Dojazd i szlak na Morskie Oko
Jeśli nie mamy własnego środka transportu, to najlepiej w centrum Zakopanego wsiąść do busa, których jest mnóstwo, a gdy mamy kwaterę w Bukowinie Tatrzańskiej, to również warto wyjść na przystanek w centrum, gdzie w godzinach porannych dojedziemy na miejsce. Z centrum Zakopanego jeżdżą tak często busy, jak szybko się zapełniają. Pierwszy kurs mamy o godzinie 6.30 rano. Od godziny 7.00 znajduje się bardzo wielu chętnych, dlatego busy odjeżdżają co kilka minut. Nie funkcjonuje tu jakiś rozkład jazdy, ale prosta zasada „aż do zapełnienia i odjazd”. Kiedy jednak mamy samochód, to polecam pojechać przez Bukowinę Tatrzańską, ponieważ w Zakopanem możemy trafić na korki w sezonie. Do Palenicy Białczańskiej dojedziemy busem za 15 zł, z Zakopanego (najlepiej z centrum - poznasz po tłumach ludzi). Jeśli jedziemy własnym autem, to musimy pamiętać, że od 2 sierpnia 2021 nie ma możliwości zaparkowania samochodu na parkingu w Palenicy Białczańskiej (początek szlaku do Morskiego Oka) bez biletu elektronicznego. Bilet w cenie 36 zł/dzień zakupisz na stronie: BILET ELEKTRONICZNY NA PARKING DO MORSKIEGO OKA. Taką zmianę wprowadzono po tym, jak z powodu koronawirusa polskie Tatry przeżywały istne oblężenie. W okolicach Łysej Polany i przed początkiem szlaku prowadzącego do Morskiego Oka codziennie powstawały kilkukilometrowe korki. Bilet elektroniczny ma za zadanie ograniczyć liczbę zaparkowanych pojazdów do 800 samochodów. Reszta chętnych osób może dostać się w ten rejon, korzystając z busów kursujących z centrum Zakopanego. Kierowcy busów również przeżywają oblężenie, ponieważ kolejka chętnych czasami ma aż kilkaset metrów długości! Ludzie, którzy są związani z Tatrami bardziej niż niedzielna lub wakacyjna turystyka, zazwyczaj nie podróżują w te góry z powodu przeraźliwie dużych tłumów nieodpowiedzialnych turystów. W takich warunkach przyjemność przebywania w górach zostaje dosłownie 'zabita'. Możemy wybrać jedno z dwóch miejsc parkingowych. Pierwsze jest najbardziej znane – to oczywiście Palenica Białczańska, gdzie ceny za parking są bardzo wysokie (35zł/dobę), dlatego jeśli jest możliwość, polecam zaparkować w drugim miejscu – na parkingu Łysa Polana, który kiedyś stanowił przejście graniczne do Słowacji. Ceny są trochę niższe i jeśli zabraknie miejsca na Palenicy Białczańskiej, to stąd możemy szybko wyjechać, podczas, gdy pod Palenicą ustawiają się z dwóch stron ulicy kilkukilometrowe rzędy aut. Jedynym i dość dużym minusem Łysej Polany, jest fakt, że musimy iść około 20min do Palenicy Białczańskiej. Może to niewiele, ale po całodniowej wycieczce i przejściu 18km drogą asfaltową, każdy kolejny metr twoje stopy bardzo odczują. Przed szlabanem parkingu Palenica Białczańska znajduje się druga brama – wejście do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Musimy kupić tutaj obowiązkowy bilet wstępu. W lecie już od godziny 6.00 rano pobierane są opłaty. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz płaciłem za bilet, ponieważ zwykle o 3.00 w nocy rozpoczynam wędrówkę. Za bramą rozpoczynamy długą i mozolną „dreptaninę” drogą asfaltową, która szybko stanie się uciążliwa i za długa…
