KUŹNICE - DOLINA JAWORZYNKI (ŻÓŁTY SZLAK DO DOLINY GĄSIENICOWEJ)
Naszą przygodę rozpoczynamy w Kuźnicach – pod dolną stacją wyciągu na Kasprowy Wierch. Z Zakopanego dojedziemy tam busem, które kursują co chwilę z różnych miejsc miasta. Możemy też dojść do wielkiego ronda w centrum Zakopanego i potem pójść około 30min spacerem drogą asfaltową. Osobiście korzystam z usług przewoźników, ponieważ szybko dojedziemy na miejsce, a i stopy nie zmęczą się „asfaltową” wędrówką. Lepiej od razu być na szlaku. Ciekawą opcją są taksówki siedmioosobowe, ponieważ za kilka zł dojedziemy nimi do Kuźnic. Kierowca oczywiście czeka aż wszystkie miejsca zapełnią się, ale wystarczy tylko chwila, żeby w aucie był komplet. Taksówkarze pozwalają skorzystać z jeszcze jednej możliwości – nocnego wyjścia w góry, dzięki czemu nie trafimy na tłumy. Wysiadamy pod dolną stacją kolejki na Kasprowy Wierch. Mamy dwie opcje wyboru, ponieważ do Doliny Gąsienicowej możemy pójść przez Boczań lub Doliną Jaworzynki. Jako, że szlak przez Boczań omówiłem bardzo dokładnie w opisie szlaku na Kościelec, na początku, to tym razem wybierzemy przejście Doliną Jaworzynki, żeby poznać coś nowego. Przy stacji skręcamy w lewo, idąc szeroką drogą około dwie minuty. Na końcu miniemy góralską chatkę z monitorem, gdzie możemy sprawdzić aktualnie panujące warunki w górach oraz prognozę pogody. W zimie dodatkowo zobaczymy tu informację o stopniu zagrożenia lawinowego. Za chatką idziemy drewnianym mostem nad szerokim potokiem. Wchodzimy w leśną część, zostawiając za sobą miasto. Teraz możemy zobaczyć drogowskaz, z którego dowiemy się, że zarówno idąc niebieskim szlakiem przez Boczań i żółtym, Doliną Jaworzynki, będziemy potrzebować mniej, więcej tyle samo czasu. Zatem czym się kierować, wybierając trasę dla nas? Szlak przez Boczań prowadzi w dużej części gęstymi lasami, idziemy mocno „wysłużoną” ścieżką, gdzie jest mnóstwo śliskich kamieni, ale stromizny są równomiernie rozłożone. Żółty szlak poprowadzono zupełnie inaczej, ponieważ idziemy spokojną i praktycznie płaską Doliną Jaworzynki, mając wspaniałe widoki od samego początku wędrówki. Na niekorzyść niebieskiego szlaku przemawiają tłumy, które tędy idą, podczas gdy żółtą ścieżkę wybierają nieliczni. Jeśli uwielbiasz ciszę i spokój, to warto wybrać Dolinę Jaworzynki. Wielkim minusem tej trasy jest jednak długa i wielka stromizna – znacznie większa, niż droga przez Boczań. Podejście zaczyna się dopiero na samym końcu doliny, dlatego szybko będziemy musieli nadrobić wysokość, którą osoby idące niebieskim szlakiem, w znacznej części już osiągnęły. Trzeba pamiętać, że w nocy lub wczesnym porankiem w Dolinie Jaworzynki możemy dość często natknąć się na niedźwiedzie.
Od drogowskazu idziemy szeroką, kamienistą drogą,
nieznacznie prowadzącą do góry. Zdecydowana większość wybiera niebieski szlak,
dlatego już od początku wędrujemy w ciszy. Przejście w świerkowym lesie trwa
dosłownie kilka minut. W tym czasie przejdziemy drogą, gdzie leżą poukładane,
okrągłe i wyślizgane kamienie, które z powodu małego nachylenia terenu, tylko
nieznacznie utrudniają wędrówkę. Za pasem lasów wchodzimy bezpośrednio do
Doliny Jaworzynki. Widok jest przepiękny! Po obu stronach ścieżki widzimy
rozległe polany kończące się dopiero na zboczach gór, ponad którymi widzimy
gęste, świerkowe lasy. Kiedy popatrzymy daleko przed siebie, to zauważymy
zbocza gór zarośnięte bardzo gęstą kosodrzewiną. Na początku trasy przechodzimy
przez ułożony z kamieni kanalik odprowadzający wodę na lewą stronę szlaku,
gdzie znajduje się niewielkie koryto potoku Jaworzynka. Idąc doliną jakieś 5-7
min zobaczymy po lewej stronie małe liściaste drzewo i obok drewnianą chatę. Kawałek
dalej mijamy aż trzy góralskie chaty ze schludnie wykończonymi gontowymi
dachami. Pierwszą z nich widać już za zakrętem, gdy wychodzimy z lasu. Za
trzecią z nich, w lesie po lewej, wystaje ogromna skała, której nie sposób przegapić.
Wyróżnia się swoimi rozmiarami. Jej górną część zarosły gęste, ciemnozielone
mchy. Za chatkami, ścieżka zakręca bardzo długim łukiem w lewo, dzięki czemu
odsłania się widok na polany rozlegające się po obu stronach szlaku. Na ich
końcu widać jeszcze czwarty domek. Jest dużo mniejszy i niższy od pozostałych. Widzimy
go po prawej stronie szlaku, z przedłużonym pokryciem dachowym, za którym
polany zwężają się tak, że po obu stronach widać tylko krótki odcinek
świerkowego lasu. Warto przystanąć na chwilę, ponieważ rosną tu fioletowe
kwiaty, które przypominają małe, delikatne buciki. Wokół nich często latają
trzmiele i motyle. Okolica jest bardzo kolorowa dzięki nim. Za krótkim
odcinkiem lasu wchodzimy na kolejną polanę o nieregularnych kształtach.
Znajduje się ona naszej po prawej stronie. W jej górnej części górze widzimy
porowatą skałę na zboczach, otoczoną świerkami. Kiedy popatrzymy jakieś
kilkanaście metrów dalej, to zobaczymy drugą skałę, znacznie jaśniejszą – jej wystającą
górną część ponad korony drzew. W tym samym miejscu, po prawej przy szlaku, stoją
drewniane płotki w odległości około 2-4 metrów od siebie. Zabezpieczają szlak
przed osuwającym się śniegiem w zimie. Nieco dalej, naprzeciwko płotków, stoi samotne,
uschnięte młode drzewo. Za uschniętym drzewem, co roku wyrastają wielkie liście
bezpośrednio z ziemi, w których przesiadują żaby. Rosną w tak dużej gromadzie,
że ich duża część wystaje na ścieżkę, którą idziemy. Za kilkadziesiąt metrów szlak
ponownie zagłębia się w dość gęste lasy. Na początku widzimy drzewo po prawej
stronie z żółtym znakiem. Szliśmy około 30min. Rozpoczynamy podejście. Ścieżkę
tworzą nierówno ułożone kamienie, które są niewygodne dla stóp. Mnóstwo na niej
dziur i odstających kamieni. Kilkadziesiąt kroków dalej, przy szlaku, w lesie
po prawej, zobaczymy jedną, drewnianą ławkę z ociosanych bali. Przed nią
odbiega ścieżka w prawo, niebędąca szlakiem. Za dość krótkim kawałkiem lasu
podejście staje się coraz bardziej strome i teraz trasa prowadzi nas kamiennymi,
większymi stopniami, odsłaniając kolejne, jeszcze piękniejsze widoki na
rozległe polany.
Wędrówka Doliną Jaworzynki - początkowy etap
Dolina Jaworzynki - na wysokości drewnianych chat
Schody w tej części szlaku są również nieregularne i niewygodne. Zbudowano je po lewej stronie ścieżki, a na środku wystają bardzo ostre, nierówne i popękane małe skałki. Trzeba uważać, żeby czasem nie pośliznąć się tym miejscu. Podchodząc tędy, widać już wysoko w górze skrzyżowanie niebieskiego szlaku, prowadzącego przez Boczań i żółtego Doliną Jaworzynki. Pierwsza stromizna jest krótka, dlatego szybko wchodzimy na prosty odcinek szerokiej drogi, gdzie po prawej stronie zbudowano bariery z okorowanych świerków. Chwilę później przechodzimy obok małego skupiska świerków, za którym po lewej stronie wśród traw i niskich drzew, widać małą skałę, wystającą spod ziemi, tworzącą małe, naturalne urwisko. Patrząc na lewe zbocze góry przed sobą, widać pięć innych skał, z czego najniższa zakończona jest szpicą, dwie wyższe, bardzo strzeliście wystają ku górze, a dwie kolejne tworzą piętrowy układ. U ich stóp z pewnością dostrzeżemy niewielkie zagłębienie w terenie wypełnione małymi kamieniami. W dalszej części tego stoku wśród traw, wystają spod ziemi liczne, białe skały. Małą polanę przecinają niewielkie rowki, wyglądem przypominające zarośnięte żleby, które opadają ku dolinie, w stronę naszego szlaku. W podobnym otoczeniu idziemy jakieś 20-25min, aż w końcu dochodzimy do ławki, obok której rosną te same wielkie liście, co wcześniej za uschniętym drzewkiem. Podejście do ławki nie jest ciekawe, ponieważ idziemy bardzo ostrymi i poszarpanymi skałami. Nie są trudne, jedynie trzeba uważać, żeby nie pośliznąć się, ponieważ skały są tak ostre, że po upadku od razu rozetniemy skórę. Za tym nieprzyjemnym odcinkiem szlak zakręca w prawo, pod kątem prostym. Cały zakręt również zarosły wielkie liście, wśród których najczęściej przesiadują żaby. Nie bez powodu nazwałem je „żabimi liśćmi”.
Szeroki szlak i drewniane bariery
Ławka i charakterystyczne liście w jej pobliżu
Za zakrętem ścieżka prowadzi szerokim, białym
chodnikiem. Tym razem ułożono go dość starannie, przez co idzie nam się
wygodnie. Po lewej stronie widzimy strome zbocze, gdzie u góry rośnie świerkowy
las, a na dole trawiasta polana. Za około 5min szlak zakręca ponownie w lewo,
pod kątem prostym, trawersując stromy stok góry. Od tego momentu będzie ciągle
bardziej wymagająco pod względem kondycyjnym. Ścieżkę wzdłuż całego zakrętu po
prawej stronie zabezpieczono drewnianymi barierkami. Podchodzimy tutaj
kamiennymi, stromymi schodami. Wzdłuż stopni po lewej, wystaje z ziemi, długa i
bardzo ostra, postrzępiona, o bardzo nieregularnych kształtach skała. Jest tak
długa, jak cały odcinek ze schodami i barierkami. Za zakrętem po prawej, widzimy
inny rodzaj ogrodzenia, ponieważ teraz zauważymy taśmy z trójkątnymi znakami
TPN-u i STOP-u. Jest to informacja, żebyśmy nie zbaczali z wyznaczonej trasy.
