanowiło dla nas problemu. Raczej wymagało siły w nogach, żeby
podnosić się na wyższych skałach z za ciężkim dziadem na plecach. Gdybym miał
chore kolana, już dawno wysiadłyby na tej grani. Po drodze mijały nas ekipy
schodzące ze szczytu. Niektóre nawet związane były liną. Według mnie na podobnej
grani, wiązanie liną oznacza podwójne zagrożenie, bo w razie upadku jednej
osoby, wszyscy są ściągnięci w przepaść. Czekaliśmy aż każda ekipa przejdzie. W
pobliżu schroniska trafiła się nawet siedmioosobowa grupa. Prowadzący krzyknął,
żeby zaczekać, bo idzie jeszcze sześciu i sypią się kamienie. Poczekaliśmy na
wszystkich, a potem ruszyliśmy my. Nawet ostatnie 10m przed schroniskiem jest
ubezpieczone linami i trzeba iść do samego końca skoncentrowanym.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJb4aL4xlGf1sQrgxfX4GDpuFivIcERpHBO9N6lU16yDrbA34UpbmkNipuWoB8-lC5OHbu8dIkHffZG_0B5SNMNM0sI_MWgHly_vIY1Xksf9hfv5G__NTDW70NcA29hpWxhxhpINB9TXlq/s1600/20190702_122256.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJb4aL4xlGf1sQrgxfX4GDpuFivIcERpHBO9N6lU16yDrbA34UpbmkNipuWoB8-lC5OHbu8dIkHffZG_0B5SNMNM0sI_MWgHly_vIY1Xksf9hfv5G__NTDW70NcA29hpWxhxhpINB9TXlq/s640/20190702_122256.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przejście polem śnieżnym do stromych grani prowadzących do schroniska Gonella</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYzvgpoOei_CNmpHkn0xR-wc821drQ6OE-anJDlwGBq5EE-tM0wzfuLtD68WfzLrb-dUtTygOFxKCBQeaBjtvJXK-RVLtO54FhemTurX24LhVmRLEJmxgEY0k4ikaHQpWQBSyBT8V5_J1U/s1600/20190702_113150.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYzvgpoOei_CNmpHkn0xR-wc821drQ6OE-anJDlwGBq5EE-tM0wzfuLtD68WfzLrb-dUtTygOFxKCBQeaBjtvJXK-RVLtO54FhemTurX24LhVmRLEJmxgEY0k4ikaHQpWQBSyBT8V5_J1U/s640/20190702_113150.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jedno z lepszych podejść na trasie z grubymi linami i drabinami</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">SCHRONISKO GONELLA 3071 m n.p.m.</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W końcu dotarliśmy do schroniska. Rzuciłem za
ciężkiego dziada na chodnik ułożony z kamienia i zachwycałem się dalszą częścią
szlaku prowadzącego na Mt. Blanc. Dosłownie za schroniskiem rozpoczynał się
bardzo stromy pas śniegu przecięty w poprzek śladami. Widać, że charakter trasy
dosłownie zmienia się odtąd nagle. Ścieżka na stromych śniegach wygląda
niesamowicie. Teraz szukaliśmy wejścia do środka oraz Maćka, który powiedziałby
nam co i jak, bo już pewnie się zakwaterował. Weszliśmy do budynku, czując
wielkie zmęczenie. Wszystko zostawiliśmy tak, jak rzuciliśmy przed wejściem i
poszliśmy do jadalni. Maciek i Julek zdążyli zjeść już obiad. My dowiedzieliśmy
się, że ten wspólny, który jest serwowany w cenie noclegu jest wydawany o
godzinie 18.30, a dzisiaj będzie o 18.00. Chcieliśmy trochę wcześniej, bo
planowaliśmy jeszcze dobrze pospać przed atakiem szczytowym i już teraz
czuliśmy ogromne zmęczenie. Poszliśmy w czwórkę na jadalnię. Byliśmy tam tylko
my. Zaczęliśmy przeładowywać sprzęt i jedzenie. Gospodarz pokazał nam, gdzie
mamy spać. Wypiliśmy też po litrze izotoników, żeby uzupełnić to, co spaliliśmy.
Zjedliśmy ciepłe zupy przygotowane na naszych kuchenkach. Na jadalni każdy z
nas rozłożył cały sprzęt. Ja poszedłem po za ciężkiego dziada i zrobiłem to
samo. Postawiłem panel słoneczny na balkonie, żeby ładować dwa telefony. Jeden
od Maćka, a drugi mój. Mieliśmy ciągle idealne słońce. Według prognoz burza
miała przyjść o godzinie 17.00 i skończyć się do zachodu słońca. Później pogoda
miała się poprawić, co dałoby nam szansę na wejście na Mt. Blanc. Z Maćkiem
mieliśmy ułożony dokładny plan pogodowy – to znaczy, kiedy iść w góry, kiedy
wracać i który dzień przeznaczyć na przenoszenie się z jednej góry na drugą. Przepakowanie
sprzętu zajęło nam około godzinę. Julek spał na dobre w łóżku. Starałem się
podzielić jedzenie, ubrania i sprzęt tak, żeby w nocy zjeść śniadanie i od razu
wyruszyć bez zbędnego marnowania czasu. Obok nas przysiadła się niemiecka para,
która również planowała atak szczytowy. Maciek porozmawiał z nimi po angielsku
na temat zdobytych szczytów i tego, czego można się spodziewać podczas
jutrzejszego wyjścia. Każdemu z nas spodobało się schronisko Gonella, bo
czuliśmy prawdziwie górski klimat. Pomimo, że nikt nie ogrzewał pomieszczeń, w
środku było ciepło i przyjemnie. Cały obiekt wykonano z drewna, co w górach
nadaje klimatu. Dziwiliśmy się, że zaraz po wejściu do schroniska nikt nie
pobierał opłat za nocleg. To są Włosi. Oni formalnościami zajmują się po
obiedzie, po 18.30. My tym czasem przygotowaliśmy się na jutrzejsze wyjście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Każdy czuł podekscytowanie, bo to dzień ataku
szczytowego, no i długa trasa do pokonania. 1759 m wysokości z poziomu 3071 m
n.p.m. mogło być wyczerpujące. Postanowiliśmy, ze od samego początku założymy
raki, żeby nie tracić czasu, a po wejściu na lodowiec od razu wiążemy się
linami. Maciek planował jeszcze wieczorem przejść pierwsze 15min szlaku przez
strome pasy śnieżne przecięte śladami w poziomie, ale chyba nikomu już się nie
chciało ruszać z miejsca. Nawet Maćkowi. Od godziny 17.00 całe niebo pokryły
gęste, siwe chmury. Wiedziałem, że burza jest kwestią czasu. Obiad jedliśmy po
godzinie 18.00. Wszystko trwało do 19.00. Teraz, bez zbędnego przedłużania od
razu poszliśmy spać. Musieliśmy wstać o północy, bo o tej godzinie wydawano
śniadanie. Tuż po nim rozpoczyna się atak szczytowy, czyli mozolne i długie
podejście, które powinno zająć minimum 8 godzin w jedną stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvpOUUReZ-o7IY3wcsMSUOKIpoPiBugx3R_fkJaCeJ_obKE3pHmE5_szYR0ZvOEwtCW4KGK95pcXgH1_0C0xi9Jan3x375bO_VuklaYGan5F19RWwHGtKU1aq-mIicglQaIXzArsNYfBbv/s1600/DSC_1156.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvpOUUReZ-o7IY3wcsMSUOKIpoPiBugx3R_fkJaCeJ_obKE3pHmE5_szYR0ZvOEwtCW4KGK95pcXgH1_0C0xi9Jan3x375bO_VuklaYGan5F19RWwHGtKU1aq-mIicglQaIXzArsNYfBbv/s640/DSC_1156.JPG" width="424" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pięknie położone schronisko</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLS32qhhsSDp1VgPTruIgWyKsO_nnTY4C9n3hpAPuACE6y3EfkjR4fh8AYRC8ehUU6SyPcqak3pyVtRdE4JDJ_itws13Jc8VhMzOxzhbFqHuc-Wf98kcwxLjsG-haINXkl1BjbDfYjnqr9/s1600/DSC_1181.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLS32qhhsSDp1VgPTruIgWyKsO_nnTY4C9n3hpAPuACE6y3EfkjR4fh8AYRC8ehUU6SyPcqak3pyVtRdE4JDJ_itws13Jc8VhMzOxzhbFqHuc-Wf98kcwxLjsG-haINXkl1BjbDfYjnqr9/s640/DSC_1181.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBWPnVG1i86LIkyXIzj3ecZJphvtDU-lNj4JDnTBiJ31r0bMC8c-MyBNftb0Lp5Fs4AHOMPkLwVnJ_sNVhuOCcBkU_oNnInJhY9V6Nvnuij9cXvItXc43pZFZ7lCCzLJPsOdaT8l_jQcR3/s1600/DSC_1137.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBWPnVG1i86LIkyXIzj3ecZJphvtDU-lNj4JDnTBiJ31r0bMC8c-MyBNftb0Lp5Fs4AHOMPkLwVnJ_sNVhuOCcBkU_oNnInJhY9V6Nvnuij9cXvItXc43pZFZ7lCCzLJPsOdaT8l_jQcR3/s640/DSC_1137.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxJv7GkysqO3TWazlMYq2ZVh7SJiK-bjux97hJFslImiMA2fPsQMQWIDFBDEaSG94j8ow7zuNUh_99toqfFne6XvtbuyAEE5r3_VO-PAAJlTqOT4QqPareW-KoAC8rlDe_w8_DhbDB9d6r/s1600/DSC_1164.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxJv7GkysqO3TWazlMYq2ZVh7SJiK-bjux97hJFslImiMA2fPsQMQWIDFBDEaSG94j8ow7zuNUh_99toqfFne6XvtbuyAEE5r3_VO-PAAJlTqOT4QqPareW-KoAC8rlDe_w8_DhbDB9d6r/s640/DSC_1164.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
I ulubione widoki ze schroniska</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQicM0iJvPRaFWcqkReqjAtAqtP53ttGZID-gp_bNy2vRQ6w_8_0fALdWAQ5AdTuDxgHfTnT95YojkBtkk-zXYW5AI_Tf4vRYQUWQVAUgBAIlNXrYeVxOANbOtVW_LbXrYyu54rXm7vOs4/s1600/20190630_151338.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQicM0iJvPRaFWcqkReqjAtAqtP53ttGZID-gp_bNy2vRQ6w_8_0fALdWAQ5AdTuDxgHfTnT95YojkBtkk-zXYW5AI_Tf4vRYQUWQVAUgBAIlNXrYeVxOANbOtVW_LbXrYyu54rXm7vOs4/s640/20190630_151338.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ten widok był najlepszy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">ATAK SZCZYTOWY</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
O godzinie 21.50 słyszeliśmy dość dużą burzę i
pioruny uderzające gdzieś w górach. Odgłos gromów odbijał się bardzo ciężko po
tutejszych graniach. Blacha, która chroniła drewniane schronisko przed wodą
drżała po każdym uderzeniu. Przez krótką chwilę wiała wichura. Burza trwała
tylko 20-30 minut. Później nastał idealny spokój. Starałem się zasnąć i nie
dopuszczać myśli, że może być zła pogoda w tak ważnym dniu. Jeszcze przed
wyjazdem policzyliśmy, że do końca 1 lipca ma być dobra pogoda, a później ma
nastąpić około dwudniowe załamanie. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że w godzinach
18-24 dzisiejszej doby miała nastąpić jeszcze burza. Nadeszła, tyle że z lekkim
opóźnieniem. Mielimy tylko jedną szansę, ponieważ kończył się 30 czerwca, a za
dwie godziny rozpoczynał się nowy miesiąc, więc tylko w tym dniu mogliśmy pójść
na szczyt. Później załamanie pogodowe nie wpuściłoby nikogo na wierzchołek. Owszem,
pogoda pozwoliłaby osiągnąć szczyt, ale tylko „na zaliczenie”, a nie na
prawdziwe, pełne wejście. Mówiąc „zaliczenie szczytu” mam na myśli wejście we
mgle bez widoków. Takiego w ogóle nie uznaję, bo podobne wejście mogę zrobić na
śląskiej hałdzie i podpisać, że to Mt. Blanc. Widzieliśmy, że z pogodą coś się
dzieje, bo od 17.00 całe niebo pokryło się chmurami, a w oddali widzieliśmy
trzy chmury burzowe. W końcu wszyscy zasnęliśmy. Niestety spałem krótko.
Ustaliliśmy z Maćkiem, że wstajemy o 23.30, żeby zdążyć wszystko włożyć do
plecaka i nie tracić czasu na przerzucanie sprzętu po zjedzeniu śniadania.
Chcieliśmy przeprowadzić szybką i zorganizowaną akcję. Typowo w stylu alpejskim
– z przygotowaniem i na szybko. Brygida i Julek wstali punktualnie, zeszli na
dół i zrobili co trzeba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dziwiło mnie, dlaczego Maciek wyłączył swój alarm
o 23.30 i dalej spał. Ponownie wyłączył go za trzy minuty. I tak cztery razy
pod rząd, aż do 23.45. W końcu mówię Maćkowi: nie wstajesz? Na to Maciek: „dziwi
mnie czemu ci wszyscy ludzie jeszcze nie wstają”. Zebraliśmy się szybko z łóżka
i poszliśmy do wyjścia oraz na jadalnię. Brygida i Julek już tam byli. Widzieliśmy,
że jedna ekipa wyruszyła o 23.45. Ciągle się błyskało, ale nie słyszeliśmy
grzmotów. Maciek na to: „trochę mnie to martwi. Iść w góry w burzę, to trochę
tak średnio”. Odpowiedziałem mu: spokojnie. Idziemy. Burza już przeszła, są
tylko błyski, co oznacza, że burza jest 70km od nas. W ciągu nocy się rozejdzie
i będzie spokój. Maciek na to: „oby tak było”. Wróciliśmy na jadalnię. O
północy na stołach pojawiło się śniadanie. Przygotowały je trzy miłe kobiety i
gospodarz. Zjedliśmy trzy kanapki z dżemem, słodkie ciasto i wypiliśmy gorącą
herbatę podawaną w miseczce. Bez zbędnego przedłużania zeszliśmy wszyscy na dół
przed schronisko i zobaczyliśmy, że kilka ekip zaczęła wyruszać gęsiego. Maciek
ze swoją niecierpliwością i planem podzielonym na godziny poganiał Julka i
Brygidę w myślach, bo chciał pójść za którąś z ekip, żeby widzieć trasę
przejścia przez skały. W końcu nie wiedzieliśmy co jest za granią widoczną ze
schroniska. Przed budynkiem założyliśmy raki i przygotowaliśmy plecaki. Julek
dopiero regulował raki, co zniecierpliwiło Maćka. Dodał tylko pod nosem:
„chłopie. Takie rzeczy, to się przed wyjazdem przygotowuje”. Ja w tym czasie
pomagałem Brygidzie dociągnąć paski raków, żeby trzymały się pewniej. Ja już
miałem założone. Czekaliśmy na Julka aż się zbierze. O godzinie 00.39
wyruszyliśmy na trasę. Widoczne, wydeptane ścieżki w stromo opadającym śniegu
nie wyglądały groźnie. Nad nami wciąż się błyskało, ale grzmotów nie
słyszeliśmy. Poszliśmy jako przedostatnia ekipa. Poziomą ścieżkę przez stromo
opadające śniegi pokonaliśmy bardzo szybko. Raki trzymały bardzo dobrze. W nocy
padał deszcz i utrzymywała się wysoka temperatura. Panujące warunki trochę mnie
niepokoiły, ponieważ mogły oznaczać ciężki i mokry śnieg, w którym będziemy
męczyć się na umór. Myślałem, że nasza trasa się wydłuży. W oczach miałem moje
pierwsze podejście na Nordend 4609 m n.p.m., gdzie śnieg był tak ciężki, że
przyklejał się do podeszwy raków. Podczas tamtej wyprawy przyklejony śnieg do
raków nazwaliśmy „podeszwą na imprezę techno”. Nie dało się iść w takich
warunkach do góry. Po cichu liczyłem, że nie trafimy na podobne warunki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Trzy pasy grani przecinające strome śniegi nie
sprawiały żadnych problemów. Dopiero po obejściu trzeciej grani została
ostatnia, gdzie trzeba podejść najpierw kawałek, a później stromo zejść około dziesięć
metrów. Na początku przeprawa przez grań utknęła, ponieważ na szerokości około trzech
metrów nie mieliśmy żadnych chwytów, a sypka i mokra po deszczu ziemia opadała
stromo w stronę lodowca. Bałem się, że łatwo można polecieć w dół. Staraliśmy
się przechodzić trudniejszy fragment na czworaka bokiem, żeby mocniej wbijać
raki w sypki grunt. Ekipa za nami się niecierpliwiła. Pozwoliliśmy się
wyprzedzić tuż za granią. Stanęliśmy na śniegu za utrudnieniami na płaskim
terenie. Odtąd rozpoczęło się 900-metrowe podejście lodowcem na grań Piton des
Italiens 4002 m n.p.m. Tak naprawdę nikt nie wiedział co jest przed nami, bo ze
schroniskowego tarasu można było zobaczyć „jakiś tam” odległy lodowiec. Ale co
na nim jest, ile przekroczymy szczelin i jak stromo trzeba iść – tego nie wiedzieliśmy.
Po rozmowach z Polakami w dolinie, nastawialiśmy się na spadające kamienie i
szczeliny. Za granią rozciągaliśmy linę i wpinaliśmy się do niej po kolei.
Maciek szedł za pierwszego, później Julek, później Brygida i ja na końcu. Maciek
starał się utrzymywać tempo idących ekip, bo wiedział, że na szczyt mamy jakieś
8 godzin minimum. Koniecznie chciał utrzymać ten czas. Odstawanie od innych
powodowało, że czas ataku szczytowego wydłuży się. Szliśmy miarowym i równym
krokiem. Płaski teren skończył się raz na zawsze. Odtąd ciągnęły się serie
stromych podejść, a co wyższe, to bardziej wymagające. Patrzyłem przed siebie,
wysoko do góry na światła czołówek. Pomyślałem sobie: jak stromo! Szczeliny
lodowcowe nie pozwalały iść trawersami. Każdy stok pokonywaliśmy w linii
prostej, niezależnie od kąta nachylenia. Po pierwszym podejściu Brygida
poprosiła o krótki odpoczynek, bo nie wytrzymywała tempa. W tym czasie
wyprzedzili nas Koreańczycy. Wtedy Maciek powiedział pod nosem: „nawet nas Japońce
wyprzedziły”. Po chwili ruszyliśmy wyżej. Druga i trzecia stromizna wyglądała
jeszcze ciekawiej. Wiedziałem, że przed nami idą inne ekipy, ale światła
czołówek wyglądały już jak światła z wysoko położonych schronisk na grani. Światła
potęgowały wrażenie stromości.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8qExVUWQVXofG5cLT4yhLfqK9Ge00kQxUlDVjpr0Wl_3CoEqUwkWgtr5-bEf_QOoS0z98wc6N_hXP0ffcaNikMlz2ESlbpobz0-r1l6qcZD-4xAfI_4US5LDiC7Wli2a4ZewGLjIADRbp/s1600/DSC_1173.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8qExVUWQVXofG5cLT4yhLfqK9Ge00kQxUlDVjpr0Wl_3CoEqUwkWgtr5-bEf_QOoS0z98wc6N_hXP0ffcaNikMlz2ESlbpobz0-r1l6qcZD-4xAfI_4US5LDiC7Wli2a4ZewGLjIADRbp/s640/DSC_1173.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeden z najpiękniejszych fragmentów całej trasy na Mt. Blanc - trzy pasy śniegów i grani przy schronisku Gonella</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Od tego czasu Brygida szła równo z nami i nie
potrzebowała przerw. Szliśmy równym krokiem do góry. Przyszedł czas na dwie
szerokie szczeliny z lichym mostkiem śnieżnym. Przekraczaliśmy je uważnie,
mając napięte liny. Przez resztę stromizn utrzymywaliśmy dobre tempo. Szliśmy
za innymi ekipami. Za niedługą chwilę wyprzedziliśmy Koreańczyków. Życzyli nam
powodzenia, a oni sami wyglądali na bardzo zmęczonych. Podejście chyba ich
przerastało kondycyjnie. Szliśmy nieustannie do góry. Nie znaliśmy szczegółów
budowy lodowca, ani rozkładu odsłoniętych grani. Nie wiedziałem skąd mogą
polecieć kamienie, a gdzie będą szczeliny. Co chwilę w tle słyszeliśmy
spadające kamienie, a nawet ich grad. Na szczęście ciągle gdzieś dalej. Starałem
się oświetlić teren po lewej stronie i dojrzeć jakieś skały. Widziałem ciąg szpiczastych
grani ciągnących się przed nami i do góry. Pomyślałem: mamy jeszcze bardzo dużo
do wejścia. Z drugiej strony noc pomagała nie myśleć o stromiznach, bo tak
naprawdę nie wiedzieliśmy ile ich jest jeszcze przed nami. Spojrzenie do góry w
okolicach piątej stromizny było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Światełka z
czołówek wyglądały, jak gwiazdy na niebie, tyle że nieco większe. Oznaczało to,
że przed nami jest bardzo pochyłe podejście, a światła z latarek nie są daleko,
ale za to bardzo wysoko! Po chwili poczuliśmy stromiznę podejścia. Mięśnie nóg
bardzo się rozgrzewały przy nieustannym „piłowaniu” do góry. Nie mieliśmy ani
chwili odpoczynku. Kolejne wzniesienia czekały. W trakcie podchodzenia chmury
zaczęły się przerzedzać. Julek nawet wypatrzył prawdziwe gwiazdy. Wiedziałem –
musi być dobra pogoda! Nie poddajemy się! Widok gwiazd dodał mi sił, bo teraz
widziałem, że nie idę nadaremno. U mnie siwe chmury w górach się nie liczą.
Musi być pogoda i koniec. W góry idę podziwiać widoki, a nie mgły. Siódme
podejście okazało się najgorsze. Ekipy przed nami wspinały się sypką, kamienną
granią, a niektórzy byli bardzo wysoko. Teraz, jak nigdy, światełka czołówek
wyglądały, jak ciąg gwiazd na niebie. Widzieliśmy, że te osoby są bardzo blisko
nas, tyle, że bardzo wysoko. Pomyślałem, że łatwo nie będzie. Za podejściem
ścieżka zakręcała w lewo pod kątem 90 stopni, ale po prawej widzieliśmy jakieś
ciemne, przysypane kamienie. Maciek powiedział: „tu się nie zatrzymujcie, bo
kamienie lecą”. Staraliśmy się pokonać ten kawałek jak najszybciej. Ścieżka za
stertą kamieni na śniegu ponownie zakręcała – tym razem w prawo, pod kątem 90
stopni. Przed nami widzieliśmy ostatnie śnieżne podejście na kilkanaście
metrów, ale bardzo strome. Kończyła je kamienna grań.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz rozumieliśmy skąd biorą się kamienie na
dole. Około trzydziestometrowe, skaliste podejście nadawało się do przejścia
tylko i wyłącznie przez jedną osobę. Na początku Maciek próbował wejść na
dwumetrową skałę, gdzie nie ma żadnych chwytów. Trzeba wykorzystywać
niewielkie, okrągłe nacięcia i pionowe wgłębienie na łączeniu skał. Bardzo
niewielką częścią jednego zęba raka można złapać chwilową przyczepność. Tyle
musi wystarczyć, żeby się podciągnąć. Maciek wszedł na górę. Odtąd podchodził
coraz wyżej, ale zauważył, że każdy jego krok wyzwala lawinę lub grad kamieni.
Co chwilę wykrzykiwał: „uwaga!”. Przeczekiwaliśmy każde jego „uwaga!” do
momentu, aż odgłos sypiących i spadających kamieni milknął. Drugi wszedł Julek.
Nie miał większych problemów. Brygida z racji swojego wzrostu musiała nieco
powalczyć na dwumetrowej skale. Szukała chwytów i zastanawiała się, jak w ogóle
będziemy stąd schodzić. Zatrzymała się. Zawiewał nieprzyjemny, mroźny wiatr.
Ręce aż zgrabiały. Trudno było się wspinać, jak ręce były nie te… Brygida
zatrzymała się. Ja też. Sięgnęliśmy do plecaków po rękawiczki, bo nie mogliśmy
wytrzymać. Wszyscy byliśmy ciągle spięci liną, dlatego zatrzymaliśmy Maćka i
Julka. Ten postój nie spodobał się Maćkowi. Powiedział: „czemu nie idziecie?”.
Na to Julek odpowiedział: „bo rękawiczki wyciągają”. Maciek odpowiedział:
„dawaj idziemy, bo zamarzam. Mi też jest bardzo zimno”. Na szczęście miałem wszystko
dobrze przygotowane i nic nie musiałem szukać. Od razu wyciągnąłem je z górnej
klapy za ciężkiego dziada. Brygida musiała nieco ich poszukać. Teraz jeszcze
raz spróbowała powalczyć ze skałą. Poszło jej dość sprawnie. Teraz wchodziłem
ja. Ciągle słyszałem spadające i sunące po ziemi kamienie. Na szczęście nie
rozpryskiwały się w powietrzu, ani nie wybijało ich w powietrze. Mogliśmy w
miarę bezpiecznie przejść. Ja również trochę się „narzeźbiłem” zanim wszedłem
na tą skałę. Była uciążliwa, bo nie mogłem znaleźć nic dobrego, żeby się
podciągnąć choć trochę do góry. Teraz wszyscy czterej staliśmy na sypkiej
grani.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHLKkZiAsgYoo-8zrcbLdNrEN7pBQKrGE1-lVyYiboVaPvbLi5N9c8pCrpSyg9hY9RHOhi0jmy1dtmqLKB3P-RaK6-uoePv5kR8-q8K9vSxb2Ii6_R4Q0PmBd_lTmGtus09KSrfDiLzBN3/s1600/20190701_153639.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHLKkZiAsgYoo-8zrcbLdNrEN7pBQKrGE1-lVyYiboVaPvbLi5N9c8pCrpSyg9hY9RHOhi0jmy1dtmqLKB3P-RaK6-uoePv5kR8-q8K9vSxb2Ii6_R4Q0PmBd_lTmGtus09KSrfDiLzBN3/s640/20190701_153639.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W nocy nie widać w ogóle trasy przejścia - dopiero w ciągu dnia uświadomiliśmy sobie, ile tu jest szczelin i kamieni</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoczna, wydeptana ścieżka nie napawała
optymizmem. Ścieżkę stanowiła zmieszana ziemia z lodem, wodą i śniegiem. Taki
prawdziwy mikst. Raki nie trzymały się tego w ogóle, a każdy krok powodował
osuwanie się podłoża i spadanie kamieni. Najlepiej zachować duże odstępy lub
iść tylko w pojedynkę, aż do momentu przejścia grani. W razie poślizgu jednej
osoby i tak nikt jej nie utrzyma, skoro wszystko wyjeżdżało spod nóg… W
podobnym terenie podchodziliśmy jakieś trzydzieści metrów. Dotarliśmy do grani
głównej, prowadzącej na Mt. Blanc. Po lewej widzieliśmy niewielki pas śniegów z
obustronną spadzistą granią śnieżną. Po prawej mieliśmy wąską, ale bardzo
stromą grań skalną. Od tego momentu czekało nas mozolne i długie podchodzenie w
nieciekawym terenie. Nie odstawaliśmy od innych ekip, bo ciągle widzieliśmy
wysoko ponad nami te same światełka czołówek. Teraz przypominały mi widok z
kempingu, gdzie wysoko ponad górami świeciły się światła górnej stacji kolejki
na Aiguile du Midi. Tutaj widok był bardzo podobny. Nie cieszyłem się na widok skalistej
grani. Cały czas myślałem, że będzie podobnie, jak za nami. Czyli sypko i z
gradem kamieni. Maciek szedł pierwszy. Wytyczał drogę. Dość łatwo odnajdywał
kolejne etapy. Zresztą grań nie pozwalała na więcej. Maksymalnie mogliśmy
odejść jeden metr w lewo lub prawo, a w kilku miejscach szerokość grani była
równa szerokości ścieżki. Wystarczył jeden nieostrożny krok, a moglibyśmy spaść
na sypkie i strome zbocze do moreny bocznej lodowca. Na tym odcinku najbardziej
wkurzała się Brygida, bo lina w wielu miejscach zahaczała o skały i nie zawsze
udawało się dograć równe tempo na skalistym podejściu. Nie miała jeszcze doświadczenia
w chodzeniu z ekipą związaną liną. Będąc na różnych etapach wspinaczki nie
dziwię się, że tempo nie było jednakowe. W końcu każdy pokonywał inną skałkę
lub grupę szczelin w skałach, co decydowało o prędkości. Brygida pytała mnie
gdzie jest szczyt. Tak naprawdę to my go jeszcze nie widzieliśmy… Mogliśmy
popatrzeć na śnieżną grań prowadzącą do niego. Przed nami widniały tylko rzędy
gór, które tworzyły cały ciąg. Przez każdą jedną musieliśmy przejść. Dopiero
mieliśmy połowę drogi za sobą. Musieliśmy ostro „piłować”, żeby utrzymać tempo
i w miarę rozsądny czas, żeby wrócić po południu. Najbardziej obawiałem się
kolejnej burzy późnym popołudniem, dlatego chciałem, żebyśmy wrócili do około
godziny 17.00. Ciągle szliśmy do przodu po kamienistej grani. Co prawda
kamienie nie spadały, ale wiele tych, których łapaliśmy się, zostawały w
rękach. Brygidzie zdarzało się nawet zakląć pod nosem, bo lina haczyła o skały,
a wysiłek był jeszcze większy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Każde podejście dawało nam jeszcze większego kondycyjnego
„kopa”. Grań nie sprawiała większych problemów. Pomiędzy kamieniami szukaliśmy
możliwej ścieżki do przejścia. W pewnym momencie trafiliśmy na skałę, która
rozdzielała ścieżkę na dwoje. Poszedłem z lewej strony, bo mogłem wejść na
skałę okrakiem, stąd nazwałem ją „koniem”. Z łatwością mogłem przerzucić nogi
na drugą stronę i pójść prawą ścieżką. Dalej po prostu podchodziliśmy, wchodząc
po niezbyt mocno związanych kamieniach. Grań kończyła się śnieżnym podejściem z
widoczną ścieżką wydeptaną przez inne ekipy. Ciągle była stroma i wymagała
dobrej kondycji. Przejścia do śnieżnych i lodowych grani strzegła skalna kopuła,
czyli ostatni fragment, gdzie musieliśmy iść przez słabo związane kamienie z
podłożem. Trudności większych nie spotkaliśmy, ale trzeba się skoncentrować,
żeby odszukać możliwej drogi przejścia. Delikatna wspinaczka, to takie żmudne
podchodzenie po wystających kamieniach. W połowie podejścia Brygida straciła
siły. Nie mogła już dalej pójść. Czuła się wyczerpana. Najprawdopodobniej tempo
było za szybkie, ale również pierwsza w jej życiu obecność na tak dużej
wysokości. Organizm musiał odczuć inne warunki. Ja też za pierwszym razem
wysokość 4000 m n.p.m. odczułem bardzo mocno. I tak podziwiałem ją za równe
tempo i podchodzenie bez żadnych przerw, poza tą na początku. Ja pierwszym
razem miałem o wiele gorzej i rozrzedzone powietrze dusiło mnie już od 3500 m
n.p.m. Dzisiaj czułem się bardzo dobrze. Brygida powiedziała: „nie mam już
siły, nie idę dalej. Jestem wyczerpana”. Maciek na to: „co robimy?”. Zapadła
chwila ciszy. Brygida powiedziała: „idźcie dalej, a ja na was poczekam”. Szybko
policzyłem i powiedziałem: „to jest długa trasa. Na szczyt mamy jakieś 3-3,5h i
powrót do ciebie to kolejne 2-2,5h. Zamarzniesz tu”. Co prawda mrozów nie było,
ale siedzenie w takim miejscu przez 5-6 godzin, na pewno porządnie wychłodzi
człowieka. Brygida nalegała, żebyśmy szli dalej. Powiedziała: „nie martwcie się
o mnie. Idźcie dalej. Michał daj mi termos”. Wyciągnąłem termos, którego tak
naprawdę jeszcze nie ruszyliśmy, więc był pełny gorącego izotonika. Brygida
zdecydowała się zostać, bo postanowiła, że jak jej będzie zimno, to się trochę
rozrusza, a za półtorej godziny miał nastąpić wschód słońca, który szybko oświetliłby
grań. Wtedy nawet, na aktualnej wysokości byłoby jej ciepło. W trakcie naszej
wyprawy słońce grzało bardzo mocno. W dolinach mieliśmy temperatury 30-35’C w
ciągu dnia, na wysokości 1750 m n.p.m. Nie wiały mroźne wiatry, więc dało się
przeczekać. Pojawiały się od czasu do czasu pojedyncze, słabe podmuchy. Szybko
znaleźliśmy dobre zagłębienie wśród skał, gdzie Brygida mogła przeczekać
całkowicie osłonięta od wiatru.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFskM814V2xdZ3fhu9wcUQ6rxMsenIQaa89oP2IpzYq0A6f4pKTcOG_QSl14_KnLL662ZzLc1DlMjLiAICWEFiDe4pk2Dm5YjK4LzcdZC_aPsJuEFwfIjMFZ6XUkVwpQYfjB6AL8nErTZb/s1600/DSC_1356.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFskM814V2xdZ3fhu9wcUQ6rxMsenIQaa89oP2IpzYq0A6f4pKTcOG_QSl14_KnLL662ZzLc1DlMjLiAICWEFiDe4pk2Dm5YjK4LzcdZC_aPsJuEFwfIjMFZ6XUkVwpQYfjB6AL8nErTZb/s640/DSC_1356.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHVeYEEpMOMGT6TljpqRxjy4QBuMqL1AQqHScFC9WhUvIAOFgbkhtXznJS51pE2Ld0AGne3VS0US1y3QblJ0bWX-HZ2nsVMJSfugbJ6LsKmoTLy5R1-xJapeBEukt5czysrkik4KmWbAR7/s1600/DSC_1358.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHVeYEEpMOMGT6TljpqRxjy4QBuMqL1AQqHScFC9WhUvIAOFgbkhtXznJS51pE2Ld0AGne3VS0US1y3QblJ0bWX-HZ2nsVMJSfugbJ6LsKmoTLy5R1-xJapeBEukt5czysrkik4KmWbAR7/s640/DSC_1358.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przejście takimi graniami nie było przyjemne - wszystko wyjeżdżało spod nóg</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatecznie Brygida została na grani w zagłębieniu
z gorącym izotonikiem w termosie. Nalegała kilkukrotnie, żebyśmy szli. Do
wschodu słońca miała około 1h 30min, więc stwierdziła, że wytrzyma. Powiedziałem
jej jeszcze: „mam ciągle telefon włączony. Jest zasięg. Jak coś to pisz SMS,
czy jest ci zimno, czy co, to będziemy wiedzieli co się dzieje”. Dalsze
dopingowanie Brygidy może spowodowałoby, że jeszcze przez dłuższą chwilę
powalczyłaby z granią, ale z drugiej strony wiedziałem, że nie wytrzyma widocznych
ciągów gór przed nami pod względem fizycznym. Osoby szczupłe takie, jak np. ja,
mają tę przypadłość, że nie mając odłożonej tkanki tłuszczowej, mamy tylko tyle
siły, ile zjemy. Kiedy kończy się pokarm następuje efekt zmęczenia w rodzaju
„wyłączyli prąd”. Zmęczenie dopada cię nagle i czujesz, jakby odcięło ci dalszy
dopływ sił. Jest to moment, kiedy przekraczasz swoją barierę wytrzymałości na
4000 m n.p.m. i rozpoczynają się pierwsze objawy związane z przebywaniem na
dużej wysokości. Tutaj Brygidę nie dopadały objawy choroby wysokogórskiej, a
jedynie wyczerpanie z powodu słabego śniadania. Dalej nie miało co się
zamieniać na energię. Brak tłuszczu powoduje, że następne w kolejce zamieniają
się nasze mięśnie w energię, co nie jest korzystne. Nawet zjedzenie czegoś
pożywnego na trasie niewiele pomoże, bo doprowadziliśmy do głodu, a
przetrawienie czegokolwiek trochę potrwa. Mięśnie są już zmęczone i nie da się
odwrócić tego uczucia w inny sposób. Musi być dobre jedzenie i dobry sen. My
poszliśmy dalej. Wszystkie napoje pozostawiłem Brygidzie. Gorący izotonik w
termosie i zimny izotonik w 1,5l butelce. Picia nie miałem w ogóle, ale
uzgodniliśmy, że najwyżej Maciek i Julek naleją mi trochę z termosu. Po uzgodnieniu
wszystkich szczegółów wyruszyliśmy dalej. Brygida została w zagłębieniu wolnym
od wiatru, więc mogła przeczekiwać w miarę w dobrych warunkach. Z drugiej
strony tyle godzin czekania na pewno będzie się jej dłużyło. Słońce pozwoliłoby
zagrzać się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niebo pojaśniało. Widać, że nadchodził nowy dzień.
Bardzo dobrze widziałem chmury nad nami i bez problemu mogłem określić ich
rodzaj, oraz jaka będzie pogoda na najbliższe godziny. Nad głowami mieliśmy
dość grubą warstwę w kształcie wielkiego koła, obejmującego cały masyw Mont
Blanc. Nad nizinami chmury nie zasłaniały słońca, kiedy już wzeszło. Patrzeliśmy
na wysokie chmury stratocumulus stratiformis, powoli przechodzące w
stratocumulus stratiformis perlucidus, czyli chmury jednolite płaskie, o
zwartej budowie, powoli pękające na brzegach. Ten widok mnie bardzo ucieszył z
dwóch powodów: 1) nadgorliwość nigdy nie jest nagradzana, 2) będziemy mieli
idealne widoki. Dlaczego tak? Ten rodzaj chmur „żyje” około 2-3 godziny po
wschodzie słońca. Później promienie słoneczne grzeją na tyle mocno, że chmury
pękają na małe kawałki i w końcu zanikają. Ci, którzy wyszli o 23.45, albo inni
niecierpliwi zarzynacze tempa z początku grani częściowo przegrali swoje
wejście na Mt. Blanc. Pomyślałem sobie: ci którzy się tak pieklili, żeby nas
wyprzedzić na samym początku (głównie mam na myśli komercyjne ekipy z
przewodnikiem), tylko zaliczą szczyt, a my wejdziemy na niego i będziemy
cieszyć się pięknymi widokami. Widzieliśmy ekipy odległe nawet o trzy góry
dalej, ale mi się nie spieszyło za nic, bo wiedziałem, że od wschodu słońca,
musimy iść jeszcze jakieś 2-3 godziny, żeby mieć czyste niebo. Kto chciał być
szybciej, ten miał gwarantowaną szarówę. Za kilka minut weszliśmy na skalisty
wierzchołek. Nikt z nas nie miał żadnych problemów. Powoli odczuwaliśmy głód
podobnie, jak Brygida poniżej. Czułem, że co miało się spalić, to już się dawno
spaliło. Nie mogliśmy oszukiwać organizmu. Dalej przeszliśmy przez wąską grań
śnieżną, gdzie za chwilę czekało kilkumetrowe, skaliste przejście. Na szczęście
wystarczyło iść pomiędzy wystającymi kamieniami. Trudności nie występowały
żadne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wkroczyliśmy w świat lodowców i niekończących się
śniegów, aż po sam szczyt. Odtąd nie zobaczyliśmy na naszej trasie już ani
jednej skały oraz ani jednego kamienia. Śnieżną granią podchodziliśmy do szerokiego,
białego plateau prowadzącego w okolice szczytu góry Dome de Gouter 4304 m
n.p.m. Podczas podejścia, po lewej stronie podziwialiśmy ogromne brzegi
lodowca, którego część zwaliła się dawno temu w skalistą przepaść. Przed nami,
po lewej, widniały lodowe, spękane ściany. Na ich końcu, na wypłaszczeniu, na
skałach w oddali widać dwa schroniska Gouter – nowe i stare. Nowe wyglądało,
jak trzypiętrowe UFO, a stare przysypane śniegiem. Widzieliśmy, jak jedna
pięcioosobowa ekipa rozpoczyna swoje podejście od schroniska. Co mnie
najbardziej zszokowało, to widok Vallota. Wydawał mi się bardzo blisko, a po
drugiej stronie patrzyłem na Goutera. Pomiędzy nimi jest około 500m wysokości,
ale przy tak rozległej przestrzeni nie mogłem dostrzec wielkiej różnicy… Spoglądałem
kilka razy – raz na Vallota, a raz na Goutera, żeby zobaczyć tę różnicę wysokości.
Na dość rozległej przełęczy kończącej ostre granie, przed podejściem na Dome de
Gouter, w końcu się zatrzymaliśmy. Musieliśmy coś zjeść. Obowiązkowo zjadłem
dużo słodkich rzeczy, trochę orzechów oraz kabanosów, którymi częstowali Julek
i Maciek. Czuliśmy duże zmęczenie. Trasa wymagała dużo siły, a śniadanie przed
wyjściem jest dość słabe pod względem energetycznym. Po 10min postoju
wyruszyliśmy dalej. Przed nami widniało strome i rozległe podejście na Dome de
Gouter. Na szczęście nie trzeba wchodzić na sam szczyt. Idzie się w okolicach
podszczytowych, nieco okrążając tę górę. Szliśmy równym krokiem. Coraz bardziej
czułem, że głód będzie moim głównym wrogiem podczas podejścia. Będę męczyć się coraz
bardziej. Pod głównym wierzchołkiem Dome de Gouter ciągnie się pozioma, długa
szczelina. Aby przejść na drugą stronę, trzeba wejść pionowo do góry na lód
położony powyżej o jakieś 70-100cm. Szczelina ma raczej charakter pionowy, ale
ciągnie się wzdłuż całego plateau poziomo. Przekroczenie przeszkody nie stanowi
żadnego problemu, toteż każdy z nas postawił jeden większy krok i się
podciągnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLgZ5-UJly2tl6bAtmPdhpuo-1NjhWBoqwAwzTgrcuImgHe6xDiMC8HDpy8Y2ClfN8YxTaU-xrWpKJ6cJC3tSaGFC0QHnfIPZQC7iWDQf0xsCddocir2kHWIe_25XgwYM1oAddD780fry-/s1600/DSC_1323.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLgZ5-UJly2tl6bAtmPdhpuo-1NjhWBoqwAwzTgrcuImgHe6xDiMC8HDpy8Y2ClfN8YxTaU-xrWpKJ6cJC3tSaGFC0QHnfIPZQC7iWDQf0xsCddocir2kHWIe_25XgwYM1oAddD780fry-/s640/DSC_1323.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Potężna linia seraków pod Dom de Gouter robiła ogromne wrażenie!</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz dochodziliśmy na wypłaszczenie z widokiem na
bardzo strome, lodowe podejście pod Vallotem oraz na dość duże pole śnieżne,
gdzie łączy się trasa francuska z włoską. Właśnie tutaj w razie niepogody
właściwą trasę gubi najwięcej ekip. Brakuje punktów orientacyjnych. Od kilku
lat widać tam dwie tyczki z czerwoną wstążką, które mają naprowadzać na
właściwe tory. Przez chwilę popatrzeliśmy na stromiznę i poszliśmy dalej.
Postanowiliśmy, że zatrzymujemy się przy Vallocie i coś zjemy, bo nie wystarczy
nam sił na atak szczytowy. Ostatnie 440m wysokości są wymagające kondycyjnie, a
stromizna ani na chwilę nie będzie odpuszczać. Z Dome de Gouter zeszliśmy do
dolinki pod Vallotem. W trakcie zejścia nasza ścieżka dołączyła do głównego
szlaku z Francji. Maciek powiedział do Julka: „patrz, jaka różnica – ile śladów
jest na drodze włoskiej, a ile na francuskiej”. Rzeczywiście różnica jest
ogromna. Droga francuska jest uważana za najłatwiejszą i dlatego co roku na
szczyt Mt. Blanc wchodzi aż 25.000 ludzi od tej strony! Nie bez powodu od 1
czerwca 2019 roku zostały wprowadzone ograniczenia do 214 osób na dzień, co
jest wymuszone przez konieczność posiadania wykupionego noclegu w którymś ze schronisk
– Tete Rousse 3167 m n.p.m. lub w Gouterze 3815 m n.p.m. Po stronie francuskiej
przepisów pilnuje wojskowa wysokogórska żandarmeria górska, a kary są bardzo
wysokie, nawet do 30.000 EUR za brak potwierdzonego noclegu. Ma to zniechęcić
niezdecydowanych i tych, którzy naprawdę budżetowo chcą wejść na Mt. Blanc. Od
strony włoskiej jest za to całkowity spokój, bo czym jest 20-30 osób w
sprzyjający dzień do ataku szczytowego? Czujesz się luźno i spokojnie. Może
trasa jest bardziej wymagająca i znacznie dłuższa, ale naprawdę warto wybrać
właśnie tę drogę, ze względu na niewielu ludzi. Zeszliśmy do miejscowej,
śnieżnej dolinki pod Vallotem. Stromizna prowadząca do tego schronu urosła w
oczach dwukrotnie. Teraz musieliśmy się namęczyć i fizycznie i psychicznie –
takie ciągłe „piłowanie” do góry. Jedynym pocieszeniem był pojedynczy trawers w
dwóch trzecich wysokości stromego zbocza. Rozpoczęliśmy żmudne podejście. O
dziwo, przebiegało sprawnie i bez problemów. Zatrzymywaliśmy się na kilkanaście
sekund, żeby trochę odpocząć i ruszaliśmy znowu pod górę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip7EM7Bu7R0v1aVETzwO73_4eLIQ4Pdt3duopI9z9NlznUTrmeEbivVhX3P4vIFRKVr1BKsFlRqmXkVtdWbSx3Od81c0lSP5M1n9ioIwMr5p9yfjh-NpYfcrwUMxPDUHIOVbEi8jcr8liX/s1600/DSC_1319.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip7EM7Bu7R0v1aVETzwO73_4eLIQ4Pdt3duopI9z9NlznUTrmeEbivVhX3P4vIFRKVr1BKsFlRqmXkVtdWbSx3Od81c0lSP5M1n9ioIwMr5p9yfjh-NpYfcrwUMxPDUHIOVbEi8jcr8liX/s640/DSC_1319.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Podejście pod Vallotem było strome, a za nim jeszcze gorsze...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W końcu dotarliśmy do Vallota. Ten blaszany
budynek dał nam wielką nadzieję na to, że wejdziemy. Skoro tyle już weszliśmy,
to jeszcze ostatnie 440m wysokości też damy radę pokonać. Raczej chodziło o
wytrzymanie na trasie, niż o trudności techniczne. Podejście od Vallota to
śnieżna grań, ciągnąca się aż do samego szczytu. W jednych miejscach jest
wąska, a w innych nieco szersza. Wymaga dobrej kondycji przy rozrzedzonym
powietrzu, czyli dobrej aklimatyzacji. My szliśmy „na wariata”, bo jak nazwać
przyjechanie 1800km z Polski, podejście 1300m na następny dzień i od razu 1759m
kolejnego dnia, aby wejść na szczyt? Totalny brak aklimatyzacji. Liczyliśmy się
z tym, ale z drugiej strony w poprzednich latach byliśmy na czterotysięcznikach,
więc organizm na pewno coś zapamiętał i nie powinno być tak trudno. Przy
Vallocie zjedliśmy kolejną porcję słodkości i kabanosów. W międzyczasie niebo
zaczęło się przejaśniać i po raz pierwszy zaświeciło słońce. Nie czekaliśmy
dłużej. Ruszyliśmy do góry ostatnią granią, żeby mieć ją za sobą. Podejście za
Vallotem składa się z dwóch wąskich grani śnieżnych szerokich na dwa buty. Są
to dwa wzniesienia stromo następujące po sobie. Czuliśmy, że będzie mocna
wyrypa. Podchodziliśmy stopniowo. Byle do góry. Problemów z powietrzem nie
odczuwaliśmy. Pamięć organizmu z poprzednich czterotysięczników, Kaukazu, czy
Alaski zadziałała. Oddech nie przyspieszał i miałem jeszcze duży zapas. Głównym
problemem był za ciężki dziad oraz głód, który odzywał się coraz częściej.
Zanim przetrawiło się to, co zjedliśmy, musiało upłynąć trochę czasu. Mięśnie
też były zmęczone, ponieważ szliśmy o głodzie. Od Vallota nie stawaliśmy już na
żaden posiłek. „Piłowaliśmy” do góry, byle jak najszybciej, to ewentualnie na
szczycie będzie można coś zjeść. Pierwsza ze stromizn poszła dość szybko. Na
drugiej coraz bardziej doskwierał głód. Żołądek aż ściskało. Jakby ktoś ręką go
zgniatał. Zatrzymywałem się, żeby trochę odpocząć od tego uczucia. Wyszliśmy w
końcu na lokalne wzniesienie, gdzie mieliśmy widok na lodowy ząb, czyli ogromny
serak wiszący nad śnieżnym zboczem opadających w głąb dolin. Teraz musieliśmy
zejść kilkanaście metrów i ponownie rozpocząć podchodzenie. Praktycznie całe
niebo wolne było od chmur. Cieszyliśmy się, że będziemy mieli piękne widoki. Przed
nami widniała ostatnia grań prowadząca na szczyt. Ciągnęliśmy ile się da, ale
głód ani na chwilę nie pozwalał o sobie zapomnieć. Czułem wyczerpanie podobnie,
jak Brygida. Totalny brak czegokolwiek, co można by zamienić na energię.
Mięśnie nie miały skąd brać sił. Oczy zrobiły się „piaskowe” ze zmęczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFAg4RaTIJZnSTE3gwQ1lJ4S87nq4cWtdmnSD2aF1cOH3vJRzWJmK1GlvIyQMEziF60Ml3T7ZkCJaEI90dZyHMpDExRFaJnxatm_Vtm_bohYybx2Yn5KXp86ov44fEmmj4DbP01PO5a4jS/s1600/DSC_1249.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFAg4RaTIJZnSTE3gwQ1lJ4S87nq4cWtdmnSD2aF1cOH3vJRzWJmK1GlvIyQMEziF60Ml3T7ZkCJaEI90dZyHMpDExRFaJnxatm_Vtm_bohYybx2Yn5KXp86ov44fEmmj4DbP01PO5a4jS/s640/DSC_1249.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dwie śnieżne granie za Vallotem. Tutaj dostaliśmy porządnego, kondycyjnego kopa od góry. Vallot w tle na trzecim planie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Szliśmy wszyscy równym krokiem. Od czasu do czasu
zatrzymywałem się. Maciek rzucił jeszcze hasłem: „Tu jest 4704 m n.p.m.”. Już
mało zostało. Z rozrzedzonym powietrzem nie mieliśmy żadnego problemu.
Oddychało się dobrze i to było najważniejsze. Ciągnęliśmy dalej do przodu. Byle
do góry. W końcu dotarliśmy do kopuły szczytowej, czyli ponownego przewężenia
grani śnieżnej, opadającej obustronnie w głąb masywu górskiego. Stromizna nie
była wielka, ale grań miała szerokość tylko na dwa buty. Maciek dodał tylko:
„ostatnie 15 metrów, idziemy, bez przerwy!”. Duch ochoczy, ale ciało słabe. I
tak się stało. Na trzy metry przed końcem znowu odezwał się ściskający żołądek.
Stanąłem i zaczerpnąłem trochę powietrza. Maciek i Julek zdziwili się, że stanąłem
przed samym końcem. Pociągła ich lina, która nieoczekiwanie napięła ich
zatrzymała. Za chwilę znowu ruszyliśmy do góry. Jest szczyt! O godzinie 9.18
weszliśmy na wierzchołek Mt. Blanc. Wysłałem SMS-a Brygidzie, z informacją, że
jesteśmy na szczycie i za chwilę wracamy. Zostaliśmy trochę dłużej, bo około
40min. Jak się okazało, niedługo po wschodzie słońca, Brygida zaczęła samotne
zejście. Skalista grań, gdzie nie było żadnych trudności, pokonała samotnie.
Później poczekała na schodzącą grupę. Trafiła się jej niemiecka para, z którą
rozmawialiśmy na jadalni. Brygida poszła za nimi i zaczęła schodzić granią,
gdzie w nocy spadały kamienie. Mówiła, że zejście było łatwe, bo Niemcy
pokazali jej inną drogę, która na końcu umożliwiała obejście dwumetrowej skały
bez dobrych chwytów. Dalej, przez lodowiec szła za nimi. O godzinie 9.52
dotarła do schroniska. Bardzo szybko. Tymczasem na szczycie Mt. Blanc odczułem,
co znaczy głód. Kiedy usiadłem na moim za ciężkim dziadzie, zasnąłem na
siedząco w ciągu jednej sekundy. Wiedziałem, że już znacznie niżej osiągnąłem
wyczerpanie organizmu. Teraz mogłem sobie ulżyć. Chłopaki robili zdjęcia na
szczycie. Ja dołączyłem do nich za chwilę. Obowiązkowo musieliśmy coś zjeść,
żeby mieć siły na powrót.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAAgL1QrqdgC5ER_J8k0akdiMQJb6BsMzbL_I6XhGZ9DpFU4VFgKV1yORRli39rLTVRJnvYq2fiHBqn8qAcpLW_-3Sp5Z9BDyW2-3tsVmVAaYW-VoFV2hz-qPiGKFSnMV30jFi5NnSWd0r/s1600/DSC_1257.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAAgL1QrqdgC5ER_J8k0akdiMQJb6BsMzbL_I6XhGZ9DpFU4VFgKV1yORRli39rLTVRJnvYq2fiHBqn8qAcpLW_-3Sp5Z9BDyW2-3tsVmVAaYW-VoFV2hz-qPiGKFSnMV30jFi5NnSWd0r/s640/DSC_1257.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Długie podejście za dwiema graniami śnieżnymi za Vallotem dłużyły się. Głód dawał o sobie znać coraz bardziej i częściej</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8HgchZZDe3EekBp2hRGs_wcSS06CJpoh-tt7X6lIXf46JP8mibJ4Z-Mdl2IgrcnfqD6UWRI9EX2EWtuJGZvGj2pMGBA7YFJfBvvBFenMvSKFBXVZu5ahFfTCrD5GN28UovljJ0YExck6k/s1600/DSC_1221.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8HgchZZDe3EekBp2hRGs_wcSS06CJpoh-tt7X6lIXf46JP8mibJ4Z-Mdl2IgrcnfqD6UWRI9EX2EWtuJGZvGj2pMGBA7YFJfBvvBFenMvSKFBXVZu5ahFfTCrD5GN28UovljJ0YExck6k/s640/DSC_1221.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tutaj nie wytrzymałem. Na kilka metrów przed końcem opadłem z sił</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOkVnmyHAnIP3j3RlIPenMPW9xmFFZa9NYMNFz9aTM5SK7cHVptqRNHkiaX7TlpSaFRpSZdM5eFGwWDA-74hgwilG6_LVKhtqlxai56GCxhzpnYfugaPo9tdyg29A9KFkbLuOlVBjGJUb/s1600/DSC_1196.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOkVnmyHAnIP3j3RlIPenMPW9xmFFZa9NYMNFz9aTM5SK7cHVptqRNHkiaX7TlpSaFRpSZdM5eFGwWDA-74hgwilG6_LVKhtqlxai56GCxhzpnYfugaPo9tdyg29A9KFkbLuOlVBjGJUb/s640/DSC_1196.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCkHD715HLRm5oggPH1gBTqbr-T8NPmDezfRRklaw8qXNKPi410gPw0_5KIKBX9oj36iZkbLCo2s3shrpkkgDCFiE92hwmXJBpTfmKk0cmyb-gPahpcJVDE__67rX6LHNU1tX-7F3ATPnO/s1600/DSC_1212.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCkHD715HLRm5oggPH1gBTqbr-T8NPmDezfRRklaw8qXNKPi410gPw0_5KIKBX9oj36iZkbLCo2s3shrpkkgDCFiE92hwmXJBpTfmKk0cmyb-gPahpcJVDE__67rX6LHNU1tX-7F3ATPnO/s640/DSC_1212.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na szczycie Mt. Blanc 4810 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Planowaliśmy krótki postój pod Vallotem, żeby nie
zatrzymywać się na wąskich graniach prowadzących do lodowca i żeby jak
najszybciej dołączyć do Brygidy. Jeszcze nie wiedzieliśmy o jej zejściu z gór.
Dowiedzieliśmy się tego po kilkunastu minutach spędzonych na wierzchołku.
Przysłała SMS’a o treści: „jestem już w schronisku, możecie iść spokojnie”. Ta
wiadomość bardzo nas ucieszyła, bo mieliśmy świadomość, że wszystko jest dobrze
i nie marznie na tej grani. Odczuliśmy ulgę. Maciek i Julek kręcili jeszcze
filmy z widokami ze szczytu. Spodziewaliśmy się większych tłumów od strony
Francji, ale zobaczyliśmy co najwyżej kilkanaście ekip. Nie czuliśmy oblężenia.
Dziwiło nas, bo na szczycie byliśmy nieco powyżej środka czasu, w którym ekipy
osiągały szczyt. Wyprzedziły nas tylko te, które startowały przed nami ze
schroniska Gonella. Ogarnęło nas zdumienie, kiedy zobaczyliśmy, że prawie cały
Gouter jest dopiero w drodze na wierzchołek. „Za moich czasów” stamtąd
startowało się w okolicach 2.00 w nocy. Statystycznie, ekipy włoskie powinny
być ostatnie, bo kiedy Gouter zaczyna wędrówkę z wysokości 3867 m n.p.m. (stare
schronisko), to idący z Włoch, mają blisko 1000m wysokości więcej do pokonania.
Z drugiej strony, z Gonelli wyruszają osoby, które znają swoją kondycję i
możliwości. Wielu idących od strony Francji mogłoby nie wytrzymać narzuconego
tempa, ponieważ często od tej strony widać nieprzygotowane ekipy z małym
doświadczeniem. Nie bez powodu Mt. Blanc jest najbardziej śmiercionośną górą na
świecie, bynajmniej nie z racji trudności technicznych, a w dużej mierze z
braku odpowiedniego doświadczenia lub z racji lawin i spadających kamieni na
bardziej wymagających trasach, jak np. 3M, czy kuluar Rolling Stones’ów w
drodze do Goutera. Patrząc procentowo na wypadki śmiertelne, to najbardziej nie
bezpieczna jest Annapurna. Patrząc na ilość ludzi, którzy giną na jednej górze,
Mt. Blanc zdecydowanie wygrywa. Wymuszony nocleg w którymś ze schronisk ma
częściowo odsiać mało doświadczone ekipy, dla których 70 EUR za noc będzie
zaporową kwotą. Widać, że przepis działający od 1 czerwca 2019 działa bardzo
dobrze, bo nie widać już rozbitych, tanich namiotów na dziko ponad schroniskiem
Gouter, ani nie ma panów w dżinsach, czy nieodpowiednim stroju. Jeśli przepis
miał spowodować pewien odsiew ludzi, to najwidoczniej zadziałał. Na szczycie co
chwilę zasypiałem i budziłem się. Zjadłem jeszcze trochę słodkości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
O godzinie 10.05 wyruszyliśmy z powrotem. Zejście
upływało trochę szybciej. Nie zatrzymywaliśmy, ale zważaliśmy na kroki, bo
przypominaliśmy sobie niechlubną statystykę Mt. Blanc, gdzie 80% wypadków
działo się w drodze powrotnej. Schodziliśmy ostrożnie. Minęliśmy główną grań
prowadzącą na szczyt. Tutaj mijaliśmy wiele ekip idących z Goutera. Doszliśmy
do lodowego zęba. Wejście pod górę na lokalne wzniesienie trochę nas męczyło. Teraz
mieliśmy dwie strome granie, następujące po sobie, które były szerokie na dwa
buty ze spadzistymi graniami po obu stronach. Szliśmy wolniej, żeby zejść
bezpiecznie. Dość szybko dotarliśmy do Vallota. Widząc jak piękna i stabilna
jest pogoda postanowiliśmy zatrzymać się na dłużej. Maciek koniecznie chciał
wejść do środka Vallota. Później zrobiliśmy serię zdjęć serakom i dalszemu
otoczeniu. Na zewnątrz usiedliśmy i zjedliśmy kabanosy, słodkości i orzechy.
Czuliśmy większy przypływ sil, bo organizm znacznie mniej się męczył podczas
zejścia. Odpoczynek pod Vallotem trwał równą godzinę. Julek dziwił się, że
ekipy zostawiały w jego pobliżu kijki, plecaki, czy też narty. W Alpach na
dużych wysokościach to zupełnie normalne zjawisko. I tak nikt inny nie zabierze
sprzętu, bo też po co? Teraz schodziliśmy stromym zejściem z trawersem po mocno
opadającym stoku do plateau, gdzie krzyżuje się szlak francuski z włoskim. Z
góry wypatrzyliśmy naszą ścieżkę i zapamiętaliśmy, w którą mamy skręcić, żeby z
powrotem zejść do skalistych grani prowadzących do schroniska Gonella. Powrót
wydeptana ścieżką upływał nam dość szybko. Czuliśmy zmęczenie i przede
wszystkim głód, pomimo tego, że zjedliśmy co nieco pod Vallotem. Zatrzymaliśmy
się przy szczelinie pod Dome de Gouter. Z tej strony nie wyglądała groźnie.
Wystarczyło zeskoczyć z odstającego śniegu na dół, kilkadziesiąt centymetrów
niżej. Dalej wędrowaliśmy przez śniegi aż do momentu dotarcia do pierwszych
skał. Zastanawialiśmy się, jak bardzo źle będzie nam się schodziło. Sypkie
kamienie miały sprawić wiele problemów. Na pierwszej wąskiej grani ze skałami
wystarczyło przejść na drugą stronę. Przed nami widniał wąski pas śniegu, ale
tutaj również nie mieliśmy żadnych problemów. Teraz zaczęło się zejście stromą,
skalistą granią. Myśleliśmy, że będzie problematyczna, tymczasem pomiędzy
kamieniami z łatwością wyszukiwaliśmy ścieżkę. W świetle dziennym wszystko
wygląda inaczej, stąd było nam znacznie łatwiej. Nagle zmęczenie minęło, jak
również uczucie głodu. Wiedzieliśmy, że musimy się skoncentrować, jeśli chcemy
bezpiecznie wrócić z grani.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg9kGMun6OpmC_9ko78KtJMK_MPk3fPTKi8uZU45bG_mXLgtFTTQz2NRg-sgFtamhsrmddo7t3TQUYZX_6yF1NjueIlJI3ZIbRpTn-rT8ND1Oav-jpwoWNupV1dPg-ms0Bbi1tsBOufIjQ/s1600/DSC_1239.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg9kGMun6OpmC_9ko78KtJMK_MPk3fPTKi8uZU45bG_mXLgtFTTQz2NRg-sgFtamhsrmddo7t3TQUYZX_6yF1NjueIlJI3ZIbRpTn-rT8ND1Oav-jpwoWNupV1dPg-ms0Bbi1tsBOufIjQ/s640/DSC_1239.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nasze zejście</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNqGX6roiG-oOpUrjHTH0wyonfcMMfE-AmvpGWQJn3mltbPPqdY3I29UMb5cBGs2MQ8So0101zUkYIbMUub20QHFAjrtQEiHe6wGFFJ3TN2PDR0ImlR5I6MT9la-es_wp3vh9-lQzz7Wz1/s1600/DSC_1250.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNqGX6roiG-oOpUrjHTH0wyonfcMMfE-AmvpGWQJn3mltbPPqdY3I29UMb5cBGs2MQ8So0101zUkYIbMUub20QHFAjrtQEiHe6wGFFJ3TN2PDR0ImlR5I6MT9la-es_wp3vh9-lQzz7Wz1/s640/DSC_1250.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W trakcie zejścia mijaliśmy dużo ekip z Goutera</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schodząc coraz niżej, nie trafialiśmy na żadne
trudności. Za moment zobaczyłem butelkę z izotonikiem przyrządzonym przez
Brygidę. To ta sama, butelka, która zabierała w nocy. Zostawiła ją pomiędzy
skałami, żeby było jej lżej w drodze powrotnej, a nam w pewnym sensie uratowała
życie, bo od Vallota nie mieliśmy już nic do picia, a przejście lodowcem w
słońcu oznaczało upalne warunki. Każdy z nas wypił po trochu schłodzonego
napoju. Orzeźwił nas lepiej niż najlepsza Coca-Cola na nizinach. Teraz mogliśmy
iść! Kiedy zakończyła się skalista grań, zdziwiło nas, jak stroma jest śnieżna
grań prowadząca do kolejnych skał, od których zaczynaliśmy wspinaczkę. Wąskie
przejście opadało bardzo szybko. Wszystkie ekipy biorące udział w ataku
szczytowym, bardzo dobrze utrwaliły widoczne ślady, stąd mogliśmy iść
bezpiecznie. Za kilka minut dotarliśmy do skalistej grani – tej, która
wystraszyła nas na samym początku, po przejściu lodowca. Zdziwiliśmy się, kiedy
z łatwością wyszukiwaliśmy trasy przejścia wśród sypkich kamieni. Nie mieliśmy
problemów ze schodzeniem. Wszystko wyglądało tak groźnie w nocy. Teraz zanosiło
się na przyjemne zejście. Szliśmy miarowym krokiem. Nikt nie odczuwał
zmęczenia. Najwidoczniej działała adrenalina, bo mieliśmy inne oczekiwania. Spodziewaliśmy
się również tutaj trudności. Dość szybko dotarliśmy do przełęczy w pobliżu
Piton des Italiens. Pozostało nam jeszcze zejście sypką ścieżką z dwumetrową
skałą bez chwytów na samym końcu (patrząc od naszej strony). Najpierw zaczął
Maciek. Ustaliliśmy, że każdy schodzi w pojedynkę. Na trasie kamienie sypały
się jak nigdy. Teraz mieliśmy popołudnie, bardzo mocne słońce i niekorzystne
warunki. Kiedy Maciek stanął na widocznej ścieżce, zaczął zjeżdżać z ziemią,
lodem i kamieniami. Nawet nie miał do czego wbić raków. Trasa wymagała wiele
uwagi i mocnych nerwów. Stawiał kroki jeden po drugim, ale po postawieniu
każdego, zawsze trochę ujeżdżał w mikstowym terenie. Skałka na końcu poszła mu
szybko. Drugi szedł Julek. Chciał rozpocząć tak samo, jak Maciek. Jego plany
bardzo szybko popłynęły z ziemią… Kiedy stanął na ścieżce, nagle zaczął
zjeżdżać i nie mógł się zatrzymać. W trakcie niekontrolowanego zjeżdżania na
drobnych kamyczkach i ziemi zmieszanej z topniejącym lodem słyszałem typowo
polskie „k***wa, k***wa”. Po około dziesięciu metrach zatrzymał się w pobliżu
jakiejś skały.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W tle słyszeliśmy nieustannie spadające kamienie i
mniejsze lawiny. Na szczęście z dala od szlaku. Julek dotarł do dwumetrowej
skały. Trochę pomęczył się w wyszukiwaniu jakiegokolwiek chwytu. Czekałem na
niego, żeby na samym końcu nie zafundować mu gradu kamieni. Teraz ja
rozpocząłem schodzenie. Stanąłem podobnie, jak Julek i przytrzymałem się
większych kamieni. Nie zapewniały trwałego chwytu, ale przynajmniej utrzymanie
równowagi. Najważniejsze, że nie zjeżdżałem w sposób niekontrolowany. Zmieszana
ziemia z lodem wyjeżdżała spod nóg, ale co chwilę wbijałem raki w nowe miejsce.
Niżej nie mogłem znaleźć dobrego chwytu. Przed sobą zauważyłem długi płaski
kamień, jak deska do podawania chleba, a na nim siedem innych kamieni. Kiedy
tylko dotknąłem tej „deski”, cały kamienny stół zjechał i rozwalił się w
drodze, odbijając się od innych skał. Schodziłem na czworaka, wbijając bardzo
mocno raki w płynącą ziemię. W ten sposób zjeżdżałem powoli, w sposób
kontrolowany, aż zatrzymałem się w pobliżu dwumetrowej skały. Zacząłem schodzić
tyłem. Kilka minut szukałem jakiegoś słabego chwytu. Na dobry nie mogłem
liczyć. W jednej ze skał udało mi się wybrać malutką porcję ziemi i wbić przedni
ząb raka. Drugą ręką odgarnąłem płynącą ziemię z lodem i znalazłem półokrągły
chwyt, głęboki na jeden centymetr, ale w ziemi, nie w skale. Tyle musiało mi
wystarczyć, żeby spróbować postawić stopę w połowie pionowej skały. Rakiem
wyszukałem w skale drobne pęknięcie opadające pionowo. Delikatnie stanąłem na
nim tylko jednym zębem raka. Próbowałem się obniżyć. Kilka minut zajęło mi
powolne opuszczanie się z tej skały. Będąc bliżej śniegu, odetchnąłem z ulgą –
udało się! Najgorsze mieliśmy za sobą! Teraz pozostało 900-metrowe zejście
lodowcem. Przy aktualnej, słonecznej pogodzie, warunki na lodowcu szybko się
pogorszyły. Mieliśmy obawy, że mostki mogły rozmięknąć i będzie trzeba poszukać
innej drogi. Pod skalną granią zrobiliśmy postój, żeby wyciągnąć linę i związać
się. Zdecydowaliśmy, że ja pójdę pierwszy, drugi Julek, a Maciek trzeci. Byłem
ożywiony i nie czułem zmęczenia. Cały czas myślałem o drodze powrotnej, której
nie traktuję, jako coś mozolnego, co trzeba odbębnić, ale część gór, które
trzeba przejść, żeby móc powiedzieć, że byłem na szczycie i wróciłem cały. Zejście
lodowcem przerażało ze względu na stromizny. Nie widzieliśmy w nich trudności,
ale raczej mozolną drogę, która będzie męczyć. Czym niżej, tym śnieg musiał być
gorszy. Szliśmy równym krokiem. Wybierałem ślady podejściowe, ale czasem
rezygnowałem z nich, żeby w lepszy sposób obejść szczeliny. Najciekawszy widok
mieliśmy już na początku, ponieważ ledwo uszliśmy kilkanaście metrów, a po
lewej stronie, poza trasą, w rejonie, gdzie widać bardzo szeroką szczelinę pod
sypiącą się granią, spadał co chwilę grad kamieni. Za chwile leciały dwa
„telewizory”, a później znowu mniejsze kamienie. Później spadł większy głaz i
wywołał wąską lawinę śnieżną. Głaz zatrzymał się tuż przed szczeliną, a śnieg
przed nim, częściowo zdołał przelecieć siłą rozpędu nad rozpadliną. Tymczasem, chwilę
później spadł drugi głaz z grani. Sunął po śniegu, wypychając kolejne masy
śniegu do przodu. Teraz schodziła nieco większa lawina. Śnieg miał dość dużą
silę, bo przysypał pierwszy głaz nad jamą szczeliny, a później wybijał się siłą
rozpędu kilka metrów ponad szczeliną i opadał dalej w postaci lawiny dość
pochylonym stokiem w stronę głównej części lodowca. W końcu lawina ustała
kilkanaście metrów od naszej trasy. Dźwięk spadających kamieni z grani nie milknął
ani na chwilę. Zawsze coś spadało, choćby drobnego. Wszystko działo się poza
naszą drogą przejścia, stąd nie czuliśmy większego zagrożenia.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3Wa4z8ZBSFzq1Sp9aNXf3625zS2A8xytZ_4shQOAQ2fGkMpfRZtwEgxoC3lCVIAQIUr2KdXcv3v6gZaHsOa4rJcBVulookgFviVrAxdqZk1fhWmVEgbqEHKq8bYC6DVM0Q1Werxz3Vwud/s1600/20190701_153653.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3Wa4z8ZBSFzq1Sp9aNXf3625zS2A8xytZ_4shQOAQ2fGkMpfRZtwEgxoC3lCVIAQIUr2KdXcv3v6gZaHsOa4rJcBVulookgFviVrAxdqZk1fhWmVEgbqEHKq8bYC6DVM0Q1Werxz3Vwud/s640/20190701_153653.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNyTBpTmICaMsnSIfQgN72-7bJFWyf_E-rKHPJe2dUNmAIdmtSnERM4fxVHZBFQ5fY5fqSvSuFgdZHOG5PE7PtL3_8QZpF79x1ZVTw6bpTco1NKKYqCxFbst4VOyoY8UR_NnsgzXmKDdRj/s1600/20190701_161117.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNyTBpTmICaMsnSIfQgN72-7bJFWyf_E-rKHPJe2dUNmAIdmtSnERM4fxVHZBFQ5fY5fqSvSuFgdZHOG5PE7PtL3_8QZpF79x1ZVTw6bpTco1NKKYqCxFbst4VOyoY8UR_NnsgzXmKDdRj/s640/20190701_161117.jpg" width="640" /></a><br />
W tych miejscach schodziły kamienne i śnieżne lawiny oraz "telewizory", czyli ogromne głazy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz rozpoczęliśmy schodzić trochę szybciej,
tylko po to, żeby ominąć strefę przysypanych kamieni, które widzieliśmy w nocy.
Szliśmy przez kilkumetrową strefę osstrzału. Kamienie spadały z grani, którą
wchodziliśmy w nocy do góry. Po ominięciu tego miejsca rozpoczęło się zejście
stromiznami lodowca. Spoglądając w dół, mogliśmy zobaczyć tarasowy układ
lodowca. Wszędzie widzieliśmy szczeliny, czasem kamienie, które kiedyś spadły. Śnieg
był ciężki i mokry, dlatego schodzenie na pięcie pozwalało przyspieszać na
stromiznach. Maciek i Julek czuli zmęczenie, a ja miałem chęć iść znacznie
szybciej. Mimo wszystko nic nie mówiłem i utrzymywałem ich tempo.
Zatrzymywaliśmy się również na zdjęcia, żeby sfotografować większe szczeliny i
seraki. Schodzenie upływało dość szybko. W rejonie trzeciego tarasu od góry
zaczęliśmy przekraczać większe szczeliny. Mostki śnieżne nadal wytrzymywały,
ale uważaliśmy w tych miejscach. Nie ufaliśmy im całkowicie. Trudno się dziwić,
gdy pod nimi widniały bardzo głębokie otchłanie. Maćkowi pokazałem ciekawy
serak, który wyglądał jak wielka bryła na patyku. Tylko czekać, kiedy zwali się
z wielkim hukiem. Dalsze zejście upływało pod znakiem szczelin. Wydawało mi
się, że jest ich więcej niż w nocy. Przechodziliśmy w końcu przez dwie równoległe
szczeliny, przez które prowadził lichy mostek pod ukosem. Wyglądał, jakby pod
własnym ciężarem zaraz miał runąć w otchłań. Skorzystaliśmy z niego. Jeszcze
wytrzymał. Z drugiej strony innej drogi nie mieliśmy. Stawaliśmy na brzegu i
przeskakiwaliśmy na drugi brzeg, żeby nie obciążać go na środku. Daleko w dole,
widzieliśmy czterech ludzi z namiotem. Nie wiem, czy na nasz widok się
przestraszyli, ale nagle zaczęli wszystko pakować, jakby w popłochu. Zostały
jeszcze trzy strome zejścia i kawałek w miarę płaskiego terenu. Dalsze zejście
upływało szybko. Zatrzymywaliśmy się na zdjęcia, ponieważ co każdy taras
widzieliśmy inne seraki lub całe ich rzędy. Każda stromizna dawała zupełnie
inny widok za plecami. Jedynie wielkie granie nie zmieniały się. W trakcie
zejścia przechodziliśmy wzdłuż ogromnej szczeliny, w której wnętrzu kryły się
lodowe formacje przypominające drzewa bez liści. Rozpadlina była bardzo
głęboka, dlatego szliśmy w odległości około czterech metrów od jej krawędzi.
Widoczna otchłań zionęła bielą i lodem. W końcu doszliśmy do płaskiego terenu.
Ekipa z namiotem wyprzedziła nas, zupełnie nic nie mówiąc. Przejście przez
płaski teren okazało się najgorszą częścią. Schronisko widzieliśmy na
wyciągnięcie ręki, ale najwidoczniej szczelin przybyło w ciągu dnia. Ślady
prowadzące na wprost były już nieaktualne. Równolegle przebiegało kilka
szczelin, a jedna z nich przecięła drogę przejścia. Wytyczyłem nową, obchodząc
grupę szczelin z lewej strony. Ostatnie dwie przeskakiwałem, bo były jeszcze
wąskie. Julek i Maciek poszli moimi śladami. Ekipa z namiotem przechodziła
przez ostatnie, przyschroniskowe granie. Za chwilę dotarliśmy w to samo
miejsce. Na końcu lodowca Maciek schował linę do plecaka. Tam, gdzie mieliśmy w
nocy problem z sypką ziemią nad urwiskiem, teraz przechodziliśmy płynnie.
Jeszcze tylko trzy przejścia na przemian: grań, śnieg, grań, śnieg, grań, śnieg
i byliśmy już w schronisku.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd80tLwnGMtDt2Y0bLqsgvC5xtCfLF_RDoQVk-96KZCK1lYOVMxXnzX0865Tt4nMbPhQ-XdkDE4jr-jmDqrhXJiqHISY_esbnWCLzqMmKyy9RDjEJ1ZC_rm77Xlaq_c2s6q8Sjk68KLWrN/s1600/20190701_161120.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd80tLwnGMtDt2Y0bLqsgvC5xtCfLF_RDoQVk-96KZCK1lYOVMxXnzX0865Tt4nMbPhQ-XdkDE4jr-jmDqrhXJiqHISY_esbnWCLzqMmKyy9RDjEJ1ZC_rm77Xlaq_c2s6q8Sjk68KLWrN/s640/20190701_161120.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGlJxFULp8T5bDxnnOOOVxBOPID8s2ly1iMO6yTz6iLalf3x7xvH20JgduiNtQFASexgMCPf-Zdmtp3nC9nIpgEpT4KMOyDRpT5LBxfrOkDB3V7OIICL1ciyRY1VrUpGmStqi962XILAba/s1600/20190701_162909.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGlJxFULp8T5bDxnnOOOVxBOPID8s2ly1iMO6yTz6iLalf3x7xvH20JgduiNtQFASexgMCPf-Zdmtp3nC9nIpgEpT4KMOyDRpT5LBxfrOkDB3V7OIICL1ciyRY1VrUpGmStqi962XILAba/s640/20190701_162909.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zejście przez lodowiec, którym szliśmy nocą. Dopiero teraz widziałem, ile szczelin i seraków mieliśmy po drodze...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatecznie dotarliśmy o godzinie 17.30, czyli
potrzebowaliśmy 16h 51min, na całą akcję. W tym czasie zawiera się ponad 40min
przebywanie na szczycie oraz godzinny odpoczynek przy Vallocie, po zejściu z
wierzchołka Mt. Blanc oraz liczne przystanki na zdjęcia w drodze powrotnej. Brygida
czekała na nas i cieszyła się, że wróciliśmy cali i zdrowi. Teraz usiedliśmy ze
zmęczenia na kamiennym chodniku i zaczęliśmy opowiadać co widzieliśmy i jakie
są trudności. Brygida żałowała, że nie poszła dalej, choć z drugiej strony
przyznała, że i tak by nie dała rady pod względem fizycznym dzisiejszego dnia. Długo
zbieraliśmy się, żeby pójść do schroniska. Ja nawet nie układałem swoich
rzeczy. Zrzuciłem „dziada” z pleców i tak, jak padł, tak zostawiłem go na
zewnątrz. Buty wystawiłem na słońce. Maciek usłyszał helikopter w oddali.
Wyciągnął kamerkę. Miał rację, bo za chwilę pojawił się zza skał z wielkim
ładunkiem. Pilot zostawił go na balkonie, na wysokości pierwszego piętra, cały
czas wisząc nad budynkiem schroniska. Dziwiłem się, dlaczego polowa barierek
balkonowych była zdjęta. Teraz mogłem pokojarzyć fakty. Obsługa zrobiła miejsce
na ładunek. Helikopter szybko zniknął gdzieś nad lodowcem. Szybko ucichł. Za
kilka minut przyleciał jeszcze drugi raz. Pilot uśmiechnął się do filmujących i
podczas opuszczania lądowiska zrobił beczkę nad lodowcem i zniknął w mgnieniu
oka. Wszyscy zachwycali się umiejętnościami pilota. Wiele razy widziałem taki
sposób latania w Alpach po stronie szwajcarskiej. Widać, we Włoszech, też
piloci są bardzo dobrze wyszkoleni. Później do schroniska przyszła jeszcze
jedna ekipa. Tym razem z Polski. Zdziwiliśmy się, bo spotkaliśmy te same osoby,
co na samym początku, na kempingu. Oni mieli już rozbite namioty, co
sugerowało, że byli przed nami, a my zdążyliśmy zejść ze szczytu Mt. Blanc w
drugim dniu. Oni dopiero dotarli do schroniska i planowali atak szczytowy. Nie chcieli
spać w schronisku, toteż pytali o płaskie miejsce na lodowcu, gdzie mogliby
rozbić namiot. Następnego dnia chcieli pójść na aklimatyzację. Mieli strasznie
wydłużony plan działania. Ich wejście na Mt. Blanc miało trwać około tydzień. My
po dwóch dniach mieliśmy wszystko za sobą. Po godzinie 19.00 wybrali się w
stronę lodowca. Około 20min „rzeźbili” przejście trzema pasami śniegów i grani
przy Gonelli. W takim tempie na pewno nie zdążyli dotrzeć do płaskiego miejsca
na lodowcu, położonego o 1h 30min wędrówki, naszym tempem. Jak się później
okazało, za 1h 40min nadeszła burza z piorunami, wiatrem i obfitym opadem.
Ewidentnie wyprawa nie szła im dobrze. Nie przewidywali wielu czynników. Nawet
przed wyjściem Maciek wypatrzył, że mieli nową linę, z którą sobie nie radzili.
Nowa lina jest specyficznie zwijana i zawsze trzeba przeczytać instrukcję, jak
się ją rozwija za pierwszym razem, żeby jej nie poplątać. W ich ekipie liną
zajmowała się jedna osoba, którą Maciek nazwał „Rudy z liną”. Na kempingu też
walczył ponad godzinę ze „sznurem”, a tutaj ponownie upłynęło mu wiele czasu.
Według mnie, polska ekipa miała zbyt rozciągnięty plan w czasie, ciągle
dopadały ich burze, a atak szczytowy przewidzieli na dwa dni załamania
pogodowego. Mogli zebrać więcej potrzebnych informacji pogodowych oraz o
terenie i bardziej się przygotować pod względem organizacyjnym. Z pewnością
stracili mnóstwo sił i czasu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po obejrzeniu dobrego widowiska z udziałem
helikoptera oraz po wymianie zdań z polską ekipą poszliśmy do jadalni.
Napiliśmy się zimnych izotoników, żeby choć trochę nadrobić utracone witaminy.
Czułem zmęczenie, ale nie chciałem jeszcze zasypiać. O godzinie 18.00 serwowano
obiad. Wykupiliśmy drugi nocleg w schronisku, żeby odpocząć i rano zacząć schodzenie
do lodowca Miage, a dalej do naszego samochodu. Teraz marzyliśmy o odświeżeniu
się i rozpoczęciu nowej przygody – tym razem w paśmie Monte Rosa. W schronisku
ludzi zdecydowanie ubyło. Niektóre ekipy zaczęły schodzić, ale nie dotarło
wiele nowych osób. Pierwszego dnia, włącznie z nami, spało 27 osób, a teraz na
obiedzie widzieliśmy 19 osób, w tym dwóch przewodników. Ponownie jedliśmy
risotto, kartofle z wołowiną i jajeczne ciasto na deser. Po takim długim
przejściu wszystko przyjmowało się z łatwością. Trudno było odmawiać
czegokolwiek. Jeszcze zjadłem pozostawione risotto od innych członków naszej
ekipy. Nic się nie zmarnowało. Po obiedzie mieliśmy wieczór dla siebie. Na
jadalni zostały może dwie osoby. Panował zupełny spokój, a nam nie spieszyło się
do snu. Prowadziliśmy rozmowy o Mt. Blanc, jutrzejszej trasie oraz pogodzie. Na
jutro zapowiadali cały dzień burzowy, stąd martwiłem się, jak my zejdziemy ze
schroniska, skoro czeka nas długa, przynajmniej 4,5-godzinna droga przez grań i
lodowiec Miage. Z praktyki wiedzieliśmy, że będzie to dłuższy czas, bo podczas
schodzenia nikt się nie spieszy. Nie ma po co i jeszcze zaplanowaliśmy
podziwianie okolicznych widoków i panoram. We wspólnym pokoju, kilka osób
szykowało się do jutrzejszego ataku szczytowego. Wiedzieliśmy, ze oni raczej
pójdą na zaliczenie, a nie na wejście na szczyt. Wiedzieliśmy, że będą mieli
gęste mgły w rejonie śnieżnych grani Mt. Blanc, stąd zależało nam wszystkim,
żeby nasz atak szczytowy odbył się tylko i wyłącznie dzisiejszego dnia, tj. 1
lipca. Plan udało się zrealizować, bo mieliśmy piękne widoki przy czystym,
niebieskim niebie, bez niepotrzebnych atrakcji pogodowych. Wieczorem poszliśmy
jeszcze na balkon oraz przed schronisko, żeby podziwiać ostatnie widoki
związane ze szczytem Mt. Blanc. Powstawały kolejne chmury burzowe, które
zwiastowały zmianę pogody.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po godzinie 20.20 zasnęliśmy ze zmęczenia.
Przynajmniej nie przeszkadzaliśmy innym ekipom. Naliczyłem 19 osób, które spały
w schronisku. Niektórzy zostali, żeby odpocząć, a niektórzy szykowali się do
ataku szczytowego. Po 22.10 obudziła mnie burza i mocny deszcz, który walił o
zewnętrzne blachy. Wyglądało na to, że opad był duży. Próbowałem zasnąć jeszcze
raz. Nic nie zaprzątało moich myśli, bo szczyt mieliśmy już za sobą. Nawet nie wiedziałem,
kiedy całe schronisko opustoszało. Dopiero rano, po godzinie 8.00 zobaczyłem,
że praktycznie wszystkie łóżka są puste. Wstałem, rozejrzałem się.
Najwidoczniej większość poszła atakować szczyt. Wyjrzałem na zewnątrz, ale
pogoda nie napawała optymizmem dzisiejszych wspinaczy. Od końca lodowca
ciągnęły się gęste mgły, a na nizinach zaczął padać punktowo deszcz. Tak, jak
powiedziałem dzień wcześniej, dzisiejszy atak szczytowy będzie głównie
koncentrować się na zaliczeniu wierzchołka, ale nie na porządnym wejściu z
widokami. O godzinie 8.35 gospodarz zapytał mnie, czy może podać śniadanie, bo
umówiliśmy się na godzinę 9.00 rano. Nam, jak najbardziej taka opcja
odpowiadała. Koreańczycy też zostali na dodatkową noc i teraz rozpoczęli
zejście granią do lodowca Miage. My tymczasem zasiadaliśmy do śniadania,
komentując wczorajsze widoki i przeżycia, oraz dalsze plany, co będziemy robić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">POWRÓT</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dzisiejszy dzień postanowiliśmy przeznaczyć w
całości na zejście i cieszenie się pięknymi widokami. Wiedzieliśmy, że na grani
musieliśmy również uważać, bo podejście było wymagające kondycyjnie. Myślałem
tylko, żeby poprawiła się pogoda. Według prognoz, dzisiejszy i jutrzejszy dzień
miałby być gorsze, to znaczy burzowe. Specjalnie zaplanowaliśmy wszystko tak,
żeby jednego dnia schodzić, a drugiego przemieszczać się pod Monte Rosę w
okolice Alagny Valsesia. Ciekawe było to, że mogliśmy pojechać do Staffal
odległego o kilka kilometrów od Alagny, ale samochodem różnica jest ogromna. Do
Staffal mogliśmy zajechać w 1,5h, a do Alagny w 4h! Wszystko było zależne od
dróg ciągnących się bardzo długimi i krętymi dolinami. To nie Tatry, gdzie w
trzy godziny można przejść dłuższą dolinę. Tutaj doliny miały ponad 50km
długości. Dobrze, że mogliśmy podjechać samochodem do najbliższej wioski, skąd można
wyjść w góry. Ranek upływał wolno i leniwie. Zejście rozpoczęliśmy dopiero po
godzinie 10.00. Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy, rozejrzeliśmy się trzy
razy, bo po wczorajszym zmęczeniu mogliśmy wszędzie zostawić sprzęty. Po 10.00 słońce
zaczęło mocno świecić. Mieliśmy więcej słońca, a chmury gęsto pokrywały jedynie
szczyt Mt. Blanc. No cóż… Dzisiejszym wspinaczom pogoda nie spasowała.
Wiedzieliśmy, że tak będzie, stąd planowaliśmy inaczej. Dziwi mnie to, że inne
ekipy, mając te same prognozy, nie mogły dojść do podobnych wniosków… Iść na
zaliczenie – to nie dla mnie. Muszę mieć piękne widoki i to jest niepodważalne.
Na koniec pożegnaliśmy się jeszcze z gospodarzem i obsługą schroniska. Panowała
tu prawdziwie rodzinna atmosfera. Przygotowaliśmy sobie na zewnątrz jeszcze
izotoniki do butelek, żeby mieć co pić na długiej trasie powrotnej. Na zewnątrz
schroniska zauważyliśmy małe płaty śniegu w obrębie budynku. Powstały w nocy w
trakcie opadów podczas wczorajszej burzy. W dole wypatrzyłem jakieś duże zwierzę,
większe od kuny, które przeganiały dwa, czarne ptaki. Prawdopodobnie gawrony. Zwierzę
schowało się za skałami, ale ptaki nie odpuszczały. Ciągle atakowały.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W nocy padał najpierw deszcz, a później śnieg. W
ciągu dnia szybko topniał. Grań zdążyła obeschnąć, dzięki czemu mieliśmy dobre warunki.
Schodziliśmy w kolejności: Maciek, Julek, Brygida i ja. Maciek ma zwyczaj
wracać na pełnym tempie i czekać na resztę na końcu. Na grani trzymaliśmy się
wszyscy razem. Zejście granią z grubymi linami upływało nam spokojnie. Mieliśmy
dużo dobrych chwytów, oraz wyraźną ścieżkę powrotu. Przy okazji zrobiłem kilka
zdjęć z innej perspektywy. Kiedy zeszliśmy na długi pas śniegu prowadzący do
kolejnej grani, mogliśmy jeszcze popatrzeć na głębokie szczeliny lodowca pod
Mt. Blanc. Teraz szliśmy ścieżką okrążającą grań, żeby znaleźć się po stronie
lodowca Miage. Dotychczasowe widoki zostały za naszymi plecami i przysłaniała
je grań. Najbardziej martwiłem się, jak będziemy schodzić sypką ścieżką, ale
okazało się, że po nocnych deszczach, nie jest taka sypka, a zejście było
przyjemne. Przejście granią upływało bardzo szybko. Deszcz dobrze związał sypki
materiał. W oddali zobaczyliśmy Maćka i Julka na lodowcu Miage, w kotlinie.
Zatrzymywali się przed szczelinami i je przeskakiwali. I tak trzy razy. Łącznie
mieli na trasie pięć rozpadlin. Teraz wiedziałem, że szczelin znacznie przybyło.
Zatrzymaliśmy się jeszcze przy potoku wypływającym spod ziemi. Zimną wodę
nazwaliśmy Żywiec-Zdrój, bo orzeźwiała w upalny dzień. Słońce ciągle parzyło. Przeszliśmy
jeszcze przez dwa pasy śnieżne i również zeszliśmy na lodowiec. Ciekawe, bo
teraz pomiędzy skałami, a śniegiem, powstała wielka dziura. Ze skał musieliśmy
zeskoczyć na śnieg. Czym dalej tym lepiej. Zdziwiłem się, jak w dwie doby zaszły
tu wielkie zmiany. Powstały nowe dziury i przybyło nowych szczelin. Ciągle
musieliśmy uważać. Ja i Brygida przeskoczyliśmy nad każdą z pięciu szczelin i
dołączyliśmy do Maćka i Julka. Nikomu się nie spieszyło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc-OHZpSlU3EVUX0XPKpHckE0PIBduT5WPsW9pAhxEuT_BIjNHqcBT8YaE30AJVAPADPNtKN_jaCXm0T2iZVdIU1KmxHK0RrKJWtk2h_M_WpoWnD1sF9MDv0yNJaDeFRzdIrt1p7EVDKBq/s1600/20190702_134946.jpg"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhufUKzCZ3nONhnAp5D9FnEaaVj31PBPXNag1O7pVDDi-KoLHXThdBirVm7Jlfi0oBSz8hcDJfBYyjJdK1nmNDiMcQMiKg-vPu6nIpcy9SIF8jBn1A9nuBkq_DvuzYrOqyx6lKdiRgAUCFt/s1600/20190702_150655.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhufUKzCZ3nONhnAp5D9FnEaaVj31PBPXNag1O7pVDDi-KoLHXThdBirVm7Jlfi0oBSz8hcDJfBYyjJdK1nmNDiMcQMiKg-vPu6nIpcy9SIF8jBn1A9nuBkq_DvuzYrOqyx6lKdiRgAUCFt/s640/20190702_150655.jpg" width="480" /></a> <img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc-OHZpSlU3EVUX0XPKpHckE0PIBduT5WPsW9pAhxEuT_BIjNHqcBT8YaE30AJVAPADPNtKN_jaCXm0T2iZVdIU1KmxHK0RrKJWtk2h_M_WpoWnD1sF9MDv0yNJaDeFRzdIrt1p7EVDKBq/s640/20190702_134946.jpg" width="480" /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Liczne szczeliny na lodowcu Miage</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na dzisiaj mieliśmy zaplanowane tylko zejście do
samochodu. Przed nami otwierała się jeszcze wielka przestrzeń lodowca Miage,
którą musieliśmy przejść. Trasę nazwaliśmy „mieleniem guana”, jak na początku,
ponieważ dużo śniegu ubyło i wiele drogi musieliśmy przechodzić po luźnych
kamieniach. Płaty śniegu pozwalały wyrównywać kierunek, ponieważ pozostałe
ślady wskazywały właściwą drogę. Przejście stawało się mozolne, bo przed nami
nic nie ubywało, a ciągle musieliśmy wytężać uwagę, żeby wyszukiwać właściwej
drogi. Szczelin znacznie przybyło. Na naszej trasie pojawiło się kilka
szerokich rozpadlin. Na wysokości piątego płatu śnieżnego przechodziliśmy obok
dwóch potężnych szczelin, widocznych z boku. Co chwilę słyszeliśmy, jak wpadają
tam kamienie. Dalej, widzieliśmy płat śnieżny ze śladami prowadzącymi na
rozległe gołoborze kamieni. Maciek już dawno wypruł do przodu, a my szliśmy w
trójkę. Julek szedł przed nami. Brygida weszła na obrzeże płatu śnieżnego, na
ślad, który widziała. Ten nagle się zapadł i noga zaczęła bezwładnie wpadać do
środka niewidocznej szczeliny. Brygida szybko złapała się sterty kamieni i
podciągnęła do góry. Ja widziałem tą sytuację z boku. Stanęliśmy na niewielkim
usypisku kamiennym. Wziąłem największy kamień i zrzuciłem go oburącz do
szczeliny. Przez cztery sekundy nie było słychać nic. Dopiero po tym czasie
kamień zaczął obijać się o lodowe ściany i spadać jeszcze niżej. Zgodnie ze
wzorem z fizyki na swobodne spadanie ciał, wyszło, że szczelina miała aż 78
metrów głębokości! Dodatkowo wielki kamień obijał się dalej od ścian i spadał
jeszcze głębiej. Kto by pomyślał, że w takim terenie może być jeszcze ukryta tak
głęboka szczelina. Staraliśmy się iść cały czas po kamieniach lub śniegiem, ale
nie jego obrzeżami, tylko po widocznych śladach. Na wysokości trzeciego płatu
śnieżnego Julek usiadł na kamieniu i zaczął się przebierać. Powiedział: „idźcie
dalej – ja was dogonię”. Tak zrobiliśmy.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrowaliśmy ciągle w kamienistym terenie. Dopiero
za drugim płatem śnieżnym wyłoniło się niewielkie podejście na skarpę moreny
bocznej, którą powinniśmy iść w drodze na Mt. Blanc. Teraz mieliśmy widoczny
cel, który dodawał chęci do dalszej wędrówki. Luźne kamienie nie ułatwiały
zadania, ale posuwaliśmy się do przodu. Na wysokości pierwszego płatu śnieżnego
odbiegały ślady pod górę, na skarpę. Poszliśmy nimi, ale widzieliśmy, że inna
ekipa idąca na Mt. Blanc ma problemy, żeby zejść do poziomu lodowca.
Kilkumetrowy kawałek trasy dosłownie wyjeżdżał im spod nóg. Tylko kurzyło się i
leciał grad kamieni. To jest prawidłowa trasa, którą oznaczono jako szlak
dojściowy do schroniska. W górę było znacznie łatwiej, bo podciągaliśmy się i w
końcu stanęliśmy na skarpie. Julek dogonił nas trochę wcześniej, więc mogliśmy iść
dalej. Brygida miała dużo odcisków na stopach, stąd nie mogła przyspieszyć
tempa. Z drugiej strony czas nas nie gonił, ponieważ prognozowane burze nie
nadchodziły. Ciągle świeciło słońce. Cieszyliśmy się, że teraz będziemy mieli
przyjemniejszą część trasy powrotnej. Szybko się przekonaliśmy, że jednak nie. Po
przejściu krótkiej ścieżki prowadzącej grzbietem skarpy moreny bocznej, szlak
się nagle urwał. Najwidoczniej, kiedyś długi pas ziemi stopniowo osuwał się w
stronę lodowca i powstała wyrwa. Widzieliśmy kępy traw wiszące w powietrzu nad
kilkunastometrowym, spadzistym, sypkim stokiem. Skręciliśmy około jeden metr na
prawo i szliśmy przez gęste kępy traw. Innego wyboru nie mieliśmy. Przez
kilkanaście minut mieliśmy podobną trasę, po czym ścieżka ponownie stała się
wyraźna. Wędrówkę czasami utrudniał wiatr, a silne, chwilowe podmuchy,
zepchnęły mnie na prawą stronę. Za ciężki dziad dodatkowo utrudniał utrzymanie
równowagi, przez co jedną nogą stawałem na sypkim zboczu i podciągałem się z
powrotem do góry. Na tym odcinku musiałem aż cztery razy bronić się przed
upadkiem na sypkie, kilkunastometrowe zbocze. Ścieżką doszliśmy w końcu do
skrzyżowania ze strzałką. Teraz widzieliśmy, jak przebiega prawidłowy szlak. W
drodze na Mt. Blanc nie musieliśmy „mielić” tyle „guana”. Wystarczyło pójść za
schroniskiem Combal, a ścieżka zaprowadziłaby nas na tę grań. Mieliśmy stąd
piękny widok na Lac de Combal. Zieloną dolinę przecinały liczne, meandrujące
potoki oraz malutkie stawy. Schodząc do doliny, obowiązkowo musiałem sfotografować
kwitnące róże alpejskie na tle wysokich szczytów. To dla mnie typowo alpejski
widok, który cieszy. W schronisku Combal napiliśmy się jeszcze zimnej Coca-Coli
z puszki. Teraz miała prawdziwy smak! Pozostało nam 25min wędrówki asfaltową
drogą do samochodu. Po drodze podziwialiśmy piękne widoki. Droga tak szybko
upłynęła, że aż zdziwiłem się, że widać już samochód. Maciek i Julek czekali
przy aucie. Postanowiliśmy razem, że ponownie zatrzymujemy się na kempingu
„Hobo”, bo mieliśmy tam wszystko, co potrzeba. Dopiero teraz mogliśmy
powiedzieć, że weszliśmy na Mt. Blanc.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI7b8jhJ6zNup2O6fUhPMqdEUkzzoTjjdsnNUEpzsIQmVlhknAS1YPTTzv1fs2R6NNU45O_Xtg9rICYd1-RYXTmMuppsr-k4xmaFXgWwa1wI0R5dmGOxFrnYD9TxkF6O1DLlBN4-j7QyRM/s1600/20190702_160636.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI7b8jhJ6zNup2O6fUhPMqdEUkzzoTjjdsnNUEpzsIQmVlhknAS1YPTTzv1fs2R6NNU45O_Xtg9rICYd1-RYXTmMuppsr-k4xmaFXgWwa1wI0R5dmGOxFrnYD9TxkF6O1DLlBN4-j7QyRM/s640/20190702_160636.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz inni powielali nasz błąd...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjURo5llKYlYth4-wb1sk9fBWCSiCJsPk5iF9YWG79qPs8OmuS-J6f1vWKgoyodq6SgMwn3Y0f76ZKtP2pfqa_8WdpmgMwH526h0vdNS5DAaIPHeM2Gws4P5NyXYEWtxbRXqU-WcjYqz3QS/s1600/20190702_155446.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjURo5llKYlYth4-wb1sk9fBWCSiCJsPk5iF9YWG79qPs8OmuS-J6f1vWKgoyodq6SgMwn3Y0f76ZKtP2pfqa_8WdpmgMwH526h0vdNS5DAaIPHeM2Gws4P5NyXYEWtxbRXqU-WcjYqz3QS/s640/20190702_155446.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDtWH6gEs90yungZEO3yyNwzrRMkoCVL5MCNs-3YQcNTOeQ_1vH6G6Eub94bfyOGNXLjnNTJtfPTtwN1Yg6yciet4s9XP4d1hJvAFD0fA3Ht51aieQc7asgExlOKEqfMJQVHTCGMFQ7PvE/s1600/20190702_161038.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDtWH6gEs90yungZEO3yyNwzrRMkoCVL5MCNs-3YQcNTOeQ_1vH6G6Eub94bfyOGNXLjnNTJtfPTtwN1Yg6yciet4s9XP4d1hJvAFD0fA3Ht51aieQc7asgExlOKEqfMJQVHTCGMFQ7PvE/s640/20190702_161038.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ścieżka powrotna przez skarpę</div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-71185671535376639702022-07-13T15:54:00.012+02:002022-11-10T14:46:15.830+01:00A Ty w czym przechowasz wartość?<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/07/a-ty-w-czym-przechowasz-wartosc.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="898" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNTHVdQOEPcCwaScU0ML0AzCnd8TsLBNe_zZq5Jiut8jCxaA7ykMx_Z4Avy9GLiPuy48nZj9pqxKL7hqZcufsKS_ZxK5JivMkrUAZRXcmPomgdn0A-D_i_vF9Fe0ZpNLK5bxXoBZeu1N4mhYi81XrcMQy5ADg0Qq70UP0yrHc5uZSUjMk-ZTQXYTTr-Q=w400-h225" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/07/a-ty-w-czym-przechowasz-wartosc.html" target="_blank"><img alt="" data-original-height="898" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh42QzZhV97C2NadxN0vXiqmFkGWnmXhlf4b9hHuZtTr3SRH37o3HXhUp2QLBwQo2iOGJtJFwNK1kNK2DRiSPdBbjNdb6dtDIHbDuw3KmU63qa9NpXT0u2-LoRGOQ1d5aY91_5TQWuIBd1s5MgDOJXSokfTIBsDjHnRhvDlfwtpRW-iVq8ADbkW86PnTg=w400-h225" width="400" /></a><div><br /></div><div>Dlaczego jest taki tytuł tego artykułu? Dlatego, że kiedy 24 lutego 2022 rozpoczęła się nieuzasadniona inwazja Rosji na Ukrainę, zauważyłem, że większość ludzi popełniło ten sam błąd, przez co stracili dwukrotnie. O jakim przechowaniu wartości chcę powiedzieć? O dwóch wartościach: nas samych i o naszych środkach do życia. Najpierw jednak spójrzmy jaki błąd popełniono w Polsce. Kiedy przyszła pierwsza informacja o ataku Rosji na Ukrainę, ludzie masowo w panice zaczęli robić zapasy benzyny, dolarów i Euro. Rynek tak działa, że kiedy wszyscy działają jednakowo w tym samym czasie (czytaj: panikują), to ceny gwałtownie rosną. Dokładnie to obserwowaliśmy w Polsce. Ceny benzyny dochodziły do 7,50 zł, a ropy przekraczały nawet 8 zł. Ludzie i tak masowo kupowali wyżej wymienione rzeczy, ponieważ myśleli ‘i tak będzie drożej’. Podobnie było z Euro i dolarami. Ludzie kupowali dolary za 5 zł, podczas, gdy dzień wcześniej dolar kosztował 4.05 zł. A kiedy z każdym dniem cena dolara zaczęła spadać, panikujący zaczęli sprzedawać drogo kupionego dolara po coraz niższych cenach. Kiedy się temu przyjrzysz, zauważysz, że walutę kupili bardzo drogo i sprzedali ją tanio. Czyli stracili dwukrotnie. Jeśli ktoś kupił dolara za 5000 zł, to w wyniku omawianych zakupów w kilka dni stracił około 1300 zł. Dlaczego? Dlatego, że nie znał praw rządzących rynkiem, bo tego nie uczą w szkołach, a społeczeństwo nie chce się samo uczyć. Teraz zadam Ci pytanie: wiesz jaka jest główna zasada inwestorów na giełdach? Kupuj, kiedy leje się krew [czytaj: kiedy ceny akcji, walut i innych walorów nagle spadają poprzez nagłe wydarzenie], a sprzedawaj, kiedy jest panika [czytaj; kiedy jest drogo]. Kiedy wszyscy myśleli: kupię dolary za 5 zł, bo będzie drogo i złotówka spadnie na wartości poprzez wojnę za naszą granicą, ja pomyślałem zupełnie inaczej: kupię ruble, bo są śmieciowo tanie [czyli polała się krew na giełdach], a sprzedam je, kiedy ludzie przywykną do codziennych informacji o wojnie, podobnie jak w przypadku koronawirusa, wówczas cena rubla odrobi wiele strat. Tylko po miesiącu od rozpoczęcia wojny rubel zyskał aż 33%.<div><br /></div><div><div class="separator">Dlaczego o tym wszystkim mówię? Dlatego, że celem tego artykułu jest przygotowanie Ciebie do szybko zmieniającego się świata, ponieważ taki on będzie przez dłuższy czas i chcę Ci pokazać „w co gra” ten świat, żebyś bardziej rozumiał co się dzieje, a także pokażę Ci, jaką drogę obrały rządy, żebyś mógł reagować znacznie wcześniej, zanim będą kolejne nagłe wydarzenia i ludzie znowu będą panikować. Jeśli szukasz słów, które chcesz usłyszeć, to ten artykuł zdecydowanie nie jest dla Ciebie. Chcę przedstawić w nim realną rzeczywistość po przeprowadzeniu wielu analiz nawet, jeśli coś może być dla nas niewygodne. Twoim zadaniem w dzisiejszych czasach jest zachowanie wartości swoich ciężko zarobionych pieniędzy, żebyś nie tracił ich w panice oraz zachowanie zdrowej psychiki i samopoczucia pomimo złych informacji. Po prostu bądź przygotowany, myśl i wyprzedzaj czasy w których żyjesz – dzięki temu będziesz mógł przygotować się do nadchodzących zmian. W tym artykule postaram się przewidzieć, co będzie za rok, za dwa, a nawet za… 9 lat. O tym będzie trochę później. Określę, w którą stronę pójdzie świat. To wszystko zrobię na podstawie analiz ze świata gospodarki, polityki oraz przeczytanych ustaw wydanych przez Unię Europejską, jak np. dokument ‘Fit for 55” liczący 4300 stron A4 w języku angielskim zatwierdzony przez Parlament Unii Europejskiej. Nie będziesz musiał czytać nudnych „papierów”, bo zrobiłem to ja. Dzięki tej wiedzy będziesz mógł podjąć odpowiednie kroki naprzód, żeby nagłe wydarzenia nie zaskoczyły Cię jak zdecydowaną większość społeczeństwa. Przy tym wszystkim jednak zaznaczam, że nie stoję po żadnej stronie politycznej, a przedstawione fakty służą mi jedynie jako źródło informacji pozwalające rozumieć ten świat i odpowiednio działać w kwestiach domowego budżetu oraz samego siebie. Większość społeczeństwa jest zmęczona koronawirusem, informacjami o wojnie i złymi wiadomościami, które napływają do nas z każdej strony, każdego dnia, dlatego ważne jest, aby również umieć zadbać o swoją psychikę i dobre samopoczucie.</div><div class="separator"><br /></div><span><a name='more'></a></span><div><div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwV-qFAuvWH1E46u2-IVjlgeqtPefCWS1j98E6Nx8M4Gkjprr55Jv_oBBxJyBJNNUAsYd-iRNP_7lhmxWhbMbSrc-DRToJEpe7SYnpuM_nKk95rchaMxNqEp-omwRQyr1dK5VjnnlFqNe6shUI5C_6hokrP02OhnRjtuRizzICghTb-yVp_xv6RxjFDg"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhwV-qFAuvWH1E46u2-IVjlgeqtPefCWS1j98E6Nx8M4Gkjprr55Jv_oBBxJyBJNNUAsYd-iRNP_7lhmxWhbMbSrc-DRToJEpe7SYnpuM_nKk95rchaMxNqEp-omwRQyr1dK5VjnnlFqNe6shUI5C_6hokrP02OhnRjtuRizzICghTb-yVp_xv6RxjFDg=w640-h426" width="640" /></a></div><br /></div><span style="font-size: x-large;"><b>TRZY MOCARSTWA</b></span></div><div>Aby zrozumieć „w co gra” świat, musimy spojrzeć na niego od wielu stron. Najważniejszą kwestią jednak jest ustalony porządek świata po I Wojnie Światowej, gdzie państwa Zachodu utrzymują względny porządek na świecie. Od tego punktu rozpocznę moje wywody, ponieważ on stanowi fundament dzisiejszych wydarzeń. Jak wiemy, Stany Zjednoczone oraz sojusznicy tego państwa ustalili, że będą strażnikami pokoju na świecie. Na potrzeby tego artykułu nie będę rozważać, czy robią to dobrze, czy źle. Od dziesiątków lat USA są hegemonem na świecie, dlatego trzeba było się liczyć z każdym zdaniem władców tego państwa. Większość transakcji międzynarodowych jest realizowanych w dolarach amerykańskich, dzięki czemu USA przez wiele lat miało dobrobyt, gdzie powstało nawet słynne powiedzenie ‘American dream [amerykański sen]’. Dzisiaj wiemy, że amerykański sen już przeminął. O ile taki porządek świata był akceptowany do około początków XXI wieku, to dzisiaj nie podoba się on coraz większej ilości przywódców. Obecnie mamy trzy mocarstwa, które chcą zaznaczyć swoje wpływy gospodarcze w jak największej mierze na całym świecie, dlatego ścierają się ze sobą. Obecnie rozgrywa się walka/wojna o interesy mocarstw, a my jesteśmy gdzieś po środku tego mechanizmu, dlatego odczuwamy skutki działań wszystkich trzech mocarstw. O jakie mocarstwa chodzi? Chiny, USA, Rosja. Każde z nich inaczej walczy o wpływy i interesy na świecie. USA od dziesiątków lat przyjęło model „zrzucania demokracji z samolotów”, czyli najeżdżają dany kraj, gdzie widzą możliwość zrobienia dużych interesów. Od 1970 roku Stany Zjednoczone najechały zbrojnie aż 51 państw! Daleko nie trzeba szukać. Przewroty władzy w Iraku, Egipcie, Libii, operacja Pustynna Burza to tylko niektóre wojskowe akcje wspomnianego mocarstwa. Do dzisiaj mówi się żartobliwie: „USA on tour – sprawdź, czy Twój kraj nie jest następny na liście”. Kiedy tylko interesy USA są zagrożone, rząd tego państwa jest w stanie zorganizować przewrót władzy w obcym państwie lub nawet wywołać wojnę. Jedna z dziesiątków tego typu akcji wyglądała tak:<div><br /></div><b><span style="font-size: large;">Operacja Ajax</span></b></div><div><i>Tam gdzie ropa naftowa, tam znajdą się i Amerykanie. Po II wojnie światowej w Iranie rządził przychylny zachodowi (głównie USA i Wielkiej Brytanii) szach Mohammad Reza Pahlavi. Jednak w 1951 roku do władzy doszedł Mohammad Mosaddegh z jego Frontem Narodowym. Jako premier znacjonalizował przemysł petrochemiczny. To nie było natomiast w interesie USA i UK, które czerpały wielkie zyski z irańskiej ropy, więc postanowiono działać. Agenci CIA, którzy udawali zwolenników Mosaddegha podłożyli bombę pod dom jednego z duchownych, a kolejnym grożono śmiercią. Zabiegiem tym zwrócono muzułmański świat przeciwko niemu. Dodatkowo przekupywano wojskowych, a pracownicy CIA udawali wściekłych irańskich obywateli doprowadzając do eskalacji zamieszek. W wyniku tych działań Mosaddegh trafił do więzienia za zdradę stanu, a do sterów władzy powrócił szach Pahlavi. Pucz ten był pierwszym puczem amerykańskim, który obalił demokratyczny i legalnie wybrany rząd obcego państwa w celu ochrony własnych interesów.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYoLxhDdUxZkE1X8x3Ku0Uww3E3o6e15Yk4UhM0UaQNw2JqqxPFoZQqaEUluxNiVOHtuP79hv7461-ugirId7vzeHX8Px5hGhGJ6rKggzIshvViSm5hVa77faC7K7sp2TA2sgg9M708Ek_gxHaDGPaCMc8AMJ2hEuPzoWJ-gZxFp6lxec01XJhICfHhg"><img alt="" data-original-height="899" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYoLxhDdUxZkE1X8x3Ku0Uww3E3o6e15Yk4UhM0UaQNw2JqqxPFoZQqaEUluxNiVOHtuP79hv7461-ugirId7vzeHX8Px5hGhGJ6rKggzIshvViSm5hVa77faC7K7sp2TA2sgg9M708Ek_gxHaDGPaCMc8AMJ2hEuPzoWJ-gZxFp6lxec01XJhICfHhg=w640-h360" width="640" /></a></div></i><div><br /></div>Rosja z kolei przyjęła model ‘obrony swoich obywateli’ na terenie obcych państw. Pamiętamy Gruzję z 2008 roku? Jak Rosja odebrała część ziem Gruzinom (Abchazja i Osetia Południowa)? Pretekstem do ataku była obrona obywateli rosyjskich mieszkających na terenie Gruzji, a w rzeczywistości władzy nie podobało się, że Gruzja chce wejść do Unii Europejskiej, bo chce integrować się z Europą. W Rosji ciągle panuje wyobrażenie o wielkim imperium zarządzanym przez cara. Związek Radziecki przeminął, dlatego obecne władze za wszelką cenę chcą przywrócić czas świetności tego kraju. Gruzję zaliczają do terenów dawnego Związku Radzieckiego. Czy dzisiaj Gruzja powinna obawiać się Rosji? Jak najbardziej tak, ponieważ w chwili pisania tego artykułu 30.000 Rosjan opuściło swój kraj z powodu sankcji i osiedliło się w Gruzji. Jeśli będzie zbyt wielu Rosjan na ziemiach gruzińskich, ponownie pojawi się motyw obrony własnych obywateli na obcych ziemiach. Pod podobnym pretekstem została wywołana wojna w Donbasie i Ługańsku na Ukrainie w 2014 roku. Za główny powód władze Rosji podawały ukraiński nazizm skierowany w ich obywateli, co oczywiście nie było prawdą. Dlaczego Rosja wybrała sobie akurat te ziemie? Dlatego, bo tam są potężne złoża węgla kamiennego, a Rosja utrzymuje się głównie z handlu surowcami (gaz, ropa, diamenty, węgiel). Kto z nas nie słyszał o rurociągach z Rosji do Europy, węglu kupowanym z Rosji, czy o tańszej ropie z Rosji?<div><br /></div>A jak działają Chiny? Aktualnie walczą o miano hegemona na świecie i narzucenie własnego porządku na świecie. Chcą zdetronizować Stany Zjednoczone i właśnie dlatego borykamy się dzisiaj z tyloma problemami. Chiny nie wywołują wojen, ale raczej uzależniają od swoich pieniędzy państwa w Afryce i na Bliskim Wschodzie, dzięki czemu mają je w swoich kleszczach. Udzielanie pożyczek biednym krajom zmusza rządy państw afrykańskich do bycia zależnym od Chin, przez co Chiny mogą za bezcen wydobywać złoża nie swoimi rękami na ich terenach (bardzo tania siła robocza). W ten sposób władze Chin zapewniają sobie stały dopływ pieniędzy. Mając częściowy zarys trzech mocarstw, przejdźmy do kolejnej rzeczy, aby zrozumieć ten świat: walka o wpływy gospodarcze.<div><br /></div><span style="font-size: x-large;"><b>WALKA O WPŁYWY GOSPODARCZE</b></span></div><div>Ile razy słyszałeś, że koronawirus przerwał łańcuchy dostaw, że zakłady muszą się na jakiś czas zamknąć, ponieważ nie ma części do produkcji, albo, że wojna na Ukrainie spowodowała nagłą drożyznę, inflację? Tak mówią media głównego nurtu, ale czy to jest prawda? Zdecydowanie nie! Czy koronawirus przerwał łańcuchy dostaw? Zapamiętaj to zdanie: wszystkie problemy, które aktualnie mamy, wywołały błędne, a wręcz głupie decyzje polityczne. Nic więcej. Obecnie rozgrywa się wojna gospodarcza Chiny-USA. Stany Zjednoczone chcą za wszelką cenę zatrzymać rozwój Chin, ale nie mają żadnego pomysłu na powstrzymanie Chin, dlatego od 2015 roku zaczęło pojawiać się coraz więcej opłat za towary z USA (cła). Chiny zaczęły odpowiadać tym samym. Kiedy pojawił się koronawirus, na początku podejmowano zbyt wielkie ograniczenia i zakazy w stosunku do zagrożenia, przez co dostawy towarów na świecie zostały przerwane. Problemem nie okazał się sam koronawirus, tylko np. zamykanie 12-milionowych miast z powodu kilkunastu przypadków koronawirusa. Panika polityków zabiła gospodarkę w tamtym czasie. Dzisiaj już wiemy, że koronawirus działa bardzo podobnie jak grypa pod względem rozprzestrzeniania się, dlatego zamykanie czegokolwiek nigdy nie usunie tej choroby podobnie, jak nigdy nic nie usunęło grypy z tego świata. To błędne decyzje polityczne przyczyniły się do przerwania łańcuchów dostaw. Zastanówmy się dalej: ciągle słyszymy, że fabrykom brakuje części z Chin do produkcji. Rozpatrzmy tą sprawą na dwa kierunki:</div><div>1. Jak do tego doszło, że cały świat potrzebuje części z Chin,</div><div>2. Dlaczego części nie brakuje w państwach innych niż kraje Zachodu?<div><br /></div><b>1. Jak do tego doszło, że cały świat potrzebuje części produkcyjne z Chin?</b></div><div>Stany Zjednoczone jako pierwsze wywołały ten proces. Korporacje działają tak, że co roku muszą wykazywać zyski, wówczas ich zarządzający dostają ogromne premie. Amerykańskie korporacje zwietrzyły sposób na szybki i wielki zysk, przerzucając drogą krajową produkcję do kraju z tanią siłą roboczą. Mając przeludniony kraj, szeregowi pracownicy są traktowani „śmieciowo”, przez co można ich wyzyskiwać. Z tego względu na początku lat 2000-nych korporacje z USA zaczęły masowo przenosić swoje zakłady produkcyjne do Chin. Menadżerowie odnotowywali dzięki temu znaczny spadek kosztów produkcji, ale przez 20 lat zapomniały o bardzo ważnej kwestii. Rząd Chin ustanowił przepis, gdzie możesz się przenieść do Chin, ale musisz przedstawić dokumentację tego, co będziesz produkować, dzięki czemu ich inżynierowie zbierali przez lata informacje o technologii, którą mają USA. Początkowo Chiny produkowały proste rzeczy nie mające wpływu na świat, ale z każdym następnym rokiem produkowały coraz bardziej złożone rzeczy. Dzięki inżynierii wstecznej (kupowanie produktów ze świata zachodu i ich kopiowanie) Chiny zbudowały już własne samoloty, samochody, czy szybkie pociągi i ciągle je udoskonalają. Przez dwadzieścia lat USA pozbyły się krajowej produkcji, będąc niejako zależnym od innego państwa. Błędne decyzje polityczne związane z koronawirusem szybko zweryfikowały jak zła była chciwość amerykańskich korporacji. Zamknięcie Chin na jakiś czas spowodowało zamknięcie amerykańskich zakładów. Wojna gospodarcza trwa nadal, co widzimy w przepływie towarów na świecie. Tutaj dochodzimy do drugiej kwestii:<div><br /></div><b>2. Dlaczego części nie brakuje w państwach innych niż kraje Zachodu?</b></div><div>Ile razy słyszałeś, że brakuje półprzewodników do fabryk w Europie? Ja przez ostatnie dwa lata słyszę o tym bardzo często. Zastanówmy się znowu – czy naprawdę brakuje tych półprzewodników, czy jest inaczej niż nam mówią media? Tak! Jest inaczej! Chiny produkują znaczną część półprzewodników w skali świata, ale ich na pewno ich nie brakuje. Spójrz na dane produkcyjne fabryk samochodów, komputerów, czy innej elektroniki w Chinach. Nigdy nie znajdziesz informacji, że musieli wstrzymać produkcję z powodu braku półprzewodników. Chiny walczą gospodarczo ze światem Zachodu, dlatego decydują, kto pierwszy dostanie półprzewodniki. Najpierw zaspokajany jest rynek azjatycki, a dopiero później europejski i USA. Jeśli znajdziemy informację o zamkniętych fabrykach w Chinach, to zawsze będą one zamknięte z powodu koronawirusa i ich błędnych decyzji politycznych, ale nigdy z powodu braku części. To jest element rozgrywek wojny gospodarczej Chiny-USA. Przez to, że USA i świat Zachodu wyeksportowały swoją produkcję do Chin, władze tego państwa mają mocne narzędzie oddziaływania na gospodarki europejskie i USA. A jeśli pojawią się produkty, które można wysłać na Zachód z Chin, to jak myślisz, czy Chiny tak lekko je sprzedadzą? Nie. Zastosowały kolejne obejście mające opóźniać dostawy na Zachód, przez co gospodarki mają być opóźnione. Rząd Chin od 2021 roku wydał ustawę, gdzie kontenerowce mogą wpływać do portu pojedynczo i tylko po wyznaczonym kursie (linii). Przez takie działanie statki oczekują nawet wiele tygodni, ponieważ ich załadunek/rozładunek trwa długie dni, a oczekujących statków jest często ponad 200 w jednym miejscu. To oznacza, że towary przypłyną znacznie później niż można ich oczekiwać.</div><div><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb45RKe1AXELjcgccmdacVD7k1sn9hrs8ZYGSAD4zQzpJBU0E5I-MoARAqMWjylrdje03xmNGTBvRwy6C47zpn9P4N7lSqo_20Jj1Rz7zuabNOOzsx850c61E5h6cVoJ5Uv8zwSga9lreE-1X-jN4PWJoyGXWwXQd8IXByYQJYmdPIKw3NzCYNPjw0hg/s1600/container-ship-g98e091d1b_1920.jpg"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb45RKe1AXELjcgccmdacVD7k1sn9hrs8ZYGSAD4zQzpJBU0E5I-MoARAqMWjylrdje03xmNGTBvRwy6C47zpn9P4N7lSqo_20Jj1Rz7zuabNOOzsx850c61E5h6cVoJ5Uv8zwSga9lreE-1X-jN4PWJoyGXWwXQd8IXByYQJYmdPIKw3NzCYNPjw0hg/w640-h426/container-ship-g98e091d1b_1920.jpg" width="640" /></a></div><div><div><br /></div>Inną kwestią, o której nam się nie mówi w mediach dotyczącej półprzewodników jest ich produkcja w słonecznej Kalifornii, która w większości przestawiła się na odnawialne źródła energii. Głównie korzysta z energii z paneli słonecznych, dlatego jest bardzo wrażliwa na nieoczekiwane wydarzenia związane z pogodą. Tak było w kwietniu 2021 roku, gdzie nieoczekiwanie przez 3 dni padał śnieg. Biała warstwa przykryła panele, przez co fabryki półprzewodników stanęły na 3 dni. Powstała więc „dziura” produkcyjna, której nie dało się już nadrobić. Z tego względu zostały również zakłócone dostawy półprzewodników na potrzeby USA. Stany Zjednoczone również pozbyły się swoich kopalń metali rzadkich, ponieważ te minerały wydobywają Chiny znacznie taniej, nie dbając przy tym w ogóle o środowisko. Tylko, że w przypadku konfliktu gospodarczego z Chinami USA zostały z niczym i z długimi czasami oczekiwania na wszystko.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzi8ZOnIxOg-mScRT8eHPpjpgohgTxJxc4q8PafA3QxF8gs5Xrhj3CEZsRjsTHdypOzyXewlLSxPGelPtmA7tBR5NF9cWmmCBZyuo8QojmJ9QReS3_zfpz88P0LqSEwFDNuKIhO8tiOxKb8R16kumSumG1MPwka8NBW0eXzuIT-yLCQIULCUJ6m0pk9g"><img alt="" data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhzi8ZOnIxOg-mScRT8eHPpjpgohgTxJxc4q8PafA3QxF8gs5Xrhj3CEZsRjsTHdypOzyXewlLSxPGelPtmA7tBR5NF9cWmmCBZyuo8QojmJ9QReS3_zfpz88P0LqSEwFDNuKIhO8tiOxKb8R16kumSumG1MPwka8NBW0eXzuIT-yLCQIULCUJ6m0pk9g=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div>A gdzie w tym wszystkim jest Rosja? Rosja nie ma zamiaru walczyć z USA ani z Chinami. Rząd rosyjski wie, że ich gospodarka jest słaba, dlatego jedyne co może zrobić, to próbować zawrzeć sojusz z Chinami i walczyć o strefy wpływów na Bliskim Wschodzie i w Afryce tam, gdzie są złoża różnych surowców. Jeśli masz słabą gospodarkę, to masz słabe wojsko, co widać podczas wojny na Ukrainie. Wystarczy zobaczyć, kto wspiera Etiopię, Demokratyczną Republikę Konga, Nigerię, itp. Rosja nie ma na celu obalenia dwóch pozostałych mocarstw, ale raczej chorą ambicją Putina jest odtworzenie Związku Radzieckiego, który byłby spostrzegany jako dawne, silne imperium, mające pod swoimi rządami wiele innych krajów. Putin od wielu lat mówi, że jego marzeniem jest wpisanie się do historii, jako ten władca, który odbuduje silną i zjednoczoną Rosję. W celu rozbicia Unii Europejskiej utworzył nawet jednostkę wojskową, która nazywa się nietypowo, bo ‘29226’. O tej jednostce możemy już nawet przeczytać w mediach głównego nurtu. Kiedy spojrzymy na władców Rosji od dawnych czasów, dostrzegamy, że poza kilkoma wyjątkami, zazwyczaj są oni surowi i dążą do celów po trupach.<div><br /></div><span style="font-size: x-large;"><b>PODĄŻAJ ZA PIENIĄDZEM – CZYLI METODA POSZUKIWANIA NAJGROŹNIEJSZYCH PRZESTĘPCÓW I ZBRODNIARZY WOJENNYCH</b></span></div><div>Mając ogólną wiedzę w co gra świat, zestawmy teraz napływające informacje ze świata i skonfrontujmy je z interesami trzech omówionych mocarstw. Wiesz, dlaczego zrobię takie zestawienie? Bo, kiedy chcesz wytropić najbardziej ukrywających się przestępców, zawsze działasz według zasady: „follow the money [podążaj za pieniądzem]”. Inaczej mówiąc, na podstawie przepływu światowych pieniędzy można wywnioskować, co będzie działo się w przyszłości pod względem gospodarczym, a tym samym pod względem militarnym na świecie. Teraz już wiesz, dlaczego nie poszedłem za tłumem i nie kupowałem benzyny i dolarów, kiedy wszyscy to robili? Oto moje przewidywania:<div><br /></div><b><span style="font-size: large;">1. ŚWIATOWY GŁÓD I NIEDOBORY ŻYWNOŚCI</span></b></div><div>Jesień 2023 roku lub wcześniej w Polsce, jeśli stanie się rzecz z punktu 6. z tego artykułu. Ta wizja brzmi niedorzecznie, ale spodziewam się pierwszych problemów z brakiem żywności na skalę światową. Przyjrzyjmy się danym gospodarczym. Z powodu wojny Rosja-Ukraina, Rosja nie sprzeda swoich zbóż krajom Zachodu, a prezydent Ukrainy – Wołodymyr Zełenski (Володимир Зеленський) - wydał ustawę dnia 9 marca 2022 r., wstrzymującą eksport zbóż. Nie dziwi mnie taka decyzja, ponieważ nikt nie wie ile jeszcze potrwa wojna, ile pól nie będzie obsianych, ile maszyn rolniczych zostało i zostanie zniszczonych, itp. To znaczy, że świat nie dostanie potężnej ilości zbóż. Jak wielkich? Ukraina produkowała do 2020 roku 67-73 miliony ton zbóż/rok, a w 2021 roku pola tak bardzo obrodziły, że rolnicy z Ukrainy zebrali aż 100 milionów ton zbóż. Rosja jest jednym z trzech głównych producentów zbóż na świecie, podobnie jak Ukraina, stąd już teraz wiemy, że świat nie kupi blisko 50% zasobów, które miał do dyspozycji każdego roku, bo albo część nie wyrośnie z powodu wojny na Ukrainie, albo nie zostaną sprzedane z powodu sankcji lub decyzji politycznych Ukrainy i Rosji. To jednak ciągle nie wszystko. W grudniu 2021 rozmawiałem z niektórymi pracownikami, w zakładzie w którym pracuję i ostrzegałem ich, że na Ukrainie coś będzie się działo w pierwszym kwartale 2022 (nie koniecznie myślałem o wojnie), stąd nawet rzuciłem zdanie: <i>„jeśli ktoś mieszka na prawo od Dniepru, niech przyjeżdża do Polski, póki jeszcze jest to możliwe”</i>. Szkoda, że już w lutym 2022 moje słowa się sprawdziły. W tamtym czasie myślałem, że Rosja będzie chciała w jakikolwiek sposób zagarnąć ziemie na prawo od Dniepru, odcinając po kawałku fragmenty Ukrainy. Teraz media informują nas ciągle o agresji Rosji na Ukrainę i trudno znaleźć inne wiadomości. Trzeba ich poszukać w Internecie, lub w innych mediach. Dlaczego nikt nie podnosi alarmów, że Chiny tuż przed wojną wykupiły 50% światowych zasobów zbóż i dosłownie w krótkim czasie wybudowały potężne silosy na terenie całego kraju, żeby zgromadzić setki milionów ton samych zbóż?</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsQPuNhlaB9OcNSWfWo2NYVk946po25OjnEX7Q_PyTQ0wKAuZLKEoNU1SODfw1GmyHw_yjL8r3lF4zN_L8jSAf94YrySN-WMG9ypnEZthr4Hq3T1b6qPvP0VODYeAb4WtPsS3r8CJgD5nZixB50ZO6MVUr-BqkaLPbDSVGZyZ-OUwSGoPX6TmI9OB3Kw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjsQPuNhlaB9OcNSWfWo2NYVk946po25OjnEX7Q_PyTQ0wKAuZLKEoNU1SODfw1GmyHw_yjL8r3lF4zN_L8jSAf94YrySN-WMG9ypnEZthr4Hq3T1b6qPvP0VODYeAb4WtPsS3r8CJgD5nZixB50ZO6MVUr-BqkaLPbDSVGZyZ-OUwSGoPX6TmI9OB3Kw=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div>W pierwszej części mojego artykułu z września 2020 roku, który ciągle jest dostępny w niezmienionej formie na moim blogu, napisałem, że już wtedy rząd Chin przeprowadził wiele kampanii szkolących społeczeństwo, jak mają oszczędzać żywność oraz, że w restauracjach wprowadzono zasadę zamawiania jedzenia określaną jako ‘n-1’. To znaczy, że jeśli przyjdziesz pięcioosobową grupą do lokalu, to możesz zamówić dania jedynie dla czterech osób. Wszelkie złapane przypadki marnotrawstwa jedzenia są karane. Obecnie Chiny wykupiły niewyobrażalne ilości zboża, w tym również z rekordowych zbiorów z Ukrainy. Co to dla nas oznacza na rok 2022 i 2023? W 2022 roku będzie o wiele mniej zbóż na świecie. Ponieważ połowę zasobów światowych wykupiły Chiny, a w 2022 roku zboża z Rosji nie wejdą na rynek Zachodni i Ukraina wyprodukuje go znacznie mniej. Spodziewajmy się zatem znacznego wzrostu cen wszystkich produktów opartych na zbożu. Jeśli myślisz, że ze zbóż produkuje się tylko chleb i bułki, to jesteś w dużym błędzie. Wejdź do kuchni i przeczytaj skład produktów spożywczych tych, co aktualnie masz w domu, a zobaczysz, jak wiele z nich ma w składzie jakiekolwiek zboża. Mówiąc ‘zboża’ nie mam na myśli tylko samej pszenicy, choć ona jest uważana za najcenniejszą.<div><br /></div>A czy słyszałeś, że rządy afrykańskie są nauczone doświadczeniem ze szczepionkami przeciwko koronawirusowi? Wiedzą już, że skoro żywności będzie znacznie mniej na świecie, to najpierw będzie sprzedawana tam, gdzie jest większe bogactwo – czyli krajom Zachodu. A jak było ze szczepionkami? Dokładnie tak samo. Sprzedawano je tam, gdzie dawano najwięcej pieniędzy za jednostkę (Unia Europejska, USA). Jest wiele krajów afrykańskich, gdzie nie dotarły jeszcze szczepionki, albo tylko kilka procent ludzi ma do nich dostęp. W Polsce możesz teoretycznie pójść zaszczepić się jedną z czterech szczepionek za darmo. Piszę teoretycznie, bo wiemy, że pieniądze na wspomniane szczepionki pochodzą z naszych podatków. Jednak uwagę kieruję na fakt, że są one ogólnodostępne i nie ma żadnego problemu, jeśli chcesz przyjąć któryś z preparatów. Tak samo będzie z żywnością. Części produktów będzie brakować, dużą część wykupią kraje Zachodu, bo będzie je na to stać, a Afryka i Ameryka Południowa będzie głodować. Co więc można zrobić? Kupić już teraz produkty o długim terminie przydatności, ponieważ będą o wiele droższe. Ja mam zrobione zapasy na 50 dni zarówno pod względem żywności, jak i pod względem wody. Może to wydać się dziwne, ale nasze pokolenie już w najbliższych latach doczeka się powrotu kartek nazywanych bonami na przynajmniej część produktów spożywczych. Spodziewam się reglamentacji niektórych produktów, ponieważ będzie ich brakować. Czy tak będzie? Myślę, że tak, ponieważ rząd RPA już pod koniec marca 2022 ogłosił, że w roku 2022 będzie zmuszony zabić wszystkie zwierzęta hodowlane na terenie swojego kraju, ponieważ już teraz wiedzą, że zboża mogą nie dotrzeć w ogóle do ich kraju. Rząd RPA wie, że zboża najpierw będą sprzedawane do krajów Zachodu, a nie do Afryki. Przypomnijmy, że dwa lata temu zakończyła się u nich susza, która trwała aż 3,5 roku! Wówczas nie spadł w ogóle deszcz. Dochodziło tam do takich absurdów, że radia mogły grać tylko piosenki trwające maksymalnie 2 minuty, ponieważ przeprowadzono badania pokazujące, że ludzie śpiewają pod prysznicem, a co za tym idzie, zużywają więcej wody. Tak było w 2019 i na początku 2020 roku.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDFuYE622au0utnssdSb0pWyNu3DQIbwnDhcdMQvqX4JTMiLycf0Z1i19Ey22I0SmWVglwIXQ1T51im3AtxaDfVZxZYAf4CcgnCdgYBBO-_6pDZDN0pmhuV71itfu3fUBgoLw0lf9PfWDENXwqezidtbOWP2cxcCK6AVCgCjdtQHQiHW3dBqPyumfAng"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiDFuYE622au0utnssdSb0pWyNu3DQIbwnDhcdMQvqX4JTMiLycf0Z1i19Ey22I0SmWVglwIXQ1T51im3AtxaDfVZxZYAf4CcgnCdgYBBO-_6pDZDN0pmhuV71itfu3fUBgoLw0lf9PfWDENXwqezidtbOWP2cxcCK6AVCgCjdtQHQiHW3dBqPyumfAng=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>2. MIGRACJE LUDZI</b></span></div><div>Skoro spodziewam się głodu nawet w krajach Zachodu, to powstanie kolejny problem: migracje ludzi. Dlaczego miałby nadejść głód w Europie? Dlatego, że już dzisiaj wiele milionów ludzi w Polsce i we wszystkich krajach Zachodu żyje na krawędzi ubóstwa (żyje od pierwszego do pierwszego, odmawiając sobie wielu rzeczy). Tak jest nawet w USA, gdzie minimum 40 milionów ludzi ma problemy z utrzymaniem się. Właśnie tacy ludzie odczują skutki ograniczonych ilości jedzenia na świecie, ponieważ ceny będą szybko rosły, a wszyscy wiemy, że wypłaty nie będą nadążać za inflacją. A migracje? Polska już teraz może zobaczyć, co mam na myśli. W chwili pisania tego artykułu (2.04.2022), do Polski przybyło 2,5 miliona ludzi uciekających przed wojną na Ukrainie, wcześniej już przyjechało do nas 2 miliony obywateli Ukrainy w celach zarobkowych plus ponad milion ludzi innych narodowości. To oznacza, że Polska przyjęła w krótkim czasie 5,5 miliona ludzi (2015-2022), z czego 2,5 miliona z nich są tymi, którzy na początku potrzebują pomocy. Wiesz, ile potrzeba w ciągu roku zbóż, żeby wykarmić 5,5 miliona ludzi? 25 milionów ton. Tyle więc zbóż musi się znaleźć więcej w polskich silosach, żeby nie było głodu. A przecież nie samym zbożem człowiek żyje. Jeśli produkty zbożowe nie będą docierać do krajów Afryki i Ameryki Południowej lub w ograniczonej mierze, to ci, których stać, będą chcieli przyjechać do Europy lub USA, żeby mieć łatwiejszy dostęp do żywności. Nie od dziś wiadomo, że tam, gdzie jest problem z żywnością, rozkwitają mafie i przestępczość, dlatego w Afryce i w Ameryce spodziewam się dużego wzrostu i tak już mocno zorganizowanej przestępczości. To oznacza, że Europa będzie musiała się zmierzyć z trzecim już kryzysem migracyjnym. Pierwszy kryzys na wielką skalę mieliśmy w latach 2013-2017, gdzie rządy północnych krajów afrykańskich i na Bliskim Wschodzie były obalane przez „demokrację” USA. Do dzisiaj Irak, Libia, Syria, czy Egipt nie są stabilnymi krajami. Drugi mamy obecnie, gdzie Rosja próbuje skłócić kraje Unii Europejskiej i za pomocą władz Białorusi próbuje nielegalnie przerzucić ludzi do Polski z Bliskiego Wschodu. Dodatkowo mamy wojnę na Ukrainie, przez co mamy ciągły napływ ludności z tego państwa. Nadmierny napływ ludzi z Bliskiego Wschodu lub z afrykańskich krajów nie jest dobrym zjawiskiem, ponieważ są to ludzie odmienni kulturowo, przez co np. dzisiaj we Francji i Niemczech jest wiele dzielnic i miast, gdzie lokalna ludność boi się mieszkać w takich miejscach. Wiele zabytków, jak np., w Rzymie, czy w Paryżu musi być obstawiona żołnierzami z bronią, ponieważ zamachy terrorystyczne zdarzają się co jakiś czas. Na szczęście obywatele Ukrainy są bardzo podobni pod względem kulturowym do Polski, dlatego od tej strony nie widzę możliwości, żeby zwiększyła się przestępczość, a przynajmniej do czasu. Dlaczego? Dochodzimy do punktu 3.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiuM9lhRc7eD3D6XbGhYL-h4kUf_aqjys1KUz01Mf0uJeU6c-4aIMmTcE4CpmetzD4l8ncRwxNlcuUF4n9Z50B-ZJV4qpPc7Yincn2q5K-CqQSzxgKd9K7BoXopjuTjJ4YINKb8XV7IVk-A3sojcKAcAPQCNmFWOj6RDMUhKsQgr-XC3N9pbk5dk4TALQ"><img alt="" data-original-height="1280" data-original-width="1600" height="512" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiuM9lhRc7eD3D6XbGhYL-h4kUf_aqjys1KUz01Mf0uJeU6c-4aIMmTcE4CpmetzD4l8ncRwxNlcuUF4n9Z50B-ZJV4qpPc7Yincn2q5K-CqQSzxgKd9K7BoXopjuTjJ4YINKb8XV7IVk-A3sojcKAcAPQCNmFWOj6RDMUhKsQgr-XC3N9pbk5dk4TALQ=w640-h512" width="640" /></a></div><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>3. ROZSTROJENIE GOSPODARKI</b></span></div><div>Polska gospodarka jest w fatalnym stanie, ale na razie przechodzimy przez proces syndromu gotowanej żaby. Jeśli nie wiesz o czym mówię, to już ponad 130 lat temu odkryto, że żaba ma ciekawą właściwość. Jeśli wrzucisz ją do gorącej wody, to od razu z niej wyskoczy i tym samym uratuje się. A jeśli wrzucisz ją do zimnej wody i zaczniesz powoli gotować wodę w garnku, to żaba nie wyskoczy i powoli ugotuje się wraz z nią. Nie dostrzeże nadchodzących zmian. Teraz Polska jest w podobnym okresie. Większość ludzi nie zna się na gospodarce, dlatego myśli: ‘skoro chodzę do pracy, nie brakuje mi pieniędzy, to wszystko jest tak, jak było’. Nie dzieje się źle. Jedynie jest drożej. Nawet w pracy usłyszałem od jednej z dziewczyn zdanie: ‘jestem za PiSem, bo jest mi dobrze. Jest 500+, mam spokój’. Tyle, że nie zastanowiła się skąd pochodzą rozdawane pieniądze, jak bardzo wielu jest ludzi, którzy żyją z zasiłków, bo nie chce im się chodzić do pracy, co osłabia polską gospodarkę i że każde rozdawnictwo pieniędzy, których nie ma sprowadza nas stopniowo w stronę scenariusza greckiego/wenezuelskiego. Tyle, że takie zmiany trwają latami i dlatego są niedostrzegalne przez przeciętnych ludzi.<div><br /></div>A na czym polega upadłość polskiej gospodarki? Na socjalizmie, który został wprowadzony na masową skalę. Rząd rozdaje pieniądze, których nie ma w budżecie, co zawsze prowadzi do wielkiego głodu. Jest mnóstwo ludzi, którzy nie pracują, bo wygodniej jest im żyć z zasiłków. Dochodzi nawet do takich absurdów, że pani pracująca w miejskich ośrodkach opieki społecznej dostaje mniej pieniędzy niż osoba, która przychodzi po zasiłki. Wielu więc wykształciło w sobie myślenie ‘to po co ja mam pracować, jeśli będę miał mniej pieniędzy i muszę się męczyć’. Socjalizm jest zawsze złym zjawiskiem, dlatego wszelkie zasiłki powinny być, ale tylko dla naprawdę potrzebujących: inwalidzi, osoby z chorobami, które uniemożliwiają pracę, niewidomi, ci którym coś się stało (np. pożar domu), ale w dłuższej perspektywie mogą wrócić do pracy, itp. Spójrzmy na dane gospodarcze: Polska w 2020 roku miała 1 bilion zł długu, czyli płaciła 30 miliardów zł samych odsetek z tego, co zaciągnięto w MFW (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) lub w Europejskim Banku Centralnym oraz instytucjach finansowych Chin i USA. Budżet Polski w 2019 roku wynosił 440 mld zł, a w 2020 roku – 404 mld zł. Jak łatwo policzyć, jedenastą część całego naszego budżetu przeznaczamy tylko i wyłącznie na odsetki. To znaczy, że długu wcale nie spłacamy, a tylko same odsetki! W 2021 Polska zaciągnęła kolejne 500 mld zł długu, czyli tyle, ile zaciągnięto w latach 1989 – 2019. Polska jako kraj ma dług, którego nie da już się spłacić, stąd jest już zależna od USA i dużych mocarstw. Z tego powodu jest nieustannie wykorzystywana na arenie światowej. Przyjazd tak dużej ilości ludzi z Ukrainy w ciągu kilku miesięcy spowodował, że polska gospodarka została mocno dociążona kolejnymi długami, ponieważ obywatele Ukrainy nie muszą płacić za lekarzy, wiele usług mają za darmo, a to wszystko jest opłacane z polskich podatków. Na dzień 10 lipca 2022 roku do Polski przyjechało 4,59 miliona ludzi z Ukrainy, licząc od dnia 24 lutego 2022.<div><br /></div>W czym widzę więc zagrożenie? W interesach krajów Zachodu. Uważam, że polityka Niemiec, Francji (uważam, że oba te kraje będą chciały sprzedać Ukrainę w zamian za spokój i swój wysoki komfort życia) i innych ważniejszych krajów będzie wymijająca przez, co nie przyłożą się w jakiś znaczący sposób do pomocy ludziom z Ukrainy, a Polska zostanie z problemem pomocy kilku milionom obywateli z Ukrainy zupełnie sama. W dłuższej perspektywie doprowadzi to do kryzysu humanitarnego, ponieważ nie mamy kilku milionów mieszkań na już. W miarę upływu czasu środki na pomoc będą się kończyć, przez co będą musiały powstawać obozy dla uchodźców (bardzo nie lubię tego określenia i Ukraińcy też go nie lubią, bo nie czują się uchodźcami, choć według definicji encyklopedycznej ludzie z Ukrainy wypełniają w 100% znaczenie tego słowa, ponieważ uchodźcą jest ten, kto ucieka przed zjawiskiem lub wydarzeniami zagrażającemu jego zdrowiu lub życiu do najbliższego, sąsiedniego państwa w celu ochrony swojego życia), w których jakość życia będzie dużo niższa, a z racji przedłużającego się obecnego stanu, z nadmiaru czasu wolnego w takich obozach może rozwijać się przestępczość, jak również gwałty, pobicia i robienie różnego rodzaju wybryków, jedynie w celu „zabicia” czasu. Tak zawsze dzieje się w obozach dla uchodźców, gdzie nie ma dalszych perspektyw na rozwiązanie sytuacje. Tak było przecież na Lesbos w Grecji, gdzie w tamtejszym ośrodku umiejscowiono 13.000 uchodźców głównie z Syrii.Co więc można zrobić już teraz? Na miejscu ludzi, którzy uciekają z Ukrainy z powodu wojny i trafili do jakiegoś miejsca, gdzie na wspólnej przestrzeni żyją setki osób, już teraz, najszybciej starałbym się znaleźć pracę i zżyć się z lokalnym społeczeństwem, nie ograniczając się tylko do społeczności ukraińskiej, dzięki czemu łatwiej będzie takim osobom samemu opuścić miejsce, w którym mają nadzieję być tylko tymczasowo i rozpocząć normalne życie w Polsce. Niestety ludzie, którzy uciekali przed zagrożeniem i trafiają do innego kraju do obozów lub jakiejś części wspólnej (szkoły, hale sportowe, itp. zaaranżowane tymczasowo jako miejsce schronienia) wcześniej, czy później zetkną się z problemem braku prywatności, braku intymności, nudą, brakiem dalszych perspektyw, zbyt dużą ilością wolnego czasu, itp. Te wszystkie czynniki przyczyniają się do frustracji i narastania zjawiska agresji. Długotrwałe utrzymywanie podobnych miejsc nikomu nie służy – obciąża i tak już zrujnowaną gospodarkę i zabierają nadzieję ludziom w nich przebywających. Jeśli państwa Zachodu nie dofinansują pomocy na szczeblu krajowym i samorządowym, a myślę, że tak właśnie będzie, to z czasem spostrzeganie naszej gospodarki przez agencje ratingowe znacznie się pogorszy, przez co rozpocznie się odpływ kapitału zagranicznego. Kraj zacznie ubożeć, a jakość naszego życia spadać. Jak długo proces gotowania się żaby może potrwać? Wystarczy kilka lat [choć coraz częściej wygląda na to, że wystarczy rok-dwa], abyśmy odczuli tego wszystkiego skutki, jeśli kraje zachodu nie dofinansują pomocy organizowanej na terenie Polski. Z tego względu jeśli jesteś Polakiem zabezpiecz swoje oszczędności już teraz. Szerzej będzie o tym w punkcie 6.<div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>4. CZY BĘDZIE WOJNA W POLSCE?</b></span></div><div>Już kilka razy słyszałem to pytanie. Wiesz jak zawsze na nie odpowiadam? Nikt ci nie powie, czy będzie wojna, czy jej nie będzie, bo to wszystko dzieje się za kulisami. Tutaj znowu myślę jak inwestorzy, czyli wyznaję zasadę ‘podążaj za pieniądzem’, czyli badam przepływy światowych pieniędzy. Śledzę wiadomości gospodarcze. Wiesz, kiedy poznać nadchodzącą wojnę? Na początku patrzę, czy rezerwy złota opuszczają kraj w którym żyjesz. Po drugie obserwuję, czy zagraniczne korporacje opuszczają nasz kraj i trzecie – przeglądam oferty ubezpieczeń, czy w nich nie pojawiają się czasem ubezpieczenia dla firm i korporacji, aby mogły odzyskać pieniądze za swoje porzucone nieruchomości i ciężkie maszyny. Stąd też w grudniu 2021 mówiłem niektórym osobom z naszej pracy, że coś się będzie działo z Rosją i Ukrainą, bo zaobserwowałem trzy dziwne zjawiska:</div><div><ol style="text-align: left;"><li>Rosja zaczęła od dwóch lat skupować złoto na masową skalę (dla mnie znak, że mogą obawiać się zamknięcia gospodarki, przez co muszą budować silne rezerwy)</li><li>Na początku 2022 rozpoczął się odpływ kapitału zagranicznego. Inwestorzy poczuli strach przed możliwą inwazją Rosji na Ukrainę (tutaj spodziewałem się uderzenia na Donbas i Ługańsk)</li><li>Na Ukrainie zaczęły pojawiać się ubezpieczenia dla korporacji dla zagranicznych firm. Mając takie trzy dane, dla mnie sygnał był jasny: będzie wojna, tyle, że nie spodziewałem się, że już pierwszego dnia z Rosji wystartują rakiety na wszystkie obiekty wojskowe dużych miast Ukrainy na raz. Pierwszego dnia została zaatakowana cała Ukraina jednocześnie, co i dla mnie było zaskakujące.</li></ol></div><div>Co mi dała wiedza na temat zbliżającej się wojny? Że trzeba coś zrobić z pieniędzmi. Polska waluta jest w koszyku walut państw rozwijających się, dlatego, jeśli nadejdzie wojna, to nasza waluta bardzo szybko straci na wartości. Trzeba zabezpieczyć jej wartość. Niespodziewana reakcja państw Zachodu, gdzie nałożono sankcje na Rosję spowodowała, że spodziewałem się bardzo szybkiego spadku wartości rubla, a wtedy trzeba zastosować zasadę: kupuj, kiedy leje się krew [na giełdach]. Więc, czy będzie wojna w Polsce odpowiem Ci tak: obserwuj wskaźniki gospodarcze, jeśli zauważysz niepokojące rzeczy z tych wyżej wymienionych wiedz, że coś się szykuje. Na razie nie ma ani jednaj z tych rzeczy, stąd jestem spokojny o Polskę. Nie obawiam się, że Polska będzie zaatakowana.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_mVTEQGtgTw5g6AxJv2-ZvWiI6vp2naHMrgITRLl2IeUuqAwWnVSSJpWAyQuIQm_YCO0MetCVnsCkR4met2yGy7G0u7ic61f0AhojCHHErJgraHRPMtIs0o-nDz86InnERn_Q7wxv2OUAX0Pr8mtiC8YOs-uRfFbMD5_cBoNq26KpDw-XcyPDgX66Ag"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg_mVTEQGtgTw5g6AxJv2-ZvWiI6vp2naHMrgITRLl2IeUuqAwWnVSSJpWAyQuIQm_YCO0MetCVnsCkR4met2yGy7G0u7ic61f0AhojCHHErJgraHRPMtIs0o-nDz86InnERn_Q7wxv2OUAX0Pr8mtiC8YOs-uRfFbMD5_cBoNq26KpDw-XcyPDgX66Ag=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>5. UPADEK SYSTEMU FINANSOWEGO I III WOJNA ŚWIATOWA</b></span></div><div>To musi się niestety wydarzyć. We wrześniu 2020 roku w moim pierwszym artykule, który do dziś jest dostępny na moim blogu w niezmienionej formie, napisałem tak:</div><div><i>Aktualny przywódca Chin Xi Jinping ogłosił, że „idzie” na wyniszczenie gospodarcze z USA. Chiny są jedyną gospodarką na świecie, która funkcjonuje normalnie, a nawet notuje duży wzrost PKB. Korporacje zapowiadały, że przeniosą swoje produkcje do siebie, żeby łańcuch dostaw się nie przerywał, ale jednak chciwość i żądza pieniądza pokazała coś innego. Korporacje tym bardziej postawiły na Chiny, bo jest najtaniej i tam uporali się koronawirusem. Stąd Chiny rozwijają się jeszcze szybciej. Słyszeliście już powiedzenie, że historia lubi się powtarzać? W latach ‘70-‘80 USA prowadziły zimną wojnę z ZSRR. USA nie musiały robić nic, bo miały silną gospodarkę, a ZSRR słabą tak, jak dzisiaj. To znaczy, że czym dłużej USA czekało, tym silniejszą przewagę wypracowywały, bo silna gospodarka = silne i dofinansowane wojsko. Dzisiaj mamy bardzo podobną sytuację, tyle, że Chiny są na pozycji USA, czyli im wystarczy, że nic nie będą robić i za kilka lat dosłownie wchłoną USA pod względem gospodarczym. Dzisiejsza gospodarka USA jest w rozpadzie, bo jest zadłużona na 108% PKB, co oznacza, że ich dług już nigdy nie będzie spłacony. W roku 1918 po pierwszej wojnie światowej rządy największych wówczas państw wypracowały sztuczne twory, które nazywa się Międzynarodowym Bankiem Walutowym oraz FED, czyli jednostkę emitującą walutę światową, które pożyczają pieniądze znikąd (dopisują komputerowo kolejne zera na kontach), a państwo musi oddawać te kwoty naturalnie (poprzez pracę), tyle że z 3% odsetkami. Czyli każde państwo na świecie może pożyczać pieniądze z MFW, które wcześniej nie istniały, ale oddawać je musi zarobionymi kwotami. To oznacza, że aktualny system finansowy jest na skraju przepaści, ponieważ wszystkie państwa są zadłużone, a dług tylko rośnie. Nie ma już nawet możliwości spłacenia zobowiązań, które zaciągnęły wszystkie państwa, stąd kiedyś musi nastąpić głęboki upadek tego systemu. Jesień i zima z koronawirusem tylko drastycznie pogłębiła te długi. Co ciekawe jest, że wspomniane długi zwiększyły się w ciągu pół roku (marzec – wrzesień 2020) o tyle, co wcześniej przez ostatnie 30 lat. Z tego względu ilość zobowiązań „zabiła” obecny system finansowy, z którego nie ma już wyjścia. Obecnie można spodziewać się głębokiego upadku. Dla przykładu: Polska w 2020 roku miała 1 bilion zł długu, czyli płaci 30 miliardów zł samych odsetek z tego, co zaciągnięto w MFW. Budżet Polski w 2019 roku wynosił 440 mld zł, a w 2020 roku – 404 mld zł. Jak łatwo policzyć, jedenastą część całego naszego budżetu przeznaczamy tylko i wyłącznie na odsetki. To znaczy, że długu wcale nie spłacamy, tylko same odsetki! W 2021 Polska ma zaciągnąć kolejne 500 mld zł długu, czyli tyle, ile zaciągnięto w latach 1989 – 2019. To znaczy, że nawet nie będziemy spłacać wszystkich odsetek! Podobną sytuację ma dzisiaj większość krajów na świecie. Wracając do USA, Chiny mogą wchłonąć pod względem gospodarczym USA już za kilka lat. USA muszą tu i teraz wywołać jakiś konflikt, żeby zatrzymać rozwój Chin. Dodatkowo Chiny w celu rozłożenia gospodarki USA sprzedały we wrześniu 200 mld $ obligacji dłużnych USA. Posiadają jeszcze 800 mld $. Xi Jinping straszy, że pozbędzie się również tych obligacji, a to oznacza ciężki krach gospodarczy w USA.</i><div><br /></div>Jak myślisz, czy po upływie półtora roku stan światowego systemu finansowego się polepszył, czy pogorszył? Ile można jeszcze żyć w niespłacalnych długach? Kiedyś to musi upaść…<div><br /></div>Dalej, we wrześniu 2020 roku napisałem:</div><div><i>Zbrojenia świata. 2020 rok bardzo przypomina mi rok 1936, kiedy to Niemcy nagle zaczęły zwiększać wydatki na cele militarne, żeby rozpocząć wojnę, której nikt się nie spodziewał. Ktoś mądry w świecie ekonomii powiedział: „jeśli umiesz interpretować cyferki, to masz wiedzę”. Na tej podstawie sądzę, że będzie wojna. Dlaczego? USA obecnie wydają aż 40% światowej kwoty na zbrojenia, które wydają wszystkie inne państwa na świecie razem wzięte. To znaczy, że wojsko USA pochłania 700 mld $/rok na zbrojenia, a cały świat, czyli 239 państw, wydaje 1750 $ mld $. Skoro tylko jeden kraj wydaje tak grube pieniądze na wojsko, to coś jest bardzo mocno nie tak… Zapamiętaj to zdanie: <b>Pokój trwa tylko tyle, ile panuje równowaga uzbrojenia na świecie…</b></i></div><div><b><i><br /></i></b></div><div><b><i><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhpR4Qb3ean8hWU8yBT_EAqojyC4sir541PYDWAifZfA5Srslt-9MOUUrJDoCmGQtYWo1INZHYIyqlmAZ-XkXr3yo_FA28I0Ei9D3GS1KYRkGh_n_JADiyAwjy4Y6DlYr_etSVovff8o1pjlwEvJ3dbtI9tdne-7TB3IcLRLsfibNO5hAmUdmgzez3RwQ"><img alt="" data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhpR4Qb3ean8hWU8yBT_EAqojyC4sir541PYDWAifZfA5Srslt-9MOUUrJDoCmGQtYWo1INZHYIyqlmAZ-XkXr3yo_FA28I0Ei9D3GS1KYRkGh_n_JADiyAwjy4Y6DlYr_etSVovff8o1pjlwEvJ3dbtI9tdne-7TB3IcLRLsfibNO5hAmUdmgzez3RwQ=w640-h426" width="640" /></a></div></i></b><div><br /></div>W dzisiejszym świecie Chiny i Iran chcą doprowadzić do sytuacji, kiedy dolar nie będzie walutą światową. USA nie może się na to nigdy zgodzić, ponieważ nie tylko będą mieli największy w historii krach gospodarczy, który zniszczy cały system finansowy i spowoduje wybuch III wojny światowej, dlatego że głównym zarządcą światowego systemu finansowego jest… USA. Po I Wojnie Światowej państwa uzgodniły, że walutą do transakcji międzynarodowych będzie dolar, przez co jedno państwo bogaciło się aż za bardzo, podczas, gdy inne pracowały na jego dobrobyt [USA]. Po zmianie dolara na juana (do tego dążą Chiny) Amerykanie musieliby podlegać korporacjom innych państw i pracować, jak na przykład Polacy, żeby było ich stać tylko na podstawowe życie. W tym przypadku pracowaliby na rzecz Chin. Takich prób już było wiele, ale za każdym razem przywódca, który chciał zdetronizować dolara zawsze ginął w niewyjaśnionych okolicznościach, albo sprowadzano na jego kraj demokrację w postaci bomb z samolotów. Tak zginął iracki przywódca Saddam Husajn, libijski Mu’ammar Kadafi, czy po wielu latach poszukiwań przywódca Al-Kaidy – Osama bin Laden – pod pretekstem światowego terroryzmu.<div><br /></div>Czego więc spodziewam się w najbliższym czasie? Jeśli myślisz, że wojna Rosja – Ukraina się skończy i będzie pięknie, a przynajmniej w miarę normalnie, to muszę Ci powiedzieć, że to dopiero początek. We wrześniu 2021 Izrael zapowiedział, że zrówna Iran z ziemią, a rząd Iranu zapowiedział dokładnie to samo. Izrael istnieje tylko dlatego, że zbrojony jest przez USA. W interesie USA jest zniszczenie Iranu, ponieważ stamtąd pochodzi duże zagrożenie dla inwestycji USA, a Stany Zjednoczone rozgrywają swoje wojny na nieswoich ziemiach. Kiedy poznać, że Izrael zrealizuje swoje słowa? Znowu trzeba zastosować metodę ‘podążaj za pieniądzem’. Kiedy Izrael realizował zapowiadane wcześniej ataki lub zapowiadane wcześniej akcje wojskowe? Za każdym razem było wystąpienie premiera, gdzie zapowiadał zwiększone wydatki na zbrojenia o jakiś procent. Jeśli chcesz poznać streszczoną historię pięciu wojen wywołanych przez Izrael, zajrzyj na stronę encyklopedii Polskiego Wydawnictwa Naukowego: https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/wojny-izraelsko-arabskie;3997551.html. Teraz we wrześniu 2021 premier Izraela Naftali Bennett (premierem jest od 13 czerwca 2021) zapowiedział mocne zwiększenie wydatków na zbrojenia (aż do 13% budżetu państwa) plus zniszczenie Iranu. Co ciekawe, przy każdych takich deklaracjach, zawsze były słowa oburzenia płynące ze świata Zachodu, USA i niektórych krajów Bliskiego Wschodu, a teraz Stany Zjednoczone nie odpowiedziały nic, co w języku dyplomacji oznacza wydanie niemej zgody na atak. Dodatkowo, w styczniu i lutym 2022 z terenu Afganistanu zostały przeprowadzone dwie próby czujności irańskiego wojska, gdzie przy każdej próbie ktoś (nie ustalono kto testował czujność) ostrzelał posterunki wojskowe. Kiedy przyjrzymy się jak wygląda taktyka atakowania USA, jest bardzo prawdopodobne, że mógł być to Izrael lub jakaś akcja USA wykonana nie ich rękoma. Co mam na myśli? Stany Zjednoczone bardzo często rozpoczynają konflikty przy pomocy operacji fałszywej flagi. Oznacza to, że preparują dany atak tak, aby wyglądało, że zupełnie kto inny przeprowadza akcję wojskową. Nawet wojna w Wietnamie rozpoczęła się poprzez operację fałszywej flagi.<div><br /></div>Najbardziej mnie zastanawia, dlaczego po dwudziestu latach wojsko USA tak nagle opuściło Afganistan, pozostawiając przy tym całe walizy pieniędzy, samoloty wojskowe, broń, składy amunicji i wozy opancerzone. Nie są przecież tak głupi, żeby w pośpiechu zostawić swoją technologię wrogiemu państwu. Moim zdaniem, komuś w przyszłości będzie to potrzebne przeciwko Iranowi. Zastanawiające jest też, że w styczniu 2022 mogliśmy oglądać na zdjęciach satelitarnych firmy Maxar, jak pozostawiony sprzęt wojskowy wyjechał ze stolicy gdzieś na zachód kraju, a później przekroczył granicę z Iranem. Izrael wydaje zwiększone środki na zbrojenia ofensywne (13% budżetu państwa), padły deklaracje rządów Izraela i Iranu o wzajemnym wyniszczeniu, świat tego nie potępił, dając przyzwolenie na działania wojenne i już teraz są przeprowadzane akcje sprawdzające czujność irańskiego wojska i zadziały się dziwne rzeczy z bronią amerykańską w Afganistanie. To wszystko bardzo mocno wskazuje mi w najbliższym czasie na wojnę Izrael – Iran (USA bardzo potrzebują tego konfliktu, aby usunąć swojego wroga). Kto wie, czy nie nałoży się czasowo z wojną na Ukrainie. Ja uważam, że tak.<div><br /></div>Trzeci punkt zapalny to Chiny – Tajwan, być może w dalszej perspektywie Chiny – USA. Chiny przez setki lat nie ogłaszały publicznie, że zniszczą jakiś kraj. W styczniu 2022 padła po raz pierwszy deklaracja zrównania kraju z ziemią, jak po wybuchu bomby atomowej. Taka groźba padła w kierunku Australii, po tym, jak rząd tego państwa powiedział, że w razie ataku na Tajwan stanie po ich stronie. Tajwan jest uważany przez rząd Chin jako zbuntowaną prowincję, a nie demokratyczne państwo. Tajwan ma zawarty sojusz z USA. Wiesz co mnie zastanawia? Dlaczego Chiny od półtora roku robią szkolenia i kampanie informacyjne, żeby nie niszczyć żywności i wykupili tak nagle 50% światowych zasobów zbóż tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę? Czyżby do czegoś się szykowali? Moim zdaniem tak. Chiny chcą przejąć dominację nad światem i zdetronizować dolara, żeby nie był już światową walutą. Potencjał wojskowy posiadają już na tyle silny, że mogliby stanąć do wojny z USA, jedynie brakuje im doświadczenia w terenie. Chiny teraz mają najlepszą okazję, żeby zdetronizować USA, ponieważ gospodarka USA jest na skraju bankructwa, społeczeństwo jest bardzo podzielone wewnętrznie, a Chiny umacniają się z każdym rokiem pod względem gospodarczym i wojskowym. Każdy rok zwłoki dla USA oznacza pozwolenie na rozrastanie się „potwora”, którego sami sobie wyhodowali poprzez chciwość [czytaj przeniesienie zakładów do Chin, żeby obniżyć koszty produkcji]. Nikomu nie trzeba mówić, że ideologia Chin nie jest dobra, ponieważ oznacza znaczne ograniczenie wolności, głęboki komunizm i fakt, że jako jednostka przestaniesz się w ogóle liczyć. Pamiętajmy, że każda forma komunizmu i socjalizmu prowadzi do wielkiego głodu. </div><div><br /></div><div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6KSKcjkXhzdUTP4uQD5B4SiJC_mDBEc7ldXTcDwBStrjDrifYjTjSNJPGGGMgvei8WxRhLSA_7jKmZfHJ-YsWtdiDzkaSZkUoPIon_VqMzn3We2eVyKjoH1euH2OizJXJ7lyfCz7XU-RhJN0NpPjuV2XlWJETGvpCQvnFArxxJcO_JJCTEwDNfGka3g"><img alt="" data-original-height="1060" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg6KSKcjkXhzdUTP4uQD5B4SiJC_mDBEc7ldXTcDwBStrjDrifYjTjSNJPGGGMgvei8WxRhLSA_7jKmZfHJ-YsWtdiDzkaSZkUoPIon_VqMzn3We2eVyKjoH1euH2OizJXJ7lyfCz7XU-RhJN0NpPjuV2XlWJETGvpCQvnFArxxJcO_JJCTEwDNfGka3g=w640-h424" width="640" /></a></div><br /></div>W co gra USA? Stany Zjednoczone muszą wywołać konflikt z Chinami, ponieważ za kilka lat „wchłoną” to państwo gospodarczo. A tam gdzie silna gospodarka, tam jest silne wojsko. Dzisiaj wszyscy, którzy interesują się światem inwestycji, giełd i pieniędzy, wiedzą, że Chiny oraz inne większe kraje chcą zmian w systemie finansowym, a dokładniej przerwania ustalonego porządku, żeby dolar amerykański był walutą światową. Jak wiadomo, USA nie może się na to zgodzić, dlatego pozostaje im „jedynie” wywołać wojnę z przeciwnikami tego porządku. Zastanawiałeś się dlaczego aktualnie na Ukrainie w Donbasie i Ługańsku od dłuższego czasu jest „remis”? To znaczy, że raz jedna strona robi małe postępy, a raz druga, ale nie widać przeważenia szans na wygraną którejkolwiek ze stron. Moim zdaniem, myśląc według zasady „podążaj za pieniądzem” USA nie ma w tym interesu, żeby Ukraina wygrała tę wojnę. Zobacz tylko: przedłużająca się wojna to są potężne zyski dla producentów broni, firm zbrojeniowych, szkoleniowych, a także dla dostawców tej broni. Dodatkowo panujący chaos na rynkach światowych powoduje sytuacje, gdzie Rosja traci wpływy, a USA zapełnia powstałą dziurę. To znaczy, że może sprzedawać więcej węgla, stali, gazu, ropy, itp. Dla USA taki stan rzeczy, gdzie gdzieś daleko od tego państwa toczy się wojna jest niezwykle korzystny, ponieważ znacznie więcej rząd zarobi na ziemiach gdzie dotychczas rynki miała opanowana Rosja na surowcach, broni i sprzedaży towarów oraz usług. Stąd nie oczekuję przewagi Ukrainy w obronie, ale raczej patowej sytuacji i ciągłej walki na ziemiach Donbasu i Ługańska, które dla USA nie znaczą nic. Takie podejście do sprawy pozwoli rządowi USA uzyskać dodatkowe korzyści:</div><div><ol style="text-align: left;"><li>Osłabienie wojsk Rosji i wyniszczenie gospodarcze, potrzebne rządowi USA, żeby Rosja, która stałaby się ewentualnym sojusznikiem Chin w razie konfliktu USA-Chiny, będzie słaba, żeby dodatkowo walczyć z silniejszym przeciwnikiem.</li><li>Dodatkowy przypływ pieniędzy na przyszłą wojnę z przemysłu zbrojeniowego i poszerzaniu stref wpływów (np. dostarczanie gazu do Europy, ponieważ dostawy z Rosji zostały znacznie uszczuplone). Z tego powodu USA będzie dostarczać tylko tyle broni na Ukrainę, aby podtrzymać równowagę sił na otwartych frontach. Gdyby USA zależałoby, żeby Ukraina wygrała tę wojnę, lub przynajmniej, żeby wyparła wojska z Rosji, mogłaby je znacznie bardziej dozbroić, nie chwaląc się w mediach, co zostało dostarczone, dzięki czemu Ukraina poczyniłaby szybkie postępy. Tyle, że takie podejście nie jest na rękę rządowi USA, ponieważ zastrzyk ciągłej dodatkowej „gotówki” byłby przegrany.</li><li>USA postara się, aby w przyszłości zdobyć jak najlepsze kontrakty na odbudowę ukraińskich miast. To będzie eldorado dla amerykańskich korporacji, a tym samym do budżetu tego państwa wpłyną grube miliardy dolarów z podatków.</li></ol><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYzlzsjJLITyhir3LPXA-0FON7KvuoIqp2PqDa-OsTOBCRlM12_DJfAbQ_TrxRAHUAo8uKTHOeOY3FXD0SU3cA98fBSwkhuOOXJGAbwYSAUU5paZs3UCJawDhTpvTMlJg24IKPR90x8Bea5c8MwfSMtDOQm3wdKD_fKnWBw6_jPgZK-1UYoWOh4cS7rA/s1280/america-ga65e1af8c_1280.png"><img border="0" data-original-height="687" data-original-width="1280" height="344" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYzlzsjJLITyhir3LPXA-0FON7KvuoIqp2PqDa-OsTOBCRlM12_DJfAbQ_TrxRAHUAo8uKTHOeOY3FXD0SU3cA98fBSwkhuOOXJGAbwYSAUU5paZs3UCJawDhTpvTMlJg24IKPR90x8Bea5c8MwfSMtDOQm3wdKD_fKnWBw6_jPgZK-1UYoWOh4cS7rA/w640-h344/america-ga65e1af8c_1280.png" width="640" /></a></div><br /><div><b style="font-size: x-large;">6. POLSKA – CZY KRAJ JEST BEZPIECZNY I CZY TY JESTEŚ GOTOWY NA NIEOCZEKIWANE WYDARZENIA?</b></div></div><div>Jak bardzo jesteś przywiązany do swoich rzeczy materialnych? Dlaczego zadałem takie pytania? Dlatego, że kiedy w grę wchodzi ucieczka z powodu jakiegoś nagłego wydarzenia część ludzi jest tak bardzo przywiązana do swoich rzeczy materialnych, że zapomina o swoim życiu. Wolą zostać na miejscu i mieć swój dobytek, nie zważając na fakt, że za chwilę mogą stracić życie. Czyje więc będą jego rzeczy? Żyjemy w czasach gdzie, jeśli ktoś jest bardzo silnie przywiązany do różnych przedmiotów, to musi szybko przestawić swoje myślenie, póki jest jeszcze na to czas, żeby w razie nagłego wydarzenia być przygotowanym pod względem psychicznym. Zobaczmy na przykładzie miasta Mariupol. To miasto jest w większości zniszczone nalotami rakietowymi i bombowymi, a przecież zdecydowaną większość jego mieszkańców stanowią… Rosjanie i Ukraińcy rosyjskojęzyczni. To pokazuje, że decyzje władz Rosji, a konkretnie jednego człowieka – Putina – będą nieobliczalne i trzeba brać je pod uwagę. Zobacz tylko jak łatwo można „załatwić” połowę Europy Zachodniej jedną bombą atomową zdetonowaną na jakichś nieużytkach, z dala od miast. Patrząc z punktu widzenia Rosji wystarczy przeprowadzić akcję ze skażeniem radioaktywnym, żeby uderzyć nim w Europę Zachodnią. Kwiecień i maj są do tego najlepszymi miesiącami, ponieważ w zimie masy powietrza zazwyczaj przemieszczają się wzdłuż równoleżników, a w lecie wzdłuż południków. W kwietniu i w maju masy powietrza zazwyczaj przemieszczają się po przekątnej dla południków i równoleżników. Spowodowanie celowego skażenia w tych miesiącach skierowałoby zagrożenie na Francję, Niemcy i Polskę w pierwszej linii. Jako, że Putin przegrywa wizerunkowo wojnę z Ukrainą i teraz posiada wielką plamę na honorze, nie odpuści sobie, dopóki nie zrobi czegoś spektakularnego. Będzie dążyć po trupach do celu. Stąd też wspomniana możliwość jest dla mnie całkowicie realna. Druga kwestia to zrzucenie jakiejś brudnej bomby lub broni biologicznej na terenie zachodniej Ukrainy, której siła rażenia będzie odczuwalna głównie w południowo-wschodniej części Polski.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNCpJsbSly8pOlpr5fcEdjyZoMcxrZPlbNBMKa13fUhKBGJ-t3zmbQ4NVysjdWchPdOcyNXIKFF-aEiWNCP6TVfC7iz1G2g7678eFJE_IqKsG7s6o7XtVy_fqAxdFoys2xP-7bwbjsYCa6tU_tWDj8IINtNg1ivDw8XJWeP9Q1gsEVDteTb8J0rdQnUA"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgNCpJsbSly8pOlpr5fcEdjyZoMcxrZPlbNBMKa13fUhKBGJ-t3zmbQ4NVysjdWchPdOcyNXIKFF-aEiWNCP6TVfC7iz1G2g7678eFJE_IqKsG7s6o7XtVy_fqAxdFoys2xP-7bwbjsYCa6tU_tWDj8IINtNg1ivDw8XJWeP9Q1gsEVDteTb8J0rdQnUA=w640-h426" width="640" /></a></div><br /><div>Jeśli doszłoby do takiego wydarzenia, to mielibyśmy potężny kryzys w Polsce – gospodarczy i humanitarny. Pod względem gospodarczym odpływałby kapitał zagraniczny, przez co bardzo szybko byśmy zubożeli. Wartość złotówki wówczas spadłaby jak wartość rubla na początku wojny, dlatego wszystko, co kupowalibyśmy zza granicy (żywność, sprzęty, itp.) kupowalibyśmy po cenach 300-400% większych niż normalnie. To z kolei całkowicie zniszczyłoby nasz budżet i stalibyśmy się upadłym państwem, gdzie z racji niespłacalnego długu mogłoby dojść do… rozbiorów, jak w latach 1772, 1792 i 1795. Widać więc, że skutki tego jednego wydarzenia byłyby przeogromne. A dlaczego mówię o kryzysie humanitarnym? Dlatego, że trwa wojna na Ukrainie i jako kraj przyjmujemy miliony obywateli z Ukrainy. Dla nich brakuje miejsc do zamieszkania, a jeśli doszłoby dodatkowo do jakiegoś skażenia, to nałoży się jeszcze dodatkowo migracja polskiej ludności wewnątrz państwa. Największym problemem jednak jest to, że w razie wystąpienia podobnego wydarzenia, spodziewam się, że Niemcy zamkną granicę z Polską i wówczas kryzys humanitarny się tylko pogłębi. Dlaczego myślę, że Niemcy tak zrobią? Dlatego, że wyciągam odpowiednie wnioski z historii. O ile należymy do NATO i Unii Europejskiej, to historia tych sojuszów pokazała, że liczą się w nich tylko kraje Zachodu i ich interesy. Za Polskę nikt nigdy nie nadstawiał karku i tym bardziej nikt nie zrobi tego teraz, ponieważ nikomu to się nie opłaca. Wystarczy zobaczyć ile razy i jak została zdradzona Polska przez Francję, Niemcy i Wielką Brytanię w ciągu ostatnich 80 lat i to dzieje się aż do dziś! Ten świat przelicza wszystko na pieniądze i interesy, dlatego w niczyim interesie państw Zachodu nie jest działanie na rzecz Polski w sytuacji kryzysowej. Teraz już wiesz, dlaczego Unia Europejska, a konkretniej – państwa Zachodu (Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy) nie kwapią się do tego, aby pomóc na szeroką skalę ludziom z Ukrainy uciekającym przed wojną na terenie Polski i nie przyjmują uchodźców na teren swojego kraju? Nie mają z tego pieniędzy, a nawet musieliby ponieść dodatkowe koszty, mając i tak już rekordowe zadłużenie (znacznie większe niż Polska).</div><div><br /></div>Dla przykładu podam, że Polska oficjalnie posiada zadłużenie w okolicach 55-57% PKB, a Włochy mają już powyżej 180%. Historia pokazała, że jeśli coś złego dzieje się w krajach Europy Wschodniej (Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia, Węgry itp.) to Niemcy uważają problemy tych państw za nieswoje i wolą nie zrobić nic, bo być może zagrożone będą ich interesy międzynarodowe. Niemcy zawsze odcinały się od problemów, które narażałyby ich gospodarkę. Jak ważne są dla nich interesy, możemy zobaczyć po działaniach tamtejszego rządu. Państwa Unii Europejskiej chcą nakładać kolejne sankcje na Rosję, ale Niemcy bronią się przed utratą dostaw ropy i gazu z Rosji. Dodatkowo korporacje stosują fortel polegający na tym, że dalej sprzedają te same produkty, na które są nałożone sankcje w Rosji, ale w innych opakowaniach, pod inną nazwą. Niemcy od dziesiątków lat zawsze dogadywały się z Rosjanami za plecami. Tak było również w przypadku nowego rurociągu Nord Stream II, który by bardzo zaszkodził interesom Europy Środkowej, ponieważ płacilibyśmy dwukrotnie za gaz. Najpierw Niemcy płaciliby Rosjanom za zakup gazu, a później Polska płaciłaby Niemcom za kupiony gaz. Tyle, że koszt zakupu gazu przez Niemcy z Rosji płacilibyśmy my. O ile Polska jest na pierwszym miejscu w Unii Europejskiej pod względem szybkości rozwoju i wykorzystania środków z tego sojuszu gospodarczego, to jesteśmy równie na pierwszym miejscu pod względem wyzyskiwania naszego kraju. Całkiem niedawno, bo pod koniec roku 2020, a dokładnie 30 grudnia 2020, niemiecki ekspert od gospodarki Reinhard Petzold powiedział: <i>Polacy zostali rozjechani przez kapitalizm. Stało się tak m.in. przez Niemców, którym taki układ bardzo pasował. Zbudowaliśmy Polskę jako kraj taniej siły roboczej. Polsce było bardzo trudno pozbyć się tego wizerunku.</i><div><br /></div>Niemcy zawsze nas ogrywały, bo mając tak wielki dług, którego nie da się już nigdy spłacić, masz tylko dwie opcje: albo się zbuntować jako władza i powiedzieć dość (wówczas tacy politycy giną w niewyjaśnionych okolicznościach), przez co będziesz odcięty od dalszego finansowania pożyczek międzynarodowych, albo dawać się wykorzystywać, żeby twoje państwo dalej mogło funkcjonować, ale na czyichś warunkach gospodarczych. Każdy polityk wybierze ostatnią opcję, ponieważ chce dalej żyć i nie chce doprowadzić do szybkiego upadku państwa.Mając tę widzę co zrobisz? Czy wierzysz, że taki scenariusz jest możliwy? Załóżmy, że wydarzenia o podobnym charakterze się rozegrają. Czego więc się spodziewać? Na pewno gwałtownej przeceny złotówki na rynkach finansowych. Inne kraje będą się pozbywać złotówki, kapitał zagraniczny nie będzie chciał inwestować w Polsce, ponieważ nikt nie będzie miał pewności, że zainwestowane miliony dolarów kiedykolwiek się zwrócą. Dodatkowo za technologię oraz produkty sprowadzane z zagranicy będziemy płacić kilkukrotnie więcej. To oczywiście zrujnuje nasz budżet.<div><br /></div>Mając więc oszczędności, co ja bym zrobił? Zamieniłbym ich część na coś innego niż złotówki. Jako, że dolar jest aktualnie walutą, którą Chiny, Iran i Rosja chcą zdetronizować z miana waluty światowej, wybrałbym krótkoterminowo Euro, a długoterminowo (rok, może dwa – w zależności od wydarzeń na świecie) szwajcarski frank lub… dolar nowozelandzki. Jeśli myślimy o długoterminowych inwestycjach jakiegokolwiek kapitału warto stosować zasadę dywersyfikacji, czyli rozdzielić oszczędności na kilka różnych aktywów, bo nigdy nie wiadomo, co się stanie. W portfelu może być Bitcoin, złoto, waluty, akcje surowców, itp. Chociaż kurs Bitcoina jest mocno niestabilny, to długoterminowo jeszcze będzie wzrastać do około 1 miliona dolarów amerykańskich za jedną „monetę”. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ patrzę, co robią największe instytucje i banki inwestycyjne na świecie, jak JP Morgan i Goldman Sachs. Jak myślisz, co te dwa największe banki na świecie robią od ponad roku? Zakupują Bitcoina za… miliardy dolarów. Podobnie robią największe firmy, jak np. Tesla od Elona Muska. A znasz Warren’a Buffet’a, największego inwestora giełdowego na świecie? On podobnie jak Jeff Bezos (dyrektor generalny Amazonu) wiedzą jak zarobić setki miliardów dolarów. Patrząc im na ręce w co inwestują, w dużej mierze możesz zakładać, że to jest dobre aktywo. Nic jednak nie zwalnia z myślenia, dlatego nie kieruj się w 100% tym, co robią najwięksi tego świata, ponieważ przykład Warren’a Buffet’a z 2020 roku pokazał, że stracił blisko 15% na inwestowaniu w złoto tylko w ciągu jednego roku. Dlaczego? Dlatego, że kiedy rozpoczęła się medialnie pandemia koronawirusa, on zwietrzył w tym interes, dlatego kupił złoto za kilkadziesiąt miliardów dolarów. Cena uncji faktycznie szybko wzrastała aż do 2200 dolarów USD, ponieważ cały świat pogrążył się w panice – również giełdy. Warren Buffet liczył na to, że złoto będzie dalej wzrastać na wartości, ponieważ koronawirus wywoła kryzys gospodarczy. O ile kryzys powstał i to jest fakt, a będzie tylko gorzej, to cena złota wróciła do 1875 dolarów za uncję. Gdybym kierował się bezwiednie ruchami tego pana, ja też bym stracił. Dlaczego więc nie inwestowałem w złoto? Dlatego, że liczby z polskiego rynku i giełd powiedziały mi co innego. Skoro w 2000 roku płaca minimalna wynosiła 560 zł, a w 2022 wynosi ona 3010 zł, to jak łatwo policzyć, przez 22 lata koszty utrzymania wzrosły aż o 537%. Jeśli z kolei zobaczymy, że cena złota od roku 1970 aż do 2022 (52 lata) wzrosła o 490%, to zauważysz, że złoto nie nadąża za inflacją i długoterminowo tracimy na nim. Przez 52 lata zarobilibyśmy 490%, ale przez 22 lata nasze koszty utrzymania wzrosły już o 537%. Tutaj przemówiła do mnie czysta matematyka. Z tego względu, jednym z aktywów z pewnością będzie Bitcoin (BTC), Etherium (ETH), mocno rozwijany projekt Cardano (ADA) ze świata kryptowalut i cały czas przyglądam się sprawie Ripple (XRP), który od półtora roku toczy batalie sądowe z Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i na razie wygrywa 7:0. Nazwy aktywów, które tu wymieniłem dla większości są nieznane, jednak chcę zwrócić uwagę, że są to projekty ze świata kryptowalut. Jeśli chcemy przeprowadzić dywersyfikację, to nie możemy mieć ulokowanych pieniędzy w jednym rodzaju aktywów. Bo co się stanie, jeśli powstaną jakieś zakazy w obrocie kryptowalut dla osób indywidualnych? Musimy wybrać kilka rodzajów aktywów (np. akcje chińskich firm rozpoczynających działalność, surowce, jak np. srebro, lit; kryptowaluty jak np. Bitcoin, Etherium, Cardano, Mana, czy waluty danego państwa, jak np. frank szwajcarski i dolar nowozelandzki, żeby przechować wartość w razie nagłego, nieoczekiwanego złego wydarzenia w Polsce lub takiego, które będzie bezpośrednio oddziaływać na polską gospodarkę).</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiM20uIqYJyffCHTnnKrNwZJDMB1zAJZF8KcA1EHkO3X1wlYcJqFdJMVylYM12BAGv-bNPMX4W1ybprgUpo5v_KEgXkw_VoPGI6Ge2R3J6JWT47ZnW7A8eWNfvO2qWwoS8edxLyhJAUfL77cwgKsj5raAaVpas0LW3DQzuDXkqQiTCBN5zYYuKRuXet2A"><img alt="" data-original-height="1059" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiM20uIqYJyffCHTnnKrNwZJDMB1zAJZF8KcA1EHkO3X1wlYcJqFdJMVylYM12BAGv-bNPMX4W1ybprgUpo5v_KEgXkw_VoPGI6Ge2R3J6JWT47ZnW7A8eWNfvO2qWwoS8edxLyhJAUfL77cwgKsj5raAaVpas0LW3DQzuDXkqQiTCBN5zYYuKRuXet2A=w640-h424" width="640" /></a></div><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj11bAcgUOMF3hELHd_2v01_BXv8RxuX4njU-mBbG9vPjfxkaFBtuMEM5eXdokNsIqHupCTCoC0KLVL7h2pNNowSU8-qLsEN0Lf_P9iTe8V9ugi8i7DnaY5ihVDS55yYP1T87xxe0P-7Gc1TfuyI3RcJzNgKZBSA0Aslp9K2UEcomMQn9sVf5mhrlNOPw"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj11bAcgUOMF3hELHd_2v01_BXv8RxuX4njU-mBbG9vPjfxkaFBtuMEM5eXdokNsIqHupCTCoC0KLVL7h2pNNowSU8-qLsEN0Lf_P9iTe8V9ugi8i7DnaY5ihVDS55yYP1T87xxe0P-7Gc1TfuyI3RcJzNgKZBSA0Aslp9K2UEcomMQn9sVf5mhrlNOPw=w640-h480" width="640" /></a></div><div><div><br /></div>Jeśli liczymy na szybki zysk, to inwestycje nie są dla Ciebie. W dzisiejszych czasach trzeba się nastawić na przechowanie wartości lub minimalny zysk, bo złych wydarzeń będzie przybywać. Mam wrażenie, że jak przez całą historię ludzkości „czarne łabędzie” na giełdach były czarnymi łabędziami (czyli raz na kilkanaście lat zdarzało się coś super nieprzewidywalnego, gdzie inwestorzy tracili grube pieniądze) tak, teraz każdego roku mamy serię czarnych łabędzi, które są celowo wywoływane, żeby osiągnąć wyższy cel. Tym celem jest zburzenie obecnego porządku finansowego i zbudowanie czegoś nowego, ponieważ obecny system przekroczył już punkt krytyczny. Teraz musi się on zawalić jak domek z kart z powodu dodruku bilionów dolarów pustych pieniędzy bez pokrycia, wprowadzonych na rynki światowe. Z tego powodu w bliskim czasie spodziewam się załamania światowego systemu finansowego, jakiego nigdy ludzkość jeszcze nie widziała. To z kolei pociągnie za sobą niespokoje społeczne na całym świecie (na początku krachu silną panikę) i rozpoczęcie kolejnych wojen. Historia pokazała, że tylko wojny anulują część długów. Polacy po drugiej wojnie światowej dodatkowo zostali zdradzeni przez Zachód za bohaterskie walki w wielu miejscach na świecie, gdzie rząd Wielkiej Brytani ukradł połowę polskiego złota, wystawiając rachunek za walkę o Anglię, tłumacząc się, że Polacy używali ich sprzętu; nie pozwolono wziąć udziału Wojsku Polskiemu w Londyńskiej Paradzie Zwycięstwa 8 czerwca 1946 roku, gdzie żołnierze i ludność cywilna po tak ciężkich przeżyciach podczas całej II Wojny Światowej dosłownie płakali na paradzie z powodu upokorzenia, ponieważ dla krajów Zachodnich było tak, jakby Polacy nic nie wycierpieli i niczego nie dokonali na rzecz zwycięstwa; sprzedano nas za Żelazną Kurtynę, co oznaczało brak rozwoju; nie pozwolono nam skorzystać z planu Marshalla; zrobiono z nas kraj taniej siły roboczej; pozbyliśmy się narodowego majątku i wiele, wiele innych… Spodziewam się, że równolegle do wojny z Ukrainą rozpocznie się inwazja na Iran. Jak wiemy, 1/3 światowych zasobów ropy przepływa przez cieśninę Ormuz, którą w dużej mierze kontrolują władze w Iranie. Wojna z tym państwem spowoduje nagły wzrost cen ropy, benzyny i produktów ropopochodnych, przez co koszty życia drastycznie wzrosną, ponieważ ropa to transport, a transport to wszystkie produkty, które trzeba dostarczyć. Czas pokaże co będzie, dlatego cały czas trzeba obserwować rynki, ponieważ teraz są szybkozmienne, jak nigdy wcześniej. I nigdy wcześniej, nie żyliśmy w czasach, gdzie nakładają nam się bardzo duże złe wydarzenia na świecie w tak szybkim czasie (ogłoszenie pandemii, wojna na Ukrainie, kryzys półprzewodników spowodowany błędnymi decyzjami politycznymi). Czy tak jest? Wspomniany już największy inwestor świata Warren Buffet dnia 16 marca 2022 przyznał, że trzyma aż 144 miliardów dolarów w gotówce, bo nie ma w co zainwestować. Światowa gospodarka jest tak rozregulowana, że nie ma na nic pewności.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYp8t_Nl3QjZwgjBAE8HkBwW1D10D2U6OWW4KU1NmoT1zsIPPu9Uzg-WyD2oqVeu3P-lqU7lkQIZ3Az-t16n6EGouBm52QaynfIuKn5ppk38glwS45paJw6hFQiH4b54lBn9g2AN1iDkj587rioU_i7CyV9Fj7k1YDNUjTl4rcvLFHAW7ZtBEqcGYHVg"><img alt="" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiYp8t_Nl3QjZwgjBAE8HkBwW1D10D2U6OWW4KU1NmoT1zsIPPu9Uzg-WyD2oqVeu3P-lqU7lkQIZ3Az-t16n6EGouBm52QaynfIuKn5ppk38glwS45paJw6hFQiH4b54lBn9g2AN1iDkj587rioU_i7CyV9Fj7k1YDNUjTl4rcvLFHAW7ZtBEqcGYHVg=w640-h428" width="640" /></a></div><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>7. PAKIET USTAW ‘FIT FOR 55’</b></span></div><div>Jest to zbiór ustaw liczący 4300 strona A4, którą zatwierdził Parlament Unii Europejskiej. Czym on jest? Ja go nazywam „Rozbiorem Unii Europejskiej”. Najlepiej opowie nam o tym krótki artykuł z szanującego się portalu o księgowości i prawie: ksiegowosc.infor.pl: https://ksiegowosc.infor.pl/wiadomosci/5350518,Pakiet-Fit-for-55-skutki-gospodarcze-stanowisko-ZPP.html</div><div><i>Pakiet „Gotowi na 55”[1] (ang. „Fit for 55”) to zestaw wzajemnie powiązanych wniosków, które łącznie mają zapewnić realizację ambitnej polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Zaproponowane w pakiecie zmiany obejmują obszary klimatu i energii a także dotyczą sektora paliwowego, elektroenergetyki, przemysłu, transportu, budynków, użytkowania gruntów i leśnictwa, których głównym celem jest 55% redukcja emisji gazów cieplarnianych do 2030 r., względem roku 1990, oraz neutralność klimatyczną do 2050 r.</i><div><i><br /></i></div><i>ZPP (Związek Przedsiębiorców i Pracodawców): ryzykowna i zbyt optymistyczna strategiaZdaniem ZPP, przygotowana strategia zbyt optymistycznie odnosi się do szans, jakie może przynieść zaprojektowana transformacja energetyczna, nie dostrzegając przy tym istotnych ryzyk, jakie występują w związku z przeprowadzaniem tak radykalnych i gwałtownych reform.</i><div><i><br /></i></div><i>Należy zauważyć, że wdrożenie instrumentów zawartych w pakiecie Fit for 55 – z których istotna część ma charakter podatkowy lub parapodatkowy – spowoduje utratę konkurencyjności europejskiej gospodarki, a tym samym powszechne zubożenie mieszkańców UE.</i><div><i><br /></i></div><i>Za przejaw nieodpowiedzialności należy uznać fakt wprowadzania tak znaczących reform, bez uprzedniego przeprowadzenia stosownych analiz makroekonomicznych, które uwzględniałyby wpływ Pakietu Fit for 55 na gospodarkę całej UE i poszczególnych państw członkowskich w okresie do 2030 roku i później. Przedstawione dokumenty przemilczają również temat szacunkowego wpływu społecznego i gospodarczego, choć oczywistym jest, że wprowadzana strategia przyniesie istotne zmiany ekonomiczne po stronie populacji UE i funkcjonujących na jej terenie przedsiębiorstw.</i><div><i><br /></i></div><i>Europejski system handlu emisjami (ETS EU)[2] – instrument wykorzystywany do spekulacji negatywnie wpłynie na kolejne sektory gospodarkiEU-ETS zobowiązuje emitentów do pozyskania i umarzania uprawnień do emisji dwutlenku węgla (ang. EU allowances – EUA). Uprawnienia do emisji zatem są niezbędne instalacjom EUA do tego, by móc prowadzić działalność gospodarczą w swojej branży. Chodzi np. o elektrociepłownie, wykorzystujące paliwa emisyjne.</i><div><i><br /></i></div><i>Bezpłatna pula uprawnień, z której mogą skorzystać wybrane przedsiębiorstwa działające w ramach systemu EUA, nie pokrywa całości rynkowego zapotrzebowania. System dopuszcza zatem dokonywanie wtórnych transakcji, w ramach których instalacje z nadwyżką uprawnień mogą je sprzedawać stronie z niedoborem, gdyż ta z różnych przyczyn nie jest w stanie ograniczyć emisji do niezbędnego minimum.</i><div><i><br /></i></div><i>Specyfika systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 pozwala jednak włączenie się w transakcje inwestorom, którzy tworzą drugą grupę nabywców EUA. Należy zauważyć, że inwestorzy nie potrzebują uprawnień do prowadzenia działalności operacyjnej, a zatem stanowią jeden z wielu produktów dostępnych na europejskich rynkach finansowych. Inwestorzy zainteresowani są zakupem instrumentów wyłącznie w celu osiągnięcia zysku (arbitrażowego, pochodzącego z różnic w cenie między osobnymi rynkami lub spekulacyjnego na różnicach kursowych), bądź ewentualnie w celu zabezpieczenia się przed niekorzystnymi zmianami cen. Tak skonstruowany system handlu emisjami prowadzi do powstawania baniek spekulacyjnych, windując cenę EUA. To z kolei prowadzi do tego, że przedsiębiorstwa emitujące gazy cieplarniane ponoszą coraz wyższe koszty uzyskania uprawnień, zamiast te środki przeznaczyć na realne działania i inwestycje redukujące em</i></div><div><i><br /></i></div><div><i><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgXfqKoNF_XykIu4xeze3ZxjSjQJMxzIWK5Bcfvnij7CzIoxVDYAVu2hOUsnURauILTZx1CHWANOxm7nm2m-KdeFOmF9wilZwJfEmNo2Tv0XID8b1kgLffSG2Y_QiSRVG8pSKoHnSgAa5GyhLhZ33Tl2Bmoz-v_FLY_vzL-In3VlMkpp0Y7xhyj-1y5xw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgXfqKoNF_XykIu4xeze3ZxjSjQJMxzIWK5Bcfvnij7CzIoxVDYAVu2hOUsnURauILTZx1CHWANOxm7nm2m-KdeFOmF9wilZwJfEmNo2Tv0XID8b1kgLffSG2Y_QiSRVG8pSKoHnSgAa5GyhLhZ33Tl2Bmoz-v_FLY_vzL-In3VlMkpp0Y7xhyj-1y5xw=w640-h426" width="640" /></a></div></i><div><i><br /></i></div><i>Kierując się powyżej opisanymi względami, ZPP negatywnie ocenia funkcjonowanie systemu ETS, którego rzeczywisty wpływ na ograniczenie emisji CO2 pozostaje ograniczony. Dlatego równie krytycznie podchodzimy do proponowanych zmian, które mają na celu objęcie tym systemem gospodarki morskiej, transportu drogowego i budynków.</i><div><i><br /></i></div><i>CBAM[3] – protekcjonistycznie działania mogą zwrócić się przeciw UEWprowadzenie mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 (Carbon Border Adjustment Mechanism – CBAM) będzie de facto ustanowieniem dodatkowego cła na import określonych towarów. Tego typu rozwiązanie z pewnością zostanie negatywnie odczytane przez partnerów handlowych UE, którzy w celu „zachowania symetrii” mogą zdecydować się na wprowadzenie odwetowych taryf celnych. Dlatego też naszym zdaniem wprowadzenie tzw. podatku węglowego spowodowałoby m.in. wzrost kosztów rodzimej produkcji, z uwagi na wzrost cen importowanych półproduktów. Z kolei cła, wprowadzone przez inne kraje w ramach rewanżu istotnie osłabiłyby pozycję producentów eksportujących swoje wyroby poza wspólnotę.</i><div><i><br /></i></div><i>Co więcej, przy istotnych negatywnych skutkach gospodarczych, CBAM może przynieść niewielkie korzyści dla klimatu. Komisja Europejska twierdzi, że CBAM przyniesie ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 1 proc. Tymczasem Cambridge Institute for Sustanability w swojej niedawnej analizie oszacował ten odsetek na zaledwie 0,023 proc.[4]</i><i><br /></i></div><div><i><br /></i></div><div><i><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjb8pjL8T50ChLSnuyvn9JV_Mj0A1qzLeeSaN7LUmhgJRHnvBEJs6GpyBrAKaT9Yw8j5jPlIqNyntYxjgyRWVCZb7_2tpkYuxtmws-uZxaGmMEwK9InksRlQfk5bv9mdFcdWE8ftXOpGp5jv9s-PJEGY6jvQnbn40H-qyFrVgOXVnKfmFVeC3kMGlWPxQ"><img alt="" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjb8pjL8T50ChLSnuyvn9JV_Mj0A1qzLeeSaN7LUmhgJRHnvBEJs6GpyBrAKaT9Yw8j5jPlIqNyntYxjgyRWVCZb7_2tpkYuxtmws-uZxaGmMEwK9InksRlQfk5bv9mdFcdWE8ftXOpGp5jv9s-PJEGY6jvQnbn40H-qyFrVgOXVnKfmFVeC3kMGlWPxQ=w640-h360" width="640" /></a></div></i><div><br /></div><b><span style="font-size: large;">WNIOSKI</span></b></div><div><i>Związek Przedsiębiorców i Pracodawców dostrzega konieczność działania na rzecz poprawy klimatu i stanu środowiska. Uznajemy jednak, że europejska polityka klimatyczna jest projektowana w sposób nieprzemyślany, gdyż ustalając ambitne cele, nie przewiduje ona efektywnych sposobów na ich osiągnięcie. Instrumenty, które mają pomóc w walce o środowisko są w rzeczywistości przejawem krótkowzroczności. Istnieje prawdopodobieństwo, że przyniosą one szybki i nietrwały skutek, lecz w dłuższej perspektywie okaże się to wyniszczające dla europejskiej gospodarki, a tym samym dla całej wspólnoty UE.</i><div><i><br /></i></div><i>Z tego też powodu, opowiadamy się za stosowaniem rozważnych i rzetelnych środków osiągania niskoemisyjności w Unii Europejskiej. Sprzeciwiamy się wszelkim działaniom, które mogą spowodować utratę konkurencyjności rodzimych przedsiębiorstw, a także powszechne zubożenie gospodarstw domowych. Należy zatem dbać również o to, aby wprowadzane reformy nie generowały ryzyka wzrostu ubóstwa energetycznego oraz mobilnościowego. Naszym zdaniem, UE powinna z jednej strony zapewnić odpowiednie mechanizmy wsparcia oraz sprawiedliwą transformację sektorów górnictwa i energetyki opartej o paliwa kopalne, a z drugiej nie ograniczać możliwości inwestycyjnych m.in. z wykorzystaniem paliw przejściowych, które istotnie pomagają utrzymać bezpieczeństwo energetyczne państw członkowskich.</i><div><i><br /></i></div><i>Zauważamy, że obecna polityka klimatyczna w wysokim stopniu stanowi zbiór kar, ograniczeń i danin. Należy położyć większy nacisk na działania o charakterze pozytywnym, które dadzą emitentom CO2 impuls inwestycyjny i modernizacyjny. W tym kontekście potrzebne są inicjatywy deregulacyjne i wspierające przedsiębiorczość, które pomogą wrócić Europie do ekonomiczno-gospodarczej elity. Niewątpliwym jest, że z takiej pozycji UE mogłaby podejmować skuteczniejsze środki o charakterze proekologicznym, mając przy tym jednocześnie większy wpływ na kształtowanie polityk klimatycznych w państwach trzecich.</i><div><i><br /></i></div><i>[1] Komunikat Komisji do Parlamentu Europejskiego, Rady, Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego I Komitetu Regionów „Gotowi na 55”: osiągnięcie unijnego celu klimatycznego na 2030 r. w drodze do neutralności klimatycznej (COM(2021) 550 final).[2] Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady zmieniająca dyrektywę 2003/87/WE ustanawiającą system handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych w Unii, decyzję (UE) 2015/1814 w sprawie ustanowienia i funkcjonowania rezerwy stabilności rynkowej dla unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych i rozporządzenie (UE) 2015/757;[3] Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady ustanawiające mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2.[4] https://www.cisl.cam.ac.uk/files/cbam_report.pdf</i><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>A CO TY ZROZUMIAŁEŚ Z PRZYTOCZONEGO ARTYKUŁU?</b></span></div><div>Uproszczę Ci streszczenie tego dokumentu liczącego 4300 stron. Fit for 55 mówi nam tyle, że zbiór ustaw nakłada przymus redukcji gazów cieplarnianych aż o 55% w krajach Unii Europejskiej. Tymczasem udział gazów cieplarnianych Europy, gdyby udało się zrealizować ten ambitny cel, w skali całego świata zmaleje zaledwie o 1%, a według Cambridge Institute for Sustanability w swojej niedawnej analizie oszacował ten odsetek na zaledwie 0,023 proc… Jeśli chcesz przeczytać szczegółowo tą analizę, liczącą 74 strony, to znajdziesz ją tutaj: https://www.cisl.cam.ac.uk/files/cbam_report.pdf. Dla nic nieznaczącej wartości (0,023%), która nie wpłynie w żaden sposób na świat mamy w zamian przejść na system subskrypcyjny, mamy być pozbawieni wielu możliwości i rzeczy, które dzisiaj są dla nas normalne, a o dzisiejszej wolności będziemy mogli tylko pomarzyć… Obecnie przechodzimy proces gotującej się żaby, który na razie dostrzegają tylko osoby analizujące wydarzenia na świecie. Mając świadomość o istnieniu tej ustawy, nigdy nie zrezygnowałem z marzeń, pomimo wprowadzania kolejnych ograniczeń. Moje przesłanie jest takie, żeby korzystać z wolności, która jeszcze nam pozostała. Jeśli ta ustawa zostanie realizowana stopniowo w kolejnych latach, jak zakładają rządy, to będziemy w bardzo dużej mierze zależni od rządów swoich państw, przez co nasze życie będzie częściowo przypominać życie obywateli Chin, gdzie rząd kontroluje ich prawo do wolności, stosując od 2013 roku system punktów i kar za zachowanie w społeczeństwie. Dzięki takiemu systemowi można być całkowicie wykluczonym ze społeczeństwa, czego doświadcza obecnie aż 23.000.000 Chińczyków! Mają nawet zakaz latania samolotami i jazdy pociągiem! Z czym ci się kojarzy takie stopniowe odbieranie wolności? Tak, z komunizmem. A komunizm w dłuższej perspektywie zawsze prowadzi do głodu. Pewnie pomyślisz: „ale Chiny nie głodują”. Do czasu, ponieważ obecnie wyzyskują wiele krajów afrykańskich, które rząd Chin uzależnił od ich technologii, przez co za nic nie znaczące pieniądze jest wykonywany ogrom prac zasilających silną gospodarkę tego państwa. Po drugie, mają bardzo duży wewnętrzny rynek (1,5 miliarda ludzi), który kiedyś też osiągnie nasycenie. </div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEfN3YckO7QJqUUQCu-7lFZlY7XUbZA7L2NLugl05ea-c8l-GAZPxYpU-N82yqgtHDOZwb8uSyVLNgR809Y3vxNc6fv6WWRtug3X3_FxvF_L6JfomsclzQ-5P9xqezDVENCZzLe2U9txOioLIbt6R0BrP4FOtLiNgpUFQt9Rg4PYzOujPqAhbYc2G7aQ"><img alt="" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhEfN3YckO7QJqUUQCu-7lFZlY7XUbZA7L2NLugl05ea-c8l-GAZPxYpU-N82yqgtHDOZwb8uSyVLNgR809Y3vxNc6fv6WWRtug3X3_FxvF_L6JfomsclzQ-5P9xqezDVENCZzLe2U9txOioLIbt6R0BrP4FOtLiNgpUFQt9Rg4PYzOujPqAhbYc2G7aQ=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div>Teraz pomyśl… Dlaczego ktoś podpisał ustawę, która de facto niszczy gospodarkę Europy i spowoduje, że Europa będzie słaba i na dodatek ze społeczeństwem o znacznie ograniczonej wolności, a Chiny tylko jeszcze bardziej się umocnią? Słaba Europa to znacznie słabsze Stany Zjednoczone, dlatego myślę, że zadanie zrzucenia dolara z roli światowej waluty będzie przebiegać jeszcze szybciej. Moment, w którym dolar straci taką funkcję będzie zakończeniem obecnego systemu finansowego. Koniec systemu finansowego, który i tak musi upaść z powodu niewyobrażalnie wielkich długów i niespinającej się matematyki spowoduje ogólnoświatową wojnę i wielki głód. Obecnie na naszych oczach rozgrywa się wojna [na razie gospodarcza, cybernetyczna, finansowa i o wpływy] mocarstw o udziały w interesach, o to, kto będzie hegemonem, kto będzie strażnikiem światowego bezpieczeństwa, o warunki handlowe i finansowe oraz właśnie widzimy słabnące Stany Zjednoczone, których czas pomału się kończy. Co roku stoją przed widmem bankructwa, ale jako, że są „właścicielem” Banku Światowego, prowadzą kreatywną księgowość, która sztucznie przesuwa bankructwo tego kraju w czasie, ale musimy pamiętać, że w nieskończoność nie można pogłębiać dna, w kierunku którego się spada…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjIabsrLgJRRrgyCnFXmt0e24Zn9j98pebXyRUkPiTg4L9O27QsRl7t6vc9FW5hzcP8dA-xGo3JXfc-W3xBNBd3dGWSxfGlQrF4unhcvkaML0ssgOVMobOAHaa2LsTNoDo0OyNDQt_k_B3QHvRP9a6EgM1x5Den1OsRT6M42D-gQ_hJjWBcenvQGe1nKg"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjIabsrLgJRRrgyCnFXmt0e24Zn9j98pebXyRUkPiTg4L9O27QsRl7t6vc9FW5hzcP8dA-xGo3JXfc-W3xBNBd3dGWSxfGlQrF4unhcvkaML0ssgOVMobOAHaa2LsTNoDo0OyNDQt_k_B3QHvRP9a6EgM1x5Den1OsRT6M42D-gQ_hJjWBcenvQGe1nKg=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div>Czytając zacytowany artykuł oraz mój komentarz pewnie zastanawiasz się, skąd wziąłem dane o stopniowym ograniczaniu naszej wolności, skoro nic w tym artykule nie wspomniano o zabieraniu nam podstawowych praw. Cały szczegół tkwi nie w streszczeniu, ale w pełnym zbiorze dokumentów tworzących ‘Fit for 55’, który liczy 4300 stron. Co tam jest napisane, oprócz tego, o czym wspomniał szanujący się serwis ksiegowosc.infor.pl? Zobaczmy:</div><div><ul style="text-align: left;"><li>od 1 stycznia 2023 kończą się pozwolenia dla linii lotniczych na traktowanie ich jako bez emisyjny środek transportu. Ma być zastosowany przelicznik, określający ile dane linie produkują CO2, przez co dodatkowa opłata klimatyczna będzie wliczona w cenę biletu. Eksperci szacują, że ceny biletów wzrosną o 200-300%. Podróżowanie samolotami stanie się więc dobrem luksusowym. Nagłe wprowadzenie tej opłaty było by zbyt wielkim szokiem dla rynku, dlatego myślę, że jej wysokość Parlament Europejski rozłoży na kilka lat. Fit for 55 ma wystartować w 2024 na pełną skalę, a rok 2023 jest ustalony jako czas przystosowywania się do nadchodzących zmian,</li><li>podróżowanie ma być dobrem luksusowym. Z każdym rokiem mają być nakładane coraz większe opłaty paliwowe, ponieważ normy emisji CO2 będą coraz bardziej surowe. Z każdym rokiem normy CO2 są coraz bardziej restrykcyjne. Zobacz, jak sytuacja wyglądała pod koniec roku 2020 (na podstawie podsumowania serwisu autokult.pl). W 2021 r. na terenie Unii Europejskiej w życie weszły nowe limity emisji CO2 dla samochodów osobowych. W 2020 roku, średnia emisja dla pojazdów sprzedanych przez poszczególne marki musiała być niższa niż 120 g/km. Po zmianie, w 2021 roku granicą jest 95 g CO2/km. Według brytyjskiej firmy analitycznej PA Consulting żadnemu z producentów samochodów nie udało się osiągnąć tego pułapu na czas. W najlepszej sytuacji jest Toyota, a najwięcej powodów do zmartwień ma szefostwo Jaguara i Land Rovera. Średnia emisja CO2 (w g/km) w 2021 r.:</li></ul></div><div><ol style="text-align: left;"><li>Toyota: 95,1PSA: 95,6</li><li>Renault – Nissan – Mitsubishi: 97,8</li><li>Hyundai – Kia: 101,1</li><li>Volkswagen: 109,3</li><li>BMW: 110,1</li><li>Ford: 112,8</li><li>Daimler: 114,1</li><li>Honda: 119,2</li><li>Fiat – Chrysler: 119,8</li><li>Volvo: 121</li><li>Mazda: 123,6</li><li>Jaguar – Land Rover: 135</li></ol></div><div><ul style="text-align: left;"><li>Nie bez powodu Jaguar porzucił gotowy projekt nowego samochodu sportowego, przeznaczonego na rynek europejski, ponieważ wiedzą, że nie zdołają osiągnąć założonych nierealnych celów. Ten samochód nigdy nie wszedł nawet na linie produkcyjne. Niezrealizowanie celów emisji CO2 oznaczało dla marek samochodowych zapłatę kar finansowych w wysokości 14,6 mld dolarów amerykańskich. Pytanie nasuwa się samo: kto więc niszczy europejską gospodarkę? Skoro ustawę wydał Parlament Unii Europejskiej, to można powiedzieć, że swój zabija swojego. Według mnie rozgrywka trwa i nikt by nie pozwolił, żeby rząd Europy szkodził własnej gospodarce aż tak bardzo, dlatego myślę, że musi chodzić o coś więcej – o wojnę gospodarczą pomiędzy mocarstwami. Skoro kraje europejskie są bardzo zadłużone, a zatem zależne od USA i Chin, rząd Unii Europejskiej musiał dać przyzwolenie na niszczenie (osłabianie) gospodarki Europy w zamian za anulowanie części długów, odsetek, lub cokolwiek innego. Pamiętaj, że nawet gdyby nie było wojny na Ukrainie, to ceny ropy i benzyny będą ciągle wzrastać [opłata klimatyczna], bo taki jest plan według Fit for 55. W poprzednim artykule pisałem, że benzyna będzie kosztować w 2023 roku około 8 zł. Nie przewidziałem, że takiej ceny doczekamy się znacznie szybciej (tutaj zdecydowanie cenę podbiła panika z powodu wojny Rosja-Ukraina). Pamiętasz, gdy mówiłem o nadchodzącej w najbliższym czasie wojnie Izrael-Iran. Jeśli nastąpi wojna w Iranie, cena benzyny w Polsce może wynieść około 17 zł/litr. Czy to jest realne? Tak. Ponieważ w czasie wojny Izrael może zablokować cieśninę Ormuz, o której już mówiłem, co spowoduje zablokowanie dostaw aż 1/3 dostępnych światowych zasobów ropy. Przy takiej cenie za litr, jazda samochodem stanie się również dobrem luksusowym,</li><li>dokument Fit for 55 mówi nam, że jako społeczeństwa różnych państw za dużo konsumujemy (żywność, kupujemy zbyt dużo rzeczy i zbyt dużo podróżujemy), dlatego trzeba nam ograniczyć dostęp do tych wszystkich rzeczy, ponieważ na to wszystko trzeba wydobywać surowce, a co za tym idzie – niszczyć Ziemię. Plan zakłada coraz większe ceny za ropę naftową, a to przełoży się na większe ceny wszystkiego, co zostanie wyprodukowane. Idealnym pretekstem do nagłego wzrostu cen będzie wojna z Iranem,- ograniczenie podróżowania w Europie! Tak, dobrze czytasz. Dokument zakłada, że jeśli do 2025/2026 roku nie zmniejszy się znacząco ilość odbywanych podróży, pomimo ich zwiększonego kosztu kilkukrotnie, to na Europejczyków mają być nakładane zakazy podróżowania według wymyślonych w późniejszym czasie kryteriów. To wszystko ma służyć zmniejszeniu emisji CO2.</li><li>od 2026 roku mają być nałożone opłaty paliwowe na transport ciężarowy i prywatne samochody osobowe spalinowe, takie same, jak nałożone zostaną na linie lotnicze od 2023. Nie trzeba być mądrym, żeby stwierdzić, że opłaty zabiją w dużej mierze transport kołowy, a co za tym idzie w Europie będzie o wiele mniej żywności oraz rzeczy, które możemy kupić. Przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej będzie musiał zrezygnować z samochodu z powodu drożyzny,</li><li>do roku 2030, maksymalnie do 2035, ma być całkowity zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Wszyscy wiemy, że to nie jest możliwe, ponieważ żadna gospodarka nie udźwignie takiego ciężaru, a technika nie nadrobi tak szybko założeń, stąd czeka nas brak możliwości zakupu samochodów, bo będzie ich najzwyczajniej dużo mniej,</li><li>do 2030 roku do budżetu Unii Europejskiej ma wpłynąć 5 bilionów Euro, co oznacza, że na wszystkie państwa członkowskie będą nakładane ogromne podatki, które będziemy musieli płacić z i tak już dziurawego budżetu. Gdyby równomiernie rozłożyć opłaty na każde z 27 członkowskich państw, to każde z nich, co roku musiałoby przeznaczać aż 23,14 miliarda Euro na podatek związany z ‘Fit for 55’. Jak myślisz, co dzieje się z pieniędzmi, które są gromadzone z wszelkich opłat klimatycznych (a taką mamy już od kilku lat zawartą w cenie benzyny)? Dosłownie nic.</li><li>2 listopada 2021, na Światowym Forum Ekonomicznym padły bardzo ważne słowa. Słowa zostały użyte w spocie Światowego Forum Ekonomicznego opisującym, jak świat może wyglądać w 2030 roku: <i>„Nie będziesz nic posiadał. I będziesz szczęśliwy. Wypożyczysz cokolwiek będziesz chciał i zostanie ci to dostarczone dronem”</i>. O sprawie pisały także serwisy Reuters oraz Rappler. Rappler wskazuje, że słowa te zostały także użyte w artykule <i>„Welcome To 2030: I Own Nothing, Have No Privacy And Life Has Never Been Better”</i> – w tłumaczeniu na język polski: <i>„Witaj w 2030 roku: nie mam nic, nie mam prywatności i moje życie nigdy nie było lepsze”</i>, opublikowanym w 2016 roku w magazynie Forbes, którego autorką jest duńska polityczka Ida Auken. Cytując Aukene, Reuters zwraca uwagę na fakt, że taki świat nie uważa ona tylko za „utopię ani marzenie o przyszłości”, ale „scenariusz pokazujący, dokąd możemy zmierzać – na lepsze i na gorsze”. Sam artykuł ma na celu rozpoczęcie dyskusji o zaletach i wadach rozwoju technologicznego. Co to oznacza? Że już teraz stopniowo próbuje się zmieniać porządek naszego świata i dąży do tego, abyśmy posiadali jak najmniej poprzez tworzenie zaporowych cen. Dzięki temu nie będziemy kupować wielu rzeczy, bo nie będzie nas na nie stać, ale będziemy mogli je wypożyczyć. Już teraz wiesz, dlaczego wcześniej powiedziałem coś o systemie subskrypcyjnym? Subskrypcja, to nic innego, jak płacenie abonamentu, żebyś miał do czegoś dostęp, ale żeby ta rzecz nie była Twoją własnością. Dzisiaj wiele firm informatycznych stosuje taki system, gdzie abonament musimy płacić tyle czasu, ile będziemy korzystać z danego programu. Wystarczy spojrzeć na profesjonalne programy jak: Office 365, AutoCad, Adobe Photoshop, Lightroom, itp. one nigdy nie będą Twoją własnością, a jedynie będziesz płacić abonament za możliwość wykorzystania wszystkich dostępnych funkcji. Oczywiście te najbardziej potrzebne są blokowane, abyś musiał co miesiąc płacić wyznaczoną kwotę za użytkowanie programu. Najprawdopodobniej po 2030 roku samochody będą zbyt drogie dla przeciętnych obywateli, ale będzie można je wypożyczać na czas dojazdu do pracy na zasadach, jakie stosują już dzisiaj niektóre firmy. Obecnie w Polsce są to FreeNow i Panek. Chyba każdy z nas widział samochody obu wymienionych firm. </li></ul><div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvqpkk34uNHpEcxExZryaOoCrrnwcfW7Ild6zhT4eLdPYocsYGaknK3bpM3DQD8UFxYECJ-kcIUA8HV9xaEv1-u2Jk4JGMS98V0t1T3IC3H4nmkRP28ZH9EV6LKPgoZigT-GJFiQVCEhJOTV-HwzQzUiy4J3__J9r0zxH7p62x7ss6DL5hHawJeEwkIA"><img alt="" data-original-height="1199" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhvqpkk34uNHpEcxExZryaOoCrrnwcfW7Ild6zhT4eLdPYocsYGaknK3bpM3DQD8UFxYECJ-kcIUA8HV9xaEv1-u2Jk4JGMS98V0t1T3IC3H4nmkRP28ZH9EV6LKPgoZigT-GJFiQVCEhJOTV-HwzQzUiy4J3__J9r0zxH7p62x7ss6DL5hHawJeEwkIA=w640-h480" width="640" /></a></div></div><br />Jeśli dalej nie wierzysz, że ‘Fit for 55’ do 2030 roku będzie stopniowo ograniczać Twoją wolność oraz podstawowe prawa człowieka, to muszę Cię poinformować, że Mastercard testuje już od 2019 roku „eko-terroryzm”, czyli ograniczenie naszych zakupów na podstawie przelicznika śladu węglowego na podstawie kupowanych rzeczy. Wiele serwisów informacyjnych streszcza to, co zakłada Mastercard (lifesitenews.com, instalki.pl, press.pl, Mastercard.com). Zobaczmy o czym jest mowa:</div></div><div><div><i>Śledzenie z własnej woli? Owszem i to dla „dobra pla/nety”! Firma Doconomy we współpracy z ONZ i Mastercard opracowała specjalny projekt karty kredytowej „premium”. Jej zdaniem będzie sumowanie ilości dwutlenku węgla, jaka powstała dla wyprodukowania opłacanych nią zakupów. Jeżeli użytkownik przekroczy swój indywidualny „limit śladu węglowego” – w terminalu pojawi się komunikat „transakcja odrzucona”.„ Transakcja odrzucona!</i></div><div><i>Osiągnięto limit emisji dwutlenku węgla” – taki komunikat pojawi się w aplikacji, która stanowi bazę dla działania opracowywanej właśnie karty kredytowej. Ramowa konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC) zaangażowała się projekt finansowy, którego autorzy deklarują chęć przeciwdziałania ociepleniu klimatu poprzez ograniczanie zakupów.</i></div><div><i>Jak tłumaczą konstruktorzy nowa technologia „łączy cenę zakupu produktu z wpływem na planetę mierzonym w kilogramach emisji, a następnie zaleca ilość CO2 do wyeliminowania – w praktyce ustalając w ten sposób cenę za emisję dwutlenku węgla”. Na rewersie karty znajduje się napis: „Biorę odpowiedzialność za każdą transakcję, której dokonuję, aby pomóc chronić naszą planetę”.</i></div><div><i>Karta kredytowa Do Black „posiada miesięczny limit zapewniający, że będziemy trzymać się zalecanej przez ONZ do 2030 roku redukcji emisji dwutlenku węgla” – czytamy na stronie internetowej producenta. – Wszyscy musimy pogodzić się z pilną sytuacją i szybko przejść w kierunku bardziej odpowiedzialnej konsumpcji. Z Do Black nie ma już wymówek. Dzięki naszej współpracy z UNFCCC i Mastercard, Do umożliwi ludziom wniesienie wkładu w realizację celów redukcji emisji dwutlenku węgla w 2030 roku i później – mówi dyrektor generalna Doconomy, Nathalie Green.</i></div><div><i>Działalność firmy Doconomy nie ogranicza się do projektu „zielonej” karty płatniczej. Wspólnie z firmą Åland Index Solutions, ich ambicją jest nie tylko dostarczanie „ekologicznych” produktów finansowych, ale także inspirowanie zmiany „całego stylu życia” klientów. Kartę kredytową limitującą ślad węglowy skrytykował redaktor naczelny serwisu Climate Depot, Marc Morano. – Ta karta kredytowa, monitorująca emisję CO2, będzie początkowo „dobrowolnym” środkiem bez „przymusu”. <b>Ale jak długo minie, zanim ta karta CO2 otrzyma status przymusu od wielkich korporacji w zmowie z rządami? Biorąc pod uwagę, w jaki sposób działacze na rzecz klimatu stymulują covidowe lockdowny, możemy oczekiwać, że ta karta kredytowa stanie się obowiązkowa w przypadku „kryzysu klimatycznego”. Przygotujmy się na system punktacji społecznej w stylu chińskim</b> w zakresie naszych osobistych nawyków związanych z wydatkami</i> – komentował. [Źródło: lifesitenews.com]</div><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>8. NASZA PSYCHIKA</b></span></div><div>Tyle mówiłem o różnych wydarzeniach, wytłumaczyłem w co gra świat i na czym on jest oparty. Powiedziałem też jak zachować wartość naszych oszczędności. Ale czy czasem nie zapomnieliśmy w tym wszystkim o… nas? Tak! Naszym zadaniem nie tylko jest przechowanie wartości naszego pieniądza, żebyśmy w panice nie popełniali głupich błędów, jak to zrobili Polacy 24 lutego 2022 roku w pierwszym dniu wojny Rosji z Ukrainą, gdzie Polacy stracili dwukrotnie swoje oszczędności, ponieważ w panice najpierw drogo kupowali dolary, a kiedy jego wartość spadała, to sprzedawali je, myśląc, że jego wartość jeszcze spadnie, ale przede wszystkim zapewnienie jak najlepszego stanu naszej psychiki. O tym, jak zbudować silną psychikę, napisałem zupełnie osobny artykuł liczący 42 strony. Jeśli lubisz taką tematykę, to artykuł znajdziesz tutaj: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/02/czy-naprawde-jestes-soba.html" target="_blank">Czy naprawdę jesteś sobą?</a>. Myślę, że na dzisiejsze czasy przyda się wielu osobom jak nigdy wcześniej. Pytanie jednej osoby z naszego zakładu pracy bardzo utkwiło mi w pamięci. Ta osoba zapytała mnie: <i>„mam pewną kwotę złotych oszczędności</i> [znam tę liczbę]. <i>Co mam zrobić, w co mam zainwestować, bo tak źle się dzieje na świecie?</i>”. Tej osobie opowiedziałem o dywersyfikacji portfela, o rodzajach aktywów, na czym się trzeba znać i jak podchodzić do tematu inwestycji, oraz na samym końcu dodałem bardzo ważne słowa: w inwestowaniu nigdy nie zapominaj o sobie. Jeśli masz daną kwotę oszczędności – nie ważne, czy to będzie 10.000 zł, 100.000 zł, czy 1 milion złotych, staraj się maksymalnie jedną piątą tej kwoty zainwestować w… siebie. I nie miałem tu na myśli studiów, kursów i naukę nowego zawodu, bo tej osobie, to było zupełnie niepotrzebne, ale raczej, żeby gdzieś wyjechać, odpocząć, coś zrobić, a w szczególności przewartościować swój system wartości, spędzając dużo więcej czasu z rodziną, dziećmi i przyjaciółmi. Dlaczego? Dlatego, żeby mieć jak najwięcej pięknych wspomnień. O tym, jak wielka jest siła wspomnień i jak mogą całkowicie zadusić depresję, przeczytasz w moim artykule, o którym wspomniałem już nieco wyżej. Ja jestem świadomy tego faktu od 2006 roku, dlatego cały czas trzymałem i trzymam się tej zasady, stąd nigdy nie odmawiałem sobie, żeby zrealizować jakieś marzenie. Jeśli wpadało mi ono do głowy, to wyznaczałem datę i dążyłem, żeby je zrealizować. Nigdy nie powtarzałem za to utartych schematów, jak wyjazd do Zakopanego, Władysławowa, czy branie urlopu na majówkę, ponieważ tylko umęczymy się wśród tłumów byle jakiej jakości turystów (czytaj bez pomysłu i często alkoholizujących się gromadnie). Pamiętaj, że ze sposobu, jak spędzasz swój wolny czas, można wyczytać, jakie jest twoje życie. Czy masz na nie pomysł, czy raczej jesteś znudzony codziennością i codziennie odgrywasz ten sam schemat. Nawet w czasie medialnej pandemii koronawirusa w Polsce (11 marca 2020 – 28 marca 2022) zawsze szukałem sposobu jak realizować kolejne marzenia. I wiesz co? Pomimo wszelkich utrudnień, ani jedno z nich nie „wypadło” z mojego rozkładu i wszystkie z nich udało mi się zrealizować. Pamiętaj, że każde marzenie to również ludzie, z którymi je realizujesz. Są to wspólne przeżycia, piękne historie i coś, co będzie Twoją wartością, której nikt Ci nie będzie w stanie odebrać. Nie liczy się ilość miejsc, jakie odwiedziłeś, ani jakie to były miejsca, ale raczej ludzie, z którymi zrealizowałeś dane marzenie, wspomnienia z tego wynikające, w zależności do kogo kieruję te słowa, może to być najcenniejsza miłość, czy przyjaźń.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh6umxTDK1VHzVerwS47Qn5W9dsdj316xbHbmITkjKd20CF6rWrqUoIV-3l1oaDn1hodx9P1iT2bV0t6ax613iu7CV9xeE8bGglBnBTe5WaipqRLg_UQnMSWaJRgxe7pKWC7-uC7SXdWxpA1L1pVrySwN0-lql6GuQSINML3qfCv8qrj3LU_wp1c74tWw"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh6umxTDK1VHzVerwS47Qn5W9dsdj316xbHbmITkjKd20CF6rWrqUoIV-3l1oaDn1hodx9P1iT2bV0t6ax613iu7CV9xeE8bGglBnBTe5WaipqRLg_UQnMSWaJRgxe7pKWC7-uC7SXdWxpA1L1pVrySwN0-lql6GuQSINML3qfCv8qrj3LU_wp1c74tWw=w640-h426" width="640" /></a></div><div><br /></div>W złych czasach takich jak te, nigdy nie zapominam o inwestowaniu w siebie, pomimo, że nie ma z tego materialnego zysku. Przykład wojny na Ukrainie pokazał, że niektórzy ludzie stracili w kilka chwil majątek całego życia, a pogoń za pieniądzem, karierą i dobrami materialnym była dosłownie nic niewarta. Mając tę świadomość od ponad 15 lat, nie zdecydowałem się na studia, ani nigdy nie zabiegałem o piękne mieszkanie/dom, ani o najnowsze gadżety. Raczej starałem się żyć tak, żeby jak najwięcej przeżyć, realizować najbardziej nierealne marzenia, rozwijać się w pasjach, poznawać jak najwięcej wartościowych ludzi i pomagać tym, którzy potrzebują wsparcia. Najwięcej szczęścia wynika z dawania, a nie z otrzymywania, dlatego największą radość mam z osób, którym mogłem i nadal pomagam (przez 10 lat zajmowałem się pomocą ludziom po próbach samobójczych oraz tym, którzy byli na drodze do samobójstwa, dzięki czemu nawet napisałem algorytm matematyczny, który pozwala mi wyławiać z tłumu takie osoby i im pomagać), z zawartych przyjaźni, zrealizowanych marzeń, rozwijania się w pasjach i świadomości, że nie dałem się wpisać w życiowy schemat nudy i faktu, że to ja kontroluję swoje życie. Ponad 80% ludzi na świecie nie kontroluje swojego życia. Pewnie zapytasz, ale jak to? Tylko spójrz: pewna brytyjska pielęgniarka regularnie przez kilka lat zadawała to samo pytanie osobom będącym na łożu śmierci, a brzmiało ono tak: <i>„czego najbardziej żałujesz w życiu?”</i>. Usłyszała mnóstwo różnych odpowiedzi od ponad tysiąca osób. Szybko zauważyła, że u zdecydowanej większości pacjentów (906/1500 osób) jest wspólny mianownik, który sprowadza się do tych stwierdzeń: „żałuję, że nie byłam/-em sobą – żyłem tak, jak inni chcieli”, „żałuję, że tak dużo pracowałem i nie miałem czasu dla siebie i innych”, „żałuję, że nie poświęciłem rodzinie więcej czasu”, „żałuję, że nie poświęcałem więcej czasu przyjaciołom”, „żałuję, że nie robiłem tego, co chciałem robić”. Teraz dostrzegasz w czym jest problem? Zbyt łatwo oddajemy nasze życie oczekiwaniom rodziny, pracy, a nie myślimy przy tym o… sobie. Nie mam tu na myśli egoizmu i umiejscowienie własnej osoby w centrum uwagi, ale raczej o zadbanie o dobrostan własnej psychiki, żeby funkcjonowała ona właściwie, kiedy nadejdą już złe czasy.<div><br /></div><div><span style="font-size: large;"><b>9. INNE RZECZY, KTÓRE DAJĄ MI WIELE DO MYŚLENIA</b></span></div></div><div><br /></div><div><span style="font-size: large;"><b>A) EVENT 201</b></span></div><div>Zastanawiające jest wydarzenie z 18 października 2019 o nazwie „Event 201”, gdzie bogacze tego świata (między innymi Bill Gates i jego żona) stworzyli panel na temat „jak działać w przypadku, gdyby na świecie pojawiła się jakaś pandemia koronawirusa”, którego celem były ćwiczenia praktyczne. Tyle, że pierwszy przypadek koronawirusa oficjalnie został uznany jako ten z Chin, z dnia 10 grudnia 2019 roku. Warte zastanowienia jest fakt, dlaczego na 6 tygodni przed prawdziwymi wydarzeniami ktoś nagle wpadł na podobny pomysł. Oficjalna strona tego projektu - https://www.centerforhealthsecurity.org/event201/ - mówi: <i>„The Johns Hopkins Center for Health Security in partnership with the World Economic Forum and the Bill and Melinda Gates Foundation hosted Event 201, a high-level pandemic exercise on October 18, 2019, in New York, NY. The exercise illustrated areas where public/private partnerships will be necessary during the response to a severe pandemic in order to diminish large-scale economic and societal consequences.</i>”</div><div>Co po przetłumaczeniu znaczy: <i>Johns Hopkins Center for Health Security we współpracy ze Światowym Forum Ekonomicznym i Fundacją Billa i Melindy Gatesów zorganizowało Event 201, ćwiczenie pandemiczne wysokiego szczebla 18 października 2019 r. w Nowym Jorku, NY. Ćwiczenie zilustrowało obszary, w których partnerstwa publiczno-prywatne będą niezbędne podczas reakcji na poważną pandemię w celu zmniejszenia skutków gospodarczych i społecznych na dużą skalę.</i><div><br /></div><b><span style="font-size: large;">B) DZIAŁANIA POLSKIEGO RZĄDU</span></b></div><div>Dla mnie są tak absurdalne, że widzę w tym konkretny cel. Moim zdaniem ten rząd realizuje politykę kogoś, kto jest nad nimi i wie coś więcej. Obecnie rząd próbował trzykrotnie przeforsować ustawę bezkarnościową. Udało się to zrobić w specustawie dotyczącej pomocy uchodźcom z Ukrainy [Dziennik Ustaw 2022, poz. 583], gdzie na 65 stronie ze 116 umieszczono niespodziankę w postaci bezkarności polskiego rządu. O czym myślę? Ustawa jest już przepchnięta, dlatego najprawdopodobniej obecny rząd odda władzę, co będzie niespotykane lub coś się po prostu wydarzy niespodziewanego, a władza będzie mogła bezkarnie porzucić swoją funkcję. Dlaczego miałaby to zrobić? Dlatego, że za nimi ciągną się naprawdę grube afery, jakich nie miał żaden inny rząd. Ustawa bezkarnościowa jest do tego potrzebna, żeby załatwić sobie ochronę i móc bezpiecznie opuścić „tonący statek”. Wszyscy wiemy, że niezależnie od tego, kto przejąłby władzę w kraju, nie uda mu się nic zdziałać, bo państwo polskie zostało zaorane gospodarczo. Wtedy będzie można legalnie zwalać winę na nowy rząd zastępczy lub twór temu podobny za nieudolność. Dlaczego mówię twór? Ponieważ poza obecną partią nie ma jedności, wszystkie ugrupowania są w rozsypce, bez jakiegokolwiek planu działania, co oznacza tylko tyle, że nie wiadomo kto w takiej niecodziennej sytuacji miałby tę władzę przejąć. Zobaczmy o co chodzi z tą ustawą bezkarnościową (na podstawie szanującego się serwisu o gospodarce – money.pl):<div><br /></div><i>W projekcie ustawy rządzący "zaszyli" przepisy, które gwarantują bezkarność urzędnikom za zmarnowanie publicznych środków w trakcie np.: wojny wypowiedzianej Rzeczypospolitej, stanu wyjątkowego, czy stanu zagrożenia epidemiologicznego. Urzędnicy będą zwolnieni z odpowiedzialności za zakupy dokonywane w trakcie pandemii koronawirusa, gdyż przepisy będą działać wstecz.</i></div><div><i>Adwokaci Piotr Walczak z Kancelarii Walczak Wasielewska Adwokaci oraz Piotr Zemła, wspólnik w Kancelarii Zemła Szymański Adwokaci Sp. J. W swojej analizie przesłanej money.pl mecenas Walczak potwierdził, że urzędnicy będą zwolnieni z odpowiedzialności za zakupy dokonywane w trakcie pandemii koronawirusa, gdyż przepisy będą działać wstecz.</i></div><div><i>Bazując na przepisach, które wskazano w projekcie ustawy, to faktycznie na przyszłość odpowiedzialność karna urzędników będzie wyłączona przy spełnieniu przesłanek wskazanych w ustawie. Jednakże należy zaznaczyć, że przemycony przepis do ustawy będzie miał również zastosowanie do sytuacji z przeszłości, kiedy to między innymi wysocy urzędnicy dopuszczali się niegospodarności środkami z budżetu, kupując maseczki czy słynne respiratory bez wymaganych atestów - zwraca uwagę mecenas.</i></div><div><i>Ponadto okazuje się, że nie tylko urzędnicy będą mogli spać spokojnie. W projekcie znalazł się również przepis, który gwarantuje analogiczną bezkarność menedżerom, członkom zarządów spółek i innym osobom zajmującym się cudzymi sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą.</i></div><div><i>-Uchwalenie ustawy w kształcie, w jakim wpłynęła do Sejmu, spowoduje, że niemożliwe będzie pociągnięcie do odpowiedzialności - z jednej strony urzędników (funkcjonariuszy publicznych), z drugiej - przedsiębiorców, którzy - gdyby nie proponowany przepis - ponieśliby odpowiedzialność karną za przekroczenie uprawnień czy niegospodarność menadżerską - tłumaczy mecenas Piotr Zemła.</i></div><div><i>Prawnik zwraca uwagę, że w polskim prawie istnieje już instytucja stanu wyższej konieczności, która odpowiada na problem poświęcenia jednego dobra na rzecz drugiego. Dlatego też - w jego ocenie - może tu chodzić o dodatkową ochronę dla osób biorących udział przy zakupie systemu nielegalnego systemu inwigilacyjnego, takiego jak Pegasus.</i></div><div><i>W moim odczuciu projektowane przepisy mają ewidentnie zapewnić bezkarność osób odpowiedzialnych za zakup i wykorzystanie nielegalnych systemów inwigilacji - tu bowiem nie można mówić o stanie wyższej konieczności, który mógłby być uzasadniony w konkretnych warunkach przy walce z epidemią czy pomocy naszym gościom z Ukrainy - wskazuje mec. Piotr Zemła.</i><div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>C) CZWARTA REWOLUCJA PRZEMYSŁOWA</b></span></div><div>Na Światowym Forum Ekonomicznym, dnia 2 listopada 2021 padły bardzo ważne słowa wypowiedziane przez Klauss’a Schwab’a dotyczącego czwartej rewolucji przemysłowej. Omawiał on koncepcję rewolucji przemysłowej w naszych czasach. Najpierw zobaczmy encyklopedyczną definicję Czwartej Rewolucji Przemysłowej na podstawie Wikipedia.pl:</div><div><i>Czwarta rewolucja przemysłowa (niem. Industrie 4.0) – uogólniająca koncepcja[1] odnosząca się do pojęcia „rewolucji przemysłowej” w związku ze współczesnym wzajemnym wykorzystywaniem automatyzacji, przetwarzania i wymiany danych oraz technik wytwórczych. Definicyjnie jest zbiorczym terminem dla technik i zasad funkcjonowania organizacji łańcucha wartości łącznie stosujących lub używających systemów cyber-fizycznych, internetu rzeczy i przetwarzania chmurowego[2][3][4]. Według takiego podejścia jest urzeczywistnieniem inteligentnej fabryki, w której systemy cyber-fizyczne sterują procesami fizycznymi, tworzą wirtualne (cyfrowe) kopie świata realnego i podejmują zdecentralizowane decyzje, a poprzez Internet rzeczy w czasie rzeczywistym komunikują się i współpracują ze sobą oraz z ludźmi, natomiast dzięki przetwarzaniu chmurowemu są oferowane i użytkowane usługi wewnętrzne i międzyoperacyjne[2].</i><div><br /></div><div>Czwarta rewolucja przemysłowa to:</div><div><ul style="text-align: left;"><li><b><i>Wiek zanikania bariery ludzie/maszyny</i></b></li><li><b><i>Inteligentne fabryki z cyber-fizycznymi systemami produkcji w otoczeniu</i></b></li><li><i>internetu ludzi (sieci społecznościowe i biznesowe)</i></li><li><i>internetu rzeczy (inteligentna mobilność)</i></li><li><i>internetu usług (inteligentne sieci i logistyka)</i></li><li><i>internetu danych (inteligentne budynki i mieszkania)</i></li></ul></div><div>Zwróć szczególną uwagę na pogrubione słowa.</div><div>A teraz zobacz, co znalazłem w Amerykańskim Biurze Patentowym:</div><div>Patent nazywany „patentem 666” to również bardzo ciekawa rzecz, bo amerykańskie biuro patentowe 21 sierpnia 2018 roku zarejestrowało coś o nazwie „Patent 666” (żródło – oficjalna strona patentów w USA: https://patentscope.wipo.int/search/en/detail.jsf?docId=WO2020060606). Numer tego patentu to WO2020060606. Co to jest? To patent na chip wszczepiany pod skórę wraz z różnymi czujnikami, dzięki któremu człowiek, który będzie go posiadał, będzie podłączony do systemu obliczeniowego kryptowalut. Kryptowaluta to pieniądz wirtualny, który obecnie funkcjonuje i zalicza największe rekordy. Np. 1 Bitcoin kosztował nawet 69.000 dolarów amerykańskich. Zaletą kryptowalut jest fakt, że można nimi operować poza zcentralizowanym systemem finansowym i być niezależnym od rządów. A do czego można w przyszłości wykorzystać taki chip? Do zniewolenia mas ludzi. Już dzisiaj testuje się płacę zasadniczą w Niemczech, Australii, czy Wielkiej Brytanii za niechodzenie do pracy. Przez określony czas wypłaca się ludziom minimalną krajową. Testy są robione na wypadek, gdyby rynek pracy tak bardzo się zautomatyzował, że większość ludzi nie miałaby gdzie pracować. Stąd testuje się pewnego rozdawnictwo pieniędzy za nic nierobienie już dzisiaj oraz sprawdza, jakie mogą być tego konsekwencje. Wiadomo, że w dzisiejszym świecie nie ma nic za darmo, więc za nic nierobienie tacy ludzie najprawdopodobniej otrzymywaliby pieniądze, ale w zamian za coś. Być może taki chip służyłby, do rejestrowania wykonania jakichś wyznaczonych zadań w zamian za otrzymanie „darmowych” pieniędzy. Ciekawe jest to, że w dokumencie opisano, jak taki chip miałby zbierać z nas informacje. Mikroczujniki zbierałyby informację o aktywności danych części mózgu, o których już dziś wiemy, że na przykład w czasie myślenia najbardziej aktywna jest pewna część mózgu, a w przypadku buntu, aktywna jest inna jego część. Wyeliminowanie gotówki i zastąpienie jej kryptowalutą, albo cyfrowym pieniądzem powoduje, że każda transakcja jest widoczna i nie da się niczego oszukać.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEir8M8F2Rc6OHGCW9bAvILvPZaPaqYDA5ufXFRFrDfxk-8WsSqYBsTl5-_Q2f2urutCBY6SUxHuy-swjKa4JM7_9EP7xUuhfjZ2mK2j4ldXJ1SzUFG7-qy0mIxdD9gFfIYDLKifWiGTzsX2PyYqepqFEbLf-iKbdfeczCgVe5gNI_hzV0iPZc9A51hh4Q"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEir8M8F2Rc6OHGCW9bAvILvPZaPaqYDA5ufXFRFrDfxk-8WsSqYBsTl5-_Q2f2urutCBY6SUxHuy-swjKa4JM7_9EP7xUuhfjZ2mK2j4ldXJ1SzUFG7-qy0mIxdD9gFfIYDLKifWiGTzsX2PyYqepqFEbLf-iKbdfeczCgVe5gNI_hzV0iPZc9A51hh4Q=w640-h426" width="640" /></a></div><br /><b><span style="font-size: large;">D) TUNEL GOTHARD W SZWAJCARII</span></b></div></div><div>Otwarcie największego tunelu Gothard w Szwajcarii, który jest największym na całym świecie (ma 54 km długości) zostało zainaugurowane godzinną ceremonią otwarcia, podobnie, jak to odbywa się na Olimpiadach co cztery lata. Nic w tym dziwnego by nie było, gdyby nie fakt, że na oficjalnym wydarzeniu, na które patrzyły oczy całego świata, pokazano nam godzinne przedstawienie, które jasno zostało określone w mediach jako… satanistyczne! Nagrania z tej ceremonii są do dzisiaj dostępne w Internecie i można je obejrzeć w całości, podobnie jak z Olimpiad. Najbardziej szokującą częścią było ustawienie chińskiego bożka zniszczenia Shiva i składanie mu ofiar. Ludzie biorący udział w tej ceremonii przebrani byli za antylopy i gazele, co według tamtejszych wierzeń oznacza negatywny zwierzęcy aspekt, nieczystość.<div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>E) PANDEMIA KORONAWIRUSA</b></span></div><div>Międzynarodowy Bank Walutowy czyżby przewidział że pandemia koronawirusa będzie trwała aż 5 lat? Na ich oficjalnej stronie projects.worldbank.org możemy przeczytać, że istnieje dokument o oznaczeniu SPRP P 173789 opisujący strategię i przeciwdziałania COVID-owi. Nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie fakt, że dokument jest ważny od 2 kwietnia 2020 a jego ważność upływa 31 marca 2025 roku… Trzeba się zastanowić jakie zasięgi miał COVID 2 kwietnia 2020?... Czy świat finansjery wtedy już wiedział, że z tą chorobą będzie wielki problem aż na 5 lat?... Jeśli myślisz, że pandemia koronawirusa się skończyła 28 marca 2022 roku, bo rząd „pozwolił” nam zdjąć maseczki, to jesteś w błędzie. Na jesieni koronawirus ponownie powróci, bo korporacje zarabiają na nim potężne pieniądze. Koronawirus musi być medialny, a ludzie muszą żyć w ciągłym strachu, żeby móc na tym zarabiać. Ciągle podejmuje się zbyt wielkie środki zapobiegawcze w stosunku do zagrożenia, przez co więcej ludzi umiera poprzez stosowanie tych środków (lock downy, zamykanie części gałęzi gospodarek, izolacje, kwarantanny, bardzo utrudniony dostęp do specjalistów i lekarzy, nie leczenie innych chorób niż COVID) niż przez samą chorobę.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgIC_ltHwZacyyR2XHOqDMgv1tm_tkfn2c6x2hfF3MrMQ-qSnM0IToDog45zRHsk7nuj8zdxZMkT_xa2JXA-JCJ7KCfZ86g056dSXGttVyu7WZ3g7trt5Ue7AzWEcK7IpHdXCC-dV2IQbyNp7QF22O3DYIbQuGc-EN3u0zuXcH4Aw_uhTGmES2FROQLFQ"><img alt="" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgIC_ltHwZacyyR2XHOqDMgv1tm_tkfn2c6x2hfF3MrMQ-qSnM0IToDog45zRHsk7nuj8zdxZMkT_xa2JXA-JCJ7KCfZ86g056dSXGttVyu7WZ3g7trt5Ue7AzWEcK7IpHdXCC-dV2IQbyNp7QF22O3DYIbQuGc-EN3u0zuXcH4Aw_uhTGmES2FROQLFQ=w640-h360" width="640" /></a></div><br /><div><b style="font-size: x-large;">F) DZIWNE ZACHOWANIE WŁADZ W LONDYNIE</b></div></div><div>Władze południowego Londynu zarządziły akcję dla wszystkich obywateli we wrześniu 2020, żeby przygotowali plecak ucieczkowy przygotowany na trzy dni z podaniem listy rzeczy, co się ma w nim znajdować. Władze zaleciły, żeby plecak stał pod drzwiami w razie godziny „W”. Z tego, co mi wiadomo, to nawet przed powodzią, czy inną klęską żywiołową jesteśmy ostrzegani na kilka dni wcześniej, a nie mamy ciszę i nagle ktoś każe nam uciekać tu i teraz… Po dwóch dniach alarm został odwołany po licznych obawach, skargach i pytaniach obywateli. Władze Londynu wydały odpowiedź, która miała na celu uspokojenie mieszkańców, ale nic z niej nie wynikało, a strach pozostał.<div><br /></div><span style="font-size: large;"><b>G) CZY WŁADZE COŚ UKRYWAJĄ PRZED NAMI?</b></span></div><div>Moim zdaniem partia PIS musi wiedzieć coś więcej, o czym nie mówi się w telewizji. My widzimy ją jako tą, która podejmuje absurdalne, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem decyzje, ale za tym musi stać coś grubszego. Co mam na myśli? Sojusz USA-Polska jest sojuszem jednostronnym. To znaczy, ze Polska robi wszystko dla USA, a USA dla Polski nic. Gdyby ktoś zaatakował Polskę, USA nie staną w obronie tego kraju, podobnie jak sojusznicy Polski w 1939 roku. Dlaczego? W 1991 roku rząd Ukrainy podpisał pakt z USA, zapewniający bezpieczeństwo Ukrainie, w zamian za pozbycie się broni atomowej. Rząd tego państwa pozbył się broni i technologii do jej produkcji, wypełniając w ten sposób zawarty pakt. Kiedy Rosja zabrała Ukrainie Krym, USA nie zrobiło nic. Nawet wzbogacają się na tym konflikcie, ponieważ regularnie dostarczają wojskom Ukrainy broń, ale nie walczą za nich. To samo obserwuję w Polsce. Zauważcie, że podpisano wręcz absurdalną ustawę dla wojska USA na terenie Polski, rząd zapłaci w całości za ich obecność z pieniędzy, których nie mamy i… obecnie na 50-cio i 90-ciodniowe ćwiczenia wojskowe są wzywani mężczyźni nawet z kategorią D, co w dotychczas funkcjonującym świecie miało tylko miejsce w czasie WOJNY! Czy naprawdę sytuacja aż tak nagli, że trzeba przeszkolić pod względem wojskowym nawet niezdolnych do wojny ludzi?... Idąc dalej tym tropem, czy słyszeliście o ćwiczeniach RENEGADE-SAREX 2020? W dniach 6-9 października 2020 w siedmiu polskich województwach zawyły syreny 3-minutowym, modulowanym dźwiękiem, a później 3-minutowym, ciągłym dźwiękiem były one odwoływane. Na stronach rcb.gov.pl (oficjalna strona polskiego Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, skąd dostajemy informacje SMS o zagrożeniach pogodowych) dowiadujemy się, że w tych siedmiu województwach będzie testowane alarmowanie ludności cywilnej na wypadek niezidentyfikowanych samolotów i innych statków powietrznych w tym nalotów bombowych! To daje do myślenia! Ze strony rządowej dowiadujemy się: „Celem ćwiczeń jest sprawdzenie zdolności Sił Zbrojnych RP i instytucji cywilnych, jako elementów systemu bezpieczeństwa państwa, do przeciwdziałania sytuacjom kryzysowym właściwym dla systemu obrony powietrznej oraz ratownictwa lotniczego i morskiego. Przedsięwzięcie będzie rozgrywane w przestrzeni powietrznej RP, Zatoce Pomorskiej, Zatoce Gdańskiej, na obszarach województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, podlaskiego, lubelskiego, mazowieckiego, dolnośląskiego.”. Pamiętam, jak w 2019 roku przeprowadzano symulacje komputerowe ataku atomowego na państwa NATO i odwetu NATO na Rosję. Właśnie te województwa były uwzględnione w symulacji. O ile nie spodziewam się ataku z użyciem broni atomowej, to wszystkie te działania odbywające się po cichu sugerują mi, że coś się szykuje za naszymi plecami. Podobne testy na terenie całego kraju przeszły już: Austria, Dania, Szwecja, Norwegia i Niemcy – od 8 września do początków października 2020. Zastanawiający również był fakt, że żona premiera Morawieckiego na kilka dni przed wojną Rosji z Ukrainą sprzedała ziemię, którą kupiła za bezcen od Kościoła, a zarobiła na niej krocie. Na sprzedaży słynnych działek we Wrocławiu Iwona Morawiecka, żona premiera, zarobiła 14 milionów zł. Małżeństwo kupiło działkę w 2002 r. za 700 tys. zł – wynika z aktu notarialnego, którego dotarł TVN24 i tvn24.pl.<div><br /></div><span style="font-size: x-large;"><b>PODSUMOWANIE MOICH PRZEWIDYWAŃ</b></span></div><div>1. Wojna Rosja – Ukraina nie skończy się szybko, ponieważ cel nie został osiągnięty, a nazwisko Putina zostało splamione. Rosyjscy przywódcy w większości są bezduszni i będą dążyć po trupach do celu, zabijając nawet własnych rodaków. Dopóki Putin nic nie osiągnie na Ukrainie, dopóty będzie trwać tam wojna. USA zwietrzyło na tej wojnie wielki interes, dlatego będzie dozbrajać Ukrainę tylko na tyle, na ile to będzie potrzebne, aby utrzymać „remis” lub sytuację patową, nie dającą żadnego wyjścia, wyniku. Kryzys migracyjny w Polsce będzie się tylko pogłębiać, a państwa Zachodu po raz kolejny będą nas zdradzać poprzez odmowę pomocy napływającej ludności z Ukrainy. Przypomnę, że dla Niemiec problemem było przyjęcie 350.000 ludzi, ponieważ stwierdzili, że taki napływ ludzi „rozwali” ich gospodarkę. Tyle, że kraje Zachodu jednomyślnie patrzą na Polskę, że 4,6 miliona przybyłych z Ukrainy [stan na dzień 12 lipca 2022] z powodu wojny cudem nie „rozwali” polskiej gospodarki. Państwa Zachodu nie chcą utracić swojej wygody i komfortu oraz wysokiego standardu życia, dlatego nie przyjmują tak, jak Polska ludzi z Ukrainy, ani nie dokładają się do pomocy tutaj w Polsce. Raczej poprzez ciche przyzwolenie mówią Polsce: „radźcie sobie sami”. W rosyjskiej telewizji pojawiają się nawet wiadomości, że władze Rosji zamierzają stosować przez 30 lat terror na Ukrainie, żeby usunąć wszystkich ukro-nazistów (takie dziwne słowo jest stosowane w tamtejszych telewizjach) i zmusić poprzez długotrwałe terroryzowanie całego jednego pokolenia Ukrainę do wejścia w skład Rosji.<div><br /></div>2. Równolegle do wojny na Ukrainie, powstanie druga wojna: Izrael-Iran lub Chiny-Tajwan i dalej USA-Chiny. Wystąpienia przywódców Izraela i Iranu jasno wskazują, że szykują się do wojny. Przeprowadzone operacje fałszywej flagi na początku 2022 roku plus militarne zakupy dokonywane przez Izrael świadczą, że do czegoś się szykują. Kraje Europy Zachodniej wydają mniej niż 2% całego budżetu na zbrojenia i wojsko, podczas gdy Izrael aż 13%. Chiny z kolei gromadzą na niespotykaną dotąd na świecie skalę żywność i zboża, wykupując 50% światowych zasobów zbóż prowadząc przy tym kampanie informacyjne, jak oszczędzać żywność. Takie rzeczy robi się tylko w dwóch przypadkach: przed wojną lub przed nastaniem jakiegoś bardzo wielkiego kryzysu gospodarczego/katastrofy naturalnej. Dodatkowo Chiny po raz pierwszy zagroziły unicestwieniem Australii, gdyby ta stanęła po stronie Tajwanu. Jeśli wybuchnie wojna z Iranem w roli głównej, to sytuacja Polskich finansów bardzo się pogorszy, dlatego już teraz trzeba zabezpieczyć oszczędności.<div><br /></div>3. Jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że nastąpi jakieś wydarzenie na świecie lub na Ukrainie w przeciągu kilku miesięcy, które mocno wstrząśnie kursem polskiej złotówki. Obecnie serwuje nam się seryjne „czarne łabędzie”, czyli super niespodziewane negatywne zjawiska w gospodarce światowej. Przez to już teraz trzeba przechować wartość swoich oszczędności w jakimś aktywie, które będzie można spieniężyć nawet za granicą. Teraz jest odpowiedni czas na zabezpieczenie swoich oszczędności. Rozpoczęcie się drugiej wojny (Izrael-Iran), równolegle do tej wywołanej przez Rosję, bardzo negatywnie wpłynie na polską walutę. Mając tę wiedzę, zróbmy coś teraz, żebyśmy nie popełnili głupiego błędu Polaków z dolarami i benzyną z dnia 24 lutego 2022 r. Co zrobić, omawiałem już w tym artykule.<div><br /></div>4. Wiedząc, że nadchodzi częściowy głód w Europie, a co za tym idzie reglamentacja żywności (nawet w Europie Zachodniej), już teraz postarajmy się o zapasy żywności długoterminowej, a w szczególności o produkty zbożowe (mąki, kasze, ryż, płatki, otręby, makarony), bo tych w szczególności będzie brakować. To właśnie ona jest podstawą naszego wyżywienia, stąd brak tych produktów w sklepach bardzo szybko odczujemy. Dzisiaj można nawet kupić mąkę w opakowaniu z terminem przydatności na 10 lat. Dzięki temu, będziemy mogli sami wytwarzać chleb w prostym piekarniku jakim jest prodiż. Zastanów się, bez czego nie możesz się obejść (pod uwagę weź również leki), i już teraz gromadź to, co jest dostępne, po normalnej cenie. W chwili nieprzewidzianego wydarzenia ponownie zobaczymy panikę i utratę oszczędności, bo za te same produkty w akcie desperacji ludzie będą w stanie zapłacić znacznie więcej. Mówiąc „głód” mam na myśli, że żywność będzie dostępna, ale będzie zbyt droga dla wielu ludzi, a inne produkty mogą być reglamentowane.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsFVAucuBL_cQxyZb8YvQ_OJd9iTvwq0cyZ29gqYwdn6cEjAZC3bZGmVKVZXvi9kjwW7tA7ERl0PhsadtnVJM-2vtI0dhPo9JJnzEtN1wzzY4lIxxP-TVf9kauQe8NcCrPCBbMkFiBMglq1BwDuYQaWuC0JDmlyqK3ccpwiCPaXFu4EbKIfsN3vlplTQ"><img alt="" data-original-height="920" data-original-width="1600" height="368" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgsFVAucuBL_cQxyZb8YvQ_OJd9iTvwq0cyZ29gqYwdn6cEjAZC3bZGmVKVZXvi9kjwW7tA7ERl0PhsadtnVJM-2vtI0dhPo9JJnzEtN1wzzY4lIxxP-TVf9kauQe8NcCrPCBbMkFiBMglq1BwDuYQaWuC0JDmlyqK3ccpwiCPaXFu4EbKIfsN3vlplTQ=w640-h368" width="640" /></a></div><div><br /></div>5. Wiedząc, że nasza wolność będzie stopniowo zabierana i będziemy przeżywać coś na wzór gotującej się żaby, nie odkładajmy niczego na kiedyś, na później, ale realizujmy, to co jeszcze można zrealizować. Wolność będzie zabierać nam czwarta rewolucja przemysłowa oraz rozgrywki największych mocarstw na świecie, czego najprawdopodobniej efektem jest między innymi zbiór ustaw ‘Fit for 55’, które bardzo mocno uderzają w Europę i tylko w Europę. Jeśli chcesz się z kimś spotkać, ale nie masz odwagi, odkładasz to na później, które tak naprawdę oznacza nigdy, spotkaj się teraz, <b>bo lepiej coś zrobić <i>niż później żałować, że się tego nie zrobiło</i></b>. Jeśli chcesz gdzieś wyjechać, to jedź teraz, bo później nie wiadomo, czy będzie jeszcze taka możliwość. I tak można wymieniać wiele rzeczy, które można zrobić. Z każdym rokiem mamy coraz więcej niebezpiecznych rejonów na świecie, etap wojen dopiero się rozpoczął, a ustawa ‘Fit for 55’ jasno pokazuje, że ktoś, być może Chiny, właśnie rozgrywają Unię Europejską na naszych oczach, przez co my utracimy to, czego nie docenialiśmy na co dzień (szerzej w punkcie 8.)… Dbaj o swoją psychikę już teraz, nie goń za karierą, pieniędzmi i rzeczami materialnymi, bo one za chwilę niewiele będą znaczyć. <b>To, co przeżyjesz w swoim życiu będzie Twoją siłą, dlatego nie pozwól, żebyś teraz przesiedział je w domu, kiedy jeszcze możesz działać w miarę swobodnie.</b></div><div><b><br /></b></div><div><b><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhppDTFWeF4nsebzHoOG7uvjwIu067BRlnsrRV1hKYByqikOwH8TsHljUNJgwf4A0ZBionU4a9xjPMRTYHDbqJnI_PjuXyVTdStr_DtWfHqclDZw71riZ01pXt-wDFlCpXOH6wuJNj4a-h2qxmaT0iqncKnzzcC8XBg0F__lTSRNo6EF2B_LTqEtUK1pQ"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhppDTFWeF4nsebzHoOG7uvjwIu067BRlnsrRV1hKYByqikOwH8TsHljUNJgwf4A0ZBionU4a9xjPMRTYHDbqJnI_PjuXyVTdStr_DtWfHqclDZw71riZ01pXt-wDFlCpXOH6wuJNj4a-h2qxmaT0iqncKnzzcC8XBg0F__lTSRNo6EF2B_LTqEtUK1pQ=w640-h426" width="640" /></a></div></b><div><br /></div>6. Medialna pandemia koronawirusa wcale się nie skończyła. Pomimo, że rząd „pozwolił” nam zdjąć maseczki od dnia 28 marca 2022, nie oznacza to, że choroba zniknęła. Powróci na jesieni 2022 roku i dalej będziemy męczyć się z tym tematem. Dlaczego tak uważam. Dzisiaj na całym świecie buduje się COVID-owe izolatoria, które nie zostały nawet ukończone. W Polsce dwa z nich mają być oddane w Krakowie i Gdańsku pod koniec 2023 roku. Ale nie to jest głównym argumentem. Korporacje i koncerny farmaceutyczne zarabiają krocie na strachu związanym z koronawirusem. Dopóki da się na tym zarabiać miliardy, to korporacje będą przedstawiać nam tę chorobę jako poważne zagrożenie. Tymczasem myślący człowiek jasno stwierdzi, że ciągle podejmuje się zbyt wielkie środki zapobiegawcze w stosunku do zagrożenia, przez co więcej ludzi umiera poprzez stosowanie tych środków (lockdowny, zamykanie części gałęzi gospodarek, izolacje, kwarantanny, bardzo utrudniony dostęp do specjalistów i lekarzy, nie leczenie innych chorób niż COVID) niż przez samą chorobę. Przygotuj się zatem na jesienny powrót COVID-a i kolejnych ograniczeń.<div><br /></div>7. Jakość naszego życia z każdym rokiem będzie coraz niższa. 23 marca 2020 roku, czyli dwa tygodnie po oficjalnym ogłoszeniu pandemii koronawirusa na świecie, w moim artykule dotyczącym analizy światowych wydarzeń, napisałem tak: <i>Uważam, że jeśli pandemia potrwa kilka miesięcy, to gospodarki państw powoli (latami) będą powstawać z największego kryzysu, ale sam system finansowy musi przejść jakiś ciężki „reset”, albo wielkie „boom”, ponieważ w obecnej formie, w jakiej istnieje, nie może dalej istnieć… Nie pozwala na to czysta matematyka… Musi nastąpić jakiś ciężki kryzys, którego celem będzie „zresetowanie” ogromnej wyrwy, jaką spowoduje nagłe dopisanie zbyt dużej liczby zer do cyfr na ekranach komputerów, które będzie trzeba później oddać bankom centralnym… Moim zdaniem nastąpi największy kryzys, jakiego jeszcze nigdy nie było. Wiemy przecież, że wspomniane, ogromne sumy nie mają w niczym pokrycia, nigdy nie istniały fizycznie, ani nigdy nie zostały wypracowane, a „ktoś” będzie żądał ich zwrotu… Chciwość zabije zdrowy rozsądek, co pokazały wydarzenia przyczyniające się do powstania wszystkich, 7-miu największych kryzysów finansowych z lat 1919 – 2019… Jeśli natomiast pandemia miałaby trwać więcej niż 6 miesięcy, to powiedzmy sobie szczerze - żadna gospodarka ani żaden system finansowy nie będzie tego w stanie wytrzymać, skoro praktycznie cały świat się zatrzymał zaledwie po dwóch tygodniach od oficjalnego ogłoszenia pandemii (11 marca 2020). W takim wypadku załamie się totalnie wszystko i świat, który znamy. Zdesperowani ludzie pozostali bez środków do życia z powodu wcześniejszej utraty pracy będą musieli wyjść na ulice w akcie desperacji i rozpocząć ciężkie protesty i walki o... zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb... Podobna rzecz miała miejsce w 2010 roku po silnym trzęsieniu ziemi na Haiti, gdzie z powodu braku rządu i jakiegokolwiek porządku publicznego, w ludziach odezwał się "zwierzęcy instynkt". Każda pomoc humanitarna nadchodząca z innych krajów była rozrywana na strzępy, ponieważ obywatele tego kraju rzucali się jak zwierzęta na jakikolwiek "kawałek" jedzenia, tratując i zabijając przy tym innych. Liczył się tylko najsilniejszy... Do dzisiaj około 80% społeczeństwa Haiti żyje w nędzy, znacznie poniżej wyznaczonego progu ubóstwa.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRtyCZ6duKtVus9Zqq6NHTxV0SWf6P_hkEPGt6_RF_NIAFNhSH0LMqifm8goVyZ-tCi-FdZkasUkOKP5zMLa8EFLW0QuqGf9VHRpO4q1T3xFy0LCTliwWBxr_4sOdaXfBghikk-DRLHPQKTNkmd3ZqzA53vsCOGug5hLpFsVJoI6yDw_69JDvm5Vb3Rg"><img alt="" data-original-height="1131" data-original-width="1600" height="452" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjRtyCZ6duKtVus9Zqq6NHTxV0SWf6P_hkEPGt6_RF_NIAFNhSH0LMqifm8goVyZ-tCi-FdZkasUkOKP5zMLa8EFLW0QuqGf9VHRpO4q1T3xFy0LCTliwWBxr_4sOdaXfBghikk-DRLHPQKTNkmd3ZqzA53vsCOGug5hLpFsVJoI6yDw_69JDvm5Vb3Rg=w640-h452" width="640" /></a></div></i><div><i><br /></i></div><i>Nie jestem fanem teorii spiskowych, przepowiedni, ani nie lubię straszyć ludzi, czy siać panikę, Lubię za to analizować twarde fakty, które wynikają z nauki, z liczb i statystyk oraz z historii, żeby móc odpowiednio działać do nadchodzących wydarzeń. Stąd uważam, że za mojego życia już nie poczujemy takiej samej jakości życia, jaką mieliśmy jeszcze w 2019 roku. Wszystko będzie rozbijać się o pieniądze i o próbę wprowadzenia nowego finansowego porządku świata.</i><div><i><br /></i></div><i>Wiele firm upadnie w trakcie trwania pandemii i wiele z nich nie powstanie po jej przeminięciu. Wszystkiego będzie mniej, jak również miejsc pracy… Rynek pracownika z powrotem szybko zamienił się na rynek pracodawcy i każdy z nas odczuje skutki bardzo ciężkiego kryzysu gospodarczego i finansowego, który tak naprawdę dopiero nadchodzi… Jeśli ma być lepiej, to obecny system finansowy, oparty na niepohamowanej chciwości, musi być całkowicie zlikwidowany... Uważam, że to niemożliwe, ponieważ my, jako "zwykli" ludzie, nie mamy żadnego wpływu na decyzje możnych tego świata. Pieniądze będą dla nich ciągle najważniejsze...</i></div><div>Jak bardzo prawdziwe są te słowa po upływie 1,5 roku! <b>Obecnie za naszymi plecami rozgrywa się walka o zrzucenie dolara jako waluty światowej, co musi doprowadzić do rozległej wojny na świecie oraz błędne decyzje polityków z całego świata doprowadzają do upadku systemu finansowego świata.</b></div><div><b><br /></b></div><div><b><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEglmfY1fy0BfH6EhjFvIbkvHUZ5RbSvKHACNobkwKd-Tbq1i0Fq5A07CPwpHsFNTghF2HKD9ui9PAmcakgMAwOs7RoG4F5mhGRgnjjCwb2Nmx7lEPMcjNjScu4_epHGe_EiPS-5BpOBcDGp2r2GaI94UIRB3D5K66Dru6SCZ3TxXYhTPJt4skIXLY8dxA"><img alt="" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEglmfY1fy0BfH6EhjFvIbkvHUZ5RbSvKHACNobkwKd-Tbq1i0Fq5A07CPwpHsFNTghF2HKD9ui9PAmcakgMAwOs7RoG4F5mhGRgnjjCwb2Nmx7lEPMcjNjScu4_epHGe_EiPS-5BpOBcDGp2r2GaI94UIRB3D5K66Dru6SCZ3TxXYhTPJt4skIXLY8dxA=w640-h426" width="640" /></a></div></b></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>MAJĄC TĘ ŚWIADOMOŚĆ</b></span></div><div><ul style="text-align: left;"><li><b>Nie martwmy się tym, na co nie mamy wpływu, ale róbmy to, na co mamy wpływ. Inwestujmy w siebie, zabezpieczmy nasze oszczędności według naszej najlepszej wiedzy, nie panikujmy jak większość ludzi, przede wszystkim myślmy oraz nie przywiązujmy się do rzeczy materialnych.</b></li><li>Nie bierz kredytów hipotecznych, ponieważ przy aktualnych stawkach, w ciągu kilku lat zrujnują w przyszłości nasze życie – <b>wielki kryzys finansowy (kryzys wszechczasów) jest dopiero przed nami!</b></li><li>Zaopatrz się w zapasy jedzenia na kilkadziesiąt dni – tak, <b>obecnie serwuje nam się ciągłe stany wyjątkowe.</b> Nic już nie jest normalne. Pierwsze, co ludzie robią podczas ogłoszenia stanu wyjątkowego, to idą do sklepu opróżniać półki z produktów spożywczych, nie wiedząc czego się spodziewać, a ceny są wówczas windowane „do nieba”. <b>Takie zapasy przydadzą się, żeby przeczekać falę paniki i nagłego, chwilowego wzrostu cen</b></li><li>Jeśli możesz, nie wydawaj wszystkich pieniędzy na nieistotne rzeczy. <b>Zostaw sobie część na nieprzewidziane sytuacje</b></li><li>W jak największej mierze <b>staraj się żyć „po staremu”</b>, czyli <b>bądź aktywny na świeżym powietrzu, nie zamykaj się domu</b>, ponieważ przedłużające się zamknięcie w domu powoduje gorsze stany psychiczne. Zastanów się, dlaczego ludzie w więzieniach tak bardzo pragną wolności i wyjścia zza krat?</li><li><b>Nie daj się ogłupiać mediom i korporacjom</b> – analizuj dane i sam wyciągaj wnioski</li><li><b>Nie ulegaj modom i nie podążaj za tłumem</b></li><li><b>Ciesz się tym, co masz, żyj i ciesz się własnym życiem, bo ono jest najcenniejsze. Nigdy nie pozwól, żebyś żył tak, jak chcą tego inni (przypomnij sobie przytoczony w tym artykule raport brytyjskiej pielęgniarki)</b></li><li><b>Nie goń za karierą, gdyż na naszych oczach wali się system finansowy</b> (czytaj: korporacje "przeżują" Cię i wyplują, gdy już nie będziesz im potrzebny). Teraz już wiesz, dlaczego studia zawsze były mi nie po drodze</li><li><b>Rządy, korporacje i mocarstwa wykorzystują nasz strach, dlatego analizuj i staraj się zrozumieć otaczający nas świat, żeby się nie bać i podejmować świadome decyzje, a nie pod wpływem złych emocji</b></li></ul><div><span style="font-size: x-large;"><b>ŹRÓDŁA:</b></span></div><div><ul style="text-align: left;"><li>wp.pl - ogólnopolski portal informacyjny</li><li>tvn24.pl - ogólnopolski portal informacyjny</li><li>konto "Wideoprezentacje" na YouTube prowadzone przez Pana Krzysztofa Woźniaka - komentator bieżących wydarzeń politycznych i gospodarczych, omawianie teorii spiskowych</li><li>hardcoreteaching.pl - komentator rzeczywistości, propagowanie nauki (w szczególności fizyka i matematyka) oraz obnażanie oszustów w internecie na YouTube, omawianie teorii spiskowych</li><li>money.pl - ogólnopolski serwis o pieniądzach, inwestycjach, gospodarce</li><li>isap.sejm.gov.pl - Dzienniki Ustaw w Polsce (strona rządowa)</li><li>lifesitenews.com - portal dotyczący stylu życia, nierzadko omawiający treści religijne</li><li>instalki.pl - portal o programach komputerowych</li><li>press.pl - informacje o mediach w Polsce</li><li>mastercard.com - strona dotycząca usług banakowych</li><li>rcb.gov.pl - Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (strona rządowa)</li><li>autokult.pl - portal o samochodach i motoryzacji</li><li>wikipedia.pl - encyklopedia internetowa</li><li>ksiegowosc.infor.pl - portal o podatkach, pieniądzach i prowadzeniu firm</li><li>encyklopedia.pwn.pl - największa polska encyklopedia</li><li>businessinsider.com.pl - ogólnopolski serwis o pieniądzach, inwestycjach, gospodarce</li><li>un.org.pl/agenda-2030-rezolucja - oficjalna polska strona ONZ, część dotycząca Agendy 2030</li><li>www.consilium.europa.eu/en/policies/green-deal/fit-for-55-the-eu-plan-for-a-green-transition/ - oficjalna strona Parlamentu Europejskiego, część pakietu 'Fit for 55'</li><li>oraz inne źródła wymienione w tekście</li><li>komentarz i podsumowanie - własne</li></ul></div></div></div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-51513686406162704122022-07-02T20:20:00.000+02:002023-04-16T20:41:58.266+02:00Dom de Mischabel 4545 m n.p.m. - relacja z wyprawy<div class="MsoNormalCxSpFirst"><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2018/08/dom-de-mischabel-4545-m-npm-4-10072018.html"><img alt="Dom de Mischabel" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZxIMb5gLPyBCzkqaDh2TG9lNRRSTJyMl62_cJ2IEPcGArOQT1VH6h3yturATVsuiOuSCTraNsG9iw2qpsixbc8viOsdN5UlsZpGrZUe7XyGRGihGknvW4MDRMwTSpqblppRNUOI5iVYJK/s400/DSC_4105.JPG" width="400" /></a> <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2018/08/dom-de-mischabel-4545-m-npm-4-10072018.html"><img alt="Dom de Mischabel - droga przez lodowiec" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjq6FkgG1BIpgQBB3PzqmJSft3VCBunGhslXdWUSebhwWE_LboPWKlpmqhxw5lmKzmmiRXLOAEZ2tCvtnVoDzD4EnlDm5cnf-ytxE3cBBB2Ly3Phhv5jxmeDp9TZrVrSeC5zzuBDvdhJD/s400/DSC_4126.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Długo myśleliśmy o wyjeździe w Alpy. Każdy z nas z
osobna, pomimo tego, że w większości nawet nie znaliśmy się w ogóle. Tak się
złożyło, że ja i trzech innych kolegów mieliśmy podobne plany, by pojechać w
Alpy od 6 lipca. Nadarzyła się okazja, dlatego na Facebooku w jednej z grup
szybko umówiliśmy się na konkretny termin. Późniejsze rozmowy zeszły do
„podziemi”. W ten sposób w dwa dni ustaliliśmy praktycznie wszystko – od
rzeczy, które zabierzemy ze sobą, aż do środków transportu. Ułożyliśmy plan,
jakie góry będziemy odwiedzać oraz ile czasu będziemy potrzebować na każdą z
nich. Najważniejsza jednak była pogoda, dlatego postanowiliśmy, że nawet jeśli
jej zabraknie, to przesuniemy nasz wyjazd o tydzień do przodu. Bez dobrej
pogody nie ma co wyjeżdżać. Po długich rozmowach ustaliliśmy, że pojedziemy
pożyczonym samochodem od Maćka, który z Warszawy przyjedzie najpierw do Radka,
a później do Szymona. Na końcu do mnie. Początek mocno nam się opóźnił,
ponieważ ode mnie mieliśmy pojechać o godzinie 22.00, a Maciek przyjechał na
godzinę 00.20. Nie dziwiłem się, ponieważ trzeba było dojechać z Warszawy do
Jaworzna i załadować od każdego rzeczy. To samo czekało u mnie, tyle że
bagażnik był już cały zapełniony. Wydawało się, że nic więcej nie upchamy. Zmieniliśmy
trochę ułożenie plecaków i dzięki temu dość szybko udało nam się upakować cały
sprzęt. Plecaki i jedzenie na wyprawę ułożyliśmy praktycznie pod sam sufit.
Nasza trasa miała liczyć około 1382 km – większość przez Niemcy. Siedziałem z
przodu, więc pilnowałem, żebyśmy nie przegapili zjazdów na niemieckich
autostradach. Przejazd przez polską autostradę A4 upływał nam w nocy bardzo
szybko, ponieważ dopiero poznawaliśmy się. Dla osób nie chodzących po górach
może to być dziwne, że spotykają się nieznane sobie osoby, które mają ten sam
cel i „w ciemno” realizują dane marzenie. Tak to najczęściej wygląda, ponieważ,
trudno znaleźć wśród znajomych choć jedną osobę, która będzie w stanie pojechać
w Alpy na najwyższe szczyty i dodatkowo będzie miała odpowiednie doświadczenie.
Dlatego zazwyczaj tak to wygląda, że odpowiednich osób poszukuje się w różnych
grupach górskich w internecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
W trakcie jazdy opowiadaliśmy o górach i naszych
wyprawach. Kierował niestrudzenie Maciek, który z Warszawy przejechał już 400
km do mnie, a właśnie dojeżdżał pod granicę niemiecką... W tym czasie
poruszyliśmy temat naszych zaplanowanych gór – Mt. Blanc 4810 m n.p.m. i Dom de
Mischabel 4545 m n.p.m. Wspólnie ustaliliśmy, że najpierw pójdziemy na Dom de
Mischabel, a dopiero później na Mt. Blanc. Dlaczego tak? Ponieważ, na Mt. Blanc
odwiedziły dwie osoby z naszej ekipy kilka lat temu, a Dom de Mischabel był dla
każdego czymś zupełnie obcym. Prawie dla każdego… Zarówno na jednej, jak i na
drugiej górze już byłem. Znając całą trasę na górę Dom, od razu wiedziałem, że
chcę wejść tam jeszcze raz. Mt. Blanc, jak dla mnie, mógł nie wyjść, bo ta góra
nie miała większego znaczenia, poza tym, że chciałbym ją lepiej sfotografować.
Góra Dom podobała mi się za jej fenomenalną przyrodę, przepiękne widoki, oraz
niesamowitą trasę na szczyt. Najpiękniejszy jednak jest widok ze szczytu w
stronę Włoch, który niezmiennie uznaję za drugi najpiękniejszy w całej Europie!
Pierwsze miejsce dzierży niezmiennie Punta Gnifetti. Jednogłośnie wybór padł na
górę Dom de Mischabel, co mnie bardzo ucieszyło. Teraz pozostało tylko dojechać
na miejsce i rozpocząć wyprawę. GPS pokazywał, że na godzinę 15.38 dotrzemy do
Randy – małej wioski u stóp naszej góry. Każdy chciał już tam być. Tym
bardziej, że naopowiadałem bardzo dużo o pięknie Randy i Dom de Mischabel, oraz
o całej trasie dojściowej. Droga na wierzchołek zawsze mnie zachwycała, dlatego
już cztery razy wybrałem szlak do schroniska pod górą Dom. Autostradą A4
kierowaliśmy się w kierunku Dresden, po czym na 20 km przed zjazdem zauważyłem,
że za niedługo powinniśmy zmienić drogę. Prawie przegapiliśmy nasz zjazd. Później
czekała nas nudna, monotonna, około 7-godzinna jazda autostradami aż za
Stuttgart. Przez cały ten czas nic się nie zmieniało. Widzieliśmy ciągle
jednakowe pola, wiatraki i małe lasy. Przy takich krajobrazach można było
zasnąć. W miarę każdego postoju widzieliśmy, że czas dotarcia do Randy wydłużał
się - aktualnie do godziny 17.28. Zastanawialiśmy się o ile jeszcze nam się
opóźni cały plan… Po przejechaniu 500 km od mojego domu po raz pierwszy
zapaliła się żółta kontrolka „sprawdź silnik”. Nic jednak nie wskazywało na
żadne problemy. Samochód jechał bez problemu, a poziom oleju też był taki, jaki
powinien być.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ruszyliśmy dalej. Przejechaliśmy kolejne 200 km.
Nawet dwa razy stawaliśmy w punktach postojowych, żeby poszukać ewentualnej
usterki. 700 km od domu silnik zaczął tracić moc i mogliśmy pojechać co
najwyżej 120 km/h lub utrzymać 3000 obrotów/min na dowolnym biegu. Jechaliśmy
tak przez kolejne 200 km i nic się nie zmieniało, więc każdy uznał, że nic
większego się nie dzieje. W końcu i tak było popołudnie w sobotę, dlatego nawet
nie znaleźlibyśmy żadnego mechanika o tej porze w szczerym polu. W końcu
przejechaliśmy Niemcy. Na kilkanaście minut wjechaliśmy do Austrii wzdłuż
Jeziora Bodeńskiego. Niestety autostrady się skończyły. Musieliśmy przejechać
do Szwajcarii, gdzie na granicy wykupiliśmy winietę na ich autostrady. Teraz
czekało nas blisko 5-godzinne „tłuczenie się” po wioskach Szwajcarii, żeby
dotrzeć do Randy. Wybraliśmy długą drogę przez Disentis, Andermatt, Brig, Visp,
St. Nikolaus –aż do miejscowości Randa. Droga prowadziła cały czas pod górę.
Mijaliśmy tylko kolejne wioski. Wiedzieliśmy, że jesteśmy z dala od
jakiejkolwiek większej miejscowości. Już dawno przekroczyliśmy barierę 1000 m
n.p.m. Góry stawały się coraz bardziej majestatyczne, a w oddali przed nami
dostrzegliśmy nawet ośnieżone czterotysięczniki. Tutejsza zieleń zachwycała,
jak również piękno krajobrazów. Jadąc pod górę i przez kolejne wioski,
pokonaliśmy dystans ok. 100 km. Byliśmy 1000 km od domu – przynajmniej mojego.
Wtedy Radek zauważył, że zaświeciła się kontrolka „rozładowany akumulator”. Maciek
od razu pomyślał, że to alternator, bo co innego mogło nawalić w ciepły, letni
dzień... Maciek przez chwilę miał nadzieję, że spadła klema z jednego z
zacisków akumulatora, ale to niestety nie było to. Dojechaliśmy na parking pod
hotelem Cresta. Maciek wyłączył silnik i już więcej go nie mógł odpalić… Była
godzina 15.20. Od tego momentu zaczęły się problemy na naszej wyprawie.
Myśleliśmy, co da się jeszcze zrobić. Przez blisko dwie godziny chodziliśmy do
hotelu, żeby złapać Wi-Fi i poszukać jakiejkolwiek informacji – poszukać
jakiegoś mechanika, lawety… cokolwiek. Maciek wymyślał różne scenariusze, co da
się zrobić, ale czuliśmy totalną bezradność i uziemienie. Tyle przejechaliśmy,
więc nikt nie myślał, żeby zakończyć wyprawę. Nie tyle myśleliśmy o górach, po
to żeby teraz się poddać. Do celu pozostało nam 2h 45min jazdy samochodem.
Pojawiały się różne myśli: może ściągnąć lawetę, może stopem podjechać, może są
jakieś busy, może wyjść do wioski i poszukać mechanika, może pójść do
miejscowych, żeby podładować akumulator i próbować dalej pojechać… Myśli było
mnóstwo, ale nie wiedzieliśmy w którą stronę iść.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dopiero po godzinie 19.00 Maciek wyszukał jakiś
rodzinny kontakt w Szwajcarii. Ponoć była możliwość, żeby podjechali następnego
dnia samochodem i nas dowieźli do celu. Inna wersja zakładała wypożyczenie
samochodu w Szwajcarii z dojazdem na miejsce, ale okazało się, że ta opcja była
za droga. Każdy plan rozsypywał się bardzo szybko i ciągle tkwiliśmy w jednym
miejscu. Bezcenny czas z dobrą pogodą biegł bardzo szybko, a postępu żadnego
nie widzieliśmy. Dopiero po godzinie 19.00 ja i Radek stwierdziliśmy, że
pójdziemy w stronę wioski Rueras i sprawdzimy rozkład jazdy pociągów. Do tej
miejscowości mieliśmy 1 km, dlatego rozpoczęliśmy bieg. Ja zacząłem śpiewać „do
kawalerii wstąpić chciałem”, po czym dalej biegliśmy równym i miarowym tempem.
Dodałem tylko, że kondycję mamy, więc możemy biec. Radek też potwierdził. Nikt
z nas się nie męczył, dlatego szybko dotarliśmy do hotelu Posta. Weszliśmy do
środka i opowiedzieliśmy, co się nam przydarzyło. Kobieta bardzo szybko
udostępniła nam laptop i mogliśmy wyszukać informacji. Jednak jakiś wchodzący
pan nas uprzedził. Wyrecytował nam cały rozkład, o której godzinie, co jeździ w
stronę Andermatt. Takiej informacji potrzebowaliśmy. Widoczna dalej wioska o
1,5 km, to Sedrun. Najpierw jednak wróciliśmy do Szymona i Maćka i
opowiedzieliśmy, jakie mamy informacje. Zweryfikowaliśmy je również z rozkładem
na dworcu, który był strasznie nieczytelny i nie uzyskaliśmy dzięki niemu
potwierdzenia tego, co powiedział nam nieznajomy pan (który, jak się okazało,
miał rację). Nie mając dalszej pewności, potrzebowaliśmy kolejnych źródeł
danych. W międzyczasie Maciek i Szymon szukali jakichś kontaktów lub środka
transportu, żebyśmy mogli dalej pociągnąć naszą wyprawę do przodu, bo czas
nieubłaganie mijał, a nic się nie działo. Ja i Radek postanowiliśmy, że
pójdziemy dalej – do Sedrun. Rozpoczęliśmy nasz bieg po godzinie 20.00. Dobiegliśmy
tam w 20 min. Dotarliśmy na główną stację. Ta wzbudzała większe zaufanie.
Weszliśmy nawet do jednego hotelu i spotkaliśmy tam grupkę starszych ludzi
bardzo dobrze się bawiących. Tylko jedna kobieta po 70-tce umiała język
angielski, toteż nam pomogła. Nawet wskazała nam mechanika, zadzwoniła do niego
i powiedziała, że do 10 min będzie przy naszym samochodzie! Naprawdę szybko
ogarnęła temat. Powiedziała tylko, żebyśmy poinformowali naszych, żeby czekali
przy samochodzie lub żebyśmy szybko pobiegli do Dieni. Chwilę później
powiedziała: „zawiozę was tam”. Ta bardzo miła kobieta zawiozła nas do Dieni,
po czym podziękowaliśmy jej za wielką pomoc. Mechanik przyjechał dosłownie 3
min później. Wziął ze sobą zestaw rozruchowy, bo wiedział, że mamy problem z
akumulatorem. Od razu wskazał na alternator. Wymiana miała kosztować 70 CHF, a
nowa część 559 CHF. O ile cena wymiany nie była zła, to cena za nowy alternator
była szwajcarsko droga. Nie do zaakceptowania. Część miała być sprowadzona za 3
dni, więc i tak nie posuwało nas to do przodu. Tym bardziej, że nowy alternator
w Polsce kosztował kilkukrotnie taniej… Za tę cenę Maciek znalazł lawetę, która
sprowadzi samochód i dwie osoby do Polski. Wybór był oczywisty. Podziękowaliśmy
mechanikowi, bo i tak nie przyspieszyło by to naszego dojazdu do Randy, więc
pozostał nam pociąg.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Temat pociągów w Szwajcarii miałem bardzo dobrze
obeznany. Od starszej kobiety, która nam pomogła, dowiedziałem się, że obok
nas, pod górą, za krzakami, jest malutki dworzec. O 7.36 odjeżdżał stąd
pierwszy pociąg do Andermatt. Stamtąd mieliśmy przesiąść się na następny do
Visp, gdzie dalej kontynuowalibyśmy podróż do Randy. Na szczęście znałem te
miejscowości i wiedziałem, gdzie trzeba się przesiąść. Mając pierwszy pociąg,
dojechalibyśmy do celu, ponieważ dość często kursują one po Alpach, co jest
bardzo korzystne dla turystów i takich osób, jak my – z nieoczekiwanymi
przygodami. Cieszyłem się, że mamy szczęście w nieszczęściu. Zepsuł nam się
samochód praktycznie pod samym dworcem, skąd można dojechać do Randy. Jedyny
minus szwajcarskich pociągów, to ich niesamowicie droga cena – niezależnie od
klasy. Za odcinek 140 km przez góry trzeba było zapłacić 61 CHF. W Polsce za tą
cenę można by było bez problemu przejechać 1300 km pociągiem… No cóż, nie
mogliśmy tego przeskoczyć. Teraz walczyliśmy o honor całej wyprawy, żeby się w
ogóle odbyła. Po godzinie 21.00, kiedy potwierdziliśmy informację o pociągu do
Andermatt o godzinie 7.36 na dworcu w Dieni, postanowiliśmy, że połowę rzeczy
zostawiamy w samochodzie, a bierzemy tylko tyle, ile będzie nam potrzebne na
górę Dom de Mischabel. Przejazd pod Mt. Blanc pociągami byłby zbyt drogi i
raczej nie wystarczyłoby nam czasu, żeby w ciągu 9 dni wszystko ogarnąć. Tym
bardziej, że jeden dzień już nam uleciał, a połowę drugiego stracimy na dalszy
etap dojazdu do Randy, co miało mieć miejsce dzisiejszego dnia po godzinie
17.00. Nastawiliśmy się więc tylko na jedną górę. Gdyby pozostał nam czas,
zaproponowałem malowniczy trzytysięcznik Mettelhorn 3406 m n.p.m. w otoczeniu
siedmiu czterotysięczników. Każdemu z pewnością by się spodobał. Jego
największą zaletą był fakt, że wystarczyłby tylko jeden dzień, żeby na niego
wejść i wrócić do bazy. Tak już wcześniej robiłem, więc wiem, że można.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mając ułożony plan w głowie po godzinie 21.00
zaczęliśmy przeładowywać nasze plecaki. U każdego były ewidentnie za ciężkie i
gdyby trzymać się zdrowych zasad chodzenia po górach, to nikt nie dopuściłby
ich do rozpoczęcia wyprawy. Biorąc pod uwagę, że plecak powinien ważyć
maksymalnie 20% masy ciała, to my przekroczyliśmy te „przepisy” ponad
dwukrotnie. Ja z Szymonem najbardziej, bo mój ważył 30 kg, a kiedy dołożyłem do
niego wodę i aparat, to waga wzrosła do 35 kg. Mój plecak miał więc 50% masy
mojego ciała. Oznaczało to dla mnie, że będzie mnie strasznie „zarzynać” i
„wgniatać w ziemię”. Jakkolwiek by nie było, od 2010 roku, kiedy jeżdżę w Alpy
i inne wyższe góry, mój plecak ma niezmienny przydomek „za ciężki dziad”. Jakoś
nigdy nie może być lżejszy i tym razem też nie wyszło… Zrezygnowałem
praktycznie z jakiejkolwiek wygody, którą mogłem sobie dodać. Brałem tylko to,
co pomogło utrzymać mi właściwą temperaturę ciała i spakowałem trochę jedzenia.
Wagę podbijał namiot, materac i śpiwór. Z drugiej strony nie widzieliśmy innej
możliwości, skoro nocleg w schroniskach jest szwajcarsko drogi i
nieakceptowalny, bo wiadomo, że na jednej nocy z pewnością się nie skończy, a
koszt noclegu to 50-65 CHF w zależności od pokoju. Jak dla mnie – ewidentnie za
drogo. Wolę się naszarpać za trzech, niż w tak krótkim czasie wydać 400-500 zł.
I tak już tyle wydaliśmy na pociągi... w jedną stronę… Maciek podsumował to
najlepiej: „to miał być mój najtańszy wyjazd w Alpy [620 zł], a wyjdzie
najdroższy w historii”. Miał rację, bo u mnie też to był najdroższy wyjazd,
pomimo że nadal tkwiliśmy na parkingu… Po godzinie 22.15 zebraliśmy nasze
wszystkie rzeczy, podzieliliśmy je i zdążyliśmy nawet ugotować ciepłą zupę,
żeby nie zasnąć głodnym. Wszyscy czterej zasnęliśmy w samochodzie, ponieważ nie
chcieliśmy podbijać na kolejny sposób kosztów. Ceny w hotelu, pod którym
staliśmy również nie zachęcały. Za nocleg musielibyśmy zapłacić 50-55 CHF.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wstaliśmy o godzinie 6.30. O dziwo nie czuliśmy,
że było zimno. Każdy z nas odczuwał jednak niedospanie. Ja dodatkowo czułem
lekkie przeziębienie, co nigdy u mnie nie miało miejsca. Starałem się o nim nie
myśleć. W ciągu dnia całkowicie zapomniałem o tym. Przy połykaniu śliny pojawiał
się lekki ból. Gorączki nie miałem. O godzinie 7.20 poszliśmy na remontowany
dworzec Dieni. Od naszej wesołej kobiety mieliśmy informację, że pomimo remontu
dworca jest on czynny i pociąg też się nam zatrzyma. Faktycznie – o godzinie
7.36 przyjechał skład w kierunku Andermatt z dokładnością co do jednej minuty.
Wrzuciliśmy nasze „za ciężkie dziady” na plecy i weszliśmy ociężałym krokiem do
środka. Pociąg praktycznie cały świecił pustkami. Mogliśmy wybierać miejsca.
Szybko zauważyłem, że ten pociąg nie jedzie do Andermatt, ale do… Visp! Dla nas
to była bardzo dobra informacja, bo właśnie tam chcieliśmy dotrzeć.
Zastanawiało nas tylko, dlaczego w tak cywilizowanym kraju, gdzie
10-kilometrowe tunele w środku gór buduje się na porządku dziennym, a na trzech
stacjach rozkłady są nieczytelne i żaden nie wspomina o Visp… Pociąg z godziny
7.36 według rozkładów miał pojechać tylko do Andermatt. My jednak kupiliśmy w
Andermatt bilety u konduktora, płacąc za nie kartą. W ogóle dojazd do Andermatt
to był majstersztyk! Tę miejscowość widzieliśmy gdzieś bardzo nisko w dolinie,
wciśniętą między góry. Mimo wszystko znajdowała się blisko nas. Tory prowadziły
stromym zboczem górskim, bardzo krętymi serpentynami, jakby miał tędy pojechać
zwykły samochód! W ten sposób szybko wytraciliśmy wysokość i za 15 min od
najbliższej wioski byliśmy już w Andermatt. Widać, że miejscowość tętniła
życiem i stanowiła tutejszy główny węzeł przesiadkowy. My jednak pojechaliśmy
do samego końca tym samym pociągiem do Visp. W Andermatt pociąg miał problemy z
hamulcami, co przyczyniło się do 12-minutowego opóźnienia. Po kontroli przez
służby techniczne pociąg został dopuszczony do dalszej podróży. W trakcie jazdy
nadrabiał zaległości i do Visp dotarliśmy o czasie, na godzinę 10.06. O 10.18
mieliśmy pociąg do Zermatt. My wysiadaliśmy w Randzie. Kiedy w Visp wyszliśmy
na peron, powiedziałem, że nasz pociąg stoi już po przeciwnej stronie.
Zabraliśmy nasze „za ciężkie dziady” i przerzuciliśmy je tylko z pociągu do
pociągu. Cieszyliśmy się, bo teraz wiedzieliśmy, że tuż przed godziną 12.00
będziemy w Randzie i w końcu popchniemy wyprawę do przodu. W końcu coś się
będzie działo!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTQMNNMjVupT4cuiqEh4EZ-GQgetHKcv-xOxXLhlITCctPo2Pob2_qSqTiHbiDcL3og9aLYIVtBs6uGM15_B76mQaZg5O4WicsI0IJ4h78eV2qQ0WL0-dwRP5S5Jkc4WVK1vwsg5mzCYQL/s1600/DSC_3779.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTQMNNMjVupT4cuiqEh4EZ-GQgetHKcv-xOxXLhlITCctPo2Pob2_qSqTiHbiDcL3og9aLYIVtBs6uGM15_B76mQaZg5O4WicsI0IJ4h78eV2qQ0WL0-dwRP5S5Jkc4WVK1vwsg5mzCYQL/s640/DSC_3779.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zepsute auto i przygotowania do dalszej części wyprawy<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0rnMyV_4gsNSBjb9eQpCyl7pm9vgh9wXkxWMaE7fmha1rDzR8IkQs9myrK-2vXSfBO8iRiAg8wyNaH0NF0zV2gN9W56K698tD15SZsUhhXoDsuhQq8yYjxK_OL1wmorbLfwkh723aXivF/s1600/DSC_3776.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0rnMyV_4gsNSBjb9eQpCyl7pm9vgh9wXkxWMaE7fmha1rDzR8IkQs9myrK-2vXSfBO8iRiAg8wyNaH0NF0zV2gN9W56K698tD15SZsUhhXoDsuhQq8yYjxK_OL1wmorbLfwkh723aXivF/s400/DSC_3776.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXDpcDV5VqGpvIC8DY0CpCwB-0FhnnGIr7jorCSNWJxN88Bom6UZSKHILpT-d2EsQVlspdLlMXGrXbZHvJ6wpLArlYPaBQySkxnCOMo65jmg_rPomtjc5sh5dnRpp_ZPpl6OcehCV5p6u6/s1600/DSC_3780.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXDpcDV5VqGpvIC8DY0CpCwB-0FhnnGIr7jorCSNWJxN88Bom6UZSKHILpT-d2EsQVlspdLlMXGrXbZHvJ6wpLArlYPaBQySkxnCOMo65jmg_rPomtjc5sh5dnRpp_ZPpl6OcehCV5p6u6/s400/DSC_3780.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpzusUOrXIk2lp2yVh5NRT-dyL7Befy8OTLZdihS4nlwmYXqOFPMzPBgRWNF_IAC2zP3pVXlQsS6YfJCpnVLTDmuXPiiczmqKWGlQiVcRUlWqHyAvoQTUGQbujhqVA-26k8ckWhVHW7wwP/s1600/DSC_3782.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpzusUOrXIk2lp2yVh5NRT-dyL7Befy8OTLZdihS4nlwmYXqOFPMzPBgRWNF_IAC2zP3pVXlQsS6YfJCpnVLTDmuXPiiczmqKWGlQiVcRUlWqHyAvoQTUGQbujhqVA-26k8ckWhVHW7wwP/s400/DSC_3782.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglmZ3KxhOkAh5tw33Dm3GDGxKmBwrV0wKoqEdijN14kn_8QvDErPyN7XmugtQZxx5hTaUUW2pFY_7awdDdyt2RVEQbK9G0CQLOO_QUB45YfpSQZD9ziPHZjTlDwBPIIQePHXCelPCZfJ_B/s1600/DSC_3796.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglmZ3KxhOkAh5tw33Dm3GDGxKmBwrV0wKoqEdijN14kn_8QvDErPyN7XmugtQZxx5hTaUUW2pFY_7awdDdyt2RVEQbK9G0CQLOO_QUB45YfpSQZD9ziPHZjTlDwBPIIQePHXCelPCZfJ_B/s400/DSC_3796.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wioska Dieni, dworzec w Dieni i nasza podróż pociągiem w stronę Andermatt</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJgemZ7BD2OaVkZmyqMcr8FHnzFIjHbxX-FeufB5WOrTzyG9i85EZIEz85RKclJVVSH5PpCME6wVANgvhb1AwU_3eTuSaHffc3oxjGdkcFI3Z-b2QqkzSlnENU8G_UDcqkYYaNPxRpNr7d/s1600/DSC_3789.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJgemZ7BD2OaVkZmyqMcr8FHnzFIjHbxX-FeufB5WOrTzyG9i85EZIEz85RKclJVVSH5PpCME6wVANgvhb1AwU_3eTuSaHffc3oxjGdkcFI3Z-b2QqkzSlnENU8G_UDcqkYYaNPxRpNr7d/s640/DSC_3789.JPG" width="640" /></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwqxEa9xhun8We2t0TfRVYVvrytgnbinKaNb_sp9JS7li5kifciyp2ToO4XVq-r_kglMiG-cCjF1UsPgo_FSWTl8ne_Zfgk8q6pNmmivTsoI6cE4AeCH14VkMUddMfU1_9CnorF6L0YUpJ/s1600/DSC_3791.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwqxEa9xhun8We2t0TfRVYVvrytgnbinKaNb_sp9JS7li5kifciyp2ToO4XVq-r_kglMiG-cCjF1UsPgo_FSWTl8ne_Zfgk8q6pNmmivTsoI6cE4AeCH14VkMUddMfU1_9CnorF6L0YUpJ/s640/DSC_3791.JPG" width="640" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny staw widoczny z pociągu w drodze do Andermatt</div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Do Randy dotarliśmy o godzinie 11.56. Termometr
wskazywał 21’C, co dla mnie było totalnym zaskoczeniem. Szybko wyciągnęliśmy
krótkie spodenki i przebraliśmy się, bo wiedzieliśmy, że od samego początku
czeka na nas długie i strome podejście. Daliśmy sobie jeszcze pół godziny, żeby
przygotować się do wyjścia. Sprawdziliśmy również pociągi do Berna oraz cenę za
bilet. Jako, że laweta miała zabrać samochód i dwie osoby, to druga dwójka
musiała wrócić autokarem do Polski. Wybraliśmy Sindbad, bo najczęściej ta firma
jeździ przez Szwajcarię. Bilet do Berna kosztował 80,2 CHF. Cena naprawdę
robiła nieprzyjemne wrażenie, kiedy pomyślimy, że do przejechania mieliśmy
jakieś 107 km… Mimo wszystko, nie mieliśmy innego wyboru. Staliśmy pod naszą
górą, więc i wrócić jakoś trzeba było… Widząc te szwajcarsko drogie ceny od
razu odrzuciliśmy pomysł dojazdu pod Mt. Blanc i powrotu do samochodu. Po
prostu za same pociągi zapłacilibyśmy około 1100-1200 zł za osobę, co było
nieakceptowalne w żaden sposób. Gdyby porównać polskie pociągi i te ze
Szwajcarii, to śmiało mogę powiedzieć, że dzisiaj mamy bardzo wygodne i
nowoczesne pociągi na światowym poziomie. Szwajcarzy mają tak samo, tyle, że są
bardziej wysłużone. Przewagę mają natomiast w samej infrastrukturze, gdzie
pociągi wszędzie mogą jeździć ze swoją docelową, szybką prędkością. My jeszcze
będziemy latami do tego dochodzić, choć bardzo wiele już zostało zrobione. Mimo
wszystko, to przebicie cenowe jest aż rażące. Przy dworcu stoi niewielki
murowany zbiornik na wodę i kran, gdzie można się napić. Uzupełniłem mój termos
wodą i napiłem się do pełna.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjbkWy18prBWrBasryoSyFFpEuzSC54Afy3vkZp8dpzmO-cSpduv4CIN4bO5nP9ag00tTtv6QMVMp3lHiKUxAi3hxmXexsEv1Bd6dJN_Lc5evkg3iOgYsX-xFf-GhbELNKhGGeXsJRCx2u/s1600/DSC_3819.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjbkWy18prBWrBasryoSyFFpEuzSC54Afy3vkZp8dpzmO-cSpduv4CIN4bO5nP9ag00tTtv6QMVMp3lHiKUxAi3hxmXexsEv1Bd6dJN_Lc5evkg3iOgYsX-xFf-GhbELNKhGGeXsJRCx2u/s640/DSC_3819.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dworzec w Randzie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigsTCHE0KV09KiRdDCdh_YHq9tPj8b4jwikk4ewyklEddg8efiIaP3LSGsNq-iA2YyAtV0UTm4vCDGYWILTSETxJDmQ1MQeuLa-zwSrDZVrDVM5E-ZENlvgLLF0HSB7qoRzXtG4aN-tyi9/s1600/DSC_3829.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigsTCHE0KV09KiRdDCdh_YHq9tPj8b4jwikk4ewyklEddg8efiIaP3LSGsNq-iA2YyAtV0UTm4vCDGYWILTSETxJDmQ1MQeuLa-zwSrDZVrDVM5E-ZENlvgLLF0HSB7qoRzXtG4aN-tyi9/s640/DSC_3829.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
I jeszcze inne spojrzenie na to samo miejsce - jak tam pięknie!</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpLast">
Moją uwagę przykuły jeszcze dwa metalowe wskaźniki
na murze dworca, informujące o poziomie wód w czasie dwóch największych
powodzi, jakie tu wystąpiły. Wskaźniki informowały nas o niewyobrażalnie
wysokim stanie wód z dnia 17 czerwca i 1 sierpnia 1991 roku. Kiedy próbowałem
sobie wyobrazić ile tu było wody, to stwierdziłem, że musiało tu powstać wielkie
jezioro, z którego później woda spływała w stronę Visp. Woda praktycznie
musiała spływać wściekle ryczącą rzeką, porywając nawet większe głazy na swojej
drodze. A jej korytem w Randzie były dolne partie gór Dom de Mischabell i
Weisshorn… Żeby zrozumieć, dlaczego ta powódź miała miejsce, trzeba poznać
pewną historię Randy. 18 kwietnia i 9 maja tego samego roku miały miejsce dwa
potężne oberwania skalne. Powstały dwie ogromne, skalne lawiny i potężna wyrwa
w górze. Będąc na miejscu, z łatwością dostrzeżemy łysy stok góry ciągnący się
aż 800 m ponad poziom wioski. Lawiny uwolniły 30 milionów m3 skał, tworząc
ogromną wyrwę na 800 m w pionie w stoku górskim! Do dziś u stóp tego zwałowiska
działa firma zajmująca się kruszywem i dostarczaniem materiału na budowy.
Lawiny rozpoczynały się na wysokości 2320 m n.p.m. a kończyły w dolinie, na
wysokości 1320 m n.p.m. Wioska jest położona w najniższym punkcie, w centrum,
na wysokości 1406 m n.p.m. To znaczy, że dolina ciągnie się jeszcze poniżej
poziomu wioski. Takie umiejscowienie zabudowy pozwoliło w dużej mierze uchronić
Randę przed tragedią. Po zejściu lawiny 18 kwietnia 1991 roku zniszczone
zostały tory kolejowe na odcinku 800 m oraz główna droga do Tasch. Największym
problemem jednak okazało się zniszczenie koryta rzeki Mattervispa. Wielkie
zwałowisko stało się naturalną tamą dla rzeki. W lipcu i w sierpniu, kiedy
występowały największe opady deszczu naturalna tama gromadziła potężne ilości
wody. Dzięki zwałowisku poziom wód podniósł się aż do wysokości 1m na dworcu
kolejowym. Kiedy przyjrzysz się ukształtowaniu terenu i rzece, to zobaczysz
jakie jezioro musiało tutaj powstać… Żeby uchronić Randę przed kolejną taką powodzią
wojsko brało udział przy budowie 4 km tunelu obejściowego dla rzeki
Mattervispa, który ma za zadanie przejąć nadmiar wód i pozwolić im spłynąć w
niższe partie gór. Tunel ma zapobiec gromadzeniu się wody w jednym miejscu. 1991
rok był wyjątkowo pechowy dla wioski Randa, ponieważ dwa wielkie wydarzenia w
krótkim czasie występowały po raz drugi. Najpierw zeszły dwie lawiny kamienne,
a później mieszkańcy musieli przeżywać dwie powodzie… Trzeba pamiętać, że
pierwsze zjawisko pociągnęło za sobą kolejną, nieszczęśliwą naturalną
katastrofę w krótkim czasie. Cały przebieg wydarzeń w Randzie wyglądał tak:<o:p></o:p></div>
<ul>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Czwartek, 18 kwietnia 1991 r. – O 6:45 rano
spada pierwszy kamień. Za chwilę rozpoczyna się pierwsza potężna lawina
kamienna. 25 owiec i 7 koni zostało rozszarpanych, bezpieczeństwo ludności jest
gwarantowane przez władze. Linia kolejowa i ulica Herbriggen – Randa są
zamknięte. Oczekuje się, kolejnych wydarzeń.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Piątek, 19 kwietnia 1991 r. – Droga jest znowu
przejezdna w ruchu jednokierunkowym. Linia kolejowa Visp – Zermatt została
uszkodzona i ją zamknięto do odwołania. Jest zapewnione autobusowe połączenie
między Herbriggen a Täsch.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Sobota, 20 kwietnia 1991 r. – W nocy występuje pięć
kolejnych lawin kamiennych. Nie przynoszą żadnych strat. Rzeka Mattervispa jest
zasypana na odcinku 800 m. Woda szuka ujścia przez sąsiednie łąki. Powstaje
jezioro.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 22 kwietnia 1991 r. – Linia kolejowa
nadal nie działa. Powstają nowe lawiny kamienne. Zwraca się szczególną uwagę na
bezpieczeństwo pracowników pracujących przy naprawie torów kolejowych.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 29 kwietnia 1991 r. – Zbocze góry
przesuwa się o 1 cm dziennie w kierunku doliny.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 6 maja 1991 r. – Sytuacja się
pogarsza. Zbocze góry porusza się o 6 cm dziennie.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Czwartek, 9 maja 1991 r. – Druga potężna lawina
kamienna. W nocy w piątek odgłos przypominający grzmot informuje o początku
drugiej potężnej lawiny. Spada 8 milionów m3 skał do doliny. Droga rozpada się
na kawałki na długości 250 m. Dwadzieścia cztery budynki znajdują się pod skałami.
14 hektarów gruntów rolnych zostaje zasypanych.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Piątek, 10 maja 1991 r. – Randa przypomina wioskę
duchów lub Pompeje. Domy, ulice, łąki i lasy pokryte są warstwą pyłu o grubości
4 cm. Poziom wody w </span><span style="text-indent: -18pt;"> </span><span style="text-indent: -18pt;">Mattervispa wzrósł o
20 cm w ciągu czterech godzin.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Niedziela, 12 maja 1991 r. – Panuje zła pogoda.
Wojsko i robotnicy są w akcji, woda z rzeki Mattervispa musi zostać
wypompowana.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Środa, 15 maja 1991 r. – Poziom wody w rzece
Mattervispa wzrasta o 4-5 cm na godzinę. Do zalania dolnej części wioski
brakuje tylko 50 cm.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">19 maja 1991 r. – Pompy armii szwajcarskiej mają
wydajność 150 m3 na sekundę. Poziom jeziora można obniżyć o 70 cm.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Niedziela, 26 maja 1991 r. – Wojsko używa 21
pomp elektrycznych i 6 pomp spalinowych do obniżenia poziomu wód powstałego
jeziora. Most pontonowy o długości 500 m został zbudowany przez rekrutów w 6708
roboczogodzinach.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 17 czerwca 1991 r. – Ciągłe opady
deszczu prowadzą do zalania dolnej części wioski. 30 budynków mieszkalnych i
komercyjnych znajduje się pod wodą, w tym stacja transformatorowa. Prowadzi to
do awarii zasilania, a tym samym do awarii wszystkich pomp elektrycznych.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Wtorek, 9 lipca 1991 r.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span><span style="text-indent: -18pt;">Koryto rzeki Mattervispa jest całkowicie zniekształcone. Teraz woda
wypływa poza kontrolą. Aby poradzić sobie ze spodziewaną powodzią, wojsko stara
się utrzymać koryto rzeki w granicach od 6 do 8 metrów szerokości.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 31 lipca 1991 r. – Zostało
przywrócone połączenie kolejowe na nowo utworzonej trasie.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 1 sierpnia 1991 r. – Drugi,
rekordowy poziom wód w Randzie. Dworzec zostaje zalany do wysokości około 1m.</span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Piątek, 9 sierpnia 1991 – Randa znów zalana. 20
domów zostało zalanych i 8 osób musiało zostać ewakuowanych.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Poniedziałek, 2 grudnia 1991 r. – Rozpoczęcie
pracy nad tunelem obejściowym dla nadmiaru wody.</span><span style="text-indent: -18pt;"> </span></li>
<li><span style="text-indent: -18pt;">Środa, 7 października 1992 r. – Przebicie tunelu
obejściowego. Tunel powinien zabezpieczyć wioskę przed następną powodzią.</span></li>
</ul>
Dla mnie najbardziej fascynujące jest to, że
Szwajcarzy potrafią szybko reagować i zastosować plan naprawczy, żeby w
przyszłości to samo nieszczęście nie wydarzyło się po raz drugi. Budowa
kilkukilometrowych tuneli, to dla nich codzienność, podczas, gdy u nas przez 10
lat budowano 700 m tunel w Katowicach i otwierano go z wielką pompą… Pod tym
względem nie mają sobie równych. To tyle ciekawej, ale tragicznej historii
Randy z nieodległych nam czasów. Zbudowanie 4-kilometrowego tunelu obejściowego
dla wody (bajpas) zajęło Szwajcarom tylko 10 miesięcy.<br />
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
O godzinie 12.32 wyruszyliśmy w kierunku
zapowiadanego poziomu 2200 m n.p.m., gdzie mieliśmy rozbić namioty i wyspać się
na jedynym płaskim kawałku terenu, który powinniśmy z wielką trudnością znaleźć
pod wielką ścianą skalną. Z poprzedniej wyprawy wiedziałem, że tylko na tym
poziomie znajdziemy wodę oraz, że zobaczymy 205-metrowy most wiszący 50 m nad
wielkim i bardzo sypkim żlebem. Koniecznie chciałem jeszcze raz go zobaczyć.
Wiedziałem też, że rejon na wysokości 2200 m n.p.m. obfituje w alpejskie róże,
które gęsto kwitną od połowy czerwca. Od 2011 roku część szlaku prowadząca na
wiszący most jest zamknięta, ponieważ konstrukcja została trafiona ogromnym,
spadającym głazem z wysokości 3300 m n.p.m. Stalowe przęsło zostało dosłownie
przebite na wylot! Z tego powodu zamknięto ten fragment szlaku. Zaledwie 100 m
od początku zakazu znajduje się wspaniały wodospad, gdzie można przejść pod
jego wodami, a w jego okolicach kwitnie mnóstwo róż alpejskich. Nawet na skale
zobaczymy namalowaną flagę Szwajcarii i rok 2010. Ten odcinek stanowił jeszcze
nie tak dawno część kultowego szlaku Tour de Monte Rosa. Chciałem jeszcze raz zobaczyć
otoczenie wodospadu, ponieważ idzie się tam tylko ścieżką wydeptaną w trawie w
płaskim terenie. Na most nie chciałem wchodzić, bo według moich danych z
poprzednich wypraw, był uszkodzony. Już na samym początku zachwycaliśmy się
niesamowitym pięknem wioski Randa. Wszystkie domy wybudowano w iście górskim
stylu. Niektóre miały ponad sto lat i stały na okrągłych i płaskich kamieniach
w narożnikach. Te kamienie miały za zadanie chronić domy przed szczurami. Na
początku XX wieku tak budowano domy. Nowocześniejsze chaty stawiano z kamienia
i drewna. Przy każdym oknie widzieliśmy stylowe okiennice. Kiedy podchodziliśmy
jedną z wąskich uliczek, poczuliśmy prawdziwy klimat szwajcarskiej, górskiej i
alpejskiej wioski. Nikt nie budował płotów ani ogrodzeń. Dookoła kwitło mnóstwo
pięknych kwiatów, a co kilkadziesiąt metrów znajdował się kran i kamienny
zbiornik wodny, gdzie można było napić się wody. Uliczka prowadziła coraz
bardziej stromym stokiem, aż nagle wyszliśmy na wydeptaną ścieżkę przez łąkę.
Mogliśmy przez chwilę popatrzeć na część wioski. Za chwilę weszliśmy do lasu.
Tuż za nim mieliśmy okazję podziwiać piękne alpejskie łąki pełne kwiatów. Na
szczęście ten fragment był trochę dłuższy i prowadził nas wąską ścieżką wzdłuż
pastucha elektrycznego. Po drodze minęliśmy jeszcze dwie stare chaty, budowane
w dawnym stylu, gdzie dachówkę stanowiły kwadratowe, płaskie kamienie. Teraz mieliśmy
wrażenie, że idziemy zapomnianą częścią Randy. Dalej pozostał nam już tylko
las. Mieliśmy nim iść tyle, aż zobaczymy wiszący most ponad koronami drzew,
gdzieś w oddali po prawej. Do omawianego miejsca mieliśmy jakieś 2h 30min
wędrówki, ale biorąc pod uwagę nasze za ciężkie plecaki dodaliśmy sobie jeszcze
godzinę, maksymalnie półtorej. Nic nas przecież nie goniło. Mieliśmy jeszcze
osiem godzin słonecznego dnia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXA-e46RZMqbrTPnzYeekAwmpX-qNcvIAxIcpq1L_Ly2CHOpgODNyZobBE5g9TV5WSxOZDSuRH3UqTmhwlVTuCjSD2ler39hyeuPe31i-KMPd0pqlPfhnI8imv7X0RSXYgbbkIjtm1YaGc/s1600/DSC_3831.JPG"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXA-e46RZMqbrTPnzYeekAwmpX-qNcvIAxIcpq1L_Ly2CHOpgODNyZobBE5g9TV5WSxOZDSuRH3UqTmhwlVTuCjSD2ler39hyeuPe31i-KMPd0pqlPfhnI8imv7X0RSXYgbbkIjtm1YaGc/s400/DSC_3831.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhoNbwDa0GC8mfUweXzrgrouaCg2jT3rhyuUtKWIjcbwMsQubDman2FtBKZJrLMCleL194aMn1jnKnGAdWeJ9bZerUNDPNJRpeVpO7d1xhEBFLweHC38ccPtlERfZAZhLxZXOYBj_1Ckf2/s1600/DSC_3834.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhoNbwDa0GC8mfUweXzrgrouaCg2jT3rhyuUtKWIjcbwMsQubDman2FtBKZJrLMCleL194aMn1jnKnGAdWeJ9bZerUNDPNJRpeVpO7d1xhEBFLweHC38ccPtlERfZAZhLxZXOYBj_1Ckf2/s400/DSC_3834.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivg-v-qwbu_3ecGIqINQ-t-cxT7qtf7cVEE_vxLs7qNDuH5tmP9Qse3iwNAWYBf0j0f1J9F-zURiKxPXB5SZtbDqSx0-CMeXACvnFOAL9SexBkZSowkn2eOi3KJOndzXLxXouD4tNTvz1W/s1600/DSC_3835.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivg-v-qwbu_3ecGIqINQ-t-cxT7qtf7cVEE_vxLs7qNDuH5tmP9Qse3iwNAWYBf0j0f1J9F-zURiKxPXB5SZtbDqSx0-CMeXACvnFOAL9SexBkZSowkn2eOi3KJOndzXLxXouD4tNTvz1W/s400/DSC_3835.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL0aKdKFrebOiUB5KkJ3-TAW7YRtrynXU_zs8CK2NNiCHGwEkMxrU_jqjuh6geGflmSdtryKrucQXFcNMnhFlD3hYp09GQCGoqg852szf_gAbccH_Vdd6TsRiOtfooJhD7f_7v3gELWl3L/s1600/DSC_3840.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL0aKdKFrebOiUB5KkJ3-TAW7YRtrynXU_zs8CK2NNiCHGwEkMxrU_jqjuh6geGflmSdtryKrucQXFcNMnhFlD3hYp09GQCGoqg852szf_gAbccH_Vdd6TsRiOtfooJhD7f_7v3gELWl3L/s400/DSC_3840.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne chaty i zabudowa w Randzie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Strome podejście przez las, ciągnące się od
wysokości 1450 m n.p.m. do przynajmniej 2100 m n.p.m. postanowiliśmy rozłożyć
na kilkunastominutowe odcinki z krótkim odpoczynkiem. Pierwszy fragment trwał
pół godziny. Później zatrzymywaliśmy się co około 10-15min na krótką przerwę.
Bardzo czułem ciężar swojego plecaka, dlatego za każdym razem siadałem na
przydrożnym kamieniu, żeby poczuć chwilowe odciążenie. Szedłem ostatni,
ponieważ lubiłem iść swoim tempem. Wędrówka wolnym krokiem z takim ciężarem
mnie męczyła, stąd czekałem chwilę i podchodziłem szybszym krokiem. Zdziwiłem
się, jak szybko dotarliśmy do wysokości 1859 m n.p.m. Maciek pokazał nam wynik ze
swojego wysokościomierza. Zajęło nam to nieco ponad 1h 10min. To bardzo dobry
wynik. Na skrzyżowaniu szlaków odpoczęliśmy trochę dłużej. Ścieżka w lesie była
bardzo stroma i co chwilę mijaliśmy grupy turystów. Dziwiłem się skąd ich tylu wraca,
skoro most jest zamknięty, a pobliskie schronisko Europahutte nie jest jakimś
wyjątkowym miejscem, gdzie chciałyby podążać tłumy. Po dwudziestu minutach zza
drzew wyłonił się bardzo długi most. Trochę nie pasowało mi jego położenie i
fakt, że mamy go wysoko ponad głowami. Zastanawiałem się, czy nie zmieniono
przebiegu szlaku, ponieważ w 2013 roku most widziałem daleko po prawej stronie
i gdzieś wysoko nad żlebem, a teraz wisiał dosłownie nad nami w lesie. Na
wysokości 2000 m n.p.m. po prawej stronie minęliśmy drewniany grzyb wyrzeźbiony
z pnia drzewa. Podchodziliśmy coraz wyżej, aż dotarliśmy do mostu. Szlak
przebiegał dosłownie obok jego początku. Cały czas próbowałem ogarnąć to
myślami. Co się stało?... Szybko odkryłem, że stary most został… całkowicie
zdjęty, zlikwidowany… A wybudowano zupełnie nowy w 2017 roku. Tyle, że ten nowy
nie miał już 205 m długości, ale 494 m! I nie wisiał 50 m nad żlebem, ale 87!
Aktualny most jest dwa i pół razy dłuższy! Widząc go, rzuciliśmy plecaki obok
ławek w cieniu pod drzewami i poszliśmy na luźno do połowy jego długości, do
miejsca, gdzie ugina się najbardziej. W trakcie wędrówki kołysze się na boki,
bo jest podwieszony na dwóch stalowych linach. Do lin podwieszone są około
dwumetrowe przęsła, szerokie na 80 cm. Idziemy po stalowej kracie, więc
wszystko widzimy pod nogami. To główna atrakcja turystyczna Randy, która
przyciąga mnóstwo turystów. Teraz wiedziałem, dlaczego tyle ludzi schodziło w
naszą stronę. Most wywierał ogromne, pozytywne wrażenie. Można nim było dojść
dosłownie na drugie zbocze góry, omijając szeroką na 400 m trasę spadających
kamieni, które od czasu do czasu uwalniał lodowiec. Nie popełniono drugi raz
tego samego błędu, gdzie punkty mocowania znajdowały się na krawędziach żlebu
po obu jego stronach. Teraz most przytwierdzono do skał w głębi lasu, bardzo
wysoko nad poziomem żlebu. W takim punkcie żaden głaz nie dosięgnie
konstrukcji, dlatego najwidoczniej zdecydowano się wybudować drugi most.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkQvIemXw648jhsHs0MtpWjocLePO8KReDUxQ7qjvMrDfCA3NPR_jGPvnEWewVqTc7J8M-hOvsVyka2mpWc58AIcqX8NYlb3QUfpgr_Mzt1Z40ijeVKSwkmTK0WmUCLvtLjJJi9DX191OF/s1600/Gory_3505.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkQvIemXw648jhsHs0MtpWjocLePO8KReDUxQ7qjvMrDfCA3NPR_jGPvnEWewVqTc7J8M-hOvsVyka2mpWc58AIcqX8NYlb3QUfpgr_Mzt1Z40ijeVKSwkmTK0WmUCLvtLjJJi9DX191OF/s640/Gory_3505.jpg" width="640" /></a><br />
Uszkodzony, 205-metrowy most w 2011 roku<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEVSCUuouHYBjS5MvUU4tps6_Dkz1pfs7ox0VzzLZLr1BFHYP_I0rM3IFkLXQZFRnNSmI6L-_uSOBIRZGsL0T1JsOmBN39g1kpv0z7S6OtQF651LmbDAqJbPq1ks81Z5HAzIcLV2-fddU7/s1600/Gory_3491.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEVSCUuouHYBjS5MvUU4tps6_Dkz1pfs7ox0VzzLZLr1BFHYP_I0rM3IFkLXQZFRnNSmI6L-_uSOBIRZGsL0T1JsOmBN39g1kpv0z7S6OtQF651LmbDAqJbPq1ks81Z5HAzIcLV2-fddU7/s640/Gory_3491.jpg" width="640" /></a><br />
Stary, 205-metrowy most - obecnie już go nie ma<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD8gldea78PjolooJktzY0m_xEQPKrzA-jzJiZnIWnZRSx6SQRgy01swrXj8vv_8YHlS9rza7pIXU14-hhuXW3XLpYN6srq7ictClhYxehJQcaAnlhGHbNsY3LFiIwIyAtUzVgNOY1Ss_3/s1600/Gory_3503.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD8gldea78PjolooJktzY0m_xEQPKrzA-jzJiZnIWnZRSx6SQRgy01swrXj8vv_8YHlS9rza7pIXU14-hhuXW3XLpYN6srq7ictClhYxehJQcaAnlhGHbNsY3LFiIwIyAtUzVgNOY1Ss_3/s640/Gory_3503.jpg" width="640" /></a><br />
Stary most, którego już nie ma<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKgJSmyYL35MuQt54V1I_EmhzagOkhrmoU4ErBy_phcMkHP43VMYjJxPOu5RtS0x4-6nw-JOmNIe3DW3Sq1Tvru6WLIAWklh5UQD6r4lY9xmtl4naIvzdOS8f6M_rM060iST7YcZ3ILokU/s1600/Gory_3498.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKgJSmyYL35MuQt54V1I_EmhzagOkhrmoU4ErBy_phcMkHP43VMYjJxPOu5RtS0x4-6nw-JOmNIe3DW3Sq1Tvru6WLIAWklh5UQD6r4lY9xmtl4naIvzdOS8f6M_rM060iST7YcZ3ILokU/s640/Gory_3498.jpg" width="640" /></a><br />
Róża alpejska</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsh0D5NxQr2JBWz9K6A7hOlBymEPmJheXXsrU4FimzzaHbB924-L0sRUNp6H_S_JQoEeKbwuyr4DzOdMDpl4qJChewP4khfi2ELt0h7geW1IpuYtpOEoSAOI1aen2wMDoJW0Ey-fYK9KVz/s1600/DSC_3901.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsh0D5NxQr2JBWz9K6A7hOlBymEPmJheXXsrU4FimzzaHbB924-L0sRUNp6H_S_JQoEeKbwuyr4DzOdMDpl4qJChewP4khfi2ELt0h7geW1IpuYtpOEoSAOI1aen2wMDoJW0Ey-fYK9KVz/s640/DSC_3901.JPG" width="424" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne widoki na szlaku w drodze do mostu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW0dA1h2Ft-H4rFSfz8vz0N3OJpoMvyWvL4_-SypOiAuX5iCGeejBHU9p9vzyekZrU1-DjYoj9vGCaXm3W9NTVgo48Kf5aA5j4NYBpeKgpBSfjuB1baOpn3niNMC0PtRDim-jG7Y6gha0g/s1600/DSC_3860.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW0dA1h2Ft-H4rFSfz8vz0N3OJpoMvyWvL4_-SypOiAuX5iCGeejBHU9p9vzyekZrU1-DjYoj9vGCaXm3W9NTVgo48Kf5aA5j4NYBpeKgpBSfjuB1baOpn3niNMC0PtRDim-jG7Y6gha0g/s640/DSC_3860.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne widoki na szlaku w drodze do mostu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRDNy2_Wz-Le7cdjp7SC1AEMHVrW6lDcfr7o_p_zGUrpwgxrFlRqKL0ZfS0nevbBLXJ18nueHcaHVy0FwovThWSCYgH0JNmqir__JZWOA9P2t5ak4BMtjiivUpNDU1Y926PFpNDss-Su_/s1600/DSC_3873.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRDNy2_Wz-Le7cdjp7SC1AEMHVrW6lDcfr7o_p_zGUrpwgxrFlRqKL0ZfS0nevbBLXJ18nueHcaHVy0FwovThWSCYgH0JNmqir__JZWOA9P2t5ak4BMtjiivUpNDU1Y926PFpNDss-Su_/s640/DSC_3873.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
494-metrowy most nad szerokim żlebem</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrohO-ZJdXkvE_csxr_MI5Jj6C55sYiwztZ3n_Gdk6qXbiDAxuU8NYE4mdoQIOr-PdYgG_6TYQfdU0i-NMTZbfxiazN27ZGPsJzbFI-MTdR4o_QQwaiGh2Vk4WsIdKNiA7Hqslqo7zR1qd/s1600/DSC_3908.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrohO-ZJdXkvE_csxr_MI5Jj6C55sYiwztZ3n_Gdk6qXbiDAxuU8NYE4mdoQIOr-PdYgG_6TYQfdU0i-NMTZbfxiazN27ZGPsJzbFI-MTdR4o_QQwaiGh2Vk4WsIdKNiA7Hqslqo7zR1qd/s400/DSC_3908.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRhfdsBlN49PRRn4r1VaN2wLCoJaX9PPHEqdE6owg9R7TQSjeuGo9dsQkILoOGD2trJpFmktcGUnkGSQvk4azdlCfU-Vq2Y0h4Hu6pWKvd_Nsysne3sYD6Sws5J_exG8A6VleM2UN0ea60/s1600/DSC_3868.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRhfdsBlN49PRRn4r1VaN2wLCoJaX9PPHEqdE6owg9R7TQSjeuGo9dsQkILoOGD2trJpFmktcGUnkGSQvk4azdlCfU-Vq2Y0h4Hu6pWKvd_Nsysne3sYD6Sws5J_exG8A6VleM2UN0ea60/s400/DSC_3868.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik7bowHnD3Y0n2Qhk0b_FH5hyJbUdevQU8gvqWborCTAXy87ZkIzteJWPPVEDYU_eRNxA2xGywXgsND7eG5MiUFSiZJ6A-3GsqzMsAAQO4pBU7iTnC8jcV5bmFIesT0Jp9vZM5UyzbwGlC/s1600/DSC_3870.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik7bowHnD3Y0n2Qhk0b_FH5hyJbUdevQU8gvqWborCTAXy87ZkIzteJWPPVEDYU_eRNxA2xGywXgsND7eG5MiUFSiZJ6A-3GsqzMsAAQO4pBU7iTnC8jcV5bmFIesT0Jp9vZM5UyzbwGlC/s400/DSC_3870.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4a1g42LcZM-UIV-8fSmO0_8n12XRAkrLqtVzXhZBAZR9FHq-Po4vFJnhdgdgUNacWnL38JxxulbM0WMfl1oKCKs0zxGRfV868KvgklOc6gPJJHCYQD4DobGuj7s8Mw2F0UxSRU78zy6il/s1600/DSC_3876.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4a1g42LcZM-UIV-8fSmO0_8n12XRAkrLqtVzXhZBAZR9FHq-Po4vFJnhdgdgUNacWnL38JxxulbM0WMfl1oKCKs0zxGRfV868KvgklOc6gPJJHCYQD4DobGuj7s8Mw2F0UxSRU78zy6il/s400/DSC_3876.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5kQ8uJJjNivlMJ1DYudzXGHt5H2SM6fUB51HWSfy5OWWyVGVTLVrsLhxwNQWua7P-0zS9nrv6JRCvVWEVo04IoYXd8LA_czTqWpXV_eCgiZLOBeS58nv01K2C2VUUUDIWP7-tCbK8MYEM/s1600/DSC_3879.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5kQ8uJJjNivlMJ1DYudzXGHt5H2SM6fUB51HWSfy5OWWyVGVTLVrsLhxwNQWua7P-0zS9nrv6JRCvVWEVo04IoYXd8LA_czTqWpXV_eCgiZLOBeS58nv01K2C2VUUUDIWP7-tCbK8MYEM/s400/DSC_3879.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRn7FFHhIElE8rkKShqs3FetWg9E7cIkmWHj_2gZbp2ViG7d-m4EAjDOvYFDCF8t4c2HRQEB-i0TsGIS-rYuEp1cl4wn4qWx6tutIOGj8aC67NFCIlZn8UjkO2KYXtANa2tR1GqkteOuqC/s1600/DSC_3900.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRn7FFHhIElE8rkKShqs3FetWg9E7cIkmWHj_2gZbp2ViG7d-m4EAjDOvYFDCF8t4c2HRQEB-i0TsGIS-rYuEp1cl4wn4qWx6tutIOGj8aC67NFCIlZn8UjkO2KYXtANa2tR1GqkteOuqC/s400/DSC_3900.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Inne spojrzenia na most</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mnie najbardziej jednak zafascynował styl budowy
Szwajcarów. Dookoła nie widać ani fragmentu rozjeżdżonej ziemi przez samochody tak,
jak to się robi u nas, ani wydeptanej trawy i wyciętego drzewa. Most dosłownie
„wyrasta” ze środka gęstego lasu i kończy się w podobnym miejscu. Dookoła nie
widać żadnego terenu, który byłby używany w trakcie budowy. Przyroda nie
została ani trochę naruszona, bo stary szlak od dawna istniał, a most wisi nad
bardzo szerokim żlebem. Niczego nie betonowano, ani nie kopano fundamentów. Zadziwiające
jest, że otoczenie pozostało takie, jakie pamiętam sprzed 4 lat… Przy moście
zostaliśmy na dłużej, bo chcieliśmy odpocząć i nacieszyć się niezwykłym
widokiem. Ta niecodzienna konstrukcja umożliwia zobaczenie pięknych krajobrazów,
będąc wysoko nad ziemią. Powyżej mostu nie widzieliśmy już schodzących
turystów. Dalej nikt nie chciał iść, ponieważ wyżej położona trasa stanowiła
część szlaku Tour de Monte Rosa prowadzącego do St. Nikolaus i dalej, w głąb
gór, lub na wprost, do góry, gdzie ścieżka prowadziła do schroniska Domhutte,
położonego na wysokości 2940 m n.p.m. Stamtąd można pójść „tylko” na szczyt Dom
de Mischabel lub wrócić. Wiedzieliśmy, że powyżej poziomu mostu nie spotkamy
żadnych ludzi, no może jedną lub dwie osoby. Po długim odpoczynku przy moście
postanowiliśmy wyruszyć dalej. Nikt jednak nie spieszył się, ponieważ każdego
męczyła myśl o „za ciężkich dziadach” na plecach. Nikt za nimi nie tęsknił.
Mimo wszystko zebraliśmy chęci i poszliśmy do góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kZUEC_3atxFp_ktxjkgToGGU3FEqM6u2cbyY-FT0qRdJGZQSuUFtVhrOKJ-TduFmUU3eX2fLkRRPgCKnyRAOod6osR7WZSHtkCA0tu2zgYffvLCUwuf2rzizErrGLHV4A-s8UkbuOCxN/s1600/DSC_3919.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kZUEC_3atxFp_ktxjkgToGGU3FEqM6u2cbyY-FT0qRdJGZQSuUFtVhrOKJ-TduFmUU3eX2fLkRRPgCKnyRAOod6osR7WZSHtkCA0tu2zgYffvLCUwuf2rzizErrGLHV4A-s8UkbuOCxN/s640/DSC_3919.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Most widziany z dużej wysokości</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Do celu pozostało nam jakieś 200 m w pionie.
Ścieżka bardzo krótkimi zakosami wiła się po stromym zboczu pomiędzy drzewami.
Tutejsze lasy tworzą tylko i wyłącznie modrzewie. Co kilka minut drzewa są
coraz mniejsze. Po drodze minęliśmy trzy skrzyżowania szlaków. Na pierwszym z
nich, w prawo prowadziła zamknięta ścieżka do wodospadu i dalej, do
zygzakowatego podejścia tam, gdzie jeszcze 7 lat temu wisiał most linowy. Teraz
szlak pomału zarastał, a zygzak praktycznie zaniknął. Na żlebie można jeszcze
zobaczyć ślady po uderzeniu starego mostu o sypkie podłoże. Tworzyła je wygięta
linia od jednego krańca do drugiego, w wielu miejscach już przerwana. Z jednej
strony szkoda, że tak piękny fragment szlaku został zamknięty, a z drugiej
strony fajnie, bo nowy most jest znacznie ciekawszy. Szkoda tylko trochę
wodospadu, bo trzeba go koniecznie zobaczyć. W końcu prowadzi tam tylko ścieżka
przez trawiaste równiny z trzema modrzewiami. Jako, że szlak prowadził do
dawnego mostu, to zamknięto go. Poszliśmy wyżej. Na wysokości drugiego
skrzyżowania drzewa pomału tworzyły granicę ze stromymi polanami, które
ciągnęły się aż pod skalistą ścianę. Przez kilka minut podchodziliśmy jeszcze
wyżej, przez trawiaste polany, aż dotarliśmy do ostatniego skrzyżowania, które
prowadziło do schroniska Europahutte. Nie ciągnęło mnie tam ani trochę,
ponieważ stamtąd trudno o dobre widoki. My poszliśmy dalej, znakowaną na
niebiesko (oznaczającym trudniejszy szlak, tylko dla osób z doświadczeniem
górskim) drogą prowadzącą do schroniska Domhutte.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zaplanowaliśmy nocleg na tutejszych polanach,
gdzieś na wysokości 2200 m n.p.m. Maciek sprawdził wysokościomierz i
powiedział, że osiągnęliśmy wysokość 2280 m n.p.m. Nasze „za ciężkie dziady”
rzuciliśmy na krętej ścieżce przy kamieniu, po czym zaczęliśmy szukać w miarę
równego miejsca pod dwa namioty. W terenie najbardziej wyróżniały się dwa
ogromne głazy narzutowe. Zajęliśmy miejsca w pobliżu nich. Maciek wypatrzył
dobre i płaskie miejsce pod jeden namiot, a ja i Radek jeszcze szukaliśmy
drugiego kawałka ziemi. Radek znalazł coś około 30 m dalej i trochę wyżej od
namiotu Maćka. Nasz teren był trochę mniej płaski, ale dało się rozbić namiot. Mieliśmy
jeszcze dużo czasu. Po godzinie 17.30 zaczęliśmy rozbijać namioty i
przygotowywać spanie. Nikt nie myślał jeszcze o śnie, bo teraz cieszyliśmy się
niezwykłym pięknem okolicy. Powyżej nas rosły jeszcze niskie modrzewie, a
wszędzie dookoła patrzeliśmy na wspaniałe polany. Podziwialiśmy odległe góry i
niesamowity lodospad na górze Weisshorn. Mnie zachwycała zieleń i piękna
pogoda, która pozwalała czuć się bezpiecznym i zrelaksowanym. Pomimo dużej
wysokości ciągle było ciepło. Przyglądając się okolicy, zarzuciłem temat
uzupełnienia wody. Wiedziałem, gdzie ona jest, ale musieliśmy zejść do
pierwszego skrzyżowania. Nie stanowiło to dla nas żadnego problemu, ponieważ
jak to Maciek powiedział, „po zdjęciu plecaków chodzi się jak na Marsie. Można
skakać”. Pierwsi poszliśmy ja i Radek. Oczywiście wybrałem wodospad, pod
którego wodami można przejść. Tuż przed nim woda spływa małymi kaskadami i to
stamtąd planowałem naczerpać wody. Radek wpadł na ciekawszy pomysł, ponieważ
postanowił wykąpać się w wodospadzie. Rozebrał się do szortów i wszedł na starą
ścieżkę. Woda lała się ze skał prosto na niego. Ja nie wchodziłem pod niego, bo
wiedziałem, że przeziębienie może szybko postępować. Poszedłem ścieżką w
pobliże głównego strumienia, żeby zobaczyć piękno wodospadu. Jedynie orzeźwiłem
się, myjąc twarz. Siłą rzeczy woda rozpryskiwała się i zamoczyłem też głowę. Po
kąpieli poszliśmy napełnić nasze naczynia. Wodę potrzebowaliśmy na dzisiaj, na
ciepły posiłek oraz na jutro rano, a także do przygotowania napoju. Wodę
niosłem nawet w otwartym, jednolitrowym naczyniu. Udało mi się donieść do
naszej bazy jakieś dwie trzecie jego zawartości. Radek miał zamykane butelki,
dlatego jemu udało się przynieść znacznie więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ4KxCK18PKcBUxNnpxb4NLmHI6gynhXwiY0UpaHX6teL8wF7xW3U0XG2ud_ykzK2IM4GjIr56EpnJUC77th4GjHjRkv5xci_ygZ3Hm7Fdxy7hnJYQ11wgIpTcltbkihD9G7X6ouMUbZFC/s1600/DSC_3929.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ4KxCK18PKcBUxNnpxb4NLmHI6gynhXwiY0UpaHX6teL8wF7xW3U0XG2ud_ykzK2IM4GjIr56EpnJUC77th4GjHjRkv5xci_ygZ3Hm7Fdxy7hnJYQ11wgIpTcltbkihD9G7X6ouMUbZFC/s640/DSC_3929.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jedyne w miarę płaskie miejsce na wysokości 2280 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjylmG_7tDqUesENJ0s6gRdptcKirYN_YwtS4o8y5bSsGYm5TM11ttw7bfG1i4ngo7KaazIRHWfoAXlJb0LKEycKnqBM3er2CHdD32PT6Ccv8_20b1JFu8xdBdwzfxLl2WVFRGMNbukktea/s1600/DSC_3936.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjylmG_7tDqUesENJ0s6gRdptcKirYN_YwtS4o8y5bSsGYm5TM11ttw7bfG1i4ngo7KaazIRHWfoAXlJb0LKEycKnqBM3er2CHdD32PT6Ccv8_20b1JFu8xdBdwzfxLl2WVFRGMNbukktea/s640/DSC_3936.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mój namiot na nierównościach</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwYUBJTDmL5Uvpgf02FhcEgFgNLQqjeZO6sb2iYrJZNEVjY9tVx-SEUfrM_bwzDfawO4Gsx3ZXjSAlaq0jyqnWjO7KTIxoez7V96DkNM4kcUTI7Lo_zaWclqADuKMsW5PKDFrYUIDt-lVW/s1600/DSC_3947.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwYUBJTDmL5Uvpgf02FhcEgFgNLQqjeZO6sb2iYrJZNEVjY9tVx-SEUfrM_bwzDfawO4Gsx3ZXjSAlaq0jyqnWjO7KTIxoez7V96DkNM4kcUTI7Lo_zaWclqADuKMsW5PKDFrYUIDt-lVW/s640/DSC_3947.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Namiot Maćka<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis4a1ZkX1qN1sq56Vn4eR16BTUWqu-ReCoJWeHpigTCZKXkOMOFLICW-70Z1nbyfMvHKYYIa-W_Pv6AqH6o7XyCz0lmwccKH6Oq0wb6JgHqCVe61W3kF_y4XkeLp_49skAQA0Cj9Xr3xmB/s1600/Gory_3459.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis4a1ZkX1qN1sq56Vn4eR16BTUWqu-ReCoJWeHpigTCZKXkOMOFLICW-70Z1nbyfMvHKYYIa-W_Pv6AqH6o7XyCz0lmwccKH6Oq0wb6JgHqCVe61W3kF_y4XkeLp_49skAQA0Cj9Xr3xmB/s640/Gory_3459.jpg" width="640" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDkeFHD6dmB-zRAwB9NPzhk12Xmh2r1Mx8I3VoRq5uzbaOkYgmD5GVKWcnk0pe2AV3XD2cpFznVF0_7ELQIVrsoMG_7qMVIQ2YaeI2e16xKecQ2o7pSVYdGAnFMNF9hTmXpNUP14Otju-o/s1600/Gory_3460.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDkeFHD6dmB-zRAwB9NPzhk12Xmh2r1Mx8I3VoRq5uzbaOkYgmD5GVKWcnk0pe2AV3XD2cpFznVF0_7ELQIVrsoMG_7qMVIQ2YaeI2e16xKecQ2o7pSVYdGAnFMNF9hTmXpNUP14Otju-o/s640/Gory_3460.jpg" width="640" /></a><br />
Pod tym wodospadem można przejść<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL3dUUqrGx8OWhVyZRIlLc6freOoRfWCjSshquxUohGUAtRRwrnQgVi0iP8hmMtD50yDjwwoTvyBe2qaR6ZY5kzLHd89CtQQ_1b5u6haxqPdQbJ9QL5Ina5v3HPZFhDjxDCyQL8TFmHpzE/s1600/Gory_3449.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL3dUUqrGx8OWhVyZRIlLc6freOoRfWCjSshquxUohGUAtRRwrnQgVi0iP8hmMtD50yDjwwoTvyBe2qaR6ZY5kzLHd89CtQQ_1b5u6haxqPdQbJ9QL5Ina5v3HPZFhDjxDCyQL8TFmHpzE/s640/Gory_3449.jpg" width="640" /></a><br />
Kwitnące róże alpejskie w pobliżu wodospadu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVzTKgTCgXwBdqJS5gxS3-t2A3vllGb1vPHLiX5-y4FHkB46qb2oMqrCryAzZM_4cb8jjqGvzZtUBTNTKnRmz-IQSCvB-GOhUK9VLzLmRIA4hJTgIJkyoi623apc0EglFoY-RRmh3mj_NT/s1600/Gory_3451.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVzTKgTCgXwBdqJS5gxS3-t2A3vllGb1vPHLiX5-y4FHkB46qb2oMqrCryAzZM_4cb8jjqGvzZtUBTNTKnRmz-IQSCvB-GOhUK9VLzLmRIA4hJTgIJkyoi623apc0EglFoY-RRmh3mj_NT/s640/Gory_3451.jpg" width="640" /></a><br />
Charakterystyczny punkt przy wodospadzie<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po naszym powrocie po wodę poszli Maciek i Szymon.
Oni, podobnie jak Radek, postanowili wykąpać się pod wodospadem. Radek tym
czasem wyciągnął 6 kotletów z piersi z kurczaka, które na tej wysokości
smakowały wyjątkowo. Poczęstował mnie jednym z nich. W takich okolicznościach
przyrody aż trudno było odmówić. Nawet zrobiliśmy kilka ujęć naszej bazy.
Powrót chłopaków długo im zajął. Wrócili dopiero przed zachodem słońca. Dolinę
i wodospad już dawno zdążył pokryć cień. U nas też słońce pomału zachodziło, a
to za sprawą wysokich gór po drugiej stronie doliny. Sam zachód słońca odbywał
się później, ale potężne stoki górskie znacznie przyspieszały ten proces. Po
prawdziwym zachodzie słońca, który miał miejsce po godzinie 21.20 weszliśmy do namiotów.
Nie czuliśmy wielkiej potrzeby wypoczynku, ale warto było być wyspanym
kolejnego dnia, gdy planowaliśmy 1000 m podejście z „za ciężkimi dziadami” na
plecach. Potrzebowaliśmy mnóstwo sił, żeby je tam wtaszczyć. Do końca nie
wiedzieliśmy, czy my będziemy walczyć z plecakami, czy raczej one z nami… Z
tego powodu, zanim zasnęliśmy, zastanawialiśmy się, jak odciążyć nasze ewidentnie
„za ciężkie dziady”. Szybko postanowiliśmy, że część rzeczy możemy wrzucić do
większego wora i ukryć je za skałami. Zrobiliśmy dokładny przegląd jedzenia,
ubrań i ekwipunku. Każdemu z nas udało się odchudzić „za ciężkiego dziada” od 5
do 7 kg. To bardzo dużo. Nasze rzeczy ukryliśmy za wielkim głazem narzutowym.
Dodatkowo przytrzasnęliśmy je mniejszymi kamieniami, żeby nie rzucały się w oczy.
Głównie mieliśmy na myśli zwierzęta – ciekawskie koziorożce alpejskie. Radek i
Maciek znaleźli dziurę pod naszym głazem. Taką, że po ułożeniu kamieni wszystko
wyglądało tak, jakby zebrane rzeczy stały obok niego od wielu, wielu lat… Ja
swoje rzeczy tylko wrzuciłem do wora i położyłem przy głazie bez większego
zastanawiania się. Na górę położyłem tylko jeden kamień i to w zupełności mi
wystarczyło. I tak nikt tędy nie chodził, więc niczego nie musiałem się
obawiać. Najważniejsze, że nadmiarowe jedzenie i ubrania były dobrze
zabezpieczone przed ewentualnym deszczem. Z całej naszej ekipy najszybciej
poszedłem spać ja. Po chwili Radek powiedział, że w pobliżu naszego namiotu
przechodzą kozice. Dwie dorosłe i dwie młode. Szybko wyskoczył z namiotu z
aparatem i zaczął robić zdjęcia. Były bardzo blisko nas. To koziorożce
alpejskie, które nie raz widywałem w 2012 i 2013 roku, kiedy tędy
przechodziłem. Najwidoczniej to ich ulubiony teren. W namiocie planowaliśmy
jeszcze naszą jutrzejszą trasę przejścia. Wyliczyliśmy, że powinna nam zająć
jakieś 3,5h, skoro znaki mówią 2h 30min. Większość szlaku stanowiła bardzo
kręta ścieżka na początku, a od widocznej ściany skalnej przed nami czekała nas
wspinaczka z licznymi ubezpieczeniami (coś na wzór tatrzańskich szlaków – liny,
drabinki, klamry). Znałem tę trasę, dlatego nie obawiałem się jej. Nawet z „za
ciężkim dziadem” była do przejścia w bezpieczny sposób.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdhfVRYCjDrRNnEySn1mSbNSCApIJYRbzylNJwf1i3fLv8tnhuzfvZAM79Ud6REfQz92suW0rUal-RyPBPjVL5Tn7a4_R3-1O9e2TAUe8yJhzhZmpzNIzE8noiQNbVGic-rXFMR1-wR1L/s1600/DSC_3925.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdhfVRYCjDrRNnEySn1mSbNSCApIJYRbzylNJwf1i3fLv8tnhuzfvZAM79Ud6REfQz92suW0rUal-RyPBPjVL5Tn7a4_R3-1O9e2TAUe8yJhzhZmpzNIzE8noiQNbVGic-rXFMR1-wR1L/s640/DSC_3925.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wysoko w górach taka zupa ma wyjątkowy smak...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3oXoWdnVzRQnaMfgt1wkEuk8mbMx1z3tDkkmaTRKmtC7-6Zz9w9e1PScepgUSI4oQvVRSV96DLiJTOzR0mzk7UgHpwD6yg-jbvk9POQceWSA3LoT_icrLydFrz675VheXGmJjH8Lo8-Re/s1600/DSC09748.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3oXoWdnVzRQnaMfgt1wkEuk8mbMx1z3tDkkmaTRKmtC7-6Zz9w9e1PScepgUSI4oQvVRSV96DLiJTOzR0mzk7UgHpwD6yg-jbvk9POQceWSA3LoT_icrLydFrz675VheXGmJjH8Lo8-Re/s640/DSC09748.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Koziorożce alpejskie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrlydUbQYAAp2_5bxb_Wtjz1IuJ5vunpy1CrXswl-dLULztXWykIGnLmITpGoODPdl_cY2PhguAhv9BDcuq7ACp_Hx60FgN35MziXKbtnIaRKzH1enz4ERAAubZeueBw7oKoI5LnPCFeSj/s1600/DSC_7509.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrlydUbQYAAp2_5bxb_Wtjz1IuJ5vunpy1CrXswl-dLULztXWykIGnLmITpGoODPdl_cY2PhguAhv9BDcuq7ACp_Hx60FgN35MziXKbtnIaRKzH1enz4ERAAubZeueBw7oKoI5LnPCFeSj/s640/DSC_7509.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Koziorożce alpejskie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ja i Radek szybko odkryliśmy, że spanie w namiocie
będzie wyzwaniem, ponieważ połowa namiotu stała na płaskim terenie, a druga, na
dość mocno pochyłym skrawku. Tylko tyle udało nam się znaleźć w okolicy. Przez nierówności
bardzo trudno było mi zasnąć. Cały czas próbowałem utrzymać jedną pozycję, żeby
nie zjeżdżać z materaca. Po dwunastej w nocy nadal nie mogłem spać. W szybkim
tempie w gardle i na podniebieniu zaczęła mi się zbierać ropa, a połykanie
śliny sprawiało mi wielki ból. Objawy przypominały anginę ropną. Tyle tylko, że
nie miałem żadnej gorączki. Czułem, że jest ciepło, a w śpiworze nawet gorąco.
W końcu w nocy temperatura wynosiła jakieś +5’C, a mój śpiwór miał zapewniać
temperaturę komfortu do -37’C. Na szczęście się nie pociłem. W miarę upływu
godzin rzucałem się z boku na bok, próbując znaleźć jakąś dogodną pozycję, żeby
choć trochę odpocząć. Radek spał dość dobrze, choć też od czasu do czasu walczył
z nierównościami terenu. Przed wschodem słońca ta dziwna angina ropna zaczęła
bardzo szybko ustawać, a przełykanie śliny sprawiało mi coraz mniej bólu.
Pojawił się za to bardzo obfity katar, który ciągnął się za mną aż do samego
końca wyprawy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wstaliśmy po godzinie 8.00, bo nigdzie nam się nie
spieszyło. Niestety nie przespałem ani jednej minuty, dlatego czułem ogromne
zmęczenie. Miałem wrażenie, jakbym był „niedobity”. Wiedziałem, że dzisiaj będę
miał ciężki dzień, bo nie można czuć się dobrze po pierwszej nocy w
samochodzie, gdzie złapałem przeziębienie i po kolejnej, gdzie męczyło mnie coś
na wzór anginy ropnej i niemożność uśnięcia chociaż na chwilę. Po godzinie
ósmej obserwowaliśmy okolicę i jak równy rząd chmur unosi się wzdłuż pasma gór po
przeciwnej stronie doliny na wysokości 2200 m n.p.m. To zjawisko miało miejsce
każdego słonecznego dnia. Wyszedłem więc z aparatem, żeby obowiązkowo zrobić
kilka ujęć pięknym chmurkom kłębiastym, nie przysłaniającym w żaden sposób
widoków. Radek standardowo wyciągnął swoje kotlety. Zostały cztery, dlatego
powiedział, żebyśmy je teraz zjedli, bo później mogą się zepsuć. Wzięliśmy
zatem po dwa i zjedliśmy je wraz z ciepłą zupą, którą teraz sobie przygotowaliśmy.
W międzyczasie podziwialiśmy wspaniałe widoki. Całą dolinę pokrywał jeszcze cień.
Wiedzieliśmy, że dopiero za dwie i pół godziny dotrą do nas pierwsze promienie
słoneczne. Nawet nie czekaliśmy na nie, bo za dnia panował upał. Stąd woleliśmy
cień i wędrówkę w chłodzie. Podczas składania namiotów trochę „ciągnęło” po
rękach. Grubokropelkowa rosa skutecznie chłodziła dłonie. W oddali, na innym
stoku, poza głównym strumieniem wód, które niżej tworzą wodospad, gdzie wszyscy
oprócz mnie wzięli kąpiel, Szymon i Maciek wypatrzyli koziorożce alpejskie.
Chodziły zbyt daleko, żeby zrobić dobre zdjęcie. Po zjedzeniu obfitego
śniadania czułem, że pozostał tylko bardzo mocny katar, oraz ustające
przeziębienie. Jedynie brakowało sił z powodu nieprzespanej nocy. Mimo wszystko
postanowiłem, że idę. Radek i Maciek też czuli lekkie przeziębienie.
Najwidoczniej doprawiła ich kąpiel w zimnym wodospadzie. Z tego powodu nie
chciałem się kąpać, bo pewnie załatwiłoby mnie jeszcze gorzej. Wyruszyliśmy
około godziny 9.30. Sprawdziliśmy, czy zabraliśmy wszystkie rzeczy i czy te
pozostawione są odpowiednio zabezpieczone. Radek głównie zadbał, żeby żadne
zwierzęta nie dobierały się do zawartości. Wielki głaz oznaczył dodatkowo
suchym patykiem, widzianym nawet z dużej wysokości. Nie mogliśmy pomylić tego
miejsca w drodze powrotnej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMMaGiAl2RFNotQeExnFFeH4-FFFFapLlj1kf1yxrmzKulDkHxcW1h2rGJNpO-3btr_QN2TdBYGFRPniDQ-LVmmt6FGRuPC6d8e8zvd0MYcDxnjLDT6Wr7xRpOC9I0Ny_d_vwyfxGqh5L5/s1600/DSC_3963.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMMaGiAl2RFNotQeExnFFeH4-FFFFapLlj1kf1yxrmzKulDkHxcW1h2rGJNpO-3btr_QN2TdBYGFRPniDQ-LVmmt6FGRuPC6d8e8zvd0MYcDxnjLDT6Wr7xRpOC9I0Ny_d_vwyfxGqh5L5/s640/DSC_3963.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jedno z najbardziej udanych dań w górach - kotlety Radka i zupa</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiilbmgF95dQ9qw99bia3rRUwRZ1qP8C4iSy5JnfClnB_GXNPHQDAtSWBxIoaGd-B9rmipXYtT0P5LHC7uM0H6zzi4KNtgTLIIzHbGKilQPIQm0glUGlsmNMImFVanBFbljTB8WNIY8F9sh/s1600/DSC_3968.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiilbmgF95dQ9qw99bia3rRUwRZ1qP8C4iSy5JnfClnB_GXNPHQDAtSWBxIoaGd-B9rmipXYtT0P5LHC7uM0H6zzi4KNtgTLIIzHbGKilQPIQm0glUGlsmNMImFVanBFbljTB8WNIY8F9sh/s640/DSC_3968.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rząd chmur kłębiastych na wysokości 2200 m n.p.m. po drugiej stronie doliny w słoneczny dzień</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za chwilę wszyscy poszliśmy krętą ścieżką. Maciek
wyruszył pierwszy, Szymon drugi, Radek trzeci, a ja na końcu. Wszyscy
stwierdziliśmy, że nasze plecaki i tak są za ciężkie. Przez pierwsze 20 min szło
mi się całkiem dobrze, ale w miarę osiągania wysokości czułem, że szybko słabnę.
Teraz wychodziło moje niedospanie. Co kilkadziesiąt metrów przysiadałem na
skale i przez chwilę odpoczywałem. Na szczęście nie czułem objawów żadnej
choroby, ani gorączki, dlatego nie poddawałem się. Powiedziałem sobie, że pójdę
wolniej, ale dam radę. Do pierwszego, wąskiego szczytu, gdzie ścieżka wije się
licznymi, esowato wygiętymi trawersami doszliśmy wszyscy razem. Odtąd Maciek,
Szymon i Radek poszli szybciej. Ja szedłem swoim tempem, bo znałem cały szlak. W
drodze do góry wyprzedziła mnie dwójka turystów i nieco wyżej samotna
dziewczyna, która szła… do pracy. Pracowała w schronisku Domhutte, które jest
położone na wysokości 2940 m n.p.m. Powiedziała, że spotkamy się przy
schronisku. Szedłem wolniejszym krokiem. W najbliższej odległości podchodzili
Maciek, Szymon i Radek. Dotarliśmy na zbocze naszpikowane całą serią
ubezpieczeń, które ciągnęły się aż do wysokości 2800 m n.p.m. Co chwilę musieliśmy
wchodzić po stromych skałach, ubezpieczonych stalowymi linami, a miejscami
klamrami. W miarę pokonywania odległości i osiągania wysokości pojawiały się
nawet drabinki. Jedna z nich miała nawet 20 szczebli. Najbardziej jednak
podobały mi się prawie pionowe schody, gdzie wejście ubezpieczały dwie stalowe
liny, po jednej na każdej ze stron. Stopnie wciskały się w wąskie przejście
pomiędzy skałami. Przejście taką trasą bardzo cieszyło. Z powodu niedospania
brakowało mi sił w nogach, dlatego niestety musiałem często odpoczywać. Poza
tym czułem się dobrze. Powyżej poziomu schodów podobał mi się jeszcze
zakręcający, długi i wysoki odcinek prowadzący po skalistym zboczu, gdzie cały
czas wspomagały nas stalowe liny. Kiedy popatrzyłem do góry, to aż trudno było
uwierzyć, że będziemy szli tak wysoko. W miarę pokonywania kolejnych trawersów
coraz bardziej zostawałem w tyle, aż straciłem z oczu chłopaków. Nie dziwiłem
się, ponieważ przekraczaliśmy trzykrotnie wąskie przejścia pomiędzy skałami.
