Lubisz fotografować, ale nie wiesz, jak się do tego zabrać, żeby robić dobre zdjęcia? Używając terminu „dobre zdjęcia” mam na myśli takie, które ciebie zadowolą, a być może, takie, które również docenią inni. Dziedzina fotografii zawiera całe mnóstwo dziwnych terminów, zjawisk i rzeczy, które trzeba uwzględnić, dlatego postaram się stworzyć poradnik, który zbierze wybrane, najważniejsze dla nas sprawy, które sprawią, że nasze zdjęcia będą dobrej klasy. Z pewnością będzie trzeba poruszyć kwestie: czym robić zdjęcia?, lub czym robisz zdjęcia?, jaka pogoda jest najlepsza?, o której godzinie robić zdjęcia?, czy warto brać pod uwagę rodzaj chmur?, z jakiej odległości fotografować?, czy potrzeba dodatkowego sprzętu?, jak wyglądają konkursy fotograficzne?, itp. Zagadnień jest naprawdę całe mnóstwo do omówienia, dlatego w prosty i przystępny sposób przedstawię ci te, które dla nas – „Kowalskich” – przydadzą się najbardziej. Książek na temat fotografii jest naprawdę całe mnóstwo i omawiają mnóstwo kwestii technicznych oraz używają terminów typowych dla środowiska fotografujących jak, np. „złota godzina”, czy „trójpodział kadru”, dystorsja, abberacja chromatyczna, winietowanie, itp. W tym artykule nie chcę zasypywać teorią, bo ona jest wszędzie dostępna, a raczej skupię się na zdobytym doświadczeniu i wypracowanych technikach, które pozwalają mi wstrzelić się w dobre warunki. Opowiem też ci co nieco o warunkach, o których być może nie masz pojęcia.
Z pewnością nie raz przeglądałeś mnóstwo profili facebookowych
lub miałeś/masz konto w serwisie fotograficznym. Można tam zobaczyć super profesjonalne
zdjęcia oraz takie, które są ewidentnie przepalone, jakby były zrobione z
telefonu (przepalone zdjęcie – fotografia, której część jest całkowicie biała z
powodu zbyt mocnego oświetlenia. Takie zdjęcia najłatwiej zrobić „pod słońce”,
czy też w południe, kiedy słońce najmocniej świeci). Kolejną kategorią są
zdjęcia ze zbyt bladymi kolorami, czy też lekko zamglone. To wszystko może być
spowodowane nieumiejętnością korzystania ze sprzętu, który posiadamy lub po
prostu jest to niedoskonałość naszego sprzętu. W tym miejscu możesz powiedzieć:
ale ja mam porządny smartfon, który jest określany mianem flagowca, więc
zdjęcia robi idealne. Tak ci się wydaje, ponieważ, ile razy zgrywałeś swoje
zdjęcia z telefonu na komputer? Pamiętaj, że w smartfonach sam wyświetlacz jest
aż przesycony i na dodatek ustawiony na mocne kontrasty, żebyśmy otrzymali „cukierkowe”
kolory, co powoduje, że każde zdjęcie wygląda bajecznie. Ale jeśli przeniesiemy
je na komputer, staną się jakieś blade i „bez życia”, przede wszystkim bez ostrości… Spróbuj zrobić taki
eksperyment i przenieś kilka twoich ulubionych zdjęć ze smartfona, które nigdy
go nie opuściły… Dlaczego tak się dzieje? Wszystkiemu jest winna matryca i
obiektyw oraz ich fizyczne ograniczenia, o czym szerzej będzie w dalszej części
tekstu. W poradniku chcę skupić się na „zwalczaniu” takich przepalonych, bez
koloru i „bez życia” zdjęć, które wręcz zalewają Internet (czytaj: żebyśmy my
nie byli ich producentami). Mam na myśli fakt, że można nie mieć sprzętu z
górnej półki, a robić naprawdę dobre zdjęcia. Wystarczy zaangażować w to trochę
doświadczenia, wiedzy i umiejętności. Zatem zaczynajmy!
Problem smartfonów i aparatów kompaktowych - "blade" kolory, brak nasycenia barw, "przepalone" niebo - ogólnie mówiąc, zdjęcie "bez życia". W dzisiejszym świecie algorytmy smartfonów potrafią "wyprodukować" cukierkowo kolorowe zdjęcia, ale po zrzuceniu ich na komputer z łatwością dostrzeżemy ich duże niedociągnięcia
1. Jeśli chcemy robić dobre zdjęcia, a właśnie
jesteś początkującym fotografem, najprawdopodobniej „męczysz” się z pytaniem:
co chcę fotografować? Pamiętaj, że pasjonat nie fotografuje wszystkiego. On
czuje się mocny w jednej lub dwóch dziedzinach. Każdy z nas ma coś, co lubi
znacznie bardziej od innego, dlatego musimy „to” na początku znaleźć. Jak więc
odnaleźć to, co mnie kręci najbardziej w fotografii. O dziwo można „to” coś
bardzo szybko wyszukać. Żyjemy w erze techniki cyfrowej, więc na pewno masz
zrobionych tysiące zdjęć na swoim komputerze/telefonie. Zachęcam cię - zrób
taki eksperyment: przeglądnij wszystkie foldery co do jednego. Na kartce wypisz
sobie kategorie: krajobraz, portrety, zachody słońca, fotografia nocna,
zwierzęta, kwiaty, ludzie, selfie, reportaż, sport, itp. W trakcie przeglądania
wszystkich zdjęć pod każdą z kategorii wpisuj liczby, informujące cię ile zdjęć
wykonałeś z danej kategorii. Kiedy będziesz już na końcu, zsumuj wyniki pod
każdą kategorią. Jak w przypadku większości osób, odkryjesz pewną zależność:
70% jedna dziedzina, 10-15% druga dziedzina, 5-7% trzecia dziedzina, <1%
czwarta dziedzina i pozostałe. W ten sposób przeprowadziłeś niezapowiedziany
eksperyment, bo skąd mogłeś wiedzieć w przeszłości o jego przeprowadzeniu? Dzięki
temu masz rzetelne i prawdziwe, niesfałszowane dane. Przyjrzyj się teraz tej
dziedzinie, która miała wynik 70%. Teraz już wiesz, co lubisz fotografować!
Pamiętaj, że fotografia to nie tylko „suche” cykanie zdjęć, ale wyjawia o tobie
coś więcej, mówi coś o twojej osobowości. Dlatego, kiedy zaczynasz przygodę z
fotografią, pamiętaj, że stanie się ona częścią twojego życia, a ty dzięki niej
odkryjesz coś z wnętrza swojej osobowości. Kiedy raz wejdziesz w świat
fotografii, zobaczysz, że twoje spojrzenie na rzeczywistość się zmieni.
Zaczniesz dostrzegać rzeczy, których nigdy wcześniej nie dostrzegałeś.
A jak u mnie wyglądał podobny eksperyment? Podam
dane z 2008 roku. Dlaczego tak „stare” dane? Dlatego, że już wtedy wiedziałem,
co chcę fotografować i w czym się czuję najlepiej. Dalej nie było sensu
przeprowadzać tego eksperymentu, skoro swoją dziedzinę już dawno odnalazłem. W
2008 roku miałem zrobionych około 106 000 zdjęć. Wśród tych zdjęć
znalazłem w przybliżeniu 95 100 zdjęć krajobrazu gór (89,7%), z innych
wyjazdów 9 100 zdjęć – imprezy,
wycieczki niegórskie (8,6%). Zostało tylko 1,8%, czyli raptem 1800 zdjęć. Jeśli
jesteś wprawnym obserwatorem, to zadasz sobie pewnie pytanie: a gdzie zdjęcia
ze sobą, selfie, imprezy rodzinne, itp.? Odpowiedź jest prosta: nie robię ich.
Jeśli jestem gdzieś na zdjęciu, to zazwyczaj ktoś mi je zrobił, lub zrobiłem je
w celach dokumentalnych, stojąc na szczycie jakiejś góry. Jak widzisz u mnie
proporcje trochę się rozłożyły inaczej niż omawiane 70%, 10-15%, 10% i <1%,
a to dlatego, że od początku wiedziałem, co mnie interesuje i co mnie „kręci”. Podobnie
było z wyborem zawodu, w którym będę się kształcił. Od piątej klasy szkoły
podstawowej wiedziałem, co chcę robić i do dziś pracuję w wybranym przeze mnie
zawodzie. W ogóle trzeba zadać sobie pytanie, po co szukamy tej jedynej
kategorii? Jeśli lubisz fotografować, to znaczy, że masz „głębsze” wnętrze,
jesteś wyczulony na jakiegoś rodzaju piękno, coś dostrzegasz, czego inni nie
dostrzegają. Tak właśnie patrzą oczy fotografa. Zawodowcy np. potrafią spojrzeć
na świat z punktu aparatu i w danej sytuacji lub miejscu wypatrują, jakby mógł
wyglądać kadr, gdzie w naszym codziennym życiu to samo miejsce, czy sytuacja
byłaby niezauważalna. Z mojego eksperymentu widać, że od początku byłem bardzo
mocno nastawiony na krajobraz górski, bo tylko taki mnie interesuje, i to
dlatego w nim się wyspecjalizowałem. Krajobraz nizinny jest dla mnie
nieatrakcyjny z punktu widzenia fotografii. Ty możesz myśleć inaczej, bo
widziałeś już wiele zdjęć, gdzie ktoś sfotografował jakieś dziewczyny w
niezliczonych kwiatach czerwonych maków, czy słoneczników lub uchwycił krajobraz
podobny do tego z Toskanii. Wszystko się zgadza, dlatego uważam, że w każda
dziedzina jest ciekawa, ale każdego „kręci” co innego. Ja np. w ogóle nie czuję
tematu fotografii ludzi, mody, spotkań rodzinnych, itp. Po prostu nawet nie
przechodzi mi przez myśl potrzeba zabrania ze sobą aparatu, jeśli wiem, że to
będzie dominujący temat. Tak, jak już wcześniej mówiłem: fotografia to nie
tylko „suche” cykanie zdjęć, ale to dziedzina, która mówi coś o twoim wnętrzu.
To pasja, która daje wiele radości, która jest „sprzęgnięta” z twoim wnętrzem. I
tak na przykład moją pasją są góry. W górach nie tylko widzę piękno gór, piękne
kadry, które można uchwycić, niepowtarzalne spotkania ze zwierzętami, czy
ciekawe zjawiska przyrody. To pasja, która jest „sprzęgnięta” z moją
osobowością, dlatego góry to przede wszystkim, pokonywanie samego siebie,
wędrówka poza nieznane, wzmacnianie samego siebie, walka z trudnymi warunkami.
To wszystko przenosi się później na codzienne życie, gdzie problemy nie są
problemami, ale tylko przeszkodą, którą zaraz, za moment przejdziesz. Teraz
widzisz pewną zależność. Początkowa fotografia pokaże ci, co „siedzi” w twoim
wnętrzu, a przez to, że zrobiłeś już mnóstwo zdjęć, możesz odkryć, co ciebie
najbardziej „kręci”. Teraz trzeba „znalezisko” oszlifować, żeby z tego wyszedł
piękny diament…
2. Znaleźliśmy już swoją dziedzinę. Wiemy, co
chcemy fotografować, bo „to” czujemy. Teraz sobie pewnie pomyślisz: no tak –
wiem, co chcę fotografować, ale teraz to przydałby mi się dobry sprzęt. W
kwestii aparatów też wpadamy w pułapkę naszego zgubnego umysłu. Jeśli
początkujesz z fotografią, na pewno nie przyda ci się dobra lustrzanka lub bezlusterkowiec. Po
prostu przytłoczy cię ilość nastaw, których będziesz musiał się nauczyć oraz
początkowa nieumiejętność stosowania tych wszystkich ustawień w zmieniających
się warunkach. Na początku musisz „rozmontować” swoją psychikę, czyli wiedzieć,
że ludzie, być może ty też masz taką skłonność: szybko się zniechęcam i
oczekuję szybko dobrych wyników. To przypadłość większości ludzi, dlatego ponad
80% populacji „zabija” swoje marzenia już w pierwszych 5-ciu sekundach. Takim
marzeniem może być np. umiejętność dobrego fotografowania. A ja się ciebie
teraz zapytam: zauważyłeś pewną zależność? Odpowiedz sobie: TAK! Badania na
temat naszej psychiki jasno wskazują, że ponad 80% ludzi boi się wyjść poza
swoje poczucie komfortu i bezpieczeństwa, dlatego zanim w ogóle w myślach
pojawi im się myśl zrealizowania jakiegoś marzenia, powiedzą sobie na przykład
tak: „co ja muszę ze sobą wziąć?”, „a jak tam dojadę”, „a ile to będzie
kosztować?”. Większość ludzi zobaczy problemy w drodze do celu, a nie cel,
gdzie ewentualne problemy mogą się pojawić. Lepiej im jest siedzieć w spokoju w
domu, niż zrobić coś, co nie wiadomo jak się skończy. To znaczy, że już na starcie
możesz być lepszy pod tym względem niż 80% ludzi, którzy cię otaczają! Lepszy
pod względem nastawienia umysłu i przez to możesz coś osiągnąć. Kiedy weźmiemy
pod uwagę 16 czynników, które „zabijają” nasze marzenia, to zobaczysz, jak
większości ludziom jest trudno zrobić coś w kwestii marzeń. Wymieńmy je po
kolei: oczekujemy szybkich rezultatów, boimy się przyszłości, przestajemy w
siebie wierzyć, żyjemy tym, co kiedyś było, boimy się zmian, myślimy, że coś
się nam należy (pogląd szczególnie widoczny wśród "gimnazjalnych" roczników oraz jeszcze bardziej nasili się wśród jeszcze młodszych od nich roczników), myślimy o
swoich błędach, porzucamy swoje myśli, talenty, wierzymy w swoje słabości, nie
wyobrażamy sobie swoich możliwości, boimy się porażki bardziej niż chcemy
sukcesu, myślimy, że mamy coś do stracenia, porażka oznacza dla nas porzucenie
planów, użalamy się nad sobą, myślimy, że tylko my mamy ten problem,
przepracowujemy się. Kiedy przyjrzysz się tym rzeczom, wyciągniesz jeden
wniosek: boimy się, że ludzie nas źle ocenią, że coś nam nie wyjdzie. A teraz
popatrz na to samo, ale z innej strony: człowiek, który nic nie robi się nie
myli. Człowiek, który próbuje, może potknąć się wiele razy, ale osiągnie swój
cel, bo zbuduje swoją własną bazę doświadczenia, która będzie go dalej napędzać
i pozwoli mu unikać własnych błędów. Wracając więc do kwestii sprzętowych,
czego więc naprawdę potrzebuję?
CO WYBRAĆ?
Jeśli zaczynasz przygodę z fotografią, na początku
postaraj się o aparat kompaktowy lub amatorską lustrzankę/bezlusterkowiec z
ręcznymi ustawieniami. Bezlusterkowiec to ciekawa konstrukcja aparatu, która nie
posiada komory z lustrem, co pozwala nabyć znacznie 'odchudzony', lżejszy sprzęt. To główna idea
ich powstania – zmniejszenie rozmiarów i wagi całego sprzętu oraz maksymalne użycie elektronicznej matrycy i wykorzystanie jej zalet. Bezlusterkowce
intensywniej rozwijają się dopiero od roku 2015, a od 2018 dogoniły klasyczne
lustrzanki. W 2018 roku borykały się jeszcze z dość męczącymi użytkowników
wadami, ale bardzo szybko były one usuwane, przez co rynek lustrzanek (czytaj: nowych modeli) został na zawsze zamknięty już w 2019 roku... Bezlusterkowce stopniowo wypierają lustrzanki. W 2019 roku zakończyła się era aparatów lustrzanek (trwała tylko 16 lat – lata 2003-2019; dla przykładu podam: era tradycyjnych lustrzanek na kliszę trwała 127 lat – okres 1876-2003), a nastała era bezlusterkowców. W miarę upływu lat będą udoskonalane oraz będzie powstawała coraz większa baza obiektywów do nich. Już dziś znacznie przegoniły lustrzanki pod względem opcji, jakości zdjęć, nastaw oraz algorytmów przetwarzających obraz. Bezlusterkowce
są droższe od lustrzanek, dlatego na początek polecam mimo wszystko
lustrzankę, ponieważ możemy kupić naprawdę dobre, używane modele, które wprowadzą cię w świat fotografii profesjonalnej. O obiektywach, aparatach i innym sprzęcie do lustrzanek napisano
praktycznie wszystko, więc lepiej uczyć się na czymś „zdartym” do granic
możliwości, niż na czymś, co jest bardzo drogie (mnogość ustawień może przytłoczyć amatora). Mając znaną
lustrzankę, będziesz mógł poznać ideę podstawowych parametrów fotografii oraz dojść
do wprawy w ich nastawach. Chodzi o to, że możliwości pełnej lustrzanki/bezlusterkowca
i tak nie wykorzystasz, ponieważ parametrów jest zbyt dużo i być może obudzi
się w tobie jedna z szesnastu przypadłości naszej niedoskonałej psychiki:
szybko się zniechęcimy. Umiejąc bardzo dobrze posługiwać się aparatem
kompaktowym z ręcznymi ustawieniami lub amatorską lustrzanką/bezlusterkowcem,
przeniesiemy te umiejętności na zaawansowany sprzęt, gdzie
dalej wgłębimy się w kolejne parametry, których np. aparaty kompaktowe/smartfony nie
posiadają. Ja na przykład uczyłem się na Canonie SX 130 IS. Dzisiaj jest to
archaiczny aparat cyfrowy, ale miał duże możliwości ustawień ręcznych i dzięki
temu nauczyłem się wydobywać z niego głębię koloru oraz odpowiednie światło.
Nie bałem się, że zrobię serię „przepalonych” i bez życia zdjęć. Do dziś używam
zdjęć zrobionych z jego pomocą do opisywania różnych zagadnień górskich, czy do
przedstawiania relacji górskich. Ten model był wielokrotnie udoskonalany i
rozbudowywany. Dzisiejszy rynek zalewa sprzęt ogromnej ilości producentów,
dlatego z wyborem nie powinniśmy mieć problemu. Na początek będziemy musieli
ustalić sobie budżet, w którym będziemy chcieli się poruszać. Moim zdaniem nie
ma potrzeby wydawać na amatorską lustrzankę więcej niż 1000-1200 zł. Jako ciekawostkę podam, że w roku 2018 segment aparatów kompaktowych bardzo szybko się skurczył na rzecz smartfonów, dlatego nie dziwi nas fakt, że po 2019 roku w sklepach już nie ma na półkach tych konstrukcji. O ile zysk dla
firm jest zrozumiałą rzeczą, to właśnie te same organizacje korzystają ze
słabości naszej psychiki, o której już wcześniej powiedziałem: ponad 80% ludzi
nie chce spełniać swoich marzeń, zastanawiać się, uczyć się czegoś nowego, itp.
dlatego „full automaty” są takie popularne. Tę przypadłość naszej psychiki przeniesiono z "kompaktów" do smartfonów, które mają wbudowane bardzo silne algorytmy obliczeniowe, które od razu upiększą nam zdjęcie. Chociaż czasy się zmieniły i teraz
raczej mało kto pobiegnie do sklepu po mały aparat kompaktowy typu „full
automat”, zwany inaczej „małpką”, bo teraz te same urządzenia „wkłada” się do
smartfonów, to trzeba pamiętać, że idea ich działania jest dokładnie taka sama.
Aparaty mają „myśleć” za nas, a znowu ideą dobrego zdjęcia jest fakt, że to my
musimy myśleć i ustawić sprzętowi odpowiednie parametry. Na początku musimy
wyrwać się ze schematu narzuconego przez świat, czyli to my mamy decydować przy
jakich parametrach będziemy robić zdjęcie.
DROGI SPRZĘT NIE OZNACZA WYJĄTKOWE ZDJĘCIA...
W tym miejscu podam ci przykład z mojego
doświadczenia. W 2009 roku TVN24 ogłosił konkurs na napisanie artykułu ze
zdjęciami o Polsce. Trzeba było napisać artykuł na jedną lub dwie strony A4 o
kraju w którym mieszkam tak, żeby zachęcić turystów z innych części świata do
odwiedzenia Polski. Pomyślałem sobie: napiszę taki artykuł i zamieszczę
paręnaście zdjęć – w końcu w polskich górach byłem już wielokrotnie. W tamtym czasie
posiadałem tylko i wyłącznie starego, poczciwego Canona SX 130 IS, a o
lustrzance mogłem tylko pomarzyć... Kiedy wysłałem artykuł, na drugi dzień zadzwonił
do mnie nieznany telefon. Przedstawiła mi się reporterka z TVN24 i zapytała,
czy ekipa może przyjechać do mnie, żeby przeprowadzić wywiad. Ucieszyłem się,
bo dla mnie to było zupełnie nowe doświadczenie. Z tamtego czasu najbardziej
pamiętam nie samo przeprowadzanie wywiadu, ale to, co działo się po wyłączeniu
kamery i luźną rozmowę z reporterką. Kobieta była w szoku, że takie piękne
miejsca są w Polsce (myślała, że wiele zdjęć pochodzi z Chorwacji). Wtedy jej
opowiedziałem o każdym z tych miejsc. Na sam koniec zapytała, czym fotografuję.
Pokazałem jej ten zwykły aparacik i omówiłem jej krótko ideę ręcznych ustawień.
Wszystko dlatego, ponieważ stwierdziła, że ma drogą lustrzankę, ale nie umiała
robić dobrych zdjęć, które by ją zadowoliły. Podczas rozmowy powiedziałem jej,
żeby nagrała krótki filmik, pokazujący, jak szybko, w czasie rzeczywistym można
zmieniać parametry w aparacie tak, żeby światło było zawsze na dobrym poziomie.
Jako, że z jednej strony ściany jest okno, a z drugiej meble, to aparat podczas
pełnego obrotu 360 stopni wokół własnej osi, musiał mieć ustawione szybko
zmieniające się parametry, które uwzględniłyby „patrzenie” obiektywu na
prześwietlone okno i na zbyt ciemne meble. Wtedy w ciągu trzech sekund
wykonałem obrót z aparatem dookoła siebie, jednocześnie zmieniając parametry
przesłony i czasu naświetlania tak, żeby wyświetlacz wskazywał odpowiedni
poziom wpadającego światła, potrzebny do zrobienia dobrego zdjęcia. Dopiero na
filmiku było widać, jaki szeroki przedział czasowy dla migawki był potrzebny. Cała
przygoda z artykułem dla TVN-u pokazała mi, że mając zwykły sprzęt, też można
zrobić coś ciekawego i jakościowego. Najważniejsze jest nasze nastawienie
umysłu i doświadczenie w terenie. Zatem, zanim wpadniesz w histerię „nie mam czym”
fotografować, to pomyśl, ile tak naprawdę ci jest potrzebne. W miarę zdobywania
doświadczenia oczywiście kiedyś się „przesiądziesz” na
lustrzankę/bezlusterkowca, bo te aparaty po prostu mają większe możliwości i
przede wszystkim ostrość zdjęcia.
Przeprowadzając eksperyment, który miał określić,
co chcemy fotografować, nie tylko powiedział nam, co nas „kręci”, ale również,
jakiego aparatu będziemy potrzebować. I tak, np. jeśli ja uwielbiam góry, to
przyda mi się aparat, który będzie miał możliwości robienia nocnych zdjęć,
wschodów słońca, będzie działać przy -30’C, oraz będzie miał w miarę dobre
przybliżenie (zoom), ponieważ w górach odległości będą duże. Jeśli lubisz
fotografię portretową, to będziesz musiał zadbać, żeby twój aparat miał jak
najniższą wartość przysłony, a duży zoom nie będzie ci w ogóle potrzebny lub
tylko niewielki. Jeśli lubisz sport, to na pewno będziesz potrzebować szybkiej
migawki i równie szybkiego czasu reakcji aparatu od momentu naciśnięcia
przycisku „zrób zdjęcie” do momentu otwarcia migawki. Innego typu aparatu
będziemy poszukiwać dla miłośników architektury, ponieważ w historycznych
miejscowościach zazwyczaj jest znacznie mniej miejsca i dodatkowo występują
duże kontrasty (część budynku jest oświetlona pełnym słońcem, a druga część
jest ocieniona). Wówczas trzeba się zastanowić, czy nie warto poszukać aparatu
z opcją HDR (nakładanie kilku takich samych zdjęć o różnym oświetleniu, co
powoduje, że zbyt jasne części kadru są tworzone z niedoświetlonego zdjęcia, a
zbyt ciemne strefy kadru są tworzone z „przepalonego zdjęcia”). To wszystko zrobi
za nas aparat. Jak widzisz, każda dziedzina wymaga innego sprzętu, dlatego
przeprowadzę cię teraz przez „świat” parametrów, żebyś umiał wybrać odpowiedni
aparat.
Co poleciłbym ci na początek? Jeśli jesteś fanem Canona, to wybierz:
Canon EOS 500D, 550D, 600D, 650D, 700D, 750D, 800D
Seria Canon 250D, 1100D, 1200D, 1300D jest przeznaczona dla amatorów, ale producent zbyt bardzo okroił ją z opcji, żeby było taniej (dostajesz tak zwaną 'wydmuszkę' w obudowie lustrzanki)
Co poleciłbym ci na początek? Jeśli jesteś fanem Canona, to wybierz:
Canon EOS 500D, 550D, 600D, 650D, 700D, 750D, 800D
Seria Canon 250D, 1100D, 1200D, 1300D jest przeznaczona dla amatorów, ale producent zbyt bardzo okroił ją z opcji, żeby było taniej (dostajesz tak zwaną 'wydmuszkę' w obudowie lustrzanki)
Bezlusterkowce:
Canon EOS R50, R10, RP (brak tańszych konstrukcji dla amatorów)
Jeśli jesteś fanem Nikona, to wybierz:
Nikon D5100, D5200, D5300, D5600
Podobnie, jak w Canonie, seria Nikon D3100, D3200, D3300, D3400, D3500 to 'wydmuszki' z mocno okrojonymi opcjami.
Jeśli jesteś fanem Nikona, to wybierz:
Nikon D5100, D5200, D5300, D5600
Podobnie, jak w Canonie, seria Nikon D3100, D3200, D3300, D3400, D3500 to 'wydmuszki' z mocno okrojonymi opcjami.
Bezlusterkowce:
Nikon Zfc, Z50 (brak tanich konstrukcji dla amatorów)
Jeśli masz trochę więcej funduszy, możesz wejść od razu w świat półprofesjonalnej fotografii lub inaczej zwaną fotografią zaawansowanych amatorów.
Z pewnością będą to aparaty serii Canon 60D, 70D, 80D lub Nikon D7100, D7200, D7500.
