piątek, 27 sierpnia 2021
Dolina Truso, Wodospady Gveleti, Dolina Juty, Stepantsminda, Gergeti
Przygoda z Kazbekiem skończyła się. Po tygodniowej wyprawie w końcu mogliśmy się umyć, dobrze zjeść, spróbować gruzińskiej kuchni, a w szczególności najeść się do oporu owoców, które w Polsce kosztowały cztery razy drożej. Kto by nie skorzystał? Jak już z relacji o Kazbeku wiecie, spaliśmy w guest house ‘Nikoloz’ na ulicy Kostava’s Turn nr 2. Historia znalezienia tego obiektu również należała do ciekawych. Kiedy schodziliśmy z Meteostacji 3653 m n.p.m. do wioski Stepantsminda w ciągu jednego dnia, idąc spokojnym tempem, w trakcie opadów gradu pojechaliśmy z terenu kościółka Tsminda Sameba bezpośrednio do centrum wioski Stepantsminda. Naszą ekipę tworzyło sześć osób: Agnieszka K., Agnieszka M., ja, Łukasz, Żaneta i Grzesiu. Po bardzo udanej wyprawie na Kazbek 5047 m n.p.m. w końcu wszyscy usiedliśmy razem na ławkach w pobliżu kościółka. Zaczęliśmy wspominać co przeżyliśmy i jak było pięknie. Żaneta była zniesmaczona młodymi Gruzinami, którzy poganiali konia w lodowo-skalistym terenie, ponieważ tam się mijali. Koniecznie musiała o nich wspomnieć, ponieważ tak samo, jak nas ta sytuacja zbulwersowała. Wszędzie tam, gdzie zwierzęta są zaprzęgane do celów komercyjnych, do zarabiania pieniędzy, tam nigdy nie będą traktowane tak, jak należy.
NOWE POMYSŁY, GDZIE POJECHAĆ DALEJ, CZYLI DOLINA TRUSO, WODOSPADY GVELETI, DOLINA JUTYNawet jeszcze nie zeszliśmy do wioski, a już pojawiały się pytania, w stylu: co dalej? Teraz poszedłem w tylko znane mi krzaki, gdzie ukryłem wielki, czerwony i ciężki wór z rzeczami, które zostawiliśmy pierwszego dnia. Wór rzeczywiście był ciężki. Grzesiu i Żaneta śmiali się na jego widok. Na szczęście, pomimo zmiennej pogody w ciągu całego tygodnia, w środku nic nie przemokło. Rozdzieliliśmy rzeczy pomiędzy naszą czwórkę, po czym zaczęliśmy je wkładać do plecaków. Zmieściły się. Teraz mogliśmy wracać. Rozpoczął padać lekki deszcz, a niebo pociemniało. Najpiękniejszy widok zrobił się w stronę kościółka. Większość gór pokrył cień, a na tle wysokich gór, po przeciwnej stronie doliny, utrzymywały się dwa rzędy chmur. W pobliżu kościółka zaświeciło słońce, tworząc niedużą plamę światła na czterotysięcznikach widocznych za nim. Powstała wyjątkowa sceneria do zdjęć. Grzesiu i Żaneta nawet poszli do kościółka go zobaczyć, oraz uzupełnić wodę. Kropelki deszczu stawały się coraz większe, ale padało spokojnie. Czasami spadały nawet kulki gradu. Próbowaliśmy złapać jakąś taksówkę, ale wszystkie kogoś wiozły lub turyści umówili się na czas, aby poczekać na nich. Grzesiu i Żaneta długo nie wracali, a deszcz pomału zamieniał się w grad, gdzie coraz częściej padały kulki do wielkości 1 cm. Wtedy zaczęli częściowo iść, a częściowo biec w naszą stronę. Kiedy do nas dotarli, opad 1 cm gradu stał się standardem, a okazjonalnie zaczęły padać kulki lodu o średnicy 2 cm. Grad przybierał na sile. Biały pies schował się pod ławkę. Grzesiu wziął do ręki trzy gradziny, po czym zrobił im zdjęcie. Teraz próbowaliśmy złapać taksówkę. Pod kościółkiem zostały tylko trzy, ale każda z nich była zajęta. Grzesiu zatrzymał ostatnią i poprosił kierowcę, aby ten zadzwonił do swojego kolegi, żeby przyjechał po nas. Powiedział kierowcy: ‘call to kolega’. Po chwili dorzucił: ‘Fantastico!’. Żaneta nie mogła wytrzymać ze śmiechu, ale kierowca zrozumiał o co chodzi. Odpowiedział, że za 10 min podjedzie jego kolega. Samochód będzie miał trzy piątki na tablicy rejestracyjnej. Po tym go poznamy.