Bardzo stromy, wąski i zacieniony, złowieszczo wyglądający żleb wieńczyło
drugie „wąskie gardło”. Jest bardzo charakterystyczne, ponieważ prowadzi do
niego gruba, niebieska, pleciona lina. Powyżej czekała jeszcze kolejna seria stalowych
lin i dwie drabinki. Po drodze wchodziliśmy na skały przy użyciu wielu klamer.
Mimo wszystko cała trasa nie wydaje się trudna, ani niebezpieczna. Była bardzo
przewidywalna i nigdzie nie brakowało dobrych chwytów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXELrq3sIUwsgWDQ5Qa6wjlhOUpbouQHpywaLlQQtadddIOrhQdri3vo2OcE7Id9sq8c1XfNpWNzUNghw8hiS7jViYMOmsYvrd1Z9w5CvM0AzikQdkRFetxv1TcPdmPCl5QxC1Hj7n4DNv/s1600/DSC00015.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXELrq3sIUwsgWDQ5Qa6wjlhOUpbouQHpywaLlQQtadddIOrhQdri3vo2OcE7Id9sq8c1XfNpWNzUNghw8hiS7jViYMOmsYvrd1Z9w5CvM0AzikQdkRFetxv1TcPdmPCl5QxC1Hj7n4DNv/s640/DSC00015.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pionowe schody do góry z dwoma linami</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za ostatnim rzędem stalowych lin przechodziłem
wąską ścieżką, gdzie po prawej stronie stoi kilkumetrowa, ciemna, o jednolitej
strukturze ściana skalna. Po lewej, przy stromym stoku stała wieża z płaskich
kamieni na wysokość około 1,5 m. Stała tu od co najmniej kilku lat, bo w roku
2012 też ją widziałem. Tuż przed nią zauważyłem piękną, trawiastą polankę o
niewielkich wymiarach – mniej, więcej 1,7 m na 1 m. Postanowiłem, że zrzucę
plecak i wyśpię się na niej chociażby na 15 min, to przynajmniej nabiorę trochę
sił. Tutaj zasnąłem w mgnieniu oka. Czułem brak sił w nogach. Po krótkiej
drzemce ruszyłem do przodu. Co prawda tempa nie zwiększyłem, ale szedłem choć
trochę bardziej wypoczęty. Mimo wszystko w mojej ocenie – ewidentnie za wolno.
Wiedziałem, że za kamienną wieżą czeka mnie 30 min podejście gołoborzem
kamiennym, które strasznie działa na psychikę. Okolica jest jednolita, jak na
Księżycu, a do schroniska prowadzi bardzo kręta ścieżka. Nie widać żadnego
postępu. Dopiero na samym końcu widać budynek. Na tym odcinku spotkałem
wracających Polaków, którzy powiedzieli, że moja ekipa jest już w schronisku, a
mi zostało jeszcze jakieś 30 min drogi. Dla mnie to były jeszcze 3 godziny… Nie
miałem w ogóle sił w nogach… Koniecznie potrzebowałem snu. Kolejne trawersy
męczyłem bardzo powoli. W końcu zobaczyłem Szymona. Zszedł „na lekko” do mnie i
powiedział, że zabierze mój plecak. Oddałem go, a ja szedłem jego tempem już do
samego końca. Do schroniska dotarliśmy po godzinie 14.05. Maciek zapytał mnie
jak się czuję. Powiedziałem tylko tyle, że nie czuję się chory, ale jestem
strasznie niewyspany, bo dzisiaj nie przespałem ani jednej minuty i na dodatek
miałem coś na wzór anginy ropnej. Na terenie schroniska rozstawiono kilka ławek
i stoły, na których stała doniczka z roślinnością, mogącą utrzymać się przy
życiu nawet na wysokości 3000 m n.p.m. Doniczka stała na niewielkiej,
koronkowej serwetce złożonej z sześciu mniejszych kwadratów. W otoczeniu
skalistych gór i gołoborzy, ozdobione stoły kwiatami w doniczce wyglądały
bardzo ciekawie. Podobnie jak w Randzie, stał tu kran z niewielkim zbiornikiem
wymurowanym z kamienia. Widać, że woda spływała z tutejszego lodowca. Napiłem
się jej do syta oraz uzupełniłem naczynia. Przygotowałem też ciepłą zupę. Kiedy
Szymon poszedł napić się wody wyszedł pan ze schroniska i powiedział, że to nie
jest woda do picia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi49-a3c7PQSh53TIISXkYBnbrgtVCYk-oiOKG6iMRloC197WB37lUdMmoSREtjVovcpQk-oqoLooAAFS1DvTOaDuxK5R5yh6Qy4Pcz3lS2xtZQ9fBpi-d-D97grXGFG-Sba1S-cruC7pWH/s1600/DSC_7548.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi49-a3c7PQSh53TIISXkYBnbrgtVCYk-oiOKG6iMRloC197WB37lUdMmoSREtjVovcpQk-oqoLooAAFS1DvTOaDuxK5R5yh6Qy4Pcz3lS2xtZQ9fBpi-d-D97grXGFG-Sba1S-cruC7pWH/s640/DSC_7548.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Schronisko Domhutte i kran z wodą, która nie jest do picia. Nie tylko my ją piliśmy...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdpWpGqyOWX1hqYYE18LUpe8xAlHcUdOcWXhQrtqQNgmEtvmjaGYlkpU-th2hxM7LWxvyAeTaeJnaD_Fm7NyZ2lc4o4E7oWquYEqcp2zunA-xQNAYiuQTCBbX6MknHFZQywZIZLY4AVq_f/s1600/DSC_7557.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdpWpGqyOWX1hqYYE18LUpe8xAlHcUdOcWXhQrtqQNgmEtvmjaGYlkpU-th2hxM7LWxvyAeTaeJnaD_Fm7NyZ2lc4o4E7oWquYEqcp2zunA-xQNAYiuQTCBbX6MknHFZQywZIZLY4AVq_f/s640/DSC_7557.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki ze schroniskowego tarasu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Słońce paliło niemiłosiernie. Panował bardzo duży
upał. Maciek pytał, czy idziemy wyżej. Powiedziałem, że pójdziemy na poziom
3300 m n.p.m. tam, gdzie są „placki” pod namioty. Są to płaskie miejsca
otoczone kamiennymi murami, gdzie można rozbić namiot. Dodałem tylko, że
prześpię się przy schronisku na ławce około godzinę i będę miał siły żeby dalej
iść. Po zjedzeniu zupy bardzo szybko zasnąłem na ławce. Szymon tylko narzucił
na mnie ręczniki, żeby nie spaliło mnie słońce. Chłopaki zdążyli przeprowadzić
rozmowę z ekipą z Polski, która już wróciła ze szczytu. Ja tymczasem spałem. Wstałem
za około godzinę. Teraz czułem się znacznie lepiej! Wiedziałem, że to nie
choroba i że będę mógł iść wyżej. Z poziomu schroniska wyruszyliśmy po godzinie
16.00. Czekało nas jeszcze około 300-metrowe podejście. Przeliczyliśmy je na
około 50 min do 1h. Tuż za schroniskiem wyrastało strome usypisko kamieni o
stożkowym kształcie. Od samego patrzenia na pochyłość można było się zmęczyć. Mimo
wszystko wiedziałem, że dam radę dotrzymać tempa ekipie. Wszyscy wrzuciliśmy
„za ciężkie dziady” na plecy i poszliśmy do góry. Teraz miałem trochę sił w
nogach, więc szedłem równo za chłopakami. Zdziwiłem się, bo w około 10 min
weszliśmy na szczyt stożka. Od tego momentu, przed nami ukazywały się tylko
długie i mniej strome, bardzo kamieniste i sypkie podejścia. W oddali
widzieliśmy już lodowiec, a po prawej, w dolinie trzy potoki spływające
równolegle obok siebie, tworzące potrójny wodospad. Zawsze lubiłem ten widok. Pokonywanie
kolejnych podejść upływało nam szybko, toteż zobaczyliśmy pierwszy „placek” pod
namiot po lewej stronie. Prawdopodobnie tam miejscówkę mieli Czesi, którzy
powiedzieli, że wyżej, są jeszcze inne „placki”. Jeden z nich mówił po
angielsku, ale opisując miejsce pod namiot użył słowa „placek”. Za kilka minut
znaleźliśmy kolejne trzy pola pod namiot. Były bardzo równe i otoczone
kamiennym murem chroniącym od wiatru.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN9z_JAyWGkmIQxMVbwm5IKIlwpYGWtghXJCvXLcEZPYnQEazO5jSjbA3ytSwz1eEzcYmhODinkVtdSPExmhJH5R9Kpw7DZZkFi0oF8y-eLKXeRhvlk_6k3kKoYit0DBlWjmrX5AbNn1Dp/s1600/DSC09837.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN9z_JAyWGkmIQxMVbwm5IKIlwpYGWtghXJCvXLcEZPYnQEazO5jSjbA3ytSwz1eEzcYmhODinkVtdSPExmhJH5R9Kpw7DZZkFi0oF8y-eLKXeRhvlk_6k3kKoYit0DBlWjmrX5AbNn1Dp/s640/DSC09837.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
"Placek" pod namiot</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirYgX0BsVYeVh0ZSwdUzFLAUvlqZnJE4RnkExzfhyphenhyphenJE0gIXCHsJf2EdWMnbJC9k9fbHiYAiflFuvV19vWg7Y_yuKSHPpf8C5PNXIlGUFqZmqQvUPGTrOyqVOFnema4L0gQVkz6W11fc28s/s1600/DSC_7648.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirYgX0BsVYeVh0ZSwdUzFLAUvlqZnJE4RnkExzfhyphenhyphenJE0gIXCHsJf2EdWMnbJC9k9fbHiYAiflFuvV19vWg7Y_yuKSHPpf8C5PNXIlGUFqZmqQvUPGTrOyqVOFnema4L0gQVkz6W11fc28s/s640/DSC_7648.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny widok na Matterhorn 4478 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgShM06uH62b4TRDvGdG6TG2hFonVeAtft50xpDSeDeRpaLX1CXwcKrUkkEGb77zBI-NUGI9mTYv55hA2z7OQFIi2cc4HBA6N1Ynq-k2-c6fDhe0a9n-4_azmXnywNh-IdS-JLFEuTdPiUN/s1600/DSC_4154.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgShM06uH62b4TRDvGdG6TG2hFonVeAtft50xpDSeDeRpaLX1CXwcKrUkkEGb77zBI-NUGI9mTYv55hA2z7OQFIi2cc4HBA6N1Ynq-k2-c6fDhe0a9n-4_azmXnywNh-IdS-JLFEuTdPiUN/s640/DSC_4154.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki z namiotu na lodowiec i górę Dom de Mischabel - trasa prowadzi całkiem po lewej stronie śnieżnego pola</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivWS0MrEYbWsQz_Yk2feb56xvHFKuo4bk6fTppYH72ThSLZY53eQ3H_1Nh70ILOg8S4D-FDRylMf-6TUjVCaiPBlEBELlQY1-PljbbYg17FD1V5rIihgXtiydHx79mgBMmF176gp780AXE/s1600/DSC_4184.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivWS0MrEYbWsQz_Yk2feb56xvHFKuo4bk6fTppYH72ThSLZY53eQ3H_1Nh70ILOg8S4D-FDRylMf-6TUjVCaiPBlEBELlQY1-PljbbYg17FD1V5rIihgXtiydHx79mgBMmF176gp780AXE/s640/DSC_4184.JPG" width="424" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mój namiot na wysokości 3300 m n.p.m. W tle szczyt góry Dom de Mischabel</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz zamieniliśmy się, żeby każdy mógł sprawdzić
oba namioty. Dołączył do mnie Szymon. Najwyraźniej psychika mocno zadziałała,
bo kiedy wiedzieliśmy, że już nigdzie więcej nie pójdziemy, poczułem duże
zmęczenie i znowu chciałem tylko spać. Szybko rozbiliśmy namiot i zaczęliśmy
szukać wody. Ja nawet nie wyruszałem po wodę, ponieważ przyniosłem ją spod
schroniska Domhutte, a na jutrzejszy dzień załatwił mi ją Maciek i Szymon.
Mieli ze sobą butelki, bukłaki oraz uszczelniony worek, do którego nabrali
około 10 litrów. To bardzo dużo. Kiedy ja zjadłem kolejną zupę i trochę
słodkości oraz orzechów, zacząłem przygotowywać wszystkie rzeczy i jedzenie
potrzebne do ataku szczytowego. Chciałem mieć to już za sobą i jak najszybciej
położyć się spać, żeby mieć jak najwięcej czasu na wypoczynek. Dopiero po
zejściu Szymon powiedział mi, że Maciek i on rozmawiali ze sobą, gdzie
stwierdzili, że byli sceptycznie nastawieni do tego, że w ogóle uda mi się
wyjść na atak szczytowy. Męczyło mnie ustępujące przeziębienie, bardzo obfity
katar oraz totalne wyczerpanie z powodu niedospania. To oznaczało, że musiałem
bardzo szybko nabrać sił i pójść na szczyt w środku nocy. Nawet nie myślałem,
kto będzie wytyczać drogę, ani jak bardzo zostanę w tyle. Bardziej skupiałem
się na tym, że wejdę tam z wszystkimi i razem zejdziemy do naszej bazy. Najważniejsze
było nastawienie, bo od niego bardzo dużo zależy. Ale oni o tym nie wiedzieli,
tak samo, jak ja o ich rozmowie… O godzinie 18.44 przyszedł do mnie SMS z
pracy, z prośbą, żeby oddzwonić, jeśli mogę. Mój przełożony zapytał mnie, gdzie
teraz jestem, a później, jak przygotować pewien tester. Rozmowa o
przekaźnikach, podłączaniu przewodów i sprężonego powietrza na wysokości 3300 m
n.p.m. tuż przed atakiem szczytowym była bardzo ciekawa. Podczas, gdy reszta
przygotowywała sprzęt do ataku szczytowego, ja już dawno spałem. Chciałem jak
najwięcej „ukraść” z dnia, żeby bardziej wypocząć. Umówiliśmy się na godzinę 1.00
w nocy, żeby wyjść o 2.00 w nocy. Każdy z nas wiedział, że wcześniej nie ma co zaczynać,
ponieważ za dwie godziny wędrówki od bazy staniemy przed 70-metrowa ściana
skalna, gdzie od samego początku do samego końca trzeba wspinać się z użyciem
liny i sprzętu do asekuracji. Robienie takiej trasy w nocy mogłoby przysporzyć
wielu problemów. Zakładaliśmy, że na ścianie trafimy na świtanie, lub półmrok
rozpoczynający porę przed wschodzącym słońcem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nadszedł dzień ataku szczytowego. Górę Dom de
Mischabell przeżywałem tak samo, jak Maciek, Szymon i Radek – jakbym szedł tam
pierwszy raz. Choć znałem przebieg całej trasy, to wiedziałem, że widoki ze
szczytu będą wyjątkowo piękne, bo ta góra jest szczególnie piękna. Wstaliśmy o
pierwszej w nocy. Maciek bardzo szybko sprawdził, czy jestem w stanie iść.
Zapytał mnie o samopoczucie, ale nie spodziewał się mojej odpowiedzi. Dodałem
tylko, że mam mnóstwo sił i wszyscy idziemy na szczyt. Byłem bardzo wypoczęty.
Wiedziałem, że teraz mogę coś zdziałać. Szybko przygotowywaliśmy jedzenie i
napoje na atak szczytowy oraz regulowaliśmy raki. Mimo wszystko trochę czasu
potrzebowaliśmy, ponieważ wyszliśmy dopiero o godzinie 2.30 w nocy. Zakładając,
że wędrówka pod ścianę skalną trwa dwie godziny, to wspinaczkę zaczniemy o
godzinie 4.30 nad ranem. Według mnie to idealna pora, ponieważ będzie coraz
jaśniej. Z bazy wyszliśmy tempem Maćka. Szedł jako pierwszy. Później Szymon,
Radek, a na końcu ja. Radek utrzymywał dobre tempo, dlatego nie miałem potrzeby
go wyprzedzać. Najważniejsze, że trzymaliśmy się razem. Początkowo szliśmy w
kamienistym i sypkim terenie, ale dosłownie za kilka minut krajobraz całkowicie
się zmienił. Nagle przed nami, zauważyliśmy długie pole śnieżne bez końca.
Ograniczała je tylko ściana skalna, do której wędrowaliśmy, ale jeszcze długo
nie mogliśmy jej dostrzec. Po prawej mieliśmy wspaniały lodowiec. Na niebie
królowały gwiazdy. Dwugodzinna wędrówka pod ścianę składa się z pięciu
stromych, śnieżnych podejść. Pomiędzy nimi przechodzimy mniej nachylonymi
stokami, łączącymi każde z nich. Początkowe etapy śnieżne zawsze są uciążliwe.
Teraz mieliśmy nie inaczej, ponieważ szliśmy po odmiękniętych śladach,
zamarzniętych w nocy oraz po licznych, długich liniach tworzących
kilkunastocentymetrowe rowki. Stawianie kroków w takim terenie jest strasznie męczące.
Na końcu drugiej stromizny przejście jest dość wąskie, ponieważ po prawej
lodowiec zdaje się napierać na nas. Tutaj miałem wrażenie, że praktycznie
stoimy pod ścianą skalną, ponieważ zakończenie trasy ma wyglądać tak, że
lodowiec ma nas „spychać” pod ścianę. Nie pasował mi tylko czas, bo do ściany
doszlibyśmy zdecydowanie za szybko. W oddali widzieliśmy jakieś czołówki. Nie
tylko my chcieliśmy dzisiaj wejść na szczyt. Kilka ekip wyruszyło ze schroniska
Domhutte. Kolejne stromizny pokonywaliśmy tym samym tempem. Radek powiedział,
że dzisiejszej nocy on się nie wyspał i tym razem on będzie słabszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pod wielką ścianę dotarliśmy o godzinie 4.29 – na
minutę przed planowanym czasem. Na początku ściana wyglądała przerażająco,
ponieważ wszędzie widzieliśmy luźne skały, które w żaden sposób nie tworzyły
wyraźnej drogi. Najbardziej dziwiło nas światełko widoczne już z piątej
stromizny, które świeciło cały czas na środkowej, wybrzuszonej skale. Przymocowano
do niej odblask, który miał wskazywać początek trasy. Równo z nami dotarły inne
ekipy, które nas dogoniły. Miały szybsze tempo niż my. Wszyscy stanęli pod
ścianą i zaczęli przygotowywać sprzęt. Najwięcej czasu zeszło się wszystkim
przy klarowaniu liny, czyli jej ułożeniu tak, żeby się nie poplątała. Puściliśmy
dwie ekipy przed nami, bo byli gotowi znacznie szybciej, a my mogliśmy zobaczyć,
jak wygląda przebieg trasy początkowej. Trudno ją znaleźć, ponieważ początkowy
etap wygląda jak rozpadlina pomiędzy głazami wypełniona sypkim materiałem skalnym
wymieszanym z brudnym śniegiem. Nie ma tu jednej drogi wejścia, dlatego obraliśmy
ogólny kierunek. Dla mnie najbardziej ciekawy był fakt, że w 2013 roku moja
trasa wyglądała zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że wtedy wchodziłem prawą
stroną, a skały miały zupełnie inne kształty. Tamte były małe i pochylone do
dołu, z mnóstwem zawieszonych taśm wspinaczkowych. To dlatego wysokość tej
ściany oceniałem na 150 m, bo po prawej stronie jest znacznie wyższa. W naszej
ekipie postanowiliśmy, że Maciek i ja poprowadzimy drogę na szczyt i będziemy
cały czas związani liną. A Szymon i Radek stworzą drugą dwójkę i pójdą za nami.
Maciek wyszukiwał kolejnych skał. Wspinał się coraz wyżej. A ja szedłem tak,
jak on. Ekipy, które puściliśmy przed sobą poszły wyżej, i skręciły gdzieś w
lewo, dlatego my wytyczyliśmy swoją drogę już od około dziesiątego metra
wysokości. Wchodzenie mijało nam dość szybko. Tyle, że czekaliśmy na Szymona i
Radka, żeby wiedzieli gdzie pójść. Ja i Maciek weszliśmy jako pierwsi. W drodze
wypatrzyliśmy nawet kilka spitów (stalowy punkt, do którego można wpiąć się
karabinkiem z liną), które miały nam pomóc podczas zejścia. Nikt nie wyobrażał
sobie schodzić z tej prawie pionowej ściany po skałach. Każdy myślał o zjeździe
na linie, co znacznie ułatwiłoby zadanie i zejście stałoby się o wiele bardziej
bezpieczniejsze. W ogóle zjazd na linie jest uznawany za bezpieczny, jeśli wiemy
jak obsługiwać przyrządy wspinaczkowe i sprzęty od strony praktycznej i mamy w
tym wprawę.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Weszliśmy na szczyt ściany skalnej o godzinie 5.20.
Teraz staliśmy na przełęczy Festijoch 3723 m n.p.m., wcinającą się w skalistą
grań, z niewielkim krzyżem po lewej stronie. Maciek zapytał mnie tylko, czy ta
wielka stromizna śnieżna przed nami prowadzi na szczyt. Powiedziałem mu tylko
tyle, że nasze całe podejście od teraz będzie tak wyglądać, aż do samego
wierzchołka. Będzie to bardzo męczące i kondycyjne podejście, liczące 850 m
wysokości. Maćka najbardziej martwiły chmury na niebie, bo jeszcze pod ścianą
zauważyliśmy, że ciągu kilku chwil całe niebo zaniosło się szarymi chmurami i
przez to obawiał się, że nic nie zobaczymy. Uspokoiłem go na przełęczy, mówiąc
mu, że to są płaskie chmury, które występują maksymalnie do dwóch godzin po
wschodzie słońca. Dla ciekawskiego czytelnika te chmury nazywają się
stratocumulus stratiformis perlucidus. Głównie związane są z porą wschodzącego
i zachodzącego słońca. Dodałem też, że po tych dwóch godzinach rozpadną się
całkowicie, przez kolejne dwie godziny będzie bezchmurne niebo, a później na
wysokości 2200 m n.p.m. zaczną powstawać małe chmury kłębiaste, które w ciągu
dnia zostaną „wypchnięte” do wysokości 2500 m n.p.m. To oznaczało dla nas, że
cały czas będziemy mieli bezchmurne niebo, a my staniemy 1,5 km ponad poziomem
chmur! Takie widowisko zawsze mnie przyciąga jak magnes, dlatego koniecznie
chciałem wejść na szczyt Dom de Mischabel. Na przełęczy czekaliśmy równe 30 min.
Radek i Szymon dotarli do nas. W tym czasie doszedł do nas przewodnik z dwoma
klientami. Zamienił z nami kilka słów. Pomimo, że był przewodnikiem, rozmawiał
z nami z uśmiechem i nie patrzył na nikogo z góry, co często zdarza się w tym
środowisku. W komplecie stanęliśmy na przełęczy Festijoch o godzinie 5.50. Jak
widać, nasza ekipa potrzebowała około 1h 20min, żeby pokonać tę ścianę. To
bardzo dużo. Będąc w komplecie, podzieliliśmy się na dwie dwójki. Ja i Maciek
postanowiliśmy pójść jako piersi aż do samego szczytu, a Radek i Szymon mieli
iść za nami lub swoim tempem. Droga prowadziła na szczyt przysypaną śniegiem
skalistą granią. Nie występowały tutaj szczeliny lodowcowe, ponieważ co chwilę
widzieliśmy wystające grzędy skalne spod śniegu, a w wielu miejscach
przechodziliśmy po skałach. Pierwsza szczelina na naszej drodze mogła pojawić
się na wysokości około 4220 m n.p.m., gdzie zazwyczaj powstaje skrzyżowanie
wydeptanych ścieżek. Każda ekipa wybiera sobie własną drogę. Jak to Maciek miał
zwyczaj mawiać: „idziemy, bo jak się stoi, to się nie idzie do przodu”. Tak też
zrobiliśmy. Radek i Szymon odpoczywali, a my poszliśmy bardzo stromą granią do
góry. Od razu czuliśmy wysiłek, który trzeba wkładać w tę górę. Z drugiej
strony śnieg był idealny i raki wbijały się tak, jak trzeba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7L22xhwlf3EHz482F5lOY6ol7RdrZ0ahOhqfJA8ezhgvtA-3gUe7DS89GYI2ja9MbB3MhbsIdf3tnpzezhvj5Rk9dbr5UkkA7XdooJwM392kdp__QyDnwcjrIjVcipx4t1qCXuYQK0wW2/s1600/DSC_3978.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7L22xhwlf3EHz482F5lOY6ol7RdrZ0ahOhqfJA8ezhgvtA-3gUe7DS89GYI2ja9MbB3MhbsIdf3tnpzezhvj5Rk9dbr5UkkA7XdooJwM392kdp__QyDnwcjrIjVcipx4t1qCXuYQK0wW2/s400/DSC_3978.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7cFoCjdLGbH9lN0p1CZru2X_RT1JQ0QdOdOxC6FVk_neGooBFT45eqrBkCyKXqzz1VMJjQwowIHRfClGVVtWldqwtaNaSjjyPJ1jVjnyuL6qVrdNY-rBVfj4oLlqgoH6Z4vUrRCNsDC-c/s1600/DSC_3987.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7cFoCjdLGbH9lN0p1CZru2X_RT1JQ0QdOdOxC6FVk_neGooBFT45eqrBkCyKXqzz1VMJjQwowIHRfClGVVtWldqwtaNaSjjyPJ1jVjnyuL6qVrdNY-rBVfj4oLlqgoH6Z4vUrRCNsDC-c/s400/DSC_3987.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na przełęczy Festijoch 3723 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Podchodziliśmy coraz wyżej, ale za chwilę stanęliśmy
na zdjęcia. Właśnie swoje „5 min” miał wschód słońca i gdzieś w oddali wielką górę zalało pomarańczowe światło. Ale tam było pięknie! Uszliśmy może z 10 min
wyżej i znowu usiedliśmy na chwilę, by zrobić zdjęcia rozświetlonej górze
Matterhorn 4478 m n.p.m. Zdecydowanie wyróżniała się swoim kształtem na tle
innych. Teraz mogliśmy podziwiać bardzo szybki rozpad chmur, które mieliśmy nad
sobą. Wystarczyło dwadzieścia minut, by wróciła pełna przejrzystość. Jeszcze
nad naszymi głowami chmury wyglądające jak baranki przeobraziły się w białe, małe
kłębki, jakby z wełny, rozstawione w jednakowych odstępach. Po lewej stronie,
przed nami, u góry widniał ogromny serak z licznymi pęknięciami, który na tle
tych chmur wyglądał fenomenalnie. Każdy kto w tym momencie przechodził, stawał
na krótką chwilę, żeby zrobić ciekawe zdjęcia. Ogromny serak wyróżnia się w
okolicy. Przyciąga uwagę każdego. Najciekawszy fragment tego odcinka mamy
wtedy, kiedy jesteśmy na jego poziomie i patrzymy w głąb wielkich pęknięć.
Ogrom tego fragmentu lodowca wywiera ogromne wrażenie. Na tle równo
rozstawionych, żółtych i małych chmurek wygląda niecodziennie! Maciek i ja
szliśmy cały czas za przewodnikiem z klientami, ponieważ utrzymywali to samo
tempo. Na jednej ze stromizn wyprzedziliśmy ich i poszliśmy dalej.
Wyznaczaliśmy sobie kolejne, wyższe cele. Były to zazwyczaj wystające skały,
gdzie mogliśmy stanąć, chwilę odpocząć i zrobić zdjęcia. Nieco wyżej
przechodziliśmy obok kilku seraków, tworzących lodowe koryto pełne szczelin. Na
szczęście nasza trasa prowadziła granią z dala od seraków, dlatego
podziwialiśmy je „tylko” z boku. Maciek narzucał swoje tempo, więc dostosowałem
się do niego. Szliśmy tak aż do poziomu 4100 m n.p.m. Najpierw mieliśmy do
pokonania około 10-metrowe, prawie lodowe pole, gdzie raki z trudem się
wbijały. Mogliśmy wkręcić śrubę lodowcową i próbować iść wyżej. Znaleźliśmy
jednak taką trasę przejścia, gdzie raki wbijały się głębiej. Stawialiśmy powoli
kroki. Najpierw czekaliśmy aż jedna osoba wejdzie, a później szła druga.
Powyżej lodowego pola ponownie szliśmy granią śnieżną, gdzie stawianie
kolejnych kroków nie stanowiło żadnych problemów. Po przejściu kawałka z lodem,
Maciek powiedział, że nie chce tędy wracać, tylko drogą okrężną przez lodowiec.
Widzieliśmy tam idące inne ekipy, więc w razie czego zostałyby po nich ślady. W
2013 roku schodziłem również granią przez to pole lodowe i wtedy poszło gładko.
Teraz zdałem się na głos Maćka, bo chciałem zobaczyć nową drogę, którą jeszcze
nie szedłem. Zawsze poznałbym coś nowego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpmsCQyiSA_y0XBuCdhZP-AIpZpx6IK-WV7eqbnsDTmMBOIrOEYGRWgnkxRpDBEBgWfSwTMKlbT0OhCr-8n2q00j_IT1Csw925jHISIRamK1SQolbzD-NUaLsAaYhYDiLB6M82VnzeniWi/s1600/DSC_7629.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpmsCQyiSA_y0XBuCdhZP-AIpZpx6IK-WV7eqbnsDTmMBOIrOEYGRWgnkxRpDBEBgWfSwTMKlbT0OhCr-8n2q00j_IT1Csw925jHISIRamK1SQolbzD-NUaLsAaYhYDiLB6M82VnzeniWi/s640/DSC_7629.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tak powstawały zdjęcia po wschodzie słońca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjbU9q2fdG8Jcu3J5XjjH5EgwoOjGTG6W1AL0Ss4vy0SEXKE77m8331CYpLRvr0EkW7YCmXVfjq5IQUPSmuK0pBdZnnuvjgdeL4bOHs_z4ZbvyxNt5-Xn8q-vVtXdGZdof0B35McrarJxn/s1600/DSC_3990.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjbU9q2fdG8Jcu3J5XjjH5EgwoOjGTG6W1AL0Ss4vy0SEXKE77m8331CYpLRvr0EkW7YCmXVfjq5IQUPSmuK0pBdZnnuvjgdeL4bOHs_z4ZbvyxNt5-Xn8q-vVtXdGZdof0B35McrarJxn/s640/DSC_3990.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niesamowity wschód słońca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH6zYAb60Jjgy2HoEpFJp9CZcxiHexKSakDaLd_4m6G1oSfJv80yNXvtKh5uugvQxH02R9J2YdS-mqpa_f3Z7UPa0M0TDWV1ngvSCKx1Hj60xuPxk6CwETD_dr8IBvGt0Y2gNJDaRkfFEI/s1600/DSC_4002.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH6zYAb60Jjgy2HoEpFJp9CZcxiHexKSakDaLd_4m6G1oSfJv80yNXvtKh5uugvQxH02R9J2YdS-mqpa_f3Z7UPa0M0TDWV1ngvSCKx1Hj60xuPxk6CwETD_dr8IBvGt0Y2gNJDaRkfFEI/s640/DSC_4002.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niesamowity wschód słońca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7yBVLnn4df5YBg3KiGTG391b0FzwypGvpQ_H387nFqYuLMRGyMFp56tHIKoapekpann5gOWUv0nmj7gxA5jKomex-VKOTbQ1MJPgEKBjTvMGe3B9Bl_qlHEBEaTSttB22iIqkBrdHwIqX/s1600/DSC_4005.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7yBVLnn4df5YBg3KiGTG391b0FzwypGvpQ_H387nFqYuLMRGyMFp56tHIKoapekpann5gOWUv0nmj7gxA5jKomex-VKOTbQ1MJPgEKBjTvMGe3B9Bl_qlHEBEaTSttB22iIqkBrdHwIqX/s640/DSC_4005.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Matterhorn o wschodzie słońca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9-KaWUbd92S9LzpSCKMs48C72M9QloiPpr2CLLwMHIL2QZpON9KmgwoFaDwPrl8TfF_2MF9KN6nLDYNYtbDZP4Sxq6zz880F5ev3xM4oEmdaCwn4i912dRJygYJKFexgsDSM7A8jqKLwt/s1600/DSC_3995.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9-KaWUbd92S9LzpSCKMs48C72M9QloiPpr2CLLwMHIL2QZpON9KmgwoFaDwPrl8TfF_2MF9KN6nLDYNYtbDZP4Sxq6zz880F5ev3xM4oEmdaCwn4i912dRJygYJKFexgsDSM7A8jqKLwt/s640/DSC_3995.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ogromny serak z licznymi pęknięciami</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifxRSIdPDbiPuCgr0UBXwxWnHUIer-_kx2Fi-MywQ95ZOIAuKIuqAV2GnGd8HAavM3JZHKVNUQUqasQCygXHOtro8Lzhq3b4AFmwgE48rUewP5h-vY2sY6rNde0vOdlTwdAtqIhor4-Ry3/s1600/DSC_4011.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifxRSIdPDbiPuCgr0UBXwxWnHUIer-_kx2Fi-MywQ95ZOIAuKIuqAV2GnGd8HAavM3JZHKVNUQUqasQCygXHOtro8Lzhq3b4AFmwgE48rUewP5h-vY2sY6rNde0vOdlTwdAtqIhor4-Ry3/s640/DSC_4011.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Strome podejście w okolicach pierwszego seraka. Tak wygląda całe podejście granią</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjabwoD8GJS9-TPVJlEwFC9mQlQDoXS5moCNDzQeQhegEoljTkMqYDqHYanGsL0h0_5L2cEHNxS493K8-olg9DAcp2vHySBy_Flli0fp1RcuXg5CamQBEFN6Ce0UUS7BYwC2L5dN9Fl9Y0C/s1600/DSC_7634.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjabwoD8GJS9-TPVJlEwFC9mQlQDoXS5moCNDzQeQhegEoljTkMqYDqHYanGsL0h0_5L2cEHNxS493K8-olg9DAcp2vHySBy_Flli0fp1RcuXg5CamQBEFN6Ce0UUS7BYwC2L5dN9Fl9Y0C/s640/DSC_7634.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Potężny pierwszy serak</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgOFjAfnvvAMc9lQNvvTz4E6SNBVhV0cb2FobD_C4JYu3ekHWfr6VNp4AlOm6fB9MJT1N7AgQJEwezGi635eeeYemB1qFa2ZWyJHAci8qdUhrSarNMTjMXThslV4_-reA9SWkc2NOPbEC6/s1600/DSC09877.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgOFjAfnvvAMc9lQNvvTz4E6SNBVhV0cb2FobD_C4JYu3ekHWfr6VNp4AlOm6fB9MJT1N7AgQJEwezGi635eeeYemB1qFa2ZWyJHAci8qdUhrSarNMTjMXThslV4_-reA9SWkc2NOPbEC6/s640/DSC09877.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Koryto pełne szczelin i seraków, na które patrzymy z boku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJE8KpTXlMHGiftMuxtE10wbv5tpg9kc3MwPzdCuKMI700NCrOKkmotDp2E6JhA43zOIFykF8cihtxjAs1mXwvr4Q3zFs69h5pWHvt3S6tdi2mg1gdC9O1vTOOCHJdkvRJdcGUEHg4tKks/s1600/DSC09878.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJE8KpTXlMHGiftMuxtE10wbv5tpg9kc3MwPzdCuKMI700NCrOKkmotDp2E6JhA43zOIFykF8cihtxjAs1mXwvr4Q3zFs69h5pWHvt3S6tdi2mg1gdC9O1vTOOCHJdkvRJdcGUEHg4tKks/s640/DSC09878.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Koryto pełne szczelin i seraków, na które patrzymy z boku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odległość między mną i Maćkiem a Radkiem i
Szymonem stale się powiększała. Widzieliśmy ich gdzieś w dole. Widać, że
podchodziło im się gorzej. Tak, jak mi wczoraj. Mimo wszystko, cały czas
mieliśmy siebie w zasięgu wzroku oraz przechodziły tamtędy inne ekipy. W
międzyczasie wyprzedzili nas przewodnik ze swoimi klientami. W ciągu tego dnia,
zdecydowało się wyjść na szczyt około 20-25 osób, jeśli zbierzemy wszystkich
idących granią i tych, którzy wybrali okrężną drogę przez lodowiec. Ta druga
jest łatwiejsza, ale i tak od połowy trzeba bardzo mocno iść do góry, więc
wysiłku nie dało się ominąć ani okrążyć... Na wysokości 4220 m n.p.m.
stanęliśmy na skrzyżowaniu ścieżek. Odbiliśmy w lewą stronę, na środek zbocza,
ponieważ stamtąd prowadził bardzo stromy i długi trawers aż na sam szczyt.
Przewodniki mówią, że należy iść granią aż do ostatniej skalnej piramidy i tuż
przed nią odbić w lewo na przełęcz i dopiero stamtąd pójść bezpośrednio na wierzchołek.
W tym roku ekipy wybrały najwidoczniej inny wariant. Dorównaliśmy do środka
zbocza i stamtąd rozpoczęliśmy trawersowanie zbocza. Zauważyliśmy, że idziemy
coraz słabiej, ponieważ od wysokości 4300 m n.p.m. powietrze stawało się
bardziej rozrzedzone. Staraliśmy się iść co 50 kroków i stawać na chwilę, by
złapać dech. Najważniejsze, że tempo było dość dobre. Nie spieszyło nam się w
ogóle. Mieliśmy przecież cały dzień, żeby wejść na wierzchołek główny i zejść
do bazy. Cały czas myślałem, że szczyt znajduje się po lewej stronie, bo w 2013
roku tak podchodziłem. Ale kiedy pokonywaliśmy kolejne zygzaki długiego
trawersu nagle przed naszymi oczami pojawił się wierzchołek! Co za miłe
zaskoczenie! Tyle, że mieliśmy go po prawej. Teraz mogłem zobaczyć jak bardzo
ekipy zboczyły z proponowanej, przewodnikowej trasy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYONZnoOGMRFMGAF-tdNv21fFIz9QB2i1SQAQjX9IPJrM5k62NCNTI37L7V3zqFLbVP6gHQnh5pkk5w2xnah5dR8pUUQOC8afmgOa2DVOabeRwxMCf69uyW7NHsL7t06VBjbnD6qs89af5/s1600/DSC_4019.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYONZnoOGMRFMGAF-tdNv21fFIz9QB2i1SQAQjX9IPJrM5k62NCNTI37L7V3zqFLbVP6gHQnh5pkk5w2xnah5dR8pUUQOC8afmgOa2DVOabeRwxMCf69uyW7NHsL7t06VBjbnD6qs89af5/s640/DSC_4019.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dalsza część grani</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjylLamewLoGvVV6Qe4HgnAy4jdNXZGw6glaYFo_yqjoh9It94LTnrl2XLyCb4EBZozwa8FmaIzTOLKHjLbOqg-_e2cJC5IJu-U4XOyqQ-HKwKZHr-yAr9f7sK5kGFso7gsezaTEaH9SAxr/s1600/DSC_4026.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjylLamewLoGvVV6Qe4HgnAy4jdNXZGw6glaYFo_yqjoh9It94LTnrl2XLyCb4EBZozwa8FmaIzTOLKHjLbOqg-_e2cJC5IJu-U4XOyqQ-HKwKZHr-yAr9f7sK5kGFso7gsezaTEaH9SAxr/s640/DSC_4026.JPG" width="640" /></a></div>
Widok na 4100 m n.p.m.<br />
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odtąd musieliśmy iść po spiczastej, śnieżnej grani,
aż do wąskiego przesmyku prowadzącego na przepaścisty szczyt Dom de Mischabel
4545 m n.p.m. Szczyt góry wystarczał zaledwie dla trzech, do pięciu osób.
Mieliśmy to szczęście, że inna ekipa już wracała. Z trzema osobami byliśmy
tylko przez chwilę. Wtedy jeszcze asekurowałem dwie osoby, które szły w
kierunku krzyża, zaczepiając linę o skałę. Za chwilę wszyscy zeszli ze szczytu
i teraz pozostaliśmy tylko my. Na wierzchołku stanęliśmy o godzinie 9.33. Ja i
Maciek cieszyliśmy się z tego wejścia, ponieważ widoki dosłownie wgniatały w
ziemię! Wszędzie podziwialiśmy ogrom gór i niesamowite kłębiaste chmury, które
w zależności od wielkości, były kilometr do półtorej kilometra poniżej naszego
poziomu! Co za piękny widok! Rozległa panorama na okolicę określiłem jako
fenomenalną! Mi i Maćkowi do oczu cisnęły się łzy radości. Podczas takiego
wejścia zawsze czuje się bardzo silne emocje i radość. Nie z tego powodu, że
„zdobyliśmy” jakiś szczyt (bo na górę się wchodzi, a nie ją zdobywa), ale z
tego, że widzimy niesamowity świat, którego zdecydowana większość ludzi nigdy w
swoim życiu nie zobaczy... Z tego powodu ten inny świat jest wyjątkowy. Widoki
po prostu można było przyrównać do tych z samolotu. Tyle tylko, że tutaj
mogliśmy siedzieć i podziwiać wszystko naraz bez żadnych ograniczeń.
Najciekawszy był fakt, że za naszymi plecami trochę wiało, ale gdy usiedliśmy
na pasie śniegu wszystko ustawało, ponieważ nasypana warstwa śniegu całkowicie
osłaniała od wiatru. Czułem dokładnie to samo, co na wierzchołku Punta Gnifetti
4554 m n.p.m., na którego między innymi zresztą patrzyliśmy… Wiatr nie wiał w
ogóle, w pełni świeciło słońce, więc czego chcieć więcej? Usiedliśmy na dobre
pół godziny i podziwialiśmy wspaniałe panoramy tego dnia. W totalnym spokoju,
aż nie chcieliśmy stąd wracać. Maciek powiedział nawet: „ja się stąd nigdzie nie
ruszam”. Ja też bym tak najchętniej zrobił. Najbardziej zachwycały mnie
pojedyncze chmury kłębiaste unoszące się nad innymi górami, a my pomimo tego,
byliśmy jeszcze ponad kilometr nad nimi! Żeby zrozumieć, jak wąsko jest na
szczycie muszę powiedzieć, że miejsce, w którym siedzieliśmy wyglądało tak: za
naszymi plecami widzieliśmy tylko bardzo stromy, równy i śnieżny stok, który
kończył się nawet nie wiadomo gdzie… Metr przed nami widniała kilkusetmetrowa
przepaść. Ściana skalna opadała praktycznie pionowo w głąb nieznanej, śnieżnej
doliny. Ja i Maciek byliśmy przywiązani do wystającej skały i teraz czekaliśmy
na naszych. Dotarli do nas po około 35 min. Koniecznie chcieli zrobić sobie
zdjęcie na szczycie i przy krzyżu. Podczas ich przejścia asekurowałem ich
obojga. Radek usiadł obok mnie, więc zablokowałem linę tak, żeby również i on
był zabezpieczony, a drogę dojściową do krzyża Szymona asekurowałem liną,
trzymając ją stale napiętą. Oprócz mnie, wszyscy zrobili sobie zdjęcie przy
krzyżu. Mi zrobił zdjęcie Maciek w tym miejscu, co siedzieliśmy. Widoki z
naszego siedziska bardzo mi się podobały i to one były dla mnie najważniejsze. Zresztą
i tak wszyscy siedzieliśmy 2-3 m w poziomie od krzyża. Za nami wchodziły
jeszcze inne ekipy.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghZ7LTdSAX-AEYLUui2IU2qhMFBXYl5O2-sM-yVZOIq_BunSruhzcCnGHysqh6kMg799rR8p0St5FHmpMmdhby7HArnXVhnM4otTzbtCh54_BZ2Afnt4Dlw-g9r9upDwgQjZk63s8z_mUC/s1600/DSC_4089.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghZ7LTdSAX-AEYLUui2IU2qhMFBXYl5O2-sM-yVZOIq_BunSruhzcCnGHysqh6kMg799rR8p0St5FHmpMmdhby7HArnXVhnM4otTzbtCh54_BZ2Afnt4Dlw-g9r9upDwgQjZk63s8z_mUC/s640/DSC_4089.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiftIWP4jIz6s4Vz-JyO6xKg8Ds1uRtvleBTJY9Hu92MPBzWbGF3jBHbEkksZ1FkmuMqcRJXTWPzJy7BdxjvEe_WjyQwsQAdD1H76vY8raYYcNDtC75CYaJk12bjU9BAR_bjoT2x1h8Al9B/s1600/DSC_4039.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiftIWP4jIz6s4Vz-JyO6xKg8Ds1uRtvleBTJY9Hu92MPBzWbGF3jBHbEkksZ1FkmuMqcRJXTWPzJy7BdxjvEe_WjyQwsQAdD1H76vY8raYYcNDtC75CYaJk12bjU9BAR_bjoT2x1h8Al9B/s640/DSC_4039.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy96RsxlYP0NvNqYpN4mBF0ilmHOAYf6an_J5df5i3PRvMpgmgMQZwa7vHaISqXO-H_yX7pNGdW4WD8OKbSeqn158wVo25TtEMhXZlLf58_8S4Hwp0tSEKimo_Xjag1w8cLR0u416wog5a/s1600/DSC_4043.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy96RsxlYP0NvNqYpN4mBF0ilmHOAYf6an_J5df5i3PRvMpgmgMQZwa7vHaISqXO-H_yX7pNGdW4WD8OKbSeqn158wVo25TtEMhXZlLf58_8S4Hwp0tSEKimo_Xjag1w8cLR0u416wog5a/s640/DSC_4043.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZcFqg4KtWI1T5pou-GzzV4UuBa8rleVSxINg3xrQofHQF4wxFmFXziNeNMY6cheMwbQWpjiObnIPzmzULW7j4z1hkqb6UauGhzvi3J9v4q1OzRwODE_zV5OiFHzgi7he6XTAZVGujGe4Y/s1600/DSC_4051.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZcFqg4KtWI1T5pou-GzzV4UuBa8rleVSxINg3xrQofHQF4wxFmFXziNeNMY6cheMwbQWpjiObnIPzmzULW7j4z1hkqb6UauGhzvi3J9v4q1OzRwODE_zV5OiFHzgi7he6XTAZVGujGe4Y/s640/DSC_4051.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtvaDuq4gRdZNxrAoNa7CC9Yyv24_6Zlqa8XstsLMhbKaXOuWeXKB3XUFIT0NBYxL80GnP7trVLqugqpc0wPFc5bJXKWtaYCKjAS_a3TWaF3A0pZH8XaXvLdlTFYvRph5PfZFMKq6B8KYl/s1600/DSC_4054.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtvaDuq4gRdZNxrAoNa7CC9Yyv24_6Zlqa8XstsLMhbKaXOuWeXKB3XUFIT0NBYxL80GnP7trVLqugqpc0wPFc5bJXKWtaYCKjAS_a3TWaF3A0pZH8XaXvLdlTFYvRph5PfZFMKq6B8KYl/s640/DSC_4054.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIkmC1gAFTX7SErXXkAuaIzz6idrLcCFkXHf7AAQyVo0Aaj93q_-YCvzW-Bhml47WuPQTDWdAAWSP2YfxVCl8GOTjAgbVjV8ljagkXcC7g7SYStFrDEOZwNI3a0Dc2eo97980NkL2M-mBw/s1600/DSC_4057.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIkmC1gAFTX7SErXXkAuaIzz6idrLcCFkXHf7AAQyVo0Aaj93q_-YCvzW-Bhml47WuPQTDWdAAWSP2YfxVCl8GOTjAgbVjV8ljagkXcC7g7SYStFrDEOZwNI3a0Dc2eo97980NkL2M-mBw/s640/DSC_4057.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizkbI5jnNvdZcMVYudtG1cCkRcZU_sdwhpsN5mZxO_5-AE5DysUS4h_r49zPOsPsyzzrFMkSsDVKym6LRQ2g1yXq5G09rcZhVkzeWbki0Gs2902JtmnnvM6QSWHCJ0z-rDcxq-_ceYDPY9/s1600/DSC_4058.JPG"><img border="0" height="427" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizkbI5jnNvdZcMVYudtG1cCkRcZU_sdwhpsN5mZxO_5-AE5DysUS4h_r49zPOsPsyzzrFMkSsDVKym6LRQ2g1yXq5G09rcZhVkzeWbki0Gs2902JtmnnvM6QSWHCJ0z-rDcxq-_ceYDPY9/s640/DSC_4058.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvfIab-Vb753XqVdZ0cc2L98wjoxK6oA1LVRHL_6e24P_DyOkJrZW3AC7Kquo6XrLDaM5zOEx9cn4kcWXVgNE9Q3CC-k1qxygCcs2iZ7fm9Vn7WllDLsw5xk3YCvg-Uu4TrsTGVgtHv7w/s1600/DSC_4064.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvfIab-Vb753XqVdZ0cc2L98wjoxK6oA1LVRHL_6e24P_DyOkJrZW3AC7Kquo6XrLDaM5zOEx9cn4kcWXVgNE9Q3CC-k1qxygCcs2iZ7fm9Vn7WllDLsw5xk3YCvg-Uu4TrsTGVgtHv7w/s640/DSC_4064.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Niesamowite widoki ze szczytu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVx1s97EaF7H8wx2_ik6QGv_Lch1ertR9eqZPNDMixlvY3nbrEoQWdKLayQdiBg5QPI53RSMNvQOnoONy_kV-3bnAfZQ1lRplLS4EUQGJcbFLKV3gjgkQeZ5m3KTgiUvyhIs1R4FkQU-09/s1600/DSC09980.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVx1s97EaF7H8wx2_ik6QGv_Lch1ertR9eqZPNDMixlvY3nbrEoQWdKLayQdiBg5QPI53RSMNvQOnoONy_kV-3bnAfZQ1lRplLS4EUQGJcbFLKV3gjgkQeZ5m3KTgiUvyhIs1R4FkQU-09/s640/DSC09980.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wąskie dojście na szczyt</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjK_73aNd3nCZiDjhIrcZ8tvpNGk3iNs6Dr7jO0F-WsQt_TkFEJju6EN2j0fZW32Rxy5IZSvO88maFNTADN_vKAp_DlBCrIGcaunt0YzuKMDSlDB9__xuJyHqp1g9akeVJwjLWpcH_Pctm/s1600/DSC_7656.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjK_73aNd3nCZiDjhIrcZ8tvpNGk3iNs6Dr7jO0F-WsQt_TkFEJju6EN2j0fZW32Rxy5IZSvO88maFNTADN_vKAp_DlBCrIGcaunt0YzuKMDSlDB9__xuJyHqp1g9akeVJwjLWpcH_Pctm/s640/DSC_7656.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odpoczynek na szczycie - mój</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFUPnNekHCNku3X70j8Nywpb0ugV4U0m8balaAKa5qzflWjsnoL66bIowJzgHrnO5hfSg7J7MhufdNleEJtbK4l_YF6OhWQa2XyAXt-Sv1X0cHDv3T3SNcUpaXGiEWh81IrN5jfqdlZ2As/s1600/DSC_4048.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFUPnNekHCNku3X70j8Nywpb0ugV4U0m8balaAKa5qzflWjsnoL66bIowJzgHrnO5hfSg7J7MhufdNleEJtbK4l_YF6OhWQa2XyAXt-Sv1X0cHDv3T3SNcUpaXGiEWh81IrN5jfqdlZ2As/s640/DSC_4048.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
i Maćka</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pomału zbieraliśmy się do zejścia. Nie szliśmy tu
przecież, żeby „zaliczyć” górę, ale po to, żeby nacieszyć oczy niesamowitymi
widokami niedostępnymi na co dzień oraz, żeby przeżyć piękną przygodę. Po
godzinie wstaliśmy i zaczęliśmy schodzić. Pomału pokonywaliśmy wąski przesmyk o
długości około dziesięciu metrów, który łączył szczyt z główną granią śnieżną.
Wygląda on tak, że ścieżka jest szeroka na szerokość dwóch śladów, a po obu
stronach widnieją tylko bardzo spadziste zbocza, których końca nie widać. Na
tym odcinku również była konieczna asekuracja. Teraz mogliśmy popatrzeć w
całości na śnieżną grań, która po prawej stronie kończyła się pionowymi
urwiskami. Wyglądała bardzo groźnie. Na szczęście trasa wydeptana przez inne
ekipy i przez nas nie prowadziła jej skrajem, a w pewnym dystansie, co
pozwalało odejść na bezpieczną odległość od przepaści. Widok na trzy wystające,
ostre granie na tle innych gór z chmurami w tle wyglądał wyjątkowo. Jeszcze
nigdy nie widziałem takiej panoramy! Zejście tym odcinkiem trwało trochę dłużej
niż powinno, ponieważ zrobiliśmy tu mnóstwo zdjęć. Odtąd czekało nas strome
zejście długim trawersem aż do skrzyżowania ścieżek, gdzie mieliśmy skręcić w
prawo, by zejść na drogę okrężną przez lodowiec. Teraz czuliśmy zmęczenie po
długim wejściu. Marzyliśmy o dotarciu do naszej bazy, żeby odpocząć. Nikogo nie
martwił fakt, że jeszcze trzeba pokonać skalną ścianę. Raczej każdemu myśli zaprzątało
100-metrowe podejście do przełęczy Festigrat, które po całodziennej przeprawie wykończy
nas psychicznie. Nikt nie lubi po wielogodzinnej wędrówce na sam koniec
„dostać” stromego podejścia. Schodzenie ze śnieżnej grani rozpoczęliśmy równym
krokiem. Nie spieszyliśmy się. W około 20 min doszliśmy do skrzyżowania
ścieżek. Skręciliśmy w prawo. Góra praktycznie cała opustoszała. Wyglądało to,
jakby wszyscy gdzieś się spieszyli i nie mieli czasu na podziwianie pięknych
widoków. Schodząc z głównego zbocza góry Dom de Mischabel zobaczyliśmy, że
dojście do lodowca jest równie długie i strome. Cieszyliśmy się, że nie
wybraliśmy tej trasy w drodze na szczyt. Stromizny zdawały się nie mieć końca i
ciągle wypatrywaliśmy ich końca. Tym bardziej, że teraz słońce mocno parzyło i powstał
męczący zaduch. Nieustanne hamowanie w takim terenie powodowało, że bardzo
szybko się spociliśmy. Na sam koniec zejścia do lodowca, zobaczyliśmy, że nasza
stromizna skręca mocno w prawo i ma połączenie z końcowym fragmentem lodowca.
Oznaczało to, że sama trasa jest drogą okrężną, a teraz dodatkowo mieliśmy
przed sobą duże okrążenie, żeby w ogóle dotrzeć do lodowca. Cała trasa wydłużyła
się więc pod względem czasowym. Na ostatniej stromiźnie, zanim zeszliśmy do
poziomu lodowca, Maciek i ja zaczekaliśmy na Szymona i Radka. Wszyscy czuliśmy
zmęczenie w tej duchocie. Z każdej strony byliśmy osłonięci wysokimi górami i
brakowało jakiegokolwiek przewiewu. Teraz dodatkowo schodziliśmy do długiej
doliny, gdzie liczyliśmy na spotęgowanie ciepłoty. Odpoczęliśmy tutaj około 10
min, po czym Maciek powiedział: „idziemy, bo od stania nie zbliżamy się do
celu”. Wstaliśmy wszyscy i zaczęliśmy schodzić do poziomu lodowca, gdzie trasa
przebiegała prawie w równym terenie. Dopiero teraz mogliśmy poczuć ulgę, ale
nadal mieliśmy jeszcze kawał drogi przed sobą i przede wszystkim 100-metrowe
podejście do przełęczy Festijoch. Nikt z nas nie miał już na nie siły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeHRe2QJYq_EM6COgqwtNDq8wWHUzO-0gDUuPQy-x-5H9YVFHkjzKMWU7LSYVGkBWL2tYzb_B06mjqggIX5UNq4tD3SgpBD_8TgfRoH8R1SUCguWiZcvQWrqLI6_WJOqUgYkMqvFs7QQjI/s1600/DSC_4113.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeHRe2QJYq_EM6COgqwtNDq8wWHUzO-0gDUuPQy-x-5H9YVFHkjzKMWU7LSYVGkBWL2tYzb_B06mjqggIX5UNq4tD3SgpBD_8TgfRoH8R1SUCguWiZcvQWrqLI6_WJOqUgYkMqvFs7QQjI/s640/DSC_4113.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzh3Zh0JUUztuM1NjO0omkirRu_pdWaM5SpflErcIlt92CEMsqdP2g6FW0DY1HTGwzTVC-8msMoNO17ZnJPWTbl17OGY2d-RuOFWnJU6Bl_uFJq1rHiUf135v4QSvs_2SyVexMLHWl6B18/s1600/DSC_4089.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzh3Zh0JUUztuM1NjO0omkirRu_pdWaM5SpflErcIlt92CEMsqdP2g6FW0DY1HTGwzTVC-8msMoNO17ZnJPWTbl17OGY2d-RuOFWnJU6Bl_uFJq1rHiUf135v4QSvs_2SyVexMLHWl6B18/s640/DSC_4089.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTyeQZJKfC3hs1fP7eU3rqjyNSJHotueSkd4_IGAmlYwQf2yq6UglzYDS6OowzhJSzFsMCHj07bjptBPteOEqafPKLh3kdGh90CXwF2JgqjUSm-dWMRPsEBvV3jfAnbyGN63iBLkSFrEDg/s1600/DSC_4094.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTyeQZJKfC3hs1fP7eU3rqjyNSJHotueSkd4_IGAmlYwQf2yq6UglzYDS6OowzhJSzFsMCHj07bjptBPteOEqafPKLh3kdGh90CXwF2JgqjUSm-dWMRPsEBvV3jfAnbyGN63iBLkSFrEDg/s640/DSC_4094.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZxIMb5gLPyBCzkqaDh2TG9lNRRSTJyMl62_cJ2IEPcGArOQT1VH6h3yturATVsuiOuSCTraNsG9iw2qpsixbc8viOsdN5UlsZpGrZUe7XyGRGihGknvW4MDRMwTSpqblppRNUOI5iVYJK/s1600/DSC_4105.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZxIMb5gLPyBCzkqaDh2TG9lNRRSTJyMl62_cJ2IEPcGArOQT1VH6h3yturATVsuiOuSCTraNsG9iw2qpsixbc8viOsdN5UlsZpGrZUe7XyGRGihGknvW4MDRMwTSpqblppRNUOI5iVYJK/s640/DSC_4105.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostra jak brzytwa grań śnieżna tuż pod szczytem</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Powolnym krokiem szliśmy przez lodowiec. Po lewej
stronie widzieliśmy potężną grań naszej góry i ogromne seraki zwisające z
najbardziej urwistych, skalistych stoków. Najpierw widzieliśmy nad nami długi,
w wielu miejscach popękany, ogromny kawał lodu, jakby przytwierdzony do szczytu
lokalnego wzniesienia. Tuż za nim wystawały dwa duże, lodowe „kły”, pomiędzy
którymi mogliśmy podziwiać inne góry. Nieco niżej, w najniższej części lodowca,
po lewej stronie, widzieliśmy największą grupę seraków. Ten, który podziwialiśmy
w drodze na szczyt jako pierwszy, teraz oglądaliśmy go z drugiej strony. Obok
niego wisiały jeszcze inne, równie wielkie i popękane. Wyglądały, jak gdyby zaraz
miały odpaść i zsunąć się z wielkim hukiem w naszą stronę. Nie bez powodu tę
część trasy przewodniki zalecają pokonywać jak najszybciej, bez zbędnych
postojów… Ponad półtorej godziny zajęło nam przejście lodowca aż do momentu,
kiedy zostaliśmy pokonani psychicznie przez wgłębienie, za którym znajdowało
się znienawidzone przez nas 100-metrowe podejście do przełęczy Festijoch.
Chociaż cała trasa to było tylko przejście zwykłą ścieżką, to jednak musieliśmy
pokonać 100 m wysokości, co przy całodziennym wysiłku bardzo nas zmęczyło
psychicznie. Każdy z nas usiadł na plecaku lub śniegu, tuż przed większym
zagłębieniem i nastawiał się psychicznie na to podejście. Pomimo, że czekało
nas jeszcze zejście ze skalnej ściany, to jakoś nikt się nim nie martwił.
Zwykłe podejście „pod górkę” było dla nas znacznie gorsze… Maciek powiedział:
„dawaj, idziemy”. Będąc ciągle związani linami, poszliśmy równomiernym krokiem.
Najpierw zeszliśmy do śnieżnego zagłębienia, skąd rozpoczęliśmy nasze ulubione
podejście. Podzieliliśmy je na trzy odcinki, ponieważ tyle razy załamywał się
stok. Na każdym zagięciu terenu chcieliśmy przez chwilę odpocząć. Plany to
jedno, a wykonanie to drugie… Chcieliśmy całkiem ambitnie, ale chyba nasze
nastawienie zweryfikowało plany. Cały ten odcinek podzieliliśmy na chyba 15
przerw, co paręnaście, parędziesiąt kroków. O ile dwa załamania terenu
przeszliśmy dość sprawnie, to trzecie, prowadzące na przełęcz Festijoch było męczarnią
z ukrytą niespodzianką. Maciek co chwilę zapadał się do kolan. Czasami nawet co
każdy krok. Bardzo szybko go to zmęczyło. Na około 20 kroków przed przełęczą
wpadł dodatkowo głębiej. Po prawej stronie widniała wielka dziura w lodowcu i
to właśnie częściowo do niej wpadał. Po południu śnieg już rozmiękał, dlatego
można się było spodziewać utrudnień. Dziura nie straszyła jakąś wielką
otchłanią, ale wiszące sople lodu w jej kierunku wyglądały złowieszczo. Przeszliśmy
na drugą stronę i już za chwilę stanęliśmy na przełęczy. Teraz czekaliśmy na
Radka i Szymona. Mieliśmy dużo czasu, dlatego wypiliśmy to, co nam jeszcze
zostało, oraz zjedliśmy coś przed zejściem ścianą skalną. Ja standardowo każdy
bezczynny moment przeznaczałem na spanie. Rzuciłem „za ciężkiego dziada” i
zasnąłem na kilka minut na przełęczy. Potem patrzeliśmy, jak Szymon i Radek
męczą swoje podejście. Oni też podzielili je na kilkanaście przerw. Wszyscy
razem spotkaliśmy się po godzinie 13.30.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQE3cfsJKjpfSpLp3z-SF5mJQu57cN8MHTmfAnpFBLFCnXLBdEirb_j2xja7Nf0dwQI6aufU8ikylQ3Ns-40HDncCbQT8bQj1c1o8k00RwwkmAw2dZZvcdGubK16HIjElOOQZEFUl6ACq9/s1600/DSC_4148.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQE3cfsJKjpfSpLp3z-SF5mJQu57cN8MHTmfAnpFBLFCnXLBdEirb_j2xja7Nf0dwQI6aufU8ikylQ3Ns-40HDncCbQT8bQj1c1o8k00RwwkmAw2dZZvcdGubK16HIjElOOQZEFUl6ACq9/s400/DSC_4148.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghuI1t1ky3Mtm8amlUpldCJWAlnKXvT-TPtTEZFgpgv0uqT9r34wt7v2YLujOypIT-FtiWnWdbhU6dvYJWY8cQLlGmN6pHMUsqPjWDXcFODwcsLc1eaNdXNqelbrIQONjS_wosArFqZmx8/s1600/DSC_4149.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghuI1t1ky3Mtm8amlUpldCJWAlnKXvT-TPtTEZFgpgv0uqT9r34wt7v2YLujOypIT-FtiWnWdbhU6dvYJWY8cQLlGmN6pHMUsqPjWDXcFODwcsLc1eaNdXNqelbrIQONjS_wosArFqZmx8/s400/DSC_4149.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnigAgBpgYGImjAxE9WBuniuvjur8fq4O2OkqkJth87D_UVRpz8_qFVcHO1BZC-lJIzeNNzstUuFvC8c2lStTKsfRdHHOtUtqMTAtZqWmCvT7nN5gDPAxHv6WuKieC47T6Rw8j-VksM24c/s1600/DSC_4151.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnigAgBpgYGImjAxE9WBuniuvjur8fq4O2OkqkJth87D_UVRpz8_qFVcHO1BZC-lJIzeNNzstUuFvC8c2lStTKsfRdHHOtUtqMTAtZqWmCvT7nN5gDPAxHv6WuKieC47T6Rw8j-VksM24c/s400/DSC_4151.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgihgD1Ay-sRN2uwtH_rt3pxUS9kyA7tt9EEcr_4l4V9Hj79cf5fN7hZFYoj9ac_WvWoE-kNz4Ywh-JJRLr8DyuXcDZpxEtgrSkbrECsLxJxyE-DQmsE-Uz9NeezcIPh-JSaWZiNAdtxrSv/s1600/DSC_4124.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgihgD1Ay-sRN2uwtH_rt3pxUS9kyA7tt9EEcr_4l4V9Hj79cf5fN7hZFYoj9ac_WvWoE-kNz4Ywh-JJRLr8DyuXcDZpxEtgrSkbrECsLxJxyE-DQmsE-Uz9NeezcIPh-JSaWZiNAdtxrSv/s400/DSC_4124.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjq6FkgG1BIpgQBB3PzqmJSft3VCBunGhslXdWUSebhwWE_LboPWKlpmqhxw5lmKzmmiRXLOAEZ2tCvtnVoDzD4EnlDm5cnf-ytxE3cBBB2Ly3Phhv5jxmeDp9TZrVrSeC5zzuBDvdhJD/s1600/DSC_4126.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjq6FkgG1BIpgQBB3PzqmJSft3VCBunGhslXdWUSebhwWE_LboPWKlpmqhxw5lmKzmmiRXLOAEZ2tCvtnVoDzD4EnlDm5cnf-ytxE3cBBB2Ly3Phhv5jxmeDp9TZrVrSeC5zzuBDvdhJD/s400/DSC_4126.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi2FQoCZCgIY7AdhMRKAUX3qleRbkCs840CuxCHlWx2LocUj1voX-nZO0FtbLE3jDCfJs1lKVx50vJDxJkolf_eGH3L3jr3AzMzGfCtkTiZAKwUv0J3iGh1YannY2HLizOpAWJoafuTwDT/s1600/DSC_4131.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi2FQoCZCgIY7AdhMRKAUX3qleRbkCs840CuxCHlWx2LocUj1voX-nZO0FtbLE3jDCfJs1lKVx50vJDxJkolf_eGH3L3jr3AzMzGfCtkTiZAKwUv0J3iGh1YannY2HLizOpAWJoafuTwDT/s400/DSC_4131.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ts953fBqjQ7jqidDacf9tMiE2_nqMf3I-MctBTu1pqQbPQ2jY5xL7UYxdobcUPsaWFp9QSaIy1eQa2lIS_Nf65TFjg3MAdy0c54EcSrZ3UqIc0KKIFUIjq1DhlZniTXKphNgeF-5F2MJ/s1600/DSC_4134.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ts953fBqjQ7jqidDacf9tMiE2_nqMf3I-MctBTu1pqQbPQ2jY5xL7UYxdobcUPsaWFp9QSaIy1eQa2lIS_Nf65TFjg3MAdy0c54EcSrZ3UqIc0KKIFUIjq1DhlZniTXKphNgeF-5F2MJ/s400/DSC_4134.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Xf-mw3EcoakfZ6pxDrUXHeADTrXKIti7Z1COWo0dTR03eGAmol29hNwKMZ-FiQi7lLommBbBMeo4UIdBC1H3h1VXJwxpy-7Vi6TzCO7JQcHSK37eVDVIvpr4qZsPHhG2459g6W41utRW/s1600/DSC_4142.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5Xf-mw3EcoakfZ6pxDrUXHeADTrXKIti7Z1COWo0dTR03eGAmol29hNwKMZ-FiQi7lLommBbBMeo4UIdBC1H3h1VXJwxpy-7Vi6TzCO7JQcHSK37eVDVIvpr4qZsPHhG2459g6W41utRW/s400/DSC_4142.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Potężne seraki na drodze przez lodowiec i ścieżka wydeptana na lodowcu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz obmyślaliśmy plan, jak będziemy schodzić,
żeby było najbezpieczniej. Mieliśmy dwie liny. Jedna typowo asekuracyjna i
druga wspinaczkowa, dynamiczna. Postanowiliśmy, że użyjemy tylko tej
wspinaczkowej, bo do tego jest przeznaczona. Może nie do końca do zjazdów, bo
będzie sprężynować, ale ta była znacznie lepsza. Maciek miał pójść jako
pierwszy poszukać pierwszego spitu i zjechać gdzieś niżej, żeby znaleźć
kolejny. Ja miałem zjeżdżać jako ostatni, bo Szymon i Radek nie znali technik
wspinaczkowych, by opuścić się samodzielnie. Już na samym początku o tym
wiedzieliśmy, dlatego byliśmy przygotowani na taki scenariusz. Wziąłem ze sobą
jaskiniowy przyrząd zjazdowy Petzl’a, który ma bardzo dobrą blokadę w razie
przypadkowego wypuszczenia liny. Maciek szukał trasy, a ja opuszczałem
chłopaków co trzydzieści metrów. Dzięki temu mogli znaleźć się dwa razy dalej
niż Maciek za jednym razem, ponieważ Maciek musiał złożyć linę na pół, żeby
mógł zjechać sam. Zszedł kilka metrów niżej i szybko znalazł potrzebny spit.
Zjechał około 15 m niżej. Zrobił to szybko i sprawnie. Teraz ja usiadłem na
małej półce skalnej połączony karabinkiem z taśmą zamocowanym w spicie. Najpierw
podszedł Szymon. Oczywiście też wpiąłem go taśmą z karabinkiem do spitu, żeby
miał zabezpieczenie na czas wpinania przyrządu do liny. Dopiero wtedy
zawiązałem linę ósemką i wpiąłem do przyrządu zjazdowego. Mając pewność, że
wszystko jest dobrze zrobione, wypiąłem Szymona z taśmy i zacząłem go opuszczać
w kierunku Maćka. Szybko załapał o co chodzi. Musiał odbijać się nogami od
pionowych skał, bo tak było mu znacznie łatwiej. Opuszczałem go jeszcze z
jakieś 10 metrów poniżej poziomu Maćka. Znajdowała się tam długa i dość szeroka
półka skalna – w sam raz dla całej naszej czwórki. W międzyczasie schodziła
ostatnia, trzyosobowa ekipa ze szczytu. Zatrzymaliśmy ich trochę na dłużej,
ponieważ musiałem opuścić dwóch chłopaków, a na końcu miałem zjechać sam. Na
szczęście nie poganiali nas, bo każdy wie, że w takich miejscach bezpieczeństwo
jest najważniejsze. Można było powiedzieć, że czekał nas zjazd na linie z
przesiadką. Kiedy Szymon stanął na szerokiej półce, czekał tam na Radka. Teraz
jego opuszczałem i również nie mieliśmy żadnych problemów. Ja z kolei zjechałem
o połowę krócej – do Maćka, ponieważ samemu można zjechać tylko połowę długości
liny, jeśli chcemy ją odzyskać. Najpierw dorównałem do niego, a później
patrzyłem, jak Maciek szuka kolejnych punktów. Ja dołączyłem do Szymona i
Radka.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widząc, co Maciek robi, zauważyliśmy, że
potrzebujemy jakieś 25 m liny, żeby zjechać do podnóży tej skały, ale wtedy
staniemy na oblodzonym terenie pełnym sypkich kamieni. Jedyne, co pozostało
zrobić, to opuszczać się jeszcze dalej, żeby wyjść poza niewygodną strefę. Maćkowi
kończyła się lina, ale po około czternastu metrach nie znalazł nic, dlatego
postanowił, że stanie na jednej z wystających skał i przepnę go na pojedynczą
linę, gdzie będzie mógł od razu zakończyć cały zjazd ze ściany. Tak też
zrobiłem, tyle tylko, że po 15-stym metrze wpiąłem go do przyrządu zjazdowego i
zacząłem go opuszczać, jak resztę chłopaków. Maciek wolał zjeżdżać sam, bo jest
wtedy większa frajda, ale z drugiej strony nie widziałem go już za półką
skalną, dlatego nie chciałem wypinać go całkowicie z liny, nie widząc, co
aktualnie robi. Z tej wysokości za skałą nie wszystkie komendy było dobrze
słychać, dlatego zdecydowałem się na to, żeby ciągle był wpięty do liny. Szybko
dotarł na w miarę płaskie miejsce. Niestety liny starczyło tylko na tyle, żeby
dojść do sypkich kamieni zmieszanych ze śniegiem. Wystarczyło przejść jakieś 5
metrów i nie pośliznąć się, by stanąć na równym, śnieżnym terenie. Teraz ja
dorównałem do Szymona i Radka. Najpierw opuściłem ich, korzystając praktycznie
z każdego metra liny, żeby mogli pójść jak najdalej w śliskim, kamienistym
terenie zmieszanym ze śniegiem. Mając 30 m liny i 30 m zjazdu zastanawiałem
się, jak zjechać, mając linę o takiej samej długości. Maciek mówił, że dalej
nie znalazł już żadnego spitu. Skorzystałem z okazji. Schodząca ekipa ponad
nami czekała na nas. Wtedy poprosiłem dziewczynę z tamtej grupy, żeby wypięła
karabinek z liną, jak już zjadę do samego dołu. To nic, że karabinek będzie
musiał spaść na skały i o nie uderzyć. Takich rzeczy nie używa się już w
dalszej wspinaczce. Z drugiej strony był to zwykły karabinek i dalej w drodze
powrotnej nie czekała już na nas żadna wspinaczka. Mogłem więc skorzystać z
pojedynczej liny o długości 30 m i zjechać do chłopaków za jednym razem. Gdybym
nie miał takiej „okazji” najprawdopodobniej zrobiłbym tak, jak to robiły ekipy
w 2012 roku. W połowie zakładały stanowiska przynajmniej z dwóch taśm,
przerzuconych przez większe skały. Tutaj chciałem zrobić dokładnie tak samo,
gdybym nie znalazł żadnego spitu. Na szczęście mogłem zjechać na całej długości
liny i szybko dotrzeć do reszty ekipy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLo01jAYvt_tyIwSbaz6Ea_AYfV0w8qhJ9pxWlwrkhjjKPBAfWUWSHez2AqJr9WpuUPSL-R2HGMF80BCz9VE6ffGSJ2a1anp_VWSeJL9FjV3fCYcywkRuXAVOcSDE1Rdcoi6Zg9BZaehLS/s1600/DSC00004.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLo01jAYvt_tyIwSbaz6Ea_AYfV0w8qhJ9pxWlwrkhjjKPBAfWUWSHez2AqJr9WpuUPSL-R2HGMF80BCz9VE6ffGSJ2a1anp_VWSeJL9FjV3fCYcywkRuXAVOcSDE1Rdcoi6Zg9BZaehLS/s640/DSC00004.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zjazd na linie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odtąd czuliśmy się bezpiecznie, ponieważ
wiedzieliśmy, że pozostała nam tylko półtoragodzinna wędrówka przez śniegi.
Spodziewaliśmy się, że teren może być uciążliwy, ponieważ w samo południe śnieg
jest najbardziej rozmięknięty i z pewnością musielibyśmy walczyć z ciągłym
wpadaniem do niego. Pod ścianą skalną napiliśmy się jeszcze i poszliśmy
miarowym krokiem. Czuliśmy jak bardzo pali słońce. Zdecydowanie brakowało
wiatru. Ale czego mogliśmy się spodziewać, skoro szliśmy w dolinie z lodowcem
otoczonym wysokimi graniami? Zejście strasznie nam się dłużyło, ponieważ tak
naprawdę nikt nie wiedział, ile pozostało śnieżnej strefy – to znaczy, jak
długo trzeba iść, żeby dotrzeć do namiotu. W nocy teren wyglądał zupełnie
inaczej. Myślałem, że będą to tylko dwie większe stromizny i jakieś dłuższe, w
miarę płaskie odcinki. Nic z tego… Po przejściu pierwszej stromizny ukazało się
długie i bardzo słabo opadające zbocze. Zakończone było kolejną stromizną.
Przez całą długość śnieżnego odcinka z ledwością mogliśmy utrzymać równowagę.
Dawne ślady odmiękły, zamarzły przez noc i ponownie odmiękły, a w wielu
miejscach prowadziły dwie rozmięknięte, równoległe linie, jak po przejeździe
narciarza. Z tego względu zjeżdżaliśmy na butach, tam, gdzie prowadziły dwie
równoległe linie. Nie dlatego, że tak chcieliśmy, ale dlatego, że na mokrym
śniegu podeszwy w ogóle nie trzymały się podłoża. Po każdej stromiźnie myśleliśmy,
ile jeszcze pozostało do namiotów, ponieważ minęliśmy już pięć takich stromizn
i dopiero za piątą krajobraz wyglądał trochę inaczej. W końcu widzieliśmy
płaski teren, gdzie śnieg pomału zanikał. Pomiędzy drugą a trzecią, trzecią a
czwartą i czwartą i piątą stromizną przechodziliśmy prostopadle przez bardzo
długie i szerokie na kilkanaście centymetrów szczeliny, dzięki którym
widzieliśmy, jak dużo zalega tu śniegu. Aż sam zdziwiłem się, bo były tu nawet
kilkumetrowe warstwy! Kto by pomyślał… Poniżej trzeciej stromizny rzuciłem
plecak i na chwilę usiadłem na nim, ponieważ czekaliśmy na Radka i Szymona. Za
piątą stromizną przystanąłem przy jednym z kamieni, gdzie spływała woda i
napełniałem termos, żeby po dojściu do namiotu już jej nie szukać. Stwierdziłem,
że i tak nie będę miał sił, bo wszyscy byliśmy zmęczeni. Radek, Szymon i Maciek
nie czekali na mnie, tylko poszli dalej do namiotów, bo wszyscy widzieliśmy je
na wyciągnięcie ręki. Ja chciałem napełnić termos wodą i przy okazji napiłem
się na miejscu. W końcu i ja dotarłem do namiotu. Na kilkanaście metrów przed bazą
Maćka jeszcze przez chwilę odpoczywałem. Maciek dopingował mnie „Michał dawaj,
jeszcze tylko kawałek”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Do naszej bazy dotarliśmy po godzinie 16.30. Doszedłem
do naszego namiotu i usiadłem szczęśliwy przed nim, na jednym z kamieni. Cieszyłem
się, bo na dzisiaj to już koniec wysiłku. Po dwóch słabych nocach w poprzednich
dniach nie mogłem przecież odespać wszystkiego naraz przed atakiem szczytowym.
Pewnie dlatego teraz udzielało mi się zmęczenie. Wypiłem jeszcze tylko
elektrolity, które szybko przygotowałem sobie na nieco podgrzanej wodzie. Na
razie nie chciałem pić zimnych napojów ze względu na obfity katar. Na szczęście
wszystkie inne objawy od samego początku ataku szczytowego mi przeminęły. Nikt
nie planował iść nigdzie dalej. Początkowo zakładaliśmy, że pośpimy przez trzy
godziny i zejdziemy do Randy, albo przynajmniej na wysokość 2200 m n.p.m. tam,
gdzie są nasze rzeczy przy dużym głazie z patykiem. Widząc, która jest godzina,
stwierdziliśmy, że zejdziemy jutro, a teraz warto dobrze wypocząć. Po godzinie
17.00 od razu poszedłem spać. Nic innego mi nie zostało, jak dobrze odpocząć.
Chciałem teraz jak najwięcej odsypiać. Wiem, że Maciek siedział przed namiotem
do godziny 21.00. Ja wstałem po 21.15, więc minęliśmy się o dosłownie kilkanaście
minut. Wyszedłem z namiotu, usiadłem na jednej z większych skał i zacząłem
przygotowywać sobie podwójną zupę i kisiel z rodzynkami. Cały czas patrzyłem na
piękny i popękany lodowiec. Widziałem, jak zachodzące słońce rzuca coraz wyżej
promienie na górę Dom de Mischabel, a później, jak zanikają całkowicie. Panowała
wtedy niezwykła cisza. Wszyscy spali w namiotach. Pozostałem tylko sam. Podobnie,
jak Maciek trochę wcześniej, chciałem jeszcze napatrzeć się na okolicę i chłonąć
te widoki, których przecież na co dzień nie zobaczymy. Po blisko godzinnym
podziwianiu terenu i relaksowaniu się w ciszy, poszedłem spać do namiotu. Nie
mieliśmy ułożonego jakiegoś szczególnego planu na jutro. Po prostu chcieliśmy
zejść do Randy, by tam założyć kolejną bazę przed odjazdem w inne miejsce. W
sumie, to nikt z nas nie wiedział, jak dalej potoczą się nasze losy – czy
pójdziemy na kolejną górę, czy część z nas pojedzie lawetą, czy pociągami. Nie
mając dostępu do internetu, nie wiedzieliśmy, co możemy dalej planować. W końcu
musieliśmy też zebrać dane o pogodzie, żeby cokolwiek zakładać. Nikt nie chciał
w deszczu porywać się na jakiekolwiek góry, bo i po co… Mi marzył się
Mettelhorn, ze względu na sielankowe polany, ciągnące się aż do wysokości 2900
m n.p.m., gdzie zobaczylibyśmy mnóstwo owiec. Dzisiaj mogliśmy już tylko spać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nastał kolejny dzień. Ponownie przywitała nas
bezchmurna pogoda. Maciek mówił, że widział około 20 osób podążających na
szczyt. Ja tak twardo spałem, że nie widziałem ani jednej. Wstaliśmy dopiero
przed godziną 10.00, dlatego mogliśmy ich wszystkich przespać. Każdy z nas
niespiesznym tempem wychodził na zewnątrz namiotu. Później zmusił nas do tego
zaduch, który powstawał przy palącym słońcu. Długo zbieraliśmy chęci, aż
pójdziemy po wodę, ponieważ najpierw musieliśmy sobie poszukać jakiegoś źródła.
Postanowiliśmy, że zejdziemy sypkimi kamieniami w stronę dolinki po byłym
lodowcu, gdzie wolno płynie potok. Radek najbardziej eksplorował teren, ale w
końcu nic nie znalazł. Udało mu się nawet przejść na drugi brzeg dolinki. Ja
zadowoliłem się wolno spływającą wodą po kamieniu. Napełniłem termos i naczynie
o pojemności 1 litr. Maciek, Szymon i Radek albo szukali miejsca, albo też
próbowali nabierać wody spływającej po kamieniu. Po około 30 min zaczęliśmy
wracać do namiotów. Przy okazji widzieliśmy, że przebiega tędy wydeptana
ścieżka. Oznaczało to, że ekipy muszą tędy wracać, skoro nigdy nie widzieliśmy
nikogo wracającego ze szczytu. Maciek powiedział, że my też pójdziemy tą drogą,
bo pewnie będzie łatwiej i nie będziemy musieli pokonywać dużych stromizn. Na
pocieszenie, co chwilę wspominałem, że na wysokości 2200 m n.p.m. dorzucimy do
naszych „za ciężkich dziadów” rzeczy, które zostawiliśmy przy wielkim głazie i
wtedy plecak będzie nas wgniatał w ziemię. Nikt o tym nawet nie chciał myśleć…
Długo przygotowywaliśmy obiady i picie. Nikomu się nie spieszyło do zejścia, bo
wiedzieliśmy, że dużo czasu mamy. Pakowanie rzeczy i namiotów rozpoczęliśmy
dopiero po godzinie 12.30. Wszystko zdążyło dokładnie wyschnąć. Po sobie nie
zostawiliśmy ani papierka. Wszystko, co wzięliśmy chcieliśmy wyrzucić na dole.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Trasę zejściową wybraliśmy tak, jak inne ekipy –
ścieżką przebiegającą równolegle do naszej, tyle, że znacznie poniżej poziomu
bazy. Dzięki temu wędrówka była bardzo przyjemna i przede wszystkim szybko
upływała. Nie musieliśmy odpoczywać. Szybko też dotarliśmy do schroniska
Domhutte. Widzieliśmy je z większej odległości. W końcu stanęliśmy na stożkowej
górze z kamieni, gdzie krótkimi trawersami schodziliśmy aż do samego
schroniska. Zauważyliśmy, że obsługa ze schroniska wystawiła przy kranie ze
zbiornikiem piktogram „Woda nie nadaje się do picia”. Od razu pomyśleliśmy, że
to dzięki nam. Tutaj spotkaliśmy polską ekipę, która dopiero wybierała się na
szczyt. Pytali nas o warunki. Dowiedzieliśmy się, że dwójka z nich idzie na Dom
de Mischabel, a druga dwójka jest dzisiaj na Weisshornie, ale wystraszyli się
rzekomej burzy, na podstawie chmur które zobaczyli. Z takich właśnie względów
warto bardzo dobrze znać wszystkie rodzaje i odmiany chmur, żeby móc ocenić,
jaka jest pogoda na zewnątrz, podczas gdy ty jesteś w środku chmury. Ich koledzy
porzucili pomysł dalszego wchodzenia w kierunku szczytu. O tej porze było już
za późno, ponieważ po godzinie 11.00 góra zazwyczaj po południowej stronie
zasłania się chmurami orograficznymi, czyli powstającymi od rozprężających się
mas powietrza po „opłynięciu” góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po dłuższej wymianie zdań, poszliśmy w dół. Za cel
postawiliśmy sobie Randę i spanie w miejscu, które znałem od lat, z dostępem do
wody. Teraz życzyliśmy sobie bezpiecznego zejścia na ubezpieczonym szlaku,
ponieważ mieliśmy wielkie pod względem gabarytów plecaki. Przy schodzeniu dość
łatwo było zahaczyć o skałę. Schodziłem tamtędy z ciężkim plecakiem, dlatego
wiedziałem, że nie powinniśmy mieć żadnych problemów. Stalowe liny, drabinki i
klamry powinny nam tylko ułatwić całą przeprawę. Tak też było. Zaczęliśmy
schodzić równym krokiem. Każdą trudność pokonywaliśmy gęsiego. Nikt nie miał
żadnych kłopotów. Nawet pionowe schody z dwiema linami, po jednej na każdej
stronie, nie sprawiły nam żadnych trudności. Ani wąski kuluar naszpikowany
klamrami i stalowymi linami nie uprzykrzył nam zejścia z tej części góry. Każdy
z nas odczuwał komfort. Najważniejsze, żeby iść spokojnie i być
skoncentrowanym, to wtedy nie powinniśmy popełnić błędu. Tak też szliśmy.
Zejścia nie traktowaliśmy, jak to zazwyczaj bywa – na luźno. Raczej staraliśmy
się koncentrować przy każdej trudności. Po drodze mijało nas kilka osób. Najciekawszy
był fakt, że chodzili tam ludzie po 60-tce i 70-tce. Szwajcarzy mają zdrowie
nawet na emeryturze i mogliśmy zobaczyć to nie raz w górach. Tylko im
pozazdrościć takiej kondycji, że jeszcze mogą chodzić po górach. W trakcie
schodzenia nie zostawialiśmy odstępów między sobą. Do wielkiego głazu z
patykiem dotarliśmy o godzinie 17.15. Maciek zaplanował, że zatrzymamy się tu
na pół godziny, żeby zabrać rzeczy, przepakować je i wszystko ponownie ułożyć w
plecaku. Ponownie usiedliśmy w otoczeniu pięknej zieleni. Maciek narzucił
godzinę wyjścia o 17.45, ale kiedy nadeszła ta pora stwierdził, że jemu się nie
chce iść, bo tu jest pięknie i ciepło. Siedzieliśmy więc do godziny 18.10.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dzień pomału dobiegał końca. Maciek dorzucił
hasło: „O 20.00 rozpoczyna się mecz Chorwacja – Anglia. Jeszcze zdążymy na
niego”. Miał rację, że mogliśmy zdążyć. W Randzie musieliśmy tylko dotrzeć od
jakiejś knajpki. Raczej wszędzie transmitowano mecze. Zaczęliśmy schodzić ze
znacznie cięższymi plecakami. Przez las przechodziliśmy dość szybko, ale co
kilka minut przysiadaliśmy na skałach, żeby odciążyć ramiona od wrzynającego
się plecaka. Tutaj ponownie mogliśmy poczuć ciepło lata, więc szliśmy na
krótko. W niższych partiach góry Maciek zaczął zbiegać i dotarł do Randy jakieś
30 min przed nami. Znalazł nawet jakąś knajpkę [„Treff 494” – od nazwy
stalowego mostu] i teraz tylko czekał na nas, aż dołączymy do niego. My
schodziliśmy swoim tempem. Widok drewnianych domów z kamienną dachówką bardzo
cieszył, bo wiedzieliśmy, że do wioski pozostało niewiele. Jeszcze czekało nas tylko
przejście przez trawiaste polany i już za kilkanaście minut dotarliśmy na drogę
asfaltową. Zatrzymaliśmy się przy drugim kranie z wodą z murowanym zbiornikiem
i napełniliśmy nasze naczynia, żeby w nocy nie szukać wody na kolejny dzień. Teraz
czuliśmy ciężar naszych plecaków. Chcieliśmy się od nich uwolnić. O godzinie
20.05 dotarliśmy do knajpki. Maciek stał na lokalnej drodze i pokazał nam gdzie
mamy iść. Widok nas zaskoczył! We wiosce rozstawiono biały, handlowy namiot,
gdzie w środku wisiał biały ekran. Cały mecz wyświetlano za pomocą projektora
podłączonego do laptopa. Każdy z nas się cieszył, bo potrzebowaliśmy Wi-Fi,
żeby zebrać informacje o pociągach, cenach, lawetach, pogodzie, itp. rzeczach.
Każdy więc podłączył się do sieci i zaczął szukać odpowiednich informacji.
Maciek ustalił, że po samochód przyjedzie laweta i zabierze dwie osoby wraz z
samochodem do Polski. Powrót miał rozpocząć się wieczorem w piątek. Ja i Szymon
mieliśmy wrócić autokarem Sindbad, a rzeczy pozostawione w aucie mieliśmy
odebrać od Radka z Jaworzna. Wszyscy zgodzili się na tą wersję wydarzeń. Żeby
cały plan mógł wypalić, musieliśmy wyspać się gdzieś w Randzie i wstać jutro o
godzinie 6.30, żeby zdążyć na drugi poranny pociąg do Visp. Miał przyjechać o
7.54. Autokar do Polski jechał z Berna o 13.40, dlatego musieliśmy zdążyć na tę
godzinę z Szymonem. Mecz tymczasem trwał w najlepsze i wszyscy oglądali go z
zaciekawieniem. W 37 minucie wysiadła transmisja. Nie dziwiłem się, ponieważ w
Niemczech i Szwajcarii internet jest bardzo słabej jakości. Ma niską
przepustowość. Zaczęliśmy żartować, że podłączyliśmy się do sieci Wi-Fi i
„zeżarliśmy” im cały transfer. Na szczęście transmisja po ponownym włączeniu
wróciła. Maciek zarzucił jeszcze hasło: „mogłaby być dogrywka, to wtedy dłużej
będziemy mieli Wi-Fi”. Teraz się przydało, bo bezustannie szukaliśmy połączeń i
różnych opcji powrotu. Mecz bardzo szybko mijał i… była dogrywka! Mecz
zakończył się późno, bo dopiero po 22.20. Po całej wyprawie, w trakcie meczu
Maciek zamówił hamburgera, Radek i Szymon po piwie, a ja duży kufel coca-coli.
A dopiero co w drodze zejściowej wspominałem o niej… Podczas płacenia kartą
starsza kobieta obsługująca kasę jeszcze popełniła błąd. Kilkanaście minut
zajęło jej naprostowanie sprawy, bo nie miała wprawy przy takich pomyłkach. Szymon
mógł się zniecierpliwić… Po meczu wszyscy rozeszli się w mgnieniu oka, a my w
całkowitych ciemnościach poszliśmy do lasu, w miejsce, które bardzo dobrze
znałem. Przeszliśmy całą wioskę pod niewielkie wzniesienie prowadzące do
Attermanze. W lesie znaleźliśmy płaski teren, gdzie mogliśmy dobrze spać.<o:p></o:p><br />
<br />
<img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivIiwtkydaIZhsb_bs1GhTMv_cKp6TFSqU70pcEB7uBn4IpCucG2iTa27mlDQIj7SPWi7E7N8wBSG8QqHCjzdb1_qtigH2eWk_DVD_RomJHxiHnLY7rirNSAkqJeg7L5WedN5-C0Tfipie/s640/Gory_3620.jpg" width="640" /><br />
Tak wygląda droga w Randzie do lasu przed Attermanze (moje zdjęcie z wyprawy z 2012 roku)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wyspałem się bardzo dobrze, Radek, trochę słabo, a
Maciek i Szymon nie narzekali. Wstaliśmy równo o 6.30 i szybko zaczęliśmy
pakować nasze rzeczy, bo o 7.54 mieliśmy pociąg do Visp. W tym czasie zdążyłem
jeszcze przygotować ciepłą zupę i się wykąpać w potoku, do którego musiałem
jeszcze pójść wysoko pod górę. Na szczęście znałem ten teren dokładnie z lat
2012-2013. O godzinie 7.30 wyszliśmy z lasu i poszliśmy na dworzec. Dotarliśmy
tam w 15 min. Maciek miał dość za ciężkiego plecaka. Chciał już wracać. Prognozy
pokazywały, że od jutra rozpocznie się dłuższy okres niepogody. Cieszyliśmy
się, bo słoneczny okres wykorzystaliśmy do pełna, weszliśmy na szczyt i
zobaczyliśmy piękne widoki. Czyli plan udało się zrealizować. Nawet, gdybyśmy chcieli
zrobić jeszcze coś więcej, to pogoda by nam nie pozwoliła. Stąd całą wyprawa
została uznana za całkowicie udaną, choć z wielkimi stratami. Każdy miał na
myśli wysokie koszty, ponieważ zamiast planowanych 620 zł/osobę, wyszło 1574
zł/osobę, czym ten wyjazd „wskoczył” na pierwsze miejsce pod względem
najdroższych wyjazdów w Alpy. Gdybyśmy mieli sprawny samochód, moglibyśmy
pomyśleć o drugiej górze, bo wszystko wyglądałoby inaczej. Wyprawę
rozpoczęlibyśmy dzień wcześniej, najprawdopodobniej nikt z nas by nie zachorował,
mielibyśmy więcej sił i wszystko trwałoby znacznie szybciej. Moglibyśmy wtedy
przemieścić się samochodem pod inną, wybraną górę i działać dalej. Pokonywanie
odległości pociągami było zbyt drogie i czasochłonne. Biorąc wszystkie rzeczy
pod uwagę, każdy z nas był bardzo zadowolony z całej wyprawy i cieszył się tym,
że weszliśmy na Dom de Mischabel. Pomimo, że poszedłem drugi raz na szczyt, to
przeżywałem tę górę, jakbym widział ją pierwszy raz. Po prostu jest
niesamowicie piękna! Pociąg jechał zgodnie z rozkładem 52 min. Teraz ja i
Szymon czekaliśmy na pociąg do Berna. Bilety kupiliśmy w automacie w Randzie.
Za odcinek 107 km z Randy do Berna zapłaciliśmy aż 80 CHF, co po raz kolejny
pokazało, jak w Szwajcarii jest drogo. Wręcz nieakceptowalnie drogo… Nie
mieliśmy innej możliwości, bo jakoś wrócić musieliśmy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pociąg do Berna był bardzo ciekawy, ponieważ
tworzyło go 12 długich, dwupiętrowych wagonów. Komfort jazdy za to był bardzo wysoki.
Na stacji Visp pożegnaliśmy się z Maćkiem i Radkiem. Oni pojechali pociągiem do
Dieni przez Andermatt, żeby wrócić do samochodu. Każdego bolała cena za bilety
na pociąg. Jako, że międzynarodowe autokary nie wjeżdżają do centrów miast,
spodziewałem się, że będziemy musieli przechodzić przez Berno z „za ciężkimi
dziadami” pod górę, jak to ma miejsce w Lozannie. Faktycznie, musieliśmy iść
2,2 km do wyznaczonego miejsca, ale na szczęście po wyjściu z dworca kolejowego
szliśmy przez wielki plac, gdzie przyjeżdżały trolejbusy. Znaleźliśmy taki,
który by jechał do wielkiego parkingu pod autostradą, gdzie przyjeżdżają
autokary Flixbusa i Sindbada oraz wielu innych firm jeżdżących po całej
Europie. Z tego miejsca nawet mogliśmy dojechać do Serbii, Albanii, Hiszpanii,
czy nawet Chorwacji. Problemy nie opuszczały nas ani na chwilę, ponieważ
nieprzyjemny pan w okienku chciał od nas 125 CHF za bilet do Polski, a na
stronie internetowej były po 89 CHF. Z tego względu zaczęliśmy kupować bilety
przez internet, co przy szwajcarskiej jakości przesyłu nie doszło do skutku. Po
prostu internet mają bardzo lichy i słaby. Szymon nawet poszedł do jedynej
kawiarni przy wielkim parkingu, ale i tam nie było sygnału, ani Wi-Fi. Później
Szymon dzwonił do wielu swoich znajomych, żeby ktoś kupił mu bilet on-line, bo w
Szwajcarii jest to niewykonalna operacja dla nas... Pieniądze mieliśmy oddać
następnego dnia. Na 10 min przed wyjazdem udało się! Powstał jednak inny
problem. Musieliśmy pobrać potwierdzenie, a przy tutejszym braku internetu to
nie było takie łatwe. W końcu przyszły dwa MMS-y z potwierdzeniem. Autobus miał
przyjechać już za 5 min. Dopiero teraz mogliśmy odetchnąć z ulgą. Powrót do
Polski mijał nam bardzo szybko, bo autokar był komfortowy. W trakcie podróży
pomagaliśmy pewnej pani z Ukrainy, żeby dobrze się przesiadła w Gliwicach,
ponieważ nie rozumiała wszystkich poleceń od pani pilot. Najciekawszy dla mnie
był fakt, że znane napoje kosztowały w sklepach w Niemczech 2,39 EUR, a w
autokarze za 1 EUR… Jako, że miałem mnóstwo jednoeurówek przy sobie, co jakiś
czas dokupywałem zimne napoje z lodówki po tej korzystnej cenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
I tak nasza cała wyprawa dobiegła do końca…</div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-68313122345379417572022-06-10T16:05:00.001+02:002023-04-16T21:08:46.202+02:00Dufourspitze 4634 m n.p.m.<div class="MsoNormal">
<a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/dufourspitze-4634-m-npm-14-18062012.html"><img alt="Dufourspitze wyprawa" border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN2jGMIzILvMu15VePDafgUa-eNTNd5zfGKAms-02MEXXkd9eGCXe8XfLz20Abbv40qupu6-2WsuTqTf7hAEmeQBY7LQWzhTHSuveaQFc3fIeFdFS3iONew7e_6JmC5TJ036hFyB-Afak/s400/Gory_2130.jpg" width="400" /></a> <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/dufourspitze-4634-m-npm-14-18062012.html"><img alt="Dufourspitze" border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEevIntOWsDK4DKk1hBiefZCHSV1P5eSP_PJW5kPNkG6fSzEs9nfKNULRoW8ZDCASsOAmZJDuW_QxHdqqKQfYGBBXKffugaQVTu6_WyzEx86DRotlIfWjY9l1xw_gQ1zN54eV_vqsdClE/s400/Gory_1711aas.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Relacja jest kontynuacją opisu wyprawy <i>Crema di Pomodoro I</i> podczas, której weszliśmy na <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/breithorn-4164-m-npm-10-14062012.html">Breithorn</a>, Dufourspitze, Nordend i Rimpfischhorn (do poziomu 4001 m n.p.m.) oraz przeszedłem samotnie odcinek Randa - St. Niklaus kultowego szlaku Tour de Monte Rosa.<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;"><b>PRZEJŚCIE Z BREITHORN 4164 m n.p.m. NA DUFOURSPITZE 4634 m n.p.m.</b></span><br />
Po udanym wejściu na Breithorn 4164 m n.p.m. przyszedł czas
na Dufourspitze 4634 m n.p.m. i Nordend 4609 m n.p.m. Obie góry wydawały nam się nie
do pokonania, bo czym był Breithorn w porównaniu do nich?... Mieliśmy wiele
obaw, ponieważ dotychczas weszliśmy na Mt. Blanc (dwa lata temu) i teraz na
Breithorn. Czytałem, że Dufourspitze jest znacznie trudniejszy. Czekała nas
przeprawa przez dwa lodowce i szukanie drogi na wyżej położonych lodowcach
usianych szczelinami. Trudno nam było uwierzyć, że możemy dać radę, ale po to
przyjechaliśmy, żeby spróbować i sprawdzić przeczytane informacje. Chcieliśmy
zdobyć kolejne doświadczenia. Mieliśmy nadzieję, że pogoda będzie bardziej
sprzyjała i po raz pierwszy przejdziemy przez prawdziwy jęzor lodowcowy i
spróbujemy naszych sił w najwyższych górach Europy. Dufourspitze jest drugą –
tuż po Mont Blanc – górą pod względem wysokości. Najbardziej bałem się
szczelin, jak również ostrej grani podszczytowej, która w moich myślach ciągle krążyła,
jako bardzo wymagająca, jak na moje możliwości. Do Dufourspitze mieliśmy daleką
drogę, dlatego rozpocznijmy wszystko od początku…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W nocy, z piątego na szósty dzień naszej wyprawy, (bo wcześniej
wchodziliśmy na Breithorn 4164 m n.p.m.) spaliśmy w namiocie rozłożonym na
idealnie płaskim terenie w lesie, ponad poziomem najwyżej położonych domów w
Zermatt – Winkelmatten. Szukając miejsca pod namiot, wybieraliśmy możliwie równy
teren i z dala od ludzi, żeby nie rzucać się w oczy. Jako, że miejscowość jest
bardzo znana tak, jak Zakopane, to na szlakach widzieliśmy mnóstwo turystów,
którzy wieczorem wracali z gór. Trasa prowadziła stromym podejściem z wieloma
trawersami, a my dźwigaliśmy ponad 30kg plecaki. Na szczęście szybko
znaleźliśmy dogodne miejsce, na kilkadziesiąt metrów przed stacją pociągu na
Gornergrat – Stn. Findelbach. Rafał na stacji uzupełniał wodę i wypatrzył nawet
ogromny most nad potokiem Findelbach. Sprawdził nawet rozkład jazdy pociągów,
żeby wiedzieć, kiedy pociąg będzie przejeżdżać mostem. Postanowiliśmy, że
wszystkie trasy pokonamy pieszo, żeby poznać tutejsze góry i chcieliśmy cieszyć
się alpejską przyrodą. Przed namiotem zrobiło się cicho. Gotowaliśmy nasze
ulubione zupy pomidorowe na kuchence gazowej. Rozmawialiśmy o drodze, jaką
będziemy iść w stronę lodowca Gornergletscher. Planowaliśmy zajść tam następnego dnia, by założyć kolejną bazę do wyjścia w nieznane nam góry. Zanim
poszliśmy spać, przygotowaliśmy jedzenie na jutrzejszy dzień, żeby nie
tracić czasu. Zauważyliśmy też, jak bardzo spaliło nas słońce. Rafał miał wokół
ust aż siedem popękanych, krwawiących ran. U mnie twarz wyglądała nie lepiej... Wszystkie rany zakrzepły i musieliśmy dalej chronić się przed
słońcem. Używaliśmy filtra UV 50…<br />
<br /></div>
<a name='more'></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGNDbabEbKBOUyc83m1gycI3HGrVdzVaf0pqrrli9UC2UzhLoGqQoh4s5JSC3H-mFcecOxs02rgOUYlgt1ca0K7-CvAngAYb-rsdWd5PD7_UfW2v2G_eD4d0sAfrAKa4mEMg6MRbxPwyc/s1600/Gory_1527aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGNDbabEbKBOUyc83m1gycI3HGrVdzVaf0pqrrli9UC2UzhLoGqQoh4s5JSC3H-mFcecOxs02rgOUYlgt1ca0K7-CvAngAYb-rsdWd5PD7_UfW2v2G_eD4d0sAfrAKa4mEMg6MRbxPwyc/s640/Gory_1527aas.jpg" width="640" /></a><br />
Spanie w lesie w Zermatt<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
Wstaliśmy pełni optymizmu. Pogoda dopisywała. Królował
błękit na niebie. Dodatkowo w dość dużym prześwicie pomiędzy drzewami, ukazał
się Matterhorn w całej okazałości! Rafał długo nie mógł napatrzeć się na to
widowisko. Wiedział, że wyczerpują mu się baterie w aparacie, ale taki widok
koniecznie musiał zapisać na zdjęciach. I mnie przypadł do gustu Matterhorn „zza
krzaka”. Zachęcony fenomenalnym widokiem, Rafał szybko zebrał się do wyjścia. O
godzinie 6.30 jedliśmy już śniadanie i niedługo wyruszyliśmy, by wejść jak najwyżej.
Na dzisiaj zaplanowaliśmy około 1000m podejście. Chcieliśmy koniecznie
zobaczyć lodowiec Gornergletscher, żeby następnego dnia przejść do właściwej części
wyprawy. Wczesnym porankiem, zanim poszliśmy dalej, zebraliśmy niepotrzebne
rzeczy, spakowaliśmy je do 120-litrowych worków na śmieci i ukryliśmy je w
pobliskich krzakach tak, żeby nikt nie mógł ich znaleźć. Zabraliśmy ze sobą
zapasy żywności na jeden tydzień. W workach zostawiliśmy rzeczy potrzebne na
powrót do domu, mydła, lekkie buty, itp. rzeczy. Łącznie uzbierało się tego
około 7kg. Dla mnie to znaczna zmiana. Dzięki odciążeniu pleców mogłem
przyspieszyć kroku. Wyruszyliśmy po 7.00 rano trawersami, idąc modrzewiowym
lasem. Krajobraz długo się nie zmieniał, ale czuliśmy, że szybko zdobywamy
wysokość. Na poziomie około 2000 m n.p.m. modrzewie pokrywały krzaczaste
porosty, które przypominały wąsy. Długo przyglądaliśmy się im. W okolicy
zauważyliśmy drewniane grzyby wystrugane z pni przewróconych modrzewi. Szlak
prowadził nieustannie stromo do góry, co bardzo nas męczyło. Wnosiliśmy i tak za
ciężkie plecaki, ale przynajmniej widzieliśmy postęp… Las pomału zaczął się
przerzedzać. Dotarliśmy do białej chatki, która okazała się być stacją
przekaźnikową. Niestety większa potrzeba zatrzymała mnie tu na dłużej… Z mapy
wynikało, że wystarczyło dojść do Riffelalp, a później do Riffelberg, by za niedługo przejść za Riffelsee na ścieżkę prowadzącą w stronę lodowca Gornergletscher.
Ponad górnym poziomem lasu doszliśmy do skrzyżowania szlaków na Riffelalp 2211
m n.p.m. Dotarliśmy do kolejnej stacji pociągu na Gornergrat. Tory okazały się
dość częstym widokiem na naszej trasie. Teraz wybraliśmy drogę na Riffelalp
2222 m n.p.m., gdzie miał znajdować się hotel. Od niego w ciągu godziny
mieliśmy dojść do Riffelberg w godzinę. Patrząc na nasze plecaki, wiedziałem, że
czasy z tabliczek są nieosiągalne dla nas. Pomnożyliśmy je razy dwa…<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyRcfPsrX47JDR7HiReWhvaYjHE2n33HpEgIYjSC8NtE975vY2WapDZ7xfib13BWvAP6AEELcl0huf7RNXfKmzltt8dOY2wVygUCAHHrW0TEplfEfT6NBtjiumwH9CMZQt5GZwZpzvigY/s1600/Gory_1530aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyRcfPsrX47JDR7HiReWhvaYjHE2n33HpEgIYjSC8NtE975vY2WapDZ7xfib13BWvAP6AEELcl0huf7RNXfKmzltt8dOY2wVygUCAHHrW0TEplfEfT6NBtjiumwH9CMZQt5GZwZpzvigY/s640/Gory_1530aas.jpg" width="640" /></a><br />
Matterhorn "zza krzaka"<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMUeHtbreOrtjxgqfgmyG1bHmn1n7I6VRxCR4gMJb91LUqlyVlT1Q9SglonxMY9ImmoS6BsOMYWyFfVX7EmVOQqNu4BaUhneukz1c9M5UVwYo_5hkFsjzPd_IXkKZjwAYe_YQPYCNilN4/s1600/Gory_1555aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMUeHtbreOrtjxgqfgmyG1bHmn1n7I6VRxCR4gMJb91LUqlyVlT1Q9SglonxMY9ImmoS6BsOMYWyFfVX7EmVOQqNu4BaUhneukz1c9M5UVwYo_5hkFsjzPd_IXkKZjwAYe_YQPYCNilN4/s640/Gory_1555aas.jpg" width="640" /></a><br />
Krzaczaste porosty na modrzewiach<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-oEbfy07f30rUr6NSp8xuC9VZOAz6eYwBkUsg2v7LE40Cyk3-iXUEwxEyVl8FGyxX07lgbnamc0HudVQe8UwL3KJOh9xXg3P0TJ9J1F6kdo1Dmb9u7wcJ008bd8uwRQL7TjblUeRbLqY/s1600/Gory_1545aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-oEbfy07f30rUr6NSp8xuC9VZOAz6eYwBkUsg2v7LE40Cyk3-iXUEwxEyVl8FGyxX07lgbnamc0HudVQe8UwL3KJOh9xXg3P0TJ9J1F6kdo1Dmb9u7wcJ008bd8uwRQL7TjblUeRbLqY/s640/Gory_1545aas.jpg" width="640" /></a><br />
Jedyna chata w lasach modrzewiowych na tej trasie - stacja przekaźnikowa</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W około 10min dotarliśmy w okolice hotelu. Naprawdę warto
zatrzymać się w tych okolicach, ponieważ dookoła rozlegają się piękne, alpejskie
polany, a widok na Matterhorn jest niesamowity! Ta góra wyróżnia się spośród
innych. Rafał zauroczony pięknem szczytu, ponownie zatrzymał się na dłużej. Za
hotelem prowadziły szerokie, utwardzone, żużlowe drogi. Mogliśmy więc
przyspieszyć kroku. Przyglądaliśmy się pięknym wodospadom oraz potokom mijanym
po drodze. Na szczególną uwagę zasługuje wodospad w okolicach Riffelbord.
Zielonymi polanami podchodziliśmy coraz wyżej, aż dotarliśmy do skalnych ścian
Riffelbord. Na szczęście przeprowadzono tędy szlak, dlatego dość szybko
mogliśmy podejść do góry, by wyjść ponad skały. Wszędzie dookoła panowała
piękna wiosna. Kwitły sasanki i inne alpejskie kwiaty. Łąki stały się kolorowe
i po prostu piękne. Czuliśmy klimat sielanki. Za plecami widniał nieustannie
majestatyczny Matterhorn. Na wysokości 2582 m n.p.m. doszliśmy do dolnej stacji
kolejki linowej prowadzącej w okolice Gornersee. Szeroka droga skręcała gdzie
indziej, dlatego wybraliśmy wąziutką ścieżkę przecinającą alpejskie polany. Nie
popatrzeliśmy na mapę. Poszliśmy raczej według naszego uznania. Długo nie
sprawdzaliśmy, czy wybrana trasa jest dobra. Raczej ufaliśmy swojemu
przeczuciu. W namiocie, w lesie, wypatrzyliśmy, że w okolicach Riffelberg są aż
trzy szlaki wiodące do Riffelsee, stąd szybko w naszych głowach zrodziło się
przeświadczenie, że to jeden z nich. Oboje myśleliśmy tak samo, dlatego nikt na
mapie nie sprawdzał dokąd idziemy. Okazało się, że powoli zbaczaliśmy ze szlaku
do Riffelsee… Ścieżka prowadziła do Gornergrat. Długo tak szliśmy, aż
ujrzeliśmy pierwsze płaty śnieżne. Martwiliśmy się, że znowu trafimy na śnieg
taki, jak na Breithornie „pod kiblem”, gdzie musielibyśmy walczyć z grubymi i
rozmiękłymi warstwami. Zależało nam na szybkim dotarciu do celu. W miarę
podchodzenia, omijaliśmy większe płaty śnieżne. Udawało nam się iść wyschniętą
trawą. Dotarliśmy nawet w okolice Gornersee. Zobaczyliśmy zamarznięty staw.
W pobliżu, pod zwałowiskiem utworzonym ze śniegu, zauważyliśmy jeszcze mniejszy
fragment stawu. Nabraliśmy z niego wody do picia.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQBTSlL7WBXzef2svTwBvNbg0pjAbD8Xhq10iTrV8koLRLdp7T_qSMDRNHxoRHXx2w-dHgYaKR90L9qP8vSBWLVz-GMYAV5cH69obD_Vag_rV71NV6WnUU157GFJ50FfsWis8uJ6cAoIg/s1600/Gory_1582aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQBTSlL7WBXzef2svTwBvNbg0pjAbD8Xhq10iTrV8koLRLdp7T_qSMDRNHxoRHXx2w-dHgYaKR90L9qP8vSBWLVz-GMYAV5cH69obD_Vag_rV71NV6WnUU157GFJ50FfsWis8uJ6cAoIg/s640/Gory_1582aas.jpg" width="640" /></a><br />
Widoki w trakcie pozaszlakowych wędrówek...</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Szukaliśmy właściwej drogi. Rafał widział w oddali tory,
więc wiedzieliśmy, że idziemy w dobrym kierunku. Nie chcieliśmy iść w ich
pobliżu, ale raczej trzymaliśmy się zasady, by wędrować po bezdrożach. Przed
ostatnią stacją doszliśmy do torów, gdzie szlak prowadził stromo, wśród
wielkich zasp. Trochę dłużej zajęło nam pokonanie dużego nachylenia, ale w
końcu dotarliśmy do stacji Gornergrat, na wysokość 3015 m n.p.m. Cieszyliśmy
się ze wspaniałych widoków na czterotysięczniki, takich, jak: Breithorn
Matterhorn, Pollux, Castor, Dufourspitze, <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/nordend-4609-m-npm-18-22062012.html">Nordend </a>i Lyskamm. Lodowiec Gornergletscher sprawiał wrażenie ogromnego i takim był. Zastanawialiśmy
się, jak tamtędy przejdziemy, skoro usiany jest tyloma szczelinami. Nie widzieliśmy
też nikogo, kto by miał takie same plany, co my. Z górnej stacji na Gornergrat
poszliśmy jeszcze na szczyt właściwy tej góry, który jest o kilkadziesiąt
metrów wyższy. Znajduje się tam stacja meteorologiczna, skąd można podziwiać
jeszcze lepsze widoki, będąc w pewnym oddaleniu od skomercjalizowanego rejonu
dworca i tłumów. Zależało nam na ciszy. W tutejszych murach znaleźliśmy
nawet kąt pozwalający na osłonięcie kuchenki od wiatru i zagotowanie porządnej
zupy pomidorowej. Zjedliśmy konkretny i syty obiad. Smakował zupełnie inaczej,
ponieważ równocześnie podziwialiśmy piękne panoramy, przy pięknej pogodzie.
Dodatkowo spotkaliśmy młodego koziorożca alpejskiego w okolicach stacji
meteorologicznej. Po obiedzie wypatrzyliśmy drogę zejściową w okolice lodowca
Gornergletscher. Wiedzieliśmy, że czekają nas około pięćset metrowe, strome
trawersy. Postanowiliśmy, że będziemy schodzić wolniejszym tempem, żeby nie
pośliznąć się na sypkich kamieniach, podobnych do żwiru leżącego na ścieżce.
Szlak bardzo nam przypadł do gustu, ponieważ nagle zrobiło się cicho. Nie
otaczały nas tłumy turystów. Ze szczytu Gornergrat prowadzi szlak oznaczony
niebieską strzałką oznaczającą trasę dla wprawionych ludzi w górskich
wędrówkach, mających doświadczenie. Schodziliśmy tak, aż do poziomu 2695 m
n.p.m., gdzie skrzyżowały się ścieżki i ponownie zobaczyliśmy wspaniałą
alpejską wiosnę. Wszędzie dookoła uwagę zwracały różnokolorowe kwiaty.
Czuliśmy, że odpoczywamy. Jednocześnie, za przekroczeniem ucywilizowanej części
gór poczuliśmy nagle, że znajdujemy się gdzieś całkiem na uboczu. Taki klimat
nam odpowiadał. W okolicach Gornerli płynął wartki potok z kaskadami.
Napełniliśmy butelki wodą, ponieważ wiedzieliśmy, że dalej już jej nie będzie.
Pozostało nam tylko przetapianie śniegu.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigQFSmKz7VAVCd3arUIDNNGjcz9QRD_C6bmLevfuGTfB0p0xMuBd3qo8LOLeg-VXTqv-lS6Ln3TaC5ZfETjcVd8mOp_wClwazjeMQbas6dSS-RmCaFw25Zz3LEDyBDsM64EoXvYEPln3w/s1600/Gory_1585aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigQFSmKz7VAVCd3arUIDNNGjcz9QRD_C6bmLevfuGTfB0p0xMuBd3qo8LOLeg-VXTqv-lS6Ln3TaC5ZfETjcVd8mOp_wClwazjeMQbas6dSS-RmCaFw25Zz3LEDyBDsM64EoXvYEPln3w/s640/Gory_1585aas.jpg" width="640" /></a><br />
Widoki ze stacji Gornergrat 3015 m n.p.m. na lodowiec Gornergletscher i pasmo górskie Monte Rosa (najdalej widoczny Castor & Pollux. Masywny szczyt po lewej stronie, to Lyskamm)<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjTxVzEteulbo0e56naUN-6nPb7TVh0KAYAORVoU6ysnm43w84dQTnDrD-2Ks2fl_6TbM-ul04lL-YOk6xA96Iv5MH2QYDMVPMCS75PpHdRtP22och9F3jqHhKRa6AI3xrn8Cfp-E6k30/s1600/Gory_1621aas.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjTxVzEteulbo0e56naUN-6nPb7TVh0KAYAORVoU6ysnm43w84dQTnDrD-2Ks2fl_6TbM-ul04lL-YOk6xA96Iv5MH2QYDMVPMCS75PpHdRtP22och9F3jqHhKRa6AI3xrn8Cfp-E6k30/s640/Gory_1621aas.jpg" width="640" /></a><br />
Schodzimy w stronę lodowca Gornergletscher</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Około godziny 17.40 minęliśmy piękny wodospad, który dalej
zamieniał się w potok przecinający szlak. Tam, gdzie go przekraczaliśmy, utworzyło się niewielkie rozlewisko i rosła bujna trawa. Jeszcze niecałą
godzinę szliśmy do naszego dzisiejszego celu, jakim było dotarcie do płaskiego,
trawiastego terenu pod namiot. Wiedzieliśmy z mapy, że tuż za nim rozpocznie
się zupełnie inny świat – lodowce, zima i ujemne temperatury. Za wodospadem
szlak ciągle prowadził wyraźną ścieżką, którą za około 35 min dotarliśmy do zupełnie
płaskiego terenu. Mieliśmy dylemat, gdzie rozbić namiot, ponieważ wiele miejsc
nadawało się do tego. Patrzeliśmy raczej, żeby oddalić się od skalnej ściany,
żeby w razie skalnej lawiny nie posypały się kamienie w naszą stronę. W okolicy leżało
ich całe mnóstwo, ale na szczęście daleko od nas. Sprzyjało nam wielkie
szczęście. Pogoda dopisywała, a obok trawiastych równin wypatrzyliśmy niewielki
staw, z którego czerpaliśmy wodę. Był krystalicznie czysty i na dodatek
przepięknie odbijały się w nim góry. Zachwycaliśmy się pięknymi, błękitnymi
oczkami wodnymi, widzianymi w dole na lodowcu Gornergletscher oraz panoramą na całe
pasmo Monte Rosa. Wiedzieliśmy, że gdzieś za lodowcem powinno znajdować się
schronisko Monte Rosa Hutte. Długo szukaliśmy go wśród skał i głazów w oddali.
Znaleźliśmy! Rafał stwierdził, że jest to jakaś malutka chatka na kilka osób. Przynajmniej tak wyglądała z naszej perspektywy. Nie mieliśmy lepszego sprzętu, żeby
móc spojrzeć na nią z bliska. Od teraz zastanawialiśmy się, którędy prowadzi
właściwa droga. Wszystko dookoła sprawiało wrażenie nietkniętego, nieznanego i
nie widzieliśmy nawet żadnych śladów! Czuliśmy się, jak gdybyśmy musieli po raz
pierwszy przecierać nowy szlak. Coraz więcej obaw gromadziło się w naszych
głowach. Namiot rozbiliśmy w pobliżu bardzo dużego głazu narzutowego. Obok głazu wybudowałem niewielki mur z kamieni, osłaniający kuchenkę gazową przed wiatrem.
Teraz mogliśmy szybko gotować wodę i zupy. Miejsce bardzo nam się podobało.
Panująca cisza wręcz zachwycała, jak również kolorowy świat wiosny, tuż przy
granicy z lodowcami! Czułem się jak w górskim raju…<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqWDIjokQ15_FbP2AHMSi-yVZjuF63aasLddUpHbGTy1GzxwESeVlbKwiE1CwWhlb_15cO547fsAxedNY9v85uApQZI4W9M-j67lI_xkc5XwCKbiQcM5DciUGq3McVVSQvLSUIDlJAXiE/s1600/Gory_1638aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqWDIjokQ15_FbP2AHMSi-yVZjuF63aasLddUpHbGTy1GzxwESeVlbKwiE1CwWhlb_15cO547fsAxedNY9v85uApQZI4W9M-j67lI_xkc5XwCKbiQcM5DciUGq3McVVSQvLSUIDlJAXiE/s640/Gory_1638aas.jpg" width="640" /></a><br />
Piękny wodospad w drodze do lodowca<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFKiUu6vF1prk3o9288YhRo95md6mYbUtlh2kTp-mZi4K3xEqXdTTt-crqU6MGhCRsohDLIVf-RT7rjfyw0CkkGetTapEAU8HktjdX3CRssW37d51_bWGPLNhW7e33ps2wLYhEhK51MJ0/s1600/Gory_1722aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFKiUu6vF1prk3o9288YhRo95md6mYbUtlh2kTp-mZi4K3xEqXdTTt-crqU6MGhCRsohDLIVf-RT7rjfyw0CkkGetTapEAU8HktjdX3CRssW37d51_bWGPLNhW7e33ps2wLYhEhK51MJ0/s640/Gory_1722aas.jpg" width="640" /></a><br />
W tym miejscu rozbiliśmy namiot. Dalej już nie ma zieleni...<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZL4BGoP88NPeYzu6fgkbLRoOg0gC7PKCCzSjI8IrHVicAMossD5n-IWk-Csz-VFmX2f3UA9D5M-sovk816myzTsKGibUDbYgzo2JXMwXKsHM1Pi56OLvBhfoIT-qU-Pm49b7GwA-TBT0/s1600/Gory_1658aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZL4BGoP88NPeYzu6fgkbLRoOg0gC7PKCCzSjI8IrHVicAMossD5n-IWk-Csz-VFmX2f3UA9D5M-sovk816myzTsKGibUDbYgzo2JXMwXKsHM1Pi56OLvBhfoIT-qU-Pm49b7GwA-TBT0/s640/Gory_1658aas.jpg" width="640" /></a><br />
Tu się rozbiliśmy namiotem<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFfHXx85LLPy4-x6263TWXSX05zAs-1LseSAHzckxvq9jf8YQNhxsGIojLioQFp9dA5Vv0dhyphenhyphen8X47TYsZ1tew6zbLHnPiul9o_lQo4btoQQ561YdROT_yMMC1QkeCiu9HTgOmNTS505dg/s1600/Gory_1644aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFfHXx85LLPy4-x6263TWXSX05zAs-1LseSAHzckxvq9jf8YQNhxsGIojLioQFp9dA5Vv0dhyphenhyphen8X47TYsZ1tew6zbLHnPiul9o_lQo4btoQQ561YdROT_yMMC1QkeCiu9HTgOmNTS505dg/s640/Gory_1644aas.jpg" width="640" /></a><br />
Widoki z naszego namiotu<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6g9PC_xHKsnACSd08ZkQe6becm2yJSv8hAXTkQZPVoEdstUeraADp3IdZGc9mcoYO65Dwm_fUILjcOAHUQHETc68MoiACUS8WbhCk_eTGONAtVjALMGjnaH18zuW3WFUAGBnrelBz0pU/s1600/Gory_1654aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6g9PC_xHKsnACSd08ZkQe6becm2yJSv8hAXTkQZPVoEdstUeraADp3IdZGc9mcoYO65Dwm_fUILjcOAHUQHETc68MoiACUS8WbhCk_eTGONAtVjALMGjnaH18zuW3WFUAGBnrelBz0pU/s640/Gory_1654aas.jpg" width="640" /></a><br />
Murek z kamieni, mający osłaniać kuchenkę przed wiatrem<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqh4Xb_GGFOLPw9qwBTgy5HJTPvNIWapsUqKGxdk9W6R5ViyNmhGgYm77RXBmrDIpiJ6UAosTJSPBnvcyher8bOwNdbDRwGQH5wXthqyT3HWLgq3d1USoPHMl0nkA94JmSXIoBcGcmtmk/s1600/Gory_1663aas.jpg"><img alt="Monte Rosa Hutte" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqh4Xb_GGFOLPw9qwBTgy5HJTPvNIWapsUqKGxdk9W6R5ViyNmhGgYm77RXBmrDIpiJ6UAosTJSPBnvcyher8bOwNdbDRwGQH5wXthqyT3HWLgq3d1USoPHMl0nkA94JmSXIoBcGcmtmk/s640/Gory_1663aas.jpg" title="Monte Rosa Hutte" width="640" /></a><br />
Schronisko Monte Rosa Hutte widziane z bardzo dużej odległości (znajduje się po drugiej stronie lodowca Gornergletscher). Wybudowano je w 2009 roku<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ciągle myśleliśmy, że tego wieczoru już nic nie może się
stać. Końcówka dnia upływała spokojnie pod znakiem przygotowań do jutrzejszego
wyjścia w góry wysokie. Nagle zobaczyliśmy trzy dobrze zbudowane koziorożce
alpejskie z dużymi rogami. Rafał przestraszył się, że mogą coś nam zrobić. Nie
musieliśmy się niczego obawiać, ponieważ są obeznane z ludźmi i często podchodzą
dość blisko. Obserwowaliśmy, gdzie pójdą. Szybko zauważyliśmy, że
zainteresowały się tym samym, co my – stawem. Koziorożce najpierw skubały
trawę, a kiedy rozpoznały teren i stwierdziły, że jest bezpiecznie, zwołały
resztę stada gwizdami i zza skał nadeszło kolejne szesnaście sztuk! Teraz w pobliżu
pasło się dziewiętnaście koziorożców! Widok zachwycał! Przyglądaliśmy się im bardzo długo. Podczas tej wyprawy i w latach następnych, stado przychodziło w okolice
stawu codziennie. Kiedy zachodziło słońce, kilka z nich podeszło na odległość
około 10 m od naszego namiotu. Mogliśmy się im przyjrzeć z bliska. W tym czasie
nie chodziliśmy, żeby wszystkie mogły przejść nad staw. Po godzinie 20.00
poszliśmy i my po wodę. Wtedy zobaczyliśmy, jak kilka z nich skubie trawę w jego w
pobliżu. Cieszyliśmy się bardzo, ponieważ poznawaliśmy ciągle coś nowego i
niespotykanego. Tym bardziej zastanawiał nas kolejny dzień. Pozostaliśmy tu aż
do zachodu słońca. Rafał spał w namiocie, a ja wyszedłem, żeby fotografować
odbicia gór oświetlanych ciepłymi promieniami słonecznymi. Widok tak bardzo zachwycał,
że Rafał również wyszedł z namiotu, by zrobić kilka zdjęć. Nie żałował. Udało
mi się nawet sfotografować koziorożce na tle lodowców, w porze zachodzącego
słońca. Po tym wszystkim nastała idealna cisza zapowiadająca pogodny następny
dzień.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgMii6snH57tHiFs2X4teiOWsKJva3TJhRfwXazGMYlyF20S1yWnLMZ1VXZIb6RZ-kG016XKrFFGIzkJjuO2uG1QpZhYCBtGkyKQOnauxfSzYSnYPsQjHULLsLuBODR3sBdDNR9wfR_fM/s1600/Gory_1697aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgMii6snH57tHiFs2X4teiOWsKJva3TJhRfwXazGMYlyF20S1yWnLMZ1VXZIb6RZ-kG016XKrFFGIzkJjuO2uG1QpZhYCBtGkyKQOnauxfSzYSnYPsQjHULLsLuBODR3sBdDNR9wfR_fM/s640/Gory_1697aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIARkKn06Id5zUYAwbkiPLoM72P3cygsKd60FlAy2XNZaQht03wlj6362HWq7YJsvWpC4FWWMwLm93B8hmVNkETB0WBKxJM2cUwwCqhG9BJ9Aja-haB5uy9FpTDvKbctT7cfMvK2Q2yr0/s1600/Gory_1703aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIARkKn06Id5zUYAwbkiPLoM72P3cygsKd60FlAy2XNZaQht03wlj6362HWq7YJsvWpC4FWWMwLm93B8hmVNkETB0WBKxJM2cUwwCqhG9BJ9Aja-haB5uy9FpTDvKbctT7cfMvK2Q2yr0/s640/Gory_1703aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0dNxWkzodum2SMORBorfVOavFRXUM13H4af0BLILQLNtWlcbTanm_vsFn7_v3zgs2opg3apUPc2PmF1JzjrEQMw24O4GFnaD5eaGJWhS7uOgqo2zaF5of_pJoJbuqkxutwPXCMYueV0g/s1600/Gory_1691aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0dNxWkzodum2SMORBorfVOavFRXUM13H4af0BLILQLNtWlcbTanm_vsFn7_v3zgs2opg3apUPc2PmF1JzjrEQMw24O4GFnaD5eaGJWhS7uOgqo2zaF5of_pJoJbuqkxutwPXCMYueV0g/s640/Gory_1691aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqmhcGbG9P_PFFxbP7AulxbrvFl_2FV14Z-UDK-ra6nB5pp2u8Yk3Z8wPbQjjrjNqeNcUKDHTv9T-aMBQfSJJ5BxeZAht4sxtrhWAcPFGN2ADOhNrjhvhWGdxqX4HHdZUPT-OcUIBOhJw/s1600/Gory_1672aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqmhcGbG9P_PFFxbP7AulxbrvFl_2FV14Z-UDK-ra6nB5pp2u8Yk3Z8wPbQjjrjNqeNcUKDHTv9T-aMBQfSJJ5BxeZAht4sxtrhWAcPFGN2ADOhNrjhvhWGdxqX4HHdZUPT-OcUIBOhJw/s640/Gory_1672aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1F3c3h-NQBd1rNuE9F25md1o2GS3x3frXNxNdgpa4EE2yNeBlRDCs6SaJe1FO1uXwe1jOHIPXK55p-4lbXtDiWSiPj3lke8l8pjkzOa9FT7pXruTxDuFds4ttidk0fZGcFOwO1an7ECc/s1600/Gory_1699aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1F3c3h-NQBd1rNuE9F25md1o2GS3x3frXNxNdgpa4EE2yNeBlRDCs6SaJe1FO1uXwe1jOHIPXK55p-4lbXtDiWSiPj3lke8l8pjkzOa9FT7pXruTxDuFds4ttidk0fZGcFOwO1an7ECc/s640/Gory_1699aas.jpg" width="640" /></a><br />
Wielka gromada koziorożców alpejskich</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">PRZEJŚCIE PRZEZ LODOWIEC GORNERGLETSCHER I WĘDRÓWKA LODOWCEM GRENZGLETSCHER</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
Wstaliśmy w przepięknej scenerii. Wyspaliśmy się tak, jak
trzeba. Błękit nieba i brak jakiejkolwiek chmurki zachęcał do jak najszybszego
rozpoczęcia właściwej części wyprawy. Nie wiedzieliśmy jednak, którędy prowadzi
szlak. Ścieżka ginęła gdzieś wśród skał… Daliśmy sobie około dwie godziny na
spakowanie rzeczy. Ugotowaliśmy ciepłą pomidorówkę, napełniliśmy butelki z wodą
i wróciliśmy nad staw. Ponownie odwiedziły nas koziorożce. Znowu patrzeliśmy na
nie, ale tym razem z większej odległości. Zanim wyruszyliśmy, podziwialiśmy
niesamowite odbicia pasma Monte Rosa w nieruchomych wodach stawu. Widok niezmiennie
zachwycał, ponieważ najwyższe szczyty oświetlało wczesnoporanne, białe światło. Długo
nie mogliśmy wrócić do namiotu z powodu uroku okolicy. Kiedy doszliśmy do naszej
bazy, zabraliśmy się za pakowanie rozrzuconych rzeczy. Po kilku dniach mieliśmy
opanowany sposób składania namiotu i pakowania rzeczy do plecaka, dlatego
uporaliśmy się z tym zadaniem w kilkanaście minut. Jeszcze przez chwilę
rozglądaliśmy się po okolicy i wyruszyliśmy w nieznane... Ścieżka prowadziła na
płaskie skały. Doszliśmy do skrzyżowania, gdzie stał drogowskaz i tabliczka z
napisem Gornergletscher 2649 m n.p.m. Trzy strzałki kierowały na Gornergrat,
Monte Rosa Hutte i Riffelsee. Na Gornergrat i Monte Rosa Hutte nie podano czasu
przejścia. Szczególnie trudno było ocenić, ile mogło zająć dojście do
schroniska Monte Rosa Hutte, znajdujące się za dwoma lodowcami. My na ten fragment trasy daliśmy sobie cały dzień, ponieważ wszystko wydawało się takie ogromne i dziewicze z perspektywy bazy namiotowej… Płaskimi skałami szliśmy
bardzo krótko, ponieważ ścieżka nagle urywała się nad przepaścią. Podeszliśmy
do jej krawędzi i zobaczyliśmy dwie bardzo wysokie drabiny przymocowane do
ściany skalnej. Rozpocząłem zejście pierwszą z nich. Drabina kończyła się w
połowie ściany i trzeba było przejść w prawo na drugą. Obie są mocno osadzone w
skale i mają solidne i mocne poręcze, dlatego nie odczuwałem strachu. Zszedłem
na sam dół. Czekałem na Rafała. On również bez problemów zszedł po drabinach. W
pobliżu zobaczyliśmy nietypowe znakowanie szlaku. Tworzyły je trójnożne stojaki
wykonane z drewna, pomalowane w biało-niebieskie pasy. Dodatkowo na środku wysokości podwieszano kamień, żeby nie przewracał ich wiatr. Znaczy to, że tyczki
są przenośne, co szczególnie jest przydatne na lodowcach, które zmieniają się w
miarę upływu lat.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEskrFyecWDL6VMX13LyeLZA-pLRBseLIIUwT5hOSTyV8GJPQCnIF7DvpmTA-btBFNR0yoRKCZz3hy29wD6njjrDaFojtVLr49HMZJvcYtPPCKzh0HJdSsrwCIHqPoipuNoYrFiZXrhok/s1600/Gory_1811aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEskrFyecWDL6VMX13LyeLZA-pLRBseLIIUwT5hOSTyV8GJPQCnIF7DvpmTA-btBFNR0yoRKCZz3hy29wD6njjrDaFojtVLr49HMZJvcYtPPCKzh0HJdSsrwCIHqPoipuNoYrFiZXrhok/s640/Gory_1811aas.jpg" width="640" /></a><br />
Przywitał nas piękny poranek<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIt-fEKVCsUa3hd5zGGj0u2z33gzLvkeGDuhsbUXRUl0Mc0vpNZ0BS2kmBpprcpB2xMo77MvSequyoZvHAbZ-JaJdm8QMup4yZ7BvW9u06q89DX7Qw4lmY4gzR-G8eei4v41dtOT7w9oo/s1600/Gory_1814aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIt-fEKVCsUa3hd5zGGj0u2z33gzLvkeGDuhsbUXRUl0Mc0vpNZ0BS2kmBpprcpB2xMo77MvSequyoZvHAbZ-JaJdm8QMup4yZ7BvW9u06q89DX7Qw4lmY4gzR-G8eei4v41dtOT7w9oo/s640/Gory_1814aas.jpg" width="640" /></a><br />
Ostatni "stały" drogowskaz na trasie na Dufourspitze<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjZKR6Mt6u9jGpwrvuOCYB76XoGCFXditamfLwvbAMjhHofw5JrqKsrlPBqDPMFs7cLDFIdDmctGMyQtuMIn53pe7vxgWPf29r1C8OYLjdeyOqYXJQISvXUnQR2-Tn0TIugJcYwEKMQlE/s1600/Gory_1829aas.jpg"><img alt="Droga przez lodowiec Gornergletscher i Monte Rosa" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjZKR6Mt6u9jGpwrvuOCYB76XoGCFXditamfLwvbAMjhHofw5JrqKsrlPBqDPMFs7cLDFIdDmctGMyQtuMIn53pe7vxgWPf29r1C8OYLjdeyOqYXJQISvXUnQR2-Tn0TIugJcYwEKMQlE/s640/Gory_1829aas.jpg" title="Droga przez lodowiec Gornergletscher i Monte Rosa" width="640" /></a><br />
Wąskie zejście do lodowca Gornergletscher<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjor30dMzpvqp974srxpYCl4RWwTZ7ZkZBHCFXrXGkwIMc_6OkLm6OcARxUl71irH7LuMYPmUFSPkogWAubbWj9-KAtzYxwlYd_mCNbmDghtHUQV6Y51kHYdjk02Z6q5KFBCPeaSofSUKs/s1600/Gory_1815aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjor30dMzpvqp974srxpYCl4RWwTZ7ZkZBHCFXrXGkwIMc_6OkLm6OcARxUl71irH7LuMYPmUFSPkogWAubbWj9-KAtzYxwlYd_mCNbmDghtHUQV6Y51kHYdjk02Z6q5KFBCPeaSofSUKs/s640/Gory_1815aas.jpg" width="640" /></a><br />
Drogowskazy na lodowcu Gornergletscher<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpkAINR0to5qQV68y1-DE87F7cKBKGiAHwc0VtNPSDv9QAhMawppnPA1MXY10oCSsHKITVFhbcXn3ZBk_p0rLu9Er2WQe3CMiuUIes8pmF62qHs1AVVCdA-bLFT9RHqtqotibMAp-hW0w/s1600/Gory_1818aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpkAINR0to5qQV68y1-DE87F7cKBKGiAHwc0VtNPSDv9QAhMawppnPA1MXY10oCSsHKITVFhbcXn3ZBk_p0rLu9Er2WQe3CMiuUIes8pmF62qHs1AVVCdA-bLFT9RHqtqotibMAp-hW0w/s640/Gory_1818aas.jpg" width="640" /></a><br />
Bardzo wysoka, dwuczęściowa drabina</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Za chwilę pojawiła się kolejna przeszkoda. W różnych
relacjach czytałem o wartkim potoku, którego nie da się normalnie przejść.
Trzeba iść w lewo i szukać starej liny, która wskaże, gdzie można go w miarę
bezpiecznie przejść, skacząc po zalewanych skałach. Kilkanaście minut
szukaliśmy dobrego miejsca na pokonanie potoku. Znaleźliśmy właściwy punkt, ale częściowo
umoczyliśmy buty (w roku 2013 nad potokiem zainstalowano niebieski, stalowy
most i jest tam do dziś). Po drugiej stronie dotarliśmy na skraj przepaści - do gładkich i
kolorowych, pasiastych skał. Tworzyła ją kolejna ściana
skalna, będąca jednocześnie fragmentem wielkiego koryta lodowca. Na krawędzi
rozstawiono poręcze utworzone z metalowych prętów i lin, które wskazywały
właściwą drogę i zabezpieczały jednocześnie całą trasę. W drodze zejściowej mogliśmy
zobaczyć, jak bardzo usiany szczelinami jest lodowiec Gornergletscher. Na szczęście
widzieliśmy każdą z nich, więc nic nam nie groziło. Jedyny problem pojawił się,
gdy dotarliśmy do granicy skał i lodowca. Pomiędzy nimi widniała tylko szeroka,
czarna otchłań nie do pokonania… Rafał zapytał: jak my to przejdziemy?
Poszliśmy dalej, tyle, ile się dało, wzdłuż skał. Rafał wypatrzył mostek ze
śniegu. Ze względu na wczesną porę dnia był jeszcze zmrożony. Spróbował przejść
bez plecaka na lodowiec, a później podałem go nad przepaścią. Teraz kolej na
mnie. Rzuciłem plecak na drugą stronę. Przeszedłem szybko ten odcinek i w końcu znaleźliśmy się na lodowcu Gornergletscher. Wyglądał fenomenalnie i czuliśmy się
bardzo malutcy, patrząc na ogromne przestrzenie dookoła. Nie wiedzieliśmy ile
czasu zajmie dojście do Monte Rosa Hutte. Spodziewaliśmy się raczej
całodniowej wędrówki. Przejście lodowcem Gornergletscher okazało się bardzo
łatwe. Dla bezpieczeństwa założyliśmy raki, ale bez nich też moglibyśmy pokonać
ten odcinek. Lód usiany jest drobnymi kamyczkami, które znacznie poprawiają
przyczepność. Nieoczekiwane poślizgnięcie raczej nie groziło. Lodowiec jest
popękany w regularnych odstępach i szczeliny tworzą zwykle równej długości
pasy, które przekraczaliśmy prostopadle. Wystarczyło stawiać większe kroki, by
znaleźć się po drugiej stronie każdej rozpadliny. Szlak stopniowo prowadził w
dół lodowca. Na tej wielkiej, otwartej przestrzeni rozstawiono kolejne
biało-niebieskie tyczki, wskazujące właściwy kierunek. Szliśmy według nich.
Dotarliśmy do moreny bocznej lodowca Gornergletscher. Teraz staliśmy po jego
przeciwnej stronie.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh42KMeGS5XnH8frZl-mlagHWoAZtHFhT-p9Hxpe6L_uDjmMF4Obb91C-gqoRNtgspGNobTDemnd4A9HLbDlhyphenhyphenrJ3F66GQYn4zVR_or1pZFRDEFKlYng5_kw8R-ECF4jNEv9qVS6XndFB8/s1600/Gory_1823aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh42KMeGS5XnH8frZl-mlagHWoAZtHFhT-p9Hxpe6L_uDjmMF4Obb91C-gqoRNtgspGNobTDemnd4A9HLbDlhyphenhyphenrJ3F66GQYn4zVR_or1pZFRDEFKlYng5_kw8R-ECF4jNEv9qVS6XndFB8/s640/Gory_1823aas.jpg" width="640" /></a><br />
Potok ze starą liną - tylko tutaj go przekroczymy. W sezonie jest już zamontowany niebieski, kratowy most<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguaW5F1mP5fxlyftKbsasqn_TkINTZTkwivjByAVEJApMlOIz8bwsXJyppNJKN7eVOwYH0bceBqb4JTkuwgSJNtzyQo7GLi26ce3OdZZobjfewYZNxUQOsBMZm9zz3bv64RYjkW3lAThw/s1600/Gory_1837aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguaW5F1mP5fxlyftKbsasqn_TkINTZTkwivjByAVEJApMlOIz8bwsXJyppNJKN7eVOwYH0bceBqb4JTkuwgSJNtzyQo7GLi26ce3OdZZobjfewYZNxUQOsBMZm9zz3bv64RYjkW3lAThw/s640/Gory_1837aas.jpg" width="640" /></a><br />
Oba lodowce są bardzo mocno uszczelinione</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Trasa ponownie jest wytyczona w terenie skalnym, gdzie po
lewej stronie widniały stawy: Ob dem See i Gornersee. Można powiedzieć, że
lodowiec „wpadał” bezpośrednio do ich wód, a na powierzchni pływały wielkie
bryły lodu. Teraz szliśmy w nieznacznym oddaleniu od tyczek, ponieważ oficjalna
droga jest uciążliwa i w rakach trudno idzie się po tak nierównym i kamienistym
terenie. Kamienne przejście stanowi morenę boczną lodowców Gornergletscher i
Grenzgletscher, tuż przed miejscem ich styku. Za moreną boczną, niebiesko-białe
tyczki prowadzą na drugi lodowiec – Grenzgletscher. Oznakowanie w tej części
szlaku niestety wprowadzało w błąd, ponieważ lodowiec zmienił swój kształt, a
tyczki pozostały w starych miejscach. Trudność polegała na tym, że oficjalna
trasa przebiegała wzdłuż szczelin, przypominających ogromne kaniony nie do
przebycia. Wyszukiwaliśmy więc własnej interpretacji i szliśmy około 100m na
lewo od oznakowań. Lodowiec w pobliżu stawów przypominał pierwszą część na Gornergletscher,
gdzie nie ma praktycznie żadnych trudności. Przechodziliśmy w pobliżu obu
stawów, które z naszej perspektywy wyglądały przepięknie, ponieważ wody przyjęły
zieloną barwę. Ozdabiały je wielkie bryły lodu rozsiane wzdłuż linii brzegowej.
Najciekawsze jednak okazały się… szczeliny w pobliżu Gornersee, na lodowcu
Grenzgletscher. W wielu miejscach płynęły potoki lodowcowe. W jednym miejscu
znaleźliśmy wielką dziurę, gdzie pod lodem płynęły strumienie, które załamywały
się nad lodową przepaścią i tworzyły wodospady! Ten widok zapamiętałem bardzo
dobrze, ponieważ niecodziennie mogłem podziwiać potoki płynące w lodowych tunelach,
gdzie w błękitnej od lodu otchłani można ujrzeć wodospad! Coś pięknego! Po
prawej stronie zauważyliśmy lokalne wzniesienie, które na pół rozdzierała
ogromna szczelina z czerwoną chorągiewką na szczycie. Lokalna góra przypominała
o potężnych siłach działających na lodowce podczas ich niewidocznego ruchu.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEmKC04h9qNncOw5Ivy4_VTQKbfb7dV8k4Eag1zNYFvHv0mE3UP_rky96zF_g3U3XqWOr3i4MxELGsa5835Qnh9q7q8ERCzALS3aZ7-fMovRLQo8YnFhKx4IUSJaRTJw-UBvVN8dL__qs/s1600/Gory_1846aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEmKC04h9qNncOw5Ivy4_VTQKbfb7dV8k4Eag1zNYFvHv0mE3UP_rky96zF_g3U3XqWOr3i4MxELGsa5835Qnh9q7q8ERCzALS3aZ7-fMovRLQo8YnFhKx4IUSJaRTJw-UBvVN8dL__qs/s640/Gory_1846aas.jpg" width="640" /></a><br />
Staw Gornersee - obecnie już nie istnieje (jego wody wpłynęły pod powierzchnię lodowca w 2013 roku)<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfUnoMH4weDQ3y4EIo7YiUbvOJXP9_kWyDkxl-CadNBQAM7dzbp3yaR6fZDWVWJSDVIHihBUH6Y-7P1xOfOMlKoFEdIcwfXdwivQo4XuTWpBAGkq8st_I9ZU3B0gMENQlItiw9KB6avuo/s1600/Gory_1848aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfUnoMH4weDQ3y4EIo7YiUbvOJXP9_kWyDkxl-CadNBQAM7dzbp3yaR6fZDWVWJSDVIHihBUH6Y-7P1xOfOMlKoFEdIcwfXdwivQo4XuTWpBAGkq8st_I9ZU3B0gMENQlItiw9KB6avuo/s640/Gory_1848aas.jpg" width="640" /></a><br />
Pomiędzy lodowcami Gornergletscher i Grenzgletscher<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHtaeMHx68h2qM65VvZg5pwAve5HqOBSV7k60nl_9ZIJ-XkV3Kc5k_4K1XT3r5_HG36MOgRtDqu4W2r71itK1RYfvBD_eV4p-XHIQbVuVXu1vAb5H4vC1voyN_wz4IxEGTSA6fIn5kBWo/s1600/Gory_1861aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHtaeMHx68h2qM65VvZg5pwAve5HqOBSV7k60nl_9ZIJ-XkV3Kc5k_4K1XT3r5_HG36MOgRtDqu4W2r71itK1RYfvBD_eV4p-XHIQbVuVXu1vAb5H4vC1voyN_wz4IxEGTSA6fIn5kBWo/s640/Gory_1861aas.jpg" width="640" /></a><br />
Strumyk płynący w lodowcu<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiETpNeHg_DpFD7S0U7Anh-LHKE9yGJbW2HcRL2SV93W79kQ78UgEMQMjsXQHSEdvU8w8Ujv5Ch0_qZhhdS7R0Dd7m2zRZoQlpVhvD70S0dmiesdD6agF1YliSgTC1bOuq35v7039TqSg0/s1600/Gory_1877aas.jpg"><img alt="Szczeliny na Monte Rosa Hutte" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiETpNeHg_DpFD7S0U7Anh-LHKE9yGJbW2HcRL2SV93W79kQ78UgEMQMjsXQHSEdvU8w8Ujv5Ch0_qZhhdS7R0Dd7m2zRZoQlpVhvD70S0dmiesdD6agF1YliSgTC1bOuq35v7039TqSg0/s640/Gory_1877aas.jpg" title="Szczeliny na Monte Rosa Hutte" width="640" /></a><br />
Jedna z większych szczelin na trasie<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtYvpAIYvRMy5b31vJtDJPA1hEUSAaTMnNw-VUo5BW3bw8hX3Yw1YMMjHLvZIlBqFAqv9KEtILzePaqMnOVStDACN4VmlC015M4ePHmiK-UL0GaOfbO5rtA2uGvcWTL1w-bhRCFYiVNus/s1600/Gory_1874aas.jpg"><img alt="Szczeliny w drodze na Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtYvpAIYvRMy5b31vJtDJPA1hEUSAaTMnNw-VUo5BW3bw8hX3Yw1YMMjHLvZIlBqFAqv9KEtILzePaqMnOVStDACN4VmlC015M4ePHmiK-UL0GaOfbO5rtA2uGvcWTL1w-bhRCFYiVNus/s640/Gory_1874aas.jpg" title="Szczeliny w drodze na Dufourspitze" width="640" /></a><br />
We wnętrzu tej szczeliny powstał potężny wodospad, który był zasilany wodami z potoku płynącego pod powierzchnią lodu. Ten z góry łączył się ze znacznie większym, podlodowcowym potokiem</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powoli dochodziliśmy na skraj Grenzgletscher. Długo
szukaliśmy zejścia na skalistą część szlaku, prowadzącą do schroniska Monte Rosa
Hutte. Oznakowanie gdzieś zanikło. Wypatrzyliśmy w oddali jedynie starą,
wyblakłą, czerwoną chorągiewkę. Ponownie musieliśmy przejść przed śnieżny mostek, ledwo trzymający się nad przepaścią pomiędzy skałami, a lodowcem. W sezonie, śmigłowce zrzucają w podobnych miejscach drewniane mostki ułatwiające
przejście. Sezon rozpoczyna się zwykle około 20-tego czerwca. Jako, że szliśmy
przed sezonem turystycznym, nic jeszcze nie przygotowano. Stąd musieliśmy
szukać odpowiedniej drogi przejścia pomiędzy Grenzgletscher, a skałami. W
końcu udało nam się i powolnym krokiem przekroczyliśmy widoczny, jedyny, lodowy most. Znaleźliśmy się na drugiej stronie. Zastanawiał nas dalszy przebieg
szlaku. Na szczęście na skałach nie brakowało tyczek, przynajmniej do połowy
wysokości podejścia. Ścieżkę poprowadzono wśród gładkich płyt skalnych, które
tworzyły naturalną zaporę dla lodowca Grenzgletscher. Stanowiły fragment
wielkiego koryta. Jego wysokość świadczyła o tym, jak wielki to był niegdyś
lodowiec… Dzisiaj pozostała po nim niewielka część... Koryto przypominało ogromny
wąwóz, podobny do koryta pozostałego po wyschniętej rzece. Dla ułatwienia, na
skałach można szukać namalowanych białych kwadratów z niebieskim rombem w
środku. Częściowo przechodziliśmy przez płaty śnieżne, ale nad sobą widzieliśmy
Monte Rosa Hutte, więc wiedzieliśmy którędy iść. Nasze ślady nawet zgrały się z
przebiegiem właściwej ścieżki, ponieważ intuicyjnie wydawało nam się, że tam jest najłatwiej.
Już na początku skalnego odcinka trasy napotykamy na ponad dwadzieścia klamer
przeprowadzających przez gładką płytę skalną, oraz na liczne drewniane schody ułatwiające podchodzenie w trudniejszym terenie. Bez zabezpieczeń też można
pokonać całą drogę. Nie występują tu przepaście. Wystarczy iść do góry
regularnym tempem, ponieważ pomimo ciągłego widoku na schronisko, wydaje się, że ciągle
jesteśmy w tym samym punkcie, co mocno działa na psychikę. Na końcu stromizny wchodzimy na wąską grań, przypominającą nieco ostrą krawędź kaldery wulkanu. Ścieżka
jest dobrze wydeptana, więc idzie się łatwo. Ten odcinek poświęciliśmy na
podziwianie wspaniałych widoków na lodowiec, stawy i potężne góry. Rafał chciał
przejść na skróty, ścinając zbocze prowadzące do schroniska, ale głęboki śnieg
szybko zweryfikował jego zamiary. Mieliśmy za ciężkie plecaki i zapadaliśmy się
w bardzo głęboki śnieg. Przypomniał mu się Breithorn. Wróciliśmy wytyczoną
okrężną ścieżką, omijającą wszelkie trudności. W ten sposób wydłużyliśmy wędrówkę o 15min.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxIDopFFZokHggpBjaMUgyCQDlbEth_IQ7XOEPQ3m80V0rJF8xg2GfOiA289hO7IByyycHPaIdwnsk7-wCgRXAE7zqQlLH1OEcbhu37MyBdPwVMP1i0bURLg2CF02tk-HywX-lxQZMF9U/s1600/Gory_1869aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxIDopFFZokHggpBjaMUgyCQDlbEth_IQ7XOEPQ3m80V0rJF8xg2GfOiA289hO7IByyycHPaIdwnsk7-wCgRXAE7zqQlLH1OEcbhu37MyBdPwVMP1i0bURLg2CF02tk-HywX-lxQZMF9U/s640/Gory_1869aas.jpg" width="640" /></a><br />
Wędrówka lodowcem<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyJtvo5Lbr06QJzR4YBDyqKHsfOHjnrOsPq8BAHlU1dU_QB_W9HoElsBBgf1acX4scoVko66fTiU2YwmmfEDJs3wa7DL1UVJUsaqwYhUbJFJ8naeV6oLiEc2k8i7LpdH6PvtaNl5d7aCw/s1600/Gory_1884aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyJtvo5Lbr06QJzR4YBDyqKHsfOHjnrOsPq8BAHlU1dU_QB_W9HoElsBBgf1acX4scoVko66fTiU2YwmmfEDJs3wa7DL1UVJUsaqwYhUbJFJ8naeV6oLiEc2k8i7LpdH6PvtaNl5d7aCw/s640/Gory_1884aas.jpg" width="640" /></a><br />
Po drugiej stronie lodowca Gornergletscher<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcWH9WxAAUlaeG7G8OqnYYnr4q7fNHsBaip2HgcNVHRInCsqFnI_HwTardRYJDgrH8F9nS6VCNugEMqy1SLfKVO3hgzVI2kuBPG8DoxGiiZCG1j1rHu_txwT4mb4tqdYbChqub6BstFt8/s1600/Gory_1885aas.jpg"><img alt="Szlak do Monte Rosa Hutte" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcWH9WxAAUlaeG7G8OqnYYnr4q7fNHsBaip2HgcNVHRInCsqFnI_HwTardRYJDgrH8F9nS6VCNugEMqy1SLfKVO3hgzVI2kuBPG8DoxGiiZCG1j1rHu_txwT4mb4tqdYbChqub6BstFt8/s640/Gory_1885aas.jpg" title="Szlak do Monte Rosa Hutte" width="640" /></a><br />
Szlak do schroniska Monte Rosa Hutte<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7o4FcdQ9HuiPWWcfSemZnO-2E6Z8H7M7sEeWKzpKwWphOkOz8T9vly9yk9WlFBiqKsUc71gkTeqmDK7zyZuOCIywJtY6R-ymx1fnXg9YRtD3ichorP1Bk0QQHC83b2-hssG2dxRwW0xc/s1600/Gory_1890aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7o4FcdQ9HuiPWWcfSemZnO-2E6Z8H7M7sEeWKzpKwWphOkOz8T9vly9yk9WlFBiqKsUc71gkTeqmDK7zyZuOCIywJtY6R-ymx1fnXg9YRtD3ichorP1Bk0QQHC83b2-hssG2dxRwW0xc/s640/Gory_1890aas.jpg" width="640" /></a><br />
Ostatnia grań tuż przed schroniskiem Monte Rosa Hutte<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKapo6AOrMvtZKeopXZCeo5ybPEem8YsGiDitt2EyA2Z3hsvKkLDCuRGCCgo5yfOG-WCT597_GMDEHXqMhyphenhypheneGgx2E4YRVWvFznIZk1Uv92prj54jwMKNuWP_OJR4JQil81Y7Vxo9cQLXY/s1600/Gory_1893aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKapo6AOrMvtZKeopXZCeo5ybPEem8YsGiDitt2EyA2Z3hsvKkLDCuRGCCgo5yfOG-WCT597_GMDEHXqMhyphenhypheneGgx2E4YRVWvFznIZk1Uv92prj54jwMKNuWP_OJR4JQil81Y7Vxo9cQLXY/s640/Gory_1893aas.jpg" width="640" /></a><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2q-Yo_p9m51h3jvT7li4BMEVguHCJM-qcyYuZH_HL_x8zVVvPkoPUypSC5wsHpQ8Em8QbY77jakmpc8ylLHX-H8zFT0OPOzpGEf3vbx7ikIPlC-4YyjpGPPsH2je3hqn6X0eCktM4V0w/s1600/Gory_1894aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2q-Yo_p9m51h3jvT7li4BMEVguHCJM-qcyYuZH_HL_x8zVVvPkoPUypSC5wsHpQ8Em8QbY77jakmpc8ylLHX-H8zFT0OPOzpGEf3vbx7ikIPlC-4YyjpGPPsH2je3hqn6X0eCktM4V0w/s640/Gory_1894aas.jpg" width="640" /></a><br />
Nowoczesne schronisko Monte Rosa Hutte (jest niesamowicie drogie)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W końcu dotarliśmy do supernowoczesnego schroniska Monte Rosa
Hutte wybudowanego w 2009 roku, wykorzystującego najnowsze, wojskowe
technologie. Kolektory słoneczne, stanowiące jednocześnie ściany budynku, pokrywają w 90% zapotrzebowanie na energię elektryczną. Obiekt wykorzystuje
podwójny obieg wody, gdzie zużyta woda trafia do spłuczek. Dzięki temu jest
wykorzystywana po raz drugi. Najciekawsze jednak jest ogrzewanie. W sezonie
wystarczy, że wyśpi się kilkoro ludzi, a ściany zatrzymają wydzielane ciepło!
Dodatkowo schronisko ma dostęp do Internetu! Na polskie warunki jest zbyt
drogie, ale nie dziwię się, skoro towary są dowożone śmigłowcami. Nocleg
kosztował 45 Euro, ale my trafiliśmy na porę przed rozpoczęciem sezonu. Obecnie zapłacimy przynajmniej 73 EUR! Przygotowanie ciepłej wody kosztuje 5 CHF, a skorzystanie z infrastruktury w ciągu dnia - 20 CHF (np. kąpiel, jedzenie własnych posiłków, czy ubikacja)! Obiekt zdecydowanie nie jest osiągalny na polską kieszeń. Szkoda wydawać tyle pieniędzy za chwilę komfortu. Zatrzymaliśmy się tuż przed obiektem, przy drewnianym stojaku na ski-toury,
gdzie ugotowaliśmy pomidorówkę. W międzyczasie dochodziły do nas kolejne ekipy.
Niektórzy wchodzili do małego pokoju udostępnionego przed sezonem. Rafał
poszedł zobaczyć, jak on wygląda. Powiedział, że w środku widział dużo
jedzenia i ludzie nawet przyrządzają sobie spaghetti z tego, co inne ekipy pozostawiły.
Nie wiedzieliśmy na jakiej zasadzie działa wspomniany pokoik i kto w nim śpi, dlatego
Rafał szybko wrócił i usiedliśmy na drewnianym tarasie. Zastanawialiśmy się, gdzie będziemy spać. W pierwszym założeniu chcieliśmy pójść późnym popołudniem
do poziomu 3300 m n.p.m. i tam mieliśmy wykopać dół pod namiot.</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-size: x-large;"><b>ZAŁOŻENIE KOLEJNEJ BAZY - POWYŻEJ SCHRONISKA MONTE ROSA HUTTE</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
Po solidnym obiedzie wyruszyliśmy samotnie do góry, przecierając nietknięty szlak. Wytyczyliśmy pięknie rysującą się ścieżkę w
środku, pomiędzy dwoma rzędami skał. Ciężkie plecaki zwane przez nas „za ciężkimi
dziadami” wgniatały w ziemię. Dodatkowo rozmiękły śnieg utrudniał podchodzenie.
Kiedy wyszliśmy ponad pierwsze wzniesienie, do poziomu około 3300 m n.p.m.,
rozpoczęliśmy kopać dół pod namiot. Co ciekawe, nagle zapadła się warstwa
śniegu i część wpadła do niewielkiej, płaskiej szczeliny! Wystraszyliśmy się
bardzo tego miejsca i postanowiliśmy wrócić powyżej poziomu schroniska, do
lewego rzędu skał (patrząc od strony Dufourspitze), aby znaleźć bezpieczne
miejsce pod namiot. Doszliśmy wydeptanymi śladami do dwóch głazów. W ich
pobliżu wykopaliśmy wielki dół. Tam rozbiliśmy namiot i mieliśmy przynajmniej
pewność, że pod nami nie ma lodowca i być może szczelin. W okolicy mieliśmy
jedynie skały przysypane śniegiem. Wieczór spędziliśmy przed namiotem, rozmawiając
o Dufourspitze i trudnościach w drodze na szczyt. W domu przygotowałem trasę
przejścia wraz z opisem trudności. Wyczytałem, że trzeba iść środkiem, pomiędzy
dwoma rzędami skał, w miejscu zwanym Untere Plattje i iść wzdłuż, aż w pobliże
Uber Plattje - do poziomu 3300 m n.p.m. My nazwaliśmy to miejsce „drogą przez
wodospad”, ponieważ pomiędzy rzędami skał, tworzącymi naturalną zaporę dla mas
śniegu, pod białą warstwą płynął potok i na skałach tworzył się wodospad. Słyszeliśmy go, ale nie mogliśmy nic zobaczyć. Stąd szybko obstawialiśmy, kto
pierwszy w niego wpadnie. Zanim zaszło słońce, przygotowaliśmy się do
jutrzejszego wyjścia. Planowaliśmy bezpośredni atak na szczyt wiedząc, że nie
jesteśmy sami. W schronisku spały inne ekipy. Po południu spotkaliśmy nawet
Polaków mieszkających na co dzień w Szwajcarii, mających te same cele, co my.
Rozmawialiśmy z nimi o Dufourspitze, ale nikt na nim jeszcze nie był.
Usłyszeliśmy od nich powtarzaną z ust do ust legendę o linie pod szczytem.
Legenda mówiła, że na Dufourspitze można wejść tylko, gdy będzie już widoczna
gruba, pleciona lina, tuż pod głównym wierzchołkiem. Jakaś prawda tkwiła w tym powiedzeniu, ponieważ jeśli
nie ma śniegu, żeby lina mogła być widoczna, to znaczy, że nawisy zdążyły
odpaść, dzięki czemu ostra grań skalna staje się do przejścia. Wypowiedzianego zdania nie traktowaliśmy jako legendę, ale jako fakt, na który warto zwrócić uwagę. Ten, kto nie zobaczył liny, z
pewnością nie mógł wejść na Dufourspitze, ponieważ na bardzo wąskiej grani wówczas widać duże
nawisy, które łatwo mogą odpaść pod obciążeniem. Nie
trzeba wiele, by polecieć wraz z nimi w przepaść... Po długich rozmowach
zakopaliśmy kiełbasę w śniegu, w okolicach drewnianego tarasu, przy Monte Rosa
Hutte, którą kupiliśmy w sklepie w Zermatt. Wszędzie mieliśmy naturalną
„lodówkę”. Kiełbasa miała nam się przydać po powrocie z Dufourspitze. Wodę
mogliśmy czerpać po godzinie 16.00 każdego dnia z potoczków powstających od
topniejącego śniegu. Przy Monte Rosa Hutte, w okolicach drewnianego podestu,
pojawiało się ich coraz więcej w miarę upływu dnia. Wykorzystaliśmy ten fakt,
żeby nie zużywać niepotrzebnie gazu na przetapianie śniegu.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrfmy1elzPOOsOEJtxCawzQDkmoCSSM-m9nvZ-WxS7nD-0j0asxVXPwReOhtkJ_BmILQ5x06nRJjrdaLGA2nGjGdoFooxGecrVkRhV6epCAVBdf4yrxqOdubfSUeRKOI0R4fyyhe_RMhw/s1600/Gory_1909aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrfmy1elzPOOsOEJtxCawzQDkmoCSSM-m9nvZ-WxS7nD-0j0asxVXPwReOhtkJ_BmILQ5x06nRJjrdaLGA2nGjGdoFooxGecrVkRhV6epCAVBdf4yrxqOdubfSUeRKOI0R4fyyhe_RMhw/s640/Gory_1909aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqQ_9VMcWzDotzt5OiiAnYP0tdtGKR0AzB2TX6oJffHhJHN8qcC5-MxMlvuYIPBXprK6KKD8uYKEGY3UzTbnG0xxmwoSNJeL8d80Q2V7eSgS6KHD9KTDCTZHuVfDesQiLN6Le16ZX91Wc/s1600/Gory_1911aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqQ_9VMcWzDotzt5OiiAnYP0tdtGKR0AzB2TX6oJffHhJHN8qcC5-MxMlvuYIPBXprK6KKD8uYKEGY3UzTbnG0xxmwoSNJeL8d80Q2V7eSgS6KHD9KTDCTZHuVfDesQiLN6Le16ZX91Wc/s640/Gory_1911aas.jpg" width="640" /></a><br />
Tutaj spaliśmy (w tle Lyskamm)<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ12v4EU57FcSBkUq7De-lRlTpknJOIo2ILvw2ohn5jyBepoeBlhiQHiUYQWEDZawOC_tlKKLwGRGevJLjQgU63B9cLz2W-S1K7YKc1mqVwRBo_MMq5QR5ofWKEFTMsPdQBRqvmYDKfkk/s1600/Gory_1898aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ12v4EU57FcSBkUq7De-lRlTpknJOIo2ILvw2ohn5jyBepoeBlhiQHiUYQWEDZawOC_tlKKLwGRGevJLjQgU63B9cLz2W-S1K7YKc1mqVwRBo_MMq5QR5ofWKEFTMsPdQBRqvmYDKfkk/s640/Gory_1898aas.jpg" width="640" /></a><br />
Widoki z namiotu (góra Lyskamm, zwana "pożeraczem ludzi")</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-large;"><b>ATAK SZCZYTOWY</b></span><br />
Noc przebiegała spokojnie, choć Rafał nie mógł dobrze spać, ponieważ śpiwór nie zapewniał mu odpowiedniego ciepła, a karimata nie
izolowała od śniegu. Stwierdził, że miał marny sen. Mi wystarczył
syntetyczny śpiwór z zakresem temperatury do -22°C, kupiony za 105 zł w listopadowej promocji z Flord
Nansen’a z 2011 roku (w 2023 roku nadal go posiadam). Sprawdzał się idealnie. Jedynie waga i wielkość sprawiały więcej problemów. Z Rafałem ustaliliśmy, że wstaniemy o północy i wyruszymy wtedy,
kiedy rozpoczną wszystkie ekipy. Przygotowaliśmy się do ataku szczytowego po
godzinie 0.30. Czekaliśmy na pierwsze ekipy. Wszyscy razem wyruszyliśmy po 1.00
w nocy. Śnieg dobrze zamarzł i wszyscy pociągnęli „drogą przez wodospad”.
Stromym i męczącym podejściem dotarliśmy do poziomu 3300 m n.p.m. Pomimo
przejścia blisko 500m wysokości, pamiętaliśmy, że jeszcze ponad 1300m w pionie
jest przed nami! Oznaczało to wielogodzinną wędrówkę. Wszyscy podchodzili na
ski-tourach. Jedynie my pokonywaliśmy trasę pieszo. Pierwsza ekipa nadała tempo
i wyraźnie wysunęła się na przód, wytyczając drogę na szczyt. Zauważyliśmy, że
kilka dni temu ktoś poszedł na Dufourspitze, ponieważ widzieliśmy zasypane ślady.
Tylko gdzieniegdzie pojawiały się pojedyncze, dość wyraźne odciski lub linie po
nartach. Utrzymywaliśmy szybkie tempo i nadążaliśmy za wszystkimi. Na
ski-tourach podchodzi się zwykle szybciej niż pieszo. Za nami podchodziły jeszcze dwie
inne grupy. Przyglądałem się trasie, ponieważ powyżej 3300 m n.p.m.
wkraczaliśmy na lodowiec pełen szczelin. Po prawej widniały wielkie nawisy
zakończone serakami i nagłymi przepaściami. Od strony drogi przejścia nie widać
granicy wspomnianych nawisów, dlatego nie warto dalej podchodzić. Dopiero z większej
wysokości widać w co można wdepnąć. Trudno opisać przebieg całego szlaku na
lodowcu, ponieważ w nocy niewiele widać. Nie ma wyraźnych punktów odniesienia.
Raczej trzeba "napierać" w górę lodowca, patrząc, by po lewej i po prawej stronie widzieć seraki. Dość łatwo można zgubić właściwą trasę, dlatego w razie niepewności, warto zawrócić i szukać innej
drogi – najlepiej w kilka osób związanych liną. Obowiązkowo trzeba związać się
liną od samego początku, ze względu na niewidoczne szczeliny. My trzymaliśmy się
bardziej nachylonych stoków po prawej, co ułatwiało orientację. W drodze do
przełęczy Sattel 4356 m n.p.m., zanim rozpocznie się strome podejście wielkim
polem śnieżnym, po lewej stronie widać ogromny serak wielkości wieżowca! Z
powodu ogromnej masy jest pęknięty na pół. Dodatkowo możemy zobaczyć na nim kolorowe pasy, świadczące o kolejnych warstwach śniegu, zamieniających się pod wpływem ciężaru
w lód.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbmTIx_HLfrF72BJc9fUUACRikKnzmO66QL3buuG3KExCK7RcuP9dL3T9toNlzRlmFNLXoJqG6GICe8kPDxlcMMt2_qT3K4b3kU5eIcITHdd540dBz76tQhZiTZyopxGBiCTAeIoqELiM/s1600/Gory_1930aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbmTIx_HLfrF72BJc9fUUACRikKnzmO66QL3buuG3KExCK7RcuP9dL3T9toNlzRlmFNLXoJqG6GICe8kPDxlcMMt2_qT3K4b3kU5eIcITHdd540dBz76tQhZiTZyopxGBiCTAeIoqELiM/s640/Gory_1930aas.jpg" width="640" /></a><br />
Nocna wędrówka do celu</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dotarliśmy do poziomu ogromnego seraka. Z tego miejsca
mogliśmy zobaczyć, jak wielka jest szczelina i jak mali jesteśmy w porównaniu do niej... Jedna
z ekip skręciła na lewo, obierając kierunek na Nordend 4609 m n.p.m. Dzięki tej
grupie mogliśmy porównać rozmiary ludzi i seraków. Byliśmy tak naprawdę niczym
w obliczu tych potężnych mas lodu. Po dłuższej chwili rozpoczęliśmy podejście
stromym polem śnieżnym na przełęcz Sattel. Przy okazji podziwialiśmy fenomenalny
wschód słońca przy bezchmurnym niebie. Widok pomarańczowego Matterhornu robił
wrażenie! Weisshorn również wyglądał niecodziennie i pięknie. Co ciekawe,
najpiękniejszy stał się <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/breithorn-4164-m-npm-10-14062012.html">Breithorn</a>, na którego patrzeliśmy z boku. To on przyjął
najpiękniejsze odcienie ciepłych barw wschodzącego słońca, przez co
zatrzymywaliśmy się, aby robić zdjęcia. W oddali widniał Mont Blanc w pełnej
okazałości. Musieliśmy odpoczywać, ponieważ odczuwaliśmy skutki rozrzedzonego powietrza.
Nie mogliśmy już przyspieszać tempa. Raczej szliśmy stopniowo i równomiernie.
Wytyczonymi trawersami przez pierwszą ekipę doszliśmy w końcu do przełęczy
Sattel, podziwiając przy okazji po prawej stronie kilka dziur lodowcowych i
większych seraków. Widok z przełęczy robi ogromne wrażenie! W tym czasie niebo
zdążyło się rozjaśnić. Zabrałem ze sobą parówki kupione w Zermatt i teraz
okazały się strzałem w dziesiątkę, ponieważ dały zastrzyk energii. Z przełęczy
widać bardzo strome podejście i grań podszczytową. Mając za sobą ponad 1500m
pokonanej wysokości odczuwałem duże zmęczenie. Największe dopiero jednak zaczęło
się od przełęczy. Grań tworzą dwa 150-metrowe, strome podejścia. W wielu
miejscach grań składa się z kamieni i głazów tworzących nieregularną drogę
przejścia. Często jest bardzo ciasno – na szerokość jednego kamienia, a po obu
stronach widnieją kilkusetmetrowe przepaście (obustronna ekspozycja), gdzie nie
ma najmniejszych szans na próbę zatrzymania się na lodzie w razie upadku.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3vpeCb09CCLkO1mxyr5vyYut14cUjaq1xmXmIiokuDXg9C7BW4krC2i-WY4ge8cAAY2d-BEDyQYUSjITf-6ircPwSfOaqQTRYKeuXvqSKjDS8OIG98PEeVfCR7XLgjL6qTwCfywt-Vzc/s1600/Gory_1926aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3vpeCb09CCLkO1mxyr5vyYut14cUjaq1xmXmIiokuDXg9C7BW4krC2i-WY4ge8cAAY2d-BEDyQYUSjITf-6ircPwSfOaqQTRYKeuXvqSKjDS8OIG98PEeVfCR7XLgjL6qTwCfywt-Vzc/s640/Gory_1926aas.jpg" width="640" /></a><br />
Rozpoczyna się nowy dzień (na wysokości powyżej 4000 m n.p.m.)<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPCi2JcuDEkJLMfBtHE9tkohgLpllMpUQpQLMu_KK9myMVMkHA2AHRTIkbot-6EF9rM4UT3OPoAncR1DmIY2DYigjgGpyBxJuPmvBfpdW3ZzCpHuAkp-icZvYfD0yxbCZyFSVDo1Yx7Ik/s1600/Gory_1937aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPCi2JcuDEkJLMfBtHE9tkohgLpllMpUQpQLMu_KK9myMVMkHA2AHRTIkbot-6EF9rM4UT3OPoAncR1DmIY2DYigjgGpyBxJuPmvBfpdW3ZzCpHuAkp-icZvYfD0yxbCZyFSVDo1Yx7Ik/s640/Gory_1937aas.jpg" width="640" /></a><br />
W oddali widoczna główna grań Dufourspitze<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXwNaBH5JlRFSKNFgOsU2XXKujQYmpub3HgC7ztLRAIKFqYrhJOCdqrhD1ehznpoj3xeX-cnRgD7WLJW13uNnHlKUCG1rFUeI2PJfCQnKIVyPpsn0Uft1CtXstzk7gi8nToyP52KsFjkE/s1600/Gory_1944aas.jpg"><img alt="Breithorn widziany z Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXwNaBH5JlRFSKNFgOsU2XXKujQYmpub3HgC7ztLRAIKFqYrhJOCdqrhD1ehznpoj3xeX-cnRgD7WLJW13uNnHlKUCG1rFUeI2PJfCQnKIVyPpsn0Uft1CtXstzk7gi8nToyP52KsFjkE/s640/Gory_1944aas.jpg" title="Breithorn widziany z Dufourspitze" width="640" /></a><br />
Niesamowity wschód słońca - patrzymy w stronę Breithorn</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: x-large;">PRZEŁĘCZ SATTEL 4362 m n.p.m. I</span></b><b><span style="font-size: x-large;"> OSTRA GRAŃ</span></b><br />
Nie myśleliśmy o upadku, ale raczej o bezpiecznym wejściu.
Wszyscy wbili swoje narty w śnieg i poszli od tego momentu pieszo przez skały. Każdy
czuł się radośnie i na twarzach malowały się uśmiechy. I my cieszyliśmy się, że
doszliśmy do przełęczy Sattel. Początkowy odcinek pierwszej grani pozwalał iść częściowo
śniegami, ponieważ na lewej stronie trochę go nawiało. Mogliśmy dzięki temu, w
dalszym ciągu używać raków, co pozwoliło na szybkie podchodzenie do góry. Za
śniegiem – w połowie wysokości pierwszej grani rozpoczęły się kamienie i wąskie
przejścia. Długo wybieraliśmy właściwą drogę. W niektórych miejscach bałem się,
widząc bardzo strome, lodowe przepaście z obu stron. Na szczęście strach nie sparaliżował mnie. Powolnym krokiem pokonywałem kolejne trudności i wszyscy
szliśmy razem. Rafał przodował. Każdy uważał, bo nie trudno tu o wypadek. Widok
z grani na lodowiec Gornergletscher jest niesamowity! Jaki on jest mały z 4400
m n.p.m. wysokości! A Matterhorn? Wygląda jak mała góra! Coś niesamowitego!
Takiego piękna dawno nie widziałem i przez to jeszcze bardziej ciekawił mnie widok ze szczytu!
Dotarliśmy w końcu do przełęczy pomiędzy pierwszą, a drugą granią. Druga grań
rozciągała się bardziej w poziomie i szliśmy, trzymając się rękoma większości
skał. Przejście jest bardzo wąskie. W większości na szerokość kilku, lub nawet jednego kamienia! Początkowo grań prowadzi stromo do góry, a później rozciąga
się w poziomie, gdzie nieznacznie zdobywamy wysokość. Długo trzeba szukać
właściwego miejsca na kolejny krok. Najgorsza jednak okazała się kamienna przełęcz pomiędzy
granią podszczytową, a tą rozciągniętą w poziomie. Jedynie widzimy niewielkie wcięcie w
wąskiej na jeden kamień grani z obustronną ekspozycją. Tam zablokował mi się prawy
rak, a ja przysiadłem na lewą nogę. Około pięć minut walczyłem z problemem,
żeby uwolnić się z uwięzi. Jeden chłopak z innej ekipy zapytał mnie po
angielsku, czy nie potrzebuję liny. Na szczęście udało mi się wydostać z
pułapki i mogłem pójść dalej.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo7zHKmwpStBm2LPwO3RUYyBUDfkY8Q_svd5Sz4hrbfV2HqSRXhbqcTt8PWin1QThTXc7u-IF0MByr1XY01Wl3d778XS4gVo_8aqCohsJHvQSRwxfo_r9h8QSficnl-v1wuYRb9EBqFw0/s1600/Gory_1969aas.jpg"><img alt="Przełęcz Sattel" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo7zHKmwpStBm2LPwO3RUYyBUDfkY8Q_svd5Sz4hrbfV2HqSRXhbqcTt8PWin1QThTXc7u-IF0MByr1XY01Wl3d778XS4gVo_8aqCohsJHvQSRwxfo_r9h8QSficnl-v1wuYRb9EBqFw0/s640/Gory_1969aas.jpg" title="Przełęcz Sattel" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSrqV0rqyGXXL6da8ifY8I9KVsjgumX00EgEePDWymxIbMPYi_1raRdRmUM7S4TqSGXVbE0fHRGiOBajGuRdqvJ6G8JaS289LSmus5iwSCyeUxGhrwxQgliV0Vd_oHLp3zGrcPPgKGSy8/s1600/Gory_1974aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSrqV0rqyGXXL6da8ifY8I9KVsjgumX00EgEePDWymxIbMPYi_1raRdRmUM7S4TqSGXVbE0fHRGiOBajGuRdqvJ6G8JaS289LSmus5iwSCyeUxGhrwxQgliV0Vd_oHLp3zGrcPPgKGSy8/s640/Gory_1974aas.jpg" width="640" /></a><br />
Przełęcz Sattel<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL8_Z1UbruCmCXwP-JFwfgSHqxRtz6QzjVRo7y-i_tWWdPxYnXsbfZR0K_mJ9hSQ8D375fhf7P-AA8F7iiZKbzyjhMhM6cmNCvdbtstTwrsd1rjOI6c4SMxD4fXR_8Nf_DArPuIyBlEQ8/s1600/Gory_1975aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhL8_Z1UbruCmCXwP-JFwfgSHqxRtz6QzjVRo7y-i_tWWdPxYnXsbfZR0K_mJ9hSQ8D375fhf7P-AA8F7iiZKbzyjhMhM6cmNCvdbtstTwrsd1rjOI6c4SMxD4fXR_8Nf_DArPuIyBlEQ8/s640/Gory_1975aas.jpg" width="640" /></a><br />
Widok z przełęczy Sattel</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: x-large;">WEJŚCIE NA SZCZYT DUFOURSPITZE 4634 m n.p.m.</span></b><br />
Przed nami widniała kolejna część grani rozciągniętej w
poziomie. Przechodziliśmy poszarpaną i ostrą linią. W połowie drogi musiałem
pozostawić czekan z powodu konieczności używania rąk do wspinaczki. Zrobiło się
ponownie bardzo wąsko. Jedna ekipa szła związana liną, a inne nie. Moim zdaniem
w skalistym terenie trudno iść związany liną, ponieważ w większości przypadków, w razie upadku jednej osoby, skończyłoby się to pociągnięciem wszystkich członków grupy za sobą w przepaść. Dobry chwyt za skałę nie wiele daje w omawianym przypadku, ponieważ na szpiczastej grani leży mnóstwo luźnych kamieni. Od pechowej przełęczy do szczytu pozostało jakieś
15min drogi. W połowie odcinka stał mój wbity czekan pod skałami. Odtąd mieliśmy jeszcze jakieś 7-10min do końca. Szliśmy dalej. Niektórzy wracali już z głównego wierzchołka. Teraz przyszła kolej na nas. Legenda o widocznej linie
sprawdziła się. Tuż przed ostatnim podejściem, częściowo w śniegach, pokazała
się gruba, pleciona lina, ułatwiająca wspinaczkę. Skorzystaliśmy z niej.
Jednocześnie wskazała najlepszą drogę. Weszliśmy na szczyt o godzinie 8.48! Mieliśmy
-12°C. Cieszyliśmy się z cudownego widoku! Podziwialiśmy główne pasmo Monte
Rosa oraz <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/punta-gnifetti-signalkuppe-4554-m-npm.html">Punta Gnifetti</a> ze schroniskiem Margeritta – najwyżej położonym
budynkiem w Europie! Za plecami, w oddali, widniały takie góry, jak: Weisshorn,
Matterhorn, Nordend, Taschhorn i wiele innych szczytów. Na wierzchołku Dufourspitze znajduje się przestrzenny, kratownicowy krzyż, częściowo
przysypany śniegiem. Teraz cieszyłem się niedostępnymi widokami dla większości
ludzi. Jakie małe wydawało się wszystko dookoła! Pogoda nadal sprzyjała.
Ciągle mieliśmy bezchmurne niebo. Na szczycie pozostaliśmy na
kilkanaście minut. Chociaż Rafał dotarł jako pierwszy, bo lepiej sobie radził w
skałach, to poczekał, żebym i ja mógł nacieszyć oczy tymi niezwykłymi
panoramami. Obowiązkowo przyglądaliśmy się drodze na Nordend, ponieważ
planowaliśmy następnego dnia pójść na jego wierzchołek. Zrobiłem dokładne
zdjęcia całej drogi. W trakcie podchodzenia ostrą i poszarpaną granią
podszczytową zauważyliśmy, że jeden członek ekipy idącej dzisiaj na Nordend
wpadł do szczeliny, a reszta próbowała go wyciągnąć. W dużej mierze pomogły mu
ski-toury, którymi zablokował dalszy upadek. Wiedzieliśmy więc co nas czeka... Będąc
na wierzchołku Dufourspitze myśleliśmy teraz raczej o zejściu tą samą, problematyczną granią…<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGE8zTvwYzWn0bcRhOq2VkIbl_aiNDCDUuXfgqmLsuFTmihBhpfOey9thgx607gPtDDUlZhZkaIfWW2S9bCkoSd0445wpEsOX4xEB0sKcv6oM-70wy0GxOkC8CkygQ6lE9I7r8W2WB9ck/s1600/Gory_2004aas.jpg"><img alt="Gran Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGE8zTvwYzWn0bcRhOq2VkIbl_aiNDCDUuXfgqmLsuFTmihBhpfOey9thgx607gPtDDUlZhZkaIfWW2S9bCkoSd0445wpEsOX4xEB0sKcv6oM-70wy0GxOkC8CkygQ6lE9I7r8W2WB9ck/s640/Gory_2004aas.jpg" title="Gran Dufourspitze" width="640" /></a><br />
Już od samego początku nie było łatwo... (główna grań prowadząca na szczyt)<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI4uHpoOCobWQ8QC9_-KGVFFRMP6DUrMpC5RpMW4jOYD1CR0JKnRZxdbUdpbBL2nHs7CEwO0zbzbERXv983anw-F662GolXnkEXJrTRmY5dXhyOvJdBqmqNY6zhyjru9UfUXpw9TI_Cpk/s1600/Gory_1978aas.jpg"><img alt="Krzyż na Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI4uHpoOCobWQ8QC9_-KGVFFRMP6DUrMpC5RpMW4jOYD1CR0JKnRZxdbUdpbBL2nHs7CEwO0zbzbERXv983anw-F662GolXnkEXJrTRmY5dXhyOvJdBqmqNY6zhyjru9UfUXpw9TI_Cpk/s640/Gory_1978aas.jpg" title="Krzyż na Dufourspitze" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAbbmJMsp0ErYvQi0nGn0aBXiBpLdmQd0Xc0l0jGkJyGFiClW4t1T9wn57a43qUCdHnvOmD437weKrSUCkUZYVnv2Q0o3M9OtERmVjZHcJ3GLqj2Y1QVAnbHRgAosYFjliC6KHWeFLDso/s1600/Gory_1994aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAbbmJMsp0ErYvQi0nGn0aBXiBpLdmQd0Xc0l0jGkJyGFiClW4t1T9wn57a43qUCdHnvOmD437weKrSUCkUZYVnv2Q0o3M9OtERmVjZHcJ3GLqj2Y1QVAnbHRgAosYFjliC6KHWeFLDso/s640/Gory_1994aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1jPiBfZ2yY1qJGCuqr-NtwOumJ_Usiiq3LsGOOjORSBv1jndYdOYo7fb8QIxx8XIxtXrEaGOoKmCruR6F3M80XRLmuUFY9l7XnLn4jv6WAT3SvaqREMQaJDqacrUj84yiiOj-bkGjX9c/s1600/Gory_1984aas.jpg"><img alt="Szczyt Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1jPiBfZ2yY1qJGCuqr-NtwOumJ_Usiiq3LsGOOjORSBv1jndYdOYo7fb8QIxx8XIxtXrEaGOoKmCruR6F3M80XRLmuUFY9l7XnLn4jv6WAT3SvaqREMQaJDqacrUj84yiiOj-bkGjX9c/s640/Gory_1984aas.jpg" title="Szczyt Dufourspitze" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWPseereG1bN93hlknr4nRmKflOFuhOhlyhQdG5pJJMBDsULZsrJ0_KrZmLB94LSnV30eXFX2fF7Q6OmRxy3BixaVB3EPNziWUkmxbZoHbPhbKJyAykZwFyso77O7r6i31p6wPStwEXGw/s1600/Gory_1993aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWPseereG1bN93hlknr4nRmKflOFuhOhlyhQdG5pJJMBDsULZsrJ0_KrZmLB94LSnV30eXFX2fF7Q6OmRxy3BixaVB3EPNziWUkmxbZoHbPhbKJyAykZwFyso77O7r6i31p6wPStwEXGw/s640/Gory_1993aas.jpg" width="640" /></a><br />
Widoki ze szczytu Dufourspitze<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKqDBrVqVIrTAWpFjQGfFLWDMBP89hI48rlBhzbBWy-nCPqvnyeJQGAclq7c2kEoWCYMSBObemebazeUlwLWXMG_Fk4oPXh1mGBLleqLMCOYA0O0XNCAl5Utcp3Vx9kfCtoWLbtTzPWGw/s1600/Gory_1991aas.jpg"><img alt="Nordend" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKqDBrVqVIrTAWpFjQGfFLWDMBP89hI48rlBhzbBWy-nCPqvnyeJQGAclq7c2kEoWCYMSBObemebazeUlwLWXMG_Fk4oPXh1mGBLleqLMCOYA0O0XNCAl5Utcp3Vx9kfCtoWLbtTzPWGw/s640/Gory_1991aas.jpg" title="Nordend" width="640" /></a><br />
Nordend 4609 m n.p.m. widziany ze szczytu Dufourspitze<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1_Pe01IAXs6-pd6MKyw9WHHIU-qzGjCPgkHMURDB8Z0U12XDVT37hn-KeBaHb4r4YXuF9iZ6zwDZR4GEdjeJUOOIVWh0oumq3CNMl5DGQCvMouOWhh0mDy3fYNweTOiJWLuk2zIFOyLw/s1600/Gory_2000aas.jpg"><img alt="Na szczycie Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1_Pe01IAXs6-pd6MKyw9WHHIU-qzGjCPgkHMURDB8Z0U12XDVT37hn-KeBaHb4r4YXuF9iZ6zwDZR4GEdjeJUOOIVWh0oumq3CNMl5DGQCvMouOWhh0mDy3fYNweTOiJWLuk2zIFOyLw/s640/Gory_2000aas.jpg" title="Na szczycie Dufourspitze" width="640" /></a><br />
Widoki ze szczytu Dufourspitze 4634 m n.p.m.</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<b><span style="font-size: x-large;">POWRÓT DO NASZEJ BAZY</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
Po wymarzonym wejściu na Dufourspitze rozpoczęliśmy zejście.
O dziwo, w drodze powrotnej, grań nie sprawiała żadnych problemów. Zabrałem z
powrotem czekan pozostawiony pod skałą. Pokonywaliśmy
kolejne jej etapy. Przełęcz, na której zaklinowałem się, pozwoliła nam przejść bez trudności. Na wąskich fragmentach grani szliśmy powoli. Przyglądaliśmy
się innej ekipie, w której czterej jej członów związało się liną. Lina znacznie utrudniała bezpieczne zejście napotkanej ekipie, ponieważ co chwilę zahaczała o
ostre kamienie. My koncentrowaliśmy się na swoim. W końcu dotarliśmy do części
śnieżnej grani, gdzie w rakach mogliśmy znacznie przyspieszyć kroku.
Widzieliśmy już wbite narty w śnieg, co oznaczało przełęcz Sattel. Rafał nie
czuł się najlepiej, ponieważ przycisnęło go za większą potrzebą. Trudno
załatwić swoje sprawy na tak wielkiej i otwartej przestrzeni... W niewielkiej odległości
od nart siedziała dziewczyna, czekająca na swojego męża wracającego ze szczytu
Dufourspitze. Jako, że Rafał nie miał wyjścia, musiał zrobić to, co do niego
należało, zasłaniając się tylko moim wysokim plecakiem. Po wszystkim mogliśmy schodzić dalej. Podziwialiśmy jeszcze
wspaniałe widoki na góry i lodowiec, który wydawał się nieskończenie daleko od
nas, a przecież podchodziliśmy do przełęczy Sattel "tylko" przez pół nocy i
początkową część dnia. Wiedzieliśmy, że po 10.00 rano rozpocznie się
rozmiękanie śniegu i z każdą godziną będzie coraz trudniej schodzić. Być może
otworzą się szczeliny, których nie widzieliśmy… Z tego względu na przełęczy nie pozostaliśmy długo. Wszystkie ekipy, które spotkały się w tym
miejscu, gratulowały sobie z uśmiechem sukcesu. I my pozdrawialiśmy innych. Większość
wchodzących mogła zjechać na ski-tourach, dzięki czemu nie musieli obawiać się
długiego powrotu. Przyglądając się dłużej całej trasie i nachyleniom stoków,
stwierdziliśmy, że nigdzie nie występuje goły lód. Wyciągnąłem reklamówkę, a
Rafał karimatę i zaczęliśmy zjeżdżać. Kiedy zobaczyliśmy, że można łatwo
hamować i nigdzie nie zjeżdżamy poza zaznaczony zębami raków szlak,
postanowiliśmy, że będziemy zjeżdżać ile tylko się da. Po krótkiej próbie
zdjąłem raki, żeby przypadkowo nie zaryć w śnieg. Mogłoby się to skończyć
skręceniem kolana. Inni zdążyli już zjechać na nartach. Panowała zupełna cisza.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBaSCOkTDElLRXIUTFz2bsUftxNVmqgZrgea3FG75w59zWVDKTX9hLwagrxXzCWIS9CBtJPOettEstfl0Z74FA1-JpRmwigiqyCfsPjhIwNqSHKUn1gMZh4sNvnbOWNBjfRlWjClVYz0w/s1600/Gory_2013aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBaSCOkTDElLRXIUTFz2bsUftxNVmqgZrgea3FG75w59zWVDKTX9hLwagrxXzCWIS9CBtJPOettEstfl0Z74FA1-JpRmwigiqyCfsPjhIwNqSHKUn1gMZh4sNvnbOWNBjfRlWjClVYz0w/s640/Gory_2013aas.jpg" width="640" /></a><br />
Potężna grań podszczytowa Dufourspitze<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMUSnjbbCa3bbuM_c5pQP4RZ9p5T0tFza4CMY0bgC_7wyrFVWW-iRq84v7NOuLiPpUhLu6l3bwwoLb3rDMtW3lstZ9x3XQV53qTnFVuzWvgD_qRuZSYGV_-Nv1_aT0q8BTDomDV_eNQUw/s1600/Gory_2016aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMUSnjbbCa3bbuM_c5pQP4RZ9p5T0tFza4CMY0bgC_7wyrFVWW-iRq84v7NOuLiPpUhLu6l3bwwoLb3rDMtW3lstZ9x3XQV53qTnFVuzWvgD_qRuZSYGV_-Nv1_aT0q8BTDomDV_eNQUw/s640/Gory_2016aas.jpg" width="640" /></a><br />
Wielkie szczeliny na trasie - dopiero za dnia mogliśmy je w pełni zobaczyć<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1N_FGFfVMveIR3ssTPXZKxr1M2yTHRN1T6d9RzlrEdLDN6Tzt8gkYSVvdYfSDom-l88555cae2OehIiWB2db-E5pCwqYv3wwh7eJLihtac2laXH-JgPkSrTxPXlrYz-IVqHTc_o5SJ0E/s1600/Gory_2018aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1N_FGFfVMveIR3ssTPXZKxr1M2yTHRN1T6d9RzlrEdLDN6Tzt8gkYSVvdYfSDom-l88555cae2OehIiWB2db-E5pCwqYv3wwh7eJLihtac2laXH-JgPkSrTxPXlrYz-IVqHTc_o5SJ0E/s640/Gory_2018aas.jpg" width="640" /></a><br />
Wielki serak, obok którego szliśmy w nocy</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Najciekawsze rozpoczęło się poniżej przełęczy. Zjazd na
reklamówce trwał kilka minut! Udało mi się zjechać aż do poziomu 2800 m n.p.m.!
To znaczy, że 1500m wysokości w pionie pokonaliśmy w mniej niż godzinę (niektóre fragmenty musieliśmy przejść pieszo, ze względu na małe nachylenie terenu)! Trasa
wyglądała tak, że do poziomu wielkiego seraka z pęknięciem w środku, dojechaliśmy na jednym ciągu. Później musieliśmy przejść krótki kawałek mniej
nachylonym zboczem. Za nim rozpoczynało się kolejne, dające możliwość bardzo
długiego zjazdu. Od wysokości około 4000 m n.p.m. zjeżdżaliśmy do poziomu 3400
m n.p.m.! Żałowałem, że nie kamerowałem tego fragmentu, bo podziwialiśmy w
międzyczasie ogromne seraki. W wielkiej, cichej dolince, zorientowaliśmy się, że
jesteśmy za nisko. Teren wydawał nam się nieznajomy. Na mapie dostrzegliśmy, że
wielkie pole śnieżne prowadziło na rozdwojenie lodowców, a my znajdowaliśmy się
na tej drugiej, niewłaściwej części. Musieliśmy więc w bezwietrznym i gorącym
od słońca, bardzo szerokim korycie śnieżnym, dojść do właściwego lodowca.
Odbiliśmy w lewo i wyrównaliśmy nasze ślady z wydeptaną ścieżką. Doszliśmy do
wysokości 3300 m n.p.m. Zobaczyliśmy naszą wczorajszą szczelinę, która odsłoniła się po
próbie wykopania dołu pod namiot i jak bardzo ktoś wydeptał chodnik dookoła
niej. Z pewnością nie jednej osobie napędził strachu ten widok, bo rzeczywiście
wyglądała jak pusta przestrzeń, przykryta cienką warstwą zmrożonego śniegu. Od
poziomu 3300 m n.p.m. aż do 2800 m n.p.m. mogliśmy ponownie zjeżdżać! Dzięki
temu bardzo szybko „dochodziliśmy” do naszego namiotu. W drodze powrotnej
usłyszeliśmy nawet potok i wodospad. Co ciekawe, w jednym miejscu zarwała się
pokrywa śnieżna, ale tuż pod nią znajdowały się skały i płynący potok. Ostatni
odcinek do namiotu musieliśmy przejść. Cieszyliśmy się z wejścia na szczyt i z faktu,
że panowała przepiękna pogoda.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0dUE6iko2xJOq1WwPPovcifP5djus0SY27jvxtQtRifdWTwx5Z-IXo4vmeNp6_PLlm_cffr5J8STCkhLdeEMRSzWVCCS_eow7HTapwsDhEb503we_XjR4057SHbJQaISXnB6bLz4E2ak/s1600/Gory_2023aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0dUE6iko2xJOq1WwPPovcifP5djus0SY27jvxtQtRifdWTwx5Z-IXo4vmeNp6_PLlm_cffr5J8STCkhLdeEMRSzWVCCS_eow7HTapwsDhEb503we_XjR4057SHbJQaISXnB6bLz4E2ak/s640/Gory_2023aas.jpg" width="640" /></a><br />
Tędy zjeżdżaliśmy w drodze powrotnej - na zdjęciu widoczne liczne seraki</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czuliśmy ogromne zmęczenie. Nikt z nas nie planował wejścia
do namiotu, ponieważ panowała tam prawdziwa sauna. Nikt nawet nie myślał o
układaniu rzeczy i ich suszeniu. Niedbale rzuciliśmy wszystko na większe głazy,
a my sami usiedliśmy na gołych skałach i zasnęliśmy na około trzy
godziny. Kiedy obudziliśmy się, zauważyliśmy, że słońce bardzo nas spaliło. Na twarzy pojawiły się ropne rany, które pękały i czasami wypływała krew.
Czułem się jak Michael Jackson, ponieważ z nosa zrobiła się sztywna skorupa, a
dookoła ust powstały zakrwawione rany. Po przebudzeniu, obróciłem się na drugi
bok, ale tym razem zasłoniłem twarz. Rafała również mocno poparzyło. Długo już nie
leżeliśmy, ponieważ głód dawał o sobie znać. Rozłożyliśmy kuchenki i zaczęliśmy
przetapiać śnieg. Obowiązkowo ugotowaliśmy zupę pomidorową, która stała się
znakiem rozpoznawczym naszej wyprawy – stąd też nazwa całej wyprawy „Crema di
Pomodoro I”. Widzieliśmy, jak szybko kurczą się nasze zapasy. Nocne wejście
wymagało wielu sił, dlatego przed wyjściem musieliśmy dużo zjeść. Dodatkowo
podjadaliśmy orzechy ziemne w drodze, żeby cały czas mieć równe siły. W dużej
mierze zmęczenie powoduje rozrzedzone powietrze i teraz czuliśmy całkowitą
pustkę w brzuchu. Najedliśmy się nawet dobrze. Ze sobą miałem 250g czekolady.
Jedna tabliczka znikała w bardzo szybkim tempie. Rafał pomarzył o kiełbasie,
którą zakopaliśmy w śniegu przy schronisku. Postanowiliśmy, że po godzinie
16.00 pójdziemy tam, by nabrać wodę z potoczków oraz zabierzemy kiełbasę i
ugotujemy ją w menażce. Takie proste danie po wejściu na
Dufourspitze, miałoby z pewnością wyjątkowy smak… Do schroniska poszliśmy po
godzinie 16.00, zostawiając wszystkie rzeczy. Zauważyliśmy, że wymarzonej kiełbasy
nie ma pod śniegiem! Poza czarnymi gawronami nie było żadnych zwierząt, a w
miejscu, w którym ją zakopałem, nie zdążył wytopić się śnieg. Czyżby ktoś ją
wziął? Tego nie wiedzieliśmy, ale niestety musieliśmy obejść się smakiem… Na
drewnianym podeście spotkaliśmy wszystkie ekipy z Dufourspitze. Wszyscy suszyli
foki z nart. Spotkaliśmy wśród nich również Polaków. Rozmawialiśmy o wrażeniach z góry.
Każdy dzielił się tym, co zobaczył i opowiadał o pięknie Dufourspitze.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTf9qNUd0fHY6FhaSYon4UshuZTHWgJD1_a1ELW0ICFdfQYbLEk0OJcfyFMZcFUW3Nfbr41Si-uBqtm4nAIf-72kQpqqmpQgyneRUEJbTp3CWyh22MtROl4zUFzXH18m-Kkyu5ZPPQUgI/s1600/Gory_2025aas.jpg"><img alt="domhutte z drogi na Dufourspitze" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTf9qNUd0fHY6FhaSYon4UshuZTHWgJD1_a1ELW0ICFdfQYbLEk0OJcfyFMZcFUW3Nfbr41Si-uBqtm4nAIf-72kQpqqmpQgyneRUEJbTp3CWyh22MtROl4zUFzXH18m-Kkyu5ZPPQUgI/s640/Gory_2025aas.jpg" title="domhutte z drogi na Dufourspitze" width="640" /></a><br />
Ogromny głaz narzutowy, który widać nawet z górnej stacji kolejki Gornergrat<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-VD_p_rlJInWOyBckGrUQuItlJ2q0EIW3hfsIOcF6QtUhN_sXT_vCk0mIhNbH89hzbZriPTe2Gc1FW8I-GrJ8JmlDBZb9f4xS0NYw73ZoT5yKgSKp-mYfmXLkjAEt1gOg7SHxZ_Z-n2w/s1600/Gory_2031aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-VD_p_rlJInWOyBckGrUQuItlJ2q0EIW3hfsIOcF6QtUhN_sXT_vCk0mIhNbH89hzbZriPTe2Gc1FW8I-GrJ8JmlDBZb9f4xS0NYw73ZoT5yKgSKp-mYfmXLkjAEt1gOg7SHxZ_Z-n2w/s640/Gory_2031aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg57vPee36zQR4Gt1Y4spwsg3BDkmP9uZzbKBplpCzxBIvvca5jA1CT_EqtdDm4-3SU6l_M2ODrBCGcsKegihx5bmWqWTdvXIjjRBUhkdgk4KCl5FhJ9qARpvsoF0t21ENJzKNDYjyKpEA/s1600/Gory_2034aas.jpg"><img alt="pokój w domhutte" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg57vPee36zQR4Gt1Y4spwsg3BDkmP9uZzbKBplpCzxBIvvca5jA1CT_EqtdDm4-3SU6l_M2ODrBCGcsKegihx5bmWqWTdvXIjjRBUhkdgk4KCl5FhJ9qARpvsoF0t21ENJzKNDYjyKpEA/s640/Gory_2034aas.jpg" title="pokój w domhutte" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDRqn4HKt_ZTYtq0Z0M8nP3-5Jmj_O9wousX6ElyOoFl6DHoN4besY-ODDF0yEYmbh1gWY1o7DC-OoTpShSAwkaIIzBCtKQqGWZlct46fg8fXSgVH_CppTsld4bdxjBts3gfqgyV0HP0k/s1600/Gory_2035aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDRqn4HKt_ZTYtq0Z0M8nP3-5Jmj_O9wousX6ElyOoFl6DHoN4besY-ODDF0yEYmbh1gWY1o7DC-OoTpShSAwkaIIzBCtKQqGWZlct46fg8fXSgVH_CppTsld4bdxjBts3gfqgyV0HP0k/s640/Gory_2035aas.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvJ-R_-SPIKDyXY6HgSSJbUGujSVgJGktt-LzOTHOS3rsB6VF2sFqJvcEnwwBUR2IUCvEJPbVUIjXrngV_2Da2wZW4z0zQGgyqE_szqtjgDSKFzJF_PrzYCBLHdtHLSuWDcaKEP5WjH9c/s1600/Gory_2042aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvJ-R_-SPIKDyXY6HgSSJbUGujSVgJGktt-LzOTHOS3rsB6VF2sFqJvcEnwwBUR2IUCvEJPbVUIjXrngV_2Da2wZW4z0zQGgyqE_szqtjgDSKFzJF_PrzYCBLHdtHLSuWDcaKEP5WjH9c/s640/Gory_2042aas.jpg" width="640" /></a><br />
We wnętrzu schroniska Monte Rosa Hutte (przed sezonem) i nasza pomidorówka</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rafał dodatkowo zrobił zwiad dookoła schroniska i dowiedział
się, że jest jeszcze nieczynne i udostępniono jedynie salę wejściową z regałami
na obuwie zastępcze oraz jeden pokój, będący w sezonie zarezerwowany dla
przewodników górskich. Większość ekip zmieściła się w tym niewielkim pomieszczeniu. My
również chcieliśmy. Zauważyliśmy, że wszyscy pakują się i będą wracali w swoje
strony. Po ponad dwóch godzinach zostaliśmy tylko sami. Długo wahaliśmy się,
czy nie przenieść swoich rzeczy do środka. Rafał bardzo chciał, ponieważ jego
sprzęt nie pozwalał mu wyspać się komfortowo w namiocie na śniegu. Zgodziłem
się i po obiedzie przed schroniskiem, wróciliśmy do namiotu, gdzie spakowaliśmy
wszystko i z powrotem wróciliśmy do Monte Rosa Hutte. Zeszliśmy schodami do
małego pokoju, gdzie byliśmy całkowicie osłonięci od wiatru. Mogliśmy nawet
wybrać sobie łóżka. Nikt więcej już nie dotarł do schroniska. Na wieczór zostaliśmy sami. Zrobiliśmy drugi zwiad. Cieszyliśmy się z wybranego miejsca, ponieważ czuliśmy komfort spania.
Różne ekipy zostawiały w szafce resztki swojego prowiantu. Wszystko znajdowało
się w małej komodzie przy oknie. Rafał znalazł między innymi kilogramową
paczkę… pomidorówki z Knorra! Długo śmialiśmy się z tego, bo komu chciało się
wnosić takie pudło... Z pewnością do plecaka warto zabrać bardziej potrzebne
rzeczy… Z drugiej strony patrzeliśmy, że teraz możemy zrobić sobie porządną
zupę. Jako, że zabraliśmy ze sobą 2kg makaronu, to często gotowaliśmy ulubioną
zupę. Od tego momentu naszej wyprawie nadaliśmy kryptonim „Crema di Pomodoro I”.
Nazwa wzięła się oczywiście z włoskiego napisu na opakowaniu i tego, że
wszędzie gotowaliśmy pomidorówki. W komodzie mogliśmy znaleźć dodatkowo
talerze, przyprawy, kartusze gazowe, chleb, coś na wzór kaszy, garnki, płatki i
tym podobne rzeczy. Wiedzieliśmy, że w Alpach panuje taka kultura, że
pozostawia się jedzenie dla innych ekip w razie, gdyby komuś zabrakło
prowiantu. Chcieliśmy uszanować ten fakt, dlatego używaliśmy tylko pomidorówki
i chcieliśmy spróbować dziwnej kaszy z Tajlandii, którą ktoś zostawił tu trzy
lata temu... Mimo wszystko nic się nie psuło. Nad komodą, na parapecie przy
oknie, znajdowały się blankiety, gdzie za korzystanie z udostępnionego pokoju
można było wnieść opłatę według uznania. W części z regałami na buty ustawiono
stół i dwie ławki, dlatego tam najczęściej przebywaliśmy gotując zupę.
Wieczorem podziwialiśmy jeszcze fenomenalny zachód słońca i położyliśmy się
spać na piętrowych pryczach. Dla nas oznaczały wysoki komfort spania. Nawet nie
musieliśmy rozkładać śpiworów, ponieważ tutejsze koce w zupełności wystarczyły.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZLCfxsInVCjc4vxXoR9m8aevtbAWiBVX5tcN32s0-3zpdMkAO1TEbgcKwvocKo7z8k_IlYmaAUIPxX5lrh3VV-VQmJrhsGLGF_CrrBL_7ZgDHPxrzmgV2c90cojTH3OMg4IXMd7gcZEA/s1600/Gory_2029aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZLCfxsInVCjc4vxXoR9m8aevtbAWiBVX5tcN32s0-3zpdMkAO1TEbgcKwvocKo7z8k_IlYmaAUIPxX5lrh3VV-VQmJrhsGLGF_CrrBL_7ZgDHPxrzmgV2c90cojTH3OMg4IXMd7gcZEA/s640/Gory_2029aas.jpg" width="640" /></a><br />
Piękne widoki z tarasu schroniskowego wieczorem</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Następnego dnia zarządziliśmy odpoczynek, mając tak dobrą
miejscówkę. Wstaliśmy pełni sił i w końcu Rafał mógł porządnie się wyspać.
Chociaż świeciło słońce, to wiał dość silny wiatr i pojawiało się coraz więcej
chmur. Dobrze, że nigdzie nie wychodziliśmy w góry, ponieważ pogoda nie pozwoliłaby na
wiele. Jedząc kolejną pomidorówkę, patrzeliśmy na mapę i planowaliśmy kolejną
trasę. Wybraliśmy wejście na Nordend 4609 m n.p.m. Rafałowi podobał się stopień
trudności drogi na szczyt, ponieważ trzeba było przejść przez dwa większe mosty
śnieżne i omijać wiele szczelin. Dodatkowo w drodze na przełęcz
Sattel widzieliśmy, jak pewna osoba z ekipy na nartach wpadła do jednej z nich, w otoczeniu
ogromnych seraków. Rafał mocno studiował mapę i trasę przejścia. I mnie zaciekawiła
ta góra, dlatego szybko zdecydowaliśmy się na nocne wejście podobnie, jak na
Dufourspitze. Tego dnia nadrobiliśmy utracone kalorie przez wszystkie dni,
dlatego czuliśmy pełnię sił na kolejne góry.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rozpoczęliśmy trzecią część wyprawy – wejście na <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/nordend-4609-m-npm-18-22062012.html">Nordend</a> 4609 m n.p.m. ...<br />
<br />
<b>Wyprawa <i>Crema di Pomodoro I:</i></b><br />
<ul>
<li><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/breithorn-4164-m-npm-10-14062012.html">Breithorn 4164 m n.p.m.</a></li>
<li><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/dufourspitze-4634-m-npm-14-18062012.html">Dufourspitze 4634 m n.p.m.</a></li>
<li><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/nordend-4609-m-npm-18-22062012.html">Nordend 4609 m n.p.m.</a></li>
<li><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/08/rimpfischhorn-4199-m-npm-alpy-23.html">Rimpfischhorn 4199 m n.p.m.</a></li>
<li><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/08/tour-de-monte-rosa-szlak-trekking-26.html">Tour de Monte Rosa - trekking</a></li>
</ul>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-UFSE0YgYoTbSyafTyjtemOoATfK11wFxFJlVTAqGUb8a9C4QyerYw4RZWP5KrRtX7NAUQhYnvpPZMO0G8T8xWlDZAokAhAwWs2zf3AQlSuE9dafmlFChoct0dQsUxVgAu7Vd8jGK4Eo/s1600/Gory_1512aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-UFSE0YgYoTbSyafTyjtemOoATfK11wFxFJlVTAqGUb8a9C4QyerYw4RZWP5KrRtX7NAUQhYnvpPZMO0G8T8xWlDZAokAhAwWs2zf3AQlSuE9dafmlFChoct0dQsUxVgAu7Vd8jGK4Eo/s320/Gory_1512aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFzqzXgDbtS7UxBoz_YKYOpcEMqLB0Diu4BAzly1HFd4GzrtRmkwHpnGgxcf2Gn1eIB_DnHdzboNHJO8lm3gWmkhHIxva_fsl8cl1DonVmTriOhO-iIKZPM1BZHFsyvP9YgT0m2Mlv_gQ/s1600/Gory_1517aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFzqzXgDbtS7UxBoz_YKYOpcEMqLB0Diu4BAzly1HFd4GzrtRmkwHpnGgxcf2Gn1eIB_DnHdzboNHJO8lm3gWmkhHIxva_fsl8cl1DonVmTriOhO-iIKZPM1BZHFsyvP9YgT0m2Mlv_gQ/s320/Gory_1517aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm5xZOphS5oJKQUhI0Qu5qjXP5ih9rK7vDv2CMiOIbOfq-8WlpF6rvrvDkhrmboqcqjfsBdwxDSYeEu3wdo6rT1r9mWWXZCq3xMPk8izPfCYgkjsC-ocEtAS-khHyy1eosXA-0mXE4M8c/s1600/Gory_1529aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm5xZOphS5oJKQUhI0Qu5qjXP5ih9rK7vDv2CMiOIbOfq-8WlpF6rvrvDkhrmboqcqjfsBdwxDSYeEu3wdo6rT1r9mWWXZCq3xMPk8izPfCYgkjsC-ocEtAS-khHyy1eosXA-0mXE4M8c/s320/Gory_1529aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP7iB89ReJWAO7Q413hUojO6m8YB3gi1F90KNTlr8f7RwW0ajseoE3gmEY_zQV2LRoDzNmiCRU3Co8Twhii6H3JquU8hnTLy_rQeAvJ4zBwEKCw1wjyuRWqObnn1BKnQF8Ae280WqG-Wg/s1600/Gory_1540aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP7iB89ReJWAO7Q413hUojO6m8YB3gi1F90KNTlr8f7RwW0ajseoE3gmEY_zQV2LRoDzNmiCRU3Co8Twhii6H3JquU8hnTLy_rQeAvJ4zBwEKCw1wjyuRWqObnn1BKnQF8Ae280WqG-Wg/s320/Gory_1540aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnMNWs6PQ_U8lIM40cbrYi9HmpdPw0bFna8kheOmX5SofqQCEoO4WEOn831A7Hz_hb2velDeP8DhAR75MjW-CMXEyYYgFjrs2pWaNOsqddWjEkoA6DD9s3ee1JDU8NQHBv4wey7dJSKds/s1600/Gory_1541aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnMNWs6PQ_U8lIM40cbrYi9HmpdPw0bFna8kheOmX5SofqQCEoO4WEOn831A7Hz_hb2velDeP8DhAR75MjW-CMXEyYYgFjrs2pWaNOsqddWjEkoA6DD9s3ee1JDU8NQHBv4wey7dJSKds/s320/Gory_1541aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilu0cymnpWzZNwI7VrpRAAvKW5n-wZcEmQ77had4O-1a1-eqO69lbUFjZnq1ZhzFXzGAbCOsvdtQOzYrq5vqj3N9Lz4J-PahOKJceT08mZWiw5l0-SLVzzE40CkCO3C6GPDmdGjDphrns/s1600/Gory_1556aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilu0cymnpWzZNwI7VrpRAAvKW5n-wZcEmQ77had4O-1a1-eqO69lbUFjZnq1ZhzFXzGAbCOsvdtQOzYrq5vqj3N9Lz4J-PahOKJceT08mZWiw5l0-SLVzzE40CkCO3C6GPDmdGjDphrns/s320/Gory_1556aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEQqFdERiyKm8MV_xyWYGqzGEFsOob828e3cMQVwLfzPnUHfBBkuc2JerTATz8kp-irrB44Ru3tXNfjHDuI7PA-9jTXVNdFm7gx-XEpc6Roo3FXcA3YTFAM4NOoe2WLMicdgTIaZhmJAQ/s1600/Gory_1561aas.jpg"><img alt="Matterhorn" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEQqFdERiyKm8MV_xyWYGqzGEFsOob828e3cMQVwLfzPnUHfBBkuc2JerTATz8kp-irrB44Ru3tXNfjHDuI7PA-9jTXVNdFm7gx-XEpc6Roo3FXcA3YTFAM4NOoe2WLMicdgTIaZhmJAQ/s320/Gory_1561aas.jpg" title="Matterhorn" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2yyYfxgNNN2RXC-0sz5CjIHcbeEtcWYliWI2SPUAtgrQgJFNaa3G5fKiRfR-f4NDSEoO3kpIQLXBgZWiqW7-XCDEfsrcobuHwFfuj6hnbnpKg0X-v_P3IW5toiC39oe6ER8VOFq-Iw44/s1600/Gory_1562aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2yyYfxgNNN2RXC-0sz5CjIHcbeEtcWYliWI2SPUAtgrQgJFNaa3G5fKiRfR-f4NDSEoO3kpIQLXBgZWiqW7-XCDEfsrcobuHwFfuj6hnbnpKg0X-v_P3IW5toiC39oe6ER8VOFq-Iw44/s320/Gory_1562aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZeijOzJwr5Z7wTvMJ-nEYFRgRqsAlHxjdQ-UqN1gOi6MGU_c1jIb7egKIDBGh_dXarYVTQNCDr3Tv6YRDHe4Spt2_DXMWsb5feTZhyphenhyphen-WWPASbQMSIcpuO4CfFRGCzkeQxmHZJFj40f6I/s1600/Gory_1565aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZeijOzJwr5Z7wTvMJ-nEYFRgRqsAlHxjdQ-UqN1gOi6MGU_c1jIb7egKIDBGh_dXarYVTQNCDr3Tv6YRDHe4Spt2_DXMWsb5feTZhyphenhyphen-WWPASbQMSIcpuO4CfFRGCzkeQxmHZJFj40f6I/s320/Gory_1565aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh80WJBba9I2a085YF3NUb6xDsLIZE_yZPsLZws1k6DC_t7bZC2a-8CjcNw9iYZAAHRUxbM7JXi4SwoT9xGmzAlyNcnER-YFKdDbGq4F_fXUxVPHpjvz44J2a1Q_lFM57rOcJkZiOWeZF4/s1600/Gory_1571aas.jpg"><img alt="Sasanki w Alpach" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh80WJBba9I2a085YF3NUb6xDsLIZE_yZPsLZws1k6DC_t7bZC2a-8CjcNw9iYZAAHRUxbM7JXi4SwoT9xGmzAlyNcnER-YFKdDbGq4F_fXUxVPHpjvz44J2a1Q_lFM57rOcJkZiOWeZF4/s320/Gory_1571aas.jpg" title="Sasanki w Alpach" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhqAHcb0FdI4nLevD5E9e_KAZwroISYbk2RIiyO5eYjdGD_pnvmWTC_GG7UaIMjyL4FYx-hD6u9ix7Mou52BR2JgoUG2iSlh1OSz1vsPgm3g4osZHg92rzm156PabbbtIvwUZC_eCp4UI/s1600/Gory_1574aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhqAHcb0FdI4nLevD5E9e_KAZwroISYbk2RIiyO5eYjdGD_pnvmWTC_GG7UaIMjyL4FYx-hD6u9ix7Mou52BR2JgoUG2iSlh1OSz1vsPgm3g4osZHg92rzm156PabbbtIvwUZC_eCp4UI/s320/Gory_1574aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvvkzUG6HYW8pVe0IrXAYKESQO1lLdem3ReDAh1rs4MsAWUARtQOCq4tbI3m5tdVatJd33XQ3QidYzXqNcsqrwK0V01wtlCbl_N_8UArCZkPTXOCknm8bNdjfDqB4WKOtRvHdv05HOPJU/s1600/Gory_1578aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvvkzUG6HYW8pVe0IrXAYKESQO1lLdem3ReDAh1rs4MsAWUARtQOCq4tbI3m5tdVatJd33XQ3QidYzXqNcsqrwK0V01wtlCbl_N_8UArCZkPTXOCknm8bNdjfDqB4WKOtRvHdv05HOPJU/s320/Gory_1578aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOv6KQvCM8ucoLHJPITtG_F7s3Lt6VKfTfeD59Q_rsxD8N0vtk0zuc1SdNsiEYfzDG2eLQP1ldQ1WIFuur7nxvN45UHqdSESOz71_pt4q5Zm3FtuUKyTXK5q35c8UYFDmtiT4KgiafClY/s1600/Gory_1586aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOv6KQvCM8ucoLHJPITtG_F7s3Lt6VKfTfeD59Q_rsxD8N0vtk0zuc1SdNsiEYfzDG2eLQP1ldQ1WIFuur7nxvN45UHqdSESOz71_pt4q5Zm3FtuUKyTXK5q35c8UYFDmtiT4KgiafClY/s320/Gory_1586aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijwLDsGC82ewvEmnzJH4Is1Pp4bUtQ0TUuzgCA8TKKij56wg7RhqmDy7tvjnRYrx1XUbnR4p1dVcmuRrWrfHi5DsvhJi6abgc6CgK7SB-8CbEuTxbjXVWEvS2xPvMVmvv-dzvpjT4nBTM/s1600/Gory_1596aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijwLDsGC82ewvEmnzJH4Is1Pp4bUtQ0TUuzgCA8TKKij56wg7RhqmDy7tvjnRYrx1XUbnR4p1dVcmuRrWrfHi5DsvhJi6abgc6CgK7SB-8CbEuTxbjXVWEvS2xPvMVmvv-dzvpjT4nBTM/s320/Gory_1596aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifDSWqJ3pe1VDYthIWxFdB6wsgRsBuA5OTAgi0tQrMoEqrEHtbznE1wHVpztpFPOUGkhKtGXAKd0gqGqjpgKQRaqxkaYi9BV0TVsUEk1CqsWJU0pjGa2HE2FZH0mwXbF1_xqlwouTdRmM/s1600/Gory_1598aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifDSWqJ3pe1VDYthIWxFdB6wsgRsBuA5OTAgi0tQrMoEqrEHtbznE1wHVpztpFPOUGkhKtGXAKd0gqGqjpgKQRaqxkaYi9BV0TVsUEk1CqsWJU0pjGa2HE2FZH0mwXbF1_xqlwouTdRmM/s320/Gory_1598aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh61IGi_xjT7KdfKwMkhqe-AEi2Oqm0t09QirLAxWXWXUgc2Qjmcji8ilXCJ1QqBAu_2JcE58AoCQkjEHnBzYICXmBOrcmLCcd5BRr9Zed6Em2GutxRk6-lHF0dQjvIVUx1BU7XE4DnSqY/s1600/Gory_1604aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh61IGi_xjT7KdfKwMkhqe-AEi2Oqm0t09QirLAxWXWXUgc2Qjmcji8ilXCJ1QqBAu_2JcE58AoCQkjEHnBzYICXmBOrcmLCcd5BRr9Zed6Em2GutxRk6-lHF0dQjvIVUx1BU7XE4DnSqY/s320/Gory_1604aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKM4wFmUzcceqDoDOKgTphS-DW1ApjqOoh8QYb1NEIBPCSIici9aRDnGgtfqgmJUOfMhidGURsMcT5bOH6ZscCrV_VWcTQKhFYvm5nH_jHFi18h0i1VVuWAf2NTeZDZccpD87MfwuX7KI/s1600/Gory_1607aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKM4wFmUzcceqDoDOKgTphS-DW1ApjqOoh8QYb1NEIBPCSIici9aRDnGgtfqgmJUOfMhidGURsMcT5bOH6ZscCrV_VWcTQKhFYvm5nH_jHFi18h0i1VVuWAf2NTeZDZccpD87MfwuX7KI/s320/Gory_1607aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs_SNHa9Q82WoCvonk5TWaKIFGTvilhuRCE0bBo6P5pRmdaSTQmCp0PaHoVzo-cZKyQwjfKKp_okTq9SKU70lVuWdbpvC_LFeETufdRr8RYrNpka9PuWQVG2W2aXTqvICATQ7JyHhekmE/s1600/Gory_1610aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs_SNHa9Q82WoCvonk5TWaKIFGTvilhuRCE0bBo6P5pRmdaSTQmCp0PaHoVzo-cZKyQwjfKKp_okTq9SKU70lVuWdbpvC_LFeETufdRr8RYrNpka9PuWQVG2W2aXTqvICATQ7JyHhekmE/s320/Gory_1610aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8p9mTfKjFd0lDaB6sCoX1EoDINi416xmIUZrKy8Y7FPu1rbkvYodGkEWzS3ThBW23-3vPWBU5JE7XFHeNEI5FujRKfsblnEwdnTvSLT35HEGB7lhqZ62rZl-gxCm65kAWLAuXjtErcIc/s1600/Gory_1617aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8p9mTfKjFd0lDaB6sCoX1EoDINi416xmIUZrKy8Y7FPu1rbkvYodGkEWzS3ThBW23-3vPWBU5JE7XFHeNEI5FujRKfsblnEwdnTvSLT35HEGB7lhqZ62rZl-gxCm65kAWLAuXjtErcIc/s320/Gory_1617aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjTxVzEteulbo0e56naUN-6nPb7TVh0KAYAORVoU6ysnm43w84dQTnDrD-2Ks2fl_6TbM-ul04lL-YOk6xA96Iv5MH2QYDMVPMCS75PpHdRtP22och9F3jqHhKRa6AI3xrn8Cfp-E6k30/s1600/Gory_1621aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjTxVzEteulbo0e56naUN-6nPb7TVh0KAYAORVoU6ysnm43w84dQTnDrD-2Ks2fl_6TbM-ul04lL-YOk6xA96Iv5MH2QYDMVPMCS75PpHdRtP22och9F3jqHhKRa6AI3xrn8Cfp-E6k30/s320/Gory_1621aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz1FrZigDU3vDqjLEkNNK2wpC8v1gPUCZyANXqlpFe1NMqLhjsI05ONUmtJRV7IhnekjRbuJTCtks6f-DxH5mT8GeSveyFvEqJrWmVpFyp9OBZViF-fueJBAUYuUfzh6Ta_Vhkc3MnYSc/s1600/Gory_1632aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz1FrZigDU3vDqjLEkNNK2wpC8v1gPUCZyANXqlpFe1NMqLhjsI05ONUmtJRV7IhnekjRbuJTCtks6f-DxH5mT8GeSveyFvEqJrWmVpFyp9OBZViF-fueJBAUYuUfzh6Ta_Vhkc3MnYSc/s320/Gory_1632aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip6e4QJoqOK8uOWKxvkOIvq6rNCd1nuxMF_7hQ040Ao-3COQKypEcPKiz0tCZart8oq6UTbw_W5w54D_YgzOUBRjoKzHZweHnUzaWUmJDEz8E-up5u2TVkb67FjiZJ1ovLGqETBRzygp4/s1600/Gory_1641aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip6e4QJoqOK8uOWKxvkOIvq6rNCd1nuxMF_7hQ040Ao-3COQKypEcPKiz0tCZart8oq6UTbw_W5w54D_YgzOUBRjoKzHZweHnUzaWUmJDEz8E-up5u2TVkb67FjiZJ1ovLGqETBRzygp4/s320/Gory_1641aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWCu3xYvBCXN6r5w3NDTP-C6x3Bufcmz6iEGE6d1z4G5Ae-mF8ynyQ9-L-6bCCAehjB7vDvwmf3IeBkhHHc_51rtqmsl9C5PW0vlrhsHuoHknU3-Y4EuyRn1KUpwgPaDdFGfgvlmXTkZg/s1600/Gory_1646aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWCu3xYvBCXN6r5w3NDTP-C6x3Bufcmz6iEGE6d1z4G5Ae-mF8ynyQ9-L-6bCCAehjB7vDvwmf3IeBkhHHc_51rtqmsl9C5PW0vlrhsHuoHknU3-Y4EuyRn1KUpwgPaDdFGfgvlmXTkZg/s320/Gory_1646aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmz7tlR74uEn5dzL0XgCreVxQnJEMPXlTS7rsyraH4nyKz1hQtqBzELUFcSNKMZGdqG05T3VyhwE-5JPIskUhhLsqF7CciDNA2hx1jcTChSqdGMMQD_Ld0iYBYX8_CHTHYXcp2DL-9PVA/s1600/Gory_1665aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmz7tlR74uEn5dzL0XgCreVxQnJEMPXlTS7rsyraH4nyKz1hQtqBzELUFcSNKMZGdqG05T3VyhwE-5JPIskUhhLsqF7CciDNA2hx1jcTChSqdGMMQD_Ld0iYBYX8_CHTHYXcp2DL-9PVA/s320/Gory_1665aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr7eJBDTBbOL8dA9SPKvGyajPiaLW_8z5pWsPm1Zu9a5mpLubVa8XDNmNNy0fc-sJvl0Rj_g7prI_BCm5UWIpxb6032hnqUUBUv5k9E-5do9KfHJ2qwA0_ljWlVNEPKz3GWQw1JIID27k/s1600/Gory_1673aas.jpg"><img alt="Koziorożec alpejski" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr7eJBDTBbOL8dA9SPKvGyajPiaLW_8z5pWsPm1Zu9a5mpLubVa8XDNmNNy0fc-sJvl0Rj_g7prI_BCm5UWIpxb6032hnqUUBUv5k9E-5do9KfHJ2qwA0_ljWlVNEPKz3GWQw1JIID27k/s320/Gory_1673aas.jpg" title="Koziorożec alpejski" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIO4cT3zyAAPwWuWH0bm7tJrC4pR4jpuQATDJ3s-AzsSoLOhO_wFa_uzp-KfNNrnvNuI1mcqC7RMoPcOHZTQhVYiBSCXyFTnxdMfDx5iLHD2g-x-L06rsAKrzXqLpzugVgczQAdK-xgac/s1600/Gory_1674aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIO4cT3zyAAPwWuWH0bm7tJrC4pR4jpuQATDJ3s-AzsSoLOhO_wFa_uzp-KfNNrnvNuI1mcqC7RMoPcOHZTQhVYiBSCXyFTnxdMfDx5iLHD2g-x-L06rsAKrzXqLpzugVgczQAdK-xgac/s320/Gory_1674aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0ODjkTdZtG4GHR4LNBbBmZEQ2b-g7e07EU-2oqUNENDE1_qi4bVCLz5eQhPhdkGlUhriPT4Z1SOCJ5Y_KHQbjvx3UjcXfDP4EX2IdMQ-1V7FhRNybcn1h__DjuzJFO0W6XpaLaz-cPfw/s1600/Gory_1692aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0ODjkTdZtG4GHR4LNBbBmZEQ2b-g7e07EU-2oqUNENDE1_qi4bVCLz5eQhPhdkGlUhriPT4Z1SOCJ5Y_KHQbjvx3UjcXfDP4EX2IdMQ-1V7FhRNybcn1h__DjuzJFO0W6XpaLaz-cPfw/s320/Gory_1692aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEevIntOWsDK4DKk1hBiefZCHSV1P5eSP_PJW5kPNkG6fSzEs9nfKNULRoW8ZDCASsOAmZJDuW_QxHdqqKQfYGBBXKffugaQVTu6_WyzEx86DRotlIfWjY9l1xw_gQ1zN54eV_vqsdClE/s1600/Gory_1711aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEevIntOWsDK4DKk1hBiefZCHSV1P5eSP_PJW5kPNkG6fSzEs9nfKNULRoW8ZDCASsOAmZJDuW_QxHdqqKQfYGBBXKffugaQVTu6_WyzEx86DRotlIfWjY9l1xw_gQ1zN54eV_vqsdClE/s320/Gory_1711aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicWpcLGYhCbB5hiCpMCm5V8PcVb_5Kj2Gb0GPGvQ6Ob1C3OJ8ESvtoGOOE_vhIxgdQBOr5b7i3iSYuoWkobLdB2t84hdKai7lUiZOGKHgqX44gfwa5CTz0mrKb9_OzwBHqMRcPS-2dsag/s1600/Gory_1718aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicWpcLGYhCbB5hiCpMCm5V8PcVb_5Kj2Gb0GPGvQ6Ob1C3OJ8ESvtoGOOE_vhIxgdQBOr5b7i3iSYuoWkobLdB2t84hdKai7lUiZOGKHgqX44gfwa5CTz0mrKb9_OzwBHqMRcPS-2dsag/s320/Gory_1718aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFKiUu6vF1prk3o9288YhRo95md6mYbUtlh2kTp-mZi4K3xEqXdTTt-crqU6MGhCRsohDLIVf-RT7rjfyw0CkkGetTapEAU8HktjdX3CRssW37d51_bWGPLNhW7e33ps2wLYhEhK51MJ0/s1600/Gory_1722aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFKiUu6vF1prk3o9288YhRo95md6mYbUtlh2kTp-mZi4K3xEqXdTTt-crqU6MGhCRsohDLIVf-RT7rjfyw0CkkGetTapEAU8HktjdX3CRssW37d51_bWGPLNhW7e33ps2wLYhEhK51MJ0/s320/Gory_1722aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWYmZ-dMLA3XnI65O9ubOZz1WFp08cO7ce6DjwdSm3Z1V4UMNQDqYAWTZBFT9hxs88-BcItsN2t_3YMCXxXupmbM_mhmCdEeLtby9qkP0nd0NC-49NBQ2InEUAQPrxsRIYjgUcFCqx1ec/s1600/Gory_1725aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWYmZ-dMLA3XnI65O9ubOZz1WFp08cO7ce6DjwdSm3Z1V4UMNQDqYAWTZBFT9hxs88-BcItsN2t_3YMCXxXupmbM_mhmCdEeLtby9qkP0nd0NC-49NBQ2InEUAQPrxsRIYjgUcFCqx1ec/s320/Gory_1725aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCSPswffvobGiqQxzJCF-R1zFPTMXi1N2PhVDOASZPcQ9u3AG__wGvb26omA7GIx5ltw0gWAQpsUNV-fetbN82zhsvenlCvFe5IYm7aI4MwzS6rlY-gdWZah0AfLjzg5llh6LwgD3CsQ/s1600/Gory_1729aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCSPswffvobGiqQxzJCF-R1zFPTMXi1N2PhVDOASZPcQ9u3AG__wGvb26omA7GIx5ltw0gWAQpsUNV-fetbN82zhsvenlCvFe5IYm7aI4MwzS6rlY-gdWZah0AfLjzg5llh6LwgD3CsQ/s320/Gory_1729aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiWWfqeRmY_LRk2yi57jrQtAMvn7Oq8Ljf8YJ7unvgb-eLIf41QErPPF0PU-Ih6X_DqtVIC6cQdlGa82j2zCKds-VkBOdr1cXu8AsC69xnaGsthgcbT_YOqxqY-k_Ia982ugbqbIYYWvk/s1600/Gory_1731aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiWWfqeRmY_LRk2yi57jrQtAMvn7Oq8Ljf8YJ7unvgb-eLIf41QErPPF0PU-Ih6X_DqtVIC6cQdlGa82j2zCKds-VkBOdr1cXu8AsC69xnaGsthgcbT_YOqxqY-k_Ia982ugbqbIYYWvk/s320/Gory_1731aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfvKsFsm2g5da8NUuyJFowyqK2b-CXJLoQRmnD98w92U2JnZY0VYdT8c-jdGeac4kaGtT24n2KKRS1WkesGQ_bCd7sxRcm7SSc2svtTj2JZZ-tCkww4DNetYeDhclhsEA6reJ0HEwXGTs/s1600/Gory_1739aas.jpg"><img alt="Ob dem see, Gornersee" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfvKsFsm2g5da8NUuyJFowyqK2b-CXJLoQRmnD98w92U2JnZY0VYdT8c-jdGeac4kaGtT24n2KKRS1WkesGQ_bCd7sxRcm7SSc2svtTj2JZZ-tCkww4DNetYeDhclhsEA6reJ0HEwXGTs/s320/Gory_1739aas.jpg" title="Ob dem see, Gornersee" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglsL5kJ4-10NFBELe2Md27r2Bpf-6BbqlZSmYcwTVyXLrUe5RD9Zjzcga80gxxJC5tqBO07HOaGBAu3Wo_pxL6Cq3grcb-0ipSzNe06YXMAh__FS2ZbdBuUz5xcJ6EmLK6kYV9zwB4fPA/s1600/Gory_1740aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglsL5kJ4-10NFBELe2Md27r2Bpf-6BbqlZSmYcwTVyXLrUe5RD9Zjzcga80gxxJC5tqBO07HOaGBAu3Wo_pxL6Cq3grcb-0ipSzNe06YXMAh__FS2ZbdBuUz5xcJ6EmLK6kYV9zwB4fPA/s320/Gory_1740aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHZy9q9fZDh6RdkUsIXIaoG-W26LelzlP13QDDNs25O4sS3_PEkBcFiofFRb1OEp4ATAeH_4N4b1rfmmmRxYZrWJJ9lnnsfSmQoeR17ierkBwNuAV3AzJRFTNAuGMMs0hkwRSFGzzCc5I/s1600/Gory_1742aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHZy9q9fZDh6RdkUsIXIaoG-W26LelzlP13QDDNs25O4sS3_PEkBcFiofFRb1OEp4ATAeH_4N4b1rfmmmRxYZrWJJ9lnnsfSmQoeR17ierkBwNuAV3AzJRFTNAuGMMs0hkwRSFGzzCc5I/s320/Gory_1742aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbDWkD9lSO3ZYMr-1Ec9fahb7R3CfqSXY9jjCmHnkj5a-hyUn2m0uysH882buRe2lxmrviGE_MUaW0uwbvtdFAQNAtkNDjDJcWzRdPf4aVfUgpq8h0S5YJ49qzYSCXyv8ORor_scP7fgc/s1600/Gory_1758aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbDWkD9lSO3ZYMr-1Ec9fahb7R3CfqSXY9jjCmHnkj5a-hyUn2m0uysH882buRe2lxmrviGE_MUaW0uwbvtdFAQNAtkNDjDJcWzRdPf4aVfUgpq8h0S5YJ49qzYSCXyv8ORor_scP7fgc/s320/Gory_1758aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjshl9yI8BF4fHLkbbBg6gT3HeCPgxDpJ4VwOP5xnKLDjuzrN7ZaTNkuMz6JAnqqCIhVQ6_oy6Fg50u-j-wjfBuRhuG2iTujtjFldbNY6ircte-B-aQ3lVyP53D7YQUcJ7I8qTF-v5IJzU/s1600/Gory_1764aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjshl9yI8BF4fHLkbbBg6gT3HeCPgxDpJ4VwOP5xnKLDjuzrN7ZaTNkuMz6JAnqqCIhVQ6_oy6Fg50u-j-wjfBuRhuG2iTujtjFldbNY6ircte-B-aQ3lVyP53D7YQUcJ7I8qTF-v5IJzU/s320/Gory_1764aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFiHoz9JlfvHCja53KX6WFkPQdpAky6ywb02pBJSJ-VRwiqKfvHgULY0aCv9q77Ca-rcRtmFB5Hyd4GBAO3m4wFNPEOPnwEOCv1NE69sakE03WNGuU7JD9UiGtvE-bs1f_JXZrJ9URi28/s1600/Gory_1777aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFiHoz9JlfvHCja53KX6WFkPQdpAky6ywb02pBJSJ-VRwiqKfvHgULY0aCv9q77Ca-rcRtmFB5Hyd4GBAO3m4wFNPEOPnwEOCv1NE69sakE03WNGuU7JD9UiGtvE-bs1f_JXZrJ9URi28/s320/Gory_1777aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE1vCJGk0X1hFx9hDeZqPWpOwaEu97iSrl2P44k2zJkCQ-Bn_emkmfEhtMQStV6o1FfxjwTGp71xmardXTajjL7KKkaKNb9NCciBJ9k2uoY1sCOE6i9I8Q0Rujk4C9wAbHnBtOjfhLouQ/s1600/Gory_1809aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE1vCJGk0X1hFx9hDeZqPWpOwaEu97iSrl2P44k2zJkCQ-Bn_emkmfEhtMQStV6o1FfxjwTGp71xmardXTajjL7KKkaKNb9NCciBJ9k2uoY1sCOE6i9I8Q0Rujk4C9wAbHnBtOjfhLouQ/s320/Gory_1809aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLYmTeYjP7Jdin5G0rSXOE0fqAVporHA6WV8z36rDMmwzY1RMhbDn2o7QZIiSab8NfK7lKx-CODDixA4MTA1Xf5uzGVvz-2BFctR4a9-uqDcu6IXzpr632gFTHbuD4QQ4pEWAIKOdUp_Y/s1600/Gory_1822aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLYmTeYjP7Jdin5G0rSXOE0fqAVporHA6WV8z36rDMmwzY1RMhbDn2o7QZIiSab8NfK7lKx-CODDixA4MTA1Xf5uzGVvz-2BFctR4a9-uqDcu6IXzpr632gFTHbuD4QQ4pEWAIKOdUp_Y/s320/Gory_1822aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8RO8UA3lMh1yC1TKtarxzpxaKhP8hY1xrb7KlS1RgmgI7QlM-WdLTJLbGmSF7TaQgUQ0_qXux9H2qH7epb63HDJ4SNdL4Zq-Bn2dPn9fBgQneW2sf_L5q9XgKwhjhkMdweymyIgd7RsM/s1600/Gory_1824aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8RO8UA3lMh1yC1TKtarxzpxaKhP8hY1xrb7KlS1RgmgI7QlM-WdLTJLbGmSF7TaQgUQ0_qXux9H2qH7epb63HDJ4SNdL4Zq-Bn2dPn9fBgQneW2sf_L5q9XgKwhjhkMdweymyIgd7RsM/s320/Gory_1824aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjafsdOJx6XU6AVAGcRfRrlAe5L4GuvIjcsGsHoY0ST6_ak8zKSkK-TSZwQe3RVJPTxPLK2HaVi-kvENBxpihN5u-FD4w5vG_Wk9Ku-rpFFBUj2RB0ae7AZOuorfJP50PlR3IeLZerE09c/s1600/Gory_1825aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjafsdOJx6XU6AVAGcRfRrlAe5L4GuvIjcsGsHoY0ST6_ak8zKSkK-TSZwQe3RVJPTxPLK2HaVi-kvENBxpihN5u-FD4w5vG_Wk9Ku-rpFFBUj2RB0ae7AZOuorfJP50PlR3IeLZerE09c/s320/Gory_1825aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid5AzU-p6jnc87a0Kb8wt_5P4duJICyOoRtS0ss9-8NCIJC2wG_lqoeYM4gmWwWwUxqURmI0cPLoKbJTsNtUhxd4nnnq-0VgH4FaArP3NtNCpPXnFoCwPOCh0bJbTGSUFKMkC59K5XEp0/s1600/Gory_1827aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid5AzU-p6jnc87a0Kb8wt_5P4duJICyOoRtS0ss9-8NCIJC2wG_lqoeYM4gmWwWwUxqURmI0cPLoKbJTsNtUhxd4nnnq-0VgH4FaArP3NtNCpPXnFoCwPOCh0bJbTGSUFKMkC59K5XEp0/s320/Gory_1827aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdnD9c2eCSXDYhu6feNxlL5z5l_H-5eHvIY5vGAtYLJKmDiwI8e9ZO5BOVbQwflcuWp4jgaTAV4dKOAJ4fZMItUyQ3HaThMind43VR66KSzjWik70QMjElU-yzqPhtsw0FS2WF0Q9IJTs/s1600/Gory_1828aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdnD9c2eCSXDYhu6feNxlL5z5l_H-5eHvIY5vGAtYLJKmDiwI8e9ZO5BOVbQwflcuWp4jgaTAV4dKOAJ4fZMItUyQ3HaThMind43VR66KSzjWik70QMjElU-yzqPhtsw0FS2WF0Q9IJTs/s320/Gory_1828aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDcpA9Ujbot3k0duEzWSeaXkSyjBMwGTy8Pah5QgwFD3gcnC7UH8brvLuU75ePijITuawd7ImpNk8GLVCFVa-bbBULldEK34y-8nnKnpXiqok3h22cbWZc_l1fb3pLrq3fo2kGJv6MN68/s1600/Gory_1830aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDcpA9Ujbot3k0duEzWSeaXkSyjBMwGTy8Pah5QgwFD3gcnC7UH8brvLuU75ePijITuawd7ImpNk8GLVCFVa-bbBULldEK34y-8nnKnpXiqok3h22cbWZc_l1fb3pLrq3fo2kGJv6MN68/s320/Gory_1830aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOSXkyYIyiZF2n3pVAEqYYjnvqXTbJlcVxCiLD9GhuDFAU3LKo2E8BigzVectDITaLIem-ge5GrCoXIfpF_8XndiW8b_3q8t38e7Cvmyob9DAJfhglSPvrWeQRcJDcCj5YkC87qLh1caI/s1600/Gory_1833aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOSXkyYIyiZF2n3pVAEqYYjnvqXTbJlcVxCiLD9GhuDFAU3LKo2E8BigzVectDITaLIem-ge5GrCoXIfpF_8XndiW8b_3q8t38e7Cvmyob9DAJfhglSPvrWeQRcJDcCj5YkC87qLh1caI/s320/Gory_1833aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhop6jeXPSx-FhXIIL3wsciAXBJZBPGeAoTJW-l7Imr4CMB_HibVr-_1MI_AMcBt9IIdeUaBqwA82iqUM3uizrrpUvhl6PvktVefiKbSjeXPyuvx2eLY4zPY5yCFfxXR07sS-gqEmxKr3w/s1600/Gory_1839aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhop6jeXPSx-FhXIIL3wsciAXBJZBPGeAoTJW-l7Imr4CMB_HibVr-_1MI_AMcBt9IIdeUaBqwA82iqUM3uizrrpUvhl6PvktVefiKbSjeXPyuvx2eLY4zPY5yCFfxXR07sS-gqEmxKr3w/s320/Gory_1839aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiveKAy1gzM1eIxeiL5Z2iokgU98ZYfEAS7k3wwaYVW2O0THlHNLErXviVB5BisQ03tqz4FpWUeONLeacdTcGhWdxU7GtpUNhoMwdEcNaED30qCD3t4desGCleYDM_H0mPVxUSDEqa__c/s1600/Gory_1842aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiveKAy1gzM1eIxeiL5Z2iokgU98ZYfEAS7k3wwaYVW2O0THlHNLErXviVB5BisQ03tqz4FpWUeONLeacdTcGhWdxU7GtpUNhoMwdEcNaED30qCD3t4desGCleYDM_H0mPVxUSDEqa__c/s320/Gory_1842aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigX29fSyfKhtTba6L8gAY-0eyYGu7HD8IV0HtYEu_Qxb2xGAcnvhVKzih-YeSa2ScEi1sFU9LNsB7jMfDunlhCbTqx99Xbp-5c6j4uFwS-t8xucnqoPEcCpm-Oe272E5Tu9QNO5RUvshQ/s1600/Gory_1853aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigX29fSyfKhtTba6L8gAY-0eyYGu7HD8IV0HtYEu_Qxb2xGAcnvhVKzih-YeSa2ScEi1sFU9LNsB7jMfDunlhCbTqx99Xbp-5c6j4uFwS-t8xucnqoPEcCpm-Oe272E5Tu9QNO5RUvshQ/s320/Gory_1853aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFopPomm6p6VqA2vVCZnrFIjJ1pUGy9IEFF3PYUrHh1AGKChyphenhyphenXs8CPrltngJC7GIblCma3mCL1URgCR37pfe7ifOKooMGLL0gJBumfZUGBblHQzm30X3NPd0PSbRh3WGGnBosODhI1L50/s1600/Gory_1871aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFopPomm6p6VqA2vVCZnrFIjJ1pUGy9IEFF3PYUrHh1AGKChyphenhyphenXs8CPrltngJC7GIblCma3mCL1URgCR37pfe7ifOKooMGLL0gJBumfZUGBblHQzm30X3NPd0PSbRh3WGGnBosODhI1L50/s320/Gory_1871aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSPsWJphWLHZ9HTXBNr9V0HKdyDrUJO2p_cN46RDg0H061dJXxfmSlDE0_217V6gki7Gptn8Er5PFRu61XD0TJhzk1ZKZa6DvVZeAjVghGGYHwDeBlEcP8F9IWJaX_Q95z0w3d8mrfRVM/s1600/Gory_1886aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSPsWJphWLHZ9HTXBNr9V0HKdyDrUJO2p_cN46RDg0H061dJXxfmSlDE0_217V6gki7Gptn8Er5PFRu61XD0TJhzk1ZKZa6DvVZeAjVghGGYHwDeBlEcP8F9IWJaX_Q95z0w3d8mrfRVM/s320/Gory_1886aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibUVPgsmSGI2xnY_hPlYbbMNA37j02yorZUgf3pUv-_u9GIAj6EgjYr6d9PzaF9G8Hak_ZVXqn2JBkTEW8heCiIC00MjMdLu7-OZMjwtztdiS_UVvm-L_nAmroW4B7uytmCkH2W1Bg1QY/s1600/Gory_1887aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibUVPgsmSGI2xnY_hPlYbbMNA37j02yorZUgf3pUv-_u9GIAj6EgjYr6d9PzaF9G8Hak_ZVXqn2JBkTEW8heCiIC00MjMdLu7-OZMjwtztdiS_UVvm-L_nAmroW4B7uytmCkH2W1Bg1QY/s320/Gory_1887aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtWUKBMz7aXVfsqrQtinFM_cvLmCF7C8SZoYhW3fViLbZQbfPYHSGFWx8g05lw2Osxl3OFBPwfxzjcs3cd-lHIU_sCYaj3pm2V9KyL8aoO9aQothfYZsmQZZ8CmDsmR3YoOMbvjPSBLhk/s1600/Gory_1889aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtWUKBMz7aXVfsqrQtinFM_cvLmCF7C8SZoYhW3fViLbZQbfPYHSGFWx8g05lw2Osxl3OFBPwfxzjcs3cd-lHIU_sCYaj3pm2V9KyL8aoO9aQothfYZsmQZZ8CmDsmR3YoOMbvjPSBLhk/s320/Gory_1889aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7o4FcdQ9HuiPWWcfSemZnO-2E6Z8H7M7sEeWKzpKwWphOkOz8T9vly9yk9WlFBiqKsUc71gkTeqmDK7zyZuOCIywJtY6R-ymx1fnXg9YRtD3ichorP1Bk0QQHC83b2-hssG2dxRwW0xc/s1600/Gory_1890aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7o4FcdQ9HuiPWWcfSemZnO-2E6Z8H7M7sEeWKzpKwWphOkOz8T9vly9yk9WlFBiqKsUc71gkTeqmDK7zyZuOCIywJtY6R-ymx1fnXg9YRtD3ichorP1Bk0QQHC83b2-hssG2dxRwW0xc/s320/Gory_1890aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKapo6AOrMvtZKeopXZCeo5ybPEem8YsGiDitt2EyA2Z3hsvKkLDCuRGCCgo5yfOG-WCT597_GMDEHXqMhyphenhypheneGgx2E4YRVWvFznIZk1Uv92prj54jwMKNuWP_OJR4JQil81Y7Vxo9cQLXY/s1600/Gory_1893aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKapo6AOrMvtZKeopXZCeo5ybPEem8YsGiDitt2EyA2Z3hsvKkLDCuRGCCgo5yfOG-WCT597_GMDEHXqMhyphenhypheneGgx2E4YRVWvFznIZk1Uv92prj54jwMKNuWP_OJR4JQil81Y7Vxo9cQLXY/s320/Gory_1893aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6QdbR4DBYH3TuN0Pxu-5hkIp7GKdMvtSb-NCmCccSMNZZyYA3H00DrXcrApncC2a7bmAqVfkvcQq99U4guqK-bK-cPo2ag7FrHmlpn6qWscfW-k8Qfzl0cEzUICyFgncOBPGDfHvfrjA/s1600/Gory_1897aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6QdbR4DBYH3TuN0Pxu-5hkIp7GKdMvtSb-NCmCccSMNZZyYA3H00DrXcrApncC2a7bmAqVfkvcQq99U4guqK-bK-cPo2ag7FrHmlpn6qWscfW-k8Qfzl0cEzUICyFgncOBPGDfHvfrjA/s320/Gory_1897aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ12v4EU57FcSBkUq7De-lRlTpknJOIo2ILvw2ohn5jyBepoeBlhiQHiUYQWEDZawOC_tlKKLwGRGevJLjQgU63B9cLz2W-S1K7YKc1mqVwRBo_MMq5QR5ofWKEFTMsPdQBRqvmYDKfkk/s1600/Gory_1898aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ12v4EU57FcSBkUq7De-lRlTpknJOIo2ILvw2ohn5jyBepoeBlhiQHiUYQWEDZawOC_tlKKLwGRGevJLjQgU63B9cLz2W-S1K7YKc1mqVwRBo_MMq5QR5ofWKEFTMsPdQBRqvmYDKfkk/s320/Gory_1898aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSQjb-Zr-2vz2gSQSfp8JoGciPK5zmzATONA9UTgOOW0eZ05RgoQGsvjEcdEq4LekeERfCkfrmWtuz2h8AMKlyQdAwLSGruJINcs_6ma0jq0QOLmC9irt8DUOMgVVrtMOHLMnPZT6Jq8o/s1600/Gory_1906aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSQjb-Zr-2vz2gSQSfp8JoGciPK5zmzATONA9UTgOOW0eZ05RgoQGsvjEcdEq4LekeERfCkfrmWtuz2h8AMKlyQdAwLSGruJINcs_6ma0jq0QOLmC9irt8DUOMgVVrtMOHLMnPZT6Jq8o/s320/Gory_1906aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXIEQbWEpCuzfbTo2cYMBBoMvgIFHC3e0XE4jARMWHhHYSgbpJWAhA_va5XalZBM9McbcdQtfhdy1FEC7MG3WtXbIEv6JKReALnMzTYXmcBtrts6kE2JBqR57o_8YKncUkgBCA56HcCSE/s1600/Gory_1908aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXIEQbWEpCuzfbTo2cYMBBoMvgIFHC3e0XE4jARMWHhHYSgbpJWAhA_va5XalZBM9McbcdQtfhdy1FEC7MG3WtXbIEv6JKReALnMzTYXmcBtrts6kE2JBqR57o_8YKncUkgBCA56HcCSE/s320/Gory_1908aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL7kuruBj9uS35SO3T5r26_Nx84Ys3axROWVudeQI1pK2i-JmArWLy0EWA5SJqA9E1HfVApQTY-4J5oiHS_BXYGCjQT32ETQCLiB2bi3IeFa075wg67uRc85cjriGDW_MRSoi9nvlPgBY/s1600/Gory_1914aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL7kuruBj9uS35SO3T5r26_Nx84Ys3axROWVudeQI1pK2i-JmArWLy0EWA5SJqA9E1HfVApQTY-4J5oiHS_BXYGCjQT32ETQCLiB2bi3IeFa075wg67uRc85cjriGDW_MRSoi9nvlPgBY/s320/Gory_1914aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWfpF9j5GxkjRxSmzOPWSD-VE2S1F6vntzX6DsItKTEsIhXfLmCWLQYIYe08BSXD7TQ53VKgt_1eh5r4dy3M8HZq-gpJPjhhGtfYCapq-MaflpeTHlFoLLpKbP28kZn2rucz2eHL5b158/s1600/Gory_1918aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWfpF9j5GxkjRxSmzOPWSD-VE2S1F6vntzX6DsItKTEsIhXfLmCWLQYIYe08BSXD7TQ53VKgt_1eh5r4dy3M8HZq-gpJPjhhGtfYCapq-MaflpeTHlFoLLpKbP28kZn2rucz2eHL5b158/s320/Gory_1918aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI9fLF759kSD_QCFw05z9YadjY-w_lkUqZ8_fCtZSc9PHvEZy55_sw2LswcnJ3Lv32sIBYpnFZGzW-r1jRcmN4xBQoyQ7sibg99w2M0KLkw-ehSxU70bh5LYIl_MRDCsyuUqfDYaKHfl4/s1600/Gory_1920aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiI9fLF759kSD_QCFw05z9YadjY-w_lkUqZ8_fCtZSc9PHvEZy55_sw2LswcnJ3Lv32sIBYpnFZGzW-r1jRcmN4xBQoyQ7sibg99w2M0KLkw-ehSxU70bh5LYIl_MRDCsyuUqfDYaKHfl4/s320/Gory_1920aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzWofApOh4ZcGmMN9z-Elp8gHiZhzDAChNge31qVpRA1cBt4zpIkyfsknkbFuVWDhLunjYlk85K54aTVOv7oq86snhXlYgmOxwRm9E5QbLeG31EJvmD1BwVKQB9NjLiEuXJDV1NxtWhD8/s1600/Gory_1921aas.jpg"><img alt="Lodowiec Grenzgletscher" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzWofApOh4ZcGmMN9z-Elp8gHiZhzDAChNge31qVpRA1cBt4zpIkyfsknkbFuVWDhLunjYlk85K54aTVOv7oq86snhXlYgmOxwRm9E5QbLeG31EJvmD1BwVKQB9NjLiEuXJDV1NxtWhD8/s320/Gory_1921aas.jpg" title="Lodowiec Grenzgletscher" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3vpeCb09CCLkO1mxyr5vyYut14cUjaq1xmXmIiokuDXg9C7BW4krC2i-WY4ge8cAAY2d-BEDyQYUSjITf-6ircPwSfOaqQTRYKeuXvqSKjDS8OIG98PEeVfCR7XLgjL6qTwCfywt-Vzc/s1600/Gory_1926aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3vpeCb09CCLkO1mxyr5vyYut14cUjaq1xmXmIiokuDXg9C7BW4krC2i-WY4ge8cAAY2d-BEDyQYUSjITf-6ircPwSfOaqQTRYKeuXvqSKjDS8OIG98PEeVfCR7XLgjL6qTwCfywt-Vzc/s320/Gory_1926aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw5ZBRgKdH8G4qyfOl3pvEmsbuMryTOPbR_FZqOKN1ZZuiz64BtrsEAR-Mmo_krfsTG4GHdnxId_N4ptl_PuDxAGtd0pnnI67okReaaPpll0Rq8k0mzimkNEKKJjYbav1BE-KFJha0DVA/s1600/Gory_1932aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw5ZBRgKdH8G4qyfOl3pvEmsbuMryTOPbR_FZqOKN1ZZuiz64BtrsEAR-Mmo_krfsTG4GHdnxId_N4ptl_PuDxAGtd0pnnI67okReaaPpll0Rq8k0mzimkNEKKJjYbav1BE-KFJha0DVA/s320/Gory_1932aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl3Qr2hp_tZqckpUSaCaGavAsZd68IuT1j05SNkwOOz96huLhvWnVG68Apjc35C12KJzzN52ArLFEMpQ7WMzsFw-rw36U7WFhlokWBiNp49JDn5T3ISjNG6ngbpMps6KBAJ4g9-qX2LXY/s1600/Gory_1939aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl3Qr2hp_tZqckpUSaCaGavAsZd68IuT1j05SNkwOOz96huLhvWnVG68Apjc35C12KJzzN52ArLFEMpQ7WMzsFw-rw36U7WFhlokWBiNp49JDn5T3ISjNG6ngbpMps6KBAJ4g9-qX2LXY/s320/Gory_1939aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz6OCgUZttuD9e0eOuAfdxblQNB7zgnTuajGw1KuCIGTuaGFl1osZmSd5dwUnk6prBdvhYHNlQYzOelNM8yXkUr-AWH5B6_-wnxDiTjTzfYvJmlgNb3Tfu6QO97fuPYTYu2yOp6wjn-Ig/s1600/Gory_1941aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz6OCgUZttuD9e0eOuAfdxblQNB7zgnTuajGw1KuCIGTuaGFl1osZmSd5dwUnk6prBdvhYHNlQYzOelNM8yXkUr-AWH5B6_-wnxDiTjTzfYvJmlgNb3Tfu6QO97fuPYTYu2yOp6wjn-Ig/s320/Gory_1941aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUZXOsL6FlGtWZPzQ770RiOT_XpNr-aX6gqb0FN-pbfeeDB-5VfIYUKI6FLlpkGkemtqx42z-vWvwPamXDrjz3MugIGB_UdUUXvYzfsIUmvY1nADjIMa_2XtAhUFQDSw-KjNQJiHBIcDU/s1600/Gory_1942aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUZXOsL6FlGtWZPzQ770RiOT_XpNr-aX6gqb0FN-pbfeeDB-5VfIYUKI6FLlpkGkemtqx42z-vWvwPamXDrjz3MugIGB_UdUUXvYzfsIUmvY1nADjIMa_2XtAhUFQDSw-KjNQJiHBIcDU/s320/Gory_1942aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFK7hajy2u9JHlwlAAQa93kksl4rj-4llWXe7o3ISeNeSxQufwVOiI3G9lzrjlYbPrQWaN2D8ePpGw3IwwII619wxGyXL_2eXCgWalFbnkXJ9aWvPDj4qYWYmY5ub1TLLvVS-DNTjp1SI/s1600/Gory_1947aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFK7hajy2u9JHlwlAAQa93kksl4rj-4llWXe7o3ISeNeSxQufwVOiI3G9lzrjlYbPrQWaN2D8ePpGw3IwwII619wxGyXL_2eXCgWalFbnkXJ9aWvPDj4qYWYmY5ub1TLLvVS-DNTjp1SI/s320/Gory_1947aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDPtDyaCtF0UyDaLsxmXp5i8fbozke056uSQDV4Sb1DOlSMF4cC7e6uKH-Eew5z0ne4khLWhUlcABKb94zlWxpn3SJzC4JKRVOid1gWcgl5BJBwXvbHQlSLj3d5uSvOC0eNvKLfuHUnDU/s1600/Gory_1951aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDPtDyaCtF0UyDaLsxmXp5i8fbozke056uSQDV4Sb1DOlSMF4cC7e6uKH-Eew5z0ne4khLWhUlcABKb94zlWxpn3SJzC4JKRVOid1gWcgl5BJBwXvbHQlSLj3d5uSvOC0eNvKLfuHUnDU/s320/Gory_1951aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix4Meg5deKS-i6qWro1MKnG1wxmadz9AtqR8K0aF3wOKqh19b6JOmaCMeV_icMwhtrCIgpP26KMNk1RMLBiq_BgvERIPl0lRJSg58zQ0vHF-QHRdYKsxjT1oWd1QYj-56-q-RW6eIWhh4/s1600/Gory_1952aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix4Meg5deKS-i6qWro1MKnG1wxmadz9AtqR8K0aF3wOKqh19b6JOmaCMeV_icMwhtrCIgpP26KMNk1RMLBiq_BgvERIPl0lRJSg58zQ0vHF-QHRdYKsxjT1oWd1QYj-56-q-RW6eIWhh4/s320/Gory_1952aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsG1mkgagjiLKXl478d-zwMWee093ZH9qyhniOSrK3FJ_zRPS6Cm0UdNL38w5VuM_TJX7Z9Od4723rAqRd15Y4H0z4rRMasP6xVsF8_VqV-BH0vB_9j_uNINoD7eInfmewWTc1I2V0rZo/s1600/Gory_1961aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsG1mkgagjiLKXl478d-zwMWee093ZH9qyhniOSrK3FJ_zRPS6Cm0UdNL38w5VuM_TJX7Z9Od4723rAqRd15Y4H0z4rRMasP6xVsF8_VqV-BH0vB_9j_uNINoD7eInfmewWTc1I2V0rZo/s320/Gory_1961aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDCNM6UhzpdwpHebORf5Cljxh-fErWA2qNNrxqxIgyWLmaluXKkh2Gfcwq3U7GmajCC0tAp63C7Jp6-jWeJUCTkM2A9as2exAuIQ75yq9Cz0Ho7QqO5kXWqqrIKrtllYUSCDIUQQi1Rsg/s1600/Gory_1971aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDCNM6UhzpdwpHebORf5Cljxh-fErWA2qNNrxqxIgyWLmaluXKkh2Gfcwq3U7GmajCC0tAp63C7Jp6-jWeJUCTkM2A9as2exAuIQ75yq9Cz0Ho7QqO5kXWqqrIKrtllYUSCDIUQQi1Rsg/s320/Gory_1971aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNsmgKApchM4zuN9qFy92GvcjRrMU1_lpn-Li2qXGNlSF0xH71eujvntjAqNldeUPqtYqILskT_plhgbVd7RhbpcBiTUao2cvP37LsCBDCvXsTlEw5sTC4GMu1eDUoD4hpotsJY1VSFEs/s1600/Gory_1990aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNsmgKApchM4zuN9qFy92GvcjRrMU1_lpn-Li2qXGNlSF0xH71eujvntjAqNldeUPqtYqILskT_plhgbVd7RhbpcBiTUao2cvP37LsCBDCvXsTlEw5sTC4GMu1eDUoD4hpotsJY1VSFEs/s320/Gory_1990aas.jpg" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5NelfM2Alb1Yc_7ANrP_qEuOespg0-AAc4KsqlJqcKwYGYYLIFIHvwHN7QdWsFUkP4iKnG6f0QYweONdAoxxyJwuPD_JIauawU24pR_miy2fd3K2nQcOAA-3dpOzCN663gvE4bA3bDAY/s1600/Gory_2007aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5NelfM2Alb1Yc_7ANrP_qEuOespg0-AAc4KsqlJqcKwYGYYLIFIHvwHN7QdWsFUkP4iKnG6f0QYweONdAoxxyJwuPD_JIauawU24pR_miy2fd3K2nQcOAA-3dpOzCN663gvE4bA3bDAY/s320/Gory_2007aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWfA3aaBxm6DSnpigSv0KysaNGSObsPrmNuL0jozgbCDG0fIxNQsKy6s49xJZ40vGsROAKafmu0fRktLfjyJBA1BDIC9QvNHGd5xtkhv10y6qdLsUP9ImlJrVOcRNQKe9TNtX5pvz0GuU/s1600/Gory_2009aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWfA3aaBxm6DSnpigSv0KysaNGSObsPrmNuL0jozgbCDG0fIxNQsKy6s49xJZ40vGsROAKafmu0fRktLfjyJBA1BDIC9QvNHGd5xtkhv10y6qdLsUP9ImlJrVOcRNQKe9TNtX5pvz0GuU/s320/Gory_2009aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiegysmnFTuHI_JUuNvcZ2hROowO2XKcogv1Uf70-t25rigu8uuiSFGSzFf8j9NPqM6rIvSjVr7tNTWF7DEjww47pj9OO15I-OYZ7rZp02Vy5TN_lANVaorAO8noO_6kcRlTvydXMWXow/s1600/Gory_2017aas.jpg"><img alt="Seraki pod Sattel, Dufourspitze" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiegysmnFTuHI_JUuNvcZ2hROowO2XKcogv1Uf70-t25rigu8uuiSFGSzFf8j9NPqM6rIvSjVr7tNTWF7DEjww47pj9OO15I-OYZ7rZp02Vy5TN_lANVaorAO8noO_6kcRlTvydXMWXow/s320/Gory_2017aas.jpg" title="Seraki pod Sattel, Dufourspitze" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5TLsiVWaJkdPX82wtyZVXyDFTTYTYDPs5H7umxx9XsmHUbxwW0IvdMeUVdLultogm77m4deXGihPWKnLMmFAXj4dG0ryVZi5YC-HsLHPtGNXLWd0E1gW_JNEnx84aXzQUXGlHk3j6I9c/s1600/Gory_2024aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5TLsiVWaJkdPX82wtyZVXyDFTTYTYDPs5H7umxx9XsmHUbxwW0IvdMeUVdLultogm77m4deXGihPWKnLMmFAXj4dG0ryVZi5YC-HsLHPtGNXLWd0E1gW_JNEnx84aXzQUXGlHk3j6I9c/s320/Gory_2024aas.jpg" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVVErZgxq9tKPcCMKoLNf8Bht3pF-5jSSWY1oshyphenhyphennB6Lw18w51YZUgPm208-6EFaT9Fk16N91blHtDI3NRb1B7BUCs6J2Jvm6AuZRrlWC0Cluk5uPjUO7Xy7s1w4-dgWnys4P0cx250TU/s1600/Gory_2043aas.jpg"><img alt="ob dem see, gornersee" border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVVErZgxq9tKPcCMKoLNf8Bht3pF-5jSSWY1oshyphenhyphennB6Lw18w51YZUgPm208-6EFaT9Fk16N91blHtDI3NRb1B7BUCs6J2Jvm6AuZRrlWC0Cluk5uPjUO7Xy7s1w4-dgWnys4P0cx250TU/s320/Gory_2043aas.jpg" title="ob dem see, gornersee" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2qVyGcrop19dVwDix1R4QHDmI5dVVzBbKv0DyyQNPSpgzwG09Eac1MwrgAedZ-GPAM4sOqE3IJ-foTMya5D0_b-5-Kw1w_kfnPcPT_63O5bT6rhjyYEOt2G7NUejPBgDYytTkjd0Ufa8/s1600/Gory_2047aas.jpg"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2qVyGcrop19dVwDix1R4QHDmI5dVVzBbKv0DyyQNPSpgzwG09Eac1MwrgAedZ-GPAM4sOqE3IJ-foTMya5D0_b-5-Kw1w_kfnPcPT_63O5bT6rhjyYEOt2G7NUejPBgDYytTkjd0Ufa8/s320/Gory_2047aas.jpg" width="320" /></a></div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-57446334470332028132022-03-31T19:43:00.004+02:002022-03-31T19:57:05.765+02:00Malediwy na własną rękę, czyli Fenfushi, Hurasdhoo - również w czasach COVID-19<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkkSe--XtWz8hzNYs5rOdBeIOOHr9I2bVE5gVjj-gU4v1ywbGUpSWwys4s6wSkcyAVeau0oqZOkZ5QBeg0ZVbTbXdHWBxYYdAOtSUzoFS3GpHa2F0f7C5KSO-kt0zsZBrUqzECJdvFS7jZ4pIb-b6FTzbCzF6BTVjRyVDsIM8A5vvgNGAgEwqCuMzdzw/w400-h266/DSC_2879.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2022/03/malediwy-na-wasna-reke-czyli-fenfushi.html" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDS66Tdy8VzTfXtCuBh2kJoqX1GKgBBdZRuerv6D0NvpMeKwTUnYvLfKwUUxIWCS1rYeRJ1Y1SKkSs2GCaPLx2iTcLqFP_hTuH2yDXm8MDlfOxK1g1wiBYPv479AWKrppALmwZirauKhdxUOkT0sDb8OxbidaQIvCtjne6VNQlRz99GRdgUjr-4kmu3w/w400-h266/GOPR1356.JPG" width="400" /></a><div><br /></div><div>Jeśli nie masz pojęcia, jak zorganizować wakacje na własną rękę na Malediwach przeczytaj mój poradnik '<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">MALEDIWY NA WŁASNĄ RĘKĘ - JAK ZORGANIZOWAĆ WYJAZD, RÓWNIEŻ W CZASACH COVID-19</a>'. Omawiam tam krok po kroku, co masz zrobić oraz rozwiewam wszystkie obawy. Dodatkowo podaję linki i adresy stron internetowych, gdzie wszystko załatwisz samemu. Tutaj skupię się na omówieniu wyspy Fenfushi.<br /><br />Jak co roku, najwięcej czasu zajmuje mi wyszukanie ciekawej wyspy na wakacje, ponieważ Malediwy liczą 1280 wysp, z których część jest niezamieszkanych, inne są przeludnione, a jeszcze inne są nieciekawe. Najważniejsze, żebyśmy sami określili, co jest celem naszych wakacji. Jeśli lubimy przebywać w znanym miejscu, gdzie jest dużo turystów, a jednocześnie nie chcemy przepłacać, to polecam Mafushi. Jeśli z kolei szukamy spokoju, ciszy, pięknych widoków, to trzeba się bardziej wysilić, żeby coś znaleźć. W 2019 roku zrobiłem listę dwunastu wysp, które są warte odwiedzenia, stąd teraz było mi łatwiej wybrać coś odpowiedniego dla mnie. W tym artykule pokażę Ci również, że taki wyjazd można zorganizować dosłownie na dwa dni przed wyjazdem i to z wykonaniem testu PCR, bo tak właśnie dołączyła jedna para z dzieckiem do naszej ekipy. Wybrałem wyspę Fenfushi, ponieważ moim głównym kryterium jest bardzo duża, rozległa i turkusowa laguna, która musi otaczać wyspę, miejsce musi być mało znane i obowiązkowo muszą być palmy, może las tropikalny i kilka innych wysp dookoła. Fenfushi idealnie spełnia te kryteria, ponieważ do dziś jest uznawana za mało turystyczną, a to za sprawą informacji, których brakuje w Internecie. Mało kto decyduje się tam pojechać, ponieważ od stolicy Male’ trzeba płynąć szybką łodzią 2h 05min i na dodatek mamy tylko kilka zdawkowych informacji o Fenfushi. Co więc mnie przekonało, żeby wybrać tę wyspę? Przede wszystkim ja sam zbieram wiadomości z różnych stron, również tych obcojęzycznych, dlatego jest mi znacznie łatwiej podjąć decyzję. Chociaż na zagranicznych stronach również brakuje nowych wiadomości, a strony facebookowe obiektów noclegowych są mocno nieaktualne, to wziąłem pod uwagę kilka rzeczy, które pomogły mi dokonać właściwego wyboru. Moim zwyczajem, na mapach Google, zacząłem oglądać widok z satelity, dzięki czemu mogłem ocenić rozmiary laguny i czy wody będą turkusowe. Później oceniłem zabudowę i ilość zieleni na wyspie.<span><a name='more'></a></span><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMsqOqlUMNqsasIK6oBISttZ6tjiEoO3nr3-Af35RYzM7He88W48ADwKx0-fDY36UisRTX8OXcA8-nPerOkh1-6vu_NEhL2tLVKpQmPBRv1l07iMVaUYhv9C6Kb7w-NN9EwsCuGN16yud1ef7-v07R0Cz-pKS_taDgAW3_H_4jPnWxU2Fpn5wb5kmF9A/s1200/DSC_4766.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMsqOqlUMNqsasIK6oBISttZ6tjiEoO3nr3-Af35RYzM7He88W48ADwKx0-fDY36UisRTX8OXcA8-nPerOkh1-6vu_NEhL2tLVKpQmPBRv1l07iMVaUYhv9C6Kb7w-NN9EwsCuGN16yud1ef7-v07R0Cz-pKS_taDgAW3_H_4jPnWxU2Fpn5wb5kmF9A/w426-h640/DSC_4766.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhypeJ2HJ4wI_4g80T5HmfD2IOTyxjeyiDAx2me73vyHZvRzQRioYtOY-xURl7oYmYHKuCXPbr5wFRQ731x7r9cgBWS_NW-vJVXPbaxNBp4qGLliJeVfgqw9okgJWMYif4qetXIJWX6hMKxLoqw8EiSHKL36GZjIqEdXJfUwD24gGzqb8WDzTkxLnOU5w/s1200/DSC_4471.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhypeJ2HJ4wI_4g80T5HmfD2IOTyxjeyiDAx2me73vyHZvRzQRioYtOY-xURl7oYmYHKuCXPbr5wFRQ731x7r9cgBWS_NW-vJVXPbaxNBp4qGLliJeVfgqw9okgJWMYif4qetXIJWX6hMKxLoqw8EiSHKL36GZjIqEdXJfUwD24gGzqb8WDzTkxLnOU5w/w426-h640/DSC_4471.JPG" width="426" /></a></div>Fenfushi słynie z pięknej laguny i zieleni nawet w strefie zabudowanej<br /><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div></div><div>Z lotu ptaka wyspa wydaje się być bardzo zielona, ponieważ między bujnymi drzewami widzimy pojedyncze domy, a połowę wyspy porastają palmy lub tropikalna roślinność. Plaże również nie odbiegały od moich wyobrażeń, bo ciągną się praktycznie wzdłuż dwóch najdłuższych linii brzegowych oraz są szerokie. Nawet gdyby przyjechało więcej turystów, to nie zobaczyłbym nigdzie tłumów. Kolejną zaletą Fenfushi jest z pewnością długi piaszczysty półwysep, cypel, który głęboko wcina się w krystalicznie czyste wody oceanu. To miejsce jest najbardziej uwielbiane przez fotografów i… miejscową ludność, która codziennie chodzi tam podziwiać zachody słońca. Dodatkowym walorem Fenfushi jest sandbank odległy od cypla o 480 m. Co prawda nie pływają tam żadne łodzie, jedynie z resortów, ale jeśli umiemy pływać, to można podczas odpływu wód przejść płytką lagunę do połowy trasy, a drugą połowę przepłynąć. Ja próbowałem wszystkich wersji – od maksymalnego odpływu po pełny przypływ, oraz drogą okrężną przez płycizny i w linii prostej przez miejsca, gdzie występują najsilniejsze prądy podczas maksymalnego przypływu. Z tego względu stwierdzam, że sandbank był osiągalny dla mnie każdego dnia. Na Mapach Google wypatrzyłem również, że wokół wyspy jest dużo rafy koralowej, dlatego będę miał również okazję podziwiać kolorowe ryby. Dodatkowe atrakcje wymyślam już po przybyciu na miejscu w zależności od możliwość miejscowego właściciela. Nigdy bym nie przypuszczał, że z Fenfushi można popłynąć na piękną, bezludną wyspę odległą o 20 km. Z tego też względu jeden dzień poświęciliśmy właśnie na nią (Hurasdhoo). W szczególności moją uwagę zwrócił fakt, że na Fenfushi nie ma rozbudowanej bazy noclegowej, co oznaczało, że spodziewałem się pełnego spokoju. Na stronie Ministerstwa Turystyki Malediwów znalazłem tylko dwa obiekty dopuszczone przez ten organ do świadczenia usług turystycznych, z czego, jak się okazało, jeden faktycznie działał, a drugi miał się otworzyć na początku zimy 2022 roku. Znalazłem obiekt Oasis Village Fenfushi, ale ten był jeszcze w remoncie.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizDwbL9xBcDKhVrWJgZU7kG5bG566PAAvExSZU0bDCx20gOtXiMJfkAnQ1xtrh6EFGskipDioc3e1TuqpgJbB72JcMW2k2WitkxpRyd7Vj6Yci9oecmFh5CBmbfB2ggVBFBlSYRnhUU8bWNKSjXq9PWXDRHOIIO1FBu4pOylM3i82tVGQ7kQo2OVpYrA/s1600/DSC_2562.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizDwbL9xBcDKhVrWJgZU7kG5bG566PAAvExSZU0bDCx20gOtXiMJfkAnQ1xtrh6EFGskipDioc3e1TuqpgJbB72JcMW2k2WitkxpRyd7Vj6Yci9oecmFh5CBmbfB2ggVBFBlSYRnhUU8bWNKSjXq9PWXDRHOIIO1FBu4pOylM3i82tVGQ7kQo2OVpYrA/w640-h426/DSC_2562.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Wyspa na pewno oczaruje pięknymi widokami</div><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>GUEST HOUSE NA FENFUSHI I CZEGO SIĘ MOŻNA SPODZIEWAĆ</b></span><br /></span>Kiedy szukam obiektu noclegowego, zawsze wyszukuję na mapach Google guest house’y (polski odpowiednik to pensjonat), po czym na telefonie, w kontaktach, zapisuję sobie numery telefonów, które są podane w Googlach. Dzięki temu wyskakuje mi informacja, czy można rozmawiać z właścicielem przez WhatsApp’a (na Malediwach jest to najczęściej używany komunikator do celów biznesowych). Kiedy na Fenfushi znalazłem obiekt Oasis Village Fenfushi napisałem do właściciela. Był jeszcze drugi – Vevu Villa Fenfushi. Ten pierwszy miał sześć pokoi, a ten drugi – dwanaście. Tak przynajmniej głosiła rządowa strona Ministerstwa Turystyki Malediwów. Napisałem do gospodarza tam, gdzie było mniej pokoi, ponieważ lubię małe i kameralne obiekty. Pomimo, że Oasis Village Fenfushi był jeszcze w remoncie, to właściciel zakwaterował nas w Vevu Villa Fenfushi, ponieważ oba obiekty prowadzą bracia, więc nie miało to dla nas większego znaczenia. Jak szybko zauważyliśmy Vevu Villa Fenfushi miał tylko sześć pokoi do dyspozycji, dlatego nadal mieliśmy kameralny obiekt. Vevu Villa Fenfushi prowadzi miejscowy po 30-tce, którego nazywają Latti. Jest wesoły, uśmiechnięty i dużo żartuje. Kiedy przypływamy ze stolicy do portu Fenfushi czeka już na nas trójkołowy pojazd, którym zawożone są nasze walizki. My tymczasem idziemy jakieś 290 m do naszego obiektu Vevu Villa. Poznajemy go, gdy tylko widzimy jego mury, ponieważ zgadzają się ze zdjęciami w Googlach. Recepcja znajduje się wewnątrz budynku zamykanego z obu stron drewnianymi drzwiami (w wielu obiektach przynajmniej jedna część jest otwarta i nie ma żadnych drzwi). W obu kierunkach ciągnie się kilkumetrowy hol, gdzie są wejścia do wszystkich sześciu pokojów. Za drugimi drzwiami mamy otwartą część, gdzie będziemy jeść posiłki. Ten obiekt nastawił się na pełne wyżywienie, dlatego będziemy jeść śniadania, obiady i kolacje. Śniadania mamy w godzinach 7.30-8.30, obiady 13.30-14.30, a kolacje 19.30-20.30. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli zaśpimy, albo trochę później wrócimy z plaży. To są jedynie umowne godziny.</div><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD_YXkTdAIJT_4Fdd81ZWmeACFSlhqWz7hdJwImDfTs7bhn6n4M97OzNL4KRjQFbCeTjkgm4qL1a1bRYb38RlJQMqBhasSI5m5bLTWhA2ThJKZu8EtqT1yvuM2F8Co-ztuKwynhflB7vehzHu8bRXnh2bF5j3QtJi7H2CtLuc7_FmwTY_HsKbjWrhcMA/s1600/DSC_2468.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD_YXkTdAIJT_4Fdd81ZWmeACFSlhqWz7hdJwImDfTs7bhn6n4M97OzNL4KRjQFbCeTjkgm4qL1a1bRYb38RlJQMqBhasSI5m5bLTWhA2ThJKZu8EtqT1yvuM2F8Co-ztuKwynhflB7vehzHu8bRXnh2bF5j3QtJi7H2CtLuc7_FmwTY_HsKbjWrhcMA/w640-h426/DSC_2468.JPG" width="640" /></a></div>Vevu Villa Fenfushi</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqlwVe-GdqRX-gwIm3-sW0jwuoQtVs3QIdVDuTQZ98Zj85nEfxn_4VpZ2vZubBMCDN0PaKxdlQaUaMCJPMPbFCI8g55E6fwt7ueybqoINZ3zHJWJTGMzZRbbz35xfkUwVRo7P2WFmwv7Lsw_DdrL7Jh466f7OnzYpl5ohtyfknKyZ70BCDFh4NxP6p-A/s1200/DSC_2457.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqlwVe-GdqRX-gwIm3-sW0jwuoQtVs3QIdVDuTQZ98Zj85nEfxn_4VpZ2vZubBMCDN0PaKxdlQaUaMCJPMPbFCI8g55E6fwt7ueybqoINZ3zHJWJTGMzZRbbz35xfkUwVRo7P2WFmwv7Lsw_DdrL7Jh466f7OnzYpl5ohtyfknKyZ70BCDFh4NxP6p-A/w426-h640/DSC_2457.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjhBx-naKbVeQqwaLZwgcVW4RFvy8197IdF19mcCTuuH58w0jruw-N7av9FkG0gs-88MXsVWllJqD-oyp1HleGj9Fyi-rC79FldHHDc5_F_HXX5lt7wSHlEUlyJqEfWqdp_sWDgAreiq8I2yYGszljbjpF7otUdIE9QQKrE8810ou_UwSWOcV5YcIb-A/s1200/DSC_2474.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjhBx-naKbVeQqwaLZwgcVW4RFvy8197IdF19mcCTuuH58w0jruw-N7av9FkG0gs-88MXsVWllJqD-oyp1HleGj9Fyi-rC79FldHHDc5_F_HXX5lt7wSHlEUlyJqEfWqdp_sWDgAreiq8I2yYGszljbjpF7otUdIE9QQKrE8810ou_UwSWOcV5YcIb-A/w426-h640/DSC_2474.JPG" width="426" /></a></div>Wejście do Vevu Villa Fenfushi i widok na sąsiadujące zabudowania. Zieleni nigdzie nie brakuje<div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqGxYovQsSXQUoRURX33rj0WzghEGMHGIIzwgy1g9jbc1IzbZH7hqaCRpPqTLYg6LScjd9hkROVTMF4ROtACgGOwc7j74CgmKJ8e9cmvPFU9aR6RFGTPejX9obVKe_cDj_G8RqcSODMR8CBjmBn-iDqbNL28uKdDAkNp3-rNCHMUaYMjuQPi1l3LCLqw/s1600/DSC_2637.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqGxYovQsSXQUoRURX33rj0WzghEGMHGIIzwgy1g9jbc1IzbZH7hqaCRpPqTLYg6LScjd9hkROVTMF4ROtACgGOwc7j74CgmKJ8e9cmvPFU9aR6RFGTPejX9obVKe_cDj_G8RqcSODMR8CBjmBn-iDqbNL28uKdDAkNp3-rNCHMUaYMjuQPi1l3LCLqw/w640-h426/DSC_2637.JPG" width="640" /></a></div><div>Muszle pod drzewem po prawej stronie przy naszym guest house<br /><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG47wQJzCgdnWpZ8Ly-bs0Fz4NSXv-DDEd1DLiMCaSpbihS2uWCPuoNUEWMtlZW0MZllv6l4tX1KvCR9NQ7B2jHOo7EpLuap3PGK1JtvkkwQfE-TUWP4G59k7jB8GsXdU0bfcIPL9dZI6FnMquCUyy6S-aQTCPkABdCmUtvWunR_y8Oq31mbfIyV81_Q/s1200/DSC_2981.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG47wQJzCgdnWpZ8Ly-bs0Fz4NSXv-DDEd1DLiMCaSpbihS2uWCPuoNUEWMtlZW0MZllv6l4tX1KvCR9NQ7B2jHOo7EpLuap3PGK1JtvkkwQfE-TUWP4G59k7jB8GsXdU0bfcIPL9dZI6FnMquCUyy6S-aQTCPkABdCmUtvWunR_y8Oq31mbfIyV81_Q/w426-h640/DSC_2981.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMXonYwD-1gCr2hZr0gRpHYvvxsmjg_ITXczbHgWPrtpnibf1YGCmPb_SuoFgMftfhuCqVGtN8T8iY4kpD5dk8ZVMJcyVAKKm0m4RMi6xMyn3Ui84CHs-jc41EfBtjDvOpRAl8O7M4jBJX4uL5hMip61covcoSVve0eUTJMjdYH6iK5SIJqox6X4nIJw/s1200/DSC_2982.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMXonYwD-1gCr2hZr0gRpHYvvxsmjg_ITXczbHgWPrtpnibf1YGCmPb_SuoFgMftfhuCqVGtN8T8iY4kpD5dk8ZVMJcyVAKKm0m4RMi6xMyn3Ui84CHs-jc41EfBtjDvOpRAl8O7M4jBJX4uL5hMip61covcoSVve0eUTJMjdYH6iK5SIJqox6X4nIJw/w426-h640/DSC_2982.JPG" width="426" /></a></div>Bananowiec za ogrodzeniem naszego guest house i otwarta przestrzeń, gdzie jemy śniadania, obiady i kolacje<br /><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div>Obowiązkowo trzeba też powiedzieć o wadach i zaletach trzydaniowego pakietu wyżywienia, o którym być może nigdzie się nie mówi. Na Malediwach wschód słońca na przełomie luty/marzec mamy około godziny 6.21, a zachód o godzinie 18.19. Na plażę zazwyczaj wychodzi się około 9.30 lub 10.00, a około 13.00 wraca się na obiad. Zanim zjesz obiad i ponownie wyjdziesz na plażę, zauważysz, że jest już godzina 15.00. To powoduje, że z każdym dniem masz wrażenie, jakby szybko uciekały ci dni, ponieważ po 15.00 słońce jest już na tyle daleko na niebie, że czas do jego zachodu wydaje nam się szybko upływać, a dodatkowo laguny nie są już tak pięknie oświetlane, przez co nie widzimy ich jako turkusowych, ale raczej jako niebiesko-stalowe, co daje nam wrażenie, że to już końcówka dnia. Mając na uwadze, że takie odczucie pojawia się na Malediwach, zawsze staram się znaleźć obiekt, który daje możliwość wyboru śniadań i obiadokolacji, ponieważ bardzo zmienia się poczucie czasu w ciągu dnia. Nie mając obiadu w środku dnia mamy wrażenie, że dzień jest długi, że można jeszcze wiele zrobić oraz nie musisz pilnować godziny powrotu do obiektu w środku dnia. Zaletą trzydaniowego pakietu wyżywienia z kolei jest możliwość jedzenia dobrych posiłków oraz większej ilości lokalnych owoców. Wszystko od nas zależy, co bardziej cenimy: czy lubimy więcej zjeść, czy lubimy w pełni wykorzystać nasz dzień. Gdyby w tym obiekcie była możliwość wyboru systemu dwudaniowego, z pewnością wybrałbym go, bo bardziej mógłbym wykorzystać dzień. Mimo wszystko podobało mi się, bo odległości z plaży do guest house nie są duże. Do Vevu Villa mamy 630 m, a do Oasis Village mamy 530 m. Wędrówka przez mały tropikalny las i dalej przez wioskę jest więc przyjemnością. Pokoje są bardzo czyste, wykafelkowane (najłatwiej sprząta się wówczas podłogi z piasku) a łóżka są wielkie i wygodne. Dostajemy codziennie 1,5 l butelkę wody, mamy ręczniki plażowe do dyspozycji oraz po dwa ręczniki do kąpieli. W każdym pokoju jest lodówka oraz czajnik z zestawem do zaparzania kawy i herbaty. Na Malediwach herbata nie jest popularna, dlatego też i wybór jest mniejszy. To wszystko mamy w cenie naszego noclegu.<br /><br />A co jest serwowane w ciągu dnia? To my ustalamy, co chcemy, a właściciel przygotowuje nam wszystko według naszego uznania. Śniadania mogą być kontynentalne lub lokalne. Kontynentalne, to oczywiście tosty, masło, miód, dżem, kawa herbata, dwa jajka i zestaw owoców po śniadaniu. Lokalne to sześć placków z tuńczykiem nazywane ‘roshi’ lub ‘papadam’ i zestaw owoców. Sześć placków wykonanych z mąki kokosowej lub z owoców drzewa chlebowego to dużo, bo ostatni zjadało się już na siłę. Tuńczyk przyprawiony lokalnymi ziołami jest po prostu pyszny. Po śniadaniu otrzymujemy pokrojony w kostkę arbuz schłodzony w lodówce, dlatego smakuje jeszcze lepiej. Oprócz arbuza mamy jeszcze papaję (to już klasyka Malediwów) oraz lokalne banany, które są dużo mniejsze niż te znane z polskich sklepów, ale są słodkie i bardzo soczyste. Są tak dobre, że w ostatnim dniu, w stolicy, na targu owocowym kupiłem ich całą reklamówkę. Na obiady mamy ponownie to, co sobie zażyczymy. Zazwyczaj będą to makarony przyprawione miejscowymi ziołami, ryż, kurczak lub ryba, czasem hamburgery/hot-dogi własnej produkcji, gotowane warzywa i obowiązkowo zestaw owoców. Kolacje wyglądają bardzo podobnie. My zażyczyliśmy sobie, żeby na kolację każdego dnia była ryba. Dlaczego? Dlatego, że tutaj nie kupuje się ryb i nie są mrożone w zamrażarkach, ale codziennie ktoś wypływa łodzią na otwarty ocean i je łowi, dlatego mamy świeże ryby prosto z oceanu. Ich smak jest zupełnie inny niż ten, który znamy z hodowlanych łososi, mintajów przywożonych z Chin i Wietnamu, czy innych „wynalazków” z polskich marketów. Tutaj wiesz co jesz. Jako, że ryby są łowione na bieżąco, to nigdy nie wiesz jaką dziś rybę będziesz jeść. W każdym razie ryb jest tak dużo w oceanie, że połów trwa zaledwie kilkanaście minut. Najwięcej trafia się ryb znanych jako ‘red snapper’. Są wielkie, dlatego wystarczy jedna większa, aby wszyscy się najedli do syta. Przez dwa tygodnie właśnie tę rybę dostawaliśmy najczęściej. W smaku jest bardzo dobra. Cała sztuka polega na ich dobrym przygotowaniu. Miejscowi nacinają ją jak my kiełbasę na grilla, po czym przygotowują ją na grillu opalanym łupinami kokosowymi. Tam nie ma węgla drzewnego. Palma kokosowa jest w 100% wykorzystywana: z drewna można wykonać różne rzeczy, z liści maty ozdobne lub służy jako strzecha pokrywająca dachy, a kokos rozbiera się na czynniki pierwsze. Najpierw wypija się sok kokosowy, później wyjada biały miąższ przylegający do drewnianej łupiny, a same łupiny rzuca się na kilka tygodni pod mur tam, gdzie ciągle świeci słońce, a później spala się je podczas grillowania ryb.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrPu_E5A9h133JinX0hMOCekytWkNcQP_DObd5p3MMrhGB_OH4BffHeqrVliP0-dkIGSsjBqA4LFblAtm2Rxu2LwjEbBFbHcafhpygv-NGHGLeVR9t08ad2udojBBLzDH58_kj7gyXj9UYLhjyeFnr_bFfjT5p9KMsq-6SJ6BwvhwE2S4MYc7xqtwfNQ/s1600/IMG_3074.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrPu_E5A9h133JinX0hMOCekytWkNcQP_DObd5p3MMrhGB_OH4BffHeqrVliP0-dkIGSsjBqA4LFblAtm2Rxu2LwjEbBFbHcafhpygv-NGHGLeVR9t08ad2udojBBLzDH58_kj7gyXj9UYLhjyeFnr_bFfjT5p9KMsq-6SJ6BwvhwE2S4MYc7xqtwfNQ/w640-h426/IMG_3074.JPG" width="640" /></a></div>Grillowane ryby na Malediwach są standardowym daniem<div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh1CqIvpn7rcw45yxyjWrAx-XsKBdIK_xEPoUYdzJMEfEKaekC4oV_PtUzWNaehGn5Rq6I9KVhbRFvIyBFLN-X133JGH4BidGbGuSxrUcKHQ4rsxNOS_jPn8Pek0GmKpvGJ6cZH8xRyiroC5I2wyu2OMlwFLpOV4_6C9hXgFMzSN1UZ6XbE4g_IrXjZA/s1600/20220228_140812_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh1CqIvpn7rcw45yxyjWrAx-XsKBdIK_xEPoUYdzJMEfEKaekC4oV_PtUzWNaehGn5Rq6I9KVhbRFvIyBFLN-X133JGH4BidGbGuSxrUcKHQ4rsxNOS_jPn8Pek0GmKpvGJ6cZH8xRyiroC5I2wyu2OMlwFLpOV4_6C9hXgFMzSN1UZ6XbE4g_IrXjZA/w640-h480/20220228_140812_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkQ20uk-yzjiTduHbC7o-yjyuBeqmR2668i6YuqmjKkOaT60WyBGwtluSr76AN2hrlsAmPqNnQSMyZDo98MS7NsiylOV9DMyItVY3fZ1ik99clKHXNcbNkKuklQNh8km939bIAhxUCGRZIHVW2OyMWKSsJikcOpD5LYcFeNxs61jEwP8rDYpw19IJeVw/s1600/20220302_140426_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkQ20uk-yzjiTduHbC7o-yjyuBeqmR2668i6YuqmjKkOaT60WyBGwtluSr76AN2hrlsAmPqNnQSMyZDo98MS7NsiylOV9DMyItVY3fZ1ik99clKHXNcbNkKuklQNh8km939bIAhxUCGRZIHVW2OyMWKSsJikcOpD5LYcFeNxs61jEwP8rDYpw19IJeVw/w640-h480/20220302_140426_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhBwbSr7xelfgZX5xUeakqiiclyMuxItVR9IxF2_3f-CEulRAtvzCugC86iSbRIEYV0KKq3Gy6eBPE5Uzq-mQPTINQuZR0Wi0X_8IOqH6MKFcr0f7mNyGgAI74bhe460IiRQLsszU2d1T4/" style="text-align: left;"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhBwbSr7xelfgZX5xUeakqiiclyMuxItVR9IxF2_3f-CEulRAtvzCugC86iSbRIEYV0KKq3Gy6eBPE5Uzq-mQPTINQuZR0Wi0X_8IOqH6MKFcr0f7mNyGgAI74bhe460IiRQLsszU2d1T4/w640-h480/20210307_192114_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioE9WuScN0t169JktP4dOLS84qWNY_cBoncVxmC8_jM1dVm1ktm7sPDeXihVRxdiAP4z2Z3FL_g6vYr4bgUhQ73X_L7oEYpyUNfoFn6nsY7860B4_s9Vi0GPCXb7_WvPA6A_1eCTOmleph/" style="text-align: left;"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioE9WuScN0t169JktP4dOLS84qWNY_cBoncVxmC8_jM1dVm1ktm7sPDeXihVRxdiAP4z2Z3FL_g6vYr4bgUhQ73X_L7oEYpyUNfoFn6nsY7860B4_s9Vi0GPCXb7_WvPA6A_1eCTOmleph/w640-h480/20210301_191952+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Przykładowe obiady w naszym guest house<div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm8syzQkmvqf1y_HjFqkkQU5y9HNiRSBtfotPcZk5_LgIHgkeZe1uBdSVmQRA21vv_O_j-KSuPTogEyB4_oTIzrm2f0iO5cK1Y6Hk31OAr3-iukMQYqCxE2NdBUGJ7tG9w88VBHWYoXpY-r_qMm0rpROIBeNgQ6XQeqGhLfZcyBOtvbagub-JvAJx7gg/s1600/20220225_204155_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm8syzQkmvqf1y_HjFqkkQU5y9HNiRSBtfotPcZk5_LgIHgkeZe1uBdSVmQRA21vv_O_j-KSuPTogEyB4_oTIzrm2f0iO5cK1Y6Hk31OAr3-iukMQYqCxE2NdBUGJ7tG9w88VBHWYoXpY-r_qMm0rpROIBeNgQ6XQeqGhLfZcyBOtvbagub-JvAJx7gg/w640-h480/20220225_204155_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Porcja owoców po obiedzie, którą otrzymujemy każdego dnia<div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>LOTNISKA, TRANSFER, PRZYJAZD NA MIEJSCE</b></span><br /></span>Naszą podróż zaczęliśmy od lotniska w Warszawie. Pomimo ograniczeń związanych z koronawirusem, widać, że w lutym 2022 latało już bardzo dużo ludzi. Warto jeszcze w domu zrobić sobie odprawę check-in online, dzięki czemu odprawa biletowa będzie trwała tylko chwilę. Kasy biletowe są otwierane na trzy godziny przed wylotem, dlatego nie ma kolejek i tłumów. Ze względu na wojnę Ukraina – Rosja, linie Emirates nieznacznie zmodyfikowały trasę przelotu samolotu, tak, aby już nie lecieć przez Lwów ale, żeby okrążyć fragment Ukrainy przez Słowację. Pod względem czasowym nie odczuliśmy tej różnicy, ponieważ samolot i tak przyleciał 35 minut przed czasem, pomimo 20 minutowego opóźnienia startu. Nasz samolot leciał praktycznie na całej trasie z prędkością 1020-1030 km/h, gdzie zazwyczaj leci się z prędkością 820-880 km/h. W Dubaju trzeba pamiętać, aby przestawić zegarki o trzy godziny do przodu, żeby mieć aktualny, lokalny czas. Na przesiadkę mieliśmy 5h 30min, co przydało nam się, aby wypełnić deklarację zdrowia IMUGA. Nigdy nie robię tego w Polsce, ponieważ na lotnisku w Dubaju jest bardzo dobry dostęp do Internetu. Jak wypełnić ten formularz, szczegółowo objaśniłem w osobnym artykule: '<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">MALEDIWY NA WŁASNĄ RĘKĘ - JAK ZORGANIZOWAĆ WYJAZD, RÓWNIEŻ W CZASACH COVID-19</a>'. Tutaj koncentruję się na tym, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy. W Dubaju nikt nie sprawdzał testów COVID-owych, ani czy mamy wypełniony formularz IMUGA. Po prostu można było wsiąść do samolotu, jak przed erą COVID-a. Samolot na Malediwy również przyleciał przed czasem około 35min. Wiatry nadal nam sprzyjały – lecieliśmy ponad 1030 km/h. Około godziny 9.50 przylatuje więcej samolotów z różnych krajów, dlatego odprawa imigracyjna trwa długo. Cała hala była wypełniona dziesięcioma kolejkami ludzi oczekujących do kontroli paszportowej. W 2022 roku kontrole przeprowadzane były szybciej, dzięki czemu w kolejce staliśmy tylko 30 min, pomimo ewidentnie przeciążonego lotniska. Kiedy przychodzi czas naszej kontroli i wbicia pieczątki wizowej do paszportu, widzimy, że na monitorze wyświetla się już wypisany przez nas formularz IMUGA z naszym zdjęciem. Praktycznie co minutę lub dwie są przepuszczane dwie osoby. Pomimo tłumów na lotnisku widać postęp. Kiedy wyszliśmy po nasze bagaże, wolny taśmociąg był zapełniony walizkami z dwóch samolotów.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqiin__ZBzkZmya8hK6baPiStF8tWC3GA-XvUOg7gTfUrV5c27uJjnwqC5_6zd-xanXz7XDnVBk5XivJbR_H_P30FV4jBeghqglL4r6ED3CrffF6YSMwa9QtITQH5uDuSqDWH-po8qU3qO8TeAn_BBj0cOKBSqeG_Rv7wg0vZb7m9LK_LtD9C6jckQgg/s1600/20220311_081342_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqiin__ZBzkZmya8hK6baPiStF8tWC3GA-XvUOg7gTfUrV5c27uJjnwqC5_6zd-xanXz7XDnVBk5XivJbR_H_P30FV4jBeghqglL4r6ED3CrffF6YSMwa9QtITQH5uDuSqDWH-po8qU3qO8TeAn_BBj0cOKBSqeG_Rv7wg0vZb7m9LK_LtD9C6jckQgg/w640-h480/20220311_081342_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Lotnisko w Dubaju<div><br />Po przejściu do głównej części, wszędzie stoją ludzie z logami swoich resortów, żeby odebrać nas z lotniska. Właściciel Vevu Villa z Fenfushi mieszka w Male, dlatego podesłał nam jakąś osobę, która miała zaprowadzić nas na speed boat, czyli szybką łódź motorową. Jako, że mieliśmy jeszcze niecałe 5 godzin do rejsu, umówiliśmy się, że spotkamy się o 14.45 przy pizzerii. Na szczęście w obrębie lotniska jest bardzo dobre miejsce na przeczekanie, ponieważ za głównym budynkiem, po drugiej stronie ulicy mamy do dyspozycji zadaszoną poczekalnię tuż przy oceanie, gdzie ciągle wieje orzeźwiający wiatr. Nie ma tutaj żadnych ścian, dlatego mamy piękne widoki, a jednocześnie nie czujemy upału. W środku budynku lotniska powietrze wydaje się „zużyte”, stojące i panuje ciągły zaduch. Widać, że wielu turystów nie wie o poczekalni na świeżym powietrzu na otwartym terenie, ponieważ gnieżdżą się na małej przestrzeni w środku budynku. Wysłany przez właściciela kolega szybko nas znalazł o 14.45, po czym zaprowadził na łódź. Nasz rejs trwał 2h 05 min, a przepłynęliśmy 126 km, robiąc po drodze trzy przystanki. Fenfushi jest ostatnią wyspą na trasie, dlatego z łatwością można policzyć że łódź płynęła z prędkością około 65-67 km/h. Łodzie są kryte, mają solidny dach i płócienne ścianki, które mają nas chronić od rozpryskującej się wody przecinanych fal i od słońca. Łódź była w całości zapełniona. Kiedy dopłynęliśmy do Fenfushi, w porcie czekała na nas ekipa miejscowych ludzi, którzy załadowali nasze walizki na trójkołowy pojazd, a Latti zaprowadził nas do guest house Vevu Villa, odległego o 290 m od portu.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOFOuXQw9UBhvxyAkfQA89-yyR_noF0ptSu3NqEhnYfNMuxv-y9nCKCdEoTDVBdrPpRxoJP86zaVGsIq10OSuDUL3RhyGNOpKwRDfqlA1_LF2XJSaUdrWhV6hMzUZPtF24Zn-kfhBYUyFACaugazSlGZpEl1NnAj3AMXmNkhN40IpCNLMFbu-40Y5GHQ/s1600/IMG_2019.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOFOuXQw9UBhvxyAkfQA89-yyR_noF0ptSu3NqEhnYfNMuxv-y9nCKCdEoTDVBdrPpRxoJP86zaVGsIq10OSuDUL3RhyGNOpKwRDfqlA1_LF2XJSaUdrWhV6hMzUZPtF24Zn-kfhBYUyFACaugazSlGZpEl1NnAj3AMXmNkhN40IpCNLMFbu-40Y5GHQ/w640-h426/IMG_2019.JPG" width="640" /></a></div>Jeśli musimy dłużej poczekać na łódź, warto pójść kilkadziesiąt metrów dalej na otwartą poczekalnię w bezpośrednim sąsiedztwie lotniska. Dzięki temu będziemy mieli przewiew i piękny widok na turkusową przystań z napisem, jak na zdjęciu<div><br />Na miejscu zostaliśmy przywitani kokoskiem z lodówki (kokos z wyciętą dziurą, z którego pijemy sok kokosowy przy pomocy słomki). Po chwili przywitania i wniesieniu naszych bagażów, Latti zapytał nas, czy chcemy teraz zrobić obchód po wyspie (tak zwyczajowo robi się na każdej wyspie, żeby turysta wiedział od samego początku, gdzie co się znajduje). Poszliśmy od razu zobaczyć najważniejsze punkty na wyspie. Latti mówił, że zdarzali mu się tacy turyści, który dzwonili, do niego jak wrócić do obiektu, ponieważ zgubili drogę. Mnie to dziwiło, ponieważ wyspa miała co najwyżej wymiary 800 x 300 m w najszerszym i najdłuższym punkcie, dlatego choćby wybierając losowo ścieżki zawsze gdzieś się dotrze. Już w domu przeglądałem mapę Google, żeby wiedzieć, gdzie co się znajduje, dlatego pomimo, ze nigdy nie byłem na Fenfushi, od razu wiedziałem, którędy mam iść. Wszystko zgadzało mi się z tym, co zapamiętałem z map. W trakcie przebywania na wyspie jedynie możesz znaleźć dodatkowe skróty lub odkryć coś więcej, co nie zostało zaznaczone na mapie. Pomimo posterunku policji na wyspie, który znajduje się tuż przy porcie, nikt nie kontrolował maseczek na wyspie, ani w obiektach, sklepach, itp. Niektórzy z miejscowych nosili je na zewnątrz, ale nikt tego nie wymagał. Praktycznie zapomnieliśmy o COVIDzie. Po obchodzie po wyspie, teraz czekaliśmy na pierwszą kolację o 19.30. Przypłynęliśmy około 17.00, stąd też z dnia przyjazdu niewiele nam zostało. Każdy następny dzień należał w pełni do nas. Pierwsze wrażenie samego obiektu i obsługi było bardzo dobre. Z drugiej strony nie mam dużych oczekiwań pod względem hoteli i pensjonatów, ponieważ cały dzień spędzam na zewnątrz, na plaży, na pływaniu lub zwiedzaniu. U mnie coś się musi dziać. W każdym razie obiekt jest czysty, łózka wygodne, a jedzenie bardzo dobre.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj24wzOp4hmS1gajMUXfXm3SWRUAj6ad2CQj1Jap9DD1GgGxwIkLBU8V2XCS0v3j7rWvTBd8ukIcx2f6uZCQ8ccqEauprmIWjDUWbe1bzd3bm_6O4EbBnYEVB9ZnoMKUEwuK0gnAelvd6oLBvcu2petM5tkcIsx3jSZcbNT14SVPO7-IJTIg647zbsVyg/s1600/20220226_190616_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj24wzOp4hmS1gajMUXfXm3SWRUAj6ad2CQj1Jap9DD1GgGxwIkLBU8V2XCS0v3j7rWvTBd8ukIcx2f6uZCQ8ccqEauprmIWjDUWbe1bzd3bm_6O4EbBnYEVB9ZnoMKUEwuK0gnAelvd6oLBvcu2petM5tkcIsx3jSZcbNT14SVPO7-IJTIg647zbsVyg/w640-h480/20220226_190616_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Kokosek z lodówki na przywitanie<div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSb6Sc5u52Up2qY0LAJrk1w-mZywaup-NCDjZvbPiCcRadF9fJtqOi4dTIEZRT1C7ZYTDCdw3MMcp519beHEqdZP6O903oODEMIEs8hkSZgxr460KOgsEGwGjQCmcHKWiBQ0_bfzh_1bvzQwpw8_Rxv5XAyWHm-znYv9oFluK_JtmYLMQDz8Cl5LHbQg/s1600/DSC_2983.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSb6Sc5u52Up2qY0LAJrk1w-mZywaup-NCDjZvbPiCcRadF9fJtqOi4dTIEZRT1C7ZYTDCdw3MMcp519beHEqdZP6O903oODEMIEs8hkSZgxr460KOgsEGwGjQCmcHKWiBQ0_bfzh_1bvzQwpw8_Rxv5XAyWHm-znYv9oFluK_JtmYLMQDz8Cl5LHbQg/w640-h426/DSC_2983.JPG" width="640" /></a></div>Otwarta część naszego guest house<div><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>PLAŻE NA FENFUSHI</b></span><br /></span>Trudno mówić o plażach, ponieważ większość linii brzegowej to jedna wielka plaża, dlatego raczej skupię się na podziale linii brzegowej na kawałki, ponieważ na każdym odcinku jest coś innego.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCaPCN3cEeAjFpUzG4n15Diy6C0jkA82qIJ7yEHm_UUi3ERwHFycRFiGLS4dBPXhiqzk6qyJbS9MNCo_3VNVumcoknim3QyEjnBkstSASr1JAWKdHcFDmYU_1k3JFWwOSK5HTQIjpS8B2W8Yaj3HjoZXTkJ38NZhZ7GLXDSlLFl2X305xHBpsIg91zkA/s1600/DSC_4812.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCaPCN3cEeAjFpUzG4n15Diy6C0jkA82qIJ7yEHm_UUi3ERwHFycRFiGLS4dBPXhiqzk6qyJbS9MNCo_3VNVumcoknim3QyEjnBkstSASr1JAWKdHcFDmYU_1k3JFWwOSK5HTQIjpS8B2W8Yaj3HjoZXTkJ38NZhZ7GLXDSlLFl2X305xHBpsIg91zkA/w640-h426/DSC_4812.JPG" width="640" /></a></div><div>Plaże na Fenfushi na pewno nas zachwycą swoim pięknem<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>PLAŻA DLA GOŚCI</b></span><br /></span>To pierwsza plaża, na którą zaprowadzi Cię właściciel guest house. Znajdziemy na niej parasole i leżaki z materacami. Kiedy my przypłynęliśmy na wyspę, byliśmy tylko my i para starszych Włochów przebywająca na Fenfushi od tygodnia. Plaża jest bardzo długa, a około 10-15 metrów (w zależności od pływów wód) mamy przed sobą pas skał i zamierającej rafy koralowej. Pomimo tego, wzdłuż wspomnianego pasa pływają kolorowe ryby. Co kilkanaście metrów w pasie rafy znajdziemy przejście, które pozwala nam przedostać się w głąb laguny. Jeśli wybierzemy przedostatni parasol i pójdziemy od niego na wprost przez lagunę, to po lewej stronie, przy przejściu przez rafę znajdziemy żyjącą, wielką, niebieską muszlę, która zamyka się na nasz widok i po chwili otwiera. Jest charakterystyczna, ale trzeba jej szukać kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią wody. Samą plażę tworzy dość drobno pokruszona, biała rafa koralowa, a bliżej zarośli mamy miękki piasek. Pod względem widokowym miejsce zachwyca, ponieważ od portu, aż do odległej resortowej wyspy Bodufinolhu ciągnie się turkusowa laguna. Posiada ona bardzo ciekawą właściwość. Jeśli mamy odpływ, to wody jest na tyle mało, że przyjmuje kolor szmaragdowy (zielony), a jeśli mamy przypływ, to robi się intensywnie turkusowa (jasny niebieski). Właśnie ten drugi kolor jest najbardziej pożądany, ponieważ wtedy aż trudno oderwać wzrok od takich wód.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4jRdHPCCklJm7m7EIGUYScfAj7TKX7tm14g71mEuIZICxXXbOYHnVb85cMIarTasCwPVf7lTSomx7CxgoJlK0747mAXxbi2b9rFDUku2e6Z8JFvZsQ_s-1McbnxxXI9JhNfnCbtcFBClX428xO7zyAdlXNWHuL8-slVChC7MpshaxlJz6UWJKrQWEDg/s1600/DSC_2516.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4jRdHPCCklJm7m7EIGUYScfAj7TKX7tm14g71mEuIZICxXXbOYHnVb85cMIarTasCwPVf7lTSomx7CxgoJlK0747mAXxbi2b9rFDUku2e6Z8JFvZsQ_s-1McbnxxXI9JhNfnCbtcFBClX428xO7zyAdlXNWHuL8-slVChC7MpshaxlJz6UWJKrQWEDg/w400-h266/DSC_2516.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBhlmmqljPrBxw7R5HXoSo3Esprz3m0JWgDbID5MpizsLd-Klv8DMIYF44haNd-kmvLdaKSkZJEusv_-qBlotDNdxDcp3B8vqLRYCZ5hzPzv8wkkI1xltOlwlXON19c1LmckKmGO5eEWcdtPLlAjfI6JXMPGKKPC5V8IEA_Vgay7Wo5ZwVgCR_4qz_w/s1600/DSC_2538.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBhlmmqljPrBxw7R5HXoSo3Esprz3m0JWgDbID5MpizsLd-Klv8DMIYF44haNd-kmvLdaKSkZJEusv_-qBlotDNdxDcp3B8vqLRYCZ5hzPzv8wkkI1xltOlwlXON19c1LmckKmGO5eEWcdtPLlAjfI6JXMPGKKPC5V8IEA_Vgay7Wo5ZwVgCR_4qz_w/w400-h266/DSC_2538.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoyeFSlJyRbWzL3uqIgbyPnkxFzzKY13BF91JRoLVuHZKaMEOYTTNTHzPVTDVAk3CV9602M1vUaxJKWE_jYqqoWEfksHXRDHG7HUBuKnn4tEBH5kP2eGh3A2bvNyJpv7F_OswJ6W1HTMdVKZcTHIVpFZhPO7mRArFOfM8siIq6OdjtjJGAtTeQe8KzIA/s1600/DSC_4612.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoyeFSlJyRbWzL3uqIgbyPnkxFzzKY13BF91JRoLVuHZKaMEOYTTNTHzPVTDVAk3CV9602M1vUaxJKWE_jYqqoWEfksHXRDHG7HUBuKnn4tEBH5kP2eGh3A2bvNyJpv7F_OswJ6W1HTMdVKZcTHIVpFZhPO7mRArFOfM8siIq6OdjtjJGAtTeQe8KzIA/w400-h266/DSC_4612.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMo4rvs5ZntArvB-3DVvyQUMgCO3ndSi3eraG4EynYMov_5sHi50Cqy9NmREmukXpLioR29T3S-GoyuZn26A0ayUWR6gy6IV3AdMhnbbz1gfoe2SF5tLSrzPSi3xJFOH76JX8J5zMDdWTDXG-YI0hGel4xfTxoE04a_j4mV48lIla88IlYdAKa8k8JZQ/s1600/DSC_5000.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMo4rvs5ZntArvB-3DVvyQUMgCO3ndSi3eraG4EynYMov_5sHi50Cqy9NmREmukXpLioR29T3S-GoyuZn26A0ayUWR6gy6IV3AdMhnbbz1gfoe2SF5tLSrzPSi3xJFOH76JX8J5zMDdWTDXG-YI0hGel4xfTxoE04a_j4mV48lIla88IlYdAKa8k8JZQ/w400-h266/DSC_5000.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Plaża dla gości jest szeroka, a przed sobą widzimy szeroką na 510 m lagunę</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZcA-07gNIzD0GOFttMf5bnbos8bJnRTcLQN6CkTOgNNiWzjOlQDTC6rWMljYvisO4stPUCqoep2lDTLzF1qndg6wZsEJz9hCHXsQ9k0r7R3hVkvx5mHxKR14RpDlPMYyTebv8tDTfO7UFuwVuFIcDO25G_SHxGAGIGIlqBVy7JndR_YIBeK3atXnWBw/s1600/DSC_2676.JPG"><img border="0" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZcA-07gNIzD0GOFttMf5bnbos8bJnRTcLQN6CkTOgNNiWzjOlQDTC6rWMljYvisO4stPUCqoep2lDTLzF1qndg6wZsEJz9hCHXsQ9k0r7R3hVkvx5mHxKR14RpDlPMYyTebv8tDTfO7UFuwVuFIcDO25G_SHxGAGIGIlqBVy7JndR_YIBeK3atXnWBw/w640-h428/DSC_2676.JPG" width="640" /></a></div>Wejście na plażę dla gości<br /><div><br />Kolejną właściwością jest zmienność pływów. Wszystko jest zależne od faz Księżyca, dlatego jeśli przyjechaliśmy i widzimy, że rano jest mało wody, to musimy wiedzieć, że za tydzień lub maksymalnie dziewięć dni, sytuacja się odwróci i odtąd rano będzie więcej wody aż o 50-70 cm, a wieczorem będzie jej mało. Wówczas część skał tworzących rafę koralową wystaje ponad powierzchnię wody. Dla osób, które nie potrafią pływać, warto wypatrzeć czas, kiedy jest odpływ, ponieważ możemy iść w głąb laguny aż 400 m i po drodze podziwiać pojedyncze skupiska rafy na tle turkusowych wód. (czym bardziej w głąb, tym wody w czasie odpływu zmieniają swój kolor ze szmaragdowego na turkusowy). W odległości 510 metrów od plaży dla gości znajduje się wyraźna i widoczna granica laguny i głębin oceanicznych. Widać ją, jakby namalowano ją od linijki. Jeśli potrafimy dobrze pływać (a raczej wytrzymałościowo), to polecam podpłynąć do tej granicy z zestawem do snurkowania i zobaczyć, dlaczego granica jest taka równa. Laguna kończy się około trzymetrowymi wodami, po czym następuje nagły spad dna, jak gdyby to były zbocza gór. Nie widać dokąd one opadają, ponieważ jest tak głęboko. Mamy wówczas wrażenie, jakbyśmy latali nad wysokimi górami, a wszędzie dookoła nas widać jednolite, granatowe wody. Warto jeszcze podpłynąć jakieś 20-50 metrów w stronę ciemnych, granatowych wód, żeby móc popatrzeć na opadające zbocza od ich czoła. Wtedy dostrzeżemy, jak wielkie są tutejsze stromizny. Z ciemnych wód nie wiadomo skąd przypływają do ciebie ryby zwane ‘butterfly fish’. Są to podobne do skalarów, kolorowe ryby, które mają wielkość 40-50 cm. Zazwyczaj wypatrzymy grupę liczącą od dwóch do dziesięciu ryb. Będą się ciebie trzymać tak długo, jak długo będziesz pływać na głębinach, lub jeśli nie wpłyniesz do laguny na płytkie wody, a jedynie na jej krawędź, gdzie występuje rafa koralowa. Cała grupa będzie pływać dookoła ciebie w odległości kilkunastu, kilkudziesięciu centymetrów. Wiedząc o tym, kiedy płynąłem gdziekolwiek, żeby zobaczyć nowe partie koralowców, lub zobaczyć piaszczystą wysepkę, najpierw kierowałem się na granicę laguny z głębinami, żeby kolorowe ryby butterfly fish płynęły ze mną. Za każdym razem pływałem w ich towarzystwie, dzięki czemu mogłem je dokładnie sfotografować.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8RxPkWJc_VHtNX7iLD4_UPCw-6gwVSSbN88kpUNgMwfwRFzsE4A6H5bwMRGPa-zEIvhorUdAzSoEHk8P0NZQkX4SjQ69-7wCZ7rO-wsi6qOn8arQV9aeKNhXP9uc9Gg-YkJgRG9oo9nk0Q4zLMQ2scKzOi16cAwpmWyhfVVLni-dUgvQRNwMKL8nOYw/s1600/GOPR1352.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8RxPkWJc_VHtNX7iLD4_UPCw-6gwVSSbN88kpUNgMwfwRFzsE4A6H5bwMRGPa-zEIvhorUdAzSoEHk8P0NZQkX4SjQ69-7wCZ7rO-wsi6qOn8arQV9aeKNhXP9uc9Gg-YkJgRG9oo9nk0Q4zLMQ2scKzOi16cAwpmWyhfVVLni-dUgvQRNwMKL8nOYw/w640-h428/GOPR1352.JPG" width="640" /></a></div>Ciekawskie ryby butterfly - jeśli je znajdziesz, będą Tobie towarzyszyć przez całą drogę na głębinach<br /><div><br />Plaża dla gości jest cały czas nasłoneczniona, dlatego w godzinach porannych co około półtora godziny trzeba przestawiać leżak, żeby mieć cień, a po obiedzie nawet co pół godziny, ponieważ kąt padania cienia jest na tyle duży, że bardzo szybko zmienia swoje położenie. Tłem dla naszej plaży są piękne palmy, które tworzą mały tropikalny las.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih3QSIdJTh3TMrg17dSq6TEkI93343ii9BsWajepknfcT_iAKLJMWRhye06-g9TMk4-A9V8j9UcnfGiAVyu4w3BHqEPM2pP6Yd5KN1NArCBbcyHaD-koBmmMnrZXzb3C77xl_j3RIUJJryUYEPO2r5-F2DRAFQJIE_h1TQEji4j46L64vgPeUuiHR_dQ/s1200/DSC_2770.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih3QSIdJTh3TMrg17dSq6TEkI93343ii9BsWajepknfcT_iAKLJMWRhye06-g9TMk4-A9V8j9UcnfGiAVyu4w3BHqEPM2pP6Yd5KN1NArCBbcyHaD-koBmmMnrZXzb3C77xl_j3RIUJJryUYEPO2r5-F2DRAFQJIE_h1TQEji4j46L64vgPeUuiHR_dQ/w426-h640/DSC_2770.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvLbDrj3DMHcyejWRDmPNxmEIQPzoiEC5pNrqrA2SnBeGV9wEGfN1BdGWgwMrt1bLyONOo2Jd6avetBkg7e-kD-zu9PAjtSqBlEwoIldwdx_Kb7C1Pc2wL_IsPCxMF4wBiKs7J5hTMtReYH5Lp5pSr-i1Si9PH85ufbCJa2zyJ9YThhC4gs1BB7gyWYg/s1200/DSC_2670.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="798" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvLbDrj3DMHcyejWRDmPNxmEIQPzoiEC5pNrqrA2SnBeGV9wEGfN1BdGWgwMrt1bLyONOo2Jd6avetBkg7e-kD-zu9PAjtSqBlEwoIldwdx_Kb7C1Pc2wL_IsPCxMF4wBiKs7J5hTMtReYH5Lp5pSr-i1Si9PH85ufbCJa2zyJ9YThhC4gs1BB7gyWYg/w426-h640/DSC_2670.JPG" width="426" /></a></div><div>Droga dojściowa na plażę dla gości i dostępne leżaki na niej<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>PLAŻA NA KOŃCU WYSPY</b></span><br /></span>Według mnie najpiękniejsze miejsce całej wyspy. Dlaczego? Długi, piaszczysty cypel wcina się daleko w głąb oceanu, przez co mamy do dyspozycji bardzo długi pas szerokiej plaży. Co prawda nie jest to część, gdzie można się rozbierać tak, jak na europejskich plażach, to jednak do późnego popołudnia nikt z miejscowych tam nie chodzi, dlatego turyści się „normalnie” rozbierają. Ta część plaży jest szczególnie piękna dla fotografów krajobrazowych, ponieważ oprócz wyraźnego i długiego cypla, po prawej stronie mamy malutką, piaszczystą wyspę i dalej turkusowe pasy bardzo płytkiej wody, którymi możemy iść w głąb laguny, nawet kilkaset metrów. Dodatkowo kierując się 480 metrów w stronę widocznego resortu, zobaczymy sandbank, na którym żyje ponad 100 małych, białych rybitw. Możemy się dostać do niego na dwa sposoby: płynąć wpław, siłując się z dość mocnym prądem, ale wtedy wymagana jest wytrzymałość, albo pójść prostopadle do cypla w prawo, widoczną, turkusową ścieżką przez płytkie wody, przepłynąć kawałek ciemnozielonych wód (taki widok mamy dzięki nagromadzonej połamanej rafie koralowej na dnie, skupionej w jednym miejscu) i dalej iść turkusowymi wodami aż na wyspę. Droga jest mocno okrężna, dlatego najlepiej próbować jej w czasie odpływu. Niski stan wód utrzymuje się do około godziny 11.30, jeśli rano jest odpływ, później dość szybko wody przybywa. Plaża na końcu wyspy jest najpiękniejsza ze wszystkich, ponieważ stykają się tu różne odcienie pasów wód: turkusowe i szmaragdowe, a dodatkowo zobaczymy małą, piaszczystą wysepkę, oraz plaże tworzy piasek drobny jak mąka. Taki jest najbardziej ceniony wśród turystów. Dodatkowo na początku cypla mamy boisko do gry w siatkówkę na piasku oraz dwie wiaty, gdzie miejscowi przychodzą grillować ryby. Znajdziemy też drewnianą huśtawkę oraz ławki z widokiem na ocean. Jedynym minusem cypla, jest brak zacienionej powierzchni, dlatego tutaj warto przyjść, aby dużo pływać.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglHlTeN2Lw_FY68Y1IFDNmnSjXVEhEH-2bM_v3UtWQVGVVJgijB_XaWN3jfXP7xJvLXJKEXAVws4KdKfismXqAEnvhWdWBUWTESTJ32ZMMGanrrOtE0MxEoIWvw9KUBF1rBeFbWdk_FiJhOmcJ8l3RjW8On83dj_9g1Xqsl5YRaJBvUjgbJHM0SlnJbA/s1600/DSC_3926%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglHlTeN2Lw_FY68Y1IFDNmnSjXVEhEH-2bM_v3UtWQVGVVJgijB_XaWN3jfXP7xJvLXJKEXAVws4KdKfismXqAEnvhWdWBUWTESTJ32ZMMGanrrOtE0MxEoIWvw9KUBF1rBeFbWdk_FiJhOmcJ8l3RjW8On83dj_9g1Xqsl5YRaJBvUjgbJHM0SlnJbA/w400-h266/DSC_3926%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUD4Il1nZp7ynRlsxprjXLMNo40Io69aQebu4cwUQjxLMSI1HCSG1bnUQeDh05h1JFGQcdZgdYzxq0kyKBYiD1KbgrQfwNf7IBYU7c_DFPhxjkCFM44bYPjm30bpeENrf99Y_KQx7CfK426W8wR6mR1MpRUILqmLCrsU52llUSw4rbIFUGPbxP3UBxLQ/s1600/DSC_3936%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUD4Il1nZp7ynRlsxprjXLMNo40Io69aQebu4cwUQjxLMSI1HCSG1bnUQeDh05h1JFGQcdZgdYzxq0kyKBYiD1KbgrQfwNf7IBYU7c_DFPhxjkCFM44bYPjm30bpeENrf99Y_KQx7CfK426W8wR6mR1MpRUILqmLCrsU52llUSw4rbIFUGPbxP3UBxLQ/w400-h266/DSC_3936%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi62YHUutQ13mLV-NJ_x4kSPiVcYe9zmqTkBY3rjUyiCttzUs-DjdZGD5k6_yJbXT2DwTGT0e5C8d10Rg8t-6Q1X4GWet_7jU__PeZit1iJowxAmuVdMDo2NJXARsNCBqSUEHMAldKEdXBRi2ON_8eTx5s-OTJzdUtZCrIDSjmfKmvq9aEc21K0Vs2v5g/s1600/DSC_4424.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi62YHUutQ13mLV-NJ_x4kSPiVcYe9zmqTkBY3rjUyiCttzUs-DjdZGD5k6_yJbXT2DwTGT0e5C8d10Rg8t-6Q1X4GWet_7jU__PeZit1iJowxAmuVdMDo2NJXARsNCBqSUEHMAldKEdXBRi2ON_8eTx5s-OTJzdUtZCrIDSjmfKmvq9aEc21K0Vs2v5g/w400-h266/DSC_4424.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYhjpmGbco_Y7CUGKfUpn1GiYoAyWaNBzyll0f0fQ5YF-VeXDMpBl-gssM8eoXQAzvpTqAY-9Dj_0wzzKNUbbOVKOMbvAlTAPo488vA-ajTe-c_eThgQqHNSjaAhpjBd6IncGosplBEgfVVD6LF-r7P8Yl5Lj8qJsVIvIIM4WqiUd0_ArUUdErHj75BQ/s1600/DSC_2612.JPG"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYhjpmGbco_Y7CUGKfUpn1GiYoAyWaNBzyll0f0fQ5YF-VeXDMpBl-gssM8eoXQAzvpTqAY-9Dj_0wzzKNUbbOVKOMbvAlTAPo488vA-ajTe-c_eThgQqHNSjaAhpjBd6IncGosplBEgfVVD6LF-r7P8Yl5Lj8qJsVIvIIM4WqiUd0_ArUUdErHj75BQ/w400-h268/DSC_2612.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR6RYHIJKJ6GlAPfAnEVrSxYiLFBuAIaKHg3kRjUmYTsIvgGjpfVDGyAKo98z_7Whj8mVUXAofOWPPOADvYMIWow6ocekpd-GYzY7h2UF_wJggLVrWgM-QIWt_qRk8A23Jb2qLJRFWvh8yilMpBCx4jTUt1CQqOJYz5noctM9qMJFE9lHaB_cn7nU0nA/s1600/DSC_2621.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR6RYHIJKJ6GlAPfAnEVrSxYiLFBuAIaKHg3kRjUmYTsIvgGjpfVDGyAKo98z_7Whj8mVUXAofOWPPOADvYMIWow6ocekpd-GYzY7h2UF_wJggLVrWgM-QIWt_qRk8A23Jb2qLJRFWvh8yilMpBCx4jTUt1CQqOJYz5noctM9qMJFE9lHaB_cn7nU0nA/w400-h266/DSC_2621.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0KV5PLZ2DGLazUufOOjC6vO2UQ4mX1A04qkuKMoyL0haYtjRxLUjioPX4WNW9IJjiMx1IoaqUQpGw8AzIMRsUIJZGNvhz5-QT6Fk67A500HZat4WsA2yTSUD1qx0thokgj9InO7MOTVQOAyjg8JWd0mKaWh7sXopCHa9CNsN9SKjcCOGK9W9_f_OtxQ/s1600/DSC_3579%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0KV5PLZ2DGLazUufOOjC6vO2UQ4mX1A04qkuKMoyL0haYtjRxLUjioPX4WNW9IJjiMx1IoaqUQpGw8AzIMRsUIJZGNvhz5-QT6Fk67A500HZat4WsA2yTSUD1qx0thokgj9InO7MOTVQOAyjg8JWd0mKaWh7sXopCHa9CNsN9SKjcCOGK9W9_f_OtxQ/w400-h266/DSC_3579%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTmknGZ790i73V-eMmRegNW_BCkCLxpANIvik9VBgD0djyAlFXU440BRTV6zOVpzGq_iBU2dUot5vNabHYjpoonLCEgW_q-KgYy-E_9Ynv9rQ9Wl4sqI1Y9DEaB9WyyWQQdK4udT-5mS6GUA9zqGCfGgwe1QuNZk-VCQiOnRmcx7TGLxd9Uo4EJHGq-w/s1600/DSC_3973%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTmknGZ790i73V-eMmRegNW_BCkCLxpANIvik9VBgD0djyAlFXU440BRTV6zOVpzGq_iBU2dUot5vNabHYjpoonLCEgW_q-KgYy-E_9Ynv9rQ9Wl4sqI1Y9DEaB9WyyWQQdK4udT-5mS6GUA9zqGCfGgwe1QuNZk-VCQiOnRmcx7TGLxd9Uo4EJHGq-w/w400-h266/DSC_3973%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGpOKjhik-EiZesgzlmdXvy7Eu6uK6BKzM8DbXI3vkd-XBjqT_IYfzCn2YTNYzZmuyXFIL4aVkcMxN9nufVtaPjucsLT3yGJOiPj4ScyL7Pex80llnkqKY6ALhTx1jVOpPPwHvdTEpBPPIHssBAddPZrlJGe8boFsWWILtCmu2Tqq6NwNzpu2zvJTTrg/s1600/DSC_2561.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGpOKjhik-EiZesgzlmdXvy7Eu6uK6BKzM8DbXI3vkd-XBjqT_IYfzCn2YTNYzZmuyXFIL4aVkcMxN9nufVtaPjucsLT3yGJOiPj4ScyL7Pex80llnkqKY6ALhTx1jVOpPPwHvdTEpBPPIHssBAddPZrlJGe8boFsWWILtCmu2Tqq6NwNzpu2zvJTTrg/w400-h268/DSC_2561.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXUJUidjnn7MZHauPVgL91K1O87wuRnrisP5HmO1gVICLYZSbagK7Fbxy6mJ3By-CooEAHWa2-SyQzHJ3uEzb00kKFJVbi4ONN9NXQ0LZbYXz8tQiWwLr9uQOFNj3R1LJVFqU85ZTKJc53S6A30D1BO4Ip2XtFlOHR7l0ikPMy96j7cjCvurbgHXxx1A/s1200/DSC_4290.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXUJUidjnn7MZHauPVgL91K1O87wuRnrisP5HmO1gVICLYZSbagK7Fbxy6mJ3By-CooEAHWa2-SyQzHJ3uEzb00kKFJVbi4ONN9NXQ0LZbYXz8tQiWwLr9uQOFNj3R1LJVFqU85ZTKJc53S6A30D1BO4Ip2XtFlOHR7l0ikPMy96j7cjCvurbgHXxx1A/w426-h640/DSC_4290.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEnRBJJeVW2koMX_Y8PkhQb7UiP1aN-VFbu705C6biyGKRiNe49HYeOmCU0EnR0XhLmQK9hVN5AxLa-hEIPP7PEJXB6NIf48jBQUfzjqq4UnpGAeY9X5Xm5Qml7Abu3UsRB4AmC-8kqvh6YH7mnpDi601kXEQwn5i-WQ7jLTx1EYEhU2tr3VbyTQnZw/s1200/DSC_4820.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkEnRBJJeVW2koMX_Y8PkhQb7UiP1aN-VFbu705C6biyGKRiNe49HYeOmCU0EnR0XhLmQK9hVN5AxLa-hEIPP7PEJXB6NIf48jBQUfzjqq4UnpGAeY9X5Xm5Qml7Abu3UsRB4AmC-8kqvh6YH7mnpDi601kXEQwn5i-WQ7jLTx1EYEhU2tr3VbyTQnZw/w426-h640/DSC_4820.JPG" width="426" /></a></div><div>Plaża na końcu wyspy jest bajecznie piękna. Zachwyci każdego</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVOckdFDnAHRrL0i9zkYp3lAtvH0_12g3kdOKVJeYM7Djj6MsGyI-ZRc2n3FYBhpm5VWQuWMc4O61IOzBsIjzXEksSnC2tgbcEGGbkr0bbRhykiyIXNwvuywOaX5us1ZL5LaxUXIQu1Ys3eUU1qLK4ACEjo8sbO_hDjM67aAaRwK3iyd_RvTdwBcpSEQ/s1600/DSC_2444.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVOckdFDnAHRrL0i9zkYp3lAtvH0_12g3kdOKVJeYM7Djj6MsGyI-ZRc2n3FYBhpm5VWQuWMc4O61IOzBsIjzXEksSnC2tgbcEGGbkr0bbRhykiyIXNwvuywOaX5us1ZL5LaxUXIQu1Ys3eUU1qLK4ACEjo8sbO_hDjM67aAaRwK3iyd_RvTdwBcpSEQ/w640-h426/DSC_2444.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbk1wGMoCm6LiL502HwrAFc-9aaokhny4JX6xtjonJPQGsOGoz8-RGo88bj_kYrMQimwxtVoMHO4J7hdj2nnYWItKupHJzUxx0TnPLU2J2Mrs19m18FC4ZlJXcLfZGOCNEx2mjVHq5hurqbGxpZflwoPdMgz_k7LF5y5A6g6wS9UAaTMxbuwApJV9jvg/s1600/DSC_2446.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbk1wGMoCm6LiL502HwrAFc-9aaokhny4JX6xtjonJPQGsOGoz8-RGo88bj_kYrMQimwxtVoMHO4J7hdj2nnYWItKupHJzUxx0TnPLU2J2Mrs19m18FC4ZlJXcLfZGOCNEx2mjVHq5hurqbGxpZflwoPdMgz_k7LF5y5A6g6wS9UAaTMxbuwApJV9jvg/w640-h426/DSC_2446.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeiOjWuAv4XNE8C8CfotBDqV08t9dphaz4DFmi4KCYL0qKkHZtdCGthsqP5Uisvl0X5kuwKO4RqP7hXyKLD75sDE1kEmLsKtGYLosXgCXIwGrAr-ZLemV-tgWRyDEFcACm-g1AnRYHNi9J48WaHP9AfT2s85yXyakds7-VWpyFXRGJPdQ5GPr8q91nrQ/s1600/DSC_2548.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeiOjWuAv4XNE8C8CfotBDqV08t9dphaz4DFmi4KCYL0qKkHZtdCGthsqP5Uisvl0X5kuwKO4RqP7hXyKLD75sDE1kEmLsKtGYLosXgCXIwGrAr-ZLemV-tgWRyDEFcACm-g1AnRYHNi9J48WaHP9AfT2s85yXyakds7-VWpyFXRGJPdQ5GPr8q91nrQ/w640-h426/DSC_2548.JPG" width="640" /></a></div>Dwie wiaty, gdzie miejscowi spotykają się przy grillu<div><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>PLAŻA PO LEWEJ STRONIE PO WYJŚCIU Z OBIEKTU VEVU VILLA (PO PRZECIWNEJ STRONIE WYSPY, PATRZĄC OD STRONY PLAŻY DLA GOŚCI</b></span><br /></span>Wspomniana plaża nie jest ciekawa, ponieważ przez większość czasu brakuje dużo wody, a ścieki kanalizacyjne z wioski są kierowane do laguny za pomocą niebieskich rur poprowadzonych dnem morskim. Po tej stronie wyspy możemy jedynie wykonać kilka interesujących zdjęć, ponieważ palmy prezentują się bardzo ciekawie. Dodatkowo u ich stóp można dostrzec małe, kolorowe chaty. Fotografowie na pewno znajdą coś dla siebie. Z powodu płycizn i spokoju wód tutejsze rejony upodobały sobie ptaki brodzące, ponieważ mają łatwy dostęp do małych ryb, którymi się żywią.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiucMh6B7ExG7LveiYrMJiJCC6T5m4dGRz3-UhJ83DPIkhs61fbuJFSoU1YM9kb9SKLO-13xUgttjoe4S8_Z735Bz9fjmGw98s9b7TJ_QIOc0Ulbgz0xzhhUY1btwxnG6lFWCuLPZVrUKRPyvtcocxLBxHWPMqx5Jof7Y_HGi_y2DwmDBr2wTY-XS-41g/s1600/DSC_4569.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiucMh6B7ExG7LveiYrMJiJCC6T5m4dGRz3-UhJ83DPIkhs61fbuJFSoU1YM9kb9SKLO-13xUgttjoe4S8_Z735Bz9fjmGw98s9b7TJ_QIOc0Ulbgz0xzhhUY1btwxnG6lFWCuLPZVrUKRPyvtcocxLBxHWPMqx5Jof7Y_HGi_y2DwmDBr2wTY-XS-41g/w640-h426/DSC_4569.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieM5MWzD-gJFLukDXb6MRZ1SRSh_wNVLvxYVvrW_yaCMTxHTEF4mITR6APiHYf4U4kM19OedX0MIhZAJ1kwU0z4tTiZfK5VpfAP0KhhaVs0XFDN9tbkfWkluxIF0NtFF9RDRkaamgLWNexsYgTIJ98QYJZB1LTRulunSRUEb2mXGnl3QG-J81hYhhlEg/s1600/DSC_4575.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieM5MWzD-gJFLukDXb6MRZ1SRSh_wNVLvxYVvrW_yaCMTxHTEF4mITR6APiHYf4U4kM19OedX0MIhZAJ1kwU0z4tTiZfK5VpfAP0KhhaVs0XFDN9tbkfWkluxIF0NtFF9RDRkaamgLWNexsYgTIJ98QYJZB1LTRulunSRUEb2mXGnl3QG-J81hYhhlEg/w640-h426/DSC_4575.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Chociaż nie polecam pływać po przeciwnej stronie wyspy w stosunku do plaży dla gości, to warto wykonać tu zdjęcia pięknych palm</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJSCyXko2-kqEJfLUXkKClwrEsPo2Gevds4iuHZDavRpZbvEF6yh8jApJpG3bjkO6wADlLpo9R12dfcV0i17ZFK1hfeyrrzsM-JZd9TJ822uurssFkakWpd7wa774Rx9t8K_UBCSv_psGVj-IDDO2B0jJugaeCCKqGovHyuf0cjcqglyS3uOqTISBf7g/s1200/DSC_4573.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJSCyXko2-kqEJfLUXkKClwrEsPo2Gevds4iuHZDavRpZbvEF6yh8jApJpG3bjkO6wADlLpo9R12dfcV0i17ZFK1hfeyrrzsM-JZd9TJ822uurssFkakWpd7wa774Rx9t8K_UBCSv_psGVj-IDDO2B0jJugaeCCKqGovHyuf0cjcqglyS3uOqTISBf7g/w426-h640/DSC_4573.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVMK9Yt7RbeXTQHB6jLJ8FJqgoOWGSCbasdomqQnAW6fJu17aKEmLl2ev9bFpEdrJVj-Ckp_mG6I2agCCrdzc60Xofe3FeXpDSkEVvdJoKKPGrF8EJ-Sre6HvawZ8PQX3BA_Is8E9P3qJbzF5afuAJW_sNsQcfandz8v44oenbCdT8F0sSoJ3CJalV7A/s1200/DSC_4577.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVMK9Yt7RbeXTQHB6jLJ8FJqgoOWGSCbasdomqQnAW6fJu17aKEmLl2ev9bFpEdrJVj-Ckp_mG6I2agCCrdzc60Xofe3FeXpDSkEVvdJoKKPGrF8EJ-Sre6HvawZ8PQX3BA_Is8E9P3qJbzF5afuAJW_sNsQcfandz8v44oenbCdT8F0sSoJ3CJalV7A/w426-h640/DSC_4577.JPG" width="426" /></a></div><div>Po tej stronie wyspy plaża nie jest ciekawa ze względu na zanieczyszczenia<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>SANDBANK</b></span><br /></span>Jeśli ktoś potrafi dobrze pływać, może z cypla na końcu wyspy Fenfushi popłynąć wpław na sandbank. Z pewnością nikogo tam nie będzie. Tutejsza piaszczysta wyspa zachwyca swoim pięknem, ponieważ dookoła mamy rozległą, turkusową lagunę, która ciągnie się we wszystkich kierunkach. Wody są dość płytkie, dlatego przez kilkaset metrów możemy mieć co najwyżej średni poziom głębokości 1,5 m. Sandbank ma 380 metrów długości, ale w czasie przypływu 50 metrowy odcinek jest zalewany, przez co na początku zobaczymy tylko małą wyspę, a za 50-metrowym pasem wód pozostałą część. Nasz sandbank wyróżnia się idealną ciszą. Pomimo swojej długości jest bardzo wąski, a pomimo tego, fale regularnie formują piaszczysty klif. Minusem piaszczystej wyspy jest fakt, że w czasie przypływu w krótkim czasie może przypłynąć duża ilość śmieci – przede wszystkim 330 ml butelek plastikowych po wodzie oraz pozostałości po owocach, które przypływają z okolicznych resortów.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIFVEG4cloQJuu-69K7ZP5ncOYDS-hqtBFrJ7PezHiPkFy5uHZ4N96hy93SNNPl-WYIjPyygViA87f8_b1pQNPYGBubKnOeVeYEkRQUa2sVriLgpKbY7-kP4IAEUs60qnbWLKBV3fT_PX_YL0cR4u5Vb4-zhxJAth_DbTYQb4EUBG7FwbeV_XRDEMLhA/s1600/DSC_3159.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIFVEG4cloQJuu-69K7ZP5ncOYDS-hqtBFrJ7PezHiPkFy5uHZ4N96hy93SNNPl-WYIjPyygViA87f8_b1pQNPYGBubKnOeVeYEkRQUa2sVriLgpKbY7-kP4IAEUs60qnbWLKBV3fT_PX_YL0cR4u5Vb4-zhxJAth_DbTYQb4EUBG7FwbeV_XRDEMLhA/w640-h426/DSC_3159.JPG" width="640" /></a></div>Fragment 380-metrowego sandbanku<div><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>PORT</b></span><br /></span>Chociaż przy porcie nie ma ciekawej plaży, to jest długi pas turkusowej wody, którym można podejść praktycznie aż do samej granicy laguna-głębiny. Warto zacząć od tego miejsca, aby w godzinach porannych zobaczyć młode rekiny i inne kolorowe, duże ryby, których nazw nawet nie znam, ponieważ u nas takie nie występują. W okolicach portu mamy największe rafy, a co za tym idzie, spotkamy największe ławice, dzięki czemu tutaj zobaczymy najwięcej. Płynąc wzdłuż granicy jasnej i ciemnej wody możemy dopłynąć aż do sandbanku, jeśli tylko mamy tyle sił. Ja tak płynąłem, dzięki czemu mogłem podziwiać najpiękniejsze ławice.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHflFEGA6QAYoMvoivvQYuCU8JnV_fLc1PNLuIWvvGiyOytpr7_1tciLn9K_JJdcSSj_r7HsGoKloSM9WT7fzz2ebBVH8OCESUe4oOo289rUuKIj37CzO6ntFjllZUEEYukdlqTMoGpe6cJZlh2UkggaCNlKsPmkFXYzLokNBg_7RSKu4eKTm_M0NTMQ/s1600/GOPR1313.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHflFEGA6QAYoMvoivvQYuCU8JnV_fLc1PNLuIWvvGiyOytpr7_1tciLn9K_JJdcSSj_r7HsGoKloSM9WT7fzz2ebBVH8OCESUe4oOo289rUuKIj37CzO6ntFjllZUEEYukdlqTMoGpe6cJZlh2UkggaCNlKsPmkFXYzLokNBg_7RSKu4eKTm_M0NTMQ/w640-h426/GOPR1313.JPG" width="640" /></a></div>W okolicach portu zobaczymy duże ławice ryb oraz nieco dalej stromo opadające zbocze dna w granatową otchłań<br /><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>SNURKOWANIE</b></span><br />Będąc na Fenfushi obowiązkowo trzeba spróbować snurkowania, aby móc podziwiać piękno raf koralowych i żyjących wśród nich ryb. Na Fenfushi można znaleźć kilka ciekawych miejsc do snurkowania. Dzieci zazwyczaj próbują swojego szczęścia 10-15 metrów od plaży dla gości. Długi pas skał, który porastają koralowce zamieszkują kolorowe ryby. Jeśli trafimy na spokojny okres, gdzie nie ma przypływu, a co za tym idzie, wody nie będą zmącone, to możemy dostrzec kilka ciekawszych ryb. Jeśli chcemy zobaczyć coś więcej, polecam wyjść poza pas skał i iść w kierunku ciemnych plam, które widzimy w turkusowych wodach. Są to pojedyncze skupiska koralowców, gdzie schronienie znalazły różne ryby. Czym dalej pójdziemy w stronę głębin, tym większe zobaczymy. Tuż przed stromo opadającym dnem znajduje się pas koralowców o szerokości 10 m. Tam dzieje się najwięcej. Jeśli pływamy słabo, warto spróbować podejść jak najdalej podczas odpływu. Drugim ciekawym miejscem jest granica jasnych i ciemnych wód, która ciągnie się od portu. Warto pójść w okolice portu i przez najbardziej turkusową wodę (najpłytszą) iść w stronę wspomnianej granicy. Jeśli popłyniemy wzdłuż niej, tuż przy porcie powinniśmy zobaczyć młode rekiny, długie żółto-czarne ryby w wąskie poziome paski oraz ławice niebieskich ryb z żółtym ogonem. Dodatkowo trafiają się duże zielono-niebieskie ryby oraz czarne ławice. W tym miejscu jest ich najwięcej.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNy4sdOvrlDS290jwwjx4vaFx5pjuMHN3Ke8fUMOs6W9VF3Hw1R3-ekLL3TBW1Cvu0McY6ujOvgTQt8HuGmz8iWrHLP_PrW2AExwjcIicoRCmfeWc94ZVWSoC93pCKSXlJaNJyJtnDy7HuAiqUxjNzWVqHJTyD1GbQY2ZJ8PWjocp2aLE2MW7bLWBQA/s1600/GOPR1088.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUNy4sdOvrlDS290jwwjx4vaFx5pjuMHN3Ke8fUMOs6W9VF3Hw1R3-ekLL3TBW1Cvu0McY6ujOvgTQt8HuGmz8iWrHLP_PrW2AExwjcIicoRCmfeWc94ZVWSoC93pCKSXlJaNJyJtnDy7HuAiqUxjNzWVqHJTyD1GbQY2ZJ8PWjocp2aLE2MW7bLWBQA/w640-h428/GOPR1088.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGGljzzBHFpIDLBEiEpsC3iNvYQ738cF-IO1ugf_qzLXMHrifxc0OY2cdhv7Tmm2YHGjsGeuPbP6D5-k_ZuQ6PB20fBF9r1MKg4g8_aatGLm8tSdrr-tx7TThXnSZAFgCkm5sk3jyLNp-rxDmZix3I4D_cCmMykQCDD_24HVf3EalP7atAa9xETgvisg/s1600/GOPR1121.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGGljzzBHFpIDLBEiEpsC3iNvYQ738cF-IO1ugf_qzLXMHrifxc0OY2cdhv7Tmm2YHGjsGeuPbP6D5-k_ZuQ6PB20fBF9r1MKg4g8_aatGLm8tSdrr-tx7TThXnSZAFgCkm5sk3jyLNp-rxDmZix3I4D_cCmMykQCDD_24HVf3EalP7atAa9xETgvisg/w640-h428/GOPR1121.JPG" width="640" /></a></div><div>Snurkowanie w pobliżu plaży dla gości<br /><br />Płynąc dalej, ilość ryb się zmienia – jest ich coraz mniej. Kiedy dopłyniemy do wysokości parasoli widocznych na plaży podpłyną do nas ciekawskie butterfly fish, które słyną ze swojej palety kolorów. We wskazanym miejscu „urzęduje” grupa złożona z dziesięciu ryb, która trzyma się nas, gdy tam dotrzemy. Największą ciekawostką jest fakt, że one płyną cały czas z nami, a kiedy zatrzymamy się na środku głębin one będą spokojnie krążyć dookoła nas i obserwować, patrząc dużymi oczami. Kiedy popłyniemy dalej, na wysokości białego parasola widocznego na końcu lasu palmowego, pod wodą zobaczymy mały szelf (lokalną półkę z piasku około 5-7 m pod powierzchnią wody). W tym rejonie znajdziemy najwięcej butterfly fish. Dalej możemy płynąć w stronę sandbanku, ale tam jest mniejsza różnorodność ryb.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4ob2BAHnm0Sjwipd7kamguSEaktpEFijsrTPzK7hGRj1tAuQgJ7CNxRme-OzVc0TFAknKpgTJECnm-WKsDVsWSxjSnCVGDpckJQYUChN1RX_r0T2K71n6qSgq2urURGVcj7gst0l2A8KQ9XAO4HJclv8BsQC4U0eM1UowASz3dIP1CDv05yE1qKpQxQ/s1600/GOPR1264.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4ob2BAHnm0Sjwipd7kamguSEaktpEFijsrTPzK7hGRj1tAuQgJ7CNxRme-OzVc0TFAknKpgTJECnm-WKsDVsWSxjSnCVGDpckJQYUChN1RX_r0T2K71n6qSgq2urURGVcj7gst0l2A8KQ9XAO4HJclv8BsQC4U0eM1UowASz3dIP1CDv05yE1qKpQxQ/w400-h266/GOPR1264.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDS66Tdy8VzTfXtCuBh2kJoqX1GKgBBdZRuerv6D0NvpMeKwTUnYvLfKwUUxIWCS1rYeRJ1Y1SKkSs2GCaPLx2iTcLqFP_hTuH2yDXm8MDlfOxK1g1wiBYPv479AWKrppALmwZirauKhdxUOkT0sDb8OxbidaQIvCtjne6VNQlRz99GRdgUjr-4kmu3w/s1600/GOPR1356.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDS66Tdy8VzTfXtCuBh2kJoqX1GKgBBdZRuerv6D0NvpMeKwTUnYvLfKwUUxIWCS1rYeRJ1Y1SKkSs2GCaPLx2iTcLqFP_hTuH2yDXm8MDlfOxK1g1wiBYPv479AWKrppALmwZirauKhdxUOkT0sDb8OxbidaQIvCtjne6VNQlRz99GRdgUjr-4kmu3w/w400-h266/GOPR1356.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnIOsukMAq2ilm5xSAv6-fvTLVtfdoRwJcE3Ixk2FuRhYs7X2bxseT8vI3bLhRWnbCn-naPpHaKQtQKXdr_jNz14yCWwc6NjJluMpGNGhwOPHhsTFS-Szu4wUkT7Fsn-SWOAGASjEIwGFOtJ1S4fFVbjOXDScqJF1EWBy-WgcXOm_Ze_sOr3J2Z-zhYg/s1600/GOPR1377.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnIOsukMAq2ilm5xSAv6-fvTLVtfdoRwJcE3Ixk2FuRhYs7X2bxseT8vI3bLhRWnbCn-naPpHaKQtQKXdr_jNz14yCWwc6NjJluMpGNGhwOPHhsTFS-Szu4wUkT7Fsn-SWOAGASjEIwGFOtJ1S4fFVbjOXDScqJF1EWBy-WgcXOm_Ze_sOr3J2Z-zhYg/w400-h266/GOPR1377.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXbDBqFnma24zq7nWOi3G5MNtdRbe8ovHu2sq015gLTiNmlN6OAsEXrpdihAFcdYhYNxpbEkdtGMUb00Vo8v46aSmIh_OvKQOJSWgfKrac2F6v9JNQtjIuvEg_4bkIfhV2jGkmezzQbPjJDVb3I5ZTx4TNu4ygR4p8NV38blmS4a2AifFhdcfdt4OWJg/s1600/GOPR1482.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXbDBqFnma24zq7nWOi3G5MNtdRbe8ovHu2sq015gLTiNmlN6OAsEXrpdihAFcdYhYNxpbEkdtGMUb00Vo8v46aSmIh_OvKQOJSWgfKrac2F6v9JNQtjIuvEg_4bkIfhV2jGkmezzQbPjJDVb3I5ZTx4TNu4ygR4p8NV38blmS4a2AifFhdcfdt4OWJg/w400-h266/GOPR1482.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGM3uuJ6vQ1Do03F76VxudQ4SX6GC2krGOgGoth2u0XJjLqOurfYntPf-HSOWjJY4c7VNktjM67KyjhrxIVfOnyWNSAY2ilFJfhILnwESvip4P_0nsv-FfvXOwL0e-GTwVE8bxG6zyQOW5wOKqC7Od1cT5rcn5rYBny7JuMWdX4bPvODD5o77qGt1EKQ/s1600/GOPR1498.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGM3uuJ6vQ1Do03F76VxudQ4SX6GC2krGOgGoth2u0XJjLqOurfYntPf-HSOWjJY4c7VNktjM67KyjhrxIVfOnyWNSAY2ilFJfhILnwESvip4P_0nsv-FfvXOwL0e-GTwVE8bxG6zyQOW5wOKqC7Od1cT5rcn5rYBny7JuMWdX4bPvODD5o77qGt1EKQ/w400-h268/GOPR1498.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4mtM4YbCOxud_a6jaTl_bMp640lOrAhlrzwE5PgL5SKm_DSBaG8ApEKeXpU4ZxliZvzLs_iiFcLP4efik77CBxTSRKcv0m1Hh0fUSrUNO2CMAeEOYLRF2eH8NIUr_N7aIf732K_q1Qe6_-j5q4dWtHmMutfi83ijDiT2OtrtxtbHWXluJ71ok9_dEjw/s1600/GOPR1521.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4mtM4YbCOxud_a6jaTl_bMp640lOrAhlrzwE5PgL5SKm_DSBaG8ApEKeXpU4ZxliZvzLs_iiFcLP4efik77CBxTSRKcv0m1Hh0fUSrUNO2CMAeEOYLRF2eH8NIUr_N7aIf732K_q1Qe6_-j5q4dWtHmMutfi83ijDiT2OtrtxtbHWXluJ71ok9_dEjw/w400-h268/GOPR1521.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Ryby butterfly na lokalnym szelfie</div><div><br />Kolejnym miejscem do snurkowania są płycizny po drugiej stronie Fenfushi, czyli po przeciwnej stronie wyspy w stosunku do plaży dla gości. Tam wody są bardzo płytkie, ale wszędzie zobaczymy rafę koralową. Z racji występowania płycizn spotkamy dużo kolorowych ryb, ale będą małe (największe do 40 cm). Dodatkową atrakcją dla odważnych jest snurkowanie nocą. Można umówić się z miejscowym mistrzem, który poprowadzi nas do ciekawych miejsc w pobliżu naszego guest house. Szybko zobaczymy, że w nocy na dnie, pod wodą żyją zupełnie inne stworzenia, których za dnia nie widać. W nocy widzieliśmy węże morskie (najdłuższy miał około 1 m i średnicę do 3 cm), biało czerwone węże, czerwone, włochate kraby, barakudy i kraby z podłużnymi muszlami. Najciekawszym widowiskiem jednak jest niebieski plankton, który w ciemnych wodach wygląda, jak gwiazdy na niebie. Tego widoku się nie zapomina. Kiedy ja płynąłem, widziałem tylko pojedyncze punkciki, ale dwa lata wcześniej miałem okazję zobaczyć całe skupisko niebieskich światełek w środku dnia na głębinach. Wyglądały jak rozgwieżdżone niebo we wszystkich kierunkach.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWxhurUuap9AeVuctVwwUR7x-cnQGHQfCsmGBF9ayo8UjLk71T1Y877g3gAB8slKpOQvaUaEcrBjTAwIVrw67tesPz0mIt-nzBETGaPTltsU2CjSi7u0nJJGGa347w0Y68nJL3fTl2zJTIh30Zzz9eC5IZ45J5h_Gzo645c9_sdBRNd_D7wR3PVNLXNA/s1600/GOPR1081.JPG"><img border="0" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWxhurUuap9AeVuctVwwUR7x-cnQGHQfCsmGBF9ayo8UjLk71T1Y877g3gAB8slKpOQvaUaEcrBjTAwIVrw67tesPz0mIt-nzBETGaPTltsU2CjSi7u0nJJGGa347w0Y68nJL3fTl2zJTIh30Zzz9eC5IZ45J5h_Gzo645c9_sdBRNd_D7wR3PVNLXNA/w400-h268/GOPR1081.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtN5mn3K2EswCqTebjAj0uEH1OJ_eFwahIXA-59z7UsfEBMCBtKKkNnpD1TuUOGko6PNeDMqpnXOMyzoo7_w91F2LcaiHYBm0ccj7JWVK3df_yJvt1bMQrfNd-SnxLUGqyopa22Dv0QipH3_uKSo2Mp4IvXKK93mrWo8IVVbQZ8gv1GTTEBzrjAOhG0A/s1600/GOPR1106.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtN5mn3K2EswCqTebjAj0uEH1OJ_eFwahIXA-59z7UsfEBMCBtKKkNnpD1TuUOGko6PNeDMqpnXOMyzoo7_w91F2LcaiHYBm0ccj7JWVK3df_yJvt1bMQrfNd-SnxLUGqyopa22Dv0QipH3_uKSo2Mp4IvXKK93mrWo8IVVbQZ8gv1GTTEBzrjAOhG0A/w400-h266/GOPR1106.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Snurkowanie na płyciznach</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMMSOORf0w_nRY3PU9cE4gVACiaG4ayOoUvXH75nFHXAWbn-CDjmaRcJ0I3EBuFtsFlUcsznsqkvq4lcTorQNWm_cxcIKQzYo3o2iKMo68TaIA3r1Eg1szn6Xu1gJvvxskY1s3Ci1lCs4MdTgBfMn5U5xjMadZjuRicsN04_0RDCGmwJZgxwgJcizccQ/s1600/GOPR1538.JPG"><img border="0" data-original-height="1075" data-original-width="1600" height="430" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMMSOORf0w_nRY3PU9cE4gVACiaG4ayOoUvXH75nFHXAWbn-CDjmaRcJ0I3EBuFtsFlUcsznsqkvq4lcTorQNWm_cxcIKQzYo3o2iKMo68TaIA3r1Eg1szn6Xu1gJvvxskY1s3Ci1lCs4MdTgBfMn5U5xjMadZjuRicsN04_0RDCGmwJZgxwgJcizccQ/w640-h430/GOPR1538.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;">Rafa koralowa tuż przy plaży dla gości</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1UZS1Qyo5FWdlIxMkrUMDg3p8M37tzppL_LBgR2V0jQVuO8Pec7MGGA0FOh4mfK5nZ8V5AXpvl3Oxg-YqziEG5hJVkmEf0r75xXZBRZ64gfhbt0UKo3ffhuiGLWgGYuMdJf-YTLipkJYuI6ZaI4fkR828Uo7s5cGdN2dzjItLTLznXmhSZE3RXjOUQ/s1600/SZBQ6705.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1UZS1Qyo5FWdlIxMkrUMDg3p8M37tzppL_LBgR2V0jQVuO8Pec7MGGA0FOh4mfK5nZ8V5AXpvl3Oxg-YqziEG5hJVkmEf0r75xXZBRZ64gfhbt0UKo3ffhuiGLWgGYuMdJf-YTLipkJYuI6ZaI4fkR828Uo7s5cGdN2dzjItLTLznXmhSZE3RXjOUQ/w400-h300/SZBQ6705.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOA0pLPgqK8-w46lpcLyDn1ZRKPpeSTPqn0Epl-Y6x3l14EebvQ1aXAJHi2s-_YOMQo5P_d53fEA7jCM_yqZU3dwerlvmCST9jwzaurrkDnWDv0v366PAYpu9kgi8TX7MVYeeFJ7TWl9YKQILotvs-1lipCTgmSWmeVVNdcvs6X47eaGFV5EOrlZv7cg/s1600/RFBE2621.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOA0pLPgqK8-w46lpcLyDn1ZRKPpeSTPqn0Epl-Y6x3l14EebvQ1aXAJHi2s-_YOMQo5P_d53fEA7jCM_yqZU3dwerlvmCST9jwzaurrkDnWDv0v366PAYpu9kgi8TX7MVYeeFJ7TWl9YKQILotvs-1lipCTgmSWmeVVNdcvs6X47eaGFV5EOrlZv7cg/w400-h300/RFBE2621.JPG" width="400" /></a></div><div>Snurkowanie na płyciznach<br /><br />Dodatkową opcją jest wypłynięcie w ramach wycieczki na piękne miejsca do snurkowania, gdzie żyje mnóstwo kolorowych ryb, ale wtedy zapłacimy za koszt organizacji wycieczki.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>WYSPA FENFUSHI</b></span><br /></span>Zanim popłyniemy na jakiekolwiek wycieczki, warto poznać wyspę, na której jesteśmy. Jeśli byliśmy już kilka razy na Malediwach, szybko dostrzeżemy różnicę w stosunku do innych wysp. Ludzie na Fenfushi pozdrawiają turystów, uśmiechają się i są bardziej otwarci. Na innych wyspach nie zdarzało mi się, żeby ktoś z prywatnego domku powiedział zwyczajowe „dzień dobry”, uśmiechnął się, czy zapytał skąd jesteśmy. To zainteresowanie mogło wynikać z faktu, że na Fenfushi działał tylko jeden guest house, więc lokalna ludność nie czuła, że właściciele guest house’ów fundują spęd turystów. Pamiętajmy, że nadmiar urlopowiczów zawsze jest niemile widziany, co chociażby widać po dużych europejskich miastach, które wprowadzają różne regulacje, żeby nie gromadzić zbyt wielu ludzi w jednym miejscu. Wystarczy spojrzeć na Rzym, Paryż, czy Wenecję. Na Fenfushi turyści są rzadko widywani, dlatego być może jest takie, a nie inne nastawienie do nas. Wyspę zamieszkuje około 1000 mieszkańców, ale dla wielu z nich stałym miejscem zamieszkania jest stolica – Male’. Na Fenfushi działa dwanaście sklepów. My odwiedziliśmy siedem. W porównaniu z europejskimi sklepami mamy wrażenie, że cofnęliśmy się do początkowych lat dziewięćdziesiątych w Polsce. Widać białe, zakurzone proste regały, na których często brakuje towaru. W innych sklepach jest bardzo mała powierzchnia, dlatego jest bardzo ciasno a towar nie tylko leży na półkach, ale też wisi z regałowych wsporników. Miejscowej ludności takie sklepy w zupełności wystarczają do codziennego życia, ponieważ można w nich kupić wszystko, włącznie z podstawowymi artykułami budowlanymi. Jeden ze sklepów wyglądał jak prywatny dom, ale kiedy bliżej się przyjrzałem co jest w środku, wszedłem do środka. Warto było, ponieważ tylko tam na całej wyspie posiadali herbatę eksportową AKBAR, która smakiem przewyższa europejskie cenione marki. A gdzie go znaleźć? Z Vevu Villa idziemy główną drogą do portu, tak jak przyszliśmy. W połowie drogi mamy zielony, trzypiętrowy budynek z wielką anteną w kształcie talerza na dachu. Na tym skrzyżowaniu skręcamy w prawo. Idąc cały czas przed siebie, po prawej stronie znajdziemy dwa sklepy. W tym pierwszym było dużo herbat AKBAR, a ten drugi jest bardzo ciasny, ale mamy mnóstwo towaru. Sklepy w pobliżu portu są znowu duże, dzięki czemu mamy więcej miejsca.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYUo6hYWfHuEQPJPXz26uXiml3b6t9CTPsgWmdKDt4-TeraD67vXow_wwz39X_nFBTzslvCwikVpeuHL4eEJqWUc9nsLTzBm0yhvgXHdtmXYwHwg2hHg0sAdT7vPQV06M8d29KtoQjQexFpvqaYoc0n7P_hv7Qxhes9U6cFj_-ka9PXI7br__TPfRsDg/s1600/IMG_2557.