Na rynku wtórnym tych sprzętów jest cale mnóstwo, więc można kupić je taniej.
Zastanawiasz się więc, czym teraz fotografuję? Ja posiadam Nikon D7200, bo jest to wypróbowana przez dziesiątki tysięcy użytkowników konstrukcja, która ma ogromne możliwości za rozsądne pieniądze. Pomimo, że jest to lustrzanka, a nie bezlusterkowiec, to wiem, że posłuży mi przez długie lata, a jakość zdjęć będzie na najwyższym poziomie. Żyjemy w okresie, gdzie lustrzanki już nie są produkowane lub w znikomej mierze, a bezlusterkowce są ciągle dopracowywane oraz powstaje do nich baza obiektywów, choć nie tak intensywnie, jak niegdyś do lustrzanek. To wszystko wymaga długich lat, dlatego okres 2019-2025 to czas udoskonalania wad bezlusterkowców oraz wypuszczania na rynek akceptowalnej liczby obiektywów. Podobnie było z lustrzankami. Dopiero po tym czasie warto wybrać jakiś nowy system, bo będzie wiadomo, co jest dobre i wypróbowane, a co się nie sprawdziło. Dzisiaj wiemy, że system Nikon Z5, Z6 i ich droższe odpowiedniki przyjęły się w świecie fotografów, jak również Canon R5, R6, R3 (są to drogie konstrukcje), a system 'cztery trzecie', który intensywnie był rozwijany w latach 2013-2018 został porzucony. Znalazły się osoby, które od razu rzuciły się na nowinki techniczne, ale praktyka pokazała, że nie przyjął się on na masową skalę, dlatego czołowi producenci nie poświęcili temu segmentowi aparatów wielkiej uwagi. Głównie z tego powodu osobom zaczynającym przygodę z fotografią polecam wejść w świat lustrzanek lub tańszych bezlusterkowców, bo one mają wypróbowane wiele rzeczy. Dzisiaj można świadomie wybrać coś dobrego dla siebie, za dużo niższe pieniądze. Systemy bezlusterkowców są droższe i nadal nie mają bogatej bazy obiektywów.
ZOOM I POWIĘKSZENIE - CZY TO JEST TO SAMO?
MATRYCE APARATÓW
Jeśli omawiamy kwestię parametrów aparatów
kompaktowych, to tutaj nie trzeba zagłębiać się większe szczegóły, ponieważ
renomowani producenci proponują praktycznie to samo. W segmencie aparatów
kompaktowych polecam wybierać aparaty Canona, Nikona lub Sony. Poradzą sobie w
codziennej fotografii niemal idealnie. Najważniejsze, żeby w wyczytanej liście
jego możliwości był dostępny tryb ręczny (Manual). Bardzo szybko zobaczysz
różnicę w trybie automatycznym i w trybie manualnym. Automat zrobi „blade” z
niedosyceniem, zazwyczaj przepalone zdjęcia, a tryb ręczny pozwoli wyeliminować
te niedogodności. A jakie parametry powinien mieć dobry kompakt? Przede
wszystkim matryca (element światłoczuły, za pomocą którego rejestrowany jest obraz)! Omawianie każdego typu matrycy i dlaczego tak jest, to temat
na kolejny obszerny artykuł, dlatego jeśli chcesz robić naprawdę dobre zdjęcia,
to poszukaj aparatu z matrycą 1/1.7”. Wszystkie pozostałe mają matrycę 1/2.3” i
raczej takie aparaty będziemy traktować jako „wakacyjne”, do rejestracji
wspomnień, niż do czegoś profesjonalnego. Po krótce mówiąc, te dziwne cyferki
mówią nam o stosunku powierzchni naszej matrycy w porównaniu do klatki filmu 35
mm, który niegdyś był powszechnie używany. Wszystkie matryce, które mają podany
jakiś stosunek 1/x.x”, posiadają jakiś przelicznik ogniskowej, czyli prościej
mówiąc, ile trzeba powiększyć obraz, żeby uzyskać rzeczywistą wielkość obrazu,
którą widzi nasze oko. I tak na przykład dla matrycy 1/2.3” przelicznik (mnożnik
ogniskowej) wynosi x5,62. Co to znaczy? Jeśli mamy zwykły, wakacyjny aparat, to
najprawdopodobniej „siedzi” w nim matryca 1/2.3”. Jeśli „cykniemy” nim zdjęcie,
to widzisz, że obraz jest jakby oddalony i pytasz się: dlaczego obraz jest taki
mały? Nasza rzeczywistość została pomniejszona w zależności od obiektywu, który
ma ten aparat. To dlatego, gdy popatrzymy na zdjęcie na aparacie i na
rzeczywistość za nim, to widzimy, jak aparat nam pomniejszył rzeczywistość.
Gdzie ta niedogodność ma znaczenie? W górach. Tam odległości są naprawdę duże i
jeśli zrobimy fotkę ze szczytu, to otrzymamy obraz nawet dwukrotnie mniejszy niż w rzeczywistości. To dlatego nawet z dobrego zdjęcia możesz nie
rozpoznać odległych szczytów. Jak można zniwelować ten problem? Kupić aparat
kompaktowy z zoomem optycznym (nie cyfrowym!). Zoom optyczny to nie, jakby się
mogło wydawać, współczynnik powiększenia obrazu (np. x6 nie oznacza, że obraz
zostanie powiększony sześciokrotnie).
Pojęcie zoomu wykorzystują raczej mniej
zaawansowani użytkownicy, ponieważ ten termin jest chwytliwy w marketingu, a
przecież chodzi o pieniądze dla firmy. Jak więc wygląda sprawa zoomu? W
kompaktach widzimy na obiektywie zazwyczaj taki ładny parametr x6 lub x18, itp.
Dla osoby nie znającej tematu ta cyfra mówi: „łał, aparat mi powiększy rzeczywistość
18 razy. Nie będę potrzebował podchodzić w jakieś miejsce, albo nie spłoszę zwierzyny”. Zoom optyczny jest liczony jako stosunek najdłuższej
ogniskowej do najkrótszej ogniskowej obiektywu. Jeśli więc mamy aparat
kompaktowy i na obiektywie jest napisane 6.0-60.0 mm, to wiemy, że zoom wynosi x10. Ale znowu możemy wpaść w pułapkę. W lustrzankach najpopularniejszy jest
obiektyw o ogniskowych 18-55 mm (podstawowy). Kiedy podzielimy 55/18, zoom
wyniesie 3,05, a drogi i bardzo pożądany na rynku obiektyw 70-200 od Canona ma
zoom tylko 2,85. Ten drugi bije o kilka klas ten pierwszy, a zoom ma mniejszy.
O co tu więc chodzi? Chodzi o to, do jakiego aparatu dany obiektyw będzie
zamontowany. Przeanalizujmy trzy przypadki: podstawowy obiektyw 18-55 mm
dodawany do prawie każdej lustrzanki, pożądany obiektyw 70-200 mm oraz
stałoogniskowy obiektyw 50 mm wykorzystywany w fotografii nocnej lub
portretowej. Na pierwszy rzut oka zoom w tym pierwszym obiektywie jest
najlepszy (3,05), a jednak parametry ma najgorsze. Za wszystko odpowiada
mnożnik ogniskowej, o którym już wspomniałem. Ten termin wśród fotografów jest
bardziej znany jako „krop”. Dla matrycy w kompakcie (1/2.3” krop wynosi 5,62, a
dla lustrzanki Canon z matrycą APS-C - 1,6 >>najbardziej rozpowszechniona
matryca w amatorskich i półprofesjonalnych lustrzankach<< i dla
Nikona z matrycą APS-C ten współczynnik wynosi 1,5). Lepiej te wszystkie
parametry zobrazuje poniższe porównanie:
Matryca „pełna klatka” – krop 1,0
Matryca APS-H – krop 1,3
Matryca APS-C Canon – krop 1,6
Matryca APS-C Nikon – krop 1,5
Matryca 4/3” – krop 2,0
Matryca 1” – krop 2,7
Matryca 1/1.7” – krop 4,55
Matryca 1/2.3” – krop 5,62
Czym mniejszy współczynnik krop, tym matryca może
wykonać lepsze zdjęcia w gorszych warunkach oświetleniowych. To dlatego aparaty
mające pełną klatkę są najbardziej pożądane, ale również najdroższe… Weźmy
teraz nasze trzy obiektywy: Canon 18-55 mm, Canon 70-200 mm i Nikon
stałoogniskowy 50 mm. Zakładamy je do lustrzanki amatorskiej lub
półprofesjonalnej, czyli z pewnością będzie miał matrycę APS-C. Zakładamy, że
będzie to Canon (w każdej instrukcji aparatu jest podany parametr, jaką masz
matrycę. Musisz szukać nazw określających typ matrycy, czyli: 1/1.7”, APS-C,
itp.). Canon amatorski lub półprofesjonalny ma matrycę APS-C, czyli współczynnik
krop wynosi 1,6. Parametr obiektywu 18-55 mm mówi nam o najkrótszej i
najdłuższej ogniskowej, ale jako, że matryca nie jest odpowiednikiem pełnej
klatki (24 x 36 mm), więc trzeba przeliczyć, jaką ogniskową równoważną będzie
miał nasz obiektyw. Co to jest ogniskowa równoważna? Co ciekawe, przez długie
dziesięciolecia w aparatach stosowano element światłoczuły o rozmiarach 24 x 36
mm. Do dzisiaj rozmiary elementu światłoczułego są porównywane do tego
przyjętego rozmiaru sprzed lat. Ogniskowa równoważna, albo zwana też inaczej
ekwiwalentna, aparatu cyfrowego, to ogniskowa, jaką powinien mieć obiektyw
aparatu z elementem światłoczułym 24 x 36 mm, żeby dał odwzorowanie na filmie,
takie jakie daje obiektyw danego aparatu cyfrowego na swojej matrycy.
Patrząc na nasze kompaktowe aparaty, wiemy, że
matryce mają tam zazwyczaj rozmiar 1/2.3”. Jak się łatwo domyśleć, to jest
mniej niż wymagane 24 x 36 mm.
Zobaczmy rzeczywiste wymiary poszczególnych matryc:
Matryca „pełna klatka” – rozmiar 36 x 23,9mm
Matryca APS-H – 27,9 x 16,6mm
Matryca APS-C Canon – 22,7 x 15,1mm
Matryca APS-C Nikon – 23,6 x 15,8mm
Matryca 4/3” – 17,3 x 13mm
Matryca 1” – 13,2 x 8,8mm
Matryca 1/1.7” – 7,6 x 5,7mm
Matryca 1/2.3” – 6,16 x 4,62mm
Wiem, że już trochę namieszałem ci w głowie,
dlatego przejdźmy nieco dalej. Biorąc pierwszy obiektyw (Canon 18-55 mm) jego
równoważną ogniskową obliczamy tak: 18 x krop i 55 x krop, czyli 18 x 1,6 i 55
x 1,6, co daje 28,8 i 88 mm. Wiemy, że ten obiektyw ma równoważne ogniskowe
28,8 mm (najkrótsza) i 88 mm (najdłuższa). Weźmy teraz ten drugi obiektyw:
Canon 70-200. Obliczamy równoważne ogniskowe: 70 x 1,6 i 200 x 1,6, co daje
ogniskowe: 112 mm (najkrótsza) i 320 mm (najdłuższa). Obliczając zoom, ciągle
mamy wynik 3,05 dla pierwszego obiektywu i 2,85 dla drugiego obiektywu. Wiemy,
że ten drugi jest o wiele, wiele lepszy niż ten pierwszy, więc co dalej trzeba
policzyć, żeby wiedzieć, jakie będzie rzeczywiste powiększenie obiektywu? Z obu
obiektywów weźmiemy najdłuższe ogniskowe i podzielimy je przez 43,3 mm (jest to
przekątna klatki filmu 35 mm stosowanego w lustrzankach analogowych jako
element światłoczuły. Liczba 43,3 jest stała dla wszystkich obliczeń).
Canon 18-55 mm ma zatem powiększenie: 88/43,3 = x2,03
Canon 70-200 mm ma zatem powiększenie: 320/43,3 = x7,39
Dopiero teraz wiesz, że rzeczywiście ten drugi
obiektyw maksymalnie powiększy ci obraz aż 7,39 razy a ten pierwszy tylko 2,03
razy. Będąc więc w sklepie z aparatami będziesz wiedział, jak policzyć sobie
rzeczywiste powiększenie aparatu, bo zoom oznacza tylko stosunek najdłuższej
ogniskowej do najkrótszej.
No dobra, tutaj omówiłem przypadki obiektywów w
lustrzance. A co z kompaktami? Tam modne są „ultrazoomy”, czyli aparaty, które
potrafią przybliżyć nam bardzo daleki obiekt. Bardzo znaną serią ultrazoomów
był na pewno Canon SX. Weźmy np. aparat Canon SX 620HS, który można kupić w zależności
od sklepu za 770-830 zł. Spoglądając na jego dane techniczne lub na obiektyw,
zobaczymy takie liczby: 4,5 – 112,5 mm. Producent ułatwia nam zadanie, bo
podaje nam parametr ogniskowych równoważnych dla 35 mm, czyli: 25-625 mm. Wszystko się zgadza, bo
skoro na obiektywie mamy napis 4,5 – 112,5 mm, to możemy sobie wyliczyć
ogniskową równoważną, czyli: 4,5 mm x krop (nasz kompakt ma matrycę 1/2.3”,
czyli krop wynosi 5,62) i 112,5 x 5,62, co daje odpowiednio: 25,29 mm i 632,25 mm.
Mając te parametry, mogę teraz policzyć rzeczywiste powiększenie aparatu:
najdłuższa ogniskowa (632,25) / 43,3 (stała). Otrzymujemy wynik: 14,6. To
znaczy, że tym aparatem maksymalnie przybliżymy sobie obraz aż 14,6 razy! A
gdybyśmy sugerowali się parametrem „zoom”, co byśmy otrzymali? Na obiektywie
zobaczymy napis: 25x (co też się zgadza, bo dzieląc najdłuższą ogniskową przez
najkrótszą, otrzymujemy omawiany wynik 25 (112,5/4,5 lub 632,25/25,29 daje
wynik 25). Ale w rzeczywistości ten aparat powiększy nam obraz 14,6 razy, a nie
25. Przyglądając się tym obliczeniom dostrzegasz, że posługiwaliśmy się tą
najdłuższą ogniskową. Co więc z tą najkrótszą? Znowu weźmy obiektywy Canon
18-55 mm i 70-200 mm. Znając ich ogniskowe równoważne najniższe, czyli 18 x 1,6
i 70 x 1,6 (28,8 mm i 112 mm), możemy zobaczyć, jaka jest wielka różnica w tych
obiektywach. Chcąc poznać ich rzeczywiste powiększenie na najniższym zakresie
otrzymujemy wyniki: 28,8/43,3 i 112/43,3, co daje odpowiednio 0,66 i 2,58. Co
to znaczy? Ten pierwszy obiektyw oddali nam obraz 0,66 razy, a ten drugi,
pomimo użycia najmniejszej ogniskowej i tak nam powiększy obraz aż o 2,58 razy!
Teraz już widzisz, jak wielka różnica jest w tych dwóch obiektywach. Pierwszy
ma rzeczywiste powiększenie od 0,66 do 2,03 razy, a drugi ma powiększenie w
przedziale 2,58 do 7,39. Teraz rozumiesz jaką pułapką jest marketingowy zoom? Uzbrojony
o tę wiedzę pójdziesz świadomie do sklepu z kalkulatorem w smartfonie i przeliczysz sobie,
jakie będziesz miał rzeczywiste powiększenie.
A co z zaproponowanym obiektywem Nikon 50 mm? Ma
stałą ogniskową, czyli nie ma zoomu. A więc zachodzi pytanie: czy taki obiektyw powiększy nam
obraz, czy też pomniejszy? Obliczmy ten parametr: 50 mm x krop 1,5 (dla
lustrzanki Nikona), co daje równoważną ogniskową 75 mm. Powiększenie =
równoważna ogniskowa / 43,3, co daje 1,73. Stąd teraz wiemy, że obiektyw 50 mm
dla aparatu Nikon lustrzanka amatorska lub półprofesjonalna da nam powiększenie
rzędu 1,73 razy i nie będziemy mogli zmienić tego parametru, nie zmieniając
obiektywu. A jakie możliwość daje nam parametr „zoom”? Zmieniając aparat,
możemy zwiększać, zmniejszać powiększenie rzeczywiste obrazu. Zobacz przykład: bierzemy Canonowski obiektyw 70-200 mm. Wiemy z poprzednich obliczeń, że
najmniejsze przybliżenie tego obiektywu dla aparatu Canon lustrzanka amatorska
lub półprofesjonalna to 2,03 razy, a największe 7,39 razy. A teraz ten sam
obiektyw „wsadźmy” do innego aparatu. Gdyby wstawić go do Canona
pełnoklatkowego (profesjonalne lustrzanki) nasz obiektyw znacznie zmieni swoje
parametry. Zobaczmy to na obliczeniach: 70 mm x krop (1,0 dla profesjonalnej
lustrzanki)/43,3 i 200 mm x 1,0/43,3. Otrzymujemy wyniki: 1,61 i 4,61. Widzisz
tą różnicę? Na „pełnej lufie” ten obiektyw w amatorskiej lustrzance dawał nam
przybliżenie 7,39 razy, a w profesjonalnym już tylko 4,61 razy. Teraz już
rozumiesz, jak działa parametr zoom, a jak działa rzeczywiste przybliżenie
obrazu? Czy to oznacza, że pełna klatka jest gorsza? Zdecydowanie nie! Pełna klatka pozwala zrobić nam bardzo szczegółowe i o znacznie większym formacie zdjęcia w gorszych warunkach oświetleniowych. Minusem tego rozmiaru matrycy (pełna klatka) jest zdecydowanie powiększenie. Trzeba kupować znacznie droższe obiektywy, żeby cieszyć się tymi samymi powiększeniami, co w aparatach z matrycą APS-C.
Kompakty z matrycą 1/1.7”, to wydatek około
1500-1600 zł, ale naprawdę warto, jeśli chcemy mieć naprawdę dobrej klasy
zdjęcia, a jednocześnie, żeby aparat był mały i lekki. Większość aparatów
kompaktowych ma jednak matrycę 1/2.3”, co oznacza, że matryca ma mniejszą
powierzchnię, a musi zarejestrować ten sam obraz. To znaczy, że będzie miał
więcej wad. Pamiętajmy, że każda matryca ma swoje wady i zalety, dlatego nie ma
tej, o której powiemy, że jest najlepsza. Matryca 1/2.3” ma pewną ciekawą
możliwość. Aparaty mogą być małe, a jednocześnie mogą posiadać ogromne
przybliżenie, nawet do 60-80x! Z pewnością jakość zdjęcia nie będzie zadowalająca dla tych, którzy korzystają z lustrzanek/bezlusterkowców,
ale możemy zrobić nim dość dobre zdjęcie z dużej odległości.
SZUMY, CZYLI ZAKŁÓCENIA
A słyszałeś kiedyś o terminie „szum”? Szumy to nic
innego, jak pikselowate przebarwienia wynikające z błędnego odwzorowania barw w
aparacie. Bardzo ogólnie mówiąc, czym mniejsza matryca, tym większe szumy, bo
tyle samo pikseli musi być upakowane na mniejszej powierzchni. Wyróżniamy
jeszcze wiele typów matryc, ale najczęściej spotkamy typ to CCD i CMOS. Nie
wchodząc w szczegóły, CMOS, jest znacznie lepszy, bo dzięki innej technologii
rejestrowania obrazu ta matryca generuje znacznie mniej „szumów” i zakłóceń.
Zatem, jeśli szukamy kompaktu, to szukajmy „czegoś” z matrycą 1/1.7”, a jeśli
lustrzanki/bezlusterkowca, to „czegoś” z matrycą APS-C, APS-H lub pełna
klatka). Aparaty z matrycą APS-C są najbardziej rozpowszechnione, bo są
osiągalne dla „zwykłych zjadaczy chleba”, przy założeniu, że przez kilka
miesięcy będziemy odkładać pewną część z wypłaty. Ja też posiadam aparat z
matrycą APS-C i naprawdę zupełnie mi wystarcza. Robi naprawdę dobre zdjęcia i
jestem mega zadowolony z niego. Wyższe matryce, jak APS-H i pełna klatka, to
wydatek rzędu 6000 zł wzwyż za sam aparat. Obiektyw to dodatkowy koszt.
Przykład zakłóceń matrycy, gdy światło jest niedostateczne (aparat kompaktowy)
Przykład zakłóceń matrycy, gdy światło jest niedostateczne (aparat kompaktowy)
Wiem, namieszałem ci trochę w głowie, albo
zburzyłem twój „aparatowy światopogląd”, ale będąc wyposażony w tą wiedzę,
pójdziesz do sklepu lub zajrzysz do sklepu internetowego świadomie.
Mówiąc krótko, wiesz już coś o matrycach i jak
działa parametr „zoom”, a jak działa rzeczywiste powiększenie. Teraz czas ci
przybliżyć inne terminy, jak migawka, przesłona i wiele innych, żebyś wiedział,
czego szukać dla siebie. Oglądając aparaty na każdym obiektywie zobaczysz ciąg
dziwnych cyfr i literek. Ważne, żebyś wiedział, co one oznaczają. Weźmy znowu
jakiś obiektyw dla przykładu.
Canon
18-135 mm f/3.5-5.6 EF-S IS USM. Co oznaczają te wszystkie oznaczenia? 18-135
mm to nic innego, jak ogniskowe obiektywu. Omówiliśmy je sobie przed chwilą.
Mając już powyższą wiedzę, wiemy, że zoom dla niego to 135/18, czyli 7,5 razy,
a rzeczywiste powiększenie to 135 x krop (dla amatorskiej i półprofesjonalnej
lustrzanki Canon to 1,6)/43,3, co daje wynik 4,98 razy. Pięknie – poszło nam
szybko i gładko z tymi obliczeniami. Ale na drodze stają nam kolejne cyferki:
f/3.5-5,6. To parametry przysłony. Czym liczba jest mniejsza, tym migawka wpuści
więcej światła, czym wyższa, tym wpuści mniej światła. Oczywisty jest fakt, że
pożądamy takiego obiektywu, który ma najniższy parametr „f”. To znaczy, że
jeśli zobaczymy parametr f/1.4 i f/2.8, to ten pierwszy jest znacznie lepszy. W
nocy zdziałamy nim znacznie więcej. A co z drugim parametrem „f” na obiektywie.
W końcu mamy podany przedział f/3.5-5.6. Ten pierwszy mówi nam o światłosile
(ile światła wpuści nam przysłona) przy najmniejszym przybliżeniu, a ten drugi
mówi nam o tej samej światłosile, ale dla największego przybliżenia. To znaczy,
że jeśli będziemy fotografować na „pełnej lufie”, to przybliżymy sobie obraz
4,98 razy, ale będziemy mogli użyć najmniejszej przesłony 5,6. Przy zdjęciach
na dużą odległość, gdzie nie będziemy fotografować nieba, taka przysłona będzie
zdecydowanie za niskim parametrem. Teraz już wiesz, dlaczego ten obiektyw
kosztuje około 2000 zł, a obiektyw 18-135 mm f/2.8 na całym przedziale
ogniskowych kosztuje już 15.000-20.000 zł… W fotografii największą cenę płaci
się za światło… Stąd, kiedy będziesz szukać obiektywów patrz, żeby parametr „f”
był jak najniższy, czyli f/2.8 lub maksymalnie f/3.5. Jeśli szukasz kompaktu,
to zazwyczaj spotkamy się z parametrem f/4 lub f/3.5. Jeśli znajdziesz w
rozsądnej cenie dla ciebie kompakt z obiektywem f/2.8, to bez zastanowienia go
kupuj, jeśli inne parametry ci odpowiadają, ponieważ obiektywem z f/2.8
zdziałasz najwięcej.
Patrząc na dalsze oznaczenia widzimy ciąg literek.
Te skróty są charakterystyczne dla danego producenta, dlatego warto przeczytać
w instrukcji lub w specyfikacji technicznej, co one oznaczają. Producenci
zawierają tu zazwyczaj informację o stabilizacji obrazu, rodzaju przyłącza
obiektywu do aparatu i typu napędu autofocusa (automatyczna ostrość obrazu).
Oznaczenie Canon 18-135 mm f/3.5-5.6 EF-S IS USM mówi nam, że użyto
„inteligentnej” stabilizacji obrazu (IS), że użyto przyłącza obiektywu typowego
dla Canona dla lustrzanek półprofesjonalnych (EF-S) i że użyto super cichego
serwosilnika do autofocusa (USM), gdzie serwosilnik to silnik prądu stałego,
pozwalający na precyzyjne ruchy z dokładnością do tysięcznych części milimetra.
Każdy producent stosuje swoje oznaczenia, ale znając kilka angielskich,
technicznych słów możemy się domyśleć o co chodzi. W marketingu często stosuje
się słowo „ultra”, więc i tu ono musi być. Więc litera „U” musi oznaczać Ultra.
„S” to serwosilnik (dla zainteresowanych – polecam dowiedzieć się, jaki to jest
szczególny typ silnika elektrycznego), a „M” to motor, czyli silnik. Litera „I”
to Intelligent, czyli jakiś inteligentny system, a litera „S”, to od
angielskiego stabilisation, czyli stabilizacja obrazu. Tak mają lustrzanki/bezlusterkowce.
Weźmy naszego kompaktowego Canona SX 620 HS. Na obiektywie zobaczymy takie
oznaczenia: 4,5-112,5 mm f/3.2-6.5 HS. Co z tego wiemy? SX to nazwa serii
aparatów Canon z dużym zoomem. 4,5-112,5 mm to zakres ogniskowych obiektywu.
f/3.2-6.5 to światłosiła obiektywu. Przy najmniejszym zoomie mamy do dyspozycji
tylko f/3.5, a przy największym f/6.5. Teraz już wiesz, dlaczego bym go nie
kupił? Przy największym powiększeniu ten aparat ma tylko f = 6,5. Zdjęcia na
największym powiększeniu będą bardzo ciemne… To znaczy, że jeśli chcę
fotografować góry, to muszę mieć dość dobre rzeczywiste powiększenie i dobrą
światłosiłę obiektywu do zdjęć nocnych oraz, żeby nie było szumów (bo na
jednolitym niebie szybko to zauważymy).
