NA POCZĄTEK KILKA SŁÓW O SZLAKU
Idąc na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem
musimy pamiętać, że jest to wymagający szlak, w szczególności dla
początkujących osób. W czasach, kiedy toczyły się ożywione dyskusje na forach
internetowych szlak na Przełęcz pod Chłopkiem uchodził za drugi najtrudniejszy
po Orlej Perci w polskich Tatrach – no może zestawiano go na równi ze szlakiem
na Rysy i toczyły się odwieczne dyskusje, który z nich jest gorszy. Cała
trudność trasy polega na tym, że nie występują tu ubezpieczenia w postaci
łańcuchów. Na całej długości szlaku rozmieszczono tylko siedem klamer, z czego
ostatnia przerdzewiała i nie jest już używana. Wszelkie występy skalne, dziury,
czy długie podejścia w poszarpanych ścianach skalnych będziemy pokonywać bez
żadnych ułatwień. Cała trasa jest wymagająca pod względem kondycyjnym, ponieważ
w krótkim czasie osiągamy dużą wysokość. Podchodzimy nieustannie stromymi
zboczami górskimi. Szlak ma wiele zalet, ponieważ widoki z trasy są bardzo
piękne i uchodzą za najpiękniejsze w całych Tatrach polskich. Wśród znanych
ludzi gór szlak na Przełęcz pod Chłopkiem uchodzi za najpiękniejszy w Polsce
pod względem widokowym. Pokonując poszczególne etapy znakowanej trasy
zauważymy, że w bardzo krótkim czasie zmieniają się widoki. W lecie szlak przyciąga
przepiękną zielenią traw, czy polanami pełnymi kwiatów. Z racji trudności, ta
trasa jest mało znana, lub opowieści zasłyszane od innych skutecznie blokują
niezdecydowane osoby. Kiedy będziemy pod Czarnym Stawem pod Rysami zobaczymy,
że większość turystów pójdzie na Rysy, a tylko pojedyncze osoby wybiorą szlak
na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem.
DOJAZD, WĘDRÓWKA DO MORSKIEGO OKA ORAZ OTOCZENIE
Do Palenicy Białczańskiej dojedziemy busem za 15 zł, z Zakopanego (najlepiej z centrum - poznasz po tłumach ludzi). Jeśli jedziemy własnym autem, to musimy pamiętać, że od 2 sierpnia 2021 nie ma możliwości zaparkowania samochodu na parkingu w Palenicy Białczańskiej (początek szlaku do Morskiego Oka) bez biletu elektronicznego. Bilet w cenie 36 zł/dzień zakupisz na stronie: BILET ELEKTRONICZNY NA PARKING DO MORSKIEGO OKA. Taką zmianę wprowadzono po tym, jak z powodu koronawirusa polskie Tatry przeżywały istne oblężenie. W okolicach Łysej Polany i przed początkiem szlaku prowadzącego do Morskiego Oka codziennie powstawały kilkukilometrowe korki. Bilet elektroniczny ma za zadanie ograniczyć liczbę zaparkowanych pojazdów do 800 samochodów. Reszta chętnych osób może dostać się w ten rejon, korzystając z busów kursujących z centrum Zakopanego. Kierowcy busów również przeżywają oblężenie, ponieważ kolejka chętnych czasami ma aż kilkaset metrów długości! Ludzie, którzy są związani z Tatrami bardziej niż niedzielna lub wakacyjna turystyka, zazwyczaj nie podróżują w te góry z powodu przeraźliwie dużych tłumów nieodpowiedzialnych turystów. W takich warunkach przyjemność przebywania w górach zostaje dosłownie 'zabita'. Szlak zaczyna się z Palenicy Białczańskiej, skąd pójdziemy
bardzo długą, na 9,2km, drogą asfaltową nad Morskie Oko. Przeciętny turysta
powinien przejść ją w 1h 30min. Osoby, które nie chodzą regularnie po górach
pokonują tę drogę średnio w 2h do 2h 30min. Idąc cięgle przed siebie, po 30min dochodzimy
do Wodogrzmotów Mickiewicza – efektownego wodospadu, ale widok na niego jest
mocno zepsuty przez wysoki most, którym przechodzimy. Za następne 15-20min dotrzemy
do czterech skrótów, pozwalających ominąć długie asfaltowe serpentyny. Będziemy
tu szli ułożonymi schodami z kamieni. Z powodu popularności szlaku stopnie są
mocno wytarte i śliskie. Przejście wszystkich skrótów powinno nam zająć od 15-stu
do 30-stu minut, w zależności od tego, jaką mamy kondycję. Pierwsze dwa odcinki
tworzą krótkie przejścia z kamiennymi stopniami. Trzeci z nich jest najdłuższy
i na początku idziemy kamiennym chodnikiem, a później schodami w świerkowym
lesie. Czwarte podejście jest bardzo krótkie, ale dość strome. Wychodzimy na
zakręt drogi asfaltowej. Rozglądamy się, gdzie droga prowadzi pod górę. Tam się
kierujemy. Od tego momentu cały czas wędrujemy przed siebie, aż do Morskiego
Oka. W trakcie marszu zobaczymy pierwszy piękny widok – panoramę na Mięguszowieckie
Szczyty. W drodze przejdziemy przez parking Włosienica, skąd mamy wspaniały
widok na Tatry, który z pewnością przyczyni się do przyspieszenia naszego tempa.