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYUo6hYWfHuEQPJPXz26uXiml3b6t9CTPsgWmdKDt4-TeraD67vXow_wwz39X_nFBTzslvCwikVpeuHL4eEJqWUc9nsLTzBm0yhvgXHdtmXYwHwg2hHg0sAdT7vPQV06M8d29KtoQjQexFpvqaYoc0n7P_hv7Qxhes9U6cFj_-ka9PXI7br__TPfRsDg/w640-h426/IMG_2557.JPG" width="640" /></a></div>W rejonie portu znajdziemy najwięcej sklepów<br /><div><br /></div><div>W pobliżu portu znajduje się również sklep, który jest połączony z jeszcze większym sklepem z pamiątkami – głównie drewnianymi. Kiedy weszliśmy do środka, zauważyliśmy, ze wszystko jest pokryte bardzo grubą warstwą kurzu. Sprzedawca powiedział nam, że odkąd zaczął panować COVID, od dwóch lat nie przyjeżdżają turyści z resortów, a to oni byli główną klientelą. Codziennie mógł zarobić nawet do 100 dolarów. Teraz wszystko stało i kurzyło się. A co warto kupić w sklepie z pamiątkami? Wszelkie wyroby ręczne. Najbardziej polecam drewniane magnesy z ręcznie malowanymi motywami wakacyjnymi, kubki z kokosów z ręcznymi malunkami, bransoletki z drewna kokosowego, naszyjniki z czerwonego koralowca, z muszelek, notesy z liści, itp. Najważniejsze, żeby to był lokalny wyrób, a nie made in China. Wtedy ma największą wartość. A w sklepach spożywczych co najlepiej kupić? Na pewno herbatę AKBAR, przekładane ciastka z cytrynowym lub waniliowym nadzieniem oraz lokalne przyprawy. W szczególności polecam kupować na plażę ciastka CHIPS MORE – te niebieskie. Po kilku dniach wykupiliśmy je już w kilku sklepach, dlatego chodziliśmy do kolejnych i szukaliśmy, kto je jeszcze ma na stanie. Warto próbować słodyczy, ponieważ są wytwarzane w Indiach lub pochodzą ze Sri Lanki.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1-8FboMqubIilkZa1ntmzT4CnzN950PUkAsT5aCfuAS-ilqPk3lk52KenlFJHyhe_xUX6SipbabTtsU1xULGEvdU_YqskO4HfyC_D30BDV-DX7sYcsuzot1MXJmJhfcRWWu6wC-ilMFRIwB5TtbPz08SlcmqdV6_myxU1sJQyP982C08vSfRCwyvV_A/s1600/IMG_9458.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1-8FboMqubIilkZa1ntmzT4CnzN950PUkAsT5aCfuAS-ilqPk3lk52KenlFJHyhe_xUX6SipbabTtsU1xULGEvdU_YqskO4HfyC_D30BDV-DX7sYcsuzot1MXJmJhfcRWWu6wC-ilMFRIwB5TtbPz08SlcmqdV6_myxU1sJQyP982C08vSfRCwyvV_A/w400-h266/IMG_9458.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOQ7aqP0HgkwuUteiWs2XNMx7R57rwMiCLqEsIdUXvzIjrM4cT2rBDrf03lly36vLF4KPHsjL6jemOgO1t0bP6SgRNEX6E8XKT9DyiwRvj1A_o8V0QR8u6ql46l_EmtGesx0fnnUncoOUyNgGHXUXx6HB-YQpLgTTlRff1zE7elPBBhJGr4_2KCD0OXw/s1600/IMG_4543.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOQ7aqP0HgkwuUteiWs2XNMx7R57rwMiCLqEsIdUXvzIjrM4cT2rBDrf03lly36vLF4KPHsjL6jemOgO1t0bP6SgRNEX6E8XKT9DyiwRvj1A_o8V0QR8u6ql46l_EmtGesx0fnnUncoOUyNgGHXUXx6HB-YQpLgTTlRff1zE7elPBBhJGr4_2KCD0OXw/w400-h266/IMG_4543.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6bu1ZWnOhSDAfynqyj2PAWVZBMImdoyMBFpZfVnykyxHDBpuwNQmm-s3SGOs895IHsJrYP5D1yBH25tZCFZHIsnWx54xey8KxPeYWhNv4P-xPPKw2BlpXhN9zF7Id3BrFUwW9FzSXh2-TREHsgVb0isMsAqWbodP9ao6_5oXC0niUgzpb_cBzMWpA2A/s1600/IMG_4544.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6bu1ZWnOhSDAfynqyj2PAWVZBMImdoyMBFpZfVnykyxHDBpuwNQmm-s3SGOs895IHsJrYP5D1yBH25tZCFZHIsnWx54xey8KxPeYWhNv4P-xPPKw2BlpXhN9zF7Id3BrFUwW9FzSXh2-TREHsgVb0isMsAqWbodP9ao6_5oXC0niUgzpb_cBzMWpA2A/w400-h266/IMG_4544.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqm7oSyuHbSIMmoh0zPrFnehWa8sQPP27UaI3GeXbX_jozTDQZivZIGdBF-2j3PzIU8DzdcsB03cs7fGhJ2YSE4khdKsSSasJctvyYJAmHEv6M8La2fltdyiy0lAdZThn-dWx5dxanPE3EcxXairKu6zKB25UyCQeG6u8fA1mZPolVM89eJ-TaDqi4Dw/s1600/IMG_4549.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqm7oSyuHbSIMmoh0zPrFnehWa8sQPP27UaI3GeXbX_jozTDQZivZIGdBF-2j3PzIU8DzdcsB03cs7fGhJ2YSE4khdKsSSasJctvyYJAmHEv6M8La2fltdyiy0lAdZThn-dWx5dxanPE3EcxXairKu6zKB25UyCQeG6u8fA1mZPolVM89eJ-TaDqi4Dw/w400-h266/IMG_4549.JPG" width="400" /></a></div>Kupując pamiątki, wybierajmy te ręcznie robione - będziemy mieli pewność, że są lokalnej produkcji, a przynajmniej namalowane obrazy będą wykonane przez miejscowych ludzi<div><br />Jeśli uda Ci się trafić na banany obowiązkowo kup kilka, żeby spróbować ich niezwykłego smaku. Z kosmetyków warto kupić ALOE VERA 99% w podłużnej, falistej, zielonej butelce. Są dwa produkty: jeden jest żelem pod prysznic, a drugi jest balsamem do smarowania oparzonej lub podrażnionej skóry. Zazwyczaj w europejskich odpowiednikach mamy do czynienia z napisem 99%, gdzie w składzie wyczytamy, że aloes vera stanowi 10% całego składu i 99% aloe vera jest liczone z tej objętości 10%. W przypadku kosmetyków na Fenfushi w składzie nie ma wody, ale właśnie na pierwszym miejscu mamy 99% aloe vera. Dodatkowo polecam kupić bardzo ciekawą indyjską przyprawę do herbaty, którą nazwaliśmy ‘Hitler’, ponieważ całe opakowanie jest w swastykach. Kiedy dokładniej przyjrzymy się głównej swastyce, ma dodatkowe cztery kropki, co oznacza indyjską swastykę szczęścia. Nazwa tej przyprawy to ‘HEERA PANNA’. Jest pakowana w czerwono-złotą puszkę. Problem w tym, że jest mało znana, dlatego w siedmiu sklepach, które odwiedziliśmy, znaleźliśmy ją tylko w jednym i najczęściej jest gdzieś zakamuflowana. Na wyspie Thoddoo znalazłem ją w dziale z artykułami budowlanymi, a na Fenfushi na górnej półce w wepchniętym kartonie. Sprzedawca aż musiał zadzwonić, żeby dowiedzieć się, jaka jest cena tej przyprawy. Kiedy wrócisz już z Malediwów, zrób herbatę owocową, dorzuć do niej kilka kawałków różnych owoców (jabłko, plasterek mandarynki, cztery połówki winogrona, kawałek kiwi i wsyp dwie szczypty naszej przyprawy. Gdyby mieć pod Tatrami herbaciarnię, z pewnością zbiłbyś na tym majątek. Takiego smaku nie miałby nikt.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXlSUbcJM1_UkQipNQBIXmNEmw6PnoR-c0oH7Q1UVKxYuiWSmNuUf92tDecQf5SBs84dRyS2O34pJbXd2BJ_fFq5A9Yp8PLbhok1BxOAZqeyKoadcJPMA1yX5dWiwM7QWTd-_PBcBuDZalwTqj1zEFfFXq0s6vizWc4lar_NkNzwMfCvJYvauleGv9iw/s5184/IMG_9923.JPG"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="5184" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXlSUbcJM1_UkQipNQBIXmNEmw6PnoR-c0oH7Q1UVKxYuiWSmNuUf92tDecQf5SBs84dRyS2O34pJbXd2BJ_fFq5A9Yp8PLbhok1BxOAZqeyKoadcJPMA1yX5dWiwM7QWTd-_PBcBuDZalwTqj1zEFfFXq0s6vizWc4lar_NkNzwMfCvJYvauleGv9iw/w640-h426/IMG_9923.JPG" width="640" /></a></div><span style="text-align: left;">Lokalne banany są dużo mniejsze, ale są pełne soku</span></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3eJSooE0joxKFuNUBcKe6B6uuFteCvC2rQ686ntY0KspnSjXp8HMBzIj1_bmOYfR0MJTuvBsXGLDhK_PHBIMCEX9Y8gPv4FCR-KN0hr-4Ddw3sD16Rl3FDi7vGtt3Y7VGBfPdcJOMFModq12DlLDJyeJa8sHYFDxqmfvVdVhauW3INIlXi-olOf97fw/s1600/DSC_2974.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3eJSooE0joxKFuNUBcKe6B6uuFteCvC2rQ686ntY0KspnSjXp8HMBzIj1_bmOYfR0MJTuvBsXGLDhK_PHBIMCEX9Y8gPv4FCR-KN0hr-4Ddw3sD16Rl3FDi7vGtt3Y7VGBfPdcJOMFModq12DlLDJyeJa8sHYFDxqmfvVdVhauW3INIlXi-olOf97fw/w640-h426/DSC_2974.JPG" width="640" /></a></div>Banany rosnące przy ogrodzeniu naszego guest house<br /><span style="text-align: left;"><br /></span><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjykBg2smToBvkKJfVwmithqUWbaIPR-Ltuffw1lkQSNyq6T5Gs4fb3WkGjqgHg7DvXWbvC0xrzgD86jYujO2kiG1u1Y1HG51UaJtvfEYNKx-FIkhQFPopNVrBKBFuy-nUlPo5NKXJVsipumwIAvKkr0aJq-2owItsBLDaHlzERcfv6H5VVi_zVdKl4yg/s1600/20210309_214823_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjykBg2smToBvkKJfVwmithqUWbaIPR-Ltuffw1lkQSNyq6T5Gs4fb3WkGjqgHg7DvXWbvC0xrzgD86jYujO2kiG1u1Y1HG51UaJtvfEYNKx-FIkhQFPopNVrBKBFuy-nUlPo5NKXJVsipumwIAvKkr0aJq-2owItsBLDaHlzERcfv6H5VVi_zVdKl4yg/w480-h640/20210309_214823_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMJMuLbBmV6cqhy0Dkq6e79t2jeVmOCIOhK6fRUyuE_Fn22e5V8ZjVyuFwrdcRyPSLDNpyrygBdrND_iv2qf3HxTqdXSmJcjWiTcIN3HtPw7KHhvVBM0JB3Jii8FDswOe8sUth9XJMjrOWzPOnwmQC-5UdPsu774wpAoaFNeJk12S2T8k7Ff54pG-c-w/s1600/20210309_202343_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMJMuLbBmV6cqhy0Dkq6e79t2jeVmOCIOhK6fRUyuE_Fn22e5V8ZjVyuFwrdcRyPSLDNpyrygBdrND_iv2qf3HxTqdXSmJcjWiTcIN3HtPw7KHhvVBM0JB3Jii8FDswOe8sUth9XJMjrOWzPOnwmQC-5UdPsu774wpAoaFNeJk12S2T8k7Ff54pG-c-w/w480-h640/20210309_202343_filtered.jpg" width="480" /></a></div>Przyprawa 'Heera Panna' zwana przez nas 'Hitler'</div><div><br />Na Fenfushi mamy również trzy meczety. Dwa są współczesne, a jeden ma już 1100 lat. Jest osłonięty dodatkowo dachem, który ma chronić stary obiekt przed deszczem. Jest to jeden z trzech tak starych meczetów na całych Malediwach. Za nim znajduje się cmentarz i zegar słoneczny po prawej stronie. Meczet z cmentarzem będziemy mijać codziennie, bo jest on w połowie drogi na plażę dla gości. Idąc przez wyspę, zawsze przyglądam się lokalnej ludności jak żyją. W ciągu dnia widać niewielu ludzi. Kobiety zazwyczaj zbierają liście palmowe, jakieś zioła, suszą ziarna, papryczki, robią pranie, wietrzą pościel, itp. Mężczyźni remontowali domy lub przywozili coś skuterami. Wieczorami wielu mieszkańców wychodziło na koniec wyspy, żeby podziwiać zachód słońca, a kobiety przed swoimi domami gromadziły się, siedziały w swoich leżakach i przeglądały Internet na telefonach. Faceci z kolei po 20.00 zaczynali grę w piłkę nożną na oświetlonym stadionie, który musi być na każdej wyspie według malediwskiego prawa. Nawet jedna osoba z naszej grupy już od drugiego dnia wakacji wkręciła się do lokalnej drużyny i przez dwa tygodnie rozgrywała mecze z lokalnymi drużynami. Fenfushi słynie z bardzo dużej ilości kotów na wyspie, czego nigdzie wcześniej nie widziałem. Tutaj zobaczymy je praktycznie na każdej ulicy, na murkach, w krzakach, w zaroślach, na dachach. Są dosłownie wszędzie. Mur w części, gdzie jedliśmy posiłki w naszym obiekcie był najwidoczniej głównym szlakiem dla kotów, ponieważ codziennie widzieliśmy jak tamtędy koty chodziły raz w jedną, a raz w drugą stronę. Trudno ich nie zauważyć, ponieważ często miauczą, albo słychać jak „drą koty” w krzakach. Jednego dnia w trakcie kolacji nie zauważyliśmy przechodzącego kota, dlatego sam upomniał się o uwagę. Zamiauczał w naszym kierunku, po czym poszedł dalej. Tutejsze koty można by nawet podzielić na kategorie, bo było ich tak dużo: Snajper – obserwuje z dachu, Tajniak – ty go nie widzisz, ale on ciebie tak; obserwuje z krzaków, Street Fighter – usłyszysz go w zaroślach jak się „pierze” z innym kotem na pięści, Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok – trzyma dystans, ale jest gotowy do ucieczki, Wędrowiec – znajdziesz go w tropikalnym lesie, Komandos – cienkie, wysokie mury nie są mu straszne, Spadochroniarz – podczas nocnych walk na dachu słychać jak z niego spada i wreszcie Leser, Obibok – leży brzuchem do góry z wyciągniętymi łapami.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2JiBGzxkT5U_w3GuNjeJQchUbPono3Cxm1Dcikm_-WFJ5d9AePn5aiDX5FNVA256J-W0DvYQC6OyrUFasLaWR8-vqGyQrACdtTfXAEgqBdvrt3oJ-zOMhUvvVYmoYAfJvjy7Bo3d4B9YDp0VWceaGV_SrNeE1Kf82OGu3WInm5GGiE7iL1dTtVhDtFQ/s1600/IMG_2286.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2JiBGzxkT5U_w3GuNjeJQchUbPono3Cxm1Dcikm_-WFJ5d9AePn5aiDX5FNVA256J-W0DvYQC6OyrUFasLaWR8-vqGyQrACdtTfXAEgqBdvrt3oJ-zOMhUvvVYmoYAfJvjy7Bo3d4B9YDp0VWceaGV_SrNeE1Kf82OGu3WInm5GGiE7iL1dTtVhDtFQ/w400-h266/IMG_2286.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdvOObloNVvPPZmfac3ZHsTecD3Cu3dL_IgA6Jjk_SukFapgi2N0awQQDugcxFGSmFz9fnBlo5KBZjGbyDec7aXXTaKCL2XFqYTsnUQ0WqE3L2zDIA2TmlEbPtApdD9N3MsiRiVrx9Dw-DSaoxtmeBsUF7Q0tmuunOlgVXObuZRHVhNQ1pyVqYYgoGRA/s1600/IMG_2233.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdvOObloNVvPPZmfac3ZHsTecD3Cu3dL_IgA6Jjk_SukFapgi2N0awQQDugcxFGSmFz9fnBlo5KBZjGbyDec7aXXTaKCL2XFqYTsnUQ0WqE3L2zDIA2TmlEbPtApdD9N3MsiRiVrx9Dw-DSaoxtmeBsUF7Q0tmuunOlgVXObuZRHVhNQ1pyVqYYgoGRA/w400-h266/IMG_2233.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt43QbDm3wuznX4Byq6GT5Q8xV7o-2W_Zem8fJLEopTXJKfuLxsaV9sXmFAsiInHmO31B5Qb1Waieh2HxswUeRTspLOd_aSVnw2050bQBu07rm4vBo-s1TFpbbIKyPUDHS5a0wC5okbKBDisyjcIhzjMgynG-uJeVcI3gHfazWBiiyA34URM3eU5mdPA/s1600/IMG_4386.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt43QbDm3wuznX4Byq6GT5Q8xV7o-2W_Zem8fJLEopTXJKfuLxsaV9sXmFAsiInHmO31B5Qb1Waieh2HxswUeRTspLOd_aSVnw2050bQBu07rm4vBo-s1TFpbbIKyPUDHS5a0wC5okbKBDisyjcIhzjMgynG-uJeVcI3gHfazWBiiyA34URM3eU5mdPA/w400-h266/IMG_4386.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCDZXrcm5MTguUYKyDLv-9s2c66zmCDBr__dUKQMC75N8oLYgH23POW-c2trI4Zdg3e7G0l4oy4OBCbDem6y8hmSz_ibx3GBvsTCmJOP7t3JmTC7QN65VQtbNsbxiIGdBqaOJNroAqhOOIRBKF9jolvgozPZJ2YjrzMIc6H4HjxS-FIpSHzTQuZ-z8iw/s1600/IMG_4087.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCDZXrcm5MTguUYKyDLv-9s2c66zmCDBr__dUKQMC75N8oLYgH23POW-c2trI4Zdg3e7G0l4oy4OBCbDem6y8hmSz_ibx3GBvsTCmJOP7t3JmTC7QN65VQtbNsbxiIGdBqaOJNroAqhOOIRBKF9jolvgozPZJ2YjrzMIc6H4HjxS-FIpSHzTQuZ-z8iw/w400-h266/IMG_4087.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7YBVOTs41RvD0P7OHNl3e6n_TC9c4uFCB-L54xjcsJB3OCmtCczB9McN6tYT8fdtB7-REy_OlOyqY8xonw0Ty9DRXCX6shY87z4WbWc9ZRUD2-pda8XCOdtdXQN3jhC88PWKbDuTNru80m0NdprKx5MNvG2hDZ80YDmCj4ZyFSRwsZwpesoQJG5MT6A/s1600/IMG_4083.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7YBVOTs41RvD0P7OHNl3e6n_TC9c4uFCB-L54xjcsJB3OCmtCczB9McN6tYT8fdtB7-REy_OlOyqY8xonw0Ty9DRXCX6shY87z4WbWc9ZRUD2-pda8XCOdtdXQN3jhC88PWKbDuTNru80m0NdprKx5MNvG2hDZ80YDmCj4ZyFSRwsZwpesoQJG5MT6A/w400-h266/IMG_4083.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPzvYB9Lb0xkGAB3CkOQJfihDmaNNNW6OkXh723RuzsU8t8SWcBL3Ma0OL7ejzAF3M8nPY5Caxl73aGFSho5H5yqQ_NXGMc5zsm18c6nRFlXKoOQbXV52TXpmvU0Ne9_C15ESmWfSbqJ0rJ9t7X3wlVxX2X5_ni8FT_701rfJVxrKZtE9ZpScOj8shLA/s1600/IMG_3674.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPzvYB9Lb0xkGAB3CkOQJfihDmaNNNW6OkXh723RuzsU8t8SWcBL3Ma0OL7ejzAF3M8nPY5Caxl73aGFSho5H5yqQ_NXGMc5zsm18c6nRFlXKoOQbXV52TXpmvU0Ne9_C15ESmWfSbqJ0rJ9t7X3wlVxX2X5_ni8FT_701rfJVxrKZtE9ZpScOj8shLA/w400-h266/IMG_3674.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDZ9jIHeLuHZuOjLZVma3PSy8MO0r5A2m9_laau65DIskuQZgNjHgpru1PQlClkPXDgyuC1ypuMae5OX_44i3ByHubddaAU_gT-F-1i5R-wqKx3v5oZ5UgcCoQSgvhkqpFiVd7LL3b53iveAiXfHj7HhdJMcyUxRmq2JiT3iiOfi9U-65V9sRbbxQVrQ/s1600/IMG_3280.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDZ9jIHeLuHZuOjLZVma3PSy8MO0r5A2m9_laau65DIskuQZgNjHgpru1PQlClkPXDgyuC1ypuMae5OX_44i3ByHubddaAU_gT-F-1i5R-wqKx3v5oZ5UgcCoQSgvhkqpFiVd7LL3b53iveAiXfHj7HhdJMcyUxRmq2JiT3iiOfi9U-65V9sRbbxQVrQ/w400-h266/IMG_3280.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUmUdTlxc0DowANqn6vdmSJBt5hcvpYkUr60kanj9e7sCApLxdB0GnmX5JMP-C05FwUJJcsHoGdjs6XAmDKnFs9-a1vOt1vv1ewt11dsN5PoUPaWnAv7lEHg_2PmTgzs3CiFcIpkxT0yP4aB2DG3516uObeKdlgiQ3uXfUT-AMasmazAJKad0fOWUHKw/s1600/IMG_3273.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUmUdTlxc0DowANqn6vdmSJBt5hcvpYkUr60kanj9e7sCApLxdB0GnmX5JMP-C05FwUJJcsHoGdjs6XAmDKnFs9-a1vOt1vv1ewt11dsN5PoUPaWnAv7lEHg_2PmTgzs3CiFcIpkxT0yP4aB2DG3516uObeKdlgiQ3uXfUT-AMasmazAJKad0fOWUHKw/w400-h266/IMG_3273.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq3yvvjQVlxr2EsrXBjWmBsJfth1g1EbV5u5Nfjo0UE4bIHSPdBEc--izSvU8pzmCXd7uNruWjcgqGwMtuMNIpmWiFgzMIf76PUK1DwUCZ8laCg6Ku26xlcaCPvrlRwSjb95DMPOZy4dISWvl7woYFPvGbJ8c3JUBHyI3m-0_oCqAgPbFGIJLvllDS5g/s1600/IMG_2567.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq3yvvjQVlxr2EsrXBjWmBsJfth1g1EbV5u5Nfjo0UE4bIHSPdBEc--izSvU8pzmCXd7uNruWjcgqGwMtuMNIpmWiFgzMIf76PUK1DwUCZ8laCg6Ku26xlcaCPvrlRwSjb95DMPOZy4dISWvl7woYFPvGbJ8c3JUBHyI3m-0_oCqAgPbFGIJLvllDS5g/w400-h266/IMG_2567.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3A3um9NvecTQ2GJVyRU5oeXRxmzTBgeD1VVCWc6sbQVJFuHn6DnxD2K5dHhRUczlOG0NBzboIN1CicIoswKf-un8NnueUCQayfPcRNj8H-2YaleeB53o3ZxY_RBANK5qFs7ixdrP7c-6rVM3nD8_B-Y8c_7_U194HZsMyaQWD0ldZ4O5aQKa9eP6GbA/s1600/IMG_2551.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3A3um9NvecTQ2GJVyRU5oeXRxmzTBgeD1VVCWc6sbQVJFuHn6DnxD2K5dHhRUczlOG0NBzboIN1CicIoswKf-un8NnueUCQayfPcRNj8H-2YaleeB53o3ZxY_RBANK5qFs7ixdrP7c-6rVM3nD8_B-Y8c_7_U194HZsMyaQWD0ldZ4O5aQKa9eP6GbA/w400-h266/IMG_2551.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifuwq46GJPRmWPvTlWqEAgY3xB8c5tBQ-vMdZJ7V0m1cnmaWnF8MoSN_Zm3WfP95nSeoSKi4jb0nM54RmdfkvYEhkaPjdkuqBSohkxL7S79QdioZOrKCj6VvcK29Uj08pvtROd4lCjttNs9loznatJjZS3-CmVd-DQM2Ghq6IlZ2pfx2igzOiEyNVqAg/s1600/IMG_2462.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifuwq46GJPRmWPvTlWqEAgY3xB8c5tBQ-vMdZJ7V0m1cnmaWnF8MoSN_Zm3WfP95nSeoSKi4jb0nM54RmdfkvYEhkaPjdkuqBSohkxL7S79QdioZOrKCj6VvcK29Uj08pvtROd4lCjttNs9loznatJjZS3-CmVd-DQM2Ghq6IlZ2pfx2igzOiEyNVqAg/w400-h266/IMG_2462.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8thcWPhR2zeVAPf2LYSKvlZRaOktQnahQiUflbQMsdnLkxjWQy8GXPkzJ8rNxJ-kUZPe8XYY3S0HYj3ON6FYZZ65b_O917lNf_prLza5n2qxxez2nvCf-s0pbwhwiqbOcGWnU8lXrCA9RgEL0L3X3mbsxM7IcH2qImaB5d01gue95IKabxpvhEtSpJQ/s1600/IMG_2457.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8thcWPhR2zeVAPf2LYSKvlZRaOktQnahQiUflbQMsdnLkxjWQy8GXPkzJ8rNxJ-kUZPe8XYY3S0HYj3ON6FYZZ65b_O917lNf_prLza5n2qxxez2nvCf-s0pbwhwiqbOcGWnU8lXrCA9RgEL0L3X3mbsxM7IcH2qImaB5d01gue95IKabxpvhEtSpJQ/w400-h266/IMG_2457.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;">Będąc na wyspie przyglądaj się, jak żyją ludzie oraz jak wyglądają ich domy, podwórka i ulice we wiosce</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDITgtOLYx-EeRKwwxm-X5FIag1mWMqaVHg4GB0o4Qc4LVzu5YEEvm3gFLtRkhlarD4fE4XC39zN-hq2hsY5urStREtsTLYzjgzDP8hO6FLr9DwrjvHk7WBSws_T_xVexwxUwG1m2H5Ow3C0oWJZlaBWWmuNaf_-nN6G3-Zp9aDdXxcOPow8qXcP-m2w/s1600/IMG_2112.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDITgtOLYx-EeRKwwxm-X5FIag1mWMqaVHg4GB0o4Qc4LVzu5YEEvm3gFLtRkhlarD4fE4XC39zN-hq2hsY5urStREtsTLYzjgzDP8hO6FLr9DwrjvHk7WBSws_T_xVexwxUwG1m2H5Ow3C0oWJZlaBWWmuNaf_-nN6G3-Zp9aDdXxcOPow8qXcP-m2w/w640-h426/IMG_2112.JPG" width="640" /></a></div>Fryzjer obok naszego guest house</div><br />Inną ciekawostką na Fenfushi jest fakt, że w drodze na plażę dla gości, po prawej stronie mamy przychodnię oraz miejsce, gdzie gotowe do niesienia pomocy są dwie karetki pogotowia ratunkowego. Tutejsze samochody oraz przychodnia nie wyglądają okazale, ale budynek spełnia swoją funkcję, a karetki są zadbane. Trzeba przyznać, że jak na 1000 mieszkańców, z czego wielu nie mieszka na stałe, dwie karetki to bardzo dużo. Najbardziej zastanawiający jest fakt, że na Malediwach ludzie palą duże ilości papierosów, a mimo wszystko mają bardzo dobrą kondycję. Nasz właściciel palił dwie paczki dziennie, a mimo wszystko potrafi przepłynąć długie dystanse i dodatkowo zanurkować bez butli na głębokość 25 metrów, co miałem okazję zobaczyć na własne oczy, nagrywając również jedno z takich zejść pod wodę kamerą GoPro.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEBjmUxp0apYKULMyKahSaavnBJUjz9fx6Hm9GI0yo-m1sI781sJfOfBfNMZin5O-i1yIZmUDpo0XnzGsSHM7xt33rxKBTjjdJ9SAMhPq-b18aBwpjGLJ6G1piABmPh7B1cFmwOA_j6HnrfsKCourRwgtlnVqznp_AjIVQh59RSGVDpagpDi5MlqHaZQ/s1600/IMG_3203.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEBjmUxp0apYKULMyKahSaavnBJUjz9fx6Hm9GI0yo-m1sI781sJfOfBfNMZin5O-i1yIZmUDpo0XnzGsSHM7xt33rxKBTjjdJ9SAMhPq-b18aBwpjGLJ6G1piABmPh7B1cFmwOA_j6HnrfsKCourRwgtlnVqznp_AjIVQh59RSGVDpagpDi5MlqHaZQ/w640-h426/IMG_3203.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIwpV15qSCwDfbXnUIMD5JIr8fF8zuSNLodcTnZVTgVKb9eyRNenUAs14KAOxF-X6VLisQXT26pL8bofEW8gh3XHSlht-XioP1WNzd6P1DK_scVQ8D-8LmIOeVQzhVIkUQ8CWbLMqaX_E9tsBPNDXF4DRHY9houQPpaTWtupR-BL-6F0Oe7zZ4dwH0wA/s1600/IMG_3202.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIwpV15qSCwDfbXnUIMD5JIr8fF8zuSNLodcTnZVTgVKb9eyRNenUAs14KAOxF-X6VLisQXT26pL8bofEW8gh3XHSlht-XioP1WNzd6P1DK_scVQ8D-8LmIOeVQzhVIkUQ8CWbLMqaX_E9tsBPNDXF4DRHY9houQPpaTWtupR-BL-6F0Oe7zZ4dwH0wA/w640-h426/IMG_3202.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Dwa ambulansy obok przychodni są zawsze gotowe do akcji niesienia pomocy</div><br /><span style="font-size: x-large;"><b><span>NIEWYGODNE FAKTY</span></b><br /></span>Omawiając wyspę, muszę również wspomnieć o minusach, których nie wolno pominąć, żeby artykuł przekazał rzetelne informacje, a nie przyczynił się do kolorowania rzeczywistości, przez co po przyjeździe można by później poczuć wielkie rozczarowanie. Mieszkańcy Malediwów nie są nauczeni szanowania swojej małej powierzchni do życia. To, co dla nas wydaje się oczywiste, dla nich takie nie jest. Nas – Europejczyków – bardzo razi, gdy ktoś rzuci „papierek”, butelkę, czy szkło na ziemię lub w krzaki zaraz po wypiciu napoju lub zjedzeniu czegokolwiek. Tutaj na Malediwach (wyspa nie ma znaczenia) to jest „normalne”. Specjalnie piszę w cudzysłowie słowo „normalne”, bo oni są nauczeni tego nawyku od młodości. Przez co na każdej lokalnej wyspie, w szczególności poza obszarem zabudowanym zobaczymy jakieś śmieci. Mało kto zajmuje się ich sprzątaniem, a czasem nawet w ogóle, dlatego są miejsca, gdzie plastikowe butelki lezą od wielu lat. To, jak spojrzymy na wyspę, wszystko zależy od nas. Jeśli skupimy się na śmieciach, z pewnością będziemy narzekać, ale jeśli skupimy się na atmosferze panującej na wyspie, pięknej naturze, plażach. lagunie i pogodzie, to z pewnością ten wyjazd będziemy wspominać jako rajskie wakacje. Przykład o czym mówię, można zobaczyć na boisku do piłki nożnej w pobliżu 1100-letniego meczetu, gdzie w trawie i krzakach zobaczymy trochę plastikowych butelek po wodzie leżących tam od dłuższego czasu.<br /><br />Drugim miejscem będzie plaża podczas przypływów wieczorem. Wówczas ocean wyrzuca większe ilości śmieci na brzeg. Dla nas np. szokujące było to, że osoby kierujące szybką łodzią motorową piją napój, po czym pustą puszkę/butelkę wyrzucają prosto w ocean. To dlatego wieczorami do brzegu fale wyrzucają niechciane rzeczy na brzeg. Kilka razy widziałem, jak oddelegowana osoba w bordowej koszuli chodziła porankiem i zbierała śmieci wzdłuż plaży dla gości i nieco dalej. Przy cyplu raz one są, a raz jest ich mniej. O tym wszystkim wiedziałem już po pierwszym pobycie na Malediwach w 2019 roku, ale jedna rzecz zszokowała nawet mnie, pomimo że na wakacje na Malediwy jeżdżę co roku. Kobiety, które z natury przywiązują większą uwagę do czystości, okazały się tymi najbardziej zaśmiecającymi wyspę. Wieczorami miały zwyczaj wychodzić na cypel, gdzie organizowały spotkanie po całym dniu. W trakcie takiego spotkania jadły różne posiłki i piły napoje z butelek. Kiedy już wszystko zjadły i wypiły, zostawiały opakowania na plaży tak, jak je położyły. Nigdy bym nie pomyślał, że kobiety nie mają dla nas naturalnego odruchu, żeby zabrać ze sobą śmieci. Ja, gdybym miał w świadomości, że żyję na małej, kilkusetmetrowej wyspie, gdzie mamy zamkniętą społeczność, dbałbym o ten teren, żeby wyglądał jak najlepiej, bo chyba utrzymanie czystości przez 1000-osobową społeczność na terenie 800 x 300 m nie jest chyba aż takie trudne. Najwidoczniej nieodpowiednie podejście do czystości terenów publicznych jest już zakorzenione od wielu pokoleń. Przyjeżdżając na lokalną wyspę, warto mieć w świadomości, że tak jest, dlatego spojrzysz na tę sprawę nieco inaczej.<br /><br />Dlaczego więc jeżdżę na lokalne wyspy, a nie do resortów, choć mógłbym do nich jeździć? Po prostu lubię klimat wsi, proste życie, ciszę i spokój, obserwować realne życie, tak jak jest naprawdę i poczuć swojski klimat. Jeśli dobrze wybierzemy lokalną wyspę, to w zamian otrzymujemy piękne plaże, rozległe, turkusowe laguny, piękne życie podwodne i świat przyrody, który możemy podziwiać każdego dnia. W resortach nie podoba mi się z kolei sztuczne zagospodarowanie przestrzeni i życie w trybie „all inclusive”. Taki klimat mogę mieć w np. w Grecji, stąd ja poszukuję czegoś innego. To, że są śmieci – trudno. Piękno wyspy ma jednak znacznie większą moc oddziaływania, dlatego nie przywiązuje uwagi do zaśmieconych niektórych kawałków terenu. Na wyspie, w najmniej ciekawej części, gdzie nie ma nic, a linia brzegowa jest nieładna, w zaroślach znajduje się spalarnia śmieci. W szczególności wieczorem, na granicy lasu tropikalnego w pobliżu murów ogradzających teren przychodni czuć zapach palonych plastików. Na Malediwach jest to powszechna praktyka. Co można, to spala się na miejscu, pomimo że z ekologią to nie ma nic wspólnego, a czego nie da się spalić/zutylizować gromadzi wyznaczona do tego jednostka na terenie wyspy, po czym zgodnie z nowym programem rządowym zatwierdzonym w 2018 roku, takie śmieci mają być wywożone na jedną wyspę w pobliżu stolicy, która jest jednym, wielkim wysypiskiem śmieci. Na szczęście w ciągu dnia nie czujemy zapachów palonych śmieci, ani nawet nie widzimy dymu. Chodząc na plażę nawet nie dostrzeżemy, gdzie jest miejscowa spalarnia. Za nieprawidłowe podejście do tematu śmieci mieszkańcom Malediwów należy się duży minus, ale trzeba pamiętać, że wszystkie powody, dla których przyjeżdżamy na lokalna wyspę znacznie przewyższają ten problem, przez co po przyjeździe nawet nie będziemy wspominać, że problem śmieci w ogóle istniał.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>CIEKAWOSTKI NA WYSPIE</b></span><br /></span>Na wyspie dodatkowo możemy odkryć kilka ciekawych rzeczy. W drodze na plażę dla gości, idąc wzdłuż upraw arbuzów i papai możemy dostrzec szybkie jaszczurki z długim ogonem, które potrafią zmieniać kolor w zależności od otoczenia. Są to orientalne jaszczurki ogrodowe. Wieczorami, na oświetlonych częściach ścian dodatkowo chodzą gekony. Zarówno jedne, jak i drugie nie stanowią dla ludzi żadnego zagrożenia, ponieważ uciekają przed nami oraz nie posiadają zębów ani jadu. Żywią się jedynie małymi owadami, polując na nie długim językiem. Orientalna jaszczurka ogrodowa jest wielkości palca u ręki dorosłego człowieka, ale ma ogon dwukrotnie dłuższy. Jej ciekawą właściwością jest fakt, że potrafi zmieniać kolory z odcieni szarości aż do zielono-czerwonych. Warto się im przyjrzeć, choć to może nie być łatwe, ponieważ są bardzo szybkie i płochliwe.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCn4VNub3tpClz0oyN4O2mx2f4cH1ku5LdF3t92rUYlkc8wC_o94TgFuUsH_1Zt0cDON9mkuJR9gHvQDKpV-hTi4jzWD_ft6iQPLtA7fJyYevo57t5HOjkiEmjczsVzjd6pE9Y0LuDfDaM/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCn4VNub3tpClz0oyN4O2mx2f4cH1ku5LdF3t92rUYlkc8wC_o94TgFuUsH_1Zt0cDON9mkuJR9gHvQDKpV-hTi4jzWD_ft6iQPLtA7fJyYevo57t5HOjkiEmjczsVzjd6pE9Y0LuDfDaM/w640-h426/IMG_9640.JPG" width="640" /></a></div>Orientalna jaszczurka ogrodowa<br /><br />Gekony z kolei siedzą na zewnętrznych ścianach wieczorową porą, najlepiej tam, gdzie jest oświetlenie. Jako, że w pobliżu lamp gromadzą się owady, gekony wyłapują je długim językiem. Ich szczególną właściwością jest umiejętność chodzenia we wszystkich kierunkach po wszystkich powierzchniach – nawet po szklanym suficie. Co kilkanaście minut wydają ciekawy, krótki dźwięk powtarzany 6-7 razy, przypominający śpiew ptaka. W szczególności usłyszymy je podczas kolacji. Gekony mają bardzo ciekawy chód, ponieważ stawiają kroki naprzemiennie, wyginając przy tym tułów raz w jedną, a raz w drugą stronę. Przy lampach możemy nawet dostrzec walki gekonów, ponieważ są to miejsca, gdzie mogą się najszybciej najeść.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnXkbQJy1oC3LKjpdNaRDdw-1yyYgGLaaIzdphBRSJHBp8aqRoyu0iwQijTSH8bUJDSEeT4xCl9KsxfH7_NZgRX1YhyUtGjObUDKaeeKRgMW7tiBSZUARIlAGHoNVH-EolYgDmSKuqc4q7/s1600/20200205_195206.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnXkbQJy1oC3LKjpdNaRDdw-1yyYgGLaaIzdphBRSJHBp8aqRoyu0iwQijTSH8bUJDSEeT4xCl9KsxfH7_NZgRX1YhyUtGjObUDKaeeKRgMW7tiBSZUARIlAGHoNVH-EolYgDmSKuqc4q7/s640/20200205_195206.jpg" width="640" /></a><br />Gekon na ścianie zewnętrznej wieczorową porą<br /><br />Kolejną ciekawostką jest drzewo chlebowe (chlebowiec). Poza najstarszym fikusem na całej wyspie, drzewo chlebowe jest drugim najpotężniejszym, tuż po fikusie. Posiada gruby pień, rozrasta się do bardzo dużych rozmiarów oraz ma duże, ciemnozielone liście. Zapewnia dużo cienia. Dodatkowo wydaje owoce, które są zbierane przez miejscowych, żeby przyrządzić z nich, np. śniadanie. Z tych owoców robi się placki, do których dodawany jest tuńczyk lub, po prostu, zjadamy je na kolację w postaci ugotowanej. Po ugotowaniu wyglądają jak pietruszka z rosołu. Nie mają nawet wyrazistego smaku, a mimo tego są cenione ze względu na swoje właściwości zdrowotne.<br /><br />Inną ciekawostką są ciekawe malunki na murach wielu domów. Z pewnością zauważysz biały kwiat z pięcioma płatkami, a na każdym z nich będzie jakiś numer. Może również to być wiatrak z trzema łopatami, lub czyjaś twarz. Co te malunki oznaczają? To są plakaty wyborcze. Na Malediwach rzadziej wywiesza się papierowe plakaty, a częściej maluje się karty wyborcze na murach w sposób trwały, stąd na ścianach, chcąc nie chcąc, jest zapisywana historia wyborów politycznych.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4XUXoG8G0CMJEDs02M5TffBhhfY5neDWc3e7PoyaQyKvUBxyJUYYCNZTb_p0qyVwhWUjt23Q2StYsmx9ZyYPFfyNzYJu4t5WHGLIvgi40m-1dFSPU7EnjQSNo5NcM_vFDClj3BcrI-Tpg/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4XUXoG8G0CMJEDs02M5TffBhhfY5neDWc3e7PoyaQyKvUBxyJUYYCNZTb_p0qyVwhWUjt23Q2StYsmx9ZyYPFfyNzYJu4t5WHGLIvgi40m-1dFSPU7EnjQSNo5NcM_vFDClj3BcrI-Tpg/w400-h266/DSC_6913.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1yZ4jcgrVIhQuadV2-Ag42YXQooiKjn9N0dGQwbEkOek8lvhEXlFAG5gM-mfKtDpP_cAEPLZIGIaabI7EvBdn7wtniwAKodwM7-onI7tHhK_wMVGjo5vSUvz8I2oN2kcuEBvdXD3gNJhu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1yZ4jcgrVIhQuadV2-Ag42YXQooiKjn9N0dGQwbEkOek8lvhEXlFAG5gM-mfKtDpP_cAEPLZIGIaabI7EvBdn7wtniwAKodwM7-onI7tHhK_wMVGjo5vSUvz8I2oN2kcuEBvdXD3gNJhu/w400-h266/DSC_7973.JPG" width="400" /></a></div>Plakat wyborczy<br /><br />Ewenementem na skalę światową są z pewnością nietoperze, z którymi spotkamy się na każdej wyspie – w tym na Fenfushi. Nazywają się rudawka wielka. Jego potoczna nazwa to nietoperz owocowy lub latający pies (jego głowa rzeczywiście przypomina głowę psa). Długość ciała wynosi około 32 cm, a rozpiętość skrzydeł dochodzi nawet do 1,5 metra! Widok wielkiego nietoperza na dziennym niebie robi wielkie wrażenie! Pomimo swoich rozmiarów jest w ogóle niegroźny dla ludzi, ponieważ interesuje się tylko owocami. Nie posiada zmysłu echolokacji, ale ma dobry wzrok i słuch. Dlatego druga część dnia i wieczór jest jego najlepszą porą na żerowanie. Kiedy przyjrzymy mu się z bliska, zobaczymy, że szyja i głowa jest zarośnięta rudą sierścią. W przypadku niespodziewanego natknięcia się na nietoperza wieczorem, nic nam nie grozi, ponieważ puści gałąź na której wisi i poleci trochę wyżej. Na Fenfushi znaleźliśmy nawet drzewo, na którym gromadnie „urzędują” w ciągu dnia. Nietoperze gromadzą się w ciągu dnia na największym fikusie, w jego koronie, który znajdziemy przy bramie wejściowej do szkoły podstawowej. Warto posiedzieć przez chwilę po przeciwnej stronie drogi na drewnianym podejście przy opuszczonym i niszczejącym budynku, żeby trochę je poobserwować. Zobaczymy nawet moment, kiedy puszczają gałąź, na której wiszą i rozpoczynają lot. Na pewno też dostrzeżemy, jak rozprostowują długie skrzydła oraz że na ich końcu mają rączkę, którą chwytają się gałęzi. Dzięki czemu mogą jak małpa przechodzić z gałęzi na gałąź. Duże skupisko rudawek na jednym drzewie powoduje, ze zawsze usłyszymy głośne odgłosy walk o miejsce w postaci pisków nieco podobnych do tych wydawanych przez szczury.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3X2sMktZwHWmpl8jH05XLJ2-l-OcHF-F79yd2oCgdizVacfBuHj9IfPbNhY_cO8uFWPztPHEnt6F66tI8t6rFxvMfn2YIjPR4dXD0agqg6LBjTHmMFqhxC8sNM6r_1dIhkaqm4Kv0Plj9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3X2sMktZwHWmpl8jH05XLJ2-l-OcHF-F79yd2oCgdizVacfBuHj9IfPbNhY_cO8uFWPztPHEnt6F66tI8t6rFxvMfn2YIjPR4dXD0agqg6LBjTHmMFqhxC8sNM6r_1dIhkaqm4Kv0Plj9/w640-h426/IMG_8503.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGoBVbV_TbigcSFhv3gJKqI8fOWky8YXpGAavWkvV7GJVIy23AZSXfeQ7CX3b_v8dBsVaVN7VF8xM4s_xLCLZLTQkSiuheIKXt8Yy8YL9D4J6FPePy3f1-LxJbABklVPri7h92Xv5YnJYu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGoBVbV_TbigcSFhv3gJKqI8fOWky8YXpGAavWkvV7GJVIy23AZSXfeQ7CX3b_v8dBsVaVN7VF8xM4s_xLCLZLTQkSiuheIKXt8Yy8YL9D4J6FPePy3f1-LxJbABklVPri7h92Xv5YnJYu/w640-h426/IMG_8511.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtmaoZv06CajaqsWFQItsK7Z0Y4fXPMFDIWjye7Cniu3r2vzGFNqJWwZCUOt25WRb3steaVXkJZSKTd9KG6uV-tArgnC1_QK-HcD43pdIMi0cSBry32HBuWaA98i5TgUUXK0BqR_1Ga-qn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtmaoZv06CajaqsWFQItsK7Z0Y4fXPMFDIWjye7Cniu3r2vzGFNqJWwZCUOt25WRb3steaVXkJZSKTd9KG6uV-tArgnC1_QK-HcD43pdIMi0cSBry32HBuWaA98i5TgUUXK0BqR_1Ga-qn/w640-h426/IMG_8509.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgujmCpKKB4QfjXfWpWC2NUdCGU1xKzgCK-njWn_khf-PCIhupuFW43nDrnLTjPg-C6W_nBIFOQ6YaWA-aIrtEMsfyfZL_1PhKqA5Dw0bSRcqkrj1OMF7lDS1K52_c4Fxzx0IiRmVC6HGjH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgujmCpKKB4QfjXfWpWC2NUdCGU1xKzgCK-njWn_khf-PCIhupuFW43nDrnLTjPg-C6W_nBIFOQ6YaWA-aIrtEMsfyfZL_1PhKqA5Dw0bSRcqkrj1OMF7lDS1K52_c4Fxzx0IiRmVC6HGjH/w640-h426/IMG_8469.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fG2V_4oCzgmhy5QhFYJdE9EQ8T4AR-zgnfHHxREjBZXA7IXV-yz7Nz2lbSgUY-7rJu68rsKKbn_J9Sjm8YGudodu1uz0301YiJ_KHgpRHQV3e3ZeLHU0-xzX9Ubwz6rOjS9DHpFJlf3a/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fG2V_4oCzgmhy5QhFYJdE9EQ8T4AR-zgnfHHxREjBZXA7IXV-yz7Nz2lbSgUY-7rJu68rsKKbn_J9Sjm8YGudodu1uz0301YiJ_KHgpRHQV3e3ZeLHU0-xzX9Ubwz6rOjS9DHpFJlf3a/w640-h426/IMG_8468.JPG" width="640" /></a> <div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj2cwl3KoDiCV5x1cmGRb72fzBHO4W8CWZ3AEQTjp_hBQdnv_ehbVdEqQ3q5Tva3u4qZDNFElgxAJ469hyrkN5BgmDq-nJtxvPK_cq_kAzTgiSgYBmMzR1Hqn-0cjtXyDmwslIz13_qty0aimSkZeNpkqbdcx0rrh5j-9X6z4WrA8RVzwwF0IpEdpdug/s1600/IMG_2476.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj2cwl3KoDiCV5x1cmGRb72fzBHO4W8CWZ3AEQTjp_hBQdnv_ehbVdEqQ3q5Tva3u4qZDNFElgxAJ469hyrkN5BgmDq-nJtxvPK_cq_kAzTgiSgYBmMzR1Hqn-0cjtXyDmwslIz13_qty0aimSkZeNpkqbdcx0rrh5j-9X6z4WrA8RVzwwF0IpEdpdug/w640-h426/IMG_2476.JPG" width="640" /></a></div></div></div>Wielkie nietoperze na Malediwach, latające w ciągu dnia<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>ZACHODY SŁOŃCA</b></span><br /></span>Na żadnej innej wyspie nie naoglądałem się tylu zachodów słońca, co na Fenfushi. Najpewniej tak było z racji położenia wyspy, ponieważ słońce tutaj zachodzi nieco na lewo od piaszczystego cypla wysuniętego w głąb oceanu na końcu wyspy. Mając okazję do codziennego podziwiania zachodów słońca zauważyłem, że pewne rzeczy powtarzają się regularnie. Na wieczór, tj. w okolicach godziny 17.50 zaczyna się tworzyć nieco więcej pojedynczych chmur w kierunku zachodnim, dzięki czemu stanowią one piękne urozmaicenie dla całego widowiska. Jednak nie sam zachód słońca jest ciekawostką, ale to, co dzieje się około 20 min po nim. Wszyscy opuszczają piaszczysty cypel tuż po zaniku słońca za taflą wody, a według mnie, najpiękniejsze widowisko rozpoczyna się właśnie około godziny 18.40. Na Malediwach masy powietrza są mocno nasycone parą wodną, co w szczególności czujemy podczas wysiłku fizycznego. Gruba warstwa takiego powietrza powoduje, że czerwone światło o tej porze dnia robi się coraz bardziej intensywne, a niebo wręcz płonie od pomarańczowych i czerwonych odcieni. Czym więcej pary wodnej w powietrzu, tym intensywniejsze jest zjawisko. Dzieje się tak, ponieważ wielokilometrowa warstwa powietrza nasycona parą wodną, przez którą patrzymy w kierunku słońca, które już zaszło, dosłownie wzmacnia światło docierające z niego. My już go nie widzimy, ale tam wysoko jeszcze świeci. Dzięki temu, wysoko na niebie możemy zobaczyć czerwone promienie słoneczne, pomimo, że słońce już dawno zanikło. Para wodna jest dobrym wzmacniaczem światła. To dlatego, np. w Polsce na co dzień nie zobaczymy podobnego zjawiska, ponieważ zazwyczaj brakuje dużej ilości wilgotnego powietrza podczas słonecznych dni. Wybierając się na zachód słońca warto zabrać ze sobą latarkę (wystarczy nawet ta z telefonu), żeby później móc wrócić przez kawałek ciemnego lasu tropikalnego. Nie musimy bać się żadnych zwierząt, ponieważ w lesie nie żyje nic niebezpiecznego dla nas. Co najwyżej usłyszymy głośne ostrzeganie się nawzajem ptaków przy wyjściu z lasu. Jeśli masz czym nagrać wspomniane dźwięki, polecam to zrobić. Odgłosy są podobne do tych z filmów o życiu w dżungli. W nocy panuje cisza, stąd jakość nagrania z pewnością będzie bardzo dobra.</div><div><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjruYuJ1owO6tY5JkL9rH5hyq85vJCRjpDUieyYALN0kvzlsnRS5saRg3ZTBOQfUtTyEUU8YBUEIFraEZ6J8DhZXmHR_bATdFFTNoHew8PQllnQJIK0gcPTYfQYCuRs0Ty6PesqLvIMLy7na6tYdm7EoSYDbFUBauVbmq4C7nZiV74ca349_RkUewTB_A/s1600/DSC_5235.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjruYuJ1owO6tY5JkL9rH5hyq85vJCRjpDUieyYALN0kvzlsnRS5saRg3ZTBOQfUtTyEUU8YBUEIFraEZ6J8DhZXmHR_bATdFFTNoHew8PQllnQJIK0gcPTYfQYCuRs0Ty6PesqLvIMLy7na6tYdm7EoSYDbFUBauVbmq4C7nZiV74ca349_RkUewTB_A/w640-h426/DSC_5235.JPG" width="640" /></a><br />20 min po zachodzie słońca zaczyna się najpiękniejsze widowisko - płonące niebo</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgYqrBu1UUoH-hWbsP1EbYtYebEEvGgRx6osDV-QGBsIQFrkhHOA0xK-EneoThSfeI2QcTrAOXLK0gLImYBaPHMFPvRdVhtsVqW2aRL_yUDg_a9bBPUVqbpuV99UtVLkb6rNaLO6SNsBJJ7qxswKCh_IyNixF--1P2rLJaa3gcQ_a9I4E3DOgRkWmNuA/s1600/DSC_2657.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgYqrBu1UUoH-hWbsP1EbYtYebEEvGgRx6osDV-QGBsIQFrkhHOA0xK-EneoThSfeI2QcTrAOXLK0gLImYBaPHMFPvRdVhtsVqW2aRL_yUDg_a9bBPUVqbpuV99UtVLkb6rNaLO6SNsBJJ7qxswKCh_IyNixF--1P2rLJaa3gcQ_a9I4E3DOgRkWmNuA/w640-h426/DSC_2657.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Droga na plażę 30 min po zachodzie słońca</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR0bRyCJ4jUc5oJlDplN77s1kpEqpRJOq-1UH_XFwk4jEaM_D7tln-gNeWDTdw7fQw763CnZd4KB6F1vFC5yBmz-Be5TDurpC9Nr6Azy6R3pYk5J-9fiIBQV8kvqLH0ESSVVfmHVD_OO53LggxD5ghGNdOv-cl-HaiyeYNvK4q3xYcLqLWNczGBZEiQw/s1600/DSC_2687.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR0bRyCJ4jUc5oJlDplN77s1kpEqpRJOq-1UH_XFwk4jEaM_D7tln-gNeWDTdw7fQw763CnZd4KB6F1vFC5yBmz-Be5TDurpC9Nr6Azy6R3pYk5J-9fiIBQV8kvqLH0ESSVVfmHVD_OO53LggxD5ghGNdOv-cl-HaiyeYNvK4q3xYcLqLWNczGBZEiQw/w400-h266/DSC_2687.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe0Zzi7mhmc-AXm-_v9Cpt4-_KGuYcADfWGz3hSXsCpC7LlMuaiB_Ki7xKia8AR6W05qVpwutvNejXJ0-4eX5p_tX2eOC3Jb8fXA-8yUvgs312adDjxv_CpJjnNoxIdTCv9yJtVObU-NLpAK_gs1MfXQxIBr-AEfbKQAKghQtaLuX8tWuV6ffpfxKeAw/s1600/DSC_2748.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe0Zzi7mhmc-AXm-_v9Cpt4-_KGuYcADfWGz3hSXsCpC7LlMuaiB_Ki7xKia8AR6W05qVpwutvNejXJ0-4eX5p_tX2eOC3Jb8fXA-8yUvgs312adDjxv_CpJjnNoxIdTCv9yJtVObU-NLpAK_gs1MfXQxIBr-AEfbKQAKghQtaLuX8tWuV6ffpfxKeAw/w400-h266/DSC_2748.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkxIxjMs0ePBnRJ0EZOzAoEJo0Wxbm3KJkFVDR99dlZZYuZiHDBe4zc59zYr2qePu0beYELulmoYPMCAtdL4RcHfj75CirgcgVXqKd5TghjiooXmkHkECObMVYTlR4jrcu40VF7UQt1b71H1SNoiuVklXIoNSGh501qcZMrG4eNwhetPE6MhKV7rwM_w/s1600/DSC_2751.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkxIxjMs0ePBnRJ0EZOzAoEJo0Wxbm3KJkFVDR99dlZZYuZiHDBe4zc59zYr2qePu0beYELulmoYPMCAtdL4RcHfj75CirgcgVXqKd5TghjiooXmkHkECObMVYTlR4jrcu40VF7UQt1b71H1SNoiuVklXIoNSGh501qcZMrG4eNwhetPE6MhKV7rwM_w/w400-h266/DSC_2751.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkOZA1rt2hO-tsabBojwjGpEFc-W7fQGqzzXh0zivjIgVhklRfO9__-VQWgHQW0tx3QW3pcxTs_jpcR2Dt9qHgg-n2GtuO0t8vygDzqOQY-SoATwxTiq2BGVC5KOIKBxLP9WQCN9rB_i2ohwmvcLBnL1KSOBx1mIs0qtNy_NR1tfU8jI4r4SQAfWqj4A/s1600/DSC_2963.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkOZA1rt2hO-tsabBojwjGpEFc-W7fQGqzzXh0zivjIgVhklRfO9__-VQWgHQW0tx3QW3pcxTs_jpcR2Dt9qHgg-n2GtuO0t8vygDzqOQY-SoATwxTiq2BGVC5KOIKBxLP9WQCN9rB_i2ohwmvcLBnL1KSOBx1mIs0qtNy_NR1tfU8jI4r4SQAfWqj4A/w400-h266/DSC_2963.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQmQIYBkb8K_TlKBwZm6D6ESye-7qpfN4Xm9ILa_E8l4oWoDfQ2lRAiaR4QXdE0Q821s98WDzDjoolOWlD8iGzjzXqzXYkFgnCTAK0yTN0zSw8WRvAzldkgZbHah3MeTphGjNENIMN7HlMrxaR3PWw4PfbZ6uZGl3KB9OYUotKSqZYbkY4WevbNHurng/s1600/DSC_3050.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQmQIYBkb8K_TlKBwZm6D6ESye-7qpfN4Xm9ILa_E8l4oWoDfQ2lRAiaR4QXdE0Q821s98WDzDjoolOWlD8iGzjzXqzXYkFgnCTAK0yTN0zSw8WRvAzldkgZbHah3MeTphGjNENIMN7HlMrxaR3PWw4PfbZ6uZGl3KB9OYUotKSqZYbkY4WevbNHurng/w400-h266/DSC_3050.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzLMghU255uKCQ3bucbM8vg82ZTXEhjbMWifkLyMqtdRHEvp8xczmB_Aqzi4a7x5ymeu7IRbQrlDNMtDeAyxcklbSfVsyJ6tT7xnP1LjCyaHpu3CL4103jR00T755tgu2bPbCaIw7iSUhS4awHUwkqJI8_bd5vBjJJsVrY5k7d4PxEneu1utuSd_RofQ/s1600/DSC_4064.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzLMghU255uKCQ3bucbM8vg82ZTXEhjbMWifkLyMqtdRHEvp8xczmB_Aqzi4a7x5ymeu7IRbQrlDNMtDeAyxcklbSfVsyJ6tT7xnP1LjCyaHpu3CL4103jR00T755tgu2bPbCaIw7iSUhS4awHUwkqJI8_bd5vBjJJsVrY5k7d4PxEneu1utuSd_RofQ/w400-h266/DSC_4064.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYBuDEG0EJ86wVpQN402vzVtsA1kMKAntkdtMKVCoIToQXKlJzPG_6tP2bOUj-7-LWpXHbmiP950hnX1Kf22CdIxD6Awm4utjnXQokkgUqYqNZhy_rLpZhH7ZVdh5virMYb9Jx6EBuiP4R5EhURIOx3swBThsAh3cU_flk_7VhW3hRLRCL_ZsAqmtSlA/s1600/DSC_5145.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYBuDEG0EJ86wVpQN402vzVtsA1kMKAntkdtMKVCoIToQXKlJzPG_6tP2bOUj-7-LWpXHbmiP950hnX1Kf22CdIxD6Awm4utjnXQokkgUqYqNZhy_rLpZhH7ZVdh5virMYb9Jx6EBuiP4R5EhURIOx3swBThsAh3cU_flk_7VhW3hRLRCL_ZsAqmtSlA/w400-h266/DSC_5145.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio-UG_AZNxNW80Ma4WaxA2FHpvQ9OdX5Jqz9yLjvprvGUTWpRAqNc9cj4YBJBosIg2e-uVQiPiGaPR6c_o2o8eCaFCsCV_bwYGMuB4mqCwKpNz-EkrlO_XGB1dioPNqNgLF_dHO8aeMmadqPYhlr5QGTYsSD9unusIbr-wIEM1J3-6itvzJ5geoaJz_g/s1600/DSC_5216.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio-UG_AZNxNW80Ma4WaxA2FHpvQ9OdX5Jqz9yLjvprvGUTWpRAqNc9cj4YBJBosIg2e-uVQiPiGaPR6c_o2o8eCaFCsCV_bwYGMuB4mqCwKpNz-EkrlO_XGB1dioPNqNgLF_dHO8aeMmadqPYhlr5QGTYsSD9unusIbr-wIEM1J3-6itvzJ5geoaJz_g/w400-h266/DSC_5216.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Zachody słońca na Fenfushi<br /></div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>CO ROBIĆ NA WYSPIE FENFUSHI?</b></span><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>1. WYSPA FENFUSHI</b></span><br /></span>Każdy wyjazd na Malediwy rozpoczynam od poznawania wyspy, na której jestem, ponieważ zawsze jest coś ciekawego do zobaczenia. Kiedy przejdziemy się uliczkami Fenfushi szybko dostrzeżemy, że są kolorowe i pełne kwiatów, ponieważ wielu mieszkańców wzdłuż swoich murów sadzi jakieś kwiaty, żeby w przyszłości mogły pięknie zakwitnąć. Najpiękniej zdobione są obiekty, które mają znaczenie publiczne, socjalne, itp. Będzie to posterunek policji, elektrownia, budynki zarządców wyspy, szkoła, czy chociażby zielony dom naprzeciwko naszego guest house, którego przeznaczenia nie odgadłem. Warto jednego dnia w drodze na plażę pójść przez wioskę, żeby pooglądać, jak wyglądają tutejsze budynki oraz jak są zdobione. Z pewnością odkryjemy kilka ciekawych miejsc, gdzie zrobimy ciekawe, kolorowe zdjęcia. W części portowej z łatwością dostrzeżemy oficjalne boisko, które można uznać za lokalny stadion. Właśnie tutaj co wieczór, od godziny 20.00, przy mocnych sześciu lampach stadionowych są rozgrywane mecze. Po kolacji warto zobaczyć, jak wygląda miejscowy mecz i sprawdzić, że rządowy przepis nakazujący budowę przynajmniej jednego profesjonalnego boiska do piłki nożnej na każdej zamieszkanej wyspie jest skutecznie realizowany. Na każdej wyspie, na której byłem, takie boisko jest. Na wysokości środkowego rzędu lamp stadionowych, gdzie znajduje się wysoka wieża sędziowska, po jej przeciwnej stronie, na zewnątrz, przy wejściu do jednego z domów mieszka… czapla. Jedna z miejscowych rodzin posiada białą czaplę, która na noc schodzi w okolice leżaka przed drzwiami wejściowymi i tam zasypia. Widzieliśmy również, jak ptak chodzi za ludźmi z tego domu. Wydawało się to nam bardzo dziwne. Wyspa nie jest duża, dlatego co kilka, kilkanaście domów znajdziemy jakiś sklep. Jeśli czegoś nie znajdziemy w jednym, idźmy do następnego. Największe z nich są w przy głównej drodze prowadzącej do szkoły.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVc9YUvS3MtfugX1W-_11Njc2SwjBFLEBiA-WELriMkkrmVetMbsOUOPacHjBbMf-01PzjQ4LHYsZphfCgyXSwBigXrR4UJtyV9_u1wdp8LUR8NqFP-9KrjeJi21j08PWn4cDrKh6Xw9VkAP8IEbuBWt46W1X8ATXk6PcmDpGrxg5_RdjfDEtl9opu3w/s1600/DSC_3013.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVc9YUvS3MtfugX1W-_11Njc2SwjBFLEBiA-WELriMkkrmVetMbsOUOPacHjBbMf-01PzjQ4LHYsZphfCgyXSwBigXrR4UJtyV9_u1wdp8LUR8NqFP-9KrjeJi21j08PWn4cDrKh6Xw9VkAP8IEbuBWt46W1X8ATXk6PcmDpGrxg5_RdjfDEtl9opu3w/w640-h426/DSC_3013.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Mury okalające budynek policji na Fenfushi</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyW5b3sNrK2q6qeaLkNmhn0pzRKzc2WmDrsV4xlEVhhXwbGBenMwiofFh6l8bKdLLga3j5E5c2EaEqhogjgx59Y5qb-z6W0aZ-BwBZySgrNZBcIIUwPbTu40cWqs7ApbkCX1ZWxEom6vEZSL5WVa8UpwEFNfssFfvBX39oehl-_oc8_EDgP1aQet5wCw/s1600/DSC_3023.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyW5b3sNrK2q6qeaLkNmhn0pzRKzc2WmDrsV4xlEVhhXwbGBenMwiofFh6l8bKdLLga3j5E5c2EaEqhogjgx59Y5qb-z6W0aZ-BwBZySgrNZBcIIUwPbTu40cWqs7ApbkCX1ZWxEom6vEZSL5WVa8UpwEFNfssFfvBX39oehl-_oc8_EDgP1aQet5wCw/w640-h426/DSC_3023.JPG" width="640" /></a></div>Elektrownia na Fenfushi</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgImONU6iE_dpGe9UoGE8qm3FC_ONO-p1XAgXd_FPE_ZM4rik2Xbls3JqvRQyeOQKap4ehclwrlxT1mEQKYKSXwNPIL7eRSrbPaavEj8ir6pCPQz3RT1pjnTdPGMa3WLaYIlzb-XDypmItVcy0XOED3PkZMViPLGtgHt4-Daf4T6eg41ZQSgjh-PLZXlQ/s1600/DSC_4127.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgImONU6iE_dpGe9UoGE8qm3FC_ONO-p1XAgXd_FPE_ZM4rik2Xbls3JqvRQyeOQKap4ehclwrlxT1mEQKYKSXwNPIL7eRSrbPaavEj8ir6pCPQz3RT1pjnTdPGMa3WLaYIlzb-XDypmItVcy0XOED3PkZMViPLGtgHt4-Daf4T6eg41ZQSgjh-PLZXlQ/w640-h426/DSC_4127.JPG" width="640" /></a></div><div>Jedna z uliczek we wiosce</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj58NcXenQKgPt-W8X2n225nn-I_fVnHl3WSHni_4nLX1RH-FlCQVpvu3HLTNwB3qCiywEVIaLXUa_I8ZAQXaTT4qRb7ZenFDEL9ClMHaa-w12_I2I-rUlHFhrlTOlQigE1KX-mQwm2Fi0-L2lBrSPPYQStuw4Jm8kk-hB3UawjcAgSQ1Bh56B6pu2Qdw/s1600/DSC_5062.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj58NcXenQKgPt-W8X2n225nn-I_fVnHl3WSHni_4nLX1RH-FlCQVpvu3HLTNwB3qCiywEVIaLXUa_I8ZAQXaTT4qRb7ZenFDEL9ClMHaa-w12_I2I-rUlHFhrlTOlQigE1KX-mQwm2Fi0-L2lBrSPPYQStuw4Jm8kk-hB3UawjcAgSQ1Bh56B6pu2Qdw/w640-h426/DSC_5062.JPG" width="640" /></a></div>Budynek policji na Fenfushi</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1ybrfP0bXTwpcu-2GVeov57k9h8brl1Lj4w8qwk4zdj-Df8th8-O3NdG2PeLgWX5JDeFqg8VQPG4_O-0nXNo99-tlP35rWZyaUxQsWnnMpHeqd1vZzrVVwbsaExi1lhSoboPvWVeCzMi8Y_BeiTfCmskBjnbuRiZwoMPfMrYJx4rDgDHJlGOjbRJ-3w/s1600/DSC_5104.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1ybrfP0bXTwpcu-2GVeov57k9h8brl1Lj4w8qwk4zdj-Df8th8-O3NdG2PeLgWX5JDeFqg8VQPG4_O-0nXNo99-tlP35rWZyaUxQsWnnMpHeqd1vZzrVVwbsaExi1lhSoboPvWVeCzMi8Y_BeiTfCmskBjnbuRiZwoMPfMrYJx4rDgDHJlGOjbRJ-3w/w640-h426/DSC_5104.JPG" width="640" /></a></div>Elektrownia na Fenfushi</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD56xIZGpOYy1ckyhbDgA3FN1mO1vmR1j9kRJJmUFAkTMiqCA03ZJffId9LoBW3CEQqr6Q5R_OaftrfHq3WaMAC2kJIiEDCsCySs6umL7t12e9KvKncz9UJVPQMMkn-i43-wReejAMT8uPeSqjQqety4byrd5NzJmoLNssnC8bksKD4hplu0YxFLxS-Q/s1600/IMG_2924.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD56xIZGpOYy1ckyhbDgA3FN1mO1vmR1j9kRJJmUFAkTMiqCA03ZJffId9LoBW3CEQqr6Q5R_OaftrfHq3WaMAC2kJIiEDCsCySs6umL7t12e9KvKncz9UJVPQMMkn-i43-wReejAMT8uPeSqjQqety4byrd5NzJmoLNssnC8bksKD4hplu0YxFLxS-Q/w640-h426/IMG_2924.JPG" width="640" /></a></div>Szkoła podstawowa na Fenfushi</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5iZlU_mjokwylonhdL4tWUbCzCvJLChjEAUba8bBqmkT4VqUNsgUOAMyk_TCm8QfzY4UMzwigXWhhLqUkDGtyJmQiYmb5CjZfpqmJCVbMQjvc5bhLG2PX0xw4Hk6j2WgVgIDHftePxtFBc86XHAMNBog4EDfnPK88Ml4GLXQKV2Bopnwx-0rpWcubjA/s1600/IMG_3874.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5iZlU_mjokwylonhdL4tWUbCzCvJLChjEAUba8bBqmkT4VqUNsgUOAMyk_TCm8QfzY4UMzwigXWhhLqUkDGtyJmQiYmb5CjZfpqmJCVbMQjvc5bhLG2PX0xw4Hk6j2WgVgIDHftePxtFBc86XHAMNBog4EDfnPK88Ml4GLXQKV2Bopnwx-0rpWcubjA/w640-h426/IMG_3874.JPG" width="640" /></a></div><div>Budynek zarządzających wyspą</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh88q4Fc0qY8F569EFtmW5dCZUAkwq-x-u52YFML7NevLOzH4T_TpvvyjkVEJr__MOzBDKfRvay9S7rD-L3KSbZsD41Eu2rjoQPwtYYuf4eCOWb1GlAXNXAYmvl0yfiY0m8nc_6ru3VheNafGvOqvnfBJvPnHh5DYjHdFlhG4p4Gf8TQShW-_E3vYZOIA/s1600/IMG_4360.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh88q4Fc0qY8F569EFtmW5dCZUAkwq-x-u52YFML7NevLOzH4T_TpvvyjkVEJr__MOzBDKfRvay9S7rD-L3KSbZsD41Eu2rjoQPwtYYuf4eCOWb1GlAXNXAYmvl0yfiY0m8nc_6ru3VheNafGvOqvnfBJvPnHh5DYjHdFlhG4p4Gf8TQShW-_E3vYZOIA/w640-h426/IMG_4360.JPG" width="640" /></a></div>W drodze do portu</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2XB-wu-nH92m_P7RFun48riqmUB7sE8Y1EjO4LqT9bR3zD1vZUFcYcZfPHVyDsNntk5hcHgPvABPtkr3YmB4kOgsceGV901BSqc3IfGmQwkYV4Ogl7boIPSd5tMLWG84bYOF9IczIx4kCyx92NXggJrkriPauHfua8RvQATZOrA__y4TpY3D66Ms3pg/s1600/DSC_3010.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2XB-wu-nH92m_P7RFun48riqmUB7sE8Y1EjO4LqT9bR3zD1vZUFcYcZfPHVyDsNntk5hcHgPvABPtkr3YmB4kOgsceGV901BSqc3IfGmQwkYV4Ogl7boIPSd5tMLWG84bYOF9IczIx4kCyx92NXggJrkriPauHfua8RvQATZOrA__y4TpY3D66Ms3pg/w400-h266/DSC_3010.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9MUbD0Pc7dFMktgLKtQXya_bB2dSoMAGJIyFsn_HAZwwyqmDlvya7ruQkTF0znDlflTTBWBnAASQBmM12GcwQlMb7C3s2NNLhnV7Hxod-_yUr_29l6R7PLdxLMxKU_ub-K0hfqHz-WnUJLTWkwXAcMPODVaS0nvHaXmXogRF5IZUyuf1SHGkPQbKZgg/s1600/DSC_3006.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9MUbD0Pc7dFMktgLKtQXya_bB2dSoMAGJIyFsn_HAZwwyqmDlvya7ruQkTF0znDlflTTBWBnAASQBmM12GcwQlMb7C3s2NNLhnV7Hxod-_yUr_29l6R7PLdxLMxKU_ub-K0hfqHz-WnUJLTWkwXAcMPODVaS0nvHaXmXogRF5IZUyuf1SHGkPQbKZgg/w400-h266/DSC_3006.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCGzPY-mgsyjQRz3R1v05NBOOHJ7zMAzQHcQi0PXQ6vF3MFsu3-xv56CuesFINNY4-tL-YNU9_Su3XLMOdKbyJnhUCudxS1fCZSXLNEVN8kP6VI6itDwyAb54pmkkoT8O1ZjKqtBRVlJHGHgAfYIIhVnQVdplSi6h5Gs7iX-MAsdsD0ewMkbmHItFuTg/s1600/IMG_2303.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCGzPY-mgsyjQRz3R1v05NBOOHJ7zMAzQHcQi0PXQ6vF3MFsu3-xv56CuesFINNY4-tL-YNU9_Su3XLMOdKbyJnhUCudxS1fCZSXLNEVN8kP6VI6itDwyAb54pmkkoT8O1ZjKqtBRVlJHGHgAfYIIhVnQVdplSi6h5Gs7iX-MAsdsD0ewMkbmHItFuTg/w400-h266/IMG_2303.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV7JGBfHFv50hKqBxDHem97OieDRrGG5owAr3UnQdXWX78IPLGr2mtdyjn7S4scYbubqTcWx-UAxbWwVoRGl-80sGjDQr-Qc391fwxKCoKBggKAw0Gdd4JRux69_-rJ5c25zt00m9h-Qh4mDDamxvgVbsLdHb_sk0TqsO7g2VdAP1J4BevhEoFLqq9VA/s1600/IMG_2393.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV7JGBfHFv50hKqBxDHem97OieDRrGG5owAr3UnQdXWX78IPLGr2mtdyjn7S4scYbubqTcWx-UAxbWwVoRGl-80sGjDQr-Qc391fwxKCoKBggKAw0Gdd4JRux69_-rJ5c25zt00m9h-Qh4mDDamxvgVbsLdHb_sk0TqsO7g2VdAP1J4BevhEoFLqq9VA/w400-h266/IMG_2393.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU2OVnwT923uEkbH7o_1uLyI266e3ug09rFLuOAu5_fJqN4fMZn66Vedawo-ASBPwCJ0Uad6VGL4vLO6BWBgLsowuitKLB6mW0ZRVpyJGdhqD8BvtWP6tRLI_aQfOWhnbPWV-hKhW1lSgDZIJp8poFzjn48EjPrANUr1sXh3rYRVJXPjCRg4v7WnSpJg/s1600/IMG_2444.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU2OVnwT923uEkbH7o_1uLyI266e3ug09rFLuOAu5_fJqN4fMZn66Vedawo-ASBPwCJ0Uad6VGL4vLO6BWBgLsowuitKLB6mW0ZRVpyJGdhqD8BvtWP6tRLI_aQfOWhnbPWV-hKhW1lSgDZIJp8poFzjn48EjPrANUr1sXh3rYRVJXPjCRg4v7WnSpJg/w400-h266/IMG_2444.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrFM_myiaaTnHktRcAQGvcGPsVzHSqnLBmeJ0B4pa8sGCk731SFogtmRqArJBk1sbpkG0fYu2b_LkYCoNuk3rG2WyxqkMNMVa_UqSooW__X1k6DdyPNUkIinFaBzva-bDoQSQb-XR1cq2xeC_GxzGzqSe6twzOzhAwJxzEsThuAvi5BMOujktQINDxeQ/s1600/IMG_2483.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrFM_myiaaTnHktRcAQGvcGPsVzHSqnLBmeJ0B4pa8sGCk731SFogtmRqArJBk1sbpkG0fYu2b_LkYCoNuk3rG2WyxqkMNMVa_UqSooW__X1k6DdyPNUkIinFaBzva-bDoQSQb-XR1cq2xeC_GxzGzqSe6twzOzhAwJxzEsThuAvi5BMOujktQINDxeQ/w400-h266/IMG_2483.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFV9vsYs56KFpOG9VEiGK1MIub2FiS_yLchLC5XCcWv4Q-TH7hb0XPxCVUi7pUa4U0hANNTwB--4XfWekFSCZr3nDb2IZcYfbJMvhCGUMbHRvPfIXudMnHb7PhKLwsIqXlushbHZODA-Na2aveVMOJbnpfBkOpkUQu0TeQDdv7uADs2sz0jlfN8BkzbA/s1600/IMG_2892.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFV9vsYs56KFpOG9VEiGK1MIub2FiS_yLchLC5XCcWv4Q-TH7hb0XPxCVUi7pUa4U0hANNTwB--4XfWekFSCZr3nDb2IZcYfbJMvhCGUMbHRvPfIXudMnHb7PhKLwsIqXlushbHZODA-Na2aveVMOJbnpfBkOpkUQu0TeQDdv7uADs2sz0jlfN8BkzbA/w400-h266/IMG_2892.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8KfWatKWOQtkjb0_TEy4qbIGMt4BnXVTJWlPK5kldU2LaMGCeVAP8ZsjW-h2baQP1z-2cpDuOczgd4yyNoQBuivMaV9xTQlZ55FqRWKt7q5mYnZZR89GQB4xltn3eZhOHJIhHR7NryStHNdjfiO3JCo3p6_oj9ujRDyL5ZoFelVna1phsjKSnO5mGUA/s1600/IMG_3401.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8KfWatKWOQtkjb0_TEy4qbIGMt4BnXVTJWlPK5kldU2LaMGCeVAP8ZsjW-h2baQP1z-2cpDuOczgd4yyNoQBuivMaV9xTQlZ55FqRWKt7q5mYnZZR89GQB4xltn3eZhOHJIhHR7NryStHNdjfiO3JCo3p6_oj9ujRDyL5ZoFelVna1phsjKSnO5mGUA/w400-h266/IMG_3401.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI5vc6zBZuA1fd2awsb7c-bC2ofOy1mYfRhT-arKdvBmMd3ieawkgDuu7j8hSBIOkWoFCMx224ac2icPcwHr6x5vaTF2loA4VVo0AtNLFxePZ3ZWtoH06X5yt-8iuA5ybry1MXgQS20c0ddHJbcOIgGRC3Ef9Wn4zqr7Whg1A_4lJMpy3_GWeh0FLzNw/s1600/IMG_3876.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI5vc6zBZuA1fd2awsb7c-bC2ofOy1mYfRhT-arKdvBmMd3ieawkgDuu7j8hSBIOkWoFCMx224ac2icPcwHr6x5vaTF2loA4VVo0AtNLFxePZ3ZWtoH06X5yt-8iuA5ybry1MXgQS20c0ddHJbcOIgGRC3Ef9Wn4zqr7Whg1A_4lJMpy3_GWeh0FLzNw/w400-h266/IMG_3876.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4pU3kRUuQgLC8EdRzcRI8gOVrAR_GjIZpe2zuBBVL1jaZCL4XDnz_jffX16cTV_DG2cqw6qDsNZdQrynhHmK5dUhGSayC6vV5HyjMcYd26wFIC-MP4fwHmOglxsW0ylhQ2gPBbZnYTFLXdfbvJNhdVOr9jcGZpkvFgUR7MEaItDF1JABT1nrNjOdTqQ/s1600/IMG_4351.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4pU3kRUuQgLC8EdRzcRI8gOVrAR_GjIZpe2zuBBVL1jaZCL4XDnz_jffX16cTV_DG2cqw6qDsNZdQrynhHmK5dUhGSayC6vV5HyjMcYd26wFIC-MP4fwHmOglxsW0ylhQ2gPBbZnYTFLXdfbvJNhdVOr9jcGZpkvFgUR7MEaItDF1JABT1nrNjOdTqQ/w400-h266/IMG_4351.JPG" width="400" /></a></div>Kwiaty i owoce na Fenfushi</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0VDPvwvpyY2vfeAyCQnuPNgUwfenl8B_jSrR6Kl7V4myYKwUAOD1ftXTDwr5lMoy33wUhe2ttRKDBgiA-YlwScXEd71vgMh1TXcjSDfeW_0BTndG2hISNoYVurRIecblLX0zhe1NRrevqcH2HISZx8iLYa3n7DX2EoVdZKSg9TO8G5M-E5w-ekJ95Bg/s1600/DSC_2762.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0VDPvwvpyY2vfeAyCQnuPNgUwfenl8B_jSrR6Kl7V4myYKwUAOD1ftXTDwr5lMoy33wUhe2ttRKDBgiA-YlwScXEd71vgMh1TXcjSDfeW_0BTndG2hISNoYVurRIecblLX0zhe1NRrevqcH2HISZx8iLYa3n7DX2EoVdZKSg9TO8G5M-E5w-ekJ95Bg/w640-h426/DSC_2762.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękno uliczek we wiosce na Fenfushi<br /><div><div><br />W połowie drogi na plażę dla gości znajduje się stary meczet, liczący 1100 lat. O ile nie można wejść do jego środka, to na jego teren już tak. Warto zobaczyć obiekt z bliska. Cmentarz też ma ukrytą ciekawostkę, ponieważ każdy pomnik informuje nas, czy został pochowany mężczyzna, czy kobieta. Kobieta jest oznaczona półokrągłym kamiennym pomnikiem, a na pomniku mężczyzny dodatkowo widnieje szpiczasty cypel. Przed głównym wejściem do meczetu, tuż za naszymi plecami znajduje się równie stary zegar słoneczny, obok którego stoją dwa wielkie dzbany na wodę. Chcąc zwiedzić tutejszy teren starajmy się przychodzić w innych godzinach niż pory modlitw. W ciągu dnia mamy pięć modlitw: Fajr 5.06, Dhuhr 12.26, Asr 15.36, Maghrib 18.26, Isha 19.28. Są to przybliżone czasy, które podałem na podstawie rzeczywiście odnotowanych godzin, kiedy się one rozpoczynały. Jako, że na wyspie znajdują się trzy meczety, usłyszymy jednocześnie trzy modlitwy nadawane przez megafony. Są słyszane na całej wyspie. Kilkanaście metrów od historycznego meczetu znajduje się współczesny, przez co bardzo ciekawie słychać, gdy nakładają się dwa śpiewy nadawane przez megafony. Są na tyle głośne, że kiedy popłynąłem z najbardziej wysuniętego cypla na sandbank, to nawet tam je wyraźnie słyszałem. Po modlitwie rozpoznawałem, że teraz jest godzina około 12.25. Za starym meczetem rozpoczyna się tropikalny las z palm, mniejszych mangrowców (namorzynów) oraz innych zarośli. Miejscowe kobiety przychodzą czasami w tutejsze zarośla, aby zebrać wyschnięte liście palm, które będą mogły użyć do wytworzenia ozdobnych mat. Na samym początku lasu mamy dwie drogi rozchodzące się pod niewielkim kątem względem siebie. Lewa jest szersza, a prawa wąska. Wybierzmy tą wąską, bo ona jest skrótem na plażę dla gości. Ta szersza prowadzi do anteny nadawczo-odbiorczej sieci komórkowych. Nawet, jeśli źle wybierzemy, to nasza droga wydłuży się jedynie o kilkadziesiąt metrów. Z zakończenia obu dróg widać plaże po obu stronach wyspy. W tej części zobaczymy najpiękniejsze palmy. Jeśli jesteś fotografem, z pewnością któregoś dnia zatrzymasz się tutaj, aby zrobić ciekawe ujęcia. Dodatkowo polecam spojrzeć w górę, ponieważ liście palm tworzą ciekawy wzór.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioXIISdHoeKFhYi0uzSyIL9TskCIGoJY9hI5GNueN9-oXHQ8cUUBUyErAKWjVU_69pC61z6ICH8dvMZ3GQQIXHHqG4WkyIjpvA8z_22s3I9u14r7f8hK6XYWq0gBe3bnm87fEFa1E_Tw0VQNl0YaZHtlejZ1P51hM9Sy4h8eG9gzipRrpiQ_g7F8Ay8A/s1600/DSC_3026.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioXIISdHoeKFhYi0uzSyIL9TskCIGoJY9hI5GNueN9-oXHQ8cUUBUyErAKWjVU_69pC61z6ICH8dvMZ3GQQIXHHqG4WkyIjpvA8z_22s3I9u14r7f8hK6XYWq0gBe3bnm87fEFa1E_Tw0VQNl0YaZHtlejZ1P51hM9Sy4h8eG9gzipRrpiQ_g7F8Ay8A/w640-h426/DSC_3026.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVPx5RCen5m5pyvtpWFnC3NkFWmu0yjhnmkvqIRfgS84EpzpYikAPGJPodvM5gOALPOAxA8DazX3BihIh2e_cual3zuUI8Nd8aRPTHz8k8vky_3PLrgskUSRquWMH8c4oEIjDxST7Xl5l1oJmfH0sVoJMVveLk9jcsQ2_Mi0geyMlMuM9gwQ86nw_x1w/s1600/DSC_3028.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVPx5RCen5m5pyvtpWFnC3NkFWmu0yjhnmkvqIRfgS84EpzpYikAPGJPodvM5gOALPOAxA8DazX3BihIh2e_cual3zuUI8Nd8aRPTHz8k8vky_3PLrgskUSRquWMH8c4oEIjDxST7Xl5l1oJmfH0sVoJMVveLk9jcsQ2_Mi0geyMlMuM9gwQ86nw_x1w/w640-h426/DSC_3028.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYmgrwJdz18DAZ5J8VAtLc_GV_IfqR7H5AV3EzZX0SpitbfA9kGFLJCGp4eTBWjcehMNBY1Ld1vFv934oN2fFHhLK-L6xsXSlDGcpa__VIRgUZpFJrI0ZkMNegmULzSMzkGGxfsvTmrdN8hEiNGJwAVlWTDal2wtlprddgZ7Dk6h9vmHrHDZofG6ypoQ/s1600/DSC_3033.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYmgrwJdz18DAZ5J8VAtLc_GV_IfqR7H5AV3EzZX0SpitbfA9kGFLJCGp4eTBWjcehMNBY1Ld1vFv934oN2fFHhLK-L6xsXSlDGcpa__VIRgUZpFJrI0ZkMNegmULzSMzkGGxfsvTmrdN8hEiNGJwAVlWTDal2wtlprddgZ7Dk6h9vmHrHDZofG6ypoQ/w640-h426/DSC_3033.JPG" width="640" /></a></div><div>1100-letni meczet ze zbiornikiem na wodę i cmentarzem obok</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM834QwlriLlTNgYsRmBbi9lmk1XcFjSCD6Z9BGkZ9IIOUUdqlS1Rr96BHkwj8tAn8g5BKjf6NoOg_1mEBARmoHlHYm8oLZAczTzpWwKuygJK4uVX5_ThjUilHvU7je-O3LY7QcShZPDco7qtw4k3ra2ModAwGQ9wYRWcy8jIVzdzeU3oktOfOGWm8Ng/s1600/DSC_2493.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM834QwlriLlTNgYsRmBbi9lmk1XcFjSCD6Z9BGkZ9IIOUUdqlS1Rr96BHkwj8tAn8g5BKjf6NoOg_1mEBARmoHlHYm8oLZAczTzpWwKuygJK4uVX5_ThjUilHvU7je-O3LY7QcShZPDco7qtw4k3ra2ModAwGQ9wYRWcy8jIVzdzeU3oktOfOGWm8Ng/w640-h426/DSC_2493.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: left;">1100-letni meczet ze zbiornikiem na wodę i cmentarzem obok</span></div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_687lylAaF8urSfDP5dB_GY-3cB9sDMuVy-SNyYMSpcUiX22SuAUBStIWdQl7k1w8iTEACwCn_eX4LuJdz0Q9SG_f8pwoJAWbue4M69JcWws1VACac_jO2o-Qe3qDEHLj5tJK8H_KOMmeNUFajlgs_VjItN3LZSkCnemNAMc0Ff9cQJtapzF3pWoO8A/s1600/DSC_3993.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_687lylAaF8urSfDP5dB_GY-3cB9sDMuVy-SNyYMSpcUiX22SuAUBStIWdQl7k1w8iTEACwCn_eX4LuJdz0Q9SG_f8pwoJAWbue4M69JcWws1VACac_jO2o-Qe3qDEHLj5tJK8H_KOMmeNUFajlgs_VjItN3LZSkCnemNAMc0Ff9cQJtapzF3pWoO8A/w640-h426/DSC_3993.JPG" width="640" /></a></div><div>Palmy w drodze na plażę dla gości</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMoV29xCibsT-d9Z9EmqztgEH4kII7IJbHzOrlOLUPgAgrTLs68Ya4auivOouqnsIye5dKEAQmbdLSkG2i56kjCOtJafUte7JxPEoRvNmBnbGXAOJotVoo51LxuBb2Tn4sfkW5VrML7Q1B3rl_jPcagrXiUWbJzGLUzO0BQFCywYEtZxB55Jd2nBA4aw/s1600/DSC_4592.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMoV29xCibsT-d9Z9EmqztgEH4kII7IJbHzOrlOLUPgAgrTLs68Ya4auivOouqnsIye5dKEAQmbdLSkG2i56kjCOtJafUte7JxPEoRvNmBnbGXAOJotVoo51LxuBb2Tn4sfkW5VrML7Q1B3rl_jPcagrXiUWbJzGLUzO0BQFCywYEtZxB55Jd2nBA4aw/w640-h426/DSC_4592.JPG" width="640" /></a></div><div>Droga na plażę dla gości, tuż za historycznym meczetem<br /><br />Na wyspie Fenfushi nie można się nudzić, ponieważ do dyspozycji mamy dwie bardzo ciekawe plaże. Jeśli lubimy się opalać, to wystarczy pójść na plażę dla gości i się opalać. Jeśli lubimy aktywność, to polecam pływanie najpierw w płytkich wodach laguny, a później snurkowanie w zależności od naszych umiejętności pływackich oraz naszej wytrzymałości. Kiedy my przyjechaliśmy na wakacje (a byliśmy w szczycie sezonu), plaża świeciła pustkami. Oprócz naszej grupy mieliśmy tylko starszą grupę Włochów, z którymi codziennie rozmawialiśmy i pozdrawialiśmy się. Dopiero na trzy dni przed końcem urlopu przyjechały dwie pary innych Włochów i nieco wcześniej para Hiszpanów, która przyjechała na cztery dni, ponieważ w planach miała kolejne wyspy. Moim najpiękniejszym miejscem jednak okazała się druga plaża, czyli cypel na końcu wyspy. Najpiękniej jest tam w godzinach 11.00 – 13.30, ponieważ wtedy najmocniej świeci słońce, przez co laguna przybiera najintensywniejszych turkusowych odcieni. Jako, że lubię fotografować piękne widoki lustrzanką, a nie telefonem, dlatego światło ma dla mnie największe znaczenie.<br /><br />Oprócz wspaniałych warunków fotograficznych, w szczególności mamy tu kilka opcji do wyboru w kwestiach pływania. Uwielbiam pływać, dlatego w drugim tygodniu najczęściej pływałem w rejonie cypla. W jego pobliżu mamy bardzo płytkie wody, którymi możemy iść daleko w głąb laguny. Ciekawe jest miejsce, gdzie widać malutką, piaszczystą wyspę, która w miarę upływu dnia jest zalewana. Znajduje się zaledwie kilka metrów od brzegu, ale kiedy chcemy przejść przez wodę na skróty w linii prostej, bardzo szybko poziom wody wynosi ponad 1 m, a za kilka kroków wychodzimy na wyspę. Pomiędzy brzegiem a małą wysepką proponuję położyć się na wodzie i pozwolić, by zabrał nas dość silny prąd. Wówczas przepłyniemy pomiędzy dwoma piaszczystymi kawałkami lądu, a na zakończeniu wyspy „wyrzuci” nas za cyplem, po czym nagle poczujemy, że dość silny prąd nagle ustał. Tak naprawdę nie zanikł, ale znaleźliśmy się po drugiej stronie wyspy, dlatego nie ma już mocy oddziaływania. Po przeciwnej stronie mamy wody głębokie do 150 cm, gdzie na dnie zalega mnóstwo połamanych, martwych koralowców, przez co woda przyjmuje szmaragdowy odcień. Tutaj możemy zobaczyć kilka rodzajów kolorowych ryb. Pod względem widokowym okolice cypla są najpiękniejsze, ponieważ mamy wiele odcieni turkusowych i szmaragdowych pasów wód, a mała, piaszczysta wysepka dodatkowo upiększa tutejszy fragment laguny. Bardzo uspokajająco działa wpatrywanie się w kilkunastocentymetrowe fale, które przelewają się przez małą wysepkę, ponieważ przemieszczają się wolno, krzyżują się z innymi, nadchodzącymi z innego kierunku oraz widzimy jak bardzo czyste są tutejsze wody. Fale dosłownie są przezroczyste z lekką, białą pianą u ich czoła.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBc3TnGtOaWu1NSCrwJVTM6iuJAJQlxctoN2RYcyKD7VsX1EyGZcNU_y2-gO2lfUJDcvbeLTeQZySjFQy-yrImfsGOikKBotwjQxLBqLFhtWXRHYYGoy3PenvBhxatNdzCBuPRARr59DUUdcr4AeIWuHRkIVDbrJCAKe-gTvGzhGwbK4P2GlV-8KKb4A/s1200/DSC_4861.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBc3TnGtOaWu1NSCrwJVTM6iuJAJQlxctoN2RYcyKD7VsX1EyGZcNU_y2-gO2lfUJDcvbeLTeQZySjFQy-yrImfsGOikKBotwjQxLBqLFhtWXRHYYGoy3PenvBhxatNdzCBuPRARr59DUUdcr4AeIWuHRkIVDbrJCAKe-gTvGzhGwbK4P2GlV-8KKb4A/w426-h640/DSC_4861.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieuLfFePqzYmkS70f9WgMh0WWIiczTbQX22O1ZDyGKn05_qc-_Tl7FlqqXXh127w11AxsHZwdJwlfjp8mYkJCTNt_TSPsuiZbqtBqv4hzHlTHwAH0zeJs6alO5biq6xFAXt3yKZ2aFQNpMPHn-ACJzoNnHd54wwKhLCRdVhp4kO8OjFlOnIrLU9oed2Q/s1200/DSC_4890.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieuLfFePqzYmkS70f9WgMh0WWIiczTbQX22O1ZDyGKn05_qc-_Tl7FlqqXXh127w11AxsHZwdJwlfjp8mYkJCTNt_TSPsuiZbqtBqv4hzHlTHwAH0zeJs6alO5biq6xFAXt3yKZ2aFQNpMPHn-ACJzoNnHd54wwKhLCRdVhp4kO8OjFlOnIrLU9oed2Q/w426-h640/DSC_4890.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhivytJuMOBa8SMIVWgH9IC8mJDGjJBCBIC4s0Vfs10d0sZP6LKUK_f8F59x2UFTrrB00RxcScojRlkqDG5YLlHn0Iw3REX_A5onEWE0pIqWv3Sg4fYrdnP_ScMnUfPxUX2UmjL4xzjUCKcF_qDEjveiBg6sEHrzpAHj3KbYJ0I64frP1isvsPxxkhtxg/s1200/DSC_4943.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhivytJuMOBa8SMIVWgH9IC8mJDGjJBCBIC4s0Vfs10d0sZP6LKUK_f8F59x2UFTrrB00RxcScojRlkqDG5YLlHn0Iw3REX_A5onEWE0pIqWv3Sg4fYrdnP_ScMnUfPxUX2UmjL4xzjUCKcF_qDEjveiBg6sEHrzpAHj3KbYJ0I64frP1isvsPxxkhtxg/w426-h640/DSC_4943.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTB7PXesqTxkpSUsT61n7TGGZ-ikSYF7hTsOeBi9sSaVM87YhEi1zaR4rfzvdqgIwA6uCE3pqZtbpfJIVqsR3IaVB8aZhVmbMdt3ZB-D2Tu7Nc4dh3iuJqWLcJ_IXq2VWSF9riririb-JZEHlTdOKMc4tz94egJBDpruqwe6B7835EcOCXPcG3TRZrug/s1200/DSC_4981.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTB7PXesqTxkpSUsT61n7TGGZ-ikSYF7hTsOeBi9sSaVM87YhEi1zaR4rfzvdqgIwA6uCE3pqZtbpfJIVqsR3IaVB8aZhVmbMdt3ZB-D2Tu7Nc4dh3iuJqWLcJ_IXq2VWSF9riririb-JZEHlTdOKMc4tz94egJBDpruqwe6B7835EcOCXPcG3TRZrug/w426-h640/DSC_4981.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhd94Bty23xFWprMWKty5Armu6o-7d9huAlHEeOAXZUDzfietsJGDldUprznm25g2OAxalpu6VcPc61PsmRzjaNVMuW4cEVk77iXeOzyx_Op9DheCchgXNZhpn3vtlLee1ozZk8uSTg3qspqkBh5ALcqhUZJU75NgGvxXqQ0QR9uByfY2XylAqTGDFOg/s1200/DSC_3944%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhd94Bty23xFWprMWKty5Armu6o-7d9huAlHEeOAXZUDzfietsJGDldUprznm25g2OAxalpu6VcPc61PsmRzjaNVMuW4cEVk77iXeOzyx_Op9DheCchgXNZhpn3vtlLee1ozZk8uSTg3qspqkBh5ALcqhUZJU75NgGvxXqQ0QR9uByfY2XylAqTGDFOg/w426-h640/DSC_3944%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVYcykFvp_iM9KR1m55Y6gsm0wxR5YjZECik7XH0zGB1xxJr42hrzrU0pCZbsTzRya3wl9n9-ZVQXilGv8vrPPbQcNYI2XmZ1CDkejPXHJHeyv5kmkiQ3Tyz5PA9TvTv7U58HkNzaHuoCZMJfH6Jas8zGlePytGT66BHf3--I0vy0Sj3hjYgL1p2Jrpw/s1200/DSC_3942%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVYcykFvp_iM9KR1m55Y6gsm0wxR5YjZECik7XH0zGB1xxJr42hrzrU0pCZbsTzRya3wl9n9-ZVQXilGv8vrPPbQcNYI2XmZ1CDkejPXHJHeyv5kmkiQ3Tyz5PA9TvTv7U58HkNzaHuoCZMJfH6Jas8zGlePytGT66BHf3--I0vy0Sj3hjYgL1p2Jrpw/w426-h640/DSC_3942%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="426" /></a> </div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrFuKQxwJEv6Z3H6bNRI3zJYUseaOBosmmIraJAflAxQmzBfqjY4UPqANT-R3ff1tRf6o0sB1U32tsaswmk0VblJ7S2FH5lGRuOcOmar2OTraa2OrDFFrGq8ZOaWpxM0X-F3nZps_ux3qwumusnesJP9TeCaeLqkyT2MbPKJemx-36S9wmPx4B02iseg/s1200/DSC_4238.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrFuKQxwJEv6Z3H6bNRI3zJYUseaOBosmmIraJAflAxQmzBfqjY4UPqANT-R3ff1tRf6o0sB1U32tsaswmk0VblJ7S2FH5lGRuOcOmar2OTraa2OrDFFrGq8ZOaWpxM0X-F3nZps_ux3qwumusnesJP9TeCaeLqkyT2MbPKJemx-36S9wmPx4B02iseg/w426-h640/DSC_4238.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwP83Bnhn9fiNIOvnkYo1SajWYnryFkPoM-rriNbqt_oAE72XVlQQIyQ-yMw8eT-a7pDxU_j4fcxlUcMymBEoY7qwLG7Muof-OrAKYgK1hjmEMicMH8HMj6RIkzdJLAGEMOdbHUYzltHcvwUqnjWh4lcYEUGbNpRRIjbs3aoky-MOoaWJw7R3wr3wqxA/s1200/DSC_4275.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwP83Bnhn9fiNIOvnkYo1SajWYnryFkPoM-rriNbqt_oAE72XVlQQIyQ-yMw8eT-a7pDxU_j4fcxlUcMymBEoY7qwLG7Muof-OrAKYgK1hjmEMicMH8HMj6RIkzdJLAGEMOdbHUYzltHcvwUqnjWh4lcYEUGbNpRRIjbs3aoky-MOoaWJw7R3wr3wqxA/w426-h640/DSC_4275.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR6Ym82vitGHaaOM4oaBW9-NMCGarmzQRKFiHNG5kzD-fi-PYg_gOibAVnY63cuqf__zvUGHQuKpnShUiE3dUdzVIv-cinzP0uem10YEl_V5sGrh1IwOD419Oo1HGqJkpyyF9fCcfX9F3uN1ljs7jMn4FnAcASdp11F6vtZpyoZo7djU9gtOyUooSWqA/s1200/DSC_4320.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR6Ym82vitGHaaOM4oaBW9-NMCGarmzQRKFiHNG5kzD-fi-PYg_gOibAVnY63cuqf__zvUGHQuKpnShUiE3dUdzVIv-cinzP0uem10YEl_V5sGrh1IwOD419Oo1HGqJkpyyF9fCcfX9F3uN1ljs7jMn4FnAcASdp11F6vtZpyoZo7djU9gtOyUooSWqA/w426-h640/DSC_4320.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGqqAaKtjBjsOkwZg8StNefUJ7xACD9lqgnPCtLZVX_PRvHF4SmHOKYkCVSSJ20LE8jmPv5QBMIpdcWRJ1ahZwjCK9zXS4cviSdytZMdpb9nAk5z-POjymKKSEblNgVfr5roaCYLT3lOy0Z6RjceZMZajCCsY5bLNp6cXgOWQ4j8hLfmvlt3CdZaiCwA/s1200/DSC_4290.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGqqAaKtjBjsOkwZg8StNefUJ7xACD9lqgnPCtLZVX_PRvHF4SmHOKYkCVSSJ20LE8jmPv5QBMIpdcWRJ1ahZwjCK9zXS4cviSdytZMdpb9nAk5z-POjymKKSEblNgVfr5roaCYLT3lOy0Z6RjceZMZajCCsY5bLNp6cXgOWQ4j8hLfmvlt3CdZaiCwA/w426-h640/DSC_4290.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh4KUVPWBLJglQ6H7YoMos4VRLff6DcgDLrTed-a0Z5GtlZ9eR0xCwq8YMvw7SpEfAl5swO2jo9TNuRPVgEz_dk_uxfcTgZJvbf_GxtRaQLpk-zhsUrJTua3Y-DzBO_eS9jzevdVcDhf8Bh0iVirlJCMBgzHoou8K7VgLy4jvZAA3OYKy7XpfBZ_Y1UA/s1600/DSC_4841.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh4KUVPWBLJglQ6H7YoMos4VRLff6DcgDLrTed-a0Z5GtlZ9eR0xCwq8YMvw7SpEfAl5swO2jo9TNuRPVgEz_dk_uxfcTgZJvbf_GxtRaQLpk-zhsUrJTua3Y-DzBO_eS9jzevdVcDhf8Bh0iVirlJCMBgzHoou8K7VgLy4jvZAA3OYKy7XpfBZ_Y1UA/w400-h266/DSC_4841.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPpJzFS7YeTyzh_uYTM6-xtrrjQAyJ1_tk-VqzrE-0jto8LbTrKfvEVdxeGV38EEy4-GlVmV_kxS5abqfZUlqWMIPBAOAGtAh8QPGT0qxKizlch5StwPcqtgwiEms_FF4N0_2uyP15sVxC5KEqEpadzrGxTeAkHvVpvyxE-eNiLMCbjeYSvcCAJkRuOw/s1600/DSC_4692.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPpJzFS7YeTyzh_uYTM6-xtrrjQAyJ1_tk-VqzrE-0jto8LbTrKfvEVdxeGV38EEy4-GlVmV_kxS5abqfZUlqWMIPBAOAGtAh8QPGT0qxKizlch5StwPcqtgwiEms_FF4N0_2uyP15sVxC5KEqEpadzrGxTeAkHvVpvyxE-eNiLMCbjeYSvcCAJkRuOw/w400-h266/DSC_4692.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiNmxbf1e5LhvLJDkP4z5-ws4Q9r5EKtC0FcilYJBM_qbpNhK9tGsXo35uXujsuPvRg54hhXFCz_tRRAh4w-2XSx27YriVm5IIW3Kt5-RLbh2kFdNRDzrAMXmojwgTqMqSIFSaOMzxZMqQrsdffQunNtQxE2lWsV1sA15iFLJpQH_MmjvLjeMlEIJ2lA/s1600/DSC_4373.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiNmxbf1e5LhvLJDkP4z5-ws4Q9r5EKtC0FcilYJBM_qbpNhK9tGsXo35uXujsuPvRg54hhXFCz_tRRAh4w-2XSx27YriVm5IIW3Kt5-RLbh2kFdNRDzrAMXmojwgTqMqSIFSaOMzxZMqQrsdffQunNtQxE2lWsV1sA15iFLJpQH_MmjvLjeMlEIJ2lA/w400-h266/DSC_4373.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_OESh9qvE_21ORPgHv5nQpZsies3QhfPxwT_os2LNgaNYecbRLcnpGrOPmoqUM4XBZdIJiCXzmNNdU4u97fB1njLmPI6frj2P9CIC9B_ZQwL-2X6qdUa69JJd_KFcuOLuYkrsEeSW27Wbbgvl2w_tFCMGnNk-HWgoQ6Qjrqbj7mG3tEWCrLrH_Df2KQ/s1600/DSC_4329.JPG"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_OESh9qvE_21ORPgHv5nQpZsies3QhfPxwT_os2LNgaNYecbRLcnpGrOPmoqUM4XBZdIJiCXzmNNdU4u97fB1njLmPI6frj2P9CIC9B_ZQwL-2X6qdUa69JJd_KFcuOLuYkrsEeSW27Wbbgvl2w_tFCMGnNk-HWgoQ6Qjrqbj7mG3tEWCrLrH_Df2KQ/w400-h268/DSC_4329.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3bhAI89iKJ9uW6z8UO2Z3I2yf0l_5_bsWAk05Yvwi72YUP9e7or23BC0nPzwrBDBO66Nd3yh8uBgMq4HOaXZO4YVnTZ8kyqDahzIUFn4BN-1wbWeUV1ZrcQxPhGB_-mrah1LVsexunyb3IKWIdYCGBcKe7k_VAzzn2vwJWEKzzr4v9oHoeP998D6T8g/s1600/DSC_3926%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3bhAI89iKJ9uW6z8UO2Z3I2yf0l_5_bsWAk05Yvwi72YUP9e7or23BC0nPzwrBDBO66Nd3yh8uBgMq4HOaXZO4YVnTZ8kyqDahzIUFn4BN-1wbWeUV1ZrcQxPhGB_-mrah1LVsexunyb3IKWIdYCGBcKe7k_VAzzn2vwJWEKzzr4v9oHoeP998D6T8g/w400-h266/DSC_3926%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaBDxWMvHBmkdDTPbcmFdJw4QU5w2heirWCu_PdK0JpQo2M4TRLVauqvt8a7mTR7jd8GMQu5v4m8NXO3ocSB1n1yb_ztZrkiBi1X9KsQvZRVljD_jFcqoFy79NER-ZtnJtzlXRQiXAjiNIStFCoh_-g-qqVEzK0wQ8Swb3k9aVC0Z-5MyaRNNVi1nStw/s1600/DSC_3921%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaBDxWMvHBmkdDTPbcmFdJw4QU5w2heirWCu_PdK0JpQo2M4TRLVauqvt8a7mTR7jd8GMQu5v4m8NXO3ocSB1n1yb_ztZrkiBi1X9KsQvZRVljD_jFcqoFy79NER-ZtnJtzlXRQiXAjiNIStFCoh_-g-qqVEzK0wQ8Swb3k9aVC0Z-5MyaRNNVi1nStw/w400-h266/DSC_3921%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEYRZC5qy5YkKjutx8djkcDc0j3dqJX8GHvD_iRrwPodH3x4Gcj4q0r1JAzW6pzhNOnoG03iPkFtn-GVf754frflePuirgAaCg3l7taO9iNO0uF7Lir0SaY19K-4Qz3hsSz9TB4sJ9JjrFu5KR4ucgXLrxLXhQnbVnImQv081FftIOUbFHTt_IwpxrjQ/s1600/DSC_4226.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEYRZC5qy5YkKjutx8djkcDc0j3dqJX8GHvD_iRrwPodH3x4Gcj4q0r1JAzW6pzhNOnoG03iPkFtn-GVf754frflePuirgAaCg3l7taO9iNO0uF7Lir0SaY19K-4Qz3hsSz9TB4sJ9JjrFu5KR4ucgXLrxLXhQnbVnImQv081FftIOUbFHTt_IwpxrjQ/w400-h266/DSC_4226.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWmDmylVvDxxYuuzT1Vv7zJ0lbWFv0KLw6MJ8uCLso0PKZLVUkYAuAMAINVeJY70HUP4G68_8_l7uvkgRblMyCaICi9Brr9xUPvLVD5VqNh6lRkDjXZPdUX9ngTkj2HKMuYC6CAjQILZwoCjbNo42o3J5dpZFJUMyijeeAmdSh9cWCRndZSY23D9bxFg/s1600/DSC_4228.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWmDmylVvDxxYuuzT1Vv7zJ0lbWFv0KLw6MJ8uCLso0PKZLVUkYAuAMAINVeJY70HUP4G68_8_l7uvkgRblMyCaICi9Brr9xUPvLVD5VqNh6lRkDjXZPdUX9ngTkj2HKMuYC6CAjQILZwoCjbNo42o3J5dpZFJUMyijeeAmdSh9cWCRndZSY23D9bxFg/w400-h266/DSC_4228.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;">Piękno laguny w rejonie cypla</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXZ1jXi_u0wdgxY_vfDbK8yaX1jYBNT9w3z6oJZSDTk_zSUyV98qXLG-iSYPOvOjuSppZzf1bX6JJGEh03O75QQkBX9bDrEtN-YiF_ir4UONZi-yaP_CPPkU-JShjUMHYe0mBHrvQ38E9F-TwhziodXw7L8FdgR-kK6FoIHBDJvoJ0Gtlbx9le5D9S4w/s1600/DSC_3936%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXZ1jXi_u0wdgxY_vfDbK8yaX1jYBNT9w3z6oJZSDTk_zSUyV98qXLG-iSYPOvOjuSppZzf1bX6JJGEh03O75QQkBX9bDrEtN-YiF_ir4UONZi-yaP_CPPkU-JShjUMHYe0mBHrvQ38E9F-TwhziodXw7L8FdgR-kK6FoIHBDJvoJ0Gtlbx9le5D9S4w/w640-h426/DSC_3936%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Czystość wód zachwyca</div><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>2. SNURKOWANIE</b></span><br /></span>Kiedy już trochę zwiedziliśmy naszą wyspę, czas rozpocząć snurkowanie. Warto podzielić je sobie na dwa etapy, bo wszystko zależy od tego, czy potrafimy pływać i na ile wystarczy nam sił. Jako, że laguna ma około 510 metrów szerokości, licząc od plaży dla gości, a w lewą stronę ciągnie się na kilka kilometrów, zdecydowanie będzie gdzie pływać i jeden dzień na pewno nie wystarczy, żeby zobaczyć wiele. Na początku, w czasie odpływu (wówczas wody przy brzegu nie są zmącone) warto zobaczyć widoczny pas skał z koralowcami odległy o 10-15m od plaży dla gości. Oprócz kulistych i kolorowych formacji koralowców dostrzeżemy kolorowe ryby. Na takich płyciznach najbardziej lubię małe ławice skalarów w pionowe biało-czarne paski, które w mgnieniu oka potrafią schować się w kulistym koralowcu, dlatego najlepiej nie ruszać się i czekać, kiedy wypłyną na zewnątrz. Piękny jest widok, gdy płynie cała ich gromadka o różnej wielkości. Przy jednym przejściu przez pas skał (szczelina w postaci brakujących skał o szerokości kilkudziesięciu centymetrów), po lewej stronie dostrzeżemy niebieską małżę żyjącą w dużej muszli wrośniętej w skały. Przypomina nieco faliste wargi o intensywnej, niebieskiej barwie. Muszlę znajdziemy na przejściu, na wysokości trzeciego i czwartego, białego parasola widocznego na plaży. Jeśli przejdziemy przez pas skał, wszędzie przed nami będziemy widzieli ciemne plamy na tle turkusowych wód laguny. Każdy ciemny punkt, to lokalne skupisko koralowców, gdzie pływają kolorowe ryby. Warto wybrać kilka z nich i zobaczyć, jak piękne jest podwodne życie. Kiedy nie potrafimy zbyt dobrze pływać, można pójść na koniec wyspy, na piaszczysty cypel. Na drugiej stronie, tam, gdzie wody przyjmują szmaragdowy (ciemnozielony) odcień możemy wejść do wody, żeby obserwować różne ryby. W tym przypadku nie musimy się oddalać od brzegu, ponieważ pierwsze małe grupy ryb zobaczymy już nawet dwa metry od plaży. Dno opada bardzo szybko, dlatego dwa metry dalej od linii brzegowej mamy głębokość ponad 1 m. Dalej mamy poziom 1-1,5 m i tak przez najbliższe 200 metrów. Warto i tutaj popływać w różnych kierunkach, aby zobaczyć jak najwięcej kolorowych ryb. Jeśli z kolei lubimy płycizny, to warto podejść w okolice wiaty do grillowania i stamtąd wejść do płytkich, szmaragdowych wód. W tym rejonie poziom wody wynosi co najwyżej kilkadziesiąt centymetrów, ale lokalnych skupisk rafy jest bardzo dużo. Dzięki temu, co chwilę natkniemy się na ryby o różnych barwach. Z powodu płycizn, trzeba jednak uważać, żeby pływać bardzo spokojnie, aby nie zahaczyć o koralowce. Rafa jest krucha ale twarda, dlatego można się skaleczyć w postaci obtarć.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1t_LxnH6C8MzatEBmz1OvIGw8mItkkHvJd9I9diVS6JGzSW_jsMYJ9gJbLj6qcjmlNbEOAJV-QWp_ncJ1s_WlMSM-D0hV2TIDw_JYe1_vuaSxcdePrKv9I6aViINLqiSqvkhv9zpYP6lfFTqCOrxGYv7nytPuMcIAjBfSpfKOp3ICOAwWxwphGj74Rg/s1600/GOPR1401.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1t_LxnH6C8MzatEBmz1OvIGw8mItkkHvJd9I9diVS6JGzSW_jsMYJ9gJbLj6qcjmlNbEOAJV-QWp_ncJ1s_WlMSM-D0hV2TIDw_JYe1_vuaSxcdePrKv9I6aViINLqiSqvkhv9zpYP6lfFTqCOrxGYv7nytPuMcIAjBfSpfKOp3ICOAwWxwphGj74Rg/w640-h426/GOPR1401.JPG" width="640" /></a></div>Wielka niebieska muszla przy plaży dla gości<div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOA0pLPgqK8-w46lpcLyDn1ZRKPpeSTPqn0Epl-Y6x3l14EebvQ1aXAJHi2s-_YOMQo5P_d53fEA7jCM_yqZU3dwerlvmCST9jwzaurrkDnWDv0v366PAYpu9kgi8TX7MVYeeFJ7TWl9YKQILotvs-1lipCTgmSWmeVVNdcvs6X47eaGFV5EOrlZv7cg/s1600/RFBE2621.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOA0pLPgqK8-w46lpcLyDn1ZRKPpeSTPqn0Epl-Y6x3l14EebvQ1aXAJHi2s-_YOMQo5P_d53fEA7jCM_yqZU3dwerlvmCST9jwzaurrkDnWDv0v366PAYpu9kgi8TX7MVYeeFJ7TWl9YKQILotvs-1lipCTgmSWmeVVNdcvs6X47eaGFV5EOrlZv7cg/w640-h480/RFBE2621.JPG" width="640" /></a><br />Skalary pływające w grupie są szybkie niczym błyskawica. W koralowcach chowają się szybciej niż trwa mrugnięcie okiem</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0bGR0lzeiD88NSItU1ruziP6ubbE_Kg7MpXqRvQEfQDX5UMv-vA0M2Gi7avFyNQ74adMIWaoVffruIdvlQGNaOBoEwr0mmEv6xIGlDiv6rQYdciYzg49RCZLWFK9tmQQ5om3vMn11S3Qs6BbsgvuXCqdb3hg_1fwFbRFzthx4RE_y9VoON5XbhMFA7g/s1600/GOPR1087.JPG"><img border="0" data-original-height="1079" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0bGR0lzeiD88NSItU1ruziP6ubbE_Kg7MpXqRvQEfQDX5UMv-vA0M2Gi7avFyNQ74adMIWaoVffruIdvlQGNaOBoEwr0mmEv6xIGlDiv6rQYdciYzg49RCZLWFK9tmQQ5om3vMn11S3Qs6BbsgvuXCqdb3hg_1fwFbRFzthx4RE_y9VoON5XbhMFA7g/w640-h432/GOPR1087.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWDbU2ieYcf_8bYQ2FORyUra7nyekQXgAdkJqaEq9PWK-AeED6oqjWnXOLtn8lGgxUI2dlzm6v6_N4xlac0JuSeEzv9aRE9BCSX63Wge8-2HPqpsnJK4Zyz3pdmwv9DhTilpjMfJAjGmZCcx6fUmS1c5n9opK_qOklw4JAl-cBlBQmoVjttWJiOa9bgw/s1600/GOPR1497.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWDbU2ieYcf_8bYQ2FORyUra7nyekQXgAdkJqaEq9PWK-AeED6oqjWnXOLtn8lGgxUI2dlzm6v6_N4xlac0JuSeEzv9aRE9BCSX63Wge8-2HPqpsnJK4Zyz3pdmwv9DhTilpjMfJAjGmZCcx6fUmS1c5n9opK_qOklw4JAl-cBlBQmoVjttWJiOa9bgw/w640-h428/GOPR1497.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA3zrzf-VtHMzzC4wfUcrLaAXU1NAKHb2yFitEutYrCaJKLXPpe9kkqqWOWjckUtsfx7J-4on2yPqMEb5-0KgT7xkjjiB9lFGsFIxjjOVkrpspHZ0woM36uY4AbL2XRGD6PVB58OcxY_llkRWSGqBKYw2pz8f7_FA2qaQlx3CG14-fvOAtRvrE5G4bpw/s1600/GOPR1529.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA3zrzf-VtHMzzC4wfUcrLaAXU1NAKHb2yFitEutYrCaJKLXPpe9kkqqWOWjckUtsfx7J-4on2yPqMEb5-0KgT7xkjjiB9lFGsFIxjjOVkrpspHZ0woM36uY4AbL2XRGD6PVB58OcxY_llkRWSGqBKYw2pz8f7_FA2qaQlx3CG14-fvOAtRvrE5G4bpw/w640-h426/GOPR1529.JPG" width="640" /></a></div>Pływanie na płyciznach<br /><div><br />Ostatnią, ale najciekawszą opcją jest snurkowanie na głębinach tuż za linią jasnych, turkusowych wód laguny. Jeśli chcemy się jak najmniej zmęczyć, pójdźmy na skraj plaży po prawej stronie, patrząc od strony plaży dla gości. Dotrzemy wówczas do hangaru z falistej, rdzewiejącej blachy. Stamtąd idźmy na wprost przez najbardziej płytkie wody aż dotrzemy do granicy jasnych i ciemnych wód. Dopiero od tego momentu zaczniemy pływać w czasie odpływu, pomimo tego, że od brzegu odeszliśmy już na odległość ponad 300 m. Będziemy w pobliżu prawego falochronu stanowiącego jednocześnie prawą granicę wejścia do portu. Od tego miejsca rozpoczynają się najpiękniejsze fragmenty koralowców. A tam gdzie rafa, tam dużo kolorowych ryb. Płynąc wzdłuż granicy laguny, będziemy widzieć, że zbocze opada stosunkowo łagodnie, ale czym dalej odpłyniemy od portu, tym zbocza dna będą wyglądały jak podwodne góry, tworzące niekończącą się przepaść. Na ich wysokości powinniśmy zobaczyć duże czarne ławice oraz ryb w wąskie, podłużne, czarno-żółte paski. Na dnie w godzinach porannych pływają młode rekiny. Nie zwracają na nas w ogóle uwagi. Płynąc dalej, na wysokości plaży z parasolami, dotrzemy do miejsca, gdzie rafy na zboczach jest mniej, ale za to wielokrotnie przepływa tędy rozciągnięta, długa ławica żółtych ryb, która składa się z wielu tysięcy osobników. Warto popłynąć w ich kierunku, ponieważ dość szybko zawracają, dzięki czemu będziemy mieli okazję napatrzeć się na nią wielokrotnie. W tym miejscu również podpływają nie wiadomo skąd ryby zwane butterfly fish, które cały czas dotrzymują towarzystwa. Nie boją się ludzi, a być może właśnie w nas upatrują bezpieczeństwa. Jeśli na nie trafimy, wówczas będą nam towarzyszyć tak długo, aż wpłyniemy na płytkie wody laguny. One nie zapuszczają się do płytkiej, turkusowej laguny. Wspomniane ryby spotkamy o każdej porze dnia. Próbowałem nawet późnym popołudniem. Również się pojawiły<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5hQNHqGAnE0Eqog8utETOzLfJnRtkDt7RSjYe6ig4U81Ph6BQumrlk_-0RK_Jlsg66zMyesOLAsIE7LBh6jyS7P8mcySG3R88AYhfhoQ37CTlxnppq2hWF56QmkB-tXLQ0b-oh5OiQLXr8A7IHkSy8Xn6U4IlG12_FRY1jYfrkoG74MRWEC2nXfaITQ/s1600/GOPR1264.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5hQNHqGAnE0Eqog8utETOzLfJnRtkDt7RSjYe6ig4U81Ph6BQumrlk_-0RK_Jlsg66zMyesOLAsIE7LBh6jyS7P8mcySG3R88AYhfhoQ37CTlxnppq2hWF56QmkB-tXLQ0b-oh5OiQLXr8A7IHkSy8Xn6U4IlG12_FRY1jYfrkoG74MRWEC2nXfaITQ/w400-h266/GOPR1264.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjhQtrBxQudF0_QlLJFbcErEqbjuCNycAQRloXRt9vTDkr0YgLB46T6JQKqWSeqNl7cpXyKf3BMxl-lQrMN_IXg4O3aueUltFMY--fv4jh5PQVQN2craV1mcfW9VmAKIEBSb3Z5ZD1P7xO4J8VQKfq-h8pkkJSsmHpvqZD2GrnGxYzh9p5BLEMd2DQBw/s1600/GOPR1356.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjhQtrBxQudF0_QlLJFbcErEqbjuCNycAQRloXRt9vTDkr0YgLB46T6JQKqWSeqNl7cpXyKf3BMxl-lQrMN_IXg4O3aueUltFMY--fv4jh5PQVQN2craV1mcfW9VmAKIEBSb3Z5ZD1P7xO4J8VQKfq-h8pkkJSsmHpvqZD2GrnGxYzh9p5BLEMd2DQBw/w400-h266/GOPR1356.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFnGtWf55V4jRLaXo0AVIWlGlWHzDRb1ht4hXQFsxhHiPiJYfASddfUr3T_TQnHrDdzC1rcjMFsSZVZ8MHl39syl1ijhARN6Io-qS_iPyyC2T9Yv7HuqBisioVg8WAvM1W0TZfKGBbN2ZM8yrxl4EyUfCdJ7QuF5QmOnGTFMrMYzvXOnlKJdloz-VAOQ/s1600/GOPR1377.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFnGtWf55V4jRLaXo0AVIWlGlWHzDRb1ht4hXQFsxhHiPiJYfASddfUr3T_TQnHrDdzC1rcjMFsSZVZ8MHl39syl1ijhARN6Io-qS_iPyyC2T9Yv7HuqBisioVg8WAvM1W0TZfKGBbN2ZM8yrxl4EyUfCdJ7QuF5QmOnGTFMrMYzvXOnlKJdloz-VAOQ/w400-h266/GOPR1377.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPCHYUHrRBY3QwHhLX1uNs03YUhUJaF2QbDAF4aPA2k3_VAMC9NqAOInivdYE_iuUDXxwP-aUHHWom3d7J-2ECzbAW_XbC3NzIuiCNdmibZKpncG693p5Oswb1-GAXqTBEAO8uGbFkn0tkFoczectpxEW6P0iUi6PM9asbr6r4w2Z4ziLxmUqtPvfYvg/s1600/GOPR1391.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPCHYUHrRBY3QwHhLX1uNs03YUhUJaF2QbDAF4aPA2k3_VAMC9NqAOInivdYE_iuUDXxwP-aUHHWom3d7J-2ECzbAW_XbC3NzIuiCNdmibZKpncG693p5Oswb1-GAXqTBEAO8uGbFkn0tkFoczectpxEW6P0iUi6PM9asbr6r4w2Z4ziLxmUqtPvfYvg/w400-h266/GOPR1391.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiQBfktR1UgRGolyJ3CG9SvQzxBxa12QM7eXqcLJWa6IE8jr14dHnGTcqpfqo6mh8lsgoc03BaOnwIQMxXwIBtvESlr_unwVVViCMJZJGeHDt2KpBI3-jCN51xbU5bAaKJLK6IkYM2N9FKo_7cm93PVW89fFMHiORwRXBHz43TxtZ99PXouBdRKJFvaA/s1600/GOPR1467.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiQBfktR1UgRGolyJ3CG9SvQzxBxa12QM7eXqcLJWa6IE8jr14dHnGTcqpfqo6mh8lsgoc03BaOnwIQMxXwIBtvESlr_unwVVViCMJZJGeHDt2KpBI3-jCN51xbU5bAaKJLK6IkYM2N9FKo_7cm93PVW89fFMHiORwRXBHz43TxtZ99PXouBdRKJFvaA/w400-h268/GOPR1467.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrv0w_lDRpetWsaJuCVV39k3qMjN073N9gJY5Xe53F9rdlvZkP9SDpaeKHwxvnpS5jVoEh5fj7z3Yphh2_eHJuG65bZ7eVzzGVEOb9kPhn_fR2UUJfcbR8HP1ojG3dRwDNlkjfSPy4TjDCOdpigusb58eIekUxh15vfQTw35IcE9OykdS8Ry_XmoQxzQ/s1600/GOPR1440.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrv0w_lDRpetWsaJuCVV39k3qMjN073N9gJY5Xe53F9rdlvZkP9SDpaeKHwxvnpS5jVoEh5fj7z3Yphh2_eHJuG65bZ7eVzzGVEOb9kPhn_fR2UUJfcbR8HP1ojG3dRwDNlkjfSPy4TjDCOdpigusb58eIekUxh15vfQTw35IcE9OykdS8Ry_XmoQxzQ/w400-h268/GOPR1440.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrlZAqWkeuUBCeFsGO0-irvkpLJiufbO4WVwRIE7ErTpEvY6zl8bDR7TlXhUvdd01hAzaoNUcC8ABaOKULyxt6kGjO-_VS2Tu02NQ-iQlyPm70eVBTQ_5EJFfZK-k2ro6CScZMjyKXVx8BtyvBb1VM0lfcmzjyEGmGbvaaojzo6LuDwJIzX3k866Ap7Q/s1600/GOPR1395.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrlZAqWkeuUBCeFsGO0-irvkpLJiufbO4WVwRIE7ErTpEvY6zl8bDR7TlXhUvdd01hAzaoNUcC8ABaOKULyxt6kGjO-_VS2Tu02NQ-iQlyPm70eVBTQ_5EJFfZK-k2ro6CScZMjyKXVx8BtyvBb1VM0lfcmzjyEGmGbvaaojzo6LuDwJIzX3k866Ap7Q/w400-h268/GOPR1395.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8ogoinC2PNsHWCBfpQHL64yDD0mNuLdKJj6A76lF4zbkMJHXbAwqL14NooR6uMW9KrBv0MuoudnDz8mT6NgdzaOzz81FQMc7suyewGF5mSLi9KIJdysdGnZIkrEWL1FL7kQfVo9qCffNHofkgzZvxqIoX2meq6ySJg0L_G5q8BvR6IW2JeEG06BLR6w/s1600/GOPR1515.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8ogoinC2PNsHWCBfpQHL64yDD0mNuLdKJj6A76lF4zbkMJHXbAwqL14NooR6uMW9KrBv0MuoudnDz8mT6NgdzaOzz81FQMc7suyewGF5mSLi9KIJdysdGnZIkrEWL1FL7kQfVo9qCffNHofkgzZvxqIoX2meq6ySJg0L_G5q8BvR6IW2JeEG06BLR6w/w400-h268/GOPR1515.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Ryby butterfly na granicy opadającego zbocza dna i na lokalnym szelfie</div><br />Jeśli nigdy nie byliśmy na tak dużych głębinach, początkowo stromo opadające i zanikające zbocza mogą nas przerazić, ponieważ pod sobą widzimy tylko niekończącą się granatową otchłań, której głębokości nawet nie można ocenić. Kiedy oswoimy się z tym widokiem nasze odczucia zmienią się zupełnie. Będziemy myśleć, że latamy nad wysokimi szczytami gór, a przepaście i nierówności terenu nie będą dla nas przeszkodą, ponieważ będziemy się unosić nad nimi. Na granicy laguny i głębin, z kolei zobaczymy wielkie formacje koralowców wyglądające jak drzewa, lub wielkie kalafiory. Mają po kilka metrów wysokości. Szkoda, że i ta rafa już zamiera, ale tak jest na całych Malediwach. Koralowce potrafią być naprawdę ogromne. Największe formacje znaleziono całkiem niedawno, bo w 2019 roku na australijskiej Wielkiej Rafie Koralowej. Odkryto tam, wówczas siedem pięćsetmetrowych, pojedynczych koralowców. Na Malediwach takich nie znajdziemy, ale trzeba przyznać, że już kilkumetrowe, podwodne „drzewa” zrobią ogromne wrażenie. Płynąc dalej, wzdłuż granicy, na wysokości białego parasola i huśtawki, z powierzchni widać krystalicznie czystą, granatową wodę. Jest to lokalny szelf, czyli podwodna półka, gdzie dno jest płaskie. Znajduje się na głębokości 5-7 metrów. W tym miejscu widok jest bardzo piękny, ponieważ mamy białe, piaszczyste dno, krystalicznie czyste wody i jedyne co dookoła nas pływa, to ryby butterfly, które „zaciągnęliśmy” za sobą z wcześniejszego etapu. W tym miejscu mamy najlepsze warunki do ich fotografowania. Kiedy będziemy próbowali wpłynąć do laguny, po drodze miniemy piękną rafę pełną kolorowych ryb. Zawsze starałem się tamtędy wracać, ponieważ po tej stronie, rejon rafy w sąsiedztwie szelfu był najpiękniejszy. Ryby butterfly w tym miejscu nawet wpływają w głąb laguny, ponieważ jest więcej rafy. Odtąd możemy wracać na plażę, ponieważ dalej dno nie będzie urozmaicone tak bardzo, jak do tej pory. Jeśli mimo wszystko chcemy popłynąć dalej, skierujmy się na sandbank widoczny przed nami.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOyDRha8BcO_mfjtc4xyguOeOviPxBD1SZir1BirzZRExICm4VT6HzfUXSixbcuKKO5w0DPajx4yMvbD49TC3GhohF34aG8neBCdHlLk4mE5dmotOrCOm68RFCkh_b9AE2bAjBAQaCnlPAZi_Bfhr2-I0hPBWar2Zp4x-8A5XwJb1c14sUnmG8rcV8Zw/s1600/GOPR1510.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOyDRha8BcO_mfjtc4xyguOeOviPxBD1SZir1BirzZRExICm4VT6HzfUXSixbcuKKO5w0DPajx4yMvbD49TC3GhohF34aG8neBCdHlLk4mE5dmotOrCOm68RFCkh_b9AE2bAjBAQaCnlPAZi_Bfhr2-I0hPBWar2Zp4x-8A5XwJb1c14sUnmG8rcV8Zw/w640-h428/GOPR1510.JPG" width="640" /></a></div><div>Ryby butterfly w płytkiej lagunie<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>3. SANDBANK</b></span><br /></span>Kolejna ciekawa propozycja, którą obowiązkowo trzeba zobaczyć, jeśli umiemy dobrze pływać. Sandbank to piaszczysta wyspa na środku otwartych wód, na której nic innego oprócz piasku nie znajdziemy. Wokół niej zazwyczaj mamy przepiękną lagunę. Na innych wyspach organizuje się specjalne wycieczki, żeby móc przebywać na takiej wysepce, a na Fenfushi mamy sąsiadujący sandbank z naszą wyspą. Jeśli nie potrafimy długo utrzymać się na powierzchni wody, to najlepiej poczekać na porę odpływu i iść widocznymi, wąskimi pasami turkusowej wody, która ciągnie się aż po horyzont. W lagunie wypatrzymy nawet ścieżkę przez jej wody, którą wyznaczają najjaśniejsze pasy turkusów. Zauważymy również, że ścieżka prowadzi bardzo okrężną drogą, ale coś za coś. Jeśli z kolei potrafimy pływać, wystarczy, że pójdziemy z piaszczystego cypla na końcu wyspy pierwszą, widoczną, turkusową ścieżką, kilkanaście metrów w głąb laguny. Później płyniemy w linii prostej do widocznego przed nami sandbanku. Silniejszy prąd pomoże nam, ponieważ spycha nas w jego stronę. Piaszczysta wyspa jest przesunięta względem Fenfushi w głąb, dlatego na pewno nie zniesie nas poza jej zasięg, ale raczej zdążymy dopłynąć jeszcze przed sandbankiem, a resztę dystansu będziemy musieli przejść po dnie płytkiej laguny. Sandbank jest bardzo piękny, ponieważ z Fenfushi widzimy go tylko jako kilkumetrową wysepkę z piasku, a kiedy do niej docieramy, szybko orientujemy się, że jest ona bardzo długa, bo aż na 380 metrów. Przez to, że jest ustawiona prawie w osi z Fenfushi, z zamieszkanej wyspy widzimy ją tylko z wąskiego profilu bocznego, który przysłania widok na pozostałą jej część.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRd_VTZ2MPiTORdGw_szqzJgIqw7lzgojkD6lFJEx4coDiH7bRZVzeAHe5nhogFK9Xe4jARKFPxKWLvxwclq2Syn78lqqtvTyrlNz0Rzs9RJLnkkkJEijQe6SCKZJp71lAFFzOXS_SQmizzaWSFy1F-FDIfBSwjMYGmVzzi8zYii734bXz2SpxMZHaHw/s1600/DSC_3872%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRd_VTZ2MPiTORdGw_szqzJgIqw7lzgojkD6lFJEx4coDiH7bRZVzeAHe5nhogFK9Xe4jARKFPxKWLvxwclq2Syn78lqqtvTyrlNz0Rzs9RJLnkkkJEijQe6SCKZJp71lAFFzOXS_SQmizzaWSFy1F-FDIfBSwjMYGmVzzi8zYii734bXz2SpxMZHaHw/w640-h426/DSC_3872%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="640" /></a></div>Piękno tutejszego sandbanku<br /><div><br />Kiedy docieramy do wysepki, szybko widzimy, że tutejsza wyspa jest malutka, a część właściwa rozpoczyna się 50 m dalej. Jeśli mamy odpływ, to oba lądy są połączone ze sobą, ale jeśli zaczyna się przypływ, to przejście między nimi zalewają fale. Na szczęście w czasie przypływu to przejście jest zalane maksymalnie 20 cm wody, więc niezależnie od pory, zawsze da się wrócić na początek, gdzie przypłynęliśmy. Kiedy przejdziemy na drugą wyspę, która jest wąska, ale bardzo długa, zobaczymy, że powstał tu nawet mały klif tworzący długą linię. Na końcu klifu mamy przewężenie i tak już wąskiej wyspy, po czym wchodzimy na ostatnią, szerszą i płaską część, gdzie mamy piasek miękki jak mąka. Ciekawy jest widok z końca sandbanku, ponieważ patrząc w stronę widocznego resortu, widzimy poszarpaną linię o nieregularnych kształtach, która oddziela turkusową lagunę od szmaragdowych wód wchodzących w jej skład po przeciwnej stronie wyspy. Gdyby nie fakt, że wyspa z resortem jest prywatna, można by było przejść dnem laguny aż do niej. Nie warto jednak próbować, ponieważ służby porządkowe zajęłyby się nami. W końcu ludzie w resortach płacą grube pieniądze za niezmącony spokój i bezpieczne wakacje. Z całej długości sandbanku możemy podziwiać rozległą lagunę, która ciągnie się kilometrami oraz z oddali popatrzeć na Fenfushi, gdzie mieszkamy w czasie naszych wakacji. Pomimo znacznej odległości, modlitwy nadawane z meczetów przez megafony są tu dobrze słyszalne, stąd w przypadku popołudniowej modlitwy o godzinie 12.26, widziałem, że jeszcze mam godzinę czasu na dopłyniecie do Fenfushi, zabranie rzeczy i powrót do guest house na obiad. Pobyt na sandbanku zawsze jest bardzo pięknym doświadczeniem, ponieważ widok plaży na środku oceanu nie jest codziennością, a dodatkową tę plażę po środku niczego okalają krystalicznie czyste, turkusowe wody.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmdp4bldRxaYpKs-KjClaAHhfaC9_ltLXk6qSq2ouBjno-OxmsVQ70EChTmAN4yRHIVBXsQF6JOU51D0FJmxqg5AM_ZDas7_fNrWqLaV3n6bsNhuD714yP9kXh0v9z7dj6b-q_pR9DgBlM6gCGAcRPpjx6p-eUuW9DpsHoKA7TuJO_VyeTYYKwUQc4WQ/s1600/DSC_3146.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmdp4bldRxaYpKs-KjClaAHhfaC9_ltLXk6qSq2ouBjno-OxmsVQ70EChTmAN4yRHIVBXsQF6JOU51D0FJmxqg5AM_ZDas7_fNrWqLaV3n6bsNhuD714yP9kXh0v9z7dj6b-q_pR9DgBlM6gCGAcRPpjx6p-eUuW9DpsHoKA7TuJO_VyeTYYKwUQc4WQ/w400-h266/DSC_3146.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDWzzfVfaBRYfuy6Zk_9UHez8ZzG_rC3e99OsuStlvMc3So-w4E41kul0Ur1XOS-YFvyRAjQA97ouQzf16OuFTQlCQDi4v1Yy-NamHFy6_7iyz-eQHWuMEXOu66ZiE0xIxPAEllZEMGGZoe9XLOwsaA0yvvAmOIOlT_gBAdNKg_pQg5-5sP-lFKBqqXA/s1600/DSC_3154.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDWzzfVfaBRYfuy6Zk_9UHez8ZzG_rC3e99OsuStlvMc3So-w4E41kul0Ur1XOS-YFvyRAjQA97ouQzf16OuFTQlCQDi4v1Yy-NamHFy6_7iyz-eQHWuMEXOu66ZiE0xIxPAEllZEMGGZoe9XLOwsaA0yvvAmOIOlT_gBAdNKg_pQg5-5sP-lFKBqqXA/w400-h266/DSC_3154.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfEMOF4LGegC79-gazqS7OuuUavGpryvOA42jDhIXzyAX4r6e4lkSE63rHHQPUlzAlZSBfyG0orkQlUEzkF20jQhzNdfeM74lOlcDyb1rwaz1NQFmRl3eaVYjvLjugR88xMjsVldo6J-IScaHimskVhha0y5_Weowidzl2x7jPuFV0noftRthEUZpuug/s1600/DSC_3161.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfEMOF4LGegC79-gazqS7OuuUavGpryvOA42jDhIXzyAX4r6e4lkSE63rHHQPUlzAlZSBfyG0orkQlUEzkF20jQhzNdfeM74lOlcDyb1rwaz1NQFmRl3eaVYjvLjugR88xMjsVldo6J-IScaHimskVhha0y5_Weowidzl2x7jPuFV0noftRthEUZpuug/w400-h266/DSC_3161.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyTrqBb3yGf_qKc9fUfqzcW8FC44GVsblXCZP0WsLkyaJONzhdMr5ZmRAJ0qodf21LZEmGe0sIe4C6QPC2FDcgPiJBWLQdQTsK5Wu1BaowPT-XJkd7amFO-ZRnjUbhXFH_DD9jQZAml74YgFvnkXGtleoAnGQtVUKvbo06xRmtDJfPMbMZidzflHAUTQ/s1600/DSC_3212.JPG"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyTrqBb3yGf_qKc9fUfqzcW8FC44GVsblXCZP0WsLkyaJONzhdMr5ZmRAJ0qodf21LZEmGe0sIe4C6QPC2FDcgPiJBWLQdQTsK5Wu1BaowPT-XJkd7amFO-ZRnjUbhXFH_DD9jQZAml74YgFvnkXGtleoAnGQtVUKvbo06xRmtDJfPMbMZidzflHAUTQ/w400-h268/DSC_3212.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkWDP1GB2ULDFKd2nTMmo1O2-wzhmm9nXX-UTzMKTzwU9JiljHc6rPKfUrVfou4rDzsraVelYIIEkf7jecN3_AsSfOVGpDsbD4f_nGn130H4lioEeqRoVOjBqI6c6Dt98k8JAHedkTU5GjcxQoB-H7HUURb9jWO0DDBJP5Btx4vQMB4pl4PnDUvIEeug/s1600/DSC_3217.JPG"><img border="0" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkWDP1GB2ULDFKd2nTMmo1O2-wzhmm9nXX-UTzMKTzwU9JiljHc6rPKfUrVfou4rDzsraVelYIIEkf7jecN3_AsSfOVGpDsbD4f_nGn130H4lioEeqRoVOjBqI6c6Dt98k8JAHedkTU5GjcxQoB-H7HUURb9jWO0DDBJP5Btx4vQMB4pl4PnDUvIEeug/w400-h268/DSC_3217.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ1lNzuBjo0AGIVzNCC0uxrKe3UPrE4pDa1ehP_j5x4yqtnrOxHk-iThkG4mAN3CYZLQ_tDccOlVEpd0jyUBCCalXnBT4Pvp5he07NnWbpl3A08FRPyqZzNmdqUcj6vWMjupIBhe8Fu4n8V_RyyA81TzJhUbTWQpMe5IKGLBphxEy_yEdau7Nlas9EEA/s1600/DSC_3246.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ1lNzuBjo0AGIVzNCC0uxrKe3UPrE4pDa1ehP_j5x4yqtnrOxHk-iThkG4mAN3CYZLQ_tDccOlVEpd0jyUBCCalXnBT4Pvp5he07NnWbpl3A08FRPyqZzNmdqUcj6vWMjupIBhe8Fu4n8V_RyyA81TzJhUbTWQpMe5IKGLBphxEy_yEdau7Nlas9EEA/w400-h266/DSC_3246.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUuMrEWCI9ZlwVSh2FASEMvg10Pp2ih1xBqOOfC_hgoL3MB0HMeQN8QJna8-66Y2JpkWOsaGZssul0AywsJqSkbojQ-G58E8oQZT7MVVbUdvXm37XmcqLUfWoOiG9_UcSfHY0iWstT1Wh2eRfTqcqVXz-oBI9VbyUZzv7w5PW4Tsymz_4HQ2ljTXirQQ/s1600/DSC_3248.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUuMrEWCI9ZlwVSh2FASEMvg10Pp2ih1xBqOOfC_hgoL3MB0HMeQN8QJna8-66Y2JpkWOsaGZssul0AywsJqSkbojQ-G58E8oQZT7MVVbUdvXm37XmcqLUfWoOiG9_UcSfHY0iWstT1Wh2eRfTqcqVXz-oBI9VbyUZzv7w5PW4Tsymz_4HQ2ljTXirQQ/w400-h266/DSC_3248.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM6YEB3CEHJlYx1PBswWx2GnGFalCDEuRSkSWYNSlj7xwK6qEq-S5ZL7B-ugNQ-nnH5FCZp1nZBs7LRdeMFj7_trb8RmXGgFhr-5cJD_70wACYMtM-t0UA1joKDnCMTa0GQ9pZcsOjA2DALFu4q8Zv9z46M-8SYxcinhDjejAkVg1Xq93yYpdePKrk7g/s1600/DSC_3730%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM6YEB3CEHJlYx1PBswWx2GnGFalCDEuRSkSWYNSlj7xwK6qEq-S5ZL7B-ugNQ-nnH5FCZp1nZBs7LRdeMFj7_trb8RmXGgFhr-5cJD_70wACYMtM-t0UA1joKDnCMTa0GQ9pZcsOjA2DALFu4q8Zv9z46M-8SYxcinhDjejAkVg1Xq93yYpdePKrk7g/w400-h266/DSC_3730%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFBOtTtoIOTFO7VnexZb6ZvmesAEYk60bEfPE83Wsex9hxIu_lgNSVoNcbamA6xQYTSieL6fVNFAUNMYiBq-uTLaF3pXeXQrIlWoL6pjhsjaNq8vBwTHDiiun1Eu_aUQA6cGy3hbQU-CwAGtNM3FdESApnnvM3iiJF6gOcqw5KEfswoA_5HeZezIzKPQ/s1600/DSC_3767%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFBOtTtoIOTFO7VnexZb6ZvmesAEYk60bEfPE83Wsex9hxIu_lgNSVoNcbamA6xQYTSieL6fVNFAUNMYiBq-uTLaF3pXeXQrIlWoL6pjhsjaNq8vBwTHDiiun1Eu_aUQA6cGy3hbQU-CwAGtNM3FdESApnnvM3iiJF6gOcqw5KEfswoA_5HeZezIzKPQ/w400-h266/DSC_3767%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTXpwOHnZve0qlb7RNTksOUuyXHYQZ1cCyrI-z-5_sdv62oSv08nKYSyFAg7iNjIWNfj-ztbo0N706rozUfv7_5VD1m2DEj7HFwZO3fvYwQivakf6ML7B4XM0OGuqOCcVcTg7UKqlPv7jFkAA0ToBfj55Q51ezwzDrfPLBJzsBWbAEswKJn5NHv0m-8w/s1600/DSC_3842%20%E2%80%94%20kopia.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTXpwOHnZve0qlb7RNTksOUuyXHYQZ1cCyrI-z-5_sdv62oSv08nKYSyFAg7iNjIWNfj-ztbo0N706rozUfv7_5VD1m2DEj7HFwZO3fvYwQivakf6ML7B4XM0OGuqOCcVcTg7UKqlPv7jFkAA0ToBfj55Q51ezwzDrfPLBJzsBWbAEswKJn5NHv0m-8w/w400-h266/DSC_3842%20%E2%80%94%20kopia.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEm81MCovNztft-j01geBAQwa0aWGHk3DSpO5ZyFj0UMPy1-gj3azjemNOl6chy4OYmr82tBBWUPJrNiAi3f3CVKe2ZIgF5kHHFnro9f9tUlQlJDcNkEXnTBGnt7kCUfmYV-Wrnfrfq8WPVrUyxLaXUfGvjriu7jsb_5CHFJPyzTL_Nc5FzqJ_OLYtYA/s1200/DSC_3194.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="801" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEm81MCovNztft-j01geBAQwa0aWGHk3DSpO5ZyFj0UMPy1-gj3azjemNOl6chy4OYmr82tBBWUPJrNiAi3f3CVKe2ZIgF5kHHFnro9f9tUlQlJDcNkEXnTBGnt7kCUfmYV-Wrnfrfq8WPVrUyxLaXUfGvjriu7jsb_5CHFJPyzTL_Nc5FzqJ_OLYtYA/w428-h640/DSC_3194.JPG" width="428" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK8v8Whumr6_Z0hitZbh2kzP3MBMNryNB5mEjJahWaNJmAhAjinpJm-nH0ORCSZ6IHxkB4w5G21Bwyf_iMmcaJzXQ5Xj-xGQFZXhwijEypiqnIFDR_J-lClRLxisWZlFJJl03-9zcWViuXEE6-gWEu-tY78Ro6EMmhx0UihLFxOOMPfoy6AadHGjmqmg/s1200/DSC_3198.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK8v8Whumr6_Z0hitZbh2kzP3MBMNryNB5mEjJahWaNJmAhAjinpJm-nH0ORCSZ6IHxkB4w5G21Bwyf_iMmcaJzXQ5Xj-xGQFZXhwijEypiqnIFDR_J-lClRLxisWZlFJJl03-9zcWViuXEE6-gWEu-tY78Ro6EMmhx0UihLFxOOMPfoy6AadHGjmqmg/w426-h640/DSC_3198.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGJyZCEfjjU2NNyIH0cRhWsj_me50j7NOJXSlUzZB7eHgDpBQirkarmy5cYfcd96C8PomYHV_0KS2Pen9y2c9F8FOPvda6xmfm824ddVuUvd_j5NCBxT6NhEFeOxm3KAHAjBP6YDoSFxxq6a5lV9P4lKo-UWwFXc9AUIhVrrZEvv-SnSX4pe7LXCx0EA/s1200/DSC_3234.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGJyZCEfjjU2NNyIH0cRhWsj_me50j7NOJXSlUzZB7eHgDpBQirkarmy5cYfcd96C8PomYHV_0KS2Pen9y2c9F8FOPvda6xmfm824ddVuUvd_j5NCBxT6NhEFeOxm3KAHAjBP6YDoSFxxq6a5lV9P4lKo-UWwFXc9AUIhVrrZEvv-SnSX4pe7LXCx0EA/w426-h640/DSC_3234.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgumxZ4U_QCtrAO6XcPvL624aQZPvR2BBy9eWJhFvmRBS3yOeFPOHVw2P6vS1HPYA0xhMKtpFCVSYxn3v714dJ84mcpEQcz5TYt91S5FlmEYB13yDq_Cs-Ayb2rMdplIuWxCplLcLWqaST_ZBrZM9mJYSEjOIEW1QeAn820y5IIu6hsA8xWGDEsAofUIw/s1200/DSC_3235.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgumxZ4U_QCtrAO6XcPvL624aQZPvR2BBy9eWJhFvmRBS3yOeFPOHVw2P6vS1HPYA0xhMKtpFCVSYxn3v714dJ84mcpEQcz5TYt91S5FlmEYB13yDq_Cs-Ayb2rMdplIuWxCplLcLWqaST_ZBrZM9mJYSEjOIEW1QeAn820y5IIu6hsA8xWGDEsAofUIw/w426-h640/DSC_3235.JPG" width="426" /></a></div>Piękno sandbanku. Warto tutaj przypłynąć, żeby w samotności podziwiać przepiękne widoki<div><br />Jak, już wcześniej wspomniałem, największym problemem są śmieci. Właśnie na podobnych bezludnych wyspach można dostrzec ten problem najbardziej, ponieważ nikt nie sprząta tego, co wyrzuci ocean na brzeg. W czasie przypływu na brzeg fale potrafią wyrzucić dziesiątki butelek, ścinków i obierek po owocach oraz wiele innych opakowań i przedmiotów. Jednego dnia zdarzyło się, że na wyspę przypłynęła nawet… drewniana paleta w dobrym stanie. Wykorzystałem ją do ukrycia lustrzanki, telefonu i baterii przed piekący słońcem. Wystarczyło wykopać mały dołek w piasku, żeby to wszystko zmieściło się w worku pod paletą. W jednym miejscu zobaczyłem również ciąg z plastikowych 330 ml butelek po wodzie źródlanej. Utworzyły łańcuch z ponad trzydziestu butelek. Resorty również borykają się z tym samym problemem tylko, że tam jest zapewniona ekipa sprzątająca, która na bieżąco zbiera to, co wyrzuca ocean na plaże. W końcu resorty są największym producentem śmieci. Jeśli się dobrze przyjrzysz, na uboczu widocznego resortu jest zacumowany wielki statek, który wygląda jak statek widmo. Właśnie tam są wyrzucane śmieci produkowane przez hotel na prywatnej wyspie, a kiedy się zapełni, odpływa na wysypisko śmieci w pobliżu stolicy. Kiedy na lokalnych plażach na naszej wyspie zobaczymy ścięte pióropusze po ananasach, ładnie pokrojone limonki, pomarańcze, czy inne owoce, to wiedz, że przypłynęły one właśnie z któregoś resortu. Pomimo śmieci, które ocean może wyrzucić na ten sandbank (i na każdy inny) warto przypłynąć, ponieważ plaże są bardzo piękne, widokowe a turkusowa laguna po prostu zachwyca! Czujesz się jak w raju.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicmTBi1BF7fJDs85s63KA1x7UIoD7iUQtNfrIpCe9vvEdNDpuR3BIju-G-eajQZaAwECmz19RQjbOsZ2H5pReG9DGzi3dluOgDy0w2Fk_O9U0yK4hXlu9gMC7PN0rYQQb6sFn0pG4Cn21XJY9_XXdq6j8-7bU32ZqfqjbUmPj7x3Q7bCVMsB0uC_GXcQ/s4032/20220306_105226.jpg"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicmTBi1BF7fJDs85s63KA1x7UIoD7iUQtNfrIpCe9vvEdNDpuR3BIju-G-eajQZaAwECmz19RQjbOsZ2H5pReG9DGzi3dluOgDy0w2Fk_O9U0yK4hXlu9gMC7PN0rYQQb6sFn0pG4Cn21XJY9_XXdq6j8-7bU32ZqfqjbUmPj7x3Q7bCVMsB0uC_GXcQ/w480-h640/20220306_105226.jpg" width="480" /></a></div>Zdarza się, że podczas przypływu ocean potrafi wyrzuć cały rząd plastikowych butelek na brzeg sandbanku<div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>4. PLAŻE NOCĄ</b></span><br />Jeśli myślałeś, że na plażach zobaczyłeś już wszystko, to spróbuj jeszcze wrócić na nie wieczorem po kolacji lub trochę później. Powietrze będzie już bardziej przyjemne, będzie wiał lekki wiatr od oceanu i zobaczysz jeszcze kilka ciekawych rzeczy. Weź ze sobą latarkę, ponieważ, o ile dojścia do samych plaż są oświetlone ulicznymi latarniami (tak – we wiosce nie ma asfaltowych dróg, ale są latarnie LED), to same plaże już nie. Warto od razu pójść na koniec wyspy, ale do miejsca, gdzie jest wiata na grill. Idąc piaskiem wzdłuż linii brzegowej, przyglądaj się uciekającym krabom. Będzie dużo małych, białych krabików, a od czasu do czasu, zobaczymy, kto przesiaduje w norach, które w Polsce przypisalibyśmy kretom. Spotkamy dość duże, zielone kraby, które są bardzo szybkie. Ich uszczypnięcie jest bolesne, ponieważ mają bardzo umięśnioną pierwszą parę odnóży. Z drugiej strony uszczypnięcie przez jakiekolwiek kraby jest niemożliwe, ponieważ one bardzo się boją wszystkiego, co jest w ruchu. Bardzo szybko biegają, dlatego jedynym sposobem na przyglądanie się im z bliska jest świecenie latarką w ich kierunku. Część zdąży uciec na bezpieczną odległość od nas, a część będzie oślepiona światłem latarki. Wówczas możemy przykucnąć i przyglądać się tym pięknym stworzeniom. Na pewno powinniśmy zwrócić uwagę na ich składane oczy do korpusu (tułowia). Mają tam podłużne dwa otwory na oczy, które wysuwają się na pręcikach. Co kilka, kilkanaście sekund krab sprawdza, rozglądając się dookoła, czy niebezpieczeństwo już minęło. Nawet dotykałem kraby. One nigdy nie atakowały szczypcami, tylko stały nieruchomo, bo mają gruby pancerz, który ma zapewnić im ochronę.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi67xCUoHHSeEV_8JLBQFVLR-_5x3Shu-v7P_7cTYy_bSnLLcsLyiuhlf-CKuORIBzDnZ_Kf5V9irNQCM9o05o-wKSv6DSPi9InxXRkxO-cnp5sOrJ3BZ_oZT3M8O55c5wWEd9qEYDgoKE8nHS4R-BDBhh2g7tudSaxQtavZzYU2x7vV-Mkc9XPI8a4IA/s1600/IMG_3037.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi67xCUoHHSeEV_8JLBQFVLR-_5x3Shu-v7P_7cTYy_bSnLLcsLyiuhlf-CKuORIBzDnZ_Kf5V9irNQCM9o05o-wKSv6DSPi9InxXRkxO-cnp5sOrJ3BZ_oZT3M8O55c5wWEd9qEYDgoKE8nHS4R-BDBhh2g7tudSaxQtavZzYU2x7vV-Mkc9XPI8a4IA/w640-h426/IMG_3037.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOT2nOJcigKOzPwHnSrde5Y94HScAOlsXlqLyop_SqEbusuPv5GxbqJ9PCq1ah2j_RBJuMoREiNh5t9ycsz9isSspXNZ8B8v1B6M14aMZJefGWZYv_8S_G8ljGi-lrIOerMSE6RzELpgXz2gey5Yy_1foBJI8I8Ubw-4AtuzgtfcjOMSdegiDjNlE9Jg/s1600/20210304_211325%20%E2%80%94%20kopia.jpg"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOT2nOJcigKOzPwHnSrde5Y94HScAOlsXlqLyop_SqEbusuPv5GxbqJ9PCq1ah2j_RBJuMoREiNh5t9ycsz9isSspXNZ8B8v1B6M14aMZJefGWZYv_8S_G8ljGi-lrIOerMSE6RzELpgXz2gey5Yy_1foBJI8I8Ubw-4AtuzgtfcjOMSdegiDjNlE9Jg/w640-h426/20210304_211325%20%E2%80%94%20kopia.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Najbardziej pospolite kraby na nocnych plażach. Z łatwością znajdziemy ich setki</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div>Oprócz nich występują jeszcze czerwone kraby w dużych muszlach jak po ślimakach. Jeśli znajdzie się jakiś kawałek owocu na plaży, mniejsze kraby w muszelkach zgrupują się wokół niego. Takich lokalnych „zebrań” znajdziemy z pewnością kilka podczas naszej nocnej wędrówki. Dopiero wieczorem i w nocy widzimy, jak cała plaża ożywa, bo po piaszczystej powierzchni chodzą setki krabów we wszystkich kierunkach. Te wychodzące z nor są szybkie, dlatego zawsze w promieniu kilku metrów dookoła nas będziemy wolni od krabów, ale musimy patrzeć pod nogi, ponieważ te z muszlami są wolne i pomału przeczesują z ich punktu widzenia piaszczyste góry. Przy tej okazji zostawiają charakterystyczny, podwójny, prążkowany ślad. Kiedy rano pójdziemy na plażę zobaczymy, że praktycznie cały piasek będzie we wzorkach, które powstawały przez całą noc przez setki, jeśli nie tysiące krabów z muszlami. Ten cykl powtarza się codziennie…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH_bvklLD8Ue7C4dQbuSQaDohQFrFZCkwwqrxqoiXCZ14PCcuELlN975Z5FoLFeUvb7x1zqGPrhPVJ8Jf6Iq8Mfi_Y7sFdJVIGKKmw0Z3crtNgbfUaBSebCelAK07vsn3pZ4iqTYA02BKuuWQS9ZDPyumGMPfbLljdlLes4l4Pr5DQHPskDfdLDD40wA/s1600/IMG_2494.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH_bvklLD8Ue7C4dQbuSQaDohQFrFZCkwwqrxqoiXCZ14PCcuELlN975Z5FoLFeUvb7x1zqGPrhPVJ8Jf6Iq8Mfi_Y7sFdJVIGKKmw0Z3crtNgbfUaBSebCelAK07vsn3pZ4iqTYA02BKuuWQS9ZDPyumGMPfbLljdlLes4l4Pr5DQHPskDfdLDD40wA/w640-h426/IMG_2494.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglpeiErMogIbXO_D2pqAo2FdenURA27zHaWwOyr4_go_in2wwXAiTgzwwjtLSLu7SgteaZy287UAv7TSWAEMxwNV-IIAz4oqA0dJCJajwGnjK-8nxnBvPRnDjC0bY7y1nDIdgh5TWx8mLjDlo1grI8bhuMUZDeMkqq_NkzMQ0Q_qRJcIPS43Dtwct_SA/s1600/IMG_2504.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglpeiErMogIbXO_D2pqAo2FdenURA27zHaWwOyr4_go_in2wwXAiTgzwwjtLSLu7SgteaZy287UAv7TSWAEMxwNV-IIAz4oqA0dJCJajwGnjK-8nxnBvPRnDjC0bY7y1nDIdgh5TWx8mLjDlo1grI8bhuMUZDeMkqq_NkzMQ0Q_qRJcIPS43Dtwct_SA/w640-h426/IMG_2504.JPG" width="640" /></a><span style="text-align: center;"> </span><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuwWDdLyj20PNyBHFJyv9tl_9bpRgfZMDibXuFK2MybYSTcy2zawwB7aLwXsgniUISVgsCZkIafyHmCJLgws7umNOLhI0Fl-vqThmg6iCjK-41oC4vbmEO1BnG3PITOp6akDlJ2R4ncc0s34Ihp9Q7bbx4VkY8AyXdqNwhw6stp6S6X5UPnHr04bdM2w/s1600/20220302_213348_filtered.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuwWDdLyj20PNyBHFJyv9tl_9bpRgfZMDibXuFK2MybYSTcy2zawwB7aLwXsgniUISVgsCZkIafyHmCJLgws7umNOLhI0Fl-vqThmg6iCjK-41oC4vbmEO1BnG3PITOp6akDlJ2R4ncc0s34Ihp9Q7bbx4VkY8AyXdqNwhw6stp6S6X5UPnHr04bdM2w/w640-h480/20220302_213348_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipzv4Ns0PF0oBlv6AP_9GosjInoH5_sVrDCGk92IFEhV2pU4FN8Rp6aG_MpWX8FjVVjQ4B25ygqKo6aJzVg2Pi223Zv5ZtCcdwC9_w8NsDlY2O8OmcllLWNs1r5sh_yAIwvb_dPaUXKq5zoVjSbaFKo6aB6TLNFeeAEFBmJER-127gChJHK6Hm7_b8Lg/s1600/IMG_3042.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipzv4Ns0PF0oBlv6AP_9GosjInoH5_sVrDCGk92IFEhV2pU4FN8Rp6aG_MpWX8FjVVjQ4B25ygqKo6aJzVg2Pi223Zv5ZtCcdwC9_w8NsDlY2O8OmcllLWNs1r5sh_yAIwvb_dPaUXKq5zoVjSbaFKo6aB6TLNFeeAEFBmJER-127gChJHK6Hm7_b8Lg/w640-h426/IMG_3042.JPG" width="640" /></a></div><div>Zebranie małych krabów i dorosłe kraby w muszlach, które aktywne są w nocy</div><div><br />Teraz postarajmy się znaleźć miejsce, gdzie nie widać mocnych świateł z resortów (najlepiej gdzieś po przeciwnej stronie wyspy względem plaży dla gości). Zgaśmy wszystkie latarki i odczekajmy aż nasz wzrok przyzwyczai się do ciemności. Najpierw popatrz na linię wody i fale, które wlewają się na piaszczystą plażę. Zobaczysz piękny, świecący, niebieski plankton! Jest niesamowity! Jeśli spojrzysz obojętnie w którą stronę, dostrzeżesz nawet całą linię niebieskich światełek wzdłuż linii brzegu. Najciekawszy jest fakt, że kiedy przejdziesz się po mokrym piasku, będziesz miał podświetlane podeszwy. Co krok, przyklejony plankton do spodniej strony buta będzie się „żarzył”. Wówczas przychodzi mi jedno skojarzenie: buty na imprezę techno, albo do shuffle dance. Ten taniec jest szczególnie modny w Australii wśród młodych ludzi. Kiedy obejrzysz kilka teledysków na YouTube, wpisując „EDM, shuffle dance Melbourne”, szybko zorientujesz się, co miałem na myśli. Na Thoddoo nawet przydarzyło się nam, że krab, który uciekł do wody, został zalany falą z planktonem. Kiedy wrócił na ląd, dostrzegliśmy, że na jego korpusie jest niebieskie światełko. Czym szybciej uciekał, tym mocniej ono świeciło. Na początku, w ciemnościach trudno było dostrzec kraba, dlatego na początku myśleliśmy, że światełko nagle dostało nóg i na dodatek zaczęło się obracać. Właśnie dla takich widoków warto odwiedzić nocną plażę. Na Fenfushi można zobaczyć dokładnie takie same widoki, trzeba mieć jedynie trochę szczęścia. Plankton trafi się zawsze, ale to, czy będzie go więcej, czy mniej, zależy od faz Księżyca. W czasie nowiu i tydzień przed planktonu jest bardzo dużo, więc najlepiej wtedy wybierać się na plażę w nocy.<br /><br />Niezależnie na jaką plażę pójdziesz, dodatkowym widowiskiem są gwiazdy na niebie. Jest tak gęsto usiane, że białe kropki tworzą całe skupiska, które grupują się w „chmury”. Pośrodku przebiega ciemny pas, który rozdziela dwa pasy białych chmur. Jako, że Malediwy są umiejscowione na Oceanie Indyjskim, lub jak kto woli, otacza je częściowo Morze Lakkadiwskie, to niebo nie jest rozświetlone miejskimi latarniami. Dzięki temu możemy obserwować niezwykłe roje gwiazd, których w naszym miejscu zamieszkania nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Wystarczy, że pójdziemy na plażę tam, gdzie nie docierają światła z wioski, żeby móc podziwiać coś niezwykłego. Najlepiej, gdy Księżyc będzie w nowiu, albo przynajmniej gdzieś trochę ponad linią horyzontu. Wówczas nie ”zagłuszy” swoim światłem gwiazd. Patrząc w niebo, dostrzeżemy bardzo wyraźne dwa skupiska gwiazd, tworzących dwie równoległe linie, a pomiędzy nimi będzie ciemna przestrzeń. Skupiska ciągną się przez połowę nieba, a kończą na horyzoncie. Nie wszyscy jednak wiedzą, na co patrzą. To połowa Drogi Mlecznej, czyli naszej Galaktyki! Jako, że planeta Ziemia jest umiejscowiona na jej obrzeżach, to mamy w nią wgląd, w stronę jej środka. Patrzymy na nią dosłownie z boku. Widzimy jej połowę, ale bez punktu centralnego. Skupiska gwiazd są tak gęste, że wyglądają jak chmury! Ciemny pas pomiędzy dwiema, białymi, równoległymi liniami to mgławice. Kiedy jeszcze bardziej uświadomisz sobie jak duże jest to, na co patrzysz, zrozumiesz, jacy naprawdę jesteśmy mali i nic nieznaczący. Od końca skupisk gwiazd, tworzących równoległe linie, do horyzontu (ponieważ tutaj kończy się widok), mamy dystans około 40.000 lat świetlnych. Jeden rok świetlny to 9.460.700.000.000 km (blisko 9,5 biliona kilometrów). 40.000 lat świetlnych to 378.428.000.000.000.000 (blisko 378,5 biliarda kilometrów). Może trudno ci wyobrazić sobie takie liczby, a co dopiero odległość… Aby łatwiej zrozumieć, o czym mówię, wyobraź sobie, że światło „pędzi” z prędkością około 300.000 km/s [kilometrów na sekundę], czyli 1.080.000.000 km/h [kilometrów na godzinę]. Pomimo tak ogromnej prędkości potrzebne jest aż 40.000 lat, żeby pokonać ten dystans! Patrząc na dwie linie gwiazd, które na niebie przecież nie są takie wielkie, w rzeczywistości dla większości z nas mają niewyobrażalną długość.<br /><br />Jeśli myślisz, że przytoczone liczby i odległości są ogromne, to muszę ci powiedzieć, że będą niczym, w porównaniu z tym, co jeszcze obserwujemy z poziomu plaży. Poza rojami gwiazd, niektóre widoczne punkty, to całe galaktyki, skupiska, a nawet ich wielkie gromady. Skoro Droga Mleczna ma około 100.000 lat świetlnych średnicy, to wyobraź sobie, jakie odstępy muszą być pomiędzy nimi… Idąc dalej tym tokiem rozumowania, pomyśl, jakie odległości dzielą całe ich gromady! Nie bez powodu, w jednej z komercyjnych ofert wyjazdu na Malediwy na lokalną wyspę Fehendhoo, jest napisane: „na wyspie wyciszysz się i będziesz mógł rozmyślać nad sensem życia…”. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, kiedy spojrzysz na tak ogromną przestrzeń, której widzimy i tak niewielki kawałek. Najdalszy obiekt, jaki udało się dotychczas zaobserwować astronomom, to galaktyka GN-z11 odległa o 13,4 miliarda lat świetlnych od nas. My oczywiście jej nie zobaczymy z poziomu plaży, ponieważ potrzebne by było bardzo duże obserwatorium astronomiczne. To pokazuje, że pomimo wielkich liczb, które omówiliśmy powyżej, tak naprawdę znaczą one niewiele w porównaniu z ogromem całego wszechświata. Gdyby przeliczyć odległość galaktyki GN-z11 na kilometry, otrzymalibyśmy wynik: 1.267.733.800.000.000.000.000.000 km, czyli blisko 1,268 kwintyliona kilometrów. Zawsze kiedy obserwuję tak niesamowicie piękne niebo, myślę o niemożliwych do przebycia dla nas odległościach w obecnych czasach i ile tak naprawdę znaczymy w obliczu całego Wszechświata… Malediwska plaża pozwala nam obserwować naprawdę cudowne rzeczy na niebie, ale musimy je docenić i wiedzieć na co patrzymy. Nawet, jeśli ktoś zupełnie nie zna się na astronomii i w tym wszystkim na niebie widzi tylko skupiska gwiazd, to widok i tak zachwyci każdego, ponieważ gwiazd jest niezliczenie dużo.</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvJiHiJCkRFyusRRBQfB96EYij_5S6iSnTDZCP39EY9u6cLt9SFlp0knO7hC4r-qcHkFP9V2uG7B5yPbcDQ-EmZrArVqz6EwEKUtCtrgLFAyY4vt2HkpwTGosSyCJas89Aakpfg5deUmz/s1600/astronomy-2179083_1920.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvJiHiJCkRFyusRRBQfB96EYij_5S6iSnTDZCP39EY9u6cLt9SFlp0knO7hC4r-qcHkFP9V2uG7B5yPbcDQ-EmZrArVqz6EwEKUtCtrgLFAyY4vt2HkpwTGosSyCJas89Aakpfg5deUmz/s640/astronomy-2179083_1920.jpg" width="640" /></a> <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBXFcS5Opv2jJP_BSjK6UHn62-HvetaTUumpEZySQbG88WIfumNPJ3lX1g0vXUbFmgQRtL0M_hbxPBOiSYaK4tjemfpddGFsnnTgLzUCOjdb2luQEHow767uN4uXyJ-eNDQbfqRixq65J/s1600/milky-way-1845068_1920.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBXFcS5Opv2jJP_BSjK6UHn62-HvetaTUumpEZySQbG88WIfumNPJ3lX1g0vXUbFmgQRtL0M_hbxPBOiSYaK4tjemfpddGFsnnTgLzUCOjdb2luQEHow767uN4uXyJ-eNDQbfqRixq65J/s640/milky-way-1845068_1920.jpg" width="640" /></a> <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJAS4WH3yZ-253ud1WQGHNMk-vkdXAcKyvrE6nadN883q6q6MtxXj0BfAotZh0XOx97bPl3P_NRvXoagGuiKzXyHemacMnX7jgxU2tWvgyPmXrrZsNozuCfLa5wQfK4Jp1-QTnoXSppMx/s1600/galaktyka.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJAS4WH3yZ-253ud1WQGHNMk-vkdXAcKyvrE6nadN883q6q6MtxXj0BfAotZh0XOx97bPl3P_NRvXoagGuiKzXyHemacMnX7jgxU2tWvgyPmXrrZsNozuCfLa5wQfK4Jp1-QTnoXSppMx/s640/galaktyka.JPG" width="640" /></a><br />Fragment Drogi Mlecznej widziany z plaży. Na trzecim zdjęciu, w lewym górnym rogu widać inną galaktykę (zaznaczona w żółtym okręgu). Ten mały punkt w rzeczywistości ma przynajmniej 100.000 lat świetlnych długości, czyli 946.070.000.000.000.000 km (946,07 biliarda kilometrów). Pomyśl, jak wielka jest przestrzeń, na którą patrzysz...<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><span><b>5. FISHING, CZYLI ŁOWIENIE RYB</b></span><br /></span>Możemy nie być fanem łowienia ryb, ponieważ w Polsce widzimy jak „modelowo” wygląda to zajęcie, przez co taki obraz utrwalił nam się głęboko w głowie. Łowienie ryb w Polsce zawsze kojarzy mi się z emerytami, którzy przesiadują przy stawach całymi godzinami, zazwyczaj nic nie udaje im się złowić, a przy tym pociągają z butelki co nieco. Z tego też względu raczej nie pomyślimy o łowieniu ryb, jako czymś ciekawym, co trzeba koniecznie spróbować. Gospodarz ma w ofercie wycieczkę na nocne łowienie ryb. Jeśli nigdy nie byliśmy wędkarzami, najpierw musimy wyrzucić z głowy, to co zobaczyliśmy w Polsce przy stawach i nastawić się na zupełnie inne przeżycia. Nigdy nie szufladkujmy czegoś, tylko dlatego, bo tak nam się wydaje. Z tego też względu proponuję najpierw dowiedzieć się, jak wygląda łowienie ryb na Malediwach. Najważniejsze, o czym trzeba powiedzieć, to że nie będziemy zajmować się tak zwanym „łowiectwem sportowym”, co można przetłumaczyć, jako łapanie ryb, a co za tym idzie ich okaleczanie i zabijanie dla przyjemności i dobrej zabawy, ale raczej wypływamy ze świadomością, że to, co złowimy dzisiejszego wieczoru dzisiaj będziemy jeść na kolację. Ryby przygotowywane są na grillu, dlatego będą miały wyjątkowy smak. Podczas poprzedniego wyjazdu na Malediwy do tego typu wycieczki podszedłem tak: ponieważ nigdy nie łowiłem ryb i tak naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać, postanowiłem spróbować. Odrzuciłem przy tym obrazki, które utrwaliły się w moim umyśle na podstawie tego, co zobaczyłem nad polskimi stawami. Chciałem spróbować czegoś nowego. Łódź wypływa na około godzinę przed zachodem słońca, ponieważ wtedy ryby są bardzo aktywne, a miejscowi znają bardzo dobre łowiska. To, co najbardziej mi się podoba w podejściu lokalnej społeczności do zasobów ryb w oceanie, to fakt, że nie łowią ich przy pomocy sieci, żeby mieć dla siebie jak najwięcej. Łapią tylko tyle ryb, ile zjedzą dzisiejszego dnia lub tyle, ile jest potrzebnych do dzisiejszych dań dla gości. Dzięki takiemu podejściu do sprawy ławice mają czas się odradzać, a miejscowi nie muszą płynąć gdzieś daleko w poszukiwaniu miejsca, gdzie jeszcze można coś złapać.<br /><br />A jak wygląda łowienie ryb na naszej wycieczce? Najpierw płyniemy łodzią na otwarty ocean, gdzie mamy styk ciemnych szmaragdowych wód i tych granatowych (najgłębszych). Każdy uczestnik dostaje krążek z nawiniętą żyłką. Na krążku mamy 200 m żyłki. Na początku linki znajduje się haczyk, a 50 cm dalej, mały kamień z otworem. Gospodarz każdemu nabija kawałek mięsa, które najczęściej są pozostałościami z wcześniej wyłowionych ryb lub po prostu używa się do tego mniejsze rybki. Instrukcja łowienia jest bardzo prosta: trzeba założyć rękawiczki, które rozdaje gospodarz, rozwinąć żyłkę tak, żeby poczuć dno. Kiedy żyłka nad wodą zrobi się luźna, po wyczuciu dna nawiń 1 m linki i czekaj. Na początku możesz mieć problem z wyczuciem dna, ponieważ trzeba nabrać trochę wprawy, ale nie ma lepszej metody, jak próbować w praktyce opanować tę sztukę. Z pewnością będziemy mieli wrażenie, że stanęliśmy na jakiś wielkich głębinach, bo rozwijając żyłkę, ciągle jest luźna. Przestajemy rozwijać żyłkę, kiedy zobaczymy, że unosi się na wietrze w lekko pofalowanej postaci. Kiedy będziemy nawijać jej nadmiar, poczujemy, że się naciąga. Tutejsze wody są obfite w ryby, dlatego nie musimy długo czekać, żeby coś się złapało. Po kilkudziesięciu sekundach, lub kiedy poczujemy, że coś ciągnie naszą przynętę, zaczynamy nawijać żyłkę na krążek.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBl_gHq1QW3RnPiDYXkRS8h_1ovyyJmU_Oi-Nmpbxv1SWeL3zaXwKfno215Ve-ubA3LpUnd4l2P9Z6bSD7zmjhy9K_yfbk34fm1TD_Ogo-JCsupVlLu1iSnUcHvK_02PxidqjcR9-lznE6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBl_gHq1QW3RnPiDYXkRS8h_1ovyyJmU_Oi-Nmpbxv1SWeL3zaXwKfno215Ve-ubA3LpUnd4l2P9Z6bSD7zmjhy9K_yfbk34fm1TD_Ogo-JCsupVlLu1iSnUcHvK_02PxidqjcR9-lznE6/w640-h426/IMG_8852.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOv25ly-8Rvx7eAjtUcNHahfepmFL2D3T0wI5-F1S60SWS_Z56BG_Xje2OvwsCm49Hya8S8GyXpgvWKhFmPpKlX5WugUkHmepyCzNSwsQRMZy2lfJkTDdd7IhLKJg01wjgGz6rW7cMskfs/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOv25ly-8Rvx7eAjtUcNHahfepmFL2D3T0wI5-F1S60SWS_Z56BG_Xje2OvwsCm49Hya8S8GyXpgvWKhFmPpKlX5WugUkHmepyCzNSwsQRMZy2lfJkTDdd7IhLKJg01wjgGz6rW7cMskfs/w640-h426/IMG_8887.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNb6t8C3QmGXOwpFzyVp8nk38SvqhL46M5FnUCCn2thAaRglA9EEtiK7UxvXf4lv90BM8iepndiTjnFP7qvxIEqYq5CcKCFDbEjjMHi6oRJiNNToA1aoXEpOYnmddO1U-UP9s3VCvtXrtyMXQdWpp_YcC7lNG6iVtpkgadbK9qafk54qputad6KRxrrw/s1600/20210302_211434%20%E2%80%94%20kopia.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNb6t8C3QmGXOwpFzyVp8nk38SvqhL46M5FnUCCn2thAaRglA9EEtiK7UxvXf4lv90BM8iepndiTjnFP7qvxIEqYq5CcKCFDbEjjMHi6oRJiNNToA1aoXEpOYnmddO1U-UP9s3VCvtXrtyMXQdWpp_YcC7lNG6iVtpkgadbK9qafk54qputad6KRxrrw/w640-h480/20210302_211434%20%E2%80%94%20kopia.jpg" width="640" /></a></div>Nocne łowienie ryb (zdjęcia z wyjazdu na Thoddoo, ponieważ na Fenfushi nie wybraliśmy tej wycieczki)</div><div><br /></div><div>Najczęściej uda nam się wyłowić red snappera, czyli rybę, którą najczęściej jemy podczas kolacji. Szybko zobaczymy, że już od pierwszych chwil, łowienie ryb nas wciągnie, ponieważ nie łapiemy ich przy pomocy tradycyjnej wędki, ale robimy to tak, jak miejscowi, przy użyciu najprostszego z możliwych sprzętów. Ale za to jaki jest skuteczny! Nawet, jeśli łowimy ryby po raz pierwszy w życiu, tutaj na pewno uda nam się je złapać. Podczas wycieczki jesteśmy dobrze poinstruowani, dzięki czemu każdy z nas ma okazję spróbować czegoś nowego. Z połowów wracamy w ciemnościach, już po zachodzie słońca. Miejscowi od razu obrabiają ryby na plaży. Mają w tym wielką wprawę, dlatego kilka ryb są w stanie wypatroszyć i zdjąć z nich łuski dosłownie w kilka minut. To, co zostanie wrzucają z powrotem do oceanu. Inne ryby to zjedzą. Po powrocie do guest house, gospodarz rozpala grill, który jest niczym innym jak metalową beczką przeciętą wzdłuż na pół, stojącą na przyspawanych metalowych nóżkach z prętów. Opalany jest łupinami kokosowymi, dlatego na początku zobaczymy duży ogień. Kiedy w beczce nagromadzi się dużo żaru, gospodarz wykłada złowione ryby na folii aluminiowej, żeby nie przywierały do rusztu. Dlaczego tak bardzo lubię ryby na Malediwach? Dlatego, że są zupełnie inne, niż te, które znamy z polskich sklepów. Przede wszystkim nie są hodowane na antybiotykach, nie są przez to schorowane, zdeformowane i nasączone wodą, żeby sprzedać mniej ryby płacąc za zamrożoną wodę, są świeże, bo sam je złowiłeś i przede wszystkim mają prawdziwy smak ryby. Mięso jest delikatne i trochę suche jak mięso kurczaka.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8V65TpuhUtMHhv6Zj17nEOu3FhcXdJP3nn8aqyVaTf4uvmPKK6CgH87pQ3UIat0ZxM_UfPduvnAeF0GisvY0b3DhfndXveY3AxKDhx0CqBltmb2OodqXUBx1_JMTn5GGjj8DA3Q3oMy1hfxxACbnbVZkRVQmNFT2CEZ6dHv2KeIl4KEAbaKNX2-R8Bg/s1600/DSC_6912.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8V65TpuhUtMHhv6Zj17nEOu3FhcXdJP3nn8aqyVaTf4uvmPKK6CgH87pQ3UIat0ZxM_UfPduvnAeF0GisvY0b3DhfndXveY3AxKDhx0CqBltmb2OodqXUBx1_JMTn5GGjj8DA3Q3oMy1hfxxACbnbVZkRVQmNFT2CEZ6dHv2KeIl4KEAbaKNX2-R8Bg/w640-h426/DSC_6912.JPG" width="640" /></a></div><div>Malediwski grill</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw66jwgSx-yPZXAA5CY3osesOfgYngrDxFgX9hbut0U5wynOHpb8foSUIPQQa_tRJdlO8yqbUCCR39LLaUncaqNKj7hqVRgVE644FFXmSS2fiN3Tw7W3K9h4WfQiazv3uXcc-hjQ5pg-mkKpbP_N5opNdHGvpr8zD-EZoOcKwxwsrdmxyCX257P4mMtQ/s1600/DSC_3114.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw66jwgSx-yPZXAA5CY3osesOfgYngrDxFgX9hbut0U5wynOHpb8foSUIPQQa_tRJdlO8yqbUCCR39LLaUncaqNKj7hqVRgVE644FFXmSS2fiN3Tw7W3K9h4WfQiazv3uXcc-hjQ5pg-mkKpbP_N5opNdHGvpr8zD-EZoOcKwxwsrdmxyCX257P4mMtQ/w640-h426/DSC_3114.JPG" width="640" /></a></div>Malediwski grill w akcji. W trakcie jego rozpalania zerwała się kilkuminutowa tropikalna ulewa<div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFtj5bJc4khyFekUT5orjRVfuBgyezy6lno1v-5iu0MtrlHFtrSx2PVCG9iJVXuLYtebfk4SbusriiQWAgeT7YMFQou95VaQTL9e8M2-JlB9d1wjfcUSsmfz_bewmA0p6KD9teeBj-dngkndtSiFM7IRADz1C4rtyR6M_maeXukvAgC_P43smpkbdNEA/s1600/IMG_3080.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFtj5bJc4khyFekUT5orjRVfuBgyezy6lno1v-5iu0MtrlHFtrSx2PVCG9iJVXuLYtebfk4SbusriiQWAgeT7YMFQou95VaQTL9e8M2-JlB9d1wjfcUSsmfz_bewmA0p6KD9teeBj-dngkndtSiFM7IRADz1C4rtyR6M_maeXukvAgC_P43smpkbdNEA/w640-h426/IMG_3080.JPG" width="640" /></a></div><div>Grillowany red snapper<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b><span>6. MANTY</span></b><br /></span>Obowiązkowa wycieczka na Malediwach, którą trzeba przeżyć. To jest trochę jak z tym słynnym powiedzeniem: „być w Rzymie i nie zobaczyć papieża, to tak jakbyś nie był w Rzymie”. Tutaj jest podobnie: „być na Malediwach i nie zobaczyć mant, to tak jakbyś nie był na Malediwach”. Manty to wielkie płaszczki, których rozpiętość płetw dochodzi nawet do 6 m. Są więc dużo większe od nas. Trzeba pamiętać, że nie są w ogóle jadowite, pomimo że posiadają kolec. Nie są też agresywne, dlatego nigdy nie znajdziemy informacji, że manty kogoś zaatakowały, ponieważ nie mają nawet zębów. Manty żywią się tylko planktonem, dlatego przy pomocy szerokiej paszczy przesiewają jak największe ilości wody, żeby złapać go jak najwięcej. Podczas naszego pobytu codziennie rozmawialiśmy z miejscowym mistrzem (tak go nazwaliśmy) o podwodnym świecie. Pomimo, że nurkował już 30.000 razy i widział naprawdę dużo, powiedział, że widok mant nigdy się nie nudzi i dla niego to jest najpiękniejszy podwodny obrazek. Miejscowi wiedzą, gdzie one przypływają na żer, dlatego za każdym razem wycieczka się udaje. Manty występują gromadnie, dlatego za każdym razem trafimy na kilka mant. A jak wygląda wycieczka? Z portu wypływamy kilka kilometrów łodzią na otwarty ocean, tam, gdzie są ciemnoszmaragdowe wody (oznaczające głębokość 10-20 metrów. Kiedy dopłyniemy na miejsce, kapitan zatrzymuje łódź, gospodarz wypatruje manty z pokładu, a nasz mistrz mówi nam, kiedy mamy skoczyć z burty do wody. Najważniejsze jest, aby wszyscy wskakiwali w jednym miejscu i później stworzyli grupę, która będzie poruszać bez gwałtownych ruchów. Wystarczy chwilę poczekać i rozpoczyna się całe widowisko. Na wycieczce jedna osoba z naszej grupy, nie umiała długo pływać, tak samo jak jej 13-letnie dziecko. Wspomniany wcześniej mistrz założył im kamizelki ratunkowe, które unosiły obie osoby na wodzie. Każdej z nich towarzyszyli koledzy Lattiego, którzy pływali tuż obok nich, dzięki czemu wszyscy mogli założyć gogle, rurki do snurkowania i cieszyć się wspaniałymi widokami.<br /><br />Wystarczyło kilkanaście sekund od wskoczenia do wody, a gospodarz pokazał nam, że manty nadpływają. Pierwszy widok zrobił na mnie ogromne wrażenie, pomimo że na wycieczce pod tytułem „Manty” byłem już czwarty raz. Całą grupą odpłynęliśmy na kilkanaście metrów od łodzi, a w naszą stronę kierowały się od razu cztery manty w układzie piętrowym. Każda kolejna płynęła nad poprzednią i dodatkowo była przesunięta o kilka metrów do tyłu względem swojej poprzedniczki. Kiedy zbliżyły się na kilkanaście metrów, ta najniżej położona podpłynęła do nas i dosłownie przed nami wykonała ostry zakręt o 180 stopni, odsłaniając swój biały brzuch poprzecinany naturalnymi otworami (skrzelami). Tak samo zachowywały się kolejne z nich. Wszystkie podpływały do nas na odległość styku końcówką płetwy z którąś z osób, po czym wykonywały ostry zakręt. Na chwilę znikały, ale jako, że one są również ciekawe ludzi, dlatego wielokrotnie powracają, wykonując podobne manewry przed naszymi oczami. Przy okazji przesiewają duże ilości wody, dzięki czemu mogą się najeść. Wielokrotnie się zdarza, że manty podpływają tak blisko, że możemy ręką zahaczyć o ich końcówkę płetwy oraz płyną prosto na nas z w pełni otwartą paszczą, dzięki czemu możemy zobaczyć ich pełne użebrowanie od środka. Kości mant wewnątrz paszczy nie są pokryte niczym – nawet skórą, mięśniami, ani inną tkanką. Żebra są w całości odsłonięte. Manty mają duże skrzela, dlatego, kiedy płyną z otwartą paszczą, możemy dosłownie patrzeć na wylot przez ich otwór gębowy. Dosłownie są „dziurawe” na wylot. Jeśli manty podziwiamy pierwszy raz w życiu, widok dużo większej ryby płynącej w naszym kierunku z w pełni otwartą paszczą może nas przestraszyć, dlatego najpierw warto dowiedzieć się o nich nieco więcej, żeby być spokojnym. Trzeba wiedzieć, że tuż przed nami wykonują ostry zakręt albo popłyną pod nami. Często się zdarza, że kiedy one odpływają, a my szukamy kolejnych, nagle pod naszymi nogami płynie kilka mant w równym rzędzie. Płyną tak blisko, że odruchowo podnosimy nogi, żeby nie zahaczyć o nie.<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQX3LKUE1vJceWRKXGispzQzafW_5VldY8rOATEAgKau16dOzubgIwW0GndcMZpyaVjpD4kVB6E9yvFza3GmIZNe1T37GS9kExNi0TysdM6ZB5lZZPWwq6vdmoHQwPAa4Mo4ti4TeuacmrOa24tGMsStFHXYAQQxTPHMAypf_DzxUrAtiorhRmdIiicg/s1600/GOPR1165.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="214" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQX3LKUE1vJceWRKXGispzQzafW_5VldY8rOATEAgKau16dOzubgIwW0GndcMZpyaVjpD4kVB6E9yvFza3GmIZNe1T37GS9kExNi0TysdM6ZB5lZZPWwq6vdmoHQwPAa4Mo4ti4TeuacmrOa24tGMsStFHXYAQQxTPHMAypf_DzxUrAtiorhRmdIiicg/s320/GOPR1165.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuseV7nFCD8eLjo4E_BqE52nXTxIw7JHmeWx_3ttRDme4XxShJ6E9L1LbonJ00KNxQozKIkgxeUP2W-C-h11v5St69AEyDAc3YuRGvRsGYHTEMMPz5ZwGXUryxomQrdmLEjU1UWxOvKq-Phv3e43HUoMZnYxK41AM_vr66ne5U6lY9wjK6FBS8qxt5bQ/s1600/GOPR1162.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="214" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuseV7nFCD8eLjo4E_BqE52nXTxIw7JHmeWx_3ttRDme4XxShJ6E9L1LbonJ00KNxQozKIkgxeUP2W-C-h11v5St69AEyDAc3YuRGvRsGYHTEMMPz5ZwGXUryxomQrdmLEjU1UWxOvKq-Phv3e43HUoMZnYxK41AM_vr66ne5U6lY9wjK6FBS8qxt5bQ/s320/GOPR1162.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBDJ1U_dM7mHXFPPx6A5TohFhcl9lEbmUJKRb_XuhAN39BMmC-46tMzSLxeEeIYJOsMlcLbgZUsPXGBqgvoqUX6g0knWH6h81Gf1Gi1VkZNa0mosmdE0dhsJ6N4UQqODXkDJEZgzxk0dFPfAvm5lN5NBXPJvAFenlqkviRvzfIPVlBBL6caYLK6FBsNw/s1600/GOPR1156.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="214" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBDJ1U_dM7mHXFPPx6A5TohFhcl9lEbmUJKRb_XuhAN39BMmC-46tMzSLxeEeIYJOsMlcLbgZUsPXGBqgvoqUX6g0knWH6h81Gf1Gi1VkZNa0mosmdE0dhsJ6N4UQqODXkDJEZgzxk0dFPfAvm5lN5NBXPJvAFenlqkviRvzfIPVlBBL6caYLK6FBsNw/s320/GOPR1156.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3lnWugvPUzDJSqr9ShrBMT9_HSKKu-B8krb3vHj-MqhDzvbEvDd3nPIp97v_OIBQhlEuZ9CNr-7Gr2g-zsjep1jIN8eDoaUgwyaM8dOhzx6lNnFfLjvkaNHzikmhnE8yphNGQ5jmUV6tMSg0TMdWskCZckz44QxMPPclcstpWTxj9F6iH0uS6QcQjxg/s1600/GOPR1152.JPG"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="214" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3lnWugvPUzDJSqr9ShrBMT9_HSKKu-B8krb3vHj-MqhDzvbEvDd3nPIp97v_OIBQhlEuZ9CNr-7Gr2g-zsjep1jIN8eDoaUgwyaM8dOhzx6lNnFfLjvkaNHzikmhnE8yphNGQ5jmUV6tMSg0TMdWskCZckz44QxMPPclcstpWTxj9F6iH0uS6QcQjxg/s320/GOPR1152.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEii3iOHr27SzdZDvzuuzT0CsjYXdmAZAXI-lQstmPldTsj-aN4jEhTA92pjgoMDfwhSkWh7zOKsFXCYxgAacYVGR_GZ2405shPB6Ma0SflQJWAJMm2PHoibqIsOawggeaIddKj2MbWiPuA-ufxe7rVw0CQGp8k8WQ2jZtEk7qk4Ogbn1yjS8Ylk7RJIpQ/s1600/GOPR1150.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEii3iOHr27SzdZDvzuuzT0CsjYXdmAZAXI-lQstmPldTsj-aN4jEhTA92pjgoMDfwhSkWh7zOKsFXCYxgAacYVGR_GZ2405shPB6Ma0SflQJWAJMm2PHoibqIsOawggeaIddKj2MbWiPuA-ufxe7rVw0CQGp8k8WQ2jZtEk7qk4Ogbn1yjS8Ylk7RJIpQ/s320/GOPR1150.JPG" width="320" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3YqyWe8ytUju3uvLQRCSIdXpL0HD4sOtWxoNyuAdRetmS3cgGJu1ms53xbCrAj8C-_uWJXxzvMZlqBVaJxmOfYcuJS6FrUEpPJxcFKm6J9PBk_4-T3fNtXibgzYUv5oTHpMIswJ2ZzKM7vG3VNMKip7_OSPCrysEBHH6avDl0C0bT24Mc40_pNX4A6Q/s1600/GOPR1149.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3YqyWe8ytUju3uvLQRCSIdXpL0HD4sOtWxoNyuAdRetmS3cgGJu1ms53xbCrAj8C-_uWJXxzvMZlqBVaJxmOfYcuJS6FrUEpPJxcFKm6J9PBk_4-T3fNtXibgzYUv5oTHpMIswJ2ZzKM7vG3VNMKip7_OSPCrysEBHH6avDl0C0bT24Mc40_pNX4A6Q/s320/GOPR1149.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Manty</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6yPKHthobLsjyegoy0Z8wK5Wxy_waS7guUE_HGMbbye7utSU2L9n6UBKB6zgX3KwHJOFNG_xb57zKDECb6pFug-tRtaQF9GHnnqv-M22q8zeZfLPi6kyOUZ5HOS-5NAcdjZjwZpp2h4l9/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6yPKHthobLsjyegoy0Z8wK5Wxy_waS7guUE_HGMbbye7utSU2L9n6UBKB6zgX3KwHJOFNG_xb57zKDECb6pFug-tRtaQF9GHnnqv-M22q8zeZfLPi6kyOUZ5HOS-5NAcdjZjwZpp2h4l9/w400-h300/received_1123208604773913_filtered.jpeg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZUJ3cXX6z-HIMgVcB_TXlheiCi2bmgL1GWvHunBscOFrKSoDFPLh-E8VuXN5SmsXncrfBOtZombQecjUXpaBlkFyjCfUOZzfMFvLaLTYw5AWZgkxXImfbMsgLHppk6d0S3UEeiTxa6dvN/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZUJ3cXX6z-HIMgVcB_TXlheiCi2bmgL1GWvHunBscOFrKSoDFPLh-E8VuXN5SmsXncrfBOtZombQecjUXpaBlkFyjCfUOZzfMFvLaLTYw5AWZgkxXImfbMsgLHppk6d0S3UEeiTxa6dvN/w400-h300/received_433715064504669_filtered.jpeg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD-pEW_eEpjQx7MQmlQ1RVD9rDiKv9e577Fh1xOiwFeFqBoYqtdYJuvVquTtN-Lr6jIK549JghM1Ipg-jm8lAHH1-WePyVyJyQKGg587L4In39GsX5HpHDeiWjlTEJErn0J6C7Ne20Mwjk/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD-pEW_eEpjQx7MQmlQ1RVD9rDiKv9e577Fh1xOiwFeFqBoYqtdYJuvVquTtN-Lr6jIK549JghM1Ipg-jm8lAHH1-WePyVyJyQKGg587L4In39GsX5HpHDeiWjlTEJErn0J6C7Ne20Mwjk/w400-h300/received_347935046459449_filtered.jpeg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKNyVqYWhHvY1QqqD5ZXQjzmJmvKhWfg5xt_ZGFW5cb4oK-YYTHCRezGu-OBnZbDsC2Whq3_hYuYgthNEf_tcKtsaGPUwPUk2UCx9P_bTb7N_QLY0h-IJX4jD5p5jg2afh-46g-xUgwjnk/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKNyVqYWhHvY1QqqD5ZXQjzmJmvKhWfg5xt_ZGFW5cb4oK-YYTHCRezGu-OBnZbDsC2Whq3_hYuYgthNEf_tcKtsaGPUwPUk2UCx9P_bTb7N_QLY0h-IJX4jD5p5jg2afh-46g-xUgwjnk/w400-h300/received_266532601716319_filtered.jpeg" width="400" /></a></div><div class="separator">Piękno mant w ich naturalnym środowisku</div></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQK6AfOMvuhX6a76J36wxQygUAbLpQx2zEomE314NzpjdCpuEOPqxg7XYnI_W8cD04tYx7F57gZMUJttExXAjn8v2s3VLgx4D5Vkans2RwTN5KHP264E__KuKtYHlKM3KtIMUv9vln7a2nDvCBf02IeHx1MaVfoHFAScBPxugRYjDTSQBUDKhKADiKBA/s1600/GOPR1148.JPG"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQK6AfOMvuhX6a76J36wxQygUAbLpQx2zEomE314NzpjdCpuEOPqxg7XYnI_W8cD04tYx7F57gZMUJttExXAjn8v2s3VLgx4D5Vkans2RwTN5KHP264E__KuKtYHlKM3KtIMUv9vln7a2nDvCBf02IeHx1MaVfoHFAScBPxugRYjDTSQBUDKhKADiKBA/w640-h426/GOPR1148.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM8YNoyUF0EMawKnsTC-gf9WNwNpXPKVwYAhlyFHwYGWEy8cWD-x7XOdayLBjCuPStmH7sky0cWj8yOhSjBhTflKtYlq1dxqkH3F0mdYfJ3-c9lgoh-YuUMQOgqN34tQoiKbpZUtzn1PM2/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM8YNoyUF0EMawKnsTC-gf9WNwNpXPKVwYAhlyFHwYGWEy8cWD-x7XOdayLBjCuPStmH7sky0cWj8yOhSjBhTflKtYlq1dxqkH3F0mdYfJ3-c9lgoh-YuUMQOgqN34tQoiKbpZUtzn1PM2/w640-h480/received_283266946759459_filtered.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator">Manta z bliska</div><div class="separator"><br /></div></div></div>W czym tkwi piękno mant? W ich sposobie poruszania. Mamy wrażenie, że są to podwodne, wielkie ptaki, które są nawet trzy razy większe od nas samych. Tyle, że płetwami machają powoli, z gracją. Właśnie ten sposób poruszania i obserwowanie z jaką lekkością to robią powoduje, że chcemy oglądać następne i następne. Manty są bardzo ciekawskie ludzi, dlatego te same płaszczki mogą wielokrotnie krążyć wokół nas i dosłownie na styk wykonywać ostre zakręty. Pomimo ich dużych rozmiarów, pływają z wielką gracją i są bardzo zwrotne. Z drugiej strony są bardzo spokojne i nie wykonują żadnych gwałtownych ruchów. Najwidoczniej nie czują żadnego zagrożenia. Dzięki temu mamy cudne widowisko, które może trwać i trwać. Mant jest tak dużo, że nie musimy się trudzić z ich poszukiwaniem, bo jeśli miejscowi znajdą odpowiednie miejsce, to one zaczynają krążyć wokół nas. Wycieczka jest w pełni bezpieczna, dlatego może na nią popłynąć każdy, nawet dzieci bez doświadczenia, ponieważ same manty nie mają czegokolwiek, czym mogłyby nam zrobić krzywdę pomimo ich dużych rozmiarów. Są bardzo spokojne i okazują dużą ciekawość. Dodatkowo pływamy na otwartych wodach oceanu, gdzie nie ma pienistych fal. Panuje spokój i w razie obaw o nasze umiejętności pływackie możemy płynąć w asyście miejscowych ludzi w kamizelce ratunkowej. Trzeba pamiętać, że miejscowi pomimo tego, że manty widzieli wielokrotnie w swoim życiu, oni również się nimi zachwycają.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b><span>7. BEZLUDNA WYSPA HURASDHOO</span><br /></b></span>Jako, że w pobliżu Fenfushi jest sand bank, mając do wyboru wycieczkę na sandbank lub bezludną wyspę, wybierzemy tą drugą opcję, żeby zobaczyć coś nowego. Hurasdhoo znajduje się 20 km od naszego portu w Fenfushi, dlatego będziemy płynąć około 1h 10min. Bezludna wyspa jest odosobniona. Na środku głębokich wód oceanicznych mamy około 300 metrowy kawałek lądu, który otacza bajecznie piękna laguna, w której znajdziemy dużo rafy koralowej, a co za tym idzie, zobaczymy mnóstwo kolorowych ryb. Hurasdhoo z każdej strony otaczają koralowce, dlatego nie można przypłynąć tu większymi łodziami. Jako, że nasz gospodarz ze swoimi kolegami pływał z nami na wycieczki większą łodzią, to przywiązali mniejszą, kilkuosobową łódkę do naszej, po czym ciągnęli ją za sobą pustą. W okolicach wyspy mieliśmy przesiadkę z dużej łodzi na małą na głębokich wodach, co jest dodatkową atrakcją, dla osób, które nie były jeszcze na Malediwach i nie mają zbyt wielu doświadczeń z morzem. Nasza łódka jest na tyle mała, że bez problemu możemy przepłynąć nad rafami. Kiedy wejdziemy na małą łódź, podpływamy do piaszczystego brzegu. Piękno wyspy od razu zachwyca, ponieważ mamy do dyspozycji dwie rajskie plaże. Codziennie przypływają tu cztery lub pięć wycieczek, ale my mieliśmy szczęście, ponieważ byliśmy tylko my.<br /><br />Plaża, na której wysiedliśmy ciągnęła się w obu kierunkach. Nieco dalej widzieliśmy skaliste zbocze. Przed nami widniała turkusowa laguna, do której od razu chcieliśmy wejść. Po tej stronie nie ma praktycznie fal, dlatego jeśli chcemy się nauczyć snurkowania i po raz pierwszy zobaczyć podwodny świat, to Hurasdhoo jest do tego idealnym miejscem. W asyście gospodarza lub jego kolegów będziemy na zupełnie płytkich wodach poinstruowani jak używać sprzętu do snurkowania. Wody mają kilkadziesiąt centymetrów głębokości, dlatego są idealnym miejscem na naukę pływania, snurkowania i dla dzieci. Jeśli z kolei chcemy zobaczyć coś więcej, a potrafimy lepiej pływać, warto pójść do końca plaży i przejść kawałek dnem przez płytkie wody. Za moment rozpocznie się druga piękna plaża, gdzie są przepiękne widoki, ale wody są głębsze i mniej spokojne. Od tej strony widać działanie mocniejszego prądu morskiego. Z tego względu warto podejść do samego końca plaży, wejść do wody, po czym spokojnie pływać na rafach. Prąd będzie nas lekko znosił w kierunku wyspy, dlatego możemy spędzić dużo czasu na podziwianiu koralowców i pięknych ryb. Jako, że w naszej grupie były osoby, które dobrze pływały, nie potrafiły pływać, nastolatka, starsze małżeństwo z Włoch i osoby, które pływały ale tylko na płyciznach i krótko, to ta niewielka wyspa oferowała coś dla każdego. Z racji małych odległości, każdy robił to, na co pozwalały mu jego umiejętności. Najważniejsze, że wszędzie mieliśmy dostęp do rafy, odległej zaledwie o kilka metrów od brzegu, dzięki czemu nawet, jeśli nie potrafisz pływać, możesz do nich podejść, założyć gogle z rurką do snurkowania, zanurzyć głowę i podziwiać podwodny świat.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkkSe--XtWz8hzNYs5rOdBeIOOHr9I2bVE5gVjj-gU4v1ywbGUpSWwys4s6wSkcyAVeau0oqZOkZ5QBeg0ZVbTbXdHWBxYYdAOtSUzoFS3GpHa2F0f7C5KSO-kt0zsZBrUqzECJdvFS7jZ4pIb-b6FTzbCzF6BTVjRyVDsIM8A5vvgNGAgEwqCuMzdzw/s1600/DSC_2879.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkkSe--XtWz8hzNYs5rOdBeIOOHr9I2bVE5gVjj-gU4v1ywbGUpSWwys4s6wSkcyAVeau0oqZOkZ5QBeg0ZVbTbXdHWBxYYdAOtSUzoFS3GpHa2F0f7C5KSO-kt0zsZBrUqzECJdvFS7jZ4pIb-b6FTzbCzF6BTVjRyVDsIM8A5vvgNGAgEwqCuMzdzw/w640-h426/DSC_2879.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękno wyspy Hurasdhoo</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVPLVg-JoLcaI0NvgVsD3peFLD_dJYIVae6J4rxtfk9lm07R8EhIDu_Ul8ho37r-vBEBCq46xhMkeef1QlJLNRxd49oGzTP_RGYAU9MvVmeSrJ5dUT2_BF6i00XUCmLuqLQ0B3arCulsPUNzNVyeM705c3JxdrYnpEdwg5ZgsNSRLf0sDqew9rkNFUTQ/s1600/DSC_2784.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVPLVg-JoLcaI0NvgVsD3peFLD_dJYIVae6J4rxtfk9lm07R8EhIDu_Ul8ho37r-vBEBCq46xhMkeef1QlJLNRxd49oGzTP_RGYAU9MvVmeSrJ5dUT2_BF6i00XUCmLuqLQ0B3arCulsPUNzNVyeM705c3JxdrYnpEdwg5ZgsNSRLf0sDqew9rkNFUTQ/w400-h266/DSC_2784.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmf-Zdfj6Sg2QLXhDQgw9HOUWE8nTFWZXMOtHsUCRMQwBkLg908rfo7iQ0yhboihx8CiR_kWFeo0ZtSoCEzKZbHCgUDFkNkurOjCEuDakvfxEHuqEpF930AsK_O05Jd4qZspyfm6Ua0FgoVp4mXgxHD_npH4Nhyo8q-9o8HS7RE_nyFDMWSJ_iOBT9Qg/s1600/DSC_2787.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmf-Zdfj6Sg2QLXhDQgw9HOUWE8nTFWZXMOtHsUCRMQwBkLg908rfo7iQ0yhboihx8CiR_kWFeo0ZtSoCEzKZbHCgUDFkNkurOjCEuDakvfxEHuqEpF930AsK_O05Jd4qZspyfm6Ua0FgoVp4mXgxHD_npH4Nhyo8q-9o8HS7RE_nyFDMWSJ_iOBT9Qg/w400-h266/DSC_2787.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRCl-psUZZYIGfJ_xVKK_TUPigfWLUieDsUX3Vu1md-k-dfiDbTp4Yx_aX7LZyN7ikft-TtkKRBH-2qz7A4RX_75AYC1BNpKJTQGedZlx9JYV-z8BWHpt02UgPcf83LkT3se7gPzHVC0zaHaSptD9bNH3-CtKhSu5HB7vr0r2uLKOoGZNjm8L3GSQU5Q/s1600/DSC_2795.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRCl-psUZZYIGfJ_xVKK_TUPigfWLUieDsUX3Vu1md-k-dfiDbTp4Yx_aX7LZyN7ikft-TtkKRBH-2qz7A4RX_75AYC1BNpKJTQGedZlx9JYV-z8BWHpt02UgPcf83LkT3se7gPzHVC0zaHaSptD9bNH3-CtKhSu5HB7vr0r2uLKOoGZNjm8L3GSQU5Q/w400-h266/DSC_2795.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7We9L4bMEdXkOw2HaZKOsW6ZpkCdFerlx3qsIuTijBPYbVCUEdxB5gdhAsKezSGK_Pr8bNoVz6DlC27KQSmTe2ZteUdLGVAzLRpH72EIArkHbfZcq3R9KxSjdoNLwcQeZiS3MkcVq9K_--7pS-AIRFV7bJd1qbp1ux92eJDmB5ExtZa315h9mv6ATGQ/s1600/DSC_2812.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7We9L4bMEdXkOw2HaZKOsW6ZpkCdFerlx3qsIuTijBPYbVCUEdxB5gdhAsKezSGK_Pr8bNoVz6DlC27KQSmTe2ZteUdLGVAzLRpH72EIArkHbfZcq3R9KxSjdoNLwcQeZiS3MkcVq9K_--7pS-AIRFV7bJd1qbp1ux92eJDmB5ExtZa315h9mv6ATGQ/w400-h266/DSC_2812.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCI-sw6FDmdctARD8YPMtTR6aj1DEZQM3EjrkSoeQ9y9hpf0L6iNSDcXxddzGM3rdwAynQ2n06mfwaZqvyon7_ErBpQuuwaul5OM2XIzKd5LJ0TIqS4nP4DvFE_tjul-i8oEaLqgElazlm69xkemV0gcDVcj0ePtp5AFYs6xlZaSK2XSHxd4xI8iQ2YQ/s1600/DSC_2840.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCI-sw6FDmdctARD8YPMtTR6aj1DEZQM3EjrkSoeQ9y9hpf0L6iNSDcXxddzGM3rdwAynQ2n06mfwaZqvyon7_ErBpQuuwaul5OM2XIzKd5LJ0TIqS4nP4DvFE_tjul-i8oEaLqgElazlm69xkemV0gcDVcj0ePtp5AFYs6xlZaSK2XSHxd4xI8iQ2YQ/w400-h266/DSC_2840.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAQexjzWUJaJYkvMNq2LP5JxEikqNIaOIX-VP1bvDOI0LEnTxvD0QB3PAo4J0Y1H3KQlDaP7J52HJOuT_Gi1HvNVeWAcaRINPXx0_yxx7oCtDIL2rhYtZmLMOBMDDPkkcxwP1ao6ZZZv5qJ6uI2QBYaZkiisvpOJ6j2Y13eOYnMgFA9HmoeNKq3W9chg/s1600/DSC_2845.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAQexjzWUJaJYkvMNq2LP5JxEikqNIaOIX-VP1bvDOI0LEnTxvD0QB3PAo4J0Y1H3KQlDaP7J52HJOuT_Gi1HvNVeWAcaRINPXx0_yxx7oCtDIL2rhYtZmLMOBMDDPkkcxwP1ao6ZZZv5qJ6uI2QBYaZkiisvpOJ6j2Y13eOYnMgFA9HmoeNKq3W9chg/w400-h266/DSC_2845.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNxbz0HKXPjVP_Namj_2fD14Qi_C551sB0OtcmnyO03P1BcmKV_AcvNHJVIYXIZsIt5SKs0DOrO10pri0Y3e0D_upoeWTRkZEhvKx8Kc6ZVqVDggSgLcrlshW9bNJ32-cT-fP54-zCEKr4q_w2lFRKYTV7Ihnyu0QxvwiSJ9so0_3mF2GcPctbNUS0nw/s1600/DSC_2869.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNxbz0HKXPjVP_Namj_2fD14Qi_C551sB0OtcmnyO03P1BcmKV_AcvNHJVIYXIZsIt5SKs0DOrO10pri0Y3e0D_upoeWTRkZEhvKx8Kc6ZVqVDggSgLcrlshW9bNJ32-cT-fP54-zCEKr4q_w2lFRKYTV7Ihnyu0QxvwiSJ9so0_3mF2GcPctbNUS0nw/w400-h266/DSC_2869.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVZJPFT5F5rvjdVpZviCO61M9SMnM7PAikrSx7EF6HqqsLTsD9lQzfjFl1w9ff661QMrWW8g7UEEP98Ru-gxXAgDnyLqn3FP0m6TRk0bgPM0rSCSlswhsmH6k1msn4DFNfVNGx2R9GyaZzEdsukYfaMyFsBMUvXa6_WBTbvxWb0CTL5s5Q0p3yg-4uyg/s1600/DSC_2892.JPG"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVZJPFT5F5rvjdVpZviCO61M9SMnM7PAikrSx7EF6HqqsLTsD9lQzfjFl1w9ff661QMrWW8g7UEEP98Ru-gxXAgDnyLqn3FP0m6TRk0bgPM0rSCSlswhsmH6k1msn4DFNfVNGx2R9GyaZzEdsukYfaMyFsBMUvXa6_WBTbvxWb0CTL5s5Q0p3yg-4uyg/w400-h268/DSC_2892.JPG" width="400" /></a></div><div>Piękna laguna, rafy koralowe i plaże wyspy Hurasdhoo</div><div><br />Ja z kolei pływałem na głębszych wodach, gdzie były duże skupiska koralowców, dzięki czemu mogłem podziwiać mnóstwo kolorowych ryb. Podobnie jak na Fenfushi, koniecznie chciałem popłynąć granicą laguny i głębi oceanicznych, żeby zobaczyć jak bardzo strome zbocza opadają gdzieś w nieznane. Gospodarz powiedział, że najlepiej jest podejść do końca plaży, ponieważ w tym miejscu laguna ma tylko kilkanaście metrów szerokości, więc dość szybko można się dostać do tej granicy. Problemem może być jednak silny prąd, który będzie trzeba pokonać. Kiedy wszedłem do wody od razu poczułem, jak trzeba z nim walczyć. Zaledwie 5 metrów od brzegu próbowałem popłynąć dalej, ale pomimo dziesięciu prób odpychania się do przodu widziałem, że ciągle unoszę się nad tym samym koralowcem. Dopiero, kiedy trafiłem na załamanie pomiędzy dwiema falami, wtedy udało mi się przełamać siłę tutejszego prądu. Kiedy dotarłem do granicy laguny, zobaczyłem, że zbocza są tutaj o wiele bardziej pochylone w głąb oceanu niż na Fenfushi, co wyglądało jak podwodne góry. Widok był niesamowity! Dodatkowo płynąc wzdłuż granicy podziwiałem duże formacje rafy, gdzie pływały ławice różnych ryb. Tego nie się nie zobaczy od strony plaży, stąd chciałem zobaczyć również, jakie ryby występują na końcu laguny. Będąc na wysokości plaży, gdzie zostawiliśmy nasze rzeczy, zacząłem powrót przez rafy w linii prostej. Widać, że czym dalej od plaży, tym większe i ładniejsze ryby pływają. Wyspa bardzo mi się podobała ze względu na dwie piękne, rajskie plaże, które zapewniały wspaniały widok na turkusową lagunę. Przebywając na tej wyspie czułeś, że odpoczywasz. Już samo patrzenie na tak czystą wodę powodowało, że czułeś się uspokojony.<br /><br />Trzeba jednak też wspomnieć o tym, że problemem Malediwów są śmieci. Ten problem również nie ominął wyspy Hurasdhoo. Miejscowi nie dbają o swoje otoczenie ani środowisko naturalne, dlatego nie sprzątają śmieci. Ktoś w krzakach wystawił jedynie dwa wielkie worki na śmieci, ale wiele butelek, plastikowych opakowań i pozostałości po owocach dosłownie walało się w zaroślach. Nasza grupa w pięć minut posprzątała teren dookoła i wrzuciła śmieci do zostawionych worków. Szkoda, że miejscowi nie potrafią zadbać o piękne miejsce, na które przywożą turystów. Na szczęście śmieci nie przysłaniały piękna wyspy, plaż, laguny ani koralowców. Jednak musiałem wspomnieć, że taki problem istnieje. Mimo wszystko każdy, kto tam przypłynie, będzie zachwycony pięknem wyspy oraz turkusową laguna. Po prostu jest przepięknie! W trakcie wycieczki mamy zapewniony obiad i zimne napoje z lodówki. Z racji dużej odległości na obiad mamy sandwiche z tuńczykiem a na deser dużą porcję zimnych kawałków arbuza oraz sok owocowy, który możemy pić do woli. Bardzo podobał mi się klimat tej wycieczki, ponieważ przebywaliśmy na odległej bezludnej wyspie, nie było innych grup i przez cały ten czas mogliśmy cieszyć nasze oczy wspaniałymi widokami. Jako, że jestem fotografem krajobrazowym, dodatkowo znalazłem tutaj kilka ciekawych miejsc na zdjęcia, które ukazują piękno wyspy Hurasdhoo oraz Malediwów. Dodatkowym atutem wyspy jest fakt, że każdy niezależnie od wieku i umiejętności pływackich znajdzie coś dla siebie.</div></div></div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-67546912996344509652021-08-27T15:20:00.004+02:002021-09-03T22:51:48.242+02:00Dolina Truso, Wodospady Gveleti, Dolina Juty, Stepantsminda, Gergeti<div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/08/dolina-truso-zywiec-zdroj-mocny-gaz.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAK3qpQAZdrabgt8fvYBPKlXP_C-EQ5mp3HWHxVXI25F-V-r7yANaiYcuTrTVi0h8I79HV7Ki-YiRloOfbaIIReAOSHtAEfeuYriMNV8eleeE07K720eaeckwpd9NZ6jDU3ekvVy0vCF7v/w400-h266/DSC_1227.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/08/dolina-truso-zywiec-zdroj-mocny-gaz.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-K6bSt-4C4ffsj5mR6b9xDFZzZBjWQxkn2HZqgi4z2E-Pe2Z8UtRzC3_uVm1jgbA9Gp543kqOo3ceEJNo9omCa_ix4pAQi2u0tORnnTt-wDEAzEXlpWtPMMfRfKFfZjtj-dMEofBEjH3t/w400-h266/DSC_0241.JPG" width="400" /></a></div><div><br /></div><div>Przygoda z Kazbekiem skończyła się. Po tygodniowej wyprawie w końcu mogliśmy się umyć, dobrze zjeść, spróbować gruzińskiej kuchni, a w szczególności najeść się do oporu owoców, które w Polsce kosztowały cztery razy drożej. Kto by nie skorzystał? Jak już z relacji o <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/07/kazbek-5047-m-npm-gruzja.html" target="_blank">Kazbeku</a> wiecie, spaliśmy w guest house ‘Nikoloz’ na ulicy Kostava’s Turn nr 2. Historia znalezienia tego obiektu również należała do ciekawych. Kiedy schodziliśmy z Meteostacji 3653 m n.p.m. do wioski Stepantsminda w ciągu jednego dnia, idąc spokojnym tempem, w trakcie opadów gradu pojechaliśmy z terenu kościółka Tsminda Sameba bezpośrednio do centrum wioski Stepantsminda. Naszą ekipę tworzyło sześć osób: Agnieszka K., Agnieszka M., ja, Łukasz, Żaneta i Grzesiu. Po bardzo udanej wyprawie na Kazbek 5047 m n.p.m. w końcu wszyscy usiedliśmy razem na ławkach w pobliżu kościółka. Zaczęliśmy wspominać co przeżyliśmy i jak było pięknie. Żaneta była zniesmaczona młodymi Gruzinami, którzy poganiali konia w lodowo-skalistym terenie, ponieważ tam się mijali. Koniecznie musiała o nich wspomnieć, ponieważ tak samo, jak nas ta sytuacja zbulwersowała. Wszędzie tam, gdzie zwierzęta są zaprzęgane do celów komercyjnych, do zarabiania pieniędzy, tam nigdy nie będą traktowane tak, jak należy.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">NOWE POMYSŁY, GDZIE POJECHAĆ DALEJ, CZYLI DOLINA TRUSO, WODOSPADY GVELETI, DOLINA JUTY</span></b></div><div>Nawet jeszcze nie zeszliśmy do wioski, a już pojawiały się pytania, w stylu: co dalej? Teraz poszedłem w tylko znane mi krzaki, gdzie ukryłem wielki, czerwony i ciężki wór z rzeczami, które zostawiliśmy pierwszego dnia. Wór rzeczywiście był ciężki. Grzesiu i Żaneta śmiali się na jego widok. Na szczęście, pomimo zmiennej pogody w ciągu całego tygodnia, w środku nic nie przemokło. Rozdzieliliśmy rzeczy pomiędzy naszą czwórkę, po czym zaczęliśmy je wkładać do plecaków. Zmieściły się. Teraz mogliśmy wracać. Rozpoczął padać lekki deszcz, a niebo pociemniało. Najpiękniejszy widok zrobił się w stronę kościółka. Większość gór pokrył cień, a na tle wysokich gór, po przeciwnej stronie doliny, utrzymywały się dwa rzędy chmur. W pobliżu kościółka zaświeciło słońce, tworząc niedużą plamę światła na czterotysięcznikach widocznych za nim. Powstała wyjątkowa sceneria do zdjęć. Grzesiu i Żaneta nawet poszli do kościółka go zobaczyć, oraz uzupełnić wodę. Kropelki deszczu stawały się coraz większe, ale padało spokojnie. Czasami spadały nawet kulki gradu. Próbowaliśmy złapać jakąś taksówkę, ale wszystkie kogoś wiozły lub turyści umówili się na czas, aby poczekać na nich. Grzesiu i Żaneta długo nie wracali, a deszcz pomału zamieniał się w grad, gdzie coraz częściej padały kulki do wielkości 1 cm. Wtedy zaczęli częściowo iść, a częściowo biec w naszą stronę. Kiedy do nas dotarli, opad 1 cm gradu stał się standardem, a okazjonalnie zaczęły padać kulki lodu o średnicy 2 cm. Grad przybierał na sile. Biały pies schował się pod ławkę. Grzesiu wziął do ręki trzy gradziny, po czym zrobił im zdjęcie. Teraz próbowaliśmy złapać taksówkę. Pod kościółkiem zostały tylko trzy, ale każda z nich była zajęta. Grzesiu zatrzymał ostatnią i poprosił kierowcę, aby ten zadzwonił do swojego kolegi, żeby przyjechał po nas. Powiedział kierowcy: ‘call to kolega’. Po chwili dorzucił: ‘Fantastico!’. Żaneta nie mogła wytrzymać ze śmiechu, ale kierowca zrozumiał o co chodzi. Odpowiedział, że za 10 min podjedzie jego kolega. Samochód będzie miał trzy piątki na tablicy rejestracyjnej. Po tym go poznamy.</div><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5qa59Da_pNcUN6hnaZ6lI2e4PjjWXfwDsaAeCFiFh6_fQ8A7FJaoDn0yVutLt0NorUe6RvcbLGll7-mpDtl3hEqT24ox7HEq-dWlt0gfJOtzaPfrLTwTL6uVTmVuzYZQA_xLWQONs6f3/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5qa59Da_pNcUN6hnaZ6lI2e4PjjWXfwDsaAeCFiFh6_fQ8A7FJaoDn0yVutLt0NorUe6RvcbLGll7-mpDtl3hEqT24ox7HEq-dWlt0gfJOtzaPfrLTwTL6uVTmVuzYZQA_xLWQONs6f3/w640-h426/DSC_0061.JPG" width="640" /></a></div>Schodzimy z góry Kazbek. Zdjęcie zrobione tuż przed opadami gradu. Widać również na nim czerwony wór, w którym przechowaliśmy w krzakach tymczasowo niepotrzebne rzeczy</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVMOdQ_6sIRFOerKUUMjgthfQIlZKYlmG4STVNJlIQgyHFdSM8ShcjXwnqzNNVzzaN31S64M4WNSawR6w79hkLKuctX9mrK2-fuzM822VUbf_tM5nt2Js_YbOtO3Vi3TFMqv-WrHbZB8Dg/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVMOdQ_6sIRFOerKUUMjgthfQIlZKYlmG4STVNJlIQgyHFdSM8ShcjXwnqzNNVzzaN31S64M4WNSawR6w79hkLKuctX9mrK2-fuzM822VUbf_tM5nt2Js_YbOtO3Vi3TFMqv-WrHbZB8Dg/w640-h426/DSC_0065.JPG" width="640" /></a></div>Bardzo piękny widok, tuż przed opadami gradu<br /></div><div><br /></div><div>Tymczasem zjeżdżał jakiś taksówkarz. Zabrał Żanetę i obie Agnieszki, a my czekaliśmy dalej w padającym deszczu i gradzie. Łukasz powiedział: „ale nam się trafiło. Na sam koniec zmokniemy”. Pomimo fatalnych warunków, mieliśmy uśmiechnięte twarze, bo przeżyliśmy wiele ciekawych rzeczy. Teraźniejsza sytuacja również była nietypowa, dlatego już miło ją komentowaliśmy. Faktycznie za 10 min przyjechał samochód z trzema piątkami. Wsiedliśmy do niego. Kierowca był zdenerwowany, ponieważ najwidoczniej został nagle oderwany sprzed telewizora. Tylko powtarzał: „bystra!, bystra!”, co znaczy ‘szybko!, szybko!’. Obficie padający deszcz, podczas wcześniejszych dni spowodował osunięcia ziemi. Gruzini zbudowali asfaltową drogę do Tsminda Sameba w 2019 roku, ale dopiero teraz tworzyli dla niej umocnienia i zabezpieczenia przeciwko osunięciom. W kilku miejscach dopiero położono pręty zbrojeniowe, aby zalać je betonem. Tym razem nie zdążyli. Ziemia rozmiękła, po czym spłynęła zboczem góry, tarasując drogę. Rozpoczęła się wielka ulewa. Kierowca nagle skręcił z asfaltowej drogi do lasu, na jakąś polną drogę i zaczął jechać przez tylko jemu znany, bardzo dziurawy teren, idealnie nadający się do wyścigów samochodowych z napędem 4x4. Kierowca dość długo skręcał raz w lewo, a raz w prawo, zjeżdżając wśród gór po bardzo skalistej drodze. Co chwilę rzucało nami w samochodzie. Okazało się, że asfaltowa droga jest zamknięta i zablokowana przez policję. Aktualna trasa przez las była jedyną, którą teraz mogli jeździć taksówkarze. Oficjalna ulica musiała być naprawiona. Kiedy zjechaliśmy do doliny, zobaczyliśmy, że rzeka spływająca z lodowca, zamieniła się w rwącą rzekę, która powoli zagarniała nawet skalistą drogę polną. Taksówkarz jechał częściowo przez wody rzeki, a za chwilę przed nami widniał prowizoryczny most z metalowych rur. Kierowca z naszymi dziewczynami wjechał po nich, po czym rozpoczęła się droga asfaltowa prowadząca do kościółka. Podczas naszego podjazdu, samochód ześliznął się bokiem o jedną rurę w prawo, ale również wjechał na asfalt. Pod mostem kipiała rwąca rzeka, którą ulewny deszcz dodatkowo napędzał i zwiększał jej siłę.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>TAK SZUKA SIĘ NOCLEGÓW W STEPANTSMINDA</b></span></div><div>Drogą asfaltową pojechaliśmy już bezpośrednio do centrum wioski Stepantsminda. Dziewczyny wysiadły w centrum, pod marketem SPAR. Grzesiu poprosił taksówkarza po rosyjsku, żeby mogły do nas dołączyć, skąd podjechalibyśmy do guest house „Nikoloz”. Facet wszędzie tylko poganiał charakterystycznym „bystra!, bystra!”. Gdzieś mu się ewidentnie paliło. Grzesiu powiedział: „dziewczyny, tylko się nie odzywajcie, bo facet jest mocno zdenerwowany”. Kierowca nie wiedział gdzie to jest, dlatego Grzesiu szybko wyszukał adres z nazwą ulicy i numerem. Taksówkarz nie mógł rozpoznać tego miejsca, ponieważ ciągle używaliśmy nazwy „Nikolas Guest House”. Kiedy dojechaliśmy do ulicy Kostava’s Turn nr 2, kierowca powiedział, że to tutaj. Kiedy zobaczył to miejsce powiedział: „a Nikoloz, a nie Nikolas Guest House!”. Źle wymawialiśmy tę nazwę, dlatego taksówkarz nie mógł skojarzyć o co nam chodzi. Trochę się dziwiliśmy, bo miejsce wyglądało jak zacofana wioska z zaniedbanymi, kamiennymi domami, z przynajmniej 50-letnimi, starymi, stalowymi bramami, przez które nic nie widać. Dom o tym numerze nie wyglądał za ciekawie, bo z zewnątrz wyglądał na szarą bryłę z ciemnoszarą bramą, którą w Polsce montowało się w okolicach 1970 roku. Szybko została okrzyknięta ‘komunistyczną bramą’. Tutaj wszystko było komunistyczne, radzieckie, bolszewickie, itp. Równie szybko wzięliśmy nasze plecaki i zapłaciliśmy taksówkarzowi 50 lari. Deszcz jeszcze padał, ale już nie tak intensywnie. Z tyłu domu, po stronie ulicy widniał mały napis „Nikoloz Guest House”. Grzesiu powiedział do mnie: „Michał zadzwoń na domofon”. Ja odpowiedziałem: „ale tu nie ma domofonu, wbijamy na chatę!”. Tak też zrobiłem. Uchyliłem pewnym ruchem ‘komunistyczną bramę’, a przed domem stała młoda dziewczyna. Była totalnie zdziwiona. Od razu zapytałem, czy są wolne miejsca i czy mają noclegi dla sześciu osób. Zaskoczona niespodziewaną sytuacją, wyglądała jak w reklamie Powerade sprzed kilkunastu lat, kiedy to rowerzysta ścigał się z gepardem po wypiciu tego napoju: „yyyyyyy, dobrze, że mi łańcuch nie spadł”. Kto pamięta, ten wie o co chodzi. Po chwili próby ogarnięcia co się stało, zawołała swoją mamę. Mama od razu załapała, przez co zaprowadziła nas piętro przez balkon. Powiedziała do swojego męża w domu, że przyszło sześciu alpinistów. Zaproponowała, żebyśmy się rozgościli. Guest house akurat miał trzy, dwuosobowe pokoje, z czego w dwóch z nich można było dostawić trzecie miejsce do spania. Kobieta bardzo się ucieszyła, ponieważ mówiła, że nie ma turystów, ponieważ wszyscy wystraszyli się COVID-a. My tym czasem spadliśmy jej „z nieba”. Próbowała szybko przygotować jeden pokój, ponieważ dwa większe były już przygotowane. Wtedy jej powiedziałem, żeby się nie spieszyła, bo mamy czas, nie pali się nam do niczego. Na booking.com ten guest house miał nadzwyczaj wysokie oceny, bo aż 9,6/10.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqR9nrUE8cLOXT7qguoA0hYCD-KNQOK1z5aqsffuMgGKoBsOAwBnOYjx-QDJeT2wBfLkVU0LQPu7p7cpjAaJALblAor9z7j0M7KOZFa3vRDhmm8S5GtT4BnwY7G7iZXXdloGGqrqj8QZit/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqR9nrUE8cLOXT7qguoA0hYCD-KNQOK1z5aqsffuMgGKoBsOAwBnOYjx-QDJeT2wBfLkVU0LQPu7p7cpjAaJALblAor9z7j0M7KOZFa3vRDhmm8S5GtT4BnwY7G7iZXXdloGGqrqj8QZit/w640-h428/DSC_0090.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Gruzińskie domy nie wyglądają efektownie, ale w środku mogą być nowoczesne</div></div><div><br /></div><div>Od początku spodobało mi się nasze miejsce, ponieważ miało prawdziwie domowy, a nie hotelowy charakter. W Gruzji najczęściej można trafić na właśnie takie noclegi, dlatego wiedziałem, czego mam oczekiwać. Ocena była jak najbardziej słuszna, ponieważ pokoje były bardzo czyste, zadbane, a łazienka wyglądała na nowoczesną i posprzątaną. Niczego nie brakowało. Nawet dostaliśmy po dwa ręczniki. a w pomieszczeniu z kanapą, fotelami i pianinem, do dyspozycji mieliśmy wodę źródlaną, kubki, kawę i herbatę. Każdy z nas marzył o łazience, ponieważ nie myliśmy się od tygodnia. Jak to Agnieszka M. wielokrotnie powtarzała: ‘pachnęliśmy szczęściem’. Trudno zadbać o higienę w surowym i zimnym klimacie panującym w rejonie Meteostacji, gdzie ciągle wieje porywisty wiatr. Ja poczekałem do samego końca, aż wszyscy skorzystają z łazienki. W oczekiwaniu na swoją kolej, rozmawialiśmy o naszej wyprawie i wspominaliśmy to, co przeżyliśmy do tej pory. Agnieszce K. spodobała się moja rozmowa z Grzesiem: „Michał zadzwoń na domofon”. Ja odpowiedziałem: „ale tu nie ma domofonu, wbijamy na chatę!”. Teraz ciągle wspominała tę sytuację. Grzesiu tymczasem próbował dogadać się po rosyjsku z matką córki, która nas przywitała. Przedstawiał nas, każdego z osobna. Dowiedzieliśmy się, że matka nazywa się Lela, a imię córki było jakieś dziwne, trudne do zapamiętania. Szybko podchwyciliśmy, że było bardzo podobne do polskiego słowa… „guano”, ale na pewno nie było w nim litery ‘u’. Nasze skojarzenia były coraz to lepsze. Kobieta miała w pobliżu schodów prowadzących na balkon kran z wodą źródlaną. W końcu mieszkała w górach, więc nie powinno to nikogo dziwić. Kiedy kończyła nam się woda, mieliśmy ją uzupełniać z tamtego kranu. Przez blisko dwie godziny wspominaliśmy najpiękniejsze przeżycia z całej naszej wyprawy. Teraz mogliśmy powiedzieć, że zeszliśmy z gór bezpiecznie i jesteśmy cali. Wspominaliśmy nasze ‘kabany’ Tarczyński, którymi każdy się już objadł, izotoniki, bakalie, czy radzieckie liofilizaty i makaron z Meteostacji. W międzyczasie przez okno w pokoju zauważyłem żółto-rudego kota, który szedł w naszą stronę po dachu. Przed drzwiami balkonowymi postawiłem rudego cicika (na każdą wyprawę zabieram ze sobą cztery kulki z sierści, które służą mi jako rekwizyt do zdjęć). W końcu sierściaty kot powinien podejść do sierściatego cicika. Tak też się stało. Później pogłaskałem go, a on wszedł za mną do domu. Agnieszka K. postanowiła nakarmić go, bo widziała, że jest bardzo głodny. Kiedy wyjęła jeden kabanos Tarczyński, kot od razu rzucił się na niego tak, że Agnieszka się wystraszyła. Podrapał ją. Od tego momentu chodził za nią do pokoju i cały czas opierał się na komodzie, bo dobrze wiedział, gdzie znajdzie kolejne ‘kabany’. Jako, że każdemu kabanosy się przejadły, ponieważ na wyprawę wzięliśmy ich po kilka paczek, toteż kot miał prawdziwą wyżerkę. Stopniowo każdy z nas pozbywał się ostatniej paczki wysuszonych kiełbasek. Kot bardzo mnie polubił. Kiedy siadałem, zawsze zasypiał przy mojej nodze. Zrobiłem mu nawet artystyczne zdjęcia z cicikami. Grzesiu marzył już o gruzińskim jedzeniu, dlatego zaproponował wyjście do restauracji, gdy już wszyscy się umyją. Wszyscy podłapali ten pomysł, ponieważ chcieliśmy zjeść normalny obiad, a nie odgrzewane suszonki i bakalie, którymi żywiliśmy się przez tydzień. Próbowaliśmy ogarnąć nazwy takie, jak: chakapuli lamb, chaczapuri, chaczapuri adżaruli, czy chinkali i co to w ogóle oznacza. Grzesiu i Żaneta trochę poczytali o gruzińskiej kuchni na telefonie, dlatego mieli już jakieś pojęcie, co można zamówić. Historię z wyjściem do restauracji szczegółowo opisałem w relacji ‘Kazbek 5047 m n.p.m. – Gruzja’. Mówiąc ogólnie, jedzenie było bardzo dobre, ale panował tam chaos i w wielu przypadkach mogliśmy zobaczyć i po raz kolejny potwierdzić lenistwo Gruzinów (podczas wchodzenia na Kazbek mieliśmy kilka sytuacji, które ujawniły ich podejście do życia).</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg69580O7cGdZ7_ZkZP06vrnOeDDp7I5tF88Eu3rtu7iWNo2rzS-s94rph1wyW0DFMeEaq1uhDyzgVYTeaxmhMuKDk-aIFq4N7JntAUyIgMgJ9z1AEPBzaYCXxPYC0hupjisBa8wzmAq4fP/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg69580O7cGdZ7_ZkZP06vrnOeDDp7I5tF88Eu3rtu7iWNo2rzS-s94rph1wyW0DFMeEaq1uhDyzgVYTeaxmhMuKDk-aIFq4N7JntAUyIgMgJ9z1AEPBzaYCXxPYC0hupjisBa8wzmAq4fP/w400-h266/DSC_0717.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ1Otd3tE6Wk1G9LYekLA7-nP5UKl3JIz11IT3cKG0ecPKwjYy2MlJ_dpd85-zhIAcZ4mZB9F7LrWST0yo0D3XCkdFPXB63LgznAtH4fI6WfkIWGdhkAAD0bhtS6fNWf-meB-dsFsibdXg/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ1Otd3tE6Wk1G9LYekLA7-nP5UKl3JIz11IT3cKG0ecPKwjYy2MlJ_dpd85-zhIAcZ4mZB9F7LrWST0yo0D3XCkdFPXB63LgznAtH4fI6WfkIWGdhkAAD0bhtS6fNWf-meB-dsFsibdXg/w400-h266/DSC_0715.JPG" width="400" /></a></div>Pokoje w naszym guest house były bardzo czyste, a łóżka bardzo wygodne. Dodatkowo dostaliśmy po dwa ręczniki</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgSMQrHPhbNIGwuXgm_qZVI6CVcJVvvSZrkcvTaGpft3_C1X8pYZutdx_5TiHOMMkWbCsXa4L9Db5tYxshZeGid2hAMMFRzJvZylOVRb6LlZ-YBF4CjmcZzlHwmH3KLDy_ii9Xiq-1Q5CD/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgSMQrHPhbNIGwuXgm_qZVI6CVcJVvvSZrkcvTaGpft3_C1X8pYZutdx_5TiHOMMkWbCsXa4L9Db5tYxshZeGid2hAMMFRzJvZylOVRb6LlZ-YBF4CjmcZzlHwmH3KLDy_ii9Xiq-1Q5CD/w400-h266/DSC_0120.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiboamcXSjaOwysjiGgMoE9KDBn0h5yKFyzWcyeCxyxp0zC8b7r3zUb-Ow-wGtJk_e8rWU_cMC-FKEivf3pS0xtHj-Zb7Fd3iBkZuo8-xriSKKGfZ6OZgTssIBrdZBGXIHa6mqaRELLBfOZ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiboamcXSjaOwysjiGgMoE9KDBn0h5yKFyzWcyeCxyxp0zC8b7r3zUb-Ow-wGtJk_e8rWU_cMC-FKEivf3pS0xtHj-Zb7Fd3iBkZuo8-xriSKKGfZ6OZgTssIBrdZBGXIHa6mqaRELLBfOZ/w400-h266/DSC_0117.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuL0Tk_GTsQFYmW8e33VSptJ2a0iaHqxIS1eVQKlQhlch5SqfvZqV8606YWAJ1INWY7fjXuf34WDPChaAFgsm3qifQybqMO8fdKgjFH-pycMGm22_3M6GT2wjO653-nomLQJ9pO1njUhPR/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuL0Tk_GTsQFYmW8e33VSptJ2a0iaHqxIS1eVQKlQhlch5SqfvZqV8606YWAJ1INWY7fjXuf34WDPChaAFgsm3qifQybqMO8fdKgjFH-pycMGm22_3M6GT2wjO653-nomLQJ9pO1njUhPR/w400-h266/DSC_0105.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipgbC50MUzSml2YCsVq8MWPRZwvVsZ-UUaju90vTc1jaQJfSnHe74iTk7dkPzgLdLKmg6c9cpz9A4hZzdU7fJ37rbWh_q4LC6q87YW9o_TO-2v0DgQwsytcSmjyXRA0U5nyFde3A2Tkc5r/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipgbC50MUzSml2YCsVq8MWPRZwvVsZ-UUaju90vTc1jaQJfSnHe74iTk7dkPzgLdLKmg6c9cpz9A4hZzdU7fJ37rbWh_q4LC6q87YW9o_TO-2v0DgQwsytcSmjyXRA0U5nyFde3A2Tkc5r/w400-h268/DSC_0091.JPG" width="400" /></a></div>Część wspólna i widok z balkonu<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu7couzEWeKowL16ef7rdY0hN2rY2HS8V2iX_u73I3FaOOLPt-RpcN6q0rtpGtLsK0ZRFIrTDdVa_rYnawKnPk11hbDOZ_CDQV4YqCPO4LxVPg0kp3Wv4sEtC63DKvQl-F3mrBoCUs_A8g/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu7couzEWeKowL16ef7rdY0hN2rY2HS8V2iX_u73I3FaOOLPt-RpcN6q0rtpGtLsK0ZRFIrTDdVa_rYnawKnPk11hbDOZ_CDQV4YqCPO4LxVPg0kp3Wv4sEtC63DKvQl-F3mrBoCUs_A8g/w640-h480/20210703_161937.jpg" width="640" /></a></div>Chinkali<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe898UwKJ0oX1cJy0YEjXalLpVoEv5ujJSMglHevfCMxpHKVSr8vvGCZQPo7qTxICYnbMM4Sm3MGuuF8Ih5vzGWh9nEJ5gN_7FS3zWV9d3KXq9qv1O3ftFtkC5jLSjWUOyl8ZAHeM-Ook3/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe898UwKJ0oX1cJy0YEjXalLpVoEv5ujJSMglHevfCMxpHKVSr8vvGCZQPo7qTxICYnbMM4Sm3MGuuF8Ih5vzGWh9nEJ5gN_7FS3zWV9d3KXq9qv1O3ftFtkC5jLSjWUOyl8ZAHeM-Ook3/w640-h480/20210702_215904.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: left;">Chaczapuri adżaruli</span></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO37K17KDI2scPt1AZyC_MQb9yGk2Se81NKDOoAqPKkW4_M_MaFfXzlabsrb_jDfnjHh6nXY5zleCV2_qw6yPaWQ7j0KoELgk_j12UOFdJ9vlridsVYA9N-6RD2aRsXmJCEuoWUslYGobE/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO37K17KDI2scPt1AZyC_MQb9yGk2Se81NKDOoAqPKkW4_M_MaFfXzlabsrb_jDfnjHh6nXY5zleCV2_qw6yPaWQ7j0KoELgk_j12UOFdJ9vlridsVYA9N-6RD2aRsXmJCEuoWUslYGobE/w640-h480/20210702_215714.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><span style="text-align: left;">Chaczapuri megruli</span></div><br /><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizNAfqEcYzC8ncH11zROPQJRJP1ffYaFAYavQWs8gEkgKBo5UgJ9qsUIJKlfkg9aLEaPYPp9E7AjuY5QG4svav9LWxEWYHJm3rGbIOgYHKbgf0-WDLBh618nHpzT6HYI_zma358R4APtvz/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizNAfqEcYzC8ncH11zROPQJRJP1ffYaFAYavQWs8gEkgKBo5UgJ9qsUIJKlfkg9aLEaPYPp9E7AjuY5QG4svav9LWxEWYHJm3rGbIOgYHKbgf0-WDLBh618nHpzT6HYI_zma358R4APtvz/w640-h480/20210703_161558.jpg" width="640" /></a></div>Pieczarki z górskim serem</div><div><br /></div>Po obfitym obiedzie, wróciliśmy do kwatery. Z balkonu obserwowaliśmy jeszcze płonący, niczym wybuch wulkanu Kazbek. Gdyby ktoś z National Geographics teraz zrobił zdjęcie, z pewnością wygrałby niejeden konkurs fotograficzny. Tak niecodzienne widowisko nie zdarza się często... Grzesiu i Żaneta postanowili, że zostaną tylko na jedną noc, po czym pojadą do Tbilisi. Nasza czwórka chciała zostać w Stepantsminda do samego końca przez kolejne trzy dni, ponieważ wybraliśmy jeszcze Dolinę Truso, Dolinę Juty oraz wodospady Gveleti do odwiedzenia. Chcieliśmy również poznać tutejszą okolicę. Zobaczyć jak żyją mieszkańcy, jak wyglądają inne, kamienne domy, czy pochodzić po lokalnych wzniesieniach z widokiem na wioskę. Mieliśmy co robić. Nasze rozmowy trwały aż do 1.15 w nocy. Widząc, że dobrze nam się rozmawia, pani gospodarz przyniosła cały dzbanek własno robionego wina o godzinie 23.00. Zaskoczyła nas tym gestem. To było bardzo miłe z jej strony. Po długim wieczorze poszliśmy spać, ponieważ wiedzieliśmy, że rano musimy wstać. Zaplanowaliśmy Dolinę Truso, o której już każdy nas choć trochę słyszał i marzył. Jedynym minusem kwatery był fakt, że po zachodzie słońca przez uchylone okno do pokoju wlatywało mnóstwo ciem, które z racji swoich rozmiarów dość głośno obijają się o sufit lub ściany. Nie jest to jednak wina obiektu, a raczej położenia całej wioski. Ćmy można było spotkać wszędzie wieczorową i nocną porą. Są czymś zupełnie normalnym. W końcu te nocne motyle nie gryzą. Po zgaszeniu światła trzepotanie skrzydełkami lub obijanie o sufit ustaje.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBuTDbu5YZ4mxSQ0kyB7lDZE0NoJPpvlAupA02EAONHsoyzPk7102V_UqBJ2Ffzon8zCuBDwUBnXwtXlXBLhs4zfCKo06CT0iemyNgoQEXuIiTs2V9AIYcaZADVfd4jb610rCrEjaLRNcM/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBuTDbu5YZ4mxSQ0kyB7lDZE0NoJPpvlAupA02EAONHsoyzPk7102V_UqBJ2Ffzon8zCuBDwUBnXwtXlXBLhs4zfCKo06CT0iemyNgoQEXuIiTs2V9AIYcaZADVfd4jb610rCrEjaLRNcM/w640-h426/DSC_0067.JPG" width="640" /></a></div>Płonący Kazbek<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DOLINA TRUSO</b></span></div><div>Wstaliśmy dość szybko, bo po godzinie 7.00 rano. Nastawiliśmy się na wyjazd do Doliny Truso. Postanowiliśmy, że tak, jak się przyszykujemy, tak wyruszymy, bez żadnej gonitwy. Taksówkarze i tak będą na nas czekać, aby zawieść nas dokądkolwiek. W końcu to ich biznes, a dla nas wielkie ułatwienie. Nie musieliśmy nigdzie rezerwować wycieczek, ani ustawiać się na umówioną godzinę. Raczej mieliśmy całkowicie wolną rękę. Słyszeliśmy i czytaliśmy w Internecie, na różnych blogach, że Dolina Truso jest najprawdopodobniej najpiękniejszą doliną w całej Gruzji. Z tego powodu koniecznie musieliśmy ją zobaczyć. Mając trzy dni wolnego po wyprawie, należało je w jakiś sposób wykorzystać. Nikt z nas nie zamierzał siedzieć w domu. Jeszcze przed godziną 8.00 wyszliśmy z naszej kwatery do centrum wioski, gdzie czekają taksówkarze. Po drodze oglądaliśmy kamienne domy mieszkańców oraz charakterystyczne, czerwone rury gazowe, które wyglądają jak mozaika przecinająca dosłownie wszystko, bez jakiegokolwiek ładu. Rurociągi wyglądały chaotycznie. Za każdym razem stawały się nieodłącznym elementem krajobrazu. Jako, że nie jedliśmy śniadania, weszliśmy do sklepu, aby kupić gruziński chleb, jakiś ser i zimne napoje z lodówki. Założyliśmy, że najpierw dojedziemy do Doliny Truso, a tam, na miejscu, zjemy śniadanie. Nawet do końca nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać po tej dolinie, pomimo że przeczytałem kilka artykułów. Z wcześniejszych przygód, wiedziałem tylko tyle, że Gruzini nie budują żadnej infrastruktury turystycznej. Nie znajdziemy żadnych wiat chroniących przed deszczem lub słońcem, ani ławek, gdzie można by było usiąść. Wyjątkiem jest rejon kościółka Tsminda Sameba. Pomyślałem, że na miejscu na pewno znajdziemy jakieś drzewo, pod którym będzie można się zatrzymać. Mieliśmy idealną pogodę, ponieważ świeciło słońce. Wiedzieliśmy, że będzie upalnie, dlatego wzięliśmy dużo wody i zimnych napojów gazowanych. W końcu trzeba umilać sobie życie. Jeszcze przed wejściem do sklepu zagadnął nas taksówkarz, ale powiedzieliśmy, że najpierw wejdziemy do sklepu, a później możemy jechać.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDChRQykc9AgGHb6qRVqMXx_JSZFR6925AqPIbwyxzTuPzO6yCsq7ipxFuljchobs_kvWmhStgBk6xuhhnoxJlRPtVU039tNzwlA-FZ9pH5u_YKWishVhhn00YpUP6OSfm3XFH_8Adp0A0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDChRQykc9AgGHb6qRVqMXx_JSZFR6925AqPIbwyxzTuPzO6yCsq7ipxFuljchobs_kvWmhStgBk6xuhhnoxJlRPtVU039tNzwlA-FZ9pH5u_YKWishVhhn00YpUP6OSfm3XFH_8Adp0A0/w640-h426/DSC_0129.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Nieodłączny element gruzińskiego krajobrazu - czerwone rurociągi doprowadzające gaz do mieszkań</div><br /></div><div>Wsiedliśmy do jego siedmioosobowego samochodu Mitsubishi Delica. Większość taksówkarzy wybrało ten model. Najwidoczniej jest najwytrzymalszy. W końcu wielokrotnie jeżdżą do kościółka po bezdrożach, gdy zerwie lub zasypie im asfaltową ulicę. Przed 2019 rokiem nie było asfaltu, dlatego turystów dowozili, jadąc dziurawą, polną i wyboistą drogą. Kierowca za kurs policzył sobie 100 lari. Jak na sześć osób to niewiele. Tym bardziej, że umówił się z nami tak, że poczeka na nas pięć godzin, po czym wrócimy. Ciągle myślałem, w jaki sposób opłacało im się takie kursowanie. Brali nieduże pieniądze, jak na całą grupę i jeszcze stać ich było czekać. Za ten czas można by wrócić do wioski i wozić turystów do kościółka Tsminda Sameba. Nie wnikając w dalsze szczegóły, wyruszyliśmy. Dolina Truso znajduje się 22 km od Stepantsminda, po czym ostatni fragment wiedzie przez 4 km dziurawej, polnej drogi, wcinającej się w głąb gór. Jadąc Drogą Wojenną (jedyna i główna droga umożliwiająca przejazd z Rosji do Armenii, z której korzystają kierowy TIR-ów) wielokrotnie widzieliśmy stada krów, które chodzą lub leżą na środku ulicy. Jeśli leżą to zawsze w stadzie i na… moście. Zastanawialiśmy się dlaczego upatrzyły sobie mosty, jako miejsce odpoczynku. Od razu skojarzyłem je z polską zimą. Kiedy mamy temperatury w okolicach zera lub nieco wyższe, to droga asfaltowa jest oszroniona tylko na moście. Dlaczego tak? Ponieważ ziemia, a nawet gruba warstwa śniegu utrzymują ciepło. Most od spodniej strony nie ma ziemi, dlatego znacznie szybciej oddaje ciepło, przez co jest chłodniejszy o kilka stopni. Pomyślałem, że najprawdopodobniej z tego powodu w upalne dni krowy upatrują sobie mosty na gromadną sjestę. Kierowca jechał spokojnie, na tyle, że wyprzedzały go wszystkie inne samochody. Po przejechaniu 18 km, dotarliśmy do miejscowości Almasiani (ალმასიანი). W oczy rzuciły nam się od razu dwie rzeczy. Przed nami widniała ogromna budowa tunelu pod wysokimi górami w rejonie Gudauri. Roboty wykonywała firma z Chin, gdzie w iście komunistycznym stylu musiały być wypisane wielkie, rzucające się w oczy hasła nad miejscem budowy. Chińczycy budowali tunel z wielkim rozmachem. Postawili kilkudziesięciometrową, potężną suwnicę, kilka hektarów wyznaczyli na betonowe odlewy, z których można złożyć półokręgi, oraz postawili całe, tymczasowe osiedle dla robotników. Ogrom budowy wręcz przytłaczał. Gdy ukończą tunel, z pewnością znacznie skrócą uciążliwą jazdę przez niekończące się serpentyny w okolicach Gudauri, gdzie z poziomu ponad 2300 m n.p.m. trzeba zjechać do poziomu 1650 m n.p.m. TIR-y w szczególności tracą na tym odcinku mnóstwo czasu. Druga rzecz, to wyciąg nowoczesną kolejką gondolową do poziomu 3200 m n.p.m. Pomimo, że w rejonie Gudauri głównie uprawia się narciarstwo, to teraz gondole woziły turystów do góry. W końcu kto by nie chciał podziwiać gór Kaukazu z dużej wysokości? Dzisiaj panowała idealna, słoneczna pogoda, dlatego i my z niej korzystaliśmy.</div><div><br /></div><div>Teraz tłukliśmy się 4 km dziurawą drogą polną. Widoki nieznacznie się zmieniały, ponieważ wszystko mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Dolina do której wjeżdżaliśmy była bardzo rozległa. Na tyle, że z samego jej początku, widzieliśmy domy odległe od nas o 4 km. Właśnie w ich stronę jechaliśmy. Na samym końcu, na otwartej przestrzeni zatrzymaliśmy się. Kierowca powiedział nam tylko, że jesteśmy już na miejscu. Widniały dwie drogi. Jedna na wprost, prowadząc przez most z metalowych rur nad rwącą, lodowcową rzeką, a druga skręcała w lewo, do Doliny Truso. Wybraliśmy drugą opcję, ponieważ tam ponoć było najpiękniej. Już na samym początku, na parkingu zauważyłem rozległą, alpejską łąkę. Koniecznie zrobiłem jej zdjęcia, ponieważ zachwycała intensywnością kolorów na tle majestatycznych, zielonych, ‘zamszowych’ gór (taką nazwę im nadała Agnieszka K., ponieważ z daleka wyglądały jakby pokryto je zielonym zamszem. To pokazywało, że trawy, które rosną w Gruzji są inne niż w Polsce). Kilkadziesiąt metrów dalej zauważyliśmy zadaszony fragment terenu przy rzece, gdzie jakiś facet ciął drewno. Nie wiem, czym się tam zajmowano, ale przynajmniej mogliśmy popatrzeć na konstrukcję z góry. Nasza droga wznosiła się najpierw kilkanaście, a później kilkadziesiąt metrów ponad poziom rzeki. Już za chwilę szliśmy obok kilku domów z kamienia, które były zbudowane przynajmniej sto lat temu. Zaprawa pomiędzy kamieniami zdążyła już zwietrzeć, a rodowa wieża obronna w połowie się już rozsypała. Przy jednym domu, z zielonej skarpy spadła na polną drogę młoda krowa z wysokości dwóch metrów. Otrząsła się, po czym wróciła do siebie. Kiedy przeszliśmy poza linię ostatniej chaty, za nami biegła duża krowa. Jakiś facet pokazywał nam, żeby ją zatrzymać. Łukasz zastawił przejście, ale ona w pędzie i tak znalazła sobie ujście poprzez trawy górą. Pobiegła przed siebie, w stronę Doliny Truso. Tuż za zabudowaniami znaleźliśmy pierwsze drzewo rzucające cień. Ledwo zaczęliśmy naszą przygodę, a słońce paliło niemiłosiernie. Po południu upał miał być jeszcze większy. Nie dziwił nas ten fakt, ponieważ jeszcze przed wyjazdem, w Tbilisi zapowiadano +39-40’C. Tutaj, w górach, na szczęście inaczej odczuwaliśmy słońce, ponieważ zawiewał lekki wiatr. Dodatkowo szliśmy wzdłuż lodowcowej rzeki, dlatego powietrze było choć trochę wilgotne. Wszyscy zatrzymaliśmy się pod jedynym drzewem rzucającym cień. Poczuliśmy ulgę. W końcu mogliśmy zjeść śniadanie. Usiedliśmy na lokalnej skarpie. Po przeciwnej stronie drogi, na ściętym wzniesieniu, z którego wyrastało drzewo, ja i obie Agnieszki zauważyliśmy w ziemi… słoje, takie jakie mają pnie drzew. Tworzyły one półkoliste warstwy, jakby co roku przybywała kolejna. Obok znalazłem drugie podobne miejsce. Dziwiło mnie to, jak one powstają. Zrobiłem im szczegółowe zdjęcie. Z kolei za rzeką, patrzyliśmy na pionowe ściany skalne, na szczycie których rosły bujne krzaki.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1v6j1VOoyQoWWpC6GrhbH11urB7dkitcS9EFROOSITeQR_Nicui2emvrFTDFSvSvqKKlhDzIKULy7q3mKbCRHblRPymFcUGbhSPJqBPwQIWtXKD8haFY0XR4ifmFvXcj8xVUJ1h8edlhb/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1v6j1VOoyQoWWpC6GrhbH11urB7dkitcS9EFROOSITeQR_Nicui2emvrFTDFSvSvqKKlhDzIKULy7q3mKbCRHblRPymFcUGbhSPJqBPwQIWtXKD8haFY0XR4ifmFvXcj8xVUJ1h8edlhb/w640-h426/DSC_0137.JPG" width="640" /></a></div>Niesamowita alpejska łąka<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZm2W3vyZJw56eRCQOvJ2T4rxIjwXxTtRoMu3CSgUEEioxDkL3_XFCPs2LK-yXhcQU0q64-5rQI2Xc8HS6F1sozeArUJ1RAQtFMmE-_wcl_8HEfroLOjsUE9W68jSn9DoITrFppObKFeez/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZm2W3vyZJw56eRCQOvJ2T4rxIjwXxTtRoMu3CSgUEEioxDkL3_XFCPs2LK-yXhcQU0q64-5rQI2Xc8HS6F1sozeArUJ1RAQtFMmE-_wcl_8HEfroLOjsUE9W68jSn9DoITrFppObKFeez/w640-h426/DSC_0144.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkeWYWnGJHohZU2HQ_ZTbxx47fD70LwshnmBMh3vwFkeHWnqX7kgGTRjxt_xcDpwk_HdCxGLAzeKfijSMO73WKooHfyroqpZiUlJD_QuLjf0KXQJsmalRb-dXYmqaZ9SCPxSJ-Un5s9LVQ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkeWYWnGJHohZU2HQ_ZTbxx47fD70LwshnmBMh3vwFkeHWnqX7kgGTRjxt_xcDpwk_HdCxGLAzeKfijSMO73WKooHfyroqpZiUlJD_QuLjf0KXQJsmalRb-dXYmqaZ9SCPxSJ-Un5s9LVQ/w640-h426/DSC_0139.JPG" width="640" /></a></div>Pierwsze i ostatnie zabudowania w Dolinie Truso</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCLxy2TIRn8EInxnOhzbbjYOSaFFUnPIBsjCDOaHzpHirJGvYQ43XV5GGVnmhdhq0CTRPH6J7isldoNPVcm332B9xbiGjBe716aMhdhH1jngwPPcEqRDdTWL-92akzYvDW2QetZhh8vgFz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCLxy2TIRn8EInxnOhzbbjYOSaFFUnPIBsjCDOaHzpHirJGvYQ43XV5GGVnmhdhq0CTRPH6J7isldoNPVcm332B9xbiGjBe716aMhdhH1jngwPPcEqRDdTWL-92akzYvDW2QetZhh8vgFz/w640-h426/DSC_0143.JPG" width="640" /></a></div>Ruiny rodowej wieży obronnej<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVI3nMFMWz6QNxuhNdPIYun-fJ52txYaJzOf61dy0buorkIBPvZ5jbov8ATiLs3dc8Gw12A97cvBZrTXTNgRZR_Jz8KFc66lsMDCNtReEcdKh3Xz5SG5Pm7QlC6kxg7NyfXhfz7FcgZcS0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVI3nMFMWz6QNxuhNdPIYun-fJ52txYaJzOf61dy0buorkIBPvZ5jbov8ATiLs3dc8Gw12A97cvBZrTXTNgRZR_Jz8KFc66lsMDCNtReEcdKh3Xz5SG5Pm7QlC6kxg7NyfXhfz7FcgZcS0/w640-h426/DSC_0150.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUsWrTwmP5-XBju3ruAKJdGP0Zzl9xw1FkMXfpnxMMFwjoM_EbWBBCBZRbAeKJwB6TSfXfkj0_GTJIZMj7EMIBJsPQc_f9PATu58RxIGBjdASeuEZOJX5k7WzgNp5nPC9VRM9qz9bFk5b6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUsWrTwmP5-XBju3ruAKJdGP0Zzl9xw1FkMXfpnxMMFwjoM_EbWBBCBZRbAeKJwB6TSfXfkj0_GTJIZMj7EMIBJsPQc_f9PATu58RxIGBjdASeuEZOJX5k7WzgNp5nPC9VRM9qz9bFk5b6/w640-h426/DSC_0148.JPG" width="640" /></a></div>Słoje w glebie<br /></div><div><br /></div><div>Po około dwudziestominutowej przerwie wyruszyliśmy przed siebie. Wiedzieliśmy, że odtąd będziemy maszerować tylko i wyłącznie w słońcu. Na razie droga cały czas wznosiła się, przez co wysokość pomiędzy rzeką a naszym szlakiem stale wzrastała. Patrzeliśmy na nią „z góry”. W miarę upływu czasu, okrążaliśmy skalne, pionowe ściany po jej drugiej stronie. Od razu wspomniały mi się chińskie góry lub wąwóz Samaria na Krecie w Grecji, gdzie na wysokich, strzelistych skałach rośnie bardzo gęsta, zielona roślinność. To, co nam szczególnie podobało się w gruzińskim krajobrazie, to fakt, że pomimo dużych upałów, nie patrzyliśmy na nic wysuszonego lub nie otaczał nas nigdzie jałowy krajobraz. Wszystko wręcz kipiało zielenią i kolorami – trawy, drzewa, kwiaty łąk, czy motyle. Idąc przez około godzinę, widok nie wiele się zmieniał. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego droga ciągle prowadzi pod górę, skoro na zdjęciach Doliny Truso turyści stoją na ukwieconych łąkach na poziomie rzeki. My tym czasem zwiększaliśmy pionową odległość pomiędzy nią a nami… W czasie tej drogi dotarliśmy najpierw do ciekawych czterech, niewielkich wodospadów, które spływały do rzeki. Patrzyliśmy na nie z góry, ale mimo wszystko wyglądały efektownie. Pomiędzy nimi rosły bujne krzaki, a te z kolei przecinały pasy kamieni – gołoborza. Zrobiłem kilka zdjęć. Na poziomie wodospadów droga zakręcała łukiem w prawo. Odtąd zaczęliśmy obniżać wysokość. Wyraźnie przyspieszyliśmy tempo. Po lewej stronie wypatrzyłem nawet skałę przypominającą polskiego Mnicha w Tatrach. Po prawej, z kolei, rozpoczął się bardzo ciekawy pas, gdzie naprzemiennie występowały polany z fioletowymi kwiatami oraz coś, co nazwałem ‘drewnianymi skałami’. Kiedy wziąłem kilka z nich do ręki, miałem wrażenie, że patrzę na ciosane drewno, tworzące kolejne warstwy. Takie skały „wyrastały” z alpejskich łąk co kilkadziesiąt metrów. Tuż za ciągiem wodospadów szliśmy nawet wzdłuż całej ściany złożonej z podobnych skał. Myśleliśmy, że na drodze leżą kawałki drewna. Na wysokości wspomnianej ściany mieliśmy chwilę wytchnienia od słońca. Idąc dalej, nie sposób było nie zauważyć największej z tutejszych skalnych ścian. Ta wznosiła się ponad sto metrów ponad poziom rzeki, a skały tworzyły równoległe linie, porośnięte mchem. Ptaki upatrzyły sobie to miejsce jako miejsce lęgowe. Długo przyglądałem się tutejszym formacjom. Na końcu ściany, w dole, zauważyliśmy rdzawy potok wpływający trzema korytami do rzeki. Są to mineralne wody wypływające spod ziemi, które można pić, ale z racji niedostępności nikt tego nie robi.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm7YEOxyrcdjVruiE0GsuMJUx6yhbdcZcwhPSgwK_bvuJx9sQ4bk53lgWLY-O03G7Q6xDnQd42mM2A2odAcotaxQueC80onn2eqXj4KAeZZ-tPYTlGfbXvsnTW8MIaFDl3bxyvqDmk9xR8/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm7YEOxyrcdjVruiE0GsuMJUx6yhbdcZcwhPSgwK_bvuJx9sQ4bk53lgWLY-O03G7Q6xDnQd42mM2A2odAcotaxQueC80onn2eqXj4KAeZZ-tPYTlGfbXvsnTW8MIaFDl3bxyvqDmk9xR8/w640-h426/DSC_0159.JPG" width="640" /></a></div>Pierwsze skalne ściany</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6sIuJF-cg8yPhLAv8wj8AwiOglgjjmQh6Flxvu-X_FSLhWbWpx_UuCzfMeORP6Q3ynUdB7zS8fElA7ACoSVCwenkD4J0isV4Tm_zGxuuSuafwPfJuRwnQLSYePo7ATVJSs4xMH71u8GxN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6sIuJF-cg8yPhLAv8wj8AwiOglgjjmQh6Flxvu-X_FSLhWbWpx_UuCzfMeORP6Q3ynUdB7zS8fElA7ACoSVCwenkD4J0isV4Tm_zGxuuSuafwPfJuRwnQLSYePo7ATVJSs4xMH71u8GxN/w640-h426/DSC_0171.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Cztery wodospady wpadające do rzeki Terek</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr605jJBbKjQps1vktCs8XHN84kyqIJAM_HOTb3ww5dz8FN6755eC_17bG2zZ1tFhQkpEnqtU3AvmslAwm2xVqANTqufEisIDb5aS7cPHnf266iOcwJpBD9lyPhKhsr2GzajifVdBFu4RK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr605jJBbKjQps1vktCs8XHN84kyqIJAM_HOTb3ww5dz8FN6755eC_17bG2zZ1tFhQkpEnqtU3AvmslAwm2xVqANTqufEisIDb5aS7cPHnf266iOcwJpBD9lyPhKhsr2GzajifVdBFu4RK/w640-h426/DSC_0166.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Rzeka Terek</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv5pLztuQn0jIUzs4xqztFXtzGN0d8pDSiJGw8wCWUowBJEu-ZxndQhG93-MqpM-YyMNnk9v_Hjx9y9wUfmu4ztFJdWihyphenhyphenf5eibeMBn8ddXv5jeB2wNyE2107SIiD1zHbS6MEnIJhAvgxi/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv5pLztuQn0jIUzs4xqztFXtzGN0d8pDSiJGw8wCWUowBJEu-ZxndQhG93-MqpM-YyMNnk9v_Hjx9y9wUfmu4ztFJdWihyphenhyphenf5eibeMBn8ddXv5jeB2wNyE2107SIiD1zHbS6MEnIJhAvgxi/w640-h426/DSC_0197.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Mineralne wody</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOhBj7sxCNBh6GtXKGJBAXS-0awTp5v6pgCgf3m8OqrbtBZnoSyl4ZCzf6lCBKysesMGjFXpnH1J04wNNe0nwsf3qBKUD7l2xCUmLXOi-5u8hIBwCHXYZ9GO-ntP8o20J45y4I_F4Dfqvq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOhBj7sxCNBh6GtXKGJBAXS-0awTp5v6pgCgf3m8OqrbtBZnoSyl4ZCzf6lCBKysesMGjFXpnH1J04wNNe0nwsf3qBKUD7l2xCUmLXOi-5u8hIBwCHXYZ9GO-ntP8o20J45y4I_F4Dfqvq/w640-h426/DSC_0178.JPG" width="640" /></a></div>"Drewniane skały"<br /></div><div><br /></div><div>Nieco dalej, za kolejnymi zakrętami, w końcu poczuliśmy, że zobaczymy coś więcej. Po dłuższej, dość monotonnej wędrówce, zza dwóch zakrętów naszej drogi wyłoniła się wysoka, zielona, spiczasta góra. Pomimo swojej wielkości i górowania nad okolicą w całości porastały ją zielone trawy. Wcinała się pomiędzy dwie inne, przez co nieustannie przyciągała naszą uwagę. Trzy szczyty wyglądały, jakby założono je na zakładkę. Ta sama góra wyznaczała właściwe wejście do Doliny Truso. Zapowiadała wręcz: ‘odtąd będziecie widzieć same najpiękniejsze krajobrazy’. Kiedy doszliśmy do stóp dwóch gór, pomiędzy które ona się wcinała, droga zakręcała pod kątem prostym w lewo. Otworzył się niesamowity widok na Dolinę Truso. Gdzieś w oddali widniały ośnieżone szczyty, przed nami trawiaste równiny, a po środku płynęła górska rzeka. Uroku całemu widowisku dodawały, pojedyncze, kłębiaste chmury. Ależ to był piękny widok! Na zakręcie szlak prowadził drogą przez most z metalowych rur. Przeszliśmy po nim. Nieco poniżej widniał drugi, ale ten wydawał się już wyeksploatowany. Około 200 m za zakrętem, w oddali zauważyliśmy pędzące stado krów. Na szczęście pierwszy szedł jakiś młody facet – ten sam, gdzie jedliśmy śniadanie. Powiedział do nas: ‘poczekajcie 10 min’. Od razu pomyślałem, że przebiegnie tędy z 200 krów, skoro potrzebował tyle czasu. Nie myliłem się, ponieważ biegły one partiami, niczym kilka peletonów podczas wyścigów kolarskich. Krowy bały się nas, dlatego uciekały na skraj przepaści. Szły jak najszybciej, aby później z powrotem wejść na drogę. Widząc, że utrzymują od nas duży dystans, postanowiliśmy odejść jak najdalej na skraj drogi, żeby nas nie widziały z bliska. Kiedy przebiegło ponad 100 krów, widzieliśmy, że nic więcej się nie dzieje. Przed nami widniał szeroki, drewniany most nad rwącą rzeką. Tutaj wręcz kipiała. Grzesiu nawet powiedział: ‘ciekawe, czy jakby taka krowa wpadła do rzeki, wydostałaby się z niej?’. Kipiel wód rzeczywiście pokazywała, że raczej nie ma na to żadnych szans, tym bardziej, że wody są bardzo zimne, ponieważ spływają z gór. Po chwili poszliśmy dalej. W oddali zauważyliśmy kolejne grupy krów, które bardzo szybko do nas podbiegały. Wiedząc, że te również będą się bały, zauważyliśmy kilka skał przed mostem. Schowaliśmy się za nie, aby nas nie widziały. Pobiegły szybkim tempem za resztą. Po nastaniu ciszy, wyruszyliśmy dalej. Kilkadziesiąt metrów dalej, Grzesiu nie dowierzał, ponieważ to, co wypowiedział jeszcze parę chwil wcześniej właśnie teraz się działo! Jedna z krów spadła stromym, kamienistym zboczem prosto do kipiącej rzeki, tam gdzie dwukrotnie zakręcała. Teraz walczyła o życie. Żaneta co chwilę, mówiła: „o mój Boże, patrzcie, ja nie chcę na to patrzeć”. Silny nurt najpierw wyrzucił ją na przeciwny brzeg, cisnęły ją o skalną ścianę, a później na kilka sekund wzburzone wody obracały nią na wszystkie strony, podtapiając ją co chwilę. Kiedy spłynęła nieco niżej, nurt ponownie wyrzucił ją na brzeg znajdujący się po naszej stronie. Upatrując swojej szansy, wyszła z wody, po czym zaczęła wspinaczkę kamienistym, stromym stokiem w stronę drogi polnej. Kiedy na nią weszła, stała zdezorientowana i wychłodzona. Nie wiedziała co ma zrobić. Najwidoczniej stała zszokowana, a adrenalina wciąż działała. Osiem krów wraz z nią zdecydowało, że dalej nie idą. W małej grupie zawróciły. Zaczęły iść w przeciwnym kierunku co reszta. Pozwoliliśmy im odejść w spokoju. Na szczęście nie martwiliśmy się, że cała sytuacja powstała z naszego powodu, ponieważ krowa spadła do wody jeszcze daleko przed nami, za zakrętem drogi. My zauważyliśmy ją dopiero w rzece, tuż po wpadnięciu do niej.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF3b94VyjoSjPnHdsxnFnAVWnLPhGDiG19rYeMDAplX-WqmHEpJMjiONW4MI6q00sa_sBHCnz7t2sbqA3xjsnbthKplHUd-YdCLzrXKhuNi7BDOtb1D805pwaA43xfxCGmFWvLd_03zU-t/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF3b94VyjoSjPnHdsxnFnAVWnLPhGDiG19rYeMDAplX-WqmHEpJMjiONW4MI6q00sa_sBHCnz7t2sbqA3xjsnbthKplHUd-YdCLzrXKhuNi7BDOtb1D805pwaA43xfxCGmFWvLd_03zU-t/w640-h426/DSC_0185.JPG" width="640" /></a></div>Góry "na zakładkę"</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRyal0TihG06Sg8dYuwvqOBZIsLpDgz9nzB1u2RevC6QehPtmVGloiNylIN3vY9hs9aGEY6l8H4UbLScz76YpUsoIDQ4Ztz4lg1s45lQU7bYeNtRmYdFXnLmfj_N6Y-skjHxfLZKzPvUpW/"><img data-original-height="1200" data-original-width="799" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRyal0TihG06Sg8dYuwvqOBZIsLpDgz9nzB1u2RevC6QehPtmVGloiNylIN3vY9hs9aGEY6l8H4UbLScz76YpUsoIDQ4Ztz4lg1s45lQU7bYeNtRmYdFXnLmfj_N6Y-skjHxfLZKzPvUpW/w427-h640/DSC_0210.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkmKiWPUjVsNblOsXlmhFDSj-UcbLnMZRGbw3PMMM2wtRORqqcB_6taylKDyNLzLOBghK3AF9kiTG5P_oLEL4yL-HFelQ7XgNP2LuQs6RJD6TGs-b1BRh9sU9ppfcx87YbHA7J0o-3EVwl/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkmKiWPUjVsNblOsXlmhFDSj-UcbLnMZRGbw3PMMM2wtRORqqcB_6taylKDyNLzLOBghK3AF9kiTG5P_oLEL4yL-HFelQ7XgNP2LuQs6RJD6TGs-b1BRh9sU9ppfcx87YbHA7J0o-3EVwl/w427-h640/DSC_0217.JPG" width="427" /></a></div>"Drewniane skały" oraz charakterystyczna wysoka góra<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-K6bSt-4C4ffsj5mR6b9xDFZzZBjWQxkn2HZqgi4z2E-Pe2Z8UtRzC3_uVm1jgbA9Gp543kqOo3ceEJNo9omCa_ix4pAQi2u0tORnnTt-wDEAzEXlpWtPMMfRfKFfZjtj-dMEofBEjH3t/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-K6bSt-4C4ffsj5mR6b9xDFZzZBjWQxkn2HZqgi4z2E-Pe2Z8UtRzC3_uVm1jgbA9Gp543kqOo3ceEJNo9omCa_ix4pAQi2u0tORnnTt-wDEAzEXlpWtPMMfRfKFfZjtj-dMEofBEjH3t/w640-h426/DSC_0241.JPG" width="640" /></a></div>Piękny widok, kiedy przechodzimy przez most zbudowany z rur. Tutaj idziemy w stronę wielkiej równiny Doliny Truso<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxyJtfujea-0xYupLiVGtjUZVuTWRDxDxs6cfU38kH1bloAdHar26eJIlrO9XFJA5d7jzag7oaxtXIHWED_7cQzOS-P39gKvV1iIr2iJfRPY7Hqwkftyd_NzT3TS68LK1ahMa-wPitVI1J/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxyJtfujea-0xYupLiVGtjUZVuTWRDxDxs6cfU38kH1bloAdHar26eJIlrO9XFJA5d7jzag7oaxtXIHWED_7cQzOS-P39gKvV1iIr2iJfRPY7Hqwkftyd_NzT3TS68LK1ahMa-wPitVI1J/w427-h640/DSC_0248.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSJ3vEDzK8L0xQ0yXMQexOUkfWoda1wQbIDMZwACMigfGrcctdRMByRD2M1qAoRl3eg-XtMB1XzuEEDmgW_wrYRtSl_E_V2ggBiZlTIGVSzOLPPjgAS2OutxMzTHN0KwisJzS_UcRqFgmu/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSJ3vEDzK8L0xQ0yXMQexOUkfWoda1wQbIDMZwACMigfGrcctdRMByRD2M1qAoRl3eg-XtMB1XzuEEDmgW_wrYRtSl_E_V2ggBiZlTIGVSzOLPPjgAS2OutxMzTHN0KwisJzS_UcRqFgmu/w427-h640/DSC_0239.JPG" width="427" /></a></div>Widoki z drogi prowadzącej na równiny Doliny Truso<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJrWeoomrGcR7DWxFgdNr4wBdj1kAFxh3oezhtPQyIqi8eAgIzKqCmIN8sd-AdIR6a5Ab67BxF3qeq5CDrzW4w0h1APqr4Frxw8GbzTZKc-3ROcxmIY-kgSU8kH3emoq5uEcV50AxUL_fz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJrWeoomrGcR7DWxFgdNr4wBdj1kAFxh3oezhtPQyIqi8eAgIzKqCmIN8sd-AdIR6a5Ab67BxF3qeq5CDrzW4w0h1APqr4Frxw8GbzTZKc-3ROcxmIY-kgSU8kH3emoq5uEcV50AxUL_fz/w400-h266/DSC_0243.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicVsfu6zlWW7X3fI1vDwON4yFvI5Iw15-pjk3pO4TfAyhf32K8oLjnDXMV2lsg7zu5tvqsz-6YWCR6LRlsj2qQxX3GX-VwaYhSD8FGzMGeQDLUCCHdHv1-LdcyeM5RIcqWYeQU-VZeUQVS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicVsfu6zlWW7X3fI1vDwON4yFvI5Iw15-pjk3pO4TfAyhf32K8oLjnDXMV2lsg7zu5tvqsz-6YWCR6LRlsj2qQxX3GX-VwaYhSD8FGzMGeQDLUCCHdHv1-LdcyeM5RIcqWYeQU-VZeUQVS/w400-h266/DSC_0257.JPG" width="400" /></a></div>Krowy, na które czekaliśmy 10 min<br /></div><div><br /></div><div>Najciekawszy fragment drogi dopiero mieliśmy przed nami. Od momentu, gdzie tonęła krowa w rzece upłynęło jeszcze kilkanaście minut, po czym przed nami otwierała się rozległa dolina otoczona dookoła wysokimi górami. Początkowo droga prowadziła przez trawiaste łąki pełne fioletowych i żółtych kwiatów. Dodatkowo na łąkach leżały duże, brązowe, pojedyncze głazy, które niegdyś spadły ze stromych zboczy. Za pasem głazów weszliśmy do doliny właściwej. Odtąd rzeka płynęła po prawej stronie, a my wchodziliśmy na równy teren oferujący mnóstwo pięknych widoków. Co chwilę mijaliśmy malutkie potoczki, które wypływały z obu stron. Swój początek brały z białych lub żółtych pól, które przypominały utwardzone usypiska soli. Kiedy stanęliśmy na jednym z nich, zobaczyliśmy, że każde z nich tworzy płaska skała, wypolerowana przez spływające wody. Te z kolei wyglądały tak, jak gdyby najpierw nagromadzono tutaj sól lub jakieś minerały, a później je sprasowano, przetopiono lub poddano innym, podobnym procesom. W pobliżu widzieliśmy kilka białych, lub żółtych „placków”, które dodawały uroku okolicy. Co mnie najbardziej zachwyciło? Otwarty, ukwiecony, zielony teren otoczony ze wszystkich stron ‘zamszowymi’ górami. Dodatkowo przed nami widniały nieco wyższe szczyty, jeszcze pokryte śniegiem. W jednym miejscu mieliśmy wszystko, co chcieliśmy zobaczyć. Była górska rzeka, wysokie szczyty, kwiaty, śnieg i piękna pogoda. Zauważyliśmy również, że całe stado krów poszło na otwartą przestrzeń pomiędzy pojedynczymi głazami. Pasło się tam. W miarę upływu czasu szło coraz wyżej, w głąb doliny. Tutejsze drogowskazy mówiły nam, że w pobliżu, na środku rzeki Terek zobaczymy wyspę. Na niej znajduje się kawiarnia zwana Truso Camping & Cafe, a po jej drugiej stronie dojdziemy do stawu z mineralnymi wodami o nazwie Abano Lake (აბანოს მინერალური ტბა). Koniecznie chcieliśmy tam dotrzeć. W rozległej dolinie musieliśmy z powrotem dorównać do górskiej rzeki Terek. Wypatrywaliśmy mostu pozwalającego ją przekroczyć. W iście gruzińskim stylu zbudowano go z dwóch metalowych rur, na które nałożono blachy, połączone spawami. Widać, że swoje lata świetności miał już dawno za sobą. Po drugiej stronie, tuż za mostem, uwagę przyciągała niezwykle ukwiecona polana. Wręcz zapraszała, żeby się na niej zatrzymać. Żółte i fioletowe kwiaty rosły tak gęsto, że tworzyły piękny, kolorowy dywan na tle zieleni. Obowiązkowo stanąłem na polanie, aby nacieszyć się tak wspaniałym otoczeniem.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg8cFji6jvrKANgFOSe3ezuoOXGCzOHD_482kExfbRkRI0uvhv5xjNlV3pvxeq3qQd34JH5U_KxdIyxOGHSGKovc2YTwjqjaABSx9W9IJl8EMtmPHDRdgtcC2LOOoFmPz_eWNFiU4jtCke/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg8cFji6jvrKANgFOSe3ezuoOXGCzOHD_482kExfbRkRI0uvhv5xjNlV3pvxeq3qQd34JH5U_KxdIyxOGHSGKovc2YTwjqjaABSx9W9IJl8EMtmPHDRdgtcC2LOOoFmPz_eWNFiU4jtCke/w640-h426/DSC_0267.JPG" width="640" /></a></div>Polana z brązowymi głazami<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX_rz1WQcRYZPptLmSEpG-1vs-4K-Cmk4z75Uvnlgxsbw1OjsYlNlVqtjtL-5jIX5urD93aThptMxqCueBJDaar0t3Z_8ihaqQiwkcjqAWOITfLOWi9VtTH-sxUfyOBRu2lfWdIgc_Fk-I/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX_rz1WQcRYZPptLmSEpG-1vs-4K-Cmk4z75Uvnlgxsbw1OjsYlNlVqtjtL-5jIX5urD93aThptMxqCueBJDaar0t3Z_8ihaqQiwkcjqAWOITfLOWi9VtTH-sxUfyOBRu2lfWdIgc_Fk-I/w640-h426/DSC_0295.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Wielkie równiny w Dolinie Truso</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrhXgBeMQJVS62GfOgLsYgvJOiUjb6Xz4Z1o7tTBAKZvLGNSQw6vDy8vp0jcrTtghaJYP1_M7tZEkV5ZJA8pZ6ZEeCEfxeQKRSqLh3PUZkyCphNY4F98fCy8Kwnc_H4vTHuRBOOmS50T2e/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrhXgBeMQJVS62GfOgLsYgvJOiUjb6Xz4Z1o7tTBAKZvLGNSQw6vDy8vp0jcrTtghaJYP1_M7tZEkV5ZJA8pZ6ZEeCEfxeQKRSqLh3PUZkyCphNY4F98fCy8Kwnc_H4vTHuRBOOmS50T2e/w400-h266/DSC_0317.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvJx2-omoWq8SZgKSVEdUvOFfNxMQ1jK3Pw2hn164xwOJBgj0ASiIklUJO1fzS_FI2YAzmMQqM7HDKKaQR8jAn8ZGs9j6l9fnDSTJZB0Fp40llRi8cLjM6Nuz3b0OAFsfI754lGgCeoxeN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvJx2-omoWq8SZgKSVEdUvOFfNxMQ1jK3Pw2hn164xwOJBgj0ASiIklUJO1fzS_FI2YAzmMQqM7HDKKaQR8jAn8ZGs9j6l9fnDSTJZB0Fp40llRi8cLjM6Nuz3b0OAFsfI754lGgCeoxeN/w400-h266/DSC_0298.JPG" width="400" /></a></div>Przechodzimy przez stary most na wyspę</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiJkiTaPxbnh-ZE4O2SCex-hiq4g2fv4jTRmr_7d5ETxOfPMkIAzsfE3f5de70uF-QO6JYg1kVRJLjQulzdiJIiGCgG1SAvY40g8K8cLN0FOeII6jAg80NbKHsavHPqmebOlcuVeJI74Fp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiJkiTaPxbnh-ZE4O2SCex-hiq4g2fv4jTRmr_7d5ETxOfPMkIAzsfE3f5de70uF-QO6JYg1kVRJLjQulzdiJIiGCgG1SAvY40g8K8cLN0FOeII6jAg80NbKHsavHPqmebOlcuVeJI74Fp/w640-h426/DSC_0300.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9ELScesAF0JwJZyOV45pGrXKfL8ZiFzrya2dcOJlPjyo0HS0iqhA2sdkv9MzjzHfs2ffntll3fqJifRdL41IKssYHH7yNKq_ZyKSt8H1-ff-9GQhMuiLzrb41QsRMQ1ZgjCRKs3XFVkRI/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9ELScesAF0JwJZyOV45pGrXKfL8ZiFzrya2dcOJlPjyo0HS0iqhA2sdkv9MzjzHfs2ffntll3fqJifRdL41IKssYHH7yNKq_ZyKSt8H1-ff-9GQhMuiLzrb41QsRMQ1ZgjCRKs3XFVkRI/w640-h426/DSC_0304.JPG" width="640" /></a></div>Piękna polana tuż za mostem<br /><br /></div><div>Za rzędem kwiatów wchodzimy na równy teren wyspy. Wszędzie rosną brzozy i niskie krzaki. Widzieliśmy kilka drewnianych chat, które miały być bazą kempingową oraz jeden z nich miał stanowić kawiarnię. Niestety szybko zweryfikowaliśmy, dlaczego wszystko jest pozamykane. Sztuczne, nikomu nie potrzebne obostrzenia, które zabijają więcej ludzi niż sam koronawirus, wykończyły ten biznes. Piękne, bardzo ciekawe miejsce teraz stało nieczynne. Szkoda, ponieważ codziennie do tej doliny przybywają turyści. Obostrzenia wykończyły również to miejsce. Mówiąc ‘przybywają turyści’, musimy pamiętać, że w Gruzji nie oznacza to wcale tłumów. W popularnych miejscach, nie będących kościołem lub znanym budynkiem, w szczycie sezonu spotkamy co najwyżej kilka, kilkanaście osób. To powoduje, że najbardziej znane miejsca pod względem przyrodniczym są bardzo atrakcyjne, nieprzeciążone bezmyślnymi turystami i co najważniejsze, każdy widok możesz utrwalić na zdjęciach bez tłumów ludzi. Zauważyliśmy również, że przez dolinę przebiega linia średniego napięcia poprowadzona wzdłuż niej. W Agencji Mountain Freaks dowiedziałem się, że wybudowano ją w 2021 roku. Trochę szpeci krajobraz, a z drugiej strony słupy ustawiono w pobliżu gór, przez co nie rzucają się w oczy. Szczerze mówiąc, mało zwracałem na nie uwagę i zawsze udawało mi się zrobić zdjęcie tego, co chciałem. Przez dłuższą chwilę chodziliśmy po wyspie, ale poza drewnianymi budynkami nic ciekawszego tu nie zobaczymy. Niebieska strzałka prowadzi dalej – na Abano Lake. Z poziomu wyspy widzimy ścieżkę przebiegającą gdzieś wysoko wzdłuż zbocza górskiego, trawersując je. Na zakręcie widać kamienny murek z powiewającą flagą Gruzji, jak gdyby przebiegała tam granica państwa. Na szczęście ten element jest fragmentem szlaku, gdzie trzeba podejść. Z wyspy musimy kierować się niebieską strzałką, wybierając najbardziej wydeptaną ścieżkę. Zaprowadzi nas ona do bardzo stromych schodów, pozwalających szybko osiągnąć wysokość ścieżki, którą widzimy wysoko ponad nami. Stopnie wykonano ze zużytych opon samochodowych. Są bardzo dobre kiedy schodzimy, ponieważ dobrze amortyzują kroki. Dla osób mających lęk wysokości zejście może być straszne, bo stopnie są krótkie, a stromizna bardzo duża. Wystarczy chwila zawahania i niepewności, aby spanikować. Wystarczyło 5 min, aby wejść na szczyt gumowych schodów. Stanęliśmy przy kamiennym murku z flagą Gruzji. Teraz skręciliśmy w lewo. Wąska, wydeptana ścieżka wśród trawiastych łąk pełnych kwiatów bezpośrednio zaprowadzi nas do celu. Za około 10 min, po lewej stronie ścieżki, widać skalisto-kamienne urwisko, które w Polsce raczej nie byłoby dopuszczone do ruchu turystycznego w miejscu, które jest określane jako bardzo znane i atrakcyjne. W Polsce obowiązkowo musiałyby być zainstalowane poręcze lub przynajmniej łańcuchy, mające zapewnić minimum bezpieczeństwa. Tutaj ponownie osoby z lękiem wysokości mogą poczuć się niepewnie. Ścieżka dodatkowo jest nieznacznie pochylona w stronę skalistego urwiska, mającego kilkanaście metrów wysokości.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipI8IXkagIOR4-hfpD26QetIDzcTDJla6XUDafP_CqJzOexLt30Q84HeU_M1FOxsZH52D1IRqMH84X9P4uiJdHwKF5hTjZC1FHjiyvbUP8DcVlIcPYwIjEqF1SEdHNM_f8VW80OXXAk99P/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipI8IXkagIOR4-hfpD26QetIDzcTDJla6XUDafP_CqJzOexLt30Q84HeU_M1FOxsZH52D1IRqMH84X9P4uiJdHwKF5hTjZC1FHjiyvbUP8DcVlIcPYwIjEqF1SEdHNM_f8VW80OXXAk99P/w427-h640/DSC_0308.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5Wry0XgAQ6e5ss1AY1iHzZMBphrDkgMYJwP9h8YHFfnnKTQg46hF9-lfjV-NP2QGP-kKV04ELmgAazAU_MR4-ISnzHIxw2DqLX9TauT6A7hm79U7dLkGB3k11I3T7POGc60XNfY-Xa89I/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5Wry0XgAQ6e5ss1AY1iHzZMBphrDkgMYJwP9h8YHFfnnKTQg46hF9-lfjV-NP2QGP-kKV04ELmgAazAU_MR4-ISnzHIxw2DqLX9TauT6A7hm79U7dLkGB3k11I3T7POGc60XNfY-Xa89I/w427-h640/DSC_0366.JPG" width="427" /></a></div>Piękna polana za mostem i kamienny murek z flagą Gruzji, który wskazuje nam drogę do Abano Lake<br /></div><div><br /></div><div>Za wspomnianą niedogodnością szlak bardzo szybko wyrównuje poziom do łąk i rzeki Terek, na którą ciągle patrzymy z góry. Wtedy Grzesiu powiedział: ‘patrzcie, widać ten staw!’ Esowatą ścieżką zaczęliśmy schodzić do jego poziomu. Według mnie, tutaj znajdziemy najpiękniejsze miejsce w całej Dolinie Truso. Nie ujmując niczego pozostałym ciekawostkom przyrodniczym, przy stawie naprawdę można było zobaczyć coś niezwykłego i przede wszystkim wypocząć w niecodziennej scenerii. Zbiornik ma wymiary kilka na kilkanaście metrów. Dokładnie zajmuje powierzchnię 400 m2 (0,04 ha – jak podają różne źródła). Znajduje się u stóp zielonego zbocza górskiego, na wysokości 2127 m n.p.m. Dookoła widzimy bardzo równą dolinę, ciągnącą się na setki metrów, zarówno przed, jak i za nami. Wszędzie kwitła alpejska, kolorowa roślinność. Cały teren otaczały góry wyższe niż 2500 m n.p.m., a niektóre z nich przekraczały wysokość 3000 m n.p.m. Ciekawostką jest sam staw, ponieważ jego wody w całości są… gazowane! Stojąc przy jego brzegu, widzimy, jak bąbelki dwutlenku węgla (te same, które mamy w napojach gazowanych) nieustannie uwalniane są z powierzchni dna. Niektóre mają kilka centymetrów średnicy, niektóre kilkanaście, a rekordowy, kiedykolwiek zaobserwowany i zarejestrowany miał jeden metr! Bąbelki tworzą całe ciągi, linie i rzędy, przez co można usiąść na trawie i podziwiać, jak pięknie wypływają na powierzchnię. To działa uspokajająco. Woda jest krystalicznie czysta. Wystarczy nabrać jej trochę do rąk, aby zobaczyć, że nawet w rękach będzie pełna bąbelków. Cały czas gazuje. To miejsce nazwałem Żywiec Zdrój – Mocny Gaz. Chyba każdy miał jednakowe skojarzenie, ponieważ była mocno nasycona klasycznym CO2. Po drugiej stronie stawu znajdują się cztery znaki informujące turystów, co wolno, a czego nie wolno robić. Zakazane jest biwakowanie dookoła niego, zaśmiecanie pływanie. Ostatni znak oznaczał, że woda jest… przeznaczona do picia. Ma nawet właściwości lecznicze, dlatego polecam ją każdemu spróbować. W smaku będzie bardzo specyficzna, ponieważ jest nasycona wieloma minerałami. Tak bardzo, że koryto potoku, który wypływa ze stawu ma intensywny kolor rdzy. Wydaje się, że wody mają podobną barwę, ale te są krystalicznie czyste. Nabierałem ją w miejscu, gdzie kończy się zbiornik, a zaczyna potok. Tam jest najpiękniej, ponieważ pod wodą widzimy rdzawe urwisko, ale dna już nie widać… A jak smakuje woda? Chyba najlepiej scharakteryzowała ją Agnieszka M.: ‘smakuje jak stara skarpeta albo zardzewiały gwóźdź’. Dla mnie miała ciekawy, zupełnie inny smak. Chociaż na dłuższą metę szybko by nam obrzydła, ale jak na jeden raz piłem jej dość dużo. Najciekawsze było ciągłe gazowanie w rękach, a później w ustach. Jako, że cały czas panował upał, a woda miała temperaturę kilku stopni, mogłem się nią bardzo dobrze orzeźwić. Szkoda tylko, że nie wpadłem na pomysł, aby do koryta potoku włożyć Coca-Colę, którą mieliśmy ze sobą, żeby ją schłodzić.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAQD7_WkhxyK76eQMaDH6GzFxuqVDRotp0UyLvZxc2TxBwKyXVzJjjGUkwy7a_FRR3RDdshxOSfauzi_i0NwRlkJLio0Yil6LYssA8CWYuaYE7B_1bLuIUTGY1IwBJphUsgILAaKR1K75d/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAQD7_WkhxyK76eQMaDH6GzFxuqVDRotp0UyLvZxc2TxBwKyXVzJjjGUkwy7a_FRR3RDdshxOSfauzi_i0NwRlkJLio0Yil6LYssA8CWYuaYE7B_1bLuIUTGY1IwBJphUsgILAaKR1K75d/w640-h426/DSC_0375.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdJySFKHG-DazcKujIUtUjJ1dW08cvcyh2TmVROLMoko0VdV7oJaIrS6K-gP6BB5J_Iya4XKOuerqBGDla-mJ1J5i3B2aCL2zXJLkEsqp6Y23D775iDconG6uL5yA9PmtUFZ-7nJ7ykQ2S/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdJySFKHG-DazcKujIUtUjJ1dW08cvcyh2TmVROLMoko0VdV7oJaIrS6K-gP6BB5J_Iya4XKOuerqBGDla-mJ1J5i3B2aCL2zXJLkEsqp6Y23D775iDconG6uL5yA9PmtUFZ-7nJ7ykQ2S/w400-h266/DSC_0374.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgT0ss2ZOeZGOuOCuhuSrzvPPI3pllvvO-nWaGBWOtdqpihlbubq7IPAStxnep-IhJfKVDYxlV8IbViBeidW1BSy2UfzTlvQnkNNBWk0k3rmKJYTQ5ZVK12LwmCgz7ONwDPSOOFtviuNKx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgT0ss2ZOeZGOuOCuhuSrzvPPI3pllvvO-nWaGBWOtdqpihlbubq7IPAStxnep-IhJfKVDYxlV8IbViBeidW1BSy2UfzTlvQnkNNBWk0k3rmKJYTQ5ZVK12LwmCgz7ONwDPSOOFtviuNKx/w400-h266/DSC_0368.JPG" width="400" /></a></div>Ścieżka prowadząca do stawu i widok na Dolinę Truso z jej poziomu<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigxqVal2EzK7GikCC2O4nNjFyCGlapTbot00fsabiJkPz83EUeS6GDSqzUCIM3yaX88MgiK6fbRd9GmzT0N2MvPgEJAGuho2fnhUnjzjqpJpuPXhs7Zq1C9RPfV4sCb4qFuPaoMh0vm5Ru/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigxqVal2EzK7GikCC2O4nNjFyCGlapTbot00fsabiJkPz83EUeS6GDSqzUCIM3yaX88MgiK6fbRd9GmzT0N2MvPgEJAGuho2fnhUnjzjqpJpuPXhs7Zq1C9RPfV4sCb4qFuPaoMh0vm5Ru/w640-h426/DSC_0384.JPG" width="640" /></a></div>Staw Abano Lake z gazowaną wodą</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV00GE9JGVIRHqarHGJAcoc0VDv-F53jBg7px6ZoZ-Fs2S7lF1LZvTg8IgD9pHzVt5vhY-EtAYcU-WVii7i24s_lGzsaCaRv6lKjnYdjyCD0Uzsa6Dvb2hPAnIp5CnrfmELJAz4-tfCY3I/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV00GE9JGVIRHqarHGJAcoc0VDv-F53jBg7px6ZoZ-Fs2S7lF1LZvTg8IgD9pHzVt5vhY-EtAYcU-WVii7i24s_lGzsaCaRv6lKjnYdjyCD0Uzsa6Dvb2hPAnIp5CnrfmELJAz4-tfCY3I/w427-h640/DSC_0390.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNTFsGBwnVyRtSukuS0ctYGIT4WQCtWrpF9-LBllLKW4Iz2CNl6CQQSkY4rtJkflZejCcoILnbVkVRgEdsyWkXsy9V_TuOs0BiNOMhkc1FqnHCmkjl9iU651VwwVhfTMAKGv5Nh8fZwCJ7/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNTFsGBwnVyRtSukuS0ctYGIT4WQCtWrpF9-LBllLKW4Iz2CNl6CQQSkY4rtJkflZejCcoILnbVkVRgEdsyWkXsy9V_TuOs0BiNOMhkc1FqnHCmkjl9iU651VwwVhfTMAKGv5Nh8fZwCJ7/w427-h640/DSC_0410.JPG" width="427" /></a></div>Inne spojrzenie na staw<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV_vhmvysLMG2IlZg9HBD9Qr7WMmqjV2gWAugk5tBmRWuetkJ2oNRqfCpRkQfMj7DQeYU_EGOCwEZlUN1fotV2Bvwo1fvMSBhFhuZXwkCCKwfd_ZHWLMjMiguDKMGHShoZqfCRMQKauPEy/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV_vhmvysLMG2IlZg9HBD9Qr7WMmqjV2gWAugk5tBmRWuetkJ2oNRqfCpRkQfMj7DQeYU_EGOCwEZlUN1fotV2Bvwo1fvMSBhFhuZXwkCCKwfd_ZHWLMjMiguDKMGHShoZqfCRMQKauPEy/w640-h426/DSC_0404.JPG" width="640" /></a></div>Charakterystyczne rdzawe urwisko pod wodą<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxGBdirsrXyp9v-T8yRosjUudqm5ySBQr4LYwd9gH31mEwSX53TNGXUYgkHer7ZU0LPkyZkwgGoWkhOB3aA2M87I74AIOxd2JEcpgQvQghIppKiiUH-nQzdN-m4A0r78qqBU4nkQtQlZG2/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxGBdirsrXyp9v-T8yRosjUudqm5ySBQr4LYwd9gH31mEwSX53TNGXUYgkHer7ZU0LPkyZkwgGoWkhOB3aA2M87I74AIOxd2JEcpgQvQghIppKiiUH-nQzdN-m4A0r78qqBU4nkQtQlZG2/w640-h428/DSC_0394.JPG" width="640" /></a></div>Cała woda jest mocno gazowana. Bąbelki widać wszędzie<br /></div><div><br /></div><div>Po dłuższym odpoczynku poszedłem wzdłuż rdzawego potoku. Bardzo pięknie komponował się na tle ukwieconych łąk oraz zielonych gór. Wyglądał jak krwista rzeka. Jego koryto ma taki kolor aż do samego wlotu do rzeki Terek. Gazy, które wydobywają się ze stawu lub potoku (głównie dwutlenek węgla) są niebezpieczne dla mniejszych zwierząt, takich jak żaby, jaszczurki, myszy, ptaki, czy inne płazy, a w skrajnych przypadkach, podczas bezwietrznych dni, również dla owiec. Kiedy np. żaba znajdzie się w pobliżu potoku lub stawu, uwalniający się dwutlenek węgla może spowodować uduszenie z powodu braku tlenu. Nawet odnotowano jeden przypadek owcy, która tam utonęła, ponieważ w bezwietrzny dzień udusiła się, po czym wpadła do wody. Dla człowieka otoczenie stawu nie stanowi żadnego zagrożenia. Zbiornik szybko się oczyszcza, ponieważ ciągły efekt ‘mocnego gazu’ powoduje nieustanny ruch wód. Dodatkowo źródło zapewniające wodę z wnętrza gór ciągle zasila ten zbiornik wodny. Nadmiar wody wypływa potokiem do rzeki Terek. Ustalono, że w ciągu doby ze stawu wypływa 2500 m3 wody, co daje 2,5 miliona litrów. Taką więc wydajność ma samo źródło. Szkoda tylko, że aż do dzisiaj nikt nie wykonał pomiaru głębokości. Do dzisiaj nie wiadomo jak głęboki jest ten staw. Mówi się, że jest to zbiornik bez dna. Podobnie, jak podczas wyprawy na Kazbek, tutaj również odwołaliśmy się do lenistwa Gruzinów. Czy naprawdę Abano Lake jest tak niedostępnym miejscem i potrzeba aż tak zaawansowanej technologii, żeby wykonać pomiar? Nawet z samej ciekawości wystarczyło wziąć żyłkę lub linkę, przywiązać do niej kamień i wykonać chociaż orientacyjny pomiar. Na pierwszy rzut oka możemy stwierdzić, że jest tam głęboko lub bardzo głęboko, ponieważ podwodne rdzawe urwisko przy potoku znika gdzieś w czeluściach stawu. Co to dla mnie może oznaczać? Jeśli zbiornik jest naprawdę głęboki, to należałoby się zastanowić, dlaczego ma tak małą powierzchnię, a tak dużą głębokość. Dla mnie jedynym wytłumaczeniem byłby bardzo silny strumień wody spadający z dużej wysokości. Być może kiedyś z tutejszego zbocza góry spływały polodowcowe wody w postaci wodospadu i wydrążyły większy dół. Oficjalnego wytłumaczenia oczywiście nie ma, dlatego mogę jedynie snuć domysły. A jak jest głęboko? Nawet nie próbuję tego oceniać, ponieważ nie zabraliśmy ze sobą niczego, czym moglibyśmy wykonać chociaż orientacyjny pomiar. Będąc wtedy na miejscu, nie wiedzieliśmy, że do dzisiaj nikt nie skusił się o podobne badania… No cóż, ciekawostka pozostała nierozwiązana. Być może, gdy będę nad Abano Lake w przyszłości raz jeszcze (planuję trekking po Svanetii), to na pewno zaopatrzę się w lekką żyłkę, lub zabiorę ze sobą 57-metrowy repsznur o średnicy 3 mm, który waży 370 g.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7xez75qHltjg23ijEYP2LJBM0EPggS0JomU_DXQ0Iv95VujERSao4Uk5pQKg94MJzXiAqFzF8npR7v52xp0HQ54E62LCckBPXICdCo8tSIo8B7LOZ0in0nrZMZFjmHIs5I9Sl830VhtGH/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7xez75qHltjg23ijEYP2LJBM0EPggS0JomU_DXQ0Iv95VujERSao4Uk5pQKg94MJzXiAqFzF8npR7v52xp0HQ54E62LCckBPXICdCo8tSIo8B7LOZ0in0nrZMZFjmHIs5I9Sl830VhtGH/w427-h640/DSC_0453.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjht7YL-eWzyguEwpYH2nI5B-Ke5HD1t3sbu7jwUdQzy0tLyBBajm-KFCFGyKqOLU_cl37CoJsmk7Jeypg4uchSbOOfzfcchBYcQY5DIjOd0O3i7qdSp-XSEF0z_dTgZmi7WWhFp5gD74Q/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjht7YL-eWzyguEwpYH2nI5B-Ke5HD1t3sbu7jwUdQzy0tLyBBajm-KFCFGyKqOLU_cl37CoJsmk7Jeypg4uchSbOOfzfcchBYcQY5DIjOd0O3i7qdSp-XSEF0z_dTgZmi7WWhFp5gD74Q/w427-h640/DSC_0441.JPG" width="427" /></a></div>"Krwisty potok" wypływający ze stawu<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiswGKau8YOuJy7BiWtRulcx5pDa8g_ZUmzfBX0iV5wg9eS9scDHJ-G8GxiLPm2pln19skCa47Pm1hr42dJp0h6oPpOA6KL5DYjZ76PnTPF61549ytS87VyivvjNsiYUk8nfIZ7lUMFTv1f/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiswGKau8YOuJy7BiWtRulcx5pDa8g_ZUmzfBX0iV5wg9eS9scDHJ-G8GxiLPm2pln19skCa47Pm1hr42dJp0h6oPpOA6KL5DYjZ76PnTPF61549ytS87VyivvjNsiYUk8nfIZ7lUMFTv1f/w640-h426/DSC_0428.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-jHud1ws5y5BVDHnBWy65qqB7II6YgmLv53YBs6_epoNC0NbBX8V0mJhAdkQyyIxa8guDnPBIsuTVEjzdYzye3yHhY2QthDsuAHZ4Fz6DnTPhelxx1pSNILKN5V8mPkWZJCkGmzsds_6x/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-jHud1ws5y5BVDHnBWy65qqB7II6YgmLv53YBs6_epoNC0NbBX8V0mJhAdkQyyIxa8guDnPBIsuTVEjzdYzye3yHhY2QthDsuAHZ4Fz6DnTPhelxx1pSNILKN5V8mPkWZJCkGmzsds_6x/w640-h426/DSC_0440.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Piękna Dolina Truso</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhz7UteRrtAK9s3gPQdNeyAPZJXy9VRhMXS-G-uQaspZweC_2WfTCyLaxx3JDJgGTPwH4IYDbLK26D6zG-eGyuGVPurwbR1l9_rxqdnglSIfu1EOXkwc6iNaFDb7BomgNDTxn8qvsq_6_Ux/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhz7UteRrtAK9s3gPQdNeyAPZJXy9VRhMXS-G-uQaspZweC_2WfTCyLaxx3JDJgGTPwH4IYDbLK26D6zG-eGyuGVPurwbR1l9_rxqdnglSIfu1EOXkwc6iNaFDb7BomgNDTxn8qvsq_6_Ux/w427-h640/DSC_0437.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2886b2mKV6ox12tQqDb19RdXevYi2eIXgDIzIMXMEe5b1vriFja-DvaAytLvj-nufOBcaNYLityXl600-3YElqxsAOhaldv4RXOK-bevIrbsehLew5G215Q4BPIUuZg8xJkYYpeWNP7ID/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2886b2mKV6ox12tQqDb19RdXevYi2eIXgDIzIMXMEe5b1vriFja-DvaAytLvj-nufOBcaNYLityXl600-3YElqxsAOhaldv4RXOK-bevIrbsehLew5G215Q4BPIUuZg8xJkYYpeWNP7ID/w427-h640/DSC_0429.JPG" width="427" /></a></div>Dolina Truso<br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div></div><div>W rejonie stawu siedzieliśmy równą godzinę. Otoczenie tak bardzo pozwalało się wyciszyć, że nawet zapomnieliśmy o czasie. Wszędzie dookoła ciągnęły się bardzo szerokie pasy alpejskich kwiatów Pomimo dużej wysokości 2127 m n.p.m. dopiero tutaj przebywaliśmy w dolinie. W oddali widzieliśmy stado krów, na które czekaliśmy na polnej drodze. Pasło się po przeciwnej stronie rzeki. Tamtejszą drogą jeździło znacznie więcej samochodów. Również stąd podziwialiśmy białe i żółte skały, przypominające solne wzniesienia lub hałdy. Daleko przed nami widniały kamienne ruiny wioski Zakagori. Na mapach występują raczej jako Forteca Zakagori. My jednak dotarliśmy tylko do stawu, ponieważ musieliśmy jeszcze wrócić. Dolina Truso jest bardzo długa. Od początku szlaku do Fortecy Zakagori mamy aż 13 km drogi pieszej. Geograficznie jest to tylko połowa Doliny Truso, którą kończy przełęcz o takiej samej nazwie, o wysokości 3122 m n.p.m. Przebiega tam granica gruzińsko-rosyjska. W drodze do ruin wioski mamy bardzo podobne widoki: kwieciste łąki, rdzawy potok i wysokie, zielone góry dookoła. Z tego powodu nie poszliśmy dalej, wiedząc, że mamy coraz mniej czasu. Najważniejsze i najpiękniejsze rzeczy już zobaczyliśmy, dlatego mogliśmy z czystym sumieniem wracać.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnmywiVZtqqS0Dp56D4Ep0ng2OiFXsTdrtcANqJpNA0zJ6fZSD7qOfJ5Q0qZ1iWOKiqafef8UzUDFdW3rZ3xmPwpNVESlxxLfVqEf3aU0RoxXLXxMDBf3NFLxlnzSjlr71XP1JiMbTkVqa/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnmywiVZtqqS0Dp56D4Ep0ng2OiFXsTdrtcANqJpNA0zJ6fZSD7qOfJ5Q0qZ1iWOKiqafef8UzUDFdW3rZ3xmPwpNVESlxxLfVqEf3aU0RoxXLXxMDBf3NFLxlnzSjlr71XP1JiMbTkVqa/w640-h426/DSC_0445.JPG" width="640" /></a></div><div>Ruiny wioski Zakagori i ruiny fortecy Zakagori</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbxVBmip04Y2S3IXTnktxuLDWuq8aD6StUsZNBlk3KEs7AKcvUYYETgPsX7hmpcaxDUMj3LGGu8Vp2-hE7jIjThuGhbWGc_uW5D9Ew06pFgEcbdkKetHISiDON-dPqI-d9Ttq0bh1R2SH9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbxVBmip04Y2S3IXTnktxuLDWuq8aD6StUsZNBlk3KEs7AKcvUYYETgPsX7hmpcaxDUMj3LGGu8Vp2-hE7jIjThuGhbWGc_uW5D9Ew06pFgEcbdkKetHISiDON-dPqI-d9Ttq0bh1R2SH9/w640-h426/DSC_0329.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6s8LjyxZUkOcJ-1JWAeywjpinh1GXtjxASU8nwTFoKhbCal1f6_iZnnb-7XM1eaUPriGp8IzrZULmyJVxcy_R7WThHZ8ABPQ2RIvMuTY6Kt7wbJnU_SEm0pHXfTXI942IdUfYRTMFLCAt/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6s8LjyxZUkOcJ-1JWAeywjpinh1GXtjxASU8nwTFoKhbCal1f6_iZnnb-7XM1eaUPriGp8IzrZULmyJVxcy_R7WThHZ8ABPQ2RIvMuTY6Kt7wbJnU_SEm0pHXfTXI942IdUfYRTMFLCAt/w400-h266/DSC_0344.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2TOyxL9t8DOU4kAYELCT8DnqeXVqnEL8-mhei_93g_ra_05PB8uTTarnBAid3ZGvFvXBiMAWP9hnzXd46_g4ENgCMeK-Oc01fbrM9yrNj33i06bsgnhM_YmjPPoQg0oI0rAKtyr6Zo6Us/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2TOyxL9t8DOU4kAYELCT8DnqeXVqnEL8-mhei_93g_ra_05PB8uTTarnBAid3ZGvFvXBiMAWP9hnzXd46_g4ENgCMeK-Oc01fbrM9yrNj33i06bsgnhM_YmjPPoQg0oI0rAKtyr6Zo6Us/w400-h266/DSC_0342.JPG" width="400" /></a></div>Krowy, które biegły do Doliny Truso, widziane na tle białych hałd przypominających sól<br /></div><div><br /></div><div>Od czasu do czasu, na niebie powstawały cięższe chmury, które szybko rozpadały się na mniejsze kawałki. W miejscach, gdzie miałem cień, teraz mogłem wykonać zdjęcia, ponieważ w fotografii funkcjonuje prosta zasada: ‘nie ma światła, nie ma zdjęć’. Spróbuj tylko sfotografować w pochmurny dzień góry, morze lub inne atrakcje przyrodnicze. Wyjdą po prostu martwe, bez życia. Wracaliśmy tą samą ścieżką prowadzącą wzdłuż skalno-kamienistego urwiska. Ponownie mogliśmy nacieszyć oczy wspaniałymi widokami w słońcu. Odległe, zielone góry również się rozświetliły. Odtąd mogłem wykonać interesujące mnie zdjęcia. Schodząc stopniami z opon, Agnieszka M. miała lekkie zawroty w głowie z powodu ich stromizny. Czuła się niepewnie, ale powoli zeszła. Przez wyspę wróciliśmy do głównej drogi. Niebo lekko poszarzało, bo powstawało coraz więcej chmur burzowych. W rejonie, gdzie leżą pojedyncze, brązowe głazy zrobiłem serię zdjęć, ponieważ wcześniej ten teren miałem zacieniony. Odtąd szliśmy w stronę wylotu z doliny. Lekko zaczął kropić deszcz. Po drodze ponownie podziwialiśmy wysoką, zieloną górę, piękną rzekę na tle Doliny Truso, skalne ściany z gniazdami ptaków, ‘drewniane skały’ i cztery wodospady. Zobaczyliśmy, że szlak, który pokonywaliśmy dwie godziny, teraz zajął nam równą godzinę. Pozostało nam jeszcze trochę czasu. Najbardziej zaskoczył nas fakt, że na całej długości doliny mieliśmy dostęp do Internetu! Gruzini pod tym względem są mistrzami (na lotnisku, przy czerwonym stanowisku trzeba kupić kartę firmy Magti, która jest miejscową siecią komórkową, oferującą dostęp do Internetu na terenie całej Gruzji – nawet w górach). Przez blisko godzinę szliśmy podczas lekkich opadów. Dopiero na ostatnich metrach trasy, skąd widać parking, deszcz zaczął padać znacznie mocniej. Cieszyliśmy się, ponieważ przyszliśmy przed czasem, ale taksówkarz już na nas czekał. Dzięki temu mogliśmy od razu wejść do samochodu i nie moknąć. Cały czas tutaj stał. Jak prawie każdy Gruzin w tej branży ze starszego pokolenia, oddawał się „przyjemności” wypalania kolejnych papierosów…</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdMkRtQoNVNh2CLFq6Q9vGiswZ5PzOCg7zw33-plaGBaHAffUFXCHOqR3ALtp1fY5SQvhQ4fs_xDuEjf6H1K7rJglupEkgpBhGqA9HBHPTr6ZiQ9DgT4aVZNJCemcoK4N6hE074cR01U9N/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdMkRtQoNVNh2CLFq6Q9vGiswZ5PzOCg7zw33-plaGBaHAffUFXCHOqR3ALtp1fY5SQvhQ4fs_xDuEjf6H1K7rJglupEkgpBhGqA9HBHPTr6ZiQ9DgT4aVZNJCemcoK4N6hE074cR01U9N/w640-h426/DSC_0462.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEDXCGBZxp5mWT8PFr1iJfRbZVzJbOcRUrXNNJFyNsCPh3Ny-My3c2DOBFvX1orarusYPZWz7ja_QctHafT8TcUFSov8iT_2t5b6HP2jGgHA_JoMau0mNI84B_-z1t0WVxI0I1xItTXSY0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEDXCGBZxp5mWT8PFr1iJfRbZVzJbOcRUrXNNJFyNsCPh3Ny-My3c2DOBFvX1orarusYPZWz7ja_QctHafT8TcUFSov8iT_2t5b6HP2jGgHA_JoMau0mNI84B_-z1t0WVxI0I1xItTXSY0/w640-h426/DSC_0455.JPG" width="640" /></a></div>Piękna ścieżka prowadząca do stawu Abano Lake i kwiaty rosnące wzdłuż niej<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxIYptQIs4sgra1iQbaH0ftjCSmawNKsdat7BM9_M4XWcd2MNyDu5YrxEpiM30XjEltrkYqo3RakV_Mpzquecwlv19jFX0IFE3evJKWxZtdqvpabk_L1Xq4wp3U2WX35AciSQBHwSk2yhU/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxIYptQIs4sgra1iQbaH0ftjCSmawNKsdat7BM9_M4XWcd2MNyDu5YrxEpiM30XjEltrkYqo3RakV_Mpzquecwlv19jFX0IFE3evJKWxZtdqvpabk_L1Xq4wp3U2WX35AciSQBHwSk2yhU/w640-h426/DSC_0463.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEiIiHjJ6iX5KlH5V9ZEgVmfyXDwhuCwJCWEt4HsrNyRYaPo4Q5CzyhrBbxOe0XuP9djqbZf2-PWgB1kuegYT_b-N-sHEMko9aO5nWqQ8X7fiOCc1TQ0HuviRPxXmVBQRz5N7zINMUU9uW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEiIiHjJ6iX5KlH5V9ZEgVmfyXDwhuCwJCWEt4HsrNyRYaPo4Q5CzyhrBbxOe0XuP9djqbZf2-PWgB1kuegYT_b-N-sHEMko9aO5nWqQ8X7fiOCc1TQ0HuviRPxXmVBQRz5N7zINMUU9uW/w640-h426/DSC_0465.JPG" width="640" /></a></div>Polana z brązowymi głazami - w końcu zaświeciło słońce do zdjęć<br /></div><div><br /></div><div>Jadąc do Stepantsminda, widzieliśmy, że na niebie powstał wąski pas chmur burzowych, ciągnących się od Doliny Truso, aż po naszą wioskę. Po lewej i po prawej stronie ciągle patrzyliśmy na błękitne niebo. Za nami strzelały pioruny. Co kilka minut rozlegał się głośny huk. Przez całą drogę jechaliśmy w ulewie. To znaczy, że chmury burzowe wisiały dosłownie nad Drogą Wojenną. Bardzo łatwo wytłumaczyć, dlaczego tak się działo. Ponieważ po obu stronach mieliśmy trzy i czterotysięczniki, a wspomniana droga prowadziła doliną. Wysokie góry zatrzymywały piętrzące się masy powietrza, przez co ich pasma stanowiły naturalną barierę. Stąd w dolinach padały ulewne deszcze, a po obu stronach panowała słoneczna pogoda. Wróciliśmy około godziny 15.30. Po bardzo przyjemnej wędrówce Doliną Truso, gdzie woda gazowana była gwoździem programu, poszliśmy poszukać lokalnej restauracji z dobrym jedzeniem. Grzesiu znalazł informację na telefonie, że na skrzyżowaniu dróg do Vladikaukas (Władykaukaz - Владикавказ) i do centrum Stepantsminda znajdziemy to, czego szukamy. Ponoć najlepsze jedzenie dostaniemy w lokalnej restauracji o nazwie ‘Good Food Kazbegi’. Weszliśmy przez otwartą bramę. Teren wyglądał na typowe, gruzińskie podwórko, uwidaczniające po raz kolejny lenistwo tej narodowości. W Polsce ogródki restauracyjne są zadbane i w jakikolwiek sposób zaaranżowane. Musi być czysty chodnik lub równa trawa, a dookoła jakieś kwiaty. To jest standard. Tam nie zadbano o wygląd w ogóle. Jakieś krzaki rosły na dziko, stary chodnik w większości zdążył się wykruszyć. Pewnie położono go jeszcze za czasów świetności ustroju komunistycznego. Stąd też wszystko, co wtedy zbudowano, tak stało do dziś. Jedynie stoły i parasole mieli nowe. Teren był bardzo nierówny i w ogóle niezagospodarowany. Na wejściu przywitał nas ciekawy gospodarz. Nie tylko powiedział po polsku „dzień dobry”, ale również zaczął mówić do nas po polsku! Wyciągnął menu ze zdjęciami, abyśmy wiedzieli, co zamawiamy. Dodatkowo omówił nam w naszym języku co te dziwne gruzińskie nazwy oznaczają. Zarzuciłem również tematem gruzińskiej lemoniady, dlatego od razu na stole pojawiło się sześć butelek. Każdemu smakowała i odtąd stała się obowiązkowym napojem po każdych naszych przygodach. Podczas jedzenia przychodził do nas kot, który lubił być głaskany. Zawsze liczył na coś do jedzenia. Pod samochodem spał również duży, beżowy pies, ale gospodarz zawsze go przeganiał. Teren restauracji stanowił jednocześnie skrót z głównej ulicy do górnej części wioski Stepantsminda. Znacznie można było sobie skrócić wędrówkę do naszego guest house. Oprócz tradycyjnych gruzińskich dań (chakapuli lamb – zupa z jagnięciny i z warzywami, chaczapuri megruli - placek zapiekany z owczym serem, wyglądający jak pizza, chaczapuri adżaruli - placek zapiekany w kształcie oka, z rozbitym jajkiem na środku, czy chinkali – pierogi w kształcie sakiewki z bulionem w środku), które opisałem już w relacji z Kazbeku, polecam dodatkowo zamówić sałatkę warzywną z rozdrobnionymi orzechami, sałatkę bakłażanową (mój hit sezonu) oraz najzwyczajniejsze belgijskie frytki z gruzińską lemoniadą. To było coś!</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTxqJMrgwc3yAYYlSSHqiLIGGVd5-SGa30bzuRtlIpG0hTsB4l-T-yXUpGzib5D8MWYM51K5FT9Eu492FQUMfaWxLhovzjIfIq2CKKmJs8A4AWZSlaxUfb7RlUrbzV78_BYfGtHJVjLK-M/"><img data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTxqJMrgwc3yAYYlSSHqiLIGGVd5-SGa30bzuRtlIpG0hTsB4l-T-yXUpGzib5D8MWYM51K5FT9Eu492FQUMfaWxLhovzjIfIq2CKKmJs8A4AWZSlaxUfb7RlUrbzV78_BYfGtHJVjLK-M/w480-h640/20210705_155356.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh87E8UembSfMExOHnD_b4to02PKLE2SLDc3Jzky_IDIYIts_niH2XoxS4f_X8PleSjzM5O7GoPxvHcdm-DBEiXvhbLLMXy_c2zePQR5KDMlAXtZ9n-CNLYmiGVeoMVQeVcdmuJLsY0R-ya/"><img data-original-height="1200" data-original-width="900" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh87E8UembSfMExOHnD_b4to02PKLE2SLDc3Jzky_IDIYIts_niH2XoxS4f_X8PleSjzM5O7GoPxvHcdm-DBEiXvhbLLMXy_c2zePQR5KDMlAXtZ9n-CNLYmiGVeoMVQeVcdmuJLsY0R-ya/w480-h640/20210705_154219.jpg" width="480" /></a></div>Frytki z sałatką bakłażanową i gruzińska lemoniada<br /></div><div><br /></div><div>Kiedy wróciliśmy do naszej chaty długo rozmawialiśmy o tym, co zobaczyliśmy oraz jeszcze raz wspominaliśmy najpiękniejsze momenty podczas wchodzenia na Kazbek. Ponownie przyszedł do mnie żółto-rudy kot. Skulił się w kłębek. Postawiłem obok niego cztery ciciki. Nawet nie zwrócił na nie uwagi. Spał dalej. Nie przeszkadzając mu dalej, ustalaliśmy plany na pozostałe dwa dni. Grzesiu i Żaneta już rano postanowili, że jeszcze dzisiaj wyjadą do Tbilisi, żeby zwiedzić stolicę Gruzji. Wiedzieliśmy od pani Leli, że pokój po Żanecie i Grzesiu ma ktoś zająć na weekend. Pożegnaliśmy się z nimi. Do centrum Stepantsminda wyszli przed godziną 18.00. Szybko złapali marszrutkę, ale z powodu braku chętnych kierowca nie chciał pojechać. Powiedział, że zawiezie ich pod warunkiem, że zapłacą 35 lari od osoby. Normalnie kurs kosztuje 10 zł. Zapłacili wyższą cenę, ponieważ i tak dla nich to nie był duży koszt. Dzięki temu mogli jeszcze dzisiaj dostać się do stolicy. Grzesiu zrobił rozpoznanie, gdzie są hotele i guest house’y. Dodatkowo załatwił przewodnika, który będzie ich oprowadzać po mieście. Na kwaterze zrobiło się cicho. Zostałem ja, Łukasz, obie Agnieszki i jeden kot. Ustaliliśmy, że wieczorem sprawdzimy jaka może być pogoda od jutra rana, po czym zadecydujemy, czy pojedziemy do Doliny Juty. Marzyłem o tej wycieczce, ponieważ widziałem na różnych zdjęciach, jak tam jest pięknie. Nie bez powodu nazywają ją gruzińskimi Dolomitami. Sama dolina oferuje przecudne widoki, ale kończy ją siedmioszczytowa góra Chaukhi 3842 m n.p.m., która od samego początku najbardziej przyciąga wzrok. Przypomina włoskie Dolomity. Pomimo popularności tego szlaku z powodu jego nadzwyczajnego piękna, tłumów nie doświadczymy. My przez cały dzień minęliśmy może 15 osób. Sam szlak również nie jest szeroką drogą jak w Karkonoszach lub Tatrach, ale raczej idziemy wydeptaną ścieżką w trawie. Wieczorem nadal nie mieliśmy żadnego potwierdzenia, co do pogody, dlatego ostateczną decyzję przenieśliśmy na rano. Mieliśmy wstać, sprawdzić i stwierdzić: jedziemy, albo nie jedziemy. Siedzieliśmy jeszcze do późnego wieczora, rozmawiając o górach i głaszcząc kota. Postanowiliśmy, że wstaniemy o 7.00 rano i zobaczymy jak będą wyglądać chmury na niebie. O godzinie 21.00 pani gospodarz o imieniu Lela przyniosła nam cztery szklanki orzechowego koniaku – po jednej dla każdego. Chociaż ja nie jestem fanem alkoholu, to doceniam jej gest i gościnność. Spać poszliśmy o 23.00. Łóżka w pokojach są bardzo wygodne, a materace grube, dlatego każdy z nas wyspał się bardzo dobrze.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmAlY4FMHgokOf9J3AybMnU27eZ5LG2t6PcRpQtI6KcOxBx7_K7agTpOQRmFHL6PTT7QeK5F5uaUV2A8QMF_8rnb8MytGeR2aRi_d9oEWaT-DhygkVtQTIVKDafr33BVeuZXjpZRGsbSHN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmAlY4FMHgokOf9J3AybMnU27eZ5LG2t6PcRpQtI6KcOxBx7_K7agTpOQRmFHL6PTT7QeK5F5uaUV2A8QMF_8rnb8MytGeR2aRi_d9oEWaT-DhygkVtQTIVKDafr33BVeuZXjpZRGsbSHN/w640-h426/DSC_0076.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Kot i cztery ciciki</div></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">STEPANTSMINDA, GERGETI, TSMINDA SAMEBA</span></b></div><div>O godzinie 7.00 rano stwierdziłem, że niebo jest mętne, jak na samym początku naszej wyprawy. Raczej w takich warunkach nie ma sensu jechać do Doliny Juty. Tam musi być niebieskie niebo i słońce gwarantujące piękne widoki, ponieważ całą istotą tego szlaku są ‘zamszowe’, zielone, oświetlone trawy oraz strzelista i skalista góra o siedmiu wierzchołkach Chaukhi 3842 m n.p.m. Oglądać tak piękne atrakcje w byle jakiej pogodzie, to zdecydowanie „rozrywka” nie dla mnie. Muszę mieć konkrety. Postanowiliśmy, że skoro pogoda jest niestabilna, to raczej pokręcimy się po naszej okolicy, gdzie poznamy naszą wioskę, oraz sąsiednią – Gergeti. Kiedy turyści myślą o kościółku Tsminda Sameba, to mają na myśli wioskę Stepantsminda zwaną przed 2007 rokiem Kazbegi. W rzeczywistości ta atrakcja turystyczna znajduje się w Gergeti. Tak naprawdę mało kto w ogóle zna wspomnianą nazwę. Raczej skojarzy ją z Tsminda Sameba. Wszystko dlatego, że obie wioski sąsiadują ze sobą. Tyle, że jedna znajduje się po jednej stronie rzeki, a Gergeti, rozpoczyna się tuż za mostem. </div><div><br /></div><div>Wyruszyliśmy bez pośpiechu jeszcze przed godziną 8.00. Weszliśmy do lokalnego sklepu, po czym najpierw poszliśmy w stronę widocznej cerkwi, która znajduje się przy odnodze głównej drogi. Ta sama ulica prowadziła również do urzędu miasta. Cerkwia pod względem architektury wyglądała bardzo ciekawie, ponieważ na wejściu stała dzwonnica podparta na ośmiu, kamiennych ramionach. Na jej teren weszliśmy przy pomocy kilku stopni. Dziwiło mnie tylko, że dwie krowy chodziły luzem i wyjadały trawę na cmentarzu. Po dłuższej chwili, ze środka wyszedł pop, po czym nakazał swojemu ministrantowi, aby je przepędził. Cała sytuacja wyglądała ciekawie, ponieważ krowy najpierw schodziły stopniami, a później wychodziły przez wąską furtkę. Ustąpiliśmy im miejsca. Za cerkwią widniała jakaś dziwna, betonowa, iście komunistyczna konstrukcja, która przypominała bardzo duży wyskok, skąd można by było skakać do basenu. Jednak żadnego basenu nie widzieliśmy. Na fasadzie wymalowano artystyczny mural z napisem ‘Twin Towers’. Przeznaczenia tego budynku jednak nie mogłem odgadnąć. Nieco dalej trwała budowa wielkiego muzeum za grube miliony lari. Zastanawiałem się, czy teraz ono tak naprawdę jest tutaj potrzebne, skoro co chwilę będą otwierać i zamykać gospodarkę. Obiekt nawet nie zdąży się otworzyć, a już upadnie. Turyści głównie nastawieni są na Kazbek lub Tsminda Sameba. Skoro pani Lela mówiła, że brakuje turystów, to tym bardziej będzie brakować ich w muzeum, ponieważ w górskim terenie podobne obiekty odwiedza się, kiedy ciągle pada deszcz. Po wykonaniu kilku zdjęć cerkwi i muzeum w budowie, poszliśmy dalej, w stronę urzędu miasta. Tutaj również spotkaliśmy się z prawdziwą ‘komuną’. Na parkingu stał jeszcze autobus z lat pięćdziesiątych, XX w., a obok stare, niszczejące, pozostawione same sobie samochody. Biała farba stopniowo odpadała lub kruszyła się z budynku. Dodatkowo wzdłuż obiektu, przy wysokich, pomalowanych kolumnach przechodziła krowa. Dalej nie znaleźliśmy przejścia.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp2hRUU2SrOw7mJukT4kHlBuI_0lOMX7sfQeakM40-hwhFXUzu_-eBmJvtBJcRdeXVECDRhPiIF3Vu39g5lMSn-p9iIFKgBlCZPjEW8lyLrm64AgbMUXbgq09Y2GnoaPv-yXTSv7wVpUZe/"><img data-original-height="1200" data-original-width="799" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp2hRUU2SrOw7mJukT4kHlBuI_0lOMX7sfQeakM40-hwhFXUzu_-eBmJvtBJcRdeXVECDRhPiIF3Vu39g5lMSn-p9iIFKgBlCZPjEW8lyLrm64AgbMUXbgq09Y2GnoaPv-yXTSv7wVpUZe/w427-h640/DSC_0472.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDpD43ukoJJ_5UjKShk0BqDIlNObaXDdrrCjpqgIiTPmPObusQQo1JSBElCKNtiFchB1k42T4mxPWSQmZnBa7F2v7fqYWUdkqzlRNsMb37sLBv18KvyhYQFjCp1Wfevn-X6GyH0sI0tfBz/"><img data-original-height="1200" data-original-width="799" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDpD43ukoJJ_5UjKShk0BqDIlNObaXDdrrCjpqgIiTPmPObusQQo1JSBElCKNtiFchB1k42T4mxPWSQmZnBa7F2v7fqYWUdkqzlRNsMb37sLBv18KvyhYQFjCp1Wfevn-X6GyH0sI0tfBz/w427-h640/DSC_0471.JPG" width="427" /></a></div>Dzwonnica i wejście na teren cerkwi<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr8fofbkdEi9UEoCt71dRxcR4LF4-3GUdU6Dv4y22fMdrqEBdMTu6LCXRHw6xRXTOlzvVLRtt6-vx0iK5a-cm8ylhaKzBV67NvZzXKrRGGfiuWuwQNi4oL-AJLTTM8BXQBb1rcdx8yxCfL/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr8fofbkdEi9UEoCt71dRxcR4LF4-3GUdU6Dv4y22fMdrqEBdMTu6LCXRHw6xRXTOlzvVLRtt6-vx0iK5a-cm8ylhaKzBV67NvZzXKrRGGfiuWuwQNi4oL-AJLTTM8BXQBb1rcdx8yxCfL/w640-h426/DSC_0474.JPG" width="640" /></a></div>Stara 'komunistyczna' konstrukcja, której przeznaczenia nie mogłem odgadnąć<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPDc7oxkbizv5HhgMFUAbhNkXzws0DGCNfxXIrck23n6snvARwLZ6pN-Lw0dhBXWDqqwpgbDusDvruNGI7cFrng2PZleYz5ceDNC2quFwGtqQPJiru_nrBWOF5xXSdS2HE1blweOKM1we6/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPDc7oxkbizv5HhgMFUAbhNkXzws0DGCNfxXIrck23n6snvARwLZ6pN-Lw0dhBXWDqqwpgbDusDvruNGI7cFrng2PZleYz5ceDNC2quFwGtqQPJiru_nrBWOF5xXSdS2HE1blweOKM1we6/w427-h640/DSC_0476.JPG" width="427" /></a></div>Wejście na teren cerkwi</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUbhboADVVmDNADGxKFTm8FTjXqxtPK30I0pFvj9K1ZAY4i_WVx3IjBBHfRAwP4K3RkkPyC1tWUTcy5pkekKzuXwCgXpYb24RUGZJX49Najko3F11wqZ1tymt5oYExr9HurDDvAXP4w808/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUbhboADVVmDNADGxKFTm8FTjXqxtPK30I0pFvj9K1ZAY4i_WVx3IjBBHfRAwP4K3RkkPyC1tWUTcy5pkekKzuXwCgXpYb24RUGZJX49Najko3F11wqZ1tymt5oYExr9HurDDvAXP4w808/w640-h426/DSC_0475.JPG" width="640" /></a></div>Odnoga Drogi Wojennej prowadząca do urzędu miasta</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaHNyrvKUvKDo8Yk6jEMI1POC_ne9AoZvJYQDCSgWlGgNipoBssbdwf6_X6iwQmZPKWVPqXBtbbALiVikqO0R3WY5Kk9fGDioXr1swFFDm9hNAEjr6W1UJKXcvmx9_MFGT7m9i1eEk9xn0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaHNyrvKUvKDo8Yk6jEMI1POC_ne9AoZvJYQDCSgWlGgNipoBssbdwf6_X6iwQmZPKWVPqXBtbbALiVikqO0R3WY5Kk9fGDioXr1swFFDm9hNAEjr6W1UJKXcvmx9_MFGT7m9i1eEk9xn0/w640-h426/DSC_0478.JPG" width="640" /></a></div>Urząd miasta Stepantsminda</div></div><div><br /></div><div>Ulicę kończyło strome zbocze koryta rzeki. Zawróciliśmy więc do skrzyżowania, gdzie poszliśmy w stronę Gergeti. Wioski są tak ustawione, że gdyby nie znak, nie wiedzielibyśmy nawet, gdzie jest ich granica. Odtąd podchodziliśmy asfaltową drogą. Za chwilę, po prawej stronie zauważyliśmy siedzibę ratownictwa górskiego, gdzie można było zgłaszać wyprawy, ale nie wiem, czy już nie została przerobiona na coś innego… Obiekt nie wyglądał, jakby stacjonowali w nim ratownicy lub w ogóle ludzie związani z górami. Nieco dalej widzieliśmy nietypowy płot z desek, a na każdej z nich zamocowano po dwie butelki pozostałe po różnego rodzaju winach. Przez chwilę przyglądaliśmy się tak nietypowemu ogrodzeniu. Kiedy dotarliśmy do końca ulicy, ta rozwidlała się w lewo i na prawo. Nie wiedzieliśmy, którą opcję mamy wybrać, dlatego poszliśmy w lewo. Odtąd wioska miała swój klimat. Szliśmy obok starych, niejednokrotnie rozlatujących się kamiennych domów. Widać, że miały swoje lata. Na końcu jednego z nich wmurowano nawet rurę, skąd wypływała woda źródlana. Obowiązkowo napiliśmy się jej. Chwilę później, za wioską, prowadziła polna ścieżka, coraz wyżej do góry. Przed nami widzieliśmy jakiś obiekt noclegowy z restauracją i parasolami, a poniżej zagrodę dla koni na zboczu górskim wraz z małym polem kwitnących kartofli. Kiedy skręciliśmy za zielonym zboczem, za starą, zardzewiałą koparką, gdzie ciągle unosił się zapach olejów hydraulicznych, rozpoczęliśmy właściwe podejście prowadzące w stronę widocznej, kamiennej wieży obronnej. Częściowo się zawaliła, ale mimo wszystko dobrze było ją widać z okolic naszej wioski. Widzieliśmy również, że co jakiś czas tędy wracają pojedyncze osoby lub pary. Wszyscy byli elegancko ubrani i schodzili w bardzo lekkich butach: klapach, trampkach, sandałach, itp. Na szlaku wszędzie wystawały skały, dlatego dziwiłem się, że tak zignorowali trasę. Wracali z kościółka Tsminda Sameba. My tym czasem podchodziliśmy coraz wyżej. Ścieżką wśród trawiastych polan dotarliśmy na wysokość wieży. Wzdłuż trasy wkopano giętkie, plastikowe rury o dość dużej średnicy. Płynęła nimi woda do wioski spływająca z zielonych zboczy górskich. Niebo nadal pokrywały dość mętne chmury. Brakowało stabilizacji w pogodzie, dlatego cieszyliśmy się, że wybraliśmy tę opcję. Podchodząc wyżej, Agnieszka M. w oddali zauważyła dwa konie, pasące się pod linią niskich krzaków. Ten teren wydawał się nam dość odległy.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm0LkRLO8POR_uZ-Z89dhNYYQnXQzUPZQ1bhC1vUUCLNncjaxZJ3qT2EwHDnvTXJSs8YdEL8mLGQnPYQbn1xB3fcvaTVrVdOkpoRl8cLimjpOv7IkBSeyjD3yTnj6814tZ3kIWr-T_9YtV/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm0LkRLO8POR_uZ-Z89dhNYYQnXQzUPZQ1bhC1vUUCLNncjaxZJ3qT2EwHDnvTXJSs8YdEL8mLGQnPYQbn1xB3fcvaTVrVdOkpoRl8cLimjpOv7IkBSeyjD3yTnj6814tZ3kIWr-T_9YtV/w640-h426/DSC_0481.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Ogrodzenie z butelkami po winach</div></div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiKm8PZV5OoJk8arULGrfHOHb4vJaL3IxpcRK1bKLLtYt-NUa2Ep_fy4emTpBHPDyhdSc4Zmpc9DRPHQipoTnKGvtIBXYK4xDK1S6Ojrx24x-1dUJ8l-wPirhp-WRYSyZvM6j0KHoSwW0U/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiKm8PZV5OoJk8arULGrfHOHb4vJaL3IxpcRK1bKLLtYt-NUa2Ep_fy4emTpBHPDyhdSc4Zmpc9DRPHQipoTnKGvtIBXYK4xDK1S6Ojrx24x-1dUJ8l-wPirhp-WRYSyZvM6j0KHoSwW0U/w640-h426/DSC_0487.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnFKpGRjKmIc1Q9j98y1HlW6dyVzw-tnMsGdwoY9Q1AlVZhoe7jYQzJzmah_wXDXtzXmOIJRAPaFddi_Ocro6SGMk_X0kszb9C2rIn6QBMkdanbUfPmODEYK2Re5QFlFf9pGBvwL2BUrhR/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnFKpGRjKmIc1Q9j98y1HlW6dyVzw-tnMsGdwoY9Q1AlVZhoe7jYQzJzmah_wXDXtzXmOIJRAPaFddi_Ocro6SGMk_X0kszb9C2rIn6QBMkdanbUfPmODEYK2Re5QFlFf9pGBvwL2BUrhR/w640-h428/DSC_0489.JPG" width="640" /></a></div>Wioska Gergeti ma swój klimat...</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFkAGXqxNoAfDutTvkuPHd0xdEwM1DF07d8fxhE3TJ7l6dfIiyqXgBTwZ8MqL12RBggRba4zE4AcmfAm3_V__oxFocPfmT0IS8L5oiYuNdyyZK86JM73t6Y_9NCfWmKI1PHBVamx-gg1QQ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFkAGXqxNoAfDutTvkuPHd0xdEwM1DF07d8fxhE3TJ7l6dfIiyqXgBTwZ8MqL12RBggRba4zE4AcmfAm3_V__oxFocPfmT0IS8L5oiYuNdyyZK86JM73t6Y_9NCfWmKI1PHBVamx-gg1QQ/w427-h640/DSC_0492.JPG" width="427" /></a></div>Źródełko wody w pobliżu rozstaju szlaków<br /><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiExe0uTZzBbZLfW292-1jliGctk5o38tdYQvfj46imo0VabnKOWSKt_qPrH9Gu7rCnGOH4wJRgAedsiCJkEjnKdgMH4RHK4rWGu3YSWC77akBOaCEjT3yGYkFu0dWTVcGr9zoX4MBNI4AA/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiExe0uTZzBbZLfW292-1jliGctk5o38tdYQvfj46imo0VabnKOWSKt_qPrH9Gu7rCnGOH4wJRgAedsiCJkEjnKdgMH4RHK4rWGu3YSWC77akBOaCEjT3yGYkFu0dWTVcGr9zoX4MBNI4AA/w640-h426/DSC_0497.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnTX-ihuV1xLCmUevLrE7idNLO9vcsfjJtawCe-i-lG9lv9S_HT8Vf9x_BCrJ5asfam0wAmByLDkQFpAKl5JcGWc6tXbVY9qq3MKzNYL0BRbEIVCOaLKlvDfnot1VkKTqFecQVzNVchyphenhyphenUL/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnTX-ihuV1xLCmUevLrE7idNLO9vcsfjJtawCe-i-lG9lv9S_HT8Vf9x_BCrJ5asfam0wAmByLDkQFpAKl5JcGWc6tXbVY9qq3MKzNYL0BRbEIVCOaLKlvDfnot1VkKTqFecQVzNVchyphenhyphenUL/w640-h426/DSC_0501.JPG" width="640" /></a></div>Wchodzimy coraz wyżej - jesteśmy ponad poziomem ruin wieży obronnej, powyżej wioski Gergeti</div><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwQ3hKJstInVZJNeMwzcVRstDrXsSWH7SnM-pKItlFvq6VxG0mSHpzpgJr_Zmj7vb3KD4knTidZ6FI8N5jnVVSHihPeVHnC1sM9I7TLJLCtCh1jIidbOnslsH6Qv6B9WVOEdmJnc4LWMF7/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwQ3hKJstInVZJNeMwzcVRstDrXsSWH7SnM-pKItlFvq6VxG0mSHpzpgJr_Zmj7vb3KD4knTidZ6FI8N5jnVVSHihPeVHnC1sM9I7TLJLCtCh1jIidbOnslsH6Qv6B9WVOEdmJnc4LWMF7/w640-h426/DSC_0504.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGWwq0RsxQ5oO1QMdLr5lb5Ek6KZ3SP4S9BqQvWA4RhYKSsQaxlrS4j1KWNMSIvXf26TsxWyyJjkyx6WEX3Q2QI6kattxjorT3vb5eVpKQjqhAD3iG3p9FiZNOVFDeGaG7fxE8FutoB9BK/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGWwq0RsxQ5oO1QMdLr5lb5Ek6KZ3SP4S9BqQvWA4RhYKSsQaxlrS4j1KWNMSIvXf26TsxWyyJjkyx6WEX3Q2QI6kattxjorT3vb5eVpKQjqhAD3iG3p9FiZNOVFDeGaG7fxE8FutoB9BK/w640-h428/DSC_0511.JPG" width="640" /></a></div>Gdzieś w oddali Agnieszka M. wypatrzyła dwa konie<br /></div><div><br /></div><div>Nieco wyżej, nad głowami zauważyliśmy jakąś brązową budowlę. Łukasz dostrzegł, że to jest kościółek, do którego idziemy. Nie myślałem, że tak szybko dotrzemy na miejsce. Wystarczyło kilkanaście minut, abyśmy szli wysoko ponad ruinami wieży obronnej i tak blisko Tsminda Sameba. Odtąd widzieliśmy jeszcze ostatnich wracających ludzi, po czym przez trawiastą polanę poszliśmy do zagrodzonego źródła wody. Wielu turystów napełniało tam swoje butelki. Nawet biały koń znalazł okazję, aby się napić. Poczekał aż kilku turystów wyjdzie, po czym spokojnym krokiem, przez furtkę wszedł na mały placyk. Turyści ustąpili mu miejsca, a ten zaczął pić wodę prosto z rury. W równie kulturalny i spokojny sposób wyszedł przez furtkę. Turyści robili zdjęcia z koniem, ponieważ niecodziennie można zobaczyć taką sytuację. Mieliśmy ciepły dzień, ale dość mocno wiało, dlatego po krótkim rekonesansie w okolicach Tsminda Sameba wróciliśmy pod jego mury, aby jeszcze raz spojrzeć na pierwszy etap trasy prowadzący na Kazbek, a dokładniej na odcinek drewniane ławki – przełęcz Arsha 2940 m n.p.m. Po krótkim odpoczynku poszliśmy na znane nam ławki, skąd równie dobrze widać Kazbek i trasę, którą podchodziliśmy. Postanowiliśmy trochę posiedzieć, ponieważ mieliśmy piękne widoki i wspomnienia związane z tym miejscem. Niebo zapowiadało nawet coraz lepszą pogodę, co bardzo nas cieszyło. Po około półgodzinnej przerwie, zaczęliśmy schodzić drewnianymi stopniami w lesie. Prowadzą do punktu, gdzie rozwidlają się drogi. Gdybyśmy na początku wybrali opcję w prawo, to właśnie byśmy podchodzili tą trasą co teraz. Zejście przez las upływało nam dość szybko. Jako, że zaświeciło mocno słońce, schody ciągnące się bardzo daleko umożliwiły mi zrobienie kilka ciekawych zdjęć. Przypominały te z serii ‘tajemniczy ogród’. Zaciekawił mnie fakt, że w trakcie schodzenia, co kilkaset metrów ustawiono niebieskie znaki drogowe z informacją, za ile metrów skończy się strome podejście. Zaczynamy od 1426 metrów. Tylko jeden raz przecinamy nową, asfaltową drogę pod bardzo małym kątem, przez co długo przez nią przechodzimy. Tuż za nią znajdziemy kolejny punkt odpoczynkowy w postaci drewnianych ławek. Po wyjściu z lasu mamy przepiękny widok na okoliczne góry. W tle widać całą ścianę czterotysięczników oraz mnóstwo zieleni. Zaciekawił nas kawałek polany, gdzie nagrobki rozstawione w chaotyczny sposób nie tworzyły całości. Każdy z nich, z osobna ogradzał metalowy, zdobiony płot. Najwidoczniej dlatego, że krowy są wszędzie i wszędzie wyjadają trawę oraz załatwiają swoje potrzeby gdzie popadnie. Poniżej zeszliśmy do wąskiej, wydeptanej ścieżki prowadzącej przez alpejskie, kwitnące łąki. Widok jest przecudny, ponieważ ciągle w oddali mamy piękne, bardzo wysokie góry przed sobą. Kilka minut wędrówki dalej widać, że niepotrzebne koronawirusowe obostrzenia wykończyły lokalne biznesy. Kilka budek serwujących jedzenie powoli zarastało polnymi kwiatami. Najciekawszą z nich zauważyliśmy na samym dole równiny. Na totalnym uboczu, wśród kwitnących kwiatów stała tam budka z napisem ‘Fast Food’. Oczywiście zamknięta. Dalej szlak prowadził pomiędzy kamiennymi domami. Od tej strony był o wiele bardziej atrakcyjny, ponieważ mogliśmy popatrzeć na wiele budowli, które nawet w połowie się rozleciały.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtLDK2T-tQMho_zFIyHXeBlCqUe7smCmcitIcWB4A_4hd_aacTR-wt0GnTQzYRoAreLBoyR10cAhmXz8Q2RpZMBY1KN_qog6R1V3PFGxppfS2AC1LBGb5oYu1LkNszzre7PBFqOQmHjyYC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtLDK2T-tQMho_zFIyHXeBlCqUe7smCmcitIcWB4A_4hd_aacTR-wt0GnTQzYRoAreLBoyR10cAhmXz8Q2RpZMBY1KN_qog6R1V3PFGxppfS2AC1LBGb5oYu1LkNszzre7PBFqOQmHjyYC/w640-h426/DSC_0524.JPG" width="640" /></a></div>Koń pijący wodę ze źródełka z rury<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7pik7_UwkOycWohsywcfsfN4MKRgRbKDg9iBgC2P4bhyo2XkBejoUmgGKg5n17pvT9gk4mchAPy0uNhkn2NBhw7ILpwpJqHL-PwqofNfwCyGQ8VQ4DOjgBVIFtzq0cBGmevdMxDOxQPjy/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7pik7_UwkOycWohsywcfsfN4MKRgRbKDg9iBgC2P4bhyo2XkBejoUmgGKg5n17pvT9gk4mchAPy0uNhkn2NBhw7ILpwpJqHL-PwqofNfwCyGQ8VQ4DOjgBVIFtzq0cBGmevdMxDOxQPjy/w640-h426/DSC_0526.JPG" width="640" /></a></div>Po blisko tygodniu, ponownie spotkaliśmy te same konie stojące na środku ulicy prowadzącej do kościółka Tsminda Sameba<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWbl7idrOjMCxE3G0YIwCYYRC1COaiTEG5n_ayzsvCE-_VBqPywbQuOCdCjl8bu2NMXAJuTW5WJTBbfP66-oWXMDMDieqS80sSOACVXuE5EpD4tUv6VXHguxOeQFSNLKQMuWNd8H12eiaB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWbl7idrOjMCxE3G0YIwCYYRC1COaiTEG5n_ayzsvCE-_VBqPywbQuOCdCjl8bu2NMXAJuTW5WJTBbfP66-oWXMDMDieqS80sSOACVXuE5EpD4tUv6VXHguxOeQFSNLKQMuWNd8H12eiaB/w640-h426/DSC_9059.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6RBPICNETJFQ6bbOuLpQO2fq-dso4a0IjZ0Kw825uiyjEAcD6K1iqp7PSnSAIDqJQGhXKpWaJWD6OQDNc66MVFTCssrcAmWjMSDiFaNv-fIInug9_NdYT1Z362LfWaOnWz0CnkB10exIl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6RBPICNETJFQ6bbOuLpQO2fq-dso4a0IjZ0Kw825uiyjEAcD6K1iqp7PSnSAIDqJQGhXKpWaJWD6OQDNc66MVFTCssrcAmWjMSDiFaNv-fIInug9_NdYT1Z362LfWaOnWz0CnkB10exIl/w640-h426/DSC_9066.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb9JSAm0j3VA33nZYhu7KX1Yop13nr6q94maUHS2tL0la83NKNxprAWmdxNR2lLJMCiG6Ek07y8WhmG4fR8Hci3_jk8IPOqyjwyWTul62y9Fmmrpe936JYFUbHIYttDfWuTwIg4v-lubrM/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb9JSAm0j3VA33nZYhu7KX1Yop13nr6q94maUHS2tL0la83NKNxprAWmdxNR2lLJMCiG6Ek07y8WhmG4fR8Hci3_jk8IPOqyjwyWTul62y9Fmmrpe936JYFUbHIYttDfWuTwIg4v-lubrM/w640-h428/DSC_9060.JPG" width="640" /></a></div>Tsminda Sameba i widok na Stepancmindę<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtBN3rQ0oPxPxi6gojIeQ58z_MhM4BkmP4y6fuzkcZN0RUnQfQViJLInWHZd0iuYRcxT4MczITh5oKG103yJFmGl4QX5pelydSH9N0W9Wqg_fRVherIFd9L_gyd3T4gXEbCHRMtNzqzL6o/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtBN3rQ0oPxPxi6gojIeQ58z_MhM4BkmP4y6fuzkcZN0RUnQfQViJLInWHZd0iuYRcxT4MczITh5oKG103yJFmGl4QX5pelydSH9N0W9Wqg_fRVherIFd9L_gyd3T4gXEbCHRMtNzqzL6o/w427-h640/DSC_0539.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxhGw1725P66huAmx0fxhyphenhyphenecKrEdG84IOtVkuWBRibVcpc5sl4fIiiJqDopVn2EeIXtBEBXe-NwewDnPj5AcPuaAEp8Uh37eKba0F-jubipTli5ffpJHCah2Xb-D0VhspvnDw8pz7oppjJ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxhGw1725P66huAmx0fxhyphenhyphenecKrEdG84IOtVkuWBRibVcpc5sl4fIiiJqDopVn2EeIXtBEBXe-NwewDnPj5AcPuaAEp8Uh37eKba0F-jubipTli5ffpJHCah2Xb-D0VhspvnDw8pz7oppjJ/w427-h640/DSC_0547.JPG" width="427" /></a></div>Zejście drewnianymi schodami do Gergeti<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNkxLy7zvxxgRhVpBV_TTUJ6RJyz42qWm0CcFOfZhm0C-Vgh5ichXaJT3fAxwnTT57zRLisSjLb52KSF4XTmcucCqgE32LoHZ9z_MS4HrrMhga6zScgOnKsDiEQf6ZbhK8gbLIaGyRYMaj/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNkxLy7zvxxgRhVpBV_TTUJ6RJyz42qWm0CcFOfZhm0C-Vgh5ichXaJT3fAxwnTT57zRLisSjLb52KSF4XTmcucCqgE32LoHZ9z_MS4HrrMhga6zScgOnKsDiEQf6ZbhK8gbLIaGyRYMaj/w400-h266/DSC_0568.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbevxpJJDbr5voXrFKWskBXZH48SE6LC7e2H0r6zjX3Q0k8N4YsD5B8lfH4omshXKj8KVrPppJjPxH49at2aV5EKm2ZlxRCT7EEh-tWQub3agmi4uVTzBRm9pskhJ6FOJZc9KmvK6gicqS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbevxpJJDbr5voXrFKWskBXZH48SE6LC7e2H0r6zjX3Q0k8N4YsD5B8lfH4omshXKj8KVrPppJjPxH49at2aV5EKm2ZlxRCT7EEh-tWQub3agmi4uVTzBRm9pskhJ6FOJZc9KmvK6gicqS/w400-h266/DSC_0563.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGvwVVjm9lM7V5Kiq0ly0J0YtMiOVih2WbrmFU6FVcZbbhHgQSpa4KKrI5zin2hWPfD2y5UvfHnKPQht73jTNOWqRxjdC1Upk1BLZJAl8Hp2Nhujsn-RW0FVFL95RdiCO_IIJQObVnE7S8/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGvwVVjm9lM7V5Kiq0ly0J0YtMiOVih2WbrmFU6FVcZbbhHgQSpa4KKrI5zin2hWPfD2y5UvfHnKPQht73jTNOWqRxjdC1Upk1BLZJAl8Hp2Nhujsn-RW0FVFL95RdiCO_IIJQObVnE7S8/w400-h268/DSC_0588.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPukpucTvmZG14O982CmvomUq5gdvSUNPOwBFBrSVvbJ7cUeRGS2PiBKyEEjYt_EVRDEyBygfHihCieUaMHBtuNQNR6pg0I47kSRTHEYC8mPsl1kd8-XXrQPKtW0smjomfts7JUqDXrLkx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPukpucTvmZG14O982CmvomUq5gdvSUNPOwBFBrSVvbJ7cUeRGS2PiBKyEEjYt_EVRDEyBygfHihCieUaMHBtuNQNR6pg0I47kSRTHEYC8mPsl1kd8-XXrQPKtW0smjomfts7JUqDXrLkx/w400-h266/DSC_0549.JPG" width="400" /></a></div></div>Urozmaicone zejście oficjalnym szlakiem pieszym do Tsminda Sameba</div><div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4VTyFDsQR5lTvlaczVHwbST5d_ThLGfeDiZ3o7wM_0TxEVZyQclcGulxfP6MQToDwZ_J630-eSuJH3FzYf6jr2jNmyn6qpaRt3Urw4zGPubZ0JaTIMwOA1D28BPc56CNurZXPSXbo71pg/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4VTyFDsQR5lTvlaczVHwbST5d_ThLGfeDiZ3o7wM_0TxEVZyQclcGulxfP6MQToDwZ_J630-eSuJH3FzYf6jr2jNmyn6qpaRt3Urw4zGPubZ0JaTIMwOA1D28BPc56CNurZXPSXbo71pg/w640-h426/DSC_0597.JPG" width="640" /></a></div>Cmentarz na otwartym terenie. Każdy grób jest osobno ogrodzony<br /></div><div><br /></div><div>Znaną nam już ulicą w Gergeti poszliśmy do centrum Stepantsminda. Wróciliśmy na kwaterę. Zauważyliśmy, że w pokoju po Grzesiu i Żanecie są jakieś trzy miejscowe, młode dziewczyny. Były bardzo zamknięte. Jeśli już gdziekolwiek wychodziły, to w sposób ukryty. Zdecydowanie nie przyjechały w góry, ponieważ stroiły się jakby nie wiem, gdzie miały pójść. Tyle, że Stepantsminda to postkomunistyczna wioska z wieloma zamkniętymi biznesami, które załatwiły niepotrzebne obostrzenia, dlatego nie znałem żadnego powodu, aby tak się stroić. Na kwaterze od razu powstał pomysł, aby ponownie wrócić do restauracji ‘Good Food Kazbegi’. Bardzo smakowały nam tam gruzińskie dania, frytki z grubo ciosanych ciemniaków, sałatka bakłażanowa i obowiązkowo gruzińska lemoniada. Za każdym razem, od razu brałem dwie butelki. Po obfitym obiedzie, Agnieszka M. powiedziała: ‘zróbmy jeszcze coś z tym dniem, bo zostało nam go jeszcze pół. Pojedźmy na wodospady’. Bez chwili namysłu podchwyciłem dobry pomysł.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLE_KE6xFmFKuW8nPtmld4ZjZNIN3ZzODKz2ZrK-3et7Iv6TZ_v9HOyzWaWCHB35I-Cwo3ZxC9Gpph7pFS7BkhvmXX93DzGHdwGODW7kcWteOghyphenhyphenfDnkW_gPQYg4sEMYlCV4kGSdcK6H_7/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLE_KE6xFmFKuW8nPtmld4ZjZNIN3ZzODKz2ZrK-3et7Iv6TZ_v9HOyzWaWCHB35I-Cwo3ZxC9Gpph7pFS7BkhvmXX93DzGHdwGODW7kcWteOghyphenhyphenfDnkW_gPQYg4sEMYlCV4kGSdcK6H_7/w427-h640/DSC_0602.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJRSqWgOEQ6QP3k9UbFr87Wea3HXfmCc0jSYqcrbyUx3VyztF4OEATUpSJ-8VdPwTDwJyFQCVbMV4SvpIa172N3S6eBvLaNjjqzRq84lCcxmVWHHGw0oSMIxZQCFjGu7tWaruLqEi6W06_/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJRSqWgOEQ6QP3k9UbFr87Wea3HXfmCc0jSYqcrbyUx3VyztF4OEATUpSJ-8VdPwTDwJyFQCVbMV4SvpIa172N3S6eBvLaNjjqzRq84lCcxmVWHHGw0oSMIxZQCFjGu7tWaruLqEi6W06_/w427-h640/DSC_0604.JPG" width="427" /></a></div>Jedno z najpiękniej położonych pól kartofli, jakie kiedykolwiek widziałem..</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPLSnE6djoiClsgm7KTJEaIEgsrUjnVzui_-d45S37eKoJP69i56EaaRmtE6uQ9BYIxID3d7sHqimo_TzpRtclS8jnMVwyO_ichMmA8kKorjni_4Q7LsCSidCi_4e2FWxJFex184vnfq-K/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPLSnE6djoiClsgm7KTJEaIEgsrUjnVzui_-d45S37eKoJP69i56EaaRmtE6uQ9BYIxID3d7sHqimo_TzpRtclS8jnMVwyO_ichMmA8kKorjni_4Q7LsCSidCi_4e2FWxJFex184vnfq-K/w640-h426/DSC_0617.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhujZo0CPAaKR3fXKIZUIpQ_LASR13pd67zeaZV5k0CsaBRlg62zlGgbQN99XNijJjRecwNXXlDYip9czMcg42xg45MDT4gQwrenCf2ahkdZAesO9NycANgD28gbz3GTONmmBe6VsC36yyd/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhujZo0CPAaKR3fXKIZUIpQ_LASR13pd67zeaZV5k0CsaBRlg62zlGgbQN99XNijJjRecwNXXlDYip9czMcg42xg45MDT4gQwrenCf2ahkdZAesO9NycANgD28gbz3GTONmmBe6VsC36yyd/w640-h428/DSC_0612.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFUMn7lAn6U99aJxdTgxzHSRScq52FnvOuVE2lTLttDIO9syI588jjshuC-b3n1dkSxUtT-aItFFUmCAUFstj005GhR7m4ozCscJrRcxYivikpHIrwJy4LNMtyUy30Orv-G8cketnYnbaY/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFUMn7lAn6U99aJxdTgxzHSRScq52FnvOuVE2lTLttDIO9syI588jjshuC-b3n1dkSxUtT-aItFFUmCAUFstj005GhR7m4ozCscJrRcxYivikpHIrwJy4LNMtyUy30Orv-G8cketnYnbaY/w640-h428/DSC_0607.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both;">Wioska Gergeti</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtB2AJI-qi2C9kshWv0gPzRyXMCW2NwriclYLMRzJ3GY5-CWCffKjtAWtSPjsdp8n4GVFq1mda9xw0QHbm4RWmEq9VRlER5thLV4Kx3JzVkNc6oEMCNOgeFcSIvEalkLgl0_P1AAmV3sVO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtB2AJI-qi2C9kshWv0gPzRyXMCW2NwriclYLMRzJ3GY5-CWCffKjtAWtSPjsdp8n4GVFq1mda9xw0QHbm4RWmEq9VRlER5thLV4Kx3JzVkNc6oEMCNOgeFcSIvEalkLgl0_P1AAmV3sVO/w640-h426/DSC_0621.JPG" width="640" /></a></div>Gdzieś na tej polanie stała nieczynna budka z fast foodami</div></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">WODOSPADY GVELETI</span></b></div><div>W drodze do kwatery wstąpiliśmy jeszcze po tanie czereśnie i brzoskwinie. Nie czekając dłużej, wróciliśmy do centrum wioski Stepantsminda. Od razu złapał nas taksówkarz, który zaproponował nam kurs na ‘waterfall’, czyli wodospady. Od razu wsiedliśmy. Za kurs wziął 50 lari, co po podziale kosztów wychodzi jedynie po 12,50 lari za osobę. Dokładnie wspomniane wodospady nazywają się Gveleti. Trzeba jechać w stronę granicy z Rosją 7 km. Trasa za Stepantsminda ma prawdziwie górski charakter. Przez cały ten czas ciągną się liczne serpentyny, z których można podziwiać niesamowite góry i rozległą, niezagospodarowaną dolinę pełną zieleni. Aż chciałoby się zatrzymać gdzieś na środku ulicy i zrobić wiele ujęć. Niestety z powodu wąskiej drogi i dużego ruchu TIR-ów nie wolno się tu zatrzymywać. W połowie trasy czeka na nas iście komunistyczny tunel. Widać, że zbudowano go co najmniej kilkadziesiąt lat temu. Jego wewnętrzne, półkoliste ściany tworzył nierównomiernie wylany beton, który w miarę upływu czasu dosłownie poczerniał. Dodatkowo, aż do dzisiejszych czasów nie zainstalowano w nim żadnego oświetlenia. Jest całkowicie ciemno. Zarówno przed wjazdem do niego, jak i na jego końcu, przejeżdżamy przed mocno zapadnięty kawałek drogi. Czujemy jak uderzamy, najeżdżając na głęboką dziurę. Za tunelem, aż do samego końca, ciągną się liczne serpentyny. Trasa jest bardzo ciekawa pod względem widokowym, dlatego bardzo ją polecam. Na szczęście taksówkarze jeżdżą bezpiecznie i przepisowo, dlatego nie czułem żadnych obaw. Dobrze, że tędy nie kursują marszrutki z turystami, ponieważ jazda nimi nie jest przeznaczona dla ‘amatorów kwaśnych jabłek’, ale o tym będzie na końcu. Pogoda nam dopisywała. Teraz mieliśmy niebieskie niebo, chmury ustępowały, a słońce świeciło pełną mocą. W końcu doczekałem się idealnych warunków do zdjęć. Taksówkarz powiedział, że za około godzinę lub dwie będziemy wracać. Nie zaparkował tam, gdzie reszta, ale podwiózł nas dużo wyżej, ponieważ od parkingu nadal prowadziła szeroka, kamienna, wyboista droga. Pomimo, że wspomniany odcinek mogliśmy spokojnie przejść, to on nas chciał zawieźć jak najwyżej.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrO1OLy-z9u4HoxrOr0YstmpIVQoYrmYs358Wr9oKXIbq_vkbo54RRn1WJcYeMedHHthT2xWpkiALSAnLnswEXpW734PoZ77PK-Im0a1UPeSsUnEA_artm9JOw7o6zBSuuxF18VfY0UobV/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrO1OLy-z9u4HoxrOr0YstmpIVQoYrmYs358Wr9oKXIbq_vkbo54RRn1WJcYeMedHHthT2xWpkiALSAnLnswEXpW734PoZ77PK-Im0a1UPeSsUnEA_artm9JOw7o6zBSuuxF18VfY0UobV/w640-h426/DSC_0623.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1YRcEfnNyxR4LBSvd9AtWcihg3b7QkrLpeFFYiVeoW3jZIJ9A6fAOzSjTd17kB5lPGyKHMUC7JsoOvq-rN8aANz7bNPnEJozsaY8CrhkGsEM3OufbNJ0Ec2FxzDEBMOtKaR_viefzLefh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1YRcEfnNyxR4LBSvd9AtWcihg3b7QkrLpeFFYiVeoW3jZIJ9A6fAOzSjTd17kB5lPGyKHMUC7JsoOvq-rN8aANz7bNPnEJozsaY8CrhkGsEM3OufbNJ0Ec2FxzDEBMOtKaR_viefzLefh/w640-h426/DSC_0625.JPG" width="640" /></a></div>Od samego początku widoki będą zachwycać - początek trasy do wodospadów Gveleti</div><div><br /></div><div>Widzieliśmy, że tłumów nie ma, ale wraca kilkadziesiąt turystów w różnych odstępach. Tylko my szliśmy ku górze. Wyraźna i widoczna droga, a później ścieżka prowadzi do wodospadu. Przez pierwsze 20 min podchodziliśmy szeroką, kamienistą, polną drogą, z której mogliśmy podziwiać przepiękne, wysokie góry. Bardzo mi się podobały, dlatego zrobiłem tutaj kilka ujęć. Wszędzie, na skraju koryta potoków górskich występował barszcz Sosnowskiego. Według różnych źródeł ta roślina jest dla ludzi parząca, a w skrajnych przypadkach prowadzi do martwicy skóry. Z tego powodu w Polsce, np. przeprowadzane są akcje wycinania tych kwiatów lub ich wysuszanie. Szczególnie mogą być groźne dla dzieci. W Gruzji nikt nie zwraca na nie uwagi. Po prostu są stałym elementem krajobrazu. Szeroka droga kończy się kamienistą ścieżką. Za chwilę widzimy strzałkę z napisem: ‘Mały Wodospad Gveleti 770 m/30 min’ i ‘Duży Wodospad Gveleti 940 m/35 min’. Kiedy podchodziliśmy do góry, w ogóle nie zauważyliśmy tego drogowskazu, ponieważ stał gdzieś z boku, po prawej stronie. Dopiero dobrze go widać, kiedy wracasz. Nie wiedząc, że tam jest, poszliśmy widoczną ścieżką przed siebie. Prowadziła przez coraz bardziej stromy teren, przez zarośla. Pod koniec trasy widać, jak wchodzimy do wysokiego kanionu, który tworzą dwa zbocza bardzo stromych gór. W oddali słychać już spadające wody. My tymczasem szliśmy przez zarośla i gęste krzaki. Na szczęście kamienisty szlak pozwala bezproblemowo pokonać ten kawałek. Gęste krzaki kończą się równym terenem z widokiem na Mały Wodospad Gveleti. Jest naprawdę piękny. Dodatkowo jego usytuowanie pozwala wykonać artystyczne zdjęcia. Od góry wpada trochę światła słonecznego, dlatego miejsce jest urokliwe. Najbardziej jednak cieszył fakt, że turyści, których wcześniej widzieliśmy, dawno już wrócili. Cały płaski teren, skąd mieliśmy piękny widok na niego, mieliśmy tylko dla siebie, podobnie, jak szczyt Kazbeku 5047 m n.p.m. Za nami nie widzieliśmy nikogo. Do wód wodospadu można nawet zejść, ale są bardzo zimne. Dodatkowo, w pobliżu powstaje lekka mgiełka z kropelek, przez co nie ma potrzeby dalszego podchodzenia. Po dłuższym odpoczynku i nacieszeniu oczu wspaniałym widokiem (naprawdę warto było tu przyjść), zaczęliśmy schodzić.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPu_8i3mthc8rHoG9JVo8gb2-MLuc-JWS0rpojPLlRoBTSa9ADqqYNDNHbev4KrBWybWQbtAHf1ZpwdZs_zoi0NUUCxaqN4TWRLo8dKcoOlfPIy_Z5N7CxgmwWv6dc3NBmGDbYXKvMausE/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPu_8i3mthc8rHoG9JVo8gb2-MLuc-JWS0rpojPLlRoBTSa9ADqqYNDNHbev4KrBWybWQbtAHf1ZpwdZs_zoi0NUUCxaqN4TWRLo8dKcoOlfPIy_Z5N7CxgmwWv6dc3NBmGDbYXKvMausE/w640-h426/DSC_0628.JPG" width="640" /></a></div>Piękny widok w drodze do Małego Wodospadu Gveleti<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0ywEPS_jccOgzvap-cr1EQnHKrW9dkJFVK7PFf1m-L8YUpfHaNqh45KyDeMMFIFAiiAaC8z3wFt-tIgJZUegw5wS1VbEOAdPAvDcsewsOvQvBYKCzGTYibMUCE7uminM8yJG5_fCpckY5/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0ywEPS_jccOgzvap-cr1EQnHKrW9dkJFVK7PFf1m-L8YUpfHaNqh45KyDeMMFIFAiiAaC8z3wFt-tIgJZUegw5wS1VbEOAdPAvDcsewsOvQvBYKCzGTYibMUCE7uminM8yJG5_fCpckY5/w427-h640/DSC_0632.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ9ojK2I49CAj8vXCvP0QaagrpvyEbu_uCVq6uXYnD2lMIezv-JI8cHy_ERxYj-TyWQGutrf2Tu7AYA-W_uUpYtPedLfesTBHjKxCecDkaJs5yjYKUZv2ep9cZbtFPaZ4KEsscRsWASiaF/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ9ojK2I49CAj8vXCvP0QaagrpvyEbu_uCVq6uXYnD2lMIezv-JI8cHy_ERxYj-TyWQGutrf2Tu7AYA-W_uUpYtPedLfesTBHjKxCecDkaJs5yjYKUZv2ep9cZbtFPaZ4KEsscRsWASiaF/w427-h640/DSC_0665.JPG" width="427" /></a></div>Do wodospadu prowadzi piękny wąwóz</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrTLDv061l9hzYPRuWA78PYeWg773I6o5ss32AFxXnU1SRNNA0RFuz1Pzhr65g07_ra5uKjLVFIPRCb9KnJBYM3zQ5p-jXEn6naTa0Ch0WRa9P1STaSShqQES6_heRXgTQEqjipVjk0Vm9/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrTLDv061l9hzYPRuWA78PYeWg773I6o5ss32AFxXnU1SRNNA0RFuz1Pzhr65g07_ra5uKjLVFIPRCb9KnJBYM3zQ5p-jXEn6naTa0Ch0WRa9P1STaSShqQES6_heRXgTQEqjipVjk0Vm9/w427-h640/DSC_0656.