Jeśli nie mamy własnego środka transportu, to najlepiej w centrum Zakopanego wsiąść do busa, których jest mnóstwo, a gdy mamy kwaterę w Bukowinie Tatrzańskiej, to również warto wyjść na przystanek w centrum, gdzie w godzinach porannych dojedziemy na miejsce. Z centrum Zakopanego jeżdżą tak często busy, jak szybko się zapełniają. Pierwszy kurs mamy o godzinie 6.30 rano. Od godziny 7.00 znajduje się bardzo wielu chętnych, dlatego busy odjeżdżają co kilka minut. Nie funkcjonuje tu jakiś rozkład jazdy, ale prosta zasada „aż do zapełnienia i odjazd”. Kiedy jednak mamy samochód, to polecam pojechać przez Bukowinę Tatrzańską, ponieważ w Zakopanem możemy trafić na korki w sezonie. Do Palenicy Białczańskiej dojedziemy busem za 15 zł, z Zakopanego (najlepiej z centrum - poznasz po tłumach ludzi). Jeśli jedziemy własnym autem, to musimy pamiętać, że od 2 sierpnia 2021 nie ma możliwości zaparkowania samochodu na parkingu w Palenicy Białczańskiej (początek szlaku do Morskiego Oka) bez biletu elektronicznego. Bilet w cenie 36 zł/dzień zakupisz na stronie: BILET ELEKTRONICZNY NA PARKING DO MORSKIEGO OKA. Taką zmianę wprowadzono po tym, jak z powodu koronawirusa polskie Tatry przeżywały istne oblężenie. W okolicach Łysej Polany i przed początkiem szlaku prowadzącego do Morskiego Oka codziennie powstawały kilkukilometrowe korki. Bilet elektroniczny ma za zadanie ograniczyć liczbę zaparkowanych pojazdów do 800 samochodów. Reszta chętnych osób może dostać się w ten rejon, korzystając z busów kursujących z centrum Zakopanego. Kierowcy busów również przeżywają oblężenie, ponieważ kolejka chętnych czasami ma aż kilkaset metrów długości! Ludzie, którzy są związani z Tatrami bardziej niż niedzielna lub wakacyjna turystyka, zazwyczaj nie podróżują w te góry z powodu przeraźliwie dużych tłumów nieodpowiedzialnych turystów. W takich warunkach przyjemność przebywania w górach zostaje dosłownie 'zabita'. Możemy wybrać jedno z dwóch miejsc parkingowych. Pierwsze jest najbardziej znane – to oczywiście Palenica Białczańska, gdzie ceny za parking są bardzo wysokie (35zł/dobę), dlatego jeśli jest możliwość, polecam zaparkować w drugim miejscu – na parkingu Łysa Polana, który kiedyś stanowił przejście graniczne do Słowacji. Ceny są trochę niższe i jeśli zabraknie miejsca na Palenicy Białczańskiej, to stąd możemy szybko wyjechać, podczas, gdy pod Palenicą ustawiają się z dwóch stron ulicy kilkukilometrowe rzędy aut. Jedynym i dość dużym minusem Łysej Polany, jest fakt, że musimy iść około 20min do Palenicy Białczańskiej. Może to niewiele, ale po całodniowej wycieczce i przejściu 18km drogą asfaltową, każdy kolejny metr twoje stopy bardzo odczują. Przed szlabanem parkingu Palenica Białczańska znajduje się druga brama – wejście do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Musimy kupić tutaj obowiązkowy bilet wstępu. W lecie już od godziny 6.00 rano pobierane są opłaty. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz płaciłem za bilet, ponieważ zwykle o 3.00 w nocy rozpoczynam wędrówkę. Za bramą rozpoczynamy długą i mozolną „dreptaninę” drogą asfaltową, która szybko stanie się uciążliwa i za długa…
Na samym początku tej drogi, po lewej stronie,
usłyszymy i zobaczymy potok Białka, który bardzo szybko skręca na Słowację,
gdzie możemy pomiędzy drzewami dostrzec wylot najpiękniejszej doliny
Tatrzańskiej – Doliny Białej Wody. Po prawej stronie nie ujrzymy nic, oprócz
gęstego lasu zbudowanego z wiekowych świerków. Warto spojrzeć w stronę potoku
Białka, ponieważ nasz apetyt rozbudzą niesamowite szczyty gór najwyższych,
które o wczesnej porze dnia mienią się odcieniami czerwieni i pomarańczowego. To
jest główny powód, dla którego jeszcze w nocy rozpoczynam wędrówkę do Morskiego
Oka. Szlak na Morskie Oko jest oczywisty i nie da się pójść gdzie indziej, ale
musimy pamiętać, że od głównej drogi, co jakiś czas będą odbiegać inne szlaki.