W tym samym miejscu dojdziemy do Marketu Turystycznego. Wzdłuż parkingu
Włosienica dodatkowo prowadzi krótki odcinek starego chodnika z płyt. Po raz
pierwszy zobaczymy kosodrzewinę, a świerki będą stawać się coraz niższe. Do
Morskiego Oka pozostało nam jeszcze jakieś 10-15min wędrówki. W końcu dochodzimy
do Schroniska nad Morskim Okiem, mając za sobą już 9,2km drogi. Trzeba
pamiętać, że w godzinach porannych i po południu schronisko jest przeciążone i
z pewnością nie dostaniemy się do środka, no chyba, że bardzo nam zależy.
Najczęściej okupują je tysiące turystów, których głównym celem jest tylko
Morskie Oko. Kto jeszcze nie był w jego wnętrzu, warto żeby tam wszedł, bo
widok ze schroniskowych okien z tarasu uchodzi za jeden z najpiękniejszych i
jest znany z pocztówek. Żeby dojść do stawu, musimy wybrać czerwone znaki i od
schroniska skręcić nieco w prawo i zejść po kamiennych schodach. Jest ich około
czterdzieści. Jesteśmy na wysokości 1410 m n.p.m. Na dole zobaczymy drogowskaz
informujący między innymi o zakazie dokarmiania zwierząt. Łatwo zauważyć, że
ludzie najczęściej karmią kaczki i ryby. Te same tablice mówią również, żeby
niczego nie wrzucać do Morskiego Oka. Zobaczymy też znak informujący, że na
Rysy powinniśmy wejść po około 4h 15min. My jednak wybierzemy tylko część tego
szlaku i później skręcimy na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem.
Od schroniska mamy dwie opcje przejścia. Morskie
Oko okrążają dwa szlaki. Jeden z lewej, a drugi z prawej strony. Zdecydowanie
polecam wędrówkę lewą stroną stawu, ponieważ zobaczymy przepiękną przyrodę i
wspaniałe odbicia gór w jego wodach. Ten widok jest niecodzienny! Nieco dalej
będziemy podziwiać nietypowe limby z korzeniami oplatającymi ogromne głazy. Skręcamy
w lewo od drogowskazu. Przechodzimy drewnianym mostem na Rybim Potoku. Zawsze
zatrzymuję się w tym miejscu, ponieważ mogę obserwować tu pierwsze wyraźne
odbicia Mięguszowieckich Szczytów w wodach Morskiego Oka. Pięknym obrazom gór
sprzyja mała zapora pod mostem, przez co staw jest głębszy i dzięki temu
widzimy bardzo wyraziste odbicia gór. Wystarczy przejść parę kroków dalej, by za pierwszym zakrętem w prawo, gdzie ścieżka
powoli skręca łukiem, wejść w piękny, świerkowy las. Przechodzimy w nim
niewielkie wzniesienie i za chwilę ponownie jesteśmy na poziomie Morskiego Oka.
Szlak wytyczono ubitą, utwardzoną ścieżką, gdzie za chwilę zauważymy dwa równoległe
rzędy poukładanych kamieni, wyglądające jak krawężniki. W prawym rzędzie z
pewnością zauważymy bardzo ciekawy kamień, wyglądem przypominający mapę Polski,
gdzie mamy odwróconą Wisłę. Trochę dalej, za krótką chwilę, dochodzimy do
rzadszego lasu ze wzniesieniem. Polecam zatrzymać się tu chociaż na chwilę. Po
pierwsze, mamy stąd cudny widok na Morskie Oko. Po drugie, zobaczymy nietypową
limbę.
Warto pójść wzdłuż lewego brzegu Morskiego Oka, ze względu na piękne odbicia gór
Warto pójść wzdłuż lewego brzegu Morskiego Oka, ze względu na piękne odbicia gór
Całe wzgórze jest małym skrawkiem udeptanej ziemi,
Najczęściej spotkamy tutaj turystów robiących zdjęcia sobie i okolicy. Najciekawszy
jednak jest środek tego pagórka. Na środku stoi wielki głaz, skąd najlepiej
jest podziwiać widoki. Właśnie w tym miejscu, po prawej stronie z łatwością
dostrzeżemy niecodzienną limbę, która swoimi korzeniami otoczyła z każdej
strony inny duży głaz. Korzenie tworzą piękną siatkę. Cały szczegół w tym, że
wszystkie korzenie znajdują się wysoko ponad poziomem ziemi. Na pniu limby umieszczono
figurkę Matki Boskiej Szczęśliwego Powrotu. Spotykałem się z turystami, którzy
pisali na karteczkach swoje modlitwy i je zostawiali obok figurki. Zdobią ją żółte,
małe kwiaty. Idziemy dalej. Za chwilę będziemy przechodzić obok niskiego świerku,
wystającego częściowo na drogę. Z jego pnia wystaje mocno wygięta gałąź o
grubości prawie takiej samej, jak on. Gałąź wystaje pod kątem prostym. Od
miejsca z małym wzgórzem z ubitej ziemi szlak prowadzi nas piękną ścieżką,
gdzie na całej długości ułożono chodnik z kamieni.