Nieco wyżej szlak ponownie prowadzi w gęstym lesie. Ścieżka zakręca dwoma łagodnymi
łukami, a idziemy tutaj równym i płaskim chodnikiem, złożonym z większych ułożonych,
białych kamieni. Ten odcinek powinniśmy pokonać w około 5-7min, po czym
wyjdziemy z lasu. Przed nami zobaczymy znany nam już Skupniów Upłaz, po którego
drugiej stronie wytyczono popularny niebieski szlak do Murowańca. Podczas
dalszego podchodzenia zaważymy, że las będziemy mieli jeszcze tylko po naszej
lewej, a drzewa go tworzące, stają się coraz niższe i rzadsze. Z tego punktu
mamy wspaniały widok na skaliste stoki po prawej stronie. Z powierzchni ziemi
nagle wystają rzędy szpiczastych skał, podobnych do tych z Ojcowskiego Parku
Narodowego. Są to takie same skały, tworzące bardzo stromy spad wśród
świerkowych lasów po stronie północnej. Idąc wśród drzew, jeszcze przez około siedem
minut, dojdziemy do miejsca, gdzie pojawiają się niskie krzewy wśród świerków. Po
lewej zauważymy skały tworzące coś na wzór naturalnego muru. Ponownie chodnik
staje się wyboisty, a po stronie krzaków, spod ziemi wystają kolejne, bardzo
ostre i szpiczaste skały, na których nie trudno o groźny wypadek. Są śliskie. Po
prawej ustawiono następną taśmę ze znakami STOP. Widzimy stąd rozległą polanę z
kosodrzewiną na opadającym zboczu. Ciekawostką jest, że naturalny mur oraz
skały wystające spod ziemi (tylko te bardziej równe) stały się dobrymi miejscami
siedzącymi dla turystów. Najczęściej staje tu większość osób, ponieważ przed
sobą mamy ciągłe strome podejście.
Siedząc na jednej z nich, można podziwiać
naprzeciwległy stok, na którym oprócz białych skał widać długą, ukośną rysę
przecinającą gęsty las na dwie części. W tym miejscu szlak zakręca bardzo ostro
w lewo, pod dużym kątem. Od teraz ścieżka prowadzi bardzo stromo do góry
chodnikiem i stopniami ułożonymi z kamieni o różnych kształtach. Wchodzenie do
góry staje się niewygodne i męczące. W trakcie wędrówki do góry szlak ponownie
przecina wąski pas lasu, do którego dociera mnóstwo światła słonecznego. Kamienny
chodnik pomału zanika. Od teraz widzimy jedynie ułożone „krawężniki”, pomiędzy
którymi przebiega nasza ścieżka. Trzeba powiedzieć, że są niekompletnie
zbudowane, ponieważ najpierw mamy tylko jedną ramę po prawej stronie, a za
chwilę zakręca pod kątem prostym w lewo, gdzie dalej ciągnie się po tej samej stronie.
Możemy stąd zajrzeć do Doliny Jaworzynki i z góry spojrzeć, ile już trasy
przeszliśmy. W lesie po lewej, mijamy trzecie, ale bardzo krótkie ogrodzenie z
taśm ze znakami STOP-u. Nieco wyżej na szlaku, pojawiają się ponownie kamienne
schody. Jak zauważymy, stopnie tworzą zakręt, który niegdyś był potrzebny,
ponieważ w 2008 roku stał tutaj świerk wyrwany do połowy z korzeniem, oparty o
inne drzewa. Wówczas ścieżka omijała go okrężną drogą, skręcając w prawo i za
chwilę w lewo, by znowu poprowadzić nas dalej do celu. Z lasu wychodzimy
stromymi schodami na szczyt lokalnego wzniesienia. Poznamy to miejsce po dużym,
liściastym drzewie ze znakiem szlaku, którego pień u samej podstawy rozdziela
się na trzy inne, strzeliście skierowane ku górze. Kilkanaście metrów dalej, za
ostatnimi schodami przechodzimy jeszcze po bardzo nierównej i ostrej skale,
podobnej do tej na zakręcie z ławką.
Wchodząc na wzniesienie, ścieżka zakręca pod dużym
kątem w prawo na rozległych polanach. Od tego momentu drzewa nie będą nam przysłaniać
już widoków. Przy szlaku po lewej, ułożono kolejne zygzakowate płotki chroniące
przed osuwającym się śniegiem. Równolegle do nich poprowadzono ogrodzenie z
taśm. W miejscu, gdzie ostatnie płotki kończą się w niskich krzakach, po
przeciwnej stronie ścieżki, widać kolejną serię tych zabezpieczeń, ułożonych
szerokim i długim, lewoskrętnym łukiem, na stromym zboczu przed nami. Tak samo przedłużono
ogrodzenia z taśm. Teraz idziemy dość krętą, kamienistą i nierówną drogą.
Nachylenie terenu nie jest już takie duże, ale nadal idziemy do góry.
Kilkanaście metrów wyżej szlak ogrodzono z dwóch stron, jak również
zabezpieczono go drewnianymi płotkami, obok których dodatkowo leżą świerkowe
bale. Na tym odcinku ścieżka prowadzi nas dwoma krótkimi łukami – najpierw w prawo,
a za chwilę w lewo. Przez kolejne trzydzieści metrów idziemy do góry kamiennymi
schodami, nieznacznie zakręcając w lewo. Oglądając się za siebie, mamy
wspaniały widok na całą Dolinę Jaworzynki wraz z drewnianymi chatami i białą
ścieżką, którą przyszliśmy. Widać, jak przecina dolinę na dwie części. Idąc
coraz wyżej, ciągle mijamy kolejne serie drewnianych płotków ustawionych wzdłuż
szlaku. Pod koniec tego etapu pójdziemy jeszcze czterema długimi, drewnianymi
schodami, które zbudowano ze świerkowych bali, tworzących ramy stopni. Pomiędzy
nimi ułożono kamienie, co ułatwia i tak już niewymagające podejście. Stopnie
kończą serię płotków ogrodzeń z taśm. Jeszcze raz wchodzimy do lasu, który w
większej części mamy tylko po prawej stronie na stromym stoku. W lecie, możemy
schronić się przed upalnym słońcem pomiędzy drzewami. Od tego momentu idziemy
bardziej przyjemną ścieżką, ponieważ na trasie wybudowano kamienie ramy stopni,
pomiędzy którymi przechodzimy mocno udeptaną ziemią. Wraz z osiąganiem
wysokości schody są coraz mniejsze. Za chwilę wychodzimy z lasu. Oglądając się
za siebie, możemy popatrzeć na Giewont, a poniżej, na polany Doliny Jaworzynki.
Drewniane stopnie i nierówności na szlaku
Wychodzimy z lasu
Drewniane stopnie i nierówności na szlaku
Wychodzimy z lasu
Za chwilę ponownie będziemy szli wygodnymi,
kamiennymi schodami tak, jak w wyższych partiach gór. Za dwie minuty wędrówki podejście
staje się bardziej strome i ponownie wchodzimy do niskiego lasu. Tuż przed
wejściem do niego ustawiono cztery drewniane płotki. Za dosłownie krótką chwilę
kamienne schody zamieniają się na drewniane, z ubitą ziemią po środku. Jako że
ścieżka prowadzi w zagłębieniu terenu, nie rozstawiono dodatkowych zabezpieczeń
szlaku. Na ziemi leży mnóstwo bardzo drobnych kamieni. Po lewej powinniśmy z
łatwością zauważyć korzeń bardzo ciekawie zarośnięty gęstym mchem. Za wąskim pasem
lasów ścieżka zakręca w prawo, dość stromo do góry. Na zakręcie szlak rozwidla
się na dwie równoległe drogi, prowadzące tak przez kilkanaście metrów. Idziemy
tędy skalistymi podejściami. Skały te są w niektórych miejscach bardzo
nierówne, poszarpane i ostre jak brzytwy. Warto zachować ostrożność. Pomiędzy
dwiema ścieżkami rośnie samotna kosodrzewina. Prawe podejście jest właściwym
szlakiem. Po pokonaniu tego trudniejszego miejsca możemy z góry popatrzeć na ścieżkę
w lesie, którą przyszliśmy. Bardzo dobrze widać różnicę wysokości. Za skałami idziemy
po kilku drewnianych stopniach z kwadratowych i ociosanych bali tworzących
ramy, wypełnionych drobnymi kamieniami na udeptanej ziemi. Co ciekawe, schody regularnie
zapadają się każdego roku od milionów stawianych kroków przez turystów. Ich
środek jest coraz bardziej zagłębiony. Dochodzimy w końcu na dość dużą, otwartą
i płaską przestrzeń, gdzie nic nie rośnie.
Takie skały są bardzo ostre, dlatego uważajmy, ponieważ nie trudno tu o wypadek.
Takie skały są bardzo ostre, dlatego uważajmy, ponieważ nie trudno tu o wypadek.
Leżą tu jedynie wszędzie bardzo drobne kamienie.
Wielu turystów korzysta z okazji, by podziwiać naprawdę piękne widoki. Można
zobaczyć stąd nawet Babią Górę. Nie bez powodu ustawiono tu trzy drewniane
ławki z grubych bali, które zawsze są zajęte do ostatniego miejsca. Dalej szlak
skręca w prawo. Ponownie wchodzimy do lasu. Na początku mamy do pokonania
kolejne ostre i niebezpieczne skały, przez które poprowadzono szlak, ponieważ
zajmują całą szerokość trasy. Powyżej nich idziemy kamiennymi schodami. Po
prawej stronie nadal widzimy ostre i poszarpane skały, ale na szczęście nie
musimy już nimi przechodzić. Szlak zakręca tędy długim łukiem w lewo. Podchodząc
na ostatnie wzniesienie, za którym ścieżka po praz pierwszy od początku
pozwalała nam iść w dół, zauważymy, że przed nami jest kolejny odcinek, prowadzący
stopniami pomiędzy kolejnymi ostrymi skałami. Obudowano je drewnianymi ramami,
a po ich lewej stronie stoi ukośnie skierowany płotek. Na skałach szlak zakręca
łagodnie w prawo, gdzie po chwili podchodzimy czterema stopniami. Zbudowano je
z ciosanych bali ułożonych w poprzek szlaku, Pomiędzy nimi znajduje się ubita
ziemia. Za nimi mamy do przejścia kolejną serię ostrych i poszarpanych,
niewygodnych skał. Po prawej, dodatkowo tworzą naturalne ogrodzenie. Po
przeciwnej stronie można patrzeć w dół stromych stoków, ale nie zobaczymy żadnych
przepaści. Widać stąd również cały przebieg szlaku od początku Doliny
Jaworzynki oraz wszystkie samotne skałki na południowo-zachodnich stokach
Skupniów Upłaz.
Patrząc w stronę upłazu, w pobliżu nas z
kosodrzewiny wystają ukośnie skały. Są bardzo piękne, ponieważ tworzą one
piętrowy układ. Przed nami widać już ostatnią stromiznę. Po serii podejść w
lasach w końcu trzeba odpocząć, ale do pokonania mamy jeszcze ostatnie zbocze.