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_P9e0_HJ-DvKJaqWCpGfG5Kq6XU2vDtv6Tk1Lmuh-LeO2gK_4ukZf0Viv76IyOppz91HO8CDsRkI0R6LvOUHhtqayOciBnNlauBJJMVaTYWP4RaBdKoYwvn1kZhn6PR3AvkHpBe0rBy4c/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_P9e0_HJ-DvKJaqWCpGfG5Kq6XU2vDtv6Tk1Lmuh-LeO2gK_4ukZf0Viv76IyOppz91HO8CDsRkI0R6LvOUHhtqayOciBnNlauBJJMVaTYWP4RaBdKoYwvn1kZhn6PR3AvkHpBe0rBy4c/w427-h640/DSC_0660.JPG" width="427" /></a></div></div>Dla takiego widoku warto przyjść<br /><br />Kiedy dochodziliśmy do większej, trawiastej równiny, Łukasz zauważył znak i powiedział: ‘patrzcie, tu jest jakiś znak. My dopiero byliśmy na małym wodospadzie. Jest jeszcze duży. Idziemy tam’. Od razu się zgodziłem. Obie Agnieszki do końca chyba nie słyszały o czym rozmawialiśmy, ponieważ powiedziały, że zostają tutaj i poczekają na nas, bo myślały, że gdzieś wyżej będzie jedynie wyjście na punkt widokowy. Przechodząc przez drewniany, lichy mostek nad potokiem, powiedziałem do nich: ‘chodźcie, bo tam jest duży wodospad. My dopiero byliśmy na małym, a teraz jest ten wielki’. Agnieszka M. dodała: ‘tam jest duży wodospad? To idziemy, bo ja myślałam, że tam jest tylko punt widokowy’. Nikogo nie musieliśmy zachęcać. Od razu wyruszyliśmy w czwórkę. Tutejszy szlak wyglądał nieco inaczej, ponieważ widzieliśmy przed sobą wysokie, zielone góry prowadzące do wąwozu, ale trasa wiodła bardzo stromo pod górę. Dodatkowo z wydeptanej ścieżki wystawały duże kamienie, a nawet czasem głazy. W niektórych miejscach musieliśmy używać rąk do podciągania się. Pomimo dużej stromizny nie ma tu żadnych trudności, o czym świadczy fakt, że najwięcej spotykaliśmy matek z dziećmi. Wszyscy dawali radę. Teraz widziałem, dlaczego odcinek 940 m miał według strzałki trwać aż 35 min. Jeśli ktoś nie miał wypracowanej kondycji, to na pewno musiał wielokrotnie odpoczywać. Podchodząc coraz wyżej, oglądałem się za siebie, ponieważ widok na góry również mnie zachwycał. Otoczenie i drogi prowadzące do obu wodospadów oferowały bardzo piękne panoramy do podziwiania. Z tego powodu nie żałowałem, że tu przyjechaliśmy, ponieważ ponownie mogliśmy zobaczyć coś pięknego i ciekawego. Na niebie, na zachodzie zaczęły pojawiać się jednolite, białe chmury przepuszczające słońce. Były to chmury z rodzaju cirrostratus nebulosus. O ile one same nie są w sobie groźne, to zapowiadają w przeciągu kilku godzin nadejście opadów deszczu, lub nawet burzy. Nie musieliśmy się spieszyć, ponieważ pozostał nam kawałek podejścia do wodospadu, a później niedługi powrót. W tak szybkim czasie zła pogoda nie zdążyłaby do nas dotrzeć. Ostatnie 10 min podejścia rozpoczyna się w ciekawym punkcie, ponieważ docieramy do niskich i malutkich kaskad tuż przy szlaku. Możemy napić się wody z brzegu. Szlak zakręca pod kątem prostym w prawo, pod prostopadle wystającymi gałęziami, wyrastającymi z leżących pni. Odtąd stromizna jest bardzo duża i cały czas trzeba pomagać sobie rękoma, chwytając za wystające głazy i większe kamienie. Wodospad widać już z kilkudziesięciu metrów. Słychać jego głośne wody. Jest wysoki na około 30 m, ale wąski, przez co wody nabierają dużej prędkości. Dookoła powstaje dość gęsta, kropelkowa mgiełka, przez co może być dość chłodno. Kiedy złapałem za ostatni kamień, aby wejść na płaski teren prowadzący pod same wody dużego wodospadu Gveleti, duży biały pies położył swoją dużą łapę na moją lewą rękę, po czym zaczął mi ją lizać. Jako, że byłem spocony od zaduchu, który aktualnie panował i dawał nam wycisk, pies znalazł okazję, aby się napić. Lizał pot. Usiadł razem z nami przy wodospadzie. Agnieszka M. miała ze sobą jakieś precelki, dlatego nakarmiła go, ponieważ na znanych szlakach wszędzie chodzą bezpańskie psy. Duży wodospad Gveleti może nie jest tak efektowny, jak ten mały, ale równie ciekawy. Występuje w innym otoczeniu. Jest wysoki, ale wąski. Tuż pod nim powstał niewielki staw.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkwqMo4vIFBEl39gPdNfm_qNqCwifPZI9k4FFmpE5RZJdErxw3BNbHcy5bh_Ec1lixMnuNh3BQwNju-9XRz4D_0-jBmKVC75Jbk4NME34bWevbIIkwlNzmxBEHEH0Sgj9FJBQP2DINUxI8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkwqMo4vIFBEl39gPdNfm_qNqCwifPZI9k4FFmpE5RZJdErxw3BNbHcy5bh_Ec1lixMnuNh3BQwNju-9XRz4D_0-jBmKVC75Jbk4NME34bWevbIIkwlNzmxBEHEH0Sgj9FJBQP2DINUxI8/w640-h426/DSC_0701.JPG" width="640" /></a></div>Drogowskaz, który na początku przegapiliśmy</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihSFgojS-3CtCOG2D312Vxb9Jw-d8KyYflXcUpBvuWztelaI1nID-QpKsQFBu14zjj7OobKd60mQRwkQWjcd8Ehiow8Tgj8Fh_aUeU5YTdKu6GJU09pNNpVWeqplxL70yLPTVIgnucrf5V/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihSFgojS-3CtCOG2D312Vxb9Jw-d8KyYflXcUpBvuWztelaI1nID-QpKsQFBu14zjj7OobKd60mQRwkQWjcd8Ehiow8Tgj8Fh_aUeU5YTdKu6GJU09pNNpVWeqplxL70yLPTVIgnucrf5V/w640-h426/DSC_0676.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Piękny widok podczas drogi zejściowej z małego wodospadu</div><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn1O7_cvJ10UAzfAPWC6U59Llq8gEwHH-fbMLhyKYSb0JSGAmTDDe6ETZX_IONvhXGl93vEDGOsXlVC4bfPzBNrQFHjCmiDcw2Jal46ghKPGSMYU94iYmoC0T9s8CUiYdKJ7UeFIdvw98X/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn1O7_cvJ10UAzfAPWC6U59Llq8gEwHH-fbMLhyKYSb0JSGAmTDDe6ETZX_IONvhXGl93vEDGOsXlVC4bfPzBNrQFHjCmiDcw2Jal46ghKPGSMYU94iYmoC0T9s8CUiYdKJ7UeFIdvw98X/w640-h428/DSC_0666.JPG" width="640" /></a></div>Na tej równinie znajdziemy skrzyżowanie szlaków prowadzące na Duży Wodospad Gveleti<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixjz5pkLoyiUz97CWUgzejpTNCvHTHU4GHKw1umJUhq0mbzRtrKQbmChyIc3dNF1D6fx1zGxMJDbyvANliveIAgS2aliNborQcNWYvbSITVjddwmzwoYxt4-HLfRHaM65ZqLSkKISDdxGx/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixjz5pkLoyiUz97CWUgzejpTNCvHTHU4GHKw1umJUhq0mbzRtrKQbmChyIc3dNF1D6fx1zGxMJDbyvANliveIAgS2aliNborQcNWYvbSITVjddwmzwoYxt4-HLfRHaM65ZqLSkKISDdxGx/w427-h640/DSC_0680.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc4WoKWBjM_8ypmVoYCpX3sPq4oK0zmHVotDLviPNB6Cs-CvGA53Azix_OXocQq5onO9R4Em9glUV3kmX59IkjyN0bGnPO1caqeelPeSYA_LIoSH2I2-0YGTLygPcuutMeDEWOFFvP-QVI/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc4WoKWBjM_8ypmVoYCpX3sPq4oK0zmHVotDLviPNB6Cs-CvGA53Azix_OXocQq5onO9R4Em9glUV3kmX59IkjyN0bGnPO1caqeelPeSYA_LIoSH2I2-0YGTLygPcuutMeDEWOFFvP-QVI/w427-h640/DSC_0683.JPG" width="427" /></a></div>Małe kaskady przy szlaku na zakręcie, gdzie z pnia wyrastają prostopadłe gałęzie. Tutaj skręcamy w prawo o 90 stopni</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihq-Gh5Y39J8oSx3CqRT5a6JqBJBCWlC42R3igk41_CYHt5R3idyfqApEG4_Q5l9Rz_3FZ9Ejyb9g8ymemFo1YSzoEg41npMLQG6M0ogZvhlN8PizD2QnU0QCoDSJh-h9fU4FuccTKZiUu/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihq-Gh5Y39J8oSx3CqRT5a6JqBJBCWlC42R3igk41_CYHt5R3idyfqApEG4_Q5l9Rz_3FZ9Ejyb9g8ymemFo1YSzoEg41npMLQG6M0ogZvhlN8PizD2QnU0QCoDSJh-h9fU4FuccTKZiUu/w427-h640/DSC_0686.JPG" width="427" /></a></div>Duży Wodospad Gveleti. <br /><br /></div><div>Po około 10 min zaczęliśmy powrót. Pomimo konieczności pomagania sobie rękoma równie szybko pokonywaliśmy ten fragment szlaku. Zadziwiające było, jak z łatwością biały pies schodził coraz niżej. Na każdym odcinku czekał na nas. Kiedy dotarliśmy do zakrętu z drzewem o prostopadłych gałęziach, pies przyglądał się spływającej wodzie małymi kaskadami. Najwidoczniej stwierdził, że tutaj się nie napije. Szukał zdecydowanie spokojniejszych wód. W drodze powrotnej wyprzedziliśmy ostatnią grupę turystów, która schodziła znacznie wolniej niż my. Około 15 min zajęło nam dotarcie do drewnianego mostku. Tuż za nim, pies znalazł równy kawałek polany, gdzie mógł bezpiecznie napić się wody. Teraz szeroką drogą wracaliśmy do taksówki. Na zachodnim kawałku nieba chmury przeobrażały się w altostratus tranlucidus i pojawiały się nawet duże chmury mammatus. Dla mnie to był znak, że opad deszczu lub burza są blisko. Widząc, jak pogoda ‘nawala’, dziwiłem się, że jakaś para turystów dopiero zaczynała swoją przygodę. Byłem pewny, że nie dotrą nawet do skrzyżowania szlaków. Szkoda, że tak późno wpadli na pomysł z wodospadami. Pomimo popołudniowej pory, nam się jeszcze udało, dzięki czemu zobaczyliśmy ich piękno. Wracając drogą pełną serpentyn, kierowca dwukrotnie mijał się z TIR-ami nad przepaścią. Obie Agnieszki powiedziały, że wolą nie patrzeć na ten fragment trasy. Droga prowadząca do wodospadów jest kawałkiem Drogi Wojennej, będącej jedynym połączeniem pomiędzy Rosją a Armenią, dlatego tylko tędy wozi się TIR-ami różne towary. Cała trasa ma znaczenie strategiczne. Pomimo tego, jest niskiej jakości i przede wszystkim uciążliwa dla kierowców, podobnie jak podjazd do Gudauri. Upływa mnóstwo czasu, a przejechany jest tylko kawałek. Jeszcze przed tunelem widzieliśmy, jak z wielkim trudem mijają się dwa TIR-y na zakręcie. Nasz kierowca przeczekał manewr, po czym pojechał dalej.</div><div><br /></div><div>Kiedy wróciliśmy do wioski, wstąpiliśmy jeszcze po owoce i gruzińskie lemoniady. Całe niebo zaniosło się grubymi ‘mammatusami’, co zapowiadało bardzo silny opad. Myślałem o parze turystów, która dopiero wyruszyła. Po ujrzeniu takich chmur na pewno musieli zrezygnować. Kiedy wróciliśmy na kwaterę, poczuliśmy ulgę. W rejonie Kazbeku rozpoczęła się mocna burza. Co chwilę strzelały pioruny. Za grzbietem widocznym po prawej stronie znajdowały się wodospady Gveleti. Z tego względu wiedziałem, że burza przemieszcza się właśnie w ich stronę. W chacie omawialiśmy jeszcze jakie mamy plany na jutro. Obie Agnieszki stwierdziły, że chcą pojechać do stolicy zwiedzić ją, ponieważ jutro mamy dzień wylotu, dlatego chciały już tam być jak najszybciej. Zaproponowały jednak: ‘rzućcie propozycje, a my się dostosujemy’. Wtedy powiedziałem: ‘marzy mi się Dolina Juty. Można by było wstać o 7.00 rano, zjeść śniadanie i od razu wyruszyć. Dojdziemy do poziomu 2500 m n.p.m. i będziemy mogli schodzić, a później wrócimy marszrutką do Tbilisi’. Agnieszki powiedziały: ‘my jednak wolelibyśmy pojechać do miasta, zwiedzić je, bo być tutaj, a nie zobaczyć go…’. Po krótkiej chwili namysłu odparłem: ‘możemy zrobić tak: ja z Łukaszem pójdziemy w góry, a wy z rana pojedziecie marszrutką do Tbilisi o 8.00 lub 9.00. Ja postaram się tak załatwić, żebyśmy mogli tu do 16.00 zostawić plecaki i się umyć, najwyżej dodatkowo zapłacimy tej kobiecie’. Tak postanowiliśmy. Rozdzielimy się jutro rano po 7.00, a spotkamy się wieczorem na lotnisku. Grzesiu i Żaneta mieli ‘przejąć’ obie Agnieszki, po czym dalej zwiedzać miasto razem. Wieczorem, na translatorze Google napisałem dość długą wiadomość po angielsku dla pani Leli, a ten tekst z kolei przetłumaczyłem na gruziński. Od razu zrozumiała nasz plan. Zgodziła się. Po godzinie 21.00 nadeszła potężna burza. Najpierw rozpoczęła się mocna ulewa, a później, przez kilkanaście minut padał intensywny grad o wielkości 1-2 cm – podobnie, gdy kończyliśmy naszą wyprawę na Kazbek. Jako, że dachy w Gruzji zazwyczaj kryje się blachą, to mogliśmy usłyszeć odgłos, jakby strzelała do nas cała artyleria. Próbowałem nawet zrobić zdjęcia piorunów, ale nie miałem przy sobie statywu do aparatu. Jedynie ująłem kilka rozbłysków gdzieś w oddali. Widowisko było niesamowite! Pani Lela przyniosła nam dzisiaj po szklance wódki na spróbowanie. Z tego wychodziło, że codziennie częstowała nas alkoholem. Zanim poszliśmy spać, spakowaliśmy nasze plecaki tak, aby rano zrobić tylko, to co konieczne. Chcieliśmy zaoszczędzić dużo czasu. Nastawiliśmy alarm w telefonie na godzinę 7.00 rano.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggP9fBhqb6bF7TAIW5hC-h6hyphenhyphenE6nApR0ODkr7fsr_4uMCUVBTtBZFI1ZtGxWObOUVrYcRl6A49LWhSVa1n6XZwYpNujafRVG6MFpVnndjZpGUYQdnWIHZ0PD4TG0dpIC25Oq4AjZJyKCVy/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggP9fBhqb6bF7TAIW5hC-h6hyphenhyphenE6nApR0ODkr7fsr_4uMCUVBTtBZFI1ZtGxWObOUVrYcRl6A49LWhSVa1n6XZwYpNujafRVG6MFpVnndjZpGUYQdnWIHZ0PD4TG0dpIC25Oq4AjZJyKCVy/w640-h480/20210704_181845.jpg" width="640" /></a></div>Chmury mammatus<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzyq2pTGZRQ9iD1_mESzuCGWQtfQJpzgrlZkluALFIOaRubHiOuUdIoavyNDmI7anId8HB2NlJQE-hxT4dhashGwyhqn6a8UxnFw2OpSkKd1Kg06ACWdmQnmcopyzYWM5VazS6lhL7YUBP/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzyq2pTGZRQ9iD1_mESzuCGWQtfQJpzgrlZkluALFIOaRubHiOuUdIoavyNDmI7anId8HB2NlJQE-hxT4dhashGwyhqn6a8UxnFw2OpSkKd1Kg06ACWdmQnmcopyzYWM5VazS6lhL7YUBP/w640-h426/DSC_0706.JPG" width="640" /></a></div>Potężna burza z gradem po godzinie 21.00<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DOLINA JUTY</b></span></div><div>Wszyscy wstaliśmy punktualnie o 7.00. Dzisiaj mieliśmy znacznie lepszą pogodę. Przywitało nas słońce i piękne, błękitne niebo. Pomimo tego, że mieliśmy dzisiaj być już na lotnisku, to z Łukaszem stwierdziliśmy, że jeszcze zdążymy pojechać do Doliny Juty i przejść dłuższą trasę trekkingową. Obie Agnieszki postanowiły, że przygotują się powoli, zjedzą śniadanie, po czym przed godziną 9.00 zejdą do centrum Stepantsminda, aby marszrutką pojechać do Tbilisi. Grzesiu i Żaneta mieli je ‘przejąć’, dlatego nie pozostałyby same. Po 7.30 pożegnaliśmy się z nimi. Pogłaskałem nawet kota. Wyszliśmy szybkim tempem do centrum. Ledwo postawiliśmy kilka kroków, a już zagadnął nas taksówkarz. Zaproponował podwózkę. Wybraliśmy Dolinę Juty. Zapytał nas tylko, o której po nas przyjechać. Wskazaliśmy na 15.00, ponieważ uznaliśmy, że do tego czasu zdążymy wiele zobaczyć. Na południowym zachodzie gromadziły się gęste, ciężkie chmury (po lewej stronie Kazbeku, pod ukosem). Widzieliśmy, że w oddali przechodzi ulewa, a chmury suną w naszą stronę. Ledwo wyjechaliśmy ze Stepantsminda, a dogoniły nas mocne opady. Taksówkarz powiedział tylko: ‘pagoda będzie haraszo’. Zgadzałem się z nim, ponieważ wiedziałem, że pas ulew pójdzie standardowym torem – pomiędzy wysokimi górami. Do malutkiej wioski Juta mieliśmy 20,1 km od centrum Stepancmindy. 5 km jechaliśmy do centrum wioski Arsha, gdzie znajduje się jedyne skrzyżowanie. Tutejsza droga w lewo prowadzi najpierw około 3 km do wioski Sno, gdzie kończy się asfalt. Dalsze 12 km jedziemy górską drogą, pełną serpentyn. Cały czas podjeżdżamy coraz wyżej. Gdzieś na stokach górskich widać nawet ruiny opuszczonej wioski. Wiele domów zbudowanych z kamienia samoistnie się waliło, a inne jeszcze stały. Czuliśmy, że jedziemy gdzieś na koniec świata. Przejeżdżaliśmy przez zanikające miejscowości takie jak: Akhaltsikhe (ახალციხე) i Karkucha (კარკუჩა). Dalej podjeżdżaliśmy coraz wyżej. Przed nami widniało piękne, niebieskie niebo. Od Agnieszki K. dowiedziałem się, że w Stepantsminda przeszła potężna ulewa. My mieliśmy pełnię lata.</div><div><br /></div><div>Na miejsce dotarliśmy po 30 min. Zegarek wskazywał dopiero 8.25 rano. Odtąd czuliśmy piękny spokój. Kierowca jeszcze raz potwierdził, że chodzi nam o godzinę trzecią po południu. Wskazał niebieski znak z napisem ‘Zeta Camping’. Powiedział tylko: ‘tam idźcie, a później skręćcie i wysoko do góry’. Po chwili wyszliśmy na parkingu w małej wiosce Juta. Pojedyncze domy były rozsiane wszędzie dookoła po zboczach górskich. Nie widzieliśmy żadnych ludzi. Tak właśnie wyglądają znane szlaki w Gruzji. Pomimo ich niezwykłego piękna są zupełnie puste. Mieliśmy mnóstwo czasu. Pomimo dużej wysokości (zaczynaliśmy na poziomie 2250 m n.p.m.) cieszyliśmy się widokiem pięknych, zielonych gór. Zakładaliśmy, że dotrzemy w pobliże góry Chaukhi 3842 m n.p.m. – do jej stóp. Teraz najbardziej podobało mi się słońce, ponieważ miałem świadomość, że niedaleko nas przechodzą duże ulewy, a my mamy cudną, wymarzoną pogodę. Przez chwilę szliśmy drogą pod górę, aż do niebieskiego znaku wskazanego przez taksówkarza. Tam, w zielone zbocze wcinała się wydeptana ścieżka w trawie, prowadząca bardzo stromo do góry. Na tablicy, napisano: ‘Zeta Camping – 1000 steps’. Według tego drogowskazu do kempingu i pola namiotowego mieliśmy 1000 kroków. Wydawało się blisko, ale przy tutejszej stromiźnie zdążyliśmy nabrać dość dużej wysokości. Już na początku minęliśmy osiołka i nieco dalej – dwa konie. Zwierzęta są nieodłączną częścią każdej wędrówki. Podchodząc coraz wyżej, dotarliśmy do kolejnej, niebieskiej tablicy: ‘Zeta Camping – 500 steps’. Trasa szybko mijała. Kiedy doszliśmy do końca długiego wzniesienia, przed nami otwarł się niesamowity widok – równa, trawiasta polanka i długa dolina. Nawet nie widzieliśmy, gdzie jest jej koniec. Chcieliśmy przejść jak najwięcej. Dopiero w rejonie skalistych gór chmury kłębiły się, rzucając dużo cienia. Myśleliśmy, że nawet może tam popadać deszcz. Najpierw podeszliśmy w okolice kempingu. Na jego terenie stało kilka niskich, półkulistych budynków. Kilkoro ludzi dopiero wstawało z namiotów. Około 500 metrów dalej dotarliśmy do samotnego budynku w środku gór. Było to schronisko ‘5th Season’ [piąty sezon]. Mieli bardzo ciekawe drogowskazy. Litery wypalono na wylot laserem w blasze, a tę z kolei pomalowano na brązowo. Jedne kierowały na ciekawe miejsca odległe o 3, 7 i 10 km stąd, a dwa z nich wskazywały strefę ciszy, która jest utworzona na terenie przylegającym do schroniska. Pomimo, że gospodarze posiadali duży teren dookoła, to zagrodzono go tylko pojedynczą, białą liną zawieszoną na niskich, drewnianych słupkach. Nie ma nawet żadnych bram ani furtek. Szlak prowadzi wzdłuż ogrodzenia. Można nawet popatrzeć na oczko wodne, które zdobi okolicę przy budynku.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyH-sRSeHFq7hYugxzT_ULlzZxEGBmVHlKFQR2WJGCx59sJgFrxBk8lqE9w12xg9a1gN584uKExn4-EClt7p1nmA6h9xkqUAKFGZTj8-Ti2jUHcQ9YvIuKuGLOtfoeKSHGE-cBo8vsXarA/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyH-sRSeHFq7hYugxzT_ULlzZxEGBmVHlKFQR2WJGCx59sJgFrxBk8lqE9w12xg9a1gN584uKExn4-EClt7p1nmA6h9xkqUAKFGZTj8-Ti2jUHcQ9YvIuKuGLOtfoeKSHGE-cBo8vsXarA/w640-h428/DSC_0719.JPG" width="640" /></a></div>Wioska Juta widziana z podejścia '1000 kroków'. Bardzo szybko osiągamy wysokość<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVAQxw4frLz5s0A_MPezZhVnT1kOUu0li5R8jwktKmN9ArSSs_bJkNAsVjVyr2MzMt6haH7R_7dGTFlkfnXX2204y-c2wzyg5ixQIuiT6UVXi_mDuy5a4CKXdYk195xepZdFRwHIU8ErzB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVAQxw4frLz5s0A_MPezZhVnT1kOUu0li5R8jwktKmN9ArSSs_bJkNAsVjVyr2MzMt6haH7R_7dGTFlkfnXX2204y-c2wzyg5ixQIuiT6UVXi_mDuy5a4CKXdYk195xepZdFRwHIU8ErzB/w400-h266/DSC_0733.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHzEapR1SLn0xVJGGFR6AQNqwPSGT19QXq_vEg6W5gu20HH6kMJ6n6xBswCSXXQ8oA61nTi9PHE946dSlVbwiKDc6GtG2Z1GuMf2exAwNSOK4ZgqwsjRhAVU-xKtoeN_FQ1IKe92df-CfB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHzEapR1SLn0xVJGGFR6AQNqwPSGT19QXq_vEg6W5gu20HH6kMJ6n6xBswCSXXQ8oA61nTi9PHE946dSlVbwiKDc6GtG2Z1GuMf2exAwNSOK4ZgqwsjRhAVU-xKtoeN_FQ1IKe92df-CfB/w400-h266/DSC_0725.JPG" width="400" /></a></div>Osioł i konie spotkane przy szlaku<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0wvBVpxmMlglaJ-UmcH2doOCiNB6jBEUzMpZoV21TD5CBdaMqFo7osoQlqbKFVwedpCJwq4gH4v5rpRhNYNbfSXUpYuCm6Q_uC6pUfkhOJkpxKJSwWJ4IhmjHTV0vnZENd3C9wZkPL9fS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0wvBVpxmMlglaJ-UmcH2doOCiNB6jBEUzMpZoV21TD5CBdaMqFo7osoQlqbKFVwedpCJwq4gH4v5rpRhNYNbfSXUpYuCm6Q_uC6pUfkhOJkpxKJSwWJ4IhmjHTV0vnZENd3C9wZkPL9fS/w640-h426/DSC_0746.JPG" width="640" /></a></div>Ostatni odcinek podejścia '1000 kroków'<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguc1nHypzRkPRqMesci5KihahbkC3bxNgMaDse8GUrB9qROlMFd2gtnkKbkZeBmOtblW4CWz24V2W0eK_81QAfvKREe5YIK6nWY3sYAH8Z5h-fGlwveN0R05P9ogCpGp_w_K5hSslTTerI/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguc1nHypzRkPRqMesci5KihahbkC3bxNgMaDse8GUrB9qROlMFd2gtnkKbkZeBmOtblW4CWz24V2W0eK_81QAfvKREe5YIK6nWY3sYAH8Z5h-fGlwveN0R05P9ogCpGp_w_K5hSslTTerI/w640-h426/DSC_0741.JPG" width="640" /></a></div>Odtąd sielankowe widoki będą wszędzie (w oddali widać schronisko '5th Season')</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiORiXmLBvduIgKApK_3Hn-3z-v8EyvhZx1r5oCVL2NLKpOQRA6Eu5BPWlujbTD5u5-U8RjiW7xxh5hz-RxY9rRtmi1HTleSt9omm6-aizFwi7PV7dUhEUPItDMQa8Ukge1DkqdRn7mtiEC/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiORiXmLBvduIgKApK_3Hn-3z-v8EyvhZx1r5oCVL2NLKpOQRA6Eu5BPWlujbTD5u5-U8RjiW7xxh5hz-RxY9rRtmi1HTleSt9omm6-aizFwi7PV7dUhEUPItDMQa8Ukge1DkqdRn7mtiEC/w640-h428/DSC_0750.JPG" width="640" /></a></div>Kamień w pobliżu schroniska '5th Season'<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWwYReXqBzC7x7h-pxtW-C3boKoePl_wKwPaGGs5058o2dzSfqH1w3bQFAHRYk6cPm2NaQ2CgUb5wqHy-E9x9oUdFn5KxXHUUToCSGmQORCrCbGWTn-MLvba75KM_g-ajIvZ7IUld2H9xz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWwYReXqBzC7x7h-pxtW-C3boKoePl_wKwPaGGs5058o2dzSfqH1w3bQFAHRYk6cPm2NaQ2CgUb5wqHy-E9x9oUdFn5KxXHUUToCSGmQORCrCbGWTn-MLvba75KM_g-ajIvZ7IUld2H9xz/w640-h426/DSC_0758.JPG" width="640" /></a></div>W tle, za nami widać kemping 'Zeta'<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZitmHTkKJEZeFe5XZrjWLrNFdcc2wJgQ8rgh0pOvmLFGPDSqNbyWZC6rfYlWUP3bYLg4NCM_SJAOC-mTtGUuf62WZUWZ7wOTEHXCGBnsY3UEB39FhlYlIvNwyk22aSSI2rCjED8VFd3xS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZitmHTkKJEZeFe5XZrjWLrNFdcc2wJgQ8rgh0pOvmLFGPDSqNbyWZC6rfYlWUP3bYLg4NCM_SJAOC-mTtGUuf62WZUWZ7wOTEHXCGBnsY3UEB39FhlYlIvNwyk22aSSI2rCjED8VFd3xS/w640-h426/DSC_0763.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimQ8eiaQqWyTfZujUrt2Adbz9xDD8EkYwUfObLNoUAWfPSW8zCGbHIYG_E_4xuAmps8N4OOXy-TnhGLa45JAOO7jO_iyHCtr0luUsJ34375IgcD6XVW6qIHgYiF_7B0IO6wnF-qB3hTrLp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimQ8eiaQqWyTfZujUrt2Adbz9xDD8EkYwUfObLNoUAWfPSW8zCGbHIYG_E_4xuAmps8N4OOXy-TnhGLa45JAOO7jO_iyHCtr0luUsJ34375IgcD6XVW6qIHgYiF_7B0IO6wnF-qB3hTrLp/w640-h426/DSC_0772.JPG" width="640" /></a></div>Charakterystyczna tablica z zasadami zachowania się na terenie schroniska<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV-JQDOTc1w2DRgHJYQACK6KZFZ179pcgRZZXt4NCVkhBAh4tdk3EBDFcde4HlSBuj96eO9hi_jH2ENssU_RyZEw3rnJ9NA-dLaNjSKv0TrLGlmogRqR9j0hdDeYtuHiyd8AF0aPxjjMye/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiV-JQDOTc1w2DRgHJYQACK6KZFZ179pcgRZZXt4NCVkhBAh4tdk3EBDFcde4HlSBuj96eO9hi_jH2ENssU_RyZEw3rnJ9NA-dLaNjSKv0TrLGlmogRqR9j0hdDeYtuHiyd8AF0aPxjjMye/w427-h640/DSC_0767.JPG" width="427" /></a></div>Piękny drogowskaz w pobliżu schroniska</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLpzepaShY-1O5VQ0soIuq5L9NAm7HHLa4i282JxQLJzStk0xb8h-xQLMmKASG92H7gcGTmKFM0ooqjeramJwrWYmHf-ctIXytFbXnl7xSqg-w9tQV2lzoxYPURc4uw5daF3JFapz01Zxm/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLpzepaShY-1O5VQ0soIuq5L9NAm7HHLa4i282JxQLJzStk0xb8h-xQLMmKASG92H7gcGTmKFM0ooqjeramJwrWYmHf-ctIXytFbXnl7xSqg-w9tQV2lzoxYPURc4uw5daF3JFapz01Zxm/w640-h426/DSC_0804.JPG" width="640" /></a></div>Góra Chaukhi 3842 m n.p.m. powoli się odsłania</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEine0esUsZOXvH8hyEeAXi3nSkA38DvkhjF_o4bX6F9cLRqND5rT5jR44E8aLWRC0NS2rAQ80UosUb_BfMv_fjHseGUzS_ZIwYfRNBngGxkcZDvYWImIzKuMJpYHPkWc8I8POSlbXzzB2QJ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEine0esUsZOXvH8hyEeAXi3nSkA38DvkhjF_o4bX6F9cLRqND5rT5jR44E8aLWRC0NS2rAQ80UosUb_BfMv_fjHseGUzS_ZIwYfRNBngGxkcZDvYWImIzKuMJpYHPkWc8I8POSlbXzzB2QJ/w427-h640/DSC_0818.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOBmD_xO7w43_T3FeqgYj2SPAdw3AiR5AtyfQ-HmQnt8iv3Mw73MXzhR6D4JtxiXvVqbifo_r7na512t8N2LfBwSeXKfE3M795txKlOFT6wZTNnAicL-Ad8dieoJyTU7qIYUMzWEt6jgyT/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOBmD_xO7w43_T3FeqgYj2SPAdw3AiR5AtyfQ-HmQnt8iv3Mw73MXzhR6D4JtxiXvVqbifo_r7na512t8N2LfBwSeXKfE3M795txKlOFT6wZTNnAicL-Ad8dieoJyTU7qIYUMzWEt6jgyT/w427-h640/DSC_0821.JPG" width="427" /></a></div>Piękny, długi odcinek szlaku za schroniskiem<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNun1wxXZM4cNpZYutIpmI1iVWxyjZaZwo4G4TItYrUAhiRRt1GkPosswKiI_A8VsHYFRb9uIe-sfISsUuKV40NZmx8sBQq98WhfN-kvqK0UfYU2NQ3l-2-JX3-eXQOZtrlB96Jbw9xow/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNun1wxXZM4cNpZYutIpmI1iVWxyjZaZwo4G4TItYrUAhiRRt1GkPosswKiI_A8VsHYFRb9uIe-sfISsUuKV40NZmx8sBQq98WhfN-kvqK0UfYU2NQ3l-2-JX3-eXQOZtrlB96Jbw9xow/w427-h640/DSC_0853.JPG" width="427" /></a></div>Czym wyżej, tym piękniej... Tutaj obchodzimy rzekę po jej lewej stronie<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeonODk7L6ZrcqJ_ttiONlY_8mwQxqpoSAS2Od21SL7UjNfLu6dkfQHR9C-zw4nAPa3XdSkgPsOQH3z-hUKfBdkXyGG1aIFwgO95egsSETViIqLkHCs2-bEpokDbVr2gvPVJu_rmCetzBU/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeonODk7L6ZrcqJ_ttiONlY_8mwQxqpoSAS2Od21SL7UjNfLu6dkfQHR9C-zw4nAPa3XdSkgPsOQH3z-hUKfBdkXyGG1aIFwgO95egsSETViIqLkHCs2-bEpokDbVr2gvPVJu_rmCetzBU/w640-h426/DSC_0842.JPG" width="640" /></a></div>Długi odcinek za schroniskiem. Sielanka trwa...</div><div><br /></div><div>W oddali dostrzegliśmy pierwszą osobę, idącą przez dolinę. Chyba wracała. Ja tymczasem robiłem dużo zdjęć, ponieważ szlak prowadził w dość wąskiej dolinie Juty, którą osłaniały bardzo wysokie, trawiaste zbocza gór. Wszędzie kwitły żółte i fioletowe kwiaty. Gdzieś daleko stąd, widzieliśmy jakiś obiekt przypominający chatę, ale najpierw musieliśmy tam dotrzeć. Prosty odcinek prowadzący przez trawiaste polany miał długość 1,8 km. Ciągną się bardzo długo, ale widok jest przepiękny. Przed sobą cały czas mamy wspaniałe, zielone tereny. Jako, że świeciło słońce, koniecznie chciałem sfotografować okolicę w tym ciepłym, rannym świetle. Za nami widniały gładkie ‘zamszowe’, zielone góry o wysokości wyższej niż 2700 m n.p.m. Zdecydowanie górowały ponad poziom naszej trasy. Po lewej i prawej, strome stoki sprawiały wrażenie, jakby kiedyś były korytem lodowca lub wielkiej rzeki. Teraz raczej mogliśmy skojarzyć okolicę jako szeroki kanion, oferujący niezwykłe panoramy. Na tym kawałku szlaku, dwa pierwsze szczyty góry Chaukhi wyłoniły się zza szarych chmur. Na końcu długiego na 1,8 km odcinka, wznoszącego się wręcz niewyczuwalnie, dochodzimy do zakrętu rzeki Chaukhistskali. Szlak zakręca szeroką drogą polną w lewo, pod kątem 90 stopni. Na początku myśleliśmy, że będziemy przeskakiwać przez kamienie, ale trasa nadal prowadziła wzdłuż lewego brzegu, „przyciskając” nas maksymalnie do stromego zbocza góry po tej samej stronie. Od tego miejsca idziemy kolejne 700 m przez piękne polany. Odtąd czujemy nieznaczne wzniesienie. Widzimy, że zyskaliśmy niewiele wysokości, ale pokonaliśmy dużą odległość, jak na krótki odcinek czasowy. Ścieżka zakręca łukiem, podobnie, jak rzeka Chaukhistskali. Za łukiem nadal idziemy przed siebie. Wtedy słyszymy spadające wody gdzieś w oddali. Kiedy dochodzimy do rzeki, po lewej stronie można podziwiać piękne kaskady. Tymczasem po przejściu wspomnianych 700 m, teraz musimy przekroczyć wody o wartkim nurcie, ale za bardzo nie widać dobrego miejsca. Kilkanaście minut szukaliśmy możliwych kamieni, gdzie można by przeskoczyć na drugą stronę rzeki. Trzeba pamiętać, że mokra podeszwa Vibram jest nadzwyczaj śliska, dlatego łatwo jest o niekontrolowany poślizg. My zeszliśmy nieco poniżej, dość słabo widoczną, ugniecioną ścieżką wśród gęstych traw. Przeskakując po czterech kamieniach, w końcu przedostaliśmy się na drugi brzeg. Odtąd poczuliśmy ulgę, ponieważ widzieliśmy dalszą część trasy. Ścieżka prowadziła przez pofałdowania terenu. Nadal jednak podchodziliśmy przez trawiaste, żywo-zielone polany.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZhYdHdW_HokIICg-uLQ9du2E3LZcUxiF69F9HTvMFuSgA2gvN5-JqamXZn7RAJoDmJghYXHtQI-RvghJsIPoVYN9V5efzKwd2dsIz86UhC8nFGER27u_CugvU4nfp1fR8K3jtXgOv3iyr/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZhYdHdW_HokIICg-uLQ9du2E3LZcUxiF69F9HTvMFuSgA2gvN5-JqamXZn7RAJoDmJghYXHtQI-RvghJsIPoVYN9V5efzKwd2dsIz86UhC8nFGER27u_CugvU4nfp1fR8K3jtXgOv3iyr/w427-h640/DSC_0877.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje6jLEp4Tf6xIeArTv-ekQC4CJlXc0k_jWkhT0MBqwPY9Do9szque6riL8yIUapq68NWW_IUxEogj7uNQ0HuJm-p2isW0qqO7d6WvCHLt4aT9YGQJGm-qM9RMLQfGMRghwyPHnIXdLuLmd/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje6jLEp4Tf6xIeArTv-ekQC4CJlXc0k_jWkhT0MBqwPY9Do9szque6riL8yIUapq68NWW_IUxEogj7uNQ0HuJm-p2isW0qqO7d6WvCHLt4aT9YGQJGm-qM9RMLQfGMRghwyPHnIXdLuLmd/w427-h640/DSC_0883.JPG" width="427" /></a></div>Piękne kaskady widoczne z miejsca, gdzie przeskakujemy rzekę Chaukhistskali</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHUHmuADUyYHoVfXMxFgzVz8PbmIBHOYF_nwnBc4XCPQ1nzB72z3OZzNHRv5284C2_rGlaQeJqdEAK1SljYU2ZqkxOhL_wT9xqTAbIVpvfZRdT3puztFkaaSKCf1xp42mFzY56GVHSQE9F/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHUHmuADUyYHoVfXMxFgzVz8PbmIBHOYF_nwnBc4XCPQ1nzB72z3OZzNHRv5284C2_rGlaQeJqdEAK1SljYU2ZqkxOhL_wT9xqTAbIVpvfZRdT3puztFkaaSKCf1xp42mFzY56GVHSQE9F/w640-h426/DSC_0873.JPG" width="640" /></a></div>Dopływy rzeki Chaukhistskali, przez które przeskakujemy po kamieniach. W tle góra Chaukhi</div><div><br /></div><div>Linia słońca i cienia przesuwała się w głąb gór, co oznaczało, że pogoda się poprawia. Odtąd mogliśmy ujrzeć wszystkie siedem wierzchołków góry Chaukhi. Dosłownie wyglądała, jak te znane z włoskich Dolomitów! Cóż za piękny widok! Idąc dalej, trafiliśmy na kilka ciekawych miejsc. Pierwsze, to mała chatka z brązowym dachem aż do ziemi, gdzie miejscowi siedzieli i doglądali swojego stada koni. Trochę powyżej dostrzegliśmy dwa namioty. W drodze do chaty, jeszcze przed miejscem, gdzie przekracza się rzekę, skacząc po kamieniach, minęliśmy trzy Japonki, które były ubrane w… korporacyjne stroje. Ewidentnie nie pasowały do otoczenia. Wiemy, że turyści tej narodowości mało przeżywają z tego, co widzą, a raczej „trzaskają” seryjnie zdjęcia wszystkiego co się da. Oni w dużej mierze są zagubieni poprzez uzależnienie od mediów społecznościowych i najnowszych gadżetów. Ileż to razy w telewizji słychać, gdy podczas premiery jakiegoś smartfona-flagowca w marketach dosłownie giną ludzie… Wpływ mediów społecznościowych mogliśmy właśnie zobaczyć na miejscu. Za chatą zatrzymaliśmy się na chwile. Płynęły tędy trzy, małe potoczki. Wystarczyło przejść na drugą stronę, nie wkładając w to żadnego wysiłku. Odtąd ścieżka zaczynała prowadzić przez prawdziwie górski teren. Widać, że turyści uwielbiają Dolinę Juty, ponieważ można tu spotkać namioty rozłożone na polanach. Dodatkowo, za zakrętem prowadzącym do stóp góry Chaukhi, po prawej stronie mijaliśmy skałę z… umywalką, kranem i płynem do mycia naczyń! Dzięki temu wiedzieliśmy, że biwaki są powszechne. Nieco wyżej – około 700 metrów od miejsca, gdzie z trudem przekraczaliśmy rzekę Chaukhistskali, dochodzimy do wysokiej, ukośnej skały, która przyciąga wspinaczy. Widzieliśmy, jak pewna grupa rozkładała sprzęt, aby rozpocząć trening. Od tego momentu rozpoczynają się większe stromizny. Szlak prowadzi wzdłuż kamienistego zbocza. Teraz, wśród zarośli i dużych głazów oraz kamieni, będziemy musieli poszukać ledwo wydeptanej ścieżki. Na szczęście, co kilkanaście kroków widać jej przebieg, dlatego zawsze odnajdziemy właściwy kierunek. Podchodząc coraz wyżej, natrafiamy na gołoborze. Idziemy przez teren, gdzie występują tylko kamienie na odcinku kilkunastu metrów. Później ponownie patrzymy na zieloną okolicę. Rzeka Chaukhistskali pozostaje gdzieś w dolinie, a my patrzymy na nią z dużej wysokości. W oddali, za zakrętem, przy skalistej grani góry Chaukhi widzimy nawet dość wysokie, ale wąskie kaskady. Słychać je z oddali. Przez chwilę martwiliśmy się o chmury na niebie, ponieważ zrobiło się szaro. Jednak po kilku minutach za nimi, nad skalistymi szczytami, zauważyliśmy pas niebieskiego nieba. Mieliśmy potwierdzenie, że odtąd będzie sprzyjała nam pogoda. Zresztą przez cały dzień cieszyliśmy się bardzo pięknymi widokami.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8rUly1i0VeEZ6Torbp_VX0KXP9Aa5E7JBXdfHLidnfrpSoMvNPaINZ-RqTm2A8HFp0oWL1pmw7uVnv5AQuGT2hNBXHSvRgtM6uLzo0wnntupEHHobG_n-FBtN4J4dPSc7wblXgZkXWoJu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8rUly1i0VeEZ6Torbp_VX0KXP9Aa5E7JBXdfHLidnfrpSoMvNPaINZ-RqTm2A8HFp0oWL1pmw7uVnv5AQuGT2hNBXHSvRgtM6uLzo0wnntupEHHobG_n-FBtN4J4dPSc7wblXgZkXWoJu/w640-h426/DSC_0856.JPG" width="640" /></a></div><div>Mała chata z brązowym dachem, gdzie stacjonowały dwie osoby. W pobliżu chaty pasło się sześć koni </div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNe0wWtBri1J85jc6t4JR5TXRr8Do92q1OjerKuKDEJMFbfZ683YAEfdA3xZpXeAQlreTOjybnfXEEV2vPrNc8Mp4XJLbYDJ6pISpYkcUAmH3uGIMH6_G9f1i9obDPa22An_Y7N39s-Ewz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNe0wWtBri1J85jc6t4JR5TXRr8Do92q1OjerKuKDEJMFbfZ683YAEfdA3xZpXeAQlreTOjybnfXEEV2vPrNc8Mp4XJLbYDJ6pISpYkcUAmH3uGIMH6_G9f1i9obDPa22An_Y7N39s-Ewz/w640-h426/DSC_0857.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgnRui6v-GX0j9aquDCwgInIk7n2xQMVTIx_kxYiGJic3N-D1JwXYyPfxwO7OZUvvsnHHUh4s0W7-mnTs9nOfGlR8hlmweS915k_2Y24Bt4QRR2LdVjW58T0b4m_oj1ANCTR0ybkHRyF8V/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgnRui6v-GX0j9aquDCwgInIk7n2xQMVTIx_kxYiGJic3N-D1JwXYyPfxwO7OZUvvsnHHUh4s0W7-mnTs9nOfGlR8hlmweS915k_2Y24Bt4QRR2LdVjW58T0b4m_oj1ANCTR0ybkHRyF8V/w640-h426/DSC_0862.JPG" width="640" /></a></div>Idziemy coraz wyżej<div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicpn3S1AegctkKVbEZfBxhK76ORBlxTVuzuHTfdeFKWXA8Ykq9hTXr00xwjWVhLV5ByvJNIaM5WYkMAVqEB3vxNbBjkaoxTaPR6D0g2x5kQF09ouHiR0kXSZbhYVaPAxXk0pa46SXayKjY/"></a><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicpn3S1AegctkKVbEZfBxhK76ORBlxTVuzuHTfdeFKWXA8Ykq9hTXr00xwjWVhLV5ByvJNIaM5WYkMAVqEB3vxNbBjkaoxTaPR6D0g2x5kQF09ouHiR0kXSZbhYVaPAxXk0pa46SXayKjY/"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxvhQ7qZcl6FVTQ4jrGcylV6xrSIYzbSu35YQG6D-rjRJmufhuwWhSu6WU0U2IE1J6JKJCntLz38PVcBdCCpkBDayB62W7x0f-UgIJpv24Y5U1rOPyJI9QDT4oQzXZlmO05Y407H7sCjX9/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxvhQ7qZcl6FVTQ4jrGcylV6xrSIYzbSu35YQG6D-rjRJmufhuwWhSu6WU0U2IE1J6JKJCntLz38PVcBdCCpkBDayB62W7x0f-UgIJpv24Y5U1rOPyJI9QDT4oQzXZlmO05Y407H7sCjX9/w427-h640/DSC_1119.JPG" width="427" /></a> <img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicpn3S1AegctkKVbEZfBxhK76ORBlxTVuzuHTfdeFKWXA8Ykq9hTXr00xwjWVhLV5ByvJNIaM5WYkMAVqEB3vxNbBjkaoxTaPR6D0g2x5kQF09ouHiR0kXSZbhYVaPAxXk0pa46SXayKjY/w427-h640/DSC_0915.JPG" width="427" /></div></div>Skały z umywalką i kranem z widokiem na górę Chaukhi<br /></div><div><br /></div><div>Przed nami wyrastało kolejne, trawiaste zbocze. Tym razem przechodziliśmy przez rozległą polanę, ale na jej powierzchni stało mnóstwo wielkich głazów. Jeden z nich wykorzystano, jako drogowskaz. Jest to jeden z najpiękniejszych kierunkowskazów, jakie kiedykolwiek widziałem. Wielka, brązowa skała stała w zielonych trawach. Na niej zakwitło mnóstwo niebieskich kwiatów, a na wysokości oczu namalowano znak szlaku. W tle mieliśmy wszystkie siedem szczytów góry Chaukhi, dosłownie na wyciągnięcie ręki. Odtąd nie tylko patrzymy na tę górę „z dołu”, ale dosłownie kroczymy wzdłuż jej ścian. Po lewej zaś stronie, widać równą polanę, pełną białych kwiatów. Ciągną się równoległymi pasami. Widok jest przecudny! Pomimo popularnego i jednego z najpiękniejszych szlaków Gruzji cisza aż uderzała. Nigdzie nie widzieliśmy tłumów, ani nawet pojedynczych turystów. Łukasz sprawdził godzinę. Powiedział, że dopiero idziemy dwie godziny. Mogliśmy więc iść dalej, pomimo że osiągnęliśmy już wysokość 2850 m n.p.m. Odtąd czułem, że powietrze jest lekko rozrzedzone, ponieważ musiałem nabierać głębsze i szybsze oddechy. Co kilka minut robiłem dosłownie kilkusekundowe odpoczynki, po czym szliśmy dalej. Na końcu ścieżki widzieliśmy, że rzeka Chaukhistskali teraz jest małym potokiem wypływającym ze skalistego zbocza. W tym miejscu można znaleźć mnóstwo kryształów górskich osadzonych na białych krzemieniach. Są przepiękne! Tutaj ścieżka urywa się, ponieważ trzeba przejść na drugą stronę rzeki, przeskakując po kamieniach (jest bardzo płytka, ale dość szeroka). Przekroczenie tutejszych wód nie sprawiło nam żadnego problemu. Odtąd szlak prowadzi skalistym zboczem, które bardzo stromo wnosi się ponad dolinę. Wystarczyło iść przez minutę, aby znaleźć się kilkanaście metrów ponad poziomem rzeki Chaukhi. Za kilka minut dotarliśmy do lokalnej równiny, gdzie na skale stał ułożony kopczyk z widokiem na odległe góry Kaukazu. Widzieliśmy nawet te z ośnieżonymi zboczami. Tutaj dostrzegliśmy, że siedmiowierzchołkową górę Chaukhi dosłownie przeszliśmy wzdłuż u jej stóp. Teraz patrzyliśmy na nią z poziomu ostatniego wierzchołka. Można by rzec ‘od lewego boku’. Mieliśmy na nią dosłownie „boczny” widok. Przed nami widniał duży płat śniegu. Szlak kończył się. Za śniegiem widzieliśmy już tylko kamienisty teren, bez lodowca. Patrzyliśmy na przełęcz Chaukhi 3341 m n.p.m., która była bardzo blisko. Gdzieś w gołoborzach zauważyłem ścieżkę, która kończyła się trawersem prowadzącym stromo na przełęcz. Jako, że zegarek wskazywał 12.00 godzinę, postanowiliśmy, że posiedzimy tutaj pół godziny, a później zaczniemy schodzić. Naszym celem nie była przełęcz Chaukhi, ponieważ mieliśmy tylko 6h do dyspozycji, dlatego i tak cieszyliśmy się, że dotarliśmy do wysokości 3080 m n.p.m. – znacznie wyżej niż założyliśmy. W planach mieliśmy podziwianie góry Chaukhi z poziomu doliny, a udało nam się wejść dużo wyżej i na dodatek obejść ją aż do poziomu ostatniego szczytu. Dzięki temu zobaczyliśmy najpiękniejsze krajobrazy pełne kwiatów, skalistych gór oraz kaskad. Cisza, której doświadczaliśmy zadziwiała, tym bardziej, że podobna trasa w Polsce byłaby niezwykle oblegana przez turystów, którzy nawet nie wiedzą po co tu przyszli…</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp0Tn0jZPfFHpQlJ9KhwApkBoO0d-q76sY4kWrYa_izyM8ScbZdODKYd52XF_C1VX5Oiq2mz6y_hAB3GXB4Y8M-uvpjZhM8cSCaxlKY2NtD9pTahsx1AqP8rp1JNHXLHH5DPttRvBtcV0Q/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp0Tn0jZPfFHpQlJ9KhwApkBoO0d-q76sY4kWrYa_izyM8ScbZdODKYd52XF_C1VX5Oiq2mz6y_hAB3GXB4Y8M-uvpjZhM8cSCaxlKY2NtD9pTahsx1AqP8rp1JNHXLHH5DPttRvBtcV0Q/w640-h426/DSC_1009.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2tbvvIbjbAtqpFPpQ8PA9QQvL67ftJ-1MQlUTETJzCfVbi7PP-vecS3YV0-lWz-bT7dnlVLEQb2ad53BsEEPdaFsOt2-DcI8h9jQCAgt8kohmQTaD2FPHB1JFTlTTUsH7W3fLjFSZZ7hQ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2tbvvIbjbAtqpFPpQ8PA9QQvL67ftJ-1MQlUTETJzCfVbi7PP-vecS3YV0-lWz-bT7dnlVLEQb2ad53BsEEPdaFsOt2-DcI8h9jQCAgt8kohmQTaD2FPHB1JFTlTTUsH7W3fLjFSZZ7hQ/w640-h426/DSC_1013.JPG" width="640" /></a></div>Rozległa polana z dużymi głazami</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcqmm7UfQirGCXtC0EPwGTOP2jrvW4ODmhyphenhyphenWVeVO1WrnbQ2N-40H80r3qk5L0ASyVyJOZ5WBBd4fK_0GHvirPrV-7KI0-uR8IjtTVSbwKVqNnyDO8JpXPI7gi0fFrc2Z9SWo4OCICAY9-p/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcqmm7UfQirGCXtC0EPwGTOP2jrvW4ODmhyphenhyphenWVeVO1WrnbQ2N-40H80r3qk5L0ASyVyJOZ5WBBd4fK_0GHvirPrV-7KI0-uR8IjtTVSbwKVqNnyDO8JpXPI7gi0fFrc2Z9SWo4OCICAY9-p/w427-h640/DSC_1027.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQEzojXbN6uHaiYw-rRLc6Hp4Cv7DBBJwp0V0XOP2TnkrBGXF9RmDTpKMe30LzxbQ8-UnuSuQYDt3z64TOyeSvc2VbF4qDmiqW1DBF5h9-XtYo5wrc9m_r4_utAmUpdqT4Gay9Okd1okeZ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQEzojXbN6uHaiYw-rRLc6Hp4Cv7DBBJwp0V0XOP2TnkrBGXF9RmDTpKMe30LzxbQ8-UnuSuQYDt3z64TOyeSvc2VbF4qDmiqW1DBF5h9-XtYo5wrc9m_r4_utAmUpdqT4Gay9Okd1okeZ/w427-h640/DSC_1043.JPG" width="427" /></a></div>Rozległa polana z dużymi głazami. Kwiaty również ozdabiają okolicę<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIc_LwRBtpuTWDlHp_4ALQ5AOP6t4chvfrAt9BsxdEpi6J37Xu_CDukMf72AHe51B-Br7FkISidCeRO9c8SCk7aun5leVLkTUXRUKyxFo-GVyGPXtqCxq1lLqZgXAa5mRAFMyJd-zBLxb3/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIc_LwRBtpuTWDlHp_4ALQ5AOP6t4chvfrAt9BsxdEpi6J37Xu_CDukMf72AHe51B-Br7FkISidCeRO9c8SCk7aun5leVLkTUXRUKyxFo-GVyGPXtqCxq1lLqZgXAa5mRAFMyJd-zBLxb3/w640-h426/DSC_1049.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSCihFxVm7oXpuVEvuwPItMP6Zm3mo3giVqFe5pvFotXKYE2vQK9Z7WBQfBG-pFJktPgKsR2db2Noz-kIVm50vDD95mD_VBk2aPck9OpRZe3qZUTKwrQezZWf2kNbHiaBStnpNdCaNi6JS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSCihFxVm7oXpuVEvuwPItMP6Zm3mo3giVqFe5pvFotXKYE2vQK9Z7WBQfBG-pFJktPgKsR2db2Noz-kIVm50vDD95mD_VBk2aPck9OpRZe3qZUTKwrQezZWf2kNbHiaBStnpNdCaNi6JS/w640-h426/DSC_1046.JPG" width="640" /></a></div>Polana pełna białych kwiatów<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAkDOjPgB4ZQ3oSYMMYfhZGfTEAZCDu7ysLapXdUsNUz5rcA09n-OURD7RsNTyagbF4aiItbkbSK0r0lT7SDi_bo62gW5_TmR_Dh_Mrek1WQJG7JnIOIxP_nCeydlP2tEVH2AgaeiENP1J/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAkDOjPgB4ZQ3oSYMMYfhZGfTEAZCDu7ysLapXdUsNUz5rcA09n-OURD7RsNTyagbF4aiItbkbSK0r0lT7SDi_bo62gW5_TmR_Dh_Mrek1WQJG7JnIOIxP_nCeydlP2tEVH2AgaeiENP1J/w640-h426/DSC_0996.JPG" width="640" /></a></div>Przyjemny fragment szlaku tuż po przejściu gołoborza kamieni i zarośli<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFIMCUFFjJnaqghKr5cLSwn4XZZrR_fRgY1P0UXHkDu7aYovl9ixwsRAsIJ0wTrTQPK4Aj_llPm-_bN1h65oTFrXeD7DGuLhGoWeypbM_9yYMYQuDZ8nYESOIoKN3JjXmSFEjU8S2EC3kl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFIMCUFFjJnaqghKr5cLSwn4XZZrR_fRgY1P0UXHkDu7aYovl9ixwsRAsIJ0wTrTQPK4Aj_llPm-_bN1h65oTFrXeD7DGuLhGoWeypbM_9yYMYQuDZ8nYESOIoKN3JjXmSFEjU8S2EC3kl/w640-h426/DSC_0933.JPG" width="640" /></a></div>Skaliste podejście, gdzie bardzo szybko osiągamy wysokość</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglVfbCCFltQu0xrWzJ3fqA6M7iU92FwEyxngqMP0w1Al1od7UV2oUKGovwoWDiFMIFFKWzgz45njD6xn-SBH7XluAtlnJV7jIlJogLvBMOBfAAa2rlsM5hD3VcQWrJT1a-g6uxWQHqdPNs/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglVfbCCFltQu0xrWzJ3fqA6M7iU92FwEyxngqMP0w1Al1od7UV2oUKGovwoWDiFMIFFKWzgz45njD6xn-SBH7XluAtlnJV7jIlJogLvBMOBfAAa2rlsM5hD3VcQWrJT1a-g6uxWQHqdPNs/w640-h426/DSC_0977.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLDeul5ZjiGNpwOTlsjDaCw-QwXRIcqNNS1vEJX8eZzfGMAb1Nwosk5UtmFDQVLsPWDQveT_GxBuN1bX5wgtRbe8jnEYemOovsnXrFMwY_AYS48PLIXs4WngeKZ8BRlCN4Raam0h1evez6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLDeul5ZjiGNpwOTlsjDaCw-QwXRIcqNNS1vEJX8eZzfGMAb1Nwosk5UtmFDQVLsPWDQveT_GxBuN1bX5wgtRbe8jnEYemOovsnXrFMwY_AYS48PLIXs4WngeKZ8BRlCN4Raam0h1evez6/w640-h426/DSC_0965.JPG" width="640" /></a></div>Kopczyk z kamieni wskazujący właściwą drogę<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh8iQ1-DjP5o4dB6RUS7Qslb8rdH-dZmQBlnINnlnnniMe_xz9vNyK06h8-G-kIY2msqMrgDajqIfaBnK4sAydU0jLiwgA_VdAHH04MFthSDiKVLPg3kQSu9fzfgRJVuV1WGUBqbrYz6Zz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh8iQ1-DjP5o4dB6RUS7Qslb8rdH-dZmQBlnINnlnnniMe_xz9vNyK06h8-G-kIY2msqMrgDajqIfaBnK4sAydU0jLiwgA_VdAHH04MFthSDiKVLPg3kQSu9fzfgRJVuV1WGUBqbrYz6Zz/w640-h426/DSC_0936.JPG" width="640" /></a></div><div>Góra Chaukhi widziana z poziomu 3080 m n.p.m., gdzie zalegał wielki płat śniegu</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxRRHsBdqfXszYzfHzOV6uy6_b2l6t2ssayZliYSeiqJgPxZG6O9yACFSNQnAry5SAcTx_f2DWYecyX5EttdSStgfzTHkjYAOi-Qlo5Ixmlmh5s9qE6XXJLk8IOqhkPxtHOs6FBR_VAVjk/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxRRHsBdqfXszYzfHzOV6uy6_b2l6t2ssayZliYSeiqJgPxZG6O9yACFSNQnAry5SAcTx_f2DWYecyX5EttdSStgfzTHkjYAOi-Qlo5Ixmlmh5s9qE6XXJLk8IOqhkPxtHOs6FBR_VAVjk/w427-h640/DSC_0939.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXdClcvVh8phwhMWIsLGhPN-CLh8rQQPi3HaM58NHwuKijScqh2e8HaLHrzkcpubDUpPQdz7fZ6kaKCkdfiIK5ND6QuZzL5WOJ9DdUe00DqVUhjZPVC5UCeZJOKJVBMmdsqbVu0kbHRlFy/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXdClcvVh8phwhMWIsLGhPN-CLh8rQQPi3HaM58NHwuKijScqh2e8HaLHrzkcpubDUpPQdz7fZ6kaKCkdfiIK5ND6QuZzL5WOJ9DdUe00DqVUhjZPVC5UCeZJOKJVBMmdsqbVu0kbHRlFy/w427-h640/DSC_0941.JPG" width="427" /></a></div>Wielki płat śniegu na wysokości 3080 m n.p.m. i widok, jaki mamy na górę Chaukhi<br /><br /></div><div>W drodze powrotnej podziwialiśmy piękną górę Chaukhi, ponieważ chmury powoli zanikały, a odsłaniało się coraz więcej niebieskiego nieba. Dzięki temu mieliśmy zapewnione najlepsze widoki. Nieco niżej – w rejonie skalistego zbocza – dostrzegliśmy pierwszych ludzi. W trakcie zejścia zabrałem kilka małych kryształów górskich oraz jeden większy. Jeden już miałem z rejonu lodowca pod Kazbekiem, a drugi właśnie stąd. Tutejsza okolica aż zachęcała, żeby na chwilę przystanąć, ponieważ z rejonu zbocza wypływały wody rzeki Chaukhistskali. Mogliśmy również dostrzec, że w końcu jesteśmy wyżej niż zielone, gładkie góry, które cały czas mieliśmy za swoimi plecami. Poniżej poziomu skał, przechodziliśmy przez pięknie oświetloną polanę z białymi kwiatami, podobnymi do rumianków. Kwitły równymi rzędami na jej całej powierzchni. W niektórych miejscach, po prawej stronie tworzyły gęste i długie skupiska. Ta sama polana sąsiadowała z nieco dłuższym zboczem z pojedynczymi, brązowymi głazami. Jeszcze raz przyglądałem się bardzo pięknemu drogowskazowi z kwitnącymi, niebieskimi kwiatami. Pięknie było popatrzeć na coś, co powstało zupełnie naturalnie. Z tego miejsca można bezpośrednio podziwiać wszystkie siedem szczytów, mając je dosłownie przed sobą. Tutaj minęliśmy kolejną dwójkę turystów, którzy szli wyżej. Dobrze wybrali, ponieważ pogoda dopisywała. Schodząc poniżej poziomu pojedynczych skał, ponownie weszliśmy w pas gołoborzy, głazów i kamieni wśród gęstych zarośli. Pomiędzy nimi przepływa niewielki potok, dlatego z łatwością można go przekroczyć. Poniżej jego poziomu zdziwiliśmy się, że z łatwością wróciliśmy na długi odcinek ścieżki prowadzący Doliną Juty. Nie musieliśmy nawet szukać właściwej trasy. Odtąd mieliśmy do przejścia ponad 2,5 km prawie równą ścieżką, tyle że pamiętaliśmy o przekraczaniu rzeki Chaukhistskali, z którą było tyle problemów. Teraz ponownie przechodziliśmy obok skały wspinaczy, a nieco poniżej napiliśmy się wody z kranu, gdzie zainstalowano zlew. Minęliśmy jeszcze dwie dwójki turystów, którzy wyruszyli do góry. Na każdym etapie obserwowaliśmy, jak na niebie ubywa chmur. Cieszyliśmy się, że nie wybraliśmy zwiedzania Tbilisi, bo teraz podziwialiśmy jedne z najpiękniejszych gór w Gruzji. Warto było w dniu odlotu jeszcze zorganizować szybki wypad do Doliny Juty, gdzie osiągnęliśmy wysokość 3080 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil6f2p3GhFfCwTBve62HNl4RSfz05Cykn-Hb7YZMlTs2yc48k9fK_gP4Zy0OQGSmF32Xje5smlarJGzO03Oa1xGwK8LDP1u3tbxgAe7BUyppQhfrvXDbQb4sGcMO7aseY0E1KFv994GH4y/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil6f2p3GhFfCwTBve62HNl4RSfz05Cykn-Hb7YZMlTs2yc48k9fK_gP4Zy0OQGSmF32Xje5smlarJGzO03Oa1xGwK8LDP1u3tbxgAe7BUyppQhfrvXDbQb4sGcMO7aseY0E1KFv994GH4y/w640-h426/DSC_1063.JPG" width="640" /></a></div>Góra Chaukhi widziana w trakcie schodzenia<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid1nvWEnSI5xQRalat06_teqTMQLLLEJsbjiUOEqLzoyO8DUhbFVQ2fqQ8F4SsjyD5CoE5agjjgApV8mn4GY5ENAb8dCfDbtdp738_gzexFfTT_Z3-QceFfHok9BDQVtHjo7Gjl0Sxe0S4/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid1nvWEnSI5xQRalat06_teqTMQLLLEJsbjiUOEqLzoyO8DUhbFVQ2fqQ8F4SsjyD5CoE5agjjgApV8mn4GY5ENAb8dCfDbtdp738_gzexFfTT_Z3-QceFfHok9BDQVtHjo7Gjl0Sxe0S4/w427-h640/DSC_1052.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinufxHuxNKWUr1og6QGVUsNWewpVH-nP1Evm7uEKWfuyDrEoGoU4wTCG69Bfd7oILEAM-uEWFPrIEkphFCyuKv_NyRDnX5MzAGBllgo7Bats4TeeI78m1SyYks6iTGzceTNPs4H8riPelp/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinufxHuxNKWUr1og6QGVUsNWewpVH-nP1Evm7uEKWfuyDrEoGoU4wTCG69Bfd7oILEAM-uEWFPrIEkphFCyuKv_NyRDnX5MzAGBllgo7Bats4TeeI78m1SyYks6iTGzceTNPs4H8riPelp/w427-h640/DSC_1065.JPG" width="427" /></a></div>Piękne widoki nie opuszczają nas ani na chwilę...<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_NkwpG_7ma2BDWxmMa0L9ywCwZBER1etadW3XjH6KGDrgq__MYDUmJJaS-x50Xtuu5BBPuZYZGpQ_x2HTzKs4wGd6u-WqzcnTC_vUKiQmle8VINHUgsSL9xqqdV7DyjKaXfnqFjRM7I9b/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_NkwpG_7ma2BDWxmMa0L9ywCwZBER1etadW3XjH6KGDrgq__MYDUmJJaS-x50Xtuu5BBPuZYZGpQ_x2HTzKs4wGd6u-WqzcnTC_vUKiQmle8VINHUgsSL9xqqdV7DyjKaXfnqFjRM7I9b/w640-h426/DSC_1063.JPG" width="640" /></a></div>Jeszcze jeden rzut na Dolomity...<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-wZmJS4GxzFWx9pLFupGkjRLKSfjPpeZN6tmVmeEb0ayWMCb5A4otkaXpPul_77ZwefFPKNoVsZtBgo7YKXpeBVhmljbBlKNLxs1_TndU_cgGkZAQ-LUoSWyU1K0u48uBsPHisl7vc0AL/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-wZmJS4GxzFWx9pLFupGkjRLKSfjPpeZN6tmVmeEb0ayWMCb5A4otkaXpPul_77ZwefFPKNoVsZtBgo7YKXpeBVhmljbBlKNLxs1_TndU_cgGkZAQ-LUoSWyU1K0u48uBsPHisl7vc0AL/w427-h640/DSC_1116.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsfqk_MtLhglpyDfkJcImO_ocLqZ3TVQLb3BLNIDIRq-ELh05bbsb9qpl6wt869CoZw0oeJw3dWLAaxOzFTHfgjLgWgMU5-zrSNIoioDXl1DgvOwFkm6g8cPUH5uNIUEkMiCBsk82fD-Am/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsfqk_MtLhglpyDfkJcImO_ocLqZ3TVQLb3BLNIDIRq-ELh05bbsb9qpl6wt869CoZw0oeJw3dWLAaxOzFTHfgjLgWgMU5-zrSNIoioDXl1DgvOwFkm6g8cPUH5uNIUEkMiCBsk82fD-Am/w427-h640/DSC_1103.JPG" width="427" /></a></div>Okolice skały z umywalką<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBx1BGujCyTq2ZmZrZz0tep3zEnPOr8LDc00bfabS6UmMp3vY_2jK2AJM6ZQsu358gNW8As76mIIF8709OkKaaOZ21ggIbPbAD8islg3cBF3Tn_UmS_WWuyEyMm3vbNYwXLNUOS84kgTNK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBx1BGujCyTq2ZmZrZz0tep3zEnPOr8LDc00bfabS6UmMp3vY_2jK2AJM6ZQsu358gNW8As76mIIF8709OkKaaOZ21ggIbPbAD8islg3cBF3Tn_UmS_WWuyEyMm3vbNYwXLNUOS84kgTNK/w640-h426/DSC_1109.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEwc7eTqzkv88PWx3hxpapD9RZpEK3lx181M6CyVvd_D__7FgMKdJCLgp2hhGYfTBt6X40nsSeUfjEwMblmG-EwZXHjwxX2-hioALbuqJOajhA-78vAFtjOXxzeBj_a2eiw63E_KGjkJAi/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEwc7eTqzkv88PWx3hxpapD9RZpEK3lx181M6CyVvd_D__7FgMKdJCLgp2hhGYfTBt6X40nsSeUfjEwMblmG-EwZXHjwxX2-hioALbuqJOajhA-78vAFtjOXxzeBj_a2eiw63E_KGjkJAi/w640-h426/DSC_1120.JPG" width="640" /></a></div>Długa prosta prowadząca do schroniska '5th Season'<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitNRzY2CDZPlyWM8wdJqSyp7h4uXwmTl4ZyQXg45pRHIfPvD9lwgu1UwAUD3FSqLlS5pWelss9sIWml8g0gfVuWaJWAHyx38PeLxlmXLPHsLpH5PJnd_5JSNuUklQseW9v5qYcIbpUD7ea/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitNRzY2CDZPlyWM8wdJqSyp7h4uXwmTl4ZyQXg45pRHIfPvD9lwgu1UwAUD3FSqLlS5pWelss9sIWml8g0gfVuWaJWAHyx38PeLxlmXLPHsLpH5PJnd_5JSNuUklQseW9v5qYcIbpUD7ea/w427-h640/DSC_1145.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRS0TN0s1g7xckxC_eX0FKoYAiHosClIdgtpLyWSRRVPy7toudm8gFjD4_nPV5eMUdxZC3r39HDjC-1VwTocnDgAZlUpWgN9qStQZPZkfhadlgEoB33GqmTP5Z9Zi8GMW0Bt_zB0GOrl-d/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRS0TN0s1g7xckxC_eX0FKoYAiHosClIdgtpLyWSRRVPy7toudm8gFjD4_nPV5eMUdxZC3r39HDjC-1VwTocnDgAZlUpWgN9qStQZPZkfhadlgEoB33GqmTP5Z9Zi8GMW0Bt_zB0GOrl-d/w427-h640/DSC_1125.JPG" width="427" /></a></div>Ale tam pięknie!</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzZMjcmvGDGGL0RUZU0EaFyrA1veG0tqe1QFkpjo0sC2fhPO9XVpF2P7FSTj9YnZ7YFwnFJQDDYKzXnxIDbK8NUvnjaMGVK6NYEHlDD3lTOuSHOXGkL_fXmGcC3YWAx6UnQMXwRQ1cZyK0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzZMjcmvGDGGL0RUZU0EaFyrA1veG0tqe1QFkpjo0sC2fhPO9XVpF2P7FSTj9YnZ7YFwnFJQDDYKzXnxIDbK8NUvnjaMGVK6NYEHlDD3lTOuSHOXGkL_fXmGcC3YWAx6UnQMXwRQ1cZyK0/w640-h426/DSC_1131.JPG" width="640" /></a></div>Jeszcze jeden rzut na Dolinę Juty<br /><div class="separator" style="clear: both;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH95Y4ITKSnghqP5Lz71UqIXGM4WHC1PaDbBI-XwsFYanPaami3Qe_-5kkWFlHvvFojL4mihlbMHzhDJZO16Vhkdg5rkF75lb7Fmehk3_4tV8LfDTI_JcBU5flvVresgRaz_x_aVeULDLZ/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH95Y4ITKSnghqP5Lz71UqIXGM4WHC1PaDbBI-XwsFYanPaami3Qe_-5kkWFlHvvFojL4mihlbMHzhDJZO16Vhkdg5rkF75lb7Fmehk3_4tV8LfDTI_JcBU5flvVresgRaz_x_aVeULDLZ/w427-h640/DSC_1165.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7uzKq72EKgQ7sl8CqY4FFEhPVZWjGskYFW8ZCNp8BS59S37OqLTku3O_luXqYLwon3Ggbq3fFdvqsTVY0YTZh-HElEiiHiq-QgDSwTwIoZx9DnmGL6eMlwiyQXwUMy0SQBpDOvgu0haoN/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7uzKq72EKgQ7sl8CqY4FFEhPVZWjGskYFW8ZCNp8BS59S37OqLTku3O_luXqYLwon3Ggbq3fFdvqsTVY0YTZh-HElEiiHiq-QgDSwTwIoZx9DnmGL6eMlwiyQXwUMy0SQBpDOvgu0haoN/w427-h640/DSC_1182.JPG" width="427" /></a></div>Dalszy etap zejścia<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTno3_AhKqzb7Hg_P5UbfuUM7rDdtGz6pymGYAyflCcxzWZ4U0i2ShCr_pAexumEHWv0NLtcmlrisA_vvVDjEaX1QY5Ji81wb6u_llBLKHBOUWfehbXG9qZg_43fAcvMaFx1_JIOYEyzPD/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTno3_AhKqzb7Hg_P5UbfuUM7rDdtGz6pymGYAyflCcxzWZ4U0i2ShCr_pAexumEHWv0NLtcmlrisA_vvVDjEaX1QY5Ji81wb6u_llBLKHBOUWfehbXG9qZg_43fAcvMaFx1_JIOYEyzPD/w427-h640/DSC_1193.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigCyMgRf2zq_JfLocRs6KAWO_dboYVue96kKgh-ku0cl7klEKi2Ed3IEZY8H7uWyjn8e6Tg73eN5rceO1YIxZs-ZGhc7BZTwN9zDpMIhiMgOrK1gjh4kbqLagR8kH7g9kVl-3Yah81KfYF/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigCyMgRf2zq_JfLocRs6KAWO_dboYVue96kKgh-ku0cl7klEKi2Ed3IEZY8H7uWyjn8e6Tg73eN5rceO1YIxZs-ZGhc7BZTwN9zDpMIhiMgOrK1gjh4kbqLagR8kH7g9kVl-3Yah81KfYF/w427-h640/DSC_1204.JPG" width="427" /></a></div>Odcinek tuż przy zakręcie 90-stopniowym przy rzece Chaukhistskali<br /></div><div><br /></div><div>Powrót długim, trawiastym odcinkiem również dostarczył nam wielu powodów do radości. Słońce teraz docierało wszędzie, dlatego mogłem zrobić zdjęcia tam, gdzie rano nie miałem możliwości. Kiedy dotarliśmy do rzeki Chaukhistskali, gdzie mieliśmy tyle problemów z jej przekroczeniem, teraz Łukasz przeskoczył ją dość szybko. Mi zajęło to trochę dłużej, ponieważ miałem mokre podeszwy Vibram, a na końcu, po długim wyskoku widniał tylko wypolerowany, wyślizgany kamień, podobnie jak pod Giewontem, na który musiałem teraz wskoczyć. Ciągle miałem ten widok przed oczami, gdy wpadam do lodowatej wody. Po kilku przymiarkach w końcu spróbowałem. Założyłem, że kiedy tylko dotknę wypolerowanej skały, od razu odbiję się, aby przeskoczyć na trawę. Udało się! Teraz mogliśmy iść kolejne 1,8 km długą, prostą ścieżką wśród kwitnących łąk. Na tym odcinku na prawym, stromym zboczu dojrzałem kilka skupisk dość wysokich, fioletowych kwiatów, dlatego zszedłem ze szlaku, aby trochę podejść i zrobić im zdjęcia na tle „Dolomitów”. Widok po prostu zachwycał. Za chwilę wróciłem do Łukasza. Dotarliśmy do miejsca, gdzie szlak ostro zakręcał wraz z rzeką. Po przejściu tego fragmentu przy krawędzi stromego, trawiastego zbocza górskiego, zatrzymaliśmy się kilka metrów nad poziomem tej rzeki. Wtedy zauważyliśmy, że kilku miejscowych przekraczało wody, jadąc na koniach. Kiedy poszliśmy dalej, przymierzałem się do zrobienia zdjęcia skalistych szczytów góry Chaukhi na tle rozległej, trawiastej doliny. W tym samym czasie podbiegły w moją stronę dwa młode konie, po czym w pobliżu mnie zaczęły skubać trawę. Dzięki niezapowiedzianej sytuacji mogłem wykonać jeszcze lepsze zdjęcie. Po dłuższej chwili zobaczyliśmy, że ekipa, która przekraczała rzekę na koniach jedzie w nasza stronę. Młode konie zostały wypuszczone naprzód. Schodząc do poziomu schroniska ‘5th Season’, co chwilę rozglądaliśmy się za siebie, ponieważ skaliste „dolomity” wyglądały bajecznie. W całości oświetlało je słońce. Poniżej budynku schroniska dotarliśmy do Zeta Camping. Odtąd rozpoczęliśmy ostanie 1000 kroków według znaku na tabliczce. Widzieliśmy już wioskę Juta. Na parking dotarliśmy dwadzieścia minut przed godziną 15.00. Wykorzystaliśmy więc czas maksymalnie, wchodząc wyżej niż zakładaliśmy. Zobaczyliśmy więcej niż chcieliśmy i o to chodziło. Pogoda sprzyjała nam przez cały dzień, choć rano trzykrotnie myśleliśmy, że na chwilę pojawią się jakieś opady. Na szczęście za każdym razem szybko wychodziło słońce. We wiosce proponowano nam taksówki do Stepantsminda, ale byliśmy już umówieni, dlatego nie mogliśmy skorzystać z usług innych kierowców. Dodatkowo opłaciliśmy cały kurs. Z tego powodu wyszliśmy kilkadziesiąt metrów przed zabudowania, aby nikt nam nie proponował taksówki. Poczekaliśmy na naszego kierowcę. Nawet stąd widzieliśmy wystające pięć szczytów góry Chaukhi. Taksówkarz przyjechał za 15 min, o godzinie 14.55. W trakcie powrotu do wioski Stepantsminda podziwialiśmy jeszcze ostatnie widoki, ponieważ mieliśmy w świadomości, że opuszczamy Gruzję… Szkoda, bo dzięki takiej trasie jak dzisiaj poczuliśmy zew gór, który nakazywał iść gdzieś dalej i dalej… Marzyłem o długim, gruzińskim trekkingu.</div><div><br /></div><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdnRB42bsROivy4YOajRgnYMpE2Q8DCD1Gcdcb8lCiJi65O6IxH6CZ7yQmMQ1b2lrckx21mYpNOCH_BTsIbBIb26mqt5ucIZrCEtdm569wgu-YtxdkSm3PbIcUr8pPOF-CREIbw-0JjCR3/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdnRB42bsROivy4YOajRgnYMpE2Q8DCD1Gcdcb8lCiJi65O6IxH6CZ7yQmMQ1b2lrckx21mYpNOCH_BTsIbBIb26mqt5ucIZrCEtdm569wgu-YtxdkSm3PbIcUr8pPOF-CREIbw-0JjCR3/w640-h426/DSC_1170.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękna Dolina Juty - polana z fioletowymi kwiatami</div></div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi204j07LSfvgWVUhhUxYb0L0Xz3HZTaiIyyYnueOD9vZ0m0-0_KaS0fx_8qIEIc0-OfW8AnFlNRF1Awo_YHVxo5rsrw_MOfLADbUo2f7japixuWaDPM0Q3HgcPj44raUV3CupV6nAv6jYH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi204j07LSfvgWVUhhUxYb0L0Xz3HZTaiIyyYnueOD9vZ0m0-0_KaS0fx_8qIEIc0-OfW8AnFlNRF1Awo_YHVxo5rsrw_MOfLADbUo2f7japixuWaDPM0Q3HgcPj44raUV3CupV6nAv6jYH/w640-h426/DSC_1209.JPG" width="640" /></a></div>Tak miejscowi przekraczają rzekę<br /><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2PFadYOM7KgjaMuPgq1Ze1eg1yB_R-28iYOKhR5lU6Vs2c-RRiJ1TVjzTkpAkzJPDmykPjqElXaOGOAMctTd4c_iAPcJN0wK2Mz1RsDR21vP_xNUJRHAIXXSZbZhOSYt1K1Bntmxf7sQt/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2PFadYOM7KgjaMuPgq1Ze1eg1yB_R-28iYOKhR5lU6Vs2c-RRiJ1TVjzTkpAkzJPDmykPjqElXaOGOAMctTd4c_iAPcJN0wK2Mz1RsDR21vP_xNUJRHAIXXSZbZhOSYt1K1Bntmxf7sQt/w427-h640/DSC_1217.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHBHLs5i9dqFOf9Bsjrt8H_Zp99PV0qDVvrqCmEXUNSZ6w4HxjctisuFXmUiAKEUS-MHFYZ7K4bqqobJmep4IZC4_aJ4Y-NzPC3rFFcKqeqmSDkjzHyyZoFERxHDYTopjNuLRygoAKnBBi/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHBHLs5i9dqFOf9Bsjrt8H_Zp99PV0qDVvrqCmEXUNSZ6w4HxjctisuFXmUiAKEUS-MHFYZ7K4bqqobJmep4IZC4_aJ4Y-NzPC3rFFcKqeqmSDkjzHyyZoFERxHDYTopjNuLRygoAKnBBi/w427-h640/DSC_1222.JPG" width="427" /></a></div>Konie, które wskoczyły mi do kadru</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIGcGM5FJh4v_OxftLueSnpTz7GZoTTXNsQuaLjSCL52CPO7iUhrP-FxB7EQP5AMlIv69oNzSTQFMWVmnQicQ7VD37lH_VURO84eycBpsRwT_kBaODpi-eoo3KoN2-6gFxdkUg_ky9w_04/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIGcGM5FJh4v_OxftLueSnpTz7GZoTTXNsQuaLjSCL52CPO7iUhrP-FxB7EQP5AMlIv69oNzSTQFMWVmnQicQ7VD37lH_VURO84eycBpsRwT_kBaODpi-eoo3KoN2-6gFxdkUg_ky9w_04/w640-h426/DSC_1215.JPG" width="640" /></a></div>Takie widoki zachęcają do trekkingów w Gruzji...</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi90BJJVjJmOYaft2ANvy6R41Aj9FUvM10Tfi8Mg0RNQ1dbuavsjBQ_rDmmqtvvrAq4qx2OHlxZkXPnj4RFusii1-bz8YtBWpiNNMNxQIYy9DHM5iVwfNGhMQM_d-kD6h1_xPRCIIS7qz-C/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi90BJJVjJmOYaft2ANvy6R41Aj9FUvM10Tfi8Mg0RNQ1dbuavsjBQ_rDmmqtvvrAq4qx2OHlxZkXPnj4RFusii1-bz8YtBWpiNNMNxQIYy9DHM5iVwfNGhMQM_d-kD6h1_xPRCIIS7qz-C/w427-h640/DSC_1233.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ6wjudMfpWDdzXOPlCy6rCpEbk5CBIriWkhuyUc_JJ9ThMoGibz4wA1TLDI2c9SQrZXN01BM4Jg-m1QX6sSPJfYHzyR-g55DGlSyaWb9sBO-khuL9B79Vkjm1OWFgWgH9r2-LBnyH1BFl/"><img data-original-height="1200" data-original-width="800" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ6wjudMfpWDdzXOPlCy6rCpEbk5CBIriWkhuyUc_JJ9ThMoGibz4wA1TLDI2c9SQrZXN01BM4Jg-m1QX6sSPJfYHzyR-g55DGlSyaWb9sBO-khuL9B79Vkjm1OWFgWgH9r2-LBnyH1BFl/w427-h640/DSC_1219.JPG" width="427" /></a></div>Jeszcze jedno spojrzenie na Dolinę Juty<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAK3qpQAZdrabgt8fvYBPKlXP_C-EQ5mp3HWHxVXI25F-V-r7yANaiYcuTrTVi0h8I79HV7Ki-YiRloOfbaIIReAOSHtAEfeuYriMNV8eleeE07K720eaeckwpd9NZ6jDU3ekvVy0vCF7v/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAK3qpQAZdrabgt8fvYBPKlXP_C-EQ5mp3HWHxVXI25F-V-r7yANaiYcuTrTVi0h8I79HV7Ki-YiRloOfbaIIReAOSHtAEfeuYriMNV8eleeE07K720eaeckwpd9NZ6jDU3ekvVy0vCF7v/w640-h426/DSC_1227.JPG" width="640" /></a></div>Aż żal było kończyć ten etap wyprawy...<br /><br /><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXT-8n4GQ2xs7cgGtc8jKGTnSgSKQPD6swDL0fcm4_NMVOHSGW7ObT_DXYHdexCY36IPQQnmP2iI08q-q1N6UT2jwOlCVwjodqh8bGb-GQxum1iA3s-5UvTO7dTnARUkbBInfd9QVLcnba/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXT-8n4GQ2xs7cgGtc8jKGTnSgSKQPD6swDL0fcm4_NMVOHSGW7ObT_DXYHdexCY36IPQQnmP2iI08q-q1N6UT2jwOlCVwjodqh8bGb-GQxum1iA3s-5UvTO7dTnARUkbBInfd9QVLcnba/w640-h426/DSC_1255.JPG" width="640" /></a></div>Wioska Juta i widoczny szczyt góry Chaukhi 3842 m n.p.m.<br /></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>TO, CO DOBRE, SZYBKO SIĘ KOŃCZY</b></span></div><div>Po powrocie do wioski Łukasz rzucił hasło, abyśmy poszli jeszcze raz do ‘Good Food Kazbegi’. To był bardzo dobry pomysł, ponieważ po raz ostatni mieliśmy stąd równie piękny widok na Kazbek oraz mogliśmy zjeść naprawdę dobry obiad, popijając go gruzińską lemoniadą. Później wróciliśmy na naszą kwaterę. Szybko się umyliśmy, zabraliśmy nasze za ciężkie plecaki i przed wyjściem pożegnaliśmy się z panią gospodarz – Lelą. Bardzo nam dziękowała za to, że odwiedziliśmy ich guest house. Około godziny 17.00 zeszliśmy do centrum. Czekaliśmy na marszrutkę. Stała już na miejscu, jako ostatni samochód. Wsiedliśmy do 18 osobowego busa, po czym po 15 min odjechaliśmy w kierunku Tbilisi. Gruzińska przygoda powoli dobiegała końca. Piękne góry musieliśmy zostawić na jakiś czas... Jazda marszrutką w Gruzji nie jest przeznaczona dla ‘amatorów kwaśnych jabłek’, czyli jeśli się boisz brawurowej jazdy, lepiej znajdź inny środek transportu. Kierowcy busów jeżdżą na ‘bij-zabij’. We wiosce rozpędzają się do 115-140 km/h, na serpentynach z przepaścią przed sobą rozpędzają się do 80 km/h, po czym gwałtownie hamują tuż przed barierkami i zakręcają. Na dwudziestometrowym odcinku, gdzie występują ostre górskie zakręty, potrafią wyprzedzać TIR-a, a tuż przed barierką zakręcić pod kątem 90 stopni. W wielu relacjach można przeczytać, że taki jest styl jazdy kierowców marszrutek. Nie wiem, skąd się bierze, ale wygląda, jakby płacono im za czas przejazdu, a nie za dowiezienie ludzi w całości… Marszrutki są bardzo tanie, bo kosztują tylko 10 lari na odcinku Tbilisi – Stepantsminda. Jeśli nie masz mocnych lub opanowanych nerwów, to lepiej nie korzystaj ze wspomnianego środka transportu. Wysiedliśmy na ostatnim przystanku, czyli Tbilisi – Didube. Znajduje się tam targowisko obok trzypasmowego, przeciążonego ruchem ronda. Miejsce jest bardzo komunistyczne, głośne i przeciążone ruchem. Kiedy Agnieszka K. mnie zapytała o Tbilisi, odpowiedziałem jej tak: ‘dobrze, że nie pojechałem z wami, bo już po 5 min mam dość tego miasta. Wszędzie jest komuna, wszystko jest obdrapane, jest hałas, korki, wszystko stoi. Żeby uporządkować teren targowiska w Didube i rondo, trzeba by wrzucić tam granat, zrównać wszystko z ziemią i postawić wszystko na nowo. Nie ma innego wyjścia. Jadąc przez miasto wszędzie widać komunistyczne, obdrapane bloki, a tylko gdzieniegdzie, pomiędzy nimi stoi jeden szklany dom dla korpoludów, czyli te szklane wieżowce, które nie pasują do otoczenia’. Wyraziłem taką opinię, ponieważ nie lubię miast. Bardzo szybko mnie męczą, dlatego do ostatniej godziny chodziłem po górach, ile tylko się dało.</div><div><br /></div><div>Na lotnisko podjechaliśmy taksówką o godzinie 20.00. Teraz czekaliśmy na resztę ekipy, aż wszyscy się spotkamy. O 1.00 w nocy ponownie siedzieliśmy razem w szóstkę tak, jak podczas wejścia na Kazbek. Odtąd wspominaliśmy najpiękniejsze momenty całej wyprawy – zarówno tej na Kazbek, jak i na pozostałe atrakcje. Cała grupa mnie zaskoczyła, ponieważ wręczyła mi prezent za organizację całej wyprawy.. Ucieszyłem się, ponieważ nie spodziewałem się niczego. Na lotnisku nie przestrzegano COVID-owych zasad, a połowa ludzi nawet nie miała założonych maseczek. Dla mnie to bez różnicy, ale tyle się mówiło o maseczkach na lotniskach. Odtąd czekaliśmy na lot powrotny do Polski. W trakcie stania w kolejce do odprawy, jakiś Gruzin poprosił mnie, abym wypełnił COVID-owe dokumenty po angielsku dla jego syna, ponieważ leciał do Polski, żeby tam pracować na budowie w Warszawie. Szybko wypełniłem formularz, który wtedy był jeszcze aktualny w wersji papierowej. Po uzupełnieniu dokumentu, wróciłem do kolejki. Wszystkie procedury poszły sprawnie, a lot mijał spokojnie. Kiedy pożegnałem się z całą ekipą, z Warszawy do Katowic wracałem pociągiem. Do mojego przedziału wszedł… Gruzin. Klimat Gruzji nawet na tym etapie podróży mnie nie opuścił…</div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-43910735359327016182021-06-13T16:54:00.014+02:002022-11-10T15:01:51.275+01:00Światowy system finansowy - analiza artykułu, który napisałem ponad rok temu w świetle aktualnych wydarzeń<p></p><div class="separator"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/06/swiatowy-system-finansowy-analiza.html" target="_blank"><img data-original-height="804" data-original-width="1280" height="251" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWXHonxdM5WxW0_nhHj3CZvhr9zQGUMA8BoVszk0JDrkWaJcHtvg6iI6wM1HSYcE3rGv56hO3gokEfIpOXrhKYy_ENXWt1LRxIsia3q5LkoOJ0mGyFwl0DYaOiB3ZeiI8YsaDtHTHdOZiX/w400-h251/corona-5002341_1280.jpg" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/06/swiatowy-system-finansowy-analiza.html" target="_blank"><img data-original-height="804" data-original-width="1280" height="251" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo9JavIIsyteZ2jEwoQRwoBNcTFbfV6rkijF-1hMl3VCNtfquowneN9QuTAgqsbXYsMvBT9ouMN2SJhQJnrArG0qMvuSj2sK6IpjEbuqHrTCYW-duRZF7cL2wwHEGlWSJX-U4j8IK7cVrJ/w400-h251/economy-3213967_1280.jpg" width="400" /></a></div><p>23 marca 2020 roku napisałem artykuł o światowym
systemie finansowym i jakie mogą być zagrożenia związane z ewentualnie
przedłużającą się pandemią koronawirusa (nie wnikam, czy została wywołana
sztucznie, czy powstała naturalnie). Po upływie ponad roku czasu jeszcze raz
chcę poddać analizie dane, które spływają do nas z całego świata. Jeśli nie
pamiętasz, jaka była konkluzja tamtego artykułu, to króciutko przypomnę:</p><p class="MsoNormalCxSpFirst"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Uważam, że jeśli pandemia potrwa kilka miesięcy,
to gospodarki państw powoli (latami) będą powstawać z największego kryzysu, ale
sam system finansowy musi przejść jakiś ciężki „reset”, albo wielkie „boom”,
ponieważ w obecnej formie, w jakiej istnieje, nie może dalej istnieć… Nie
pozwala na to czysta matematyka… Musi nastąpić jakiś ciężki kryzys, którego
celem będzie „zresetowanie” ogromnej wyrwy, jaką spowoduje nagłe dopisanie zbyt
dużej liczby zer do cyfr na ekranach komputerów, które będzie trzeba później
oddać bankom centralnym… Moim zdaniem nastąpi największy kryzys, jakiego
jeszcze nigdy nie było. Wiemy przecież, że wspomniane, ogromne sumy nie mają w
niczym pokrycia, nigdy nie istniały fizycznie, ani nigdy nie zostały
wypracowane, a „ktoś” będzie żądał ich zwrotu… Chciwość zabije zdrowy rozsądek,
co pokazały wydarzenia przyczyniające się do powstania wszystkich, 7-miu
największych kryzysów finansowych z lat 1919 – 2019… Jeśli natomiast pandemia
miałaby trwać więcej niż 6 miesięcy, to powiedzmy sobie szczerze - żadna
gospodarka ani żaden system finansowy nie będzie tego w stanie wytrzymać, skoro
praktycznie cały świat się zatrzymał zaledwie po dwóch tygodniach od
oficjalnego ogłoszenia pandemii (11 marca 2020). W takim wypadku załamie się
totalnie wszystko i świat, który znamy. Zdesperowani ludzie pozostali bez
środków do życia z powodu wcześniejszej utraty pracy będą musieli wyjść na
ulice w akcie desperacji i rozpocząć ciężkie protesty i walki o... zaspokojenie
najbardziej podstawowych potrzeb... Podobna rzecz miała miejsce w 2010 roku po
silnym trzęsieniu ziemi na Haiti, gdzie z powodu braku rządu i jakiegokolwiek
porządku publicznego, w ludziach odezwał się "zwierzęcy instynkt".
Każda pomoc humanitarna nadchodząca z innych krajów była rozrywana na strzępy,
ponieważ obywatele tego kraju rzucali się jak zwierzęta na jakikolwiek "kawałek"
jedzenia, tratując i zabijając przy tym innych. Liczył się tylko
najsilniejszy...<span></span></p><a name='more'></a><p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Czy dzisiaj te słowa stają się jeszcze bardziej
aktualne, czy może idziemy w dobrą stronę? Analizę przeprowadzę na podstawie
tego, co serwują nam telewizje i media głównego nurtu. Wiemy, że takie media są
tendencyjne i wiele nam nie mówią, oraz są finansowane przez rządy lub
korporacje (w USA nawet do 70% przez koncerny farmaceutyczne), dlatego
opierając swoją analizę o informację z tych źródeł, można wyciągnąć bardzie
ciekawe wnioski lub przynajmniej poczynić ciekawe obserwacje. Posłużę się
również informacjami, które znajdują się na oficjalnych stronach rządowych USA,
Włoch, Polski i Francji. Analizę oprę na danych liczbowych i gospodarczych, które napływają do nas każdego dnia. Zatem rozpoczynamy:</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJG-Mv-EsYaml0XVZBDBKosBJWXxVb9N_Chs5qf2P-I3g1vDzX_zhc773z9rUMSvaJgFH_HKBpbzQ6ApoMfcW0bCOokMAWiYP2T-R7cBVRuO1sIgtbTZ00hptoDau39owc4Cp9rNiXJKB7/"><img data-original-height="853" data-original-width="1280" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJG-Mv-EsYaml0XVZBDBKosBJWXxVb9N_Chs5qf2P-I3g1vDzX_zhc773z9rUMSvaJgFH_HKBpbzQ6ApoMfcW0bCOokMAWiYP2T-R7cBVRuO1sIgtbTZ00hptoDau39owc4Cp9rNiXJKB7/w640-h426/packs-163497_1280.jpg" width="640" /></a></div>Czy system finansowy wytrzyma obecną sytuację?<br /><p class="MsoNormalCxSpMiddle"><b><span style="font-size: x-large;">1. PIENIĄDZE JAKO DŁUG</span></b></p><p class="MsoNormalCxSpMiddle">Wspomniałem, że 23 marca 2020 roku napisałem
artykuł o tym, jak funkcjonuje światowy system finansowy. Jeśli nie wiesz jak
„to” działa, przeczytaj wspomniany artykuł, żebyś poznał podstawy naszych
rozważań: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/03/koronawirus-moja-analiza-twardych-faktow.html" target="_blank">Koronawirus - moja analiza twardych danych</a>.
Mając tę wiedzę, przeanalizujmy kilka danych liczbowych:<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Dług światowy na dzień dzisiejszy wynosi 285
bilionów dolarów amerykańskich, a światowe PKB tylko 82 biliony dolarów [sprzed
czasów koronawirusa – teraz jest niższe o co najmniej kilkanaście bilionów
dolarów]. To oznacza, że gdyby ludność całego świata zajęła się tylko i
wyłącznie pracą i przez 3,6 roku nic nie jadła, nic nie kupowała, nie spała i
całe zarobione pieniądze oddawała wszystkim rządom, to dług mógłby być dopiero
spłacony, czyli jego stan wynosiłby 0. To oczywiście niemożliwe, żeby nie jeść
przez 3,6 roku i nie wydać ani jednej złotówki, franka, dolara, itp. stąd dług
rośnie coraz szybciej. System finansowy stworzony jest tak, że Międzynarodowy
Fundusz Walutowy nie posiada tych środków, ale pożycza je państwom z 3%
odsetkami. To powoduje, że długi państw tylko rosną i będą rosły coraz
szybciej. Wszyscy wiemy, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność i w
końcu kiedyś cały system finansowy musi się zawalić z wielkim hukiem. Obecnie
wiele państw spłaca tylko odsetki od zaciągniętych długów, a długi cały czas
rosną. Żeby spłacić tylko swoje odsetki, muszą zaciągać inny dług gdzie
indziej, żeby móc spłacić wcześniejszy dług. Takie zjawisko nazywa się
„rolowaniem długu”. Zobaczmy to na przykładzie Polski. Budżet Polski przed erą koronawirusa
wynosił 440 mld zł/rok [obecnie 400 mld zł], a odsetki na koniec 2020 roku
wynosiły 30 mld zł przy 1 bln zł długu. To znaczy, że już 1/12 całego polskiego
budżetu jest przeznaczana tylko i wyłącznie na odsetki, ale długu w ogóle nie
spłacamy! W 2021 roku Polska ma obecnie dług w wysokości 1,387 bln zł [według
danych rządowych z czerwca 2021 posiadamy dług w wysokości 1,15 bln zł, a według
Europejskiego Funduszu Walutowego – 1,387 bln zł], czyli odsetki będą wynosić
już 40 mld zł., więc jak łatwo policzyć, Polska będzie oddawać 3/20 polskiego
budżetu tylko i wyłącznie na odsetki. Wcześniej, czy później każde państwo na
świecie czeka los Wenezueli. Totalna anarchia i masowe upadki rządów. To musi
się stać. O tym wiedzą nawet możni tego świata, ponieważ to wynika jasno z
zasad ekonomii i zwykłej matematyki. Problem w tym, że długi z powodu
koronawirusa przyspieszyły aż 30-krotnie! Takiego przyspieszenia nie jest w
stanie nikt wytrzymać, dlatego właśnie teraz musi nastąpić upadek systemu
finansowego, a pieniądze muszą stracić wartość. Dług stał się już tak duży, że
nie ma możliwości go spłacić, a najbogatsi tego świata ani nie pomyślą, żeby
anulować długi, ponieważ to są najbardziej chciwi ludzie na świecie. Należy
zadać sobie bardzo ciekawe pytanie. Jeśli światowe instytucje pożyczają
pieniądze wszystkim państwom i wszyscy są zadłużeni, to gdzie jest ten „ktoś”,
kto ma tyle pieniędzy, żeby je pożyczać? Z matematyki wynikałoby, że jeśli ja
chcę komuś pożyczyć 10.000 zł, to najpierw muszę je mieć, żeby móc je pożyczyć
komuś innemu. Skoro, więc nie ma tego „kogoś”, kto ma nadmiar pieniędzy, żeby
je pożyczać wszystkim państwom, to skąd mamy te środki? W artykule o systemie
finansowym omówiłem tę kwestię szczegółowo, a tutaj tylko wspomnę, że pieniądze
są sztucznie tworzone poprzez dopisywanie kolejnych zer na kontach. To znaczy,
że pożycza się niewypracowane środki, które państwa muszą spłacać swoją pracą
wraz z 3% odsetkami. Teraz widzisz, że to jest droga donikąd?</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCB3iJ8SA9hmZziqaSd3KLVUBiDFoq4VVObHNe2kYpSyoegVlSTMyYsDyzP-GNUYJIrkqkG3n2kAKbxL73M1jNLYr3muXIDEhwu9maDmzoiOtIQtkuEabXVy5E5XNDXLnmaIKkr9PGQU3/"><img data-original-height="960" data-original-width="1280" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMCB3iJ8SA9hmZziqaSd3KLVUBiDFoq4VVObHNe2kYpSyoegVlSTMyYsDyzP-GNUYJIrkqkG3n2kAKbxL73M1jNLYr3muXIDEhwu9maDmzoiOtIQtkuEabXVy5E5XNDXLnmaIKkr9PGQU3/w640-h480/euro-76019_1280.jpg" width="640" /></a></div>System finansowy, to bardzo skomplikowany mechanizm i sieć ogromnych powiązań, ale nie działający na naszą korzyść...<p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle"><b><span style="font-size: x-large;">2. DODRUK PIENIĘDZY</span></b></p><p class="MsoNormalCxSpMiddle">Jeśli
popatrzymy na to, co się aktualnie dzieje na świecie, to zauważymy, że rządy
wielu państw masowo dodrukowują pieniądze, żeby pobudzić gospodarki do życia.
Czy to jest dobre posunięcie? Zdecydowanie nie. Obecnie rządy wydrukowały już
ponad 11 bilionów dolarów, i wcale nie zwalniają. Tylko w USA od czerwca 2021
planuje się dodrukować kolejne 3 biliony dolarów. Nikomu, kto zna się na
ekonomii i matematyce, nie trzeba mówić, że dodruk pieniędzy, które nie zostały
w niczym wypracowane spowodują gwałtowny wzrost inflacji. Telewizje w różnych
państwach mówią, że rozdają pieniądze na ratowanie miejsc pracy. Jeśli głębiej
przyjrzymy się tej kwestii, szybko zauważymy, że mówią nieprawdę. Przeanalizujmy
szybko taki przykład: jeśli mamy np. 100 produktów i określoną sumę pieniędzy
na rynku (np. 100.000 zł), to każdemu produktowi możemy przypisać jakąś cenę.
Jeśli do tych 100.000 zł dołożymy kolejne 100.000 zł, to mając tę samą grupę
100 produktów, będziemy mogli żądać dwukrotnie większej ceny, ponieważ jest
więcej pieniędzy w obiegu, a dóbr jest ciągle tyle samo. Naturalnym staje się,
że firmy będą podnosić koszty swoich usług/towarów, bo wiedzą, że jest więcej
pieniędzy do wydania. A jak to wygląda w dzisiejszym świecie? Towarów nie
przybyło, a nawet można powiedzieć, że ubywa, ponieważ wiele firm upadło, a w
wielu miejscach łańcuchy dostaw są przerwane i nie można wyprodukować tego, co
założyły firmy. Pieniędzy za to przybyło na masową skalę. Jak myślisz, do czego
to doprowadzi? Tak… Do ogromnej inflacji! Czy jest tak naprawdę? Jest.
Aktualnie mamy kryzys półprzewodników na świecie, przez co nawet tak znana
firma, jak Tesla od Elona Muska ma problemy z produkcja samochodów
elektrycznych, ponieważ brakuje mikrokontrolerów do ich wytworzenia. Firma
Monster [ta od napojów energetycznych] ma problem z… opakowaniami, ponieważ
brakuje aluminium do wytwarzania puszek. Zdarzają się już przerwy z powodu
braku opakowań lub obniżenie jakości puszek, przez co „wybuchają” w trakcie
transportu [produkuje się ich cieńsze wersje, żeby zaoszczędzić aluminium].
Wielkie firmy budowlane mają już problem, żeby zaopatrzyć się w pręty
zbrojeniowe, ponieważ zaczyna brakować stali. Skąd wzięły się te braki? Ogólnie
ludzie powiedzą, że pandemia koronawirusa spowodowała przerwy w dostawach. To
zbyt ogólne stwierdzenie. Raczej trzeba skierować się w stronę dodrukowanych
pieniędzy. Największe agencje wywiadowcze typu CIA, FBI, MOSAD, itp. jeśli chcą
kogoś wytropić, w pierwszej kolejności podążają za przepływem pieniędzy. Ja też
postanowiłem pójść tą samą drogą. Co dzięki temu otrzymujemy? Duże firmy i
korporacje bardzo dobrze wiedzą, że w najbliższym czasie czeka nas ogromna
inflacja, dlatego już teraz zaopatrują się w jak największe ilości surowców,
żeby jeszcze zdążyć kupić je w niskich cenach, a później móc sprzedawać gotowy
produkt w wysokich cenach. To znaczy, że firmy kupują więcej towarów niż
potrzebują – tworzą zapasy. Stworzyła się zachłanna chciwość, która będzie
tylko pogłębiać przerywanie łańcuchów dostaw. Dlaczego tak jest? Ponieważ
zasada jest prosta: chcesz zarobić, to kupuj na dołku, a sprzedawaj na górce
cenowej. To jest chyba najstarsza i pierwsza lekcja dla inwestorów giełdowych.</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2rsMjBr7sKAnoGwxvWKJVE8HcP6k8Su_TofBi4gYHOLS5P43GAIk6z2lDQRJzZ-pIEw0Hs_xGdtJiXZ4McSdz7jkGdJxLR5y3tJ41ZKj1W8j2s5V-yVSVpee3O9qTFOMjEY7zqaBOJ0L2/"><img data-original-height="718" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2rsMjBr7sKAnoGwxvWKJVE8HcP6k8Su_TofBi4gYHOLS5P43GAIk6z2lDQRJzZ-pIEw0Hs_xGdtJiXZ4McSdz7jkGdJxLR5y3tJ41ZKj1W8j2s5V-yVSVpee3O9qTFOMjEY7zqaBOJ0L2/w640-h360/chart-1905225_1280.jpg" width="640" /></a></div>Obserwując wydarzenia na świecie, śledź przepływy finansów<br /><p class="MsoNormalCxSpMiddle">Kryzys półprzewodników to dłuższy temat do
rozważań, ponieważ nie można go opisać przedłużającymi się ograniczeniami
spowodowanymi przez koronawirusa. Słyszałeś pewnie o największym problemie
związanym z kartami graficznymi do komputerów. Każdy, kto interesuje się
komputerami lub kryptowalutami, zna kartę RTX 3060, RTX 3080 lub RTX 3090.
Problem jest taki, że nie można jej nigdzie kupić, a jeśli się pojawi, to
kosztuje 4 razy więcej niż cena katalogowa w dniu premiery. Wiemy, że większość
tych kart odkupują kopalnie kryptowalut, ale skoro jest tak mocne
zapotrzebowanie na nie, to dlaczego nie można ich wyprodukować więcej? Z
pewnością sprzedałyby się wszystkie w tym samym dniu. Mniejszym problemem było
czasowe wstrzymanie fabryk produkujących półprzewodniki, w tym mikrokontrolery
z powodu paniki związanej z koronawirusem. W Teksasie produkuje się znaczną
część półprzewodników na rynki światowe. Ten stan przyjął politykę „zielonej
energii”, dlatego w głównej mierze zasilali swoje miasta energią z paneli słonecznych.
W styczniu zaskoczyły ich duże opady śniegu, które na jakiś czas ograniczyły
produkcję „zielonej” energii. Jak wiemy, uruchomienie elektrowni nie odbywa się
na pstryknięcie dwoma palcami, ale taki proces trwa wiele dni. Z tego powodu
produkcja półprzewodników została mocno poturbowana. Pamiętamy trzydniowy brak
zasilania na początku roku 2021 w Teksasie. Pomimo, że fabryki dzisiaj
działają, to powstała dziura w dostawach ciągnie się już miesiącami.</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivpzes-cCL9kFWZoVkFHZ77nX79b1EpmXwNOtbm4cMBlsTFqxbZf7ppuepsMgEwIwKpr25sUJRjxkMMUYW9dcho3SxUCG7mA_y8RzrcaqHgP_hlSAK-2xlssWvvWjbHxXQZYEuLQw3TGEX/"><img data-original-height="960" data-original-width="1280" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivpzes-cCL9kFWZoVkFHZ77nX79b1EpmXwNOtbm4cMBlsTFqxbZf7ppuepsMgEwIwKpr25sUJRjxkMMUYW9dcho3SxUCG7mA_y8RzrcaqHgP_hlSAK-2xlssWvvWjbHxXQZYEuLQw3TGEX/w640-h480/mother-board-581597_1280.jpg" width="640" /></a></div>Kryzys półprzewodników trwa i się pogłębia<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"><o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Pozostaje jeszcze kwestia „rozdawanych” pieniędzy
przez rządy różnych państw. Kto dostaje te środki? Pewnie nieraz słyszałeś w
telewizji, że rządy troszczą się o miejsca pracy, żeby gospodarka nie upadła.
Tymczasem małe biznesy w Polsce otrzymują minimalne kwoty rzędu 2.000-5.000 zł,
a duże korporacje setki tysięcy lub miliony złotych. Problem w tym, że
korporacje zupełnie poradziłyby sobie bez tych pieniędzy, a małe firmy już nie,
bo jednorazowe 5.000 zł nie wystarczy na utrzymanie pracowników np.
restauracji, siłowni, basenu, itp. Jaki więc można wysunąć wniosek?
Dodrukowujemy miliardy, a nawet biliony dolarów, ale wspomniane środki w
większości trafiają nie tam, gdzie trzeba… Tutaj wyłania się kolejna kwestia:</p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>3. KORPORACJONIZM</b></span></p><p class="MsoNormalCxSpMiddle">Z każdym rokiem zjawisko
korporacjonizmu rośnie w silę i jest największym zagrożeniem tego świata.
Akcjonariusze każdego roku żądają zysków, dlatego korporacje muszą każdego roku
wykazywać zyski. Bez wyjątku. Co więc muszą robić? Przetwarzać coraz więcej
surowców i produkować coraz więcej produktów oraz przetwarzać coraz więcej
danych. Nie można tak w nieskończoność, ponieważ nasza planeta ma ograniczoną
wielkość i zasoby, dlatego poszły w jeszcze bardziej agresywną politykę.
Największe z nich, jak np. Amazon, Samsung, BP, McDonald’s, Shell, Amerykańska
Organizacja Diabetologiczna [o dziwo] i wiele innych, są już tak wielkie, że
przekupują rządy, aby tworzyły prawa korzystne dla korporacji. Największy
absurd, jest taki, że w USA rząd wydał prawo, które zakazuje wnoszenia spraw
związanych z dietą cheeseburgerową, czy że firmy przetwórstwa mięsnego opłacają
Amerykańską Organizację Diabetologiczną, które proponują na stronach tej
organizacji dietę opartą o produkty mięsne tych firm. W Korei Południowej 20%
PKB tego kraju generuje firma Samsung, dlatego prawo w tym kraju rząd tworzy pod
tą korporację…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Takich przykładów mógłbym mnożyć w setkach, bo jak
możemy nazwać ustawę o hamburgerach w USA, która zakazała Światowej Organizacji
Zdrowia publikacji artykułów, wykładów i zaleceń dotyczących ograniczenia
spożywania hamburgerów? Dlaczego tak się stało? Ponieważ rząd USA postraszył zarząd
WHO [Światową Organizację Zdrowia], że zaprzestanie finansowania tej
organizacji kwotą 405 mln $, co stanowi 50% przychodów. Staje się jasne, że
nikt nie zgodzi się na utratę darmowego źródła dochodów w milionach dolarów…
Korporacjonizm przeszedł do jeszcze większej ofensywy, ponieważ, żeby ceny
akcji rosły każdego roku, stale trzeba powiększać zasięgi. Amazon, np.
przejmuje kolejne firmy, dlatego zajmują się już farmaceutykami, chemikaliami,
restauracjami, itp. Teraz planują przejąć firmę UPS, która również jest
gigantem. Ostatnią, na aktualny stan wiedzy, fazą jest skapitalizowanie
społeczeństw [ludzi], czyli mówiąc prostym językiem – przeliczeniem każdego
człowieka na pieniądz. Dzisiaj coraz więcej maszyn uczy się naszych zachowań
poprzez skomplikowane algorytmy, dzięki czemu maszyny dopasowują konkretnie pod
nasze zainteresowania: reklamy, agitacje polityczne skrojone pod nasze poglądy,
czy np. sugestie, co mógłbyś kupić. Czy to są teorie spiskowe? Zdecydowanie
nie. Polecam zapoznać się z bardzo głośną sprawą Cambridge Analityca, która w
2016 roku opanowała facebookowe zachowania tak bardzo, że jeśli zostawiłeś
ponad 70 lajków w dowolnych miejscach, to potrafili dokonać lepszych wyborów
niż twój mąż/twoja żona. Potrafili nawet wpływać na wyniki wyborów
prezydenckich w USA, posiadając dane 90 milionów użytkowników Facebooka. Za
dane 1 Amerykanina płacili 200 dolarów, a za dane 1 Polaka tylko 40 dolarów.
Wyszło na jaw, że nawet dane obywateli poszczególnych państw mają już swoją
konkretną cenę… Jeśli nie znasz sprawy, odsyłam Cię do szanującego się
artykułu: <a href="https://bezprawnik.pl/cambridge-analytica/">https://bezprawnik.pl/cambridge-analytica/</a>.</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0T962Sp1M8hpwvWcI0oFgesvqNNX6SFNSaQw8tVahXqnji4VTgjDkQVE-pu1hPPT1NMtzeWTPa-bIRUKLLSZJ9GajoUJ_loQ21aqPpPb1pkvQQc_7BSi2FpGvJJDTh6yKuCaOgg_RPdvh/"><img data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0T962Sp1M8hpwvWcI0oFgesvqNNX6SFNSaQw8tVahXqnji4VTgjDkQVE-pu1hPPT1NMtzeWTPa-bIRUKLLSZJ9GajoUJ_loQ21aqPpPb1pkvQQc_7BSi2FpGvJJDTh6yKuCaOgg_RPdvh/w640-h360/instagram-3288412_1280.png" width="640" /></a></div>Czy oddamy naszą prywatność w ręce korporacji i portali społecznościowych?<p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Korporacje z każdym rokiem będą coraz bardziej
zachłanne, ponieważ zyski trzeba wykazywać każdego roku. Nie bez powodu szef
firmy Amazon wzbogacił się kosztem zwykłych ludzi blisko dwukrotnie, tylko
podczas okresu związanego z koronawirusem… A znacie J.P. Morgan, lub Goldman
Sachs? Są to jedne z największych instytucji związanych z inwestowaniem
pieniędzy oraz te same organizacje, które najpierw w 2008 roku spowodowały
wielki kryzys mieszkaniowy, a później ludziom, którzy zostali z niczym,
proponowali pomoc poprzez inwestycje. Kto jest uważny, szybko zauważy, że
najpierw zrujnowali życie wielu milionów ludzi, teraz zwabią dużą część tej
samej grupy, która będzie „karmić” swojego „mordercę”, i ponownie zostaną
ograbieni ze swoich i tak już pomniejszonych środków. J.P. Morgan, Goldman
Sachs i Tesla obecnie zajmują się na masową skalę w inwestowanie w Bitcoina.
Jako, że obecnie panuje kryzys jego dostępności (płynności), Elon Musk
spowodował czterokrotną manipulację rynkiem kryptowalut, żeby wystraszyć
detalicznych inwestorów i odkupić od nich Bitcoiny, po o wiele niższej cenie.
Jeśli prześledzimy wykresy on-chain na Glassnode [terminy znane wśród
inwestorów kryptowalutowych], szybko zobaczymy, że w bardzo łatwy sposób udało
się zmanipulować rynkiem tak, że 243 miliardy $, które zgromadzili tam
detaliczni inwestorzy, przepadły bezpowrotnie. Ci trzej najwięksi inwestorzy
spowodowali obniżkę ceny BItcoina aż o 55%, po czym odkupili je po zaniżonych
cenach. Dlaczego był konieczny taki zabieg? Dlatego, że Bitcoinów jest „tylko”
21.000.000 sztuk i nie będzie ich więcej, stąd jeśli liczba monet jest
ograniczona, to trzeba manipulować rynkiem tak, żeby „wykosić” amatorów,
ponieważ wszystko, co jest w ograniczonej ilości, będzie miało wywindowaną cenę
i przyjdzie czas, kiedy obłowią się „grubymi” miliardami dolarów.</p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Spodziewajmy się zatem, że kolejny kryzys
finansowy będzie bardzo gwałtowny i nie związany z kryptowalutami, ale z
kolejną, sztuczną manipulacją tych największych instytucji. Zobaczymy, co
jeszcze wymyślą na naszych oczach… Już wiem, co mogą wymyślić i najprawdopodobniej
skorzystają częściowo z tego, co w 2008/09 roku. Czego więc się spodziewam?
Omamią młodych ludzi. Każdy młody chce kupić swoje mieszkanie i żyć na własną
rękę. Zatem przy obecnych stopach procentowych zaproponują nam „darmowe”
kredyty hipoteczne. Odsetki będą wynosić niewielką część naszej raty, co nas
bardzo ucieszy. Na tę pułapkę złapią się setki tysięcy/miliony młodych,
ponieważ tak, jak w przypadku kredytów frankowych z 2008 roku powiedzą, że to
jest super okazja, bo będzie tani kredyt. Tyle, że wzrost inflacji spowodowany
błędnym mechanizmem światowego systemu finansowego zmusi rządy wszystkich
państw do podnoszenia stóp procentowych, żeby utrzymać w ryzach rosnącą
inflację. To z kolei wywinduje wzrost odsetek zaciągniętego kredytu, przez co
młodzi zostaną z „ręką w nocniku”. Ciekawe jest, to, że jeszcze w 2017 roku
mówiłem o tym ludziom pracującym w mojej poprzedniej firmie, żeby teraz nie
brać kredytów hipotecznych, ponieważ wiedziałem, że rządy lub instytucje
finansowe spowodują sztuczny kryzys finansowy, jak to się dzieje za każdym
razem. Z danych gospodarczych wiedziałem, że szczyt światowej gospodarki
przypadł na 2015 rok i od tamtego czasu wzrosty stopniowo zaczęły wyhamowywać. O
ile koronawirusa nie mogłem przewidzieć w żaden sposób, to już na początku 2018
roku zastanawiały mnie masowe zakupy złota przez rządy wielu krajów. Wyglądało
to tak, jakby szykowały się na większy kryzys i zabezpieczały się przed nim.
Raczej spodziewałem się jakiegoś tąpnięcia gospodarczego, które wprowadziłoby
kryzys, na którym skorzystaliby najbogatsi ludzie tego świata. Pamiętajmy, że
każdy kryzys finansowy powoduje, że różnice pomiędzy biednymi a bogatymi tylko
się pogłębiają.</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9c8A5BfCrTK18UATRXKIkxyvcxTqfPUSDGkmIuy1OnAriZoKFdVSFOOkn8OoWb68gp183leZ637Np46RiKdNUhyCsAmyPPW0HDkENtdH1Ba5qKevrzZkbZcuDH7YPBDM4ZPvGT3PJN1Au/"><img data-original-height="725" data-original-width="1280" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9c8A5BfCrTK18UATRXKIkxyvcxTqfPUSDGkmIuy1OnAriZoKFdVSFOOkn8OoWb68gp183leZ637Np46RiKdNUhyCsAmyPPW0HDkENtdH1Ba5qKevrzZkbZcuDH7YPBDM4ZPvGT3PJN1Au/w640-h362/money-2696228_1280.jpg" width="640" /></a></div>Czasy stabilności gospodarek już przeminęły...<br /><p></p><p class="MsoNormalCxSpMiddle">Korporacje to również koncerny farmaceutyczne.
Dzisiaj już nie mamy wątpliwości, że ich głównym celem nie jest leczenie ludzi,
ale leczenie objawowe, ponieważ wyleczenie pacjenta oznacza odcięcie dopływu
finansowania. Zauważ, że koncerny żywieniowe produkują mnóstwo szkodliwej
żywności, rządy blokują ustawami ich ograniczanie na rynku, ludzie zapadają na
przewlekłe choroby i w ten sposób koło się zamyka. Koncerny mogą „leczyć” aż do
końca życia miliony osób, mając zagwarantowany stały dochód, ponieważ człowiek
za życie da największą cenę. Zauważ, dlaczego w 1980 roku w USA liczba klubów
fitness wzrosła dwukrotnie, a otyłość czterokrotnie? Czyżby sport był
szkodliwy? Chyba nie… Od 1980 roku problem otyłości wzrósł o kilkadziesiąt
procent we wszystkich krajach Europy, Azji, czy Ameryki Północnej. Rekordzistą
jest Meksyk, gdzie otyłość dotyczy już 73% społeczeństwa. A znacie Johnson
& Johnson i ich słynny puder na bazie talku, który powoduje raka jajników u
wielu kobiet? Przykład tego koncernu pokazuje, że korporacje życie ludzkie mają
za nic, ponieważ w 2018 roku na sprawy sądowe przeznaczyli 400 milionów
dolarów, w 2020 roku już 2 miliardy dolarów, ponieważ wiedzą, że używając tego
pudru dla dzieci można nabawić się raka jajników, co już zostało udowodnione
naukowo. W 2021 roku 22 kobiety wygrały sprawy sądowe na kwotę 2,2 miliarda
dolarów. Ale gdzie znajdziemy bezczelność osoby, która stoi na samym szczycie
Johnson & Johnson? W tym, że w 2018 roku wydała w telewizji oświadczenie,
że ich puder jest bezpieczny i robią wszystko, żeby każdy ich produkt był
bezpieczny. Problem w tym, że sprawy związane z tym pudrem ciągną się już od
1979 roku… Nie jest to zatem nowa sprawa. To pokazuje, że zysk, który muszą
wykazać przed akcjonariuszami jest zawsze najważniejszą sprawą, ważniejszą niż
życie ludzkie…</p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Teraz zastanów się, czy system finansowy, który
jest oparty na niepohamowanej chciwości, wykazywaniu ciągłych zysków,
„skubaniu” całych społeczeństw z ich i tak już lichych oszczędności, poprzez
ciągle wprowadzanie nowych podatków ma dalszą rację bytu? Pewnie wyciągniesz
takie same wnioski, jak ja – odpowiesz, że nie może to tak dalej funkcjonować,
bo długi wszystkich państw będą się tylko pogłębiać aż nas wszystkich pochłoną
„żywcem”. W historii kilka razy (średnio co 30 lat) zbliżaliśmy się do takiego
punktu krytycznego, ale za każdym razem wymyślano coś, żeby odłożyć na później
ten upadek. Najpierw częściowo oderwano zależność złota od pieniędzy [pieniądze
już nie miały 100% pokrycia w złocie], a w 1971 nastąpiła ostatnia reforma tego
niedziałającego systemu finansowego – całkowicie zrezygnowano z pokrycia w
złocie, dzięki czemu w pełni można było „uwolnić” system oparty na długach. Widząc,
że niekończące się koronawirusowe ograniczenia w funkcjonowaniu gospodarek
większości państw na świecie podcinają im skrzydła, wpędzając je w coraz
większe długi, powodując wzrost zadłużenia blisko 30-krotnie w ciągu zaledwie
jednego roku, nasuwa się oczywisty wniosek: system finansowy jest na równi
pochyłej, której powierzchnia skierowana ku przepaści przechyliła się 30 razy
bardziej w jej stronę. Jak mówi się środowisku wspinaczy górskich, co można
zrobić, gdy odpadłeś od ściany i lecisz w przepaść? Próbować się złapać zębami
ostatniej kępy trawy w locie… Jest to jak najbardziej trafne porównanie... Co
można by było zrobić, żeby system finansowy się nie zawalił? Anulować część
długów. Jak myślisz? Czy najbogatsi anulują „biednym” ich długi? Zdecydowanie
nie. Chciwość i wykazywanie rokrocznych zysków jest przecież najważniejsze z
ich punktu widzenia. Pozostaje więc plan B: wywołać wojnę. Jeśli prześledzisz
przepływy pieniądza z punktu historycznego, zauważysz, że tylko wojny częściowo
resetują zaciągnięte długi. Zatem zachodzi pytanie, czy nadciąga jakaś większa
wojna? Może tak, może nie – zobaczmy:</p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw9xbjAigMOBRKTJOilnR04Z_l4XiWArII3ahrnC3g9bzkugcd70BOjIN1dEUacuQ08DxzfFpDWrpkbZNg71ojW2tdWZdJquD7XFR5R0cQaae1uHU9_GH3s_wUexeFTrFfdOAwhKrExvM-/"><img data-original-height="1005" data-original-width="1280" height="502" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw9xbjAigMOBRKTJOilnR04Z_l4XiWArII3ahrnC3g9bzkugcd70BOjIN1dEUacuQ08DxzfFpDWrpkbZNg71ojW2tdWZdJquD7XFR5R0cQaae1uHU9_GH3s_wUexeFTrFfdOAwhKrExvM-/w640-h502/fighter-jet-62884_1280.jpg" width="640" /></a></div>Czy czeka nas wojna?<br /><p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle"><b><span style="font-size: x-large;">MOJE OBSERWACJE</span></b></p><p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><ul style="text-align: left;"><li>Pamiętacie wielki wybuch w Bejrucie, z dnia 4
sierpnia 2020, wyglądający jak wybuch bomby atomowej? Później sprawa szybko
ucichła. Z mediów zagranicznych dowiadujemy się, że co kilka dni wybuchały w
podobny sposób składy broni i amunicji w krajach bliskowschodnich (Syria,
Liban, Arabia Saudyjska, Iran). Mi to wygląda na fakt, jakby ktoś celowo
rozbrajał tamte kraje, żeby rozpocząć w tym rejonie wojnę. A co konkretnie
miało by być celem takiego konfliktu? Iran i jego sojusznicy. Iran jest
państwem, które chce zbudować broń atomową oraz sprawić, żeby dolar amerykański
nie był już walutą światową. To oznacza totalne załamanie gospodarki USA i
praktyczny upadek imperium. Nikt na to nie może się zgodzić, dlatego USA muszą
najechać Iran i ich sojuszników. Historia z lat 2010-2019 pokazała, że
przywódcy wszystkich krajów, które chciały zmienić status dolara amerykańskiego
z pozycji waluty światowej na zwykły pieniądz, już nie żyją, między innymi
Kadafi. Wszyscy pamiętamy Wiosnę Arabską z lat 2010-2013, a później falę
uchodźców z lat 2015 do dzisiaj.</li><li>Aktualny przywódca Chin Xi Jinping ogłosił, że
„idzie” na wyniszczenie gospodarcze z USA. Chiny są jedyną gospodarką na
świecie, która funkcjonuje normalnie, a nawet notuje duży wzrost PKB.
Korporacje zapowiadały, że przeniosą swoje produkcje do siebie, żeby łańcuch
dostaw się nie przerywał, ale jednak chciwość i żądza pieniądza pokazała coś
innego. Korporacje tym bardziej postawiły na Chiny, bo jest najtaniej i tam
uporali się koronawirusem. Stąd Chiny rozwijają się jeszcze szybciej.
Słyszeliście już powiedzenie, że historia lubi się powtarzać? W latach ‘70-‘80
USA prowadziły zimną wojnę z ZSRR. USA nie musiały robić nic, bo miały silną
gospodarkę, a ZSRR słabą tak, jak dzisiaj. To znaczy, że czym dłużej USA
czekało, tym silniejszą przewagę wypracowywały, bo silna gospodarka = silne i
dofinansowane wojsko. Dzisiaj mamy bardzo podobną sytuację, tyle, że Chiny są
na pozycji USA, czyli im wystarczy, że nic nie będą robić i za kilka lat
dosłownie wchłoną USA pod względem gospodarczym. Dzisiejsza gospodarka USA jest
w rozpadzie, bo jest zadłużona na 108% PKB, co oznacza, że ich dług już nigdy
nie będzie spłacony. W roku 1918 po pierwszej wojnie światowej rządy
największych wówczas państw wypracowały sztuczne twory, które nazywa się
Międzynarodowym Bankiem Walutowym oraz FED, czyli jednostkę emitującą walutę
światową, które pożyczają pieniądze znikąd (dopisują komputerowo kolejne zera
na kontach), a państwo musi oddawać te kwoty naturalnie (poprzez pracę), tyle
że z 3% odsetkami. Czyli każde państwo na świecie może pożyczać pieniądze z
MFW, które wcześniej nie istniały, ale oddawać je musi zarobionymi kwotami. To
oznacza, że aktualny system finansowy jest na skraju przepaści, ponieważ wszystkie
państwa są zadłużone, a dług tylko rośnie. Nie ma już nawet możliwości
spłacenia zobowiązań, które zaciągnęły wszystkie państwa, stąd kiedyś musi
nastąpić głęboki upadek tego systemu. Jesień i zima z koronawirusem tylko
drastycznie pogłębiła te długi. Co ciekawe jest, że wspomniane długi zwiększyły
się w ciągu pół roku (marzec – wrzesień 2020) o tyle, co wcześniej przez
ostatnie 30 lat. Z tego względu ilość zobowiązań „zabiła” obecny system
finansowy, z którego nie ma już wyjścia. Obecnie można spodziewać się
głębokiego upadku. Wracając do USA, Chiny mogą wchłonąć pod względem
gospodarczym USA już za kilka lat. USA muszą tu i teraz wywołać jakiś konflikt,
żeby zatrzymać rozwój Chin. Mają wręcz obsesję na tym punkcie, o czym będzie w
następnym punkcie. Dodatkowo Chiny w celu rozłożenia gospodarki USA sprzedały
we wrześniu 2020 r. 200 mld $ obligacji dłużnych USA. Posiadają jeszcze 800 mld
$. Xi Jinping straszy, że pozbędzie się również tych obligacji, a to oznacza
ciężki krach gospodarczy w USA. Rząd USA czuje się zagrożony, ponieważ Chiny
mając silną gospodarkę, bardzo szybko doganiają ich pod względem militarnym,
dlatego moim zdaniem muszą tu i teraz zatrzymać ten wyścig zbrojeń, żeby
utrzymać pozycję hegemona na świecie. A co daje pozycja hegemona na świecie? A
no właśnie dyktowanie warunków finansowych dla całego świata i utrzymanie
wysokiego poziomu życia, na który pracują inne państwa, dokonując transakcji w
walucie światowej, jaką obecnie jest dolar amerykański.</li><li>Zbrojenia świata. 2020 rok bardzo przypomina mi
rok 1936, kiedy to Niemcy nagle zaczęły zwiększać wydatki na cele militarne,
żeby rozpocząć wojnę, której nikt się nie spodziewał. Ktoś mądry w świecie
ekonomii powiedział: „jeśli umiesz interpretować cyferki, to masz wiedzę”. Na
tej podstawie sądzę, że będzie wojna. Dlaczego? USA obecnie wydają aż 40%
światowej kwoty na zbrojenia, które wydają wszystkie inne państwa na świecie
razem wzięte. To znaczy, że wojsko USA pochłania 700 mld $/rok na zbrojenia, a
cały świat, czyli 239 państw, wydaje 1750 $ mld $. Skoro tylko jeden kraj
wydaje tak grube pieniądze na wojsko, to coś jest bardzo mocno nie tak…
Zapamiętaj to zdanie: <b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Pokój trwa tylko tyle, ile panuje równowaga uzbrojenia
na świecie</i></b></li><li>W dzisiejszym świecie Chiny i Iran chcą
doprowadzić do sytuacji, kiedy dolar nie będzie walutą światową. USA nie może
się na to nigdy zgodzić, ponieważ nie tylko będą mieli największy w historii
krach gospodarczy, ale również na stałe bardzo znacząco obniży się ich stopa
życiowa obecnie nastawiona na konsumpcjonizm. Będą musieli podlegać korporacjom
innych państw i pracować, jak na przykład Polacy, żeby było ich stać tylko na
podstawowe życie.</li><li>Pod koniec września cały czas w telewizji mówiło
nam się o ustawie futerkowej. W Polsce funkcjonuje prosta zasada: jeśli zajmują
się czymś, co nie trzeba, to znaczy, że w nocy uchwalą coś bardzo niewygodnego.
Taką niewygodną rzeczą jest uchwalenie ustawy pod koniec września 2020 dla
wojsk amerykańskich w Polsce. Obecnie mają prawnie zapewnione: wybudowanie
wszystkich baz na terenie Polski za pieniądze podatków, zapewnienie im
darmowego wyżywienia oraz wyjęcie ich spod polskiego prawa. To znaczy, że
żołnierz z USA może na terenie Polski kogoś zgwałcić lub ostrzelać co tylko
chce, ale nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej, bo polskie prawo
nie będzie w ogóle dla nich działać. Taką obecnie mamy ustawę. Można się tylko
domyślać, po co żołnierze USA dostali aż takie uprawnienia.</li><li>W Chinach zarządzono nietypową akcję. Rząd Chin
stale kupuje kilkadziesiąt milionów ton jedzenia od Australii i równolegle
prowadzi kampanię informacyjną na cały kraj, jak oszczędzać jedzenie. Dodatkowo
w restauracjach wprowadzono zasadę „n-1”, czyli, jeśli przychodzisz w
sześcioosobowej grupie do restauracji, to można tam wydać tylko pięć posiłków.
W jakim celu rząd Chin nagle zaczął gromadzić tak wielkie zapasy jedzenia?
Statystycznie na 25.000.000 ludzi jest potrzebne 5.000.000 ton zbóż na okres
jednego roku.</li><li>Nawet w Polsce widać dziwne decyzje. Tylko
zobaczmy: sojusz USA-Polska jest sojuszem jednostronnym. To znaczy, ze Polska
robi wszystko dla USA, a USA dla Polski nic. Gdyby ktoś zaatakował Polskę, USA
nie staną w obronie tego kraju, podobnie jak sojusznicy Polski w 1939 roku.
Dlaczego? W 1991 roku rząd Ukrainy podpisał pakt z USA, zapewniający
bezpieczeństwo Ukrainie, w zamian za pozbycie się broni atomowej. Rząd tego
państwa pozbył się broni i technologii do jej produkcji, wypełniając w ten
sposób zawarty pakt. Kiedy Rosja zabrała Ukrainie Krym, USA nie zrobiła nic.
Nawet wzbogacają się na tym konflikcie, ponieważ regularnie dostarczają wojskom
Ukrainy broń, ale nie walczą za nich. To samo obserwuję w Polsce. Zauważcie, że
podpisano wręcz absurdalną ustawę dla wojska USA na terenie Polski, rząd
zapłaci w całości za ich obecność z pieniędzy, których nie mamy i… obecnie na
50-cio i 90-ciodniowe ćwiczenia wojskowe są wzywani mężczyźni nawet z kategorią
D, co w dotychczas funkcjonującym świecie miało tylko miejsce w czasie WOJNY!
Czy naprawdę sytuacja aż tak nagli, że trzeba przeszkolić pod względem
wojskowym nawet niezdolnych do wojny ludzi?... Idąc dalej tym tropem, czy
słyszeliście o ćwiczeniach RENEGADE-SAREX 2020? W dniach 6-9 października 2020
w siedmiu polskich województwach zawyły syreny 3-minutowym, modulowanym
dźwiękiem, a później 3-minutowym, ciągłym dźwiękiem były one odwoływane. Na
stronach rcb.gov.pl (oficjalna strona polskiego Rządowego Centrum
Bezpieczeństwa, skąd dostajemy informacje SMS o zagrożeniach pogodowych)
dowiadujemy się, że w tych siedmiu województwach będzie testowane alarmowanie
ludności cywilnej na wypadek niezidentyfikowanych samolotów i innych statków
powietrznych w tym nalotów bombowych! Ze
strony rządowej dowiadujemy się: „Celem ćwiczeń jest sprawdzenie zdolności Sił
Zbrojnych RP i instytucji cywilnych, jako elementów systemu bezpieczeństwa
państwa, do przeciwdziałania sytuacjom kryzysowym właściwym dla systemu obrony
powietrznej oraz ratownictwa lotniczego i morskiego. Przedsięwzięcie będzie
rozgrywane w przestrzeni powietrznej RP, Zatoce Pomorskiej, Zatoce Gdańskiej,
na obszarach województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego,
kujawsko-pomorskiego, podlaskiego, lubelskiego, mazowieckiego,
dolnośląskiego.”. Pamiętam, jak w 2019 roku przeprowadzano symulacje
komputerowe ataku atomowego na państwa NATO i odwetu NATO na Rosję. Właśnie te
województwa były uwzględnione w symulacji. O ile nie spodziewam się ataku z
użyciem broni atomowej, to wszystkie te działania odbywające się po cichu
sugerują mi, że coś się szykuje za naszymi plecami. Podobne testy na terenie
całego kraju przeszły już: Austria, Dania, Szwecja, Norwegia i Niemcy – od 8
września do początków października 2020 roku.</li><li>Dziwne zachowanie władz w Londynie. Władze południowego
Londynu zarządziły akcję dla wszystkich obywateli, żeby przygotowali plecak ucieczkowy
przygotowany na 3 dni z podaniem listy rzeczy, co się ma w nim znajdować.
Władze zaleciły, żeby plecak stał pod drzwiami w razie godziny „W”. Z tego, co
mi wiadomo, to nawet przed powodzią, czy inną klęską żywiołową jesteśmy
ostrzegani na kilka dni wcześniej, a nie mamy ciszę i nagle ktoś każe nam
uciekać tu i teraz… Po dwóch dniach alarm został odwołany po licznych obawach,
skargach i pytaniach obywateli. Władze Londynu wydały odpowiedź, która miała na
celu uspokojenie mieszkańców, ale nic z niej nie wynikało, a strach pozostał.</li><li>Białoruś, Chiny i Rosja na Kaukazie we wrześniu 2020
zorganizowały największe ćwiczenia wojskowe po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Wzięło w nich udział aż 80.000 żołnierzy. Te ćwiczenia pokazały, że trzy
wymienione powyżej kraje są dla siebie sojusznikami. Co to oznacza? W razie
wybuchu większej wojny na świecie, musi w końcu dojść do konfrontacji
Rosja-USA, być może dodatkowo dojdą do tego Chiny. Wiemy, że w latach 1970-2020
USA przeprowadziło swoje wojny, w swoich interesach na nieswoich ziemiach aż w
51 państwach! Przyglądając się absurdalnym ustawom, które zostały podpisane dla
amerykańskich wojsk, tym wszystkim ćwiczeniom, testom alarmów przeciwlotniczym,
itp. wnioskuję, że w razie wybuchu wojny, Polska stanie się kolejną ziemią do
rozegrania swoich interesów na nieswoim terenie. Polska jest idealnym miejscem,
ponieważ graniczy z Białorusią, a ta granica jest linią NATO i wrogów tej
organizacji. Stąd też myślę, że sprowadzenie wojsk amerykańskich ma tutaj jakiś
głębszy cel, o którym nam się nie mówi.</li><li>Rozstawianie marynarki wojennej. W styczniu 2021 rząd USA
wysłał lotniskowiec w gotowości bojowej z siedmioma bombowcami B-52, mogącymi
przenosić broń atomową na zachodnią część Morza Śródziemnego w pobliże Egiptu.
Celem oczywiście jest Iran, który chce zrzucenia amerykańskiego dolara z
pozycji waluty światowej. W tym samym czasie na Morze Południowochińskie rząd
USA i Wielkiej Brytanii wysłały swoje lotniskowce i fregaty wojskowe w pełnej
gotowości bojowej (pełną gotowość bojową statek uzyskuje w 6 miesięcy) w celu
niedopuszczenia do siłowego przejęcia władzy nad tymi terenami przez rząd Chin.
Przez tamtejsze morze przepływa blisko 70% światowego handlu, więc przejęcie
tych szlaków morskich oznacza całkowitą zależność od Chin. Chiny nie oddadzą
swojej pozycji, ponieważ 1500km od swoich granic poprzejmowały już bezludne
wyspy i pobudowały na nich bazy wojskowe. Widać, że przygotowują się do czegoś
większego. Tak wielkie napięcia muszą skończyć się jakimś konfliktem, bo jeśli
70% handlu przebiega tymi wodami, nikt nie może dopuścić, żeby Chiny przejęły
dominację, bo wtedy będziemy ich niewolnikami. Na to się nikt nie zgodzi.</li><li>Obecnie wojska Tajwanu i USA łączą siły, żeby
przeciwstawić się Chinom. Chiny chcą przejąć Tajwan i zaprowadzić chiński
komunizm na ich terytorium. Sytuacja z każdym dnie jest tam coraz bardziej
napięta. Oddanie tej wyspy Chinom tylko jeszcze bardziej pogorszy sytuację
gospodarczą USA, dlatego jest to jedno z trzech miejsc, gdzie może wybuchnąć wojna.</li><li>Test administracji Bidena. Kiedy w USA swoją kadencję
zakończył prezydent Trump, wielu komentatorów zwróciło uwagę, że to był jedyny
prezydent, który nie prowadził żadnej wojny poza granicami swojego kraju w ciągu
ostatnich dziesięcioleci. Kiedy nastały rządy nowego prezydenta – Bidena, od
razu pojawiły się 30-tysięczne wojska rosyjskie przy granicy z Ukrainą,
pojawiła się wojna Azerbejdżan-Armenia, mnóstwo incydentów na Morzu
Południowochińskim, problemy z Palestyną i Izraelem, jakich wcześniej nie było
i wiele innych. Czy czasem sojusznicy Chin lub wrogowie USA, nie testują, jak
się zachowa nowa władza Stanów Zjednoczonych i na ile mogą sobie pozwolić?</li></ul><p></p>
<b><span style="font-size: x-large;">WNIOSKI</span></b>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle">Jakie są moje wnioski dotyczące otaczającego nas świata? Na
pewno nie spodziewam się, że świat znany sprzed 2020 roku wróci. Dopóki system
finansowy nie upadnie z wielkim hukiem, to co znaliśmy dotychczas, będzie już tylko
częścią naszego życia. Perspektywa nie dających się przewidzieć ograniczeń raz
w jedną, a raz w drugą stronę ciągle jest przed nami, a już wiemy, że każde
ograniczenia zadłużają nas bardziej i kierują w stronę przepaści jeszcze bardziej.
Również chciwość korporacji osiąga coraz wyższy i niszczycielski dla nas
poziom, co również nie wygląda dobrze. Kiedy przyjrzymy się danym, których
przetwarza się coraz więcej, dochodzimy do wniosku, że korporacje chcą zyskiwać
coraz większą władzę nad nami, żeby łatwiej „wcisnąć” nam swoje produkty. Bo
jak nazwać udostępnianie nam darmowych usług, od których już się uzależniliśmy
(wszelkie aplikacje w telefonie), w zamian za gromadzenie danych o naszym życiu
prywatnym? Mistrzami inwigilacji są Chiny, gdzie w miastach zamontowane kamery
monitorują każdego człowieka i każdy z nich ma założony swój profil, w którym
zapisywane są między innymi punkty za dobre lub złe zachowanie. Tak, to jest
prawda! Obecnie 21 milionów Chińczyków nie może korzystać z transportu
kolejowego, ponieważ ma zbyt dużo punktów karnych! Czy życie w mieście, które
jest oceniane za pomocą kamer i algorytmów komputerowych można nazwać wolnym? Z
powodu koronawirusowych ograniczeń wprowadzanych przez rządy oraz poprzez
algorytmy, które analizują dane z naszego życia prywatnego, społeczeństwa mają
coraz mniej wolności. Obecnie panuje przyzwolenie na wprowadzanie bezprawnych
przepisów ograbiających społeczeństwa z prawa do wolności, a algorytmy będą
powodować, że powoli będziemy stawać się w pewnym sensie własnością korporacji.<o:p></o:p></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: medium;"><u>Co więc możemy zrobić w tych czasach, które nie napawają
optymizmem?</u></span></p>
<p class="MsoNormalCxSpMiddle"></p><ul style="text-align: left;"><li>Nie brać kredytów hipotecznych, ponieważ przy aktualnych
stawkach, w ciągu kilku lat zrujnują w przyszłości nasze życie – wielki kryzys finansowy jest dopiero
przed nami</li><li>Zaopatrzyć się w zapasy jedzenia na kilka, kilkanaście dni –
tak, obecnie serwuje nam się ciągłe stany wyjątkowe. Pierwsze, co ludzie robią podczas
ogłoszenia stanu wyjątkowego, to idą opustoszyć półki z produktów spożywczych,
nie wiedząc czego się spodziewać, a ceny są wówczas windowane „do nieba”. Takie
zapasy przydadzą się, żeby przeczekać falę paniki i nagłego, chwilowego wzrostu
cen</li><li>Jeśli możesz, nie wydawaj wszystkich pieniędzy na nieistotne
rzeczy. Zostaw sobie część na nieprzewidziane sytuacje</li><li>W jak największej mierze staraj się żyć „po staremu”, czyli
bądź aktywny na świeżym powietrzu, nie zamykaj się domu, ponieważ przedłużające
się zamknięcie w domu powoduje gorsze stany psychiczne. Zastanów się, dlaczego
ludzie w więzieniach tak bardzo pragną wolności i wyjścia zza krat?</li><li>Nie daj się ogłupiać mediom i korporacjom – analizuj dane i
sam wyciągaj wnioski</li><li>Nie ulegaj modom i nie podążaj za tłumem</li><li>Ciesz się tym, co masz, żyj i ciesz się życiem, bo ono jest najcenniejsze</li><li>Nie goń za karierą, gdyż na naszych oczach wali się system finansowy (czytaj: korporacje "przeżują" Cię i wyplują, gdy już nie będziesz im potrzebny)</li></ul><div><div class="separator"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHgj1CxeagHFlRuQwFNarRmkYYVz3bCRV4JoXg-WDIZc_ib7qHJVNXDIU3_Q0ChULKhysjkC42rk5oYz-8_4NmTLLB66T4f96plS8absSS3RLZjtZ9gOZp0FeA7ky1wZS2rtexGNT6GUZ/s1600/Alpy+1_1.jpg"><img border="0" data-original-height="534" data-original-width="1600" height="324" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHgj1CxeagHFlRuQwFNarRmkYYVz3bCRV4JoXg-WDIZc_ib7qHJVNXDIU3_Q0ChULKhysjkC42rk5oYz-8_4NmTLLB66T4f96plS8absSS3RLZjtZ9gOZp0FeA7ky1wZS2rtexGNT6GUZ/w640-h214/Alpy+1_1.jpg" width="950" /></a></div></div></div><p></p>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-49263711805647576892021-05-02T16:52:00.011+02:002021-09-03T22:44:50.692+02:00Krokusy - Butorowy Wierch, Ostrysz<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/05/krokusy-butorowy-wierch-ostrysz.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2VCWKOQb40qpVRg2xzBCEz4pVjb0ZKjvsaQF94Y7paByiFFyBAzSQsiJNsAsjpCbnbDDHst9MY05qjottCokRh9zCfwX7LDyvxRPxYh7-my6S4G9CQUpqxGXozyvv6zlGHm_aw5TZL7oB/w400-h266/DSC_8837.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/05/krokusy-butorowy-wierch-ostrysz.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaTBRPGLzQ9FuBTFL-8V7ra0FO4dG9kUWepw7iMxgVfxfbLu8xWUVLG6UG3PIezewiQdoxXTebPLzsibdP-mHMrIRvwpnpwQmhM4CukbDesyiBiYD2dEpM9UkDBjp6WhloO9174RSoxNmb/w400-h266/DSC_8903.JPG" width="400" /></a><div><br /></div><div>Od roku 2020 wszystko jest inne. Nic już nie jest takie samo, jak kiedyś. Mówiąc w kontekście pór kwitnienia krokusów, również obserwujemy, że wszystko się zmienia. Nawet pory roku nie są już takie, jak kiedyś… Od 2006/07 nie mamy już prawdziwych zim. Europejskie zimy przeniosły się do Ameryki Północnej, a te z Ameryki Północnej przeszły do Europy. Od 2015 roku mieliśmy serię czterech upalnych lat z wielką suszą, a w 2020 roku straszyli nas suszą stulecia, gdzie nawet miał być problem z dostawami chleba, a tym czasem do 1 sierpnia 2020 szare chmury nie schodziły z nieba, jak i błoto z dróg... Od 2019 roku podczas trwania jesieni nie ma już kolorowych liści, lecz występują tylko żółte i brązowe barwy, a w 2021 nawet wiosna nawaliła. Była opóźniona o 20 dni. Nadal nie było pewności, że zima nie powróci… Jedyne, co nigdy się nie opóźnia, to brzydka pogoda i szarówki. One zawsze nadchodzą z dokładnością, co do jednego dnia – po 25 października. Ich okres, rok rocznie, się wydłuża – najpierw do początków marca, później do trzeciej dekady marca, a w 2021 minął cały kwiecień pod znakiem mrozów, opadów śniegu i ogólnej szarówki. Z tego względu zastanawiałem się, jak będzie z krokusami. Skoro w 2020 roku Polana Chochołowska nie zakwitła fioletowymi kwiatami, jak to się odbywało co roku, to miałem mieszane myśli, co będzie w 2021 roku. Przygotowałem plan B i plan C, ponieważ od 2018 roku na stałe wykreśliłem Dolinę Chochołowską z mapy miejsc, gdzie można podziwiać krokusy. Dlaczego? Dlatego, że ogrodzono tam wszystko, co można było, rozstawiono wolontariuszy i przede wszystkim spotkamy tam dziesiątki tysięcy bezmyślnych turystów, którzy nie wiedzą gdzie są i po co tu przyjechali. 2 kwietnia 2017 roku zrobiłem pewne badanie, gdzie podczas wędrówki powrotnej liczyłem, ile osób wchodzi do Doliny Chochołowskiej. Przeraziłem się, gdy zebrałem dane z 10 punktów szlaku. Uśredniając wartość, wyszło mi, że w ciągu jednej minuty mijałem aż 117 osób! Jak się później dowiedziałem ze stron TPN-u, tego dnia sprzedano 33.000 biletów wstępu. Chyba nikomu nie muszę mówić, dlaczego Dolina Chochołowska jest najmniej atrakcyjnym miejscem do podziwiania krokusów… Z wyżej wymienionych powodów plan B stał się planem A, czyli tym głównym.</div><span><a name='more'></a></span><div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGpJ_EGpDEzf6z_kdpdGxEXmV4WOz0JTfftMxAkZ0ZF8-vPmQMFaf2ww8fwKPpWPgHp4-bo_WUW0EfLeOx0ANVQX6FFGtzoXisGdCij3Zvubk5tOKxJUmayCY3gS5qqZtEouVFbmdvDfPk/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGpJ_EGpDEzf6z_kdpdGxEXmV4WOz0JTfftMxAkZ0ZF8-vPmQMFaf2ww8fwKPpWPgHp4-bo_WUW0EfLeOx0ANVQX6FFGtzoXisGdCij3Zvubk5tOKxJUmayCY3gS5qqZtEouVFbmdvDfPk/w640-h426/DSC_8752.JPG" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">BUTOROWY WIERCH 1160 m n.p.m.</span></b></div><div>W 2021 roku bardzo długo czekaliśmy na pojawienie się pierwszych kwiatów, ponieważ letnia pogoda kilkukrotnie w ciągu jednego dnia zamieniała się na zimową z opadami śniegu. Z tego względu Dolinę Chochołowską traktowałem jako odniesienie do innych miejsc, kiedy oczekiwać pełnego rozkwitu. Na tej polanie pierwsze kwiaty spod śniegu pojawiły się dopiero po 16 kwietnia, dlatego przyglądałem się również Kalatówkom, gdzie kwiaty można było podziwiać z bliska, a nie z kilku, kilkunastu metrów - zza ogrodzenia. Ciągle brakowało pogody. Dopiero 28 kwietnia pojawił się pierwszy, słoneczny dzień, gdzie zakwitło dużo krokusów na Kalatówkach. Tak naprawdę był to pierwszy i ostatni dzień, ponieważ powstał, pierwszy, pełny, fioletowy „dywan” kwiatów. Jeszcze można było wybrać desperacki wyjazd po pracy w piątek, 30 kwietnia, ponieważ panowała piękne, słoneczna pogoda. Na długi weekend majowy przyszło duże załamanie pogody, a jak wiemy, po długim jej załamaniu krokusy są zazwyczaj stratowane i przerzedzone. Na Polanie Chochołowskiej 1 i 2 maja 2021 były tylko małe skupiska rzadko rozstrzelonych, pojedynczych kwiatów. Wiedząc, jakie są warunki i jak beznadziejna jest wiosna w roku 2021, pozostało wyszukiwanie innych miejsc. Widziałem, że w Internecie, 21 kwietnia, ktoś zamieścił zdjęcie z Butorowego Wierch. Wyglądało na to, że kwiatów było sporo, dlatego to miejsce stało się planem C. Codziennie obserwowałem pogodę, ale nie zachęcała ona do jakichkolwiek podróży. 27 kwietnia moja koleżanka, jeszcze zza czasów klubu górskiego, który prowadziłem, pojechała w to miejsce i przesłała mi zdjęcia z Butorowego Wierchu. Widziałem, że tam faktycznie jest dużo kwiatów, ale brakowało jej słońca, żeby krokusy mogły się otworzyć. Dopiero 28 kwietnia miał być jedyny, w pełni słoneczny dzień, a 30 kwietnia pogodnie miało być po godzinie 12.00. Butorowy Wierch jest nieznany turystom w kontekście krokusów, dlatego w ciągu całego dnia można spotkać, co najwyżej jedną lub dwie osoby. Przy pełnym, słonecznym dniu, kwiaty otwierają się około godziny 9.50, a na Polanie Chochołowskiej po godzinie 10.30-11.00. Zanim kwiaty się otworzą, warto pochodzić po okolicznych polanach, żeby móc podziwiać piękne, ośnieżone, tatrzańskie szczyty.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8eKHULVaxutpPqzYUug3S3fQUXLWhXEz-ntdiyAau_Q6KmGEA4f1wR4bFMlldA_SOwrB-jmNVybBx-9HNeDO7J1DGbSKTGaWmAwXVSlJWWyQfI4_Li3OJ7iXBQva0-yt1UPlt7RnvFY6j/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8eKHULVaxutpPqzYUug3S3fQUXLWhXEz-ntdiyAau_Q6KmGEA4f1wR4bFMlldA_SOwrB-jmNVybBx-9HNeDO7J1DGbSKTGaWmAwXVSlJWWyQfI4_Li3OJ7iXBQva0-yt1UPlt7RnvFY6j/w400-h266/DSC_8527.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF6z8lp4B6YLvEC-9Eng4rW0DBIHMF8nDqI_A6zF1DtuybYXAQtQwDnhGp9qB2wllYxt77DM6e-QZ10tw5jmxWdCvdQlUmmv6ty-5FuGLzTDuTdmDfuv3NxM9ueguK8ugX22Nk-6kjcj1s/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF6z8lp4B6YLvEC-9Eng4rW0DBIHMF8nDqI_A6zF1DtuybYXAQtQwDnhGp9qB2wllYxt77DM6e-QZ10tw5jmxWdCvdQlUmmv6ty-5FuGLzTDuTdmDfuv3NxM9ueguK8ugX22Nk-6kjcj1s/w400-h266/DSC_8526.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij_5M7x5ym10SPbo2QPsPaY8y4ODkvDFeYtZwCUniHPocdC_7FvZM6czwDtFSVoE2T94qAUPWHTdGbRgdbk6x6y-PYDhuzqs2b2vdCK0FGZ8HtJMCrBmi8-rUy3kY_S0pkm8nY5aWez-J2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij_5M7x5ym10SPbo2QPsPaY8y4ODkvDFeYtZwCUniHPocdC_7FvZM6czwDtFSVoE2T94qAUPWHTdGbRgdbk6x6y-PYDhuzqs2b2vdCK0FGZ8HtJMCrBmi8-rUy3kY_S0pkm8nY5aWez-J2/w400-h266/DSC_8533.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghZPOCuEUI017c2GAPNByMCs_tXgbuRu-BYZo36ka8Hi0RAvcWreKMsS5khYOlEK_bVe_KG-tmOIfYQ6Hib9ZV6HXqkf8Q6w_2hz77E8k9lZM09sQvkqfxBmHWDLFs3l63jYkslTbntOiO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghZPOCuEUI017c2GAPNByMCs_tXgbuRu-BYZo36ka8Hi0RAvcWreKMsS5khYOlEK_bVe_KG-tmOIfYQ6Hib9ZV6HXqkf8Q6w_2hz77E8k9lZM09sQvkqfxBmHWDLFs3l63jYkslTbntOiO/w400-h266/DSC_8528.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibnNgLi3uhDeH6SDy1KhbFOz31kPz2S2-iw2buX-fCM2Oqk6cUoAA-MHQWJy3rQwNv60MW4sl_U3x1LBxhnZnQEbBVJZ7HdUZCaiPM54dlgXRwDq9jVoKYHUqQcCVszNtwQO2CAcxa7vSv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibnNgLi3uhDeH6SDy1KhbFOz31kPz2S2-iw2buX-fCM2Oqk6cUoAA-MHQWJy3rQwNv60MW4sl_U3x1LBxhnZnQEbBVJZ7HdUZCaiPM54dlgXRwDq9jVoKYHUqQcCVszNtwQO2CAcxa7vSv/w640-h426/DSC_8542.JPG" width="640" /></a></div>Zanim otworzą się kwiaty, warto pochodzić po okolicznych polanach, żeby podziwiać inne widoki</div><div><br /></div><div>Gdzie szukać krokusów na Butorowym Wierchu? Patrząc z punktu szczytu tej góry, idziemy zielonym szlakiem przez 5 minut, aż przebijemy się przez pierwszy gęsty las. Na widocznej polanie zobaczymy kilka pojedynczych chat. Na środku jednej z polan, obok drewnianej chatki, znajduje się składowisko desek, przykrytych falistą blachą. Dookoła tego składowiska kwitną krokusy w promieniu kilkudziesięciu metrów. Podchodząc wyżej na polanę, dopiero będziemy mogli zobaczyć ośnieżone szczyty Tatr. Ktoś może powiedzieć, że deski psują cały urok tego miejsca. Według mnie nie, bo wplatają się w typowy, górski krajobraz. W końcu drewniane chaty, to nieodłączny element gór. Deski są tak ułożone, że z daleka wyglądają jak ściana budynku. Na szczyt Butorowego Wierchu polecam przyjechać dopiero na godzinę 8.30 lub 9.00, ponieważ wcześniej kwiaty i tak są zamknięte, a dotarcie do polany trwa zaledwie 5-10 minut, w zależności, czy wiemy gdzie iść. Wędrując przez las, widzimy w oddali fioletowe „dywany” krokusów. Odtąd będzie nas „ciągnęło” w ich stronę. Można się również mocno opalić podczas słonecznego dnia, ponieważ jesteśmy osłonięci od wiatru. Na polanie panuje zupełny spokój, a rano pięknie śpiewają ptaki, aż miło posłuchać. Od czasu do czasu niesamowitą ciszę przerwie nam szczekanie psów. Gospodarz domu pod lasem posiada 7 lub 8 psów, z czego jeden jest na łańcuchu. Kiedy kogoś wypatrzy, głośno szczeka, a mniejsze rozbiegają się po polanie i szukają kogo mają „obszczekać”. Zazwyczaj cztery mniejsze psy biegną w stronę każdego, kto się pojawi. Na szczęście nie gryzą, a kiedy już „obszczekają”, machają ogonem na znak radości, po czym wracają do gospodarza. Od czasu do czasu na polanę przychodzi również duży pies, który na początku wygląda groźnie, ale kiedy podejdzie, widać, że się boi i odskakuje na bok. Ten z kolei nie szczeka, tylko obwąchuje pobliski teren. Kiedy małe psy go zobaczą, otaczają go i „obszczekują”. Jazgot trwa tyle, aż duży pies zdoła się od nich uwolnić. Później ponownie następuje cisza i słyszymy śpiew ptaków. Na polanie warto zostać do południa lub dłużej, ponieważ wtedy otwierają się wszystkie krokusy i robi się naprawdę fioletowo. Chociaż polana należy do któregoś z tutejszych gospodarzy, to nikt jej nie ogradza, ponieważ nie ma zmasowanego ruchu turystycznego. Tak, jak już wspomniałem, w ciągu całego dnia pojawia się co najwyżej jedna lub dwie osoby. Najciekawszy jest fakt, że najgęstsze skupiska krokusów tworzą się dookoła składowanych desek. Jest ich tak dużo, że nie widać nawet uschniętych, zeszłorocznych traw. Jeśli chcemy podejść w ten rejon, będziemy musieli poszukać możliwej drogi przejścia, żeby nie zadeptać innych kwiatów.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM4YBjf_pJq8IePlvu5hNXcWuq66J6QztfHOnSBVDsAlu6HNXKrmgnY3NZsZ53ZaMi1vqnBBe2j-Hk3RFNBwcUGYiCTAUkWoCvaNYe0ROgEW8uyYzoNPYocStPC6xbN13UyagpXRpEB68T/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM4YBjf_pJq8IePlvu5hNXcWuq66J6QztfHOnSBVDsAlu6HNXKrmgnY3NZsZ53ZaMi1vqnBBe2j-Hk3RFNBwcUGYiCTAUkWoCvaNYe0ROgEW8uyYzoNPYocStPC6xbN13UyagpXRpEB68T/w640-h426/DSC_8564.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvl-Ez-B23JTI7bR0nbOb9cF9mpPwa7f_YCmKD4fAl5F_b3ENHOG2k5tBE_pqlg-VL2NNmMRy56Pzjdv8eFUQTBBGHIbhTVD3052ZBYW-2Tb7GC08efaxAw9gErOUnbggflLj_VDU1XPoB/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvl-Ez-B23JTI7bR0nbOb9cF9mpPwa7f_YCmKD4fAl5F_b3ENHOG2k5tBE_pqlg-VL2NNmMRy56Pzjdv8eFUQTBBGHIbhTVD3052ZBYW-2Tb7GC08efaxAw9gErOUnbggflLj_VDU1XPoB/w427-h640/DSC_8622.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheDuWZfXIn_N19dgPY76HzIrs1r9YJrgyEfyOpEvISA4RlZK2ETnlybNXKE7JDJ04AD89T9uxpDVYqewIfOLshnQL13ePRz-Abv8DJPkgPKbkYG04HNE8C-zQQMZo_-Dzg3lr3_UAsqsU4/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheDuWZfXIn_N19dgPY76HzIrs1r9YJrgyEfyOpEvISA4RlZK2ETnlybNXKE7JDJ04AD89T9uxpDVYqewIfOLshnQL13ePRz-Abv8DJPkgPKbkYG04HNE8C-zQQMZo_-Dzg3lr3_UAsqsU4/w427-h640/DSC_8626.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8pu4gStUbvHSs0AE9NhVoOfPTBvpux5kzjTLARIBAjl8G7bDN_D06Tm_xGYD4rUQJRH96x1SJOl_6pIC2Ait5NmTbchUw1iyHCKACAZcl3T4xVT6i90Bbqvq-yySZXlHmFkJvBagPBTn6/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8pu4gStUbvHSs0AE9NhVoOfPTBvpux5kzjTLARIBAjl8G7bDN_D06Tm_xGYD4rUQJRH96x1SJOl_6pIC2Ait5NmTbchUw1iyHCKACAZcl3T4xVT6i90Bbqvq-yySZXlHmFkJvBagPBTn6/w427-h640/DSC_8650.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgomPHeiaJglqRmmxq47tRcbX_0q9Z_dKBUPno9qP1nESXrVRv0kafV7q_mSP7lWf9nBdOHQc9wXu0yKWhM0n1B-zqV6huQZJk6JC9IOqDCkZXuwnfiVW0ZVtxM1VHf4NqYybig4AvaB3-1/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgomPHeiaJglqRmmxq47tRcbX_0q9Z_dKBUPno9qP1nESXrVRv0kafV7q_mSP7lWf9nBdOHQc9wXu0yKWhM0n1B-zqV6huQZJk6JC9IOqDCkZXuwnfiVW0ZVtxM1VHf4NqYybig4AvaB3-1/w427-h640/DSC_8654.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0zoZiB_evOF2bW3YgJPRGqtJLBGqsznaOVSBKrowQ0WUB2LuV08uD1WVih6e3Z1u-E4zICk9kjDpGX1gT0Qh8BmM7Z_pO1SIPlv0FGNnd327jPyvuBODVY7mheNR33cjltHfo-QMqbGDy/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0zoZiB_evOF2bW3YgJPRGqtJLBGqsznaOVSBKrowQ0WUB2LuV08uD1WVih6e3Z1u-E4zICk9kjDpGX1gT0Qh8BmM7Z_pO1SIPlv0FGNnd327jPyvuBODVY7mheNR33cjltHfo-QMqbGDy/w427-h640/DSC_8827.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEionW3_GzBndQrf_frEZ1cJNi2a8y8hNH3oypJkGlXLpBqO9C64phpzrzKjsxmn6mtaTvbfj1tsnWhWZB45WItHg6IiID4hQi07z9YnpUaTEs7jnM4qbHQEDylPqkQEQoq6XiGIdcRBqq_Q/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEionW3_GzBndQrf_frEZ1cJNi2a8y8hNH3oypJkGlXLpBqO9C64phpzrzKjsxmn6mtaTvbfj1tsnWhWZB45WItHg6IiID4hQi07z9YnpUaTEs7jnM4qbHQEDylPqkQEQoq6XiGIdcRBqq_Q/w427-h640/DSC_8810.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjluq9lX4TfxYXKjQO4tlFjsJ_MV8m5_jyiWW9yD6FlCzdDBXG4i-BI-S4bOQEiSrR8QXuVY7hqdMsocLl68tLqqoSBCAjvX2rxFzyeAibOAGne9z2O-_aMfgnyZNTHTJX1LJ4eesvdW-ej/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjluq9lX4TfxYXKjQO4tlFjsJ_MV8m5_jyiWW9yD6FlCzdDBXG4i-BI-S4bOQEiSrR8QXuVY7hqdMsocLl68tLqqoSBCAjvX2rxFzyeAibOAGne9z2O-_aMfgnyZNTHTJX1LJ4eesvdW-ej/w427-h640/DSC_8809.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhemu7L9XhzKbo4j4FavBSbCVWBFdjczYiw0bOeha6qgMBTA5xMhbVVTPe-d8xpI_GgJ2f7VZsT9NUW0BS80MJ3yaksFkfSP6SzjDarM4RaQHBYM5dMNRPmGWTHOQxdmrGm15U46hPRM6LV/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhemu7L9XhzKbo4j4FavBSbCVWBFdjczYiw0bOeha6qgMBTA5xMhbVVTPe-d8xpI_GgJ2f7VZsT9NUW0BS80MJ3yaksFkfSP6SzjDarM4RaQHBYM5dMNRPmGWTHOQxdmrGm15U46hPRM6LV/w427-h640/DSC_8806.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz3u2B9GcnMp5M6U7ArqLTDfzDuI22XUMadvlBU4-V3mBIY2veBpndUSYovnK-rH93PaOTC2nbMvdB5pOp6Li5iEMws8Bvelc8H224nvel4-ffwQK8-xABX41RxVJzHu9cSH3IGxKEHPP6/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz3u2B9GcnMp5M6U7ArqLTDfzDuI22XUMadvlBU4-V3mBIY2veBpndUSYovnK-rH93PaOTC2nbMvdB5pOp6Li5iEMws8Bvelc8H224nvel4-ffwQK8-xABX41RxVJzHu9cSH3IGxKEHPP6/w427-h640/DSC_8805.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVWhLMMH4jy6Lt_gpPXRaztaGbDT9GX8mZ30mB24UDxqa4v0PkrWXDjchotbOIPwUwyjgXDp_ELKMC7VvL-uLwTMfFikc9EVkCt-D4ISB3NoyXciDVZkCqtLPmTP5hdO_n16zkchy1nSK0/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1066" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVWhLMMH4jy6Lt_gpPXRaztaGbDT9GX8mZ30mB24UDxqa4v0PkrWXDjchotbOIPwUwyjgXDp_ELKMC7VvL-uLwTMfFikc9EVkCt-D4ISB3NoyXciDVZkCqtLPmTP5hdO_n16zkchy1nSK0/w427-h640/DSC_8762.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimzYxA9gtyZO8XmfuAIS75nshepgO0GLhepF0aDZGb6W34VKzv2Nuw-1T3swsg1XWadST9s0hxoMGu0_Ajd3HSsVjr4PEEM39QP01x643GKXzgAudNNABZZvHM7uDY52G1uDfmgGry5e1Q/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimzYxA9gtyZO8XmfuAIS75nshepgO0GLhepF0aDZGb6W34VKzv2Nuw-1T3swsg1XWadST9s0hxoMGu0_Ajd3HSsVjr4PEEM39QP01x643GKXzgAudNNABZZvHM7uDY52G1uDfmgGry5e1Q/w424-h640/DSC_8729.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1ksQe2Gs2KFvj1gCYoTfJaamMdiwDDYgeGoebEQnAtlpZzqdXQMz8nLiGk0UV77RqkifCgJXgJkyOxC_z-D6VSC535KmPwAXqA1cyqlREaPTL8m1uXFfoRWsrIn20wRgL0vKCIARQHsM0/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1ksQe2Gs2KFvj1gCYoTfJaamMdiwDDYgeGoebEQnAtlpZzqdXQMz8nLiGk0UV77RqkifCgJXgJkyOxC_z-D6VSC535KmPwAXqA1cyqlREaPTL8m1uXFfoRWsrIn20wRgL0vKCIARQHsM0/w427-h640/DSC_8829.JPG" width="427" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin3LpODA7wgDIjDEt_YC62n5cyO71HtAwy6yyk7PwTGxQw9r28AaEmkiJh7lLBDVmM6apKWTvrH8uVIb8JWxI5Q5tEY78hDPZ9oIjDdjH3Dz8YSZKllaY7Q6qjEpF3-1zQxjnng2dftXjB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin3LpODA7wgDIjDEt_YC62n5cyO71HtAwy6yyk7PwTGxQw9r28AaEmkiJh7lLBDVmM6apKWTvrH8uVIb8JWxI5Q5tEY78hDPZ9oIjDdjH3Dz8YSZKllaY7Q6qjEpF3-1zQxjnng2dftXjB/w400-h266/DSC_8640.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOecWUkPzHotDWbVHikoWWbUcBcVLf3YkYBbmLs1W2Nhd9JpYXxd2WsGmLMvg7tmvmjJqCc_uBfKJiEEceJWCvKYO2F7hGu5QEHzGsI1d5QbxWerLW2Jr8Do7GR_EBGRr3r4SUqGYAsxFl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOecWUkPzHotDWbVHikoWWbUcBcVLf3YkYBbmLs1W2Nhd9JpYXxd2WsGmLMvg7tmvmjJqCc_uBfKJiEEceJWCvKYO2F7hGu5QEHzGsI1d5QbxWerLW2Jr8Do7GR_EBGRr3r4SUqGYAsxFl/w400-h266/DSC_8891.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgMHZ6M1Op-BC6e_M17rUx1_l6u9EYdQtcR7HJrdPz2g2td0Nnl5NVWURYCGZdVED4qA207Sbi23Y0K-KdyHlSgczd1SuXKNqh6siwESCGz0o9ukX5v3fjGb-HHITH8inSs4oIBhzCRbuh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgMHZ6M1Op-BC6e_M17rUx1_l6u9EYdQtcR7HJrdPz2g2td0Nnl5NVWURYCGZdVED4qA207Sbi23Y0K-KdyHlSgczd1SuXKNqh6siwESCGz0o9ukX5v3fjGb-HHITH8inSs4oIBhzCRbuh/w400-h266/DSC_8871.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCnBcCx1OGKVbQ5K8W-36vdGQSA6L3K5Y0C-qDigSEErOks8TNlDbM2VdVRdHPPfbpaNR939aoby7cq4diQP2c_jQIf8uhOn2-DYPCJ8CqIvTtbOal1GNREx8dwyLhj2Jz0f0uFnU-UmWN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCnBcCx1OGKVbQ5K8W-36vdGQSA6L3K5Y0C-qDigSEErOks8TNlDbM2VdVRdHPPfbpaNR939aoby7cq4diQP2c_jQIf8uhOn2-DYPCJ8CqIvTtbOal1GNREx8dwyLhj2Jz0f0uFnU-UmWN/w400-h266/DSC_8863.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3Ur9HO1FaPdu37MnHOFEqyIbZvzLknmelkpdsGR-Tcq_IWLf2LX8zpdei91fBCLLavTKBI_tAmOMNNx-yf-m7DeVlBlFSnaxgxw5J9nGLJAfgH_dM5yjhPnTr30fugmrkR19gaH6TG5jM/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3Ur9HO1FaPdu37MnHOFEqyIbZvzLknmelkpdsGR-Tcq_IWLf2LX8zpdei91fBCLLavTKBI_tAmOMNNx-yf-m7DeVlBlFSnaxgxw5J9nGLJAfgH_dM5yjhPnTr30fugmrkR19gaH6TG5jM/w400-h266/DSC_8857.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFne6CletcLN6xz67_9D_fWnDPLSdx7UlBaHt2FT9lOEDg8UI4y_GGHkMu_-DHw7gtOwBG_auLtm_pyOqs-0is5vq806iNmxgueG22xNHtwk6w4PpqNC4O0_Cm6fLrftEmD7SOnIBjnGny/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFne6CletcLN6xz67_9D_fWnDPLSdx7UlBaHt2FT9lOEDg8UI4y_GGHkMu_-DHw7gtOwBG_auLtm_pyOqs-0is5vq806iNmxgueG22xNHtwk6w4PpqNC4O0_Cm6fLrftEmD7SOnIBjnGny/w400-h266/DSC_8848.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUXBypTFk0q8eF838kiexSE0XCowgpuPXjgUU2LWwahIiRGIfCzr5JWSlotvxKDoFjIe6D2c857t8FCeJaUZH4MflqSTTNteyp1OtHFCmOMV1kTmcxLrBTQAUJlbhNjye5DK1aMsZ06w6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpUXBypTFk0q8eF838kiexSE0XCowgpuPXjgUU2LWwahIiRGIfCzr5JWSlotvxKDoFjIe6D2c857t8FCeJaUZH4MflqSTTNteyp1OtHFCmOMV1kTmcxLrBTQAUJlbhNjye5DK1aMsZ06w6/w400-h266/DSC_8839.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwW-YPGecy2svNPQnOCcL75rekXT0ks9QB6YLJ0954x2jGKJO5PNcpgSZkYI802QAObgmgEdmuM0GP9VUdOKFYLYrk-yr3LpZwfO0uzSRoO_felYUNBG5oTZHYGw8KulwmuulY50smPfR6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwW-YPGecy2svNPQnOCcL75rekXT0ks9QB6YLJ0954x2jGKJO5PNcpgSZkYI802QAObgmgEdmuM0GP9VUdOKFYLYrk-yr3LpZwfO0uzSRoO_felYUNBG5oTZHYGw8KulwmuulY50smPfR6/w400-h266/DSC_8899.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2mJ0xhA8F43N3lEkXQCrPrknDz7M2fLKVMb4Jpc18oYKzqOWRB5DDccAdTXNU3OqDPdFQrWWutX2KvDRfPGtXyij383SSSniUKl_zFQ_qbWPdaIH6s3syEyIzLJgp54UcUmUoSiUmKjEi/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2mJ0xhA8F43N3lEkXQCrPrknDz7M2fLKVMb4Jpc18oYKzqOWRB5DDccAdTXNU3OqDPdFQrWWutX2KvDRfPGtXyij383SSSniUKl_zFQ_qbWPdaIH6s3syEyIzLJgp54UcUmUoSiUmKjEi/w640-h426/DSC_8835.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4n2BJhyphenhyphenJCmMET52bxw8WNhTHcpce2NkUwhDqVeJcUHvtyq1Nv24JPXiFq1hAYcyYOnVNPmOhLqJr8jXC0AdI2pap4odibCE1gD94bDKYT-SyBO9HrwxAYUk9kF_qVL6zbzvKJ6-FRQq4F/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4n2BJhyphenhyphenJCmMET52bxw8WNhTHcpce2NkUwhDqVeJcUHvtyq1Nv24JPXiFq1hAYcyYOnVNPmOhLqJr8jXC0AdI2pap4odibCE1gD94bDKYT-SyBO9HrwxAYUk9kF_qVL6zbzvKJ6-FRQq4F/w640-h426/DSC_8834.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7zLzij0ypI9zQYMtVFX91OfAueX_aMe_pgAxpG006LU1LB1DigwZscRTnzNXkk43gOkJGfeSF9M7zq94ky5hEzuGwv7eosIbDbgcSGIW4Jklfxv5012KZCcW2n_9ascYEe9x0DXhSC-LH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7zLzij0ypI9zQYMtVFX91OfAueX_aMe_pgAxpG006LU1LB1DigwZscRTnzNXkk43gOkJGfeSF9M7zq94ky5hEzuGwv7eosIbDbgcSGIW4Jklfxv5012KZCcW2n_9ascYEe9x0DXhSC-LH/w640-h426/DSC_8832.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimghgfKKcExuc_B1R0ZsBnsL1q1hmXR_VUmcu1wsbQJ8JxLW2bFzaRBPfU2_5aFxALvHrS79MJtbbANFI2V2q9UaI46T3lHHFPYI05MLSvW6-QDnTS4gBl8Z-dV8glZS2hldjm6WL1bTkn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimghgfKKcExuc_B1R0ZsBnsL1q1hmXR_VUmcu1wsbQJ8JxLW2bFzaRBPfU2_5aFxALvHrS79MJtbbANFI2V2q9UaI46T3lHHFPYI05MLSvW6-QDnTS4gBl8Z-dV8glZS2hldjm6WL1bTkn/w400-h266/DSC_8813.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBWM2QUIm_DVrCh_NCb-6yvktEd62plSOsfTDFZXcnhOUP77ZRF2TpvDFbGbdJnkmouyGllPnvIr2hqp02TVsd0BYB-bIhhnMA7ZbVPJjbiuaaJf_ncOzhEDwa_0cm9g44-QTU7jBxNsRY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBWM2QUIm_DVrCh_NCb-6yvktEd62plSOsfTDFZXcnhOUP77ZRF2TpvDFbGbdJnkmouyGllPnvIr2hqp02TVsd0BYB-bIhhnMA7ZbVPJjbiuaaJf_ncOzhEDwa_0cm9g44-QTU7jBxNsRY/w400-h266/DSC_8795.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoeuU89l6t5P-lItGFFX5C9quW9i_f1mhiHJLLeGewv7n_ZbTw6vJDgMQEJGpcZJMnwhb7cxBqFisLBgCvmBf2w-NVqx0b4iSrxJgUqd-e0gTKMQppw92rkNTGxJ1jxcJ8ZiQY7ZinnWOp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoeuU89l6t5P-lItGFFX5C9quW9i_f1mhiHJLLeGewv7n_ZbTw6vJDgMQEJGpcZJMnwhb7cxBqFisLBgCvmBf2w-NVqx0b4iSrxJgUqd-e0gTKMQppw92rkNTGxJ1jxcJ8ZiQY7ZinnWOp/w400-h266/DSC_8793.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2VCWKOQb40qpVRg2xzBCEz4pVjb0ZKjvsaQF94Y7paByiFFyBAzSQsiJNsAsjpCbnbDDHst9MY05qjottCokRh9zCfwX7LDyvxRPxYh7-my6S4G9CQUpqxGXozyvv6zlGHm_aw5TZL7oB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2VCWKOQb40qpVRg2xzBCEz4pVjb0ZKjvsaQF94Y7paByiFFyBAzSQsiJNsAsjpCbnbDDHst9MY05qjottCokRh9zCfwX7LDyvxRPxYh7-my6S4G9CQUpqxGXozyvv6zlGHm_aw5TZL7oB/w400-h266/DSC_8837.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsscn-wkto5nNEGYAuyMz5_FbLqiH2P6xXGWeEyiQr64hwtceEnrq7VrvaJw5pSp0N_h2eOGhd7o25fyV05dugE3vESN2P8voxmDMU-h2ZItj6JdwWBUOBL93QbWZ7bboG97KZ1mbghl04/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsscn-wkto5nNEGYAuyMz5_FbLqiH2P6xXGWeEyiQr64hwtceEnrq7VrvaJw5pSp0N_h2eOGhd7o25fyV05dugE3vESN2P8voxmDMU-h2ZItj6JdwWBUOBL93QbWZ7bboG97KZ1mbghl04/w400-h266/DSC_8775.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeGpjW7rp5vTCtgBIiBG_GjVZD2GEEWKHlZz6ZnJ7OnNtS8DOyrMr5KCevrswY166_oYM-8nHVh8KFMxoiJfwA2Kl-c2j0lKmrzBBxxjPC3eWJN8OoMg49EgmgfMZmu_Ene9evXqmkjWsU/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeGpjW7rp5vTCtgBIiBG_GjVZD2GEEWKHlZz6ZnJ7OnNtS8DOyrMr5KCevrswY166_oYM-8nHVh8KFMxoiJfwA2Kl-c2j0lKmrzBBxxjPC3eWJN8OoMg49EgmgfMZmu_Ene9evXqmkjWsU/w400-h266/DSC_8751.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0yvPOOTamU8iZjA1kekjpDbCnb0BWN1Eft_TC3VtlNZtX698VUSG88rEYXK1H415bD-VM0z4l7tvFzfG3vKYBHBI3UTqFR2pQeVi8Jt_pRDb2tRHMggRVbZY5WR6Zy5WXiGPVM2Ys_tmh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0yvPOOTamU8iZjA1kekjpDbCnb0BWN1Eft_TC3VtlNZtX698VUSG88rEYXK1H415bD-VM0z4l7tvFzfG3vKYBHBI3UTqFR2pQeVi8Jt_pRDb2tRHMggRVbZY5WR6Zy5WXiGPVM2Ys_tmh/w400-h266/DSC_8743.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinQ0RYm8X-9aa3N1pPxMT8VGzcY_oWtfUw_jLTyUvCAjaIg2qe1dGn5xAISCPw7toZ3n9zjrrNOlC2IlvpY98G2BLuY3JhTiqyhXSfHXL7W7lxTpGL5v099Cp9jpfqVlzWaAVLVZQGv7Oy/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinQ0RYm8X-9aa3N1pPxMT8VGzcY_oWtfUw_jLTyUvCAjaIg2qe1dGn5xAISCPw7toZ3n9zjrrNOlC2IlvpY98G2BLuY3JhTiqyhXSfHXL7W7lxTpGL5v099Cp9jpfqVlzWaAVLVZQGv7Oy/w400-h266/DSC_8737.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvmY_69JrngoYpcik1s-AVlBfkWuSYgBhz_IaBaDBpSlZy_OguVeKIA5ODipmycy90XnFLkA6bkTKfu7gMr3Gqd_sRtl2HSJEJ_9OealkBqDdjr93lEkZWV2Aqx3yvSuglsER7jGE1Gan0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvmY_69JrngoYpcik1s-AVlBfkWuSYgBhz_IaBaDBpSlZy_OguVeKIA5ODipmycy90XnFLkA6bkTKfu7gMr3Gqd_sRtl2HSJEJ_9OealkBqDdjr93lEkZWV2Aqx3yvSuglsER7jGE1Gan0/w400-h266/DSC_8665.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwBJcLnLTOA8zO8WU_AW0VnyFIWxOV_ii2lH7R7VoCTFIsNSc9xRcInVq3aP7yR3kQQNuL_XKyRDwGntpqIiSknx2yEOorut83ID_rTDaQbMLXBTkjzPZcDIUkn-TW4io26rlkNHQPJi8d/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwBJcLnLTOA8zO8WU_AW0VnyFIWxOV_ii2lH7R7VoCTFIsNSc9xRcInVq3aP7yR3kQQNuL_XKyRDwGntpqIiSknx2yEOorut83ID_rTDaQbMLXBTkjzPZcDIUkn-TW4io26rlkNHQPJi8d/w400-h266/DSC_8781.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhELpvs3EJ4CdWLzn28QEgp0ZF7QBUoovzDK1dyq-QmL4bY5Ka-TAhJG2kcQyI-Rs4ZZbddoYR6EV_RG6KV1FXP8s52TuqRRtcl1L-F1uqqo2a-IcPg8kP5kNG68C9Igo5OxxNrRXF9Bb-p/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhELpvs3EJ4CdWLzn28QEgp0ZF7QBUoovzDK1dyq-QmL4bY5Ka-TAhJG2kcQyI-Rs4ZZbddoYR6EV_RG6KV1FXP8s52TuqRRtcl1L-F1uqqo2a-IcPg8kP5kNG68C9Igo5OxxNrRXF9Bb-p/w640-h426/DSC_8686.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNbfyMkTY1Ah2_sGCtdp-Ju5ezJZvpZkUawFIkHSLdKX2_RWfiPrVfEAk_R64dV947r2kSSPc-tEQvdPgj5A1GjT_634TE9oFkdHOcb7yDMS1qWBbAQMcyY2d1yGxnDXNgmwKKSOqy9dPd/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNbfyMkTY1Ah2_sGCtdp-Ju5ezJZvpZkUawFIkHSLdKX2_RWfiPrVfEAk_R64dV947r2kSSPc-tEQvdPgj5A1GjT_634TE9oFkdHOcb7yDMS1qWBbAQMcyY2d1yGxnDXNgmwKKSOqy9dPd/w427-h640/DSC_8704.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8E9sTBh1_Mo3OzSbJHTFoE83XYQNNIpJg-IlzOlSvSYiN2tFn16g7COVU7RMtVq_jL_d_mgR-BzwrDp0LO7mR5EgSOQvjl7LSu-juWAfOdHKZc3y_BY20686DVVVyET5rWPtyfoT8cjEm/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8E9sTBh1_Mo3OzSbJHTFoE83XYQNNIpJg-IlzOlSvSYiN2tFn16g7COVU7RMtVq_jL_d_mgR-BzwrDp0LO7mR5EgSOQvjl7LSu-juWAfOdHKZc3y_BY20686DVVVyET5rWPtyfoT8cjEm/w427-h640/DSC_8756.JPG" width="427" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikiFSYgp6Yz344xTaA9Ksk2ei6RJINdzqoykejSIj60qKKBsvwQzdyaLrVI70ftXxXGkb47V5oiCwMC8REYr8JvAa23SuDdVe0Z3dEY3fWPblQMutLiPdg-Cn17lhG6ODaD67umeG1z6YB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikiFSYgp6Yz344xTaA9Ksk2ei6RJINdzqoykejSIj60qKKBsvwQzdyaLrVI70ftXxXGkb47V5oiCwMC8REYr8JvAa23SuDdVe0Z3dEY3fWPblQMutLiPdg-Cn17lhG6ODaD67umeG1z6YB/w640-h426/DSC_8672.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp7M77rhqjStO6T_H6h8JzUBOnpSwD50HnSOi8e_iYO_ukMOnUuHtg_MeYEYISdbtHgst1aIGK3Psz6aNT2vxHl6eXKAcp4QW-AC2i_VIax4-VwLucJ_fxx3o7_up6BJcamjLgGkSsxzdE/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp7M77rhqjStO6T_H6h8JzUBOnpSwD50HnSOi8e_iYO_ukMOnUuHtg_MeYEYISdbtHgst1aIGK3Psz6aNT2vxHl6eXKAcp4QW-AC2i_VIax4-VwLucJ_fxx3o7_up6BJcamjLgGkSsxzdE/w640-h426/DSC_8915.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2LJY7A3erO5HLoXoe4FrR5ykP3akaeO3SNjusOucBVN0HJZ1Oo1HlalkYmwkwHe2x6PN_xg1Cfi6BhXtgm8J_RMpobEq6L3I7jOkOrEC_4RS0NdAHB8firyuG7xn809_SiY-Vf5rBik8w/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2LJY7A3erO5HLoXoe4FrR5ykP3akaeO3SNjusOucBVN0HJZ1Oo1HlalkYmwkwHe2x6PN_xg1Cfi6BhXtgm8J_RMpobEq6L3I7jOkOrEC_4RS0NdAHB8firyuG7xn809_SiY-Vf5rBik8w/w400-h266/DSC_8913.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaTBRPGLzQ9FuBTFL-8V7ra0FO4dG9kUWepw7iMxgVfxfbLu8xWUVLG6UG3PIezewiQdoxXTebPLzsibdP-mHMrIRvwpnpwQmhM4CukbDesyiBiYD2dEpM9UkDBjp6WhloO9174RSoxNmb/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaTBRPGLzQ9FuBTFL-8V7ra0FO4dG9kUWepw7iMxgVfxfbLu8xWUVLG6UG3PIezewiQdoxXTebPLzsibdP-mHMrIRvwpnpwQmhM4CukbDesyiBiYD2dEpM9UkDBjp6WhloO9174RSoxNmb/w400-h266/DSC_8903.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAA8gIgsdlHuM5CW_NJhJsk_9BhQfhtaPasGMJ25Ik3POduMYuILwmZ-EUbEpB1Lr_km6fa-jCiNdXeN-q22QnfxILqobNqcey7t1E0aeiTI41wgaT5J22Oxv9DHTymFplKHqWCI3jUNq2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAA8gIgsdlHuM5CW_NJhJsk_9BhQfhtaPasGMJ25Ik3POduMYuILwmZ-EUbEpB1Lr_km6fa-jCiNdXeN-q22QnfxILqobNqcey7t1E0aeiTI41wgaT5J22Oxv9DHTymFplKHqWCI3jUNq2/w400-h266/DSC_8897.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_53JzQ1W2g4FQHjzeCKW3h_kEzKVyk1T28ldcuKM12vwW730nwbj1hYY5HNN6Un_REgn6I-fTzpBwlDyJUja4Rqxlfp4MRydxfDzr4G5sCWcreRHrUKXQ2wLhO4OkAsgY89u0F5PX6WIt/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_53JzQ1W2g4FQHjzeCKW3h_kEzKVyk1T28ldcuKM12vwW730nwbj1hYY5HNN6Un_REgn6I-fTzpBwlDyJUja4Rqxlfp4MRydxfDzr4G5sCWcreRHrUKXQ2wLhO4OkAsgY89u0F5PX6WIt/w400-h266/DSC_8933.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8s5GsRa4JDdqrYnAgzXfv71Wmxk2Bhzs1zKPMUAWpzJPGTJmpee8LBVtzl7ttNwcO1XJhnfl5BhDc_F-5cfW_9PNmT3hcW4owUMftaT1VLWEiStxwo7ScH_uemJWPmtTiasnaZG8cOLb5/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8s5GsRa4JDdqrYnAgzXfv71Wmxk2Bhzs1zKPMUAWpzJPGTJmpee8LBVtzl7ttNwcO1XJhnfl5BhDc_F-5cfW_9PNmT3hcW4owUMftaT1VLWEiStxwo7ScH_uemJWPmtTiasnaZG8cOLb5/w400-h266/DSC_8927.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEynl3ispm63SwRflHF80whyphenhyphenvm92UOG_5ifbJvGmM3Z7suiUVe_IunIzWxJO9P6iwWXZ-L9oPBhboGmtRlp9VKjItPif_5VBgu9FpEIqVqtqWPSTLxW12Mk-_ec7y7IOvJz35S1L5hLvGJ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEynl3ispm63SwRflHF80whyphenhyphenvm92UOG_5ifbJvGmM3Z7suiUVe_IunIzWxJO9P6iwWXZ-L9oPBhboGmtRlp9VKjItPif_5VBgu9FpEIqVqtqWPSTLxW12Mk-_ec7y7IOvJz35S1L5hLvGJ/w400-h266/DSC_8916.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Krokusy na Butorowym Wierchu</div></div></div></div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>OSTRYSZ 1023 m n.p.m.</b></span></div><div>Kiedy nacieszymy oczy widokiem fioletowych dywanów na Butorowym Wierchu, warto wybrać czerwony szlak na Ostrysz. Jest to niewielka góra na Podhalu, gdzie mamy widok na ośnieżoną panoramę Tatr. Jeśli jedziemy samochodem, to z Butorowego Wierchu wybierzmy drogę na Dzianisz pod górą Ostrysz. Tą samą drogą poprowadzono żółty szlak. Tuż przed rozwidleniem czerwonego i żółtego szlaku w pobliżu linii wysokiego napięcia i przystanku autobusowego na wysokości osady Słodyczki zobaczymy ogromne dywany fioletowych krokusów i jeszcze raz będziemy mogli spojrzeć na polanę pod Butorowym Wierchem, którą już omówiłem. Warto zatrzymać się po lewej stronie, przed tutejszym przystankiem autobusowym i zaparkować auto pod lasem. Wystarczy, że przejdziemy na drugą stronę ulicy, a będziemy mieli wspaniały widok na „dywan” krokusów. Wielu przejeżdżających tędy turystów zatrzymuje się, żeby choć na chwilę zejść na polanę i nacieszyć się pięknymi widokami. Naprawdę warto! Po tej lokalnej atrakcji można pojechać dalej, do miejscowości Dzianisz i stamtąd wyruszyć na przełęcz do czerwonego szlaku. Można też podjechać samochodem asfaltową drogą prowadzącą na przełęcz, gdzie przebiega czerwony szlak. Druga opcja, to wybór zółtego szlaku z Butorowego Wierchu, który początkowo biegnie wraz z czerwonym. Szlak jest piękny i atrakcyjny ze względu na widok na fioletowy „dywan” z krokusów, który widzimy z poziomu drogi, na wysokości osady Słodyczki. Idąc dalej żółtym szlakiem, będziemy mogli nacieszyć się niesamowitymi widokami na panoramę Tatr, ponieważ duża część trasy jest w pełni odsłonięta.</div><div><br /></div><div>Przejście z Butorowego Wierchu na Ostrysz powinno zająć nam jakieś 1h 30min. Moim zdaniem ta trasa jest jeszcze piękniejsza w maju, gdy wszystko się zazieleni, a wysokie szczyty Tatr są jeszcze pokryte śniegiem. Będąc na przełęczy pod Ostryszem zostaje nam około 15min na szczyt, w zależności od tempa. Podchodząc coraz wyżej, widzimy piękne, ośnieżone, najwyższe góry Tatr. Sam wierzchołek Ostrysza jest zalesiony, ale jeśli chcemy zobaczyć przepiękną panoramę, musimy dotrzeć do miejsca, gdzie znajdują się stół i ławki. Stamtąd skręcamy poza szlak w lewo w widoczny pas, gdzie nie ma drzew, po czym wędrujemy dalej równą, zieloną trawą, aż do jej samego końca. Tutaj przez cały dzień nie spotkamy żadnego turysty, dlatego można nawet się położyć na zielonym „dywanie”, opalać się i przede wszystkim podziwiać przepiękną panoramę Tatr. Spokój, którego doświadczymy z pewnością pozwoli się wyciszyć jak nigdy…</div></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP4nRGNnRZznmzeQOiARFFVsX7uzzPjm2rLnrLtbFlfNUV2TmOkDUSn_bcLYltI6zPT8qhU_DCq_Jio-a-cYDixYW1ydk8ve-kIGRXn-zgHrwGs4TyBE1P4sRAMV_8V2k8TIWoFnNarDdB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP4nRGNnRZznmzeQOiARFFVsX7uzzPjm2rLnrLtbFlfNUV2TmOkDUSn_bcLYltI6zPT8qhU_DCq_Jio-a-cYDixYW1ydk8ve-kIGRXn-zgHrwGs4TyBE1P4sRAMV_8V2k8TIWoFnNarDdB/w640-h426/DSC_8944.JPG" width="640" /></a></div><div>Niesamowita polana na wysokości osady Słodyczki w pobliżu linii wysokiego napięcia</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihOcXozHb92njHTZl6o7nrKID6Jx93bqfITcBj0Ou38yhPFvFzPzAZ7LSX5HAVS3BmlXSpgYKjAdN_sIjf5rZ33qfYGg8WWOk2ZFgBntL_JEMenqGPa6Sh5hlEAcC_Ri3tdTPNCzPSu9HZ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihOcXozHb92njHTZl6o7nrKID6Jx93bqfITcBj0Ou38yhPFvFzPzAZ7LSX5HAVS3BmlXSpgYKjAdN_sIjf5rZ33qfYGg8WWOk2ZFgBntL_JEMenqGPa6Sh5hlEAcC_Ri3tdTPNCzPSu9HZ/w400-h266/DSC_8945.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXMIUi2gg4Sz-vwVVL2-kU1U-a0ECx83JTAqWiaAWlbDT0xOaRorsLbc-3R1rJ3Y40olt3M_gUo0FzMXVNTsa9thjevogwt6GvjNKQjnC6Su9th4_Npryk7e0sQVaZv1_XR7_37um3VSqx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXMIUi2gg4Sz-vwVVL2-kU1U-a0ECx83JTAqWiaAWlbDT0xOaRorsLbc-3R1rJ3Y40olt3M_gUo0FzMXVNTsa9thjevogwt6GvjNKQjnC6Su9th4_Npryk7e0sQVaZv1_XR7_37um3VSqx/w400-h266/DSC_8942.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1HLJrGGIb-O-nYcEZDNDxm4SzO5O1xLJO8P1nnM4DPdvhcKglUtWE3xP9_HXQ60iVPHWw7a1P6mvObJ2VVXb0PAbd9HKW99jQA3pnG14Dhyphenhyphenf5k3Snvvj8CPkB9Fi2V1aQ1YC9axDP_Wtt/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1HLJrGGIb-O-nYcEZDNDxm4SzO5O1xLJO8P1nnM4DPdvhcKglUtWE3xP9_HXQ60iVPHWw7a1P6mvObJ2VVXb0PAbd9HKW99jQA3pnG14Dhyphenhyphenf5k3Snvvj8CPkB9Fi2V1aQ1YC9axDP_Wtt/w400-h266/DSC_8966.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLrR1kwJrsTZM9PSbCv8dTMKpVWh14m_C8z2_IRSgYw39jQ7686Bq1PREj-XW1YTC7FBw0ghgdv5kiej684wQGFqaCiAYeFExss9URGrEsz7LMoPl2goD1vvI1InimipUZgRx10EmeMpPW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLrR1kwJrsTZM9PSbCv8dTMKpVWh14m_C8z2_IRSgYw39jQ7686Bq1PREj-XW1YTC7FBw0ghgdv5kiej684wQGFqaCiAYeFExss9URGrEsz7LMoPl2goD1vvI1InimipUZgRx10EmeMpPW/w400-h266/DSC_8946.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Polana pełna krokusów na wysokości osady Słodyczki w pobliżu linii wysokiego napięcia (tuż przed rozwidleniem szlaków żółtego i czerwonego)</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6xKbMt1Ub6TXiXKgN-ChlEqX-ukgz6-ErYFhxJLmHcxnx0U5qQuUNv0tBc-2o9PrerAZf06jbgtrwctGYvqz1KI6QjXw1sGLTtqlnoeosqSuBYcdF86DUHXD6oc1J_AXVbgKdx8di-uCz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6xKbMt1Ub6TXiXKgN-ChlEqX-ukgz6-ErYFhxJLmHcxnx0U5qQuUNv0tBc-2o9PrerAZf06jbgtrwctGYvqz1KI6QjXw1sGLTtqlnoeosqSuBYcdF86DUHXD6oc1J_AXVbgKdx8di-uCz/w400-h266/DSC_8995.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisekSnV4cKMTmgbPzEb18DMejJlIH70XbwwSd5i5RRJBvztdaaovNo1v7h-Gk8Mxe76GIm44sueD5G7T3IOOLqMn9ipKuOgHI76-BS434fVENiMG6jpvZhzRXGt6zsxs5s94KTFUojHyp7/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisekSnV4cKMTmgbPzEb18DMejJlIH70XbwwSd5i5RRJBvztdaaovNo1v7h-Gk8Mxe76GIm44sueD5G7T3IOOLqMn9ipKuOgHI76-BS434fVENiMG6jpvZhzRXGt6zsxs5s94KTFUojHyp7/w400-h266/DSC_8992.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPD-30jWBmyt8qtu3iIXxQnaPfesg8AP8poJ1Id-9PFfjeZ9Uza4yhHPc7dHE7f_8tYgdsyXC6CLQIccANpXINhBJ7R8SM-xq5hbTCWtrYCXalv7O1ZdCTKY9UJa85xjTNkGOkiaVNQ8HD/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPD-30jWBmyt8qtu3iIXxQnaPfesg8AP8poJ1Id-9PFfjeZ9Uza4yhHPc7dHE7f_8tYgdsyXC6CLQIccANpXINhBJ7R8SM-xq5hbTCWtrYCXalv7O1ZdCTKY9UJa85xjTNkGOkiaVNQ8HD/w400-h266/DSC_8991.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2eYqIwiOe485zzNOv_k3_cLYmqB4Xo_EUHZJJat9y4aEyHch75V4Hat6DHjkg2rvIQlFdnumBV0_2HkKWFrcg-bIlKRg4AEqH5yU48T-KRMAhtBZjaPpey45sWIG4hifoIDKJubcRn-zv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2eYqIwiOe485zzNOv_k3_cLYmqB4Xo_EUHZJJat9y4aEyHch75V4Hat6DHjkg2rvIQlFdnumBV0_2HkKWFrcg-bIlKRg4AEqH5yU48T-KRMAhtBZjaPpey45sWIG4hifoIDKJubcRn-zv/w400-h266/DSC_8990.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha2iJuu6x1YkD7Vn_rVGBgpPAmKPn1JPPF7knLD-M73QMT38FKP9VCaXbZ3cvn8twSWgWnxuCOJbkR9_kiuCbsSHd1iTKhMsKFEEJJ5nbgYCezfmoyhukFXYpciJi6nK6ItMOrk-uyoYzI/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha2iJuu6x1YkD7Vn_rVGBgpPAmKPn1JPPF7knLD-M73QMT38FKP9VCaXbZ3cvn8twSWgWnxuCOJbkR9_kiuCbsSHd1iTKhMsKFEEJJ5nbgYCezfmoyhukFXYpciJi6nK6ItMOrk-uyoYzI/w400-h266/DSC_9006.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfghUT6lFvSntOpXfu0FIqtXGZGR6oB4AKJjjvegWnE-krYcx9WrZAg0-EFm7-thpb3WJDc81clx01sJWlPDoDj6AVxqnFrHKaf_b-A1EOVuIJ_ZW8uOagSIycwnQUQGZAwrKCT3mxo_HU/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfghUT6lFvSntOpXfu0FIqtXGZGR6oB4AKJjjvegWnE-krYcx9WrZAg0-EFm7-thpb3WJDc81clx01sJWlPDoDj6AVxqnFrHKaf_b-A1EOVuIJ_ZW8uOagSIycwnQUQGZAwrKCT3mxo_HU/w400-h266/DSC_9004.JPG" width="400" /></a></div><div>Widoki z podejścia na Ostrysz</div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-87982065449318577492021-04-05T16:04:00.021+02:002024-02-03T12:55:51.480+01:00Malediwy na własną rękę, czyli Thoddoo, Rasdhoo - również w czasach COVID-19<div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHfbql7_V1ZvLR6okAJ1glY7JolMmfausPJ64Ubwx-84hhsohOJjNUtcSWE64SO2gQfE6e-WRJXSR0lZMm9a2uxQAr5vq6yZmyfd7oQm0-s3kDJpgvc_qtbXhkcvQtph1013WuFaBC_OZR/w400-h266/IMG_9225.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-czyli-thoddoo.html" target="_blank"><img data-original-height="426" data-original-width="639" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMSlm-buo_3T0hzM-_Ms7U1YK7O5gjzdN_iptqCrCh5CGLfscNTNXdRCHC-2TknqcsiR3FeUivIxUJcOrHv8KHnuOktzhH43HeCX0PTKjOqTCloh91hBfSEIT30-c3uwBVTm_trmxPgay-/w400-h266/image.png" width="400" /></a></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">RAJSKA WYSPA THODDOO</span></b></div><div>Jeśli nie masz pojęcia, jak zorganizować wakacje na własną rękę na Malediwach przeczytaj mój poradnik '<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">MALEDIWY NA WŁASNĄ RĘKĘ - JAK ZORGANIZOWAĆ WYJAZD, RÓWNIEŻ W CZASACH COVID-19?</a>'. Omawiam tam krok po kroku, co masz zrobić oraz rozwiewam wszystkie obawy. Dodatkowo podaję linki i adresy stron internetowych, gdzie wszystko załatwisz samemu. Tutaj skupię się na omówieniu wyspy Thoddoo.</div><div><br /></div><div>Na początku musze coś powiedzieć o naszej wyspie, bo zanim wyjechaliśmy, długo decydowałem się, którą wybrać na nasz wyjazd. Standardowo przyjąłem kryterium, żeby wyspę okalała szeroka i turkusowa laguna z piaszczystym dnem. Miałem siedem opcji do wyboru, ale z powodu zawyżonych cen w pięciu miejscach, pozostały mi Dhigurah i Thoddoo. Obie wyspy bardzo mi się podobały, ponieważ były wielkie, różnorodne, oferowały piękne, albo bardzo piękne widoki oraz wiedziałem, że będę miał co robić przez pełne dwa tygodnie. Na Malediwach nigdy się nie nudzę, bo zawsze mam dobry plan aktywnego wypoczynku. Pisząc do siedmiu gospodarzy na Dhigurah miałem wrażenie, że właściciele guest house’ów proponują ekskluzywne wakacje za dużą cenę. Nie potrzebowałem takich opcji. Raczej stawiałem na swojski klimat, dlatego wybrałem Thoddoo. Wyspa jest wysunięta całkiem na północ w atolu Ari. Nie ma nawet bliskich sąsiadujących lądów ze sobą. Gdyby powierzchnia Thoddoo była mała, na pewno byśmy się nudzili. Na szczęście w najdłuższym miejscu ma aż 2,5 km długości. Wioska liczy 1500 mieszkańców, dzięki czemu mamy nawet kilka sklepów do wyboru i dwa większe markety. Jedyne nad czym można ubolewać, to że nie mają tak dobrego sklepu z ręcznymi pamiątkami jak na Rasdhoo. Thoddoo wybrałem również ze względu na duże powierzchnie skupisk palm lub lasów tropikalnych. U mnie wszędzie musi być zieleń i piękna roślinność. Kiedy na zagranicznych stronach przeczytałem, że nasza wyspa słynie z owocowych upraw, koniecznie chciałem tam być, ponieważ wypadałoby spróbować owoców, które rosną w swoim klimacie i nie są zbierane jako niedojrzałe, żeby mogły być transportowane i składowane w magazynach. Najbardziej jednak przyciągały mnie piękne plaże dla turystów. O ile nie jestem fanem wylegiwania się na piasku, to uwielbiam bardzo dużo pływać i fotografować piękne krajobrazy. Thoddoo zapewniała każdą z wymienionych atrakcji. Wiedziałem też, że w tutejszych wodach laguny pływają żółwie i że możemy je spotkać bez wysiłku. Mając tyle danych, wiedziałem, gdzie chcę przyjechać.</div><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8Lp-wpd0winKFecbqDSqfenWj6GEPmg5Klto78EEb9me4zQYTRCoxc5Io9nA6ttOd9YtBg6giiuOZSpBp4PuGb2gWmZ45Fgyi1-UBvU_qh_sLtiEx4bFjR-jI1r8uOCTgv9mqhbyn5-Is/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8Lp-wpd0winKFecbqDSqfenWj6GEPmg5Klto78EEb9me4zQYTRCoxc5Io9nA6ttOd9YtBg6giiuOZSpBp4PuGb2gWmZ45Fgyi1-UBvU_qh_sLtiEx4bFjR-jI1r8uOCTgv9mqhbyn5-Is/w640-h426/DSC_8363.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Na Thoddoo nie zabraknie zieleni, słońca i pięknych plaż</div></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">GUEST HOUSE NA THODDOO, CENY I CZEGO MOŻNA SIĘ SPODZIEWAĆ</span></b></div><div>Jaki obiekt noclegowy wybrać na wyspie? Na szczęście opcji jest dużo, dlatego ja kupiłem wcześniej bilet lotniczy, a później zacząłem szukać odpowiedniego obiektu. Cała ulica Asheed ciągnąca się od boiska piłkarskiego aż po drogę na większą plażę dla turystów jest usiana guest house’ami. Wszyscy mają podobne ceny, dlatego nie miałem problemu z wyborem. Jako, że w okresie 26.02-13.03.2021 ciągle panował temat koronawirusa, turystów było wyraźnie mniej. Ostatecznie wybrałem Karaa Village, ze względu na idealne opinie w Google i na dostępność miejsc za dobrą cenę. Początkowo miały jechać tylko cztery osoby, ale kiedy doszło do organizacji wyjazdu, nagle zrobiło się ośmiu chętnych. Szukałem więc kameralnego obiektu, najlepiej z czterema lub sześcioma pokojami, żeby nie było tłumów. Karaa Village był zarejestrowany na stronie Ministerstwa Zdrowia Malediwów jako obiekt z czterema pokojami, maksymalnie dla 8-miu osób. W rzeczywistości obiekt posiada 6 pokoi. Część, która stoi osobno, należała do nas. Mieliśmy dzięki temu krzesła i stoliki na zewnątrz, co umożliwiało ciągłe przesiadywanie w naszej grupie na dworze wieczorową porą. Właściciel bardzo się ucieszył, kiedy co dwa dni dokładałem mu po dwie kolejne osoby tak, aż zapełniłem mu wszystkie miejsca. Wyglądało na to, że na pierwszą połowę marca nie miał żadnych chętnych. Strach przed podróżowaniem „wyciął” wielu turystów, którzy potencjalnie mogliby się tutaj pojawić. Pokoje są bardzo czyste, codziennie, lub co dwa dni sprzątane. Na podłodze mamy ułożone duże, białe kafelki, dzięki czemu wewnątrz jest bardzo jasno. Na całych Malediwach z pewnością narodową specjalnością nie jest mycie okien. Tam raczej nikt nie przykłada do tego uwagi, dlatego nigdy nie będą one jak w Polsce. Miejscowi nie dali się wciągnąć w „rytuał” mycia okien tuż przed świętami, przez co na pewno zobaczymy widoczne smugi. W ciepłe dni codziennie się kurzy, dlatego chyba nikt nie myśli o czystych szybach. W końcu z powodu klimatu, Malediwczycy nie przebywają w domach w ciągu dnia.<br /></div><div></div><div><br /></div><div>Łóżka też są bardzo duże i wygodne. Można wybrać sobie konfigurację w jakim układzie je chcemy. Materace są grube, dlatego nie poczujemy ani jednej deski. Łazienki również są bardzo czyste i duże, a dostęp do ciepłej wody mamy zawsze. Pokój jest klimatyzowany, dlatego uważajmy, żeby na samym początku urlopu się nie „załatwić”. Jak najlepiej wyregulować klimatyzację? Ustaw ją na temperaturę nocy minus jeden stopień. Zazwyczaj będzie to 28’C - 1‘C, czyli 27’C. Pewnie pomyślisz, że to bardzo ciepło, ale ze względu na dużą wilgoć na zewnątrz i dość suche powietrze wewnątrz, odczujesz ogromną różnicę. Różnica temperatur o około 5 stopni skutecznie może załatwić twoje gardło. W ciągu dnia w pokoju nie przebywasz, dlatego niech się dzieje co chce. Szybko zobaczysz, że od śniadania, aż do późnego wieczora nie będziesz korzystać dłużej z pokoju, a jedynie wejdziesz po coś, czego akurat zapomniałeś. Gospodarz oferował nam 50 USD za noc, 60 USD ze śniadaniem, 80 USD śniadanie + kolacja i 100 USD śniadanie, obiad + kolacja. Dla wszystkich wybrałem trzecią opcję, ponieważ 80 USD to bardzo dobra cena, bo w niej zawiera się cena za pokój i wyżywienie (śniadanie i kolacja) dla dwóch osób! To znaczy, że jedna osoba płaci tylko 40 USD za dzień! W sezonie 2024 koszty za dzień wahają się w przedziale 100-130 USD. Kiedy sobie policzysz koszty, szybko dojdziesz do wniosku, że za noclegi z wyżywieniem za pełne dwa tygodnie (15 dni) dla jednej osoby zapłacisz tylko 2604 zł przy kursie dolara 4,65 zł. Obecnie trzeba się liczyć z faktem, że złotówka najprawdopodobniej będzie słabnąć od marca 2024. Za taką cenę można wypocząć w Grecji tylko na jeden tydzień! Wygląda na to, że sam wypoczynek na Malediwach jest… tańszy niż w Grecji! Problemem jest jedynie samolot, bo to on stanowi blisko 50% całej kwoty wakacji. My zapłaciliśmy za bilety lotnicze w obie strony 3000 zł [<b>Uwaga!</b> Na sezon 2024 ceny biletów lotniczych wahają się w przedziale 3970-4550 zł (linie Emirates/Qatar)]. Dodatkowymi kosztami były testy RT-PCR w Katowicach i na Malediwach (300zł + 65 USD) plus transfer łodzią motorową z lotniska w obie strony 80 USD. Od 5 marca 2022 nie są już wymagane. Koszty całych wakacji zamknęły się więc w 6039 zł. Tylko zobacz:</div><div><ul style="text-align: left;"><li>bilet lotniczy: 3000 zł [na sezon 2024 ceny biletów lotniczych wahają się w przedziale 3970-4550 zł (linie Emirates/Qatar)]</li><li>pensjonat zwany guest housem: 2100 zł</li><li>testy COVID-owe: 300 zł + 65 USD (244 zł) - już nie obowiązują</li><li>transfer na/z wyspy Thoddoo: 80 USD (300 zł), w roku 2024 50 USD za osobę</li><li>ubezpieczenie WARTA na 400.000 zł na wypadek zachorowania na COVID-19 i konieczność odbycia 14-dniowej kwarantanny: 95 zł</li></ul></div><div>Łącznie więc wydaliśmy 6039 zł za 15-dniowe wakacje z wyżywieniem. Gdyby nie „akcja” COVID, cena byłaby jeszcze niższa o 544 zł! I tak każdy z nas był mega zadowolony, bo zazwyczaj mówiąc ‘Malediwy’, każdy myśli o ekstremalnie drogich wakacjach. Wszystko organizowałem sam, dlatego pozostali uczestnicy naszej ośmioosobowej ekipy nie musieli się martwić o formalności, odprawy na lotniskach, czy o wypełnianie dokumentów wymaganych przez rząd malediwski.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtJh05LVdAlZe-TvWfOMKecshnWFB3Tiz61gfMrTfd6rniWysb1gMQ64b5_3HtL0QfHaGR8Nl9LbnlKTAEp5kHxiZ8G-IN33veT9GY1YyAWO_gJplo0-zDJ3PS1ry93VR7_YrUVEAgyGNp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtJh05LVdAlZe-TvWfOMKecshnWFB3Tiz61gfMrTfd6rniWysb1gMQ64b5_3HtL0QfHaGR8Nl9LbnlKTAEp5kHxiZ8G-IN33veT9GY1YyAWO_gJplo0-zDJ3PS1ry93VR7_YrUVEAgyGNp/w640-h426/DSC_8083.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvnhI9dSooLwRyqRX3VbN64D350GxjvJFPi6s6TTJHdgb0hB6HOV6BcZM8Mg9CiCuhw-gP1cgz2RCG7xeq3CjEti6dAlRlhnrqgcwKhdspvkM93N1CBgiUL4TTzsWW3rFzio2emaxbd1Eh/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvnhI9dSooLwRyqRX3VbN64D350GxjvJFPi6s6TTJHdgb0hB6HOV6BcZM8Mg9CiCuhw-gP1cgz2RCG7xeq3CjEti6dAlRlhnrqgcwKhdspvkM93N1CBgiUL4TTzsWW3rFzio2emaxbd1Eh/w640-h426/DSC_8084.JPG" width="640" /></a></div>Wejście do Karaa Village</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhobW0UvTOYMwwqaReeZtRPTIREGe46iuIsy_E1rOs4CAQk0ja7mqoooo5orVWigU-UBrr4FosmHxw2T-e4hsahWJ4zJsk6SZlQakT0nV9z8Br-WLsDg5w63-F_edR1U3mzB0fgAxU42kbX/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhobW0UvTOYMwwqaReeZtRPTIREGe46iuIsy_E1rOs4CAQk0ja7mqoooo5orVWigU-UBrr4FosmHxw2T-e4hsahWJ4zJsk6SZlQakT0nV9z8Br-WLsDg5w63-F_edR1U3mzB0fgAxU42kbX/w640-h428/DSC_8099.JPG" width="640" /></a></div>Ulica Asheed, przy której znajduje się obiekt Karaa Village (biały budynek po lewej stronie)<br /></div><div><br />Wróćmy jednak do tematu Karaa Village. Obiekt bardzo nam się podobał, ponieważ oprócz pokoi mieliśmy do dyspozycji przestrzeń zewnętrzną, gdzie można przesiadywać wieczorami. Restauracja, a raczej stoły z krzesłami są ustawione na otwartej, zadaszonej przestrzeni, dzięki czemu ciągle przebywamy na dworze. Przestrzenie wspólne zazwyczaj buduje się bez przynajmniej jednej ściany, ponieważ przez cały rok temperatura utrzymuje się w granicach 25’C i więcej. Nawet recepcja znajduje się na wpół otwartej przestrzeni, gdzie nie ma nawet drzwi. Bardzo podoba mi się taki układ. Syn gospodarza i jego żona przygotowują bardzo dobre obiady i kolacje. Zazwyczaj będą to makarony i ryż z warzywami lub sosami oraz mięsa (świeżo złowione ryby lub kurczak), tropikalne owoce oraz ciekawe sałatki warzywne zrobione z warzyw zebranych na miejscowych uprawach. Nawet ogórek wygląda i smakuje tutaj zupełnie inaczej, dlatego warzywnymi sałatami zajadałem się każdego wieczora. Musimy pamiętać, że na Malediwach stosuje się wiele różnych przypraw, których po prostu nie znamy. Nawet zwykły „rosół” będzie smakować zupełnie inaczej. Śniadania są bardzo powtarzalne. Codziennie jemy cienkie naleśniki nadziewane bananami (malediwski banan smakuje o niebo lepiej niż to, co znamy z europejskich sklepów, bo jest bardzo soczysty i ma delikatny posmak limonki/cytryny), sandwich’e nadziewane tuńczykiem oraz można sobie przygotować chleb z dżemem owocowym. Do dyspozycji mamy oczywiście herbatę, mleko, kawę i obowiązkowo dostajemy naturalny, wyciskany sok z arbuza, papai, ananasa – w zależności od dnia. Od czasu do czasu pojawią się naleśniki z owoców drzewa chlebowego nadziewane tuńczykiem (po prostu pyszne!). Musimy pamiętać, że na Malediwach nie ma zbyt dużego wyboru, żeby przygotowywać wiele różnorodnych dań. Z drugiej strony każda kolacja smakowała rewelacyjnie i zawsze się nią zajadałem. Najbardziej zachwycają mnie świeże ryby, bo nie kupuje się ich w sklepie, ale raczej gospodarz łowi tyle ryb, ile na dzisiaj jest potrzebne. Po prostu wiemy, co jemy. Byłem zachwycony każdym daniem ze względu na miejscowe przyprawy. Zdjęcia przykładowych dań możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach:</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTJSnym6vmRAUqB8bnI4aBa_eeY57AJqrGnqDudZ6iXTU7nryGQSLEu95OJS-TNzmYE-LNuxGxyqDUvtJl7oVi-8hpcBqFj66XD3lk986ap76vwDHCbKgQCNc5TX5GelL-mBTWbXtvgKtL/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTJSnym6vmRAUqB8bnI4aBa_eeY57AJqrGnqDudZ6iXTU7nryGQSLEu95OJS-TNzmYE-LNuxGxyqDUvtJl7oVi-8hpcBqFj66XD3lk986ap76vwDHCbKgQCNc5TX5GelL-mBTWbXtvgKtL/w400-h266/DSC_8135.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAmb-5PjtqiGlytjZ1mGQYKA4Jw6L3O-vecJryGBtN6IpTuxklNRBKmDKOO1bPL3OujB6Ik33GnU_zEBH5nomwvKgN5scGyr98RntLwF5yDrhM7OX7jS5413Fj50FBbN10wycyFxTCvDtq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAmb-5PjtqiGlytjZ1mGQYKA4Jw6L3O-vecJryGBtN6IpTuxklNRBKmDKOO1bPL3OujB6Ik33GnU_zEBH5nomwvKgN5scGyr98RntLwF5yDrhM7OX7jS5413Fj50FBbN10wycyFxTCvDtq/w400-h266/DSC_8133.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcIpm8LqhNQ5aLs59aYHt7RZRHMEEZdKnenFrxHF7jpoJSijPTPiAIGo4hGY27F34ho4DXgRv1gzux1vypJZeiqvva001QOGxVYW6uOp6W6NJS-Mbma5YfSStj1DoXQwZUunexj-vnb9V8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcIpm8LqhNQ5aLs59aYHt7RZRHMEEZdKnenFrxHF7jpoJSijPTPiAIGo4hGY27F34ho4DXgRv1gzux1vypJZeiqvva001QOGxVYW6uOp6W6NJS-Mbma5YfSStj1DoXQwZUunexj-vnb9V8/w400-h266/DSC_8137.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Wip7pqHOP-0jT8D8DgHV0QvJrdhEiYCz8G-UOe8PoVML5TOWbBScuyt03_zmdl-K-lhoQxLQNu0ONs3JrSo9gd-ILJ8HjFoZZQ8SU9ZXcuqj7d8cHMCHOJnGioH7UeXFxF2SaZj9B9cx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9Wip7pqHOP-0jT8D8DgHV0QvJrdhEiYCz8G-UOe8PoVML5TOWbBScuyt03_zmdl-K-lhoQxLQNu0ONs3JrSo9gd-ILJ8HjFoZZQ8SU9ZXcuqj7d8cHMCHOJnGioH7UeXFxF2SaZj9B9cx/w400-h266/DSC_8129.JPG" width="400" /></a></div>Recepcja i otwarta część restauracyjna, widoczna z poziomu pokoju 101</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ZmzDZMQ-ZxgdGGxYhnCLq_4V6CHic-uKR7BOBwC3FRzoSNc6iq1hM79rqX8ZYEOUeYGA6p040vsWz6CQbEcSQKoPjgL8Cb7Lo9kjEwPwK3iLU1av0_o5whQp5UKIVJFZJ3voI9kw2bXL/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ZmzDZMQ-ZxgdGGxYhnCLq_4V6CHic-uKR7BOBwC3FRzoSNc6iq1hM79rqX8ZYEOUeYGA6p040vsWz6CQbEcSQKoPjgL8Cb7Lo9kjEwPwK3iLU1av0_o5whQp5UKIVJFZJ3voI9kw2bXL/w640-h480/20210313_122246_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Część restauracyjna</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSkARNoun388wg34rdk1nN_r8gyU60FjheYta7fepLVONF2BRFYvL_TvxqWGg0ABzit0HoItN9LkdaW9qMXSlZvd2dNyaa-2Ng7U5zngJQgW1zwGXvooh4uSWHYIRuY_vBxQySLHFqJRpq/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSkARNoun388wg34rdk1nN_r8gyU60FjheYta7fepLVONF2BRFYvL_TvxqWGg0ABzit0HoItN9LkdaW9qMXSlZvd2dNyaa-2Ng7U5zngJQgW1zwGXvooh4uSWHYIRuY_vBxQySLHFqJRpq/w480-h640/20210227_191549+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkTMd6IKxQ7xuEhref9qnQgogUAmsKJO43dZTDQDanaWxoQQ9mRWKStBINrUMtXX07_62ff-2D-LYVqtf1_vrzCQrdZU8cEPqszZvzPMyfqO2HKZ7ZjwXMfLrD3fCPmLT_JWBs4xzfafhc/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkTMd6IKxQ7xuEhref9qnQgogUAmsKJO43dZTDQDanaWxoQQ9mRWKStBINrUMtXX07_62ff-2D-LYVqtf1_vrzCQrdZU8cEPqszZvzPMyfqO2HKZ7ZjwXMfLrD3fCPmLT_JWBs4xzfafhc/w480-h640/20210301_191510+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a></div>Sposób podawania dań</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8aVzJncCyywi4WBYoA-7b0TCEhe3qtCTM-wcHJFjq3OoI9X1CuUTNR5yS0uhwBueFW5JVLaceKFjpFm1g1IkwBps6iLvKzoXH0Q9FloI20M6VAfLDkW4WpoYHDJ5tOL8uGKOJjGEatLxw/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8aVzJncCyywi4WBYoA-7b0TCEhe3qtCTM-wcHJFjq3OoI9X1CuUTNR5yS0uhwBueFW5JVLaceKFjpFm1g1IkwBps6iLvKzoXH0Q9FloI20M6VAfLDkW4WpoYHDJ5tOL8uGKOJjGEatLxw/w400-h300/20210304_191708+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfqS9MH-l7RFP2WEEzjIVUhdPsKig4pqrg87r8YDl-194N6mtdtW6RVO6dH_CLI5b2AmR6LCWYOELvxJo2jN3-08-nKuXicklOzdEfAZdRWDiaFfnrgix73S5klVlgFva8A9PINPHDaobn/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfqS9MH-l7RFP2WEEzjIVUhdPsKig4pqrg87r8YDl-194N6mtdtW6RVO6dH_CLI5b2AmR6LCWYOELvxJo2jN3-08-nKuXicklOzdEfAZdRWDiaFfnrgix73S5klVlgFva8A9PINPHDaobn/w400-h300/20210303_193748+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEPDzWPJ4FXHW68kpKIxwJJPoRdfokXQem3QIp3Fd6T9EM0Q9OlQ0sUUatUaN4XRDn-t6QhdsFYBWL1wzCHVPfyznpAh0wKTJEf1SKs2R-gJWHPU35ji1NeSFpgUCe3KlsqblFLANNa3Ie/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEPDzWPJ4FXHW68kpKIxwJJPoRdfokXQem3QIp3Fd6T9EM0Q9OlQ0sUUatUaN4XRDn-t6QhdsFYBWL1wzCHVPfyznpAh0wKTJEf1SKs2R-gJWHPU35ji1NeSFpgUCe3KlsqblFLANNa3Ie/w400-h300/20210303_193743+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioE9WuScN0t169JktP4dOLS84qWNY_cBoncVxmC8_jM1dVm1ktm7sPDeXihVRxdiAP4z2Z3FL_g6vYr4bgUhQ73X_L7oEYpyUNfoFn6nsY7860B4_s9Vi0GPCXb7_WvPA6A_1eCTOmleph/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioE9WuScN0t169JktP4dOLS84qWNY_cBoncVxmC8_jM1dVm1ktm7sPDeXihVRxdiAP4z2Z3FL_g6vYr4bgUhQ73X_L7oEYpyUNfoFn6nsY7860B4_s9Vi0GPCXb7_WvPA6A_1eCTOmleph/w400-h300/20210301_191952+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBOqUohEgIf9KDnoPPjHB5jdHIUNQsX_DdBe2nqjzSsGdh47nAO-xb7kHaZAFDPNuaYi3omuZ-eqd1b-vgF8r1U_ljpq5VVlHvMR6QVeEI60ZcThxNesmgDB0kofkoowdycQ-_gdR-Qdwn/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBOqUohEgIf9KDnoPPjHB5jdHIUNQsX_DdBe2nqjzSsGdh47nAO-xb7kHaZAFDPNuaYi3omuZ-eqd1b-vgF8r1U_ljpq5VVlHvMR6QVeEI60ZcThxNesmgDB0kofkoowdycQ-_gdR-Qdwn/w400-h300/20210301_191528+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLdfcgP4J7aB8GyGfq9-5nBwPjhYQzmhqUrxNDcHW2HIywcefPBx_ZXJCdbcNYRd793X6UOZ6KlyT0pjeAi8CXM1cKdVPqu6JN_eQWcXXxd8UysN6GITqaPCCgbcL-zEysJxF80V9f7Rqy/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLdfcgP4J7aB8GyGfq9-5nBwPjhYQzmhqUrxNDcHW2HIywcefPBx_ZXJCdbcNYRd793X6UOZ6KlyT0pjeAi8CXM1cKdVPqu6JN_eQWcXXxd8UysN6GITqaPCCgbcL-zEysJxF80V9f7Rqy/w400-h300/20210228_193605+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3l2LjXtbXsfd-Fl6IY1hV8jAJRNTiubj_HmHBzBZJof2GE3TXmS-elhRZHDgpJ4pGC79Rux14-hxFoffYBID1f4S2QLcfiNx0YR0CW7Z0_1BJwvOpDbbPnyCSzaogxPlAWseiICs_cwi/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG3l2LjXtbXsfd-Fl6IY1hV8jAJRNTiubj_HmHBzBZJof2GE3TXmS-elhRZHDgpJ4pGC79Rux14-hxFoffYBID1f4S2QLcfiNx0YR0CW7Z0_1BJwvOpDbbPnyCSzaogxPlAWseiICs_cwi/w400-h300/20210228_191916+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9pqSv5cJ-3gyZCH3_3WZQJTWr1EzCIiG2cJG0BxE5QR6GawFHvKCWcDVv1TojLlqpt78647tkuH7PNDGNkT_o4E39SsqKHK8IsB6LJ6QH9pPnuQG9HzT_FkJBRqOZEGBeTUyopxdZpE4W/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9pqSv5cJ-3gyZCH3_3WZQJTWr1EzCIiG2cJG0BxE5QR6GawFHvKCWcDVv1TojLlqpt78647tkuH7PNDGNkT_o4E39SsqKHK8IsB6LJ6QH9pPnuQG9HzT_FkJBRqOZEGBeTUyopxdZpE4W/w400-h300/20210228_191913+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXrxOrG4h3bEOsHhv_l_MVzoH54N-hHP0bQ8RpuMsDE4dSFizgneaT6qRXFVtEOkL6xXyXls6774wSq9aEKnSZXEjSDjq8y8_4nRKWfSrKBr0GyvZFEVrNg7-rLWAVX5qgb2_47AzgMm57/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXrxOrG4h3bEOsHhv_l_MVzoH54N-hHP0bQ8RpuMsDE4dSFizgneaT6qRXFVtEOkL6xXyXls6774wSq9aEKnSZXEjSDjq8y8_4nRKWfSrKBr0GyvZFEVrNg7-rLWAVX5qgb2_47AzgMm57/w400-h300/20210309_191306_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinIqKfwgpb9aX-JcUcyxf_MnlNfcaborn-rKHV58ngS6DjcQS7x83RGHDmyY7h2zxWdJVb_IaGcK-C8VcNsXKFKm38oedlbJ9sX8z6MaQcX6TbtVq1tO9_dptkarrVDdBZ7Xle0l7RU-g1/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinIqKfwgpb9aX-JcUcyxf_MnlNfcaborn-rKHV58ngS6DjcQS7x83RGHDmyY7h2zxWdJVb_IaGcK-C8VcNsXKFKm38oedlbJ9sX8z6MaQcX6TbtVq1tO9_dptkarrVDdBZ7Xle0l7RU-g1/w400-h300/20210309_191300_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhBwbSr7xelfgZX5xUeakqiiclyMuxItVR9IxF2_3f-CEulRAtvzCugC86iSbRIEYV0KKq3Gy6eBPE5Uzq-mQPTINQuZR0Wi0X_8IOqH6MKFcr0f7mNyGgAI74bhe460IiRQLsszU2d1T4/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhBwbSr7xelfgZX5xUeakqiiclyMuxItVR9IxF2_3f-CEulRAtvzCugC86iSbRIEYV0KKq3Gy6eBPE5Uzq-mQPTINQuZR0Wi0X_8IOqH6MKFcr0f7mNyGgAI74bhe460IiRQLsszU2d1T4/w400-h300/20210307_192114_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPy-9i2Hq1LrLbHsq1aLgeaZnCywTA6en943BSipwEOjzAhiJPi2d5qStjLNrWxM5j5j4V7AMohLey1c1qVEVaxHW2uah4YYcIc8x4xLl5G1DcOzT083yCXumH0AyBWdfE3_6u50Kij3vp/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPy-9i2Hq1LrLbHsq1aLgeaZnCywTA6en943BSipwEOjzAhiJPi2d5qStjLNrWxM5j5j4V7AMohLey1c1qVEVaxHW2uah4YYcIc8x4xLl5G1DcOzT083yCXumH0AyBWdfE3_6u50Kij3vp/w400-h300/20210306_192848_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDyICaP3xQtfacw0PWO0tlFpmnGa3tPC18e9FK3NClOW77j-PRxM5gwRIhxMnk5EfHPAdAKEPMIx7x7PZW1Ln8_N9Ks5xsqZjJCTw1V6BxEg_0WdsnkJOeqx462tiucoSGI76DrZJtIqWd/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDyICaP3xQtfacw0PWO0tlFpmnGa3tPC18e9FK3NClOW77j-PRxM5gwRIhxMnk5EfHPAdAKEPMIx7x7PZW1Ln8_N9Ks5xsqZjJCTw1V6BxEg_0WdsnkJOeqx462tiucoSGI76DrZJtIqWd/w400-h300/20210305_192343_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsMwFboelHNOfUKLeQ8bjB37dZcwf_UKqDuo7_QDh8PzMMcKcFrqFELBfjtF5Y9Rg1CyzdFrHbU-do-uVdl5r300oCID6JZMG40l5xkc3B_28en0tWVYkmwDzeGpqeKXlvTIBrBT5H6twR/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsMwFboelHNOfUKLeQ8bjB37dZcwf_UKqDuo7_QDh8PzMMcKcFrqFELBfjtF5Y9Rg1CyzdFrHbU-do-uVdl5r300oCID6JZMG40l5xkc3B_28en0tWVYkmwDzeGpqeKXlvTIBrBT5H6twR/w400-h300/20210305_191916+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTpS9Qr18BK9CFOO9IeQ9w9Xra86zppDaL2CszNaqsWZwSJ1jIvruUV9q__IghfJ0xUJYYjKJhHlvUS4jJ1Pdvi09XP_ifUN9BqDVJxeSxRjLXtWPNPQm72zFIV4uSegi-_dbaPw34qVPa/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTpS9Qr18BK9CFOO9IeQ9w9Xra86zppDaL2CszNaqsWZwSJ1jIvruUV9q__IghfJ0xUJYYjKJhHlvUS4jJ1Pdvi09XP_ifUN9BqDVJxeSxRjLXtWPNPQm72zFIV4uSegi-_dbaPw34qVPa/w400-h300/20210312_192445_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMX93-6iu5BVewUtE4O62_W2DbaxrMnDAmFYFgM9NpJYYl4RIxatOtLfGhTSUwKka3EgkfBMa_xD33cjxaKpT-kGuPRjafzS_BnUomRQCafbUhl92OWhgQQF7Aw7AGSGeqLC8QKdS4cHmR/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMX93-6iu5BVewUtE4O62_W2DbaxrMnDAmFYFgM9NpJYYl4RIxatOtLfGhTSUwKka3EgkfBMa_xD33cjxaKpT-kGuPRjafzS_BnUomRQCafbUhl92OWhgQQF7Aw7AGSGeqLC8QKdS4cHmR/w400-h300/20210311_191128_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7NOXHNtlJmzEs2RZ-I7gfaXPNHFNOh6QX7z3TKGdWtNFjRAOqlHdrJGP2OhXt3WvdK6R8TKiVBInTroID3H-mgVdi8vIuCM3ES6n3eO_jdkQykXMeANZTwuF1PDKMn1kDHIijVVGnXYmV/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7NOXHNtlJmzEs2RZ-I7gfaXPNHFNOh6QX7z3TKGdWtNFjRAOqlHdrJGP2OhXt3WvdK6R8TKiVBInTroID3H-mgVdi8vIuCM3ES6n3eO_jdkQykXMeANZTwuF1PDKMn1kDHIijVVGnXYmV/w400-h300/20210310_191948_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjq1wg0sQ6vzkI2NzSQoFMrNiVD1JJzPW_3ZAc14UKfCQRlaokmj-rH9oJpPwXRu71OLWdqxPtuP1Dhx55vEUzBVF0ZJ7Jtto66sjNjWzRs76Mvt1GF-5gIhhdY8arhXKbXv-A1Ks_6rRe/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjq1wg0sQ6vzkI2NzSQoFMrNiVD1JJzPW_3ZAc14UKfCQRlaokmj-rH9oJpPwXRu71OLWdqxPtuP1Dhx55vEUzBVF0ZJ7Jtto66sjNjWzRs76Mvt1GF-5gIhhdY8arhXKbXv-A1Ks_6rRe/w400-h300/20210312_192720_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbZauAebR22YImlziGVsBRt_o9ZYhPAYXX6sgYcMDymNx8Hlml-AC3Na4Oz4zXfiamf1DSZ9l_e5zabA34OUzRRmq09cmeQy9ZW79Y2-6K2doXya6hyPN74SSl5unghOLExsdti8qVkO8V/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbZauAebR22YImlziGVsBRt_o9ZYhPAYXX6sgYcMDymNx8Hlml-AC3Na4Oz4zXfiamf1DSZ9l_e5zabA34OUzRRmq09cmeQy9ZW79Y2-6K2doXya6hyPN74SSl5unghOLExsdti8qVkO8V/w480-h640/20210309_191334_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG_OXxvuXuePIhopm5KtyjAhVEDs7ck5TVqHUzfPTvMJypg7pamM2u4e8zbguULAsHA3L_WQXWwobNB2rOWYf9cZaTNyjXzn8trrW5xzn4ecdhRrCVoM01conaP0mpHZrpcZy3TTX29OUg/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG_OXxvuXuePIhopm5KtyjAhVEDs7ck5TVqHUzfPTvMJypg7pamM2u4e8zbguULAsHA3L_WQXWwobNB2rOWYf9cZaTNyjXzn8trrW5xzn4ecdhRrCVoM01conaP0mpHZrpcZy3TTX29OUg/w480-h640/20210305_191955+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator">Przykładowe dania (wszystkie dania są bardzo dobre, ale ryby lub szaszłyki rybno-owocowe, to już zdecydowanie "górna półka")</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgN7Z5WlqEfpVL6FkCNxS44OCjDrbq5wCJ9wY-UkolQ-euenLRjfDOhXdaU4Ueit7XyaO4j1eWy9PDvvRfXEnrJllve_FuoynBqjNJMppvVn8rzHFpVOCCu7zYdb46RzsIXKj9hrUAAlEy/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgN7Z5WlqEfpVL6FkCNxS44OCjDrbq5wCJ9wY-UkolQ-euenLRjfDOhXdaU4Ueit7XyaO4j1eWy9PDvvRfXEnrJllve_FuoynBqjNJMppvVn8rzHFpVOCCu7zYdb46RzsIXKj9hrUAAlEy/w640-h480/20210305_081350+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Śniadanie (naleśniki z bananami, sandwitche z tuńczykiem i papaje). Sami nakładamy sobie porcje<br /></div><div><br />A co z położeniem obiektu względem najpiękniejszych plaż? Mniejsza plaża dla turystów (bardzo piękna) znajduje się o 4 minuty pieszej drogi w prawo (wystarczy skręcić w prawo po wyjściu głównymi drzwiami i iść ciągle na wprost siebie, aż do samego końca). Druga plaża (największa i przepiękna) znajduje się nieco dalej. Dotarcie do niej zajmuje nawet 11 minut. Mimo wszystko, spacer do niej jest urozmaicony różnymi, równie pięknymi widokami. Na naszej trasie zobaczymy: wiele innych, zdobionych guest house’ów, kolorowe, kwitnące kwiaty „wylewające” się przez dwumetrowe mury, tropikalne lasy palmowe, aleję palmową oraz uprawy warzyw i owoców. Gdyby zapytano mnie o opinię, co myślę o obiekcie Karaa Village, dałbym najwyższą ocenę, ponieważ pokoje są bardzo czyste, śniadania i kolacje jemy na otwartej przestrzeni, każde danie jest bardzo dobre, wyciskane soki smakują wyśmienicie i nie brakuje niczego. W pokojach znajdziemy nawet suszarkę, lodówkę i sejf oraz co dwa lub trzy dni wymieniane są wszystkie ręczniki. Dodatkowo dostajemy duże ręczniki plażowe. Wiedząc, czego można się spodziewać po tego typu obiektach, moja walizka ważyła tylko 13 kg (przynajmniej połowę wagi stanowiły różnego rodzaju sprzęty). Z pewnością nie zabieramy ze sobą ręczników do łazienki i tych na plażę oraz suszarek. Obiekt mógł by być najlepszy, ale co z tego, gdyby gospodarz był byle jaki? Tutaj również mogę wystawić najwyższą ocenę, ponieważ zawsze załatwiał nam to, co trzeba i organizował łódź na nasze wszystkie wycieczki. Dodatkowo znajdował czas dla wszystkich gości, dlatego wielokrotnie się do nas przysiadał i wypytywał o nasz kraj, nasze zwyczaje, morze, klimat, itp. Dużo opowiadał nam o Malediwach, dzięki czemu mogliśmy się dowiedzieć dużo więcej o miejscu, w którym byliśmy.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxNS4VMZ_NoCfdVaCiRdi2teTBL4FMKjG0sOxqhjcRVHBaW1OsVIPfJPzVRmviLnjS0zAUVN5yaX67ExPtzMO7Zw1WMIswpn5a9OKs6mYHQmCgaD3H4DE6OXUxo5uETiHs3tnwpoRPjuV8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxNS4VMZ_NoCfdVaCiRdi2teTBL4FMKjG0sOxqhjcRVHBaW1OsVIPfJPzVRmviLnjS0zAUVN5yaX67ExPtzMO7Zw1WMIswpn5a9OKs6mYHQmCgaD3H4DE6OXUxo5uETiHs3tnwpoRPjuV8/w640-h426/DSC_6903.JPG" width="640" /></a></div>Nasz obiekt jest położony na najpiękniejszej ulicy, gdzie zobaczymy ciąg zadbanych i kolorowych guest house'ów. Z każdego z nich mamy tylko po kilka minut wędrówki na obie, najpiękniejsze plaże<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRyEa1aQIzvIcIjSRaciVySiAwtFts3PtPhfHJolaRBrYn9O-68YpMLD0iVrznoYHsQpRHb8Jjjew2LJ9SIhByDYHD-xmu1yGSvOZ7_n58rqcPBkJbzJqsttmN6tm4aJ9nXjjzk0ttHDOP/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRyEa1aQIzvIcIjSRaciVySiAwtFts3PtPhfHJolaRBrYn9O-68YpMLD0iVrznoYHsQpRHb8Jjjew2LJ9SIhByDYHD-xmu1yGSvOZ7_n58rqcPBkJbzJqsttmN6tm4aJ9nXjjzk0ttHDOP/w400-h266/DSC_6929.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC1V5_CIxwE-Q3eyq03kf-1axuQFeH5cteZ0B4QoUJyDKl9KFZRF_5I9ZVJ_HmNLbH4Dhp82c-5OcpIkjvs1J_k64Bins_OkGZ0u6B14FydsJXZRMiyR1r9VWXV655bzqD_0S74DyYgk-K/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC1V5_CIxwE-Q3eyq03kf-1axuQFeH5cteZ0B4QoUJyDKl9KFZRF_5I9ZVJ_HmNLbH4Dhp82c-5OcpIkjvs1J_k64Bins_OkGZ0u6B14FydsJXZRMiyR1r9VWXV655bzqD_0S74DyYgk-K/w400-h268/DSC_6924.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWCyl2PA3gzuOiecDCm628qHURs9ipmuTFJGexOQr44Mcbz3UA_2icjFMu0ubbuOkV1AH1aOBSOFXTE2456f0qA3uFQ66BwmkM80ZjEGA6tkIG7x86A4FisJJFeBs5MgChn2OZLhq_e8yb/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWCyl2PA3gzuOiecDCm628qHURs9ipmuTFJGexOQr44Mcbz3UA_2icjFMu0ubbuOkV1AH1aOBSOFXTE2456f0qA3uFQ66BwmkM80ZjEGA6tkIG7x86A4FisJJFeBs5MgChn2OZLhq_e8yb/w400-h268/DSC_6921.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKMkeMplUqUmUUQhKXgn_qLYyk8qJ-0Ot14vvaO7WobEfeI_Pygx18N2JTJ9RXN6MG_MywtjrSZ4hC1WfJz-nGHj5K5jd4PCQgvGD6wl-ULG05iOl7y2c-SPfBFRZW6EayFTDzHkn6it6c/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKMkeMplUqUmUUQhKXgn_qLYyk8qJ-0Ot14vvaO7WobEfeI_Pygx18N2JTJ9RXN6MG_MywtjrSZ4hC1WfJz-nGHj5K5jd4PCQgvGD6wl-ULG05iOl7y2c-SPfBFRZW6EayFTDzHkn6it6c/w400-h266/DSC_6907.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0JvYqdoQPzJaod_RfSBb1HJRuaEmxRln1DbNqWrJWHRGgFj5f0soaYG5xPOEUc1kkFSAVsy781NWv8uiDD-woA6J9GxUJAcm9OFrpuLjbi7_5tzwgS4c_ML8y5JtIW_E2z-Uo1uUvAceN/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0JvYqdoQPzJaod_RfSBb1HJRuaEmxRln1DbNqWrJWHRGgFj5f0soaYG5xPOEUc1kkFSAVsy781NWv8uiDD-woA6J9GxUJAcm9OFrpuLjbi7_5tzwgS4c_ML8y5JtIW_E2z-Uo1uUvAceN/w400-h268/DSC_6905.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd76tENe5xktM2r09ZIkpF4bsEnf7cgy27_BWHIKq8c_6F07WMBLl2nX-970yeove2W5S_j9Apqy5t3U2yGdUQzGVn32NKxD3BN83GRpcf1X_d6SXAd1kinCRHMahWYMm-83k8HUhPW2Mp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd76tENe5xktM2r09ZIkpF4bsEnf7cgy27_BWHIKq8c_6F07WMBLl2nX-970yeove2W5S_j9Apqy5t3U2yGdUQzGVn32NKxD3BN83GRpcf1X_d6SXAd1kinCRHMahWYMm-83k8HUhPW2Mp/w400-h266/DSC_6901.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwxWJp8T0OAizsGs3IKZYx0Z4iz9QQpZe0wuLqq0bN7Qa-yZ0JNAlh4wA9igx9TpMCLGGcvlr5MiVJUH3esMexdL57tiyTZqfyLr_YIIEyjJbCJLkhUEdojx0iuQIydrgDh_YL8J-MsRDn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwxWJp8T0OAizsGs3IKZYx0Z4iz9QQpZe0wuLqq0bN7Qa-yZ0JNAlh4wA9igx9TpMCLGGcvlr5MiVJUH3esMexdL57tiyTZqfyLr_YIIEyjJbCJLkhUEdojx0iuQIydrgDh_YL8J-MsRDn/w400-h266/DSC_6932.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDmHtwLy3Y7nGKXifUZQppvyZQR4RsGAJEdtc2fcfxaOr_SU0AO_FdF_9VXh_ZGfZWlZNW8ODBM9V5fwOEwIMM4ciuu_6F-M9wyhDU6zukgOOhsRF-cICzI6lCdbVnIZ9uob35y1pwNwM3/"><img data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDmHtwLy3Y7nGKXifUZQppvyZQR4RsGAJEdtc2fcfxaOr_SU0AO_FdF_9VXh_ZGfZWlZNW8ODBM9V5fwOEwIMM4ciuu_6F-M9wyhDU6zukgOOhsRF-cICzI6lCdbVnIZ9uob35y1pwNwM3/w400-h266/DSC_8105.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKFJgi8hBdNL1FbLHmZGok-Pg1qHyssnAQSDkpakOvXt9UfipCEN1Yxxv-lL_pl2teYcoBTDqhOMQnOlne0ADoq1mOHQhhoW9_p-uiRlIVY9513suQxXEdx3Ki55hAhIUMz6W2CtZWq5j5/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKFJgi8hBdNL1FbLHmZGok-Pg1qHyssnAQSDkpakOvXt9UfipCEN1Yxxv-lL_pl2teYcoBTDqhOMQnOlne0ADoq1mOHQhhoW9_p-uiRlIVY9513suQxXEdx3Ki55hAhIUMz6W2CtZWq5j5/w400-h268/DSC_8092.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh68uiYfdxUZj4T2qYPFFeYm98XHZpicUdl7LfNYOvOw7PoIdnCENhunVxsPEjBGcgZSFhiXJ20ZgdVkX9s2TOZxwrqdHl9H9sQSH3TheCqqsI66no2qLdUn2EuWQkgt-wVllynWwQvDasp/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh68uiYfdxUZj4T2qYPFFeYm98XHZpicUdl7LfNYOvOw7PoIdnCENhunVxsPEjBGcgZSFhiXJ20ZgdVkX9s2TOZxwrqdHl9H9sQSH3TheCqqsI66no2qLdUn2EuWQkgt-wVllynWwQvDasp/w400-h268/DSC_7089.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgntDRol6wk6MMvIIRjCa_opf2VPK3aW_LGkY7zDvFRO68YHUGif4RDqxdeAO9_xxC2MRkq4AK6EVD2Pqzg_SZ5Nk65HJoy3OI7xAaSd5LKCpiDXaQ9zYc98p8LQ22VipvJLkmgDzVsCICW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgntDRol6wk6MMvIIRjCa_opf2VPK3aW_LGkY7zDvFRO68YHUGif4RDqxdeAO9_xxC2MRkq4AK6EVD2Pqzg_SZ5Nk65HJoy3OI7xAaSd5LKCpiDXaQ9zYc98p8LQ22VipvJLkmgDzVsCICW/w400-h266/DSC_7088.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVnp4cBzYBjHAHFr5COY2yvBhnjbubrYr1uVFEpUxf5V5zdFRSNYVeV2VGzsbBL968QykKc7VYU6p1w59Wcl-VgmmwT2ycd1sMepZXFnpg7hH3a6gH-qs4TnJF7xDAgHo8jr2dVpun4yzZ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVnp4cBzYBjHAHFr5COY2yvBhnjbubrYr1uVFEpUxf5V5zdFRSNYVeV2VGzsbBL968QykKc7VYU6p1w59Wcl-VgmmwT2ycd1sMepZXFnpg7hH3a6gH-qs4TnJF7xDAgHo8jr2dVpun4yzZ/w400-h266/IMG_0427.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Liczne guest house'y ozdabiają okolicę<br /><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrVKtqcSnI5gjwMyPH0Qtm2Usgtui8_DY9dsHO_pnyf22bkBwJ4W9peFAdX-J5GFa6bekV1Iv-Nb9vU37Ow7ADg8PkosOu0uDdchCM_2rbJfl2jXVoK0ftHOgocoCvJewq2g6-LWAwILl-/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrVKtqcSnI5gjwMyPH0Qtm2Usgtui8_DY9dsHO_pnyf22bkBwJ4W9peFAdX-J5GFa6bekV1Iv-Nb9vU37Ow7ADg8PkosOu0uDdchCM_2rbJfl2jXVoK0ftHOgocoCvJewq2g6-LWAwILl-/w640-h480/20210228_180533+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Niektóre prywatne domy również były ciekawie ozdobione</div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">FORMALNOŚCI, LOTNISKA, LOTY I PRZYJAZD NA MALEDIWY. TRANSFER DO KARAA VILLAGE I PRZYWITANIE</span></b></div><div>Najbardziej zastanawialiśmy się, jak to wszystko będzie wyglądać w dobie koronawirusa. Wszyscy podróżowaliśmy pierwszy raz tak daleko w warunkach co chwilę zmienianych COVID-owych ograniczeń i obostrzeń. Na lotnisku w Warszawie zmierzono nam tylko temperaturę (wszyscy mieli w przedziale 36,6’C do 36,8’C). Reszta procedur wyglądała standardowo (wydawanie biletów, nadawanie bagażów i kontrola bezpieczeństwa). Podczas nadawania bagażu głównego zostaliśmy poproszeni o rezerwację hotelową na Malediwach oraz o aktualny wynik testu RT-PCR. W tym czasie był wymagany test maksymalnie do 96h przed wylotem pierwszego samolotu, skąd rozpoczynamy podróż. My mieliśmy wyniki testów na 68h przed pierwszym wylotem. Dlaczego tak? Ponieważ przepisy mogły się jeszcze po drodze zmienić. W Dubaju zaczęto wymagać wyniki testów do 72h przed pierwszym wylotem, więc i tak się zmieściliśmy. Z drugiej strony, w Dubaju nikt nie kontrolował naszych testów na wejściu do terminala, a jedynie przy bramce na Malediwy. Obowiązkowo musiały być w języku angielskim. W samolotach nie wiele się zmieniło, ponieważ zapełniano je tak samo, jak przed „erą” koronawirusa, wydawano te same posiłki. Jedynie podczas całego czasu spędzanego na lotnisku i w samolotach był nakaz stosowania maseczek ochronnych. Podróżując około 16-18 godzin, licząc czas od pierwszego lotniska do momentu opuszczenia lotniska w Male, maseczki z pewnością będą dla nas uciążliwością. Z tego względu wzięliśmy ich po kilka sztuk, żeby wymieniać je często. Nikt nie chciał, żeby służby porządkowe w obcym dla nas kraju wyprosiły nas z lotniska. Wybraliśmy linie Emirates, ponieważ słyną z komfortu i dobrej obsługi. Obiady podawane w samolocie są zawsze bardzo dobre i można pić nawet alkohol zawarty w cenie biletu. Zdziwiło nas nawet, gdy podczas lotu stewardesa chodziła z tacą pełną nalanych trunków i rozdawała je pasażerom. Długi lot umila nam system pokładowej rozrywki ICE, gdzie możemy oglądać filmy, grać w gry komputerowe, słuchać muzyki i podglądać parametry lotu na żywo wraz z widokiem z dwóch kamer. Od wielu lat Emirates trzymają wysoki poziom. Właśnie z tego powodu nie decyduje się na żadne tanie linie do Dubaju. Tym bardziej, że cena w porównaniu z innymi, zazwyczaj jest jedną z najlepszych…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjgmQ-5K5EQhIJ6oQfjmpnUyvkUpCP3kvCBFd258tv49PfgWVfv_LbRfRTh-50U6uLc1ravxBt8wXH_VCSb9SnM8_SXraZtWmsiOrs-TyHAjNGecjdf72qdlfKNe_63zmE5Is-5uPq_wUA/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjgmQ-5K5EQhIJ6oQfjmpnUyvkUpCP3kvCBFd258tv49PfgWVfv_LbRfRTh-50U6uLc1ravxBt8wXH_VCSb9SnM8_SXraZtWmsiOrs-TyHAjNGecjdf72qdlfKNe_63zmE5Is-5uPq_wUA/w400-h300/20210314_125434_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ6kdDUU-jX4A6gmD2hc1vWJey8AiuzPd4FUhDN8ktETC4H6sE7xFeyHURgog07YNMmgY_RHuSiJhKCQgsCdwh4vIC6OTRLnLFFMJN9Wo6iXautCEi_XYwiduxDSEgofRJv4bBo5sRidW3/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ6kdDUU-jX4A6gmD2hc1vWJey8AiuzPd4FUhDN8ktETC4H6sE7xFeyHURgog07YNMmgY_RHuSiJhKCQgsCdwh4vIC6OTRLnLFFMJN9Wo6iXautCEi_XYwiduxDSEgofRJv4bBo5sRidW3/w400-h300/20210314_125322_filtered.jpg" width="400" /></a></div><div class="separator">Obiady podawane w samolocie linii Emirates</div></div><div><br />Zanim w Dubaju wsiedliśmy do samolotu na Malediwy, musieliśmy wypełnić formularz <a href="https://imuga.immigration.gov.mv/ethd/create" target="_blank">IMUGA</a>, o którym dużo mówiłem w artykule ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – jak zorganizować swoje wakacje?</a>’. Mając 5h 30min na przesiadkę, wykorzystaliśmy ten czas między innymi na formalności. Jako, że formularz musi być wypełniony do 24 h przed przylotem na Malediwy, nie mogliśmy zrobić tego w Polsce. Wiedząc, że na lotnisku w Dubaju jest dobry zasięg Wi-Fi, skorzystałem z tej opcji. Wcześniej przygotowałem dla całej naszej grupy przetłumaczony formularz, żeby łatwiej było go każdemu uzupełniać. Nie stanowił żadnych problemów. Na smartfona dostajemy kod QR do zapisania, który strażnik może skontrolować na lotnisku w Male. Pamiętajmy też, że mając przesiadkę w Dubaju w obrębie tych samych linii lotniczych nie odbieramy bagażów. Obsługa naziemna przerzuci je z jednego samolotu do drugiego. Po przylocie na Malediwy musieliśmy przejść przez żmudną procedurę imigracyjną, ponieważ utworzyły się duże kolejki. Z racji dużej ilości ludzi, nie utrzymywano wyznaczonego dystansu między turystami. Strażnik kontrolował tylko paszport i hotelową rezerwację, ale nie sprawdzał ważności testu RT-PCR i kodu QR z formularza IMUGA. Z drugiej strony widziałem na monitorze, że podczas kontroli paszportowej dane wprowadzone do formularza IMUGA, wraz ze zdjęciem, wyświetlały się u niego na monitorze. Strażnicy nie robią żadnych problemów. Przepuszczają wszystkich. Po przejściu do strefy odbioru głównego bagażu przechodzimy bardzo szybką kontrolę bagażu podręcznego. Wtedy strażnik wykrył u jednej osoby z naszej grupy alkohol. Skonfiskował go i dalej mogliśmy już udać się do wyjścia. Tam czeka mnóstwo ludzi z różnych hoteli i guest house’ów, którzy mają skierować swoich gości na odpowiednie łodzie/hydroplany.</div><div><br />Właściciel naszego obiektu umówił się ze mną pod bankomatem Habib, przy informacji turystycznej. Bardzo szybko go znalazłem. Mając około półtora godziny do łodzi na Thoddoo, zapytał, czy chcemy kupić kartę do telefonu i czy potrzebujemy wymienić pieniądze. Pokazał nam też miejsce, gdzie możemy poczekać w przewiewnym miejscu z dala od dusznej hali przylotów. Przy lotniskowym porcie znajdują się rzędy ławek pod piętrowym budynkiem, gdzie można skorzystać z restauracji. Właściciel zamienił nam po 100 USD dla każdej osoby na malediwską walutę MVR. Przez to, że łącznie wymieniał 800 USD, wynegocjował kurs 1600 MVR za 100 USD. Dodatkowo podzielił tak sumę, żeby każdy mógł otrzymać od razu po 1600 MVR. Cały czas myślałem, że popłyniemy publiczną, szybką łodzią motorową na Ukulhas, tak jak rok temu i tam będziemy mieli przesiadkę na Thoddoo. Gospodarz zaskoczył nas, ponieważ z racji, że byliśmy dużą grupą, załatwił nam prywatną łódź, do której dosiadło się jeszcze czterech miejscowych, dzięki czemu nie mieliśmy ani jednego przystanku po drodze. W 1h 25min bezpośrednio popłynęliśmy na Thoddoo i już o godzinie 12.00 byliśmy na miejscu. Na łodzi mogliśmy już zdjąć maseczki. W końcu odpoczywaliśmy od nich i mogliśmy cieszyć się wolnością. Gdybyśmy płynęli publicznymi łodziami, na wyspę dotarlibyśmy dopiero po godzinie 16.00. Teraz widzieliśmy, ile znaczy moc grupy. W ekipie bardziej się opłaca, ponieważ łatwiej jest zebrać wymaganą kwotę za transfer, wycieczki, itp., a my dodatkowo dostajemy zniżki. Normalnie transfer kosztuje około 50 USD za osobę, a my mieliśmy 40 USD za osobę. Zyskaliśmy nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim czas!</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRWl3_9SXpvsqLu_UbjrD7V-_1jdI8SEhcvxr82FSaS-_g751xsLDxtxCakCXB6bYC6oc3yFM5ENalLRML3NIuR6LjoZtdV0dXI2z5C5MA2q8499l1Y2UEyl-7jBVVCLLkLgxl7KUZue_e/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRWl3_9SXpvsqLu_UbjrD7V-_1jdI8SEhcvxr82FSaS-_g751xsLDxtxCakCXB6bYC6oc3yFM5ENalLRML3NIuR6LjoZtdV0dXI2z5C5MA2q8499l1Y2UEyl-7jBVVCLLkLgxl7KUZue_e/w640-h426/IMG_0458.JPG" width="640" /></a></div><span style="text-align: center;">Lotniskowy port</span><br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijBhXacSUG-6jM6C0GfK76K9l5HHtsxGTwushuB1IKQ72piQhJsR1RzfH33G3JNpRBKm3LFS388jsiraiUwg9tb6DKRVU79axBuVXIvpL9xUCqx9Vn5oOt_2_EBidRw8uPaog5qJ0Y9NeK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijBhXacSUG-6jM6C0GfK76K9l5HHtsxGTwushuB1IKQ72piQhJsR1RzfH33G3JNpRBKm3LFS388jsiraiUwg9tb6DKRVU79axBuVXIvpL9xUCqx9Vn5oOt_2_EBidRw8uPaog5qJ0Y9NeK/w640-h426/IMG_0460.JPG" width="640" /></a></div>Taką łodzią popłynęliśmy ze stolicy<br /><br /></div><div>Mając połowę dnia do dyspozycji, mogliśmy jeszcze tego samego dnia cieszyć się piękną wyspą i zacząć ją poznawać. Kiedy łódź wpłynęła do portu, przyjechał po nas duży Melex na 10 osób. Bagaże pojechały innym samochodem. Kierowca celowo wybrał piękną drogę przez tropikalne lasy z mnóstwem kwitnących kwiatów. Śpiew tutejszych ptaków dodatkowo zachwycał. Widok niezliczonych ilości palm bardzo nas cieszył. Próbowałem nawet zapamiętać tę drogę, ponieważ koniecznie chciałem ją sfotografować podczas naszego pobytu – tak była piękna. Kiedy dotarliśmy do Karaa Village, nasz gospodarz Maseed powiedział, żebyśmy usiedli przy stolikach. Wszędzie dookoła w części restauracyjnej było mnóstwo zieleni, a większość roślin „wyglądała” poza wysoki, dwumetrowy mur. Na powitanie wypiliśmy sok ze świeżo ściętego kokosa. Jest naprawdę dobry, pod warunkiem, że kokos nie przeleżał kilka dni.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA0JSI9tS9HO1UYs_7i9G7Aa7WeZSyHLump6i19DWq8dT4_5KAjJ5C65D56UrGK_EA-SYzEk-cyQEnBaBNAT7-MUgCULIZOSM5mUTdyCWrtBG8u7JZz0d3yf-eg8qtXzGa1nNtFmDvwH-i/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA0JSI9tS9HO1UYs_7i9G7Aa7WeZSyHLump6i19DWq8dT4_5KAjJ5C65D56UrGK_EA-SYzEk-cyQEnBaBNAT7-MUgCULIZOSM5mUTdyCWrtBG8u7JZz0d3yf-eg8qtXzGa1nNtFmDvwH-i/w427-h640/DSC_6911.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg015Bxr1yl4l-EiRlsBykvKUiIizSv6zkuN3w8Smh8OxBEaDRAoXkjKfEQlp6WD6XVtOU5o9EmKcizAHx7mHsWUoiQ4HxFZS-LwG3JU3lyHPpV51FU-FSuzR5reLjDDZexvLN6bxV7Md3Q/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1065" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg015Bxr1yl4l-EiRlsBykvKUiIizSv6zkuN3w8Smh8OxBEaDRAoXkjKfEQlp6WD6XVtOU5o9EmKcizAHx7mHsWUoiQ4HxFZS-LwG3JU3lyHPpV51FU-FSuzR5reLjDDZexvLN6bxV7Md3Q/w427-h640/20210313_110210_filtered.jpg" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDo8ZE_7Q2H_39MHG1c0IcE21gYfR_weHkkqBnyj-Qfv1fNiNNXmqeF3ECQSLSWk_07KUCqiDJUEgD1Y-TBPA1OIR6pUB5-OQeVBICOE0mtcHAH4F__WFIj9RjBM9dkQQ254FkMiWbPbhD/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDo8ZE_7Q2H_39MHG1c0IcE21gYfR_weHkkqBnyj-Qfv1fNiNNXmqeF3ECQSLSWk_07KUCqiDJUEgD1Y-TBPA1OIR6pUB5-OQeVBICOE0mtcHAH4F__WFIj9RjBM9dkQQ254FkMiWbPbhD/w427-h640/DSC_7104.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDcN46TkvlU0IkpPFPda-vCSzQ4N5vV4CjDdlUFAdyI7jL9Tpz3Gw5SXNaqpr6loKEVgRyEJZHhVRweuD_2dfCjUIyCBEcyfbDgQwZ2OtbkpHu-EWjyRV-20euH95_nRNe7ZdEyUOQpKji/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1062" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDcN46TkvlU0IkpPFPda-vCSzQ4N5vV4CjDdlUFAdyI7jL9Tpz3Gw5SXNaqpr6loKEVgRyEJZHhVRweuD_2dfCjUIyCBEcyfbDgQwZ2OtbkpHu-EWjyRV-20euH95_nRNe7ZdEyUOQpKji/w424-h640/DSC_7201.JPG" width="424" /></a></div>Tą drogą przyjechaliśmy z portu do Karaa Village</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMwuvEHiKhNtjLAJfKnJBlGrdQUOTIQ-Ru6w-KofeQUWJuCYt7mkZVEcq9fxNl7a_ydc34DmH5d68kTn6OHHv0AjbQYiODSPjFuBKF-FurwLrwzmuOcTim5m7IgjZPvIsOJspXCoXQRgoQ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMwuvEHiKhNtjLAJfKnJBlGrdQUOTIQ-Ru6w-KofeQUWJuCYt7mkZVEcq9fxNl7a_ydc34DmH5d68kTn6OHHv0AjbQYiODSPjFuBKF-FurwLrwzmuOcTim5m7IgjZPvIsOJspXCoXQRgoQ/w640-h426/DSC_7101.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgln8cqDfwe47wQwW9nEjkv4RQ_6ZKStANbTUvpc_mBWYvPu-gsniYLjddapJjFO0n8nYL5kwkWsBpmWL2T6C1pIkQWvY0Ho2O_AMLrC0cEcQSdv-1AbD8lCB3OyXKKhXxJ-hLGFiwluxXM/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgln8cqDfwe47wQwW9nEjkv4RQ_6ZKStANbTUvpc_mBWYvPu-gsniYLjddapJjFO0n8nYL5kwkWsBpmWL2T6C1pIkQWvY0Ho2O_AMLrC0cEcQSdv-1AbD8lCB3OyXKKhXxJ-hLGFiwluxXM/w640-h426/IMG_0430.JPG" width="640" /></a></div>Piękna droga z portu do naszego obiektu<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVDRrH7Tv1Y7SdTi60gKRK87l8ocwc_lExVUMNXMnORcwX0KgsVcDwQQrje-NeOo6KMgCr9dC-CoaB9SqH-LVIicGCqu_iEUx1sH2W2xKtELwWEOEq3ficHBS0QApedL6Pqm03eOf2gXSI/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVDRrH7Tv1Y7SdTi60gKRK87l8ocwc_lExVUMNXMnORcwX0KgsVcDwQQrje-NeOo6KMgCr9dC-CoaB9SqH-LVIicGCqu_iEUx1sH2W2xKtELwWEOEq3ficHBS0QApedL6Pqm03eOf2gXSI/w640-h426/IMG_8214.JPG" width="640" /></a></div>Kokoski na przywitanie<br /><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>OBCHÓD PO WYSPIE</b></span></div><div>Tradycją jest, że zaraz po przywitaniu gospodarz robi obchód po wyspie. Z racji tego, że Thoddoo jest bardzo dużą wyspą, jak na Malediwy, wyjątkowo do tego celu używa się Melexów, zwanych przez miejscowych „Buggy”. Pojechaliśmy na największą plażę dla turystów. Na początek zobaczyliśmy naprawdę rajski kawałek ziemi, który ciągnął się setkami metrów. Poszliśmy w jedną i drugą stronę. Po prostu raj! Wszędzie widzieliśmy leżaki, hamaki, huśtawki w wodzie… Coś pięknego! Plaża była tak duża, że zobaczyliśmy tylko jej fragment. Dodatkowo przed głównym wejściem na nią, dwóch miejscowych sprzedaje lokalne owoce i „kokoski” do picia. Od razu wiedziałem, że wszyscy będziemy ich stałymi klientami. Później pojechaliśmy na drugie wejście na tą samą plażę, odległe o kilkaset metrów dalej. Ponownie podziwialiśmy jej przedłużenie i bajeczne, pochylone palmy. To było coś! Gospodarz powiedział, że dalej (około 1,5 km stąd) znajduje się druga, mniejsza, plaża dla turystów. Wiedziałem z zagranicznych blogów, że gdzieś musi być huśtawka w wodzie z napisem „I love Thoddoo”. W trakcie drogi na drugą plażę oglądaliśmy uprawy arbuzów, ogórków i papai. Druga z nich była równie piękna, choć zupełnie inna od tej pierwszej. Niższe drzewa i krzaki zapewniały dużo więcej cienia. Przede wszystkim, tutaj było bardziej kameralnie, a laguna zachęcała krystalicznie czystymi turkusami do kąpieli. W wodach przy pierwszej plaży mogliśmy podziwiać żółwie, a w tych przy drugiej z nich, mogliśmy spotkać płaszczki, mureny i inne duże, kolorowe ryby. Objazd po wyspie zakończył powrót aleją palmową, która przecina całą, blisko jednokilometrową uprawę arbuzów. Jest naprawdę piękna. Dzięki obchodowi po wyspie mieliśmy już jakieś rozeznanie, gdzie możemy chodzić i co zobaczyć na spokojnie. Dodatkowo poznaliśmy, gdzie znajdują się najbliższe sklepy spożywcze, z pamiątkami oraz meczet (na Thoddoo jest naprawdę wielki i okazały, dlatego warto zobaczyć sam budynek). Po przywitaniu nas i obchodzie po wyspie mogliśmy pójść spać po długiej i męczącej podróży w maseczkach, jednak nikomu to nawet nie przyszło na myśl, ponieważ widząc, jak jest pięknie od razu postanowiliśmy się przebrać i pójść w teren, poznawać wyspę i plaże…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGU21_bQgvPGTMJBThDwU6JMMG66KlDSWGwGLpZUVQhFmclGkLATFcwqiyzMZj8tiNZi87y11-IlUiDsmw_dRO_pRLAo1fA3n1IsE9MEIOw3HuFMKSXrkO8lr2kEOndUIGnIgfqO4sQ9nl/"><img data-original-height="620" data-original-width="930" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGU21_bQgvPGTMJBThDwU6JMMG66KlDSWGwGLpZUVQhFmclGkLATFcwqiyzMZj8tiNZi87y11-IlUiDsmw_dRO_pRLAo1fA3n1IsE9MEIOw3HuFMKSXrkO8lr2kEOndUIGnIgfqO4sQ9nl/s16000/mapa.jpg" /></a></div></div>Mapa wyspy Thoddoo:<div><ol style="text-align: left;"><li>Karaa Village</li><li>Największy meczet na wyspie (podobny do tego w stolicy)</li><li>Stacja wody pitnej dla całej wyspy</li><li>Aleja prowadząca na dużą plażę</li><li>Aleja z okazałymi palmami</li><li>Aleja palmowa przecinająca uprawy arbuzów</li><li>Duża plaża</li><li>Mała plaża z huśtawką 'I love Thoddoo'</li><li>Na całym zaznaczonym terenie panuje bałagan i jest dużo śmieci</li><li>Główny port</li><li>Droga przez uprawy arbuzów, która jest oświetlona w nocy</li><li>Przychodnia i apteka</li><li>Palmowy las, w którym po palmach buszują bardzo duże szczury</li><li>Najstarsze drzewo na wyspie</li><li>Elektrownia</li><li>Największy sklep z pamiątkami znajduje się tuż za Karaa Village</li><li>Ostre papryczki rosnące na obrzeżach upraw</li></ol></div><div><b style="font-size: xx-large;">PLAŻE NA THODDOO</b></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>DUŻA PLAŻA (NA MAPIE NR 7)</b></span></div><div>Musimy pamiętać, że na wyspie są dwie plaże i obie są przeznaczone dla turystów. Większą z nich, mającą kilkaset metrów długości (blisko 1 km) w znacznej części przeznaczono dla przyjezdnych. Miejscowi kąpią się na granicy plaży dla turystów, gdzie stoją łodzie. Zazwyczaj zobaczymy ich w piątki, bo wtedy mają wolne. Największa plaża położona jest na południu wyspy. Wychodząc z Karaa Village skręcamy w lewo i cały czas idziemy przed siebie. Przy linii brzegowej skręcamy w prawo, wybierając główną drogę, która okrąża całą wyspę po obwodzie. Za kilkadziesiąt metrów dotrzemy do sklepiku z egzotycznymi owocami, takimi jak: banany, ananasy, mango, marakuje, arbuzy i kokosy do picia. Miejscowi sprzedawcy będą zachęcać cię za każdym razem, żeby coś u nich kupić. Nas nawet nie trzeba było zachęcać, bo zawsze kupowaliśmy „kokoski” do picia, a w drodze powrotnej, marakuje, banany, czy papaje. Próbowaliśmy również lokalnego Bounty. Słodki baton kokosowy wygląda jak kubańskie cygaro. Wióry kokosowe są zmieszane z jakimś rodzajem miodu, a to wszystko jest zawinięte w naturalny, ususzony liść. Warto próbować miejscowych specyfików, bo są naprawdę dobre. W sklepiku możemy płacić miejscowymi MVR lub dolarami USD. Jeśli chcesz mieć dużo drobnych dolarów (nominały po 1, 2, 5 USD), to powiedz sprzedawcy, że masz 100 USD. Oni są bardzo chętni, żeby wymienić ci plik drobnych na studolarówkę. Dlaczego? Dlatego, że bank malediwski skupuje tylko studolarówki. Miejscowi bardzo potrzebują tych nominałów, żeby zarobione pieniądze móc wpłacić do banku. Mi to było na rękę, ponieważ zamieniłem 200 USD na drobne i dzięki temu miałem pieniądze na codzienne, owocowe zakupy. „Kokosek” musiał być u mnie dwa razy dziennie, bo w Europie nie napijemy się każdego dnia świeżego soku prosto z kokosa. Tak samo nie zjemy prawdziwych bananów, które są naprawdę soczyste i z posmakiem cytryny. Marakuje były dla mnie taką wisienką na torcie. Prawie codziennie je kupowałem, a syn gospodarza otwierał je wieczorem. Marakuje są bardzo dobre, bo smakują słodko-kwaśnie. Papaje smakują równie dobrze, co na Dominikanie, ale ten owoc polecam kupować na dwie, lub trzy osoby, bo jest dużo większy i samemu go nie zjemy. Jest bardzo soczysty i najbliżej mu do delikatnego smaku truskawki. Papaje obowiązkowo jadłem do śniadania, ponieważ były wydawane codziennie.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRA6wLPoE1dPCssM3jK6Q_4A3AxXIcbxgIzwkhvR-GzRw_IvhuJ2u0yZ_CHTOQjgAxTSBK7x3xDemNTiOlze1qDpOcRS85AVtnIzCIATlIB2V3KL7_95QgcIViU9zmRztChFd0siMDibc8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRA6wLPoE1dPCssM3jK6Q_4A3AxXIcbxgIzwkhvR-GzRw_IvhuJ2u0yZ_CHTOQjgAxTSBK7x3xDemNTiOlze1qDpOcRS85AVtnIzCIATlIB2V3KL7_95QgcIViU9zmRztChFd0siMDibc8/w640-h426/DSC_7012.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMoPqBg24b6OesNMYX1ZzdJ76KCzEQJUOJpe0TDuKasNdM1o82dPNnyiSSDYt_xbghCa_Mi5v_7T9xnSpyD5aHzmLuyLBG8H4T2d8-zbp3U0cNFj2oft9-0rCM2wvwP6jcKMKpho1n1pzk/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMoPqBg24b6OesNMYX1ZzdJ76KCzEQJUOJpe0TDuKasNdM1o82dPNnyiSSDYt_xbghCa_Mi5v_7T9xnSpyD5aHzmLuyLBG8H4T2d8-zbp3U0cNFj2oft9-0rCM2wvwP6jcKMKpho1n1pzk/w640-h426/DSC_7011.JPG" width="640" /></a></div>Sklepik z owocami przy dużej plaży</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-tflzHyhSRhX1ry5tANAB7UtKHCbxCg9fKBvnAy3zpaXj3iqSKyfmqla3xl59ItU42JG5Enm05tv6aNbhdqD48RuE-zI5aNJD8y7spZuLtuM80HW0dkMnuNWaPXqejAQTEfNel2j8QK_s/"><img data-original-height="480" data-original-width="640" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-tflzHyhSRhX1ry5tANAB7UtKHCbxCg9fKBvnAy3zpaXj3iqSKyfmqla3xl59ItU42JG5Enm05tv6aNbhdqD48RuE-zI5aNJD8y7spZuLtuM80HW0dkMnuNWaPXqejAQTEfNel2j8QK_s/w640-h480/image.png" width="640" /></a></div>"Kokosek" do picia<br /><br /></div><div>Kiedy kupimy sobie „kokoska”, możemy wejść ścieżką usypaną z piasku na plażę. Przy sklepiku widnieje piękny napis THODDOO utworzony z niskich, zielono-fioletowych roślin. Nie masz wątpliwości gdzie jesteś. Ścieżka na plażę jest malownicza, ponieważ z obu stron krawężnikami są te same, liściaste rośliny, a dalej widać tylko piękne palmy. Za chwilę widzimy niesamowicie turkusowe laguny i biały piasek. Po prostu chłoniemy oczami piękno tego miejsca. Idąc ciągle w prawo, pójdziemy plażą przez około 300 m. Wszędzie, przy linii brzegowej, będą leżaki, hamaki i huśtawki. Moim zdaniem, to miejsce jest najpiękniejsze na całej wyspie. Cały teren zdobią wysokie i równe, lekko pochylone palmy, a pomiędzy nimi wszędzie mamy, drobny, biały piasek. Aż chciałoby się położyć tu i teraz, ale czym bardziej idziemy wzdłuż plaży, tym coraz piękniejsze miejsca odkrywamy. Uważam, że ostatni fragment plaży, na samym końcu, jest najpiękniejszy. Jest tam pochylona palma nad turkusowymi wodami, mnóstwo innych palm, biały piasek, stolik i ławki, żywo-zielone krzaki, i dwa wspaniałe zejścia do wody pomiędzy palmami. Coś pięknego! Dodatkowo mamy gdzie suszyć ręczniki, ponieważ w wielu miejscach rozciągnięto sznurki do suszenia ubrań pomiędzy palmami. Schodząc do wody, widzimy, jak bardzo czysta jest woda. Widać podwodne fałdy piasku tworzone przez małe fale. Ciągną się one w postaci równoległych pasów wzdłuż linii brzegowej. Cały widok wzbogacają żywo-zielone krzaki, które idealnie komponują się z białym piaskiem, niebieskim niebem i turkusową laguną. Nie trzeba nawet wspominać, że kolorowe ryby w tych wodach są na porządku dziennym. Wystarczy popłynąć 10 m od brzegu, a już będziemy mogli obserwować ryby, które zapuściły się dalej od swoich raf koralowych, z których najczęściej przybywają w stronę plaży. Wody są płytkie. Można iść dnem około 20 m od brzegu. Później trzeba płynąć. Miejsca nie brakuje, ponieważ plaża jest długa i nie ma tłumów. Cały ruch turystyczny przerzedza się na całej tej powierzchni. Polecam popłynąć jakieś 20-30 m od brzegu, żeby zobaczyć jak wygląda wyspa z poziomu laguny. Jest po prostu bajecznie piękna, ponieważ widzimy rzędy wysokich palm, a pomiędzy nimi, gęste, zielone krzaki, które na początku marca kwitną na biało. Idąc wzdłuż całej plaży, zatrzymuj się przy każdej huśtawce w wodzie, ławce, czy pochylonej palmie. Podobnych miejsc jest więcej, a każde z nich pozwala zobaczyć coś podobnego, ale innego. Moim zdaniem tutejsza plaża jest idealnym miejscem dla fotografów krajobrazowych. Z łatwością można wykonać tu katalogowe zdjęcia bez zbędnych przeróbek.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7L8sR35PjCvbM4urRrahEsX-YiE7oLWqH9hS4dyCUWhzqCKO2ctgtgs1Z0GC4D7pCb0FrhD8-bhzjKK-6I3fVfY8UOARte_Gof1FCj3Zd_zMPY0EFAIjF7aS-6Zv0-zNAN9p-U8gfVrAF/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1061" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7L8sR35PjCvbM4urRrahEsX-YiE7oLWqH9hS4dyCUWhzqCKO2ctgtgs1Z0GC4D7pCb0FrhD8-bhzjKK-6I3fVfY8UOARte_Gof1FCj3Zd_zMPY0EFAIjF7aS-6Zv0-zNAN9p-U8gfVrAF/w424-h640/DSC_7494.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCRnZVC-wM6qd9JVYwLOw2dLJgkQSe6VZRdR2KZ5iwAZVdl7ybMXdr4_7cBFRLPjIhIYSAqi9b5M-D9yRn1JBJyRVZp_cIADL6mV7oC6RsDvtO5n8-vfBDqoK0YW3HIR6gFoHiz3UwnKmG/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCRnZVC-wM6qd9JVYwLOw2dLJgkQSe6VZRdR2KZ5iwAZVdl7ybMXdr4_7cBFRLPjIhIYSAqi9b5M-D9yRn1JBJyRVZp_cIADL6mV7oC6RsDvtO5n8-vfBDqoK0YW3HIR6gFoHiz3UwnKmG/w427-h640/DSC_7498.JPG" width="427" /></a></div>Ścieżka prowadząca na plażę<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFdeVn_RQWE3u53MkG_Y9u4DY-cs6vuR1I4eSliwWz0t9hyphenhyphenQgDQoWnKoJ8MwhE1LBgm-eTUBZ7ku1MOED8bomw6FHGxBznKV2KF2jptVeYQlOE5lp06JqKw5sPGE4_9NAvPOSWiFNftL7a/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFdeVn_RQWE3u53MkG_Y9u4DY-cs6vuR1I4eSliwWz0t9hyphenhyphenQgDQoWnKoJ8MwhE1LBgm-eTUBZ7ku1MOED8bomw6FHGxBznKV2KF2jptVeYQlOE5lp06JqKw5sPGE4_9NAvPOSWiFNftL7a/w427-h640/DSC_8269.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt9Qw5BTkwfgM_mrEAJR2v1hO8NrvuoKJ-EucRID8Z2FnjDI381aCzHLx_NeB1FfbssjwVukUhXF8bClbqM7AmOA_e4wtqJc03VzQUE2FFzAckZjBU2DuekbrWqmlP4qZ-AOMN90S8KBgv/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt9Qw5BTkwfgM_mrEAJR2v1hO8NrvuoKJ-EucRID8Z2FnjDI381aCzHLx_NeB1FfbssjwVukUhXF8bClbqM7AmOA_e4wtqJc03VzQUE2FFzAckZjBU2DuekbrWqmlP4qZ-AOMN90S8KBgv/w427-h640/DSC_8267.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2u9L1dfm36khvLajFH0APy0UqnFvWWKSwrBj4gNxwM_IfeduWyLpSXB0QvBrF7BObD0Nrx3EQrBSPQhblbZWl9z1o7uaBUFO3O7TDXKX0JpL7zv0FmS5RdafNIWJEIYlRWLY8LXFrR02I/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2u9L1dfm36khvLajFH0APy0UqnFvWWKSwrBj4gNxwM_IfeduWyLpSXB0QvBrF7BObD0Nrx3EQrBSPQhblbZWl9z1o7uaBUFO3O7TDXKX0JpL7zv0FmS5RdafNIWJEIYlRWLY8LXFrR02I/w427-h640/DSC_8263.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5H8khkBckxboKpjt3JeBe7zbTbbGtkcco6Mi_1YJw61ogGzc-zviz_qzdiEPudj19ieiT40a6d7y_8_lBb9ChX3OocZV6mbg9JxUaBx8foKcaHGTURQnQWfRNPSlu9kURD0nXoajEU6DY/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5H8khkBckxboKpjt3JeBe7zbTbbGtkcco6Mi_1YJw61ogGzc-zviz_qzdiEPudj19ieiT40a6d7y_8_lBb9ChX3OocZV6mbg9JxUaBx8foKcaHGTURQnQWfRNPSlu9kURD0nXoajEU6DY/w427-h640/DSC_8261.JPG" width="427" /></a></div>Ścieżka prowadząca na plażę oraz najlepsze miejsce na jej końcu <br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW1Dl7cW8jgvy80D8pmxUeqPyCAdly4n9_SVDtuC2jF9GYR9xz0xo2g0CEf9R-9R-e0_dqjO56mm1Rb2ia3bZ-e7zcQACQAkP04Ns-3lueKjKqB4O3KyGeHvBNwd0ceYfZ6p9tf1JDEuuq/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW1Dl7cW8jgvy80D8pmxUeqPyCAdly4n9_SVDtuC2jF9GYR9xz0xo2g0CEf9R-9R-e0_dqjO56mm1Rb2ia3bZ-e7zcQACQAkP04Ns-3lueKjKqB4O3KyGeHvBNwd0ceYfZ6p9tf1JDEuuq/w427-h640/DSC_8356.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqjuJ1f3yyWYy9FHDAutc0kSXSrf9xvjC1gf-TfxrfyrJfJMFPHo0-1X2PlAWi6vz7o-Fu8TFxcP4hV5NCe6chJdeCA7NDOcqfzaUu73QPfigjHrRg2yZPEl9h-2yEu1-A4a3NqTHAvyT0/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqjuJ1f3yyWYy9FHDAutc0kSXSrf9xvjC1gf-TfxrfyrJfJMFPHo0-1X2PlAWi6vz7o-Fu8TFxcP4hV5NCe6chJdeCA7NDOcqfzaUu73QPfigjHrRg2yZPEl9h-2yEu1-A4a3NqTHAvyT0/w427-h640/DSC_7556.JPG" width="427" /></a></div>Piękno dużej plaży<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSlrGgOTDyzOwTjdnJqHLlhNEOFhINgwecAN_nvYEZTFLUGbwsQ5SxFgjNxeVFBkLomUxLxg5T9pJQejQAE61VoBQgz1K6t1kH5EjIv98jhgNbmdTJWeanGNsaJy2tdPs9Ko17kBh2p35t/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSlrGgOTDyzOwTjdnJqHLlhNEOFhINgwecAN_nvYEZTFLUGbwsQ5SxFgjNxeVFBkLomUxLxg5T9pJQejQAE61VoBQgz1K6t1kH5EjIv98jhgNbmdTJWeanGNsaJy2tdPs9Ko17kBh2p35t/w400-h266/DSC_7016.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5qOEUz4zgvN_niOSG1njRKa6azJN6VSqc3-2jDjAss-6peCV3G8jZaFPnmSLE11CT0UpSENguwu8gx_bhelwqJB8wfkRzwyMaDjD4T5BNwZ6CR1XMDHFRqQt3AQlTkZBNezpQw1FZhAvQ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5qOEUz4zgvN_niOSG1njRKa6azJN6VSqc3-2jDjAss-6peCV3G8jZaFPnmSLE11CT0UpSENguwu8gx_bhelwqJB8wfkRzwyMaDjD4T5BNwZ6CR1XMDHFRqQt3AQlTkZBNezpQw1FZhAvQ/w400-h266/DSC_7022.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgik3qCIWosXqpCZFJtVCkGeEVtluHAO7n3ZOP2i3jrhKO5OifhvfN-CfFpzYXM4OH90ewBL4W7uProHEHDj8tkSoQYkmOrfScV2AbWDq5EoxeQCDyeVfX9G8eXy6-w7JFv6hFSjXvWQvwX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgik3qCIWosXqpCZFJtVCkGeEVtluHAO7n3ZOP2i3jrhKO5OifhvfN-CfFpzYXM4OH90ewBL4W7uProHEHDj8tkSoQYkmOrfScV2AbWDq5EoxeQCDyeVfX9G8eXy6-w7JFv6hFSjXvWQvwX/w400-h266/DSC_7062.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6nh4STrNHmd4O_h3eiPC6qbBrszhLCZM3VsKy68JD7mZHMLF7hbsgL6v0a_e7IvGUZREM1U2We_lGaJRj0Y14w2fMYMj-spnu5uzAkLpinIU11qNa2coDxZPDhu7yUdz_pioif-pOvqKR/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6nh4STrNHmd4O_h3eiPC6qbBrszhLCZM3VsKy68JD7mZHMLF7hbsgL6v0a_e7IvGUZREM1U2We_lGaJRj0Y14w2fMYMj-spnu5uzAkLpinIU11qNa2coDxZPDhu7yUdz_pioif-pOvqKR/w400-h268/DSC_8299.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiARiiacduNIwVJJURJ1GIFmynj-S7vlDXrV0l__8zgB2CDjurkjdwueNXtSfHRbt_CNEKGQo7SKIHyWK44FOFjugS5hi9wonq0qJ8HJm0kpgaiBO6KaSrrfRijF15O-CPrst1cX_SNXIo6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiARiiacduNIwVJJURJ1GIFmynj-S7vlDXrV0l__8zgB2CDjurkjdwueNXtSfHRbt_CNEKGQo7SKIHyWK44FOFjugS5hi9wonq0qJ8HJm0kpgaiBO6KaSrrfRijF15O-CPrst1cX_SNXIo6/w400-h266/DSC_7049.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoSQZdZnYn1oWB6nHfPnu4iyN07RWZgZSh5Xys5clOhxJf0GEu5QumgSgPcGbHLU1Nw_UZlJbt3uiS6lZohYpG4bUJrqgwGcm_AlFMS1V6rvxvAAOBGL1rri_5ih8EAdIXYi6kF9zO4DAx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoSQZdZnYn1oWB6nHfPnu4iyN07RWZgZSh5Xys5clOhxJf0GEu5QumgSgPcGbHLU1Nw_UZlJbt3uiS6lZohYpG4bUJrqgwGcm_AlFMS1V6rvxvAAOBGL1rri_5ih8EAdIXYi6kF9zO4DAx/w400-h266/DSC_7540.JPG" width="400" /></a><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator">Huśtawki na terenie dużej plaży</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgik3qCIWosXqpCZFJtVCkGeEVtluHAO7n3ZOP2i3jrhKO5OifhvfN-CfFpzYXM4OH90ewBL4W7uProHEHDj8tkSoQYkmOrfScV2AbWDq5EoxeQCDyeVfX9G8eXy6-w7JFv6hFSjXvWQvwX/"></a><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgik3qCIWosXqpCZFJtVCkGeEVtluHAO7n3ZOP2i3jrhKO5OifhvfN-CfFpzYXM4OH90ewBL4W7uProHEHDj8tkSoQYkmOrfScV2AbWDq5EoxeQCDyeVfX9G8eXy6-w7JFv6hFSjXvWQvwX/"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiphr97Mv76cY4mERKsAcPTcg-BAcKru9FGYUSFEd6AcchxW9WfG1BAe9nC0R69UXBd7OdpVNvjoYtVYGH6YpgbzfrGLtzqD4fJUnEI6cmbU7MwXQvLy09wd6xcNIdBdaYdFK6QGkuHvMrr/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiphr97Mv76cY4mERKsAcPTcg-BAcKru9FGYUSFEd6AcchxW9WfG1BAe9nC0R69UXBd7OdpVNvjoYtVYGH6YpgbzfrGLtzqD4fJUnEI6cmbU7MwXQvLy09wd6xcNIdBdaYdFK6QGkuHvMrr/w427-h640/DSC_8421.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg47SM3XJeKaUVu3uYWlbcTeZEaVWHQRbgum7kLLUwRoZ0jp2yebpxSKgvcmPoaJo14Oudqzxx6aDYodz7V434MksRtf9r8mv5q52M70JoUcyi7ouLqN3qOefEo9DX9VXtBauvD6Ix31rgc/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg47SM3XJeKaUVu3uYWlbcTeZEaVWHQRbgum7kLLUwRoZ0jp2yebpxSKgvcmPoaJo14Oudqzxx6aDYodz7V434MksRtf9r8mv5q52M70JoUcyi7ouLqN3qOefEo9DX9VXtBauvD6Ix31rgc/w427-h640/DSC_8440.JPG" width="427" /></a></div></div>Duża plaża wieczorem</div></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgik3qCIWosXqpCZFJtVCkGeEVtluHAO7n3ZOP2i3jrhKO5OifhvfN-CfFpzYXM4OH90ewBL4W7uProHEHDj8tkSoQYkmOrfScV2AbWDq5EoxeQCDyeVfX9G8eXy6-w7JFv6hFSjXvWQvwX/"></a><div class="separator" style="clear: both; display: inline;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgik3qCIWosXqpCZFJtVCkGeEVtluHAO7n3ZOP2i3jrhKO5OifhvfN-CfFpzYXM4OH90ewBL4W7uProHEHDj8tkSoQYkmOrfScV2AbWDq5EoxeQCDyeVfX9G8eXy6-w7JFv6hFSjXvWQvwX/"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxG7gi6AzttmSuBuXg2b6MeFV56ilfArA8KGLXowc_09Sc7f_MkTjO_g3mPFsNmgGJXQ6VjVUwUz7oTwIQ-p7oQW5VLXrxDJoNSRQA4-Na6HUF7TG0_EPKDcDlEBgAYcN1o6PTsBhm5Oe3/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxG7gi6AzttmSuBuXg2b6MeFV56ilfArA8KGLXowc_09Sc7f_MkTjO_g3mPFsNmgGJXQ6VjVUwUz7oTwIQ-p7oQW5VLXrxDJoNSRQA4-Na6HUF7TG0_EPKDcDlEBgAYcN1o6PTsBhm5Oe3/w427-h640/DSC_7018.JPG" width="427" /></a> </div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUrzljWwY8STZPDa5jYVhDupiLywGuht2vwUXmcGYw05VQ3UI7IPP1jvpSMm-KNfycvdbQNx6SvZdmkkM6NZztdRmQAqJ5UijEr6ljqZMcXxk-6hjMKYTpPQpE1NwkXL7sy0zSbyhv7obX/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUrzljWwY8STZPDa5jYVhDupiLywGuht2vwUXmcGYw05VQ3UI7IPP1jvpSMm-KNfycvdbQNx6SvZdmkkM6NZztdRmQAqJ5UijEr6ljqZMcXxk-6hjMKYTpPQpE1NwkXL7sy0zSbyhv7obX/w427-h640/DSC_7056.JPG" width="427" /></a></div><div class="separator">Piękno dużej plaży</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpIq43Ykg1YcIwTPUNJbDAst59b_PlF95WswyQ_-NEk9eagU-hscCWP8hPUwZPSqp8QywnU8YX_IfV4_hYF_BGvqTGwFFLh-ogvW4ytbaGYgWCUCIRSLhvKMBzMYt1T3LWCsgC_OUzyu3N/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpIq43Ykg1YcIwTPUNJbDAst59b_PlF95WswyQ_-NEk9eagU-hscCWP8hPUwZPSqp8QywnU8YX_IfV4_hYF_BGvqTGwFFLh-ogvW4ytbaGYgWCUCIRSLhvKMBzMYt1T3LWCsgC_OUzyu3N/w400-h266/DSC_8495.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGeHSP5TqltDtMuIbtC2R2IDGk7YOY9yc5aULVSHfX_kJTmGIklS2qARDoIFiKrbGHvaCPuEhOaMIDA4LjWdZIRevEOw4lesy1IUzjK5I6Xhq7B6Cwp0Zk4j0xuZc-o6dI1NXSnkMgxNtu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGeHSP5TqltDtMuIbtC2R2IDGk7YOY9yc5aULVSHfX_kJTmGIklS2qARDoIFiKrbGHvaCPuEhOaMIDA4LjWdZIRevEOw4lesy1IUzjK5I6Xhq7B6Cwp0Zk4j0xuZc-o6dI1NXSnkMgxNtu/w400-h266/DSC_8494.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLQk0oSmQlkShs_l9qJ1X5Cpc0MLDd0ULPO2qxO0irlTW4s_fzTBkMkeTaiYNQJcvYWC2q_9npcx96t7b8zeIIA6OtIJ0SeQXB52q_YPEGfGdN9jN_R9QXA2UetkPG_7zephvOZIkca1wC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLQk0oSmQlkShs_l9qJ1X5Cpc0MLDd0ULPO2qxO0irlTW4s_fzTBkMkeTaiYNQJcvYWC2q_9npcx96t7b8zeIIA6OtIJ0SeQXB52q_YPEGfGdN9jN_R9QXA2UetkPG_7zephvOZIkca1wC/w400-h266/DSC_8488.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAwbXSiXUkHj5oPF6SVKKCNRBevxUGmL9qgC7Bx8etLQb49mlGhTsrC3CZIhXSLrSejSQAO0Uk9YNwJz33WNiAc-ifLgTIiisINT6wVBXzQt61UrY29kRHspowcj0lVHHThkAZohmQB4Fr/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAwbXSiXUkHj5oPF6SVKKCNRBevxUGmL9qgC7Bx8etLQb49mlGhTsrC3CZIhXSLrSejSQAO0Uk9YNwJz33WNiAc-ifLgTIiisINT6wVBXzQt61UrY29kRHspowcj0lVHHThkAZohmQB4Fr/w400-h266/DSC_8456.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVG_mHEQFcWyuLEhQf1wXQC_leq8-lTq3U1R7JtvLBclxGWVtinpPF7sUs1mLd_dDRqVkyMeLz5slpSy4l-N3wX_dvgJRWxD5SZ5kj4iFdZoqIGl7Poo7Djxf83sXMi9VWVDhBRNCl5iLH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVG_mHEQFcWyuLEhQf1wXQC_leq8-lTq3U1R7JtvLBclxGWVtinpPF7sUs1mLd_dDRqVkyMeLz5slpSy4l-N3wX_dvgJRWxD5SZ5kj4iFdZoqIGl7Poo7Djxf83sXMi9VWVDhBRNCl5iLH/w400-h266/IMG_8535.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivzdI17w0LscBGqp2XFXXtM2Sy-Zqqu-19fro0rg3oJ1h_Li_SQrVHUFz-QLrzNEilV1Mg3xO6rN7T3IL-QmWEeoOJQrRGLxoNam2t_8QLkCWhs2n_WCYiUdTWWedE6eXK9aZ5nMiVJe1T/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivzdI17w0LscBGqp2XFXXtM2Sy-Zqqu-19fro0rg3oJ1h_Li_SQrVHUFz-QLrzNEilV1Mg3xO6rN7T3IL-QmWEeoOJQrRGLxoNam2t_8QLkCWhs2n_WCYiUdTWWedE6eXK9aZ5nMiVJe1T/w400-h266/IMG_8526.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqj-JXbqs0ZI25QvnpZG0fxIA6iT-n02qH695Z8p6YMHJMMgt7rPSShNZF5Bfl5PkuQKF64N8XNkoqNRGHAfOJ1EMOHgolx9Lfc1q5l3r10TEcnVdG_m6pKkLsuuwZvrlS3EiVEPWI3-ZY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqj-JXbqs0ZI25QvnpZG0fxIA6iT-n02qH695Z8p6YMHJMMgt7rPSShNZF5Bfl5PkuQKF64N8XNkoqNRGHAfOJ1EMOHgolx9Lfc1q5l3r10TEcnVdG_m6pKkLsuuwZvrlS3EiVEPWI3-ZY/w400-h266/DSC_8518.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjkGhPp18PMi8N-N-SZHncev6T73hx-y6BKFt0z-i16YA-db0MIq_1RRC-pajStuVxdao-qkaAkkEhP95l3NLgr_J4Mlf5q_SK4ehpW9OcPxqke15sfNMUf0wM7VXRTssVbKNVinzrAtuB/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjkGhPp18PMi8N-N-SZHncev6T73hx-y6BKFt0z-i16YA-db0MIq_1RRC-pajStuVxdao-qkaAkkEhP95l3NLgr_J4Mlf5q_SK4ehpW9OcPxqke15sfNMUf0wM7VXRTssVbKNVinzrAtuB/w400-h268/DSC_8513.JPG" width="400" /></a></div>Niesamowity zachód słońca podziwiany z dużej plaży<br /><br /></div></div></div></div></div><div>Najbardziej jednak zdziwił mnie fakt, że na plaży mamy dostępne dwa murowane budynki, z dwiema ubikacjami w każdym, gdzie mamy normalną toaletę ze spłuczką. Dodatkowo na zewnątrz jest dostępny i działający prysznic, żeby się spłukać ze słonej wody. Infrastruktura dostępna na całym terenie plaży jest bezpłatna. Pierwsze ubikacje i prysznic znajdziemy za wejściem przy sklepiku z owocami, a drugie znajdziemy w połowie plaży. Wychodzić poza teren wyznaczony dla turystów oczywiście możemy. Jest on wyraźnie oznaczony drewnianym płotkiem. Ogrodzenie pełni tylko funkcję informacyjną, że do tego miejsca możesz wypoczywać w stroju kąpielowym. Jako, że jesteśmy w kraju muzułmańskim, musimy pamiętać, że w miejscach publicznych nie możemy chodzić bez koszulki lub w stroju kąpielowym. Ważne, żeby mieć na sobie normalne, zwykłe, ubranie na lato. Plaża jednak jest tak piękna i bardzo długa, że nawet nie mamy potrzeby wychodzić poza jej teren. Raczej miejscowi na nią przyjdą niż my na ich teren. Z samej ciekawości poszedłem sprawdzić jak wygląda dalsze jej przedłużenie w obu kierunkach. Jest po prostu dziko i niezagospodarowanie, ale tam również znajdziemy ciekawe miejsca do zdjęć i kąpieli. Ciekawostką największej plaży dla turystów, położonej na południu wyspy, jest rafa koralowa odległa o jakieś 30 m od linii brzegowej. Warto wziąć ze sobą gogle z rurką do snurkowania, żeby popływać w tym rejonie. Płynąc 30 m od linii brzegowej, na samym początku plaży, gdzie wchodzimy przy sklepiku z owocami, zobaczymy wielkie skupiska zielonych koralowców. Żyje tam wiele gatunków kolorowych ryb i przede wszystkim duże żółwie mające do 60-80 cm wielkości. W ogóle nie boją się ludzi, dlatego zawsze uda nam się je podziwiać i zrobić wiele ciekawych ujęć. Drugiego dnia obowiązkowo poszedłem sprawdzić, czy spotkam jakiegoś żółwia. Potrzebowałem zaledwie minuty, żeby na niego trafić. Łącznie spotkałem cztery żółwie w ciągu godziny i mnóstwo kolorowych ryb. Dodatkową atrakcją pierwszej, głównej plaży jest możliwość uprawiania sportów wodnych. Przy drewnianym płotku, w krzakach, na końcu plaży znajduje się wypożyczalnia sprzętu sportowego. Ja musiałem spróbować SUP, czyli pływanie na stojąco z wiosłem na desce surfingowej. Godzina kosztuje 10 USD. Do dyspozycji mamy narty wodne (wówczas miejscowy ciągnie cię za pomocą linki przywiązanej do skutera wodnego), canoe, czy skuter wodny. Ten ostatni jest naprawdę szybki i służy głównie do brawurowych ślizgów na wodzie. Jeśli lubisz adrenalinę, to ten sprzęt jest dla ciebie. 15 minut wariacji na wodzie kosztuje 40 USD. Jak widziałem, nikomu nie udało się wywrócić skutera, pomimo wielkich szaleństw. Jego zwrotność jest naprawdę bardzo duża. Nawet gdybyśmy wypadli z pojazdu to tylko do ciepłej wody, więc nic nam się nie stanie. Naprawdę trudno o wypadek.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWjB7JWqTQMWsharNyjVVDB42ozaAUSfgQ7GxUyHEXUffALEbqDHDU1t0CPcLAR1BG_VpwE1sg2fLeHKm3GpennU_XQ8d0-Lc1CJnmFSQI-PoD0F9m6ThAioSdimPhtyzCfY23vduzqmyJ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWjB7JWqTQMWsharNyjVVDB42ozaAUSfgQ7GxUyHEXUffALEbqDHDU1t0CPcLAR1BG_VpwE1sg2fLeHKm3GpennU_XQ8d0-Lc1CJnmFSQI-PoD0F9m6ThAioSdimPhtyzCfY23vduzqmyJ/w640-h426/DSC_8400.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Murowane ubikacje i prysznic na środku plaży</div></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9AM8x8zHcFukyTgRhKBcVy9vHS-m9FYhrSAm4KnKatXfMQsBF_JX_azYqm4d_k-KQ__XcMguQ5gwdxU7De47hhK0h6Qy8at0l3j1cbFrvLBWzw1hZYjZdjC0WGHTrz3sxcoX2dnIxY8sC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9AM8x8zHcFukyTgRhKBcVy9vHS-m9FYhrSAm4KnKatXfMQsBF_JX_azYqm4d_k-KQ__XcMguQ5gwdxU7De47hhK0h6Qy8at0l3j1cbFrvLBWzw1hZYjZdjC0WGHTrz3sxcoX2dnIxY8sC/w640-h426/IMG_0142.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2Tq6oBhNJkCeJO1N_LGVK70uCFfI1ebOrz7dsT4jr41pzKhX2BkBWuoTzL-hVrpDl397IY-Q87UUYjaZTU-ePbkSOtp-KKHiCEb9gPCW3wJosAffyZTiH8Rj1Sd2IvY5BK-hx7hhcrhkZ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2Tq6oBhNJkCeJO1N_LGVK70uCFfI1ebOrz7dsT4jr41pzKhX2BkBWuoTzL-hVrpDl397IY-Q87UUYjaZTU-ePbkSOtp-KKHiCEb9gPCW3wJosAffyZTiH8Rj1Sd2IvY5BK-hx7hhcrhkZ/w640-h426/IMG_0111.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLTnISR2g5wjYkBFlS3e-x2HoJjFlX_-889ScXxvCWk1mK2jh0NRmEimuNMOktWjQu8MZnTpSc4lIWsQCGhyphenhypheneB9uvYAsyCYadZ3i2Y7QyIVnGL83UXEB8q1faZbaSpV5b4UTBL4My6CNpt/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLTnISR2g5wjYkBFlS3e-x2HoJjFlX_-889ScXxvCWk1mK2jh0NRmEimuNMOktWjQu8MZnTpSc4lIWsQCGhyphenhypheneB9uvYAsyCYadZ3i2Y7QyIVnGL83UXEB8q1faZbaSpV5b4UTBL4My6CNpt/w640-h426/IMG_0110.JPG" width="640" /></a></div></div><div class="separator">Brawurowa jazda na szybkim skuterze wodnym uprawiana przez miejscowych</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMghliT_m3gk-7ifbj2GflaluRhu6N46TVo2g29poUH6PT5w2r0-DP7AU68NQqTianRuVA4Kg21ZaLtE39t7Dwe26byMkIdNbMI8nhRdKUQfo-MqBmeENGDV6uj6rIdh0IsCuGfJLp1iFr/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMghliT_m3gk-7ifbj2GflaluRhu6N46TVo2g29poUH6PT5w2r0-DP7AU68NQqTianRuVA4Kg21ZaLtE39t7Dwe26byMkIdNbMI8nhRdKUQfo-MqBmeENGDV6uj6rIdh0IsCuGfJLp1iFr/w640-h426/IMG_9278.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ_NMKIKO6rI17z5U25vCfPGxIDxligNFp1DZUD46CiTQoyN9-FFI_tKbUmC6yoU_hzXmYW1afXF4F6cIbBINt6ADxnyzpDA0_A4UuZXbpnufADjcSfMZI0CIDXv6kawcvpirOGn3rUYpX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ_NMKIKO6rI17z5U25vCfPGxIDxligNFp1DZUD46CiTQoyN9-FFI_tKbUmC6yoU_hzXmYW1afXF4F6cIbBINt6ADxnyzpDA0_A4UuZXbpnufADjcSfMZI0CIDXv6kawcvpirOGn3rUYpX/w640-h426/IMG_9289.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivGPtR8HccZq0WyAkf2PqzJLBS6C3y0A1eTny27Ix-RtOwN2HrgITg99VQAEBxZmnC-iqLySyPrqXhJYuWvimt2slIyxqUr5YKBSmQK3dAHwCQIxlcopTMgYTHxYmeXML10hI2CwiduEgW/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivGPtR8HccZq0WyAkf2PqzJLBS6C3y0A1eTny27Ix-RtOwN2HrgITg99VQAEBxZmnC-iqLySyPrqXhJYuWvimt2slIyxqUr5YKBSmQK3dAHwCQIxlcopTMgYTHxYmeXML10hI2CwiduEgW/w640-h426/IMG_9279.JPG" width="640" /></a></div>Moje pływanie na SUP</div><div class="separator"><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">MAŁA PLAŻA </span></b><b style="font-size: x-large;">(NA MAPIE NR 8)</b></div><div>A jak wygląda druga plaża? Jest zdecydowanie inna. Bardzo się różni od głównej. Znajdziemy ją, skręcając w prawo, kiedy wychodzimy z Karaa Village. Dojdziemy do niej w cztery minuty, idąc cały czas na wprost. Po drodze miniemy warsztat skuterów, restaurację dla miejscowych, inne guest house’y, a za połową drogi do niej, pójdziemy wzdłuż linii boiska do piłki nożnej. Wtedy rozpoznamy, ze idziemy tam, gdzie chcemy dotrzeć. Tutaj również przed wejściem na plażę jest ustawiony mały sklepik z egzotycznymi owocami, jednak musimy pamiętać, że każdy owoc kosztuje dokładnie dwa razy drożej niż na głównej plaży. Z tego względu owocowe zakupy robiliśmy tylko tam. Trudno porównywać, która plaża jest piękniejsza, ponieważ tutejsza w całości jest zacieniona po południu i prowadzi wzdłuż niej piękna, ozdobiona ścieżka z białego piasku, gdzie krawężniki zrobione były z kokosów. Ostatnią palmę na końcu ozdobiono kręgiem z kokosów oraz na całej długości utworzono aleję z młodych palm. W połowie ścieżki mogliśmy podziwiać wspaniałe i wielkie korzenie drzew namorzynowych. W ich rejonie można odnaleźć kilka hamaków. Plaża oferuje dużo słońca do południa, a po południu pojawia się na niej coraz więcej cienia, a to za sprawą gęstych i wysokich krzewów i niskich drzew. Przestrzeń pomiędzy nimi idealnie zagospodarowano. Również mieliśmy do dyspozycji hamaki i huśtawki. Nam jednak najbardziej rzucała się w oczy huśtawka z napisem ‘I love Thoddoo’. To miejsce jest pokazywane w każdej relacji, dlatego wszyscy na początku najpierw idą zrobić sobie zdjęcie pod napisem. Tutejszy fragment laguny słynie z krystalicznie czystych wód. Przy wejściu dno jest początkowo kamieniste. Wystarczy przejść przez niewielki rząd kamieni, by cieszyć się piękną, turkusową wodą. Bardziej wtajemniczeni turyści powinni wiedzieć, że zaledwie 30 m dalej, idąc w lewo, wzdłuż linii brzegowej, zobaczymy ciemny pień zwalonego drzewa. Jego drugi koniec wyznacza początek usypanej ścieżki z piasku, która przecina pas drobnych kamieni. Możemy nią spokojnie wejść do wody i ominąć nierówne dno. Kilkanaście metrów dalej, na dnie, jest już tylko drobny, biały piasek, dzięki czemu możemy poczuć się jak na pierwszej plaży. Zaletą tego miejsca jest fakt, że nie jest oblegane. Możemy poczuć się kameralnie i spędzić czas w spokoju. Z tego względu naprzemiennie, co drugi dzień, zmienialiśmy plaże.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxgfm9gQ4loUIQ61pvMctkiMbovNb3qy6f3t25PjLqq3u0kgIxnk2UTDqZ7I9yx2wXTuy1vewYXdIpBggV2l82gNOrryue9GT9p5K_e36M96jrygkvxeK9n9MnUfmJ-7fshtYqC94rmdMK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxgfm9gQ4loUIQ61pvMctkiMbovNb3qy6f3t25PjLqq3u0kgIxnk2UTDqZ7I9yx2wXTuy1vewYXdIpBggV2l82gNOrryue9GT9p5K_e36M96jrygkvxeK9n9MnUfmJ-7fshtYqC94rmdMK/w640-h426/DSC_8106.JPG" width="640" /></a></div>Ciekawie przycięte drzewo w drodze na małą plażę - zapewnia dużo cienia, dlatego pod nim gromadzą się miejscowi lub parkują tam swoje skutery<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgicbyS7Pq2t2RcTr5-D-vIGsp3O0LXObi-tkCCkVHAJIhk6HUoDiLyVrTOckVoDOIlNXf7JbAdFoVJ_GUJkaMlyNwS2rK1mJBsweTmNehqygURHfpYxlgKGya7UeaBQvFM6LYEErD94YiB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgicbyS7Pq2t2RcTr5-D-vIGsp3O0LXObi-tkCCkVHAJIhk6HUoDiLyVrTOckVoDOIlNXf7JbAdFoVJ_GUJkaMlyNwS2rK1mJBsweTmNehqygURHfpYxlgKGya7UeaBQvFM6LYEErD94YiB/w640-h426/DSC_7185.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Boisko w drodze na małą plażę</div></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHKeqUvVVPGt-u3rRLlsNHVNuZ_lIkmHe-qNbQnH5ldRJJ5ZsarCzvtFpd2r3Awo3_NS4GZUTMSs8MWkQLuC2dVywxURPk_IRoq8r-QMsNPDgj6xuzCqnQPkbRBF5dEjLa_-BphmzZOXT8/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHKeqUvVVPGt-u3rRLlsNHVNuZ_lIkmHe-qNbQnH5ldRJJ5ZsarCzvtFpd2r3Awo3_NS4GZUTMSs8MWkQLuC2dVywxURPk_IRoq8r-QMsNPDgj6xuzCqnQPkbRBF5dEjLa_-BphmzZOXT8/w640-h480/20210227_123325+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Sklep z owocami na małej plaży - tutaj ceny są dwa razy większe niż na dużej plaży...</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix6eeVz2hMhoHIDumPk5xkbxa_TMZoa00_aaq7NY7IBg9zXZMWbeVppl44IJG_dbV9dfpHDgvwI9gyYtnDqsu3sO6Fniv6ECQiV720phaXm4y5RN2DgyRv6tZcHoU-hcwR3DcUcWWjPOir/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix6eeVz2hMhoHIDumPk5xkbxa_TMZoa00_aaq7NY7IBg9zXZMWbeVppl44IJG_dbV9dfpHDgvwI9gyYtnDqsu3sO6Fniv6ECQiV720phaXm4y5RN2DgyRv6tZcHoU-hcwR3DcUcWWjPOir/w640-h426/DSC_8172.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Wejście na plażę</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVoPYTK-Udt-XJYwp8lBSne87SqMdkWVSKyWiLbXvgMuAgVfpZSuIGfyPYnclEfur65hRC6UXLMinu0LICfhMwno4AG6ZjvosNgNEi8sg2RR5exE0LFxuBWP_IPeZVBauSq2FRPWsgbun5/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVoPYTK-Udt-XJYwp8lBSne87SqMdkWVSKyWiLbXvgMuAgVfpZSuIGfyPYnclEfur65hRC6UXLMinu0LICfhMwno4AG6ZjvosNgNEi8sg2RR5exE0LFxuBWP_IPeZVBauSq2FRPWsgbun5/w640-h426/DSC_8175.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpM5k-940a84w8dMTIaxHx235cw0v8e89k015bH0gjW-VxRoUx2-cqm8u6zeZOFlwRCCQf-vRCeRQvb505G2ZbcJb6-dcTkYWyYkcnHBU5iS_9PcPDiiSBr2NpYnXEnkuIjyBUjxvoZfhb/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpM5k-940a84w8dMTIaxHx235cw0v8e89k015bH0gjW-VxRoUx2-cqm8u6zeZOFlwRCCQf-vRCeRQvb505G2ZbcJb6-dcTkYWyYkcnHBU5iS_9PcPDiiSBr2NpYnXEnkuIjyBUjxvoZfhb/w640-h426/DSC_7324.JPG" width="640" /></a></div></div>Aleja z młodych palm ciągnie się wzdłuż plaży</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhcOJp_7qZxnWV5DoQ09m0BmlidjR_o0n0VdIVmbQwTSqdhDru6oXKdqOmGCsGYzGutnM3QU49oMIPnILDInihyphenhyphenOIk0Z2Un7BaSVO0yCjX4lKAb0ir1M-rkjjC8OqUKz5FWM3hVBMTdyI2/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhcOJp_7qZxnWV5DoQ09m0BmlidjR_o0n0VdIVmbQwTSqdhDru6oXKdqOmGCsGYzGutnM3QU49oMIPnILDInihyphenhyphenOIk0Z2Un7BaSVO0yCjX4lKAb0ir1M-rkjjC8OqUKz5FWM3hVBMTdyI2/w427-h640/DSC_7339.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk4kBJ423v53DWP76d75CeovVmGONJ2Sg25NLsEJkakdnKISm1whbtyL2xY6DN2NMA-FaxO3tAf6KWNpMGsmuUOCg3dj5Zh2wehCdkGGt7xYnf9kdUfJ1Y10WPF-QXG2QptbWEtzVNlexR/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk4kBJ423v53DWP76d75CeovVmGONJ2Sg25NLsEJkakdnKISm1whbtyL2xY6DN2NMA-FaxO3tAf6KWNpMGsmuUOCg3dj5Zh2wehCdkGGt7xYnf9kdUfJ1Y10WPF-QXG2QptbWEtzVNlexR/w427-h640/DSC_7338.JPG" width="427" /></a></div>Namorzyny w połowie ścieżki prowadzącej wzdłuż plaży</div><div class="separator"><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5msnaVYLdQTqVr2DH3D3MzatbkhqTCK-muImFkzCXVrSv3_1_Q2fSexltQJN8H4vheJ5wXZeLWHwzOfIhc6TSgwKkKfbkYU4JY2nRA3apBJWAKlYLhD65D2DCa1WXUOOdgDQZcRHXNzqn/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5msnaVYLdQTqVr2DH3D3MzatbkhqTCK-muImFkzCXVrSv3_1_Q2fSexltQJN8H4vheJ5wXZeLWHwzOfIhc6TSgwKkKfbkYU4JY2nRA3apBJWAKlYLhD65D2DCa1WXUOOdgDQZcRHXNzqn/w427-h640/DSC_7349.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSCvlsW35dTNYFoQXGP1CCf1AFq9jenk6PchLBR9QUSmTS-e_kMpDV7jS7NJ0vfMtkHkHCkoIrL66xTaWD93SmPaTw5heyngVgW9fLmebqEoPXCZxGnfSxJoqqTd-n0UrU_RZp_CyvTs1s/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSCvlsW35dTNYFoQXGP1CCf1AFq9jenk6PchLBR9QUSmTS-e_kMpDV7jS7NJ0vfMtkHkHCkoIrL66xTaWD93SmPaTw5heyngVgW9fLmebqEoPXCZxGnfSxJoqqTd-n0UrU_RZp_CyvTs1s/w427-h640/DSC_7347.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhwFJMpx2b0RqbgmotaaInnrQhdPtLO2MCGqq8gev5kjSOgvK-uXNdIaDPa9FjCbF7I3XXS5oposeHBRj23o6VUFehXoopq5HFpYT96MULCRB4ZXZN1EMUTql_FXSzwF0SnDwjMaxN45_u/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhwFJMpx2b0RqbgmotaaInnrQhdPtLO2MCGqq8gev5kjSOgvK-uXNdIaDPa9FjCbF7I3XXS5oposeHBRj23o6VUFehXoopq5HFpYT96MULCRB4ZXZN1EMUTql_FXSzwF0SnDwjMaxN45_u/w427-h640/DSC_7341.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg89WRW94DSZ2mOMMGF3y0drWAG6GR_xpvnYWhW0mR6WowypNkL8ZtT1jD7D-ci2RIvk9C6Iu7_Z2vFuZmhoMo1gf0UvehrDFH9xt92kcC4jrVfVee-SRj5n0X2MbHAMDyFw-zmAN0RzIxX/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1063" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg89WRW94DSZ2mOMMGF3y0drWAG6GR_xpvnYWhW0mR6WowypNkL8ZtT1jD7D-ci2RIvk9C6Iu7_Z2vFuZmhoMo1gf0UvehrDFH9xt92kcC4jrVfVee-SRj5n0X2MbHAMDyFw-zmAN0RzIxX/w424-h640/DSC_7327.JPG" width="424" /></a></div>Ścieżka prowadząca wzdłuż plaży i palma otoczona kręgiem z kokosów<br /><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNLgX2_UlWtV2y9HmabJtsYlzVhS23_XFKb4bd4KwLX3x3ARzxKElTDCf5XPEVU4H4a2-A06T0sVHlf7f4qIXz-TRFmBYL3mhcUjv82ti8tVpb1W_R6dYglZDsPyWvuLCon9jPOnCTQvZn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNLgX2_UlWtV2y9HmabJtsYlzVhS23_XFKb4bd4KwLX3x3ARzxKElTDCf5XPEVU4H4a2-A06T0sVHlf7f4qIXz-TRFmBYL3mhcUjv82ti8tVpb1W_R6dYglZDsPyWvuLCon9jPOnCTQvZn/w640-h426/DSC_7320.JPG" width="640" /></a></div>Potężne namorzyny na środku plaży</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG-9CdcUNlraiQcBVx2KwQGH6Xrhpzb4I_QcrBXLjP5sqzFmFWKTxZIU1AziqmD1loKwqMHWeWS3zlDeO8o0zVdq6AhQ_XTvOksHWsmxckDDaxg5h1r0_0bSdSYz0uxZqFZI7fL5L8bubK/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG-9CdcUNlraiQcBVx2KwQGH6Xrhpzb4I_QcrBXLjP5sqzFmFWKTxZIU1AziqmD1loKwqMHWeWS3zlDeO8o0zVdq6AhQ_XTvOksHWsmxckDDaxg5h1r0_0bSdSYz0uxZqFZI7fL5L8bubK/w640-h426/DSC_7318.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Wejście na plażę przez namorzyny</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAWI-Xq2vtHSZVNmlMmjRug41Bxlcc2_lTIFfvERn7Xeo0jCzJK9Cabyx5RrXS-V0v2sM7BKrSswoYb5z_mWRAQPp2SB0JSkPnql-fuZ2BSELgk-NDUixW-svoRC2u1dDMa6zKbIIgq0wN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAWI-Xq2vtHSZVNmlMmjRug41Bxlcc2_lTIFfvERn7Xeo0jCzJK9Cabyx5RrXS-V0v2sM7BKrSswoYb5z_mWRAQPp2SB0JSkPnql-fuZ2BSELgk-NDUixW-svoRC2u1dDMa6zKbIIgq0wN/w640-h426/DSC_7139.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5PA_7ic_Z86m78FYDbTQwjpinMxpbl_3v64d3UJFKTvH3utpJkUMVWQ3qTRCx21NTfmk3n3ek7HgxTbLkRFwJ3OYCXttHRObnpMxJntozrcdEaK1r5b1knUiPsVIZZ5gmv8AMyW5Qbu30/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5PA_7ic_Z86m78FYDbTQwjpinMxpbl_3v64d3UJFKTvH3utpJkUMVWQ3qTRCx21NTfmk3n3ek7HgxTbLkRFwJ3OYCXttHRObnpMxJntozrcdEaK1r5b1knUiPsVIZZ5gmv8AMyW5Qbu30/w640-h426/DSC_7315.JPG" width="640" /></a></div>Zacienionych miejsc na plaży nie brakuje. Bardzo szybko je docenimy już po pierwszym dniu pobytu<br /><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP-XMb6qrsib67uVSquVrQBTcY1bTZUI3agk-g7w0Ai4yJFxjbIYICyLJxvtHksZy_2x5qSptxx6egXkzC_kULhQVit7veDRFIpb-AunxEC1ffAEMIfxOdqXKP4mqkyHHoEx-dPrDUdbOx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP-XMb6qrsib67uVSquVrQBTcY1bTZUI3agk-g7w0Ai4yJFxjbIYICyLJxvtHksZy_2x5qSptxx6egXkzC_kULhQVit7veDRFIpb-AunxEC1ffAEMIfxOdqXKP4mqkyHHoEx-dPrDUdbOx/w640-h426/DSC_7161.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Piękno małej plaży</div><div class="separator"><br /></div></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnyyX_vO5lhk7PHgt_nR6ZSseyBjiKkfJLWYEJ2Z3DV9nbIS1ux-ieYSpMts39ME6ZmUIJbeabq6JLNiAaskzoY3kvRaENJ2g5K12TQdT2WznopMwRHYXDHpZfqmlWZspqZKJ1j9JuMYMI/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnyyX_vO5lhk7PHgt_nR6ZSseyBjiKkfJLWYEJ2Z3DV9nbIS1ux-ieYSpMts39ME6ZmUIJbeabq6JLNiAaskzoY3kvRaENJ2g5K12TQdT2WznopMwRHYXDHpZfqmlWZspqZKJ1j9JuMYMI/w400-h266/DSC_8189.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaNGZ2lahSmEVsCFXpxbC4LY0WFxZs9qa0ax96tGam1oW7WqyIISn8G4Ka_6riLeVUB2nAeC6O715G6w0a-qAY6LqPVqpoLJjHZntdvJzqLK7Q7UF3BJFPZH9-wFFT9wllfxkmqPTp6HpT/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaNGZ2lahSmEVsCFXpxbC4LY0WFxZs9qa0ax96tGam1oW7WqyIISn8G4Ka_6riLeVUB2nAeC6O715G6w0a-qAY6LqPVqpoLJjHZntdvJzqLK7Q7UF3BJFPZH9-wFFT9wllfxkmqPTp6HpT/w400-h266/DSC_8181.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOEUilgi5wj2FjA5KFNX83vzYdzG6Xh2GpZaLs45y2Gpv68sS0ftEuTyh-ezQfKxzJmBJoDTMDStRS0Srpo5pna2Y5rF7Qw6SzndZi5d_-bvuPylMOauFCtzj6Po2fZM0bDQLqJk9fbOcY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOEUilgi5wj2FjA5KFNX83vzYdzG6Xh2GpZaLs45y2Gpv68sS0ftEuTyh-ezQfKxzJmBJoDTMDStRS0Srpo5pna2Y5rF7Qw6SzndZi5d_-bvuPylMOauFCtzj6Po2fZM0bDQLqJk9fbOcY/w400-h266/DSC_8204.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWMYAmYziDqicrrzliU0Mj-5VdPO9NoPFtrav60e0oSBwY5cwnUIqnFQN_Z2DG4sgU7pcs1YNjJO-AWFn67dL29aBjvns8FRGoIyFj60jILSXe7eBcp9rlZ06Ub6X-PCwktxcxeoTmNA0L/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWMYAmYziDqicrrzliU0Mj-5VdPO9NoPFtrav60e0oSBwY5cwnUIqnFQN_Z2DG4sgU7pcs1YNjJO-AWFn67dL29aBjvns8FRGoIyFj60jILSXe7eBcp9rlZ06Ub6X-PCwktxcxeoTmNA0L/w400-h266/DSC_7152.JPG" width="400" /></a></div>Piękno małej plaży</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifza8HaaR_lwBAX54_B3pALe-8vFLrRbXVCq_ppdzLNsDn1uYVwRdfXr4XiF4EkRKR7Dbv97wsdkd01rZpuOAyQk8vOk1QMN_nGKv0DBimWE3O8M73pkcmJuT0J8h9wm4Tu9NM1NnB0G_T/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifza8HaaR_lwBAX54_B3pALe-8vFLrRbXVCq_ppdzLNsDn1uYVwRdfXr4XiF4EkRKR7Dbv97wsdkd01rZpuOAyQk8vOk1QMN_nGKv0DBimWE3O8M73pkcmJuT0J8h9wm4Tu9NM1NnB0G_T/w640-h426/DSC_6871.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Hb5LtqU6vGz_aYXHTxg79V0lWhPNBa1DA_AH999ncJdgHnJEe72YLDie7dN-lZ19mbR9Eq6xC_yKNlZ2Vi7nXv6To1Fg2ujBUrnVYTirAW03vzPOWGxFGYNCY6Vjg3OgUPZ-pQHsmGUN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Hb5LtqU6vGz_aYXHTxg79V0lWhPNBa1DA_AH999ncJdgHnJEe72YLDie7dN-lZ19mbR9Eq6xC_yKNlZ2Vi7nXv6To1Fg2ujBUrnVYTirAW03vzPOWGxFGYNCY6Vjg3OgUPZ-pQHsmGUN/w640-h426/DSC_7142.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Słynna huśtawka z napisem 'I love Thoddoo'</div><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVi9CXUYOP60fNoMnZALyjJPxetyGGrOb_3IP0gRK4B9FV700ZDG32G6xzx-X6khw7DiCbguJlsbZoTXT0pLLXBIc5uj3TdiVYZfrEILhsUZ0AT22-P3tIvWe-8f7c5QMUXGFbdhGgbR9e/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVi9CXUYOP60fNoMnZALyjJPxetyGGrOb_3IP0gRK4B9FV700ZDG32G6xzx-X6khw7DiCbguJlsbZoTXT0pLLXBIc5uj3TdiVYZfrEILhsUZ0AT22-P3tIvWe-8f7c5QMUXGFbdhGgbR9e/w640-h426/DSC_8108.JPG" width="640" /></a></div>Kamienna granica wyznaczająca koniec płycizn znajduje się około 100 m od plaży</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIHQWURtQf96SWMXWX8kOk1qxE0A8KFs_8eOwkJ0M3ETTAujHT7O5zonohzkBs0NIPbbciWtfE-zaaYfHzdw1ZOhyphenhyphenRZB0oiUk_cbu-h_EeJ6IVKmERfUQDG9FfFTj8NJOIa8nSQH59_wb-/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIHQWURtQf96SWMXWX8kOk1qxE0A8KFs_8eOwkJ0M3ETTAujHT7O5zonohzkBs0NIPbbciWtfE-zaaYfHzdw1ZOhyphenhyphenRZB0oiUk_cbu-h_EeJ6IVKmERfUQDG9FfFTj8NJOIa8nSQH59_wb-/w400-h266/DSC_7307.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqxh7iuDO8-gkAgc6CFSaTOZmTBCENVo3kk_E0GMxMJ-mSCZS-EEaYDFiMJRwqjrebsSWVwBp2XX6gdi4K4sKvpqeceZHLQNoN7aTv183S7iJhivoBePXDEvFOQdviTmWtIrpd1giiiruc/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqxh7iuDO8-gkAgc6CFSaTOZmTBCENVo3kk_E0GMxMJ-mSCZS-EEaYDFiMJRwqjrebsSWVwBp2XX6gdi4K4sKvpqeceZHLQNoN7aTv183S7iJhivoBePXDEvFOQdviTmWtIrpd1giiiruc/w400-h266/DSC_7305.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4Dwvy1pWMuayz1sOcq8VtPBCI5l2h8VHUXgoM97hLxMh8jjSpG-p15yqzd9pC_H4ZeomFMpioegJ9e4GxkbQVgldBB0SgsVqiBinIdzXiqzZ7UcU8datbAspSW_8ID6JweZ5OdHcvt66O/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4Dwvy1pWMuayz1sOcq8VtPBCI5l2h8VHUXgoM97hLxMh8jjSpG-p15yqzd9pC_H4ZeomFMpioegJ9e4GxkbQVgldBB0SgsVqiBinIdzXiqzZ7UcU8datbAspSW_8ID6JweZ5OdHcvt66O/w400-h266/DSC_7297.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinUH-4M67aNx05c3nb6OqjaPL63XRU0jmCs94-yUYS6Df2fgfT9Y1DIsPm_WodHCFtZ6z6xsTWUdPzEfObyOKp5zlv-PFG1gL7rGrLHLq0SkAH0ieHNduHmjgysrCh6GISUXSkGgJO0Isf/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinUH-4M67aNx05c3nb6OqjaPL63XRU0jmCs94-yUYS6Df2fgfT9Y1DIsPm_WodHCFtZ6z6xsTWUdPzEfObyOKp5zlv-PFG1gL7rGrLHLq0SkAH0ieHNduHmjgysrCh6GISUXSkGgJO0Isf/w400-h266/DSC_7289.JPG" width="400" /></a></div>Krystalicznie czysta laguna zachęca do pływania (widok z poziomo wody, około 100 m od plaży)</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT_otJ0guZRuzAdeIhO9KXPthmMWvmfhyEJ5oiCiUuoxTzGDzlcTmt1Pr5pt5MR6EelxNlOCOIBEpeOTc7Ev-iSYbb7lNdT_zgG9I0dmPbdrOUaOf1J0R-be04PIgY3i7D2_CWlqS4Hl8x/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiT_otJ0guZRuzAdeIhO9KXPthmMWvmfhyEJ5oiCiUuoxTzGDzlcTmt1Pr5pt5MR6EelxNlOCOIBEpeOTc7Ev-iSYbb7lNdT_zgG9I0dmPbdrOUaOf1J0R-be04PIgY3i7D2_CWlqS4Hl8x/w640-h428/DSC_7144.JPG" width="640" /></a></div>Moja kompozycja artystyczna na plaży<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxlzCVkLKm0oZ17gL2nSTCuO07l-GXGmmSelp3MSJoIehGz166n1XdtTHvx7RRPESxm3WY8D69Lv-DwwDsFSdqmzJCq2HN5lc8iV9fNWdQ60xqImUJo-EjyndGAzSoKSbmnPpPzQiE1QIu/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1064" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxlzCVkLKm0oZ17gL2nSTCuO07l-GXGmmSelp3MSJoIehGz166n1XdtTHvx7RRPESxm3WY8D69Lv-DwwDsFSdqmzJCq2HN5lc8iV9fNWdQ60xqImUJo-EjyndGAzSoKSbmnPpPzQiE1QIu/w427-h640/DSC_6894.JPG" width="427" /></a></div>Moja kompozycja artystyczna na plaży<br style="text-align: center;" /></div><div><br /></div><div>Podobnie, jak laguna wzdłuż pierwszej z nich skrywała swoje skarby, tak i tutaj znajdziemy coś wyjątkowego. Trzeba tylko bardziej zgłębić temat. Kiedy wejdziesz do wody z poziomu zwalonego, ciemnego pnia, popłyń przed siebie do kilku ciemnych punktów, które wyglądają jak wielki głaz pod wodą. Zabierz ze sobą gogle i rurkę do snurkowania, bo zobaczysz tam piękne rafy koralowe, wielkie, żywe, niebieskie i fioletowe muszle, oraz duże kolorowe ryby, które będą cię nawet okrążać. Jeden z podwodnych głazów wygląda jak oko cyklonu, ponieważ dookoła widzimy duże koralowce, a w środku jest pusta przestrzeń, do której możemy wpłynąć. W tym miejscu gromadzi się mnóstwo różnorodnych ryb, a nawet całych ławic. Polecam spróbować opłynąć jak najwięcej ciemnych miejsc widocznych na jasnych, turkusowych wodach. Z pewnością spotkasz wiele gatunków ryb. Największą niespodzianką może okazać się… płaszczka i ponad metrowa murena, wijąca się jak wąż po dnie, z groźnie wyglądającą paszczą. Dodatkową atrakcją są drzewa, na których widzą huśtawki lub hamaki, ponieważ kwitną one na czerwono i codziennie zrzucają piękne kwiaty. Można z nich ułożyć jakiś napis lub ozdobić jakiś fragment plaży. Płynąc całą szerokością laguny zauważyłem coś jeszcze. Wystarczy, że dopłyniemy do najjaśniejszego pasa wody i spróbujemy stanąć na nogach. Szybko spostrzeżemy, że wody jest coraz mniej, pomimo że oddalamy się od brzegu. Polecam wejść na sam środek jasnego pasa i rozglądać się dookoła. Woda jest tak krystalicznie czysta, że mamy wrażenie, jakbyśmy pływali na basenie. W pełnym słońcu woda mieni się wyraźnymi odbiciami słonecznymi i na dodatek widzimy wszystko na dnie. Z tej perspektywy patrzyłem na wyspę. Wyglądała przepięknie, ponieważ palmy tworzyły naturalny mur, a przestrzeń pomiędzy nimi wypełniały żywo-zielone, niskie drzewa i wysokie krzewy zapewniające dużo cienia.</div><div><br />Którą plażę więc wybrać? Najlepiej obie. Jeśli nie masz nic zaplanowane, nie przesiaduj w pokoju, tylko codziennie zmieniaj plażę i spędzaj czas z widokiem na bajecznie piękne tereny. Na każdej z nich zobaczymy niesamowite, rajskie piękno, o którym wielu tylko marzy. Nawet, jeśli nie lubisz wylegiwać się godzinami na piasku, to spacer wzdłuż linii brzegowej na pewno cię zachwyci oraz możliwość pływania w krystalicznie czystych wodach. Najbardziej podobały mi się niezwykle przejrzyste wody, będąc około 100 m od wyspy, gdzie wody miałem zaledwie do pasa, a w niektórych miejscach tylko do kolan. Wiedząc, jak pięknie jest na środku laguny, zabrałem ze sobą aparat lustrzankę i telefon w wodoszczelnym, 15 litrowym worku, żeby pokazać wam jak tam jest. Wodoszczelny worek, który kupimy za dwadzieścia kilka złotych, umożliwia „przemyt” sprzętów elektronicznych tam, gdzie normalnie nie bylibyśmy w stanie ich zabrać, ponieważ na pewno byśmy je zalali.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">TURYSTYKA NA WYSPIE, WIOSKA THODDOO I JAK PŁYNIE W NIEJ ŻYCIE</span></b></div><div>Jak łatwo zauważyć, na Malediwach nie ma dwóch wiosek na jednej wyspie. Kto wie, czy nie powstałoby wówczas zjawisko lokalnego patriotyzmu i jedni uważaliby się lepsi od drugich? Trudno powiedzieć jakby to mogło wyglądać. Z pewnością można zauważyć, że wioska zawsze tworzy zwartą zabudowę, a dookoła niej rozciągają się tereny zielone. Zabudowa przynajmniej z jednej strony przylega do linii brzegowej tam, gdzie jest port. Kiedy przejdziesz się po całej wyspie, szybko zauważysz, że dużą część zabudowy stanowią guest house’y i hotele. Jeden z nich nazywa się ‘Astra’, co w czasach koronawirusa zawsze kojarzyło się z Astra Zenecą… Przechadzając się uliczką Asheed przez około 200 m, zauważysz ciąg bardzo pięknych obiektów dla turystów. Stąd uważam, że Asheed Street jest najładniejszą ulicą na wyspie. Widać również tendencję, że coraz więcej miejscowych chce zarobić na rosyjskich turystach, dlatego stawiają dwupiętrowe budynki z wieloma pokojami. Rozpoczętych budów napotkamy wiele, a rekordowa ma pięć pięter, a niedaleko nas stawiał się czteropiętrowy hotel z kilkudziesięcioma pokojami. Dlaczego mówię o rosyjskich turystach? Dlatego, że stanowią oni ponad 98% wszystkich gości. Być może tak jest z powodu koronawirusa, ponieważ mają mniej restrykcji związanych z podróżą za granicę? Tego nie wiem. W Europie dużo ludzi było wystraszonych, bo według mediów, właśnie ten kontynent stał się głównym epicentrum choroby. Turyści z Rosji nie mają dobrych opinii na całym świecie, ponieważ w wielu przypadkach nie potrafią się zachować, zachowują się jak u siebie i nie zważają na innych. Dodatkowo rezerwują leżaki na publicznej plaży na dwa tygodnie, zostawiając na nich ręczniki na noc. Do tego są głośni. Niestety na Thoddoo również można się zmęczyć Rosjanami, w zależności w jakim okresie przyjedziesz i czy trafisz na większe ich grupy. Z drugiej strony upodobali sobie największą plażę, ale przesiadują na niej do godziny 13.00. Później idą na obiad i tylko nieliczni wracają. Moim zdaniem główna plaża na Thoddoo jest już obciążona na 105%, czyli odczuwałem, że od czasu do czasu jest na niej o kilka osób za dużo. Oczywiście nie możemy mówić o tłumach, ale raczej o jej obciążeniu. Kiedy sobie pomyślę, że dookoła stawiają się od dwu- do pięciopiętrowych konstrukcji, to od razu sobie myślę: „więcej ‘Ruskich’”. Coś w tym jest… Gdy otworzą się wszystkie budowane obiekty i w większości będą to turyści z Rosji, w mojej opinii atrakcyjność wypoczynku najzwyczajniej mocno spadnie. Myślę, że udało nam się załapać na bardzo dobry okres w 2021 roku, gdzie wyspa jeszcze nie przeżywa oblężenia jak na Maafushi, gdzie klimat lokalnej wyspy już dawno umarł poprzez mocne przeciążenie jej nadmiarem turystów. Nawet miejscowi ludzie są nimi zmęczeni.</div><div><br />Ciekawostką na Thoddoo jest fakt, że turystyka na tej wyspie rozpoczęła się dopiero w 2015 roku! Wcześniej zajmowano się tylko uprawą warzyw i owoców, przez co wioska była uważana za dość biedną. Po otwarciu się na turystów z Europy, dochody z turystyki przekroczyły 6,4 miliona dolarów rocznie! Moim zdaniem turystykę trzeba prowadzić odpowiedzialnie, a nie chciwie, to znaczy, że najlepiej nie dopuszczać do przeciążenia plaż, a wtedy miejsce będzie atrakcyjne. Opinie w Internecie zrobią resztę „roboty”. Wówczas wszyscy skorzystają: rolnicy, bo hotele i obiekty noclegowe potrzebują mnóstwa warzyw i owoców, właściciele łodzi, bo trzeba łowić ryby i wozić turystów na wycieczki, lokalne sklepy, bo turyści obowiązkowo coś dokupują, sklepy z pamiątkami bo każdy chce coś sobie przywieźć, stoiska przy plażach, bo owoce są naprawdę dobre, właściciele meleksów, bo trzeba wozić turystów i ich bagaże, operatorzy sieci komórkowych, bo skądś musi być łączność i dostęp do Wi-Fi oraz firmy transferujące gości z wyspy na lotnisko. Tutaj każdy może zarobić, ale najważniejsze, żeby nie zniechęcać tłumami niekulturalnych ludzi na przeciążonych plażach. Na szczęście jeszcze tego zjawiska na Thoddoo nie ma, ale za kilka lat, kiedy wszystkie rozpoczęte budowy faktycznie byłyby ukończone, klimat wyspy może się znacznie odmienić.</div><div><br />W trakcie pobytu, oczywiście przyglądałem się, jak wygląda życie na wyspie. Mając porównanie z Fehendhoo, Fulhadhoo, Mathiveri i Bodufolhudhoo obowiązkowo musiałem poobserwować zwyczaje tutejszych miejscowych. Jak na każdej wyspie, codziennie, po 6.00 rano kobiety zamiatały główne ulice, a mężczyźni grabili liście i kwiaty na plażach dla turystów. Codziennie wyglądały one pięknie, bo były czyste. Dodatkowo zadbano o wystrój roślinami i ścieżki z piasku, dzięki czemu już sam spacer wzdłuż plaży sprawiał wiele radości. Na terenie wioski znajdziemy kilka większych sklepów i miejscowych restauracji. Zauważyłem, że w kilku z nich gromadzą się tylko miejscowi, a w innych tylko turyści. Restauracje, gdzie przesiadują „lokalsi” rozpoznamy po kilku, kilkunastu skuterach ustawionych w rząd lub dwa. Turyści oczywiście mają tam wstęp, ale raczej goście szukają czegoś z klimatem i nie chcą czuć się obco. Widzieliśmy, że miejscowi gromadzili się o poranku i po południu. Restauracji dla turystów nie brakuje. Od Karaa Village, czyli naszego guest house, do najbliższego punktu gastronomicznego mieliśmy całe 30 sekund drogi pieszej, na najbliższym skrzyżowaniu. Prowadzą go młode dziewczyny ze Słowenii, dlatego tam spodziewajmy się naprawdę dobrej pizzy, jeśli za nią zatęsknimy. Miejscowi nie potrafią przygotowywać dobrego ciasta i zbyt słabo przyprawiają składniki, dlatego jeśli myślisz o pizzy, to tylko restauracja przy Karaa Village na skrzyżowaniu. Dania oczywiście spożywamy na otwartej przestrzeni, dlatego może pojawić się milusiński kot o imieniu Artur.</div><div><br />Na co zwróciłem jeszcze uwagę? We wiosce są nawet dwa większe supermarkety. Bardzo przypominają mi polskie sklepy z lat 1993-1997, ale najważniejsze, że znajdziemy w nich dużo przydatnych towarów i smakołyków. Największy z nich znajduje się przy głównej ulicy prowadzącej do meczetu. Nie trudno się domyślić, że tędy chodzi najwięcej osób. Na zewnątrz sklepu jest nawet zamocowany telewizor z kanałem informacyjnym po malediwsku. Wewnątrz, na półkach znajdziemy dosłownie wszystko: rzeczy do szkoły, kosmetyki, warzywa, owoce, wody, przyprawy malediwskie i indyjskie, słodycze, chipsy, zupki chińskie, artykuły domowe, rury do nawadniania upraw, gogle z rurką do snurkowania, lekkie buty sportowe, bardzo dobrej jakości czarnuszkę z Pakistanu w jeszcze lepszej cenie, japonki, klapki, obcinaczki do paznokci, narzędzia, wkręty, śrubki, napoje lokalne i międzynarodowe oraz wiele innych. Jeśli czegoś zapomnimy zabrać z domu, najprawdopodobniej na Thoddoo uda ci się to dokupić. Nie zakupimy za to sprzętów elektronicznych, ani kart pamięci do telefonów, aparatów, itp. rzeczy. Najciekawsza jednak była przyprawa do herbaty w puszce, która w całości była oznaczona czerwoną swastyką. Dla ludzi z Europy takie opakowanie byłoby nie do pomyślenia, ale kiedy przyjrzeliśmy się bliżej, to główna swastyka miała cztery kropki, która dla ludzi z Indii oznacza szczęście. Mimo wszystko kilkadziesiąt mniejszych swastyk jest bez kropek i nadrukowano je na całym opakowaniu. Spojrzenie rosyjskiego turysty, kiedy kupiliśmy trzy puszki wspomnianej przyprawy było bezcenne… Jej odszukanie na regałach nie jest łatwe, ponieważ leży gdzieś pomiędzy świeczkami, a artykułami domowymi do kuchni i remontów… Sama przyprawa ma bardzo ciekawy smak, bo czuć miętę i jakieś indyjskie, nieznane nam rośliny. Wsypana do herbaty, sprawia, że smakuje ona zupełnie inaczej. Z pewnością nikt takiej nie będzie miał. Warto od czasu do czasu przejść się również do portu lub poza wyznaczoną granicę największej plaży dla turystów, tam gdzie stoją łodzie. Możemy trafić na rybaków, którzy właśnie wrócili z połowów. Oni nawet nie mają wędek. Używają krążka z nawiniętą żyłką o długości 200 m. Rybę wyciągają, nawijając żyłkę na krążek. O łowieniu ryb będzie szerzej, kiedy będę omawiać wycieczkę pt. „Fishing, czyli łowienie ryb”. Możemy przyjrzeć się, jak miejscowi oprawiają szybkimi ruchami kilka większych ryb, oraz duże okazy nieznanych nam ryb, jak np. wahoo, która ma do 160 cm długości. Przy porcie znajdziemy również wielki i kolorowy napis THODDOO, który widzimy z łodzi, wpływając do portu. W tym miejscu turyści robią sobie zdjęcia.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbD8hbY0YWYnRFcvSFOVXM-97kEQh4AwYtNyWjMgcFlZH78DfBDwQIMf85zX1umNYpi5-uwGnxW0Gv6EvNs_bS8gkvXYr3CpHf8iQ_Ce01xNFQbwoKq6DuBOtuSPG-HYaSU5cAi0FZa8Az/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbD8hbY0YWYnRFcvSFOVXM-97kEQh4AwYtNyWjMgcFlZH78DfBDwQIMf85zX1umNYpi5-uwGnxW0Gv6EvNs_bS8gkvXYr3CpHf8iQ_Ce01xNFQbwoKq6DuBOtuSPG-HYaSU5cAi0FZa8Az/w640-h426/DSC_7193.JPG" width="640" /></a></div></div><div>Napis THODDOO przy porcie</div><div><br />Życie większości miejscowych kręci się wokół upraw owoców. Nasz gospodarz pokazał nam teren o wymiarach 1 x 1,5 km, gdzie uprawiano tylko i wyłącznie arbuzy. Dowiedzieliśmy się, że Thoddoo jest największym producentem arbuzów w całym państwie, a większość z nich trafia do hoteli, guest house’ów lub za granicę. Nie bez powodu miejscowi przywiązywali tak dużą uwagę do swoich pól. Drugim najczęściej uprawianym owocem są papaje. Rosną na charakterystycznym drzewie, które kończy się kulistą koroną zbudowaną z liści przypominających trochę liście marihuany. Tuż pod nimi, dookoła pnia, rosną około dwukilogramowe owoce, po około 20-30 sztuk, tworzące jedną grupę. W każdej wolnej chwili miejscowi wsiadają na skutery i tylko sobie znanymi ścieżkami wjeżdżają na pola, gdzie przez cały dzień podlewają je przy pomocy węży trzymanych w rękach. Wodę pobierają spod ziemi używając do tego spalinowych pomp. Są rozsiane co kilkadziesiąt metrów. Tylko słychać ich warkot. Jednego dnia widzieliśmy nawet, jak do portu wpłynął statek, z którego rozładowywano kolejne pompy. Niebieskie rurki nawadniające pola są widoczne praktycznie wszędzie. Moją uwagę zwróciły również nietypowe ogórki, które rosły na tyczkach, a później rozrastały się na siatce na wysokości około 2 m. Dopiero na tej wysokości rosły podłużne, niczym papryka chili, zielone ogórki w białe, podłużne paski. To właśnie z nich mieliśmy prawie codziennie warzywną sałatkę do kolacji. Zawsze się nią zajadałem.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrlMIY_jw_MxFH4huIH_r7H-wua9FxfBo6EfqWTFXkvaQFpCv8in6ziHcuUpr7-km1BA9qgsF-RWS7mvYwtUOVebP3qa3bPuGlESecqoOBnnVBh8SLQ4DLQilQbualXf3QBmsIAJ0yKBng/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrlMIY_jw_MxFH4huIH_r7H-wua9FxfBo6EfqWTFXkvaQFpCv8in6ziHcuUpr7-km1BA9qgsF-RWS7mvYwtUOVebP3qa3bPuGlESecqoOBnnVBh8SLQ4DLQilQbualXf3QBmsIAJ0yKBng/w640-h428/DSC_8152.JPG" width="640" /></a></div>Malediwskie ogórki</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQxmQxCEl7qsLVHwN4zNt2mPfFI-pdmz0gASJ7ssqg5RboStdPoQ8yxpEoqdxnh2q8O5EVQEakaM4CSbIsSbMU_EIizJLq7Zr4GXIwJWKxtSLWQhNTn_I3L6Yv87eBO3iz7AaMMlFRVQQN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQxmQxCEl7qsLVHwN4zNt2mPfFI-pdmz0gASJ7ssqg5RboStdPoQ8yxpEoqdxnh2q8O5EVQEakaM4CSbIsSbMU_EIizJLq7Zr4GXIwJWKxtSLWQhNTn_I3L6Yv87eBO3iz7AaMMlFRVQQN/w400-h266/DSC_7008.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcf37Y-RIqVAdKy24GzzQYnvY2VTnPXTByQ99SD962qSi4NcxKThbwVLRVBWfO5W5b_X7duKMrsv-l3XjxYW24ZymzCCL3XUidL-gyI-IlBkEvn5Wny_FIVR0EiRRCmJAPqr8cZprb0YxU/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcf37Y-RIqVAdKy24GzzQYnvY2VTnPXTByQ99SD962qSi4NcxKThbwVLRVBWfO5W5b_X7duKMrsv-l3XjxYW24ZymzCCL3XUidL-gyI-IlBkEvn5Wny_FIVR0EiRRCmJAPqr8cZprb0YxU/w400-h266/DSC_7005.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO0T5Ylg9cX0s6LJ_7Uzqukbq6TAiLlwefp8DmfZ1O5eaVmjab4ihmWefVn0I_DnDI5FNyJgzX4Ou_e93GoX81yDPQkQgW2JRGcdXpFSVY01NY3fFc8M3N2cOnxdoeeYIhO3R2J2COCVC2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO0T5Ylg9cX0s6LJ_7Uzqukbq6TAiLlwefp8DmfZ1O5eaVmjab4ihmWefVn0I_DnDI5FNyJgzX4Ou_e93GoX81yDPQkQgW2JRGcdXpFSVY01NY3fFc8M3N2cOnxdoeeYIhO3R2J2COCVC2/w400-h266/DSC_8115.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRZ56e_FdEQwwuURXkkt9q0D09FZFrlpOfQHGEJ-0PE6y4CEWJinU09jFEWNkRscP5nvCl-h0y_3Rlk2dY_psV-OHmCIuMfJCUjepmi4Ngyre0paDMya0zsFLz84_Hq9kXKBJ2_Og1JNMX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRZ56e_FdEQwwuURXkkt9q0D09FZFrlpOfQHGEJ-0PE6y4CEWJinU09jFEWNkRscP5nvCl-h0y_3Rlk2dY_psV-OHmCIuMfJCUjepmi4Ngyre0paDMya0zsFLz84_Hq9kXKBJ2_Og1JNMX/w400-h266/DSC_7416.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Uprawy warzyw i owoców na Thoddoo</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFS9t5birFjPEqKY-VAu6x41_AHFn5MOK4dZGUkdap75eV-jDIQsj6QLKiXq6w1_DiHt5YItNj9LJ3YJeMlDA-6nCpXmlB2UCc5yOlQDgUXP4GgML1Z4IVhtgyc1luuWvifuZRssmboPOu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFS9t5birFjPEqKY-VAu6x41_AHFn5MOK4dZGUkdap75eV-jDIQsj6QLKiXq6w1_DiHt5YItNj9LJ3YJeMlDA-6nCpXmlB2UCc5yOlQDgUXP4GgML1Z4IVhtgyc1luuWvifuZRssmboPOu/w400-h266/DSC_7480.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijFJ_OiBJJEb_dmT-ddOzO4d-VWBMS2ZUwZgY6hjF2xzv3YqHuuvD5v6V3SLY81SALPAE64wYX2JfUYHqbF0IEqbAU7RIlBagBBAHTW8pRbGABTPFgAVYezL9KL7Vf9oCJ-dCyOX-6GkYV/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijFJ_OiBJJEb_dmT-ddOzO4d-VWBMS2ZUwZgY6hjF2xzv3YqHuuvD5v6V3SLY81SALPAE64wYX2JfUYHqbF0IEqbAU7RIlBagBBAHTW8pRbGABTPFgAVYezL9KL7Vf9oCJ-dCyOX-6GkYV/w400-h266/DSC_7422.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdc71_HV5MKYuPq7EPkeN43feTm0rnHmyxKNX2DV_ZQau5wwL5BFR96jj3MGEJHgct0mu6i3CzC0iGwYibAQTL4z6DxR4QCPGTYHf0uXroIh84xkk8kKz0feU6k46Jfu6pxrENzZYTKbcS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdc71_HV5MKYuPq7EPkeN43feTm0rnHmyxKNX2DV_ZQau5wwL5BFR96jj3MGEJHgct0mu6i3CzC0iGwYibAQTL4z6DxR4QCPGTYHf0uXroIh84xkk8kKz0feU6k46Jfu6pxrENzZYTKbcS/w400-h266/DSC_6936.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeq26pW9h6OrmrpXL-Rxouo7mimvRTtiHLLNu5IM_WYl-599r-B8pD8zD760S3H-no3fzeyrBuKRQFFX86FFZUahgXUJE3FCip6_jv02DmKJa2F_oxseYnlUB903C_YuYeXpAeYFyT56LX/"><img data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeq26pW9h6OrmrpXL-Rxouo7mimvRTtiHLLNu5IM_WYl-599r-B8pD8zD760S3H-no3fzeyrBuKRQFFX86FFZUahgXUJE3FCip6_jv02DmKJa2F_oxseYnlUB903C_YuYeXpAeYFyT56LX/w400-h266/DSC_6935.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both;">Uprawa papai</div></div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZKYx91gZJKuvqAp2WT958M8T90LDV9z67oCZu2QsHcqiKIAFN2R0vdO_52jl04kxwBVYbOo4Y5K2hL0Yf7kkNW143eOt2yvgnF1HGGf56YaQfz8IDvVO6ZiEBnaEK1vrepvIKUer8Ldit/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZKYx91gZJKuvqAp2WT958M8T90LDV9z67oCZu2QsHcqiKIAFN2R0vdO_52jl04kxwBVYbOo4Y5K2hL0Yf7kkNW143eOt2yvgnF1HGGf56YaQfz8IDvVO6ZiEBnaEK1vrepvIKUer8Ldit/w427-h640/DSC_7104.JPG" width="427" /></a></div>Uprawa roślin strączkowych<br /></div><div><br />W ciągu dnia we wiosce możemy również zobaczyć kobiety zaplatające liście palmowe. Wyrabiają w ten sposób ozdobne maty. Mężczyźni rozłupują kokosy, a łupiny składują na kupce w słońcu, bo posłużą im za opał do grilla, kiedy będzie trzeba przygotować świeżo złowione ryby. Niespieszny tryb życia przerywają modlitwy pięć razy dziennie. Na Thoddoo usłyszymy je w godzinach (co do minuty): Fajr 5.07, Dhuhr 12.19, Asr 15.43, Maghrib 18.19, Isha 19.28. Zauważyłem, że mężczyźni pracujący na roli nie zrywają się masowo z pól na modlitwy, ale życie w wiosce zamiera. Nie uda nam się pójść do sklepu w wyżej podanych godzinach. Najlepiej poczekać 20-30 min. „Religią” miejscowych mężczyzn jest oczywiście piłka nożna. Na terenie wyspy znalazłem aż trzy boiska. Nawet nasz gospodarz chodził wieczorami, żeby rozegrać z kolegami mecz. Mieliśmy również okazję zobaczyć festiwal sportów szkolnych. Na największym boisku zorganizowano konkursy sportowe dla wszystkich uczniów miejscowej szkoły. Pomimo medialnej pandemii, przyszło kilkaset dzieci i ich rodzice. Zadaniem uczniów było pokonywanie przeszkód i bieganie po wyznaczonej trasie. Nikt nie martwił się koronawirusem i jak podglądałem rządowe statystyki z każdej wyspy aktualizowane codziennie, nie stwierdzono ani jednego przypadku na Thoddoo...</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpno_4XUxtEWm-EOCDgrVnfalBgrRLnVwARaFwPXEtrR0wWbjFPV5XsRcATFIg9q1tmUDDnp3jWTDuMb2eg1mUKhgXHiLcPSz4Y07ORxCXYEEP5QwBLLFrWJxoBHF5RS2Pya5uS24Wz9T-/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpno_4XUxtEWm-EOCDgrVnfalBgrRLnVwARaFwPXEtrR0wWbjFPV5XsRcATFIg9q1tmUDDnp3jWTDuMb2eg1mUKhgXHiLcPSz4Y07ORxCXYEEP5QwBLLFrWJxoBHF5RS2Pya5uS24Wz9T-/w640-h426/DSC_6912.JPG" width="640" /></a></div>Malediwski grill gotowy do rozpałki<br /></div><div><br />A co nam jeszcze się przydarzyło? Po tygodniu pobytu na wyspie, w piątek nagle pojawiła się policja na skuterach. Zatrzymywali każdego turystę bez maseczki. Na szczęście nie wystawiali mandatów, tylko informowali, że w strefie zabudowanej trzeba zakładać maseczkę. Każdy z nas nosił ją przy sobie, dlatego założyliśmy je przy policjantach. Ktoś może pomyśleć, że co to za wakacje, gdzie trzeba nosić maseczki. Jak na trzy minuty wędrówki przez strefę zabudowań, to naprawdę niewielka niedogodność. Maski zakładaliśmy tylko tam, gdzie widzieliśmy większe skupiska ludzi. Miejscowi też ich nie nosili. Najczęściej, gdy na skuterze jechały dwie osoby. Wtedy tylko pasażer miał ją założoną, a kierowca nigdy. Na Thoddoo znajdowała się przychodnia i mały szpital w jednym budynku. Zajmowali się aż 26-cioma różnymi chorobami i dolegliwościami. Mieli nawet klinikę grypy i karetkę pogotowia. W razie wypadku dojazd był szybki. Z naszego guest house mieliśmy trzy minuty drogi pieszej do przychodni. Fajnie, że mieli coś na wzór szpitala na miejscu. W nieoczekiwanej chwili karetka pogotowia była bezcenna. Również w tym miejscu wykonywano testy RT-PCR COVID-19. Pobieranie próbek przeprowadzał lekarz i pielęgniarka z Indii. Zaskoczyła nas naprawdę bardzo dobra organizacja. Zanim weszliśmy do środka, mieli już imiennie przygotowane próbki z nazwą obiektu turystycznego. Lekarz pobierał delikatnie próbkę. W 20 minut zdążyliśmy przepadać się całą 8-osobową grupą na dwa dni przed wyjazdem. Mieliśmy wrażenie, że na Malediwach procedury testowania działają u nich z należytym porządkiem. Było widać dobrą organizację. Z racji dość dużych rozmiarów wyspy, większość poruszała się na skuterach. Psują się one dość często, dlatego na Thoddoo, minutę drogi pieszej od nas znajdował się warsztat naprawy tych maszyn. Codziennie widziałem po 7-10 rozebranych motorków. Taki warsztat z pewnością jest „żyłą złota”. Wystarczyło mieć zgraną ekipę znającą się na rzeczy.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX6eX9hePVfoVqck53aPajWaumAJPkIf3OiYrMJ7tCQcfgBs23X7q-SZbcs1bXX44bOZ0Y7ERuWyYi_-HRJnbcpjYNadTSBYULDtLgpSZ8WRohhUjce2UlA1w_UMb5Z-ftikV5QaNi0Ox6/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX6eX9hePVfoVqck53aPajWaumAJPkIf3OiYrMJ7tCQcfgBs23X7q-SZbcs1bXX44bOZ0Y7ERuWyYi_-HRJnbcpjYNadTSBYULDtLgpSZ8WRohhUjce2UlA1w_UMb5Z-ftikV5QaNi0Ox6/w640-h480/20210313_103908_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Przychodnia i szpital z karetką pogotowia na Thoddoo<br /><br /></div><div>Okrążając cała wyspę, bardzo szybko zauważyłem, że jak na większości innych, na całych Malediwach nie dba się za bardzo o kwestie ekologii. Malediwy niestety zalewają śmieci. W nieturystycznej części (na prawo od portu - na mapie nr 9) prowadzi główna droga, gdzie tak naprawdę poza nieużytkami i drobnymi uprawami nic nie ma. Wzdłuż linii brzegowej nie ma nawet plaży, tylko wystają rzędy nieciekawych kamieni. Właśnie tam możemy zauważyć spalarnie plastików, jakie u nas w Europie oficjalnie są niedopuszczalne. Na Malediwach plastiki wrzuca się do morza, lub na nieużytki, a kiedy narośnie większa góra, podpala się je, kopcąc białym dymem. Szkoda, że miejscowi nie dbają lepiej o swój teren. Wiedząc, że wyspa szybko zdobyła miano turystycznego kierunku dla Europejczyków, powinni zadbać o swój wizerunek. Tyle, że oni mają w zwyczaju wypić coś z plastikowej butelki i rzucić ją do wody lub w krzaki. Jak widać, nie ma idealnych miejsc, z drugiej strony, na co dzień nie spotykamy się ze śmieciami, ponieważ idąc w prawą stronę, patrząc od portu, nie znajdziemy nic dla turystów, ani nawet dla miejscowych nie ma tam nic ciekawego… Dziwi mnie tylko fakt, że mając ograniczoną przestrzeń do życia Malediwczycy nie potrafią zadbać o każdy skrawek jakże cennej ziemi. W stolicy ceny za metr kwadratowy są coraz większe, a to dlatego, że tam jej po prostu nie ma i ciągle trzeba usypywać nowe przedłużenia wyspy.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZecCEKNd5MQlknMeem0RVI9janmFjWUPlyskmcs5wZbcvNHP4FT7sBo4y2P1wgZgOVLxGxrAc0uWghcwM-23WYdMnxniyZvG6J86wTrDM7nXqqY27KNB3zV5TaIHpsmQ5FJHWalSkxqox/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZecCEKNd5MQlknMeem0RVI9janmFjWUPlyskmcs5wZbcvNHP4FT7sBo4y2P1wgZgOVLxGxrAc0uWghcwM-23WYdMnxniyZvG6J86wTrDM7nXqqY27KNB3zV5TaIHpsmQ5FJHWalSkxqox/w640-h426/DSC_7108.