Za powyginanym świerkiem, ścieżka za chwilę
nieznacznie prowadzi w dół, gdzie dotrzemy do lasu złożonego z niskich,
karłowatych świerków. Możemy już cieszyć się wspaniałymi widokami na Morskie
Oko. Od tego lasu możemy również po raz pierwszy zobaczyć odbicia gór w wodach.
Trochę dalej przechodzimy przez pierwszy potoczek. Przecina on chodnik, dlatego
wybudowano w nim malutki kanalik dla jego wód. Za kilka metrów dochodzimy do
następnego. Ścieżka skręca tutaj długim łukiem, przez co nasz widok na odbite góry
w Morskim Oku zmienia się. Jest to też miejsce, gdzie po raz ostatni możemy spojrzeć
na obraz Mięguszowieckich Szczytów w wodzie. Za nami patrzymy w kierunku
północno-zachodnim, czyli tam, gdzie jest schronisko nad Morskim Okiem. W
jednej linii widzimy piękne odbicia Miedzianego i Opalonego Wierchu oraz samego
schroniska. W tym miejscu możemy napotkać na jedyny problem, ponieważ wspaniały
widok mogą zakłócić płytkie i dość mętne wody lub leżące w nich gałęzie. Można
jednak coś z tym zrobić. Wystarczy pójść długim łukiem szlaku dalej, za którym z
łatwością odnajdziemy podobne miejsce, ale już z czystą i spokojną wodą. Tutaj
jest głębiej i na dnie nie zobaczymy żadnych brudów. Za to przy brzegu widać kilka
małych kamieni, które dodatkowo upiększają okolicę. Za kilka minut przekraczamy
szerszy potok. Podobnie, jak wcześniej, wybudowano dla jego wód większy kanalik.
Za następne trzy minuty dojdziemy do ostatniego, największego potoku. Potok
jest na tyle szeroki, że ułożono w nim, w równych odstępach, duże kamienie, po
to, żebyśmy przekroczyli go suchą stopą. Tuż za nim widzimy skrzyżowanie
szlaków. W tym miejscu łączą się dwie możliwości okrążenia Morskiego Oka, czyli
ścieżki, które mogliśmy wybrać na początku, pod schroniskiem. Do skrzyżowania
powinniśmy dojść w około 40min od schroniska. Najpiękniejsze jest to, że punkt,
gdzie łączą się szlaki o tym samym kolorze (czerwonym) znajduje się na
najwyższym wzniesieniu. Możemy stąd podziwiać całe Morskie Oko. Teraz, przed
nami, widniej strome podejście, którym będziemy podchodzić nad Czarny Staw pod
Rysami – według mnie, jest to najpiękniejszy staw całych Tatr. Podchodząc stromym
zboczem, patrzmy często w lewą stronę, ponieważ zauważymy długi potok, który
łączy wody Czarnego Stawu i Morskiego Oka. W jego połowie utworzyła się
Czarnostawiańska Siklawa. Jest to wąski i dość długi wodospad, którego niestety
nie zobaczymy w pełnej krasie ze szlaku.
Czarnostawiańska Siklawa
Czarnostawiańska Siklawa
PODEJŚCIE NA CZARNY STAW POD RYSAMI
Tam, gdzie łączą się oba szlaki, z pewnością
zobaczymy równy i szeroki chodnik z białych kamieni. Dodatkowo na końcowym etapie
obu ścieżek postawiono drewniane barierki. Z tego miejsca możemy popatrzeć na
piękny wodospad, którego wody bezpośrednio wpływają do Morskiego Oka. Znajduje
się on na stokach Miedzianego przed nami, nieco po prawej stronie, gdy patrzymy
na wprost, będąc jeszcze przed skrzyżowaniem. Idąc od lewej strony stawu, na
skrzyżowaniu z barierkami musimy skręcić w lewo – tak, jak pokazują znaki.
Teraz mamy 45min drogi, a raczej stromego podchodzenia nad Czarny Staw pod
Rysami. Na początku będziemy szli równym, kamiennym chodnikiem. Za dosłownie
minutę zamieni się w podłużne schody, którymi będziemy stopniowo podchodzić pod
strome zbocze. Co ciekawe, tutejsze schody wybudowano bardzo starannie i równo.
Mamy wrażenie, jakby ktoś budował je z linijką. Po dwóch, trzech minutach
lekkiej wędrówki szlak szybko staje się stromy. Z każdym krokiem podłużne
schody stają się coraz krótsze i za moment rozpoczynamy bardzo długie i bardzo
strome podejście. Ludzie, którzy nie chodzą po górach, często potrzebują
godzinę lub więcej, by dojść do Czarnego Stawu. Mamy do pokonania 180m wysokości.