Ponownie idziemy stopniami z drewnianymi ramami przy wielkiej skale,
wyglądającej jak gdyby ktoś powycinał w niej mnóstwo palców o kształcie
prostopadłościanu. Forma skały naprawdę zadziwia. Szlak przeciska się pomiędzy
nią a trawiastym zboczem. Za podejściem ścieżka skręca łagodnie w prawo, skąd mamy
już wspaniałe widoki na wyższe góry. Jeszcze tylko chwilka i dochodzimy do
skrzyżowania żółtego szlaku z Doliny Jaworzynki i niebieskiego z Kuźnic przez
Boczań. Całość powinna zająć nam około dwie godziny. Drogowskazy mówią o około
1h 45min, ale z powodu stromizn większości ten szlak zajmuje trochę więcej. Na
skrzyżowaniu po obu stronach wszystkich zbiegających się ścieżek rozstawiono mnóstwo
ławek. W miejscu, gdzie widzimy strzałkę pokazującą na żółty szlak Doliną
Jaworzynki, stoją drewniane płotki przypominające szkielet dla żagli większego
statku. Widzimy stąd Babią Górę, Giewont, Skupniów Upłaz, Czerwone Wierchy i
Kasprowy Wierch.
Na Przełęczy Między Kopami
Na Przełęczy Między Kopami
HALA GĄSIENICOWA
Jesteśmy na dość dużej przełęczy, pomiędzy dwiema
górami: Wielką Królową Kopą 1531 m n.p.m. a Małą Królową Kopą 1577 m n.p.m. Po
dłuższym odpoczynku idziemy dalej – do Doliny Gąsienicowej. W końcu chcemy
zobaczyć jedną z najpiękniejszych dolin w Tatrach. Na skrzyżowaniu wybieramy
niebieskie znaki prowadzące do schroniska Murowaniec. Po około 5-7min marszu
płaską ścieżką wszystko, co zobaczyliśmy dotychczas, zmieni się nagle… Szlaki
będą miały inny charakter, a i widoki staną się o wiele piękniejsze, chociaż
tym niczego nie brakowało. Możemy powiedzieć, że będziemy w sercu Tatr. Za
Kopami zobaczymy przepiękną panoramę dwutysięczników okalających Dolinę
Gąsienicową, oraz Halę Gąsienicową słynącą z sielankowego klimatu. Dolina
Gąsienicowa jest niezwykłym miejscem, o czym świadczą zdjęcia fotografów
umieszczane w albumach o Polsce. Za około 5-7min marszu od Przełęczy między
Kopami szlak zacznie wieść dość mocno opadającym zboczem. Niestety wysokość,
którą osiągaliśmy w trudach, teraz w pewnej części utracimy – a to dlatego, że
schodzimy do Doliny Gąsienicowej. Przez kolejne 5min pójdziemy lasem złożonym z
karłowatych świerków. Przed nami będziemy widzieli sześć drewnianych chat i bardzo
piękną, dużą polanę – Halę Gąsienicową. Patrząc na najwyższe szczyty, naszą
uwagę przykuje Kościelec 2155 m n.p.m., który wyróżnia się swoim kształtem.
Widzimy go stąd jako szpiczastą i trójkątną górę. W jej połowie widać drugi –
mniejszy, ale zielony – trójkąt. To Mały Kościelec. Oba szczyty zdecydowanie
wyróżniają się w okolicy i na pierwszy rzut oka pomyślisz, że nie można na nie
wejść, a jednak wytyczono tam szlak turystyczny – czarny szlak na Kościelec. Idziemy
dalej. Dochodzimy do miejsca, gdzie niski las nagle kończy się i tym samym
wchodzimy na rozległą Halę Gąsienicową. Moim zdaniem najlepiej być tutaj w połowie
sierpnia, albo w środku zimy. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia poniżej tego opisu,
żeby zobaczyć, jak pięknie zakwita fioletowymi kwiatami cała Dolina Gąsienicowa.
Kiedy dochodzimy z Doliny Jaworzynki do skrzyżowania szlaków na Przełęczy
między Kopami, nie warto się zatrzymywać pomimo dużego zmęczenia. Zdecydowanie
polecam przejście jeszcze 10-12min do Hali Gąsienicowej i dłuższy odpoczynek w
tym miejscu. Widoki, które zobaczymy z pewnością dużo lepiej na nas podziałają.
Trzeba powiedzieć, że panorama na Halę Gąsienicową zostaje na długo w pamięci i
z pewnością w przyszłości zrobisz wszystko, by wrócić tu choć jeden raz. Patrząc
z hali na Świnicę (to ten najwyższy z najwyższych szczytów przed nami)
powinniśmy zauważyć, że wierzchołek góry przypomina kształtem ryj świni – stąd
nazwa. Kiedy odpoczniemy, dalej idziemy wyraźną, kamienną ścieżką. Przejdziemy
pomiędzy góralskimi chatami. Ta po prawej nazywa się „Betlejemka”. Przyjeżdżają
do niej najczęściej osoby szkolące się na taterników. Kilkadziesiąt kroków
dalej, po lewej stronie, przejdziemy obok czwartej chatki z drewnianą ławką. Warto
przystanąć tutaj i popatrzeć na wysokie góry. Od tego miejsca ścieżka
poprowadzi nas bardziej stromym zboczem – w dół doliny. Za krótką chwilę dojdziemy
do skrzyżowania szlaków: niebieskiego – którym idziemy, zielonego –
prowadzącego na Przełęcz Liliowe 1952 m n.p.m., oraz żółtego – prowadzącego na
Suchą Przełęcz 1950 m n.p.m. tuż pod Kasprowym Wierchem 1987 m n.p.m. Ciągle
będziemy trzymać się niebieskich znaków, aż dojdziemy do schroniska Murowaniec.
Dojście od czwartej chatki do schroniska powinno zająć nam około 5min.
Wędrówka od przełęczy Między Kopami na Halę Gąsienicową
Na Hali Gąsienicowej
Wędrówka od przełęczy Między Kopami na Halę Gąsienicową
Na Hali Gąsienicowej
Otoczenie schroniska "Murowaniec".
Teren wokół schroniska jest dość duży i przed
głównym wejściem zbudowano kamienny deptak. W wielu miejscach ustawiono mnóstwo
ławek, na których możemy odpocząć, mając wspaniały widok na Kościelec. Ciekawe
jest, że budynek schroniska stoi praktycznie w środku lasu. Wejście znajdziemy
dokładnie po drugiej stronie. Zresztą najczęściej przy wejściu gromadzą się
największe tłumy, dlatego szybko znajdziemy odpowiednie drzwi. W tym samym
miejscu na zakręcie widzimy drogowskaz z pięcioma tabliczkami wskazującymi na
szlaki na Krzyżne, Kasprowy Wierch, Zawrat, Waksmudzką Równień i Psią Trawkę. Wśród
turystów tatrzańskich panuje taka tradycja, że po przejściu wszystkich szlaków w
Tatrach koniecznie trzeba udać się na Psią Trawkę, jako zwieńczenie wszystkich
wcześniejszych wędrówek. W schronisku można zjeść naprawdę dobrą szarlotkę,
która znana jest ze swojego smaku.
CZARNY STAW GĄSIENICOWY - PODEJŚCIE NA KARB
Jeśli chcemy zobaczyć najpiękniejsze miejsca
Doliny Gąsienicowej, to obowiązkowo musimy dojść do Czarnego Stawu
Gąsienicowego, a później wejść na Karb, by potem zejść drugą stroną, pomiędzy
licznymi stawami. Wędrówkę rozpoczynamy od schroniska Murowaniec. Za budynkiem ciągle
będziemy iść niebieskim szlakiem prowadzącym bezpośrednio do Czarnego Stawu
Gąsienicowego. Trzeba przyznać, że staw jest chyba najpiękniejszym miejscem
całej doliny. Równolegle z naszą trasą przebiega żółty szlak na Kasprowy
Wierch. Od Murowańca idziemy ścieżką wśród gęstej i wysokiej kosodrzewiny,
gdzie pomiędzy nią widać niskie, pojedyncze świerki. W ciągu zaledwie kilku
krótkich chwil zauważymy, że roślinność przy szlaku szybko ubożeje. Teraz będziemy
głównie widzieć kosodrzewinę. Obowiązkowo muszę wspomnieć o wysokich krzaczkach
jagodowych, które są pełne owoców w sierpniu. W całych Tatrach rosną tu
najbardziej soczyste jagody. Są również największe. Przez kolejne trzy do
pięciu minut nasza ścieżka prowadzi równolegle, wzdłuż Uhroci Kasprowych, ale w
dolinie, którą idziemy (niebieski i żółty szlak wytyczono na tej samej drodze),
po czym drogi rozdzielają się. Przed rozstajem szlaków, przejdziemy obok dwóch
drewnianych ławek zbudowanych z drewna świerkowego. Ławki rozstawiono w pobliżu
trzech podobnie wyglądających skał, które wysoko wystają spod ziemi. Na ich
górze, rośnie samotna kosodrzewina. Z tego miejsca bardzo dobrze widać Kasprowy
Wierch i górną stację pod szczytem. Przed zakrętem, po lewej stronie, widzimy
duży okrągły głaz, którego zdecydowanie większa część znajduje się pod ziemią. Na
nim jest żółty znak szlaku. Możemy nim dojść na Kasprowy Wiech. Nas interesuje
jednak Czarny Staw Gąsienicowy i przełęcz Karb, dlatego ciągle idziemy ścieżką
znakowaną na niebiesko. Teraz nasza dróżka zakręca pod kątem prostym w lewą
stronę pomiędzy kosodrzewiną i pojedynczymi niskimi świerkami. Niezmiennie co
roku, na skrzyżowaniu szlaków kwitną fioletowe kwiaty, te same, co na Hali
Gąsienicowej w pobliżu drewnianych chat.
Od teraz szlak staje się dużo węższy, ale dla
naszej wygody ułożono tutaj kamienny chodnik. Trudno nie wspomnieć o silnym zapachu
kosodrzewiny, który z pewnością zachwyci. Poczujemy, że jesteśmy daleko od
cywilizacji i dzięki temu, będziemy mogli wypoczywać. Patrząc do góry, po prawej
stronie bardzo dobrze widać długie stoki Uhroci Kasprowych. Ciągną się one aż
do głównego wierzchołka Kasprowego Wierchu. Kosodrzewina jest tak gęsta po obu
stronach ścieżki, że nawet trawa nie znajduje dla siebie odpowiedniego miejsca
do życia. Przy szlaku widzimy tylko pojedyncze kępy na krawędzi. Warto spojrzeć
przed siebie, ponieważ zobaczymy majestatyczny Kościelec. Z tego miejsca
widzimy jak Mały Kościelec i Kościelec wizualnie nakładają się na siebie. Obie
góry przypominają kształtem dwa szpiczaste trójkąty – mniejszy, zielony, to
Mały Kościelec, a duży, szary, to Kościelec. Za kilkanaście metrów ścieżka
zakręca delikatnie w lewo. Na krótkim łuku zauważymy z pewnością dwa wysokie
świerki. Przy jednym z nich leży duży, i drugi – trochę mniejszy – trójkątny
głaz. Pomiędzy dwoma drzewami, w środku stoi inny uschnięty świerk. Właśnie to obumarłe
drzewo przyciąga najbardziej uwagę, ponieważ wszystkie gałęzie zarosły bardzo
gęste niebiesko-zielone porosty, które w kilkanaście lat potrafią uśmiercić większe
tereny leśne. Najwięcej podobnych porostów możemy zobaczyć na czarnym szlaku
prowadzącym na Starorobociański Wierch. Naszą ścieżkę wytyczono dalej w gęstym
świerkowym lesie, gdzie pomiędzy drzewami rośnie równie gęsta kosodrzewina.