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcxgDnVZg7IJ5Ma0jKmjwJ2i-D8WbP1P9DknDvn38LqIiDkPLYBnMxZ4F-Fd0eq-AkvUqUoLYgZy2fViubNsUYq1syMwMY58DBlxe8Vn2YzAn5zkFjUaL95bz72YdcJBrj9h5BOkJU3Hr9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcxgDnVZg7IJ5Ma0jKmjwJ2i-D8WbP1P9DknDvn38LqIiDkPLYBnMxZ4F-Fd0eq-AkvUqUoLYgZy2fViubNsUYq1syMwMY58DBlxe8Vn2YzAn5zkFjUaL95bz72YdcJBrj9h5BOkJU3Hr9/w640-h426/DSC_7107.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3kh7m5IiYCwlXvLGhzbZmG2G9et7XQmMAh56GLUEqHuZubfhE993OFQIl3vfhd_zyyILuXLC3u3-29bvWsgVeIpFscUO3j0yqq7H7DGv85tm62NnNDFU7wtUaBCMgTc_ScYYpz3LFtzdm/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3kh7m5IiYCwlXvLGhzbZmG2G9et7XQmMAh56GLUEqHuZubfhE993OFQIl3vfhd_zyyILuXLC3u3-29bvWsgVeIpFscUO3j0yqq7H7DGv85tm62NnNDFU7wtUaBCMgTc_ScYYpz3LFtzdm/w640-h428/DSC_7110.JPG" width="640" /></a></div>Okrążając wyspę Thoddoo, wybierając główną drogę na prawo od portu, nie znajdziemy nic ciekawego, poza zaniedbanymi terenami i górą śmieci (na mapie obszar oznaczony numerem 9)<br /></div><div><br /></div><div><div><b><span style="font-size: x-large;">KOZY, SZCZURY, ORIENTALNE JASZCZURKI OGRODOWE, GEKONY, DRZEWA CHLEBOWE, OSTRA PAPRYCZKA, PLAKATY WYBORCZE, NIETOPERZE</span></b></div><div>Na wyspie można odkryć kilka ciekawostek. W drodze na dużą plażę, idąc najkrótszą drogą przez aleję oznaczoną na mapie numerem 4, na jej końcu znajdziemy zagrodę dla kóz. Najpiękniejsze są młode, które podchodzą do nas, żeby wyprosić kawałek czegoś zielonego do zjedzenia. Jak na teren, który jest dostępny dookoła, zrobiłbym tę zagrodę znacznie większą.</div><div>Musimy wiedzieć, że na wyspie Thoddoo występują również bardzo duże szczury. Nigdy bym się nie spodziewał, gdzie jest ich główne miejsce żerowania, gdybym nie zobaczył ich wielokrotnie na własne oczy. Upodobały sobie palmy kokosowe. Kiedy będziesz iść na małą plażę, przyjrzyj się, jak skaczą z kokosa na kokos. Teren, gdzie znajdziemy najwięcej szczurów w koronach palm oznaczyłem na mapie numerem 13. Dla ludzi są w zupełności niegroźne, dlatego, że na lądzie ich nie spotkamy. Są daleko poza naszym zasięgiem. Zdarza się, że na terenie guest house zobaczymy szczury, ale tylko przeskakujące z palmy na dach i z dachu na inną palmę. Nigdy nie widzieliśmy ich buszujących na terenie naszego obiektu. Szczury mogą być uciążliwe szczególnie wczesnym porankiem, ponieważ wszystkie dachy są pokryte cienką blachą, dlatego już po godzinie 5.00 rano możemy usłyszeć głośny zeskok z palmy na dach, a później „tuptanie” po nim.</div><div>Są inne stworzenia, które na pewno zobaczymy na naszej wspólnej, otwartej części hotelowej. Będą to orientalne jaszczurki ogrodowe i gekony. Zarówno jedne, jak i drugie nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia, ponieważ uciekają przed ludźmi, nie posiadają zębów ani jadu. Żywią się małymi owadami, polując na nie długim językiem. Orientalna jaszczurka ogrodowa jest wielkości palca u ręki dorosłego człowieka, ale ma ogon dwukrotnie dłuższy. Jej ciekawą właściwością jest fakt, że potrafi zmieniać kolory z odcieni szarości aż do zielono-czerwonych. Warto się im przyjrzeć, choć to może nie być łatwe, ponieważ są bardzo szybkie i płochliwe.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLYV8aC8cguNu7GkNyKN_6EoxDD4xDK4EVG78QpoDNBvh4gmhEBRYNwLHQu_sPNyffRWZie1SpjTmxqVQrkSDovOkj3tAfB1vw_M4GH9H66vv7RYXnkp9yxg_-hySovKFNxJymkGBbdYRR/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLYV8aC8cguNu7GkNyKN_6EoxDD4xDK4EVG78QpoDNBvh4gmhEBRYNwLHQu_sPNyffRWZie1SpjTmxqVQrkSDovOkj3tAfB1vw_M4GH9H66vv7RYXnkp9yxg_-hySovKFNxJymkGBbdYRR/w400-h266/DSC_7000.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKd-SJIGnQNZ-a5ZVYmrcpHHbrFmIqYWGtldcgX674ok-No89l82zBmbXYxRS2UaKPYohKGMZxQSdMhiGrJuqYXfarXgjsyHKQuJNoXkREPjbWarKjnGpo1jnBtW5qiEep2lI2QJV7dFoB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKd-SJIGnQNZ-a5ZVYmrcpHHbrFmIqYWGtldcgX674ok-No89l82zBmbXYxRS2UaKPYohKGMZxQSdMhiGrJuqYXfarXgjsyHKQuJNoXkREPjbWarKjnGpo1jnBtW5qiEep2lI2QJV7dFoB/w400-h266/DSC_6996.JPG" width="400" /></a></div>Kozy na Thoddoo</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCn4VNub3tpClz0oyN4O2mx2f4cH1ku5LdF3t92rUYlkc8wC_o94TgFuUsH_1Zt0cDON9mkuJR9gHvQDKpV-hTi4jzWD_ft6iQPLtA7fJyYevo57t5HOjkiEmjczsVzjd6pE9Y0LuDfDaM/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCn4VNub3tpClz0oyN4O2mx2f4cH1ku5LdF3t92rUYlkc8wC_o94TgFuUsH_1Zt0cDON9mkuJR9gHvQDKpV-hTi4jzWD_ft6iQPLtA7fJyYevo57t5HOjkiEmjczsVzjd6pE9Y0LuDfDaM/w640-h426/IMG_9640.JPG" width="640" /></a></div>Orientalna jaszczurka ogrodowa<br /><br /></div><div>Gekony z kolei siedzą na zewnętrznych ścianach wieczorową porą, najlepiej tam, gdzie jest oświetlenie. Jako, że w pobliżu lamp gromadzą się owady, gekony wyłapują je długim językiem. Ich szczególną właściwością jest umiejętność chodzenia we wszystkich kierunkach po wszystkich powierzchniach – nawet po szklanym suficie. Co kilkanaście minut wydają ciekawy, krótki dźwięk powtarzany 6-7 razy, przypominający śpiew ptaka. W szczególności usłyszymy je podczas kolacji. Gekony mają bardzo ciekawy chód, ponieważ stawiają kroki naprzemiennie, wyginając przy tym tułów raz w jedną, a raz w drugą stronę. Przy lampach możemy nawet dostrzec walki gekonów, ponieważ są to miejsca, gdzie mogą się najszybciej najeść.</div><div>Kolejną ciekawostką jest drzewo chlebowe (chlebowiec). Poza najstarszym fikusem na całej wyspie, drzewo chlebowe jest drugim najpotężniejszym, tuż po fikusie. Posiada gruby pień, rozrasta się do bardzo dużych rozmiarów oraz ma duże, ciemnozielone liście. Zapewnia dużo cienia. Dodatkowo wydaje owoce, które są zbierane przez miejscowych, żeby przyrządzić nam, np. śniadanie. Z tych owoców robi się placki, do których dodawany jest tuńczyk lub, po prostu, zjadamy je na kolację w postaci ugotowanej. Po ugotowaniu wyglądają jak pietruszka z rosołu. Nie mają nawet wyrazistego smaku, a mimo tego są cenione ze względu na swoje właściwości zdrowotne.</div><div>Inną ciekawostką są ciekawe malunki na murach wielu domów. Z pewnością zauważysz biały kwiat z pięcioma płatkami, a na każdym z nich będzie jakiś numer. Może również to być wiatrak z trzema łopatami, lub czyjaś twarz. Co te malunki oznaczają? To są plakaty wyborcze. Na Malediwach nie wywiesza się papierowych plakatów, ale raczej maluje się karty wyborcze na murach w sposób trwały, stąd na ścianach zapisuje się, chcąc nie chcąc, historia wyborów politycznych.</div><div>Ostatnią ciekawostką są czerwone, ostre papryczki (na mapie nr 17). Najczęściej rosną na obrzeżach upraw lub dziko w zaroślach. Jednym z większych skupisk papryczek na obrzeżach upraw jest teren pomiędzy małą plażą (na mapie nr 8), a oświetloną drogą w nocy, oznaczonej na mapie numerem 11. Znajdziemy je przy głównej drodze, będącej obwodnicą całej wyspy.</div></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnXkbQJy1oC3LKjpdNaRDdw-1yyYgGLaaIzdphBRSJHBp8aqRoyu0iwQijTSH8bUJDSEeT4xCl9KsxfH7_NZgRX1YhyUtGjObUDKaeeKRgMW7tiBSZUARIlAGHoNVH-EolYgDmSKuqc4q7/s1600/20200205_195206.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnXkbQJy1oC3LKjpdNaRDdw-1yyYgGLaaIzdphBRSJHBp8aqRoyu0iwQijTSH8bUJDSEeT4xCl9KsxfH7_NZgRX1YhyUtGjObUDKaeeKRgMW7tiBSZUARIlAGHoNVH-EolYgDmSKuqc4q7/s640/20200205_195206.jpg" width="640" /></a><br />Gekon na ścianie zewnętrznej wieczorową porą</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlmnNL8eyCcSGOb8tS_vfERu93vxtkxIWhL3ha5URSE7mIQB1HHVcJLcO2wJSun3behe383iaWGEca4wWZg3grurnlJrFt-69FKTe62qx83OpcBhMKD18yvK9kkOUkRMcrA76Uv7tXVSRI/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlmnNL8eyCcSGOb8tS_vfERu93vxtkxIWhL3ha5URSE7mIQB1HHVcJLcO2wJSun3behe383iaWGEca4wWZg3grurnlJrFt-69FKTe62qx83OpcBhMKD18yvK9kkOUkRMcrA76Uv7tXVSRI/w427-h640/DSC_8237.JPG" width="427" /></a></div>Drzewo chlebowe</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4XUXoG8G0CMJEDs02M5TffBhhfY5neDWc3e7PoyaQyKvUBxyJUYYCNZTb_p0qyVwhWUjt23Q2StYsmx9ZyYPFfyNzYJu4t5WHGLIvgi40m-1dFSPU7EnjQSNo5NcM_vFDClj3BcrI-Tpg/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4XUXoG8G0CMJEDs02M5TffBhhfY5neDWc3e7PoyaQyKvUBxyJUYYCNZTb_p0qyVwhWUjt23Q2StYsmx9ZyYPFfyNzYJu4t5WHGLIvgi40m-1dFSPU7EnjQSNo5NcM_vFDClj3BcrI-Tpg/w400-h266/DSC_6913.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1yZ4jcgrVIhQuadV2-Ag42YXQooiKjn9N0dGQwbEkOek8lvhEXlFAG5gM-mfKtDpP_cAEPLZIGIaabI7EvBdn7wtniwAKodwM7-onI7tHhK_wMVGjo5vSUvz8I2oN2kcuEBvdXD3gNJhu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1yZ4jcgrVIhQuadV2-Ag42YXQooiKjn9N0dGQwbEkOek8lvhEXlFAG5gM-mfKtDpP_cAEPLZIGIaabI7EvBdn7wtniwAKodwM7-onI7tHhK_wMVGjo5vSUvz8I2oN2kcuEBvdXD3gNJhu/w400-h266/DSC_7973.JPG" width="400" /></a></div>Plakat wyborczy</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTSoH_fHZM3fdY-L_Z4FyHy6dhJUEhzGjlX0l0hyN0AOYRwNkV_kwS7TfPmgszrZGJkae8WkKmhia7reHyRjv8h4yDoFoYMKxMkWWsDRCCsJ0F9Ci7EzbWbYpQvdwCb9FkM5a4vnYWxCIH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTSoH_fHZM3fdY-L_Z4FyHy6dhJUEhzGjlX0l0hyN0AOYRwNkV_kwS7TfPmgszrZGJkae8WkKmhia7reHyRjv8h4yDoFoYMKxMkWWsDRCCsJ0F9Ci7EzbWbYpQvdwCb9FkM5a4vnYWxCIH/w400-h266/DSC_7097.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzrvs5Rz9q9AuXeszUWJO_kSo1oNU93NA7pQfCMCK4DCXsg5MPokUTbCGr06HTz2TS77sXOis9k7c7dF1pd3BHEbU6fuG8jwNP8RR-gNLWrRKObdMGpWoOWrIufqUXwE4EL53HNL4tuWkB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzrvs5Rz9q9AuXeszUWJO_kSo1oNU93NA7pQfCMCK4DCXsg5MPokUTbCGr06HTz2TS77sXOis9k7c7dF1pd3BHEbU6fuG8jwNP8RR-gNLWrRKObdMGpWoOWrIufqUXwE4EL53HNL4tuWkB/w400-h266/DSC_7096.JPG" width="400" /></a></div>Czerwone, ostre papryczki<br /></div><div><br /></div><div>Ewenementem na skalę światową są z pewnością nietoperze, z którymi spotkamy się na każdej wyspie w tym na Thoddoo. Nazywa się rudawka wielka. Jego potoczna nazwa to nietoperz owocowy lub latający pies (jego głowa rzeczywiście przypomina głowę psa). Długość ciała wynosi około 32 cm, a rozpiętość skrzydeł dochodzi nawet do 1,5 metra! Widok wielkiego nietoperza na dziennym niebie robi wielkie wrażenie! Pomimo swoich rozmiarów jest w ogóle niegroźny dla ludzi, ponieważ interesuje się tylko owocami. Nie posiada zmysłu echolokacji, ale ma dobry wzrok i słuch. Dlatego druga część dnia i wieczór jest jego najlepszą porą na żerowanie. Kiedy przyjrzymy mu się z bliska, zobaczymy, że szyja i głowa jest zarośnięta rudą sierścią. W przypadku niespodziewanego natknięcia się na nietoperza wieczorem, nic nam nie grozi, ponieważ puści gałąź na której wisi i poleci trochę wyżej.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3X2sMktZwHWmpl8jH05XLJ2-l-OcHF-F79yd2oCgdizVacfBuHj9IfPbNhY_cO8uFWPztPHEnt6F66tI8t6rFxvMfn2YIjPR4dXD0agqg6LBjTHmMFqhxC8sNM6r_1dIhkaqm4Kv0Plj9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3X2sMktZwHWmpl8jH05XLJ2-l-OcHF-F79yd2oCgdizVacfBuHj9IfPbNhY_cO8uFWPztPHEnt6F66tI8t6rFxvMfn2YIjPR4dXD0agqg6LBjTHmMFqhxC8sNM6r_1dIhkaqm4Kv0Plj9/w640-h426/IMG_8503.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGoBVbV_TbigcSFhv3gJKqI8fOWky8YXpGAavWkvV7GJVIy23AZSXfeQ7CX3b_v8dBsVaVN7VF8xM4s_xLCLZLTQkSiuheIKXt8Yy8YL9D4J6FPePy3f1-LxJbABklVPri7h92Xv5YnJYu/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGoBVbV_TbigcSFhv3gJKqI8fOWky8YXpGAavWkvV7GJVIy23AZSXfeQ7CX3b_v8dBsVaVN7VF8xM4s_xLCLZLTQkSiuheIKXt8Yy8YL9D4J6FPePy3f1-LxJbABklVPri7h92Xv5YnJYu/w640-h426/IMG_8511.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtmaoZv06CajaqsWFQItsK7Z0Y4fXPMFDIWjye7Cniu3r2vzGFNqJWwZCUOt25WRb3steaVXkJZSKTd9KG6uV-tArgnC1_QK-HcD43pdIMi0cSBry32HBuWaA98i5TgUUXK0BqR_1Ga-qn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtmaoZv06CajaqsWFQItsK7Z0Y4fXPMFDIWjye7Cniu3r2vzGFNqJWwZCUOt25WRb3steaVXkJZSKTd9KG6uV-tArgnC1_QK-HcD43pdIMi0cSBry32HBuWaA98i5TgUUXK0BqR_1Ga-qn/w640-h426/IMG_8509.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgujmCpKKB4QfjXfWpWC2NUdCGU1xKzgCK-njWn_khf-PCIhupuFW43nDrnLTjPg-C6W_nBIFOQ6YaWA-aIrtEMsfyfZL_1PhKqA5Dw0bSRcqkrj1OMF7lDS1K52_c4Fxzx0IiRmVC6HGjH/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgujmCpKKB4QfjXfWpWC2NUdCGU1xKzgCK-njWn_khf-PCIhupuFW43nDrnLTjPg-C6W_nBIFOQ6YaWA-aIrtEMsfyfZL_1PhKqA5Dw0bSRcqkrj1OMF7lDS1K52_c4Fxzx0IiRmVC6HGjH/w640-h426/IMG_8469.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fG2V_4oCzgmhy5QhFYJdE9EQ8T4AR-zgnfHHxREjBZXA7IXV-yz7Nz2lbSgUY-7rJu68rsKKbn_J9Sjm8YGudodu1uz0301YiJ_KHgpRHQV3e3ZeLHU0-xzX9Ubwz6rOjS9DHpFJlf3a/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fG2V_4oCzgmhy5QhFYJdE9EQ8T4AR-zgnfHHxREjBZXA7IXV-yz7Nz2lbSgUY-7rJu68rsKKbn_J9Sjm8YGudodu1uz0301YiJ_KHgpRHQV3e3ZeLHU0-xzX9Ubwz6rOjS9DHpFJlf3a/w640-h426/IMG_8468.JPG" width="640" /></a></div></div>Wielkie nietoperze na Malediwach, latające w ciągu dnia</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">CO ROBILIŚMY NA WYSPIE THODDOO?</span></b></div><div>Mając dwa tygodnie urlopu na rajskiej wyspie, trzeba było dobrze je wykorzystać. Standardowo przyjąłem plan zakładający, że najpierw musimy poznać miejscową wioskę i wyspę, a dopiero później możemy wybierać się na wycieczki, żeby zobaczyć i przeżyć jeszcze więcej.</div><div><br /><span style="font-size: x-large;"><b>1. WYSPA THODDOO</b></span></div><div>Podczas naszych wakacji założyliśmy, że najpierw obejdziemy połowę wyspy po obwodzie – od mniejszej plaży do większej i zobaczymy uprawy miejscowych ludzi. Za kilka dni chcieliśmy sprawdzić, czego możemy się spodziewać w drugiej części wyspy, idąc po jej obwodzie, wybierając drogę na prawo od portu. Wieczorem mieliśmy w planach chodzenie po wiosce, poznawanie zwyczajów miejscowych i wstąpienie do kilku lokalnych sklepów, żeby zobaczyć, co tutaj mają. Idąc główną drogą, od jednej plaży do drugiej, widzieliśmy wzdłuż całej linii brzegowej naturalny rząd palm, pomiędzy którymi rosła prawdziwa, równikowa dżungla. Śmialiśmy się nawet, że z niektórych drzew zwisają linki do samozniszczenia, bo nigdy nie wiadomo co mogło spaść z drzew, kiedy pociągnęlibyśmy za długie liany. Najpierw zobaczyliśmy małą plażę, bo mieliśmy najbliżej do niej. Monika i Basia, będące siostrami, szybko upodobały sobie to miejsce ze względu na spokój, zacienione miejsca, hamaki i huśtawki. Wszyscy zachwycaliśmy się pięknymi widokami. Będąc tutaj pierwszy raz, postanowiłem, że sprawdzę, jak wyglądają wody na najjaśniejszym pasie laguny. Zachwyciłem się ich krystaliczną czystością, dlatego szybko wróciłem po aparat i gogle do pokoju. Olek koniecznie musiał pójść ze mną, ponieważ miał kamerę GoPro 8. W dwie osoby łatwiej było przemycić sprzęty w wodoszczelnym worku, a później fotografować i kręcić filmy na środku laguny.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhts4IGzip60NNHDULP1hvOOxSIvpfyGQKJz79Cq0zxvX4t3v3d-aFeof8wIUOeCCs7Oafiv268SxQ0-tXqyDH5JV_-Bbnaq_7RlXBlhlfDFmNoDjcili_kGg_b65DjssNAe986YbvOF0Y9/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhts4IGzip60NNHDULP1hvOOxSIvpfyGQKJz79Cq0zxvX4t3v3d-aFeof8wIUOeCCs7Oafiv268SxQ0-tXqyDH5JV_-Bbnaq_7RlXBlhlfDFmNoDjcili_kGg_b65DjssNAe986YbvOF0Y9/w640-h426/DSC_7161.JPG" width="640" /></a></div>Mała plaża - na niej nie zobaczymy tłumów</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGy8JsYD1V99wod_BOrM84DXdMIC_OptstMyGjSS-7kFjA16yTBvsG5E9WqWB7uHu8DHsb9WPFj3yXxB5Xwj5_QlgP0HFd8HtDeM3t3yIlG2bHOeujrBzDzRblf49e-FommN_AXO6PHBLO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGy8JsYD1V99wod_BOrM84DXdMIC_OptstMyGjSS-7kFjA16yTBvsG5E9WqWB7uHu8DHsb9WPFj3yXxB5Xwj5_QlgP0HFd8HtDeM3t3yIlG2bHOeujrBzDzRblf49e-FommN_AXO6PHBLO/w640-h426/DSC_7286.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9YAY51Oaz9mDaHsB3gT9RRrbq2xw2h72eCMiCMHDchkqrAuGmylwqQ27A63UgLUnmQw3g5dV06LgKhGhnwwyOBgdlKIVPns7dIq4GXppEmY3schxMYLWChwcuK9CxpQa437Lrtt2Hc9Mj/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9YAY51Oaz9mDaHsB3gT9RRrbq2xw2h72eCMiCMHDchkqrAuGmylwqQ27A63UgLUnmQw3g5dV06LgKhGhnwwyOBgdlKIVPns7dIq4GXppEmY3schxMYLWChwcuK9CxpQa437Lrtt2Hc9Mj/w640-h426/DSC_7290.JPG" width="640" /></a></div>Krystalicznie czysta laguna i widok na małą plażę z odległości około 100 m</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv67grv0AMj-wHZNROCpaXq7aJ0qlQu2jSxQPjsb4z-eRc8NshKDXkFZSII2zsBZCQP8HoXQE23d8dxSUVM40JAcGA9GilLDzr5ZUzn_sXZTy7xesFPjR_vuE5TiJ1si1qs5nlfOI7FLIB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv67grv0AMj-wHZNROCpaXq7aJ0qlQu2jSxQPjsb4z-eRc8NshKDXkFZSII2zsBZCQP8HoXQE23d8dxSUVM40JAcGA9GilLDzr5ZUzn_sXZTy7xesFPjR_vuE5TiJ1si1qs5nlfOI7FLIB/w640-h426/DSC_6961.JPG" width="640" /></a></div>Linki do samozniszczenia<br /><br /></div><div>Widok na plażę i wyspę po prostu wgniatał w ziemię, ponieważ przed sobą mieliśmy tylko jasne, turkusowe, bardzo czyste wody, gdzie widzieliśmy wszystko, co leżało na dnie. Pozostała część ekipy nie miała jeszcze odwagi, żeby tutaj podpłynąć, a później chodzić w płyciznach około 100 m od wyspy. Kiedy wróciliśmy na plażę, zaczęliśmy chodzić wzdłuż niej, żeby poznawać wszystkie ścieżki oraz zobaczyć, jak zagospodarowano przestrzeń. Cały teren plaży bardzo nam się podobał, ponieważ wszędzie mielimy wspaniały widok na lagunę oraz, co chwilę trafialiśmy na kolejne hamaki i huśtawki. Na końcu plaży znajduje się kuliste drzewo z huśtawką, gdzie do jego pochylonego pnia ją przywiązano. W tym miejscu również lubiła przesiadywać grupa sześciu kawek, które nas obserwowały. Próbowaliśmy je nawet karmić. Trzy z nich miały odwagę, aby podejść do mnie na odległość 40 cm. Fajnie było popatrzeć na nie z bliska, bo one są naprawdę piękne i niedoceniane. Najbardziej podobało mi się ich podskakiwanie bokiem. W ten sposób zapewniały sobie nagłą możliwość ucieczki. Po nacieszeniu oczu wspaniałą plażą i turkusowymi wodami, poszliśmy główną drogą po obwodzie wyspy, w stronę największej z nich. Za kilka minut minęliśmy szeroką drogę w pełni oświetlaną w nocy, która prowadzi do większych pól uprawnych (na mapie nr 11). Tą samą ulicą można skrócić sobie powrót do naszego guest house. Kilkaset metrów dalej jest podobna droga. Szliśmy cały czas wzdłuż bardzo dużych upraw arbuzów. Nasz gospodarz powiedział, że ta wyspa za miesiąc będzie niesamowicie zielona. Pokazał nam nawet zdjęcie, jak wygląda z drona. Kuba i Tomek mieli ze sobą drona, dzięki czemu otrzymali podobny widok z wysokości około 70 metrów. Nakręcili film widokowy, pokazujący całą wyspę z lotu ptaka. Nieco dalej, równie szeroka droga przecinała uprawy arbuzów na dwie części. Ta jednak wyróżniała się, ponieważ na całej długości, po obu jej stronach rosły wysokie palmy w rzędzie, pełne kokosów. Tworzyły piękną aleję spacerową. Dwie drogi, o których teraz wspomniałem tworzyły główne trasy dojazdowe do wielkich pól. Co chwilę widzieliśmy przejeżdżające skutery, które za chwilę znikały gdzieś w krzakach. Tylko miejscowi wiedzieli, w które wąskie, wydeptane ścieżki skręcić, aby trafić na odpowiednią uprawę. Palmową aleję zostawiliśmy na inny dzień. Teraz poszliśmy bezpośrednio na dużą plażę. Posiada ona dwa wejścia. Weszliśmy pierwszym, to znaczy tam, gdzie jest sklepik z owocami, bo po wędrówce w upalnym słońcu każdy chciał się napić „kokoska”. Na początku musieliśmy znaleźć sobie odpowiednie miejsce. Środek plaży jest najbardziej zajęty przez Rosjan, dlatego poszliśmy na sam koniec, gdzie nie brakowało cienia i pięknych palm. Dodatkowo mieliśmy dwa cudowne zejścia do wody, które idealnie nadawały się do fotografii krajobrazowej – najlepiej do folderów biur podróży. Drobny, biały piasek zachęcał, żeby wejść do wody i się wykąpać. Lubię dużo pływać, dlatego musiałem skorzystać z tej okazji. Na końcu plaży panuje zupełny spokój i jednocześnie mamy wspaniałe widoki na duży teren z turkusową laguną. Czuliśmy się jak w raju.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnXmCNqD2CAMe55rIrKs27Yn_tVNyWI2s_IrzrnM4NwB7C3jwFQrZwGTT6XTeJaaioH1uS0XRJgxf1KHoq_FS_BVHmJSI20euB2UonGPmOfltc-coYIqzfnlB61344O2Uw7CoKsc9-Ww2h/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnXmCNqD2CAMe55rIrKs27Yn_tVNyWI2s_IrzrnM4NwB7C3jwFQrZwGTT6XTeJaaioH1uS0XRJgxf1KHoq_FS_BVHmJSI20euB2UonGPmOfltc-coYIqzfnlB61344O2Uw7CoKsc9-Ww2h/w640-h426/DSC_7438.JPG" width="640" /></a></div>Bardzo duże uprawy arbuzów (na mapie teren po obu stronach alei oznaczonej numerem 6 i 11)</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrKGjdWCWDDv5hqS2gHKClMF5T6A004cKUC03N9DyxuMVdBLBT9lRW4BD12N1v-Jdan_6xISMsAfF7KwbZ6RiC-H94_5BuKxhDH8YcZ5-lt40m5vvb1X1hTUVOL1_nXsDXVJ5JJJjVJ41Y/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrKGjdWCWDDv5hqS2gHKClMF5T6A004cKUC03N9DyxuMVdBLBT9lRW4BD12N1v-Jdan_6xISMsAfF7KwbZ6RiC-H94_5BuKxhDH8YcZ5-lt40m5vvb1X1hTUVOL1_nXsDXVJ5JJJjVJ41Y/w427-h640/DSC_7437.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhspFeYhoMN6S3aGTz_5kdzWwPgJQkg-KIF5UjvVQJUtGbXwYjgKLTtAIvtoMhM6jw3brYg1yWAsu9lbQV8ElhTDNszBG-XLurMAEkKG2ZVL_EmCiaB908T-VFABJkHd2Ceg0kRQoOUsh70/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhspFeYhoMN6S3aGTz_5kdzWwPgJQkg-KIF5UjvVQJUtGbXwYjgKLTtAIvtoMhM6jw3brYg1yWAsu9lbQV8ElhTDNszBG-XLurMAEkKG2ZVL_EmCiaB908T-VFABJkHd2Ceg0kRQoOUsh70/w427-h640/DSC_7436.JPG" width="427" /></a></div>Aleja palmowa przecinająca uprawy arbuzów na dwie części (na mapie nr 6)<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPdqS2Kb6SrYEOqxe3M8t6Nrc65B8rmxUEtBNxxkpM3dSu18eN_3SpFy7PHaEffLi924iShSYfgs9b_5a3v6m_IBB9ayGC9wt9qfClo7ET-mVeNzU_U37HLrVClJO9V3IEGOFZy3TUYscM/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPdqS2Kb6SrYEOqxe3M8t6Nrc65B8rmxUEtBNxxkpM3dSu18eN_3SpFy7PHaEffLi924iShSYfgs9b_5a3v6m_IBB9ayGC9wt9qfClo7ET-mVeNzU_U37HLrVClJO9V3IEGOFZy3TUYscM/w640-h426/IMG_8970.JPG" width="640" /></a></div>Sklep z owocami przy dużej plaży<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCv5pWhyphenhyphenwDsou6i7CN3P9huD5Ns62OLvJO9lXsKFAsqgIE6S9ZO5FdwwducSsC9ETocsioQp17aiLuYlIOfWiJS14AxmSUvVxOAR3rv-nT4um3W-JMvjYs6x494P1ifOtSQdZh5_LDqbxd/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCv5pWhyphenhyphenwDsou6i7CN3P9huD5Ns62OLvJO9lXsKFAsqgIE6S9ZO5FdwwducSsC9ETocsioQp17aiLuYlIOfWiJS14AxmSUvVxOAR3rv-nT4um3W-JMvjYs6x494P1ifOtSQdZh5_LDqbxd/w640-h426/DSC_7027.JPG" width="640" /></a> <div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJms8_t6JS2hhJ8Bsz0FhEBShSmnkY_OiX4knKuEgIfLVXds1FkWbGgz6NScWF74EHIxiq4rZrFZPERU95IIBaFMzbr1qfyo7Md3nxiBaDTww1z6KWWZoL66CJGI2atu8perKHukJhU7Zj/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJms8_t6JS2hhJ8Bsz0FhEBShSmnkY_OiX4knKuEgIfLVXds1FkWbGgz6NScWF74EHIxiq4rZrFZPERU95IIBaFMzbr1qfyo7Md3nxiBaDTww1z6KWWZoL66CJGI2atu8perKHukJhU7Zj/w640-h426/DSC_7062.JPG" width="640" /></a></div></div>Duża plaża<br /><br /></div><div>Poznając wyspę podczas kolejnych dni, odkryliśmy jeszcze dwie kolejne aleje palmowe. Pierwsza z nich znajdowała się w drodze na dużą plażę (na mapie nr 4), kiedy skręciliśmy w lewo, wychodząc z naszego domku. Wzdłuż gęstej alei, po prawej stronie podziwialiśmy niezwykły palmowy las, który tworzył idealny motyw na ścienną tapetę. Dziesiątki, samotnie rosnących plam tworzyło piękną mozaikę. Pomiędzy nimi znajdowały się zielone uprawy warzyw i papai. Ile razy tamtędy przechodziłem, tyle razy fotografowałem to miejsce. Niestety podczas ostatniego dnia pobytu (12.03.2021) miejscowi wycięli wszystkie palmy, żeby uzyskać jeszcze więcej miejsca pod uprawy. Można powiedzieć, że wspaniałe miejsce znikło bezpowrotnie… Dobrze, że zdążyłem jeszcze uwiecznić je w obiektywie. Monika, siostra Basi, pewnego wieczoru przy tym pięknym lesie usłyszała śpiew miejscowego, jadącego na skuterze na pole. Cały czas używał jednego słowa, które było bardzo podobne do polskiego „kalarepa”. Monika bardzo szybko podchwyciła tą przyśpiewkę i przez całą długość alei i drogi do guest house śpiewała na głos: „kalarepa, kalarepa…”. Wszyscy się śmialiśmy z tego, bo z niczego powstało coś fajnego i wesołego. Druga aleja znajduje się około 150 metrów dalej, po lewej stronie, równolegle do naszej alei, prowadzącej na główną plażę (na mapie nr 5). Jest jeszcze piękniejsza, ponieważ po obu stronach tworzy ją skupisko okazałych palm po obu stronach. Aleja kończy główną ulicę całej wioski, która prowadzi do meczetu. Właśnie na niej mamy największy ruch miejscowych, ponieważ, idąc wzdłuż niej, znajdziemy dwa większe markety, mniejsze sklepy, trafimy do apteki i szpitala (na mapie nr 12), do lokalnej elektrowni (na mapie nr 15), na boisko piłkarskie oraz do meczetu (na mapie nr 2). Jest też najszersza z nich. Aleja jest niezwykle fotogeniczna, dlatego i tutaj spędziłem trochę czasu na łapaniu dobrych ujęć. Na samym jej końcu, przy plaży, gdzie miejscowi wodują swoje łodzie, znajduje się stacja uzdatniania wody dla całej wioski. Poznamy ją po wysokich na kilka metrów zbiornikach w kolorze niebieskim i zielonym (na mapie nr 3).</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM7Ukz2iqUiR2MdyP9fmUIFm0_IP6gSUDQT3NzzNL66fa9P8-ahLIL83mVsAfeoF1ohMXOro_JTSJjJc45a7nVCXwlGQ8MkuoIMMMNsrY5KvdjyoEhqecsCbp1VrvZ6lZUSlfEw5ShCTPp/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM7Ukz2iqUiR2MdyP9fmUIFm0_IP6gSUDQT3NzzNL66fa9P8-ahLIL83mVsAfeoF1ohMXOro_JTSJjJc45a7nVCXwlGQ8MkuoIMMMNsrY5KvdjyoEhqecsCbp1VrvZ6lZUSlfEw5ShCTPp/w427-h640/DSC_7573.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjieEoTJRlEIBSAF78TsR6BwBLL3-SuskPCkMtlt6VYh7449RNYUdmhgQpGgAm3yVVBWevlYjVU8DxWSf2CSpqdQx5e_hixdT4Uc9mj_VyB5LJ7InkPojxhZ6WusOpU1RkDihj1raGqb2Pt/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjieEoTJRlEIBSAF78TsR6BwBLL3-SuskPCkMtlt6VYh7449RNYUdmhgQpGgAm3yVVBWevlYjVU8DxWSf2CSpqdQx5e_hixdT4Uc9mj_VyB5LJ7InkPojxhZ6WusOpU1RkDihj1raGqb2Pt/w427-h640/DSC_7369.JPG" width="427" /></a></div>Niesamowity palmowy las, który został wycięty 12.03.2021</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuS_0waoAR87g0fJnWcLfv44ZafDtU9xPfCb4bbnfsqZtZx12nUMLg7L3CwwHDixassF_GfFf06llnWX0yjF4gsCE43eLDO1JCVVNespAth_dmOaRy6mB-t-tReQ1PoVJ5CIukRHP2knL3/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuS_0waoAR87g0fJnWcLfv44ZafDtU9xPfCb4bbnfsqZtZx12nUMLg7L3CwwHDixassF_GfFf06llnWX0yjF4gsCE43eLDO1JCVVNespAth_dmOaRy6mB-t-tReQ1PoVJ5CIukRHP2knL3/w400-h266/DSC_7569.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxm8L6JTMQrg_18gA_eXIyMb7ElJ7QxYLXyvdDsFJFYnpUGyrLwtn9Pyp98fSrsEDDUqgbuhQRR2jjpvjX5FR0J-OkKOXWBc8Xk-aqAJQATLAzp8N8tHBDQMeLJZVdlwMaro7eIQwOUPY_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxm8L6JTMQrg_18gA_eXIyMb7ElJ7QxYLXyvdDsFJFYnpUGyrLwtn9Pyp98fSrsEDDUqgbuhQRR2jjpvjX5FR0J-OkKOXWBc8Xk-aqAJQATLAzp8N8tHBDQMeLJZVdlwMaro7eIQwOUPY_/w400-h266/DSC_8155.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT-C3fpAvUAVtiqSAzhice9OhZgRwfFahJ8TyImt55yABEg3gKZOMH0O7ATU0dA55f9SYXhkn3e1jCJYKd-g0VIgyLdNXAnJ_XVDk8WmaId5ojxsIp6fmkTuqfcBtIUQgjJLfiWg-vDWjR/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT-C3fpAvUAVtiqSAzhice9OhZgRwfFahJ8TyImt55yABEg3gKZOMH0O7ATU0dA55f9SYXhkn3e1jCJYKd-g0VIgyLdNXAnJ_XVDk8WmaId5ojxsIp6fmkTuqfcBtIUQgjJLfiWg-vDWjR/w400-h266/DSC_7461.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZWgfRciL7qDsNRFz_lHn6WZesR6djqjDJpk4iRw-Q9E-T-A_P8fhuBPDqO_Ql0zRFwcYPY_vQAAVahdtbr39wfYFcYPh1eUKZEotdSjzoZlNkwpKxRP9jz9Sq512otSGJn0D6jDSoC-_8/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZWgfRciL7qDsNRFz_lHn6WZesR6djqjDJpk4iRw-Q9E-T-A_P8fhuBPDqO_Ql0zRFwcYPY_vQAAVahdtbr39wfYFcYPh1eUKZEotdSjzoZlNkwpKxRP9jz9Sq512otSGJn0D6jDSoC-_8/w400-h266/DSC_7360.JPG" width="400" /></a></div>Niesamowity palmowy las, który został wycięty 12.03.2021<br /></div><div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkW0W8dWfcKqPVqEw4CUTkXabjTnZ4ZSATRa-tzwJPkoxkf-OjoNXNAwxRH2ahl7zr_7L4ItxSj0aHV0JXpr0dfI_VF1_BCEnCOM3yfhIPtsfrnhCqYLuMgw-DfyWF5WSf4luPQhWBYr8d/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1068" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkW0W8dWfcKqPVqEw4CUTkXabjTnZ4ZSATRa-tzwJPkoxkf-OjoNXNAwxRH2ahl7zr_7L4ItxSj0aHV0JXpr0dfI_VF1_BCEnCOM3yfhIPtsfrnhCqYLuMgw-DfyWF5WSf4luPQhWBYr8d/w427-h640/DSC_7576.JPG" width="427" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzhOMAKee8MLcQjCrT2FJ4UYUYdwyf-Vsjqi_J00p2YE_IZKgHrjTQFudsFWkHmEdQU1FCpiXgIB6aoV-RGcJD0HGu4xK1MGJdsoV1Cd42SdqT1M0hXHH3kf7L7b3U2S-VjqfrInuq36J7/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzhOMAKee8MLcQjCrT2FJ4UYUYdwyf-Vsjqi_J00p2YE_IZKgHrjTQFudsFWkHmEdQU1FCpiXgIB6aoV-RGcJD0HGu4xK1MGJdsoV1Cd42SdqT1M0hXHH3kf7L7b3U2S-VjqfrInuq36J7/w427-h640/DSC_7568.JPG" width="427" /></a></div><div class="separator">Aleja w drodze na dużą plażę - tędy prowadzi najkrótsza droga z Karaa Village (na mapie nr 4)</div></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0HNDUjmJobtoyG0JTdUDx96xwIQAelrrWXMem3SNfVkydKI6OWxqfCrUn1CVJvZLwfxqPS4m2yOjNpuIaxlvI9OR3rkuONqfIoboEerTyVffKYyFyAt6NmH8SfY7i6wvrXfSLRkjbLs29/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0HNDUjmJobtoyG0JTdUDx96xwIQAelrrWXMem3SNfVkydKI6OWxqfCrUn1CVJvZLwfxqPS4m2yOjNpuIaxlvI9OR3rkuONqfIoboEerTyVffKYyFyAt6NmH8SfY7i6wvrXfSLRkjbLs29/w640-h426/DSC_8239.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdLhTUg-I9OyLw_IOUQS4YOb6HMmKldnNAenYMxLNn74cuc2mZ1IqyISAHRm5CjK1HtBzAoNHpXP9D8uf9W0FGaBch5bW9TW_lYfvpUHblFuWMj8X1-YpbLDmdnGNEL48GQslkisZBpp5r/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdLhTUg-I9OyLw_IOUQS4YOb6HMmKldnNAenYMxLNn74cuc2mZ1IqyISAHRm5CjK1HtBzAoNHpXP9D8uf9W0FGaBch5bW9TW_lYfvpUHblFuWMj8X1-YpbLDmdnGNEL48GQslkisZBpp5r/w640-h426/DSC_6955.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Druga, równoległa aleja, odległa o 150 m, w lewo od pierwszej, gdy idziemy na dużą plażę z Karaa Village (na mapie nr 5)</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP5gC58DF2qyMLKfP2vzcuAUOduPLd5hjxxwXSh7K1J5CYi4PoZeOBwdr7Xa-X156uPLmZEb9r5ZfN2X26-QMJc2LWSQhbfIH30kIyBY6MFHH09qNoP4jiMGqMimW40os1cye2k-XFi8nT/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP5gC58DF2qyMLKfP2vzcuAUOduPLd5hjxxwXSh7K1J5CYi4PoZeOBwdr7Xa-X156uPLmZEb9r5ZfN2X26-QMJc2LWSQhbfIH30kIyBY6MFHH09qNoP4jiMGqMimW40os1cye2k-XFi8nT/w427-h640/DSC_6952.JPG" width="427" /></a></div>Druga, równoległa aleja, odległa o 150 m, w lewo od pierwszej, gdy idziemy na dużą plażę z Karaa Village (na mapie nr 5)<br /></div><div class="separator"><br /></div><div>Kiedy poszliśmy aleją do wioski, po lewej stronie widzieliśmy duże, ale zaniedbane boisko do piłki nożnej. Po prawej rośnie najstarsze drzewo na wyspie, które według miejscowych ma przynosić im szczęście (na mapie nr 14). Na każdej zamieszkanej wyspie znajdziemy górujące, wiekowe drzewo nad całą okolicą, mające przynosić szczęście. Tutejsze ma dwa pnie połączone licznymi odrostami. Patrzymy na potężne fikusy, które oplatają się nawzajem licznymi gałęziami, które później zrastają się ze sobą. Widok jest niesamowity. Chwilę wędrówki dalej, słychać warkot jakichś maszyn z zamkniętego budynku bez okien, z wystającymi trzema rurami. To jest miejscowa elektrownia, gdzie olej napędowy przetwarza się na energię elektryczną (na mapie nr 15). Obiekt działa cały czas, 24 godziny na dobę. Nie mieliśmy ani jednej przerwy w dostawie prądu. Dalej, za elektrownią rozpoczyna się zwarta zabudowa. Widzimy wielkie hotele, które w 2021 roku były jeszcze budowane, duży market, jak na malediwskie warunki, z telewizorem na zewnątrz oraz kilka innych sklepów, szkołę podstawową i przedszkole. Ulica kończy się skrzyżowaniem, gdzie można pójść do portu, lub w stronę meczetu i szpitala. Trzeba przyznać, że wioska ma swój klimat, ponieważ co chwilę widzimy ludzi jeżdżących na skuterach na swoje pola, uczniów wracających ze szkoły, a ty masz właśnie wakacje, facetów, którzy sortują liście z drzew do skrzynek pod murem swojego domu, czy też możemy popatrzeć, jak oni wszyscy żyją. Ich domy zazwyczaj są ubogie, zbudowane z surowej cegły i bez dekoracji. Często na zewnętrznej, otwartej przestrzeni panuje bałagan, a w domach jest kilkoro małych dzieci. Nie potrzebują nic więcej. Jednak telewizor przymocowany na ścianie musi być…</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhs6H8CscxToPQQTwZ_NzPKLZrooaHTfrrpXQBkGd7lz3YLHlM9nCmozPhSeTOmfCMVW9aGv0Da2TechvnYP01SXisUVePJOmb_l_Pnp7RHo2czKxRvSedIH0p1zn3G2UwM8qGnj5I3SS4/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhs6H8CscxToPQQTwZ_NzPKLZrooaHTfrrpXQBkGd7lz3YLHlM9nCmozPhSeTOmfCMVW9aGv0Da2TechvnYP01SXisUVePJOmb_l_Pnp7RHo2czKxRvSedIH0p1zn3G2UwM8qGnj5I3SS4/w427-h640/DSC_6937.JPG" width="427" /></a></div>Najstarsze i najpotężniejsze drzewo na wyspie (na mapie nr 14)</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEBQ4hgkGRsltPxoiBktLk2K2h8gPgCLvcZoARhqo4mgE-k8lUFnpKfQoeDrkSIiJdSaplOxdaB4fJRGNCTyMYv5dVmfSZelLspULuCJIHCh6DvcG4Lxw0lKPJOxC4iXuk_eVVEZgQN9k1/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEBQ4hgkGRsltPxoiBktLk2K2h8gPgCLvcZoARhqo4mgE-k8lUFnpKfQoeDrkSIiJdSaplOxdaB4fJRGNCTyMYv5dVmfSZelLspULuCJIHCh6DvcG4Lxw0lKPJOxC4iXuk_eVVEZgQN9k1/w640-h426/IMG_0417.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsRwkLxKWvqudwb7UX4nZ3umD-XemwEJO4oJbjA82DLrjJvHu7ONU6ubBiS0_xx6XpHJPwShouY8nlpUQR9jy-p3Sl_h1rJMiWJUmbDdQpZR6to3dHs8K0NMf6yzB33srllyzFzVKVa-mi/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsRwkLxKWvqudwb7UX4nZ3umD-XemwEJO4oJbjA82DLrjJvHu7ONU6ubBiS0_xx6XpHJPwShouY8nlpUQR9jy-p3Sl_h1rJMiWJUmbDdQpZR6to3dHs8K0NMf6yzB33srllyzFzVKVa-mi/w640-h426/IMG_0407.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgES3sca2BncazVLdysRx-25wfR8sVA5l79v7lagK3oUdPcWv1g8TW7f4jMCiw1AFmQNgatwY3kmSgLwtTMiBXZEBu9MmICqVVjX0U3GB-w97IrziP8W1udxDNtaQGF4GZcq7ouU4UDs7ot/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgES3sca2BncazVLdysRx-25wfR8sVA5l79v7lagK3oUdPcWv1g8TW7f4jMCiw1AFmQNgatwY3kmSgLwtTMiBXZEBu9MmICqVVjX0U3GB-w97IrziP8W1udxDNtaQGF4GZcq7ouU4UDs7ot/w640-h426/IMG_0401.JPG" width="640" /></a></div>Szkoła podstawowa i meczet na Thoddoo (na mapie nr 2)<br /></div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">2. SNURKOWANIE</span></b></div><div><b><span style="font-size: medium;">DUŻA PLAŻA</span></b></div><div>Na Thoddoo możliwości do snurkowania są bardzo dobre, bo zaledwie 30 m od brzegu dużej plaży dla turystów znajduje się większa, zielona rafa koralowa. Tworzą ją duże skupiska zielonych koralowców, które pokryły duży fragment dna dość szczelnie. Ja, Olek, Monika, Basia i Patrycja wzięliśmy gogle z rurką do snurkowania, żeby poszukać dużych żółwi. Wiedziałem, że gdzieś tam są. Pierwszego żółwia znalazłem już po minucie poszukiwań. Wcale się nie spieszył. Objadał krawędzie koralowców i nawet nie patrzył, co się nad nim dzieje. Tymczasem nagrywałem film i robiłem podwodne zdjęcia żółwiom na tle rafy. Mają około 60-80 cm długości. Pływają niespiesznie i bardzo powoli. Nie ma problemu, żeby je dogonić. Najczęściej przebywają na krawędziach koralowców, gdzie widać dno. Najciekawiej jest, gdy żółw się przemieszcza, a ty jesteś nad nim. Postaraj się tylko unosić na powierzchni wody, nie pływając w ogóle. Zobaczysz, jak niewielkie fale przerzucą cię najpierw w prawo, później do tyłu i znowu w prawo. W tym samym czasie żółw, którego obserwujesz, przesunie się dokładnie tak samo. Wrażenie jest niesamowite! Nie tylko żółwie „rządzą” na tych rafach, bo w trakcie snurkowania również zobaczymy mnóstwo kolorowych ryb. Większe z nich będą miały podłużne, drobne, żółto-niebiesko-czerwone paski. Na pewno spotkamy żółto-czarne oraz małe, biało-czarne skalary. Te ryby są naprawdę piękne. Zachwycałem się również ławicą, która codziennie przebywała w tym samym miejscu. Połowę grupy tworzyły beżowe, a drugą połowę zupełnie czarne ryby. Pływają w równych rzędach, co wygląda efektownie. Najbardziej pospolita ryba na Malediwach – niebieska z żółtym ogonem, tutaj występowała rzadko. Widziałem zaledwie dwie sztuki. Sama rafa nie jest różnorodna, ale raczej tworzy wielkie skupisko jednego gatunku, który tworzy coś na wzór podwodnych krzaków. Wszystkie inne koralowce, które kiedyś tu występowały niestety wymarły. Na dnie widać ile leży białych fragmentów raf. Można je śmiało nazwać cmentarzyskiem. Takie stworzenia mogliśmy zobaczyć, pływając przy dużej plaży. A co znajdziemy w wodach laguny na małej plaży?</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ji5S8YGQ_3tN9jNxNCCEHW99AvQyqFHrQ7Tw2quD1DVhBDCvNpimP9GXk3fb9yPN3r6iWjW8tCh4jJDZnQkopCF6lvJtU4VOUTBUe62uBvO6Htq9JooCCZZAayRkdkfUBrTW2W1Qvun9/"><img data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ji5S8YGQ_3tN9jNxNCCEHW99AvQyqFHrQ7Tw2quD1DVhBDCvNpimP9GXk3fb9yPN3r6iWjW8tCh4jJDZnQkopCF6lvJtU4VOUTBUe62uBvO6Htq9JooCCZZAayRkdkfUBrTW2W1Qvun9/w640-h428/GOPR1027.JPG" width="640" /></a></div><div>Żółwie znajdziemy zaledwie 30-40 m od plaży</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4qioP9nCVf3W2NifOoWg0t-oOcFJORJDI3_Hl2AmHBLlj6iJQXXzGlODQARh-eGr3hJXWIHSf5ZaxyNaLJFc-m48vWnAd2hTTEw7vlL8rUeP4zcDTquBusbfVF_cOKWucYkdZxIf-2UUN/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4qioP9nCVf3W2NifOoWg0t-oOcFJORJDI3_Hl2AmHBLlj6iJQXXzGlODQARh-eGr3hJXWIHSf5ZaxyNaLJFc-m48vWnAd2hTTEw7vlL8rUeP4zcDTquBusbfVF_cOKWucYkdZxIf-2UUN/w400-h268/GOPR1028.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixTufWkPiBPwKL1BgTHnbCt1a7pBOfY_c_NV60RGCHzMIgKgxn2sDEls0ftz-yH3M_TM39IaVT9VIBuNwGjWFiBU1kjNgKSjo8fZ1cg1XxggYqbY1D2PNXvwA5HizTeTas9-AaUmwYlUTX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixTufWkPiBPwKL1BgTHnbCt1a7pBOfY_c_NV60RGCHzMIgKgxn2sDEls0ftz-yH3M_TM39IaVT9VIBuNwGjWFiBU1kjNgKSjo8fZ1cg1XxggYqbY1D2PNXvwA5HizTeTas9-AaUmwYlUTX/w400-h266/GOPR1049.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivhICXpmP0f6XtsAIbN3c95XS-PXhYFn1PWTmvM5dYIijdMdpLeZ31202l6ul3lMQuCOaHeHxqRemIfRPqUHFhyphenhyphen-INRgz2G6-pIxNwO-mexDmvx5JJ_OZEYWVDLZT9kGU6q7WILnQW_xNF/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivhICXpmP0f6XtsAIbN3c95XS-PXhYFn1PWTmvM5dYIijdMdpLeZ31202l6ul3lMQuCOaHeHxqRemIfRPqUHFhyphenhyphen-INRgz2G6-pIxNwO-mexDmvx5JJ_OZEYWVDLZT9kGU6q7WILnQW_xNF/w400-h266/GOPR1048.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4wCrPU-HNIZ833MU3VP9ZKmW7JtsSz3ilmcGAUl5U3Va-4zgsfOvCHkRUwX9KCW95z_xywSmGAzxsIKZgo_RnKJdke4pmzsXyxH166iCw2bxhWWRLNbdjk-tSUVqYlSWBdJoUgoqSloO3/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4wCrPU-HNIZ833MU3VP9ZKmW7JtsSz3ilmcGAUl5U3Va-4zgsfOvCHkRUwX9KCW95z_xywSmGAzxsIKZgo_RnKJdke4pmzsXyxH166iCw2bxhWWRLNbdjk-tSUVqYlSWBdJoUgoqSloO3/w400-h266/GOPR1044.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfylXn1b7bKXkTvXDUQTWdTNOtzuUaLxd78kmcPGw6xUYvMfr53USfRU8sIyRYpFnM2eq23YluMjnv9ipU-Vg_Fox-4Oiw_ktbxbBqzu_BGfICY2-s2op1tk0BM1vctWrfITv5Gn-5Xhm6/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfylXn1b7bKXkTvXDUQTWdTNOtzuUaLxd78kmcPGw6xUYvMfr53USfRU8sIyRYpFnM2eq23YluMjnv9ipU-Vg_Fox-4Oiw_ktbxbBqzu_BGfICY2-s2op1tk0BM1vctWrfITv5Gn-5Xhm6/w400-h266/GOPR1011.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwb-V2X6sEtTvQWzAEpBoufY1pgNsafG336C20ti13_TPNKvOUMa4-r3Er6Yx7RoOdst673GfvmTY383CeH9D3cvFsO5kEI_n0nHwmd9YgdYQ77tvOrUP541SrntcnuA6mR7tg2Who4-pu/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwb-V2X6sEtTvQWzAEpBoufY1pgNsafG336C20ti13_TPNKvOUMa4-r3Er6Yx7RoOdst673GfvmTY383CeH9D3cvFsO5kEI_n0nHwmd9YgdYQ77tvOrUP541SrntcnuA6mR7tg2Who4-pu/w400-h268/GOPR0940.JPG" width="400" /></a></div>Żółwie na rafie koralowej w pobliżu dużej plaży<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: medium;">MAŁA PLAŻA</span></b></div><div>Kiedy zrobiłem już rozeznanie, gdzie co znajduje się w lagunie, zacząłem odwiedzać wszystkie ciemne punkty pod wodą, które wyglądają jak głazy. Pływając obok nich bez gogli, myślimy, że to jest duży głaz i nic się wokół niego nie dzieje. Kiedy założyłem okulary i popłynąłem z siostrą Basi – Moniką, zobaczyliśmy ile stworzeń żyje wokół tych podwodnych formacji. Jak tam było pięknie! Koralowce tworzyły okrągłe skupiska lub pojedyncze enklawy. Mogliśmy zobaczyć ich większą różnorodność, ponieważ znajdowaliśmy gałęziaste kule w różnych kolorach, duże, żyjące, fioletowe i niebieskie muszle wrośnięte w rafę oraz podwodne „krzaki”. Dosłownie tak wyglądały brązowe koralowce z białymi zakończeniami. Każdy z takich „krzaków” upodobały sobie grupy małych, czarno-białych, pasiastych skalarów. Najlepiej „zawisnąć” nieruchomo na powierzchni wody, żeby nie wypłoszyć tych rybek. Pomiędzy „gałęziami” chowają się szybciej, niż my zdążymy zamrugać… Najbardziej podobał mi się fragment rafy, wysoki na około 3 m, który tworzył coś na wzór oka cyklonu. Wpłynąłem do środka, żeby zobaczyć, jakie ryby tam żyją. W środku znalazłem dwa wielkie, żółto-czarne skalary oraz inne podłużne, niebiesko-fioletowe ryby o długości około 40 cm. W tym miejscu często trafiałem na beżowo-różową rybę o długości około 80 cm, która uważnie nam się przyglądała. Nawet kilka razy nas okrążała, ale nie atakowała. Chyba też była ciekawska. Przepływając dalej, na inne, sąsiednie rafy, spotkaliśmy kilka brązowych ławic złożonych z małych rybek. Głównie przebywały w pobliżu jakiejś formacji koralowej. Nagle, po lewej stronie dość szybkim tempem płynęła płaszczka, szybko machając płetwami, które wyglądają jak skrzydła. Widzieliśmy z jaką łatwością i prędkością pokonuje lagunę. Nie zwróciła nawet na nas uwagi. Monika wcześniej trafiła na wielką murenę, która ma przerażającą głowę. Nazwaliśmy ją „powypadkowa twarz”. Ryba jest długa, może mieć nawet 1 do 1,5 m długości. Właśnie taką widziała Monika. Mureny są drapieżne i w razie ataku spotkanie byłoby bardzo bolesne. Musimy pamiętać, że nie atakują ludzi, bo nie jesteśmy ich przysmakiem i jesteśmy więksi od nich. Naturalnie nas się boją. Murena nie pływa środkiem wody przez lagunę, ale raczej czai się na dnie pod koralowcami lub skałami. Pływając, nawet nie mamy możliwości wejść na teren tej ryby. Zazwyczaj występują głębiej niż jesteśmy w stanie dosięgnąć stopami.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiulfN5JZHP0vW5I03dN-yDtciKhWWiqmfWFrYkgEAavP3Sve1Z7RWGgnLlVjBuF_I2LSF0ToTQgDAoorN6yB1ffO_XIev8jAw34qn_d8ZWhXF5paFvG_QxWgBD-fKeZTDcUkcNy6gwHzZi/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiulfN5JZHP0vW5I03dN-yDtciKhWWiqmfWFrYkgEAavP3Sve1Z7RWGgnLlVjBuF_I2LSF0ToTQgDAoorN6yB1ffO_XIev8jAw34qn_d8ZWhXF5paFvG_QxWgBD-fKeZTDcUkcNy6gwHzZi/w400-h268/GOPR0926.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE1k_8uoLSpmNt9zJy6LQe8q2l6qZCaBenvjEauJqUDfC6cLjMay12HmIHnuTVP5GyPcILw37YQZ_U6royZ1lLhdf24RxFYOViTMUKwUdiyJbIN2OMLLXIIISR8HWn8e1dy5cKXsJr2KkO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE1k_8uoLSpmNt9zJy6LQe8q2l6qZCaBenvjEauJqUDfC6cLjMay12HmIHnuTVP5GyPcILw37YQZ_U6royZ1lLhdf24RxFYOViTMUKwUdiyJbIN2OMLLXIIISR8HWn8e1dy5cKXsJr2KkO/w400-h266/GOPR0995.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Kuuzgj7Tr1GgGHkIu_L6OzKaUMjiAfpePG-VJZgFMC9vjfo1FQ11hZ8UBsFrmBcuR92y-Q2gwdRkIoT5-Aa_6PGN1DKwEmv655PFER3hOpPOKNh_IIB_axbA7vpZQayF7Hj0eK2W7O82/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Kuuzgj7Tr1GgGHkIu_L6OzKaUMjiAfpePG-VJZgFMC9vjfo1FQ11hZ8UBsFrmBcuR92y-Q2gwdRkIoT5-Aa_6PGN1DKwEmv655PFER3hOpPOKNh_IIB_axbA7vpZQayF7Hj0eK2W7O82/w400-h268/GOPR0981.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMol4lxhtogMV4CcnGjPxufw6baw0xOa9kMp7X-nNR-m7rMUuvSHTDRThTXHNPHkCa-fXXeG_Y4odt-syRfMMfOBniFHnpsyQy2U_tf2PfIt0IAKJvrzZTZxYJbPXyD17i39DW8WkWo_US/s1600/GOPR0139.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMol4lxhtogMV4CcnGjPxufw6baw0xOa9kMp7X-nNR-m7rMUuvSHTDRThTXHNPHkCa-fXXeG_Y4odt-syRfMMfOBniFHnpsyQy2U_tf2PfIt0IAKJvrzZTZxYJbPXyD17i39DW8WkWo_US/s400/GOPR0139.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8hoIu0wRUU4s93nzDtOs37UJY4PEU9Q_W2YcVrWIE9TvipyVyoz2RZWV882_0s5yWpMnGcAJOnIYis59oieBX_SRdFc-PmT3WQ35jd21zIV6ArhyEIKiXFtcYSrilhdx7fHthmRvwVS25/s1600/GOPR0552_filtered.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8hoIu0wRUU4s93nzDtOs37UJY4PEU9Q_W2YcVrWIE9TvipyVyoz2RZWV882_0s5yWpMnGcAJOnIYis59oieBX_SRdFc-PmT3WQ35jd21zIV6ArhyEIKiXFtcYSrilhdx7fHthmRvwVS25/w400-h265/GOPR0552_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGCTYMmbDsDAR8uEhpdTiv3QO3UAAyYaZQqs3x_1oGalzGlSVwYuFbMNxqcSnZZLNvba1ViiQuqFIUIag_MyzGU6L87Xmt375HnL-42teQtyNIrLuUVW1OLF3_rPDXXnAMw1NEL4lP67Cw/s1600/GOPR0580_filtered.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGCTYMmbDsDAR8uEhpdTiv3QO3UAAyYaZQqs3x_1oGalzGlSVwYuFbMNxqcSnZZLNvba1ViiQuqFIUIag_MyzGU6L87Xmt375HnL-42teQtyNIrLuUVW1OLF3_rPDXXnAMw1NEL4lP67Cw/s400/GOPR0580_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrNA88o741NPaATel9XuiFXeW1s_WMuNaWxv7ISem6QYwjj7zUzuHWq3xvPW38dGPDiXn4wrE9Q-5zGK0Dq9lUrFegte90M6ich8sm3KbI1rDrZyNY8q70zqutwgMEDacxP-KWmIh-oXWk/s1600/GOPR0703_filtered.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrNA88o741NPaATel9XuiFXeW1s_WMuNaWxv7ISem6QYwjj7zUzuHWq3xvPW38dGPDiXn4wrE9Q-5zGK0Dq9lUrFegte90M6ich8sm3KbI1rDrZyNY8q70zqutwgMEDacxP-KWmIh-oXWk/s400/GOPR0703_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOqP1idMEo7f54i72T0AFCANAJMPrQ_iNXAzYo_r22T8QXZSh3ldoKxCofijHVuXsAcfUEbSys11vYLpdlWIiJMrIhP40QvkZ89jUuradSZY8YQYHlzVwP671L8EZh4KNbDlDnmstV13C/s1600/GOPR0605_filtered.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOqP1idMEo7f54i72T0AFCANAJMPrQ_iNXAzYo_r22T8QXZSh3ldoKxCofijHVuXsAcfUEbSys11vYLpdlWIiJMrIhP40QvkZ89jUuradSZY8YQYHlzVwP671L8EZh4KNbDlDnmstV13C/w400-h266/GOPR0605_filtered.jpg" width="400" /></a></div><div class="separator">Koralowce i kolorowe ryby</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiebw2fAlOCc_zDATcSC6dp2Ju1rV4_wyuEXPKlHqNfUSQg4ReGUEOp4h6MLCotD4rf_igOZe9rfJwB1OGqLCuFPYWML1pwnuAImWO38D7YWwpsnBdqumv-v6izhE5xVsguu4EWoOBS_a1d/s1600/GOPR0852_filtered.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiebw2fAlOCc_zDATcSC6dp2Ju1rV4_wyuEXPKlHqNfUSQg4ReGUEOp4h6MLCotD4rf_igOZe9rfJwB1OGqLCuFPYWML1pwnuAImWO38D7YWwpsnBdqumv-v6izhE5xVsguu4EWoOBS_a1d/w400-h266/GOPR0852_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzRrBq0oQ0hpezhqI0ZxleBj8mrfoI6HgGiC8r0UcifWmfO20w_EphaQahanqapcO4il57blesKWCH4vYuxgsSB5X-ci7xfIH0h5FK2wmf_1dkgm7srSy2dCY2jcF0qF90zInXCxYzFNB/s1600/GOPR0837_filtered.jpg"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzRrBq0oQ0hpezhqI0ZxleBj8mrfoI6HgGiC8r0UcifWmfO20w_EphaQahanqapcO4il57blesKWCH4vYuxgsSB5X-ci7xfIH0h5FK2wmf_1dkgm7srSy2dCY2jcF0qF90zInXCxYzFNB/w400-h265/GOPR0837_filtered.jpg" width="400" /></a></div></div><div class="separator">Małż olbrzymi wrośnięty w rafę koralową</div><div><br />Kolejną atrakcją są same koralowce w pobliżu kamiennej granicy, która ponad 100 m od brzegu wynurza się ponad poziom wód. Wyznacza ona koniec płycizn. Kilka metrów dalej dno opada gwałtownie. Nawet nie widać, bo ginie gdzieś w niekończącej się otchłani. Wody w rejonie kamiennej granicy mają głębokość zaledwie 40-60 cm, dlatego musimy bardzo uważać, żeby nie zahaczyć brzuchem o koralowce. Ciekawe jest pływanie w wielkim, naturalnym labiryncie, żeby w ogóle dopłynąć do wspomnianej granicy. Naprawdę trzeba szukać długiej drogi, a w międzyczasie podziwialiśmy przepiękne formacje koralowe w różnych kolorach. Kiedy zawróciliśmy stamtąd, poszukiwaliśmy jeszcze różnych, kolorowych stworzeń. O dziwo, znajdowaliśmy butelkowe, niebiesko-zielone ryby o długości do 60 cm, które wyglądały efektownie. Moim zdaniem tutejsza rafa jest mniejsza, ale bardziej różnorodna i przede wszystkim można zaobserwować ciekawe gatunki ryb. Pływając od rafy do rafy trafiłem nawet na podwodną skrzynię o wymiarach 2 m x 2 m x 1,5 m, która była w całości pokryta naprężoną siatką. Skrzynię na powierzchni wody oznaczały dwie białe boje. Nieco wcześniej znalazłem kilkumetrową formację utworzoną z lin okrętowych, którą powoli zarastały koralowce. Również tam ryby znalazły schronienie dla siebie.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">3. OWOCE</span></b></div><div>Kiedy pobędziesz na Thoddoo, szybko zauważysz, że owoce są wizytówka tej wyspy. Być na Thoddoo i nie spróbować miejscowych owoców to tak, jakbyś tam nie był. Kiedy spacerowaliśmy w różnych kierunkach, zauważyliśmy, że 2/3 całej powierzchni Thoddoo stanowią pola uprawne. Zastanawiałem się nawet, jak kiedyś wyglądała ta wyspa. Według mnie, przed uprawami musiały tu rosnąć piękne, tropikalne, palmowe lasy. Takie lasy widziałem na Fehendhoo (są do dzisiaj) oraz na Fulhadhoo (również występują w swojej niezmienionej formie do dzisiaj). 2/3 wszystkich upraw na wyspie stanowią arbuzy. Kiedy spojrzysz na owoce, które są podawane w hotelach i guest house’ach na Malediwach, szybko dostrzeżesz, że królują arbuz i papaja. Schłodzony arbuz jest po prostu boski. Na śniadania głównie otrzymywaliśmy papaję. Na Malediwach zagryza się nią placki lub sandwiche z tuńczykiem. Po prostu te smaki idealnie pasują do siebie. Papaja jest bardzo soczysta. W sklepiku z owocami przy dużej plaży kupowałem miejscowe banany, ponieważ są bardzo soczyste i z posmakiem cytryny. Takich z pewnością w Polsce nie zjemy. Marakuje były przysmakiem wieczoru. Zawsze kupowałem dwie lub cztery, kiedy wracaliśmy z plaży. Nie da się ich wziąć do ręki i pogryźć, ponieważ pod skórką kryje się sok z pestkami. Pestki i sok mają słodko-kwaśny smak, który przyrównuję do dawnej gumy „Shock”. Owoc najlepiej przeciąć na pół i zawartość jeść łyżeczką. Kiedy zjemy już wszystko, zobaczymy, że łupina ma ciekawą strukturę. Wewnątrz widzimy trzy skupiska bardzo miękkich kolców. Pomiędzy każdymi trzema miękkimi szpilkami znajduje się zawsze jedna pestka. Trzy grupy pestek w całości są oblane sokiem. Ananasy wyglądają również inaczej niż te, które znamy z polskich sklepów. Tutejsze mają największą podstawę i przyjmują kształt bardzo podłużnego trapezu. Kiedy kupujemy ananas w sklepiku, sprzedawca od razu obrobi nam go w dwie minuty i potnie w podłużne rzędy. Nie trzeba dodawać, że jest bardzo soczysty i ma smak prawdziwego ananasa. Arbuzy i papaje są duże, dlatego nie kupowaliśmy tych owoców. Dodatkowo codziennie mieliśmy je na śniadanie i kolacje. W każdym razie zawsze jadłem ich bardzo dużo.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9snD6NVJ0GFCyBO8vg20FOu7tfFvzDGTajCeJino9odsYVC8OaZM7W0vuyCVTLGQQwyYmECstnxbfG0IY4jMsySQ8u5WxgDTB8QdvJPzON9VuLcJrIHfr2Gtq_ipO3RzU4YMRfQTJClBy/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9snD6NVJ0GFCyBO8vg20FOu7tfFvzDGTajCeJino9odsYVC8OaZM7W0vuyCVTLGQQwyYmECstnxbfG0IY4jMsySQ8u5WxgDTB8QdvJPzON9VuLcJrIHfr2Gtq_ipO3RzU4YMRfQTJClBy/w640-h480/20210312_153907_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBR0jtZ9n5mXtzJgFqfEdoCEmpzC4OKnHzMco-8ylZhI2Dh16TA2Y9pJU0zu5qQLx6ifCyPU2QQPTckqleBrXJgQm8cZ_Pt_FxEAnjWA8b67EGwfo6jM7KujRpjraR_De3r5-b2F-fQwk/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBR0jtZ9n5mXtzJgFqfEdoCEmpzC4OKnHzMco-8ylZhI2Dh16TA2Y9pJU0zu5qQLx6ifCyPU2QQPTckqleBrXJgQm8cZ_Pt_FxEAnjWA8b67EGwfo6jM7KujRpjraR_De3r5-b2F-fQwk/w640-h480/20210312_144809_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBR0jtZ9n5mXtzJgFqfEdoCEmpzC4OKnHzMco-8ylZhI2Dh16TA2Y9pJU0zu5qQLx6ifCyPU2QQPTckqleBrXJgQm8cZ_Pt_FxEAnjWA8b67EGwfo6jM7KujRpjraR_De3r5-b2F-fQwk/"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5w_klwsJV3NzZr_rgId7ElIaiQX3dcTX6LvIyNDlhYP_fNPECXgReX8ZNPWHTtKChtf3208ipvr-3j1F-g7iJfblqNcVgV-yrsLeldaNnrxJoTlI66Yc8p3XPaXHHhWW5qIHw7Lo6QojV/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5w_klwsJV3NzZr_rgId7ElIaiQX3dcTX6LvIyNDlhYP_fNPECXgReX8ZNPWHTtKChtf3208ipvr-3j1F-g7iJfblqNcVgV-yrsLeldaNnrxJoTlI66Yc8p3XPaXHHhWW5qIHw7Lo6QojV/w640-h426/IMG_8214.JPG" width="640" /></a></div></div>"Kokosek" do picia<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBsROHz9JrZYepNy0DQYRqkSwTzSvyN9l4zviW3vW1jH8JoykL1VIr0OD0PP77adJtIel3G1gD-zRnyA6MiqoM9d5gP5CLJ8tjPxXijmusVuX1stc4Yj7NKJmzvuigixQhg3GAEhhQkWB/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBsROHz9JrZYepNy0DQYRqkSwTzSvyN9l4zviW3vW1jH8JoykL1VIr0OD0PP77adJtIel3G1gD-zRnyA6MiqoM9d5gP5CLJ8tjPxXijmusVuX1stc4Yj7NKJmzvuigixQhg3GAEhhQkWB/w480-h640/20210305_110137+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5GGRqrHEyEJYcGNmRdtUG0yDPuOaZkUVUGY6Tu1yHwP-GJ1Bk4eQfHJVQ9bMZQ-73iZD4XqhzPnHhQUtvOuDDBNA16rPhlJGvfDdX2zKNqoMCvk86tI2MRbh0ziJe5QvxDsCi2Uh8QdBs/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5GGRqrHEyEJYcGNmRdtUG0yDPuOaZkUVUGY6Tu1yHwP-GJ1Bk4eQfHJVQ9bMZQ-73iZD4XqhzPnHhQUtvOuDDBNA16rPhlJGvfDdX2zKNqoMCvk86tI2MRbh0ziJe5QvxDsCi2Uh8QdBs/w480-h640/20210305_170945+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator">Marakuja i kokosy po zdjęciu zielonej łupiny</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi67KUX3ML9sC9_7aM6e_OkCmA9B3sToqvYqCeFQXil6iUVKbAfYSO5aKfq2l1jA08QeK6mppMPhSsYsSYNRFHwJjorGXyIgtDAr4JG2CkrXwS9O_5ZgmGMx4pBK4APLOpCp24EjzTTynrC/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi67KUX3ML9sC9_7aM6e_OkCmA9B3sToqvYqCeFQXil6iUVKbAfYSO5aKfq2l1jA08QeK6mppMPhSsYsSYNRFHwJjorGXyIgtDAr4JG2CkrXwS9O_5ZgmGMx4pBK4APLOpCp24EjzTTynrC/w640-h480/20210305_110134+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div class="separator">Mango</div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcUogLjzg7P3rYYbxRDrXWdsG178z2CwRgNrZXzbu705l6-7csEozASC-pRjonspjQyslgLR6ozJPJ4Uw0C79WFAGrW-xvYnftHx51pQaJRNZFH_QfsA_izq03JkYrG7MwBSd1PdVHqe0A/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcUogLjzg7P3rYYbxRDrXWdsG178z2CwRgNrZXzbu705l6-7csEozASC-pRjonspjQyslgLR6ozJPJ4Uw0C79WFAGrW-xvYnftHx51pQaJRNZFH_QfsA_izq03JkYrG7MwBSd1PdVHqe0A/w480-h640/20210305_170954+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1X7-arRebmKvdItZjjau7UPQYfOfYqR1-759vHkmgds3Bex3bIUCgbzUDkLeywBRVSj1CiickyJnsRx910pYUQqvnZf9kZO5c8F-rvUhO5O8VT9HCimmKlZdE0hQ6IzPbJxZ8p4YSko7M/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1X7-arRebmKvdItZjjau7UPQYfOfYqR1-759vHkmgds3Bex3bIUCgbzUDkLeywBRVSj1CiickyJnsRx910pYUQqvnZf9kZO5c8F-rvUhO5O8VT9HCimmKlZdE0hQ6IzPbJxZ8p4YSko7M/w480-h640/20210305_170926+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a></div><div class="separator">Ananasy i banany</div></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4KB-BqQ-vmvI0XMLLYAUFqppYOmOdecPoDbWsuu9-h2AvsLM9qj7x0jeUyx_IJ62hJTSmf5QQ9tNa3QZpxH-CAYiuoqyjTKuTvKhcrIrJj6iyTbufB3gIdcJaF0oNtm3qKxXOXKA2u0Bt/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4KB-BqQ-vmvI0XMLLYAUFqppYOmOdecPoDbWsuu9-h2AvsLM9qj7x0jeUyx_IJ62hJTSmf5QQ9tNa3QZpxH-CAYiuoqyjTKuTvKhcrIrJj6iyTbufB3gIdcJaF0oNtm3qKxXOXKA2u0Bt/w640-h480/20210307_202151_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Marakuja po otwarciu<br /></div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifs7-7mqiNhxxfwiQ6ngQd36FgfK9fwsVJS6JdI_r5jOW0XoO25LvR2APB1nz9roXKBeLw9eeIPbqOEHC8F4m7XBXlRFhbUwB09K-OnLgpM-voazgqdkYZ0hI_JXDh3yvzGfNN10Nyatwz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifs7-7mqiNhxxfwiQ6ngQd36FgfK9fwsVJS6JdI_r5jOW0XoO25LvR2APB1nz9roXKBeLw9eeIPbqOEHC8F4m7XBXlRFhbUwB09K-OnLgpM-voazgqdkYZ0hI_JXDh3yvzGfNN10Nyatwz/w640-h426/IMG_9916.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator">Sklepik z owocami przy dużej plaży</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc_UuIi7WSRCCMRlAj4y47pUe_vgjfJ5Hk26pwOsPAbvkUUQ2rVE5ZrpUUElkLCHYivaoo5ZAuJKrvICnUyqkUR_GhRHlZlDgy-6JsduRkJxItrgi9A2lF5mBDQRds6fn3jD3Xeof_BEDp/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc_UuIi7WSRCCMRlAj4y47pUe_vgjfJ5Hk26pwOsPAbvkUUQ2rVE5ZrpUUElkLCHYivaoo5ZAuJKrvICnUyqkUR_GhRHlZlDgy-6JsduRkJxItrgi9A2lF5mBDQRds6fn3jD3Xeof_BEDp/w400-h266/IMG_8211.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSrwr3NvZCfuPdkQEktdlQKZzZ_4tZrlw5edq5cW6BQa2KOZ8Trv3IFaRyV3SOkLlBZnMZBojtWVJjC3psw-zjqdxmJ2SHTrxhS2lNA77d5pfwqolycYvh0rhovvVTnu9i8dSL5HmFz9zl/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSrwr3NvZCfuPdkQEktdlQKZzZ_4tZrlw5edq5cW6BQa2KOZ8Trv3IFaRyV3SOkLlBZnMZBojtWVJjC3psw-zjqdxmJ2SHTrxhS2lNA77d5pfwqolycYvh0rhovvVTnu9i8dSL5HmFz9zl/w400-h266/IMG_8210.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcI3GesB5D9Yd9-x-yAchJbmdj5vv2CYq-1wU1SDdKvgBRvVAtnl5KYLe0d_2fOh1KM0mtrn5sOg_Rlj-BWXrAjcro_2P5IpfuYrwxkZ3USBeCy-QhtpqpTsQiolpsy-0Ay4VOXvQQfB7L/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcI3GesB5D9Yd9-x-yAchJbmdj5vv2CYq-1wU1SDdKvgBRvVAtnl5KYLe0d_2fOh1KM0mtrn5sOg_Rlj-BWXrAjcro_2P5IpfuYrwxkZ3USBeCy-QhtpqpTsQiolpsy-0Ay4VOXvQQfB7L/w400-h266/IMG_8209.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5AYPJb810pIB5UmSHEkS19_JzxjP3GS3EYYc3LSztQioXRSBAb-GGVQvFKOwDdeDf6XqrvpZ9X-_7QETFHxNSOmVl8KGAj9JYiX6hxC9muLnSKVMXMwOi5-V7ln_3GAoVmDosmtM-Yhzq/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5AYPJb810pIB5UmSHEkS19_JzxjP3GS3EYYc3LSztQioXRSBAb-GGVQvFKOwDdeDf6XqrvpZ9X-_7QETFHxNSOmVl8KGAj9JYiX6hxC9muLnSKVMXMwOi5-V7ln_3GAoVmDosmtM-Yhzq/w400-h266/IMG_9923.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOM_iH0y9vrMF1t7iKzwqRhycwOwdqmHr-M8PwTpdbyoVIHccTs1gLaMtYOo6RzhFVvKkH0VVpg-YpKrLN4t0wJ32BohFc8CHItG9-RxZLazVwEiW_heN5cVWcsR4Vvwp1gVKDZJiGN9Oo/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOM_iH0y9vrMF1t7iKzwqRhycwOwdqmHr-M8PwTpdbyoVIHccTs1gLaMtYOo6RzhFVvKkH0VVpg-YpKrLN4t0wJ32BohFc8CHItG9-RxZLazVwEiW_heN5cVWcsR4Vvwp1gVKDZJiGN9Oo/w400-h266/IMG_9922.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYbLawL2AiVTzcc5R7Wfzt9-Y19duGISFpwpueoZ9wfMqfrSjg0H4wiRxNeIqHlqK9DVfSHkL8tN7vUQV_JuW8huCFGJg9rKwbTpeFQxLWtYH7nE0k07ukgHFbLbjAR4Xdp8-Ke5kEVgsz/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYbLawL2AiVTzcc5R7Wfzt9-Y19duGISFpwpueoZ9wfMqfrSjg0H4wiRxNeIqHlqK9DVfSHkL8tN7vUQV_JuW8huCFGJg9rKwbTpeFQxLWtYH7nE0k07ukgHFbLbjAR4Xdp8-Ke5kEVgsz/w400-h266/IMG_9921.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator">Ananasy, marakuje, banany, papaje i kokosy</div><div class="separator"><br /></div></div><div>Kiedy pójdziesz na plażę, przyjrzyj się uprawom papai, ponieważ drzewa wyglądają bardzo ciekawie. Goły pień o wysokości od półtorej do trzech metrów u góry obfituje w ciężkie i dorodne owoce, które wiszą dookoła niego. Każdy z nich waży około 2 kg. Na jednym pniu zobaczymy około 20 dużych papai. Owoce ochrania przed słońcem kulista korona z dużych liści, które nieco przypominają marihuanę. Całkiem po prawej stronie, na stole zauważyliśmy dziwne kokosy, którymi sprzedawcy handlują pod nazwą ‘baby kokos’. Jest to młody, rosnący, kiełkujący kokos z dwoma pierwszymi liśćmi. W środku ma biały miąższ, z którego wytwarza się wiórki, oraz po przecięciu go na pół, zamiast soku zobaczymy beżową kulkę z waty. Właśnie w ten sposób zaczynają nowe życie palmy kokosowe. Kulka z waty ma słodki smak, dlatego ‘baby kokos’ jest traktowany jako słodycz. Na stole również dostrzeżesz długie, proste ‘cygara’. Są to wiórki kokosowe wymieszane z miodem, a całość zawinięta jest w ususzony liść. Miejscowi ten produkt nazywają ‘Bounty’. Rzeczywiście mamy okazję zjeść słodki baton kokosowy. Tak – baton kokosowy, a nie słodycz o smaku kokosa. To wielka różnica. Prawie wszystko sprzedają po 1 dolara (kokos do picia, marakuja, mango, trzy banany, ‘cygaro’). Droższe będą papaje i ananasy (2 i 5 USD). Będąc na Thoddoo spróbuj jednego dnia zrobić sobie prawdziwą degustację. Kup różne owoce, usiądź na plaży i poznawaj kolejne smaki Malediwów, podziwiając rajskie widoki… Naprawdę polecam! Warto przeprowadzić test smaków chociażby z takiego powodu, żeby porównać, co jemy w Polsce, a jak smakują owoce w ich naturalnym środowisku. Od razu poczujesz wielką różnicę.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBKodBFPlgsKa312ryIxAUZRz-C0VeyHlk0COSsTI13EvX0O_mDJ63n6hMLUynr5NRykjbXPS0C8l6umiYmd5LyBrrxz2uShew8xG6AShneBRZjz6PDxOwQRID6He-DQSosdcHrODYclOV/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBKodBFPlgsKa312ryIxAUZRz-C0VeyHlk0COSsTI13EvX0O_mDJ63n6hMLUynr5NRykjbXPS0C8l6umiYmd5LyBrrxz2uShew8xG6AShneBRZjz6PDxOwQRID6He-DQSosdcHrODYclOV/w480-h640/20210305_111109+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJjSz7xWxENWfGd7_kFGK_M242VZM3qdguyOeoj6gZTjX2dsuG1gzHWTb_uCc5rIysWZVBQABrD8JBx3y9LQW3jN5p_2hPSvaaWOZBFGjif0QmBsktPlxJoqoC6c7py_RYu4h0PVTSoxWC/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJjSz7xWxENWfGd7_kFGK_M242VZM3qdguyOeoj6gZTjX2dsuG1gzHWTb_uCc5rIysWZVBQABrD8JBx3y9LQW3jN5p_2hPSvaaWOZBFGjif0QmBsktPlxJoqoC6c7py_RYu4h0PVTSoxWC/w480-h640/20210305_110144+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a></div><div>"Baby kokos" i papaje</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHfbql7_V1ZvLR6okAJ1glY7JolMmfausPJ64Ubwx-84hhsohOJjNUtcSWE64SO2gQfE6e-WRJXSR0lZMm9a2uxQAr5vq6yZmyfd7oQm0-s3kDJpgvc_qtbXhkcvQtph1013WuFaBC_OZR/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHfbql7_V1ZvLR6okAJ1glY7JolMmfausPJ64Ubwx-84hhsohOJjNUtcSWE64SO2gQfE6e-WRJXSR0lZMm9a2uxQAr5vq6yZmyfd7oQm0-s3kDJpgvc_qtbXhkcvQtph1013WuFaBC_OZR/w640-h426/IMG_9225.JPG" width="640" /></a></div>"Baby kokos"<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHKeqUvVVPGt-u3rRLlsNHVNuZ_lIkmHe-qNbQnH5ldRJJ5ZsarCzvtFpd2r3Awo3_NS4GZUTMSs8MWkQLuC2dVywxURPk_IRoq8r-QMsNPDgj6xuzCqnQPkbRBF5dEjLa_-BphmzZOXT8/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHKeqUvVVPGt-u3rRLlsNHVNuZ_lIkmHe-qNbQnH5ldRJJ5ZsarCzvtFpd2r3Awo3_NS4GZUTMSs8MWkQLuC2dVywxURPk_IRoq8r-QMsNPDgj6xuzCqnQPkbRBF5dEjLa_-BphmzZOXT8/w640-h480/20210227_123325+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Sklep z owocami przy małej plaży. W lewym, dolnym rogu zdjęcia widać "Bounty" zawinięte w ususzone liście. Wyglądają jak kubańskie cygara<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">4. PLAŻE NOCĄ</span></b></div><div>Jeśli myślałeś, że na plażach zobaczyłeś już wszystko, to spróbuj jeszcze wrócić na nie wieczorem po kolacji lub trochę później. Powietrze będzie już bardziej przyjemne, będzie wiał lekki wiatr od oceanu i zobaczysz jeszcze kilka ciekawych rzeczy. Weź ze sobą latarkę, ponieważ, o ile dojścia do samych plaż są oświetlone ulicznymi latarniami (tak – we wiosce nie ma asfaltowych dróg, ale są latarnie LED), to same plaże już nie. Na początek polecam wybrać mniejszą plażę (bliżej naszego obiektu), ponieważ tam zobaczymy kilka bardzo ciekawych rzeczy. Idąc piaskiem wzdłuż linii brzegowej, przyglądaj się uciekającym krabom. Będzie dużo małych, białych krabików, a od czasu do czasu, zobaczymy, kto przesiaduje w norach, które w Polsce przypisalibyśmy kretom. Spotkamy dość duże, zielone kraby, które są bardzo szybkie. Ich uszczypnięcie jest bolesne, ponieważ mają bardzo umięśnioną pierwszą parę odnóży. Z drugiej strony uszczypnięcie przez jakiekolwiek kraby jest niemożliwe, ponieważ one bardzo się boją wszystkiego, co jest w ruchu. Bardzo szybko biegają, dlatego jedynym sposobem na przyglądanie się im z bliska jest świecenie latarką po piasku. Część zdąży uciec na bezpieczną odległość od nas, a część będzie oślepiona światłem latarki. Wówczas możemy przykucnąć i przyglądać się tym pięknym stworzeniom. Na pewno powinniśmy zwrócić uwagę na ich składane oczy do korpusu (tułowia). Mają tam podłużne dwa otwory na oczy, które wysuwają się na pręcikach. Co kilka, kilkanaście sekund krab sprawdza, rozglądając się dookoła, czy niebezpieczeństwo już minęło. Nawet dotykałem kraby. One nigdy nie atakowały szczypcami, tylko stały nieruchomo, bo mają gruby pancerz, który ma zapewnić im ochronę.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx1fpPfE1hgcQOqr0_ZJwYkx8-ttN6hhbcS8BCjtiZ0lUelXb_coMGmPowhtbflicbNfiWLts0lEHR2CQWScC2nios3aEmjHPp8tpu6k4OcSUmVT26AJKv4hui2qHvZzjUWYNB4vj5F_OH/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx1fpPfE1hgcQOqr0_ZJwYkx8-ttN6hhbcS8BCjtiZ0lUelXb_coMGmPowhtbflicbNfiWLts0lEHR2CQWScC2nios3aEmjHPp8tpu6k4OcSUmVT26AJKv4hui2qHvZzjUWYNB4vj5F_OH/w640-h426/20210304_211325+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0-XaB5p83brY3S_QyYFtEL2TpaWjEg6U76BmEdy1U0i9ZE_fmdVJ_YAVi4SJ-jOpJgsV9z7JKreyUnhUgt7HqaGMZDYCAIPZMcl6VCJbuncqCN0b79UlQb95goBjdvp6UBcjp1L2S34tc/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0-XaB5p83brY3S_QyYFtEL2TpaWjEg6U76BmEdy1U0i9ZE_fmdVJ_YAVi4SJ-jOpJgsV9z7JKreyUnhUgt7HqaGMZDYCAIPZMcl6VCJbuncqCN0b79UlQb95goBjdvp6UBcjp1L2S34tc/w640-h480/20210304_211429+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Nocne kraby<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipMqJE85FOabmJ3eyEP4mcpafvUiOdb70mK_dI4JKKZ0nndVJ2WAxv9ve8BZx6zL9R3nQJb0f-yOhoC3jUxf3FQe7TWF82HQJqPzfCQ0TJi2GYfJT-K9V3MBPiuNSDhOyC0XqDq_Z6Qvdx/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipMqJE85FOabmJ3eyEP4mcpafvUiOdb70mK_dI4JKKZ0nndVJ2WAxv9ve8BZx6zL9R3nQJb0f-yOhoC3jUxf3FQe7TWF82HQJqPzfCQ0TJi2GYfJT-K9V3MBPiuNSDhOyC0XqDq_Z6Qvdx/w427-h640/DSC_7095.JPG" width="427" /></a></div>Mała plaża po godzinie 22.00 podczas pełni księżyca<br /></div><div><br />Kiedy pójdziemy nieco dalej od wejścia na plażę wzdłuż linii brzegu, zgaśmy wszystkie latarki i odczekajmy aż nasz wzrok przyzwyczai się do ciemności. Najpierw popatrz na linię wody i fale, które wlewają się na piaszczystą plażę. Zobaczysz piękny, świecący, niebieski plankton! Jest niesamowity! Jeśli spojrzysz obojętnie, w którą stronę dostrzeżesz nawet całą linię niebieskich światełek wzdłuż linii brzegu. Najciekawszy jest fakt, że kiedy przejdziesz się po mokrym piasku, będziesz miał podświetlane podeszwy. Co krok, przyklejony plankton do spodniej strony buta będzie się „żarzył”. Wtedy wskazywałem na buty i mówiłem: „patrz, masz buty na imprezę techno, albo do shuffle dance”. Ten taniec jest szczególnie modny w Australii wśród młodych ludzi. Kiedy obejrzysz kilka teledysków na YouTube, wpisując „EDM, shuffle dance Melbourne”, szybko zorientujesz się, co miałem na myśli. Nam się nawet przydarzyło, że krab, który uciekł do wody, został zalany falą z planktonem. Kiedy wrócił na ląd, dostrzegliśmy, że na jego korpusie jest niebieskie światełko. Czym szybciej uciekał, tym mocniej ono świeciło. Na początku, w ciemnościach trudno było dostrzec kraba, dlatego na początku myśleliśmy, że światełko nagle dostało nóg i na dodatek zaczęło się obracać. Właśnie dla takich widoków warto odwiedzić nocną plażę. Ale to nie wszystko, bo na drugiej, dużej plaży w nocy można zobaczyć podpływające małe rekiny blisko brzegu. Warto mieć ze sobą mocną latarkę, żeby móc doświetlić pas kilkunastu metrów wody przed sobą. Rekiny żerują w nocy w lagunach, ale nie ma powodów do strachu, bo te są niegroźne dla ludzi. Żywią się planktonem, między innymi tym, który świeci na niebiesko. Z tego względu możemy trafić na piękne widowisko. Rekiny możemy zobaczyć już po godzinie 21.00, ale większe prawdopodobieństwo będzie około 22.00. Zobaczymy go jako dużą, ciemną plamę poruszającą się wzdłuż linii brzegu. Wygląda jakby przeczesywał tutejsze wody od lewa do prawa i z powrotem. Monika i Basia poszły jednego wieczoru na dużą plażę, żeby sprawdzić jak ona wygląda nocą. Faktycznie trafiły na młodego rekina. Dla nich to było niesamowite przeżycie, ponieważ pierwszy raz pojechały na urlop tak daleko, a tu jeszcze trafił się rekin!</div><div><br />Niezależnie na jaką plażę pójdziesz, dodatkowym widowiskiem są gwiazdy na niebie. Jest tak gęsto usiane, że białe kropki tworzą całe skupiska, które grupują się w „chmury”. Pośrodku przebiega ciemny pas, który rozdziela dwa pasy białych chmur. Jako, że Malediwy są umiejscowione na Oceanie Indyjskim, lub jak kto woli, otacza je częściowo Morze Lakkadiwskie, to niebo nie jest rozświetlone miejskimi latarniami. Dzięki temu możemy obserwować niezwykłe roje gwiazd, których w naszym miejscu zamieszkania nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Wystarczy, że pójdziemy na plażę tam, gdzie nie docierają światła z wioski, żeby móc podziwiać coś niezwykłego. Najlepiej, gdy księżyc będzie w nowiu, albo przynajmniej gdzieś trochę ponad linią horyzontu. Wówczas nie ”zagłuszy” swoim światłem gwiazd. Patrząc w niebo, dostrzeżemy bardzo wyraźne dwa skupiska gwiazd, tworzących dwie równoległe linie, a pomiędzy nimi będzie ciemna przestrzeń. Skupiska ciągną się przez połowę nieba, a kończą na horyzoncie. Nie wszyscy jednak wiedzą, na co patrzą. To połowa Drogi Mlecznej, czyli naszej Galaktyki! Jako, że planeta Ziemia jest umiejscowiona na jej obrzeżach, to mamy w nią wgląd, w stronę jej środka. Patrzymy na nią dosłownie z boku. Widzimy jej połowę, ale bez punktu centralnego. Skupiska gwiazd są tak gęste, że wyglądają jak chmury! Ciemny pas pomiędzy dwiema, białymi, równoległymi liniami to mgławice. Kiedy jeszcze bardziej uświadomisz sobie jak duże jest to, na co patrzysz, zrozumiesz, jacy naprawdę jesteśmy mali i nic nieznaczący. Od końca skupisk gwiazd, tworzących równoległe linie, do horyzontu (ponieważ tutaj kończy się widok), mamy dystans około 40.000 lat świetlnych. Jeden rok świetlny to 9.460.700.000.000 km (blisko 9,5 biliona kilometrów). 40.000 lat świetlnych to 378.428.000.000.000.000 (blisko 378,5 biliarda kilometrów). Może trudno ci wyobrazić sobie takie liczby, a co dopiero odległość… Aby łatwiej zrozumieć, o czym mówię, wyobraź sobie, że światło „pędzi” z prędkością około 300.000 km/s [kilometrów na sekundę], czyli 1.080.000.000 km/h [kilometrów na godzinę]. Pomimo tak ogromnej prędkości potrzebne jest aż 40.000 lat, żeby pokonać ten dystans! Patrząc na dwie linie gwiazd, które na niebie przecież nie są takie wielkie, w rzeczywistości dla większości z nas mają niewyobrażalną długość.</div><div><br />Jeśli myślisz, że przytoczone liczby i odległości są ogromne, to muszę ci powiedzieć, że będą niczym, w porównaniu z tym, co jeszcze obserwujemy z poziomu plaży. Poza rojami gwiazd, niektóre widoczne punkty, to całe galaktyki, skupiska, a nawet ich wielkie gromady. Skoro Droga Mleczna ma około 100.000 lat świetlnych średnicy, to wyobraź sobie, jakie odstępy muszą być pomiędzy nimi… Idąc dalej tym tokiem rozumowania, pomyśl, jakie odległości dzielą całe ich gromady! Nie bez powodu, w jednej z komercyjnych ofert wyjazdu na Malediwy na lokalną wyspę Fehendhoo, jest napisane: „na wyspie wyciszysz się i będziesz mógł rozmyślać nad sensem życia…”. Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, kiedy spojrzysz na tak ogromną przestrzeń, której widzimy i tak niewielki kawałek. Najdalszy obiekt, jaki udało się dotychczas zaobserwować astronomom, to galaktyka GN-z11 odległa o 13,4 miliarda lat świetlnych od nas. My oczywiście jej nie zobaczymy z poziomu plaży, ponieważ potrzebne by było bardzo duże obserwatorium astronomiczne. To pokazuje, że pomimo wielkich liczb, które omówiliśmy powyżej, tak naprawdę znaczą one niewiele w porównaniu z ogromem całego wszechświata. Gdyby przeliczyć odległość galaktyki GN-z11 na kilometry, otrzymalibyśmy wynik: 1.267.733.800.000.000.000.000.000 km, czyli blisko 1,268 kwintyliona kilometrów. Zawsze kiedy obserwuję tak niesamowicie piękne niebo, myślę o niemożliwych do przebycia dla nas odległościach w obecnych czasach i ile tak naprawdę znaczymy w obliczu całego Wszechświata… Malediwska plaża pozwala nam obserwować naprawdę cudowne rzeczy na niebie, ale musimy je docenić i wiedzieć na co patrzymy. Nawet, jeśli ktoś zupełnie nie zna się na astronomii i w tym wszystkim na niebie widzi tylko skupiska gwiazd, to widok i tak zachwyci każdego, ponieważ gwiazd jest niezliczenie dużo.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvJiHiJCkRFyusRRBQfB96EYij_5S6iSnTDZCP39EY9u6cLt9SFlp0knO7hC4r-qcHkFP9V2uG7B5yPbcDQ-EmZrArVqz6EwEKUtCtrgLFAyY4vt2HkpwTGosSyCJas89Aakpfg5deUmz/s1600/astronomy-2179083_1920.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvJiHiJCkRFyusRRBQfB96EYij_5S6iSnTDZCP39EY9u6cLt9SFlp0knO7hC4r-qcHkFP9V2uG7B5yPbcDQ-EmZrArVqz6EwEKUtCtrgLFAyY4vt2HkpwTGosSyCJas89Aakpfg5deUmz/s640/astronomy-2179083_1920.jpg" width="640" /></a> <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBXFcS5Opv2jJP_BSjK6UHn62-HvetaTUumpEZySQbG88WIfumNPJ3lX1g0vXUbFmgQRtL0M_hbxPBOiSYaK4tjemfpddGFsnnTgLzUCOjdb2luQEHow767uN4uXyJ-eNDQbfqRixq65J/s1600/milky-way-1845068_1920.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMBXFcS5Opv2jJP_BSjK6UHn62-HvetaTUumpEZySQbG88WIfumNPJ3lX1g0vXUbFmgQRtL0M_hbxPBOiSYaK4tjemfpddGFsnnTgLzUCOjdb2luQEHow767uN4uXyJ-eNDQbfqRixq65J/s640/milky-way-1845068_1920.jpg" width="640" /></a> <br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJAS4WH3yZ-253ud1WQGHNMk-vkdXAcKyvrE6nadN883q6q6MtxXj0BfAotZh0XOx97bPl3P_NRvXoagGuiKzXyHemacMnX7jgxU2tWvgyPmXrrZsNozuCfLa5wQfK4Jp1-QTnoXSppMx/s1600/galaktyka.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfJAS4WH3yZ-253ud1WQGHNMk-vkdXAcKyvrE6nadN883q6q6MtxXj0BfAotZh0XOx97bPl3P_NRvXoagGuiKzXyHemacMnX7jgxU2tWvgyPmXrrZsNozuCfLa5wQfK4Jp1-QTnoXSppMx/s640/galaktyka.JPG" width="640" /></a><br />Fragment Drogi Mlecznej widziany z plaży. Na trzecim zdjęciu, w lewym górnym rogu widać inną galaktykę (zaznaczona w żółtym okręgu). Ten mały punkt w rzeczywistości ma przynajmniej 100.000 lat świetlnych długości, czyli 946.070.000.000.000.000 km (946,07 biliarda kilometrów). Pomyśl, jak wielka jest przestrzeń, na którą patrzysz...</div><div><br />Skoro powiedziałem już o nietoperzach na wyspach w moim artykule ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2021/04/malediwy-na-wasna-reke-jak-zorganizowac.html" target="_blank">Malediwy na własną rękę – jak zorganizować własny wyjazd?</a>’, to moglibyśmy zacząć się ich obawiać, ponieważ kojarzą się one nam z nocnym trybem życia. Na szczęście w nocy ich na plaży nie spotkamy, ani tym bardziej nie zaatakują nas, ponieważ mimo swoich wielkich rozmiarów (około 1 metr), żywią się tylko owocami. Jako jeden z niewielu gatunków nietoperzy nie posiadają zmysłu echolokacji. Mają za to bardzo dobry wzrok i duże oczy. W nocy spotkamy je w niższych partiach drzew w pobliżu osiedli ludzi. Jednej nocy zdarzyło mi się, że zaledwie kilkadziesiąt centymetrów nade mną wisiał jeden z nich. Mimo wszystko nie odczuwałem strachu, bo on się wystraszył. Dosłownie nad głową rozprostował skrzydła i poleciał wzdłuż głównej ulicy na trochę wyższe drzewo. Dla ludzi ten gatunek nietoperzy jest zupełnie niegroźny. Powinniśmy je traktować jako ciekawostkę, coś niespotykanego, co możemy tutaj zobaczyć.<br /><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">5. FISHING, CZYLI ŁOWIENIE RYB</span></b></div><div>Dopóki nie spróbowałem, myślałem, że ta wycieczka nie będzie ciekawa, bo przyznam szczerze, że łowienie ryb w Polsce zawsze kojarzyło mi się z emerytami, którzy przesiadują przy stawach całymi godzinami, zazwyczaj nic nie udaje im się złowić, a przy tym pociągają z butelki co nieco. W głowie utrwalił mi się ten obraz, dlatego powtarzałem, że nie dla mnie ten „sport”. Kiedy nasz gospodarz podszedł wieczorem do mnie i zapytał, czy lubimy ryby, odpowiedziałem, że tak. Wtedy zaproponował nam grillowane ryby, ale powiedział, że popłyniemy je łowić. To, co złapiemy, to z tego będzie przyrządzona kolacja. Bardzo podobał mi się ten pomysł, ponieważ nigdy nie łowiłem ryb i tak naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać. Myślałem, że gospodarz i kapitan będą wędkować, a my ewentualnie spróbujemy o co chodzi. Monika i Basia od samego początku zadbały o atmosferę wyjazdu. Kiedy tylko wyszliśmy z naszego guest house, przyjechał po nas buggy, czyli elektryczny autobus na 10 osób bez bocznych ścianek. Kierowca puścił bardzo ciekawą, arabską muzykę. Monika szybko podchwyciła melodyjne „Habibi”. Odtąd przyśpiewka „Habibi” była z nami przez całe wakacje na Malediwach. Innego dnia kierowca nawet otrzymał przezwisko „Habibi”, a Olek nazwał jego firmę „Habibi Express”. W porcie czekał już na nas kapitan Ali. Na małym daszku nad sterem kapitana stały pod ukosem: harpun, bosak oraz dwie wędki. Wypłynęliśmy z portu około godziny 17.00. Płynęliśmy dość długo, bo aż pod atol wyspy Rasdhoo.</div><div><br />W miejscu, gdzie ciemne głębiny zamieniały się w ciemniejszą, zieloną, przejrzystą wodę Ali zatrzymał łódź. Połowy zaczęliśmy na 25min przed zachodzącym słońcem. Nasz gospodarz i Ali przygotowywali sprzęt. Każdy z nas otrzymał duży krążek z nawiniętą żyłką o długości 200 m i wytrzymałością 30 kg. Rozdali również kevlarowe rękawiczki. Na początku linki znajdował się haczyk, a 50 cm dalej, mały kamień z otworem. Kapitan każdemu nabijał mięso, które wycinał z mniejszych ryb. Ali poinstruował nas tak: „zakładajcie rękawiczki, które wam rozdałem, rozwijacie żyłkę tak, żeby poczuć dno. Wtedy żyłka nad wodą zrobi się luźna. Po wyczuciu dna nawiń 1 m linki i czekaj”. Na początku każdy z nas próbował wyczuć dno, Mieliśmy wrażenie, że stanęliśmy na jakiś wielkich głębinach, bo rozwijaliśmy żyłkę, a ona ciągle była napięta. Po dłuższej chwili Basia poczuła, że coś ją ciągnie. Wtedy rozpoczęła nawijanie żyłki. Po kilku minutach okazało się, że wyciągnęła… koralowiec w postaci krzaczastej kuli! Było dużo śmiechu. Monia stwierdziła, że zaraz wyciągnie kalosze. Za kilkanaście minut popłynęliśmy trochę dalej, na inny fragment atolu. Tam mieliśmy już więcej szczęścia, ponieważ udało nam się opanować sztukę wyczuwania dna. Słońce już zachodziło, ale według założeń miało być nocne łowienie ryb, więc zostaliśmy na otwartych wodach oceanu. Każdemu bardzo podobał się ten klimat. Kiedy zarzuciłem haczyk z kamieniem i opuściłem go na dno, poczułem, że jest jakiś ciężar. Zacząłem szybko zwijać linkę. Nasz gospodarz powiedział, że bardzo szybko nawijam żyłkę na krążek. Po dłuższej chwili wyciągnąłem pierwszą rybę! Radość była ogromna, bo w końcu zaczęło się udawać. Ryba miała około 40 cm długości, w większości w odcieniach różu. Za kilka chwil, Monika, siostra Basi, również wyciągnęła bardzo podobną rybę.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguhyXetP5OlZUaRxbFWzhDAmB_IVDcEs_9hk-yr4ENfkiwInCDpIuvC1QrLNir6AHnWt33bx2RzSkDmvviB-FgzJ7CN5pUJv3DwYRZds91IRBo0KwVSMsrYis5U8V_8ZT9YGtZ7qzFEau4/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1065" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguhyXetP5OlZUaRxbFWzhDAmB_IVDcEs_9hk-yr4ENfkiwInCDpIuvC1QrLNir6AHnWt33bx2RzSkDmvviB-FgzJ7CN5pUJv3DwYRZds91IRBo0KwVSMsrYis5U8V_8ZT9YGtZ7qzFEau4/w427-h640/DSC_7166.JPG" width="427" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW9lfJCBNMLqZdJD_LrOJw0ndmx5DkGBy53rd_kUGtKd7ky6DVqXb7dTNGPSvGDq8b_XAoCZjXzaBq9clc_Ds6KR98pXsI8iiyb3KowCQOB1s5f-t2uMj-wB81AHgrXu476pE1cL7ZYlPS/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW9lfJCBNMLqZdJD_LrOJw0ndmx5DkGBy53rd_kUGtKd7ky6DVqXb7dTNGPSvGDq8b_XAoCZjXzaBq9clc_Ds6KR98pXsI8iiyb3KowCQOB1s5f-t2uMj-wB81AHgrXu476pE1cL7ZYlPS/w480-h640/20210302_194124+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="480" /></a> <br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3XI4-ve7iaXSnUMUxU6WNYFgF5XPvWbVX2WlF3girN_wS9vGmNOe1P1c2cGrvfQ93G10Zst2DfuJQADe-5-6HqtgynDyVjQ7pmaG2XFxz0MIcNASenv6ePFS1-rZqqSRPFSZuo6CqhUuj/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3XI4-ve7iaXSnUMUxU6WNYFgF5XPvWbVX2WlF3girN_wS9vGmNOe1P1c2cGrvfQ93G10Zst2DfuJQADe-5-6HqtgynDyVjQ7pmaG2XFxz0MIcNASenv6ePFS1-rZqqSRPFSZuo6CqhUuj/w640-h428/DSC_7164.JPG" width="640" /></a></div></div><div>Wypływamy na ryby i nasza łódź nocą</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqjNsuJ_tBarwop3SM9xELKqzkdf0MVFqyKDVHoiLDtiKJ4YrD7yblVyRSfDkEvlMKjks3PknlWsCS-LfpFOtI-MPUtYtt8DDi-kmB7fCfsninoNSbC_51jdfSFibCIdSaV7BTd8odcMzB/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqjNsuJ_tBarwop3SM9xELKqzkdf0MVFqyKDVHoiLDtiKJ4YrD7yblVyRSfDkEvlMKjks3PknlWsCS-LfpFOtI-MPUtYtt8DDi-kmB7fCfsninoNSbC_51jdfSFibCIdSaV7BTd8odcMzB/w640-h426/DSC_7169.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0n4jdW11v5dZtAEBKBi7dU50Cdou4L3yA4h7BZbk1ZzNqjydyYKkRZ9l2TObpN4whof2A_k3A9piAMln_aMRX-zROyASH9UZrooWTwEUQnw-_V701OV4OJuLl1x9vcNoI6V_De2OXf_XS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0n4jdW11v5dZtAEBKBi7dU50Cdou4L3yA4h7BZbk1ZzNqjydyYKkRZ9l2TObpN4whof2A_k3A9piAMln_aMRX-zROyASH9UZrooWTwEUQnw-_V701OV4OJuLl1x9vcNoI6V_De2OXf_XS/w640-h426/DSC_7174.JPG" width="640" /></a> </div></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmq9VmOdup_fAbJs_lYPrnFFxcJPbikEaLhSTIYe1hUMcD4_iSa8fIdlfECQPEdU7irgbcoKvpvhktu6TEyR06trUtT13k2_2joZuK9vmfw3fQOf6nXSAZtwDCIArYqrS-T_yrBt_5ABh0/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmq9VmOdup_fAbJs_lYPrnFFxcJPbikEaLhSTIYe1hUMcD4_iSa8fIdlfECQPEdU7irgbcoKvpvhktu6TEyR06trUtT13k2_2joZuK9vmfw3fQOf6nXSAZtwDCIArYqrS-T_yrBt_5ABh0/w640-h426/IMG_8851.JPG" width="640" /></a></div>Zachód słońca w trakcie łowienia ryb</div><div><div class="separator"><br /></div></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBl_gHq1QW3RnPiDYXkRS8h_1ovyyJmU_Oi-Nmpbxv1SWeL3zaXwKfno215Ve-ubA3LpUnd4l2P9Z6bSD7zmjhy9K_yfbk34fm1TD_Ogo-JCsupVlLu1iSnUcHvK_02PxidqjcR9-lznE6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBl_gHq1QW3RnPiDYXkRS8h_1ovyyJmU_Oi-Nmpbxv1SWeL3zaXwKfno215Ve-ubA3LpUnd4l2P9Z6bSD7zmjhy9K_yfbk34fm1TD_Ogo-JCsupVlLu1iSnUcHvK_02PxidqjcR9-lznE6/w640-h426/IMG_8852.JPG" width="640" /></a></div>Nocne łowienie ryb<br /><br /></div><div>Od momentu przenosin z jednego miejsca na drugie Monia i Basia zaczęły śpiewać polskie, znane przyśpiewki, dzięki czemu atmosfera na statku zrobiła się zupełnie inna. Ali i nasz gospodarz Maseed śmiali się i zaczęli śpiewać z nami. Pytali nawet o tekst, co on oznacza. Monika szybko przerobiła jedną z przyśpiewek i co chwilę, wzywała ryby, śpiewając „kochana rybko, chodź tu do nas szybko”. Po dłuższej chwili udało mi się złowić drugą, podobną, różową rybę. Od teraz zaczęła się dobra passa, ponieważ po zachodzie słońca zrobiło się ciemno. Ryby najwyraźniej zaczynały wtedy żerować na płytszych wodach. Basia długo walczyła ze swoją żyłką, ale nie poddała się ani na chwilę. W zupełnych ciemnościach, po raz kolejny zarzuciła haczyk z kamieniem, ale tym razem poczuła, że coś większego ciągnęło jej krążek. Wtedy Monika i Basia co chwilę powtarzały „jakiś szark”. Hasło „szark” przyjęło się bardzo szybko, bo nie wiedząc, jaka to będzie ryba, mówiliśmy „szark”. Rybę od Basi pomagał wciągać gospodarz. Okazało się, że złapała największą z nas wszystkich. Dla nas była ogromna, bo dwa razy większa od pozostałych. Za chwilę sam gospodarz złapał kolejną, podobną do moich. Olek zapytał mnie, jak się wyczuwa dno i skąd wiem, kiedy trzeba nawijać żyłkę. Pokazałem mu jak, ja łowiłem ryby. Wystarczyły dwie minuty rozwijania i Olek poczuł, że coś go ciągnie. Wyłowił czerwono-różową rybę, ale kapitan powiedział, że ona jest niebezpieczna, ponieważ ma ostre zęby i cały jej szkielet jest ostry jak brzytwa, dlatego najlepiej będzie ją wyrzucić z powrotem do wody. Na koniec, kiedy ryby nie chciały brać, na powierzchni pokazała się ławica białych, dużych ryb. Ali szybko sięgnął po podbierak, ale one zdążyły już odpłynąć. Wyglądało to trochę, jakby spod pokładu wyciągnął dużą strzelbę, mając nadzieję, że upoluje niedźwiedzia. Olek najbardziej się śmiał z tej sytuacji. Na środku oceanu przebywaliśmy do godziny około 21.40. Żona kapitana ciągle dzwoniła do niego. Gospodarz rozdał nam jeszcze na koniec pożywne, czekoladowe soki. Do brzegu przybyliśmy około godziny 22.10. Ali i Maseed zaczęli na plaży obrabiać siedem przez nas złowionych ryb. Mieli specjalne drapaczki do zdejmowania łusek. Bardzo wprawnymi ruchami i ostrym nożem patroszyli każdą z nich.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOv25ly-8Rvx7eAjtUcNHahfepmFL2D3T0wI5-F1S60SWS_Z56BG_Xje2OvwsCm49Hya8S8GyXpgvWKhFmPpKlX5WugUkHmepyCzNSwsQRMZy2lfJkTDdd7IhLKJg01wjgGz6rW7cMskfs/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOv25ly-8Rvx7eAjtUcNHahfepmFL2D3T0wI5-F1S60SWS_Z56BG_Xje2OvwsCm49Hya8S8GyXpgvWKhFmPpKlX5WugUkHmepyCzNSwsQRMZy2lfJkTDdd7IhLKJg01wjgGz6rW7cMskfs/w640-h426/IMG_8887.JPG" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcum_CTkWVK413Qf0NgfnwHKJ3SIRX5D-2joAEzM-T5Dyqm34aBhnpgl-DeFRsNuytqBEiHhapzh9FWg10WNLg-a4IqCFwNF68b2Sm6YqOglVa_KJgdekXrzrO_HzdvJK2Av6mM8Z_yiVO/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcum_CTkWVK413Qf0NgfnwHKJ3SIRX5D-2joAEzM-T5Dyqm34aBhnpgl-DeFRsNuytqBEiHhapzh9FWg10WNLg-a4IqCFwNF68b2Sm6YqOglVa_KJgdekXrzrO_HzdvJK2Av6mM8Z_yiVO/w640-h426/IMG_8899.JPG" width="640" /></a></div>Udaje się złowić kolejne ryby<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP4sk8YTb60ufhoD1R4XReGowdHwuWGtO3N2gUsATqidymCm8LUu8dOIck2UVNdW4ml7xceAYufKIby8oNIfICIoJRbM301C0avrGAF7ecaVl9gfjqgZxrGgEBFedlXCvX9njh8UAZ9so6/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhP4sk8YTb60ufhoD1R4XReGowdHwuWGtO3N2gUsATqidymCm8LUu8dOIck2UVNdW4ml7xceAYufKIby8oNIfICIoJRbM301C0avrGAF7ecaVl9gfjqgZxrGgEBFedlXCvX9njh8UAZ9so6/w640-h480/20210302_211434+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfYREkUdaqsS_UFrnQYm6YQQMvCkrhA_Dh_yDq-whV4DBK8VIxxCHmr1Sc_s_mHJlvOQisgcnDLcQS-Z8ZLWlxQLMWzMELRk1c1wLFbTBlRnwUZ7C1uRgIknpMgnOJxR4bhnJ4EjE-LAzF/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfYREkUdaqsS_UFrnQYm6YQQMvCkrhA_Dh_yDq-whV4DBK8VIxxCHmr1Sc_s_mHJlvOQisgcnDLcQS-Z8ZLWlxQLMWzMELRk1c1wLFbTBlRnwUZ7C1uRgIknpMgnOJxR4bhnJ4EjE-LAzF/w640-h480/20210302_211709+%25E2%2580%2594+kopia_filtered.jpg" width="640" /></a></div>Złowione przez nas ryby<br /></div><div><br />Przy wejściu na dużą plażę czekał na nas kierowca „Habibi”. Gospodarz zapytał nas, czy dzisiaj grillujemy te ryby. Powiedzieliśmy, że zjemy je jutro na kolację, ponieważ oni musieliby jeszcze ślęczeć nad kolacją do północy. Każdy chciał się wyspać, a z rybami się nie paliło, dlatego postanowiliśmy, że zjemy je na następny dzień. Wycieczka miała dla nas bardzo ciekawy i swojski klimat, bo kapitan i gospodarz Maseed śpiewał „Kochana rybko, przypłyń do nas szybko” i każdy z nas mógł zobaczyć, jak miejscowi zaopatrują się w ryby. Zobaczyliśmy również, że przede wszystkim nikt nie łowi ich na zapas, ale raczej bierze się ich tylko tyle, ile potrzeba na dany dzień, dzięki czemu nigdy nie brakuje ryb w oceanie. Widok na rozgwieżdżone niebo, około 10 km od naszej wyspy, również zapadł nam głęboko w pamięci, ponieważ na środku oceanu brakowało jakiegokolwiek oświetlenia, które mogłoby zmącić ten piękny widok. Z pewnością każdy z nas miło wspomina ten rejs.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">6. MANTY</span></b></div><div>Obowiązkowa wycieczka, kiedy jesteśmy na Malediwach. Ja już je widziałem dwa razy, podczas moich poprzednich wyjazdów, ale mimo wszystko chciałem popłynąć jeszcze raz, ponieważ wiedziałem, że i tak będę zachwycony. Manty są dwa razy większe od nas. Na dodatek pływają bardzo dostojnie, bez paniki. Zaproponowałem naszej ekipie, żeby popłynąć na poszukiwanie mant. Musieliśmy jedynie wstać tak, żeby w porcie być na 6.00 rano. Kapitan już czekał na nas. Dołączyliśmy do niego z gospodarzem. W porze wschodzącego słońca wypłynęliśmy na otwarte wody oceanu. Miejscowi mają swój rejon, gdzie kończą się głębiny, a zaczynają wody o głębokości kilku metrów. W godzinach od 6.00 do około 9.00 manty wypływają z głębin na żer w pobliże płycizn. Maseed wypatrywał mant i mówił kapitanowi gdzie ma płynąć. Naszym zadaniem było wskoczenie do wody z burty i płynięcie za nimi. Dla wielu osób wycieczka może być męcząca, ponieważ przez około dwie godziny ciągle się pływa, wchodzi na łódź po drabince i z powrotem wskakuje do wody. To może być męczące. Mi się podobało, bo wiedziałem o co chodzi i miałem już doświadczenie w tej kwestii. Maseed zauważył pierwszą mantę. Większość nas wskoczyła. Szybko popłynąłem w kierunku manty. Zobaczyłem ją z bardzo bliska. Przepłynęła obok mnie, skręciła i odpłynęła. Tylko mi udało się ją zauważyć, dlatego popłynęliśmy kawałek dalej, żeby spotkać kolejne. Kapitan Ali powiedział, że lepiej będzie, jak wszyscy wskoczymy razem i powoli, bez żadnych gwałtownych ruchów podpłyniemy w ich pobliże. Wtedy one same zaciekawią się i popłyną do nas. Tak też zrobiliśmy. Udało nam się trafić na trzy płaszczki, które krążyły wokół nas.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM8YNoyUF0EMawKnsTC-gf9WNwNpXPKVwYAhlyFHwYGWEy8cWD-x7XOdayLBjCuPStmH7sky0cWj8yOhSjBhTflKtYlq1dxqkH3F0mdYfJ3-c9lgoh-YuUMQOgqN34tQoiKbpZUtzn1PM2/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM8YNoyUF0EMawKnsTC-gf9WNwNpXPKVwYAhlyFHwYGWEy8cWD-x7XOdayLBjCuPStmH7sky0cWj8yOhSjBhTflKtYlq1dxqkH3F0mdYfJ3-c9lgoh-YuUMQOgqN34tQoiKbpZUtzn1PM2/w640-h480/received_283266946759459_filtered.jpeg" width="640" /></a></div><div class="separator">Manta z bliska</div><div class="separator"><br /></div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6yPKHthobLsjyegoy0Z8wK5Wxy_waS7guUE_HGMbbye7utSU2L9n6UBKB6zgX3KwHJOFNG_xb57zKDECb6pFug-tRtaQF9GHnnqv-M22q8zeZfLPi6kyOUZ5HOS-5NAcdjZjwZpp2h4l9/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6yPKHthobLsjyegoy0Z8wK5Wxy_waS7guUE_HGMbbye7utSU2L9n6UBKB6zgX3KwHJOFNG_xb57zKDECb6pFug-tRtaQF9GHnnqv-M22q8zeZfLPi6kyOUZ5HOS-5NAcdjZjwZpp2h4l9/w400-h300/received_1123208604773913_filtered.jpeg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZUJ3cXX6z-HIMgVcB_TXlheiCi2bmgL1GWvHunBscOFrKSoDFPLh-E8VuXN5SmsXncrfBOtZombQecjUXpaBlkFyjCfUOZzfMFvLaLTYw5AWZgkxXImfbMsgLHppk6d0S3UEeiTxa6dvN/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZUJ3cXX6z-HIMgVcB_TXlheiCi2bmgL1GWvHunBscOFrKSoDFPLh-E8VuXN5SmsXncrfBOtZombQecjUXpaBlkFyjCfUOZzfMFvLaLTYw5AWZgkxXImfbMsgLHppk6d0S3UEeiTxa6dvN/w400-h300/received_433715064504669_filtered.jpeg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD-pEW_eEpjQx7MQmlQ1RVD9rDiKv9e577Fh1xOiwFeFqBoYqtdYJuvVquTtN-Lr6jIK549JghM1Ipg-jm8lAHH1-WePyVyJyQKGg587L4In39GsX5HpHDeiWjlTEJErn0J6C7Ne20Mwjk/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD-pEW_eEpjQx7MQmlQ1RVD9rDiKv9e577Fh1xOiwFeFqBoYqtdYJuvVquTtN-Lr6jIK549JghM1Ipg-jm8lAHH1-WePyVyJyQKGg587L4In39GsX5HpHDeiWjlTEJErn0J6C7Ne20Mwjk/w400-h300/received_347935046459449_filtered.jpeg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKNyVqYWhHvY1QqqD5ZXQjzmJmvKhWfg5xt_ZGFW5cb4oK-YYTHCRezGu-OBnZbDsC2Whq3_hYuYgthNEf_tcKtsaGPUwPUk2UCx9P_bTb7N_QLY0h-IJX4jD5p5jg2afh-46g-xUgwjnk/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKNyVqYWhHvY1QqqD5ZXQjzmJmvKhWfg5xt_ZGFW5cb4oK-YYTHCRezGu-OBnZbDsC2Whq3_hYuYgthNEf_tcKtsaGPUwPUk2UCx9P_bTb7N_QLY0h-IJX4jD5p5jg2afh-46g-xUgwjnk/w400-h300/received_266532601716319_filtered.jpeg" width="400" /></a></div><div class="separator">Piękno mant w ich naturalnym środowisku</div><br />Monia, siostra Basi, miała dużo szczęścia, bo kiedy płynęła, manta spokojnym tempem kierowała się na nią, po czym przepłynęła tuż pod nią. Dzięki temu, mogła zobaczyć ją naprawdę z bardzo bliska. Po chwili miałem dokładnie taką samą sytuację, dlatego nagrywałem podwodny film. Za chwilę trafiły się dwie kolejne, płynące blisko siebie. U góry są ciemne, a na brzuchu białe, co bardzo ładne kontrastuje, kiedy zakręcają. Kiedy świeci słońce, bardzo dobrze widać ich biel. Na kolejnym przystanku znaleźliśmy następne trzy manty. Kiedy wskoczyliśmy do wody, mogliśmy podziwiać każdą z nich z osobna, ponieważ krążyły w pobliżu nas. Widzieliśmy również, że inne wycieczki próbowały swojego szczęścia, dlatego tylko raz pływaliśmy w ich pobliżu, a później przenieśliśmy się nieco dalej, żeby nie tworzyć tłumów. Wszyscy już weszli do wody, ale Basia nadal pływała. Wtedy Monika powiedziała do Maseeda: „say ‘Basia chodź!’”. Gospodarz od razu zaczął wołać Basię po polsku. Od razu podpłynęła pod drabinkę, żeby wejść na statek. Mieliśmy ubaw z tego, jak Maseed zawołał Basię. Po godzinie ósmej mieliśmy już wracać na wyspę, ale w drodze powrotnej Ali zauważył aż cztery manty! Płynęliśmy naprawdę blisko nich. Wtedy kapitan zapytał: „kto jeszcze wskakuje do wody?”. Wszyscy byli zmęczeni ciągłym i siłowym pływaniem. Ja od razu się zdecydowałem. Wziąłem naprędce kamerę od Olka, włożyłem ją w kopułę i wyskoczyłem bez chwili zastanowienia za burtę. Na początku udało mi się zrobić serię zdjęć, gdy manta przepływa tuż pode mną. Za chwilę płynąłem równolegle z inną przez kilkadziesiąt metrów. Zupełnie spokojnym tempem. Zdążyłem nagrać film i zrobić serię zdjęć z poziomu jej prawej płetwy-skrzydła. Wyglądała jak podwodny ptak i tak samo się poruszała. Z gracją i wielkim spokojem. Kolejne dwie fotografowałem, przepływając na drugą stronę łodzi. Podpłynęły dość blisko, dzięki czemu na tej wycieczce mogłem powiedzieć, że widziałem z bliska łącznie aż 12 mant! Rok wcześniej spotkałem ich 7.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivo-vzm09cfbWrRWQ2Pxs5qmKS4_x6xb_FQMELJpijVPSEI0MbtYzQMS5nCqNVUuEL0qvqy5lPesb5akdWr4gyf8HVHSs5H65-3hnmZ8UiAl_8QtQsuD8XSeQTxsn0-TdACxc4CNfB4I2h/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivo-vzm09cfbWrRWQ2Pxs5qmKS4_x6xb_FQMELJpijVPSEI0MbtYzQMS5nCqNVUuEL0qvqy5lPesb5akdWr4gyf8HVHSs5H65-3hnmZ8UiAl_8QtQsuD8XSeQTxsn0-TdACxc4CNfB4I2h/w640-h480/received_490139385683347_filtered.jpeg" width="640" /></a></div><div>Bliskie spotkanie z mantą</div><div><br />Olkowi bardzo podobały się ujęcia z mojego samotnego, równoległego pływania z mantą, bo wtedy najmocniej świeciło słońce i warunki do zdjęć były najlepsze. Każdy z nas był bardzo zadowolony z tej wycieczki, ponieważ podziwianie mant nie polegało na patrzeniu na nie z poziomu łodzi, ale na wskakiwaniu do wody i przebywaniu z nimi w ich środowisku. Mogliśmy je oglądać ze wszystkich stron oraz przyjrzeć się z jaką łatwością pokonują miejscowe wody. Dla nas dwie godziny pływania mogły być wykańczające, a dla nich, to była zwykła codzienność. Mieliśmy wrażenie, że pod wodą latają jak ptaki – z gracją i wielką łatwością. Z racji ich dużych rozmiarów (do 4 metrów) najwyraźniej nie czuły żadnego zagrożenia. Są równie ciekawskie jak my, ale nie można wykonywać gwałtownych ruchów, żeby ich nie spłoszyć. Pamiętajmy, że nie stanowią żadnego zagrożenia dla ludzi.</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">7. SAND BANK</span></b></div><div>Według mnie to kolejna wycieczka, którą koniecznie musisz odbyć na Malediwach. Dlaczego? Ponieważ sand bank, to nic innego, jak piaszczysta wyspa-plaża na środku oceanu, otoczona krystalicznie czystymi lagunami. Pływanie w takim miejscu dogłębnie uspokaja człowieka. Jak usłyszałem od kilku osób z naszej grupy „ten kolor wód uspokaja człowieka od środka”. Tak w rzeczywistości jest. Nie tylko z podanego powodu odwiedzam sand banki. Jestem fotografem krajobrazowym, dlatego wiem, że sand banki oferują jedne z najpiękniejszych możliwości do wykonania ciekawych zdjęć z wakacji. Obrazki, które oglądamy w folderach biur podróży pochodzą właśnie z takich, podobnych miejsc. Zazwyczaj długa, piaszczysta ścieżka ciągnie się w głąb oceanu, a ty możesz daleko iść i przecinać wody turkusowej laguny. Byłem już na kilku sand bankach, ale tutejszy po prostu przebił wszystko swoją klasą!</div><div><br />A jak wyglądała wycieczka? Zacznijmy od początku. Z Maseedem i Alim umówiliśmy się o godzinie 9.00 przy recepcji. „Habibi” podwiózł nas do portu. Ali popłynął w rejon atolu Rasdhoo. W pobliżu tej wyspy są aż cztery piękne sand banki! My, jak wszystkie inne wycieczki, zatrzymaliśmy się na największym z nich. Był drugi w rzędzie. Środek wyspy zarastały nawet jakieś zielone krzewy. Maseed pokazał nam, że w stronę Rasdhoo możemy pójść przez lagunę o głębokości 20 cm. Spacer przez wodę był przyjemny, bo przynajmniej czuliśmy trochę ochłody. Za kilkadziesiąt metrów stanęliśmy na dość dużej, płaskiej, piaszczystej wyspie. Idealnie nadawała się do zdjęć, ponieważ z wszystkich stron otaczały ją takie same, płytkie wody. Po wykonaniu grupowych zdjęć wróciliśmy na skraj drugiej wyspy, gdzie Ali zacumował łódź. Według mnie, to miejsce swoim pięknem dosłownie wgniatało w ziemię. Dlaczego? Ponieważ od miejsca, gdzie stała łódź, zaczynał się ciemnoniebieski pas wody, a po obu jego stronach, równolegle do niego, widniały dwa, krystalicznie czyste, turkusowe pasy. Aż chciało się wskoczyć i przepłynąć je wszystkie! Ciemny pas oznaczał równie krystalicznie czyste wody, ale dużo głębsze. Trzeba było umieć dobrze pływać. Gospodarz i ja zamontowaliśmy duży, zielony plażowy parasol. Zostawiliśmy pod nim nasze rzeczy. Byli też z nami bliźniacy: Tomek i Kuba, ale gorzej znosili ekspozycję na słońce, dlatego najlepszą opcją dla nich było wejście do wody i pływanie w lagunie. Tak też zrobili. Kiedy w porcie wsiadaliśmy na łódź, Maseed ładował dużą lodówkę turystyczną, którą szybko skojarzyliśmy ze szpitalną lodówką na organy. Jeszcze w naszym guest housie udało mi się podpatrzeć, że są w niej arbuzy, dużo wód oraz pięciolitrowa butla po wodzie z kawałkami chleba. Nie wiedziałem o co chodzi, ale po coś ją zabrali.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY1akJp7kymhlcRul6Mp0Ld0X5nTAi0VeH3N5P60Y6ARL9ZS6cC4BXaELJLVBOfJG_WptHHPJI6U_8U8rtVnXLSy4nh9xAYohM-nV7FMaSU0b-h2pXT47pv2Md4N0Yu1cVa6XksbLt_ZnS/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY1akJp7kymhlcRul6Mp0Ld0X5nTAi0VeH3N5P60Y6ARL9ZS6cC4BXaELJLVBOfJG_WptHHPJI6U_8U8rtVnXLSy4nh9xAYohM-nV7FMaSU0b-h2pXT47pv2Md4N0Yu1cVa6XksbLt_ZnS/w640-h426/DSC_7920.JPG" width="640" /></a></div>Nasz sand bank<br /><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQjjOP_sSx7Gh23zNJ636o22idm0DUYwVEYbifmlMjeOtCl-WthhrEKXI4bwzyVy6Or_CdbVs9VTVn57L8aWJLptv1b_gHNdfJZFqDJCjFHqKksOuDKB_8HqKc2Ym5pNehOqnJCuo_BcZ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQjjOP_sSx7Gh23zNJ636o22idm0DUYwVEYbifmlMjeOtCl-WthhrEKXI4bwzyVy6Or_CdbVs9VTVn57L8aWJLptv1b_gHNdfJZFqDJCjFHqKksOuDKB_8HqKc2Ym5pNehOqnJCuo_BcZ/w640-h426/DSC_7598.JPG" width="640" /></a></div>Piękny fragment naszego sand banku</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggqw_B_qXGoNcwUnGx8zd9wJAzlhwUeKOSDg3cjeNWxWxuf2wuTfV4gR1P9mphI3ttlyia3-gYVvZ_2_obFl8w2nOr3ttqbzIlHvthq4lqLe5ri-0c_Tz4YxHEyZeyEXikAO9xlvGU5tc_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggqw_B_qXGoNcwUnGx8zd9wJAzlhwUeKOSDg3cjeNWxWxuf2wuTfV4gR1P9mphI3ttlyia3-gYVvZ_2_obFl8w2nOr3ttqbzIlHvthq4lqLe5ri-0c_Tz4YxHEyZeyEXikAO9xlvGU5tc_/w640-h426/DSC_7616.JPG" width="640" /></a></div>Na pierwszej wyspie, gdzie laguna ma głębokość 20 cm</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfFr7l0ronW7Sw2d0HjeJgDDAaQEK-m2KEk3StQa6ygxyF66u4on_8aIfs1fPED2D7fTeHnzxaPrQEz4BWc5lXcPfS6C9jsZjwvWLezIHPx3mxIGnW1h0XAbN-FXGNCsaf8tixHl2O92_m/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfFr7l0ronW7Sw2d0HjeJgDDAaQEK-m2KEk3StQa6ygxyF66u4on_8aIfs1fPED2D7fTeHnzxaPrQEz4BWc5lXcPfS6C9jsZjwvWLezIHPx3mxIGnW1h0XAbN-FXGNCsaf8tixHl2O92_m/w640-h426/DSC_7599.JPG" width="640" /></a></div>Maseed niesie lodówkę z arbuzami i chlebem do karmienia ryb<br /><br /></div><div><div class="separator"><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP_1XIgSPZe6D4Ig30nVLDlMwW3IKfXnZSI1RkeDf0a3gj_MBbXCE9WEUb8NcOAv0wBNsOM37QOPujU4ro25CfR3YHpntUVaTBR7aQslcZWS7UQcYDGYmiu3AwcAxnn7Le6TUW5807LsAg/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP_1XIgSPZe6D4Ig30nVLDlMwW3IKfXnZSI1RkeDf0a3gj_MBbXCE9WEUb8NcOAv0wBNsOM37QOPujU4ro25CfR3YHpntUVaTBR7aQslcZWS7UQcYDGYmiu3AwcAxnn7Le6TUW5807LsAg/w640-h426/DSC_7619.JPG" width="640" /></a></div>Widok z pierwszej wyspy (tam, gdzie laguna ma 20 cm głębokości) na główną (drugą) wyspę, na którą przypływają wszystkie wycieczki, w tym my</div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWw0h9buf8xPoVklm5S7O_LkBgXVj_m3oNVTlYY55JZvvthCRRq6uw2rD0XP4loXq39TeEJQKxGEBv1MsmcHhfzkU-knmymNN9Xj7T2MYI5I-yRQlmFtUuGTJ4a1wuX8vWtyyegbvoQ0ej/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWw0h9buf8xPoVklm5S7O_LkBgXVj_m3oNVTlYY55JZvvthCRRq6uw2rD0XP4loXq39TeEJQKxGEBv1MsmcHhfzkU-knmymNN9Xj7T2MYI5I-yRQlmFtUuGTJ4a1wuX8vWtyyegbvoQ0ej/w400-h266/DSC_7624.JPG" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRj1345BgqTLaIX7Esgsh8HA0KbYtSwVwlIwEPCSwf2eU4fUPYFBHtrJPeWlQ-UPwdha7d8kAkh1jkJxvCRfLVltezj782R_2F1lch_3K7fW4Gy2bVxSpnfkhI8N4SXt1IsNXgs3B-LZVQ/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRj1345BgqTLaIX7Esgsh8HA0KbYtSwVwlIwEPCSwf2eU4fUPYFBHtrJPeWlQ-UPwdha7d8kAkh1jkJxvCRfLVltezj782R_2F1lch_3K7fW4Gy2bVxSpnfkhI8N4SXt1IsNXgs3B-LZVQ/w400-h268/DSC_7635.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzrEKK3C_D6y0Ju8dD00guDFzmHDqgQ1K9lWuZnhVjDdszZn_oX5d6NaZv65xwv0E2WlmfxXeVIcLtL-GIJStyGH4Sx8tUWef626OnwPzaLP3cYo_ralD6W78c9qo2wgAfbPLg1oeFnV6Y/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzrEKK3C_D6y0Ju8dD00guDFzmHDqgQ1K9lWuZnhVjDdszZn_oX5d6NaZv65xwv0E2WlmfxXeVIcLtL-GIJStyGH4Sx8tUWef626OnwPzaLP3cYo_ralD6W78c9qo2wgAfbPLg1oeFnV6Y/w400-h266/DSC_7631.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GdtnwQamG68n_fttNE75-0SN-Mn4oNfQcZo33yPVMQ9HSmIkW5xLOtniw5-8kbpVUFZNkfVgNbJQuu5R8pI_1OfJH6DlP3AT1K36RyQdbO_GW3xQX3qDieLjX1LhmQa-XAPzYGXvvqVA/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GdtnwQamG68n_fttNE75-0SN-Mn4oNfQcZo33yPVMQ9HSmIkW5xLOtniw5-8kbpVUFZNkfVgNbJQuu5R8pI_1OfJH6DlP3AT1K36RyQdbO_GW3xQX3qDieLjX1LhmQa-XAPzYGXvvqVA/w400-h268/DSC_7951.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitXLbHovf9hdltEvVN3tO7s2T9FTc3AvcmbWGoMmu45cVwta5nCrWL19NQvXdYAv-QwS9CNuE1x2vSDjIEdve-Njlj1ambHttAOf2E4PEfmLJfQcLXCZJBj6ndyLO1a3dhtXlaAKxcFxY1/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitXLbHovf9hdltEvVN3tO7s2T9FTc3AvcmbWGoMmu45cVwta5nCrWL19NQvXdYAv-QwS9CNuE1x2vSDjIEdve-Njlj1ambHttAOf2E4PEfmLJfQcLXCZJBj6ndyLO1a3dhtXlaAKxcFxY1/w400-h266/DSC_7927.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimXG8Dj-b1eZqFDbgrqhnHFA2_M4p6ETqFBBU_lNSM_Y3Ow_ojCfX1DpKb0ikY8xe3ZYBQNNh6kAAjys4U6kBC1mrXfhWHHErV-dnkemWQHdy-7TvXFPJGmbTZcRgPabqyHCnJNBqmcCst/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimXG8Dj-b1eZqFDbgrqhnHFA2_M4p6ETqFBBU_lNSM_Y3Ow_ojCfX1DpKb0ikY8xe3ZYBQNNh6kAAjys4U6kBC1mrXfhWHHErV-dnkemWQHdy-7TvXFPJGmbTZcRgPabqyHCnJNBqmcCst/w400-h268/DSC_7953.JPG" width="400" /></a></div>Niesamowite trzy pasy turkusowych wód widziane z głównej wyspy<br /></div><div><br />W miejscu, gdzie stała nasza łódź Ali i Maseed powiedzieli nam, żebyśmy wzięli nasze półlitrowe, puste butelki po wodzie, którą piliśmy w drodze na sand bank. Mieliśmy napełnić je wszystkie kawałkami chleba, a później zalać je wodą z laguny i wymieszać. Maseed powiedział: „to jest pyszny shake dla ryb”. Jeszcze nie wiedzieliśmy o jakie ryby chodzi. Zaledwie 30 m od nas znajdowały się trzy skupiska rafy koralowej. Wystarczyło podejść kawałkiem ścieżki z białego piasku i płynąć 15 m prostopadle do plaży. Wtedy zobaczyliśmy rozbudowaną rafę i dużo ryb. Maseed odkręcił swoją butelkę i zaczął wypuszczać kawałki chleba nad rafą. To co się za chwilę stało, było niesamowitym widowiskiem! Nagle, nie wiadomo skąd przypłynęło kilkaset ryb o wielu kolorach i kilka ławic! Jedne z nich tworzyły fluorescencyjne, fioletowe ryby, a inne czarne i białe skupiska ciekawskich ryb. Dodatkowo pojawiały się całe grupy skalarów, które na nasz widok dosłownie nas „obsiadały”. Kiedy zaczęliśmy karmić ryby naszą grupą, zaczęliśmy kręcić podwodny film i robić dużo zdjęć. Wystarczyło wypuszczać po trochu chleba, a ryby rzucały się dosłownie przed oczami! Było ich tak dużo, że przysłaniały obraz. Ławica czarno-białych skalarów nawet zgromadziła się przy obiektywie. Przy rafach spędziliśmy chyba najwięcej czasu, ponieważ co chwilę wypływały inne ryby. Kotłowały się wszędzie, dzięki czemu mieliśmy mnóstwo okazji do wykonania pięknych ujęć. Jeden z bliźniaków został na brzegu, ponieważ obawiał się pływania na takich głębinach, dlatego założył kapok i podpłynął na rafę. Środkowy fragment pozwalał stanąć na płaskim kawałku, dzięki czemu nie musiał być wytrawnym pływakiem. Mając gogle z rurką, mógł również nacieszyć się tymi pięknymi widokami. Jeszcze długo ja, Olek, Patrycja, Basia i jej siostra Monika pływaliśmy w tym rejonie, ponieważ całe widowisko nie nudziło się wcale. Było pięknie, kolorowo, a przede wszystkim pływaliśmy w turkusowej, czystej lagunie.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNzilnNfiHtxuD6AIM2mdiCR6y0eWZruzFnv8NquVp3BPe5RjMZGkSf4Ea3aL08hghRoEfzWscePzjwnFBrE3F1AhwZsph-K2fvH03ikCIwQYDZXlu3RP2jkl3vchgJoWHm2ez1p4zEm-Q/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNzilnNfiHtxuD6AIM2mdiCR6y0eWZruzFnv8NquVp3BPe5RjMZGkSf4Ea3aL08hghRoEfzWscePzjwnFBrE3F1AhwZsph-K2fvH03ikCIwQYDZXlu3RP2jkl3vchgJoWHm2ez1p4zEm-Q/w640-h426/DSC_7596.JPG" width="640" /></a></div>Tutaj podziwialiśmy ławice ryb</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQT4_5Vh2W3U312LFMEbbrlN-3m1AujWgz0sPTkH9jnxUn2seyxNc5deJzbj4kHJnmw9lQpOp6KU_pzTE5ib1mIs2cFJHk4e57SNCN4lvsrALjvD3cMuEZMVYE10IblPZloCI9YtgH8qir/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQT4_5Vh2W3U312LFMEbbrlN-3m1AujWgz0sPTkH9jnxUn2seyxNc5deJzbj4kHJnmw9lQpOp6KU_pzTE5ib1mIs2cFJHk4e57SNCN4lvsrALjvD3cMuEZMVYE10IblPZloCI9YtgH8qir/w400-h300/XPYK8283_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Wxg-D8DuiCPHWesiz2D5f2W_RUgJq_ejqlWcTiddq_khvMtDvwQIJP19B8eprzQHkb_fNj-N-hTIVrsNyfMrk7dbF5UU493xlC2XqPw72cI86C8NqibN_eEkuWlmFPZ21LVHVfGRgZMx/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Wxg-D8DuiCPHWesiz2D5f2W_RUgJq_ejqlWcTiddq_khvMtDvwQIJP19B8eprzQHkb_fNj-N-hTIVrsNyfMrk7dbF5UU493xlC2XqPw72cI86C8NqibN_eEkuWlmFPZ21LVHVfGRgZMx/w400-h300/WVJT7743_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbDfXL8jpM1HixAzAitJZt39Ya3oVOJ_JD5y_qMzqbx8-WC-cU0uuw56mlo7WwloyxPxJWnZPSISSPSCWJY0maN5TiluSpS47wTLntNWSGJ-VM1XM7arjkp7phBk42Qwf71ILHFk-aCuw_/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbDfXL8jpM1HixAzAitJZt39Ya3oVOJ_JD5y_qMzqbx8-WC-cU0uuw56mlo7WwloyxPxJWnZPSISSPSCWJY0maN5TiluSpS47wTLntNWSGJ-VM1XM7arjkp7phBk42Qwf71ILHFk-aCuw_/w400-h300/UUAJ5357_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmkv-7qMw5IdQ2LHKE3yRyz63yc0rKXbOsYv2B3dbbXJ0wECPRDqhdZPkQPK_AYELKjC9UetIj1TbXtqEPBjxHke8ykLGyjr9lsm9x3nXNHTqheO68Kjn25C9yT_KOeU7PgLbWUopQh8dw/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmkv-7qMw5IdQ2LHKE3yRyz63yc0rKXbOsYv2B3dbbXJ0wECPRDqhdZPkQPK_AYELKjC9UetIj1TbXtqEPBjxHke8ykLGyjr9lsm9x3nXNHTqheO68Kjn25C9yT_KOeU7PgLbWUopQh8dw/w400-h300/SMRZ4390_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn18jsAmrWJhcy-iculqrOpUnyxfQxQ3pmqkeollWTOYKvuaTirtJUHnE2XzUOGT2rl9dxIOOLGdgOR0iF00aA9Bw-i5ZVvEco6JjY9DYQfFQFvFheiOgA60HoX5gIm6qawT1FXhlPWBM8/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn18jsAmrWJhcy-iculqrOpUnyxfQxQ3pmqkeollWTOYKvuaTirtJUHnE2XzUOGT2rl9dxIOOLGdgOR0iF00aA9Bw-i5ZVvEco6JjY9DYQfFQFvFheiOgA60HoX5gIm6qawT1FXhlPWBM8/w400-h300/QIIW0469_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirAgW0JufogfFtdnw0bWZIoaYENAPktv-6Yh4hp9nlIBIqrM2wSh5KFXBQ8gUBdwHYHlASaFqzFLyyZDZcWTPpvzi-HRdX1WqPahcWx_-pUsjw7ahaupPEIIg0DNugaKtAbQ1kAqYwhYyc/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirAgW0JufogfFtdnw0bWZIoaYENAPktv-6Yh4hp9nlIBIqrM2wSh5KFXBQ8gUBdwHYHlASaFqzFLyyZDZcWTPpvzi-HRdX1WqPahcWx_-pUsjw7ahaupPEIIg0DNugaKtAbQ1kAqYwhYyc/w400-h300/PPAL3817+%25281%2529_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5elU40CdcWWDLnYxdI5-eYwt4QumnArnmStuY0URLburfGU0zz7RPI0vDs5VzNcJw_YEMjBcZzN5HYBcjKE6n2EOfDaCFsHMSakxWfoS5iA2iFpZqC2j4STxjS7kqvl6-ma-AkBMSfwgW/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5elU40CdcWWDLnYxdI5-eYwt4QumnArnmStuY0URLburfGU0zz7RPI0vDs5VzNcJw_YEMjBcZzN5HYBcjKE6n2EOfDaCFsHMSakxWfoS5iA2iFpZqC2j4STxjS7kqvl6-ma-AkBMSfwgW/w400-h300/KAAU3232_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAYDOYSLWFkUbMB_ruiG0OR7t8MiQ-coZtBRzI8KMFAdcdgIHj98egHWLp-HnWR7CQR8Vw5-WfHgbbBV5SEpZthuk0rGe9HLyrjrlNm0t_kK8T5lDvR09hcJcuP2E23Jbse8TXByFvQ0EV/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAYDOYSLWFkUbMB_ruiG0OR7t8MiQ-coZtBRzI8KMFAdcdgIHj98egHWLp-HnWR7CQR8Vw5-WfHgbbBV5SEpZthuk0rGe9HLyrjrlNm0t_kK8T5lDvR09hcJcuP2E23Jbse8TXByFvQ0EV/w400-h300/KURR0255_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJK9D8svlu1SCrvlq2-TM_DiU4Ps6OEWLmBaF839OfN4utg17DErXrZylgg_ODGR9jTBtCaFZsain7rqs-RwVwtzhVcyBG8UEkXLv3TCRLHTaWLaZjvHGdIUgL2p1oZH76VUizm5kd_-GW/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJK9D8svlu1SCrvlq2-TM_DiU4Ps6OEWLmBaF839OfN4utg17DErXrZylgg_ODGR9jTBtCaFZsain7rqs-RwVwtzhVcyBG8UEkXLv3TCRLHTaWLaZjvHGdIUgL2p1oZH76VUizm5kd_-GW/w400-h300/JDAN1747_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiixu6derwAKsPX1-sgDt2ZOB_OJoUu3wy_JLqA5FrLbFX8YMy_Vl_9c5gFeh-edK-4430N3lHVEUurwXPb39FgzhoLiyFqZRui4_vxvDCqPgQIe6YNPxw7I1FnkZyLhooa6FrsnRtXj7xA/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiixu6derwAKsPX1-sgDt2ZOB_OJoUu3wy_JLqA5FrLbFX8YMy_Vl_9c5gFeh-edK-4430N3lHVEUurwXPb39FgzhoLiyFqZRui4_vxvDCqPgQIe6YNPxw7I1FnkZyLhooa6FrsnRtXj7xA/w400-h300/GSXA2510_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0gEmHlBgLYLxiRgbkvkw1N227aaVY7js8qGi1_n9Dmss5RRsvu0rC3DbbfYvyUX7CxZS-tI0imR3uyPNLmrDd5paw5B9SI62zVUlMRg7lpPT8uoQ7QU-olcHDo3P0Noux61EMWzadvdIN/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0gEmHlBgLYLxiRgbkvkw1N227aaVY7js8qGi1_n9Dmss5RRsvu0rC3DbbfYvyUX7CxZS-tI0imR3uyPNLmrDd5paw5B9SI62zVUlMRg7lpPT8uoQ7QU-olcHDo3P0Noux61EMWzadvdIN/w400-h300/EITQ5946_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUxnn-nRYlFzvlELGjKb9ciWFn0FYgmqx96lYYcWtM3AMBBIV-80DLQks_wzwkRWGLz4TPYcNT6BH12pVs1m-_e0QNsREMU5lHUV1QQIaCx-6-H5sA58E18kBx88iAHsMYzQyJRfebsW4N/"><img data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUxnn-nRYlFzvlELGjKb9ciWFn0FYgmqx96lYYcWtM3AMBBIV-80DLQks_wzwkRWGLz4TPYcNT6BH12pVs1m-_e0QNsREMU5lHUV1QQIaCx-6-H5sA58E18kBx88iAHsMYzQyJRfebsW4N/w400-h300/RFBE2621_filtered.jpg" width="400" /></a></div>Piękne ławice ryb dosłownie kotłowały się dookoła nas</div><div><br />Basia, dwie Moniki i ja zauważyliśmy, że dalej widać kolejną, piaszczystą wyspę. W tą samą stronę prowadził ciemny pas wód. Widzieliśmy nawet gdzieś w oddali jego koniec. Obowiązkowo chcieliśmy tam dotrzeć – do końca ciemnego pasa i na nową wyspę-sand bank. W cieniu pod parasolem zajadaliśmy się arbuzem z lodówki. Pięciolitrowa butla służyła teraz za śmietnik. Do niej wrzucaliśmy wszystkie skórki po arbuzach i inne, puste butelki. Pod naszym parasolem stanęła blondynka z lokowanymi włosami z innej wycieczki i co chwilę śmiała się w przypływie ekscytacji. Latała dronem. Kręciła ujęcia we wszystkich kierunkach. Miała aż cztery zapasowe baterie. Kiedy tylko jedna się rozładowała, wkładała kolejną i dalej sterowała dronem. My tymczasem poszliśmy w stronę trzeciej wyspy. Wiedzieliśmy, że droga jest długa. Ile się dało, poszliśmy ścieżką z piasku, a później musieliśmy brodzić w turkusowych wodach laguny. Utrzymywaliśmy stałą odległość kilkudziesięciu metrów od ciemniejszego pasa, żeby iść przez jak najpłytsze wody. Przez większość trasy ich poziom sięgał nam do kolan. Wędrówka przez lagunę była męcząca, ponieważ stale musieliśmy pokonywać opór wody. Po około 25 min dotarliśmy do widocznej wysepki. Była bardzo długa, ponieważ wiła się na kształt litery „S”. W czasie popołudniowego przypływu fale przelewały się przez jej powierzchnię. Aparat i telefony niosłem w 15 litrowym wodoszczelnym worku. Zostawiłem go na tej wyspie i poszliśmy aż do jej samego końca, co zajęło nam kolejne kilka minut. Tam zauważyłem, że jakieś 100 m dalej widać czwartą wysepkę. Koniecznie chciałem postawić na niej stopę. Wszyscy już byli trochę zmęczeni długą wędrówką, dlatego szybko poszedłem w stronę ostatniej wysepki. Dotarłem tylko w jej pobliże, ponieważ była malutka, a wszędzie otaczały ją piękne turkusy. Zrobiłem kilka zdjęć, po czym zawróciłem. Monia, siostra Basi, zabrała worek z wyspy, bo fale zaczynały go już podmywać. Szybko ją dogoniłem, żeby zabrać worek i dołączyć do grupy. Zaczęliśmy wracać do miejsca, gdzie mieliśmy rozłożony parasol. Wybraliśmy drogę okrężną wzdłuż ciemnego pasa. Z tej perspektywy wyglądał bajecznie pięknie. Ponownie mieliśmy cudny motyw do zdjęć. Kiedy dołączyliśmy do naszej grupy, Monia i Basia czuły już, że słońce je „spaliło”, ponieważ przez cały ten czas szły w strojach kąpielowych. Ja miałem założoną koszulkę, bo wiedziałem, że spieczone ramiona i plecy w nocy nie dałyby mi spać. Olek powiedział, że Maseed pokazywał nam, żebyśmy już wracali z trzeciej wyspy, bo w planach mieli jeszcze odwiedzenie kolejnej, lokalnej wyspy – Rasdhoo. Cieszyłem się, bo chciałem poznać inną lokalną wyspę.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUC-MV_VS1ymXoob1kN86X7oBI8unZJAyutIjAP81_RSPm8jK40SKkwvSdGQrtMWnv7XVGDFu9ji1_wmMUSHPuvk9Ib38fb2ZMgpJBU0FvKe0uEs1WtGwSh2EvLj7YJ-uYxGSdlxcUgIHF/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUC-MV_VS1ymXoob1kN86X7oBI8unZJAyutIjAP81_RSPm8jK40SKkwvSdGQrtMWnv7XVGDFu9ji1_wmMUSHPuvk9Ib38fb2ZMgpJBU0FvKe0uEs1WtGwSh2EvLj7YJ-uYxGSdlxcUgIHF/w400-h266/DSC_7904.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIfXwb7ztlKHTis_ZCBAUBA2plNPgzyP9w8lrON4DkZNU4BYKXsT_bEEgVkvyb1ldd2SntgcyRFAs_U1tRNw-rQMVvORq2-EYt_ydg4n3i1wrtCRZPWud4SnwMhxfGh3EbFFYNCReLgyjO/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIfXwb7ztlKHTis_ZCBAUBA2plNPgzyP9w8lrON4DkZNU4BYKXsT_bEEgVkvyb1ldd2SntgcyRFAs_U1tRNw-rQMVvORq2-EYt_ydg4n3i1wrtCRZPWud4SnwMhxfGh3EbFFYNCReLgyjO/w400-h268/DSC_7887.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5BH80Z_2xNaYEkC-XwReJDWTzRIlUQT9kMg-NLDOcY9E7QYC3wMBMERq2PLLVCLRX3p8Ryok3UlN-l_OxR4ojwhGf_Dp6Cg99PUjO7BmVmcK5AS8Qaze94deZNsuM5CmfzggmRuHVLyN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy5BH80Z_2xNaYEkC-XwReJDWTzRIlUQT9kMg-NLDOcY9E7QYC3wMBMERq2PLLVCLRX3p8Ryok3UlN-l_OxR4ojwhGf_Dp6Cg99PUjO7BmVmcK5AS8Qaze94deZNsuM5CmfzggmRuHVLyN/w400-h266/DSC_7834.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEZQItGy4jyk88t8tgzu6Ica3p1oKxYQc4_14fs0gGflPF3t6sbtF5smoSEoyYZQXr4pfcjhAmewfSM95U8Jtx3h7Ogg0CJZTSa8-3Nmuo7HYvc32YK2SwH7glGEa87hDIariSb8EJWNPo/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEZQItGy4jyk88t8tgzu6Ica3p1oKxYQc4_14fs0gGflPF3t6sbtF5smoSEoyYZQXr4pfcjhAmewfSM95U8Jtx3h7Ogg0CJZTSa8-3Nmuo7HYvc32YK2SwH7glGEa87hDIariSb8EJWNPo/w400-h266/DSC_7786.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-cJo_XZSb8SNeFBl7KzSn4xDmZUDyskIhqqASeBx9B5UzaLrGlhlOBNoSRNnOJ6cGpZqnWIDtFCDHll-wl3lmqmp08lM117ZO2YYi_QA-lnP-heYTgveUPigxOVY_84UV1WAElR08QInG/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-cJo_XZSb8SNeFBl7KzSn4xDmZUDyskIhqqASeBx9B5UzaLrGlhlOBNoSRNnOJ6cGpZqnWIDtFCDHll-wl3lmqmp08lM117ZO2YYi_QA-lnP-heYTgveUPigxOVY_84UV1WAElR08QInG/w400-h266/DSC_7778.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3FhEV1Rd59LOZ07usAIUF0HsGBt5BQaXYFsSiprZkDyeXRDxSV48kkM4UHJr3qCPBHEWLUnscgq58_mlCoubzuwpezGkdycTlXQFMP8Y6vfLs93RrSKWJsqMVXhyphenhyphenUOxNl6qPig83JeY1Y/"><img data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3FhEV1Rd59LOZ07usAIUF0HsGBt5BQaXYFsSiprZkDyeXRDxSV48kkM4UHJr3qCPBHEWLUnscgq58_mlCoubzuwpezGkdycTlXQFMP8Y6vfLs93RrSKWJsqMVXhyphenhyphenUOxNl6qPig83JeY1Y/w400-h266/DSC_7736.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHOLCj0pJM9xfMCBTU1bo50tcg12Yo4tFXyH-WHh5VMXpM3vh2Uwvgz3lU1CTWj6qFg78A6oxCDGYW0m_lfyp4ENpzf9KPCB0QXLdVD2t5lnXNhUk_zSrZb2Ln9IenI9AoMxb4WSJPCSzK/"><img data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHOLCj0pJM9xfMCBTU1bo50tcg12Yo4tFXyH-WHh5VMXpM3vh2Uwvgz3lU1CTWj6qFg78A6oxCDGYW0m_lfyp4ENpzf9KPCB0QXLdVD2t5lnXNhUk_zSrZb2Ln9IenI9AoMxb4WSJPCSzK/w400-h268/DSC_7734.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB05ZveOZyC1mQDBSBSuUg5j0Z3jbsWY42iACZpsLmHzxmJalVPQVESmiHxNyuKnBA1FdH_xPQP7v1IiyX543C19Frx7_JWbBZb8cDP2vucp1Df2dN8mviZb_YDuwh8LHKQOy4mo2ytEek/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgB05ZveOZyC1mQDBSBSuUg5j0Z3jbsWY42iACZpsLmHzxmJalVPQVESmiHxNyuKnBA1FdH_xPQP7v1IiyX543C19Frx7_JWbBZb8cDP2vucp1Df2dN8mviZb_YDuwh8LHKQOy4mo2ytEek/w400-h266/DSC_7727.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil04LjqJpl5qUNEvJe3TT645tIRtYPhX4MeooJbSah7n6DmEbfGFCD4VuBQ8vsX2Bl75hUmtt86RhNhM0uOLWgU_V4LTHJYfM8FqAq4ZZX73_kP2_j7vbSyuXisdiazWyuljrTxwoVnGoY/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil04LjqJpl5qUNEvJe3TT645tIRtYPhX4MeooJbSah7n6DmEbfGFCD4VuBQ8vsX2Bl75hUmtt86RhNhM0uOLWgU_V4LTHJYfM8FqAq4ZZX73_kP2_j7vbSyuXisdiazWyuljrTxwoVnGoY/w400-h266/DSC_7714.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcAEGAzZ98MRuknKsUjb42a83xsdCH3c4bw2m19PBdonJWiksY3P-SQT4Dzk5e7DbD82IeAzhTbd3MVENRy5z0i8a1TFE8A6ld5e1VFEtMw-naxCu7XSX3HmjIoL7L4GuK6Is5Bdoiiv0y/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcAEGAzZ98MRuknKsUjb42a83xsdCH3c4bw2m19PBdonJWiksY3P-SQT4Dzk5e7DbD82IeAzhTbd3MVENRy5z0i8a1TFE8A6ld5e1VFEtMw-naxCu7XSX3HmjIoL7L4GuK6Is5Bdoiiv0y/w400-h266/DSC_7672.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWXm88A6x4MpAEWkaDpjjgzPIUnLTydBPbHVOenD9YVAJnrAzf21rLug9EyZCx6Xvan_gmn_DkJzQYkST2ZY7O6lnw2FBG2f36sg0xqoQx_jkcFuKu5uy4wyxJ00957knqqKdc5CeUsn0I/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWXm88A6x4MpAEWkaDpjjgzPIUnLTydBPbHVOenD9YVAJnrAzf21rLug9EyZCx6Xvan_gmn_DkJzQYkST2ZY7O6lnw2FBG2f36sg0xqoQx_jkcFuKu5uy4wyxJ00957knqqKdc5CeUsn0I/w400-h268/DSC_7701.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBcMJru5lZ7trstHnUGMxFXJvtWrZb9DSYD5p5r6dh-1QrJDABPEJ_YCn8EqW8SNf4krD36Vm89ARMfmWtnqzQnAX7iPq_pUSOob7f5s3DCxhsRQSr5JzaNfEW4fgbkTv0L4GlvNd7tUlX/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBcMJru5lZ7trstHnUGMxFXJvtWrZb9DSYD5p5r6dh-1QrJDABPEJ_YCn8EqW8SNf4krD36Vm89ARMfmWtnqzQnAX7iPq_pUSOob7f5s3DCxhsRQSr5JzaNfEW4fgbkTv0L4GlvNd7tUlX/w400-h266/DSC_7665.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwYlJccgyt6Fvmyt6cLz_Zyz-4PPkenYDw2iHBMGup7Mcd9Vvhh18lHOPRUKFjyrmWorxY1vKz5j-wPdmvHws3CjXa-VDrPubE9eNd5i7njJdSuk2d3e-8NH7pyN4fDKxy2YY-aegQmqXa/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwYlJccgyt6Fvmyt6cLz_Zyz-4PPkenYDw2iHBMGup7Mcd9Vvhh18lHOPRUKFjyrmWorxY1vKz5j-wPdmvHws3CjXa-VDrPubE9eNd5i7njJdSuk2d3e-8NH7pyN4fDKxy2YY-aegQmqXa/w400-h266/DSC_7652.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0o6e6bdFJOn7p-IUfiCb9bLT2Xh_TkNKyJR7Kk9Bwl03G8bTK0xycEHDnB5oyiHUmWTqkJlhzGvGOkmHv-gU77Ftlr8EvS_xnpFGfw5HWW-9ZxIRzmrQEGl5OKCvccmz2AK5pJFi46hcT/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0o6e6bdFJOn7p-IUfiCb9bLT2Xh_TkNKyJR7Kk9Bwl03G8bTK0xycEHDnB5oyiHUmWTqkJlhzGvGOkmHv-gU77Ftlr8EvS_xnpFGfw5HWW-9ZxIRzmrQEGl5OKCvccmz2AK5pJFi46hcT/w400-h266/DSC_7959.JPG" width="400" /></a></div></div><div>Wędrówka przez lagunę na trzecią i czwartą wyspę</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7s66EuIZYowfWjbcRbr6eGjJw9lD97Ai65Q3jrgsTOKZBzPJExsMvgOeYkkxNaQIMrPqjA4ZqhyP15VBN9GWjXH0Z1aj194RFRbqCTe_Re5YRBj2oNaBLszyhpaZtQa-vijyCkAfWbqFv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7s66EuIZYowfWjbcRbr6eGjJw9lD97Ai65Q3jrgsTOKZBzPJExsMvgOeYkkxNaQIMrPqjA4ZqhyP15VBN9GWjXH0Z1aj194RFRbqCTe_Re5YRBj2oNaBLszyhpaZtQa-vijyCkAfWbqFv/w640-h426/IMG_9331.JPG" width="640" /></a> </div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg41pmcDO50R1ZL0WzJ-HQ9-SQAmWid6jNyjPxCU6I5quGgLxlLnGkO1ijHGN78vZotZWeRZgq8wvF3VyajeQUgkKjtR5-dsQ-X6cGd3jud1hFpqD1SVWELhVuQH96WZivIj1grJw8poYl1/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg41pmcDO50R1ZL0WzJ-HQ9-SQAmWid6jNyjPxCU6I5quGgLxlLnGkO1ijHGN78vZotZWeRZgq8wvF3VyajeQUgkKjtR5-dsQ-X6cGd3jud1hFpqD1SVWELhVuQH96WZivIj1grJw8poYl1/w400-h266/IMG_9316.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiJptqooqoTzpmUYeUR6BHFlIDE65-t81KsM967UPuwEyEdKWwdnj9ubBrOtRjGNbNvuFk42lMTv-TyJw-Thtr0QfvnPM_bnhfhiBO1fpAfXD5HV2RcQSyMVBYO2sWEcUcaXq9BD7qTHd2/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiJptqooqoTzpmUYeUR6BHFlIDE65-t81KsM967UPuwEyEdKWwdnj9ubBrOtRjGNbNvuFk42lMTv-TyJw-Thtr0QfvnPM_bnhfhiBO1fpAfXD5HV2RcQSyMVBYO2sWEcUcaXq9BD7qTHd2/w400-h266/IMG_9425.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ0Bv-JXDuuvQl6d7ytPGflcScAvTt_7kmyBNWKrs2QW6HBIow0tvLmFOio_BCXRkjXT8Xg-9S1GkjPK1RtCZmo_sJGZolWuMUDqk1QvEoXENUYwWsczOmSEoW2_dvS5MCbDkb4nDLOwIw/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ0Bv-JXDuuvQl6d7ytPGflcScAvTt_7kmyBNWKrs2QW6HBIow0tvLmFOio_BCXRkjXT8Xg-9S1GkjPK1RtCZmo_sJGZolWuMUDqk1QvEoXENUYwWsczOmSEoW2_dvS5MCbDkb4nDLOwIw/w400-h266/IMG_9388.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoayqqBU3lNevo0bxR3nR7nCF5wcqumAiWpFdzoIlxsPcGlLPJh2Au25INgzBwAHh5Qf4v5nYoGfYroeHqBcObK0aX-A7uIY3P6VmaRK4VixIkINksvb2ARUzlGXq9JtPTc9jWVyk0RVu4/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoayqqBU3lNevo0bxR3nR7nCF5wcqumAiWpFdzoIlxsPcGlLPJh2Au25INgzBwAHh5Qf4v5nYoGfYroeHqBcObK0aX-A7uIY3P6VmaRK4VixIkINksvb2ARUzlGXq9JtPTc9jWVyk0RVu4/w400-h266/IMG_9325.JPG" width="400" /></a></div>Nasza grupa na sand bankach i wędrówka pomiędzy wyspami</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">8. RASDHOO, CZYLI INNA LOKALNA WYSPA</span></b></div><div>Jako, że trafiła się okazja, żeby popłynąć na lokalną wyspę, Maseed zabrał nas jeszcze z bajecznego sand banku na sąsiadującą wyspę. Nasza grupa nie wiedziała, gdzie płyniemy, ale ja tak, bo znałem położenie Rasdhoo oraz całą drogę na Mathiveri – przez Ukulhas i Bodufolhudhoo. W kilka minut podpłynęliśmy do portu na Rasdhoo. Słońce teraz najbardziej przygrzewało, ponieważ było po godzinie 14.30. Na brzegu czekał na nas kolega naszego gospodarza. Maseed powiedział, że pójdziemy z nim, a on pokaże nam najciekawsze miejsca na wyspie. Już po pierwszej wymianie zdań wiedzieliśmy, że facet ma fajne podejście do turystów i lubi to, co robi. Tylko wyszliśmy z łodzi, a od razu buchnęła na nas fala gorąca, ponieważ wszystko dookoła było bardzo mocno nagrzane. Na Malediwach tak jest, że tylko na plażach i na linii brzegowej jest przyjemnie, a na lądzie panuje skwar. Kolega gospodarza zaczął oprowadzać nas po wyspie. Widzieliśmy główną drogę portową, która była podobna do naszej, a wejścia do wioski „strzegł” szeroki pas dużych palm. Tuż za nim widniał dwupiętrowy hotel. Za nim stał kolejny, tym razem, czteropiętrowy obiekt, który raczej przypominał szklane domy dla „korpoludków”. Moim zdaniem nie pasował w ogóle do wiejskiego klimatu wyspy. Również w mojej opinii Rasdhoo jest dużo mniej atrakcyjną wyspą, w porównaniu do tych, na których już wypoczywałem. Dlaczego? Ponieważ prawie 90% powierzchni jest zabudowana. Brakuje miejsc z dziką naturą, dzikich plaż i czegoś ciekawego. Wszystkie uliczki krzyżują się pod kątem 90 stopni, dzięki czemu możemy zobaczyć ciekawy efekt. Stojąc na dowolnym skrzyżowaniu, zawsze będziemy widzieli ocean z czterech stron świata.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEint-F7gaoWnnwGzE4ubdNwWTG3-e9_4eHu663PYbd3cMHVZXvXPVwmXBkqhZClBd54jBBQvyrKqg5fZsnyAd9ksy0jLFUmYiYGyBwnAAQ_MgLOM3gHWMvfC6ocOh3oXNuAfRSJZM8smOLc/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEint-F7gaoWnnwGzE4ubdNwWTG3-e9_4eHu663PYbd3cMHVZXvXPVwmXBkqhZClBd54jBBQvyrKqg5fZsnyAd9ksy0jLFUmYiYGyBwnAAQ_MgLOM3gHWMvfC6ocOh3oXNuAfRSJZM8smOLc/w640-h426/DSC_8070.JPG" width="640" /></a></div>Główna ulica portowa i rząd palm "strzegący" wejścia na wyspę</div><div><br /><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivfy6p9Tc-c5BlnGqo91gOOBBb3B6BhYMjpkReQSVQPi-eMP-ZjiaevxAoBynkV-xhm4QRtNPT4NT_16xa2rbPM5hba6Xw2B7N3t6aYwH-AvvR9DaUJxmtrzYTFpnHlt3hn3DGVQraH0CJ/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivfy6p9Tc-c5BlnGqo91gOOBBb3B6BhYMjpkReQSVQPi-eMP-ZjiaevxAoBynkV-xhm4QRtNPT4NT_16xa2rbPM5hba6Xw2B7N3t6aYwH-AvvR9DaUJxmtrzYTFpnHlt3hn3DGVQraH0CJ/w640-h426/DSC_7978.JPG" width="640" /></a></div>Na każdym skrzyżowaniu zobaczymy ocean z czterech stron świata<br /></div><div><br /></div><div>Nasz przewodnik zapytał, czy chcemy coś zjeść w lokalnej restauracji. Nie chciało nam się jeść, dlatego poszliśmy dalej. Zaprowadził nas na główną ulicę i pokazał, gdzie ma swój sklep z pamiątkami. Główna ulica mi się podobała ze względu na wiele pięknie ozdobionych budynków. Widać, że włożono w nie wiele pracy, a dzięki temu zdobiły okolicę. Wędrówka tą ulicą jest po prostu ciekawa. W pobliżu portu mieścił się nowy meczet, który wyglądał jak u nas budynek urzędowy. Na Thoddoo obiekt kultu religijnego naprawdę wyglądał tak, jak powinien, bo nikt nie miał wątpliwości, w jakim celu go wybudowano. Na Rasdhoo mogliśmy wytypować kilka opcji. Trzeba przyznać, że sklep z pamiątkami zrobił na nas wielkie wrażenie, ponieważ, pomimo dużo większej powierzchni wyspy Thoddoo i dużo większej liczby turystów, nie mieliśmy takiego na naszej wyspie. Tutaj mogliśmy wybierać naprawdę wszystko, co nam się zamarzyło. Ja lubię wyroby naturalne i ręczne, dlatego kręciłem się przy wystawie z wyrobami z drewna kokosowego lub z łupin kokosowych, gdzie sam właściciel malował obrazy na kubkach, talerzach czy kawałkach drewna. Ja kupiłem trzy kubki z drewna kokosowego, gdzie właściciel namalował ręcznie typowo malediwskie krajobrazy. Również magnesy przyciągały uwagę, ponieważ głównie mieliśmy do wyboru małe obrazki plaż z palmami, namalowane na kawałku drewna. Są piękne. Na ścianach można zobaczyć wiele obrazów namalowanych na płótnie. Zapytałem o ten, gdzie widzieliśmy postać jakiegoś starszego człowieka. Właściciel miał wspólnika, którego również poznaliśmy w sklepie. Osoba na obrazie to dziadek wspólnika, który już nie żyje. Ten dziadek pobierał lekcje malarstwa przez bardzo długi czas u jakiegoś bardzo znanego malarza na całym świecie (niestety nazwiska nie zapamiętałem ze względu na malediwski akcent). Dziadek z kolei, utworzył swoją własną klasę na Rasdhoo i uczył kolejne pokolenie tworzenia podobnych obrazów. Kiedy spojrzeliśmy na niektóre dzieła, widzieliśmy, że wykonano je z największą starannością. Cieszyliśmy się, że odwiedziliśmy jego sklep, ponieważ mogliśmy nie tylko kupić kilka ciekawych pamiątek z naturalnego drewna oraz wyroby ręczne, ale przede wszystkim mogliśmy poznać bardzo ciekawą historię. Dopiero wtedy czuje się prawdziwy klimat danego miejsca.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE4oeIIGsQfUX1xcAuVvrBRuzwxxuCzTttAM3t-ZPMPA9z8PigFCVyvYuTU8d2-p_uFnIN_gZsB9e68UKxliKFxj3rQNytdIozO6lKpRrrnwtU80Vwv3TEptZs5oGEhxtxRFt0UKuotdrG/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE4oeIIGsQfUX1xcAuVvrBRuzwxxuCzTttAM3t-ZPMPA9z8PigFCVyvYuTU8d2-p_uFnIN_gZsB9e68UKxliKFxj3rQNytdIozO6lKpRrrnwtU80Vwv3TEptZs5oGEhxtxRFt0UKuotdrG/w400-h266/DSC_8020.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUKUWK8lFcKRWiu5MBkzgRQKT2noFkX0wA_4jbF2dJKgNJBrOASiHqXUVpzmJYT6qPq0aJtQCxBR-bycJRJYxUBnY9Y6v6WEQ9DHhuMtGaXm5hEy1zTAtkSAq69kq_giuV8qtF0ORP9urv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUKUWK8lFcKRWiu5MBkzgRQKT2noFkX0wA_4jbF2dJKgNJBrOASiHqXUVpzmJYT6qPq0aJtQCxBR-bycJRJYxUBnY9Y6v6WEQ9DHhuMtGaXm5hEy1zTAtkSAq69kq_giuV8qtF0ORP9urv/w400-h266/DSC_8035.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8ZMXh1NxaEQKl96KSD9gW4uQ2zTtkdJjbY0pSNb0K-Ib1Lhv0AapFw5y4F71lUXu4RANoHYEWoamAgJkkrkXY9UbPYRsFcVnMzGE-pXjRUoGFMI8QpScn77hiEccEjke9SIw-PQSTQAVa/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8ZMXh1NxaEQKl96KSD9gW4uQ2zTtkdJjbY0pSNb0K-Ib1Lhv0AapFw5y4F71lUXu4RANoHYEWoamAgJkkrkXY9UbPYRsFcVnMzGE-pXjRUoGFMI8QpScn77hiEccEjke9SIw-PQSTQAVa/w400-h266/DSC_8019.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDeQlIQyNBnrc9g-Vk_5QF7_NK7LErO4i3gtsoBGiKnxSzcMwImnomX2vpJMXg5U0v1chLRRUv1pcWPgpunt9kJqcMimeL85VgFMVo8zpUkFr7xfr9XM3HmfpjWDrutT61TeVPWGPXeUpx/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDeQlIQyNBnrc9g-Vk_5QF7_NK7LErO4i3gtsoBGiKnxSzcMwImnomX2vpJMXg5U0v1chLRRUv1pcWPgpunt9kJqcMimeL85VgFMVo8zpUkFr7xfr9XM3HmfpjWDrutT61TeVPWGPXeUpx/w400-h266/DSC_8059.JPG" width="400" /></a></div>Wędrówka główną ulicą<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdSkSO_ESJdqhfaZNBkN4ev7hvh5ZLfQrEi9qkCEh9WBEUe50ElSBITG35WpExu0YwI6WVQNM8SVoEQwvzuY4Fbz-Q4OeWs4EZxgT1iADeZk1O4pcn5x-pSdfP5ebblKqyuvdlH5z0dCZ_/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdSkSO_ESJdqhfaZNBkN4ev7hvh5ZLfQrEi9qkCEh9WBEUe50ElSBITG35WpExu0YwI6WVQNM8SVoEQwvzuY4Fbz-Q4OeWs4EZxgT1iADeZk1O4pcn5x-pSdfP5ebblKqyuvdlH5z0dCZ_/w640-h426/DSC_8016.JPG" width="640" /></a></div>Budynek policji na Rasdhoo. Na Thoddoo, która jest kilkakrotnie większa od Rasdhoo nie ma żadnego komisariatu...</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSDuB90GwHEaid7E4s71W9trdzKV3rWg7hY1RnqsxykF1k0EKfBhLoGZRe1S3s6fu6CKq72b2V9yH9M7Wax8iQUyJmmE9v7KHZBWipJIQ_2q20pkqrmypD7e_cWgy1K3FiPRHO4kGmi3qv/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSDuB90GwHEaid7E4s71W9trdzKV3rWg7hY1RnqsxykF1k0EKfBhLoGZRe1S3s6fu6CKq72b2V9yH9M7Wax8iQUyJmmE9v7KHZBWipJIQ_2q20pkqrmypD7e_cWgy1K3FiPRHO4kGmi3qv/w640-h426/DSC_8036.JPG" width="640" /></a></div>Sklep z pamiątkami od naszego przewodnika</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH49ddKTE9ex29hYqNrtOiw-MikReePNiH6Ow7TpjPhqR3cgckjc37AqTLisygx2bf2ZOkQbDKAt860sUxN2OcyUp5zeTqyJ5EL7-MkzsKfiZOYV1YTjMt7pPfTpTh73JYCwcduD1tOvHw/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH49ddKTE9ex29hYqNrtOiw-MikReePNiH6Ow7TpjPhqR3cgckjc37AqTLisygx2bf2ZOkQbDKAt860sUxN2OcyUp5zeTqyJ5EL7-MkzsKfiZOYV1YTjMt7pPfTpTh73JYCwcduD1tOvHw/w400-h266/DSC_8046.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMVJjS1a1wPeIBz9VHBV-eu_uAHZ2c55ygqDsHdVNLL6-uQzz21isv82bdP8K-LLLFUjeIGdzpxLnFIRGmAgAN7sAuQRO1vHUOGZpTg4XpDWTwzeEUwzP9WgYl_3-H0YAvowFXAmZvSWlN/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMVJjS1a1wPeIBz9VHBV-eu_uAHZ2c55ygqDsHdVNLL6-uQzz21isv82bdP8K-LLLFUjeIGdzpxLnFIRGmAgAN7sAuQRO1vHUOGZpTg4XpDWTwzeEUwzP9WgYl_3-H0YAvowFXAmZvSWlN/w400-h266/DSC_8038.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRc2zsHi075dEt57EpYMa9FLVxY-d1B8c-luYKTfiKPiqCSw0pm9PmPbEjusGNlD0jHSVTI0NHYnNniWSCEVbW_cNixyKHPCIo-1dgHuMd5rZIt0_PTvTUsozonVKEbhI6okIsPos3iPsA/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRc2zsHi075dEt57EpYMa9FLVxY-d1B8c-luYKTfiKPiqCSw0pm9PmPbEjusGNlD0jHSVTI0NHYnNniWSCEVbW_cNixyKHPCIo-1dgHuMd5rZIt0_PTvTUsozonVKEbhI6okIsPos3iPsA/w400-h266/DSC_8055.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnSiW_3KydZNf_YW21cFsLNrDjnyQvM7WBHLBfyLj0yhDvxKZwr2touSWP50k7DWeh8s1-0ZVhUY39FC-ZqiLrcJJqcpmSxOjnobo1TYtHteQmJcu6UCzK6xaJlq9IiG4B_ZH3qWJ2lDWn/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnSiW_3KydZNf_YW21cFsLNrDjnyQvM7WBHLBfyLj0yhDvxKZwr2touSWP50k7DWeh8s1-0ZVhUY39FC-ZqiLrcJJqcpmSxOjnobo1TYtHteQmJcu6UCzK6xaJlq9IiG4B_ZH3qWJ2lDWn/w400-h266/DSC_8053.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht5i4eni1e2GSPmQpFnprdrH1Bhg5reO61Mkvq0adr5HrcbJJ2j2zgb22rg8P0X3uFgTFJzC6gQnuFvkg8XGlfhB2iXPr33T4fLI9wpGk5k9mgO2iTEWBFUeoqLIG03zuyhx9tneCd7ff4/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht5i4eni1e2GSPmQpFnprdrH1Bhg5reO61Mkvq0adr5HrcbJJ2j2zgb22rg8P0X3uFgTFJzC6gQnuFvkg8XGlfhB2iXPr33T4fLI9wpGk5k9mgO2iTEWBFUeoqLIG03zuyhx9tneCd7ff4/w400-h266/IMG_9458.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvRDK6SBnOg3w791l70THpPa2BDYeEHnqOYN-H5Tyzr93Usq5aM-wQJQ3OpqM-1dAoiwxzyemFmczyktf3IYEU7OM91_F9Uc0VEx5xLO9L2DK2AoTOBWwTjZa8ikSgKy6uAxc9RgCIGBoC/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvRDK6SBnOg3w791l70THpPa2BDYeEHnqOYN-H5Tyzr93Usq5aM-wQJQ3OpqM-1dAoiwxzyemFmczyktf3IYEU7OM91_F9Uc0VEx5xLO9L2DK2AoTOBWwTjZa8ikSgKy6uAxc9RgCIGBoC/w400-h266/IMG_9456.JPG" width="400" /></a></div>Wyroby ręczne w sklepie z pamiątkami<br /></div><div><br />Nasze plecaki i sprzęty zostawiliśmy w sklepie. Wspólnik pilnował wszystkiego, a my poszliśmy z właścicielem na plażę dla turystów. Jest ona piękna, ponieważ patrzymy na biały piasek, palmy i turkusową lagunę, tyle, że bardzo blisko rozpoczyna się kamieniste dno z dużych, płaskich skał, a sama plaża jest dość mała. Nasz przewodnik z zazdrością stwierdził, że na Thoddoo mamy cudowną lagunę, ponieważ jest bardzo szeroka, turkusowa i przede wszystkim piaszczysta. Tutaj niestety brakowało piaszczystego dna. Sama laguna jest wąska, dlatego nie mamy zbyt wiele możliwości. Przebywając na plaży nasz przewodnik coś do nas mówił, ale nasza uwaga szybko skierowała się w inną stronę, ponieważ podszedł do nas ładny, brązowo-rudy kot. Przyszedł się pogłaskać, dlatego teraz poświęciliśmy jemu uwagę. Najwidoczniej przyzwyczaił się do widoku turystów, bo wylegiwał się w cieniu pod gałęzią z gęstymi liśćmi. Zaletą położenia wyspy Rasdhoo jest możliwość popłynięcia łodzią na sand bank. Zawsze można dogadać się z gospodarzem tutejszego guest house i zorganizować szybki wypad na rajskie plaże. Sama wyspa Rasdhoo mogła zniechęcić jeszcze jednym widokiem. Mieliśmy wrażenie, że wioska przypominała w wielu miejscach plac budowy. Przewodnik powiedział, że Rasdhoo dopiero przygotowuje się na ruch turystyczny. Pomyślałem, że mogą mieć trudno, ponieważ jedyna plaża dla gości nie jest zbyt duża i już moim zdaniem była w większości zajęta. Widzieliśmy też dwudziestopokojowy, dwupiętrowy guest. Wówczas powiedziałem koledze Maseeda, że wolimy małe, kameralne domki. Wtedy dowiedzieliśmy się, że on też prowadzi swój biznes. Posiada swój, własny guest house z czterema pokojami. Sąsiadował z budynkiem z dwudziestoma pokojami. Nawet boisko piłkarskie rozkopano totalnie, a wszędzie walały się jakieś materiały budowlane, typu kątowniki, pręty i materiały sypkie. Po obejściu ciekawych miejsc, wracaliśmy do sklepu z pamiątkami po nasze rzeczy. Na jednym ze skrzyżowań Olek wypatrzył coś niezwykłego. Pokrywę kanału wykonała firma z… Polski na 50-lecie jej istnienia. Z łatwością mogliśmy przeczytać wszystkie napisy, ponieważ były po polsku i nie starły się pomimo, że kanał zbudowano w 2005 roku. Kiedy powiedzieliśmy naszemu przewodnikowi, że ta pokrywa została wyprodukowana w naszym kraju, zdziwił się, że dostrzegliśmy tak niewidoczny szczegół, bo kto zwraca uwagę na kanały?</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT-4frisom-fWvQcFwvLYYbvXcQpPPbIhFsVi4AXqKk1vlvXpHGLB_BzaPmvpmrwWMZz8ItTW6El25CR7BQEHGaFOn7MnAdsL-ez1hnfrrnWSsTEmA_Pwdc6_OmNCvOT_Ik9uvNqhZL81B/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT-4frisom-fWvQcFwvLYYbvXcQpPPbIhFsVi4AXqKk1vlvXpHGLB_BzaPmvpmrwWMZz8ItTW6El25CR7BQEHGaFOn7MnAdsL-ez1hnfrrnWSsTEmA_Pwdc6_OmNCvOT_Ik9uvNqhZL81B/w640-h426/DSC_7987.JPG" width="640" /></a></div>Stały bywalec na plaży Rasdhoo</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh26eyBWHCXOF8qugjBN7LT0ooLJrwPpW5wJxzbNu2mAifdes8VXQjlBr7iOJn_EDXL9wXe_YxVE61y_Qh1PrPOjzraiIV6XrrzVwqHI4yJU5cTYl8ELNS3GGKomdWAGQKKnVe5mU9ky3BT/"><img data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh26eyBWHCXOF8qugjBN7LT0ooLJrwPpW5wJxzbNu2mAifdes8VXQjlBr7iOJn_EDXL9wXe_YxVE61y_Qh1PrPOjzraiIV6XrrzVwqHI4yJU5cTYl8ELNS3GGKomdWAGQKKnVe5mU9ky3BT/w400-h268/DSC_8001.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1BQuZNh0zKXuQN0vOWsYwa4tX75-SUBD2SeBRtQF9nhdmy53rZt3rkxxRsYYi_Fhs979jID8dMZb-C0gTGkm5pXEg-DyHOw4sw1DlPkSzHOcFVDgYAKkOakI3hcZvSDf3_p9HcSMWoV53/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1BQuZNh0zKXuQN0vOWsYwa4tX75-SUBD2SeBRtQF9nhdmy53rZt3rkxxRsYYi_Fhs979jID8dMZb-C0gTGkm5pXEg-DyHOw4sw1DlPkSzHOcFVDgYAKkOakI3hcZvSDf3_p9HcSMWoV53/w400-h266/DSC_7995.JPG" width="400" /></a> </div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB8ioKTtJfKjGB-c-FvEZV5ah8dyCROf2pIJ1DDouze0Gjv134Tc23EfACvcKszljKHXhROGELCJIKs5c1AgNSzlYam86TE_X25jwy3QtudyFOpt0gupNK0e1_vuZ8FMjDo2IUsURILW1J/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB8ioKTtJfKjGB-c-FvEZV5ah8dyCROf2pIJ1DDouze0Gjv134Tc23EfACvcKszljKHXhROGELCJIKs5c1AgNSzlYam86TE_X25jwy3QtudyFOpt0gupNK0e1_vuZ8FMjDo2IUsURILW1J/w400-h266/DSC_8005.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg98m1NamO2rZbLeRPSW013TUyydA9pkC9KobVHs3r4isTGdJ5KOZKPZ50vPJG8tmenfx4ZPuBKVh7_1tqpKJ0JeHvODQM-MCXsqhNG_M0vbqSp0qAJsnrFehkUVwEwtljgfVArIpSydfE3/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg98m1NamO2rZbLeRPSW013TUyydA9pkC9KobVHs3r4isTGdJ5KOZKPZ50vPJG8tmenfx4ZPuBKVh7_1tqpKJ0JeHvODQM-MCXsqhNG_M0vbqSp0qAJsnrFehkUVwEwtljgfVArIpSydfE3/w400-h266/DSC_8002.JPG" width="400" /></a></div>Jedyna plaża na Rasdhoo nie jest zbyt wielka<br /></div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_3-KVpVv-IaZQXIZTo8RURYFLqdnKiUu4LaKTfgR-Rm-ZYNLLwX_a9TQx4UOBlAbJya4SH2ReUj_HLUqMr5Bi8M4yFXxFLsouPQiG95rTYDtZF7Bor_PHnw6SxPZlCSkhwjfQx015fjh6/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_3-KVpVv-IaZQXIZTo8RURYFLqdnKiUu4LaKTfgR-Rm-ZYNLLwX_a9TQx4UOBlAbJya4SH2ReUj_HLUqMr5Bi8M4yFXxFLsouPQiG95rTYDtZF7Bor_PHnw6SxPZlCSkhwjfQx015fjh6/w640-h426/DSC_8025.JPG" width="640" /></a></div>Polski akcent na Malediwach - pokrywę kanału wykonała polska firma<br /></div><div><br />Po zwiedzeniu całej wyspy, wracaliśmy na łódź. Spotkaliśmy się ponownie z Maseedem. Pokazywał nam jeszcze ciekawe owoce, których nie znamy. W szczególności przypadło nam do gustu drzewo wyglądające jak akacja, rodzące owoce podobne do pojedynczych winogron o smaku agrestu. Po spróbowaniu pierwszej sztuki poszliśmy narwać ich trochę więcej. W drodze do sklepu poznaliśmy również ciekawy owoc, który w smaku nie był dobry, ale miejscowy mówił, że jest bardzo dobrym lekarstwem i ma dużo witamin oraz związków, których potrzebujemy. Wystarczyło odłożyć go na jeden dzień po zerwaniu, a zaczynał cuchnąć jak rozkładające się mięso. Wyglądał trochę jak zielona, powiększona, modrzewiowa szyszka. W porcie czekaliśmy około 5 min na łódź, ponieważ Ali musiał nią wymanewrować pomiędzy innymi, zacumowanymi statkami. Dziwiliśmy się, że w tutejszym porcie stały dwa, dwupokładowe wycieczkowce. Na Thoddoo nie widzieliśmy nigdy podobnych łodzi. Z daleka oba statki wyglądały efektownie, ale gdy przyjrzeliśmy się im z bliska, dostrzegliśmy, że pochodzą z lat osiemdziesiątych lub wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Najważniejsze, że spełniały swoje zadanie. Rasdhoo leży w ciągu popularnych wysp dla urlopowiczów, być może dlatego tutaj zawitały oba wycieczkowce. Thoddoo jest położona zupełnie samotnie na środku oceanu. Nasz przewodnik z Rasdhoo również wsiadł na naszą łódź i popłynął z nami. Maseed powiedział, że zabiera go na Thoddoo na kilka dni i będzie mieszkać u niego. W drodze powrotnej na naszą wyspę Ali zatrzymał się na środku oceanu, ponieważ zostawili tam duży drewniany kij oznaczony podartą chorągiewką, z nabitym mięsem pod wodą. Dryfował stojąc pionowo. Swoją pozycję utrzymywał dzięki trzem, półtoralitrowym butelkom przywiązanym do niego. Ali i Maseed polowali na marliny, ale tym razem nie mieli szczęścia. Na wyspę wróciliśmy późnym popołudniem, około godziny 17.40. Ten dzień mogliśmy zaliczyć do bardzo udanych, ponieważ zobaczyliśmy przepiękne, rajskie sand banki, gdzie mogliśmy przechodzić podwodnymi ścieżkami w turkusowych lagunach z jednego na drugi. Najbardziej jednak wspominaliśmy karmienie ryb, piękne ławice, trzy pasy niesamowicie krystalicznie czystych wód oraz wyspę Rasdhoo.</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAnk3-DhTVOajSrx2Kwx6ctj9VVIo3Fw8vr7CZNzsQ4hbKFx2EB51MAy6KTffTpw3jdyExnRVJ3BIzT30SMcsTdLntUUJygYWcdSKBUDMHWn_sMjs98vnbHSHaA087yxZ_uvmokz2Ek_Tv/"><img data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAnk3-DhTVOajSrx2Kwx6ctj9VVIo3Fw8vr7CZNzsQ4hbKFx2EB51MAy6KTffTpw3jdyExnRVJ3BIzT30SMcsTdLntUUJygYWcdSKBUDMHWn_sMjs98vnbHSHaA087yxZ_uvmokz2Ek_Tv/w427-h640/DSC_8032.JPG" width="427" /></a></div>Drzewo, na którym rosną owoce podobne w smaku do agrestu</div><div><br /></div><div><div class="separator"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLidPNyyR3y0TZvai-A-UCAhgRbERasO6FYgmfbddfC9Q6w4tZaKYA8Cwo4yFTGD5LuoMcJU44DWz3vpZyggqau6S-AD18kMM0gz9IEzsHTW7z51W_CKxhv7BH6NV8_FW7BUKSFas1ry2g/"><img data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLidPNyyR3y0TZvai-A-UCAhgRbERasO6FYgmfbddfC9Q6w4tZaKYA8Cwo4yFTGD5LuoMcJU44DWz3vpZyggqau6S-AD18kMM0gz9IEzsHTW7z51W_CKxhv7BH6NV8_FW7BUKSFas1ry2g/w640-h426/DSC_8079.JPG" width="640" /></a></div>Wycieczkowiec w porcie Rasdhoo<br /></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-78942575590396395342020-10-02T21:50:00.006+02:002021-09-03T21:57:13.962+02:00Czym jest pasja gór, czyli dlaczego są ludzie, którym nie trzeba tego tłumaczyć i ci, którym tego nigdy nie wytłumaczysz...<div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/10/czym-jest-pasja-gor-czyli-dlaczego-sa.html" target="_blank"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq4nyLh1i7YFmNLE2Gbrc07oqyhsbWPON1HMgLzhkg_62tK7l-02aMhMEHxDbSy0DT7q6TPMJyU-_KQDbo_1Iwm8vH-4cmOGDmRWe0-PU6jW0dMMi2e6m8cWG_OM22bXMWt2DTgRtBGh5G/w400-h266/Alpy+-+wsch%25C3%25B3d+s%25C5%2582o%25C5%2584ca+na+g%25C3%25B3rze+Dom+4545m.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/10/czym-jest-pasja-gor-czyli-dlaczego-sa.html" target="_blank"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx635iqPQ0zZATzmzfo3eGZTf9uM_eWjmmfOehSD_hqg1ZyhU9ZA_uu2ngRyzCQ7KbBgxl8bpxacuS-naDSeiAT5IPQFbbnRa2DQZSxpQr-VzFwrseXrE5HgRWrY8cEQHZA5dXZZa9idPw/w400-h266/DSC_0423_1.JPG" width="400" /></a></div><div><br /></div><div>Zastanawiałeś się czym kierują się ludzie, którzy wyruszają w góry, albo dlaczego wędrujemy po górach i w końcu, dlaczego pasja gór jest tak piękna? Jest mnóstwo osób, które twierdzą, że góry owszem są bardzo piękne, ale to nie dla nich, albo to nie ich pasja. Cały artykuł mógłbym sprowadzić do jednego krótkiego zdania: „ludzi można podzielić na tych, którym nie trzeba tłumaczyć pasji gór i na tych, którym nie da się tego wytłumaczyć”. Tak niegdyś wypowiedział się polski himalaista – Piotr Pustelnik. Tym artykułem chcę trafić do osób, którym teoretycznie „nie da się tego wytłumaczyć” i powiedzieć, co jest pięknego w pasji gór. Najpierw jednak omówię kilka rzeczy, które powodują, że większa część społeczeństwa nie przepada za górami:</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>1. WYSIŁEK FIZYCZNY</b></span></div><div>Nie od dziś wiadomo, że czym młodsze pokolenie, tym mniej jest chętne do uprawiania sportu. Pokazują to oficjalne statystyki dotyczące otyłości, chorób cywilizacyjnych oraz czasu, który spędzamy na aktywności fizycznej. Pomimo faktu, że nastała moda na liczenie kalorii, bycia „fit”, katowanie się różnymi dietami, itp., to jednak statystycznie, całościowo, czas, który poświęcamy na aktywność fizyczną systematycznie spada rok do roku, jeśli uwzględnimy dane z całego kraju. Dzisiejszy wielkomiejski tryb życia spowodował, że przez długie lata wyrobiły się w nas pewne nawyki, które są przeciwieństwem działania, aktywności, czy chociażby pozytywnego myślenia. Problemem jest to, że duża część ludzi potrafi mechanicznie odpowiadać „nie mam czasu”, a w rzeczywistości po pracy „ląduje” na kanapie, ogląda seriale i tak naprawdę czas „przelatuje” im pomiędzy palcami. Nie tylko złe nawyki prowadzą do najzwyczajniejszego lenistwa, z którym naprawdę trudno wygrać. Często własny umysł pokonuje nas samych. Wolimy poczuć się komfortowo i nic nie robić, niż coś zrobić, ale będzie się to wiązało z wysiłkiem. Nasz umysł nie lubi niestandardowych sytuacji, ale raczej kieruje cię w stronę czegoś przewidywalnego, gdzie z góry będzie jasny wynik twojego działania, albo po prostu nic nie robienia. Taka postawa zdecydowanie nie pasuje do pasji gór. W tej pasji potrzeba czegoś więcej, dlatego, jeśli prowadzisz podobny styl życia, jaki opisałem powyżej, rozumiem cię, dlaczego nie lubisz gór, lub przynajmniej podobają ci się one, ale nie wyruszasz na szlaki lub nie planujesz swojej własnej wyprawy.</div><span></span><span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp3tPb5L4FZz5vM_etmiInP7jxPw5Zq2bCqPwL49Ow1RXgotVpSrJZcmmVHNkUp8Ns62B3yCc0NsJKqtzYc1S6OxtdnIQnRrFDmB_Zm1OpBRm9jvwDjG7hZeovkO5wvSVCnxz_fV-_F6A/s1600/IMG_6269.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp3tPb5L4FZz5vM_etmiInP7jxPw5Zq2bCqPwL49Ow1RXgotVpSrJZcmmVHNkUp8Ns62B3yCc0NsJKqtzYc1S6OxtdnIQnRrFDmB_Zm1OpBRm9jvwDjG7hZeovkO5wvSVCnxz_fV-_F6A/w640-h426/IMG_6269.JPG" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">2. BIERNOŚĆ I NIE ZASTANAWIANIE SIĘ NAD WIELOMA RZECZAMI</span></b></div><div>Ponownie odwołam się do schematycznego życia, które prowadzi większość społeczeństwa. Dlaczego tak jest? Ponieważ w każdym społeczeństwie, niezależnie, jaki kraj wybierzemy, każdy chce być akceptowany w swoim środowisku. Niestety właśnie ta sama większość niejako „oddaje” własne „ja”, czyli swoją osobowość w zamian za akceptację wśród kolegów/koleżanek lub w tłumie. Przez takie działanie nie rozwijamy się, ale zaczynamy „kserować” schemat, który powielają całe „masy”. W osobnym artykule pt. ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/02/czy-naprawde-jestes-soba.html" target="_blank">Czy naprawdę jesteś sobą?</a>’ na temat działania naszej psychiki znacznie szerzej opisałem jak działa ten mechanizm. Tutaj tylko powiem, że w Wielkiej Brytanii przeprowadzono ciekawy eksperyment. Pewna pielęgniarka w ciągu kilku lat zapytała 1500 osób będących na łożu śmierci: „czego najbardziej żałujesz w życiu?”. Usłyszała mnóstwo różnych odpowiedzi. Szybko zauważyła, że u zdecydowanej większości pacjentów jest wspólny mianownik, który sprowadza się do tych stwierdzeń: „żałuję, że nie byłam/-em sobą – żyłem tak, jak inni chcieli”, „żałuję, że tak dużo pracowałem i nie miałem czasu dla siebie i innych”, „żałuję, że nie poświęciłem rodzinie więcej czasu”, „żałuję, że nie poświęcałem więcej czasu przyjaciołom”, „żałuję, że nie robiłem tego, co chciałem robić”. Z tych wypowiedzi jasno wynika, że na pierwszym miejscu jest strach przed… bycia sobą! Żyjemy tak, jak chcą inni i dopasowujemy się do nich, żeby być akceptowanym. Nie potrafimy powiedzieć „nie”, a tym bardziej boimy się być inni niż wszyscy. Od najmłodszych lat boimy się być inni niż wszyscy, stąd być może od młodości zapalimy papierosa z kolegami, żeby nie być gorszym i mieć ich uznanie. W całym życiu boimy się braku akceptacji w danej grupie społecznej (np. klasa w szkole, czy grupa pracowników, z którymi spędzasz dużą część życia z racji wykonywanego zawodu). Na tym strachu jest budowane nasze niskie poczucie własnej wartości, dlatego chcemy dopasowywać się do innych, bo nikt nie chce pozostać sam z niczym i z nikim. Zastanawiałeś się, jak taka postawa wpływa na nas samych? Stajemy się bierni, nastawieni na gotowe rozwiązania, nie chce nam się myśleć, wkrada się lenistwo i tłum „myśli” za nas. Może trudno będzie ci się przyznać przed samym sobą, że przez całe życie właśnie tak robiłeś, ale nigdy nie jest za późno, aby to zmienić. Jeśli stwierdzasz, że tak – ciągle walczę lub walczyłem o akceptację w tłumie, to rozumiem cię, dlaczego nie podzielasz pasji gór. Pasja gór wymaga nieschematycznego postępowania, myślenia i działania. Nie bez powodu w Tatry chodzą całe „masy” ludzi, ale ilu z nich tak naprawdę „czuje” góry i wyłamuje się poza schemat: „Krupówki, Gubałówka, Morskie Oko, wjazd na Kasprowy Wierch, wędrówka na Giewont?”…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_pyr77gl-wJxt3Ia28xXryOviqx2SKI2CJWGspfyjkWl_jVPtf4h-0WFnu_dmcGLFFb46E-STGqAaU9mfcQEpcUkbmxhz8uzYTBCvhKR9ht58wqlqG9FanKrY0QTqxPQd9Sk_aq4x8Hf/s1600/people-3281583_1920.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_pyr77gl-wJxt3Ia28xXryOviqx2SKI2CJWGspfyjkWl_jVPtf4h-0WFnu_dmcGLFFb46E-STGqAaU9mfcQEpcUkbmxhz8uzYTBCvhKR9ht58wqlqG9FanKrY0QTqxPQd9Sk_aq4x8Hf/s640/people-3281583_1920.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>3. MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE</b></span></div><div>Największa zmora naszych czasów. Ciągle uważam, że media społecznościowe przyczyniły się do zmiany sposobu myślenia całych społeczeństw większości państw na świecie, a raczej do powolnego „wyłączania” myślenia. Zauważ, że w domu, w pracy, czy chociażby w towarzystwie wszędzie możemy zobaczyć, jak grupa w pewnym sensie bliskich sobie ludzi mechanicznie przegląda Internet na smartfonach, a konkretnie przewija kolejne wiadomości w mediach społecznościowych. Wieloletnie używanie telefonu w taki sposób ponownie wykształca w nas grupę złych nawyków, które do niczego dobrego nie prowadzą, a jedynie do mechanicznego, pobieżnego przetwarzania dużej ilości bezwartościowych informacji. Zastanów się, jak trudno się „wyleczyć” z podobnego zachowania oraz ile czasu byś zyskał, gdybyś tylko potrafił porzucić ten jeden nawyk… Wykształcając w sobie potrzebę mechanicznego, szybkiego i bezwartościowego przeglądania „wszystkiego” w Internecie, nie łudź się – to samo przeniknie do twojego realnego życia. Na pewno zakrada się już wspomniane lenistwo oraz nie zastanawianie się nad czymś głębszym. Jeśli ktoś nie ma siły, by porzucić ciągłe przeglądanie mediów społecznościowych, to po takim człowieku nie spodziewam się, że robi coś więcej w swoim prywatnym, realnym życiu. Mówiąc „coś więcej” mam na myśli działanie na własną rękę, realizację marzeń, wyłamywanie się z ogólnie przyjętego schematu i niejako chodzenie „pod prąd”. W takim przypadku raczej w umyśle mam „schematyczną” osobę, która ceni sobie poczucie komfortu i bezpieczeństwa, ponieważ tak jest dla niej najwygodniej. Nie zrozum mnie źle – każdy ma swoją własną wolę i nic mi do tego! Jeśli komuś odpowiada taki tryb życia i jest mu z tym dobrze, to nic mi do tego. Jednak dla mnie to zdecydowanie za mało, bo życie jest znacznie piękniejsze, kolorowe i pomimo problemów, z którymi stykamy się na co dzień, to nie one są jego główną częścią. Czym więcej przeżyjesz czegoś dobrego, czegoś, co wymaga wysiłku, myślenia i nietypowej realizacji, tym będziesz silniejszy wewnętrznie. Najłatwiej załamują się osoby, u których w życiu nie dzieje się nic, bo każdy ich dzień wygląda tak samo… Jeśli powyżej wspomniane osoby nawet wyjadą w góry, bo trafi im się okazja, to jak myślisz, jak będzie wyglądało ich spędzanie wolnego czasu? Czy nie wpiszą się w ogólny schemat „Krupówki, Gubałówka, Morskie Oko, wjazd na Kasprowy Wierch, wędrówka na Giewont?” i „zaliczanie” szczytów, żeby zrobić zdjęcie do mediów społecznościowych? W większości przypadków na pewno tak będzie. Wystarczy poobserwować niezliczone tłumy na tatrzańskich szlakach.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL9ANNW_dcrHAY8aQ8KCeHbFvwrAqdMcEQ-IreumFOf_a5Q8e-kiucz0tGCb2uN6h5CR4biQ0NZkqIQxQqicdTR2MaEiTRn18UyK41PAg13BuNuOV-CzplCbOfNA7ADF92l6ZSL2hfxkDW/s1600/Untitled_Artwork+24.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL9ANNW_dcrHAY8aQ8KCeHbFvwrAqdMcEQ-IreumFOf_a5Q8e-kiucz0tGCb2uN6h5CR4biQ0NZkqIQxQqicdTR2MaEiTRn18UyK41PAg13BuNuOV-CzplCbOfNA7ADF92l6ZSL2hfxkDW/s640/Untitled_Artwork+24.jpg" width="456" /></a></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>4. CHOROBY</b></span></div><div>Do dziś mam ciągle ten sam obraz w umyśle. Kiedy byłem kilkakrotnie w Szwajcarii na wyprawach w Alpach, zawsze rzucał mi się jednakowy obraz w oczy. Na dworcach kolejowych na trasie od Visp do Zermatt jechał pociąg złożony z 8-12 wagonów. Wiecie kto głównie podróżował koleją? Seniorzy w wieku 60-70 lat. Wyobraźcie sobie, jaki to był widok, gdy nagle z kilku wagonów, na każdym dworcu wysiadały całe grupy starszych osób, których celem były góry powyżej 2000 m n.p.m.? Skąd to wiem? Bo nie tylko widywałem całe grupy seniorów wyruszających w góry, ale również spotykałem tych samych ludzi na wysokości 3000 m n.p.m. Trzeba przyznać, że historia Polski i Szwajcarii jest zupełnie inna, jak również poziom zamożności, stąd też trudno wielu Polakom „zakochać” się w nowej pasji, kiedy większość życia to była ciągła praca na podstawowe utrzymanie. Osoby, które mają 60 lat i więcej pamiętają czasy komunistycznych rządów, gdzie do wielu rzeczy po prostu nie mieli dostępu, życie większości z góry było skazane na pewnego rodzaju schemat. Przemiany ustrojowe przyniosły pewną miarę wolności, otwarcia się na coś więcej, ale równocześnie ludzie pracowali jeszcze więcej, żeby utrzymać rodziny. To wszystko musiało odbić się na zdrowiu. Według oficjalnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, aż 44,1% wszystkich przypadków śmiertelnych w Polsce, to choroby układu krążenia. Śmierć naturalna występuje bardzo rzadko, bo głównie umieramy na różnego rodzaju choroby. W dobie koronawirusa powiedzielibyśmy, że umierają na choroby „współistniejące”, bo innych po prostu już nie ma… Polacy to schorowane społeczeństwo i dlatego mniej osób w dojrzałym wieku może cieszyć się dobrym zdrowiem i realizować się w pasji gór… Przykre, ale prawdziwe.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcCjHtveJl3NtjTeI03gQyPp7oexWOaz74Yf_DQK9623-GbgUV3DHJSirjfA4NNdydjqEw3fSqhm7PqBmsjQpHbHv_e8k16tK3tDy2b21bXIKF4G_Ie219xUxUHC0IpF-VjzPKnTcK1zBF/s1600/medications-257336_1920.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcCjHtveJl3NtjTeI03gQyPp7oexWOaz74Yf_DQK9623-GbgUV3DHJSirjfA4NNdydjqEw3fSqhm7PqBmsjQpHbHv_e8k16tK3tDy2b21bXIKF4G_Ie219xUxUHC0IpF-VjzPKnTcK1zBF/s640/medications-257336_1920.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>5. NIE KAŻDY MUSI LUBIĆ TO SAMO</b></span></div><div>To święta racja! Nigdy nie ma tak, że w danej grupie wszyscy będą słuchać tej samej muzyki, lubić wykonywać ten sam zawód, czy pasjonować się tym samym. Różnorodność jest bardzo piękna. Mając ją na względzie, chcę trafić właśnie do takich osób, niejako patrząc „z boku”, chcę wyjaśnić, czym tak naprawdę jest pasja gór, ponieważ bardzo często słyszę stwierdzenia: „góry to nie dla mnie”, „ja za swoje pieniądze nie będę się męczyć”, „po co tam lezie w te góry?”, i wiele innych. Podobne zdania wynikają tylko i wyłącznie z najczystszej niewiedzy, co przekłada się na brak zrozumienia.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-e6XzfEtUPFjF_8CLHSJxsIokZAHtfj5VWYd-n7cI_cqeSWujfPy8amoOlxU5mV9mydfhsp4XWNSYqhxI8lVETyUdc_-cIP1dijzmSSjoHPBbdfAddb2_SIQE9oZ3eDxAa4_I-x8WxeGR/s1600/7121_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-e6XzfEtUPFjF_8CLHSJxsIokZAHtfj5VWYd-n7cI_cqeSWujfPy8amoOlxU5mV9mydfhsp4XWNSYqhxI8lVETyUdc_-cIP1dijzmSSjoHPBbdfAddb2_SIQE9oZ3eDxAa4_I-x8WxeGR/s640/7121_w.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><div><b><span style="font-size: x-large;">6. OBOWIĄZKI RODZINNE</span></b></div><div>To oczywiste, że jeśli rodzice poświęcają czas swoim dzieciom, to zazwyczaj nie mają już sił na nic więcej. Ciągłe powtarzanie codziennego, narzuconego "schematu" przez życie powoduje, że po wielu latach przyzwyczajamy się do domowej atmosfery. W wieku średnim trudniej wprowadza się jakieś zmiany w życiu, stąd większość akceptuje swoje poczucie komfortu i bezpieczeństwa oraz wygodę z niego wynikającą. Jest to pewna forma odpoczęcia od tego, co dotychczas dawało nam w kość. Tylko niewielu decyduje się na zmiany po długich latach "schematycznego" życia lub też uczy od młodych lat swoje dzieci odpowiedzialnej i świadomej turystyki (nie tylko górskiej). Z tego powodu "normalnością" są niezliczone tłumy na Krupówkach, Kasprowym Wierchu, Giewoncie, w Mielnie, Kołobrzegu i na Helu podczas majówki, długich weekendów oraz na wakacjach, powroty w wielogodzinnych korkach, brak pomysłu na spędzenie swojego urlopu. Ileż to razy oglądamy przeludnione plaże, upijającą się i klnącą młodzież oraz dorosłych, zachowania świadczące o braku kultury, najzwyczajniejsze chamstwo, frustrację, czy zaśmiecone otoczenie w turystycznych miejscowościach? Jeśli nie ma zmian w twoim życiu, to ten sam schemat również przeniesie się do sposobu spędzania twojego wolnego czasu. Czy dramatyzuję? Czy tak jest naprawdę? Tak jest, bo ilość tłumów w znanych miejscowościach, które "kręcą się" bez celu podczas długich okresów wolnych od pracy jasno pokazuje, że większość społeczeństwa postępuje schematycznie, ponieważ nie ma pomysłu na nic innego, ani nie próbuje czegoś zmieniać. Świadome tego problemu osoby szukają, wybierają inne odludne miejsca, żeby przeżyć coś innego, wyjątkowego...</div></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyICysQtdI8MHxxYe0609FFCvsDB3SBthb-mgvn0W6glfG-leJA2-O20VthRVgGU5ZyUyKsO5i8NQpOWLUimSMyhJzHCY0czG8SQOlPUYRFQsbtpjehTBWIFumJhUJFbS-7bqnpxT4EQVF/s1600/Untitled_Artwork+17.jpg"><img border="0" height="638" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyICysQtdI8MHxxYe0609FFCvsDB3SBthb-mgvn0W6glfG-leJA2-O20VthRVgGU5ZyUyKsO5i8NQpOWLUimSMyhJzHCY0czG8SQOlPUYRFQsbtpjehTBWIFumJhUJFbS-7bqnpxT4EQVF/s640/Untitled_Artwork+17.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">PASJA GÓR – CO JEST SZCZEGÓLNEGO W GÓRACH?</span></b></div><div>Słowem wstępu powiedziałem już, co powoduje, że duża część ludzi nigdy nie polubi gór. No właśnie… Jeśli mieliby je polubić, to warto zastanowić się, czym jest pasja gór? O górach można opowiadać godzinami, w szczególności, gdy samemu coś ciekawego przeżyłeś. Patrząc jednak z perspektywy człowieka, który nigdy nie był w górach, wiem, że wielu rzeczy jest po prostu nieświadomy. W tym artykule chcę opowiedzieć o górach z własnego doświadczenia, czyli co mi się najbardziej podoba w tej pasji. Wypunktowane rzeczy na mojej liście nie oznaczają kolejności według, której daną sprawę cenię najbardziej. Zatem zaczynajmy! Co więc jest szczególnego w górach?</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTe3IapPhXeS41o6e17u87SChBwqWynH-4G7Mqi3UjyGLRhf0lK5slNPA7ZGXgktFMm309_9oOucx7e4Q4qerp1GHtN6Aw1UjfI19DRFQoez8TEcpkUIS-JgZMbkqClQuO6Is9I8MLTXyJ/s1600/IMG_2004.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTe3IapPhXeS41o6e17u87SChBwqWynH-4G7Mqi3UjyGLRhf0lK5slNPA7ZGXgktFMm309_9oOucx7e4Q4qerp1GHtN6Aw1UjfI19DRFQoez8TEcpkUIS-JgZMbkqClQuO6Is9I8MLTXyJ/w640-h426/IMG_2004.jpg" width="640" /></a></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">1. PIĘKNE WIDOKI</span></b></div><div>Nie da się ukryć, że ze szczytów można podziwiać panoramy, których nigdzie indziej nie będziemy w stanie zobaczyć. Chociaż dotarcie na sam wierzchołek wymaga dużego wysiłku, to zawsze trzeba pamiętać, że „tam – u góry” czeka na nas niesamowity widok, niezależnie, które pasmo górskie wybierzemy. Mogą to być Beskidy, Gorce, Bieszczady, Tatry, Alpy, Kaukaz, Andy, Kordyliery i co tylko sobie wymyślisz. Cechą szczególną wszystkich panoram jest fakt, że nie widzimy całego „brudu” cywilizacji, nie dostrzegamy problemów, które pozostają „tam – na dole” oraz sam fakt, że ze szczytów możemy podziwiać naprawdę piękną, unikatową przyrodę, która zachwyci każdego. Każdy kto „nie czuje” gór, a miałby możliwość znalezienia się na ich szczytach, na pewno skorzystałby z takiej okazji, żeby móc zobaczyć niepowtarzalną przyrodę. Inną cechą szczególną są rzędy gór, które można podziwiać we wszystkich kierunkach. Jedni będą mieli lęk przestrzeni, a inni będą się zachwycać tym, jak wiele można dostrzec z jednego miejsca. W mieście zazwyczaj widzimy najbliższe zabudowania, dlatego góry są prawdziwą odskocznią od codzienności. Różnorodność gór powoduje, że dodatkowo możemy podziwiać niesamowite zjawiska, znaleźć się ponad chmurami, co na nizinach jest raczej niemożliwe oraz dostrzec, jak jedne pasma różnią się od innych. Niezależnie od tego, co interesuje nas w panoramach górskich, każdy znajdzie coś dla siebie, coś, co zachwyci. Trzeba pamiętać, że górski krajobraz jest czymś niezwykłym, czymś, czego nie mamy na co dzień, dlatego tak bardzo za nim tęsknimy.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3FnlOdXj1U5m4KHNes5Gl8w5p26hK5RF7UBt4qQtYE9HCPr7uxXw0ZDpDLGYSTTfiobeTQuVBxnTth0WOAtSyEr3ewuLUIFMbt2fcWx1NXhtrSqu2js8WbQcKUH4ULLfwSRxtYeMQWqs/s1600/IMG_2637.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3FnlOdXj1U5m4KHNes5Gl8w5p26hK5RF7UBt4qQtYE9HCPr7uxXw0ZDpDLGYSTTfiobeTQuVBxnTth0WOAtSyEr3ewuLUIFMbt2fcWx1NXhtrSqu2js8WbQcKUH4ULLfwSRxtYeMQWqs/s640/IMG_2637.JPG" width="640" /></a> </div><div>Piękne widoki w drodze na Dom de Mischabel 4545 m n.p.m. - Alpy</div><div><br /></div><div><b style="font-size: x-large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjRCfFPMqvIDuEB4jDKfTM9lZhr0uK9Y2yBAtzz3CSCO5oee3cusG4VZhib-P5rX2kZJkqbm2dShQSK-_WpkkxWYIrahSRaKcX69YSbBBazK1bhh1hioHaJ_vJ2rb-gUNDmAfuCENo23nd/s1600/IMG_3754.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjRCfFPMqvIDuEB4jDKfTM9lZhr0uK9Y2yBAtzz3CSCO5oee3cusG4VZhib-P5rX2kZJkqbm2dShQSK-_WpkkxWYIrahSRaKcX69YSbBBazK1bhh1hioHaJ_vJ2rb-gUNDmAfuCENo23nd/s640/IMG_3754.JPG" width="640" /></a></b><br />Niesamowity tunel podczas drogi powrotnej z Punta Gnifetti 4554 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmIfBj6l6fotLujzJ-tGWHt5P0X-4VLXLkzxBs24I1jWmhJav4LSLVnAg0ZlUMptMX0FfVRAXGgXThei99oLEBOSxu-wCQ6XGabVwE2en1cFG6_v3-DxgzOS9yrjMbevtAZW8g4Ek7ROsc/s1600/IMG_1691.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmIfBj6l6fotLujzJ-tGWHt5P0X-4VLXLkzxBs24I1jWmhJav4LSLVnAg0ZlUMptMX0FfVRAXGgXThei99oLEBOSxu-wCQ6XGabVwE2en1cFG6_v3-DxgzOS9yrjMbevtAZW8g4Ek7ROsc/s640/IMG_1691.jpg" width="640" /></a></div><div>Wschód słońca na Babiej Górze zimą</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7JRqdWmVTozBw7QFLLAIHc0D5RCQpoU1aW6I9mvfH1d0w7uuSEpS6eK1PM-_vGkf_Xse8yuign_MEKnVJ54jBwBN3JskNc6tRkb5g62fnc2NdLMwxFvlLIWQDFkehnFwLGTLHpkEaB4Og/s1600/IMG_7824_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7JRqdWmVTozBw7QFLLAIHc0D5RCQpoU1aW6I9mvfH1d0w7uuSEpS6eK1PM-_vGkf_Xse8yuign_MEKnVJ54jBwBN3JskNc6tRkb5g62fnc2NdLMwxFvlLIWQDFkehnFwLGTLHpkEaB4Og/s640/IMG_7824_w.jpg" width="640" /></a><br />Świnica zimą od strony Kasprowego Wierchu</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2FjaWVdFI7xiIZElnZo5N1CD5lotlvjepV20Bd9Ryyi2kSxCrOXk3pUnZ7IUtmm8ujlt22IqH-r__wyaWCX9S5VYol4Nxn9L4Al6hdVy7kuk6JqyfyIkZqtaIrGRyd0K89w3cyjt4xjPf/s1600/IMG_1220.JPG"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2FjaWVdFI7xiIZElnZo5N1CD5lotlvjepV20Bd9Ryyi2kSxCrOXk3pUnZ7IUtmm8ujlt22IqH-r__wyaWCX9S5VYol4Nxn9L4Al6hdVy7kuk6JqyfyIkZqtaIrGRyd0K89w3cyjt4xjPf/s640/IMG_1220.JPG" title="Starorobociański Wierch" width="640" /></a><br />Widok z Siwej Przełęczy 1812 m n.p.m. - Tatry</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFAYszKmhDLlnzKexa-CYlMjJ_I1_0YVEkDu8HnNjXwUM_3mDRZkEd8osf5_pj84g_tZ9BJnXAWbzaJQEgdgvHnDAHf5Xtykq7MJv-5i0S3T03tAP6u3d3Oe9Wobi7yJeX0Vh9CRmtbNM9/s1600/IMG_5284.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFAYszKmhDLlnzKexa-CYlMjJ_I1_0YVEkDu8HnNjXwUM_3mDRZkEd8osf5_pj84g_tZ9BJnXAWbzaJQEgdgvHnDAHf5Xtykq7MJv-5i0S3T03tAP6u3d3Oe9Wobi7yJeX0Vh9CRmtbNM9/w640-h426/IMG_5284.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękny widok w drodze na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem - Tatry</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLEWnWlm5M9i2R-oJHydURJszrxhedUv_4W2NyBhp887Lm06T34TZ5QqjiSzpRW0jpXPiEO581UMxzUIM_jrMsILcNKD1qB4kYqrrz9bIfJvaCwhwLdHYXI9f2BwhyphenhyphenJ0o0JUbuQDtd-j2z/s1600/IMG_2139.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLEWnWlm5M9i2R-oJHydURJszrxhedUv_4W2NyBhp887Lm06T34TZ5QqjiSzpRW0jpXPiEO581UMxzUIM_jrMsILcNKD1qB4kYqrrz9bIfJvaCwhwLdHYXI9f2BwhyphenhyphenJ0o0JUbuQDtd-j2z/w640-h426/IMG_2139.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękne polany w drodze czarnym szlakiem z Wisły Jawornik na Czantorię</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs_flY-U_XK7r9_S7DqxbtJhfAb3DQ0aIwGtjNlE-qjRMW4nfTwhlbA5kFl1blamhvfs5RJDtljVpG_yvQ4e4g7_nEFMPMM4ZTypduJLIVZsHxgjn3nDRiDtctCnCu6eHIebMyQ8-RB7tP/s1600/Gory_3420.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs_flY-U_XK7r9_S7DqxbtJhfAb3DQ0aIwGtjNlE-qjRMW4nfTwhlbA5kFl1blamhvfs5RJDtljVpG_yvQ4e4g7_nEFMPMM4ZTypduJLIVZsHxgjn3nDRiDtctCnCu6eHIebMyQ8-RB7tP/s640/Gory_3420.jpg" width="640" /></a></div><div>W drodze na Dom de Mischabel - Alpy</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwzk5xUBCYlM2eGcaY5v7RCOfHOVVB-ZlDH2UjKWrfyrtpGd46LLNzeOdVAKR6R7-0nCVNwGxroutbJEumsXdtygjAwaJc7MRtSNNlf8kwFWGf7Z2s7onzOxxvgM-smr8oW1zaEvLOOUiY/s1600/Gory_4487.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwzk5xUBCYlM2eGcaY5v7RCOfHOVVB-ZlDH2UjKWrfyrtpGd46LLNzeOdVAKR6R7-0nCVNwGxroutbJEumsXdtygjAwaJc7MRtSNNlf8kwFWGf7Z2s7onzOxxvgM-smr8oW1zaEvLOOUiY/w640-h480/Gory_4487.jpg" width="640" /></a></div><div>Morskie Oko z żółtego szlaku na Szpiglasowy Wierch</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">2. NIESAMOWITA PRZYRODA</span></b></div><div>Trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że przyroda w górach jest niezwykła. Nie bez powodu na ich terenie wprowadzono setki kilometrów kwadratowych obszarów chronionych, których celem jest zachowanie wyjątkowych gatunków roślin oraz zwierząt występujących na danym terenie. Świat przyrody w górach tak bardzo mnie zachwyca, że nauczyłem się wyznaczać odpowiednie pory, aby chodzić w odpowiednich górach i w odpowiednim czasie, żeby móc podziwiać kwiaty i zwierzęta. Do najczęściej podziwianych przeze mnie „atrakcji” przyrodniczych z pewnością należą: kozice w Tatrach, alpejskie łąki kwitnące różnokolorowymi kwiatami, świstaki, naturalne „ogrody”, kolory jesieni oraz poszczególne gatunki kwiatów, które występują tylko w danym, krótkim okresie czasu. Podziwiając to wszystko, czuję wewnętrzny spokój i radość, ponieważ mogę zobaczyć coś więcej, coś wyjątkowego, szczególnego, czego nie ma na co dzień. Nawet z pozoru zwykły mniszek lekarski, zwany „mleczem”, w górach potrafi stworzyć piękne widowisko. Najważniejsze, żebyśmy potrafili dostrzec unikatowość otaczającej nas przyrody. Czy słyszałeś kiedyś o „mleczach” na żółtym szlaku z Małej Czantorii do Ustronia?, o krokusach kwitnących w Tatrach, Gorcach i na Podhalu?, o niezwykłym kwiecie o nazwie kuklik rozesłany, który najpierw posiada żółte płatki, a później zamienia się w czerwoną, włochatą główkę i występuje tylko w czterech miejscach w Polsce na dużej wysokości?, o zimowitach i storczykach kwitnących pod Tułem?, o deszczu białych płatków z kwitnących czeremch na czarnym szlaku z Wisły Jawornik?, o pięknych polanach ciągnących się kilometrami w Bieszczadach?, o kozicach występujących w Tatrach?, o kwiatach występujących w kilku kolorach w Wielickim Ogrodzie w drodze na Małą Wysoką?, o pstrągach pływających w wodach Morskiego Oka?, o jarzębinach, które rosną wyżej niż kosodrzewina?, o fioletowych dzwoneczkach kwitnących bardzo wysoko w górach?, o koziorożcach alpejskich?, o regularnych morzach chmur w Pieninach?, czy, np. o niezwykle kolorowych alpejskich polanach? Jak widzisz, „tak na szybko” wymieniłem całą masę „atrakcji”, które zawsze przyciągają mnie w góry. Gdybym głębiej zastanowił się, co jeszcze mogę zobaczyć ze świata przyrody, musiałbym stworzyć naprawdę długą listę…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Ibrn2iRe9gNl48X9q2mFJcaJMe9zEWfMGbMa1QouAqJ2XfC2WWOOgmuzYRkE6gqJMitAy9j8fGU3bt3eDEh6cWxKbWACkFL994OFPx7s3XamDtqza8XQqdCLKFnSjnTADi7cUBqBeUkk/s1600/DSC_0351_1.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Ibrn2iRe9gNl48X9q2mFJcaJMe9zEWfMGbMa1QouAqJ2XfC2WWOOgmuzYRkE6gqJMitAy9j8fGU3bt3eDEh6cWxKbWACkFL994OFPx7s3XamDtqza8XQqdCLKFnSjnTADi7cUBqBeUkk/s640/DSC_0351_1.JPG" width="640" /></a></div><div>Przyroda w górach zachwyca - kwitnący czosnek niedźwiedzi u stóp Tułu koło Małej Czantorii</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBODyM0P1u0x5TY3V1i5rgTO0BjKrVSnjOxAuujnIM-MEqNLg5nezbG-oRJKmMbOqr1ILb3z4uIbTHaQ8lpZQ0HkUMlHffPe_em2grDHSz2Djyr1BJGDCfhFZUySQ6MAFgIsbxj3QKjjDs/"><img alt="" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBODyM0P1u0x5TY3V1i5rgTO0BjKrVSnjOxAuujnIM-MEqNLg5nezbG-oRJKmMbOqr1ILb3z4uIbTHaQ8lpZQ0HkUMlHffPe_em2grDHSz2Djyr1BJGDCfhFZUySQ6MAFgIsbxj3QKjjDs/w640-h426/1122.JPG" width="640" /></a></div><div>Kwitnące krokusy na Kalatówkach w Tatrach</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1F3c3h-NQBd1rNuE9F25md1o2GS3x3frXNxNdgpa4EE2yNeBlRDCs6SaJe1FO1uXwe1jOHIPXK55p-4lbXtDiWSiPj3lke8l8pjkzOa9FT7pXruTxDuFds4ttidk0fZGcFOwO1an7ECc/s1600/Gory_1699aas.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1F3c3h-NQBd1rNuE9F25md1o2GS3x3frXNxNdgpa4EE2yNeBlRDCs6SaJe1FO1uXwe1jOHIPXK55p-4lbXtDiWSiPj3lke8l8pjkzOa9FT7pXruTxDuFds4ttidk0fZGcFOwO1an7ECc/s640/Gory_1699aas.jpg" width="640" /></a></div><div>Koziorożce w Alpach - w drodze na Dufourspitze 4634 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd1vOogvQnJVilNGJCZU6p8UEhcB2i1jbmFBlp-q381KHTIr1vPRFy_LoL4_4VZI8jCoi4Bx3gpFPF-nHAV6vfdhAaL_EZ9sLu5Qpuf2YyiEsmTuNNxU3nt3vKcQRESqCxtWDFUhQE9P8/s1600/IMG_7215.JPG"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd1vOogvQnJVilNGJCZU6p8UEhcB2i1jbmFBlp-q381KHTIr1vPRFy_LoL4_4VZI8jCoi4Bx3gpFPF-nHAV6vfdhAaL_EZ9sLu5Qpuf2YyiEsmTuNNxU3nt3vKcQRESqCxtWDFUhQE9P8/s640/IMG_7215.JPG" width="640" /></a></div><div>Kozice w Tatrach</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjciPvrP6LiCNyc_t4_ZqAh4j1_smZQ7gHFHPD_22CqUkbpmlzKGMzGAfqtq-mIolExOOiQJoCX76vXKVm4Z1qA0nMM8Q4B2TBldRikBEYp5Zb8Gga9_a0FWypf1kTqGDwVb-0TuYZ_gQ0/s1600/IMG_0589_w.jpg"><img alt="" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjciPvrP6LiCNyc_t4_ZqAh4j1_smZQ7gHFHPD_22CqUkbpmlzKGMzGAfqtq-mIolExOOiQJoCX76vXKVm4Z1qA0nMM8Q4B2TBldRikBEYp5Zb8Gga9_a0FWypf1kTqGDwVb-0TuYZ_gQ0/w640-h480/IMG_0589_w.jpg" title="świstak" width="640" /></a></div><div>Świstak</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNMFUuVxS8G8ZIAiz8IYztJ-jbtkCw1oaA75BHb6hbOuwrwAzBON0gQaKyPRC63Rvt_98x7yPXoNM4IunQku2RCIgtDtNnPHnuurG4QrjXWU63ZTkUu7J5D748KxyRHO0j8_xRG_2sArt/s1600/Gory_3412.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiNMFUuVxS8G8ZIAiz8IYztJ-jbtkCw1oaA75BHb6hbOuwrwAzBON0gQaKyPRC63Rvt_98x7yPXoNM4IunQku2RCIgtDtNnPHnuurG4QrjXWU63ZTkUu7J5D748KxyRHO0j8_xRG_2sArt/s640/Gory_3412.jpg" width="640" /></a></div><div>Piękny skalniak w drodze na Dom de Mischabel 4545 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibh3GYBWtkLy9LpIymobovtVbQdD9Td1GLtZ76OBqtu7cgieFqmu5iOwYWHBgDwI1wEFcvYa5ct-mUkV9QSzvybJrX98hEurX_gnyKpiU-WQwplbJC7mEXGyszk4Op99uby2e7sGH0V4tQ/s1600/Gory_4509.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibh3GYBWtkLy9LpIymobovtVbQdD9Td1GLtZ76OBqtu7cgieFqmu5iOwYWHBgDwI1wEFcvYa5ct-mUkV9QSzvybJrX98hEurX_gnyKpiU-WQwplbJC7mEXGyszk4Op99uby2e7sGH0V4tQ/s640/Gory_4509.jpg" width="640" /></a><br />Licznie występujące kwiaty na trasie za Czarnym Stawem pod Rysami</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipFItFPsC9FraUI4CZN1ZIXzWj01ipqoxXwFtqLz1yMVZAGocYZoNxfXmHDFECTMq6HAuK2MQleqOGl1jwDzxHYqAX7M8ntjI-87aF3wDvlXhfyfcZQjE4MMFtMs0_N2alg3hiHd1Cjg07/s1600/DSC_0494_1.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipFItFPsC9FraUI4CZN1ZIXzWj01ipqoxXwFtqLz1yMVZAGocYZoNxfXmHDFECTMq6HAuK2MQleqOGl1jwDzxHYqAX7M8ntjI-87aF3wDvlXhfyfcZQjE4MMFtMs0_N2alg3hiHd1Cjg07/s640/DSC_0494_1.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Bukowo-świerkowe lasy w drodze na Małą Czantorię</div></div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">3. PLANOWANIE, MYŚLENIE, DZIAŁANIE NA WŁASNĄ RĘKĘ</span></b></div><div>Wiesz, kiedy odczujesz największą przyjemność w pasji gór? Kiedy coś sam wymyślisz, a później to zrealizujesz. Wcześniej wspomniałem, że większość ludzi działa schematycznie. Ta cecha nie nadaje się do świata gór. Stąd mamy tyle wypadków wynikających z „owczego pędu”, braku myślenia i ignorancji podstawowych zasad. W górskich wędrówkach jedną z najpiękniejszych rzeczy jest właśnie porzucenie schematów i umiejętność myślenia oraz realizacji swoich planów. Kiedy przyjrzysz się „modelowi”, który jest schematycznie powielany przez większość społeczeństwa, szybko dostrzeżesz pewną zależność: niezliczona ilość osób tworząca wielkie tłumy „zabija” ideę prawdziwej turystyki. Wystarczy przyjrzeć się podczas „majówki”, okresu wakacyjnego lub długiego weekendu, gdzie jest najwięcej ludzi i korków. Rokrocznie są to: Zakopane, tatrzańskie doliny, wybrane szczyty górskie, znane miejscowości nad polską częścią Bałtyku oraz lokalne atrakcje, takie jak historyczne zamki, pałace, parki, jeziora, oraz Mazury. Faktem jest, że wymienione wyżej miejsca są piękne i wyjątkowe, ale z powodu powielania schematów oraz nie zastanawiania się nad czymś więcej, odwiedzanie wymienionych atrakcji turystycznych w sezonie lub podczas okresów dłuższego wolnego od pracy staje się po prostu uciążliwe. Nie wypoczywamy, a raczej narzekamy na korki, na zbyt duże tłumy, chamskie zachowanie, itp. W pasji gór to jest piękne, że trzeba myśleć i nikt za nas tego nie zrobi! Oczywiście można wyruszyć z tłumami na szlaki, nie wiedząc jak długa jest trasa, co mogę zobaczyć, jakie są trudności, jaka jest przewidywana pogoda, czy jaki sprzęt należałoby zabrać, tyle, że pokażemy sobą, jak bardzo jesteśmy ignoranccy i nieodpowiedzialni. W Tatrach ponad 80% wypadków wynika z najczystszej głupoty lub nieprzygotowania. Jeśli nie wierzysz, przeczytaj wybrany przez ciebie okres z kroniki akcji ratunkowych TOPR-u. Jak widzisz, myślenie, to nie tylko znacznie ciekawsza wycieczka, ale przede wszystkim twoje bezpieczeństwo. Góry nie muszą być niebezpieczne, jeśli ty sam podejdziesz do nich z rozsądkiem. Nikt nie mówi przecież o wspinaczce po ścianach skalnych, gdzie naprawdę trzeba mieć duże doświadczenie, wiedzę, dobry sprzęt, a przede wszystkim pokorę do gór. Raczej cały czas mówię w kontekście zwykłych wędrówek, gdzie jesteśmy nastawieni na piękne widoki, przyrodę, ciszę i oderwanie się od codzienności. Naprawdę można przeżyć wiele dobrego, wcześniej planując swój wyjazd.</div><div><br /></div><div>O planowaniu, myśleniu, przewidywaniu i wyprawach mógłbym opowiadać godzinami, dlatego chcę ci pokazać, jak odpowiednie przygotowanie przyczyniło się do przeżycia wyjątkowych chwil w moim życiu. Nigdy nie byłem nastawiony na schematy, ale raczej na działanie na własną rękę, wyszukiwanie czegoś nietypowego, oraz żeby wyjazd był niekomercyjny i niestandardowy. Tylko spójrz:</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">A) MÓJ POCZĄTEK Z PASJĄ GÓR (2006)</span></b></div><div>Nie wiedząc praktycznie nic o górach, a mając 10 dni wolnego czasu w pierwszej pracy w 2006 roku, koniecznie chciałem rozpocząć moją pasję górskich wędrówek. Tyle tylko, że nie szukałem utartych schematów, ale raczej rozglądałem się za czymś niestandardowym, gdzie nie byłoby tłumów, ogólnie pojętej komercji, i tego, co wymaga ode mnie myślenia, czy działania. Do pewnego momentu w życiu, a dokładnie do 19. roku życia patrzyłem na świat, jak większość ludzi: poczucie komfortu i bezpieczeństwa oraz akceptacja w tłumie – to było dla mnie najważniejsze. Później wszystko się nagle zmieniło. Powiedziałem sobie, że nie chcę powielać schematów życiowych i chcę spróbować czegoś, co zawsze kochałem. Tak! Pasję gór zawsze czułem w sercu od samego dzieciństwa, pomimo, że byłem może na dwóch wycieczkach szkolnych w trzeciej klasie podstawowej. Dopiero pierwsza praca i pierwsze zarobione pieniądze pozwoliły mi na jakikolwiek wyjazd. Będąc na stażu, zarabiałem naprawę śmieszne pieniądze. Dziś nawet zasiłki są większe, niż wypłata za staż w tamtym okresie. Nie mając zbyt wielu funduszy, postanowiłem, że wytyczę trasę o długości około 200 km i przejdę nią w 10 dni. Trochę szalony pomysł, jak na moje pierwsze obcowanie z górami... Jednak stwierdziłem, że nic nie jest skazane na porażkę. Wystarczyło trochę przeczytać o szlakach, które zamierzałem przejść, kupić naprawdę podstawowy sprzęt i po prostu wyruszyć. Komfort i poczucie bezpieczeństwa to drugi stopień w pięciostopniowej skali określającej stopień rozwinięcia naszej psychiki, poziomu naszej świadomości. Na tym etapie zatrzymuje się przynajmniej 68,4% ludności wszystkich rozwiniętych lub rozwijających się krajów, co wynika chociażby z samej krzywej Gaussa (to oczywiście rozważania na osobny temat, czego podjąłem się w moim wcześniejszym artykule ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/02/czy-naprawde-jestes-soba.html">Czy naprawdę jesteś sobą?</a>’). Chciałem czegoś więcej. Dlatego postanowiłem, że kupię mapy, które pokażą mi szlaki od Rabki Zdrój, aż do Ustronia, tak żebym mógł je połączyć w całość. Dodatkowo kupiłem najzwyklejszy namiot za 39zł w Tesco i niskiej jakości śpiwór, ponieważ tylko na tyle było mnie stać. Najważniejsze były dobre chęci i rozważne przygotowanie mojej wówczas największej wyprawy. Oczywiście miałem wiele obaw, bo jak nazwać spanie w górskim lesie w namiocie w totalnych ciemnościach w terenie, którego nie znam? Mimo wszystko, chęć poznania czegoś nowego była we mnie znacznie silniejsza. Dzięki temu mogłem poczuć, czym naprawdę są góry. Po raz pierwszy ujrzałem piękne widoki, podziwiałem niesamowitą przyrodę, oraz mogłem zachwycać się niezwykłym spokojem bez cywilizacyjnego zgiełku. Przeżyłem naprawdę coś pięknego. W 10 dni przeszedłem 210 km. Nie tylko udało mi się zrealizować moje wielkie marzenie, ale również przeżyłem i zobaczyłem znacznie więcej niż chciałem, W trakcie wędrówki dołączali do mnie nieznajomi pasjonaci górskich wędrówek, dzięki czemu mogłem z nimi porozmawiać o przeżyciach. Mogłem też wiele się od nich dowiedzieć, bo ja dopiero zaczynałem moją przygodę. W dzisiejszych czasach niestety coraz trudniej o takie nieplanowane spotkania…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH2vJaDdzg88rD2Wb-eZVqWISoCgBMFRksOmR4mpHNpKMPFoYszBd4HIqynMy39YlZm2yYaMNOcbWRmKy3k8Yl3At4AHiYYSBb5Ek2THOXry7jEMbS42oNAjufIK_ulXWEMnSw2_dQFluG/s1600/2006_0810kwiat0062_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH2vJaDdzg88rD2Wb-eZVqWISoCgBMFRksOmR4mpHNpKMPFoYszBd4HIqynMy39YlZm2yYaMNOcbWRmKy3k8Yl3At4AHiYYSBb5Ek2THOXry7jEMbS42oNAjufIK_ulXWEMnSw2_dQFluG/w400-h300/2006_0810kwiat0062_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhATgR8H5MmBrHua2m4DF1wQV4TPe2kkR6VSdKEupwZtYsAN9gSPB7e1JzciRWIrgzfBtXghZU7AhU8H1gYBsQJr58d4YNBjlcrFi8YikriG0o_fzpZogdUqOezm8i_D50aOCH2wEz2uCjb/s1600/2006_0810kwiat0151_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhATgR8H5MmBrHua2m4DF1wQV4TPe2kkR6VSdKEupwZtYsAN9gSPB7e1JzciRWIrgzfBtXghZU7AhU8H1gYBsQJr58d4YNBjlcrFi8YikriG0o_fzpZogdUqOezm8i_D50aOCH2wEz2uCjb/w400-h300/2006_0810kwiat0151_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV9RjCETgyxDNjRy2ycNmlcCtlhQLKj0-KkCIPzTIhnsdft5DiNhHP5A6Bq9MLrGsQCTMPxSzpTAOIPnfDr8Su2YXYVN5e7m8pBbG4y1tqljkvupmB_oy9bDxLxXRarprJcJ5la6Ob1pV-/s1600/2006_0810kwiat0176_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV9RjCETgyxDNjRy2ycNmlcCtlhQLKj0-KkCIPzTIhnsdft5DiNhHP5A6Bq9MLrGsQCTMPxSzpTAOIPnfDr8Su2YXYVN5e7m8pBbG4y1tqljkvupmB_oy9bDxLxXRarprJcJ5la6Ob1pV-/w400-h300/2006_0810kwiat0176_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTNEc_QHr0T3sHSpVNXRPBTsUEW_tGAmqA9Tu2N5eAk9g3SceBsGiEgZWgPX9-OCodTV4MjTzQDXQirXTOfQg1eSmMNMHjCnWOGxikLGW83o6E_DQfj48yrmPvAPNjjyNUi2Gn9Zlb3GmI/s1600/2006_0810kwiat0195_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTNEc_QHr0T3sHSpVNXRPBTsUEW_tGAmqA9Tu2N5eAk9g3SceBsGiEgZWgPX9-OCodTV4MjTzQDXQirXTOfQg1eSmMNMHjCnWOGxikLGW83o6E_DQfj48yrmPvAPNjjyNUi2Gn9Zlb3GmI/w400-h300/2006_0810kwiat0195_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioSUlk8jntLbnhbVZ5GTIvTZIuYpi0N_cu90ckrfk0c1otWFrToplMbLq9-xrcfdlptYFDco0EN4cZzeYiKJR1Dw8Xjkd69xRuTeicm_I1jsTtCGe8tqtly0w1m2XIGhbfb_VHZbHnikFn/s1600/2006_0810kwiat0254_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioSUlk8jntLbnhbVZ5GTIvTZIuYpi0N_cu90ckrfk0c1otWFrToplMbLq9-xrcfdlptYFDco0EN4cZzeYiKJR1Dw8Xjkd69xRuTeicm_I1jsTtCGe8tqtly0w1m2XIGhbfb_VHZbHnikFn/w400-h300/2006_0810kwiat0254_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXXN5GZpFZrXH86lLY0jhOXlC6loOZ8CudvPf2xbHRTO2NvPI3uZzFdYCL1R6ONLG6nlTt6eWQHnFPtovg9JXiQSDfXF7_efWmRc4cAS_QCLBgPF23dg4gMLrgrxK3zPJ4ERwootx-S_5/s1600/2006_0810kwiat0268_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXXN5GZpFZrXH86lLY0jhOXlC6loOZ8CudvPf2xbHRTO2NvPI3uZzFdYCL1R6ONLG6nlTt6eWQHnFPtovg9JXiQSDfXF7_efWmRc4cAS_QCLBgPF23dg4gMLrgrxK3zPJ4ERwootx-S_5/w400-h300/2006_0810kwiat0268_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSG-awmlXINVaQmBvhknFgTqbphPKxpRg8Mb09pSF2OFmlvr__TZKrr6Zqvc3UlBDQiPARdkHvQpyq3cifjfPju0Z5mmr2q9mWD6-ZJUKDOMh4U5jV1bldW8jk5AGSnmGupstWvwmioFQl/s1600/2006_0810kwiat0279_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSG-awmlXINVaQmBvhknFgTqbphPKxpRg8Mb09pSF2OFmlvr__TZKrr6Zqvc3UlBDQiPARdkHvQpyq3cifjfPju0Z5mmr2q9mWD6-ZJUKDOMh4U5jV1bldW8jk5AGSnmGupstWvwmioFQl/w640-h480/2006_0810kwiat0279_w.jpg" width="640" /></a></div>Mój pierwszy kontakt z górami - samotne przejście 210 km przez Beskid Żywiecki i Śląski<div><br /><div><b><span style="font-size: x-large;">B) 1047 km SAMOTNIE PRZEZ GÓRY POLSKI (2009)</span></b></div><div>Mając już pewne doświadczenie, pomyślałem, że warto byłoby zrealizować moje największe marzenie w 2009 roku. Dlaczego? Ponieważ miałem aż 42 dni urlopu, dlatego powiedziałem sobie ‘teraz, albo nigdy!’ Głównym problemem oczywiście jest długi okres potrzebnego wolnego czasu od pracy, żeby móc pokonać tak długi odcinek. A co dokładnie przeszedłem? Cały Główny Szlak Beskidzki (524 km), 123 km przez niziny oraz cały Główny Szlak Sudecki (400 km). Oba najdłuższe szlaki w Polsce przechodziłem w „starych” wersjach, stąd podaję takie, a nie inne długości. Zaplanowanie wyprawy wymagało znacznie więcej przygotowań. Musiałem już posiadać dobre, wytrzymałe buty, typowo przeznaczone do turystyki górskiej. Nie mogły się przecież rozpaść gdzieś na trasie. Zainwestowałem również w lepszy i bardziej wytrzymały namiot, choć nadal niedrogi, bo kosztował mnie tylko 150zł. Wiedząc, że nikt nie będzie mnie wspierać, ani donosić rzeczy na trasie, musiałem dokładnie zaplanować, co wezmę, ile zabiorę jedzenia, jakie ubrania, sprzęt, itp. Nie nastawiałem się na opcję ‘jak coś nie wyjdzie, to najwyżej zakończę wyprawę’. Nie! Z góry założyłem, że uda mi się przejść wyznaczoną trasę. Oczywiście nic na siłę. Główny Szlak Beskidzki pokazał mi jak piękne i różnorodne góry mamy na terenie Polski. Zaczynając od Bieszczad, we wiosce Wołosate poczułem się naprawdę, jakbym był na końcu świata. Beskid Niski pokazał mi, jak wielkie i piękne są przestrzenie gór, które wcale nie muszą być wysokie, żeby zachwycać. Przede wszystkim pokazały mi, że w tym paśmie górskim mieszkają prawdziwi ludzie gór – serdeczni, przyjaźni i chętni do rozmowy. W Mochnaczce dowiedziałem się, jak zmiana ustroju „zabiła” turystykę w Beskidzie Niskim, jak te góry opustoszały oraz co dalej mogę zobaczyć. Przechodząc przez malutką wioskę składającą się z sześciu domków gdzieś w Beskidzie Niskim, zostałem ugoszczony przez pewną rodzinę, gdzie kobieta podarowała mi wyroby własnoręcznie robione. Podczas obiadu opowiadałem całej rodzinie o moich planach, co już zobaczyłem oraz, co niezwykłego przeżywam na tej wyprawie. Poczułem się, jakbym cofnął się w czasie o 60 lat, do lat młodości naszych dziadków i babć… To było naprawdę piękne przeżycie...</div><div><br /></div><div>Dodatkowe „atrakcje” zapewnił mi również teren oraz jego ukształtowanie. Ileż to razy zastanawiałem się, czy wybrałem właściwą drogę, ponieważ musiałem przeskakiwać przez pastuchy elektryczne, przechodziłem przez czyjeś podwórko, gdzie jakaś rodzina spotkała się przy kawie, szedłem wzdłuż linii autu na skraju niskiego, ale urwistego fragmentu boiska piłkarskiego, gdzie płynął potok, musiałem wybierać jedną z trzech tak samo wyglądających gór (ewentualny zły wybór, wydłużyłby moją wędrówkę o kilka godzin), czy chociażby wędrowałem przez zarośnięty fragment szlaku, ponieważ bobry wybudowały tamę, a teren został zalany i w tym miejscu wyrosły bardzo gęste wierzby. Przeżywając piękne spotkania z ludźmi, mając tak wiele atrakcji na trasie, wiedziałem, że dalsza wędrówka ma sens, a jeśli uda mi się przejść całą, wyznaczoną trasę, to na pewno ta wyprawa stanie się moją wyprawą życia. Czym dalej przechodziłem z pasma do pasma górskiego, tym więcej nieznajomych osób spotykałem, z którymi miałem okazję dłużej porozmawiać. Po przejściu 490 km dołączył do mnie Wojtek, który przechodził Główny Szlak Beskidzki. Wędrowaliśmy przez dwa ostatnie dni jego wyprawy. Dowiedziałem się, że 77-facet w Bieszczadach, którego spotkałem na początku, to jego tata. Powiedział mu, że dzień po nim ktoś wyruszył na podobną przygodę i być może gdzieś się spotkacie. Różnica jednego dnia, spowodowała, że spotkaliśmy się za dwanaście dni, 400 km dalej… Takie spotkania szczególnie zapadają w pamięć… Na Biskupiej Górze, po przejściu 640 km dołączyła do mnie przypadkowa wycieczka szkolna z nauczycielem. Mogłem poopowiadać dzieciom, jak wygląda taka wyprawa i co się przeżywa. Na 880-tym kilometrze dołączył do mnie pewien Michał, który przed pracą wyruszył na Szrenicę na wschód słońca, a na 920-tym kilometrze wziąłem udział w spotkaniu strażaków w Górach Izerskich. Na końcu trasy, to jest po przejściu 1047 km, spotkał mnie przypadkowo burmistrz małej miejscowości Przewóz, położonej tuż przy granicy z Niemcami, który pogratulował mi całej wyprawy oraz wręczył prezenty. Dodatkowo dotarłem do rodzinnej miejscowości mojego taty o nazwie Sanice, co było jeszcze piękniejszym przeżyciem. Tym sposobem niezapowiedzianie trafiłem do domu mojej cioci i kuzynostwa. Na 12 kilometrów przed Sanicami miałem do przejścia ostatni fragment całej wyprawy. Dwie prawie równolegle do siebie drogi coraz bardziej się rozwidlały w sosnowym lesie. Tutaj mogłem sprawdzić moją wiedzę z posługiwania się kompasem i uwzględniania zmian bieguna magnetycznego w jego wskazaniach. Dzięki temu mogłem wybrać właściwą drogę i dotrzeć do celu za pierwszym razem.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-YYdvr5VGpJN4AljZ_iNGqQ8mUYgU_C0dJlaDkLr0ksIID6wIooCuXaKLC02Z2vAkXC7DIfG8-mbhtNVK3hNASEjUFhaTjnjHyXTVfOntGC8nSg6keQUSi-uBOSl4IQanzCfMv_earY3C/s1600/0999.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-YYdvr5VGpJN4AljZ_iNGqQ8mUYgU_C0dJlaDkLr0ksIID6wIooCuXaKLC02Z2vAkXC7DIfG8-mbhtNVK3hNASEjUFhaTjnjHyXTVfOntGC8nSg6keQUSi-uBOSl4IQanzCfMv_earY3C/w640-h480/0999.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Trasa mojej samotnej wędrówki 1047 km przez góry Polski</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx9o1cfy_w8ajvVm2d2U-HOr26o5jQz7oUQL_OEOuc7uyUf3PWJenY0aBeroHqAaQOU7gPLFhH4iK-ayr_JpXB77mSI2kYZsZE6PulF-UMPhyBXVxDHJ3WiB7hyZE9E1wNKd05mtABHuWA/s1600/0999a.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1219" data-original-width="1600" height="305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx9o1cfy_w8ajvVm2d2U-HOr26o5jQz7oUQL_OEOuc7uyUf3PWJenY0aBeroHqAaQOU7gPLFhH4iK-ayr_JpXB77mSI2kYZsZE6PulF-UMPhyBXVxDHJ3WiB7hyZE9E1wNKd05mtABHuWA/w400-h305/0999a.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1oeIhAJ-i1ELEQ22QEiDPc2rpz8TAO9ZHtSqboR0RVhXQUQCBQSViIhTGTe4IjT5ay81-dYOKbj9lOMZBnunzqG6Nml-fkC76wHQ7DPkQI6y2gmXED_ArFF7LE1ytEy5Z2YaOJkafiLg0/s1600/1231a.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1219" data-original-width="1600" height="305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1oeIhAJ-i1ELEQ22QEiDPc2rpz8TAO9ZHtSqboR0RVhXQUQCBQSViIhTGTe4IjT5ay81-dYOKbj9lOMZBnunzqG6Nml-fkC76wHQ7DPkQI6y2gmXED_ArFF7LE1ytEy5Z2YaOJkafiLg0/w400-h305/1231a.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOojPD4nwMWzgWUfVYtZbpuXOJrsw5lchGn0f8-EnAXHDJbaW1KfF_Cu0OhbpgeKzwpwNi1AVrq9yg3TbG75zc6vXTf1WyjZK1gNM06RHadyuXHouVMSf-jO3BZhMxDYKICngO8zCvkXXb/s1600/1410a.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1219" data-original-width="1600" height="305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOojPD4nwMWzgWUfVYtZbpuXOJrsw5lchGn0f8-EnAXHDJbaW1KfF_Cu0OhbpgeKzwpwNi1AVrq9yg3TbG75zc6vXTf1WyjZK1gNM06RHadyuXHouVMSf-jO3BZhMxDYKICngO8zCvkXXb/w400-h305/1410a.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcB6HY8bEv1yqL0-KYe-8Fg4SWzu-WFfU_W4LhPlnIWjNDS8trzzt8Cu4zQBDjlglRH2RI43JR6lPCL87nnhjvAsFje0Xo1IzQqKLNxBVZjEZNJNlZby63epDhBBHvzVf46blrQPipbpYJ/s1600/1732a.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1219" data-original-width="1600" height="305" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcB6HY8bEv1yqL0-KYe-8Fg4SWzu-WFfU_W4LhPlnIWjNDS8trzzt8Cu4zQBDjlglRH2RI43JR6lPCL87nnhjvAsFje0Xo1IzQqKLNxBVZjEZNJNlZby63epDhBBHvzVf46blrQPipbpYJ/w400-h305/1732a.jpg" width="400" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Migawki z różnych etapów wędrówki</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis5POAXhxVWuxB6gnw6FGoBZzyzaCaZ0AGwHO1v5ddUBSGgOj5ma819keHTPiFsFnWkdDXM-u6GWKIe2WI2I3v8gH5ZpyGtpAyqYwHlaPmMtS2t9meZzeFSK_KJDOHnqiLdZf9mSBGeKG0/s1600/1450.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis5POAXhxVWuxB6gnw6FGoBZzyzaCaZ0AGwHO1v5ddUBSGgOj5ma819keHTPiFsFnWkdDXM-u6GWKIe2WI2I3v8gH5ZpyGtpAyqYwHlaPmMtS2t9meZzeFSK_KJDOHnqiLdZf9mSBGeKG0/w640-h480/1450.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">W Beskidzie Sądeckim</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhto_jA4-_OhpxgBpNTEHEjnKnSWbTtnNO7rTOsXemOK2Uq-mAFq3P1ya_wAHW223_XuPlCnHEtKiwt7kdYBT2c0uHxH8xOGzooDokhgBw1vgZGyRB1MDzq6pDNNCWXfaEXxI4NeomWz8ZK/s1600/1750_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhto_jA4-_OhpxgBpNTEHEjnKnSWbTtnNO7rTOsXemOK2Uq-mAFq3P1ya_wAHW223_XuPlCnHEtKiwt7kdYBT2c0uHxH8xOGzooDokhgBw1vgZGyRB1MDzq6pDNNCWXfaEXxI4NeomWz8ZK/w640-h480/1750_w.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Wojtek, którego nieświadomie "goniłem" przez 400 km</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKZ9osMuivvyxKPzEA4pDu8geU4JaF-8Zj-Cd8C-y2_zlYxeAQMJaG5R-ORBHocL8kU6FxLqFEzGN8Myf9Glba_3FX9kvVylQZnr_UPxuju9XvEpOkxtpii2szh5kDveiTUOHNVkAVDDYW/s1600/1758.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKZ9osMuivvyxKPzEA4pDu8geU4JaF-8Zj-Cd8C-y2_zlYxeAQMJaG5R-ORBHocL8kU6FxLqFEzGN8Myf9Glba_3FX9kvVylQZnr_UPxuju9XvEpOkxtpii2szh5kDveiTUOHNVkAVDDYW/w400-h300/1758.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZtmayp8jtiHYF_Eph6865Uhyphenhyphen11Z-z1oSvCVgvgfQO7-XRDABKnVdhQd0oRP6e3fY-OLeKLUnAX4yCGYE4-BhC_01OOjruWd4zlWBlOetnEpdV4UmOhyEngVTIctEJWVlsXChP08MxjMeV/s1600/1871.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZtmayp8jtiHYF_Eph6865Uhyphenhyphen11Z-z1oSvCVgvgfQO7-XRDABKnVdhQd0oRP6e3fY-OLeKLUnAX4yCGYE4-BhC_01OOjruWd4zlWBlOetnEpdV4UmOhyEngVTIctEJWVlsXChP08MxjMeV/w400-h300/1871.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaXFXC24gL7bhkE7KBUU_5kwlNJdyJzasCv1Uo5auxIWHI4AH15kleCSJ6R7bnTt9sf6IydGMSL0BxDcoy-RV_u8iIe9o5sp5ekRGTSS02A-UbW__umNa0o3PE2pISac8RVvuFK9apX8ku/s1600/1873.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaXFXC24gL7bhkE7KBUU_5kwlNJdyJzasCv1Uo5auxIWHI4AH15kleCSJ6R7bnTt9sf6IydGMSL0BxDcoy-RV_u8iIe9o5sp5ekRGTSS02A-UbW__umNa0o3PE2pISac8RVvuFK9apX8ku/w400-h300/1873.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlDUMhmDfDEV8ZCTtaHhBLWCEiefmi40DO_53ioUunf8U9LaV1Zt30OV57VbHfi9UQEdwLGApfDpmcl9mkQOlIkUf6a_8s9AlPLCiYyg3Mhy3NmjaSe6kj1e18VuR3rjOwz7oaifNv_Jdw/s1600/1949_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlDUMhmDfDEV8ZCTtaHhBLWCEiefmi40DO_53ioUunf8U9LaV1Zt30OV57VbHfi9UQEdwLGApfDpmcl9mkQOlIkUf6a_8s9AlPLCiYyg3Mhy3NmjaSe6kj1e18VuR3rjOwz7oaifNv_Jdw/w400-h300/1949_w.jpg" width="400" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Piękne widoki podczas samotnej wędrówki</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv3Nbh-WdZnZ0C0Nb0zMiH8bcN8keXF1wG2uoe1ily-NXbODmvywThYeWzyAe6y0u0NPUujBc5mAokvtAAMouuwvXfS86SIPkLzERdvoTGDO9PguCYZxXkjyabAluXWwGvYy59E88tCQEK/s1600/1801a.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1219" data-original-width="1600" height="488" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv3Nbh-WdZnZ0C0Nb0zMiH8bcN8keXF1wG2uoe1ily-NXbODmvywThYeWzyAe6y0u0NPUujBc5mAokvtAAMouuwvXfS86SIPkLzERdvoTGDO9PguCYZxXkjyabAluXWwGvYy59E88tCQEK/w640-h488/1801a.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Migawki z Sudetów</span></div><br /><div>Cała wyprawa pokazała mi, że za naprawdę niewielkie pieniądze można przeżyć coś niesamowicie pięknego, coś, czego większość ludzi nigdy nie doświadczy. Wędrówka trwała 31 dni. W tym okresie wydałem zaledwie 282 zł. Zjadłem też rekordową ilość czekolad, bo aż… 120 tabliczek! Podczas tej długiej wędrówki mogłem poznać ciekawych ludzi, którzy byli prawdziwymi ludźmi gór, mogłem odczuć na własnej skórze, że nie spotykając nikogo, przeżywając wszystko w zupełnej samotności, już po czterech dniach zapłakałem z samotności. Nie byłem świadomy, że aż tak silnie można przeżywać brak kogokolwiek. To przeżycie pokazało mi, że ludzie nie są stworzeni do życia w zupełnej samotności… Można mieszkać samemu, ale mieć rodzinę, znajomych i przyjaciół, a tutaj zostałem całkowicie sam. W styczniu 2010 roku zostałem zaproszony na finał WOŚP, gdzie podczas trwającej aukcji w schronisku mogłem opowiedzieć o tej niezwykłej wyprawie i pokazać film. Miałem wielką radość z mojej wędrówki z wielu powodów. Nie tylko udało mi się przejść piękne góry Polski, ale w pewnej mierze, również pomóc dzieciom w tamtym czasie, spotkałem się z himalaistami, którzy wchodzili na Broad Peak oraz poznałem wielu ciekawych pasjonatów gór. Mogłem pokazać innym, że do realizacji wielkich marzeń nie są potrzebne duże pieniądze, ale raczej umiejętność myślenia, planowania i przezwyciężania swoich strachów. Mając tak niewiele, mogłem przejść tak wiele… Pomimo, że dzisiaj mam o wiele większe wyprawy na swoim koncie, to nie umniejszyłem w moich myślach znaczenia tej długodystansowej wędrówki dla mnie. Ciągle jest dla mnie niezwykłym przeżyciem, bo chociaż to „tylko” polskie góry, to jednak spotkałem w nich niesamowitych ludzi, odwiedziłem niezwykle klimatyczne miejsca oraz przesunąłem swoje granice wytrzymałości. Nie obyło się bez bólu i obdartych stóp, ale dzisiaj ten ból jest już tylko wspomnieniem, a piękne przeżycia pozostały głęboko w pamięci i sercu.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">C) TATRY SŁOWACKIE 2009</span></b></div><div>Zaledwie trzy tygodnie po przejściu 1047 km przez góry Polski zaplanowałem kolejną, większą dla mnie wyprawę. Teraz z nagromadzonych nadgodzin w pracy miałem do wybrania aż trzy tygodnie wolnego. Na mapie Tatr Słowackich rozrysowałem trasę tak, żeby wejść na każdy dwutysięcznik dostępny szlakiem turystycznym i żeby każdy szlak przejść tylko jeden raz. Cała wędrówka miała zająć 14 pełnych dni. Jak się okazało, na wszystkie szczyty zdążyłem wejść w… 7 dni, a to za sprawą innego podejścia do zaplanowanej trasy. 14 dni zajęłoby mi to w przypadku, gdybym spał w schroniskach i musiał do nich schodzić, a nad ranem musiałbym wracać na szlak. Do tematu Tatr Słowackich podszedłem tak, że nie chciałem robić z wyprawy gonitwy na „zaliczanie”, ale raczej chciałem cieszyć się przyrodą oraz pięknymi widokami. Stąd postanowiłem, że pójdę swoim tempem i będę się zatrzymywać na pięknych polanach, przy stawach, na ciekawych odcinkach oraz dużo fotografować. Nie wyznaczyłem sobie nawet czasu, ani odległości, ile musze przejść danego dnia. Wstawałem tak, jak się obudziłem (a zazwyczaj znacznie wcześniej niż wschód słońca) i spałem tam, gdzie zastał mnie jego zachód. Dzięki takiemu podejściu, mając już wyrobioną kondycję, udawało mi się wędrować po 16 godzin dziennie i wchodzić na trzy dwutysięczniki dziennie. Mogłoby się wydawać, że to dużo, ale kiedy spojrzysz na czas, to tempo wędrówki nie było szybkie. Raczej mógłbym powiedzieć, że wytrzymałość odegrała tu największą rolę. Podczas całej wyprawy rzeczywiście udało mi się wejść na wszystkie dwutysięczniki dostępne szlakiem turystycznym i zobaczyć niezwykłe krajobrazy, o których wcześniej mogłem tylko pomarzyć.</div><div><br /></div><div>Podczas samotnej wędrówki mogłem również skorzystać z wiedzy o pogodzie, ponieważ zajmuję się tym codziennie od ponad 20 lat. Wtedy miałem 10-cioletnie doświadczenie. Będąc w okolicach Krywania 2495 m n.p.m., widząc jak zbliża się potężna burza z szerokim na 1,5 kilometra pasem gradu (!) podjąłem zupełnie inną decyzję niż wszyscy. Tylko ja zacząłem uciekać na szczyt, a reszta zaczęła zbiegać w panice szlakiem, czym prędzej na dół. Widząc jak przesuwa się 1,5-kilometrowy pas gradu i mając wiedzę, że pioruny najgęściej uderzają tam, gdzie aktualnie występuje największy opad, mogłem popatrzeć na całą sytuację „z boku”! Przebywając samotnie na szczycie, przeżyłem tą burzę w spokoju, podczas, gdy na uciekających turystów padał bardzo gęsto grad. Dodatkowo, będąc praktycznie u podstawy chmur, mogłem zobaczyć niezwykłe zjawisko – cały piorun od chmury, aż do ziemi. Nigdy nie miałem okazji ujrzeć czegoś podobnego! Tego dnia przeszło łącznie pięć gradobić! Tym samym 17 sierpnia 2009 przeszedł do historii słowackiej meteorologii. Podczas całej wyprawy podziwiałem mnóstwo niesamowitych widoków, innych niż w polskich Tatrach, ponownie cieszyłem się piękną ciszą, wspaniałym klimatem gór oraz po raz kolejny dostrzegłem, że wystarczy nietypowy pomysł, żeby przeżyć i doświadczyć czegoś niezwykłego. Cała wędrówka ponownie pokazała mi, że za niewielkie pieniądze mogłem przeżyć jeden z najpiękniejszych urlopów w moim życiu. Na cały urlop wydałem zaledwie 120 zł, z czego dwie trzecie całej kwoty to koszty dojazdu i powrotu, a wrażenia pozostały niezapomniane!</div><div><br /></div><div><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1fqPwfDvvoime8VNs237Xp9SeQqynDkgQiyZYc4PhkR5_1TZTEoVY2KyEOK-svlzjQqyjl2SOdsG405ZXG69CmNT4CC3m61NyOxUbTKsNPsQWWGwFuh-0VjhMVcD5M2HmN7omB5n7nCIT/w640-h480/4865.jpg" width="640" /></div><div>W drodze na Czerwoną Ławkę ze Zbójnickiej Chaty</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBBZqjA5jnMk7Sw2-1cUoNtsxnM5QOiMLfGMQuKmA0hn4IfZ_Hj1-nAOWfXzfucTAu0hgZ7THBRdyi5rBBuk1iHeMVA6Dc729bwHOepmtk07H8qZSOW1To7pHmsB2eFRK10tztYCW_OcSa/s1600/4577.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBBZqjA5jnMk7Sw2-1cUoNtsxnM5QOiMLfGMQuKmA0hn4IfZ_Hj1-nAOWfXzfucTAu0hgZ7THBRdyi5rBBuk1iHeMVA6Dc729bwHOepmtk07H8qZSOW1To7pHmsB2eFRK10tztYCW_OcSa/w640-h480/4577.jpg" width="640" /></a></div><div>Batyżowieckie Pleso</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCemabe11nfvbwNkv6aRr5x_OnMuow0CRJH2aNa_ZVkDM2CIIfvVadqksNsJ5yS0cONOQw6p2dCTENuswxfJ1i4-lse6hFKP_T_Ik37m1mkCMxMeFEa_N9GfmYlEFeaih_sHTt7PqHPwnN/s1600/4732.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCemabe11nfvbwNkv6aRr5x_OnMuow0CRJH2aNa_ZVkDM2CIIfvVadqksNsJ5yS0cONOQw6p2dCTENuswxfJ1i4-lse6hFKP_T_Ik37m1mkCMxMeFEa_N9GfmYlEFeaih_sHTt7PqHPwnN/w640-h480/4732.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRPHMgbFxjA6B_CocEHAp7p7DR9U03xzwQgg9T5nyclZFSiahvOZzV0BK9H_Y1oTgyC4w1wmMNSSSUDgf1v7JmrjeunKFZ4N_oujW3hZFmV9NpYbzqCt7gcyZrPQOnmszY5ogdoE0AXJWj/s1600/4763.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRPHMgbFxjA6B_CocEHAp7p7DR9U03xzwQgg9T5nyclZFSiahvOZzV0BK9H_Y1oTgyC4w1wmMNSSSUDgf1v7JmrjeunKFZ4N_oujW3hZFmV9NpYbzqCt7gcyZrPQOnmszY5ogdoE0AXJWj/w640-h480/4763.jpg" width="640" /></a></div><div>Widoki z Małej Wysokiej</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV_CeQYMtsJ4Lg7urSr4V6KybuqU8O3DEmPyrpJh7Tn8CsZPvUSACvY12Hy6m2s-sjzos0BzDA1Fg4dPyelt5-EHtQbL62ZUWH7YlDQX9V1-zcaLvdFHAk03w5NccRblaWRJG60BOLdauT/s1600/5126.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV_CeQYMtsJ4Lg7urSr4V6KybuqU8O3DEmPyrpJh7Tn8CsZPvUSACvY12Hy6m2s-sjzos0BzDA1Fg4dPyelt5-EHtQbL62ZUWH7YlDQX9V1-zcaLvdFHAk03w5NccRblaWRJG60BOLdauT/w640-h480/5126.jpg" width="640" /></a></div><div>W drodze ze Świstówki na Jagnięcy Szczyt</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">D) MONT BLANC 2010</span></b></div><div>Jeszcze w 2006 roku powiedziałem, że moim największym marzeniem górskim jest wejście na Mt. Blanc. Jednak szybko dopowiedziałem, że to tylko marzenie, które nigdy się nie zrealizuje, bo czym są Tatry w porównaniu do Mt. Blanc? Wszystko szybko się zmienia i zobaczyłem, że to, co kiedyś było dla mnie niemożliwe, teraz stało się możliwe. Tylko cztery lata później od wypowiedzenia tego marzenia, mogłem je zrealizować oraz sprawić, że jeszcze bardziej uwierzyłem w siebie. Nie mając żadnego doświadczenia z Alpami, od razu porwaliśmy się na najwyższą górę Europy. Dzisiaj pewnie inaczej podszedłbym do tematu i zdecydowałbym się na inne szczyty, a dopiero później wybrałbym Mt. Blanc. Nie chciałem pojechać tam jako nieprzygotowany turysta, ale raczej jako w pełni świadomy człowiek, który wie na co się porywa. Z tego powodu zacząłem czytać relacje dostępne na forach internetowych, relacje dostępne w Internecie oraz pytałem osoby z klubu górskiego, które już tam były. Dzięki temu mogłem zdobyć mnóstwo potrzebnych informacji. Pewnie ktoś mógłby powiedzieć, że wyprawa na Mt. Blanc dużo kosztuje. Nie! Ja zapłaciłem za trzy tygodnie w Alpach z wejściem na szczyt zaledwie 872 zł (wliczając koszty transportu w obie strony, jedzenie i koszty wyprawy). Jak to zrobić, napisałem w osobnym artykule pod tytułem ‘<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2018/03/jak-zorganizowac-trzytygodniowa-wyprawe.html" target="_blank">Jak tanio pojechać w Alpy?</a>’. W tym przypadku jeszcze raz musiałem odrzucić schematyczne postępowanie i pomyśleć, co zrobić, żeby się dało. Każdy wyjazd w góry smakuje najlepiej, jeśli ty jesteś jego organizatorem, a wyprawa się udaje. Masz wtedy wielką satysfakcję, że możesz zobaczyć coś innego, że coś zdziałałeś na własną rękę i że masz pomysły jak to zrobić. Jeśli widzisz cel, to wszelkie przeszkody nie będą problemem. Zanim wyruszyłem, mój znajomy, będąc obeznanym wspinaczem górskim, wziął mnie na kilka zimowych wyjazdów w Tatry, gdzie trenowaliśmy wspinaczkę, obsługę sprzętów asekuracyjnych, techniki chodzenia z liną, zjeżdżanie na linie ze ścian skalnych i metody wyciągania ze szczelin lodowcowych. Jak widzisz, starałem się zdobyć jak najwięcej wiedzy, również tej praktycznej. Już sam wyjazd dostarczył nam wielu emocji, bo ani ja, ani mój kolega, nigdy nie byliśmy za granicą na własną rękę, a teraz musieliśmy pojechać pociągami z trzema przesiadkami, po 7 min na każdą. Na szczęście wszystkie jeździły z dokładnością co do jednej minuty, dlatego szybko dotarliśmy na miejsce.</div><div><br /></div><div>Pierwsza próba wejścia na Mt. Blanc zakończyła się niepowodzeniem bardzo szybko, bo już na poziomie 2768 m n.p.m. Po raz pierwszy spotkaliśmy się z tak wielkimi zwałami śniegu o wysokości około 15 m. Żeby zejść na dno wielkiej dziury, która powstała na skraju urwistego zbocza, użyliśmy lin. Założyliśmy stanowisko asekuracyjne z czekana, taśmy wspinaczkowej i zaczęliśmy zjeżdżać do wielkiego leja. Przynajmniej mieliśmy okazję sprawdzić nasze umiejętności wyuczone w zimowych Tatrach. Mogliśmy dostrzec, że nie mamy najlepszego sprzętu oraz brakowało nam obycia z Alpami, bo duże ilości śniegu nas przerażały i baliśmy się szczelin lodowcowych. Posiadając jedynie podstawową wiedzę, nie potrafiliśmy rozpoznawać, gdzie ewentualnie mogą się one znajdować. Z drugiej strony, gdzie się mieliśmy tego nauczyć? Czy nie najlepszym sposobem jest praktyka? W Polsce lodowców nie ma… Widząc, że chyba wyruszyliśmy za wcześnie na tę górę, zawróciliśmy i porzuciliśmy dalszy pomysł wejścia na szczyt. Ekipa Litwinów i Słowaków również zrezygnowała. Dla mnie nowością były spotkania z zagranicznymi ekipami i wspólne rozmowy w innym języku w wolnym czasie. Byliśmy przygotowani na inne ewentualności, dlatego zaczęliśmy realizować pomysł ‘w dwa tygodnie Tour de Mont Blanc’, czyli przejście kultowego szlaku dookoła Mt. Blanc. Dzięki wcześniejszemu przygotowaniu nasz urlop nie był „spalony” i mogliśmy poznać ciekawy kawałek Alp Francuskich. Nawet na tak typowo trekkingowym szlaku przeżywaliśmy coś nowego, bo spaliśmy w namiocie powyżej 2000 m n.p.m. podziwialiśmy lodowce, mogliśmy je obserwować z bliska, dosłownie „na wyciągnięcie ręki”.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS94S27fAbVNYqxB0bBujI-FKlPoabmAMedMYVoA7lVcI4F8nnWouSZN2FjxTy45LFJgoM6ZeYMqSkYRomXJz5ZIBNg9di_lcdUkrEPJn06IZHg1yBnBM-duQtiV1jsKCnhQj8GnHyL6g/s1600/IMG_0389_w.jpg"><img alt="" border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS94S27fAbVNYqxB0bBujI-FKlPoabmAMedMYVoA7lVcI4F8nnWouSZN2FjxTy45LFJgoM6ZeYMqSkYRomXJz5ZIBNg9di_lcdUkrEPJn06IZHg1yBnBM-duQtiV1jsKCnhQj8GnHyL6g/w400-h300/IMG_0389_w.jpg" title="aiugille du midi" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7_UbXS4APNJU2ILFknZKos3YaJrz2YnqN4X6QP4mKgA4Vmxa6ioO8JX-tmuloGTQbji_xBHSmbKud4zL8HmGHvh7D8acJP5R_-MQUpJN61IEjdQY3LCxCfjgVIQhSv-u9NDHII8suNrg/s1600/IMG_0476_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7_UbXS4APNJU2ILFknZKos3YaJrz2YnqN4X6QP4mKgA4Vmxa6ioO8JX-tmuloGTQbji_xBHSmbKud4zL8HmGHvh7D8acJP5R_-MQUpJN61IEjdQY3LCxCfjgVIQhSv-u9NDHII8suNrg/w400-h300/IMG_0476_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFpiy4TDH8_2LynIR5m4ssH_hG6Er3PDVOG6oONk_NxfcNqt8WHSs3DMTKdZkYvL9mtFJSsj4EuCwZWEW501yC4bMGC-YqCGnUu0GAtd_ofMzxadPTkWcekldu1Mj7AoIRP_aLSCtiEao/s1600/IMG_0635_w.jpg"><img alt="" border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFpiy4TDH8_2LynIR5m4ssH_hG6Er3PDVOG6oONk_NxfcNqt8WHSs3DMTKdZkYvL9mtFJSsj4EuCwZWEW501yC4bMGC-YqCGnUu0GAtd_ofMzxadPTkWcekldu1Mj7AoIRP_aLSCtiEao/w400-h300/IMG_0635_w.jpg" title="koziorożec alpejski" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7jOJGc-WWCyGf9xW9_PuoKjVdqjjJldf-vuFIrIQsmX-m5D1fbE_FhtZ3-WDYw43BO5nCqUqqhZxz1p3v73uflPvNUSC1zMR8jKeZFzIqyNUZB1QqX3SqkPZFqrdqECovXZclHSBxvAY/s1600/IMG_0754_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7jOJGc-WWCyGf9xW9_PuoKjVdqjjJldf-vuFIrIQsmX-m5D1fbE_FhtZ3-WDYw43BO5nCqUqqhZxz1p3v73uflPvNUSC1zMR8jKeZFzIqyNUZB1QqX3SqkPZFqrdqECovXZclHSBxvAY/w400-h300/IMG_0754_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaizkd0NnkF_xC_YrQWfVodw4qUoTi2Mw-WlZkkwMKvIkEEhLjOBWhNICA0p3xTlbbbvyz8zPGikeNOFfrPXU7HGtmUR7YXKLu8p7DqxdwQeKgohHivrhcZpediSrAOjSBGFdf330kZos/s1600/IMG_0957_a_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaizkd0NnkF_xC_YrQWfVodw4qUoTi2Mw-WlZkkwMKvIkEEhLjOBWhNICA0p3xTlbbbvyz8zPGikeNOFfrPXU7HGtmUR7YXKLu8p7DqxdwQeKgohHivrhcZpediSrAOjSBGFdf330kZos/w400-h300/IMG_0957_a_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcNwmn1wWGO-aIILyFeiwoELS9SfSZuwBiIPKlDDpVd8GDr5MY5oOfK7xO-4jhO85iYaNdOK-xDZYpepmIK-FKgnjcN2Ub5O8pn-Zr78gPBppoDv8rVvCz3uBtN_FlsBjELIhCzyvNxDo/s1600/IMG_0908_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcNwmn1wWGO-aIILyFeiwoELS9SfSZuwBiIPKlDDpVd8GDr5MY5oOfK7xO-4jhO85iYaNdOK-xDZYpepmIK-FKgnjcN2Ub5O8pn-Zr78gPBppoDv8rVvCz3uBtN_FlsBjELIhCzyvNxDo/w400-h300/IMG_0908_w.jpg" width="400" /></a></div><div>Na szlaku Tour de Mont Blanc</div><div><br /></div><div>Na tydzień przed zakończeniem wyprawy spotkaliśmy inną ekipę z Polski. Im również się nie udało wejść na Mt. Blanc, pomimo tego, że próbowali kilka dni po nas. Wówczas jeden z nich powiedział: „byliście tam prawie dwa tygodnie temu. Próbujcie jeszcze raz. Przez dwa tygodnie mogło się wiele zmienić i wytopić dużo śniegu”. Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz, podjeżdżając najpierw autobusem miejskim do malutkiej wioski Le Houches, skąd z powrotem wyruszyliśmy na Mt. Blanc. Tym razem, szliśmy „jak burza”, ponieważ faktycznie wiele śniegu ubyło i niedostępne wcześniej stoki górskie okazały się możliwe do przejścia. Przebywając na wysokości schroniska Gouter (nowy obiekt położony jest na wysokości 3815 m n.p.m.) po raz pierwszy patrzeliśmy na chmury, a nie na mgły, które znajdowały się około kilometr pod nami. Widowisko było niesamowite! W ogóle dziwiliśmy się, że wystarczyło wyjść poza schronisko, a tam dalej rozpoczynał się zupełnie surowy, nowy świat dla nas. Wielkie pole śnieżne i góry widoczne gdzieś zza chmur tylko pobudzały wyobraźnię. Chcąc spróbować dalszego podchodzenia, widzieliśmy, że przed nami stoi 7-metrowa ściana śniegu. To oznaczało, że nikt wcześniej nie wychodził na Mt. Blanc. Trochę się załamaliśmy, bo szybko zdobywaliśmy wysokość, a teraz stanęła przed nami wielka przeszkoda. Nie musieliśmy długo czekać. Dosłownie po dwóch minutach wyszedł jakiś facet z piłą motorową ze schroniska i zaczął wycinać w wielkiej ścianie schody, dzięki którym mogliśmy przejść dalej! Ale to było przeżycie! Wielkie pola lodowcowe stały się dla nas dostępne! Odtąd mieliśmy nastawienie, że na pewno się uda. Jako, że na tamte czasy nocleg w schronisku był dla nas ewidentnie za drogi, musieliśmy rozbić namiot, żeby gdzieś się wyspać (dzisiaj podobna akcja jest zupełnie niedozwolona, a porządku pilnuje wysokogórska żandarmeria wojskowa). Po raz pierwszy mogliśmy sprawdzić jak reaguje nasz organizm na ponadprzeciętny wysiłek na dużej wysokości. Na szczyt weszliśmy następnego dnia.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOvk6YK9NBWQZsNqhzLYMzXFjsWFCI7lMX0coEx5v1oSOF4OMM9AfeHaxruv9IwgjMpGi0Xb_-Ki4zA7ZwZAGfo6-B_OMwsHP2TpECQbHF3Q1VSyCH1GDoOSYoZw7rfZX_aFhDpXaGnPc/s1600/IMG_1065_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOvk6YK9NBWQZsNqhzLYMzXFjsWFCI7lMX0coEx5v1oSOF4OMM9AfeHaxruv9IwgjMpGi0Xb_-Ki4zA7ZwZAGfo6-B_OMwsHP2TpECQbHF3Q1VSyCH1GDoOSYoZw7rfZX_aFhDpXaGnPc/w400-h300/IMG_1065_w.jpg" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYFyrHI_qaYqgpBPuJYpiXJ0qSCzhk1QKUM1H-7mnOfZdZnlmuKSnCyMcVU_XsITMSBjTDTvJah3wcW8O-geOioZPKUKG0Pj5Fbr4_DhA6PfG174v1fYbxufmPbClaIhcv6_8xWv57G48/s1600/IMG_1059_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYFyrHI_qaYqgpBPuJYpiXJ0qSCzhk1QKUM1H-7mnOfZdZnlmuKSnCyMcVU_XsITMSBjTDTvJah3wcW8O-geOioZPKUKG0Pj5Fbr4_DhA6PfG174v1fYbxufmPbClaIhcv6_8xWv57G48/w400-h300/IMG_1059_w.jpg" width="400" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRbGV_VfCVfF4017AJQTuCTC7Gk1-UEAIaoDEZSofXmILFKDEhyH8tz3VtdgfdUE13ZroGXur6MTYPcJ-m6bV8I56xy5fDH22Xm1qSJgwAK5ypm5afH87qwBYtyF_lS69JPy_5ITXbrKc/s1600/IMG_1101.jpg"><img alt="" border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRbGV_VfCVfF4017AJQTuCTC7Gk1-UEAIaoDEZSofXmILFKDEhyH8tz3VtdgfdUE13ZroGXur6MTYPcJ-m6bV8I56xy5fDH22Xm1qSJgwAK5ypm5afH87qwBYtyF_lS69JPy_5ITXbrKc/w400-h300/IMG_1101.JPG" title="Mont Blanc relacja" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh14zI5DrW7Buhsj-YpuXwBeLJ0PxWRJVrLgy4w37Cp16brQ2skQdted9cz4YKCmOXk88j_KXebHcQEaxBkrWkcyB2A8mVzPYihctAtfoQYK2sTrunNMvRwYlArtOPOq7vsa5ls6tbB08g/s1600/IMG_1129_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh14zI5DrW7Buhsj-YpuXwBeLJ0PxWRJVrLgy4w37Cp16brQ2skQdted9cz4YKCmOXk88j_KXebHcQEaxBkrWkcyB2A8mVzPYihctAtfoQYK2sTrunNMvRwYlArtOPOq7vsa5ls6tbB08g/w400-h300/IMG_1129_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW4fb7VShgI4Yxzao8OH4U2kQDrwCJXlg72FyLr_bogvtjZqUlkeYmK-5DWmOyFIOuWPpwfV3NCJMKxwTsy5xCYwncfmjwFS_cm1Sjox0qpEscvhbJAlVvygQYmuWAnnQgtg1UzZ5XXs0/s1600/IMG_1190.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW4fb7VShgI4Yxzao8OH4U2kQDrwCJXlg72FyLr_bogvtjZqUlkeYmK-5DWmOyFIOuWPpwfV3NCJMKxwTsy5xCYwncfmjwFS_cm1Sjox0qpEscvhbJAlVvygQYmuWAnnQgtg1UzZ5XXs0/w400-h300/IMG_1190.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMmuhPKFgwcBTOOh2mJX03ITcsUQij4ZsnQ2v2_dfD255AdsqoNXUVFbFqfr7vRrw4z0uETdMnnqCKIKfXvdv0gW513ZX6rjEjBqyn7Gbydm9cOdi7oF8r9dOC81TDEOhV9mqq8OexaOY/s1600/IMG_1217_w.jpg"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMmuhPKFgwcBTOOh2mJX03ITcsUQij4ZsnQ2v2_dfD255AdsqoNXUVFbFqfr7vRrw4z0uETdMnnqCKIKfXvdv0gW513ZX6rjEjBqyn7Gbydm9cOdi7oF8r9dOC81TDEOhV9mqq8OexaOY/w400-h300/IMG_1217_w.jpg" width="400" /></a></div><div>Wejście na Mt. Blanc w 2010 roku, kiedy rozpoczynałem przygodę z Alpami</div><div><br /></div><div>Dla wielu osób chodzących po górach, Mt. Blanc nie jest jakąś „wyczynową” górą, na którą koniecznie muszą wejść, ale kiedy rozpoczynasz marzenia o zagranicznych szczytach, Mt. Blanc zawsze pojawia się jako jedna z pierwszych gór. Z drugiej strony patrząc, bardzo sobie cenię to wejście, ponieważ, kiedy zapytasz w rodzinie, w pracy, czy wśród swoich znajomych, ilu z nich było na szczycie Mt. Blanc, zobaczysz, że najprawdopodobniej nikt lub jedna, maksymalnie dwie osoby. Tak właśnie patrzę na tę sprawę – mogłem przeżyć coś, czego większość ludzi nigdy nie przeżyła. Widoki na Alpy z tak dużej wysokości są czymś niezwykłym. A wschód słońca, gdzie promienie słoneczne oświetlają chmury od góry, a nie od spodu – to jest dopiero widowisko! Na góry nie patrzę jako czym trudniejsza, tym lepsza. Dla mnie musi oferować piękne widoki, musi mieć ciekawą pod względem przyrodniczym drogę oraz coś, co mnie zachwyci. Dlatego wolałbym wybrać Mont Blanc od strony włoskiej, a nie np. Matterhorn, który nazywany jest górą wszystkich gór. Może droga wejściowa jest bardzo ciekawa i zapewnia dużo adrenaliny, ale widoki ze szczytu oraz walory przyrodnicze są co najwyżej średnie. Właśnie z wyżej wymienionych powodów wolę wybrać mniej wymagające góry, ale zapewniające niesamowite panoramy i przyrodę. Nie potrzebuję się chwalić przed kimś, że byłem na Matterhornie, ale raczej chcę doświadczyć prawdziwego alpejskiego piękna, poczuć zapach alpejskich łąk, „usłyszeć” ciszę i podziwiać najpiękniejsze panoramy ze szczytów, gdzie nie ma tłumów przypadkowych turystów lub owładniętych pewnego rodzaju „gorączką”. Udane wejście na Mt. Blanc z pewnością dostarczyło mi nowych doświadczeń, mogłem zobaczyć, gdzie popełniałem błędy oraz pozwoliło mi lepiej przygotować się do kolejnych wyjazdów w Alpy. Kto raz postawił stopę w Alpach, ten na pewno tam powróci… Tak też się stało… Gdyby nie dobre przygotowanie od strony logistycznej, czyli zebranie informacji, jakim transportem publicznym można tam dojechać, godziny spędzone na czytaniu relacji innych osób i treningi w Tatrach mające na celu zdobycie praktycznej wiedzy z asekuracji, trudno byłoby zrealizować to piękne marzenie. Z drugiej strony patrząc, jeśli myślisz o Alpach, tam nie możesz opierać się na schematycznym działaniu i oczekiwaniu na gotowe rozwiązania. Każdy wyjazd w Alpy wymaga myślenia, działania oraz zdobywania dodatkowych informacji. Musi ci się chcieć, bo podstawą jest przeczytanie relacji, opracowanie map, obejrzenie kilku filmów w Internecie, zrobienie listy rzeczy, które musisz zabrać i zdobywanie doświadczenia zanim wyjedziesz w te piękne góry… </div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">E) PUNTA GNIFETTI/SIGNALKUPPE OD STRONY SZWAJCARSKIEJ (2013)</span></b></div><div>Od strony włoskiej dostęp na szczyt jest bardzo ułatwiony, ponieważ do wysokości 3200 m n.p.m. można wjechać kolejkami. Dalej czeka nas tylko łatwa, ale dość stroma wędrówka bez żadnych trudności z widokiem na kilka większych szczelin lodowcowych. Od strony szwajcarskiej wejście na omawiany wierzchołek góry nie jest już takie łatwe. Mając trochę doświadczenia alpejskiego, postanowiliśmy zorganizować trzytygodniową wyprawę w rejon Monte Rosa, żeby wejść na kilka czterotysięczników nie sąsiadujących ze sobą. Zorganizowanie takiego wyjazdu wymagało znacznie więcej przygotowań, ponieważ wybraliśmy niepopularne góry, gdzie nie spotkamy tłumów, a wejścia na szczyty nie wskażą nam wydeptane ścieżki. Wiedziałem, że jeśli wszystko się uda, to wyprawa będzie smakować podwójnie, ponieważ wymagała dobrego przygotowania od każdej strony. Najpierw musiałem poszukać informacji na temat samej góry, czy jest w ogóle możliwość wejścia od strony szwajcarskiej, oraz jak rozpoznać właściwą drogę. W polskim Internecie nigdzie nie znalazłem rzeczowego opisu, a w przewodnikach o Alpach i czterotysięcznikach znalazłem tylko zapis: „droga bardzo uszczeliniona, dlatego nie polecamy wchodzić tym wariantem”. Całkiem zachęcający opis… Z drugiej strony pomyślałem, że nawet gdybyśmy nie znaleźli właściwej drogi, to przecież można zejść na Dufourspitze lub Nordend i wejść na jeden z tych szczytów. Ja jednak się nie poddałem i zacząłem przeglądać zdjęcia satelitarne plus mapy Google na dużym powiększeniu. Z góry mogłem zobaczyć ukształtowanie terenu oraz układ skupisk szczelin. Wydrukowałem kilka zdjęć, połączyłem je w jedno i zaznaczyłem, którędy mamy pójść, żeby się udało. Cały szkopuł polegał na tym, że wyruszyć na trasę mieliśmy około północy, więc przez kilka godzin musieliśmy szukać właściwej drogi w środku nocy, gdzie nie ma żadnych świateł, skał i punktów odniesienia, a lodowiec faktycznie obfituje w szczeliny. W pewnym momencie, na trasie nawet znajduje się lodowa krawędź kilkunastometrowej przepaści o obłych kształtach.</div><div><br /></div><div>Zanim pojechaliśmy na naszą wyprawę, postarałem się zebrać jak najwięcej informacji. Opłaciło się. Droga do schroniska Monte Rosa jest już bardzo ciekawa, jeśli nie korzystamy z wyciągu na Gornergrat. Na trasie do Gornergrat mogliśmy podziwiać piękne alpejskie łąki, wodospady, kolorowe kwiaty oraz wspaniałe polany oferujące panoramy na wysokie góry. Wędrówka do lodowca Gornergletscher zapewniała niesamowite widoki oraz piękne przeżycia, ponieważ zanim zeszliśmy do jego poziomu, mieliśmy okazję wyspać się w namiocie na ostatnim zielonym kawałku terenu, gdzie codziennie na wieczór przychodziło 19 koziorożców alpejskich z dużymi rogami. Piły wodę z małego stawku za naszym namiotem. Następnego dnia mogliśmy podziwiać piękne widoki podczas schodzenia do poziomu lodowca, a dalej zachwycać się pięknem samego lodowca. Około 300 m wysokości ponad schroniskiem Monte Rosa rozbiliśmy namiot. Postanowiliśmy, że jeśli chcemy wejść na Punta Gnifetti od strony szwajcarskiej, to musimy wcześnie wstać i wyruszyć, ponieważ chcieliśmy dać sobie zapas czasowy na szukanie właściwej drogi i bardzo długą wędrówkę pomiędzy szczelinami. 1800 m przewyższenia oznaczało wyczerpującą wędrówkę. Najlepiej, gdy na dzień pokonuje się około 1000 m przewyższenia. Wtedy masz szansę odpocząć i zregenerować siły. Przy większych różnicach wysokości mogą odezwać się skutki niewłaściwej aklimatyzacji, czy też najzwyczajniejsze zmęczenie, nawet po przespanej nocy. Mogliśmy jeszcze próbować zabrać namiot na wysokość 4000 m, ale stwierdziliśmy, że skoro nie znamy drogi, mamy ją szukać w środku nocy oraz nie wiemy jakich szczelin mamy się spodziewać, to trudno zabierać ze sobą wszystko. Moglibyśmy tylko się niepotrzebnie zajechać. Zachód słońca mieliśmy o godzinie 21.36, więc jak łatwo się domyślić, poszliśmy spać o godzinie 22.00, bo przynajmniej choć trochę pociemniało niebo. Problem w tym, że wstawaliśmy o 23.00, czyli spaliśmy niecałą godzinę… Nie mieliśmy innego wyjścia, bo trasa była bardzo długa, a trasa kręta i obfitująca w szczeliny lodowcowe.</div><div><br /></div><div>Udało nam się wstać o 23.00 i za pół godziny wyruszyliśmy na trasę. Początkowo szliśmy wzdłuż lewej krawędzi uszczelinionego lodowca, aż dotarliśmy do jakiegoś większego wzniesienia po dwóch godzinach. Widzieliśmy, że w rejonie schroniska pojawiły się pierwsze latarki jako małe punkciki, gdzieś w oddali. Znaleźliśmy też mnóstwo śladów odchodzących na lewą stronę. Wiedziałem, że to jest droga zastępcza na Dufourspitze, dlatego nie kierowałem się nimi. Nam pozostało wejście na lodowiec i korzystanie ze zdjęć, które wydrukowałem. Od razu rozpoczęły się rzędy szczelin i kluczenie wśród nich. Najgorsza była świadomość, że góra Lyskamm, którą nieustannie widzieliśmy po prawej stronie przez kolejnych pięć godzin zdawała się ciągle stać w tym samym miejscu. Spodziewaliśmy się jakiejś widocznej różnicy, kiedy jesteśmy na początku linii jej grani, a kiedy zbliżamy się do przeciwległego krańca opadających zboczy tej góry. Niestety nic takiego nie zaobserwowaliśmy. Cały czas mieliśmy wrażenie, że chodzimy gdzieś na wysokości jej środka i nic się nie zmienia. Zgodziliśmy się, że bardzo dobrze postąpiliśmy, wychodząc tak wcześnie, zaledwie na dwie godziny po zakończeniu wczorajszego dnia. Myśleliśmy, że ciągle mamy wiele drogi przed sobą. Niektóre szczeliny faktycznie były bardzo długie, bo dwie z nich zmusiły nas do przejścia lodowca wszerz – od lewej do prawej krawędzi i z powrotem. Być może z tego powodu Lyskamm nie „przesuwał się” w tle… Widząc, że szczeliny gdzieś zniknęły i rozpoczyna się kolejny dzień, czuliśmy, że damy radę. Przed sobą zobaczyłem nawet ciemny obiekt, co od razu nasunęło mi myśl, że to nie skała, a schronisko na szczycie, które jednocześnie jest najwyżej położonym budynkiem w Europie. Mieści się ono na wysokości 4554 m n.p.m. Mając cel przed oczami, widzieliśmy, że nie zostało nam aż tak wiele drogi. Widać, że wcześniejsze przygotowanie w domu opłaciło się i warto było marzyć o czymś nietypowym. Teraz szliśmy do celu. Co prawda ostatnie półtora godziny okazały się bardzo męczące, ponieważ mocno zmrożona, tylko na kilka centymetrów warstwa śniegu zapadała się podczas stawiania kolejnych kroków. Nieustanne zapadanie się bardzo męczyło. Z tego względu poszedłem na przód, żeby przetrzeć szlak. W trakcie dalszego podchodzenia podziwialiśmy niesamowity wschód słońca. O godzinie 7.12 stanęliśmy na szczycie Punta Gnifetti.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLVygZj_Mj6YhXj-N8khoQN_An7ztcHIjtFn4RIv4Xv2Ihq2OFxKH5pKCQt4uZrp3n_AIcTc8rRlFctoN6BUg_oqjuXfkdjd3i4q_HQNZQdS-z9NSJIaKNNMLpPmTKoAgPXCCHr4RQ34Q/s1600/IMG_3308.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLVygZj_Mj6YhXj-N8khoQN_An7ztcHIjtFn4RIv4Xv2Ihq2OFxKH5pKCQt4uZrp3n_AIcTc8rRlFctoN6BUg_oqjuXfkdjd3i4q_HQNZQdS-z9NSJIaKNNMLpPmTKoAgPXCCHr4RQ34Q/s640/IMG_3308.JPG" width="640" /></a> <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/07/punta-gnifetti-signalkuppe-4554-m-npm.html"><img alt="Punta Gnifetti" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxe3HJ0o2kv3Qrni7YIvtoE9tYwPFzToqjutKvI6gBvwX_-iIFEPF_U9sIxyd6ur7yFct5QyNlE0SkW6amQ9dS6c-upp7rbYDdK29yfiFGcUW3GE6Et2RKNzVK2tQzA-RIM6U1aSE7wOc/w640-h426/IMG_3348.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrtiawfctziB2nDUrVrzbiZhlNBaofOoRY7Zblxe24YlsCyfVTWinhRYHzWBr1qYFk2YoEYn65lGCnePpVLkLnXuOSSpM1gmcQnp7EDeHk0mbFp1So5ZcbyZFKWU8VUDOSvEBvB36B5sU/s1600/IMG_3359.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrtiawfctziB2nDUrVrzbiZhlNBaofOoRY7Zblxe24YlsCyfVTWinhRYHzWBr1qYFk2YoEYn65lGCnePpVLkLnXuOSSpM1gmcQnp7EDeHk0mbFp1So5ZcbyZFKWU8VUDOSvEBvB36B5sU/s640/IMG_3359.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuAgCKOp4Nt9HF9M-yWoy1VvQnZ9CeAhMisvzipB6KOAT9JALjuE9rNCQnu3HrsLtPaVT6d_DxUrvAg3fId4CqSNn5s89Ytjwst4cmm2TLLKcdH3SyuDGobBmLoLAQKcWF6zjEkv2JRfo/s1600/IMG_3436.JPG"><img alt="Punta Gnifetti relacja" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuAgCKOp4Nt9HF9M-yWoy1VvQnZ9CeAhMisvzipB6KOAT9JALjuE9rNCQnu3HrsLtPaVT6d_DxUrvAg3fId4CqSNn5s89Ytjwst4cmm2TLLKcdH3SyuDGobBmLoLAQKcWF6zjEkv2JRfo/s640/IMG_3436.JPG" title="Punta Gnifetti relacja" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmoDXxZzPnPfCJSEiGSbTIFuq9Qv_bc8OjI40oOz4ET-82-a0TX_uZDSxw0ozBzOzCt-GboyFPMHL4CDsFAFcxUsPCQfn2gqq-Ga6fo3Zt72ahT4hBIGZ48xSJrFiJ3vbHEQyiWK1L1vU/s1600/IMG_3608.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmoDXxZzPnPfCJSEiGSbTIFuq9Qv_bc8OjI40oOz4ET-82-a0TX_uZDSxw0ozBzOzCt-GboyFPMHL4CDsFAFcxUsPCQfn2gqq-Ga6fo3Zt72ahT4hBIGZ48xSJrFiJ3vbHEQyiWK1L1vU/s640/IMG_3608.JPG" width="640" /></a></div><div>Fenomenalne widoki i przeżycia w drodze na Punta Gnifetti, oraz widok na morze chmur ze szczytu</div><div><br /></div><div>Wybór nietypowej trasy i udane wejście smakowało podwójnie, ponieważ nikt tędy nie wchodził w tym czasie, co my. Mogliśmy zdobyć kolejne, nowe doświadczenie, zobaczyć nietypowe widoki i panoramy, oraz wytyczyć własną trasę, która nie jest opisana w przewodnikach. Takie wytyczanie dróg daje wiele radości, a przede wszystkim pozwala zdobywać doświadczenie. W jednej z książek przeczytałem, że panorama z Punta Gnifetti jest najpiękniejszą w całej Europie. Teraz mogłem się w pełni zgodzić z tym stwierdzeniem. Wszędzie dookoła widzieliśmy najwyższe góry Alp oraz niesamowite morze chmur „rozlane” aż po horyzont. Na szczycie panowała zupełna cisza, a my przez kolejne trzy godziny patrzyliśmy na niesamowite morze chmur, znajdujące się około 1,5 km pod nami… Widok przypominał trochę panoramę z samolotu. My mieliśmy ją „na żywo”. Czuliśmy wielką radość, ponieważ mogliśmy podziwiać góry w tak pięknej odsłonie, przeżyliśmy piękne chwile na trasie dojściowej, zdobyliśmy kolejne doświadczenia i to wszystko przeżyliśmy my, a nie ktoś inny, po czym opowiedział o tym w Internecie lub telewizji. A tego morza chmur nigdy nie zapomnę. W jakichkolwiek górach bym nie był, podobnego już nigdy nie miałem okazji ujrzeć. Dobry plan i przygotowanie oraz podejmowanie dobrych decyzji w nieznanym terenie pozwoliło nam przeżyć jedną z najpiękniejszych wypraw.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">4. WIEDZA I JEJ WYKORZYSTANIE W TERENIE</span></b></div><div>Jak bardzo ważne jest myślenie, dobre planowanie i przede wszystkim nie podążanie za ogólnie przyjętymi schematami, można opowiadać naprawdę długo. Jednak to jeszcze nie wszystko, co daje wielką radość z pasji gór. Kolejną rzeczą, która przyczynia się do przeżywania ich piękna jest umiejętność gromadzenia wiedzy i wykorzystywanie jej w terenie. Jeśli potrafisz bardzo dobrze korzystać ze swojej wiedzy, wtedy zobaczysz, że nawet profesjonalne ekipy, które mają zawodowych przewodników w grupie, nie są gwarantem wejścia na szczyt. Kiedy tobie się udaje podejmować właściwe decyzje, radość jest jeszcze większa. W tym miejscu opowiem o kilku przypadkach, gdzie wiedza okazała się kluczem do sukcesu, pomimo, że na tle przewodników byłem zupełnym amatorem.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>A) DOM DE MISCHABEL 2013</b></span></div><div>Podczas tej wyprawy w planach mieliśmy wejście na mało uczęszczaną górę Dom de Mischabel. Wysoko, ponad poziomem schroniska Domhutte rozbiliśmy namiot w miejscu do tego przeznaczonym. Mogliśmy odciąć się od wszystkiego i przebywać w naprawdę pięknych oraz niezwykłych górach. Jako, że od ponad 20-stu lat interesuję się pogodą i klimatem, nauczyłem się rozpoznawać nadchodzącą pogodę z chmur, nie mając przy sobie żadnych urządzeń elektronicznych. Z tej wiedzy korzystam podczas każdego wyjazdu w góry. Oprócz nas, na szczyt próbowały wejść jeszcze trzy ekipy słowackie. Jedną z nich tworzyli zawodowi wspinacze. Widząc jak szybko poruszają się po ścianach skalnych, mogłem im tylko pozazdrościć… Nawet myśleliśmy, że wszystkie ekipy wejdą, a my nie, bo dojście na przełęcz Festijoch na wysokości 3723 m n.p.m. wymaga wejścia około 70-metrową ścianą skalną. My nawet nie mieliśmy profesjonalnego sprzętu tak, jak oni. Jak się później okazało, nie wygląd i dobre umiejętności wspinaczkowe były wówczas najbardziej potrzebne… Wieczorem wszystkie ekipy rozpoczęły przygotowania do „ataku szczytowego”. Pomimo pięknego nieba powiedziałem do mojego kompana - Rafała: jutro nie idziemy, bo chmury szybko przykryją górę i nie będziemy mieć widoków. O 2.00 w nocy słyszeliśmy, jak inne ekipy szykowały się do wyjścia, po czym wyruszyły. Pomimo bezchmurnej nocy pozostaliśmy w namiocie. Biliśmy się z myślami, czy jeszcze nie warto wyruszyć za nimi. Jak szybko się okazało, jeszcze przed południem chmury bardzo szybko zasłoniły całą górę Dom de Mischabel od lodowca wzwyż. W ciągu dnia wypatrywaliśmy powracających ekip. Dopiero po godzinie 16.00 widzieliśmy, że dwie z nich zaczęły powrót. Kiedy wróciły do namiotu, ich członkowie opowiedzieli nam, że na całej trasie panowała gęsta mgła i trudno było podchodzić wyżej. Dotarli do poziomu 4000 m n.p.m., po czym musieli zawrócić. Ostatnia ekipa (profesjonalistów) wracała dopiero po godzinie 18.00. Zza chmur wyłoniły się sylwetki ludzi. Pomyśleliśmy, że skoro byli tak długo, to na pewno weszli na szczyt. Tym bardziej, że tempo mieli bardzo szybkie, a obsługę sprzętu wspinaczkowego opanowaną do perfekcji. Kiedy zeszli do poziomu namiotów, usłyszeliśmy od nich, że dotarli na wysokość 4100 m n.p.m., a jeden z tamtejszej ekipy wpadł do szczeliny lodowcowej.</div><div><br /></div><div>Mając taki obraz góry, stwierdziliśmy, że zapowiada się trudne wejście. Ciągle myśleliśmy, że jeśli nikomu się nie udało, to dlaczego byśmy my mieli wejść… Analizując bieżącą pogodę stwierdziłem, że dzień naszego ataku szczytowego przypadnie na jutrzejszy dzień, ponieważ będzie idealna widoczność. Postanowiliśmy, że wstaniemy o 2.00 w nocy, żeby przy ścianie skalnej być jeszcze przed wschodem słońca, ale żeby nie wspinać się w całkowitych ciemnościach. Ściana nie wyglądała tak strasznie i ciągle mieliśmy bezchmurne niebo. Dodatkowo pod nami utworzyło się przepiękne morze chmur, po czym za chwilę mogliśmy obserwować widmo Brockenu! Coś pięknego! Będąc zupełnie sami na grani, ruszyliśmy dalej. Chociaż wiatr dawał nam się we znaki, ponieważ był mroźny, to jednak dalsza część drogi nie sprawiła nam większego problemu. Jedynie wymagała dużego wysiłku, ponieważ od przełęczy aż po sam szczyt jest bardzo stromo. Nie ma ani chwili wytchnienia. 830 m przewyższenia pokonuje się, idąc cały czas mocno nachylonym grzbietem. Na wysokości 4100 m n.p.m. widzieliśmy pozostawione ślady przez ekipę profesjonalistów, gdzie jeden z nich wpadł do szczeliny. Dookoła niej było mnóstwo wydeptanych śladów. Powyżej widniał jedynie nieprzetarty śnieg… Resztę trasy musieliśmy wytyczyć sobie sami. Mając ciągle bezchmurne niebo, skupiliśmy się na podchodzeniu do ostatniej skały, jak było napisane w przewodniku, a później musieliśmy skręcić na grań odbijającą w lewą stronę. W ten sposób dotarliśmy na szczyt.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK_LjFb-PrTaZWxrWoKmVBaI_5G2b2XuGlvQc8dFt2svtbzc6hGj2zSBodoqdTYw0ogs627n9iR02glHisy_151COYDGiEHaT1rYOerT20H9i6N1qFdS52TigFwBesyZYXHEEw4gK_RR8/s1600/IMG_2608.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK_LjFb-PrTaZWxrWoKmVBaI_5G2b2XuGlvQc8dFt2svtbzc6hGj2zSBodoqdTYw0ogs627n9iR02glHisy_151COYDGiEHaT1rYOerT20H9i6N1qFdS52TigFwBesyZYXHEEw4gK_RR8/s640/IMG_2608.JPG" width="640" /></a></div><div>Może dla ciebie to piękna pogoda, ale dla mnie informacja że jutrzejsze wyjście na szczyt się nie uda</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXb2FIdx4xx6r8_IS6IkHU-jZ6hy8k5_rc-1luJfJ-b2HPtNyMXoZoDL3A7Grn-pL3679VjZurS5erXhojEQxo9Jng5NXpasQtQK3rBMIZ3fAQ9Y9-_-8rrq1QM_1RMS95Gp1mTN97e8I/s1600/IMG_2611.JPG"><img alt="Wschód słońca widziany z góry Dom" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXb2FIdx4xx6r8_IS6IkHU-jZ6hy8k5_rc-1luJfJ-b2HPtNyMXoZoDL3A7Grn-pL3679VjZurS5erXhojEQxo9Jng5NXpasQtQK3rBMIZ3fAQ9Y9-_-8rrq1QM_1RMS95Gp1mTN97e8I/s640/IMG_2611.JPG" title="Wschód słońca widziany z góry Dom" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqVogWUV74UVx7YBK4PmRHALOyiRkoqq9hlFdF2Pcd1PrfKFCUYH3GrK5mrZ0rlU5QarAJIPaImY2xvkmzJtdmc3tVB1hfpuH1992P7uKyBVMNM8ngrN8WS6PWu3Yxgm3nXLqaTfqBLp4/s1600/IMG_2638.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqVogWUV74UVx7YBK4PmRHALOyiRkoqq9hlFdF2Pcd1PrfKFCUYH3GrK5mrZ0rlU5QarAJIPaImY2xvkmzJtdmc3tVB1hfpuH1992P7uKyBVMNM8ngrN8WS6PWu3Yxgm3nXLqaTfqBLp4/s640/IMG_2638.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikIlfqVAxrFnn2uyKMeoraAoLOEFWUogzgiPzqUY16yaxCpxnuoH_cZoias0OKbmJ9FpZyzDD8CPAop0CSN9ee9_iMJDsFhKyQbScUVJ9Siu0gi3HxyJUpYRLdRyUXRHJmgLWFff7fsP4/s1600/IMG_2646.JPG"><img alt="Matterhorn widziany z Dom" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikIlfqVAxrFnn2uyKMeoraAoLOEFWUogzgiPzqUY16yaxCpxnuoH_cZoias0OKbmJ9FpZyzDD8CPAop0CSN9ee9_iMJDsFhKyQbScUVJ9Siu0gi3HxyJUpYRLdRyUXRHJmgLWFff7fsP4/s640/IMG_2646.JPG" title="Matterhorn widziany z Dom" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnUSRlmUJHbjR08XcINb7hOyfH523aEk6fEA07eyduDc7ZG5kTRG-TNvzvkqamXTCD0W3egtxoeHFpNBhIYA3eRDO7A3dAq2tJB20PL-NUmdz1eMu0v8BHmaD4SUj2wYXqhWeEBTj55Oc/s1600/IMG_2735.JPG"><img alt="Na szczycie Dom" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnUSRlmUJHbjR08XcINb7hOyfH523aEk6fEA07eyduDc7ZG5kTRG-TNvzvkqamXTCD0W3egtxoeHFpNBhIYA3eRDO7A3dAq2tJB20PL-NUmdz1eMu0v8BHmaD4SUj2wYXqhWeEBTj55Oc/s640/IMG_2735.JPG" title="Na szczycie Dom" width="640" /></a> </div><div>Dzięki przeczekaniu jednego na pozór słonecznego dnia cieszyliśmy się niezwykłymi widokami</div><div><br /></div><div>Moje pierwsze wejście na Dom de Mischabel w 2013 roku dało mi wiele radości i satysfakcji, ponieważ nie tylko przeżyłem coś pięknego, zobaczyłem wyjątkowe panoramy, ale również mogłem zobaczyć, że podobne góry są dostępne również dla amatorów. Wiedzę, którą wcześniej gromadziłem, mogłem teraz wykorzystać w terenie i podejmować słuszne decyzje. Gdybyśmy wyruszyli tak, jak reszta ekip, kto wie, czy na następny dzień mielibyśmy siły, żeby jeszcze raz mierzyć się z tą górą… Będąc w tak odosobnionym miejscu na szczycie, podziwiając niezwykłe panoramy jesteś wyciszony, w pewnym sensie spełniony, ale przede wszystkim odczuwalne jest niesamowite uczucie wolności, którego tu i teraz nikt nie jest ci w stanie odebrać. Właśnie to głębokie uczucie, którego doświadczasz na szczycie w odludnym miejscu, jest tak bardzo wyjątkowe w pasji gór. Poza Punta Gnifetti, gdzie wchodziliśmy od strony szwajcarskiej, nigdy wcześniej nie doznałem tak silnego uczucia wolności. To jest coś niesamowitego, wyjątkowego, że aż trudno opisać! Ogrom przestrzeni i miejsce w którym jesteś dodatkowo potęguje wolność, którą czujesz inaczej…</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>B) KAZBEK</b></span></div><div>Wyprawa która miała na celu wejście na tę piękną górę, również dostarczyła mi wielu przygód. Podobnie, jak przed wyruszeniem na Punta Gnifetti od strony szwajcarskiej, przygotowywałem się z ukształtowania terenu przy pomocy map Google oraz czytając wiele relacji. O ile sama wędrówka do 3600 m przebiegała dość standardowo, to dalsze przejście było pięknym przeżyciem. W Meteostacji – budynku wybudowanym w 1939 roku, gdzie do dziś nie przeprowadzono remontu wnętrz, można się wyspać. Ściany wyglądają jak domy w horrorach. Wszędzie widać zacieki, które z pewnością mają po kilkadziesiąt lat… Podczas mojej próby wejścia na szczyt, tego samego próbowało aż 49 ekip z różnych państw. Przebywając na terenie Meteostacji cały czas obserwowałem górę, jak się zachowuje pod względem pogodowym. Wszystko notowałem na bieżąco. Wieczorem słyszałem rozmowy w wielu ekipach, że będą wstawać o 2.00 w nocy, po czym po śniadaniu wyruszą w drogę na wierzchołek. Obserwując chmury z rodzaju cumulus congestus, które powstawały praktycznie na cały dzień, a ustępowały tylko wieczorem, stwierdziłem, że atak szczytowy na razie jest niemożliwy. Dodatkowo zaobserwowałem, że po godzinie 7.50 - 8.00 na samym szczycie powstaje chmura typu pileus, czyli „czapka”, która przykrywa tylko wierzchołek. Z tych względów zacząłem planować wejście na szczyt zupełnie inaczej niż inni. Pomyślałem sobie tak:</div><div>1. Przewodnicy wyruszają o godzinie 2.45, bo kiedy dotrą na rozległą przełęcz świeci słońce i jest im w miarę ciepło. Kierują się typową wygodą.</div><div>2. Większość ekip wstaje lub wyrusza o godzinie 2.00 w nocy, co oznacza, że przy znajomości trasy będą na szczycie po godzinie 8.00 i nie zobaczą żadnych widoków, ale górę „zaliczą”.</div><div>3. Muszę wyruszyć kiedy ustąpią dni z chmurami cumulus congestus i na tyle wcześniej, żeby zdążyć przed „czapką” pileus.</div><div><br /></div><div>Przez kolejne trzy dni obserwowałem, jak wszystkie ekipy wyruszają o 2.00 w nocy i po 7.00 rano wracały z niczym do schroniska. Tak wczesny powrót oznaczał dla mnie tylko jedno – nikomu nie udało się wejść na szczyt. Trzeciego dnia jeden z Gruzinów przyszedł do mnie i zapytał, czy wszystko OK i czy przypadkiem nie jestem chory. Najwidoczniej tak stwierdził, ponieważ ani razu nie próbowałem wchodzić na Kazbek. Widząc trzeciego dnia, że pogoda zaczyna się zmieniać na lepsze, postanowiłem, że teraz spróbuję ja. Na szczyt dopiero zdecydowałem się wyruszyć czwartej doby, którą spędzałem w Meteostacji. Mając pewność, że będę miał idealną pogodę, w końcu mogłem wyruszyć. Dołączyła do mnie ekipa z Polski, o której szerzej będę opowiadać w następnym punkcie. Zdecydowałem, że wstaniemy o północy i wyruszymy o 1.00 w nocy, zupełnie inaczej, niż wszyscy. Jeszcze trzeciego dnia wszystkie 49 ekip zawróciło do wioski Stepantsminda, co oznaczało koniec wyprawy. Oprócz nas nikt nie pozostał w obiekcie. Ekipie z Polski opowiedziałem o tym, co działo się tu w ciągu ostatnich dni i dlaczego nie wyruszałem jak wszyscy. Po tych rozmowach wszyscy zgodziliśmy się na szybką pobudkę i wcześniejszy wymarsz. Na szczyt dotarliśmy na około godzinę przed chmurą pileus, dzięki czemu, przez 50 min, kiedy przebywaliśmy na wierzchołku góry Kazbek, podziwialiśmy przepiękne widoki. Ponownie, jak w Alpach, wszyscy poczuliśmy to niezwykle silne uczucie niesamowitej wolności…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfY_0CPB1qq5jeF7nSladaDku9sTHhKtt5dspT21zyM0mYi04qs6PLysfwF5lQTIFaKkKmoofUozfBzGz16To_ePWrNvtNKe8_eDoATRrg-hfeew4I081ht2lb5blGxiP4QgkwA7hYJWRb/s1600/IMG_3493_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfY_0CPB1qq5jeF7nSladaDku9sTHhKtt5dspT21zyM0mYi04qs6PLysfwF5lQTIFaKkKmoofUozfBzGz16To_ePWrNvtNKe8_eDoATRrg-hfeew4I081ht2lb5blGxiP4QgkwA7hYJWRb/s640/IMG_3493_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Dzięki znajomości chmur podjąłem właściwą decyzję o wejściu na szczyt. Nie próbowałem trzykrotnie podchodzenia na wierzchołek tak, jak wszystkie ekipy, dzięki czemu zachowałem siły na odpowiedni dzień</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgbvsnZVaqc-cwOHnlGMw-z434DdGf7ysOei_m-fOWsdolJ3rkQsgqzBynYViFyaO8XZm7DcSbKyaFuWSvF9tVEBCu2Hdmv9vEWrji4T-Yd1dfQnaLpRNd6uyJovVHzQgbOMgZ2RmDgZQ/s1600/IMG_3744_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgbvsnZVaqc-cwOHnlGMw-z434DdGf7ysOei_m-fOWsdolJ3rkQsgqzBynYViFyaO8XZm7DcSbKyaFuWSvF9tVEBCu2Hdmv9vEWrji4T-Yd1dfQnaLpRNd6uyJovVHzQgbOMgZ2RmDgZQ/s640/IMG_3744_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div>Na szczycie Kazbek</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">C) MONT BLANC OD STRONY WŁOSKIEJ 2019</span></b></div><div>Jedna z najpiękniejszych i klimatycznych wypraw. Dlaczego tak? Ponieważ o ile od strony francuskiej wchodzą całe tłumy ludzi (od 2019 roku ograniczone do 214 osób/dobę), to od strony włoskiej zazwyczaj spotkamy kilkanaście osób na dzień. Trasa jest bardziej wymagająca, dzika i przede wszystkim zaciszna. Można zobaczyć wiele dobrego i ciekawego. Decydując się na wejście od strony włoskiej, na Mt. Blanc mogłem nie tylko wykorzystać wcześniejsze doświadczenie, ale po raz kolejny sprawdzić się w dziedzinie rozpoznawania pogody w terenie. Wyruszając w góry, mam już wyrobiony nawyk obserwowania danej góry na bieżąco, jak „zachowuje się” pod względem pogodowym. W czasie, kiedy my wyruszaliśmy na Mt. Blanc, zauważyłem ciekawą prawidłowość. Codziennie w dolinach mieliśmy temperatury 37-39’C, a wieczorami i w nocy przechodziły burze. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego pioruny rozchodziły się tylko poziomo pomiędzy chmurami. Lokalni mieszkańcy nawet snuli teorie, że ktoś musi manipulować pogodą, bo zbliżał się sezon na winogrona i gradobicia przy takich różnicach temperatur były raczej pewne. Nie miałem jak sprawdzić zasłyszanej teorii, dlatego potraktowałem ją jako ciekawostkę. Widząc, że burze w podobnym stylu powtarzają się regularnie w naszych okolicach, musieliśmy podjąć nietypową decyzję. W schronisku Gonella wszyscy wstają o północy i o tej godzinie jest wydawane śniadanie. Widząc, że burza trwa w najlepsze musieliśmy zadecydować, czy w ogóle wstajemy i wychodzimy na Mt. Blanc. Powiedziałem, że idziemy, ponieważ pioruny będą przemieszczać się tylko w poziomie i dodatkowo podczas rozbłysków mogłem dostrzec, że warstwa chmur jest cienka, jak na ciągłe wyładowania. Zaobserwowanie tego, co aktualne dzieje się na niebie podczas rozbłysków pozwoliło mi ocenić sytuację na bezpieczną. W ciągu dwóch najbliższych godzin burza miała ustać, oraz przewidywałem, że chmury zaczną się wypłaszczać, po czym na około 2-3 godziny po wschodzie słońca zanikną całkowicie. Cała nasza ekipa zgodziła się na jak najwcześniejszy wymarsz.</div><div><br /></div><div>W naszej grupie był pewien Maciek, który zawsze się spieszył i wszystko miał wyliczone na czas: gdzie i o której godzinie musiał się znajdować. Dla mnie góry to nie gonitwa, dlatego wiedziałem, że pierwsze ekipy, które zdążyły już wyruszyć, w pewnym sensie „przegrają” swoje wejście na Mt. Blanc. Dlaczego? Dlatego, że chmury z rodzaju stratocumulus stratiformis pozostające po nocnej burzy, będą zasłaniać słońce przez około 2-3 godziny po jego wschodzie. To oznacza, że pierwsza ekipa, która orientacyjnie wejdzie na szczyt około godziny 7.00 będzie miała szare i ponure widoki. Z tego względu nalegałem, żebyśmy celowo opóźniali podchodzenie tak, ażeby w rejonie podszczytowym być około godziny 9.00. Narzucane szybkie tempo przez Maćka przyczyniło się do tego, że jedna osoba z naszej ekipy go nie wytrzymała. Po dotarciu na wysokość 4362 m n.p.m. (schron Vallot), celowo opóźnialiśmy dalsze podchodzenie, właśnie ze względu na chmury i „szarówkę”. Decyzja okazała się trafna, ponieważ na dwadzieścia minut przed wejściem na szczyt, chmury całkowicie się rozpadły i pozostało tylko piękne, niebieskie niebo. Słońce ładnie przygrzewało, aż miło... Wyjeżdżając od ponad 10 lat w wyższe góry od Tatr, mogłem zdobyć bardzo cenne doświadczenie, które pozwoliło mi nieraz podejmować nietypowe, niestandardowe, ale trafione decyzje. Ta wyprawa pokazała mi, że pasja gór, to nie tylko zdobywanie doświadczenia, ale również gromadzenie wiedzy i korzystanie z niej w terenie.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLS32qhhsSDp1VgPTruIgWyKsO_nnTY4C9n3hpAPuACE6y3EfkjR4fh8AYRC8ehUU6SyPcqak3pyVtRdE4JDJ_itws13Jc8VhMzOxzhbFqHuc-Wf98kcwxLjsG-haINXkl1BjbDfYjnqr9/s1600/DSC_1181.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLS32qhhsSDp1VgPTruIgWyKsO_nnTY4C9n3hpAPuACE6y3EfkjR4fh8AYRC8ehUU6SyPcqak3pyVtRdE4JDJ_itws13Jc8VhMzOxzhbFqHuc-Wf98kcwxLjsG-haINXkl1BjbDfYjnqr9/s640/DSC_1181.JPG" width="640" /></a></div><div>Dzięki znajomości chmur i obserwacji góry, wiedziałem, że z tych chmur rozwinie się nocna burza</div><div><br /></div><div>Jeśli chesz wiedzieć, jak rozpoznawać chmury oraz co one oznaczają, przeczytaj mój osobny artykuł pod tytułem: "<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2018/03/10-bedow-ktore-turysci-najczesciej.html" target="_blank">Nie popełniaj tych samych błędów w górach - czyli 10 błędów, które turyści najczęściej popełniają w górach</a>" (wybierz punkt 4.)</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>5. NIEZWYKŁE PRZYJAŹNIE, SPOTKANIA, NIEPOWTARZALNY KLIMAT</b></span></div><div>Gdybym miał zdefiniować, czym jest pasja gór, to oprócz wszystkiego, co powyżej powiedziałem, chyba najważniejszym elementem gór są ludzie, niesamowity klimat oraz sytuacje, które z nimi przeżywasz. Wielu z nas tęskni za pięknymi widokami i wędrówkami, ale chyba najbardziej za klimatem, który można doświadczyć w górach. W swoim życiu miałem mnóstwo sytuacji, które na trwałe zapisały mi się w pamięci, właśnie ze względu na niepowtarzalne przeżycia, ludzi których spotkałem i klimat, który wówczas panował. Dzisiaj, niestety wiele z tych rzeczy przeminęło bezpowrotnie… No właśnie… A zastanawiałeś się, czym tak naprawdę jest klimat górski? Kto jest prawdziwym człowiekiem gór? Dla mnie prawdziwy klimat górski to po prostu prawdziwe przeżywanie gór, docenianie ich piękna, spotkania, realizacja górskich idei, które nie będą zwykłymi spotkaniami towarzyskimi przy alkoholu, ani wędrówką w celu „zaliczania” kolejnych szczytów. A kim są ludzie gór? To nie tylko wybitne postacie znane z telewizji, ani nie zawodowi wspinacze, którzy mają pewne możliwości, których ty nie masz. Człowiekiem gór może być nawet „zwykła” osoba, czyli amator, który dopiero zaczyna przygodę z tą najpiękniejszą pasją. Najważniejsze jest, żeby kochać góry i je przeżywać, angażować w nie swoje emocje i myśli, a nie tylko chodzić, bo jest pięknie, bo się wyciszę, lub zaliczę kolejny szczyt. Tym się różni człowiek gór od turysty, że góry są nieodłączną częścią jego życia, po prostu je kocha. Jeśli jesteś człowiekiem gór, potrafisz również wytworzyć prawdziwy klimat górski, na który będą składały się wspólne wędrówki, opowiadania o górach, zachwycanie się szczegółami, które inni pomijają i przegapiają. Będziesz potrafił się podzielić tą niezwykłą pasją z innymi oraz sprawić, że inni „połkną” tego bakcyla. Żeby jeszcze lepiej zobrazować, co dokładnie mam na myśli, chcę przytoczyć kilka niezapomnianych wyjazdów, które sprawiły, że góry stały się nieodłączną częścią mojego życia. Tym samym zobaczysz, co oznaczają wyrażenia ‘klimat gór’ i ‘ludzie gór’.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>A) ZJAZDY MOJEGO KLUBU GÓRSKIEGO</b></span></div><div>Kiedy zakładałem klub górski, moim głównym założeniem było, żeby wyróżniał się on tym, że będziemy przeżywać prawdziwie górskie spotkania, gdzie pasja gór będzie zawsze na pierwszym miejscu. O poszczególnych zjazdach mógłbym mówić godzinami, ale jest kilka takich, które dla wielu były wzorcowe. I nie chodzi o to, że konkretnie jakaś osoba zrobiła coś wyjątkowego, ale raczej, że grupa prawdziwych pasjonatów wytworzyła niezwykły klimat, który w późniejszych latach nigdy już się nie pojawił. Jednym z takich zjazdów było spotkanie w Gorcach, gdzie spotkało się ponad 30 osób w różnym wieku – od najmłodszych aż po seniorów. Oprócz przeżywania wędrówki na Turbacz i Turbaczyk, prowadziliśmy ciekawe rozmowy, które zachęcały do dalszego przemierzania kolejnych gór. Zwracaliśmy również uwagę na niestandardowe drzewa, skały, czy inne osobliwości przyrody. Po długiej wędrówce, wieczorem usiedliśmy przy ognisku, które nie skończyło się alkoholową imprezą. Wszyscy jak jeden mąż dyskutowali o górach, wymieniali się doświadczeniami, a starsze osoby mówiły, jak to wyglądało za dawnych czasów. Cieszyły się, że jeszcze są osoby, których interesuje to samo. Po zjeździe powstała długa relacja opisująca wiele szczegółów, włącznie z opisami przyrody tego, co widzieliśmy na szlakach. Kiedy zaczęliśmy komentować na naszej oficjalnej stronie wszystko, co przeżyliśmy, doświadczyliśmy i zobaczyliśmy w ciągu zaledwie kilku dni, pojawiło się ponad 3700 cytatów i 1200 odpowiedzi! Było widać, że ludzie naprawdę żyli górami! Jeśli ktoś „z zewnątrz” przeczytał chociażby garść komentarzy, to mógł stwierdzić, że jeżeli klubowicze tak rozmawiają w Internecie, gdzie w innych organizacjach panowały kłótnie i popularne „bicie piany”, w dzisiejszych czasach nazywane „gówno burzą”, to naprawdę trafił na prawdziwych pasjonatów kochających góry, a nie tylko chodzących po nich. Dla mnie omawiany zjazd był wręcz wzorcowym spotkaniem w górach! Aż tęsknię za tymi pięknymi czasami!</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYMKcoed8zGBg3zIZjinNEAfW8PCgc8HSW_52BveQHI8wrHgO77elj2cKWLpnvp1nyFn-nqPnaMsnW2_nOlb9XGYUIXKd62tKQi3Da7b6FEX5ShXPley8F5oVlknAM8XP0bq9qokEneN7w/s1600/P1060734.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYMKcoed8zGBg3zIZjinNEAfW8PCgc8HSW_52BveQHI8wrHgO77elj2cKWLpnvp1nyFn-nqPnaMsnW2_nOlb9XGYUIXKd62tKQi3Da7b6FEX5ShXPley8F5oVlknAM8XP0bq9qokEneN7w/w400-h300/P1060734.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp8aqgRi6V7hs5qqnCxbrbUWFUWWmPVjOcGFnbbEEapV82S0Q4T1-tqaMLK_NecPkBLEaqTYquXIy_DV7tBnPc1PHoUFa6bXcXPfgvkFmAKqDg8TuKmcFz3B6dtlEbcjSa029dAgADN7oT/s1600/P1060820.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp8aqgRi6V7hs5qqnCxbrbUWFUWWmPVjOcGFnbbEEapV82S0Q4T1-tqaMLK_NecPkBLEaqTYquXIy_DV7tBnPc1PHoUFa6bXcXPfgvkFmAKqDg8TuKmcFz3B6dtlEbcjSa029dAgADN7oT/w400-h300/P1060820.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_3bhFA69QhPWnfecsSrnoT2XHYT6O4zoh2YsPag6eL2sAPsAl6zUMH7xkbDjfK8vQXcW4ZxeML9zIZSaNaXxqYScOIIeC6vFVXTEJvTbQblxsnpCHkQRhcfuVM6GTQ6mFj2XMDDLiORbv/s1600/P1060974.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_3bhFA69QhPWnfecsSrnoT2XHYT6O4zoh2YsPag6eL2sAPsAl6zUMH7xkbDjfK8vQXcW4ZxeML9zIZSaNaXxqYScOIIeC6vFVXTEJvTbQblxsnpCHkQRhcfuVM6GTQ6mFj2XMDDLiORbv/w400-h300/P1060974.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLWSlViSyDguQth3p73YjcR9pFWJJBuU_Mhx0ktdbdZQIGa8dJftD-t1VN4tFAFdGuhJ71C0aSs6TM3jBpli4nimHS9wFrWSVCz8FvOl1pOqGSjIcDSVKH06ER7hN_TKx3IL-dAGWcxZYc/s1600/P1070207.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLWSlViSyDguQth3p73YjcR9pFWJJBuU_Mhx0ktdbdZQIGa8dJftD-t1VN4tFAFdGuhJ71C0aSs6TM3jBpli4nimHS9wFrWSVCz8FvOl1pOqGSjIcDSVKH06ER7hN_TKx3IL-dAGWcxZYc/w400-h300/P1070207.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWq8OlvIqcsNGEryBdl_vBoDggDgwfPtczYHndFcpPYFef9eNp_ktvVaG1NogBEUtqa5G2-BKx5X2h1_XK6vC6e7W8AIRK1z3Lu8eWr2YoiqCe8wZEp1Zgf_1mGkGWtOfzmRrI6onbaX8a/s1600/P1070252.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWq8OlvIqcsNGEryBdl_vBoDggDgwfPtczYHndFcpPYFef9eNp_ktvVaG1NogBEUtqa5G2-BKx5X2h1_XK6vC6e7W8AIRK1z3Lu8eWr2YoiqCe8wZEp1Zgf_1mGkGWtOfzmRrI6onbaX8a/w400-h300/P1070252.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKNEJjGRbPKHdrRsrmIGVoTrPOtOmoZHW45nyEO4kDNvRVX3TAFWu2_8iG8orQndbe38p9GHX3gYfQhYqLE9xGqHdkalZ-W63unEjQOerw9AmjGFg_K73UvqFcoCe1yACYVe83PDYIIEkN/s1600/P1070649.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKNEJjGRbPKHdrRsrmIGVoTrPOtOmoZHW45nyEO4kDNvRVX3TAFWu2_8iG8orQndbe38p9GHX3gYfQhYqLE9xGqHdkalZ-W63unEjQOerw9AmjGFg_K73UvqFcoCe1yACYVe83PDYIIEkN/w400-h300/P1070649.JPG" width="400" /></a></div>Zjazd w Gorcach był dla wielu wzorcowym spotkaniem w górach. Szliśmy razem, mieliśmy wiele do powiedzenia, prowadziliśmy długie rozmowy i czuliśmy wielką radość. Podczas ogniska każdy mógł odczuć, co znaczy prawdziwy klimat gór. Zamiast pospolitego picia alkoholu prowadziliśmy rzeczowe rozmowy o górach i wspominaliśmy nasze piękne, wspólne spotkania. Od tamtego czasu wiele się zmieniło... Nawet z powodu wprowadzenia RODO nie mogę pokazać, jaki naprawdę panował klimat...<br /><div><br /></div><div>Inne spotkanie dotyczyło zimowego spotkania na Babiej Górze, gdzie przyjechały aż 74 osoby. Był to mój zjazd pożegnalny. Odchodziłem z klubu, który sam założyłem, ponieważ do tego czasu wiele się zmieniło. Góry niestety stały się już tylko tłem do spotkań towarzyskich, dlatego czułem, że musiałem opuścić tą organizację, pomimo, że była moja. Zjazd pożegnalny jednak miał w sobie niepowtarzalny klimat, którego nie można zapomnieć. Z racji dużej ilości osób nie wyruszaliśmy wszyscy razem, ale raczej podzieliliśmy się na pewnego rodzaju grupy. Najciekawsze było wyjście o 2.00 w nocy na wschód słońca podczas -17’C mrozu. Młodsza część uczestników poszła jako pierwsza, a ja poprowadziłem osoby w wieku 50-60 lat. Uzbierała się duża grupa, bo aż 26 osób! Pomimo, że wielu z powstałej ekipy było schorowanych, to wyruszyliśmy wolniejszym tempem, żeby każdy mógł dotrzeć na szczyt. Jeszcze przed wschodem słońca wszyscy stanęliśmy na wierzchołku Babiej Góry i każdy z nas mógł podziwiać piękne widowisko. Dla wielu z tych starszych wiekiem osób, to było marzenie, które zawsze chcieli spełnić, a dla innych nawet szczyt swoich możliwości. Można powiedzieć, że pokonali samych siebie. Podczas tego zjazdu na Babią Górę wyruszyłem jeszcze czterokrotnie, idąc w różnych grupach. Najbardziej podobały mi się rozmowy, które prowadziliśmy na szlaku. Zachęcaliśmy się nawzajem. Oprócz samego przeżywania gór zorganizowaliśmy wspaniałe ognisko przy -16’C mrozie. W naszej grupie mieliśmy trzy kobiety po 50-tce z Podhala i jedną osobę z Zabrza, która idealnie dopasowała się do tej trójki. Z racji swojego pochodzenia, wprowadziły prawdziwie górski klimat wynikający z kultury ziem na których mieszkały. Muzyka, stroje i rozmowy z prawdziwymi góralkami – to było coś niesamowitego! Dodatkowo późnym wieczorem wprowadziliśmy prelekcje o górach, prezentacje z wypraw i rozmowy na ich temat. Kiedy nasze spotkanie dobiegało końca, ze łzami w oczach żegnałem się z tym wszystkim, co dotychczas zostało wypracowane przez cztery ostatnie lata. Ten zjazd pokazał mi również jak powinno wyglądać wzorcowe spotkanie w górach, gdzie uczestnikami jest większa ilość osób… Oczywiście trafiły się osoby, które koniecznie musiały się upić do upadłego, ale oni spędzali zjazd na swój własny sposób, nie przeszkadzając reszcie.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhuuHgs5vUE3FVNyqfCkvSl0blC00V5c2hbkfWtrxqcC-sIp71RUwQFZMSq4dKOEf8pMEbXSG316gEXswhko-CIizGzMeKrtJDY7ns-gnR6YtBPkwhzJjsVBnsOzTY8LpzRyal9oo0_00h/s1600/IMG_7088_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhuuHgs5vUE3FVNyqfCkvSl0blC00V5c2hbkfWtrxqcC-sIp71RUwQFZMSq4dKOEf8pMEbXSG316gEXswhko-CIizGzMeKrtJDY7ns-gnR6YtBPkwhzJjsVBnsOzTY8LpzRyal9oo0_00h/w400-h300/IMG_7088_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE3qrKQyfoZFD_2LWU34LWfBZCA56XYck93WtXzoVEQExfEywA3po-dQyeXk72GCrVyFwdwuSOrBgmM0XUGScBcRhONGK6T-_XOn64Za85pr8HlpwilMUrKh4tswfSynkXtaiBnwJPMMVE/s1600/IMG_7099_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE3qrKQyfoZFD_2LWU34LWfBZCA56XYck93WtXzoVEQExfEywA3po-dQyeXk72GCrVyFwdwuSOrBgmM0XUGScBcRhONGK6T-_XOn64Za85pr8HlpwilMUrKh4tswfSynkXtaiBnwJPMMVE/w400-h300/IMG_7099_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGfqRqQIul-t-CdXkfT14v903eG34DeXepIF7FJ1wTRF-1qNjQ3mfWh5jEVSFIuw0iQH9lanqMlsi5hKh4rivDaP6lAxJrD7VRgW4XK-d3rp__C9LKdoywslKMQ8DZfo3qPLelqixJPEHX/s1600/IMG_7136_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGfqRqQIul-t-CdXkfT14v903eG34DeXepIF7FJ1wTRF-1qNjQ3mfWh5jEVSFIuw0iQH9lanqMlsi5hKh4rivDaP6lAxJrD7VRgW4XK-d3rp__C9LKdoywslKMQ8DZfo3qPLelqixJPEHX/w400-h300/IMG_7136_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPGUVyt4gK1zsAKoKD4QDniL3BzWtnFiQ8A32mywdJMxpo3oFqEmHM0xEXkVJpBxXGwIGnUEChTEdhiopEQ6AM0SU4fuHhjlSSmOIsxlE13c2zKUwQBmziFm0-r4tCHjQwsEqeAHMi-Fbo/s1600/IMG_7137_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPGUVyt4gK1zsAKoKD4QDniL3BzWtnFiQ8A32mywdJMxpo3oFqEmHM0xEXkVJpBxXGwIGnUEChTEdhiopEQ6AM0SU4fuHhjlSSmOIsxlE13c2zKUwQBmziFm0-r4tCHjQwsEqeAHMi-Fbo/w400-h300/IMG_7137_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg90FxVbLpbaFf-ZGcAm5g7qRBc06jnq_-kPKrp5aH2aJGAU6aTXyq5WNyXMzR_UHqFUKJ4HupMOpL7Lym1s3BnUROEMEYDeXoCifnkMjSFcLvO2Et2JL5upiPxNqGQDNyq-3z5RWmg5PmV/s1600/IMG_7152_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg90FxVbLpbaFf-ZGcAm5g7qRBc06jnq_-kPKrp5aH2aJGAU6aTXyq5WNyXMzR_UHqFUKJ4HupMOpL7Lym1s3BnUROEMEYDeXoCifnkMjSFcLvO2Et2JL5upiPxNqGQDNyq-3z5RWmg5PmV/w400-h300/IMG_7152_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixquXHLXOOcqisXYDdIZwisLd3Yb4GIRHTq1HJcld_kN-gZNjBose2y0wmUcU8OWv6NTWUBptnzV2DyIHu4Gm_40KKqNETmLQ8ZfT9AqkjMWCcLWO1qvub444NP8oL08mdrXvN6zqzSLQA/s1600/IMG_7226_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixquXHLXOOcqisXYDdIZwisLd3Yb4GIRHTq1HJcld_kN-gZNjBose2y0wmUcU8OWv6NTWUBptnzV2DyIHu4Gm_40KKqNETmLQ8ZfT9AqkjMWCcLWO1qvub444NP8oL08mdrXvN6zqzSLQA/w400-h300/IMG_7226_w.jpg" width="400" /></a></div>Zjazd pożegnalny miał iście górki klimat. Były na nim prelekcje o górach, piękne ognisko, wspaniałe wyjścia na wschody słońca na Babią Górę i prawdziwy, zimowy charakter gór<br /><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>B) „SAMOTNE” WĘDRÓWKI W TATRACH</b></span></div><div>Od razu możesz sobie pomyśleć, jak może być klimatycznie, kiedy wędrujesz samemu? Pewne ziarenko prawdy tkwi w tym stwierdzeniu. Jednak zanim przeniosłem się w Alpy i inne wyższe góry, wiele gór schodziłem samotnie, bo tak było mi najlepiej. Dlaczego? Ponieważ najczęściej zaplanowane wyjazdy rozpadały się na dzień przed ich realizacją. Z drugiej strony wiedziałem, że idąc samemu, nigdy w górach nie będę sam… Pewnego razu w 2008 roku pojechałem w Tatry po polskiej stronie na 10 dni. Chciałem przejść wszystkie szlaki powyżej 1500 m n.p.m., przeżyć i zobaczyć coś więcej. Na pierwszy dzień wytyczyłem sobie wejście na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, Rysy i Szpiglasowy Wierch. Trochę długa trasa, jak na jeden dzień, ale czułem, że bez pośpiechu zdążę odwiedzić wszystkie wymienione szczyty. Nie muszę iść szybko, żeby przejść dużo. Wystarcza mi zwykłe, normalne tempo, tyle, że w górach wypracowałem sobie wytrzymałość. To dzięki niej mogę wędrować 16 godzin i nie jestem zmęczony „do upadłego” na koniec dnia. Kiedy wyruszyłem na Przełęcz pod Chłopkiem, zacząłem okrążać Morskie Oko od lewej strony, patrząc od schroniska. Widziałem, że przede mną idzie jakaś dziewczyna w białej bluzce. Pozdrowiłem ją, jak to jest przyjęte na szlakach w górach i poszedłem dalej. Jednak za chwilę spotkana dziewczyna zapytała mnie, gdzie idę. Odpowiedziałem, że sam nie wiem, ale chyba na Przełęcz pod Chłopkiem, bo na Rysach niedawno byłem. Ewelina, bo tak jej było na imię, zapytała mnie, czy może dołączyć do mnie, ponieważ jej marzeniem było wejście na tę przełęcz, ale zawsze bała się iść sama, ponieważ wiedziała, że na szlaku nie ma żadnych zabezpieczeń. Faktycznie na szlaku występują ubezpieczenia w postaci siedmiu klamer, ale Ewelina o tym nie wiedziała, przez co miała inny obraz w głowie. W Trakcie okrążania Morskiego Oka opowiedziałem jej, jak tłumy patrzą na ten staw, a co w rzeczywistości można zobaczyć na szlaku. Wskazałem na nietypowy kamień w kształcie granic Polski z odwróconą Wisłą, na limbę rosnącą na okrągłym głazie, która swoimi korzeniami oplotła go w całości, czy na odbicia zielonych gór: Miedzianego i Opalonego Wierchu.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpM3U1aVwEam-QQVQ89wsun2jWFXi4GQdVA0dyUSNhgVxOrTWamWqsehoxEc_S_cQAtN9jFEBI4W_IikG_wTNGHqPeLcqzcrE1CI84Y39v91x8ZxuFj5RKUfI-hHN0IEjdEmTx_EvdLHj/s1600/IMG_0018_w.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggpM3U1aVwEam-QQVQ89wsun2jWFXi4GQdVA0dyUSNhgVxOrTWamWqsehoxEc_S_cQAtN9jFEBI4W_IikG_wTNGHqPeLcqzcrE1CI84Y39v91x8ZxuFj5RKUfI-hHN0IEjdEmTx_EvdLHj/s640/IMG_0018_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtcFxKeGpzaQbeW3BDCZpLHMLfKjlRmHpv-WLrg1sPjeDegtpmhVmcwBCw-Ep3hpZDVbVPjZUxg-iZsQ1FF-vuMX7-jJw60nNbbT-1sKrx5lYDdKAUn-CfgnHvALVW7BqXSd9OW5bjMEK/s1600/2070_w.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtcFxKeGpzaQbeW3BDCZpLHMLfKjlRmHpv-WLrg1sPjeDegtpmhVmcwBCw-Ep3hpZDVbVPjZUxg-iZsQ1FF-vuMX7-jJw60nNbbT-1sKrx5lYDdKAUn-CfgnHvALVW7BqXSd9OW5bjMEK/s640/2070_w.jpg" width="640" /></a><br />Niesamowite odbicia gór w wodach Morskiego Oka</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmk_l1i0HzJYQiIofQW0VmF6oCl6GlLkkd-uP9kGajW1QE4jm59X_c8ayNPtRxmxvoFCe16ADmIuB0b4F3eEAg7O_gzlVrugNajP56ArPRrKKVbTjKxYe0WSWEo2w3aNr1UL01AwjC48g3/s1600/4695_w.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmk_l1i0HzJYQiIofQW0VmF6oCl6GlLkkd-uP9kGajW1QE4jm59X_c8ayNPtRxmxvoFCe16ADmIuB0b4F3eEAg7O_gzlVrugNajP56ArPRrKKVbTjKxYe0WSWEo2w3aNr1UL01AwjC48g3/s640/4695_w.jpg" width="640" /></a><br />Nietypowy kamień w kształcie granic Polski</div><div><br /></div><div>Nie bez powodu wybrałem jak najwcześniejszą porę, żeby rozpocząć wędrówkę, ponieważ wiedziałem, że do około 7.00 godziny rano, odbicia gór w wodach Morskiego Oka przy dobrej pogodzie są raczej zapewnione. Obowiązkowo również musiałem wskazać na piękne wschody słońca nad Morskim Okiem, podczas których czerwieniejące Mięguszowieckie Szczyty bardzo pięknie odbijają się w jego wodach. Kiedy dotarliśmy do punktu, gdzie łączą się dwa okalające szlaki najbardziej popularny staw w Polsce wskazałem jej na Czarnostawiańską Siklawę – co można zobaczyć w jej pobliżu oraz na drugą limbę na zakręcie ścieżki, która w podobny sposób, jak ta pierwsza, oplotła wielki, okrągły głaz swoimi korzeniami. W rejon Morskiego Oka, w ciągu jednego dnia potrafi ściągnąć nawet 33.000 ludzi, co potwierdzają statystyki z Tatrzańskiego Parku Narodowego. A zadałeś sobie pytanie: ile osób z tych wielkich tłumów tak naprawdę dostrzeże wspomniane rzeczy, czy rozpozna limbę? To jest właśnie jeden z wielu czynników, które charakteryzują, czy jesteś człowiekiem gór. Mam na myśli ich przeżywanie, dostrzeganie piękna, oraz dzielenie się swoimi spostrzeżeniami z innymi, bycie otwartym, podczas, gdy większość społeczeństwa staje się coraz bardziej odizolowana i „zamknięta” w sobie. Warto pokazywać spotkanym ludziom na szlakach, że do tematu gór można podejść zupełnie inaczej niż wspomniane, niezliczone tłumy. Nad Czarnym Stawem pod Rysami rozpoczyna się według mnie, najpiękniejszy szlak w całych Tatrach, czyli dwuipółgodzinne wejście na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem znakowane na zielono.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ6GRbi9NB-Q2McGRkJM8sZflekNVscO74eL4cBCeuLd0hWb-lNmCLUkVmPvuFMaGzbIwIk69wgtTsDL2k8ZOE14_D1YyIUj-NLBhZkSmos3oSZSuNUuZ_3hRzR6GPX8xu8pbIHZelqyDw/s1600/4071.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ6GRbi9NB-Q2McGRkJM8sZflekNVscO74eL4cBCeuLd0hWb-lNmCLUkVmPvuFMaGzbIwIk69wgtTsDL2k8ZOE14_D1YyIUj-NLBhZkSmos3oSZSuNUuZ_3hRzR6GPX8xu8pbIHZelqyDw/s640/4071.jpg" width="480" /></a><br />Czarnostawiańska Siklawa</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisFNjDOPMqsB9q6kerLLZrxLIUAFiI7oxn-d-R4nWtE2ClSqzYAHzzDIFu233igVJKIZGHMDndGCrNuCa1e9cX48DsHenMeQIIXPnj8R2qgC7i3WiKV0CiSoHaVxHISXzja6-0kZv4rC9F/s1600/Gory_5652.jpg"><img alt="Czarny Staw pod Rysami" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisFNjDOPMqsB9q6kerLLZrxLIUAFiI7oxn-d-R4nWtE2ClSqzYAHzzDIFu233igVJKIZGHMDndGCrNuCa1e9cX48DsHenMeQIIXPnj8R2qgC7i3WiKV0CiSoHaVxHISXzja6-0kZv4rC9F/s640/Gory_5652.jpg" width="640" /></a><br />Piękno Czarnego Stawu pod Rysami</div><div><br /></div><div>Kiedy spojrzysz na tłumy, których wczesnym porankiem jeszcze nie uświadczysz, szybko dostrzeżesz, że ponad 95% osób kieruje się na Rysy, a tylko nieliczni wybierają „Chłopka”. Najwidoczniej pewne opinie o tej trasie są mocno rozpowszechnione w Internecie. Może i dobrze, bo nawet w środku sezonu mogę cieszyć się w miarę cichym, ale wyjątkowym miejscem. Ten szlak uważam za najpiękniejszy w Polsce nie tylko ze względu na szybko zmieniające się widoki i niepowtarzalne panoramy, ale również ze względu na pewne „ukryte” rzeczy, o których trzeba wiedzieć. Nawet osoby, które regularnie chodzą po górach przegapiają je wszystkie, co widać, po obojętnym przechodzeniu dalej… Co mam na myśli? Kiedy spojrzysz na wodospad, który w pewnym momencie trzeba przekroczyć, żeby przejść na drugą stronę szlaku, kilka metrów powyżej jego wód, powinieneś dostrzec około dwumetrowej wielkości mech, który przypomina kształtem leżącego faceta na brzuchu z podpartą głową jedną ręką. Mech wygląda tak, jakby ktoś rzeczywiście zasnął i niechcący zarósł… Sam wodospad ma również bardzo ciekawą właściwość, bo wystarczy, że znajdziesz się tutaj o godzinie 10.50 w lipcu, a wtedy dostrzeżesz niezwykłe zjawisko. Wodospad rozszczepia się na pojedyncze kropelki, a przez nie przechodzi granica światła i cienia. Wówczas kropelki mienią się pięknym fioletem oraz innymi barwami tęczy, co wynika ze zjawiska pryzmatu. Zacieniona połowa wodospadu szczególnie podkreśla to zjawisko, ponieważ mamy silniejszy kontrast. Z kolei na wysokości 2300 m n.p.m., tuż przed wejściem na ostatnią prostą prowadzącą na przełęcz, powinieneś zauważyć piękne kwiaty, a raczej pozostałość po ich przekwitnięciu. Na skraju przepaści rosną gromadnie kwiaty o nazwie kuklik rozesłany. W szczególności w okolicach 1-15 sierpnia po ich przeminięciu pozostają włochate główki z czerwonymi włosami. Wspomniany niezwykły kwiat występuje tylko w czterech miejscach w Polsce. Można więc powiedzieć, że jest wyjątkowy, unikatowy. Ponownie, jeśli przyjrzysz się ludziom, praktycznie wszyscy przechodzą obojętnie obok niego…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNOFG26BWNBy1iVN5TZANk6oZwrjxidLGOh69xbLR7jzYthEA5XjWztYlQztbeMLU1CwIr83QcgXsmjBoZ_UCJ_gGzfLa9UpzXVpcPAZHfxYP3HgXB77VYhNZzfqTKYM5hGocQai9FLO9r/s1600/4102.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNOFG26BWNBy1iVN5TZANk6oZwrjxidLGOh69xbLR7jzYthEA5XjWztYlQztbeMLU1CwIr83QcgXsmjBoZ_UCJ_gGzfLa9UpzXVpcPAZHfxYP3HgXB77VYhNZzfqTKYM5hGocQai9FLO9r/s640/4102.jpg" width="640" /></a><br />Ciekawa jama utworzona z głazu podpartego na dwóch innych z widokiem na Czarny Staw pod Rysami</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilAM25-mqVLCf7GD1tXarZLKA4BZhd2-NbuFMqZU3rkEG8dqg-rujYtmvyF1gMrI9Os2OLORVXcaJ3dJFQRsFnBXgYZTZ-jVohklGTFYVWrXE1FBLiBx24YeKQVP-7ZXSfawalTKnT7lfE/s1600/4310.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilAM25-mqVLCf7GD1tXarZLKA4BZhd2-NbuFMqZU3rkEG8dqg-rujYtmvyF1gMrI9Os2OLORVXcaJ3dJFQRsFnBXgYZTZ-jVohklGTFYVWrXE1FBLiBx24YeKQVP-7ZXSfawalTKnT7lfE/s640/4310.jpg" width="640" /></a><br />Zarośnięty "człowiek" mchem od dawien, dawna...</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdSOGrpgiVywCaX6RDn6XduBq-TycSliQnuA9ZaEYLcIIa9V0hQoABpzYV3xVhOXZimGtTokbeGIFnJ1lUnZgJfPUXO65SM1yGuxPwA9c6cHIjkDWn1UQ2b-KKJdmmIqmQkGEBLAFQja99/s1600/4333.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdSOGrpgiVywCaX6RDn6XduBq-TycSliQnuA9ZaEYLcIIa9V0hQoABpzYV3xVhOXZimGtTokbeGIFnJ1lUnZgJfPUXO65SM1yGuxPwA9c6cHIjkDWn1UQ2b-KKJdmmIqmQkGEBLAFQja99/s640/4333.jpg" width="640" /></a><br />Wodospad, którego wody rozszczepiają się na pojedyncze kropelki</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbch8MKBK8Q_VG2OBWna-y71ygZ16kbXj_wsGVqR3MusUljjzVyaQ-TFmdfjfB-gmlzPxvjqwURp_bXRU7bRpnUtBwOLPfAcIQukenaKtCTOdDhdr0_UJAHNWMwuVQLDwVc9zVCqJZMpvU/s1600/IMG_5402.JPG"><img alt="kuklik rozesÅany na przeÅÄczy pod chÅopkiem" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbch8MKBK8Q_VG2OBWna-y71ygZ16kbXj_wsGVqR3MusUljjzVyaQ-TFmdfjfB-gmlzPxvjqwURp_bXRU7bRpnUtBwOLPfAcIQukenaKtCTOdDhdr0_UJAHNWMwuVQLDwVc9zVCqJZMpvU/s640/IMG_5402.JPG" width="640" /></a><br />Kuklik rozesłany</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9VjTkRj2JL8dCCELOseM_zS6X1IlPhNSMB4uzktdz7P7yuSf1hPgOnDbO3c52aoaucBmjL0C9NfYHenJJqkUgBIl7yKiEjQ6vzZL1eQfi-7wkAjnbieMNn5ZfkGfQlt3rpLWrcfXwLarQ/s1600/Gory_6034_filtered.