Po 15min wędrówki dochodzimy do niewielkiego miejsca, gdzie możemy zza zarośli przyglądnąć
się Czarnostawiańskiej Siklawie. Ten wąski wodospad jest po naszej lewej
stronie szlaku. W trakcie pokonywania stromizny warto rozglądać się dookoła i
zwracać uwagę, między innymi, na potok łączący Czarny Staw pod Rysami z Morskim
Okiem. Nieco powyżej, nasz szlak zakręca dość ostro w lewo. Mamy dzięki temu
wspaniały widok na resztę podejścia oraz na naturalną „zaporę”, powyżej której zobaczymy
Czarny Staw pod Rysami. Gdzie znajduje się ten zakręt? Poznamy go po nietypowej
limbie przy ścieżce, która rośnie dosłownie na wielkim głazie. Jej korzenie
oplatają go ze wszystkich stron bardzo gęstą siecią. Ta limba jest samotna i
chyba najbardziej wystawiona na niesprzyjające warunki pogodowe. Mimo takiego
położenia wygląda na bardzo zdrową, wytrzymałą i piękną. Na 5min drogi do
Czarnego Stawu powinniśmy zauważyć jeszcze po lewej stronie mały wodospad
położony dużo powyżej Czarnostawiańskiej Siklawy. Żeby go zobaczyć, trzeba
tylko trochę zejść z trasy w lewo, na kilka metrów przed Czarnym Stawem. Z
pewnością wypatrzymy niewielką ścieżkę skręcającą w zarośla. Odtąd pozostała
nam około minuta wędrówki i w końcu dochodzimy do Czarnego Stawu. W godzinach
porannych nie docierają tu jeszcze promienie słoneczne, dlatego podziwianie
jego piękna zostawimy sobie na drogę powrotną. O tak wczesnej porze dnia możemy
zobaczyć na razie piękne odbicia żlebów i pozostałych płatów śnieżnych po zimie.
Po prawej stronie, na wysokości Czarnego Stawu, dostrzeżemy drewniany krzyż.
Upamiętnia on osoby, które zginęły w lawinie z dnia 28 stycznia 2003. Zginęło
wówczas 8 osób.
SZLAK NA MIĘGUSZOWIECKĄ PRZEŁĘCZ POD CHŁOPKIEM
SZLAK NA MIĘGUSZOWIECKĄ PRZEŁĘCZ POD CHŁOPKIEM
Nad Czarnym Stawem nasz szlak nagle urywa się. Na
końcu ścieżki wchodzimy na ogromną, płaską skałę, która jest częścią ścieżki.
Po prawej stronie zauważymy z łatwością dwa inne, większe głazy pomiędzy,
którymi przebiega ścieżka wśród gęstej kosodrzewiny. Jest to zielony szlak na
Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem 2307 m n.p.m. – mój najpiękniejszy szlak
w Tatrach Wysokich po polskiej stronie. Wybieramy zielone znaki, które wskazuje
drogowskaz przy stawie. Na początku idziemy wśród gęstej kosodrzewiny. Przez pierwsze
pięć minut wędrówki podchodzimy stopniami ułożonymi z kamieni nieznacznie
nachylonymi do góry. Rząd stopni jest przerwany dużą i gładką płytą skalną,
gdzie musimy postawić większy krok. W kilku miejscach na tym odcinku idzie się
jak po chodniku w mieście. Widoki za to są bardzo piękne, bo już od samego
początku patrzymy na Czarny Staw pod Rysami z pewnej wysokości. Na początkowym
fragmencie ścieżki kamienie w wielu miejscach są zarośnięte. Za pierwszym
chodnikiem nagle rozpoczyna się strome podejście. Na dodatek stopnie są wysokie
i szybko się męczymy. Podobnie jak na Rysach. Po pięciu minutach wędrówki trzeba
już uważać, ponieważ nasz szlak rozwidla się, ale tylko jedna ze ścieżek jest
prawidłowa, a druga prowadzi do „babskiej ubikacji” w kosodrzewinie. Jedna z
dróg skręca w lewo, w gęstą trawę, za którą rośnie równie gęsta kosodrzewina,
gdzie nagle ścieżka urywa się. Zobaczymy tam tylko mnóstwo białych chusteczek…
Nie warto tam iść. Szlak właściwy nieznacznie skręca w prawo. Co ciekawe, za
następne dwie, trzy minuty wędrówki spotkamy się dokładnie z taką samą
sytuacją. Problem w tym, że obie ścieżki wyglądają tak samo. Bardzo trudno jest
rozpoznać, która z nich jest właściwa. Na początku polecam skręcić w prawo,
idąc niezgodnie z trasą szlaku. Na początku będziemy szli jakieś kilkanaście
metrów wśród gęstych i bujnych kęp traw. Za trawami będzie stał dość duży głaz,
który leży ukośnie podparty na dwóch mniejszych kamieniach. Oba z nich są
trochę mniejsze niż skała główna. Wystarczy schylić się i możemy przejść
pomiędzy nimi trzema. Za skałami nie zobaczymy nic. Za nimi opada trawiaste
zbocze dość stromo, w stronę Morskiego Oka.
Piękne widoki mamy już od samego początku. Do wysokości 1850 m n.p.m. wędrujemy równymi, poukładanymi i stromymi stopniami
Piękne widoki mamy już od samego początku. Do wysokości 1850 m n.p.m. wędrujemy równymi, poukładanymi i stromymi stopniami
Dlaczego warto tu przyjść? Dlatego, że mamy stąd
cudowny widok na Tatry i Czarny Staw pod Rysami, jeśli przejdziemy na drugą
stronę głazów. Można zrobić stąd artystyczne zdjęcia i zobaczyć ciekawy motyw.