Znowu jesteśmy mądrzejsi o kilka nowych
parametrów. Ale musimy też wiedzieć, że wiele parametrów jest ukrytych i nie
wyczytamy ich z obiektywu lub „reklamówki”. Musimy się już znać na tym, żeby
nie „wtopić” przy zakupie aparatu. Pierwszy nadużywany termin w marketingu to
„zoom”, a drugi to „piksele”. Gdzie następuje nadużycie? Do lat 2015-2017
panowała jeszcze „wojna” producentów aparatów na piksele. Kto dał więcej, ten
reklamował go jako super aparat mający „dużo pikseli”. Osoba nieznająca się na
rzeczy szybko łapała temat i kupowała sprzęt. Piksele to pewne dobrodziejstwo,
ale tylko do pewnego momentu. Ograniczeniem są nasze matryce. Jeśli na poszczególny
typ matrycy nałożymy zbyt wiele pikseli, otrzymamy mnóstwo szumów. Nie dajmy
się więc zwariować pikselom w reklamach i weźmy ich ilość pod uwagę w
zależności od typu matrycy.
Ile powinno być pikseli, żeby matryca dawała nam
dobrej jakości zdjęcie z jak najmniejszą ilością szumów?
Matryca „pełna klatka” – 45 mln
Matryca APS-H – 32 mln
Matryca APS-C Canon – 18-20 mln
Matryca APS-C Nikon – 18-24 mln
Matryca 4/3” – 20 mln
Matryca 1” – 16-18 mln
Matryca 1/1.7” – 12-16 mln
Matryca 1/2.3” – 12 mln
Jeśli więc zobaczysz aparaty z przekraczającymi te
normy pikselami, niech zapali ci się lampka – ten aparat będzie „szumieć”!
Pamiętajmy, że czym więcej pikseli, tym lepiej, bo zdjęcie będzie zawierało
więcej szczegółów i będzie ostrzejsze, ale nie można przekroczyć górnej
granicy, którą podałem powyżej, bo na pewno przybędzie nam szumów na zdjęciu.
Kiedy przyjrzysz się dzisiejszym kompaktom „małpkom”, zauważysz, że dzisiaj
bardzo trudno dostać 12 megapikselowy aparat z matrycą 1/2.3”. Dzisiaj
standardem jest 16-20 mln pikseli, co ma duży wpływ na „szumienie” matrycy.
Tyle, że wielu młodych, niedoświadczonych da się złapać na tak duże „cyferki”. Podobnie mają smartfony Samsunga, czy Apple, gdzie jedno zdjęcie ma aż 48 mln pikseli. To nie może dobrze działać...
Zapamiętajmy sobie tak ogólnie, które aparaty,
jakie będą miały matryce.
Matryca „pełna klatka” – profesjonalne aparaty dla
zawodowców (Nikon seria Z z jedną cyfrą i Canon seria R z jedną cyfrą). Ich cena przekracza 6.000 zł za sam korpus
Matryca APS-H – głównie aparaty profesjonalne
Canona – ich cena to na pewno powyżej 5.500 zł
Matryca APS-C Canon – najbardziej popularne aparaty
półprofesjonalne (pełnia nastaw manualnych) i aparaty amatorskie z mniejszą
liczbą nastaw i opcji
Matryca APS-C Nikon – najbardziej popularne aparaty
półprofesjonalne (pełnia nastaw manualnych) i aparaty amatorskie z mniejszą
liczbą nastaw i opcji
Matryca 4/3” – lustrzanki/bezlusterkowce
Panasonic, Sony i Olympus
Matryca
1” – serie Panasonic Lumix, Sony Cyber-Shot, Olympus OM-D
Matryca 1/1.7” – zaawansowane i profesjonalne
aparaty kompaktowe/smartfony flagowce
Matryca 1/2.3” – zwykłe i zaawansowane aparaty
kompaktowe/smartfony ze średniej i dolnej półki
Jako, że jesteśmy zwykłymi „zjadaczami chleba”,
będzie nas interesować przedział matryc 1/2.3” do APS-C. Jeśli stać nas na
odłożenie około 2.200-2.800 zł na nowy aparat (korpus), to zdecydowanie będziemy
celować w matrycę APS-C (Canon, Nikon – do wyboru). Na rynku bardzo znane są
modele Canon 1100 D, 1200 D, 1300 D, Canon EOS 500D, 550D, 600D, 650D, 700D,
750D, 800D, Canon EOS 60D, 70D, 80D, Nikon D7100, D7200, D7500. Myślę, że jeśli
będziemy celować w lustrzankę, to na pewno wyszukamy któryś z
tych modeli, chociażby na rynku wtórnym (będzie znacznie taniej). Proponowane modele są bardzo znane
wśród fotografów-amatorów i pasjonatów, więc na pewno coś dla siebie
znajdziemy. Dzisiejszy rynek zalewają bezlusterkowce, więc coraz więcej 'napalonych' osób będzie pozbywać się swoich lustrzanek. W roku 2019 bezlusterkowce w końcu dorównały lustrzankom, choć miały jeszcze sporo wad. W roku 2024 mieliśmy do wyboru już wiele solidnych i dopracowanych konstrukcji, ale niestety kosztowały sporo więcej. Ich główną zaletą są o wiele mniejsza waga, wymienne obiektywy, mniejsze
wymiary oraz większe możliwości filmowania i nastaw ostrości. Ja mam trochę inne podejście. Dla mnie aparat może być ciężki – ważne,
żeby robił dobre zdjęcia. Stąd moją lustrzankę przerobiłem tak, żeby miał na
stałe wbudowany grip, czyli dodatkowy zapas akumulatorów w korpusie. Jak się
szybko przekonałem, warto mieć taki wynalazek. Oczywiście aparat będzie
znacznie cięższy, ale nie przeszkadzało mi to nawet w drodze na
sześciotysięcznik Denali na Alasce, gdzie na dużej wysokości każdy gram się
liczy. Dla mnie aparat musiał tam być i… był… Pomimo mrozów do -40’C, wysokości
6.000 m n.p.m. i wiecznych śniegów aparat mnie nie zawiódł w żadnym momencie.
Dawał radę w każdych, najtrudniejszych warunkach, a trzytygodniową wyprawę
sfotografowałem na jednym komplecie akumulatorów!
PYTANIA NA TEMAT FOTOGRAFII
Dotychczas poznaliśmy kilka terminów, które
znacząco wpływają na wybór modelu aparatu. Wiemy już coś o matrycach, umiemy
odróżnić zoom od przybliżenia i wiemy, jak to policzyć „na szybko” w sklepie
lub przed monitorem komputera. Wiemy też coś o przysłonach i świetle. Wiedząc,
co oznaczają omawiane parametry, jaki byś wybrał aparat? Zanim przejdziemy do
części praktycznej, spróbujmy wypisać jakieś założenia. Co dla ciebie byłoby
najważniejsze przy kupnie nowego aparatu?
Ja na pewno zadałbym sobie takie pytania:
1. Co będę głównie fotografować?
2. Jaka matryca będzie w moim aparacie?
3. Czy potrzebuję przybliżenie, a jeśli tak, to
jakie (fotografia architektury, dzikiej zwierzyny, itp.)?
4. Czy będę robić zdjęcia w nocy lub w
niedoświetlonych pomieszczeniach?
5. Czy mój aparat będzie pracować w ciężkich
warunkach (np. -40’C)?
6. Czy chcę mieć wymienną optykę (obiektyw)? –
najczęściej decydują o tym finanse.
7. Czy będzie dużo kontrastów na moich zdjęciach
(np. przebiegająca linia światła i cienia na budynkach)?
Pytań oczywiście mogę zadać sobie o wiele więcej,
ale mając ten zestaw pytań, zobacz, jak ja wybrałem mój nowy aparat:
1. Co będę głównie fotografować: GÓRY
2. Jaka matryca będzie w moim aparacie? – zależało
mi na dobrej jakości zdjęć, ale nie stać mnie było na profesjonalne
rozwiązania, więc najwyższą opcją matrycy jest dla mnie typ APS-C (naprawdę
kawał dobrej matrycy, gdzie można zrobić profesjonalnie dobre zdjęcia). Tutaj
bez zastanowienia pomyślałem tylko o modelu APS-C, ponieważ jest sprawdzony i w
dzisiejszych czasach ten typ matrycy spełni zdecydowaną większość twoich
oczekiwań.
3. Czy potrzebuję przybliżenie, a jeśli tak, to
jakie? Moim głównym motywem mają być góry, więc pomyślałem sobie tak: góry
oznaczają duże odległości, więc przybliżenie na pewno mi się jakieś przyda. W
górach w zupełności wystarcza mi powiększenie rzeczywiste 5x.
4. Czy będę robić zdjęcia w nocy w
niedoświetlonych pomieszczeniach?
Zdecydowanie tak. Wychodzenie na wschody słońca w
środku nocy po to, żeby być na szczycie góry w tej krótkiej, ale
najpiękniejszej chwili, jest u mnie standardem. Inna sprawa, to samotne wędrówki
całonocne przez Tatry, które wręcz uwielbiam, więc aparat jak najbardziej musi mieć
parametry, które pozwolą mi robić zdjęcia w nocy.
5. Czy mój aparat będzie pracować w ciężkich
warunkach (np. -40’C) – zdecydowanie tak. Mój aparat jest używany tylko w
górach, więc upalne lato, czy mroźna zima, to dla niego musi być standard.
6. Czy chcę mieć wymienną optykę (obiektyw)? –
tak, ponieważ zawsze mogę wymienić sobie obiektyw na inny (o innych
parametrach), a aparat zostanie ciągle ten sam.
7. Czy będzie dużo kontrastów na moich zdjęciach?
– zdecydowanie tak. Przechodząc przez pasmo górskie nieraz zobaczymy mnóstwo
szczytów rzucających cienie na oświetlone powierzchnie. Inny przykład to,
granice lasów i polan, gdzie drzewa będą rzucać cień na oświetloną trawę.
Przydałoby się zniwelować te różnice świetlne.
MATRYCE CANONA I NIKONA - RÓŻNICE
To oczywiście najważniejsze pytania dotyczące
samego aparatu, a nie obiektywu. Obiektyw będzie osobną kwestią, którą też
omówię. Chcąc fotografować góry, będę potrzebował praktycznie całej rozpiętości
świetlnej „f” – którą definiuje nam obiektyw. Lustrzanki/bezlusterkowce
zazwyczaj pozwalają nam ustawić ten parametr do f/22 lub nawet f/36 w
zależności, na ile pozwala obiektyw. Tyle raczej nie wykorzystamy, więc
przedział mamy naprawdę duży. Gorzej jest z aparatami kompaktowymi, gdzie
zazwyczaj jesteśmy ograniczeni tylko do f/8, co czasem będzie zbyt małą
przysłoną (fotografując wodospady, chcemy, żeby woda była rozmyta. Do tego
potrzebne są wyższe przysłony, rzędu f/11-f/16, dzięki czemu będziemy mogli
ustawić długi czas naświetlania). Kompaktem możesz więc nie otrzymać pożądanego
efektu… Góry będę fotografować w dzień i w nocy, dlatego mogę uznać, że będę
potrzebować całej rozpiętości świetlnej. Większość ludzi posiadających
lustrzanki ma zainstalowane matryce APS-C (Canon lub Nikon). A którą ty byś
wybrał? Miałem kilka aparatów Canona i dostrzegłem w nich pewną wadę. Matryce
Canona w lustrzankach amatorskich i półprofesjonalnych mają skłonność do
dodawania niebieskiego koloru do naszych zdjęć. Tego efektu nie zobaczysz na
fotografii codziennej (imprezy domowe, spotkania przy grillu, zdjęcia z
dzieckiem w szkole, itp.). Efekt staje się dopiero widoczny, gdy odległości
fotografowanego obiektu zwiększają się do kilkuset metrów. Tak się składa, że
aparaty widzą więcej rodzajów promieniowania niż ludzkie oko, dlatego tym
najbardziej niepożądanym jest promieniowanie UV, które potrafi nam nieco dodać
niebieskiego koloru do zdjęcia. To oznacza, że cienie na zdjęciach mogą stawać
się niebieskie, a czym dalej znajduje się nasz obiekt, tym bardziej będą
nasycone niebieskością. Z tą samą wadą spotkałem się przy fotografowaniu
zielonej trawy, gdzie kolory potrafią być „blade” lub „jesienne”. W
lustrzankach amatorskich Canona często zdjęcia stają się przepalone i zbyt
niebieskie, co strasznie zniechęca. W półprofesjonalnych lustrzankach tego
producenta trzeba „walczyć” o zielony kolor, jeśli fotografujemy
wielkopowierzchniowe tereny. Tej samej klasy aparaty Nikona radzą sobie z
zielonym o wiele lepiej i efekt ten praktycznie nie występuje. Minimalna ilość
niebieskiego pojawia się dopiero na największym przybliżeniu i jeśli np. góry
znajdują się od nas ponad 2 km dalej. Canon niestety wykładał się na takim
teście od razu. Z linii zaawansowanych lustrzanek miałem Canon EOS 650D i z
półprofesjonalnych Canon EOS 60D i niestety na obu modelach ciągle walczyłem z
niebieskim, czego i tak nie dało się wyeliminować. W Canonie 60D jest opcja
kolorów ‘dostojny’, co pozwalało „wywalczyć” zieloną trawę, ale wpływ
niebieskiej barwy był ciągle widoczny w kadrze. Stąd powstała u mnie myśl, że
trzeba przesiąść się na aparaty Nikon, żeby zdjęcia zaczęły mnie znowu cieszyć.
Już pierwsze testy wybranej przeze mnie lustrzanki Nikon pokazały, jak wielka
jest różnica w jakości zdjęć. Teraz zielony był naprawdę zielony, niebieskie
niebo było naprawdę niebieskie, a cienie były szare, a nie niebieskie.
Zieleń oferowana przez aparat Canon EOS 650D i Sony Alpha 320 - balans bieli słoneczny, bezchmurny dzień (5600K)
Zieleń oferowana przez aparat Canon EOS 650D i Sony Alpha 320 - balans bieli słoneczny, bezchmurny dzień (5600K)
Niebieskie cienie: Canon EOS 60D vs. Nikon D7200 - balans bieli pochmurny dzień (6000K)
Zieleń Canon EOS 60D vs. Nikon D7200 - balans bieli słoneczny, bezchmurny dzień (5600K)
Temperatura barwowa 6000K (Canon EOS 650D) i 5600K (Nikon D7100 + filtr polaryzacyjny)
Powyżej odległości 300 m Canonowskie aparaty niestety gubią się w rzeczywistym oddawaniu barw (ustawienia 5600K). Cienie przyjmują kolor niebieski, a nie szary. Podobnie jest z kolorem traw, gdzie przyjmują one kolor jesiennej zieleni.
Testowane aparaty: Canon EOS D60, Canon EOS 650D i Canon 1100D (tryb "w cieniu" 7000K - maksymalna możliwa nastawa),
Nikon D7100 lub D7200 zupełnie inaczej oddaje kolory cieni (zdjęcia po prawej - ręczna nastawa 7140K).
Niebieskość matrycy Canonów skutecznie mnie zniechęciła do dalszego użytkowania tych aparatów...
Temperatura barwowa 6000K (Canon EOS 650D) i 5600K (Nikon D7100 + filtr polaryzacyjny)
Powyżej odległości 300 m Canonowskie aparaty niestety gubią się w rzeczywistym oddawaniu barw (ustawienia 5600K). Cienie przyjmują kolor niebieski, a nie szary. Podobnie jest z kolorem traw, gdzie przyjmują one kolor jesiennej zieleni.
Testowane aparaty: Canon EOS D60, Canon EOS 650D i Canon 1100D (tryb "w cieniu" 7000K - maksymalna możliwa nastawa),
Nikon D7100 lub D7200 zupełnie inaczej oddaje kolory cieni (zdjęcia po prawej - ręczna nastawa 7140K).
Niebieskość matrycy Canonów skutecznie mnie zniechęciła do dalszego użytkowania tych aparatów...
ISO, CZYLI CZUŁOŚĆ MATRYCY
To nie są wszystkie parametry, które będą
decydować o wyborze nowego aparatu. Znając omówione szczegóły, możemy przejść
dalej. Mając odpowiednią matrycę, skonkretyzowany temat naszych fotografii i
wiemy już coś o przybliżeniach i świetle, teraz możemy przejść nieco dalej…
Jeśli „cykasz” zdjęcia, to na pewno spotkałeś się
z parametrem ISO. To nic innego, jak czułość matrycy na światło. To znaczy, że
można zwiększać czułość matrycy, dzięki czemu w gorszych warunkach
oświetleniowych będę mógł zrobić nadal dobre zdjęcie. I tutaj spotykamy się z
kolejnym chwytem marketingowym. W sklepach zobaczymy wywindowany parametr ISO
do kosmicznych wartości jak, np. 25.600 z możliwością dwukrotnego podbicia.
Widziałem już nawet ISO 108.800. Co to dla nas oznacza? Że teoretycznie możemy
w zupełnych ciemnościach robić zdjęcia małych gwiazd na niebie. Ale czy tak się
da? Oczywiście, że nie. Tutaj znowu stykamy się z naszym już ulubionym słowem
MATRYCA. No tak – wokół niej kręci się prawie wszystko. W zależności, jaki typ
matrycy posiadamy (CCD, czy CMOS/BSI CMOS) oraz jaką wielkość jej mamy (pełna klatka,
APS-C, 4/3” 1/2.3”, itp.) takie będziemy mogli wykorzystać ISO. Musimy
rozumieć, że dla każdego typu matrycy producenci dadzą nam kosmiczne wartości
ISO, ale ich rzeczywista użyteczność nie będzie już tak kolorowa. Czym mniejsza
matryca, tym czułość będzie mniejsza i matryca będzie szybciej „szumieć”. Aparaty
kompaktowe zazwyczaj mają dobrą jakość zdjęć tylko do ISO 400. Niektóre –
czytaj, zazwyczaj te droższe – dają dobry efekt nawet przy ISO 800. Co ciekawe,
lustrzanka Canon EOS 650D też dawała zadowalające wyniki tylko do ISO 800.
Później szumy stawały się nieakceptowalne, dlatego nigdy nie przekraczałem tej
wartości. Dzisiejsze matryce APS-C pozwalają używać ISO 1600 i w zależności od
modelu, akceptowalnie ISO 3200 (np. Nikon D7200).
Kiedy przyjrzymy się „pełnej klatce”, zobaczymy,
że parametr ISO można jeszcze bardziej podbijać – nawet do wartości 6400. Po to
właśnie wymyślono większe matryce, żeby były bardziej czułe na światło i żeby
można było zrobić zdjęcie o większej rozdzielczości. A tak w ogóle po co to
wszystko? Przeanalizujmy przykład. Wpadłeś na pomysł, że chcesz sfotografować
pełnię Księżyca lub góry tak, żeby było widać gwiazdy na niebie. Jak wiemy,
Ziemia obraca się, więc jeśli będę naświetlał przez 60 s jedno zdjęcie (bo tyle
najprawdopodobniej będę potrzebował czasu, żeby zdjęcie było dobrze
naświetlone), więc gwiazdy rozmarzą mi się na zdjęciu i będą tworzyły linie w
kształcie łuku. Chcąc uniknąć tego efektu musimy zrobić coś, żeby zdjęcie
szybko się naświetliło. Jak to osiągnąć? Najlepiej podbić parametr ISO do
najwyższej, akceptowalnej wartości, a później otworzyć przysłonę na najniższy
parametr „f” (w zależności od dostępności: f/2.8 lub f/3.5. Jeśli mamy dostępne
niższe, to ustawmy niższe). Chodzi o to, żeby maksymalnie skrócić czas
naświetlania zdjęcia. Teraz już widzisz różnicę? Aparat kompaktowy daje ci
tylko ISO 400 (maksymalnie 800), lustrzanka półprofesjonalna daje ci możliwość
podbicia parametru ISO do 1600 (maksymalnie 3200), a profesjonalne lustrzanki
aż do ISO 6400. Kiedy zobaczysz zdjęcia pięknych gór w nocy, a gwiazdy są
punktami (tak, jak na niebie), to wiedz, że takie zdjęcie zostało wykonane
profesjonalnym aparatem, ponieważ te o niższej klasie po prostu nie zapewnią
nam odpowiedniej czułości matrycy przy pomocy regulacji ISO. Aparaty kompaktowe
zupełnie nie nadają się do tego typu zdjęć, więc raczej nie nastawiajmy się na
ten typ fotografii, posiadając klasycznego „kompakta”.
BALANS BIELI, CZYLI TEMPERATURA BARWOWA
Ostatnim, jednak bardzo ważnym parametrem jest
balans bieli. Właśnie ten parametr określa nam, czy trawa będzie zielona, czy
raczej będzie miała jesienne kolory, pomimo, że właśnie wyrosła nowa po zimie.
Balansem bieli musimy nauczyć władać perfekcyjnie, żeby zdjęcia nas cieszyły,
bo to on zazwyczaj potrafi popsuć najwięcej. A co to w ogóle jest? Balans bieli
to nic innego jak analiza aparatu barw w stosunku do aktualnie panujących
warunków oświetleniowych. To znaczy, że jeśli chcemy zrobić zdjęcie tu i teraz,
to musimy ustawić odpowiedni balans bieli do tych warunków oświetleniowych,
które aktualnie mamy. Balans bieli jest wyrażany w stopniach Kelvina, dlatego
ustawienia będą polegać na zmianie temperatury barwowej w naszym aparacie. Jak
to robić? Na początku musimy zapamiętać sobie kilka podstawowych wartości, od
których będziemy mogli się odnosić dalej. Warto mieć w pamięci takie wartości:
Fotografia nocna – 2500-4000K
Światło w pomieszczeniach zamkniętych (żarówki) –
3000-4000K
Bezchmurny dzień – 5400-5600K
Pochmurny dzień – 6000K
Cień za budynkiem lub w lesie – 7000K
Pora przed wschodem słońca – 7700-8100K
Znając takie parametry, będziemy mogli ustawić
sobie temperaturę odpowiednią do dnia słonecznego, i inną do dnia pochmurnego. Kiedy
na przykład wędrujesz szlakami górskimi w słoneczny dzień, domyślnie ustawiasz
sobie 5600K i w razie, gdyby kolory ci nie odpowiadały, od tej temperatury
będziesz mógł dokonywać zmian co 100K w jedną lub drugą stronę. Jeśli zdjęcia
wydają ci się zbyt chłodne (niebieskie), dodawaj do temperatury, a jeśli
zdjęcie jest zbyt ciepłe (barwy żółte, pomarańczowe, czerwone) odejmuj od
wyjściowej wartości temperatury barwowej. Najważniejsze, żeby nasz aparat miał
możliwość nastaw temperatury barwowej, ponieważ większość amatorskich
lustrzanek posiada tylko gotowe temperatury na konkretne warunki, co oznaczane
jest za pomocą symboli żarówki, jarzeniówki, chmurki, słońca, itp. Za tymi
symbolami ukryta jest temperatura barwowa. W amatorskich lustrzankach nie mamy
wartości pośrednich, co np. bardzo rozczarowuje w Canonie EOS 650 D, który
mieni się porządną lustrzanką dla zaawansowanych amatorów. Niestety ta
niedogodność wraz z dominującym niebieskim kolorem jego matrycy potrafi zepsuć
każde zdjęcie krajobrazowe. Największym ograniczeniem aparatów amatorskich jest
to, że górna temperatura możliwa do ustawienia to 7000K, a przecież
fotografując wschody i zachody słońca w zimowych górach, będziemy się poruszać
w przedziale 7700K – 9100K. Jak widzisz, ten przedział został zupełnie wycięty.
Dzisiaj używane lustrzanki dla zaawansowanych amatorów kosztują niewielkie
pieniądze, bo znajdziemy już takie za 650-1200 zł. Poszukując odpowiedniego
aparatu dla siebie zwracajmy uwagę, żeby parametr temperatury barwowej był
regulowany (zazwyczaj co 100K). Aparaty dla zaawansowanych amatorów Nikona (serie
D7xxx) pozwalają zmieniać ten parametr nawet co 10K.
OBIEKTYWY
O ile aparat jest ważny, to równie ważną rzeczą
będą dla nas obiektywy. Kto wie, czy nie ważniejszą… W końcu to parametry
obiektywu definiują nam jego przydatność do danego typu fotografii. Innego
użyjemy do fotografii portretowej, a innego do architektury, czy do fotografii
górskiej.
Zatem skąd mamy wiedzieć, który obiektyw wybrać?
Tutaj znowu główną zaporą będą dla nas finanse, dlatego będziemy musieli wziąć
pod uwagę koszt takiego obiektywu. Na początku koniecznie musimy określić
główny temat naszej fotografii. W moim przypadku będą to góry i krajobrazy.
Jako, że w tego typu fotografii obejmujemy nawet kilka kilometrów powierzchni
na jednym kadrze, to musimy mieć obiektyw, który zapewni nam dobre odwzorowanie
tego, co widzimy. Jak się domyślamy, zwykły „kompakt” nie będzie się nadawać do
tego typu zdjęć, ponieważ, jak już wcześniej czytaliśmy, jego głównym
ograniczeniem będzie matryca, która będzie „przepalać” niebo, a dalsze obiekty
(położone np. 2 km i dalej) będą przyjmowały niebieskie odcienie. Kiedy ja
wybierałem obiektyw, określiłem sobie jasno moją rozpiętość fotograficzną:
głównie będę fotografować góry i rozległe przestrzenie (wyznaję zasadę: w góry
jadę podziwiać doliny ze szczytu, a nie z dolin góry), więc musi to być coś
niezawodnego i obejmującego cały zakres. Jak się domyślasz, na pewno pomyślałem
o powiększeniu rzeczywistym obrazu, a nie zoomie, ponieważ chciałem wiedzieć,
ile dany obiektyw jest w stanie powiększyć to, co widzę. Powiększenie daje mi
możliwość przybliżenia obrazu odległego np. o 20-30 km (np. Tatry widziane ze
szczytu Babiej Góry). Zazwyczaj dysponujemy kwotami 1.400-3.000 zł na obiektyw,
jeśli już na serio wkręciliśmy się w świat fotografii. W tym przedziale cenowym
na nasze potrzeby możemy kupić już naprawdę solidne i dobre obiektywy, które
będą spełniać nasze oczekiwania na wiele lat. Fotografując góry, biorę pod
uwagę, że przed wschodem słońca będę potrzebować dobrego „światła”, czyli
parametru „f”, który widzimy na obiektywie. Czym mniejsza liczba, tym lepszy. W
tym przedziale cenowym zazwyczaj trafimy na jednostki z parametrem f/3.5 – 4.