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9VjTkRj2JL8dCCELOseM_zS6X1IlPhNSMB4uzktdz7P7yuSf1hPgOnDbO3c52aoaucBmjL0C9NfYHenJJqkUgBIl7yKiEjQ6vzZL1eQfi-7wkAjnbieMNn5ZfkGfQlt3rpLWrcfXwLarQ/s640/Gory_6034_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Półka z dwiema klamrami, gdzie jesteśmy chwilowo wystawieni na dużą ekspozycję</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX5ejH3ZkycyCAXWxt2muNaon3s7Mx-Mf8mrpJEfRpxAITCWtQmQHVVg1apmBh8zQmcaQokm5WQG97f3zVVfEolwLucll6z0TFPUqOMwMc8nI5fIopLBV3S-O9yNtad2rsV1fPe1wfGB8K/s1600/DSC06206_filtered.jpg"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX5ejH3ZkycyCAXWxt2muNaon3s7Mx-Mf8mrpJEfRpxAITCWtQmQHVVg1apmBh8zQmcaQokm5WQG97f3zVVfEolwLucll6z0TFPUqOMwMc8nI5fIopLBV3S-O9yNtad2rsV1fPe1wfGB8K/w640-h428/DSC06206_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Niesamowite widoki na szlaku na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem</div><div><br /></div><div>Podchodząc z Eweliną coraz wyżej, przez całą drogę rozmawialiśmy o górach i innych naszych wyprawach, wycieczkach oraz wyjazdach. Każdy miał wiele do powiedzenia. Dzięki takim rozmowom zawsze można znaleźć inspirację do czegoś nowego. Ewelina bardzo cieszyła się, że mogła wejść na przełęcz, ponieważ widoki tego dnia powalały na kolana. Wysokie góry przecinał wąski pas białych chmur, ale każdy wierzchołek było bardzo dobrze widać. Zarówno z jednej, jak i drugiej strony przełęczy podziwialiśmy tatrzańskie stawy, które wyglądały obłędnie. Rok 2008 należał do najbardziej mokrych w ciągu ostatnich kilkunastu lat, dlatego nigdzie nie brakowało wody. Ewelina była bardzo zadowolona z niepowtarzalnych widoków i z samego faktu, że mogła tutaj dotrzeć. Jak wcześniej stwierdziła, sama nie dała by rady przejść całego szlaku ze względu na wysokie i długie płyty skalne, ukośnie ułożone względem siebie. Po raz kolejny mogłem sprawdzić słuszność mojego powiedzenia „pomimo, że jadę samotnie w góry, to nigdy nie jestem w nich sam”. Miałem okazję wejść w miłym towarzystwie na Przełęcz pod Chłopkiem. Rozmowy o górach prowadzone w górach powodują, że jeszcze bardziej czuje się tą piękną pasję. Zejście z przełęczy przebiegało sprawnie. Mogliśmy dodatkowo zobaczyć „wiszący” helikopter TOPR-u nad wodami Morskiego Oka. Tyle, że my patrzeliśmy na niego z wysokości około 880 m (spoglądaliśmy na niego z wysokości 2300 m n.p.m., a on był zawieszony na wysokości około 1420 m n.p.m.). Wrażenie jest niesamowite! Kiedy z powrotem dotarliśmy nad Morskie Oko, nasze drogi się rozeszły, ponieważ Ewelina nie planowała dalszej wędrówki, a ja miałem w najbliższej perspektywie wejście na Rysy.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLkuCriHl9rQC5q2S26gsvY6QedQDUOiNoTYWIacVYeQf222xhFCGd18fexG_kKdtyQSwpRBgaXo9ByFOYnVsaBEyHawASUmVj9z1phyphenhyphen2r3Wa91sdRP40iR0BTdIUjx5-IANGHP75BBwf0/s1600/2454_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLkuCriHl9rQC5q2S26gsvY6QedQDUOiNoTYWIacVYeQf222xhFCGd18fexG_kKdtyQSwpRBgaXo9ByFOYnVsaBEyHawASUmVj9z1phyphenhyphen2r3Wa91sdRP40iR0BTdIUjx5-IANGHP75BBwf0/w640-h480/2454_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Helikopter TOPR-u nad Morskim Okiem oglądany z wysokości 2300 m n.p.m.</div><div><br /></div><div>Mając za sobą Przełęcz pod Chłopkiem, spodziewałem się, że ludzi znacznie przybyło i teraz „wdepnę” w tak zwane godziny szczytu ruchu turystycznego. Spodziewałem się wielkich tłumów. Wyruszając samemu, mogłem narzucić swoje szybsze tempo, dzięki czemu nie musiałbym stać na zatorach. Mimo wszystko, nie urządziłem sobie gonitwy po górach, ponieważ okrążając Czarny Staw pod Rysami od lewej strony, jest sześć ciekawych punktów, gdzie tuż pod powierzchnią jego wód leżą wielkie głazy. Oświetlane popołudniowym słońcem wody stawu błyszczą się oraz zachwycają niezwykłymi odcieniami turkusu i szmaragdu, jak morze w egzotycznych krajach. Obowiązkowo zatrzymałem się we wszystkich sześciu miejscach. Na końcu stawu, z kolei rozpoczyna się stroma polana z kwitnącymi kwiatami w lecie. Nie tylko zachwycałem się kolorami lata, ale również dostrzegłem piękne odbicia gór i nieba jego w wodach. Szkoda, że tak wielu ludzi obojętnie „ciągnęło” byle do góry, nie zwracając uwagi na tyle szczegółów. W trakcie podchodzenia stromymi stopniami, ciągnącymi się aż do wysokości 1900 m n.p.m. spotkałem starszą ode mnie kobietę w wieku około 50 lat. Widziałem, że szła do góry, ale była wystraszona trudnością szlaku na Rysy. W szczególności, gdy pokonała etap Buli pod Rysami i rozpoczęły się łańcuchy. W wielu miejscach czuła lęk wysokości, ponieważ trasa prowadziła płytami skalnymi, a czym wyżej, tym góry wyglądały bardziej surowo. W jednym miejscu kobieta prawie się rozpłakała, ale nie chciała wracać, bo umówiła się z kimś po stronie słowackiej. Zaproponowałem jej wspólną wędrówkę, żeby było jej łatwiej. O ile w trakcie podchodzenia na Rysy nie rozmawiała zbyt wiele, to na szczycie prowadziliśmy piękną wymianę doświadczeń z różnych gór i szlaków. Ona powędrowała dalej już sama, ponieważ szlak po stronie słowackiej jest znacznie łatwiejszy. Ciekawostką jest, że z powodu dużej ilości opadów w lecie, ze ścian Kazalnicy spływał ponad 100-metrowy wodospad! Utworzyła się na nim tęcza! Tylko raz widziałem podobne zjawisko pod Rysami, ponieważ kolejne lata nie obfitowały w tak intensywne opady. W drodze zejściowej z Rysów schodziłem w spokoju. Wówczas dołączył do mnie samotnie idący pan, który pytał mnie o różne inne ciekawe szlaki, które warto zobaczyć. O górach rozmawialiśmy aż do samego Morskiego Oka. Omawialiśmy również „zbiorowe” nieprzygotowanie tłumów do wyjścia w góry, czy niewłaściwe zachowania, jak np. zaśmiecanie szlaków. Zejście z Rysów po raz kolejny uświadomiło mi, że przez góry przewijają się całe tłumy, ale ilu z nich jest tak naprawdę prawdziwymi ludźmi gór, którzy je kochają, a nie tylko odbywają kolejną wycieczkę? Jeśli ktoś wyrzuca śmieci i nie potrafi się odpowiednio zachować w parku narodowym, to nawet nie znając danej osoby można wywnioskować, że góry nie są jego pasją, ale raczej znalazł się tu przypadkowo…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBeP8sGkl7RSqOR4U8wbVzhSOX8mAa7DEGbSzZm8BDVgyZkBeRDgjJJfvPUzVcJOFEWKNxUs8KiEuGFIFsoVhyphenhyphen4GETofiHKE-VXnp8kkSXdTfdegkyfTe92MDT5nJ9P4cpq13_PUunD_I4/s1600/4558_w.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBeP8sGkl7RSqOR4U8wbVzhSOX8mAa7DEGbSzZm8BDVgyZkBeRDgjJJfvPUzVcJOFEWKNxUs8KiEuGFIFsoVhyphenhyphen4GETofiHKE-VXnp8kkSXdTfdegkyfTe92MDT5nJ9P4cpq13_PUunD_I4/w480-h640/4558_w.jpg" width="480" /></a></div><div>Tęcza w rejonie Kazalnicy widziana z podejścia na Rysy</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTG1m6havqCJqps5Xq8kuot9ctDtS1qkEta-gPaPUwSelRmOEjMhWfZwMjmMYCwQILn9KexhmhXlq4N7nwOt-KjKALsfa-IiBnXiSuK56qYXGZTiVmorSY8OmTkmur_2HXNqKBxaf589Nc/s1600/IMG_0260.JPG"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTG1m6havqCJqps5Xq8kuot9ctDtS1qkEta-gPaPUwSelRmOEjMhWfZwMjmMYCwQILn9KexhmhXlq4N7nwOt-KjKALsfa-IiBnXiSuK56qYXGZTiVmorSY8OmTkmur_2HXNqKBxaf589Nc/w640-h480/IMG_0260.JPG" width="640" /></a></div><div>Najtrudniejsze miejsce na szlaku na Rysy</div><div><br /></div><div>W 2009 roku wpadłem na podobny pomysł, żeby wędrować w Tatrach samotnie. Zanim wyszedłem z domu od razu pomyślałem, że na pewno nie będę sam. Ktoś na pewno trafi się na szlaku i dzięki temu będę mógł przeżyć kolejne, ciekawe wędrówki. Zaplanowałem ciekawą trasę na dwa dni: Palenica Białczańska - Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem - Czarny Staw Pod Rysami - Rysy - Popradzkie Pleso - Osterva - Batizovske Pleso - Slezky Dom - Polsky Hreben - Vychodna Vysoka - Rohatka - Velka Studena Dolina - Mala Studena Dolina - Lodowa Przełęcz - Dolina Javorowa – Łysa Polana. Przejście tego odcinka wymagało około 33 godzin. Wybierając ponownie Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, poznałem pana Irka z jego dorosłą córką Natalią, która utrzymywała bardzo dobre kontakty ze swoimi rodzicami. W trakcie podchodzenia na przełęcz, przeprowadziliśmy mnóstwo rozmów o tatrzańskich szlakach oraz o tym, jak góry zmieniają się na naszych oczach. W szczególności zwróciliśmy uwagę na obumierające lasy na szlaku do Morskiego Oka, które ze szlaku na Przełęcz pod Chłopkiem było widać jako wielkie „plamy”, które co roku stawały się coraz większe. Wiedzieliśmy również, że proces zamierania lasów jest nie do zatrzymania. Stwierdziliśmy nawet, że tatrzańskie lasy kiedyś będą wyglądać jak te w Beskidzie Śląskim, gdzie będziemy oglądać zaoraną ziemię i wywrócone korzenie do góry nogami… Na przełęczy spotkaliśmy tylko pojedyncze osoby, dlatego mogliśmy cieszyć się idealną ciszą. Od zawsze uważam, że takie niezapowiedziane spotkania i później wspólne wędrówki na szlakach tworzą prawdziwy klimat gór. Postanowiliśmy, że zejdziemy razem do Czarnego Stawu pod Rysami i tam się pożegnamy. Zejście upływało w miłej atmosferze. Podziwialiśmy zieleń traw, kaskady i inne piękne miejsca na szlaku. Również Irkowi i Natalii musiałem opowiedzieć o ciekawostkach trasy na Przełęcz pod Chłopkiem. Wspomniałem o wodospadzie, o mchu, oraz o czerwonych główkach kuklika rozesłanego. Oni również nie byli świadomi tych naturalnych atrakcji. Przy Czarnym Stawie pod Rysami pożegnaliśmy się, życząc sobie ponownego spotkania na szlaku. Tak dla ciekawości, spotkaliśmy się w sierpniu, 2013 roku na Kozim Wierchu. Podobne spotkania mają podwójną wartość, w szczególności, gdy po latach pamiętasz z kim wędrowałeś i o czym rozmawiałeś. To było coś pięknego!</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvoGWTwvIWcidRvjPlWEKmchAjO-4-kz8ZRmjzcVvlFrIDMLPZP-mF9j_7MnNGJr4kPlQT0sSX00bwrkelXyWk6LRFzse-EPKdtj4kvLs4qLkyeyvEX_nM9awMKgs8PgWYOVl784L4RTPK/s1600/IMG_0123_w.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvoGWTwvIWcidRvjPlWEKmchAjO-4-kz8ZRmjzcVvlFrIDMLPZP-mF9j_7MnNGJr4kPlQT0sSX00bwrkelXyWk6LRFzse-EPKdtj4kvLs4qLkyeyvEX_nM9awMKgs8PgWYOVl784L4RTPK/w400-h300/IMG_0123_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBVkww6sVCAURZzii6pvvSeB8O9GUb52-NmjVp3W_ABCqfPUIzfaRRf154KOwJgJfdCUvQ56TKi29ofIXie5xF5pm5JFTWq0XQ4JQI0Or6lz8Z9D8dEUcgg5VF1ha6cbG_FJYgWWZsXk6g/s1600/IMG_0124_w.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBVkww6sVCAURZzii6pvvSeB8O9GUb52-NmjVp3W_ABCqfPUIzfaRRf154KOwJgJfdCUvQ56TKi29ofIXie5xF5pm5JFTWq0XQ4JQI0Or6lz8Z9D8dEUcgg5VF1ha6cbG_FJYgWWZsXk6g/w400-h300/IMG_0124_w.jpg" width="400" /></a></div><div>Nasze przypadkowe spotkanie w drodze na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem - Irek i Natalia</div><div><br /></div><div>Okrążając Czarny Staw nagle zauważyłem… spadającego wspinacza z Wyżniej Ściany Czarnostawiańskiej Mięguszowieckiego Kotła. Widziałem moment oderwania się od skały i kilkudziesięciometrowy lot tego pana. Na końcu uderzył z dużym impetem o stromy, trawiasty stok, po czym nieprzytomny stoczył się trochę niżej. Zaledwie po krótkiej chwili usłyszałem śmigłowiec – to znaczy, że ktoś zdążył już poinformować o wypadku. Działania odbywały się bardzo szybko, ponieważ przygotowano śmigłowiec przy schronisku Morskie Oko, dzięki czemu ratownicy mogli podjąć akcję natychmiastowo. W tym momencie rozpocząłem okrążanie Czarnego Stawu pod Rysami, żeby nie stać na drodze przelotu śmigłowca, bo zwykle pilot przelatuje tam, gdzie gromadzi się najwięcej ludzi, a dodatkowo siła wiatru wytwarzana przez łopaty wirnika jest tak duża, że woda ze stawu jest rozwiewana we wszystkich kierunkach. Z tego powodu, szybkim tempem, poszedłem czerwonym szlakiem na Rysy, żeby zatrzymać się dopiero przy pierwszym płacie śnieżnym. Tam z pewnością nie przeszkadzałbym w akcji. Przyglądałem się, jak tłumy gapiów – turystów wypoczywających nad Czarnym Stawem – nagle zaczęły uciekać, ponieważ siła nośna śmigłowca wyrzucała ogromne ilości wody ze stawu między innymi na nich. Wszyscy dostali zimny prysznic, ponieważ wody z tatrzańskich stawów nawet w lecie są lodowate. Ja tymczasem przyglądałem się temu wszystkiemu z boku, z dala od tłumów. Nieco wyżej spotkałem starszą kobietę w białej bluzce, która bardzo bała się tego szlaku i płacząc mówiła: „po co ja tu przyszłam?”. Nie chciała zawracać, bo wiedziała, że będzie miała jeszcze trudniej. Ludzie mówili, żeby dokończyła przejście i zeszła na stronę słowacką, bo tam nie ma takich trudności, a stamtąd kursują busy do Zakopanego. Widząc ją, postanowiłem, że pomogę jej w wędrówce na szczyt. Przy każdym łańcuchu podpowiadałem, gdzie ma stawiać kroki i od której strony trzeba złapać się łańcucha. Przez większą część trasy szła wystraszona, ale przynajmniej równym krokiem, dzięki czemu dość szybko pokonywała trudności na szlaku. Najbardziej obawiałem się ostatniej przełęczy pod szczytem, ponieważ trzeba tam przejść nad dużą przepaścią ubezpieczoną trzema odcinkami łańcuchów. Spodziewałem się, że nad nią będzie wystraszona najbardziej. W rzeczywistości tak było, ponieważ zobaczyła tłumy ludzi czekających w kolejce na przejście najtrudniejszego odcinka. Dodatkowo inni czekali, żeby zejść ze szczytu. Na przełęczy zrobiło się nerwowo, ale uspokajałem kobietę, mówiąc, że przejdziemy ten fragment razem, a ludzie poczekają, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo. W takich sytuacjach nie wolno nikogo poganiać, bo wtedy najłatwiej o błąd i wypadek. Po drodze spotkaliśmy inne dwie kobiety, które przeczytały o możliwości przejścia ze Słowacji przez Rysy na stronę polską. Obie płakały, bo nie zdawały sobie sprawy, że po polskiej stronie występuje tyle trudności. Dla nich szlak na Rysy okazał się nie do przejścia, ponieważ nie mając doświadczenia i obycia z tatrzańskimi szczytami, od razu „wypuściły” się na taką trasę. Osoby, chodzące po Tatrach regularnie, nie narzekają na trudniejsze miejsca tego szlaku, dlatego zawsze polecam go tylko tym, którzy przeszli już kilka innych tras w Tatrach. Trzeba pamiętać, że z chodzenie po górach ma dawać radość, a wyjście bez doświadczenia na szlaki z ubezpieczeniami może bardzo łatwo zniechęcić. W tym przypadku wyszedł ewidentny brak przygotowania się, brak wiedzy na temat trasy, którą wybrały, brak doświadczenia i podążanie za tłumem.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2B3PEo78dUtZ8jFRTEPlNzD3vY32bbL96Ejhu3SGm5XDisnqxG0kCsEDnucfW5l-IIJEzkrRFbIKHVhKaMqfZo4lRAHWIBWwx6kx_cFBJV2-7IJrtuG1RTwAsV7s4qVUTGUic_JemHAQy/s1600/Gory_5777.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2B3PEo78dUtZ8jFRTEPlNzD3vY32bbL96Ejhu3SGm5XDisnqxG0kCsEDnucfW5l-IIJEzkrRFbIKHVhKaMqfZo4lRAHWIBWwx6kx_cFBJV2-7IJrtuG1RTwAsV7s4qVUTGUic_JemHAQy/s640/Gory_5777.jpg" width="640" /></a> </div><div>Jedno z wielu miejsc, gdzie spotkana przypadkiem kobieta miała trudności z dalszym podchodzeniem na Rysy</div><div><br /></div><div>Po przejściu najtrudniejszego odcinka, jakim była z pewnością przepaść pod szczytem, doszliśmy na wierzchołek razem. Podziękowałem tej kobiecie za wspólną wędrówkę i powiedziałem, że teraz będzie miała o wiele łatwiej po stronie słowackiej. Nie musiała szukać szlaku, bo wystarczyło iść za ludźmi. Pożegnaliśmy się i znowu pomyślałem, ze będę samemu przechodził kolejną część zaplanowanej trasy. Za chwilę, na szczycie Rysów, trzy dziewczyny: Asia z Zakopanego, Asia z Krakowa i Magda z Zakopanego (a wszystkie poznały się przez Internet) pytały ludzi o szlak na Słowację i możliwość dojazdu do Zakopanego. Wtedy opowiedziałem im, jak wygląda zejście oraz jak można łatwo dojechać do Zakopanego. Wtedy Asia z Zakopanego zaproponowała mi, żebyśmy wszyscy schodzili razem. Zgodziłem się. Dziewczyny zadawały mi dużo pytań, między innymi, chciały wiedzieć, gdzie zacząłem moją trasę i dokąd idę. Opowiedziałem o Przełęczy pod Chłopkiem, o Rysach i o Ostervie, którą zamierzałem odwiedzić jeszcze dzisiejszego dnia. Obie Asie i Magda zdziwiły się długością trasy i martwiły się, że niepotrzebnie mnie spowolnią. Dla mnie czas nie miał znaczenia, ponieważ wiedziałem, że choćby po zachodzie słońca, to i tak dojdę na miejsce. Zresztą założyłem, że będę spać w nieznanym mi miejscu, gdzieś pomiędzy skałami. Z Rysów zaczęliśmy schodzić razem. Opowiadaliśmy o naszych przygodach górskich i o tym, jak piękna to jest pasja. Wszystkie dziewczyny mówiły o tym, jak pokochały góry i co już zdążyły zobaczyć. Dopowiedziały też o marzeniach tatrzańskich, takich jak: Orla Perć, czy Rysy, z których właśnie teraz schodziliśmy. Rozmawiało nam się bardzo przyjemnie. Zatrzymaliśmy się w okolicach Chaty pod Rysami 2200 m n.p.m., ponieważ Asia obowiązkowo chciała zobaczyć najsłynniejszą ubikację w Tatrach, znaną z przepięknych widoków. Poszliśmy w to miejsce. Utworzyła się kolejka, bo większość turystów przychodziła, żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Nieco poniżej schroniska, na szlaku, witają chorągiewki podobne do tych z Himalajów oraz drewniana rzeźba z napisem „Witajcie” w kilku językach. Przy bezchmurnym niebie było tu bardzo pięknie i kolorowo. Szlak z pewnością zachęcał do dalszej wędrówki. Zrobiliśmy sobie zdjęcia na tle kolorowego widoku. Wtedy obie Asie zapytały mnie od jak dawna chodzę po górach i dlaczego chodzę samemu i czy się nie boję. Dla mnie najlepszym wytłumaczeniem dwóch ostatnich kwestii stał się fakt tego, co udało mi się zobaczyć do tej pory. Powiedziałem, że gdybym miał być zależny od innych, dużo z tych rzeczy bym wcale nie zobaczył, ponieważ wiele wyjazdów nie doszłoby do skutku, stąd zawsze jestem zdecydowany wędrować samemu, w przypadku, gdy nie potrafię znaleźć nikogo chętnego.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSWGAjNBibxYjhM5Kh5f0ikTHt55y4fDFbnI7JAkoDmx1ZroQF2FH8bc_Da5AjhV2ZR4Ew_XGXVz0zZaNFPINUi2mxFx4IwBf8BVMzwde4dG_koqaOJjL_VZm37uFmU0nJ2vZw21qUzck/s1600/IMG_0333.JPG"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSWGAjNBibxYjhM5Kh5f0ikTHt55y4fDFbnI7JAkoDmx1ZroQF2FH8bc_Da5AjhV2ZR4Ew_XGXVz0zZaNFPINUi2mxFx4IwBf8BVMzwde4dG_koqaOJjL_VZm37uFmU0nJ2vZw21qUzck/w640-h480/IMG_0333.JPG" width="640" /></a></div><div>Kolejne, nieplanowane spotkanie w Tatrach</div><div><br /></div><div>W drodze powrotnej z Rysów podziwialiśmy wspaniałe Żabie Plesa. O tej porze skrzyły się od promieni słonecznych. Wyglądały jak mieniące się złoto, stąd widok bardzo zachwycał. Na trasie zrobiliśmy sobie również wspólne zdjęcie pamiątkowe. Przez całą drogę mieliśmy wiele tematów do omówienia, stąd dalsza trasa upływała bardzo szybko. Jak się okazało, Asia z Zakopanego i Magda były recepcjonistkami w ośrodku SPA w Zakopanem o nazwie „Maria 5”. Asia z Zakopanego zaproponowała mi, żebym po całej wyprawie przyszedł do nich do ośrodka i zaprezentował zdjęcia z wędrówki oraz chciały mnie koniecznie zapoznać z Marią – 52-letnią kobietą – która okazała się wielką pasjonatką gór. Głównie z tego powodu zależało im na tym spotkaniu. Zgodziłem się. Na szlaku wymieniliśmy się numerami telefonów, żebym po przejściu całej mojej zaplanowanej trasy mógł dogadać szczegóły, gdzie się spotkamy. Dzień upływał szybko w miarę prowadzenia dalszych rozmów. Zatrzymaliśmy się na drewnianym mostku, gdzie szlak rozwidlał się na ten prowadzący do Popradzkiego Plesa i na ten prowadzący na Koprovsky Stit. Nie potrafiliśmy się rozstać, ponieważ prowadziliśmy długie rozmowy. W końcu powiedziałem dziewczynom, żeby się spieszyły, ponieważ jest już późna pora i mogą nie zdążyć na ostatni bus. Asia z Zakopanego długo mnie ściskała, a później pożegnaliśmy się wszyscy. Rozeszliśmy się w swoje strony. Po przejściu całej trasy umówiliśmy się na typowo górskie spotkanie. Busem dojechałem do Zakopanego, skąd wysiadłem we wskazanym miejscu przez Asię. Zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że jestem już na miejscu. Wytłumaczyła mi, gdzie znajduje się ośrodek „Maria 5” i gdzie się spotkamy. Dotarłem w to miejsce. Za chwilę, zza drzwi wyszła Asia. Trochę trudno było mi ją poznać, ponieważ teraz wyglądała bardzo pięknie. W górach człowiek jest inaczej ubrany i bez dodatkowych „zabiegów upiększających”, dlatego tak bardzo „ta” Asia różniła się od „tej” z gór. Przywitaliśmy się, po czym zaprosiła mnie do środka.</div><div><br /></div><div>W ośrodku „Maria 5” usiadłem przy recepcji, gdzie obie Asie obsługiwały klientów. Kiedy zrobiło się spokojniej, najpierw chciały, żebym opowiedział im całą wyprawę i co przeżyłem na szlaku oraz kogo jeszcze spotkałem. Miałem bardzo wiele do opowiadania, bo omawiałem piękne widoki, spotkanie ze Słowaczkami pod Gerlachem, czy też kozice jedzące z jednego „stołu”. Obok dziewczyn na wózku inwalidzkim siedział ośmioletni chłopiec. Bardzo fascynował go świat gór i chciał żebym mu codziennie przynosił zdjęcia z wypraw. Powiedziałem mu, że z miłą chęcią pokazałbym mu świat gór, ale ja tu jestem tylko na jeden dzień i można powiedzieć, że z przypadku. Asia wtedy opowiedziała mu całą historię, jak się poznaliśmy. Chłopiec z uwagą przysłuchiwał się opowieści oraz bardzo chciał widzieć wszystkie widoki na fotografiach, które zobaczyliśmy podczas naszej wspólnej wędrówki. Zdjęcia z wyprawy oglądaliśmy na moim aparacie, a w między czasie opowiadałem, co zobaczyłem, kogo poznałem i jakie piękno oferują Tatry. Po dłuższej rozmowie z Asią, druga Asia przyprowadziła Marię. Byłem ciekawy tego spotkania, ponieważ dziewczyny znały ją z płomiennej pasji do gór i bardzo szybkiego tempa, pomimo swojego wieku. Kiedy dołączyła do nas, poznaliśmy się i zaczęliśmy opowiadać sobie, jak zaczęła się nasza przygoda z górami oraz co już zobaczyliśmy. Dodatkowo wymienialiśmy się doświadczeniami. Maria koniecznie chciała umówić się ze mną na przejście jakiegoś szlaku. Chciała nawet zorganizować tygodniowy wyjazd w Tatry, ponieważ pochodziła znad morza, więc do gór miała bardzo daleko. Nasze rozmowy trwały bardzo długo aż do późnego popołudnia. Jako, że został mi jeszcze jeden dzień wolnego na powrót do domu, Asia i Maria postanowiła, że zakwaterują mnie w jednym z pokoi. Dzięki temu, że miałem pokój i mogłem zostać aż do jutra, rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych. Naszym tematem numer jeden stały się oczywiście góry. Omawialiśmy szlaki, ponieważ Maria miała mapę Tatr i chciała koniecznie dowiedzieć się, co ciekawego można zobaczyć na każdym z nich. Maria dodatkowo umówiła się ze mną, żeby nazajutrz przejść ze mną w okolicach Zakopanego jej własny wytyczony szlak, kończący się wejściem na jakieś nieznane wzniesienie, dające przepiękny widok na panoramę Tatr.</div><div><br /></div><div>Dnia następnego wstaliśmy i o umówionej godzinie spotkaliśmy się wszyscy. Dziewczyny musiały wcześnie rano wracać do domu, ponieważ ich czas obsługi w obiekcie dobiegał końca. Została tylko Maria. Bardzo długo żegnaliśmy się. Wszyscy dogadywaliśmy się bardzo dobrze, dlatego tak trudno było nam się rozstać. Asia najdłużej się ze mną ściskała na pożegnanie. Po pożegnaniu dziewczyn, ja i Maria, poszliśmy na wzniesienie, o którym tyle mówiła wcześniej. Tak, jak Asia zapewniała, Maria chodziła bardzo szybko. W wieku 52 lat przeszła całą Orlą Perć w ciągu 11 godzin ze szlakami dojściowymi od Murowańca do Murowańca. Po samym tempie mogłem wywnioskować, że Maria jest prawdziwą pasjonatką gór. Widać, że musiała wiele gór schodzić, żeby utrzymać taką kondycję, czego jej pogratulowałem. Dziewczyny zostały jeszcze w obiekcie. Po krótkiej trasie wróciliśmy do ośrodka i spotkaliśmy się ponownie razem, gdzie jeszcze przez długi czas dyskutowaliśmy o górach. Obowiązkowo poszliśmy do chłopca na wózku inwalidzkim, aby i jemu pokazać coś ze świata gór. Bardzo ucieszył się na myśl, że pamiętaliśmy o nim. Czas już było wracać do domu. Ja i Maria znaleźliśmy wspólny język, przez to najdłużej ściskaliśmy się na pożegnanie. Maria miała jeszcze jedną przypadłość. Z każdego miejsca, które odwiedziła, musiała przywieźć jakiś kamień. Teraz pomimo, że przebywała na turnusie rehabilitacyjnym, nie odmówiła sobie wyjścia w góry, dlatego w pokoju miała zebraną już całkiem pokaźną kolekcję kamieni ze szlaków…</div><div><br /></div><div>Podsumowując: niezwykłe kwiaty, fenomenalne zjawiska pogodowe, poszarpane i niezliczone szczyty tatrzańskie przenikające się wzajemnie, wspaniali ludzie, niekończące się rozmowy o górach, radość chwil, cisza, dzika zwierzyna, "chmury" gwiazd i idealne warunki pozwoliły mi odbyć niezwykłą, niepowtarzalną wędrówkę, gdzie mogłem poczuć, czym tak naprawdę jest prawdziwy klimat gór…</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>C) POMÓC SPEŁNIĆ MARZENIA INNYM</b></span></div><div>Co kryje się pod tym tytułem? W moim klubie górskim poznałem mnóstwo ludzi. Powiedziałem też coś o wyjściu w nocy na wschód słońca z ekipą starszych ode mnie osób, którzy brali udział w zjeździe. Na tym spotkaniu poznałem 52-letnią Otylię, która była dość schorowaną osobą. Wyjścia na Czantorię były dla niej większymi wyprawami. Wiedziałem też, że od zawsze marzyła o tym, żeby wejść na Babią Górę i zobaczyć wschód słońca. Otylia miała jeszcze siostrę o 10 lat starszą, którą dosłownie wyciągała w niższe góry. Po tym zjeździe spotkaliśmy się jeszcze co najmniej kilkanaście razy w Beskidzie Śląskim na mniej uczęszczanych szlakach, które one znały bardzo dobrze. Dzięki tym spotkaniom mogłem dowiedzieć się czegoś nowego o ziemiach podgórskich w pobliżu Czantorii oraz o historii dawnych kamieniołomów pod Goleszowem, produkcji wody mineralnej w lesie, czy też o zakładzie, który działa od ponad stu lat, pomimo dwóch wojen światowych. Dodatkowo pokazały mi Cisownicę - krainę siedmiu wzgórz, gdzie nie ma szlaków, a bardzo ciekawą trasą można wrócić z Małej Czantorii. Nawet od osób, które dopiero rozpoczęły swoją przygodę z górami, mogłem się tak wiele dowiedzieć… To było coś pięknego! Któregoś razu, podczas rozmów o górach, pojawił się pomysł wyjazdu na Babią Górę. Powiedziałem Otylii, że uda się spełnić jej największe marzenie. Niestety choroba ciągle postępowała i ona sama czuła, że ma coraz mniej sił.</div><div><br /></div><div>Umówiliśmy się na wyjazd na Babią Górę w lecie, żeby spokojnie mogła wejść na szczyt, bez zbędnej gonitwy. W końcu podejście na Babią Górę wymagało znacznie więcej sił niż na Czantorię. Późnym popołudniem dotarliśmy na wierzchołek. Ta góra posiada mnóstwo tajemnic, które są jeszcze nie odkryte, stawów, do których nie prowadzą żadne szlaki, czy wyjątkową roślinność alpejską, której w pozostałej części Beskidów nie zobaczymy. Wejście na szczyt było jej Mt. Everestem. Wiedziała, że na więcej nie ma już sił. Najbardziej podbudowała mnie jej radość, że mogła wejść na wierzchołek i przesunąć swoją granicę wytrzymałości. Nigdy wcześniej nie próbowała podobnych wędrówek. Dodatkowo mogła poczuć prawdziwy klimat gór, ponieważ spała w… jamie skalnej, która jest oddalona o kilkanaście metrów wysokości od szczytu Babiej Góry. Większość turystów nawet nie wie o tym, że pod główną kopułą znajduje się jakaś jama. Tylko znawcy tematu wiedzą, za którym kamieniem należy jej wypatrywać. Wielkim przeżyciem dla niej był fakt, że jama znajduje się pod trasą szlaku prowadzącego na szczyt, dlatego po 3.00 w nocy słyszała nad swoją głową, jak inni turyści stawiają kroki na wielkim głazie. Reakcja osób, które ją widziały wychodzącą z jamy była bezcenna! Doznając tak nietypowych dla niej przeżyć i podziwiając czerwieniejący wschód słońca, spełniła swoje wielkie marzenie. Wiedzieliśmy, że pogoda ma się szybko popsuć, dlatego tuż po wschodzie rozpoczęliśmy schodzenie z gór. W oddali widzieliśmy chmury, które sprawiały wrażenie, że ląd jest połączony z niebem. Nie dało się wyznaczyć żadnej wyraźnej granicy. Gdzieś w oddali widzieliśmy błyskawice, ale bez odgłosów. Dla mnie była to informacja, że burza może znajdować się około 50-70 km od nas. Mieliśmy jeszcze sporo czasu, dlatego zdążyliśmy wrócić do schroniska na Markowych Szczawinach i przeczekać intensywny opad deszczu w budynku. Po ustaniu opadów, wspominaliśmy piękne widoki, niesamowitą roślinność, przeżycia podczas wędrówki i rozmawialiśmy o tym, co jest najpiękniejszego w górach.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMeeD-eS3Q-hdBmJAiXKZ2uPaxFxirdqP0V-ZVClgZue1Ug6SsAQgw9yEGbZRQ3qPk2VDmfHOr0nI5KDcyAoi3jxSHZQ0gmUFqDNy1DTApGx-Des8UYzX7mLbxGpzR5ofAApvi3EQjrtSz/s1600/Gory_6023_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMeeD-eS3Q-hdBmJAiXKZ2uPaxFxirdqP0V-ZVClgZue1Ug6SsAQgw9yEGbZRQ3qPk2VDmfHOr0nI5KDcyAoi3jxSHZQ0gmUFqDNy1DTApGx-Des8UYzX7mLbxGpzR5ofAApvi3EQjrtSz/w640-h480/Gory_6023_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwGtSXvWRN6dMjskkjypeBhVT66-mAuBxXEKCQM7lZEoc7Zz-Ey2n5gXfjmxqzLqUfkMYhkb4GYlcFjVxmttd6cLMdv7NvGGrwV9pNRmSFbAOqqPGqhHoYZbvyqiN_Qp84lwzY9Ix8ESSK/s1600/Gory_6082_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwGtSXvWRN6dMjskkjypeBhVT66-mAuBxXEKCQM7lZEoc7Zz-Ey2n5gXfjmxqzLqUfkMYhkb4GYlcFjVxmttd6cLMdv7NvGGrwV9pNRmSFbAOqqPGqhHoYZbvyqiN_Qp84lwzY9Ix8ESSK/w640-h480/Gory_6082_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzDazD3ZktQSXVF8uHFv1WWUfSJ4Bi_58mSErgC7T_yhjStaNmNhJYqs0eQzmkxzy7Fo-5LgvJrzV8tsDLY4WD6xjmCTIZNs6BrXDOa9h3_3xjky3hvZug8c3t-KCsPWoaAKoN5Ces01X-/s1600/Gory_6162_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzDazD3ZktQSXVF8uHFv1WWUfSJ4Bi_58mSErgC7T_yhjStaNmNhJYqs0eQzmkxzy7Fo-5LgvJrzV8tsDLY4WD6xjmCTIZNs6BrXDOa9h3_3xjky3hvZug8c3t-KCsPWoaAKoN5Ces01X-/w640-h480/Gory_6162_w.jpg" width="640" /></a></div>Największe marzenie Otylii się spełniło - weszła na szczyt Babiej Góry w nocy, dodatkowo śpiąc w jamie tuż pod szczytem<br /><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIY6a9ekqSKwGjbF0Zb70aWvPtQYiaN_eWeWxD7Xk_n5ggYanPNJMRQ_KnFDTjXidfFMHdS7XteTJkawGaMBUFFS3_q49xUwS0YpyG2bUUA_SDBkM3ZE5Tnph-fVBc7FYLJ9CxrupR8Yjg/s1600/Gory_6070_w.jpg"><br /><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIY6a9ekqSKwGjbF0Zb70aWvPtQYiaN_eWeWxD7Xk_n5ggYanPNJMRQ_KnFDTjXidfFMHdS7XteTJkawGaMBUFFS3_q49xUwS0YpyG2bUUA_SDBkM3ZE5Tnph-fVBc7FYLJ9CxrupR8Yjg/w640-h480/Gory_6070_w.jpg" width="640" /></a></div><div>W tej jamie spała Otylia, kiedy spełniała swoje największe marzenie o wschodzie słońca ze szczytu Babiej Góry</div><div><br /></div><div>Niestety, dnia 5 lipca 2017 roku dowiedziałem się że Otylia zmarła, przegrywając walkę z ciężką chorobą. Kiedy dostajesz taką przykrą wiadomość, doceniasz każdą taką chwilę po trzykroć bardziej, pomimo, że dla wielu Babia Góra nie jest jakąś wyjątkową górą. Taka kolej życia pokazuje, że nie same góry są w sobie ważne, ale wspólne przeżycia w górach, osoby poznane w górach i te piękne chwile, których nie mamy na co dzień. Nie bez powodu do jeszcze nie tak dawna mówiło się, że góry łączą. Dzisiaj już niestety „to nie działa”, dlatego jeśli kochasz góry, to dobrze wiesz, że podobne osoby trzeba wyszukiwać…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtPjoOhpu2eI5nMrvP5wt5ejQGk4IvIa7Jo1eHBCbJJensAjImcLnAQNdvBO0ET41ehtG2gmSvKciZ1nlPPABysVDnVcyZtDUmsq0CPMU2dgyX2Sm6GWf8K3JUfQ7BTSMfzAc4inzzp4Jb/s1600/IMG_2355.JPG"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtPjoOhpu2eI5nMrvP5wt5ejQGk4IvIa7Jo1eHBCbJJensAjImcLnAQNdvBO0ET41ehtG2gmSvKciZ1nlPPABysVDnVcyZtDUmsq0CPMU2dgyX2Sm6GWf8K3JUfQ7BTSMfzAc4inzzp4Jb/w640-h426/IMG_2355.JPG" title="otylia" width="640" /></a></div><div>Bardzo się cieszę, że oprócz pożegnalnego zjazdu pod Babią Górą, Otylia mogła uczestniczyć jeszcze w 17-tu innych spotkaniach, dzięki czemu każdy mógł poznać ją bliżej. Każdy, kto poznał Otylię w naszym klubie górskim, na pewno zapamiętał ją na zawsze jako skromną i ciepłą osobę...</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">D) KAZBEK</span></b></div><div>Trochę już wspominałem o Kazbeku, dlatego nie będę powracać do historii całej wyprawy, ale raczej skupię się na niezwykłym spotkaniu. Wcześniej powiedziałem, że po analizie pogodowej podjąłem decyzję, że na szczyt wyruszę dopiero wtedy, kiedy zmieni się rodzaj chmur na taki, który będzie zwiastować dobrą pogodę. 49 ekip, które noc w noc próbowały swoich sił zostały z niczym, ponieważ trzykrotna próba wchodzenia na wierzchołek spowodowała, że skończyły się zapasy jedzenia lub najzwyczajniej zabrakło sił. Ja tymczasem przeczekiwałem mglistą pogodę. Po trzecim dniu w obskurnym budynku Meteostacji pozostałem tylko sam. Wieczorem wyszedłem jeszcze po wodę, a wtedy dostrzegłem czterech ludzi podchodzących do budynku. Czekałem aż dotrą do schronu, żeby ich przywitać, niezależnie z jakiego kraju będą. Kiedy doszli na wypłaszczenie terenu, od razu poznałem, że to Polacy! Cieszyłem się, bo mogłem z kimś porozmawiać. Byłem nastawiony, że dzisiejszej nocy samotnie wyruszę na szczyt. Widząc, że wszyscy w ekipie są zmęczeni, pokazałem im, który pokój zająłem. Wszystkie wyglądały podobnie, ponieważ od 1939 roku nie były remontowane, poza wstawieniem prostych pryczy. Zaczęliśmy gotować zupy i opowiadać o drodze prowadzącej na Kazbek. Koniecznie wspominałem o tym, co się działo tutaj podczas ostatnich trzech dni. Kiedy wysłuchali całej historii, stwierdzili, że może być nieciekawie. Przedstawiłem im, jaki wymyśliłem plan działania ze względu na pojawiające się chmury pod szczytem o określonej godzinie oraz omówiłem zwyczaje przewodników prowadzących komercyjne wyprawy. Kiedy oni rozpoczęli swoje historie, dowiedziałem się, że mam do czynienia z zawodowymi żołnierzami z Wojska Polskiego. Na Kazbek przyjechali w ramach swojego urlopu. Wrócili ze szkolenia wytrzymałościowego w Gujanie Francuskiej. Swoją formę i kondycję trenowali w dżungli w tropikalnych warunkach. Od razu pomyślałem, że na pewno muszą mieć niezłe tempo i będą nie do zajechania oraz, że Kazbek będą „przecinać” jak taran. Pomimo zmęczenia, koniecznie chcieli zrobić aklimatyzację do poziomu 4000 m n.p.m. Umówiliśmy się, że o godzinie 19.00 wyruszymy na dwie godziny, po czym po powrocie szybko spakujemy się na atak szczytowy i pójdziemy spać, ponieważ pobudkę zaplanowaliśmy o północy tak, żeby wyruszyć o 1.00 w nocy. O ile ekipa wojskowych dała mi się poznać, że nie są prawdziwymi pasjonatami gór, bo sami stwierdzili, że tylko lubią górskie wędrówki, ale nic poza tym ich nie kręci, to mimo wszystko wytworzył się ciekawy klimat rozmów, ponieważ wspominaliśmy inne nasze górskie wyprawy i wyjścia. Dla mnie niesamowitym przeżyciem był sam fakt, że spotkana grupa ludzi poprosiła mnie, żebym został ich przewodnikiem, ponieważ widzieli, że wiedzę związaną z pogodą wykorzystuję w górach bez urządzeń elektronicznych.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div><br /></div><div>Wejście na szczyt podobało mi się jeszcze z jednego powodu. Na wysokości 4500 m n.p.m. na rozległej przełęczy dwójka Czechów spała w namiocie wkopanym głęboko w śnieg. Widząc, że nie mają sił i że wchodzą „na czworaka”, zachęcaliśmy ich do dalszego podchodzenia na wierzchołek. Mówiliśmy, że widoki są tak piękne, że naprawdę warto się zmęczyć. Ta sytuacja pokazała mi, że czasem obecność innych ludzi w górach jest bardzo ważna, ponieważ gdyby wtedy nikogo nie było i wchodziliby sami, najprawdopodobniej nikt nie wszedłby na szczyt. Wielokrotnie jeden do drugiego powtarzał, że już nie ma sił i chce zawrócić. Mimo wszystko idąc „na czterech” dwójka Czechów doczołgała się na sam wierzchołek. Szkoda tylko, że zanim osiągnęli swój cel, utworzyła się chmura pileus, która pokryła rejon kopuły szczytowej… Zobaczyli tylko na krótką chwilę panoramę gór podczas okna pogodowego. Trochę było mi ich szkoda, ponieważ w to wejście naprawdę włożyli swoje całe siły. Można powiedzieć, że walczyli do upadłego. Kolejną ciekawą sytuacją było spotkanie z gruzińskim przewodnikiem. Wyruszył niedługo po nas, bo jak stwierdził, musi się przygotować do prowadzenia jutrzejszych komercyjnych ekip, a w tym roku wchodził po raz pierwszy na Kazbek. Na szczycie pogratulował nam wejścia i kiedy zapytał skąd jesteśmy, żołnierze wyciągnęli flagę Polski i zrobili sobie z nią zdjęcie. Chyba nikomu nie trzeba mówić, że Polacy w Gruzji są bardzo lubiani, dlatego koniecznie chciał mieć z nami zdjęcie i z flaga Polski. Podał też adres mailowy, żebyśmy mogli mu przesłać zdjęcia.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYfZqBbIn5GkAtit_23aniTf0BH0e9rI_Sb21nIw5m6TLkM5JrrIqy8V21eloO_TtvrtdzmVuWGT3rlpLerySA_RdaJFdmMx7ndZhQKNsISELgAJdCVb01JAeZaVVk827Rcq9PPgRecGGy/s1600/IMG_3781.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYfZqBbIn5GkAtit_23aniTf0BH0e9rI_Sb21nIw5m6TLkM5JrrIqy8V21eloO_TtvrtdzmVuWGT3rlpLerySA_RdaJFdmMx7ndZhQKNsISELgAJdCVb01JAeZaVVk827Rcq9PPgRecGGy/w640-h426/IMG_3781.JPG" width="640" /></a></div><div>Żołnierze z którymi poszedłem na szczyt Kazbeku</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi33TdrUZWrZ0JlTTSGglyX_VLE5I70e_dqUJyOISD-pqevsCGqbnFMBEiNMspkNuZmh34wqqE8Nt-YYFGcwbITQZESGtzd1aiv6m004rH1vr21J4gEF-Ia7i3tsIfleTvv5wamTr0rBE0N/s1600/IMG_3545_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi33TdrUZWrZ0JlTTSGglyX_VLE5I70e_dqUJyOISD-pqevsCGqbnFMBEiNMspkNuZmh34wqqE8Nt-YYFGcwbITQZESGtzd1aiv6m004rH1vr21J4gEF-Ia7i3tsIfleTvv5wamTr0rBE0N/s640/IMG_3545_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRLOBPrwI4eYTtYezxWwcRo3A-NypbRuDnBJbSS6_uxGH78ToOvOGyyNUGeFOLVEsOqLEeI4rotCVI4J91hK3ifse4TkDivYWtxW8urGyQeIwOKZL2FDgXr994-njwF64Vyi9WQG4dGaqi/s1600/IMG_3604_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRLOBPrwI4eYTtYezxWwcRo3A-NypbRuDnBJbSS6_uxGH78ToOvOGyyNUGeFOLVEsOqLEeI4rotCVI4J91hK3ifse4TkDivYWtxW8urGyQeIwOKZL2FDgXr994-njwF64Vyi9WQG4dGaqi/s640/IMG_3604_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Morze chmur podświetlane od góry oraz rozległa przełęcz na wysokości 4450 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivwOTxKml2dQArd8j3bTAMVNW9a314QBVofRQu016f4KPhaFNVGUZ97CYt46SSs9BG8RG9davi_M4oPXwxoHX6L9YecHkmk0DrlrmAEgcFURdurj2Wlm6CXvemJJvV7m95QQyvX-YvKTaz/s1600/IMG_3627_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivwOTxKml2dQArd8j3bTAMVNW9a314QBVofRQu016f4KPhaFNVGUZ97CYt46SSs9BG8RG9davi_M4oPXwxoHX6L9YecHkmk0DrlrmAEgcFURdurj2Wlm6CXvemJJvV7m95QQyvX-YvKTaz/s640/IMG_3627_filtered.jpg" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9x8k8AjbImuSSJePsYYKFMF471OU-AOt8C62i637fY_SejEfDTEIx_1SvIA_tb5GPK3AFf17apxEJ6uqGIMEFF3w3jvg4wqpxMdYjfKjteSUgpjEDwtVKaXLviurIS4rtEBtQxK2gaYLK/s1600/IMG_3635_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9x8k8AjbImuSSJePsYYKFMF471OU-AOt8C62i637fY_SejEfDTEIx_1SvIA_tb5GPK3AFf17apxEJ6uqGIMEFF3w3jvg4wqpxMdYjfKjteSUgpjEDwtVKaXLviurIS4rtEBtQxK2gaYLK/w640-h426/IMG_3635_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj55UqX5jpI7XLnE9HCIiu_X9hC2OmmSry9ltEFLyjfz5qo1nIxMcRNMxPMWWJPcfyjjdC2PDm0VAPLbwN75AOx_7zs1BjGUNhXXZMJCtUVcTI7ySd433hoYHxL7XxybZ5A8M6lUKr4g70s/s1600/IMG_3613_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj55UqX5jpI7XLnE9HCIiu_X9hC2OmmSry9ltEFLyjfz5qo1nIxMcRNMxPMWWJPcfyjjdC2PDm0VAPLbwN75AOx_7zs1BjGUNhXXZMJCtUVcTI7ySd433hoYHxL7XxybZ5A8M6lUKr4g70s/s640/IMG_3613_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Idziemy w stronę szczytu</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgbvsnZVaqc-cwOHnlGMw-z434DdGf7ysOei_m-fOWsdolJ3rkQsgqzBynYViFyaO8XZm7DcSbKyaFuWSvF9tVEBCu2Hdmv9vEWrji4T-Yd1dfQnaLpRNd6uyJovVHzQgbOMgZ2RmDgZQ/s1600/IMG_3744_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgbvsnZVaqc-cwOHnlGMw-z434DdGf7ysOei_m-fOWsdolJ3rkQsgqzBynYViFyaO8XZm7DcSbKyaFuWSvF9tVEBCu2Hdmv9vEWrji4T-Yd1dfQnaLpRNd6uyJovVHzQgbOMgZ2RmDgZQ/s640/IMG_3744_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzfGqor0chnOXI2zgpkor7c2eQ6UeybXVdnwYvk7WEWbJcUIf2hQfub9c25niPw3yVUVtyhmpKg0W448ar7DyqHDdtU2qW6NTp3mujK-QB4sxfnN2pfGsMgotbkp4_7VSBFE6YcpQ0uzR-/s1600/IMG_3730_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzfGqor0chnOXI2zgpkor7c2eQ6UeybXVdnwYvk7WEWbJcUIf2hQfub9c25niPw3yVUVtyhmpKg0W448ar7DyqHDdtU2qW6NTp3mujK-QB4sxfnN2pfGsMgotbkp4_7VSBFE6YcpQ0uzR-/s640/IMG_3730_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Widoki ze szczytu. Na drugim zdjęciu widoczne dwa, białe wierzchołki na horyzoncie to Elbrus</div><div><br /></div><div>Cała wyprawa była niezwykle udana. Nawet, gdy już zeszliśmy do wioski Stepantsminda nasza przygoda nie skończyła się. Na dwie noce zatrzymaliśmy się w prywatnym domu u Gruzinów. Mieliśmy stąd piękną bazę wypadową. W ramach relaksu wpadliśmy na pomysł, żeby na lekko pójść do poziomu słynnego kościółka Tsminda Sameba, położonego na wysokości 2200 m n.p.m. Sam kościółek nie był naszym celem, ale rozległa polana trawiasta z kwitnącymi żółtymi kwiatami, skąd rozpościerał się niesamowity widok na całą górę Kazbek, a po przeciwnej stronie na rząd czterotysięczników. Ten dzień również utkwił mi w pamięci bardzo głęboko, ponieważ po udanym wejściu na Kazbek podczas idealnej pogody, mogliśmy odpoczywać w bajecznie pięknym miejscu, w totalnej ciszy. Mogliśmy ponownie poczuć to nie do opisania uczucie wolności, które pojawia się wysoko w górach… Jeszcze tego samego dnia wyruszyłem do poziomu 2940 m n.p.m. na kolejną polanę. Z dnia wczorajszego wiedziałem, że kwitną tam sasanki w trzech kolorach oraz inne kwiaty. Koniecznie chciałem pobyć w tym wyjątkowym miejscu i nacieszyć się wspaniałymi widokami, ciszą. Droga na wysoko położoną polanę upływała mi bardzo szybko, ponieważ wędrówka bez za ciężkiego plecaka była czymś przyjemnym. Nie spodziewałem się, że nawet na tym odcinku ktoś może do mnie dołączyć. Pewna starsza ode mnie kobieta imieniem Jola, pozdrowiła mnie, kiedy zauważyła, że idę ku górze. Zapytała mnie jak daleko jest stąd do lodowca i czy może do mnie dołączyć. Zgodziłem się. Dalej poszliśmy razem do poziomu polany. Jola nie zamierzała iść dalej, ponieważ lodowiec znajduje się znacznie dalej, a dodatkowo przez minimum godzinę trzeba kluczyć moreną boczną, jeśli dobrze znasz teren. Opisałem jej całą drogę, która prowadzi do lodowca. Tak naprawdę nie zależało jej, żeby być na lodowcu, ale żeby go zobaczyć. Z kwiecistej polany mogła go podziwiać, przez co była bardzo zadowolona. Ja tymczasem zachwycałem się pięknymi kwiatami i ciszą. Do tego miejsca docierały tylko pojedyncze osoby, ponieważ większość turystów zawracała niżej. Całą wyprawę na Kazbek uważam za bardzo klimatyczną, ponieważ cieszy mnie każde spotkanie z ludźmi, którzy kochają góry, lub którzy chcą się czegoś o nich dowiedzieć. Często jest tak, że obie strony poznają coś nowego, lub mogą posłuchać o nowych doświadczeniach. Takie spotkania zawsze mają największą wartość.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPYzBAeZcvqjaIG662_B5I8zXTJ03mu4r-0iZJHdkEvPjwpaWDMek6ZVu4FbX31yiONU6L7F10F84ztEXREc40XGOKkLMYoaM4aOBsFNytfXZcHzLGTeXOvqUi6W6pWt0RHNuUON8MEvdP/s1600/IMG_3923_filtered.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPYzBAeZcvqjaIG662_B5I8zXTJ03mu4r-0iZJHdkEvPjwpaWDMek6ZVu4FbX31yiONU6L7F10F84ztEXREc40XGOKkLMYoaM4aOBsFNytfXZcHzLGTeXOvqUi6W6pWt0RHNuUON8MEvdP/s640/IMG_3923_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Kazbek</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdXvxfh2nUA8U5iTf9CLZQuacWaYETKqrmg6gcxd7GdaWP7LcQ72c4SJ0DTTGdF3VUEVFs1B6jkfc0gxXyl4vHs5XMIN18PgR_Nqozh3EKn1FOOAYfjWOjY3l4_oMKX9_tYDbQlqZZJ_l4/s1600/IMG_4628.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdXvxfh2nUA8U5iTf9CLZQuacWaYETKqrmg6gcxd7GdaWP7LcQ72c4SJ0DTTGdF3VUEVFs1B6jkfc0gxXyl4vHs5XMIN18PgR_Nqozh3EKn1FOOAYfjWOjY3l4_oMKX9_tYDbQlqZZJ_l4/w640-h426/IMG_4628.JPG" width="640" /></a></div><div>Spotkanie na takiej polanie ma swój niepowtarzalny klimat...</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>E) DOM DE MISCHABEL 2018</b></span></div><div>Dla mnie to była jedna z najbardziej niesamowitych wypraw, gdzie naprawdę poczułem wielki klimat gór. Pewnego dnia stało się tak, że niejaki Radek napisał do mnie wiadomość. Poszukiwał kogoś na wyjazd w Alpy, a konkretnie na Dom de Mischabel. Ale się ucieszył, kiedy dowiedział się, że ja już tam byłem i znam całą trasę. Do niego dołączyły jeszcze dwie osoby. W sumie stworzyliśmy czteroosobową ekipę, która naprawdę kochała góry. Miałem pewność, że nie będzie to kolejne, zwykłe wejście na następną górę, ale raczej przeżyjemy wyprawę z klimatem. Dlaczego? Ponieważ każdy z nas chodził od wielu lat w góry, każdy miał inne doświadczenia, oraz każdy z nas opowiadał o nich z wielką pasją. To dało się od razu wyczuć. Dodatkowo mieliśmy podobne charaktery. Nikt nie chciał dominować, ale raczej zależało nam na wspólnej wędrówce i wspinaczce. Każdy mógł przedstawić swoje zdanie i zawsze wybieraliśmy coś po wspólnej naradzie. Kiedy omówiliśmy wszystko, umówiliśmy się na wspólny wyjazd samochodem. Od samego początku mieliśmy zapewnione przygody, ponieważ na terenie Niemiec kontrolka pokazywała, że coś dzieje się z silnikiem. Samochód cały czas jechał, więc nikt nie myślał o powrocie. Dotarliśmy nawet do Szwajcarii, 100 km w głąb Alp, do wioski Dieni. Zepsuł się samochód. Początkowo myśleliśmy, że to rozrusznik lub akumulator, że spadła klema z akumulatora, ale jak się okazało po powrocie – posypały się zawory CSV i jeszcze jakieś części związane z silnikiem. Samochód został unieruchomiony. Wspólnie próbowaliśmy rozwiązać problem. Wiedzieliśmy, że dalej tym autem nigdzie nie pojedziemy, dlatego musieliśmy coś wymyślić. Ja i Radek pobiegliśmy 2 km do sąsiedniej wioski. Wpadliśmy do kawiarni, gdzie siedzieli seniorzy. Tylko jedna starsza pani potrafiła mówić po angielsku. Dzięki niej załatwiliśmy kogoś od napraw samochodowych, a kobieta podwiozła nas do Dieni. To było bardzo ciekawe spotkanie. Maciek przeszukiwał Internet, żeby poszukać kogoś z lawetą, gdyby nie udało się mechanikowi uruchomić samochodu. Widząc jaką kwotę musielibyśmy zapłacić za alternator, powiedzieliśmy, że to są zbyt wielkie pieniądze. W Polsce ta sama część kosztowała blisko 7-krotnie mniej… Oczywiście najpierw ktoś musiał zdiagnozować, co jest uszkodzone. Mechanik stwierdził, że akumulator jest rozładowany i może to być alternator, ale żeby to stwierdzić, trzeba by było zostawić samochód w warsztacie. Wspólnymi głosami ustaliliśmy, że samochód zostawimy na parkingu w nieznanym nam miejscu na okres całej wyprawy i niech się dzieje co chce, a my od jutra dokończymy ledwo rozpoczętą wyprawę.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJgemZ7BD2OaVkZmyqMcr8FHnzFIjHbxX-FeufB5WOrTzyG9i85EZIEz85RKclJVVSH5PpCME6wVANgvhb1AwU_3eTuSaHffc3oxjGdkcFI3Z-b2QqkzSlnENU8G_UDcqkYYaNPxRpNr7d/s1600/DSC_3789.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJgemZ7BD2OaVkZmyqMcr8FHnzFIjHbxX-FeufB5WOrTzyG9i85EZIEz85RKclJVVSH5PpCME6wVANgvhb1AwU_3eTuSaHffc3oxjGdkcFI3Z-b2QqkzSlnENU8G_UDcqkYYaNPxRpNr7d/s640/DSC_3789.JPG" width="640" /></a></div><div>Gdyby nie awaria samochodu, nie zobaczylibyśmy tego pięknego stawu. W podobnych sytuacjach warto szukać tego, co pozytywne</div><div><br /></div><div>Musieliśmy jeszcze dotrzeć do Randy – wioski, skąd rozpoczyna się wyjście na Dom de Mischabel. Jako, że znałem temat szwajcarskich pociągów, poszliśmy na najbliższy dworzec, skąd mogliśmy dojechać do Randy. Ledwo się wszyscy poznaliśmy, a tu „na dzień dobry” zdarzyła się nam taka sytuacja… Mimo wszystko atmosfera w grupie była bardzo dobra i to najbardziej cieszyło. Z samego rana, pierwszym pociągiem pojechaliśmy do Randy. W trakcie podróży podziwialiśmy piękne, alpejskie widoki. Około godziny 12.00 dotarliśmy na miejsce. Cieszyliśmy się, że choć z jednodniowym opóźnieniem, to nasza wyprawa w końcu się rozpoczęła. Teraz mieliśmy mnóstwo okazji do rozmów. Każdy z nas opowiadał historie ze swoich wyjazdów górskich. Najbardziej utkwiła mi w pamięci góra Monte Viso od Maćka. Wielokrotnie o niej wspominał z sentymentem oraz w kontekście, jak zaczynał swoją przygodę z Alpami. Każdy z nas miał wiele do opowiedzenia. Radek z kolei jest profesjonalnym znawcą Iraku, ponieważ jako fizjoterapeuta jeździ tam na kilkumiesięczne misje. O Iraku może napisać książkę, i przeprowadził już wiele prelekcji na ten temat. Opowiadanie o Iraku to bardzo szeroki temat, stąd każdy słuchał jego historii z zaciekawieniem. Od razu zauważyliśmy, że każdy z nas miał podobne podejście do gór. Maciek może trochę różnił się od nas pod względem planowania, ponieważ u niego wszystko musiało być na konkretną godzinę, co wprowadzało w niektórych momentach niepotrzebną gonitwę i nerwowość. Mimo wszystko, poza tymi nielicznymi sytuacjami, po zejściu z gór mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów i nikt na nikogo nie był zły. A co było ciekawego w samej wyprawie? Podczas podejścia na Dom de Mischabel trzeba wejść na Przełęcz Festijoch 3723 m n.p.m. Tyle, że aby się tam znaleźć, trzeba wspiąć się bardzo stromą ścianą skalną, używając liny wspinaczkowej. Ja i Maciek znaliśmy techniki asekuracji i tematy związane ze wspinaczką z praktyki, a pozostała dwójka nie miała o tym żadnego pojęcia. Wiedząc o tym jeszcze przed wyprawą, postanowiliśmy, że podczas wejścia będziemy ich asekurować, a podczas zejścia Maciek będzie wyszukiwać spitów i punktów, gdzie można założyć stanowisko. Ja miałem wiązać linę, wpinać ich do uprzęży i opuszczać ich w dół ściany, na trzy lub cztery razy, czyli tak zwany zjazd na linie z przesiadką. Maciek miał za zadanie znalezienie jakiejś solidnej półki skalnej co około 20 m wysokości ściany, gdzie mógłby ich przejąć, wpiąć do punktu asekuracyjnego i dalej wypiąć z uprzęży.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigsTCHE0KV09KiRdDCdh_YHq9tPj8b4jwikk4ewyklEddg8efiIaP3LSGsNq-iA2YyAtV0UTm4vCDGYWILTSETxJDmQ1MQeuLa-zwSrDZVrDVM5E-ZENlvgLLF0HSB7qoRzXtG4aN-tyi9/s1600/DSC_3829.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigsTCHE0KV09KiRdDCdh_YHq9tPj8b4jwikk4ewyklEddg8efiIaP3LSGsNq-iA2YyAtV0UTm4vCDGYWILTSETxJDmQ1MQeuLa-zwSrDZVrDVM5E-ZENlvgLLF0HSB7qoRzXtG4aN-tyi9/s640/DSC_3829.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivg-v-qwbu_3ecGIqINQ-t-cxT7qtf7cVEE_vxLs7qNDuH5tmP9Qse3iwNAWYBf0j0f1J9F-zURiKxPXB5SZtbDqSx0-CMeXACvnFOAL9SexBkZSowkn2eOi3KJOndzXLxXouD4tNTvz1W/s1600/DSC_3835.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivg-v-qwbu_3ecGIqINQ-t-cxT7qtf7cVEE_vxLs7qNDuH5tmP9Qse3iwNAWYBf0j0f1J9F-zURiKxPXB5SZtbDqSx0-CMeXACvnFOAL9SexBkZSowkn2eOi3KJOndzXLxXouD4tNTvz1W/w640-h426/DSC_3835.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękna wioska Randa</div><div><br /></div><div>Wejście na Dom de Mischabel upływało nam dość szybko poza ścianą skalną, ponieważ trochę nam zeszło z asekuracją mniej doświadczonych osób w naszej ekipie – Radka i Szymona. Mimo wszystko czasu mieliśmy bardzo dużo. Dalsza wędrówka od przełęczy oznaczała ciągłą „wyrypę”, ponieważ na szczyt idzie się stromą śnieżną granią o różnicy wysokości 830 m. Widok, który zobaczyliśmy ze szczytu po prostu powalił nas na kolana. Teraz nie wiedziałem, czy wspomniana wcześniej panorama z Punta Gnifetti jest tą najpiękniejszą w Europie, czy jednak Dom de Mischabel śmiało może z nią konkurować. Byliśmy jakieś 1,5 km ponad kłębiastymi chmurami, a otwarta przestrzeń i liczne szczyty sprawiały wrażenie, jakbyśmy patrzeli z samolotu, tyle, że z jego zewnętrznej strony. Widok był tak piękny, jak również niesamowita cisza, że aż blisko godzinę spędziliśmy na szczycie. Góra nie jest odwiedzana przez tłumy, dlatego każde wyjście na jej wierzchołek ma swój niepowtarzalny, wyjątkowy klimat. Droga okrężna przez lodowiec pozwoliła nam podziwiać mnóstwo ciekawych panoram i dostrzec wiele szczegółów trasy. Ostatnie kilkaset metrów przed przełęczą Festijoch można nazwać „łamaczem serc”, ponieważ po całej nocy i dniu wędrówki i wspinaczki jesteś tak wyczerpany ciągłym napieraniem w górę, a teraz kilkugodzinnym, dokuczającym upałem na lodowcu, że po prostu opadasz z sił. Z zagłębienia terenu na polu śnieżnym podchodzi się 100 m przewyższenia powoli i długo. Będąc totalnie wyczerpanym, śmiejesz się z samego siebie, jak męczysz ostatnie 200 m w poziomie. Ja i Radek podzieliliśmy to podejście chyba na siedem kawałków. Na przełęczy każdy baton smakował podwójnie. Teraz pozostało nam zejście ścianą skalną. Zanim jednak zaczęliśmy schodzić, odpoczęliśmy przez dłuższą chwilę, zjedliśmy coś, żeby z powrotem nabrać trochę sił. Dopiero wtedy Maciek zaczął szukać drogi zejściowej i wskazywał gdzie można znaleźć punkty asekuracyjne. Gdzieś poniżej znalazł półkę skalną, na którą mógłbym opuszczać pozostałą dwójkę. Najpierw wpiąłem się do dwóch punktów asekuracyjnych, a później Szymona i Radka. Opuszczałem ich pojedynczo, a Maciek dawał mi znak, kiedy przejmował każdego z nich i zabezpieczył. Zjeżdżając „z przesiadką” ze ściany, dotarliśmy do lodowca. W szczególności Szymon i Radek przeżyli coś nowego. Dalsza wędrówka przez lodowiec dłużyła się, z powodu zmęczenia.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRDNy2_Wz-Le7cdjp7SC1AEMHVrW6lDcfr7o_p_zGUrpwgxrFlRqKL0ZfS0nevbBLXJ18nueHcaHVy0FwovThWSCYgH0JNmqir__JZWOA9P2t5ak4BMtjiivUpNDU1Y926PFpNDss-Su_/s1600/DSC_3873.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRDNy2_Wz-Le7cdjp7SC1AEMHVrW6lDcfr7o_p_zGUrpwgxrFlRqKL0ZfS0nevbBLXJ18nueHcaHVy0FwovThWSCYgH0JNmqir__JZWOA9P2t5ak4BMtjiivUpNDU1Y926PFpNDss-Su_/s640/DSC_3873.JPG" width="640" /></a></div><div>Blisko 500-metrowy most na naszym szlaku na Dom de Mischabel</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ4KxCK18PKcBUxNnpxb4NLmHI6gynhXwiY0UpaHX6teL8wF7xW3U0XG2ud_ykzK2IM4GjIr56EpnJUC77th4GjHjRkv5xci_ygZ3Hm7Fdxy7hnJYQ11wgIpTcltbkihD9G7X6ouMUbZFC/s1600/DSC_3929.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ4KxCK18PKcBUxNnpxb4NLmHI6gynhXwiY0UpaHX6teL8wF7xW3U0XG2ud_ykzK2IM4GjIr56EpnJUC77th4GjHjRkv5xci_ygZ3Hm7Fdxy7hnJYQ11wgIpTcltbkihD9G7X6ouMUbZFC/s640/DSC_3929.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwYUBJTDmL5Uvpgf02FhcEgFgNLQqjeZO6sb2iYrJZNEVjY9tVx-SEUfrM_bwzDfawO4Gsx3ZXjSAlaq0jyqnWjO7KTIxoez7V96DkNM4kcUTI7Lo_zaWclqADuKMsW5PKDFrYUIDt-lVW/s1600/DSC_3947.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwYUBJTDmL5Uvpgf02FhcEgFgNLQqjeZO6sb2iYrJZNEVjY9tVx-SEUfrM_bwzDfawO4Gsx3ZXjSAlaq0jyqnWjO7KTIxoez7V96DkNM4kcUTI7Lo_zaWclqADuKMsW5PKDFrYUIDt-lVW/s640/DSC_3947.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXELrq3sIUwsgWDQ5Qa6wjlhOUpbouQHpywaLlQQtadddIOrhQdri3vo2OcE7Id9sq8c1XfNpWNzUNghw8hiS7jViYMOmsYvrd1Z9w5CvM0AzikQdkRFetxv1TcPdmPCl5QxC1Hj7n4DNv/s1600/DSC00015.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXELrq3sIUwsgWDQ5Qa6wjlhOUpbouQHpywaLlQQtadddIOrhQdri3vo2OcE7Id9sq8c1XfNpWNzUNghw8hiS7jViYMOmsYvrd1Z9w5CvM0AzikQdkRFetxv1TcPdmPCl5QxC1Hj7n4DNv/s640/DSC00015.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdpWpGqyOWX1hqYYE18LUpe8xAlHcUdOcWXhQrtqQNgmEtvmjaGYlkpU-th2hxM7LWxvyAeTaeJnaD_Fm7NyZ2lc4o4E7oWquYEqcp2zunA-xQNAYiuQTCBbX6MknHFZQywZIZLY4AVq_f/s1600/DSC_7557.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdpWpGqyOWX1hqYYE18LUpe8xAlHcUdOcWXhQrtqQNgmEtvmjaGYlkpU-th2hxM7LWxvyAeTaeJnaD_Fm7NyZ2lc4o4E7oWquYEqcp2zunA-xQNAYiuQTCBbX6MknHFZQywZIZLY4AVq_f/s640/DSC_7557.JPG" width="640" /></a></div><div>Jeśli masz zgraną ekipę, wyprawa w Alpy zawsze będzie miała wyjątkowy klimat</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifxRSIdPDbiPuCgr0UBXwxWnHUIer-_kx2Fi-MywQ95ZOIAuKIuqAV2GnGd8HAavM3JZHKVNUQUqasQCygXHOtro8Lzhq3b4AFmwgE48rUewP5h-vY2sY6rNde0vOdlTwdAtqIhor4-Ry3/s1600/DSC_4011.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifxRSIdPDbiPuCgr0UBXwxWnHUIer-_kx2Fi-MywQ95ZOIAuKIuqAV2GnGd8HAavM3JZHKVNUQUqasQCygXHOtro8Lzhq3b4AFmwgE48rUewP5h-vY2sY6rNde0vOdlTwdAtqIhor4-Ry3/s640/DSC_4011.JPG" width="640" /></a></div><div>Nasze wejście na Dom de Mischabel</div><div><br /></div><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiftIWP4jIz6s4Vz-JyO6xKg8Ds1uRtvleBTJY9Hu92MPBzWbGF3jBHbEkksZ1FkmuMqcRJXTWPzJy7BdxjvEe_WjyQwsQAdD1H76vY8raYYcNDtC75CYaJk12bjU9BAR_bjoT2x1h8Al9B/s1600/DSC_4039.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiftIWP4jIz6s4Vz-JyO6xKg8Ds1uRtvleBTJY9Hu92MPBzWbGF3jBHbEkksZ1FkmuMqcRJXTWPzJy7BdxjvEe_WjyQwsQAdD1H76vY8raYYcNDtC75CYaJk12bjU9BAR_bjoT2x1h8Al9B/s640/DSC_4039.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZxIMb5gLPyBCzkqaDh2TG9lNRRSTJyMl62_cJ2IEPcGArOQT1VH6h3yturATVsuiOuSCTraNsG9iw2qpsixbc8viOsdN5UlsZpGrZUe7XyGRGihGknvW4MDRMwTSpqblppRNUOI5iVYJK/s1600/DSC_4105.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZxIMb5gLPyBCzkqaDh2TG9lNRRSTJyMl62_cJ2IEPcGArOQT1VH6h3yturATVsuiOuSCTraNsG9iw2qpsixbc8viOsdN5UlsZpGrZUe7XyGRGihGknvW4MDRMwTSpqblppRNUOI5iVYJK/s640/DSC_4105.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ts953fBqjQ7jqidDacf9tMiE2_nqMf3I-MctBTu1pqQbPQ2jY5xL7UYxdobcUPsaWFp9QSaIy1eQa2lIS_Nf65TFjg3MAdy0c54EcSrZ3UqIc0KKIFUIjq1DhlZniTXKphNgeF-5F2MJ/s1600/DSC_4134.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ts953fBqjQ7jqidDacf9tMiE2_nqMf3I-MctBTu1pqQbPQ2jY5xL7UYxdobcUPsaWFp9QSaIy1eQa2lIS_Nf65TFjg3MAdy0c54EcSrZ3UqIc0KKIFUIjq1DhlZniTXKphNgeF-5F2MJ/w640-h426/DSC_4134.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjq6FkgG1BIpgQBB3PzqmJSft3VCBunGhslXdWUSebhwWE_LboPWKlpmqhxw5lmKzmmiRXLOAEZ2tCvtnVoDzD4EnlDm5cnf-ytxE3cBBB2Ly3Phhv5jxmeDp9TZrVrSeC5zzuBDvdhJD/s1600/DSC_4126.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjq6FkgG1BIpgQBB3PzqmJSft3VCBunGhslXdWUSebhwWE_LboPWKlpmqhxw5lmKzmmiRXLOAEZ2tCvtnVoDzD4EnlDm5cnf-ytxE3cBBB2Ly3Phhv5jxmeDp9TZrVrSeC5zzuBDvdhJD/w640-h426/DSC_4126.JPG" width="640" /></a></div><div>Niesamowite widoki ze szczytu Dom de Mischabel i w drodze powrotnej przez lodowiec</div></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLo01jAYvt_tyIwSbaz6Ea_AYfV0w8qhJ9pxWlwrkhjjKPBAfWUWSHez2AqJr9WpuUPSL-R2HGMF80BCz9VE6ffGSJ2a1anp_VWSeJL9FjV3fCYcywkRuXAVOcSDE1Rdcoi6Zg9BZaehLS/s1600/DSC00004.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLo01jAYvt_tyIwSbaz6Ea_AYfV0w8qhJ9pxWlwrkhjjKPBAfWUWSHez2AqJr9WpuUPSL-R2HGMF80BCz9VE6ffGSJ2a1anp_VWSeJL9FjV3fCYcywkRuXAVOcSDE1Rdcoi6Zg9BZaehLS/s640/DSC00004.JPG" width="640" /></a></div><div>Zjazd na linie z przesiadkami</div><div><br /></div><div>Odpoczywając w naszej małej bazie, cieszyliśmy się z pięknych widoków ze szczytu, z udanego wejścia i niezwykłego klimatu tej góry. Każdy z nas przeżywał ją na swój sposób, ale określił ją jaką niezapomnianą wyprawę. Kiedy zeszliśmy do doliny, a konkretnie do Randy, ponownie przeżyliśmy coś nietypowego. Dzień pomału dobiegał końca. Maciek dorzucił hasło: „O 20.00 rozpoczyna się mecz Chorwacja – Anglia. Jeszcze zdążymy na niego” [mowa o półfinale mistrzostw Europy w piłce nożnej z 2018 roku]. Miał rację, że mogliśmy zdążyć. W Randzie musieliśmy tylko dotrzeć od jakiejś knajpki. Raczej wszędzie transmitowano mecze. Zaczęliśmy schodzić ze znacznie cięższymi plecakami. Przez las przechodziliśmy dość szybko, ale co kilka minut przysiadaliśmy na skałach, żeby odciążyć ramiona od wrzynającego się plecaka. Tutaj ponownie mogliśmy poczuć ciepło lata, więc szliśmy na krótko. W niższych partiach góry Maciek zaczął zbiegać i dotarł do Randy jakieś 30 min przed nami. Znalazł nawet jakąś knajpkę „Treff 494” – od nazwy stalowego mostu. Teraz tylko czekał na nas, aż dołączymy do niego. My schodziliśmy swoim tempem. Widok drewnianych domów z kamienną dachówką bardzo cieszył, bo wiedzieliśmy, że do wioski pozostało niewiele. Jeszcze czekało nas tylko przejście przez trawiaste polany i już za kilkanaście minut dotarliśmy na drogę asfaltową. Zatrzymaliśmy się przy drugim kranie z wodą z murowanym zbiornikiem i napełniliśmy nasze naczynia, żeby w nocy nie szukać wody na kolejny dzień. Teraz czuliśmy ciężar naszych plecaków. Chcieliśmy się od nich uwolnić.</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN9z_JAyWGkmIQxMVbwm5IKIlwpYGWtghXJCvXLcEZPYnQEazO5jSjbA3ytSwz1eEzcYmhODinkVtdSPExmhJH5R9Kpw7DZZkFi0oF8y-eLKXeRhvlk_6k3kKoYit0DBlWjmrX5AbNn1Dp/s1600/DSC09837.JPG"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN9z_JAyWGkmIQxMVbwm5IKIlwpYGWtghXJCvXLcEZPYnQEazO5jSjbA3ytSwz1eEzcYmhODinkVtdSPExmhJH5R9Kpw7DZZkFi0oF8y-eLKXeRhvlk_6k3kKoYit0DBlWjmrX5AbNn1Dp/s640/DSC09837.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">"Placek" pod namiot, gdzie robiliśmy namioty. W tym miejscu rozmawialiśmy o naszych przeżyciach z trasy, tuż po zejściu ze szczytu</div></div><div><br /></div><div>O godzinie 20.05 dotarliśmy do knajpki. Maciek stał na lokalnej drodze i pokazał nam gdzie mamy iść. Widok nas zaskoczył! We wiosce rozstawiono biały, handlowy namiot, gdzie w środku wisiał biały ekran. Cały mecz wyświetlano za pomocą projektora podłączonego do laptopa. Każdy z nas się cieszył, bo potrzebowaliśmy Wi-Fi, żeby zebrać informacje o pociągach, cenach, lawetach, pogodzie, itp. rzeczach. Każdy więc podłączył się do sieci i zaczął szukać odpowiednich informacji. Maciek ustalił, że po samochód przyjedzie laweta i zabierze dwie osoby wraz z samochodem do Polski. Powrót miał rozpocząć się wieczorem w piątek. Ja i Szymon mieliśmy wrócić autokarem Sindbad, a rzeczy pozostawione w aucie mieliśmy odebrać od Radka z Jaworzna. Wszyscy zgodzili się na tą wersję wydarzeń. Żeby cały plan mógł wypalić, musieliśmy wyspać się gdzieś w Randzie i wstać jutro o godzinie 6.30, aby zdążyć na drugi poranny pociąg do Visp. Miał przyjechać o 7.54. Autokar do Polski odjeżdżał z Berna o 13.40, dlatego musieliśmy zdążyć na tę godzinę z Szymonem. Mecz tymczasem trwał w najlepsze i wszyscy oglądali go z zaciekawieniem. W 37. minucie wysiadła transmisja. Nie dziwiłem się, ponieważ w Niemczech i Szwajcarii Internet w tamtym czasie był bardzo słabej jakości. Miał niską przepustowość. Zaczęliśmy żartować, że podłączyliśmy się do sieci Wi-Fi i „zeżarliśmy” im cały transfer. Na szczęście transmisja po ponownym włączeniu wróciła. Maciek zarzucił kolejne hasło: „mogłaby być dogrywka, to wtedy dłużej będziemy mieli Wi-Fi”. Teraz się przydało, bo bezustannie szukaliśmy połączeń i różnych opcji powrotu. Mecz bardzo szybko mijał i… była dogrywka! Wydarzenie sportowe zakończyło się późno, bo dopiero po 22.20. Po całej wyprawie, w trakcie meczu Maciek zamówił hamburgera, Radek i Szymon po piwie, a ja duży kufel coca-coli. A dopiero co w drodze zejściowej wspominałem o niej… Podczas płacenia kartą starsza kobieta obsługująca kasę popełniła błąd. Kilkanaście minut zajęło jej naprostowanie sprawy, bo nie miała wprawy przy takich pomyłkach. Szymon mógł się zniecierpliwić…</div><div><br /></div><div>Po meczu wszyscy rozeszli się w mgnieniu oka, a my w całkowitych ciemnościach poszliśmy do lasu, w miejsce, które bardzo dobrze znałem. Przeszliśmy całą wioskę pod niewielkie wzniesienie prowadzące do Attermanze. W lesie znaleźliśmy płaski teren, gdzie mogliśmy dobrze spać. Cała wyprawa miała dla każdego z nas niezwykły klimat, który do dzisiaj wspominamy z wielkim sentymentem i z uśmiechem, bo pomimo problemów, które przytrafiły nam się na samym początku, nie straciliśmy chęci na dalszą realizację naszych planów. Dodatkowo góra zapewniła ciekawe doświadczenia, widoki „z górnej półki”, których nie da się zapomnieć oraz doświadczyliśmy niezwykle głębokiego uczucia wolności. Mając dużo czasu, nie nudziliśmy się w swoim towarzystwie, ponieważ w trakcie przyrządzania obiadów na polanach, na gołoborzach kamieni, czy na lodowcu, zawsze spotykaliśmy się wszyscy razem i prowadziliśmy długie rozmowy. Już w trakcie schodzenia do Randy wspominaliśmy nasze przeżycia oraz komentowaliśmy sytuacje, które nas zaskoczyły, które nam się bardzo podobały i przede wszystkim podsumowaliśmy Dom de Mischabel, jako bardzo ciekawą propozycję na alpejską wyprawę z klimatem. Pomimo, że byłem na innych wyższych i odległych górach, to ten wyjazd cenię sobie bardzo mocno, ponieważ oprócz niesamowitej góry bez tłumów, wspaniałych przeżyć, niezwykle głębokiego uczucia wolności, gdzie aż łzy cisnęły się do oczu, wyjątkowych widoków ze szczytu, każdy z nas czuł, że spotkała się ekipa, która ma to samo podejście do tematu gór, każdy z nas miał mnóstwo różnych doświadczeń i wszyscy mieliśmy coś do powiedzenia. Ta wyprawa pokazała nam, że góry to nie tylko góry, ale również góry to ludzie, którzy nimi żyją…</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>F) DENALI 6190 m n.p.m. (ALASKA)</b></span></div><div>Ta wyprawa miała szczególny charakter, ponieważ pozwalała nam poczuć prawdziwie górski klimat, który w Polsce szybko zanika. I nie chodzi tu wcale o wysokość m n.p.m., czy o odległość, jaką musimy pokonać. Chodzi o osoby, które można spotkać na szlakach i w schroniskach, bo musimy pamiętać, że klimat gór tworzą ludzie, a nie same góry. Nie ważne, czy będą to „zwykłe” Beskidy, czy odległa Alaska – prawdziwego klimatu możemy doświadczyć wszędzie. Długie planowanie wyjazdu opłacało się bardzo, ponieważ na miejscu nic nas nie zaskoczyło i czuliśmy, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Nawet zanim rozpoczęliśmy górską wędrówkę, doświadczyliśmy tego, co kiedyś w Polsce było zupełnie normalne jeszcze przed 2010 rokiem. Zupełnie przypadkowi ludzie nam pomagali i byli chętni do rozmowy. Wystarczy wspomnieć lot z Seattle do Anchorage, gdzie już w samolocie inne osoby pytały nas dokąd lecimy. Kiedy dowiadywały się, że naszym celem jest Denali, od razu wywiązywała się długa rozmowa o tym, jaki mamy plan i czego się spodziewamy. Pasażerowie słuchali tych opowiadań z zaciekawieniem. W mieście Anchorage, które jest stolicą Alaski, również najzwyczajniejsza życzliwość była czymś wyjątkowym. Jako, że mieliśmy po trzy torby na osobę (jedzenie na 20 dni, sprzęt górski, ubrania, ciężkie buty górskie), w centrum miasta szliśmy do hotelu z całym ekwipunkiem. Przypadkowa osoba od razu nam pomogła zanieść torby w pobliże hotelu. W ogóle mieliśmy wrażenie, że tamtejsi ludzie byli uśmiechnięci i życzliwi. Mieszkając w Polsce, gdzie tłem jest zagonione społeczeństwo, często sfrustrowane, najzwyczajniejsza życzliwość, czy uśmiech na Alasce stawał się bardzo widoczny.</div><div><br /></div><div>Czy dobrze oceniłem sytuację? Na pewno tak, ponieważ w USA byłem na okres pół roku, dlatego widziałem, jak ludzie się do siebie odnoszą i jakie mają podejście. Teraz mogłem po raz drugi to samo zobaczyć na własne oczy. Kiedy w hotelu dowiedzieliśmy się, że autokary do wioski Talkeetna, skąd rozpoczyna się całą przygodę, wyjeżdżają dopiero od 15. maja, recepcjonistka od razu zadzwoniła do swoich znajomych z pytaniem, czy ktoś przypadkiem nie jedzie w tamtą stronę. Po chwili umówiła się z nami kobieta, która z samego rana planowała wyjazd do Fairbanks – miasta odległego o ponad 450 mil od naszego hotelu. Talkeetna była mniej, więcej w połowie drogi. Umówiliśmy się na konkretną kwotę za przejazd i pojechaliśmy. W Polsce coraz rzadziej widzi się uśmiechnięte twarze, a tutaj były one codziennością. Dziwiło nas wręcz to, że kogo zapytaliśmy o jakiś szczegół, zawsze ktoś był chętny do pomocy i pomógł nam coś zorganizować. Dzięki życzliwości mieszkańców Alaski nie tylko poczuliśmy się od razu lepiej, ale również mieliśmy jeszcze dużo czasu na załatwianie kolejnych spraw. Strażnicy z parku narodowego Denali również w naszych umysłach rysowali się jako żandarmi, którzy będą surowo strzec prawa i tylko liczą na nasze potknięcie, a okazali się uśmiechniętymi facetami, którzy z nami porozmawiali, życzyli nam wiele dobrego oraz podpowiadali na co mamy uważać. Widać, że na każdym kroku stykaliśmy się z taką prawdziwą empatią, człowieczeństwem i tym, co w Polsce bardzo szybko zanika. Kolejnym etapem jest przelot cztero- lub sześcioosobową awionetką na odnogę lodowca Kahiltna, skąd rozpoczyna się całą wyprawę. Stwierdziliśmy, że na Alasce uśmiech i życzliwość jest czymś normalnym. Na kolejnych etapach ciągle spotykaliśmy się właśnie z tymi cechami – podczas przygotowania nas do lotu i tuż po lądowaniu na lodowcu. Można powiedzieć, że prawdziwy klimat gór rozpoczął się nie u stóp Denali, ale znacznie wcześniej, gdy tylko rozpoczęliśmy etap podróży do wioski Talkeetna. Klimat gór i ludzi którzy go tworzą jest nieodłączną częścią podobnych wypraw. Na Denali nie znajdują się przypadkowe osoby, które nie wiedzą po co tutaj przyleciały. To wszystko kosztuje, dlatego każdy miał pewność, że dookoła nas są w pełni świadomi ludzie kochający góry.</div><div><br /></div><div>Przebywając na zupełnym odludziu, gdzie nie ma innej drogi wydostania się z lodowca niż wezwanie samolotu przez obsługę, która stacjonuje na lodowcu w namiotach, oczywistym jest zachowanie, które można nazwać pewnego rodzaju braterstwem. Pomimo, że ekipy nie znają się między sobą, to jednak zawiązują się codzienne, zupełnie przypadkowe rozmowy, a w razie wypadku, lub trudnych warunków, wszyscy sobie pomagają. Ciekawe jest to, że nigdzie nie jest napisane, żeby przed wyprawą zabrać ze sobą bambusowe tyczki, żeby oznaczać nieoznaczony fragment trasy, a jednak wszyscy to robią… Dzięki temu nie tylko zapewniasz sobie bezpieczniejszy powrót, ale również wskazujesz innym, którędy mają iść. Każda nowoodkryta szczelina lodowcowa jest oznaczona dwoma skrzyżowanymi tyczkami.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibbDDy2GqeDz1HECYvPyewqdgA816n04Zw6AMEvjf7fR-QdXVu9ziUgMzsGMtzLXdQFa_s85BxOo6arM65pVjg5gf6RkNiHkuENFcAP2eOr6Dq62fiswU4sCmib4etl8a7v36A3QftQ6qI/s1600/IMG_2365.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibbDDy2GqeDz1HECYvPyewqdgA816n04Zw6AMEvjf7fR-QdXVu9ziUgMzsGMtzLXdQFa_s85BxOo6arM65pVjg5gf6RkNiHkuENFcAP2eOr6Dq62fiswU4sCmib4etl8a7v36A3QftQ6qI/s640/IMG_2365.JPG" width="640" /></a></div><div>Kiedy już wylądujesz na lodowcu, zostajesz tylko ze swoją ekipą i wszechobecną, głuchą ciszą...</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Hq-zQWgpT-_HleyTnkR4jU331dP_2aQcppuO6yhJgmjwe3q3GgjwYf1s88QKG5Qfua9MOmN-vRd6x0kBd6qyOqAt1y1mXOkqew2geLz0keVbt1xzj6UCyUPcrxTYlLHshvx1ASKnGYeq/s1600/IMG_2331.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Hq-zQWgpT-_HleyTnkR4jU331dP_2aQcppuO6yhJgmjwe3q3GgjwYf1s88QKG5Qfua9MOmN-vRd6x0kBd6qyOqAt1y1mXOkqew2geLz0keVbt1xzj6UCyUPcrxTYlLHshvx1ASKnGYeq/w640-h426/IMG_2331.JPG" width="640" /></a></div><div>Baza strażników i zawiadujących lotami</div><div><br /></div><div>A co mi najbardziej się podobało podczas całej wyprawy, co mógłbym określić mianem niezwykłego klimatu gór? Z pewnością wyjątkowość miejsca i ludzie, którzy byli tam razem z nami. Na początku trzeba sobie uświadomić na jak wielkiej przestrzeni jesteśmy, gdzie nie spotkamy nikogo, ani niczego poza innymi pasjonatami gór. Po drugie, na lodowcu panuje zupełna, głucha cisza. Cała wyprawa trwa około trzy tygodnie, dlatego masz świadomość, że jesteś zupełnie odcięty od cywilizacji, nie masz zasięgu i jesteś tylko sam ze swoją ekipą. Mając bardzo dużo czasu dla siebie, nie połączysz się z Internetem, dla „zabicia nadmiaru chwil”. I nawet nie chciałbym tego robić! Dlaczego? Ponieważ podczas obozowania w kolejnych bazach, najpiękniejszy klimat, to podziwianie wyjątkowych widoków, których większość ludzi na Ziemi nigdy nie zobaczy w swoim życiu, bardzo długie rozmowy i zastanawianie się nad wieloma rzeczami. Jednym z naszych długich tematów była dyskusja na temat Polski, jako kraju turystycznego – czy go doceniamy, czy nie. Jako, że dni trwały tutaj aż do godziny 23.20, prowadziliśmy wiele rozmów o górach, o przyjaźniach, czy też o naszych doświadczeniach. To wszystko składa się na wspaniały klimat, który my sami wytwarzamy. Najważniejsze, że odcięliśmy się całkowicie od cywilizacji i robiliśmy to, co kiedyś było zupełnie czymś normalnym: mieliśmy czas, dużo rozmawialiśmy i zwracaliśmy uwagę na szczegóły, na widoki dookoła nas oraz nie spieszyliśmy się do niczego. Samo przygotowanie prostego obiadu na lodowcu, gdzieś pomiędzy namiotami miało również swój niepowtarzalny klimat. Czym podchodziliśmy wyżej, tym częściej zauważałem, że ekipy spotykają się ze sobą w wolnym czasie po dotarciu do kolejnej bazy i również prowadzili długie rozmowy.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinxyns9r6KjzdhIS8kRX36o3z_MWghgUv7itm6wzFxVQ8krOscJwPd4x1LLOvxpoOU6qEsYjG8kjIqy_oOSJ6Lgs3tdQZO8Cpp8-miT-DSs9wFwiroH1S5QJYHmyeeS1vjlBuffSzGP9G1/s1600/IMG_2338.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinxyns9r6KjzdhIS8kRX36o3z_MWghgUv7itm6wzFxVQ8krOscJwPd4x1LLOvxpoOU6qEsYjG8kjIqy_oOSJ6Lgs3tdQZO8Cpp8-miT-DSs9wFwiroH1S5QJYHmyeeS1vjlBuffSzGP9G1/s640/IMG_2338.JPG" width="640" /></a><br />Zakładanie bazy</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY80zftiWOFRFFz4DGR8dsZsYLu1y0TBsS81ZMoW_WR1Nl9rgDraB83r0iugKM7kSWN8jOI8oKHePlyqugYPJHqMW4JKg9F2Q7yAFN57hw62HDFDrET49bqxE7om8OSCYofS8tsKSwSCmZ/s1600/IMG_2373_1.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY80zftiWOFRFFz4DGR8dsZsYLu1y0TBsS81ZMoW_WR1Nl9rgDraB83r0iugKM7kSWN8jOI8oKHePlyqugYPJHqMW4JKg9F2Q7yAFN57hw62HDFDrET49bqxE7om8OSCYofS8tsKSwSCmZ/w640-h424/IMG_2373_1.JPG" width="640" /></a> </div><div>W podobnych warunkach "mieszkaliśmy" przez 3 tygodnie</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd9g5z2p2usaTkP0voLA8Lpbe5ySv6QzPjB5M6gcwylHvGC-f73UIfT7kmAWkO6byFnTgf-QYxmTHO8VzovKPOI9RLopub3tIpCS-VLDTqQXPyl8-00tZoDO2amT6gOYnm1306aYyr9FuA/s1600/IMG_2367.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd9g5z2p2usaTkP0voLA8Lpbe5ySv6QzPjB5M6gcwylHvGC-f73UIfT7kmAWkO6byFnTgf-QYxmTHO8VzovKPOI9RLopub3tIpCS-VLDTqQXPyl8-00tZoDO2amT6gOYnm1306aYyr9FuA/w640-h426/IMG_2367.JPG" width="640" /></a></div><div>Mając tak piękne widoki, prowadziliśmy wiele ciekawych rozmów nie tylko o górach</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrjVrRwel-Ru-hF4BpOfyVBUi87P_dfzfsa9gDVCyJZKlo0YsKcMMlXd1rfw9vXsO7ffDbwd1DdWYAS67BWd6Pn-4QdkH-Z4pGameYQ_2OOZtdQ_fw-ibjNF1NXKWs7dvuv0FtxV3qWNsH/s1600/IMG_2618.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrjVrRwel-Ru-hF4BpOfyVBUi87P_dfzfsa9gDVCyJZKlo0YsKcMMlXd1rfw9vXsO7ffDbwd1DdWYAS67BWd6Pn-4QdkH-Z4pGameYQ_2OOZtdQ_fw-ibjNF1NXKWs7dvuv0FtxV3qWNsH/s640/IMG_2618.JPG" width="640" /></a></div><div>Ile tak naprawdę znaczymy, gdy popatrzysz tylko na mały fragment gór... Jesteśmy malutcy, prawie niewidoczni... (nasza baza znajduje się w tyle, ostatnia linia namiotów poza głównym ich ciągiem)</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhg7ljB_7farFZy5xSd-GltRGL7BZe_bGBhnLjFDrfXlpVNQUEd3H4Do4kq29txkZ5QeOylMCVbUd2VIUfMw-5NRSMD0pabeJPihMs17NOGqCwa3suaeXCZ9p25Tmh1HTC0OHJPEV0gF4x/s1600/IMG_2799.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhg7ljB_7farFZy5xSd-GltRGL7BZe_bGBhnLjFDrfXlpVNQUEd3H4Do4kq29txkZ5QeOylMCVbUd2VIUfMw-5NRSMD0pabeJPihMs17NOGqCwa3suaeXCZ9p25Tmh1HTC0OHJPEV0gF4x/w640-h426/IMG_2799.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizEat1WzFhXLrDyUsXndaV2Ng3lPT0ZxTga1SyTrkeT-3uD1qQjytinx01fCkuf7zZbNEzpqYNToUFnZpOl6gzOP1uEU7rEeJ9kB0d55uTXiZThmFrUxib5X0i0lViArYWN0Edp3KkxWQL/s1600/IMG_2764.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizEat1WzFhXLrDyUsXndaV2Ng3lPT0ZxTga1SyTrkeT-3uD1qQjytinx01fCkuf7zZbNEzpqYNToUFnZpOl6gzOP1uEU7rEeJ9kB0d55uTXiZThmFrUxib5X0i0lViArYWN0Edp3KkxWQL/s640/IMG_2764.JPG" width="640" /></a></div><div>Na Denali masz mnóstwo czasu, żeby podziwiać piękne widoki</div><div><br /></div><div>Kolejnym czynnikiem byli wspaniali ludzie, z którymi miałem okazję podejść do najwyższego punktu, położonego na wysokości około 5950 m n.p.m. O ile z początku szedłem za amerykańskimi ekipami podchodzącymi w celach aklimatyzacyjnych lub w celu założenia depozytu w śniegu, to później, od wysokości 5000 m n.p.m. poszedłem już sam. Gdzieś na grani spotkałem trzech Amerykanów, którzy chcieli założyć depozyt na wysokości 5210 m n.p.m. Panował wówczas mróz -37’C, a wieczorem temperatura spadła do -40’C. Miałem sprzęt najwyższej jakości, dlatego nie martwiłem się o odmrożenia. Czułem pełny komfort. Bardzo mi się podobało, że kobieta, która była w trzyosobowej ekipie od razu zagadała i zapytała skąd wyruszyłem, skąd jestem i jak mi się podoba na Alasce. Kiedy dotarliśmy do ostatniej bazy, która jeszcze nie istniała (wysokość 5210 m n.p.m.), usiedliśmy w słońcu na śniegu, kobieta przedstawiła się i nalała z termosu każdemu gorącej czekolady. Para z kubków aż buchała. Przez najbliższe 20 min rozmawialiśmy o górach i o… Polsce. Byli bardzo ciekawi tego kraju oraz co można w nim zobaczyć, jacy są ludzie. Jako, że kocham góry, pokazałem im nasz kraj właśnie od tej strony oraz inne piękne miejsca, które udało mi się odwiedzić. Wszyscy byli zadziwieni, jak mamy piękną roślinność, jak jest kolorowo w górach, gdy wszystko zakwitnie, oraz jaką mamy ich różnorodność. Na smartfonie pokazałem im krokusy w Dolinie Chochołowskiej, deszcz płatków z czeremch w Wiśle Jawornik, Bieszczady, Tatry zimą i latem, Halę Redykalną zimą, wiosnę w miastach, i tym podobne widoki. Najbardziej zachwycały ich kolory. Stwierdzili, że u nich rosną tylko zielone drzewa i czasem trawy (na Alasce w wielu miejscach zamiast traw zobaczymy mchy). Stwierdzili, że chcieliby kiedyś odwiedzić piękne góry w Polsce.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeL-zVJ0CL38ELgKbILfBb3oOsVghqVRqySUWnFUAzx7APjJZC7c6Sfjmebw_MwbgCbnbEXQyqaUl_WuqQuVxaGmMGf9mwBWwb2wFnK9DJcaSQmWz33dLnfxNJUU5fmtzaYfnmLkJSd5Lc/s1600/IMG_2788.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeL-zVJ0CL38ELgKbILfBb3oOsVghqVRqySUWnFUAzx7APjJZC7c6Sfjmebw_MwbgCbnbEXQyqaUl_WuqQuVxaGmMGf9mwBWwb2wFnK9DJcaSQmWz33dLnfxNJUU5fmtzaYfnmLkJSd5Lc/w640-h426/IMG_2788.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo6WF6k44AYReMUF8lexZLiPc56bpu1PtQmcLGVchUp7MHZaloUej3W1tE0bnma2lHoA0LDezqXmAdxvLdCrqLtnsULq7YRC_4W7hOX212Y0YjJF6qqPbIrzPEWbNcnbTVQxK5h1oEkBqH/s1600/IMG_2790.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgo6WF6k44AYReMUF8lexZLiPc56bpu1PtQmcLGVchUp7MHZaloUej3W1tE0bnma2lHoA0LDezqXmAdxvLdCrqLtnsULq7YRC_4W7hOX212Y0YjJF6qqPbIrzPEWbNcnbTVQxK5h1oEkBqH/w640-h426/IMG_2790.JPG" width="640" /></a><br />Dzień odpoczynku w Camp III i zachód słońca o godzinie 23.16</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4r0XYHu9mV-o0SC4hWubIGFK3_JaDv9FtnqtGTuuF1BzhIykBGJFf-c0Je_rHwMC7xxDUcOUFZUrxz9t1Orz49MDRvj3LfSD2vga17azBg3RnkCD6lGuHnjORCiRqdZAIx9XTGmOJE5iS/s1600/IMG_3052.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4r0XYHu9mV-o0SC4hWubIGFK3_JaDv9FtnqtGTuuF1BzhIykBGJFf-c0Je_rHwMC7xxDUcOUFZUrxz9t1Orz49MDRvj3LfSD2vga17azBg3RnkCD6lGuHnjORCiRqdZAIx9XTGmOJE5iS/w640-h426/IMG_3052.JPG" width="640" /></a></div><div>Widok z naszej bazy, kiedy rozmawialiśmy o docenianiu Polski jako kraju turystycznego</div><div><br /></div><div>Kiedy patrzę wstecz, na inne wyjazdy lub wyprawy, zawsze najbardziej ceniłem sobie te nieplanowane spotkania z przypadkowymi ludźmi kochającymi góry. Zawsze wywiązywały się ciekawe rozmowy i dzięki temu poznawałem wspaniałych towarzyszy chociażby na krótki czas. Każde dobre słowo, które słyszysz od nieznajomych, zawsze dodaje „skrzydeł”. Nie chodzi tu o chwalenie kogoś, ale raczej o dobre słowo na dalszą podróż, pozdrowienie, czy życzenie komuś pogody i pięknych widoków. To są naprawdę miłe rzeczy. W drodze powrotnej z rejonów podszczytowych chyba przeprowadziliśmy najwięcej ciekawych rozmów, ponieważ założyliśmy bazę na lodowcu Kahiltna, tuż przed pierwszym wzniesieniem. Mając mnóstwo czasu wolnego nikt nie myślał, żeby włączyć telefon i coś czytać lub słuchać audiobooków. Teraz był najpiękniejszy czas na najciekawsze rozmowy w najpiękniejszym otoczeniu gór. Każdy z nas docenił wyjątkowe miejsce i otoczenie w którym się znajdował. Dzięki temu mogliśmy poczuć prawdziwy klimat gór. Wracając do początkowej bazy po dwunastogodzinnej walce z burzą śnieżną, czuliśmy się wyczerpani. Kiedy na ostatnim fragmencie ścieżki prowadzącej do bazy zauważyli nas strażnicy parku narodowego, wyszli nam naprzeciw, ponieważ chcieli pomóc donieść nasze ciężkie plecaki i sanie na miejsce, abyśmy mogli odpocząć. Nawet porozmawiali z nami o przeżyciach na Denali. Później wskazali miejsce, gdzie możemy rozbić namiot, żebyśmy mieli równe podłoże. Kiedy rozłożyliśmy go, oprócz strażników wyszły do nas kobiety stacjonujące w tutejszej bazie. Przyniosły wielki gar makaronu na boczku z jajkiem. Kobiety nałożyły nam największe porcje, jakie tylko się dało przygotować i wraz z strażnikami zaczęły z nami rozmowę. To było coś niespodziewanego, a jednocześnie pięknego, takiego ludzkiego… Po raz kolejny mogliśmy doświadczyć tego, co nazywamy prawdziwym klimatem gór na samym końcu całej przygody z Denali… O wspaniałych ludziach, których można spotkać na podobnych wyprawach świadczyło jeszcze jedno wydarzenie. Po dłuższym załamaniu pogody, każdorazowo trzeba wydeptać w śniegu pas startowy dla awionetek. W bazie początkowej przebywało 11 osób wraz z nami. Jeden ze stacjonujących przewodników podawał nam wytyczne, jakie wymiary ma mieć pas, oraz w jaki sposób go przygotować. Po południu, oraz rankiem, następnego dnia zaczęliśmy udeptywanie śniegu według instrukcji. Podczas tego spotkania poznaliśmy się bliżej z pozostałymi ekipami. Kiedy po powrocie małą awionetką do Talkeetny spotkaliśmy te same osoby, aż łzy cisnęły się do oczu. To było niezwykłe i niesamowite spotkanie…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWWM2wMni9B86Oosu2XdAyOAZx1Eafb2d7u7HtFBxPUKRtTm2_MwW9V2P4apHp1y6X0XGgUvcRlZlewHWkYVzU5I8LiDtKJrVKqo3h-FAbPw35epHvfk74Dqld1-osHAP1jAqUz5EG8PeA/s1600/IMG_2961.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWWM2wMni9B86Oosu2XdAyOAZx1Eafb2d7u7HtFBxPUKRtTm2_MwW9V2P4apHp1y6X0XGgUvcRlZlewHWkYVzU5I8LiDtKJrVKqo3h-FAbPw35epHvfk74Dqld1-osHAP1jAqUz5EG8PeA/w640-h426/IMG_2961.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK_vmu9NbIoZ3P4TjYTApnLPSCRfLquag0at_2orGOu4ST79oKz66e6K4gbHLgGg376tBD4El5OioPENFhXkTdCOqmuKGo4fXjKKYBO-48DPkL1LzTyHQfra6J5uP-uDbR8v_f8aPOAsOy/s1600/IMG_2810.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK_vmu9NbIoZ3P4TjYTApnLPSCRfLquag0at_2orGOu4ST79oKz66e6K4gbHLgGg376tBD4El5OioPENFhXkTdCOqmuKGo4fXjKKYBO-48DPkL1LzTyHQfra6J5uP-uDbR8v_f8aPOAsOy/s640/IMG_2810.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTJtZQOoMC-jyjTdJL1b0865ZQDHiOqtKsdwVBerNR-Gaj76bFNzYRnawpd97XWbeGjHZBplf9rFOTwJfSBvkITG9Ow6Tu9OUUCb0xp9wjYUhWuBaNmmvO4T2zLvCE3Wk1ht2zq2w9zKch/s1600/IMG_3135.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTJtZQOoMC-jyjTdJL1b0865ZQDHiOqtKsdwVBerNR-Gaj76bFNzYRnawpd97XWbeGjHZBplf9rFOTwJfSBvkITG9Ow6Tu9OUUCb0xp9wjYUhWuBaNmmvO4T2zLvCE3Wk1ht2zq2w9zKch/w640-h426/IMG_3135.JPG" width="640" /></a></div><div>Totalne odcięcie od świata, to nie tylko wysiłek i droga do celu, ale również nieplanowane spotkania z innymi ekipami</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>G) USA – SZKOLENIE Z PRACY</b></span></div><div>Pewnie pomyślisz o co chodzi. W USA w 2008 roku byłem na półrocznym szkoleniu w pracy. Na początku czułem wielkie obawy, bo nauka języka zawsze przychodziła mi z wielkim trudem. Z tego powodu trudno było mi się otworzyć na nowe znajomości i w ogóle na jakiekolwiek rozmowy. Mieszkaliśmy w małej wiosce, o której istnieniu inni Amerykanie nie są nawet świadomi. Zwykły wyjazd po buty oznaczał podróż 99 km od naszego hotelu… Na kilka tygodni przed powrotem do kraju postanowiłem przełamać moje lęki związane z językiem. Poszedłem do lokalnego centrum informacji turystycznej, żeby zapytać o tutejsze atrakcje i ciekawostki. Zauważyłeś, że pisząc o Alasce dużo mówiłem o uśmiechu i życzliwości? Tutaj spotkałem się ze wspomnianymi cechami jeszcze bardziej. Ponad czterdziestoletnia pani Susan najpierw dużo opowiedziała mi o wiosce, w której mieszkam, a później wskazała ciekawe miejsca do odwiedzenia, które można przegapić. Tej rozmowie przysłuchiwała się 21-letnia Amanda, która od niedawna dołączyła do Susan. Widać, że również żyła tym, co robi. Miała wiedzę i potrafiła opowiadać o atrakcjach turystycznych. Wszystkie je odwiedziła, dlatego miałem informacje z pierwszej ręki. Kiedy ponownie przyszedłem za kilka dni, Susan podeszła do mnie i uściskała mnie. Nie spodziewałem się takiego przywitania, co było bardzo miłe. Tym razem opowiedziała mi ciekawą historię, którą z wielką pasją dokończyła Amanda. Dziewczyna wyciągnęła mapę wojskową z zaznaczoną górą, do której nie prowadzi żadna ścieżka. Gdzieś w środku lasu miał znajdować się krater, który prowadzi do pięknej jaskini, gdzie przez 90% jej długości trzeba się czołgać. Byłem podekscytowany zdobywanymi informacjami, ponieważ nawet lokalni mieszkańcy nie wiedzieli o istnieniu tej jaskini na górze. Koniecznie musieliśmy tam być!</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0S1mH4E7bElpcbxazDOrSEOgAtES_kHC8Ld5MjuRZBAwCuCtXPF2y5Qu7dKz_NvBwhD6xwXWrJSKaPBPDeXlU-DjNtt7Sbfp_aH3V0rMsuGhmtfoeO2rqvb6dYqPVZTvA8T8SS7bq97YP/s1600/5150.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0S1mH4E7bElpcbxazDOrSEOgAtES_kHC8Ld5MjuRZBAwCuCtXPF2y5Qu7dKz_NvBwhD6xwXWrJSKaPBPDeXlU-DjNtt7Sbfp_aH3V0rMsuGhmtfoeO2rqvb6dYqPVZTvA8T8SS7bq97YP/w400-h300/5150.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRrP8DjWYUaJ5X96Ucqi8jctxUuFbHQQio-e7wzYK9TdAYjWv-bXip4506fQbDvWgPs2TL9x60xVOlKfdC4IJ40WH3Fb2HOyWIyGb1uyJyEi-OH3UTj4U1o7SQceDm0eTA0f8gfMGVLDSY/s1600/5159.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRrP8DjWYUaJ5X96Ucqi8jctxUuFbHQQio-e7wzYK9TdAYjWv-bXip4506fQbDvWgPs2TL9x60xVOlKfdC4IJ40WH3Fb2HOyWIyGb1uyJyEi-OH3UTj4U1o7SQceDm0eTA0f8gfMGVLDSY/w400-h300/5159.jpg" width="400" /></a></div>Dzięki zaangażowaniu Susan i Amandy mogłem odkrywać rzeczy, o których nawet lokalni mieszkańcy nie wiedzieli. To były piękne spotkania!<div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtQA0UgCmkweTYX_dOK_iQL9fcg7Os6uXh9LeJABmvDEhrqfEEMexSldMmWVYtPi6bi6SMU1dwRZ_e68DI2x0X-sHGE_0UnbK5g7Nt4gZkiqKq2TbbsapH1UXvOvefME8K6sD5dqY3lGEf/s1600/7193.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtQA0UgCmkweTYX_dOK_iQL9fcg7Os6uXh9LeJABmvDEhrqfEEMexSldMmWVYtPi6bi6SMU1dwRZ_e68DI2x0X-sHGE_0UnbK5g7Nt4gZkiqKq2TbbsapH1UXvOvefME8K6sD5dqY3lGEf/w640-h480/7193.jpg" width="640" /></a></div><div>Amanda zawsze miała jakieś "tajne" dojścia do niedostepnych materiałów - mapa jaskini w kraterze z 1969 roku</div><div><div><br /></div><div>Kiedy pierwszym razem z moją ekipą z pracy pojechaliśmy do wskazanego miejsca, odległego o 18 mil, po dłuższym czasie odkryliśmy to miejsce. Jako, że nie wzięliśmy lepszych latarek, sprawdziliśmy pierwszą komorę do wąskiego zacisku w kształcie litery ‘Z’, będącego wąskim przesmykiem o średnicy około 50 cm. Przeciśnięcie się dalej graniczyło z cudem. Ten, kto sforsował zacisk, miał do dyspozycji około 3,5-godzinny odcinek z odnogą, która błyszczała się fioletowymi minerałami. Po pracy szybko wróciliśmy w to miejsce – tym razem z kaskami i latarkami. Teraz mogliśmy czuć się znacznie bezpieczniej. Udało nam się przecisnąć przez zacisk i spenetrować jaskinię aż do samego końca, wraz z jej odnogą. Wszędzie zrobiliśmy ciekawe zdjęcia. Następnego dnia wróciłem do centrum informacji turystycznej i pokazałem Amandzie jak wygląda wnętrze jaskini. Kiedy zapytała mnie, czy przeszliśmy przez zacisk po 10 min wędrówki, odpowiedziałem, że tak. Dodałem również, że udało nam się i dodatkowo przeczołgaliśmy się przez całą jej długość. Na końcu jaskini znalazłem ciekawy porost. Amanda wtedy przyznała, że z powodu swojej tuszy dotarła tylko do zacisku i zawsze była ciekawa, co jest dalej. Poprosiła mnie o zdjęcia, żebym pokazał jej całe wnętrze oraz opowiedział coś o charakterystycznych punktach. Kiedy zobaczyła biały porost na moich zdjęciach, wysłała to zdjęcie do jakiegoś profesora, który zajmuje się roślinami. Myślałem, że nic więcej w tej wiosce lub w jej pobliżu nie mogę już zobaczyć, ale Amanda podsunęła mi kolejny, ciekawy temat. Widząc, że lubię poszukiwanie przygód oraz odkrywanie czegoś nowego, podrzuciła mi kolejną mapę. Tym razem, jakieś 12 mil od naszej wioski znajdowało się strome i wysokie urwisko, gdzieś przy ulicy. Wskazała, że tam również znajdują się jaskinie, ale trzeba podejść wysoko i poszukać możliwego wejścia do nich. Amanda nigdy ich nie znalazła. Kiedy pojechaliśmy pierwszym razem w nowe miejsce, wyszukiwaliśmy klifu o kształcie wskazanym na mapie. Znaleźliśmy poszukiwany fragment urwiska, po czym zaczęliśmy przeszukiwanie terenu. Nie mogliśmy trafić nawet na najmniejszy otwór lub dziurę.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvE5xRgxNwx7NOY4rVJyfslIHKSN2j1P20I4rkccf1eVEZdXHX5KDT2KBKi43BTwatwkvlF5E0rswrBAwfFOVZIbENJ1zsXsAezFCmGg9-aVwjNHusf4nleBCtFpxs81xLMO7mFoWRLSk/s1600/7131_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrvE5xRgxNwx7NOY4rVJyfslIHKSN2j1P20I4rkccf1eVEZdXHX5KDT2KBKi43BTwatwkvlF5E0rswrBAwfFOVZIbENJ1zsXsAezFCmGg9-aVwjNHusf4nleBCtFpxs81xLMO7mFoWRLSk/w640-h480/7131_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYQOpz5z1Ys64k2LmlER3cGp0Lx-O2_2yCFmprqDA9Pd18sXAiEC0p_l_A2i43m4agpBxlrW05HXiqZZIPJEEOqCmypeZ-p0Q6fzk_La34p-8hqaaJptQ09dlCVNpA35tRz8t2Yt6V-lQ_/s1600/7121_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYQOpz5z1Ys64k2LmlER3cGp0Lx-O2_2yCFmprqDA9Pd18sXAiEC0p_l_A2i43m4agpBxlrW05HXiqZZIPJEEOqCmypeZ-p0Q6fzk_La34p-8hqaaJptQ09dlCVNpA35tRz8t2Yt6V-lQ_/w640-h480/7121_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMaBhuwZpkwlWDOk5vfUwHfeU-P_saCz5jeqVJI7Mb8_G3WyEG4jhJV6jllE2uRyBgEgGU9-g3D-wDxo5hqEXzi5Qr9smI2gqLA_fDR816zCjvbG-iB-AJYn9gsXsYuh1ee8yrBUJnzxJ9/s1600/7168_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMaBhuwZpkwlWDOk5vfUwHfeU-P_saCz5jeqVJI7Mb8_G3WyEG4jhJV6jllE2uRyBgEgGU9-g3D-wDxo5hqEXzi5Qr9smI2gqLA_fDR816zCjvbG-iB-AJYn9gsXsYuh1ee8yrBUJnzxJ9/w640-h480/7168_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-M0vX0llWQnD8-UAPvqeL1nrwT7CL7aOdidPD_NW9f6840nkCUhBB-s1cdOk6oDzGChS3qXII7px82QX5AmsT4VHX1fAZvTWl_92PAQavpxe5BbIpU5vZ9r-d_B06FNFZzVXfK1AXCmtp/s1600/7061_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-M0vX0llWQnD8-UAPvqeL1nrwT7CL7aOdidPD_NW9f6840nkCUhBB-s1cdOk6oDzGChS3qXII7px82QX5AmsT4VHX1fAZvTWl_92PAQavpxe5BbIpU5vZ9r-d_B06FNFZzVXfK1AXCmtp/w640-h480/7061_w.jpg" width="640" /></a></div><div>W jaskini. Tego Amanda nie zobaczyła</div><div><br /></div><div>Kolejnego dnia wróciłem i opowiedziałem o naszych problemach. Dziewczyna stwierdziła, że są dwa urwiska o dokładnie takich samych kształtach, dlatego bardziej szczegółowo opisała, gdzie mogę szukać wspomnianych wejść do jaskiń. Pojechaliśmy drugi raz. Faktycznie, urwisko znajdowało się znacznie dalej, ale miało podobny kształt. Zaczęliśmy szczegółowe poszukiwania. Duża część stromego terenu była zagrodzona, a na siatce wisiały tabliczki: „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony”. Zastanawiało nas, czy ktoś sobie wykupił te ziemie i zagrodził wejścia do jaskiń tylko dla siebie. Kiedy wróciłem po dodatkowe informacje do Amandy, to powiedziała, że zbadamy tą sprawę razem. Co mnie zszokowało, to fakt, że dziewczyna powiedziała Susan, że na chwilę wychodzi z pracy, bo pojedzie ze mną zrobić wywiad. Tutaj w Polsce takie coś byłoby nie do pomyślenia! Amanda nie tylko chciała mi pomóc rozwiązać tą zagadkę, ale również było widać, że sama tym żyje. Pojechała w kierunku opracowywanych przez nas urwisk, ale najpierw wypytywała lokalnych ludzi w najbliższej temu miejscu wiosce. Kiedy wstąpiła na stację benzynową spotkaliśmy tam 80-letnią babcię, która powiedziała: „Teren z jaskiniami jest ogrodzony i faktycznie jest prywatny. Właściciel wyprowadził się 12 lat temu do Wisconsin, ale wszystkie wejścia do jaskiń zasypał, żeby inni nie wchodzili na jego teren”. Dzięki tej informacji wiedzieliśmy już, czy dalsze poszukiwania mają jakikolwiek sens. Na sam koniec, kiedy już wracaliśmy do kraju, Susan i Amanda uściskały mnie, po czym się pożegnaliśmy. Nie wiem, czy jeszcze ktoś z przyjezdnych tak bardzo drążył ciekawe i niewyjaśnione tematy, ale dla mnie to była bardzo ciekawa przygoda. Dla Susan i Amandy pewnie też, bo widać, że żyły sprawami lokalnej turystyki i chętnie gromadziły informacje. Dlaczego wspomniałem o tym wszystkim, chociaż bezpośrednio nie było mowy o górach? Dlatego, że będąc w USA, na każdym kroku spotykałem się z życzliwością, chęcią pomocy, uśmiechem i zaangażowaniem. Prowadząc rozmowy, z osobami, które kochały turystykę, czułem, że przeżywam coś wspaniałego, wyjątkowego. To było wspaniałe przeżycie. Jak bardzo by się chciało, żeby po powrocie również móc na co dzień spotykać podobnych ludzi…</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>H) ALETSCHHORN 2020</b></span></div><div>O podobnej wyprawie w Alpy myślałem od wielu lat, ale nigdy nie mogłem znaleźć odpowiednich gór, żeby zrealizować moje pewnego rodzaju marzenie. Chciałem stworzyć taką ekipę, żeby każdy miał podobne cele i podejście do gór, żeby nie było gonitwy na czas i żebyśmy zawsze mieli dużo czasu na podziwianie widoków oraz cieszenie się danym miejscem. Dodatkowo poszukiwałem pięknej góry, która nie będzie znana tłumom, gdzie trudno będzie dotrzeć większości turystom. Po długich poszukiwaniach relacji, przewodników i wysłuchaniu wielu opowiadań, natknąłem się na górę w Alpach szwajcarskich o nazwie Aletschhorn. Alp Berneńskich nie znałem, dlatego tym bardziej cieszyłem się, że poznam zupełnie coś nowego. Udało mi się stworzyć trzyosobową ekipę, która wiedziała, co mam na myśli. Każdy z nas wiedział, że to będzie wyjątkowa wyprawa ze względu na wybraną górę. Nie chodziło nam o trudność i wspinaczkową drogę, żeby później móc się pochwalić, ale raczej poszukiwaliśmy szczytu z dala od masowej turystyki, bez ludzi, z nienaruszoną przyrodą, bez wyciągów i z pięknymi widokami lodowcowymi. Dzięki temu moglibyśmy się wyciszyć i przeżyć piękną alpejską przygodę. Najbardziej działało na nas zdanie, które przeczytaliśmy w przewodniku: „wejście na szczyt smakuje podwójnie ze względu na ciekawą i wymagającą kondycyjnie trasę”. Tym razem pojechaliśmy autokarem do Szwajcarii, a później pociągami do Betten Talstation. Nastawiliśmy się, że będziemy spać tylko i wyłącznie w namiotach, bo dzięki temu przeżywa się więcej oraz można zobaczyć więcej. Od samego początku mogliśmy podziwiać wyjątkowe widoki. One nie były piękne, lecz wyjątkowe. Dlaczego? Nie tylko mogliśmy patrzeć na „śmietankę” najwyższych gór Europy, ale również trasa prowadziła obok bardzo urokliwego stawu Bettmersee. Siedząc na ławce, podziwiając niesamowitą panoramę Alp, przywoływaliśmy nasze wspomnienia z innych wypraw. W końcu przed nami widniała góra Dom de Mischabel, na której byliśmy dwa lata temu oraz Matterhorn i Weisshorn, które zawsze podziwialiśmy podczas naszych wcześniejszych wyjazdów. Klimat tego miejsca jest po prostu niepowtarzalny! A kiedy patrzysz na panoramę Alp, która przywołuje na pamięć kilka poprzednich wypraw, to dopiero czujesz, czym jest piękno pasji gór!</div><div><br /></div><div><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/07/aletschhorn-4195-m-npm.html"><img alt="Bettmersee" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQFsOWHNygKKUfBf3FWCw6-HlC7-O3-iqyQWkdvOeKwuST6lpme1ixwg91eIvycw_JVTnwgdW5dEwlaNHn9XNR9SZM2sJdf9Z4Y27pWYIz4x7P3ZC3FSlqfn7mYUS18lnV3jxrdS_YEDIK/w640-h426/DSC_5236.JPG" width="640" /></a></div><div>Bajecznie piękne miejsce, które przywoływało na pamięć poprzednie wyprawy w Alpy, między innymi na Dom de Mischabel - staw Bettmersee</div><div><br /></div><div>Kiedy poszliśmy powyżej stawu, do wyznaczonego przez nas miejsca na nocleg w namiocie, zobaczyliśmy największy lodowiec Europy – Aletschgletscher. Ten widok wbił nas dosłownie w ziemię! A my mieliśmy tutaj spać. Tego wieczoru podziwialiśmy jeszcze zachód słońca nad lodowcem i kilkoma czterotysięcznikami. Bardzo cieszyliśmy się, że daliśmy sobie dwie godziny na zwykły relaks nad stawem Bettmersee, że nigdzie się nie spieszyliśmy i mogliśmy dzięki temu każde wyjątkowe miejsce przeżywać na swój sposób. Wieczorem jeszcze rozmawialiśmy o tym, co nas czeka oraz omawialiśmy, którędy przebiega nasza dalsza trasa. Następnego dnia wstawaliśmy powoli, nacieszyliśmy się pięknymi widokami na lodowiec oświetlany wczesno porannym słońcem, po czym po spakowaniu się wyruszyliśmy kilkaset metrów w dół, w stronę lodowej krainy. Wiedzieliśmy, że przejście wyznaczonego fragmentu lodowca powinno zająć nam nawet do ośmiu godzin. Z zagranicznych relacji wiedziałem, że lodowiec jest bardzo poprzecinany szczelinami, dlatego co kilka metrów trzeba wyszukiwać nowej drogi. Myślę, że ten lodowiec jest idealnym miejscem na sprawdzenie każdej grupy. Dlaczego? Ponieważ co chwilę trzeba poszukiwać nowej trasy przejścia i kluczyć wśród szczelin. Jeśli ktoś liczy czas, lub czasem wyrywa się szybszym tempem do przodu, to tutaj podobne zachowania bardzo szybko wprowadzą nerwowość w ekipie. Wówczas będzie jasno widać, czy grupa jest zgrana i czy ma podobne cele oraz w jaki sposób przeżywa góry. Na szczęcie nikt z nas nie chciał wyrywać się samotnie. Dawaliśmy sobie dużo czasu na podziwianie lodowej krainy i zachwycanie się pięknem otaczających nas panoram. Dodatkowo robiliśmy wiele zdjęć. Przez osiem godzin kluczenia pomiędzy szczelinami, przez cały czas szliśmy razem, komentując to, co widzimy. W każdym z nas było widać zachwyt nad tym wyjątkowym miejscem.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI8VxM57mZqrfG5BevxwJuP0grgpy56zPRUJ5p-59K7k81TMKAC2OEWnCmjSeRU-S3f7IQVwsafJhiC0Elzs3E2sNy_kyD74xXY27wKFJLhTF-YTV2HntXb_SUurh2P2alKfFb8sX-k1QO/s1600/DSC_5468.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI8VxM57mZqrfG5BevxwJuP0grgpy56zPRUJ5p-59K7k81TMKAC2OEWnCmjSeRU-S3f7IQVwsafJhiC0Elzs3E2sNy_kyD74xXY27wKFJLhTF-YTV2HntXb_SUurh2P2alKfFb8sX-k1QO/s640/DSC_5468.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwYRZul1kvcHennVTjW4etCO4aQHpv-uarkfctPBl6yxqgS1kZ4mVyXAz1LoEEsxmrvjf_Ohx2ofKC2HU3Ig-aPI1VJD4OFPA_ndGLzAIA5POS6DxXudAvKo4KUSKPFH6PqvdI_Mr7FIqL/s1600/DSC_5621.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwYRZul1kvcHennVTjW4etCO4aQHpv-uarkfctPBl6yxqgS1kZ4mVyXAz1LoEEsxmrvjf_Ohx2ofKC2HU3Ig-aPI1VJD4OFPA_ndGLzAIA5POS6DxXudAvKo4KUSKPFH6PqvdI_Mr7FIqL/s640/DSC_5621.JPG" width="640" /></a></div><div>Niesamowity lodowiec Aletsch</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_7WU4vtxxuix_-U1HvydjveqlX0nOwPR4N5CwM8rDCW29PQUk7Ceaiw5DkwIYJt20VuT-MAmub4QKFilarBV0P6gCZtnjvDIkFTo7sSAAeD0E3Mar1B1yrk3OvYecuMGvoURZECGO2ZS/s1600/DSC_5539.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_7WU4vtxxuix_-U1HvydjveqlX0nOwPR4N5CwM8rDCW29PQUk7Ceaiw5DkwIYJt20VuT-MAmub4QKFilarBV0P6gCZtnjvDIkFTo7sSAAeD0E3Mar1B1yrk3OvYecuMGvoURZECGO2ZS/s640/DSC_5539.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRBO5UOYD5Zf5h8ksMpN2ltou7ETqUPfEbtSd9D_nOLh8jK1zuvoikDT2YFSyrJQ53BdauHYVYvE-pa7wPKmnL2nNniOV2VA-Ke7FYA21a1aPBAr3qcG9F3HBryzhyphenhyphencg4YHS2EOOUWXdNY/s1600/DSC_5729.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRBO5UOYD5Zf5h8ksMpN2ltou7ETqUPfEbtSd9D_nOLh8jK1zuvoikDT2YFSyrJQ53BdauHYVYvE-pa7wPKmnL2nNniOV2VA-Ke7FYA21a1aPBAr3qcG9F3HBryzhyphenhyphencg4YHS2EOOUWXdNY/s640/DSC_5729.JPG" width="640" /></a></div><div>Szukanie przez 8 godzin właściwej i możliwej drogi przejścia z pewnością wymaga zgranej ekipy. Zbyt szybko mogłaby się wkraść nerwowość. Ten czas można przeznaczyć na coś znacznie lepszego - na podziwianie pięknych widoków i otoczenia, którego większość ludzi nie widziała</div><div><br /></div><div>Szybko dostrzegliśmy, że nikt, oprócz nas, nie wchodził tak głęboko w góry. Szliśmy zupełnie sami. W trakcie wędrówki przez lodowiec mogliśmy zobaczyć wielki, kilkusetmetrowy lej, pochłaniający dosłownie wszystko. Ostatni odcinek dostarczył nam wielu powodów do radości, ponieważ przeszliśmy wzdłuż lodowych piramid, gdzie dodatkowo mijaliśmy piękne, turkusowe stawy. Po przejściu na drugą stronę lodowca Aletschhorn mieliśmy całkowitą pewność, że tutaj docierają tylko prawdziwi pasjonaci gór, ponieważ droga jest wymagająca pod względem kondycyjnym oraz cały czas trzeba mieć wytężoną uwagę, żeby znaleźć możliwą trasę przejścia pomiędzy głębokimi szczelinami. Kilka godzin wędrówki w podobnych warunkach może nieźle umęczyć, tym bardziej, gdy masz na sobie 30-kilogramowy plecak… Za lodowcem rozpoczął się niesamowicie piękny świat… W przewodnikach jest opisywany jako ten, który od wielu setek lat jest nienaruszony przez człowieka! Rzeczywiście, nawet nie mogliśmy znaleźć szlaku prowadzącego do części lodowcowej Aletschhornu. Ścieżka gdzieś dawno zarosła. Widoczne były jej tylko bardzo krótkie, dwu-, trzymetrowe odcinki, co kilkadziesiąt metrów. Nie mieliśmy nawet pewności, kto je wydeptał – czy nieliczni miłośnicy gór, którzy tu docierają, czy może zwierzęta. Największe wrażenie zrobiła na nas kwiecista polana, która kwitła wszystkimi kolorami. Obiecaliśmy sobie, że w drodze powrotnej zatrzymamy się tam na jedną noc. Dalsza droga pięła się ku górze, a krajobraz stawał się bardzo surowy i kamienisty. Na końcu moreny bocznej, dotarliśmy do drugiego, wielkiego leja z ogromną dziurą. Dalej musieliśmy wejść pochyłą ścianą skalną, gdzie dalsza droga nie była tak oczywista. Jako że kończył się dzień, rozbiliśmy namiot na morenie bocznej, na kamieniach.</div><div><br /></div><div>Wieczorem słyszeliśmy jakieś „tępe” pomrukiwania z okolic lodowca, ale niczego nie widzieliśmy, co mogłoby wywoływać ten donośny i niski dźwięk, jakby ktoś przełamywał skałę na pół. Trzecie pomrukiwanie o godzinie 19.30 oznaczało potężne zawalenie się lodowca i zjazd wielkich, 5-metrowych lodowych brył, które wyrywały z podłoża wszystkie kamienie, pozostawiając po sobie szeroki, biały ślad. O godzinie 20.06 nastąpiło drugie zawalenie lodowca, dlatego postanowiliśmy, że wyprawę musimy zakończyć na tym etapie, ponieważ nasza droga została dosłownie „przeorana” i zatarasowana bryłami lodu. Jeszcze tego samego wieczoru spakowaliśmy się i odeszliśmy od tego miejsca na około 3 km. Rozbiliśmy namiot na morenie bocznej na kamieniach. Wstaliśmy kiedy tylko pojawiło się słońce. Usiedliśmy na głazach, zaczęliśmy przygotowywać śniadanie, oraz wspominaliśmy przeżycia z całej tej trasy. Pomimo niemożliwości kontynuacji dalszej wędrówki do góry każdy z nas był przekonany, że cała wyprawa jest bardzo udana, ponieważ podejście zakończyliśmy z przyczyn całkowicie niezależnych od nas. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Ponownie daliśmy sobie mnóstwo czasu. Tak bardzo podobał nam się widok na Aletschhorn i otoczenie lodowcowe, że siedzieliśmy tu do godziny 14.00. Dopiero po 14.00 wyruszyliśmy na obiecaną sobie wcześniej polanę. Dotarliśmy do niej za niecałe 3 godziny. Miejsce było tak piękne, że od razu wszystko zrzuciliśmy z siebie i zaczęliśmy rozglądać się po okolicy. Przebywaliśmy na kwiecistej polanie, gdzie mieniło się od kolorowych kwiatów. Nigdzie nie widzieliśmy śladów działalności człowieka. Dodatkowo po prawej, płynął szeroki potok z kaskadami. Po długim zachwycie pięknem polany złapaliśmy za aparaty, ponieważ koniecznie chcieliśmy uchwycić rajskie widoki na zdjęciach. Dopiero później zaczęliśmy rozbijać namioty i przygotowywać obiad. Posiłek zjedliśmy na zewnątrz, ciągle podziwiając piękne kwiaty, góry oraz wspaniały widok na Aletschhorn. Wielokrotnie powtarzaliśmy, jak tu jest pięknie. Chyba nie trzeba nikomu mówić, że noc w tak wyjątkowym miejscu musiała być udana. Kiedy wstaliśmy następnego dnia, zdecydowaliśmy, ze nie będziemy wracać szybko. Ponownie chcieliśmy nacieszyć się widokiem kwiecistej, rajskiej polany, oraz wysokich gór. Dla nas – ludzi kochających góry – pewnie tak w umyśle wyglądałby raj… Wszystko dookoła było nienaruszone przez człowieka – tylko dzika natura i niesamowite kwiaty wśród traw, kwitnące aż po skaliste zbocza wysokich szczytów. Każdy z nas czuł prawdziwe wyciszenie.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixeNIjiCsiFOVaphE-ObAJKjy-JOQTEqQaYlvaahnHNIptqo95DZ_CkFDsKhbVPf2mqy9PT96Z6fO88UbxVvzdU3IAnm5c3h3py7Ms0Sa9nNUML1DX4kQAoar6BQAzH-fIIwOEWiVkBM0n/s1600/DSC_5885.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixeNIjiCsiFOVaphE-ObAJKjy-JOQTEqQaYlvaahnHNIptqo95DZ_CkFDsKhbVPf2mqy9PT96Z6fO88UbxVvzdU3IAnm5c3h3py7Ms0Sa9nNUML1DX4kQAoar6BQAzH-fIIwOEWiVkBM0n/s640/DSC_5885.JPG" width="640" /></a></div><div>Niecodzienna sytuacja - lodowiec się zawalił na naszych oczach</div><div><br /></div><div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZfhM-4M5l82MBPj9Dhjnx3NRspmdPSJteS4HzolmsyjNdxYx4-uA4p-zRRRZEHvUAl6Nf4x40Yeih_v8kiBvhSHkPHoPm7Jl0FJ_UB8QVvAq6OyLnX72v1gbIufNFGUjFjG1Kx0iUU5r1/s1600/DSC_5898.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZfhM-4M5l82MBPj9Dhjnx3NRspmdPSJteS4HzolmsyjNdxYx4-uA4p-zRRRZEHvUAl6Nf4x40Yeih_v8kiBvhSHkPHoPm7Jl0FJ_UB8QVvAq6OyLnX72v1gbIufNFGUjFjG1Kx0iUU5r1/s640/DSC_5898.JPG" width="640" /></a></div><div>Nawet w bardzo surowym terenie można spędzić bardzo piękne chwile. Siedząc na kamieniach przy obiedzie długo rozmawialiśmy o górach. Tutaj uciekliśmy po zawaleniu się lodowca</div></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibJQyfJNt0PlpQsxAT45GLxfx6l2MT640l3EGCXqUghPHeZvPZrce-oP5FeUY4rtg135_SM5b8ayo4sCss4RiKxiwLPEjKYYjsosaLlDZp3PyODIXG1Wj0-azu030icgwlwRSNyytQOBUc/s1600/DSC_5953.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibJQyfJNt0PlpQsxAT45GLxfx6l2MT640l3EGCXqUghPHeZvPZrce-oP5FeUY4rtg135_SM5b8ayo4sCss4RiKxiwLPEjKYYjsosaLlDZp3PyODIXG1Wj0-azu030icgwlwRSNyytQOBUc/w640-h426/DSC_5953.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4aJnpE8Ma0bCZnTUrBPZ-yYLz7DGGUi4VirfbFN9z6xKgzmVrNECFGhqjOAdvxJT8sJi5XgYQXgVGzssDMWHNU2N6lRAfOpB2W4eiDuounB_YfyQSJ7EaORa7dskyyDvbh1MdZCly2_-w/s1600/DSC_6005.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4aJnpE8Ma0bCZnTUrBPZ-yYLz7DGGUi4VirfbFN9z6xKgzmVrNECFGhqjOAdvxJT8sJi5XgYQXgVGzssDMWHNU2N6lRAfOpB2W4eiDuounB_YfyQSJ7EaORa7dskyyDvbh1MdZCly2_-w/w640-h426/DSC_6005.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Aur3FJcI2EQRIzp-rqRAEifapZuieSbSGop7OUOd5TjDZ5k3eTPbi7kJ1QFvmm-SbN70dkLhfAIXEU0ddL0dKvFX88QkrQjsYAaYQ8uO2dBhMIHggGU_iBEAMXpbh4FxvYdzy9RXfwn4/s1600/DSC_6075.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Aur3FJcI2EQRIzp-rqRAEifapZuieSbSGop7OUOd5TjDZ5k3eTPbi7kJ1QFvmm-SbN70dkLhfAIXEU0ddL0dKvFX88QkrQjsYAaYQ8uO2dBhMIHggGU_iBEAMXpbh4FxvYdzy9RXfwn4/w640-h426/DSC_6075.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjABu0a5zv3Am2SS7cDoo78THkwTnH6GIQ-hwe7kN4GjElYSB2hegPLVLWSpt7WL6mM7kh0Xam0p_1jtBRNs7DJSavhrBVIKrxTc8c9w2_o1_UJM8QU18CuXPmOUV4khIxFs-PmuF4CI4BW/s1600/DSC_6116.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjABu0a5zv3Am2SS7cDoo78THkwTnH6GIQ-hwe7kN4GjElYSB2hegPLVLWSpt7WL6mM7kh0Xam0p_1jtBRNs7DJSavhrBVIKrxTc8c9w2_o1_UJM8QU18CuXPmOUV4khIxFs-PmuF4CI4BW/s640/DSC_6116.JPG" width="640" /></a></div><div>Na tej rajskiej polanie rozbiliśmy namioty. Spotkanie w całkowicie odludnym miejscu, nienaruszonym przez człowieka z pewnością staje się wyjątkowe...</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip-cEFm4Rk5DLKTJaup22cI2B0o2qFD4AHe1GYAdkl9BWI9A98Cq0aed3gqhxkN92lZrJysHcx5lEZV6ItsBISjUIXOD0T9xCo-5e-rRT3VMmWx9K1qyI8ukZvDTJ1Ouqm-flfY499KYEG/s1600/DSC_6025.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip-cEFm4Rk5DLKTJaup22cI2B0o2qFD4AHe1GYAdkl9BWI9A98Cq0aed3gqhxkN92lZrJysHcx5lEZV6ItsBISjUIXOD0T9xCo-5e-rRT3VMmWx9K1qyI8ukZvDTJ1Ouqm-flfY499KYEG/s640/DSC_6025.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilRItXST170JzpPb9uiI7WnkM50XDNnf0To4hFdRH16ifV9FCClNLdsA1Gbk6XVuH0t_61bQDFh5B8BbEqK_63_GKqObLfl5nd_IaEJbKGrnsTKzqNa7LUpDuP_VLCVaa-JOuH15AtmgmM/s1600/DSC_6044.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilRItXST170JzpPb9uiI7WnkM50XDNnf0To4hFdRH16ifV9FCClNLdsA1Gbk6XVuH0t_61bQDFh5B8BbEqK_63_GKqObLfl5nd_IaEJbKGrnsTKzqNa7LUpDuP_VLCVaa-JOuH15AtmgmM/s640/DSC_6044.JPG" width="426" /></a> </div><div>Niesamowite miejsce, gdzie mogliśmy się totalnie wyciszyć oraz poczuć prawdziwie górski klimat</div><div><br /></div><div>Najciekawszy jednak jest fakt, że całkowicie zapomnieliśmy o koronawirusie, o wszelkich obostrzeniach i o medialnym szumie wokół tej choroby. Ani razu nikt z nas nie wspominał o koronawirusie, o pracy, o wydarzeniach na świecie. Byliśmy totalnie odcięci od reszty cywilizacji. Piękne otoczenie tak na nas wpływało, że rozmawialiśmy tylko o dobrych rzeczach, wspominaliśmy nasze wcześniejsze wyprawy oraz omawialiśmy wiele pięknych przeżyć górskich. Spotkanie podczas obiadu na trawie, wśród niezliczonych tysięcy kwitnących kwiatów głęboko zapadły mi w pamięć. Wracając na lodowiec Aletsch, również mieliśmy wiele powodów do radości, ponieważ wybraliśmy inną drogę, dzięki czemu zobaczyliśmy inne widoki. Trafiliśmy również na ciekawy staw z turkusową wodą na tle skalistych czterotysięczników. To było coś! Wędrówka wśród szczelin upływała nam znacznie szybciej, choć wybraliśmy gorszy wariant. Największe rozpadliny miały nawet 800 m długości, a my szliśmy pomiędzy nimi, wzdłuż. Po dotarciu na ląd rozbiliśmy namioty w bardzo ciekawym miejscu. Mieliśmy niesamowity widok na lodowiec Aletsch, na wielki lej, szczeliny, czterotysięczniki i zielone zbocza najbliższych gór. Po południu słońce tak oświetlało lodowiec, że pewien fragment wyglądał tak, jakby z wnętrza jednej szczeliny świeciła latarka. Lód ponad rozpadliną miał intensywnie błękitny kolor. Rozglądając się po okolicy, przez przypadek odkryliśmy przepiękny staw, w którym odbijały się czterotysięczniki, a tuż za nim, za przepaścistym urwiskiem, od razu widniał lodowiec Aletsch. Bardzo cieszyliśmy się z miejsca, które wybraliśmy. Było wyjątkowe i niezwykłe. Nawet wstałem po 23.00 w nocy, żeby podziwiać gwiazdy nad lodowcem. Tego widoku nocnego, rozgwieżdżonego nieba również nigdy nie zapomnę… Zanim poszliśmy spać, znowu mieliśmy okazję zjeść obiad w pięknym otoczeniu. Po prostu czuliśmy prawdziwy klimat alpejskich wypraw. Przebywając w rejonie Aletschhornu przez siedem dni, nie spotkaliśmy ani jednej osoby. Widzieliśmy gdzieś w oddali powracającą jedną ekipę, ale nawet nie nawiązaliśmy z nimi kontaktu. Później nawet nikt nie przechodził tamtędy…</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha-AhqIq8TjTaJPS-G-KB4QdGsrhF8tckri22u095pIe5-npQGlq7CO_RmHs_oDzDn2LxObvZl4SUD0bzClswVIKFWtwOoKE4kNu15gw6lGPe-WDuKopxcIpL3_TT-WcqVGK4vfI-a-8xp/s1600/DSC_5923.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha-AhqIq8TjTaJPS-G-KB4QdGsrhF8tckri22u095pIe5-npQGlq7CO_RmHs_oDzDn2LxObvZl4SUD0bzClswVIKFWtwOoKE4kNu15gw6lGPe-WDuKopxcIpL3_TT-WcqVGK4vfI-a-8xp/s640/DSC_5923.JPG" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Zdjęcie dla pokazania w jakich czasach odbyła się nasza wyprawa</div></div><div><br /></div><div>Po powrocie kolejką do Betten Talstation zorientowaliśmy się, że powoli wracamy do „normalności”. Zauważyliśmy maseczki, ponieważ 6 lipca 2020 r. w Szwajcarii wprowadzono obowiązek noszenia maseczek w środkach transportu publicznego. Zorientowaliśmy się, że Aletschhorn tak bardzo nas „zresetował”, że zapomnieliśmy o dotychczasowym świecie. Czuliśmy się jak w raju! Nie tylko doświadczyłem głębokiego uczucia wolności, ale również mogliśmy odczuć, że nawet w tak krótkim okresie całkowicie można zapomnieć o wszystkich problemach tego świata. Na koniec naszej wyprawy podsumowałem, że moje założenia, o których myślałem od wielu lat zostały wypełnione w 100%, pomimo tego, że nie weszliśmy na szczyt Aletschhornu. Przeżyliśmy niezwykłą wyprawę górską z klimatem, którego trudno szukać gdzie indziej. Byliśmy całkowicie odcięci od cywilizacji, od problemów tego świata i mogliśmy się poczuć jak w raju, chociaż nikt nigdy w nim nie był... To uczucie jest bardzo piękne, wręcz nie do opisania. Mało jest chwil w życiu, kiedy możesz całkowicie wyłączyć myśli i poczuć totalny spokój wewnątrz. Teraz już wiesz dlaczego góry Aletschhorn, Denali, czy Dom de Mischabel tak bardzo mi się podobają? Jeśli masz w ekipie odpowiednich kompanów do wspólnej wędrówki lub wspinaczki, naprawdę możesz przeżyć niesamowitą wyprawę. Ta zdecydowanie należała do najlepszych. Najważniejsza nie jest sama góra i to, czy wejdziesz na jej szczyt, ani nawet jej trudność trasy dojściowej, ale to, co przeżyjesz, czego doświadczysz, o czym porozmawiasz w pięknych okolicznościach przyrody z najbliższymi na ten czas osobami, niesamowite widoki, panoramy, polany, łąki, umiejętność dostrzegania szczegółów, przeżywanie wszystkiego dookoła, doznanie głębokiego uczucia wolności, całkowite wyciszenie, dzielenie się swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami, przypadkowe spotkania z prawdziwymi pasjonatami oraz zachwyt niepowtarzalnym światem gór. Wybrany szczyt nie może być jedynie celem do „zaliczenia”… Teraz już wiesz, dlaczego szukałem odpowiednich ludzi i odpowiedniej góry, a nie poszedłem, np. na Matterhorn?</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>6. GÓRSKIE IDEE, POMYSŁY, POSZUKIWANIE CIEKAWYCH ZJAWISK, FOTOGRAFIA</b></span></div><div>Pewnie zastanawiasz się co mam na myśli i w jaki sposób to wszystko może przyczynić się do pogłębiania pasji gór. W punkcie piątym bardzo dużo mówiłem o górskim klimacie oraz o tym, co jest najważniejsze w górach. Jednak jest jeszcze coś, co może pogłębić twoją pasję gór. Nie od dziś wiadomo, że ci którzy naprawdę kochają góry, zazwyczaj lubią fotografować odwiedzane miejsca, żeby później móc wracać do tych pięknych miejsc myślami. Jeśli lubimy fotografię krajobrazową, to na pewno umiejętnie połączymy ją z pasją gór, ponieważ obie dziedziny w pewnym sensie bardzo się uzupełniają, przenikają. Zauważ, że pasjonaci, którzy przeszli mnóstwo gór i mogą bardzo wiele o nich opowiedzieć, znają ciekawe miejsca, mają swoje „perełki”, które są dla nich pewnikiem dobrego odpoczynku, wyciszenia, przepięknych widoków oraz stają się stałym miejscem powrotów, gdzie wybrane, regularnie odwiedzane góry w ich pamięci kojarzą się zawsze z czymś dobrym, wyjątkowym, a być może z powtarzalnym, szczególnym zjawiskiem. Ja, jako pasjonat gór, również mam takie miejsca, do których chętnie wracam, ponieważ kojarzą mi się z czymś pięknym, lub przeżyłem w nich coś wyjątkowego. Z kolei inne „perełki” są idealnym „światem” dla fotografa, ponieważ krajobraz jest nadzwyczajnie urokliwy. Pasja gór, to nie tylko wielkie wyprawy, ale również góry, do których masz łatwy dostęp. Najważniejsze, żeby je doceniać. Nawet w niskich i łatwo dostępnych górach można wyszukać coś wyjątkowego.</div><div><br /></div><div>Od 2009 roku przyjaźnię się z Danielem – osobą starszą wiekiem ode mnie o kilkanaście lat. Chociaż nigdy nie byliśmy na większych zagranicznych wyprawach razem, to każdy wyjazd z nim był i jest wielką przyjemnością, czymś wyjątkowym. Dzięki pomysłom Daniela mogłem poznawać góry jeszcze z innej, ciekawej strony, dlatego bardzo szybko polubiłem jego styl podróżowania, który śmiało mógłbym podciągnąć pod punkt trzeci tego artykułu. Każdy jego wyjazd w góry jest dokładnie przemyślany, a czas jest dokładnie obliczony, a to wszystko po to, żeby zaobserwować jakieś niezwykłe zjawisko. Zawsze jeździmy w najbliższe dostępne nam góry w Polsce, czyli Tatry, Beskidy lub Gorce. Daniel ma dar wyszukiwania ciekawych, specjalnych warunków dla fotografa, dlatego wyjazd z nim w góry zawsze jest wielką przyjemnością. Dzięki niemu mogłem zobaczyć te same góry, ale w jakże pięknej odsłonie… Tylko zobaczcie, jak wyglądają znane wam bardzo dobrze góry, kiedy pojedziesz w dobrze dobranym okresie i wyznaczysz odpowiedni czas na poszczególne miejsca:</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>A) MORZA CHMUR W PIENINACH</b></span></div><div>Piękny pomysł Daniela z 2010 roku stał się rokroczną tradycją, którą powtarzamy lub powtarzam regularnie, jeśli on nie może pojechać w tym czasie. W dniach 13-24. października trafia się zazwyczaj jeden dzień, kiedy nakłada się największa głębia kolorów liści jesieni oraz gęste zjawisko mórz chmur. Połączenie obu czynników tworzy niepowtarzalny krajobraz, który można zaobserwować jeden lub maksymalnie dwa razy do roku! Morza chmur występują oczywiście znacznie częściej w październiku, ale głębia kolorów liści i słoneczna pogoda już nie… Żeby móc trafić na ten wyjątkowy dzień, trzeba przeanalizować wykresy pogodowe z serwisu meteo.pl i właściwie je zinterpretować. Dodatkowo musisz wyruszyć w podróż tak, żeby, np. z Krościenka rozpocząć wędrówkę o 2.00 lub 2.30 w nocy, aby dotrzeć na szczyt Trzech Koron jeszcze przed wschodem słońca. Sami tylko zobaczcie, jak wyglądało omawiane morze chmur z 2017 roku:</div><div><br /></div><div><i>Na szczycie Trzech Koron byliśmy o 4.50 nad ranem. Co nas najbardziej zadziwiało, to fakt, że nie wiał wiatr lub od czasu do czasu poczuliśmy lekki, ciepły powiew. Takie warunki ostatnim razem mieliśmy w 2010 roku. Teraz myśleliśmy, o której zaczyna się robić jasno i o której będzie wschód słońca. Mieliśmy ponad dwie godziny do wschodu. Daniel wyciągnął więc ponownie statyw i aparat, po czym zrobił serię nocnych zdjęć. Mój aparat miał założony filtr polaryzacyjny oraz miał taką wadę techniczną, że powyżej ISO 800 powstawało „ziarno” na zdjęciach, dlatego nawet nie próbowałem nocnej fotografii przy bardzo słabym i zanikającym świetle Księżyca. Wolałem popatrzeć na zjawisko na żywo. Przyjąłem znaną zasadę wśród fotografów: „jeśli zapomniałeś aparatu, a chcesz zrobić dobre zdjęcie, to jedyna rzecz jaką możesz zrobić, to podziwiać piękny widok i cieszyć się chwilą oraz zapamiętać go z jak największymi szczegółami”. Właśnie tak zrobiłem, bo morza chmur rzeczywiście zadziwiały zasięgiem. Oprócz 2010 roku nigdy później nie widzieliśmy, żeby sięgały aż po horyzont z każdej strony. Teraz wyczekiwaliśmy wschodu słońca, żeby zacząć serię zdjęć pokazujących piękno tego zjawiska. Na platformie widokowej byliśmy tylko my. Dopiero po godzinie 6.00 przyszły dwie kolejne osoby. Tuż przed początkiem nowego dnia doszły jeszcze dwie kolejne osoby – tym razem nastolatkowie. W końcu nadszedł długo wyczekiwany wschód słońca. Patrzeliśmy, jak ciepłe światło zaczęło powoli oświetlać Tatry w oddali. Minęło kilkanaście minut zanim ujrzeliśmy pierwsze promienie słońca. Po godzinie 7.15 zaczął płonąć od światła szczyt Nowej Góry 808 m n.p.m. Właśnie ta góra w połączeniu z morzami mgieł tworzy najpiękniejsze widowisko. Wyróżnia się całkowitym zalesieniem aż po sam wierzchołek, a pomiędzy świerkami rosną pojedyncze buki i modrzewie, jakby ktoś zrzucił je pomiędzy zwarty las. Patrząc w stronę Nowej Góry widzimy pełną głębię kolorów jesieni. Okrągły wierzchołek sąsiedniej góry tworzy piękną wyspę, jakbyśmy byli na otwartym morzu. Patrząc nieco bliżej, widzimy kolorowe drzewa ciągnące się aż pod naszą platformę tyle, że dużo poniżej nas. Za nami za to widać skaliste ściany, z których wyrastają malutkie, ale kolorowe drzewa.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Najbardziej zachwyca jednak widok w stronę metalowych schodów, którymi przyszliśmy. Czerwone buki na tle niebieskiego nieba tworzą istną mozaikę, której trudno gdzie indziej szukać. Patrząc nieco w lewo, w stronę odległych lasów, również dostrzegliśmy piękną mozaikę kolorów. Na szczycie zostaliśmy do godziny 9.40, ponieważ wiedzieliśmy, że morza chmur zmieniają swoje oblicze przez pierwsze trzy godziny od wschodu słońca. Wtedy można zobaczyć wiele różnorodności. Początkowo całe góry pokrywają się pięknym, różowym kolorem i gdzieniegdzie chmury podświetlane są na taki kolor. Za około 15 min wszystko „płonie” niesamowicie ciepłą, pomarańczową barwą. Wtedy następuje złota godzina dla fotografów. Chmury podświetlane od góry aż „płoną” od promieni słonecznych i dlatego wszystko dookoła jest takie wyjątkowe. W tym czasie kolory drzew jeszcze za bardzo się zlewają. Chociaż można odróżnić bardzo dobrze barwy, to jednak najpiękniejszy efekt jest dopiero około pół godziny po wschodzie, ponieważ od tego momentu największe znaczenie mają kolory liści. Na tle mórz mgieł wyróżniają się bardzo mocno i tworzą przepiękne widowisko. Wtedy patrzeliśmy w stronę Nowej Góry, żeby widzieć, jak powstają nowe wyspy oraz, jak coraz bardziej intensywne stają się barwy jesieni. Jak co roku, najwięcej czasu poświęcam na podziwianie mórz chmur w okolicach Nowej Góry. Pojedyncze, kolorowe drzewa „wstawione” pomiędzy ciemnozielone świerki wyglądają, jak gdyby dziecko malowało obraz palcami. Dlatego widok jest tak niezwykły. W tym samym czasie, za nami, słońce wędruje coraz wyżej nad horyzontem, a chmury ciągle płoną. Wzrok wszystkich fotografów przyciągała Sokolica 747 m n.p.m., która wyglądała, jakby broniła się przez „zalaniem” przez morza chmur. Mieliśmy wrażenie, że brakowało tylko 50 m, żeby mgły przelały się na drugą stronę przez jej szczyt. W nocy widzieliśmy wiele błysków pochodzących z czołówek, stąd wiedzieliśmy, że na Sokolicy też są ludzie obserwujący to same zjawisko. Zarówno na Trzech Koronach, jak i na Sokolicy wszyscy wstrzelili się idealnie z terminem, warunkami i pogodą. Kto był, ten nie żałuje, że pojechał w Pieniny, a nie na przykład w Tatry. Tatry z tej perspektywy wyglądały bardzo surowo i bez chmur. Jedynie powyżej 2400 m n.p.m. zalegały jeszcze cienkie warstwy śniegu.</i></div><div>A zdjęcia? Tylko zobaczcie, co tam się działo:</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhKDJrqpCK3Po4-fSW6WdK9UPnVaz4mYOcqgTgKO35BhYB4IveJWuFZuJXA2f5KdVDs4ha5Sbqefyl41kWWdiyymARwpwRd5WGwsURdf9VaJPnWvp_kc4e5MSn4lx6Ti1PRPiq5XzgJ7Uq/s1600/IMG_6960.jpg"><img alt="Morza chmur w Pieninach" border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhKDJrqpCK3Po4-fSW6WdK9UPnVaz4mYOcqgTgKO35BhYB4IveJWuFZuJXA2f5KdVDs4ha5Sbqefyl41kWWdiyymARwpwRd5WGwsURdf9VaJPnWvp_kc4e5MSn4lx6Ti1PRPiq5XzgJ7Uq/s640/IMG_6960.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1ev5Mii_Idett1RCbnlxp4onBaqo5F_yz3p7GQ_M1P3c_4dHIIRSoSOtczi75-B5pjLQ9h4yozm6tnPeaH12QYLtjuxdGRHDSLrqaoQzDHteXoy1dV83EXl9-EHxFszDAmqVYka6sOpV/s1600/IMG_6476.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1ev5Mii_Idett1RCbnlxp4onBaqo5F_yz3p7GQ_M1P3c_4dHIIRSoSOtczi75-B5pjLQ9h4yozm6tnPeaH12QYLtjuxdGRHDSLrqaoQzDHteXoy1dV83EXl9-EHxFszDAmqVYka6sOpV/s640/IMG_6476.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhovdNN6tvO9vQ9EzqSw8LkrfWf1uqqyERdQmVazIUniit9ufk1UwhKAH2W50WRIxb8HZEC3MKHKxAMXTJSNwv65UG-Qfb9gwh8JDIeTGMU6e4bLrryVceXQ-PmCGd6w2qIHnuOPPfudGpL/s1600/IMG_8793.JPG"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhovdNN6tvO9vQ9EzqSw8LkrfWf1uqqyERdQmVazIUniit9ufk1UwhKAH2W50WRIxb8HZEC3MKHKxAMXTJSNwv65UG-Qfb9gwh8JDIeTGMU6e4bLrryVceXQ-PmCGd6w2qIHnuOPPfudGpL/w640-h426/IMG_8793.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgX0PWqRvsOfxvmjhT65uQbICM_NGqkmqmIVQOLDG7hStJaY98e5qPP7QFROZLdjzWNXrtmI6q3gcBdf3hFCvgVUlz7oLHRsz4GuRtIMVA3fk9vg1_CV_q7tsgte_AuFPU7bSfNE7BJYtk/s1600/IMG_6492.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgX0PWqRvsOfxvmjhT65uQbICM_NGqkmqmIVQOLDG7hStJaY98e5qPP7QFROZLdjzWNXrtmI6q3gcBdf3hFCvgVUlz7oLHRsz4GuRtIMVA3fk9vg1_CV_q7tsgte_AuFPU7bSfNE7BJYtk/w640-h426/IMG_6492.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNcUXW7xJL0dDP2xhCHB6dmPok6MLcvZMvVSHLXKAL3_MCxafvWjUxgXWRAb5aApTZpYeduXTjjt5YA5HQoGZQviAYgZwsR9SmAOSg_YrH_CyhTkaBeDyyJIyw8wwCoYYYQZWoFY_8fEmx/s1600/IMG_6554.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNcUXW7xJL0dDP2xhCHB6dmPok6MLcvZMvVSHLXKAL3_MCxafvWjUxgXWRAb5aApTZpYeduXTjjt5YA5HQoGZQviAYgZwsR9SmAOSg_YrH_CyhTkaBeDyyJIyw8wwCoYYYQZWoFY_8fEmx/w640-h426/IMG_6554.jpg" width="640" /></a></div><div>Morza chmur w Pieninach są po prostu wyjątkowe. Ile razy byłeś na Trzech Koronach? A ile razy widziałeś to zjawisko?...</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>B) KROKUSY W DOLINIE CHOCHOŁOWSKIEJ</b></span></div><div>Niby nic specjalnego, ale jeśli nie postąpimy, jak wielkie tłumy nieprzygotowanych turystów w Tatrach, to możemy zobaczyć coś zupełnie innego. Wiemy, że co roku jest organizowany dzień krokusa, co oznacza niezliczone tłumy. Dlatego najpierw musimy nauczyć się wyznaczać datę maksymalnego rozkwitu tych kwiatów. Jak to zrobić? Przeczytaj mój osobny poradnik na ten temat: <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2017/04/krokusy-w-dolinie-chochoowskiej-kiedy.html" target="_blank">Kiedy kwitną krokusy w Dolinie Chochołowskiej</a>. Jeśli dowiesz się, jak to robić, musisz wybrać odpowiedni dzień, żeby nie trafić na hordy nieprzygotowanych, przypadkowych turystów. Najlepiej, jeśli wybierzesz dzień w środku tygodnia ze słoneczną pogodą. Wówczas będziesz miał gwarancję mniejszej ilości ludzi. Krokusy w Dolinie Chochołowskiej stały się bardzo znane i „sławne” dzięki portalom społecznościowym, dlatego i tak spodziewaj się większych tłumów. Najlepiej, kiedy na Polanie Chochołowskiej będziesz już po godzinie 9.30, a wtedy w spokoju będziesz mógł podziwiać kwiaty. Płatki otwierają się dopiero po 10.30, dlatego dodatkowo będziesz miał okazję zaobserwować cały ten proces, a być może nagrać film typu ‘timelapse’ [film mający na celu pokazać długotrwające procesy w przyspieszonym tempie]. Nasza tradycja powracania w celu podziwiania setek tysięcy kwitnących krokusów co roku pozwala nam obserwować zachodzące zmiany w dolinie, oraz wprowadzane coraz większe ograniczenia ze względu na bezmyślność przypadkowych ludzi i weekendowych tłumów. Z tego względu zmieniliśmy nasze miejsce podziwiania tych kwiatów, ponieważ cała przyjemność oglądania krokusów zniknęła w momencie, kiedy wszędzie rozstawiono wolontariuszy i ogrodzenia z taśm. Jeśli wcześniej mogłeś przyglądać się kwiatom z bliska, a teraz najbliższe widzisz z odległości 7-10 m, to dla każdego fotografa Dolina Chochołowska stała się bardzo nieatrakcyjna… Będąc w 2018 roku z Danielem „na krokusach”, tak zrelacjonowaliśmy nasz obchód dookoła polany:</div><div><br /></div><div><i>Wyszliśmy po godzinie 8.45 i krokusy wszędzie były już w pełni otwarte. Zaczęliśmy iść w stronę kapliczki, gdzie po prawej stronie mamy jeden z pięciu najgęściej zakwitniętych obszarów na całej polanie. Przecina go wydeptana ścieżka. Co roku można było tamtędy przejść, ale w 2018, nawet ten kawałek ogrodzono taśmami. Szkoda, bo tam zawsze jest pięknie... Za pierwszym wzniesieniem, po lewej stronie i za chwilę po prawej, mamy dwa kolejne skupiska, gdzie znajdziemy bardzo gęsto kwitnące krokusy. W drodze do kapliczki po prawej stronie widać trzy pofałdowania, które wyróżniają się fioletem. Właśnie tutaj ludzie schodzą ze szlaku i zza drzew wchodzą na uschniętą trawę obok trzech dywanów krokusów. Jeśli widziałeś zdjęcia krokusów na tle ośnieżonych gór, to właśnie stąd zostały one zrobione. Chwilę dalej dochodzimy do kapliczki, gdzie na terenie ogrodzonym po lewej stronie, widzimy gęste, ale małe pole krokusów i za płotem, przed nami. Warto tutaj zrobić kilka ujęć. Schodząc z wzniesienia z kapliczką przetniemy szlakiem rozległy dywan krokusów, ale tutaj kwiaty są rzadziej rozmieszczone i wyglądają na nieco mniejsze. Na samym końcu ścieżki dochodzimy do głównej drogi prowadzącej do schroniska, którą przyszliśmy. Przed nami widzimy ponownie trzy drewniane chaty. Pomiędzy drugą, a trzecią zauważymy bardzo zieloną trawę (podczas, gdy wszędzie jest uschnięta), gdzie rosną najpiękniejsze i najbardziej fioletowe krokusy. Gdybym miał przeglądać wszystkie 2.000.000 kwiatów, które w pełni sezonu zakwitają jednocześnie (inne źródła podają nawet 14.000.000 kwiatów w pełni sezonu, w urodzajnym roku), to wiem, że najpiękniejsze są właśnie tutaj – pomiędzy dwiema ostatnimi chatami. Pomimo, że spotykamy je tuż przy głównej drodze, to w 2018 roku nawet je zagrodzono taśmą. Z tego samego miejsca mamy przepiękny widok na zieloną ścieżkę, przecinającą jeden z najpiękniejszych, fioletowych dywanów. Tutaj również kwiaty występują bardzo gęsto. Za trzecią chatą rozpoczyna się zakręt drogi prowadzącej do schroniska. Po prawej widać drewniane pale wbite do ziemi z taśmą TPN-u. Właśnie odtąd, aż do schroniska, ciągnie się bardzo gęsty dywan kwiatów, którego koniec widać przy drewnianej chacie. Zanim wejdziemy do schroniska, polecam jeszcze raz skręcić w kierunku kapliczki i spojrzeć tuż za schroniskiem w dół (tam, gdzie ścieżka przecina fioletowy dywan). Niżej, przed rzędem drzew, ujrzymy trzy dywany przecięte niewielkim pasem zieleni i uschniętych traw. To są wszystkie, najbardziej obfitujące w kwiaty miejsca na Polanie Chochołowskiej, które trzeba koniecznie zobaczyć.</i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsfcuXl-gsbVTOt_69ka_MUmgyLxXnr_xnpuXRcMCPYWhJXA72AVPU-GiYCFOij2TxJ9M9zNVNTEG_jo7zwG7PWl-I3qOPXT6dVlpo9sQVKo71dpTzOgMIFZ6K62x_Zuk_4pWAPxDDrkV/s1600/14.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtsfcuXl-gsbVTOt_69ka_MUmgyLxXnr_xnpuXRcMCPYWhJXA72AVPU-GiYCFOij2TxJ9M9zNVNTEG_jo7zwG7PWl-I3qOPXT6dVlpo9sQVKo71dpTzOgMIFZ6K62x_Zuk_4pWAPxDDrkV/w640-h426/14.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij02BHmfxrerp5YduYh9vll9ZEBIcNvuMr1Ij7KLTr7AVDFT2hqZ9dsfH4gj7I-ebLJd_ahRrumd6gQtDW1B_RW4IbbK0u2v63W_ahL2EL8QZoC_6yJ7F2yIu6X5yCGE-u1CMQyRtu11zG/s1600/118.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij02BHmfxrerp5YduYh9vll9ZEBIcNvuMr1Ij7KLTr7AVDFT2hqZ9dsfH4gj7I-ebLJd_ahRrumd6gQtDW1B_RW4IbbK0u2v63W_ahL2EL8QZoC_6yJ7F2yIu6X5yCGE-u1CMQyRtu11zG/w640-h426/118.JPG" width="640" /></a> <img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAft4Ij0WxVJYCLW75j9nfE-PRLUP8ZZCvmRGdXrdnwF7zDd8NPE0ezW8KGCS-1yM76LhWHbsOBVmeKjjZknuULQnO895hy5IphKeOkNxx9kJ81URW-vU62mrdCA5Kl_JwA5Oc2YCLUHNy/w640-h426/IMG_5084.JPG" width="640" /> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitkQ42sMTPG2waT5gEQXJjiuXB4J_T5LvBpU1LCBuMBvbpSy4h4Jc5tGCS4h5xO6RbRd9RPg-oUnCF4LAawQfks3MY2ewCoDEAO84CPNiws0xYHVrQtGdibvCrlX30EaU_H-y4Pv16RPHm/s1600/IMG_1424.JPG"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitkQ42sMTPG2waT5gEQXJjiuXB4J_T5LvBpU1LCBuMBvbpSy4h4Jc5tGCS4h5xO6RbRd9RPg-oUnCF4LAawQfks3MY2ewCoDEAO84CPNiws0xYHVrQtGdibvCrlX30EaU_H-y4Pv16RPHm/s640/IMG_1424.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVo3nhXmJu1tvqjBaISSPCXfw5dRW6YvFpjDMQtLM9CLEsDy09-_QdGN21GDBVUzMRc2srqFoA2T3FxxErXH8bPSt033oLGNeqkX1KQOETyKY_K29-ijh-bcvR05V3o4OmjHC_X6HRh7dn/s1600/163.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVo3nhXmJu1tvqjBaISSPCXfw5dRW6YvFpjDMQtLM9CLEsDy09-_QdGN21GDBVUzMRc2srqFoA2T3FxxErXH8bPSt033oLGNeqkX1KQOETyKY_K29-ijh-bcvR05V3o4OmjHC_X6HRh7dn/w640-h426/163.JPG" width="640" /></a> <img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvWMBSfLyoq5rr89xdSzq1FC0j1TrDN4ViitzmA-90MG0tY81OAhdOOT0KJ-7CBgBIohyphenhyphentsVkDOMj-4CGPlghyauAzysLQaXVUgxqJI774PNKyva2yPMmKHmn4SLhMC9W5g69UoHZE9uf-/w640-h426/IMG_1578.JPG" width="640" /> </div><div>Krokusy w Dolinie Chochołowskiej</div><div><br /></div><div><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM9dGTCSEnz6YCunXViYPeGvVYPi1Het-nALoPMYxCma6DV6tqkGlGPD68TjKKnLVX_MRUqnNtS9rjq7x0X7pVgP-UakZygcdzCdw7gZvCjjqtDXzNEyG1MJkFMHzAZndHv8BB9GnqWqR1/s1600/1172.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM9dGTCSEnz6YCunXViYPeGvVYPi1Het-nALoPMYxCma6DV6tqkGlGPD68TjKKnLVX_MRUqnNtS9rjq7x0X7pVgP-UakZygcdzCdw7gZvCjjqtDXzNEyG1MJkFMHzAZndHv8BB9GnqWqR1/w400-h266/1172.JPG" width="400" /></a> </b><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLgTIz5Pqhu-umFpLY2RaKvS275exNkPeEGr2mwBYy-cg67F_QkpePGXxcNt3Hh8p1q-BLJ3Gsv9gxMKlKEqwnLGk2iaMg-0Ld7Ygyuh_iHCrIL8IuciHMyxxCMGd_7OzyV1_iiXbBQEo/s1600/1122.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLgTIz5Pqhu-umFpLY2RaKvS275exNkPeEGr2mwBYy-cg67F_QkpePGXxcNt3Hh8p1q-BLJ3Gsv9gxMKlKEqwnLGk2iaMg-0Ld7Ygyuh_iHCrIL8IuciHMyxxCMGd_7OzyV1_iiXbBQEo/w400-h266/1122.JPG" width="400" /></a> </b><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOJu-UDGX4FAoW1HEnMjWHZJs0uWpnxSzY92mYtI0k4mgFWikKiXFyxIryST-I1geeECIHhipj3_K6gAisabGXFwPFSE2yjvnOaCDkanYkvhWBK_GgT24x3zsAkGhoNlruTYV-otv2q262/s1600/1137.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOJu-UDGX4FAoW1HEnMjWHZJs0uWpnxSzY92mYtI0k4mgFWikKiXFyxIryST-I1geeECIHhipj3_K6gAisabGXFwPFSE2yjvnOaCDkanYkvhWBK_GgT24x3zsAkGhoNlruTYV-otv2q262/w400-h266/1137.JPG" width="400" /></a> </b><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJT9QROsPbU6PQ8zT2wL0DbK4GaHxUZdfPhE29ldoKTFjM_zsFvSN6fn5fjhYA6jCrsYhZ9QWoyZq-rIR49QaEBkYKv3EK5_gxYUFA9j0nW3ru3lueb6fiLMYYWOQZjY4IEJNbjndTzRWY/s1600/1130.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJT9QROsPbU6PQ8zT2wL0DbK4GaHxUZdfPhE29ldoKTFjM_zsFvSN6fn5fjhYA6jCrsYhZ9QWoyZq-rIR49QaEBkYKv3EK5_gxYUFA9j0nW3ru3lueb6fiLMYYWOQZjY4IEJNbjndTzRWY/w400-h266/1130.JPG" width="400" /></a></b></div><div>Krokusy na Kalatówkach</div><div><br /></div><div>Niestety co roku zauważam, że odgradza się coraz większy teren, ustawia coraz więcej wolontariuszy i stosuje różne zabezpieczenia. To wszystko powoduje, że na najlepsze miejsca możemy popatrzeć tylko z daleka, podczas gdy jeszcze w 2015 i 2016 roku wchodziliśmy w centrum wszystkich omówionym miejsc dostępnymi, zielonymi ścieżkami, nie depcząc kwiatów. Pamiętasz, jak na początku mówiłem, dlaczego większość ludzi może nie podzielać pasji gór? By wymagają myślenia, nieschematycznego działania, wysiłku fizycznego i pasji, która musi być w sercu. Szlak do Doliny Chochołowskiej pokazuje mi jednak, że większość polskiego społeczeństwa niestety nie zastanawia się nad wieloma rzeczami, a w życiu wystarczy im tylko zwykłe poczucie komfortu, bezpieczeństwa oraz wygody, co powoduje, że większość ludzi się nie rozwija w żadnym kierunku w swoim dorosłym życiu. Tylko spójrz:</div><div><br /></div><div>Głównym problemem Doliny Chochołowskiej jest niestety reklama w mediach, która powoduje, że ludzie przybywają masowo. W ciągu jednego weekendowego dnia do doliny potrafi przyjechać nawet 33.000 ludzi! Takiego tłumu nikt, ani nic nie jest w stanie wytrzymać, dlatego stosuje się różne zabezpieczenia i ogrodzenia, żeby turyści nie zadeptywali kwiatów. To fragment mojej relacji z wyjazdu, z dnia 2 kwietnia 2017 roku, podczas, gdy jedyny dzień dobrej pogody przypadł na weekend, przez co nie mieliśmy innej możliwości, aby podziwiać krokusy:</div><div><i>Po godzinie 10.45 rozpoczęliśmy nasze zejście doliną na parking. Wpadłem na pomysł, że w dziesięciu miejscach włączę stoper na jedną minutę i policzę ile osób mijam w tym czasie idących tylko w stronę doliny. Przy Polanie Chochołowskiej naliczyłem 75 osób/minutę, ale już w drugim punkcie pomiarowym – czyli na odejściu czerwonego szlaku na Trzydniowiański Wierch, już 110 osób/minutę. Ilość idących ciągle wzrastała. Do Polany Huciska ustaliłem sześć punktów pomiarowych. Dalsze statystyki wyglądały tak: Leśniczówka Chochołowska: 126 osób/minutę, Wyżnia Chochołowska Brama 111 osób/minutę, odejście czarnego szlaku (ścieżka nad reglami) 110 osób/minutę i na kilkadziesiąt metrów przed Polaną Huciska: 132 osób/minutę. Za Polaną Huciska - cztery dodatkowe punkty pomiarowe: 1. 123 osób/minutę, 2. 117 osób/minutę, 3. 114 osób/minutę i 4. 112 osób/minutę. Te liczby dały mi wiele do myślenia… „Nacierający” tłum przez chociażby tylko godzinę dawał dwie osoby na sekundę, czyli aż 7 200 osób na godzinę! Schodziliśmy około półtorej godziny, więc my zobaczyliśmy w tak krótkim czasie aż 11 000 osób! A ile było ludzi przez cały dzień? Te statystyki będą dopiero dostępne następnego dnia po naszym przejściu. Mieliśmy szacunkowy obraz ile może być turystów, bo wchodząc na polanę pod Kozińcem spotkaliśmy strażnika parku, który strzegł krokusów, żeby ludzie ich nie stratowali. Wyznaczył granice, do których można się poruszać i nie zamierzaliśmy ich przekraczać. Powiedział nam, że w sobotę było 31 000 ludzi i że powrót do Krakowa trwał 7 godzin. Dzisiaj spodziewał się 36 000 ludzi. Statystyki są tworzone na podstawie sprzedanych biletów, a ilu weszło jeszcze przed otwarciem kas – w tym my? Tysiąc? Może dwa...</i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoe0Xe-7H0m2oRgu7pPNv674VLD_qJB4slrk3qijj1ipHYxyBuWmY_av-VRJcCT8n5u-mFDtaKc-cTD8PK6WnO_EqRTDbkvSUXLyzNitRjmo4ID0_F3PjYeD7Um0xygt_G9J6WAKr432ux/s1600/IMG_5216.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoe0Xe-7H0m2oRgu7pPNv674VLD_qJB4slrk3qijj1ipHYxyBuWmY_av-VRJcCT8n5u-mFDtaKc-cTD8PK6WnO_EqRTDbkvSUXLyzNitRjmo4ID0_F3PjYeD7Um0xygt_G9J6WAKr432ux/w640-h426/IMG_5216.JPG" width="640" /></a></div><div>Tłumy i góry - to ewidentnie niedobre połączenie... Podczas weekendu z krokusami w drodze do Doliny Chochołowskiej zazwyczaj mijamy od 110 do 132 osób/minutę!</div><div><br /></div><div>Widać też, że z roku na rok przybywa nieświadomych ludzi, nie mających pojęcia o górach (mówię tu o naprawdę podstawowej wiedzy). Brak świadomości rozpoznaję chociażby po zadawanych pytaniach na pierwszej polanie z kwiatami (10 min wędrówki od parkingu). Osoby, które nie wiedzą zupełnie nic o Dolinie Chochołowskiej i krokusach pytają, czy to już jest ta polana, co w telewizji pokazują. Inny zły przykład dają młodzi rodzice pchający wózek z małymi dziećmi. Nie wiedzą, że za 6 km czeka ich 4,5 km odcinek kamienistej, błotnistej, a często oblodzonej drogi, gdzie dziecko będzie lepiej wytrzęsione niż kulki w maszynie losującej Lotto… Niestety widać, że coraz więcej ludzi jest nieprzygotowanych do wyjścia w góry: zaczynając od podstawowej wiedzy, a kończąc na butach, gdzie jest wielu takich, którzy wędrują w sandałach, czy trampkach. Nic w tym złego nie ma, gdy idziemy asfaltem, ale pamiętajmy, że po 6 km asfaltowej drogi mamy około 4,5 km odcinek kamienistego szlaku, gdzie często występuje błoto, a nierzadko na ostatnich dwóch kilometrach… lód! Z tego powodu zawsze polecam zabrać ze sobą małe raczki zakładane na buty (raczki, to nic innego, jak gumowa nakładka z metalowymi kolcami, dzięki której będziemy mogli chodzić po oblodzonej powierzchni o niewielkim nachyleniu). W różnych marketach spotykam je co roku za około 20 zł, więc wydatek nie jest duży, a zdecydowanie ułatwimy sobie przejście. Nie raz widziałem, jak kobiety „walczyły” z ostatnim kilometrem trasy, po czym i tak wszystkie leżały na lodzie, bo nawet nie ma możliwości, żeby go obejść. Po lewej stronie widnieje zalesiona stromizna, a po prawej - pionowy, kamienny mur, za którym płynie szeroki potok, położony kilka metrów poniżej naszego poziomu... Czy to nie ja powinienem się uczyć od dorosłych i starszych osób?... Innym zjawiskiem jest młodzież, która przywykła do życia z telefonem w ręku. Niestety nie cieszą się górami, ale ciągle przeglądają Internet lub słuchają muzyki z przenośnego głośnika bluetooth…</div><div><br /></div><div>Widząc, jak wiele zmieniło się w Dolinie Chochołowskiej (coraz większe zabezpieczenia, możliwość podziwiania najpiękniejszych miejsc tylko z daleka, tłumy nieprzygotowanych turystów) postanowiłem, że nie odwiedzę tego miejsca przez co najmniej kilka, kilkanaście lat… Na szczęście zdążyłem zrobić zdjęcia najpiękniejszych dywanów kwiatów w czasie, kiedy to było jeszcze możliwe – np. w latach 2013-2016…</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>C) WYJAZDY NA WSCHODY SŁOŃCA</b></span></div><div>Nie ważne jaką górę byśmy wybrali, to wschody słońca ze szczytów zawsze są ciekawym i pięknym zjawiskiem, na które choć raz w swoim życiu warto się wybrać. Niegdyś u stóp Babiej Góry przewodnik tłumaczył uczestnikom wycieczki szkolnej, że w nocy w góry się nie chodzi, ale wszyscy to robią. Daniel tylko dodał „bo warto!”. Właśnie tak! Podczas wschodzącego słońca zawsze można zobaczyć najpiękniejsze widoki, ponieważ mogą zalegać morza chmur, świeci piękne, ciepłe światło, oraz nie ma tłumów. Nawet w znanych miejscach możesz poczuć się wyciszony oraz doświadczyć prawdziwy klimat gór. Podczas wyjść z Danielem zawsze zobaczymy coś nadzwyczajnego. To fragment relacji z naszego wyjścia na wschód słońca w drodze na Bystrą:</div><div><br /></div><div><i>Tuż za ostatnimi drzewami dotarliśmy do miejsca, gdzie mogliśmy podziwiać rozległe widoki. W dolinie zauważyłem powstawanie pierwszych chmur, wyglądających jak jezioro! Z każdą chwilą powstawało ich coraz więcej, aż przed wschodem słońca dosłownie "zalały" całą okolicę - aż po horyzont! Cóż to był za widok! Teraz z każdym metrem osiąganej wysokości podziwialiśmy ten wspaniały spektakl chmur. Widząc tak spektakularne morze chmur obowiązkowo chciałem przyspieszyć, by iść coraz wyżej i tym samym widzieć coraz więcej... Kiedy słońce zaczęło wschodzić - podziwialiśmy, jak chmury są podświetlane od góry oraz, jak wszystkie dwutysięczniki mienią się wspaniałym fioletem i różem wczesnych promieni słonecznych. Ten widok był niesamowity, dlatego każdy z nas chwycił za aparat. Co chwilę przystawaliśmy, by wykonać zdjęcia, bo widzieliśmy jak szybko zmienia się sceneria... Droga na Bystrą przez pasmo Ornaków przebiegała bardzo spokojnie, ale bardzo widokowo. Od Suchego Wierchu Ornaczańskiego nie śpieszyliśmy się nigdzie. Nawet wiatr nie przeszkadzał... Najbardziej zaciekawił nas widok w stronę Grzesia i tego, co znajdowało się za ciągiem Wołowiec-Rakoń-Grześ. Widzieliśmy dosłownie piękne wyspy, które tworzyły wystające szczyty gór! Takiego krajobrazu w Tatrach nigdy nie widziałem! Przez kolejne Ornaki szliśmy spokojnym krokiem, a same góry nie przedstawiały żadnych trudności. Śnieg był dobrze ubity, a wielu miejscach wędrowaliśmy przez duże powierzchnie trawiaste. Pięknie kontrastowały z białymi dwutysięcznikami, ponieważ krajobraz przypominał nieco góry w Kirgistanie.</i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOgq8woRrqLkrZqbbbqdtOZ5rmEGRi1xff8RoAKEhWou9F1vr89_6424tnlFyFi4vjYv2LW368NtVHKByn1gwo03dxjEjbEWu2p18Xy7stSdOnBSXrnkaP-tFACOARJCzNaPG8qLt2LLIx/s1600/IMG_0655.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOgq8woRrqLkrZqbbbqdtOZ5rmEGRi1xff8RoAKEhWou9F1vr89_6424tnlFyFi4vjYv2LW368NtVHKByn1gwo03dxjEjbEWu2p18Xy7stSdOnBSXrnkaP-tFACOARJCzNaPG8qLt2LLIx/s640/IMG_0655.JPG" width="640" /></a><br />Wschody słońca w Tatrach zawsze są niesamowite. Piękny widok na Tatry Zachodnie (od lewej: Starorobociański Wierch 2176 m n.p.m., Raczkowa Czuba 2194 m n.p.m., Jarząbczy Wierch 2137 m n.p.m.)</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2FjaWVdFI7xiIZElnZo5N1CD5lotlvjepV20Bd9Ryyi2kSxCrOXk3pUnZ7IUtmm8ujlt22IqH-r__wyaWCX9S5VYol4Nxn9L4Al6hdVy7kuk6JqyfyIkZqtaIrGRyd0K89w3cyjt4xjPf/s1600/IMG_1220.JPG"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2FjaWVdFI7xiIZElnZo5N1CD5lotlvjepV20Bd9Ryyi2kSxCrOXk3pUnZ7IUtmm8ujlt22IqH-r__wyaWCX9S5VYol4Nxn9L4Al6hdVy7kuk6JqyfyIkZqtaIrGRyd0K89w3cyjt4xjPf/s640/IMG_1220.JPG" title="Starorobociański Wierch" width="640" /></a><br />Wschód słońca podziwiany z Siwej Przełęczy 1812 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4X5WQcdlqMTXzErIXd6ng194mdTdxppC3iituokt_ZWyQ6yJQGB02y1qvztSA3Nk5NCBSHkPzew-SDjf6dQnr4MV8wYsrG9s8VgYk0JfodDx11WWcfoiSwdoewFbXfpb6fwZ45vpshCFD/s1600/IMG_0640.JPG"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4X5WQcdlqMTXzErIXd6ng194mdTdxppC3iituokt_ZWyQ6yJQGB02y1qvztSA3Nk5NCBSHkPzew-SDjf6dQnr4MV8wYsrG9s8VgYk0JfodDx11WWcfoiSwdoewFbXfpb6fwZ45vpshCFD/w640-h426/IMG_0640.JPG" title="morze mgieł" width="640" /></a></div><div>Piękne morza chmur w drodze na Bystrą (widok z Ornaka)</div><div><br /></div><div><b>INNE WSCHODY SŁOŃCA W TATRACH:</b></div><div><b><br /></b></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1YPgAJIJfA2z7UmJTFfxOAK9HrZ137sh_yWVQ-oc1hVYIv57O6a96sMITVJ6wB5aWEPHOfTgqcBnflydpxjhon77-23apohD0gLy78kVHYNX2HHN6M8scx_LPjgr3NvJKsOqjVUEabhaf/s1600/IMG_9367_filtered.jpg"><img alt="Ciemniak zimą" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1YPgAJIJfA2z7UmJTFfxOAK9HrZ137sh_yWVQ-oc1hVYIv57O6a96sMITVJ6wB5aWEPHOfTgqcBnflydpxjhon77-23apohD0gLy78kVHYNX2HHN6M8scx_LPjgr3NvJKsOqjVUEabhaf/s640/IMG_9367_filtered.jpg" title="zimowe wejście na Ciemniak" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqcfLhYLZXSRMkNurOm9-gG9nu3bvkew4PaU9UCMy6i3JpZxVquFdTZjObNrb6nz6py4eSehlR3zCd39davPTZQ2BJppH3jb2x5eEA1yWxFu_xVDdr7J5U0nWB2_9C95hPHSB_38MViwzo/s1600/IMG_9295_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqcfLhYLZXSRMkNurOm9-gG9nu3bvkew4PaU9UCMy6i3JpZxVquFdTZjObNrb6nz6py4eSehlR3zCd39davPTZQ2BJppH3jb2x5eEA1yWxFu_xVDdr7J5U0nWB2_9C95hPHSB_38MViwzo/s640/IMG_9295_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Starorobociański Wierch 2176 m n.p.m. i Raczkowa Czuba 2194 m n.p.m. (za nim, po prawej)</div><div><br /></div><div><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3cfANc4Mkq0sxVx9Ze0aVen94k-CcVmIyExwa0N3opkeCvIcIo8vjOH4BmwutH1Yg0Is68maqX52ADCLQX60ia5CN9a8YyMUKZDGJqNA3T5JE547Z68szgCeXZRHDoFz0nt3KuSAmme89/w640-h480/2035_w.jpg" width="640" /> </div><div>Wschód słońca nad Morskim Okiem</div><div><br /></div><div><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/09/miedziane-2233-m-npm-i-opalony-wierch.html"><img alt="Dolina Pięciu Stawów jesienią - szlak na Miedziane" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbSbePlSrPReyVvOZlCEGyu7u2r4rQBXwEpsmdCIe5v5hgejkU7qHaK5z1GVRKVOf-FYUPlDmMT3O2l8vsj8M5FqP5jITMI2ixtXjwAp3kXMU22DjUSLTCNitM4fpocNKMP_p4I-1Cso5X/w640-h426/IMG_8579.JPG" title="Dolina Pięciu Stawów jesienią - szlak na Miedziane" width="640" /></a><span id="goog_1205571610"></span><span id="goog_1205571611"></span><a href="https://www.blogger.com/"></a> </div><div>Wschód słońca ze Szpiglasowego Wierchu</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTviKfctukkjRELESp41mL0iFv3doCnOv4T6nn93v1cLsbqYknlrsXVFGUdN_XDWHbP2AEpqyygAblVqYtEw6puMa7NaWlZ-HByIdd1tT2733DlHOCkpmomPCvQsLLsOi1pE2YoAJEllk/s1600/IMG_0365.jpg"><img alt="KoÅczysty Wierch zimÄ " height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTviKfctukkjRELESp41mL0iFv3doCnOv4T6nn93v1cLsbqYknlrsXVFGUdN_XDWHbP2AEpqyygAblVqYtEw6puMa7NaWlZ-HByIdd1tT2733DlHOCkpmomPCvQsLLsOi1pE2YoAJEllk/s640/IMG_0365.jpg" width="640" /></a><span id="goog_1341014953"></span><a href="https://www.blogger.com/"></a><span id="goog_1341014954"></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Wschód słońca na Kończystym Wierchu</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><b>WSCHODY SŁOŃCA W ALPACH:</b></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8zaIVJFFI7Oj1SKYkxwS8z-neffNU1pzJdeKxw-76KVUFb-bNo8QsGefQuVq6n0-MC6RSd7XaSAIXhXu_38JmRuA9AShcm0QnzFTMcc6lq2kK-FMieznvwHmskvxaUmuBvpqvaylyv2s/s1600/Gory_3052.jpg" style="background-color: #4d70cb; color: #f5df00; font-family: "Trebuchet MS", Trebuchet, sans-serif; font-size: 14px;"><img alt="Monte Rosa z Pfulwe" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8zaIVJFFI7Oj1SKYkxwS8z-neffNU1pzJdeKxw-76KVUFb-bNo8QsGefQuVq6n0-MC6RSd7XaSAIXhXu_38JmRuA9AShcm0QnzFTMcc6lq2kK-FMieznvwHmskvxaUmuBvpqvaylyv2s/s640/Gory_3052.jpg" style="border: none; position: relative;" title="Monte Rosa z Pfulwe" width="640" /></a><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Słońce pięknie oświetla najwyższe szczyty Alp (Nordend 4609 m n.p.m., Dufourspitze 4634 m n.p.m., Lyskamm 4527 m n.p.m., Castor 4228 m n.p.m., Pollux 4092 m n.p.m., pięcioszczytowy Breithorn - najwyższy wierzchołek ma 4164 m n.p.m.)</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJm5nrUUY0ywnZZ4q-g5laytiPnN4YrpkodBFXv9FNsbfHFHtBoiXFzQ6OgXFFz-YpBmdDTlVZSpZIbXAb8OjsDaEfGnS73Z9VNjxqtEEOUyZUheVh2Y0c5PIibufWk5b6RCQgUxqe9_g/s1600/Gory_2129.jpg"><img alt="Wyprawa na Nordend" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJm5nrUUY0ywnZZ4q-g5laytiPnN4YrpkodBFXv9FNsbfHFHtBoiXFzQ6OgXFFz-YpBmdDTlVZSpZIbXAb8OjsDaEfGnS73Z9VNjxqtEEOUyZUheVh2Y0c5PIibufWk5b6RCQgUxqe9_g/w640-h480/Gory_2129.jpg" title="Wyprawa na Nordend" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Wschód słońca w drodze na Nordend 4609 m n.p.m. (na horyzoncie widoczny podświetlony Mt. Blanc)</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>D) ZIMOWE WYJŚCIA</b></span></div><div>Nikomu nie trzeba mówić, że kiedy występuje śnieg i duży mróz, to zawsze można spodziewać się pięknych widoków na szlaku, choćbyś nawet wybrał najbardziej popularną trasę. Jeśli połączysz taką wędrówkę z wyjściem na wschód słońca, to widowisko staje się jeszcze piękniejsze. Do dzisiaj mam wiele cennych wspomnień związanymi ze wspólnymi wyjazdami w Tatry, gdzie podeszliśmy do tematu gór niestandardowo, a przez to mogliśmy zobaczyć niezwykłe panoramy, których przeciętny turysta nigdy nie zobaczy. Tak wyglądał jeden z naszych wyjazdów na Ciemniak zimą:</div><div><br /></div><div><i>Nocne podejście rozpoczęliśmy po godzinie 3.35, ponieważ pierwsze 20 min zajęło nam przejście Doliny Kościeliskiej do momentu rozgałęzienia szlaków. Na końcu długiej polany skręciliśmy w las. Do tego miejsca droga była w fatalnym stanie, ponieważ wszystkie ślady po turystach i samochodach ciężarowych zamarzły i przez to szło się bardzo niewygodnie. W lesie liczyłem na poprawę warunków, ale tutaj ślady zostawiły traktory, które były jeszcze głębsze. Dodatkowo po czymś takim musieliśmy podchodzić do góry. Na szczęście za chwilę wybawieniem okazał się drewniany mostek nad potokiem, którędy prowadził pieszy szlak letni. Od tego miejsca ślady traktorów zniknęły gdzieś w lesie, gdzie prowadzono nieustanną zrywkę drewna po huraganie Ksawery z 14 grudnia 2013. Od początku odcinka leśnego szlak prowadzi stromo do góry. Na szczęście w nocy nie widzieliśmy ile zostało do celu, dlatego nic nie rozpraszało naszej uwagi. Dość szybkim krokiem szliśmy przed siebie, żeby zmniejszać ten dystans. Strefa leśna zajęła nam blisko dwie godziny. Zakończyło ją ogromne pole śnieżne, gdzie za zakrętem w prawo przeszliśmy jeszcze wąski pas lasu, za którym stanęliśmy na małej przełęczy obok skał zwanych „piecem”. Tutaj dostrzegliśmy, że za niedługo dzień będzie się zaczynał. Na wschodzie niebo pomału czerwieniało. Zastanawialiśmy się, gdzie ujrzymy wschód słońca i czy znajdziemy atrakcyjne miejsce do jego obserwacji.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Od teraz podchodziliśmy w strefie wielkich pól śnieżnych. Ścieżkę wyznaczały ślady innych górołazów z poprzednich dni, dlatego nie traciliśmy czasu na poszukanie trasy. Trafiliśmy jednak na uciążliwy, zapadający się śnieg pod nogami, przez co podejście trwało dłużej. Po dłuższym odcinku i pierwszym lokalnym wzniesieniu, wyszedłem na prowadzenie, ponieważ była już godzina 5.17 rano, a po prawej stronie widziałem część pasma Tatr Zachodnich. Pomyślałem, że gdy teraz zacznie wschodzić słońce, będziemy mieli kapitalny widok. Przyspieszyłem kroku, aby znaleźć dogodne miejsce do obserwacji tego pięknego widowiska. Niestety przed nami wyrosły dwa wielkie wzniesienia stanowiące główną grań Ciemniaka, które wraz ze wzrostem wysokości bardziej zasłaniały pasmo Tatr Zachodnich. Teraz chciałem znaleźć się na wysokości wspomnianych dwóch wzniesień, żeby być ponad nimi. Do wschodu słońca mieliśmy około pół godziny. Przewidziany był na godzinę 5.49. Widziałem, że większość pozostałego czasu zabierało nam podejście pod małe, lokalne wzniesienie. Tak nam się przynajmniej wydawało, bo stąd wyglądało jako „małe”. Podchodząc pod nie, przed nami wyrastały kolejne jego partie i tak znaleźliśmy się na Chudej Przełączce. Wszedłem tutaj pierwszy, a Daniel fotografował trochę niżej. Widok, który stąd zobaczyłem po prostu mnie „zamurował”… Poczułem się jak na Alasce! Przede mną ciągnęła się tylko dzicz, potężne szczyty górskie, nieograniczona biel i zupełna cisza… Widok przede mną bardzo przypominał mi widok na… Mc. Kinley! (od 2015 roku Denali). To miejsce jest niesamowite! Czułem się tutaj odizolowany i samotny, przebywając w zupełnej ciszy, mając przed sobą niezliczone góry! Tylko sobie powiedziałem: „jak mogłem tak długo unikać Ciemniaka!”. Z Chudej Przełączki wyszedłem na wyższy punkt grani przeciwny do głównego ciągu szlaku. Stamtąd miałem widok na całe Tatry Zachodnie. Rozpoczął się wschód słońca. Każdy ze szczytów oświetlało ciemnopomarańczowe światło. Widok oświetlonych czubków na tle całej panoramy wywarł na mnie ogromne wrażenie! W jednej chwili ponad dwadzieścia punktów wyróżniało się wczesno porannym światłem od wschodzącego słońca. Z każdą minutą promienie ozdabiały coraz większą część gór. Wtedy dołączył do mnie Daniel, który fotografował góry z przełączki. W tym miejscu zostaliśmy dość długo, ponieważ widoki szybko się zmieniały oraz obserwowaliśmy, jak promienie słoneczne rozświetlają coraz większą część panoramy Tatr. Dawno podobnego widoku nie widziałem, ponieważ Tatry Zachodnie w zimie są całkowicie białe, co niezwykle potęguje wrażenie. Tatry Wysokie ze względu na swoją skalistość nie dostarczają tak spektakularnych panoram w porze wschodzącego słońca. Po dłuższym nacieszeniu się widokami, poszliśmy na Chudą Przełączkę, skąd bardzo stromym stokiem ruszyliśmy na szczyt Ciemniaka.</i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi69bzraH7lRtXmOt1iUE-uu22RWxgkMebzHhAcr4gfumtK-gCoitvHy6dzwVd8A7WqxmN7D8RiDfsku5kb8UiKRD94gMNbMiErAhJJnAGKiQWzX88VYO5PNfnu86FRyOlC6pdeL79kwKnp/s1600/IMG_9243_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi69bzraH7lRtXmOt1iUE-uu22RWxgkMebzHhAcr4gfumtK-gCoitvHy6dzwVd8A7WqxmN7D8RiDfsku5kb8UiKRD94gMNbMiErAhJJnAGKiQWzX88VYO5PNfnu86FRyOlC6pdeL79kwKnp/s640/IMG_9243_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Piękna grań prowadząca na Ciemniak 2096 m n.p.m. jeszcze przed wschodem słońca</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS5-4fUD0PdL1Xt0wZ6wcFeqVhA_VNjS00bm_Are01f7o76RcTca7KmlAE4eqXJVN12zm9aB6TLO9nQi3xkg0NVx3UqtcXUSL40Oa4lG_mix2r4-i35PF_G4A6d6XQy_Nzq1x2vwxtVOpd/s1600/IMG_9297_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS5-4fUD0PdL1Xt0wZ6wcFeqVhA_VNjS00bm_Are01f7o76RcTca7KmlAE4eqXJVN12zm9aB6TLO9nQi3xkg0NVx3UqtcXUSL40Oa4lG_mix2r4-i35PF_G4A6d6XQy_Nzq1x2vwxtVOpd/s640/IMG_9297_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Wschód słońca nad Tatrami Zachodnimi - widok z podejścia na Ciemniak<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaIwj_DCythyphenhyphennaYmuOJGwgBfhRE1R-TF8sVQkbRNsLUsD611ihT-szjihj1dyMfYJgDjU5PZTkmxc8L85WWIjOVJboKqLzc9k4NYTGwws4mC4rt7bRLKVYj17ONNp4wXo-v_DRf3bhkML2/s1600/IMG_9339_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaIwj_DCythyphenhyphennaYmuOJGwgBfhRE1R-TF8sVQkbRNsLUsD611ihT-szjihj1dyMfYJgDjU5PZTkmxc8L85WWIjOVJboKqLzc9k4NYTGwws4mC4rt7bRLKVYj17ONNp4wXo-v_DRf3bhkML2/s640/IMG_9339_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Widok na Bystrą 2248 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1YPgAJIJfA2z7UmJTFfxOAK9HrZ137sh_yWVQ-oc1hVYIv57O6a96sMITVJ6wB5aWEPHOfTgqcBnflydpxjhon77-23apohD0gLy78kVHYNX2HHN6M8scx_LPjgr3NvJKsOqjVUEabhaf/s1600/IMG_9367_filtered.jpg"><img alt="Ciemniak zimą" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1YPgAJIJfA2z7UmJTFfxOAK9HrZ137sh_yWVQ-oc1hVYIv57O6a96sMITVJ6wB5aWEPHOfTgqcBnflydpxjhon77-23apohD0gLy78kVHYNX2HHN6M8scx_LPjgr3NvJKsOqjVUEabhaf/s640/IMG_9367_filtered.jpg" title="zimowe wejście na Ciemniak" width="640" /></a><br />Starorobociański Wierch 2176 m n.p.m. i Raczkowa Czuba 2194 m n.p.m. (za nim, po prawej)</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3nkjMEtoRIg2hyphenhyphenmRKvHIpt2iORjIYjL7UFIkZNQbj11TmTFDtDYESGr5rzNWzhJcd1Rc-Cvsv6AbFs5hcn7rfRw1XO0BhDUG6pUTmcILTvbh1VvnMr8yCbBXMs4vuZU4ovtwt_GvniS_y/s1600/IMG_9411_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3nkjMEtoRIg2hyphenhyphenmRKvHIpt2iORjIYjL7UFIkZNQbj11TmTFDtDYESGr5rzNWzhJcd1Rc-Cvsv6AbFs5hcn7rfRw1XO0BhDUG6pUTmcILTvbh1VvnMr8yCbBXMs4vuZU4ovtwt_GvniS_y/s640/IMG_9411_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Wczesne promienie wschodzącego słońca przepięknie oświetlają grań Tatr Zachodnich (nakładające się na siebie szczyty Rohacza Płaczliwego 2125 m n.p.m. i Rohacza Ostrego 2088 m n.p.m., Wołowiec 2064 m n.p.m. i za nim widoczny szczyt Banówka 2178 m n.p.m.)</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglu7OwOSFYJbl3pxdD5C47L0u9jp3beb9Vu0cF77gTYfXpTbM8omijwKQcLvEuyvIL0kJn44IXRn0FO9B03E_I9KlAp51luVUlIfxnnPbVS9m_SFsHvoCAm2ijQK9xLBjodKpqLMZ99NqI/s1600/IMG_9446_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglu7OwOSFYJbl3pxdD5C47L0u9jp3beb9Vu0cF77gTYfXpTbM8omijwKQcLvEuyvIL0kJn44IXRn0FO9B03E_I9KlAp51luVUlIfxnnPbVS9m_SFsHvoCAm2ijQK9xLBjodKpqLMZ99NqI/s640/IMG_9446_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Widok na Tatry Zachodnie z Ciemniaka 2096 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>E) ULUBIONE MIEJSCA</b></span></div><div>Moim ulubionym miejscem jest z pewnością Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem i wejście na Małą Wysoką od strony Doliny Białej Wody. Kilkukrotnie przechodziliśmy te same szlaki w poszczególnych latach, ponieważ obie trasy wyróżniają się wyjątkowym pięknem. Do dzisiaj uważam, że trasa na „Chłopka” jest najpiękniejszym szlakiem w Polsce, a przejście Doliną Białej Wody na Małą Wysoką jest najpiękniejszym szlakiem całych Tatr i całej Słowacji. Wyjścia z Danielem w góry zawsze oznaczało połączenie, np. wschodu słońca z powrotem w ulubione miejsca z powodu jego nadzwyczajnego piękna. Oboje bardzo lubimy fotografię górską, dlatego wybieramy między innymi szlaki o wyjątkowych walorach. Podczas jednej z wędrówek na Przełęcz pod Chłopkiem nasze wyjście w góry zrelacjonowałem tak [fragmenty]:</div><div><br /></div><div><i>Podziwiając szczyty, rozmawialiśmy o górach i dziele stwórczym. Niedługo, bo już za chwilę góry przyjęły kolor złocisty. Była to najpiękniejsza część widowiska, ponieważ dopiero teraz docierało światło do Mnicha. Mięguszowieckie Szczyty były oświetlone dopiero w jednej trzeciej wysokości, licząc od szczytów. Barwa jaką teraz przyjmowały owe góry była wręcz nie do opisania. Złociste szczyty poprzecinane ciemnymi, zacienionymi szczelinami robiły ogromne wrażenie. Z każdą chwilą granica złocistego oświetlenia i cienia posuwała się w dół, oświetlając coraz więcej gór. Daleko – na południowym zachodzie majaczył Szpiglasowy Wierch 2172 m n.p.m.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Po wykonaniu serii zdjęć w tak szybko zmieniającej się scenerii poszliśmy powolnym krokiem, zaglądając jeszcze przez nasze prawe ramię w stronę Miedzianego. Tam mocno spękane skały o ukośnym ułożeniu na tle zielonej trawy przyjmowały również złocistą barwę. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Zaczęliśmy okrążać Morskie Oko wariantem lewostronnym. Wybraliśmy tę opcję, ponieważ widoki z tej strony są o wiele piękniejsze niż te po prawej. Lewa strona Morskiego Oka umożliwiała nam ciągłe podziwianie odbijających się Mięguszowieckich Szczytów, Miedzianego i Opalonego Wierchu. W trakcie przechodzenia tego fragmentu robiliśmy mnóstwo zdjęć, ponieważ widok i naświetlenie zmieniały się z każdą chwilą. Przechodząc przez krótki fragment leśny, znajdujący się blisko drewnianego mostu na Rybim Potoku, pokazałem grupie kamień o kształcie granic naszego kraju z odwrotnie płynącą Wisłą. Ilona powiedziała, że nigdy nie zwróciłaby na niego uwagi. Miała rację, bo był tylko jednym z wielu kamieni stanowiącym prawostronny krawężnik szlaku. Za lasem znajdowało się wydeptane klepisko z limbą o korzeniach owijających skałę. Właśnie tam grupa wykonywała sobie zdjęcia. Miejsce to było mi doskonale znane, dlatego czekałem na coś lepszego – na odcinek z kaskadami na szlaku na Przełęcz pod Chłopkiem. Idąc i robiąc zdjęcia odbijających się szczytów, w końcu dotarliśmy do podejścia na Czarny Staw pod Rysami. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Droga skręcała tu mocno w prawo, pod kątem 90°, gdzie odtąd szło się cały czas wąską dróżką. Po obu jej stronach widniały bardzo strome i skaliste zbocza porośnięte bardzo gęstą i wysoką trawą. Tą drogą szliśmy tylko trzy minuty, bo dalej szlak zakręcał w prawo pod ukosem do góry, trawersując północne stoki Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu 2410 m n.p.m. Była to najgorsza część szlaku nie ze względu na jakiekolwiek trudności, ale na ostre skały, które wystawały na środku ścieżki. Były bardzo nieregularne i wąskie, dlatego trzeba było uważać, gdzie stawiało się nogę, aby nie stanąć przez przypadek krzywo. Jednak to mnie nie zrażało, bo trawersując wspomniany odcinek, mogłem podziwiać kwiat, który fascynował mnie od momentu jego pierwszego zobaczenia, czyli od 2007 roku. Jest to niewielka roślina wyrastająca z trawy na wysokość ok. 10 cm. Jego kwiat był niezwykły, ponieważ tworzyły go lewoskrętne lub prawoskrętne, czerwone włosy, które łączyły się, tworząc szpiczasty czubek. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Zatrzymaliśmy się tutaj, podziwiając razem szczyty gór wysokich po prawej stronie, wśród których zalegały białe obłoki w okolicach podszczytowych. Przyglądaliśmy się im bardzo długo, ponieważ całe niebo dookoła nas było błękitnie czyste. Patrząc na szczyty jak i na szmaragdowe Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami, Wielkie i Małe Hińczowe Plesa po stronie słowackiej, Basia i Ilona powiedziały, że można by tu siedzieć cały dzień i patrzeć na widoki. Rozglądając się w różne strony można dostrzec Mnicha 2070 m n.p.m., lecz w jego niecodziennej odsłonie, ponieważ, stąd wyglądał jak sterta większych, płasko ułożonych kamieni. Było stąd widać zaledwie cztery piętra takich głazów. Zrobiliśmy i tutaj wspólne zdjęcia ze wszystkich stron, ponieważ z przełęczy zdjęcia wychodziły bardzo kolorowo. Po małej serii zdjęć poszliśmy raz w stronę "Czarnego Mięgusza", a raz w stronę najwyższego "Mięgusza", aby podziwiać widoki z innej perspektywy. Daniel poszedł prawie pod szczyt Pośredniego Mięguszowieckiego, aby wykonać serię zdjęć. </i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/11/szlak-na-mieguszowiecka-przelecz-pod.html"><img alt="szlak na przełęcz pod chłopkiem" border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl9-Ipg1-dIuU9zMwA9BBIcF0uSTMUtJA2WV2U2vn8xXYBxZ41HFz_gexKDXjaiQArnoKtcEQo0hEZ7RnCnRQYx7VNWYFfFVlJ4A0O0-p8v_TYkSHxgawMWLC_ZtpCGoRzx1i0uAEwf_sP/w640-h480/2070_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOyXd2rnPUyhGKD8dhaavZmy8vIvoy_JotHJ0RiPDOo3zYkXIEeQCeNbiudIYfLc84cMZ54MOxn124bp440OSr9I6mTL2jKhk6-515fwcqvCHyhVbUfjNO3369yOz8_o2MUARkp9QbZBBT/s1600/IMG_5341.JPG"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOyXd2rnPUyhGKD8dhaavZmy8vIvoy_JotHJ0RiPDOo3zYkXIEeQCeNbiudIYfLc84cMZ54MOxn124bp440OSr9I6mTL2jKhk6-515fwcqvCHyhVbUfjNO3369yOz8_o2MUARkp9QbZBBT/s640/IMG_5341.JPG" width="640" /></a></div>Płyta skalna z trzema klamrami</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT_kVkB2_4i_kj14lIaj38cy1y1bbL2VPXFMBWbHnAbfgUQ0e6mtj6_WYVjihGVMgcgAGl0sjQja36yybhlz5o63x1IFtZa5Xfb9rLOa8hEB7hAaq4PxYDcPrc9LzNDIIMVz53PoWH22MY/s1600/DSC06242_filtered.jpg"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT_kVkB2_4i_kj14lIaj38cy1y1bbL2VPXFMBWbHnAbfgUQ0e6mtj6_WYVjihGVMgcgAGl0sjQja36yybhlz5o63x1IFtZa5Xfb9rLOa8hEB7hAaq4PxYDcPrc9LzNDIIMVz53PoWH22MY/w640-h428/DSC06242_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>W okolicach Mięguszowieckiego Kotła</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDgrbjhoClFOH-c82WB8pprIxFn_zARRXTfioe5weTugX_ajCN0TrC467PNkLrNkfnvLaoIaR3tge_SuPmgEtaB3igo8OJ3VRqF8txjM5ZPCNA5nFOXzUqjXqKTnzsqTb3hjO1xj66IKwY/s1600/IMG_5394.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDgrbjhoClFOH-c82WB8pprIxFn_zARRXTfioe5weTugX_ajCN0TrC467PNkLrNkfnvLaoIaR3tge_SuPmgEtaB3igo8OJ3VRqF8txjM5ZPCNA5nFOXzUqjXqKTnzsqTb3hjO1xj66IKwY/w640-h426/IMG_5394.JPG" width="640" /></a></div><div>Kuklik rozesłany</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYs2u5qZ3r0sg0du39IpdojVI2v6fQL871UQili_o9dUUEEzi9llgeqnYLb5nEcgWf_B-A7Y8IDahk6Hz9dwphT5nt6mB4Ry46-0atQL26YJnSYzYAMx1TUlj6SnqiymlQKoo7YW-VQrn7/s1600/DSC06340_w_filtered.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYs2u5qZ3r0sg0du39IpdojVI2v6fQL871UQili_o9dUUEEzi9llgeqnYLb5nEcgWf_B-A7Y8IDahk6Hz9dwphT5nt6mB4Ry46-0atQL26YJnSYzYAMx1TUlj6SnqiymlQKoo7YW-VQrn7/w640-h428/DSC06340_w_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD5Dve1ubbfeofkqkwYOvHP4bXJxRxX_TiK7KYK3dIYPpHuSdGtm5GIfq506IX-ZrmfKBXd1tsMLtvFlfTuvvOuBHos5iN3mj_CfrQNVLo5rkr0huy86DHYDQGlJ9YZHonJ8_r80i0vetm/s1600/2327_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD5Dve1ubbfeofkqkwYOvHP4bXJxRxX_TiK7KYK3dIYPpHuSdGtm5GIfq506IX-ZrmfKBXd1tsMLtvFlfTuvvOuBHos5iN3mj_CfrQNVLo5rkr0huy86DHYDQGlJ9YZHonJ8_r80i0vetm/w640-h480/2327_filtered.jpg" width="640" /></a></div><div>Widoki z przełęczy i okolic<br /><div><i><br /></i></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtsWoWBEFB4p2w9RBUt_np4buxxF15H_Hr1RMDGxywT3ZFZuVRrJY7uM0HzeKrep57OimPmvWXGFkm7FFtWiCONyxa3RKiqnvoFsMCDFmfrQLkYl7qlSLz2mbZzJrvLOfmIl3oCLwxXBT9/s1600/DSC06388_w_filtered.jpg"><img height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtsWoWBEFB4p2w9RBUt_np4buxxF15H_Hr1RMDGxywT3ZFZuVRrJY7uM0HzeKrep57OimPmvWXGFkm7FFtWiCONyxa3RKiqnvoFsMCDFmfrQLkYl7qlSLz2mbZzJrvLOfmIl3oCLwxXBT9/s640/DSC06388_w_filtered.jpg" width="640" /></a><br />Wielkie i Małe Hińczowe Pleso widziane z przełęczy</div></div><div><br /></div><div>Podczas jednej z wędrówek na Małą Wysoką, gdzie schodziliśmy Doliną Białej wody nasze wyjście w góry zrelacjonowałem tak [fragmenty]:</div><div><i>Dodatkowo szlak na Małą Wysoką wyróżnia się przepiękną przyrodą. Najciekawiej jest, gdy mamy błękitne niebo i czerwone jarzębiny. Wówczas okolica bardzo przyciąga niecodziennymi kolorami. Jeśli zdążyliśmy na pierwszy autobus cSAD-u, to z pewnością nie spotkamy jeszcze tłumów. Co prawda będą z nami wyruszały większe grupy, ale kiedy odpuścimy sobie postój w schronisku, z pewnością wiele zyskamy na czasie. Ciekawostką w okolicy jest fakt, że wszystko tu nazywa się „wielickie” – potok, staw, góry, a nawet polana! Wielka polana, którą zobaczymy ponad szeroką „półką”, gdzie widać Wielicką Siklawę, jest chyba najpiękniejszym miejscem na odpoczynek, ponieważ przez tamtejszą dolinę przepływa często w kilku mniejszych ciekach potok, a dookoła kwitną kwiaty aż w siedmiu kolorach! Dodatkowo, jeśli będziemy pierwsi na szlaku, z pewnością zobaczymy kozice, czy też bardziej licznie występujące świstaki. Polana ta jest nazywana Wielickim Ogrodem ze względu na skupisko wielu gatunków kwiatów w jednym miejscu. Właśnie tutaj można zobaczyć najwięcej świstaków, bo i one upodobały sobie to miejsce.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Wyróżnia ją wysokość, kolor oraz szczególne warunki i to, co tu można zobaczyć [mowa o Małej Wysokiej]. Szlak jest tak poprowadzony, że docieramy praktycznie do jej stóp, a po lewej stronie mamy dość dużą, trawiastą stromiznę. Również barwa skał przykuwa uwagę, ponieważ są bardzo ciemnego koloru, prawie czarne. Najciekawsza jest jednak właściwość tego miejsca w październiku podczas bezchmurnych nocy i dni. Wtedy w ciągu dnia woda kapie z górnych części ściany tak gęsto, że czujemy, jakby padał słaby deszcz przy bezchmurnym niebie. Kiedy nastaje noc, wszystko dookoła zamarza i następnego poranka mamy niesamowity widok. Wszystkie kępy traw zamieniają się w lodowe „pająki”! To znaczy, że każde źdźbło jest zamrożone w około jednocentymetrowej średnicy lodowej rurce, co wygląda niecodziennie! Dodatkowo z poziomo nachylonych źdźbeł zwisają sople. Myślę, że niewiele osób miało okazję podziwiać to niezwykłe zjawisko, które powstaje dzięki połączeniu odpowiednich warunków pogodowych oraz dużej ilości dostępnej wody. Prawie wszyscy idą dalej, nie zwracając uwagi na nic.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Najpiękniejsze jest jednak przed nami! Idąc równą polanką dochodzimy do kolejnych rumowisk kamiennych. Wtedy dochodzimy do skraju wielkiej „półki”, na której powstał Zmarzły Staw. Teraz rozpocznie się długie i dość strome zejście, ale już w otoczeniu zieleni. Najbardziej jednak uwagę przyciągać będzie Litworowy Staw. Jest cudowny! Kiedy oświetla go w pełni słońce, zobaczymy przepiękną paletę barw. Z tego względu nigdy nie polecam przechodzenia Doliny Białej Wody w godzinach porannych, gdyż długo trzeba czekać zanim pojawi się w niej światło słoneczne. Kilka razy szedłem tędy rano i stąd wiem, że najpiękniej w tych okolicach będzie dopiero po godzinie 13.00 w lecie. W trakcie schodzenia, przed nami widnieje charakterystyczny skalisty szczyt po prawej, przypominający kształtem nieco Machu Picchu. Wyróżnia się w okolicy. Z poziomu Polskiego Grzebienia, czy też Zmarzłego Stawu wyglądał na najniższą górę. Mowa o Hrubej Wieży 2086 m n.p.m. W trakcie schodzenia ta góra nagle „urasta”, ponieważ Litworowy Staw położony jest na wysokości 1860 m n.p.m. Rozpoczynamy kolejną serię trawersów, dzięki czemu dojdziemy w to najpiękniejsze miejsce doliny. Na skraju wielkiej „półki”, po lewej stronie, zobaczymy wielką rozpadlinę, jakby góra była przecięta na dwie części. Widzimy też dalszy przebieg szlaku na dole, przy stawie. Najbardziej jednak wzrok przyciąga polana w płaskim terenie przy Litworowym Stawie, która wygląda, jak gdyby ktoś skosił równo trawę w jego pobliżu. Jest po prostu przepiękna!</i></div><div>Ciekawych miejsc typowo fotograficznych mamy oczywiście znacznie więcej, ale tymi krótkimi „wspominkami” chcę Wam pokazać, jakie piękno jest blisko nas. Czy potrafimy je docenić?</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGiEmrmjSu7YifmWprzclM6J1TCrcAxeXbBbhnaTSBagrWBdfyBGiIz0f0CVbvq5zVcPJDzoL_vK6Y3-RFsTgwbD5G-4GdAlJkwQP4P9KeSjjdrN-OAN4U1iorpgpad8Eko_Ll4dJCd2wT/s1600/Gory_5140.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGiEmrmjSu7YifmWprzclM6J1TCrcAxeXbBbhnaTSBagrWBdfyBGiIz0f0CVbvq5zVcPJDzoL_vK6Y3-RFsTgwbD5G-4GdAlJkwQP4P9KeSjjdrN-OAN4U1iorpgpad8Eko_Ll4dJCd2wT/w640-h480/Gory_5140.jpg" width="640" /></a></div><div>Wielicki Ogród</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz0iSbgLRJ4GFpEfPYNh8S8-RmYFWNycWosJGqDWIYCn6apqFvh-km6MS9sPVLdsV_McjaDeG1xFcbJYdXI0bNOS4nc7gT80WqM-WbicJ2JizmR2Uw5_9R3Qfcy_1CfxvDY10R-OuhCWw9/s1600/7105.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz0iSbgLRJ4GFpEfPYNh8S8-RmYFWNycWosJGqDWIYCn6apqFvh-km6MS9sPVLdsV_McjaDeG1xFcbJYdXI0bNOS4nc7gT80WqM-WbicJ2JizmR2Uw5_9R3Qfcy_1CfxvDY10R-OuhCWw9/w640-h480/7105.jpg" width="640" /></a></div><div>Odbicia w Wielickim Stawie</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEafiCZWxZB7PVzNX1k7w6eksplUOa8QrK4W7xeZx0pzO4gVWSMBMzjzUOSqsMKY-AesDzvpnBfpa5Es6qBqk75KuW8Kx022Qbm8aQwonuex1dHi6HFhWMGt0BkjTKbSQRky0P7AX2qH1a/s1600/DSC04007.jpg"><img height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEafiCZWxZB7PVzNX1k7w6eksplUOa8QrK4W7xeZx0pzO4gVWSMBMzjzUOSqsMKY-AesDzvpnBfpa5Es6qBqk75KuW8Kx022Qbm8aQwonuex1dHi6HFhWMGt0BkjTKbSQRky0P7AX2qH1a/s640/DSC04007.jpg" width="640" /></a><br />Bujna, kwitnąca roślinność w okolicach Litworowego Stawu</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAzR0RWGJ7mNSgKhUYZZd2UKYNnOWjNFlPY0YBlx2WZ34puZXs78zPKeN27iUwm2mEaT9dMls_TdWo_9-VnZLAxs8SaWgSKezwMntORe96QfTW9LNpycepWZBbQIyG0iY09ePChlY0IXHA/s1600/IMG_6111.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAzR0RWGJ7mNSgKhUYZZd2UKYNnOWjNFlPY0YBlx2WZ34puZXs78zPKeN27iUwm2mEaT9dMls_TdWo_9-VnZLAxs8SaWgSKezwMntORe96QfTW9LNpycepWZBbQIyG0iY09ePChlY0IXHA/s640/IMG_6111.jpg" width="640" /></a><br />Litworowy Staw</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmYplylFSPoWX0vOWZG3oVv4D9a368K4m_ZhwppSxU8hNV3KJO9OQHvY3XUXG6w1nbZJ5eAkY_Lejhzdun1QFXJoSHdNxcrGwIePWbYKvjFyMoFsasGfNkg0ueOII-9u6BN_jA7Ng5qSh0/s1600/DSC06805.jpg"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmYplylFSPoWX0vOWZG3oVv4D9a368K4m_ZhwppSxU8hNV3KJO9OQHvY3XUXG6w1nbZJ5eAkY_Lejhzdun1QFXJoSHdNxcrGwIePWbYKvjFyMoFsasGfNkg0ueOII-9u6BN_jA7Ng5qSh0/w640-h428/DSC06805.jpg" width="640" /> </a></div><div>Zamrożone kępy traw w październiku</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioc2-eWSGYEPuYLc7JzwPGnGnwEWfmDhikai6RLszKA53OkZLybx6vb6boktWJqP-KD1deiPN1R7JnD_8gmQUkHlJBUr0tsSqu5RNw1QKaHHVAL5r_1O7V-fJjG5JkvgIQe8CwzC-u_sMX/s1600/11.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioc2-eWSGYEPuYLc7JzwPGnGnwEWfmDhikai6RLszKA53OkZLybx6vb6boktWJqP-KD1deiPN1R7JnD_8gmQUkHlJBUr0tsSqu5RNw1QKaHHVAL5r_1O7V-fJjG5JkvgIQe8CwzC-u_sMX/s640/11.jpg" width="640" /></a><br />Tatrzańska roślinność w pełni rozkwitu w dniach 1-20 lipca (Dolina Białej Wody i Wielicki Ogród)</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>F) NIETYPOWE MIEJSCA</b></span></div><div>Wędrując z Danielem po Tatrach on zawsze szukał czegoś niestandardowego, żeby móc jednocześnie realizować pasję fotografii krajobrazowej. Zawsze potrafił wyszukać niestandardowe góry, albo niestandardową porę wejścia na wybraną przez siebie górę. Każde takie wejście ma swój niepowtarzalny i niezapomniany klimat. Masz też świadomość, że zobaczyłeś coś wyjątkowego, czego większość ludzi chodzących po Tatrach nie zobaczy. Jednym z takich miejsc było uzyskanie pozwolenia w rejon Żabiego Szczytu Niżniego. Jako że jest tam ustanowiony rezerwat ścisły, Daniel postarał się o pozwolenie z Tatrzańskiego Parku Narodowego, dzięki czemu, mogliśmy legalnie odwiedzić interesujący nas fragment Tatr. W tym rejonie nie ma nawet wydeptanej ścieżki – raczej trzeba sugerować się wcześniej przeczytanymi opisami z Internetu. To, co zobaczyliśmy podczas naszego wejścia zrelacjonowałem tak:</div><div><br /></div><div><i>Tak, jak się spodziewaliśmy, widok nas bardzo zaskoczył. Ostre granie na tle błękitnego nieba wyglądały fenomenalnie. Nieskażoność przyrody, oraz zupełnie nowe panoramy bardzo zachwycały! Najbardziej jednak chyba panorama na Żabie Stawy (Wyżni i Niżni Żabi Staw Białczański - Vyšné Žabie pleso Bialčanské i Nižné Žabie pleso Bialčanské). Wyglądały przepięknie! Nie prowadził tam żaden szlak, stąd wydawały się dzikie i nietknięte ręką ludzką. Docierające promienie słoneczne w Żabią Dolinę Białczańską oświetlały stawy na całej ich powierzchni. Mieniły się pięknymi odcieniami turkusu, błękitu i zieleni podobnie, jak ten pod Rysami. Różnica polegała na tym, że stąd mogliśmy podziwiać dwa podobne stawy w pobliżu siebie. Widzieliśmy też, że wytyczono jakąś ścieżkę, która nie jest oficjalnym szlakiem. Marzyło nam się przejście w ich pobliżu, jednak szybko doszliśmy do wniosku, że okolice stawów są idealnym siedliskiem dla niedźwiedzi, ponieważ nie występuje w ich pobliżu zjawisko masowej turystyki górskiej. Przebywając na Owczej Przełęczy zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę, by cieszyć się niecodziennymi widokami. Słońce przygrzewało bardzo pięknie, dlatego cieszyliśmy się, ponieważ dotychczas szliśmy po zacienionej stronie długiej i ostrej grzędy skalnej. Po odpoczynku postanowiliśmy, że pójdziemy w stronę Żabiego Mnicha 2146 m n.p.m. Założyliśmy, że będziemy iść tyle, aż dotrzemy do Białczańskiej Przełęczy 2024 m n.p.m., i dalej – do momentu, aż grań zablokuje nasze przejście. Nie wspinaliśmy się, dlatego interesował nas tylko fragment „normalnej” trasy. Rozpoczęliśmy podejście. Przy okazji podziwialiśmy piękne, czerwone krzaczki jagodowe. W tej oprawie ozdabiały nasłonecznione zbocza. Trudno było przejść obojętnie obok nich. Oglądając się za plecy, patrzeliśmy na Żabi Szczyt Niżni 2098 m n.p.m. – mały skalisty wierzchołek, na który, już po wszystkim, chcieliśmy wejść. Widok na Mięguszowieckie Szczyty z zupełnie innego kąta robił niemałe wrażenie. W oddali widniały Pieniny. Panorama na tak odległe góry wywierała ogromne wrażenie, bo chociaż są niskimi górami, to na tle ogromnej przestrzeni z morzem chmur u ich stóp, bardzo zwracały na siebie uwagę. Niecodziennie widzi się podobne widowisko.</i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/05/zabi-szczyt-nizny-2098-m-npm.html"><img alt="Żabi Szczyt Niżny" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitElP84e7aVQaAgPyhDmiT1er0FutzehePcpuOZr49e-LJ4nDfwjBTqBHc1Hl_JFt1W1KnLPWnPRS-0N4f3I2jFBvkzhKugcWX0zmwnxDKuKUir2ff8_F9tOm_MDv5-cqtUp3oT3w54OU/w640-h426/IMG_8260.JPG" width="640" /></a> </div><div>Inny widok na Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZbLKZI8w43hryeKUWodZhIC4epzNXhLD1oSVrpyNQMFm8EnIsCjPAgvvxkGh6V7JKpucuthnMAr5wLkF3Z4ObM3egxc6rP4L2Pij-QqHxz3KnDCuEX3CYSqf32t1oQk3My0ZeBQUHvBg/s1600/IMG_8072.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZbLKZI8w43hryeKUWodZhIC4epzNXhLD1oSVrpyNQMFm8EnIsCjPAgvvxkGh6V7JKpucuthnMAr5wLkF3Z4ObM3egxc6rP4L2Pij-QqHxz3KnDCuEX3CYSqf32t1oQk3My0ZeBQUHvBg/w640-h426/IMG_8072.JPG" width="640" /></a></div><div>Widok na Wyżni Żabi Staw Białczański</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNtdCamAjb8F1FyLKTHDXosCDej2L9Xf_G6Jz7E_E5iG2hVhFqE9GWmdt61m3ZR3KU8nmXcUL1t86AqDtiLd1hCS3nd5qPuozbVRizO6zXBJgQsoTR4P4LXNpv5TS0VVjxbeH5Pi3o2Sg/s1600/IMG_8128.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNtdCamAjb8F1FyLKTHDXosCDej2L9Xf_G6Jz7E_E5iG2hVhFqE9GWmdt61m3ZR3KU8nmXcUL1t86AqDtiLd1hCS3nd5qPuozbVRizO6zXBJgQsoTR4P4LXNpv5TS0VVjxbeH5Pi3o2Sg/w640-h426/IMG_8128.JPG" width="640" /></a></div><div>Niesamowite grań</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiukPY3DOWyBa4PE9nJYVNv-3BogtfKNanqm59_gcD2UhgDg-MsR720cD5t8S6sJTpheTrH2IZUDwzrJndwzR84XHF3J92AB6k6Tqbn4vwjdrL4xscgSn4_Io5TEsY32576KVCpBq8SAxk/s1600/IMG_8170.JPG" style="text-align: center;"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiukPY3DOWyBa4PE9nJYVNv-3BogtfKNanqm59_gcD2UhgDg-MsR720cD5t8S6sJTpheTrH2IZUDwzrJndwzR84XHF3J92AB6k6Tqbn4vwjdrL4xscgSn4_Io5TEsY32576KVCpBq8SAxk/w640-h426/IMG_8170.JPG" title="Niżni Żabi Staw Białczański" width="640" /></a></div><div>Niżni i Wyżni Żabi Staw Białczański</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEKynENreyTTYnk4GekcFzqo0w5NoKbttce7DHd5D57V5CHDtEqbiqFFMmQCuFduhJO4sAf-MZPx4fhraItaOBtQpdk-PDoyqFfodR1x0SWE-SxOMq0lc5Ml3tEoGopxNPdnCMFb0hPWQ/s1600/IMG_8327.JPG" style="text-align: center;"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEKynENreyTTYnk4GekcFzqo0w5NoKbttce7DHd5D57V5CHDtEqbiqFFMmQCuFduhJO4sAf-MZPx4fhraItaOBtQpdk-PDoyqFfodR1x0SWE-SxOMq0lc5Ml3tEoGopxNPdnCMFb0hPWQ/w640-h426/IMG_8327.JPG" title="skała lalka" width="640" /></a></div><div>Zejście w stronę Czarnego Stawu pod Rysami</div><div><br /></div><div>Udało nam się również zrealizować inne, ciekawe wejścia, które były połączeniem gór i fotografii oraz klimatu górskiego. W szczególności miło wspominam naszą wędrówkę na Szpiglasowy Wierch, Miedziane i Opalony Wierch (również z uzyskanym pozwolenie z TPN-u), którą odbyliśmy podczas tego samego wyjazdu na Żabi Szczyt Niżni. Po powrocie z rejonu tej góry, Daniel poszedł spać do schroniska Morskie Oko, a ja zasnąłem w śpiworze na brzegu Morskiego Oka, przy szlaku. Najbardziej utkwił mi w pamięci niesamowity widok, gdzie podczas ostatniego słonecznego weekendu tamtego roku, na tle Tatr widziałem mnóstwo czołówek świecących w różnych częściach grani. Wyglądały jak gwiazdy na tle gór. Nawet gdy już zapadł zmrok, nadal obserwowałem światełka czołówek pod Rysami, w okolicach „Chłopka”, czy w innych partiach skalistych grani. Umówiliśmy się, że wyruszymy o 3.00 w nocy na Szpiglasowy Wierch, żeby zdążyć na wschód słońca. Mielibyśmy wówczas mnóstwo czasu, aby odwiedzić Miedziane i Opalony Wierch. Tak wówczas zrelacjonowałem tamtą noc i początek dnia:</div><div><br /></div><div><i>Po wczorajszym dniu, gdzie wchodziliśmy na Żabi Szczyt Niżni 2098 m n.p.m. Daniel spał w schronisku nad Morskim Okiem, a ja nad brzegiem stawu wciśnięty ze śpiworem pomiędzy dwa głazy. Jako, że spałem samemu, patrzyłem dookoła, ponieważ noc obfitowała w piękne widoki. Przyglądałem się ludziom wracającym z gór. Pomimo nocnej pory wszystkie szczyty mieniły się od światła latarek „czołówek”. Wyglądały, jakby świetliki błyszczały pośród skał. Co ciekawe, światełka widziałem nawet na szczycie Rysów, czy też na Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem. Nawet w nocy mogłem zobaczyć przebieg szlaków, ponieważ na różnych wysokościach świeciły się czołówki. Wiedziałem też, że ci ludzie kiedyś będą przechodzić obok mnie w środku nocy. Ten widok szczególnie utkwił mi w pamięci, ponieważ światełka sprawiały wrażenie, jakby wszystkie gwiazdy z nieba spadały na Tatry… Dodatkowo widziałem ich odbicia w spokojnych już wodach Morskiego Oka. Turyści chcieli koniecznie wykorzystać w pełni, tak piękny, słoneczny weekend. Nie dziwiłem im się, bo i my to samo robiliśmy. W środku nocy podziwiałem dodatkowo wspaniałe rozgwieżdżone niebo. Temperatura przy gruncie spadła poniżej zera. Miałem -2°C. Mimo wszystko byłem przygotowany do spania w takich warunkach. Z Danielem umówiliśmy się na godzinę 3.00 w nocy, skąd mieliśmy wyruszyć dalej – na Szpiglasowy Wierch 2172 m n.p.m. i Miedziane 2233 m n.p.m. W trakcie spania pokryła mnie grubokropelkowa rosa, a później to wszystko zamarzło…</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>O godzinie 3.00 w nocy bardzo szybko zebrałem się do wyjścia. Zjadłem na szybko czekoladę, strzepnąłem śpiwór ze szronu i zamarzniętych kropelek rosy oraz robiłem wszystko, aby rozgrzać zziębnięte stopy. Gotowy do wyjścia byłem o godzinie 3.15 w nocy. Po 3.00 słyszałem, jak ktoś mnie woła: „Michał, spisz?”. To oczywiście był Daniel. Opowiedział mi, co działo się w schronisku. Mówił, że nie wyspał się, ponieważ wiele ludzi piło alkohol i rozmawiało do 2.00 w nocy. Z góry wiedziałem, że tak będzie, ponieważ najczęściej ludzie piją alkohol w schroniskach po udanych wędrówkach górskich. Z tego powodu nie korzystam z usług schroniskowych od ponad dziesięciu lat. Daniel nie wyspał się, a ja miałem zziębnięte stopy. I tak po 3.15 w nocy wyruszyliśmy na Szpiglasowy Wierch, mając w nadziei podziwianie wschodu słońca z jego szczytu. Założyliśmy, że będziemy potrzebowali około 2h 25min. Wiedzieliśmy, że około godziny 6.00 rano powinniśmy być już na wierzchołku. Nocnym szlakiem szliśmy szybko. Nie rozglądaliśmy się za bardzo, ponieważ i tak wiele nie mogliśmy zobaczyć. Dopiero za bardzo długą pierwszą prostą, gdzie szlak zaczyna prowadzić trawersami, Daniel zauważył światełka w drodze na Rysy. Widzieliśmy, że ktoś podchodził w nocy na ten szczyt przy świetle „czołówek”. Po chwili zauważyliśmy dziwny ruch jednej z latarek, jakby ktoś spadał… Daniel myślał, czy dzwonić po pomoc, ale po dłuższym przyglądnięciu się sprawie, światełko „wróciło” na swoje miejsce. Pełni spokoju trawersowaliśmy kolejne etapy szlaku.</i></div><div><i><br /></i></div><div><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/09/miedziane-2233-m-npm-i-opalony-wierch.html"><img alt="Dolina Pięciu Stawów jesienią - szlak na Miedziane" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbSbePlSrPReyVvOZlCEGyu7u2r4rQBXwEpsmdCIe5v5hgejkU7qHaK5z1GVRKVOf-FYUPlDmMT3O2l8vsj8M5FqP5jITMI2ixtXjwAp3kXMU22DjUSLTCNitM4fpocNKMP_p4I-1Cso5X/w640-h426/IMG_8579.JPG" title="Dolina Pięciu Stawów jesienią - szlak na Miedziane" width="640" /></a><span id="goog_1205571610"></span><span id="goog_1205571611"></span><a href="https://www.blogger.com/"></a> </div><div>Niesamowity wschód słońca obserwowany ze Szpiglasowego Wierchu</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoQGNPHAcPO7_009W2ITScXCqh_C89erb992WWcnAxfQJAsXUIlmzdFsE8DkK6jDymEee_-pbO-PelpZaOpm23xCkxysuui-FHUlPIU1xpWBjupOtJmMPGu_HOzYwRM7IIq3gHcUcJgekx/s1600/IMG_8622.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoQGNPHAcPO7_009W2ITScXCqh_C89erb992WWcnAxfQJAsXUIlmzdFsE8DkK6jDymEee_-pbO-PelpZaOpm23xCkxysuui-FHUlPIU1xpWBjupOtJmMPGu_HOzYwRM7IIq3gHcUcJgekx/w640-h426/IMG_8622.JPG" width="640" /></a></div><div>Kozice na grani</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg85hvasIMzICji_YnYVueriIbyiQxFUVYy089X_lLCSFArgDWepgj4xARLJXba7WweCBWIReTOe0LWkmA3aeDt89D954M_kQyyUq8lIwZ1_NOFmQTdi6fxgQMz84ep6kvp1F3bYCDo63P8/s1600/IMG_8706.JPG"><img alt="Trzy Korony widziane z Tatr" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg85hvasIMzICji_YnYVueriIbyiQxFUVYy089X_lLCSFArgDWepgj4xARLJXba7WweCBWIReTOe0LWkmA3aeDt89D954M_kQyyUq8lIwZ1_NOFmQTdi6fxgQMz84ep6kvp1F3bYCDo63P8/w640-h426/IMG_8706.JPG" title="Trzy Korony widziane z Tatr" width="640" /></a></div><div>Gdzieś tam, w oddali było widać Pieniny i Trzy Korony</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglQzAZL1-jNn4USaEJzY3U8S789PrUHElrzXHi0YzcgZqkC7J7mNcXqGOprSIpktQaDN-hWyp3XX3gxeK1yGcT8l-TeCadikvECVSj6cFRF-3nFch_eCb346Cqg28rmJS8Try8DCn98Y2g/s1600/IMG_8736.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglQzAZL1-jNn4USaEJzY3U8S789PrUHElrzXHi0YzcgZqkC7J7mNcXqGOprSIpktQaDN-hWyp3XX3gxeK1yGcT8l-TeCadikvECVSj6cFRF-3nFch_eCb346Cqg28rmJS8Try8DCn98Y2g/w640-h426/IMG_8736.JPG" width="640" /></a></div><div>Każde takie spotkanie ma swój wyjątkowy klimat</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUREgwgSZZWwHzxTUnRGhYgXJ1WyzxtZauu8VrDkAo-pJDzq2_QEwDq2-95szGbnfPRsOhatYNk8WDqxsb7d7TWf7zXmFslOXvc5_k6QyK-w6-sSxfGfMh4ueMyR0XPBX_EPwfviQyBXU2/s1600/IMG_8717.JPG"><img alt="Dolina Pięciu Stawów widziana z Miedzianego" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUREgwgSZZWwHzxTUnRGhYgXJ1WyzxtZauu8VrDkAo-pJDzq2_QEwDq2-95szGbnfPRsOhatYNk8WDqxsb7d7TWf7zXmFslOXvc5_k6QyK-w6-sSxfGfMh4ueMyR0XPBX_EPwfviQyBXU2/w640-h426/IMG_8717.JPG" title="Dolina Pięciu Stawów widziana z Miedzianego" width="640" /></a></div><div>Nieco inne spojrzenie na Dolinę Pięciu Stawów Polskich</div><div><br /></div><div>Wiesz, dlaczego tyle mówiłem o szczegółach? Bo jak widzisz, to my sami wytwarzamy pewnego rodzaju coś, co nazywamy klimatem gór. Drugą część „dokłada” otoczenie i niespodziewane sytuacje, piękne widoki, itp. rzeczy. Daniel miał bardzo piękny pomysł na poznawanie nowych gór, łącząc go z pasją fotografii krajobrazowej. Z drugiej strony, nie spodziewaliśmy się czegoś niestandardowego, a noc spędzona nad Morskim Okiem pozwoliła mi zobaczyć coś szczególnie pięknego i niezwykłego. Dodatkowo mogliśmy się nacieszyć przepięknym wschodem słońca ze Szpiglasowego Wierchu, mając prawdziwie jesienny widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich, pomimo, że wchodziliśmy tam 3. września… Wrażenia z tego wyjazdu są niezapomniane i do dziś je bardzo sobie cenię.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">G) INDYWIDUALNE PODEJŚCIE DO GÓR – POSZUKIWANIE NIEZWYKŁYCH WIDOKÓW</span></b></div><div>Jadąc samemu w góry, również można poczuć niesamowity klimat gór, oraz przeżyć coś wyjątkowego. Nie bez powodu również staram się wybierać ciekawe trasy, w ciekawych warunkach oraz w niestandardowych porach. Dzięki takiemu podejściu do sprawy, mogę zobaczyć znacznie więcej, nawet, gdybym poszedł znanym szlakiem. Jako, że na razie mam dobrą wytrzymałość podczas długich wędrówek, toteż staram się zaplanować wschód słońca na trasie i dalej poszukiwać czegoś niestandardowego. 16 grudnia 2017 roku wytyczyłem sobie ciekawą trasę. Interesował mnie zupełny brak ludzi, piękne widoki i przede wszystkim możliwość zobaczenia czegoś nieszablonowego, niepospolitego. Wybrałem trasę: Ornak, Błyszcz, Bystra, Kamienista, Smreczyński Wierch, Tomanowy Wierch - czyli samotny rajd granią Tatr nocą. Przejście wszystkich gór powinno zająć mi około 21 godzin wraz z przerwami na nocną fotografię. Nie liczył się czas przejścia, dlatego tylko orientacyjnie założyłem, że będę potrzebować około 21 godzin. Wyruszyłem z Doliny Kościeliska o godzinie 18.50, po czym skierowałem się na Iwaniacką Przełęcz. Po 22.00 stałem na przełęczy. Widok na Kominiarski Wierch na tle rozgwieżdżonego nieba był przepiękny! Dodatkowo, dookoła wszędzie widniały ośnieżone świerki, co przy świecącym księżycu wyglądało fenomenalnie. Trasę miałem wymagającą pod względem wytrzymałościowym, ponieważ od Iwaniackiej Przełęczy nikt już dalej nie szedł. To znaczy, że dalszą część musiałem sobie samemu wytyczyć i przetrzeć. Liczyłem się z tym, że mój czas przejścia może się wydłużyć lub, że będę musiał zakończyć moją wyprawę gdzieś w połowie trasy. Za Iwaniacką Przełęczą zacząłem przecierać nienaruszony śnieg. Tempo oczywiście spadło, ale najważniejsze, że szedłem do przodu i do góry. Teraz podchodziłem na Suchy Ornaczański Wierch. O godzinie 23.50 po raz pierwszy miałem okazję podziwiać niesamowite morze chmur! Jak pięknie ono wyglądało oświetlane światłem księżyca od góry na tle rozgwieżdżonego nieba! Coś niesamowitego! Przed Siwą Przełęczą, miałem okazję podziwiać rejon Starorobociańskiego Wierchu na tle niezliczonej ilości gwiazd. Dodatkowo to pierwsze morze chmur zdążyło się już rozpaść, a za godzinę powstawało kolejne! Tej nocy podziwiałem całą serię niezwykłych zjawisk i widoków! Zdążyłem również wejść na Błyszcz i Bystrą, skąd mogłem popatrzeć na piękną, poszarpaną grań Liliowych Turni.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTe3IapPhXeS41o6e17u87SChBwqWynH-4G7Mqi3UjyGLRhf0lK5slNPA7ZGXgktFMm309_9oOucx7e4Q4qerp1GHtN6Aw1UjfI19DRFQoez8TEcpkUIS-JgZMbkqClQuO6Is9I8MLTXyJ/s1600/IMG_2004.jpg"><img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTe3IapPhXeS41o6e17u87SChBwqWynH-4G7Mqi3UjyGLRhf0lK5slNPA7ZGXgktFMm309_9oOucx7e4Q4qerp1GHtN6Aw1UjfI19DRFQoez8TEcpkUIS-JgZMbkqClQuO6Is9I8MLTXyJ/s400/IMG_2004.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5PDejZhDBULt0Iic1-JNfqWacYR_IaorOX9jOK0iQNh4AepMro4aJixd9D_8bixz9Bn1GCNU3mpL4J8JtbwqKsrz6SLqDuBXEe58cN0R3APIRB1uTnJ5RpV-GrZCEQJjvQUEWc_FpSMKs/s1600/IMG_2019.jpg"><img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5PDejZhDBULt0Iic1-JNfqWacYR_IaorOX9jOK0iQNh4AepMro4aJixd9D_8bixz9Bn1GCNU3mpL4J8JtbwqKsrz6SLqDuBXEe58cN0R3APIRB1uTnJ5RpV-GrZCEQJjvQUEWc_FpSMKs/s400/IMG_2019.jpg" width="400" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpdF4eIidMwTy8t36dpD8FOLBrs2BCgvGluuiNjfjJRyo2PWfTCEzNhi80H6i4iDbavGeknlqrgEW5Rbg_QVHKqYjoZCFZzgIQ1HWyZ5mcQbT6ub4tdqlWVm-S3oVrt_4fegfoQjUq36dH/s1600/IMG_2038.jpg"><img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpdF4eIidMwTy8t36dpD8FOLBrs2BCgvGluuiNjfjJRyo2PWfTCEzNhi80H6i4iDbavGeknlqrgEW5Rbg_QVHKqYjoZCFZzgIQ1HWyZ5mcQbT6ub4tdqlWVm-S3oVrt_4fegfoQjUq36dH/s400/IMG_2038.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFuV2TUycNcsPtxSgfqSqXET5fXVPXDOEDzA_ohYxw1HvR4NQjioS1UVx3VAJwN265Rn9XuQ0toPMbH1qqZg7p-Xj-4WyKrYYL7SlwqGFaHmhar_bcpYnATcfL7EGql4TU7AsS6id2YnRY/s1600/IMG_2056.jpg"><img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFuV2TUycNcsPtxSgfqSqXET5fXVPXDOEDzA_ohYxw1HvR4NQjioS1UVx3VAJwN265Rn9XuQ0toPMbH1qqZg7p-Xj-4WyKrYYL7SlwqGFaHmhar_bcpYnATcfL7EGql4TU7AsS6id2YnRY/s400/IMG_2056.jpg" width="400" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR9VmKpjlnQciefzu7Ary4TuRucbZvRT1aeHQQH8y_HxGKsPLm4ufGm25TffjWG8Pa9w1l-ptGW3fpjUWHgHzJhNzl0x2D3hu4CPTixhYeVlXA-C40pdKs6h6vMC4tvgIEnEjvSbsm3woq/s1600/IMG_2094.jpg"><img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR9VmKpjlnQciefzu7Ary4TuRucbZvRT1aeHQQH8y_HxGKsPLm4ufGm25TffjWG8Pa9w1l-ptGW3fpjUWHgHzJhNzl0x2D3hu4CPTixhYeVlXA-C40pdKs6h6vMC4tvgIEnEjvSbsm3woq/s400/IMG_2094.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixmghHc4OpU7Qf8iVU_9ywzeRF-G6gehG96itjvsb87IAKChFsh7OruHyhNCoWMHGL7dDldkOUbQ2jG3peVG6FTZrpDmRgmU2XMIGKHrXsZw0MuDasVRW0ZHEvQgx9PHaEoezCoBjT8_OF/s1600/IMG_2101.jpg"><img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixmghHc4OpU7Qf8iVU_9ywzeRF-G6gehG96itjvsb87IAKChFsh7OruHyhNCoWMHGL7dDldkOUbQ2jG3peVG6FTZrpDmRgmU2XMIGKHrXsZw0MuDasVRW0ZHEvQgx9PHaEoezCoBjT8_OF/s400/IMG_2101.jpg" width="400" /></a></div><div>Niesamowite widoki w drodze na Bystrą w godzinach nocnych</div><div><br /></div><div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5ujq7pSgyXPyIZbWL_iAs7tXgrmlBNqrybg47MTlxvpBP09q3A4Jtfjs7aQHBJjuxV7lXNR8763SHH8_S40xDybHmfvHrjST0f_xQscA-kD8qCzRGd1XBvaggNf7ASEWqsgnZHFs6hVWN/s1600/IMG_2009.jpg"><img height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5ujq7pSgyXPyIZbWL_iAs7tXgrmlBNqrybg47MTlxvpBP09q3A4Jtfjs7aQHBJjuxV7lXNR8763SHH8_S40xDybHmfvHrjST0f_xQscA-kD8qCzRGd1XBvaggNf7ASEWqsgnZHFs6hVWN/s640/IMG_2009.jpg" width="640" /></a></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Nocne morza chmur na Ornaku około godziny 23.50</div></div><div><br /></div><div>Od tego momentu czekały mnie nowe przeżycia. Nigdy nie byłem na Kamienistej, Smreczyńskim Wierchu, ani nawet na Tomanowym Wierchu. Kierując się w stronę Kamienistej, popatrzyłem na Bystrą zupełnie od przeciwnej strony. W tym samym czasie rozpoczął się przepiękny wschód słońca, dlatego jego białe zbocza stawały się najpierw fioletowe, a później pomarańczowe. Z każdą minutą widok się zmieniał, a to za sprawą osiąganej wysokości na stokach Kamienistej. Dalsza wędrówka na Smreczyński i Tomanowy Wierch pozwoliła mi na bardzo ciekawe spotkanie z kozicami, które mnie obserwowały z najbliżej położonych skał, oraz znalazłem ciekawy, kamienny mur. Jego przeznaczenie mogło być tylko jedno – miał chronić namiot przed porywami wiatru. Jak sam zauważysz – Kamienista, Smreczyński Wierch i Tomanowy Wierch to góry, na które nie prowadzi żaden szlak turystyczny. Skoro jest oficjalny zakaz wstępu na wyżej wymienione szczyty, to moje pytanie jest takie: skąd wziął się mur chroniący namiot przed wiatrem? W Tatrach jest kilka przepisów, które są ustalone dla równych i równiejszych, dlatego nie dziwił mnie fakt, że zdarzają się podobne rzeczy. Nie będę rozwijać wspomnianej kwestii, ponieważ musiałbym rozpocząć nowy artykuł. Z wyżej wymienionych wierzchołków również mogłem podziwiać panoramę Tatr z innej perspektywy, której wcześniej nie znałem. Bardzo podobało mi się „złote” zejście stromą granią Kamienistej w stronę Smreczyńskiego Wierchu. Dlaczego „złote”? Ponieważ o godzinie, w której schodziłem z Kamienistej padały, żółte, ciepłe promienie słoneczne. Cała trasa wywarła na mnie ogromne wrażenie, ponieważ mogłem podziwiać ośnieżone świerki, oświetlane światłem księżyca w środku nocy, rozgwieżdżone niebo, piękne zimowe szczyty, niepowtarzalne morza chmur, poszarpane, śnieżne granie, wspaniały wschód słońca, spojrzenie na znaną górę od nieznanej strony, bliskie spotkania z kozicami, ujrzeć niecodzienną panoramę Tatr z innej perspektywy oraz wędrować aż 20h 30min w jednym ciągu. Podczas tego wyjścia w góry cieszyłem się niezwykłymi widokami, których nikt inny nie zobaczył, ponieważ nikogo nie zauważyłem, ani nikogo nie spotkałem na trasie, a szlaki w śniegu musiałem sobie samemu wytyczyć i przecierać. Przebywając samemu w górach, zawsze możesz zrealizować cele, które trudniej osiągnąć w grupie oraz, np. ułożyć wędrówkę głównie nastawioną na fotografię krajobrazową, jeśli jest ona twoją drugą pasją. Tak właśnie zrobiłem, dzięki czemu przeżyłem piękny wyjazd, obfitujący w niecodzienne panoramy, widoki i zjawiska.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga2S4K_-tutf1LvuqhXYYJEoFRo__EviYHHVlxARLSr5U94-6JQP5LTALKZqzAZTOrr6AWtXHMYTRxiLK2mg8XMeT92RR-SrTrOSH_HR0KlggSChPSgdYXGoHUOcn5f5pJTF63z0u3thns/s1600/IMG_2082.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga2S4K_-tutf1LvuqhXYYJEoFRo__EviYHHVlxARLSr5U94-6JQP5LTALKZqzAZTOrr6AWtXHMYTRxiLK2mg8XMeT92RR-SrTrOSH_HR0KlggSChPSgdYXGoHUOcn5f5pJTF63z0u3thns/s640/IMG_2082.jpg" width="640" /></a><br />Bystra 2248 m n.p.m. w drodze na Kamienistą</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg_zxOJQXpW3kzXBq8Jy3j8H1e41xHi4hh5dNQ0WBt5epjQ9ML0xM4BkM8jdhCCg1M3JWV_uqqNNcTb1UjfnlCvGh43_P_OXU2Abrf1TGvyaMwYvhoP9IKFlPRevrO5agyIWZo8wPSZ5_b/s1600/IMG_2106.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg_zxOJQXpW3kzXBq8Jy3j8H1e41xHi4hh5dNQ0WBt5epjQ9ML0xM4BkM8jdhCCg1M3JWV_uqqNNcTb1UjfnlCvGh43_P_OXU2Abrf1TGvyaMwYvhoP9IKFlPRevrO5agyIWZo8wPSZ5_b/s640/IMG_2106.jpg" width="640" /></a><br />Widoki ze szczytu Kamienistej 2121 m n.p.m. - godzina 7.35</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEib80W1xp4GvLeUt9rS8FNvvXvlAlnQ9nWsQdBQ2MlFmHqQ1aMEczBascqjQHoYQvIHHA9KjD62YUblSm0aILB5Mia8568W_jr5l4AGB8KYYU-qPMLLd8lMMteJk_wLLc7aM7RUnO8haU8p/s1600/IMG_2156.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEib80W1xp4GvLeUt9rS8FNvvXvlAlnQ9nWsQdBQ2MlFmHqQ1aMEczBascqjQHoYQvIHHA9KjD62YUblSm0aILB5Mia8568W_jr5l4AGB8KYYU-qPMLLd8lMMteJk_wLLc7aM7RUnO8haU8p/s640/IMG_2156.jpg" width="640" /></a></div><div>Hlińska Przełecz 1907 m n.p.m. i droga na Smreczyński Wierch 2068 m n.p.m.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaLSBYZk6fryrEw4f-1YYd2gnwB7SvyxQcN6rHyZgeblMrMf8EDjbmxOHC6EysO5I6oXPgz5lwUviw3t3D6nXMTdxMXElbnTuD_t47gQoSnOy13uArN38WflXsVSpyV6Hw3hNgx9ayWIL8/s1600/IMG_2161.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaLSBYZk6fryrEw4f-1YYd2gnwB7SvyxQcN6rHyZgeblMrMf8EDjbmxOHC6EysO5I6oXPgz5lwUviw3t3D6nXMTdxMXElbnTuD_t47gQoSnOy13uArN38WflXsVSpyV6Hw3hNgx9ayWIL8/s640/IMG_2161.jpg" width="640" /></a><br />Kamienista 2121 m n.p.m. i Hlińska Przełecz 1907 m n.p.m. widziana z kamienistego podejścia na Smreczyński Wierch</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF27QHZ1Z3vLq3ztgB4fiJJHvHGwNe1o4hAIFwg0tjY21SDmrZgsbdOQkXLqqjbMOk0YbRMGvuK7R1AGyp0d4xaTV-BPoM9xYzO3-Ie3wcaFHWGk05UmZrq-KcTQmOBiscVAWzOLEzMv3E/s1600/IMG_2174.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF27QHZ1Z3vLq3ztgB4fiJJHvHGwNe1o4hAIFwg0tjY21SDmrZgsbdOQkXLqqjbMOk0YbRMGvuK7R1AGyp0d4xaTV-BPoM9xYzO3-Ie3wcaFHWGk05UmZrq-KcTQmOBiscVAWzOLEzMv3E/s640/IMG_2174.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigyw50FlLbqPj-SOiYkDJyao-u_OCOrLwy20rYsdP01NBDlTPC2RnAh3Ylj0-CJEQ_NINVyPWNLhzZPiucKxnzY-2UNA4z6G5WqOIy0VFlYMGDs6UXnBgGDen8fJMYGExBipw4Kgjj_z1q/s1600/IMG_2176.jpg"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigyw50FlLbqPj-SOiYkDJyao-u_OCOrLwy20rYsdP01NBDlTPC2RnAh3Ylj0-CJEQ_NINVyPWNLhzZPiucKxnzY-2UNA4z6G5WqOIy0VFlYMGDs6UXnBgGDen8fJMYGExBipw4Kgjj_z1q/s640/IMG_2176.jpg" title="Kozica" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeirR-8Jf0wuDpzy3-rkkWeZ3vbOsqdJj8y8TCtPgZe3qw0AyN691anrcyyAPjyRKuXCwX89pj1d8jQMNFFkt-yvcGrOvGM1qLjILQQm2NZqm3oFrwvfg3nEnRQ6Yd8m8_G8_yd0o3jsqY/s1600/IMG_2191.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeirR-8Jf0wuDpzy3-rkkWeZ3vbOsqdJj8y8TCtPgZe3qw0AyN691anrcyyAPjyRKuXCwX89pj1d8jQMNFFkt-yvcGrOvGM1qLjILQQm2NZqm3oFrwvfg3nEnRQ6Yd8m8_G8_yd0o3jsqY/s640/IMG_2191.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwwDfW3KbWJgSpn40d232TFpkNlhiNpY1jGfcBD0yOLU2PxVd9oyHhjWOVRgIf1yoy8RnwRW8QTW5vgVlefziiZWQ8-wbAT6hXyjjQ0vUwy2goC-PvScCIvMNI-EUDN_iNfMg1OKOsb3BQ/s1600/IMG_2189.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwwDfW3KbWJgSpn40d232TFpkNlhiNpY1jGfcBD0yOLU2PxVd9oyHhjWOVRgIf1yoy8RnwRW8QTW5vgVlefziiZWQ8-wbAT6hXyjjQ0vUwy2goC-PvScCIvMNI-EUDN_iNfMg1OKOsb3BQ/s640/IMG_2189.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRaIz6C9YRTgcKu4iTnif48ILPcDfe4i_B8fIDG6Aw7p2KPMK1y6MNtQkuOL3_JYGC9m4TZbVYaCriqA4UThAo8sZplCrNGBglgI1bFnGHyZGrFg2dEV4klTo9bnGjE_JA5slIUD2KOlQI/s1600/IMG_2183.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRaIz6C9YRTgcKu4iTnif48ILPcDfe4i_B8fIDG6Aw7p2KPMK1y6MNtQkuOL3_JYGC9m4TZbVYaCriqA4UThAo8sZplCrNGBglgI1bFnGHyZGrFg2dEV4klTo9bnGjE_JA5slIUD2KOlQI/s640/IMG_2183.jpg" width="640" /></a><br />Spotkanie z kozicami na Smreczyńskim Wierchu</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5YC4WGUokZShLkzi82QKRpvcIy2L8cr38CAeFxfNOakE4WA8Eg1qeLGdrXfVshQwv035x3BDMrUpuy2AgdfFwYSidP3IJVicYZfRmKHXh8uEzSCU4nViBKL2nZJoXQp7To3SXCYTe4H-8/s1600/IMG_2214.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5YC4WGUokZShLkzi82QKRpvcIy2L8cr38CAeFxfNOakE4WA8Eg1qeLGdrXfVshQwv035x3BDMrUpuy2AgdfFwYSidP3IJVicYZfRmKHXh8uEzSCU4nViBKL2nZJoXQp7To3SXCYTe4H-8/s640/IMG_2214.jpg" width="640" /></a><br />Na szczycie Smreczyńskiego Wierchu 2068 m n.p.m. - kamienny krąg mający ochraniać namiot przed wiatrem</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJEb9qStZQ6pxLDDQj1sehSaq42Ia19jKT5P4zddQTbelDvY5WD8o7mL9H8sCHB5eLjFK41eJAAnnXhMgSQPilB15Wo8EPGJPy__lilfs4xxMXDTsxdoeThVkCybR6XtTv2zk8b6zO3g7K/s1600/IMG_2249.jpg"><img alt="" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJEb9qStZQ6pxLDDQj1sehSaq42Ia19jKT5P4zddQTbelDvY5WD8o7mL9H8sCHB5eLjFK41eJAAnnXhMgSQPilB15Wo8EPGJPy__lilfs4xxMXDTsxdoeThVkCybR6XtTv2zk8b6zO3g7K/s640/IMG_2249.jpg" title="Świnica z Tomanowego Wierchu" width="640" /></a><br />Niesamowite widoki z Tomanowego Wierchu 1977 m n.p.m. (najwyższa góra to Świnica 2301 m n.p.m.)</div><div><br /></div><div>Innym przykładem jest wykorzystanie jedno- lub dwudniowych epizodów zimy w… zimie. Nikomu nie trzeba mówić, że śnieg w górach występuje coraz rzadziej, dlatego postanowiłem wykorzystać jedną z niewielu okazji, kiedy zima naprawdę była zimą. Zapytałem, czy ktoś z pracy jest chętny na wspólny wyjazd w góry. Wiedząc, że w dniach 7-8.01.2017 spodziewany jest silny mróz, rzędu -22’C do -26’C, od razu wyobraziłem sobie zmrożone i oszronione drzewa, a kto wie, czy nie zobaczyłbym nawet diamentowego pyłu… To wszystko zaczęło działać na moją wyobraźnię, dlatego postanowiłem pojechać na Halę Boraczą, gdzie jest dużo drzew, oraz powyżej Hali Redykalnej można zobaczyć piękną, zimową panoramę Tatr. Trasa może nie jest wymagająca, ale przy takim mrozie i nieprzetartych szlakach wszystko się zmienia. Mieliśmy wrażenie, że znane góry odkrywaliśmy zupełnie na nowo. Zanim wyruszyliśmy w góry, odwiedziliśmy klimatyczną kawiarnię „Alaska” w Żabnicy, gdzie porozmawialiśmy o najpiękniejszych chwilach w górach, o ciekawych przeżyciach i o tym, co nas czeka. W drodze na Halę Redykalną podziwialiśmy całkowicie białe drzewa. Nawet pnie w pełni oszroniło. Każda gałąź była dokładnie pokryta cienką warstwą białych kryształków, co dodatkowo podkreśliło piękno widowiska. W rejonie Hali Redykalnej szliśmy przez las oświetlany ciepłym światłem słonecznym, dzięki czemu widoki stały się jeszcze piękniejsze. Pomimo mocnego mrozu, cały czas fotografowałem okolicę. To było coś! Na koniec, zanim zaszło słońce, mieliśmy okazję podziwiać jedną z najpiękniejszych panoram tatrzańskich. Góry te wyglądały jak niedostępne, odległe pasmo. Nie bez powodu kojarzyło mi się z mroźną Alaską. Dodatkowo szlak z Hali Boraczej, przez Halę Redykalną i dalej – na Rysiankę, był w ogóle nie przetarty. Całą trasę musieliśmy przetrzeć samemu, przez co do schroniska dotarliśmy dopiero po zmroku. Decydując się na nocleg w schronisku, mogłem jeszcze poczuć prawdziwy klimat gór… Wewnątrz, przy stołach siedzieli ludzie dyskutujący o górach, w kominku trzaskał ogień, a każdy kto dotarł do tego obiektu mógł się wyspać. Dla nas już miejsca zabrakło, dlatego obsługa przygotowała dodatkowe materace. Dzięki temu mogliśmy wyspać się „na glebie”, jak za trochę dawniejszych czasów… Czas spędzony w tym schronisku miał swój niepowtarzalny klimat, ponieważ w telewizji ostrzegano przed silnymi mrozami, a kto kocha góry, wręcz oczekiwał podobnych warunków – stąd przypadkowi turyści tego dnia nie dotarli na Rysiankę.</div><div><br /></div><div><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/01/hala-boracza-hala-lipowska-rysianka.html"><img alt="Hala Lipowska" border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh08lHJYQNL5dP7B-0UkFv40dbOTFOvF-E7BDDCJtiI8MO6t5tFByhZ8ij-628i-0_PBCrwRTDmVQpmifV-H0w-W_hnmXMCjrqlze4a5u9Hs9yhOeIxn6vOQhsLizueXMJ1Mu_iKx2dOMaA/w640-h424/IMG_0985_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2017/01/hala-boracza-hala-lipowska-rysianka.html"><img alt="Hala Boracza zimą" border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5DLDaTLhyphenhyphenCr_2t42l49MTqq_LDH8ATmRmnSakzSV2XLq0U8lc3KcgWB7fM-VUDOZyjxgi9la0YFMsGhVsah-_jsgGCG3VTiAg9n2eKyFoAfxG2B2PUHBxxTK2xu2FKRQV0jwPv2N8zGV0/w640-h426/IMG_0891.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw5A184T4Ilbm6e8uMuR06ZPobjJwAtCQIXUF0xtM7qVD3QP_XfLFNUC_jNgSA7QL7Mq-vLKjDRr77TGW65JG6iF8sHoh4MyCDAAgX1d_6tjoSg4DVZWwEC_Yhg6AWGq54vMJ0OskQ37bL/s1600/IMG_0801.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw5A184T4Ilbm6e8uMuR06ZPobjJwAtCQIXUF0xtM7qVD3QP_XfLFNUC_jNgSA7QL7Mq-vLKjDRr77TGW65JG6iF8sHoh4MyCDAAgX1d_6tjoSg4DVZWwEC_Yhg6AWGq54vMJ0OskQ37bL/w640-h426/IMG_0801.JPG" width="640" /></a> </div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho6ungltYxlm3_wJEv_tNvnWqX3_Qy7-_eJsgz2qrsMghHCxZNYsoY1zWzZXT1isXBhtFfSp7Eahv5h0pVT-IANQ-pwBg5-dgwkCRgOGEWaEvvWqSXvA3Va5tez9P6NcrqLri9ZkBprvwz/s1600/IMG_0817.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho6ungltYxlm3_wJEv_tNvnWqX3_Qy7-_eJsgz2qrsMghHCxZNYsoY1zWzZXT1isXBhtFfSp7Eahv5h0pVT-IANQ-pwBg5-dgwkCRgOGEWaEvvWqSXvA3Va5tez9P6NcrqLri9ZkBprvwz/w426-h640/IMG_0817.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2Qf21MYTXj3eGZdo2VIfmzxLNxUIu3-3yW37cNFC4wjK5LK6roG4y02GFx7uQ7AxgRE_q0vG1jTvkT7uxORo0LbOjnA_rbDVoiUnJoKv_kWgp0P4k4s4jBlpcWfqq0keCM31pHwZQO-y7/s1600/IMG_0893.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2Qf21MYTXj3eGZdo2VIfmzxLNxUIu3-3yW37cNFC4wjK5LK6roG4y02GFx7uQ7AxgRE_q0vG1jTvkT7uxORo0LbOjnA_rbDVoiUnJoKv_kWgp0P4k4s4jBlpcWfqq0keCM31pHwZQO-y7/w426-h640/IMG_0893.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMOsNfQhLAlRIj0SnUA1kIqmPpsyNCHhW1riJ_qb4KuEFKiw23OC9D5ghVXyAHgLpukznFEp4n4DWmrTvXU3uRCTtfLd0gep2YDpUIDPuXhgceuvBGoq-ZwFBtYJB8wsNvKAcsU_KyON0k/s1600/IMG_0843.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMOsNfQhLAlRIj0SnUA1kIqmPpsyNCHhW1riJ_qb4KuEFKiw23OC9D5ghVXyAHgLpukznFEp4n4DWmrTvXU3uRCTtfLd0gep2YDpUIDPuXhgceuvBGoq-ZwFBtYJB8wsNvKAcsU_KyON0k/w400-h266/IMG_0843.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh08lHJYQNL5dP7B-0UkFv40dbOTFOvF-E7BDDCJtiI8MO6t5tFByhZ8ij-628i-0_PBCrwRTDmVQpmifV-H0w-W_hnmXMCjrqlze4a5u9Hs9yhOeIxn6vOQhsLizueXMJ1Mu_iKx2dOMaA/s1600/IMG_0985_filtered.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh08lHJYQNL5dP7B-0UkFv40dbOTFOvF-E7BDDCJtiI8MO6t5tFByhZ8ij-628i-0_PBCrwRTDmVQpmifV-H0w-W_hnmXMCjrqlze4a5u9Hs9yhOeIxn6vOQhsLizueXMJ1Mu_iKx2dOMaA/w400-h266/IMG_0985_filtered.jpg" width="400" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhERjzLn0CT97BcIV3kUKHArtDTzsyTKVCN9SEBR1KyVvYUr-ABpwqrYiXIGvmOA1YurHH-6gW2cc2_9Z4gsPRX0jlkQb0KRSK8vnToP18W6XGsBsjmGiEms6e95yGUfySkqFfAp9ur_MVL/s1600/IMG_1007.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhERjzLn0CT97BcIV3kUKHArtDTzsyTKVCN9SEBR1KyVvYUr-ABpwqrYiXIGvmOA1YurHH-6gW2cc2_9Z4gsPRX0jlkQb0KRSK8vnToP18W6XGsBsjmGiEms6e95yGUfySkqFfAp9ur_MVL/w400-h266/IMG_1007.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJbzEkG4sfq6ngR4IMXCD6zcl2fone7eexf77QW_NuRHZcTzwh_fA8VUbXWd5aZJq5ubA7nKRX39ld-C9qUM5po5Gt5qIFVjVQzwp_vcEf_P7vuxH05XMFgxU9rapvL66qkLox5Zgw3dAD/s1600/IMG_1146_filtered.jpg"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJbzEkG4sfq6ngR4IMXCD6zcl2fone7eexf77QW_NuRHZcTzwh_fA8VUbXWd5aZJq5ubA7nKRX39ld-C9qUM5po5Gt5qIFVjVQzwp_vcEf_P7vuxH05XMFgxU9rapvL66qkLox5Zgw3dAD/w400-h266/IMG_1146_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiniq0kLBn58Em3dt540viOYdbxKXznh6-ux9Ly7sNxfQvT5gZS2gONyQ-HFkiQ-q325meUUtxM_ZR37LkfJL9AuB-K9PZKeil1KoZuNuQFfPtpwFPauAGjgo3_pNTU_4B5J7AHb8eCbdR-/s1600/IMG_0872.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiniq0kLBn58Em3dt540viOYdbxKXznh6-ux9Ly7sNxfQvT5gZS2gONyQ-HFkiQ-q325meUUtxM_ZR37LkfJL9AuB-K9PZKeil1KoZuNuQFfPtpwFPauAGjgo3_pNTU_4B5J7AHb8eCbdR-/w640-h426/IMG_0872.JPG" width="640" /></a></div><div>Tęsknię za takimi zimami...</div><div><br /></div><div>Drugiego dnia wyruszyliśmy na Pilsko. Pomimo, że jedna osoba dostała gorączki z powodu przeziębienia w schronisku (poprzez nieszczelne okna wdzierał się gwiżdżący wiatr do środka), następnego dnia poszliśmy przy dość silnym wietrze na Pilsko. Ponownie nacieszyliśmy się wspaniałymi widokami i niesamowitą panoramą Tatr. Cały wyjazd pokazał nam, jak piękne mogą być znane większości góry, a jednocześnie niedostępne dla przeciętnego turysty. Mogliśmy je podziwiać w warunkach, które niecodziennie się zdarzają, tym bardziej, że zimy w Polsce są coraz słabsze. Takie chwile bardzo cieszą. Dodatkowo możliwość spędzenia wieczoru i nocy w schronisku, gdzie panował prawdziwy górski klimat, powodowała, że oprócz pięknych widoków oraz bardzo rzadkich warunków pogodowych mogliśmy poczuć się jak dawniej.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZdCBKpC9izOmmHkYT8aDx3PBiNaI0IcEYx_lgyjpmmsCYNhSTdyUW_iVRV80-1ORFAjJHl8kLshckz8k6Kjz6nnchfTK4XHHyDV3yWp6GhyphenhyphenHUfT8USfBqE873v9P_Lz6Ht7byt4rvFQg8/s1600/IMG_1296.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZdCBKpC9izOmmHkYT8aDx3PBiNaI0IcEYx_lgyjpmmsCYNhSTdyUW_iVRV80-1ORFAjJHl8kLshckz8k6Kjz6nnchfTK4XHHyDV3yWp6GhyphenhyphenHUfT8USfBqE873v9P_Lz6Ht7byt4rvFQg8/w640-h426/IMG_1296.JPG" width="640" /></a></div><div>Podejście na Pilsko i widok na Babią Górę w tle</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibGDIDH28uc0e6lSgOu6LW8I5YLdP749Jeri91hyphenhypheneC6EK_5PlcTVtuTR3lHPESYNzRCMZoZ6axaNjBCgckWhr2oSLGWxMQAY57nyWof3iPj4ZPLkSg7U1U9CyAIfOCsZaqBMTtM_geUPoa/s1600/IMG_1265.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibGDIDH28uc0e6lSgOu6LW8I5YLdP749Jeri91hyphenhypheneC6EK_5PlcTVtuTR3lHPESYNzRCMZoZ6axaNjBCgckWhr2oSLGWxMQAY57nyWof3iPj4ZPLkSg7U1U9CyAIfOCsZaqBMTtM_geUPoa/w640-h426/IMG_1265.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivwksXLbPKSerZoLuK2EHjJX857lPVb9nKs8hWCeoyTLGFSLB1VaxVA4hHp_jMUZjtu8HPnpzl8u4Jh2cbG20iUdQzkOpFAOVKrd3tmGQFG_M7x7P7RF3-vN7UJGNVp39piRNmNCWvbKMK/s1600/IMG_1328.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivwksXLbPKSerZoLuK2EHjJX857lPVb9nKs8hWCeoyTLGFSLB1VaxVA4hHp_jMUZjtu8HPnpzl8u4Jh2cbG20iUdQzkOpFAOVKrd3tmGQFG_M7x7P7RF3-vN7UJGNVp39piRNmNCWvbKMK/w640-h426/IMG_1328.JPG" width="640" /></a></div><div>Piękna droga na Pilsko zimą</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">7. WPROWADZANIE NOWYCH LUDZI DO ŚWIATA GÓR</span></b></div><div>Tyle już opowiedziałem o górach, klimacie górskim, o ludziach, którzy go tworzą oraz o szlakach, którymi chodzimy. Rozmawiając jednak o tym, co tworzy klimat gór nie poruszyłem jeszcze wszystkich kwestii. Wiele razy wspominałem, że oprócz pięknych widoków, niestandardowych tras, czy szczególnych warunków, najważniejsi są ludzie, których spotykamy, z którymi przeżywamy nasze wędrówki, czy chociażby wspólne działanie, zgranie w grupie, ale również przypadkowe spotkania z nieznajomymi. Często można trafić na ciekawą osobę i razem cieszyć się wspólną wędrówką, gdy, np. pojechaliśmy sami. Jeśli wędrujesz od kilku lub więcej lat po górach z pewnością zdarzyło ci się innych „wyciągnąć” w góry. I to niekoniecznie takich, co również podzielają pasję gór z Tobą. Zastanawiałeś się może, jakie będziesz mieć uczucia oraz przeżycia, jeśli zabierzesz kogoś, kto wcześniej nie chodził po górach i pokażesz mu ten piękny świat? Myślę, że podczas podobnych wyjazdów również poczujesz niezwykły klimat gór. Z pewnością pasja gór stanie się w tobie jeszcze bardziej żywa. Ciekawe jest fakt, że nie tylko ja „wprowadzałem” nowe osoby do tego pięknego świata, ale również mi ktoś pokazywał góry na samym początku. Tylko zobacz, co przeżywa się podczas podobnych, pięknych spotkań – niezależnie, czy Ty kogoś „zarażasz” tą najpiękniejszą pasją, czy ktoś ciebie:</div><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>A) MOMENT, KIEDY KTOŚ WPROWADZA MNIE W ŚWIAT GÓR</b></span></div><div>Tę datę pamiętam do dziś – 14 marca 2008. Co prawda, na swoim „koncie” miałem już kilka większych wędrówek – między innymi samotne przejście 210 km w Beskidzie Śląskim i Żywieckim jako mój pierwszy kontakt z górami, przejście wszystkich szlaków w polskich Tatrach, czy np. samotne przejście 1047 km przez wszystkie większe pasma górskie od granicy ukraińskiej do granicy niemieckiej – ale nigdy nie uważałem, że wiem i znam już wszystko. Wręcz przeciwnie. Chciałem poznawać ciągle nowe góry oraz zdobywać nowe doświadczenia. Mój kolega Darek – poznany zupełnie niespodziewanie w moim klubie górskim, który wówczas prowadziłem – napisał prywatną wiadomość do kilku osób o godzinie 22.00, z informacją, że szykuje się na zimowe wejście na Babią Górę. Koniecznie chciał spróbować czegoś nowego. Nikogo chętnego nie znalazł, do momentu, kiedy tę wiadomość odebrałem ja. Też chciałem koniecznie gdzieś pojechać, dlatego napisałem, że się zgadzam i możemy wyruszyć jeszcze dzisiaj po godzinie 23.00. Wyjazd okazał się bardzo udany – pewnie dlatego, że był w pełni niezaplanowany, spontaniczny. Widząc, że mamy piękną zimę w Tatrach, Darek zaproponował zimowe wejście na Rysy. W tamtym czasie, dla mnie to było jak przeskok o dwie ligi w górę. Nigdy nie chodziłem w zimie w Tatrach Wysokich, a z drugiej strony Darek od jakiegoś czasu trenował wspinaczkę w terenie, więc był już obyty w temacie gór. Ja w porównaniu do niego byłem amatorem, dopiero rozpoczynającym całą przygodę. Darek jednak widział, że jestem otwarty na nowe pomysły i nie boję się czegoś niestandardowego. Od kiedy zacząłem wędrówki górskie, miałem jednak znacznie większą wytrzymałość niż on.</div><div><br /></div><div>Tak, jak zaplanowaliśmy, postanowiliśmy, że 14 marca 2008 r. wejdziemy na Rysy. Lepszych warunków nie mogliśmy sobie wymarzyć, ponieważ od co najmniej dwóch tygodni trzymał dość duży mróz, dzięki czemu pokrywa śnieżna znacznie się utrwaliła. Wyjechaliśmy późnym wieczorem, a wieczorem, w rejonie Morskiego Oka rozbiliśmy namiot w głębokich zaspach śnieżnych, gdzieś pod świerkami, a dokładnie gdzieś pod drzewem na styku Rybiego Potoku oraz Rybiego Stawu. Nigdy nie zapomnę, jak obudziliśmy się o godzinie 7.00 rano, a po otwarciu zamka spojrzeliśmy na błękit nieba i ośnieżone, zmrożone Mięguszowieckie Szczyty! Wtedy powiedziałem do Darka: Idziemy! Zdążyliśmy się spakować i wyruszyć na szlak w zaledwie 10 min. Wypiłem tylko na wpół zamrożoną wodę z butelki. W tamtym czasie nie posiadałem nawet kuchenki turystycznej, ani żadnego porządnego sprzętu. Sprzęt, który użyłem podczas tego wejścia, ledwie nadawałby się do letnich wędrówek… Jedynie raki i czekan miałem porządne. Bez nich nie mógłbym myśleć o Tatrach zimą. Wtedy nie posiadałem nawet górskich spodni, kurtki, ani niczego podobnego. Zabrałem to, co używałem w mieście podczas mroźnych dni. Na początku wstąpiliśmy do schroniska Morskie Oko, bo widzieliśmy pięciu TOPR-owców. Darek zapytał jednego z nich, czy wiedzą jakie są warunki na Rysach. Usłyszeliśmy odpowiedź: „od dwóch tygodni nikt tam nie wchodził”. Następnie jeden z nich zaczął nas instruować, którą częścią żlebu mamy chodzić oraz czego unikać. Ciekawe, że nawet między sobą panowie nie byli zgodni, czy podchodzić środkiem żlebu, czy jego brzegiem. Mój kolega wspomniał również, że mieliśmy szkolenie lawinowe z nieżyjącym już, szanowanym i znanym człowiekiem w świecie gór – panem Edwardem Chudziakiem. Prowadził on schronisko pod Babią Górą o nazwie Markowe Szczawiny. Wówczas jeden z TOPR-owców powiedział: „a kto to jest? Jakiś nauczyciel WF-u?”. W 2008 roku już byłem zrażony do hermetycznego środowiska wspinaczy, a teraz dostałem kolejny dowód, że nie warto dołączać do tych grup. Na każdym kroku w grupach wspinaczkowych zawsze obserwowałem, jak góry dzielą, a nie łączą… O ile w wśród znajomych wspinaczka jest piękna, to w oficjalnych organizacjach zawsze istnieje jakiś podział i pewne „skatalogowanie” ludzi lub wewnętrznych grup. W jednej z nich usłyszałem, jak instruktor powiedział: „jak chcesz być jego przyjacielem, to musisz bardzo dobrze znać topografię Tatr”. No cóż… - za moich czasów uczono mnie, że przyjaźń to nie znajomość Tatr…</div><div><br /></div><div>Słysząc to szydzące zdanie z poważanej osoby, postanowiliśmy pójść na Rysy nie oglądając się na piątkę „wspaniałych”. Na początku przecięliśmy w linii prostej zamarznięte Morskie Oko. W ten sposób w zaledwie 20 min dotarliśmy do podejścia nad Czarny Staw pod Rysami. W połowie drogi zupełnie opadłem z sił, jakbym zjadł pizzę przed wyjściem. Zupełnie brakowało mi mocy, żeby pójść wyżej. Darek nawet rozwinął linę i zarzucił w moją stronę, żebym mógł podciągać się rękoma. To był dobry pomysł, bo teraz było mi znacznie łatwiej. W ten sposób podeszliśmy do poziomu Czarnego Stawu pod Rysami. Jego również przecięliśmy w linii prostej, aż znaleźliśmy się po drugiej stronie. Przed nami widniało bardzo strome i zaśnieżone zbocze, praktycznie aż po sam szczyt góry. Oczywiście widzieliśmy tylko jego fragment, ale wiedzieliśmy, że jego pokonanie zajmie nam dużo czasu. Darek wyruszył jako pierwszy. Do poziomu 2000 m n.p.m. warunki były tak dobre, że nie musieliśmy nawet zakładać raków. Problem w tym, że podejście stawało się monotonne oraz niewiele zmieniało się dookoła. Czuliśmy, że wkładamy wiele sił, a tak naprawdę nie widać żadnego postępu. Na wysokości około 2100 m n.p.m. Darek powiedział: „ja już nie daję rady, czuję się bardzo zmęczony, jak ty w drodze na Czarny Staw”. Moje zmęczenie dawno minęło, dlatego teraz w głowie miałem obraz, że wejdziemy na Rysy.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZW4EnQm2HRWGr6OELCmRuCdpDrG_KhPpqbEVRD7UZu79R78UK-sUpIe4ZVOFiiVsU6L3_YfW6zDC37vMVSqK4P4xrnpRa8R9ZEAcl156fh2hM503nUII97oRlwxPF5fdl6ER181btEifO/s1600/Gory_4135_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZW4EnQm2HRWGr6OELCmRuCdpDrG_KhPpqbEVRD7UZu79R78UK-sUpIe4ZVOFiiVsU6L3_YfW6zDC37vMVSqK4P4xrnpRa8R9ZEAcl156fh2hM503nUII97oRlwxPF5fdl6ER181btEifO/w640-h480/Gory_4135_w.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Kto pamięta jeszcze takie ilości śniegu? W lecie te tabliczki znajdują się powyżej poziomu naszych oczu...</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglj1Dj8yF8h6MPBpR1cV9KviqE49hDftSUOai9Af6AjTVN6B0V_FgWG-Og-jMsyAFEOnoxIUY04-nxFa6eITL9ZbtLkzPrxnfrekpj8GiVMfLgjxi0tn5fwcekcrDaCOHjUGj9UhsuNhKs/s1600/Gory_4148_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglj1Dj8yF8h6MPBpR1cV9KviqE49hDftSUOai9Af6AjTVN6B0V_FgWG-Og-jMsyAFEOnoxIUY04-nxFa6eITL9ZbtLkzPrxnfrekpj8GiVMfLgjxi0tn5fwcekcrDaCOHjUGj9UhsuNhKs/w640-h480/Gory_4148_w.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Podczas mojej ówczesnej przygody życia nie miałem dobrego sprzętu w góry</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilxCphVYLULfQzQ6fV90TYFSJu65KiK9HX6lGpl33fqPWwTMeZjEGZDmmk1YhTOrqdNXM-qGwi-2w_G3PFEdXkSKo63rXTQ89NGkkjcnVzG2a-N2xlsWo6jFYaqQDbAPJi0QYardGEwz6s/s1600/Gory_4159_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilxCphVYLULfQzQ6fV90TYFSJu65KiK9HX6lGpl33fqPWwTMeZjEGZDmmk1YhTOrqdNXM-qGwi-2w_G3PFEdXkSKo63rXTQ89NGkkjcnVzG2a-N2xlsWo6jFYaqQDbAPJi0QYardGEwz6s/w640-h480/Gory_4159_w.jpg" width="640" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDvxlaLhWeWX6jPuXDf_bwo4FsIBGQbOel3GRV4tasI9W8nU8lxnTKtcKyLEM7kHEdS_YszP0vSex2gr2eFjZv-a7JgQ8T9Hgk5ZXdsTKhXrDzPD1F1KzZrBcNYXj6v05Q_Q0Uf78joz4u/s1600/Gory_4183_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDvxlaLhWeWX6jPuXDf_bwo4FsIBGQbOel3GRV4tasI9W8nU8lxnTKtcKyLEM7kHEdS_YszP0vSex2gr2eFjZv-a7JgQ8T9Hgk5ZXdsTKhXrDzPD1F1KzZrBcNYXj6v05Q_Q0Uf78joz4u/w640-h480/Gory_4183_w.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Nasz pierwszy widok z namiotu po długiej nocy zimowej</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiH1n-0pn21QfS_6DIWGr2e1frT8R-JDi0MntEQqW-4YJoqsiG1tXPAD8-Hj-k_lgSzCnDf-qxiw29srH7rGyc4rL-W-vlsPWXi-rk4N_QlNmu1RNPwOP2JlNgWUhle5Xu75Qj5gmC4pW0/s1600/Gory_4174_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiH1n-0pn21QfS_6DIWGr2e1frT8R-JDi0MntEQqW-4YJoqsiG1tXPAD8-Hj-k_lgSzCnDf-qxiw29srH7rGyc4rL-W-vlsPWXi-rk4N_QlNmu1RNPwOP2JlNgWUhle5Xu75Qj5gmC4pW0/w640-h480/Gory_4174_w.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Namiot "upchany" gdzieś pod drzewami</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxGrTIelqvP9FJ1pB_IxNK9ihhAxVHoXwNM6QbccEMSWrsutQR_f8YDQNZMiE760vRyON6-IVJALOzIsuNceJ4NzrAUmlxMCVXuyP2g89ZAG2ZXXdRTK3gUnUWSSnFwQuJU-Nwio8SASMm/s1600/Gory_4209_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxGrTIelqvP9FJ1pB_IxNK9ihhAxVHoXwNM6QbccEMSWrsutQR_f8YDQNZMiE760vRyON6-IVJALOzIsuNceJ4NzrAUmlxMCVXuyP2g89ZAG2ZXXdRTK3gUnUWSSnFwQuJU-Nwio8SASMm/w640-h480/Gory_4209_w.jpg" width="640" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Gdyby nie lina Darka, nie wszedłbym nawet do poziomu Czarnego Stawu pod Rysami</span></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitJ_ceaVHmpJRmbonUD-c3vvwSa34TO6Wbvo6LXcck67rVORAKiQYcfBLn7oEnUDILASpgUMMy4c0sflHgzK7p3ZCZCGizPfX86Jm-3toQr3LeQQCNt9yisBBPcrp58BZWd-YPylnQ5-wA/s1600/Gory_4217_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitJ_ceaVHmpJRmbonUD-c3vvwSa34TO6Wbvo6LXcck67rVORAKiQYcfBLn7oEnUDILASpgUMMy4c0sflHgzK7p3ZCZCGizPfX86Jm-3toQr3LeQQCNt9yisBBPcrp58BZWd-YPylnQ5-wA/w640-h480/Gory_4217_w.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4EUJ8y6s98FBXAhyphenhyphenfmsQUkaST-bW_zQmh0qbKCWXHM65YbBp92jB5FqprNJZdazoRuHxNWqHYB_BFnTTDsN5UKxNesiqui_lgUAr7HO3Ep-XoHcvI-rRPtb6mQoQ6OvifIVFEBpBYctOS/s1600/Gory_4275_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4EUJ8y6s98FBXAhyphenhyphenfmsQUkaST-bW_zQmh0qbKCWXHM65YbBp92jB5FqprNJZdazoRuHxNWqHYB_BFnTTDsN5UKxNesiqui_lgUAr7HO3Ep-XoHcvI-rRPtb6mQoQ6OvifIVFEBpBYctOS/w400-h300/Gory_4275_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIi5lmhVLWG6MEKW2OECwqmg0L-yift9YXGVZHZ8YKjdUIaqF9MaXU5dp76SBdJeyP7M8O8SsHJ8VRNXPx6YCA7oL9BKpsyYmxw7t5976isbQQ2Qp-GPv8zwrxnQkDjW8-pPfqdY5ro5Db/s1600/Gory_4298_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIi5lmhVLWG6MEKW2OECwqmg0L-yift9YXGVZHZ8YKjdUIaqF9MaXU5dp76SBdJeyP7M8O8SsHJ8VRNXPx6YCA7oL9BKpsyYmxw7t5976isbQQ2Qp-GPv8zwrxnQkDjW8-pPfqdY5ro5Db/w400-h300/Gory_4298_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAyRRHTTLZmiW-g3xQQWC4MNqDzDt5NA-_exU-i7N4LxWjPLTTwsl5yS50HZzxKd-CrgRQKJQxLlzop7uZH251sAh5lXIXweopGxN_lXZ9oQRk95XpLuMvcGdoIZJ9Fo7pgjVHkOiFy-ni/s1600/Gory_4327_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAyRRHTTLZmiW-g3xQQWC4MNqDzDt5NA-_exU-i7N4LxWjPLTTwsl5yS50HZzxKd-CrgRQKJQxLlzop7uZH251sAh5lXIXweopGxN_lXZ9oQRk95XpLuMvcGdoIZJ9Fo7pgjVHkOiFy-ni/w400-h300/Gory_4327_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpfJ-EGGiOpkoJG7h0Ygca6pif-iCznz2CLWy_y-C6leOZobc8u8-22aaIIZPB8JbFvr8lDFT5dBrU1sd6Q9QQJ07YjdmPKC9NfT5ckO94MNTOs_kJrADHIzNb-U2sWqfdDA55BSB_NbxC/s1600/Gory_4333_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpfJ-EGGiOpkoJG7h0Ygca6pif-iCznz2CLWy_y-C6leOZobc8u8-22aaIIZPB8JbFvr8lDFT5dBrU1sd6Q9QQJ07YjdmPKC9NfT5ckO94MNTOs_kJrADHIzNb-U2sWqfdDA55BSB_NbxC/w400-h300/Gory_4333_w.jpg" width="400" /></a></div>Mozolne podejście na Rysy "niszczyło" psychicznie<br /><div><br /></div><div>Zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę, po czym powiedziałem Darkowi: „patrz na Mięgusze. Ile mają wysokości? Jesteśmy na ich poziomie, więc do szczytu nie jest daleko. Idziemy!”. Rzeczywiście, z racji dość dużej odległości zdawało się, że patrzymy z tej samej wysokości na Czarnego Mięgusza 2410 m n.p.m. Darek podłapał temat, myśląc, że jesteśmy na co najmniej 2350-2400 m n.p.m. Wiedziałem, że jesteśmy gdzieś niżej, ponieważ niedawno minęliśmy Bulę pod Rysami. Tym sposobem wymusiłem w nim dalszą chęć mozolnego podchodzenia powyżej 2300 m n.p.m. Musieliśmy założyć raki, ponieważ warstwa śnieżna przypominała raczej beton. Mocno wbijaliśmy zęby raków, żeby poczuć stabilność kroku. Moje niegórskie buty pomału nie dawały rady w -10’C mrozie. Czułem, że palce u stóp się wychładzają, ale jeszcze mogłem wytrzymać. Od dłuższego postoju szedłem jako pierwszy. Ciągle miałem w głowie szczyt Rysów, a po moim zmęczeniu nie było ani śladu. Widząc postrzępione granie Żabich Szczytów, ucieszyłem się, ponieważ wiedziałem, że do celu mamy już blisko. Rzeczywiście, wystarczyło jeszcze 20 min i zobaczyłem przysypane łańcuchy prowadzące na wierzchołek. Powiedziałem Darkowi: patrz co to jest! Łańcuchy! Jeszcze tylko tyle [wskazując na pionową skałę] i jesteśmy na szczycie. Podejście za przepaścistą przełęczą tuż przed ostatnim fragmentem przed szczytem trochę sprawiło nam problemów, ponieważ w rejonie wierzchołka powstały nawisy śnieżne, po których musieliśmy przejść. Darek przywiązał linę do łańcuchów, wytyczył oraz zabezpieczył drogę, po czym mogłem wchodzić ja. Tym sposobem dotarliśmy na szczyt Rysów. Może dla wielu to nic wielkiego, ale dla mnie tamta „wyprawa” miała swój wielki klimat. Dlaczego? Ponieważ nigdy wcześniej nie chodziłem po takich wysokich górach zimą i nigdy nie widziałem tak pięknych panoram. Dla mnie wejście na Rysy zimą było ogromnym przeżyciem – czymś nowym, dającym nowe doświadczenie. Tym bardziej, że od dwóch tygodni nikt nie wszedł na Rysy, a tego dnia byliśmy tylko my, a wszędzie dookoła tylko pustka.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyer0lBLVWRFiURQZACKpHz8e07yoR4aB93UGddmXkmbvidafYpBuSZhYWsqKErcKlRSKVSTLoHMcl7v9kmQAZpYieh81y0xFnEZttZGbvCESNFZilNR-8j2cnYGIq_9z2mOPeWJoFS-fO/s1600/Gory_4396_w.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyer0lBLVWRFiURQZACKpHz8e07yoR4aB93UGddmXkmbvidafYpBuSZhYWsqKErcKlRSKVSTLoHMcl7v9kmQAZpYieh81y0xFnEZttZGbvCESNFZilNR-8j2cnYGIq_9z2mOPeWJoFS-fO/w400-h300/Gory_4396_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPJF_iHzXSzkZJKq8-mGKF1z7yip3Xb-O-f0cLWy4m0MYFmRKaRb4E2N98ddxwWvbubqhK_-5LwMj9HKylWIXrQOjEmiOisUJ4kcFZ5ITLCaOaq_goEpqmwb3djJzfehAy-yird03k6Y8Y/s1600/Gory_4373_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPJF_iHzXSzkZJKq8-mGKF1z7yip3Xb-O-f0cLWy4m0MYFmRKaRb4E2N98ddxwWvbubqhK_-5LwMj9HKylWIXrQOjEmiOisUJ4kcFZ5ITLCaOaq_goEpqmwb3djJzfehAy-yird03k6Y8Y/w400-h300/Gory_4373_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSccy6Wj8-QUN1tMJ9smwOn91nL3Lt5OMtSOD7_2vF_pyhyOPw9lGgpRuVhaR929h1UlPSQTcIfvjiCTbO0oKEHop6kCag_NHtrobWDiKkoM7i74W2OZcRx92Vmm_5V0c6lFzIbc2tg5wf/s1600/Gory_4496_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSccy6Wj8-QUN1tMJ9smwOn91nL3Lt5OMtSOD7_2vF_pyhyOPw9lGgpRuVhaR929h1UlPSQTcIfvjiCTbO0oKEHop6kCag_NHtrobWDiKkoM7i74W2OZcRx92Vmm_5V0c6lFzIbc2tg5wf/w400-h300/Gory_4496_w.jpg" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsfZlp0MRDmsXvkRbo0WML2Q-K7qaGVsimiT8TxrInr7Ew8Hz_ISu0iFdx6CoE0vzPDvkgvlTBBChgc8EW7D3YNX_dkFqQTTbKZ_LkCXudW0tFZnFFx3f49GcSHiCNK6SsjjfiJLCcrYh6/s1600/Gory_4546_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsfZlp0MRDmsXvkRbo0WML2Q-K7qaGVsimiT8TxrInr7Ew8Hz_ISu0iFdx6CoE0vzPDvkgvlTBBChgc8EW7D3YNX_dkFqQTTbKZ_LkCXudW0tFZnFFx3f49GcSHiCNK6SsjjfiJLCcrYh6/w400-h300/Gory_4546_w.jpg" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFXSyUIdFbpTqy1U7AikG5ce8XQIhxcYEAOH8mWWdqM75YAcVF1xHedpvpbwMikyx_zSyxp7oMfJufxL7OWzYehrOvFqdnjEqs67YoQEi2_nKYj4V0PHOD6dLgsc5RZ0CS6Y22k9uYa1Hs/s1600/Gory_4467_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFXSyUIdFbpTqy1U7AikG5ce8XQIhxcYEAOH8mWWdqM75YAcVF1xHedpvpbwMikyx_zSyxp7oMfJufxL7OWzYehrOvFqdnjEqs67YoQEi2_nKYj4V0PHOD6dLgsc5RZ0CS6Y22k9uYa1Hs/w400-h300/Gory_4467_w.jpg" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9_JbdrqTJ2rbAntgqc4IVqwyRwrllxk1bOkqrbOqkD4sp8nSy0LLspx_FhvlpMN1kVVIpgm5Mz8nGBdvZmqjAnzqX9RqKVp7paEndFTDHS2h9c6A9CV8286AMJUCyI6_SV8Zxv8d_O57v/s1600/Gory_4482_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9_JbdrqTJ2rbAntgqc4IVqwyRwrllxk1bOkqrbOqkD4sp8nSy0LLspx_FhvlpMN1kVVIpgm5Mz8nGBdvZmqjAnzqX9RqKVp7paEndFTDHS2h9c6A9CV8286AMJUCyI6_SV8Zxv8d_O57v/w400-h300/Gory_4482_w.jpg" width="400" /></a></div><div><span style="text-align: center;">Wejście na Rysy w pełni się udało</span></div><br /><div>Brak pokory jednego z TOPR-owców bardzo szybko się „zemścił”. O tym samym panu przeczytałem w kilku górskich gazetach, że dnia 16 marca 2008 roku (czyli dwa dni później) zmarł przysypany przez lawinę na Marchwicznym Żlebie. Ten sam TOPR-owiec instruował nas, żebyśmy chodzili środkiem śnieżnych żlebów, a najlepiej nie wybierali ich, bo żleby są pierwszym miejscem, gdzie schodzą lawiny. Tam pokrywa trzyma się zazwyczaj najsłabiej ze względu na duże nachylenie terenu i wąską rynnę, które one tworzą. Piątka TOPR-owców wybrała się dwa dni po nas na ski-toury. Zaplanowali wejście Żlebem Marchwicznym. Wybrali podchodzenie jego środkiem. Kiedy przeczytałem tą wiadomość w jednej z gazet, nie pomyślałem źle o tym człowieku, ale wspomniało mi się jedno zdanie ze szkolenia lawinowego, nieżyjącego już pana Edwarda Chudziaka: „lawina nie wie, że jesteś ekspertem”… To było bardzo wymowne zdanie kończące całe szkolenie. Szkoda, że tak szybko zobaczyłem ile, ono tak naprawdę znaczy…</div><div><br /></div><div>Drugą stroną medalu naszego wejścia okazało się to, co poruszyłem już wcześniej – Internet i media społecznościowe. O ile w tamtym czasie Facebook był czymś nieznanym dla większości z nas, to mieliśmy własne forum, gdzie dzieliliśmy się relacjami. Spodziewałem się, że podzielone środowisko wspinaczy będzie miało dużo do powiedzenia, a także jedni powiedzą dobre słowo, inni o coś zapytają, a jeszcze inni będą krytykować nasz wyjazd. Mając już pewne doświadczenie w rozpoznawaniu zachowań w Internecie w połączeniu z polską mentalnością, po prostu trafiłem w punkt. Jedni się dopytywali, jak to wszystko wyglądało, pomimo, że była opublikowana obszerna relacja, inni krytykowali, a ci ze środowiska wspinaczy mówili, że nie powinniśmy wchodzić na Rysy, że relacja zbyt patetyczna, itp… Szukaliśmy tego patetyzmu, ale jakoś nawet oni nie potrafił go wskazać, pomimo wielu próśb… Nie bez powodu już w wielu artykułach wspominałem o tym, że Internet wymaga od nas pełnej poprawności politycznej. Jeśli nie zrobiłeś wszystkiego tak, jak jest napisane w książkach „po Bożemu”, to zawsze spłynie na ciebie fala krytyki. Tak już jest niestety w Internecie. Jeśli nie wierzysz, to spójrz na dowolne komentarze na dowolnym portalu informacyjnym. Wypominana jest każda litera, pomyłka lub stwierdzenie. Mam wrażenie, że dzisiaj artykuły czyta się dla wytykania błędów… Mimo wszystko nie jestem osobą, która pójdzie za tłumem. Mam swoje zdanie i działam według niego, bo dopasowanie się do tłumu niczego nie zmienia w twoim życiu…</div><div>Pomimo, że upłynęło już tyle lat, to tamto spotkanie wspominam jako wyjątkowe, ze względu na nowy pomysł, nowe doświadczenie i niesamowite widoki, które dzisiaj zachwyciłyby mnie tak samo oraz na osobę, z którą mogłem to wszystko przeżyć.</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">B) WPROWADZENIE INNYCH OSÓB W ŚWIAT GÓR</span></b></div><div>Mój kolega Robert z poprzedniej pracy widział już wiele zdjęć z moich wędrówek górskich, oraz nasłuchał się wiele opowieści. W końcu sam zapragnął pojechać w góry i zobaczyć to wszystko na własne oczy. W sierpniu 2013 roku tak się złożyło, że do końca lipca wszystkie weekendy pod rząd były deszczowe. Dopiero po 31 weekendach, od 1. sierpnia, cztery kolejne z nich były w pełni słoneczne. Robert powiedział, żebym wybrał jakiś szlak, najlepiej jakiś ze sztucznymi ubezpieczeniami, dzięki czemu mógłby sprawdzić siebie oraz, czy w ogóle góry mu się spodobają. Jako, że pracowałem z nim od kilku lat, znałem go już trochę. Wiedziałem, że da radę oraz, że pasja gór będzie również jego pasją. Jak na pierwszy raz, wybrałem… Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Jeśli ktoś nie chodzi po Tatrach, to zazwyczaj spotyka się z opisami informującymi, że Orla Perć jest najtrudniejszym szlakiem w Polsce, a drugim w zależności od puntu widzenia jest: Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem, Rysy i dalej Kościelec. Miejsce drugie i trzecie jest zależne oczywiście od subiektywnej, indywidualnej oceny. Robertowi opisałem tylko, co nas czeka, jakie są trudności, a przede wszystkim – jak piękne zobaczymy panoramy. Do naszej grupy dołączyła Brygida, która dla mnie była pewną osobą w Tatry, więc nic jej nie musiałem tłumaczyć, oraz Ania, która w zakładzie była znana, jako osoba chodząca po górach i Tatrach. Mając taki skład, pomyślałem, że Robert będzie najsłabszym ogniwem, a z drugiej strony wiedziałem, że da radę oraz wytworzymy wspaniały klimat naszych wyjazdów.</div><div><br /></div><div>Na „dzień dobry” rozpoczęliśmy wejście na „Chłopka”. Specjalnie dobraliśmy czas początku wędrówki tak, ażeby przed wschodem słońca być już nad Morskim Okiem. Wschód okazał się niezwykły, ponieważ wszystkie Mięguszowieckie Szczyty przecinały trzy pasy cieni, które z kolei rzucały chmury piętra średniego. Góry od razu skojarzyły nam się z umaszczeniem tygrysa, stąd też nazwa naszego spotkania: „Mięgusz Tygrysi”. Nieco dalej spotkaliśmy całą rodzinę jeleni z młodymi. To był piękny widok! Robert powiedział, że jest pierwszy raz w górach, a tu od razu takie rzeczy! W trakcie dalszej wędrówki cieszyliśmy się pięknymi widokami. Do wysokości 1900 m n.p.m. każdy szedł swoim równym tempem. Zachwycaliśmy się niesamowitymi panoramami oraz wspominaliśmy wiele innych wyjazdów, oraz sytuacji z pracy, które bezpośrednio nas dotyczyły. Kiedy rozpoczął się etap podchodzenia po skałach z użyciem rąk, Ania bardzo się wystraszyła, bo miała lęk wysokości. Nawet rozpłakała się na szlaku. Mimo wszystko nie zakończyła swojej wędrówki. Od tego momentu pokazywałem jej na każdej skale, gdzie ma stawiać stopę. Nie trudno się domyślić, że wejście na przełęcz znacznie się wydłużyło. Z drugiej strony mieliśmy wspaniałe widoki bez tłumów. Na miejscu pozostaliśmy na dłużej, aby cieszyć się wspaniałymi panoramami. Teraz obawialiśmy się o Anię, ponieważ musiała zejść stromiznami i skałami. Tutaj ponownie pokazywałem jej, gdzie ma stawiać każdy pojedynczy krok. Wiele czasu upłynęło zanim opuściliśmy strefę skał, ale warto było. Dzięki temu, każdy z nas mógł zobaczyć wyjątkowy szlak, który uważam za najładniejszy w Polsce. Robert cały czas szedł równym tempem i bez obaw pokonywał każde trudności. Wszyscy widzieliśmy, że bardzo mu się spodobały wysokie góry. Kiedy zeszliśmy do Morskiego Oka, Robert dosłownie położył się na asfalcie i odpoczywał. Czuł się totalnie wykończony. Przez całą drogę powrotną śmialiśmy się w naszej grupie, że Roberta „Bobcika” ciepało [rzucało] na prawą stronę podczas wędrówki asfaltową drogą z Morskiego Oka. Każdy z nas miał wielką radość, że mógł zobaczyć coś nowego, coś pięknego oraz, że spędziliśmy czas w swoim towarzystwie. W ciągu jednego wyjścia, aż trzy osoby mogły poznać najpiękniejsze rejony Tatr. Rozmowy o górach i dalsze plany na kolejny weekend tylko wzmacniały apetyt na góry.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCy9hdiPDIyHy_i8_St3mwF_zHYUOp7HmYfQd3pVWMyUQFupPgrI6jTtZoXsbnNwX24lp5QNovXOzUK2uOeALvUtWKQUVwKBc0144iPTJ28HXzN2NvyeePOIu0qbkH8tDpMQKOwjLHKrL8/s1600/IMG_5054.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCy9hdiPDIyHy_i8_St3mwF_zHYUOp7HmYfQd3pVWMyUQFupPgrI6jTtZoXsbnNwX24lp5QNovXOzUK2uOeALvUtWKQUVwKBc0144iPTJ28HXzN2NvyeePOIu0qbkH8tDpMQKOwjLHKrL8/w640-h426/IMG_5054.JPG" width="640" /></a></div><div>Rodzina jeleni spotkana na szlaku</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4qRTwHtF4TCs_XPAA4qYIo8KLg3XK_wFpL8S8fxP_wrb-zpFqeJ7jJbjJFO7Lgzdr7tTKaA6-eWkYuVLIkPvdVKHk4XLuPw6WHX_dtUoYNhPJcK6OoTaUhkAMQjYwZB4ZxLaOTVvHXpTH/s1600/IMG_5100.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4qRTwHtF4TCs_XPAA4qYIo8KLg3XK_wFpL8S8fxP_wrb-zpFqeJ7jJbjJFO7Lgzdr7tTKaA6-eWkYuVLIkPvdVKHk4XLuPw6WHX_dtUoYNhPJcK6OoTaUhkAMQjYwZB4ZxLaOTVvHXpTH/w640-h426/IMG_5100.JPG" width="640" /></a><span style="text-align: center;"> </span></div><div><span style="text-align: center;">Mięgusz Tygrysi</span></div><div><span style="text-align: center;"><br /></span></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv_Dzlju3-Bq1BRb03KhkVw_chTYsj4ABxqxgzOJpPa2jyOIstiH5z3eA503Gk5Piq1FO7v5GTEEIAkA80VWdvvXtcU6eHgwOTV4iUppMzYtcDMtqJdtXJ_jBQNOC-_Wn75U8xj_MZloyC/s1600/IMG_5210.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv_Dzlju3-Bq1BRb03KhkVw_chTYsj4ABxqxgzOJpPa2jyOIstiH5z3eA503Gk5Piq1FO7v5GTEEIAkA80VWdvvXtcU6eHgwOTV4iUppMzYtcDMtqJdtXJ_jBQNOC-_Wn75U8xj_MZloyC/w400-h266/IMG_5210.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9Sjxq8aXUNiikgW-nV2jE1C10cff8f451_mOpsZ1kTHV9MMbMSgJWEUjninoD2sNyKRj8c-KZox6PfkkWO1n_fFxXScGEQG3Xmo6RuXeeno1IM6XHJ_4GCksKKoCeUe4pxX9FMqIsxroO/s1600/IMG_5129.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9Sjxq8aXUNiikgW-nV2jE1C10cff8f451_mOpsZ1kTHV9MMbMSgJWEUjninoD2sNyKRj8c-KZox6PfkkWO1n_fFxXScGEQG3Xmo6RuXeeno1IM6XHJ_4GCksKKoCeUe4pxX9FMqIsxroO/w400-h266/IMG_5129.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdXL78V3xuivQjrP5EVBFelHPG6_CL2nYMmNcU20_EB6Fl4wzzB9EgTQ2vIvSmgDGpKajQpH712FYEfX0zrduYsdS04w0_5NOAVGAjVYCo0uoCl-tnBGX27ZFTQPdgpBIZtC9Zz3JhGaux/s1600/IMG_5184.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdXL78V3xuivQjrP5EVBFelHPG6_CL2nYMmNcU20_EB6Fl4wzzB9EgTQ2vIvSmgDGpKajQpH712FYEfX0zrduYsdS04w0_5NOAVGAjVYCo0uoCl-tnBGX27ZFTQPdgpBIZtC9Zz3JhGaux/w400-h266/IMG_5184.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFAYszKmhDLlnzKexa-CYlMjJ_I1_0YVEkDu8HnNjXwUM_3mDRZkEd8osf5_pj84g_tZ9BJnXAWbzaJQEgdgvHnDAHf5Xtykq7MJv-5i0S3T03tAP6u3d3Oe9Wobi7yJeX0Vh9CRmtbNM9/s1600/IMG_5284.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFAYszKmhDLlnzKexa-CYlMjJ_I1_0YVEkDu8HnNjXwUM_3mDRZkEd8osf5_pj84g_tZ9BJnXAWbzaJQEgdgvHnDAHf5Xtykq7MJv-5i0S3T03tAP6u3d3Oe9Wobi7yJeX0Vh9CRmtbNM9/w400-h266/IMG_5284.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi32SR9jikjeBtpMlKGXfQTt0Hmz0WHaJp3OdfmMY_KrSnqNiGGNY9tyQLc01bNGZ89EUaPtl5aJs4U1xMCBdAMQN4lsQm_cwweXhsKg7URDV00vGU-xeEJ8WylHOAEhjBQ94BDZYIaEcBc/s1600/IMG_5323.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi32SR9jikjeBtpMlKGXfQTt0Hmz0WHaJp3OdfmMY_KrSnqNiGGNY9tyQLc01bNGZ89EUaPtl5aJs4U1xMCBdAMQN4lsQm_cwweXhsKg7URDV00vGU-xeEJ8WylHOAEhjBQ94BDZYIaEcBc/w400-h266/IMG_5323.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik_ncxtfHtitF5q_wzBMrbyhuyBsNTPX572NEaWPOwvHhAymPmc6oC2BAvrDT5cwP6n7LbYntdNX7JsxS3aRUfTQV-zfoj9ER9bpLcv2rEyiCTnuiYck12qe7VI__A3b0GmALkEwWhT3KI/s1600/IMG_5499.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik_ncxtfHtitF5q_wzBMrbyhuyBsNTPX572NEaWPOwvHhAymPmc6oC2BAvrDT5cwP6n7LbYntdNX7JsxS3aRUfTQV-zfoj9ER9bpLcv2rEyiCTnuiYck12qe7VI__A3b0GmALkEwWhT3KI/w400-h266/IMG_5499.JPG" width="400" /></a></div><div>Nasze podejście na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem miało niezwykły klimat</div><div><br /></div><div>Widząc, że w naszej grupie bardzo dobrze się układa i że mamy apetyt na góry, pojechaliśmy drugim razem na Świnicę. Wyjazd również miał swój niepowtarzalny klimat, ze względu na wybraną trasę, piękne rozmowy, oraz zachęcanie się nawzajem. Za trzecim razem wybraliśmy Szpiglasowy Wierch 2172 m n.p.m. Nie zależało nam na trudnościach, ale na wyjątkowo pięknych widokach. Ten, kto zna tę górę, ten wie, że ze szczytu można zobaczyć przepiękną panoramę Tatr Wysokich, dużą część Orlej Perci, liczne stawy oraz niesamowitą Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Dodatkowo do naszej ekipy dopiero poznającej góry dołączyliśmy Ewę – również z naszej pracy. Wiedzieliśmy, że nie będzie chodzić na stałe po nich ze względu na dzieci. Raczej chciała doświadczyć tej samej radości i zobaczyć piękno Tatr, o którym tyle już jej opowiadaliśmy. Tak, jak poprzednio, umówiliśmy się, że pojedziemy w nocy, a w rejonie Morskiego Oka będziemy jeszcze przed wschodem słońca. Tak, jak podczas pierwszego razu, zachwycaliśmy się niezwykłym spokojem wód, pięknymi odbiciami Mięguszowieckich Szczytów w wodach Morskiego Oka oraz spokojem wczesnego poranka. Od razu wyruszyliśmy w stronę Szpiglasowego Wierchu. Wiedząc, że Ewa od długich lat nie chodziła po górach, a Ania nie wędruje zbyt szybko, nie zakładaliśmy jakichś ram czasowych. Szliśmy na zasadzie: ile czasu zajmie, to zajmie. Jako, że na szlaku nie ma żadnych trudności, dotarliśmy na przełęcz Szpiglasową w komplecie. Na szczyt dotarliśmy w 15 min, gdzie za skałami ubraliśmy nasze koszulki z pracy. Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Nikomu z pasjonatów gór chyba nie trzeba przedstawiać pięknych widoków ze Szpiglasowego Wierchu, ponieważ są one bajecznie piękne. Szkoda tylko, że wówczas nie miałem lepszego aparatu, ale zdjęcia i relacja oczywiście są. Najbardziej jednak w pamięć zapadła wędrówka ze Szpiglasowej Przełęczy do Doliny Pięciu Stawów Polskich, ponieważ początkowo trzeba zejść długim fragmentem z łańcuchami. Ewa, która nigdy wcześniej nie była w Tatrach, od razu opanowała sytuację i nawet jej się to bardzo podobało. Ania niestety dalej była zablokowana. Trzeba było jej pokazywać gdzie ma stawiać poszczególne kroki. Dalsza trasa upływała w spokoju. Jako, że w pracy byliśmy zawsze ze sobą zżyci w pewien sposób, to również tutaj spędzaliśmy miło czas w swoim towarzystwie. Po raz kolejny rozmawialiśmy o naszych planach górskich, a jednocześnie cieszyliśmy się z niesamowitych widoków. Droga do Doliny Pięciu Stawów Polskich prowadzi przez piękne, kwieciste polany, które zawsze zachwycają. Z kolei wędrówka Doliną Pięciu Stawów Polskich, zawsze jest relaksująca i pełna pięknych panoram wśród pięknych, kwiecistych polan.</div><div><br /></div><div><a href="http://goryszlaki.blogspot.com/2016/05/swinica-latem-2301-m-npm-11082011.html"><img alt="Świnica latem" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEZOJ5qkQAg1JIxvXX-HD26NrPL-PmCfjNTOEh7c6j20t6jVnnBUg_jIpRq4ig7L2OcnefJYclyn8_OAoRLxgymWiBS1R9MxbNhe4s0p7Ii_PUghtowdedxHUc-QuxNTbgEAQFhh79JBM/s400/IMG_6329.JPG" width="400" /></a> <img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg3LsxwBIHQxMHrbkYF9nNf9ltif2wmJyMg4TlypFb4k4aaNpWr8uwKtMupadJQdQen4-VxXrTANEklxAdseaHjp7EJdqX7tzwmHwFPw-o3UOyH57qeP7Ob2m2CiC6ddfnyxrItA-Pmpw/s400/IMG_5926.JPG" width="400" /> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_-cSa1l7Qyf9391KIRx1_pC5z7lJoY_a7GyDvvL3EjhIvvipG7nz3xyVrA1w1C8xJL49cHbRz9TWglMraAiAjh-0PSUgfafRB6b-5hrOe40dgGXiAhyKmaq2b6vLePbLcD7Rd4sBSoU8/s1600/IMG_5682.JPG"><img alt="" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_-cSa1l7Qyf9391KIRx1_pC5z7lJoY_a7GyDvvL3EjhIvvipG7nz3xyVrA1w1C8xJL49cHbRz9TWglMraAiAjh-0PSUgfafRB6b-5hrOe40dgGXiAhyKmaq2b6vLePbLcD7Rd4sBSoU8/w400-h266/IMG_5682.JPG" title="wschód Słońca w Tatrach" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOMOLjcd5umEITsyW4Eru6Nvqw8M5cgjT2DSiuL6hByqzCVjSGyCjNrlYdo7776ADDM76rqipt0JlcBcoxWASa7kq6IJ8uTEFx0cU7tHBX5EzcUuzNI7Yd4RFVmYPyasf35v5Gfwv_-Qw/s1600/IMG_5918.JPG"><img alt="" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOMOLjcd5umEITsyW4Eru6Nvqw8M5cgjT2DSiuL6hByqzCVjSGyCjNrlYdo7776ADDM76rqipt0JlcBcoxWASa7kq6IJ8uTEFx0cU7tHBX5EzcUuzNI7Yd4RFVmYPyasf35v5Gfwv_-Qw/w400-h266/IMG_5918.JPG" title="Dolina Gąsienicowa" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSVAGfC2P5Yw8JHvtipPFv9-3Z2rsftxISNMznTWmRGxigmN1_H14uafv6D85QVF44T6juKQJoFmv8I2okhku0MXTu4rJVH25UEMnEyvJlCJxxKqtuoCXVug5QVf2jrdKy8O1vrRMW1qs/s1600/IMG_5930.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSVAGfC2P5Yw8JHvtipPFv9-3Z2rsftxISNMznTWmRGxigmN1_H14uafv6D85QVF44T6juKQJoFmv8I2okhku0MXTu4rJVH25UEMnEyvJlCJxxKqtuoCXVug5QVf2jrdKy8O1vrRMW1qs/w400-h266/IMG_5930.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid_ZSkeOdhin_YJ8ktvcsMdVzX4udOxT8lNsdq1JQ8AmVdbtdGqxmxM06D6ASS0ItdFaUF9Qe3gaILSSmvZ-LA_byUfZHepxFcBSWhhkOMXUfGJQsKoZBbHhMj9iC2KuvFjTZAlqVBE9A/s1600/IMG_5971.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid_ZSkeOdhin_YJ8ktvcsMdVzX4udOxT8lNsdq1JQ8AmVdbtdGqxmxM06D6ASS0ItdFaUF9Qe3gaILSSmvZ-LA_byUfZHepxFcBSWhhkOMXUfGJQsKoZBbHhMj9iC2KuvFjTZAlqVBE9A/w400-h266/IMG_5971.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiioWIkC1AgNPfRqpChA540sUlAjm7MxGAMdGika4l7t-S4fgj0sM8Hw-e1vyyG9IJBKbcHtzRoVyVX152IRb005GXfWIYTV7tJ4WOw-YH5R-yuPCcKygrVEUk_jYeyN6EV-8lGSR9lVYU/s1600/IMG_6144.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiioWIkC1AgNPfRqpChA540sUlAjm7MxGAMdGika4l7t-S4fgj0sM8Hw-e1vyyG9IJBKbcHtzRoVyVX152IRb005GXfWIYTV7tJ4WOw-YH5R-yuPCcKygrVEUk_jYeyN6EV-8lGSR9lVYU/w400-h266/IMG_6144.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwUSo586P6HVnSw2Pl37yZ8XAJzzAIVx9cXxDMojaHLxFTsoAyHZqjeuMkGrBowkD3J_o9rlMPyLYqn3PDHPAu3DKX1c55FCsNGwOA-Kl3V_qChRdG2hyphenhyphencvjAt34qIL2L9BoEZQ5q5qxg/s1600/IMG_6232.JPG"><img alt="" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwUSo586P6HVnSw2Pl37yZ8XAJzzAIVx9cXxDMojaHLxFTsoAyHZqjeuMkGrBowkD3J_o9rlMPyLYqn3PDHPAu3DKX1c55FCsNGwOA-Kl3V_qChRdG2hyphenhyphencvjAt34qIL2L9BoEZQ5q5qxg/w400-h266/IMG_6232.JPG" title="Łańcuchy na Świnicy" width="400" /></a></div><div>Każde spotkanie w Tatrach w tym samym składzie miało swój klimat - drugie spotkanie (Świnica 2301 m n.p.m.)</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpITb7VhjCHxhIgcd9yACIzKa9CIL2JG_sALxzuU7byerwmDU_XkNaDiSg3Rpgl5kDzxezYgKXHRmBm1k5fc_MTPgr8zYZi-XHcrlB1tqV7iUziiptc9jbRRZ7yUvBENR0oA30BQFanJsG/s1600/IMG_6548.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpITb7VhjCHxhIgcd9yACIzKa9CIL2JG_sALxzuU7byerwmDU_XkNaDiSg3Rpgl5kDzxezYgKXHRmBm1k5fc_MTPgr8zYZi-XHcrlB1tqV7iUziiptc9jbRRZ7yUvBENR0oA30BQFanJsG/w400-h266/IMG_6548.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNdoHuFOPlW2tg3qzs8d-Ld3UQmeC8Hm20hgMSzvMJtO4gjK4AZL4xuK6GsFa-s1SrF8zd734Et9N6E2drGCp3lFM_dw1N3NlK-dX-xT0PWYbCkPUEg_zxfeAJXj_xx_b81S4tRfXI19o5/s1600/IMG_6567.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNdoHuFOPlW2tg3qzs8d-Ld3UQmeC8Hm20hgMSzvMJtO4gjK4AZL4xuK6GsFa-s1SrF8zd734Et9N6E2drGCp3lFM_dw1N3NlK-dX-xT0PWYbCkPUEg_zxfeAJXj_xx_b81S4tRfXI19o5/w400-h266/IMG_6567.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoqlWH2m5J705AWQZLOGh0oP2TjJuLI4WG6ruH-olxnc3GaGiUuzuZGQ9E-6PF9Tgtc7aToCbaLYZhamyGWJ0ORxLsxkmrgizsJK2Vx7OujO2KHfmZJHcIgSHmAlqn495vpW3jS3iJpEi_/s1600/IMG_6625.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoqlWH2m5J705AWQZLOGh0oP2TjJuLI4WG6ruH-olxnc3GaGiUuzuZGQ9E-6PF9Tgtc7aToCbaLYZhamyGWJ0ORxLsxkmrgizsJK2Vx7OujO2KHfmZJHcIgSHmAlqn495vpW3jS3iJpEi_/w400-h266/IMG_6625.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_d5sCnmLZoFL3aW6sDNT9NUXkLqTypWhyphenhyphen9yaBdeIlHXSUDK67pkS8yY217oFkC9CRpUAH5yvvvJ4TS0uocE5fcbyDk_b9HFySbYQhdTFbiBdRxM0XKWdD5GjGzxdASz3qoJdYbzQXohC/s1600/IMG_6727.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD_d5sCnmLZoFL3aW6sDNT9NUXkLqTypWhyphenhyphen9yaBdeIlHXSUDK67pkS8yY217oFkC9CRpUAH5yvvvJ4TS0uocE5fcbyDk_b9HFySbYQhdTFbiBdRxM0XKWdD5GjGzxdASz3qoJdYbzQXohC/w400-h266/IMG_6727.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTYb_gwufAZNx9lc7DTDxLBde9ojwIseJzl4cvgcsBQQLHxA2ZQi9ker6tHuznXa-67lZ8s9-t0e2zTejVYcppYxSQzDVv58HP2C45x7xA8mFINo-TkyuHB8ztMT08S0wJnVyns7IfC7pn/s1600/IMG_6732.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTYb_gwufAZNx9lc7DTDxLBde9ojwIseJzl4cvgcsBQQLHxA2ZQi9ker6tHuznXa-67lZ8s9-t0e2zTejVYcppYxSQzDVv58HP2C45x7xA8mFINo-TkyuHB8ztMT08S0wJnVyns7IfC7pn/w400-h266/IMG_6732.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ47h5DlxF3gcmplorc8WpDw0s6UuiDW8SCl3s-OYYckzhFNechYJ6rwbU2LRhBb26RvM_LVWAjW-UTctjm-rkGNnZgbgoaZIDqgGFzxWJsaQtpfXn42qvlJadJhcqnnQHZwtl_5eaxlIK/s1600/IMG_6764.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ47h5DlxF3gcmplorc8WpDw0s6UuiDW8SCl3s-OYYckzhFNechYJ6rwbU2LRhBb26RvM_LVWAjW-UTctjm-rkGNnZgbgoaZIDqgGFzxWJsaQtpfXn42qvlJadJhcqnnQHZwtl_5eaxlIK/w400-h266/IMG_6764.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhMiLRBjrcoCXNmgbK8j6akKjx6pGHuEslX6J2Kqk87Ywkh5IjGjv7zo6_lekS7LmjHDwQmvJT87LxOr1QH0M7iRpNsJkqWEkRl3rvxQOpqHCFnABqr_fqxrcwWGa6Q6HHFNDGqHLv6UpF/s1600/IMG_6893.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhMiLRBjrcoCXNmgbK8j6akKjx6pGHuEslX6J2Kqk87Ywkh5IjGjv7zo6_lekS7LmjHDwQmvJT87LxOr1QH0M7iRpNsJkqWEkRl3rvxQOpqHCFnABqr_fqxrcwWGa6Q6HHFNDGqHLv6UpF/w400-h266/IMG_6893.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhta9IWvk8j8nCJ_6VwyvT-OpjxTYXdW514uRXaQXO-5CKH0m3Jy3DmkFEzMIqWFNbnnvjeds5c_cPzkmmoFKqruq2qNcenweDjdAbnl2rlDa25SWIS5t4VTaKtWCmm6n1YSCkH8j5tkpGO/s1600/IMG_6901.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhta9IWvk8j8nCJ_6VwyvT-OpjxTYXdW514uRXaQXO-5CKH0m3Jy3DmkFEzMIqWFNbnnvjeds5c_cPzkmmoFKqruq2qNcenweDjdAbnl2rlDa25SWIS5t4VTaKtWCmm6n1YSCkH8j5tkpGO/w400-h266/IMG_6901.JPG" width="400" /></a></div><div>Trzecie nasze spotkanie - Szpiglasowy Wierch. Z każdym kolejnym spotkaniem w górach chcieliśmy jeszcze więcej gór w naszym towarzystwie</div><div><br /></div><div>Będąc w połowie drogi w dolinie do schroniska, w lewo odbija szlak na Kozi Wierch. Stojąc w grupie na polanie pełnej kwitnących wrzosów rzuciłem temat: kto idzie ze mną na Kozi Wierch? Robert, Ewa i Ania byli dosłownie padnięci, więc od razu odmówili. Brygida długo się wahała, ale w końcu powiedziała. Idziemy! Robert policzył ile to może trwać, dlatego postanowił, że reszta grupy pójdzie do schroniska i tam poczeka na nas. Wiedziałem na ile stać Brygidę, dlatego powiedziałem jej, że narzucimy szybkie tempo, żeby długo nie musieli na nas czekać. Samo wejście na Kozi Wierch również nie obfituje w zmieniające się widoki, dlatego można było przycisnąć tempo. Cały czas napiera się ”zygzakami” do góry, a panorama jest raczej jednakowa, ze stopniowym odsłanianiem się szczytów. Dopiero z samego wierzchołka Koziego Wierchu, widok po drugiej stronie góry jest zupełnie inny, ale piękny. Ze skrzyżowania szlaków, z wrzosowej polany wypruliśmy bardzo szybkim tempem. Brygida dotrzymywała kroku, aż po sam wierzchołek, robiąc tylko jedną, chwilową przerwę. Inni turyści aż się dziwili, że tak szybko podchodzimy po męczących stromiznach. Ciekawe jest, że tuż pod szczytem spotkałem Irka i Natalię, o których wspomniałem już w kontekście nieplanowanych spotkań z 2008 roku. Takie spotkania są zawsze bardzo miłe. Od razu ich rozpoznałem i zamieniliśmy kilka słów, życząc sobie kolejnych spotkań w górach. Brygida teraz miała podwójną radość – bo nie tylko przeszła kolejny, bardzo piękny szlak w Tatrach, ale również pokonała samą siebie. Nigdy nie weszła na dwie góry (w tym przypadku dwa dwutysięczniki) podczas jednego dnia i dodatkowo w tak szybkim tempie. Wejście na Kozi Wierch dosłownie dodał jej „skrzydeł”. Widoki, które zobaczyła, bardzo ją zachwyciły. Kiedy wróciliśmy do schroniska, Robert zdziwił się, że tak szybko „załatwiliśmy” sprawę. Mieliśmy dużo do opowiadania. W trakcie drogi powrotnej podziwialiśmy piękne, górskie kwiaty.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWNZoygaz2a6-u7aLVyiIlJMtK1LVYXfnNd17DrY8MHcjPaLPNfzeqFhVXfLp47sOhWvUZuWp98vM_pWmRL8I8zBahWCZ_WqPvmo6WK4l9hF8kVV6SexpDtwgQerqNez-R5WPEKg-aoncf/s1600/IMG_6919.JPG"><img alt="Kozi Wierch" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWNZoygaz2a6-u7aLVyiIlJMtK1LVYXfnNd17DrY8MHcjPaLPNfzeqFhVXfLp47sOhWvUZuWp98vM_pWmRL8I8zBahWCZ_WqPvmo6WK4l9hF8kVV6SexpDtwgQerqNez-R5WPEKg-aoncf/w400-h266/IMG_6919.JPG" title="Kozi Wierch" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzxvAS2OTX0LUT1lujRmY6dJFmaYs35SHRjrjpvHJ6JSAoM2cu2MlJq7cIxwQjAq5AZ0vuyo881dqMagLDxMrF6yw_GY8gO6LISG4BpUSHzeKxZhyzakcT-fkN4tOdZWRpcRvkSWcbeiQb/s1600/IMG_6948.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzxvAS2OTX0LUT1lujRmY6dJFmaYs35SHRjrjpvHJ6JSAoM2cu2MlJq7cIxwQjAq5AZ0vuyo881dqMagLDxMrF6yw_GY8gO6LISG4BpUSHzeKxZhyzakcT-fkN4tOdZWRpcRvkSWcbeiQb/w400-h266/IMG_6948.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAYIX8dcjFxlxMlaJMh6NJVGzBwaJuSnthECSL2yproVm-gkn3TecndVGPKVMB2soVhmPipwELK_fhR2YrtbUN9uNictcKSHd1wWHG6neGJIv0wCdkusOf9Jf_PpwAfTPMOOttdbQJDrtD/s1600/IMG_6981.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAYIX8dcjFxlxMlaJMh6NJVGzBwaJuSnthECSL2yproVm-gkn3TecndVGPKVMB2soVhmPipwELK_fhR2YrtbUN9uNictcKSHd1wWHG6neGJIv0wCdkusOf9Jf_PpwAfTPMOOttdbQJDrtD/w400-h266/IMG_6981.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF28PimQaCy_gU6kvPbAL2oy1d_iEGyeGaKonhnb8sJJ7M620HnT_15hhkFoBCPocFD3-qdMBywBT7_3LpAEeLICA2RQo_y6WQTxHy3kPOoqt6fnDXggx_aY0MhMMh4By_F1VNOzboabz9/s1600/IMG_6988.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF28PimQaCy_gU6kvPbAL2oy1d_iEGyeGaKonhnb8sJJ7M620HnT_15hhkFoBCPocFD3-qdMBywBT7_3LpAEeLICA2RQo_y6WQTxHy3kPOoqt6fnDXggx_aY0MhMMh4By_F1VNOzboabz9/w400-h266/IMG_6988.JPG" width="400" /></a></div><div>Nasze wejście na Kozi Wierch ekspresowym tempem</div><div><br /></div><div>Wspominając o tych wszystkich wyjazdach i spotkaniach w Tatrach zawsze mam w pamięci najpiękniejsze chwile spędzone w górach. Pomimo, że po Tatrach chodziliśmy amatorsko, to jednak nie liczyły się wybitne szczyty, ale obecność w górach, ich przeżywanie, zachwycane się kwiatami na szlaku, szukanie ciekawych szlaków, odpowiednich pór i najważniejsze – przebywanie w grupie pasjonatów, którzy siebie rozumieją nawzajem. Pomimo, że byłem w „poważniejszych” górach, to do dziś tamte spotkania oraz góry bardzo miło wspominam. Uważam, że te spotkania miały swój niepowtarzalny klimat. Każde nasze rozmowy w górach to było dla nas coś pięknego…</div><div><br /></div><div>W świat gór również wprowadziłem w niestandardowy sposób mojego kolegę z pracy. Jako, że nigdy nie był dalej niż swoje miasto, postanowiłem, że pojedziemy w „fajne miejsce” i pokażę mu piękne góry. Miał wielki apetyt na gór, ponieważ wcześniej naoglądał się moich zdjęć z różnych wypraw i mniejszych wyjazdów. Podobnie, jak ja kilkanaście lat temu zgodziłem się na propozycję spontanicznego wyjazdu na zimową Babią Górę o 23.00 jeszcze tego samego dnia, tak Damian, bo o nim mowa, zgodził się na wspólny wyjazd zaraz po zakończeniu drugiej zmiany. 16 lutego 2019 roku pojechaliśmy jego samochodem w nocy, tak, żeby o 3.00 w nocy rozpocząć wędrówkę. Co ciekawe, Damian nigdy nie chodził po żadnych górach, dlatego wiedziałem, że przeżyje coś pięknego. Wybrałem dla niego Wołowiec zimą. Pożyczyłem mu cały sprzęt – od kurtki puchowej, przez spodnie, aż po raki i czekan. W terenie przeprowadziłem szybkie szkolenie na trasie. Ktoś, kto nigdy nie był w zimowych Tatrach mógł się tutaj poczuć jak w zupełnie innym państwie, gdzieś na odludziu. Rzędy gór pokrywała tylko biel i biel… ciągnąca się aż po horyzont. Damian nigdy nie przypuszczał, że w Polsce mamy tak piękne góry i w ogóle, że są takie miejsca. Tatry wyglądały jak odległa Alaska. Nie przypominały niczego polskiego… Wiele razy słyszałem słowa zachwytu u Damiana, ponieważ przeżywał i widział zupełnie coś nowego. Pomimo, że ja podziwiałem podobne widoki już wiele razy, każde takie wyjście ma dla mnie wielkie znaczenie, ponieważ nie tylko mogę chłonąć piękno gór, wyciszyć się lub realizować swoją pasję, ale przede wszystkim komuś mogę pokazać, jak blisko mamy piękny świat, który dzisiaj wyglądał na surowy i bardzo odległy od wszystkiego, co znamy na co dzień… To wyjście w Tatry miało dla nas wielkie znaczenie, ponieważ mogliśmy podziwiać nadzwyczajne piękno nocnego, rozgwieżdżonego nieba, ośnieżonych gór, wschodu słońca oraz poczuć prawdziwy klimat gór – poczuliśmy się całkowicie wyciszeni, z dala od cywilizacji i gonitwy, włożyliśmy w wędrówkę pewien wysiłek, który został wynagrodzony niezwykłymi panoramami zimowych gór, mogliśmy zobaczyć coś innego, nowego, a przede wszystkim teraz był czas na rozmowy i zastanawianie się nad głębszymi rzeczami. Oboje mieliśmy odczucie, że przeżyliśmy bardzo ciekawy wyjazd w Tatry, który głęboko zapadł nam w pamięć.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoO1VeVj_NnI4k5l451OXANmNfs-cOmcDkOr-R4kaBJumORwPQ2ubPWqiappMdp5-uyu-BTEBxKKAC7mM2F0gxU1LRtiAYcIXSASeRLgKTqSY7_BYvQad5PUB5DQLh54_9dWKBRtzsca36/s1600/DSC_5546.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoO1VeVj_NnI4k5l451OXANmNfs-cOmcDkOr-R4kaBJumORwPQ2ubPWqiappMdp5-uyu-BTEBxKKAC7mM2F0gxU1LRtiAYcIXSASeRLgKTqSY7_BYvQad5PUB5DQLh54_9dWKBRtzsca36/w400-h268/DSC_5546.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOG1X4A7zQosHU2-A-Qbl-grsqujRi_14h33tFoi4u7qHU-dvP4yDKo1jlr3GgF0qufpL5frFl3mYMOjTu59x53JROiarHNo2ZDhdmMWoVr5OGsVlsLXhvDiOW-NNznuOyt33TzLN92Y-r/s1600/DSC_5559.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOG1X4A7zQosHU2-A-Qbl-grsqujRi_14h33tFoi4u7qHU-dvP4yDKo1jlr3GgF0qufpL5frFl3mYMOjTu59x53JROiarHNo2ZDhdmMWoVr5OGsVlsLXhvDiOW-NNznuOyt33TzLN92Y-r/w400-h266/DSC_5559.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs5f14r8gl7mTVuaOPk1iOL32xtqlQ2JSwakU0mcK0XVHZVCERzmlwY8ZtLhX9K_LJAC2S0q64jZGjPZF4FcIjZDoorOLOb6eFs4Ml4OH9vHZhT2axvTD5mkJDhMDV1TCo35HmD1EVY1Ia/s1600/DSC_5562.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs5f14r8gl7mTVuaOPk1iOL32xtqlQ2JSwakU0mcK0XVHZVCERzmlwY8ZtLhX9K_LJAC2S0q64jZGjPZF4FcIjZDoorOLOb6eFs4Ml4OH9vHZhT2axvTD5mkJDhMDV1TCo35HmD1EVY1Ia/w400-h268/DSC_5562.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj5lbExmSOk_nSaBmegwMWT2Hwuosgxj9WHN3yS1xc4cK9C4aA3niMvJbqeCq6BhyphenhyphenqiQWPog5YKQLpQqgjTOArphl742ek5TjZJdvg56tb280TKFCNl45_JXfeJUtA5t43qJFqn-QOjYmy/s1600/DSC_5600.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj5lbExmSOk_nSaBmegwMWT2Hwuosgxj9WHN3yS1xc4cK9C4aA3niMvJbqeCq6BhyphenhyphenqiQWPog5YKQLpQqgjTOArphl742ek5TjZJdvg56tb280TKFCNl45_JXfeJUtA5t43qJFqn-QOjYmy/w400-h266/DSC_5600.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFBlPghvSnvjvaacSUFzDF_aiITL_DvqUv62mG20L9-ACTRpyl5PCLqtjyRgTN4-nAQy2hIb2wq1W-5khH1SpXEdMYluCZMm_joT6qS2JMWSpRjVTKURM0CxL8twftv-dgtGhYSd0mfa6i/s1600/DSC_5632.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1070" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFBlPghvSnvjvaacSUFzDF_aiITL_DvqUv62mG20L9-ACTRpyl5PCLqtjyRgTN4-nAQy2hIb2wq1W-5khH1SpXEdMYluCZMm_joT6qS2JMWSpRjVTKURM0CxL8twftv-dgtGhYSd0mfa6i/w400-h268/DSC_5632.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPbPxb6BtkT-frLxaQ3YrNcXYTgpWAPJ9EHrL1BjwmJt41KpgNnUjE17JlWfk0B9oJ1BzRPepgAksuEqZQalZzoGoY-2uJKG_A6bQ5ofx-fUUG2-3S2kvJB6tFwx_DVU4QYejS7Jr30pjM/s1600/DSC_5643.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPbPxb6BtkT-frLxaQ3YrNcXYTgpWAPJ9EHrL1BjwmJt41KpgNnUjE17JlWfk0B9oJ1BzRPepgAksuEqZQalZzoGoY-2uJKG_A6bQ5ofx-fUUG2-3S2kvJB6tFwx_DVU4QYejS7Jr30pjM/w400-h266/DSC_5643.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGFgF4oOGe8y3IIHU76GPT4ST5sSkCshXXqM_FH_grza3kJUBPSQ1xDzsTtk217pTd3GVTQ7IFoY5y55hUQ-N-IZU2ZWw24cuf_peFqHohh2dX90LRK2ctAtMP3zz-JibBi1miDg0G16r-/s1600/DSC_5672.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1071" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGFgF4oOGe8y3IIHU76GPT4ST5sSkCshXXqM_FH_grza3kJUBPSQ1xDzsTtk217pTd3GVTQ7IFoY5y55hUQ-N-IZU2ZWw24cuf_peFqHohh2dX90LRK2ctAtMP3zz-JibBi1miDg0G16r-/w400-h268/DSC_5672.JPG" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvbL_ydIVoFfKeW6mgeV3NLYKN1Nc6y2FdAHyWgIeSfJkqQwrHsFQvw_wusYjHDjnR7JUInK6coxg55i1DKYo3X938WApSisfBXCiyV3kcAYc3ycUdPkW1esLxfDhqZzwZrO4ioihQfv1W/s1600/DSC_5698.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1069" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvbL_ydIVoFfKeW6mgeV3NLYKN1Nc6y2FdAHyWgIeSfJkqQwrHsFQvw_wusYjHDjnR7JUInK6coxg55i1DKYo3X938WApSisfBXCiyV3kcAYc3ycUdPkW1esLxfDhqZzwZrO4ioihQfv1W/w400-h268/DSC_5698.JPG" width="400" /></a></div>Bardzo piękne wejście na Ciemniak 2096 m n.p.m. w zimie. Oby było więcej takich spotkań<br /><div><br /></div><div><span style="font-size: x-large;"><b>PODSUMOWANIE</b></span></div><div>Czytając cały artykuł, mogłeś zobaczyć, że pasja gór to nie tylko chodzenie po górach, które może jednym się podobać, a innym nie. W tej pasji potrzeba czegoś więcej i przeżywa się coś więcej. Nie bez powodu nazwałem ją najpiękniejszą ze wszystkich. Nie dlatego, że jestem jej wielbicielem, ale dlatego, że wymaga pewnego zaangażowania, a nie schematycznego postępowania, co niestety robi większa część społeczeństwa każdego kraju w swoim codziennym życiu. Opowiadając streszczone historie z różnych etapów moich górskich wędrówek, które rozpoczęły się w 2006 roku, mogłeś zauważyć, ile pięknych rzeczy się przeżywa na szlakach oraz na większych wyprawach. W góry nie wychodziłem tylko po to, żeby zobaczyć piękne widoki. Jak mogłeś zobaczyć, zawsze poszukiwałem tego niezwykłego klimatu, który same góry nie są w stanie „wytworzyć”. Do tego potrzebni są ludzie, ciekawe miejsca i pasjonaci, którzy kochają to, co robią. W tej pasji nic nie może być schematyczne, ponieważ szybko zobaczysz, że wędrówka zamieni się w „coś”, co widzimy np. w drodze nad Morskie Oko lub na Krupówkach w pełni sezonu… Z pewnością nie chcemy przeżywać bezmyślnych „schematów”, ale raczej chcemy sięgać głębiej, aby doświadczać czegoś więcej, czego nie ma na co dzień w miastach. Każdy z nas może zostać człowiekiem gór, ponieważ ludzie gór to nie tylko wybitne postacie znane z telewizji, ani nie zawodowi wspinacze, którzy mają pewne możliwości. Człowiekiem gór możesz zostać nawet ty. Najważniejsze, żeby kochać góry, je przeżywać, angażować w nie swoje emocje i myśli, a nie tylko chodzić, bo jest pięknie, bo się wyciszę, lub zaliczę kolejny szczyt. Tym się różni człowiek gór od turysty, że góry są nieodłączną częścią jego życia, po prostu je kocha. Jeśli jesteś człowiekiem gór, potrafisz również wytworzyć prawdziwy klimat, na który będą składały się wspólne wędrówki, opowiadania o górach, zachwycanie się szczegółami, które inni pomijają i przegapiają. Będziesz potrafił się podzielić tą niezwykłą pasją z innymi oraz sprawić, że inni „połkną” tego bakcyla. Nie potrzebujesz wyjątkowej sprawności fizycznej. Pamiętaj, że najważniejsza nie jest sama góra i to, czy wejdziesz na jej szczyt, ani nawet jej trudność trasy dojściowej, ale to, co przeżyjesz, czego doświadczysz, o czym porozmawiasz w pięknych okolicznościach przyrody z najbliższymi na ten czas osobami, niesamowite widoki, panoramy, polany, łąki, umiejętność dostrzegania szczegółów, przeżywanie wszystkiego dookoła, doznanie głębokiego uczucia wolności, całkowite wyciszenie, dzielenie się swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami, przypadkowe spotkania z prawdziwymi pasjonatami oraz zachwyt niepowtarzalnym światem gór. Wybrany szczyt nie może być jedynie celem do „zaliczenia”, ale raczej staje się miejscem twoich wyjątkowych przeżyć…</div><div><br /></div><div>Może nigdy się nie zastanawiałeś nad pewnym zagadnieniem z górami, które powoduje, że nie bez powodu nazwałem tę pasję najpiękniejszą. Oprócz wszystkich rzeczy, które wymieniłem powyżej, jest pewne uczucie, o którym wspominałem w wielu miejscach, w szczególności, gdy mówiłem o Alpach i wyższych górach. Co mam na myśli? Niesamowite i głębokie uczucie wolności, którego nigdzie indziej nie można doświadczyć, no chyba, że połączysz pasję gór z paralotniarstwem, ale to nadal są góry. Jeśli nigdy nie czytałeś życiorysów sławnych i znanych himalaistów, np. z Polski, to polecam ci, żebyś wybrał minimum dwie postacie i zobaczył, jak głębokie jest to uczucie. Nie oceniając nikogo, kto, np. poszedł w Himalaje, żeby zdobyć jakiś tytuł, żeby o nim się pisało, czy po prostu, żeby wpisać się do ksiąg historii górskiej, wszyscy doświadczyli tego samego uczucia. Jest ono tak silne, że na pewnym etapie życia, gdzie w grę wchodziło, np. spędzenie świąt Bożego Narodzenia z rodziną, ci ludzie bez zawahania wybierali wyprawę w Himalaje. Pewnie pomyślisz, że to bardzo egoistyczne. Jest w tym sporo racji, dlatego pasja gór może nauczyć cię jeszcze czegoś – panowania nad sobą. Najważniejsze, żebyś był w pełni świadomy tego zjawiska. Teraz już wiesz, dlaczego na początku przytoczyłem słowa znanej postaci ze świata Himalajów – Piotra Pustelnika: „ludzi można podzielić na tych, którym nie trzeba tłumaczyć pasji gór i na tych, którym nie da się tego wytłumaczyć”? Ponieważ trzeba doznać tego uczucia, aby zrozumieć pasję gór. Jeśli nigdy nie doświadczysz tego uczucia, nigdy do ciebie nie trafi żaden argument w tej spornej kwestii. W dobie, koronawirusa, gdzie stopniowo jest nam odbierana wolność, gdzie nie można już zrobić wielu rzeczy, takie uczucie ma podwójną wartość. Nie bez powodu wyprawę na Aletschhorn 4195 m n.p.m., w Alpach, z 2020 roku, uważam za jedną z najpiękniejszych w moim życiu. Miała swój niepowtarzalny klimat, który jest idealnym podsumowaniem moich ostatnich 10 lat w górach wysokich (2010-2020). Na Aletschhorn przeżyłem bardzo piękne chwile. Miałem wrażenie, jakby podczas naszej wędrówki, z każdej poprzedniej wyprawy powtórzył się jakiś warty uwagi element, przeżycie, wspomnienie... To było coś!