Kiedy jestem na szlaku, zawsze muszę odwiedzić to miejsce. Po nacieszeniu oczu
tymi pięknymi widokami wracam na szlak właściwy. Teraz znowu idziemy długim
odcinkiem bardzo stromych schodów. Podchodząc coraz wyżej dojdziemy do miejsca,
gdzie po lewej stronie, na równie stromym zboczu z kosodrzewiną, zauważymy charakterystyczną,
samotną jarzębinę. Jest to młode drzewo, wyrastające pomiędzy kosodrzewiną. Trudno
go nie zauważyć, ponieważ wyróżnia się w okolicy. Idziemy dalej. Stromymi i
krętymi stopniami dochodzimy do wielkiej równiny. Na jej środku stoi ogromny
głaz narzutowy, za którym zmieści się nawet kilkanaście osób. Ten głaz nazywam
„przebieralnią”, bo właśnie tam przebiera się najwięcej ludzi. Za kolejne 20 minut
stromej wędrówki do góry, dochodzimy do przepięknych trawiastych polan, gdzie
przed sobą mamy Mięguszowieckie Szczyty. Chociaż ciągle tracimy dużo sił, to na
polanach odpoczniemy, ponieważ zobaczymy wspaniałe, sielankowe widoki. Przez
dłuższy czas – około 30 minut – będziemy szli wśród gęstej kosodrzewiny i
czasem trawy, gdzie dojdziemy pod ściany Kazalnicy. Szlak zakręca mocno w lewo
i za moment będziemy przechodzić na krawędzi bardzo stromo opadającego zbocza.
Warto zatrzymać się tu ze względu na przepiękny widok na Morskie Oko i Czarny
Staw pod Rysami, które zobaczymy prawie w całości. Polecam zwrócić szczególną
uwagę na potok, który łączy oba stawy. Widzimy, jak wody z Czarnego Stawu
przelewają się do Morskiego Oka, a w połowie długości potoku możemy popatrzeć z
daleka na Czarnostawiańską Siklawę, którą oglądaliśmy zza krzaków podczas
podchodzenia na Czarny Staw. Nieco dalej szlak jest równie ciekawy, ponieważ
przechodzimy przez ukwiecone polany. Możemy zobaczyć tu duże, fioletowe i
dzwonkowate kwiaty, skupione w grona i większe gromady. Okolica jest bardzo
kolorowa. Całe podejście jest strome i z pewnością szybciej się zmęczymy. Kiedy
dojdziemy do legendarnych ścian Kazalnicy, to zobaczymy, że najciekawsze na tym
odcinku są skały, które dosłownie wiszą nad naszymi głowami, a my musimy
przechodzić pod nimi. Na szczęście wiszą wysoko, więc idziemy swobodnie. Jako,
że słońce dociera pod skały znacznie później, kamienny chodnik może być mokry
od porannej rosy, dlatego trzeba uważać, żeby się nie pośliznąć. Od ścian
Kazalnicy nasza ścieżka prowadzi w płaskim terenie. Możemy więc przyspieszyć
tempo, podziwiając tym samym, jak szybko zmienia się otoczenie wokół nas.
Ciekawa jama utworzona z głazu podpartego na dwóch innych z widokiem na Czarny Staw pod Rysami
Sielankowe widoki powyżej małej jamy
Ciekawa jama utworzona z głazu podpartego na dwóch innych z widokiem na Czarny Staw pod Rysami
Sielankowe widoki powyżej małej jamy
U STÓP KAZALNICY I CIEKAWOSTKI DOTYCZĄCE SZLAKU
Kiedy stoimy u stóp skalnej ściany musimy
wiedzieć, że będziemy dokładnie na jej samym szczycie. Żeby jednak tam wejść,
przez najbliższe półtorej godziny będziemy ją okrążać dostępnym szlakiem. Idąc
wzdłuż skał, zauważymy w oddali dwa wodospady. Raczej przypominają one rzędy
kaskad spływające po poszarpanych skałach. Tam będziemy przechodzić. Za około
10-15min wędrówki wzdłuż pionowych ścian dojdziemy na otwarte przestrzenie z
kwitnącymi, fioletowymi kwiatami. Za nimi zejdziemy w rejon kaskad, którymi
spływają wody z Mięguszowieckiego Kotła. Trzeba uważać, ponieważ pójdziemy na
terenie poszarpanych, mokrych i nierównych skał. Szlak prowadzi niejasną i
nieczytelną drogą. Zanim przekroczymy wodospad, rozglądnijmy się za zielonym
znakiem. Znajdziemy do trochę powyżej wodospadu, ale po jego drugiej stronie. Polecam
najpierw zejść do poziomu kaskad, przejść na ich drugą stronę, po czym podejść
jakieś dwa, trzy metry do góry. Przechodzimy po mokrych, ukośnie nachylonych
płytach skalnych, szczelinach i wystających skałach. Pomimo tych trudności, nierówności
terenu ułatwiają nam przejście na drugą stronę. Teraz będziemy mieli stromy
rząd poszarpanych i dość gładkich skał przed sobą, którymi musimy podejść. Rozglądajmy
się za licznymi pęknięciami i szczelinami, bo to one ułatwiają wchodzenie na
szczyt tutejszej „ścianki”. Dla pewności dopowiem, że szlak prowadzi wzdłuż
kaskad, po ich prawej stronie, równolegle do góry. Jeśli tak idziemy, to
znaczy, że dobrze idziemy. Trzeba uważać, żeby się nie zagapić, bo podchodzimy
do około 4/5 wysokości wodospadu, po czym skręcamy za niewielki garb na prawo i
wychodzimy na kolejne trawiaste polany, gdzie z łatwością zauważymy dalszy przebieg
naszej trasy. Szlak na Przełęcz pod Chłopkiem ma swoje „ukryte” ciekawostki, o
których teraz nieco wspomnę. Kiedy przekroczyliśmy kaskady i jesteśmy na
poszarpanych skałach, spójrzmy do góry, na lewą stronę, nieco powyżej
spływających wód. Powinniśmy zauważyć tam wielkie, bardzo zielone (bardziej niż
wszędzie indziej) „dywany” z mchu, które zarosły grubą warstwą nawet
najbardziej nierówne tereny. Przyglądając się dokładnie, w okolicy powinniśmy
dostrzec kilka skał, przypominających człowieka leżącego na brzuchu z
wyciągniętymi rękoma do góry, obrośniętych tymi mchami. „Głowa” tego „człowieka”
jest skierowana w stronę naszego szlaku.