Rzadkością jest f/2.8. Co to dla nas oznacza? Czym mniejszy parametr „f”, tym
przy takim samym oświetleniu będziemy mogli zrobić bardziej szczegółowe zdjęcie
i bez rozmyć. Stąd dążymy, żeby kupić coś w pobliżu f/2.8. Jako, że do
fotografii krajobrazowej powiększenie jest niezbędne, musimy pamiętać, że na
obiektywie mamy podane dwa parametry „f” – np. f-3.5 – 5.6. To oznacza, że na
najmniejszym powiększeniu mamy światłosiłę (tak nazywamy ten parametr) na
poziomie 3.5, a na największym powiększeniu (na najdłuższej lufie) mamy
światłosiłę rzędu 5.6. I tutaj działa taka sama zasada: czym niższy parametr
„f” tym lepszy obiektyw, bo dzięki temu na dużym powiększeniu utracimy mniej
światła.
Na rynku są dostępne obiektywy, które mają
jednakową światłosiłę na całej długości ogniskowych (niezależnie, jak bardzo
powiększymy sobie obraz, to zawsze będzie nam wpadać tyle samo światła), ale
pamiętajmy, że taki sprzęt kosztuje około 15.000 – 20.000 zł, więc takimi
obiektywami nie będziemy się zajmować. Czołowi producenci walczą o klientów z
przedziału 1.500 – 3.000, ponieważ z oczywistych względów takich obiektywów
sprzedaje się najwięcej. Nie bez powodu w całym gąszczu informacji warto
nauczyć się wydobyć te najważniejsze. Kiedy patrzymy na parametr powiększenia
(odpowiednie przeliczenie zoomu podanego na przedniej części obiektywu) musimy
sobie zdać sprawę, że wraz ze zwiększaniem stopnia powiększenia będzie nam docierać
coraz mniej światła do matrycy, przez co zdjęcie będzie gorszej jakości. Możemy
wtedy redukować niedociągnięcia obiektywu przy pomocy parametru czasu
naświetlania migawki. Szybko jednak zobaczysz, że przy wschodzie słońca w
górach ten czas wyniesie około 1-1.6 s. Przy tak długim otwarciu migawki na
pewno wykonasz poruszone zdjęcie, dlatego potrzebny będzie ci statyw. Żeby
zminimalizować czas naświetlania do jak najmniejszego, musimy mieć większą
światłosiłę obiektywu (paramter „f”). Teraz już widzisz, jakie jest główne
ograniczenie obiektywów omawianego segmentu cenowego?... W nocy, przy pełni
Księżyca, czasy naświetlania w zimie mogą wynosić 30-60 sekund, co zdecydowanie
wymaga użycia statywu, żeby nie poruszyć zdjęcia. Przy tak długich czasach otwarcia
migawki pojawia się kolejny problem w górach – wiatr. Pomimo użycia statywu,
nie masz gwarancji, że zdjęcie będzie nieporuszone. Najprawdopodobniej będzie,
bo statyw z pewnością będzie drgać przy podmuchach wiatru. Stąd po raz kolejny
będziemy „walczyć”, żeby czasy naświetlania były jak najkrótsze. Musimy przyjąć
złotą zasadę: czym krótszy czas naświetlania, tym zdjęcie będzie bardziej
wyraźne, ostre i dokładne.
ROZDZIELCZOŚĆ OBIEKTYWU
Wiedząc już jaki wpływ ma światłosiła i czas
naświetlania na jakość zdjęcia, musimy poznać kolejne parametry, które pozwolą
nam wybrać jeszcze lepszy sprzęt. Obiektywy, tak samo jak aparaty mają swoją
rozdzielczość. Tyle, że nie chodzi tutaj o rozdzielczość w pikselach, ale o
możliwość jak najostrzejszego odwzorowania obrazu. Główną wadą obiektywów jest
fakt, że ich rozdzielczość jest dobra w centrum kadru, a czym dalej od centrum
zdjęcia, tym nasze zdjęcie może być bardziej rozmyte. Jeśli jesteś
początkującym fotografem, z pewnością nie wiedziałeś o tym fakcie. Fachowcy
określają ten parametr jako MTF50, czyli zdolność obiektywu do zarejestrowania
par linii czarnych i białych na milimetr (takie linie najbardziej kontrastują
ze sobą), gdzie kontrast spada do 50%. Nie wchodząc w szczegółowe wzory i
definicje naukowe chcemy rozumieć pod tym pojęciem fakt, że kiedy narysujemy
sobie rząd białych i czarnych linii (na przemian) i każda będzie coraz cieńsza,
to w końcu nastąpi taki moment, kiedy najcieńsze linie zleją nam się ze sobą i
nie będziemy mogli już ich rozróżnić. Właśnie spadek takiego kontrastu, czyli
możliwości ich rozróżnienia do stopnia 50% jest wyznacznikiem pomiarowym dla
dzisiejszych obiektywów. Dzisiaj omawiane pomiary wykonują specjalne
urządzenia, dzięki którym możemy porównywać obiektywy. Czym wyższy parametr,
tym lepszy obiektyw. Testerzy obiektywów rysują takie wykresy, jak poniżej,
które mają pokazać, jak bardzo zmniejsza się kontrast w miarę oddalania się od
centrum kadru, oraz w zależności od użytej przysłony (np. f/11).
Przykładowy wykres z serwisu fotograficznego Optyczne.pl, gdzie możemy porównywać obiektywy wszystkich producentów. Baza przetestowanych obiektywów jest tam naprawdę bardzo duża
Przykładowy wykres z serwisu fotograficznego Optyczne.pl, gdzie możemy porównywać obiektywy wszystkich producentów. Baza przetestowanych obiektywów jest tam naprawdę bardzo duża
Oglądając taki wykres, szybko zauważamy, że
obiektywy w środku kadru potrafią rozpoznać około 35-60 par linii na milimetr,
podczas, gdy na brzegu kadru ten współczynnik może spaść nawet o 20-25. To
bardzo dużo, bo kiedy spojrzysz na wykonane zdjęcie, dostrzeżesz, że w centrum
zdjęcia masz wszystko ostre, a na brzegach wszystko jest bardziej rozmyte,
pomimo że odległości do fotografowanego przedmiotu były te same. Inna rzecz, to
użycie przysłony „f”. W zależności od tego, ile chcemy wpuścić światła do
matrycy, musimy mieć świadomość, że nasze zdjęcie może ucierpieć na jakości.
Największą rozdzielczość osiągamy zazwyczaj w przedziale f/5.6-f/8. Stąd
głównie w tym przedziale staram się robić zdjęcia. Później dość szybko jakość się
pogarsza. A myślałeś skąd to wszystko się bierze? Kiedy popatrzysz na budowę
obiektywu zobaczysz, że to nie jest jedno „szkiełko” w plastikowej obudowie,
które w jakiś tam sposób skupia światło, ale obiektyw to cały system soczewek
złożony nawet z 16-19-stu sztuk, których część na dodatek jest ruchoma! Jako,
że jedne soczewki są wypukłe z obu stron, jedne są wklęsłe, a inne płaskie z
jednej strony, a wypukłe z drugiej – to powoduje, że otrzymujemy w jakiś sposób
zniekształcony obraz. Czyli możemy zapamiętać, że po prostu fizyczna budowa soczewek
(zaokrąglenia) powodują nierównomierny podział rozdzielczości na zdjęciu. Kiedy
na takim wykresie zobaczysz dla każdego parametru f/* trzy kolorowe znaczniki
na wykresie, to wiedz, że punktem odniesienia jest centrum kadru (najwyżej
położony punkt), później podaje się ten sam parametr dla matrycy APS-C
(najbardziej rozpowszechniona) oraz dla pełnej klatki (na wykresie: brzeg FF).
Te wykresy stworzono dla nas, żebyśmy mieli możliwość porównywania obiektywów i
ich świadomego wyboru.
ABERRACJA CHROMATYCZNA/SFERYCZNA
Kolejnym parametrem jest aberracja chromatyczna,
czyli niechciany efekt rozszczepienia światła, który uwidacznia się na
krawędziach fotografowanego przedmiotu. Jedna z soczewek w układzie obiektywu
jest właśnie odpowiedzialna za korekcję tego niechcianego zjawiska. Dla nas oznacza
to, że np. krawędzie białych okien będą miały czerwoną poświatę po prawej
stronie, a po lewej niebieską. Wszystko, co wpływa na jakość i zakłamanie w
odwzorowaniu rzeczywistości zawsze chcemy w jak największym stopniu ograniczyć.
Dzisiejsze obiektywy dość dobrze sobie radzą z aberracją chromatyczną, dlatego
temu parametrowi nie poświęcam zbyt wiele czasu. Zazwyczaj tak jest, że czym
bardziej otworzymy migawkę (np. f/2.8), to aberracja może stać się aż za bardzo
widoczna. Bardzo dobrą metodą jej ograniczenia jest przejście do przysłony
f/5.6 lub wyższej. Problem prawe całkowicie zniknie.
Aberracja sferyczna, to bardziej uciążliwy parametr, ponieważ mówi nam o tym, że ta sama soczewka skupia światło, ale na całej długości punkt skupienia może być w innym miejscu, co powoduje spadek ostrości. Dla fotografa ostrość to jeden z najważniejszych parametrów, dlatego chcemy zwrócić na ten parametr uwagę. Tutaj, podobnie mierzymy ostrość w postaci współczynnika MTF50. Z wykresu łatwo można zobaczyć, że największą ostrość będziemy mieli zazwyczaj przy f/2.8, f/11, f/16. Wykres ostrości dla f/2.8 i dla najlepszej ostrości w całym przedziale musi się pokrywać, wtedy mamy pewność, że obiektyw nie będzie przyczyną utraty ostrości. Nie ma rzeczy idealnych, dlatego szukamy czegoś, co będzie miało w jak największym stopniu pokrywający się wykres.
Aberracja chromatyczna - na poręczach widać czerwone przebarwienia, a na pionowych liniach - niebieskie
Wykres aberracji sferycznej - czym bardziej pokrywają się punkty na wykresie dla wszystkich przedziałów przysłony, tym lepszy obiektyw pod tym względem - przykładowy wykres z serwisu fotograficznego Optyczne.pl, gdzie możemy porównywać obiektywy wszystkich producentów.
Aberracja sferyczna, to bardziej uciążliwy parametr, ponieważ mówi nam o tym, że ta sama soczewka skupia światło, ale na całej długości punkt skupienia może być w innym miejscu, co powoduje spadek ostrości. Dla fotografa ostrość to jeden z najważniejszych parametrów, dlatego chcemy zwrócić na ten parametr uwagę. Tutaj, podobnie mierzymy ostrość w postaci współczynnika MTF50. Z wykresu łatwo można zobaczyć, że największą ostrość będziemy mieli zazwyczaj przy f/2.8, f/11, f/16. Wykres ostrości dla f/2.8 i dla najlepszej ostrości w całym przedziale musi się pokrywać, wtedy mamy pewność, że obiektyw nie będzie przyczyną utraty ostrości. Nie ma rzeczy idealnych, dlatego szukamy czegoś, co będzie miało w jak największym stopniu pokrywający się wykres.
Aberracja chromatyczna - na poręczach widać czerwone przebarwienia, a na pionowych liniach - niebieskie
Wykres aberracji sferycznej - czym bardziej pokrywają się punkty na wykresie dla wszystkich przedziałów przysłony, tym lepszy obiektyw pod tym względem - przykładowy wykres z serwisu fotograficznego Optyczne.pl, gdzie możemy porównywać obiektywy wszystkich producentów.
DYSTORSJA
To parametr, który mówi nam, jak bardzo zdjęcie
będzie zniekształcone, poprzez zastosowany układ optyczny (w tym wypadku
obiektyw). Co to dla nas oznacza. Zrób z bliska zdjęcie swojego pokoju i
zobaczysz, że twoje meble będą miały kształt beczki (na pewno nie będą tworzyć
prostych, pionowych linii). Dzisiejsze aparaty mają wbudowane programy, które
od razu likwidują omawiany efekt i w ten sposób dopiero zapisują nam zdjęcie na
karcie. Jednak amatorskie lustrzanki na pewno podobnej opcji nie będą
posiadały, stąd warto wybrać świadomie obiektyw. Podczas testów wykonuje się
zdjęcie strony w kratkę, odpowiednio poskalowanej, która nawet w sposób
wizualny pozwoli nam zobaczyć dystorsję. Ogólnie mówiąc, czym mniejszą „beczkę”
zobaczymy, tym lepiej dla nas.
Dystorsja - soczewki zniekształcają krawędzie zdjęcia (w tym wypadku najwyższy maszt nie jest prosty, a raczej zagięty na kształt łuku)
Dystorsja - soczewki zniekształcają krawędzie zdjęcia (w tym wypadku najwyższy maszt nie jest prosty, a raczej zagięty na kształt łuku)
WINIETOWANIE
Jeden z najbardziej denerwujących parametrów. Któż
z nas lubi zdjęcia, gdy sobie przybliżymy interesujący nas punkt, a dookoła
niego mamy przyciemnione rogi na zdjęciu? Efekt ten jest zdecydowanie
niepożądany, stąd chcemy wyeliminować go w jak największym stopniu. Niestety z
tym problemem boryka się każdy obiektyw, dlatego musimy pamiętać, co
najbardziej go generuje. Jako, że nasze soczewki są w obiektywie ruchome i na
dodatek mają różne kształty, to rzecz jasna spowodują straty światła w
miejscach w miarę oddalania się od środka kadru. Jak łatwo się domyśleć, na
rogach zdjęcia tracimy najwięcej, ponieważ docieranie światła ze względu na
krzywiznę soczewek jest ograniczone. Co możemy zrobić, żeby nie „dołożyć”
jeszcze od siebie do efektu winietowania? Jeśli lubisz używać różnego rodzaju
filtry (UV, polaryzacyjne, połówkowe, itp.), to pamiętaj, że jeśli założysz
więcej niż jeden, to przy najmniejszym powiększeniu już możesz w małym stopniu
przysłonić sobie rogi zdjęcia. Z tego względu używaj filtry w wersji „slim”,
czyli o połowę cieńsze niż te tradycyjne. Druga kwestia to samo powiększenie.
Jako, że soczewki są ruchome i mają różne wklęsłości i wypukłości, to musimy pamiętać,
że czym większe powiększenie użyjemy, tym mniej światła dotrze do matrycy oraz na
rogach zdjęcia będzie coraz ciemniej. Ba! Nawet na środku zdjęcia zrobi się
wyraźnie ciemniej (szarzej)! Stąd, jeśli znajdziesz „wynalazki” typu Tamron z
„lufą” 18-270 mm, to nie napalaj się, że za małe pieniądze będziesz miał super
powiększenie. Owszem – przybliżenie będzie bardzo dobre, ale na zdjęciu
zobaczymy „chamską” winietę, czyli wyraźne poszarzenie obrazu wraz z
przyciemnionymi rogami. W tej kwestii jestem fanem obiektywów do maksymalnego
przedziału 18-140 mm, ponieważ powyżej podanych wartości winieta staje się dla
mnie nieakceptowalna. Ogólnie mówiąc, czym większe powiększenie, tym mamy do
dyspozycji mniejszą światłosiłę, musimy użyć dłuższego czasu naświetlania, oraz
będziemy mieli dużą winietę – krótko mówiąc: otrzymujemy wszystko, co złe,
czego nie chcemy. Stąd nie napalam się na hiperzoomy, ale raczej wypośrodkowuję
moje potrzeby względem możliwości obiektywów. Owszem są dobre obiektywy, gdzie
można przybliżyć nawet 10-12 krotnie obraz i mieć zminimalizowane efekty
uboczne, ale takie obiektywy to koszt 20.000 zł i więcej.
Winietowanie - przyciemnione rogi zdjęcia (akcja na Morskim Oku)
Winietowanie - przyciemnione rogi zdjęcia (akcja na Morskim Oku)
AUTOFOCUS
To również jeden z najważniejszych parametrów,
ponieważ mówi nam, jak szybko obiektyw będzie reagować na zmianę ostrości oraz jak
szybko nam ją ustawi. Czym ten czas jest niższy, tym obiektyw daje nam
możliwość lepszego uchwycenia ruchomego obiektu w czasie rzeczywistym – czytaj,
możemy złapać chwilę w tym momencie, co chcemy (np. ptak stykający się dziobem
z powierzchnią wody podczas lotu nurkującego). W takim wypadku nawet setne
części sekundy mają znaczenie. Inna kwestia, to możliwość obiektywu do
rozpoznawania, gdzie ma być wyłapywana ostrość obiektu. O ile punkt mierzenia
ostrości możemy sobie ustawić, to obiektyw może nam się „pogubić”. Największe
problemy odnotowuję w Tamronach, gdzie sfotografowanie kwiatów (np. krokusów),
to już duże wyzwanie. Taki obiektyw pomimo wycelowania głównego punktu
pomiarowego w kielich kwiatowy, potrafi w ogóle nie złapać ostrości, lub
wychwycić ją ze źdźbła trawy… Warto więc wybierać obiektywy, gdzie w testach
użytkownicy nie narzekają na autofocus. W końcu, jeśli coś zobaczymy, chcemy
szybko wykonać zdjęcie w tej samej chwili, bo tylko wtedy ono będzie najlepsze.
Warto umieć szybko nastawiać parametry...
Fruczak gołąbek - ten motyl macha około 70/sekundę i dodatkowo błyskawicznie się przemieszcza. Chcąc go sfotografować, trzeba stanąć w bezruchu i być... bardzo szybkim w nastawach parametrów...
Pamiętajmy jednak, że nawet jeśli kupimy sobie jeden z najlepszych obiektywów z super parametrami, to na nic one będą, jeśli aparat z obiektywem zamkniemy w torbie, pokrowcu, czy innym futerale, gdzie będziemy musieli najpierw zdjąć plecak, otworzyć zamek, wyjąć jakieś gąbki, przegrody, itp. I najlepiej, jak będzie trzeba wpisać jeszcze login i hasło… :). Wtedy najszybszy autofocus na nic będzie, jeśli wyjęcie całego sprzętu zajmie nam minutę…
Warto umieć szybko nastawiać parametry...
Fruczak gołąbek - ten motyl macha około 70/sekundę i dodatkowo błyskawicznie się przemieszcza. Chcąc go sfotografować, trzeba stanąć w bezruchu i być... bardzo szybkim w nastawach parametrów...
Pamiętajmy jednak, że nawet jeśli kupimy sobie jeden z najlepszych obiektywów z super parametrami, to na nic one będą, jeśli aparat z obiektywem zamkniemy w torbie, pokrowcu, czy innym futerale, gdzie będziemy musieli najpierw zdjąć plecak, otworzyć zamek, wyjąć jakieś gąbki, przegrody, itp. I najlepiej, jak będzie trzeba wpisać jeszcze login i hasło… :). Wtedy najszybszy autofocus na nic będzie, jeśli wyjęcie całego sprzętu zajmie nam minutę…
Oczywiście obiektywy mają więcej parametrów
technicznych i bardziej skomplikowane „wzorki-potworki”, które je opisują, ale
nie ma potrzeby wgłębiać się w nie wszystkie. Jeśli jesteś początkującym
fotografem lub nawet zawansowanym fotografem na swoje potrzeby, to większą
wiedzę zdobędziesz samodzielnie w miarę fotografowania w terenie. Opisanie wszystkich
parametrów i omówienie każdego z nich, to miejsce na książkę, których jest już
wiele na rynku. Tutaj raczej chciałem przybliżyć w prosty sposób, co
najbardziej uprzykrzy nam życie przy wyborze obiektywu.
No i na koniec obiektywowych opowieści: co ty byś
wybrał? Biorąc pod uwagę finanse i kwestie techniczne, ja wybrałbym tak:
głównie fotografuję góry, więc musi być powiększenie rzeczywiste około 5x (przy
matrycy APS-C, która jest praktycznie w każdej amatorskiej i półprofesjonalnej
lustrzance – zoom przy powiększeniu 5x będzie wynosić około 7,5x). Przydałoby
się większe powiększenie, ale ograniczeniem jest szybka utrata światłosiły na
„długiej lufie” oraz „chamska” winieta, która zepsuje każde zdjęcie. Stąd,
wybierając powiększenie, „kręciłbym się” w przedziale 18-135 mm, 18-140 mm. Z
całą pewnością pokryje to moje potrzeby na fotografię krajobrazową w około 95%.
To bardzo dużo. Jeśli mówimy o światłosile, to fajnie, jakby była jak
największa, czyli f/3.5 lub f/2.8. W tym przedziale cenowym nie znajdziemy nic
lepszego, dlatego będę celować w f/3.5 na najmniejszym powiększeniu i f/5.6 na
największym powiększeniu. Dzięki temu w większości przypadków mój obiektyw
spełni wymogi dotyczące światła. Będzie trochę problemów przy fotografii
nocnej, no ale cóż – wszystkiego nie da się zawrzeć w cenie 1.500-3.000 zł. Teraz
mogę wejść w świat pozostałych parametrów takich, jak: rozdzielczość, czy
ostrość. Szukam więc obiektywu, który ma światłosiłę f/3.5-f/5.6, zoom 18-135 mm,
18-140 mm i przeglądam wykresy rozdzielczości oraz abberacji chromatycznej i
sferycznej. Na końcu przeglądam również wykresy dystorsji (czyli, jak bardzo
obiekty będą „beczkowate”). Tak naprawdę odsianych obiektywów mam już całe
mnóstwo, więc zostaje mi tylko porównanie, czy chcę mieć firmowy obiektyw
Canona/Nikona, itp., czy raczej „coś” od firm trzecich (Tamron lub Sigma),
gdzie trzeba pamiętać, że Sigma to bardzo dobry sprzęt. I tak np. celując w
moje upodobania, mając aparat Nikon D7200, rozglądałem się za obiektywami Nikon
AF-S DX 18-140 mm f/3.5-5.6G ED VR oraz Sigma C 18-200 mm f/3.5-6.3 DC Macro OS
HSM. Nie są to jakieś „górnopółkowe” konstrukcje, ale na moje zaawansowane amatorskie
potrzeby w zupełności wystarczające. Główną wadą Nikonowego obiektywu jest
winietowanie na rogach przy małych powiększeniach, a Sigmy zbyt słaba
światłosiła na największej „lufie” – aż f/6.3. Ostatecznie wybrałem ten
pierwszy, ponieważ, inne parametry były bardzo zbliżone do siebie, a winieta,
która tak bardzo mi przeszkadza występuje jako bardzo wyraźne, czarne
zaokrąglenie na rogach przy małych powiększeniach, więc przy rozdzielczości
6000 x 4000 px mogę je bezproblemowo wyciąć i zdjęcie na tym nie ucierpi. Stąd
zdecydowałem się na model Nikona.
INNY TYP FOTOGRAFII I DOBÓR OBIEKTYWÓW
A co jeśli naszym tematem nie będzie fotografia
gór lub krajobrazów? Np. lubimy portrety? Ten typ fotografii ma zupełnie inne
wymagania, ponieważ możemy przyjąć, że fotografowana osoba będzie w podobnej
odległości od aparatu, więc możemy pokusić się nawet o obiektyw stałoogniskowy,
czyli taki, gdzie nie będzie żadnego zoomu, ale powiększenie rzeczywiste będzie
zawsze o stałej wartości (w większości przypadków ten typ obiektywów ma
ogniskową równą 50 mm, czyli daje nam powiększenie rzeczywiste rzędu x1,73).
Jako, że nie ma ruchomych soczewek nasz układ optyczny jest o wiele mniejszy i
lżejszy. Kolejne zaleta, to światłosiła. Jako, że soczewki są stałe, ten
parametr wynosić będzie nawet f/1.4, f/1.8. To już naprawdę bardzo konkretne
„światło”, o którym możemy pomarzyć w naszych obiektywach typu „zoom”. Do czego
nam tak dobre światło, skoro nie robimy zdjęć portretowych w nocy? Pamiętajmy,
że czym parametr „f” jest bliższy jedynki, tym możemy otrzymać ciekawszy efekt
rozmytego tła tuż za osobą fotografowaną, co jest w szczególności pożądane w
fotografii portretowej. Inne wykorzystanie tego samego typu obiektywu, to
fotografia nocna. Skoro mamy do dyspozycji dobre światło (f/1.4, f/1.8), to
czemu by nie zrobić zdjęcia okolicy na tle rozgwieżdżonego nieba? Jedyny minus
jest taki, że nie będziemy mogli przybliżyć ani oddalić sobie obrazu. Efekt za
to będzie gwarantowany! Dysponując ciągle tym samym aparatem, będziemy mogli
zrobić ciekawe zdjęcia nocą, gdzie gwiazdy nie będą miały kształtu łuku. Omawianego
typu obiektywów używa się również do… fotografowania zórz polarnych! Wystarczy
wyjść na jakieś wzgórze i wtedy jego ponadprzeciętna światłosiła otwiera nam
zupełnie nowe możliwości.
PTAKI I ZWIERZĘTA
To jeden z najtrudniejszych rodzajów fotografii,
ponieważ wymaga wiedzy, poświęcenia i… trochę bardziej zasobnego portfela…
Niestety obiektywy do fotografowania ptaków, to już wydatek dużego rzędu. Dlaczego
tak musi być? Ponieważ fotografia zwierząt jest bardzo wymagająca. Zwierzęta i
ptaki nie zapozują ci do zdjęcia tak, jak ty chcesz, ani nie podejdziesz do
nich i nie powiesz im: ‘ja chcę tylko cyknąć zdjęcie”. Zwierzęta są płochliwe,
dlatego „długa lufa” to podstawa (czytaj: konkretne powiększenie), a co za tym
idzie musi być dobra światłosiła, jak najmniejszy efekt winietowania, oraz
szybki autofocus, żeby uchwycić daną chwilę. Takie obiektywy potrafią kosztować
krocie i jeśli chcemy osiągać zadowalające wyniki, to obiektyw za 16.000 zł, to
zupełne minimum. Tylko takie oferują stałą światłosiłę na całej długości i
tylko takie pozwalają zrobić naprawdę duże przybliżenia z dużej odległości. A
dlaczego wspomniałem o poświęceniu? Ponieważ przy fotografowaniu zwierząt
musisz poznawać ich zwyczaje, a nieraz zaczaić się na trzy dni w jakiś super
gęstych krzaczorkach i czekać, żeby dany zwierz przeszedł akurat obok ciebie…
FOTOGRAFOWANIE - CZĘŚĆ PRAKTYCZNA
Mając już wiedzę na tyle wystarczającą, żeby
wybrać sobie samodzielnie sprzęt do fotografowania, teraz musimy zdobyć
doświadczenie, które pozwoli nam wykonywać naprawdę dobre zdjęcia. Dopiero na
tym etapie zobaczysz, że nie musisz mieć super drogiego sprzętu, żeby zrobić
zadziwiające zdjęcia. Ja sam dysponowałem przez wiele lat lustrzanką za około
2.000 zł, i mogłem dzięki niej zrobić prawie wszystko to, co chciałem. Teraz
moja nowa lustrzanka nie jest o wiele droższa, bo kosztowała około 2800 zł i
stwierdzam, że nie potrzebuję więcej, ponieważ w mojej tematyce fotograficznej
nie aparat decyduje o tym, jakie będę miał zdjęcia, a… znajomość klimatu,
pogody, zjawisk przyrodniczych, wyciągniętych wniosków ze spisanych danych z
wielu lat, doświadczenie z wypraw górskich, itp. Co mam na myśli? Czy wiesz,
kiedy zobaczyć 2.000.000 krokusów (tak – dwa miliony) na jednej polanie, czy
wiesz, gdzie znaleźć krajobrazy podobne do tych znanych z Windowsa XP?, czy
wiesz, przy jakich temperaturach zima jest najpiękniejsza, czy wiesz kiedy
można wędrować ponad chmurami i cieszyć się wspaniałymi kolorami jesieni?