</div><div><br /></div><div>Góry wymagają również wrażliwości i dlatego pasja gór jest zamiłowaniem ludzi wrażliwych, potrafiących doceniać piękno. Góry nie tylko oferują nam wspaniałe piękno, przeżycia i głębokie uczucia, ale również uczą nas szanować przyrodę, żyć z nią w zgodzie, dostrzeganie jacy mali i nic nieznaczący jesteśmy. Uczą nas pokory. Góry pokażą ci, jak wiele błędów popełniają ludzie – w szczególności mam na myśli konflikty, które wywołują, nienawiść, wojny i wszelkie nierówności społeczne. Stojąc na szczycie wysokiej góry, zobaczysz, że „naszych brudów” cywilizacyjnych nie widać i tego, o czym wspomniałem przed chwilą. To samo powinieneś „wynosić” ze szczytu swojej wysokiej góry do codziennego życia. </div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoy7FpwETPmFKXTcHIR2-pwgdE07sewldyZ5DuBTUR6iCh_HYmigJPL6j-xdKYSyoDLr1m9twfTkJIZ0acTUp93I5rOAl9uOEcfyiZJw4VAamRcKpRmjLgEzpIvcGJ9KW6UkbRAaCrtog/s1600/IMG_0815_w.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoy7FpwETPmFKXTcHIR2-pwgdE07sewldyZ5DuBTUR6iCh_HYmigJPL6j-xdKYSyoDLr1m9twfTkJIZ0acTUp93I5rOAl9uOEcfyiZJw4VAamRcKpRmjLgEzpIvcGJ9KW6UkbRAaCrtog/w640-h480/IMG_0815_w.jpg" width="640" /></a></div><div>Czego można chcieć więcej?...</div><div><br /></div><div>Kiedy poobserwujesz twoje najbliższe otoczenie, zauważysz, że większość ludzi prowadzi schematyczne życie, w którym nic się nie zmienia. Te osoby przyzwyczaiły się do pewnej miary komfortu i poczucia bezpieczeństwa - wiedzą, co będą robić jutro, pojutrze, za tydzień, itd., bo tak jest wygodnie. Zazwyczaj są to "wypracowane" nawyki przez lata, jak np. oglądanie seriali, sprzątanie domu, wyjazd na zakupy do galerii handlowej, itp., lub codzienne obowiązki wynikające z życia w rodzinie. W tym drugim przypadku naprawdę trudno jest coś zmienić, dopóki dzieci nie wyrosną i będą w większej mierze odpowiedzialne. Życie w tym niejako "schemacie" rodzinnym powoduje, że kiedy już znajdziesz czas dla siebie po długich latach, tobie najzwyczajniej nie będzie już się chciało coś zmieniać, ponieważ przywykniesz do rzeczy, do których się przyzwyczaiłeś. Będziesz doceniał między innymi przewidywalność i spokój. Nie bez powodu duża część społeczeństwa zostaje "domatorami". Tylko nie zrozum mnie źle - nie jestem przeciwnikiem rodziny. Jedynie wskazuję na pewne zmiany, które dzieją się wewnątrz nas - w umyśle, kiedy obowiązki zmuszają nas do przyjęcia pewnego rodzaju schematu życia na długie lata, który będzie się powtarzać każdego dnia, tygodnia, miesiąca, lata... Mając już w młodym wieku tego pełną świadomość, naturę "włóczykija", będąc sercem związanym z górami, schematyczne życie nigdy nie było mi po drodze. Stąd nigdy nie widziałem siebie w życiu rodzinnym, powoli stając się "domatorem". Góry nauczyły mnie, że ciągle trzeba być gotowym na zmiany, nie przyzwyczajać się do tego, co już dobrze znam oraz kształtują silny i zdecydowany charakter. Czy w kwestiach, z którymi się nie zgadzasz pójdziesz za tłumem?... Jak widzisz, dzisiaj niewielu ludzi ma odwagę iść "pod prąd". Większość raczej woli się podporządkować ogółowi i nie sprawdzać, czy można inaczej i czy jest inaczej niż nam mówią. Góry uczą siły charakteru, a on przenosi się do twojego codziennego życia. Góry to nie tylko pasja, ale również praca nad twoją osobowością, a w szczególności nad jej umacnianiem.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfHfdEOnt4Sw5qpiJBVAZBJYOOjdZdDYFfU-nCv954icnKT3az8AHkXoESUk03uAfF8jtf_Is-ot1I0Mu5m4c2gxaQGTsaUxdmq_ANGWLhk1Q4YYzwnOI7r3jl6ZjOqSzMyNtlJW0M3CVQ/s1600/4985.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfHfdEOnt4Sw5qpiJBVAZBJYOOjdZdDYFfU-nCv954icnKT3az8AHkXoESUk03uAfF8jtf_Is-ot1I0Mu5m4c2gxaQGTsaUxdmq_ANGWLhk1Q4YYzwnOI7r3jl6ZjOqSzMyNtlJW0M3CVQ/s640/4985.jpg" width="640" /></a></div><div>Góry są przeciwieństwem schematycznego życia...</div><div><br /></div><div>Na sam koniec możesz sobie jeszcze raz odpowiedzieć na pytanie, dlaczego większość ludzi z chęcią poogląda górskie widoki na zdjęciach, ale nigdy góry nie będą ich pasją? Pomijając osoby, które są schorowane, lubią słodkie lenistwo lub warunki życia nie pozwalają im na realizację marzeń (np. obowiązki wynikające z posiadania rodziny, dzieci), można powiedzieć, że pasja gór wymaga nieszablonowego myślenia, zaangażowania emocji i umysłu, przeżywania piękna, wrażliwości, przede wszystkim prawdziwej pokory, działania, dobrego planowania, oraz spotykania na swojej drodze odpowiednich ludzi… To wszystko wymaga działania, to wszystko musi wychodzić z naszego wnętrza. Z tego powodu, dla większości ludzi pasja gór jest najzwyczajniej ujmując… za trudna…</div></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-29677543609260415672020-09-17T19:10:00.021+02:002021-09-03T21:57:34.082+02:00Jak bardzo zmieniła się turystyka górska w ciągu ostatnich 15 lat?<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/09/w-tym-artykule-chce-przedstawic.html#more"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGCUwilSIn9oQXqmKP4jZLSqxJyBsgXe_pmpSmawBR7vs9B70uXvlOJWd1UrsLTBeLJyhSqbq5vP9uXJDFzRzPIF3zkPb1AAf0uixzAo3njpYynIkuOsAs8A3_XyOgHdqnaff7a-ysTCrB/w400-h266/DSC_6027.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/09/w-tym-artykule-chce-przedstawic.html#more"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixNDy_Pj6dzmgqL6Y97cGm-y3CNNZnJShtYqxB9hNdLlXqSPUGGphBfJhxxH0IXIOaoEzoEVz4xIfEqxbiEpKNOecBBJ7o18Gn0kETYrVCam6p1vstAyclSLl_tl9-xJTtfiRGpsRKLRIa/w400-h266/IMG_3138.JPG" width="400" /></a></div><div><br /></div>W tym artykule chcę przedstawić przemyślenia na temat moich subiektywnych spostrzeżeń związanych z turystyką, ponieważ minęło niewiele lat, a zmieniło się tak wiele… Co mam na myśli? Fakt, że swoją przygodę z turystyką rozpocząłem w 2006 roku, a widzę jak wielkie zaszły zmiany i to niekoniecznie na dobre… Moim celem nie jest narzekanie, ale raczej wskazanie na pewne wartości, które rządziły „dawniejszą” turystyką, a czymś, co aktualnie kieruje ludźmi w kwestiach podróży. Na początku zastanówmy się nad turystyką górską. Kiedy zaczynałem przygodę z górami w 2006 roku, jeszcze nie wiedziałem, że dobre czasy będą trwały jeszcze tylko około 4-5 lat. Po prostu żyłem chwilą. Nie mając wówczas żadnej wiedzy o nich postanowiłem, że założę klub turystyki górskiej, który zasięgiem obejmowałby całą Polskę, a konkretnie, chciałem, żeby była to organizacja non-profit i bez reklam. Jej celem było zrzeszanie ludzi kochających góry oraz takich, którzy nie mogli znaleźć wspólnego kompana na wyjazdy na swoim „podwórku”. Wiecie co jest ciekawe? Nie mając żadnej wiedzy o górach, moje marzenie spełniło się po upływie połowy roku. Na początku przeczytałem internetowy, 198-stronicowy poradnik o tym, jak tworzyć strony internetowe. Najbardziej rzuciło mi się w oczy pierwsze zdanie: „jeśli nie masz czasu dla innych ludzi, odłóż tą książkę”. Tak – to była święta racja! Kiedy myślisz o założeniu strony w Internecie, musisz wiedzieć, że jej odbiorcą będzie konkretna, nieprzypadkowa grupa ludzi, która będzie czegoś poszukiwać. Żeby przyciągać nowe osoby, trzeba więc tworzyć nowe wartościowe artykuły, zbierać informacje i je aktualizować. To wszystko wymaga nakładu czasu. Moim celem oczywiście było przyciąganie ludzi na stronę, żeby mogli wejść na forum, zarejestrować się i zacząć umawiać się na spotkania górskie.<br /><br />Założenie udało się wypełnić już po upływie połowy roku, ponieważ od maja 2007 rozpocząłem organizację pierwszych wyjazdów, a sam dalej szkoliłem się w kwestii gór, żeby tworzyć wartościowe artykuły. Oczywiście nie były one bezbłędne, ale przynajmniej miałem wielki zapał, żeby działać. Za niedługo przystąpiłem do opisywania szlaków polskich Tatr i Beskidów. Dzięki temu wyraźnie zwiększyła się ilość ludzi chcących dołączyć do naszej organizacji, ponieważ na stronie mogli znaleźć to, czego poszukiwali – szczegółowych opisów ze zdjęciami. Do tego zadania podchodziłem odmiennie niż wszyscy, ponieważ przewodniki na ogół są pisane bardzo „sucho”, czyli jest w nich dużo ogólników i brak szczegółów. Ja chciałem wypełnić tę niszę, dlatego postarałem się o przejście wszystkich szlaków z zeszytem w ręku, gdzie odnotowywałem każdy większy kamień, liczyłem każde przęsła z łańcuchami, opisywałem, jak trzeba się złapać danego ułatwienia, żeby było wygodnie i bezpiecznie, oraz wspominałem o tym, gdzie pociągnięcie łańcucha u dołu może spowodować odrzucenie osoby na skały. Skoncentrowałem się również na ciekawych głazach na popularnych szlakach, drzewach obrastających okrągłe skały, czy też dobierałem odpowiednie pory, żeby światło słoneczne idealnie padało na rozproszone kropelki wody z danego wodospadu. To wszystko miało za zadanie wypełnić lukę w przewodnikach. Zdawałem sobie sprawę, że wielu osobom po prostu podobne informacje nie będą potrzebne, ale z drugiej strony nie chciałem pisać o czymś, czego w sieci można znaleźć „na pęczki”. Internet, podobnie jak muzyka, daje wspaniałe możliwości, ponieważ pomimo wielu stron na podobny temat, zawsze można stworzyć coś nowego lub uzupełnić istniejące informacje o coś nowego. To był mój główny cel.<span><a name='more'></a></span><div><br /></div><div><div style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEintAdOqCdDlyv_OJEnfrtL-2PPvTeuZkRMGnKoxGpkJtwuek1YzuGEwBMU6YbK2NV98WvzFzzFycgH8PGQDXJZJc5uvY0m_HVDtHoII-iasUNNIOZn5qr_GpWDfQEJMIbha3bLZ_PIDIDh/"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEintAdOqCdDlyv_OJEnfrtL-2PPvTeuZkRMGnKoxGpkJtwuek1YzuGEwBMU6YbK2NV98WvzFzzFycgH8PGQDXJZJc5uvY0m_HVDtHoII-iasUNNIOZn5qr_GpWDfQEJMIbha3bLZ_PIDIDh/w640-h480/ZESZYT+2.jpg" width="640" /></a></div><div>Na początku mojej przygody z górami zawsze chodziłem z zeszytem, żeby bardzo dokładnie opisać każdy szlak, którym idę</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">COŚ ZACZYNA SIĘ ZMIENIAĆ...</span></b></div><div><div>No właśnie… Ale po co o tym wszystkim wspomniałem? Dlatego, że zauważyłem bardzo wielki przeskok w mentalności ludzi, turystów, i samego podejścia do gór oraz turystyki wypoczynkowej nad morzem. Pamiętam mój pierwszy wyjazd w góry. Pojechaliśmy w szóstkę do Lipnicy Wielkiej na 6 dni, gdzie naszym celem było wejście na Babią Górę. Do dziś pamiętam, jaki panował wówczas klimat na tym spotkaniu: były wspaniałe rozmowy o górach na polanie z widokiem na Tatry, jeszcze nienaruszone otoczenie powyżej ostatniej dzielnicy Lipnicy Wielkiej (Przywarówka), poszukiwanie innych ciekawych pozaszlakowych tras i w ogóle pierwsze podziwianie Tatr w swoim życiu. To wszystko bardzo na mnie działało. Po bardzo udanym spotkaniu w górach postanowiłem, że napiszę pierwszą relację na forum i na potrzeby naszego klubu, gdzie będziemy mogli wymieniać się zdjęciami, doświadczeniami i skomentować to, co działo się na tym zjeździe. Rozmowy na forum pozwalały niejako przeżywać wszystko jeszcze raz i zachęcać się do kolejnych wyjazdów, bo widzieliśmy, że było pięknie, z klimatem. Widząc, że idea wyjazdów górskich oraz możliwość poszukiwania kompana na wspólny wyjazd zdaje egzamin, bardzo szybko wykrystalizowały się kolejne pomysły wyjazdów w różne rejony. Na czwartym spotkaniu odwiedziliśmy już Tatry i przeszliśmy praktycznie wszystkie znaczące polskie szlaki w tej części gór. Zauważyliśmy też, że do około trzynastego wyjazdu wszystko działało bardzo dobrze. Nie mogę powiedzieć, że było idealnie, bo każdy popełnia jakieś błędy, w tym i ja, jako organizator, ale mogłem się wiele dzięki temu nauczyć. W końcu ja sam byłem na etapie poznawania gór i w ogóle obcowania z tak dużą grupą pasjonatów. Wśród nas byli „zawodowcy”, którzy od wielu lat wspinali się po górach, o których mogłem wtedy tylko pomarzyć. Wspinaczka była mi zupełnie obca. To, co najbardziej zapamiętałem z tamtego czasu, to fakt, że niezależnie od doświadczenia górskiego i turystycznego gromadzący się ludzie bardzo żyli górami, a po każdym zjeździe relacjami. Znaczna większość przeżywała to, co się działo na naszych spotkaniach. Do dziś pamiętam, jak nieważne kto napisał relację, czy była długa, czy krótka, zawsze było po kilkaset komentarzy. To cieszyło, bo dawało siły do dalszego działania i pokazywało, że warto dalej działać, ponieważ nieznani sobie wcześniej ludzie znaleźli fajne miejsce, gdzie można poznawać ciekawe osoby do wspólnych wypadów.</div><div><br /></div><div style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy1rr7nS0YvYaOgydVtgHMTp2LiFyDMZuMrF8q_H4Z0UdSPgP0I5EcXNDc0KiMulH6BN22uWONszY2jzlvLpgZx1lUqKFb-5xQFE_RlRic5P3C78iMirhQZgTv5LHjji0A2M5posuhYcy2/s1600/Gory_1251.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhy1rr7nS0YvYaOgydVtgHMTp2LiFyDMZuMrF8q_H4Z0UdSPgP0I5EcXNDc0KiMulH6BN22uWONszY2jzlvLpgZx1lUqKFb-5xQFE_RlRic5P3C78iMirhQZgTv5LHjji0A2M5posuhYcy2/w640-h480/Gory_1251.jpg" width="640" /></a></div><div>Mój pierwszy w życiu widok na Tatry - zdjęcie zrobione zwykłym, najprostszym aparatem w 2007 roku z góry Wajdów Groń w Lipnicy Wielkiej</div><div><br />W latach 2008 – 2010 bardzo dużo się zmieniło. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale członkowie klubu nawet przestali opisywać swoje wyjazdy, przestali komentować to, gdzie byli i co zobaczyli. Zrobiło się jakoś martwo. Czy to znaczy, że góry już przestały ich interesować? Trudno powiedzieć. Nie wnikając w szczegóły, co się działo w naszej organizacji, wielu zaczęło się tłumaczyć faktem, że woli jeździć w góry, a nie siedzieć przed komputerem. To wszystko jest prawda, tylko jak to się stało, że wcześniej jeździliśmy często w góry, żyliśmy opowiadaniem o nich, a teraz to zainteresowanie dosłownie „zdechło”? Myślę, że to nie wina konkretnych ludzi z naszej organizacji, ale ogólnopolski trend w społeczeństwie związany z polską mentalnością, który zaczął się udzielać również w naszym klubie. Oczywiście pamiętam, że nie wszyscy mieli jednakową potrzebę pisania o każdym wyjeździe w Internecie i przeżywania go z innymi. Byli też tacy, co naprawdę posiadali ogromną wiedzę o górach świata i nawet prowadzili swój osobny dział. Chociaż nie zabierali głosu w rozmowach o „zwykłych” górach, „prostych” spotkaniach oraz nie brali czynnego udziału w klubowych zjazdach i nie uczestniczyli w życiu naszej organizacji, to dostarczali bardzo wartościowej wiedzy i artykułów w ich własnym dziale o górach świata, gdzie każdy mógł dowiedzieć się czegoś nowego. Tylko znowu: jak to się stało, że z powodu braku zainteresowania nie było już dla kogo pisać…? Przecież artykuły, które oni tworzyli naprawdę zawierały profesjonalną, wręcz encyklopedyczną wiedzę wynikającą z przeczytania wielu poważanych książek i z ponadprzeciętnego zainteresowania tematem.<br /><br />Stałe łącze internetowe w Polsce stawało się bardzo popularne w listopadzie, grudniu 2004 roku. Czatowanie, pisanie na forach internetowych (wtedy Facebook nie był tak popularny i mało kto o nim słyszał – to był jakiś zagraniczny portal dla „Amerykanów”), czy rozmowy na Gadu-Gadu, to było coś stosunkowo nowego. Fora internetowe zaczęły się rozwijać na większą skalę dopiero od roku 2006. Mając stały dostęp do Internetu wielu zaczęło korzystać ze swojej anonimowości w sieci, co szybko zmieszało się z dość powszechnym w Polsce narzekaniem i wypominaniem tego, co złe. Bardzo szybko zaczęły się wkradać zażarte kłótnie, obelgi i rozbijanie znajomości. Co jakiś czas następował „reset”, gdzie po wielkiej kłótni internetowej, jakaś część ludzi odchodziła bezpowrotnie, widząc niski poziom rozmów i najzwyczajniejsze chamstwo. Myślę, że z jednej strony Internet okazał się dobrodziejstwem, bo dzięki niemu mogły spotykać się setki nieznanych sobie wcześniej ludzi kochających góry, a z drugiej strony pozorna anonimowość przyczyniała się powoli do rozkładu wielu klubów, grup i innych organizacji. Wówczas najczęściej stosowało się określenie „pomyje” w odniesieniu do panującej wewnątrz atmosfery. Myślę, że polska mentalność w bardzo dużym stopniu przyczyniła się do powolnego upadku pięknych idei. Równolegle z wewnętrznym rozkładem zaczęła postępować bierna postawa, gdzie duża grupa osób zaczęła oczekiwać, że ktoś zrobi coś za nich. Zaczęło brakować inicjatywy, z czym wcześniej nie było w ogóle problemu. Nie od dziś wiadomo, że czym więcej pomysłów, tym większy jest wybór i możliwości.<br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>NADCHODZĄ KOLEJNE ZMIANY</b></span><br />Rok 2011 przyniósł kolejne zmiany, które powoli zaczęły rozkładać internetowe grupy. Ten trend obserwowałem w różnych organizacjach górskich. Jedna z nich zawsze była dla mnie wzorem i zawsze podpatrywałem, jak się jej wiedzie. Pocieszałem się tym, że nie tylko u mnie wszystko zaczęło się sypać. W miarę upływu lat powstawało coraz więcej różnych portali internetowych umożliwiających gromadzenie się różnych grup ludzi o tych samych pasjach. Do totalnego rozkładu przyczynił się Facebook, który na dobre w Polsce zaczął się zadomawiać w 2013 roku. Pasjonaci gór widząc jak wielki potencjał ma ten portal społecznościowy zaczęli przenosić się na niego, częściowo porzucając aktywność na forum. Wtedy nastąpił szybki podział na kilkuosobowe grupki, gdzie członkowie wspomnianych organizacji zaczęli spotykać się tylko w kameralnym towarzystwie. Nic w tym złego, bo w końcu w mniejszych grupach można zdziałać znacznie więcej. Z drugiej strony widzieliśmy, jak bardzo życie klubowe zamarło, a dawny klimat zniknął. Zanikła również potrzeba przeżywania gór jak kiedyś, pisania relacji, czy pamiętników z wyjazdów. Wszystko stało się takie szablonowe i schematyczne na zasadzie: organizacja wyjazdu, wrzucenie zdjęć na Facebooka, kilka kliknięć „lubię to” i na tym koniec. Przeżywanie gór ograniczyło się do szybkiego przeglądania „obrazkowego”. W latach 2006-2010 oprócz przeżywania gór i pisania pamiętników z wyjazdów gromadziło się wiedzę. Ileż to było tematów w stylu „buty górskie”, „sprzęty w góry”, „omawianie ciekawych gór”, itp. Dzisiaj widać tylko kopiowanie i udostępnianie czyichś materiałów w postaci linku. Nie widać za to tworzenia czegoś wartościowego od siebie, co kiedyś było normą. I nie mówię o pisaniu książek, ale o takim zwykłym przeżywaniu swoich podróży, bo jeśli coś kocham robić, to potrafię opowiedzieć znacznie więcej o mojej pasji, niż tylko wstawić kilka „obrazków” bez żadnego komentarza lub wspominając coś w kilku zdaniach. O złym wpływie Facebooka na nasze życie napisałem osobny artykuł i jak spowodował, że korzystamy z niego schematycznie oraz „obrazkowo”, dlatego nie będę tutaj wywoływał wszystkiego na nowo. Kto jest chętny, może zajrzeć do tego materiału, pt.: „<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/02/czy-naprawde-jestes-soba.html" target="_blank">Czy naprawdę jesteś sobą?</a>”.</div><div><br /></div><div style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilDm6S4jmji8NZv9cxp7T8_GsSyPu_ZLoJKAG5Dtbq3lgoTNj2xvT-Xd8-3RL8c8zqkDFyJxCVL4ngPxobTLHRFX77oSS1ibqfpkVgbE7Y-4ho7FXqJdayM0BXEEZsxeXff8_EJl0O-YXZ/s1280/Facebook.jpg"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="1280" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilDm6S4jmji8NZv9cxp7T8_GsSyPu_ZLoJKAG5Dtbq3lgoTNj2xvT-Xd8-3RL8c8zqkDFyJxCVL4ngPxobTLHRFX77oSS1ibqfpkVgbE7Y-4ho7FXqJdayM0BXEEZsxeXff8_EJl0O-YXZ/w640-h480/Facebook.jpg" width="640" /></a></div>Media społecznościowe na stałe zaczęły wkradać się do naszego życia od roku 2013 (w Polsce)<br /><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">RZECZYWISTOŚĆ NA SZLAKACH I CO ZA NIĄ ODPOWIADA</span></b><br />A jak wygląda rzeczywistość, nie Internet? Niestety zachowania w Internecie idealnie pokazują, czego możemy się spodziewać „w terenie”. Skoro Internet tworzą ci sami ludzie z tą samą mentalnością, to trudno spodziewać się czegoś innego „w realu”. Dzisiaj, kiedy jadę w Beskid Śląski, spotykam bardzo mało osób, które pozdrawiają cię na szlaku. Przed 2010 rokiem podobne pozdrowienie było coś naturalnym, oczywistym. Nieznani sobie ludzie mijani na szlaku mówili sobie „cześć”. Dzisiaj, kiedy pierwszy raz idę z kimś w góry, to dziwi się, że mówię nieznajomemu „cześć”. Moje prywatne zdanie, z którym wielu nie musi się zgadzać, jest takie, że za dość szybki upadek jakości turystyki w Polsce odpowiada również szkoła i decyzje rządu. Co mam na myśli? Ustawa z 25 lipca 1998 wprowadziła gimnazjum w systemie oświaty. Ten pośredni etap w nauce pomiędzy szkołą podstawową a średnią, wprowadzony w życie od 1 września 1999 roku, moim zdaniem przyniósł niewiele dobrego. Każdy z nas mógł zauważyć, jak na szeroką skalę szybko upadał system wartości młodzieży. Młodzież która ukończyła podstawówkę, po szóstej klasie poczuła się zbyt szybko dorosła, idąc do nowej szkoły. Pamiętam, jak w naszych rocznikach ze średnią ocen 4,72 było się „średniakiem”, a później takich trzeba było szukać po kilku klasach. Oczywiście nie chodzi o same oceny, ale o wiedzę i to co wyniosłeś ze szkoły. Dzisiaj to tylko system. Wcześniej wszystko funkcjonowało jakoś inaczej. Kiedyś uczniowie czuli respekt do rodziców i nauczycieli, dzisiaj niestety już nie. Zarówno „stara”, jak i nowa szkoła nigdy nie pokazała, nie nauczyła, jak powinno się podróżować odpowiedzialnie z pomysłem, jak ustalać sobie cele, co może zainteresować. Tego zabrakło na jakichkolwiek lekcjach. Stąd uczniowie po zakończeniu kształcenia, często nie potrafili nic zorganizować, ani nie mieli pomysłu na sam wyjazd. Szybko wpadali w schematyczny „klasyk”: pojedziemy nad polskie morze, kupimy piwo i będzie fajnie. Niestety taki model podróżowania jest dzisiaj aż za mocno widoczny. Czy dramatyzuję? Zdecydowanie nie! Jak to wygląda, mogłem zobaczyć na Helu w czerwcu 2020 roku, gdzie przyjechały całe masy turystów bez pomysłu na swój urlop, na swój wolny czas. Wśród tłumów słyszeliśmy wiązanki przekleństw, widzieliśmy mnóstwo walających się butelek na głównym deptaku rozmawiających o zwykłej codzienności. Wiele w tej kwestii się zmieniło, bo być może wcześniej ani rodzice, ani szkoła nie zadbała o to, żeby młodym ludziom pokazać, że da się inaczej, że można dużo zobaczyć i czymś się zainteresować. Nie tylko nad polskim morzem możemy zobaczyć podobne obrazki. Wystarczy pojechać do Zakopanego, gdzie całe masy chodzą po Krupówkach, idą na Giewont, wjeżdżają na Gubałówkę i Kasprowy Wierch kolejką, nie myśląc, że poza tymi trzema miejscami jest coś więcej i że Kasprowy Wierch oraz Giewont oferują jedne z najgorszych widoków w całych Tatrach. Mało kto jednak zastanawia się, że będą tłumy i sam je dodatkowo zagęszcza swoją osobą. Tylko po co? Czy to jest naprawdę piękny sposób spędzania wakacji/urlopu/weekendu? Chyba nie…</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlazSMJRQVTRhAqr80viiJ-eonTPX66-9f41DsF3H5AB-UFfIhhZovNjvcgnzeNxH_MK9HUfL608C4SjFoVFVnw-zozqlfSc7oeD4op8dAR7Q3uMlkAkEL1sKV_8oZikon7ed0Jw1q6D7f/s1600/IMG_5216.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlazSMJRQVTRhAqr80viiJ-eonTPX66-9f41DsF3H5AB-UFfIhhZovNjvcgnzeNxH_MK9HUfL608C4SjFoVFVnw-zozqlfSc7oeD4op8dAR7Q3uMlkAkEL1sKV_8oZikon7ed0Jw1q6D7f/w640-h426/IMG_5216.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJOymhquRssYC5YEnwyy4U9ze1DIeZcqqcdwFwLDpno0xJfuqBIUKT1CL7oJFAFYuDRFhvTJEUGvK4tQ5huwLEyYxMqk243_yV8xVi8igWrDtgHmPGatL9ZIgKuicJw5Z9ydGPa2oRuQcP/s1600/DSC_4467.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJOymhquRssYC5YEnwyy4U9ze1DIeZcqqcdwFwLDpno0xJfuqBIUKT1CL7oJFAFYuDRFhvTJEUGvK4tQ5huwLEyYxMqk243_yV8xVi8igWrDtgHmPGatL9ZIgKuicJw5Z9ydGPa2oRuQcP/w640-h428/DSC_4467.JPG" width="640" /></a> <br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO1ooU2BAvyqUjgCVM7hgzFf1GtaOADGEi76T49gTSjc5k3aX0M0YUNtf1J3dXgpj51MiLk_Us2xBkDlzGAPjeiuLc4jfVExRj_vggaKyzmnNg1dmL03zh4hVzlrxOYoeJayFQ2AvqHLvP/s1600/130_filtered.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO1ooU2BAvyqUjgCVM7hgzFf1GtaOADGEi76T49gTSjc5k3aX0M0YUNtf1J3dXgpj51MiLk_Us2xBkDlzGAPjeiuLc4jfVExRj_vggaKyzmnNg1dmL03zh4hVzlrxOYoeJayFQ2AvqHLvP/w400-h300/130_filtered.jpg" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxr2JKFAg3hpLi_AlvIP7T-unJBf-YuzA3j8N96DpVmwSkhBoGAdLDUV3qK7dCq_k0jFWq_bWMNaBGRukMJYfs8P33L5YIigdgWMXccNh_LBkD0JLIiHAuGYfhVZjHWuKswnQLuH6YtEpC/s1600/131_filtered.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxr2JKFAg3hpLi_AlvIP7T-unJBf-YuzA3j8N96DpVmwSkhBoGAdLDUV3qK7dCq_k0jFWq_bWMNaBGRukMJYfs8P33L5YIigdgWMXccNh_LBkD0JLIiHAuGYfhVZjHWuKswnQLuH6YtEpC/w400-h300/131_filtered.jpg" width="400" /></a></div><div>Czy naprawdę musimy powielać bezmyślne schematy?...</div><div><br />Kolejną kwestią jest rażące nieprzygotowanie ludzi do wyjazdów w góry. Nie dotyczy to pojedynczych osób, ale całych mas. Nie mówię, że każdy ma mieć prawdziwe buty górskie, bo najzwyczajniej są one drogie i nie każdego musi być stać na ich zakup, ale przygotowanie z tego, co jest na trasie i gdzie idę dla mnie jest czymś oczywistym. Jeśli nagminnie słyszę teksty: „a polana Chochołowska to już jest tutaj?” [po przejściu 2km], „daleko na Rysy?” lub kiedy widzę osoby w butach na obcasach, albo w balerinach w Tatrach, kiedy zalega jeszcze śnieg, wyruszających o godzinie 15.00 na Rysy w błyszczących bluzkach z cekinami w trampkach lub lekkich „adidasach”, czy idących bez kurtki i odpowiedniego minimum w najwyższe partie gór, to nie spodziewam się, że mam do czynienia z przygotowanymi turystami. Dziwne, że większości z tych osób nie brakuje kijka do selfie… Tym bardziej martwi mnie fakt, że podobnych turystów spotykam naprawdę całe mnóstwo. A co powiedzieć o matkach z dzieckiem w wózku, których celem jest Dolina Chochołowska? Czy nie wiedzą, że za ostatnią stacją wypożyczania rowerów zaczyna się nierówna część szlaku w postaci wystających kamieni na odcinku 5 km? Moim zdaniem przygotowanie oraz wiedza o trasie to absolutne minimum w górach. Tutaj uwidacznia się kolejny wpływ portali społecznościowych na nasze życie. Najczęściej widzimy na zdjęciach osoby chwalące się pięknem danego miejsca, które koniecznie musiały pokazać w formie „obrazkowej”, że tam były. W 2004 roku, jeśli zrobiłbyś sobie zdjęcie typu „selfie” byłbyś okrzyknięty narcyzem. Od 2016 roku to jest podstawa każdego wyjazdu i portalu społecznościowego. Mało tego, zdjęcia trzeba przesyłać na bieżąco. Musisz mieć stały dostęp do Internetu w trakcie wędrówki… Inni, którzy przeglądają podobne relacje dostrzegają piękno danego rejonu. Często jednak brakuje nawet informacji, gdzie zdjęcie zostało wykonane. Innych szczegółów najprawdopodobniej już nie znajdziemy. Tempo życia zmieniło się bardzo, przez co duża część społeczeństwa nauczyła się schematycznie „scrollować”, czyli przewijać tak zwaną „ściankę” Facebooka/Instagrama, przeglądając tylko z „grubsza” pierwsze zdjęcia. To samo, wyćwiczone nieświadomie zachowanie przeniosło się również do prywatnego życia, przez co najczęściej nie chce się takim osobom poszukać więcej informacji na temat swojego przyszłego wyjazdu, bo jakoś to będzie.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLGiZhV6ymaXRnzkiotYL6za0DgioL408Rq3Zlh1KVR4lffL8sJDMA48N74DGTBp5pJY-XSo2x-rKJL_Q4GWPjUfyDSMnSyUXlo4_zBnFgZneZET4WUdktfokjp-OVy7r8dVToXkeqJkwD/s1600/114_filtered.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLGiZhV6ymaXRnzkiotYL6za0DgioL408Rq3Zlh1KVR4lffL8sJDMA48N74DGTBp5pJY-XSo2x-rKJL_Q4GWPjUfyDSMnSyUXlo4_zBnFgZneZET4WUdktfokjp-OVy7r8dVToXkeqJkwD/w400-h300/114_filtered.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq61nbfcNwi2V3tNyfFGUFZHmR3SAF6teeCpl2j21ti7ua6Qt3Tw5Az8MbE9vnC8aiDSq8SeImSRPxpr_xBG2gtCe7uqWP-7Sm_Z4n4DLGTwVqgNx-KljQFnpo6HAUT2RP-hh81GXCqXGv/s1600/119_filtered.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq61nbfcNwi2V3tNyfFGUFZHmR3SAF6teeCpl2j21ti7ua6Qt3Tw5Az8MbE9vnC8aiDSq8SeImSRPxpr_xBG2gtCe7uqWP-7Sm_Z4n4DLGTwVqgNx-KljQFnpo6HAUT2RP-hh81GXCqXGv/w400-h300/119_filtered.jpg" width="400" /></a></div><div>Niezbędne minimum w górach to: odpowiednie buty, sprawdzona prognoza pogody i wiedza, gdzie idę, po co idę i czego mogę spodziewać się na trasie</div><div><br />A wiecie, co kiedyś było standardem w Internecie? Napisanie relacji z wyjazdu: gdzie się było, kiedy, co zobaczyłem, co przeżyłem, co inni mogą zobaczyć, jak wygląda szlak, jakie są atrakcje, a pod tym wszystkim mnóstwo komentarzy i pytań o samą trasę, widoki oraz ciekawe miejsca. Dzisiaj podobnych rzeczy nie widuję już na Facebooku i forach (w pewnym sensie umarły śmiercią naturalną). Konkretne relacje mogę przeczytać tylko i wyłącznie na grupach podróżniczych, gdzie słowo „podróż” oznacza świadome poznawanie kultury, historii, dowiadywanie się o danym miejscu, czy działanie na własną rękę. Trudno szukać wartościowych tekstów poza wyspecjalizowanymi grupami w portalach społecznościowych. Niestety wszystkie grupy podróżnicze, górskie, czy o wakacjach nad morzem mają jedną wielką wadę, która zniechęca mnie, żeby być członkiem jakiejkolwiek z nich. Wszędzie widać polską mentalność i tak zwaną mentalność internetową. Co mam na myśli? Nawet jeśli opublikujesz krótki opis ze zdjęciami (bo zazwyczaj dłuższych tekstów się nie czyta), to w większości relacji, fotorelacji zawsze są jakieś niepotrzebne docinki, sarkazmy mające na celu wyśmianie danego pytania, spostrzeżenia, kłótnie i… poprawność polityczna. Tak! Poprawność polityczna! Zauważ, że w Internecie zawsze trzeba być perfekcyjnym znawcą prawa i pisać, jakbyś na każdym kroku żył zgodnie z nim. Spróbuj tylko napisać, że zszedłeś dwa metry ze szlaku, albo że zrobiłeś to celowo. Od razu wyleje się na ciebie fala nienawiści, zwana popularnie „hejtem”. Niestety polskie narzekanie weszło bardzo głęboko we wszystkie struktury, niezależnie od grupy, którą będziemy obserwować. Teraz widzisz czego brakuje? Zamiast pisać konkretne relacje, zamiast interesować się pięknymi wyjazdami z pomysłem, wielu wyładowuje swoją frustrację pod zdjęciami w złośliwych komentarzach. Po co? Tego nie wiem. Wystarczy, że Polaków podzielili politycy, korporacje i inne struktury. Nie musimy tego naprawdę robić jeszcze w grupach związanych z naszymi pasjami, które przecież na pewien sposób kochamy (oczywiście pasje, a nie grupy). W tych samych organizacjach zazwyczaj zobaczymy krótkie fotorelacje, które nastawione są na szybką interakcję, czyli oczekiwanie polubień, punktów i komentarzy, dzięki którym inni pokażą, że oni tu byli i jest im dobrze. Tylko po co tworzyć podobne „relacje”, których jest już całe mnóstwo i nic nowego nie wnoszą? Osobiście nie chce mi się przeglądać na szybko zrobionych zdjęć typu „selfie” z telefonu i na szybko „wrzuconych” na Facebooka w przypływie emocji, na zasadzie „ja tu jestem – patrzcie, podziwiajcie”. Raczej oczekiwałbym przemyślanych relacji, tekstu opisującego, co zobaczyłeś, co zwiedziłeś, co innym polecasz, co cię zaskoczyło, co jest niezwykłe, itp. Zdjęcia „selfie” dosłownie zalały cały Internet, dlatego nie ma potrzeby oglądania kolejnych dziesiątków tysięcy fotografii o podobnej tematyce. Zauważ, że jeszcze w 2004 roku byłbyś nazwany narcyzem, gdybyś opublikował takie zdjęcia. Zgadzam się z tym, że świat się zmienia, ale czy naprawdę musimy podążać za tłumem, bo taka panuje aktualnie moda? Nie. Lepiej być sobą i tworzyć coś wartościowego, ponadczasowego. Jeszcze większą plagą dzisiejszych czasów jest inspirowanie się tym, co turyści zobaczą u innych w mediach społecznościowych. Tego typu portale "uczą" porównywać się do innych, przez co około 70% osób (według brytyjskich badań naukowych 'Royal Society for Public Health') czuje się niedowartościowana lub przygnębiona, ponieważ ktoś ma się lepiej. Przez błędne ocenianie sytuacji, szczególnie młodzi ludzie lubią chwalić się różnymi wyczynami w górach lub też "ścigają się" na zdjęcia, kto będzie miał lepsze, poprzez np. wchodzenie na skraje przepaści, skok w jakąś dziurę, czy wejście na skraj nawisu śnieżnego. Próba "pobicia" kogoś znajomego poprzez "lepsze" zdjęcie na Instagramie lub Facebooku wielokrotnie kończyła się urazami lub nawet śmiercią... Zapamiętajmy sobie tę prawdę, że swoje osiągnięcia należy porównywać do swoich poprzednich, a wtedy zauważysz swój postęp oraz odczujesz prawdziwą radość i szczęście. Porównywanie się do innych będzie cię wprowadzać w stan przygnębienia, ponieważ jest tak dużo ludzi na świecie, że zawsze jest ktoś, kto ma więcej, lepiej i szybciej niż ty. Zastanów się, czy w życiu o to chodzi, żeby porównywać się do innych i mieć więcej niż oni? Chyba nie...</div><div><br />Facebook ma jeszcze jedną wadę, która nie nadaje się do prowadzenia grup zrzeszających pasjonatów podróży. Wiecie o czym mówię? Na Facebooku można jedynie wstawiać zdjęcia i relacje na bieżąco, ale bardzo trudno je katalogować, grupować tematycznie, czy po prostu gromadzić wiedzę. To znaczy, że jeśli mamy 100 członków w danej grupie i każdy opublikuje tylko jeden post w ciągu jednego dnia, to jeśli chcę dotrzeć do tego, co było wczoraj, muszę przewinąć aż 100 postów. Już po przejrzeniu kilkudziesięciu wiadomości odechce się nam dalszego „scrollowania”, ponieważ dzisiejsze społeczeństwo jest nastawione na szybkie, ale bezwartościowe przetwarzanie informacji. Zdjęcia dosłownie tylko „migają” przed oczami i tyle po nich pozostaje. Jak szybko zauważysz, z podobnych postów szybko tworzy się swojego rodzaju „śmietnik”, ponieważ nie ma możliwości odfiltrowania tego, co nas interesuje, tylko muszę „przewalić” wszystko, żeby dostać się tam, gdzie chcę. Oczywiście można ohasztagować konkretne posty [popularne słowo w mediach społecznościowych określające sposób oznaczania konkretnej wiadomości, żeby inni mogli ją odnaleźć. Na przykład, kiedy piszemy o Kozim Wierchu w Tatrach i chcesz, żeby inni znaleźli twoją wiadomość w gąszczu wszystkiego, na samym jej początku musiałbyś napisać ‘#KoziWierch’. Znaczek ‘#’ nazywa się ‘hash’, czytany jako ‘hasz’, a słowo ‘tag’, to nic innego, jak ‘oznaczenie’. Stąd powstało słowo ‘hasztag’, określające oznaczanie wiadomości. Słowo ‘post’ = ‘wiadomość’), ale to działa tylko w przypadku, gdy chcę znaleźć informację na konkretny temat. A co, jeśli nowa osoba chce zobaczyć jak było rok temu w grupie lub, które miejsca już odwiedzili jej członkowie? Zapewniam cię, że po kilkudziesięciu postach zrezygnujesz z dalszego przewijania. Można powiedzieć, że facebookowa forma gromadzenia relacji i fotorelacji nie pozwala niejako „spisywać” historii swojej organizacji, ponieważ nawet wartościowe wyjazdy przepadają gdzieś w odmętach bezkresnych czeluści niezliczonych ilości wiadomości.<br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">CO DZIEJE SIĘ W RÓŻNYCH GRUPACH W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH?</span></b><br />Wystarczy wybrać kilka znanych górskich grup, jak np. „Beskidomaniacy”, „Tatromaniacy” lub „Gdzie na wakacje?”. O ile w dwóch pierwszych grupach naoglądamy się naprawę masy ciekawych zdjęć z wyjazdów w góry, to równie gęsto poczytamy mnóstwo złośliwych, sarkastycznych komentarzy, docinek i zobaczymy postawę propagującą poprawność polityczną. Bo jak nazwać zwrócenie komuś uwagi, że rozbił w danym miejscu namiot, a nie powinien tego robić? Dodatkowo poprawnemu politycznie zawsze wtóruje grono kilkunastu, kilkudziesięciu osób... Naprawdę takie grupy mnie zniechęciły zanim jeszcze powstały... Dlaczego? Ponieważ to samo zaczęło się dziać na forach internetowych w latach 2008-2010. Ktoś może powiedzieć, że woli jeździć w góry, niż siedzieć przed komputerem, więc to nie ma znaczenia. Z pierwszym stwierdzeniem się zgodzę, ale z drugim już nie. Nie codziennie można pojechać w wymarzone góry. Fora z lat 2004-2010 właśnie temu służyły. Skoro nie mogłeś pojechać w góry, to miałeś możliwość czytania relacji, oglądania zdjęć innych osób oraz wymieniać się doświadczeniami. Tak to kiedyś działało. W podobny sposób twoja pasja mogła się rozwijać. Dzięki Internetowi mogłeś poznawać kolejne osoby na wspólne wyjazdy. Ileż to razy wyjeżdżałem z poznanymi na forum ludźmi, których wcześniej nie widziałem. Dzięki temu zobaczyłem mnóstwo gór i zdobyłem doświadczenie, którego wcześniej nie posiadałem. Bo jak nazwać spotkanie, kiedy nieznana mi jeszcze osoba napisała wiadomość o godzinie 22.00 z pytaniem, czy nie pojechałbym w góry, a o 23.20 już wyruszyliśmy w kierunku zimowej Babiej Góry? Dzisiaj o wiele trudniej o podobne spontaniczne akcje, pomimo, że Facebook pozwala na znacznie szybszą interakcję. Dzisiaj nie przeżywa się, relacji, ba! – nawet ich się nie pisze! Głównie liczą się polubienia, zdjęcia i komentarze w stylu „fajnie, super zdjęcia”.</div><div><br /></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6kyreyDlpEkmzSxJlzvzzFXYOkyuOyqisyxru45FGE2YNoP7wUaeCR7V3Ko2jRHEeuDUvtrQe1JMTmf5Wxh5Mc-drLoFBqfHznpmTXTx95BsOhiqhIQcqDeT2DwJTfoH3uNJnIo5xVHM6/s1016/relacja.JPG"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1016" height="448" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6kyreyDlpEkmzSxJlzvzzFXYOkyuOyqisyxru45FGE2YNoP7wUaeCR7V3Ko2jRHEeuDUvtrQe1JMTmf5Wxh5Mc-drLoFBqfHznpmTXTx95BsOhiqhIQcqDeT2DwJTfoH3uNJnIo5xVHM6/w640-h448/relacja.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Dzisiejsze relacje w Internecie są małostkowe - zazwyczaj widujemy kilka zdjęć, brak komentarza, co dana osoba zobaczyła, przeżyła, co było ciekawego na szlaku oraz brak konstruktywnych rozmów w założonym temacie. Dominują za to komentarze w stylu: "fajnie było", "pięknie tam", itp. Najczęściej jednak relacje są tylko szybko przeglądane i oceniane przyciskiem "lubię to". Kiedyś z relacji można było wyczytać mnóstwo informacji, dowiedzieć się czegoś i tekst zachęcał do wyruszania w ciekawe miejsca</div><br />Wspomniałem jeszcze o grupie „Gdzie na wakacje?”. Jestem jej "martwym" członkiem, ale również bardzo szybko się zniechęciłem, żeby publikować tam swoje materiały. Do przesady na każdym kroku egzekwowany regulamin po prostu stawał się obrzydliwie obrzydliwy. No dobra... Można go było jakoś przeżyć, będąc poprawnym politycznie. Mimo wszystko, w każdej relacji zawsze były docinki tak zwanego TWA, czyli Towarzystwa Wzajemnej Adoracji. Zazwyczaj na każdej facebookowej grupie takie TWA tworzą osoby, które znają się „w realu” i rozmawiają w tylko im znanym żargonie, docinając innym. Pojawia się również mnóstwo uwag i sarkazmów: a to że zdjęcia są obrabiane, a to że znowu ktoś napisał o Zakyntosie oraz powstają najzwyczajniejsze kłótnie. Zaletą tej grupy jest fakt, że znajdziemy tam mnóstwo rzeczowych i obszernych relacji, prawie z każdego państwa świata, a poprzez skrupulatne i przesadne egzekwowanie regulaminu, każda relacja jest ohasztagowana i po nazwie państwa możemy odnaleźć każdy artykuł lub pamiętnik z podróży. Gdyby nie kłótnie, pusta gadanina, docinki i notoryczne wyrzucanie ludzi za komentarz pod relacjami „prześlij mi informacje na prywatną wiadomość”, to grupa miałaby naprawdę wielki potencjał bycia jedyną organizacją kultywującą „dawne” wartości, które rozwijały. Niestety pozostało mi jedynie korzystanie z obszernych zasobów artykułów, które stają się inspiracją do moich kolejnych podróży. Nie potrzebuję wchodzić w interakcję z ludźmi, gdzie atmosfera nie koniecznie jest dobra…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimqf_ZV5exJTiYSXJAVBQ-q5L2hEkbdZK5auGnz5Vfu2D4u8Ipe1JZULg3XOIno-dk61s1xY8yCtHxOOcF7JDSo7vFAoAdA75imUbq4qLCP9CdtLxZoBh6_3VxjRM-0jPXQ0WWr2-__0rI/s1069/relacja.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="559" data-original-width="1069" height="334" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimqf_ZV5exJTiYSXJAVBQ-q5L2hEkbdZK5auGnz5Vfu2D4u8Ipe1JZULg3XOIno-dk61s1xY8yCtHxOOcF7JDSo7vFAoAdA75imUbq4qLCP9CdtLxZoBh6_3VxjRM-0jPXQ0WWr2-__0rI/w640-h334/relacja.JPG" width="640" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Członkostwo w dowolnej grupie podróżniczej skutecznie mnie zniechęca. Oprócz docinków, sarkazmów i najzwyczajniejszego chamstwa najczęściej spotkamy się z ocenianiem drugiej osoby, nie znając faktów. Z internetowych grup i organizacji "wyleczyłem" się już w 2010 roku, zanim Facebook dotarł do Polski na większą skalę</div><div><br /></div><div><b><span style="font-size: x-large;">SCHEMATYCZNE DZIAŁANIE I OWCZY PĘD TYLKO SIĘ POGŁĘBIA</span></b><br />Od około 2015 roku w Polsce coraz większą popularnością cieszą się prywatne strony internetowe zwane blogami. Jeśli chcę dowiedzieć się ciekawych rzeczy, muszę przeszukiwać blogi, co jest dobrą alternatywą, ponieważ prowadzący takie strony zazwyczaj starają się i chcą przekazać mnóstwo informacji. Dodatkowo blogi wzajemnie uzupełniają się. Jedyne, czego na nich brakuje, to przeżyć na bieżąco, emocji, takiego zachęcania się i w ogóle pewnego rodzaju interakcji. Blogi to bardzo piękna sprawa, ale stały się raczej źródłem jednostronnego przekazu informacji. Tyle, że duża część ludzi poprzez wieloletnie korzystanie z portali społecznościowych oduczyła się czytania dłuższych artykułów i drążenia tematu. Nazwijmy rzecz po imieniu - zostali ogłupieni. Raczej oczekują kilku „obrazków” i szybkiej interakcji w postaci pochwały „lubię to”. Dlaczego tak myślę? Wystarczy porozmawiać z najbliższym otoczeniem w pracy, w szkole, w rodzinie. Wszędzie słyszę to samo: „nie chce mi się szukać”, „ty to umiesz organizować wyjazdy, ale ja to jadę tylko tak, żeby pojechać”, „nie chce mi się czytać, obejrzałem zdjęcia i to wszystko”. Nie wierzysz? Spróbuj zapytać, a przekonasz się sam, jak wielka część społeczeństwa działa schematycznie i bez większych ambicji. Mało tego – większość ludzi zatraciła umiejętność przeżywania własnego życia! Jak to się dzieje? Wieloletnie „wyćwiczenie” umysłu poprzez portale społecznościowe spowodowało, że wspomniane osoby nie potrafią się skoncentrować na czymś dłużej. Raczej przeglądają mnóstwo informacji, ale bardzo pobieżnie, coś na zasadzie „migawek”. Ta sama cecha przeniosła się do ich życia, bo kiedy gdzieś wyjeżdżają, zazwyczaj takie podróże są bardzo schematyczne, nie nastawione na konkrety i działanie. Czy tak jest? Przyjrzyj się jak wygląda turystyka w Polsce. Poszukaj wśród swoich znajomych, w rodzinie, w pracy, ile osób jeździło na wczasy all inclusive do Egiptu tylko po to, żeby sobie posiedzieć i popijać alkohol? Ja znam mnóstwo podobnych osób. Pójdźmy dalej. Dlaczego np. na „majówkę” w znanych miejscowościach zawsze jest przeciążenie turystyczne i wielokilometrowe korki na drogach? Odpowiedź jest prosta: bo ci sami ludzie działają schematycznie, nie wiedzą/nie chcą wiedzieć/nie szukają informacji/nie dopytują/boją się zmieniać swoje stare przyzwyczajenia <b><span style="color: red;">*</span></b></div><div><br /><b><span style="color: red;">*</span> </b>– niepotrzebne skreślić</div><div><br /></div><div style="text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf_-itOv8BFQKAxGkxSL3insl3oHLmxq_uBu5KJggrYvOGbWR0Gork9-taXUhgk-N40xyOxlCFvbqjGw568yjIjXxq-bYOi8hJtdMVPvf3KuqceHN7I_cZleG6HstIU-EpYrZRtVmpd0ba/s1600/Untitled_Artwork+16.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1404" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf_-itOv8BFQKAxGkxSL3insl3oHLmxq_uBu5KJggrYvOGbWR0Gork9-taXUhgk-N40xyOxlCFvbqjGw568yjIjXxq-bYOi8hJtdMVPvf3KuqceHN7I_cZleG6HstIU-EpYrZRtVmpd0ba/w351-h400/Untitled_Artwork+16.jpg" width="351" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2H33CiWih0vZGlUmUHjQA5l_x_gmkftBAwecipczfrE-q6JBHzQoj9lTT7sYr9T_U49AZgWkCOqdUuvJYrwPbUW5tdO91DUNT6jI50Ro_PxPPPL8zlc_2k9DpKWMYRIoN8xeOh43_8Og/s1600/Untitled_Artwork+27.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1131" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM2H33CiWih0vZGlUmUHjQA5l_x_gmkftBAwecipczfrE-q6JBHzQoj9lTT7sYr9T_U49AZgWkCOqdUuvJYrwPbUW5tdO91DUNT6jI50Ro_PxPPPL8zlc_2k9DpKWMYRIoN8xeOh43_8Og/w283-h400/Untitled_Artwork+27.jpg" width="283" /></a></div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Media społecznościowe przyczyniły się do znacznego zubożenia jakości życia większości ludzi. Złe nawyki spowodowały, że najczęściej takim osobom nie chce się szukać informacji, oczekują gotowych rozwiązań i nie potrafią się skoncentrować dłużej na jednym temacie. Złym nawykiem większości użytkowników Facebooka jest szybkie, ale bardzo pobieżne przetwarzanie informacji, co znamy jako przewijanie niekończącej się ilości postów na ściance głównej, z czego większość wiadomości niczego nie wnosi do naszego życia</div><br />Tak! Ludzie nie zastanawiają się, że można inaczej, często taniej i lepiej/ambitniej. To nie jest mój wymysł, że jakość turystyki się znacznie pogorszyła, ale raczej fakt, obserwując, jak zachowują się turyści. Bo jak nazwać wielkie tłumy, które jadą nad polskie morze na majówkę, gdzie statystycznie od 20 lat pada deszcz, jest wielkie przeciążenie, płacą za noclegi jak za zboże i nie zastanawiają się, że można inaczej spędzić ten zazwyczaj bez dobrej pogody długi weekend? Ja wiedząc, że tak zachowuje się większość społeczeństwa, zadaję sobie szereg pytań: gdzie nie będzie tłumów?, co mogę zobaczyć?, gdzie będzie dobra pogoda i jak dostosować swoje plany do aktualnych warunków? Szczególnie to ostatnie pytanie jest ważne, bo ile razy widziałeś, jak na majówkę do Zakopanego przyjechało ponad 100.000 ludzi, a w ciągu jednego dnia nad Morskie Oko wyruszyło ponad 15.000 ludzi, gdzie wielu z nich poszło w lekkich butach i koszulce na ramiączkach, bo akurat zaświeciło słońce? O ile w Zakopanem taki strój jeszcze da radę, kiedy jest ciepło, to nad Morskim Okiem w maju zalega jeszcze śnieg, a sam staw dopiero zaczyna odmarzać. Zadaj sobie pytanie: ile z tych tłumów zadaje sobie podobne pytania? A co powiedzieć o nauczycielu, który zabrał ze sobą 25 uczniów na wycieczkę na Babią Górę, gdzie na przełęczy Krowiarki panowała piękna, słoneczna pogoda i pod te warunki przynajmniej połowa uczniów dostosowała swój strój? O ile pierwsze 45 min w lesie na odcinku z Przełęczy Krowiarki na Sokolicę upłynęło im „szybko i gładko”, bo las chronił ich od wiatru, to na Sokolicy zastali odmienne warunki w postaci silnych, chłodnych wiatrów, a jedna uczennica była tak lekko ubrana, że nie wiedziałem, czy wywiało jej pierś z bluzki, czy bluzkę z piersi… I co ma począć nauczyciel w podobnej sytuacji, gdzie połowa grupy jest przygotowana na chłodne warunki, a połowa nie? Czy ma odwołać wycieczkę po 45 min? Czy nie sam nauczyciel powinien wykazać się mądrością i zrobić listę potrzebnych rzeczy na wycieczkę, a później sprawdzić grupę jeszcze przed wyjazdem? Wszystko da się zrobić, ale coraz mniej ludzi myśli, zastanawia się, że można inaczej. Wielkie tłumy, np. podczas „majówki” pokazują, jak wygląda rzeczywiste przygotowanie do wyjazdów, jakie mają potrzeby turystyczne oraz jak bardzo brakuje myślenia, ambicji, chęci zmiany starych przyzwyczajeń i przełamywania pustych schematów.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5x2PMDfm9-euC1F5IbTeUkEX9wQqDx4rH1O7D5GjSLYHhillXjdwRdmrG5xJPEp4GSzy3lZTXnyZ4hbkF_wrerQovhKOa1thfAtS3M4BZkOLtjHJnz3skqmIEsXru5elgbcLifVB8YhlC/s1600/hel+1.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1068" data-original-width="1600" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5x2PMDfm9-euC1F5IbTeUkEX9wQqDx4rH1O7D5GjSLYHhillXjdwRdmrG5xJPEp4GSzy3lZTXnyZ4hbkF_wrerQovhKOa1thfAtS3M4BZkOLtjHJnz3skqmIEsXru5elgbcLifVB8YhlC/w400-h268/hel+1.jpg" width="400" /></a><span style="text-align: center;"> </span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLCsXgeXzEBmB9_v2bSXQ9FAqK122FIOkNuWku2gfw75I_biGA0AWAMxqk_E_6objz8XWr-FvMcHfYbG03wQAVP4-6RB-A75fEp5CzxiYYXKIHu7EwJL5G0GWQftynphkwsK9EokisFrar/s1600/hel+2.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLCsXgeXzEBmB9_v2bSXQ9FAqK122FIOkNuWku2gfw75I_biGA0AWAMxqk_E_6objz8XWr-FvMcHfYbG03wQAVP4-6RB-A75fEp5CzxiYYXKIHu7EwJL5G0GWQftynphkwsK9EokisFrar/w400-h300/hel+2.jpg" width="400" /></a></div>Klasyczna majówka - popularne miejsca są przepełnione. Czy to jest szczyt marzeń o naszym urlopie lub spędzaniu czasu wolnego?</div><div><br /></div><div>Warto też spojrzeć dlaczego polskie morze, Tatry lub inne ciekawe miejsca są tak bardzo oblegane przez turystów, a jednocześnie widzimy bardzo proste zachowania ludzi, chamstwo i brak przygotowania wielu z nich. Chyba najtrafniej scharakteryzował to profesor Mariusz Jędrzejko z Centrum Profilaktyki Społecznej:</div><div><div><i>Zdaniem profesora Mariusza Jędrzejko z Centrum Profilaktyki Społecznej, takie naganne zachowania to efekt zdziczenia społecznego. Wyjaśnił on, że klasyczna linia, według której porusza się człowiek:, czyli miłość, przyjaźń, koleżeństwo i obojętność oraz niechęć, złość, wrogość i nienawiść, w ostatnich latach została sprowadzona do dwóch biegunów; albo nienawidzę, albo kocham.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>"To najzwyklejsze chamstwo jest wynikiem zdziczenia obyczajów i sprowadzenia kultury na nieporównywalnie niższy poziom, niż ten, który moglibyśmy określić, jako minimalny. Za to odpowiadają elity społeczno-polityczne kraju, ponieważ promują prostacką kulturę natomiast nie promują kultury wyższej. To wcale nie oznacza, że każdy Polak ma oglądać Teatr Telewizji, czy być w operze, ale ważne są proporcje, w jakich promujemy kulturę prostacką. Programy telewizyjne, które są pozbawione sfery moralnej, kształtują ludzi wyzutych z kultury obyczaju" – powiedział PAP prof. Jędrzejko i dodał: "Polacy ruszyli na wakacje, ale często zostawili w domu rozum".</i></div><div>[cytat za Onet.pl - żródło: https://podroze.onet.pl/aktualnosci/zakopane-coraz-wiecej-awanturujacych-sie-turystow/jvrfpfn?utm_source=podroze.onet.pl_viasg_podroze&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2]</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">JAK WYGLĄDAŁY WĘDRÓWKI GÓRSKIE ZALEDWIE KILKANAŚCIE LAT TEMU?</span></b><br />Tyle mówiłem o aktywności w Internecie. A zastanawiałeś się, jak kiedyś wyglądały spotkania górskie „w realu”? Oprócz szczytów, które dla ludzi związanych z pasją gór nie były tylko celem „do zaliczenia”, ale raczej stawały się miejscem przeżywania czegoś pięknego, pokonywania samego siebie i poznawania nowych osób – kompanów na wspólne wyprawy. Kiedyś w schroniskach dość często mogłem posłuchać opowiadań o przeżyciach z wyjazdów, które mogły stać się inspiracją do moich wypadów, o mniejszych i większych wyprawach, czy też najzwyklejszego snucia kolejnych górskich planów. Dzisiaj w tych samych obiektach bardzo brakuje podobnych pogawędek. Najczęściej mogłem posłuchać rozmów, jakie prowadzi się przy budce z piwem…<br /><br />Wiecie za czym jeszcze tęsknię z tamtych, jeszcze nie tak dawnych lat? Kiedyś normalnością było, że jeśli ktoś wyruszył samotnie, to dołączałem do takiej osoby, albo ktoś dołączał do mnie i dalej wędrowaliśmy razem. Ile podobnych przeżyć miałem na szlakach. Od kilku lat niestety ta piękna tradycja gdzieś zanika… A szkoda. W 2008 roku, omawiana sytuacja wyglądała, np. tak:<br /><br />Pewna dziewczyna, o imieniu Ewelina, wyruszyła samemu, okrążając Morskie Oko lewą stroną szlaku, patrząc od schroniska. Nie była zdecydowana gdzie pójść: na Rysy, czy na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Nie wiedząc, że idzie sama, wyprzedziłem ją, po czym poszedłem dalej. Zatrzymała mnie i zapytała się:<br />- gdzie idziesz? Na Rysy?<br />- na Przełęcz pod Chłopkiem – odpowiedziałem<br />- mogę iść z Tobą? Bo zawsze chciałam tam wejść, ale sama się boję, bo wiem, że tam nie ma ubezpieczeń – powiedziała Ewelina<br />- jasne, idziemy - odpowiedziałem.<br /><br />Kiedyś podobne sytuacje były zupełnie normalne i typowo górskie. Dzisiaj najpewniej posłuchałbym jakichś seksistowskich docinek i sarkazmów…<br /><br />Dzięki temu mogłem pokazać jej bardzo piękny szlak, opowiedzieć o ciekawostkach, które zdecydowana większość turystów pomija na szlaku [bo kto wie np. o kukliku rozesłanym, o rozszczepieniu wodospadu na pojedyncze kropelki oświetlane specyficznym światłem o godzinie 10.50 w lecie, czy o wielkim mchu w kształcie leżącego faceta na brzuchu w drodze na Przełęcz pod Chłopkiem?] i zachęcić ją do dalszego poznawania gór.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjigPODZ5rWW9whRZA8oHQlxi_uPnxAcFxbg6vkTKh4DKPcST-oy3nPqqfx6WLxMcIJTFQqKNgbcvKxDIQH2dHBmQHsIZk8LvEQpKW2CIE3FDuPRnyTFEtbVvJNdEmlhBT45Z0AyM_W8p7y/s1600/4213_w.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjigPODZ5rWW9whRZA8oHQlxi_uPnxAcFxbg6vkTKh4DKPcST-oy3nPqqfx6WLxMcIJTFQqKNgbcvKxDIQH2dHBmQHsIZk8LvEQpKW2CIE3FDuPRnyTFEtbVvJNdEmlhBT45Z0AyM_W8p7y/w400-h300/4213_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPIzEn0BYldhfa-yOoPlHMsgYvHdPKttwA34JFgVBEVXdF1Om2HRii6ENlBtPfUt478OUN3LBKRsul7PA5SoGHfs_aQ73QZdIhi4ncNRG7FpDapxOecBBpqU2ROnZcwAvKMnSU-D8-H0cG/s1600/4333_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPIzEn0BYldhfa-yOoPlHMsgYvHdPKttwA34JFgVBEVXdF1Om2HRii6ENlBtPfUt478OUN3LBKRsul7PA5SoGHfs_aQ73QZdIhi4ncNRG7FpDapxOecBBpqU2ROnZcwAvKMnSU-D8-H0cG/w400-h300/4333_w.jpg" width="400" /></a> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbGDDCrNErepmbBc9LTvUinQ07E5tWDOUeoEt06k1OrVkkHJTZpdUtHXGpqAHyrALVq8vnwmwdbtvug_s7gx50mbwLL6i261M7vS6WAABGXKDvWei9YuceNlEzJ96nLrG3QfFMD0s7v1F-/s1600/4311_w.jpg"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbGDDCrNErepmbBc9LTvUinQ07E5tWDOUeoEt06k1OrVkkHJTZpdUtHXGpqAHyrALVq8vnwmwdbtvug_s7gx50mbwLL6i261M7vS6WAABGXKDvWei9YuceNlEzJ96nLrG3QfFMD0s7v1F-/w480-h640/4311_w.jpg" width="480" /></a></div>Czy zwracasz na takie szczegóły uwagę? Czy raczej "zaliczasz" szczyty?</div><div>Na zdjęciach kolejno: kuklik rozesłany, wodospad w drodze na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, gdzie w lipcu i sierpniu około godziny 10.50 przechodzi przez jego wody granica słońca i cienia. W tym czasie kropelki bardzo pięknie połyskują. Na trzecim zdjęciu widać mech w pobliżu tego samego wodospadu, który przypomina leżącego faceta na brzuchu<br /><div><br /></div><div>Inna sytuacja miała miejsce w Tatrach. Kiedy schodziłem z Małołączniaka, zaczepiła mnie 40-letnia kobieta z Zakopanego, która samotnie schodziła niebieskim szlakiem. Zapytała mnie, czy może do mnie dołączyć. Zgodziłem się. Wtedy uzewnętrzniła się i powiedziała:<br />- jest mi bardzo przykro, że mieszkam w Zakopanem, a nic nie wiem o Tatrach. Turyści przyjeżdżają i pytają mnie o góry, a ja nie potrafię im nic powiedzieć. Stąd postanowiłam, że przejdę kilka szlaków, żeby mieć jakieś pojęcie. Wtedy zacząłem jej opowiadać o tym, co widzi przed sobą, co czeka ją na szlaku zejściowym z Małołączniaka, i które fragmenty Tatr są najciekawsze, gdzie jest najtrudniej oraz na co trzeba zwracać uwagę.<br /><br />Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku, nie była to tylko zwykła wędrówka po górach z nieznajomą osobą, ale również spotkanie po wędrówce u stóp gór, gdzie jeszcze był czas na rozmowy. To jest coś, co tworzy klimat górski. Nie musisz spotkać wybitnej osobistości górskiej, żeby poczuć klimat gór. Wystarczy największy amator gór, który dopiero zaczyna z nimi przygodę, ale jeśli czuje tą pasję, to doświadczenie nie ma żadnego znaczenia. Takie rozmowy zawsze są bardzo budujące i wartościowe. W dzisiejszych czasach niestety coraz mniej doświadczam podobnych sytuacji. A szkoda, bo naprawdę to są piękne chwile. Bo jak nazwać to, gdy samotnie wyruszyłem, idąc 1047 km przez wszystkie główne pasma górskie w Polsce naraz, a nieznana mi osoba dowiaduje się od swojego 77-letniego taty w Bieszczadach, że wyruszyłem spod granicy ukraińskiej i idę do granicy z Niemcami i spotykam 40-letniego syna tego ojca 12 dni później w Beskidzie Śląskim, po czym idziemy dalsze dwa dni razem? Wiecie ile było bardzo ciekawych rozmów na temat gór, pięknych przeżyć, tego co spotkaliśmy na szlaku, co nas zaskoczyło i jakich ludzi spotkaliśmy? Rozmowom nie było końca. Wtedy jeszcze nie było smartfonów i „wstawiania” zdjęć na Facebooka, dlatego góry przeżywało się inaczej…</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBSef0tPC-rYbRpb6yJUI82ScxkW0Wbq3Tinq4i7EF-t6508LORnNXHvvdoxnHnx0-X6jzNN-FUPpKj4tTIBifuPjVkp9UW9iRpU8FPezPUhfY-QQD_BUUs49b0JUAU26iBvVzl4XewGfw/s1600/4374_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBSef0tPC-rYbRpb6yJUI82ScxkW0Wbq3Tinq4i7EF-t6508LORnNXHvvdoxnHnx0-X6jzNN-FUPpKj4tTIBifuPjVkp9UW9iRpU8FPezPUhfY-QQD_BUUs49b0JUAU26iBvVzl4XewGfw/w400-h300/4374_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHz_0bC4c6HV4LBf-AHTcC5eaGY7HcHyRA7eV2on0tYnEQFZUvVjq6Z_EkRnYyz-JG0-vNeunCF0P0GbNY9mnokR3N451o8csR5MMM-D6UZdIfYuh1l1Pg0TcVnFa6joNy3bq9vGTxByRL/s1600/5057_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHz_0bC4c6HV4LBf-AHTcC5eaGY7HcHyRA7eV2on0tYnEQFZUvVjq6Z_EkRnYyz-JG0-vNeunCF0P0GbNY9mnokR3N451o8csR5MMM-D6UZdIfYuh1l1Pg0TcVnFa6joNy3bq9vGTxByRL/w400-h300/5057_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzUkQb13TL7ZYjWUNVj5GviVpxBAy79pO8m_hO1x7IZLE7MOx7RGljy7U9Yelp2rEmw1TJJWhEacyoYfcU5DGZRYSK-UuhBFBVGL9mmqUpZ9BxWKbnsaZQZ0JlOz7J5QZM4WewRHhb0J8g/s1600/6194_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzUkQb13TL7ZYjWUNVj5GviVpxBAy79pO8m_hO1x7IZLE7MOx7RGljy7U9Yelp2rEmw1TJJWhEacyoYfcU5DGZRYSK-UuhBFBVGL9mmqUpZ9BxWKbnsaZQZ0JlOz7J5QZM4WewRHhb0J8g/w400-h300/6194_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ksvi78DCp-HAZjtTuAzQUWlvtx7yxOcE7G81ZV5bytSKSYRfiwzk9cv7a23IQQCjaFfwIuDvCw_gbuYvhLw8yV69PN2ht67WwyKnE36NPKcPL9pMpQnpfMMsqRN48frBC9XBp37-Ip4g/s1600/6198_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6ksvi78DCp-HAZjtTuAzQUWlvtx7yxOcE7G81ZV5bytSKSYRfiwzk9cv7a23IQQCjaFfwIuDvCw_gbuYvhLw8yV69PN2ht67WwyKnE36NPKcPL9pMpQnpfMMsqRN48frBC9XBp37-Ip4g/w400-h300/6198_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvoGWTwvIWcidRvjPlWEKmchAjO-4-kz8ZRmjzcVvlFrIDMLPZP-mF9j_7MnNGJr4kPlQT0sSX00bwrkelXyWk6LRFzse-EPKdtj4kvLs4qLkyeyvEX_nM9awMKgs8PgWYOVl784L4RTPK/s1600/IMG_0123_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvoGWTwvIWcidRvjPlWEKmchAjO-4-kz8ZRmjzcVvlFrIDMLPZP-mF9j_7MnNGJr4kPlQT0sSX00bwrkelXyWk6LRFzse-EPKdtj4kvLs4qLkyeyvEX_nM9awMKgs8PgWYOVl784L4RTPK/w400-h300/IMG_0123_w.jpg" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBVkww6sVCAURZzii6pvvSeB8O9GUb52-NmjVp3W_ABCqfPUIzfaRRf154KOwJgJfdCUvQ56TKi29ofIXie5xF5pm5JFTWq0XQ4JQI0Or6lz8Z9D8dEUcgg5VF1ha6cbG_FJYgWWZsXk6g/s1600/IMG_0124_w.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBVkww6sVCAURZzii6pvvSeB8O9GUb52-NmjVp3W_ABCqfPUIzfaRRf154KOwJgJfdCUvQ56TKi29ofIXie5xF5pm5JFTWq0XQ4JQI0Or6lz8Z9D8dEUcgg5VF1ha6cbG_FJYgWWZsXk6g/w400-h300/IMG_0124_w.jpg" width="400" /></a></div>Kiedyś samotne wyjście w góry oznaczało, że zawsze ktoś do ciebie dołączy. Dzisiaj niestety jest to bardzo rzadko spotykana sytuacja. Moje rekordowe "samotne" przejście w ciągu jednego dnia, zaczynało się od Morskiego Oka. Dalej poszedłem na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, na Rysy, a na końcu na Szpiglasowy Wierch. Na każdy ze szczytów i przełęcz wchodziłem z osobami, które się przyłączyły do mnie. W drodze powrotnej trafiałem na kolejne chętne osoby do wspólnej wędrówki, przez co idąc 16h 30min na dwa wyżej wymienione szczyty i przełęcz, przez ani minutę nie szedłem samotnie, pomimo, że w góry pojechałem sam... Osoby, które spotkałem w drodze na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem spotkałem dwa lata później, zupełnie przypadkowo na Kozim Wierchu. Dalej poszliśmy razem. Dzisiaj aż trudno uwierzyć w takie historie, że można wyruszyć samemu, a przez ani krótką chwilę nie iść samotnie...</div><div>Podobnie miałem, gdy postanowiłem w 7 dni przejść wszystkie dwutysięczniki w Tatrach Słowackich dostępnych turystycznym szlakiem. Rozpoczynając trasę od Morskiego Oka, idąc dalej przez Rysy, Koprowy Wierch i Ostervę w ciągu jednego dnia, ani przez chwilę nie wędrowałem samotnie. Zawsze ktoś do mnie dołączał. <br /><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">INNE CIEKAWE SYTUACJE I COŚ, CZEGO BRAKUJE W DZISIEJSZYCH CZASACH</span></b><br /><div>Podobnych spotkań miałem o wiele więcej, ale dwa z nich szczególnie zapadły mi w pamięć.<br />Pierwsze dotyczyło znanej grupy ludzi, bo działo się to jeszcze w czasach mojego klubu górskiego. Wówczas zorganizowałem zjazd pożegnalny, na który przyjechały aż 74 osoby. 26 z nich było w wieku powyżej 50 lub 60 lat. Postanowiłem, że pomogę tym osobom spełnić marzenie o wejściu w zimie w środku nocy na szczyt Babiej Góry tak, żeby każdy mógł zobaczyć wschód słońca. Wyruszyliśmy o 2.00 w nocy, a na szczyt zaszliśmy jeszcze na 45 min przed wschodem. Pomimo, że niektórzy byli schorowani, to dali radę dotrzeć na wierzchołek góry. Wszyscy ze starszych wiekiem 26 członków klubu podziwiało ten niezwykły wschód słońca. O ile samo wejście dla wielu z tej grupy było dużym wyzwaniem, wyczynem i wielkim marzeniem, to jeszcze większą radość dawały piękne rozmowy po zejściu z Babiej Góry. Po prostu każdy z nas to samo przeżywał – każdy na swój sposób. Żałuję tylko, że ze wspomnianego zjazdu pożegnalnego nie napisałem żadnej relacji… Miałbym teraz piękny pamiętnik z tamtych czasów... Tyle, że jeśli mówimy o zjeździe pożegnalnym, to coś musiało być nie tak, skoro opuszczałem pewną grupę ludzi i organizację. Jedną z przyczyn był brak zainteresowania jakimikolwiek relacjami i przeżywaniem wyjazdów górskich. Brakowało mi górskich rozmów oraz spotkań. Coraz częściej góry stawały się tylko tłem do spotkań towarzyskich, gdzie nie brakowało alkoholu.</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj86nccsb5LDxvSoI2ZC7RUM_urPryEIIxc8312Bg6hIY2VYqMHSRezANDEkRHMwWkF3OAgjlXeue9wGFyiPN8U2VmuS_2lkWZhGwEAiNhzxt_HzAQxSXKpx1WNmACmqbYR8AK1PhueiqsQ/s1600/Gory_7383.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj86nccsb5LDxvSoI2ZC7RUM_urPryEIIxc8312Bg6hIY2VYqMHSRezANDEkRHMwWkF3OAgjlXeue9wGFyiPN8U2VmuS_2lkWZhGwEAiNhzxt_HzAQxSXKpx1WNmACmqbYR8AK1PhueiqsQ/w640-h480/Gory_7383.jpg" width="640" /></a></div><div>Niestety dzisiejsze spotkania w górach w zorganizowanych grupach często kończą się nadmierną ilością alkoholu...</div><div><br />Drugie spotkanie dotyczyło większej wyprawy, gdzie ponownie mogłem poczuć prawdziwy klimat gór i spędzać czas z prawdziwymi pasjonatami. Mam na myśli piękną wyprawę na górę Denali 6190 m n.p.m. na Alasce. Wyprawa ma taki charakter, że mała awionetka ląduje na lodowcu, po czym zostajesz w surowym zimowym i mroźnym klimacie ze swoją grupą na około 3 tygodnie, będąc totalnie odcięty od cywilizacji. Dlatego warto mieć zgraną ekipę. Mając wiele czasu wolnego, który pozostawał każdorazowo po pokonaniu wyznaczonego odcinka podczas kolejnych dni, prowadziliśmy rozmowy o górach, które aktualnie przeszliśmy, co w nich przeżyliśmy, jak wpłynęły bezpośrednio na nas, w jak niezwykłym miejscu jesteśmy, gdzie zdecydowana większość ludzi nigdy w swoim życiu tutaj nie postawi swojej stopy, oraz jak niezwykłym krajem jest Polska pod względem turystycznym. Często komentowaliśmy piękne i niepowtarzalne widoki, szczeliny lodowcowe, przeżycia na trasie, poszczególne sytuacje, oraz klimat naszej wyprawy i jak głęboko trzeba wejść w surowe, mroźne góry, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy w naszym życiu. Tak, mniej więcej, wyglądały nasze rozmowy:<br /><ul style="text-align: left;"><li>Agnieszka: jak tu jest pięknie! Pomyśl, że nikt z naszych znajomych nie je teraz obiadu w tak pięknym miejscu.</li><li>Wojtek: i pomyśl, że nikt z naszych znajomych nie był na Denali i zdecydowana większość na pewno nie będzie, bo góry nie są ich pasją.</li><li>Szymon: nie ma nic lepszego niż odpoczywać przy takich pięknych widokach.</li><li>Ja: może inni widzieli więcej niż ja, ale dla mnie to jest wyprawa życia, bo kiedy sobie pomyślę ilu z moich znajomych widziało to miejsce, to przyznaję, że Denali jest wyjątkowe. Już sam lot samolotem na lodowiec dostarczył nam tylu emocji, że mało kto miał okazję takie coś przeżyć. Widok na Alaskę, gdzie w 30 min wiosna zmienia się w surową zimę jest niesamowity!</li><li>Szymon: masz rację – lot awionetką był piękny! Najbardziej zapamiętałem, jak przelecieliśmy nad przełęczą Nadziei [nasza nazwa nadana podczas wyprawy, gdy czekaliśmy na samolot powrotny] i spojrzałem w dół, a tam widziałem Base Camp [baza początkowa]. Wszystko było takie malutkie! A później jak samolot zaczął zataczać koło nad lodowcem, żeby móc wylądować. To były wrażenia!</li><li>Agnieszka: u mnie w pracy to nikt na pewno nie był na takiej wyprawie. Byłam na Kilimandżaro, ale tam się idzie z przewodnikiem i wszystko jest takie komercyjne. Bez żadnego porównania. Nigdy nie próbowałam wchodzić na szczyt, gdzie trzeba wejść tak głęboko w góry. Tu jest jak w Himalajach.</li><li>Ja: a mnie na Denali zachwyciło mnóstwo rzeczy, bo już sam dolot na lodowiec był czymś wyjątkowym. Jak sobie pomyślę, ile ludzi miało okazję zobaczyć góry z awionetki, a tym bardziej Alaskę, to właśnie chociażby z tego względu uważam naszą wyprawę za wyprawę życia. Jak zobaczyłem naszą bazę pod nami i jakie wszystko jest malutkie, to pomyślałem jakie te góry muszą być wielkie. Mnie najbardziej zachwycił widok, jak samolot zaczął obniżać lot za przełęczą [Nadziei], kiedy zataczał krąg, żeby wylądować to, gdy patrzeliśmy przez okna pilota, to góry widoczne przed nami tak nagle „urastały” i wydawały się nieskończenie wysokie…</li></ul><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY1Uc0G_ZplpZ5teerUhB25T5qwjbcPpGduKMAD2_999LIZZhSme8F_W35OpsLrIRIv_hED_raz-em_Snzwd77MhF3YxavAfxl-6qR5ly5F3V5b8bgwxvWR4ghGvY-C7evRpEeZPATxgMZ/s1600/IMG_2790.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgY1Uc0G_ZplpZ5teerUhB25T5qwjbcPpGduKMAD2_999LIZZhSme8F_W35OpsLrIRIv_hED_raz-em_Snzwd77MhF3YxavAfxl-6qR5ly5F3V5b8bgwxvWR4ghGvY-C7evRpEeZPATxgMZ/w640-h426/IMG_2790.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAFkWBWvgXTEY-6cgEiVuIvHzxjXQ0x6o0Nn4iYPy6_6Qc6WOqI8nRDW4WI6NykAqq1wYtWWHLd4NIi2I0Vi3jys7JE_OhoqnjqI5OjS_19S1aA384Y_IXGI_8ZISO8UDUnWZhLk4sR3sM/s1600/IMG_2338.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAFkWBWvgXTEY-6cgEiVuIvHzxjXQ0x6o0Nn4iYPy6_6Qc6WOqI8nRDW4WI6NykAqq1wYtWWHLd4NIi2I0Vi3jys7JE_OhoqnjqI5OjS_19S1aA384Y_IXGI_8ZISO8UDUnWZhLk4sR3sM/w640-h426/IMG_2338.JPG" width="640" /> </a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTKz6ss_pY9AlkPoKYPgCKXIjJTLbegsgtjKM-1pXPINcThNNyE1dzEnMBB5oR6ZYsDIK1hJKESZht7VyECFFsWZESpsENjqLL9KFECJfvtLtNiJEZ-WhnoV7a4HlK3STHOR3b16QzbPg5/s1600/IMG_2373.JPG"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTKz6ss_pY9AlkPoKYPgCKXIjJTLbegsgtjKM-1pXPINcThNNyE1dzEnMBB5oR6ZYsDIK1hJKESZht7VyECFFsWZESpsENjqLL9KFECJfvtLtNiJEZ-WhnoV7a4HlK3STHOR3b16QzbPg5/w640-h480/IMG_2373.JPG" width="640" /> </a></div>Moja wyprawa życia - Denali 6190 m n.p.m. na Alasce</div><div>Właśnie tutaj mogłem poczuć prawdziwy klimat gór i poznać prawdziwych ludzi gór</div><div style="text-align: center;">[…]</div><ul style="text-align: left;"><li>Ja: są dwie szczeliny, które zapamiętam najbardziej. Jak schodziliśmy z trzeciej bazy i sanki pociągnęły mnie do krateru, to wtedy się naprawdę wystraszyłem. Nie zapomnę tego widoku, jak sanki wisiały pionowo na dwóch linkach w tej dziurze i tylko czekałem co będzie dalej. Pomimo, że wy staliście na ścieżce, to słyszałem ciężki oddech Agnieszki. Nie wiem kto bardziej się wystraszył, ale chyba wszyscy czuliśmy przerażenie. A druga szczelina to ta dwupiętrowa, jak zaczęliśmy schodzić z 4330 m, co śnieg ma kolor jak morze z Krety. Nigdy nie widziałem, żeby śnieg miał taką barwę i żeby szczelina była tak głęboka. Przecież, jak szliśmy, to ze ścieżki nawet nie widzieliśmy jej dna.</li><li>Agnieszka w tym czasie dopowiedziała: tutaj wszędzie są szczeliny. Trzeba wszędzie uważać. Jak dochodziliśmy do tutejszej bazy, to myślałam, że jest już po wszystkim, a tu na sam koniec wpadłam do dziury. Czułam, że tam jest wielka otchłań, bo noga wisiała mi w powietrzu i nią machałam. A druga szczelina to ta, gdy szliśmy od samolotu do tutejszej bazy. Po rozbiciu namiotu poszłam się przejść i wszyscy przeszli, a oczywiście ja musiałam wpaść do szczeliny. Mieliśmy pecha do szczelin. Z tego co czytałam, to ten lodowiec słynie ze szczelin.[…]</li><li>Agnieszka: jesteście zadowoleni z wyprawy i czy satysfakcjonuje nas miejsce, do którego doszliśmy? </li><li>Ja: jestem bardzo zadowolony i mimo wszystko uważam Denali za udaną wyprawę życia. Dlaczego? Bo po raz kolejny mogłem przesunąć swoje granice wytrzymałości. Na Denali było dużo rzeczy, których nigdzie wcześniej nie mogłem przeżyć. Cieszę się z tego, że pozwoliliście mi pójść samemu na atak szczytowy, jak was trzymała choroba wysokościowa. Muszę to powiedzieć, że nie przyjechałem tak daleko tylko żeby wejść na 4000 m. Czułem się idealnie, dlatego nie mogłem pojechać do domu, nie próbując nawet wejść na szczyt. Źle bym się z tym czuł. Z drugiej strony nie chciałem nic robić na siłę, dlatego nakreśliłem sobie granice, do których mogę się zbliżyć, a kiedy miało być coś niebezpiecznego, to miałem zawrócić. I tak robiłem. Wtedy jak poszedłem sam, za licznymi ekipami, to starałem się iść za nimi, żeby w razie czego zawsze ktoś był do pomocy. A gdy dołączyłem do trzech Amerykanów, to mogłem pójść jeszcze wyżej. Koniecznie chciałem dojść do poziomu 5210 m n.p.m., bo to ostatnia baza. Chciałem zobaczyć jak ona wygląda i jak daleko jest jeszcze od niej na szczyt. Spać na takiej wysokości – to by było kolejne nowe przeżycie. No i takiego morzu -40˚C nigdzie bym nie doświadczył i teraz wiem, jak jest – że mam dość duży zapas pod względem wytrzymałości. Mogłem też siebie sprawdzić na nietypowej wysokości – na 5800 m – jak się czuję, bo tego nikt nie wie, dopóki tam nie wejdzie. Pomimo rozrzedzonego powietrza czułem, że mam jeszcze duży zapas, ponieważ od 4330 m wraz z wysokością przyspieszałem, a powinno być odwrotnie. Myślałem, że będzie gorzej, bo na Elbrusie na 5300 m czułem silne zmęczenie z powodu rozrzedzonego powietrza, a tutaj po prostu szedłem bez większego wysiłku. Szkoda tylko, że pogoda i późna pora dnia „kazała” mi schodzić. Ale i tak mam wielką radość, bo nic się nie stało, a do szczytu pozostało tak nie wiele. Wiem, że jeszcze pozostała cała śnieżna grań do pokonania, ale gdybyśmy szli wszyscy, to kto wie, czy nie dałbym radę?... Z innych rzeczy, to bardzo mi się podobało zjeżdżanie na linach na 4750 m nad błękitną otchłanią i ta wielka, dwupiętrowa szczelina ze śniegiem w kolorze morza na Krecie w Grecji. Dużo rzeczy mi się podobało i uważam, że dla tych wszystkich przeżyć warto było przyjechać i spróbować, bo jak sobie pomyślę, że w tym czasie swojego wejścia próbowało 277 osób i jeszcze nikt nie rozbił nawet namiotu w High Campie, i jak zobaczyłem tam tylko dwa depozyty, to wywnioskowałem, że ja doszedłem najdalej, bo aż do poziomu 5800 m, idąc przecież z trzeciej bazy. Nikt tak nie robi ze względu na zbyt dużą odległość i siły potrzebne do wejścia. Właśnie przez to uważam, że pokonałem swoje granice wytrzymałości. Wiedząc, że teraz mają przyjść trzy dni z burzami śnieżnymi, to nie spodziewam się, żeby w ciągu tego tygodnia komuś udało się wejść na szczyt. Z tego powodu uważam, że w aktualnych warunkach podjęliśmy najbardziej słuszne decyzje i zrobiliśmy chyba nawet więcej niż można było. Każdy z nas przecież pamięta, jak się szarpaliśmy z saniami, gdy szliśmy od bazy drugiej do trzeciej. Wszyscy robili tą trasę na dwa razy, zakładając depozyty, a my poszliśmy „na Polaka”, czyli „do zajechania jeden krok” – wzięliśmy wszystko naraz i męczyliśmy podejście 12 godzin. Byliśmy wyczerpani, ale wzięliśmy ten odcinek na jeden raz i to pozwoliło sprawdzić każdego z nas, czy jesteśmy gotowi na duży wysiłek.</li><li>Agnieszka dopowiedziała swoje słowa: pomimo, że weszłam tylko na 4300m, to czuję wielką radość, bo nigdy nie byłam w górach, gdzie trzeba wejść tak głęboko i tyle dni spędzić na lodowcach i na takich mrozach. Przez to, że zachorowałam najbardziej, to zrobiłam wszystko, co mogłam. Nie przyjechałam tu, żeby robić coś na siłę, bo zdrowie jest najważniejsze i dlatego uważam, że i dla mnie wyprawa jest udana. Czasami sobie myślę jednak, a co by było, gdybyśmy jeszcze u góry przeczekali te trzy dni i spróbowali. Czasami biję się ze sobą w myślach, czy można było zrobić więcej, ale fajnie mówi się tutaj, jak jesteśmy na dole zdrowi i pełni sił, a co innego, jak tam czułam się fatalnie… Kiedy myślę o tym, jakbyśmy zostali, to wiem, że mogłoby nam zabraknąć czasu, bo musielibyśmy przeczekać trzy dni burz i ze trzy, cztery dni poświęcić na wejście na szczyt, bo jeden dzień, to dojście do ostatniej bazy, założenie depozytu i powrót, drugi dzień, to złożenie namiotu i wniesienie drugiej części rzeczy. Później odpoczynek i atak szczytowy. No i trzeba jeszcze wrócić do Base Camp. Wrócilibyśmy pewnie na początku czerwca, a zanim wrócilibyśmy, to pogoda znowu zdążyłaby się zepsuć i kto wie, czy samoloty by latały.</li></ul><div style="text-align: center;">[…]</div></div><div>Najbardziej podobało mi się podsumowanie Agnieszki, która zacytowała słowa jej taty: [jako pilot poznał dużą część świata i bywał w wielu krajach] „ciesz się, że mieszkasz w Polsce, bo to jeden z najpiękniejszych krajów świata. Mamy morze i góry, piękną i ciekawą historię, najlepszy klimat oraz niesamowitą przyrodę”. W pełni poparłem jej słowa, ponieważ 8 lat temu w podobnym tonie wypowiedziałem się publicznie o Polsce. Krótko opowiedziałem ekipie moją historię przejścia 1047 km samotnie przez wszystkie pasma górskie południowej Polski naraz, za wyjątkiem Tatr, gdzie po 31 dniach wędrówki podsumowałem: „Polska jest mała i nudna, dla tych którzy przejeżdżają ją samochodem, a ogromna i piękna, dla tych, którzy przeszli ją pieszo”. W ten sposób rozpoczęła się długa wymiana zdań na temat miejsc wartych odwiedzenia w Polsce. Każdy z nas omawiał jakieś ciekawe miejsca nie tylko górskie. Wtedy zaczęliśmy je zestawiać z różnymi krajami świata, gdzie albo wszystko było spalone słońcem, albo zasypane śniegiem, czy też groziły w jednych miejscach trzęsienia ziemi i tajfuny, a w drugich wybuchy wulkanów i zarazy. Każdy z nas tęsknił za zielenią, dlatego wszyscy wracaliśmy myślami do Beskidów i ich przepięknych polan pełnych czerwcowych kwiatów.</div><div><br />To nie wszystko, bo po powrocie do początkowej bazy na spotkanie wyszedł nam strażnik z parku narodowego Denali. Strażnik od razu kojarzył nam się z mandatem za nieświadome złamanie jakiegoś przepisu. Jakże miło się zaskoczyliśmy, kiedy przywitał się z nami, porozmawiał, gratulował nam wejścia do najwyższego punktu na wysokości 5950 m n.p.m. [na około 200-250 m przed szczytem zrobiłem wycof ze względu na późną porę i zmieniającą się powoli pogodę oraz silny mróz, gdzie zjedzenie jednego żelka zajmowało aż trzy i pół minuty]. Wskazał nam nawet miejsce, gdzie możemy bezpiecznie rozbić namiot na lodowcu. Jakie wielkie było nasze zdziwienie, kiedy już rozłożyliśmy namiot, a w naszą stronę wyszło dwóch strażników i pięć kobiet. Jedna z nich niosła wielki gar z makaronem na boczku z dodatkiem sera. Od razu nałożyły nam obfite porcje obiadowe i dołączyły do rozmowy. Może dla ciebie to coś zwykłego, ale jeśli żyjesz trzy tygodnie w miejscu totalnie odciętym od cywilizacji, gdzie panuje mróz od -10’C do -40’C, a jedyną drogą wyjścia z tego miejsca jest lot małą awionetką lub 7-dniowa wędrówka, jeśli jesteś miejscowym i bardzo dobrze znasz teren, z czego trzy dni idzie się przez lasy, gdzie żyją niedźwiedzie i nie ma żadnych ścieżek, to liczy się każdy człowiek spotkany na trasie w tym surowym oraz martwym terenie. Głucha cisza jest wręcz uderzająca. Każda taka rozmowa była na wagę złota. W trakcie dwóch kolejnych dni oczekiwania na lądowanie awionetki na lodowcu zaprzyjaźniliśmy się osobami mieszkającymi w bazie początkowej. Łącznie było nas 11 osób. Po południu zajęliśmy się wydeptywaniem pasa startowego dla samolotu i rano ponownie powtórzyliśmy to samo. Kiedy wszyscy wrócili awionetkami do małej wioski Talkeetna i rozeszli się w swoje strony, spędzaliśmy wolno płynący czas w tej niewielkiej osadzie, zachwycając się tutejszym sposobem na życie. Kiedy minął cały dzień spotkaliśmy jeszcze raz poznane na lodowcu osoby, z którymi wydeptywaliśmy pas startowy. Do oczu aż cisnęły się łzy. Życie w tak surowym klimacie i w odludnych górach spowodowało, że nieznana sobie grupa ludzi była teraz sobie bardzo bliska – właśnie ze względu na przeżycia… Nie bez powodu wielu tych, których pasją są góry, mawia: tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć! Tak. Oni wszyscy mają wielką rację. Cieszę się, że niejednokrotnie podobne chwile mogłem przeżywać w różnych górach, a nie tylko na większych dla mnie wyprawach. Takie piękne momenty zdarzały się również wielokrotnie w polskich górach z amatorami, którzy dopiero rozpoczynali swoją przygodę z górami…</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtVtWIoUBDq8o4hZStOm0FRopngPub9Q1M1_X6N6NVCn2ZQZiSGJQOl-xYUzF9wtSYtLzXTS5BeLnH65FcF1SVzaiguQHkXp041YnDlFmcgY1lw9SA4sZtywR4ucPxTs1WPCcU7iK5jRQK/s1600/IMG_2809.JPG"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtVtWIoUBDq8o4hZStOm0FRopngPub9Q1M1_X6N6NVCn2ZQZiSGJQOl-xYUzF9wtSYtLzXTS5BeLnH65FcF1SVzaiguQHkXp041YnDlFmcgY1lw9SA4sZtywR4ucPxTs1WPCcU7iK5jRQK/w640-h426/IMG_2809.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibvdQrgNx7TofZevYM2JhmncAnr9WFvZB0XHqWPniJeSe-s2GlQ3c_aF9CDR2wQ8egMAhETCsw45aPqIepLbOhsevRu_2JfXj3XBzekA4r8KJJc0fJmNh1WJpCDKQ766a7NcB4wCGhIkaA/s1600/IMG_3151.JPG" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibvdQrgNx7TofZevYM2JhmncAnr9WFvZB0XHqWPniJeSe-s2GlQ3c_aF9CDR2wQ8egMAhETCsw45aPqIepLbOhsevRu_2JfXj3XBzekA4r8KJJc0fJmNh1WJpCDKQ766a7NcB4wCGhIkaA/w640-h426/IMG_3151.JPG" width="640" /></a></div><div>Życie w skrajnych warunkach powodowało, że każdy człowiek był na wagę złota. Podczas wolnego czasu bardzo dużo rozmawialiśmy o górach i naszych pasjach oraz o ciekawych przeżyciach<br /><br />Kiedyś wielokrotnie opowiadałem, jak wyglądała moja przygoda z górami, kiedy zaczynałem oraz sam mogłem wysłuchać wielu historii od różnych ludzi. Dzisiaj trudno mi sobie wyobrazić, żeby z taką łatwością ktoś chciał podobnie dyskutować o górach tak po prostu od siebie po zejściu z gór…<br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">JAKOŚĆ DZISIEJSZEJ TURYSTYKI</span></b><br />Pamiętasz jeszcze moje słowa o rządzie i o tym, że jego decyzje mają pośredni wpływ na jakość turystyki? Co mam na myśli? Wszyscy kojarzą program 500+ oraz inne pochodne programy pomocowe. A czy ty czytelniku zastanawiałeś się, co powoduje socjalizm w społeczeństwie? Chociaż oficjalnie Polska ma ustrój demokratyczny, to wspomniane programy społeczne raczej przyczyniają się do oczekiwań i zachowań socjalistycznych. To znaczy, że pewna część społeczeństwa będzie pogłębiać swój schematyczny model życia, oczekując, że będą żyć za państwowe pieniądze w jak największej mierze, ile się da. Wiemy, że to nie są państwowe pieniądze, ale wspólne, pochodzące z podatków, tyle że 25% ankietowanych ludzi odpowiedziało, że dodatkowe środki pochodzą z puli partii rządzącej, a kolejne 18%, że środki są odłożone na ten cel z nadwyżek. Skoro w tak prostej rzeczy ludzie nie zastanawiają się jak to wszystko działa, to tym bardziej nie będą ambitniejsi w dziedzinie turystyki! Wszelka forma „rozdawania” pieniędzy których nie ma, prowadzi do jeszcze silniejszego umacniania postawy nastawionych na „branie”, a nie działanie. Człowiek, żeby mógł się rozwijać musi mieć możliwości, a nie podawane gotowe rozwiązania. Stąd ciągle uważam, że o turystyce powinny być prowadzone lekcje w szkole, żeby od najmłodszych lat pokazywać uczniom, że podróże to nie wyjazd nad polskie morze, picie alkoholu i klęcie w tłumach na „majówce”, ale raczej historia, poznawanie ludzi i ciekawych miejsc, a przede wszystkim nie bezmyślne zagęszczanie tłumów dodatkowo swoją osobą …<br /><br />O schematycznych i szablonowych zachowaniach ludzi można naprawdę dużo pisać (o tym jak rozpoznać i usunąć schematyczne działania w swoim życiu, napisałem osobny artykuł pod tytułem „<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/02/czy-naprawde-jestes-soba.html" target="_blank">Czy naprawdę jesteś sobą?</a>”), ale czas poruszyć również inne kwestie. Jeśli byłeś w górach, zauważyłeś pewien postępujący trend. Spałeś może w jakimś starym, drewnianym schronisku? A może coraz trudniej takie znaleźć? Niestety pogoń za pieniądzem w jakimś stopniu „zabija” ideę turystyki górskiej. Dzisiaj, jeśli wyburza się stare schroniska z klimatem, to zastępuje się je nowoczesnymi budynkami, które raczej są nastawione na duże zyski. Brakuje w nich górskiego klimatu, przypominają raczej wielki hotel, a częścią główną jest wielka przestrzeń gastronomiczna. W nauce jest nawet taki dział, który nazywa się dynamiką tłumów. Mając wiedzę na temat schematycznych zachowań większości społeczeństwa można wymyślić pewien model, który przyniesie naprawdę „kokosy” finansowe. Większa część turystów docierająca do schronisk, oczekuje zjedzenia obiadu i powrotu na kwaterę. Pod wspomniane potrzeby ogółu buduje się właśnie te obiekty. Nie bez powodu w nowych budynkach będących tylko z nazwy schroniskami, pod gastronomię zagospodarowuje się największą część parteru. Kuchnia musi „przerobić” wielkie tłumy i zapewnić krociowe zyski. Przykładem niech będą Markowe Szczawiny pod Babią Górą, gdzie stare, drewniane schronisko mające 101 lat zostało wyburzone, a na jego miejsce wybudowano większy obiekt, który do użytku oddano 25 kwietnia 2010 roku. Dzisiaj to „schronisko” figuruje jako hotel trzygwiazdkowy! I tu należy zadać sobie pytanie: czy w górach każde schronisko trzeba zastępować hotelem? Prawdziwi ludzie gór oczekują starych drewnianych chat z klimatem, gdzie jeszcze można porozmawiać o górach, przeżyciach z wyjazdów oraz wypraw i rozpalić ognisko. Podobny hotel wybudowano na Hali Miziowej pod Pilskiem, a swój „żywot” zakończyła jakże kultowa Chatka Puchatka w Bieszczadach…. Postępujący trend budowania hoteli zamiast schronisk górskich również przyczynia się do zanikania najcenniejszych wartości w turystyce. Teraz już wiesz dlaczego nie korzystam ze schronisk od przynajmniej 10 lat? Jeśli nie, to szybko odpowiem: bo zanika klimat górski, bo są przepełnione i w hałasie nie da się wyspać, pije się w nich mnóstwo alkoholu, jest głośno, często przesiadują w nich ludzie, których jedynym celem było dotarcie do schroniska i zjedzenie obiadu i najważniejsze – z dużym wyprzedzeniem trzeba rezerwować w nich miejsce! Za „moich czasów” [a upłynęło tylko kilkanaście lat…] schronisko służyło prawdziwym turystom, którzy po wielogodzinnych wędrówkach mogli się schronić, dostać kubek wrzątku, wyspać się chociażby „na glebie” i poczuć prawdziwy górski klimat. Dzisiaj naprawdę trudno skorzystać ze schronisk w sezonie, bo miejsca są już dawno zarezerwowane, a kto pozwoli na spanie „na glebie” w hotelu wyłożonym marmurami?... Po prostu pewne rzeczy przeminęły. Szkoda, że kiedyś o podobnych rzeczach słuchałem od starszych wiekiem osób, które opowiadały, jak miejscowości turystyczne miały swój klimat, nie było chińskiej tandety na każdym rogu i dzikich tłumów. Widać było tęsknotę za tamtymi dawnymi czasami. To wszystko zmieniło się w ciągu 50 lat, a teraz będąc dalej w miarę młodą osobą, widzę jak wszystko zmieniło się w zaledwie kilka, kilkanaście lat.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyi7U-g-XHPhZTjGO2NbyghmOHhAHPE1a0LQYxgMBAlcaw7-76AkrQpiyO3fEX0EhedlmbJvdt98qbiPukHdx3UXPIaU9DAkIC1IwKDHCmqryLHcqdVjtMLdpUp5WLUP0CHrbscJa5WZjE/s1600/markowe.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyi7U-g-XHPhZTjGO2NbyghmOHhAHPE1a0LQYxgMBAlcaw7-76AkrQpiyO3fEX0EhedlmbJvdt98qbiPukHdx3UXPIaU9DAkIC1IwKDHCmqryLHcqdVjtMLdpUp5WLUP0CHrbscJa5WZjE/w400-h300/markowe.jpg" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhKJtCSWEYRaUb2YkahsqtynihEy7u_vxNE-bdncRi4PC1ZWSLIV4NWnN5uBzCmOxqjnOBSUplt8Eaa2XjxgaV233HbfsGNMXpEY_TJFlikL2qrm4UYCziUKB8itJobUA5wxDNmvPscH-i/s1600/puchatek.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhKJtCSWEYRaUb2YkahsqtynihEy7u_vxNE-bdncRi4PC1ZWSLIV4NWnN5uBzCmOxqjnOBSUplt8Eaa2XjxgaV233HbfsGNMXpEY_TJFlikL2qrm4UYCziUKB8itJobUA5wxDNmvPscH-i/w400-h300/puchatek.jpg" width="400" /></a></div><div>Szkoda, że stare schroniska z klimatem coraz szybciej zamieniają się w hotele górskie lub po prostu znikają. Na zdjęciach: Markowe Szczawiny pod Babią Górą i Chatka Puchatka w Bieszczadach<br /><br />Kolejną sprawą są po prostu same góry. Jeśli przyjrzymy się górom sprzed 2006 roku i porównamy je z tymi po 2006 roku, zauważymy, że bardzo wiele się zmieniło. Przed 2006 rokiem Beskidy zachęcały do odwiedzania najwyższych szczytów, ponieważ wędrowaliśmy przez piękne, pachnące żywicą lasy, a na znanych wierzchołkach czekały na nas piękne widoki. W 2005/06 mieliśmy ostatnią prawdziwą zimę, gdzie pokrywa śnieżna zalegała przynajmniej 3-4 miesiące w jednym ciągu. Od tamtej zimy wiele się pozmieniało w pogodzie, gdzie zazwyczaj mamy długie okresy bezśniegowe i mamy zimowe orkany (silne i długo utrzymujące się wichury łamiące całe lasy jak zapałki). Tak jest do dziś. Przez rokrocznie powtarzające się ciepłe zimy, wiele gór stało się po prostu wrakami. Na szlaku zobaczymy powywracane korzenie na zaoranej ziemi, lub błotniste, rozjeżdżone szlaki powstałe w trakcie nieumiejętnej zwózki drewna. Dodatkowo ciepłe zimy przyczyniają się do nadzwyczajnego zwiększenia się populacji termitów, które drążą tunele w obumarłym drewnie. To nie jest tak, że lasy „padają”, bo „zjadają” je termity. Zielonego, zdrowego drzewa termit nie ruszy, tylko chore lub wyschnięte. Czy dramatyzuję? Zobacz tylko kilka przykładów:<br /><ul style="text-align: left;"><li>Słowacja, Tatry listopad 2004 – 12000 hektarów lasów zostało położonych jak zapałki. Sprzątanie trwało aż 5 lat!</li><li>Barania Góra 1220 m n.p.m., Malinowska Skała, maj 2006 – 8 km2 doszczętnie połamanych lasów od strony wschodniej plus rejon szczytu</li><li>Romanka 1366 m n.p.m. – sierpień, październik 2006 – bezpowrotnie utracony górnoreglowy, stary las na zachodnich stokach, gdzie powietrze pachniało żywicą na całej długości czerwonego szlaku będącego fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego. Zwózka drewna przyczyniła się do zaorania dużych powierzchni zboczy góry i powstania błotnistych szlaków</li><li>Gorce – masowe zamieranie świerkowych lasów na wszystkich górach. Najbardziej porażającym widokiem jest Polica 1310 m n.p.m., skąd mamy piękny widok na Tatry.</li><li>Góry Izerskie – kwaśne deszcze w latach 90’, XX wieku. Dzisiaj dopiero odrastają tam młode lasy</li><li>Tatry polskie – masowe zamieranie lasów regla górnego. Coraz częściej pojawiają się dwa pokolenia termitów w ciągu jednego roku. Fatalny stan lasów można zobaczyć w drodze nad Morskie Oko lub z Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem. Masowa zwózka drewna z okolic Trzydniowiańskiego Wierchu</li><li>Tatry Polskie – grudzień 2012 – seryjne wichury niszczą lasy w Dolinie Kościeliskiej i Chochołowskiej. Katastrofa jest porównywana do tej z 2004 roku na Słowacji. Polskie służby skorzystały z doświadczenia Słowaków w trakcie sprzątania powalonych lasów</li></ul>Jak widzisz, jest tego trochę. A wiedz, że nie wymieniłem wszystkich katastrof, które dotyczą najbliższych nam gór. A co powiedzieć o Alpach, gdzie lodowce znikają w zastraszającym tempie? Tam w ciągu kilku lat zanikają całe odnogi lodowców, które dzisiaj wyglądają jak jedno wielkie usypisko kamieni. I chociaż pod nimi znajduje się nadal gruba warstwa lodu, to już na powierzchni nie zobaczymy go wcale.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-ydOxA64MDYwMWWPByn2wlSM-UceQeaZd5t2OSpIcBHeodnrawSNJvZeIB6TCluBnFD0bgCPesCOAa5iQpGznNmqKHXdWqs8bW09DWUNlOKd7N6zKWdccuNSEcxx5M8sTDdfZuz401Pbr/s1600/las.jpg"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-ydOxA64MDYwMWWPByn2wlSM-UceQeaZd5t2OSpIcBHeodnrawSNJvZeIB6TCluBnFD0bgCPesCOAa5iQpGznNmqKHXdWqs8bW09DWUNlOKd7N6zKWdccuNSEcxx5M8sTDdfZuz401Pbr/w640-h480/las.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcXcsrenyielaGJkS1R7l9KWfFoJWi22ED9Ro5OGTFuZi1twG61ZrYqLarso12Zo-9FoZfcFz0dOYty48trGIfYVL3JFNJNaESyUyv2L2_pZlMUHE-rwXzJcx4Er5MgI_hr_D4ha3TmgTe/s1600/wrak.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcXcsrenyielaGJkS1R7l9KWfFoJWi22ED9Ro5OGTFuZi1twG61ZrYqLarso12Zo-9FoZfcFz0dOYty48trGIfYVL3JFNJNaESyUyv2L2_pZlMUHE-rwXzJcx4Er5MgI_hr_D4ha3TmgTe/w640-h480/wrak.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv1PUEAIVuumPOyfTNFdjWPHiYkXG2qUnvHYhmFDOyIIkMAsjKhvlderFgQzftSHGrKAUa9i93IBZuR5pZ1aHAB_xDDtxgZu9Xy9byrD885kloOskoXoZb7W_K1JRZcS1QKPDsJvCybF7d/s1600/b%25C5%2582oto.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv1PUEAIVuumPOyfTNFdjWPHiYkXG2qUnvHYhmFDOyIIkMAsjKhvlderFgQzftSHGrKAUa9i93IBZuR5pZ1aHAB_xDDtxgZu9Xy9byrD885kloOskoXoZb7W_K1JRZcS1QKPDsJvCybF7d/w640-h480/b%25C5%2582oto.jpg" width="640" /></a><br />Zamierające lasy, zaorane zbocza gór i rozjeżdżone, błotniste szlaki - to niestety coraz częstszy widok w polskich górach</div><div><br /><b><span style="font-size: x-large;">PODSUMOWANIE</span></b><br />Widząc postępujące zmiany w ciągu zaledwie kilkunastu lat, ciągle powtarzam, że jest jedno z powiedzeń, z którym nigdy się nie zgadzałem. Jeśli chodzisz, wędrujesz, wspinasz się po górach, to ile razy słyszałeś stwierdzenie: „nie idziemy, góry przecież nie uciekną”. O ile powiedzenie wymawiane w kontekście fatalnych warunków pogodowych i rezygnacji ze względu na nasze bezpieczeństwo, jest jak najbardziej słuszne, to w każdym innym przypadku już nie. Góry w Polsce i Europie tak szybko niszczeją z różnych powodów, że trzeba iść w nie tu i teraz, bo tak szybko „uciekają”. Mówiąc „uciekają” oczywiście mam na myśli ich bardzo szybkie zmiany w niewłaściwym kierunku. Pod tym pojęciem może kryć się topnienie lodowców, zamieranie lasów, wysychanie stawów (jak np. na Babiej Górze), oranie stoków górskich podczas zwózki powalonego drewna i tworzenie błotnistych szlaków, czy też najzwyczajniejsza komercjalizacja niegdyś pięknych miejsc. Przykładem komercjalizacji pięknego miejsca niech będzie Jaworzyna Krynicka 1114 m n.p.m. lub Czantoria 995 m n.p.m. Czy naprawdę chcemy wędrować po zaoranych górach z wywróconymi korzeniami do góry nogami, z fastfoodowymi budkami na szczytach, czy brnąć w zwałach błota na głęboko rozjeżdżonych szlakach, jak np. w drodze na Stare Wierchy w Gorcach? Z tego względu zawsze starałem się zobaczyć jak najwięcej, poznawać ciągle coś nowego, nie podążać klasycznymi schematami, poszukiwać czegoś nowego i wyznaczać sobie nowe miejsca do zobaczenia, bo wiele z nich już bezpowrotnie przeminęło – przynajmniej za naszego życia. Kiedy spoglądam na młodsze pokolenia rozpoczynające swoją przygodę z górami, mam wrażenie, że w wielu przypadkach oglądają już tylko „wraki” gór, przebywają w skomercjalizowanych miejscach, nie poznają prawdziwego górskiego klimatu, a tym bardziej trudniej im będzie znaleźć ludzi, którzy będą chcieli rzeczowo porozmawiać o górach, coś ciekawego o nich napisać, czy też wspólnie je przeżywać. Dzisiaj znacznie łatwiej o szablonowe wyjście w góry, gdzie głównym celem jest „zaliczenie” szczytu i „wstawienie” zdjęć na portalach społecznościowych niż o konstruktywne działanie oraz tworzenie pewnych wartości…</div><div><br /></div><div>Od roku 2020 doszedł jeszcze jeden czynnik, który utwierdza mnie w przekonaniu, że góry "uciekają" na swój sposób coraz szybciej. Poprzez nieprzemyślane decyzje rządów w sprawie COVID-19, coraz więcej miejsc staje się niedostępnych lub trudno dostępnych. Co chwilę słyszymy o nowych ograniczeniach, powstających konfliktach zbrojnych, czy o nowych kanałach przerzutowych uchodźców. To wszystko powoduje, że coraz trudniej wyruszyć za granicę w intersujące nas góry. Kiedyś mogłem zaplanować wyprawę w Alpy, a teraz nie wiem, jakie będą ograniczenia za miesiąc lub nawet za tydzień... Kiedyś chciałem pojechać na Pik Lenina 7134 m n.p.m. (i nadal chcę), ale przez pewien czas było to niemożliwe przez konflikt tadżycko-kirgiski z maja 2021, niepotrzebne obostrzenia COVID-owe, czy poprzez tak bardzo zrujnowaną gospodarkę Kirgistanu, że sami obywatele zaproponowali, żeby zrzucić się na budżet państwa. Czy w dobie mediów społecznościowych, gdzie większość ludzi została "ogłupiona", poprzez wieloletnie "wyćwiczenie" umysłu do mechanicznego przeglądania "obrazków", oczekujesz, że turyści będą co chwilę aktualizować wiedzę na temat zachodzących zmian, kiedy już od przynajmniej 10 lat większości z nich nie chce się przeczytać artykułu lub relacji? Tym samym coraz trudniej będzie znaleźć odpowiednią osobę, ponieważ jakość turystyki po prostu wyraźnie ubożeje... Wystarczy spojrzeć na rok 2021 w polskich Tatrach, czy nad polskim morzem. Obrazki, które mogliśmy tam obejrzeć w czasie wakacji po prostu były straszne...<br /><br />Nie można jednak powiedzieć, że dzisiejsza turystyka całkowicie upadła, bo również w dzisiejszych czasach odnajduję naprawdę dobre rzeczy.<br /><br /><b><span style="font-size: medium;">Na wielki plus zaliczę na pewno:</span></b><br /><ul style="text-align: left;"><li>Facebook jako narzędzie, gdzie mogę wyszukać odpowiednie osoby na wysokogórskie wyprawy. Wcześniej nie miałem takich możliwości</li><li>Internet jako największe źródło informacji. Dzisiaj mogę znaleźć relacje z prawie każdego miejsca na Ziemi. Mamy znacznie większe możliwości niż wszystkie poprzednie pokolenia razem wzięte</li><li>Możliwość bardzo szybkiego skomunikowania się z kimś, kto kocha góry</li><li>Coraz szybsza i lepsza infrastruktura turystyczna</li><li>Możliwość prowadzenia swojego portalu, grupy, itp. dotyczącej pasji podróżowania. Zachęcanie innych do ambitnego działania</li><li>Łatwiejsza niż kiedykolwiek indziej możliwość dotarcia do większości państw (za wyjątkiem ery koronawirusa) – kiedyś podróż samolotem była czymś niewyobrażalnym, dzisiaj jest łatwo dostępna</li></ul><span style="font-size: medium;"><b>Niestety na minus w turystyce zaliczę:</b></span><br /><ul style="text-align: left;"><li>Wpływ portali społecznościowych na jakość naszego życia i tym samym przełożenie na jakość turystyki oraz podróży. Większość ludzi zatraciła swoje „ja” i działa schematycznie bez większego zastanowienia się, że można inaczej</li><li>Roszczeniowość i nastawienie na masową turystykę, coraz trudniej o normalną pracę w dziale usług – wszędzie trzeba mierzyć się z wymagającymi klientami nieczytającymi umów</li><li>Komercjalizacja atrakcyjnych miejsc</li><li>Zanikanie prawdziwych miejsc z klimatem górskim (stare schroniska zamieniane są na hotele nastawione głównie na gastronomię dla mas)</li><li>Bardzo szybko postępujące zamieranie lasów w górach i nieumiejętna zwózka drewna z miejsc katastrof naturalnych, w wyniku czego oglądamy zaorane zbocza gór i wywrócone korzenie oraz jesteśmy zmuszeni chodzić po głębokich, błotnistych szlakach</li><li>„Zaliczanie” gór, nie zwracanie uwagi na szczegóły</li><li>Zanikanie zwyczaju pisania pamiętników z podróży lub relacji. Tym się po prostu nie żyje</li><li>Uproszczenie interakcji międzyludzkiej w grupach skupiających miłośników podróżowania – wystarczy kilka zdjęć selfie i obserwowanie liczników polubień, zanikanie konstruktywnych rozmów</li><li>Masy ludzi nieprzygotowanych do wyjścia w góry – brak planów, brak wiedzy o terenie, w który wyruszają, nie słuchanie ostrzeżeń [np. pamiętna burza na Giewoncie z dnia 22 sierpnia 2019]</li><li>Schematyczne spędzanie urlopu [np. wyjazd do zatłoczonych miejscowości nad polskim morzem, picie alkoholu, hałaśliwe zachowanie, klęcie]</li><li>Zanikające dzielenie się doświadczeniami, zanikające konstruktywne rozmowy w grupach pasjonatów, podział ludzi – brak jedności działania w organizacjach zrzeszających miłośników podróżowania, częste kłótnie i sarkastyczne odpowiedzi na pytania o szczegóły, hermetyzacja wewnątrz powstałych grup i powstawanie tak zwanego „betonu” [tak zwana grupa wewnątrz grupy nie do ruszenia], masowe podejście do tematu grup pasjonatów, odejście od skutecznych narzędzi pozwalających gromadzenie wiedzy, historii z działalności założonej organizacji oraz umożliwiających przejrzyste katalogowanie tematów</li><li>Uproszczenie przetwarzania informacji – dzisiaj informacje tylko „migają” przed oczami i są przewijane dalej…</li><li>Postępujące zmiany w górach i nad morzem [np. zamieranie lasów na Baraniej Górze, w Gorcach, Tatrach, na Romance, u stóp Babiej Góry – coraz częściej oglądamy „wraki” gór]; zamykanie kolejnych atrakcyjnych plaż z powodu przeludnienia, niewłaściwego zachowania turystów lub z powodu zanikającego życia podwodnego w ich pobliżu; naturalne zjawiska [np. erozja skał, topnienie lodowców] i czasowe ograniczenia w dostępie do atrakcji turystycznych [np. Zatoka Wraku na Zakyntos lub wejścia na Mt. Blanc od strony włoskiej, walący się lodowiec Mittelaletsch u stóp góry Aletschhorn w Alpach szwajcarskich – czyli tam, gdzie znajduje się największy lodowiec Europy]</li><li>Alkohol jako nieodłączny „towarzysz” każdych podróży - ubóstwianie alkoholu</li><li>Porównywanie się do innych, a nie do swoich poprzednich osiągnięć (bardzo silny wpływ portali społecznościowych na psychikę, gdzie według różnych badań, ponad 70% osób czuje się zdołowana tym, że ktoś inny ma „lepsze” życie. Tyle, że na takich portalach pokazuje się tylko najpiękniejsze chwile, a nie mówi o tych złych)</li><li>Stopniowe zanikanie zwyczaju dołączania samotnych osób do wspólnych wędrówek, coraz rzadsze pozdrawianie się turystów na szlakach</li><li>Nietrafione reformy szkolnictwa i socjalne, co nie pozwala uczyć prawdziwej idei podróżowania i turystyki oraz jeszcze silniejsze kształtowanie postawy nastawionej na „branie”, a nie działanie</li><li>Wielkie podziały w społeczeństwie (polityczne, ideologiczne), co ma przełożenie również na grupy zrzeszające pasjonatów w danej dziedzinie</li><li>Pozorna anonimowość w Internecie i wszędobylskie chamskie odzywki skutecznie zniechęcają do dołączania do kolejnych grup pasjonatów turystyki</li><li>Masowa komercjalizacja turystyki i wypraw górskich</li></ul>Jeśli nigdy nie miałeś okazji przeżyć tych rzeczy, o których wspominałem w całym artykule, spróbuj rozpocząć wszystko od nowa, wyszukuj ludzi, z którymi będziesz mógł zdziałać coś więcej niż tylko „zaliczać” kolejne szczyty i wychodź z inicjatywą. Szukaj ciekawych, niezatłoczonych tras, o których będziesz mógł później opowiadać. Jeśli martwisz się, czy potrafisz o czymś mówić, to zastanów się tylko, czy jeśli coś bardzo lubisz robić, to czy nie z największą łatwością możesz rozmawiać o tym godzinami? Tak właśnie jest! Zacznij spisywać swoje przeżycia związane z turystyką w dowolnej formie lub postaci, bo zauważysz zmiany jakie zachodzą w górach, w społeczeństwie, w podejściu ludzi do danego tematu. Unikaj za to „pustych” fotorelacji, bo takie przepadają w bezkresnych czeluściach Internetu nawet po upływie jednego dnia i niewiele wnoszą. Poszukuj nowych informacji, staraj się organizować swoje, autorskie wyjazdy, realizuj nowe pomysły, uciekaj od schematów.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHgj1CxeagHFlRuQwFNarRmkYYVz3bCRV4JoXg-WDIZc_ib7qHJVNXDIU3_Q0ChULKhysjkC42rk5oYz-8_4NmTLLB66T4f96plS8absSS3RLZjtZ9gOZp0FeA7ky1wZS2rtexGNT6GUZ/s1600/Alpy+1_1.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="534" data-original-width="1600" height="324" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHgj1CxeagHFlRuQwFNarRmkYYVz3bCRV4JoXg-WDIZc_ib7qHJVNXDIU3_Q0ChULKhysjkC42rk5oYz-8_4NmTLLB66T4f96plS8absSS3RLZjtZ9gOZp0FeA7ky1wZS2rtexGNT6GUZ/w640-h214/Alpy+1_1.jpg" width="950" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHHmq3JqHt_Nm5eUkROHwZJnWeflvIrlAkMz1zHXVvDNffSptlcGqBPv6nrQ6tLI7TIcZ2oXKlqW_UcXWIMu0dWI8vdDJkGeXFneaAeTjT98lNdUiZT2WwuO2imRxdzndP-sbzldbkooD4/s1600/Tatry+2_1.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="533" data-original-width="1600" height="324" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHHmq3JqHt_Nm5eUkROHwZJnWeflvIrlAkMz1zHXVvDNffSptlcGqBPv6nrQ6tLI7TIcZ2oXKlqW_UcXWIMu0dWI8vdDJkGeXFneaAeTjT98lNdUiZT2WwuO2imRxdzndP-sbzldbkooD4/w640-h214/Tatry+2_1.jpg" width="950" /></a></div><div>Nie działaj schematycznie, wyszukuj czegoś wyjątkowego, dużo czytaj, planuj i organizuj wyjazdy "na własną rękę". Pamiętaj, że zrealizowane marzenia mają bardzo wielki wpływ na twoje życie!</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF7IPXyCARIlq5QD5crs-fjUWM2alMedfvZDXZD8_oSv6FE_O6_opPqO0sHb2L3dH6jB9jjFdMlYkeOJEwuoOj-3scY72zBCJ-WZFuPW34oTRCO75MxoKZOg7qIHd-Mso8Zr5wJjUwf2Fg/s1600/ZESZYT.jpg" style="text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF7IPXyCARIlq5QD5crs-fjUWM2alMedfvZDXZD8_oSv6FE_O6_opPqO0sHb2L3dH6jB9jjFdMlYkeOJEwuoOj-3scY72zBCJ-WZFuPW34oTRCO75MxoKZOg7qIHd-Mso8Zr5wJjUwf2Fg/w640-h480/ZESZYT.jpg" width="640" /></a></div>Pisz pamiętniki z każdej wyprawy - tej mniejszej i tej większej. Tylko wtedy zobaczysz, jak wszystko się zmienia, będziesz mógł przypomnieć sobie wszystko ze szczegółami i zaobserwujesz znacznie więcej. Spisuj swoje przeżycia w postaci planu wydarzeń, a po powrocie do domu pisz pełne relacje. Zobaczysz jak wielką wartość będą miały dla ciebie już po kilku latach!<br /><div><br /></div><div>Na początek jednak zastanów się, jak wyglądała twoja pierwsza przygoda z górami. Spróbuj opisać swoje wrażenia, spostrzeżenia i emocje, które ci wtedy towarzyszyły. To właśnie od nich rozpoczyna się twoja wielka przygoda z górami. Tak proste „zadanie” pozwoli ci na przeskok myślowy z „brania” i schematycznego postępowania na działanie, rozwój i realizację najpierw najprostszych marzeń, a później tych największych. Jeśli nadal nie wiesz, jak się do tego zabrać, pozwolę, że krótko opowiem, jak ja rozpocząłem swoją przygodę z górami:<br /></div></div></div></div><div><br /></div><div><div><i>Pierwsze góry, pierwsze doświadczenia i spostrzeżenia, pierwsze problemy, zetknięcie z różnymi kulturami, i niezwykłą przyrodą... To było coś niezwykłego... Czy próbowałeś kiedyś sięgnąć głęboko do pamięci i zastanowić się, jak to naprawdę było? Jak to się wszystko zaczęło? Jakie miałeś wtedy myśli? Co było dla ciebie nowe?, Czego się bałeś? Który szlak był dla ciebie tym pierwszym? Jakie miałeś problemy? Kto ciebie namówił do tego? I wreszcie jak góry odmieniły Twoje życie? </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Czy tak naprawdę musiało być? To pytanie zadaję sobie nieraz... Jak to naprawdę było? Jak zacząłem swoją przygodę z górami? Co dało ten pierwszy impuls do rozpoczęcia przygody z górami? </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Sięgając do pamięci, zastanawiam się kiedy tak naprawdę ja i góry tworzymy nierozłączną parę... Już od najmłodszych lat zdjęcia, które oglądałem z wycieczek moich rodziców wciągnęły mnie tak bardzo, że postanowiłem... muszę tam być! Pierwsza praca i pierwsze marzenia powoli zaczęły się realizować... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Na pytanie, kiedy tak naprawdę rozpocząłem przygodę z górami i co dało mi ten pierwszy impuls do rozpoczęcia tej niezwykłej przygody, jaką są z pewnością góry, odpowiedziałem sobie tak... Pewnej nocy w marcu 2006 miałem sen. Zwykły jak każdy inny. Zapamiętałem tylko ten jeden szczególny moment... Był nim widok z Babiej Góry na Baranią Górę i sam fakt, że podczas jednej wyprawy uda mi się przejść ten odcinek. Nigdy nie byłem wówczas na Babiej Górze, dlatego tym bardziej podobało mi się to, jak moja wyobraźnia podziałała w tym przypadku. Rzeczą oczywistą jest to, że obraz, który ujrzałem nie pokrył się z rzeczywistością, ale sam fakt, że uda mi się zobaczyć obie góry podczas jednej wyprawy już tak... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Miesiąc później, nie mając kompletnie żadnej wiedzy na temat gór, map ani jakiegokolwiek sprzętu postanowiłem, że muszę zrealizować swoje marzenie. Intensywnie przeglądałem przewodniki, strony internetowe oraz zdjęcia... Wtedy odkryłem Główny Szlak Beskidzki – o istnieniu, którego nie byłem świadomy... Zawsze marzyłem o wielodniowych wędrówkach w atmosferze wyciszenia i spokoju... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>W końcu udało się! Wytyczyłem trasę. Był nią odcinek Rabka-Zdrój – Ustroń ze zmianami w Wiśle Czarne. Razem nazbierało się 210 km pieszej wędrówki... Wtedy zadałem sobie pytanie: czy jestem gotowy na taką wędrówkę?... Odpowiedziałem sobie wtedy bardzo szybko, że tak... Nie mając jakiegokolwiek sprzętu, spakowałem się i ruszyłem na moją pierwszą przygodę z górami... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Ciągle dręczyły mnie pytania: czy to nie za długi odcinek, jak na pierwszy raz? czy nie będę bał się w nocy samotności? co mam robić, gdy stanę na wielkiej polanie, nie mając przed sobą ani jednego znaku? czy to, co zabrałem ze sobą absolutnie mi wystarczy? czy starczy mi sił?... Najbardziej jednak obawiałem się tego trzeciego pytania... Co mam zrobić, gdy stanę w obliczu majestatu gór, sam na sam... Którą drogę wybrać?... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Dnia pierwszego, kiedy rozpoczynałem moją przygodę z górami, zobaczyłem, że spełnia się właśnie moje największe marzenie. Poczułem się wolny - choć na chwilę - nie zwracając uwagi na życie codzienne. Dodatkowo uczucie wolności potęgowała sama myśl, że tyle gór jeszcze przede mną... Na szlaki nie patrzyłem w kategorii kilometrów, czy też pory dnia, bo tu – w górach - czas zdawał się płynąć od wschodu do zachodu słońca. Wędrując, cały czas szedłem z tą myślą... Bałem się jedynie pierwszego kontaktu z nocą w górach. Ta myśl... Co to będzie? Nie dawała mi spokoju. Już wkrótce przyszło mi się zmierzyć z wszystkimi pytaniami, jakie sobie zadałem wówczas przed tą wyprawą... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Kiedy sięgam do pamięci do dnia pierwszego i do tego, jak góry mnie przywitały, cieszę się bardzo, bo już od pierwszych chwil czułem, że czas rozpocząć nowy rozdział w życiu... Pierwszy górski krok postawiony w Rabce Zdrój, pierwszy las, pierwsze problemy... To jest coś czego się nie zapomina... Mając na sobie jedynie plecak, brak doświadczenia i wiele pomysłów - ruszyłem. Czterogodzinna wędrówka, górskim lasem, dała mi pierwszą lekcję. Od jego początku padał deszcz i na szlaku ani jednej osoby – tylko ja i góry... Pierwszy smak wolności... Wędrówka na Halę Krupową utkwiła mi szczególnie – był to mój pierwszy szlak. Było już późno, niebo pokryte deszczowymi chmurami, powoli przygotowywało się do zachodu słońca. Tu po raz pierwszy mogłem poznać odpowiedź na odwieczne pytanie: czy nie będę bał się w nocy samotności? Pomimo, tego, że byłem na hali, na której jest schronisko, postanowiłem, że muszę oswoić się z lękiem o pozostaniu na noc w namiocie, śpiąc w namiocie w okolicy schroniska. Noc nie była straszna, ale burza, która zbliżała się w środku nocy, napędzała mi różnych myśli do głowy... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Po raz pierwszy ujrzałem wielkie polany, a na nich hektary borówek... – wtedy było to dla mnie coś niezwykłego – coś, czego nigdy nie widziałem na własne oczy. Podejście w stronę Policy, również obfitowało w borówki od samych jego stóp, aż po szczyt. Jakie to było uczucie stać po raz pierwszy, w środku tego niespotykanego przeze mnie terenu! Do samego zachodu Słońca stałem w samotności, rozglądając się dookoła. Nie mogłem nacieszyć się tym, co widzę. Polana na Hali Krupowej była czymś niezwykłym... Na północnym – zachodzie widziałem tylko jakąś, niższą górę, a dookoła mnie widziałem tylko piękne, świerkowe lasy i borówki. Ze szczytu podejścia, gdzie kończył się „dywan”, który tworzyły wszechobecne borówki, miałem okazję zobaczyć coś jeszcze, z czym nie miałem styczności w górach. Było to wielkie skrzyżowanie ścieżek, którego tak się obawiałem. Na środku stał tylko drogowskaz. Bałem się, że mogłem zgubić właściwą drogę. Z góry podziwiałem piękno otoczenia i wiedziałem, że to nie będzie moja ostatnia wyprawa górska... Byłem tak zachwycony tym co widzę, że nie chciałem stamtąd schodzić. W samotności czekałem, co się wydarzy dalej, gdy zmrok będzie powoli zapadał. Okolica powoli spowijały ciemności... O tej porze góry pokazywały swoją potęgę. Z każdą minutą stawały się coraz większe, bardziej tajemnicze i nieprzewidywalne. Tak wyglądał mój pierwszy dzień w górach. Zetknąłem się z czymś całkowicie dla mnie nowym, czymś niezwykłym i tajemniczym, z czymś o czym tak ciągle marzyłem... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Drugi i trzeci dzień tej wyprawy dał mi kolejne doświadczenie, a raczej pokazał mi coś nowego. Poranek przywitał mnie wtedy pięknymi chmurami warstwowymi, których gromadzenie na niebie, miałem okazję podziwiać jeszcze przed wschodem słońca.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Tu spotkałem pierwszych ludzi. Wtedy, przed wschodem, spotkałem zbieraczy jagód, którzy traktowali góry jako konieczność... Na pytanie gdzie idziesz? Odpowiedziałem: do Ustronia. Na pytanie: z kim? Odpowiedziałem: samotnie... Wtedy przekonałem się po raz pierwszy, jakie podejście mają ludzie mieszkający w górach – oczywiście nie wszyscy. Pomyślałem, wtedy, że nie potrafią docenić tego, co mają wokół siebie... Przejście przez Policę w lekko zamglonym lesie dodawało uroku temu miejscu. Nie mogłem nacieszyć się tymi widokami, dlatego szedłem powoli tak, aby trwało to jak najdłużej. Teraz przyszło zmierzyć mi się z kolejnym pytaniem. Co zrobię, gdy zgubię szlak? Już na jednym z podejść musiałem schodzić ze szlaku, idąc lasem pełnym borówek, aby ominąć setki powywracanych drzew we mgle. Nie było to takie straszne, jak się obawiałem. Co prawda niejednokrotnie traciłem znaki z oczu, ale w lesie czułem się jak gdyby był to mój drugi dom... Drogę odnajdowałem szybko i już wkrótce przyszło mi się zmierzyć z Królową Beskidów. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Pamiętam ówczesną pogodę. Było wtedy pochmurno, deszczowo i mglisto. Nie wiedziałem co mnie czeka. Ile tak naprawdę znaczy ta liczba 1725 m n.p.m. i co mnie czeka na takiej wysokości... Pierwsze podejście na Królową okazało się niezwykle trudnym przeżyciem. Brakowało sił. Co paręnaście kroków zatrzymywałem się, a wokół mnie tylko las – wszechobecny las... Świerki regla górnego, porośnięte niebiesko-zielonymi porostami świadczyły o wysokiej jakości powietrza. Zadałem sobie kolejne pytanie. Czy dam radę tam wejść? Nie wiedziałem ile przede mną szlaku w lesie, a gdy wyjdę ponad jego górną granicę, czy coś ujrzę, czy będę musiał już wracać? Zmęczony wędrówką, wchodziłem krok po kroku. Ciekawość zobaczenia czegoś nowego i wymagającego większego wysiłku, pchała mnie do przodu. Wtedy nadszedł ten czas... Świerki tworzące tutejszy las zaczynały być coraz niższe, aż ujrzałem... pierwszą kosodrzewinę... Byłem tak zdumiony tym, co zobaczyłem, że mimowolnie wypowiedziałem na głos słowo: kosodrzewina. Nie myślałem, że kiedykolwiek uda mi się ją zobaczyć i dotychczas uważałem ją za roślinę, którą niewielu miało okazję zobaczyć... </i></div><div><i>Wtedy spełniło się moje kolejne marzenie, w które nie wierzyłem, że kiedykolwiek uda mi się spełnić. Dosłownie parędziesiąt metrów nad moją głową wisiały gęste, deszczowe chmury. Na północy widziałem tylko wycięty pas lasu na Mosornym Groniu, który mnie bardzo urzekł. Przede mną widniała Królowa Beskidów... Pierwsze dwa podejścia niezwykle zielone, usłane ze wszystkich stron kosodrzewiną. A wyżej? Gęste chmury nie pozwalały nic dostrzec. Zastanawiałem się co dalej robić. Iść? Nie iść? Po dłuższej chwili namysłu postanowiłem, że idę. Powoli kierowałem się w zamglone pola kosodrzewiny, które momentami tworzyły przepiękne „wąwozy”. Wtedy miałem okazję zobaczyć ile znaczy wysokość w górach, którą dotychczas poznawałem na lekcjach geografii. Podchodzenie w środku kosodrzewiny we mgle nie dostarczyło mi widoków, dlatego szedłem tylko przed siebie... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Idąc tak od dłuższego czasu zobaczyłem coś niemożliwego dla mnie. Byłem ponad chmurami! Od Kępy (1525 m n.p.m.) „odbijała się” wielka chmura, za którą wyłonił się widok na Zubrzycę Górną. Pamiętam ten moment, ponieważ wtedy stanąłem jak wryty. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Możliwość bycia ponad chmurami była dla mnie czymś równie niemożliwym, jak ujrzenie kosodrzewiny... Po dłuższej chwili obejrzałem się za siebie, bo czas było iść wyżej. To, co tam zobaczyłem było czymś równie niezwykłym. Teraz powstała jeszcze lepsza możliwość wędrówki ponad chmurami... Przede mną widziałem Małą Babią Górę, duży fragment błękitnego nieba, a pode mną gęste i ciemne chmury, które tworzyły wrażenie nieskończonych czeluści. Tam – na dole – wszystko wyglądało, jakby się kotłowało w wielkim garncu. Spojrzałem w dół i w stronę Małej Babiej Góry... Chmury, które były na wysokości Małej Babiej Góry opadły w dół doliny – do „kotła” – po czym sunęły w moją stronę z wiatrem. Cały czas obserwowałem ich przemierzanie, aż nagle... rozbiły się o miejsce, w którym stoję... Wszystko nagle znikło. Tylko mgła wokół mnie... Chmury podzieliły się na wiele mniejszych fragmentów „odbijając” się od Kępy w górę, ponad mnie. Byłem w szoku. Od teraz chciałem oglądać ciągle to nowe rzeczy, zjawiska i inne zdarzenia, bo po tych dwóch dniach cały czas coś zaskakiwało mnie. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Z Kępy poszedłem dalej - na szczyt. Kosodrzewina powoli znikała... Głazów przybywało... Stałem i zastanawiałem się, co ujrzę teraz... Co mnie tutaj może jeszcze zaskoczyć... Choć w krótkim czasie nie byłem tego świadomy, to w nieco dłuższej perspektywie, mgły też „zagrały” tu swoje przedstawienie. Idąc coraz wyżej, we mgle myślałem, że za podejściem, którym idę jest już szczyt. Kiedy zobaczyłem takie coś pięciokrotnie, byłem zdumiony tym, co tu się może jeszcze wydarzyć... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Na szczycie również zostałem mile zaskoczony. Nie minęło pięć minut, gdy wiatr, który roztrzaskiwał chmury o Kępę, tu na szczycie, przewiał je wszystkie, odsłaniając błękitne niebo, pozwalając mi zobaczyć widoki niezwykłe! Długo obracałem się wokół siebie, aby ogarnąć to wszystko wzrokiem. Jezioro Orawskie, Mała Babia Góra, Mosorny Groń i pas lasu, który mnie tak urzekł stał się teraz taki mały... Chmury odeszły gdzieś na wschód, pozostawiając za sobą piękną, słoneczną pogodę. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Pamiętam, że wówczas patrząc ze szczytu w stronę Małej Babiej Góry oglądałem wielką polanę, na której rosła tylko trawa. Znajdowała się tuż pod kopułą szczytową. Wtedy zadawałem sobie pytania. Co na tej wysokości i w tak trudnych warunkach żyje? Czy to już szczyt możliwości natury? Czy gdyby ta góra była wyższa, czy coś wyżej by na niej rosło, czy tylko zobaczyłbym skały i kamienie? Zaciekawiony tym, co dotychczas zobaczyłem, zacząłem schodzić ze szczytu. Zejście z kopuły skalnej było dla mnie bardzo strome, wręcz bałem się go... Trawersujące zejście, stromo opadające w dół było czymś, z czym nie miałem nigdy kontaktu. Właśnie stąd podziwiałem piękno wysokogórskiej polany dużo poniżej poziomu kopuły podszczytowej. Wtedy zobaczyłem że się mylę... Pod moimi nogami dostrzegłem pomarańczowe grono, które tworzyło kwiat. Przyjrzałem się mu dokładnie i... doszedłem do wniosku, że pierwszy raz widziałem taką roślinę na oczy. Był nią różeniec górski. Po spotkaniu z tym kwiatem zrozumiałem jak potężna jest natura. Tu liczą się każde warunki do przetrwania – nawet na tej wysokości. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Docierając do schroniska na Markowych Szczawinach miałem okazję poczuć po raz pierwszy klimat schroniskowy, wziąć „górski” nocleg i pogawędzić z ludźmi, którzy robią to samo, co ja – kochają góry. Poznało się tu przyjaciół na parę godzin, ale mających te same pasje. W końcu można było wymienić swoje doświadczenia i spostrzeżenia z innymi... </i></div><div><i>Będąc w schronisku, myślałem o tym, że kiedyś marzyłem o wschodzie słońca w środku gór. Teraz mogłem spełnić to marzenie. Wstałem rano, tak szybko, jak było to możliwe i wyszedłem na dwór – przed schronisko. Nikogo jeszcze nie było w okolicy. Do uszu dochodził tylko cudowny śpiew ptaków i cicho szeleszczące igły świerków poruszane przez wiatr. Słońce właśnie wschodziło, choć nie dane mi było ujrzeć jego blasku o tej porze rozpoczynającego się dnia. Cienkie warstwowe chmury przypominały mi o wschodzie, który oglądałem dzień wcześniej. Byłem sam, dlatego wyruszyłem z powrotem na Przełęcz Brona, skąd podziwiałem ciągnący się kilometrami pas w środku gór i lasów. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Widok na Diablak i majestat gór o wczesnym ranku był dla mnie niezwykły. Widok na Królową Beskidów i myśl, że byłem na jej szczycie dziwiła mnie bardzo, bo stąd wyglądała jak nieosiągalna, tajemnicza i bardzo wysoka skalista góra. Długo przyglądałem się jej. Na Przełęczy Brona również ujrzałem po raz pierwszy Tatry, o których tylko gdzieś na lekcjach geografii coś usłyszałem. Byłem tak samo zdumiony, jak w przypadku, gdy ujrzałem kosodrzewinę po raz pierwszy w życiu. Tak samo, jak wcześniej, wypowiedziałem mimowolnie słowo: Tatry! i poszedłem dalej... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Najbardziej jednak zaskoczyło mnie półtoragodzinne zejście ze szczytu Małej Babiej Góry. Niezwykłe było to, jak w ciągu tego czasu zmieniała się roślinność. Kamienie i rozległe polany powoli zamieniały się w las świerkowy – później liściasty. Wtedy myślałem: ile dzięki górom można przyspieszyć czas i zobaczyć, jak się wszystko zmienia w ciągu tak krótkiego okresu. Miałem okazję zobaczyć coś, co na nizinach trwa cały rok. To było dla mnie niezwykłe... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Przejście z Małej Babiej Góry do Studenckiej Bazy Namiotowej na Głuchaczkach obfitowało w wiele atrakcji, ale najbardziej urzekła mnie tutejsza kultura. Tą bazę prowadzą ludzie kochający góry całym sercem, bo kiedy zawitałem do nich, przywitali mnie serdecznie. Miałem okazję przeprowadzić dłuższą pogawędkę z nimi, a kiedy ruszałem dalej – otrzymałem połówkę bochenka chleba i pozdrowienia, z którymi było już czas iść dalej... Wtedy zadawałem sobie kolejne pytania. Czy taka kultura panuje wszędzie, czy tylko na tym szlaku czy też w Beskidzie Żywieckim? Czy idąc dalej, będę miał tyle samo źródeł wody, co dotychczas? </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Niestety, bardzo szybko zweryfikowałem moje pytania dochodząc do schroniska na Hali Miziowej. Było już późno, więc zaplanowałem, że wezmę tu nocleg. Jednak gdy wchodziłem do środka, usłyszałem "Nie masz co robić, wypier...olić ci?" Jako, że kultura była tu, jaka była, nawet nie wszedłem do środka i poszedłem na Polanę Górową zielonym szlakiem do Studenckiej Bazy Namiotowej, gdzie wyspałem się i mogłem zapomnieć o tym incydencie z Hali Miziowej. Dzięki tej bazie namiotowej poznałem „dwa światy”: Halę Miziową – tą z nowoczesnym schroniskiem i kulturą, która ma wiele do życzenia i „Bazę Namiotową na Hali Górowej” – tą odległa o zaledwie 15min drogi – z piękną historią, starą bacówką i klimatem górskim, którego można w wielu obiektach tylko pozazdrościć. Tutaj trzeba było przygotować sobie wszystko samemu w ciszy, odosobnieniu i w środku pięknego lasu. Tu – w sercu dzikiego lasu – miałem okazję powędrować sam, poza wyznaczonymi szlakami, podziwiając nieznane mi okolice i niesamowity widok na Królową Beskidów z innej perspektywy. Miałem okazję pozostać tu na dłużej, ponieważ wielogodzinny ulewny deszcz zatrzymał mnie. Poznałem dzięki temu parę osób, które tworzyły jakże miłą atmosferę. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Kiedy pogoda poprawiła się pomyślałem, czy naprawdę muszę już iść? Było tak pięknie... Jednak myśl, że każdego dnia coś zaskakuje mnie pozytywnie i myśl, że zobaczę coś nowego, nastroiła mnie pozytywnie. Wróciłem na Halę Miziową i poszedłem dalej – w stronę Romanki... Zastanawiałem się, co mnie jeszcze może zadziwić na tym szlaku. Przejście zachodnim stokiem Romanki pokazało mi coś nowego... Skalisty, stromy stok, na którym rósł piękny las świerkowy pozwolił mi poczuć coś niezwykłego. Będąc w środku lasu unosiła się mocna woń żywicy. To przejście utkwiło mi szczególnie w pamięci, ponieważ wędrowałem już wieloma lasami, ale czegoś takiego nigdy nie doświadczyłem... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Przejście Pasmem Abramów pozwoliło mi zobaczyć granicę Beskidu Żywieckiego i Śląskiego od Żywca, aż po samą Milówkę. Tutaj, z góry, można było zobaczyć cywilizację, która stąd wyglądała kolorowo i mogłoby się wydawać, że tam w dole jest równie kolorowo, jak z góry. Dzięki temu pasmu miałem okazję wędrować po rozległych polanach bez ani jednego znaku, przez co moja obawa, o to jak się zachowam w takiej sytuacji - zniknęła. Myślałem, że zobaczyłem i doświadczyłem już wszystkiego i że nic nie jest mnie już w stanie zadziwić... Jednak przejście z Beskidu Żywieckiego w Śląski, było dla mnie czymś zupełnie nowym. Dotychczas spotkani ludzie pozdrawiali mnie serdecznie, a kiedy znalazłem się „po tej drugiej stronie” nagle to wszystko zanikło... Dlaczego? Nie wiem... Wędrując dalej, zauważyłem, że kultura na szlaku w Beskidzie Śląskim jest niższa niż ta, z którą miałem okazję się spotkać dotychczas... Również tutaj widać było, że tutejsza ludność nastawiła się na komercjalizację gór, przez co, okolica stała się dla mnie mniej atrakcyjna, choć same góry – nie. </i></div><div><i><br /></i></div><div><span style="font-size: medium;"><b><i>Jak zmieniły mnie góry? </i></b></span></div><div><i>To pytanie jest ciągle aktualne i będzie tak długo, jak długo będę żył. Mój pierwszy raz w górach pokazał mi coś całkowicie nowego, tajemniczego, niespodziewanego... To o czym marzyłem i wydawało mi się niemożliwe, miałem okazję doświadczyć osobiście. Góry zmuszały mnie do wytrwałości w dążeniu do celu wynagradzając mi każdy włożony w to wysiłek przepięknymi widokami, krajobrazami i zjawiskami. Góry – ten inny, niezwykły świat – pokazały mi coś jeszcze... Coś czego istnienia nie byłem świadom. Tu zobaczyłem kosodrzewinę, której przecież nigdy nie miałem ujrzeć na własne oczy, tu byłem po raz pierwszy ponad chmurami, tu po raz pierwszy miałem okazję zmierzyć się z moimi lękami... Każde wyjście w góry wzmacniało mnie i dodawało mi sił na kolejne dni. Góry dały mi wiele możliwości spełniania marzeń. Góry stały się elementem mojego życia, miejscem, które będzie mnie wzmacniać zarówno fizycznie jak i psychicznie, miejscem, w którym dostrzegać będę zmiany i miejscem, w którym zawsze będę podziwiał upływający tu czas inaczej... </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Od tamtego razu minęło już kilkanaście lat. Dla tych, którzy mają już wiele lat życia za sobą, to być może jest krótki okres, ale dla innych, jest to ogromny kawał czasu, który zdawałoby się, nigdy nie upłynie. A jak to jest z nami – ludźmi gór, których serce jest w dużej części tam, na wysokościach? Niejeden z nas mawiał, że życie w górach płynie inaczej, że czas mija inaczej, że to, co złe pozostaje w dolinach, czego nie da się dostrzec z góry. Choć minęło kilkanaście lat, to czuję się, jak gdyby minęła dopiero jedna minuta. Czy to źle, czy dobrze? Zależy jak popatrzymy na tę jedną minutę. Jedna minuta mija bardzo szybko, dlatego właśnie tak określiłem okres moich ostatnich kilkunastu lat w górach. Minęły zbyt szybko… Choć pierwsza wyprawa była dla mnie niezwykłym wyzwaniem, z którym długo najpierw mierzyłem się w myślach, a później w terenie, to jednak następne nie były łatwiejsze. Trudno powiedzieć, która wyprawa była najlepsza, bo każda z nich miała coś swojego, nowego i innego, coś co na trwałe zarysowało się w pamięci. Każda z nich dała mi całkiem nowe doświadczenie. Przytoczę tu kilka moich odczuć i przemyśleń z różnych wypraw i postaram się opowiedzieć pokrótce co one mi dały.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Moją pierwszą, większą wyprawą, która dała mi wiele radości i pokazała, co znaczy iść ze sprawdzoną osobą i czym jest współpraca, bez której mogłoby się to wszystko źle skończyć, było z pewnością wejście zimą na Rysy 14.03.2008. Całą wyprawę nazwaliśmy Na dachu Polski, bo właśnie tak czuliśmy się, stając na tym szczycie po raz pierwszy w zimowych warunkach. Czuliśmy, że wyżej się nie da, że teraz jesteśmy w najwyższym punkcie Polski, że wszystko co polskie, jest poniżej nas. Sam sposób, w jaki została zorganizowana ta wyprawa był trochę dziwny, bo było to coś na zasadzie: jedziemy na Rysy? Odpowiedziałem: Tak! Zresztą, jak większość moich wypraw, właśnie w takim stylu były i są organizowane. Wystarczyło rzucić hasłem, a jeszcze tej samej nocy zbieraliśmy się i wyjeżdżaliśmy. Najciekawszym etapem było nocne przejście odcinka do Morskiego Oka, gdzie warstwa śniegu miała już w tym miejscu 2,20 m! Wszystkie tabliczki, które w lecie wskazywały kierunki szlaków, były zasypane pod śniegiem. Dopiero gdzieś w pobliżu rozstaju na Szpiglasowy Wierch, odkopaliśmy jedną z nich. Nie mogliśmy uwierzyć, że napadało aż tyle śniegu. Było to dla mnie nowe doświadczenie, bo oznaczało, że do góry będziemy musieli iść w jeszcze większych zaspach. Baliśmy się nawet, że z powodu braku sił nie zajdziemy za daleko. Wcześniejszym problemem jednak było znalezienie miejsca noclegowego. Postanowiliśmy, że w tych zaspach, gdzieś w rejonie Żabiego Potoku, pod świerkiem wykopiemy dół w śniegu i tam rozbijemy namiot. Tak też zrobiliśmy. Kiedy położyliśmy się spać, w namiocie było -7°C. Przyzwyczajeni do takich temperatur, o poranku zauważyliśmy, że namiot jest za słaby na takie warunki. Para wodna powstająca podczas oddychania unosiła się do góry i skraplała na ściankach namiotu, po czym zamarzała. Kiedy o poranku wystawiłem głowę z namiotu, aktualny widok wcisnął mnie do środka z powrotem. Przed nami stał Czarny Mięguszowiecki Szczyt w zimowej krasie. Tego widoku się nie zapomina. Wielki olbrzym, na którego mieliśmy spoglądać z góry. Podekscytowani tym widokiem zdążyliśmy się oporządzić w… 5 minut i już byliśmy w trasie. </i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Choć bardzo lubiłem podziwiać to, czego nigdy wcześniej nie widziałem na własne oczy, to jednak nie na tym koncentrowałem się chodząc po górach. Większą radość sprawiało mi, kiedy mogłem zabrać kogoś, kto nie miał sił, kto tylko słyszał coś o nich, kto po kilkudziesięciu latach chciał wrócić do tego innego świata – do świata gór. Choć ja byłem na etapie poznawania gór, to jednak samotne wyprawy dały mi wiele lekcji, dzięki którym mogłem później pomagać innym, aby również dostały się do tego pięknego świata, gdzie wszystko co złe, zostaje gdzieś na dole. W szczególności w pamięci utkwiły mi nie te wyprawy, gdzie sam o pełni sił mogłem zwiększać swoje granice wytrzymałości, ale te, podczas których mogłem pomóc poznawać góry innym. Jako, że pod koniec 2006 roku założyłem górski klub GÓRY-SZLAKI, który przez kolejne 4 lata dawał mi sposobność poznawania ciągle nowych ludzi, to właśnie tam miałem największe okazje, by pomagać ludziom, którzy stracili wiarę w swoje możliwości z powodu wieku, którzy na wskutek chorób, zniechęcenia, czy też różnych problemów życiowych, chcieli wrócić w góry choć jeszcze jeden raz. Najbardziej zapisały mi się w pamięci starsze wiekiem duety i samotne osoby, które swoją postawą przyczyniły się do podbudowania mnie. Jakaż to radość zobaczyć osobę, która po ciężkiej chorobie nie załamuje się i pomimo dolegliwości idzie, by przełamać to, co złe, albo gdy po śmierci, czy też bolesnej rozłące podnosiły głowę do góry.</i></div><div><i><br /></i></div><div><i>Po czterech latach od pierwszego kroku w górach rozpocząłem kolejny etap w moim życiu – wyprawy długodystansowe (jak np. samotne przejście przez wszystkie pasma gór Polski na południu od granicy z Ukrainą aż do granicy z Niemcami – 1047 km, czy samotna wędrówka przez 7 dni, gdzie spałem pod gołym niebem w Tatrach Słowackich, wchodząc na wszystkie dwutysięczniki dostępne szlakiem turystycznym) i na najwyższe szczyty Europy, takie jak: Mt. Blanc, Dom de Mischabel, Dufourspitze, Punta Gnifetti… W 2014 roku udało mi się zorganizować samotną wyprawę na Kazbek 5047 m n.p.m. w Gruzji i z ekipą na Elbrus 5642 m n.p.m. w Rosji. W 2017 poszerzyłem swoje horyzonty o najwyższe góry świata i pierwszym takim szczytem stał się Denali 6190 m n.p.m. na Alasce – uważana za górę o najtrudniejszych warunkach pogodowych na świecie, o czym przekonałem się na miejscu.</i></div><div><i>Dzisiaj mogę powiedzieć, że warto marzyć, że warto walczyć o swoje marzenia, bo to, co przeżyjesz i jakich spotkasz ludzi ma wielki wpływ na Twoje życie.</i></div></div>Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-57805890152607833812020-07-24T19:05:00.003+02:002021-09-03T21:59:01.931+02:00Aletschhorn 4195 m n.p.m.<a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/07/aletschhorn-4195-m-npm.html"><img alt="Bettmersee" border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQFsOWHNygKKUfBf3FWCw6-HlC7-O3-iqyQWkdvOeKwuST6lpme1ixwg91eIvycw_JVTnwgdW5dEwlaNHn9XNR9SZM2sJdf9Z4Y27pWYIz4x7P3ZC3FSlqfn7mYUS18lnV3jxrdS_YEDIK/s400/DSC_5236.JPG" width="400" /></a> <a href="https://goryszlaki.blogspot.com/2020/07/aletschhorn-4195-m-npm.html"><img alt=" Aletschhorn" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicbz7G9B1Vmu3f1bzI3TJKnaRqfrTLTCecYnV0nVP8RnqbXCXhM8dvHkgp-6T7xwhSjixEAxMnBuFDF-k36tbYTk3MHN_MuR8TqijbVpen13zM86IAiV1oRTQwlWkuLDC3EGEpcJX8EybC/s400/DSC_6410.JPG" width="400" /></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
Prawie co roku udaje mi się pojechać w Alpy na
przełomie czerwca i lipca. Tak samo chciałem zrobić w tym roku. Pomimo, że był
już 20 czerwca, to nadal nie miałem żadnych planów, ani nawet nie wiedziałem,
czy w ogóle gdziekolwiek pojadę. Największym problemem okazała się tak zwana
pandemia COVID-19, która nie pozwalała niczego zaplanować z góry.
Międzynarodowe loty uruchomione zostały dopiero od 15 lipca, ale w bardzo
ograniczonym zakresie, a możliwość swobodnego przekraczania granic przywrócono
dopiero 15 czerwca. 17 czerwca pojechały pierwsze autokary do Szwajcarii,
dlatego pomału zaczął mi się rysować plan wyjazdu w Alpy szwajcarskie. Nie
wiedziałem jeszcze, czy będą to Alpy Walijskie, czy może Berneńskie. W Alpach
Walijskich byłem już wiele razy, dlatego teraz koniecznie chciałem odwiedzić
coś nowego. Długo czytałem książki na temat czterotysięczników alpejskich i
ostatecznie wybrałem Aletschhorn 4195 m n.p.m. Wejście na szczyt podobno
smakuje podwójnie, ponieważ od wieków człowiek w nią nie ingeruje, wszystko
jest dzikie, a trasa dojściowa jest bardzo długa. Trzeba mieć dobrą kondycję,
żeby myśleć o Aletschhorn. Trasa jest wyjątkowa i piękna, a trzy nadane przez
mnie nazwy opisujące całą trasę dość dużo mówią o jej charakterze. Droga
prowadząca do stóp Aletschhorn otrzymała ode mnie następujące nazwy: „Mielenie
Guana”, „Nie dla Amatorów Kwaśnych Jabłek” i „Droga Lejów”.</div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na dwa dni przed wyjazdem, który zaplanowaliśmy na
3 lipca, w piątek, tuż po pracy, kupiłem bilety dla naszej trójki w firmie
Sindbad, ponieważ nie mieliśmy samochodu do dyspozycji, na którym moglibyśmy
polegać. W końcu dwa lata temu, prawie u celu, wysoko w górach szwajcarskich,
zepsuł się nam bardzo poważnie samochód i musiał być ściągany do Polski lawetą.
Teraz nie chcieliśmy mieć podobnych atrakcji. Po około 21-godzinnej podróży autokarem,
przyjechaliśmy do Berna, do Car Terminal Neufeld. Tak naprawdę jest to kawałek
ziemi przy autostradzie, dzięki czemu nie trzeba wjeżdżać do centrum miasta i
stać w korkach. Na szczęście z terminala samochodowego kursuje co 10 min
trolejbus o numerze 11, którym w 7 min zajedziemy do centrum miasta. Płaciliśmy
2,60 CHF. Bilety można kupić w automacie, które znajdują się na każdym
przystanku. Wysiadamy na ostatnim przystanku, gdzie znajduje się główny dworzec
kolejowy Bern Hbf (skrót Hbf oznacza główny dworzec kolejowy). Od dawna wiem,
że podróże koleją w Szwajcarii są bardzo drogie, ale nie mieliśmy wyjścia.
Bilet do naszej wioski Betten Talstation kosztował po 60 CHF/osobę. Niecałe
półtora godziny jazdy, a cena taka wysoka… U nas za te same pieniądze
pojechałbym z Katowic do Gdańska i z Gdańska do Katowic, dopłacając jedynie 50 zł…
Od razu pomyślałem, że w tym kraju zarabia się w złotówkach a płaci we
frankach… Po prostu straszne. Nie bez powodu szwajcarskie Alpy zawsze traktuję
budżetowo, żeby zobaczyć piękny kraj, ale nie przepłacać ciężko zarobionych
pieniędzy. Co mam na myśli? Przede wszystkich drrrrogie hotele (ilość literek
„r” proporcjonalnie do drożyzny w tym kraju), gdzie w Betten Talstation jedna
noc kosztuje od 800 zł wzwyż, a standardem jest 1000 zł. Chociaż mam środki na
wyprawy, to jednak szanuję pieniądze i takiej kwoty nie mam zamiaru wydawać za
jedną noc. W Szwajcarii od 10-ciu lat śpię w namiotach, głównie ze względu na
elastyczność na wybranych trasach, oraz na przeżycia, których z poziomu hotelu
nie doświadczymy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkzj5ycogL4kXJ_Y8De31N8TVxg_rKdw1-6Canw1rQ0Rn1fgDhKLHHRbhJQIWyKxY7Eo5fuXPtnbsRi0o-Tu7viGVSM3ZdqVjedtCz2hh2FVRQblEHV61hMYE4nM2CaJyGbn6L3RAZnfgA/s1600/DSC_5145.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkzj5ycogL4kXJ_Y8De31N8TVxg_rKdw1-6Canw1rQ0Rn1fgDhKLHHRbhJQIWyKxY7Eo5fuXPtnbsRi0o-Tu7viGVSM3ZdqVjedtCz2hh2FVRQblEHV61hMYE4nM2CaJyGbn6L3RAZnfgA/s640/DSC_5145.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne, ale i drogie miasteczko Bettmeralp</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rejon najdłuższego lodowca w Europie – Grosser Aletsch
– jest wpisany do UNESCO, co oznacza, że ustanowiono na całym terenie bezwzględny
zakaz rozbijania namiotów. Dodatkowo kanton Berno ma swoje odrębne przepisy
regulujące kwestie dotyczące biwakowania. W całym kantonie po prostu nie wolno spać
na dziko. Jest całkowity zakaz biwakowania. Za spanie w namiocie w rejonie
lodowca Grosser Aletsch grozi kara 10.000 CHF. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się
pojechać pod namioty, ponieważ trasa dojściowa jest tak długa, że z „za
ciężkimi dziadami” na plecach (36 kilogramowy plecak), nie ma żadnych szans,
żeby zdążyć przejść od stacji kolejki w Bettmeralp (1950 m n.p.m.) do schronu
na wysokości 3031 m n.p.m. Może by się udało, gdybym codziennie przechodził przez
lodowiec Grosser Aletsch, poznając układ każdej szczeliny. W normalnym
przypadku, kiedy jesteś pierwszy raz, tak jak przewodnik wskazywał, drogę
będziesz szukać często z trudem. Szybko przekonaliśmy się jak te słowa są
prawdziwe. Lodowiec obfituje w szczeliny krótkie i długie, szerokie oraz
wąskie, brzeżne, poprzeczne, krzyżujące się, a nawet we wszystko pochłaniające
leje o głębokości do 100 m. Skoro nie ma możliwości pokonania wybranej przez
nas drogi w normalnym i rozsądnym czasie, oczywistym stało się, że namiot na
trasie jest po prostu koniecznością. Z tego powodu nie obawialiśmy się
ewentualnych kar. Żaden przewodnik nie wspominał, że wejście na Aletschhorn
jest zamknięte, a wręcz przeciwnie – książki zawierały opis trasy wejścia na
szczyt. W Internecie wyszukałem dodatkowych informacji o schronie na poziomie
3031 m n.p.m. Dowiedziałem się również, że w lutym 2019 w jego rejonie zeszła
lawina i uderzyła w niego całym impetem. Co zostało z chaty? Czy w ogóle
istnieje? I czy ją odbudowano? – nie mogłem zdobyć żadnej informacji. Szanujący
się serwis górski Summitpost zawiera opisy z lat 2013-14, co na dzisiejsze,
szybko zmieniające się czasy, jest już zbyt stare… Mając informacje, które
udało mi się dotychczas zgromadzić, postanowiliśmy wybrać właśnie ten szczyt. Każdy
o nim marzył, bo gwarantował totalne odcięcie od ludzi, od szumu medialnego
wokół wyborów prezydenckich i koronawirusa – czyli to, czego wszyscy
potrzebowali w tamtych dniach. Po prostu góra-marzenie. O pięknych widokach,
które oferuje trasa podejściowa już nawet nie wspominam. Umyśliłem, że będziemy
około 1 km nad chmurami i dzięki temu zobaczymy niesamowite panoramy, będąc
otoczony ze wszystkich stron białymi górami i lodowcami odbiegającymi we
wszystkich kierunkach. W Alpach trudno o podobne miejsce, dlatego rejon Aletschhorn
często w przewodnikach jest nazywany „Małymi Himalajami”. Czego chcieć więcej?...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI8VxM57mZqrfG5BevxwJuP0grgpy56zPRUJ5p-59K7k81TMKAC2OEWnCmjSeRU-S3f7IQVwsafJhiC0Elzs3E2sNy_kyD74xXY27wKFJLhTF-YTV2HntXb_SUurh2P2alKfFb8sX-k1QO/s1600/DSC_5468.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI8VxM57mZqrfG5BevxwJuP0grgpy56zPRUJ5p-59K7k81TMKAC2OEWnCmjSeRU-S3f7IQVwsafJhiC0Elzs3E2sNy_kyD74xXY27wKFJLhTF-YTV2HntXb_SUurh2P2alKfFb8sX-k1QO/s640/DSC_5468.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Największy lodowiec Europy - Grosser Aletsch</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>POCZĄTEK WYPRAWY</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Naszą przygodę rozpoczęliśmy od dojazdu pociągiem
z Berna do Betten Talstation. Sam dworzec jest na tyle zakręcony, że mając
tylko 15 min na kupno biletów i ogarnięcie budynku, obawialiśmy się, czy w
ogóle zdążymy. Dworzec ma trzy poziomy i perony numerowane przynajmniej od 1 do
49, co nas zmyliło. Biegaliśmy po piętrach, szukając peronu 6. Okazało się, że znajduje
się na najniższym poziomie. Widzieliśmy numery 1-6, ale zmylił nas zapis 41-49,
30-40. Kto by pomyślał, że na jednym dworcu jest tyle peronów (!), stąd nie
wiedzieliśmy co oznaczają większe liczby. Na dworcu trzeba się kierować za
niebieskimi, podświetlanymi tablicami z liczbami od 1 do 49. Wtedy mamy
gwarancję, że nie będziemy błądzić bez celu. Pociąg klasy Intercity jedzie
tylko godzinę, ale pokonuje duży odcinek, z czego przed wjazdem do Visp
jedziemy 34-kilometrowym tunelem. Jadąc do Betten Talstation wybieramy Brig
jako stację przesiadkową, ponieważ stamtąd rozpoczyna się kurs regionalnym
pociągiem do Andermatt. Czwarta stacja to Betten Talstation, czyli mała wioska
u stóp wysokich gór, skąd kolejką linową, za 9,80 CHF można wjechać do wysoko
położonej wioski wypoczynkowej o nazwie Bettmeralp. Znajduje się na wysokości
1950 m n.p.m. Rozpoczynamy stąd wyprawę na Aletschhorn. W Brig musimy pamiętać,
że to miasto ma dwa dworce kolejowe odległe od siebie o jakieś… 50 m. Perony od
1 do 10 znajdują się na terenie głównego budynku, a perony 11 i 12 znajdują się
na drugim dworcu. Stamtąd odjeżdżają pociągi regionalne do Visp, Zermatt lub Andermatt.
Przechodząc cały główny dworzec, kierujemy się do wyjścia na rynek miasta. Za
rynkiem widać mały dworzec z peronem 11-stym i 12-stym. Mając 12 min czasu na
przesiadkę, nie musimy się obawiać, że nie zdążymy. Przejście z jednego dworca
na drugi zajmuje zaledwie 4 min. Pociągi z Berna do Brig kursują co godzinę,
dlatego nie wpadajmy w panikę, gdy nasz autokar się opóźni. Pociągi regionalne
do Andermatt jeżdżą jeszcze częściej, stąd każda pora jest dobra na dojazd. Kiedy
jechaliśmy pociągiem regionalnym do Betten Talstation, konduktor zapytał nas,
czy mamy bilety do Bettmeralp (wioski położonej wysoko w górach). Powiedział,
że możemy je kupić u niego w pociągu za tą samą cenę. Fajnie, bo nie musiałem
stać w kolejce za biletami na kolejkę linową. Wziąłem od razu trzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">DZIEŃ 1.</span><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>BETTMERALP - BETTMERSEE</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Stacja w Betten Talstation jest zbudowana bardzo
ciekawie, bo w jednym budynku mieści się dworzec kolejowy i kolejki linowej.
Wychodząc z pociągu od razu przesiadasz się z pociągu do wagonu kolejki
linowej. Widok ciężkich i dużych walizek zamożnych Szwajcarów robi wrażenie, bo
zastanawiasz się, która kolejka jest w stanie to wwieźć na górę z ludźmi. Turyści
przywożą swoje bagaże na takich samych wózkach, jakie spotykamy na lotniskach. Na
szczęście wagon kolejki linowej jest duży i może jednorazowo zabrać 117 ludzi +
1 osoba obsługująca lub 9440 kg. To chyba największa pojemność, jaką
kiedykolwiek widziałem w górach. Wejście do wagonu odbywało się bardzo
sprawnie, pomimo dość dużej grupy chętnych na kurs. Według informacji na
stronie internetowej, wagon kursuje od 8.00 rano do 23.20. W praktyce
widzieliśmy, że pierwszy kurs rozpoczynał się o 8.00 rano, a ostatni po 20.00. Po
godzinie 16.40 byliśmy już w Bettmeralp. Mieliśmy jeszcze cztery godziny do
zachodu słońca, dlatego obmyślaliśmy plan, gdzie się rozbijemy z namiotami,
żeby nie denerwować ludzi, oraz jaką drogę wybierzemy do naszego celu. Wystarczyło
przejść się kilkadziesiąt kroków przez wioskę, żeby poczuć pełny zachwyt.
Piękne, drewniane domy i niepowtarzalne widoki na bliskie i dalsze góry,
powodowały, że co chwilę zatrzymywaliśmy się na zdjęcia. Przejście wioski
główną drogą powinno zająć jakieś 12-14 min, a dotarcie do stawu Bettmersee do
20 min. Nam zajęło to o wiele więcej czasu… Ledwo wyszliśmy na początku wioski,
a przed nami podziwialiśmy piękny, biały kościółek na zielonej, równej i dużej,
trawiastej polanie. Dookoła niego stały w rzędzie maszty z flagami różnych
państw. Kościółek na pięknej zielonej polanie podziwialiśmy na tle
najznamienitszych czterotysięczników całych Alp, takich jak: Weisshorn 4506 m
n.p.m., Dom de Mischabel 4545 m n.p.m., Taschhorn 4491 m n.p.m., Matterhorn
4478 m n.p.m., i nieco mniej znaczących gór, takich jak: Weissmies 4017 m
n.p.m., Fletschhorn 3993 m n.p.m., Allalinhorn 4027 m n.p.m., Alphubel 4206 m
n.p.m. Kawałek dalej przybywało drewnianej zabudowy, co jeszcze bardziej
cieszyło nasze oczy. Szybko można zauważyć, że chaty nie są ogrodzone, a
dookoła nich rośnie kolorowy łubin. Na końcu głównej drogi, asfaltowy szlak
zakręca łukiem przy stacji kolejki linowej na Bettmerhorn. Chcieliśmy się tam
dostać, żeby zaoszczędzić na czasie, ale po 17.20 gondole nie kursowały. Bardzo
dobrze, ponieważ nie ominęło nas niesamowite widowisko nad stawem Bettmersee. Wchodząc
kilkudziesięcioma stopniami z drogi asfaltowej dotarliśmy do pięknego stawu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKDxXPg16kpBJcSDV7BYC1NPfNEwjce4b4iMRJJFNGa0lhsR72Ju5hgghaTBTarTP6eDQ0u1xZrV9nTlqT3bdDPEU9kxeEuYBCpJtezEw5CJHhj4BOXjk8IdRIR_caS4QIyJQfD99VfeRw/s1600/DSC_5175.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKDxXPg16kpBJcSDV7BYC1NPfNEwjce4b4iMRJJFNGa0lhsR72Ju5hgghaTBTarTP6eDQ0u1xZrV9nTlqT3bdDPEU9kxeEuYBCpJtezEw5CJHhj4BOXjk8IdRIR_caS4QIyJQfD99VfeRw/s640/DSC_5175.JPG" width="640" /></a> </o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p>Wędrówka przez Bettmeralp</o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSzUKgvzVb_IjaJ9n8Y6DkWyvfJHGervd-hfR3QbeQcOmr3HbxZPuWWisQtmJawA46nhOmZlTX_2-UaiL7NVOeug0nXHO5uCdqgj7ofxds6y1HcJnYVE3rk8WI7PsPSFQHkVROP6dN7o7M/s1600/DSC_5152.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSzUKgvzVb_IjaJ9n8Y6DkWyvfJHGervd-hfR3QbeQcOmr3HbxZPuWWisQtmJawA46nhOmZlTX_2-UaiL7NVOeug0nXHO5uCdqgj7ofxds6y1HcJnYVE3rk8WI7PsPSFQHkVROP6dN7o7M/s640/DSC_5152.JPG" width="640" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ0JQy6DMX7DGcWADBUZ_igRdeC7vOhQu88X0YhrUAHpVRFQYv2rbkRF3zg8ynjibnpLJ-v5-iizAthn0jBCIpIIA7qE0S9p5FXE3LwbpmXdjeNjZtN5idHQAY26vsNXSKUMRzi4ANZcrm/s1600/DSC_5159.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ0JQy6DMX7DGcWADBUZ_igRdeC7vOhQu88X0YhrUAHpVRFQYv2rbkRF3zg8ynjibnpLJ-v5-iizAthn0jBCIpIIA7qE0S9p5FXE3LwbpmXdjeNjZtN5idHQAY26vsNXSKUMRzi4ANZcrm/s640/DSC_5159.JPG" width="640" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCDSeP3ctSQFPbcC27zCsvezqZkMtkg0RQWnPCTr-iNeIzNSbLcTMKsWibI3dEBOgkLL9nh6L9qo_L86yVFZaDJvizleLrkM8UDXLYuWVZEuMIdDSbHjzh5aN29Yxu36XaiOxA3DhoDm_J/s1600/DSC_5170.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCDSeP3ctSQFPbcC27zCsvezqZkMtkg0RQWnPCTr-iNeIzNSbLcTMKsWibI3dEBOgkLL9nh6L9qo_L86yVFZaDJvizleLrkM8UDXLYuWVZEuMIdDSbHjzh5aN29Yxu36XaiOxA3DhoDm_J/s640/DSC_5170.JPG" width="640" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p>Biały kościółek i otoczenie</o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB_gGkA0vya2P02Rt46FrnePXeGOFO1T2APwu2c3ZZb6amdNy6LMxuGIgqDgMXfVgPpzuWNJhA4h8VigQ6ssILuxEyLERmRv8zZcxHa6HcMkGT7oQtK0iWVgczv66Q9sTB0sBKpNm7RQRz/s1600/DSC_5426.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB_gGkA0vya2P02Rt46FrnePXeGOFO1T2APwu2c3ZZb6amdNy6LMxuGIgqDgMXfVgPpzuWNJhA4h8VigQ6ssILuxEyLERmRv8zZcxHa6HcMkGT7oQtK0iWVgczv66Q9sTB0sBKpNm7RQRz/s400/DSC_5426.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv7CQTkINaRuRTuGQnL_AK5j7Bd0L8m82R0SqOQhSOyutPL9ExirO6uxT2ExZ4SBuXyrg1H4KDVwE9Squ_Ut8-0x6YsgMogfQmyN5WjOzF1bZuAIZWIS0evY6cKzW0OytVsOELvAjNEyxE/s1600/DSC_5439.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv7CQTkINaRuRTuGQnL_AK5j7Bd0L8m82R0SqOQhSOyutPL9ExirO6uxT2ExZ4SBuXyrg1H4KDVwE9Squ_Ut8-0x6YsgMogfQmyN5WjOzF1bZuAIZWIS0evY6cKzW0OytVsOELvAjNEyxE/s400/DSC_5439.JPG" width="400" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMnrRVY8jh7K_QaZLYmIMiDsEdc_BtNgF-ZPE7zafkB5p2EpZpvrBTHmSj4ElUXHETwq10pNNZrQQsYVhoNijQmADhkgg_ajtHMGsEuHUYige4meoPJk5TtIRBxBrKPbeBPG4X3Pi84c5G/s1600/DSC_5445.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMnrRVY8jh7K_QaZLYmIMiDsEdc_BtNgF-ZPE7zafkB5p2EpZpvrBTHmSj4ElUXHETwq10pNNZrQQsYVhoNijQmADhkgg_ajtHMGsEuHUYige4meoPJk5TtIRBxBrKPbeBPG4X3Pi84c5G/s400/DSC_5445.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnq1Nx7tQOIlleaQwBl_9LPDt7SEZCsJI4NplWvcoMTY6qSD4WltCwukTSEjLBmV0TDUwoAvCCB6hv0myMM29_DMFG1SI9NpOjmDf3WPoK6-Y_8ucbnT8hQLz7TP4IQPFawn5nhVYxT4sp/s1600/DSC_5447.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnq1Nx7tQOIlleaQwBl_9LPDt7SEZCsJI4NplWvcoMTY6qSD4WltCwukTSEjLBmV0TDUwoAvCCB6hv0myMM29_DMFG1SI9NpOjmDf3WPoK6-Y_8ucbnT8hQLz7TP4IQPFawn5nhVYxT4sp/s400/DSC_5447.JPG" width="400" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht4wjgbXOZANPqNEOgOmg0YE1_KbUOmoWTMIjsYcxZtqb7GQ3RhTvOzYWmp_uhBooUN0D3eiMA-K0T7o10UVuu2Za3-GD_On-8JVgWjdNnl0xnMlwce6VXNi8TmUtHsfX6AbAXsRMosmCj/s1600/DSC_6595.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEht4wjgbXOZANPqNEOgOmg0YE1_KbUOmoWTMIjsYcxZtqb7GQ3RhTvOzYWmp_uhBooUN0D3eiMA-K0T7o10UVuu2Za3-GD_On-8JVgWjdNnl0xnMlwce6VXNi8TmUtHsfX6AbAXsRMosmCj/s400/DSC_6595.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTCbnXpUulLFShjsbVKbA9066OfH57nPxjCod3ZU_R4zfi6zeclbdmX8DxFVQGFEXwUdoCX-aoBqA7avbCSbcg8YzlM4zmEHuQOs6vnlxBpf8CLSZBCg4XydGVPPFrrGPF_BQEwp3qkhPM/s1600/DSC_6597.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTCbnXpUulLFShjsbVKbA9066OfH57nPxjCod3ZU_R4zfi6zeclbdmX8DxFVQGFEXwUdoCX-aoBqA7avbCSbcg8YzlM4zmEHuQOs6vnlxBpf8CLSZBCg4XydGVPPFrrGPF_BQEwp3qkhPM/s400/DSC_6597.JPG" width="400" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p>"Śmietanka" alpejskich czterotysięczników - szczególnie wyróżnia się Weisshorn na pierwszym zdjęciu, Matterhorn na trzecim i piątym, oraz Dom de Mischabel i Taschhorn na ostatnim </o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki z ławki dosłownie wgniatały w ziemię,
ponieważ zbiornik otaczały intensywnie zielone pastwiska, a w tle mieliśmy
tylko i wyłącznie „śmietankę” alpejskich czterotysięczników. Tak zwana górna
półka najwyższych gór Europy i kilka mniej znaczących szczytów. Dodatkowo niebo
ozdabiały chmury altocumulus lenticularis, znane raczej jako chmury soczewkowe.
Te jednak miały kształt podłużny i występowały równolegle do siebie w postaci
podłużnych pasów. Każde wykonane zdjęcie stawu na tle „śmietanki” alpejskich
czterotysięczników w połączeniu z pięknymi chmurami na niebieskim niebie
wychodziło wręcz podręcznikowo, jak gdybyśmy robili je do katalogu o Bettmeralp.
Widoki były tak piękne, że nad stawem odpoczywaliśmy niecałe dwie godziny.
Wiedzieliśmy, że zachód słońca będzie po 21.20, ale z drugiej strony byliśmy na
urlopie i nie spieszyło nam się do niczego. Byliśmy w górach i teraz
chłonęliśmy niepowtarzalne widoki. Powiedziałem tylko, żebyśmy robili zdjęcia
tu i teraz, bo w świecie fotografii nic dwa razy się nie zdarza oraz, że już
takich chwil nie będzie. Nie bez powodu wszyscy chwyciliśmy za aparaty i
obchodziliśmy staw z prawej strony, wzdłuż ścieżki z ławkami, żeby wykonać jak
najpiękniejsze ujęcia z najwyższymi górami Europy. Z okolic stawu Bettmersee
poszliśmy dopiero po godzinie 19.15. Większość turystów zeszła już do swoich drrrrogich
hoteli. Tylko nieliczni zostali na drewnianych ławkach, żeby podziwiać piękno gór.
Tymczasem my planowaliśmy naszą dalszą trasę na dzisiaj. Koniecznie chcieliśmy
dotrzeć do miejsca poza wszelką zabudową tak, żeby nikt nas nie widział z
namiotami. Patrzyliśmy na główną grań Bettmerhornu, ciągnącą się w kierunku
południowo-zachodnim. Zaplanowaliśmy, że dzisiaj musimy dojść na jej grzbiet. Na
górze mieliśmy zapomnieć o cywilizacji i tłumach. Zielone pastwiska są
ogrodzone elektrycznym płotem (elektryczny pastuch), ale tam, gdzie przebiega
szlak, ustawiono bramkę w postaci plastikowego drążka na izolatorze, który
można odchylić i wejść na ich teren. Idąc na grań Bettmerhornu, przejdziemy
przez cztery podobne bramki. Łatwo je poznać, ponieważ drążek ma intensywny
różowy kolor z dużym napisem SPM. Wyraźna ścieżka prowadzi aż do punktu widokowego
na największy lodowiec Europy – Grosser Aletsch. Nam wystarczyło dotarcie na
główną grań Bettmerhornu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQFsOWHNygKKUfBf3FWCw6-HlC7-O3-iqyQWkdvOeKwuST6lpme1ixwg91eIvycw_JVTnwgdW5dEwlaNHn9XNR9SZM2sJdf9Z4Y27pWYIz4x7P3ZC3FSlqfn7mYUS18lnV3jxrdS_YEDIK/s1600/DSC_5236.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQFsOWHNygKKUfBf3FWCw6-HlC7-O3-iqyQWkdvOeKwuST6lpme1ixwg91eIvycw_JVTnwgdW5dEwlaNHn9XNR9SZM2sJdf9Z4Y27pWYIz4x7P3ZC3FSlqfn7mYUS18lnV3jxrdS_YEDIK/s640/DSC_5236.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wgniatający w ziemię widok nad stawem Bettmersee</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUatvcylfbOlwED8fX2oe_DknbfQp2uZIu9enYPdCD4qVcX4pLPaKM4bCkPpe8JJjgUiam0Lb4sW_R9YjajrjQqwmMlCjjw-QBHy-5G7G5wt19FxiVv2t0XFa_I5fVOSbXt_LMjZOl_nx3/s1600/DSC_5201.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUatvcylfbOlwED8fX2oe_DknbfQp2uZIu9enYPdCD4qVcX4pLPaKM4bCkPpe8JJjgUiam0Lb4sW_R9YjajrjQqwmMlCjjw-QBHy-5G7G5wt19FxiVv2t0XFa_I5fVOSbXt_LMjZOl_nx3/s400/DSC_5201.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2et0blFs9oUlEkNVQu8tFAxWorFid0gzb6r_STEVkL4WWTZRn0EdvfuB3_KMdUfB9dE8fqezWWhqBJf_4c7SnGQKlx9UA_4kN9F03zyH_aZcr_dbA5dlNS7c2I1KEC87OBq3KG6eyNQmp/s1600/DSC_5247.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2et0blFs9oUlEkNVQu8tFAxWorFid0gzb6r_STEVkL4WWTZRn0EdvfuB3_KMdUfB9dE8fqezWWhqBJf_4c7SnGQKlx9UA_4kN9F03zyH_aZcr_dbA5dlNS7c2I1KEC87OBq3KG6eyNQmp/s400/DSC_5247.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ4rdef6LELK-jsIZgcCDA-QEHtwMyACwMUyZPM7mmzBKrpUHEkXMxv7jypIRvG6cbnpjIIffQjKSSbwki-YiVvDjv2_smcsNo__k7yvrFz3uP9ruDSEAz4uZ9rwh6LaInPk4D4Dcn663c/s1600/DSC_5254.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ4rdef6LELK-jsIZgcCDA-QEHtwMyACwMUyZPM7mmzBKrpUHEkXMxv7jypIRvG6cbnpjIIffQjKSSbwki-YiVvDjv2_smcsNo__k7yvrFz3uP9ruDSEAz4uZ9rwh6LaInPk4D4Dcn663c/s400/DSC_5254.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-db-TmbN34UPVEVoJ0d5xEeaQN6LA7HCs_tQx4-l9amCV228zN-FqozFXz3tkdrZ0PJNcafrcUwE3sOs1f1PkSXpIca49TZSEfVLumvsuGles2IT2pzrI00VlHzoR2HjoutfmrG0b6h5I/s1600/DSC_5286.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-db-TmbN34UPVEVoJ0d5xEeaQN6LA7HCs_tQx4-l9amCV228zN-FqozFXz3tkdrZ0PJNcafrcUwE3sOs1f1PkSXpIca49TZSEfVLumvsuGles2IT2pzrI00VlHzoR2HjoutfmrG0b6h5I/s400/DSC_5286.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kilka innych widoczków z Bettmersee</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQOyg2oCra4e3cGQ-OEWvDxcaDh_8VM57WFq1Tmi7alVB9vNKa5HakCQgfYTtz6VIJVhIhb2C0Q3EhXR27AuQznm7rXaxMdeMPW_YJhBIVjIxHtTK5RU0EkaDVfNeb_T0Wauu5-acSfsna/s1600/DSC_5273.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQOyg2oCra4e3cGQ-OEWvDxcaDh_8VM57WFq1Tmi7alVB9vNKa5HakCQgfYTtz6VIJVhIhb2C0Q3EhXR27AuQznm7rXaxMdeMPW_YJhBIVjIxHtTK5RU0EkaDVfNeb_T0Wauu5-acSfsna/s640/DSC_5273.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE9paRZzR5WZOzU90ilz-O0QhTZrSk3e7YV_rxppcy6O7QBbqv7bzykzX2bJ2tEWe2NW2WbrZeS60YUP-2IHyC25tgTieI52mcGb2yO-xYujqNb0EBkiwIn_77I2B-5eQf7WdZTvnOyBQ4/s1600/DSC_5274.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE9paRZzR5WZOzU90ilz-O0QhTZrSk3e7YV_rxppcy6O7QBbqv7bzykzX2bJ2tEWe2NW2WbrZeS60YUP-2IHyC25tgTieI52mcGb2yO-xYujqNb0EBkiwIn_77I2B-5eQf7WdZTvnOyBQ4/s640/DSC_5274.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEion7rEStFuul2lLnrWOWNKSNV15dUJOmwDTGYLf7OfdMF8UQGPwAEdupN73wX714yyETGVp-9LGtBO8L90kwMbmYvI1os54R6Hrd39yfD9_O1oEErOG08xxYj3mwNTv2CrpVJ9jiZ_kx3u/s1600/DSC_5222.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEion7rEStFuul2lLnrWOWNKSNV15dUJOmwDTGYLf7OfdMF8UQGPwAEdupN73wX714yyETGVp-9LGtBO8L90kwMbmYvI1os54R6Hrd39yfD9_O1oEErOG08xxYj3mwNTv2CrpVJ9jiZ_kx3u/s640/DSC_5222.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUfkutNQZ7Dg_uW1bF_X8uUDs7AZyr7SwOAOM4M4WIprx9n1CFnGxXq0xOqaEfPXwvpEVmaR0wV3nCTZNV9-YDuNklLnJTp33fHJtitS7ENhgD6P20BgsDcXlxUkVsz_tcUof7os3B9zU2/s1600/DSC_5220.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUfkutNQZ7Dg_uW1bF_X8uUDs7AZyr7SwOAOM4M4WIprx9n1CFnGxXq0xOqaEfPXwvpEVmaR0wV3nCTZNV9-YDuNklLnJTp33fHJtitS7ENhgD6P20BgsDcXlxUkVsz_tcUof7os3B9zU2/s640/DSC_5220.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po prostu jest bajecznie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>PODEJŚCIE NA GRZBIET GRANI ODCHODZĄCEJ Z
BETTMERHORNU</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W okolicach stawu dzień kończył się, ponieważ dość
wysoka grań rzucała cień na okolicę. Tylko my szliśmy do góry. Wszystkie osoby
w pobliżu stawu zaczęły schodzić do wioski. Mieliśmy totalny spokój. Jedynie w
oddali słyszeliśmy dzwonki krów w pobliżu zakładu mleczarskiego, znajdującego
się powyżej poziomu Bettmeralp. Drogowskazy pokazywały nam najkrótszą drogę na
główną grań, dlatego wiedzieliśmy, że za jakąś godzinę będziemy u celu. Miałem
na sobie 36-cio kilogramowy plecak, który strasznie ciążył. Dodatkowo niosłem
torbę sportową z namiotem, śpiworem, kuchenką gazową, kartuszami i pomniejszymi
sprzętami. Torba ważyła 7 kg. Byłem więc dociążony maksymalnie. W ręku niosłem
2,5-kilogramową lustrzankę z gripem (zasobnik z dodatkowymi bateriami). W
torbie znajdowały się sprzęty, które mieliśmy podzielić między siebie, czyli
rzeczy nie mieszczące się już w i tak „za ciężkich dziadach” (naszych
plecakach). Zdecydowanie nie polecam troczenia czegokolwiek do plecaka,
ponieważ śpiwór, namiot, czy cokolwiek innego, co waży 2 kg i więcej, powoduje,
że będzie tobą rzucać na boki, albo dociążać cię podczas podchodzenia. Z tego
względu zawsze staram się wszystko zapakować do środka plecaka. Zawsze
podziwiam, jak można spakować się w 60-cio litrowy plecak w Alpy. Dla mnie to
niewykonalne, gdzie zawsze mam namiot i linę. Miejsca jest zawsze za mało… Teraz
marzyłem, żeby zlikwidować torbę i żeby sprzęty zostały rozdzielone pomiędzy
nas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dokładnie godzinę podchodziliśmy w rejon grzbietu
grani Bettmerhornu na wysokości 2285 m n.p.m. W połowie trasy minęliśmy obfite
źródło wody, wypływające ze skał. Zimną wodę mogliśmy bezpośrednio pić z
potoku, ponieważ nic jej nie zatruwało. Nieco wyżej znajdowały się półokrągłe,
metalowe rury, przypominające wielkie żebra. Pewnie służyły jako zabezpieczenie
przeciwlawinowe w zimie. Wielkie żebra widać już z poziomu stawu Bettmersee,
stąd od razu wiadomo, którędy iść dalej. Za metalowymi żebrami rozpoczyna się
trawersowanie dość stromego zbocza, ale podejście nie jest męczące. Za
trawersami ścieżka staje się bardziej łagodna i szerokim łukiem docieramy na
grań Bettmerhornu. Na skrzyżowaniu ścieżek znajduje się drogowskaz z podaną
wysokością oraz z możliwymi kierunkami dalszych wędrówek. Zaplanowaliśmy, że
wyśpimy się w pobliżu widocznego kamiennego muru, który powstał dopiero kilka
dni temu, licząc od naszego wyjazdu w Alpy. W drodze powrotnej poznaliśmy
ekipę, która go budowała. Widząc, że na skraju grani ktoś rozbił zielony namiot
z widokiem na lodowiec Grosser Aletsch, poczuliśmy ulgę, bo nie tylko my mieliśmy
takie same plany „noclegowe”… Tamtejsza ekipa najwidoczniej nie myślała o
Aletschhorn. Poszliśmy za kamienny mur, aby w razie czego, nie być widocznym
dla ewentualnych ludzi, którzy mogliby jeszcze tego wieczora chodzić po
szlakach. Rozbiliśmy się na niewielkiej trawiastej równinie, gdzie ekipa
budująca kamienny mur składowała swoje narzędzia pod plandeką umocowaną linkami
i ciężkimi kamieniami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirAHBC4Kw8ofoxbjyMiv7bhInt4e5c-KvRn54hbl4zvCr-7Cj3CRyRD0AfXqQuEUNiDNEILsPyqaVYwQHHnt4998lsopGCA4KJ6qjdDufQaR1sVH0GFXBfN1ufozpO79Ek1X3Hhn63cC9H/s1600/DSC_5294.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirAHBC4Kw8ofoxbjyMiv7bhInt4e5c-KvRn54hbl4zvCr-7Cj3CRyRD0AfXqQuEUNiDNEILsPyqaVYwQHHnt4998lsopGCA4KJ6qjdDufQaR1sVH0GFXBfN1ufozpO79Ek1X3Hhn63cC9H/s640/DSC_5294.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Opłaciło się iść do góry! Widok na największy lodowiec Europy - Grosser Aletsch</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Postanowiliśmy, że zanim pójdziemy spać, musimy
zobaczyć duży lodowiec i zlikwidować torbę sportową, rozdając i przepakowując
sprzęt pomiędzy nas. Widząc, że nasze „dziady” są ewidentnie za ciężkie, szybko
wzięliśmy się za „oddziadowienie”, czyli wyrzucenie wszystkiego na trawę i
zrobienie przeglądu, co jest naprawdę potrzebne na dalszą, zaplanowaną trasę.
Oprócz całej torby sportowej, udało mi się odchudzić plecak o jakieś 3 kg. Niby
niewiele, ale zawsze coś. Odrzuciłem ciężką i wielką czekoladę, trochę makaronu
i zupek, kilka batonów i dwie paczki orzechów: migdałów i laskowych. Zostawiłem
również rzeczy na powrót i rzeczy na zmianę. Pomyślałem, że na lodowcach oraz
śniegach i tak nie będzie mycia, więc odchudzić „za ciężkiego dziada” by
wypadało… Sportowa torba miała odtąd nowe przeznaczenie. Stała się magazynem
niepotrzebnych rzeczy na tym etapie wędrówki. Zebrane „fanty” zapakowaliśmy do
niej, a torbę z zawartością wrzuciliśmy do wielkiego, niebieskiego wora na
śmieci o pojemności 120 l. Wór wrzuciliśmy pod plandekę i przytrzasnęliśmy go
kilkoma ciężkimi kamieniami. Mieliśmy wrócić po niego za tydzień. Jak się później
okazało, ilość pozostawionego jedzenia na dalszą trasę wyliczyłem idealnie,
ponieważ, kiedy odbieraliśmy torbę, miałem tylko 400 g makaronu i dwie zupki
pomidorowe. Mając jeszcze pół godziny do zachodu słońca, poszliśmy na skraj
grani, żeby go podziwiać oraz lodowiec. O ile samego zachodu nie widać, to
mogliśmy popatrzeć na czerwieniejące szczyty należące do „śmietanki” alpejskich
czterotysięczników. Już nam się podobało, ponieważ spaliśmy na dużej wysokości,
mając niesamowite widoki. Hotelowi turyści mogli nam tylko pozazdrościć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNcFBYSZgvMtuh6-dOPIuwkuTQnyOAHE36BB7KJ8Pk1a4OHSvopXngSyQX-7A9Jxs19kyO4oJSequN5d9l4CW94vmBh33cS58opfb8zBCY7-m8LP_WZtvXOToPP9Tm-VBXHNs0foIOeR5x/s1600/DSC_5303.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNcFBYSZgvMtuh6-dOPIuwkuTQnyOAHE36BB7KJ8Pk1a4OHSvopXngSyQX-7A9Jxs19kyO4oJSequN5d9l4CW94vmBh33cS58opfb8zBCY7-m8LP_WZtvXOToPP9Tm-VBXHNs0foIOeR5x/s640/DSC_5303.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dom de Mischabel i Taschhorn podczas zachodzącego słońca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitfO2n1GI_HGCsxqVgh_exiZQZmSYiXMiLyzKuwVKfWzB6GNTYhwm6mSPXV0c0xi99Nnqhm59bxR7UZ1aMVuqmLMMTr1FIH-pwyRg7egdkuzDktvgHAVmlIL8EWc_8SVRekRUXCzxQ1t0B/s1600/DSC_5314.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitfO2n1GI_HGCsxqVgh_exiZQZmSYiXMiLyzKuwVKfWzB6GNTYhwm6mSPXV0c0xi99Nnqhm59bxR7UZ1aMVuqmLMMTr1FIH-pwyRg7egdkuzDktvgHAVmlIL8EWc_8SVRekRUXCzxQ1t0B/s640/DSC_5314.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dom de Mischabel, Matterhorn i Weisshorn w świetle zachodzącego słońca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-H1kamM8easRYd8alaUKLEaMR4fiQwdpojurPh1Qdz393K-hZnQRMOF14vTdsvZ04Xq_vu8YI0KL3WR-9GzhDQa4w_euEMTBSA0AiyXI28TX-8qrHR-26yjQ6-3-d3jCtIhHJgmhcGahC/s1600/DSC_5344.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-H1kamM8easRYd8alaUKLEaMR4fiQwdpojurPh1Qdz393K-hZnQRMOF14vTdsvZ04Xq_vu8YI0KL3WR-9GzhDQa4w_euEMTBSA0AiyXI28TX-8qrHR-26yjQ6-3-d3jCtIhHJgmhcGahC/s640/DSC_5344.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPY6eLD9nTXmj1hlYFJCYLdnDkaOrKk5_wr8gkIGxEOWeJ9BcXcObQmWgcSipgXlAD-TYNmAvu-0DUC_fYVbeqDC9PTyR0QCdGfKQ5EJZmNJ969piFsO63-Y8w3QuY3O49_e7Y7mSy1tzs/s1600/DSC_5345.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPY6eLD9nTXmj1hlYFJCYLdnDkaOrKk5_wr8gkIGxEOWeJ9BcXcObQmWgcSipgXlAD-TYNmAvu-0DUC_fYVbeqDC9PTyR0QCdGfKQ5EJZmNJ969piFsO63-Y8w3QuY3O49_e7Y7mSy1tzs/s640/DSC_5345.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Czerwieniejące niebo i nasze namioty. W tle inna ekipa</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Omówiliśmy jeszcze jutrzejszy dzień: którędy
idziemy i co będzie naszym celem. Tak naprawdę, nikt z nas dokładnie nie znał
Aletschhornu. Zdobyłem o nim nieco informacji, ale tylko i wyłącznie dzięki
zagranicznym stronom internetowym. Polski Internet niestety nie zawiera
przydatnych informacji o tym szczycie. W umyśle miałem dość mocny zarys naszej
trasy oraz tego, co nas czeka, ale i tak musieliśmy wszystko weryfikować w
terenie na bieżąco. Założyliśmy, że drugiego dnia zejdziemy do poziomu lodowca,
przejdziemy na jego drugą stronę i podejdziemy do schronu na wysokości 3031 m
n.p.m. Wiedziałem, że to raczej niemożliwe, dlatego pomyślałem, że po
przekroczeniu lodowca Grosser Aletsch przejdziemy jakąś część lodowca Mittelaletsch
i tam gdzieś rozbijemy namiot. Trasa jest tak rzadko uczęszczana, że brakuje jednoznacznych
oznaczeń, punktów orientacyjnych i w ogóle jakiejkolwiek ścieżki. Każdy opis
mówił o dzikości Aletschhornu. Właśnie to przyciągało najbardziej. Chcieliśmy
być z dala od wszystkiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">NASZE WPADKI<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pierwsza noc w namiocie była bardzo udana. Mieliśmy
nawet za ciepło. Szybko dostrzegliśmy, że podczas przygotowań każdy z nas
czegoś nie dopiął na ostatni guzik. Być może daliśmy sobie za mało czasu na organizację
wyjazdu. W końcu bilety kupiłem dopiero na dwa dni przed podróżą. A to duży
kartusz 450 g, okazał się bez gwintu na system „click”, więc nie pasował do kuchenki,
a to przesyłka z matą samopompującą „szła” półtora tygodnia. Kiedy ją
przysłali, miała przecięcie. Czasu na reklamacje już nie było, dlatego szewc
próbował to zakleić. Zapewniał, że klej na łacie będzie dobrze trzymał, ale
niestety już przy pompowaniu słyszeliśmy, jak powietrze głośno ucieka…
Zapowiadały się wiec twarde i być może zimne noce… Z powodu kilkugodzinnego
opóźnienia w dostarczeniu SMS-a nie zabrałem jednej uprzęży, ale niestety
wiadomość dotarła zbyt późno – dopiero w autokarze. Dwa dni przed wyjazdem
jeszcze miałem dużo do zrobienia w pracy, a w piątek gonitwę. Tak naprawdę
czułem, że w ogóle nie mam czasu na nic, a tym bardziej na jakiekolwiek
przygotowania do wyprawy. Wszystko działo się w biegu. Przynajmniej każdy z nas
miał jakieś niedociągnięcie, które ciągnęło się przez cały wyjazd za nami. Postanowiliśmy,
że wstaniemy około godziny 8.00, zjemy coś, spakujemy namioty i plecaki, po
czym możemy wyruszać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 2.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>GRZBIET GRANI BETTMERHORN – LODOWIEC ALETSCH<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wstałem wypoczęty i chętny do dalszej części
naszej wędrówki. Zdążyliśmy złożyć namioty zanim pierwsi ludzie wyszli na
szlak, dlatego nie spieszyliśmy się z wymarszem. O godzinie 10.00 rozpoczęliśmy
schodzenie do poziomu lodowca. Trasa wyglądała na długą, stromą i krętą.
Najlepiej jej charakter oddaje fragment z „Pana Tadeusza” – „długa, cętkowana,
kręta, jak wąż boa…”, Taka była na całej długości. Z poziomu 2285 m n.p.m.
zeszliśmy na wysokość poniżej 1980 m n.p.m., gdzie znajdowało się przejście na
lodowiec. Na całej trasie zejściowej, trawersowaliśmy strome zbocza grani
Bettmerhornu, mając wspaniałe widoki na lodowiec Grosser Aletsch. Zauważyliśmy,
że całe zbocza grani były porośnięte kwitnącymi różami alpejskimi, co dodawało
uroku okolicy. Nie widzieliśmy, żeby ktokolwiek schodził za nami. Gdzieś w
oddali słyszeliśmy jedynie dzwonki owiec pasących się na tutejszych naturalnych
pastwiskach pomiędzy skałami. Zejście zajęło nam ponad godzinę. Po drodze
minęliśmy dwa punkty widokowe z tablicami informacyjnymi. Jeden znajduje się w
połowie drogi, a drugi, bardzo nisko, tuż nad poziomem skał graniczących z
lodowcem. Poniżej drugiego punktu zmienia się kolor szlaku z czerwonego na
niebieski. Skręca w stronę lodowca. Niebieski kolor oznacza trasę dla
doświadczonych osób, obytych z górami. Skręciliśmy na tę ścieżkę i w 10 min weszliśmy
na skraj lodowca. Po lewej stronie zauważyliśmy trzy żółte liny poręczowe
przymocowane do litej skały. Mieliśmy pewność, że wybraliśmy właściwe przejście.
Na granicy skał i lodowca widać ogromne jaskinie, które wyrzeźbiła
przepływająca woda pod nim. Mają wysokość kilka razy większą niż my mamy
wzrostu, stąd robią wielkie wrażenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO3lZrRJ4WWsJTPl64W-usMdljEtCpmK9oM_dL0plgMP7INACkdKNievm8HGDRwHF13mQQp1yvTTNPcvyp-OL1NHk8OPNC3d7yJwTTm_vtikczA_bKdoJ9vBPuOsZmKn7toJ4viKWDQMg7/s1600/DSC_5361.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO3lZrRJ4WWsJTPl64W-usMdljEtCpmK9oM_dL0plgMP7INACkdKNievm8HGDRwHF13mQQp1yvTTNPcvyp-OL1NHk8OPNC3d7yJwTTm_vtikczA_bKdoJ9vBPuOsZmKn7toJ4viKWDQMg7/s400/DSC_5361.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYignppuJ_gFOaODXbvfbD3RqpKgE06aNjZVzNSUlOOWV-9aSeIdkwtaN8bxhofBT5LM3Pmy8eC0LID9ptVJwBvoWX_7u-jYRq7EkzSLydIhVEfPAeOV_fWCj7NPhELza0T5dYnzUdKO_r/s1600/DSC_5391.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYignppuJ_gFOaODXbvfbD3RqpKgE06aNjZVzNSUlOOWV-9aSeIdkwtaN8bxhofBT5LM3Pmy8eC0LID9ptVJwBvoWX_7u-jYRq7EkzSLydIhVEfPAeOV_fWCj7NPhELza0T5dYnzUdKO_r/s400/DSC_5391.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi97pPCwfYj1hqrNbN6kBmsTsMFbC4V_6_kEdhAjNHpkqXvPC1xFwW-YQ83ki8YWQQAlzbJYWeZPuRgdilCQBgd9B9ukEyuh89VlOmMquHQpRTjIDthyphenhyphen2eCR8SbPfSOatSqir70RlCimAq7/s1600/DSC_5424.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi97pPCwfYj1hqrNbN6kBmsTsMFbC4V_6_kEdhAjNHpkqXvPC1xFwW-YQ83ki8YWQQAlzbJYWeZPuRgdilCQBgd9B9ukEyuh89VlOmMquHQpRTjIDthyphenhyphen2eCR8SbPfSOatSqir70RlCimAq7/s400/DSC_5424.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqakGyXsI-wH7BvSW5aYT3AiJllZnkGgWmiKweMsmreKxWFQlb5u9NP57Ht7hB5D-om3aTzgfPkO4u7zeyJnZprdmeH5BiE5nUMatMTpRcb7s9EEyCigIT8X2Ov1_RHm3NUkOV69bphyphenhyphenpW/s1600/DSC_5360.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqakGyXsI-wH7BvSW5aYT3AiJllZnkGgWmiKweMsmreKxWFQlb5u9NP57Ht7hB5D-om3aTzgfPkO4u7zeyJnZprdmeH5BiE5nUMatMTpRcb7s9EEyCigIT8X2Ov1_RHm3NUkOV69bphyphenhyphenpW/s400/DSC_5360.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny poranek</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPJ9FouTnIPlv7ueDGBhyphenhyphenhty4ZLRvtS9arBIjC7wRStLPbGecj4kJInf-YtpCKLNigmI88vHiS7kk5et9MfPv96F_rPbQ70hg54vXXi-RKmrJZnU1Yb7GNdm3z3EzncBjinZvQBedWh0GF/s1600/DSC_5473.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPJ9FouTnIPlv7ueDGBhyphenhyphenhty4ZLRvtS9arBIjC7wRStLPbGecj4kJInf-YtpCKLNigmI88vHiS7kk5et9MfPv96F_rPbQ70hg54vXXi-RKmrJZnU1Yb7GNdm3z3EzncBjinZvQBedWh0GF/s640/DSC_5473.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
I jeszcze jedno spojrzenie na lodowiec</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh41wyhxwZ5YgCIzrE9B30mMxByZyV1tI0N_uGqTvLxRA7FnFftie94Nx3MSMQU1C2N-wSqZVv6vRe8ijB6Xc7KwBT61nby_XwMjPq0OtCt7OtjnmTmpSWaEqOaHH4I9lDhkir7LIPfXVG8/s1600/DSC_5386.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh41wyhxwZ5YgCIzrE9B30mMxByZyV1tI0N_uGqTvLxRA7FnFftie94Nx3MSMQU1C2N-wSqZVv6vRe8ijB6Xc7KwBT61nby_XwMjPq0OtCt7OtjnmTmpSWaEqOaHH4I9lDhkir7LIPfXVG8/s640/DSC_5386.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsF4VCn5E1j0J5T0rSO4jyFFoPq72csYnJaOIqkANuCxDl5VuPBWqeMrZ0ft9mjx09FkSBkDLP4ts7FaZIKLCHxht6hVXS26p9VtjhuD363-P1g8GMT02YzfGhCmDHknePFYdSyS8r3SHd/s1600/DSC_5433.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsF4VCn5E1j0J5T0rSO4jyFFoPq72csYnJaOIqkANuCxDl5VuPBWqeMrZ0ft9mjx09FkSBkDLP4ts7FaZIKLCHxht6hVXS26p9VtjhuD363-P1g8GMT02YzfGhCmDHknePFYdSyS8r3SHd/s640/DSC_5433.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Warto wcześnie rano wstawać</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-fO9UGiB2fVpDgTQnKa2diM07cxCJ0Kj241TROqbMgp5EqkKgOi7LHtKcgyZUSdpb8r7fcDX7UTgNTL8p66QyYevaYJdzBdh0qARmn39JHaxg4RmCJxUxXEjKRJknQCuClrA2WuTuXLhG/s1600/DSC_5501.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-fO9UGiB2fVpDgTQnKa2diM07cxCJ0Kj241TROqbMgp5EqkKgOi7LHtKcgyZUSdpb8r7fcDX7UTgNTL8p66QyYevaYJdzBdh0qARmn39JHaxg4RmCJxUxXEjKRJknQCuClrA2WuTuXLhG/s640/DSC_5501.JPG" width="640" /></a></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p>Coraz bliżej do lodowca</o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za odcinkiem z linami znaleźliśmy łagodne wejście
na lodowiec. Od razu poczuliśmy chłód wiejącego, lekkiego wiatru. Ubraliśmy
polary, żeby było nam cieplej. Lodowiec mogliśmy podzielić na kilka stref.
Każda strefa to inny poziom trudności i koncentracji. Na samym początku przechodzimy
przez pas kamieni, tak zwany brudny lodowiec. Dalej mamy nieprzyjemne
pofałdowania i urwiste krawędzie z dość dużymi i przepaścistymi szczelinami.
Dalej rozpoczyna się główny pas kamieni, zwany przez nas „pasem klamorów”. Za
„klamorami” ciągnie się główny lodowiec o dość łagodnym przebiegu, ale z dużą
liczbą szczelin. Dalej jest drugi „pas klamorów”, kolejny łagodny lodowiec i ciemne
fałdy z licznymi szczelinami. Dodatkowo na styku lodowca Grosser Aletsch i Mittelaletsch
powstał wielki lej pochłaniający wszystko. Spływające masy wody już dawno
podmyły punkt styku lodowców tak, że masy lodu zapadły się, tworząc wielką
dziurę, głęboką na około 100 m. Dookoła dziury zapadają się kolejne, w
kształcie łuku pasy lodowca, które wpadają do jej wnętrza. Z większej wysokości
lej wygląda jak wir na rzece. Nie znając poprawnej trasy, którędy mamy iść,
dotarliśmy na skraj wspomnianego leja, stąd widzieliśmy, jak wygląda on z
bliska. O tym będzie później. Idąc przez pierwszą strefę brudnego lodowca,
którego pokrywały masy kamieni i głazów nie napotykaliśmy na żadne trudności.
Za chwilę weszliśmy na pofałdowania. Powstają zawsze tam, gdzie lodowiec zakręca
lub opada bardziej stromym zboczem. Właśnie w takim miejscu przechodziliśmy na
jego główną część. Przeszliśmy zaledwie kilka metrów, a wszędzie widzieliśmy
głębokie szczeliny dookoła nas. Od początku szukaliśmy właściwej drogi. Założyliśmy
raki, ponieważ ja i Radek zaczęliśmy próbować różnych przejść pomiędzy
labiryntem rozpadlin. Znalazłem jedną drogę, gdzie trzeba przejść po stromo
opadającym zboczu pomiędzy dwiema przepaścistymi szczelinami. Na szczęście w
rakach jest zdecydowanie łatwiej. Bez raków raczej myślałbym o tym, jak szybko
zsunę się do pochyło opadającej rozpadliny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJLuKwaMyjYES7_BlH_Yq_YSib2N43yeGqBDsvfM07oUn7pxP2p9WzF_fOKsBV7LQPCo3dxnsbKhap3_1s2aaxscxDEIfJDdwf1LJRVna8IIZjJWD_Ua0ikQMPxCngYwpMSR-88K3a_yho/s1600/DSC_5511.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJLuKwaMyjYES7_BlH_Yq_YSib2N43yeGqBDsvfM07oUn7pxP2p9WzF_fOKsBV7LQPCo3dxnsbKhap3_1s2aaxscxDEIfJDdwf1LJRVna8IIZjJWD_Ua0ikQMPxCngYwpMSR-88K3a_yho/s640/DSC_5511.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeszcze jedno spojrzenie na lodowiec</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQOMo8r_KFvgzzoMsEfeifi9uYpr0r40RBIXi-MD1jCpSSGvnJ-3iaa3CDzjjYnTIbcfvc93p64vTkh5yHu2d6BiGc1sPfHJuqD8JIP2KmjpuTu3s0d_57vzFgvGghdOfHpZ0hwkB2kw8g/s1600/DSC_5525.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQOMo8r_KFvgzzoMsEfeifi9uYpr0r40RBIXi-MD1jCpSSGvnJ-3iaa3CDzjjYnTIbcfvc93p64vTkh5yHu2d6BiGc1sPfHJuqD8JIP2KmjpuTu3s0d_57vzFgvGghdOfHpZ0hwkB2kw8g/s640/DSC_5525.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO5PzLFdTgMlelJbac0lhQX9psoAOwpzmScal2ES33O4ObBM6N3VZbseetEEi2rB6KbW8POFhGWeht3anTA1e9k5vpBrHDPLYrz4bXG0-bxvNB2WTAQta6zfHgLmVDkAEziX5xuL78AdD5/s1600/DSC_5521.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO5PzLFdTgMlelJbac0lhQX9psoAOwpzmScal2ES33O4ObBM6N3VZbseetEEi2rB6KbW8POFhGWeht3anTA1e9k5vpBrHDPLYrz4bXG0-bxvNB2WTAQta6zfHgLmVDkAEziX5xuL78AdD5/s640/DSC_5521.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielkie jamy przy wejściu na lodowiec i widoczna żółta lina prowadząca na niego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKiuZeanU37B10-26IAkGqzJl-TkPSgSrh8j2flapKUVjsSEPcsFNO3rEZA14ISrhcF9OZfU1H3_et3PsRw07YO2m0xphzwt32wU9XO4YJ_2xp3xXZkSvtgebGHqIXg-J6osQ72l1TlECO/s1600/DSC_5533.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKiuZeanU37B10-26IAkGqzJl-TkPSgSrh8j2flapKUVjsSEPcsFNO3rEZA14ISrhcF9OZfU1H3_et3PsRw07YO2m0xphzwt32wU9XO4YJ_2xp3xXZkSvtgebGHqIXg-J6osQ72l1TlECO/s640/DSC_5533.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_7WU4vtxxuix_-U1HvydjveqlX0nOwPR4N5CwM8rDCW29PQUk7Ceaiw5DkwIYJt20VuT-MAmub4QKFilarBV0P6gCZtnjvDIkFTo7sSAAeD0E3Mar1B1yrk3OvYecuMGvoURZECGO2ZS/s1600/DSC_5539.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEju_7WU4vtxxuix_-U1HvydjveqlX0nOwPR4N5CwM8rDCW29PQUk7Ceaiw5DkwIYJt20VuT-MAmub4QKFilarBV0P6gCZtnjvDIkFTo7sSAAeD0E3Mar1B1yrk3OvYecuMGvoURZECGO2ZS/s640/DSC_5539.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pofałdowania i szczeliny czekają od samego początku trasy...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po przejściu pofałdowanego terenu pomyśleliśmy, że
pierwszy „pas klamorów” pozwoli nam spokojnie pokonać trasę. Liczyliśmy, że tam
będzie mniej szczelin. Staraliśmy się iść środkiem kamienistego terenu, w górę
lodowca. Niestety nie ma wolnej strefy od rozpadlin, dlatego również na
„klamorach” musieliśmy iść przez labirynt, szukając odpowiedniej drogi. Opis w
przewodniku „Alpejskie Czterotysięczniki” dobrze mówił, że szukanie drogi
„będzie odbywało się często z trudem”. Teraz wiedziałem, co autor miał na
myśli. Nie ma jednoznacznej trasy wędrówki przez lodowiec. Tylko miejscowi
przewodnicy, którzy mają z nim do czynienia na co dzień, wiedzą, którą
szczelinę ominąć i co znajduje się dalej. Mając około 32-kilogramowego „za
ciężkiego dziada” na plecach znacznie gorzej szuka się właściwej drogi,
ponieważ odczuwałem dość duże zmęczenie od podchodzenia raz w górę, a raz
schodząc z kolejnej fałdy. W strefie kamieni dość łatwo wyszukiwaliśmy właściwą
trasę w górę lodowca. Idąc coraz wyżej, dostrzegliśmy prawie prostopadle
odbiegający pas rudo-rdzawych kamieni, który szybko okrzyknęliśmy strefą rudego
cicika (dla niewtajemniczonych – tak się nazywa mój rekwizyt do zdjęć o kształcie
zbliżonym do kulki, wykonany z rudej sierści. Słowo „cicik” po śląsku oznacza
paproch, farfocel. A w pracy jest synonimem dużej awarii. Gdzie rudy cicik, tam
duży przestój. Jak się szybko przekonaliśmy, na naszej wyprawie też mieliśmy
dużą awarię, ale o tym nieco później). Kto nie miał z nim do czynienia, pyta
mnie, co to za zwierzątko. To znaczy, że rekwizyt działa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLqJ_Z5tB7zfZ7B5TfAf9us0hq-nX2sjXJNA48ssnIYY9Dghv388U9czLNNqwHDyoM84n651iaF3edLlz9HP1CfidBB6iKcP9hYuIOb9OQunKiZz-xVFoN-jXnW4qbD4xn7J3ykHXlxlxs/s1600/DSC_5548.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLqJ_Z5tB7zfZ7B5TfAf9us0hq-nX2sjXJNA48ssnIYY9Dghv388U9czLNNqwHDyoM84n651iaF3edLlz9HP1CfidBB6iKcP9hYuIOb9OQunKiZz-xVFoN-jXnW4qbD4xn7J3ykHXlxlxs/s640/DSC_5548.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgewdWXNF3rnVBTNONUYlX-tsezh5BcEM9UrZarOq4QHCV48e2LwFC4Q2LGLlvJmRzvgtTKuXVgEo69wuCnBxhNgECaC0CGvWycmKDvOpCZbjgQqQ93c4N2fAZJPOPVwKSMgGwT5zUpktDk/s1600/DSC_5553.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgewdWXNF3rnVBTNONUYlX-tsezh5BcEM9UrZarOq4QHCV48e2LwFC4Q2LGLlvJmRzvgtTKuXVgEo69wuCnBxhNgECaC0CGvWycmKDvOpCZbjgQqQ93c4N2fAZJPOPVwKSMgGwT5zUpktDk/s640/DSC_5553.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki na pofałdowanym lodowcu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqELILE9AaSZIytlO6Q8vWNeumGANIvqLLfN8Qcm9_bjWt8VeGyAuw8pCs-mDjErHXQxSinaf-HDul4XzwMB1KsvglOhWLBtvin3LfAtlCM_nFCcvqCkHcNWPqloFJzBJfAsOypM_9qG-Q/s1600/DSC_5572.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqELILE9AaSZIytlO6Q8vWNeumGANIvqLLfN8Qcm9_bjWt8VeGyAuw8pCs-mDjErHXQxSinaf-HDul4XzwMB1KsvglOhWLBtvin3LfAtlCM_nFCcvqCkHcNWPqloFJzBJfAsOypM_9qG-Q/s640/DSC_5572.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pas "klamorów"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjieGHXcMMPe6dF6NhX3LU0jw6g7J_V7D09psoRS3EZ5w2QNTkl1bwNxHZNS3VV3xCs8PLj96O1E43hrcjLEVgu-JiDisgDQduQJOwQ0vw5Rpo_GH8poDwVWMiVKowO_26gD2JYFRmISRTL/s1600/DSC_5561.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjieGHXcMMPe6dF6NhX3LU0jw6g7J_V7D09psoRS3EZ5w2QNTkl1bwNxHZNS3VV3xCs8PLj96O1E43hrcjLEVgu-JiDisgDQduQJOwQ0vw5Rpo_GH8poDwVWMiVKowO_26gD2JYFRmISRTL/s640/DSC_5561.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNyEpXB9IZ112Rpx3I6ajFb767OuE2JkuF3v-ZaB0ARVebEwJK5tkY4Md21qlabagTQdDZ-N5RKfkNae6Hi_gICJjcBG_q0UEHFTZ9nJkEiDRS0EHm_KkxkvA323y_s6Urg9gm6ajVGNHe/s1600/DSC_5592.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNyEpXB9IZ112Rpx3I6ajFb767OuE2JkuF3v-ZaB0ARVebEwJK5tkY4Md21qlabagTQdDZ-N5RKfkNae6Hi_gICJjcBG_q0UEHFTZ9nJkEiDRS0EHm_KkxkvA323y_s6Urg9gm6ajVGNHe/s640/DSC_5592.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dość wielka dziura w lodowcu i widoczny rdzawy pas kamieni</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkHNNi08jgHdki18lmA_E9L5Su5ekNhBZf5-VlVNtqYoZU9gGgi5U8m8DJokTYNtUgNnxBXCzqioSfo4SGtIBEzMLWHL_IHGB4tqw5vSxXp7oMYD-sCnRsYnegMmyLBW8hTcuOhaoielj/s1600/DSC_5605.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqkHNNi08jgHdki18lmA_E9L5Su5ekNhBZf5-VlVNtqYoZU9gGgi5U8m8DJokTYNtUgNnxBXCzqioSfo4SGtIBEzMLWHL_IHGB4tqw5vSxXp7oMYD-sCnRsYnegMmyLBW8hTcuOhaoielj/s640/DSC_5605.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ5elrCL3edFalqzFmV3P0J_OE-iUZI9zzcmuqosvKp3znVAdAJ383EQam2FnhyphenhyphenU3FlUW21Hrgedac0fnjWZNSY7Uga3Mivs4FejCmh3LqaYMk_2Zh1isnFUyF3TBN8OJorKvTU4sGDFdM/s1600/DSC_5609.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJ5elrCL3edFalqzFmV3P0J_OE-iUZI9zzcmuqosvKp3znVAdAJ383EQam2FnhyphenhyphenU3FlUW21Hrgedac0fnjWZNSY7Uga3Mivs4FejCmh3LqaYMk_2Zh1isnFUyF3TBN8OJorKvTU4sGDFdM/s640/DSC_5609.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rdzawy pas kamieni</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>RDZAWY PAS KAMIENI I KAMIENIE Z ARIZONY<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na początku rdzawych kamieni, biorących swój
początek na brązowym, szerokim „pasie klamorów”, zatrzymaliśmy się na obiad. Na
granicy lodu i kamieni płynął esowato powyginany potok, którego wody wytopiły
sobie koryto w lodowcu. Widok jest niesamowity. Przystanęliśmy, żeby trochę
odpocząć od „za ciężkich dziadów”. Zjedliśmy coś słodkiego, trochę odpoczęliśmy
i zaczęliśmy robić zdjęcia. Rudy cicik wszedł do akcji. Kiedy postawiłem go na
rdzawym kamieniu, zauważyliśmy, że zlewa się z tłem, ponieważ cicik ma taki sam
kolor, jak one. Kilka metrów dalej rozpoczyna się pas rdzawych kamieni, które
stoją na lodowej nóżce, przypominające grzyby. Miejsce nazwaliśmy „kamienie z
Arizony”. Mówiąc „Arizona” w późniejszej części wyprawy, wiedzieliśmy, o który
fragment lodowca chodzi. Teraz mieliśmy kierować się do doliny lodowca Mittelaletsch.
Rdzawe kamienie idealnie wskazywały właściwy kierunek, dlatego zasugerowałem
się nimi, że pójdziemy wzdłuż ich pasa przez lodowiec, aż na drugą stronę. Po
dłuższym odpoczynku wyruszyliśmy pod górę, a później zrobiło się dość płasko.
Jednak zanim mieliśmy dotknąć stopą lodowca Mittelaletsch, widzieliśmy już, że
musimy pokonać kolejny pas nieprzyjemnych fałd. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy,
co znajduje się za nimi, dlatego od razu poszliśmy w ich kierunku, według
zasady, czym szybciej, tym lepiej. Trochę wyglądało mi to za łatwo, że tak
szybko mieliśmy przedostać się na drugi lodowiec. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwYRZul1kvcHennVTjW4etCO4aQHpv-uarkfctPBl6yxqgS1kZ4mVyXAz1LoEEsxmrvjf_Ohx2ofKC2HU3Ig-aPI1VJD4OFPA_ndGLzAIA5POS6DxXudAvKo4KUSKPFH6PqvdI_Mr7FIqL/s1600/DSC_5621.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwYRZul1kvcHennVTjW4etCO4aQHpv-uarkfctPBl6yxqgS1kZ4mVyXAz1LoEEsxmrvjf_Ohx2ofKC2HU3Ig-aPI1VJD4OFPA_ndGLzAIA5POS6DxXudAvKo4KUSKPFH6PqvdI_Mr7FIqL/s640/DSC_5621.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kamienie z Arizony</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsIlSiJwSAnuxF8Ws2c0RdB4WOt47fpJ0FKWQVXG8lUiK4yPYWfI3wmMWivECa5VyErB4TXLzBbdz1Xzm1vCFeODbWVcEOBGmGdtTucTDgPdh-ASxWPOVJcZtK5fI50D1p-EPyCJsBjo9Z/s1600/DSC_5578.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsIlSiJwSAnuxF8Ws2c0RdB4WOt47fpJ0FKWQVXG8lUiK4yPYWfI3wmMWivECa5VyErB4TXLzBbdz1Xzm1vCFeODbWVcEOBGmGdtTucTDgPdh-ASxWPOVJcZtK5fI50D1p-EPyCJsBjo9Z/s640/DSC_5578.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ5aAj2lwMDszUX6z5khmfOOH9cuEQ9Jn1UHEHJq1m08xgXq7KE6hR7WtQsdQnFT4Ahx6ueZbkm6KuoL2aMy3bKVfHoXv1rV6nSFN8XjWTYQ6PJQmeO1k57R4IhD4Fi-pLfAHhvKu8JrWq/s1600/DSC_5584.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ5aAj2lwMDszUX6z5khmfOOH9cuEQ9Jn1UHEHJq1m08xgXq7KE6hR7WtQsdQnFT4Ahx6ueZbkm6KuoL2aMy3bKVfHoXv1rV6nSFN8XjWTYQ6PJQmeO1k57R4IhD4Fi-pLfAHhvKu8JrWq/s640/DSC_5584.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kompozycja artystyczna z lodu :)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmDJ9cRtlJDbJYkaOcOXTMQi7ynZwz08ZVRkARbV0iqv-4jprMDPFoCXvWLjx0iCbplADEz8raU-c-VQ-XBFMqL2ndyQMlSgQ8YF_YBt-nlcKFiX6DXs3joRQ8wMKIRg7uQmVEQ0DCODcE/s1600/DSC_5627.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmDJ9cRtlJDbJYkaOcOXTMQi7ynZwz08ZVRkARbV0iqv-4jprMDPFoCXvWLjx0iCbplADEz8raU-c-VQ-XBFMqL2ndyQMlSgQ8YF_YBt-nlcKFiX6DXs3joRQ8wMKIRg7uQmVEQ0DCODcE/s640/DSC_5627.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtERX4tmLCT5FsvXpuqLU3fxt3Ufip2xO7pNt4fGVcHJUDNlnvpcs9ZfYe-rwrQtIeaCawgXG6hrxlxNt6RxTpvNu4nTfjODje7PlsDDdsUO74KZLEzMTfBcRC4gxNEmDclnUuNWu6NFeo/s1600/DSC_5625.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtERX4tmLCT5FsvXpuqLU3fxt3Ufip2xO7pNt4fGVcHJUDNlnvpcs9ZfYe-rwrQtIeaCawgXG6hrxlxNt6RxTpvNu4nTfjODje7PlsDDdsUO74KZLEzMTfBcRC4gxNEmDclnUuNWu6NFeo/s640/DSC_5625.JPG" width="424" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Potok na powierzchni lodowca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>WIELKI LEJ POCHŁANIAJĄCY WSZYSTKO<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dotarliśmy do pierwszych fałd. Teren zrobił się
nieprzyjemny. Wszędzie mnóstwo szczelin, a czym bardziej posuwaliśmy się do
przodu, tym większe rozpadliny widniały przed nami. Dotarliśmy również do
skalistej części zbocza, co oznaczało, że jesteśmy na granicy góry i lodowca.
Przeskakując przez coraz szersze szczeliny i szukając wśród nich właściwej
drogi, zobaczyliśmy, że stoimy na szerokim fragmencie lodu w kształcie łuku,
który jest zewnętrzną ścianą ogromnego leja na styku dwóch lodowców. Lej miał
wymiary około 300-400 m, a głęboki był na 100m (w przybliżeniu). Jego dna nawet
nie zobaczyliśmy… Wiedzieliśmy tylko, że pochłania dosłownie wszystko ze
względu na swoje ogromne rozmiary. Stojąc na jego krawędzi, mogliśmy dostrzec,
jak wielkie fragmenty lodowca już pochłonął i jak kolejne, zwalą się w
najbliższym czasie do jego bezkresnych czeluści. Nie mając dalszej drogi
przejścia, rozglądaliśmy się, czy jest możliwość przejścia zboczem góry i
ominięcie w ten sposób wielkiej dziury. Coś mi nie pasowało, ponieważ zbocze
góry było idealnie równe, ale kamieniste. Nie wyglądało na skały, ale raczej na
lód, który więził w sobie drobne kamyczki. Od razu odrzuciłem tę opcję,
ponieważ nawet w rakach dość łatwo mogliśmy zsunąć się do leja. Szybko
zrezygnowaliśmy z dalszej trasy w tym rejonie. Postanowiliśmy, że spróbujemy
obejść wielką dziurę od drugiej strony tak, żeby znaleźć się ponad poziomem
dwóch wielkich potoków, na których utworzyły się kaskady oraz mniejsze
wodospady (trzeba iść dalej w górę lodowca). Musieliśmy również znaleźć się za
lejem. Na ląd powinniśmy schodzić dopiero po ominięciu wylotu lodowca Mittelaletsch,
czyli na skaliste zbocze góry po jego przeciwnej stronie. Ta wersja wyglądała
bardziej możliwa do przejścia. Wróciliśmy więc na w miarę płaską część lodowca,
po czym zaczęliśmy okrążać wielki lej. Tutaj również szukaliśmy drogi wśród
szczelin, ale w wielu miejscach można było je z łatwością przeskoczyć. Tam,
gdzie mogliśmy ich przekroczyć, szliśmy wzdłuż, do punktu zwężenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp3oUTKmFb_StnnJ3sgXaRiu5On5-R0ERFd1rk1bwCII_6xRoARiTIV4HSuae_e93N9frrFZDA4uiiEkxQsg9_FxIKHFBu8uCISzLcoWw99SxD-JFKDwVrpJMhAWjeDhfSz0N5ztbqUFfj/s1600/DSC_5669.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp3oUTKmFb_StnnJ3sgXaRiu5On5-R0ERFd1rk1bwCII_6xRoARiTIV4HSuae_e93N9frrFZDA4uiiEkxQsg9_FxIKHFBu8uCISzLcoWw99SxD-JFKDwVrpJMhAWjeDhfSz0N5ztbqUFfj/s640/DSC_5669.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zbliżamy się do pofałdowań</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgPg3kozdezi-awqVGbmhsJfprcKVtqacNDOsciLykJLaN7w8IM_nd-ouzt7MjJK_PGK__SOKLiuoF4ph-MCubWPKkgbVYC0JWapLBkwpvOcC0aTSgNScz4vsql369CodcZEubJbXHjxdV/s1600/DSC_5712.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgPg3kozdezi-awqVGbmhsJfprcKVtqacNDOsciLykJLaN7w8IM_nd-ouzt7MjJK_PGK__SOKLiuoF4ph-MCubWPKkgbVYC0JWapLBkwpvOcC0aTSgNScz4vsql369CodcZEubJbXHjxdV/s400/DSC_5712.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfoT0DauVftpd7dsCmG7v_s5uSgRgH2GmqqEA2u8RcIKmEsbitDyVowDNwjGq6oGBWidwNSm-EpRNd8tLCbnBXQxmM1KUAcY3ovr7EKrmpc-Dum_tLKy8y9ydZ1IKztCuzQWVS4TI-dvq-/s1600/DSC_5690.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfoT0DauVftpd7dsCmG7v_s5uSgRgH2GmqqEA2u8RcIKmEsbitDyVowDNwjGq6oGBWidwNSm-EpRNd8tLCbnBXQxmM1KUAcY3ovr7EKrmpc-Dum_tLKy8y9ydZ1IKztCuzQWVS4TI-dvq-/s400/DSC_5690.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwYOO9jcV0CUABWh_gC2l_ffT4TmYa-_TLF5cFSXem1mdOKZrNFMSlB_bcoE50XZpctb7X-YdhitPXosqa8AWuKsF2XvtZUp4Q6oExPtgqc1QfT6J8mhb17t9fZ76gcihc2C2ABXmmp6ou/s1600/DSC_5702.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwYOO9jcV0CUABWh_gC2l_ffT4TmYa-_TLF5cFSXem1mdOKZrNFMSlB_bcoE50XZpctb7X-YdhitPXosqa8AWuKsF2XvtZUp4Q6oExPtgqc1QfT6J8mhb17t9fZ76gcihc2C2ABXmmp6ou/s400/DSC_5702.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNlevuvATp3O5MJmQHSyz_t6yK7k80gmzOH4vV1GjTJMPQUb3RhIvyEpcXW-SRn3msTFGHR4-5wmtKjqipX33rf7cYcfQ2R6OdVuVhT-FSHPbSTb0jNAXcXG2jXH9dx8hK01-1Eo_4MeSD/s1600/DSC_5707.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNlevuvATp3O5MJmQHSyz_t6yK7k80gmzOH4vV1GjTJMPQUb3RhIvyEpcXW-SRn3msTFGHR4-5wmtKjqipX33rf7cYcfQ2R6OdVuVhT-FSHPbSTb0jNAXcXG2jXH9dx8hK01-1Eo_4MeSD/s400/DSC_5707.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teren staje się coraz gorszy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRBO5UOYD5Zf5h8ksMpN2ltou7ETqUPfEbtSd9D_nOLh8jK1zuvoikDT2YFSyrJQ53BdauHYVYvE-pa7wPKmnL2nNniOV2VA-Ke7FYA21a1aPBAr3qcG9F3HBryzhyphenhyphencg4YHS2EOOUWXdNY/s1600/DSC_5729.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRBO5UOYD5Zf5h8ksMpN2ltou7ETqUPfEbtSd9D_nOLh8jK1zuvoikDT2YFSyrJQ53BdauHYVYvE-pa7wPKmnL2nNniOV2VA-Ke7FYA21a1aPBAr3qcG9F3HBryzhyphenhyphencg4YHS2EOOUWXdNY/s640/DSC_5729.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Granica wielkiego leja</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_bQjLc8uToZ_7_t1nqsvfb2tbUufEhZuYWadqN3K0EanQHmr32dWiI-H82p6ojICYVUpKFP8EUPdIjkmS6Ft1SL_gx6xPPmdrqXrjJqkr5QN8bEDANCin3qdrtDSy41XLcY4rL4dJdakR/s1600/DSC_5739.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_bQjLc8uToZ_7_t1nqsvfb2tbUufEhZuYWadqN3K0EanQHmr32dWiI-H82p6ojICYVUpKFP8EUPdIjkmS6Ft1SL_gx6xPPmdrqXrjJqkr5QN8bEDANCin3qdrtDSy41XLcY4rL4dJdakR/s640/DSC_5739.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na tle zapadającej się ściany leja</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGNo0-vd7OlgOOe5Tda76XSTOOOBMLK7GvYrAqRLYlehG7UpP5GG0WjjqkiAQuyb-c7X4hQOJBH0rMXtI59nghtoReuirGq9pp8I8vZ0ZL6gV68mMt2wEWxXyWwB5Mb_HFrpIO1YqVTN2g/s1600/DSC_5717.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGNo0-vd7OlgOOe5Tda76XSTOOOBMLK7GvYrAqRLYlehG7UpP5GG0WjjqkiAQuyb-c7X4hQOJBH0rMXtI59nghtoReuirGq9pp8I8vZ0ZL6gV68mMt2wEWxXyWwB5Mb_HFrpIO1YqVTN2g/s640/DSC_5717.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDqNnwbp-p9twHh4CIyw7Bf07tJUoY7EGdBFqlb8YXsbmwORwUF4zzeRPpFpkGABGynKlFCfcB_lZfP01ZZ7BMfcc0qbtdWp-fk7SMLw7DBgu0AlmT7WgSaA8Kw3GMLv682rsVvD6sMexV/s1600/DSC_5718.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDqNnwbp-p9twHh4CIyw7Bf07tJUoY7EGdBFqlb8YXsbmwORwUF4zzeRPpFpkGABGynKlFCfcB_lZfP01ZZ7BMfcc0qbtdWp-fk7SMLw7DBgu0AlmT7WgSaA8Kw3GMLv682rsVvD6sMexV/s640/DSC_5718.JPG" width="424" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lodowa ściana z uwięzionymi kamyczkami i wielki, głęboki lej</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>PASY NIEPRZYJEMNYCH FAŁD<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Czasami odkrywaliśmy miejsca z większymi głazami
wciśniętymi w szczelinę. Wykorzystywaliśmy je jako mosty. Kilkukrotnie
skorzystaliśmy z naturalnej pomocy. Niektóre z nich na pierwszy rzut oka
sprawiały wrażenie, że są liche i słabe. Nie wchodziliśmy na takie, co do
których mieliśmy jakąkolwiek wątpliwość. Czasami szczeliny stykały się ze sobą
na zakładkę, tworząc literę „Z”. W takim przypadku szliśmy na skraj jednej z
nich, przechodziliśmy na część wspólną wystającą pomiędzy dwiema rozpadlinami,
po czym przeskakiwaliśmy na przeciwny brzeg drugiej szczeliny. Ciągle
musieliśmy szukać właściwej drogi, ale było warto. Po około godzinie,
dostrzegliśmy, że jesteśmy dość daleko za potokami wypływającymi z lodowca Mittelaletsch.
Widzieliśmy nawet płaskie miejsce, gdzie będziemy chcieli zejść na skalistą
część łagodnie opadającego zbocza góry. Wszystko fajnie, ale zanim dotarlibyśmy
na płaski teren lodowca bezpośrednio stykający się ze skałami, musieliśmy
przekroczyć siedem pasm pofałdowań. Wyglądały jak mikro łańcuchy górskie, gdzie
musieliśmy przechodzić z jednego na drugie, idąc wzdłuż nich. Pomiędzy każdym
stromym wzniesieniem oczywiście czekały na nas szerokie szczeliny. Wyszukiwanie
odpowiedniej trasy zajmowało nam coraz więcej czasu, ponieważ wystarczyło, że przeszliśmy
kilka „górek”, a na końcu czekała na nas szeroka szczelina. Wiele razy
wracaliśmy, ponieważ rozpadliny uniemożliwiały dalszą wędrówkę. Na cztery pasma
pofałdowań przed płaską częścią lodowca Radek wypatrzył całą trasę przejścia
przez wszystkie pasma, aż do samego końca. Trasa miała wyglądać tak: idziemy
wzdłuż czwartego pasma pofałdowań, aż do ostatniej „górki”, później przecinamy
prostopadle trzy pozostałe pasma i będziemy już na płaskiej części lodowca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzsly7ibmJSkd1OhyphenhyphenGcgy-pGEOftx0lvf4dZ9BR5xtCT3_6PcJp7EtQ-KMJtwGy2qR7DLSDT1TN6d_6gq94APhhJ-d47FpdmNwvZDH1QnD7pkCvkuXPt0sy6-1EnioDxa1hs5wIiretQPw/s1600/DSC_5766.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzsly7ibmJSkd1OhyphenhyphenGcgy-pGEOftx0lvf4dZ9BR5xtCT3_6PcJp7EtQ-KMJtwGy2qR7DLSDT1TN6d_6gq94APhhJ-d47FpdmNwvZDH1QnD7pkCvkuXPt0sy6-1EnioDxa1hs5wIiretQPw/s640/DSC_5766.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEK8WrEPxHyhpk8ZdEyA941kwXZhR3MdK0dv68vgUjIPxTevA19r9Bxde-Hba2ySUwJmdk_1Jo128PHntVj9Y46v6OT-6rWkKGeCnGNOb48wLVUOO0wMLauHz9CXn79aRJ4uzzFbLhEFBD/s1600/DSC_5759.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEK8WrEPxHyhpk8ZdEyA941kwXZhR3MdK0dv68vgUjIPxTevA19r9Bxde-Hba2ySUwJmdk_1Jo128PHntVj9Y46v6OT-6rWkKGeCnGNOb48wLVUOO0wMLauHz9CXn79aRJ4uzzFbLhEFBD/s640/DSC_5759.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG6HmdMA5DFeFNsZTHg6o4WSev1cbF3dv-OtuvDDXfXNj5RDzsctQZmAqmWS5UL84vk0XBLRjOG-XEa0SxKcWbTeo0AJRdtHIohquvRFh8_1H6BYl1r073genvdVSaxpUvVwr-fnElwvkV/s1600/DSC_5761.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG6HmdMA5DFeFNsZTHg6o4WSev1cbF3dv-OtuvDDXfXNj5RDzsctQZmAqmWS5UL84vk0XBLRjOG-XEa0SxKcWbTeo0AJRdtHIohquvRFh8_1H6BYl1r073genvdVSaxpUvVwr-fnElwvkV/s640/DSC_5761.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Okrążamy wielki lej i "piramidy" - na szczęście nie trzeba przez nie iść</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>ZEJŚCIE Z LODOWCA ALETSCH I DALSZA TRASA DOLINĄ
LODOWCA MITTELALETSCH<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W końcu trasa okazała się prawdziwa. Pojawiły się
kolejne trudności w postaci stromych fałd w każdym równoległym paśmie, dlatego
wybieraliśmy te o najmniej pochyłych zboczach. Szczeliny stawały się coraz
mniejsze. Po przekroczeniu ostatniego pasma pofałdowań Radek wypruł na skały,
żeby znaleźć się po drugiej stronie. Przekraczając ostatnie fałdy, widziałem
mały potok spływający po lodowcu. Pomyślałem: „naleję wody do butelek, bo dalej
jej nie będzie”. Pochyliliśmy się nad potokiem i zaczęliśmy napełniać butelki.
Radek miał tylko pół litra wody. Po uzupełnieniu zapasów dołączyliśmy do niego.
W końcu, po ośmiu godzinach wędrówki przez labirynt szczelin i pofałdowań,
poczuliśmy ulgę. Nie musieliśmy szukać dalszej drogi pomiędzy rozpadlinami. Teraz
mieliśmy bezpieczny ląd pod nogami. Od razu poczuliśmy, że znajdujemy się na
terenie, gdzie ludzie nie chodzą, gdzie panuje prawdziwa dzicz. Próbowaliśmy
nawet znaleźć jakąś ścieżkę, ale jej nie widzieliśmy. Radek wypatrzył fragment
trasy kilkanaście metrów wysokości powyżej. Poszliśmy tam. Rozsiedliśmy się na
płaskim terenie i zjedliśmy coś słodkiego, żeby nabrać sił. Poszedłem widoczną
ścieżką w lewo, ale za jakieś 40 m zniknęła wśród zielonej roślinności. Nie
wiedziałem, czy to jest szlak, czy może wydeptały ją zwierzęta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW__Sr3bhcyu-xwx8iXBuzgPI_JAflcfafT10I5U6dg1-l4-sIfh3LTaSkUKkUZr_HZiSb3WKqITFd76_cz0E_ae0Rytr9Xn6W-33shkUk6X6XL1zpSHxqV1bpAncnZRWak57T5thFoB0u/s1600/DSC_5769.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW__Sr3bhcyu-xwx8iXBuzgPI_JAflcfafT10I5U6dg1-l4-sIfh3LTaSkUKkUZr_HZiSb3WKqITFd76_cz0E_ae0Rytr9Xn6W-33shkUk6X6XL1zpSHxqV1bpAncnZRWak57T5thFoB0u/s640/DSC_5769.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po drugiej stronie lodowca Grosser Aletsch</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zaczęliśmy rozglądać się za kopczykami z kamieni,
czy w ogóle takie istnieją. Znaleźliśmy pierwszy gdzieś powyżej. Kopczyki
wiodły przez niską roślinność wśród kamieni. Mieliśmy wrażenie, że ktoś
przechodził tędy od czasu do czasu, ponieważ ścieżki miały długość od trzech do
dziesięciu metrów, po czym zanikały. Dalej szliśmy po kamieniach obrośniętych
dookoła trawą lub korytem małych potoków. Od czasu do czasu pojawiały się
kopczyki w podobnym terenie. Co nas zachwycało? Piękne kwiaty, których wraz ze
zdobywaną wysokością przybywało. Dotarliśmy nawet do miejsca, gdzie żółte
kwiaty dwóch gatunków pokrywały całe zbocza pobliskiej góry. Chcieliśmy tu
odpocząć. Nie wiedząc, co jest przed nami, postanowiliśmy jednak, że pójdziemy
jeszcze wyżej. Kopczyki prowadziły przez trawy, potoki i kamienie na coraz
bardziej strome skały i głazy, których przybywało z każdą minutą. Będąc
wyczerpani z powodu długiej wędrówki, każde następne podejście dłużyło się
jeszcze bardziej. Wyraźnie opadaliśmy z sił. Szukaliśmy małego kawałka w miarę
płaskiego terenu pomiędzy głazami. Jedną stromiznę o wysokości około 30-40 m
dalej, znaleźliśmy małe skrawki ziemi, dosłownie pod nasze namioty, gdzie
mogliśmy się bezpiecznie rozbić. Po naszej lewej stał ogromny głaz, a po prawej
leżało kilka większych, stanowiących naturalną barierę dla ewentualnych
toczących się kamieni z wyższych partii góry. Na szczęście w tej części
lodowiec już dawno ustąpił, dlatego co miało spaść, to już spadło. Tutejsze
góry utworzone były z jednolitej skały. Kamienie i głazy które kiedyś się stoczyły,
trawa obrosła dookoła gęstymi i wysokimi kępami. Przez nasze malutkie skrawki
płaskiego i zielonego terenu przebiegała dość wyraźna ścieżka o długości około
10 m. Dalej urywała się na obu końcach. Na wielkim głazie po lewej widniał
wyraźny kopczyk, dlatego mieliśmy pewność, że wybraliśmy właściwą drogę. Ścieżka
tworzyła zagłębienie, dlatego musiałem zasypać ją na odcinku 2 m, żeby móc dość
wygodnie spać w namiocie. Znalazłem kilka uschniętych kęp traw, które leżały
wyrwane wraz z korzeniami gdzieś na uboczu. Wykorzystałem je, żeby zasklepić
nierówności. Dodatkowo usunęliśmy większe kamienie, które znalazłyby się pod
namiotem. Niektóre były tak duże, że nie mogliśmy ruszyć ich spod ziemi. Teren wyglądał
na wyrównany, jednak noc zweryfikowała przygotowane „wygody”. Podczas snu
zsuwaliśmy się do dolnej części materaca, przez co często budziliśmy się w
środku nocy. Zanim zasnęliśmy, ja i Radek poszliśmy do pobliskiego potoku, żeby
napełnić po dwie jednolitrowe butelki, dzięki czemu z rana nie musielibyśmy
ponownie tam iść przez kamienie zarośnięte trawą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipqDBG7K2Up6RsWK5I6pSxJDuHSHoOM773g9eB2XPVZh_Y1BftT9C8je2L8isY4X0HrOxqi8gqu9FVpS3dv_uJbZ0AIqhz0kkMVw_3MfvE3IMorQCBcm7JmBuYnGXoorIUXkSbngTpcbYw/s1600/DSC_5781.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipqDBG7K2Up6RsWK5I6pSxJDuHSHoOM773g9eB2XPVZh_Y1BftT9C8je2L8isY4X0HrOxqi8gqu9FVpS3dv_uJbZ0AIqhz0kkMVw_3MfvE3IMorQCBcm7JmBuYnGXoorIUXkSbngTpcbYw/s400/DSC_5781.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqKPsAGvgC7RdTCUFDyNVp3H9MZ02YYm7IPe8ufdJwSmjNFfSbClroUL-ny2Odhw1CuSxUtNGVZ5jODtzLh9YpCGIHvixuWXGW-jwx2SNqUu0vKYkVY2-DKyncOhIdysuUKHivT2qqPezA/s1600/DSC_5784.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqKPsAGvgC7RdTCUFDyNVp3H9MZ02YYm7IPe8ufdJwSmjNFfSbClroUL-ny2Odhw1CuSxUtNGVZ5jODtzLh9YpCGIHvixuWXGW-jwx2SNqUu0vKYkVY2-DKyncOhIdysuUKHivT2qqPezA/s400/DSC_5784.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdxQpUIwuQV9AkplkVEhe_ccy5EqOcVAKhIVRk3oswXpVCzvnq3IfnFqMYc4nttohNgsuItLoU6_1Cb0OqAdyHQvadAWrXokyd-dStwJCK_Vxruo1nXIbqLDjStNOXguokDU_APbCPHD_f/s1600/DSC_5792.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdxQpUIwuQV9AkplkVEhe_ccy5EqOcVAKhIVRk3oswXpVCzvnq3IfnFqMYc4nttohNgsuItLoU6_1Cb0OqAdyHQvadAWrXokyd-dStwJCK_Vxruo1nXIbqLDjStNOXguokDU_APbCPHD_f/s400/DSC_5792.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU6O2eLgpaxNXp2boivuTHJMynjCT5YT7kqcojuJVHn4_90HCECXGAf92grt6SpMNvUaXiZyJ6ktKo15QHlmNs8P6Y5hFqLlJuo0QQSgJezXG6NTiQ9Q4z1ydasycJ7KNg_T7E6hduPkzL/s1600/DSC_5808.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU6O2eLgpaxNXp2boivuTHJMynjCT5YT7kqcojuJVHn4_90HCECXGAf92grt6SpMNvUaXiZyJ6ktKo15QHlmNs8P6Y5hFqLlJuo0QQSgJezXG6NTiQ9Q4z1ydasycJ7KNg_T7E6hduPkzL/s400/DSC_5808.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEI-GjDKKgimV5t4j-x81F-7x3i1VSHfTcYEek_7rTn5f8fbquY4dKFEpT6KhH2D2Ol-MZg0enFAncAkHvamEqXt005-90L5XZjBRYGe6Jst73rChfV6Ruhla4k-NSJMz6lr7RINjdrDmW/s1600/DSC_5810.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEI-GjDKKgimV5t4j-x81F-7x3i1VSHfTcYEek_7rTn5f8fbquY4dKFEpT6KhH2D2Ol-MZg0enFAncAkHvamEqXt005-90L5XZjBRYGe6Jst73rChfV6Ruhla4k-NSJMz6lr7RINjdrDmW/s400/DSC_5810.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2V0EdegOHSX34TRJyCaSTG43bNv_dbdOLrUBP6TtfeVzncWG_C0V5GK5b01WGO1gjWDJluh3sUTkRbilox1yEoggRB1Ho1ayXcmSd5bCKYAHMo5oJTD31lKZDU5HqpcrTbq8aNscFrpHQ/s1600/DSC_5813.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2V0EdegOHSX34TRJyCaSTG43bNv_dbdOLrUBP6TtfeVzncWG_C0V5GK5b01WGO1gjWDJluh3sUTkRbilox1yEoggRB1Ho1ayXcmSd5bCKYAHMo5oJTD31lKZDU5HqpcrTbq8aNscFrpHQ/s400/DSC_5813.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne otoczenie w miejscu, gdzie spaliśmy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 3.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>WĘDRÓWKA W GÓRĘ LODOWCA MITTELALETSCH<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wstaliśmy dość niedospani, ale szczęśliwi, że
kolejny dzień jest słoneczny i bezchmurny. Pogoda cały czas dopisywała. Nasz
apetyt na Aletschhorn wzrastał w miarę zbliżania się do jego stóp. Mieliśmy
wodę przyniesioną wczoraj wieczorem, dlatego szybko przygotowaliśmy śniadanie w
postaci zupek, owsianek i tym podobnych rzeczy. W trakcie śniadania rozmawialiśmy,
którędy musimy iść, ponieważ szlaku w tej części gór nie ma, a ścieżka pojawia
się co jakiś kawałek tylko na kilka metrów, po czym zanika. Dalej, za kolejnym
skalistym podejściem widzieliśmy już płaty śniegu i surowy świat. Zastanawialiśmy
się, czy w ogóle jest możliwa dalsza wędrówka. Z Radkiem ustaliliśmy, że nie
będziemy schodzić „do dołu” przy głównym potoku, ale raczej pójdziemy „górą”,
na każde kolejne, skaliste wzniesienie. Być może będzie trzeba gdzieś dalej
zejść trochę niżej. Tego nie wiedzieliśmy. Wyruszyliśmy około godziny 11.00.
Nie spieszyło nam się nigdzie. Podczas całej wyprawy zakładaliśmy, że będziemy
wstawać o godzinie, o której się obudzimy lub aż zaświeci słońce na nasze
namioty. Podczas wędrówki mieliśmy mieć również czas na podziwianie kolorowych
kwiatów i fotografowanie okolicy. Każdy z nas miał podobne oczekiwania, dlatego
szybko staliśmy się bardzo zgraną ekipą, nie poganiającą nikogo na przód. W tej
części gór słońce pojawiało się po 8.10, a zachodziło po 19.30, ze względu na
wysokie granie okolicznych, lodowcowych gór. Zaczęliśmy podejście na skaliste
wzniesienie, gdzie kamienie porastała gęsta trawa dookoła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Teraz byliśmy wypoczęci, dlatego mieliśmy więcej
sił, żeby pokonywać szybciej podobne utrudnienia na trasie. Wczoraj podobne
wzniesienia strasznie męczyliśmy. Za wzniesieniem zauważyliśmy wielką,
jednolitą i gładką płytę skalną, a gdzieś pomiędzy widniały duże płaty śniegu
na stromych zboczach. Nie widzieliśmy dalszej możliwości wędrówki, dlatego
postanowiliśmy, że obniżymy wysokość i spróbujemy pójść przynajmniej w połowie
naszego stoku. Zaczęliśmy schodzić trawami. Wszędzie leżało mnóstwo kamieni. Kiedy
zeszliśmy do dolnego poziomu płyty skalnej, zauważyliśmy kopczyki. Ucieszyliśmy
się, bo znowu byliśmy na nieoficjalnym szlaku. Nawet od czasu do czasu widzieliśmy
znacznie dłuższe fragmenty ścieżek. W ciągu kilku chwil kwitnące polany
zniknęły, a przed nami widniały surowe przestrzenie, które dla nieznającego
tematu gór lodowcowych, wyglądają na nieprzystępne. Teraz patrzyliśmy na ciemną
dolinę, którą w oddali, w połowie przecinał pas rdzawych kamieni. Najpierw
ścieżka prowadziła przez wielką, jednolitą skałę przysypaną sypkim materiałem
naniesionym niegdyś przez lodowiec. Wszędzie wystawały fragmenty gładkiej
skały. Na szczęście tutaj szlak jest dość mocno widoczny, ale bardzo się kurzy,
a ziemia dosłownie wyjeżdża spod buta. Za ogromną skałą, która stanowi zbocze
lokalnej góry, otwiera się szara kotlina pełna kamieni jednakowego koloru. Idąc
przy pomocy kopczyków, docieramy do topniejących fragmentów lodowca
Mittelaletsch. Tak naprawdę żadnego lodu nie widać. Dowiadujesz się o nim,
odrzucając kilka losowo wybranych kamieni na bok. Pod cienką warstwą znajduje
się zbity i brudny lód, a dookoła słychać płynącą wodę zamkniętą w małych
potoczkach. Kotlina jest zupełnie surowa. Widać tylko szare kamienie i
niewielkie pofałdowania, które sprawiają, że raz idziemy pod lekką górę, a za
chwilę obniżamy wysokość. W podobnym terenie idziemy do 25 min.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZINHHoQgbtBCpxVEJA9AzSkgnHkf4IA5eb5BnP05fRGcGA4fOW00k_iyKY7_SUbrV0xcZgTOycSmWxabGYzWCuDvpp6pVfWtKqD_8UnrY7NQyBY73n8mjGGzN9dsHIrXIBD_UiRUHvENL/s1600/DSC_5826.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZINHHoQgbtBCpxVEJA9AzSkgnHkf4IA5eb5BnP05fRGcGA4fOW00k_iyKY7_SUbrV0xcZgTOycSmWxabGYzWCuDvpp6pVfWtKqD_8UnrY7NQyBY73n8mjGGzN9dsHIrXIBD_UiRUHvENL/s640/DSC_5826.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwUXOPnHTUkZeIfroGsKKvdmkWKyGk3ldeDHwwgDoCgqch9NNkZvvOUFWXDEG2sw1sp053czWrJGGqg5sQpXebDzIYzkaHu2RkbXwpwrL6mXMWe6mrIiN80j3iTHZL2kcqyfbBnxDyAhjU/s1600/DSC_5831.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwUXOPnHTUkZeIfroGsKKvdmkWKyGk3ldeDHwwgDoCgqch9NNkZvvOUFWXDEG2sw1sp053czWrJGGqg5sQpXebDzIYzkaHu2RkbXwpwrL6mXMWe6mrIiN80j3iTHZL2kcqyfbBnxDyAhjU/s640/DSC_5831.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Szara i surowa kotlina lodowca Mittelaletsch</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na końcu kotliny widać dwa wysokie, ciekawe stożki
z kamieni. Pierwszy jest rdzawy, a drugi szary. Idąc dalej, weszliśmy na szczyt
pierwszego stożka. Okazuje się, że tworzy go wielka masa lodu, która jest
przykryta rdzawymi kamieniami. Za nim rozpoczyna się ścieżka na ciemnoszary stożek.
Pomiędzy nimi rude i szare kamienie przenikają się nawzajem. Na szary stożek
nie ma potrzeby wschodzić, dlatego obeszliśmy go z lewej strony. Odtąd widać
trasę całego naszego podejścia aż do białej części lodowca Mittelaletsch.
Obserwowana panorama jest niezwykła, ponieważ patrzymy na biały Aletschhorn,
który poniżej szczytu przecinają pojedyncze chmurki. Trochę bliżej widać dwa
lodospady, o których wspomina przewodnik. Biała część lodowca kończy się
prostopadłym urwiskiem na skały i czarną część brudnego lodowca. Ze skał spływa
duży potok w postaci wysokich kaskad. Zastanawialiśmy się, jak my mamy tamtędy
przejść. Z drugiej strony przyznaliśmy, że jesteśmy bardzo daleko od miejsca
akcji, żeby teraz rozmawiać o drodze przejścia przez skały. Liczyliśmy, że
skoro przed lodowcem Grosser Aletsch zamontowano liny, to tutaj również będą
podobne ubezpieczenia i wskażą nam właściwą drogę. Przewodnik mówił, żeby iść
środkiem lodowca, po którym teraz szliśmy. Zanim jednak dotarliśmy do ściany z
kaskadami, mieliśmy jeszcze do pokonania rudy pas kamieni, ciągnący się bardzo
długo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHi-m1wC4-8368DMmRjV1I7ATcKGEKb589wuxAGaMIzr7yBVwEY_3GTf_a-Bwf1L0lhJrfo8ZKBPBvC6NxEB3fb0-2tXZoz6OAn-vj58wTJ5YoF9x5_rdsnd1xXcPFyuRIoGJRWknCXquP/s1600/DSC_5847.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHi-m1wC4-8368DMmRjV1I7ATcKGEKb589wuxAGaMIzr7yBVwEY_3GTf_a-Bwf1L0lhJrfo8ZKBPBvC6NxEB3fb0-2tXZoz6OAn-vj58wTJ5YoF9x5_rdsnd1xXcPFyuRIoGJRWknCXquP/s640/DSC_5847.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizvecPEOTiqzHEjgADhJRttfg6hDt9m6nKzQ92UoSTxZPRKBJWUuWqpcLs1zOYzZbVoMWRN3bsP5wBMNNrMc34noa5h89M0sgFYoP_TRCjIvoWfk0nGye4gOmg5EeDIiQa5ZvC8WHNdzu1/s1600/DSC_5849.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizvecPEOTiqzHEjgADhJRttfg6hDt9m6nKzQ92UoSTxZPRKBJWUuWqpcLs1zOYzZbVoMWRN3bsP5wBMNNrMc34noa5h89M0sgFYoP_TRCjIvoWfk0nGye4gOmg5EeDIiQa5ZvC8WHNdzu1/s640/DSC_5849.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvDQUzL67jCLgffknYSjzq4aHEpZYDSSEP0Ul025rgLUfjOA7If00O4bK-2nAxj6KnIqwSIegGZXG0CyNXIE2BmB-hUxIDPEbBgwsYOky9j5UVlVYSEZ3KRYd5A1QbOaO1rwDIvAzCLwfo/s1600/DSC_5864.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvDQUzL67jCLgffknYSjzq4aHEpZYDSSEP0Ul025rgLUfjOA7If00O4bK-2nAxj6KnIqwSIegGZXG0CyNXIE2BmB-hUxIDPEbBgwsYOky9j5UVlVYSEZ3KRYd5A1QbOaO1rwDIvAzCLwfo/s640/DSC_5864.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrówka rdzawym pasem kamieni</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pomału zdobywaliśmy kolejne metry wysokości. W
pewnym momencie rdzawy pas kamieni tworzy ostrze, po którym trzeba przejść. Po
lewej widać gładką, ale brudną ścianę lodowca, a na trasie zaczynają pojawiać
się pierwsze szczeliny i oczka wodne wytopione w lodowcu. Niektóre z nich są
tak wielkie, że pochłaniają nawet największe kamienie. Woda jest na granicy
zamarzania, dlatego nieumyślne wdepnięcie w podobne oczko może skończyć się
bardzo źle. Już po dwóch sekundach nie czujesz stopy, a ból jest taki sam, jak
przy odmrożeniu. Kiedy odzyskujesz władzę nad stopą, czujesz ból i uderzenie
ciepła w jej rejonie. Skąd to wiem? Bo próbowałem umyć nogi w niższych partiach
w potoku spływającym z tego lodowca, na terenie, gdzie rosły kwiaty. A co
dopiero pomyśleć, jak szybko można się odmrozić na lodowcu w szczelinie… Oczka
wodne są na tyle niebezpieczne, że mają gładkie, lodowe, czyste i bardzo
śliskie ściany. Do nich się tylko wpada, ale już nie wychodzi… <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Cała droga przejścia nie ma żadnych trudności,
bo stanowi tylko wędrówkę przez „klamory”, jednak cały czas trzeba być czujnym,
żeby przez nieuwagę nie wdepnąć do oczka lub do szczeliny. Łatwo się zagadać.
Na szczęście wszystkie punkty z wodą są dobrze widoczne i szczeliny również. Trzeba
być jedynie skoncentrowanym. Za lodowym ostrzem przysypanym rdzawymi
kamieniami, rudy pas staje się znowu płaski i dość szeroki. Po obu stronach
widzimy bardzo nierówny i brudny, szary lodowiec Mittelaletsch, którym teraz pójdziemy.
Idąc środkiem tak, jak zalecał przewodnik, znacznie przyspieszamy sobie pokonanie
tego odcinka, no i mamy gwarantowany spokój.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W połowie drogi przystanęliśmy na coś słodkiego,
bo widzieliśmy, ile jeszcze trasy przed nami. Planowaliśmy dotrzeć do schronu
na poziomie 3031 m n.p.m., czyli wejść na ścianę skalną i być na równi z białą
częścią lodowca Mittelaletsch. W miejscu, w którym stanęliśmy, leżało dużo
wielkich kamieni i głazów, dlatego mieliśmy na czym usiąść. Nieco dalej, rudy
pas powoli zmieniał barwę na szarą. Rozpoczęliśmy większe podejście, za którym
ponownie wrócił rdzawy kolor. Na szarym wzniesieniu ponownie usiedliśmy, żeby
na chwilę odpocząć od „za ciężkich dziadów”. Chciałem stąd zrobić dobre zdjęcie
Aletschhornu, ale zauważyłem, że nie mam aparatu! Zastanowiłem się, gdzie
ostatnio mieliśmy przerwę. Wróciłem tam. Aparat leżał przy wielkim, rdzawym
kamieniu, na którym wcześniej siedziałem. Teraz mogłem wracać do reszty.
Szybkim krokiem dołączyłem do ekipy. W końcu mogłem zrobić ujęcie Aletschhornu,
który stąd wyglądał majestatycznie. Myślami byłem już na jego szczycie… Wiedziałem,
że z niego rozpościera się niepowtarzalny widok na kilka lodowców naraz. Nie
bez powodu ten rejon jest nazywany „Małymi Himalajami”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-FHhe_MeE9e5_BvYY3Ym2npEjQ58hEgWsPTwdKmmnbEQnxu5Trv_PNZ0qAuazRY_e_Nd_vWYQVO8YJKgYuRocdhFrQwv4Zp_NfG4MnfT0rf0osUXK17brukVBPPANy4HP6du9rXb5cyQ_/s1600/DSC_5862.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-FHhe_MeE9e5_BvYY3Ym2npEjQ58hEgWsPTwdKmmnbEQnxu5Trv_PNZ0qAuazRY_e_Nd_vWYQVO8YJKgYuRocdhFrQwv4Zp_NfG4MnfT0rf0osUXK17brukVBPPANy4HP6du9rXb5cyQ_/s640/DSC_5862.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipy53gtMo1845U6PkQCuustY2vQEmGIuUT6WhJdHJdr9N-9OA_tO11-en7l2hi5U0jBxxF1eR8COHLdgAdcTgEiC7Q9ozD7p3ZD4W-Q3GOdck2SW6anzpQLMbbJHsQBcyE8chQGUr2W_bz/s1600/DSC_5853.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipy53gtMo1845U6PkQCuustY2vQEmGIuUT6WhJdHJdr9N-9OA_tO11-en7l2hi5U0jBxxF1eR8COHLdgAdcTgEiC7Q9ozD7p3ZD4W-Q3GOdck2SW6anzpQLMbbJHsQBcyE8chQGUr2W_bz/s640/DSC_5853.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na końcu pasa kamieni znajduje się wodospad i ściana skalna, którą prowadzi dalej szlak</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>WIELKI LEJ NUMER 2<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po kolejnym krótkim odpoczynku, wstaliśmy i
ruszyliśmy przed siebie. Rdzawy pas kamieni kończył się, a przed nami widniał
wielki lej i ogromne szczeliny nie do przejścia. Stwierdziliśmy, że trasa na
Aletschhorn to droga lejów. Coś w tym jest, ponieważ trafiliśmy na drugą dziurę
w lodowcu, która pochłaniała wszystko w swoich bezkresnych czeluściach. Obmyślaliśmy
plan jak ją obejść. Mając doświadczenie z Grosser Aletsch, postanowiliśmy, że
tym razem skręcimy w lewo i obejdziemy go łukiem. Powinniśmy wyjść na dwa, dość
duże płaty śnieżne, nad którymi rozpoczyna się brudny i goły lodowiec. Radek w
oddali zauważył czerwoną strzałkę na ścianie skalnej, co wszystkich uradowało.
Teraz wiedzieliśmy, którędy trzeba konkretnie iść. Nieco powyżej odnaleźliśmy
nawet trzy czerwone kropki oznaczające dalszą część trasy. Mieliśmy
zapewnienie, że obchodzimy lej z właściwej strony. Musieliśmy tylko przeskoczyć
dwie szczeliny i dalej mogliśmy podejść pod wielką jamę brudnego lodowca, która
tworzyła długą półkę. Wypatrzyliśmy, że idąc dalej lodową półką, dotrzemy do
ściany skalnej. Na drodze jednak stanął dość szeroki potok spływający po
ścianie skalnej. Ja i Radek zrzuciliśmy „za ciężkie dziady” i poszliśmy na
lekko. Chcieliśmy sprawdzić, czy droga ze strzałkami jest właściwa oraz, czy da
się przejść przez potok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlAQEXMbbGpZ_1ng2IdwZAtb6vL-7NOETOH4z4rzBg40Cts7L6FMkwRSU6MoRPEFxrq-TIjLhrSWL4QOTTHLLmiou4U4X3w476ywbvFu8yV8H3FJEADcL4WhP8pEoQtLy5HSf7d520hw-U/s1600/DSC_5894.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlAQEXMbbGpZ_1ng2IdwZAtb6vL-7NOETOH4z4rzBg40Cts7L6FMkwRSU6MoRPEFxrq-TIjLhrSWL4QOTTHLLmiou4U4X3w476ywbvFu8yV8H3FJEADcL4WhP8pEoQtLy5HSf7d520hw-U/s640/DSC_5894.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielki lej nr 2</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>POSZUKIWANIA DROGI WEJŚCIOWEJ DO MITTELALETSCH
BIWAK I PROPOZYCJA INNEJ TRASY<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dotarliśmy do końca lodowej, brudnej półki.
Wydawało się, że kamienie uwięzione w lodowcu ułatwią sprawę, ale dość stromy,
lodowy brudny stok opadał za mocno, przez co trudno było postawić stabilny
krok. Obawiałem się, że możemy pojechać w dół śliskiego zbocza. Na szczęście
wypatrzyliśmy inną możliwą drogę, idąc górą, za czarnym serakiem z uwiezionymi
kamieniami. Tutaj było o wiele łatwiej. Doszliśmy do potoku. Zauważyłem, że w jego
korycie leżą cztery większe kamienie. Od razu widziałem, że możemy po nich
przejść lub przeskoczyć na drugą stronę. Zadziwił mnie fakt, że duże kamienie,
nawet pod wodą nie są śliskie i można na nich swobodnie stawiać kroki. Poszedłem
jako pierwszy, skacząc z kamienia na kamień. Po lewej stronie dosięgał nas od
czasu do czasu jęzor lokalnego wodospadu, stąd staraliśmy się przeskakiwać jak
najszybciej na drugą stronę. Teraz za cel wyznaczyliśmy sobie ostatnią czerwoną
kropkę. Wędrówka przez skały była o wiele łatwiejsza. Pomimo płyt skalnych i
rumoru kamiennego nie związanego z podłożem, szybko zdobywaliśmy wysokość. Przy
ostatniej kropce zawróciliśmy. Powrót przez potok okazał się jeszcze
łatwiejszy, ponieważ mieliśmy wypatrzone kamienie, po których powinniśmy
przechodzić. Na szczęście mokra podeszwa Vibram nie ślizgała się na nich w
ogóle. Byliśmy przekonani, że trasa jest oznaczona, dlatego czym prędzej
chcieliśmy założyć „za ciężkie dziady” i rozpocząć podchodzenie do schronu
Mittelaletsch biwak. Ponownie musieliśmy pokonać trasę przez śliskie, brudne,
lodowe zbocze – tym razem z „za ciężkim dziadem”. Wykorzystaliśmy znaną nam
prostszą drogę, idąc obejściem za czarnym serakiem. Dalej, trasa wydawała się
łatwa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widząc, jak wygląda trasa, zastanawialiśmy się,
czy iść przez skały, ponieważ przed przekroczeniem potoku wydawały się one
słabo dostępne i gładkie. Rozważaliśmy również przejście lewą stroną przez
brudny i spękany lodowiec. Ta opcja przypadła nam do gustu i wyglądało na to,
że nawet ma rację bytu. Najpierw jednak chcieliśmy spróbować podejścia przez
ścianę skalną, gdzie oznaczono szlak strzałką i czerwonymi kropkami. W końcu
musiała być to oficjalna trasa, skoro są drogowskazy. Zdziwiło mnie tylko, że w
obu przewodnikach na temat odcinka od leja pod płatami śnieżnymi aż do biwaku
na wysokości 3031 m n.p.m. mogłem przeczytać dosłownie tylko tyle: „Aby uniknąć
strefy szczelin [leja], przechodzimy na wysokości ok. 2700 m, na wschodni brzeg
lodowca, podchodząc ścieżką prowadzącą do schronu”. W drugim przewodniku
napisano tylko tyle: „Powyżej 2700 m przechodzimy na wschodnie obrzeże lodowca,
omijając w ten sposób strefę szczelin [lej], a następnie po śladach do schronu
Mittelaletsch 3013 m”. Zastanawiało mnie, dlaczego oba przewodniki tak
lakonicznie wypowiadały się o tej chyba najbardziej istotnej części trasy… O
jakich śladach jest mowa, skoro przez tydzień trudno spotkać jakąkolwiek osobę?
Jakie widoczne ślady, skoro przed nami widnieje skalna ściana złożona tylko i
wyłącznie z gładkich płyt, gdzie na początku pomiędzy ich załamaniami zalega
sypki materiał skalny, uwalniany przez wyżej położony lodowiec? Ta lakoniczna
część opisu nie pasowała mi w ogóle do tego, co widzieliśmy przed sobą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po przekroczeniu potoku poszliśmy z „za ciężkimi
dziadami” do ostatniej czerwonej kropki. Idąc, trzeba używać rąk, ponieważ na
płytach skalnych jest dużo sypkiego żwiru i mniejszych kamieni. Dosłownie nic
nie trzyma się podłoża. Wszystko wyjeżdża spod nóg, aż zostanie gładka płyta
skalna. W wyższych partach nie ma kamieni, ponieważ wszystko zjechało już na
dół. Od czerwonej strzałki, do drugiego punktu idziemy w rynnie skalnej z
sypkim materiałem. Tutaj nie ma żadnych trudności. Trzeci punkt znajdował się
nieco w bok, na prawo, dlatego przecinaliśmy kolejne płyty ze żwirem. Przy ostatnim,
trzecim punkcie, musieliśmy rozejrzeć się za właściwą drogą. Długo
rozglądaliśmy się, gdzie jest dalszy odcinek szlaku. Radek powyżej wypatrzył
kolejny czerwony punkt pod niewielkim kątem. Niższa osoba nie ma żadnych szans,
żeby go dostrzec. Dotąd udało nam się dość szybko dotrzeć. Teraz poszukiwaliśmy
kolejnego markera, wskazującego przebieg trasy. W obu przewodnikach Aletschhorn
jest wyceniony na PD, dlatego nie mogło być mowy o wspinaczce po gładkich
płytach skalnych bez zabezpieczeń. Taką wspinaczkę oznacza się jako AD lub AD-
w zależności od trudności. Inaczej jest to błąd w sztuce. Długo nie mogliśmy
nic wypatrzeć, dlatego wszyscy usiedliśmy w zagłębieniu, gdzie zdjęliśmy „dziada”
z pleców. Zaczęliśmy rozglądać się na wszystkie strony, ale nigdzie nie
mogliśmy dostrzec kolejnego punktu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Powiedziałem do Radka: „zostawiam tu dziada i idę
na lekko do góry po płytach”. Tak zrobiłem. Założyłem, że sprawdzę trzy
kierunki: Wypukłe płyty skalne przed sobą i do góry, lewą i prawą stronę. Bez
plecaka mogłem zdziałać znacznie więcej. Odtąd nigdzie nie zalegał luźny żwir i
kamienie. We wszystkich kierunkach widzieliśmy jedynie płyty skalne. Niestety
brakowało również dobrych chwytów. Dalsza wędrówka przypominała nieco
wspinaczkę na rozpór pomiędzy załamaniami płyt oraz „na tarcie”. W ten sposób
udało mi się dojść do połowy wysokości ściany. Widziałem jak wysoko byłem w
porównaniu z pozostałą częścią ekipy. Ciągle szukałem czerwonych punktów, ale
niczego nie znalazłem. Na tej wysokości powinienem minąć przynajmniej dwa
kolejne. Nie widziałem dalszej możliwości pokonania tej ściany, ponieważ na
końcu stały o wiele bardziej strome, gładkie płyty. Postanowiłem nieco zejść na
lewo tam, gdzie płyty zlewały się w jedną skałę. Również w tym miejscu nie
znalazłem żadnych punktów, a przejście z „dziadami” na plecach, idąc „na
tarcie”, szybko zaliczyłem do niewykonalnych. „Za ciężkie dziady” ściągnęły by
nas w dół. Pozostała prawa strona, ale tam widniał wielki, rdzawy rów z dużymi
stromiznami. Zupełnie nie widziałem możliwości przejścia tam z naszymi
plecakami. Nie mając dalszej możliwości wejścia, postanowiliśmy zawrócić i
wykorzystać alternatywną drogę przez brudny lodowiec. Dzisiaj czuliśmy się już
wyczerpani nieustającą walką z „za ciężkimi dziadami”, dlatego postanowiliśmy,
że jutro wstaniemy, najpierw zrobimy zwiad „na lekko” na brudnym lodowcu, po czym
wszyscy razem wyruszymy do góry. Podczas schodzenia nie sprzyjały nam
zagłębienia z sypkim materiałem. Za ciężki plecak przewracał na prawy bok. W
takiej sytuacji nigdy nie używam pasa biodrowego i wszelkich zapinek na wysokości
klatki piersiowej, ponieważ w podobnych sytuacjach jest już za późno, żeby „szukać
loginów i haseł” w celu uwolnienia się od „za ciężkiego dziada”. Jeśli
zapomnisz rozpiąć pasa biodrowego, będziesz walczyć z plecakiem, próbując się
wypiąć, żeby odzyskać kontrolę nad sobą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcw3T4AgsbIRnSOHRyuQbUBEp3tl_H7g2Vj5xxZH0sbmaVoaF4i7ta0KTencQzaDlHHRg4J9p5BIo0Ojw6Kt-dSAOtNjbgL4W0sUbA4STo448bIntANUcslu6ux32lCEp_ddWEAwcNk6A9/s1600/DSC_5869.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcw3T4AgsbIRnSOHRyuQbUBEp3tl_H7g2Vj5xxZH0sbmaVoaF4i7ta0KTencQzaDlHHRg4J9p5BIo0Ojw6Kt-dSAOtNjbgL4W0sUbA4STo448bIntANUcslu6ux32lCEp_ddWEAwcNk6A9/s640/DSC_5869.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp84COg-vHDme0jbtzxgUrxX-G6hjuZvLVWta_U_7QFrkY41JGy4ciObjnSeD09t3PvXeV5NPETc1mjSk4jEBvhLHmOX-zwIryyMcpl6R6H0tNDANXxP0maoJuzdVsb3EaigTVbbZyhmAp/s1600/DSC_5870.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp84COg-vHDme0jbtzxgUrxX-G6hjuZvLVWta_U_7QFrkY41JGy4ciObjnSeD09t3PvXeV5NPETc1mjSk4jEBvhLHmOX-zwIryyMcpl6R6H0tNDANXxP0maoJuzdVsb3EaigTVbbZyhmAp/s640/DSC_5870.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Oznakowania na skalnej ścianie kończą się po czwartej kropce</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>NALOT Z POWIETRZA<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za chwilę zawiały chwilowe zimne i silne podmuchy
wiatru. Przyciągnęły grad spadających małych kamyczków. Za chwilę nad nami,
najbliżej mnie, przeleciał duży kamień, który odbił się od płyty skalnej i
podskoczył wysoko nad nami. Radek tylko krzyknął: „Michał! Uważaj!”. Spadł
gdzieś na lodowiec u stóp naszej ściany. Za chwilę nastała zupełna cisza.
Zbliżaliśmy się do potoku, gdzie musieliśmy przeskakiwać po kamieniach, ale
ponownie zerwały się podmuchy silnego wiatru. Doświadczyliśmy drugiego gradu
małych kamyczków. Szybko przeskoczyliśmy na drugą stronę i zaczęliśmy schodzić
brudnym lodowcem na płaski teren. Radek zaproponował, żebyśmy gdzieś w
najbliższej okolicy się wyspali, ponieważ nazajutrz chcieliśmy atakować szczyt.
Była już godzina 18.30. Słońce pod ścianą zachodzi o 18.00, dlatego szybko poczuliśmy
chłód z lodowca. Dość szybko znaleźliśmy w miarę płaskie miejsce. Teraz
musieliśmy odrzucić większe kamienie i wyrównać teren, na tyle, na ile to
możliwe. Kamienie stanowią cienką warstwę, a pod nimi znajduje się zbity, biały
lodowiec z licznymi, małymi potoczkami, spływającymi w kierunku leja. Namioty
postawiliśmy pod dwoma płatami śnieżnymi, będącymi jednocześnie zakończeniem
białego lodowca po lewej stronie [patrząc z perspektywy podchodzącego]. Przed
nami widniał niestromy lodowiec, a po lewej, gładkie i jednolite ściany skalne.
Nie obawialiśmy się, że może nas obrzucać grad kamieni lub głazów. Nieznacznie
po prawej, przed nami, widniał brudny lodowiec, ale nie leżały na nim żadne
głazy. Najpierw wyrównaliśmy teren. Mogliśmy jedynie odrzucić kilka kamieni, ponieważ
wszelkich lodowych nierówności nawet nie mieliśmy czym skuć. Łopata czekana
była za słaba na „rzeźbienie” w „betonowym” lodowcu. Mimo wszystko udało nam
się znaleźć i wyrównać teren pod dwa namioty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>LODOWIEC SIĘ WALI!<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po 19.00 weszliśmy do środka i zrobiło się od razu
przyjemniej. W końcu nie czuliśmy chłodu. Gdzieś w oddali usłyszałem krótki
odgłos, jakby zagrzmiało, ale dźwięk szybko ustał. Tylko ja byłem na zewnątrz.
Ja jeszcze wyszedłem z namiotu, żeby uzupełnić butelki wodą, bo wiedziałem, że
w nocy malutkie potoczki na powierzchni lodowca po prostu zamarzną. Później
gotowałem zupę i ponownie usłyszałem ten sam dźwięk. Zauważyłem, że wielki głaz
stojący na lodowej stopce nieznacznie opadł na lewą stronę. Uznałem, że właśnie
ten głaz się obsuwał, wydając ciężkie dźwięki. Po zjedzeniu obiadu wszedłem do
namiotu i starałem się zasnąć. Było bardzo ciepło. Jeszcze raz usłyszeliśmy
podobny, krótki grzmot. Zastanawialiśmy się co to jest. Myślałem, że to głaz na
lodowej stopce się osunął na lewą stronę i wydał taki dźwięk. Namioty mieliśmy
rozstawione w bliskim sąsiedztwie, dlatego mogliśmy rozmawiać, będąc w środku. Będąc
w namiocie usłyszeliśmy, jakby padał śnieg. Wystawiłem głowę na zewnątrz, ale
nad nami i dookoła tylko widziałem niebieskie niebo. Jedyna chmura zalegała w
okolicach szczytu Aletschhorn. Kiedy już zasypialiśmy, zrobiło nam się bardzo
ciepło i przyjemnie. Nagle usłyszeliśmy jeszcze jeden krótki grzmot i coś
zaczęło zjeżdżać, ale ustało po około dwóch sekundach. Równolegle do tego
usłyszeliśmy kolejne, tym razem najgłośniejsze gruchnięcie i potężny dźwięk,
jakby w naszą stronę zjeżdżały wielkie głazy. Słysząc, że coś wielkiego jedzie
prosto na nas, w panice otwieraliśmy wejście, po czym zobaczyliśmy co się naprawdę
dzieje. Przez chwilę trwałą walka z zamkami, żeby otworzyć wejście do namiotu. Brudny
lodowiec się zapadł! Kilka wielkich seraków oraz niezliczona ilość lodowych
brył sunęło około 50 m od naszego namiotu, w stronę leja. Wszystko oglądaliśmy
z boku. Radek wyskoczył z namiotu tylko w samych szortach. Od razu
postanowiliśmy, że tu nie śpimy, zwijamy się jak najszybciej i schodzimy
przynajmniej za lej, na jakiś fragment płaskiego terenu, żeby nie być pod
bezpośrednim obstrzałem. Lodowiec zapadł się o godzinie 19.30.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixeNIjiCsiFOVaphE-ObAJKjy-JOQTEqQaYlvaahnHNIptqo95DZ_CkFDsKhbVPf2mqy9PT96Z6fO88UbxVvzdU3IAnm5c3h3py7Ms0Sa9nNUML1DX4kQAoar6BQAzH-fIIwOEWiVkBM0n/s1600/DSC_5885.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixeNIjiCsiFOVaphE-ObAJKjy-JOQTEqQaYlvaahnHNIptqo95DZ_CkFDsKhbVPf2mqy9PT96Z6fO88UbxVvzdU3IAnm5c3h3py7Ms0Sa9nNUML1DX4kQAoar6BQAzH-fIIwOEWiVkBM0n/s640/DSC_5885.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lodowiec się sypie...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>EWAKUACJA<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Spakowanie wszystkiego zajęło nam 47 minut. W
trakcie pakowania, o godzinie 20.06 lodowiec zapadł się jeszcze raz i uwolnił
kolejne seraki. Teraz wiedząc, co się dzieje, zaczęliśmy nagrywać całe
zjawisko, ale w pierwszej kolejności odeszliśmy jeszcze bardziej w stronę
skalistych zboczy gór. Seraki skręcały w stronę leja, wydzierając w kamieniach
białą „autostradę”. Po całym zdarzeniu podeszliśmy do największego seraka, żeby
zobaczyć jakich jest on rozmiarów. Wszystkie bryły lodu, zarówno podczas
pierwszego, jak i drugiego załamania lodowca zjeżdżały z hukiem, ale wolno. Był
czas na reakcję i bezpieczne odejście na bok. Każdy z nas poczuł przypływ
adrenaliny, ponieważ nikt z nas nie widział na żywo walącego się lodowca. Byliśmy
zafascynowani tym, ze największe seraki dosłownie wyrwały wszystkie kamienie do
gołego lodu. Ten najbliżej nas miał wymiary 5 m x 2,5 m x 2 m (szacunkowe
wymiary na podstawie proporcji osoby Radka, który stanął przy nim). Od razu
zaczęliśmy kreślić różne scenariusze, ponieważ jedną z propozycji było rozbicie
namiotu na małym płacie śniegu na dole, ponieważ tam mielibyśmy na pewno równy
teren. Rozmyślaliśmy co by było, gdybyśmy mieli tam rozbite dwa namioty.
Zarówno po pierwszym, jak i po drugim załamaniu lodowca największe seraki
zatrzymały się tuż przed małym płatem śnieżnym. To oznacza, że gdybyśmy tam spali,
to zatrzymały by się dosłownie kilkadziesiąt centymetrów od nas i to dwukrotnie
pod rząd! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiebYFZ14Cr3_ZZkxblFmc4-zi_2don5EQRiGIsEAPtHk96MhaNrQjKdcLw_nxvS7fIU1VCdWr3sb8oqQNRg8z0e_7GnYLcB9rYL_ZOvwgBWVa2YNwimz9z9pMi-F3mnk9cY5oSk2VGjvh2/s1600/DSC_5890.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiebYFZ14Cr3_ZZkxblFmc4-zi_2don5EQRiGIsEAPtHk96MhaNrQjKdcLw_nxvS7fIU1VCdWr3sb8oqQNRg8z0e_7GnYLcB9rYL_ZOvwgBWVa2YNwimz9z9pMi-F3mnk9cY5oSk2VGjvh2/s400/DSC_5890.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-xrJkgXFM07xi3wUd3TmgtRoiv2yJ7159T2OANHmfTUrYOI4877gSWMMcUenCSDS2B_igNREFHY4hWbELBCFfcoVKmBHXI2SYK8XC6z75o_3EHRHn2k-AIjozWA6TXD-arC4tISUvUU0o/s1600/DSC_5883.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-xrJkgXFM07xi3wUd3TmgtRoiv2yJ7159T2OANHmfTUrYOI4877gSWMMcUenCSDS2B_igNREFHY4hWbELBCFfcoVKmBHXI2SYK8XC6z75o_3EHRHn2k-AIjozWA6TXD-arC4tISUvUU0o/s400/DSC_5883.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXQcC3Ts9q8YjJNVlMtUMq_61eyE9opwQlKyVuq4JsdtyNytzz5ZGCxskayvD7tUtLCdzNguXowrBjeUu1Dx3vA3l3xlalo3qAQBqxDssB9aQg3yJFjp85izXhZYAyPiaRfXtZ7l3lvGCl/s1600/DSC_5888.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXQcC3Ts9q8YjJNVlMtUMq_61eyE9opwQlKyVuq4JsdtyNytzz5ZGCxskayvD7tUtLCdzNguXowrBjeUu1Dx3vA3l3xlalo3qAQBqxDssB9aQg3yJFjp85izXhZYAyPiaRfXtZ7l3lvGCl/s400/DSC_5888.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDIDiGudjywwU-N8fDvUkSI20Qqg_7mYB6un55HwkI1jJLa1XaekoPIET1RaegoKHSeYQcyipU6CQ-bFW8e5yZQJsdhXAppzk7MbdYwfGUx4NmjTuTi4ftSlVrtwKbis3j4ngKTItv2ex-/s1600/DSC_5889.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDIDiGudjywwU-N8fDvUkSI20Qqg_7mYB6un55HwkI1jJLa1XaekoPIET1RaegoKHSeYQcyipU6CQ-bFW8e5yZQJsdhXAppzk7MbdYwfGUx4NmjTuTi4ftSlVrtwKbis3j4ngKTItv2ex-/s400/DSC_5889.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Lodowiec się zawalił, odsłaniając kolejną część skalnej ściany. Bryła na pierwszym zdjęciu ma wymiary około 5m x 2,5m x 2m</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Odtąd silnie działała w nas adrenalina. Mieliśmy
mnóstwo sił, żeby odejść z miejsca zdarzenia. O godzinie 20.17 wyruszyliśmy w
drogę powrotną, ponieważ widzieliśmy, że przez ścianę skalną z gładkimi płytami
i „za ciężkimi dziadami” nie przejdziemy oraz brakuje oznaczeń, a droga przez
brudny lodowiec zawaliła się na naszych oczach. Woda podmywała go przez dłuższy
czas, a teraz rozpadał się na kawałki, odsłaniając kolejną, jedną wielką skałę
złożoną z wielu płyt, podobnie, jak nasza dzisiejsza droga. Teraz nawet nie
mieliśmy możliwości dotarcia do potoku, przez który przeskakiwaliśmy na skałach
z czerwoną strzałką, ponieważ naszą ścieżkę zatarasowały wielkie kawały lodu
oraz liczne, pokruszone odłamki. No i nikt nie wiedział, czy lodowiec nie
załamie się jeszcze po raz trzeci… Wcześniej mieliśmy ustalone z Radkiem, że
jutro pójdziemy „na lekko”, żeby sprawdzić wszystkie możliwe trasy. Chcieliśmy znaleźć
możliwą drogę do schronu Mittelaletsch. W trakcie wędrówki narzuciliśmy szybkie
tempo i dyskutowaliśmy o całym wydarzeniu, ale również stwierdziliśmy, że
schron musiała zabrać lawina w lutym 2019 roku, ponieważ nigdzie nie
widzieliśmy tego małego budynku, a z naszej perspektywy powinien być bardzo
dobrze widoczny. Nie żałowaliśmy, że nie weszliśmy na szczyt i nawet nie
roztrząsaliśmy całej sprawy. Z przyczyn naturalnych nasza wyprawa została
przerwana. Lodowiec zawalił się na naszych oczach dwukrotnie. Zatarasował drogę
przejścia. Dodatkowo nie mieliśmy pewności, że to już koniec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Od godziny 20.17 uszliśmy jeszcze jakieś 3 km od
miejsca z namiotami. Ponownie znaleźliśmy się na pasie rdzawych kamieni. Szybko
znaleźliśmy dużo płaskiego terenu. Jako, że niebo powoli ściemniało się,
musieliśmy tutaj pozostać. W rejonie rudego rumowiska nie byliśmy zagrożeni,
ponieważ namioty rozkładaliśmy na najwyżej położonej płaszczyźnie. Po obu
stronach widniały wielkie pofałdowania brudnego lodowca, przysypanego
kamieniami. Wybraliśmy bardzo dobre miejsce, ponieważ kilkadziesiąt centymetrów
od naszych namiotów płynął malutki potoczek, którego wody spływały do
pobliskiego oczka wodnego w lodowcu. Pochłaniało każdy wrzucany do niego duży
kamień. Podobne oczka powstają w ciekawy sposób. Wystarczy, że gdzieś zgromadzi
się woda, a ona wytapia pod wpływem swojego ciężaru i temperatury coraz większy
dołek. Dzieje się to tak długo, aż woda znajdzie ujście. Zdarzało się, że
niektóre oka miały głębokość kilku metrów. Niektóre pod wpływem ciężaru wody
wytapiały dołek pod ukosem w lewą stronę, ponieważ znajdowały się na stromym
zboczu lodowca. W miejscu, które wybraliśmy pod namioty spaliśmy prawie
komfortowo. W nocy temperatura spadła poniżej zera. Woda na powierzchni
lokalnego oczka zamarzła. Panowała zupełna cisza. W nocy słyszeliśmy w oddali
podobny „grzmot”, jak pod ścianą skalną. Być może lodowiec zawalił się po raz
trzeci. Tego nie mogliśmy już sprawdzić.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 4.</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>GÓRSKIE SPA, HELIKOPTER I DROGA POWROTNA „DO RAJU”<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kolejny dzień przywitał nas pięknym słońcem, które
pokazało się w naszej okolicy dopiero o godzinie 9.07. Postanowiliśmy, że w
zupełności bez pośpiechu przygotujemy sobie śniadanie, spakujemy się, trochę
posiedzimy, a później wyruszymy. Mając kolejny dzień z bezchmurnym niebem do
dyspozycji, postanowiliśmy, że po śniadaniu będziemy się opalać na kamieniach. Zrobiliśmy
sobie górskie SPA. Mały potoczek, który płynął za naszymi namiotami teraz oferował
znacznie więcej wody. W ciągu dnia pod kamieniami wszystko topniało. Łopatą
czekana wydrążyłem niewielkie zagłębienie na butelki, żebyśmy mogli z łatwością
pobierać z niego wodę. Czuliśmy się w pełni zrelaksowani, ponieważ Aletschhornu
nie wybrał nikt, oprócz nas. O godzinie 11.25 przyszedł na mój telefon SMS o
treści: „Tu Centrum Ratownictwa. Otrzymaliśmy informację, że zawalił się
lodowiec. Czy wszystko w porządku? Macie problemy? Potrzebujecie pomocy?”
Zadziwiło nas, skąd tak szybko wiedzieli o całym zdarzeniu. Za 4 min odpisałem
na tego SMS-a po angielsku, że wszystko w porządku i wracamy z trasy. Nikomu
nic się nie stało. Po 12.00 wzdłuż lodowca Grosser Aletsch bardzo nisko latał
śmigłowiec. Za chwilę przelatywał nad lodowcem Mittelaletsch, czyli na tym, na
którym spaliśmy dzisiejszej nocy. Helikopter przeleciał dość nisko nad nami, po
czym poleciał na miejsce zawalonego lodowca. Z naszego miejsca mogliśmy dostrzec,
że ekipa śmigłowca zauważyła, co się stało wieczorem wczorajszego dnia,
ponieważ zawisł na dłuższą chwilę, po czym zawrócił inną drogą, najpierw
sprawdzając wszystkie pięć możliwych dróg wejścia na Aletschhorn. Być może
szukali osób, które znajdują się wyżej i będą musiały zawrócić. Za kolejne
kilka minut helikopter zniknął gdzieś za górą. My tymczasem rozłożyliśmy polary
na ciemnych kamieniach i opalaliśmy się. Słońce bardzo pięknie przygrzewało, a
dzień był pogodny, jak każdy poprzedni. Radek rzucił hasło, że z tego miejsca
zejdziemy „do kwiatków”. Tak nazwaliśmy najpiękniejszą polanę całej trasy na
Aletschhorn, ponieważ rosną tam głownie żółte kwiaty dwóch gatunków, podobnie
jak krokusy w Dolinie Chochołowskiej. Mieliśmy zapewnione przepiękne widowisko.
Dodatkowo mogliśmy podziwiać inne kwiaty w kilku kolorach. Na polanie rosły również
niesamowite, czerwone skalniaki, niebieskie niezapominajki, czy białe
margaretki. Wiedzieliśmy, że na wymarzonej „trawce” będziemy czuli pełną
sielankę i wypoczniemy jak nigdy, z dala od tłumów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZfhM-4M5l82MBPj9Dhjnx3NRspmdPSJteS4HzolmsyjNdxYx4-uA4p-zRRRZEHvUAl6Nf4x40Yeih_v8kiBvhSHkPHoPm7Jl0FJ_UB8QVvAq6OyLnX72v1gbIufNFGUjFjG1Kx0iUU5r1/s1600/DSC_5898.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZfhM-4M5l82MBPj9Dhjnx3NRspmdPSJteS4HzolmsyjNdxYx4-uA4p-zRRRZEHvUAl6Nf4x40Yeih_v8kiBvhSHkPHoPm7Jl0FJ_UB8QVvAq6OyLnX72v1gbIufNFGUjFjG1Kx0iUU5r1/s640/DSC_5898.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tutaj spaliśmy po zawaleniu się lodowca i po ewakuacji</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8T7PPX5TL6BqftUKAzH6EjzutEM78gBpxhkThSq5i1JrWJ80CTiaB4KgQrTNGAkz8lu906QUgTjhwSJpV_HgKwuzcJcbN2TdH_p7P_NtJM882V_bEsZ0bkm3iXWiymf7A_pNdMYFnYB-S/s1600/DSC_5914.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8T7PPX5TL6BqftUKAzH6EjzutEM78gBpxhkThSq5i1JrWJ80CTiaB4KgQrTNGAkz8lu906QUgTjhwSJpV_HgKwuzcJcbN2TdH_p7P_NtJM882V_bEsZ0bkm3iXWiymf7A_pNdMYFnYB-S/s640/DSC_5914.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheZF0twE9BLdYV7q-BjQPLJrar1WtxW9vaQn91YwyS_Fs1CPhTgEbj3K629v6f1q_Qgv9iH7DCgjh-ZccUCGDZ0-5h6HjfI6-YTV8oFJUbI9tCU8xoQbNlR-ce-IIjro_EiicE_ftOVX00/s1600/DSC_5902.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheZF0twE9BLdYV7q-BjQPLJrar1WtxW9vaQn91YwyS_Fs1CPhTgEbj3K629v6f1q_Qgv9iH7DCgjh-ZccUCGDZ0-5h6HjfI6-YTV8oFJUbI9tCU8xoQbNlR-ce-IIjro_EiicE_ftOVX00/s640/DSC_5902.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok na Aletschhorn</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjXBN_MQfl3RuHzwqMcAU0Mk70rAHXXK3kpBiY-f3EWa4lzdcyYfPeIhI0e0sI3Dlij88pVNreB5sN6iNvUnsnwVQ976CT925nzW20fX-WZ-PTUlvkcUwrhtylYcBU_-4VtskWX-rAI6Y9/s1600/DSC_5926.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjXBN_MQfl3RuHzwqMcAU0Mk70rAHXXK3kpBiY-f3EWa4lzdcyYfPeIhI0e0sI3Dlij88pVNreB5sN6iNvUnsnwVQ976CT925nzW20fX-WZ-PTUlvkcUwrhtylYcBU_-4VtskWX-rAI6Y9/s640/DSC_5926.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDqX6z8BCYQYZL45oiggC6_kC5BmHcfiV5V1zskIfsMe4cCVYFOnWwGwZG5tLHAV4gSuy6abtaPaonAKjXnpnINg3gIaX2Ti35K6uveZXDf0Y_LWG145kEJh-7ufY374Q-xaJR74KfZFPu/s1600/DSC_5919.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDqX6z8BCYQYZL45oiggC6_kC5BmHcfiV5V1zskIfsMe4cCVYFOnWwGwZG5tLHAV4gSuy6abtaPaonAKjXnpnINg3gIaX2Ti35K6uveZXDf0Y_LWG145kEJh-7ufY374Q-xaJR74KfZFPu/s640/DSC_5919.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widoki z okolic rozbitego namiotu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha-AhqIq8TjTaJPS-G-KB4QdGsrhF8tckri22u095pIe5-npQGlq7CO_RmHs_oDzDn2LxObvZl4SUD0bzClswVIKFWtwOoKE4kNu15gw6lGPe-WDuKopxcIpL3_TT-WcqVGK4vfI-a-8xp/s1600/DSC_5923.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha-AhqIq8TjTaJPS-G-KB4QdGsrhF8tckri22u095pIe5-npQGlq7CO_RmHs_oDzDn2LxObvZl4SUD0bzClswVIKFWtwOoKE4kNu15gw6lGPe-WDuKopxcIpL3_TT-WcqVGK4vfI-a-8xp/s640/DSC_5923.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zdjęcie dla pokazania w jakich czasach odbyła się nasza wyprawa</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Z lodowca wyruszyliśmy po 14.00. Bardzo późno, ale
nigdzie nam się nie spieszyło. Do przejścia mieliśmy połowę rdzawego pasa
kamieni, szarą kotlinę i niewielki fragment trawiastych polan ze skałami. Idąc
rdzawym pasem kamieni, Radem zbaczał za bardzo na prawą stronę. Myślał, że
szliśmy szarą strefą kamieni. Pamiętaliśmy jednak, że cały czas wędrowaliśmy grzbietem
rdzawego pasa, dlatego trzymaliśmy się tej drogi. Odcinek z kamieniami i szarym
stożkiem szybko nam upłynął. Przed nami widniała szara kotlina. Tam również nie
mieliśmy żadnych trudności, choć Radek cały czas odbijał na prawą stronę. My
dotarliśmy do dwóch miejsc tak równych, że można by rozbić dwa namioty. Jednak
otoczenie nie zachęcało do odpoczynku, ponieważ było zbyt surowe. Po drugie,
wiedzieliśmy, że za około godzinę wędrówki dalej, znajduje się wspaniała,
kwiecista polana. Kiedy weszliśmy na zielony teren, Radek dołączył do nas.
Znaleźliśmy piękny różowy kwiat, płożący się na płaskiej skale. Od razu
wyciągnęliśmy aparat, żeby zrobić zdjęcia. Wyglądał nietypowo. Pierwszy raz
widziałem taką roślinę. Miejsce, gdzie dołączył do nas Radek okazało się
wielką, jednolitą skałą, którą w drodze na Aletschhorn obeszliśmy, wchodząc po
kamienistych wzniesieniach zarośniętych trawami. Zauważyliśmy też jeszcze
jedną, ciekawą rzecz. Kopczyki prowadziły dwiema trasami. Pierwsza, to szybkie
zdobywanie wysokości poprzez skaliste wzniesienia [tak, jak szliśmy w kierunku
Aletschhorn]. Druga prowadziła wzdłuż szerokiej rzeki wypływającej spod górnej
części lodowca Mittelaletsch. Obie trasy są właściwe, a teraz mogliśmy poznać
jej drugą wersję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvcIjwc6G0oA6InvBx8dRFLVt7IWTNvB0kG27j764NsBf7cpJHKJ9mIFp93MiEZeePbC7gOolH7NjbyipdW3Fm4Rqq9mas24stf05FqlKCPfDFyUJfx_amqXkznRv3xLLUa9BirBLapWNo/s1600/DSC_5947.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvcIjwc6G0oA6InvBx8dRFLVt7IWTNvB0kG27j764NsBf7cpJHKJ9mIFp93MiEZeePbC7gOolH7NjbyipdW3Fm4Rqq9mas24stf05FqlKCPfDFyUJfx_amqXkznRv3xLLUa9BirBLapWNo/s640/DSC_5947.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3-Otyyl9ziYeIn7Gg_avZxYxZnajHcecIWIymGEa4ANQHDOVT8UJzF52Su5GJzXvd3G9Vicunj7tOqcu_Grbw5JEYFnhAsAth0QHUqpPYk6Jtkgl7d5BFGiE-XlS1Wf2V_in4VniWbEwA/s1600/DSC_5932.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3-Otyyl9ziYeIn7Gg_avZxYxZnajHcecIWIymGEa4ANQHDOVT8UJzF52Su5GJzXvd3G9Vicunj7tOqcu_Grbw5JEYFnhAsAth0QHUqpPYk6Jtkgl7d5BFGiE-XlS1Wf2V_in4VniWbEwA/s640/DSC_5932.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIc-Hzq0ls5U6kK7Rxxt3IXmG2y8BGm8G4514aHZVO8_moOoF10yKNUcWRiolVkjx5HIr0CkzPveEgW11qaM75Rp2GH8agx2Wvda3pELl5zM80kM3vykxZXVgGPnj3Zq5kqNEm-MGMTF49/s1600/DSC_5938.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIc-Hzq0ls5U6kK7Rxxt3IXmG2y8BGm8G4514aHZVO8_moOoF10yKNUcWRiolVkjx5HIr0CkzPveEgW11qaM75Rp2GH8agx2Wvda3pELl5zM80kM3vykxZXVgGPnj3Zq5kqNEm-MGMTF49/s640/DSC_5938.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Droga powrotna do rajskiej polany</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7aYF38PXjE4y1xOBuOJphNQRTM1vu1xR965bRGIEQXxFMm8vFsB0zgXsl8LPVItbW_649hnLMa-JEYga2R04jOMvrF48UvYWEE06rWhuxSUoT1Lyb84l-ws8jCrNgrno4njdYx_p9-8nJ/s1600/DSC_5951.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7aYF38PXjE4y1xOBuOJphNQRTM1vu1xR965bRGIEQXxFMm8vFsB0zgXsl8LPVItbW_649hnLMa-JEYga2R04jOMvrF48UvYWEE06rWhuxSUoT1Lyb84l-ws8jCrNgrno4njdYx_p9-8nJ/s400/DSC_5951.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibJQyfJNt0PlpQsxAT45GLxfx6l2MT640l3EGCXqUghPHeZvPZrce-oP5FeUY4rtg135_SM5b8ayo4sCss4RiKxiwLPEjKYYjsosaLlDZp3PyODIXG1Wj0-azu030icgwlwRSNyytQOBUc/s1600/DSC_5953.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibJQyfJNt0PlpQsxAT45GLxfx6l2MT640l3EGCXqUghPHeZvPZrce-oP5FeUY4rtg135_SM5b8ayo4sCss4RiKxiwLPEjKYYjsosaLlDZp3PyODIXG1Wj0-azu030icgwlwRSNyytQOBUc/s400/DSC_5953.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdukKjPAmJqQxYUYWFMy_s_vwfgYDFI6ftNdb45guT0DZFopGXDxzadct7wSjox9RJJNyTpYp8JAyAA21FNQn4g1rA3Q58WU-yV-WeM_mTF7um54_Kx3CPON62mIr4HPlSUeo3lc-XTEH/s1600/DSC_5957.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvdukKjPAmJqQxYUYWFMy_s_vwfgYDFI6ftNdb45guT0DZFopGXDxzadct7wSjox9RJJNyTpYp8JAyAA21FNQn4g1rA3Q58WU-yV-WeM_mTF7um54_Kx3CPON62mIr4HPlSUeo3lc-XTEH/s400/DSC_5957.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiCDarKWYolUmHeDU9s7soAQF0da5L_BIvysk2lqGBUO8OhGPAOEb5Yn7GNw9Uk2eLyMI3BfWsdcteghjBcBSEIWMhccDko-iJrxO9cOLncarbAkje_2_OkRd4zWRkwQuSOG-wzrfqzLtr/s1600/DSC_5973.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiCDarKWYolUmHeDU9s7soAQF0da5L_BIvysk2lqGBUO8OhGPAOEb5Yn7GNw9Uk2eLyMI3BfWsdcteghjBcBSEIWMhccDko-iJrxO9cOLncarbAkje_2_OkRd4zWRkwQuSOG-wzrfqzLtr/s400/DSC_5973.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny kwiat na skale</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>RAJSKA POLANA I PRAWDZIWY RESET<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zza wielkiej skały wypatrzyliśmy naszą ukwieconą
polanę. Jest naprawdę wyjątkowa. Dość wielka równina ciągnie się w kierunku
skalistych szczytów. Zielone zbocza gór porasta wszelka kolorowa, alpejska
roślinność. Postanowiliśmy, że tutaj rozbijemy namioty. Mieliśmy mieć
najpiękniejsze widoki. Polana tak bardzo nam się spodobała, że po dotarciu na
miejsce, nawet nie postawiliśmy namiotów, tylko od razu wzięliśmy aparaty i
zaczęliśmy fotografować okolicę. Teraz operowało najlepsze światło do zdjęć,
dlatego korzystaliśmy z chwili. Podziwialiśmy obficie występujące żółte kwiaty,
czerwone skalniaki, fragment z niebieskimi niezapominajkami, czy krzaki pełne
białego puchu. Fotografowanie zajęło nam około godzinę. W końcu zabraliśmy się
za rozkładanie namiotów. Okolica po prostu zachwycała. Obiady przygotowywaliśmy
na pobliskim kamieniu. Wody mieliśmy nieograniczoną ilość, ponieważ przez
środek polany przepływał obfity potok, który uchodził do rzeki wypływającej z
lodowca Mittelaletsch. Cały czas siedzieliśmy na ciepłych kamieniach wśród
kwitnących kwiatów i gęstych traw. Czuliśmy się jak w raju. Zapomnieliśmy o
całym otaczającym nas świecie, o polityce, którą każdego dnia bombardowała nas
telewizja, czy o koronawirusie. Odpoczywając na polanie, wspominaliśmy
najpiękniejsze miejsca oraz przeżycia podczas całej wyprawy. Radek zaproponował
żebyśmy zostali w naszym „raju” jeszcze jeden dzień, ponieważ tak cudownego
miejsca jeszcze nie widzieliśmy. Cieszyłem się bardzo, ale później, nie wiadomo
skąd, przyszła myśl: „skoro wyżej położony lodowiec się zawalił przynajmniej
dwa razy, to nie mamy pewności, co będzie z tym, który mamy jeszcze do
przejścia”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipC5kd5NJby5p2EgzphTNaWbiUoDvUqQETuazYQEzBxpa_UzXrpnw1LhHnnf7e9PAcL9950WXwl2TldvRVJxoTS2pqoezChMS20ex5woe1UwzIpB3uruBJHxLC-Ma57KCzt0X-eSlJeUq6/s1600/DSC_6058.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipC5kd5NJby5p2EgzphTNaWbiUoDvUqQETuazYQEzBxpa_UzXrpnw1LhHnnf7e9PAcL9950WXwl2TldvRVJxoTS2pqoezChMS20ex5woe1UwzIpB3uruBJHxLC-Ma57KCzt0X-eSlJeUq6/s640/DSC_6058.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0oT_nM1N9BnyXFnvb2eSKIvaIC3PHuTVaM2kec8XZ0del4VGjQa8a2YmpTf6l7Ey4x1WmmRErvkkdl6nSZAmQaDcrVhKdCaOZz-QsPd7EwScbEQoQx6zOmxDNsvWD4EPAx_qRn40c9ekg/s1600/DSC_6153.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0oT_nM1N9BnyXFnvb2eSKIvaIC3PHuTVaM2kec8XZ0del4VGjQa8a2YmpTf6l7Ey4x1WmmRErvkkdl6nSZAmQaDcrVhKdCaOZz-QsPd7EwScbEQoQx6zOmxDNsvWD4EPAx_qRn40c9ekg/s640/DSC_6153.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Czerwone skalniaki</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHCFWwy1-FcNxEAk2kfVVMM5BmXQBLaUIYa-rdBy0Kf4UxaAlExGR-6mthTjBjEEb6Ipsm4PUFF2UswkS3bqvXtU6dcT1PL8NwsLjUDItmSVKd62vDp6tBirFFqGh_D6PR6E10v24Vlvpk/s1600/DSC_6077.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHCFWwy1-FcNxEAk2kfVVMM5BmXQBLaUIYa-rdBy0Kf4UxaAlExGR-6mthTjBjEEb6Ipsm4PUFF2UswkS3bqvXtU6dcT1PL8NwsLjUDItmSVKd62vDp6tBirFFqGh_D6PR6E10v24Vlvpk/s400/DSC_6077.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJg-LtlOgUG50FJ_PlMXVLlhzrLiT3-JAfyhgDnElMUPhOHMwbqglIW0-3I1JnRfe2GI4eYV8cZ7Z85Fpeixw0LWQetAMVng6Ynq5Le7X6yVuohsK4Z8_MQ99SjZ-dOVr-B9-w5I2Ygq1R/s1600/DSC_6081.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJg-LtlOgUG50FJ_PlMXVLlhzrLiT3-JAfyhgDnElMUPhOHMwbqglIW0-3I1JnRfe2GI4eYV8cZ7Z85Fpeixw0LWQetAMVng6Ynq5Le7X6yVuohsK4Z8_MQ99SjZ-dOVr-B9-w5I2Ygq1R/s400/DSC_6081.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgysx3s9INJ5AanEJDs2xnVM99325KQcpNtCJBKYGODcnAxppVornjHaP7uZgGVln1wdzTum-HycPrCyiVs0CMmNv0ayioP6L_d1BEUZm1hRANvnGxOm-OWS6Kae2yVr-gLhkjvawEWbjZG/s1600/DSC_5962.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgysx3s9INJ5AanEJDs2xnVM99325KQcpNtCJBKYGODcnAxppVornjHaP7uZgGVln1wdzTum-HycPrCyiVs0CMmNv0ayioP6L_d1BEUZm1hRANvnGxOm-OWS6Kae2yVr-gLhkjvawEWbjZG/s400/DSC_5962.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibM97zyZpY2FqV5NmKdwNDCzNIXounT95EInZubga5iLydkoiyk7kEOeHBgQH1O-E_VwedNlhBBIxE3yNW5YiA-6_i7GkC4y9ojPj5JGk7sBGNbtaDNxdNmMHid1cAceafbWIx1OSbR9e1/s1600/DSC_5989.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibM97zyZpY2FqV5NmKdwNDCzNIXounT95EInZubga5iLydkoiyk7kEOeHBgQH1O-E_VwedNlhBBIxE3yNW5YiA-6_i7GkC4y9ojPj5JGk7sBGNbtaDNxdNmMHid1cAceafbWIx1OSbR9e1/s400/DSC_5989.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4aJnpE8Ma0bCZnTUrBPZ-yYLz7DGGUi4VirfbFN9z6xKgzmVrNECFGhqjOAdvxJT8sJi5XgYQXgVGzssDMWHNU2N6lRAfOpB2W4eiDuounB_YfyQSJ7EaORa7dskyyDvbh1MdZCly2_-w/s1600/DSC_6005.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4aJnpE8Ma0bCZnTUrBPZ-yYLz7DGGUi4VirfbFN9z6xKgzmVrNECFGhqjOAdvxJT8sJi5XgYQXgVGzssDMWHNU2N6lRAfOpB2W4eiDuounB_YfyQSJ7EaORa7dskyyDvbh1MdZCly2_-w/s400/DSC_6005.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivTIG9anPsxcFEDXtXJPaK2yqZ6KaRzd8vx5MLkI-vraGT7SfQqcXkvwhVNylKM35NJ3Iq7_5iD7Wpo_ezV6q3KZPT0RxFqa5lZv6N2d7QZ6lhuZ7Mbo58Xd8SWZnbI8kh0jzoITO_OUep/s1600/DSC_6026.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivTIG9anPsxcFEDXtXJPaK2yqZ6KaRzd8vx5MLkI-vraGT7SfQqcXkvwhVNylKM35NJ3Iq7_5iD7Wpo_ezV6q3KZPT0RxFqa5lZv6N2d7QZ6lhuZ7Mbo58Xd8SWZnbI8kh0jzoITO_OUep/s400/DSC_6026.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEdkBUnO8Z4qXJEBdwXPZaLp6nNK448_iq7DscWnYN-b1nUEi2IszAzYV6ycTHYKvDEkBjFYbtc8ECL9am2OImvOpfPVSYNvw9s2A6vEjmrbAMiR-nkNPH8V9ARg05DpYHkuEDR-yohlKr/s1600/DSC_6034.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEdkBUnO8Z4qXJEBdwXPZaLp6nNK448_iq7DscWnYN-b1nUEi2IszAzYV6ycTHYKvDEkBjFYbtc8ECL9am2OImvOpfPVSYNvw9s2A6vEjmrbAMiR-nkNPH8V9ARg05DpYHkuEDR-yohlKr/s400/DSC_6034.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvsCHpTiUnuMSmFescHNjkUQl1q27qTwrxWs5yypT8Pkju_ZlpM6VdeahtMPnjT2OaRScVL9KJ5BFmkSAxCe4Lts4li70OBxF5k_aTaky6RMUJrVSW63fhIMGnUgV65-ncxtYztcdhbpcs/s1600/DSC_6052.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvsCHpTiUnuMSmFescHNjkUQl1q27qTwrxWs5yypT8Pkju_ZlpM6VdeahtMPnjT2OaRScVL9KJ5BFmkSAxCe4Lts4li70OBxF5k_aTaky6RMUJrVSW63fhIMGnUgV65-ncxtYztcdhbpcs/s400/DSC_6052.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBRADqSN7ksAa8Dv-HfrNiZzcPdw4u9tsCHLY-DgiRyNItCDB5lybhoZZzh0SETRxiKVPLDf-ZjQUP4SfLgvNuAfKNJh1qgmUKfC0LwPaCeq10n9Gyl8sTXvlJYCPzjZuC3YldfeuPoaRd/s1600/DSC_6073.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBRADqSN7ksAa8Dv-HfrNiZzcPdw4u9tsCHLY-DgiRyNItCDB5lybhoZZzh0SETRxiKVPLDf-ZjQUP4SfLgvNuAfKNJh1qgmUKfC0LwPaCeq10n9Gyl8sTXvlJYCPzjZuC3YldfeuPoaRd/s400/DSC_6073.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Aur3FJcI2EQRIzp-rqRAEifapZuieSbSGop7OUOd5TjDZ5k3eTPbi7kJ1QFvmm-SbN70dkLhfAIXEU0ddL0dKvFX88QkrQjsYAaYQ8uO2dBhMIHggGU_iBEAMXpbh4FxvYdzy9RXfwn4/s1600/DSC_6075.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-Aur3FJcI2EQRIzp-rqRAEifapZuieSbSGop7OUOd5TjDZ5k3eTPbi7kJ1QFvmm-SbN70dkLhfAIXEU0ddL0dKvFX88QkrQjsYAaYQ8uO2dBhMIHggGU_iBEAMXpbh4FxvYdzy9RXfwn4/s400/DSC_6075.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękno naszej polany</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjABu0a5zv3Am2SS7cDoo78THkwTnH6GIQ-hwe7kN4GjElYSB2hegPLVLWSpt7WL6mM7kh0Xam0p_1jtBRNs7DJSavhrBVIKrxTc8c9w2_o1_UJM8QU18CuXPmOUV4khIxFs-PmuF4CI4BW/s1600/DSC_6116.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjABu0a5zv3Am2SS7cDoo78THkwTnH6GIQ-hwe7kN4GjElYSB2hegPLVLWSpt7WL6mM7kh0Xam0p_1jtBRNs7DJSavhrBVIKrxTc8c9w2_o1_UJM8QU18CuXPmOUV4khIxFs-PmuF4CI4BW/s640/DSC_6116.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Coś pięknego!</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYnDXbE4ekb4zjaI5eaxNyn-1c3ZM55JUEAFVNHW6inLWOvEDf9Hm8ccFLlSsKYKeKgoe-D4Gkremm2Exz7bcClLt7iHl1MvdkC1W70uys5YZkF4ILkbgvJD3yaChw8hGP9G9Yl9AZiulQ/s1600/DSC_5985.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYnDXbE4ekb4zjaI5eaxNyn-1c3ZM55JUEAFVNHW6inLWOvEDf9Hm8ccFLlSsKYKeKgoe-D4Gkremm2Exz7bcClLt7iHl1MvdkC1W70uys5YZkF4ILkbgvJD3yaChw8hGP9G9Yl9AZiulQ/s640/DSC_5985.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjehzYzWZn1M_O2yXxbJ4HF8FK0wniB-BhgETm2rcGq_xVCpiZ22U4szQmikzWrwRSRHBMeAvhphOM6j4pLQRoyKI5D2B-vgEuWmR7CD6VEeS0Bi_h1YNXXj3JyMwlytmaOQmvyEiZXdX7g/s1600/DSC_5988.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjehzYzWZn1M_O2yXxbJ4HF8FK0wniB-BhgETm2rcGq_xVCpiZ22U4szQmikzWrwRSRHBMeAvhphOM6j4pLQRoyKI5D2B-vgEuWmR7CD6VEeS0Bi_h1YNXXj3JyMwlytmaOQmvyEiZXdX7g/s640/DSC_5988.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip-cEFm4Rk5DLKTJaup22cI2B0o2qFD4AHe1GYAdkl9BWI9A98Cq0aed3gqhxkN92lZrJysHcx5lEZV6ItsBISjUIXOD0T9xCo-5e-rRT3VMmWx9K1qyI8ukZvDTJ1Ouqm-flfY499KYEG/s1600/DSC_6025.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip-cEFm4Rk5DLKTJaup22cI2B0o2qFD4AHe1GYAdkl9BWI9A98Cq0aed3gqhxkN92lZrJysHcx5lEZV6ItsBISjUIXOD0T9xCo-5e-rRT3VMmWx9K1qyI8ukZvDTJ1Ouqm-flfY499KYEG/s640/DSC_6025.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilRItXST170JzpPb9uiI7WnkM50XDNnf0To4hFdRH16ifV9FCClNLdsA1Gbk6XVuH0t_61bQDFh5B8BbEqK_63_GKqObLfl5nd_IaEJbKGrnsTKzqNa7LUpDuP_VLCVaa-JOuH15AtmgmM/s1600/DSC_6044.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilRItXST170JzpPb9uiI7WnkM50XDNnf0To4hFdRH16ifV9FCClNLdsA1Gbk6XVuH0t_61bQDFh5B8BbEqK_63_GKqObLfl5nd_IaEJbKGrnsTKzqNa7LUpDuP_VLCVaa-JOuH15AtmgmM/s640/DSC_6044.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUw4EJZzUXM_Qoz-JY8FzA8hHAOfALGmaExRFiPwHM-7GhEKCjJOlk2cvJLfyhv1piZC5abHxo4V4x2ZzLlfHXtxoslCbUE1ak2D2Ea6WrleZukJWHFt7sD1Hqd8Sniu_PBq-WuuGRag9r/s1600/DSC_6071.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUw4EJZzUXM_Qoz-JY8FzA8hHAOfALGmaExRFiPwHM-7GhEKCjJOlk2cvJLfyhv1piZC5abHxo4V4x2ZzLlfHXtxoslCbUE1ak2D2Ea6WrleZukJWHFt7sD1Hqd8Sniu_PBq-WuuGRag9r/s640/DSC_6071.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhyg3pq7qzXwWfVvdOi5gzzGKdvHjssd8AbdW6RfLriCJaSXyd2LM5Xn1YVWSBF0kLaxq_hyphenhyphenEoQyN0eyBtaCpB1TJaRo7y3tO7T64JoOqyc2ILEtAJO56JyXdgAKkQPybZ-VQSaw0lfhSv/s1600/DSC_6091.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhyg3pq7qzXwWfVvdOi5gzzGKdvHjssd8AbdW6RfLriCJaSXyd2LM5Xn1YVWSBF0kLaxq_hyphenhyphenEoQyN0eyBtaCpB1TJaRo7y3tO7T64JoOqyc2ILEtAJO56JyXdgAKkQPybZ-VQSaw0lfhSv/s640/DSC_6091.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw5mSt2o5e_v62Jx2XZBRpkMK0gvYALTshNJhVBj_3cWrM_m3YSwtA_XnUd_11C25bUKK8RQG5tvJqjkGquKSP-uh-pAg6PXdE9ufAHaU8L1Xivkb-BU9HuQOwSMmysUVtN77H4AR9HqCv/s1600/DSC_6132.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgw5mSt2o5e_v62Jx2XZBRpkMK0gvYALTshNJhVBj_3cWrM_m3YSwtA_XnUd_11C25bUKK8RQG5tvJqjkGquKSP-uh-pAg6PXdE9ufAHaU8L1Xivkb-BU9HuQOwSMmysUVtN77H4AR9HqCv/s640/DSC_6132.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtPUA0Bpi5FF-2kNE2JHnFAMUyefME9rB2tQSukFQE-6cyQvyoFrX5rYhm8G6EacK0CQn888C7ChHYk2tpecgEMYUklwaXmiCb0GlRGqU9xKmdL1XLiTZjPANyZvMZ_3WfXT2jncpDneCq/s1600/DSC_6060.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtPUA0Bpi5FF-2kNE2JHnFAMUyefME9rB2tQSukFQE-6cyQvyoFrX5rYhm8G6EacK0CQn888C7ChHYk2tpecgEMYUklwaXmiCb0GlRGqU9xKmdL1XLiTZjPANyZvMZ_3WfXT2jncpDneCq/s640/DSC_6060.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tak mieliśmy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEG-wavIRt-Jw0mNRgHei6ufbj2s8lbECRSormKBN8xIy-_gosG7Pb5AHxz8298TEkPS3xNHgeQRUZlgtd2YJz8OL1pZzSUNjqu2qoBbyETWc6eeXViP00EbdaW0kiqZxwQfQeHFLCh9JG/s1600/DSC_6139.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEG-wavIRt-Jw0mNRgHei6ufbj2s8lbECRSormKBN8xIy-_gosG7Pb5AHxz8298TEkPS3xNHgeQRUZlgtd2YJz8OL1pZzSUNjqu2qoBbyETWc6eeXViP00EbdaW0kiqZxwQfQeHFLCh9JG/s400/DSC_6139.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNZM9jvOPBLL1t1yHmCm4f3IdSU3KQZS8eSBBawOU6dBa-0cpRN9woyC0SBi4-KhS01SeE_HydDO2a2DifhiNCbHedfQaf7tpkIVi-X2fR5e-9ID_MjfKk52rDFifWDnwzglnGVmyjbKvS/s1600/DSC_6064.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNZM9jvOPBLL1t1yHmCm4f3IdSU3KQZS8eSBBawOU6dBa-0cpRN9woyC0SBi4-KhS01SeE_HydDO2a2DifhiNCbHedfQaf7tpkIVi-X2fR5e-9ID_MjfKk52rDFifWDnwzglnGVmyjbKvS/s400/DSC_6064.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhabk-CFwgp5rbq1YPErGTleG7MFuV9Yn47QCqKf8CqjbI5Q15k6wv7_-AhHkoEC-YKb-bGXoBoEB8j6q_dxqVoCJZxoxaqHTP6x5MykuwXIGzC29kheQtaSCDA7v7hkbVjCrDfSvfRv3zx/s1600/DSC_6109.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhabk-CFwgp5rbq1YPErGTleG7MFuV9Yn47QCqKf8CqjbI5Q15k6wv7_-AhHkoEC-YKb-bGXoBoEB8j6q_dxqVoCJZxoxaqHTP6x5MykuwXIGzC29kheQtaSCDA7v7hkbVjCrDfSvfRv3zx/s400/DSC_6109.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQyoQBJJfV9LM3ZtlPLqO34Urj25nGinPRU2KuB8BwpH4TAfnOyjte66Csv5DEdlJo2pTUbqZ4TEX5RSCegylcO-vqVHp0MajwqQPL1Z5Eakrhwrx2cSLNCsfRHHv6rMLuGrP7_SBROD-r/s1600/DSC_6129.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQyoQBJJfV9LM3ZtlPLqO34Urj25nGinPRU2KuB8BwpH4TAfnOyjte66Csv5DEdlJo2pTUbqZ4TEX5RSCegylcO-vqVHp0MajwqQPL1Z5Eakrhwrx2cSLNCsfRHHv6rMLuGrP7_SBROD-r/s400/DSC_6129.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Inne kwiaty na polamie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wczorajsze wydarzenia z adrenaliną w roli głównej chyba
wygrały z pięknem tutejszej polany. Chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się po
drugiej stronie lodowca Grosser Aletsch, żeby mieć go już za sobą. Z miłą
chęcią zostałbym jeszcze jeden dzień pośród różnokolorowych kwiatów z widokiem
na Aletschhorn. To miejsce można uznać za raj dla każdego miłośnika gór. Zazwyczaj
wypowiadając słowo „raj”, myślimy o wyspie z palmami, którą otaczają turkusowe,
czyste i ciepłe wody. Takie Malediwy na przykład. Tymczasem ludzie gór inaczej
wyobraziliby sobie raj. Wystarczyło popatrzeć na miejsce, w którym się
znajdowaliśmy. Myślę, że idealnie oddawało ono znaczenie tego słowa… Czuliśmy,
że naprawdę odpoczywamy od miast i ludzi. Największy lodowiec Europy
najwidoczniej jest bardzo skuteczną barierą filtrującą przypadkowych turystów,
żeby nie mogli tutaj dotrzeć. Z tego względu polanę oraz kwieciste otoczenie
uważaliśmy za wyjątkowe miejsce w Alpach. W końcu tylko nieliczni wiedzą, co
można zobaczyć w drodze na Aletschhorn. Przede wszystkim można doświadczyć
niezwykłego piękna gór. Aż chciałoby się zamieszkać w podziwianym przez nas
raju. Słońce zachodziło tutaj o godzinie 19.30, dlatego siedzieliśmy na
zewnątrz ile tylko można. Ciągle chciałem poznawać okolicę, żeby utrwalić jak
najwięcej wspaniałych krajobrazów. Chodziłem dookoła na różne rejony rozległej
polany, ponieważ spotykałem różne gatunki alpejskich kwiatów. Niektóre wydawały
mi się niezwykłe, dlatego przyglądałem im się ze szczególną uwagą. Wieczorem
ustaliliśmy, że wstaniemy o godzinie 8.00, a o 9.00 wyruszymy, żeby przekroczyć
lodowiec Grosser Aletsch. Wiedziałem, że plan się nie uda, ponieważ
statystycznie, samo spakowanie rzeczy trwa godzinę, a 47 min pod wpływem
adrenaliny z powodu zawalonego lodowca. A gdzie jeszcze przygotowanie i
zjedzenie śniadania? A gdzie podziwianie pięknych widoków na polanie? W końcu
rano operuje inne światło, więc widoki są zupełnie inne, pomimo, że patrzymy na
to samo. Mimo wszystko zgodziłem się. Spanie w tak pięknym otoczeniu musiało
być komfortowe. Miękka trawa, ciepła noc i totalny spokój pozwolił nam wyspać
się bardzo dobrze. W nocy jedynie słyszeliśmy, że w pewnym momencie rzeka
spływająca z lodowca Mittelaletsch zaczęła płynąć znacznie głośniej. Jakby
jakieś masy wody zostały uwolnione spod lodowca. Być może gdzieś wyżej zsunął
się jakiś głaz i narobił większego hałasu...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwr6SIEbTqe4gHZre2kgEUDFv1FNyqn87LfvDsDLLfoDbPf2xgo8UsPOOlg4-Lz2gNNSdnxmcDRmpl6F5oAm7B8VGfnZWTBtoH9Ur3U4WR4ynUP5zc2UII2MFz2wGLCTXfYaVNaNuFa5w5/s1600/DSC_6161.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwr6SIEbTqe4gHZre2kgEUDFv1FNyqn87LfvDsDLLfoDbPf2xgo8UsPOOlg4-Lz2gNNSdnxmcDRmpl6F5oAm7B8VGfnZWTBtoH9Ur3U4WR4ynUP5zc2UII2MFz2wGLCTXfYaVNaNuFa5w5/s640/DSC_6161.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wielki lej widoczny z "rajskiej polany"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">DZIEŃ 5.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>ZEJŚCIE DO LODOWCA ALETSCH I SZUKANIE NOWEJ DROGI
UMOŻLIWIAJĄCEJ OMINIECIE POFAŁDOWAŃ<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Następny dzień przywitał nas piękną pogodą. Na
niebie widniały tylko pojedyncze, małe chmurki. Słońce zaświeciło o godzinie 8.08
na namioty. Wstałem wcześniej, dlatego wyczekiwałem, kiedy oświetli polanę. Reszta
ekipy wstawała powoli, bez pośpiechu. Nie zależało nam na szybkim wymarszu, bo
dookoła mieliśmy wspaniałe widoki. Po 8.10 i o 10.00 rano poszedłem na zdjęcia
ukwieconej polany. Czułem się podobnie jak na Polanie Chochołowskiej, kiedy
kwitną krokusy, tyle, że bez tłumów. W miarę, jak słońce na niebie wędrowało
coraz wyżej, wszystkie kwiaty otwierały się coraz bardziej. Po 10.00 mogłem
zobaczyć je w pełni rozkwitu, dlatego teraz mogłem robić najpiękniejsze ujęcia.
Po śniadaniu, zaczęliśmy pakować nasze rzeczy. O 10.53 wyruszyliśmy w stronę
lodowca, który pozostał nam do przekroczenia. Zaplanowaliśmy, że jak
przejdziemy na drugą stronę, to wyśpimy się na drugim brzegu, a kolejnego dnia
wejdziemy na grzbiet grani Bettmerhornu. Jako, że pozostały nam trzy dni do
odjazdu, chcieliśmy odwiedzić jeszcze pobliskie szczyty dochodzące do 2800 m
wysokości. Mielibyśmy z nich piękne widoki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidcT-K328cS-PtbnBw05dpNqZ9dknK67ThbWvBWXq47Dsz5lD6Qxi23MXjeSK90y0snoDtCyv7Er9cnghgno9VpYEJGhXkDFzzIid08Fu4Nae1yV8aq-RCuLOPmSeCho9Ig6AQjY9vMsCB/s1600/DSC_6198.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidcT-K328cS-PtbnBw05dpNqZ9dknK67ThbWvBWXq47Dsz5lD6Qxi23MXjeSK90y0snoDtCyv7Er9cnghgno9VpYEJGhXkDFzzIid08Fu4Nae1yV8aq-RCuLOPmSeCho9Ig6AQjY9vMsCB/s640/DSC_6198.JPG" width="426" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_FQxdbisUNX-4P58DpIpO0_qVjQ8stGxZa6Py57wFXiLHPa0gDUZ9hLzMa02ZaFMguKvu9uzN2KZnGLvfxtfkuqz-jd818mzr2ZxkCpONSWqGoYP5eC3SGd0166JPLg9YwRX_-SJ84WgC/s1600/DSC_6193.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_FQxdbisUNX-4P58DpIpO0_qVjQ8stGxZa6Py57wFXiLHPa0gDUZ9hLzMa02ZaFMguKvu9uzN2KZnGLvfxtfkuqz-jd818mzr2ZxkCpONSWqGoYP5eC3SGd0166JPLg9YwRX_-SJ84WgC/s640/DSC_6193.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Polana o poranku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJO0ZibcKbQGeFcrwLAo3ADeL_MTe__zm0OgIHbZE3PcV_8yTFFy2peQDBjV5v4POHrmW4gBdkkxFbYZDIZbH-ILIf9V0uCLIN_ePvXM2wuzXTkeXRaVtR7CHFyHHjn7AN4_6ZByN9-O_8/s1600/DSC_6235.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJO0ZibcKbQGeFcrwLAo3ADeL_MTe__zm0OgIHbZE3PcV_8yTFFy2peQDBjV5v4POHrmW4gBdkkxFbYZDIZbH-ILIf9V0uCLIN_ePvXM2wuzXTkeXRaVtR7CHFyHHjn7AN4_6ZByN9-O_8/s640/DSC_6235.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_jCMEhLqIPznEMdC8pWy26BcOGkCE05yM3UdSNx685Q7BU6_QE_RURcezpIkxiXVC-g3y4gu2_me10L5Y5dH81wbi6sv13RldOoFmJkJquZCSYqJZru3HoH2gZfeT-rKPLx8x5e5MEF6F/s1600/DSC_6207.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_jCMEhLqIPznEMdC8pWy26BcOGkCE05yM3UdSNx685Q7BU6_QE_RURcezpIkxiXVC-g3y4gu2_me10L5Y5dH81wbi6sv13RldOoFmJkJquZCSYqJZru3HoH2gZfeT-rKPLx8x5e5MEF6F/s640/DSC_6207.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhidXoffG-An7KTRUvC3K82CU1Degl7DtC0ig83a20tyyrq6C95b4nJZQMnUai9D7XWvpuyjdqalpFiPS0e9sJ4NhRj1SGIzzpKNhHJnH4Vdjb5y0I_Xg_TCHauIXp00jK8EPuy0U7dR7xj/s1600/DSC_6224.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhidXoffG-An7KTRUvC3K82CU1Degl7DtC0ig83a20tyyrq6C95b4nJZQMnUai9D7XWvpuyjdqalpFiPS0e9sJ4NhRj1SGIzzpKNhHJnH4Vdjb5y0I_Xg_TCHauIXp00jK8EPuy0U7dR7xj/s640/DSC_6224.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Poranne widoki z polany</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W trakcie zejścia mijaliśmy coraz to piękniejsze
kwiaty. Na pochyłej polance znaleźliśmy nawet naturalny ogród, gdzie kwiaty
kwitły w sześciu kolorach. Widzieliśmy żółte róślinki, te same co na naszej
polanie, niebieskie niezapominajki, białe i fioletowo-pomarańczowe margaretki,
fioletowe dzwoneczki, czerwone skalniaki i fioletowe fiołki alpejskie. Niesamowity
widok! Trochę niżej roślinność ubożała, aż dotarliśmy do poziomu sypkich skał. Mając
widok z góry, nakreśliliśmy sobie trasę wejściową na lodowiec, ponieważ
zobaczyliśmy, że nie musimy męczyć się przez fałdy. Przed sobą widzieliśmy dużą
równinę, pozwalającą ominąć pofałdowania, ale mieliśmy jeden warunek:
musieliśmy znaleźć drogę wejścia na sam lodowiec, ponieważ przed nami widniały tylko
przepaściste, skalne urwiska. Szliśmy tak długo, aż zniknął ostatni kopczyk.