Zarośnięty "człowiek" mchem od dawien, dawna...
Zarośnięty "człowiek" mchem od dawien, dawna...
Ten sam wodospad skrywa jeszcze jedną tajemnicę, o
której po prostu trzeba wiedzieć. Przepływające wody roztrzaskują się o
niewielką półeczkę skalną, przez co strumień jest rozdzielany na dosłownie
każdą osobną kropelkę. Cały szczegół polega na tym, żeby być tu o odpowiedniej
porze dnia. Od około godziny 10.30 rano przez wodospad przebiega granica słońca
i cienia. Teraz patrzymy do góry. Górna część kaskad jest intensywnie
oświetlana przez słońce, a jego większa część na dole, jest nadal zacieniona.
Dzięki temu zobaczymy nie tylko „płynną” granicę światła i cienia, ale również
niesamowicie oświetlane kropelki. Każda z kropelek odbija migoczące światło,
przez co ten fragment wodospadu widzimy jako skupisko tysięcy mieniących się
światłem słonecznym punktów. Widok jest jak z bajki, dlatego zawsze muszę być tym
miejscu po godzinie 10.30, gdy jestem na szlaku na Przełęcz pod Chłopkiem.
Widowisko trwa około 1h 30min, bo później słońce oświetla całą okolicę i nie ma
już tego efektu. Z tego względu na trasę wyruszam jeszcze przed wschodem
słońca. Wracamy do naszego szlaku. Kiedy jesteśmy po drugiej stronie kaskad (po
ich prawej stronie), to zauważymy, że pomiędzy szlakiem a wodospadem znajduje
się długie i ukośne wgłębienie w terenie, którym nie da się przejść. Przypomina
ono wielką rozpadlinę, czy zapadlisko w skałach. Napotkamy pierwsze trudności na
szlaku. Jak już wcześniej wspominałem, podchodzimy po gładkich, nierównych
skałach z licznymi szczelinami. Nie znajdziemy tu jednoznacznej drogi
przejścia, dlatego kierujemy się wzdłuż rozpadliny. Mamy mnóstwo punktów
podparcia, dlatego powinniśmy dość szybko pokonać cały fragment. Najgorzej jest
pod koniec „rynny”, którą idziemy, ponieważ wchodzimy na gładkie płyty. Teraz jest
bardziej ślisko. Dochodzimy do dużej, prawie pionowej płyty skalnej z jedną
klamrą i dziurą na środku. Mamy do dyspozycji dwie drogi przejścia. Wybierając
pierwszą, idziemy przez płytę z klamrą (i tę opcję bardziej polecam). Będzie
trudniej, bo klamra jest dość wysoko zawieszona i trzeba się mocno podciągnąć,
żeby ją złapać. Warto więc szukać małych szczelin w płycie i próbować z nich dosięgać
klamry. Kiedy już się jej uchwycimy, to z łatwością możemy podchodzić coraz
wyżej, wykorzystując nierówności na skałach. Na szczycie tej płyty staniemy na
luźno leżących kamieniach, skąd wypatrzymy dalszy przebieg szlaku. Wybierając drugą
opcję, decydujemy się na przejście przez około trzymetrowy kominek z wielką
dziurą po środku, gdzie wisi wąska, poszarpana skała pionowo w dół. Wygląda,
jak gdyby była połączona z całą płytą skalną. Łatwiej jest przejść przy użyciu
klamry, ponieważ trudno jest wspiąć się tą dziurą na górę, bo brakuje punktów
podparcia.
Wodospad, którego wody rozszczepiają się na pojedyncze kropelki
Wodospad, którego wody rozszczepiają się na pojedyncze kropelki
Od tego momentu znowu idziemy sielankowymi
polanami. Przejście nimi zajmie nam ponad 35min. Dlaczego tak długo? Ponieważ
stopniowo będziemy podchodzić do Mięguszowieckiego Kotła i jednocześnie okrążać
Kazalnicę. Na całej długości trasy ułożono kamienny chodnik, a na stromych
zboczach – stopnie. Do wysokości około 1850 m n.p.m. nie napotkamy żadnej
trudności. Podchodząc stopniowo do góry, zauważymy, że szlak staje się coraz
bardziej stromy. Kiedy dojdziemy do wielkiej skały po prawej stronie, gdzie w
pobliżu przepływa niewielki strumyk, polecam zatrzymać się i odpocząć. Przed
sobą mamy piękne polany z mnóstwem paproci i fioletowych kwiatów w kształcie
bucików, a w oddali widnieją majestatyczne Mięguszowieckie Szczyty. Trzeba
przyznać, że w tym miejscu krajobraz jest niesamowity, ale trzeba pamiętać, że
odtąd już będzie tylko bardziej stromo! Podchodząc polanami coraz wyżej,
zakręcamy w lewo i teraz od zachodniej strony będziemy wchodzić na Kazalnicę.