Na początku naszej wędrówki zobaczymy pierwszy zakręt ścieżki w prawo, w las,
gdzie niebieski szlak w 40min zaprowadzi nas na przepiękną Rusinową Polanę,
oferującą niesamowity widok na panoramę Tatr. Długo, bo około przez godzinę,
droga na Morskie Oko biegnie przez gęsty las, przez co nie mamy żadnych widoków
na góry. Z tego względu warto „podkręcić” tempo, kto ma tylko kondycję. Znaki
mówią o czasie przejścia 2h 10min do Morskiego Oka, ale mi wystarczy 1h 16min –
1h 19min, idąc bardzo szybkim tempem. Wiedząc jak długo pójdziemy, można
wyliczyć czas, żeby zobaczyć wschód słońca nad Morskim Okiem. Widok jest
niecodzienny i na pewno będziesz chciał oglądać go wiele razy.
Przez najbliższe 25min wędrówki nic się nie zmieni
dookoła nas. Może przejdziemy tylko przez dużą powierzchnię wymarłego i
uschniętego lasu, przechodząc mocno zakręcającą drogą. Po tym czasie dojdziemy
do pięknego wodospadu o nazwie Wodogrzmoty Mickiewicza. Niestety widok na niego
"psuje" wysoki most, którym teraz idziemy. Spoglądamy na wodospad z
dużej wysokości i jedyne, co uda nam się uchwycić na zdjęciu, to jego
rozwidlenie oraz nasze cienie rzucane na skały. Wodospad utworzony jest na
skalistym zboczu, na potoku Roztoka, który płynie z Doliny Pięciu Stawów
Polskich. Tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza widzimy kolejne rozdroże. W lewo,
zielonym szlakiem w 15min, możemy dojść do klimatycznego i cichego schroniska
Roztoka, a w prawo możemy pójść znanym szlakiem do Doliny Pięciu Stawów
Polskich (2h). W okolicach Wodogrzmotów Mickiewicza jest dosyć duży, płaski teren,
gdzie rozstawiono kilka drewnianych ławek i przenośne ubikacje Toi-Toi, przez
co zatrzymuje się tu wielu turystów. Trzeba pamiętać, że przeszliśmy dopiero
1/3 całej długości trasy do Morskiego Oka. Po prawej stronie, tuż przed
wodospadem, przy drodze zauważymy drewnianą chatę. Jest to punkt informacji
turystycznej, gdzie możemy kupić napoje, mapy i przewodniki i dowiedzieć się
czegoś o Tatrach i zwierzętach żyjących w tych górach. Idziemy dalej. Droga zakręca
teraz długim łukiem w lewo i za dłuższą chwilę w prawo. Odtąd prawą stronę przy
drodze, zabezpieczono ułożonym murem z kamieni na wysokość około 2m. Dzięki
temu nie osuwa się ziemia podczas deszczowych dni. Kolejne 25min zajmuje nam
dojście do rozstaju szlaków. W tym miejscu, na zakręcie, polecam zatrzymać się
i popatrzeć na widoczną w oddali Dolinę Białej Wody, którą mamy po naszej lewej
stronie. Najciekawszy jest widok na góry tworzące u-kształtną dolinę. Dolina
Białej Wody jest uważana za perfekcyjny przykład doliny u-kształtnej powstałej,
według geologów, przez ustępujący lodowiec. Za zakrętem dochodzimy na
niewielki, płaski teren z ławkami, gdzie nasz czerwony szlak skręca w las i od
tego momentu będziemy szli ułożonymi kamiennymi schodami dość stromo do góry. Będziemy
pokonywać aż cztery obejścia drogi asfaltowej, dzięki czemu zyskamy na czasie.
Nie musimy iść długimi serpentynami. Powozy konne muszą jechać okrężną trasą,
dlatego przynajmniej tutaj wyprzedzimy je o kilka, lub kilkanaście minut, jeśli
mamy dobrą kondycję.