niedziela, 13 czerwca 2021
Światowy system finansowy - analiza artykułu, który napisałem ponad rok temu w świetle aktualnych wydarzeń
23 marca 2020 roku napisałem artykuł o światowym
systemie finansowym i jakie mogą być zagrożenia związane z ewentualnie
przedłużającą się pandemią koronawirusa (nie wnikam, czy została wywołana
sztucznie, czy powstała naturalnie). Po upływie ponad roku czasu jeszcze raz
chcę poddać analizie dane, które spływają do nas z całego świata. Jeśli nie
pamiętasz, jaka była konkluzja tamtego artykułu, to króciutko przypomnę:
Uważam, że jeśli pandemia potrwa kilka miesięcy,
to gospodarki państw powoli (latami) będą powstawać z największego kryzysu, ale
sam system finansowy musi przejść jakiś ciężki „reset”, albo wielkie „boom”,
ponieważ w obecnej formie, w jakiej istnieje, nie może dalej istnieć… Nie
pozwala na to czysta matematyka… Musi nastąpić jakiś ciężki kryzys, którego
celem będzie „zresetowanie” ogromnej wyrwy, jaką spowoduje nagłe dopisanie zbyt
dużej liczby zer do cyfr na ekranach komputerów, które będzie trzeba później
oddać bankom centralnym… Moim zdaniem nastąpi największy kryzys, jakiego
jeszcze nigdy nie było. Wiemy przecież, że wspomniane, ogromne sumy nie mają w
niczym pokrycia, nigdy nie istniały fizycznie, ani nigdy nie zostały
wypracowane, a „ktoś” będzie żądał ich zwrotu… Chciwość zabije zdrowy rozsądek,
co pokazały wydarzenia przyczyniające się do powstania wszystkich, 7-miu
największych kryzysów finansowych z lat 1919 – 2019… Jeśli natomiast pandemia
miałaby trwać więcej niż 6 miesięcy, to powiedzmy sobie szczerze - żadna
gospodarka ani żaden system finansowy nie będzie tego w stanie wytrzymać, skoro
praktycznie cały świat się zatrzymał zaledwie po dwóch tygodniach od
oficjalnego ogłoszenia pandemii (11 marca 2020). W takim wypadku załamie się
totalnie wszystko i świat, który znamy. Zdesperowani ludzie pozostali bez
środków do życia z powodu wcześniejszej utraty pracy będą musieli wyjść na
ulice w akcie desperacji i rozpocząć ciężkie protesty i walki o... zaspokojenie
najbardziej podstawowych potrzeb... Podobna rzecz miała miejsce w 2010 roku po
silnym trzęsieniu ziemi na Haiti, gdzie z powodu braku rządu i jakiegokolwiek
porządku publicznego, w ludziach odezwał się "zwierzęcy instynkt".
Każda pomoc humanitarna nadchodząca z innych krajów była rozrywana na strzępy,
ponieważ obywatele tego kraju rzucali się jak zwierzęta na jakikolwiek "kawałek"
jedzenia, tratując i zabijając przy tym innych. Liczył się tylko
najsilniejszy...
23 marca 2020 roku napisałem artykuł o światowym systemie finansowym i jakie mogą być zagrożenia związane z ewentualnie przedłużającą się pandemią koronawirusa (nie wnikam, czy została wywołana sztucznie, czy powstała naturalnie). Po upływie ponad roku czasu jeszcze raz chcę poddać analizie dane, które spływają do nas z całego świata. Jeśli nie pamiętasz, jaka była konkluzja tamtego artykułu, to króciutko przypomnę:
Uważam, że jeśli pandemia potrwa kilka miesięcy, to gospodarki państw powoli (latami) będą powstawać z największego kryzysu, ale sam system finansowy musi przejść jakiś ciężki „reset”, albo wielkie „boom”, ponieważ w obecnej formie, w jakiej istnieje, nie może dalej istnieć… Nie pozwala na to czysta matematyka… Musi nastąpić jakiś ciężki kryzys, którego celem będzie „zresetowanie” ogromnej wyrwy, jaką spowoduje nagłe dopisanie zbyt dużej liczby zer do cyfr na ekranach komputerów, które będzie trzeba później oddać bankom centralnym… Moim zdaniem nastąpi największy kryzys, jakiego jeszcze nigdy nie było. Wiemy przecież, że wspomniane, ogromne sumy nie mają w niczym pokrycia, nigdy nie istniały fizycznie, ani nigdy nie zostały wypracowane, a „ktoś” będzie żądał ich zwrotu… Chciwość zabije zdrowy rozsądek, co pokazały wydarzenia przyczyniające się do powstania wszystkich, 7-miu największych kryzysów finansowych z lat 1919 – 2019… Jeśli natomiast pandemia miałaby trwać więcej niż 6 miesięcy, to powiedzmy sobie szczerze - żadna gospodarka ani żaden system finansowy nie będzie tego w stanie wytrzymać, skoro praktycznie cały świat się zatrzymał zaledwie po dwóch tygodniach od oficjalnego ogłoszenia pandemii (11 marca 2020). W takim wypadku załamie się totalnie wszystko i świat, który znamy. Zdesperowani ludzie pozostali bez środków do życia z powodu wcześniejszej utraty pracy będą musieli wyjść na ulice w akcie desperacji i rozpocząć ciężkie protesty i walki o... zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb... Podobna rzecz miała miejsce w 2010 roku po silnym trzęsieniu ziemi na Haiti, gdzie z powodu braku rządu i jakiegokolwiek porządku publicznego, w ludziach odezwał się "zwierzęcy instynkt". Każda pomoc humanitarna nadchodząca z innych krajów była rozrywana na strzępy, ponieważ obywatele tego kraju rzucali się jak zwierzęta na jakikolwiek "kawałek" jedzenia, tratując i zabijając przy tym innych. Liczył się tylko najsilniejszy...