Szlak zakręca tu długim łukiem i jednocześnie prowadzi stromo do góry, dzięki
czemu szybko osiągamy wysokość. Trawiaste polany kończą się nagle skalistym
podejściem. Musimy wiedzieć, że przed sobą mamy do przejścia całą serię
trudności technicznych i będzie tak, dopóki nie dojdziemy do szczytu Kazalnicy.
TRUDNOŚCI NA SZLAKU NA MIĘGUSZOWIECKĄ PRZEŁĘCZ POD CHŁOPKIEM - OPIS TRUDNOŚCI
Po wejściu w skalisty teren od razu podchodzimy bardzo
stromo po poszarpanych skałach, często w kształcie sześciennych występów. Idziemy
tędy około 10min. Trzeba wśród nich szukać punktów podparcia. Pierwsza seria
nierównych skał kończy się półką skalną, o długości około 3-4 metrów. Za
zakrętem w prawo widzimy dwie klamry. To miejsce może sprawić wiele problemów
osobom z lękiem wysokości. Pod stopami widać przepaść o głębokości około
dwudziestu metrów, a za nią, bardzo stromo opadające zbocze górskie. Osoby
bojące się wysokości nie powinny patrzeć w dół i polecałbym uchwycenie się obu klamer.
Podczas suchego i słonecznego dnia, przejście jest na tyle łatwe, że osoby
chodzące po Tatrach nawet ich nie używają. Półka jest krótka, dlatego i zagrożenie
chwilowe. Nieco wyżej, za półką, gdzie szlak zakręca w prawo, wchodzimy na
następną płytę skalną, na której widać aż trzy klamry. Te zamontowano znacznie
bliżej siebie, dlatego łatwo je złapać. Wchodzimy po nierównych występach
skalnych, a po prawej mamy trzy klamry. Są ustawione pionowo do ściany skalnej,
dlatego używamy ich jako poręcze. Szybko wychodzimy ponad poziom płyty. Za
serią trudności dochodzimy do ostatniej – najbardziej wymagającej płyty. Tworzą
ją dwie ukośnie skierowane do siebie płyty skalne stromo nachylone do góry,
przez co trudniej utrzymać równowagę. Mamy do dyspozycji wykute w skale trzy
stopnie, które nieco powinny ułatwić zadanie. Trzeba jednak stawiać długie
kroki i stawać naprzemiennie – raz na jednej płycie, a raz na drugiej. Nie
warto tędy iść, gdy jest mokro. Wykute schody są rozstawione w dużych odstępach
i pod dużym kątem. Wykorzystanie stopni dla niższych osób może okazać się zbyt
trudne, ponieważ będą musiały sięgać do następnego, a trzeba wiedzieć, że trudno
jest postawić stabilny krok, bo stopa cały czas ześlizguje się do miejsca styku
obu płyt. Całe podejście ma około sześć metrów. Za płytami idziemy jeszcze długą
chwilę po nierównych, poszarpanych, często w kształcie sześcianów skałach, ale
bez większych trudności. Okrążamy ścianę Kazalnicy od prawej strony długim
trawersem. Po okrążeniu lewoskrętnym łukiem Kazalnicy, dochodzimy do ostatniej
serii poszarpanych skał. Wśród nich znajdziemy wąską, wydeptaną ścieżkę.
Dojdziemy nią już na sam szczyt Kazalnicy 2159 m n.p.m.
Występki skalne i liczne kominki na trasie do Kazalnicy 2159 m n.p.m.
Półka z dwoma klamrami, gdzie jesteśmy chwilowo wystawieni na dużą ekspozycję
Płyta skalna z trzema klamrami
Występki skalne i liczne kominki na trasie do Kazalnicy 2159 m n.p.m.