Pierwszy skrót jest krótki i w całości
ubezpieczony drewnianymi barierkami. Raz widzimy je po lewej, a raz po prawej
stronie. Tutejsze schody prowadzą pod niewielką górę, przez co dość szybko
pokonujemy obejście. Powyżej wychodzimy na znaną nam drogę asfaltową, gdzie ponownie
wejdziemy w las. Mamy do pokonania drugie podejście, które bardzo przypomina to
pierwsze – tyle tylko, że stopnie są bardziej strome. Po raz pierwszy możemy
się zmęczyć. Najczęściej zobaczymy tu łapiących dech turystów, którzy nie
chodzą regularnie po górach. U góry przechodzimy na drugą stronę drogi i rozpoczynamy
trzeci - najdłuższy odcinek w lesie. Jest długi na około 2,5-krotności drugiego
podejścia. Na początku trasa wiedzie równym chodnikiem, który powoli zamienia
się na podłużne i coraz bardziej strome schody. Często tworzą je duże, okrągłe
głazy. Od niezliczonych milionów kroków turystów postawionych przez wiele lat, kamienie
są „wyślizgane” i przez to w nieodpowiednich butach łatwo tutaj o poślizg. Po
przejściu całego odcinka duża część ludzi próbuje złapać oddech, odpoczywając na
betonowych barierach, wzdłuż zakrętu. Pozostaje nam jeszcze czwarty – ostatni –
fragment pod górę. Zauważyłem, że wielu turystów szuka właściwego wejścia do
lasu, ponieważ nie jest ono takie oczywiste. Wystarczy iść drogą pod górę – w
prawo, gdzie za około trzydzieści metrów zobaczymy naszą ścieżkę po prawej
stronie. Niestety ostatnie podejście jest strome, ale na pocieszenie, krótkie. Również
tutaj, na całej długości trasy ustawiono drewniane barierki, raz po jednej, a
raz po drugiej stronie.
W końcu wyszliśmy na drogę, gdzie nie będzie już
tak stromo. Do Morskiego Oka pozostało jeszcze 50min wędrówki. Po raz pierwszy
mamy stąd widok na Mięguszowieckie Szczyty ponad drzewami. Następne 30min trasy
nie dostarczy nam innych wrażeń. Będziemy pokonywać długi odcinek drogi w lesie.
Na szczęście w oddali, ciągle będziemy widzieli przed sobą Mięguszowieckie
Szczyty oraz Mnicha (szpiczasta góra po prawej). Po 30min wędrówki dochodzimy
do dawnego parkingu o nazwie Włosienica. Jest to wielka polana oraz wybrukowany
teren. Dzisiaj wykorzystują go woźnice. Właśnie stąd rozpoczynają się kursy
powrotne bryczkami do Palenicy Białczańskiej. Mamy wrażenie, że kiedyś więcej
tu się działo, a zarówno ulica, jak i chodnik wyglądają na wysłużone przez
dziesiątki lat. Po prawej stronie mamy dużo ławek i chodnik ze starych płyt.
Przechodzimy tutaj obok Marketu Turystycznego, gdzie po południu możemy zjeść
obiad – w końcu z powodu tłumów, do schroniska nad Morskim Okiem mogą dostać
się tylko nieliczni… Do Morskiego Oka pozostało nam jakieś 20min marszu. Za
chwilę dojdziemy do czerwono-białego szlabanu, który zawsze jest otwarty.
Zauważymy, że Mięguszowieckie Szczyty są blisko, to wydaje nam się, że staw
musi być jeszcze bliżej. Niestety szybko dostrzeżemy, że nasza droga do
Morskiego Oka ciągle dłuży się. Pozostało nam jeszcze około 15min wędrówki
szybszym tempem.
Kiedy przejdziemy dalej, poza szlaban, zobaczymy,
że las staje się coraz rzadszy, a drzewa coraz niższe. Dochodzimy do miejsca,
gdzie odsłania się przed nami niesamowity widok na Mięguszowieckie Szczyty,
Rysy i inne tatrzańskie góry oraz granie. Jeśli jesteśmy w tym miejscu około
godzinę po wschodzie słońca, to będziemy mogli nacieszyć się ciekawym zjawiskiem
w okolicach Rysów, gdzie promienie słoneczne tworzą długie pasy, sięgające
powyżej poziomu Czarnego Stawu pod Rysami. Mamy wrażenie, jakby wdzierały się
do doliny przez poszarpane granie. Po prawej stronie szlaku z pewnością
zauważymy duży głaz, który popisali na niebiesko wandale z Krakowa. To właśnie
o nim było głośno w serwisach informacyjnych swojego czasu (nie pamiętam roku,
w którym to było). Najciekawszy widok mamy nieco dalej, bo kiedy dojdziemy do małej
polany pomiędzy świerkami, zobaczymy, że przepływa przez nią Żabi Potok. Jest tutaj
również niewielki stawek o nazwie Żabie Oko. Warto przybyć tu wcześnie rano,
ponieważ nad polanką często unosi się cienki pas mgieł, dodający uroku tej
okolicy. Podziwiając piękne otoczenie możemy już dostrzec schronisko nad
Morskim Okiem, a po naszej prawej, dwie wielkie góry – Miedziane i Opalony
Wierch. Dosłownie za minutę dochodzimy do schroniska, gdzie przekraczamy drugi biało-czerwony
szlaban. Dotarliśmy nad Morskie Oko. Pokonaliśmy 9,2km asfaltowej drogi. Trzeba
przyznać, że widoki na staw z poziomu schroniska są przepiękne – w
szczególności, gdy mamy słoneczną pogodę.