Takich pytań mogę zadać wiele, bo od 20-lat gromadzę wiedzę na podobne tematy i
spisuję ją w postaci danych historycznych i matematycznych, co pozwala mi
przewidywać wiele zjawisk przyrodniczych. Moją mocną stroną nie jest drogi
sprzęt, ani nawet wykorzystanie parametrów technicznych, gdyż nie mam „mocnego”
aparatu, a tym bardziej obiektywu, lecz wiedza na temat ciekawych zjawisk
przyrodniczych, czy też miejsc, które są ciekawe pod względem fotograficznym.
Drogi czytelniku, chcę Cię zachęcić tymi kilkoma zdjęciami, żebyś szukał,
odkrywał świat, kojarzył fakty, gromadził dane i analizował, to co już nagromadziłeś,
żeby to wszystko zamieniało się w doświadczenie, które pozwoli ci się dalej
rozwijać. Przykładowe zdjęcia mają pokazać nie tylko, w jaki sposób wykonałem
dane zdjęcie, ale również, skąd zaczerpnąłem informacji na temat danego
miejsca, czy też zjawiska.
1. Babia Góra 22.02.2009
zdjęcie wykonane „kompaktem” Canon SX100 IS.
zdjęcie wykonane „kompaktem” Canon SX100 IS.
Parametry: f/4, 1/500 s, ISO 200. Zdjęcie z
„kompakta” poznasz po sześciu promieniach rozchodzących się od środka tarczy
słonecznej. Średniozaawansowane lustrzanki dają 12-18 promieni, a profesjonalne
od 18 do nawet 51. Aparat kompaktowy nie daje możliwości regulacji zbyt wieloma
parametrami. Kadr przedstawia wschód słońca na szczycie Babiej Góry. Od 2006
roku, kiedy zacząłem jeździć w góry, dowiedziałem się, że Babia Góra słynie z
pięknej zimy w okolicach szczytu. Wszystko co stoi na drodze wiatru jest
owiewane kryształami, lodu i śniegu, przez tworzą się dziwne formacje śnieżne.
Nieco poniżej drzewa zazwyczaj są w 100% pokryte takim śnieżnym „nalotem”.
Największe formy śnieżne mają nawet do 2,5m długości! Trzeba pamiętać, że przy
bezchmurnym niebie Babia Góra w zimie jest zawsze cudowna, niepowtarzalna i
najpiękniejsze widoki zobaczymy, idąc w nocy tak, żeby zdążyć na wschód słońca
ze szczytu. W tym celu trzeba jednak mieć dobrą kondycję, jeszcze lepszą
znajomość terenu i obycie ze światem gór. Jak widać, zdjęcie wykonałem „tanim”
aparatem, który w dzisiejszych czasach odszedł w zupełne zapomnienie. Znajomość
ukształtowania terenu Babiej Góry pozwala mi chodzić w nocy, a w razie
zgubienia właściwej trasy potrafię wyrównać do ogólnego przebiegu grani, skąd
odszukam sobie szlak.
2. Krokusy na Kalatówkach i w Dolinie
ChochoŁowskiej
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/8, 1/100s, ISO 100 (pierwsze zdjęcie)
Krokusy najliczniej występują na Polanie Kalatówki
i w Dolinie Chochołowskiej zazwyczaj w dniach 13-22 kwietnia każdego roku. Jak
dokładnie wyznaczać datę, kiedy będzie najwięcej kwiatów, opisałem w osobnym
artykule: https://goryszlaki.blogspot.com/2017/04/krokusy-w-dolinie-chochoowskiej-kiedy.html
Kiedy kwitną krokusy w tych miejscach, dowiedziałem się na podstawie moich
własnych obserwacji oraz zapisków, które robię co roku. Dzięki temu wiem, w
której części polany jest najwięcej kwiatów, czy cała polana zakwita
równomiernie i jak wyznaczyć sobie dzień, w którym pojechać na podziwianie
kwiatów. Dolina Chochołowska w szczycie kwitnienia oferuje nam nawet do dwóch
milionów krokusów w jednym miejscu! Polana Kalatówki ponad milion tych kwiatów!
Oba miejsca są uznawane za największe skupiska krokusów w Polsce, stąd co roku
w kwietniu słyszymy informacje o zadeptanych krokusach w Dolinie
Chochołowskiej. Drugiego miejsca większość ludzi nie zna, ponieważ nie mówi się
o nim w mediach.
Krokusy na Kalatówkach
Krokusy w Dolinie Chochołowskiej
3. TRZY KORONY (PIENINY) 16.10.2017
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/6.3, 1/40s, ISO 100
Niezwykłe morza chmur w Pieninach, to coroczny
spektakl naturalny, który ma miejsce kilkanaście razy w roku, ale w połączeniu
z największą głębią kolorów liści jesieni występuje tylko jeden lub maksymalnie
dwa razy w roku! Przez 8 lat z rzędu (lata: 2010-2017) zjawisko występowało w
dniach 13-20 października. Na podstawie zapisanych danych opracowałem poradnik
i zbiór informacji, jak wyznaczać ten dzień i co możemy zobaczyć. Cały artykuł
znajduje się tutaj: https://goryszlaki.blogspot.com/2017/10/pieniny-2017-16-17102017-osmy-rok.html
4. Przełęcz Szopka (Pieniny)
16.10.2017
Canon EOS
650D
Parametry: f/6.3, 1/60s, ISO 100
Zdjęcie „pół na pół”, czyli jesień na pierwszym
planie i zima w tle. Co roku podziwiam ten piękny widok z Przełęczy Szopka,
kiedy schodzę ze szczytu Trzech Koron, gdzie udaję się na podziwianie mórz
chmur i kolorów jesieni. Co roku to zjawisko powtarza się w dniach 13-20
października.
5. W DRODZE NA CIEMNIAK 2096 m n.p.m. (Tatry) 17.03.2015
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/5.6, 1/125s, ISO 200
Zima w Tatrach powyżej 2000 m n.p.m. jest
niezwykła. Najgrubsza pokrywa śnieżna zazwyczaj utrzymuje się pod koniec lutego
i w marcu. Podejście szlakiem z Doliny Kościeliskiej nie jest przyjemne, ale z
trasy możemy zobaczyć wschody słońca jak na Alasce! Przed nami ciągną się rzędy
białych gór, które stopniowo są oświetlane ciemnopomarańczowym słońcem. Najlepsza
pora na tą trasę, to wymarsz o godzinie 2.00 w nocy z Doliny Kościeliska.
Wówczas w trakcie wschodzącego słońca będziemy w najwyższych partiach Tatr
Zachodnich. Obowiązkowo trzeba znać trasę i mieć doświadczenie w wędrówkach wysokogórskich
w warunkach zimowych plus sprzęt: czekan i raki.
6. Pieniny (nad przełęczą Tokarnia 710 m n.p.m.
SŁOWACJA) 7.05.2016
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/9, 1/80s, ISO 100
Te sielankowe krajobrazy (nawet lepsze niż na
znanej tapecie z Windowska XP) możemy zobaczyć w Pieninach po stronie
słowackiej w okolicach Przełęczy Tokarnia, idąc na Wysoką 1050 m n.p.m.
Wiosenne, świeżozielone trawy najpiękniejsze są w maju, kiedy przyroda budzi
się do życia. Polecam pojechać tam po majówce, kiedy ruch na drogach jest
znacznie mniejszy, a trawy na pewno będą zielone. Miejsce jest zupełnie
zapomniane i nawet w okresach długich weekendów nie musimy obawiać się
oblężenia. O tej trasie trzeba po prostu wiedzieć. W dużej części szlakiem jest
szerszy pas trawy, gdzie nie ma nawet wydeptanej ścieżki…
7. WIELKA RACZA 1236 m n.p.m. (Beskid Żywiecki) 5.05.2012 / Pieniny (Trzy
Korony) 23.10.2016
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/8, 1/125s, ISO 100
Parametry: f/7.1, 1/40s, ISO 100
Początek maja w najwyższych górach Beskidu
Żywieckiego zazwyczaj obfituje we wiosenne mgły. Warto wybrać się wczesnym
porankiem, by jak najszybciej przekroczyć wysokość 1000 m n.p.m. Dzięki temu
będziemy mieli okazję powędrować ponad poziomem chmur i zobaczyć coś
niezwykłego. Większość turystów, którzy przejdą tą samą drogą w standardowej
porze nie zobaczą tak pięknego widowiska. Będąc w tym samym czasie w lesie,
przebijając się przez chmury, pomiędzy drzewami zobaczymy, jak gałęzie rzucają
cienie na chmury oraz, jak promienie przedzierają się pomiędzy nimi.
8. Przełęcz Medziholie widziana ze szlaku na Wielki
Rozsutec (Pasmo Małej Fatry) 7.06.2015
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/5, 1/160s, ISO 200
Grałeś kiedykolwiek w Settlers’y I lub II? Kiedy
jesteś w drodze na szczyt Wielkiego Rozsutca, właśnie masz okazję poczuć się
jak w tej kultowej grze, gdzie osadnicy mogli poruszać się tylko po wydeptanych
ścieżkach. Chociaż trasa jest otwierana dopiero 15 czerwca każdego roku, to już
od początku tego miesiąca miłośnicy gór zasypiają na skrzyżowaniu pięciu
ścieżek, by wczesnym porankiem wyruszyć na szczyt Wielkiego Rozsutca. Najlepsza
pora na wędrówki w tych rejonach to początek czerwca, ponieważ zielone góry
przypominają Bieszczady, a wszystko dookoła zakwita niezwykłą, alpejską
roślinnością!
9. W DRODZE NA TOMANOWY WIERCH 1977 m n.p.m. z Kamienistej (Tatry), samotna wędrówka
przez całą noc i cały dzień przez 20h
30min (5 szczytów o wysokości wyższej lub
bliskiej 2000 m n.p.m.) W PEŁNYCH WARUNKACH ZIMOWYCH
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/7.1, 1/160s, ISO 100
Spotkania z kozicami są dość częste w Tatrach, ale
nie w Polsce, ponieważ ruch turystyczny jest zbyt wielki. Z tego względu
częściej spotkamy się z omawianymi zwierzętami po stronie słowackiej. Na czas
zimy (od 1 listopada do 15 czerwca) słowackie szlaki tatrzańskie są zamykane, w
celu ochrony zwierząt i niezakłócania okresu rozrodczego kozic górskich. Zimowe
szlaki w Polsce w Tatrach nie są zamknięte, dlatego polecam dla bardziej
zaznajomionych w temacie gór wybranie jakiejś trasy np. w Tatrach Zachodnich.
Na tym zdjęciu widać tylko jedną kozicę, ale ponad nią stały jeszcze trzy.
Więcej zdjęć i relację z tej wyprawy znajdziesz tutaj: https://goryszlaki.blogspot.com/2016/12/kamienista-smreczynski-wierch-tomanowy.html
10. HALA BORACZA PRZY TEMPERATURZE -26’C, 6.01.2017
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/6.3, 1/50s, ISO 100
Parametry: f/6.3, 1/100s, ISO 100 + filtr
polaryzacyjny
Parametry: f/6.3, 1/125s, ISO 100 + filtr polaryzacyjny
Kiedy na termometrze mamy poniżej -15’C nie
wybieraj najwyższych gór, ponieważ lepsze widoki będziesz miał w Beskidach.
Drzewa pokryte są przepięknym szronem, a podczas zachodzącego słońca kryształki
śniegu i lodu dodatkowo przybierają pięknej, pomarańczowej barwy. Takiego
widowiska nie można przegapić! Najlepsze tereny to góry do wysokości 1100 m
n.p.m. kiedy mrozy są większe niż -15’C.
11. HALA BORACZA PRZY TEMPERATURZE -26’C,
6.01.2017
Canon EOS 650D
Canon EOS 650D
Parametry: f/6.3, 1/160s, ISO 100 + filtr
polaryzacyjny
Kolejne zimowe ujęcie przy temperaturze -26’C na
styku lasu liściastego i iglastego. Zima przy tak dużym mrozie jest niezwykła
tam, gdzie występuje dużo drzew liściastych. Z tego względu polecam nie
przekraczać linii lasu liściastego zanim nie ujrzymy ciepłych kolorów promieni
słońca chylącego się ku zachodowi.
Cudowna zima na Hali Boraczej i powyżej niej
12. MORSKIE OKO I CZARNY STAW POD RYSAMI
Nie trzeba ci mówić, że rejon stawów jest
codziennie przeludniony, a w lecie potrafi je odwiedzić nawet 30.000 osób w
ciągu jednej doby. Jak więc robię zdjęcia Morskiego Oka i Czarnego Stawu pod Rysami bez ludzi w tle? Oraz
jak mogę pójść w rejon Morskiego Oka, żeby nie mieć tłumów? Musisz
zaobserwować, jak wygląda dynamika tłumu idącego do Morskiego Oka. O 6.30 rano
jedzie pierwszy bus z Zakopanego do Palenicy Białczańskiej (ten największy
parking). Dojazd trwa 30 min, dlatego pierwsze, większe grupy pojawiają się od
godziny 7.00 rano. Ci ludzie są zazwyczaj doświadczeni i chcą wyruszyć jak
najszybciej, żeby nie wędrować w tłumach i pójść na wysokie szczyty.
Niezorientowani turyści, którzy góry odwiedzają okazjonalnie, zaczynają swoje
wycieczki zwykle po godzinie 9.00. Jest jeszcze wcześnie, więc i tak zdążą
„zrobić” swoje. Do tej grupy należy większość ludzi z omawianych 80% z
początkowego fragmentu artykułu… Oni nie czują potrzeby, by wstawać wcześniej,
bo trzeba się wyspać i napić się kawy. Poczucie komfortu i bezpieczeństwa nie
zostaje zaburzone, dlatego możemy przyjąć zasadę, że właśnie te 80% turystów z
dzisiejszego dnia rozpocznie swoją przygodę w godzinach 9.00-11.00. Ci, którzy
wiedzą coś więcej o górach wyjdą znacznie wcześniej. Ja wychodzę z parkingu o
3.00 w nocy. Moje tempo wynosi dokładnie 1h 19min/9,2km, które mamy do
przejścia w drodze do Morskiego Oka. W lecie wschód słońca (koniec
czerwca/początek lipca) mamy o godzinie 4.21, ale że na drodze stoją
dwutysięczne góry, to tam opóźnia się o kilkanaście minut, więc zostaje mi
jeszcze jakieś 15-20 min czasu wolnego. Tafla wód Morskiego Oka zazwyczaj o tej
porze jest nieruchoma, dzięki czemu mogę zrobić zdjęcia odbitych gór przede mną
w dobrym już świetle. Za 15-20 min rozpoczyna się wschód słońca, i od tego
momentu aparat się cieszy :). To oznacza, że obchodząc w 45 min od lewej strony
Morskie Oko dostępnym, czerwonym szlakiem, wykonam kilkadziesiąt fotografii
odbić gór na idealnie nieruchomej powierzchni wód Morskiego Oka. Dodatkowym i
niespodziewanym bonusem może być spotkanie z rodziną jeleni… Warto więc
pamiętać, jak zachowują się tłumy i o których godzinach rozpoczyna się ich
największa aktywność.
Najważniejsze, żebyś najbardziej znane miejsce
pokazał w zupełnie inny sposób…
Morskie Oko bez tłumów w środku sezonu
Łania z młodym na szlaku okrążającym Morskie Oko od lewej strony stawu
Ciekawe odbicia w Morskim Oku
13. Kreta – Elafonissi, Falasarna i Balos,
Zakyntos - Marathonissi
Znane, jedne z najpiękniejszych, rajskich miejsc w
całej Grecji. Plaże są uznawane za jedne z najpiękniejszych na świecie. Jak
fotografować, żeby widzieć na zdjęciu dno morskie? Do tego potrzebujesz filtra
polaryzacyjnego. Ta nakładka na obiektyw pozwala „kasować” ze zdjęcia odbicia,
które widzimy na szybach, tafli wody, itp. Filtr polaryzacyjny dodatkowo
wzmacnia nasycenie kolorów, co szczególnie ma zastosowanie w fotografii
krajobrazowej. Obracając ruchomą część filtra polaryzacyjnego od razu
dostrzeżemy przez wizjer, jak zmienia nam się ilość widzianych odbić oraz
nasycenie kolorów.
14. DOM DE MISCHABEL 4545 m n.p.m. – góra w Alpach szwajcarskich i Lesbos
(Grecja) – plaża w Petrze
Na wysokości 2700 m n.p.m. nadal rosną ciekawe
rośliny. Jako fotograf możesz pobawić się perspektywą. Do małego kwiatu o
wielkości 5-15 cm przystaw jak najbliżej obiektyw tak, żeby nadał łapał
ostrość, a w tle umieść coś oddalonego. Zbudujesz w ten sposób ciekawy kadr – w
tym przypadku połączenie lata z zimą, co nie powinno występować ze sobą razem.
Zima i lato na jednym kadrze
Innym przykładem „zabawy” perspektywą jest plaża
nad morzem. To samo miejsce można widzieć za pomocą aparatu w zupełnie inny
sposób, stojąc dokładnie w tym samym miejscu. Sami zobaczcie (plaża widziana z
drewnianego chodnika i ta sama plaża widziana dokładnie z tego samego miejsca,
ale przy użyciu powiększenia):
Ta sama plaża widziana z tego samego miejsca
15. ORNAK 1853 m n.p.m. (TATRY)
Ciekawostką jest, że możesz wędrować w środku nocy
nad poziomem chmur i jednocześnie podziwiać góry! Jak się wykrywa takie morza
chmur? Ja korzystam na bieżąco z serwisu meteo.pl, a konkretniej z linku: http://new.meteo.pl/um/php/meteorogram_id_um.php?ntype=0u&id=661
Co to jest? To naukowa prognoza pogody. Jeśli znasz się na rodzajach chmur, to
z dolnego wykresu będziesz mógł dodatkowo wyczytać sobie, jakie chmury
powstaną, a znając ich typy, będziesz wiedział w jakie chmury zamienią się w
miarę upływu czasu. Ważne, żeby na dolnym wykresie chmury miały kolor
maksymalnie czarny, a na przedostatnim wykresie od dołu, żeby wysokość chmur
nie przekraczała 2000 m, jeśli mówimy o Tatrach i poniżej 1000 m, jeśli mówimy
o Pieninach. Jeśli te dwie dane wystąpią na obu wykresach, to wiedz, że
będziesz iść nad chmurami. Ważny jest tylko fakt, że wychodzić musisz w nocy,
ponieważ morza chmur najgęstsze są przed wschodem słońca i występują
maksymalnie 2-3 godziny po nim. Później pomału się rozpadają. Zatem musisz
obliczyć sobie czas wędrówki tak, żeby zdążyć na wschód słońca na szczycie.
Kiedy robisz zdjęcia nocne, staraj się otworzyć migawkę do f/2.8 lub f/3.5,
jeśli nie masz f/2.8, postaw aparat na statywie, plecaku, słupku, kamieniu,
itp., wybierz czas naświetlania, żeby był jak najkrótszy, ale żeby zdjęcie się
naświetliło (wskaźnik poziomu światła w wizjerze musi być lekko odchylony od
wartości 0 w prawo) i podbij ISO do akceptowalnej najwyższej wartości. Wtedy
zdjęcie na pewno się uda. Ważne, żeby nie używać filtra polaryzacyjnego,
ponieważ on pochłonie część światła i czas naświetlania jeszcze bardziej się
wydłuży. Czym dłuższy czas naświetlania, tym większe ryzyko poruszenia zdjęcia.
Wędrówka w środku nocy ponad chmurami
16. DENALI 6190 m n.p.m. (ALASKA - USA) / ELBRUS 5642 m n.p.m. (KAUKAZ - ROSJA)
Chociaż zdecydowana większość ludzi nigdy tam nie
pojedzie przez całe swoje życie, bo warunki są zbyt surowe do życia (trzeba
między innymi spać w namiocie przy temperaturze -30’C), to warto na przykładzie
tych zdjęć wspomnieć o pewnej kwestii. Jeśli jesteś w jakimś wyjątkowym
miejscu, pamiętaj, żeby pokazywać zwyczaje, sposób życia spotkanych ludzi, jak
wygląda życie (w tym wypadku: jak wygląda życie w obozie wyprawowym). Stawaj
się reporterem, kimś, kto później przekaże, opowie te informacje swoim
znajomym, przyjaciołom, rodzinie, itp. Takie zdjęcia zawsze mają dużą moc
przekazu, ponieważ przybliżają coś nieznanego, czego oni nigdy nie doświadczyli.
17. BREITHORN 4167 m n.p.m. (ALPY SZWAJCARSKIE)
Dzisiaj fotografia komercyjna bazuje na szokowaniu
i zwracaniu uwagi czymś strasznym, dziwnym, nieznanym, itp. Ty również spróbuj
w swojej dziedzinie wyłapać jakieś momenty, które nadadzą dramaturgii widzianej
sytuacji. Na pewno takie zdjęcie przyciągnie widza. Ważne, żeby nie powielać
metod pracy reporterów, gdzie czasami ich zachowanie przypomina zachowanie
hien. Nie chcemy uczyć się złych zwyczajów.
Podejście na szczyt Breithornu 4167 m n.p.m.
18. KAZBEK 5047 m n.p.m. (GRUZJA), PUNTA GNIFETTI 4554 m n.p.m. (ALPY SZWAJCARSKIE)
Robiąc zdjęcia na dużych wysokościach, pamiętaj,
że powyżej 3700 m n.p.m. zwykły „kompakt” może sobie już nie poradzić z kolorem
nieba. Ilość promieniowania UV, zbyt mała przysłona, to sprawy, które
najczęściej powodują, że niebo na zdjęciach zrobi się ciemnogranatowe i
zamglone. Jeśli jeździsz w takie góry, lepiej zabrać lustrzankę lub
bezlusterkowca. Te aparaty oddadzą w pełni kolory nieba.
W drodze na szczyt Kazbek 5047 m n.p.m. - kolor nieba został zachowany
Zdjęcie z lustrzanki - Punta Gnifetti 4554 m n.p.m.
To samo ujęcie z kompaktu - kolor nieba nie jest już taki, jak powinien być
19. Szlak na Rysy (Tatry) / Szlak do schroniska
Monte Rosa Hutte (Alpy szwajcarskie)
Fotografując krajobraz, pamiętaj, żeby niektóre
elementy przypominały ci o ciekawych fragmentach trasy. Wykorzystując efekt
perspektywy możesz zrobić zdjęcie znaku szlaku na tle gór. Na pewno będziesz
miał miłe skojarzenia, kiedy będziesz oglądać takie zdjęcia.
20. SZCZYT RYSÓW 2499 m n.p.m., ORNAK 1853 m n.p.m.
W konkursach fotograficznych bardzo duże znaczenie
ma gra świateł i cieni. Dzisiaj głównie tą techniką wykonuje się zdjęcia
konkursowe. Chodzi o to, żeby w terenie odnaleźć jakieś cienie, kształty
geometryczne, które będą tworzyły wzory lub mozaikę. Wytnij za pomocą kadru z
rzeczywistości tylko ten fragment i zrób zdjęcie. Efekt będzie naprawdę dobry!
Niestety konkursy fotograficzne dzisiaj wyglądają, jak wyglądają, dlatego nie
uczestniczę w nich. Dzisiaj zazwyczaj, albo trzeba mieć znajomości, zrobić
zdjęcie przedstawiające geometrię w naturze, albo wygrywają czarno-białe kadry…
Każdy ma inny gust, ale to, co wygrywa w konkursach fotograficznych nie cieszy
mojego oka. Dla mnie konkursy są zbyt przewidywalne i tendencyjne pod tym
względem.
Gra świateł i cieni oraz kształty geometryczne
21. KOŚCIELEC 2155 m n.p.m. (TATRY)
Kolejny przykład „zabawy” perspektywą. Zdjęcie nie
jest wysokiej jakości, ale ułożenie głównego obiektu (w tym wypadku wchodzący
na szczyt góry pan) na tle odległej przestrzeni sprawia wrażenie, jakby za nim
znajdowała się nieskończenie wysoka przepaść. W rzeczywistości w tym miejscu
znajdują się gładkie płyty skalne i poczwórna seria dwu-, trzymetrowych, prawie
pionowych lub bardzo ukośnych ścianek skalnych.
Zabawa perspektywą
22. NIECODZIENNE ZJAWISKA
Staraj się w każdej podróży – tej małej i tej
wielkiej – mieć aparat zawsze przy sobie, bo nigdy nie wiesz, kiedy spotkasz
coś ciekawego. Słyszałeś kiedyś o widmie Brockenu, chmurach altocumulus
lenticularis, wodospadzie pod Rysami, czy o tym, jak powstaje biały szkwał?
WIDMO BROCKENU, to jedno z najciekawszych zjawisk w górach, ponieważ jest
bardzo rzadkie. W porze wschodzącego słońca trzeba znaleźć się ponad poziomem
chmur. Wtedy promienie słoneczne rzucą twój cień na powierzchnię chmur, a
dookoła głowy twojego cienia powstanie tęcza! Z tym zjawiskiem związana jest
legenda, mówiąca o tym, że kto zobaczy widmo Brockenu, tego spotka nieprzyjemna
sytuacja w górach (wypadek). Dopiero trzykrotne ujrzenie tego zjawiska zdejmuje
klątwę. Czy legenda jest prawdziwa? Ja widziałem już 10 widm Brockenu, więc
stwierdzam, że klątwa ewidentnie nie działa…
Widmo Brockenu na Babiej Górze
CHMURY ALTOCUMULUS LENTICULARIS – chmury zwane
również soczewkowymi. Powstają przy pionowym ciągu ciepłego powietrza. Widząc
je, wiedz, że do 24 godzin czeka cię bardzo silny wiatr. Z drugiej strony masz
aż jeden dzień na przygotowanie się na złe warunki, jeśli jesteś gdzieś wysoko
w górach.