Idziemy praktycznie płaską dróżką. Po lewej stronie widzimy linię ułożoną z
białych kamieni, które tworzą krawężnik. Za krótkim odcinkiem lasu przechodzimy
widokową część trasy. Teraz mamy widok na Tatry, skąd najlepiej możemy zobaczyć
Kościelca 2155 m n.p.m. i Żółtą Turnię 2087 m n.p.m. Na tę drugą górę nie
prowadzi żaden znakowany szlak. Od Murowańca upłynęło jakieś 13min naszej
wędrówki. Ścieżka zakręca nieznacznie w prawo, gdzie rozpoczynamy dość długie
przejście u stóp Małego Kościelca. Na całej długości tego odcinka, będziemy szli
wzdłuż stromych zboczy góry, znajdujących się po naszej prawej stronie. Zobaczymy
na nich większe skupiska głazów i bardzo gęstej kosodrzewiny. Na początku opadających
stoków przy ścieżce, zauważymy głaz w kształcie sześcianu. Jest na nim niebieski
znak. Odtąd szlak poprowadzi nas dość długim odcinkiem w linii prostej pod niewielkim
nachyleniem do góry, wzdłuż zboczy Małego Kościelca. Szybko będziemy zbliżać
się do jednego z obranych celów na dzisiejszy dzień – do Czarnego Stawu
Gąsienicowego. Od Murowańca do stawu powinniśmy dojść w około 30min. Idąc tędy,
spójrzmy w dół na wielkie rumowisko skalne, znajdujące się po lewej stronie
szlaku, bo zobaczymy, że od niego swój początek bierze wąska linia złożona z
luźnych kamieni, której koniec zauważymy dopiero przy Czarnym Stawie
Gąsienicowym. Od teraz widoczny pas kamieni będzie towarzyszył nam ciągle na
całej długości ścieżki. W dole zobaczymy coś jeszcze. Pomiędzy większymi
głazami i kamieniami wypatrzymy mały pomnik Mieczysława Karłowicza i tablicę
pamiątkową informującą o tym, że zginął tragicznie w lawinie z 8 lutego 1909
roku, kiedy to wybrał się na samotne przejście na nartach z Doliny Gąsienicowej
do Czarnego Stawu Gąsienicowego. W zimie odcinek szlaku, którym idziemy, nie
jest polecany ze względu na szybką możliwość powstawania lawin. Wracamy na
trasę. Od początku zbocza ścieżka stopniowo prowadzi do góry wzdłuż stromizn.
Nie męczymy się. Teraz w powolnym tempie odrabiamy „utraconą” wysokość na
trasie od Przełęczy między Kopami do Murowańca. Na całej długości ścieżki,
którą teraz idziemy, ułożono równy chodnik z dużych kamieni, gdzie możemy
przechodzić dużo szybciej. Za około 10min, dojdziemy do skały wysuniętej nad
naszymi głowami ponad szlakiem. Przypomina ona słynną skałę znaną z "Króla
Lwa". Jej górna część tworzy dużą półkę wysuniętą nad resztę skały, gdzie
widać liczne pęknięcia. U samej góry zobaczymy pojedynczą kosodrzewinę.
Wędrówka do Czarnego Stawu Gąsienicowego oraz miejsce, gdzie znajdziemy mały pomnik ku pamięci Mieczysława Karłowicza
Wędrówka do Czarnego Stawu Gąsienicowego oraz miejsce, gdzie znajdziemy mały pomnik ku pamięci Mieczysława Karłowicza
Idziemy dalej przez około 7min. Ścieżka zakręca lekko
w lewo, ponieważ przechodzimy obok wielkiego rumowiska skalnego złożonego z
dużych głazów. Warto spojrzeć do góry, ponieważ znad stromego zbocza wystaje
tylko odległy wierzchołek Kościelca. Szlak poprowadzono dalej kamiennym
chodnikiem przez następne rumowisko. Do stawu pozostało nam jeszcze jakieś 5min
marszu. Ostatni fragment ścieżki jest bardziej stromy i możemy trochę się
zmęczyć. Szlak zakręca w prawo. Wzdłuż całego zakrętu ustawiono drewniane
bariery, na których dodatkowo umieszczono znak, informujący o zakazie
wchodzenia na polanę. Przy barierach zobaczymy jeszcze drewniane bale,
zabezpieczające szlak przed osuwającym się śniegiem. Miejsce jest bardzo dobre
do obserwacji, ponieważ po lewej stronie widzimy dużą polanę, a w dużej
odległości przed nami patrzymy na Gorce. To nie koniec ograniczeń, ponieważ przy
ścieżce rozciągnięto zieloną, trójkątną taśmę ze znakami TPN-u i STOP-u. Za
zakrętem dochodzimy już prostą i płaską ścieżką do Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Ponownie zobaczymy nam znane taśmy ze znakami. Teraz jesteśmy na wysokości 1624
m n.p.m. Możemy stąd podziwiać wspaniałe widoki na Dolinę Gąsienicową oraz zobaczyć
naprzemienne przenikanie pasów kosodrzewiny i świerkowych lasów. Wygląda to
trochę, jak gdyby świerki próbowały podbijać kolejne, nieprzystępne dla nich
ziemie. W miejscu, gdzie ścieżka prowadzi do stawu, ułożono równy, kamienny
chodnik. Na końcu zobaczymy drogowskaz z niebieską strzałką prowadzącą na
Zawrat i zieloną – na Przełęcz Karb. Właśnie tam pójdziemy. Wybierzemy zielony
szlak na Karb. Na tym samym słupie widzimy tablicę informującą o zakazie zaśmiecania
stawu i dokarmiania zwierząt. Po lewej stronie zauważymy piękną wyspę, którą w
całości zarosła gęsta kosodrzewina. Po prawej stronie wybrzeże zarosło
dorodnymi jagodami.
Zakręt tuż przed Czarnym Stawem Gąsienicowym
Czarny Staw Gąsienicowy
Zakręt tuż przed Czarnym Stawem Gąsienicowym
Czarny Staw Gąsienicowy
Wystarczy popatrzeć trochę wyżej, ponad poziom
traw, by z łatwością zobaczyć przebieg szlaku trawersującego strome zbocze,
prowadzącego na Przełęcz Karb 1853 m n.p.m. Czy musimy tam wchodzić? Pewnie
część odpowie, że nie, bo można przecież wrócić do schroniska i później pójść
czarnym szlakiem, prowadzącym po drugiej stronie tej samej góry. Jednak nie
warto iść na łatwiznę, ponieważ widoki z Przełęczy Karb są niezapomniane i
będziemy mieli widok na kilka pięknych stawów jednocześnie, nie wspominając już
o przepięknych odbiciach gór w Czarnym Stawie. Nie warto pozbawiać się tych
atrakcji. Na początek idziemy według zielonych znaków. Przechodzimy przez
krótki pas traw. Później wchodzimy ścieżką w skupiska gęstej i zwartej
kosodrzewiny. Szlak zakręca w prawo i za niecałą minutę marszu przejdziemy
przez wąskie rumowisko skalne. Od tego momentu będzie bardziej stromo i
wymagająco, ponieważ ścieżka bezpośrednio trawersuje opadające zbocza Małego
Kościelca. W pasie kamieni szlak wytyczono podwójną serią zakrętów w kształcie
litery „S”. Dla naszego bezpieczeństwa ułożono kamienne schody, dzięki czemu
łatwiej wejdziemy do góry. Po lewej stronie widać dwa duże głazy wyróżniające
się spośród innych. Za 5 min od rumowiska, ścieżka zakręca pod bardzo dużym
kątem w prawo, ciągle przy tym samym usypisku kamieni, ale już znacznie wyżej. Przechodzimy
jedynie w jego pobliżu. Warto zatrzymać się na podejściu, ponieważ pięknie
widać Czarny Staw Gąsienicowy, którego wody są zielone i stopniowo przechodzą w
odcienie niebieskiego. Za zakrętem ścieżkę wytyczono przez gęste trawy. Mamy więc
bardzo dobry widok na staw i skupisko kamieni, przez które przechodziliśmy poniżej.
Pięknie widać stąd szlak okrążający Czarny Staw. Prowadzi ona żółtymi znakami
na Skrajny Granat 2225 m n.p.m. i niebieskimi – na Zawrat 2159 m n.p.m. Polecam
przystanąć chociaż na chwilę, ponieważ z tego miejsca chyba najlepiej zobaczymy
wyspę z kosodrzewiną. Widzimy, że wyspa składa się z dwóch większych skupisk
tych roślin. Obie gromady rozdziela wąski pas kamieni i głazów. Po przeciwnej zaś
stronie widzimy ogromną, ale płaską, ukośną skałę, stopniowo zagłębiającą się
pod powierzchnią wody. Dokładnie za wyspą, swój początek/koniec bierze szeroki
żleb widoczny na Żółtej Turni. Nieznacznie zakręca delikatnym łukiem w lewo i
prowadzi dalej, w linii prostej. W połowie jego długości jeszcze raz zakręca w
prawo, po czym wyżej ciągnie się już samego do szczytu w linii prostej. Najlepiej
możemy zobaczyć dużą część żlebu jako odbicie w stawie. Tylko jego dolny
fragment przysłania nam wyspa.
Strome podejście na Przełęcz Karb
Czarny Staw Gąsienicowy widziany ze stromego podejścia na przełęcz Karb
Wysepka na Czarnym Stawie Gąsienicowym
Strome podejście na Przełęcz Karb
Czarny Staw Gąsienicowy widziany ze stromego podejścia na przełęcz Karb
Wysepka na Czarnym Stawie Gąsienicowym
Za zakrętem w lewo pod dużym kątem, z którego
podziwialiśmy widoki, szlak prowadzi dalej wydeptaną ścieżką. Brakuje tu kamiennych
stopni. Teraz idziemy pasem sypkiej ziemi niezwiązanej z podłożem. Za dosłownie
krótką chwilę skręcamy w prawo, trawersując strome zbocze Małego Kościelca. Tuż
przed zakrętem, na szlak wystaje szpiczasty głaz. Za kilka metrów dochodzimy do
krawędzi stromego zbocza, za którym znajduje się urwisko. Skręcamy ostrym trawersem
w lewo i jednocześnie bardzo stromo podchodzimy. Omijamy przepaść. Szlak ani na
chwilę nie będzie łatwiejszy, ponieważ od Czarnego Stawu, aż po Przełęcz Karb
powinniśmy podchodzić ciągłymi stromiznami przez około 40-45min. Idziemy nadal
do góry – w stronę Przełęczy Karb. Dzięki temu szybko osiągamy wysokość w
krótkim czasie. Dla osób, które nie chodzą po górach zbyt często, ten fragment
będzie z pewnością bardzo wymagający kondycyjnie. Po lewej stronie szlaku, za
zakrętem, zauważymy trzy pionowo stojące skały. Mają nieco sześcienny kształt. Warto
spojrzeć w dół, ponieważ widać stąd krawędź zbocza z przepaścią, którą przechodziliśmy.