Odtąd z Radkiem szukaliśmy możliwości zejścia do lodowca na lekko, zostawiając
„za ciężkie dziady”. Szliśmy przed siebie wśród wysokich skał, ale teren
wydawał się coraz bardziej przepaścisty. Straciliśmy nadzieję, że tędy można
zejść niżej. Mimo wszystko, próbowaliśmy dwóch dróg: jedna na wprost nas i
druga – trzeba zakręcić do wąwozu i sprawdzić co jest dalej. Pierwsza opcja
zakończyła się urwiskiem, stąd od razu ją odrzuciliśmy, a druga dawała jakąś
nadzieję. Zostawiliśmy plecaki na skrzyżowaniu zagłębień w skałach. Poszliśmy
szukać zejścia. Skręciliśmy do wąwozu. Wymyślona przez nas ścieżka jednostajnie
opada aż do poziomu lodowca. Na całej długości zalegało mnóstwo luźnych
kamieni, żwiru i ciemnego piasku. Jednak niezwiązany materiał nie utrudniał dalszej
wędrówki. Powiedziałem jedynie, żebyśmy uważali na „telewizory”, czyli luźne,
wielkie głazy, które stały samotnie na skałach, a mogłyby się zsunąć lub zwalić
na naszą trasę. W trakcie schodzenia widzieliśmy kilka „telewizorów”, ale
wyglądało na to, że na swoich miejscach stoją solidnie od długich lat,
nietknięte przez nikogo. Na końcu znaleźliśmy szerokie miejsce, które stykało
się ze skałami. Mamy możliwość zejścia!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ9gEo6KoSx5UqYvr8_lD35ITiJ8kIUCOfpXBKHw1UO74Yc4b0vPo5tdteKoPHpaqj0JSZHRHIOgdD_H2Tg35CZTidvGkMJwoY_PzVDTbd3ZRU7PhknD__oeV0GnXfr2YkLFcULD-46t3I/s1600/DSC_6244.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJ9gEo6KoSx5UqYvr8_lD35ITiJ8kIUCOfpXBKHw1UO74Yc4b0vPo5tdteKoPHpaqj0JSZHRHIOgdD_H2Tg35CZTidvGkMJwoY_PzVDTbd3ZRU7PhknD__oeV0GnXfr2YkLFcULD-46t3I/s640/DSC_6244.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinGfpeR7KsrMUdik_dMSyBo4bPGJIj0IRbtdbtCCtZ1AUhQG0NhOLVQYFZ_2criUS7nIjesOXCA0pA3lwDJudjbW2wiTMAe7NwpQYbrquPJeePKxshCfvNbtUz8k9RbUjHhrm3dQHCZoT8/s1600/DSC_6263.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinGfpeR7KsrMUdik_dMSyBo4bPGJIj0IRbtdbtCCtZ1AUhQG0NhOLVQYFZ_2criUS7nIjesOXCA0pA3lwDJudjbW2wiTMAe7NwpQYbrquPJeePKxshCfvNbtUz8k9RbUjHhrm3dQHCZoT8/s640/DSC_6263.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kwiaty na drodze zejściowej</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZUpfWDK4lExFqurp4V9UMwXCj6eh3RV5NxnzVhgbY3vJq0SGEBuucylZdZw6v9LgP2R2lKhcDmYe4tX3YC95_Dcj2xESXP5zfHtoBNOLQ2Rfnyl34FmTPxz0NB4OMchopuSrr-x9QzibD/s1600/DSC_6247.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZUpfWDK4lExFqurp4V9UMwXCj6eh3RV5NxnzVhgbY3vJq0SGEBuucylZdZw6v9LgP2R2lKhcDmYe4tX3YC95_Dcj2xESXP5zfHtoBNOLQ2Rfnyl34FmTPxz0NB4OMchopuSrr-x9QzibD/s640/DSC_6247.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA67grFeT9S2_kmogHbKrfLRo_CQA6U6yNkH2qUe5pfC419NrKD1opVNgxGNw_D-VDgqI0Zo4ONcCKN_K9ZVsUr-JOtLTkusKV_GS5sfcrS7WJ1vjwaIhWM_OZdEZJpDQfYYoOKDmD_3Lz/s1600/DSC_6269.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA67grFeT9S2_kmogHbKrfLRo_CQA6U6yNkH2qUe5pfC419NrKD1opVNgxGNw_D-VDgqI0Zo4ONcCKN_K9ZVsUr-JOtLTkusKV_GS5sfcrS7WJ1vjwaIhWM_OZdEZJpDQfYYoOKDmD_3Lz/s640/DSC_6269.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ale tam pięknie!</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUDGyafLiaa53iAA6HNsELncjYEvvRKa5XHLENopioBAxwRxmnDMJrovhyphenhyphen_jyAr8eEVySSLdyUweTyN8twNYhTJl7F3wlk_ZJoE1MoRNA-Jf0xlDTPLA5S7GsIk5Ek7qffqLs99I3DsKNq/s1600/DSC_6323.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUDGyafLiaa53iAA6HNsELncjYEvvRKa5XHLENopioBAxwRxmnDMJrovhyphenhyphen_jyAr8eEVySSLdyUweTyN8twNYhTJl7F3wlk_ZJoE1MoRNA-Jf0xlDTPLA5S7GsIk5Ek7qffqLs99I3DsKNq/s400/DSC_6323.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKvWXj1DWcokXBvRWg5lKcg0Ec3__AMJT77mCFcd1BIE4pYLMAtgLmas2w5EDZeKtMa4N9CMr8trezPq0D4Htmo1oLLr96kKhkaDYz3o2pUDoLc8zTEei4qyfYRFvM9HHwCCyQWXNx_ATg/s1600/DSC_6293.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKvWXj1DWcokXBvRWg5lKcg0Ec3__AMJT77mCFcd1BIE4pYLMAtgLmas2w5EDZeKtMa4N9CMr8trezPq0D4Htmo1oLLr96kKhkaDYz3o2pUDoLc8zTEei4qyfYRFvM9HHwCCyQWXNx_ATg/s400/DSC_6293.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0mks4aZ_wxtjLyhlOqoWok4szPB410VDcMzaH_elmSg-XjPpeVhLT6mOwzAVgY8TpoYToTV0UISkFxtUrwJjlX2VYfOe7gq17LXMG-3yZ0_tbGRZ9vs0mNF2S8clmuRxcGcI6qhKc06mB/s1600/DSC_6297.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0mks4aZ_wxtjLyhlOqoWok4szPB410VDcMzaH_elmSg-XjPpeVhLT6mOwzAVgY8TpoYToTV0UISkFxtUrwJjlX2VYfOe7gq17LXMG-3yZ0_tbGRZ9vs0mNF2S8clmuRxcGcI6qhKc06mB/s400/DSC_6297.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnSLddA2UKG1zrabGJdHDDpqtSEyCFcK-sIuBEYIxuYGbp-DJY79fAW5OugzZKs8AkQ57Wme8mexL3E1OLSfgmjmLLkGbw7Wg5onZ5012RaJhTWUGC-O4ySAi3d15ByorVNhcn7QSIB5T/s1600/DSC_6304.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEnSLddA2UKG1zrabGJdHDDpqtSEyCFcK-sIuBEYIxuYGbp-DJY79fAW5OugzZKs8AkQ57Wme8mexL3E1OLSfgmjmLLkGbw7Wg5onZ5012RaJhTWUGC-O4ySAi3d15ByorVNhcn7QSIB5T/s400/DSC_6304.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV6ineDCPhzziMMPQOx2Kr9Vml_3-3ZuRi96FV-PskZ4KCPqXtJ8IrQ4Us-eF7o-M8rIVTPpTkhfPb6iTYC0JOaxUsoxG6W2l7TQB2yu8tuVv0_Z0So_mrxGXxHKbMVW8yNtWE2NH5LIVi/s1600/DSC_6308.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV6ineDCPhzziMMPQOx2Kr9Vml_3-3ZuRi96FV-PskZ4KCPqXtJ8IrQ4Us-eF7o-M8rIVTPpTkhfPb6iTYC0JOaxUsoxG6W2l7TQB2yu8tuVv0_Z0So_mrxGXxHKbMVW8yNtWE2NH5LIVi/s400/DSC_6308.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWAiBveKh2XeInpkMf76bSAk9pj-8H9C32Xp_zj8jtdIKDJWWDjN8FXaa0uoWTFiDFV5W2BI6T2uTwpYRX2asEqquPnQVnb25unahF2hFOFTLzBfX2nQTUtaoDn7xFFF5K6KilIr18DLl_/s1600/DSC_6315.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWAiBveKh2XeInpkMf76bSAk9pj-8H9C32Xp_zj8jtdIKDJWWDjN8FXaa0uoWTFiDFV5W2BI6T2uTwpYRX2asEqquPnQVnb25unahF2hFOFTLzBfX2nQTUtaoDn7xFFF5K6KilIr18DLl_/s400/DSC_6315.JPG" width="400" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkIELL24y8EY9qArpElOEiGCwvO5wMRzs438AfDw8s5ep_k17W521zxolbTgI4LVXF-Yh2B4tpqwk993dS4UXIodXjUBDKBk3xNjTzieHE0F6AuvhfN_VKMjo-g0vkNSkvf05jQbJNYbdw/s1600/DSC_6305.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkIELL24y8EY9qArpElOEiGCwvO5wMRzs438AfDw8s5ep_k17W521zxolbTgI4LVXF-Yh2B4tpqwk993dS4UXIodXjUBDKBk3xNjTzieHE0F6AuvhfN_VKMjo-g0vkNSkvf05jQbJNYbdw/s400/DSC_6305.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi91WH8PgeskDo69vOIZSK7Rm3W1wYoGd7J-tFnIMXDoEstF6-I05tGBmerUT_tZvKBUjC-S2U_FUYd4ZeKI8CCQvqN_D98NKNZ6Z4-vfTlfMB7pKWggKwWU1Zne6lh4GzkJZvoLRoMiosv/s1600/DSC_6339.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi91WH8PgeskDo69vOIZSK7Rm3W1wYoGd7J-tFnIMXDoEstF6-I05tGBmerUT_tZvKBUjC-S2U_FUYd4ZeKI8CCQvqN_D98NKNZ6Z4-vfTlfMB7pKWggKwWU1Zne6lh4GzkJZvoLRoMiosv/s400/DSC_6339.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGzXHTue1nj4GcF_8dOzpA8PwWLaLc91pYx6dYIaoaLgkudcXFSw0Ub-50HQIYiyLOkTP9DRY6_I2GKMQo5Wia0PAYWlmm0r29LyJNJRX6IgniQyc3MXB2xjGwj7IabsJZYz0Put91sJPO/s1600/DSC_6341.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGzXHTue1nj4GcF_8dOzpA8PwWLaLc91pYx6dYIaoaLgkudcXFSw0Ub-50HQIYiyLOkTP9DRY6_I2GKMQo5Wia0PAYWlmm0r29LyJNJRX6IgniQyc3MXB2xjGwj7IabsJZYz0Put91sJPO/s400/DSC_6341.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBV_-UjTGKvzo3s25ixO7CVZ-iPjXgnlEQjTkLQ9dzeVd0Adx86-tGL1gFZHGDgS4_oks7W4HCgoonBokEkmG73Fdxxs60BWiy3a7e7lZ0VFiN8poUVZmQKpWx4Gv9yVKjSGMMKHOSruc/s1600/DSC_6273.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghBV_-UjTGKvzo3s25ixO7CVZ-iPjXgnlEQjTkLQ9dzeVd0Adx86-tGL1gFZHGDgS4_oks7W4HCgoonBokEkmG73Fdxxs60BWiy3a7e7lZ0VFiN8poUVZmQKpWx4Gv9yVKjSGMMKHOSruc/s400/DSC_6273.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6AkEHm5K2ovAQzk6bKTR-QVjshyphenhyphenqJWShpAC4jH7RHVpv7AhLmXgMKIBkhh63_NwSENG0YZ2rcKQ53HN9NYM9Sxp3HU38K0NdNkKQ-GbiHMKzTNM-g9-M1a8OD0kTBS6VAQbShtKIRw3sR/s1600/DSC_6355.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6AkEHm5K2ovAQzk6bKTR-QVjshyphenhyphenqJWShpAC4jH7RHVpv7AhLmXgMKIBkhh63_NwSENG0YZ2rcKQ53HN9NYM9Sxp3HU38K0NdNkKQ-GbiHMKzTNM-g9-M1a8OD0kTBS6VAQbShtKIRw3sR/s400/DSC_6355.JPG" width="400" /> </a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fqzdUu7m8gQq34crT_k86Auf52t3bnZ8PcoxxyKGR3iDEotbrLEJloFVOYLlaF03IDsPQa833b8dxmH8K_HJrVfEG5f2ZlIPx0pyzeNF6bFksFGLNm49G0arJ8wO23AYafwV7eMkFltt/s1600/DSC_6300.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fqzdUu7m8gQq34crT_k86Auf52t3bnZ8PcoxxyKGR3iDEotbrLEJloFVOYLlaF03IDsPQa833b8dxmH8K_HJrVfEG5f2ZlIPx0pyzeNF6bFksFGLNm49G0arJ8wO23AYafwV7eMkFltt/s400/DSC_6300.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIDpd3brVlbxiiYmnb9QoeAU1KI2pSjfMfbI1V8owuuc44bgrEkbSxKhjUhCxmIQ1UR6GpGXnqOncpWYTSU7Ob-cRp7He3smNSCDW6VlNDGnMJCJPP0uiszgIAMIwz8rhZ_5yvQmysRNzx/s1600/DSC_5939.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIDpd3brVlbxiiYmnb9QoeAU1KI2pSjfMfbI1V8owuuc44bgrEkbSxKhjUhCxmIQ1UR6GpGXnqOncpWYTSU7Ob-cRp7He3smNSCDW6VlNDGnMJCJPP0uiszgIAMIwz8rhZ_5yvQmysRNzx/s400/DSC_5939.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7LfqyUX2RiJWXPeN-brmYW7yiAEKONrq3AyS_nthEnHJFqrCHHc-O7xx9vj2XFlwF9r11eCWEHPk9QGgfqCqd5mt5EErjd3J1CcQ7jnL4tXo66dZlZw7yGCD2i64fPhsDyZGv_S1LnXH8/s1600/DSC_6032.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7LfqyUX2RiJWXPeN-brmYW7yiAEKONrq3AyS_nthEnHJFqrCHHc-O7xx9vj2XFlwF9r11eCWEHPk9QGgfqCqd5mt5EErjd3J1CcQ7jnL4tXo66dZlZw7yGCD2i64fPhsDyZGv_S1LnXH8/s400/DSC_6032.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Naturalne ogrody</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Z góry wszystko wygląda inaczej i z poziomu
lodowca wygląda wszystko inaczej. Chcieliśmy zapamiętać, gdzie jest płaskie
miejsce, dlatego od niepopękanej fałdy policzyliśmy powtarzające się grupy
dwóch równoległych, bliskich sobie szczelin. Pomiędzy drugą, a trzecią grupą przebiegała
nasza droga przejścia. Wróciliśmy na skały po „za ciężkie dziady”. Teraz w całym
ekwipunkiem zaczęliśmy schodzić skalnym wąwozem. Szybko dotarliśmy na lodowiec.
Już na początku musieliśmy założyć raki, ponieważ pomiędzy grupami równoległych
szczelin mieliśmy do pokonania stromą fałdę, za którą widzieliśmy z góry równy
teren, pozwalający szybko dostać się na środek lodowca, dzięki czemu ominęliśmy
wielkie pofałdowania na styku lodowców Grosser Aletsch i Mittelaletsch. Dość
szybko znaleźlibyśmy się w rejonie małego, rudego pasa kamieni, gdzie na
początku odpoczywaliśmy przy pięknych widokach. Nowa trasa początkowa przez
lodowiec umożliwiała zobaczenie piramid lodowcowych z bardzo bliska, a później
szybką wędrówkę do środkowego pasa kamieni, który miał ułatwić przedostanie się
do miejsca, w którym rozpoczynaliśmy całą wyprawę. Z góry lodowiec wyglądał na
równy, gładki. Wystarczyło drogą okrężną iść przez płaski teren, a wtedy z
łatwością ominęlibyśmy pofałdowania. Wszyscy w umysłach mieliśmy nakreślony podobny
scenariusz. Mając założone raki, poszliśmy pomiędzy drugą a trzecią grupą
podwójnych, równoległych szczelin. Lokalne wzniesienie pomiędzy rozpadlinami
kończyło się bardzo stromym podejściem i ostrą jak nóż lodową granią.
Musieliśmy przejść na jej drugą stronę, żeby wejść na płaski teren. Wcześniej
nie wspomniałem, że powierzchnia lodowca nie jest gładka i śliska, jakby się
mogło wydawać. Na całej jego powierzchni wystają drobne, poszarpane fragmenty
lodu powstające podczas topnienia. Kawałki lodu „wrośnięte” w lodowiec są tak
ostre, że wystarczy złapać ręką, lub przypadkowo otrzeć dłonią o nie, żeby
zobaczyć płynącą krew i rany. Przekraczając ostrą lodową grań obtarliśmy sobie
palce do krwi tylko dlatego, że przypadkowo, delikatnie otarliśmy ręką o jej
powierzchnię. Raki były wskazane, ponieważ nawet przypadkowy poślizg i próba
uchronienia się przed upadkiem tak naprawdę oznaczała głębokie rany szarpane,
które zawsze są bolesne. Warto więc chodzić w rakach i mieć pewność stawianych
kroków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxnkuPMy_c5onoP4GPdyYr7PArYvCOiwTzH0NW2vhAIXWfJVG6ZaAMj1fdr3KK4a2py0dK3hQUmByRHukZ_LD2JRI25ASR-VmNU-qUFi0mtbeMTZiSVI-AK-AECbG0aNWx0vp42KZyrHa_/s1600/DSC_6365.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxnkuPMy_c5onoP4GPdyYr7PArYvCOiwTzH0NW2vhAIXWfJVG6ZaAMj1fdr3KK4a2py0dK3hQUmByRHukZ_LD2JRI25ASR-VmNU-qUFi0mtbeMTZiSVI-AK-AECbG0aNWx0vp42KZyrHa_/s640/DSC_6365.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdZZMFYpj_IpYchZGPPKBCg4Kk9-YYqXyAgL1zVZpTby5_8phhEEPXgroip00WRDPwl27BVZFmYIr4x3xMP-8iZbcYgo3cRspbJ5cb91XKLnvmXDxHaLMXbQdN4lChsEddtFzDm-nFRG8Q/s1600/DSC_6324.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdZZMFYpj_IpYchZGPPKBCg4Kk9-YYqXyAgL1zVZpTby5_8phhEEPXgroip00WRDPwl27BVZFmYIr4x3xMP-8iZbcYgo3cRspbJ5cb91XKLnvmXDxHaLMXbQdN4lChsEddtFzDm-nFRG8Q/s640/DSC_6324.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Droga zejściowa do lodowca okrężną trasą</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>WIDOK Z GÓRY RÓŻNI SIĘ OD TEGO, CO ZASTALIŚMY NA
MIEJSCU…<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>MIELENIE GUANA, PIRAMIDY, ZIMOWE MALEDIWY I
WIELKIE SZCZELINY</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Za lodową granią rzeczywiście wielki teren lodowca
otworzył się przed nami, ale z naszej perspektywy przejście nie wyglądało tak
prosto, jak z poziomu skał. Z góry lodowiec wyglądał na gładki i równy, a tutaj
widzieliśmy morze lokalnych wzniesień poprzecinane mnóstwem szczelin. Teraz
widzieliśmy, że chęć ominięcia fałd w pobliżu leja może się uda, ale i tak
będziemy kluczyć wśród szczelin, co nazwaliśmy „mieleniem guana”. To wyrażenie
jasno wskazuje, że upłynie mnóstwo czasu, a posuniemy się o niewielki fragment
do przodu. Na początku przeskakiwaliśmy przez kolejne szczeliny. Nasza trasa
prowadziła wzdłuż lodowcowych piramid, które wyglądały jak góry Himalajów. Mieliśmy
je na wyciągnięcie ręki, dlatego dość szczegółowo obfotografowaliśmy ten teren.
Trochę dalej, za połową ich szerokości, zakręciliśmy lekko łukiem w prawo, w
stronę środkowego pasa kamieni, który miał doprowadzić nas bezpośrednio do
małego, rudego pasa kamieni, gdzie mieliśmy obiad w drodze na Aletschhorn. W
ten sposób mogliśmy znacznie skrócić sobie kluczenie w nieznanym terenie. Czym
bardziej zbliżaliśmy się w stronę środkowego, głównego pasa kamieni, tym
pofałdowania stawały się większe i przybywało szczelin. Niektóre z nich były
bardzo szerokie i przepaściste. Zaczęliśmy szukać drogi przejścia, jak w
labiryncie. Każdy z nas próbował przekraczać inne rozpadliny i lokalne dolinki,
żeby sprawdzić, czy mamy dalszą możliwość wędrówki. Jeszcze przed pasem kamieni
zagłębione i wzniesione powierzchnie zajmowały coraz większy teren. To znaczy,
że podejścia i zejścia zelżały, ale szczelin przybyło. Odtąd często trafialiśmy
na miejsca, gdzie dwie szczeliny nachodziły na siebie. Do dyspozycji mieliśmy
jedynie lodowy mostek pomiędzy nimi. Szukając wśród rozpadlin właściwej drogi,
natknąłem się na przepiękny staw na środku lodowca, który wyglądał niesamowicie
pięknie na tle lodowych piramid. To miejsce nazwałem zimowymi Malediwami,
ponieważ woda miała idealnie krystalicznie czysty odcień turkusu tyle, że w
warunkach zimowych. Radek pozostał w tyle, ponieważ ciągle fotografował lodowe
piramidy, którymi się bardzo zachwycał. Mi tymczasem do gustu przypadł
turkusowy staw na tle lodowych gór. Czegoś podobnego jeszcze nie widziałem.
Czekaliśmy na Radka, ponieważ chcieliśmy wskazać mu właściwą drogę do stawu,
żeby nie musiał jej szukać, skoro my już ją znaliśmy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQXlG_xspDOY7g8EhUqQ_us9k1c3MS1JRyWswkQZ9bnCwlRnhpIoVMdMAZXnSC5cmFqKwr-d-N8qRyAZcjALYWgkYwOyi1aLA5XdB2QtDg7ag1SfFn48pwqPalnaN0h8RGuXPq_CtdRClj/s1600/DSC_6374.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQXlG_xspDOY7g8EhUqQ_us9k1c3MS1JRyWswkQZ9bnCwlRnhpIoVMdMAZXnSC5cmFqKwr-d-N8qRyAZcjALYWgkYwOyi1aLA5XdB2QtDg7ag1SfFn48pwqPalnaN0h8RGuXPq_CtdRClj/s640/DSC_6374.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj_61SwRc21oN0OGWUF-DKovmp1R9LOxPPClLagUSosVIY-lsGxEIiONezZy8euao3HZGc5g3B1LEEyudH3b2N9qlqUBucAHEDYCE8RJWkqCD3vIrQw_oXejSdPXNdCNJqeUINDzMOwzJg/s1600/DSC_6372.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj_61SwRc21oN0OGWUF-DKovmp1R9LOxPPClLagUSosVIY-lsGxEIiONezZy8euao3HZGc5g3B1LEEyudH3b2N9qlqUBucAHEDYCE8RJWkqCD3vIrQw_oXejSdPXNdCNJqeUINDzMOwzJg/s640/DSC_6372.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO-otmxRA09h-h3RVABf_QNFI5uLnQDqekyMeTcU-jfu3lrIcmLI2DWI9GazBg13TSWL_kcqKVQVeLsTMRh-8aNwyTNgt9Wn5k6Q70nHVgZ5tRJ8m3rGMYIBY5GgAzkfEAc2D8IYaqhvlT/s1600/DSC_6376.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO-otmxRA09h-h3RVABf_QNFI5uLnQDqekyMeTcU-jfu3lrIcmLI2DWI9GazBg13TSWL_kcqKVQVeLsTMRh-8aNwyTNgt9Wn5k6Q70nHVgZ5tRJ8m3rGMYIBY5GgAzkfEAc2D8IYaqhvlT/s640/DSC_6376.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmVH7rNmapTTFO6XZPFDr8PqLJ9rev_Gu8E-xEtAhwdnu9C-D2m9uzDFo0HHw7IUh1dZr7deKlHhD-UJfwJbrodEjVFRceX2pV3enpyQAX_NDn-EOGABz7Sd9QPUvFE0Kc399UNqRkxT16/s1600/DSC_6388.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmVH7rNmapTTFO6XZPFDr8PqLJ9rev_Gu8E-xEtAhwdnu9C-D2m9uzDFo0HHw7IUh1dZr7deKlHhD-UJfwJbrodEjVFRceX2pV3enpyQAX_NDn-EOGABz7Sd9QPUvFE0Kc399UNqRkxT16/s640/DSC_6388.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pofałdowania i widoczne "piramidy"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicbz7G9B1Vmu3f1bzI3TJKnaRqfrTLTCecYnV0nVP8RnqbXCXhM8dvHkgp-6T7xwhSjixEAxMnBuFDF-k36tbYTk3MHN_MuR8TqijbVpen13zM86IAiV1oRTQwlWkuLDC3EGEpcJX8EybC/s1600/DSC_6410.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicbz7G9B1Vmu3f1bzI3TJKnaRqfrTLTCecYnV0nVP8RnqbXCXhM8dvHkgp-6T7xwhSjixEAxMnBuFDF-k36tbYTk3MHN_MuR8TqijbVpen13zM86IAiV1oRTQwlWkuLDC3EGEpcJX8EybC/s640/DSC_6410.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT5xy5bHNhQE6AT2WgBCNZ1e0L3P2TFMq3aXTep72T0lvXgFTPiiIbq5gBicM-u_NxUekPXRtBDUoo2XuUnrHv2ZTANgY8V4QzC7bMgX13ymM7zrdUnIF2sRWXcHtWuK5Qo8DqiF_DcxSv/s1600/DSC_6433.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT5xy5bHNhQE6AT2WgBCNZ1e0L3P2TFMq3aXTep72T0lvXgFTPiiIbq5gBicM-u_NxUekPXRtBDUoo2XuUnrHv2ZTANgY8V4QzC7bMgX13ymM7zrdUnIF2sRWXcHtWuK5Qo8DqiF_DcxSv/s640/DSC_6433.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKR1B3HGUBMJ_FGx1F2ae-zjtuvvaXa4K5VT11ecIZRy8wa4s2Ya30I2u9bFCu1wUMVfmBXexDrUGhz9IuxE7Qen5LuTEhl7bOM8PmMeK7X_-2OoDO4y4Li-xgLf8v7aPH7eFSJjmWw3E-/s1600/DSC_6391.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKR1B3HGUBMJ_FGx1F2ae-zjtuvvaXa4K5VT11ecIZRy8wa4s2Ya30I2u9bFCu1wUMVfmBXexDrUGhz9IuxE7Qen5LuTEhl7bOM8PmMeK7X_-2OoDO4y4Li-xgLf8v7aPH7eFSJjmWw3E-/s640/DSC_6391.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiofOrV1sD1XiXSltSBlxj0diQRh3AQ92qlc2Jk5gF33tW4ExHTyEtZjial_6ddne49jWBa2jqpdPXaPF-czogAbIjqupo81pSuU-Uz3VBxJ1ce7HvPt6dUsfzG07-d58zZpbP3-fOsIywi/s1600/DSC_6393.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiofOrV1sD1XiXSltSBlxj0diQRh3AQ92qlc2Jk5gF33tW4ExHTyEtZjial_6ddne49jWBa2jqpdPXaPF-czogAbIjqupo81pSuU-Uz3VBxJ1ce7HvPt6dUsfzG07-d58zZpbP3-fOsIywi/s640/DSC_6393.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zimowe "Malediwy" i "piramidy"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVhIHKJ3W5G7kUggc-sw9NDEBsLveu_U5afYxFEohR3NwariYFoUMKn-GMTBWOQiPwKlcgRRxCpcMgUKve_Mu9UZFlPP2-IS7jiOP4Vds50F7ceF5IHO_5F500e6gyNYzIzuZMiqLHlEZZ/s1600/DSC_6411.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVhIHKJ3W5G7kUggc-sw9NDEBsLveu_U5afYxFEohR3NwariYFoUMKn-GMTBWOQiPwKlcgRRxCpcMgUKve_Mu9UZFlPP2-IS7jiOP4Vds50F7ceF5IHO_5F500e6gyNYzIzuZMiqLHlEZZ/s640/DSC_6411.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtoyxHF05UN_dNXxYhASVAZog6yCpQNIujyLZYjBq5W52OWZ07gwlUBihe-SpViuQweUDlt-BFaNV3dnyFoarjznH-vInFLAeMzF0tFZ2OdHZYAF24Ts4xHk_MQm3QGfOJJE8E_jNk6J8J/s1600/DSC_6416.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtoyxHF05UN_dNXxYhASVAZog6yCpQNIujyLZYjBq5W52OWZ07gwlUBihe-SpViuQweUDlt-BFaNV3dnyFoarjznH-vInFLAeMzF0tFZ2OdHZYAF24Ts4xHk_MQm3QGfOJJE8E_jNk6J8J/s640/DSC_6416.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Turkusowy staw na lodowcu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nieco dalej zaczęliśmy odchodzić od piramid,
ponieważ przed sobą mieliśmy „klamory”, czyli pas kamieni. Liczyliśmy, że
będzie znacznie łatwiej. Niestety na terenie „klamorów” szczeliny stawały się
coraz większe i występowały gęściej. Na początku przeskakiwaliśmy jedną po
drugiej, ale nie wiedzieliśmy co będzie dalej. Przed nami widniały podwójne
grupy rozpadlin. W wielu miejscach były tak szerokie, że chodziliśmy od lewego
do prawego krańca pasa kamieni, byleby tylko je ominąć. W połowie drogi,
pomiędzy piramidami a małym rudym pasem kamieni „z Arizony” zmienił się
kierunek szczelin. Teraz przebiegały wzdłuż pasa i ciągnęły się dziesiątkami
metrów! Dwie z nich miały długość kilkuset metrów! Weszliśmy pomiędzy nie,
ponieważ widzieliśmy, że brudny pas lodu pomiędzy nimi ciągnie się bez końca,
ale nie widać, co jest na końcu. Postanowiliśmy spróbować. Korzystaliśmy z
szerokiego na kilka metrów lodowego pasa, mając po obu stronach głębokie,
szerokie i przepaściste rozpadliny. Pomimo tych szczelin udawało nam się
nadrobić czasu i przyspieszyć powrót. Dzięki długiemu, równemu odcinkowi
szliśmy ciągle przed siebie. Widzieliśmy, że byliśmy już na wysokości końca
fałd na styku dwóch lodowców, którymi trzeba przejść w drodze na Aletschhorn. W
końcu czuliśmy jakiś postęp. Po około 800 metrach dwie, bardzo długie szczeliny
zanikały w postaci coraz węższych rozpadlin. Widok tak ogromnych szczelin robił
wrażenie! Teraz lodowiec opadał trochę bardziej stromym zboczem, dlatego
powrócił poprzeczny układ szczelin, a w dość bliskim sąsiedztwie widzieliśmy
nawet mały, rudy pas kamieni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFjEfW4Yo6ezVsaV_2zEqHvL2Wz-ZIYi9GJMth0wFxGDyCdzwqzj3KQ3To1ZtrcspkkelgW7eUFUvVqUvKgm9NA49anPTNbmA89LoyAtt0T4H2F74tjehV6lSXTdaEuuRk0u3OLL7eBOtV/s1600/DSC_6429.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFjEfW4Yo6ezVsaV_2zEqHvL2Wz-ZIYi9GJMth0wFxGDyCdzwqzj3KQ3To1ZtrcspkkelgW7eUFUvVqUvKgm9NA49anPTNbmA89LoyAtt0T4H2F74tjehV6lSXTdaEuuRk0u3OLL7eBOtV/s640/DSC_6429.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciekawy potok na powierzchni lodowca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>RUDY PAS KAMIENI I PRÓBA OBEJŚCIA SZCZELINY<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ponownie przechodząc raz na lewą, a raz na prawą
stronę „klamorów”, w końcu dotarliśmy do rudego pasa kamieni „z Arizony”. Podobnie,
jak wcześniej, przystanęliśmy na przerwę w tym samym miejscu. Wydawało się, że
płynący tędy esowato powyginany potok zawiera znacznie więcej wody. Ponownie
patrzyliśmy na rdzawe kamienie stojące na lodowych stopkach oraz błękitne strumyki,
które łączyły się ze sobą gdzieś poniżej. Mieliśmy idealną pogodę. Panował
zupełny spokój. W trakcie przerwy obmyślaliśmy plan dalszej wędrówki. Chcieliśmy
jak najszybciej dotrzeć do skalistego brzegu z żółtymi linami. Postanowiliśmy,
że pójdziemy pasem kamieni, bo tędy przyszliśmy. W miejscu, gdzie wchodziliśmy
na niego postawiliśmy kopczyk, co miało ułatwić wybór odpowiednich fałd w
trakcie przechodzenia na ląd. Zobaczyliśmy również, że lodowiec przed nami jest
prawie płaski, więc występuje na nim znacznie mniej szczelin, a jeśli gdzieś
są, to będą wąskie i krótkie. Początkowo nasz plan wyglądał w praktyce idealnie.
Szybko pokonywaliśmy płaską część lodowca, którym szliśmy kilka metrów nad
poziomem szerokiego, głównego pasa kamieni. Po lewej stronie widzieliśmy coraz
szerszy potok, który spływał w dół lodowca. Nagle zniknął, ponieważ masy wody
wytopiły dość duży lej. Tam spływały wszystkie lokalne potoki i dalej płynęły
pod jego powierzchnią. Wiedzieliśmy, że teren musi być podmyty, a pod lodowcem
muszą kryć się niesamowite jaskinie, do których na razie nie ma żadnego
dostępu. Kto wie, może kiedyś, podobnie, jak na Monte Rosa, lodowiec odkryje
przed ciekawskimi swoje najpiękniejsze zakamarki?... Na lodowcu Monte Rosa
miałem to szczęście, ponieważ celowo zszedłem z oficjalnej trasy z
niebiesko-białymi tyczkami, żeby zobaczyć, co pozostało po stawie, który
wpłynął pod lodowiec. Wówczas dotarłem do niesamowicie wypolerowanej przez jego
wody jaskini prowadzącej do dwóch wodospadów. Cóż to być za widok!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtJ6D1OltPzrWLbnvUL7JrGEJjoRIJkHmLBunaJbn-wJI4pbn1FuVs3hwxpOa97_0K6QDoCrcUdh517yzLqJ47e1RxVQNSNbFJpn0G3a_9nM-M_DkVaHfVyKQOvp5v30-auU9FzQeG0npx/s1600/DSC_5600.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtJ6D1OltPzrWLbnvUL7JrGEJjoRIJkHmLBunaJbn-wJI4pbn1FuVs3hwxpOa97_0K6QDoCrcUdh517yzLqJ47e1RxVQNSNbFJpn0G3a_9nM-M_DkVaHfVyKQOvp5v30-auU9FzQeG0npx/s640/DSC_5600.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Rudy pas kamieni</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Idąc teraz przez lodowiec Grosser Aletsch szum
potoku nagle ustał. Panowała cisza. Coraz bardziej opadające masy lodu w dół
doliny widocznej przed nami, oznaczały kolejne „mielenie guana” i masę
szczelin. Przed nami szybko pojawiła się bardzo szeroka i długa rozpadlina.
Jako, że nie mogliśmy obejść jej lodowcem, zeszliśmy na pas kamieni. W ten
sposób powróciliśmy na niego. Pas „klamorów” nie sprzyjał dalszej wędrówce,
ponieważ przecinało go mnóstwo ukośnych i poprzecznych szczelin. Wiele z nich
było szerokich, dlatego odchodziliśmy na boki, żeby znaleźć trochę węższe
miejsca, które można przeskoczyć. Upływało dużo czasu, a posuwaliśmy się
nieznacznie. Nieustannie poszukiwaliśmy drogi. W dwóch miejscach praktycznie
stanęliśmy, ponieważ po obu stronach brakowało przejścia. Najpierw szukaliśmy
jakiejkolwiek możliwości, a kiedy nawet to się udało, to kilka labiryntów
dalej, drogę zakończyła najszersza rozpadlina ciągnąca się po obu stronach. Nikt
z nas nie mógł znaleźć miejsca, gdzie można ją przeskoczyć. Radek poszedł
szukać drogi przez białą część lodowca po prawej stronie, ale szczelina
ciągnęła się bez końca. Szukaliśmy również po lewej, w pasie kamieni, ale tam
również niczego nie znaleźliśmy. Próbowaliśmy wypatrzeć coś dalej. Szczelina
nie dawała mi spokoju, bo gdybyśmy nie mogli jej przekroczyć, to musielibyśmy
trochę zawrócić i próbować szukać czegoś innego na białej części lodowca, z
dala od pasa „klamorów”. Chodziłem wzdłuż wielkiej rozpadliny tak długo, aż coś
znalazłem. Oglądałem miejsce, gdzie wielka szczelina stykała się z inną, a
częścią wspólną był dość wąski lód. Musieliśmy go przeskoczyć, a później drugą
szczelinę. Dzięki temu moglibyśmy przejść dalej. Udało się! W końcu
przekroczyliśmy ją. Widzieliśmy, że pas „klamorów” ciągle jest bardzo gęsto
pocięty dość szerokimi szczelinami, dlatego postanowiliśmy najpierw podejść na
lewą stronę białego lodowca, to znaczy musieliśmy przeciąć cały pas kamieni,
ale tam mogliśmy tylko popatrzeć na okropne fałdy, które wyglądały jeszcze
gorzej. Wróciliśmy więc na prawą stronę białego lodowca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhega7GcZmA5bEchl0R8D0LX2ts-yoDEeScUoorkpHdn87mHJsA9dm43pGjszmRj8aOqlMBFDoZsS4ofsYonqsb4jBRHf-t2vyScC4Ti8LxAOLBLefJTTlc2kTdUtzuTiJ56Fh-YsAOpBjc/s1600/DSC_6439.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhega7GcZmA5bEchl0R8D0LX2ts-yoDEeScUoorkpHdn87mHJsA9dm43pGjszmRj8aOqlMBFDoZsS4ofsYonqsb4jBRHf-t2vyScC4Ti8LxAOLBLefJTTlc2kTdUtzuTiJ56Fh-YsAOpBjc/s640/DSC_6439.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrówka pasem "klamorów" i wędrówka w kierunku "fałd"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFatyYVOaF-J2ie5OitdZ2PpCkQYJEOiRrz28ftIcFK8kx1et9wEf0cv5E_KYKEth3ZQvE1lJyqwQV6_NIA2FeGjAIf1YfZdvTchG2u2xRfypE8I2j0GMGMVWbvhc5saUqpfsWgeZMWPjr/s1600/DSC_6436.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFatyYVOaF-J2ie5OitdZ2PpCkQYJEOiRrz28ftIcFK8kx1et9wEf0cv5E_KYKEth3ZQvE1lJyqwQV6_NIA2FeGjAIf1YfZdvTchG2u2xRfypE8I2j0GMGMVWbvhc5saUqpfsWgeZMWPjr/s640/DSC_6436.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0Yc8BxA_iahESrn89-W1JKA9h4vjrn9gfwtZB6zjqdtSzFg2JVIsYJYqZWwd3njI1wEVxH8qX_7NZ-0pSAB6Zn-DfcSxnxmVo__YoGiq0v8FccHXACZ4DYrS2DihtEx2pb7772Rd6KCMZ/s1600/DSC_6438.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0Yc8BxA_iahESrn89-W1JKA9h4vjrn9gfwtZB6zjqdtSzFg2JVIsYJYqZWwd3njI1wEVxH8qX_7NZ-0pSAB6Zn-DfcSxnxmVo__YoGiq0v8FccHXACZ4DYrS2DihtEx2pb7772Rd6KCMZ/s640/DSC_6438.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nieprzyjemny "fałdy" i oczko wodne w szczelinie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>POSZUKIWANIE DROGI ZEJŚCIOWEJ NA SKAŁY I BŁĄDZENIE
NA LODOWCU WŚRÓD FAŁD I SZCZELIN<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kolejne rozpadliny stawały się coraz węższe i
mniejsze, aż znowu poczuliśmy ulgę, ponieważ przed sobą mieliśmy dość duży,
prawie płaski teren. Mogliśmy przyspieszyć kroku. Będąc na wysokości skał do
zejścia na ląd, skręciliśmy w lewo, jeszcze raz przecinając główny pas kamieni.
Teraz wyszliśmy na lewy, szeroki pas białego lodowca. Przed skałami widniały
fałdy, które teraz musieliśmy przejść, żeby móc opuścić teren Aletschgletscher.
Najpierw zastanawialiśmy się, która część skał jest naszym wejściem. Szukaliśmy
żółtych lin, ale ich nie widzieliśmy. Wytypowaliśmy pewne rdzawe skały po
prawej i zaczęliśmy iść przed siebie. Fałdy okazały się jeszcze gorsze niż w
drodze na Aletschhorn, ponieważ otaczały nas z każdej strony. Oprócz szerokich
szczelin i ich skrzyżowań, dochodziły lokalne urwiska, leje i dziury. Długo
szukaliśmy właściwej drogi, a nawet kilka razy zawracaliśmy, żeby ominąć jakąś
przepaścistą dolinkę. Mieliśmy nawet sytuacje, gdzie przeskakiwaliśmy przez
kilka szczelin i obchodziliśmy pofałdowania, a na końcu czekało na nas tylko
urwisko. Radek prowadził. Znalazł kawałek płaskiego terenu. Musieliśmy jednak
iść grzbietem bardzo stromych fałd, na dodatek przeskakując szczeliny. Przed
nami stał ogromny głaz na środku lodowca. Błądząc jeszcze jakieś 15 min wśród rozpadlin,
wyszliśmy na płaski teren. Wybrane przez nas skały, a głównie przeze mnie,
okazały się niewłaściwymi. Na brzegu czekały tylko gładkie płyty skalne z sypkim
materiałem, oraz strome urwiska, gdzie można wpaść prosto pod lodowiec do
głębokich jaskiń. Zawróciliśmy. Poczuliśmy rozczarowanie, ponieważ
wiedzieliśmy, że teraz musimy ponownie iść pod górę przez strome fałdy wśród
szczelin i ominąć po obwodzie trzy dość rozległe dolinki pełne zagłębień, lejów
i rozpadlin. Będąc nastawieni psychicznie, że jesteśmy już na lądzie, dość
szybko opadliśmy z sił, bo mieliśmy pewne oczekiwania, a teraz musieliśmy
jeszcze raz pokonywać ciężką i męczącą trasę przez strome nierówności terenu. Radek
prowadził do miejsca, w którym zaczęliśmy. W oddali wypatrywał możliwej drogi,
omijając pierwszą dolinkę z lejem po środku. Zauważył nawet żółte liny, dlatego
wiedzieliśmy, że idziemy prawidłowo. Teraz poprowadził pomiędzy dwiema fałdami
z szerokimi szczelinami, po czym przeszliśmy wzdłuż urwiska z szeroką rozpadliną
po prawej stronie. Mniej pofałdowanym terenem na lodowcu, dotarliśmy w końcu do
brudnego pasa kamieni, który oznaczał zejście na skały.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI-ovKvQ9yzszJEuoiPVV94FmMTN9lI14bAc6gwZZh5CUPY-s7ybByQ16jEQtj0BO2K7aOOWJzxlUQxIFyX7v_4WOvggRG8fwex7FAh2NzoT_LYZMhUrK8xyMMPWMvmucXObKPLFGkfZIZ/s1600/DSC_6443.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI-ovKvQ9yzszJEuoiPVV94FmMTN9lI14bAc6gwZZh5CUPY-s7ybByQ16jEQtj0BO2K7aOOWJzxlUQxIFyX7v_4WOvggRG8fwex7FAh2NzoT_LYZMhUrK8xyMMPWMvmucXObKPLFGkfZIZ/s640/DSC_6443.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Brudny pas kamieni oznaczający zejście z lodowca</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>PIĘKNE MIEJSCE NA NAMIOTY<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W końcu wyszliśmy na ląd, dokładnie w miejscu, w
którym zaczynaliśmy naszą przygodę. Podziwialiśmy te same ogromne jaskinie, w
których spływały duże masy wody podmywające lodowiec od spodu. Czując radość z
pokonanej trasy, myśleliśmy o miejscu, gdzie możemy rozbić dwa namioty. Ledwo
uszliśmy kilkadziesiąt metrów oficjalnego, niebieskiego szlaku, a znaleźliśmy
dwa duże, idealnie płaskie miejsca pod namioty, gdzie ze skał dodatkowo
spływała czysta źródlana woda. Równy teren tworzyły polodowcowe piaski, dlatego
mieliśmy bardzo miękko i gładko. Pierwsze wybrane przez nas miejsce idealnie
nadawało się do przenocowania, ale powyżej nas zauważyliśmy kilka
„telewizorów”, które mogłyby kiedyś spaść. Przenieśliśmy się więc o jakieś 30
metrów dalej. Znaleźliśmy jeszcze lepszą miejscówkę. Teren mieliśmy idealnie
gładki, a przed sobą wspaniały widok na dużą część lodowca. Patrząc na niego,
widzieliśmy w pobliżu jedną szczelinę, która wyglądała, jak gdyby ktoś świecił błękitnym
światłem latarki do góry. Wyróżniała się na tle całego lodowca, jako punkt
świetlny. Po przeciwnej stronie, przed ewentualnymi „telewizorami” chronił nas
wysoki na kilka metrów naturalny mur z litej skały „wyrastający” spod ziemi. Z
drugiej strony obeszliśmy teren i nie znaleźliśmy, ani nie zauważyliśmy żadnego
głazu, który mógłby się osunąć. W końcu rozbiliśmy namioty z widokiem na
lodowiec. Mieliśmy dużo czasu, dlatego poznawaliśmy piękną okolicę. Długo
podziwialiśmy lodowiec z bliska i zbocza gór, którymi jutro mieliśmy wejść na
grzbiet odchodzącej grani Bettmerhornu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLcnTPiRE-8S5bVz1J_Hwb962gKBgo0UCOEV8QTPrqPsdHnghBP7P-3kJ0T04OtZ6gkEViGf8_ANo3hty2WyeOiSx0_VCpWnr-ad0g0e1aBZYCBnoOHJwijYjJnrZ1VDuATju8Z9Vdyqxy/s1600/DSC_6446.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLcnTPiRE-8S5bVz1J_Hwb962gKBgo0UCOEV8QTPrqPsdHnghBP7P-3kJ0T04OtZ6gkEViGf8_ANo3hty2WyeOiSx0_VCpWnr-ad0g0e1aBZYCBnoOHJwijYjJnrZ1VDuATju8Z9Vdyqxy/s640/DSC_6446.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zejście z lodowca - wielkie, lodowe jamy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Największą atrakcję znalazł Radek. W poszukiwaniu
miejsca „na dwójkę”, znalazł piękny staw otoczony skałami, skąd rozpościera się
bezpośredni widok na lodowiec Grosser Aletsch. Radek wszedł do niego cały i się
umył. Ze skał spływała woda, a po drugiej stronie, z pionowo opadającej ściany,
woda ze stawu spływała pod lodowiec. Teraz ja poszedłem sprawdzić okolicę. Wypatrzyłem,
że przy wysokiej ścianie skalnej, wzdłuż niej, leżą wrzucone kamienie, żeby móc
przejść na drugą stronę stawu. Kiedy przeszedłem, zobaczyłem niesamowitą
panoramę, której Radek nie mógł dostrzec. Teraz patrzyłem na piękny staw i
rdzawą, litą skałę, która odbijała się na powierzchni lustra wody. Po lewej
stronie staw kończył się bardzo cienką krawędzią, która wyglądała jak przepaść.
Za krawędzią od razu rozpoczynał się lodowiec! Wyglądało to tak, jakby piękne i
czyste wody graniczyły bezpośrednio z ogromnym lodowcem, gdzie jedna ze szczelin
„świeci” na błękitny kolor. Cóż za widok! To wszystko podziwiałem na tle
czterech ośnieżonych czterotysięczników, które zamykały całą panoramę. Dobrze,
że wziąłem ze sobą aparat, bo od razu zacząłem fotografować to niezwykłe miejsce.
Kiedy wróciłem do namiotu, przygotowywałem obiad. Woda spływała z litej skały,
będącej naturalnym murem ochronnym przed dużymi kamieniami, dlatego nawet
nigdzie nie musiałem po nią chodzić. Dojadaliśmy pozostałe zupki i makarony. Na
grani Bettmerhornu mieliśmy pozostawioną, ukrytą część zapasów, do których
chcieliśmy dotrzeć nazajutrz. Wtedy uzupełnilibyśmy prowiant, po czym
moglibyśmy zaplanować kolejne, pozostałe dni. Miejsce na namioty bardzo nam się
podobało, ponieważ nie spotkaliśmy ani jednej osoby. Nikt tędy nie przechodził
pomimo, że trochę wyżej i w głąb doliny przebiegał oficjalny szlak do punktu
widokowego na największy lodowiec Europy. Tylko ja chodziłem dookoła namiotów i
siedziałem na zewnątrz na kamieniu, pomimo palącego słońca. Wszyscy byliśmy
spaleni, a skóra z głowy schodziła dosłownie płatami. Namiot zapewniał trochę wytchnienia
od promieni słonecznych, ale panował w nim zaduch, dlatego wolałem pozostać na
zewnątrz. Mając więcej luźnego czasu, podgrzałem wodę do umycia naszych menażek
i zbudowałem stanowisko pod aparat do nocnej fotografii, żebym mógł otwierać
migawkę na 5 min bez poruszania aparatu. Z racji tego, że mieliśmy ewidentnie
„za ciężkie dziady”, nie zabrałem ze sobą statywu, bo to oznaczałoby kolejny
ciężar i „klamor”, który trzeba taszczyć. Zachód słońca przewidywałem na
godzinę 20.05. Jeszcze długo nie mogłem zasnąć, dlatego pozostałem na zewnątrz.
Później położyłem się spać z myślą, że wstanę, gdy niebo już pociemnieje i
wyjdę robić nocne ujęcia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji4L8cKavfgmufLuK2QMms7X303wa8T8t2Zph7XRTktXGOvtJ-7BG6JKXoNE_KcIFsT4VJhxqwt7HyFI5h26f_OX1mC3cE7zDHcY37x2NHI_mqotISAaHRURx-28c66wSJxylvbl8dMFsN/s1600/DSC_6476.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji4L8cKavfgmufLuK2QMms7X303wa8T8t2Zph7XRTktXGOvtJ-7BG6JKXoNE_KcIFsT4VJhxqwt7HyFI5h26f_OX1mC3cE7zDHcY37x2NHI_mqotISAaHRURx-28c66wSJxylvbl8dMFsN/s640/DSC_6476.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny staw z widokiem na lodowiec</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrsW7FbuVNz5zP5nOurMI6CyzkXWfKam9_R7GilotKDeLOl6Sg5pPndyfbb7EGVWPofc7BLUFhbqoB_CX9ThZBgurHETyxpRhN76cA3rkRUDJIS8uVuzM1w4y-GV3rio0EC-GC0P-zqLVK/s1600/DSC_6468.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrsW7FbuVNz5zP5nOurMI6CyzkXWfKam9_R7GilotKDeLOl6Sg5pPndyfbb7EGVWPofc7BLUFhbqoB_CX9ThZBgurHETyxpRhN76cA3rkRUDJIS8uVuzM1w4y-GV3rio0EC-GC0P-zqLVK/s400/DSC_6468.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsiWflzBSlupXhUaqfs6gEiRK-sbX1h-V_1VOM0R8SUJ2hKNa-PeGIEeG8ul_LxwZT6A6VCBPpf3tAqrckSIeIA-pxJMf67XvebJQl2eCviPg5lqkkxWNVczJ4woGh9WYL5N8skIqWKF5Z/s1600/DSC_6492.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsiWflzBSlupXhUaqfs6gEiRK-sbX1h-V_1VOM0R8SUJ2hKNa-PeGIEeG8ul_LxwZT6A6VCBPpf3tAqrckSIeIA-pxJMf67XvebJQl2eCviPg5lqkkxWNVczJ4woGh9WYL5N8skIqWKF5Z/s400/DSC_6492.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKgXn8bzju8mHjBjO1Nqlz6s1rz4DasZPKpq2tTOgtw21AVJsotV-fGWuJ8amkGMaHWcCPzShq-bCm5Oby8KpnG2zCr0gLVCKgjIItdYnVlos8E7Bnht4nwncLzvurQtVxqeSABOzhZFJb/s1600/DSC_6453.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKgXn8bzju8mHjBjO1Nqlz6s1rz4DasZPKpq2tTOgtw21AVJsotV-fGWuJ8amkGMaHWcCPzShq-bCm5Oby8KpnG2zCr0gLVCKgjIItdYnVlos8E7Bnht4nwncLzvurQtVxqeSABOzhZFJb/s400/DSC_6453.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwN7_9EYjuQqyA8k3aofSdv4N46oaynynmVi8UF9yiohNoLTEwupIEqSXnfdkNopVIQJ-qtSsP2Q8GVEiEfgA5tbLDpFbdhLyMd2EgNpdi6L6QgFERz10EAmofV31qKp-frC8Ro-Lhg6BL/s1600/DSC_6463.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwN7_9EYjuQqyA8k3aofSdv4N46oaynynmVi8UF9yiohNoLTEwupIEqSXnfdkNopVIQJ-qtSsP2Q8GVEiEfgA5tbLDpFbdhLyMd2EgNpdi6L6QgFERz10EAmofV31qKp-frC8Ro-Lhg6BL/s400/DSC_6463.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeszcze inne spojrzenie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpTSsEzZ1GKFWuE6bJWyVA0t9W8hMN3kQ37jUO6ZCnnkmQJqCt7qMaeebkme866rvw_sIrqJM6Y3xHFOSTh8Nf2K6M6uCstlie_VgpWcsC3OmM1O2fIpEILH9K47aMPKKHvqbNvFPaLTig/s1600/DSC_6442.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpTSsEzZ1GKFWuE6bJWyVA0t9W8hMN3kQ37jUO6ZCnnkmQJqCt7qMaeebkme866rvw_sIrqJM6Y3xHFOSTh8Nf2K6M6uCstlie_VgpWcsC3OmM1O2fIpEILH9K47aMPKKHvqbNvFPaLTig/s640/DSC_6442.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Świecąca szczelina </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wstałem o godzinie 23.28. Od razu ustawiłem aparat
na moim stanowisku z kamieni, po czym otwarłem migawkę najpierw na 30 s,
później na 90 s, i dalej na 300 s. Pomimo bardzo długich czasów naświetlania zauważyłem,
że niebo i białe części gór ładnie widać na zdjęciu, ale czarne granie (a tych
w nocy nie brakowało) wcale się nie rejestrują. Porzuciłem więc pomysł nocnej
fotografii, ponieważ i tak nie wychodziły takie widoki, jakie chciałbym mieć na
obrazku. Pobudka w nocy jednak opłaciła się, ponieważ mogłem popatrzeć na
przepiękne, rozgwieżdżone niebo, którego reszta mojej ekipy nie zobaczyła.
Nawet w oddali nie widziałem żadnego oświetlenia, dlatego mogłem obserwować
całe skupiska i gromady gwiazd – coś, czego w mieście nigdy nie będę mógł podziwiać.
Będąc wysoko w górach, gdzie nie ma miejskiego oświetlenia, można dostrzec dwa
równoległe pasy gwiazd, które tworzą blisko połowę naszej Galaktyki. Ciemny pas
pomiędzy nimi, to mgławice. Do podobnych obserwacji potrzebne jest ciemne niebo
bez księżyca, a teraz właśnie takie miałem. Patrzyłem na prawie połowę naszej
Drogi Mlecznej „wbitej” w horyzont. Podobne cudo widziałem już na innych
alpejskich wyprawach, jak również na Malediwach, które znajdują się na Oceanie
Indyjskim. Właśnie z tego powodu warto było wstać w nocy i zapomnieć o
wygodach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 6.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT STROMYMI TRAWERSAMI NA GRZEBIET GRANI
BETTMERHORN<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Nastał kolejny dzień. Przywitała nas piękna,
słoneczna pogoda. Wszyscy wyspali się bardzo dobrze, ponieważ mieliśmy miękki
teren. Dodatkowo w nocy zawiewał ciepły wiatr ze zboczy górskich, co być może
zapowiadało nadchodzący fen (odpowiednik halnego). Na razie niebo, jak również sytuacja
pogodowa była całkowicie spokojna. Nawet brakowało chmur na niebie. Mając
ciepłą noc, nie mogliśmy narzekać na cokolwiek. Wstaliśmy późno, bo dopiero po
godzinie 9.10 (wtedy pojawiły się pierwsze promienie słońca). Zaczęliśmy
gotować wodę na śniadanie. Po tylu dniach zauważyliśmy pierwszych ludzi.
Schodził przewodnik z czterema osobami na szkolenie na lodowcu. Nieco później
zaczęły pojawiać się kolejne grupy urlopowiczów. Radek powiedział, że pierwszy
przewodnik, który nas mijał, zagadał do niego po angielsku i powiedział coś w
żartach o policji, po czym zaczął mówić po niemiecku. Jako, że my po niemiecku
„ich fersztyi nicht” nie pytaliśmy o szczegóły. Przewodnik ze swoją grupą zszedł
do lodowca, a my dalej przygotowywaliśmy śniadanie. Wstaliśmy wyjątkowo późno,
przez co dość szybko zaczęły schodzić coraz liczniejsze grupy. Za niedługą
chwilę zeszła kilkuosobowa wycieczka do stawu z widokiem na lodowiec.
Postanowiliśmy, że szybko złożymy namioty, żeby nikogo nie gryzły, pomimo, że
rozłożyliśmy się na płaskim, drobnym piasku pomiędzy skałami. Ja swój namiot
zdążyłem spakować, ale drugi jeszcze pozostał. Wtedy zaczęła schodzić
27-osobowa wycieczka na lodowiec. Wielkie było nasze zdziwienie, ponieważ większość
grupy stanowiły dzieci. Przewodnik zszedł najpierw na lodowiec, a później poprowadził
dzieci aż do początku wielkiego leja na styku lodowców Grosser Aletsch i
Mittelaletsch. Nikt nie miał raków, ani uprzęży. Przewodnik pokierował grupę
przez płaski teren z małą ilością wąskich szczelin. Najwidoczniej robił to od
lat i znał już każdą rozpadlinę. Wiedział, którędy iść, dlatego w kilkanaście
minut wszyscy mocno poszli do przodu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuLTAKWi5pSOuaA8eedA9aR07FyXCXE9DbRr9m5uLgdjU7G1twCpOmH01sE2B97J-2kRti0lwIXdcBzroGTG-xNefRhGEG0ACBiK2keZA6p7_VOJLovsERaEzpZkhW6w77gXx_RTckKzRb/s1600/DSC_6510.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuLTAKWi5pSOuaA8eedA9aR07FyXCXE9DbRr9m5uLgdjU7G1twCpOmH01sE2B97J-2kRti0lwIXdcBzroGTG-xNefRhGEG0ACBiK2keZA6p7_VOJLovsERaEzpZkhW6w77gXx_RTckKzRb/s640/DSC_6510.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Widok o poranku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tymczasem pierwsza ekipa ledwo wlazła na lodowiec,
a już się zatrzymała. Najwidoczniej przechodzili jakiś kurs zakładania
stanowisk i wyciągania ze szczelin. Ich celem nie było chodzenie po lodowcu,
ale raczej poznawanie technik wspinaczkowych na lodowcu. W trakcie
przygotowywania śniadania, Radek złożył drugi namiot. Teraz czuliśmy się
spokojnie. Za chwilę obok nas przeszła kolejne grupa, tym razem 20-osobowa. Oni
również zeszli na lodowiec, ale zrobili sobie tylko kilka zdjęć i wrócili na
ląd. W miarę upływu czasu, obserwowaliśmy, jak przybywa ludzi. Coraz częściej
zaczęły schodzić rodziny z dziećmi oraz grupy znajomych. Teraz odczuwaliśmy
wielki kontrast, który mocno nas gryzł. Dotychczas nie spotykaliśmy w ogóle
ludzi i spaliśmy w niedostępnych miejscach. Przebywaliśmy również na polanach
pełnych różnokolorowych kwiatów, a teraz jakby to wszystko zniknęło.
Zastanawialiśmy się, czy po próbie wejścia na Aletschhorn nie dostaliśmy
„ludziowstrętu”. Przechodzące kilka lub kilkanaście osób powodowało, że
męczyliśmy się otoczeniem. Przyzwyczailiśmy się do zupełnego spokoju i pięknej,
nienaruszonej przyrody. Wielki lodowiec Aletsch stanowił naturalną zaporę
chroniącą dolinę lodowca Mittelaletsch przed dostępem mas ludzi. Tutaj, gdzie
jedliśmy śniadanie, mógł dotrzeć prawie każdy. Jedynym minusem była konieczność
powrotu tą samą trasą, czyli stromymi trawersami do góry. Wędrówka trwała ponad
godzinę. Około 11.00 zebraliśmy wszystkie rzeczy i spakowaliśmy je do „za
ciężkich dziadów”. Wszyscy myśleliśmy o tym, że „za ciężkie dziady” same nie
wejdą na grzbiet Bettmerhornu i zaraz będziemy z nimi walczyć na stromych
trawersach. Zebraliśmy się z naszego miejsca, wydając charakterystyczne odgłosy
walki z „za ciężkimi dziadami” przy ich zakładaniu. Już mieliśmy rozpoczynać
wędrówkę, ale 20-osobowa grupa wyszła zza skał tuż za nami. Poczekaliśmy, aż
pójdzie, ponieważ umęczylibyśmy się stojąc w korku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyp4IAbko3QEaUDiIObOQdUD2SWYUzOFJ95F45DGRedjQKPyDFpPCM659ntz2vQrvEp8rc9kPfxuJY9jLIi54w6yhsig-rLQZTp8_-APthb2V0oVp0tCk5A0JgBOSd4BZWXDaBytQS3X3W/s1600/DSC_6534.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyp4IAbko3QEaUDiIObOQdUD2SWYUzOFJ95F45DGRedjQKPyDFpPCM659ntz2vQrvEp8rc9kPfxuJY9jLIi54w6yhsig-rLQZTp8_-APthb2V0oVp0tCk5A0JgBOSd4BZWXDaBytQS3X3W/s640/DSC_6534.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3h2bP1ANIPMrEqFuVgFJAUjXZsOWmYxzRwDWB6KnWFmmCSGy0MxgN02U1DQKTKN0NR-mSyZdLY5M22o94IV3IFO8DYyokaPzSLyfxT-8fbyoWXGd6oceklBQnpgfyVinmM9m6moaNV7Fu/s1600/DSC_6563.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3h2bP1ANIPMrEqFuVgFJAUjXZsOWmYxzRwDWB6KnWFmmCSGy0MxgN02U1DQKTKN0NR-mSyZdLY5M22o94IV3IFO8DYyokaPzSLyfxT-8fbyoWXGd6oceklBQnpgfyVinmM9m6moaNV7Fu/s640/DSC_6563.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ekipa z przewodnikiem na lodowcu Aletsch i widoczne pofałdowania</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvxoZO0uJY4iltX4mUnPII0Nd0sEcVrSDABEhnMEHS3Gm60_yH4SkCpjCPSpUxXxfq1MBGvVLDqhgvXaXsmhFwSSmV7e_g4l7E0PCp9ap90CxHhMUKkJPEL6Jv4cowLUVOnuIVu1_zwGIe/s1600/DSC_6528.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvxoZO0uJY4iltX4mUnPII0Nd0sEcVrSDABEhnMEHS3Gm60_yH4SkCpjCPSpUxXxfq1MBGvVLDqhgvXaXsmhFwSSmV7e_g4l7E0PCp9ap90CxHhMUKkJPEL6Jv4cowLUVOnuIVu1_zwGIe/s640/DSC_6528.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu_hw5nDDQzm5XpXDnvxvG5HpLWyyL5lHBOeYxHFGY91A-UMpg11QRjnEtQFlj3Shprnpy0E_GgbZi4wvRzSlTwjrLVzzjqTsYt7cxXRW_CYIWYSxUeQBxPkfqzDxnCbI90l6-DpdNMod3/s1600/DSC_6545.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu_hw5nDDQzm5XpXDnvxvG5HpLWyyL5lHBOeYxHFGY91A-UMpg11QRjnEtQFlj3Shprnpy0E_GgbZi4wvRzSlTwjrLVzzjqTsYt7cxXRW_CYIWYSxUeQBxPkfqzDxnCbI90l6-DpdNMod3/s640/DSC_6545.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZbj-lgLF2TR2PQPGXZV_6cCenZToIfpabMz2c7LiQJxIXlfWUmi6IX8BqyKuIk-00HPMNr0tyLsztiJbcvSzNvIHcJSyzPcfFxoANgHvT8BlHFfTRCBlxghC3_iwBaQK3K-BrfbC7wOt7/s1600/DSC_6566.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZbj-lgLF2TR2PQPGXZV_6cCenZToIfpabMz2c7LiQJxIXlfWUmi6IX8BqyKuIk-00HPMNr0tyLsztiJbcvSzNvIHcJSyzPcfFxoANgHvT8BlHFfTRCBlxghC3_iwBaQK3K-BrfbC7wOt7/s640/DSC_6566.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tego dnia na niebie działo się bardzo dużo. Chmury widoczne na zdjęciach to:</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
1. Cirrus intortus</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
2. Cirrocumulus undulatus</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
3. Cirrus spissatus </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf3hYUWj6ABUxLDRsM9W3Gr-kd4l2xADJGOqnuljWf441W5_aJLuy3EzQ8VZ8ZeyEStYZldEbwtrlWmSzld2QJS34j5Vrww-eUWDRGNivATGJ6qiBkzYXVaiS-I8p6N_9iGbri95rCqw5I/s1600/DSC_6553.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf3hYUWj6ABUxLDRsM9W3Gr-kd4l2xADJGOqnuljWf441W5_aJLuy3EzQ8VZ8ZeyEStYZldEbwtrlWmSzld2QJS34j5Vrww-eUWDRGNivATGJ6qiBkzYXVaiS-I8p6N_9iGbri95rCqw5I/s640/DSC_6553.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny kwiat około 40m od naszych namiotów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipcr2N6g9g7G5aFNM5q8o7Qk3HLbIXDToJtS8WFZR8iAEYGKZiH0Dns_zDIvupO-94yJOSAUo2T7DlQWa9w_G4YHXVQFaftfsYgtpSjc7_Cm17lbh-GlGzqfdErcZLSWRh5bwe-fOd0g-I/s1600/DSC_6570.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipcr2N6g9g7G5aFNM5q8o7Qk3HLbIXDToJtS8WFZR8iAEYGKZiH0Dns_zDIvupO-94yJOSAUo2T7DlQWa9w_G4YHXVQFaftfsYgtpSjc7_Cm17lbh-GlGzqfdErcZLSWRh5bwe-fOd0g-I/s640/DSC_6570.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
27-osobowa ekipa z dziećmi na lodowcu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W końcu wyruszyliśmy. Grupa miała swojego
przewodnika w czerwonej czapce z flagą Szwajcarii. Początkowo myśleliśmy, że
cała ekipa pójdzie do góry i nie będziemy im zawadzać. Jednak przy punkcie
widokowym, tym najniżej położonym, dogoniliśmy wszystkich i musieliśmy się
przeciskać pomiędzy nimi. Zrobili sobie przerwę w punkcie widokowym i dlatego
było dość ciasno. Podeszliśmy nieco wyżej. Utrzymywaliśmy jednakowe, równe tempo.
Trochę wyżej, grupa zaczęła wyprzedzać nas powoli, po jednej osobie. Kiedy
dochodziliśmy do drugiego punktu widokowego z tablicami, ponownie wyrównaliśmy
się z tą samą, 20-osobową ekipą. Przewodnik omawiał lodowiec, na który patrzą.
My tymczasem poszliśmy dalej, kolejnymi zygzakami. W połowie podejścia wszędzie
rosły róże alpejskie, które pięknie ozdabiały całe zbocza gór. Poniżej
widzieliśmy stado owiec leżące w cieniu pomiędzy dużymi głazami i skałami. Powyżej
punktu widokowego cały czas utrzymywaliśmy jednakowe tempo, przez co udało nam
się dotrzeć na miejsce przed liczną grupą. W końcu usiedliśmy na kamiennym
murku na grzbiecie odchodzącym od Bettmerhornu. Przy murku krzyżuje się kilka
szlaków, dlatego najwięcej turystów spotkamy w tym punkcie. Zbiegają się tu
dwie ścieżki prowadzące z kolejek Bettmersee i Bettmerhorn, szlak do punktu
widokowego na lodowiec Grosser Aletsch oraz boczne ścieżki w poprzek
opadających zboczy góry Bettmerhorn, którymi można dotrzeć do kolejnych wiosek,
jak np. Fiesch. Tak, jak na samym początku, pomyśleliśmy, że będziemy spać
gdzieś w pobliskiej okolicy. Pierwszego dnia namioty rozbiliśmy na trawie, tuż
za kamiennym murkiem. Teraz widzieliśmy ilu turystów przyjechało podziwiać
wielki lodowiec. Duża ilość ludzi po prostu nas męczyła. Chyba odzwyczailiśmy
się od tłumów, przebywając na odciętych szlakach góry Aletschhorn. Widząc, ilu
turystów wędruje w ciągu dnia i mając świadomość, że według szwajcarskiego
prawa nie wolno rozbijać namiotów gdzie popadnie, zaczęliśmy się obawiać, czy
po tej stronie lodowca Aletsch znajdziemy bezpieczne miejsce na kolejne dwa
dni. Radek zaproponował, żeby zadzwonić do Sindbada i próbować przełożyć bilety
powrotne na dzień jutrzejszy. Wszyscy zgodziliśmy się na jego pomysł, dlatego
zadzwoniłem. Powrót został przyspieszony o dwa dni. Chyba dobrze, bo dzisiejsza
doba była ostatnim dniem dobrej pogody, a od jutrzejszego popołudnia miały
rozpoczynać się deszcze i burze. Termin wybraliśmy idealny, ponieważ przez
pełne siedem dni mieliśmy idealną, słoneczną pogodę z bezchmurnym, lub z
pojedynczymi chmurkami niebem. Nie można było na nic narzekać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkOPLCGJmQ8tPUH-vicWJMsvaAR4YjHsdhMHmfyC5D1QKN2ZhpYZo5qNC2MCGsaRHSyvhVr09A80iiwsIjy0fBPfYbsbyOEa2p_E2TA75LoMyY6_XgxjeFk6HXb5vVWOiBWfrhwt2idMqu/s1600/DSC_6584.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkOPLCGJmQ8tPUH-vicWJMsvaAR4YjHsdhMHmfyC5D1QKN2ZhpYZo5qNC2MCGsaRHSyvhVr09A80iiwsIjy0fBPfYbsbyOEa2p_E2TA75LoMyY6_XgxjeFk6HXb5vVWOiBWfrhwt2idMqu/s640/DSC_6584.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirC4O53LEX-7n15FPw2oATAQyuJr41QuoDTMZWHBMYJGqB8HcTAxQgzaEg1LYy-p3VQ8_CvZpGbp1dcr0qoNCbqDMm9tik_9qAkYNSXENCwqnl2UtZZDrkoXFG1zpwKxsdq18VHO7RuvEl/s1600/DSC_6588.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirC4O53LEX-7n15FPw2oATAQyuJr41QuoDTMZWHBMYJGqB8HcTAxQgzaEg1LYy-p3VQ8_CvZpGbp1dcr0qoNCbqDMm9tik_9qAkYNSXENCwqnl2UtZZDrkoXFG1zpwKxsdq18VHO7RuvEl/s640/DSC_6588.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD4Yp8p3VzqbfYGA9KZLl2y-4ox-TrGFp6nhGiFMq6G0gl6QcWWJszNZM2H2Uk6H9ZzIYa-5FWXe8wHejyG91PEuJwaEhT90LSA3aJGf2JMtRk9c62cKQn_m8LbUtXlDpFFBd-xvONSMWP/s1600/DSC_6592.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD4Yp8p3VzqbfYGA9KZLl2y-4ox-TrGFp6nhGiFMq6G0gl6QcWWJszNZM2H2Uk6H9ZzIYa-5FWXe8wHejyG91PEuJwaEhT90LSA3aJGf2JMtRk9c62cKQn_m8LbUtXlDpFFBd-xvONSMWP/s640/DSC_6592.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiChEuuabu472h-vHRZyWDPXdCAe4sYPXBn-n1R6rq_Caz7Dd3zNRR0CrLwTghoUbg8RCohFCUDG1uMozGD2zu73S2p8fPVlysGmjb6dDmEZgv38imnhlhP3loC08_SSDcK2MtzcgzpLnvf/s1600/DSC_6595.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiChEuuabu472h-vHRZyWDPXdCAe4sYPXBn-n1R6rq_Caz7Dd3zNRR0CrLwTghoUbg8RCohFCUDG1uMozGD2zu73S2p8fPVlysGmjb6dDmEZgv38imnhlhP3loC08_SSDcK2MtzcgzpLnvf/s640/DSC_6595.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYlHcWXCgEsOUyOEpsE0dEKcXCfqFfdn0i6DpMR7ZFkqdHa0aVJxldIa-LlCqpaozax6uzH8O2W_5e4KbcMuwiOawK7Xcjywx7FZVkPoR2hE5Ex9CXtsQpeiz07_PABl-P5SmJd_GILVuo/s1600/DSC_6600.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYlHcWXCgEsOUyOEpsE0dEKcXCfqFfdn0i6DpMR7ZFkqdHa0aVJxldIa-LlCqpaozax6uzH8O2W_5e4KbcMuwiOawK7Xcjywx7FZVkPoR2hE5Ex9CXtsQpeiz07_PABl-P5SmJd_GILVuo/s640/DSC_6600.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DOTARLIŚMY DO MIEJSCA POCZĄTKOWEGO<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zanim rozpoczęliśmy robić cokolwiek, odpoczęliśmy
na trawce w okolicy murka. Jakiś miejscowy „dżolero” z kapeluszem na głowie,
modelowy trzydziestolatek do reklam kredytów hipotecznych, był szefem grupy,
która zajmowała się budową kamiennych murków takich, jak ten, na którym
siedzieliśmy. Widzieliśmy efekt ich dzisiejszej pracy. Powstał kolejny odcinek.
Nie pasował mi tylko strój całej grupy. Wszyscy wyglądali, jakby szli „na
miasto”, na imprezę. Zrobione włosy na żelu, czyste, markowe „adidasy”, typowo
miejskie koszule. Szczerze mówiąc – nie ogarniałem tej ekipy... Ich boss
wielokrotnie nas pozdrawiał. Widać, że mężczyzna był miłą osobą i potrafił
zaciekawić innych swoją rozmową. Kiedy ekipa poszła po 16.00 do kolejki do
Bettmeralp, my wyciągnęliśmy swój niebieski wór z rzeczami, które
pozostawiliśmy tydzień temu, żeby nieco odciążyć „za ciężkie dziady”. Wszystko
było na swoim miejscu. Nic nie zaginęło. Zastanawialiśmy się, czy ktoś nie
wyrzucił naszego wora, bo jeszcze przed chwilą widzieliśmy, jak „dżolero”
wkładał jakieś narzędzia pod plandekę, pod którą schowaliśmy rzeczy. Po 16.30
zrobiło się cicho na około godzinę. Ludzie przestali chodzić w tę i z powrotem.
Radek postanowił skorzystać z jednego z wielu malutkich stawków, żeby się
wykąpać. Udało mu się, bo wszedł do wody cały i nikt w tym czasie nie przechodził.
Dopiero po godzinie 17.30 ponownie rozpoczął się ruch pojedynczych „zagubionych
owiec”. Ja również chciałem skorzystać z dostępnej wody, ale nie zrobiłem tak,
jak Radek, ponieważ od czasu do czasu wędrowały jedna lub dwie osoby. Udało mi
się umyć tylko głowę. Kąpiel zostawiłem sobie na godzinę 21.30, kiedy będzie
już po zachodzie słońca. Namioty rozbiliśmy w drugiej dolince za kamiennym
murkiem, bo tam nie było nic widać ze szlaku. W trakcie wieczornego
fotografowania znalazłem jedno niewielkie miejsce na szlaku, z którego
częściowo można było nas dostrzec, ale jakoś nie zamartwiałem się tym. Zachód
słońca był efektowny. Niebo poczerwieniało. Wiedziałem, że nadciąga zmiana
pogody. Trafiliśmy w najlepszy tydzień, gdzie słońce dawało „pełną rurą”. Z
drugiej strony wyprawę planowałem pod kątem dobrej pogody, dlatego wolne i
bilety rezerwowałem dopiero na dwa dni przed wyjazdem. Tygodniowych i dłuższych
urlopów nigdy nie spędzam w Polsce, ponieważ przez cały rok nie ma ani jednego
tygodnia ze stabilną pogodą, gdzie można udanie spędzić całe wolne. Dlatego od
2009 roku wszystkie urlopy spędzam za granicą. U mnie dobra pogoda to podstawa
udanego wypoczynku i w tej kwestii nie uznaję kompromisów. W końcu dobre
zdjęcie wychodzi tylko w dobrym świetle. Przy szarym niebie mogę jedynie napić się
wody…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-pc9MXQ2E47JDUreor6eljdctLtuXLZK-BsedwIVeJUHWI77amlr0w1Cl2WAQWxXVIzjlhGtiyLXTjnr4c58-J9IOAI3eePwVtYWPpMtGHfxk02JOks9laVPmA6HZLEcAIpF_gePMdtq6/s1600/DSC_6660.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-pc9MXQ2E47JDUreor6eljdctLtuXLZK-BsedwIVeJUHWI77amlr0w1Cl2WAQWxXVIzjlhGtiyLXTjnr4c58-J9IOAI3eePwVtYWPpMtGHfxk02JOks9laVPmA6HZLEcAIpF_gePMdtq6/s400/DSC_6660.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpIwXPSCjiYa0gdE5LEC9arQ8zog-pGLtwfnGZzKddP_3F-aumAKZ5xQHs-iLL-ZQNWWo0H7lIDPLWC9Aj-nbjYTp4UyWlV5GElXdAO7d-2jrn17XkgLW91HArZtS4RDewR1XnwkIxxUts/s1600/DSC_6594.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpIwXPSCjiYa0gdE5LEC9arQ8zog-pGLtwfnGZzKddP_3F-aumAKZ5xQHs-iLL-ZQNWWo0H7lIDPLWC9Aj-nbjYTp4UyWlV5GElXdAO7d-2jrn17XkgLW91HArZtS4RDewR1XnwkIxxUts/s400/DSC_6594.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRFhl9TslH0GwoSwwqHA1mBTW-l_JXTdgD58gudBSjpVZcmNhJsYnjMHHOV-4A8oGJHjnoCdmY3vpq8zWz7B2q3ZA1Kap1LeUdeZIjvsevwDWx4eXs5eTsxsk2joCjM0P7uI2fU7ezccsv/s1600/DSC_6634.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRFhl9TslH0GwoSwwqHA1mBTW-l_JXTdgD58gudBSjpVZcmNhJsYnjMHHOV-4A8oGJHjnoCdmY3vpq8zWz7B2q3ZA1Kap1LeUdeZIjvsevwDWx4eXs5eTsxsk2joCjM0P7uI2fU7ezccsv/s400/DSC_6634.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFKpvfe9vBIAYNskJF0fopLhAcrR15nDf474fCHTgtfj9rVWQY2MjD3Y-gjh3WBmJiG51FBIuc5vY1bf2rAFM-7wMsmWIAHZ7lzosvGsziEROAyvCv9TxqF0gmEY-aSnfUQ842T7Us1bMB/s1600/DSC_6641.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFKpvfe9vBIAYNskJF0fopLhAcrR15nDf474fCHTgtfj9rVWQY2MjD3Y-gjh3WBmJiG51FBIuc5vY1bf2rAFM-7wMsmWIAHZ7lzosvGsziEROAyvCv9TxqF0gmEY-aSnfUQ842T7Us1bMB/s400/DSC_6641.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW9vTjQO8qBaan4AM9U57RyZyThNhiLXkfzqWES9ioGzbvumgVYTC6cZXrau19Qc4S5nDhUomvpFyn-dGpDlhru-ENcAd2mL9WtPmx49LPB_c6lgnHY56tvyL0vaZiX_wf6nloMqYG1fwQ/s1600/DSC_6642.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW9vTjQO8qBaan4AM9U57RyZyThNhiLXkfzqWES9ioGzbvumgVYTC6cZXrau19Qc4S5nDhUomvpFyn-dGpDlhru-ENcAd2mL9WtPmx49LPB_c6lgnHY56tvyL0vaZiX_wf6nloMqYG1fwQ/s400/DSC_6642.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcTvnbfqBf4Zb1511Z7_SwTqFSIa5eJhaUeG0KQvZfooYmH9zx6rbeYmJ60WIc3fzEEpV46cf0jsaxY8ZkB-NKIr8yfvmuLqtk2lI164f42E-bGO4dKwtGICvPeEN6B_tVHS9votglp2ML/s1600/DSC_6658.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcTvnbfqBf4Zb1511Z7_SwTqFSIa5eJhaUeG0KQvZfooYmH9zx6rbeYmJ60WIc3fzEEpV46cf0jsaxY8ZkB-NKIr8yfvmuLqtk2lI164f42E-bGO4dKwtGICvPeEN6B_tVHS9votglp2ML/s400/DSC_6658.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOQCw2h44Z4QR9ykDvxR9ngVHerW1RApv0Z4HfzGS2coa-EcW7P-elIwduW0GXYtJUjMexz9sINv5ujo-HfP8CyNSetWhsQ-Ozu73_t2agusCWYFw4k_FLvCE0rkpq8tu6fVMIK6qbmLO/s1600/DSC_6649.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfOQCw2h44Z4QR9ykDvxR9ngVHerW1RApv0Z4HfzGS2coa-EcW7P-elIwduW0GXYtJUjMexz9sINv5ujo-HfP8CyNSetWhsQ-Ozu73_t2agusCWYFw4k_FLvCE0rkpq8tu6fVMIK6qbmLO/s640/DSC_6649.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrKVZHtnCLXmxKe53AKBWNFtBlUg4H5cZHjHFarkYQeOvRttHCOaKWlCQzAGE8AeaWKL31mi3KxhML9zOyILDboMlCAmiazenSO7tf9SCIeUEXotMUAvTrD3SIS140fTs3iMTgH1XWWzH9/s1600/DSC_6619.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrKVZHtnCLXmxKe53AKBWNFtBlUg4H5cZHjHFarkYQeOvRttHCOaKWlCQzAGE8AeaWKL31mi3KxhML9zOyILDboMlCAmiazenSO7tf9SCIeUEXotMUAvTrD3SIS140fTs3iMTgH1XWWzH9/s640/DSC_6619.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Cudne widoczki na pożegnanie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Namioty rozbiliśmy po godzinie 19.00 w drugiej
dolince za murkiem. Mając jeszcze trochę czasu, pomyślałem, że w najbliższej
okolicy nie ma wody, dlatego musieliśmy ją skądś przynieść. Zapytałem Radka,
czy po nią pójdziemy. Zaczęliśmy analizować, gdzie widzieliśmy najbliższy
potok. Pamiętałem, że jakiś strumyk był gdzieś w rejonie metalowych prętów, to
jest trochę więcej niż połowa drogi w dół do Bettmeralp. Zejście na lekko
zajęło nam 22 min. Po drodze podziwialiśmy kolejne polany z żółtymi kwiatami.
Wodę mieliśmy najwyższej jakości, ponieważ źródło wybijało bezpośrednio ze
skał. Nabieraliśmy ją dwa metry od źródła. Radek wziął dwie butelki
jednolitrowe, a ja cztery, żeby nikomu nie zabrakło. Droga powrotna zajęła nam
jakieś 28 min. Mieliśmy zapas wody do jutrzejszego śniadania. Plan był taki,
żeby wstać o godzinie 6.00, szybko spakować namiot i o 7.00 zacząć schodzić do
Bettmeralp. Wiedziałem, że to nie może się udać, ponieważ działając pod wpływem
adrenaliny, tuż po zawaleniu się lodowca, samo spakowanie „byle jak” zajęło nam
47 min. Już teraz wiedziałem, że śniadania po prostu nie zjemy, ponieważ
założony plan jest niewykonalny. Pory zejścia nie mogliśmy przesuwać, ponieważ
zakładaliśmy, że o 9.15 pojedziemy pociągiem do Brig i dalej do Berna. Na
zegarku była już 21.33. Podobnie, jak Radek, poszedłem skorzystać ze stawu.
Przynajmniej miałem zapewniony spokój i piękne widoki na „śmietankę”
czterotysięczników oraz na czerwieniejące niebo. Do stawku nie wchodziłem,
ponieważ zobaczyłem w nim dużo różnych żyjątek typu pijawki, żaby, a na
powierzchni duże ważki. Kto wie, co kryło się na dnie… Wystarczyło, że
opłukałem się wodą, stojąc na płaskim kamieniu. Kiedy przyszedłem wszyscy
leżeli już w namiocie. Ja jeszcze przez chwilę podziwiałem piękną okolicę, po
czym również poszedłem spać. W końcu wstawaliśmy dość wcześnie. Noc przebiegała
bardzo spokojnie i mieliśmy komfortowe warunki do snu. Było ciepło, a namioty
mieliśmy rozłożone na miękkiej i bujnej trawie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1W_ZdSe2CMKHR8zS_xn-eWUWeztJ6HBfK8bNpBE9YsC_wDSFnlJSmS46ApuH0zmDREhEZ7i5BVho2TUt6DtW2GYNavw8BnuMYCa_VHGJfLpm9wcsZC2vJlLNtIOtWGjVgQ2PD2dqJB99G/s1600/DSC_6665.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1W_ZdSe2CMKHR8zS_xn-eWUWeztJ6HBfK8bNpBE9YsC_wDSFnlJSmS46ApuH0zmDREhEZ7i5BVho2TUt6DtW2GYNavw8BnuMYCa_VHGJfLpm9wcsZC2vJlLNtIOtWGjVgQ2PD2dqJB99G/s640/DSC_6665.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatnie spojrzenie na Alpy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>DZIEŃ 7.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>POWRÓT</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kiedy wstaliśmy o 6.00, zauważyliśmy, że pomimo
bezchmurnego nieba nadciąga duża zmiana pogody. Powietrze stało się bardzo
wilgotne, mętne i mocno nieprzejrzyste. Ledwo co mogliśmy dostrzec Matterhorn. Zlewał
się z mętnym powietrzem. O 7.04 wyruszyliśmy w dół, do Bettmeralp. Ostatni raz
podczas tego wyjazdu podziwialiśmy piękne, alpejskie polany pełne kwiatów.
Jeszcze raz przekroczyliśmy potok, gdzie nabieraliśmy wodę z Radkiem. Widzieliśmy,
że zbliżamy się do górskiego miasteczka. Jeszcze na chwilę przystanęliśmy przy
pięknym stawie Bettmersee. Zrobiłem trzy ostatnie zdjęcia, ponieważ
powierzchnia stawu była niczym niezmącona. Góry idealnie odbijały się od lustra
wody. Małe miasteczko przeszliśmy w około 20 min. Napotykani przypadkowo ludzie
patrzyli na nas z powodu „za ciężkich dziadów”. Nikt takich nie miał. Chcieliśmy
gdzieś wyrzucić śmieci, ale w całym miasteczku nigdzie nie widzieliśmy kosztów
na śmieci. Stał tylko jeden, większy kontener. Radek od razu zarzucił tam swoją
reklamówkę, a ja zauważyłem, że coś jest napisane po niemiecku. Jako, że po
niemiecku „ich fersztyi nicht”, zajrzałem do środka. Był to kontener na odpady
bio, typu skoszona trawa. Wewnątrz widziałem tylko trawę. Postanowiłem zwieźć
śmieci na dół, do większego miasta i je dopiero tam wyrzucić. Kurs powrotny do
Betten Talstation mieliśmy o 8.20. Kolejka zjeżdżała punktualnie. Szwajcarzy od
6 lipca wprowadzili po raz pierwszy nakaz noszenia maseczek. Na szczęście tylko
w środkach transportu publicznego. Kolejka jest środkiem transportu
publicznego, dlatego musieliśmy ich poszukać. Tutaj ponownie zderzyliśmy się z
rzeczywistością. Przez ten tydzień zupełnie zapomnieliśmy o tłumach, o
koronawirusie i polityce. W telewizji cały czas mówili o wyborach
prezydenckich, a informacje te przeplatano wiadomościami o koronawirusie. Wtedy
zdaliśmy sobie sprawę, że te kilka dni spędzonych w rejonie Aletschhorn naprawdę
nas zresetowało, bo całkowicie zapomnieliśmy, że jest coś takiego jak
koronawirus, zwany przez nas koronacicikiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeZ1fCf5kWpyzOuWbRn4N4wVCyf00P6cATn2pe2k03obAO6Z31dNMou3-q9CPQ20GPAtfgKH5tvZIkSLDzVzsWiZqATrBR6yzO4UPh2HKYq3bPx5bVDCGk86AepH0LLpQEu0LWgj-8EDxn/s1600/DSC_6668.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeZ1fCf5kWpyzOuWbRn4N4wVCyf00P6cATn2pe2k03obAO6Z31dNMou3-q9CPQ20GPAtfgKH5tvZIkSLDzVzsWiZqATrBR6yzO4UPh2HKYq3bPx5bVDCGk86AepH0LLpQEu0LWgj-8EDxn/s640/DSC_6668.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm0G0DCZDSde4wqPjTBlSyK0dVjlXwSP4TE_H93xbjt4r70KWFUN3pieYKpfCDh396zvhE0cl_3jrYsUM5I91Fl-jqFIii_ShBueKUJ5DT3ITpGo3TP_ZEB_0SdV0D38ha1JrlSyhbX-oG/s1600/DSC_6669.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm0G0DCZDSde4wqPjTBlSyK0dVjlXwSP4TE_H93xbjt4r70KWFUN3pieYKpfCDh396zvhE0cl_3jrYsUM5I91Fl-jqFIii_ShBueKUJ5DT3ITpGo3TP_ZEB_0SdV0D38ha1JrlSyhbX-oG/s640/DSC_6669.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ostatnie spojrzenie z poziomu Bettmersee</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Zarówno kolejka, jak i pociągi kursowały punktualnie.
Wybraliśmy regionalny pociąg z Brig do Berna firmy BLS (zielone składy), co
pozwoliło pojechać dwa razy dłużej, ale maksymalnie „egzotyczną” trasą, gdzie
brakowało ludzi. Pociąg jedzie wysoko położonymi zboczami gór, gdzie wszystkie
miasta oglądamy z dużej odległości i wysokości. Mieliśmy dużo czasu, dlatego ten
pociąg był dla nas idealny. Autokar Sindbad mieliśmy o godzinie 13.45. Centrum
Berna trochę nas raziło, ponieważ nagle weszliśmy w tłumy, jeździły trolejbusy,
autobusy i panował ogólny zgiełk. Mocno odzwyczailiśmy się od miast, stąd na
nowo musieliśmy do nich przywyknąć. Na rynku znalazłem market Coop, gdzie można
kupić gotowe, ciepłe obiady. Kupiliśmy po jednym zestawie, po czym usiedliśmy
na ławkach w centrum na dworu trolejbusowym. Obiad w postaci gorącego makaronu
w sosie pomidorowym bardzo nam smakował. Autokar do Polski również przyjechał z
dokładnością co do jednej minuty. W trakcie oczekiwania w pobliskim parku przy
Neufeld Car Terminal w Bernie widzieliśmy, jak niebo zakrywają burzowe chmury. Teraz
mogłem potwierdzić, że poranne, mętne powietrze widziane w Bettmeralp i w
okolicach Bettmerhornu jest oznaką nadciągającej zmiany pogody oraz
nadchodzących burz… Siedząc w autokarze, wspominaliśmy, jak wiele pięknych
rzeczy przeżyliśmy i zobaczyliśmy… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>INFORMACJE PRAKTYCZNE<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>CIEKAWOSTKI I SZCZEGÓŁY</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>Lodowiec Grosser Aletsch ma długość około 23 km.</li>
<li>Trasa na Aletschhorn jest bardzo rzadko
uczęszczana, dlatego ścieżki pozarastały. Jedynie widać kilkumetrowe odcinki, ale
tylko tam, gdzie występuje drobny żwir.</li>
<li>Wchodząc na lodowiec Grosser Aletsch w punkcie,
gdzie są założone żółte liny poręczowe, idź na wprost przed siebie, a po przekroczeniu
pofałdowań, idź dalej, prostopadle do głównej osi tego lodowca. Przekrocz
ciemny pas kamieni i wejdź ponownie na jego białą część. Skręć pod kątem
prostym w prawo i wędruj w górę lodowca. Ominiesz w ten sposób serię głębokich
i szerokich szczelin wzdłuż pasa kamieni przy rdzawym pasie kamieni. Wyjdziesz
w rejonie wielkiego leja na styku z lodowcem Mittelaletsch. Nie próbuj skręcać
do widocznego zbocza górskiego, bo jest ono ciemną lodową ścianą z kamyczkami,
więc dalej przejścia nie ma. Okrążaj wielki lej tak, żeby być ponad poziomem
dwóch wielkich potoków spływających wielkimi i głośnymi kaskadami pod lodowiec.
Kiedy zobaczysz równoległe rzędy pofałdowań, kieruj się do skał widocznych za
potokiem. Powinieneś wyjść na idealnie płaską część lodowca, skąd bardzo łatwo
przedostaniesz się na ląd</li>
<li>Jeśli jesteś pierwszy raz na lodowcu Grosser
Aletsch, jego przejście z ciężkim plecakiem może zająć ci od 4 do 8 godzin, w
zależności od tempa. Nie znając układu szczelin, na pewno będziesz błądzić i
wielokrotnie zawracać. Wszystkie przewodniki mówią, że drogę przez lodowiec
szukamy często z trudem</li>
<li>Na lądzie brakuje jakichkolwiek oznaczeń, dlatego
podejdź, do równego usypiska, które wygląda jak ścieżka, lub wąska droga na
stromym zboczu. Rozglądaj się za kopczykami. Będą dwie wersje: droga w pobliżu
szerokiego potoku z kaskadami i droga przez trawiaste polany pełne skał i
kamieni. Wybierz drugą opcję, ponieważ jest bardzo ciekawa pod względem
przyrodniczym. Zejdź natomiast trasą w pobliżu potoku z kaskadami. Idealnie
wyjdziesz na najpiękniejszą polanę z kwiatami</li>
<li>Mittelaletsch biwak – słynna chata na wysokości
3013 m n.p.m. prawdopodobnie nie istnieje. W lutym 2019 uderzyła w nią lawina.
Ze zdjęć w Internecie wynika, że została doszczętnie zniszczona. Cała trasa bez
namiotu jest nie do przejścia, ponieważ nie ma po drodze żadnych schronisk</li>
<li>6 lipca 2020 dość duża część lodowca Mittelaletsch
zawaliła się na naszych oczach na końcu kamienistej doliny. Przejście na ścianę
skalną, gdzie brakuje dalszych oznaczeń zostało zatarasowane serakami, a
lodowiec kolejnego dnia jeszcze dalej się rozpadał na większe kawałki. Duże
fragmenty lodu zjeżdżające po niżej położonej części lodowca dosłownie wydarły
w nim „autostradę”, wyrywając z powierzchni wszystkie kamienie i większe głazy</li>
<li>Z powodu braku chaty biwakowej oraz zawalenia się części
lodowca, nie wiadomo, czy trasa jest nadal dostępna</li>
<li>Brak oznaczeń na ścianie skalnej bardzo mocno
wbija w niepewność. Po dotarciu do czwartej czerwonej kropki, trasa zanika.
Gładkie i pochyłe płyty bez dobrych chwytów i często z sypkim materiałem
skalnym w dolnej części, powodują, że pokonanie tego fragmentu z za ciężkimi
plecakami staje się bardzo trudne lub niemożliwe. Na płytach nawet nie ma ani
jednego miejsca, gdzie można założyć stanowisko asekuracyjne na jakiejś skale.
Spitów również brak. Użycie kości lub friendów nie wchodzi w grę, ponieważ
najzwyczajniej brakuje szczelin, w które moglibyśmy je wsunąć. Gdyby nie
zawalona część lodowca, można by pokusić się o atak szczytowy z poziomu 2700 m
„na lekko” bez ciężkich plecaków, ale to oznacza, że trzeba spać w kamienistej
dolinie na lodowcu, będąc bezpośrednio wystawiony na zagrożenie rozpadającego
się lodowca. Jest on stale podmywany przez spływającą wodę. Obecnie duża część
lodowca „wisi” w powietrzu, tworząc rozległe jaskinie i jamy. Masy lodu mają
punkt podparcia na gładkich skałach, takich samych, jakie widzimy po prawej
stronie, idąc znakowaną częścią szlaku. Po zawaleniu się „brudnego” lodowca
został odsłonięty kolejny ciek wodny i wielka, gładka płyta skalna. To oznacza,
że pod powierzchnią dużych mas lodu znajduje się taka sama ściana skalna, a
nawet jest tylko jej przedłużeniem. Moim zdaniem, na razie trzeba poczekać na
jakieś oficjalne informacje od Szwajcarów, co dalej z wchodzeniem na
Aletschhorn i czy da się tamtędy wejść przez ścianę skalną. Skoro przewodniki
to przejście oceniają jako PD, to oznacza, że wspinaczka powinna być na
poziomie dość łatwym. Stan, który zastaliśmy rozmijał się z tym, co opisywały książki
o Alpach, ponieważ na trasie mamy skalną ścianę z gładkimi, pochyłymi płytami
bez spitów, bez skał, gdzie można by było założyć jakiekolwiek stanowisko i bez
szczelin, gdzie można by było się czegokolwiek złapać. Wspinaczka przez płyty
przypomina wspinaczkę „na tarcie”, gdzie w dolnej części można jeszcze podpierać
się rękoma, a czym wyżej, tym bardziej stromo i problematycznie</li>
<li>Nawet jeśli naszym celem nie jest wejście na
Aletschhorn, to trasę dojściową do kamienistej doliny lodowca Mittelaletsch
można wykorzystać jako wspaniałą trasę trekingową dla zaawansowanych. Po
drugiej stronie lodowca Grosser Aletsch znajdują się niesamowite, kwieciste
polany, do których inni nie docierają. Tak odludne miejsce powoduje, ze
całkowicie zapomnisz o problemach tego świata i o rzeczywistości. W ciągu kilku
dni wyciszysz się jak nigdy, oglądając prawdziwie rajskie widoki. Przeżycia i
niepowtarzalne panoramy z dala od ludzi są tak piękne, że nawet nieudane
wejście na Aletschhorn nie powoduje jakiegokolwiek uczucia niedosytu. Ciągle
masz świadomość, że do pięknej, rajskiej doliny z tysiącami różnokolorowych
kwiatów docierają tylko pojedyncze osoby w odstępie kilku, kilkunastu dni…</li>
</ul>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoCZPJRjh2BFeXzD9wPH34WCdbL7ELIfmQg6OeaFO9tbxC6bDR5HonW00anthvNY0o1g9RtD4BH800jQD5JJb2fI6BBi_6mGBw3TcJS5SvQJya3MjDwTMfD-Z1Y183O8TfBefnHUJ92wCP/s1600/DSC_5355.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoCZPJRjh2BFeXzD9wPH34WCdbL7ELIfmQg6OeaFO9tbxC6bDR5HonW00anthvNY0o1g9RtD4BH800jQD5JJb2fI6BBi_6mGBw3TcJS5SvQJya3MjDwTMfD-Z1Y183O8TfBefnHUJ92wCP/s640/DSC_5355.JPG" width="640" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>JEDZENIE – CO ZABRAŁEM ZE SOBĄ?<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>3 opakowania po 500 g makaronu wstążki (szybko się
gotuje)</li>
<li>18 zupek pomidorowych typu „szybki kubek”
(wsypując 1/3 opakowania makaronu i dwie takie zupki otrzymujesz obfity
posiłek)</li>
<li>2 duże czekolady Milka po 300 g</li>
<li>Żurawina 200 g</li>
<li>Orzechy laskowe 200 g</li>
<li>Mieszanka orzechów 200 g</li>
<li>Batony różnego rodzaju – 10 szt.</li>
<li>Batony nieznanej firmy na kształt „WW” (5 x
podwójny baton)</li>
<li>Dwie jednolitrowe butelki z szerokim gwintem – po
sokach Dr Witt (łatwiej i szybciej nabiera się wodę ze strumyków)</li>
<li>2 chałwy po 100 g</li>
<li>4 gotowe obiady: 2 x Kaszotto z Łowicza i 2 x
danie fasolowe Heinz (polskie danie zdecydowanie lepsze) – wystarczy podgrzać i
gotowe</li>
<li>500 g napoju izotonicznego w proszku</li>
</ul>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUG_z4iX2KXr18HefMiKpSHmk6yw304OGXocza1n3-O_6p_A1qmEL3FRe5SpVmcw8SBG4dCH6BFNx_RCc70Bf1Y3ayxJ5lCUOGxB-oLfftpZJJ9xjqfWe6Y8RWG_RyNrR9_YWtbUQ1wmS1/s1600/DSC_5909.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUG_z4iX2KXr18HefMiKpSHmk6yw304OGXocza1n3-O_6p_A1qmEL3FRe5SpVmcw8SBG4dCH6BFNx_RCc70Bf1Y3ayxJ5lCUOGxB-oLfftpZJJ9xjqfWe6Y8RWG_RyNrR9_YWtbUQ1wmS1/s640/DSC_5909.JPG" width="640" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">SPRZĘT – CO ZABRAŁEM?<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li>Kurtka puchowa do -25’C</li>
<li>Śpiwór puchowy do -37’C</li>
<li>Buty skórzane wysokie Asolo z podeszwą Vibram</li>
<li>Raki koszykowe</li>
<li>Czekan</li>
<li>Rękawiczki cienkie polarowe i grube</li>
<li>Kalesony</li>
<li>Czapka</li>
<li>Skarpety cienkie, średnie i bardzo grube</li>
<li>Spodnie</li>
<li>Krótkie spodenki</li>
<li>4 koszulki</li>
<li>2 kartusze po 240 g firmy Cooleman</li>
<li>Kuchenka MSR Reactor i Jetboil Minimo</li>
<li>Zapalniczka</li>
<li>Mata Therm-a-Rest NeoAir XTherm wersja large –
najlepsza pod względem temperaturowym (używałem ją, śpiąc na lodowcu w drodze
na Denali 6190 m n.p.m. na Alasce przy temperaturze na zewnątrz -40’C, w
namiocie -32’C)</li>
<li>Namiot Fjord Nansen Lima III z aluminiowymi
kijkami dokupionymi osobno</li>
<li>Aparat lustrzanka Nikon D7200 i 4 komplety baterii
do niego</li>
<li>Polar o gramaturze 300 g</li>
<li>Lina asekuracyjna 30 m</li>
<li>Uprząż</li>
<li>2 karabinki HMS</li>
<li>Rozkładany panel słoneczny o mocy 24 W (codziennie
mogłem ładować telefon lub power bank)</li>
<li>Krem 50 UV</li>
<li>Metalowa łyżka</li>
<li>Czołówka i komplet baterii do niej</li>
<li>Okulary przeciwsłoneczne kategorii III</li>
<li>Obcinaczki do paznokci (zobaczysz, jak bardzo się
przydają)</li>
<li>4 ciciki do zdjęć (łączna waga 95 g) – kto czytał
relację, ten wie o co chodzi :)</li>
<li>2 rolki papieru toaletowego (mawiają, że to
najważniejszy sprzęt górski…)</li>
</ul>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLFXiE6vOsn0zStTlrqoz68BgNpFHGf5BWpSvHuS_oxK-o2_xX2zYM5FF_LVBdQB3kbEtHupnl6joSWj1PixsuFp0d3jkSzCy6bQpAuFqmMBthKowwhAt-_ZtBOVpbmNDALmYiM57s3fmU/s1600/DSC_5354.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLFXiE6vOsn0zStTlrqoz68BgNpFHGf5BWpSvHuS_oxK-o2_xX2zYM5FF_LVBdQB3kbEtHupnl6joSWj1PixsuFp0d3jkSzCy6bQpAuFqmMBthKowwhAt-_ZtBOVpbmNDALmYiM57s3fmU/s640/DSC_5354.JPG" width="640" /></a></div>
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b style="font-size: x-large;">PIENIĄDZE</b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
250 CHF (na pociągi, bilety na kolejkę linową i
ewentualnie ciepły obiad po całej wyprawie)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>KOSZTY WYPRAWY</b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bilet na pociąg w dwie strony: 59,80 CHF x 2 =
119,60 CHF<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bilet na kolejkę linową z Betten Talstation do
Bettmeralp w obie strony: 9,80 CHF x 2 = 19,60 CHF<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciepły obiad w centrum Berna: 7,90 CHF<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Duża, podłużna bułka z dodatkami na drogę powrotną
(ser mozzarella, pomidory, sałata): 6,90 CHF<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Suma: 154 CHF = 154 CHF * 4,23 zł = 651,42 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dwa kartusze gazowe Cooleman Performance: 2 x
25,00 zł = 50,00 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bilet Sindbad w obie strony na odcinku Katowice –
Berno: 525 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jedzenie na wyprawę: 121,60 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
KOSZT CAŁEJ WYPRAWY W ZŁ: 1348,02 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>PODSUMOWANIE<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Aletschhorn to wspaniała i piękna góra. Chociaż po
6 lipca 2020 wejście na jej szczyt drogą normalną może być utrudnione lub nawet
niemożliwe z powodu zawalonej części lodowca, to czas, który tam spędziliśmy
nie uważam za stracony lub przegrany. Wręcz przeciwnie – uważam, że trasa
dojściowa do skalnej ściany pod Aletschhornem jest tak niezwykła, że koniecznie
trzeba ją zobaczyć. Na teren doliny lodowca Mittelaletsch docierają tylko
pojedyncze osoby i to w kilkudniowych odstępach czasowych, dlatego zresetujemy
się tam całkowicie. Przyznaję, że poza Denali na Alasce nigdzie nie
doświadczyłem tak głębokiego resetu, jak pod Aletschhorn. Po kilku dniach
musiałem sobie przypomnieć, że faktycznie media cały czas „trąbiły” o
koronawirusie i że cały czas mówiło się o wyborach prezydenckich. To był twardy
powrót do szarej rzeczywistości. Odpoczynek na kwiecistych polanach pozwala ci
maksymalnie się zresetować. Kwiaty są tak piękne, że długo będziesz chciał je
fotografować, ponieważ występują przynajmniej w pięciu kolorach. Miejsce
przypomina Dolinę Chochołowską w czasie masowego rozkwitu krokusów lub polanę
pod Triglavem, kiedy masowo kwitną żonkile. Pomimo nieosiągnięcia szczytu z
przyczyn naturalnych (zawalenie się lodowca) przeżyłem jedną z najpiękniejszych
i niezwykłych wypraw. Oprócz rajskich widoków (dla ludzi gór), mogłem również
zobaczyć ciekawe fragmenty największego lodowca Europy – Grosser Aletsch. Wielkie
szczeliny, błękitne stawiki na białym lodzie, niesamowite piramidy lodowe, jak
w Himalajach, czy niezwykłe pasy kamieni – to wszystko, co można określić
mianem czegoś niecodziennego, wyjątkowego. Wędrówka przez lodowiec jest
wspaniałym doświadczeniem pełnym pięknych widoków. Dzięki tej wyprawie mogłem
zobaczyć świat niedostępny dla większości ludzi i to nie ze względu na
trudności techniczne, ale na brak świadomości o istnieniu tych miejsc.
Aletschhorn nawet nie jest widoczny ze szlaku do punktu widokowego na lodowiec,
dlatego większość może nawet nie wiedzieć, że ta góra w ogóle tam jest… Ze
względu na otoczenie lodowcowe ze wszystkich stron jej rejon jest nazywany
„Małymi Himalajami Europy”. Z tego względu chcę śledzić informacje na temat
Aletschhornu, by dowiedzieć się, czy wejście jest już możliwe. Kiedy tylko
będzie można próbować wchodzić na szczyt, na pewno tam wrócę, żeby popatrzeć na
wspomniane „Himalaje” z najwyższego punktu…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Będąc w Szwajcarii, po raz kolejny zaobserwowałem
coś, co od dawna, wręcz w krzykliwy sposób zwraca moją uwagę. Tutejsi emeryci
są aktywni i mogą długo cieszyć się zdrowiem. W miejscowościach turystycznych z
pociągów wysiadają całe grupy starszych osób, po czym wychodzą w góry. W Polsce
bardzo rzadko widuję osoby 50+ na szlakach. Kobiet w tym wieku nie widuję w
ogóle. Może raz na jakiś czas. Przykre jest to, że Polacy są zmęczeni,
schorowani i zapracowani, a po pięćdziesiątce zazwyczaj prowadzą proste, domowe
życie, chodzą po lekarzach i aptekach, a Szwajcarzy mogą cieszyć się zdrowiem i
w znacznie starszym wieku chodzić po górach o wysokości najwyższych szczytów
Tatr…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Druga przykra rzecz, która bardzo rzuca mi się w
oczy w czasie powrotu do Polski, to wygląd naszych mniejszych miast i wiosek,
co w pewnym sensie świadczy o tym kraju, jego mieszkańcach, stopnia zamożności, czy o historii, która przyczyniła się do takiego stanu rzeczy. W Szwajcarii każda
mniejsza miejscowość jest „poukładana”, czysta, zadbana, zabudowa ma swój
porządek i podobny styl, a kiedy autokar Sindbada przejeżdża np. z Wrocławia do
Opola, widzi się opłakany stan wielu domostw i całych wiosek. Bardzo często
patrzymy na obskurne, obdarte, szare mury, walące się domy, rupieciarnie, śmieci,
zaśmiecone lasy, miejscowości bez życia, gdzie zmęczeni i sfrustrowani ludzie
żyją za podstawową pensję, głodową emeryturę lub rentę, czy infrastrukturę
pamiętającą głęboką komunę. Nie należę do osób, które krytykują jakikolwiek
kraj, i wiem, że nie wszędzie jest tak samo, ale raczej wskazuję na rzeczy,
które rzucają się mocno w oczy, w pewnym sensie gryzą, bo bardzo trudno nie
zwrócić na nie uwagi… Po prostu kontrast jest zbyt duży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Siebie nazywam optymistycznym realistą mocno
stąpającym po ziemi, dlatego w Polsce widzę dużo dobrego i na tym się
koncentruję. Tak już mam, że myślę o dobrych rzeczach i nie koncentruję się na
tym, co złe. W Szwajcarii byliśmy tylko tydzień. A co gdybyśmy pojechali tam,
np. na pół roku? Obawiam się, że po powrocie musielibyśmy zmierzyć się z
depresją trwającą kilka miesięcy. Czegoś takiego doświadczyłem po półrocznym
pobycie w USA. Rzeczy, na które wcześniej nie zwracałeś uwagi, bo były częścią
ciebie, twojego społeczeństwa, kraju w którym mieszkasz, teraz zaczęły nagle
gryźć, bo byłeś gdzie indziej, przeżywałeś co innego i otaczali cię zupełnie
inni ludzie. Po powrocie z USA dostrzegałem potężną różnicę pomiędzy
społeczeństwami obu krajów. Wszyscy znamy „co nam dolega”, ale po tak długim
pobycie za granicą to wszystko zaczyna cię bardzo mocno gnieść od środka przez
jakiś czas. W Ameryce ludzie byli bardzo pomocni, nieznajomi troskliwi,
uśmiechnięci, życzliwi, a w Polsce najczęściej sfrustrowani, podzieleni między
sobą, nerwowi, zapracowani i zagonieni, bez czasu dla siebie. Bardzo długo nie
mogłem przyjąć do umysłu, że ludzie w kraju, w którym żyję tak muszą gonić,
żeby mieć na podstawowe życie i na wszystkim muszą oszczędzać, często chodząc
po bezdusznych lekarzach, wydając „ostatni grosz” w aptece… To wszystko
powoduje, że jako społeczeństwo nie mamy wielu powodów do radości, jesteśmy
sfrustrowani, nerwowi i zagonieni. Najczęściej, żeby dostrzec z bocznej
perspektywy, jak wielki jest kontrast pomiędzy polskim społeczeństwem a innymi,
będzie wyjazd za granicę, do czego wiele milionów osób zmusiła do tego
beznadziejna sytuacja. Jak to powiedziała pewna osoba: „Nie ma nic gorszego w
wolnym kraju niż konieczność wyjazdu za chlebem za granicę”, lub „Nie po to
pracujemy, żeby tylko przeżyć. Życie nie polega na zaspokajaniu podstawowych
potrzeb, jak np. jedzenie, picie, czy zamartwianie się o dach nad głową. Każdy
powinien mieć możliwość przeżywania czegoś głębszego”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Szwajcaria po raz kolejny uświadomiła mi, jak polskie
systemy nie pozwalają dbać o nasze zdrowie, bo w wielu przypadkach do tego
zmusza nas sytuacja (ciągła gonitwa za podstawowym życiem, za normalnością),
jak nie zwracamy uwagi na jakość naszego życia, nie przełamujemy schematów,
przyzwyczajeń, poczucia komfortu i nie dbamy o relacje międzyludzkie. Jako
społeczeństwo jesteśmy niezwykle podzieleni, często skoncentrowani tylko na
sobie… Wyjazd do Szwajcarii w Alpy pozwoli ci dostrzec jeszcze bardziej rzeczy,
na które być może nie zwracasz uwagi, bo żyjesz w tym społeczeństwie, w tym
środowisku i być może uczestniczysz w tej samej gonitwie…</div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-323827112361093005.post-85869306240584918432020-06-21T11:33:00.007+02:002021-09-03T22:00:28.660+02:00Wakacje nad Morzem Bałtyckim, Hel - czy warto pojechać?<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh00u9VKfbUi6ayk8VXNn4pMUd55c1mpcoi3HnvCh5s7nPWmaVhZMlXP-_ag4PW7JvIRSDgSkhz5Og8aC5UgGz1WjE2ANM_uk_oV9ktabH6jXoHmWLGWS-tue94ADyuxmiWZaonvwYRkzwx/s1600/20200613_2112411_filtered.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh00u9VKfbUi6ayk8VXNn4pMUd55c1mpcoi3HnvCh5s7nPWmaVhZMlXP-_ag4PW7JvIRSDgSkhz5Og8aC5UgGz1WjE2ANM_uk_oV9ktabH6jXoHmWLGWS-tue94ADyuxmiWZaonvwYRkzwx/s400/20200613_2112411_filtered.JPG" width="400" /></a> <img height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmXLjrFCo6GNobcP5n9-ZolA5fIxghUczHAcyZe9Gvg4J04j8c3dARXfN_XAVorlcYuODNGpfvaasP6rfUUHZgCTvUD_2Aph2zZkgfPgXv7IYpCGBn6YDVavJm9oTdKiKyYEhEYxeueVdM/s400/DSC_4299.JPG" width="400" /><br />
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
<br />
Co roku wyjeżdżałem gdzieś za granicę na
dwutygodniowy urlop, żeby zobaczyć coś pięknego i ciekawego. W Polsce
przeszedłem wszystkie główne i większe pasma górskie, dlatego uważałem, że to,
co chciałem zobaczyć, to już zobaczyłem. Z pewnością wakacje nad Morzem
Bałtyckim od zawsze były u mnie na ostatnim miejscu ze wszystkich możliwych
pomysłów. Od zawsze powtarzałem, że nad Bałtykiem brakuje pogody, morze jest
zimne, brudne, plaże przeludnione, jest drogo, trzeba swoje odstać w korkach, no
i w iperycie kąpać się nie będę (o iperycie będzie nieco później). Dodatkowo
powtarzałem, że za swoje pieniądze nigdy tam nie pojadę. Ale czy naprawdę jest
aż tak tragicznie nad polskim morzem? Jako, że w roku 2020 mamy ograniczenia z
powodu wirusa SARS-Cov-2, możliwość wyjazdu zagranicznego została ograniczona
praktycznie do zera. Jeśli nawet przywrócono wyjazdy do Grecji, czy Włoch, to do
wyboru mamy jedynie wybrane główne miasta, a przejazd z miasta do miasta mnie w
ogóle nie interesuje. Moim celem są piękne pod względem przyrodniczym wyspy
oferujące niepowtarzalne widoki i plaże. Lubię aktywnie spędzać wakacje,
dlatego od lat stawiam na jednakowe warunki. Ze względu na ograniczenia pozostało
więc tylko polskie morze. Jako, że sytuacja wręcz narzuciła jedyny wybór, powiedziałem
sobie, że teraz jest najlepsza okazja, żeby sprawdzić jak się naprawdę rzeczy
mają i czy wszystko, co wcześniej wymieniłem, będzie miało miejsce. Wybraliśmy
Hel, jako że ponoć to miejsce jest ciekawe, można aktywnie spędzić czas, no i
pod względem widokowym można dość dużo zobaczyć. Byłem nastawiony na TAK,
dlatego koniecznie chciałem sprawdzić jak nad Bałtykiem jest naprawdę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpFirst">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">DOJAZD</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Od roku 2006 znacznie zwiększyła się liczba
inwestycji drogowych i jeśli ktoś nadal twierdzi, że w Polsce drogi są do d…
(jak to się często mawia), to wiem, że taka osoba już dawno nigdzie nie
wyjeżdżała. Dróg ekspresowych rzeczywiście przybyło bardzo dużo. Autostrad
trochę mniej, ale i tak jest w miarę dobrze. Patrząc tylko na statystyki,
dowiadujemy się, że niekwestionowanym liderem w Europie są Niemcy, a Polska pod
względem ilości dróg ekspresowych i autostrad była na odległym 27 miejscu w
roku 2006. W roku 2018 byliśmy już na 6-stym miejscu. Wyprzedzały nas tylko
największe potęgi Europy takie jak: Niemcy, Włochy, Francja, czy Hiszpania. Szybko
więc nadrobiliśmy zaległości. Gdyby nie era koronawirusa, to w ciągu
najbliższych 7-10 lat mieliśmy być już na 3. miejscu w Europie w tych samych
statystykach. Szybki „awans” miał wynikać z przetargów, które zostały podpisane
i planów zagospodarowania przestrzennego na kolejne lata. Dlaczego o tym
wszystkim mówię? Dlatego, że nad morze, a dokładniej na Hel, można dojechać
szybkimi drogami w rozsądnym czasie. Jako, że jechaliśmy ze Śląska, do
przejechania mieliśmy całą Polskę. Do wyboru mieliśmy pociąg, albo samochód.
Samochodem można zajechać nad morze nawet w 7 godzin, pod warunkiem, że nie wybieramy
się na długi weekend, tylko w normalnym czasie. Do samego Trójmiasta można
dotrzeć autostradami i drogami szybkiego ruchu. Problemem mogą okazać się jedynie
dość wysokie koszty za autostrady, które mogą wynieść aż do 150-200zł w
zależności od wybranych odcinków. Koszty paliwa, na obecne czasy to jakieś
160zł. Rzecz której nie da się ominąć, to zmęczenie ciągłą koncentracją w
trakcie długiej, bo ponad 600-kilometrowej trasie. Tutaj będziemy musieli
odpocząć po długiej podróży. Nigdy też nie wiadomo, jakie korki będą na trasie
i ile czasu będziemy stać na bramkach przy wjazdach na autostrady.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Drugą opcją jest wybór pociągu. Podobnie, jak
drogi i disco-polo, w Polsce swój renesans przeżywają koleje. Ponownie są
inwestowane duże pieniądze w torowiska, składy, dworce i połączenia kolejowe.
Oczywiście jest jeszcze wiele do wykonania, ale naprawdę dużo zostało już
zrobione. Wystarczy popatrzeć na odcinki od Częstochowy lub Zawiercia do
Warszawy i dalej – do Gdyni. Obecnie pojedziemy tam nowymi składami po nowych
torowiskach. To wszystko przekłada się na komfort podróży. Wystarczy, że
wybierzemy Pendolino lub Express Intercity, a w 6 godzin dojedziemy do Gdynie
Głównej z Katowic. Pociąg jedzie przez Warszawę (trochę na około), ale mimo
wszystko czas jest bardzo dobry. Nie jesteśmy zmęczeni ciągłą koncentracją.
Cena Pendolino to obecnie 159zł/osobę na odcinku Katowice – Gdynia Główna, ale
jeśli wcześniej znamy datę wyjazdu, to możemy znacznie wcześniej zarezerwować
miejsce i przy tym zapłacić nawet do 55% taniej. Pociąg nie będzie czekać w
korkach lub na światłach. Jedzie ze stałą prędkością 160km/h. Jeśli przydarzy
się opóźnienie spowodowane nieprzewidzianymi sytuacjami, motorniczy nadrabia
stracony czas jazdą z prędkością 205-210km/h. Samochodem za nic nie nadrobimy
czasu w podobny sposób. My zdecydowaliśmy się na pociąg, ze względu na komfort
jazdy i dobrą siatkę połączeń. Z Gdyni Głównej często kursują regionalne składy
na Hel. Celowo nie podaję rozkładu jazdy, ponieważ zmieniają się one
przynamniej dwa razy do roku. Na stronach pkp.pl można z łatwością odszukać
wybrane połączenie Pendolino i pociągów regionalnych, oraz kupić bilet łączony w
formie elektronicznej. Dzisiaj sprawdzanie biletów przez konduktora jest
znacznie przyspieszone ze względu na kod QR, do którego nie trzeba przykładać z
wielką starannością czytników. Wystarczy, że pokażemy bilet z kodem QR na
telefonie lub w formie wydrukowanej, a konduktor na odległość, bezdotykowo,
może skontrolować nasz bilet. Dla mnie najlepszą formą jest bilet w telefonie.
W każdym przypadku działał bezproblemowo.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co daje nam podróż pociągiem na Hel? Oprócz
komfortu, znacznie zyskamy na czasie i… nerwach. Powroty znad morza oznaczają
zawsze to samo: długie godziny spędzone w korkach i zdenerwowanie oraz wiele
słów na k…. wyrzuconych z siebie z wielką ekspresją… Średni czas powrotu znad
morza w sezonie lub podczas długich weekendów wynosi zazwyczaj 9-12 godzin. Polacy
przez wszystkie lata nigdy nie nauczyli się podróżować. Każdy długi weekend
oznacza zawsze to samo: „zabicie” każdej znanej miejscowości
turystycznej wielkimi tłumami. Większość z nich nie potrafi wyszukiwać czegoś
niszowego, ale raczej podąża utartymi schematami. Z tego powodu jakość
wypoczynku w znanych miejscowościach nigdy nie będzie na wysokim poziomie. W
przypadku pociągów ten czas jest niezmienny. Hel nie jest dużym miastem,
dlatego niezależnie od wybranej kwatery, nie będziemy mieli za daleko, żeby
dojść z dworca z walizkami na kółkach. Wyszedłem dokładnie z takiego założenia,
dlatego miejsce nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Liczył się fakt, że nie
będę musiał stać w korkach i na końcu podróży nie będę umęczony, jakbym przebiegł
ze 30 km.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuD-_EHxQmghcWxVSwm5oeahh7BYqd1qi0N6tEXS7BYPq7upWfUdmpgc80Hv-_Fc-64eR7VG8Tci0jzumlqoouJWXAyprJrUnWLDHo3Meg_TkgcbAXu2-17lgIXFIHIFbNmPaNevtZvYYU/s1600/DSC_4249.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuD-_EHxQmghcWxVSwm5oeahh7BYqd1qi0N6tEXS7BYPq7upWfUdmpgc80Hv-_Fc-64eR7VG8Tci0jzumlqoouJWXAyprJrUnWLDHo3Meg_TkgcbAXu2-17lgIXFIHIFbNmPaNevtZvYYU/s640/DSC_4249.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Z dworca na Helu jest blisko do każdej kwatery</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">KWATERY</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jakie miejsca noclegowe wybrać na Helu?
Najczęstszymi obiektami są oczywiście chaty i domy oferujące pokoje gościnne.
Ten rodzaj kwater zdecydowanie króluje. Nawet Poczta Polska ma swoje pokoje
gościnne! Przed wejściem do urzędu pocztowego przeczytamy: „Wypoczywaj z Pocztą
Polską, pokoje gościnne”. Trzeba przyznać, że każdy wszedł w ten biznes, bo
kwater zawsze brakuje, więc na pewno każdy zarobi. Jeśli ktoś preferuje większe
luksusy, hotele i apartamenty też się znajdą. Wszystko zależne jest od
zasobności portfela i od wygód, które chcemy mieć do dyspozycji. Pokoje
gościnne są również na wysokim poziomie, bo dzisiaj nikt nie pozwoli sobie na
niską jakość. W dobie „hejtu” internetowego raz zepsuta opinia ciągnie się za
właścicielem na zawsze. Nikt nie może pozwolić sobie na złe zdanie o własnym
obiekcie. Tym bardziej w czasach koronawirusa, gdzie wiele okazji do zarobku
przepadło bezpowrotnie. A co my wybraliśmy? Jedną z kwater oferujących pokoje
gościnne o nazwie ‘Dorjan’, na ulicy Bocznej 7, na Helu. Już na pierwszy rzut
oka widać, że obiekt jest zadbany, czysty i do dyspozycji mamy wielki trawnik z
ławami i stołem oraz grill. Dodatkowo mamy balkon w postaci długiego tarasu. Pokoje
z prywatną łazienką są bardzo czyste i naprawdę nie można się doczepić do
niczego. Wybraliśmy ten obiekt ze względu na bliskość dworca kolejowego i na
lokalizację – ubocze miasta Hel. Mieliśmy pewność, że będzie spokojnie i cicho.
Hel jest stacją końcową dla wszystkich pociągów, ponieważ tutaj kończy się ląd.
Pomimo bliskości dworca nie odczujemy żadnego hałasu. Do głównego deptaka jest
zaledwie dwie minuty pieszej wędrówki. O przysłowiowy „rzut kamieniem” mamy
również do Polo Marketu i do piekarni, gdzie codziennie można kupić świeże
pieczywo – nawet w niedzielę w godzinach 8.00-17.00.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Cena za nocleg to 60 zł/osobę przed sezonem i poza
długimi weekendami. Do dyspozycji mamy dodatkowo aneks kuchenny, gdzie możemy
ugotować obiad. Zdecydowana większość wybiera pokoje gościnne, ponieważ są one
najrozsądniejszą opcją, która nie zrujnuje portfela. Noclegi w apartamentach
dla dwóch osób na tydzień, to koszt około 6.000 zł! Jeśli pomyślisz trzeźwo, to
apartament=blok. Tylko, że w bloku mieszkają „zwykli” ludzie, a dla pracowników
biurowych korporacji blok nie może zwyczajnie nazywać się „blok”, dlatego
nazywa się go apartamentem. Różnica jest tylko taka, że podobne apartamenty są
mocno oszklone, co od razu kojarzy się jednoznacznie z „Przedwiośniem” z 1924
roku, autorstwa Stefana Żeromskiego…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0ayWdlbW8cquCL7_OMdfFd5w1TmPhL85_S-hmhCzTuVx9ilKv97n9kFirLN_IYwzJxJQ31mV7338h6yg1MGDhA7GHqj89fI1_7_jC16wv7Mn1yiVq1d3bAhaoC1IiziTS5BTmcssrnQX8/s1600/DSC_4243.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0ayWdlbW8cquCL7_OMdfFd5w1TmPhL85_S-hmhCzTuVx9ilKv97n9kFirLN_IYwzJxJQ31mV7338h6yg1MGDhA7GHqj89fI1_7_jC16wv7Mn1yiVq1d3bAhaoC1IiziTS5BTmcssrnQX8/s640/DSC_4243.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqypCjao7uYWRvZcgbmaU_1PPTrNaKlsYpsVYExtx4OrB3CmLbV2rW6MZDb4ZMXNpkro24tPb2WiBstpkIpVq0GVleLhEwYqa9icqfpiL5INRVK8BGL4Qih6UXXlYsOias6FA5_kyQctM4/s1600/DSC_4757.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqypCjao7uYWRvZcgbmaU_1PPTrNaKlsYpsVYExtx4OrB3CmLbV2rW6MZDb4ZMXNpkro24tPb2WiBstpkIpVq0GVleLhEwYqa9icqfpiL5INRVK8BGL4Qih6UXXlYsOias6FA5_kyQctM4/s640/DSC_4757.JPG" width="426" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyPj0tHhykpgOGE81mi3i4kAaT_FJKOgpzKb3Nipu3_MtfGlvzsazK5cK6NbSzMRwWmvq4IwyHrKcgHMqmYGkiKexOkHFVD81bzZGrKHG94YQoIE-Hw_Wz9_xz10u2UAXxj7wkcjabZGy5/s1600/DSC_4238.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyPj0tHhykpgOGE81mi3i4kAaT_FJKOgpzKb3Nipu3_MtfGlvzsazK5cK6NbSzMRwWmvq4IwyHrKcgHMqmYGkiKexOkHFVD81bzZGrKHG94YQoIE-Hw_Wz9_xz10u2UAXxj7wkcjabZGy5/s640/DSC_4238.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0o56tGe_i3qAjad7bfMLqC8dmo-dfiW5igH5Oxd1INb6HFt8HT7aeN0ybchZ8mzhszxIZHBiuXrKTVLV50UCOVKxcj5eKKqshHe2FnmTJb1mZEI2BmHPKP9qcpe37EdbzQr8v3Tkq9PZo/s1600/DSC_4756.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0o56tGe_i3qAjad7bfMLqC8dmo-dfiW5igH5Oxd1INb6HFt8HT7aeN0ybchZ8mzhszxIZHBiuXrKTVLV50UCOVKxcj5eKKqshHe2FnmTJb1mZEI2BmHPKP9qcpe37EdbzQr8v3Tkq9PZo/s640/DSC_4756.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kwatery na ul. Bocznej 7, przy dworcu. Idealne miejsce wypadowe z dala od tłumów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><span><b>POGODA NAD MORZEM BAŁTYCKIM</b></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Polacy mają chyba największe doświadczenie z
pogodą nad morzem Bałtyckim. Najczęściej słyszymy w telewizji, że pada deszcz
któryś tydzień z rzędu, kolonie są odwoływane, a część osób rezygnuje na własną
rękę, bo jest za dużo opadów. Niestety tak najczęściej wygląda lato nad morzem.
Ogólnie trzeba przyjąć pewne założenia, które są średnią z dwudziestu ostatnich
lat. Kwiecień zazwyczaj jest suchy i słoneczny (od roku 2006). Majówka to okres
niepogody. Nigdy nie nastawiaj się na wyjazd na długi weekend zwany „majówką”.
Od 20 lat przynajmniej jeden z dni z przedziału 1-3 maja jest w pełni
deszczowy. Ludzie gór, związani z górami i praktykujący tę pasję, używają nawet
takiego słowa „dupówa”, co oznacza mżawkę i pogodę kiedy nie da się wyjść w
góry. Żeby łatwo zapamiętać sobie, czy na długi weekend zwany majówką będzie
dobra pogoda, powtórz sobie hasło: „majówka-dupówka”. To się zawsze sprawdza
przynajmniej od 20 lat… No i obowiązkowo będziesz wracać w długich korkach…
Początek maja to dopiero długi początek stabilizacji pogody, który zazwyczaj
trwa do 15. czerwca. W dniach 10-20 maja mamy okres zwany „zimnymi
ogrodnikami”. Najczęściej w dniach 13-15 maja mamy ostatnie dni w roku po
zimie, gdzie występują przymrozki. Ta tendencja utrzymuje się od co najmniej
300 lat i nic się nie zmienia… Zapytaj swoich najstarszych dziadków lub babcie.
One do dziś wiedzą, że przed wspomnianymi dniami nie wolno sadzić warzyw, bo po
prostu przemarzną. Po „zimnych ogrodnikach”, aż do 15. czerwca, pogoda jest
mocno mieszana. To oznacza, że zdarzają się ciepłe dni, ale jest bardzo dużo
chmur. Najlepszy według mnie okres to 15-30 czerwca. Wówczas spodziewam się
ciepłych dni lub upałów. Oczywiście nie przez dwa tygodnie, a jedynie kilku dni
w podanym przedziale czasowym. Lipiec to miesiąc, gdzie w Polsce mamy
największą ilość opadów, dlatego ciepłe dni będą bardzo często przemieszane z
pochmurnymi i burzowymi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6f01G-Tf2ebD-EjuX8b9PecNiBqixLymQOUNmDs3C24NPTO3H38ertNqjnrSC4FGpHO2EFkfZ2tfORCD-IPx0ZGcsyidg-biZ0AWXp3-3iKQZb03ypMlu_2hC3lkWOoV8JzyvRTEEXtFC/s1600/DSC_5010.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6f01G-Tf2ebD-EjuX8b9PecNiBqixLymQOUNmDs3C24NPTO3H38ertNqjnrSC4FGpHO2EFkfZ2tfORCD-IPx0ZGcsyidg-biZ0AWXp3-3iKQZb03ypMlu_2hC3lkWOoV8JzyvRTEEXtFC/s640/DSC_5010.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Idealna pogoda jest towarem deficytowym nad Morzem Baltyckim</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjBKS8QU-I4BEPP_NXf6i2XPczMnQ-zMNpJAMel167lw863Wv6NYbOasm8c8mEk6OUCYxvw7DB92jJOYEbVJq4bdf0c-QMwSRzOxcvlqqUlSErmY7SA5BsyR8rzZ8SQR3oOUlumWmOR1pn/s1600/20200611_172028_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjBKS8QU-I4BEPP_NXf6i2XPczMnQ-zMNpJAMel167lw863Wv6NYbOasm8c8mEk6OUCYxvw7DB92jJOYEbVJq4bdf0c-QMwSRzOxcvlqqUlSErmY7SA5BsyR8rzZ8SQR3oOUlumWmOR1pn/s640/20200611_172028_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Średnio 58% czasu spędzonego nad Bałtykiem upłynie nam w pochmurnej pogodzie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Starsze osoby, które jeździły na wakacje nad morze
za czasów komunistycznych rządów, zawsze powtarzają, że lipiec jest najgorszym
miesiącem, a nad morze jeździ się w sierpniu. To prawda. Obecnie od kilku lat,
a na stałe od roku 2015, mamy upalny tydzień w sierpniu, który warto
wykorzystać na wakacje. Jeśli masz możliwość ruchomego urlopu, to warto
dostosować się do aktualnych prognoz przedstawianych w sierpniu. 1-10 września stał się już niemal tradycją, gdzie konwekcyjne chmury zamieniają się
w warstwowe, co oznacza powrót opadów śniegu w Tatrach, a nad morzem czystej
„zimnicy”. W tych dniach najczęściej występuje ciężkie załamanie pogody. Jako,
że wrzesień w latach 2000-2012 był pewnikiem trzytygodniowej, słonecznej
pogody, zawsze uważałem, że to najlepszy czas na wypoczynek. Na plażach nie ma
już głośnych dzieci, tłumów, jest słonecznie i dość ciepło. Niestety sytuacja
zmieniła się od roku 2013 i wrzesień nie jest już żadnym zapewnieniem ani
gwarantem dobrej pogody. Po 10. września mamy krótkie okresy ciepłej pogody
(dwa, trzy dni), przemieszane z pochmurnymi, o tej samej długości. Wrzesień od
roku 2015 jest naprawdę mieszany i trudno wskazać konkretnie jakiś dobry okres.
Co da się dostrzec we wrześniu od roku 2019? Nad morzem okres wegetacji roślin
jest krótszy niż na południu. Na Śląsku pełną paletę barw liści możemy
podziwiać średnio w dniach 13-25 października (bliżej 25 października). Nad
morzem ten okres jest przesunięty o dwa tygodnie wstecz, więc pełnych kolorów
liści spodziewamy się od początku tego miesiąca, maksymalnie do jego połowy. Od
2019 roku niestety drzewa nie wybarwiają się pełną paletą barw, a jedynie stają
się żółte i od razu brązowieją. Przyczyniają się do tego powtarzające się
okresy suszy, które regularnie mamy w Polsce od roku 2015. W pełni kolorowe
liście ujrzymy tylko na drzewach rosnących przy potokach i rzekach. Jeśli
miałbym decydować o dobrym okresie wyjazdu nad polskie morze, to w grę wchodzi
możliwość ruchomego urlopu i „polowanie” na korzystne prognozy w przedziałach:
15-30 czerwca i 1-30 sierpnia. Pozostały czas jest jedną, wielką loterią,
co raczej oznacza nieudaną pogodę. Niestety w Polsce nie ma ani jednego okresu,
gdzie można mieć przez dwa tygodnie w miarę dobrą pogodę w okresie wakacyjnym
oraz w czerwcu lub wrześniu. Jedyny podobny czas, to początek kwietnia, ale
wówczas jest zimno, roślinność jeszcze nie obudziła się do życia i krajobraz
raczej przypomina przedwiośnie, czyli martwą naturę. Wakacje chcemy spędzać
jednak w nieco lepszych warunkach…<o:p></o:p><br />
Jeśli natomiast zależy nam na kąpielach, to zapamiętajmy sobie również, że wody Morza Bałtyckiego są najcieplejsze w trzeciej dekadzie sierpnia. Z drugiej strony, ciepłe wody i słoneczna pogoda oznacza rozkwit sinic i masowe zamykanie kąpielisk...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b><span>DŁUGOŚĆ DNIA NA HELU</span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kwestia, na którą niewielu zwraca uwagę, a uczy
się o tym w czwartej lub piątej klasie podstawówki. Z pewnością pamiętamy
lekcje, gdzie oblicza się różne współrzędne oraz różnice pomiędzy nimi.
Położenie miejscowości na danej szerokości geograficznej definiuje nam długości
dni oraz pory zachodzącego słońca. Jako, że Polska leży na północnej szerokości
geograficznej z przedziału 49<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">°</span>N – 54<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">° </span>50’N, co odpowiada 649 km, i
wschodniej długości geograficznej 24<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">° 09’ - 14° 07’, co odpowiada 689 km, musimy
wiedzieć, że na skrajnych punktach szerokości geograficznych długości dnia będą
się różnic nawet o 48 minut! To znaczy, że na Śląsku będzie panować noc, a na
Helu jeszcze będziemy oczekiwać zachodzącego słońca. W Katowicach w najdłuższym
dniu roku dzień trwa 16h 28min, a na Helu aż 17h 09min. Teraz widzisz różnicę?
W lecie dłuższy dzień oznacza dłuższe cieszenie się słońcem. Jeśli polska
leżałaby na 66° 33’N, czyli około 1277km wyżej, to dzień trwałby pełne 24
godziny, 22. czerwca. Każdy równoleżnik to 111 km odległości. Wszystkie
miejscowości, które znajdują się powyżej 66° 33’N i poniżej 66° 33’S
doświadczają dni i nocy polarnych. Czym bliżej równika, tym z kolei średnia
temperatur staje się mniej zróżnicowana w ciągu roku i jest bliska upałom, albo
jest upalna, ale za to dni są krótsze. To dlatego na Malediwach, leżących w
rejonie równika, dni przez cały rok trwają „zaledwie” 11-13 godzin w zależności
od pory roku. Lokalizacja Helu pod tym względem wydaje się więc dużo lepsza. W
końcu nie chcemy, żeby na wakacjach słońce zachodziło już o godzinie 18.30… Oznacza
to, że na Helu zachód słońca mamy o godzinie 21:23, 14 czerwca, a o 21:26, 22.
czerwca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwwgYungiwMEFdhMjutZaT4ZmpKmqyT1wu7sk7nIJkPm60MC9BAFwFZRCaUR1GU1JC8pjiIIYDnk8MXZD5t3_P5kTOYsZ8LIzvWJoSjO7FT32-rslPCfM1YTTZMuVrNIZCWrMf5gMKb55_/s1600/DSC_5029.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwwgYungiwMEFdhMjutZaT4ZmpKmqyT1wu7sk7nIJkPm60MC9BAFwFZRCaUR1GU1JC8pjiIIYDnk8MXZD5t3_P5kTOYsZ8LIzvWJoSjO7FT32-rslPCfM1YTTZMuVrNIZCWrMf5gMKb55_/s640/DSC_5029.JPG" width="640" /></a></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Zachód słońca na Helu w lecie mamy dopiero po godzinie 21.20</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dla przykładu, w Katowicach słońce podczas
najdłuższego dnia w roku zachodzi o godzinie 21:01, ale fizycznie w mieście
można podziwiać zachód maksymalnie do godziny 20:45-20:50. Wszystko dzieje się
ze względu na położenie na wyżynach o wysokości 245 m do 357 m n.p.m. Stojąc na
helskiej plaży, widzimy, jak słońce dosłownie zanika pod linią horyzontu „za
morzem”. Z położeniem Helu na wysokości 54°36’N związane jest jeszcze jedno
ciekawe zjawisko. Zanim nastanie noc, mamy stopniowe ściemnianie się nieba
zwane półmrokiem, lub bardziej znane jako okres zapadania zmroku. Na Helu ten
okres trwa aż 55 min, podczas gdy na równiku zaledwie 15 min… Jeśli jesteśmy
nad Morzem Bałtyckim w okresie 20. czerwca – 5. lipca, to w czasie zapadania
zmroku, około 15 min po zachodzie słońca wypatruj obłoków srebrzystych. Są to włókniste
chmury ustawione w kratkę, które możemy zaobserwować na zachodniej części
nieba. Ich niezwykłą właściwością jest wysokość występowania. Zobaczymy je na
wysokości około 85 km podczas, gdy wszystkie inne znane chmury w Polsce mogą
znajdować się w przedziale 0-13 km. Różnica jest zatem ogromna. Z tak dużą
wysokością związany jest fakt, że jeszcze pół godziny po zachodzie słońca,
obłoki srebrzyste będą nadal świeciły białym, odbitym światłem, ponieważ
jeszcze docierają do nich promienie słońca. Chmury można podziwiać 1-3 razy do
roku i występują tylko od 45° szerokości geograficznej północnej i tylko w
dniach 20. czerwca – 5. lipca w Polsce. W Niemczech zdarzały się już lata, że
obserwowano je nawet 5 razy w ciągu roku. Po raz pierwszy obłoki zaczęto badać
dopiero w 2007 roku, a kolejne badania były przeprowadzane w 2019 roku. Wiemy o
nich stosunkowo niewiele. Ciekawostką jest fakt, że po raz pierwszy zaczęto je
obserwować po wybuchu wulkanu Krakatau w 1883 roku. Wcześniej nie było o nich
nawet żadnych wzmianek… Uważam, że pod względem geograficznym Hel jest położony
bardzo ciekawie, ale trzeba znać trochę faktów, żeby umieć je docenić. Mając tę
wiedzę, warto zastanowić się, jak podejść do spędzania czasu na Helu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfTciuFobYNZBfQD9D_3HzILPkat_HpkkjqQtmgBzQDk2MOc7bthu2DZoEGZgkxnEg2XoCIBPHDKdN19sqDnTCWfXNWe8qinhsfwPAJECJb43g0A5L1LCn8gAEYllmK8aIWK3B_taBY8Xi/s1600/DSC_4218.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfTciuFobYNZBfQD9D_3HzILPkat_HpkkjqQtmgBzQDk2MOc7bthu2DZoEGZgkxnEg2XoCIBPHDKdN19sqDnTCWfXNWe8qinhsfwPAJECJb43g0A5L1LCn8gAEYllmK8aIWK3B_taBY8Xi/s640/DSC_4218.JPG" width="640" /></a></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ciekawe miejsce przy głównym bulwarze na Helu</span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: xx-large;"><b><span>JAK SPĘDZAĆ CZAS NA HELU?</span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kolejna kwestia, którą trzeba będzie rozważyć, jest
sposób spędzania czasu wolnego. Kiedy przyjedziesz na Hel, od razu zauważysz,
że większość ludzi „kręci się” bez celu, nie wie gdzie ma iść, jak spędzać
czas. Dzieje się tak, ponieważ większość nie przygotowuje się do swoich wakacji
pod względem podróżniczym i nie zdobywa informacji na tematy: co można
zobaczyć, jakie jest ukształtowanie terenu, ani, co zrobić, żeby nie widzieć
tłumów. Zazwyczaj ci sami ludzie dokładają swoją cegiełkę do powstawania coraz
większych tłumów, ponieważ nie zastanawiają się, że można inaczej… Najczęstszym
błędem, który wynika z nieprzygotowania, są rodziny z wózkami z dziećmi. Mam
wrażenie, że prawie wszyscy z tej grupy są nieprzygotowani do swojego wyjazdu i
popełniają najwięcej prostych błędów. Bo jak nazwać to, gdy matka z dzieckiem
umęczy się, ciągnąc lub pchając wózek z dzieckiem dwa kilometry przez
piaszczysty las? Spróbuj przeciągnąć „zwykły” rower po takiej nawierzchni, a
zobaczysz o czym mówię. Dodatkowo na trasie występują odstające korzenie. Najczęstszym
błędem turystów jest zdecydowanie brak wiedzy o ukształtowaniu terenu. W lasach
na Helu, prowadzących do pięknych plaż nad Morzem Bałtyckim, w większości
poprowadzono dość szerokie, utwardzane drogi, gdzie można bezpiecznie
spacerować. Jednak, czym bliżej plaż, tym droga dla wózków może stać się wielką
mordęgą, ponieważ przez miękkie piaski trzeba przeciągać wózek, który się bardzo
szybko „zakopuje”. To oznacza, że rodzice z małymi dziećmi kończą swój spacer
już na poziomie wejścia na plażę, ponieważ dalej po prostu się nie da prowadzić
wózka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kolejną rzeczą, która bardzo rzuca się w uszy, to
jakość turystów. Niestety zbyt wielka łatwość dojazdu na Hel powoduje, że
docierają tu całe masy tłumów bez większych ambicji. Wystarczy przejść się
głównym bulwarem lub pod wieczór wzdłuż miejskiej plaży, żeby posłuchać, jak
wielu ludzi klnie całymi wiązankami, gdzie najpopularniejszym słowem jest mocno
nadużywane zwyczajowe polskie „k…”. Wzdłuż miejskiego odcinka plaży gromadzą
się tłumy, gdzie ludzie piją piwo i inne piersiówki, po czym butelki zostają na
murkach lub ławkach. Hel jest piękny, ale niestety przyciąga zbyt wielu
„prostych” turystów, dla których celem jest klęcie, pokazanie się w markowych
ubraniach i butach, oraz picie alkoholu. Nieznajomość terenu i atrakcji turystycznych
przez większość ludzi uwidacznia się w punktach, gdzie gromadzą się największe
tłumy. Będą to: miejska plaża, fokarium, deptak do mola, bulwar i główny deptak
przez miasto. Kiedy spojrzysz na mapę, szybko dostrzeżesz, że oprócz deptaka
prowadzącego na cypel, wszystkie wymienione miejsca znajdują się w odległości
zaledwie kilkudziesięciu metrów. Oznacza to, że zaobserwujemy istne
„komunistycznie” długie kolejki przed fokarium, przeludnioną plażę miejską i
tłum na tłumie na głównym deptaku i bulwarze. Czy wyżej wymienione miejsca są
naprawdę aż tak atrakcyjne, że trzeba się przedzierać przez tłumy? Zdecydowanie
NIE! Ten artykuł ma ci pokazać ile ciekawej wiedzy można zdobyć, oraz ile
ciekawych miejsc można zobaczyć, nie przyczyniając się tym samym do
zagęszczania i tak już gęstych tłumów. Chcę cię po prostu zachęcić, żebyś stał
się świadomym turystą, wiedzącym po co przyjechałeś nad morze, mającym jakieś
ambicje, jakieś wyznaczone cele. Przy tym wszystkim jednocześnie można bardzo
dobrze wypocząć. Zanim rozpocznę omawianie poszczególnych atrakcji, które tłumy
zazwyczaj omijają z niewiedzy, chcę ci przybliżyć, dlaczego najbardziej
popularne miejsca nie są takie atrakcyjne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIZttfj3gWP7s0F5Asz6RKf3kXC29miRcH3W5RovXcCexaj0nOQrSA9dhuYtOu-2lhVun7KeQEs_riixixysOHHVd2ZBgI_yrY6TD_pnJMN4P6RvXfWXyDad7TrhP9S8Seuv5xTKgZfPsf/s1600/20200608_220950_filtered.jpg"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIZttfj3gWP7s0F5Asz6RKf3kXC29miRcH3W5RovXcCexaj0nOQrSA9dhuYtOu-2lhVun7KeQEs_riixixysOHHVd2ZBgI_yrY6TD_pnJMN4P6RvXfWXyDad7TrhP9S8Seuv5xTKgZfPsf/s640/20200608_220950_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-WB1jfcppK_qtWhFxkWw1uVd6iGFvQ2rzcAbk-3-axKJgcrf9JUX3pDo6DwyIuqDyj34I8E9XgxSLU_KHYtpO01IuwwKFH5ONXgn_8Sabqm3K0LoMvWlOrW0ymsOyTbnTdONdiI8Bb0_x/s1600/DSC_4425.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-WB1jfcppK_qtWhFxkWw1uVd6iGFvQ2rzcAbk-3-axKJgcrf9JUX3pDo6DwyIuqDyj34I8E9XgxSLU_KHYtpO01IuwwKFH5ONXgn_8Sabqm3K0LoMvWlOrW0ymsOyTbnTdONdiI8Bb0_x/s640/DSC_4425.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Butelki po piwie pozostawiane na "murkach" bulwaru miejskiego to częsty widok</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
PS. Nazwa piwa idealna na czas koronawirusa :)</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><span><b>1. PLAŻA MIEJSKA</b></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wydaje się atrakcyjna, ponieważ wzdłuż niej
poprowadzono bulwar, graniczy z portem morskim, oraz z każdego miejsca
noclegowego dotrzemy do niej w zaledwie kilka minut. Trzeba jednak wziąć inne
kwestie pod uwagę. Jeśli byłeś już w kilku miejscowościach portowych w Polsce i
za granicą, to szybko zauważyłeś, że w rejonie portu woda jest zawsze
najbardziej brudna, a na dnie zalega najwięcej odpadów (od mało wartościowych
ryb, przez opony samochodowe, aż po wraki łodzi). Na odcinku plaży graniczącej
z portem, oddzielonej potężnym, betonowym falochronem, codziennie gromadzą się
łabędzie (nawet kilkanaście). Wieczorem wychodzą na ląd i tam załatwiają swoje
potrzeby zwane „dwójką”. Ten odcinek plaży po prostu śmierdzi, a wiele z
pozostawianych odchodów falujące morze przykrywa piaskiem. To, co zabierze do
wody, zalega na dnie. Jeśli pogoda pozwala na kąpiel, to wybór podobnego
miejsca zdecydowanie odpycha. A co z pozostałą częścią plaży? O ile łabędzie na
reszcie plaży urzędują w znacznie mniejszej części, to jednak codziennie ludzie
nie mają dla siebie wystarczająco miejsca. Plaża jest zbyt mała, a ludzi zbyt
dużo, przez co robi się ścisk. W gruncie rzeczy, zamiast wypoczywać, męczysz
się nie do końca wakacyjną atmosferą… Na miejskiej plaży dodatkowo znajdziemy
butelki po piwie i psie odchody (wielu turystów przyjeżdża i wypoczywa ze
swoimi pupilami). Większość urlopowiczów wybiera również to miejsce na
obserwacje zachodów słońca, co okazuje się totalnym niewypałem. Dlaczego?
Ponieważ z poziomu plaży miejskiej słońce zachodzi dokładnie za gęstymi
drzewami… Ludzie bezmyślnie robią sobie selfie na tle „zachodzącego” słońca,
gdzie tak naprawdę nie widać nic…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIXiEkqFaKDt1VONpOtlmUN-QcqEQtLpX6gay4G9t4Y_tHvlfIYzGmL-Mk-MJM46rzXPs3UFbdqaCh5vkY6joITfkgSWYPv09doufQt4xPL5TL-zW_KLK7qCupsh5G0mpnRL9d-pYt6iNS/s1600/DSC_4221.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIXiEkqFaKDt1VONpOtlmUN-QcqEQtLpX6gay4G9t4Y_tHvlfIYzGmL-Mk-MJM46rzXPs3UFbdqaCh5vkY6joITfkgSWYPv09doufQt4xPL5TL-zW_KLK7qCupsh5G0mpnRL9d-pYt6iNS/s640/DSC_4221.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEChppEa5cwmBx_elHguaegUSh_YoWpU-Q9xo3hGb-cdyi77nImh5VJolSlTCjgIAG-ibmvbFepTtrAi9GwqB1xaKDDpz5h5GnWexetsNo_1pk711YoqJORvUmmeD6Ic2j65AY6Gh6AKvb/s1600/DSC_4232.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEChppEa5cwmBx_elHguaegUSh_YoWpU-Q9xo3hGb-cdyi77nImh5VJolSlTCjgIAG-ibmvbFepTtrAi9GwqB1xaKDDpz5h5GnWexetsNo_1pk711YoqJORvUmmeD6Ic2j65AY6Gh6AKvb/s640/DSC_4232.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Miejska plaża w sezonie jest przeludniona</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB14oqfeTqPRMT846SWFamIj9p8S2pljno7lCe7UPDrzKKPAX7MxkZI_sZSfJpQZ3q4ThSmzlNvXU3w11WU-m6EuwSMG8jYCfXQAcFFPTw_xMnKEZ-W3q0XbSR0DtvsvMZFgDBaXv0URTz/s1600/DSC_4450.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB14oqfeTqPRMT846SWFamIj9p8S2pljno7lCe7UPDrzKKPAX7MxkZI_sZSfJpQZ3q4ThSmzlNvXU3w11WU-m6EuwSMG8jYCfXQAcFFPTw_xMnKEZ-W3q0XbSR0DtvsvMZFgDBaXv0URTz/s640/DSC_4450.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7H1WNAOQXfycfI1P4jFTAvBXe-fjdQvfMJ0rkq68nq5b0_bz8C5hT4gOqcgCAHfScGu9dp7gcKvXio4ubhStt2AkQLkd0gyATumbwZ-O8UMBGPFV-kz0A_fO6gMz7zzb59UADa57i01PP/s1600/DSC_4447.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7H1WNAOQXfycfI1P4jFTAvBXe-fjdQvfMJ0rkq68nq5b0_bz8C5hT4gOqcgCAHfScGu9dp7gcKvXio4ubhStt2AkQLkd0gyATumbwZ-O8UMBGPFV-kz0A_fO6gMz7zzb59UADa57i01PP/s640/DSC_4447.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na końcu plaży miejskiej, przy falochronie łabędzie załatwiają swoje potrzeby</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b><span>2. BULWAR I DEPTAK WZDŁUŻ MIASTA</span></b><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bulwary zawsze przyciągały tłumy ludzi. Wszystko
zależy od tego, co chcemy zobaczyć. Jeśli deptak traktujemy, jako pewną formę
spędzania czasu (czytaj: pokręcić się bez celu), to tylko przyczyniamy się do
zagęszczania i tak już wielkich tłumów. Zamiast kręcić się bez celu, lepiej
zastanówmy się, co możemy zobaczyć w samym mieście. Założę się, że na 10.000
ludzi, które przejdą w ciągu jednego dnia przez główny deptak, tylko kilkoro
ludzi zwróci uwagę, że można tam zobaczyć dąb z roku 1655 rosnący aż do dziś.
Jest okazały i wielki, ale tłumy bezwładnie przechodzą obok niego… Widziałem
jak jest, ponieważ obserwowałem ludzi również pod tym kątem. Najbardziej jednak
odstrasza mnie od deptaków we wszystkich miastach chińska tandeta. Niestety, co
rusz widać kolorowe lub różowe plastiki i pluszaki produkcji chińskiej, które
wiszą w większości straganów. Dzięki nim traci się klimat atrakcyjnego miejsca.
Przeciskanie się w tłumach i konieczność ciągłej wytężonej uwagi tylko nas umęczy
podczas spaceru. Lepiej przeczytać o innych atrakcjach Helu i wybrać się tam,
gdzie będzie mniej ludzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzfXAeqfM5yusjdwWbiCHMwsRq8oeVWEbtJZhlpSJTx0cD2fIyt367RKjwrb0XKYT_qSrAweS3-L1INxc7L79zxgnTGJAlEgjDKzcM0S01rmOht0n-apFS_aELrCR4Wo3kfJ45Br5dWr4M/s1600/DSC_4172.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzfXAeqfM5yusjdwWbiCHMwsRq8oeVWEbtJZhlpSJTx0cD2fIyt367RKjwrb0XKYT_qSrAweS3-L1INxc7L79zxgnTGJAlEgjDKzcM0S01rmOht0n-apFS_aELrCR4Wo3kfJ45Br5dWr4M/s640/DSC_4172.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Deptak na ul. Wiejskiej<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSUczAgdksAAKirnyiyf5WiJ-AKL3snGfByLIg6BrpuZxctcINONfOV5OGlAfWXT2cWVA6XcQtqunwkBJXrnn1ucu4isti4_ryF_V1nqL5tVXveX9qkfpE5hcsylbg4e51sQc91u4xid_n/s1600/IMG_9671.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSUczAgdksAAKirnyiyf5WiJ-AKL3snGfByLIg6BrpuZxctcINONfOV5OGlAfWXT2cWVA6XcQtqunwkBJXrnn1ucu4isti4_ryF_V1nqL5tVXveX9qkfpE5hcsylbg4e51sQc91u4xid_n/s640/IMG_9671.JPG" width="640" /></a><br />
Wszechobecne pluszaki produkcji chińskiej na bulwarze i deptaku na ul. Wiejskiej</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><span><b>3. FOKARIUM</b></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Fokarium ma pewną wartość, ponieważ nie zobaczymy w
nim tresowanych fok do różnych akrobacji. Celem fokarium jest leczenie chorych
zwierząt i wypuszczanie ich na wolność po odzyskaniu zdrowia. Zazwyczaj
potrzeba dwóch lub trzech miesięcy, żeby foki mogły wrócić do morza. W trakcie
półgodzinnego spotkania nie tylko podziwiamy foki, ale również uczestniczymy w
prelekcji, gdzie dowiadujemy się naprawdę wielu rzeczy o tych zwierzętach. To
oczywiście dobra, a nawet bardzo dobra strona tego obiektu. Kiedy przyjrzymy
się tłumom, zauważymy, że wielu, nie znając atrakcji, które można zobaczyć na
Helu, pierwsze do czego „uderza”, to właśnie fokarium. Kiedy przyjrzymy się, co
tak naprawdę jest do zobaczenia wewnątrz, szybko dostrzeżemy, że na terenie
fokarium jest: chata rybacka, jeden staw z brudną wodą w odcieniach brązu i
kładka z amfiteatrem, gdzie wysłuchujemy prelekcji. Mało kto wie, że jeszcze
lepsze foki można zobaczyć na Helu w naturalnym środowisku, a o wiele więcej ciekawostek
o fokach można przeczytać z licznych tablic ze zdjęciami, które są wywieszone
wzdłuż fokarium od strony bulwaru. Zawierają naprawdę ciekawe informacje. Tylu rzeczy
nie da się opowiedzieć podczas jednej prelekcji. Wiedząc o tym fakcie,
zdecydowanie wolałem pooglądać foki w naturze, a dodatkową wiedzę o nich
zaczerpnąłem z kolorowych tablic. Wstęp do obiektu kosztował 5 zł w 2020 roku. Pieniądze
niewielkie, ale obecność wielkich tłumów i wiedza, że foki mogę spotkać w
naturze, skutecznie odstraszyły mnie od pomysłu wejścia na teren fokarium. Po
prelekcji turyści najczęściej wędrują do oficjalnego sklepiku fokarium.
Znajdziemy tam liczne maskotki fok. Kiedy przyjrzysz się im bliżej, szybko
zobaczysz, że: 1) ceny są niezwykle wyśrubowane (na straganach rozstawionych 20
m dalej, to same lub podobne rzeczy, kupimy za połowę ceny) i 2) maskotki są
wyprodukowane w Chinach, ściągnięte przez firmę z Danii w Roddikvej, a
sprzedawane w Polsce. Już samo przejście maskotki przez duńskie ręce powoduje,
że płacimy cenę w euro przeliczoną na złotówki… Wiem, że w Danii obowiązuje
korona duńska o średnim przeliczniku 0,60 zł, ale jest tam najzwyczajniej
bardzo drogo, stąd i cena za chińskiego pluszaka musi być równie droga… No cóż,
lubię wyszukiwać szczególiki…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1TfsKU_UBQsFT1JuCV8gHtSfcR9-97jZldmqqn3IlDq4ly4KKN3iuo8-FvGd1tSM1Paeuui0-XnGLaUJoUGFnx4kRshHb63SAhRlN1zmBG_fnio017z-4YK7ZtQzMXGiBPp2G62gNSTYb/s1600/20200612_133538_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1TfsKU_UBQsFT1JuCV8gHtSfcR9-97jZldmqqn3IlDq4ly4KKN3iuo8-FvGd1tSM1Paeuui0-XnGLaUJoUGFnx4kRshHb63SAhRlN1zmBG_fnio017z-4YK7ZtQzMXGiBPp2G62gNSTYb/s640/20200612_133538_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
"Komunistyczne" kolejki do fokarium</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaK0_OJq5NhF4NLFQWq2EqCmrWtqqL1SoXlumcPBG0dKFFOzUj3BZr6maKVtk7hLIIwTwohgkbfVB0hbff9PZH-rhcZpHiAZxHZnKHU2jaYJ1GxswG3gwZSPwqAw39O1TVYR4HqCUxr09K/s1600/DSC_4151.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaK0_OJq5NhF4NLFQWq2EqCmrWtqqL1SoXlumcPBG0dKFFOzUj3BZr6maKVtk7hLIIwTwohgkbfVB0hbff9PZH-rhcZpHiAZxHZnKHU2jaYJ1GxswG3gwZSPwqAw39O1TVYR4HqCUxr09K/s640/DSC_4151.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tablice informacyjne na zewnątrz fokarium. Z nich wyczytasz naprawdę dużo ciekawych rzeczy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHCDz5CFdBbcXz5ekSqJTXVxJhn-pmADYGkZF9f9N4AFCA9UF0GN-U0azDTvpFmBiHPz7fOrL33SoIIXzJeEQ9OOHZdrdrYybWjzYvzU9tKxFGeI2uxPpf8A4AqSt2moHH63JwkVn8mRQD/s1600/DSC_4235.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHCDz5CFdBbcXz5ekSqJTXVxJhn-pmADYGkZF9f9N4AFCA9UF0GN-U0azDTvpFmBiHPz7fOrL33SoIIXzJeEQ9OOHZdrdrYybWjzYvzU9tKxFGeI2uxPpf8A4AqSt2moHH63JwkVn8mRQD/s640/DSC_4235.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Fokarium - początek tablic informacyjnych</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: xx-large;">CO WARTO ZOBACZYĆ NA HELU</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
To chyba najważniejsze pytanie. W końcu
przyjechaliśmy na Hel i nie chcemy bezwładnie „kręcić się” po mieście, tak
naprawdę, nie wiedząc czego szukać. Na Helu można znaleźć kilka ciekawych
miejsc, które koniecznie trzeba odwiedzić. Omówię też, co na popularnych
deptakach i bulwarach jest godne zobaczenia i poświęcenia naszej uwagi.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7lskBLIE_sS1SLZdF8LcrucYky8NuxDkDe78AHRmmbwPId8TGPWeENP7BfvDTMHIlroi19KfIYk9Gg0ISwszzt_T38C8l5tdXkN_maYn2tzT9KpZi2AEGEL6o9uGinFO-sc4-urJEa1an/s1600/DSC_4146.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7lskBLIE_sS1SLZdF8LcrucYky8NuxDkDe78AHRmmbwPId8TGPWeENP7BfvDTMHIlroi19KfIYk9Gg0ISwszzt_T38C8l5tdXkN_maYn2tzT9KpZi2AEGEL6o9uGinFO-sc4-urJEa1an/s640/DSC_4146.JPG" width="424" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAV3-t5db4TY5fwUYdsAlsEOYgq_gw88djxowjC9M6_0xddq27zIw4ohee0J9XZT-javumkwWMj4Cg-O1no-0TnGC5twXzu8FlELvxoYAbNwC3j6fRgndk4LznZs7xCJaIBzxpkdfUtydT/s1600/DSC_4236.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAV3-t5db4TY5fwUYdsAlsEOYgq_gw88djxowjC9M6_0xddq27zIw4ohee0J9XZT-javumkwWMj4Cg-O1no-0TnGC5twXzu8FlELvxoYAbNwC3j6fRgndk4LznZs7xCJaIBzxpkdfUtydT/s640/DSC_4236.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co zobaczyć na Helu?</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">1. PIASZCZYSTE PLAŻE</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Każdy kto przyjeżdża na Hel, od razu chce zobaczyć
morze i Cypel. Na Cyplu oczywiście również jest plaża, ale nie o niej będę
mówić, gdyż przyciąga tłumy, a wiem, że mam do dyspozycji znacznie lepsze tereny.
Jeśli będziesz w dowolnej części miasta Hel, zobaczysz, że wszędzie są
rozmieszczone tablice z rysunkową mapą miasta i drogami leśnymi prowadzącymi na
plaże. Znajdź na mapie znany punkt, jak na przykład bulwar, czy dworzec PKP, i
odszukaj drogi oznaczone numerem 64, 65, 66, 67. Droga nr 67 prowadzi na Cypel,
więc tam na razie nie będziemy się wybierać. Droga nr 66 to wykostkowany
fragment prowadzący do stacji IMGiW, a dalej będą prowadziły betonowe płyty. Trasę
tą wybiera najwięcej ludzi. Dzięki niej możemy wygodnie dotrzeć na plażę, mając
po lewej stronie obiekty gastronomiczne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Trasa nr 65 pozwoli przespacerować się prawdziwą
drogą leśną, która częściowo będzie fragmentem szlaków o tematyce militarnej. Najbardziej
polecam wyjście na plażę trasą nr 64, ponieważ prowadzi „tyłami” miasta, za
długim ciągiem dwóch rzędów zielonych garażów. Przy garażach widać wyraźne
oznaczenie drogi leśnej z tabliczką 64. Za garażami rozpoczyna się nasz szlak
prowadzący nad morze. Do drogi nr 64 możemy również dotrzeć, idąc głównym
deptakiem (ul. Wiejska) do Muzeum Rybołówstwa. Na skrzyżowaniu ulic zobaczymy
drogowskazy i napis „Plaża”. Skręcając w lewo, według znaku, pójdziemy boczną
uliczką wzdłuż domów i bloków, gdzie trafimy na te same garaże. Trasa, co
prawda ma długość 1,8 km, ale warto się nią przejść. Wyróżnia się pod kilkoma
względami, dlatego po sprawdzeniu wszystkich odcinków na plażę chodziłem tylko
i wyłącznie tym szlakiem. Droga „odfiltrowywała” turystów, którzy kręcili się
bez celu, których jedynym celem, było pokręcić się po mieście, pokląć i wypić wieczorem
piwo na murku. Długość trasy i nieznajomość terenu oraz miasta Hel powodowało,
że wyżej wymienieni turyści oraz większa część tłumów, nawet tu nie zaglądała. Spotykaliśmy
jedynie pojedyncze rodziny na rowerach oraz miejscowych emerytów, którzy
chodzili na spacery. Bardzo mi się podobało, że za każdym razem pozdrawiali nas
zwyczajowym „dzień dobry”. Również struktura lasu zachęcała do zwrócenia uwagi
na roślinność. Przez pierwsze 500 m idziemy wśród dębów i buków. Czasem
trafiają się nawet kasztanowce i dziko rosnące drzewa owocowe. Dalej, w jednym
momencie, rozpoczyna się sosnowy las z bardzo dużą przejrzystością. Pomiędzy
drzewami nie rosną żadne krzaki. Jedynie czerwone borówki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dokładnie w połowie trasy nr 64 widzimy tablicę
informacyjną niebieskiego szlaku militarnego i pierwszy bunkier. O szlakach
militarnych będzie w następnym punkcie. Oprócz sosen, dookoła widzimy piękne
mchy i porosty pokrywające ziemię. Teren jest mocno pofalowany po prawej
stronie, co wygląda pięknie. Na 1,6 km trasy, po lewej stronie widać
najciekawszy fragment lasu. Rosną tam mocno powyginane sosny z bardzo dużym
prześwitem, a każde drzewo pokrywa dość gruba warstwa niebiesko-zielonkawych
porostów. Te same porosty występują na ziemi i w pewnym sensie konkurują z
tutejszym mchem. Wspomniany kawałek lasu ma swój niepowtarzalny klimat. Gdyby
pojawiła się mgła, z całą pewnością można by było kręcić w nim horrory. Dochodzimy
do pierwszej wydmy, widocznej po lewej stronie. Na jej szczycie stoi betonowa
konstrukcja o okrągłym kształcie. Betonowe ścianki zostały pomalowane w
czarno-zielono-różowych barwach. Tuż przez wejściem do lasu ponownie rozpoczyna
się fragment intensywnie zielonego lasu, a to za sprawą dębów. Kilkadziesiąt
metrów dalej mamy ostatni kawałek sosnowego lasu, a teren staje się pofalowany
i piaszczysty. Przejście lasu (1,8 km) od garażów do wyjścia na plażę powinno
trwać około 22-25 min, w zależności od tempa marszu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4M1J0Rj5VMwQ5VIjvMcBxA7n2Ee592ZwGjpZyvSdW8GBw9kIyMETr_7Ejll64ygzRX2n6TxkoEr036T559s9paY80Wfwzz-jw8z2VN48MLbZ0jTmS8vDNmlsLeUByqgdC4I-et12uabxa/s1600/DSC_4548.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4M1J0Rj5VMwQ5VIjvMcBxA7n2Ee592ZwGjpZyvSdW8GBw9kIyMETr_7Ejll64ygzRX2n6TxkoEr036T559s9paY80Wfwzz-jw8z2VN48MLbZ0jTmS8vDNmlsLeUByqgdC4I-et12uabxa/s640/DSC_4548.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Najciekawszy fragment lasu z porostami</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgestW8Z1eB2kWug4a11vU9zEff3joahtqvc1djVM3kd6d-FILYpliYDq5AyK5OCMMUrPuscHow0LuMXk27of8Gp5tD4hj8StEnINqTTP0ZQJAbFNjava8cd4fFQ3FYdEXVEwSU7SI2hiuB/s1600/DSC_4554.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgestW8Z1eB2kWug4a11vU9zEff3joahtqvc1djVM3kd6d-FILYpliYDq5AyK5OCMMUrPuscHow0LuMXk27of8Gp5tD4hj8StEnINqTTP0ZQJAbFNjava8cd4fFQ3FYdEXVEwSU7SI2hiuB/s640/DSC_4554.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoax8sQNlfMPl7s7kkqU4b5Y73l1nui3LFr_GUj90NWuTPZIDe8cEbqm1PydhBT0r9Z30QfTGaMXNqXdXtK7TSCFeq0z_BgY1WFxWQLZQhK9bvyC-tkVT0-3ejMZX-dCGMN4sPxxeIGgQh/s1600/DSC_4551.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoax8sQNlfMPl7s7kkqU4b5Y73l1nui3LFr_GUj90NWuTPZIDe8cEbqm1PydhBT0r9Z30QfTGaMXNqXdXtK7TSCFeq0z_BgY1WFxWQLZQhK9bvyC-tkVT0-3ejMZX-dCGMN4sPxxeIGgQh/s640/DSC_4551.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Las z porostami i droga prowadząca przez niego</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhftwGOgbQv0y_pI1c_GyCeWZ88_b6YIDHR3LIa0oeYIlm7T310ubiGo17_sZCN7_SHOAdpOYwtsO7fTGnAYqVmEu09-8NrBgrUXd_zhoI_1F6S98uX9mhQeZCbyB2hAAbiDAHXHbSaGpCJ/s1600/DSC_4526.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhftwGOgbQv0y_pI1c_GyCeWZ88_b6YIDHR3LIa0oeYIlm7T310ubiGo17_sZCN7_SHOAdpOYwtsO7fTGnAYqVmEu09-8NrBgrUXd_zhoI_1F6S98uX9mhQeZCbyB2hAAbiDAHXHbSaGpCJ/s640/DSC_4526.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFmnFXmo3XOIQjDkrif1XoaR95jo5LomHjWk73sQIspYKFhKUS7uaGlh8qmQCgCHfuSWYnJTGEikTNdFAyC8v0PPYgPd-TFGfBrF1ZGgBMfXeoH2cZ7srlWIpGh8PENqxro1iRkZ56WWUs/s1600/DSC_4528.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFmnFXmo3XOIQjDkrif1XoaR95jo5LomHjWk73sQIspYKFhKUS7uaGlh8qmQCgCHfuSWYnJTGEikTNdFAyC8v0PPYgPd-TFGfBrF1ZGgBMfXeoH2cZ7srlWIpGh8PENqxro1iRkZ56WWUs/s640/DSC_4528.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLa9PtEtTcdwA-8gEn6sFi9UoCBixxLXN3tvmr3Fdkov_SWcu0I8cqKjByMS9cl4VdiTtDsL57VbG5IjTzdFbira1RgK67kavRTIzzxJD2TJ0I3wbzCrRM5FiNPa-EzV1FZUXMggeG9Hv9/s1600/DSC_4529.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLa9PtEtTcdwA-8gEn6sFi9UoCBixxLXN3tvmr3Fdkov_SWcu0I8cqKjByMS9cl4VdiTtDsL57VbG5IjTzdFbira1RgK67kavRTIzzxJD2TJ0I3wbzCrRM5FiNPa-EzV1FZUXMggeG9Hv9/s640/DSC_4529.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Porosty w lesie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tuż przed wejściem na plażę, po lewej stronie, na
wydmie rośnie kwitnąca w czerwcu róża na piasku. Jednocześnie wyznacza granicę
plaży. Odtąd mamy piękny widok na Bałtyk i szerokie plaże po obu stronach. Idąc
w prawo, dotrzemy na Cypel. Idąc w lewo, możemy dojść do Juraty, Jastarni,
Rozewia, i jeszcze dalej. Wybierając ten fragment, zauważysz pewną
prawidłowość. Czym dalej, tym mniej ludzi. Podczas rekordowego długiego
weekendu związanego ze świętem Bożego Ciała w 2020 roku, przy wejściu nr 64 nie
widzieliśmy tłumów. Raczej tylko większe skupiska rodzin. Czym dalej w lewo,
tym zagęszczenie szybko malało do jednej rodziny na około 100 m plaży. Zazwyczaj
chodziłem 2-3 km od wejścia, co pozwalało mi się cieszyć zupełną ciszą. Same
plaże są bardzo piękne, ponieważ tworzą je szerokie, białe piaski. Idąc nią,
najlepiej zdjąć buty i wędrować na boso. W trakcie spaceru zobaczymy, ze na
plaży leżą dwie większe sosny wyrwane z korzeniami przez wiatr. Tworzą
przewężenie. Zazwyczaj rejon drzew okupuje jakaś rodzina, ponieważ można
schronić się przed wiatrem. Za leżącymi drzewami (około 1 km od wejścia, idąc w
lewą stronę) rozpoczyna się strefa spokoju. Odtąd możesz iść ile tylko zechcesz.
Za około 2 km od wejścia powinieneś zobaczyć zardzewiałą wieżę, która nazywana
jest Latarnią Szwedów, a stoi ona na Górze Szwedów. Oczywiście do góry temu
wzniesieniu daleko, ale swoją wymowną nazwę posiada. Tuż za Górą Szwedów,
rozpoczyna się według mnie najpiękniejszy fragment plaż. Sosnowy las zanika na
około 200 m, a piaski stają się jeszcze bardziej szerokie. Na granicy zarośli i
piaszczystych wydm wyrastają pojedyncze kępy zielonej, ale o dość ostrych
źdźbłach trawy. Są idealnym motywem do zdjęć. Z poziomu całej długości plaży
możemy oglądać odpływające statki z Gdańska największych firm takich, jak:
Stena Line, Polferies, czy inne, wielkie transportowce. Czasami można nawet
zobaczyć wojskowe okręty. Idąc jeszcze dalej, będziemy mogli nacieszyć się
wspaniałymi odcinkami plaż, których linia brzegowa jest lekko pofalowana. Wielu
rowerzystów wybiera ten fragment do jazdy, trzymając się stale muskanych przez
fale piasków. Jak mogliśmy zobaczyć, rowerem można jeździć po linii brzegowej. Dla
mnie największą atrakcją wspomnianych plaż jest z pewnością cisza, piękne
widoki i białe piaski. Nawet w sezonie i podczas rekordowych długich weekendów mamy
gwarancję spokoju. Wielkie tłumy przyciąga główna plaża miejska oraz Cypel,
stąd możemy cieszyć się prawdziwym klimatem wakacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ejeAnn3LaCbRWeCawsNvhL2VEQQUfmGZGIvzaTyXIsMxYN33uNfOeof7SYlGSsMhYoBED7VojdvAiCjF3653wqHbH-JpYIadPS__YHxDUT9GSlG2SfLaJQOBZQMfTc-pN7msIS0EwP7-/s1600/DSC_4940.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ejeAnn3LaCbRWeCawsNvhL2VEQQUfmGZGIvzaTyXIsMxYN33uNfOeof7SYlGSsMhYoBED7VojdvAiCjF3653wqHbH-JpYIadPS__YHxDUT9GSlG2SfLaJQOBZQMfTc-pN7msIS0EwP7-/s640/DSC_4940.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-6eKMTH78NCqoC_tutnQBNY3tEuoKJQj2vZlewdftD7fehcCzgWXGTucox0fz7EONVskxsVUBFVHdotuMdPxXYxa4u8HF-BKdoE91goCcb-RnP9q62b2HVanQ0vWZuY8ULvqfcoFzhIIl/s1600/DSC_4951.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-6eKMTH78NCqoC_tutnQBNY3tEuoKJQj2vZlewdftD7fehcCzgWXGTucox0fz7EONVskxsVUBFVHdotuMdPxXYxa4u8HF-BKdoE91goCcb-RnP9q62b2HVanQ0vWZuY8ULvqfcoFzhIIl/s640/DSC_4951.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgAkwbmM02BmVDiEtp5hZU9kyV2OO0fZ3b6mkO0VBdDHTSfYv-zEVqGUvFIhUHXNrFm5mBmaBQFAk_KP_yDVscgqCfVoxKbbHrq4GBHdpxys2v7IPTj5OYk8dzwrNaPjqI3wuxRu43ftm_/s1600/DSC_4946.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgAkwbmM02BmVDiEtp5hZU9kyV2OO0fZ3b6mkO0VBdDHTSfYv-zEVqGUvFIhUHXNrFm5mBmaBQFAk_KP_yDVscgqCfVoxKbbHrq4GBHdpxys2v7IPTj5OYk8dzwrNaPjqI3wuxRu43ftm_/s640/DSC_4946.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kwitnące róże na wejściu na plażę nr 64</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5UpaDzKc84TjfK139NvVvJMw-c4_UtvB3L78LJuPrY37xe4M2sV_2pwXGaMrtur4Uv4cmVY1xm3U3KhWDNj3ovYTOl6Od6DUtnSMtKEuBWPBUHoRekpgt2AMvwH-aLVLtwezpQdVid0Xm/s1600/DSC_4821.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5UpaDzKc84TjfK139NvVvJMw-c4_UtvB3L78LJuPrY37xe4M2sV_2pwXGaMrtur4Uv4cmVY1xm3U3KhWDNj3ovYTOl6Od6DUtnSMtKEuBWPBUHoRekpgt2AMvwH-aLVLtwezpQdVid0Xm/s400/DSC_4821.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5pljilsjG8SqDQ-UzFWebPvW1odR7RCYyOoa30qRyN4_pT0pNFJPOKL_Q5hN57248g6JFJnXbzf6H1Ziscb5waQ4DN3PMUgxEJKRB3OqPH7lv1lPin5x4hhbecoAXsNPE6P5hkyA-zC0m/s1600/DSC_4830.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5pljilsjG8SqDQ-UzFWebPvW1odR7RCYyOoa30qRyN4_pT0pNFJPOKL_Q5hN57248g6JFJnXbzf6H1Ziscb5waQ4DN3PMUgxEJKRB3OqPH7lv1lPin5x4hhbecoAXsNPE6P5hkyA-zC0m/s400/DSC_4830.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_QUZagp9jXv_6XnEgB_-NZVqPzLSYm5cWTaq5W8nji9GVTFlOYzj_gozCryHuOw9qZn-ne7OZ7CsZcT27iyy8sadwN40bEOvP5upRA_qYuabOey9ut8l86juo9YtGA3EZuSLlmkVMr1LL/s1600/DSC_4839.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_QUZagp9jXv_6XnEgB_-NZVqPzLSYm5cWTaq5W8nji9GVTFlOYzj_gozCryHuOw9qZn-ne7OZ7CsZcT27iyy8sadwN40bEOvP5upRA_qYuabOey9ut8l86juo9YtGA3EZuSLlmkVMr1LL/s400/DSC_4839.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJQfTIIQYBIVmaxIGlGDNMjHZjDtGl2s39yaxyFBitPD0tumOoz08ERIb7BPlmq9G84dCeNmDaUq93sXw5L4W2xnxNz60ANW-abBL_LGOPZNNjzieH6itcF4h6Uu8NWlFIfnam5hRyB8VV/s1600/DSC_4857.JPG"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJQfTIIQYBIVmaxIGlGDNMjHZjDtGl2s39yaxyFBitPD0tumOoz08ERIb7BPlmq9G84dCeNmDaUq93sXw5L4W2xnxNz60ANW-abBL_LGOPZNNjzieH6itcF4h6Uu8NWlFIfnam5hRyB8VV/s400/DSC_4857.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIGvvLO0aUxNUuX1_TvBpPof1P1mFpPq4TYwKtQEwEpIBjNsftyME-D2Mgd3LVbdwRmRa5SqsHfYNfmvbXHL7PLP6sX-XCNiEkaL_gP-zNkvc2ri4mljrJnfYn1K7DUvWDr1JBPC9Ss1d4/s1600/DSC_4823.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIGvvLO0aUxNUuX1_TvBpPof1P1mFpPq4TYwKtQEwEpIBjNsftyME-D2Mgd3LVbdwRmRa5SqsHfYNfmvbXHL7PLP6sX-XCNiEkaL_gP-zNkvc2ri4mljrJnfYn1K7DUvWDr1JBPC9Ss1d4/s400/DSC_4823.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMTuRkT_fWlpw4Bco8ddOot82X3H8glSFITt8dIV_eP3hOq55T5TvI9miM-xGpHX0BWfovW9YTGSsjLgsj-iFzcHDioU-ozYAVof8UUhw8g7bL6RVWk8e0KN9s2ggJB3VczYXIkwHnxmHv/s1600/DSC_4861.JPG"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMTuRkT_fWlpw4Bco8ddOot82X3H8glSFITt8dIV_eP3hOq55T5TvI9miM-xGpHX0BWfovW9YTGSsjLgsj-iFzcHDioU-ozYAVof8UUhw8g7bL6RVWk8e0KN9s2ggJB3VczYXIkwHnxmHv/s400/DSC_4861.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI1nQGEON09nCqvSroPYiTXfmPWLWArTjst0qhXxVaLQXE2QoIe_6L2XtzFnjl5H6pqAhzZpT9AAvHQvWWfIcRP4ggtPt-BBJmGJD5yvlhhUykt_3YGeFNc9biX_z3ibIuVaxhAyv2A4Lx/s1600/DSC_4872.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI1nQGEON09nCqvSroPYiTXfmPWLWArTjst0qhXxVaLQXE2QoIe_6L2XtzFnjl5H6pqAhzZpT9AAvHQvWWfIcRP4ggtPt-BBJmGJD5yvlhhUykt_3YGeFNc9biX_z3ibIuVaxhAyv2A4Lx/s400/DSC_4872.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Y8sKqAKCTTNsfIgwUU6WQrW2Bg1Ec3_zALU4oX9cl0qTdM09nTLWCOhWXIM6k5hQVsnFqL61AVLcinZavGN-EpYf6LNLxGcg3xWmpBv1P7KtUd7sEel5Ffc3slczu5a9MaEswIJbu0z6/s1600/DSC_4895.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1Y8sKqAKCTTNsfIgwUU6WQrW2Bg1Ec3_zALU4oX9cl0qTdM09nTLWCOhWXIM6k5hQVsnFqL61AVLcinZavGN-EpYf6LNLxGcg3xWmpBv1P7KtUd7sEel5Ffc3slczu5a9MaEswIJbu0z6/s400/DSC_4895.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgArvI6cbH_oum9NHMNSdbIqqCAzDU1CltAqny2iOdUQaTveZKdjTF8A4y8Ru7ncW1DMS7jAK6xdELUkNNIwZ6jhBO6UdQj2PtOQVVWyB3kEEB9mlyvfoT2h89riSMpmn2-a-lPXrvCDPHr/s1600/DSC_4931.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgArvI6cbH_oum9NHMNSdbIqqCAzDU1CltAqny2iOdUQaTveZKdjTF8A4y8Ru7ncW1DMS7jAK6xdELUkNNIwZ6jhBO6UdQj2PtOQVVWyB3kEEB9mlyvfoT2h89riSMpmn2-a-lPXrvCDPHr/s400/DSC_4931.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQOh5P2XbANBY730YVf74yW-1rYUiYW6gdXUL0C2R4nVFGQKi7OB4MGzLSO7Lai3NPs_6uj8pLVo81MfGnlBIy81UykcaXJWtPWUUM0nlWgJQEkeJIpad8iqQeO6IvAhI_b0YOcqUH6imF/s1600/DSC_5012.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQOh5P2XbANBY730YVf74yW-1rYUiYW6gdXUL0C2R4nVFGQKi7OB4MGzLSO7Lai3NPs_6uj8pLVo81MfGnlBIy81UykcaXJWtPWUUM0nlWgJQEkeJIpad8iqQeO6IvAhI_b0YOcqUH6imF/s400/DSC_5012.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMP-7ESCpDOBNWE-ACVJ1c8mdQ6y9aTBD3jaoCVGzx7bYsBmQ0jcOPGHaJbDWiK6nHAbBmT4y6okIjcRi78z1WuniSyFVO3nE70P8tX7W_KcHiMncSq_urRx_je7TMbjRqWsocEPCOB-kQ/s1600/DSC_5007.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMP-7ESCpDOBNWE-ACVJ1c8mdQ6y9aTBD3jaoCVGzx7bYsBmQ0jcOPGHaJbDWiK6nHAbBmT4y6okIjcRi78z1WuniSyFVO3nE70P8tX7W_KcHiMncSq_urRx_je7TMbjRqWsocEPCOB-kQ/s400/DSC_5007.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoU1pVMYm3hPfu34eAUNkCLpKuhHz45h8EfFnOSM41yW9LKVsJLIJskgW_eDAp3UuDJaN_U3VK2BdD694vwbbf6222v5W4GR8-tar7edy9_RMQJiXIWdXzgI-2OZVKXZ2-kMBT76NoXNpP/s1600/DSC_4851.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoU1pVMYm3hPfu34eAUNkCLpKuhHz45h8EfFnOSM41yW9LKVsJLIJskgW_eDAp3UuDJaN_U3VK2BdD694vwbbf6222v5W4GR8-tar7edy9_RMQJiXIWdXzgI-2OZVKXZ2-kMBT76NoXNpP/s400/DSC_4851.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękno helskich plaż</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhZuuw1jYwvp9LHA7cBlCOkOJem5lvPF8DPc6Z9MpXfTq0gik-poKd3_fXTtglnLxZ6EJVdmFwB83m41i7kIjHNE9nQmeJPQN_0rM96Ks3ZHiYwcy3q9qCwwkgfbc2Bot8a91pH-gVVLKV/s1600/DSC_4627.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhZuuw1jYwvp9LHA7cBlCOkOJem5lvPF8DPc6Z9MpXfTq0gik-poKd3_fXTtglnLxZ6EJVdmFwB83m41i7kIjHNE9nQmeJPQN_0rM96Ks3ZHiYwcy3q9qCwwkgfbc2Bot8a91pH-gVVLKV/s640/DSC_4627.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilqlHSqBRVr5VukI-RVIbPBqTHOuadJI0LMtrFQesPUMudD6GfmlIdRx_V44yz7OFh2UXnRsxCh4ilbVK6Q4bhZuYC318Tl5tswaJioi3EyyH4t0qoGDKIZF3eYUE7gcPghtO5Vm28Scwy/s1600/DSC_4622.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilqlHSqBRVr5VukI-RVIbPBqTHOuadJI0LMtrFQesPUMudD6GfmlIdRx_V44yz7OFh2UXnRsxCh4ilbVK6Q4bhZuYC318Tl5tswaJioi3EyyH4t0qoGDKIZF3eYUE7gcPghtO5Vm28Scwy/s640/DSC_4622.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlFU4pu8eijg97pTIO4W5zQ64ZqqF2Lg2INqC2Zz_FxZBdG6tNWe5S0-iOPq31ZzvFbx44ErlEWmZSb-5oVFKhFCVxqzh4O_w-cBlYiFvghmXr7cT0QGtY1ngtHLNNcADVwtlWMEXwbHzC/s1600/DSC_4862.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlFU4pu8eijg97pTIO4W5zQ64ZqqF2Lg2INqC2Zz_FxZBdG6tNWe5S0-iOPq31ZzvFbx44ErlEWmZSb-5oVFKhFCVxqzh4O_w-cBlYiFvghmXr7cT0QGtY1ngtHLNNcADVwtlWMEXwbHzC/s640/DSC_4862.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Moja kompozycja na plaży helskiej<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBNF1uFI_W9zASwT_mPYmhD2lfVrNU9xMaPrhLy7RFA9XTn5OiCt4biB1M9GccSCQohEasa4QevS9A9uIKrqy3W_806RwwGPlpDNqYlc5EPevlhZK2A3CDcrypN7T2jg-AESdOy5Nb6hJr/s1600/IMG_0591.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBNF1uFI_W9zASwT_mPYmhD2lfVrNU9xMaPrhLy7RFA9XTn5OiCt4biB1M9GccSCQohEasa4QevS9A9uIKrqy3W_806RwwGPlpDNqYlc5EPevlhZK2A3CDcrypN7T2jg-AESdOy5Nb6hJr/s640/IMG_0591.JPG" width="640" /></a><br />
Mewy na plażach to dość częsty widok</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit349Kk0Iru8GrhlelKUfNghgo8saZf7cJ9GPP2RKfGe0P3ttece94El4weMBWj0BrhLM989tOU8apb_KmLjhykEzoh9tN9xB6KFYZ_yfJ_G6NW4opaztjt5oWhyphenhypheniyVtl3SE3Abc3_YlSd/s1600/DSC_4932.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit349Kk0Iru8GrhlelKUfNghgo8saZf7cJ9GPP2RKfGe0P3ttece94El4weMBWj0BrhLM989tOU8apb_KmLjhykEzoh9tN9xB6KFYZ_yfJ_G6NW4opaztjt5oWhyphenhypheniyVtl3SE3Abc3_YlSd/s640/DSC_4932.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXrIgf6CaQ9kyimA0hT5i7G2mQKRXhtgIWEtsEG7sF8be4hhk2oFzBk1BQTdb1YZwqDgpfHzLO9BtpWCGhNUETxycnVRqv-2fc_eiQK3Qnfeae26Ty6F7uwaydNI2JYOWjFLWBZTUZP3es/s1600/IMG_0467.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXrIgf6CaQ9kyimA0hT5i7G2mQKRXhtgIWEtsEG7sF8be4hhk2oFzBk1BQTdb1YZwqDgpfHzLO9BtpWCGhNUETxycnVRqv-2fc_eiQK3Qnfeae26Ty6F7uwaydNI2JYOWjFLWBZTUZP3es/s640/IMG_0467.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwuB7bP23UyboKEuXkkF6pVfyuwkwfLKgrwvjDdW1bACDZCJ7cG5vzMApqwHGj382mvsIngjEOViHWEp74Odt2nlvz24sKE3XKMB4LBRJFJ6pRDzrKlAKbpdOF7dotfw1mUT2TT093KG0O/s1600/IMG_9803.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwuB7bP23UyboKEuXkkF6pVfyuwkwfLKgrwvjDdW1bACDZCJ7cG5vzMApqwHGj382mvsIngjEOViHWEp74Odt2nlvz24sKE3XKMB4LBRJFJ6pRDzrKlAKbpdOF7dotfw1mUT2TT093KG0O/s640/IMG_9803.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrAHNl0vq7KkyuOTuv8SANb5VbrOkDEaqMm_GmsVqwwX5yjZ5RryhirZYqEDL6KuqMB4Fw7eMm0kG3nHb7Md8swWI6x7oI0qiFa5wvRlEQBZVg5E1I1WD9tem015Cr6Qgn1kefMJ7ybP_c/s1600/DSC_4922.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrAHNl0vq7KkyuOTuv8SANb5VbrOkDEaqMm_GmsVqwwX5yjZ5RryhirZYqEDL6KuqMB4Fw7eMm0kG3nHb7Md8swWI6x7oI0qiFa5wvRlEQBZVg5E1I1WD9tem015Cr6Qgn1kefMJ7ybP_c/s640/DSC_4922.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Duże statki na horyzoncie to częsty widok na helskich plażach</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6rRHzwVS6eonw0iwGkwRplm4mpXfi-oc9NogudQbt7jpK9R2hQ8_30IYNn75lPU7FfD8ihZ16MGnGGbzLXQGqlM3TBjz801cC0Cyp0_wJ9vSeri6SLvkg4VHpA2BtRcXVNZhrAE1q14Yb/s1600/DSC_4887.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6rRHzwVS6eonw0iwGkwRplm4mpXfi-oc9NogudQbt7jpK9R2hQ8_30IYNn75lPU7FfD8ihZ16MGnGGbzLXQGqlM3TBjz801cC0Cyp0_wJ9vSeri6SLvkg4VHpA2BtRcXVNZhrAE1q14Yb/s640/DSC_4887.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Góra Szwedów z Latarnią Szwedów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxuM_-zuFvFMHqRRUmBBe_E1T2I9aWtt0plraqrrwHcrcuyULOFFqj9-AXWSwssR98nANpLMeM0t2TPcPM0phbrwYSW7QwGQx00i2ueIDE5hpe0Pkd6VM4wm8IJrbh3hG3J1LGOp0_bCuw/s1600/DSC_4632.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxuM_-zuFvFMHqRRUmBBe_E1T2I9aWtt0plraqrrwHcrcuyULOFFqj9-AXWSwssR98nANpLMeM0t2TPcPM0phbrwYSW7QwGQx00i2ueIDE5hpe0Pkd6VM4wm8IJrbh3hG3J1LGOp0_bCuw/s640/DSC_4632.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8dXjT3fH9bZXkd4ULNtPfiIF6-hdQMPtzy-icHXV94-SnSf8iNSwiZfJfWc6N8386lj5y-sP8c6Ocrt0TME67zlUDmvyOGVLK6BctnNVBAXesEKR-4aYqAehF5JiZJXFiQJ9PPxiFEFau/s1600/DSC_4994.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8dXjT3fH9bZXkd4ULNtPfiIF6-hdQMPtzy-icHXV94-SnSf8iNSwiZfJfWc6N8386lj5y-sP8c6Ocrt0TME67zlUDmvyOGVLK6BctnNVBAXesEKR-4aYqAehF5JiZJXFiQJ9PPxiFEFau/s640/DSC_4994.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękno helskich plaż</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jeśli chcemy pojechać nad Morze Bałtyckie przed
sezonem, a najlepiej przed Bożym Ciałem, postarajmy się zaplanować czas wyjazdu
tak, żeby mieć w miarę dobrą pogodę. Dlaczego tak? Ponieważ przed pierwszym
letnim długim weekendem, można na plażach zobaczyć… foki! Po długim pływaniu
wychodzą na brzeg, żeby odpocząć. Najpierw powinniśmy w oddali zobaczyć
wystającą głowę w morzu, zbliżającą się w stronę brzegu. Starajmy się nie
podchodzić do wody, żeby mogły wyjść na brzeg. Nie ma nic piękniejszego, niż
ujrzenie foki w środowisku naturalnym, a nie w fokarium. Frajda jest zdecydowanie
większa. Trzeba wiedzieć, że większość fok, po zobaczeniu ludzi w pobliżu
szybko ucieka do wody i płynie dalej. One się nas boją. Są jednak takie, które
po odratowaniu w fokarium, są wypuszczane do morza. Te mają większe obycie z
ludźmi. Nam zdarzyło się tak, że siedzieliśmy na plaży i nagle jakaś głowa
płynęła w naszą stronę. Myśleliśmy, że pies od pobliskiej grupy kąpie się w
morzu i teraz wychodzi na brzeg. Dosłownie 3-4 metry od nas, foka rozejrzała
się, szukała gdzie są ludzie, podpłynęła do nas i wyłożyła się na piasku. Po
chwili zaczęła pozować do zdjęć. Wyglądało to tak, jakby ją tego nauczono.
Zdziwiło mnie, gdy pokazywała swoje płetwy z palcami, stroiła różne miny, np.
zasłaniając sobie płetwą oczy, pokazywała zęby, rozstawiała tylne płetwy na
całą szerokość i tak je utrzymywała w powietrzu. Widok był naprawdę bardzo
ciekawy. Zastanawiałem się tylko, skąd zna takie rzeczy i dlaczego wyszukiwała
ludzi na brzegu. W fokarium przecież nie uczy się fok akrobacji, ani nie zmusza
się ich do żadnych ćwiczeń. Zadaniem fokarium jest tylko ratowanie zranionych
zwierząt, osłabionych lub wyrzuconych na brzeg. Podczas jednego dnia
widzieliśmy aż trzy foki, więc widowisko było naprawdę piękne i niepowtarzalne.
Teraz już wiesz, dlaczego wcześniej mówiłem, że fokarium nie jest dość ciekawym
miejscem? A jeśli chcesz wiedzieć więcej, to tylko dopowiem, że w marcu i
kwietniu można zobaczyć po kilka, kilkanaście fok na plaży na raz! Rekordowe
ilości można spotkać za to na Mierzei Wiślanej. Zdarza się, że na wiosnę można
tam spotkać ponad 100 osobników! Tyle tylko, że teren jest dziki i niedostępny
turystycznie, za wyjątkiem miejsca przekopu, który dla wielu jest kontrowersyjny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi64-zJU1VeexK2F3US5-aCwaHmQymvDFfOc3SlDoyv4eR_U0BVpIGWZEbGBzFLfoYcSFReZqGInyOQJ04AlE2ITZhJ9lENQy4lntk16nDARJP2eODYxDXwwn9YkQe3Cv5qzHxuT1CiEGUw/s1600/20200607_150518_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi64-zJU1VeexK2F3US5-aCwaHmQymvDFfOc3SlDoyv4eR_U0BVpIGWZEbGBzFLfoYcSFReZqGInyOQJ04AlE2ITZhJ9lENQy4lntk16nDARJP2eODYxDXwwn9YkQe3Cv5qzHxuT1CiEGUw/s640/20200607_150518_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK5KmqX1Ejb2_XemUlOznQIPqtn_pDN1s7hZj_ySIT9kJrzP7kyRWTJm_7XGaY3B-GVQhYlFypEvdoRtfoBXdFdts6cg8Jvh5EUSSfSQEss3ukG6dETfR0Wn6OYN9PFy7iAx3ttYqYNuzk/s1600/20200607_150603_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK5KmqX1Ejb2_XemUlOznQIPqtn_pDN1s7hZj_ySIT9kJrzP7kyRWTJm_7XGaY3B-GVQhYlFypEvdoRtfoBXdFdts6cg8Jvh5EUSSfSQEss3ukG6dETfR0Wn6OYN9PFy7iAx3ttYqYNuzk/s640/20200607_150603_filtered.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5yO91Jz4BZDEMUY-YDbwijdAKfosRhbiuAOC105dlaJCkQnBNEKM6obmCkG1rqNzofQMEc8uwqCD8MCXKytcFf5qNyqdRaomPOGJOlMW6cbBYz3qErBSJt68VDFd-HR-_98-56LbeKdFP/s1600/20200607_150650_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5yO91Jz4BZDEMUY-YDbwijdAKfosRhbiuAOC105dlaJCkQnBNEKM6obmCkG1rqNzofQMEc8uwqCD8MCXKytcFf5qNyqdRaomPOGJOlMW6cbBYz3qErBSJt68VDFd-HR-_98-56LbeKdFP/s640/20200607_150650_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRWWCay_6vaxvVdR5nXzWjy8T_DPn4ChymXSN6SHaGLE-pTZDzUHuiSeFX7dDco_I81HV9UeJfneCc4Igf-5sZWu7aY63mmObdbG6jB-cdkIK4HL0DE0PWgUvbs0mtmSzCysQmON3ut_ok/s1600/20200607_150755%25280%2529_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRWWCay_6vaxvVdR5nXzWjy8T_DPn4ChymXSN6SHaGLE-pTZDzUHuiSeFX7dDco_I81HV9UeJfneCc4Igf-5sZWu7aY63mmObdbG6jB-cdkIK4HL0DE0PWgUvbs0mtmSzCysQmON3ut_ok/s640/20200607_150755%25280%2529_filtered.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF_qwYsunIMhfLSo2u4_JljPPWlunpAUbVdR7Ts-Q3ZUa5RkBg7lJ8gAiWDCrB0OaZPB_nQH3tK5XRvuGBWEWA5fz_7XVX7nN1SR4cRBxAPpkzGwkiiUaP8rAmlQFsmMH1AiO87v7Q_HF0/s1600/20200607_150824_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF_qwYsunIMhfLSo2u4_JljPPWlunpAUbVdR7Ts-Q3ZUa5RkBg7lJ8gAiWDCrB0OaZPB_nQH3tK5XRvuGBWEWA5fz_7XVX7nN1SR4cRBxAPpkzGwkiiUaP8rAmlQFsmMH1AiO87v7Q_HF0/s640/20200607_150824_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYB9BbyLQO1owY6XzydDMJ8wc7rOi9Uu_vAEtD9LZSOmoYIz9SI4ajPlZ3dNQcAgygn1cNqcvaXFuXnB3qf1ERcdwbb4Q233SJRYJKntHozu1K5US3gNowPdrBGRdLrNCZjmLRZ6UlhNfx/s1600/20200607_145245_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYB9BbyLQO1owY6XzydDMJ8wc7rOi9Uu_vAEtD9LZSOmoYIz9SI4ajPlZ3dNQcAgygn1cNqcvaXFuXnB3qf1ERcdwbb4Q233SJRYJKntHozu1K5US3gNowPdrBGRdLrNCZjmLRZ6UlhNfx/s640/20200607_145245_filtered.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Foka na plaży w środowisku naturalnym<br />
<br />
<b>FOKA NA HELSKIEJ PLAŻY - FILMIK (0:20):</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/DLtn1OKpNQE/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/DLtn1OKpNQE?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: x-large;"><b>2. SZLAKI MILITARNE</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Uważam, że szlaki są jedną z najciekawszych
pozycji na Helu, które obowiązkowo trzeba zobaczyć. Jeśli nie mieszkamy w
miejscowości, która podczas drugiej wojny światowej stała się częścią głównego
frontu walk w tamtych czasach, to z pewnością zobaczymy coś innego i nowego.
Dowiemy się również różnych ciekawostek technicznych i historycznych. Odkryjesz
również, że helskie lasy są tak naprawdę nieźle zabunkrowanym terenem.
Spacerując lasami, zobaczysz, jak wiele obiektów wybudowano pod ziemią. Bunkrów
i różnych dział jest tak dużo, że wytyczono aż 6 szlaków pieszych:</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
</div>
<ul>
<li><b>NIEBIESKI</b> – Wokół helskich fortyfikacji (12 km,
pieszo 2h 40min). Trasa: Hel, ul. Kuracyjna, wejście na plażę nr 67 – Hel-Bór –
Bateria Artylerii Stałej – Bateria 20 – Bateria ‘Schleswig-Holstein’ – Hel,
dworzec kolejowy</li>
<li><b>CZERWONY </b>– Po fortyfikacjach Cypla Helskiego (2,3 km,
pieszo 30 min). Trasa: Hel, ul. Kuracyjna, wejście na plażę nr 67 – Bateria
Laskowskiego (13. Bateria Artylerii Stałej) – 27. Bateria Artylerii Stałej Hel,
ul. Kuracyjna, wejście na plażę nr 67</li>
<li><b>POMARAŃCZOWY </b>– Do Baterii Duńskiej (1,8 km, pieszo
24 min). Trasa: Hel, ul. Steyera, wejście na plażę nr 64 (za zielonymi
garażami) – Batalionowy Rejon Umocniony – Bateria Duńska</li>
<li><b>ŻÓŁTY </b>– Do 21. Baterii Przeciwlotniczej (1,1 km,
pieszo 15 min). Trasa: Hel, ul. Steyera, Latarnia Morska – 21. Bateria Przeciwlotnicza</li>
<li><b>CZARNY </b>– Do Baterii Przeciwlotniczych (1,1 km,
pieszo 15 min). Trasa: Hel, ul. Steyera – Baterie Artylerii Przeciwlotniczej</li>
<li><b>ZIELONY </b>– Na Szwedzką Górę (2 km, pieszo 27 min).
Trasa: Bateria ‘Schleswig-Holstein’, Muzeum Obrony Wybrzeża – Punkt
Obserwacyjny (Latarnia Morska)</li>
<li><b>BRĄZOWY </b>– Do Baterii Przeciwlotniczych (400 m,
pieszo 6 min). Trasa: Skrzyżowanie ze szlakiem niebieskim – Baterie Artylerii
Przeciwlotniczej.</li>
</ul>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5P-0ZW-cdNyTEXl6CnZMpuGgmqzAiASjmry2E1EKuC4QTQFNthfvFdj5SCg5EVo225s4jyrPZRqTP6kgSdZb3H3DtzvLGIJOz-uLyFiOm0NEI5-lPzvaCxxQT1yG_MFhXD8DqrYiOwZHj/s1600/DSC_4333.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5P-0ZW-cdNyTEXl6CnZMpuGgmqzAiASjmry2E1EKuC4QTQFNthfvFdj5SCg5EVo225s4jyrPZRqTP6kgSdZb3H3DtzvLGIJOz-uLyFiOm0NEI5-lPzvaCxxQT1yG_MFhXD8DqrYiOwZHj/s640/DSC_4333.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2jzZnIqLnKU6A0leKtaYpbAhhY0NXi9XYFPAjITtCvhc2YBG8un6ut71fr1wGamVqKoXy__bB6d-z9RC-axJehSWBijdoMx-2CrYuOpFKUQv9zNX5RZR_E6rQOwi_XywNv7k0A1Dzhzdc/s1600/DSC_4335.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2jzZnIqLnKU6A0leKtaYpbAhhY0NXi9XYFPAjITtCvhc2YBG8un6ut71fr1wGamVqKoXy__bB6d-z9RC-axJehSWBijdoMx-2CrYuOpFKUQv9zNX5RZR_E6rQOwi_XywNv7k0A1Dzhzdc/s640/DSC_4335.JPG" width="426" /></a></div>
<div>
Zapasowy Punkt Kierowania Ogniem na czerwonym szlaku w drodze na Cypel</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1fXWflpUfkbabyVZO8f9pj-1c2RGMsROLD-3VXCzQpK7ulamvOQYatck1u8lz3pFE1IpmNQ_fepaVJsLf56R44x-apPaTftq6LNNzIWS1dteo0wTG7t0sIH7dsGl2-XNzuigeJeCGK-aN/s1600/20200607_191106_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1fXWflpUfkbabyVZO8f9pj-1c2RGMsROLD-3VXCzQpK7ulamvOQYatck1u8lz3pFE1IpmNQ_fepaVJsLf56R44x-apPaTftq6LNNzIWS1dteo0wTG7t0sIH7dsGl2-XNzuigeJeCGK-aN/s640/20200607_191106_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div>
Tablica informacyjna o Zapasowym Punkcie Kierowania Ogniem</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihqxlRsbR2RxGGrIP25lq2yieIRluDXBhN1D5G1opaWelEZKaINsNUw1EpfxOyw_aIoKJFRNzwWKK01KALVx4LUDE01AiydzJqzNyAtE3TDG3sZx1cHsp3U1178WUqf1prd-QEBmbmBx8Z/s1600/DSC_4347.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihqxlRsbR2RxGGrIP25lq2yieIRluDXBhN1D5G1opaWelEZKaINsNUw1EpfxOyw_aIoKJFRNzwWKK01KALVx4LUDE01AiydzJqzNyAtE3TDG3sZx1cHsp3U1178WUqf1prd-QEBmbmBx8Z/s640/DSC_4347.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8WBoN_nZGl267wS37tlXbh_Y86xUowMuYQJpIY1XCH7mArvYFp9YEZMNkfCKZS3rLoo6oV6JQ279Wvt4JQkYqTpotqSkqfxGE5WqB8hHiFvJ-keom1MdTWr-SlcTiDcHkEUFxI0TrWDJ/s1600/DSC_4351.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8WBoN_nZGl267wS37tlXbh_Y86xUowMuYQJpIY1XCH7mArvYFp9YEZMNkfCKZS3rLoo6oV6JQ279Wvt4JQkYqTpotqSkqfxGE5WqB8hHiFvJ-keom1MdTWr-SlcTiDcHkEUFxI0TrWDJ/s640/DSC_4351.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKPuz-gs74eVax-MYHeFxEwFBjGSrwiXJK94AKr-WOR-Tkb-fqIdmOlqVmMHbYrb-sRO6z54MjYxDeqkAIiREmvR41eTTXafpn8HWDhoOLZg7E_gA8Ai9rz0p0HN-0pMEZDMBZUb4-C8ue/s1600/DSC_4353.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKPuz-gs74eVax-MYHeFxEwFBjGSrwiXJK94AKr-WOR-Tkb-fqIdmOlqVmMHbYrb-sRO6z54MjYxDeqkAIiREmvR41eTTXafpn8HWDhoOLZg7E_gA8Ai9rz0p0HN-0pMEZDMBZUb4-C8ue/s640/DSC_4353.JPG" width="640" /></a></div>
<div>
Piękne lasy w pobliżu Zapasowego Punktu Kierowania Ogniem</div>
<div>
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jak widać, wybór tras jest dość duży i można
zdobyć wiele ciekawych informacji. W zdecydowanej większości szlaki prowadzą
przez lasy lub w pobliżu plaży. Przechodząc każdy z odcinków, zobaczysz, że
bunkry, baterie przeciwlotnicze, czy inne obiekty wojskowe, zawsze są ukryte w
podziemiach lub w zaroślach na lokalnym wzniesieniu. Mi podobały się
szczególnie dwa szlaki: czerwony, prowadzący na Cypel, oraz pomarańczowy,
prowadzący do baterii duńskiej (w dużej mierze szlak stanowi trasę dojściową do
punktu wejścia na plażę nr 64). Na czerwonym szlaku możemy zobaczyć prawdziwe, a
nie rekonstruowane baterie artylerii przeciwlotniczej, działające do 1977 roku,
dość duże bunkry, gdzie są prowadzone prelekcje, oraz stanowiska obronne
(zapasowy punkt kierowania ogniem). W jednym bunkrze przy szlaku jest
prowadzona strzelnica (bardzo dobrze oznaczony punkt), a w kolejnym
przeprowadza się prelekcję, która ma jak najbardziej przybliżyć czasy obrony Wybrzeża
na początku II Wojny Światowej. Prelekcja jest reklamowana, jako najbardziej
straszne przeżycie, ponieważ miedzy innymi na początku, tuż po wejściu do
bunkra gaśnie światło, a z głośników jest odtwarzany dźwięk nalotów bombowych.
Przyznam, że taki początek mocno oddziałuje na emocje. Z pewnością nie tylko
dowiesz się czegoś ciekawego o obrońcach polskiego Wybrzeża, ale również
będziesz mógł niejako poczuć się, jakby wróciły tamte najgorsze czasy. Myślę,
że taka forma prezentacji jest jak najbardziej słuszna, ponieważ możemy w
pewnym sensie odczuć na naszych emocjach fakt, że nie ma potrzeby gdziekolwiek
na świecie prowadzić jakiejkolwiek wojny. Każda wojna to zło. Pomarańczowy
szlak prowadzący do Baterii Duńskiej jest piękny pod względem przyrodniczym
(większa część trasy prowadzi drogą do wejścia nr 64 na plażę), a ostatni
fragment jest poprowadzony przez górzysty, jak na tutejsze warunki, teren.
Wędrujemy pomiędzy wzgórzami, gdzie w kilka minut, pomiędzy wzgórzami zobaczymy
dwa bunkry i dwa stanowiska pod Baterie Duńskie. Ich zasięg to 17,7 km, a
prędkość początkowa wystrzelonego pocisku o kalibrze 105 mm wynosiła 840 m/s.
Na trasie nie spotkaliśmy ani jednej osoby. Z kolei czerwonym szlakiem
prowadzącym do Cypla Helskiego wędrują tłumy ze względu na rozpoznawalną
atrakcję, jaką jest sam Cypel Helski i główna plaża z deptakiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0ukAk9qFcKAgqjH1xbIFRLYXF0tF6LQUYa_k8dA3PHbZ7fZQnUYSh3oDj_SGQprnR-RAQba5o2pgdFrfZVt__W3EJeoe5xL_vPJ6g58NcLfGITbBvyH3o-wq_nkZMZXH2mtBSpoFlAXGS/s1600/DSC_4359.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0ukAk9qFcKAgqjH1xbIFRLYXF0tF6LQUYa_k8dA3PHbZ7fZQnUYSh3oDj_SGQprnR-RAQba5o2pgdFrfZVt__W3EJeoe5xL_vPJ6g58NcLfGITbBvyH3o-wq_nkZMZXH2mtBSpoFlAXGS/s400/DSC_4359.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwgRffxe6MJjsO8yaDKiH24H9NCwzoIqrwD6Y8LdUEEq8rZZQFVJCFdpFCU3daACfMnrYqBGW35BY-aZOJM-LYNh07cjDv724SIZSjojRm4tXHZFd0RDVPGkTW6aylPBPUgfKjtoWCQIRg/s1600/DSC_4368.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwgRffxe6MJjsO8yaDKiH24H9NCwzoIqrwD6Y8LdUEEq8rZZQFVJCFdpFCU3daACfMnrYqBGW35BY-aZOJM-LYNh07cjDv724SIZSjojRm4tXHZFd0RDVPGkTW6aylPBPUgfKjtoWCQIRg/s400/DSC_4368.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIOLPLALzJ10sKiyjDC7vCAmBGQPcw-R-pLWA5IUxz6ryHKYzx03pG8iCIwwYe3pKxBp2jtB7e3JTC9DzVhgoWkLV4J3f5iez4uJIggU9uMZaRv5D251A1fZrOS1j4WJwbiSBj6qOi8b7Z/s1600/DSC_4319.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIOLPLALzJ10sKiyjDC7vCAmBGQPcw-R-pLWA5IUxz6ryHKYzx03pG8iCIwwYe3pKxBp2jtB7e3JTC9DzVhgoWkLV4J3f5iez4uJIggU9uMZaRv5D251A1fZrOS1j4WJwbiSBj6qOi8b7Z/s400/DSC_4319.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4a8nojxqc5sJhZjQEmice9SCNrCLCQIud5VQTapy7yEfBe4fTGCj7mZmAIEolBYSkKKmO2Okk_qqMPIBnQgX5JwimpevWjdLAU_UBk-pQ1HHboD_NC_dz5jFB4r4bZ-LQdDW9uOiREt9E/s1600/DSC_4322.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4a8nojxqc5sJhZjQEmice9SCNrCLCQIud5VQTapy7yEfBe4fTGCj7mZmAIEolBYSkKKmO2Okk_qqMPIBnQgX5JwimpevWjdLAU_UBk-pQ1HHboD_NC_dz5jFB4r4bZ-LQdDW9uOiREt9E/s400/DSC_4322.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wejście do bunkra 211, działo przeciwlotnicze i strzelnica garnizonowa - sprzęty i obiekty wojskowe które można zobaczyć na szlakach militarnych</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjtHiIv7C1KvM0n9kvPsITHne218k_wvNagPu4jX2iGRR2D5uJ4fttHR8Gy7-uoGeTgt0z_JhJZSLCkukNQ3h3p6TzddIWL2aLikxfXteBvJ3u-Rsy2H2egzOro0m6ogrmoMXaSnLu-iGi/s1600/DSC_4558.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjtHiIv7C1KvM0n9kvPsITHne218k_wvNagPu4jX2iGRR2D5uJ4fttHR8Gy7-uoGeTgt0z_JhJZSLCkukNQ3h3p6TzddIWL2aLikxfXteBvJ3u-Rsy2H2egzOro0m6ogrmoMXaSnLu-iGi/s400/DSC_4558.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijglszkBJRV9fMpDDs7_vXmHgGqc1yebDdP980MgRjztA22rt8ZvRq7oEmQ0eTCp5AL_ZfcKNtrBTh5yuYb_g9Qnu_q0302kGDBIr55XIOlZ3409-4zHf3pdPgAPMO99mrw66cA0cjeU2B/s1600/DSC_4561.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijglszkBJRV9fMpDDs7_vXmHgGqc1yebDdP980MgRjztA22rt8ZvRq7oEmQ0eTCp5AL_ZfcKNtrBTh5yuYb_g9Qnu_q0302kGDBIr55XIOlZ3409-4zHf3pdPgAPMO99mrw66cA0cjeU2B/s400/DSC_4561.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKUG_wWltvKCJzCznPOXyMqqbcgORUUciiit05FUx6sFdYjgYO1z8bBzKjBKJ3wQoKOwL-9ljChlOKJtWXFIOLVZeEeMgwwvTnQ53HrSZAFCBiEKNvnUqAAqXnLuZko_nMS-Jx00OOk3QQ/s1600/DSC_4564.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKUG_wWltvKCJzCznPOXyMqqbcgORUUciiit05FUx6sFdYjgYO1z8bBzKjBKJ3wQoKOwL-9ljChlOKJtWXFIOLVZeEeMgwwvTnQ53HrSZAFCBiEKNvnUqAAqXnLuZko_nMS-Jx00OOk3QQ/s400/DSC_4564.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBQaanLpwtKX43B0NYEXCBD9yqEAueZ9t44_nTBkcK4gDw5z-io7oN-ibL9MbA9WV1XqVCbkNG3M9G58yDb_wPOxSLCZmOVVumLjJnKsIgS9PFbYry5tCjTwR6N0oYWSc_Yi6F3grqKZwz/s1600/DSC_4568.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBQaanLpwtKX43B0NYEXCBD9yqEAueZ9t44_nTBkcK4gDw5z-io7oN-ibL9MbA9WV1XqVCbkNG3M9G58yDb_wPOxSLCZmOVVumLjJnKsIgS9PFbYry5tCjTwR6N0oYWSc_Yi6F3grqKZwz/s400/DSC_4568.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjw8i7fT6qrdlQ54U5YOB72_xXCphE22C6t6e8WhYMNCO3kPgnPXRvKOAb9aIBHPr9CRJm0EdqoHu0MLnUJ1ungB453kcWI3ZLzl192Kd6cDW-1HrXQKwYKZi7c620GwbU5tHBhICjPo13/s1600/DSC_4570.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjw8i7fT6qrdlQ54U5YOB72_xXCphE22C6t6e8WhYMNCO3kPgnPXRvKOAb9aIBHPr9CRJm0EdqoHu0MLnUJ1ungB453kcWI3ZLzl192Kd6cDW-1HrXQKwYKZi7c620GwbU5tHBhICjPo13/s400/DSC_4570.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5NMVD_unr081cOEYXILjw5V66-IU_kVM4SyTUUNDBaW-RSZMgJe8SXG5Qa_qyBDawaef2-VoDGhRG06fkLYWP7cPRVouMgjTARDwTlM6mQhIym7O97AwhzEsitOC46aavTTwW63qeNMZt/s1600/DSC_4556.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5NMVD_unr081cOEYXILjw5V66-IU_kVM4SyTUUNDBaW-RSZMgJe8SXG5Qa_qyBDawaef2-VoDGhRG06fkLYWP7cPRVouMgjTARDwTlM6mQhIym7O97AwhzEsitOC46aavTTwW63qeNMZt/s400/DSC_4556.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bunkry w pobliżu Baterii Duńskich oraz pozostałości po dwóch Bateriach Duńskich</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciekawostką jest, że w latach 1935-1974 zbudowano
ponad 20 schronów i działobitni oraz wiele mniejszych, licznych obiektów
fortyfikacyjnych. Pierwotnie teren Cypla Helskiego pełnił funkcję rekreacyjną i
wypoczynkową. W końcu XIX wieku powstało tu nawet kąpielisko, oficjalnie
otwarte 21 czerwca 1896 roku, a w 1898 roku rozpoczęto budowę malowniczego domu
zdrojowego – Kurhausu w stylu romantycznym. W 1920 roku po odzyskaniu przez
Polskę niepodległości, teren został przejęty przez spółkę „Hel – Kąpiele Morskie”.
Budynek Kurhausu pod nazwą „Polonia” dalej pełnił swoją funkcję i był jednym z
najznakomitszych hoteli na polskim wybrzeżu. Gościli tu między innymi: Stefan
Żeromski i Karol Szymanowski. Obecnie, po zniszczonym podczas walk w 1939 roku
budynku nie zachowały się żadne ślady. Kraniec Półwyspu miał również ogromne
znaczenie nawigacyjne. Już w okresie od XVI do początku XIX wieku istniała tu
drewniana „bliza” , czyli latarnia ostrzegająca żeglarzy. Jej funkcję przejęła
wybudowana w 1826 roku murowana latarnia morska, która została wysadzona przez
obrońców w czasie działań wojennych w 1939 roku. Obecna latarnia wybudowana w
roku 1942, nadal służy celom nawigacyjnymi i jest dostępna do zwiedzania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Militarny rozdział Cypla rozpoczął się w 1933
roku, kiedy zdecydowano o budowie w tym strategicznym miejscu
najnowocześniejszej i najsilniejszej ówcześnie baterii artylerii nadbrzeżnej,
opatrzonej numerem 31 i nazwanej imieniem jej twórcy, komandora porucznika
Heliodora Laskowskiego. W Latach 1935-1939 zbudowano tu cztery żelbetowe
stanowiska dla dział typu Bofors kalibru 152,4 mm, oraz kilka pomocniczych
obiektów: dwie wieże kierowania ogniem, schrony centrali artyleryjskiej i
agregatu prądotwórczego, a także stanowiska obrony przeciwlotniczej i
przeciwdesantowej. W 1936 roku oddano do użytku koszary wraz z kuchnią i
stołówką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz4CvPBMiS_8CjCrFuVqYHVZBjj1CyMOb9NPk5rr5dT8ftROi14iR8ujh3ZGj8G_a_NFjhy_t5xabi93DvOsxjWE7watwO9Oy9hPRjOrSAOx9GTFUb3630IUColBCwjSpM79aOm_DpTxwV/s1600/20200608_192217_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz4CvPBMiS_8CjCrFuVqYHVZBjj1CyMOb9NPk5rr5dT8ftROi14iR8ujh3ZGj8G_a_NFjhy_t5xabi93DvOsxjWE7watwO9Oy9hPRjOrSAOx9GTFUb3630IUColBCwjSpM79aOm_DpTxwV/s640/20200608_192217_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRz4lalLRLvGC17yucDfEYcXdK4iA-HnDWoyHozkDnqDhow4HiHqp24NHLV7aUluYVYUy7tba-EDuwyP6g7i6x9TLsbXH307070QIKbNhyphenhyphenjtWPc8Tyg6dFChTcyucoYXEoADgi8mXbSn6k/s1600/20200609_101429_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRz4lalLRLvGC17yucDfEYcXdK4iA-HnDWoyHozkDnqDhow4HiHqp24NHLV7aUluYVYUy7tba-EDuwyP6g7i6x9TLsbXH307070QIKbNhyphenhyphenjtWPc8Tyg6dFChTcyucoYXEoADgi8mXbSn6k/s640/20200609_101429_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3aOm-RLfleGVJyuOoKCsrrrCq73wwk55dp7ljLuD4hVOwM1NYz4tfEmwryhSnqzy247kq30pDoagTnz1Sq4JrpQfw_QJeWdLv6zBUgqSYs_sau0_sFF93-w1wQAuOoMWeTcJfovn8Z7w3/s1600/20200609_110502_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3aOm-RLfleGVJyuOoKCsrrrCq73wwk55dp7ljLuD4hVOwM1NYz4tfEmwryhSnqzy247kq30pDoagTnz1Sq4JrpQfw_QJeWdLv6zBUgqSYs_sau0_sFF93-w1wQAuOoMWeTcJfovn8Z7w3/s640/20200609_110502_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tablice informacyjne na temat każdego oglądanego obiektu są szczegółowe i dokładne</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W trakcie obrony Wybrzeża w 1939 r. Cypel był
bohatersko broniony przez załogę, opierając się ciągłym nalotom i ostrzałem
przez pancerniki ‘Schleswig-Holstein’ i ‘Schlesien’. Głównym celem ataków była
Bateria im. H. Laskowskiego dowodzona przez kapitana marynarki Zbigniewa
Przybyszewskiego i pobliska 21. Bateria Artylerii Przeciwlotniczej. Obrońcy
wykazali niezłomną wolę walki, trwając na stanowiskach, aż do 2 października
1939 roku, jako jeden z najdłużej bronionych skrawków polskiej ziemi. Dzięki
ich postawie Garnizon Hel został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti
Militari. Po kapitulacji Rejonu Umocnionego „Hel” baterii przywrócono sprawność
bojową i pod nazwą ‘Schlesien’ wcielono do Kriegsmarine. Po wyzwoleniu Półwyspu
Helskiego i przejęciu go przez władze polskie, nie zapomniano o militarnych
walorach Cypla. Już w 1948 roku postanowiono o lokalizacji tu nowej baterii z
działami produkcji radzieckiej, kalibru 130 mm, która otrzymała nazwę 13.
Bateria Artylerii Stałej. Wykorzystano obiekty przedwojennej Baterii
Laskowskiego, jednocześnie dobudowując nowe schrony i punkty kierowania ogniem.
Prace trwały do 1957 roku. W 1955 r. powstała kolejna bateria – 27. Bateria
Artylerii Stałej, mająca za zadanie bezpośrednią ochronę helskiego portu.
Uzbrojono ją w cztery armaty kalibru 100 mm, ustawione na żelbetowych
działobitniach połączonych podziemnym korytarzem. Na zapleczu wzniesiono między
innymi wieżę kierowania ogniem o interesującej konstrukcji, zwaną „Kurzą
Stopką”. W 1977 roku obie baterie zostały rozformowane, a obiekty przejął 7.
Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej. Pod koniec ubiegłego wieku, Marynarka
Wojenna w większości opuściła teren Cypla Helskiego i zaczął się kolejny, cywilny
już rozdział w jego historii.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG1LHv822cTB3_ECA1dEvLmj_qd6QcOxCmnCAcMtrsyADljCGS_StM0Jiu_IlTXJlzH7NwHkHE_wWTxk-VQ63SZ8o2AgdoGmPoUooF624LQMA4rUn3H16IV5KOIiA4ipao8hF-eQ_gTFCl/s1600/DSC_4385.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG1LHv822cTB3_ECA1dEvLmj_qd6QcOxCmnCAcMtrsyADljCGS_StM0Jiu_IlTXJlzH7NwHkHE_wWTxk-VQ63SZ8o2AgdoGmPoUooF624LQMA4rUn3H16IV5KOIiA4ipao8hF-eQ_gTFCl/s640/DSC_4385.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ruiny Stanowiska Ogniowego Baterii Przeciwlotniczej na Cyplu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">3. LATARNIA MORSKA</span></b></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Choć latarnie morskie nie są już używane tak, jak
kiedyś, to stanowią ciekawą atrakcję turystyczną, którą wielu chętnie odwiedza.
Ja również musiałem zobaczyć, jak ona wygląda, ponieważ nad polskim morzem
byłem tylko jeden raz i to na dodatek w 1994 roku, więc trochę lat już
upłynęło. Latarnia, którą obecnie widzimy, powstała w 1942 roku i ma wysokość
41,5 m. Gdyby nie II Wojna Światowa, mielibyśmy ciekawy obiekt historyczny,
ponieważ poprzednia latarnia została zburzona w 1939 roku, a wybudowano ją w
1826 roku. Dzisiejszy obiekt również przyciąga uwagę, ponieważ zdecydowanie
góruje nad najwyższymi drzewami lasów. Zasięg jej lamp wynosi 17 Mm (mil
morskich, jedna mila morka to 1852 m). Oglądając mapę rysunkową Helu w dowolnym
miejscu miasta, dowiemy się, że do latarni możemy dotrzeć wykorzystując drogę
nr 65 prowadzącą na plażę, odbijając od niej w prawo według mapy. Można też dotrzeć
kilkoma innymi ścieżkami, które szybko odkryjesz w terenie. Historia latarni
również jest ciekawa. Oto ona (na podstawie tablic znajdujących się przy
latarni):<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Statki płynące wzdłuż południowego Bałtyku do
Gdańska, po minięciu przylądka Rozewie natrafiały na wielokilometrową mierzeję,
którą musiały opływać, żeby trafić do celu. Blask ognia rozpalanego nocami na
wieży helskiego kościoła już od XV wieku ułatwiał nawigować statkom. Znaczenie
miejsca było tak ważne dla ruchu morskiego, że po pożarze kościoła w 1572 roku,
zadecydowano o postawieniu blizy, czyli specjalnej drewnianej konstrukcji
podobnej do żurawia studziennego, z koszem żarowym unoszonym w górę na wysokość
około 10 m.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pierwszą murowaną latarnię morską zbudowano w
latach 1806-1827. Na szczycie okrągłej wieży o wysokości 40 m ustawiono
latarnię z urządzeniem świetlnym o zasięgu światła 17 mil morskich. Podczas
mgły oddawano strzały z armaty ustawionej w sąsiedztwie latarni w celu
poinformowania przepływające statki o bliskości do brzegu. W 1910 roku
nieszczęśliwy wypadek przy jej obsłudze spowodował śmierć latarnika. Piękna
latarnia helska przez wiele lat ułatwiała marynarzom podróż, lecz z wybuchem
wojny stała się niebezpieczna dla swego otoczenia. We wrześniu 1939 roku,
artylerzyści niemieccy wybrali helską wieżę jako doskonały cel dla dział
pancerników ‘Schleswig-Holstein’ i ‘Schlesien’. Wyniosła latarnia ułatwiała
niszczenie obiektów na Cyplu. Rozkaz zniszczenia latarni wydał komandor
Włodzimierz Steyer -dowódca obrony rejonu umocnionego Hel. W dniu 19 września
1939 r. o godzinie 13.30 ten rozkaz został wykonany. Relacja uczestnika
tamtejszych wydarzeń, Karola Leszczyńskiego, zawarta w książce autorstwa jego
brata. Wacława Leszczyńskiego, pt. „Ludzie Naszego Wybrzeża”: „W pogodny, jasny
dzień, widziałem jak latarnia lekko uniosła się, poczęły powstawać ciemne
pionowe szczeliny, po czym wszystko z hukiem runęło w dół. Latarnia przestała
istnieć. Wojna trwałą nadal…”. Jeszcze podczas trwającej wojny, w 1942 roku,
miejscowa ludność zbudowała nową latarnię. Nieopodal fundamentów poprzedniczki
postawiono ośmiokątną wieżę o wysokości 41,5 m, umieszczając w niej aparaturę
optyczno-świetlną, o zasięgu światła, jak poprzednio – 17 mil morskich. Hel
znów stał się jasnym punktem dającym nadzieję na spokojne pokonanie fal
płynącym do Gdańska statkom. W latach 2001-2002 latarnia przeszła kapitalny
remont. Między innymi wzmocniono i uszczelniono jej korpus, oraz pomalowano na
czerwono. Zwiększający się każdym rokiem ruch statków po Zatoce Gdańskiej
spowodował wprowadzenie nowego systemu bezpiecznej nawigacji. Urząd Morski w
Gdyni 1 maja 2003 r. uruchomił system nadzoru statków „VTS Zatoka Gdańska”
włączając do niego urządzenia zainstalowane w helskiej latarni. Organizatorem
obsługi ruchu turystycznego w latarni od 1 sierpnia 1992 r. na mocy
Porozumienia zawartego z Urzędem Morskim w Gdyni, jest Towarzystwo Przyjaciół
Centralnego Muzeum Morskiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhynFY9MO5YNxbQB4Xef2PetvT6cO5vswOw8-A6NccjP93-yKYKXv7wR8fkiKmom8t7EzhuNhhIrjQ_UkW1xtIJqD3gg8qTbnNB3ZavSGHkbrcF8C8FrH7Gp4CBqNbZ3IxjZqX8-J8o-oay/s1600/DSC_4279.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhynFY9MO5YNxbQB4Xef2PetvT6cO5vswOw8-A6NccjP93-yKYKXv7wR8fkiKmom8t7EzhuNhhIrjQ_UkW1xtIJqD3gg8qTbnNB3ZavSGHkbrcF8C8FrH7Gp4CBqNbZ3IxjZqX8-J8o-oay/s640/DSC_4279.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvsZMLGHZtjfWBCguvEDPQk4bUOFzBQ2_jrOTEKqa_1NZtdlUa65d3VVmLy7rl03xTUWBgnF8Wfy23fWwACQin8y0Cmw4ARJZKmKseOauPQuSGemFfQGapFabdQ8xD1GJKhiCYmm-PQA7E/s1600/DSC_4282.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvsZMLGHZtjfWBCguvEDPQk4bUOFzBQ2_jrOTEKqa_1NZtdlUa65d3VVmLy7rl03xTUWBgnF8Wfy23fWwACQin8y0Cmw4ARJZKmKseOauPQuSGemFfQGapFabdQ8xD1GJKhiCYmm-PQA7E/s640/DSC_4282.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCPhRe8NBOzGG7-gm90Ixhb22jTxlXfO8wc8IJS8lUnHdzuvIHR7T3NG__6pFyKxpS4bVNHmo3dwjGPZDj3zmFWw2sCCdVZgRTAWcl_mB1xqu4OUbMJF9XUe0SlAoztGM6w5fZHTj4TnBO/s1600/DSC_4306.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd7RlAcG3nRlmQyXnx6PXX8E4dZVuPwcxEhp8TzetYL40DB6Mmlz4O7LpUC8cc7XbBf6OrhTEr1aiDjBl0-cORugukSnZ1Qs9iuqbqqoJrGi_Ho_gDcKRsV0R-NUvSRxZ966Oscax_G3Yv/s1600/DSC_4304.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd7RlAcG3nRlmQyXnx6PXX8E4dZVuPwcxEhp8TzetYL40DB6Mmlz4O7LpUC8cc7XbBf6OrhTEr1aiDjBl0-cORugukSnZ1Qs9iuqbqqoJrGi_Ho_gDcKRsV0R-NUvSRxZ966Oscax_G3Yv/s640/DSC_4304.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDiWB5j7BVOLfEbaRzo6abCzEjIgQX-h0fqqyq8b30nKKFgUIlGg4uiqqFIifTqZX7_a1HlzWrvada1RFkPqbVe5u_pMZT-zKbGntE31mR80fpdsZ7C2X7dVRiA3l2e_kM4nCeB3X-_SY6/s1600/DSC_4298.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDiWB5j7BVOLfEbaRzo6abCzEjIgQX-h0fqqyq8b30nKKFgUIlGg4uiqqFIifTqZX7_a1HlzWrvada1RFkPqbVe5u_pMZT-zKbGntE31mR80fpdsZ7C2X7dVRiA3l2e_kM4nCeB3X-_SY6/s640/DSC_4298.JPG" width="426" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Latarnia Helska</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Śmierć latarnika była długo zapomniana. Dopiero w
latach 80-tych XX wieku, latarnicy upamiętnili swojego poprzednika. Latarnik
Karol Klos, na jednym z niewielu zachowanych elementów wysadzonej latarni przez
obrońców Helu we wrześniu 1939 r., na kamiennym stopniu umieścił napis
"Pamięci Latarnika 1905". Błąd w dacie wynikał z niepełnej wiedzy na
temat tego wypadku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Praca na morzu nie należy do łatwej. Warunki
pogodowe decydują o bezpieczeństwie statku. Mgła, opady deszczu, śnieżyca lub
inne zjawiska me ułatwiają żeglugi, szczególnie jeżeli odbywa się ona w sąsiedztwie
brzegu. Na przełomie XIX i XX wieku przy latarniach morskich zorganizowano służbę
ostrzegawczą, której zadaniem było utrzymywanie bezpieczeństwa tras żeglugowych
i nawigacji. Latarnie zapewniały nie tylko możliwość określenia pozycji dniem i
nocą, ale przede wszystkim ostrzegały o zbliżaniu się do lądu poprzez
emitowanie akustycznych sygnałów przy ograniczonej widoczności. Wśród wielu
latarń, które zostały wyposażone w różnorodne środki techniczne do nadawania
sygnałów akustycznych należała również latarnia w Helu. Cypel helski miał
ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa morskiego, który przy ograniczonej
widoczności, jest jeszcze bardziej niebezpieczny, ze względu na zmiany kursu
statków płynących do i z Gdańska oraz Pucka. Port Hel powstały w 1892 był
przystanią dla rybaków z całego półwyspu. Pierwszym akustycznym środkiem
technicznym w Helu był dzwon umieszczony na wieży latarni morskiej w roku 1890.
Umieszczony wysoko na latarni był dobrze słyszany przez załogi statków i kutrów
rybackich. Kołysania dzwonu wpływały jednak niekorzystnie na konstrukcję wieży
i administracja morska zdecydowała o jego demontażu. W zastępstwie zainstalowano
przy latarni morskiej dwie armatki sygnalizacyjne. Działka obsługiwali
latarnicy pełniący dyżur w latarni. Nadawali oni sygnały ostrzegawcze strzelając
co 4 minuty z umieszczonych w szopie dział. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W trakcie jesiennej mgły 8 grudnia 1910 r. doszło
do nieszczęśliwego wypadku. Wskutek eksplozji, śmiertelnemu wypadkowi uległ pełniący
dyżur obsługujący działo, latarnik May (w żadnym z dostępnych archiwalnych
materiałów nie zachowało się jego imię). Berlińska prasa informując o eksplozji
na stacji przeciwmgielnej podała, ze wybuch nastąpił o godzinie 17:00. Siła
jego była tak duża, ze zniszczeniu uległo działo, a ciało latarnika wyrzucone
zostało aż na wydmy. Dokładniej to zdarzenie opisała niemiecka prasa (Berliner
Morgenpost). Fragment książki „Najstarsze latarnie morskie Zatoki
Gdańskiej" A. F. Komorowskiego, L Pietkiewicz oraz A. Szulczewskiego,
wydanie I. Gdańsk 2009 (na podstawie tablic informacyjnych stojących przy
latarni):<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingzJqbWVpTlWah4OZsn3PsUe6NwpsqylQIW7xcevHPW4Yq_x0tHSG-WdaSlJmRj85CkeeMKgU2ut2ZQVQWpNJtEjgfPThYXRXYetXhZZSamjY5tUUmBYC4oqeo8FwxE_C4KOeOwf5FPz9/s1600/20200612_113657_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingzJqbWVpTlWah4OZsn3PsUe6NwpsqylQIW7xcevHPW4Yq_x0tHSG-WdaSlJmRj85CkeeMKgU2ut2ZQVQWpNJtEjgfPThYXRXYetXhZZSamjY5tUUmBYC4oqeo8FwxE_C4KOeOwf5FPz9/s640/20200612_113657_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mglisty dzień nad Morzem Bałtyckim</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
„W gazecie ‘Berliner Morgenpost’ pojawiła się
notatka o eksplozji stacji sygnałowej. Ta sensacyjna wiadomość dotyczyła stacji
sygnałów mgłowych na Helu. Wydarzenie miało miejsce w dniu 8 grudnia 1910 r.
około godziny 17.00. W związku z mgłą, stacja sygnałów mgłowych rozpoczęła
nadawanie sygnałów akustycznych, czyli strzelanie ze specjalnych dział
znajdujących się między wydmami. Około godziny 17.00 doszło do eksplozji, w
wyniku której stacja wyleciała w powietrze. Ciało obsługującego działo
maszynisty May’a, zostało znalezione w pobliżu ruin stacji sygnałowej, na
wydmach, gdzie zostało wyrzucone siłą wybuchu. Odpowiedzialna za stan
oznakowania nawigacyjnego Hafenbauinspektion w Gdańsku natychmiast wysłała
parowiec, którego załoga miała zorientować się w sytuacji. W celu wyjaśnienia
wydarzenia dokonano przesłuchania drugiego latarnika Karla Wernera, który
został zmieniony przy obsłudze dział na pół godziny przed eksplozją. Jego
stanowisko przy nadawaniu sygnałów zajął latarnik May, który zginął podczas
eksplozji. Stacja sygnałów mgłowych na Helu obsługiwana była przez latarników,
którzy obok obsługi latarni morskiej, w czasie mgły, mieli dodatkowo nadawać
sygnały ostrzegawcze. czyli strzelać ze specjalnie do tego przeznaczonych,
zainstalowanych w rejonie wydm dwóch dział: wschodniego i zachodniego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W grudniu 1910 r. działa przeciwmgłowe służące do
nadawania sygnałów, zastąpione były czasowo przez działa polowe kalibru 90 mm.
model 73 firmy Bohleschen odlane w królewskiej ludwisarni w Spandau. Strzelały
one ślepymi nabojami, a jedynym ich zadaniem było ostrzeganie hukiem wystrzałów
przepływających w pobliżu helskiego brzegu żeglarzy, o niebezpieczeństwie.
Działa ustawione były w pewnego rodzaju szopie nazywanej Kanonen haus, co
pozwalało latarnikom na wygodniejszą ich obsługę. Przed przystąpieniem do
strzelania musieli oni również sami napełniać łuski nabojów czarnym prochem,
jeden ładunek to około 0,7 kilograma prochu. Jak udało się ustalić komisji
badającej przyczyny wypadku, w prochowni. umieszczonej w piwnicy, w pobliżu
stanowiska dział znajdowało się 12 beczułek z prochem, z których 4 zostały
otwarte i napoczęte. Latarnik May przyszedł na stanowisko dział około godziny 15:45
i do 16:30 napełnił prochem od 30 do 35 ładunków, które następnie umieścił na
zachodnim stole stacji. Czynność ta była czynnością typową, jaką wykonywali
latarnicy po zdaniu służby przy utrzymującej się mgle. Natomiast latarnik
Werner po zakończonym dyżurze, udał się do swojej kwatery, obiecując przyjść
około 19:00. Po zmianie obsługi słychać było jeszcze przez około 10 minut
regularnie wystrzały działa, później pojedynczy wystrzał i eksplozję. Po jej
usłyszeniu, Werner natychmiast udał się w rejon stacji mgłowej. Ciało latarnika
May'a, około 20 metrów od całkowicie zniszczonej stacji mgłowej, znalazł rybak
Claudke, który wraz z innymi mieszkańcami Helu przybył na pomoc. Później
składając wyjaśnienia, zeznał on, że w pomieszczeniu, gdzie było działo. pod
kuchnią nie palił się ogień, ani też nie było prochu. Stacja sygnałów mgłowych
na Helu posiadała dwa specjalne działa do nadawania sygnałów, przy czym zachodnie,
zgodnie z wypowiedziami latarników, bardzo często ulegało awariom. Podobnie
było i tym razem. W owym czasie wymieniano elementy urządzenia spustowego
działa zachodniego, wschodnie natomiast funkcjonowało przez cały okres bez
zarzutu. Latarnicy strzelali już podczas ubiegłej nocy oraz rankiem w dniu
wypadku. Jak zeznał pomocnik latarnika Gronwaldt – strzelał on w nocy z 7 na 8
grudnia, od godziny 2.00 do 4.00, a później do godziny 5.00 napełniał łuski
prochem; ogień prowadzono do godziny 10.00, to jest do czasu, gdy mgła
całkowicie zniknęła. Później wraz z latarnikiem Wernerem czyścił działa,
rozkładał zamki, w dziale zachodnim wymienił sprężynę, końcówkę iglicy i
mocowanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirO-RVrT2I1k05MOuXX27rqfF8vJUJMvWyjtsHMz5U0xzWNr4NM_DliF9DmWcaSyKPkgPL7tq7g6LO3ZaQsqbLwRbdDRkC6EEb7o6iLvwPMwU3SROZyKNMJYybLl8SMXvmj01cmQRG3fLW/s1600/DSC_4304.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirO-RVrT2I1k05MOuXX27rqfF8vJUJMvWyjtsHMz5U0xzWNr4NM_DliF9DmWcaSyKPkgPL7tq7g6LO3ZaQsqbLwRbdDRkC6EEb7o6iLvwPMwU3SROZyKNMJYybLl8SMXvmj01cmQRG3fLW/s640/DSC_4304.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9u28K9-dEpRP4hyphenhyphenJAHMJf9i0b1GUYEaOw1V49XR2L9b_fWbAX20Q4lYqGkDTdxOMWgq8h6q1nKtQY3AsrXTQ6CbmV4ABlGc5h1MUEvUlJaW5z7j6V9RefDKsb_neJA72gsiXhKsqEhgeN/s1600/DSC_4303.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9u28K9-dEpRP4hyphenhyphenJAHMJf9i0b1GUYEaOw1V49XR2L9b_fWbAX20Q4lYqGkDTdxOMWgq8h6q1nKtQY3AsrXTQ6CbmV4ABlGc5h1MUEvUlJaW5z7j6V9RefDKsb_neJA72gsiXhKsqEhgeN/s640/DSC_4303.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaqWSSxQLdkRCh9uqVTeDceV7fVG6_-xe7gZN51GyYVs9mivNZXw4Vhj-fTvBW7-AzLKhTmdfq8JxyO6bCAguztjhgOIH9_0xjRkskCs_Nj9oZV4T1PFHNfznTjuAIhwKN-g4amz8bVJTW/s1600/DSC_4301.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaqWSSxQLdkRCh9uqVTeDceV7fVG6_-xe7gZN51GyYVs9mivNZXw4Vhj-fTvBW7-AzLKhTmdfq8JxyO6bCAguztjhgOIH9_0xjRkskCs_Nj9oZV4T1PFHNfznTjuAIhwKN-g4amz8bVJTW/s640/DSC_4301.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOPgBYzobVQfK-rkqe8GaF7dwcbqwa1tBvfn96AWvO5Yp-scAv3xvW6q_gngfNIa7QbqhiJeKeTb3x4DQ9uLmrGfu1sRXAH-TQZSYpEXji6pYEeMkA-rEmes2FbWo99C4LTAemQ3f4Y6L/s1600/DSC_4315.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOPgBYzobVQfK-rkqe8GaF7dwcbqwa1tBvfn96AWvO5Yp-scAv3xvW6q_gngfNIa7QbqhiJeKeTb3x4DQ9uLmrGfu1sRXAH-TQZSYpEXji6pYEeMkA-rEmes2FbWo99C4LTAemQ3f4Y6L/s640/DSC_4315.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Latarnia morska na Helu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmXLjrFCo6GNobcP5n9-ZolA5fIxghUczHAcyZe9Gvg4J04j8c3dARXfN_XAVorlcYuODNGpfvaasP6rfUUHZgCTvUD_2Aph2zZkgfPgXv7IYpCGBn6YDVavJm9oTdKiKyYEhEYxeueVdM/s1600/DSC_4299.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmXLjrFCo6GNobcP5n9-ZolA5fIxghUczHAcyZe9Gvg4J04j8c3dARXfN_XAVorlcYuODNGpfvaasP6rfUUHZgCTvUD_2Aph2zZkgfPgXv7IYpCGBn6YDVavJm9oTdKiKyYEhEYxeueVdM/s640/DSC_4299.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wejście do latarni morskiej na Helu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Po południu, około 15.00 nadeszła kolejna mgła i
latarnik Werner rozpoczął nadawanie sygnałów akustycznych. Przyczyną wypadku,
jak sugerowała komisja na podstawie zeznania latarników. mógł być fakt, że dla
skrócenia sobie drogi pomiędzy stanowiskiem dział i piwnicą z prochem,
latarnicy często wytaczali sobie beczkę z prochem do przedsionka. Czynili oni
tak zwykle, gdy kończył się zapas wcześniej przygotowanych ładunków dla dział.
Jednak pomiędzy piwnicą z prochem a przedsionkiem, dla bezpieczeństwa,
znajdowały się drzwi, które według istniejących przepisów powinny być
zamknięte. Jak udało się ustalić komisji, również i tego feralnego dnia drzwi
były zamknięte. Wprowadzenie beczki z prochem do przedsionka było niewłaściwym
obchodzeniem się z materiałem wybuchowym i mogło być przyczyną eksplozji.
Ustalenie bezpośredniej przyczyny wybuchu nie było jednak możliwe.”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Do dzisiaj obok tablicy informacyjnej przy latarni
zauważymy kopiec kamieni z tablicą, na której latarnik Karol Klos wyrył napisy:
„Pamięci Latarnika 1905”. Błąd w dacie wynika z niewiedzy o tamtym zdarzeniu,
ponieważ pamięć o latarniku May’u przywrócił on dopiero w latach 80’ XX wieku.
Brakowało konkretnych informacji, które w dużej mierze zostały utracone po II
Wojnie Światowej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCPhRe8NBOzGG7-gm90Ixhb22jTxlXfO8wc8IJS8lUnHdzuvIHR7T3NG__6pFyKxpS4bVNHmo3dwjGPZDj3zmFWw2sCCdVZgRTAWcl_mB1xqu4OUbMJF9XUe0SlAoztGM6w5fZHTj4TnBO/s1600/DSC_4306.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCPhRe8NBOzGG7-gm90Ixhb22jTxlXfO8wc8IJS8lUnHdzuvIHR7T3NG__6pFyKxpS4bVNHmo3dwjGPZDj3zmFWw2sCCdVZgRTAWcl_mB1xqu4OUbMJF9XUe0SlAoztGM6w5fZHTj4TnBO/s640/DSC_4306.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tablica upamiętniająca śmierć latarnika May'a. Imię latarnika nie jest znane, a sama tablica powstała dopiero ponad 70 lat później po nieszczęśliwym wypadku.</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbQmU7HZ0_Iy6z_qwiSPeMm04-TVhhkadypEbSv1Kf8Y0WX7GwYxtgf76uEg3VoieVflyVpswZ0xS_VhywX9NriJuQg9R4o-kXIZXcZdIVQnB9HEVEyka7wQWMiFYYCF55A-Jj4pfAko8T/s1600/DSC_4292.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbQmU7HZ0_Iy6z_qwiSPeMm04-TVhhkadypEbSv1Kf8Y0WX7GwYxtgf76uEg3VoieVflyVpswZ0xS_VhywX9NriJuQg9R4o-kXIZXcZdIVQnB9HEVEyka7wQWMiFYYCF55A-Jj4pfAko8T/s640/DSC_4292.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękny dom tuż przy latarni</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">4. CYPEL HELSKI</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Na początku wspomniałem, że są lepsze miejsca niż
Cypel Helski. Z drugiej strony uważam, że trzeba obowiązkowo je zobaczyć,
ponieważ jest nazywane ‘początkiem Polski’. Jednak, żeby nie patrzeć na
‘początek Polski’, jak bezwładnie spacerujące tłumy, podam kilka ciekawostek. Na
wielkim kopcu z kamieni, na jednym z nich umieszczono tablicę ze współrzędnymi
tego miejsca i informacją, skąd się „to” wszystko wzięło. Na Cypel dotrzemy,
idąc główną drogą, będącą jednocześnie głównym deptakiem, gdzie dalej kierujemy
się do wejścia na plażę nr 67. Niestety tą ulicą będą podążały całe tłumy,
dlatego proponuję odwiedzanie podobnych miejsc wcześnie rano, lub drogą okrężną,
idąc najpierw drogą leśną do wejścia nr 64 na plażę, a później skręcamy w prawo,
spacerując do końca plaży. Docieramy na Cypel. Zdecydowanej większości nie chce
się nadrabiać takiej odległości do celu, skoro ma wygodny i znany deptak do
dyspozycji. Idąc oficjalną drogą na Cypel, czyli do wejścia na plażę nr 67,
najpierw pójdziemy uliczką w lesie, gdzie będziemy mogli zobaczyć bunkry i
działa, które już wcześniej opisałem w propozycji wędrówek jako czerwony szlak
militarny. Na końcu docieramy do drewnianej kładki, prowadzącej przez lokalne
zarośla. Na końcu kładki znajduje się półokrągła, drewniana kawiarnia i
lodziarnia. Jesteśmy na Cyplu. Przed sobą widzimy szeroką plażę o nieco
ciemniejszych piaskach niż pozostałe plaże. Z tego miejsca, przy dobrej
widoczności powinniśmy w oddali zobaczyć wysokie żurawie portowe w Gdańsku! W
2018 roku sztorm zniszczył doszczętnie tutejsze wybrzeże, porywając nawet
betonowe elementy konstrukcyjne Baterii Laskowskiego, którą odnajdziemy,
kierując się w lewo, idąc drewnianym deptakiem. Dzisiaj możemy zobaczyć tam
jedynie wymyte fundamenty przez morze, oraz dość wielki dół będący miejscem pod
baterię. Jeśli spacerujesz z dzieckiem, trzymaj je za rękę, ponieważ betonowy
dół nie ma poręczy zabezpieczających. Szybko zauważymy, że część wybrzeża jest
odgrodzona krótkimi palikami, za którymi widać porozsadzane kępy wysokiej trawy
nadmorskiej w równych odstępach. Większość z niej uschła, ponieważ się nie
przyjęła, a ponoć tu jest jej naturalne środowisko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV6VkAq2SltdT3i9D38b78JnyR51cf0BbqcafGgRuGN-NRK17AtfPhpNYKISHjNEtCDwkZdsxG6W9Ih-haZegpgSxjtvcceLVNeDOkn1dENdA9ouP9av5BpGYQUq8f7_Rj52XX-y1kcby2/s1600/DSC_4391.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV6VkAq2SltdT3i9D38b78JnyR51cf0BbqcafGgRuGN-NRK17AtfPhpNYKISHjNEtCDwkZdsxG6W9Ih-haZegpgSxjtvcceLVNeDOkn1dENdA9ouP9av5BpGYQUq8f7_Rj52XX-y1kcby2/s400/DSC_4391.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSjy8TkpSZTM39eMKJWOdJfQYdkDGSWmcgdL_DiK3P62aoz4Bui7bvpxHogIc3So8unPrukNT0LambMQ3Uobh0hkNhJMBHf4LFYqIcee9xnSExNpuc5sjQnv2btdQu12N_M75L_UAqIEuQ/s1600/DSC_4374.JPG"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSjy8TkpSZTM39eMKJWOdJfQYdkDGSWmcgdL_DiK3P62aoz4Bui7bvpxHogIc3So8unPrukNT0LambMQ3Uobh0hkNhJMBHf4LFYqIcee9xnSExNpuc5sjQnv2btdQu12N_M75L_UAqIEuQ/s400/DSC_4374.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9zkwT3frxlGskkI2teHDaHWjiI2geu3LUAN5jNWZcdeF7KhSnx93dfL4Kt9Q8vhrp-P25hZwTF43h56A1VBYUuHtsWe_ewooQcNZwEZQKAAjH2QLuNEZFr494IDP7y-sZ777zw4J_L1WR/s1600/DSC_4377.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9zkwT3frxlGskkI2teHDaHWjiI2geu3LUAN5jNWZcdeF7KhSnx93dfL4Kt9Q8vhrp-P25hZwTF43h56A1VBYUuHtsWe_ewooQcNZwEZQKAAjH2QLuNEZFr494IDP7y-sZ777zw4J_L1WR/s400/DSC_4377.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_vhzlaiSj0VjTLBmEppzYKiiJojN_nKYRIhsNMdEJs76-2vCP5VujLuF4GXJ32xXLBoDJFd-A-a9IM8MQukJj9brVkMcYuoeJEggD0nK_vT3J4lWokpcV-YhB8EMb1AM77J18W8gz4hXT/s1600/DSC_4390.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_vhzlaiSj0VjTLBmEppzYKiiJojN_nKYRIhsNMdEJs76-2vCP5VujLuF4GXJ32xXLBoDJFd-A-a9IM8MQukJj9brVkMcYuoeJEggD0nK_vT3J4lWokpcV-YhB8EMb1AM77J18W8gz4hXT/s400/DSC_4390.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Plaża na Cyplu i widoczne sztucznie nasadzone trawy oraz umocnienia przeciwko sztormom</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxumKYw-hIVVoWrOYVtDqjmbz-_aDgc9cVeojkIjL0_VPqcR3vvwky8-MZuJ5ifU8DvjfY1lwQtKAnwDpGGJ5-jDjA20LOsoD8bdlT2AK-d3AaaKePi48bjPdBf1Pitj_1M70OWkIxBuUw/s1600/20200607_191931_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxumKYw-hIVVoWrOYVtDqjmbz-_aDgc9cVeojkIjL0_VPqcR3vvwky8-MZuJ5ifU8DvjfY1lwQtKAnwDpGGJ5-jDjA20LOsoD8bdlT2AK-d3AaaKePi48bjPdBf1Pitj_1M70OWkIxBuUw/s640/20200607_191931_filtered.jpg" width="480" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwAUu1NVE8M2bu8oOHM6_AbqkX-_LqC_hp-FMlnXvEB8v2NhrSilz_ZDoWT3r6b41WaV6j9srquMBRaqvkQ3hZlRwLeF20vwBprLlv1EIoOybtZrlbY70EkY07k1DkwksLSrz1rhfFylnc/s1600/20200607_191839_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwAUu1NVE8M2bu8oOHM6_AbqkX-_LqC_hp-FMlnXvEB8v2NhrSilz_ZDoWT3r6b41WaV6j9srquMBRaqvkQ3hZlRwLeF20vwBprLlv1EIoOybtZrlbY70EkY07k1DkwksLSrz1rhfFylnc/s640/20200607_191839_filtered.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dojście kładką na plażę na Cyplu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2LqNuAgGGBMYpQx_wsS_h6o79zka4CcxdmCQ1gdIopvKNSqrwnhliZHoEDJHtAcXUVUeW0iqiD40PZM7edEdVV24TAUrLtQIYTHgK4brm33abCulqJ7D35k63J4fPGPF43DeCQG0sZDNI/s1600/DSC_4383.JPG"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2LqNuAgGGBMYpQx_wsS_h6o79zka4CcxdmCQ1gdIopvKNSqrwnhliZHoEDJHtAcXUVUeW0iqiD40PZM7edEdVV24TAUrLtQIYTHgK4brm33abCulqJ7D35k63J4fPGPF43DeCQG0sZDNI/s640/DSC_4383.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Deptak prowadzący do portu na Helu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCB9jb67FSUzKMtRURspwelxz97gEJ283Y-i6IWve68ZjCq1K2nySgkHjF5OPX-TsHRslBLEY5-s0gn1QW5CVVuHrxAkLoJKt5LxvZ2SOh87BYjLUISLpKjZ9c-4cdvRlAnKXzm56aiHYY/s1600/DSC_4386.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCB9jb67FSUzKMtRURspwelxz97gEJ283Y-i6IWve68ZjCq1K2nySgkHjF5OPX-TsHRslBLEY5-s0gn1QW5CVVuHrxAkLoJKt5LxvZ2SOh87BYjLUISLpKjZ9c-4cdvRlAnKXzm56aiHYY/s640/DSC_4386.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc3vz1K-9gh3rqvKuaQRUX2kB0o5z8BU6TBJAk7W0gjq1LFVcd3z25o3bCwHHlCXrpxXAzweDzKd-0gwphVoi09aY2IEYFgYhun7nlX09PbVPMbODQD1MrUo9YK_7XU7r2GpUjh4TQez5x/s1600/DSC_4388.JPG"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc3vz1K-9gh3rqvKuaQRUX2kB0o5z8BU6TBJAk7W0gjq1LFVcd3z25o3bCwHHlCXrpxXAzweDzKd-0gwphVoi09aY2IEYFgYhun7nlX09PbVPMbODQD1MrUo9YK_7XU7r2GpUjh4TQez5x/s640/DSC_4388.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Pozostałości po wielkiej baterii przeciwlotniczej na Cyplu - widoczny dół nie jest zabezpieczony barierkami</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaRZeS2_2nxlm3BRyzPBIJMK5KBfDKAi0SjKzfThyphenhyphenTaoZwOubWu1P4FuWFeSLWRmeXpGOc6ZDd2W6rfzm5NwCbCTuKn_NpLUHNGG0CNDi5C6gkw0DSuoGFViTSDsJHvCSxeurKuHXoeLoy/s1600/DSC_4366.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaRZeS2_2nxlm3BRyzPBIJMK5KBfDKAi0SjKzfThyphenhyphenTaoZwOubWu1P4FuWFeSLWRmeXpGOc6ZDd2W6rfzm5NwCbCTuKn_NpLUHNGG0CNDi5C6gkw0DSuoGFViTSDsJHvCSxeurKuHXoeLoy/s640/DSC_4366.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bateria H. Laskowskiego w drodze na Cypel Helski</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wybierając drogę równoległą kładką w prawo,
będziemy mogli przeczytać o ciekawych roślinach występujących na tutejszym
wybrzeżu. Przy samotnym drzewie zobaczymy tablicę informującą o nieświadomym
wpływie ludzi na środowisko. Turyści jedzący owoce pestkowe, często wyrzucali
pestki w zarośla. Przez to wyrastały drzewa owocowe, które nie są mile widziane
na linii brzegowej, ponieważ wypierają gatunki roślin żyjące tu od lat. Dla
przykładu takiego działania, pozostawiono jedno drzewo śliwkowe, które ma
unaocznić, że to wszystko jest prawdą. Inną rośliną jest piękna róża, która
płoży się na piaszczystych wydmach. Róże również nie powinny wyrastać w pobliżu
linii brzegowej, ponieważ stopniowo wypierają rodzime gatunki. Jak łatwo można zauważyć,
róże na wydmach możemy dość często podziwiać przy wejściach na plaże. Idąc
jeszcze dalej deptakiem, docieramy do wysokiego kopca z kamieni, gdzie
zobaczymy tablicę informacyjną o tym, że znajdujemy się na początku Polski.
Kopiec został postawiony 23 czerwca 2013 roku. Cały czas możemy oglądać, jak
zabezpieczono wybrzeże przed kolejnymi sztormami, żeby nie było powtórki z roku
2018. Plaża na całej długości jest dostępna dla turystów. Jako, że mamy do
dyspozycji deptak i każdego dnia spacerują nim tłumy, nie spodziewajmy się
ciszy na plaży. Jeśli chcemy wypocząć, to Cypel Helski potraktujmy jedynie jako
ciekawe miejsce do zobaczenia i tylko tyle. Na końcu deptaka, po prawej stronie
widzimy zagrodzony teren wojskowy z radarami. Przy tej samej ścieżce, po prawej
stronie, miniemy bunkier, który jednocześnie jest muzeum kultury kaszubskiej. Jest
ozdobiony kolorowymi chorągiewkami. Nieco dalej, w krzakach powinniśmy dostrzec wrak starego statku, który wygląda bardzo ciekawie. Deptak kończy się wyjściem do części
przemysłowej dość wielkiego portu. Można tamtędy przechodzić, ponieważ betonowe
wybrzeże doprowadza nas do głównego deptaka (ul. Wiejska), albo do bulwaru,
gdzie gromadzi się najwięcej ludzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFIQSpP142q_93iDbg80Zfm077KNmCoUdvxHQ0r2S5VKaEZYa-JGjo7AlzDheKJFabRbx3q6t1TKLqKU0uj9OZxrTWtUEdgZZjzheVYTNCY6vyL99i-88Sl_qgzOkHlHQXRNgGzaI6EF_9/s1600/DSC_4394.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFIQSpP142q_93iDbg80Zfm077KNmCoUdvxHQ0r2S5VKaEZYa-JGjo7AlzDheKJFabRbx3q6t1TKLqKU0uj9OZxrTWtUEdgZZjzheVYTNCY6vyL99i-88Sl_qgzOkHlHQXRNgGzaI6EF_9/s400/DSC_4394.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoMiMTN4jBBG-IibGldnRHQP5qrz7ZiUJASoTNkUzPD2b-Cx98H8i64dGcEwfUpCsWQBE2vYrPIQT651Sj4-UxzRiRld48_4tqstz0XrltuQGubFAt3Of3FzUGMoLmqbWZHwOUwIdhmfWK/s1600/DSC_4392.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoMiMTN4jBBG-IibGldnRHQP5qrz7ZiUJASoTNkUzPD2b-Cx98H8i64dGcEwfUpCsWQBE2vYrPIQT651Sj4-UxzRiRld48_4tqstz0XrltuQGubFAt3Of3FzUGMoLmqbWZHwOUwIdhmfWK/s400/DSC_4392.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wierzba kaspijska - gatunek drzewa, który nie powinien rosnąć na wybrzeżu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU5IqSI2v_ajqE79h4mdhWKesRjed56UIMdtmjCTOa5J584JcrXi8HoqrMUDQXYsig6O85GPr1z0yI3irPLVr4yMPZCf5qH1noF80uNjQK5NFp9Cwhy9DERbVcFgcRj2QRju1hCow3Snhv/s1600/DSC_4941.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU5IqSI2v_ajqE79h4mdhWKesRjed56UIMdtmjCTOa5J584JcrXi8HoqrMUDQXYsig6O85GPr1z0yI3irPLVr4yMPZCf5qH1noF80uNjQK5NFp9Cwhy9DERbVcFgcRj2QRju1hCow3Snhv/s640/DSC_4941.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Róże przy wejściach na plaże nie powinny w ogóle tutaj rosnąć. Wypierają inne, rodzime gatunki roślin</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPinK9INrIsBVMw18C2vlVL7i6oTAh-W6xkZyIAc6NtgEActFsb2yHLC9SeOq-i7biWRAjWZpp6zP1shyphenhyphen4M1gPCOMk9dXidkaYw2iLXqVSRyzgFx0hqkNwyb0X8pXFOKuH66vUhA2aqddK/s1600/DSC_4398.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPinK9INrIsBVMw18C2vlVL7i6oTAh-W6xkZyIAc6NtgEActFsb2yHLC9SeOq-i7biWRAjWZpp6zP1shyphenhyphen4M1gPCOMk9dXidkaYw2iLXqVSRyzgFx0hqkNwyb0X8pXFOKuH66vUhA2aqddK/s640/DSC_4398.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibJPABy68yujI2fVM-KOQkan9FVJd1KBrhgw6qmpiboWWyX7GIzQzl4vQmWZTD5IZPGEiwI1CvKdDBSc1nNd88Bz-CyDe7eDNGgPemFmehlO6r3TO_tmnmoeSR6GJ2iJh6f2ZxDU3V1Z5h/s1600/DSC_4401.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibJPABy68yujI2fVM-KOQkan9FVJd1KBrhgw6qmpiboWWyX7GIzQzl4vQmWZTD5IZPGEiwI1CvKdDBSc1nNd88Bz-CyDe7eDNGgPemFmehlO6r3TO_tmnmoeSR6GJ2iJh6f2ZxDU3V1Z5h/s640/DSC_4401.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kopiec Kaszubów - Początek Polski</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjNI6lGgBXE5a__BIc5GofbyegkmqmAJTVbbjvFSpBz_47RUtuihGGCdlqC8-l4BT0eVe6aXT2CSFDadDbrndcATGTztJvpwI3OHbWudEABw6MA73YpPVKTqpvbEIb0J7ywIN9jAEvtQd/s1600/DSC_4399.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbjNI6lGgBXE5a__BIc5GofbyegkmqmAJTVbbjvFSpBz_47RUtuihGGCdlqC8-l4BT0eVe6aXT2CSFDadDbrndcATGTztJvpwI3OHbWudEABw6MA73YpPVKTqpvbEIb0J7ywIN9jAEvtQd/s640/DSC_4399.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kopiec Kaszubów - Początek Polski</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPluDcxx7PMfpQ-R59Gzr2cFb3Qwlu7GPHeXViEaBJYC8s1rPmq5u3cX-gsIBmxYKp0HbqMZumgauOI3O8Y9JyP95Byod9CT1aH3YV8WPzoGhUVIVkaOSQ2rH0UNOfKQXEzSE-aclqdcXT/s1600/DSC_4403.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPluDcxx7PMfpQ-R59Gzr2cFb3Qwlu7GPHeXViEaBJYC8s1rPmq5u3cX-gsIBmxYKp0HbqMZumgauOI3O8Y9JyP95Byod9CT1aH3YV8WPzoGhUVIVkaOSQ2rH0UNOfKQXEzSE-aclqdcXT/s640/DSC_4403.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bateria artyleryjska ukryta w zaroślach</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMVEo3Rd2rAb5yuzq_xy8B2_liAUQ9UIA9QJ6MOX4o5C3rl5cywA-43mjuqZGeuujqkbU8ZpmoYQmqV1bFDL1hBAXeZYGMVnxMRrBEnWiaiXKqW5wliwZnMhcEmr2CEpH9-y4WgWBwDfRn/s1600/DSC_4412.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMVEo3Rd2rAb5yuzq_xy8B2_liAUQ9UIA9QJ6MOX4o5C3rl5cywA-43mjuqZGeuujqkbU8ZpmoYQmqV1bFDL1hBAXeZYGMVnxMRrBEnWiaiXKqW5wliwZnMhcEmr2CEpH9-y4WgWBwDfRn/s640/DSC_4412.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wrak statku oglądany zza krzaków</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7hBn8_32Ubzd-5OcoWK6e-9ePiHBL7Bu4-2JewjEWycZoHUMfHKzYkFAezW20RtMezEjnW7aseFLeFTppK20P1GquFipf8cf2-qJjhBrenYQHuUzUXXlye7u4xPTWqmXvL3nNC8R2-zF0/s1600/DSC_4416.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7hBn8_32Ubzd-5OcoWK6e-9ePiHBL7Bu4-2JewjEWycZoHUMfHKzYkFAezW20RtMezEjnW7aseFLeFTppK20P1GquFipf8cf2-qJjhBrenYQHuUzUXXlye7u4xPTWqmXvL3nNC8R2-zF0/s640/DSC_4416.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wracając przez przemysłową część portu morskiego powinniśmy zauważyć upadły zakład przemysłowy</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">5. GŁÓWNY DEPTAK (ul. Wiejska) I BULWAR</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
O ile sam deptak nie jest dla mnie żadną atrakcją,
bo przyciąga tylko rzesze tłumów, to jednak są szczególiki, na które warto
zwrócić uwagę. Ulica Wiejska (patrząc od strony dworca kolejowego) rozpoczyna
się największą drewnianą rzeźbą na świecie wykonaną z jednego kawałka drewna.
Rzeźba jest wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa i liczy sobie 14,37m długości
(inne źródła podają 15,2 m). Długo można by się zastanawiać, co przedstawić na
długim, ale dość wąskim kawałku drewna, żeby wszystko trzymało się jednego
tematu. Motywem stał się wiersz Juliana Tuwima „Rzepka”. Cały wiersz został przedstawiony
za pomocą wszystkich wymienionych w nim postaci ciągnących rzepkę. Trzeba
przyznać, że motyw jest bardzo dobrze odwzorowany i rzeźba naprawdę zasługuje
na rozgłos w skali światowej. Idąc nieco dalej, jakieś 200 m, powinniśmy
dotrzeć do wielkiego dębu, który rośnie od 1655 roku. Znajdziemy go na terenie
historycznego kościoła z XV wieku, przyległego do terenów Muzeum Rybołówstwa.
Rzuca się w oczy po prawej stronie drogi, dlatego na pewno go nie przegapimy.
Jest najokazalszym i najbardziej rozłożystym drzewem w całej okolicy. Za niskim
płotem, możemy przeczytać kilka ciekawostek o tym drzewie, który od 1973 roku
jest również pomnikiem przyrody prawem chroniony (na podstawie tablicy
informacyjnej przy płocie):<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
„Dąb Franciszek” rośnie w wyjątkowym otoczeniu. W
bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się Muzeum Rybołówstwa mieszczące się w
zabytkowym poewangelickim kościele, który jest najstarszą budowlą Helu,
pochodzącą z XV wieku. Na terenie przyległym do muzeum znajduje się jedyny na
polskim wybrzeżu skansen łodzi rybackich. Imię dębu: ,,Święty Franciszek” nie
jest przypadkowe. Drzewo rośnie na terenie należącym do Zakony Braci Mniejszych
Franciszkanów, a jego nazwa nawiązuje do założyciela zakonu Świętego Franciszka
z Asyżu. Jeden z franciszkanów postanowił uzupełnić historię dębu i w ten
sposób powstała legenda…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
,,Roku Pańskiego 1655 w czasie potopu szwedzkiego
pewna wiewiórka, robiąc zapasy, zakopała w tym miejscu swoje rarytasy. Roku
Pańskiego 1660 po podpisaniu pokoju oliwskiego z ziemi wyrosło coś
przepięknego! To właśnie ten dąb, w cieniu którego stoi klasztor zakonu
franciszkańskiego.”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dąb to symbol siły i wytrwałości dawnych, stałych
mieszkańców Helu. Życie na skrawku ziemi wciśniętej w morze, ukształtowało ich
silny charakter, odwagę i religijność. Drzewo było świadkiem wielu wydarzeń od
czasów najdawniejszych do współczesności. Przeżyło mnóstwo sztormów, które
rozmywały miasto. Związane jest z dramatem działań wojennych. Było również
świadkiem bohaterskiej obrony Helu w 1939 r. Drzewo o wyjątkowej nazwie,
rosnące w specyficznym miejscu i otoczeniu zasługuje na szczególną uwagę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5C1nglJOwSQwwMvDy9XZTFrGVPuTGWKi3p46tFvUEljn2fgV9s6sQDm8zqsf8Rc9LnMAbR3B9B8iWNkbLyXR5gMvALsv6w-88G2vN3eaREMOG-MUaq2YFG1GIeQeAWRtJFb1g86_KtWpK/s1600/DSC_4201.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5C1nglJOwSQwwMvDy9XZTFrGVPuTGWKi3p46tFvUEljn2fgV9s6sQDm8zqsf8Rc9LnMAbR3B9B8iWNkbLyXR5gMvALsv6w-88G2vN3eaREMOG-MUaq2YFG1GIeQeAWRtJFb1g86_KtWpK/s400/DSC_4201.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmXRwROmIFqeKP2XrB4cynYQi9FrVIX40EOrjY-2v_mzR0mzc6GlZZb7WatJT5i3XrZ1t-ZUtjbnmkDFeet50ZUDm_ILD3WY5dJpF0rBRWeZ_wKZ5Khy78laiW1wyWrAu2NFfoD8srF4Yb/s1600/DSC_4202.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmXRwROmIFqeKP2XrB4cynYQi9FrVIX40EOrjY-2v_mzR0mzc6GlZZb7WatJT5i3XrZ1t-ZUtjbnmkDFeet50ZUDm_ILD3WY5dJpF0rBRWeZ_wKZ5Khy78laiW1wyWrAu2NFfoD8srF4Yb/s400/DSC_4202.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs5N5dbZt2-RV8432RwGcnxnuPd5fJ50j_HkV9fWDdcKIa7H8HLUdMnrXWGZiQ_cpVkT4-TEj2ntILPWqDi05fq7J-0wy75bpXudesZ02LD_kzQicfDAFml_Vb5_hZoOmOqMCKkzIuOnoQ/s1600/DSC_4203.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs5N5dbZt2-RV8432RwGcnxnuPd5fJ50j_HkV9fWDdcKIa7H8HLUdMnrXWGZiQ_cpVkT4-TEj2ntILPWqDi05fq7J-0wy75bpXudesZ02LD_kzQicfDAFml_Vb5_hZoOmOqMCKkzIuOnoQ/s400/DSC_4203.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOnEvqMSPX3OLYhKaRdMpXgeYY4naoi6mPQizQ_K9ueo4iimuXkYrNwdUppdqoygdVxRphgeaFbOeeCLBBDYM_hAZU4GJsCx-4mJ4JHqiixcoGkoOZREpWxnVIQricwXKo69DPJNan-b7v/s1600/DSC_4198.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOnEvqMSPX3OLYhKaRdMpXgeYY4naoi6mPQizQ_K9ueo4iimuXkYrNwdUppdqoygdVxRphgeaFbOeeCLBBDYM_hAZU4GJsCx-4mJ4JHqiixcoGkoOZREpWxnVIQricwXKo69DPJNan-b7v/s400/DSC_4198.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilOLaxV91vgL78XMBvfAnS-rj3TBUHkzIdl8xfU3kF96SeEX5pIgiQVzAh1E4I_xz3VkwKKwfmNACRoNXFSrvTdv81xWAoF-iDQCW5BqcV1uz4G21K8SRWQOYMpKBTsJCPH6bEMTaepdyA/s1600/DSC_4199.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilOLaxV91vgL78XMBvfAnS-rj3TBUHkzIdl8xfU3kF96SeEX5pIgiQVzAh1E4I_xz3VkwKKwfmNACRoNXFSrvTdv81xWAoF-iDQCW5BqcV1uz4G21K8SRWQOYMpKBTsJCPH6bEMTaepdyA/s400/DSC_4199.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2dTTxA9iHUFyGCq3HL_Fc5VfYRNKa7Tq7IYaKYkGKg-wmtcAkvGvhhP3EHWbRWBfZNS9WJLBmgGxW_-TQ5JOHJtwEnTe68Yx4OXLclFc9qcIiCUmDwUtvPYwib1PeEHHvbOMumdyB5jhH/s1600/DSC_4200.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2dTTxA9iHUFyGCq3HL_Fc5VfYRNKa7Tq7IYaKYkGKg-wmtcAkvGvhhP3EHWbRWBfZNS9WJLBmgGxW_-TQ5JOHJtwEnTe68Yx4OXLclFc9qcIiCUmDwUtvPYwib1PeEHHvbOMumdyB5jhH/s400/DSC_4200.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Muzeum Rybołówstwa</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJtYmnKPh20jJZJLWFMOCs3ik2t4ghOlP_DT-TcrXBg7dfmnIOtgQKZ_cmoF8MZcPkZ5-s7De-RXzyDyZArgjLwR4hKSU9SyMdsNsxT3YYHpQarRCuqCoa43qBsLqHkH_fG6MVotwWKgZU/s1600/DSC_4175.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJtYmnKPh20jJZJLWFMOCs3ik2t4ghOlP_DT-TcrXBg7dfmnIOtgQKZ_cmoF8MZcPkZ5-s7De-RXzyDyZArgjLwR4hKSU9SyMdsNsxT3YYHpQarRCuqCoa43qBsLqHkH_fG6MVotwWKgZU/s640/DSC_4175.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Główny deptak - ul. Wiejska i widoczny dom rybaka "Maszoperia Helska"</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiLXLcpUI8LG9LjMzMMHKep8yx1XaoHsEsymrYWXrrJ2Sf-cUxUe12iOH6FsjXOvbrS81b7IfwGoMibZL-PHg1kcOPdr2nMToIW4gbNc-bhdul_dRkrLiWfR6zwEU-oeMbZNhuhN6KxLyU/s1600/DSC_4258.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiLXLcpUI8LG9LjMzMMHKep8yx1XaoHsEsymrYWXrrJ2Sf-cUxUe12iOH6FsjXOvbrS81b7IfwGoMibZL-PHg1kcOPdr2nMToIW4gbNc-bhdul_dRkrLiWfR6zwEU-oeMbZNhuhN6KxLyU/s400/DSC_4258.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8Mcv_FvaIETO7gqUxzVc6sqok0i58x9TTdWEplH7Bfm4jm8FWn2DzV8z0uj_kAaxNF7C6jSOTMznb8wC4jR5hIUBwdSaKmik5Spaa0YX6OOBctpGqEIqf6nLOf_v87MIzerga9ddJycu7/s1600/DSC_4259.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8Mcv_FvaIETO7gqUxzVc6sqok0i58x9TTdWEplH7Bfm4jm8FWn2DzV8z0uj_kAaxNF7C6jSOTMznb8wC4jR5hIUBwdSaKmik5Spaa0YX6OOBctpGqEIqf6nLOf_v87MIzerga9ddJycu7/s400/DSC_4259.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF6lxAKZQrkUT22rQ6SpVrjO48mIajp4luFgrZkUxOCLgBsaduL7vgEt1Sa9KqjApZcyUPcHmSQjjESkcbqOFvMHDZiX5Se70lSN39-hmJTNpCvCgtBgz_HK-76N1_IMxp0RSN67f2Y7p0/s1600/DSC_4256.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF6lxAKZQrkUT22rQ6SpVrjO48mIajp4luFgrZkUxOCLgBsaduL7vgEt1Sa9KqjApZcyUPcHmSQjjESkcbqOFvMHDZiX5Se70lSN39-hmJTNpCvCgtBgz_HK-76N1_IMxp0RSN67f2Y7p0/s400/DSC_4256.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyWGuEcKqxsatCQNkvS9aCO2sWwuDdQ2LYa-nJyAVQcsmFoONuYv5GDSdTW-BAzfBYEYvOCzREQOS_AtrhTbGGcLiyUuLAFWoNYhyPjZ4Nr69LPyk0esi2RrIHq2fq778GXbmTAIDqXIcb/s1600/DSC_4257.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyWGuEcKqxsatCQNkvS9aCO2sWwuDdQ2LYa-nJyAVQcsmFoONuYv5GDSdTW-BAzfBYEYvOCzREQOS_AtrhTbGGcLiyUuLAFWoNYhyPjZ4Nr69LPyk0esi2RrIHq2fq778GXbmTAIDqXIcb/s400/DSC_4257.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Największa na świecie rzeźba wykonana z jednego kawałka drewna, mająca długość 14,37 m</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOsWnUl_lHfQyPOR5jVoDiz_twr_YE6BNP8oNlTQiyc1UNoS0XIoRV_Qa3uxqoaSEfH5zFpSbxbYR0SnQpHj7lfSquItfE-5zBluI1L55I4JClaPo7TP5GGu2bpPCh-AKp7OWmEyVbnVWK/s1600/DSC_4270.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOsWnUl_lHfQyPOR5jVoDiz_twr_YE6BNP8oNlTQiyc1UNoS0XIoRV_Qa3uxqoaSEfH5zFpSbxbYR0SnQpHj7lfSquItfE-5zBluI1L55I4JClaPo7TP5GGu2bpPCh-AKp7OWmEyVbnVWK/s640/DSC_4270.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ogromny dąb "Franciszek" rosnący od 1655 roku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Kolejną atrakcją głównego deptaka będą trzy domy
rybaka, które możemy podziwiać w trakcie spacerów. Wszystkie chaty są zabytkami
prawnie chronionymi. Jeden z nich wybudowano w 1844 roku, a drugi w 1890 roku.
Daty powstania trzeciej budowli nie znalazłem na miejscu. Jeden z nich nazywa
się Maszoperia Helska. Dzisiaj prowadzi się w nim restaurację dla turystów i
pomimo żyjącego biznesu chata wygląda bardzo dobrze. W drugiej z nich można
kupić miody i naturalne kosmetyki, choć z biegiem czasu może się to zmienić ze
względu na wystawienie chaty na sprzedaż. Wszystkie z nich charakteryzują się
białymi ścianami, które przedzielają drewniane, brązowe bale. Na temat historii
wspomnianych domów, niestety niewiele znalazłem informacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6mikLsnJp_7eECQGyXVZ90WGmcgqZOQwUIUWgfDHmsOXUBLyNIyvc08Q-X-msCJYSFZZ_E8N1utf5_QUDmeogUBGWITNsawZvDC-l2sPyzpCdkNl_irzDmI4D6ViDPC2NjeoReIksLk53/s1600/DSC_4208.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6mikLsnJp_7eECQGyXVZ90WGmcgqZOQwUIUWgfDHmsOXUBLyNIyvc08Q-X-msCJYSFZZ_E8N1utf5_QUDmeogUBGWITNsawZvDC-l2sPyzpCdkNl_irzDmI4D6ViDPC2NjeoReIksLk53/s400/DSC_4208.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSDQ-e3SkWMoHJr1WbUe-Djgbgq1gl0dGf4Xk3LZBN5l-qfiaXjWFuoUHoX9k6NLRaP6eD9XMHbyuGfhiXDxoKCe6VymXvFWtU0OM0cFK5232u5wKLJpV6Ekc7UzqxR3eyfJ0xEphlWw8I/s1600/DSC_4269.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSDQ-e3SkWMoHJr1WbUe-Djgbgq1gl0dGf4Xk3LZBN5l-qfiaXjWFuoUHoX9k6NLRaP6eD9XMHbyuGfhiXDxoKCe6VymXvFWtU0OM0cFK5232u5wKLJpV6Ekc7UzqxR3eyfJ0xEphlWw8I/s400/DSC_4269.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT0lhpSdjRTCWy1_cEWedRD6_UmMfZDS1ppoH22de9Om-onmJgzL2LCt46SF8eN6m94D5KXqHjx9MagkpSm-dN8X3CznelwqBgkKclAwoK6G9yx_p5-lCFmevhPMCA0PGsowKQVXQeZMwt/s1600/DSC_4197.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT0lhpSdjRTCWy1_cEWedRD6_UmMfZDS1ppoH22de9Om-onmJgzL2LCt46SF8eN6m94D5KXqHjx9MagkpSm-dN8X3CznelwqBgkKclAwoK6G9yx_p5-lCFmevhPMCA0PGsowKQVXQeZMwt/s400/DSC_4197.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNBeHP4o6XJnQOQWRTu6tbD1JhrUXe946WDxcRv9aPjJxVl-ZMZpu0TqnSWOiODOp-ZydCYvOhwrjOp9qtMSifXzkt33P39-sPoV4JF5AFhgpNWgntVpSrlt-BOb9_2VXcfefRDAsTaFmJ/s1600/DSC_4206.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNBeHP4o6XJnQOQWRTu6tbD1JhrUXe946WDxcRv9aPjJxVl-ZMZpu0TqnSWOiODOp-ZydCYvOhwrjOp9qtMSifXzkt33P39-sPoV4JF5AFhgpNWgntVpSrlt-BOb9_2VXcfefRDAsTaFmJ/s400/DSC_4206.JPG" width="400" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Domy rybaka z 1844 r. i z 1890 r. przy ulicy Wiejskiej</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFcTIJQ_yPJgRwKRk4cOFULBt3pBNHw8kZKExSI1Sd2Y1lXQinPsaw7AkVp9Px6LPlwm78XhFTszLjtm9aSiUPHti8yLQ6yP7OKx4CgrRO5T1GR1CuXqWjQ3jVbdRUWCIr01-Gfj6pO-Yn/s1600/DSC_4273.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFcTIJQ_yPJgRwKRk4cOFULBt3pBNHw8kZKExSI1Sd2Y1lXQinPsaw7AkVp9Px6LPlwm78XhFTszLjtm9aSiUPHti8yLQ6yP7OKx4CgrRO5T1GR1CuXqWjQ3jVbdRUWCIr01-Gfj6pO-Yn/s400/DSC_4273.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDOfv1NxTsUAIyN8NqYgfTpyn4JBKP023-rrNhlEfDpwxljOCiEx6bkHoKZxjHZcZ7YwUp-7zcwFckAOVFXX-7UJBHggJaEFu8oZGC6RQPRz-kAvmyVUe8PsEePX2v-4DcdqRjO4jBUK_r/s1600/DSC_4211.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDOfv1NxTsUAIyN8NqYgfTpyn4JBKP023-rrNhlEfDpwxljOCiEx6bkHoKZxjHZcZ7YwUp-7zcwFckAOVFXX-7UJBHggJaEFu8oZGC6RQPRz-kAvmyVUe8PsEePX2v-4DcdqRjO4jBUK_r/s400/DSC_4211.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Inne domy rybaków</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJFntOcow3aCX_iT9KWvf2Gj17kxHrHWkJFHglO0SMlDSzkxwLh-1WVaLICpqC-79XEJGp9y3ZUEL81cEV_IqfVIVkjaEQ7N7qZzrVWzfI2WudV1QzzmuOBNlfd4SxkN9epIXjOigzm89R/s1600/DSC_4419.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJFntOcow3aCX_iT9KWvf2Gj17kxHrHWkJFHglO0SMlDSzkxwLh-1WVaLICpqC-79XEJGp9y3ZUEL81cEV_IqfVIVkjaEQ7N7qZzrVWzfI2WudV1QzzmuOBNlfd4SxkN9epIXjOigzm89R/s640/DSC_4419.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Muzeum Rybołówstwa i rzeźba Neptuna w ciągu dnia</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzJeSwnW_opKGp2rPMB_SRr2EEUC7WhaJvsjX2UTg8k0TSJDf3TeBUbHYRZTm_Ou7X4DZi4NXWP9LUglSXt2QwcAwHAD9pCTvnhCu_Sm7KvIX7e8s0l2qq6M6zogIC40CbzOPuhpDZ1r94/s1600/DSC_4503.JPG"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzJeSwnW_opKGp2rPMB_SRr2EEUC7WhaJvsjX2UTg8k0TSJDf3TeBUbHYRZTm_Ou7X4DZi4NXWP9LUglSXt2QwcAwHAD9pCTvnhCu_Sm7KvIX7e8s0l2qq6M6zogIC40CbzOPuhpDZ1r94/s640/DSC_4503.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Muzeum Rybołówstwa po godzinie 22.20 w czerwcu</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2BrMo86CG3CzGptzGRrqQH2LM7girAHBJP3oam0yU40OrtjEv9lITSxrEzU_NKHjkxoc4lKrIvkx5hf9iTt-ohS7DMq_uWH36riqCWxG4-XLaRCsQPbBzMeun8uIitmlyq5WUA8N1iIXl/s1600/DSC_4803.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2BrMo86CG3CzGptzGRrqQH2LM7girAHBJP3oam0yU40OrtjEv9lITSxrEzU_NKHjkxoc4lKrIvkx5hf9iTt-ohS7DMq_uWH36riqCWxG4-XLaRCsQPbBzMeun8uIitmlyq5WUA8N1iIXl/s640/DSC_4803.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxUaEOkogaOE5rG7uBerz3c58PEzip8A-ELNnZlaYmvW60LN8q_IGURn4KJrCzZd7guJuVCgjKgrOAzwg72vLUEg8fvfqjja38pp6D_Jhs3QCYh5Pr1nZvkhGwQ00r5QA4DGe0u3MqLmvU/s1600/DSC_4178.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxUaEOkogaOE5rG7uBerz3c58PEzip8A-ELNnZlaYmvW60LN8q_IGURn4KJrCzZd7guJuVCgjKgrOAzwg72vLUEg8fvfqjja38pp6D_Jhs3QCYh5Pr1nZvkhGwQ00r5QA4DGe0u3MqLmvU/s640/DSC_4178.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Główny deptak na Helu i port dla jachtów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsdCNAesLfCgouwZQAgBS14yRfU20GeJr-s2aJPDr56l_C0H4nl6d7sev_I_Vjp2l_RfrOTP_HUyfNyW9ZXLGc6047nNuYUkUWmehgmEDTjA9AlK0IhJ74FFUQM-o5evzIIapSklN1x1g/s1600/DSC_5129_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsdCNAesLfCgouwZQAgBS14yRfU20GeJr-s2aJPDr56l_C0H4nl6d7sev_I_Vjp2l_RfrOTP_HUyfNyW9ZXLGc6047nNuYUkUWmehgmEDTjA9AlK0IhJ74FFUQM-o5evzIIapSklN1x1g/s640/DSC_5129_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnpHqpmo3EPNt20YfXlopx9SVSlzTIdEfG90cz3TLbrd_s-C8Mz5eSXyND9XXBKXR_D0l7hd1BIlJyfSa5WSV6HjXGigvRAKOxlmYPKlgwHq_AHgj2oUh0ub5iK5sc2ACGKceT7T75QOuB/s1600/DSC_5126_filtered.jpg"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnpHqpmo3EPNt20YfXlopx9SVSlzTIdEfG90cz3TLbrd_s-C8Mz5eSXyND9XXBKXR_D0l7hd1BIlJyfSa5WSV6HjXGigvRAKOxlmYPKlgwHq_AHgj2oUh0ub5iK5sc2ACGKceT7T75QOuB/s640/DSC_5126_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Bulwar i plaża miejska o godzinie 22.30</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ0Iur5y530KwoXOih4PgWm9PUspAI1pdAki6DjI5emdUiznnuNg_0bFnKQEi6djQt8OAGS27v01Xb47BjOc0-8Ut7ZDG6dpD-x06MdtlPuq0iBJ0jlpXTB5_JIZOOL5VgygrxisORB0UZ/s1600/DSC_4170.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ0Iur5y530KwoXOih4PgWm9PUspAI1pdAki6DjI5emdUiznnuNg_0bFnKQEi6djQt8OAGS27v01Xb47BjOc0-8Ut7ZDG6dpD-x06MdtlPuq0iBJ0jlpXTB5_JIZOOL5VgygrxisORB0UZ/s640/DSC_4170.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Chyba najbardziej rozpoznawalny budynek na Helu. Znajdziemy go na falochronie w głównym porcie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy82y6zT6vVgwjY8oi5z4jALd3K3se_vM4SK4P5nkia4GEGNUs2mbs0mte9Df_DHrtMBkD9pGAYpk0qIxxslkGp_jA13Pe5RB6bbTgo00L2Ywd99LijMfGHwDHHSxEpA2Z_t1S6IiPkBIp/s1600/DSC_4165.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy82y6zT6vVgwjY8oi5z4jALd3K3se_vM4SK4P5nkia4GEGNUs2mbs0mte9Df_DHrtMBkD9pGAYpk0qIxxslkGp_jA13Pe5RB6bbTgo00L2Ywd99LijMfGHwDHHSxEpA2Z_t1S6IiPkBIp/s640/DSC_4165.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnkPe21iAA8H6i2MKREUq4ssbiSyZB3uNwunKVDFCQLOmiZC5dvqJBdnFDBKTINJQ5-Gc3mVlxh2P4uuRqQxNetRY6vYol9f8jhqRxaTUFHtt9gAcngqYf9hcrI0RjqUUS_KFLMCnnVHR_/s1600/DSC_4163.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnkPe21iAA8H6i2MKREUq4ssbiSyZB3uNwunKVDFCQLOmiZC5dvqJBdnFDBKTINJQ5-Gc3mVlxh2P4uuRqQxNetRY6vYol9f8jhqRxaTUFHtt9gAcngqYf9hcrI0RjqUUS_KFLMCnnVHR_/s640/DSC_4163.JPG" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD4FMf3CQJZTolq-9FVIbApULitEpaFbz9BONKI9RFri20yP1GnWkC86SfGUSCg4mh8fx1ZtLfhAs-0GoaBOinwrUewbSWuwCgdHZcn3XyIbDK2NsYco7t0ScPm7HtG248r9gyIZYaGxrQ/s1600/IMG_9853.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD4FMf3CQJZTolq-9FVIbApULitEpaFbz9BONKI9RFri20yP1GnWkC86SfGUSCg4mh8fx1ZtLfhAs-0GoaBOinwrUewbSWuwCgdHZcn3XyIbDK2NsYco7t0ScPm7HtG248r9gyIZYaGxrQ/s640/IMG_9853.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przemysłowa część portu helskiego - tutaj zapuszcza się niewielu turystów</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvuvn0GP4zszTE_dsi_HWG87MD710bBjDqhVHGX45uRaTZinEMRXwWxfWVxQlAcLF6ZOi_sKqLwy5cfX6skU1Gj19yM55lLYTBVyYgmWRjNTL3VvLr6-w94r73BVN579bwHjpEyGdVCmPM/s1600/DSC_4464.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvuvn0GP4zszTE_dsi_HWG87MD710bBjDqhVHGX45uRaTZinEMRXwWxfWVxQlAcLF6ZOi_sKqLwy5cfX6skU1Gj19yM55lLYTBVyYgmWRjNTL3VvLr6-w94r73BVN579bwHjpEyGdVCmPM/s640/DSC_4464.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Piękne malowidła zobaczymy na głównym "murku" bulwaru ciągnącego się wzdłuż plaży miejskiej - na tym samy, na którym są pozostawiane puste butelki po piwie...</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgRocAt3rnXBbTB9vyt9QhCI_iEL3Cp-DkzRVZXCzg6YavX2_QyfqnIpQJA42KjL2i0kvY6vGsqcp-1sC9WRdeq11waa6miSodidqDP97llu1sHCEjy0PQQJZmnrWBlwP8B74qnckTRl8z/s1600/DSC_4468.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgRocAt3rnXBbTB9vyt9QhCI_iEL3Cp-DkzRVZXCzg6YavX2_QyfqnIpQJA42KjL2i0kvY6vGsqcp-1sC9WRdeq11waa6miSodidqDP97llu1sHCEjy0PQQJZmnrWBlwP8B74qnckTRl8z/s640/DSC_4468.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Puste butelki po piwie są pozostawiane na "murku" z pięknymi malowidłami przy plaży miejskiej</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm1FpDgzFD_HVnyNPPUwcgzmn5FUkzz6CvWmZlomRzcFfUd-ydGns-7F_K4O_Vw5ytMKbfWmqcre1zbEtdv4e7a4C1uXV-cMXgrH_OjspesBCmFEdA7Z6_60nNqIApJyEX4zwjFPIHDu0C/s1600/DSC_4463.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm1FpDgzFD_HVnyNPPUwcgzmn5FUkzz6CvWmZlomRzcFfUd-ydGns-7F_K4O_Vw5ytMKbfWmqcre1zbEtdv4e7a4C1uXV-cMXgrH_OjspesBCmFEdA7Z6_60nNqIApJyEX4zwjFPIHDu0C/s640/DSC_4463.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Oprócz ławek przy "murku" z malowidłami znajdziemy również donice z trawą, które naturalnie zdobią polskie plaże</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">6. ZACHODY SŁOŃCA</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Będąc nad morzem, obowiązkowo trzeba podziwiać
wspaniałe zachody słońca, które są niepowtarzalne nie tylko na skalę krajową,
ale również światową. Musimy przyznać, że nad polskim morzem zachody słońca są
bardzo kolorowe i pełne ciepłych barw. W słonecznych, wakacyjnych krajach,
gdzie od lat jeździ się w czasie urlopów, zachody nie są tak spektakularne. Jakie
najczęściej błędy popełniają turyści obserwujący zachody słońca na Helu?
Wybierają nieodpowiednie do tego miejsce. Zazwyczaj wydaje im się, że jeśli
zachód słońca, to tylko i wyłącznie musi być podziwiany z plaży. Niestety na
Helu to nie zadziała. Tłumy, które gromadzą się na bulwarze i na miejskiej
plaży myślą, że zobaczą coś pięknego. Z poziomu plaży zaobserwujemy jedynie
pozorną wędrówkę słońca, które schowa się za gęstymi drzewami. Całe widowisko
będzie po prostu „spalone”. Jeśli chcemy zobaczyć piękne widowisko, to musimy
udać się na koniec betonowego deptaka, będącym jednocześnie falochronem dla
helskiego portu. W połowie jego drogi widać okrągłą, biało-niebieską budowlę
przypominającą jakieś planetarium, czy budynek, w którym przeprowadza się
obserwacje Kosmosu za pomocą teleskopu astronomicznego. Trzeba pójść do samego końca,
ile tylko się da. Jeszcze przed okrągłym budynkiem możemy podziwiać zachód
słońca, ale jego tarcza w ostatniej fazie schowa się za betonowymi, surowymi
budynkami wojskowego portu morskiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Od tego samego miejsca, betonowa balustrada, która
śmiało mogłaby chronić przed ostrzałem z moździerzy, staje się coraz wyższa
(około 165 cm wysokości). To powoduje, że niższe osoby nie będą mogły zobaczyć,
jak słońce „nurkuje” w morzu. Na ostatnim zakręcie, tuż przed końcem, znajduje
się metalowy stopień, na który można wejść. Ułatwi on obserwacje niskim osobom
i dzięki temu każdy będzie mógł podziwiać piękne widowisko. Wielu turystów wykorzystuje
ten stopień, żeby wejść na „murek” i pójść nim gdzieś dalej, pomimo, że co parę
metrów możemy przeczytać informację o zakazie wchodzenia na falochron i
spacerowaniu nim. Dzięki temu mają swoje miejsce do obserwacji. Trzeba
pamiętać, że w lecie zachody słońca są dość późno, bo po godzinie 21.20 w
czerwcu i na początku lipca, a w lipcu po godzinie 21.10. Wystarczy, że na niebie
pojawi się trochę chmur, a wtedy będziemy mieli zapewniony niesamowity zachód
słońca. We wskazane miejsce nie przychodzi zbyt wielu ludzi, w porównaniu do
tłumów, które wybrały się na plażę w celu podziwiania zachodu słońca. Na końcu
betonowego wybrzeża będącego jednocześnie falochronem staraj się być na minimum
40 min przed godziną zachodzącego słońca, ponieważ będziesz mógł zobaczyć, jak
w ostatniej godzinie dnia szybko zmienia się zachmurzenie i jak różny widok
możemy zobaczyć. Często się również zdarza, ze Morze Bałtyckie, którego
fragment od tej strony nazywany jest Zatoką Pucką, staje się spokojny jak wody
jeziora wieczorem. Zdarza się, że można wykonać zdjęcia odbijającego się słońca
w morzu. Z tego samego miejsca, przy dobrej widoczności, można również zobaczyć
linię brzegową od Gdańska, przez Gdynię i Puck, aż po otwarte pola za Puckiem,
gdzie widać farmę wiatrową złożoną z kilkunastu wiatraków. Przy dobrej
widoczności widać nawet wysokie żurawie portowe w Gdańsku!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicwbb0pGOU0SwPn9LAOFP-2n5p23wqNl84hQr6KETapT0Y-WexEahZqTu7sPcNI1-pnigA_TQqMCcAkWE-a-3fMLKcTwZI2008qVxKBuo9xRFN0G6XWXhLiDNslKKp55mHdg6LAHLXwxV5/s1600/DSC_4689.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicwbb0pGOU0SwPn9LAOFP-2n5p23wqNl84hQr6KETapT0Y-WexEahZqTu7sPcNI1-pnigA_TQqMCcAkWE-a-3fMLKcTwZI2008qVxKBuo9xRFN0G6XWXhLiDNslKKp55mHdg6LAHLXwxV5/s400/DSC_4689.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJxlxuZ9A6L1FcfMPP5Rb6P_fLG5-QKLJyjdS7jgUWa5SHxGurGAi_TeBTNHbFUZeJKkOVxyNwy9_aIn_shFmikEadQEU1iZL5hAdEFIIus8_fTTRnlaHCS_AO6pqIRw1w6FKsncHRrdws/s1600/DSC_4734.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJxlxuZ9A6L1FcfMPP5Rb6P_fLG5-QKLJyjdS7jgUWa5SHxGurGAi_TeBTNHbFUZeJKkOVxyNwy9_aIn_shFmikEadQEU1iZL5hAdEFIIus8_fTTRnlaHCS_AO6pqIRw1w6FKsncHRrdws/s400/DSC_4734.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIgvWd6qySNQsm_EyWm5GtwONxnGUPFYnrFYT51Os-o3sSLSeFk-6JGXAtJAmQ2055KkGaLIXOfiY8pXuPjBLro1A5A0VPOg-jrup_juDtDkkYM0npl9B1n9Txj4FQTIWoLul5aDXhAUrL/s1600/DSC_4762.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIgvWd6qySNQsm_EyWm5GtwONxnGUPFYnrFYT51Os-o3sSLSeFk-6JGXAtJAmQ2055KkGaLIXOfiY8pXuPjBLro1A5A0VPOg-jrup_juDtDkkYM0npl9B1n9Txj4FQTIWoLul5aDXhAUrL/s400/DSC_4762.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmzSdTsL0pVtUcSSH-qIsyqBvG7Ei6HDiJcuVO3h9wkjcPH_jsx7eXsH4Q8v79okVva8OSuBA4hRhDfipfUFKFXlO52W7ViTIqC3mPOPPTOqT-inEF-ZvZBYFycpIlwdjBEr7Uz_dEl8ka/s1600/DSC_4802.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmzSdTsL0pVtUcSSH-qIsyqBvG7Ei6HDiJcuVO3h9wkjcPH_jsx7eXsH4Q8v79okVva8OSuBA4hRhDfipfUFKFXlO52W7ViTIqC3mPOPPTOqT-inEF-ZvZBYFycpIlwdjBEr7Uz_dEl8ka/s400/DSC_4802.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgAQVYfrCyEBOfBPM-qkKTpJAbVTPVua1rCtlJKqLDyxXMzA6DYUyTKnQdZVf72eX-3nJSBTzCCmZjzyrIg3AEIaC-asPBRxRnKPwTS1_lCvLyh5kfMjCs_4oH6tLanjnMznFQldoxE3ty/s1600/DSC_4477.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgAQVYfrCyEBOfBPM-qkKTpJAbVTPVua1rCtlJKqLDyxXMzA6DYUyTKnQdZVf72eX-3nJSBTzCCmZjzyrIg3AEIaC-asPBRxRnKPwTS1_lCvLyh5kfMjCs_4oH6tLanjnMznFQldoxE3ty/s400/DSC_4477.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIb7G0R24YVZ6k2Co6uPI226PJKBAmx1zPh8meT16xqeXfVGvGR9NTKJzsuntFhlvOFNHYIgtjx7YlkFVfYKwUhwIKY_ZH-FePs0gbeTmththFh9UMW3P9X22v2OpQs4FcZ4GG3B4XlP7U/s1600/DSC_4483.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIb7G0R24YVZ6k2Co6uPI226PJKBAmx1zPh8meT16xqeXfVGvGR9NTKJzsuntFhlvOFNHYIgtjx7YlkFVfYKwUhwIKY_ZH-FePs0gbeTmththFh9UMW3P9X22v2OpQs4FcZ4GG3B4XlP7U/s400/DSC_4483.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHT3abwBKWYzkvseh9Hbf4B46IUCWogOSSblKBSv1kY1Xq8RtBDrAFXe5Wv1trGA0yh9UuZXuld0UWKqhkbu5X5uIEl2rnNB-1QjuoUENHRfeUTyflMPXluH4n_pbtwqI2jEGu2KGFlg41/s1600/DSC_4512.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHT3abwBKWYzkvseh9Hbf4B46IUCWogOSSblKBSv1kY1Xq8RtBDrAFXe5Wv1trGA0yh9UuZXuld0UWKqhkbu5X5uIEl2rnNB-1QjuoUENHRfeUTyflMPXluH4n_pbtwqI2jEGu2KGFlg41/s400/DSC_4512.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmy_F6rD_cOyK-MQ5vfrhRb_DpGcbw8SRH_GEu9i4MHPD7aIfREx207DeKfrw7OrniF4VyoQM_fz-8_G2qnYN3gXiGY3zAeEAZ8Hx59jLNsEP3xD_T0uWWLQdWoPBa1viA2NDX_i4JBMj4/s1600/DSC_4650.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmy_F6rD_cOyK-MQ5vfrhRb_DpGcbw8SRH_GEu9i4MHPD7aIfREx207DeKfrw7OrniF4VyoQM_fz-8_G2qnYN3gXiGY3zAeEAZ8Hx59jLNsEP3xD_T0uWWLQdWoPBa1viA2NDX_i4JBMj4/s400/DSC_4650.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmy_F6rD_cOyK-MQ5vfrhRb_DpGcbw8SRH_GEu9i4MHPD7aIfREx207DeKfrw7OrniF4VyoQM_fz-8_G2qnYN3gXiGY3zAeEAZ8Hx59jLNsEP3xD_T0uWWLQdWoPBa1viA2NDX_i4JBMj4/s1600/DSC_4650.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinCYQW0zd-z-QIw0-_xjYd0K96tN0Q00YEIlGfjEgSN8H3mAixCAKTN9qOx51AqCM366t9wWRXdk6ueJyOZOTAFdip09YYR6pNYl-Rp1boK_8eHJZV2lXMHjnIAxl3w3cFN9VNTHfs1NXw/s1600/DSC_5043.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinCYQW0zd-z-QIw0-_xjYd0K96tN0Q00YEIlGfjEgSN8H3mAixCAKTN9qOx51AqCM366t9wWRXdk6ueJyOZOTAFdip09YYR6pNYl-Rp1boK_8eHJZV2lXMHjnIAxl3w3cFN9VNTHfs1NXw/s400/DSC_5043.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeXP9pwUi31Nl5DpgUNOGpLC_ZZ2s3CGS8-1GF6b7QPE8fkkFaGqUxR4L6i8HBZlKGiy-tLlaYBsuY7IczKbYbWGJ0RUOrn2_vgum-CkxbZ5Of6mMm775O_Ru-H9-hkLsFrec1Vd_ULr1Y/s1600/DSC_5115.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeXP9pwUi31Nl5DpgUNOGpLC_ZZ2s3CGS8-1GF6b7QPE8fkkFaGqUxR4L6i8HBZlKGiy-tLlaYBsuY7IczKbYbWGJ0RUOrn2_vgum-CkxbZ5Of6mMm775O_Ru-H9-hkLsFrec1Vd_ULr1Y/s400/DSC_5115.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmy_F6rD_cOyK-MQ5vfrhRb_DpGcbw8SRH_GEu9i4MHPD7aIfREx207DeKfrw7OrniF4VyoQM_fz-8_G2qnYN3gXiGY3zAeEAZ8Hx59jLNsEP3xD_T0uWWLQdWoPBa1viA2NDX_i4JBMj4/s1600/DSC_4650.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9NnzfEL3e6E4prwgF294zaT8rtNKNuo2miK5ZyBe-wQqu3VUDGpusOAJZknV0VbqxfmoYB3joDswmxP0nN0TrtMmWNnLeNblwszAjWfrcT2JDa34BcrM-b5uGqbCohPTj6yjRZPT0eGdZ/s1600/DSC_4762.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9NnzfEL3e6E4prwgF294zaT8rtNKNuo2miK5ZyBe-wQqu3VUDGpusOAJZknV0VbqxfmoYB3joDswmxP0nN0TrtMmWNnLeNblwszAjWfrcT2JDa34BcrM-b5uGqbCohPTj6yjRZPT0eGdZ/s400/DSC_4762.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipWE7biu-PO3ADJDZubKMyCwmGiq18POcO6aMqm8EvJXkJdrH-mGm0RKaBETXR3BHk_iXi6Lu45bDnnhxKA-2pgYMLej4UO1E7qsT7B3cIdolq6kqb5cFlURHmbjjJWCWjQp6MTCA9Pkpm/s1600/DSC_4952.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipWE7biu-PO3ADJDZubKMyCwmGiq18POcO6aMqm8EvJXkJdrH-mGm0RKaBETXR3BHk_iXi6Lu45bDnnhxKA-2pgYMLej4UO1E7qsT7B3cIdolq6kqb5cFlURHmbjjJWCWjQp6MTCA9Pkpm/s400/DSC_4952.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmy_F6rD_cOyK-MQ5vfrhRb_DpGcbw8SRH_GEu9i4MHPD7aIfREx207DeKfrw7OrniF4VyoQM_fz-8_G2qnYN3gXiGY3zAeEAZ8Hx59jLNsEP3xD_T0uWWLQdWoPBa1viA2NDX_i4JBMj4/s1600/DSC_4650.JPG"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD6QpeeemrKH0OX2lejFxfpi-ouWcRTXn-umAT_o7KdyjY9WPY_76rltCQE6Tvaj4Uk57faqbcjZpMj5qIKZViMrQGu5N6SkQ7tiDyIAXx8s9wkpllYwtKDuLHyk4Vok7JGhBCv18HBNAd/s1600/DSC_4958.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD6QpeeemrKH0OX2lejFxfpi-ouWcRTXn-umAT_o7KdyjY9WPY_76rltCQE6Tvaj4Uk57faqbcjZpMj5qIKZViMrQGu5N6SkQ7tiDyIAXx8s9wkpllYwtKDuLHyk4Vok7JGhBCv18HBNAd/s400/DSC_4958.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJINoeWap5ZQM9uT4CjYhNonlaU8b0N4if304FbYWI0sV2TNXo1kwsjXfs1ZTOkKDP36IwNgGlBlp59mlWbskFXnQhWx-DcLfSEbmlhOs7zOsyljUYz3VBq4bDJKk0KrRp6pbAqY6QEL19/s1600/DSC_5031.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJINoeWap5ZQM9uT4CjYhNonlaU8b0N4if304FbYWI0sV2TNXo1kwsjXfs1ZTOkKDP36IwNgGlBlp59mlWbskFXnQhWx-DcLfSEbmlhOs7zOsyljUYz3VBq4bDJKk0KrRp6pbAqY6QEL19/s400/DSC_5031.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW9wqQwAKSyele8ssGvoPqtB0f9hwWmQNC-4viobl7Dno4GY26T66vqE4J4yGNKtNbauTI-Fhh5m77uxJgveNAUAUjU104J0DtqRhBUW8KhDzCm84tuN8a8wY_gwg0DlWxQNKqbHtwXhdX/s1600/DSC_4651.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW9wqQwAKSyele8ssGvoPqtB0f9hwWmQNC-4viobl7Dno4GY26T66vqE4J4yGNKtNbauTI-Fhh5m77uxJgveNAUAUjU104J0DtqRhBUW8KhDzCm84tuN8a8wY_gwg0DlWxQNKqbHtwXhdX/s400/DSC_4651.JPG" width="400" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjayCd248lcZOAAvU1z2TsEhhpdyLftuGnLxAdDahROHFsb6VI__PaLtSPCBTWwRfh4U0UTvrutq_IgtEP0bGCfMfkcA8rkt-7krGqIwAa0EZcpkoZeI4I9QaiAC4U_2A8lYAcREfKCBv15/s1600/DSC_4665.JPG"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjayCd248lcZOAAvU1z2TsEhhpdyLftuGnLxAdDahROHFsb6VI__PaLtSPCBTWwRfh4U0UTvrutq_IgtEP0bGCfMfkcA8rkt-7krGqIwAa0EZcpkoZeI4I9QaiAC4U_2A8lYAcREfKCBv15/s400/DSC_4665.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Efektowne zachody słońca nad Bałtykiem</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvREHXewNonYLk1TRVkkG0tLGHK0lgZfSZIMds3cxA57asv6-FSFL9HaMVM38frG7eKM1f-m-kd_9quhscPuxOLiAS2vgkykUSOQ1e7uY6KMlerZHGDgH8lNKD96_YMpR-3c_tfrhuGxJx/s1600/DSC_5054.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvREHXewNonYLk1TRVkkG0tLGHK0lgZfSZIMds3cxA57asv6-FSFL9HaMVM38frG7eKM1f-m-kd_9quhscPuxOLiAS2vgkykUSOQ1e7uY6KMlerZHGDgH8lNKD96_YMpR-3c_tfrhuGxJx/s640/DSC_5054.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmr9PSx0kXNKghJZ43iDT80sKMfcTpIZahuQD5aWbhB-HM24qYDvv_2KHRA1C7QWbCeReuF4WYXuWvKpNKrbUB7D66FIuloaVM__8LTfZfmJpwW3n37C5zXQ-HVMEtlYHkJNm5kuAs3zKx/s1600/DSC_4982.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmr9PSx0kXNKghJZ43iDT80sKMfcTpIZahuQD5aWbhB-HM24qYDvv_2KHRA1C7QWbCeReuF4WYXuWvKpNKrbUB7D66FIuloaVM__8LTfZfmJpwW3n37C5zXQ-HVMEtlYHkJNm5kuAs3zKx/s640/DSC_4982.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLdMZ9nbno_mbIXCee94uxnRRUMaqI6g0_aooJc1Zb3nMRTRkdZ1laNpBR2haJQ5Po4bNlLrs0DhJ-PI5OXGUE8uJaUfL9sfJ2v0L9-BLrRSEL_fh3pBeKq1hKdNWaAdHD7FxkfirYGF-3/s1600/DSC_5035.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLdMZ9nbno_mbIXCee94uxnRRUMaqI6g0_aooJc1Zb3nMRTRkdZ1laNpBR2haJQ5Po4bNlLrs0DhJ-PI5OXGUE8uJaUfL9sfJ2v0L9-BLrRSEL_fh3pBeKq1hKdNWaAdHD7FxkfirYGF-3/s640/DSC_5035.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLSvTxM7yZg6ROqSjfL3oIhUlBLEAN-kVcKbl5vg9e5-oeKsfBnVpoBe-RbFJDoBDYrHbZF8QC40tkW2ikV73Jo62Gb1hOAh82Luj9brHrhqfsEldrXjIpAmh80Fv4lxf4VFkoKCUpgDWh/s1600/DSC_4959.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLSvTxM7yZg6ROqSjfL3oIhUlBLEAN-kVcKbl5vg9e5-oeKsfBnVpoBe-RbFJDoBDYrHbZF8QC40tkW2ikV73Jo62Gb1hOAh82Luj9brHrhqfsEldrXjIpAmh80Fv4lxf4VFkoKCUpgDWh/s640/DSC_4959.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Rn_OfCgL3c_q_oHNkEBb5ojNDUfECOZUcsz6a-0XKgBDyybJSbE8WRfIJYNsPQyJ7tBUZ1iflT5yepqbYBHePD_r0ewBK3s-EJEHlSXscuSNMZUizfZtx6VQYrVEf9hLG872IR7B_1Ra/s1600/DSC_4663.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Rn_OfCgL3c_q_oHNkEBb5ojNDUfECOZUcsz6a-0XKgBDyybJSbE8WRfIJYNsPQyJ7tBUZ1iflT5yepqbYBHePD_r0ewBK3s-EJEHlSXscuSNMZUizfZtx6VQYrVEf9hLG872IR7B_1Ra/s640/DSC_4663.JPG" width="426" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCCqrFIPVdOqs6YRCKljwGLPXom0ZTKxXmTyj3kZxlHCRA7FDiJOzyjD1PBQNwuk4efZK_f0XkH04v-mtgVoBEJh-whooojjIU0GsB3eNp4XWqdHQ3LufzPTvv-5eiRCCPpE_1fEBnKK7c/s1600/DSC_4778.JPG"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCCqrFIPVdOqs6YRCKljwGLPXom0ZTKxXmTyj3kZxlHCRA7FDiJOzyjD1PBQNwuk4efZK_f0XkH04v-mtgVoBEJh-whooojjIU0GsB3eNp4XWqdHQ3LufzPTvv-5eiRCCPpE_1fEBnKK7c/s640/DSC_4778.JPG" width="426" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Efektowne zachody słońca nad Bałtykiem</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">7. RYBY ZNAD MORZA – GDZIE I JAKIE JEŚĆ RYBY?</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Od lat słyszymy w mediach, że nad morzem jest
bardzo drogo, oraz, że wyjazd nad Bałtyk nieraz staje się droższy od
zagranicznego wyjazdu. A jak jest w rzeczywistości? Sam postanowiłem sprawdzić
kilka kwestii oraz sprawdzić, które z powtarzanych stwierdzeń są prawdziwe, a
które można wsadzić pomiędzy mity. Kiedy weźmiemy pod uwagę ceny tego samego
dania, szybko dostrzeżemy pewną zależność. Pod lupę wziąłem danie obiadowe:
pieczone ziemniaki lub frytki, filet z dorsza i zestaw sałatek. Nie sugerowałem
się danymi z mediów, ale raczej cenami od znajomych, którzy również przebywali
nad morzem w tym samym czasie. Jak się okazuje, to samo danie kosztowało 48-50 zł
w: Międzyzdrojach, Władysławowie, Jastrzębiej Górze, Rewalu, Kołobrzegu i
Karwii. Coś, co bardzo mnie zdziwiło, to fakt, że za ten sam zestaw na Helu zapłaciłem
jedynie 25 zł. Zupy kosztowały od 8 do 30 zł w znanych miejscowościach, a na
Helu od 4 do 8 zł. Jedząc pysznego dorsza, warto zastanowić się, czy ryba
faktycznie pochodzi z Bałtyku, a dokładniej – z polskiej części morza. Wchodząc
do restauracji, zazwyczaj widzimy listy różnych rodzajów ryb na dwóch
tablicach, które możemy zamówić sobie na obiad. Najczęściej będą to: śledzie,
flądry, dorsze, łososie, halibuty i inne. Jeśli zależy nam tylko na poczuciu
nadmorskiego klimatu w postaci zjedzenia ryby nad morzem, to taka oferta będzie
jak najbardziej słuszna. Jeśli natomiast chcemy uczciwie przyznać, że zjedliśmy
rybę z polskiej części Bałtyku (lub w ogóle z Bałtyku), to trzeba zasięgnąć
nieco głębiej informacji. Z aktualnych danych wiemy, że połowy dorsza są
zabronione na większej części Bałtyku od 23 lipca 2019 i Komisja Europejska
skutecznie przedłuża ten zakaz z powodu zbyt szybko malejącej liczby
„dorszowych” ławic. W szczególności zabroniony jest połów w akwenach o numerach
24-26. Dorsz, którego jemy w restauracjach, to więc nic innego, jak ryba
złowiona w Norwegii, a dokładniej jest nią dorsz atlantycki. Na obiad dostajemy
rybę, która wcześniej została oporządzona i zamrożona. Z powodu nałożonych
zakazów nie ma możliwości spożywania świeżego dorsza „prosto z kutra”. Jeśli
ktoś proponuje dorsza, to wiedz, że z rybą jest coś nie tak – o tym będzie
jeszcze poniżej. Zapamiętajmy tylko, że czym dłużej trwa proces mrożenia, tym
smak ryby staje się bardziej „jałowy”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXYmZOAk7BS4KOQY-YkIH1QiKeFUBJPywf6gB7AIf-zAd2RcQfRi0bEUbaGvEYp8iFFfZGWx2sIout0FRayCfNkFcS8EsbCjPB3Xzzj3-pRy14NLvQvGEWrVSOollbvEh8wTdkbsunRMgo/s1600/20200611_180513_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXYmZOAk7BS4KOQY-YkIH1QiKeFUBJPywf6gB7AIf-zAd2RcQfRi0bEUbaGvEYp8iFFfZGWx2sIout0FRayCfNkFcS8EsbCjPB3Xzzj3-pRy14NLvQvGEWrVSOollbvEh8wTdkbsunRMgo/s640/20200611_180513_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Podstawowe danie nad morzem: kartofle (ziemniaki), filet z dorsza i zestaw sałatek</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Drugą najbardziej znaną rybą z Bałtyku jest
flądra. Co z restauracjami? Ponownie spójrzmy na fakty. Jeszcze na początku lat
dwutysięcznych rybacy potrafili w ciągu jednego dnia wyłowić 50 ton flądry. W
2017 roku już „tylko” 10 ton/dzień i to tylko wtedy, gdy naprawdę trafili na
dobre miejsce, a tych jest coraz mniej. W dużej części lokali gastronomicznych
nie podaje się już flądry, ale jej zamiennik – gładzice z Morza Północnego.
Kwestią uczciwości danego sprzedawcy jest, czy sprzeda tę rybę jako flądrę, czy
jako gładzicę… Część rybaków z Kołobrzegu wystąpiło do odpowiednich urzędów
Unii Europejskiej, żeby Bałtyk uznać za miejsce katastrofy ekologicznej. Obecnie
minęło kilka lat, a miejsca połowów stają się coraz bardziej uboższe. A co ze
śledziami? Śledzie w Bałtyku również są dość mocno przetrzebione i tylko
miejscowi znają miejsca, gdzie można wyłowić dość dużo tych ryb. Od początku
lat 80-tych XX wieku populacja śledzi znacznie zmalała, co możemy zobaczyć w
raportach i statystykach Uniwersytetu Gdańskiego lub Komisji Europejskiej. Od
momentu wejścia do Unii Europejskiej musimy przestrzegać norm połowowych, które
są odgórnie narzucane, w celu zapewnienia zrównoważonego rybołówstwa. Zrównoważone
rybołówstwo to nic innego, jak pozyskiwanie tylu ryb, żeby populacja danego
gatunku mogła ciągle się odradzać. W wielu przypadkach jednak ryb jest coraz
mniej, a niektóre „wpadają” do grupy z kategorii „gatunki zagrożone
wyginięciem”.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIsuxKkZeasoRFdjKVNYUKNE_h08zNQOnJvqOlUW0PsjDJbpuaTAyb3e6GlL1h-9JYMvOpuO-ao0N96dEnoW1w7xmXCItlWPCSh9oxaBahtJk6L9Ste1soBQ_o9SEtCFkmUAUVuoiPzFiW/s1600/fl%25C4%2585dra.jpg"><img border="0" height="450" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIsuxKkZeasoRFdjKVNYUKNE_h08zNQOnJvqOlUW0PsjDJbpuaTAyb3e6GlL1h-9JYMvOpuO-ao0N96dEnoW1w7xmXCItlWPCSh9oxaBahtJk6L9Ste1soBQ_o9SEtCFkmUAUVuoiPzFiW/s640/fl%25C4%2585dra.jpg" width="640" /></a><br />
Flądra</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
A jak jest z łososiem? Nieraz słyszałeś, gdy
kobiety mówiły o pomalowaniu pokoju na kolor „łososiowy”. No właśnie jaki to
jest kolor? Nazwijmy go odcieniem różu. Taki kolor mięsa kusi nas w sklepach.
Co musimy wiedzieć o łososiach? Jest to jedna z najbardziej popularnych ryb
hodowlanych, więc jeśli chcemy zjeść prawdziwą rybę z Bałtyku, to musimy
nauczyć się odróżniać, jak wygląda „oryginał”, a jak hodowlany okaz. Mięso ryby
hodowlanej ma odcień różu przechodzący w odcienie brzoskwini. Taki kolor
zawdzięcza karotenoidowi, który jest dodawany do ich pokarmu. Jasna barwa ma
głównie przyciągać wzrok klientów w sklepach i trzeba przyznać, że to działa.
Składnik pokarmowy używany do żywienia łososi hodowlanych stanowi największy
procent kosztów (nawet 20%). Mięso łososia żyjącego w naturze ma kolor szary
lub bardziej przechodzący w odcienie czerwieni (wszystko zależy od tego, czym
się żywi). Kiedy przyjrzysz się rybom serwowanym w restauracjach nadbałtyckich,
szybko dostrzeżesz, że większość serwuje nam łososia hodowlanego, a nie tego z
morza. Ryby hoduje się w stawach lub w Norwegii na fermach utrzymywanych na
wodach fiordów. Jeśli więc mamy zapewnienie, że łosoś pochodzi z morza, to
najprawdopodobniej jest to łosoś norweski. Jeśli bardzo zależy nam na spożyciu
tej ryby z Bałtyku, to najlepiej wybrać się na wycieczkę wędkarską, gdzie
miejscowi popłyną w odpowiednie miejsce i pomogą złapać to, co nas najbardziej
interesuje. W dobie koronawirusa, podobne wyprawy są tymczasowo wstrzymane, ale
jeśli ograniczenia będą sukcesywnie wycofywane, to możemy być pewni, że wróci
taka możliwość.<o:p></o:p><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJtQ0I3KghDMlyM2qOpF_AnOBczLOiY4EBEsrNqbAo5GNsg6_j9y049hBdS7jEx6Qku-ZU0EQlUVjZ5r3onYmezA0_a4V5IC3POwM0Yb6jLHlyKLaLrdAZ50oL7T3JfYe45Cr6Tbdf7iPy/s1600/%25C5%2582oso%25C5%259B.jpg"><img border="0" height="454" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJtQ0I3KghDMlyM2qOpF_AnOBczLOiY4EBEsrNqbAo5GNsg6_j9y049hBdS7jEx6Qku-ZU0EQlUVjZ5r3onYmezA0_a4V5IC3POwM0Yb6jLHlyKLaLrdAZ50oL7T3JfYe45Cr6Tbdf7iPy/s640/%25C5%2582oso%25C5%259B.jpg" width="640" /></a><br />
Filet z łososia przygotowany do grillowania - kolor znany jako "łososiowy" oznacza, że ryba pochodzi ze stawów hodowlanych</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co jeszcze dzieje się w restauracjach serwujących
ryby? W zależności od uczciwości sprzedawcy można trafić na dość częstą
praktykę. Jeśli komuś zależy tylko na pieniądzach, to najczęstszą praktyką jest
sprowadzanie w marcu z Wietnamu zamrożonych filetów z pangi i sprzedawanie ich w
sezonie pod inną nazwą. Filety z Wietnamu są najtańsze w marcu, dlatego wtedy są
kupowane. Większość ludzi i tak nie zna się na rybach, więc nawet nie wychwyci
tego szczegółu… W każdej restauracji powinniśmy zwrócić uwagę na dwie istotne
sprawy: grubość panierki oraz smak samego mięsa. Pamiętasz, jak wspomniałem, że
długo proces mrożenia sprawia, że ryby stają się „jałowe” w smaku? Właśnie po
tą cechę teraz sięgniemy. Jeśli widzimy grubą panierkę, to wiedzmy, że
właściciel najprawdopodobniej chce coś zamaskować, a konkretnie słaby smak
mięsa. Jeśli mamy już podaną rybę na talerzu, a nie mamy pewności, co to jest,
to warto zdjąć kawałek panierki i spróbować mały fragment samego mięsa
(koniecznie przed spróbowaniem panierki). Mięso dorsza jest mocno wyczuwalne w
smaku. Mrożony filet z pangi sprowadzony z Wietnamu nigdy nie będzie tak smakować,
jak dorsz, śledź, czy naturalny łosoś. Pamiętajmy, że filety z pangi
najczęściej przechodzą dwa lub trzy procesy glazurowania (w zależności od
ilości pośredników), czyli zwykłego zraszania ryby wodą, żeby można było ją
zamrozić. Według przepisów ryby mogą zawierać od 3 do 5% wody niezbędnej to
prawidłowego procesu mrożenia, ale wiemy, że dzisiaj rekordziści sprzedają
nawet do 40% wody w filetach… Jak łatwo policzyć, proces mrożenia filetów z
pangi trwa minimum 3 miesiące. Złowiona ryba w Norwegii będzie oczekiwała w
mroźniach od trzech do siedmiu dni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Jak więc wybierać uczciwe restauracje? Najlepiej,
gdy ryby są wyłożone na lodowej ladzie i przechodnie mogą je podziwiać w
trakcie spacerów (podobna praktyka jest stosowana w Grecji na masową skalę). W
Polsce trudno znaleźć taką atrakcję z powodu ogromnych tłumów, które przewijają
się przez znane miejscowości. Restauracje muszą nastawiać się na „masówkę” i
szybkość serwowania dań. Jeśli widzimy, że codziennie dany obiekt obsługuje
setki osób, to od razu powinniśmy pomyśleć: muszą korzystać z gotowych
rozwiązań. I tak zazwyczaj jest. Taka restauracja musi mieć gotowy, obrobiony,
pofiletowany towar, żeby móc w przewidywalnym czasie obsłużyć dużą liczbę
klientów. Tutaj powinny przyjść nam na myśl sprowadzane, mrożone filety. Jeśli
naprawdę zależy nam na zjedzeniu uczciwej ryby z Bałtyku, to raczej powinniśmy
szukać czegoś „niemasowego”. Trzeba trochę zadać sobie trudu, żeby znaleźć
właściwe miejsce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Będąc na Helu, udało mi się znaleźć takiego
sprzedawcę. Nie posiada zdobionego budynku drewnem, które ma nadawać klimat
restauracji, ale serwuje smażone ryby z ciężarówki gastronomicznej. Nie posiada
również dwóch tablic ze spisem ryb, jakie może zaserwować. Sprzedaje tylko
śledzia smażonego na patelni i… to wszystko! A mimo tego ma zawsze kolejkę
chętnych i patelnia ani na chwilę nie ma przerwy. W czym tkwi fenomen jego
biznesu? Prowadzi go miejscowa osoba mieszkająca w Helu. Facet jest dogadany z
miejscowym rybakiem, który łowi dla niego śledzie, przywozi je na „motorku”,
lub czymkolwiek dysponuje danego dnia i możesz zobaczyć te ryby na własne oczy.
Nie są to filety, a normalne ryby wyłowione prosto z morza. Właściciel biznesu
może je bezpośrednio wrzucać na patelnię. Kiedy porozmawiasz z tym gościem,
albo lepiej – przysłuchasz się jego rozmowie z rybakiem, to nawet usłyszysz w
jakim rejonie Bałtyku są pozyskiwane. W tym biznesie najbardziej przemawiała do
mnie właśnie… prostota bez zbędnych „wodotrysków”. Ryby przywoził miejscowy
rybak i nie były to filety, a normalne ryby. Świeża ryba jest bardzo elastyczna
i miękka, a odmrożona ryba nie posiada już takiej elastyczności. Już na
pierwszy rzut oka można było sprawdzić, czy mam do czynienia z mrożonkami, czy
ze świeżo wyłowionymi śledziami. Facet oferował tylko jeden rodzaj ryby i
przygotowywał je na bieżąco. Dodatkowo można było je obejrzeć przed procesem
obróbki. I najważniejsze – cena. Czy była równie wygórowana? Zdecydowanie nie!
Za 5 smażonych śledzi płaciłem tylko 10 zł. Trzeba przyznać, że śledzie
smakowały wyśmienicie – tak bardzo, że prawie codziennie zamawialiśmy po dwie
porcje. Na kwaterze gotowaliśmy obiad, a ryby były pysznym dodatkiem do niego. Miałem
pewność, że wiem, co jem. Kiedy porozmawialiśmy trochę dłużej z tym facetem,
opowiedział dokładnie o tym samym, o czym wcześniej dowiedziałem się z
programów telewizyjnych, czyli o sposobach na rybę w restauracjach, które
opisałem powyżej. Wymienił jeszcze dwie nazwy restauracji na Helu, które
serwują uczciwe i dobre ryby, ale dodał, że posiadają również ofertę dla ludzi,
którzy chcą spróbować czegoś dodatkowego, dlatego mają dwie tablice ryb, które
są w stanie przygotować. Powiedział wprost, że oprócz tych bałtyckich posiadają
te sprowadzane i będzie to łosoś, czy halibut.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR4W2bxk1LcuZygALuOgG0_agHWCi1Q1IFyk49QTsZxe2IcINGiV35rrYzlr2sLAo9OYR9_sMa9QkYb9wSxPrriZsqR_W2qlksA8HvsrV8gAC7v49GMIwDKQ0WBg9K40ga5hVv7ZLIi57P/s1600/DSC_4157.JPG"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR4W2bxk1LcuZygALuOgG0_agHWCi1Q1IFyk49QTsZxe2IcINGiV35rrYzlr2sLAo9OYR9_sMa9QkYb9wSxPrriZsqR_W2qlksA8HvsrV8gAC7v49GMIwDKQ0WBg9K40ga5hVv7ZLIi57P/s640/DSC_4157.JPG" width="640" /></a> </div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaYl_2L6QECU1fGgWta1YQLuRt0hPAlVVmGS_Z6yegmihyxPsP8MQplHVn1MbE1cFP5EYr5i5NQ9i5ImiV1vSfIqzI7tn2gEPZglZDxxV1rYXyD6Ivbxzd4McDAFqbDhvoRPCfY1UuV5ri/s1600/20200612_202636_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaYl_2L6QECU1fGgWta1YQLuRt0hPAlVVmGS_Z6yegmihyxPsP8MQplHVn1MbE1cFP5EYr5i5NQ9i5ImiV1vSfIqzI7tn2gEPZglZDxxV1rYXyD6Ivbxzd4McDAFqbDhvoRPCfY1UuV5ri/s640/20200612_202636_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Smażone śledzie i punkt, gdzie są sprzedawane</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiwsZWu09LGlxKLuYNkmCV2e-tLyVVBySJ2o-6AObZFOpX619Y_XQhF3IVdOhzLFTOwjmSVSaEmsbTSyacKOKk7T5Bg_oE04WC5Qc4BbEtnMxJ4y3JWE2-4hVEsFx6bWa2CcEzUuAJO6EE/s1600/20200612_133851_filtered.jpg"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiwsZWu09LGlxKLuYNkmCV2e-tLyVVBySJ2o-6AObZFOpX619Y_XQhF3IVdOhzLFTOwjmSVSaEmsbTSyacKOKk7T5Bg_oE04WC5Qc4BbEtnMxJ4y3JWE2-4hVEsFx6bWa2CcEzUuAJO6EE/s640/20200612_133851_filtered.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tutaj kupimy prawdziwe ryby z Bałtyku</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikANNPqKPUpbV4jYv_Lplq_ONGzcU1GPtFItmsOuo8oN0L2KLvD7S3VA7d-nQ93oEQZBiFMJfeJKqBuHp7GOtmxgoDMdQQmg6kTR2M-NyQxbhEegTl5r0Wju1wfyhVZ3FbKjFcrW94ZiZt/s1600/20200613_185136_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikANNPqKPUpbV4jYv_Lplq_ONGzcU1GPtFItmsOuo8oN0L2KLvD7S3VA7d-nQ93oEQZBiFMJfeJKqBuHp7GOtmxgoDMdQQmg6kTR2M-NyQxbhEegTl5r0Wju1wfyhVZ3FbKjFcrW94ZiZt/s640/20200613_185136_filtered.jpg" width="640" /></a> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlPKbJXOAInghGrfGBZpRa1jRy4cpEnLEdVbJftdHaWGX_XHidJztyslzoTTIIl0IxM3VJjSBBkVxZEwus_p_LcIYZreU5UszxywEQlwjOYlLFmJ-Ylffq4U725XFUYbxU8Zwb9hbhSKwB/s1600/20200612_202630_filtered.jpg"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlPKbJXOAInghGrfGBZpRa1jRy4cpEnLEdVbJftdHaWGX_XHidJztyslzoTTIIl0IxM3VJjSBBkVxZEwus_p_LcIYZreU5UszxywEQlwjOYlLFmJ-Ylffq4U725XFUYbxU8Zwb9hbhSKwB/s640/20200612_202630_filtered.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Przykładowe dania gotowane na kwaterze i smażone śledzie</div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Będąc bogatszy o wiedzę o nadmorskich
restauracjach możesz sobie pomyśleć: w takim razie, co mam zrobić? Gdzie jeść,
a gdzie nie spożywać ryb? Wszystko zależy od twojego indywidualnego podejścia
do sprawy. Jeśli jesteś człowiekiem, któremu zależy na poczuciu nadmorskiego
klimatu, to wystarczy, że zamówisz dorsza, łososia, czy halibuta. W takim
przypadku nie ma dla ciebie znaczenia, skąd pochodzi dana ryba, ważne tylko,
żeby nie był to wietnamski filet z pangi sprzedany pod inną nazwą. Wówczas
poczujemy smak i klimat wakacji nad morzem. Jeśli koniecznie zależy ci na rybie
prosto z Bałtyku, lub „prosto z kutra”, to musisz wiedzieć, co jest aktualnie możliwe
do złowienia z polskiego morza, oraz że dwie tablice z listami dań sygnalizują
brak pewności, co do uczciwości prawdziwych ryb z Morza Bałtyckiego. Obecnie z polskiego
Bałtyku można „dostać” tylko dorsza, flądrę i śledzia, rzadziej łososia. Jeśli
chcesz wiedzieć, co aktualnie można kupić od rybaków, wystarczy, że przejdziesz
się porankiem wzdłuż wybrzeża portowego i zobaczysz, co oferują rybacy prosto z
kutra. Najczęściej będą to: dorsz, flądra i śledź. Jeśli natomiast chcesz
wszystkim pokazać, że nie lubisz być „nabijany w butelkę” i obejdziesz ich
drożyznę, to muszę ci powiedzieć, że to również nie jest najlepszy sposób.
Można sobie pomyśleć: „kupię sobie fileta z marketu lub nawet jakąś mrożoną
rybę w lokalnym sklepiku i sobie sam przygotuję na kwaterze pyszną rybkę za
dużo mniejsze pieniądze”. Ten sposób nie jest dobry, ponieważ markety to
„masówka”, dlatego w tych sklepach dostaniesz mrożone przez kilka miesięcy
produkty po kilkukrotnym procesie glazurowania. Czym dłużej mrożona ryba, tym
bardziej „jałowy” smak będzie miała. Jak widzisz, nie ma złotego środka,
dlatego, jeśli nie dysponujesz zbyt dużą gotówką, trzeba podejść do sprawy, jak
w większości przypadków podchodzi dzisiejszy świat – trzeba łączyć style, być
hybrydowym oraz myśleć hybrydowo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Co mam na myśli? Trzeba połączyć chęć poczucia
klimatu nadmorskich wakacji i zrobienie użytku z wiedzy. W praktyce oznacza to
nic więcej, jak znalezienie odpowiedniego lokalu serwującego prawdziwe ryby z
Bałtyku w przystępnej cenie, w połączeniu z ugotowaniem własnego obiadu. Jako,
że jestem bardzo świadomym klientem, lubię trzeźwo myśleć, analizować i nie być
nabijanym w butelkę, dlatego do wielu tematów podchodzę „hybrydowo”. Na
wakacjach nie myślę o kosztach, bo uważam, że „raz się żyje” i nie ma co
oszczędzać na wakacjach, ale jeśli mam wydać pieniądze, to na coś uczciwego.
Jeśli mam zapłacić np. 50 zł za obiad, to zapłacę tyle, ale muszę mieć pewność,
że nikt mnie nie robi „w konia” i nie sprzedaje mi pangi pod inną nazwą. Z tego
względu wolę wydać więcej pieniędzy na wycieczki i poznawanie okolicy, bo to
jest coś, co buduje wspomnienia, wiedzę, doświadczenie, pozwala poznawać
nowych, ciekawych ludzi oraz przeżywam coś pięknego i niepowtarzalnego. Dzisiaj
większość lokali nastawionych jest na zyski, więc sztucznie winduje się ceny,
bo np. jest długi weekend. Powstaje myślenie w rodzaju: ludzie i tak kupią –
jeśli nie ja, to kto inny. Tylko po co mam przepłacać za coś, czego pochodzenia
nie jestem pewien? Z drugiej strony po to właśnie prowadzi się biznes – żeby
zarabiać. Ale czy musi to się dziać kosztem mojej niewiedzy? To mój główny
powód, dlaczego prowadzę analizę faktów i podchodzę do wielu spraw w sposób
„hybrydowy”, łącząc kilka stylów, sposobów, toków myślenia, itp.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<b><span style="font-size: x-large;">MORZE BAŁTYCKIE A RYBY</span></b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Ciesząc się smakiem bałtyckiej ryby musimy
pomyśleć jeszcze nad jedną kwestią – czy bałtyckie ryby są na pewno zdrowe?
Dzisiaj z całą pewnością wiemy, że wraz z pokarmem do organizmu przeciętnego
Europejczyka przedostaje się aż do 100.000 mikro kawałków plastiku. Pamiętasz
jeszcze postulat rybaków z Kołobrzegu z roku 2017? Chcieli, żeby Bałtyk uznać
za miejsce katastrofy ekologicznej. Z punktu widzenia rybaków, to z jednej
strony ogłoszenie podobnego stanu, oznaczałby dla nich koniec źródła
utrzymania, a z drugiej strony możliwość dość szybkiego odrodzenia się łowisk. Czy
z Bałtykiem jest aż tak naprawdę źle? Niestety muszę cię zmartwić. Z naszym
morzem jest bardzo źle. Już na geografii w klasie szóstej uczono nas, że średni
czas wymiany wód trwa aż 33 lata. To oznacza, że nie nadążą się oczyszczać, a
kraje nadmorskie mające dostęp do Bałtyku tylko „dorzucają” tony nieczystości i
odpadów do katastrofy ekologicznej. Zastanawiałeś się, czego najbardziej
brakuje polskiemu Bałtykowi? Wielu odpowie: dobrej pogody! I ma rację. Ale mi
jeszcze bardziej brakuje przejrzystości wód. Pomyśl sobie: mamy piękne,
szerokie, ciągnące się dziesiątkami kilometrów plaże, którymi mało które
państwo może się pochwalić, ale te same plaże niestety stykają się na całej
długości z brudnymi wodami Bałtyku. Wyobraź sobie, że nasze morze ma tak piękne
kolory wód, jak te znane chociażby z Grecji. Gwarantuję, że połowa Europy
ściągałaby do Polski, żeby napatrzeć się na tak cudowne krajobrazy. Grecja
posiada piękne morza, ale na całej linii brzegowej jest stosunkowo mało
białych, piaszczystych plaż. W Polsce za to można iść do zdarcia podeszw w
butach, a szeroka, biała, piaszczysta plaża się nie skończy. Pewnie sobie
pomyślisz, że nie wszystko można mieć. To racja, ale na to, na co mamy wpływ,
można było lepiej wpływać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Polska i Finlandia w bardzo dużej mierze
przyczynia się do dostarczania dużych ilości związków azotowych i fosforowych
do morza. Dzieje się to za sprawą używania na masową skalę nawozów azotowych w
uprawach rolnych, które mają zwiększyć plony. Niestety wraz z opadami na
lądzie, dostają się one do wód powierzchniowych i spływają wraz z nimi do rzek
i dalej do morza. Kiedy przyjrzysz się, dlaczego nasze morze jest takie brudne,
z łatwością wychwycisz o co chodzi. Biały piasek, który tworzy piękne plaże,
również znajduje się na dnie morskim. Niestety związki azotowe i fosforowe przyczyniają
się do nadmiernego występowania glonów. To dlatego wody naszego morza widzimy
jako odcienie zieleni, jasnego brązu, lub stalowej szarości. W normalnych
warunkach przy dnie z białego piasku powinniśmy obserwować niesamowicie
turkusowe wody, takie jak w Grecji, czy na Malediwach. Nawozy azotowe i
fosforowe przyczyniają się również do zwiększania występowania sinic, które
skutecznie blokują kąpiele podczas ciepłych, wakacyjnych dni. Glony z kolei
przyczyniają się do obumierania pozostałych form życia. Nawozy to nie jedyny
problem. We wszystkich nadmorskich krajach na linii brzegowej z łatwością
możemy znaleźć większe i mniejsze miasta. Mieszkańcy tych miast produkują
ścieki, a te są z kolei po mniej lub bardziej dokładnym procesie oczyszczania,
wylewane do morza. Również wzdłuż największych rzek wybudowane są największe
miasta (w Polsce np. Kraków, Warszawa), które produkują na masową skalę odpady
i płynne nieczystości. To wszystko wraz z wodami rzek spływa również do Morza
Bałtyckiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
A słyszałeś o pewnych faktach z Danii? „Dania
zamierzała wylać do Bałtyku 290 mln litrów nieoczyszczonej wody z toalet.
Okazuje się, że Kopenhaga zrzuciła 35 mld litrów takiej wody prosto do Öresund
[bałtycka cieśnina] od 2014 roku. Tak, ta sama Kopenhaga, która twierdzi, że
chce stać się 'neutralna klimatycznie' do 2025” – to wypowiedź młodej
aktywistki do spraw klimatu z 27 maja 2020 – Grety Thunberg. Jedni popierają
jej działania, a inni nie, ale celem tego artykułu nie jest rozważanie, czy
stanąć po jej stronie, być jej przeciwnikiem, czy pozostać zupełnie neutralnym.
Raczej chcę wskazać, co dostaje się do Bałtyku i w jakich ilościach. To jeszcze
nie koniec, bo przecież zakłady przemysłowe również przyczyniają się do
zrzucania odpadów chemicznych do rzek, które z kolei dostają się do morza.
Wisienką na torcie niech będzie konferencja poczdamska po drugiej wojnie
światowej. Po wkroczeniu wojsk alianckich i radzieckich na teren Niemiec,
znaleziono bardzo duże składy broni chemicznej i BST (bojowe środki trujące).
Na mocy konferencji poczdamskiej znalezioną broń chemiczną postanowiono zatopić
w Morzu Bałtyckim. Głównymi miejscami, gdzie wrzucono broń do wody są: południowo-wschodnia
część Głębi Gotlandzkiej, wschodnia część Głębi Bornholmskiej oraz cieśniny
Mały Bełt i Skagerrak. Jednak to nie wszystkie miejsca. W drodze na wymienione
miejsca pozbywano się części załadunku, a kto wie ile z tamtejszych
dokumentacji nie ujrzało światła dziennego… A co konkretnie zalega na dnie?
Dzisiaj mówi się o 6.000 do 13.000 ton samych bojowych środków trujących przy założeniu,
że stanowią one około 15% masy amunicji). W skład tych środków wchodzi iperyt
siarkowy, arsyny (difenylochloroarsyna, difenylocyjanoarsyna, adamsyt), tabun
czy fosgen. Wraki statków zalegające na dnie są tykającą bombą zegarową, o
której mówi się coraz częściej. Rządy wszystkich krajów nadbałtyckich
spodziewają się katastrofy ekologicznej na jakimś obszarze Bałtyku, ale nikt
nie wie jaka będzie jej skala. Jednak nic nie robi się w tej sprawie. Co roku
słone morze przyczynia się do ubytku 0,7 mm grubości metalowych powłok statków,
które skrywają w swoich ładowniach środki BST. Kto wie, ile jeszcze potrzeba
czasu, żeby nastąpiła katastrofa ekologiczna… Tego nie wie nikt. Stąd zawsze
powtarzałem: nie będę się kąpać iperycie i w brudnym, zimnym morzu. Co prawda
np. na Helu nie spodziewam się iperytu, ale raczej wskazuję, że takie rzeczy
zalegają na dnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Mając taką wiedzę, trzeba zadać sobie pytanie: czy
ryby z Bałtyku można jeść i czy można uznawać je za zdrowe? Trudno
jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wiemy na pewno, że prawie wszystko co
jemy ze sklepów zawiera jakąś ilość ogólnie pojętej „chemii”, czy konserwantów.
Tak samo jest z rybami. Skoro morze jest zanieczyszczone, to na pewno ryby też
w jakimś stopniu zawierają te same nieczystości. Z drugiej strony nigdzie nie
słychać o tajemniczych chorobach spowodowanych nadmiernym spożywaniem ryb. Może dlatego, że trujące związki, które dostają się do naszych organizmów powodują różnego rodzaju schorzenia w zbyt długim odcinku czasowym, przez co trudno powiązać powstałą chorobę ze spożywaniem ryb. Z
tego względu pewne rodzaje ryb uznaję za zdrowe, a inne nie, mając świadomość, że zawierają jakieś
nieczystości, jak wszystko inne. W końcu z naszej wody do organizmu przedostaje
się do 100.000 mikro drobinek plastiku każdego miesiąca, więc nie zaprzątam
sobie tą kwestią głowy. Wody całego świata – w mniejszym, lub większym stopniu
– są skażone, dlatego i tak pewnych rzeczy nie unikniemy. Te same drobinki
naukowcy odnajdują nawet na Antarktydzie, podobnie jak w małym stopniu,
fragmenty napromieniowane po dawnych testach bomb atomowych…</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: xx-large;"><b>CIEKAWOSTKI O RYBACH</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>PANGA</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Pangi są najczęściej kupowanymi rybami w Europie, w tym w Polsce. Filet z tej ryby jest najtańszy, dlatego powinniśmy się zastanowić, dlaczego tak jest. 95% hodowli na świecie znajduje się w Wietnamie. Tylko jeden człowiek, który jest czwartą najbogatszą osobą w tym kraju posiada 100.000.000 ryb stłoczonych w wielu stawach. Hodowanie tak wielu ryb na małej powierzchni przyczynia się do tego, że wśród ławic panują nieustanne epidemie różnych chorób, które są przekazywane kolejnym rybom. Właściciele bardzo dobrze o tym wiedzą, ale zysk jest ważniejszy. Naukowcy z Norwegii pojechali na miejsce sprawdzić, w jaki sposób prowadzi się tamtejsze hodowle. Odkryli mnóstwo nieprawidłowości. Bezpośrednio do wody wlewane są pestycydy, które mają za zadanie zabijanie grzybów i bakterii powodujących choroby. Wisienką na torcie okazały się antybiotyki wsypywane wiadrami do stawów. Panga nie ma żadnego smaku ani zapachu. Dopiero po przyprawieniu jej danymi przyprawami otrzymujemy smak, jaki chcielibyśmy mieć. Z powodu masowej hodowli i możliwości nadawania smaku filetom, panga stała się najtańszą pożądaną rybą w Europie i na Zachodzie. Mało kto jednak zastanawia się, jak wyglądają takie hodowle, czym są żywione ryby i jak bardzo są schorowane. Ciekawe jest to, że ryby karmi się głównie granulkami z mączki rybnej lub ekstraktem z soi, dodaje się hormony, antybiotyki i środki bakteriobójcze. W mączce rybnej bardzo często znajdują się bakterie, z których powstają różne choroby oraz pasożyty, które rozwijają się, gdy te dostaną się już do organizmu ryb.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>ŚLEDŹ</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Śledzie z Bałtyku powinny być całkowicie zakazane, ponieważ przyswajają najwięcej chemikaliów do swojego organizmu. Rząd Szwecji bardzo dobrze o tym wie, dlatego od kilku lat obowiązuje tam prawo, które mówi, że sprzedawcy muszą informować klientów o szkodliwości spożywania śledzi z Bałtyku. Nowe wytyczne zalecają, żeby przeciętna osoba, jeśli już tak bardzo chce, żeby zjadała maksymalnie raz na dwa miesiące takie ryby, a kobieta w ciąży nie powinna w ogóle ich spożywać. Ci sami naukowcy z Norwegii postanowili sprawdzić, jak wygląda to prawo w praktyce. Próbując kupić śledzia z Bałtyku, za każdym razem otrzymywali stosowną informację. Znaczy, że sprzedawcy informują o problemie. Dlaczego tak jest? Ponieważ w Szwecji działają zakłady papiernicze, które wlewają rakotwórcze dioksyny do Bałtyku. Czym ryba posiada więcej tkanki tłuszczowej, tym bardziej przyswaja chemikalia. Niestety śledzie należą do czołówki ryb, które wchłaniają chemię w tkankę tłuszczową. Można więc powiedzieć, że śledzie z Bałtyku spożywane regularnie są rakotwórcze. Pewnie stwierdzisz, że powyżej zachęcałem cię do zakupu śledzi i nawet się nimi zajadałem. W tym artykule moim celem jest pokazanie, jak odróżnić ryby hodowlane od tych prawdziwych oraz przedstawić praktyki, które są stosowane w nadmorskich kurortach. Śledzie w Szwecji zawierają dużo rakotwórczych dioksyn, a czy w Polsce też są równie skażone? Tego nie wiem. Nie posiadam takich danych. Jako, ze w całym moim życiu byłem dopiero drugi raz nad Morzem Bałtyckim (pierwszy raz jako dziecko na koloniach szkolnych), bo zmusił mnie do tego koronawirus i ograniczenia w ruchu lotniczym, więc ryby z Bałtyku jadłem po raz pierwszy. Patrząc na szwedzkie prawo, zjedzenie kilku śledzi z Bałtyku, raz na 35 lat, to chyba nie jest powód do obaw.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>ŁOSOŚ</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Każdy ceni sobie smak tej ryby, jednak już wcześniej wskazałem jak bardzo jesteśmy oszukiwani w tej kwestii. Ale jest jeszcze coś, o czym koniecznie trzeba wspomnieć. Jeśli nie mamy możliwości zjedzenia dzikiego łososia (tylko wtedy może być zdrowa), to musisz wiedzieć, że będą trzy źródła, skąd pozyskiwane są te ryby: Bałtyk (w malej części), hodowle w Norwegii (największy udział procentowy – to te ryby najczęściej mamy w restauracjach nad Bałtykiem), lub polskie hodowle w stawach. Norwescy naukowcy, ci sami, co badali temat pang w Wietnamie dowiedli, że z tym samym problemem walczą norweskie hodowle. Zamknięte skupiska łososi na farmach utrzymywanych na wodach fiordów zazwyczaj liczą od 1.000.000 do 2.000.000 ryb. Podobnie, jak w przypadku pangi, łososie są bardzo schorowane, a nawet zmutowane genetycznie poprzez podawanie im antybiotyków i pestycydów. Wiele ryb przez całe życie ma otwarte paszcze, ponieważ są tak zniekształcone, a mięso rozpada się w rękach po wypatroszeniu ryby. Normalnie powinno być mocne i sprężyste. Widać więc, jak wielki wpływ ma chemia i antybiotyki na łososie. Zrobiono nawet eksperyment na rybach z ciągle otwartymi paszczami. Zamknięto je w wydzielonej części, gdzie nie podawano im żadnych środków. Potrzeba było aż ośmiu pokoleń, żeby mutacja zanikła w przedstawicielach tego gatunku. Musimy liczyć się z tym, że jeśli jemy ryby pochodzące z hodowli, to wraz z rybą otrzymujemy zestaw antybiotyków, oraz pestycydów, które są zabójcze dla wszystkiego, co żyje. Tutaj ponownie w grę wchodzi tkanka tłuszczowa, która wchłania chemikalia. Dziki łosoś posiada jej około 5-7%, a hodowlany aż 17-34%. Z tego względu łosoś pochodzący z hodowli norweskich trzeba uznać za bardzo niezdrowy… Musimy zapamiętać jedną podstawową zasadę: lepiej zjeść 250g małych ryb, niż jeden kawałek 250g z dużej ryby. Drobne ryby posiadają mniej tkanki tłuszczowej, więc i zawierają mniej chemii. </div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>SZCZUPAK</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Chociaż w Bałtyku jej nie spotkamy, bo jest to ryba słodkowodna, to może się ona pojawić w menu restauracji. Oczywiście będzie pochodzić z hodowli. Nawet, gdyby pochodziła z naturalnych wód Polski, to i tak będzie mocno skażoną rybą, ponieważ stoi na szczycie łańcucha pokarmowego. Ten gatunek ryby zawiera najwięcej rtęci w porównaniu do innych.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>HALIBUT</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Jeśli dostaniemy tą rybę podaną na talerzu, to powinniśmy pomyśleć o jej źródle. W naturze występuje u wybrzeży Irlandii, Grenlandii, Norwegii i Szkocji. Jej rozwój trwa długo, bo aż 10 lat, dlatego nietrudno się domyśleć, że łowiska są już dawno wyeksploatowane, dlatego „trzeba” je hodować. Każda hodowla na skalę przemysłową, to niestety dodatkowa porcja pestycydów, antybiotyków i różnych środków bakteriobójczych, grzybobójczych, itp.</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><span style="font-size: x-large;"><b>TRAN</b></span></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Chociaż tran to nie ryba, a ciekły tłuszcz (nazywany czasem olejem) otrzymywany z wątroby niektórych ryb i tkanki tłuszczowej niektórych ssaków morskich, to może się zdarzyć, że skoro jesteś nad Bałtykiem, to ktoś będzie sprzedawać tran jako cudowny środek na różne schorzenia. O ile tran jest cenionym składnikiem różnych leków, to trzeba wiedzieć, że w większości przypadków koncerny bazują na naszej niewiedzy. Tylko 7% sprzedawanych produktów zawiera ten prawdziwy tran. Reszta to zazwyczaj olej rybi pozyskiwany z sardeli, które są hodowane w Peru i Chile. Najlepszym sposobem jest czytanie etykiet i sprawdzenie składu oraz pochodzenia tranu.</div></div><div class="MsoNormalCxSpMiddle"><br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<span style="font-size: xx-large;"><b>HEL – PODSUMOWANIE</b></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Czytając cały artykuł, pewnie zastanawiasz się, czy
warto pojechać na Hel. Ja również mogłem mieć wiele obaw, ponieważ nigdy nie
byłem zagorzałym fanem polskiego morza. Wiedziałem, że można tam podziwiać
niesamowite zachody słońca, czy przejść się po długich, piaszczystych plażach,
które są bardzo piękne, ale z drugiej strony spodziewałem się rzesz tłumów i
często bezmyślnych, przypadkowych turystów. Mimo wszystko zdecydowałem się
pojechać, ponieważ najbardziej interesuje mnie piękno przyrody i widoki, które
mogę zobaczyć. Nigdy nie zakładam, że będzie źle, brzydko i nieudanie. Wręcz
przeciwnie – wyszukiwałem tego, co piękne i wiedziałem, że na Helu znajdę wiele
atrakcji dla siebie. Najbardziej podobały mi się oczywiście plaże, które
ciągnęły się od wejścia nr 64 w lewą stronę (w kierunku Jastarni). Plaże nie
kończyły się, dlatego mogłem iść ile tylko zechcę. Widoki z każdego miejsca
zachwycały, a tłumów nie uświadczyłem ani razu. Kolejną atrakcją były dla mnie
foki żyjące w swoim środowisku naturalnym. Mogłem zobaczyć je z bliska na
plaży. Nie musiałem stać długimi godzinami w iście „komunistycznych” kolejkach,
które tworzyły się podczas długiego weekendu przed bramą wejściową do fokarium.
Mogłem podziwiać je w spokoju na pięknej plaży. Na Helu również posmakowałem
prawdziwych ryb z Morza Bałtyckiego, świeżo złowionych, a nie w postaci
odmrożonego fileta niewiadomego pochodzenia. Znając odpowiednie miejsce i
robiąc wywiad wśród miejscowych, można dowiedzieć się ciekawych rzeczy na ten
temat. Smak smażonej ryby nad morzem zawsze jest niepowtarzalny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Wędrówki długimi drogami leśnymi z ciekawymi naturalnymi
wzgórzami również przypadły mi do gustu. Od razu można poczuć, że oddychasz
świeżym, czystym powietrzem. Porosty widoczne na drzewach świadczą o czystości
powietrza. Dlatego w lasach sąsiadujących z innymi miastami na terenie Polski
ich nie zobaczymy. Szlaki o tematyce militarnej pozwoliły mi natomiast
zobaczyć, do czego prowadzi wojna i że wszystkie działa, baterie, bunkry, czy
punkty kierowania ogniem tak naprawdę nigdy nie powinny być nikomu potrzebne.
Mamy wystarczająco dużo problemów na naszej planecie, żeby jeszcze dodatkowo
walczyć ze sobą nawzajem… Nawet zatłoczony bulwar wykorzystałem do czegoś
dobrego. Dzięki niemu mogłem podziwiać najpiękniejsze zachody słońca, nie
przysłonięte betonowymi budynkami, czy gęstymi drzewami. Podziwianie natury jest
zdecydowanie lepszą formą spędzania czasu niż picie piwa na „murku” i klęcie
jak szewc z telefonem w ręku. Hel uważam za bardzo piękne miejsce na urlop,
pomimo, że polskie morze nie nadaje się do kąpieli. Oczywiście do wody można
wejść, ale do mórz Grecji Bałtykowi brakuje bardzo dużo. Mając świadomość czym
i jak bardzo zanieczyszczane jest nasze morze, nie korzystałem z kąpieli. Niestety
bardzo często brakuje odpowiedniej pogody, a woda jest zimna ze względu na
„zamknięcie” go ze wszystkich stron lądem. Wymiana wód może odbywać się tylko
za pomocą wąskich cieśnin duńskich (pomijając naturalne procesy parowania i
pełnego obiegu wody w przyrodzie), dlatego żadne ciepłe, atlantyckie prądy
morskie nie przyczynią się do podgrzania nawet małej części akwenu morskiego. Miejscowy
marynarz, który swoją przygodę z pływaniem na statkach całego świata rozpoczął
w 1966 roku, a przeszedł na emeryturę w 2016 roku, powiedział, że Bałtyk to
jest jezioro, a nie morze, które jest najbardziej zanieczyszczone na świecie,
oraz że to wszystko zrobili ludzie, jak również przyczynili się do nadmiernego
połowu ryb. Sam stwierdził, że w Morzu Bałtyckim życie stopniowo zanika i przy
obecnym podejściu do sprawy, problem będzie się tylko pogłębiać. Rozmowa była
bardzo ciekawa i cieszyło mnie, że pomimo jego 50-letniego doświadczenia,
również zadawał pytania i mogłem wyjaśnić mu, dlaczego na równiku zachodzące
słonce jest optycznie większe na niebie niż nad polskimi wodami. Mówił, że całe
życie zastanawiała go ta kwestia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Podsumowując wyjazd na Hel, stwierdzam, że miejsce
jest bardzo ciekawe na spędzenie urlopu, pomimo, że za granicą są o wiele
ładniejsze kurorty. Przede wszystkim mamy bardzo piękne plaże, które według
mnie, są fenomenem na skalę światową, oraz można zobaczyć tu niezwykłe zachody
słońca, których na pewno nie zobaczymy w strefach tropikalnych, na równiku, czy
w popularnie nazywanych „ciepłych krajach”. Jako, że na każdym wyjeździe
najbardziej zależy mi na podziwianiu pięknych widoków i natury, to pomimo
tłumów, które gromadzą się w mieście, można wypocząć w zupełnym spokoju z dala
od nich. Każde miejsce ma swoje minusy i tak jest również z Helem, ale uważam,
że są znacznie mniejsze niż pozytywne rzeczy, które można tam przeżyć i
zobaczyć. Mając wiedzę na ten temat i wyrobioną opinię na podstawie tego, co
sam zobaczyłem i doświadczyłem, mogę powiedzieć, że nad Bałtyk warto jechać,
ale musisz świadomie wybrać miejscowość, która da ci pewnego rodzaju
alternatywę ucieczki od tłumów i wypoczynku w prawdziwym spokoju. A co z drożyzną
tak bardzo punktowaną w mediach? Cóż mogę powiedzieć… To prawda, za wyjątkiem
Helu. Wakacje nad polskim morzem są bardzo drogie i gdyby podsumować koszty
tygodniowego pobytu np. w Kołobrzegu, Władysławowie, czy Jastrzębiej Górze, to z
pewnością zbliżylibyśmy się do kosztów tygodniowego pobytu w Grecji w wersji
all-inclusive… Zobaczmy sami (ceny do końca roku szkolnego i po sezonie):<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Cena za pokój na kwaterach: średnio 60 zł/osobę<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Cena za obiad: frytki, filet z dorsza, zestaw
sałatek – 48-50 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Dojazd i powrót z nad morza (tylko benzyna, nie
wliczam opłat za autostrady): 320 zł<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
Tygodniowy pobyt zawiera 6 noclegów, dlatego mamy:
6 x 60 zł + 6 x 50zł + 320 zł = 980 zł / osobę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormalCxSpMiddle">
W tych kosztach nie wliczyłem śniadań, kolacji i
wszelkich wejściówek do różnych obiektów, lodów/gofrów jedzonych na mieście, alkoholu,
rejsów statkami, pamiątek, czy opłat za autostradę, które mogą wynieść aż do
200 zł w zależności od wybranych odcinków. Cena pobytu za osobę nad polskim
morzem może nie jest droższa niż w Grecji, ale nadal bardzo wysoka. Stąd przed
erą koronawirusa młodzi, pracujący ludzie woleli dołożyć 500 zł i wyjechać za
granicę. Nie bez powodu mówiło się, że nad polskie morze jeżdżą matki z dziećmi
i emeryci. Ziarno prawdy tkwiło w tej wypowiedzi, ale czasy się zmieniły, przez
co sam mogłem sprawdzić, jak wygląda rzeczywistość...</div><div class="MsoNormalCxSpMiddle">Lipiec i sierpień w połączeniu z koronawirusem, to czas, kiedy ceny poszły tak bardzo do góry, że nie ma możliwości zorganizowania spontanicznego wyjazdu nad Morze Bałtyckie. Na okres wakacyjny pokoje trzeba rezerwować w maju lub na początku czerwca. W znanych portalach rezerwacyjnych 100% obiektów jest zajętych w okresie lipiec i sierpień już na początku lipca. Pozostają tylko najdroższe hotele z cenami 2000-7000 zł/tydzień za jedną osobę. Za podobne pieniądze wolę już zdecydowanie polecieć do Grecji i mieć ofertę all inclusive, brak tłumów, czyste, przejrzyste, turkusowe morze i mnóstwo pięknych atrakcji turystycznych do zobaczenia i zwiedzenia, niż gnieść się w dzikich, nerwowych tłumach, przy wodach brudnego Bałtyku, gdzie poza jednym tygodniem w sierpniu zazwyczaj mamy mieszaną, niewakacyjną pogodę...</div>
Cicikhttp://www.blogger.com/profile/00022080039076070538noreply@blogger.com2