Chmura altocumulus lenticularis
WODOSPAD POD RYSAMI. Może brzmi to niewiarygodnie,
ale występuje on okresowo, tylko, kiedy lato obfituje w opady. Takie lato
mieliśmy w 2008 roku, gdzie nadmiar wody spływał ścianą Kazalnicy. Będąc w
odpowiedniej porze, ujrzałem nawet na nim tęczę!
Wodospad pod Rysami
CHMURY TWORZĄCE BIAŁY SZKWAŁ LUB POTĘŻNE BURZE W GÓRACH. To nic innego jak
chmura burzowa cumulonimbus capilatus arcus. Jest to chmura burzowa z widocznym
wałem nisko położonych chmur na przodzie. Ten wał chmur zwiastuje ciszę przed
burzą, a kiedy znajdzie się tuż nad tobą – nagłe uderzenie wichury. Dlaczego
tak się dzieje? Chmura burzowa powstaje z silnych prądów wstępujących, czyli
porcji ciepłego powietrza, które unoszą się ku górze. W trakcie unoszenia się, masy
powietrza w końcu przekraczają punkt rosy (w lecie w upalny dzień jest to
zazwyczaj poziom 2200 m n.p.m.), czyli para wodna zamienia się w widoczne
kropelki wody. W trakcie wędrówki ku górze masy powietrza ciągle się wychładzają,
przez co w chmurach powstają najpierw kropelki wody, a wyżej nawet grad. Te
schłodzone masy powietrza, kiedy dotrą do górnej części chmury burzowej, opadają
na ziemię z impetem, co my odczuwamy jako bardzo silny wiatr.
Chmura odpowiedzialna za biały szkwał lub potężną burzę w górach - chmura wygląda, jak z filmu katastroficznego
Więcej o pogodzie w górach, chmurach i o błędach,
które ludzie popełniają na wielką skalę napisałem w osobnym artykule: https://goryszlaki.blogspot.com/2018/03/10-bedow-ktore-turysci-najczesciej.html
(w szczególności polecam punkt 4. tego artykułu, gdzie krok po kroku omawiam
typy i rodzaje chmur, które poinformują nas o nadchodzących opadach/burzy)
23. EFEKT ROZMYCIA WÓD WODOSPADU
Jak otrzymać efekt rozmycia wody na wodospadach?
Standardowo aparat będzie chciał parametrów typowych dla fotografii dziennej,
czyli f/7.1-f/8 oraz czasu naświetlania 1/100-1/200. Nie od dziś wiadomo, że
efekt rozmycia prezentuje się znacznie lepiej, dlatego nieco „oszukamy” aparat,
żeby wymusić inne ustawienia. Koniecznie musimy skorzystać z trybu ręcznego i
wybrać przysłonę rzędu f/11-f/13, co spowoduje, że wpuścimy zbyt mało światła.
Wtedy aparat będzie nas informował, żeby zwiększyć czas naświetlania. Ustawiamy
zatem 1/30s – 0,5s – w zależności od warunków. Tak długi czas naświetlania
spowoduje, że ruchoma woda zacznie „rysować” na matrycy mnóstwo linii, które w
tym czasie na zdjęciu zleją się ze sobą. Właśnie w ten sposób powstają zdjęcia
wodospadów, które pasjonaci pokazują nam w Internecie, magazynach, czy też na
portalach społecznościowych i fotograficznych.
24. PROMIENIE SŁONECZNE W KSZTAŁCIE GWIAZDY
Zastanawiałeś się, dlaczego na wielu zdjęciach
promienie rozchodzą się na kształt gwiazdy, co wygląda efektownie na zdjęciu? W
tej kwestii bardzo wiele mają do powiedzenia same aparaty i układ optyczny w
nim zastosowany. Aparatem kompaktowym raczej nie uzyskamy takiego efektu, a
jedynie wokół słońca powstanie sześć zgrubień dookoła niego. Na zdjęciu
otrzymamy efekt pogrubionej tarczy słonecznej z sześcioma bokami lub „urwanymi
promieniami”, zazwyczaj z fioletowymi przebarwieniami. Aparaty amatorskie i
półprofesjonalne (zaawansowane) dadzą nam już możliwość wykonania zdjęcia z pełnym
efektem gwieździstych promieni wokół tarczy słonecznej. Co trzeba zrobić, żeby
otrzymać taki efekt? Na początku musimy pamiętać, że już samo ustawienie
obiektywu w stronę słońca spowoduje zbyt duże prześwietlenie kadru. Zanim
skierujemy w tę stronę aparat, zawczasu przestawmy parametry ręcznie na około
f/11 lub f/13, 1/500 (to takie minimum). Potem możemy sobie przestawiać
parametr czasu w zależności od silnego światła. Dzięki początkowemu ustawieniu
wyjściowemu zabezpieczymy się przed nagłym dopływem ewidentnie za dużego
światła do matrycy, co mogłoby ją uszkodzić. Układy optyczne omawianych
aparatów są tak skonstruowane, że przy f/11, f/13 otrzymamy gwarantowany,
piękny efekt gwiazdki wokół słońca, gdzie dookoła tarczy słonecznej zobaczymy
zazwyczaj od 12 do 18 promieni. Profesjonalne aparaty robią to znacznie lepiej,
bo na podobnej przysłonie możemy otrzymać aż do 51 promieni, co wygląda bardzo
efektownie. Niezależnie jaki posiadamy aparat, możemy spróbować się „pobawić” w
osiąganie efektu gwieździście rozchodzących się promieni. WAŻNE! Jeśli masz
aparat kompaktowy, pamiętaj, że najprawdopodobniej masz najmniejszą przysłonę
f/8 i czas równy 1/2000s. Pomimo ustawienia najwyższych parametrów, które
oferuje nam kompakt, nadal możemy mieć przepalone zdjęcia! To oznacza, że próba
fotografowania bezpośrednio pod słońce może źle się zakończyć dla naszego
aparatu.
Kompakt daje nam tylko 6 promieni
Zaawansowana lustrzanka dla amatorów daje zazwyczaj 12-18 promieni
25. BŁYSZCZĄCA POWIERZCHNIA WÓD STAWÓW
Trzeba przyznać, że błyszcząca powierzchnia lustra
wody od słońca wygląda efektownie na zdjęciach, dlatego i tutaj podpowiem, co
trzeba zrobić, żeby zdjęcie wyszło idealnie. Na początku musimy wiedzieć, że
punkt w którym woda błyszczy na powierzchni wody to nic innego, jak odbicia
promieni słonecznych. Z tego powodu te miejsca będą dostarczać znacznie więcej
światła do matrycy niż wszystko dookoła. Jak więc powinniśmy korzystać z
aparatu, żeby nie prześwietlić zdjęcia? Ja trzymam się prostej zasady. Jeśli woda
błyszczy od promieni słonecznych ustawiam autofocus na pomiar punktowy. Wtedy
celuję środkowym punktem widocznym w wizjerze w punkt położony obok
pobłyskującej wody. Dzięki temu aparat będzie pokazywać nam parametry właściwe
dla tego punktu, a nie uśrednione wartości dla całego zdjęcia. Tylko w ten
sposób zapewnimy sobie dość dużą pewność, że zdjęcie będzie bardzo dobrej
jakości. Jak zobaczysz poniżej, takie zdjęcia można wykonać nawet zwykłym
kompaktem.
Nawet kompaktem można zrobić dobre zdjęcie błyszczącej powierzchni wód
26. USTAWIENIE OSTROŚCI ZDJĘCIA
Jeśli operujemy w skali mikro, to musimy wiedzieć,
że automatyczny autofocus z domyślnymi nastawami, może dość szybko się wyłożyć
na fotografowanych obiektach. Weźmy pod uwagę drobny kwiat, który rośnie
pomiędzy trawami, albo takich kwiatów jest znacznie więcej i chcemy sfotografować
upatrzony przez nas obiekt. Kiedy fotografujemy z odległości około 40 cm
przestrzeń obejmującą kilkanaście centymetrów, autofocus na domyślnych
ustawieniach zazwyczaj będzie nam „łapać” ostrość tego, co jest największe, lub
najbliższe. Ustawienia domyślne działają tak, żeby z widzianej przestrzeni
uśrednić zebrane dane i wybrać parametry najlepsze według aparatu dla całego
zdjęcia. W takim wypadku powinien nas raczej interesować konkretny punkt, a nie
całe zdjęcie. W tym wypadku należy w ustawieniach poszukać punktowego pomiaru
ostrości (punktowy autofocus). Tylko wtedy w wizjerze zobaczymy jeden, a nie
kilkadziesiąt prostokątnych punktów, które odpowiadają za pomiar ostrości. Mając
tylko jeden mały prostokąt w obiektywie, teraz możemy wycelować w konkretny
punkt. Tylko wtedy będziemy mieli pewność, że ostrość zostanie „namierzona” z
właściwego miejsca. Gorzej z tymi ustawieniami radzą sobie obiektywy Tamrona.
Ogólnie mówiąc, dość długo będziemy celować autofocusem, żeby złapać ostrość we
właściwym miejscu. Firmowe obiektywy Canona, Nikona lub Sigmy radzą sobie z tym
problemem bardzo dobrze.
Trudne warunki pracy dla autofocusa - automat dość łatwo może się pogubić przy pomiarze ostrości
27. FOTOGRAFIA NOCNA
Jeśli chcemy zrobić dobre zdjęcia w nocy,
postarajmy się o lepszy obiektyw – to znaczy z lepszą światłosiłą (minimum
f/2.8). Jak już wcześniej mówiłem, trzeba przyjąć prostą zasadę: czym mniejszy
parametr „f” (<3.5), tym krótszy czas naświetlania będziemy potrzebować,
żeby właściwie naświetlić zdjęcie. Jeśli nie dysponujemy drogimi obiektywami
(tak, jak ja), zawsze staram podnieść parametr ISO do wartości 800 lub 1600 (na
moim aparacie takie ISO jest ciągle akceptowalne), ustawiam parametr „f” na 3.5
i czas naświetlania w przedziale 10-30s w zależności od tego, jakie są warunki.
Skoro potrzebujemy tak długich czasów naświetlania, to obowiązkowo musi być statyw,
ponieważ nawet przez jedną sekundę nie będziemy w stanie utrzymać nieruchomo
aparatu. W fotografii jedna sekunda to przynajmniej pół wieczności... Jak
zdjęcie pokazuje, nawet przy pełni Księżyca można uchwycić mnóstwo gwiazd,
których gołym okiem nie widzimy, lub widzimy je bardzo słabo. Jeśli dysponujemy
naprawdę dobrym obiektywem o światłosile f/1.8, to będziemy mogli zrobić dobre
zdjęcie nocnego nieba przy braku Księżyca na niebie. Otrzymamy wówczas
zdumiewający obraz… W kadrze zobaczymy tysiące gwiazd, których tak naprawdę nie
widzimy, połowę naszej Galaktyki „wbitej” w powierzchnię ziemi. Ciemny pas pośrodku
rozdzielający ogromne skupiska gwiazd, to nic innego jak… mgławice. W miarę
upływu nocy, kąt nachylenia połowy Galaktyki w stosunku do ziemi będzie się
zmieniał od lewej strony. aż osiągnie kąt prosty względem Ziemi. Po
przekroczeniu tego kąta, Galaktyka wykona jeszcze pozorny ruch w prawo, po czym
zacznie się stopniowo rozjaśniać niebo i nadejdzie nowy dzień. Moim obecnym
sprzętem nie jestem w stanie zrobić takiego zdjęcia, żeby pokazać Wam o czym
mówię, ponieważ światłosiła obiektywu jest zbyt słaba.
Czym krótszy czas naświetlania, tym lepiej. Gwiazdy będą punktami, a nie "kreskami" w kształcie łuku
28. ROZMYTE TŁO
Umiejętność tworzenia w kadrze efektu rozmytego
tła możemy później przenieść na fotografię portretową. Jak zrobić rozmyte tło,
żeby podkreślić tylko to, co widzimy na pierwszym planie? Najważniejsze, żeby
obiekt fotografowany był jak najbliżej ciebie (mogą to być kwiaty, osoba,
rzeźba, itp.). Teraz otwórz migawkę na największy otwór, czyli f/2.8 lub f/3.5.
Od razu nasunie Ci się wniosek – skoro otwieram migawkę na tak duży otwór, to
wpuszczę za dużo światła. Masz rację. Zmniejsz teraz ISO na 100 i ustaw bardzo
krótki czas naświetlania. Może to być 1/200s, 1/500s, itp. – w zależności od
warunków świetlnych. Poziom naświetlenia pokaże ci wskaźnik w wizjerze
(najlepiej jak będzie pokazywał wartość o jedną, dwie kreski w prawo od zera).
Wtedy otrzymasz ciekawe, rozmyte tło, a pierwszy plan będzie wyostrzony.
Rozmyte tło tuż za rośliną przy użyciu f/3.5
29. PEŁNA OSTROŚĆ NA ZDJĘCIU
A co zrobić, jeśli chcemy otrzymać w pełni ostre
zdjęcie nawet, jeśli jedne obiekty znajdują się blisko, a inne bardzo daleko?
Warto znać prostą zasadę: Wyceluj punkt „namierzania” ostrości w 1/3 odległości
pomiędzy najbliższym, a najdalszym obiektem. To znaczy, że jeśli fotografujesz
góry, to zazwyczaj najbliższym obiektem będzie jakaś polana na której stoisz, a
najdalszym horyzont. W takim wypadku złap ostrość gdzieś na końcu polany, na
której stoisz. Wtedy wszystko, niezależnie od odległości, będzie wyostrzone. A
co, jeśli fotografujemy z użyciem dużego powiększenia? Wystarczy, że złapiesz
ostrość na najbliższym punkcie, a reszta też będzie ostra (mówimy o przypadku,
gdy fotografujemy obiekty położone o kilkadziesiąt, kilkaset metrów).
Zdjęcie ostre na całej powierzchni kadru
30. ZŁOTA GODZINA
W fotografii bardzo znany jest termin „złota
godzina”. Co on oznacza? To nic innego, jak krótki okres czasu w ciągu dnia,
kiedy słońce chyli się ku zachodowi. Wtedy barwy są bardzo ciepłe i według
speców, można zrobić wówczas najlepsze zdjęcia. Rzeczywiście coś w tym jest,
ponieważ w fotografii możesz mieć najdroższy sprzęt, a jeśli nie masz dobrego
światła, to nie zrobisz nic dobrego… Profesjonalista zawsze martwi się o
światło – nigdy o sprzęt, bo jest tego w pełni świadomy. Czy to znaczy, że mamy
fotografować tylko o złotej godzinie (w lecie, w czerwcu i lipcu, przypada na
godzinę 17.00-18.00)? Zdecydowanie nie. Większość moich zdjęć jest zrobionych
daleko poza przedziałem „złotej godziny”. Dla mnie całodzienna fotografia jest
atrakcyjna.
Ciepłe barwy o złotej godzinie są szczególnie pożądane wśród fotografów
31. JAK BARDZO WAŻNE JEST SŁOŃCE W FOTOGRAFII?
Jeśli zaczynasz przygodę z fotografią, to szybko
przekonasz się, jak bardzo ważne jest światło słoneczne. Fotografując piękny
krajobraz nadmorski bardzo szybko się przekonasz, że to właśnie słońce
powoduje, że turkusowe, szmaragdowe i jasnoniebieskie odcienie wody widzimy
dzięki niemu. To samo morze przyjmie szary kolor, kiedy słońce schowa się za
chmurami. Z pewnością nie chcielibyśmy takiego efektu. Jednolite chmury przepuszczające
słońce (białe) za to są pożądane, gdy chcemy zająć się fotografią portretową.
Wyjątkowo wtedy nie będziemy musieli używać blendy do dodatkowego podświetlania
twarzy, ponieważ światło słoneczne zza takich chmur nie jest intensywne. W
fotografii krajobrazu te same chmury są przeze mnie najbardziej znienawidzone,
ponieważ jest słonecznie, ale nie można zrobić dobrego zdjęcia, bo „tracą się”
kolory oraz niebo zazwyczaj wychodzi „przepalone”. U mnie musi być słoneczna
pogoda i ewentualnie jakieś drobne chmury, ponieważ wiem, jak bardzo światło
słoneczne może poprawić zdjęcie. Przykład tego samego zdjęcia przy niebieskim
niebie w warunkach słonecznych i w warunkach, kiedy jedna chmurka przykryła na
chwilę słońce pokazuję poniżej (różnica jest ogromna).
Błękitne Jaskinie (Zakyntos-Grecja) - w pełni oświetlone słońcem
Błękitne Jaskinie (Zakyntos-Grecja) - mała chmurka zasłoniła słońce
32. FOTOGRAFOWANIE LATEM
To jeszcze jedna kwestia, którą biorę pod uwagę,
wybierając się w plener. Nie od dziś wiadomo, że największy ruch turystyczny
mamy w lecie, jednak pora ta jest dla mnie najgorszą do fotografowania gór.
Dlaczego? Ponieważ powietrze zazwyczaj jest za bardzo nagrzane, przez co
„faluje”. Staje się „mętne”, mamy stopniową utratę widoczności i nie widać
szczegółów kilka kilometrów dalej, gdzie np. z Trzech Koron można zrobić bardzo
dobre zdjęcie, gdzie zobaczymy trzy pasy przecinki lasów na Babiej Górze, która
jest odległa aż o 82km! W lecie takie zdjęcie jest praktycznie niemożliwe! Z
tego względu wybieram wczesnoporanne godziny w lecie lub po prostu bliskie
odległości, żeby na zdjęciach nie mieć efektu „zamglonego”, nieprzejrzystego
powietrza.
Pieniny w maju - powietrze jest zbyt przegrzane, żeby zrobić dobre zdjęcie na większą odległość
33. ODBICIA W STAWACH
Decydując się na ten rodzaj fotografii musisz
poznać kilka faktów, które pozwolą ci dobrać najlepsze warunki do tego typu
zdjęć. Najważniejsze, żebyś nauczył się wstawać wcześnie rano, a jeśli tego nie
lubisz, to… musisz zacząć polubić. Dlaczego? Ponieważ w porze wschodzącego słońca
mamy największą gwarancję zobaczenia nieruchomej powierzchni wody
stawów/jezior. O tej samej porze zazwyczaj unoszą się krótkotrwałe opary, tworzące
niewielkie i punktowe mgły. Z pewnością dodadzą uroku twojemu zdjęciu. Po
drugie, wczesnoporanne słońce ma ciepłą barwę, więc wstrzelisz się najlepsze
warunki oświetleniowe. Po trzecie, jeśli jesteś w znanym miejscu, nie zobaczysz
tłumów. Po czwarte, odbicie w wodzie będzie zawsze o kilka tonów ciemniejsze
niż ten sam obraz widziany tuż nad jej powierzchnią, dlatego jeśli nie masz
trybu HDR, lub po prostu za nim nie przepadasz, to zobacz w wizjerze, jakie
światło jest wymagane dla części ponad powierzchnią wody i jakie dla odbicia.
Wyciągnij średnią z tych pomiarów. Dzięki takiemu zabiegowi górna część zdjęcia
nie będzie „przepalona”, a dolna niedoświetlona. To najszybszy sposób radzenia
sobie z odbiciami. Można zastosować filtry połówkowe, których zadaniem jest
przyciemnić w stopniowy sposób jaśniejszą część zdjęcia (w tym wypadku niebo),
przez co uzyskamy równomierne oświetlenie dla całego kadru. Jednak dobre filtry
połówkowe trochę kosztują. Filtry, które są dostępne w znanych serwisach
internetowych za niewielkie pieniądze mają ogromną wadę – przebarwiają zdjęcia
na czerwono…
Wypośrodkowany parametr naświetlania dla górnej i dolnej części zdjęcia pozwoli zrobić dobrze naświetlone zdjęcie
34. FILTR POLARYZACYJNY
To obowiązkowa nakładka na obiektyw każdego
miłośnika fotografii krajobrazów. Filtr polaryzacyjny daje nam możliwość
nasycenia kolorów, nasycenia zieleni traw i błękitu nieba w specyficzny sposób,
oraz pozwalają w bardzo dużej mierze ograniczyć wszelkie odbicia na szybach,
czy na powierzchni stawu, jeziora lub morza. Nawet jeśli początkujesz z
fotografią, to warto rozpocząć przygodę z tym filtrem już od samego początku.
Zobaczysz, jak wielka jest różnica!
Filtr polaryzacyjny podkreśla niebieski i zieleń, zdjęcia są nasycone kolorami
35. MGŁY A LAMPA BŁYSKOWA
Kiedy przyjdzie ci na myśl, żeby doświetlić
zdjęcie lampą błyskową we mgle, to wiedz, że to jest najgorszy pomysł, na jaki
możesz wpaść. Dlaczego? Ponieważ światło z lampy odbija się od drobnych
kropelek unoszących się w powietrzu i tak naprawdę na zdjęciu otrzymasz… dwa
razy więcej mgły… Lepiej zrobić to samo zdjęcie, ale bez użycia lampy, a
zobaczysz rzeczywiste zamglenie, a nie wzmocnione przez lampę…
Lampa błyskowa jeszcze "dodaje" mgły na zdjęciu...
Jeśli robisz zdjęcie smartfonem z bliska, bo na
przykład chcesz zrobić zdjęcie jakiejś części, którą chcesz później zamówić,
lub po prostu rozkładu autobusów w mało znanej wsi, telefon może wymuszać
użycie lampy błyskowej. Wtedy napisy będą „przepalone”, białe i prześwietlone.
Jak z tym można zawalczyć, skoro lampa jest potrzebna? Wystarczy niewielki
skrawek białego papieru (urywek kartki). Zasłoń nim całkowicie diodę, w
telefonie, która służy jako lampa błyskowa, a wtedy zdjęcie będzie idealnie
naświetlone, a odbłyski na plastikowych osłonach/pleksi nie będą powstawać.
36. FOTOGRAFOWANIE WODOSPADÓW NA KRÓTKICH CZASACH NAŚWIETLANIA
Wcześniej powiedzieliśmy sobie o rozmyciach na wodospadach, a teraz spróbujmy zrobić zdjęcie na szybkich czasach naświetlania (większych niż 1/200s). Kiedy znajdziemy interesujący nas kawałek kadru w całym wodospadzie, gdzie wody rozszczepiają się na pojedyncze kropelki, zróbmy zdjęcie z szybkim czasem migawki. Dzięki temu zarejestrujemy niezliczone ilości kropelek, jakby stały w bezruchu.
37. HDR - OBRAZ PORÓWNYWALNY DO TEGO, CO WIDZI NASZE OKO
Zadaniem trybu HDR jest zrobienie kilku zdjęć (zazwyczaj dwóch lub trzech) o różnym poziomie naświetlenia, żeby z najjaśniejszego wybrał tylko ciemne fragmenty, a z najciemniejszego tylko te jasne fragmenty. Celem takiego zabiegu jest wyeliminowanie "przepaleń", zbyt ciemnych (niedoświetlonych) miejsc i złożenie jednego zdjęcia z kilku takich samych o różnym poziomie naświetlenia tak, żeby powstał jeden kadr o równomiernym stopniu oświetlenia na całej jego powierzchni. Dzisiejsze lustrzanki i bezlusterkowce dla zaawansowanych amatorów mają ten tryb w standardzie w swoich nastawach. Ja zawsze korzystam z poziomu 'średni'. Zbyt duża nastawa poziomu HDR może powodować niechciane, białe obwódki dookoła drzew, ścian budynków, itp. HDR używajmy wszędzie tam, gdzie mamy dużą różnicę kontrastów (cienie i nasłonecznione powierzchnie).
Lesbos (Grecja) - miasteczko Petra
Przykład użycia HDR - jasne niebo zostało przyciemnione, a liczne cienie rzucane przez domy zostały rozjaśnione. Tym samym tryb HDR wyeliminował konieczność zastosowania filtra połówkowoszarego, który miałby przyciemnić zbyt jasne niebo. Trzeba pamiętać, że każde zdjęcie HDR będzie miało "spłycone" kolory, dlatego trzeba będzie je nasycić w programie graficznym, żeby miało nasycenie barw tak, jak na początku
Wioska Randa (Alpy Szwajcarskie)
Zarówno cienie, jak i nasłonecznione powierzchnie zostały oddane bardzo dobrze - można dostrzec szczegóły w ciemnych i jasnych miejscach kadru
37. HDR - OBRAZ PORÓWNYWALNY DO TEGO, CO WIDZI NASZE OKO
Zadaniem trybu HDR jest zrobienie kilku zdjęć (zazwyczaj dwóch lub trzech) o różnym poziomie naświetlenia, żeby z najjaśniejszego wybrał tylko ciemne fragmenty, a z najciemniejszego tylko te jasne fragmenty. Celem takiego zabiegu jest wyeliminowanie "przepaleń", zbyt ciemnych (niedoświetlonych) miejsc i złożenie jednego zdjęcia z kilku takich samych o różnym poziomie naświetlenia tak, żeby powstał jeden kadr o równomiernym stopniu oświetlenia na całej jego powierzchni. Dzisiejsze lustrzanki i bezlusterkowce dla zaawansowanych amatorów mają ten tryb w standardzie w swoich nastawach. Ja zawsze korzystam z poziomu 'średni'. Zbyt duża nastawa poziomu HDR może powodować niechciane, białe obwódki dookoła drzew, ścian budynków, itp. HDR używajmy wszędzie tam, gdzie mamy dużą różnicę kontrastów (cienie i nasłonecznione powierzchnie).
Lesbos (Grecja) - miasteczko Petra
Przykład użycia HDR - jasne niebo zostało przyciemnione, a liczne cienie rzucane przez domy zostały rozjaśnione. Tym samym tryb HDR wyeliminował konieczność zastosowania filtra połówkowoszarego, który miałby przyciemnić zbyt jasne niebo. Trzeba pamiętać, że każde zdjęcie HDR będzie miało "spłycone" kolory, dlatego trzeba będzie je nasycić w programie graficznym, żeby miało nasycenie barw tak, jak na początku
Wioska Randa (Alpy Szwajcarskie)
Zarówno cienie, jak i nasłonecznione powierzchnie zostały oddane bardzo dobrze - można dostrzec szczegóły w ciemnych i jasnych miejscach kadru
38. BUDOWANIE WŁASNEJ BAZY WIEDZY, MIEJSC I ZJAWISK
Najważniejsze w fotografii jest to, żeby twoje
zdjęcia dawały tobie radość. Jeśli ty będziesz czuł, że masz to, czego
oczekiwałeś, to będziesz czuł radość ze swojej pasji. To z kolei pociągnie chęć
poszukiwania nowych możliwości, szukania nowych, ciekawych miejsc oraz chęć
bycia „nieszablonowym”. Ważne, żebyś nie rywalizował z innymi, ale żebyś
cieszył się z tego, co już osiągnąłeś i każde swoje osiągnięcie porównywał do
swoich poprzednich – tylko wtedy odczujesz pełną radość. Kiedy jesteś w danym
miejscu, staraj się zapisywać informacje o nim, jak padają promienie słoneczne
o danej godzinie, gdzie będzie słońce o wschodzie i o zachodzie, itp.
