Szlak na Żabi Szczyt Niżni - relacja
Od kilku dni wypatrywaliśmy pięknej pogody, ponieważ planowaliśmy nietypowy wyjazd w Tatry. Daniel i ja napisaliśmy do władz TPN-u (Tatrzańskiego Parku Narodowego) o pozwolenie na wejście, między innymi na Żabi Szczyt Niżni 2098 m n.p.m. Byliśmy zaskoczeni informacją, że otrzymaliśmy je, bo z góry oceniliśmy, że i tak go nie dostaniemy. Władze chciały tylko dowodów na naszą działalność górską, oraz przesłania dziesięciu zdjęć po powrocie z wędrówki. Próbowaliśmy na zasadzie: uda się, to się uda, nie - to nie. Żabi Niżni nie był naszym celem, który musieliśmy osiągnąć. Gdyby jednak nam się udało, to chcieliśmy tam wejść ze względu na widok na Wyżni i Niżni Żabi Staw Białczański - Vyšné Žabie pleso Bialčanské i Nižné Žabie pleso Bialčanské. Rysy nie dawały takiej możliwości, dlatego tak bardzo kusił nas ten szczyt. Widząc w prognozach piękną pogodę na weekend 7-8 września, koniecznie musieliśmy spróbować. Mając pozwolenie na jeszcze inną górę, postanowiliśmy wejść również na Miedziane 2233 m. n.p.m. Ale po kolei…
Standardowo, naszym zwyczajem, pojechaliśmy przed dwunastą w
nocy, żeby odcinki leśne przejść w ciemnościach. Nie lubimy tracić czasu
dziennego na miejsca, które nie dają widoków. Jak zawsze, w planach mieliśmy
podziwianie wschodu słońca nad Morskim Okiem. Taka przewaga czasowa dała nam
całkowity spokój i wolność od tłumów. W radio ten weekend zapowiadano jako ostatni
słoneczny wolny czas tego lata, dlatego spodziewaliśmy szturmu ludzi na Tatry. W
tym samym czasie pojechała nasza druga ekipa, ale oni wchodzili na Rysy od
słowackiej strony. Mieliśmy z nimi tylko łączność i zarówno my, jak i oni, byli
ciekawi, jak nam idzie. Nasza trasa, co prawda prowadziła daleko poza szlakiem,
to jednak od początku chcieliśmy cieszyć się spokojem. Wschód słońca, a raczej
jego czerwone promienie, oświetlające najwyższe fragmenty gór, podziwialiśmy po
godzinie 6.10. Jak zwykle udało nam się zobaczyć odbicia Mięguszowieckich
Szczytów w wodach Morskiego Oka oraz rozświetlane dwutysięczniki dookoła. Ten
widok zawsze mnie zachwyca, ilekroć już go widziałem. Po pięknym widowisku
poszliśmy szlakiem dookoła Morskiego Oka. Wybraliśmy lewą stronę ze względu na
piękne limby, czy też odbicia gór, które z przeciwnej strony stawu nie są tak
efektowne. W rejonie Morskiego Oka nie zatrzymywaliśmy się ze względu na
wczesną porę dnia, toteż szybko doszliśmy do Czarnego Stawu pod Rysami. Na staw
popatrzeliśmy tylko chwilkę, ponieważ o tej porze cień pokrywał jeszcze całą
okolicę. Czarny Staw tak wcześnie rano nie mienił się pięknymi odcieniami
turkusu, czy błękitu, ponieważ do tego widowiska potrzebowaliśmy promieni
słonecznych. Wiedzieliśmy, że jak będziemy wracać, to dopiero wtedy zobaczymy piękne
kolory wód. Nie bez powodu przez bardzo dużą grupę ludzi ten staw jest uważany
za najpiękniejszy w całych Tatrach. Chyba nigdzie indziej nie występuje taka gra
kolorów.