Jako, że szlak do Morskiego Oka nie oferuje nam
zbyt wielu atrakcji, polecam spróbować ciekawy wariant, o którym większość nie
wie. Nie wystarczy powiedzieć „byłem na Morskim Oku”, co wielu uważa za
równoznaczne z powiedzeniem „byłem w Tatrach”. Dlatego podpowiem, co zrobić,
żeby w rejonie Morskiego Oka zobaczyć coś naprawdę pięknego i niecodziennego.
Trzeba jeszcze dodać, że w tym stawie żyją pstrągi, a szczególności możemy je zobaczyć
w potoku pomiędzy Morskim a Żabim Okiem. Nie możemy też zapomnieć, że na szlaku
do Morskiego Oka najczęściej spotkamy się z przykładami nieodpowiedzialnego zachowania
w górach. Nigdzie indziej nie zobaczymy tylu dziewczyn na szpilkach, czy też w
strojach typowo nie przeznaczonych do jakichkolwiek wędrówek oraz ludzi
zaśmiecających trasę. Jeśli masz taką możliwość, to wejdź do schroniska i
rozsiądź się w pięknej, drewnianej części w środku, przy wejściu, przy oknach,
skąd będziesz miał wspaniały widok na Morskie Oko i Mięguszowieckie Szczyty,
znany z pocztówek. Trzeba przyznać, że to miejsce ma swój klimat.
Nad Morskim Okiem
Co zrobić, żeby zobaczyć nie tylko „standardowe
widoki” nad Morskim Okiem, znane z pocztówek? Na początku wspomniałem o
znajomości swojego tempa, ponieważ dzięki niemu możemy wyliczyć godzinę, o
której powinniśmy wyjść, żeby zdążyć na wschód słońca. Polecam nocny marsz po
to, żeby nad Morskim Okiem poczekać na pierwsze promienie. Panorama na góry
jest niecodzienna, ponieważ Mięguszowieckie Szczyty (to te przed nami) stają
się dosłownie czerwone. Najpiękniejszy jest jednak widok, kiedy zejdziemy po
kamiennych schodach nad brzeg stawu. Wtedy ujrzymy przepiękne odbicia gór w
jego wodach. Z pewnością zatrzymamy się na dłużej, ponieważ chcemy zobaczyć,
jak zmienia się otoczenie pod wpływem wczesnoporannego światła. W tym celu
polecam pójść w lewo szlakiem, aż dojdziemy na drewniany mostek na Rybim
Potoku. Właśnie tam najlepiej odbijają się góry. Jeśli dojdziemy pierwsi, to
może nas spotkać jeszcze jedna atrakcja. Nad Czarnym Stawem pod Rysami żyje
kilka kaczek. Jeśli zauważą ciebie, potrafią w głośny sposób zerwać się do lotu
z takiego wysoka i przylecieć prosto pod nasze nogi! Widok, jak lecą z jednego
stawu do drugiego jest bardzo ciekawy. Dzięki nim można zrobić nietypowe
zdjęcia, ponieważ wody Morskiego Oka są tak spokojne o tej porze dnia, że nie
ma ani jednej zmarszczki na ich powierzchni. Kaczki wytwarzają koliste fale,
które bardzo spokojnie rozchodzą się po całym stawie. Wtedy można zobaczyć
najciekawsze odbicia. To nie wszystko, bo zdecydowana większość ludzi potrafi
okrążyć Morskie Oko, ale nie zwraca uwagi na ciekawe szczegóły, o których warto
wiedzieć, by z wycieczki wynieść nieco więcej.
Po nacieszeniu oczu wspaniałymi widokami, będziemy
chcieli okrążyć staw, żeby zobaczyć, go z innej perspektywy. Przy drogowskazie
mamy dwa czerwone szlaki – jeden okrąża Morskie Oko od lewej strony, a drugi od
prawej. Kiedy słońce na niebie podniosło się, a promienie docierają już do nas,
to jeszcze raz pójdziemy na drewniany mostek na Rybim Potoku. Teraz zobaczymy
znane nam odbicia, ale w zupełnie innych kolorach i, co najważniejsze, z dużą
dawką błękitnego nieba. Most jest najlepszym miejscem do obserwowania obrazów
gór w stawie, ponieważ pod nim zbudowano niewielką zaporę, gdzie gromadzi się
więcej wody. Jako, że jest głębiej, to i odbicia są znacznie bardziej
wyraziste. Teraz pójdziemy jedną ze stron, żeby dojść na drugą stronę Morskiego
Oka. Zobaczymy, że tam jest zupełnie inaczej. Wybierzemy szlak okrążający staw
od lewej strony ze względu na bogactwo atrakcji widokowych. Na początku, za
mostkiem wchodzimy w niewielki las. Ścieżka zakręca w prawo, większym łukiem.