Możemy dostrzec również, jak bardzo niezliczone tysiące turystów zadeptało ten odcinek
szlaku. Ciągle przed nami widać stromizny. Trudno określić, gdzie jest nasz
cel, będący jednocześnie najwyższym punktem całej naszej wyprawy. Mam na myśli
Mały Kościelec, bo najpierw na jego szczyt wejdziemy, a dopiero stamtąd pójdziemy
na Przełęcz Karb. Przed ostatnim podejściem na Karb, widzimy brązowe płyty
skalne, obok których wytyczono szlak. Pomiędzy płytami rosną wąskie pasy
kosodrzewiny. Na ostatnim odcinku ścieżki na Mały Kościelec, za widocznym
zakrętem w lewo, pójdziemy równymi kamiennymi stopniami. Ułatwią nam podejście.
Na jednym z nich namalowano zielony znak szlaku.
Jesteśmy na Małym Kościelcu 1863 m n.p.m. Możemy
odetchnąć po długim i kondycyjnym podejściu. Widoki ze szczytu są naprawdę
przepiękne! Widzimy stąd kilka stawów takich, jak np.: Czarny Staw Gąsienicowy,
Kurtkowiec, Zielony Staw i Długi Staw, Dwoisty Staw, Długi Staw, Troiśniak,
Kotlinowy Stawek, Czerwone Stawki, czy też Zadni Staw Gąsienicowy. Niektóre z nich
są tak malutkie, że raczej trudno je nazwać stawami. Przypominają raczej
większą, ale głębszą kałużę. Zdecydowanie najpiękniejszy z nich, nie licząc
Czarnego Stawu Gąsienicowego, jest Zielony Staw, ponieważ jeden z jego brzegów
tworzą białe ściany skalne bezpośrednio opadające do jego wód. Pięknie też
widać stąd drogę prowadzącą do Murowańca. Wygląda jak biała nitka, która
wszystko przecina w terenie. Właśnie nią doszliśmy do Murowańca. Z łatwością
dostrzeżemy również wszystkie drewniane chaty na Hali Gąsienicowej (a jest ich
sześć), obok których przechodziliśmy wczesnym porankiem. Jeszcze nie doszliśmy
do przełęczy Karb, ponieważ szlak najpierw prowadzi na Mały Kościelec 1863 m
n.p.m., który jest jednocześnie najwyższym punktem naszej trasy. Teraz musimy
pójść około dziesięciominutowym odcinkiem trasy, żeby zejść do przełęczy i
stamtąd dopiero możemy wyruszyć do drugiej części Doliny Gąsienicowej, którą
również chcemy poznać. Najpierw schodzimy ze szczytu Małego Kościelca, skręcając
w lewo, pod kątem prostym. Przed nami widzimy kilka wystających skałek
prowadzących bezpośrednio na przełęcz. Pomiędzy nimi wije się ścieżka, którą
dojdziemy na Przełęcz Karb 1853 m n.p.m. W drodze do tego drugiego najwyżej
położonego miejsca na naszej trasie, miniemy jeszcze kilka małych szczegółów, o
których teraz nieco wspomnę. Z wierzchołka Małego Kościelca szlak prowadzi
kamiennymi stopniami na niewielkie, pobliskie wzniesienie. Idziemy tutaj przez
rumowisko skalne. Ścieżka rozdziela się na dwoje. Idziemy w stronę szpiczasto
wystającego głazu z ziemi z zielonym znakiem. Zauważymy też, że Czarny Staw
Gąsienicowy z dużej wysokości przybiera zupełnie innej barwy niż poniżej. Teraz
widzimy głównie niebieskie odcienie. Na jego powierzchni widać odbicia gór:
Skrajnego Granatu i Żółtej Turni. Warto spojrzeć również na staw Kurtkowiec,
ponieważ z wysokości ponad 1850 m n.p.m. bardzo dobrze widzimy dwie wyspy
zarośnięte gęstą kosodrzewiną. Nie zobaczymy ich tak dokładnie z niższego
poziomu. Na rozstaju dróg na wzniesieniu, ścieżka poprowadzi nas krótką chwilę przez
płaską płytę skalną, ale nie napotkamy tu żadnych trudności. Wystarczy po niej
przejść dalej.
Szlak z Małego Kościelca na Przełęcz Karb (w tle widoczny Kościelec 2155 m n.p.m.)
Rzut na szlak Mały Kościelec - Przełęcz Karb z podejścia na Kościelec
Szlak z Małego Kościelca na Przełęcz Karb (w tle widoczny Kościelec 2155 m n.p.m.)
Rzut na szlak Mały Kościelec - Przełęcz Karb z podejścia na Kościelec
Teraz idziemy w płaskim terenie, gdzie głównie
będziemy przechodzić popękanymi płytami skalnymi. Przed nami widać małą grań
prowadzącą do Przełęczy Karb. Wygląda bardzo ciekawie, ponieważ tworzy ją wąski
ciąg skał, a po obu stronach rośnie gęsta kosodrzewina na stromo opadających
zboczach. Kosodrzewina dodaje uroku grani. Za płytami szlak zakręca lekko w
prawo i za chwilę w lewo, ponieważ omijamy pionowe, ciemne i niskie skałki.
Dalej idziemy równym, kamiennym chodnikiem, przecinając pas kosodrzewiny. Dochodzimy
do drugiego małego wzniesienia, wędrując niskimi stopniami. Niczym się nie
wyróżnia, dlatego tylko na nie wchodzimy i schodzimy po jego drugiej stronie.
Ciągle idziemy wśród gęstej kosodrzewiny. Po lewej stronie wzniesienia
zauważymy pionową ścianę skalną zakończoną przepaścią. Kilkadziesiąt kroków
dalej, szlak prowadzi przez popękane płyty, gdzie jest wąsko i musimy
przeciskać się pomiędzy głazami. Za nimi schodzimy na Przełęcz Karb. Ścieżka
zakręca w tym miejscu w prawo, przy pionowych skałach, które dobrze chronią
przed wiatrem. Na Przełęczy Karb mamy nie tylko drogowskaz ze strzałkami i
rozpisanymi szlakami, ale również tablicę informującą o trudności szlaku na
Kościelec. Wyczytamy z niej, że wejście powinno zająć nam 50min i że trasa jest
bardzo trudna. Dodatkowo jest informacja o spadających kamieniach. Nie będziemy
wchodzić na Kościelec, bo chcemy poznać całą Dolinę Gąsienicową, dlatego teraz
wybierzemy powoli zbiegający niebieski szlak, prowadzący obok licznych stawów.
Piękny widok na Czarny Staw Gąsienicowy z przełęczy Karb
Piękny widok na Czarny Staw Gąsienicowy z przełęczy Karb
PRZEŁĘCZ KARB - ZIELONY STAW, KURTKOWIEC, LITWOROWY STAW - MUROWANIEC
Na przełęczy wybieramy niebieskie znaki. Naszym
głównym celem będzie Zielony Staw z pionowymi, białymi ścianami skalnymi
opadającymi bezpośrednio do jego wód, skąd pięknie widać, jak czarny szlak na
Kościelcu omija wielką ścianę kończącą się kilkunastometrowym, pionowym
urwiskiem. Zejście z Karbu rozpoczyna się schodami ułożonymi z wielkich
kamieni. Mimo wszystko idziemy łagodnie opadającym zboczem. Przechodzimy przez
duże rumowisko, składające się tylko z większych głazów. Szlak zakręca
nieznacznie w prawo dłuższym łukiem. Idziemy tak przez około 5min, gdzie
dochodzimy do naturalnej bramy skalnej, złożonej z dwóch głazów, stojących po
obu stronach szlaku pionowo do góry. Na lewej widać niebieski znak. Ścieżka
przeciska się pomiędzy głazami, po czym zakręca lekko w lewo i schodzimy niżej.
Za chwilę przechodzimy przez kolejną i dłuższą bramę. Tym razem tworzą ją
niższe skały leżące wzdłuż po obu stronach szlaku. Również tutaj, na lewym
głazie i na stopniu namalowano znaki szlaku. Ścieżka zakręca w bramie łukiem w
lewo. Mamy stąd piękny punkt widokowy na najwyżej położony staw Doliny
Gąsienicowej. Przed nami, po lewej, wśród rozległych gołoborzy (rozległe
usypisko kamieni i głazów), widzimy Zadni Staw Gąsienicowy, położony na
wysokości 1852 m n.p.m. Schodzimy niżej kamiennymi stopniami. Dochodzimy do
Długiego Stawu, który mamy po naszej lewej i dużo bliżej nas. Jest położony na
wysokości 1781 m n.p.m. Z niego swój początek bierze potok, którego wody płyną
w pobliżu szlaku, ale go nie przecinają. Ścieżka kilkukrotnie zakręca, ale
utrzymujemy ogólny kierunek wędrówki. Powoli opuszczamy rozległe gołoborza i widzimy
pierwsze kępy traw. Przechodzimy przez wąski pas zieleni, który przecina nasz
szlak. Chodnik tworzą dwa rzędy kamieni. Za pasem traw przez chwilę będziemy
podchodzić na niewielkie wzniesienie, gdzie jednocześnie rozpoczyna się kolejne
gołoborze. Po obu stronach ścieżki widzimy wielkie głazy. Na wzniesienie prowadzi
trzynaście dużych, kamiennych schodów. Za gołoborzem i wzniesieniem wchodzimy
na teren zarośnięty kosodrzewiną. Tworzy ona liczne skupiska pomiędzy skałami i
głazami. Szlak co chwilę zakręca raz w prawo, a raz w lewo. Mamy stąd chyba
najpiękniejszy widok na większość płyt skalnych Kościelca. Dalsze zejście ze
wzniesienia jest bardziej ciekawe, ponieważ widzimy coraz większe gromady
kosodrzewiny, a po lewej stronie dodatkowo stoi wielka samotna skała, za którą
szlak zakręca długim łukiem w lewo. Po prawej zaś, rośnie w równym rzędzie
kosodrzewina, której pas przecina nasza ścieżka. Patrząc w lewo do góry, zobaczymy
ścianę skalną zarośniętą jasnozielonymi trawami, nad którą znajduje się niewidoczny
dla nas Długi Staw.