Półka z dwoma klamrami, gdzie jesteśmy chwilowo wystawieni na dużą ekspozycję
Płyta skalna z trzema klamrami
SZLAK Z KAZALNICY I NIEZWYKŁY KWIAT - KUKLIK ROZESŁANY
Widoki z wierzchołka są niepowtarzalne! Najciekawsze
są małe chmury otaczające szczyty białą „aureolą”, które tworzą się w okolicach
Żabiego Mnicha 2146 m n.p.m. i Niżnych Rysów 2430 m n.p.m. Nie tylko one są
ciekawe, bo przed sobą widzimy dalszy przebieg szlaku wśród skał. Musimy
przyznać, że mamy stąd przepiękną panoramę na większość Tatr polskich, Morskie
Oko, czy bliskie nam Mięguszowieckie Szczyty. Żeby to wszystko zobaczyć, nie
zatrzymuj się na małej przełączce, ale skręć wydeptaną ścieżką w lewo, na
pobliski wierzchołek, który jest omawianym wcześniej szczytem Kazalnicy. Po długim
odpoczynku idziemy dalej – teraz już na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Schodzimy
z wierzchołka Kazalnicy. Ścieżka skręca na przełączce w prawo, pod kątem 90-ciu
stopni, patrząc od strony oficjalnego szlaku. Kiedy poszliśmy na szczyt Kazalnicy,
to nasza droga jest przed nami, na wprost. Idziemy bardzo wąską ścieżką,
prowadzącą grzbietem ostrej grani. Po obu jej stronach widzimy bardzo strome,
skaliste i trawiaste zbocza. O dziwo, pomimo tak dużej wysokości zobaczymy jeszcze
bardzo wysoką i bujną trawę. Kępy tworzą duże skupiska. Takim szlakiem
wędrujemy tylko dwie, trzy minuty, ponieważ dalej szlak na Przełęcz pod
Chłopkiem zakręca w prawo, pod dużym ukosem do góry. Teraz idziemy bezpośrednio
północnym stokiem Czarnego Mięguszowieckiego Szczytu 2410 m n.p.m. trawersując
go. Nie lubię tego fragmentu szlaku, ponieważ w wielu miejscach na środku
ścieżki wystają ostre jak brzytwy skały. Są bardzo ostre, wąskie i dlatego
trzeba uważać, żeby nie potknąć się, bo upadek na taką skałę raczej skończy się
głębokim rozcięciem skóry. Przypadkowe stanięcie na jedną z nich może
spowodować, że stracimy równowagę, a nasza ścieżka przebiega w wąskiej rynience,
co utrudnia sprawę. I tutaj muszę wspomnieć o kolejnej „tajemnicy” szlaku na
Przełęcz pod Chłopkiem. Na całej długości tej ścieżki rośnie dużymi gromadami
dziwny kwiat, którego nigdzie indziej nie spotkamy. Okazjonalnie jeszcze
widziałem takie na Koprowym Wierchu i w Dolinie Pięciu Stawów, przy zejściu ze
Szpiglasowego Wierchu, ale w dużo gorszym stanie i tylko pojedyncze sztuki. Ten
kwiat nazywa się kuklik rozesłany. W czerwcu kwitnie na żółto, a w dniach 1-15
sierpnia wygląda jak czerwona głowa, z której wyrastają czerwone „włosy”. Kwiat
występuje na krawędzi urwisk, po prawej stronie ścieżki i dlatego warto tam
zaglądać, by go zobaczyć. Zdecydowana większość ludzi o nim nie wie i
przechodzi obok niego, jak obok chwastów, nie zwracając uwagi na nic. Kuklik
rozesłany nie jest wielki, bo ma tylko 10-15cm, ale łatwo go wypatrzeć. Muszę
przyznać, że po przejściu całych Tatr, tylko na Mięguszowieckiej Przełęczy pod
Chłopkiem widziałem najpiękniejsze okazy. To, co zostaje po żółtym kwiecie jest
niezwykłe, ponieważ „główkę” tworzą lewoskrętne lub prawoskrętne, czerwone
włosy, które łączą się u góry, tworząc szpiczasty czubek.
Graniowy szlak z Kazalnicy na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem
Kuklik rozesłany
Graniowy szlak z Kazalnicy na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem
Kuklik rozesłany
Kiedy dojdziemy do końca ścieżki, na jej końcu
zauważymy trójkątną półkę, na której najlepiej nie stawać! Można obejrzeć ją z
boku, ponieważ w tym miejscu rosną największe skupiska tych kwiatów. Za półką nad
przepaścią szlak zakręca mocno w lewo pod ścianą skalną. Idziemy w zacienionym
terenie. Tuż za nią widzimy główny cel naszej wyprawy – Mięguszowiecką Przełęcz
pod Chłopkiem. Mamy stąd tylko dwie minuty drogi na przełęcz. Teraz przechodzimy
ostatnim fragmentem ścieżki w wąskiej rynience. Na jej końcu skręcamy w prawo i
dochodzimy na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem 2307 m n.p.m. Widzimy tu
metalowy słup, gdzie kiedyś wisiała tablica graniczna z informacją o braku
możliwości przekraczania granicy państwowej. Trochę dalej zauważymy namalowany
na skale słup graniczny, ponieważ trudno tu było wybetonować taki, jaki znamy z
niższych gór. Z Przełęczy pod Chłopkiem przepięknie widać dużą część
najwyższych tatrzańskich szczytów, szmaragdowe Morskie Oko, Czarny Staw pod
Rysami i potok, który łączy oba stawy oraz po drugiej, słowackiej stronie – Wielkie
i Małe Hińczowe Pleso. Najciekawszy jest widok na Mnicha 2070 m n.p.m. w oddali,
ponieważ wygląda stąd jak sterta większych, płasko ułożonych kamieni. Widzimy go
stąd, jako cztery piętra leżących na siebie głazów, dlatego możemy go nawet nie
dostrzec...
Wielkie i Małe Hińczowe Pleso
Wielkie i Małe Hińczowe Pleso
Z Przełęczy pod Chłopkiem wracamy tą samą drogą,
ponieważ nie mamy innej możliwości. Kiedy ponownie dojdziemy do Czarnego Stawu
pod Rysami polecam obejść go czerwonym szlakiem, na tyle, na ile pozwala szlak
– tak, jak idzie się na Rysy. Po południu jest w całości oświetlony przez
słońce, dlatego z pewnością zobaczymy jego kolorowe wody, podobne do morza z
Grecji, czy Chorwacji…
Zdjęcia jak zawsze wyborne. A te sarny spotkane na szlaku! Musisz mieć jakieś układy :)
OdpowiedzUsuń