Tutaj wchodzimy na niewielkie wybrzuszenie terenu, po czym wracamy do poziomu
stawu. Zobaczymy tu szeroką wydeptaną ścieżkę, którą będą ograniczać dwa rzędy
poukładanych kamieni, tworzących „krawężniki”. Warto wpatrywać się w prawy
rząd, ponieważ powinniśmy dostrzec kamień o kształcie przypominającym mapę
Polski. Granice państwa są bardzo dobrze rozpoznawalne, a na jego środku widać
odwrotnie „wygiętą” Wisłę. Taki kształt przyjmuje pęknięcie na środku kamienia.
Trochę dalej, zauważymy prześwit w lesie. Jednocześnie będziemy podchodzić
nieznacznie pod górę. Z tego miejsca zobaczymy Morskie Oko z dość dużej
wysokości. Staw powinien mienić się tysiącami światełek, powstających od
promieni odbijających się na pofalowanej powierzchni wody.
Dochodzimy do niewielkiego klepiska na wzgórzu,
gdzie dodatkowo leży duży głaz. Po prawej zaś stronie, z łatwością dostrzeżemy
nietypową limbę, rosnącą na… okrągłym, dużym głazie! Drzewo ma korzenie w
całości nad powierzchnią ziemi! Tworzą tak gęstą sieć, że oplatają skałę ze
wszystkich stron. Zapewnia tym sobie stabilność. Wody nie brakuje, ponieważ
nawet w letnią noc powstają tutaj grube krople rosy. Na pniu limby powieszono
figurkę Matki Boskiej Szczęśliwego Powrotu, którą ozdobiono małymi, żółtymi
kwiatami. Za tym wzniesieniem ponownie wchodzimy do lasu, nieco wytracając
wysokość. Po prawej stronie powinniśmy zobaczyć świerk o krępej budowie. Ma gruby
pień, z którego pod kątem prostym, wyrasta tylko trochę cieńsza od samego pnia,
gałąź. Zakręca ona pod kątem prostym do góry. Od wzniesienia z limbą idziemy
cały czas chodnikiem z ułożonych kamieni. Za nietypowym świerkiem, ścieżka
prowadzi nas przez powoli opadające zbocze. Tutaj kończy się etap, gdzie chodzimy
w lesie. Od teraz będziemy mieli piękne widoki. Już na początku widzimy całe
Morskie Oko oraz dużą część Mięguszowieckich Szczytów. Trochę dalej
przekroczymy pierwszy potok. W chodniku zbudowano wąski kanał dla wód tego
potoku. Za dosłownie moment miniemy następny strumyk o podobnej szerokości. Za
nim, szlak będzie zakręcał długim łukiem, dzięki czemu zobaczymy inne góry
przed nami, albo raczej ich odbicia. Właśnie tutaj warto zatrzymać się, by
podziwiać kolejną serię obrazów w spokojnych, przybrzeżnych wodach. Patrzymy po
naszej prawej stronie na Miedziane i Opalony Wierch oraz na schronisko nad
Morskim Okiem. Widzimy jak wymienione punkty odbijają się w stawie. Trzeba
pamiętać, że na tutejszym zakręcie mogą leżeć gałęzie w wodzie, które nieco
psują widok. Ale nic straconego, ponieważ kilkadziesiąt kroków dalej jest znacznie
lepsze miejsce do obserwacji, gdzie na pewno zobaczymy piękniejsze obrazy.
Idziemy za długi łuk i dochodzimy do bardzo
podobnego miejsca. Ponownie zatrzymujemy się na zakręcie szlaku, gdzie wody przybrzeżne
są znacznie głębsze. Dodatkowo, obok ścieżki, leży kilka małych kamieni, które
dodają uroku odbiciom. W tym miejscu obrazy gór są przepiękne i możemy zobaczyć
wspaniałą zieleń Miedzianego i Opalonego Wierchu. Za drugim łukiem przekraczamy
nieco szerszy strumyk. Również tutaj ułożono małe koryto z kamieni dla jego
wód. Po 40min wędrówki powinniśmy dochodzić już do skrzyżowania czerwonych
szlaków, które ponownie łączą się, ale po drugiej stronie Morskiego Oka. Tuż
przed łącznikiem przechodzimy przez ostatni, najszerszy potok. Wyróżnia się
swoją wielkością, ponieważ z Czarnego Stawu spływają nim wody do Morskiego Oka.