Tu wybieramy niebieskie znaki na Halę Gąsienicową
Tu wybieramy niebieskie znaki na Halę Gąsienicową
Z tej perspektywy Świnica jest tłem dla ściany,
którą teraz obserwujemy. Widok jest przepiękny!. Nieco dalej szlak zakręca w
lewo, prowadząc stopniami zarośniętymi trawami przy wielkiej, samotnej skale,
popękanej tak bardzo, że prawie w całości zarosły ją zielone porosty. W kilka
minut docieramy do źródełka, gdzie ze skał wystaje małe drewniane korytko,
którym spływa woda na szlak. Koryto na końcu jest tak ukształtowane przez ciągle
płynący strumień, że kiedy woda leje się na kamienie, to na tym odcinku
strumień ma kształt zygzaków! Najczęściej zatrzymują się tutaj turyści,
ponieważ w ciepły, słoneczny dzień mamy dostęp do świeżej i orzeźwiającej wody,
a dodatkowo przed zakrętem, po lewej stronie stoi ogromny głaz, na którym mają
gdzie usiąść. Okolica w rejonie źródełka jest niezwykle piękna!. Dookoła
widzimy skupiska kosodrzewiny poprzecinane pasami traw, a daleko na dole widać Zielony
Staw i Kurtkowiec. Podczas spokojnego dnia możemy stąd podziwiać odbicia
skalistych zboczy w ich wodach. Trochę poniżej źródła, na szlaku stoi wielki
głaz, który tarasuje całe przejście. Kamienne schody obchodzą go od lewej
strony, prowadząc nieco niżej, ścieżką pełną sypkiej ziemi. Skały nie można
obejść prawą stroną, ponieważ przylega do spadzistego zbocza zarośniętego trawami.
Na skale widać niebieski znak. Przechodząc tędy, po raz drugi będziemy mieli
możliwość zaczerpnięcia zimnej wody, ponieważ przez szlak przepływa bardzo
wąski potok zbudowanym kanalikiem, znajdującym się pomiędzy dwoma kamieniami.
Dalej trasa prowadzi przy wielkiej skale stanowiącą jednocześnie białą ścianę
po prawej. Na samej górze rośnie niewielkie skupisko kosodrzewiny. Za skałą
szlak trzykrotnie zakręca.
Schodzimy z przełęczy Karb w stronę stawów
Widok na Kościelec z trasy zejściowej
Schodzimy z przełęczy Karb w stronę stawów
Widok na Kościelec z trasy zejściowej
Pomiędzy drugim a trzecim zakrętem, po prawej widzimy
małe rumowisko składające się ze średniej wielkości głazów i kamieni. Jest to
idealne miejsce do odpoczynku, ponieważ możemy stąd podziwiać wspaniałe widoki na
Świnicę 2301 m n.p.m. i Pośrednią Turnię 2128 m n.p.m. oraz Skrajną Turnię 2096
m n.p.m. Za trzecim zakrętem widnieje kolejne skupisko kosodrzewiny, a po lewej
widać ciekawą grupę skałek. Dalej idziemy krótkim pasem kosodrzewiny, przez
kolejne niewielkie wzniesienie. Poniżej idziemy chodnikiem z ułożonych kamieni
przez niewielki trawiasty teren. Z pewnością przy szlaku powinniśmy wypatrzeć
głaz przypominający kształtem grzyb. Za krótką chwilę, za dosłownie dwie
minuty, dochodzimy do małego rumowiska skalnego, gdzie przez jego środek przepływa
szeroki potok łączący Czerwone Stawki z Kurtkowcem. Z łatwością można wyszukać
tu ciekawy motyw do zdjęć, ponieważ w wodach potoku leży mnóstwo upiększających
go małych kamieni. Warto zatrzymać się, żeby rozglądnąć się po okolicy. Jest
naprawdę pięknie! Najczęściej na miejsce odpoczynku turyści wybierają małe zagłębienie
w rumowisku przy potoku. Po lewej stronie widać dwa Czerwone Stawki o bardzo
nieregularnej linii brzegowej.
Łatwo zauważyć, że ich wielkość jest zależna od
pory roku i opadów, ponieważ nie mają dobrego zasilania w wodę tak, jak ich
niżej położony sąsiad – staw Kurtkowiec. W obu zbiornikach leżą mniejsze kamienie,
a prawe wybrzeże zarasta gęsta kosodrzewina. Za nimi przechodzimy przez kolejne
rumowisko skalne, gdzie teraz będziemy podchodzić stromo do góry. Potok
przecina kamienny chodnik, którym przechodzimy na drugą stronę. W jego wodach
można dostrzec odbicia gór. Za potokiem szlak rozdwaja się na odcinku dosłownie
kilku metrów na dwie równoległe ścieżki. Pomimo, że na ścieżce po prawej
ułożono szeroki chodnik, to równolegle do niego, po lewej przebiega szeroka wydeptana
dróżka. Pomiędzy początkiem wydeptanej ścieżki a potokiem rzuca się w oczy duże
skupisko kosodrzewiny w środku, którego stoi ogromna skała o kanciastych
kształtach z powierzchnią ściętą ukośnie w dół, w stronę potoku, u jej samej
góry. Wydeptana ścieżka kończy się kilka metrów dalej przy jaśniejszym głazie. Z
tego miejsca Kościelec nie wygląda już tak nieosiągalnie i efektownie, jak z
drogi do Murowańca. Patrzymy na niego z boku. Widok na górę nakłada się z dużo
bliższym i niższym zboczem skalnym, które przysłania jego potęgę. Do
skrzyżowania czarnego i niebieskiego szlaku zostało nam jakieś 3min wędrówki. W
tym czasie ciągle idziemy pomiędzy skupiskami gęstej kosodrzewiny i małych
kamieni „porozrzucanych” po trawiastych polanach.
Zejście do Zielonego Stawu i Kurtkowca
Stawy Doliny Gąsienicowej
Kurtkowiec
Zejście do Zielonego Stawu i Kurtkowca
Stawy Doliny Gąsienicowej
Kurtkowiec
DOJŚCIE DO ZIELONEGO STAWU I JEGO PIĘKNE OTOCZENIE
Przed skrzyżowaniem leżą duże głazy. Przechodzimy
jeszcze przez bramę złożoną z dwóch skał. W miejscu, gdzie zbiegają się trzy
ścieżki, stoi drogowskaz z napisem „Hala Gąsienicowa 40min”. Dookoła nas leżą
tylko kamienie. Pójdziemy teraz czarnym szlakiem prowadzącym do Murowańca i
dalej – na Halę Gąsienicową. Przejście czarnym szlakiem jest bardzo ciekawe,
ponieważ zobaczymy na całej trasie mnóstwo pięknych widoków. Za około 2min wędrówki
od skrzyżowania zza wzniesienia po lewej stronie wyłania się Zielony Staw. Na
czarnym szlaku do Murowańca będzie to pierwszy cel na trasie – trzeba przyznać,
że najpiękniejszy. Po lewej widzimy długą polanę, a po przeciwnej stronie
patrzymy na duże skupisko kosodrzewiny. Za dosłownie trzy minuty dochodzimy do
Zielonego Stawu. Schodząc do jego poziomu, możemy podziwiać jego najpiękniejszą
część. Wody mają faktycznie kolor zielony, ale najładniejszy widok mamy, gdy
popatrzymy na dwie ściany złożone z białych skał opadające bezpośrednio do
stawu. Kiedy tafla jest spokojna, zobaczymy z pewnością efektowne odbicia i
kolorowy obraz, które utworzą. Nie sposób nie zrobić sobie tutaj dłuższego
postoju. Wypoczynek w tak cudownym otoczeniu z pewnością podziała na nas
dobrze. Skały opadające do wody przypominają trochę norweskie fiordy. Dalej szlak
zakręca w prawo, niewielkim łukiem przy dużej, okrągłej skale z czarnym znakiem.
Około pięć metrów dalej za zakrętem, zauważymy ciekawy głaz. Ma kształt
sześcianu i u góry brakuje mniejszego kawałka o dokładnie takim samym
kształcie. Brakujący kawałek leży przy szlaku i pasuje dokładnie do wielkiego
głazu. Mamy stąd widok na cały Zielony Staw. Przy brzegu od naszej strony
dochodzimy do wielkiego wzniesienia całkowicie zarośniętego gęstą kosodrzewiną.
Ze szczytu wystaje ukośny i duży głaz. Całe wzgórze i skała bardzo pięknie komponują się z zielonymi wodami
stawu. My jedynie przechodzimy w pobliżu tego wzniesienia. Za skupiskiem zwartej
kosodrzewiny ścieżka skręca w lewo i za chwilę w prawo, dzięki czemu omijamy
wielkie wzniesienie. Dochodzimy bezpośrednio do brzegu Zielonego Stawu.
Kamienny chodnik jest poprowadzony w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Teraz
możemy popatrzeć na zbiornik z równie ciekawej perspektywy, mając przed sobą po
drugiej stronie, białe ściany skalne zanurzone w wodzie. Widok jest piękny! Na
zakręcie szlaku przy stawie, widzimy ogromny głaz na wzgórzu. Jest to skała
widoczna już z początkowych fragmentów szlaku przy zbiorniku. Ścieżka prowadzi
nas ciągle przy brzegu, dlatego możemy wejść na inną płaską skałę zanurzoną w
wodze, gdzie najczęściej turyści robią sobie zdjęcia na tle gór. Szlak prowadzi
wzdłuż brzegu stawu jeszcze przez około 100m, po czym pomału odbija od niego o
kilka metrów. Na końcu części wspólnej przechodzimy krótką serię pięciu bardzo
krótkich zakrętów.
Brama ze skał na szlaku
Zielony Staw
Otoczenie Zielonego Stawu
Piękne odbicia gór w wodach Zielonego Stawu
Brama ze skał na szlaku
Zielony Staw
Otoczenie Zielonego Stawu
Piękne odbicia gór w wodach Zielonego Stawu
PRZEJŚCIE DOLINĄ GĄSIENICOWĄ
Na piątym z nich mijamy skalną bramę, którą tworzą
dwa głazy znajdujące się po obu stronach szlaku. Teraz idziemy dość szerokim, ułożonym
chodnikiem. W niektórych miejscach zbudowano go nawet z trzech rzędów białych
kamieni, dlatego wędrówka tędy jest bardzo wygodna, i co najważniejsze, mamy
ciągle piękne widoki, w szczególności, gdy będziemy spoglądać za siebie. Za
serią zakrętów popatrzmy w prawo. Zobaczymy tam bardzo wielki głaz – maliniak,
czyli samotnie leżący głaz o ogromnych rozmiarach. Na jego górze rośnie kilka
krzewów kosodrzewiny. Cała skała przypomina trójramienny betonowy blok taki,
jak stosuje się przy budowie zapór morskich. Na szczęście tutejszy głaz jest
naturalny. Kilkanaście metrów dalej, na trawiastym zboczu, stoi drugi taki sam,
może o nieco mniejszych rozmiarach. Trudno nie przystanąć w ich pobliżu,
ponieważ pięknie zdobią okolicę. Są wyjątkowe i trudno szukać podobnych w Tatrach.
Z ich poziomu zobaczymy również jeszcze inny, bardzo ciekawy widok. Patrząc na
Kościelca lub Świnicę zauważymy za sobą opadającą dolinę, którą teraz
schodzimy, dzięki czemu mamy wrażenie, jakbyśmy wracali z alpejskich szczytów.
W niektórych miejscach wysokich gór można nawet dojrzeć małe płaty śnieżne.