Zobaczysz, że za kilka lat wróci ci chęć powrotu w piękne dla ciebie miejsce i
nawet pokusisz się o „ustawienie” odpowiedniej pory dnia pod fotografowanie,
żeby otrzymać jak najlepszy efekt. Chcę cię tym zachęcić, żebyś zaczął sobie
budować bazę miejsc, które są wyjątkowe, a nawet takich, gdzie codziennie
zobaczymy niezliczone tłumy, a ty będziesz umiał je pokazać z zupełnie innej,
nieznanej strony. Przyglądaj się przyrodzie, jej zjawiskom i wyszukuj
zależności – tylko wtedy dostrzeżesz, że „standardowe” miejsca stają się
niezwykłymi…
INNE PRZYKŁADY FOTOGRAFII:
1. STARCIE JESIENI I ZIMY W TATRACH
W drodze na Jarząbczy Wierch w Tatrach.
Co roku w październiku lub listopadzie w Tatrach można trafić na warunki, gdzie zima ściera się z jesienią. Zazwyczaj po pierwszych opadach śniegu nastaje dobra pogoda, pozwalająca wyruszyć w góry. Przy słonecznej pogodzie w oświetlonych miejscach śnieg szybko topnieje, a w zacienionych nadal się utrzymuje. W takich warunkach mamy idealne warunki do fotografowania. Starcie dwóch pór roku zawsze jest ciekawym tematem do zdjęć
2. NA SZLAKU TATRZAŃSKA MAGISTRALA
Szlak do Batyżowieckiego Plesa (fragment trasy Tatrzańska Magistrala - Słowacja). W Tatrach nie brakuje małych, ciekawych roślin, które ozdabiają szlaki. Wystarczy schylić się do ich wysokości i przedstawić je na pierwszym planie na zdjęciu. Takie małe rośliny podkreślają piękno gór, co fotografia może nam bardziej uświadomić, ponieważ poprzez życie w mieście możemy nie być nauczeni dostrzegać takich szczegółów. Chcąc wykonać podobne zdjęcie na aparacie trzeba ustawić parametry, jak dla światła dziennego: (f/8), 5600K i czas rzędu 1/100 (około). Stajemy w odległości około 50cm od rośliny i przybliżamy ją zoomem tak, żeby była na pierwszym planie. Wówczas tło nieznacznie nam się rozmyje, co pokaże, na czym się koncentrowaliśmy.
3. ŚWINICA ZIMĄ
Świnica zimą od strony Kasprowego Wierchu
Patrząca osoba na zdjęciu podkreśla wielkość tej góry i trudność szlaku zimowego. Będąc w górach staraj się wypatrywać jakieś osoby wędrujące gdzieś daleko. Robiąc zdjęcie wypatrzonej osobie podkreślisz wielkość gór, lub małość człowieka...
4. KEFALONIA (GRECJA) - WE WNĘTRZU JASKINI MELISSANI
To jedne z trudniejszych warunków do fotografii. Największym problemem są zbyt duże kontrasty (cienie i bardzo intensywne światło wpadające przez zawalony strop jaskini. Jako, że jaskinię można podziwiać tylko z poziomu łodzi, ponieważ w całości jest zalana, to użycie statywu nie wchodzi w grę. Pozostaje tylko użyć najmniejszej przysłony (f/2.8 lub f/3.5) i dobierać jak najkrótszy czas naświetlania tak, żeby zdjęcie było jasne. Płynąc łodzią, jesteśmy cały czas w ruchu. Jeśli mamy tryb HDR, to możemy pokusić się o jego użycie, ale pamiętajmy, że musimy stanąć w bezruchu na czas zrobienia aż dwóch lub trzech zdjęć! Wtedy musimy powalczyć o jak najkrótszy czas naświetlania. Pierwsze zdjęcie przedstawia te same warunki bez użycia trybu HDR, a drugie z jego użyciem. Zaletą trybu HDR jest na pewno fakt, że mogłem odwzorować błękit nieba przy bardzo jasnej powierzchni stawu, czego nie uda się zrobić bez trybu HDR, dlatego na pierwszym zdjęciu wyciąłem niebo z kadru. Nie mając trybu HDR możemy zastępczo użyć filtrów połówkowo szarych, ale najpierw jednak polecam trening "na podwórku" niż uczenie się tej techniki na wyjeździe, na który czekasz cały rok.
5. PAŹ KRÓLOWEJ
Pieniny - Wysoki Wierch 898 m n.p.m. - w Polsce motyl o nazwie paź królowej jest pod ochroną i rzeczywiście trudno go spotkać. Wyróżnia się płynnością lotu i swoją urodą. Nie można przejść obok niego obojętnie. Wysoki Wierch w Pieninach jest miejscem, gdzie w maju spotkamy ich całe grupy! Wystarczy rozsiąść się w okolicach szczytu góry i popatrzeć, jak 5 lub 6 motyli goni się nawzajem.
6. ZROSZONE KWIATY W DOLINIE GĄSIENICOWEJ O WCZESNYM PORANKU
To zdjęcie zostało wykonane w pierwszej połowie sierpnia w Dolinie Gąsienicowej w okolicach znanej chaty "Betlejemka". Co zrobić, żeby mieć takie ciekawe warunki do zdjęć? Pamiętajmy, że grubokropelkowa rosa występuje tylko wczesnym porankiem, jeszcze przez około dwie godziny po wschodzie słońca, dlatego musimy uwzględnić czas wędrówki do "Betlejemki". Zazwyczaj będziemy potrzebować 2h 20min, dlatego zaplanujmy nasze wyjście tak, żeby w sierpniu być w okolicach tej chaty około godziny 6.00 lub 7.00. Tego rodzaju kwiaty, co na zdjęciu zdobią praktycznie całą dolinę, więc na pewno nacieszymy oczy tymi widokami. Jeśli chcemy otrzymać bardzo wyraźne kropelki na zdjęciu, musimy stanąć w odległości około 50cm od kwiatu i przybliżyć sobie za pomocą zoomu interesujący nas szczegół. Pamiętajmy, że na zoomie traci nam się światłosiła obiektywu, dlatego być może będziemy musieli zwiększyć ISO do 200 lub 400.
7. SŁYNNY KOŚCIÓŁ W STEPANCMINDA W DRODZE NA KAZBEK (GRUZJA)
To jedno z najpiękniejszych miejsc w Gruzji. Chyba każdy folder turystyczny prezentujący walory Gruzji musi mieć choć jedno ujęcie z tego miejsca. Zdecydowana większość ludzi kończy swoją wędrówkę na wysokości kościoła położonego 2200 m n.p.m., po czym wraca do wioski. Powyżej można iść wąską ścieżką wśród niskich krzewów i traw aż do wysokości 2940 m n.p.m. Dlaczego warto? Dlatego, żeby zrobić ujęcie podobne do tego. W lecie dolny pułap chmur w słoneczny dzień to zazwyczaj wysokość 2200 m n.p.m. Wędrując wyżej znajdziemy się ponad ich poziomem i dodatkowo spojrzymy na kościół z wysokości. Decydując się na łatwą wędrówkę do wysokości 2940 m n.p.m. dotrzemy do płaskiego miejsca, gdzie w czerwcu kwitną sasanki w trzech kolorach (!) oraz ujrzymy przepiękny lodowiec, od którego dalej zaczynają się wyprawy na szczyt Kazbek 5047 m n.p.m. Na szczycie obowiązkowo byłem.
8. KAZBEK 5047 m n.p.m. WIDZIANY Z WIOSKI STEPANCMINDA
Oto Kazbek w całej swojej okazałości, widziany z wioski Stepancminda. Wybierając się ze stolicy Gruzji - Tibilisi warto wsiąść do marszrutki (odpowiednik naszego minibusa), ponieważ za małe pieniądze dotrzemy bardzo szybko do centrum wioski. Już stamtąd mamy właśnie taki widok na górę Kazbek. Kazbek robi ogromne wrażenie na każdym, ponieważ dookoła widzimy zieloną wioskę, a w oddali zimową górę. Robiąc zdjęcia, warto korzystać z zoomu, żeby wybrać interesujący nas fragment tak, jak w tym przypadku (kościół na tle wielkiej góry Kazbek).
9. ODSŁONIĘTY LODOWY TUNEL PO ZNIKNIĘCIU STAWU NA LODOWCU GORNERGLETSCHER
Niesamowity tunel podczas drogi powrotnej z Punta Gnifetti 4554 m n.p.m. Dla przeciętnego turysty, czy nawet osoby "zdobywającej" najwyższe szczyty Alp tunel był niedostępny, ponieważ znajdował się poza szlakiem. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? Dlatego, że istniał tylko przez kilka miesięcy, po czym słońce go roztopiło. Pamiętam, jak w 2012 roku jeden z przewodników komercyjnych wypraw powiedział: "za kilka lat ten staw wpłynie w ciągu kilku minut pod powierzchnię lodowca, a on sam uniesie się na płynących wodach stawu, odsłaniając głębokie dno". Dokładnie za rok przyjechałem z kolegą w to samo miejsce, żeby wejść na inne szczyty czterotysięczne i zobaczyliśmy, że słowa tego przewodnika sprawdziły się! Wiedząc, że kiedyś przepływał tędy szeroki potok i jego wody łączyły się ze stawem, koniecznie chcieliśmy zobaczyć koryto potoku i dno tego stawu. Nasza chęć wędrówki dnem dawnego stawu byłą tak duża, że zaczęliśmy penetrować najgłębsze miejsca. Tym samym odkryliśmy ten niesamowity tunel, którego lodowe ściany były "wypolerowane" przez ustępujące wody "na błysk"! Widok tych ścian był niesamowity! Tym samym zachęcam cię, byś nie tylko podążał utartymi szlakami ale, żeby ciekawość doprowadzała cię w nieznane, a być może w miejsca, które zobaczysz tylko ty i kilka jeszcze innych osób, bo później już ich nie będzie...
10. WIELKI KAWAŁ LODU (SERAK) NA WYSOKOŚCI 4400 m n.p.m. W DRODZE NA SZCZYT PUNTA GNIFETTI 4554 m n.p.m.
Niesamowity kawał lodu oderwany od głównej części lodowca. Takie fragmenty to seraki. Trudno tutaj o skalę porównawczą, dlatego muszę ci powiedzieć, że ta bryła miała co najmniej 15m wysokości! Ogrom seraków dostrzeżesz, kiedy będziesz szedł obok nich. Naprawę czuć strach, kiedy masz świadomość, że idziesz dokładnie na trasie jego ewentualnego dalszego upadku. Ten prezentowany na zdjęciu na szczęście osiadł na płaskim terenie, więc mogliśmy go podziwiać z bliska. Dodatkowo w świetle wschodzącego słońca prezentuje się okazale. Planując wyprawę, z góry zakładałem, że muszę być w tych rejonach o wschodzie słońca. Znając czas potrzebny na dojście z ostatniej bazy, wiedziałem, że wstać muszę o godzinie 23.00... Tym samym chcę cię zachęcić, żebyś od czasu do czasu rezygnował ze swoich wygód i komfortu, chociażby dla takich widoków... Robiąc zdjęcia w porze wschodzącego słońca używaj temperatur barwowych 6000-8000K. Czym późniejsza faza wschodzącego słońca, tym temperatura będzie bliższa 6000K.
11. W DRODZE ZE SZCZYTU BABIEJ GÓRY NA PRZEŁĘCZ BRONA 1408 m n.p.m.
Początek czerwca na Babiej Górze uchodzi za najpiękniejszy okres w całym roku. W tym czasie w rejonie szczytu rozkwitają tysiące białych sasanek, które w świetle wschodzącego słońca są przepiękne! W połączeniu z wczesnoporanną rosą widoki w skali mikro są bardzo ciekawe. Moim zamysłem na tej fotografii było pokazanie długości grani głównej i stromych, północnych zboczy góry na tle pięknej wiosny.
12. W LESIE POD WIELKĄ RACZĄ
W beskidzkich lasach w maju panują bardzo ciekawe warunki do fotografowania. Początkowa część miesiąca obfituje w niskie, mgliste chmury, które często przykrywają niższe góry. Warto wtedy wędrować wczesnym porankiem, szlakiem wytyczonym przez lasy. Wtedy promienie przedzierające się przez korony drzew rysują piękne linie na chmurach, które my widzimy jako mgłę. A skąd masz wiedzieć, czy chmury, w których jesteś, nie są za grube i mogą przynieść kolejny szary dzień bez słońca? Kiedy jesteś we mgle i widzisz choć na chwilę słońce zobacz, czy tarcza słoneczna ma wyraźną krawędź, czy raczej jest rozmyta. Jeśli jest wyraźna, to chmury są cienkie i złożone tylko z kropelek wody, co oznacza, że ustąpią w ciągu dnia. Jeśli krawędź jest rozmyta, to wiedz, że chmury składają się z kryształków lodu, a więc chmury muszą mieć podstawę na wysokości 4-5 km, co oznacza białe niebo, stopniowo zmieniające się w szare w miarę upływającego dnia.
13. NADZIEJA PRZYMARZA OSTATNIA...
To zdjęcie zostało wykonane w lutym w 2008 roku na Babiej Górze, kiedy to w temperaturze -14'C próbowaliśmy wejść na szczyt tej góry. Głównym problemem okazał się bardzo silny wiatr w okolicach Przełęczy Brona, gdzie wiatr nawiał około dwumetrową ścianę śniegu. Żeby wejść na przełęcz, musieliśmy najpierw wydrążyć czekanami w niej stopnie, a kiedy udało nam się wystawić głowę ponad wysokość ściany, bardzo silne podmuchy wiatru dosłownie w chwilę zamrażały twarz...
14. ŹDŹBŁA TRAW ZAMARZNIĘTE W LODOWYCH RURKACH
Jedno z najciekawszych zjawisk w Tatrach. Na początku października warto wybrać Wielicką Dolinę i podejść do poziomu Wielickiego Wodospadu. Na tej wysokości znajdują się skały, które dosłownie "wiszą" nad naszymi głowami (okap). W ciągu dnia kropelki wody skapują ze skał nawet w bezchmurny dzień, przez co w tym miejscu doświadczamy jako punktowy deszcz. Zjawisko jest niesamowite! W październiku temperatury o poranku i wieczorem szybko spadają poniżej zera, dlatego spadające kropelki zamarzają na każdym źdźble, stopniowo zamykając je w "szklaną", lodową rurkę. Kształtem przypominają lodowe pająki. Zdecydowana większość ludzi nie dostrzega tego piękna, ponieważ turyści zazwyczaj idą na Małą Wysoką, a dni są krótkie, więc trzeba się spieszyć. Drugą sprawą jest życie w mieście, które "uczy" gonić nie wiadomo za czym i nie dostrzegać szczegółów...
15. SŁYNNA PLAŻA WRAKU NA ZAKYNTOS. CZY WIEDZIAŁEŚ, ŻE TAM SĄ DWIE PLAŻE?...
To chyba najbardziej rozpoznawalna plaża w Europie, ale czy wiedziałeś, że Plaża Wraku, to są dwie plaże? Z pewnością nie, ponieważ foldery turystyczne i miejscowe biura turystyczne pokazują nam tylko jedną plażę. Mało tego, jeśli dotarłeś już na Plażę Wraku i pływasz w tutejszych, rajskich wodach to i tak widzisz tylko jedną plażę. Gdzie zatem znajduje się druga plaża? Wszystko widać bardzo dokładnie dopiero, jeśli pójdziemy szlakiem górskim prowadzącym na prawo od tarasu widokowego. Stamtąd możemy popatrzeć na Plażę Wraku i otoczenie z góry. Teraz już widzisz, że widok na drugą plażę przysłania ci wielka ściana z piaskowca, na którą patrzysz po prawej stronie, kąpiąc się w morzu. Tym samym chcę ci zwrócić uwagę, żebyś poszukiwał nie tylko tych standardowych informacji o danym miejscu, ponieważ jest mnóstwo bardzo znanych miejsc, ale ludzie zazwyczaj nie wiedzą o szczegółach i tajemnicach, które kryje dane miejsce.
16. KOŚCIELEC 2155 m n.p.m. (TATRY) - WĘDRÓWKA CZARNYM SZLAKIEM
Jeden z najciekawszych szlaków w całych Tatrach. Nie znajdziemy tu ani jednego ubezpieczenia w postaci łańcuchów lub klamer, a mamy do przejścia mnóstwo płyt skalnych i pod szczytem dwu-, trzymetrowych ścianek skalnych (kominków). Efektowny motyw do zdjęć, to z pewnością sfotografowanie turystów pokonujących jedną z takich płyt skalnych. Wydaje się, że góra jest osiągalna tylko dla wybranych ludzi, a w rzeczywistości wystarczy regularnie chodzić po Tatrach i nie mieć panicznego lęku wysokości. Dobre ujęcie potrafi "dodać" trudności tej górze...
17. WĘDRÓWKA GRANIĄ SZCZYTOWĄ NA CZTEROTYSIĘCZNIK DOM DE MISCHABEL 4545 m n.p.m.
Możesz nie być pasjonatem tak wysokich gór, bo po prostu masz lęk wysokości, lub nie czujesz się na siłach, by iść w nieznane, jednak tym zdjęciem chcę ci pokazać, że nie musisz mieć specjalnych warunków do zdjęć, jeśli tylko znajdziesz się ponad poziomem chmur. W Polsce jest wiele dni (szczególnie w październiku, kiedy można być nisko w górach, a jednocześnie ponad poziomem chmur. Wówczas można zrobić ciekawe zdjęcia, wyglądające, jakbyś szedł po "niebiańskich" szlakach. Chmury u naszych stóp dodatkowo są dobrym motywem, żeby pokazać małość człowieka w obliczu wielkich gór.
18. NIECODZIENNE SPOTKANIE W ALPACH
W Alpach spotkania z koziorożcami alpejskimi są wpisane w każdą wyprawę, dlatego warto mieć aparat ze sobą. Ileż to razy zdarzało się, że koziorożce pasły się w pobliżu rozbitego namiotu. Nie są zbyt płochliwe, dlatego można pokusić się o dłuższe nastawianie parametrów, żeby zrobić dobre ujęcie. Jeśli nie jeździsz w Alpy, to w Tatrach po stronie słowackiej możesz spotkać kozice. Wystarczy, że wyjdziesz wczesnym porankiem na szlak, a wtedy masz bardzo duże prawdopodobieństwo na spotkanie z nimi. Po polskiej stronie nie będzie już tak łatwo, ponieważ w polskiej części Tatr ruch turystyczny jest zbyt duży jak na taką małą powierzchnię gór. Stąd, jako oazę spokoju kozice wybrały słowackie góry.
19. SZCZELINA LODOWCOWA O GŁĘBOKOŚCI WIĘKSZEJ NIŻ 30m
Szczeliny-potwory możemy zobaczyć w Alpach na dużych wysokościach (powyżej 3500 m n.p.m. lub na wyprawach wysokogórskich poza Europą. Spojrzenie w niekończącą się otchłań zrobi na każdym ogromne wrażenie. Kiedy sobie uświadomisz, że wpadnięcie w ta głęboką szczelinę to droga w jedną stronę, zastanowisz się trzy razy, zanim będziesz chciał zrezygnować z powiązania całej ekipy liną, co ma zapewnić bezpieczeństwo. Największą pułapką gór wysokich jest fakt, że czasem podobne szczeliny są zupełnie niewidoczne i możesz w zupełnej nieświadomości przejść po zmrożonym moście śnieżnym...
20. PARK NARODOWY BADLANDS (USA)
Piaskowce, kaniony, czy też pustynne góry są z pewnością pięknym motywem do fotografowania. W szczególności polecam robić zdjęcia w porze wschodzącego lub zachodzącego słońca, ponieważ piasek przyjmuje najpiękniejsze, ciepłe kolory. Spojrzenie na ciepłe, pustynne góry z pewnością wywoła u ciebie zachwyt nad tym cudem natury.
21. SUSZENIE OŚMIORNICY NA SŁOŃCU
Podobny obrazek możemy zobaczyć na kilku wyspach greckich, gdzie prowadzący tawerny suszą ośmiornice po to, żeby później podać je klientom jako danie. Ciekawostką jest fakt, że ośmiornica jest trująca, dlatego musi być suszona na słońcu. Inni stosują metodę 40-stu uderzeń w głowę, co ma zapewnić jej ogłuszenie i pozbycie się toksyn. Fotografując suszone przyprawy, owoce lub owoce morza, trzeba pamiętać, żeby parametry aparatu ustawiać według fotografowanego obiektu, a nie według tła. Może tak się stać, że tło będzie zbyt jasne lub zbyt ciemne, dlatego trzeba wyciągnąć średnią z tła i z fotografowanego obiektu. Tylko wtedy będziemy mieć gwarancję, że nie zrobimy "przepalonego zdjęcia".
22. NOCLEG W TATRACH...
Nocleg w górach pod "gołym niebem" pozwala przeżyć znacznie więcej niż wtedy, gdybyś wybrał nocleg w schronisku. Z tego powodu od roku 2008 nie korzystam z infrastruktury noclegowej. Zawsze staram się spać w namiocie lub pod "chmurką". Co dzięki takiej formie noclegu mogę zyskać? Przede wszystkim spotkania ze zwierzętami, przebywanie na dużej wysokości i bezpośrednie podziwianie wschodów słońca, widok na niesamowite, gwieździste niebo, czy też znacznie wcześniejszą możliwość wyjścia na szlaki. Bardzo ważne jest, żebyśmy umieli przełamać nasze poczucie komfortu i bezpieczeństwa, a wtedy przeżyjemy znacznie więcej... Przykładem może być nocleg w trawie na wysokości 2000 m n.p.m., gdzie spałem tylko na rozłożonej karimacie. O godzinie 4.40 rano podeszło do mnie 11 kozic. Kiedy wstałem i poszedłem dalej, jedna z nich zajęła moje miejsce i tam zasnęła. W tym samym czasie inne kozice wywołały lawinę kamienną po drugiej stronie doliny. Takich widoków nie mielibyśmy, gdybyśmy skorzystali ze schroniska. Ciepłe pomieszczenie w schronisku dodatkowo nie zachęca do wczesnego wychodzenia w góry, bo jest nam po prostu komfortowo. Noclegi na odludziu w Alpach umożliwiają zobaczenie jeszcze ciekawszych rzeczy, ponieważ zazwyczaj podchodzą do nas wielkie koziorożce alpejskie z ogromnymi rogami. Inne, niezapomniane przeżycia, to: wschody słońca z dużych wysokości, podziwianie gór nad poziomem chmur, czy też doświadczenie prawdziwej zimy. Najpiękniejsze zjawiska zazwyczaj mają miejsce w porze wczesnych godzin porannych.
23. CIEKAWE ODBICIA W WIELICKIM STAWIE (TATRY SŁOWACKIE)
Odbicia gór (i nie tylko) w wodach, to zawsze wdzięczny temat do fotografii. Będąc nawet przy zwykłej kałuży staraj się zawsze obejść ją ze wszystkich stron i wyszukać jakiegoś ciekawego odbicia w jej wodach. Zdziwisz się, jak "bawiąc" się perspektywą, można pokazać zupełnie coś innego, nadzwyczajnego.
24. MOJE NIETYPOWE WEJŚCIE NA BABIĄ GÓRĘ
Czasami warto wpaść na "inny" pomysł. To zdjęcie wykonał mi mój kolega, kiedy żegnałem się z moim klubem górskim, którego byłem założycielem. Tą chwilę chciałem zapisać na aparacie w wyjątkowy sposób, dlatego pomyślałem, że pójdę w... garniturze na wschód słońca w zimie na Babią Górę. Oczywiście pod garniturem miałem pełen strój górski, zimowy, dzięki czemu czułem komfort termiczny. Inni, którzy widzieli mnie na szczycie, nie związani z naszym klubem, mówili: "je - farosz na Babiej!", co znaczy "patrzcie, ksiądz na Babiej Górze". Nie spodziewałem się takiej reakcji, ale przeżycie było na pewno bardzo ciekawe.
25. PIĘKNY WSCHÓD SŁOŃCA W ALPACH WIDZIANY Z PRZEŁĘCZY FESTIJOCH 3723 m n.p.m.
To jedne z chwil, dla których warto wybrać się na czterotysięczniki w Alpach. Wschody słońca z dużych wysokości są niezwykłe i niepowtarzalne. Mając świadomość, że tylko nieliczni mają okazję podziwiać takie piękno natury, dodatkowo uświadamiasz sobie, że patrzysz na coś wyjątkowego. Wystarczy, że raz przeżyjesz coś podobnego, a będziesz chciał to podziwiać do końca życia, stąd wyprawy w Alpy są czymś, czego mi zawsze brakuje. Znając sposób, jak zorganizować bardzo tani wyjazd na dwa lub trzy tygodnie w Alpy, wydając maksymalnie do 1200 zł, mogę realizować swoje marzenia bez narażania się na duże koszty.
To zdjęcie zostało wykonane w pierwszej połowie sierpnia w Dolinie Gąsienicowej w okolicach znanej chaty "Betlejemka". Co zrobić, żeby mieć takie ciekawe warunki do zdjęć? Pamiętajmy, że grubokropelkowa rosa występuje tylko wczesnym porankiem, jeszcze przez około dwie godziny po wschodzie słońca, dlatego musimy uwzględnić czas wędrówki do "Betlejemki". Zazwyczaj będziemy potrzebować 2h 20min, dlatego zaplanujmy nasze wyjście tak, żeby w sierpniu być w okolicach tej chaty około godziny 6.00 lub 7.00. Tego rodzaju kwiaty, co na zdjęciu zdobią praktycznie całą dolinę, więc na pewno nacieszymy oczy tymi widokami. Jeśli chcemy otrzymać bardzo wyraźne kropelki na zdjęciu, musimy stanąć w odległości około 50cm od kwiatu i przybliżyć sobie za pomocą zoomu interesujący nas szczegół. Pamiętajmy, że na zoomie traci nam się światłosiła obiektywu, dlatego być może będziemy musieli zwiększyć ISO do 200 lub 400.