Nie można go nawet przeskoczyć, dlatego ułożono tu kilka większych kamieni, po
których będziemy przeskakiwać na drugą stronę.
Podejście na Czarny Staw pod Rysami
Nie polecam jeszcze kończyć naszej wycieczki.
Warto podejść na Czarny Staw pod Rysami, gdzie zobaczymy jeszcze piękniejsze
widoki. Znajduje się on aż 180 metrów powyżej naszego poziomu. My sami jesteśmy
na wysokości 1410 m n.p.m. Zanim jednak wyruszymy, polecam odwrócić się w prawo
i spojrzeć raz jeszcze na całe Morskie Oko. Miejsca jest dużo, ponieważ ułożono
tu płaski chodnik z białych kamieni. Zbiegające się ścieżki mają dodatkowo
drewniane bariery z młodych, okorowanych świerków. Spoglądamy jeszcze w miejsce
styku zbocza góry Miedziane i wód Morskiego Oka. Odbijają się tam piękne
kaskady, spływające z zielonej góry. Nawet usłyszymy ich szum. Na skrzyżowaniu
wybieramy czerwone znaki na Czarny Staw. W około 45min powinniśmy dojść do
niego. Na początku pójdziemy kamiennym i równym chodnikiem, ale już za moment
na trasie pojawią się długie stopnie, zbudowane z odpowiednio dobranych
kamieni. Bardzo szybko nasz szlak staje się stromy. Długie schody są coraz
krótsze i za chwilę podchodzimy już stopniami o szerokości jednego kamienia. Do
Czarnego Stawu będziemy szli już tylko bardzo stromym zboczem góry. Za jakieś 15min
dojdziemy do wysokości Czarnostawiańskiej Siklawy, którą widzimy po lewej
stronie szlaku. Niestety patrzymy na nią z zarośli. Nie ma lepszego widoku.
Trzeba pamiętać, że ten wodospad powstał na potoku, który łączy Czarny Staw pod
Rysami i Morskie Oko. Wody z tego górnego zbiornika przelewają się do tego
dolnego, skąd dalej wypływają z Tatr.
Teraz ścieżka zakręca ostro w lewo, skąd mamy
dobry widok na stromizny, które są przed nami. Warto zatrzymać się na ostrym zakręcie,
ponieważ rośnie tutaj podobna limba do tej, którą zobaczyliśmy przy klepisku.
Drzewo tak samo rośnie na okrągłym głazie, obejmując go swoimi korzeniami ze wszystkich
stron. Widać, że ta limba „walczy” z kaprysami pogody, ale wygląda na silną i
zdrową. Ciągle podchodzimy bardzo stromymi stopniami, które trawersują mocno nachylone
zbocze. Przez najbliższe 25min możemy co jakiś czas rozglądać się za siebie, by
podziwiać Morskie Oko z coraz większej wysokości. Na około trzy minuty przed
osiągnięciem poziomu Czarnego Stawu, z zarośli, powinniśmy dostrzec drugi
wodospad. Lepiej go widać, gdy na paręnaście kroków przed poziomem tego stawu
zejdziemy nieco w lewo, wydeptaną ścieżką, poza szlak. Za dosłownie krótką
chwilę dochodzimy do Czarnego Stawu. Trzeba pamiętać, że do około godziny 11.00
promienie słoneczne oświetlają tylko malutki jego fragment, przy którym teraz
jesteśmy. Z tego powodu polecam wyruszać dopiero po godzinie 11.00 z Morskiego
Oka do góry, bo zanim dojdziemy, jego spora część będzie już oświetlona. Z
powodu słabego oświetlenia nazwano ten staw „czarnym”. Wcześnie rano możemy
ujrzeć tu jedynie ciekawe odbicia żlebów i śnieżnych płatów, które nigdy nie
topnieją. Po prawej stronie, zauważymy drewniany krzyż, upamiętniający zejście
lawiny, w której zginęło aż osiem osób w drodze na Rysy.