Skaliste szczyty pięknie komponują się z zielonymi polanami i kosodrzewiną,
której teraz wszędzie pełno. Nasza ścieżka zaczyna odbijać od brzegów Zielonego
Stawu. Szlak zakręca w lewo szerokim łukiem, okrążając ostatnie, nieregularne
brzegi stawu.
Potężne głazy na szlaku - maliniaki
Wędrówka w kierunku Hali Gąsienicowej
Potężne głazy na szlaku - maliniaki
Wędrówka w kierunku Hali Gąsienicowej
Za chwilę dochodzimy przez bramę skalną do potoku
przecinającego szlak. Przepływająca woda przez ścieżkę stanowi naturalny łącznik
pomiędzy Litworowym Stawem a Zielonym Stawem. Potok jest dość wąski, ale przy
szlaku powstały podmokłe tereny, na których występuje dużo więcej gatunków
roślin niż dotychczas. Najliczniej rosną tu żółte, promieniste kwiaty i fioletowe
– w kształcie bucików. Rozlewisko pokonujemy przechodząc z kamienia na kamień.
Turyści najczęściej nabierają tutaj wody, albo piją ją bezpośrednio z potoku.
Dookoła nas rozlegają się naprzemiennie wielkie polany i skupiska kosodrzewiny.
Po prawej stronie, gdzie szlak zakręca w prawo pod kątem prostym, zauważymy
inną polanę „ogrodzoną” ze wszystkich stron kosodrzewiną. Ponownie idziemy
szerokim chodnikiem złożonym aż z trzech rzędów kamieni. Co chwilę zakręcamy,
omijając nierówności terenu. Nie męcząc się w ogóle, pójdziemy około 10 min w
kierunku Litworowego Stawku. Za miejscem z bagienną roślinnością płynie kolejny
wąski potok, który towarzyszy nam wzdłuż naszej ścieżki jeszcze przez jakieś kilkanaście
metrów. Widzimy stąd Litworowy Staw. W trakcie wędrówki nie wiele ulega zmianom
dookoła nas. Idziemy dość krętą ścieżką. Po południu, w wodach Litworowego
Stawu zwykle odbija się najbliższe otoczenie i niebo. Za kolejną serią czterech
zakrętów kamienny chodnik nagle urywa się i od teraz pójdziemy wydeptaną
ścieżką, gdzie jedynie ułożono kamienne ramy zapobiegające poszerzaniu ścieżki.
Patrząc trochę dalej do przodu, zauważymy słupy i krzesełka wiszące na linach
kolejki na Kasprowy Wierch. Jest to narciarski wyciąg od strony Doliny
Gąsienicowej. Przechodząc w pobliżu Litworowego Stawu na szczęście nie zobaczymy
go, ponieważ wyciąg przysłania nam małe wzniesienie i gęsta kosodrzewina. Za
około minutę dochodzimy do bardzo małego stawku o nazwie Troiśniak. Oba
zbiorniki są mało ciekawe i raczej niewielu zatrzymuje się w ich okolicach.
Piękny jest za to widok na Kościelec oraz najwyższe góry dookoła. Troiśniak
powstał w nietypowy sposób, ponieważ jego wody wypełniają okrągłą wyrwę w
ziemi. Co roku jednak nie brakuje tu wody i przez cały czas możemy go
obserwować. Pomimo znikomych rozmiarów, jego wody są czyste. Przy odrobinie
szczęścia, kiedy jest bezwietrzna pogoda, możemy zobaczyć w nim odbicia kosodrzewiny.
Staw znajduje się na pięknej polanie otoczonej ze wszystkich stron
kosodrzewiną.
Staw Troiśniak
Staw Troiśniak
Kiedy miniemy Troiśniaka, zza skupiska
kosodrzewiny i wzniesienia, którym teraz nieznacznie podchodziliśmy, wyłoni się
ogromny słup kolei linowych. Wchodząc na najwyższy punkt wzniesienia, po prawej
stronie zauważymy drewnianą chatę, która służy w zimie jako dolna stacja tego
wyciągu narciarskiego na Kasprowy Wierch. Szlak zakręca szerokim łukiem w prawo.
Na zakręcie, tuż przed słupem, przekraczamy kolejny wąski potok, na którym ułożono
kamienne przejście. Tworzy się na nim mały wodospad, gdzie dalej wody płyną na
niższym poziomie. Dochodzimy do następnego skrzyżowania szlaków: zielonego – na
Liliowe 1952 m n.p.m., żółtego – na Kasprowy Wierch 1987 m n.p.m. i czarnego –
prowadzącego ze Świnickiej Przełęczy 2051 m n.p.m., którym to częściowo
schodzimy od momentu rozstaju dróg powyżej Zielonego Stawu. Czarny szlak kończy
się tutaj, dlatego teraz skręcamy w prawo i wybieramy żółte znaki prowadzące do
Murowańca. Z tego miejsca idealnie widać wszystkie ściany i płyty skalne na
Kościelcu, ponieważ patrzymy na niego od strony zachodniej, skąd pada najlepsze
światło. Po południu możemy wykonać najlepsze zdjęcia. Wszystko będzie
równomiernie naświetlone. Po lewej stronie widać wielką wyrwę w ziemi, ciągnącą
się przez chwilę równolegle do naszego szlaku. Wyrwa staje się często
naturalną, długą ławką dla turystów. Od teraz ścieżka nieznacznie prowadzi do
góry przez wzniesienie. Idziemy tak około 5 min. Dochodzimy do miejsca, gdzie trzy
drewniane bale tworzą płot chroniący trasę przed nawiewanym śniegiem w zimie.
Ciągle wędrujemy wydeptaną ścieżką z ułożonymi kamiennymi ramami. Co kilka
metrów dostawiono pojedyncze kamienie, które mają służyć za stopnie na
większych pochyłościach terenu. Po obu stronach trasy możemy podziwiać gromady
pięknych, fioletowych kwiatów. Najlepiej będzie, kiedy Dolinę Gąsienicową
odwiedzimy w sierpniu, ponieważ wtedy najbardziej rozkwitają i dosłownie
wszędzie robi się fioletowo. Za 4 min dochodzimy do kolejnych płotków, które
częściowo zarosła kosodrzewina.
Rozstawiono tu dwie ławki wykonane z okrągłych
bali, zbiegających się ukośnie na zakręcie w lewo. W pobliżu zobaczymy również
drewnianą, ciemnobrązową tyczkę z ostrzem na końcu, przy pionowo stojącej
płaskiej skale, z żółtym znakiem szlaku. Za zakrętem ścieżka prowadzi w prawo, przecinając
tym samym większe skupisko kosodrzewiny. Ponownie idziemy w otoczeniu
pachnących krzewów. Dochodzimy do rozwidlenia ścieżek. Jedna z nich zakręca w
lewo, gdzie na wydeptanym przejściu ułożono kamienny chodnik. Nie ma tu żadnego
znaku szlaku. Ścieżka ta jest bardzo dobrym skrótem pozwalającym ominąć
schronisko "Murowaniec", dzięki czemu nie będziemy musieli stromo
schodzić do niego, a później podchodzić równie pochyłym zboczem, by dojść do
Hali Gąsienicowej. Druga ścieżka zakręca nieznacznie w prawo, prowadząc żółtym
szlakiem do schroniska, gdzie idziemy przez cały czas wśród gęstej
kosodrzewiny. Ze skrzyżowania widać prawie całe schronisko, dlatego możemy wybrać,
którędy chcemy pójść. Po południu w letni dzień nie warto przedzierać się przez
przyschroniskowe tłumy, gdzie panuje duży hałas. Wybieramy zatem ścieżkę
odbijającą w lewo, którą przejdziemy obok stacji badawczej IMiGW PAN i dalej
dojdziemy do Betlejemki, czyli drewnianej chatki na Hali Gąsienicowej.
Przejście skrótem trwa do 15 min. Dopiero przy Betlejemce dołączymy do
większych tłumów, dla których w większości głównym celem wędrówki był Czarny
Staw Gąsienicowy. Od skrzyżowania szlak początkowo wiedzie wydeptaną ścieżką z
kamiennymi ramami znajdującymi się tylko po lewej stronie. Trasa prowadzi przez
pas kosodrzewiny. Po prawej stronie ścieżki obsuwa się ziemia na głębokość
kilkunastu centymetrów, gdzie rosną bardzo gęste krzaczki jagodowe, za którymi szlak
ponownie prowadzi przez pas gęstej kosodrzewiny. Na końcu ścieżki dochodzimy do
stacji meteorologicznej znajdującej się na rozległej polanie. Kwitnie tu
mnóstwo fioletowych kwiatów.
Stacja badawcza IMiGW PAN
Na Hali Gąsienicowej
Stacja badawcza IMiGW PAN
Na Hali Gąsienicowej
POWRÓT DO KUŹNIC PRZEZ BOCZAŃ
Jako, że do Doliny Gąsienicowej przyszliśmy Doliną
Jaworzynki, to teraz będziemy chcieli poznać inny szlak. Zejdziemy ścieżką
znakowaną na niebiesko, przez Boczań. Z okolic stacji meteorologicznej widzimy jedynie
zielony dach schroniska w dolinie. Możemy dzięki temu zobaczyć, jakie podejście
nas ominęło. Za aparaturą pomiarową idziemy jeszcze przez kilka minut polaną,
po czym dochodzimy do rozstaju dróg. Ponownie znajdujemy się na niebieskim
szlaku do Kuźnic. Stoi tu drogowskaz ze znakami: ‘Kuźnice 1h 30 min’, ‘Czarny
Staw Gąsienicowy 35 min’, ‘Gąsienicowa Hala 05 min’. Oczywiście wybieramy
pierwszą opcję – przez Boczań. Mamy jeszcze ostatnią okazję, by spojrzeć ostatni raz na Kościelec. Po lewej stronie,
przy drewnianej chacie, zwykle siedzi komplet turystów. Nie dziwi mnie to
wcale, ponieważ na koniec, po całodniowej wycieczce można podziwiać stąd niesamowite
widoki. Teraz będziemy podchodzić łagodną, białą, kamienną ścieżką, zakręcającą
pomiędzy sześcioma drewnianymi chatami. Jeszcze raz będziemy szli wzdłuż
drewnianych płotków, znajdującymi się powyżej góralskich chat. Za nimi
wchodzimy na teren zwartej kosodrzewiny i karłowatych lasów świerkowych. Odtąd
rozpoczynamy dość strome podejście szeroką ścieżką. Pokonamy je w około 10-15 min.
Następne 5 min zajmie nam dojście w płaskim terenie do skrzyżowania szlaków. Wówczas
wyjdziemy na znaną nam już Przełęcz między Kopami, skąd mieliśmy widok na
Dolinę Jaworzynki. Całe przejście powinno zająć nam około 20 min. Ludzie idący
w tłumach najczęściej będą narzekać na fakt, że po całym dniu muszą jeszcze iść
do góry. To bardzo częste słowa, które słyszę na tym odcinku. Bardzo szybko
zauważymy, że bardzo duża część turystów jest całkowicie nieprzygotowana do
wędrówek górskich i tak naprawdę nie wiele wie o tutejszych szlakach. Nie
trzeba długo czekać, by zobaczyć osoby w japonkach, klapkach czy sandałach oraz
dziewczyny w krótkich spódniczkach. Trzeba pamiętać, że podobnie, jak na szlaku
z Doliny Jaworzynki, na trasie przez Boczań wystają takie same ostre skały w
kilku miejscach, gdzie nie trudno o pośliźnięcie.