7. SŁYNNY KOŚCIÓŁ W STEPANCMINDA W DRODZE NA KAZBEK (GRUZJA)
To jedno z najpiękniejszych miejsc w Gruzji. Chyba każdy folder turystyczny prezentujący walory Gruzji musi mieć choć jedno ujęcie z tego miejsca. Zdecydowana większość ludzi kończy swoją wędrówkę na wysokości kościoła położonego 2200 m n.p.m., po czym wraca do wioski. Powyżej można iść wąską ścieżką wśród niskich krzewów i traw aż do wysokości 2940 m n.p.m. Dlaczego warto? Dlatego, żeby zrobić ujęcie podobne do tego. W lecie dolny pułap chmur w słoneczny dzień to zazwyczaj wysokość 2200 m n.p.m. Wędrując wyżej znajdziemy się ponad ich poziomem i dodatkowo spojrzymy na kościół z wysokości. Decydując się na łatwą wędrówkę do wysokości 2940 m n.p.m. dotrzemy do płaskiego miejsca, gdzie w czerwcu kwitną sasanki w trzech kolorach (!) oraz ujrzymy przepiękny lodowiec, od którego dalej zaczynają się wyprawy na szczyt Kazbek 5047 m n.p.m. Na szczycie obowiązkowo byłem.
8. KAZBEK 5047 m n.p.m. WIDZIANY Z WIOSKI STEPANCMINDA
Oto Kazbek w całej swojej okazałości, widziany z wioski Stepancminda. Wybierając się ze stolicy Gruzji - Tibilisi warto wsiąść do marszrutki (odpowiednik naszego minibusa), ponieważ za małe pieniądze dotrzemy bardzo szybko do centrum wioski. Już stamtąd mamy właśnie taki widok na górę Kazbek. Kazbek robi ogromne wrażenie na każdym, ponieważ dookoła widzimy zieloną wioskę, a w oddali zimową górę. Robiąc zdjęcia, warto korzystać z zoomu, żeby wybrać interesujący nas fragment tak, jak w tym przypadku (kościół na tle wielkiej góry Kazbek).
9. ODSŁONIĘTY LODOWY TUNEL PO ZNIKNIĘCIU STAWU NA LODOWCU GORNERGLETSCHER
Niesamowity tunel podczas drogi powrotnej z Punta Gnifetti 4554 m n.p.m. Dla przeciętnego turysty, czy nawet osoby "zdobywającej" najwyższe szczyty Alp tunel był niedostępny, ponieważ znajdował się poza szlakiem. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? Dlatego, że istniał tylko przez kilka miesięcy, po czym słońce go roztopiło. Pamiętam, jak w 2012 roku jeden z przewodników komercyjnych wypraw powiedział: "za kilka lat ten staw wpłynie w ciągu kilku minut pod powierzchnię lodowca, a on sam uniesie się na płynących wodach stawu, odsłaniając głębokie dno". Dokładnie za rok przyjechałem z kolegą w to samo miejsce, żeby wejść na inne szczyty czterotysięczne i zobaczyliśmy, że słowa tego przewodnika sprawdziły się! Wiedząc, że kiedyś przepływał tędy szeroki potok i jego wody łączyły się ze stawem, koniecznie chcieliśmy zobaczyć koryto potoku i dno tego stawu. Nasza chęć wędrówki dnem dawnego stawu byłą tak duża, że zaczęliśmy penetrować najgłębsze miejsca. Tym samym odkryliśmy ten niesamowity tunel, którego lodowe ściany były "wypolerowane" przez ustępujące wody "na błysk"! Widok tych ścian był niesamowity! Tym samym zachęcam cię, byś nie tylko podążał utartymi szlakami ale, żeby ciekawość doprowadzała cię w nieznane, a być może w miejsca, które zobaczysz tylko ty i kilka jeszcze innych osób, bo później już ich nie będzie...
10. WIELKI KAWAŁ LODU (SERAK) NA WYSOKOŚCI 4400 m n.p.m. W DRODZE NA SZCZYT PUNTA GNIFETTI 4554 m n.p.m.
Niesamowity kawał lodu oderwany od głównej części lodowca. Takie fragmenty to seraki. Trudno tutaj o skalę porównawczą, dlatego muszę ci powiedzieć, że ta bryła miała co najmniej 15m wysokości! Ogrom seraków dostrzeżesz, kiedy będziesz szedł obok nich. Naprawę czuć strach, kiedy masz świadomość, że idziesz dokładnie na trasie jego ewentualnego dalszego upadku. Ten prezentowany na zdjęciu na szczęście osiadł na płaskim terenie, więc mogliśmy go podziwiać z bliska. Dodatkowo w świetle wschodzącego słońca prezentuje się okazale. Planując wyprawę, z góry zakładałem, że muszę być w tych rejonach o wschodzie słońca. Znając czas potrzebny na dojście z ostatniej bazy, wiedziałem, że wstać muszę o godzinie 23.00... Tym samym chcę cię zachęcić, żebyś od czasu do czasu rezygnował ze swoich wygód i komfortu, chociażby dla takich widoków... Robiąc zdjęcia w porze wschodzącego słońca używaj temperatur barwowych 6000-8000K. Czym późniejsza faza wschodzącego słońca, tym temperatura będzie bliższa 6000K.
11. W DRODZE ZE SZCZYTU BABIEJ GÓRY NA PRZEŁĘCZ BRONA 1408 m n.p.m.
Początek czerwca na Babiej Górze uchodzi za najpiękniejszy okres w całym roku. W tym czasie w rejonie szczytu rozkwitają tysiące białych sasanek, które w świetle wschodzącego słońca są przepiękne! W połączeniu z wczesnoporanną rosą widoki w skali mikro są bardzo ciekawe. Moim zamysłem na tej fotografii było pokazanie długości grani głównej i stromych, północnych zboczy góry na tle pięknej wiosny.
12. W LESIE POD WIELKĄ RACZĄ
W beskidzkich lasach w maju panują bardzo ciekawe warunki do fotografowania. Początkowa część miesiąca obfituje w niskie, mgliste chmury, które często przykrywają niższe góry. Warto wtedy wędrować wczesnym porankiem, szlakiem wytyczonym przez lasy. Wtedy promienie przedzierające się przez korony drzew rysują piękne linie na chmurach, które my widzimy jako mgłę. A skąd masz wiedzieć, czy chmury, w których jesteś, nie są za grube i mogą przynieść kolejny szary dzień bez słońca? Kiedy jesteś we mgle i widzisz choć na chwilę słońce zobacz, czy tarcza słoneczna ma wyraźną krawędź, czy raczej jest rozmyta. Jeśli jest wyraźna, to chmury są cienkie i złożone tylko z kropelek wody, co oznacza, że ustąpią w ciągu dnia. Jeśli krawędź jest rozmyta, to wiedz, że chmury składają się z kryształków lodu, a więc chmury muszą mieć podstawę na wysokości 4-5 km, co oznacza białe niebo, stopniowo zmieniające się w szare w miarę upływającego dnia.
13. NADZIEJA PRZYMARZA OSTATNIA...
To zdjęcie zostało wykonane w lutym w 2008 roku na Babiej Górze, kiedy to w temperaturze -14'C próbowaliśmy wejść na szczyt tej góry. Głównym problemem okazał się bardzo silny wiatr w okolicach Przełęczy Brona, gdzie wiatr nawiał około dwumetrową ścianę śniegu. Żeby wejść na przełęcz, musieliśmy najpierw wydrążyć czekanami w niej stopnie, a kiedy udało nam się wystawić głowę ponad wysokość ściany, bardzo silne podmuchy wiatru dosłownie w chwilę zamrażały twarz...
14. ŹDŹBŁA TRAW ZAMARZNIĘTE W LODOWYCH RURKACH
Jedno z najciekawszych zjawisk w Tatrach. Na początku października warto wybrać Wielicką Dolinę i podejść do poziomu Wielickiego Wodospadu. Na tej wysokości znajdują się skały, które dosłownie "wiszą" nad naszymi głowami (okap). W ciągu dnia kropelki wody skapują ze skał nawet w bezchmurny dzień, przez co w tym miejscu doświadczamy jako punktowy deszcz. Zjawisko jest niesamowite! W październiku temperatury o poranku i wieczorem szybko spadają poniżej zera, dlatego spadające kropelki zamarzają na każdym źdźble, stopniowo zamykając je w "szklaną", lodową rurkę. Kształtem przypominają lodowe pająki. Zdecydowana większość ludzi nie dostrzega tego piękna, ponieważ turyści zazwyczaj idą na Małą Wysoką, a dni są krótkie, więc trzeba się spieszyć. Drugą sprawą jest życie w mieście, które "uczy" gonić nie wiadomo za czym i nie dostrzegać szczegółów...
15. SŁYNNA PLAŻA WRAKU NA ZAKYNTOS. CZY WIEDZIAŁEŚ, ŻE TAM SĄ DWIE PLAŻE?...
To chyba najbardziej rozpoznawalna plaża w Europie, ale czy wiedziałeś, że Plaża Wraku, to są dwie plaże? Z pewnością nie, ponieważ foldery turystyczne i miejscowe biura turystyczne pokazują nam tylko jedną plażę. Mało tego, jeśli dotarłeś już na Plażę Wraku i pływasz w tutejszych, rajskich wodach to i tak widzisz tylko jedną plażę. Gdzie zatem znajduje się druga plaża? Wszystko widać bardzo dokładnie dopiero, jeśli pójdziemy szlakiem górskim prowadzącym na prawo od tarasu widokowego. Stamtąd możemy popatrzeć na Plażę Wraku i otoczenie z góry. Teraz już widzisz, że widok na drugą plażę przysłania ci wielka ściana z piaskowca, na którą patrzysz po prawej stronie, kąpiąc się w morzu. Tym samym chcę ci zwrócić uwagę, żebyś poszukiwał nie tylko tych standardowych informacji o danym miejscu, ponieważ jest mnóstwo bardzo znanych miejsc, ale ludzie zazwyczaj nie wiedzą o szczegółach i tajemnicach, które kryje dane miejsce.
16. KOŚCIELEC 2155 m n.p.m. (TATRY) - WĘDRÓWKA CZARNYM SZLAKIEM
Jeden z najciekawszych szlaków w całych Tatrach. Nie znajdziemy tu ani jednego ubezpieczenia w postaci łańcuchów lub klamer, a mamy do przejścia mnóstwo płyt skalnych i pod szczytem dwu-, trzymetrowych ścianek skalnych (kominków). Efektowny motyw do zdjęć, to z pewnością sfotografowanie turystów pokonujących jedną z takich płyt skalnych. Wydaje się, że góra jest osiągalna tylko dla wybranych ludzi, a w rzeczywistości wystarczy regularnie chodzić po Tatrach i nie mieć panicznego lęku wysokości. Dobre ujęcie potrafi "dodać" trudności tej górze...
17. WĘDRÓWKA GRANIĄ SZCZYTOWĄ NA CZTEROTYSIĘCZNIK DOM DE MISCHABEL 4545 m n.p.m.
Możesz nie być pasjonatem tak wysokich gór, bo po prostu masz lęk wysokości, lub nie czujesz się na siłach, by iść w nieznane, jednak tym zdjęciem chcę ci pokazać, że nie musisz mieć specjalnych warunków do zdjęć, jeśli tylko znajdziesz się ponad poziomem chmur. W Polsce jest wiele dni (szczególnie w październiku, kiedy można być nisko w górach, a jednocześnie ponad poziomem chmur. Wówczas można zrobić ciekawe zdjęcia, wyglądające, jakbyś szedł po "niebiańskich" szlakach. Chmury u naszych stóp dodatkowo są dobrym motywem, żeby pokazać małość człowieka w obliczu wielkich gór.
18. NIECODZIENNE SPOTKANIE W ALPACH
W Alpach spotkania z koziorożcami alpejskimi są wpisane w każdą wyprawę, dlatego warto mieć aparat ze sobą. Ileż to razy zdarzało się, że koziorożce pasły się w pobliżu rozbitego namiotu. Nie są zbyt płochliwe, dlatego można pokusić się o dłuższe nastawianie parametrów, żeby zrobić dobre ujęcie. Jeśli nie jeździsz w Alpy, to w Tatrach po stronie słowackiej możesz spotkać kozice. Wystarczy, że wyjdziesz wczesnym porankiem na szlak, a wtedy masz bardzo duże prawdopodobieństwo na spotkanie z nimi. Po polskiej stronie nie będzie już tak łatwo, ponieważ w polskiej części Tatr ruch turystyczny jest zbyt duży jak na taką małą powierzchnię gór. Stąd, jako oazę spokoju kozice wybrały słowackie góry.
19. SZCZELINA LODOWCOWA O GŁĘBOKOŚCI WIĘKSZEJ NIŻ 30m
Szczeliny-potwory możemy zobaczyć w Alpach na dużych wysokościach (powyżej 3500 m n.p.m. lub na wyprawach wysokogórskich poza Europą. Spojrzenie w niekończącą się otchłań zrobi na każdym ogromne wrażenie. Kiedy sobie uświadomisz, że wpadnięcie w ta głęboką szczelinę to droga w jedną stronę, zastanowisz się trzy razy, zanim będziesz chciał zrezygnować z powiązania całej ekipy liną, co ma zapewnić bezpieczeństwo. Największą pułapką gór wysokich jest fakt, że czasem podobne szczeliny są zupełnie niewidoczne i możesz w zupełnej nieświadomości przejść po zmrożonym moście śnieżnym...
20. PARK NARODOWY BADLANDS (USA)
Piaskowce, kaniony, czy też pustynne góry są z pewnością pięknym motywem do fotografowania. W szczególności polecam robić zdjęcia w porze wschodzącego lub zachodzącego słońca, ponieważ piasek przyjmuje najpiękniejsze, ciepłe kolory. Spojrzenie na ciepłe, pustynne góry z pewnością wywoła u ciebie zachwyt nad tym cudem natury.
21. SUSZENIE OŚMIORNICY NA SŁOŃCU
Podobny obrazek możemy zobaczyć na kilku wyspach greckich, gdzie prowadzący tawerny suszą ośmiornice po to, żeby później podać je klientom jako danie. Ciekawostką jest fakt, że ośmiornica jest trująca, dlatego musi być suszona na słońcu. Inni stosują metodę 40-stu uderzeń w głowę, co ma zapewnić jej ogłuszenie i pozbycie się toksyn. Fotografując suszone przyprawy, owoce lub owoce morza, trzeba pamiętać, żeby parametry aparatu ustawiać według fotografowanego obiektu, a nie według tła. Może tak się stać, że tło będzie zbyt jasne lub zbyt ciemne, dlatego trzeba wyciągnąć średnią z tła i z fotografowanego obiektu. Tylko wtedy będziemy mieć gwarancję, że nie zrobimy "przepalonego zdjęcia".
22. NOCLEG W TATRACH...
Nocleg w górach pod "gołym niebem" pozwala przeżyć znacznie więcej niż wtedy, gdybyś wybrał nocleg w schronisku. Z tego powodu od roku 2008 nie korzystam z infrastruktury noclegowej. Zawsze staram się spać w namiocie lub pod "chmurką". Co dzięki takiej formie noclegu mogę zyskać? Przede wszystkim spotkania ze zwierzętami, przebywanie na dużej wysokości i bezpośrednie podziwianie wschodów słońca, widok na niesamowite, gwieździste niebo, czy też znacznie wcześniejszą możliwość wyjścia na szlaki. Bardzo ważne jest, żebyśmy umieli przełamać nasze poczucie komfortu i bezpieczeństwa, a wtedy przeżyjemy znacznie więcej... Przykładem może być nocleg w trawie na wysokości 2000 m n.p.m., gdzie spałem tylko na rozłożonej karimacie. O godzinie 4.40 rano podeszło do mnie 11 kozic. Kiedy wstałem i poszedłem dalej, jedna z nich zajęła moje miejsce i tam zasnęła. W tym samym czasie inne kozice wywołały lawinę kamienną po drugiej stronie doliny. Takich widoków nie mielibyśmy, gdybyśmy skorzystali ze schroniska. Ciepłe pomieszczenie w schronisku dodatkowo nie zachęca do wczesnego wychodzenia w góry, bo jest nam po prostu komfortowo. Noclegi na odludziu w Alpach umożliwiają zobaczenie jeszcze ciekawszych rzeczy, ponieważ zazwyczaj podchodzą do nas wielkie koziorożce alpejskie z ogromnymi rogami. Inne, niezapomniane przeżycia, to: wschody słońca z dużych wysokości, podziwianie gór nad poziomem chmur, czy też doświadczenie prawdziwej zimy. Najpiękniejsze zjawiska zazwyczaj mają miejsce w porze wczesnych godzin porannych.
23. CIEKAWE ODBICIA W WIELICKIM STAWIE (TATRY SŁOWACKIE)
Odbicia gór (i nie tylko) w wodach, to zawsze wdzięczny temat do fotografii. Będąc nawet przy zwykłej kałuży staraj się zawsze obejść ją ze wszystkich stron i wyszukać jakiegoś ciekawego odbicia w jej wodach. Zdziwisz się, jak "bawiąc" się perspektywą, można pokazać zupełnie coś innego, nadzwyczajnego.
24. MOJE NIETYPOWE WEJŚCIE NA BABIĄ GÓRĘ
Czasami warto wpaść na "inny" pomysł. To zdjęcie wykonał mi mój kolega, kiedy żegnałem się z moim klubem górskim, którego byłem założycielem. Tą chwilę chciałem zapisać na aparacie w wyjątkowy sposób, dlatego pomyślałem, że pójdę w... garniturze na wschód słońca w zimie na Babią Górę. Oczywiście pod garniturem miałem pełen strój górski, zimowy, dzięki czemu czułem komfort termiczny. Inni, którzy widzieli mnie na szczycie, nie związani z naszym klubem, mówili: "je - farosz na Babiej!", co znaczy "patrzcie, ksiądz na Babiej Górze". Nie spodziewałem się takiej reakcji, ale przeżycie było na pewno bardzo ciekawe.
25. PIĘKNY WSCHÓD SŁOŃCA W ALPACH WIDZIANY Z PRZEŁĘCZY FESTIJOCH 3723 m n.p.m.
To jedne z chwil, dla których warto wybrać się na czterotysięczniki w Alpach. Wschody słońca z dużych wysokości są niezwykłe i niepowtarzalne. Mając świadomość, że tylko nieliczni mają okazję podziwiać takie piękno natury, dodatkowo uświadamiasz sobie, że patrzysz na coś wyjątkowego. Wystarczy, że raz przeżyjesz coś podobnego, a będziesz chciał to podziwiać do końca życia, stąd wyprawy w Alpy są czymś, czego mi zawsze brakuje. Znając sposób, jak zorganizować bardzo tani wyjazd na dwa lub trzy tygodnie w Alpy, wydając maksymalnie do 1200 zł, mogę realizować swoje marzenia bez narażania się na duże koszty.
Ciekawy blog. Będę czytał. Wypowiem się natomiast A propos sprzętu. Można to dostrzec także w przypadku innych sprzętów (np. Ubiór górski Czy sprzęt kuchenny itp).
OdpowiedzUsuńNigdy nie zgodzę się z tym, że trzeba/powinno się zacząć od prostego amatorskiego aparatu i że mnogość funkcji może przerażać. Otóż nie! Konkretny sprzęt z mnogością funkcji da nam ten spokój, że jak wyjdziemy w plener to nie zabraknie nam niczego. Zapytasz: No tak ale nie potrafisz tego obsługiwać. Jasne, ale wolę mieć to pod ręką i wykorzystać na swój sposób lub metodą prób i błędów strzelać dobre foty. Dlaczego mam się czuć ograniczony? Nikt nie karze Tobie wykorzystywać wszystkich funkcji od razu. Mój pierwszy aparat to na swój czas typowy lustrowy Pentax (zaznaczam że używka z allegro). Posiadanie wszystkiego w jednym miejscu dawało mi spokój, że jak wyjdę jutro w plener to spróbuje to wykorzystać. I w ten sposób w krótki sposób poznałem jak moja fotografia może być kreatywna. Nie namawiam nikogo do kupowania najdrozeszgo sprzętu tylko takiego, który nie jest amatorski, podstawowy. Nie nawidzę jak sprzedawca w sklepie się pyta: A do czego ma być ten sprzęt? A po jakich górach będzie Pan chodzil? A jak wysoko będzie Pan chodził? A czy dopiero zaczyna Pan naukę gotowania czy jest Pan pro?
Proszę Pana chcę kurtkę która będzie najlepsza w tej cenie. Proszę Pana mam dzisiaj kupić buty za 300 zł bo mam zamiar obejść MO a za rok przyjść po buty za 650 zł bo będę chciał wejść na Rysy? Proszę mnie nie ograniczać! Proszę Pana chcę taki robot kuchenny w którym zrobię wszystko a nie tylko podstawowe ciasta itp itd.
Lepsze jest tu stwierdzenie: Namawiam do zakupu najlepszego sprzętu w granicach Twoich możliwości finansowych. W moim budżecie nie kupiłem nowego aparatu podstawowego z Media Markt ale najlepszy używany w tej samej cenie.
Oczywiście jako handlowiec od kilkunastu lat wiem, jak ważne są pytania o potrzeby: do czego, po co itp. Ale warto dopytac czy lubi byc Pan ograniczony?
Wszystko się zgadza. Tylko ja pisałem z perspektywy większości ludzi. 80% ludzi nigdy nie spełni swoich marzeń, bo używają słowa "kiedyś". Pan jest uświadomiony, a większość niestety nie. Nikomu nie narzucam czegoś w stylu: "kup najtańsze", ale raczej patrzyłem z perspektywy większości, że ludzie zrażają się, jak widzą coś skomplikowanego. Psychika swoje robi. Nie bez powodu większość woli cykać fotki smartfonem, bo tak jest najłatwiej. Tym artykułem chce pokazać, że można stopniowo stawać się lepszym. Takie podejście, jak Pan ma i ja ma niewielu. Mało kto chce od razu wydawać grube pieniądze, na sprzęt, gdy dopiero rozpoczyna. Tak samo jest z górami. Wielu moich znajomych kupiło prostsze buty a nie od razu na wszystkie pory roku w Tatry, bo ekonomia tutaj zwyciężyła. Szanuję Pana zdanie i fajnie, że są różne punkty widzenia. Na tym polega rzeczowa dyskusja.
UsuńDruga sprawa, to fakt, że amator nie dostrzeże wszystkich wad i zalet w droższym sprzęcie, bo nie będzie miał wiedzy ani doświadczenia. Później może okazać się, że droższy sprzęt, który kupił to jednak nie to, co chciał. A pieniądze zostały już wydane. Tak na przykład jest z Canonem i jego niebieskimi matrycami. Na nowy aparat już nie stać, a rozczarowanie pozostaje na długo.
UsuńJa swój pierwszy aparat, pierwszą lust
OdpowiedzUsuńrzankę kupiłem właśnie opisywanego wcześniej topowego Pentaxa. Nigdy wcześniej nie zajmowałem się fotografią i nigdy nie miałem aparatu,jakiegokolwiek. Wyszedłem z założenia, że jeśli chcesz robić zdjęcia pro to kup sprzęt pro. :) Po paru latach Z tym sprzętem, który na tamte lata miał wszystko wiedziałem czego potrzebuję A czego nie. A dlaczego? Bo mogłem to wykorzystywać. A gdybym kupił wykastrowanego aparata to bym sie zastanawiał "kurczę jak to jest korzystać z takiej i takiej funkcji?".
Ja działam tak, jak Ty, ale wierz mi, że 80% ludzi nie lubi się zastanawiać, bo to za trudne, bo za dużo tego, itp. Stąd rynek smartfonów kwitnie. Najlepiej jak maszyny za nas myślą. Ja też wolę kupić coś lepszego i dochodzić jak się czego używa, ale dla większości to jest przerażające, bo trzeba się wysilać. Dzisiaj świat lubi gotowe rozwiązania, a nie myślenie, stąd skupiałem się na większości, a nie na tych, którzy są świadomi.
UsuńDługi post więc piszę częściowo. Siedzę właśnie na Jakubinie ;) Kwestia filtra polaryzacyjnego... Ja mam w swoim górskim zestawie 3 obiektywy: 10-20, 55-300 i 50. Każdy ma inną średnicę. Jeśli tak jak dzisiaj robię 20 km i foty cykam "prawie w biegu" to zakładanie dodatkowo filtrów (tylko po to by nasycić kolory co mogę zrobić w postprodukcji) jest bez sensu. Jasne można kupić kołowe dla każdego wydać kilkaset złotych, ale nie do każdego zdjęcia potrzebujesz filtra. Można oczywiście użyć zestawu z ramką, ale przekładanie wszystkiego w trasie byłoby zmorą. Jak Ty używasz filtra?
OdpowiedzUsuńJa mam na stałe nakręcony filtr polaryzacyjny i jedno szkło 18-140. Noc nie zmieniam bo na moje potrzeby to wystarcza.
UsuńRozumiem. Uniwersalne. Dla mnie 18mm na apsc jest za mało.
UsuńCzasami jest za mało. Ale to jednostkowe przypadki. Co do filtra polaryzacyjnego, to według mnie kolory można zrobić w post produkcji ale trójwymiarowości chmur już nie. Można się bawić w PS godzinami, ale to jest dobre na jedno zdjęcie, a nie na kilkadziesiąt, -set.
Usuń;
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne i wyjątkowe. Według mnie super, że są takie różne blogi i poradniki na których można wiele praktycznych i przydatnych wskazówek znaleźć. Podstawowa kwestia to jaki aparat wybrać dla kogoś kto dopiero zaczyna przygodę z fotografią. Na https://fotojoker.pl/blog/dobry-aparat-dla-amatora-jaki-model-wybrac/ w tym temacie znaleźć można przydatne wskazówki, którymi warto się kierować.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńSuper wpis i piękne zdjęcia! Lubię do ciebie zaglądać bo niesamowicie inspirujesz :) Ja po przeczytaniu tego artykułu https://www.netninja.pl/biznes/zawod-youtuber-jak-zaczac-i-z-jakim-sprzetem coraz częściej myślę o własnym blogu i kanale na Youtube.
OdpowiedzUsuńSuper wpis i piękne zdjęcia! sam lubie fotografowac i mnei bardzo tym postem zainspirowales :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis! Ja ostatnio cenne wskazówki dotyczące wyboru aparatu znalazłam na https://fotojoker.pl/blog/jaki-wybrac-aparat-do-7-000-zl/ Mam zamiar z nich skorzystać, bo chcę w koncu kupić porządny aparat do zdjęć. Może nie do 7000 złotych ale taki do 3000 zł mi wystarczy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i konkretny wpis. W fotografii piękne jest to, że tak naprawdę nie potrzebujemy drogiego sprzętu żeby robić cudowne zdjęcia. Oczywiście im większą wiedzę będziemy mieli, tym bardziej będziemy chcieli zakupić lepszy aparat, by robić jeszcze lepsze ujęcia. Jednak aparat sam w sobie zdjęć nie robi. Ważna jest również wiedza operatora jak i dodatki do aparatu, które warto zakupić.
OdpowiedzUsuń