Otoczenie Czarnego Stawu pod Rysami oraz jego
obejście
Kiedy dojdziemy do linii brzegowej stawu, kamienny
chodnik kończy się, ponieważ z ziemi wystaje ogromna i podłużna, w całości płaska
skała, która od teraz jest częścią naszego szlaku. Po prawej stronie z
łatwością zauważymy dwa większe głazy w gęstej kosodrzewinie. Pomiędzy nimi
przebiega ścieżka znakowana na zielono, będąca szlakiem na Mięguszowiecką
Przełęcz pod Chłopkiem. Stojąc przed Czarnym Stawem pod Rysami warto zobaczyć w
pełni jego piękno. Chociaż stąd może nam się wydawać niesamowity, to jednak po
przeciwnej stronie poznamy jego największe atrakcje – kolory wody, jak znad
morza w Gracji, czy też zanurzone głazy, dodające uroku okolicy. Staw można
obejść tylko z jednej strony – trzeba skręcić w lewo i iść ścieżką wzdłuż
drewnianych barierek. Tworzą je młode, okorowane świerki. Tym samym chodnikiem
z kamieni, idziemy około 10min, po czym dojdziemy na drugą stronę Czarnego
Stawu. Właśnie tutaj zobaczymy najciekawsze rzeczy. Kiedy, spojrzymy w dół,
zobaczymy cztery większe, brązowe głazy zanurzone całkowicie pod powierzchnią
wody. Za następne 5min marszu dojdziemy do przepięknych dwóch głazów
zanurzonych w większej części. W tym miejscu wystaje tylko ich czubek, a
rozległa, płaska część skał znajduje się pod wodą. Najpiękniejszy jednak jest
widok na szmaragdowe odcienie stawu, mieniące się całą gamą kolorów podczas
słonecznego dnia. Głazy dodatkowo upiększają to miejsce. Dla mnie jest to
obowiązkowe miejsce, do którego muszę dojść, kiedy jestem w drodze na Rysy. Dla
chętnych i ciekawych świata, polecam dojść jeszcze w około 15min do końca
Czarnego Stawu. Z pewnością zobaczymy tam kuliste, fioletowe kwiaty, bardzo
ładne zielone i trawiaste polany z mnóstwem kwitnących roślin. Z poziomu końca
stawu będziemy mogli popatrzeć na strome podejście rozpoczynające właściwą
drogę na Rysy. Zobaczymy stąd również nigdy nietopniejący, wielki płat śniegu.
Jako, że naszymi głównymi punktami na mapie były Morskie Oko i Czarny Staw pod
Rysami, musimy już wracać. Idziemy dokładnie tą samą trasą. Spoglądając w
stronę szlaku, gdzie podchodziliśmy nad Czarny Staw, zauważymy bardzo ciekawą
krawędź. Z tej perspektywy staw wygląda, jakby kończył się nad wielkim
urwiskiem. Za linią wody nie widać nic, poza zboczem dalekiej góry Miedziane,
co wygląda fenomenalnie. Mamy wrażenie, że za urwiskiem jest ogromny wodospad.
Polecam wracać po południu, żeby w pełni zobaczyć ten efekt, który najlepiej
jest widoczny, gdy słońce w całości oświetla staw. Niestety wracając po
południu, będziemy mieli jedną dużą niedogodność. Z nami będą szły wielkie
tłumy i niestety w sezonie nic z tym nie zrobimy. Musimy uzbroić się w
cierpliwość i po prostu iść za ludźmi… Jednak dla tych widoków warto wracać
później! Czarny Staw jest uważany za najpiękniejszy w Tatrach, dlatego musisz
tutaj być!
Zdjęcia o wschodzie słońca mega. Też się udajemy nad Morskie Oko wyłącznie o świcie. Jedyna pora - szczególnie dla nas na sesje ślubne. No i sarny. Kawał fajnej wyprawy z dobrymi zdjęciami. I świetnie napisany artykuł. Nigdy nie zwróciliśmy uwagi na korzenie limby. Choć miejsce i kapliczkę znamy. Za pozwoleniem podrzucamy linka do naszych zdjęć znad Morskiego Oka i zachęcamy do odwiedzenia i zostawienia komentarza! Sesja ślubna Morskie Oko
OdpowiedzUsuńCudowny artykuł i świetne zdjęcia mimo że jestem nad morskim okiem często to za każdy razem wszystko wygląda inaczej .Nie ma nic piękniejszego jak tatrzańska przyroda .
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis i cudowne zdjęcia .
Cieszę się, że podobał się artykuł i zdjęcia.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)