Podejście do przełęczy może trochę zmęczyć,
dlatego polecam iść równym i nieforsującym tempem, bo mamy do przejścia jeszcze
jakieś 1h 45min drogi. Stojąc na znanym nam skrzyżowaniu żółtego i niebieskiego
szlaku, na które doszliśmy z Doliny Jaworzynki, patrzymy po prawej stronie na
upłaz (długi grzbiet górski, najczęściej zarośnięty trawami). Właśnie tam
pójdziemy. Skręcamy w prawo niebieskim szlakiem. Już na początku przechodzimy
wystającą spod ziemi, bardzo ostrą i spękaną, białą skałą, która zajmuje całą szerokość
ścieżki. W czasie opadów lub mgły jest tu bardzo niebezpiecznie, ponieważ łatwo
o poślizg. Upadek na bardzo ostre krawędzie zawsze kończy się pełnym rozcięciem
skóry. Za skałą idziemy długimi schodami. Tworzą je drewniane ramy zbudowane z
młodych świerków. Wewnątrz nich wystaje wiele ostrych, białych skał oraz leży
tu mnóstwo drobnych kamieni niezwiązanych z podłożem. Seria stopni powinna
zająć nam około 3-5min. Docieramy do ostrego zakrętu w lewo, na którym
trudności dodaje inna płasko leżąca skała o bardzo ostrych krawędziach, na której
łatwo o poślizg, chociażby ze względu na drobne kamyczki leżące na jej
powierzchni. Znajdziemy też wiele szczelin, które nie ułatwią całego przejścia.
Przed trudnością na trasie widać wydeptaną ścieżkę przez trawy, omijającą
poszarpaną skałę. Na jej początku i na końcu postawiono drewnianą barierę. Mimo
wszystko turyści grupowo łamią zakaz, żeby nie chodzić poza szlakiem. Przejście
stanowi krótki odcinek ścieżki pozwalający w całości ominąć niebezpieczną i
niewygodną skałę. Wzdłuż niej ustawiono trzy małe płotki chroniące szlak przed
osuwającą się ziemią w stronę Doliny Jaworzynki. Zejście z trasy jest położone
około 40-50cm poniżej poziomu szlaku, dlatego ci, co wybierają tę opcję, muszą
najpierw postawić wielki krok w dół.
Za zakrętem z trudnościami dochodzimy do miejsca,
gdzie szlak prowadzi prawą stroną grzbietu Skupniów Upłaz. Na całym tym odcinku
mijamy naprzemiennie pasy kosodrzewiny i kolejne płyty z wystającymi ostrymi
skałami. To wszystko widzimy po lewej stronie szlaku. Po prawej zaś, widzimy
rozległe polany i skupiska kosodrzewiny. Przyglądając się uważniej, po lewej
można dostrzec wąskie ścieżki prowadzące w kosodrzewinę. Niestety prowadzą do
licznych „ubikacji”, które utworzyli sobie turyści. Niestety ten odcinek jest
mocno zaśmiecony. Nie warto sprawdzać przy każdej z takich okazji, co dalej
zobaczmy. Wystarczy na chwilę przystanąć i zobaczyć jaki śmietnik widnieje
pomiędzy krzewami kosodrzewiny. Wędrując szeroką ścieżką, cały czas mamy piękne
widoki na Suchy Wierch i Polanę Olczyska oraz znacznie odleglejsze góry. Osoby
idące tędy w nieodpowiednim obuwiu szybko mogą poczuć ból z powodu licznych,
wystających skał o nieregularnych kształtach. Można nawet zranić się w
przypadku wędrówki w klapkach, japonkach, czy sandałach. Po około dwudziestopięciominutowym
marszu wchodzimy do rzadkiego lasu, gdzie w wielu miejscach zobaczymy jeszcze
kosodrzewinę. Nawet tutaj, ze ścieżki, wystają ostre skały.
Za krótkim odcinkiem przerzedzonego drzewostanu wchodzimy
w pas ciemnego i gęstego lasu. Na jego końcu ponownie wchodzimy w pas rzadziej
rosnących drzew, skąd jeszcze raz mamy widoki na góry. Schodzimy tak aż do
Boczania 1206 m n.p.m. Na chwilę przed tą górą, w prześwicie pomiędzy drzewami,
możemy dostrzec kolejkę linową na Kasprowy Wierch. Drugi prześwit znajduje się
kilkanaście metrów poniżej. W tych miejscach odbiegają wydeptane ścieżki
prowadzące poza szlak, dające wspaniałe widoki w stronę Giewontu. Chociaż Boczań
na mapach widnieje jako góra, to my nie wchodzimy na jej szczyt, ale raczej idziemy
zwykłą, szeroką ścieżką, gdzie nawet nie poczujemy, że w pobliżu jest jakaś
góra. Boczań rozpoznamy po dwóch drewnianych barierkach znajdujących się po
lewej stronie szlaku. Za barierami ścieżka zakręca w prawo, na bardzo ostrej
płycie skalnej, gdzie trudno o stabilne i bezpieczne przejście. Najlepiej jest
tutaj przykucnąć i iść powoli, aby nie pośliznąć się. Podobnie, jak powyżej, w przypadku
upadku na ostre krawędzie (a tych nie brakuje) powstałe rany będą głębokie.
Jedyną, chyba najsłuszniejszą możliwością, jest zejście do prawej krawędzi
szlaku, gdzie przy kilkunastocentymetrowym trawiastym osuwisku można przejść w
miarę bezpiecznie. Schodząc niżej ścieżką, na której dalej wystają dziesiątki
ostrych kamieni i skał, pomału pojawiają się kamienne stopnie ułożone w dwóch
rzędach. Po lewej stronie przy szlaku, na wzniesieniu z ubitą ziemią, stoi stary
pień, wysoki na około trzy metry. Dookoła niego rośnie, dosłownie we wszystkich
kierunkach, nieco niższa trawa, tworząc ciekawy punkt na trasie. Zdecydowana
większość ludzi nie dostrzega go, ponieważ wszyscy spieszą się, by zejść jak
najszybciej do Kuźnic. Kilkadziesiąt kroków poniżej, schodząc kamiennymi
stopniami, dojdziemy do małego klepiska, które zarósł bardzo gęsty mech i
porosty. Wygląda ono jakby leżał tam większy głaz. Za klepiskiem szlak zakręca
w lewo. Kończą się kamienne schody i ponownie wędrujemy bardzo nierównymi kamieniami,
gdzie trudno o niezachwiany krok. W kilka minut docieramy do kolejnych
drewnianych barierek, które widać na bardzo łagodnym zakręcie w lewo.
Przechodzimy przez przysypany ziemią most. Trasę zabezpieczono przed osuwaniem
się ścieżki, ponieważ wytyczono ją na krawędzi stromego zbocza, dającej
początek głębokiej dolinie w wąwozie. Z łatwością zauważymy ile kamieni i głazów
odpadło od drogi i poleciało już stromiznami w głąb doliny.
Za mostem szlak prowadzi równą szeroką, szutrową
drogą, wytyczoną nieznacznie opadającym stokiem. Droga zakręca w lewo, dokładnie
w miejscu, gdzie płynie wąski potok spływający z ukośnie zbiegających się
zboczy. Przechodzimy tędy drewnianym mostkiem, za którym widać bardzo gęsty las
i ponownie idziemy ścieżką z wystającymi, bardzo nierównymi kamieniami. Prostym
odcinkiem pójdziemy przez kilka minut, po czym szlak zakręca ponownie w prawo.
Za zakrętem wchodzimy na ścieżkę pełną bardzo nierówno ułożonych kamieni i wystających
skał. Nierówności są tak duże, że trudno tędy o normalne przejście. Nielubiany
fragment trasy przebiega dodatkowo w głębokim wąwozie. Po lewej stronie
zobaczymy wydeptaną, bardzo równą ścieżkę, którą wszyscy wybierają. Jest
idealnie gładka i prowadzi przez kilka lokalnych wzniesień terenu. Wydeptana
dróżka przebiega około 1,8 metra nad poziomem wąwozu. Ciekawy jest natomiast
czerwonawy kolor ziemi dookoła. Warto zwrócić uwagę na ten szczegół. Szlak
prowadzi stromo w dół. Po około 10min wędrówce w wąwozie, lub też nad nim, w
zależności od naszego wyboru, trasa prowadzi dalej przez kolejne 5min nierówną
drogą z kamieni, gdzie dochodzimy do zakrętu w lewo. Stoi tu drogowskaz ze strzałką
‘Kuźnice 15min’. Ostry zakręt, jak wszystkie tego typu, jest niebezpieczny.
Wielka płyta z bardzo ostrymi, wystającymi skałkami, zajmuje powierzchnię całej
szerokości szlaku. Niestety nie mamy innej możliwości przejścia. Musimy
schodzić powoli i ostrożnie. Za zakrętem idziemy jeszcze około 7min ścieżką, z
której wystają ostre skały pomiędzy dwoma rzędami ułożonych kamieni,
stanowiących ramy stopni. Ostatnie 8min wędrówki do Kuźnic jest równie
niewygodne, ponieważ idziemy szeroką drogą, która na całej długości szlaku jest
wyłożona okrągłymi, bardzo wyślizganymi kamieniami, na których nawet podeszwa
Vibram nie ma dobrej przyczepności. Ciągle myślimy o tym, żeby nie upaść.
W połowie tego odcinka szlak przecina jeszcze
ukośny kanalik mający za zadanie odprowadzanie deszczówki w dół doliny. Na
końcu przechodzimy drewnianym mostkiem nad potokiem, gdzie możemy podziwiać
piękny potok Bystra, znajdujący się po prawej stronie. Za dosłownie paręnaście
kroków szlak zakręca w prawo, wielkim drewnianym mostem nad potokiem, gdzie po tej
samej stronie w jego wodach, widać dużą konstrukcję kratownicową z drewna,
chroniącą most przed silnym prądem. Z poziomu mostu można podziwiać szeroki ale
niski, sztucznie utworzony wodospad. Po drugiej stronie szlak kończy się przy
bramie wstępu do TPN-u, skąd dochodzimy drogą asfaltową do parkingu pod dolną
stacją kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Stamtąd dojedziemy licznymi busami lub
taksówką do Zakopanego.
POZOSTAŁE ZDJĘCIA:
POZOSTAŁE ZDJĘCIA:
Przepiękne... Moja rodzinna okolica (w strone Rabki) w której nie byłam od bardzo dawna. Oglądając takie fotografie z jednej strony jest ciepło na sercu, a z drugiej przykro i tęskno.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłem tymi zdjęciami przywołać piękne wspomnienia. Zawsze można tam wrócić choć na kilka dni i odwiedzić te piękne strony.
Usuń